1 2 Abbi Glines tłumaczenie: MoreThanBooks 3 Tytuł oryginału: Twisted Perfection Copyright © 2013 by Abbi Glines ISBN 978-1-4767-5650-9 Wydanie I Nieo...
15 downloads
29 Views
4MB Size
1
Abbi Glines
tłumaczenie: MoreThanBooks
2
Tytuł oryginału: Twisted Perfection
Copyright © 2013 by Abbi Glines
ISBN 978-1-4767-5650-9
Wydanie I
Nieoficjalne tłumaczenie
3
Dla Autumn Hull. Słuchanie mnie, gdy zgubię się procesie twórczym, nie jest łatwe. Może być wkurzające. Wiedza, że istnieje ktoś, do kogo możesz zadzwonić i się wyżalić, jest bezcenna. Dziękuję, Autumn.
4
Trzy lata temu...
Jesteś moim słoneczkiem, moim jedynym słoneczkiem. Sprawiasz, że jestem szczęśliwa, kiedy niebo jest szare. Nigdy się nie dowiesz kochanie, jak bardzo cię kocham. Proszę, nie zabieraj... proszę, nie zabieraj mojego słoneczka ode mnie. Nie przestawaj teraz śpiewać, mamusiu. Nie teraz. Przepraszam, że odeszłam. Chciałam tylko trochę pożyć. Nie jestem przestraszona tak jak jesteś ty. Potrzebuję, byś śpiewała. Proszę zaśpiewaj dla mnie. Nie rób tego. Nie idź do niego. On nie jest prawdziwy. Nie widzisz? On nigdy nie był prawdziwy. On umarł szesnaście lat temu. Powinnam była powiedzieć komuś o tobie. To wszystko moja wina. Potrzebowałaś pomocy, a ja żadnej ci nie dałam. Może byłam mimo wszystko przestraszona... przestraszona, że zabraliby mi ciebie.
*** – Della, kochanie, podaj mi swoje ręce. Muszę je wyczyścić. Popatrz na mnie, Dello. Wracaj do mnie. Ona odeszła, ale z tobą będzie wszystko dobrze. Musimy cię wyczyścić. Zabrali jej ciało i czas już opuścić ten dom na dobre. Bez wracania. Proszę, Della, spójrz na mnie. Powiedz coś.
5
Zamrugałam, odpychając wspomnienia i spojrzałam na Braden, moją najlepszą przyjaciółkę. Wycierała mokrą myjką krew z moich rąk i łzy płynęły po jej twarzy. Powinnam wstać i pójść zmyć to wszystko z siebie, ale nie mogłam. Potrzebowałam, by zrobiła to za mnie.
*** Zawsze wiedziałam, że pewnego dnia to się stanie. Nie znałam może dokładnie sposobu w jaki się to odbywało. Nigdy nawet nie wyobrażałam sobie śmierci mojej mamy. Przez większość dni, kiedy moje marzenia zdążały właśnie do tego momentu, czułam się winna. Jednak nie powstrzymywało mnie to od myślenia o tym. Poczucie winy nie wystarczyło, by utrzymać mnie z daleka od wyobrażania sobie mojej wolności.
*** Zawsze jednak myślałam, iż ktoś zda sobie sprawę, że z moją matką nie było wszystko w porządku. Dowiedzieliby się, że nie byłam jakimś dziwnym dzieckiem, które chciało zostać w środku przez cały dzień i odmawiało wyjścia do prawdziwego świata. Chciałam od nich tego... ale w końcu nie chciałam. Ponieważ zdobycie swojej wolności oznaczałoby stratę mojej mamy. Tak szalona, jak wiedziałam, że była, ona mnie potrzebowała. Nie mogłam pozwolić im mi jej zabrać. Ona była tylko tak bardzo przerażona... wszystkim.
6
Cztery miesiące temu
Kiedy Braden dała mi swój stary samochód i kazała wyjść i zobaczyć świat, żadna z nas nie pomyślała o fakcie, że nie wiedziałam w jaki sposób zatankować paliwo. Swoje prawo jazdy miałam dopiero od trzech miesięcy. I tak naprawdę samochodem do tej pory jeździłam przez pięć godzin. Tankowanie nie było czymś, o czym musiałam wiedzieć, aż do teraz. Sięgnęłam do torebki i wyciągnęłam telefon. Zadzwonię do Braden i zobaczę, czy będzie mogła mnie przez to przeprowadzić. Była w podróży poślubnej i nienawidziłam tego, że jednak jej przeszkodzę. Kiedy dzisiaj, wcześniej, wsadziła swoje kluczyki w moje ręce, powiedziała mi, że chce, żebym coś zrobiła. – Idź pozwiedzać. Znajdź swoje życie, Della – powiedziała. Byłam tak przejęta odjazdowością jej gestu, że nie pomyślałam, by zapytać ją o cokolwiek innego. Po prostu ją uściskałam i patrzyłam, jak ucieka ze swoim nowym mężem, Kentem Fredrickiem i wczołguje się na tylne siedzenie limuzyny. Fakt, że nigdy nie tankowałam paliwa, nawet nie przemknął mi przez myśl. Aż do teraz. Mój bak był tak pusty, że musiałam potoczyć się do tej małej stacji benzynowej w jakimś plażowym mieście na środku pustkowia. 7
Śmiejąc się z siebie i słuchając, jak głos Braden mówi: ”Jestem niedostępna. Jeśli chcesz się ze mną skontaktować, proponuję żebyś się rozłączył i napisał do mnie sms”. Jej poczta głosowa. Prawdopodobnie była właśnie w samolocie. Będę musiała rozgryźć to na własną rękę. Wysiadłam z małej spłowiało czerwonej Hondy Civic. Na szczęście zatrzymałam się przy dystrybutorze z właściwej strony. Były tam małe drzwiczki, gdzie wiedziałam, że wkłada się pistolet do tankowania. Widziałam, jak Braden robiła to przed tankowaniem. Mogłam to zrobić. Może. Moim pierwszym problemem było to, że nie mogłam pojąć, jak otworzyć te małe magiczne drzwiczki. Były tu. Widziałam je, ale nie miały żadnego uchwytu. Przez chwilę wpatrywałam się w nie, po czym rozejrzałam się wokół, by zobaczyć, czy w pobliżu mnie nie ma nikogo, kto nie wyglądałby przerażająco. Potrzebowałam pomocy. To zajęło dwa pełne lata wizyt u doradcy, zanim zaczęłam rozmawiać z nieznajomymi. Teraz robiłam to często. Tak naprawdę to Braden miała z tym więcej wspólnego niż psycholog, z którym byłam zmuszona spotykać się co tydzień. Ona wypchnęła mnie w świat i nauczyła mnie jak żyć. Miałam cytat Franklina D. Roosevelta „Jedyną rzeczą, której należy się lękać, jest sam lęk” przyklejony do mojego łazienkowego lustra. Codziennie go czytałam, a przynajmniej robiłam to przez ostatnie trzy lata. Po cichu zacytowałam go w mojej głowie i moje ciało rozluźniło się. Nie bałam się. Nie byłam moją matką. Byłam Dellą Sloane i byłam w mojej podróży, by znaleźć siebie.
8
– Wszystko w porządku? Potrzebujesz pomocy? – głęboki, spokojny, przeciągający samogłoski głos zaskoczył mnie i szarpnęłam głową wokół, by zobaczyć faceta uśmiechającego się do mnie z drugiej strony dystrybutora. Jego ciemnobrązowe oczy wydawały się błyszczeć od śmiechu, kiedy na mnie patrzył. Może nie miałam zbyt dużego doświadczenia z mężczyznami, ale kilku miałam. Wystarczająco, by wiedzieć, że nawet wtedy, gdy byli przystojni jak ten, to nie czyniło ich dobrymi ludźmi. Straciłam dziewictwo dla gładkiej gadki południowego chłopca z uśmiechem, który sprawiał, że majtki spadały na ziemię w każdym miejscu. To było moje najgorsze doświadczenie w moim życiu. Ale ten tutaj mógł być pomocny. On nie oferował seksu. On oferował, że chce mi pomóc. Przynajmniej myślałam, że tak było. – Nie mogę... Ja... Widzisz, ja nigdy nie.. – Boże, nawet nie mogłam tego powiedzieć. Jak dziewiętnastoletnia dziewczyna może wyjaśnić, że nie wie jak zatankować? Śmiech powoli zaczął buzować w mojej piersi, więc zakryłam swoje usta. On pomyśli, że jestem szalona. Przełknęłam swój śmiech najlepiej jak umiałam i uśmiechnęłam się do niego. – Nie wiem jak zatankować paliwo. Eleganckie ciemne brwi faceta uniosły się w górę, gdy przez chwilę mnie studiował. Myślę, że próbował zdecydować, czy była to prawda czy nie. Gdyby tylko wiedział. Było tak wiele rzeczy, o których nie miałam pojęcia. Braden próbowała nauczyć mnie jak działa ten świat, ale teraz była mężatką i nadszedł już czas, bym odkrywała rzeczy sama, bez niej jako mojej podpory.
9
– Ile ty masz lat? – zapytał i zauważyłam, że jego oczy powoli skanują moje ciało. Nie wyglądałam jak nastolatka. Moje ciało było w pełni rozwinięte do czasu, gdy skończyłam szesnaście lat. Mogłam powiedzieć, że próbował to rozgryźć. Młoda było jedynym wytłumaczeniem do jakiego mógł dojść biorąc pod uwagę fakt, że nie umiałam zatankować paliwa. – Mam dziewiętnaście lat, ale długo nie jeździłam i to jest pierwszy raz, kiedy muszę zatankować – westchnęłam, a potem zachichotałam. To brzmiało śmiesznie, nawet dla mnie. – Wiem, że trudno w to uwierzyć, ale naprawdę potrzebuję pomocy. Jeśli po prostu pomógłbyś mi zacząć, to dalej sobie poradzę – spojrzałam z powrotem na jego duży luksusowy samochód. Był cały taki błyszczący i czarny. Pasował do niego, jego wzrostu, umięśnionego ciała, oliwkowej karnacji i ciemnych włosów. On był jednym z tych seksownych, pięknych i niebezpiecznych typów. Mogłam to wywnioskować z uśmieszku na jego twarzy. Kiedy wyszedł zza rogu, zdałam sobie sprawę, że był o wiele wyższy niż na początku mi się wydawało. Ale ja przecież miałam tylko 165 cm wzrostu. Jego dopasowane jeansy i ciemno brązowe skórzane buty robocze uwydatniały jego nogi. Za późno zdałam sobie sprawę, że mu się przyglądam i rzuciłam wzrok do góry, by spotkać się z jego rozbawionym spojrzeniem. Miał naprawdę miły uśmiech. Wszystkie te białe idealne zęby otoczone przez twarz, która wyglądała, jakby nie widziała maszynki od kilku dni. Jego niechlujny wygląd nie pasował do jego drogiego samochodu.
10
– Najpierw musisz otworzyć te małe drzwiczki – powiedział, stukając o nie swoimi knykciami. Sposób, w jaki jego usta nadymały się uwodzicielsko wokół jego słów, oczarował mnie do tego stopnia, że zaczęłam się martwić, że przegapiłam dalsze instrukcje. Właśnie miałam zapytać, kiedy przeszedł wokół mnie i otworzył drzwi do samochodu od strony kierowcy. Pochylił się, dając mi niezakłócony widok na jego naprężone na jędrnym tyłku jeansy. Naprawdę podobał mi się ten widok. Magiczne drzwiczki zaskoczyły mnie i wprawiły w zakłopotanie, odskakując i otwierając się. Zapiszczałam i obróciłam się dookoła, by zobaczyć że teraz stały otworem. – OCH! – zawołałam w podnieceniu. – Jak to zrobiłeś? Jego duże ciepłe ciało przesunęło się za mną i mogłam poczuć zapach trawy i czegoś bogatszego... może skóry. Ogarnął mnie ten pociągający zapach. Widząc, że to nie był przypadek, w którym mogłaby przegapić okazję (przegapiłam ich zbyt wiele w moim życiu), przesunęłam się lekko do tyłu, wystarczająco, by moje plecy dotykały jego klatki piersiowej. – Nacisnąłem przycisk otwierający drzwiczki. Jest w twoim samochodzie, tuż pod deską rozdzielczą. – Nie odsunął się ode mnie wchodzącej w jego przestrzeń osobistą. Zamiast tego opuścił swoją głowę, by mówić do mojego ucha. Jego głos był niski i cudownie dudnił. – Och, – to było wszystko, co mogłam wymyślić jako odpowiedź. Niski chichot w jego piersi wibrował za moimi ramionami.
11
– Chcesz, żebym pokazał ci teraz, jak tak właściwie nalać paliwa do samochodu? Tak, to byłoby miłe, ale bardzo mi się podobało też to, jak teraz staliśmy. Udało mi się pokiwać głową dziękując, że jego ciało nie poruszyło się. Może jemu podobało się to tak samo jak i mi. To był naprawdę zły pomysł. Powinnam się ruszyć. Faceci tacy jak on nie traktują dobrze kobiet. Dlaczego oni musieli pachnieć i wyglądać tak wspaniale? – Będziesz musiała pozwolić mi przejść obok ciebie, kochanie. – Jego ciepły oddech ogrzewał włosy zakrywające moje wrażliwe ucho. Starałam się nie trząść, gdy udało mi się skinąć głową i szybko odsunąć od niego, przyciskając plecy do samochodu tak, żeby mógł przejść. Nasze klatki piersiowe otarły się o siebie delikatnie, gdy manewrował wokół mnie, utrzymującej swoje oczy na jego przenikliwym spojrzeniu. Ciepło czekoladowy brąz ze znajdującymi się w nich złotymi drobinkami, nie wydawał się już taki rozbawiony. Przełknęłam ciężko ślinę i spojrzałam w dół. Kiedy był już bezpiecznie daleko od mojego ciała zdecydowałam, że nadszedł czas, żebym zobaczyła jak nalewa paliwa. Powinnam to zapamiętać, to była lekcja. Taka, której desperacko potrzebowałam. – Najpierw musisz zapłacić. Masz kartę, czy płacisz gotówką? – jego głos znów był normalny. Nie było już seksownego niskiego szeptu do mojego ucha. Pieniądze.
Zapomniałam
o
pieniądzach.
Skinęłam
głową
i
nachyliłam się do samochodu, by pogrzebać w mojej torebce i wyciągnąć 12
mój portfel. Złapałam moją kartę debetową i stanęłam z powrotem, by mu ją podać. Jego oczy tym razem były na moim tyłku. Myśl o nim patrzącym na mój tyłek wywołała we mnie uśmiech. Trochę zbyt promienny. – Proszę – powiedziałam, podając mu ją, gdy jego oczy przebiegały z powrotem w górę mojego ciała. Wziął kartę i mrugnął do mnie. Wiedział, że przyłapałam go jak patrzył i podobało mu się to. Ten tutaj był graczem, przed którym inteligentna dziewczyna ucieka. Ja jednak nie byłam na tyle inteligentna. Oddałam swoje dziewictwo facetowi takiemu jak on. To było w mieszkaniu jego najlepszego przyjaciela. Trochę później dowiedziałam się, że jego „najlepszy przyjaciel” był tak właściwie dziewczyną, która była w nim szaleńczo zakochana. To nie skończyło się dobrze. Szczegółowo analizował moją kartę debetową. – Della. Podoba mi się to imię. Pasuje do ciebie. Jest seksowne i tajemnicze. W tym momencie, zdałam sobie sprawę, że nie znam jego imienia. – Dziękuję, ale teraz jesteś o krok przede mną. Ja nie znam twojego imienia. Uśmiechnął się. – Woods. Woods. To było unikatowe. Nigdy wcześniej nie słyszałam imienia Woods. – Podoba mi się. Pasuje do ciebie – odpowiedziałam.
13
Wyglądał, jakby miał zamiar powiedzieć coś jeszcze, ale jego uśmiech spoważniał i uniósł kartę. – Lekcja numer jeden, to jak za to zapłacić. Patrzyłam i słuchałam uważnie, jak wyjaśniał każdy krok użytkowania dystrybutora. Trudno było się oderwać przez władczy sposób, w jaki się nosił. Ogarnął mnie smutek, kiedy odłożył pistolet do dystrybutora i oderwał mój mały kawałek paragonu. Nie chciałam, żeby ta chwila się skończyła, ale miałam swoją podróż, do której musiałam wrócić. Poza tym, tym razem musiałam skoncentrować się na odnalezieniu samej siebie. Nie mogłam się teraz zatrzymać tylko dlatego, że jakiś facet przykuł moją uwagę na stacji benzynowej. To byłoby głupie. – Bardzo ci dziękuję. Następny postój nie będzie taki ciężki – powiedziałam, zabierając moją kartę i paragon, niezdarnie próbując wepchnąć je do kieszeni moich szortów. – W każdej chwili. Jesteś tu na wakacjach? – zapytał. – Nie. Tylko przejazdem. Jestem w podróży donikąd i do wszędzie. Brwi Woodsa zwęziły się i obserwował mnie przez chwilę. – Naprawdę? To interesujące. Czy znasz swój ostateczny cel? Nie miałam co do tego pojęcia. Wzruszyłam ramionami. – Nie. Zdaje się, że kiedy go znajdę, to będę o tym wiedziała. Staliśmy tam przez chwilę w ciszy. Zaczęłam się poruszać, kiedy ręka Woodsa sięgnęła w moją stronę i złapała mnie za ramię. 14
– Zjesz ze mną obiad, zanim wyruszysz z powrotem w drogę? Za godzinę będzie już ciemno. Nie będziesz czasem zatrzymywać się wkrótce w mieście, żeby znaleźć jakieś miejsce, żeby spędzić w nim noc? Miał rację. To było ładne miasteczko, bardzo eleganckie i przybrzeżne. Wydawało się bezpieczną opcją. Tak naprawdę wcale jednak nie przejmowałam się bezpieczeństwem. Nareszcie żyłam. Wyrzuciłam ostrożność na wiatr. Wpatrywałam się w ciemnego nieznajomego naprzeciwko mnie. On nie był bezpieczny. Bynajmniej. – Obiad brzmi przyjemnie. Potem, może mógłbyś wskazać mi najlepsze miejsce, w którym dostałabym pokój na tą noc.
Tłumaczenie: Jaasmaa Korekta: Thebesciaczuczek
15
W moim wstecznym lusterku, trzymałem na oku mały czerwony samochód. Della jechała za mną, tuż za miasto, do meksykańskiej restauracji, w której mieli naprawdę dobre jedzenie. I była tam większa szansa na to, że nie wpadnę na nikogo, kogo bym znał. Dzisiejszy wieczór miał oderwać mnie od stresu, którym stało się moje życie. Mój tata popychał mnie coraz to bardziej, bym się wykazał. Nie byłem pewien, czego do diabła chciał ode mnie więcej. Nie, to nie była prawda. Znałem jego plany dla mnie. Oczekiwał ode mnie, że się ożenię. Jednak nie z kimś, kogo sam bym wybrał. On już zdążył wybrać, z kim chciał, żebym się ożenił – Angeliną Greystone. Całe moje życie tata planował połączenie nazwiska Kerrington z nazwiskiem Greystone. Miał na oku nagrodę. Co roku spędzaliśmy tydzień na Hawajach z Greystone'ami i tata zawsze zachęcał mnie, bym poznał się lepiej z Angeliną. Byśmy mogli spędzać czas razem. Do diabła, oni popychali nas tak bardzo, w tak młodym wieku, że skończyliśmy uprawiając seks w wieku piętnastu lat. Myślałem, że byłem jej pierwszym, dopóki nie przespałem się z prawdziwą dziewicą, a wtedy zdałem sobie sprawę, że Angelina kłamała. Tego roku ja może i byłem prawiczkiem, ale ona na pewno nie była dziewicą. Moja opinia o pięknej blondynce całkowicie się zmieniła. Im starsza i bardziej olśniewająca się stawała, tym bardziej chciałem, do diabła, trzymać się od niej z daleka. Ona miała pazury i chciała wbić je głęboko we mnie. Wiedziałem, że nadejdzie dzień, kiedy 16
ugnę się pod presją tylko po to, by zadowolić mojego tatę, ale odwlekałem tą chwilę tak długo, jak tylko mogłem. Albo raczej robiłem to do momentu, kiedy Angelina nie przeprowadziła się na południe. Zajmowała teraz dom na plaży jej rodziców i mój tata cały czas napuszczał ją na mnie. Potrzebowałem zrobić krok w tył, odejść od tego całego gówna, które łączyło się z byciem Kerringtonem i miejmy nadzieję cieszyć się tym gorącym małym numerkiem, który miał ciało bogini seksu i twarz anioła. Na początku wydawała się płochliwa, ale potem wyszła z niej dzika i beztroska dziewczyna, i nie byłem tym, który odwróciłby się od zaproszenia na seks. To ciało i te wielkie niebieskie oczy pełne aluzji były wszystkim, czego potrzebowałem. Jeszcze lepsze, było to, że ona się tu nie zatrzyma. Mogłem dostać niegrzeczną odskocznię, która nie przyszłaby do mnie później z kosztownymi wymaganiami. Ona miała po prostu odjechać. Wspomnienie jej tkwiącego w powietrzu tyłka, w tych malutkich szortach, które ledwie go zakrywały spowodowało, że przesunąłem się w fotelu, by dostosować się do mojego podniecenia. Della Sloane była tym, czego dziś potrzebowałem. Wjechałem na żwirowy parking El Mexicano i zaparkowałem po drugiej stronie budynku tak, by nikt przejeżdżając nie mógł zauważyć mojego samochodu. Żadnego przeszkadzania dziś wieczorem. Miałem uprawiać seks. Gorący seks bez żadnych zobowiązań. Wysiadłem i patrzyłem, jak Della wysiadała ze swojego samochodu. Nie miała na sobie stanika pod tym wiązanym na szyi, czarnym topem. Te 17
jej cycki unosiły materiał w górę w jednej wielkiej prowokacji. Cholera, to będzie dobra noc. Byłem bardziej niż pewien, że ona też tego chciała. Pokazała mi to, przyciskając swój tyłek do mojego fiuta po tym, jak otworzyłem jej klapkę do baku. Ona wiedziała co robi i robiła to dobrze. – Dobry wybór. Uwielbiam kuchnię meksykańską – powiedziała, uśmiechając się do mnie. Obserwowałem jej biodra kołyszące się apetycznie, gdy szła w moją stronę. Byłem już gotów zrezygnować z posiłku i po prostu udać się prosto do pokoju hotelowego. Jej ciemne włosy opadały jej tuż poniżej ramion w naturalnych miękkich lokach. Byłem także więcej niż pewien, że te długie ciemne rzęsy były wynikiem dobrych genów, a nie z pudełka. Widziałem już sztuczne rzęsy u kobiet i te wyglądały na prawdziwe. – Cieszę się – odpowiedziałem, robiąc krok do przodu i kładąc dłoń na jej plecach tak, by poprowadzić ją do środka.
*** Kiedy jedzenie było już zamówione, Della wzięła łyk swojej margarity i uśmiechnęła się do mnie. – Więc, Woods, czym się zajmujesz? Nie miałem zamiaru odpowiadać do końca zgodnie z prawdą. Nie lubiłem dawać kobiecie zbyt dużo informacji o swoim życiu, chyba że planowałem się z nią spotykać. – Pracuję w zarządzaniu.
18
Della nie skrzywiła się, ani nie wyglądała na wzburzoną tym, że olałem jej pytanie. Ciągle uśmiechnięta, popijała swój żółty słodki napój. – Najwyraźniej nie jesteś gotowy na trudne pytania. Nie mam z tym problemu. Co ty na to, żebyś powiedział mi o tym co lubisz robić. – Gram w golfa, kiedy mam czas i zabieram naprawdę gorące kobiety na meksykańskie jedzenie – odpowiedziałem z uśmieszkiem. Della odrzuciła głowę do tyłu i roześmiała się. Była tak wolna od zahamowań. Nie próbowała zrobić na mnie ważenia. To było odświeżające. Jej oczy błyszczały, kiedy spojrzała na mnie. – Jaka jest twoja największa obawa? Hola. Dziwny obrót pytań. – Nie sądzę, żebym miał jakieś obawy – odpowiedziałem. – Na pewno masz. Każdy ma – powiedziała, zanim zaczęła oblizywać sól z rantu swojego kieliszka. Czy ona miała jakieś obawy? Na pewno na to nie wyglądała. – Stać się taki jak mój tata – powiedziałem, zanim mogłem się powstrzymać. To było zbyt wiele informacji dla niej. Więcej, niż przyznałbym przed kimkolwiek. Odległy wyraz pojawił się na jej twarzy, gdy wpatrywała się przed siebie ponad moim ramieniem. – To dziwne. Moją obawą jest to, że stanę się taka jak moja mama.
19
Zamrugała gwałtownie swoimi dużymi niebieskimi oczami i na jej twarz powrócił uśmiech. Gdziekolwiek się udała, jej umysł już powrócił. Myślenie o jej mamie nie było czymś, co chciała robić i rozumiałem to. – Co lubisz robić? – zapytałem ją, chcąc zmienić temat z powrotem na coś lekkiego. – Tańczyć w deszczu, poznawać nowych ludzi, śmiać się, oglądać stare filmy z lat osiemdziesiątych i lubię śpiewać – odpowiedziała, po czym uśmiechnęła się do mnie, zanim wzięła kolejnego łyka. Jeśli będzie piła w tym tempie to upije się, jeśli nie będę obserwował jej uważnie.
*** Dwie margarity później przyciskała swoją klatkę piersiową do moich ramion, śmiejąc się z wszystkich moich dowcipów. Odciąłem ją od alkoholu, ponieważ była już w odpowiedni sposób podchmielona. Nie chciałem, żeby była kompletnie pijana. – Jesteś gotowa, żeby znaleźć dla ciebie ten pokój hotelowy i pozwolić mi sprawić, by twoje łóżko było dla ciebie miłe i ciepłe? – zapytałem, uśmiechając się do niej i wsuwając rękę między jej nogi. W pierwszej chwili zamarła, po czym powoli ułatwiła dostęp, tak że mogłem przesunąć swoją rękę wystarczająco wysoko, by poczuć wilgoć na jej majtkach. Ona chciała mnie tak samo, jak ja chciałem jej. To było wystarczającym potwierdzeniem. Przebiegłem czubkiem palca po mokrym kroczu jej majtek, a ona zadrżała przy mnie.
20
Poruszyła się przy mojej ręce i zamknęła oczy, kiedy jej usta lekko się rozchyliły, wyglądając rozkosznie. Cholera, ona reagowała. – Czy to tego chcesz? – szepnąłem jej do ucha, kiedy wsuwałem palec w jej majtki i poczułem gorącą wilgotną pokusę już bez żadnych barier. – Tak – szepnęła. – Ale tylko jeśli obiecasz mi, że sprawisz, że dojdę. Kurwa. Wyciągnąłem moją rękę z jej majtek i chwyciłem za portfel. Rzuciłem stu dolarowy banknot na stół. Nie mieliśmy czasu, by czekać na rachunek. Chciałem dokładnie tego, co obiecywała. A co do jej dochodzenia, to miałem zamiar upewnić się, że zemdleje od ilości orgazmów, jakie miałem zamiar jej dać. Nigdy nie rzucaj tego typu wyzwania Kerringtonowi. Wyjdę daleko poza te granice. Ona nie będzie mogła prowadzić samochodu w tym stanie. Później będę musiał wymyślić, jak sprowadzić go do niej. Nie miałem w tej chwili czasu, by o tym pomyśleć. Otworzyłem drzwi do mojego samochodu i wsadziłem ją do środka z większą siłą niż zamierzałem. Jej duże niebieskie oczy zrobiły się okrągłe ze zdziwienia i zatrzymałem się na chwilę, by złapać oddech i sobie to przemyśleć. Może nie powinienem tego robić. Czy ten nerwowym błyskiem w jej oczach naprawdę była niewinność? Jej ciało mówiło mi jedno, ale te oczy mówiły coś zupełnie innego. Wciągnęła dolną wargę w usta i przygryzła ją. Chciałem spróbować tych ust. 21
Nie obszedłem samochodu, żeby zająć swoje miejsce. Dojdę do tego później. Wlazłem do samochodu i zamknąłem za sobą drzwi, zanim chwyciłem ją po obu stronach głowy i przechyliłem ją w sam raz. Moje usta pokryły jej i pozwoliłem, by jej smak powoli zatopił się we mnie. Każdy najmniejszy jęk z jej ust uderzał w moich żyłach. Pełność jej dolnej wargi, poruszającej się przy moich ustach z niedoświadczonym głodem, doprowadzała mnie do szaleństwa. Zmusiłem się, by odepchnąć się do tyłu i spojrzeć na jej przymknięte oczy. – Jesteś pewna, że tego chcesz? Bo jeśli nie, to musimy przerwać teraz. – Nigdy więcej się nie zobaczymy. Musiałem wiedzieć, że nie była tak niewinna, jak wyczuwałem to w jej dotyku. Nie miałem nic przeciwko przygodzie na jedną noc, jeśli dziewczyna wiedziała, na co się pisze. Musiałem się upewnić, że jest to dla niej jasne. – Ja... – powiedziała, po czym przerwała i ciężko przełknęła ślinę. To nie była odpowiedź, której szukałem. Zacząłem się od niej odsuwać, ale ona sięgnęła i złapała moją koszulę. – Nie, czekaj. Chcę tego. Potrzebuję tego. Proszę, nie przestawaj. Nadal nie byłem pewien. Nie brzmiała pewnie. – Czy to twoja pierwsza przygoda na jedną noc? – zapytałem myśląc, że to może być powód, który stoi za tym, jak się zachowuje. Pokręciła przecząco głową i mały smutny uśmiech dotknął jej ust. – Nie. Ostatnia jaką miałam była kiepska. Naprawdę kiepska. Chciałam, żebyś sprawił, żebym o tym zapomniała. Chciałam wiedzieć, 22
jakie to uczucie robić to tylko dla przyjemności. Dla niczego więcej. Po prostu spraw, bym poczuła się dobrze. Nie była dziewicą. To było dobre. Kiepska przygoda na jedną noc każdego uczyniłaby niepewnym, by zrobić to ponownie. Mogłem sprawić, że o tym zapomni. – Sprawię, że poczujesz się naprawdę dobrze, kochanie – zapewniłem ją. Potem schyliłem się i chwyciłem dół jej małej koszulki i ściągnąłem ją jej przez głowę. Nie miała na sobie stanika. Wiedziałem o tym, ale zobaczenie jej obnażonej przede mną wciąż zapierało mi dech w piersiach. – Och – pisnęła i opadła na łokcie, co jedynie wypchnęło jej piersi dalej w moim kierunku. Byłem fanem cycków. Nie było co do tego wątpliwości i byłem całkiem pewien, że umarłem i poszedłem do nieba. – Te dziecinki są cholernie niesamowite – przysiągłem, zanim opuściłem usta, by wziąć jeden z jej okrągłych, czerwonych jak cukierek sutków do ust. – Och tak – krzyknęła. Uśmiechnąłem się do siebie. Zazwyczaj nie lubiłem tych krzykliwych, ale ta nie była wyćwiczona. Była w tym prawdziwa. Każdy krzyk z jej ust brzmiał, jakby naprawdę miała go na myśli. Wypełniłem swoje dłonie oboma jej piersiami i spędziłem czas po równo drażniąc je i ssąc. Byłem całkiem cholernie pewien, że mogłem robić to przez całą noc i się nie znudzić. – Ach! Proszę potrzebuję cię w sobie. Chcę dojść – błagała Della.
23
Też chciałem, żeby doszła, ale jeśli nie przestałaby wysuwać tych sprośnych żądań, to doszedłbym pierwszy w moich cholernych jeansach. Sięgnąłem do pasa jej szortów, szarpnąłem je i jej majtki w dół w tym samym czasie. Rzuciłem je na podłogę, zanim rozłożyłem jej nogi moimi rękoma. Była wywoskowana. Kurwa tak. Seksowny zapach jej podniecenia dotarł do mojego nosa i mruknąłem z wdzięcznością. Musiałem tego spróbować. Chciałem najpierw spróbować tego orgazmu, o który błagała w swoich ustach. Dotknąłem gładkiej skóry i przesunąłem palcem po środku. Della podskoczyła gwałtownie na skórzanym siedzeniu. – Mam zamiar cię tu całować – ostrzegłem, zanim przycisnąłem swoje usta do jej nabrzmiałej łechtaczki, wystającej i proszącej o zajęcie się nią. – O mój Boże – jęknęła i obie jej dłonie chwyciły tył mojej głowy. Nie mogłem powstrzymać się od uśmiechu. Na początku polizałem delikatnie, a potem zacząłem smakować ją bardziej żarliwie. Naprawdę była przepyszna. Smakowałem wielu kobiet, ale ta była słodka. Przycisnąłem czubek nosa do jej łechtaczki w momencie, gdy wsuwałem język do jej wnętrza. Obie jej dłonie zacisnęły się w pięści w moich włosach, kiedy wykrzykiwała moje imię. Uwielbiałem słyszeć, jak to mówiła. Prawdopodobnie bardziej niż powinienem, zwłaszcza że chodziło o dziewczynę na jedną noc, której nigdy więcej nie zobaczę.
24
Przypomnienie sobie, że nie zobaczę jej ponownie sprawiło, że zacząłem trochę szaleć. Potrzebowałem więcej. Zacząłem lizać ją z większą intensywnością. Dopóki jej pierwszy orgazm nie eksplodował na moim języku, a ona nie zaczęła wykrzykiwać w kółko mojego imienia. To był pierwszy raz od czasów liceum, kiedy zbliżyłem się do spuszczenia się we własnych dżinsach. Pocałowałem ją jeszcze raz w jej wrażliwe ciało, zanim odsunąłem się i zacząłem rozpinać swoje jeansy. Powinienem poczekać do momentu, kiedy zabiorę ją do pokoju hotelowego, ale musiałem najpierw spuścić z siebie trochę napięcia. Jeśli miałem spędzić z tą dziewczyną tylko jedną noc, to miałem zamiar cieszyć się nią bez końca. Pierwsze pieprzenie się z nią, da mi wystarczającą stabilność, bym mógł dojechać do najbliższego hotelu, jaki udałoby mi się znaleźć. Szarpnięciem otworzyłem schowek i wyciągnąłem z niego jedne z prezerwatyw, które tam trzymałem. Rozdarłem opakowanie i nasunąłem prezerwatywę na mojego penisa, zanim na nią spojrzałem. Patrzyła na mnie uważnie. Jej różowy język wysunął się i zwilżył jej usta. Jęknąłem i przyciągnąłem jedną z jej nóg do góry, kładąc ją na swoim ramieniu, tak bym mógł swobodnie poruszać się między jej nogami. – Co, jeśli ktoś nas zobaczy? – zapytała wciąż bez tchu po jej bardzo głośnej reakcji na swój orgazm. Roześmiałem się. Właśnie teraz o tym pomyślała. – Te okna są przyciemniane, jest ciemno i nie ma w pobliżu nas żadnego światła, w dodatku zaszliśmy tak cholernie daleko, nikt nas nie zobaczy.
25
Dała mi seksowny uśmiech i pozwoliła opaść jej rękom znów za głowę, powodując przy tym, że jej cycki podskoczyły. To nie potrwa zbyt długo. Byłem cholernie zbyt blisko. Przycisnąłem główkę mojego penisa do jej wejścia i powoli zaczynałem naciskać. Była ciasna. Cholernie zbyt ciasna. Boże, nie, proszę, nie pozwól jej być dziewicą. Dziewczyny, które wyglądały tak jak ona, w jej wieku nie były już dziewicami. Ona przeznaczona była do tego, by być pieprzoną. – Jesteś ciasna – wydobyłem z siebie. Skinęła głową i jęknęła, rozkładając szerzej nogi. – Nie jestem dziewicą – przypomniała mi. Jasne. Dlaczego to ja chciałem to spowolnić i jej to ułatwić? Była gorąca i gotowa. Obawa, że była niewinna mieszała mi w głowie. Wszedłem w nią i oboje krzyknęliśmy. Była niewiarygodnie, cholernie ciasna, ale nie kłamała, nie było żadnych przeszkód. Nie była dziewicą, po prostu miała niebiańską cipkę. Cholera, to było niesamowite. Wysunąłem się z niej, a ona sięgnęła do góry i złapała się za uchwyt na drzwiach, podpierając się dla mnie, bym natarł na nią ponownie. – Mocno... proszę... jeszcze raz – sapnęła. Nie trzeba było mi dwa razy powtarzać. Udało mi się uderzyć w nią tym razem nawet mocniej i te jej cycki pięknie się zakołysały. Byłem całkiem pewien, że nigdy by mi się nie znudziły. Miałem zaraz dojść. To było zbyt wiele. 26
Zsunąłem dłoń w dół pomiędzy nas i kilka razy przebiegłem palcem po jej łechtaczce, dopóki nie zaczęła dyszeć i błagać. – Podoba ci się? Co za niegrzeczna dziewczynka. Prosząca mnie o to, żebym mocniej ją pieprzył – wyszeptałem do jej ucha, kiedy używałem wyciekającej z niej wilgoci do nasmarowania jej obrzmiałej łechtaczki. – Och Boże, Woods, Och Boże, znowu dojdę – krzyknęła, a ja wciągnąłem jej sutek w usta i ssałem, bawiąc się w tym czasie jej łechtaczką. Wybuchła pod moim dotykiem i chwyciłem tył siedzenia i deskę rozdzielczą do podparcia się, kiedy wbijałem się w nią jeszcze tylko dwa razy, zanim podążyłem za nią i sam też doszedłem.
Tłumaczenie: Jaasmaa Korekta: Thebesciaczuczek
27
Powoli otworzyłam szeroko moje oczy i gapiłam się w sufit. Pokój hotelowy był cichy. Byłam sama. Spadł mi też kamień z serca. Nie byłam pewna, jak mogłabym zmierzyć się z Woodsem po ostatniej nocy. Można było mnie opisać na różne sposoby, ale słowo dziwka nie było jednym z nich. Cofając się do wydarzeń poprzedniej nocy, czułam się bardzo jak dziwka. Nie byłam pewna, co mnie opętało... chyba że była to tequila. Być może moja odwaga, by wziąć co chciałam, pochodziła od odrobinę zbyt dużej ilości alkoholu, ale nie byłam pijana. Dokładnie wiedziałam, co robiłam. Woods był gorący, ociekający charyzmą i czy wspomniałam, że był gorący? I nie znałam nawet jego nazwiska. Przykryłam swoją twarz obiema dłońmi i zaczęłam się śmiać. Uprawiałam dziki małpi seks z facetem, którego właśnie poznałam. Jak szalone to było? Przynajmniej użył prezerwatywy za każdym razem, kiedy to robiliśmy: w samochodzie, pod prysznicem, na stole i w końcu w łóżku. Po czym natychmiast zemdlałam. Chciałam wiedzieć, jak wyglądał dobry seks. Teraz wiedziałam, jak wyglądał seks trzęsący ziemią. Misja wykonana. Jedna rzecz była pewna. Nigdy nie zapomnę Woodsa. To była podróż, by skosztować życia i z Woodsem udało mi się przeżyć jedną z najświetniejszych rzeczy w życiu. Przeciągając się, wstałam i rozejrzałam się po pokoju, szukając moich ubrań. Chwila... mój samochód. Potrzebuję mojego samochodu. 28
Mój bagaż był w moim... Uch, mój bagaż leżał przed łóżkiem. Co? Zostawiłam go w moim samochodzie. Ściągnęłam prześcieradło z łóżka i owinęłam się nim. Po tym podeszłam do okna i odsunęłam zasłony. Znalezienie czerwonego samochodu Braden, zaparkowanego z przodu, nie zajęło mi więcej niż minutę. Woods wyszedł i przyprowadził go dla mnie, i wniósł do środka mój bagaż. Moje serce rozgrzała jego troskliwość. Skoro uprawiałam seks z przygodnym nieznajomym, przynajmniej wybrałam takiego, który nie zostawia dziewczyny całkowicie zdanej na własne siły.
Tłumaczenie: Jaasmaa Korekta: Thebesciaczuczek
29
Dzień obecny
Usiadłam w biurze, czekając na mojego obecnego szefa Jefferya Odoma. Napisał do mnie dziś rano i poprosił, bym przyszła do pracy wcześniej i spotkała się z nim tu. Nie byłam pewna, co było nie tak. Kilka tygodni temu zaczął ze mną flirtować, po czym przenieśliśmy to na wyższy poziom. Martwiłam się, że to może być problemem. Byłam kelnerką w jego barze. Byłam też tu od niedawna. W czasie tej podróży, by odnaleźć siebie, musiałam zatrzymywać się i znajdywać pracę, dopóki nie miałam wystarczającej ilości pieniędzy na kolejne kilka tygodni bycia w drodze. Polubiłam Dallas. Było zabawne. Jeffery był seksowny i starszy. Sprawiał, że czułam się wyjątkowa. Przynajmniej kiedy był w mieście. Na początku był w okolicy tylko raz w tygodniu, ale po kilku flirtach między nami, zaczął pojawiać się coraz częściej. Zazwyczaj tuż przed zamknięciem. Czekał w swoim samochodzie i pisał do mnie, bym spotkała się z nim na zewnątrz. Ten sekretny romans zaczynał mnie jednak irytować. To nie było tak, że brałam go na poważnie. Potrzebowałam jeszcze pięciu stów w napiwkach i mogłam znów wrócić do mojej podróży. Następny przystanek, Las Vegas. Drzwi do jego biura w końcu się otworzyły i zachmurzony wyraz jego twarzy zaalarmował mnie, że to nie była miła wizyta. Możliwe, że udam się do Vegas szybciej niż myślałam.
30
– Przepraszam, że wezwałem cię tu tak wcześnie, Della – powiedział podchodząc i siadając po drugiej stronie swojego biurka. To wszystko było bardzo zimne i stosowne, biorąc pod uwagę to, że brałam z nim prysznic tylko trzy noce wcześniej, zanim w końcu poddałam się i poszłam z nim do łóżka. Nie odpowiedziałam mu. Nie byłam pewna, co miałam powiedzieć. Jeffery przebiegł dłonią po włosach. – Myślę, że najlepiej by było, gdybyś ruszyła dalej wcześniej niż później. Ta rzecz między nami zaszła zbyt daleko i oboje wiemy, że to nie potrwa długo. Okej. Więc dostał to, czego chciał i teraz nie miał nawet zamiaru pozwolić mi zarobić moich ostatnich pięciu stów, zanim bym wyjechała. Wiedział, że byłam już blisko wyjazdu. Drań. – Świetnie – odpowiedziałam i wstałam. Nie potrzebowałam tego. Mogłam zatrzymać się na krótko w drodze do Vegas i złapać inną pracę. – Della – powiedział, wstając razem ze mną. – Przepraszam. Roześmiałam się. On przepraszał. Nie było mu nawet blisko do tego, jak przykro było mi. Myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi. Podchodząc do drzwi zdałam sobie sprawę z tego, że to było kolejne z tych doświadczeń, które miałam odnaleźć na swojej drodze. Zostałam wykorzystana. Żyłam, korzystałam ze swojego życia. Nie był to taki cios dla mojego ego, gdy pomyślałam o tym w ten sposób.
31
Drzwi otworzyły się, zanim mogłam do nich sięgnąć i wysoka elegancka rudowłosa weszła do środka z gniewnym warknięciem... wymierzonym we mnie. – To ona? To jest twoja dziwka? Widać, wygląda jak pieprzona dziwka. Znalazłeś ją w jednym z tych obrzydliwych lokali ze striptizem do których chodzisz? Wygląda jak striptizerka. Boże, Jeff, jak nisko mogłeś upaść? Słuchałam jej słów, ale nie byłam pewna, czy rozumiałam co mówi. Byłam zdezorientowana. Jedyną rzeczą, której byłam pewna, było to, że ta kobieta mnie nienawidzi. Bardzo zajadle. Nie byłam pewna dlaczego, ale tak było. – Wystarczy Frances. Zwolniłem ją, tak jak tego chciałaś. Daj jej wyjść. To dotyczy mnie i ciebie – powiedział Jeffery wściekłej rudowłosej. Zerknął na moją drogę do wyjścia i mogłam zobaczyć przeprosiny w jego oczach. Spojrzałam z powrotem na nią i temperament, który wymykał się spod kontroli, gdy spiorunowała go wzrokiem. – Zwolniłeś ją i to czyni sprawę załatwioną? – przesunęła swoje gniewne spojrzenie z powrotem na mnie. – Czy ty w ogóle przejmujesz się tym, że pieprzyłaś się z ojcem mojego nienarodzonego dziecka? Czy to ci wcale nie przeszkadza, że on nie tylko jest żonaty, ale i wkrótce zostanie ojcem? Chwila... co? Czy ona właśnie powiedziała żonaty?
32
Gapiłam się na nią i zdałam sobie sprawę, że nie był to chory żart. Wtedy odwróciłam głowę i spojrzałam na Jefferya. Prawda była wypisana na jego twarzy. Był żonaty. Zrobił ze mnie cudzołożnicę. Och. Cholera. – Jesteś żonaty? – moje pytanie padło bardziej jako gniewny ryk, niż pytanie. Pokiwał głową, a jego ramiona ugięły się tak, jakby został pokonany. Zrobiłam krok w jego kierunku i zatrzymałam się. Jeśli podeszłabym chociaż odrobinę bliżej, to zabiłabym go gołymi rękoma. – Ty żałosny sukinsynu! Dlaczego ty to... jak mogłeś... ty masz ŻONĘ, która jest w ciąży! Nie mogę uwierzyć, że to zrobiłeś. Jestem taka głupia. Tak niewiarygodnie głupia! Całe to podkradanie się nie było dlatego, że nie chciałeś, żeby inni pracownicy wiedzieli. To było ze względu na nią – wskazałam na jego żonę. – Mam nadzieję, że będziesz smażył się w piekle – przeklęłam i obróciłam się, i skierowałam do drzwi. Zanim mogłam je otworzyć i wynieść się stąd w cholerę, zatrzymałam się. Był jeszcze ktoś, komu musiałam też coś powiedzieć. Spojrzałam ponownie na rudowłosą. Jej złość zelżała. Jej twarz była teraz pokryta łzami. – Przepraszam. Gdybym wiedziała, że był żonaty, nie zbliżyłabym się do niego. Przysięgam – po czym wybiegłam przez drzwi, zatrzaskując je za sobą. Kiedy weszłam z powrotem do baru, moje oczy spotkały Trippa. Potrząsnął głową i westchnął.
33
– Obawiałem się, że się z nim spotykasz, ale nie byłem pewien. Nie chciałem nic mówić, na wypadek gdybym się mylił i skończył na tym, że bym cię obraził. Zgaduję, że nie wiedziałaś, że był żonaty. Poczułam się brudna i nie w porządku. Podeszłam i usiadłam na stołku naprzeciwko niego. – Nie miałam pojęcia. I teraz czuję się okropnie. Chciałam tej podróży samochodem, ale teraz, po prostu chcę wrócić do domu. Tripp był barmanem od czwartku do niedzieli. Był wysoki, chudy i miał krótkie brązowe włosy. Patrząc na niego można było też delikatnie dostrzec, że był dobrze sytuowany. Ciężko było to wytłumaczyć, ale coś w Trippie nie pasowało do tego miejsca. Wyglądał, jakby był na niewłaściwym miejscu, tak jak ja się czułam. Wiele późnych wieczorów spędziliśmy rozmawiając, w czasie gdy zamykaliśmy bar. Nie wiedziałam zbyt wiele o Trippie, ale stał się on moim przyjacielem w tym miejscu. – Powiedziałaś, że chciałaś zobaczyć świat. Chciałaś żyć – przypomniał mi moje słowa. Wzruszyłam ramionami. – Już nie tak bardzo. Tripp spojrzał z powrotem na drzwi, a potem sięgnął do kieszeni i wyciągnął swój telefon. – Powiem ci coś. Nie jedź jeszcze do domu. Daj temu czas, żeby się z tego otrząsnąć i potem znów uderz w drogę. Spędź trochę czasu w małym miasteczku i zwolnij trochę. 34
– Mam zamiar zadzwonić do mojego kuzyna. Ma pewne wpływy w nadbrzeżnym mieście, w którym dorastałem. To małe i przyjemne miejsce. W niczym nie przypomina Dallas. Mój kuzyn może załatwić ci pracę i wtedy będziesz mogła zdecydować, kiedy będziesz gotowa, by znów wyruszyć podróż. On ma wysoko postawionych przyjaciół – mrugnął Tripp. Zanim mogłam zaprotestować albo znaleźć powód, dlaczego to był zły pomysł, Tripp wybierał już numer do swojego kuzyna. – Hej, Jace. – Tak, wiem, minęło trochę czasu. Życie jest zwariowane. – Nie, powinieneś przyjechać do Dallas i oderwać się od dziewczyny, poza którą świata nie widzisz tak, że nie myślisz logicznie, jak to ujęła twoja mama. Tripp roześmiał się i mogłam dostrzec radość w jego oczach. Kochał swojego kuzyna, z którym właśnie rozmawiał i wyglądało na to, że on też za nim tęskni. – Słuchaj. Potrzebuję przysługi. Mam przyjaciółkę. Miała tu pewne trudne przejścia i potrzebuje miejsca, w które mogłaby od tego uciec. – Nie, wiem, że masz dziewczynę. Nie proszę cię, żebyś przyjął ją do siebie idioto. Ona może zatrzymać się w mieście w moim mieszkaniu. Ktoś może równie dobrze wykorzystać to miejsce. Zadzwoń tylko do Kerringtona. Niech da jej pracę. Ona potrzebuje się tylko wyciszyć. – Tak. Jest. 35
– Jestem pewien, że będzie zadowolony. – Fantastycznie. Dzięki człowieku. Niedługo do ciebie zadzwonię. Wytłumaczę jej tylko to, co musi wiedzieć i wyślę ją do ciebie. Tripp wyszczerzył się w szerokim uśmiechu, gdy wsuwał telefon z powrotem do swojej kieszeni. – Wszystko już ustalone. Będziesz miała dobrze płatną pracę i możesz zatrzymać się tam za darmo w moim mieszkaniu. Potrzebowałem wysłać tam kogoś, by się nim zajął. Z tobą tam, możesz zająć się wszystkimi sprawami. To by mi pomogło. Ale największym plusem jest to, że będziesz mieszkała w pobliżu jednej z najpiękniejszych plaż na południu. Jedź, odnajdź siebie, skorzystaj ze słońca, Della.
Tłumaczenie: Jaasmaa Korekta: Thebesciaczuczek
36
Chodziłem tam i z powrotem przed moim biurkiem. Od czasu do czasu zerkając w dół na diamentowy pierścionek leżący na jego środku. Wiedziałem, co to znaczyło. Wiedziałem także, że chciałem wyrzucić go tak daleko, jak mogłem, wprost do tego cholernego oceanu. To była niezbyt subtelna aluzja mojego taty. Byłem u niego wczoraj, by zapytać go, kiedy awansuję z roli managera, by zająć moje miejsce jako vice dyrektor Kerrington Country Clubu. To była jego odpowiedź. Musiałem poślubić Angelinę. Kurwa! Kurwa! Kurwa! Nie chciałem się z nią żenić. Ona uczyniłaby mnie nieszczęśliwym. W końcu poddałem się i w zeszłym miesiącu znów się z nią przespałem. Pojawiła się w moim domu w niczym więcej poza małą czerwoną koszulą nocną opadającą do jej kolan i zaczęła ssać mojego penisa. Pomiędzy ssaniem mojego fiuta a popijaniem whiskey, pieprzyłem się z nią kilka razy tamtej nocy. Problem polegał na tym, że jedynym sposobem, w jaki udało mi się odpuścić, było wyobrażanie sobie patrzących na mnie pięknych niebieskich oczu Delli Sloane. Wyćwiczony przez Angelinę krzyk rozkoszy sprawiał, że przechodziła mi ochota. Była doświadczona w udawaniu. Nie lubiła seksu. Wykorzystywała go. Dobrze znałem jej typ. Nie byłem zainteresowany.
37
Nie byłem moim ojcem. Nie mogłem ożenić się dla pieniędzy i koneksji, po czym mieć kobietę na boku. To, że moi rodzice spieprzyli swoje małżeństwo i wyglądało na to, że wcale to na nich nie wpłynęło, zawsze sprawiało, że byłem zły. To całkowicie zamieszało mi w głowie. Jeśli miałem związać się z jedną kobietą i być jej wiernym do końca mojego życia przez wzgląd na moje prawowite miejsce w rodzinnym biznesie, nie byłem pewien, czy tego chciałem. Pieprzyć całe to gówno. Mój ojciec zawsze mnie kontrolował. Pukanie do drzwi przerwało moje niekończące się chodzenie tam i z powrotem i ciche narzekanie. Chwyciłem pierścionek i schowałem go do kieszeni. Nie potrzebowałem, żeby to wyszło na jaw. I Boże dopomóż, jeśli to była Angelina. – Proszę wejść – powiedziałem i usiadłem za biurkiem. Jace, mój najlepszy przyjaciel od czasów szkoły z internatem, otworzył drzwi i wszedł do pokoju. – Hej, pomyślałem, że dziś rano przyłączysz się do nas na rundkę dookoła pola, ale nie pojawiłeś się. Potrzebowałem porozmawiać z kimś o tym, ale nie byłem pewien, czy byłem na to gotowy. Jace powiedziałby mi, żebym wyjechał z miasta i dał im możliwość samodzielnego załatwienia tego gówna. On buntował się przeciwko życzeniom swojego ojca już od lat. – Byłem zajęty – było moją jedyną odpowiedzią. Jace skinął głową. 38
– Tak, domyśliłem się – wszedł i zajął miejsce naprzeciwko mnie. – Chciałbym poprosić cię o przysługę. To przykuło moją uwagę. Jace rzadko kiedy prosił mnie o przysługę. Przechyliłem się, opierając się o oparcie mojego fotela i czekałem. Lepiej, żeby to nie dotyczyło tego, aby jego dziewczyna, Bethy, która była także jedną z moich dziewczyn rozwożących piwo meleksem, mogła dzisiaj wcześniej wyjść. Mieliśmy ruch po południu i potrzebowałem jej. – Dzwonił do mnie Tripp – zaczął. Tripp był jego starszym kuzynem. Skończył szkołę kilka lat przed nami, ale spędziliśmy jeden rewelacyjny rok w szkole z internatem, zanim wyjechał. Nie widziałem go, odkąd spakował się i wyjechał z miasta pięć lat temu. – Naprawdę? Co u niego? – zapytałem z ciekawością. Zawsze lubiłem Trippa. On też nie chciał ugiąć się przed żądaniami swoich rodziców, więc po prostu wyjechał. Nigdy nie patrząc za siebie. Jace wzruszył ramionami. – Dobrze, jak sądzę. Brzmiał na szczęśliwego. Jest teraz w Dallas. Będę musiał się tam wybrać i zobaczyć się z nim. Nie przyjechał do Bostonu na te święta razem z resztą rodziny. Nie sądzę, żeby w najbliższym czasie pojawił się w okolicy. Wujek Robert nie jest z niego zadowolony. Nie mogłem sobie wyobrazić Roberta Newarka zadowolonego z jego jedynego syna. Pewnego dnia miał przejąć po nim renomowaną kancelarię prawniczą Newark & Newark, znajdującą się w samym sercu Manhattanu.
39
Jego dziadek zbudował ją od zera. Ale Tripp nie chciał zostać prawnikiem. Chciał podróżować po świecie. – W każdym razie, jest ta jego przyjaciółka. Pogubiła się emocjonalnie przez szefa w ich barze odkrywając, że facet jest żonaty. Nie wiedziała o tym i teraz potrzebuje wyjechać z miasta, zagoić rany i zapomnieć o tym gównie. Zapytał, czy może przysłać ją tutaj. Powiedział, że jest wspaniałą kelnerką. Ciężko pracowała i nigdy się nie spóźniała. Powiedział także, że jest piękna i faceci będą dawali jej tu wysokie napiwki. Pozwala jej też zatrzymać się w jego mieszkaniu, skoro i tak stoi puste przez cały czas, ale ona potrzebuje pracy. Dobra kelnerka zawsze mogła mi się przydać. – Jasne. Po prostu przyślij ją do mnie, kiedy dotrze do miasta. Damy jej uniform i skierujemy ją do pracy. Jace spojrzał z ulgą. – Dzięki. Nie chciałem cię o to prosić, ale wydawało się, że się o nią martwił. Dzwonił już do mnie dzisiaj dwa razy, by o niej porozmawiać i upewnić się, że przygotuję dla niej wszystko, kiedy tu przyjedzie. Nie chciałem go zawieść. – Rozumiem. Nie mam nic przeciwko. I powiedz Trippowi, iż powiedziałem, że jeśli będzie chciał następnym razem prosić o przysługę, to niech dzwoni do mnie. Ucieszyłbym się mając od niego jakąś wiadomość.
40
*** Jace wyszedł nie tak dawno temu, kiedy drzwi do mojego biura otworzyły się i weszła Angelina. Zarzuciła swoje długie blond włosy przez ramię i uśmiechnęła się do mnie. Był to ten wyćwiczony ponętny uśmiech. Już mnie znudził. Jej język wysunął się i oblizała swoje wargi, podchodząc do mojego biurka. – Tęskniłam za tobą. Nie widziałam cię, ani nie odzywałeś się do mnie od zeszłego tygodnia. Myślałam, że dobrze się bawiliśmy przy szesnastym dołku. Musiałem zgodzić się, by w zeszłym tygodniu ostatnią rundę zrobić z Angeliną. Wiedziałem, że to sprawi, iż mój ojciec przestanie się mnie czepiać, a
ona będzie usatysfakcjonowana. To, czego
się nie
spodziewałem, to to, że będzie się o mnie ocierać i obmacywać mojego penisa. Przez cały czas. Ostatnim razem, kiedy jej ręka zjechała w dół na przód moich krótkich spodenek i powiedziała, że chce się pieprzyć, zgiąłem ją i położyłem obie jej ręce na drzewie, po czym zerżnąłem ją od tyłu. Tym sposobem nie musiałem patrzeć na jej udawany wyraz rozkoszy. Robiła to, żebym się z nią ożenił. Jej tata tego chciał, a ona robiła to, czego sobie zażyczył. Nic więcej. Gdy skończyłem, zakończyłem grę i unikałem jej od tamtej pory. – Byłem zajęty – odpowiedziałem zimno. Nie zrozumiała aluzji. Zamiast tego stanęła mi między nogami i pochyliła się nade mną, dając mi widok wprost na jej głęboki dekolt. Nie miała wiele wspólnego z cyckami. Nie byłem pewien, czym niby ona mi tu 41
świeci. Jeśli miałbym się z nią ożenić, załatwiłbym jej operację powiększenia biustu. – Za dużo pracy, za mało zabawy – zagruchała, opadając na kolana i pocierając dłonią mojego niezainteresowanego penisa. – Mogę to przytępić – obiecała i zaczęła rozpinać moje spodnie. Ostatnim razem czułem się źle z tym, że pozwoliłem, żeby to zaszło za daleko. Wykorzystywałem ją. Jasne, ona też wykorzystywała mnie, ale to nie znaczyło, że musiałem uciekać się do tak chamskiego zachowania. To było niewłaściwe. Nie chciałem jej. Jeśli bym ją poślubił, to tylko dlatego, że zostałbym do tego zmuszony. Nie było dla mnie żadnego powodu, żeby to kontynuować. Potrzebowałem czasu, żeby to wszystko przemyśleć. – Przestań Angelina. Mam pracę. Nie teraz – oparłem się pragnieniu odepchnięcia jej od siebie. To byłoby zbyt zimne. – Ty możesz pracować, a ja mogę sprawić, że to będzie przyjemne. Pokazać ci, co możesz mieć przez resztę swojego życia. Oboje wiedzieliśmy, że z chwilą, w której powiedziałbym „tak”, seks stałby się katorgą. Wymyślałaby kolejne powody, przez które nie mogłaby tego robić i przerwa w biurze na robienie laski byłaby tylko wspomnieniem przeszłości. – Nie bierz mnie za głupca, Angelino. Jestem bystrym facetem. Wiem, co robisz i wiem, dlaczego to robisz. W chwili, kiedy zostaniemy małżeństwem, ta fasada, którą się otaczasz, zniknie. Jej oczy błysnęły frustracją. Byłem tylko szczery. Najwyższa pora, żeby ona też była. 42
– Fakt, iż mój tata chce, żebym za ciebie wyszła nie oznacza, że to jedyny powód, dla którego ja tego chcę. Czuję do ciebie pociąg. Która kobieta tego nie czuje? Różnica między mną a innymi kobietami polega na tym, że ja jestem dla ciebie wystarczająco dobra. Uzupełniamy się. Możesz z tym walczyć i próbować jak diabli trzymać się swojego stylu playboya, ale ja się nigdzie nie wybieram. Chcę tego pierścionka, który wiem, że twój tata kupił na mój palec i chcę twojego nazwiska. Seks może być dla nas obojga niesamowity, jeśli tylko na to pozwolisz. Nie zawsze będę dziwką, o której fantazjujesz. Powinieneś cieszyć się tą częścią, kiedy możesz. Wstała i rozprostowała spódniczkę. – Wiesz, gdzie mnie znaleźć, kiedy będziesz gotów przyznać, że to jest idealne. Ty i ja.
Tłumaczenie: Jaasmaa Korekta: Thebesciaczuczek
43
Zjechałam i zatrzymałam się na stacji benzynowej, na której poznałam Woodsa, jedynie cztery miesiące temu. To był początek mojej podróży. Cóż za ironia, że wskazówki, które dał mi Tripp zaprowadziły mnie znów w to miejsce. Nie byłam nawet pewna, czy Woods mieszka w tym mieście. Na obiad i by znaleźć hotel, zabrał mnie za miasto. Może on też przejeżdżał przez miasto tego samego dnia. Albo być może będę mogła zobaczyć go ponownie. Co, jeśli jest żonaty? Nie, nie miałam zamiaru myśleć w ten sposób. Nie miałam zamiaru osądzać
wszystkich
facetów
przez
pryzmat
Jefferya.
To
było
niesprawiedliwe. Weźmy chociażby pod uwagę Trippa. W niczym nie przypominał Jefferya. Dał mi klucze do własnego mieszkania, bym mogła się w nim zatrzymać za darmo tak długo, jak będę utrzymywać je czyste. Załatwił mi też pracę. Spojrzałam w dół na kartkę w mojej dłoni. Tripp dał mi numer telefonu do Jace'a i powiedział, żebym zadzwoniła do niego, kiedy już się zaaklimatyzuję. Miał umówić mnie na spotkanie z Panem Kerringtonem. Wjechałam z powrotem na drogę i podążając za wskazówkami, pokonałam dwa ostatnie zakręty, zanim zatrzymałam się przed blokiem mieszkalnym wychodzącym wprost na ocean. Spojrzałam w dół na adres, który dał mi Tripp. Z pewnością to nie było jego mieszkanie. To miasto 44
było z górnej półki i te mieszkania musiały kosztować fortunę. Jak Tripp mógł posiadać jedno z nich? Dręczące mnie podejrzenie, że Tripp nie pasował do roli barmana jeżdżącego Harley-Davidsonem, powróciło do mnie. On był kimś więcej, niż pozwalał zobaczyć ludziom w Dallas. Wyciągnęłam moją komórkę z torebki i wybrałam numer do Trippa. Nie odbierał. Wtedy wybrałam numer Jace'a. Usłyszałam trzy sygnały, zanim odebrała jakaś dziewczyna. – Halo – powiedziała przeciągając samogłoski. – Hmm, tak, jestem, uh, Della Sloane. Przyjaciółka – – Trippa! – zapiszczała do słuchawki – Czekaliśmy na ciebie. Tak się cieszę, że dotarłaś bezpiecznie. Zadomowiłaś się już w mieszkaniu Trippa? Byłam całkiem pewna, że powiedział, iż Jace był facetem. – Hmm, nie, niezupełnie. Właśnie przyjechałam i to miejsce jest bardzo przyjemne. Obawiam się, że jestem przy złym mieszkaniu. Dziewczyna roześmiała się do słuchawki. – Nie, jesteś we właściwym miejscu. Zakładam, że nie wiedziałaś zbyt wiele o Trippie. Zaufaj mi kochanie, stać go na to miejsce i na o wiele więcej. Ach, tak swoją drogą jestem Bethy. Dziewczyna Jace'a. Wyszedł na zewnątrz. Polubiłam ją. Była bardzo przyjazna. 45
– Jeśli jesteś pewna, że jestem we właściwym miejscu, pójdę znaleźć jego mieszkanie i rozpakuję swoje bagaże. Potrzebuję, żeby Jace skontaktował się z Panem Kerringtonem w sprawie spotkania ze mną. – Ach, nie ma potrzeby dzwonienia do niego. Powiedział Jaceowi, żeby przysłał cię do niego, kiedy tylko będziesz gotowa. Potrzebuje nowej kelnerki. Masz pod ręką długopis i kartkę? Będziesz musiała zanotować sobie te wskazówki.
*** To było, całkiem możliwe, najmilsze miejsce, w jakim kiedykolwiek się zatrzymałam. Tripp sprawił, że brzmiało to, jakby to miejsce było w marnym stanie i potrzebował mnie, żebym przyjechała i zatrzymała się w tym miejscu, aby ponaprawiać różne rzeczy. Ktoś najwyraźniej sprzątał to miejsce regularnie. Było w nieskazitelnym stanie. Rozpakowałam moje torby, po czy wyszłam na balkon wychodzący na Zatokę Meksykańską. Na zewnątrz było pięknie. Tripp miał rację. To było doświadczenie życiowe, którego potrzebowałam. Mogłam pracować i cieszyć się, zatrzymując się tu w jego mieszkaniu. To byłyby wakacje na plaży, których nigdy nie miałam, kiedy dorastałam. Zawsze oglądałam telewizję i zastanawiałam się, czy piasek był tak biały, a woda tak niebieska. Tak było. Uśmiechając się, opadłam na leżak i rozciągnęłam przed siebie nogi. To było przyjemne. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i wybrałam numer do Braden. 46
– Najwyższa pora! Gdzie jesteś? Nadal w Dallas? – radosny głos Braden sprawił, że odrobinę zatęskniłam za domem. Być może po prostu tęskniłam za nią. To nie było tak, że zostawiłam wiele za sobą. Poza ludźmi, którzy zawsze szeptali o mnie i się zastanawiali. – Nie. Już nie jestem w Dallas. Okazało się, że Jeffery jest żonaty. Usłyszałam, jak bierze ostry wdech, gdy to do niej dotarło. – O nie – odetchnęła – Della, to okropne! Tak mi przykro. Gdzie teraz jesteś? Chcesz, żebym po ciebie przyjechała? Trzymasz się, prawda? Nie masz dziwnych myśli... – jej głos zamilkł na ostatniej sylabie. Wiedziałam, że nie znosiła pytania się mnie o to, ale szczerze, jeśli Braden nie miałaby sprawdzać co u mnie, to kto miałby to robić? Wiedziała o wszystkim, albo o większości, nikt inny o tym nie wiedział. Po prostu nie mogłam podzielić się wszystkim ze światem. Niektóre rzeczy powinny pozostać sekretem. – Ze mną wszystko w porządku. Jestem teraz z powrotem na Florydzie, zatrzymałam się w mieszkaniu należącym do Trippa, weekendowego barmana, o którym ci opowiadałam. W każdym razie, załatwił mi pracę w swoim rodzinnym mieście i dał mi miejsce, w którym mogłam się zatrzymać. Wychodzi na zatokę. Siedzę teraz na balkonie, patrząc na piękną białą plażę. – Ooooch! To brzmi cudownie. Szczęściara! Byłabym zachwycona, gdybym mogła kiedyś znów odwiedzić zatokę. A ten Tripp, brzmi na naprawdę miłego. Może, kiedy już ponownie złapie cię podróżny bakcyl, mogłabyś wrócić do Dallas i podziękować mu – drażniła się ze mną. 47
– Tripp jest tylko przyjacielem. To się nie stanie. To znaczy, podziękuję mu, ale wysyłając kartkę, trochę pieniędzy, czy coś innego pocztą. – Masz rację. Popychałam cię, żebyś zaczęła umawiać się na randki i zobacz, co się stało. To jest twoja szansa na przeżycie swojego życia. Nie ma powodu, żeby przywiązywać się do jednego faceta. Masz świat do zwiedzenia. – Właśnie tak. I zamierzam to zrobić zaraz po tym, jak nacieszę się przez jakiś czas słońcem i piaskiem. – Jaka jest ta nowa praca? – Nie jestem jeszcze pewna. Muszę pójść poznać szefa. Spodziewa się mnie. To Country Club1, więc to powinno być zabawne doświadczenie. Całkiem inne niż bar – powiedziałam jej. – Bardzo dobrze. Idź, załatw sobie tą pracę, a potem zadzwoń do mnie, żeby mi o tym wszystkim opowiedzieć. Nie mogę się doczekać. Pożegnałyśmy się i zakończyłyśmy rozmowę. Braden zawsze była kimś, z kim mogłam pogadać. Powspominać różne rzeczy. Wszystko, co przeszłam i wszystko, co przezwyciężyłam. Noc, kiedy poznałam Braden, zmieniła moje życie. Jedyną osobą, jaką kiedykolwiek znałam, była moja mama. Nie pozwalała mi otwierać drzwi, by odebrać przesyłki z naszego sklepu. Musiałam chować się w mojej szafie i być cicho, dopóki osoba przy drzwiach nie odeszła. Braden była zafascynowana mną, tak jak ja nią. Zadawała mi pytania, na które nie 1 Klub zrzeszający śmietankę towarzyską danego regionu. 48
było mi można odpowiadać do bardzo dawna. Nie mogłam nikomu powiedzieć o mojej mamie. Rozumiałam to nawet jako dziecko. Otrząsając się ze wspomnień, o których w tej chwili nie chciałam myśleć, wstałam i poszłam do sypialni, którą uznałam za swoją. Były tam dwie sypialnie, ale jedna miała łóżko z baldachimem królewskich rozmiarów i bajeczne jacuzzi. Wzięłam ten pokój. Wyciągnęłam moją najnowszą spódniczkę. Krótką, w różową jodełkę i biały szydełkowy top bez rękawów, który do niej kupiłam. Gdy uczesałam już włosy i nałożyłam delikatny makijaż, wsunęłam stopy w parę różowych szpilek bez pięty i podeszłam do drzwi. Miałam pracę do zdobycia.
Tłumaczenie: Jaasmaa Korekta: Thebesciaczuczek
49
Nienawidzę zarządzania. To był sposób, w jaki mój ojciec mnie dobijał. Wiedział, że nie znosiłem tej części pracy i wiedział również, że nie zasłużyłem na to, żeby to robić. Używał tej tortury, żeby zmusić mnie do małżeństwa z Angeliną. I cholera, ale to działało. Pchnięciem otworzyłem drzwi kuchenne, żeby poradzić sobie z najnowszym dramatem, by znaleźć mojego głównego kelnera, Jimmy'ego z rękoma na biodrach, przypatrującego się gniewnie najnowszej kelnerce, Jackie, Frankie, czy jakoś tak, nie mogłem sobie przypomnieć. Ona miała skrzyżowane na klatce piersiowej ręce i równie gniewnie wpatrywała się w Jimmy'ego. – Co tu się do cholery dzieje? Potrzebuję was na zewnątrz, obsługujących gości, a gdy wchodzę, słyszę, że jesteście tu, walcząc ze sobą. Czy ktoś zechciałby mi to wytłumaczyć, czy mam po prostu zwolnić wasze żałosne tyłki? – zażądałem tonem, który wiedziałem, że nie powinien być słyszany poza tymi ścianami. – Mogę ci powiedzieć, co jest nie tak. Ona. Zatrudniłeś leniwą dziewczynę. Robi sobie przerwę na papierosa co dziesięć minut, i jeśli będę musiał obsłużyć kolejny z jej stolików dlatego, że zostawiła zamówienie leżące dłużej niż pięć minut, to zwariuję przez jej tyłek. Słyszysz mnie? Albo ona odejdzie, albo ja.
50
Nie miałem zamiaru zwalniać Jimmy'ego. To on zarządzał dla mnie kuchnią. Był też ulubieńcem żeńskiej części członków klubu. Nie miały one pojęcia, że wolał męskich członków. To był sekret, który utrzymywaliśmy, żeby mógł dostawać ładne, duże napiwki. Skierowałem swoją uwagę na nową dziewczynę. – Myślałem, że ująłem to bardzo wyraźnie, kiedy cię zatrudniałem, że nie ma przerw na palenie. Jimmy mówi, kiedy ktoś może wziąć przerwę. On jest tu szefem. Dziewczyna westchnęła, po czym szarpnęła za swój fartuszek ściągając go z siebie i ciskając nim o ziemię. – Nie mogę pracować w tych niewolniczych warunkach. Dziewczyna potrzebuje przerwy, a tylko dlatego, że nie jestem tak szybka jak on, to staję się na mnie zły. Cóż, pieprzyć go. Odchodzę stąd – obróciła się i wymaszerowała z kuchni. Dobrze. Nie musiałem jej zwalniać ani radzić sobie z kobiecymi łzami. Jedynym problemem było to, że potrzebowałem innej kelnerki. Teraz. – Cieszę się, że odeszła, ale powinniśmy zadzwonić po wsparcie – Jimmy stwierdził ten oczywisty fakt. – Spróbuj sobie poradzić, dopóki nie załatwię kogoś stąd do pomocy – wyszedłem przez drzwi i skierowałem się do swojego biura, kiedy stukot obcasów zaalarmował mnie, że byłem śledzony. Proszę, Boże, niech to nie będzie Angelina, nie teraz. Nie byłem w nastroju. Jeśli nie zamierzała iść obsługiwać klientów, to powinna zostawić mnie do jasnej cholery w 51
spokoju. Odwróciłem się, żeby jej to powiedzieć, kiedy słowa zatrzymały mi się na końcu języka. To nie była Angelina. To była Della. Była nawet bardziej apetyczna, niż to pamiętałem, a pamiętałem sporo. Prawie każdego cholernego dnia przypominałem sobie ją bardzo dobrze. Zazwyczaj kiedy byłem pod prysznicem. Jej ciemne włosy wyglądały na dłuższe i były zebrane na jedną stronę i przełożone luźno przez ramię. Miała na sobie obcisły biały top, który nie pozostawiał zbyt wiele wyobraźni, jeśli chodzi o jej piersi. Do tego krótka spódniczka i szpilki, co sprawiało, że jej smukłe opalone nogi wyglądały jeszcze bardziej seksownie. Co ona tu robiła? – Woods? – zapytała, a ja uniosłem oczy, które przyglądały się każdemu
szczegółowi
jej
ciała,
by
spotkać
jej
zaskoczone
i
zdezorientowane spojrzenie. – Della – odpowiedziałem. Czy ona nie przyszła tu, szukając mnie? Dlaczego wyglądała na taką zaskoczoną? – Co ty tu robisz? – zapytała, gdy zadowolony uśmiech zaczął wyłaniać się na jej ustach. Nigdy nie powiedziałem jej, jak brzmi moje nazwisko. Celowo. Nie chciałem, żeby jednonocna przygoda zamieniła się w cokolwiek więcej. Chociaż, przez ostatnie cztery miesiące kopałem samego siebie za to, że nie dałem jej swojego numeru. Zastanawiałem się gdzie była i czy zamierzała wracać tą drogą w najbliższym czasie. Teraz, właśnie tu stoi. W moim klubie.
52
– Mój ojciec jest właścicielem tego miejsca – odpowiedziałem, patrząc na jej twarz. Jej oczy szeroko się otworzyły i rozejrzała się dookoła po otoczeniu, tak jakby widziała je po raz pierwszy. – Czy to ty jesteś panem Kerringtonem? – zapytała. – Zależy. Mój tata także jest panem Kerringtonem. Zazwyczaj nazywają mnie po prostu Woods. Della zaśmiała się delikatnie. – Nie mogę w to uwierzyć. Sądzę, że miałam się z tobą spotkać w sprawie pracy. Tripp mnie przysłał. Tripp. To była ta dziewczyna? Ta, której pomagał? Cholera! Co Jace powiedział, że jej się przytrafiło? Sytuacja z jej szefem się pogmatwała, czy coś takiego. Do diabła, nie mogłem sobie przypomnieć. Nie przykładałem do tego zbyt dużo uwagi. – Tak, to chodziłoby o mnie – odpowiedziałem. Było mnóstwo powodów, dla których to był naprawdę zły pomysł. Nie potrzebowałem tego rodzaju rozproszenia uwagi. Musiałem znaleźć sposób, by poradzić sobie z moim ojcem i z Angeliną. Oglądanie codziennie Delli igrałoby z moją głową. – Mam nadzieję, że to jest ok? Mam na myśli, on nigdy nie powiedział „Woods”. Zawsze mówił o tobie Kerrington – poddenerwowany ton jej głosu wyrwał mnie z mojej wewnętrznej bitwy.
53
– Uch, tak, uch, chodźmy po prostu do mojego biura, będziesz mogła wypełnić tam wszystkie papiery i przedyskutujemy, na jakie stanowisko pasowałabyś najlepiej. Daleko ode mnie. Bardzo, bardzo daleko. Muszę wysłać jej seksowny tyłek na inny kontynent. Ale właśnie miałem zamiar dać jej pracę. Tu, w moim klubie. Żebym mógł być torturowany wspomnieniami o naszej wspólnej nocy niesamowitego, odurzającego seksu. Ach, do diabła. Nie czekając na nią ruszyłem, zanim do mnie podeszła, by iść obok mnie. Bałem się, że gdybym był w stanie poczuć jej zapach, w ciągu minuty przycisnąłbym ją całą moimi rękami do ściany. Zamiast tego szedłem przed nią sztywnym krokiem, nie oglądając się za siebie. Jedyny powód, dzięki któremu wiedziałem, że szła za mną, pochodził ze stukania jej obcasów o podłogę. Kiedy w końcu dotarłem już do drzwi swojego biura, otworzyłem je i cofnąłem się, tak żeby mogła wejść. Wstrzymałem oddech, dopóki nie byłem bezpieczny z daleka od niej. – Woods, wyglądasz na naprawdę niezadowolonego z tego powodu. Przepraszam. Nie wiedziałam. Nie wiedziałam nawet, że to było miasto, do którego wysyłał mnie Tripp. Dał mi wskazówki i wysłał mnie w tą stronę. Desperacko chciałam wyjechać, więc to zrobiłam. Mogę znaleźć pracę gdzie indziej, jeśli to jest dla ciebie dziwne. Delikatnie zmarszczone w zmartwieniu brwi i potarcie nosa sprawiły, że się rozpadłem. Nie mogłem tego zrobić. Nie mogłem być dla niej 54
twardy i zimny. Miałem zamiar dać jej tą cholerną pracę, której chciała i do diabła, trzymać się od niej z daleka. Może powinienem oświadczyć się Angelinie. To trzymałoby mnie z daleka od popełnienia błędu uganiania się za Dellą przy każdej możliwej okazji. – Przepraszam. Wszystko jest w porządku. Miałem po prostu pewne problemy z personelem i przedstawienie w kuchni, z którym musiałem sobie poradzić. Zaskoczyłaś mnie. Ale masz tu pracę, jeśli jej chcesz. Powiedz mi tylko, w czym jesteś dobra – poza pieprzeniem się ze mną do nieprzytomności. Della usiadła prosto, a moje oczy powędrowały do jej piersi. Jej napięte
sutki
odznaczające
się
pod
bluzką
przykuły
całkowite
zainteresowanie mojego i tak już twardego kutasa. – Pracowałam w barze w Dallas jako kelnerka. To praca, którą zazwyczaj dostawałam. Jest prosta i napiwki są dobre, więc nie muszę zostawać w okolicy zbyt długo. Skinąłem głową. To prawda. Jeździła i zwiedzała świat. Nie zamierzała zapuścić korzeni w Rosemary. Nie chciała związku. Chciała przygody. – Chcesz dostać tu pracę kelnerki? Jest mniejszy tłok niż w barze i właśnie straciłem kelnerkę, tuż przed tym jak tu weszłaś. Nie umieszczałem jej najdalej jak tylko można od siebie. Nie, umieszczałem ją właśnie tu, tuż pod moim cholernym nosem. Byłem pieprzonym kretynem.
55
– Dziękuję. To byłoby idealne. Potrzebujesz, żebym zaczęła pracę od razu, skoro właśnie straciłeś kelnerkę? Szybko się uczę – zapewniła mnie. Nie, chciałem, żeby wróciła do mieszkania Trippa i pozwoliła mi do cholery ochłonąć. Pukanie do drzwi przeszkodziło mi, zanim mogłem odpowiedzieć i Jimmy wsadził do środka swoją głowę. – To wymyka się spod kontroli. – Jego oczy odnalazły Dellę i posłał jej radosny uśmiech. – Cóż, czyż nie jesteś pociągająca na każdy możliwy sposób. Proszę, powiedz mi, że jesteś tu w sprawie pracy. Della uśmiechnęła się do niego promiennie i skinęła głową. – Idealnie. Mogę ją zabrać? – zapytał Jimmy, otwierając szerzej drzwi. Chciałem powiedzieć mu, że jeszcze z nią nie skończyłem. Nadal rozważałem położenie jej na moim biurku i podciągnięcie tej spódniczki, by zobaczyć, co ma pod nią. – Jasne. Proszę, zabierz ją. Ma doświadczenie, więc nie powinno być trudno wszystko jej wytłumaczyć. Della wstała i uśmiechnęła się jeszcze raz do mnie. – Dziękuję ci za to. – Po czym podeszła do Jimmy'ego, który zamknął za nimi drzwi. Oparłem głowę o skórzane oparcie fotela i westchnąłem pokonany. Musiałem pamiętać, że Della wkrótce wyjedzie. Ona nie była z tych, które pozostawały w pobliżu. Nie mogłem stracić wszystkiego, na co tak ciężko 56
pracowałem, bo chciałem znowu zakopać się w jej ciasnej małej cipce. Nadszedł czas, żebym skupił się na Angelinie. Może posiadanie tego buforu między nami utrzyma mnie z daleka przed popełnieniem błędu. Ponieważ Della Sloane mogła sprawić, że straciłbym to wszystko. A potem by odeszła. Nieważne, jak słodko smakowała i jak idealnie pasowała, nie mogłem pozwolić, żeby to pożądanie w stosunku do niej zmieniło całe moje życie. Angelina uczyniłaby mojego tatę szczęśliwym. Zostałbym vice dyrektorem, a to gówno z zarządzaniem byłoby już za mną. To była moja jedyna możliwość do wyboru. Musiało tak być.
Tłumaczenie: Jaasmaa Korekta: Thebesciaczuczek
57
– Nie dotykaj tego jedzenia, Della. To twojego brata. To jego ulubione. Wiesz o tym. Dlaczego zawsze je próbujesz, a potem wyrzucasz? Dlaczego, Della? Dlaczego miałabyś mu to robić? Bądź dobrą dziewczynką, Della. Słodką i dobrą. – Ale, mamo, to źle pachnie. Jest stare i latają nad nim muchy... – ZAMKNIJ SIĘ! ZAMKNIJ SIĘ! Idź do swojego pokoju. Nie chcemy cię tu. Nic tylko narzekasz. Idź do swojego pokoju. Idź do swojego pokoju. – Mamo, proszę po prostu... naszykujmy mu nowy talerz. Ten się zestarzał. Sprawia, że cały dom źle pachnie. – On chce, żebyś to zostawiła w spokoju. Idzie zjeść. Po prostu idź do swojego pokoju, Della. Idź, zaśpiewaj ładną piosenkę. Taką, żebyśmy wszyscy byli zadowoleni. Nie chciałam śpiewać piosenki. Chciałam wyrzucić zepsute jedzenie. Pokręciłam głową i zaczęłam protestować, gdy złapała mnie za kark i zaczęła mną potrząsać. – Kazałam ci śpiewać, Della. Zostaw w spokoju jedzenie twojego brata. Jest jego, cholerna dziewczyno. Co za samolubny bachor – krzyczała bardzo wysokim głosem, którego wiedziałam, że trzeba się bać. Ciągnęłam za jej ręce walcząc o powietrze. Nie mogłam oddychać. Ona mnie udusi. Stróżka czegoś mokrego dotknęła mojego policzka i 58
spojrzałam w górę, by zobaczyć spływającą na mnie krew. To była jej krew. To była krew mojej mamy. Patrząc w dół na moje ręce, zobaczyłam, że były pokryte krwią. Obróciłam się by krzyczeć o pomoc, ale nikogo tu nie było. Byłam sama. Zawsze sama.
*** Usiadłam prosto w łóżku, gdy krzyk wyrwał się z mojej piersi. Otwierając oczy, spostrzegłam nieznajome otoczenie. Duże panoramiczne okna ukazywały promienie słońca tańczące o wczesnym poranku po falach na oceanie. Chwyciłam swoją kołdrę w dłonie i wzięłam kilka głębokich oddechów. Nie byłam z powrotem w domu. Byłam bezpieczna. Wszystko było dobrze. Moje ciało trzęsło się, gdy usiadłam cicho i obserwowałam piękno, w którym mogłam się pogrążyć. Nie wiedziałam, czy moje wspomnienia w końcu znikną, czy pewnego dnia po prostu mnie zniszczą od środka. Do tego czasu chcę żyć. Za każdym razem, kiedy myślałam o powrocie do domu i porzuceniu tej podróży, by odnaleźć siebie, miałam swoje sny, żeby przypomnieć mi o tym, dlaczego muszę to zrobić. Mój czas był ograniczony. Spychając z siebie nakrycie, utorowałam sobie drogę do łazienki, by wziąć prysznic. Koszmar pokrył moje ciało potem i sprawił, że koszulka kleiła się do mojej wilgotnej skóry. Każdego ranka w ciągu ostatnich trzech lat budziłam się, wyglądając w ten sposób.
59
*** To koniec drugiego dnia pracy, a ja nie widziałam Woodsa, odkąd wyszłam z jego biura. Zaczynałam myśleć, że mnie unika. Może tak było lepiej. Był moim szefem i już zdążyłam posmakować, jak źle mogło pójść spotykanie się z szefem. Zdaje się, że Woods upewniał się, że pozostawimy przeszłość za nami. Biorąc pod uwagę to, że Woods dał mi mój pierwszy w historii orgazm, nad którym nie musiałam pracować, by uczynić go nieco mocniejszym, chociaż mogłam to zrobić. Byłam gotowa, żeby cieszyć się życiem, nie martwiąc się ponadto ani nie chcieć rzeczy, których nie mogłam mieć. To miała być zabawa, beztroska podróż. Nadszedł czas, bym ją taką uczyniła. Jeffery tak naprawdę stał się przeszkodą w moich planach. Nauczył mnie także, że facet może być świnią. Powinnam to zapamiętać. Atrakcyjna
brunetka
ze
szczerym
uśmiechem
wysiadła
z
luksusowego auta zaparkowanego obok mojego. Skupiła swój wzrok na mnie. Zatrzymałam się, gdy zamknęła drzwi samochodu i zaczęła iść w moim kierunku. Nie była ubrana jak członkinie klubu w naszym wieku, które dotychczas widziałam w jadalni. Miała na sobie parę wyblakłych, zdartych, dopasowanych jeansów, które wisiały nisko na jej biodrach, i obcisłą koszulkę z Corony. Czerwone szpilki, które miała na nogach, wyglądały na takie, w których ciężko jest chodzić. – Ty musisz być Della. Wyglądasz dokładnie tak, jak opisał cię Tripp. Jestem Bethy – powiedziała pełnym życia głosem, wyciągając przed siebie dłoń, by się ze mną przywitać.
60
Potrząsnęłam jej dłonią, z ulgą, że była przyjaciółką Trippa. – Tak, jestem Della. Miło mi cię poznać – odpowiedziałam. Chciałam zdobyć tu przyjaciół. Nie lubiłam być samotnikiem. – Przepraszam, że nie było mnie tu wcześniej, by cię przywitać. Wszystko było trochę zakręcone. Woods i Jace są dobrymi przyjaciółmi. Poznałaś Woodsa, prawda? Jedynie przytaknęłam. – Cóż, Woods był z Jace’em u mnie, próbując poradzić sobie z... cóż, nie ważne. Zapewne nie powinnam rozmawiać o jego prywatnym życiu z innymi ludźmi. Poza tym, wątpię, czy chciałabyś słuchać, jak mówię bez sensu. Tak naprawdę jestem tu z pewnego powodu – przerwała i znów błysnęła do mnie swym pełnym uśmiechem. – Urządzamy dzisiaj małą imprezę u Jace’a. W przyszłym tygodniu zaczyna się sezon przerwy wiosennej. Trwa od początku marca aż do końca kwietnia. To miejsce roi się wtedy od ludzi. Chcę, żebyś przyszła. Nie, nalegam, żebyś przyszła. Są ludzie, których powinnaś poznać. Im więcej osób znasz, tym lepiej. Chciałabym tylko, żeby Blaire tu była. Jest moją najlepszą przyjaciółką i polubiłabyś ją. Ona i jej narzeczony wyjechali, żeby załatwić pewne rodzinne sprawy. – Westchnęła i położyła ręce na biodrach. – Więc przyjdziesz? Miałam w planach wrócić do mieszkania Trippa i przejść się plażą i może poczytać książkę. Ale ona miała rację. Powinnam poznawać ludzi. – Jasne. Bardzo chętnie. Gdzie i o której? Bethy zapiszczała i zaklaskała. 61
– Tak, ależ się cieszę! Okej, jeśli chcesz to idź się przebierz i przyjedź do Jace’a około ósmej. Ach, i on mieszka... Masz długopis? – Sięgnęłam do torebki i wyciągnęłam wczorajszy paragon ze sklepu spożywczego i długopis, po czym je jej podałam. Nabazgrała wskazówki, jak mam dojechać i podała mi je. – Do zobaczenia wkrótce – zawołała, po czym obróciła się i wsiadła z powrotem do swojego samochodu. Obserwowałam jak odjeżdża, zanim podeszłam i wsiadłam do mojej bryki. Nie mogłam wyrzucić z głowy jej komentarza o Woodsie „radzącym sobie z czymś”. Miała rację, nie powinna była mówić o jego życiu osobistym, ale byłam ciekawa. Nawet jeśli nie powinnam.
*** Znalazłam właściwe miejsce. Samochody były zaparkowane w każdym możliwym miejscu. Było to trochę przerażające, ale było to też kolejne doświadczenie. Byłam w tej podróży dla wydarzeń takich jak to. Zaparkowałam swój samochód i wysiadłam, mając nadzieję, że ubrałam się odpowiednio. Byłam rozdarta pomiędzy ubraniem się tak, by pasować do członków klubu, z którymi miałam kontakt przez ostatnie dwa dni, albo ubrać się, by pasować do Bethy. Skończyłam na czymś pomiędzy. Miałam nadzieję, że moja niebieska dżinsowa spódniczka, czarne skórzane kozaki i koszulka vintage z Bobem Marleyem będą odpowiednie. Zanim mogłam zapukać, drzwi otworzyły się szeroko i ręka Bethy sięgała już po mnie wciągając mnie do środka. 62
– Jesteś! Nie mogłam odpowiedzieć, bo zaczęła krzyczeć na kogoś, żeby przestał jeść salsę nad białym dywanikiem. Pozwoliłam jej wciągnąć się przez zatłoczony dom na zewnątrz na werandę z tyłu domu. – Przepraszam, mamy tu istne szaleństwo. Ale nie jest tak źle – powiedziała, spoglądając na mnie. Kilku facetów z piwem w dłoni siedziało wokół paleniska. Wyglądało na to, że to był kierunek, nasze miejsce docelowe. – Chłopcy, to jest Della. Przyjaciółka Trippa. – Uśmiechnęła się do mnie, wskazując na przystojnego faceta, bardzo przypominającego mi Trippa, nie byłam zaskoczona, kiedy powiedziała: – To jest Jace. – Wskazała na faceta z długimi blond loczkami i szelmowskim uśmiechem. – To jest Thad. – Mrugnął do mnie i zdecydowałam, że go lubię. Był w nim ten wygląd „tylko dla zabawy”. – A to jest Grant, który zaskoczył nas tym, że się pokazał. Myśleliśmy, że znowu jest na północy. – Szczerze, to Grant wyglądał najlepiej z całej tej trójki. Jego ciemne włosy były wsunięte za uszy i miał błysk w oczach. Seksowny, ironiczny uśmieszek, który mi posyłał, był wyjątkowo kuszący. – Cześć, Della, czemu nie usiądziesz tu ze mną? Dam ci nawet łyka mojego piwa – powiedział Grant, przeciągając samogłoski. Pomyślałam, by powiedzieć nie, ale złapałam się na tym i błysnęłam w odpowiedzi uśmiechem, zanim zaczęłam iść w jego kierunku.
63
– Przesuniesz się, czy może mam usiąść ci na kolanach? – zapytałam, mając nadzieję, że żartobliwe dokuczenie słyszalne w moim głosie nie zabrzmiało głupio. Ironiczny uśmieszek rozwinął się w pełen szeroki uśmiech. – Do diabła, tak, chciałbym, żebyś usiadła mi na kolanach – odpowiedział Starałam się zdecydować, czy Braden pomyślałaby o tym jako o śmiałym i zabawnym posunięciu, czy raczej o dowodzącym, że byłam dziwką. Nigdy nie mogłam tego stwierdzić na pewno. To ona była zawsze moim wskaźnikiem, co powinnam, a czego nie powinnam robić. Co było jednym z powodów, które sprawiły, że wysłała mnie, bym doszła do tego, żyjąc na własną rękę. Równie dobrze mogłam zrobić to teraz. Już i tak zachowałam się jak latawica. Przeszłam nad jego nogami, podpierając się na żelaznej balustradzie biegnącej wokół zewnętrznej części paleniska, po czym usiadłam na kolanach nieznajomego. – On nie zostanie tu długo, kochanie. Może chciałabyś podejść tu, do tych kolan. Ja nigdy nie opuszczam tego miejsca – powiedział Thad z drugiej strony ogniska. Ramiona Granta owinęły się wokół mojej tali i przyciągnął mnie z powrotem do swojej klatki piersiowej. – Nigdy nie wiadomo, Thad. Może właśnie znalazłem powód, by zostać w pobliżu przez jakiś czas.
64
Byłam całkiem pewna, że wpadłam w tarapaty. – Grant, bądź miły. Ona jest przyjaciółką Trippa – zbeształa go Bethy. Zastanawiałam się, czy teraz już myślała, że jestem jakąś tanią dziwką. – Nie spinaj się już tak na moich kolanach, kochanie. Oprzyj się i rozsiądź się wygodnie – wyszeptał mi do ucha Grant. Jego gładki południowy akcent sprawił, że zrobiło mi się gorąco. Lubiłam tego faceta. Zdołałam rozluźnić się i zrobić to, co powiedział. – Proszę, możesz wziąć moje piwo. Wezmę sobie kolejne, gdy następnym razem, któryś z tych matołów wstanie po kolejną kolejkę. Tak naprawdę nie zależało mi na piwie. Ale nie chciałam być też niegrzeczna, więc je wzięłam. – Dzięki. – Proszę bardzo. Byłam zaskoczona, że jego dłonie nie powędrowały do moich nóg, jedna pozostała wokół mojej talii, a druga leżała na oparciu fotela. Podobało mi się to. Nie zakładał, że byłam łatwa, tylko dlatego, że wczołgałam się na jego kolana. – Opowiedz nam o Trippie. Nie widzieliśmy się z już cholerną wieczność – powiedział Thad. Nie wiedziałam zbyt wiele o Trippie. Rozmawialiśmy nocami, kiedy razem pracowaliśmy, ale nigdy nie zagłębiliśmy się naprawdę w nasze życiowe historie. 65
– Dobrze sobie radzi. Kobiety zjeżdżają się z kilku kilometrów, tylko po to, by usiąść przy barze i z nim poflirtować. Ma swoje oddane wielbicielki. Lubi swoją pracę, ale po tym, jak zobaczyłam to miejsce, nie mam pojęcia, dlaczego siedzi w Dallas. Thad skrzyżował wzrok z Jace’em i oboje spoważnieli. Najwyraźniej obaj wiedzieli, dlaczego Trippa tu nie było i to ich zasmuciło. Tęsknili za nim. Nie winiłam ich za to. Tripp był świetnym facetem. – Więc dlaczego przyjechałaś tu z Dallas? – zapytał Grant, gdy jego dłoń przesunęła się w górę i przykryła mój brzuch. Jego kciuk był bardzo blisko, by musnąć dolną część mojej lewej piersi. Nie byłam pewna, czy to było okej, czy może powinnam po prostu na to pozwolić. – Woods! Do diabła, nareszcie – Słowa Jace’a zaskoczyły mnie i nie byłam pewna, czy nadal podobało mi się to, że siedziałam na kolanach Granta. Nie spodziewałam się, że będzie tu Woods. Spojrzałam na niego i moje serce stanęło na chwilę, kiedy jego brązowe celowały we mnie... albo Granta... albo w nas oboje. – Nie wiedziałem, że wróciłeś do miasta – powiedział do Granta Woods, ale jego oczy przesunęły się z powrotem na mnie. – Tak, wróciłem zeszłej nocy. Może pokręcę się w pobliżu przez jakiś czas. – Droczący się rytm w jego głosie zdawał się nie bawić Woodsa. Obserwowałam jak Woods podchodzi do mnie i wyciąga swoją dłoń. – Della, mogłabyś, proszę, ze mną pójść? 66
Mimo tego jak przystojny był Grant, zbyt ciężko było się oprzeć mrocznej i władczej barwie głosu Woodsa. Wsunęłam swoją dłoń w jego i podciągnął mnie z kolan Granta. Chciałam coś powiedzieć do Granta, ale Woods wciągnął mnie z powrotem do środka domu, bez słowa do kogokolwiek innego. – Gdzie idziemy? – zapytałam, odstawiając moje piwo na pierwszym stoliku, który mijaliśmy, zanim sprawiłby, że bym je rozlała. Woods nie odpowiedział. Kiwnął głową do ludzi, którzy krzyczeli do niego pozdrowienia, ale po tym po prostu zaczął ich ignorować. Musiałam zacząć biec, by nadążyć za jego szybkim tempem. Przeszliśmy wzdłuż korytarza i Woods otworzył szeroko drzwi do ostatniego pokoju po lewej i wepchnął mnie do środka, zanim zamknął je za sobą. Zaczęłam się martwić, że w jakiś sposób go zezłościłam, kiedy szedł sztywno w moją stronę, dopóki nie przycisnął mnie plecami do ściany. Emocje kryjące się w jego brązowych oczach zdezorientowały mnie. Nie wyglądał na złego. Wyglądał na zdezorientowanego, rozdartego i może trochę podnieconego. – Przepraszam – powiedział w końcu, gdy oparł swoje dłonie o ścianę po obu stronach mojej głowy. – Myślę, że chyba pękłem. Nie byłam przygotowana na przeprosiny. – Okej – odpowiedziałam, czekając na dalsze wyjaśnienia.
67
– Chcę znów się w tobie znaleźć, Della. Chcę przyciągnąć do siebie ten seksowny tyłek pod pretekstem ściągnięcia z niego spódniczki i zanurzenia się w najciaśniejszą cipkę, w jakiej kiedykolwiek byłem. Wow. Woods obniżył swoją głowę, dopóki jego oddech nie ogrzewał mnie przy uchu. – To naprawdę zły pomysł. Pieprzenie ciebie jest wszystkim, o czym mogę myśleć, ale to zły pomysł. Odepchnij mnie i wyjdź z pokoju. To jedyny sposób, żebym mógł się powstrzymać przed dotknięciem cię. Noc, którą spędziliśmy razem, była tą, o której nadal śniłam, kiedy moje sny były dobre. Jak mogłam odejść, kiedy oferował mi powtórkę? Dlaczego miałabym tego chcieć? Lubiłam Woodsa. Nie był tylko seksowny i naprawdę dobry w sprawianiu, bym czuła się pożądana. Był też troskliwy i powszechnie lubiany przez wszystkich. On był jednym z tych dobrych facetów. Potrzebowałam uczuć. Większość życia przeżyłam bez nich. Seks sprawiał, że czułam się blisko kogoś, nawet jeśli tylko przez krótką chwilę. Straciłam swoje dziewictwo z chłopakiem, który trzymał mnie i dotykał. Tak bardzo chciałam być dotykana. Chciałam poczuć się blisko kogoś. To był błąd. Facet nie był opiekuńczy ani troskliwy w ten sposób, w jaki był Woods. Bycie dotykaną przez Woodsa było tak bardzo inne. Łaknęłam tego jak on sprawiał, że się czułam. Przesunęłam ręce na jego klatkę piersiową, wnętrzem dłoni przesuwając po twardych mięśniach pod jego koszulą, które zdążyłam już dokładnie polizać po każdym ich wspaniałym zagłębieniu. 68
– A co jeśli nie chcę wyjść? Co, jeśli chcę, żebyś ściągnął moją spódniczkę? – zapytałam, patrząc na niego przez rzęsy. To było proste pytanie. Uczciwe pytanie. – Cholera, kochanie – mruknął, chwilę przed tym jak jego usta przywarły do moich. Desperacja jego pocałunku, sprawiła, że między nogami poczułam mrowienie. Nasze języki zaczęły tańczyć i smakować siebie nawzajem, dopóki nie przycisnęliśmy naszych ciał bliżej do siebie, w czasie, gdy nasze ręce walczyły z ubraniami między nami. Udało mi się ściągnąć z Woodsa koszulę przez przeciągnięcie jej przez jego głowę, po czym przykryłam jeden z jego ciemnych sutków ustami i possałam go mocno. Moje majtki zostały ściągnięte w dół i szybko z nich wyszłam, gdy rzucił je w dół przy moich kozakach. – Zostaw na sobie te kozaki. Chcę, żebyś nie miała na sobie niczego, poza tymi kozakami – warknął, ściągając ze mnie moją koszulkę i szybko uwijając się z moim stanikiem. Jak tylko miał mnie już nagą, wróciłam do całowania jego piersi. Klatka piersiowa Jeffery’a nie wyglądała w ten sposób. Nigdy nie dotykałam takiej klatki piersiowej jak ta, poza czasem spędzonym z Woodsem. Ręce Woodsa otoczyły moją talię, uniósł mnie do góry przyciskając do ściany, gdy we mnie wszedł. – WOODS! TAK! – krzyknęłam, gdy zalał mnie rozkoszny ból i owinęłam swoje ramiona wokół jego karku, by się przytrzymać.
69
– O cholera, tak... Kurwa tak, cholera, Della, kochanie, marzyłem o tym, odkąd ostatnim razem byłem w tobie. To jest jak jakaś pieprzona utopia. Przenigdy nie chcę z ciebie wychodzić. Oddech Woodsa był ciężki, gdy przywarł do mojego ciała i zanurzył swoją głowę w moim karku. – Tak dobrze – jęknął. – Wypełnij mnie, potem będziesz mógł zrobić to znowu – obiecałam mu, chcąc, by się poruszył. Łaknęłam orgazmu, który wiedziałam, że mógłby mi dać. Tego jednego momentu, w którym nie mogłabym powiedzieć, gdzie skończę, i wtedy zaczął. Nie było tu nawiedzającym mnie złych wspomnień w czasie tej nirwany. To był mój krótki moment ukojenia. Miałam zamiar zdobyć od niego dzisiejszego wieczoru wiele takich momentów. Nie dbałam o nic innego. Tylko o to, jak Woods sprawiał, że się czułam. Woods wydał z siebie szalone warknięcie, zanim zaczął wsuwać się i wysuwać ze mnie. Zaczął lizać szlak w dół mojego karku i kilka razy przygryzać mnie w ramię i tuż nad piersią. Obserwowałam, chcąc rozpaczliwie zatracić się w nim tak bardzo, jak tylko mogłam. Jego język wyznaczył ścieżkę w dół do mojego sutka i podrażnił go, przesuwając po nim językiem kilka razy, zanim wciągnął go do swoich ust. Byłam tak blisko, by dojść. Moje nogi zaczęły słabnąć od nadciągającego orgazmu. Woods zauważył to i złapał je, przysuwając się nawet bliżej, by wykorzystać ścianę jako podparcie. Jego oczy uniosły się i, w chwili, kiedy spotkały 70
moje, rozkosz wybuchła we mnie gwałtownie i krzyczałam głośno jego imię, dopóki nie stało się to jękiem. – Ach, kurwa, Della, ach, Boże, tak. – Spełnienie Woodsa zatrzęsło jego ciałem, tak mocno, że posłało drugą falę przyjemności do mnie. Zdołałam przytrzymać się go mocno i ułożyć głowę na jego piersi. Nasze oddechy były mocne i ciężkie. Brzmiało to tak, jakbyśmy oboje właśnie przebiegli maraton. Ja czułam się, jakbym właśnie przebiegła maraton, ale po drodze zdołałam sięgnąć nieba. Woods w kółko przesuwał dłonią po moich włosach i plecach, gdy tak staliśmy. To był uspokajający gest od niego, który sprawił tylko, że polubiłam go jeszcze bardziej. Nigdy nie zostałam przytulona, zanim Bradem trzymała mnie w objęciach w nocy, kiedy znalazłam moją mamę martwą. Woods dał mi coś, czego nikt inny nigdy mi nie dał. Poszukiwałam uczucia u innych. Nie tylko Woods mógł mi to dać, ale on sprawił, że cała reszta zniknęła. Gdybym mogła zabrać go ze sobą do domu na noc, czy miałabym swoje koszmary? Czy mógłby wyczerpać moje ciało swoją zdolnością do sprawiania mi rozkoszy, dopóki wszystkim, o czym mogłabym pamiętać byłby on?
Tłumaczenie: Jaasmaa Korekta: Thebesciaczuczek
71
Miałem zamiar zabrać ją dzisiaj ze sobą do domu. Potrzebowałem tego więcej. Chciałem skosztować jej jeszcze raz i spędzić godziny na drażnieniu w kółko moim językiem tych czerwonych cukierkowych sutków. Ona była jak kokaina. Całą moją siłę woli zabrało mi odejście od niej poprzednim razem, kiedy to robiliśmy. A teraz musiałem pozbyć się jej z mojego organizmu albo przynajmniej umrzeć, próbując. Wtuliła się mocniej w moje ramiona i jej delikatne satysfakcjonowane westchnienie sprawiło, że znów stałem się twardy. Cholera, ona była wszelkiego rodzaju słodyczą. Nie powinienem robić tego z nią, ale moje ciało miało inne poglądy. Powoli wyszedłem z niej, zanim znów całkowicie stwardniałem. Jeśli do tego dojdzie, będę musiał skończyć to, znów ją pieprząc, tak jak przed chwilą i musiałem zmienić prezerwatywę. – Woodsie Kerringtonie, zamierzam skopać ci tyłek, jeśli robisz to, co myślę, że robisz! Musisz tu przyjść. Właśnie pokazała się Angelina. – Nie zabrakło rozzłoszczonego warczenia Bethy, gdy łomotała do drzwi. Do diabła! Nie chciałem w tej chwili radzić sobie z Angeliną. Chciałem zmienić mój pieprzony kondom i zatopić się z powrotem w Delli.
72
Della odchyliła się do tyłu w moim objęciu i zmarszczyła brwi, patrząc na mnie. – Kim jest Angelina? Kim była Angelina? Czy ja jej skłamałem? Nie. Nie mogłem. Ale powiedzenie jej prawdy, oznaczało, że nie będę już mógł zrobić tego ponownie. Musiałem znaleźć sposób, by jej to wytłumaczyć, żebym nie musiał tego kończyć... Tej rzeczy, która działa się między nami. – Proszę, odpowiedz mi, Woods – powiedziała, opuszczając swoje nogi na podłogę i odchodząc ode mnie. Bez niej poczułem zimno. Podciągnąłem z powrotem moje spodnie. Jej ręce skrzyżowały się obronnie na jej klatce piersiowej. To tylko sprawiło, że chciałem odciągnąć je stamtąd, by nie blokowały mi widoku. – Woods? – Czekała. Nie mogłem tego zrobić. Nie mogłem skłamać, tylko po to, by namówić ją, by wciąż się ze mną pieprzyła. KURWA! Dlaczego musiałem być taki uczciwy? – Ona wkrótce będzie moją narzeczoną. – Słowa wychodzące z moich ust bolały mnie wręcz fizycznie. Pomysł poślubienia Angeliny i nie zaznania tego nigdy więcej, sprawił, że prawie rzuciłem całym tym gównem, razem z moim ojcem, przez drzwi i powiedziałem pieprzyć to. Ale nie mogłem. To była moja przyszłość, a Della wkrótce wyjedzie. Nie mogłem porzucić mojej przyszłości dla kilku tygodni najgorętszego pieprzenia w moim życiu.
73
– Wkrótce będzie? – zapytała, sięgając po swój stanik. Chciałem pomóc jej go założyć, ale wiedziałem, że nie chciała, żebym to zrobił. Nie po tym, jak jej to wyjaśniłem. – Zamierzam poprosić ją jutro wieczorem, w czasie Benefitu Delamar w klubie, żeby za mnie wyszła. Oczy Delli otworzyły się szeroko i zaczęła niezdarnie próbować założyć swój stanik z powrotem na siebie tworząc przy tym większy dystans między nami. – O-Mój-Boże – szepnęła i przeciągnęła koszulkę przez głowę. Patrzyłem bezradnie, jak opuszczała z powrotem swoją spódniczkę w dół poprawiając ją przy tym. – O-Mój-Boże, znowu to zrobiłam – wyszeptała i pokręciła głową w niedowierzaniu. Kiedy zaczęła iść do drzwi spanikowałem. To nie mogło się tak skończyć. – Della, zaczekaj. Pozwól mi wyjaśnić – zacząłem, ale ona pokręciła głową. – Nie, nie rób tego. Rozumiem. Jestem łatwym numerkiem. Masz właśnie zamiar związać się z dziewczyną na resztę swojego życia, więc wykorzystałeś mnie. Jeszcze jedna, ostatnia noc zabawy – zaśmiała się ciężko. – Jestem łatwym celem. Wiem o tym. Gratulacje nadchodzących zaślubin. Mam nadzieję, że powie tak. Nie mogłem znaleźć słów, by to wszystko naprostować, kiedy szarpnęła za drzwi i otworzyła je stając twarzą w twarz z bardzo rozzłoszczoną Bethy.
74
– Wszystko w porządku? Nie, wcale nie jest w porządku. Chodź ze mną – powiedziała do Delli uspokajającym głosem. A wtedy rzuciła na mnie gniewne spojrzenie. – Nie mogę uwierzyć w to, co zrobiłeś – warknęła ostro. Obserwowałem, jak obie odchodzą ode mnie. Zapiąłem dżinsy, złapałem koszulkę i wsunąłem ją na siebie. Różowy kawałek materiału, który zdarłem z niej w moim szaleństwie pragnienia znalezienia się w niej, leżał zapomniany na podłodze. Chodziła tu w krótkiej spódniczce, nie mając na sobie majtek. Cholera. Odniosłem ostatnie wspomnienie, które mi pozostało z tego jak dobrze było poczuć Dellę Sloane, i wsadziłem je do kieszeni.
*** Grant spotkał mnie w korytarzu. Jemu też byłem winien przeprosiny. Nie, żebym był w nastoju, by mu takowe dać. On był zapewne następnym w kolejce, by odkryć jak niesamowite jest poczuć Dellę. Moja krew zawrzała, gdy obraz Granta dotykającego Delli przemknął mi przez głowę. – Co ty, do diabła, robisz? Myślałem, że zamierzasz poprosić jutro wieczorem Angelinę, by za ciebie wyszła. Jace powiedział, że masz już nawet pierścionek. Wypuściłem z siebie sfrustrowane westchnienie. – Taki mam zamiar. To trochę bardziej skomplikowane, niż na to wygląda. Przespałem się z Dellą cztery miesiące temu, kiedy była tu przejazdem. Ona zapada w pamięć. – Nie miałem zamiaru mówić mu, jak 75
dobra była, dlatego, że nie miałem wątpliwości, że sam by jej spróbował, a wiedziałem, że jego serce było za bardzo wykorzystane, by kiedykolwiek ponownie pokochać. – Więc potrzebowałeś spróbować jej jeszcze raz? Czy ona wiedziała, o co w tym chodzi? Jeśli wiedziała, to wszystko w porządku. Ale jeśli nie wiedziała, to w takim razie jesteś żałosnym idiotą i skurwysynem. – Ostatnie słowa wypuścił z siebie miękkim głosem wzmocnionym rozzłoszczoną groźbą. – Jestem skurwysynem – odpowiedziałem i przepchnąłem się obok niego, gdy Angelina torowała sobie drogę w moi kierunku. Musiałem sobie z nią teraz jakoś poradzić. – Wszędzie cię szukałam. Gdzie byłeś? – zapytała. Zacząłem kłamać, kiedy zdecydowałem, że ona nie powinna myśleć, że to była bajka. Potrzebowała prawdy. – Uprawiałem naprawdę gorący i dziki seks. Jeśli mam poprosić cię, jutro na Beneficie, byś za mnie wyszła, to potrzebowałem mieć jeszcze jedno czułe wspomnienie. Większość dziewczyn wzdrygnęłaby się, ale wiedziałem, że Angelina tego nie zrobi. To była transakcja biznesowa także dla niej. – Mam nadzieję, że był dobry, bo nie pozwolę na to, kiedy już będę miała ten pierścionek na palcu – wysyczała. – To było niesamowite – odpowiedziałem i skierowałem się do drzwi – Chodźmy.
76
Nie chciałam wracać z Bethy z powrotem na balkon. Widziałam Granta idącego w naszą stronę i po prostu chciałam wyjść. Tym razem to bolało. Z Jeffery’em, po prostu byłam zniesmaczona. Ale z Woodsem... To było bolesne. On miał być inny. Albo przynajmniej myślałam, że był inny. Sposób, w jaki mnie dotykał i pragnął, dawał mi nadzieję. Byłam naiwna myśląc, że gorący seks był odpowiedzią na moje problemy. To wszystko było samolubne. Woods nie dawał mi czystego uczucia. Moje serce nadal bolało. Tak bardzo tego chciałam. Poczułam, jak krawędzie mojego pola widzenia zaczynają się rozmazywać, i wiedziałam, że muszę zostać sama. To nie było coś, co ktokolwiek powinien oglądać. Nie chciałam, by ci ludzie myśleli, że byłam także dziwaczką. – Chcę po prostu zostać sama, jeśli nie masz nic przeciwko – powiedziałam Bethy i, wymusiwszy przepraszający uśmiech, posłałam go w jej stronę, zanim udałam się na zewnątrz na zimne nocne powietrze. Nie obejrzałam się za siebie i nie próbowałam znaleźć swojego samochodu. Nie byłam w stanie prowadzić. Potrzebowałam jakiegoś ciemnego i cichego miejsca. Bezpiecznego miejsca. Potrzebowałam bezpiecznego miejsca. Słowo „bezpieczny” wciąż wracało i odbijało się niczym mantra w mojej głowie, w czasie gdy moje pole widzenia stawało się coraz to bardziej rozmazane. Zdołałam znaleźć dom, który wyglądał na pusty, i 77
usiąść z tyłu na podwórku, z daleka od drogi. Podciągnęłam kolana do góry i włożyłam między nie głowę. Mogłam przez to przejść. To był tylko symptom mojej traumy. Albo, przynajmniej tak wciąż mówili mi lekarze.
Nie wychodź na zewnątrz, Della. To niebezpieczne. Twój tatuś nie żyje, bo wyszedł na zewnątrz. Zostań tu, gdzie jest bezpiecznie. Ze mną. Będziemy razem bezpieczne. Tylko we dwie.
Poczułam, jak łzy wypełniały moje oczy, podczas gdy słowa mojej matki przelatywały kaskadą przez moją głowę. Tak bardzo próbowałam stłumić wspomnienia. Ale one wracały, kiedy byłam emocjonalnie wykończona. Nie chowały się po prostu w moich snach.
Cii, kochana Dello. Wiem, że chcesz jeździć na rowerze, ale tak wiele złych rzeczy może ci się przytrafić na zewnątrz. Tylko tu jesteś bezpieczna. Pamiętaj o tym. Nie możemy wyjść, bo staną się złe rzeczy. Zaśpiewajmy piosenkę, dobrze? Taką, która jest radosna. Taką, która jest bezpieczna.
– Nie, nie, nie mamo. Nie zrobisz mi tego. Jestem silniejsza od ciebie. Mogę to pokonać – powiedziałam, odpychając od siebie wspomnienia. Nie byłam moją matką. Chciałam żyć swoim życiem. Chciałam stawić czoło niebezpieczeństwu i poznać wszystkie emocje, które będą wraz z tym szły. 78
Siedziałam tak przez dłuższy czas i wpatrywałam się w księżyc. To było coś, czemu dawniej długo się przyglądałam. Wiem, że nocą mogłam wyrwać się z bezpiecznych czterech ścian mojego domu i zobaczyć się z Braden. Mogłam jeździć na jej rowerze po ciemnych ulicach i oddychać świeżym powietrzem. Nocne niebo stało się moim przyjacielem. W końcu otarłam twarz wierzchem swoich dłoni i wstałam. Było ze mną wszystko okej. Udało mi się przetrwać to samodzielnie. Nie było tu Braden, by mówić mi, bym oddychała, i by mnie rozśmieszyć, trzymając swoje ramię owinięte wokół moich ramion. Tym razem po prostu byłam sobą. Byłam z siebie dumna.
*** Ostatniej nocy leżałam, nie śpiąc i myśląc o tym, żeby się spakować i wyjechać, ale ostatecznie zdecydowałam, że skończyłam z uciekaniem. Nie mogłam uciekać za każdym razem, kiedy miałam styczność z bólem albo na mojej drodze stawał jakiś problem. Nadszedł czas, żebym zaczęła reagować jak reszta ludzi na tym świecie, stawiając im czoła z podniesioną głową. Jednakże, możliwe, że będę musiała znaleźć inną pracę. Mój szef może nie chcieć, żebym już dla niego pracowała. Musiałam go po prostu zapytać. Pójdę prosto do niego, będę bardzo profesjonalna i zapytam go, czy nadal mam pracę, czy powinnam poszukać nowej gdzieś indziej. To byłoby wystarczająco proste. Gdybym tylko mogła usunąć z mojej pamięci, jak wyglądała jego twarz, kiedy dochodził. Cholera. Bo będzie problem. Myślenie o Woodsie 79
w seksualny sposób musi się skończyć. On był moim szefem. Nikim więcej.
*** Przeszłam przez tylne wejście do klubu i udałam się wprost do jego biura. Równie dobrze mogłam wygłosić tę mowę od razu. Mogłam mieć to już za sobą, żebym nie musiała marnować już więcej czasu na myślenie o tym. Zapukałam do jego drzwi i zaczekałam. Nikt nie odpowiedział. Kurde. Obróciłam się i udałam się korytarzem w kierunku wejścia do kuchni, kiedy do budynku wszedł Woods. Utkwił we mnie oczy, a ja się zatrzymałam. Już ponowne zobaczenie go było trudne. Musiałam pozwolić, by seks między nami stał się czymś więcej niż był naprawdę. Pozwoliłam sobie myśleć, że go potrzebuję. W myślach potrząsnęłam głową, by ją oczyścić. – Dzień dobry panie Kerrington. Szukałam pana. Musiałam się upewnić, czy nadal mam pracę, albo, jeśli pan woli, zrezygnuję i poszukam jej w innym miejscu. – To zabrzmiało bardzo zimno i sensownie. Byłam pod wrażeniem. Coś, czego nie byłam pewna, czy rozumiem, błysnęło w oczach Woodsa. Zrobił krok w moim kierunku i się zatrzymał. – Masz tu pracę, tak długo jak będziesz tego chciała – odpowiedział.
80
– Dziękuję. Doceniam to. – Nie poczekałam na odpowiedź. Zamiast tego, udałam się do wejścia do kuchni, nie oglądając się za siebie. Kiedy drzwi wahadłowe zamknęły się za mną, wypuściłam powietrze, które do tej pory wstrzymywałam. Zrobiłam to. Zamknęliśmy to, co było między nami. Nie potrzeba było już więcej słów. Mogłam go ignorować, a on mógł ignorować mnie. – Ach, dobrze, że będę dzisiaj pracować z tobą, a nie z Jimmy’m. Rano doprowadza mnie do szału. – Dziewczyna, którą widziałam do tej pory raz, mojego pierwszego dnia, uśmiechnęła się do mnie i weszła do kuchni przewiązując swój fartuszek wokół talii. – Della, prawda? – zapytała i ściągnęła swoje długie brązowe włosy w kucyk. – Tak, a ty jesteś... – zerknęłam na jej plakietkę z mieniem – Violet – odpowiedziałam. Roześmiała się. – Złapana na oszukiwaniu. Ale nie ma sprawy spotkałyśmy się wcześniej tylko raz. Wezmę prawą stronę, stoliki od siódemki do czternastki. Ty weźmiesz lewą stronę, od jedynki do szóstki. Prawa strona jest trudniejsza z porannym tłumem. Mnóstwo stałych klientów. Jeszcze nie chcemy rzucać cię psom na pożarcie. – Dzięki – odpowiedziałam. – Nie ma sprawy. Chcę, żebyś z nami została. Nie możemy utrzymać dobrej pomocy. 81
*** Zdołałam zapomnieć jedynie o jednej rzeczy i był to gęsty mus jabłkowy do tostów dla stolika numer trzy. Całe szczęście nie mieli mi za złe pomyłki i nadal dali mi dwudziestoprocentowy napiwek. Nieźle. W Dallas rzadko kiedy widzi się dwudziestoprocentowy napiwek od faceta po sześćdziesiątce. Miałam właśnie zamknąć kasę i zakończyć swoją zmianę, kiedy Violet weszła z uśmiechem. – Masz gorący stolik. Trójka z bajecznej czwórki siedzi przy swoim stałym stoliku numer dwa. Woodsa z nimi nie ma, więc będą flirtować, i jest z nimi Grant, więc baw się dobrze. Ich widok jest taki przepyszny. Muszę lecieć. Moje stoliki są wolne i Jimmy będzie tu na zmianę w porze lunchu. Przebiegła przez drzwi, a ja utknęłam tu, zerkając w kierunku jadalni. Jeszcze nie byłam gotowa, by zmierzyć się z Grantem ani z żadnym z nich. Wczorajsza noc nadal była zbyt świeża. Znów chciałam uciec. Musiałam to powstrzymać. Złapałam swoją tacę i dzbanek zimnej wody i utorowałam sobie drogę na zewnątrz w ich kierunku. Thad, Grant i Jace rozmawiali, nie zwracając żadnej uwagi na to, że się do nich zbliżam. Dobrze. Oczy Granta uniosły się, by spotkać moje spojrzenie, i uśmiechnął się tym powolnym, seksownym uśmieszkiem, którym sobie pogrywał. – Naprawdę się cieszę, że cię widzę tu dziś rano – odpowiedział. Wiedział. Kurde. Czy oni wszyscy wiedzieli?
82
– To moja praca – odpowiedziałam. – Co mogę wam wszystkim zaproponować do picia? – Z pewnością sprawiasz, że ten strój wygląda dobrze – odpowiedział Thad, kierując swoje spojrzenie na mój biust, a nie na moją twarz. – Zamknij się – powiedział Grant i posłał mu zniesmaczone spojrzenie. – Poproszę kawę, czarną. – Kawa i dla mnie, ale z dwoma śmietankami i cukrem – odpowiedział Jace. – Wysoka szklanka mleka – powiedział Thad. – Zostaw je w przeklętej butelce, bo on zachowuję się, jakby go potrzebował – powiedział Jace, przewracając oczami. – Będę dzieckiem, jeśli ona tego będzie chciała, dużym dzieckiem dla cycuszków – odpowiedział Thad, mrugając. – Jesteś dupkiem. – Jace potrząsnął głową. Nie czekając na dalsze komentarze, udałam się z powrotem do kuchni, by przygotować dla nich napoje. Byłam pewna, że Thad nie był osobą, z którą chciałabym iść na całość. Był przystojny, ale miałam przeczucie, że mógł stać się irytujący. Kiedy dotarłam z powrotem do stolika, Woods już się do nich przyłączył. Zatrzymałam na twarzy swój uprzejmy uśmiech i podałam pozostałym facetom ich napoje.
83
– Panie Kerrington, co mogę panu podać? – Zdołałam spojrzeć na niego, gdy zadawałam pytanie, ale mojemu spojrzeniu nie umknęły uniesione brwi Granta. – Poproszę kawę, czarną. – Mówiąc to, ledwie na mnie zerknął i przeszedł dalej do rozmowy z Jace’em. – Czy reszta z was jest gotowa na złożenie swoich zamówień? Grant wychylił się do przodu i byłam wdzięczna, że mam kogoś, na kim mogłam skupić swoje oczy. Czułam się głupio, próbując nie patrzeć w kierunku Woodsa. – Nie wiem jak oni, ale ja umieram z głodu – odpowiedział. – Przynieś mi hamburgera, średnio wysmażonego i niech Juan poleje go tym specjalnym sosem. – To samo dla mnie – powiedział Thad. Zmusiłam się by przesunąć swoją uwagę w kierunku Jace’a i Woodsa. Jace spojrzał na mnie. – Bethy zrobiła mi późne śniadanie, więc mi wystarczy kawa. Myśl o spojrzenia na Woodsa sprawiła, że przewróciło mi się w żołądku. Nienawidziłam teraz tej niezręczności w jego towarzystwie. Ale on był moim szefem. Więc przykleiłam swój fałszywy uśmiech do ust i spojrzałam w jego stronę. – A dla pana? Woods w końcu spotkał się ze mną wzrokiem, lecz tylko przelotnie. 84
– Nic, dziękuję, mam spotkanie w trakcie lunchu. Bez wątpienia ze swoją narzeczoną. Skinęłam głową i udałam się do kuchni. – Tak bardzo chciałbym ją klepnąć – powiedział Thad, gdy odchodziłam. – Zamknij się – warknął Grant. Kiedy przyniosłam Woodsowi kawę, udało mi się odejść stamtąd bez żadnych więcej interakcji z nim. Jimmy wszedł spacerkiem, a ja bezdźwięcznie westchnęłam z ulgą. – Jimmy, dam ci połowę moich dzisiejszych napiwków, jeśli zamienisz się ze mną sekcjami w tej chwili. Jimmy podniósł jedną ze swoich doskonale wyskubanych brwi i wpatrywał się we mnie, jakbym była wariatką. – Dziewczyno, nie wezmę połowy twoich napiwków. Co jest nie tak z sekcją, w której teraz jesteś? Nie chciałam mu mówić o Woodsie. Pomyślałam o tym przez chwilę, po czym powiedziałam: – Ci faceci sprawiają, że się denerwuję, i nie lubię czekać na pana Kerringtona. Proszę – skończyłam z ostatecznym błaganiem. Przewrócił oczami i zawiązał swój fartuch.
85
– W porządku. Możemy zamienić się stronami, ale ja biorę od jedynki do siódemki, a ty od ósemki do czternastki. Nadal jesteś nowa i musisz zasłużyć na więcej stolików. Skinęłam głową. – Oczywiście, dziękuję ci. – Myślę, że cię polubię. Nareszcie Woods zatrudnił kolejną kelnerkę, z którą lubię pracować. Jego pochwała była miła. Spodobało mi się uczucie, jakbym pasowała do tego miejsca.
Tłumaczenie: Jaasmaa Korekta: Thebesciaczuczek
86
Stałem przy oknie w moim biurze i patrzyłem, jak odjeżdża czerwony samochód Delli. Mogłem okłamywać samego siebie i mówić sobie, że to był przypadek, że podszedłem, by spojrzeć przez okno w tym samym czasie, kiedy ona wychodziła. Ale znałem jej rozkład dnia. Wiedziałem, że jej zmiana się skończyła, i żałośnie przyszedłem tutaj, by patrzeć, jak wsiada do swojego samochodu i odjeżdża. Bardzo mało spałem, martwiąc się, że po wczorajszej nocy odejdzie bez słowa. Kiedy wszedłem dziś do klubu, a ona podeszła do mnie, nazywając mnie panem Kerringtonem i upewniając się, że nadal ma tu pracę, tak cholernie mi użyło, nie byłem w stanie odpowiednio jej przeprosić, a ona już odchodziła ode mnie. Wtedy postanowiłem, że tak było lepiej. Nie musieliśmy wciąż udawać, że mogło być tego więcej. Ona odcinała mnie, a ja musiałem jej na to pozwolić. Dla dobra nas obojga. To był najlepszy sposób, by powstrzymać mnie przed poddaniem się i błaganiem jej o coś, czego nie mogłem mieć. Drzwi za mną otworzyły się bez pukania i nie musiałem patrzeć za siebie, by wiedzieć, kto to był. Tylko jedna osoba weszłaby do mojego biura bez wcześniejszego pukania.
87
– Witaj, tato – powiedziałem bez odwrócenia się, by na niego spojrzeć. Uwielbiałem go, odkąd byłem dzieckiem. Teraz, część mnie go nienawidziła. – Woods. Przyszedłem, żeby się upewnić, że plany na dzisiejszy wieczór nadal są pewne. Howard i Samantha będą tu dziś wieczorem. Oni już planują to ogłoszenie. Zawiedzenie Howarda Greystone’a nie jest czymś, co chciałbym zrobić. Wiedział, że tego nie chcę, ale nadal tu był, jeszcze bardziej wzmacniając tego znaczenie. – Nic się nie zmieniło. – Te słowa były dużo głębsze, niż wiedziałem, że je odebrał. Nic się nie zmieniło. On nadal to kontrolował. Ja nadal nie mogłem znieść myśl o małżeństwie z Angeliną, a on nadal miał to w dupie. – Dobrze. Twoja matka już planuje ślub z Samanthą. Planowały go, odkąd obydwoje byliście młodzi. To nie jest tylko zabezpieczenie naszej przyszłości i sukcesu, jaki zbudował twój dziadek, to także uczyni twoją matkę bardzo szczęśliwą. Ona uwielbia Angelinę. To wszystko wyjdzie nam na dobre. Zobaczysz. Zostawiając to twoim własnym decyzjom, nigdy byś się nie ożenił. – Rozbawienie w jego głosie sprawiło, że poczułem się przegrany. Nie było niczego zabawnego w tym, że moi rodzice oczekiwali ode mnie, bym poświęcił własne szczęście dla ich szczęścia. – Przynajmniej ktoś jest szczęśliwy – powiedziałem bez wyrazu.
88
– Kiedy żonaty będziesz siedział w swoim biurze, patrząc na osiemnasty dołek z wywieszką wicedyrektor na swoich drzwiach, ty też będziesz szczęśliwy. W tej chwili po prostu dąsasz się jak dziecko, które nie dostaje tego, czego chce. Wiem, czego ci potrzeba, byś odniósł sukces, i Angelina Greystone jest twoją odpowiedzią. Nie mogłem na niego patrzeć. Wściekła furia wypalała dziurę w moich trzewiach, co bez wątpienia przebijało się w moich oczach. Kroki mojego ojca oddaliły się ode mnie, a drzwi zamknęły za nim. Nie byłem pewien, czy kiedykolwiek byłbym w stanie mu to wybaczyć. Albo może to sobie nigdy nie będę mógł wybaczyć. Jaki mężczyzna oddaje innemu kontrolę nad własnym życiem? Nad własną przyszłością?
*** Angelina prawie okrążyła już całą salę balową, pokazując swój pierścionek, który umieściłem na jej palcu jakąś godzinę temu na oczach wszystkich tu obecnych. Strasznie się tym ekscytowała i całe pomieszczenie to kupowało. Wszyscy mogli pomyśleć, że jesteśmy w sobie szaleńczo zakochani. Ja nie byłem tak dobrym aktorem. Wolałem stanąć przy barze i pić whiskey. – Niezła z niej dupa. Jeśli masz wziąć ślub, przynajmniej wybrałeś piękno i pieniądze. Z pewnością to jest coś. Wyglądasz, jakbyś był gotowy zamordować każdego, kto się do ciebie zbliży – powiedział Jace, zajmując miejsce obok mnie przy barze.
89
Angelina była piękna w zimny, klasyczny sposób. Była elegancka i dystyngowana i była manipulantką. – Nie mogę być zadowolony z tego, że zostałem pieprzoną marionetką mojego ojca – odpowiedziałem i usłyszałem obelgę we własnych słowach. Możliwe, że za dużo wypiłem. – Więc to tak – przyznał mi rację i podniósł moją whiskey i skończył ją, zanim ja mogłem to zrobić. – Prawdopodobnie powinieneś się od tego odciąć. – Prawdopodobnie, ale wtedy musiałbym znosić to na trzeźwo. Jace westchnął. – Nie miałem zamiaru tego wywlekać, ale co się wydarzyło wczoraj wieczorem z Dellą? Uniosłem moją pustą szklankę i pomachałem nią na barmana. – Nic – skłamałem. Jace uśmiechnął się ironicznie. – Nie to powiedziała mi Bethy. Najwyraźniej byłeś bez koszulki, a twoje spodnie były rozpięte. Do diabła. Zdaje się, że Bethy opowiedziała mu wszystko ze szczegółami. – Poznałem Dellę cztery miesiące temu. Spędziliśmy razem noc – naprawdę, naprawdę fantastyczną noc. Wtedy weszła znowu do mojego życia i straciłem swój pieprzony rozum. To się stało. 90
Jace zagwizdał nisko. – Do dupy. Nawet nie miał pojęcia. To wszystko było do dupy – małżeństwo, mój ojciec, praca, która powinna być moja bez pieprzonych zobowiązań. Moje życie było do dupy. I była też Della. Słodka, seksowna, zabawna Della i nie mogłem jej dotknąć. Była teraz dla mnie poza zasięgiem. – Nie sądzę, żebym kiedykolwiek zapomniał jej smaku. – Mój pijany język był swobodny. To była dobra rzecz, że wokół mnie stał jedynie Jace i tylko on mnie słyszał. – Praca z twoim ojcem jest tego wszystkiego warta? – zapytał Jace. Wiedziałem, że myślał, że byłem słabym sukinsynem. Nie byłem wystarczająco silny, by uciec. – Nie jestem Trippem. Nie mogę po prostu wyjechać, zostawiając wszystko za sobą. W odróżnieniu od niego, ja chcę tego życia. Ja chcę tej pracy. Jest moja, do jasnej cholery. Jace skinął głową i sięgnął, by zabrać whiskey, którą mi nalano i którą właśnie miałem zamiar wypić. – Powiedziałem, że cię odcinam. Zabierzmy cię stąd na kilka minut. Może zimne nocne powietrze otrzeźwi cię na tyle, byś mógł pójść porozmawiać z gośćmi i zachowywać się, jakbyś faktycznie chciał tej pracy, dla której zamierzasz oddać kontrolę nad własnym życiem. Zacząłem za nim iść. Wyjście stąd brzmiało świetnie.
91
– Gdzie jest Bethy? – zapytałem, rozglądając się w poszukiwaniu jego drugie połówki. – Jest z Dellą, pracują w kuchni. Nie chciała w tym dziś uczestniczyć i zapytała, czy nie miałbym nic przeciwko, gdyby zamiast tego pracowała. Della była w kuchni? Zatrzymałem się na zewnątrz sali balowej i spojrzałem w dół korytarza na drzwi, które prowadziły do kuchni. Della tam była. Musiałem przeprosić. Wyjaśnić. Musiałem coś zrobić. – Muszę iść znaleźć Dellę. Ona musi zrozumieć – powiedziałem obracając się w stronę kuchni. Ręka Jace’a zacisnęła się na moim ramieniu. – Nie, stary. To naprawdę zły pomysł. Jesteś zaręczony, a Della jest twoim pracownikiem. Narysuj linię i zostań za nią. – Już narysowałem tę cholerną linię, kiedy wsadziłem ten pierścionek na palec Angeliny. Chciałem jej to tylko wyjaśnić. Ona nie rozumie. – Pieprzyłem się z nią a potem powiedziałem, że wkrótce będę zaręczony, a ona uciekła. Nie byłem w stanie powstrzymać przypominania sobie wyrazu jej twarzy. To mnie zabijało. – Myślisz, że to zrobi coś dobrego? Co tym osiągniesz? Zostaw dziewczynę w spokoju. On tego nie rozumiał. Potrząsnąłem głową i skierowałem się do kuchni. – Myślę, że ona podoba się Trippowi. Myślę, że to ona będzie powodem, dla którego wróci do domu. Może nie przeszło mu to przez 92
myśl, kiedy wysyłał ją tu, ale miał jakieś inne powody. On nigdy wcześniej nie pozwolił nikomu zatrzymać się w jego mieszkaniu. Ona jest inna. Zatrzymałem się. Poczułem ból w piersi i poczułem, jakby ktoś skręcał mój żołądek. Frippowi podobała się Della? On był wolny, mógł podróżować z nią po świecie. On nie miał żadnych obowiązków ani celów w życiu. On po prostu chciał być. Tak jak Della. Oparłem się o ścianę i gapiłem na kuchenne drzwi. Co dobrego mogłoby przynieść wyjaśnienie tych pieprzonych bzdur? Nic. Nadal byłyby takie same. Nie byłem facetem, którego szukała. Chcieliśmy dwóch zupełnie innych rzeczy od życia, a niesamowity seks nie trwa wiecznie. Drzwi do kuchni otworzył się i moja koordynatorka przyjęć, Macy Kemp, wyszła, idąc z ręką mocno zaciśniętą wokół nadgarstka Delli, ciągnąc ją, gdy szła w moim kierunku. Otworzyłem usta, by powiedzieć jej, żeby puściła Dellę, ale Macy już coś mówiła: – Główny wokalista jest uczulony na skorupiaki. Nikt mi o tym nie powiedział, Woods. Nikt. Ostrzegłabym go przed dipami i sałatkami, gdybym wiedziała. – Potrząsnęła głową i przeklęła. – Właśnie odwieźli go karetką, ale temu idiocie nic nie będzie. Już to naprawiłam, więc powinno być wszystko dobrze. – Zaczęła iść dalej i ciągnąć za sobą Dellę. Spanikowany
wyraz
zdezorientowanego
twarzy
Delli,
podchmielonego
wyrwał
mnie
z
stanu. Nie podobało
mojego mi
się
obserwowanie smutku u Delli i dlaczego, do diabła, Macy ciągnęła ją w ten sposób? 93
– Co ty robisz z Dellą? – zażądałem odpowiedzi. Macy spojrzała na Dellę, po czym uśmiechnęła się do mnie. – Potrzebujemy nowego głównego wokalisty. Zespół nie może grać bez niego. Byłam w trybie kompletnego fiasko, kiedy weszłam na nią, śpiewającą w łazience w czasie, gdy myła ręce. Dziewczyna wymiata2. Niezbyt fartowny dobór słów. Moje spodnie nagle stały się ciaśniejsze, a twarz Delli oblała się rumieńcem. Nie mogłem oderwać od niej oczu. – Śpiewasz? – zapytałem. Wzruszyła ramionami. – Tak, ona śpiewa. Której części z tego, że słyszałam jak śpiewa i potrzebujemy nowego wokalisty, nie zrozumiałeś? Najpierw będę musiała zabrać ją, żeby przebrała się w coś stosowniejszego. Nie mamy czasu. Daj znać swojemu ojcu, że zespół zacznie grać za dziesięć minut – kontynuowała po drodze Macy, a Della poszła szybko za nią. – Będzie śpiewać tak właściwie na twoim przyjęciu zaręczynowym – powiedział Jace stojąc za mną. Zapomniałem już, że tu stał. – To nie jest moje przyjęcie zaręczynowe – warknąłem. – Właśnie się zaręczyłeś, a wszyscy w tym miejscu mówią o twoim zbliżającym się ślubie. Więc to cholernie całkiem blisko. – Zamknij się, Jace.
2 Gra słów. Angielskie „blow” znaczy „wymiatać”, ale również „obiągać”. 94
Jeśli istniałaby jakakolwiek możliwość wykręcenia się z tego bez rzucania pracy, to bym to zrobiła. Śpiewałam przez całe moje życie, w swoim domu. Ale wtedy to było, by uciec przed moja matką i rzeczywistością. Nie przed ludźmi. Kocham śpiewać, a lustro i szczotka do włosów były moimi towarzyszami przez większość życia, gdy śpiewałam dla mojej udawanej publiczności. To były marzenia. Nigdy nie byłam pewna, czy mój śpiew był nawet przyzwoity. Moja mama uwielbiała słuchać, jak śpiewam, ale ona nigdy nie była dobrym sędzią w żadnej sytuacji. Otworzyłam usta, żeby wyjaśnić to tej kobiecie, która przedstawiła się jako „Macy Kemp, koordynatorka imprez w Klubie Kerringtonów”, ale nie dała mi zbyt wiele powiedzieć. Zamiast tego, poinformowała kuchnię, że zostanę wykorzystana w innym miejscu, i zaczęła ciągnąć mnie za sobą. Spodziewałam się, że Woods zatrzyma to szaleństwo, kiedy nas zobaczył, ale tego nie zrobił. Wydawał się tak zdezorientowany, jak ja się czułam, ale nie powstrzymał tego. Spojrzałam w dół na krótką obcisłą srebrną sukienkę, którą miałam teraz na sobie. Nie miała pleców, a dekolt sięgał głęboko ku dołowi. Czułam się naga. Na więcej niż jeden sposób.
95
– Nie będą patrzeć na ciebie zbyt wiele. Są zbyt zajęci w swoich małych elitarnych stadkach. Ty po prostu śpiewasz, żeby mieli muzykę i mogli zatańczyć, jeśli zechcą – poinformowała mnie Macy, gdy popychała mnie w kierunku sceptycznie nastawionych członków zespołu. Nie mogłam powiedzieć, że ich o to winię. – Ty jesteś zastępstwem? – zapytał jeden z nich z syczącą irytacją w głosie. – Przynajmniej będą patrzeć na jej ciało i nie będą słyszeć, jak bardzo źle brzmimy – ponarzekał inny i przeciągnął przez głowę pas gitarowy. – Co możesz zaśpiewać, cukiereczku? – zapytał starszy facet z łysiejącą głową. Nie chciałam tu być. Nie prosiłam o to. Spotkałam się z ich rozzłoszczonymi i poirytowanymi, gniewnymi spojrzeniami, konfrontując je z moim własnym. Słyszałam ich wcześniej. Nie byli aż tak dobrzy. Myśleli, że kim to oni byli, traktując mnie, jakbym była tu, by celowo spieprzyć ich życie. Jeśli ich główny wokalista uważałby na swoje alergie, to nigdy by się to nie wydarzyło. Przeszłam obok każdego z nich, zanim obróciłam się, by spojrzeć na tego, który protekcjonalnie zapytał mnie, co mogę zaśpiewać. –
Mogę zaśpiewać wszystko,
czym we
mnie
rzucicie
–
odpowiedziałam, po czym wyszłam na scenę jak diwa, którą nie byłam. Znajoma melodia „Someone Like You” Adel, zaczęła płynąć, a ja odczułam po części ulgę, że znam słowa, a po części przekręciło mi się w 96
żołądku, ponieważ popularność piosenki, przykuwała uwagę gości. Miałam nadzieję, że będę ignorowana. Dołączyłam do pianina w pierwszych melancholijnych słowach. Zamiast patrzeć na salę balową, zatrzymałam wzrok na pianiście z zespołu. Aprobata w jego oczach rozbłysnęła podekscytowaniem i ulgą, gdy śpiewałam kolejne słowa piosenki. Tak, jak robiłam to w swoim pokoju dorastając, zablokowałam wszystko inne wokół mnie i zatraciłam się słowach i muzyce. To był mój sposób, by zmierzyć się z szaleństwem w moim życiu. Wykorzystałam to teraz, by poradzić sobie rzeczywistością, w której żyłam.
*** Przeszliśmy dalej do „Ain't No Other Man” w
wersji Christiny
Aguillery. Pozwoliło to obudzić niektórych w pomieszczeniu zabawną melodią. Jak dotąd, zdołałam nie utrzymywać kontaktu wzrokowego z Woodsem, jednakże dokładnie wiedziałam, gdzie stał. Mogłam poczuć na sobie jego wzrok. – Możesz się dostroić? – zapytał mnie gitarzysta prowadzący. Skinęłam głową, a on spojrzał za siebie na pozostałych członków zespołu i skinął głową. Zaczęli grać „Just A Kiss” Lady Antebellum. Z powodzeniem udało nam się dotrzeć do przerwy w piosence, kiedy rozejrzałam się po pomieszczeniu i zobaczyłam Woodsa tańczącego z 97
wysoką, elegancką blondynką. Wiedziałam, że powinnam przestać patrzeć. Zobaczenie go i posiadanie obrazu jego i jej razem w moim mózgu doprowadzi mnie do szaleństwa. Ale nie mogłam. Uśmiechnęła się do niego i rozmawiała z nim, gdy jego wzrok utkwił się nad jej ramieniem, tak naprawdę na niczym. Wydawał się zimny. Nie tak jak facet, z którym byłam. Tym razem musiał poczuć moje oczy na sobie, ponieważ obrócił głowę w moją stronę i nasze spojrzenia się spotkały. Każde słowo brzmiało tak, jakbym je śpiewała dla niego. Nie robiłam tego. Nie mogłabym. Ale tak można to było odczuć. Gdy piosenka dotarła do końca, oderwałam swoje oczy od niego i przysięgłam sobie samej, że nie będę patrzeć ponownie w jego stronę.
*** Godzinę później pokonałam wszystko, co we mnie rzucili. Nawet piosenki Bruno Marsa. Pianista dał mi szturchańca w bok i uśmiechnął się do mnie promiennie, gdy schodziłam ze sceny. – Wymiatasz, skarbie – krzyknął łysiejący basista. – W każdej chwili, kiedy chciałabyś do nas dołączyć, będziesz mile widziana. Oczywiście nie możesz śpiewać duetów z JJ’em – powiedział gitarzysta prowadzący. Założyłam, że JJ musiał być ich głównym wokalistą. Rzuciłam przez ramię ostatni uśmiech. Nie miałam zamiaru kręcić się w pobliżu, potrzebowałam zostać sama. Patrzenie jak, Woods trzyma 98
swoją narzeczoną, było dla mnie trudne. Była piękna i idealna. Wyglądała na bezpieczną w jego ramionach. Rozumiałam, jakie to uczucie. Coś w byciu z Woodsem sprawiało, że czułaś się bezpieczna. Zazdrościłam jej.
*** Wiosenna przerwa w Rosemary była w pełnym rozkwicie, a Bethy nie przesadzała. To miejsce było wypełnione ludźmi. Pracowałam pięć dni w tygodniu i prawie każdego dnia na dwie zmiany. Pieniądze były niezłe i lubiłam pracę ze wszystkimi. Widywanie Woodsa było teraz łatwiejsze. Udało nam się traktować siebie nawzajem z uprzejmą obojętnością. Czasem to bolało, kiedy myślałam, że mnie obserwuje i odwracałam się, by na niego spojrzeć i odkryć, że tak naprawdę nie patrzył nawet w moją stronę. Nie byłam pewna, dlaczego torturowałam tym sama siebie. Nie powinien na mnie patrzeć. Był zaręczony. Jednak moje ciało chciało, by patrzył na mnie, ponieważ po prostu nie było świadome, jak bardzo poza zasięgiem był Woods. Dzisiaj w końcu miałam wolne, tak jak i Bethy. Miałyśmy zaplanowany dzień na plaży. Byłam podekscytowana spędzeniem całego dnia na słońcu. Było już cieplej niż kilka tygodni temu, kiedy tu przyjechałam. Bethy chciała, żebym przyszła do jej mieszkania, by iść na plażę, ponieważ znajdowało się ono przy prywatnej plaży klubu. Mniej ludzi. Zaprosiłam Violet, by do nas dołączyła po swojej zmianie w czasie lunchu, a Bethy wspomniała, że zaprosiła inną dziewczynę rozwożącą napoje o imieniu Carmen, która też kończyła dzisiaj później. 99
Spojrzałam w dół na moją ostatnią wiadomość, gdy zatrzymałam się przy bloku, w którym mieszkała Bethy. „Zaraz obok na plaży. Zajęłam ci miejsce!”. Sięgnęłam do tyłu i złapałam moją torbę plażową, po czym wysiadłam z samochodu. Patrzyłam w górę z trwogą na budynek przede mną. Był super elitarny. Znajdował się na terenie klubu i, pracując tu już od kilku tygodni, wiedziałam, że to miejsce musiało kosztować fortunę. Pensja Bethy za rozwożenie napojów nie mogła nawet pokryć maleńkiej części, jaką kosztowało. Co znaczyło, że albo miała umowę, ponieważ tu pracowała, albo Jace pomagał jej z czynszem. A może po trochu z każdego. Podeszłam do deptaka, a potem przeszłam nim w kierunku ciepłego pasku. Było więcej ludzi, niż myślałam, że tu będzie. Wsunęłam na nos swoje okulary przeciwsłoneczne i rozejrzałam się w poszukiwaniu Bethy. Zobaczyłam ją, kiedy wstała i zaczęła wymachiwać swoimi rękoma w powietrzu. Uśmiechnięta szłam dalej w kierunku dwóch jaskrawych i kolorowych ręczników, które rozłożyła. Wtedy, gdy Bethy usiadła, zauważyłam po jej drugiej stronie Jace’a. Rozejrzałam się wokół niej i zauważyłam kolejny ręcznik, mimo iż pusty, to jednak oczywiście był używany. – Cieszę się, że dałaś radę. – Bethy uśmiechnęła się do mnie promiennie. – To jest twój ręcznik. Ten za nami jest Thada. Siedzi w wodzie. 100
Thad. Mogłam poradzić sobie z Thadem. Wolałabym Granta, ale Thad też mógł być. Przynajmniej nie był to Woods. Ale przecież, wątpię, żeby przyszedł tu poleżeć na plaży w czasie godzin pracy. – Dzięki za zaproszenie – powiedziałam jej, kładąc torbę i wykopując z niej mój krem z filtrem. Już zdążyłam nałożyć jedną warstwę, zanim wyszłam z mieszkania, ale to słońce było intensywne. Poczułam potrzebę nałożenia kolejnej warstwy, gdy już się tu znalazłam. – Nie dziękuj mi jeszcze. Nie spodziewałam się, że dołączy do nas Thad. Możliwe, że będziesz żałowała, że jednak przyszłaś. Mam nadzieję, że zostawi cię w spokoju. Uśmiechnęłam się, myśląc, że Thad rzadko kiedy zostawiał jakąkolwiek kobietę w spokoju. Ściągnęłam z siebie nakrycie, złożyłam i schowałam do torby. Usiadłam, zatapiając się w puszystym różowożółtym ręczniku, który przyniosła dla mnie Bethy, żebym mogła się na nim rozłożyć. – Nigdy wcześniej nie pływałam w oceanie – powiedziałam, wcierając w skórę krem i obserwując ludzi w wodzie. – Myślałam, że może nadal jest zbyt zimna, ale oni wyglądają jakby dobrze się tam bawili. Bethy zaśmiała się delikatnie. – Jest lodowata. Nie zbliżę się do niej aż do połowy maja. Ale mnóstwo ludzi taką ją lubi. Skoro nigdy wcześniej tego nie robiłaś, w takim razie idź i przetestuj ją. To było coś, co chciałam zrobić. To była część życia, której chciałam doświadczyć. Chciałam też surfować, ale nawet z moim brakiem 101
doświadczenia, byłam całkiem pewna, że wymaga to o wiele większych fali. Te fale nie były nawet wysokie. – Idź tam i spróbuj. Nie pozwól, żebym cię powstrzymywała – nalegała Bethy. Uśmiechnęłam się do niej i z powrotem wstałam, by pokonać krótki dystans dzielący mnie od brzegu wody. Pierwszy plusk wody pokrywający moje stopy był szokująco zimny. Udało mi się zdławić pisk i zmusić się, by pozostać w miejscu. Moje stopy powoli zatapiały się w mokrym piasku i po minucie, lub dwóch, woda nie była już taka zimna. Przesunęłam się powoli dalej i musiałam się znowu zatrzymać, kiedy woda rozbiła się o moje łydki. – Jest łatwiej, jeśli po prostu zanurzysz się cała, masz wtedy już za sobą początkowy szok – powiedział znajomy głęboki głos znajdujący się za mną. Chyba jednak Woods czasami pojawiał się jednak na plaży. Zerknęłam przez ramię, by na niego spojrzeć. Byłam wdzięczna zabezpieczeniu w postaci moich okularów przeciwsłonecznych. – Czy naprawdę tak jest? – zapytałam. Stał na brzegu, mając na sobie parę białych kąpielówek i żadnej koszulki. Jego już i tak ciemna skóra wyglądała na jeszcze bardziej muśniętą słońcem w stosunku do bieli spodenek. To było niesprawiedliwe – dla każdej kobiety na tej plaży. On naprawdę powinien nosić na sobie więcej ubrań. – To jedyny sposób, by to zrobić. Nadal wchodź powoli, to nigdy nie wejdziesz tam cała. 102
Dlaczego on ze mną dzisiaj rozmawiał? Zachowywał się, jakbym nie istniała, odkąd tej nocy w pokoju powiedział mi, że zamierza się zaręczyć. Kto wiedział? Spojrzałam z powrotem na wodę, starając się nie myśleć o sposobie, w jaki mięśnie jego brzucha lśniły w słońcu, dzięki olejkowi do opalania. No, był teraz zaręczonym facetem. Brudne myśli o nim były zakazane. – Chcesz, żebym z tobą poszedł? – zapytał, a jego głos znalazł się bliżej mnie. Zadzierając głowę do tyłu, rzuciłam za siebie wzrokiem i zobaczyłam go jak robi kolejne kroki w moją stronę. Co on robił? – Prawdopodobnie to nie jest dobry pomysł. Zrobię to sama – zdołałam z siebie wykrztusić. – Byłaś kiedyś w oceanie? – zapytał, gdy jego ramie otarło się o mój bark. On był teraz zbyt blisko. – Nie – syknęłam, mając nadzieję, że się ode mnie odsunie. Bardzo, bardzo daleko. Usłyszałam szybki wdech powietrza przez Woodsa i spojrzałam na niego. Jego wzrok był na moim ciele. Nawet pomimo tego, że miał na sobie okulary przeciwsłoneczne, mogłam poczuć na sobie jego gorące spojrzenie. Niedobrze. Naprawdę nie dobrze. – Cholera, kochanie. Gdzie jest reszta twojego kostiumu? Reszta mojego kostiumu? Zwróciłam swoją uwagę na moje ciało, by upewnić się, że byłam odpowiednio zakryta. Co on miał na myśli? Niczego mi nie brakowało.
103
– To jest mój kostium – odpowiedziałam. Woods opuścił swoją głowę, a jego usta znalazły się zbyt blisko mojego ucha. – Ta góra ledwie cię zakrywa – wyszeptał. Poirytowana, spojrzałam na niego gniewnie. – Jeśli ci się nie podoba, to nie patrz – odpowiedziałam i zaczęłam zanurzać się coraz głębiej. Zwiększenie dystansu między nami było ważniejsze, niż przystosowanie się do niskiej temperatury. – Nie powiedziałem, że mi się nie podoba. Cholernie mi się podoba. W tym tkwi problem. Przestałam się poruszać. Dlaczego miałby to powiedzieć? Czy nie obchodziło go to, co mi robił? – Nie możesz mówić mi takich rzeczy. To niewłaściwe – odpowiedziałam ze złością. Woods przesunął się znów w moim kierunku, a ja czekałam. To była konfrontacja, której chciał. Miałam zamiar mu na nią pozwolić. – Masz rację. Nie powinienem. Ale wolałabyś, żebym kłamał? Zrobiłem ci wiele rzeczy, Dello, ale nigdy nie skłamałem. Nie chcę kłamać. Mógłbym powiedzieć, że mi nie zależy na tobie albo że cię nie chcę, ale to byłoby kłamstwo. Chcesz prawdy? Ponieważ prawda jest taka, że wszystko, o czym mogę myśleć, to bycie z tobą ponownie. Staram się nie patrzeć na ciebie, ponieważ wszystkim, o czym mogę myśleć, to wciągnięcie cię do pierwszej z brzegu skrytki, którą mógłbym znaleźć, i 104
całowanie każdego kawałka twojego ciała. – Oddychał ciężko, a jego szczęka chodziła w tę i z powrotem. Dlaczego? Jeśli chciał mnie w ten sposób, to w takim razie, dlaczego był zaręczony z inną? Potrząsnęłam głową i skrzyżowałam ręce opiekuńczo na klatce piersiowej. – Nie rozumiem cię. Uśmiechnął się ironicznie i pokiwał głową. – Nikt nie rozumie. Ale z chęcią ci to wyjaśnię. Proszę. Po prostu chodź ze mną się czegoś napić. Chcę, żebyś to zrozumiała. Jego taktyka była inna, ale on był taki sam. Chciał mnie dla rozrywki. Chciał kogoś, kto zabawiłby go przez chwilę, a potem znalazłby inną. Nie byłam taką dziewczyną. Potrząsnęłam głową i zaczęłam wychodzić z wody. Pragnęłam bezpieczeństwa, jakie dawała plaża. – Nie pozwolisz mi nawet wytłumaczyć – krzyknął. Spojrzałam z powrotem na niego. – Pierścionek na jej palcu jest jedynym wyjaśnieniem, jakiego kiedykolwiek bym potrzebowała.
Tłumaczenie: Jaasmaa Korekta: Thebesciaczuczek
105
106
Było kilka zamówień, które musiałem zrobić, a które główny kucharz, Juan, umieścił wczoraj na moim biurku. Telefony, na które musiałem
odpowiedzieć,
i
narzeczona
zdeterminowana,
żebym
zdecydował o dacie naszego ślubu. Czy robiłem którąś z tych rzeczy? Nie. Zamiast tego, torturowałem siebie samego. Della potrzebowała większej góry od bikini, a Thad był bardzo bliski, żeby stracić obie swoje ręce. Zgrzytając zębami oderwałem wzrok od Thada nacierającego krem z filtrem w ramiona i plecy Delli. Thadowi udało się namówić ją, by poszła z nim do wody. Siedziałem tu i obserwowałem w męczarniach każdą sekundę tego, co się działo. Jej piszczący śmiech i widok Thada, który wciąż próbował jej dotykać, sprawiły, że w moich żyłach rozszalała się zazdrość. Nie miałem żadnego prawa do tego, by być zazdrosnym. Uprawialiśmy gorący seks. I tyle. Niczego więcej o niej nie wiedziałem. Ale chciałem. Chciałem wiedzieć, skąd jest. Oczywistym było, że pochodzi z Południa. Chciałem wiedzieć, czy ma braci i siostry. Po kim odziedziczyła te niebieskie oczy, w które z przyjemnością mogłem się wpatrywać. Czy lubiła taniec? Gdzie nauczyła się tak śpiewać? Zrobiła na mnie ogromne wrażenie w czasie imprezy Delmar. Było tak wiele rzeczy, których nigdy nie będę miał szansy się dowiedzieć.
107
– Twoje ramiona wyglądają na zaróżowione. Myślałem, że z twoją karnacją jesteś przyzwyczajona do słońca – powiedział Thad, a ja nie mogłem się powstrzymać przed przerzuceniem wzroku z jej pleców na ramiona. Miał rację, były różowe. Wstałem i podszedłem do stoiska z wypożyczalnią. – Daj mi parasol – powiedziałem młodemu chłopakowi, którego zatrudniłem zaledwie dwa tygodnie temu, zanim uderzył szczyt sezonu w czasie przerwy wiosennej. – Tak jest, proszę pana – skinął głową. – Czy życzy pan sobie, żebym umieścił go dla pana w piasku? Nie. Chciałem zrobić to sam. – Poradzę sobie sam. Dziękuję. Zabrałem parasol. Kiedy obróciłem się, by wrócić na miejsce, moje oczy zbiegły się z oczami Delli. Obserwowała mnie z ciekawością. Thad mówił coś do jej ucha, ale ona nie zwracała na niego uwagi. Cała jej uwaga była skupiona na mnie. – Przesuń się – poleciłem Thadowi, dając mu niewiele czasu, by tak właściwie mógł podążyć za moim poleceniem. Wsadziłem kijek parasolki w piasek i zacząłem nim poruszać wkoło, chcąc sprawić, by zakopał się wystarczająco mocno w piasku, by mógł zostać rozłożony i nie odleciał. – Parasol nie dosięgnie cię z tego miejsca – powiedziała Bethy z uśmieszkiem. – Nie przyniosłem go dla siebie. 108
– Och, przyniosłeś go dla mnie? Jakie to słodkie, ale pracuję nad opalenizną – odpowiedziała Bethy, całkowicie czerpiąc przyjemność ze swojego zachowania. – Więc zrób miejsce. Ramiona Delli są różowe. – Proszę, powiedziałem to. Chciała, żebym się do tego przyznał, więc to zrobiłem. Pozwalając Delli pomyśleć o tym przez chwilę. – Przyniosłeś go dla mnie? – zapytała Della. Mogłem usłyszeć zaskoczenie w jej głosie i nie spojrzałem na nią, dopóki nie zabezpieczyłem parasola. – Tak. – To była moja jedyna odpowiedź, zanim nie odszedłem i nie podniosłem ręcznika. Nadszedł czas, bym opuścił plażę. Ona mnie tu nie chciała, a mnie nie powinno tu być. – Dziękuję – krzyknęła, gdy zacząłem odchodzić. Skinąłem głową, bez patrzenia w jej kierunku. – Idziesz? – zapytał Jace. – Mam trochę rzeczy do zrobienia. – Nie zapomnij o piątkowej nocy w Sun Club – powiedziała Bethy, uśmiechając się szeroko do Jace’a, który zachichotał i potrząsnął głową. To były urodziny Jace’a, a Bethy była zdeterminowana, by uczcić je nocą imprezowania w jedynym klubie w mieście. Wynajęła to miejsce z małą pomocą Granta, który przyjaźnił się z właścicielem. Impreza była tylko dla zaproszonych. – Nie mógłbym tego przegapić – odpowiedziałem. 109
*** Noc wypełniona piciem, tańcem i karaoke, nie była czymś, co mogłoby interesować Angelinę. Ale przynajmniej wypełniłem swój obowiązek i zaprosiłem ją. Szybko powiedziała nie i na poczekaniu wymyśliła wymówkę, że musi lecieć do Nowego Jorku na przymiarkę sukni ślubnej. To zajmie jej kilka dni, więc byłem całym sobą za tym pomysłem. Bethy przeszła samą siebie z dekoracjami. Kieliszki do shotów3 były poprzyklejane do dużego kawałka drewna na kształt liczby dwadzieścia cztery. W każdym z nich znajdowała się mała świeczka, więc efekt był całkiem
cholernie
niezły.
Pogadałem
z
kilkoma
osobami,
gdy
przechodziłem, ale rozglądałem się po pokoju, szukając Delli. Miałem zamiar spróbować porozmawiać z nią dzisiaj jeszcze raz. Obserwowanie jej, śmiejącej się i rozmawiającej z Thadem i Grantem, jakby byli starymi przyjaciółmi, dobijało mnie. Też tego chciałem. Wiedziałem, że nie widuje się z żadnym z nich, ale oni poznawali ją. Grant powiedział coś o Delli chcącej nauczyć się grać w golfa, a ja natychmiast byłem zazdrosny, że to on wiedział coś osobistego o niej. Coś, czego ja nie wiedziałem. – Woods, wiesz, kiedy jesteś już zaręczony, ludzie spodziewają się po tobie, że na imprezach będziesz pokazywał się ze swoją narzeczoną – powiedziała Bethy, stając naprzeciwko mnie i wyciągając w moim kierunku drinka, czy coś, co wyglądało jak whiskey.
3
Shot (ang.) – mocny alkohol, mocny drink. 110
– Musiała lecieć do Nowego Jorku – odpowiedziałem i wziąłem od niej szklaneczkę. – Hmm, interesujące – powiedziała przeciągając samogłoski Bethy i poszła dalej. Wypiłem drinka i odstawiłem szklankę na barze. Della wychodziła właśnie z damskiej toalety i zatrzymałem się na chwilę, by podziwiać jej małe niebieskie dżinsowe szorty i te buty, które widziałem już u niej wcześniej. Dokładnie wiedziałem, jak wygląda naga, mając na sobie jedynie te buty. Czarny koronkowy top, który miała na sobie był bez ramiączek i, kiedy unosiła ramiona, nawet odrobinę, ukazywał się mały pasek skóry na jej brzuchu. Dziewczyna z pewnością wiedziała, jak się ubrać, żeby doprowadzić faceta do szaleństwa. – Przestań jej pożądać, stary. Już sprzedałeś swój los – powiedział, tłumiąc śmiech Grant, gdy podchodził do mnie. – Jeszcze nie jestem żonaty – wymamrotałem i spojrzałem na niego poirytowanym wzrokiem, zanim znów nie zacząłem patrzeć na Dellę. – Nie, ale będziesz. Jeśli chciałbyś Delli bardziej niż posady wiceprezesa, już byś ją miał. Podjąłeś już tę decyzję i znam cię już wystarczająco długo, by wiedzieć, że się nadal tego trzymasz. – To jest bardziej skomplikowane, niż na to wygląda. Grand skrzyżował ramiona na piersi i wpatrywał się we mnie. – Naprawdę? W jaki sposób? 111
Nie chciałem nu wyjaśniać, co czułem wobec Delli. To nie był jego interes. To on, spośród wszystkich ludzi, powinien wiedzieć jak to jest, pragnąć kogoś, kto, jak sami wiemy, jest dla nas naprawdę złym pomysłem. On też tam był, przerobił to i się sparzył. On po prostu nie wiedział, że ja o tym wiem. Myślał, że to była wielka tajemnica. Nic z Nannette nie było tajemnicą. Nigdy. Jego była przyrodnia siostra była popieprzonym na wszystkie możliwe sposoby złem. Wiedział o tym przez większość swojego życia. Ta rzecz, która była między mną a Dellą, była inna, ale równie niemożliwa. – Grant, sam wiesz, jak skomplikowane mogą stać się pewne rzeczy. Wiem, że to wiesz – powiedziałem przyciszonym głosem, przeznaczonym tylko dla jego uszu. Grant zmrużył oczy i uśmiechnął się ironicznie, jednak to nie był to jeden z rozbawionych uśmiechów. Bardziej jeden ze zniesmaczonych. – Kto ci powiedział? – zapytał. Nikt mi nie powiedział. Obserwowałem, jak to się działo. Niezbyt wiele dzieje się w moim klubie, czego nie widzę, bądź o czym nie słyszę. – Nikt więcej nie wie. Widziałem to. Nie sądzę, żeby ktokolwiek też to widział. Twarz Granta wyglądała na skwaszoną. – To już skończone. Skinąłem głową. – Domyśliłem się. Nikt nie jest w stanie zbyt długo być z nią blisko. 112
Staliśmy w ciszy i obaj obserwowaliśmy Dellę. Kiedy jej oczy w końcu odwróciły się w moim kierunku, zdecydowałem się wykonać swój ruch. Porozmawiamy dzisiaj wieczorem. Nie miałem zamiaru pozwolić jej znów mnie olać. Nie tym razem.
Tłumaczenie: Jaasmaa Korekta: Thebesciaczuczek
113
Nie powinnam była patrzeć na niego tak długo, ale nie byłam w stanie wciąż udawać, że nie gapił się na mnie. W chwili słabości spotkałam jego ciągle wpatrujące się we mnie spojrzenie i zobaczyłam smutek w jego oczach. Miały w sobie ukryte tajemnice. Wiedziałam, jakie to uczucie. Głupia część mnie chciała wyciągnąć do niego dłoń i pomóc mu. Całe szczęście moja mądrzejsza, bardziej racjonalna strona wiedziała, że idzie w tym kierunku i muszę się stąd ruszyć. Pewnie znów będzie chciał się tłumaczyć. Nie potrzebowałam jego wyjaśnień. Rozumiałam. Dzisiejszy wieczór miał być zabawą z nowymi ludźmi. A nie moją ucieczką, żeby znaleźć ciemną dziurę, by skryć się, jeśli moje szaleństwo zacznie się znów przebijać. Zdołałam zrobić jedynie dwa kroki, zanim jego duża dłoń złapała mnie za ramię. – Proszę, Dello. Nie idź. Chcę tylko porozmawiać. Znów ze smutkiem. Był nawet w jego głosie. Z jakiegoś powodu cierpiał. Ja sama cierpiałam tak długo w samotności. Rozpoznanie bólu u innych było dla mnie łatwe.
Byłam przez niego przyciągana w jakiś
dziwny, pokręcony sposób. – Czego chcesz, Woods? – zapytałam, nie patrząc na niego. 114
– Porozmawiać. Chcę tylko porozmawiać. Chciał rozmawiać. Dobra. Mogliśmy rozmawiać, jeśli to miało dać mu jakieś zamknięcie. Może mogłoby wymazać ten smutek w jego oczach, który mnie niepokoił. – Dobrze, ale porozmawiamy tutaj. – Bycie sam na sam z nim nie było czymś, do czego miałam zamiar dopuścić. – W porządku – odpowiedział. W końcu odwróciłam się i podniosłam na niego wzrok. On naprawdę był przystojny. Czasem łatwo to było ignorować. Ale z bliska, kiedy był na mnie całkowicie skupiony, to było trudniejsze. Widziałam te oczy jarzące się namiętnością. Wiedziałam, jak smakują jego usta i słyszałam jego jęki rozkoszy. Których już nigdy nie będę miała, ale te wspomnienia były trudne do zapomnienia. – Chodź, usiądź ze mną – powiedział, łagodnie pociągając mnie za ramię w kierunku pustego stolika w rogu pomieszczenia. Usiadłam
naprzeciwko
niego,
zostawiając
między
nami
zabezpieczenie w postaci małego stolika kawowego. Miał coś do powiedzenia i im szybciej to powie, tym szybciej będę mogła się od niego uwolnić. – O czym chciałeś ze mną porozmawiać? – zapytałam. Woods rozmyślając, przejechał kciukiem po swojej dolnej wardze, a ja oderwałam wzrok od jego twarzy. Nie chciałam patrzeć na te usta i pamiętać. 115
– O tamtej nocy. Próbowałem być wobec ciebie uczciwy i to spieprzyłem. Nie powinienem był pozwolić ci wyjść bez wyjaśnienia ci wszystkiego. Siadając, wiedziałam, że to była jedyna rzecz, o której mielibyśmy rozmawiać. Ból, który temu towarzyszył, nadal nie zelżał. Z nim byłam taka otwarta i wolna. I nie, on nie był uczciwy. – Jeśli byłbyś uczciwy, to nie uprawiałbyś ze mną seksu, zanim nie powiedziałbyś mi, że właśnie masz zamiar się zaręczyć. Nie wiedziałam nawet, że jesteś w związku. I to tak poważnym! Byłeś z nią wtedy... kiedy my... w noc, kiedy... się poznaliśmy? Położył oba swoje łokcie na stoliku i pochylił się do przodu. – Nie. Nie byłem. To nie jest prawdziwy związek, Della. Nie jest taki, jak myślisz. To umowa biznesowa. Firma jej ojca żeni się z firmą mojego ojca. Nie jesteśmy ze sobą na wyłączność... a raczej nie byliśmy, do momentu, kiedy dałem jej ten pierścionek. Umowa biznesowa? Co? – Nie rozumiem – odpowiedziałam w końcu. Woods zaśmiał się łagodnie i gorzko. – Nie zrozumiesz, bo to jest popieprzone. Mój dziadek zbudował Kerrington Club. W tym miejscu odniósł sukces, ale to nie jest pierwsza liga. Nazwisko Greystone połączone z Kerrington, otworzyłoby drzwi dla mojego ojca... i dla mnie, te, które nie mogły być otwarte wcześniej. Greystone? Gdzie je to słyszałam wcześniej? 116
– Twoja narzeczona to Greystone? – zapytałam, starając się zrozumieć, co on do mnie mówił. – Taa, ona jest jedyną dziedziczką nazwiska Greystone. Jej ojciec i mój zobaczyli, że to było zwycięskie rozwiązanie dla nich obu. Pewnego dnia będę kontrolował nie tylko imperium Kerringtonów, ale także Greystonów. Wow. Więc ludzie naprawdę biorą ślub z powodów tak płytkich jak ten. Czy to dlatego wyglądał na takiego przygnębionego? – Czy ona sprawia, że jesteś szczęśliwy? – zapytałam, obserwując jego twarz w poszukiwaniu jakiegokolwiek znaku odpowiedzi, zamiast słuchać tylko jego słów. – Nie. Ale ona też chce tej umowy – odpowiedział. Żal wyryty w jego twarzy ranił moje serce. Nie podobało mi się, że uprawiał ze mną seks, nie mówiąc mi o tym wszystkim, ale nadal nie chciałam, żeby był taki nieszczęśliwy. Mamy tylko jedno życie i to było właśnie ono. Wiedziałam o tym lepiej niż większość ludzi. Straciłam pierwszą część mojego życia odcięta od wszystkiego. On straci ostatnią część w bardzo podobny sposób. Jego serce będzie zamknięte. Nieużywane. – Czy to jest to, czego chcesz? – zapytałam w końcu. Nie odpowiedział od razu. Zamiast tego, intensywnie się we mnie wpatrywał. Moje serce przyspieszyło i zdałam sobie sprawę, że zawsze tak się działo, gdy byłam w pobliżu Woodsa. Było z nim połączone i nie mogłam tego powstrzymać. Próbowałam.
117
– Tak i nie. Chcę tego, co zawsze wiedziałem, że będzie moje, gdy dorastałem. Chcę zająć należne mi miejsce w rodzinnym biznesie. Ciężko na to pracowałem. Ale... nie chcę Angeliny. Jego oczy powiedziały więcej niż powinny. Opuściłam spojrzenie i przyglądałam się swoim dłoniom spoczywającym na kolanach. Musiałam podjąć decyzję. Mogłam nadal odpychać od siebie Woodsa albo mogłam mu wybaczyć. Mogłam być jego przyjacielem. Niczym więcej. Dał mi pracę, kiedy jej potrzebowałam. Wkrótce wyjadę. Ten dzień nadejdzie, kiedy i tak wyjadę. Do tego czasu, może, mogłabym dzielić wspomnienia i wspólne momenty z Woodsem. Moglibyśmy znaleźć szczęście, żyjąc razem. Nowe doświadczenie. On mógłby po raz ostatni posmakować wolności, a ja posmakować jej po raz pierwszy. Unosząc oczy, spotkałam wpatrujące się we mnie nieruchome spojrzenie. Czekał, żebym coś powiedziała. – Możemy zostać przyjaciółmi? Po tym wszystkim, co się wydarzyło? Moglibyśmy po prostu zacząć od początku? – zasugerowałam. Mięśnie jego karku poruszyły się, kiedy Woods przełknął. Zastanawiałam się, czy źle go odczytałam. Czy może jednak potrzebował jedynie zamknąć tę sprawę i nic więcej. Ale jego oczy mówiły coś innego. – Bardzo bym tego chciał. Uśmiechając się, wyciągnęłam rękę w jego stronę. – Cześć, jestem Della Sloane.
118
Wielki krzywy uśmiech zabarwił idealną twarz Woodsa i wyciągnął swoją rękę do mnie. – Woods Kerrington. Miło mi cię poznać, Della. Jego ciepły dotyk spowodował, że zadrżałam, opuściłam z powrotem swoją dłoń i wstałam. – Zamierzam zdobyć drinka. Zarezerwuj sobie dla mnie dzisiaj taniec. Skinął głową. – Bez wątpienia.
*** Bethy spotkała mnie przy barze. Planowałam wziąć głęboki uspokajający wdech, po tym, jak zdołałam dostać się wystarczająco daleko od Woodsa, by to przemyśleć. Ale zamiast tego udało mi się uśmiechnąć do niej, jakby wszystko było okej. – Czy mogę się zapytać, o co chodziło z tym uściskiem dłoni? – zapytała Bethy, siadając na stołku obok mnie i zamawiając dwa cytrynowe shoty. – Zaczynamy od nowa. Tym razem wiem, że jest zaręczony i mamy zamiar zostać przyjaciółmi. Bethy skinęła głową, ale mogłam dostrzec niedowierzanie w jej oczach. 119
– Naprawdę mamy taki zamiar. Nic więcej – zapewniłam ją. Barman przesunął oba jasnożółte drinki w naszym kierunku. – Wierzę, że ty w to wierzysz. Ale Woods nie chce Angeliny. Więc, widzisz, że mogę być sceptyczna, jeśli chodzi o utrzymanie tego, co jest między wami dwojgiem jedynie na poziomie przyjaźni, mam ku temu powody. Nawet Bethy wiedziała, że nie chciał żenić się z Angeliną. Nie rozumiałam tego. Czy byłoby aż tak źle nie połączyć jego nazwiska z jej. – Po prostu wygląda na to, że poświęca swoje szczęście dla pieniędzy i awansu. Nie sądzę, żeby to się dobrze skończyło. Bethy wypiła swojego shota, po czym otarła kciukiem kropelkę, która pozostała na jej dolnej wardze. – To będzie katastrofa. On będzie nieszczęśliwy. Ale myśli, że to jest to, czego chce od życia. Nikt nie jest w stanie przekonać go, że jest inaczej. To jest właśnie to, co oni robią, w ich świecie, pieniędzy i władzy. To dlatego Tripp uciekł. On nie chciał grać w tę grę. Tripp? On też stanął przed takim ultimatum? Ale wyjechał. Nie poświęcił swojego szczęścia. Żył. Nie było żadnej klatki, która by go ograniczała. Klatki były duszące. Nie podobał mi się pomysł, żeby Woods żył w jednej z nich. – Jestem tu tylko przejazdem. Dopóki tu będę, myślę, że możemy być przyjaciółmi. Lubię go. Chcę go poznać. Kiedy pewnego dnia
120
wyciągnę wspomnienie o nim, by o nim pomyśleć, nie chcę, by był to tylko seks. Chciałabym poznać tego faceta. Czy to źle? Bethy uniosła mojego cytrynowego shota i podała mi go. – Nie. Nie jest. A teraz pij. Potrzebuję kogoś, kto utrzymywałby karaoke, a ty zostałaś już do tego oddelegowana. Pokręciłam głową. – O nie, nie ja. Bethy przytaknęła. – Tak, ty. Słyszałam o twoich niesamowitych umiejętnościach wokalnych. Nadszedł czas, by je usłyszeć. No dalej, zrób to dla mnie. Proszę. Wzięłam shota i szybko wypiłam do dna tego cierpkiego drinka.
Tłumaczenie: Jaasmaa Korekta: Thebesciaczuczek
121
Grant zajął miejsce Delii, kiedy odeszła. – Zakładam, że wasza sytuacja się poprawiła – powiedział Grant, kładąc swoje piwo na stolik. – Jesteśmy przyjaciółmi – odpowiedziałem. Nie byłem pewien, jak to miało zadziałać, ale na pewno jakoś miało. – Przyjaciółmi – powtórzył Grant i skinął głową, jakby się zgodził. Jednakże jego mina była rozbawiona. – Powodzenia z tym. Jego komentarz mnie wkurwił, ale miał rację. Potrzebowałem całego szczęścia, jakie mogłem dostać. Trzymanie głowy prosto w jej obecności będzie trudne. – Dzięki. Grant zachichotał. – Wygląda na to, że tak samo jak ja, uważasz, że to niemożliwe. Zacząłem odpowiadać, kiedy Bethy weszła na scenę. – Nadszedł czas na karaoke. Teraz, skoro dostaliście drinki za friko, musicie za nie zaśpiewać. Nie martwcie się, na razie nie zmuszę was do przyjścia aż tutaj. Macie całą piosenkę do wypicia tyle, że przyjście tutaj wyda wam się niezłym pomysłem. Della zgodziła się zaśpiewać jako pierwsza, bo nie musi się schlać, żeby brzmieć cholernie dobrze. 122
Przeniosłem oczy na Dellę, która spoglądała na Bethy, jakby chciała się schować pod stołem. Chciałem podejść i ją uratować, ale na bank nie miałem zamiaru śpiewać. Nigdy nie byłem w tym dobry. – Załatwię to – powiedział Grant i skoczył na równe nogi. Obserwowałem, jak podszedł do Delli i powiedział jej coś, co spowodowało, że uśmiechnęła się do niego promiennie. Durny popierdoleniec. Co on robił? Della wsunęła rękę do jego i razem weszli na scenę. On miał zamiar z nią zaśpiewać. Nie śpiewał przed tłumem ludzi od czasu szkoły średniej. Della wyglądała, jakby jej ulżyło, że nie była tam sama. Słowa do piosenki „Picture” autorstwa Sheryl Crow i Kida Rocka pojawiły się na ekranie. Chciał piosenkę Kida. Nic dziwnego, zawsze lubił śpiewać piosenki Kida Rocka. Przez głośniki popłynęła znajoma muzyka. Głos Granta dołączył do niej, a ja patrzyłem na Dellę. Była pod wrażeniem jego śpiewania. Większość ludzi również była. Aż do chwili, gdy usłyszeli śpiew Rusha Finlaya. Rush i Grant byli przyrodnim rodzeństwem od kilku lat. Ale to wystarczyło, żeby się zżyli ze sobą. Nigdy nie rozumiałem, dlaczego Rush już nie śpiewał, bo to przyciągało do niego laski, kiedy był młodszy. Może powodem był fakt, że nie chciał być taki jak jego ojciec. Nie chciał być do niego porównywany. Ojcem Rusha był słynny perkusista z Slacker Demon. Ale i Grant nie miał nic przeciwko używaniu swojego głosu do zwabiania lasek. 123
Della zaczęła swoją część piosenki, a pomieszczenie ucichło. Była niesamowita. Leżałem na ziemi, gdy otworzyła usta na Delamar Benefit. To była jedna z rzeczy, o jakich chciałem wiedzieć więcej. Musiała śpiewać od dłuższego czasu. – Po prostu to z siebie wyrzucę tutaj. Będę się do niej przystawiał. Jej tyłek jest zajmujący. Więc możesz się wkurwiać, ile chcesz, ale i tak to zrobię. Jest seksowna i warta wpierdolu od ciebie – poinformował mnie Thad. Zerknąłem na niego, gdy usiadł naprzeciwko mnie i wzruszyłem ramionami, nim spojrzałem z powrotem na scenę. Była zbyt mądra, żeby zadawać się z Thadem. Nie był jej typem. – Jeśli dzisiejszej nocy nie wyląduje w łóżku Granta. Wygląda, jakby się miał na nią rzucić. Patrzyłem na Granta, kiedy kończyli piosenkę, a potem pociągnął ją do uścisku. Moje ręce zacisnęły się w pięści. Co on robił? – Stary, wyglądasz, jakbyś potrzebował przypomnienia, że twój durny tyłek się w to zaangażował – powiedział Thad, odsuwając się. Dłonie Delli spoczywały na ramionach Granta zbyt wygodnie i długo. Spojrzenie Delli opuściło twarz Granta i jej oczy odnalazły mnie. Natychmiast zdjęła z niego ręce i, rzuciwszy ostatni uśmiech, odsunęła się od Granta. Potem się odwróciła i opuściła scenę. Patrzyłem, jak szła przez tłum. Zmierzała do tylnego korytarza, który prowadził do łazienek. Nie myślałem nad tym zbyt mocno. Podążyłem za tym. Wstając, ruszyłem za nią.
124
Zdążyła wejść do łazienki, kiedy tam dotarłem, więc czekałem. Nie byłem pewien, co miałem zamiar zrobić. Właśnie zgodziliśmy się zostać przyjaciółmi, więc wepchnięcie jej z powrotem do jednoosobowej kabiny i uniesienie, by plecami dotykała ściany nie było dobrym pomysłem. Wiedziałem, że nie będzie już taka chętna. Co paliło mnie niczym kwas w gardle. Miałem ją. Mogłem ją mieć znowu. Wpatrując się w drzwi, postanowiłem, że to było złe posunięcie. Kolejny błąd. Nie powinienem tam przyjść. Chciałem poznać Dellę, a to nie był sposób na zrobienie tego. Odepchnęłaby mnie, jeśli spróbowałbym to zrobić. Ruszyłem z powrotem korytarzem, z dala od pokusy. – Woods? – Zatrzymał mnie głos Delli. Nie mogłem tam wrócić. Spojrzałem przez ramię. – Hej. Świetnie sobie tam poradziłaś. Sheryl Crow jest trudna do śpiewania. Zarumieniła się. – Dziękuję. To była zabawa dla mnie. Zdenerwowałam się, gdy Bethy poprosiła mnie, ale cieszę się, że poszłam. – Też się cieszę. Ruszyła w moją stronę. – Co powiesz na taniec? Chciałem z nią zatańczyć. Chciałem mieć takie wspomnienie. Takie doświadczenie. Wyciągnąłem do niej rękę, a ona umieściła na niej swoją. 125
Spojrzałem na dół na jej małą rękę, a moja klatka piersiowa wydawała się rozciągać. Napięcie, jakie czułem, zwiększyło się, gdy zamknąłem rękę wokół jej dłoni i zaprowadziłem Dellę na parkiet. Czułem na sobie spojrzenia, ale miałem to w dupie. Mogli patrzeć. Mogli mnie oceniać. Tego chciałem i miałem zamiar spędzać czas na poznawaniu Delli, zanim nie powiem „Tak”. Jeśli tego nie zrobię, będę tego żałował do końca życia. Jimmy przejął mikrofon i właśnie zaczął śpiewać „Wanted” od Huntera Hayesa. Byłem wdzięczny za wolną piosenkę. To znaczyło, że będę mógł ją przysunąć do siebie bliżej. Della przebiegła rękami po moim ramionach i umieściła je na nich. Nie złączyła ich za moją szyją ani nie przycisnęła się do mnie. – Ładnie pachniesz – powiedziała tak cicho, że prawie tego nie dosłyszałem. – Nie tak ładnie jak ty, wierz mi – odpowiedziałem, a ona zesztywniała, kiedy moje ręce zacisnęły się mocniej na jej talii. – To prawda, Della. Już ci mówiłem, że pachniesz niesamowicie. Nie spinaj się cała, bo jestem szczery. Rozluźniła się nieco. – Okej, masz rację. Nie ma nic złego w uważaniu, że twoi przyjaciele ładnie pachną. – Dokuczliwy ton w jej głosie był czarujący. – Istnieje jakaś zasada, która mówi, że odkąd jesteśmy przyjaciółmi, nie możesz opleść mnie rękami wokół szyi? 126
Della zatrzymała się na chwilę, potem jej ręce powędrowały wyżej i zatrzymały się na moich barkach. – Nie jestem na tyle wysoka, żeby doszły dalej. Nawet w tych butach. – Tak jest dobrze – zapewniłem ją i przyciągnąłem bliżej. – Skąd jesteś, Dello Sloane? Zaśmiała się. – Równie dobrze możesz zerknąć na podanie, jakie kazałeś mi wypełnić, żeby się czegoś dowiedzieć. Miała rację. Mogłem. – Ale chcę to usłyszeć od ciebie. Nie chcę tego przeczytać z twojego podania. Della pochyliła głowę na bok i patrzyła na mnie przez chwilę. – Macon w Georgii. Tak myślałem, że albo Alabama, albo Georgia. Jej akcent był mocny. – Masz jakieś rodzeństwo? Na jej twarzy pojawiła się melancholia, ale potrząsnęła głową. – Nie. To proste „nie” brzmiało na coś więcej. Nie mówiła mi czegoś.
127
– Nie wyglądasz na jedynaczkę. Twoja beztroska decyzja o podróżowaniu po świecie jest raczej podobna do najmłodszego dziecka w rodzinie. Della uśmiechnęła się, ale jej uśmiech skrywał tajemnice. Ciekawe, czy kiedykolwiek poznam jej sekrety. – Nie jestem beztroska. Daleko mi do tego. Ale chcę taka być. Mam nadzieję, że kiedyś poznam, co to za uczucie. Ale teraz próbuję odnaleźć siebie. Ty wiesz, czego chcesz od życia, ja nie. Nie mam pojęcia. Czego chciałem od życia? Wiedziałem? Czy dalej to było jedno i to samo? – Wiem dużo mniej, niż sądzisz, że wiem. Uśmiechnęła się ironicznie. – Serio? Pocałowanie tych seksownych ust było kuszące. Och, takie kuszące. – Kiedy masz urodziny? – zapytałem, zamiast odpowiadać na jej komentarz. Della westchnęła i odwróciła ode mnie wzrok. – Szóstego kwietnia. A twoje? – Dziesiątego grudnia. Jaki jest twój ulubiony kolor? Zachichotała. – Niebieski. Bladoniebieski. A twój? 128
– Miesiąc temu powiedziałbym, że czerwony, ale zmieniłem zdanie. Też lubię niebieski. – Dlaczego? – Uniosła brew i spojrzała na mnie. Nie chciałem jej powiedzieć, że to z powodu tego, że jej oczy były niebieskie. Ponownie zesztywniała. – Facet może zmienić zdanie. Mam prawo lubić niebieski. – Nie dałem jej czasu na przemyślenie tego. – Kim była twoja nauczycielka w pierwszej klasie? – zapytałem szybko, chcąc ją zdekoncentrować. Della przestała tańczyć i odsunęła się ode mnie. Jej oczy stały się prawie lodowate.
Powiedziałem
coś
nie
tak?
Domyśliła
się,
dlaczego
powiedziałem, że niebieski był moim ulubionym kolorem? – Potrzebuję drinka – powiedziała z niepewnym, nerwowym uśmiechem, potem uciekła ode mnie. Czy mogłem zrobić jej przykrość przez pytanie o jej nauczycielkę w pierwszej klasie? Głęboko w jej oczach było coś, co opowiadało historię, której obawiałem się, że nigdy nie poznam.
Tłumaczenie: Thebesciaczuczek Korekta: judyta_ce
129
To było proste pytanie. Słodkie, serio, że się zainteresował. Czy kiedykolwiek ktoś zainteresował się tak trywialnymi rzeczami, które mnie dotyczyły? Nigdy nie zadano mi tak niewinnych osobistych pytań. Ale zapytał o moją nauczycielkę, a ja widziałam wyłącznie moją matkę.
Usiądź, tutaj, Dello. Nie wyglądaj przez okno. Musisz to zrobić. Żeby być mądrą, musisz czytać Szekspira. Przypomni ci, jaki świat może być niebezpieczny.
Pokręciłam głową, żeby pozbyć się tych wspomnień. Nie mogę tego zrobić tutaj. Nie teraz.
Tam jest ciemno, Dello. Złe rzeczy czają się w ciemności. Zamknij drzwi i okna i siedź zamknięta. Potwór pod twoim łóżkiem usłyszy, jeśli wstaniesz. Nie, mamusiu. Odejdź. Dello, nie wychodź dziś na zewnątrz. Zło tam jest i czeka na ciebie. Zostań ze mną. Twój brat martwi się o ciebie. Nie chce, żeby stała ci się jakaś krzywda. Bądź bezpieczna w swoim łóżku. 130
– Della, w porządku? – Silne ramiona przyciągały mnie do siebie. Zbliżałam się z ochotą. Musiałam znajdować się daleko od niej. Nie chciałam przypominać sobie tej nocy. Wiedziałam, że tak się stanie, jeśli zbyt długo zostanie w mojej głowie. – Mam ją. Odsuń się. – Głos Woodsa posłał ciepło przez moje ciało. Uwalniałam się od wspomnień. Tym razem mnie nie zabrały. Zimne nocne powietrze owionęło moją twarz i zdałam sobie sprawę, że ktoś mnie niesie. Wzięłam głęboki wdech, uspokajający wdech i napięcie w mojej piersi zniknęło. Woods wyciągnął mnie z tego. Nie byłam sama, żeby wspominać. Zamrugałam kilka razy i do moich oczu powróciła ostrość. Ciemność zniknęła. Woods usiadł na ławce niedaleko plaży i trzymał mnie na kolanach. – Wróciłaś – po prostu powiedział. Kiwnęłam głową. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Nie chciałam mu mówić, co się stało. – Dobrze – dodał i wolną ręką odsunął włosy z mojej twarzy. Wciąż siedziałam przytulona do jego klatki piersiowej, przytrzymywana jego drugą ręką. – Dziękuję. Woods zacisnął usta w linię. Był zaniepokojony. Przeraziłam go. Chciałam usiąść, ale przycisnął mnie mocniej. 131
– Nie wstaniesz, dopóki mi czegoś nie powiesz. W moim brzuchu powstał węzeł. Oprócz Braden, która wiedziała dlaczego, nikomu jeszcze o tym nie mówiłam. Nie mogłam powiedzieć Woodsowi. Nie rozmawiałam o tym. – Nie musisz mi wyjaśniać dlaczego to się stało. Ale co to właśnie było? To nie było sprawiedliwe pytanie. Powiedzenie mu prawdy bez wyjawienia wszystkiego o mojej przeszłości spowodowałoby, że pomyślałby, że zwariowałam. Może tak się stało. Nikt nie miał pewności. Mogłam być… Ona była szalona. Ja też mogłam być. Najbardziej bałam się, że któregoś dnia puszczą mi nerwy. Tak jak jej. Chciałam żyć pełnią życia, bo jeśli ten nadejdzie, chciałam żyć tylko raz. – Uruchamiają je różne rzeczy – powiedziałam mu i poruszyłam się, żeby opuścić jego ramiona. Tym razem pozwolił mi się odsunąć. Byłam za to wdzięczna, ale jednocześnie chciałam, by walczył nieco bardziej, żebym została. Bo potrzebowałam czułości za każdym razem, gdy to się działo, taki epizod. Wtedy szybciej dochodziłam do siebie. – Ja to uruchomiłem? – zapytał. Wzruszyłam ramionami i odwróciłam wzrok za zatokę. Jego pytanie to spowodowało. Ale nie miałam zamiaru mu tego mówić.
132
Siedzieliśmy tam przez kilka minut. Wiedziałam, że jego umysł poszukiwał różnych możliwych odpowiedzi, ale żadna z nich nie była właściwa. – Chcę wiedzieć, Della. Nie chcę przestać zadawać ci pytania. Następnym razem może ty zadasz mi pytania, które chciałabyś, żebym ci zadał. Wtedy nie palnę jakiegoś głupstwa. Chciał mnie poznać. Miałam wrażenie, jakby moja klatka piersiowa miała zaraz wybuchnąć. Łzy zakłuły mnie w oczy, więc mrugnęłam, odpędzając je. Nie mogłam się teraz rozpłakać. – Okej – odpowiedziałam schrypniętym głosem. Woods wyciągnął rękę i przykrył nią moją, mocno trzymając. Nie patrzył na mnie. Jego oczy były wpatrzone prosto przed niego na fale rozbijające się o wybrzeże. Kiedy wsadził palce między moje, pozwoliłam mu. Ten prosty gest był wszystkim, czego potrzebowałam. Przebywanie z nim teraz odepchnęło całą ciemność. Cały ból i smutek zostały zapomniane. Czułam się dobrze. – Woods? Wszystko z nią w porządku? – Głos Bethy dotarł do nas, więc oboje odwróciliśmy się do tyły. Wyszła z klubu i zmierzała do nas. – Myśli, że wypiłaś za dużo – odezwał się cicho Woods obok mnie. Nie pomyślałam, co inni mogli sądzić o moim epizodzie. – Nic mi nie jest – powiedziałam jej, gdy szła do nas.
133
– Och, dzięki Bogu. Myślałam, że pochorowałaś się przez moje cytrynowe shoty. Mogą być ostre, jeśli nie jesteś do nich przyzwyczajona. – Po prostu się przegrzała. To połączyło się z alkoholem. Zimne powietrze pomogło jej odzyskać przytomność – wyjaśnił za mnie Woods. Ulga Bethy byłą wypisana na jej całej twarzy. – Dzięki, Woods. Mogę z nią zostać, jeśli chcesz wrócić do środka. Ręka Woodsa napięła się wokół mojej. – Nie, dobrze mi tu. Też potrzebowałem przerwy. Bethy wyglądała na zmartwioną, ale wreszcie skinęła głową i weszła z powrotem do środka. Kiedy zniknęła, zerknęłam na Woodsa. Obserwował mnie. – Dziękuję za twoją pomoc dzisiaj. Gdybyś nie wkroczył, to skończyłoby się dla mnie nieprzyjemnie. I żenująco. Woods zmarszczył czoło. – Cieszę się, że tam byłem. Niepokoi mnie jednak, że podróżujesz całkiem sama. Co się stanie, jeśli będziesz sama i to… się powtórzy? Kto ci wtedy pomoże? Nikt, ale odpowiedziałam coś innego: – Zwykle wychodzę z tego, nim staje się silniejsze. Poradzę sobie z tym.
134
Woods przyciągnął moją rękę bliżej swojej nogi i, zamiast powiedzieć coś jeszcze albo kłócić się, bo to był zły pomysł, zwrócił uwagę z powrotem na ciemną wodę.
Tłumaczenie: Thebesciaczuczek Korekta: judyta_ce
135
– Musisz wrócić na imprezę Jace’a, a ja chyba wrócę do domu. Jestem zmęczona. – Cichy głos Delii przerwał moje myśli. Chciałem, żeby ze mną siedziała, bym mógł ją pilnować i upewnić się, że nic jej nie było. Ale wiedziałem, że to nie wchodziło w rachubę. – Odwiozę cię. Razem z Grantem odwieziemy twoje auto później. – Nie mogłem pozwolić, by jechała sama do domu. Dla mojego zdrowia psychicznego musiałem ją sam odprowadzić bezpiecznie do domu. – Nie musisz tego robić. Nic mi nie jest. Serio nic – kłóciła się, puszczając moją rękę i wstając. Może i nic jej nie było, ale ja nie mogłem powiedzieć tego samego. – Odwiozę cię – powtórzyłem i wstałem, żeby być na tym samym poziomie. – Proszę, będę się martwił przez całą noc, jeśli mi nie pozwolisz. Uśmiech pojawił się na jej różowych ustach i kiwnęła głową. – No dobrze. Dziękuję. Położyłem rękę na jej plecy, bo musiałem ją jakoś dotknąć. To przypomniało mi, że nic jej nie było. Zaprowadziłem ją do mojego samochodu i pomogłem wsiąść od strony pasażera. Wspomnienie tego, jak
136
rzuciłem ją już kiedyś do środka, powodowało, że stałem się jeszcze bardziej obsesyjny na myśl o jej bezpieczeństwie. Nie była moja i nigdy nie będzie, ale to nie zmieniało tego, jak się czułem. Stałem się zaborczy. Chciałem, żeby była bezpieczna i szczęśliwa. Dzisiejszy wieczór przestraszył mnie, kurwa, nie na żarty. Coś było nie tak z Dellą. Chęć naprawienia tego dla niej była silna i niemożliwa do zignorowania. Co spowodowało, że tak się wycofała? Kompletnie nie reagowała. Jakby gdzieś odleciała. Kiedy wszedłem do ciężarówki, zerknąłem na nią, żeby się upewnić, że zapięła pasy. Oglądanie jej dziwnego epizodu będzie mnie prześladowało. Nie wiedziałem, jakim pieprzonym cudem miałem ruszyć dalej. – Dzięki za pomoc. Mam nadzieję, że nie przeraziłam cię zbytnio – powiedziała Della, zerkając na mnie. Musiałem odpowiedzieć, ale co miałem powiedzieć? Nie ma za co, ale normalnie zjebałaś mi łeb? Nie mogłem tego powiedzieć, ale jakoś musiałem się odezwać. – Zawsze ci pomogę, ale nie będę cię okłamywał. Po dzisiejszym wieczorze zaczynam się martwić. Nie chcę cię wypuścić z auta i zostawić samą w tym cholernym mieszkaniu. Chcę cię zabrać do mnie i się tobą zaopiekować. Zaryzykowałem krótkie spojrzenie na nią, nim spojrzałem z powrotem
na
drogę.
Nerwowo
przygryzała
dolną
wargę.
Nie
odpowiedziała od razu. Czekałem, aż coś powie. Cokolwiek. Ale milczała. 137
Próbowałem o tym nie myśleć, a to okazało się niemożliwe. Nigdy nie udało mi się wywalić jej twarzy z głowy. – Muszę się nauczyć żyć samodzielnie. Bez pomocy. Dlatego tak podróżuję. Muszę się odnaleźć i żyć po swojemu… – Umilkła, nim skończyła. Kto jej powiedział, że musi wymyślić, jak sobie poradzić samodzielnie i co, do kurwy nędzy, jej się stało, że miała takie życie? Wyciągnąłem rękę i chwyciłem jej dłoń. – Zadzwoń do mnie. Kiedy tylko chcesz. Jeśli będziesz kogoś potrzebowała, zadzwoń. Kiwnęła głową. Wsunęła palce między moje i ścisnęła je. – Dziękuję. Zatrzymałem się przed mieszkaniem Trippa, żałując, że nie wybrałem dłuższej drogi. Della wyciągnęła rękę z mojej dłoni i otworzyła drzwi. – Dobrze się bawiłam podczas tańca – powiedziała, zanim wyszła z mojego samochodu i zamknęła za sobą drzwi. Czekałem, aż nie weszła do mieszkania. Dopiero potem odjechałem.
*** Moja matka zadzwoniła do mnie już trzy razy tego ranka. Obiecałem, że wpadnę do jej domku na plaży na niedzielny lunch z Greystone’ami i 138
najwyraźniej nie ufała mi, że się zjawię. Moja komórka zaczęła ponownie dzwonić, ale postanowiłem ją zignorować. Już jechałem, kurwa, do ich domku na plaży. Musiała mi dać spokój. Ale równie dobrze to mogła być Della, więc zjechałem na bok i wyciągnąłem mój telefon. Imię Jace’a wyświetliło się na ekranie. – Słucham. – Gdzie jesteś? – Jadę do domku na plaży moich rodziców na lunch. A co? – Bo przyszedłem do twojego biura, a ciebie tam nie było. Pomyślałem, żeby może zrobimy sobie rundkę golfa. – Nie. Nie dzisiaj. Jace chrząknął i wiedziałem, że miał mi coś jeszcze do powiedzenia. Tu nie chodziło tylko o pogranie z nim w golf. – Ja, yyy, właśnie gadałem z Trippem. Jedzie do domu. To chyba z jej powodu. Jej czyli Delli. Cholera. – Okej – odpowiedziałem, ale nie byłem pewny, co mi chciał powiedzieć. – Będą razem mieszkali u niego. Nie pomyślałem o tym. Della dzieląca mieszkanie z Trippem? Mowy nie ma. – Myślę, że mi się to nie podoba – powiedziałem, zaciskając zęby. 139
Jace westchnął ciężko. – No przestań, stary. Jesteś zaręczony. Nie możesz jej mieć. Jeśli Tripp ją chce, wiesz doskonale, że się nią zajmie. Po prostu się wycofaj i daj mu mieć jakąś szansę. Obrazy idealnego nagiego ciała Delii rozłożonego na łóżku Trippa spowodowały, że chciałem iść do niego, złapać go i walić nim o ścianę. Była moja. Do kurwy nędzy! – Muszę kończyć – warknąłem, zanim się rozłączyłem. Rzuciłem telefonem o drzwi samochodu i ryknąłem wściekle.
Tłumaczenie: Thebesciaczuczek Korekta: judyta_ce
140
Zmiana podczas lunchu w niedziele była straszna. Sądziłam, że tylko w Macon w Georgii każdy z pulsem chodził do kościoła. Myliłam się. To było coś południowego. Dokładnie o dwunastej pięć otwarliśmy drzwi i każdy stolik w jadalni zapełnił się, przy drzwiach też czekała kolejka. Zaczęłam się zastanawiać, dlaczego wcześniej nie dali mnie na niedzielną zmianę podczas lunchu. To wszystko wyjaśniało. Oparłam się o ścianę w kuchni i odsunęłam z twarzy włosy, które uwolniły się z mojej fryzury. Jakoś zdołaliśmy przeżyć. Ostatni stolik kończył jeść i miał zapłacić rachunek. – Jedyną dobrą rzeczą w niedziele są napiwki. Przysięgam, że zwolnię się za każdym razem, kiedy tydzień dobiega końca. Potem liczę kasę – powiedział Jimmy, mrugając do mnie. Wyciągnął zwitek pieniędzy z kieszeni. – To było czyste szaleństwo – potwierdziłam. Jimmy zachichotał. – Ta. Dobrze, że się już skończyło. Możesz iść do domu. Do domu. Mieszkanie Trippa nie było moim domem. A dzisiaj nie byłam pewna, czy zostawałam tam dłużej. Miałam nadzieję, że moje napiwki były niezłe, bo możliwe, że musiałam się spakować i jechać dalej. Tripp zadzwonił wczoraj wieczorem i powiedział, że jedzie do domu. Nie 141
wiedziałam, czy to znaczyło, że chciał, żebym się wyprowadziła. Albo, że oczekiwał, że razem będziemy dzielili jego mieszkanie. Miałam koszmary i przez wiele nocy budziłam się krzykiem. Dzielenie mieszkania z Trippem nie było dobrym pomysłem. Ale zostawienie Rosemary też nie brzmiało fajnie. Podobało mi się tutaj. Lubiłam Bethy i Jimmy’ego i lubiłam… Woodsa. – Dziewczynko, przestań marszczyć czoło. Czas zamknąć lokal – powiedział dokuczliwym głosem Jimmy, podchodząc do mnie. Wrzucił swój brudny fartuch do kosza na brudne rzeczy. Zdołałam się uśmiechnąć i kiwnąć głową. – Chyba muszę się zdrzemnąć – odpowiedziałam i również zdjęłam fartuch. Nie będę spała. Istniała szansa, że kiedy przyjadę do mieszkania, Tripp już tam będzie. Jeśli nie, przyjedzie dziś później. – Mam randkę. Nie mam czasu na spanie. Do zobaczenia jutro rano – zawołał Jimmy, wychodząc z kuchni. Podążyłam za nim. Kiedy już byłam na zewnątrz klubu, zepsułam mojego koka i pozwoliłam moim włosom swobodnie powiewać. Bolała mnie głowa. Nie byłam przyzwyczajona o spinania tak ciasno włosów. Moją uwagę zwróciło zamknięcie drzwi od samochodu, więc odwróciłam się do tyłu. Zobaczyłam samochód Woodsa, który zaparkował na jego miejscu. Jego narzeczona chodziła za tyłem samochodu z płonącymi oczami. 142
– Jeden posiłek, Woods. Serio? Nie możesz udawać miłego przez jeden pieprzony posiłek? Co jest z tobą nie tak? Jestem aż tak obrzydliwa dla ciebie, że nie możesz być dla mnie miły przy moich rodzicach? Jej głośny, piskliwy głos rozchodził się po całym parkingu. To nie był mój interes, więc musiałam się ewakuować do mojego samochodu i odjechać. Ale nie mogłam. Skupiłam oczy na Woodsie, gdy ten wyszedł z samochodu. Wyglądał na podirytowanego. – Masz to, co chciałaś. Ty i nasi ojcowie, wygraliście. Poddałem się i zgodziłem na to. Ale nie chcę tego. Nigdy nie zechcę. Znudzony głos Woodsa był prawie za niski, żebym usłyszała go. Gdybym nie była tak skupiona na nim, nie usłyszałabym odpowiedzi. – Serio? Nie musisz tego mieć. Bo tak bardzo, jak chcę, żeby wszystko między nami się udało i tak bardzo, jak chcę mieć męża, który będzie atutem nazwiska Greystone, nie chcę żyć z człowiekiem, który mnie nienawidzi. Mogę mieć więcej niż to. Jestem niezłą partią, Woodsie Kerringtonie. Nie potrzebuję cię – warknęła. Jej ciało drżało z wściekłości. Współczułam jej. Miała rację. Żadna kobieta na to nie zasługiwała. Jego niewzruszona mina wyglądała na jak już poirytowaną. – Masz rację. Przepraszam. Miałem dziś sporo na głowie. Nie powinienem był się tak zachować na lunchu. Mój tata potrafi uderzać w moje czułe punkty jak nikt inny. To, co powiedziałem i jak się zachowałem, nie było z twojego powodu. To z jego. Zabolało mnie serce.
143
Na chwilę w jego oczach pojawił się smutek, ale zauważyłam go. Chciałam go przytulić i odgonić ten smutek. Ale nie mogłam. To nie ja miałam go przytulać. Elegancka, wypielęgnowana dłoń spoczęła na jego ramieniu. Gniew, jaki spowodował, że się trzęsła kilka sekund temu, zniknął. Jej barki były zrelaksowane, a ciało opierało się o Woodsa. Jej głos nie był już na tyle głośny, żeby niósł się po parkingu, więc nie słyszałam, co mówiła. Ujrzałam tylko aprobatę na twarzy Woodsa, gdy kiwnął głową. Jej ramię owinęło się wokół jego ramienia i weszli razem do klubu. Otworzyłam drzwi mojego samochodu i bardzo starałam się nie myśleć o seksie na pogodzenie się, który właśnie mieli uprawiać w jego biurze. Nie mogłam o tym myśleć i być spokojna. Mój pociąg do Woodsa był drzwiami, które musiałam zatrzasnąć. Był tylko przyjacielem. Gorzki posmak w moich ustach wzrastał, gdy odjechałam i zmierzałam w stronę mieszkania. Wiedziałam, co to za uczucie być dotykaną przez Woodsa.
*** Znajomy Hurley-Davidson stał obok mojego miejsca. Tripp tu był. Musiałam się zdecydować, co robiłam i to szybko. Może poprosi mnie o wyniesienie się. Może nie będę miała wyboru.
144
Podeszłam do drzwi mieszkania i zaczęłam je otwierać, kiedy postanowiłam, że lepiej będzie, jeśli zapukam. Już nie mieszkałam tutaj sama. Zapukałam i czekałam. Za chwilę Tripp otworzył drzwi i jego uśmiech zamienił się w zmarszczenie czoła. – Masz klucz. Po co pukasz? – zapytał, odsuwając się i wpuszczając mnie do środka. – No, teraz jesteś w domu. Pomyślałam, że to będzie dziwne wejść do twojego domu bez pukania – odpowiedziałam. To było dziwne. Musiałam wyjść. – To, że wróciłem, nic nie zmienia. Masz klucz, są tu twoje rzeczy, możesz wchodzić i wychodzić jak ci się podoba. Niech moja obecność ci nie przeszkadza. Chciał, żebym została? Nie spodziewałam się tego. Niezbyt. – Pomyślałam, żeby się spakować i wyruszyć w drogę. Tym razem zarobiłam więcej kasy na dostanie się dalej niż do Dallas. Tripp przechylił głowę i zmarszczył brwi, gdy mnie obserwował. – Wyjeżdżasz, bo tutaj jestem? Tak. – Nie – odpowiedziałam zamiast tego. – Dlaczego ja ci nie wierzę? 145
Bo kłamałam. Wzruszyłam ramionami. Tripp westchnął i zamknął drzwi. – No dalej, niebieskooka. Musimy pogadać i chcę to zrobić podczas picia piwa i patrzenia na zatokę. Podążyłam za nim holem i do kuchni. Zatrzymał się i zabrał z lodówki dwa piwa, potem odwrócił się i rzucił mi jedno. Na szczęście złapałam butelkę. Tripp kiwnął głową w stronę francuskich drzwi wiodących na balkon, z którego rozciągał się widok na wodę. Wyszłam na niego pierwsza. – Siadaj – powiedział Tripp, pojawiając się w drzwiach. Ciepło jego ciała było zdumiewające, więc szybko usiadłam na jednym z krzeseł wokół stołu na tarasie. Tripp uśmiechnął się ironicznie, jakby czytał mi w myślach i zajął miejsce na leżaku, rozciągając przed siebie nogi i opierając się plecami o niego. – Boże, ale mi brakowało tego miejsca. Nie ludzi w nim, ale samo miejsce. To było dziwne. Wszystkim brakowało Trippa. Miał na myśli swoich rodziców, czy może wcale nie tęsknił za nikim? – Podoba ci się tu? – zapytał, odwracając głowę, żeby na mnie spojrzeć. – Tak. To fajne miejsce – odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Uśmiechnął się szeroko. 146
– Ta, rzeczywiste jest. – Więc dlaczego jesteś w Dallas? – zapytałam. Słyszałam od innych, dlaczego Tripp wyjechał, ale nie znałam całej historii. – Moi rodzice chcieli, bym był kimś, kim nie byłem. Chciałem wolności. Więc wyjechałem. Nie mogłem być tutaj wolny. Ale musiał wrócić. – Nie zostanę tutaj na długo. Potrzeba podróżowania i doświadczania życia wkrótce mnie dopadnie. Zrezygnowałem w barze. Wydaje mi się, że Jeff kręci z nową barmanką. Nie mogłem pracować dla tego człowieka. Poza tym, Dallas stało się stare. Czy w ten sposób chciał mi powiedzieć, że mogłam zostać? Nie byłam pewna, czy chciałam. Nie znał mnie. Ja nie znałam go. Jeśli bym została, dowiedziałby się o mnie więcej, niż tego chciał. – I tak będę się musiała zbierać. Podobało mi się mieszkanie u ciebie. Było naprawdę fajne. – Znowu do tego wracamy? Nie przyjechałem, żeby cię wykopać. Nie chcę, żebyś wyjeżdżała. Przynajmniej nie teraz. Jesteś tutaj od kilku tygodni. Ciesz się jeszcze wybrzeżem, nim ruszysz dalej. Obiecuję, że będę idealnym współlokatorem. Nie chrapię ani nie wypijam mleka, chyba że jest prawie puste, więc je skończę. Rozśmieszył mnie jego żartobliwy ton. To był ten moment, kiedy byłam z nim szczera. Nie mogłam się wymigać od tego. Myślał, że go nie
147
lubiłam, a nie mogłam pozwolić, żeby tak uważał. Nie po tym, jaki był dla mnie miły. – Wyjeżdżam nie dlatego, że boję się, że będziesz strasznym współlokatorem – zaczęłam, ale umilkłam. Co ja powiem? Jak to wyjaśnię, bez brzmienia na szaloną? – Dobrze, ale jest jeden problem – zakończył za mnie. To nie była prawda. – Tak, jest. Ja jestem tym problemem. Niełatwo ze mną mieszkać. Ja… Może nie chrapię, ale mam koszmary. One mogą… Nie, obudzą cię. Mam też napady lękowe. Mogę je ukrywać, ale jeśli będziemy razem mieszkali, może się zdarzyć, że zobaczysz mnie podczas najgorszego. Ja, ja nie jestem… Mieszkanie ze mną nie jest tym, co każdy by chciał. Uwierz mi. Tak, powiedziałam to. Mógł czytać między wierszami. Tripp usiadł i położył stopy na ziemi. Obserwowałam, jak pochylił się do przodu, kładąc łokcie na kolanach i wpatrując się we mnie. Przełknęłam nerwowo. Nie chciałam odpowiadać na pytania. Jeśli sprawi, że przypomnę sobie za dużo, wtedy pokażę mu, jaka jestem obłąkana. Zaczęłam liczyć w myślach owieczki. Pomogło mi pozbyć się innych myśli. – Jeśli o to chodzi, to nie musisz mieszkać sama. Jak masz zamiar sama poradzić sobie z tym chujstwem? Nie poradzisz sobie. Umilkł i zacisnął usta. Wiedziałam, że ostrożnie wybierał następne słowa: 148
– Ja też mam swoje demony. Takie, które są schowane. Niezła z nas para, ty i ja. Żaden z nas nie jest gotowe zostać w jednym miejscu, ale wolimy podróżować. Sądzę, że możemy być dobrymi przyjaciółmi. To dlatego dałem ci klucze i posłałem tutaj. Kto powiedział, że mamy podróżować samotnie? Jestem zmęczony byciem samemu. Co powiesz na to, żeby to była próba? Zostaniemy razem przez kilka tygodni i zobaczymy, czy jesteśmy w stanie wytrzymać z drugim? Zastanowiłam się nad jego słowami. Odpowiedzenie na to było trudne. Nie oczekiwałam tego, więc nie byłam pewna, co o tym myśleć. Chciał podróżować razem? Czy to nie wydawałoby się zbyt intymne? Ledwie się znaliśmy. Ale po dzieleniu jednego mieszkania przez kilka tygodni, poznalibyśmy się lepiej i wtedy wiedziałby, że nie chce mieć do czynienia z moim szaleństwem. Nie miałam zamiaru się nad tym zastanawiać. – Okej. Zgoda – odpowiedziałam. Uśmiech pojawił się na jego twarzy. To się wszystko szybko zmieni. Może i dziś wieczorem. – Małe ostrzeżenie. Jace sie cieszy, że jestem w domu. Przyjdzie dziś wieczorem i przyprowadzi znajomych. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko. Wszystko miało się stać strasznie towarzyskie. Musiałam się przyzwyczaić. Tłumaczenie: Thebesciaczuczek Korekta: judyta_ce 149
Impreza „Witaj w domu, Tripp” nie była czymś, na co chciałem pójść. Szkoda, serio. Lubiłem Trippa. Był moim kumplem. Ale moje rozgoryczenie z powodu jego powrotu do domu i mieszkania razem z Dellą przesłaniało wszystko inne. Wybierałem się tam, żebym mógł pogadać z nią na osobności o tym. Nie chciałem, żeby myślała, że musiała tam zostać, jeśli czuła się z tym niewygodnie. Dam jej w pełni umeblowanie mieszkanie, jeśli będzie chciała. Nie musiała mieszkać z Trippem. Zapukałem, a potem wszedłem do środka. Nikt i tak nie usłyszałby mojego pukania przy tym hałasie. Mieszkanie było zatłoczone. Przeszukiwałem tłum, by znaleźć Dellę. – Woods, wreszcie się pojawiłeś – zawołał Tripp ponad muzykę, która dudniła w mieszkaniu przez wbudowane głośniki. Siedział przy barze z Jace’em, Bethy, Thadem i nieznajomą kobietą siedząca na kolanach Thada. Della nie była w pomieszczeniu. Cholera. – Wrócił – powiedziałem, zmuszając się do uśmiechu. – Tylko w odwiedziny. Nie mogę zostać długo. Tata będzie próbował mnie ubrać w smoking, jeśli zostanę – zażartował. Ale słowa nie podnosiły na duchu. Wiedziałem, co to za uczucie, gdy twój ojciec wbijał w ciebie pazury. 150
– Próbuję go zmusić do zostania. Ale wbił sobie do głowy, że odwiedza nas przed swoją kolejną przygodą – powiedział Jace. Wiedziałem, że próbował mnie uspokoić z powodu obecności Trippa. Poznałem to po jego tonie. Ale teraz musiałem znaleźć Dellę. – Gdzie Della? – zapytałem, niezdolny udawać, że nie przyszedłem do niej. Brwi Trippa uniosły się, a jego oczy zwęziły się. Zignorowałem to i spojrzałem prosto na Jace’a. Jace przewrócił oczami i pokręcił głową. – Jest w swoim pokoju. A co? – odpowiedział Tripp. – Dlaczego jest w swoim pokoju? Wszystko z nią w porządku? – zapytałem, spoglądając z powrotem na korytarz, który prowadził do dwóch sypialń. Oba drzwi były zamknięte. Za którymi była? – Rozmawiała przez telefon, więc weszła do środka, żeby coś usłyszeć. Ale co cię to interesuje? – zapytał Tripp. Nie miałam zamiaru mu odpowiadać. To nie był jego interes. – Woods i Della spotkali się, kiedy Della przejeżdżała kilka miesięcy temu. Oni yyy… oni yyy… spiknęli się. Teraz są przyjaciółmi. Jest nieco zbyt opiekuńczy – wyjaśnił Jace. – Jesteś zaręczony – powiedział Tripp, jakbym potrzebował przypomnienia. Spojrzałem na niego. 151
– Nie byłem, kiedy poznałem Dellę. I to wcale nie powstrzymuje mnie przed troszczeniem się o nią. Muszę sprawdzić, czy wszystko z nią w porządku – odparłem, nim ruszyłem w stronę korytarza. Otworzyłem pierwsze drzwi, ale światła były zgaszone. Zamknąłem drzwi i otworzyłem następne. Della siedziała na łóżku z podkulonymi nogami i telefonem przyciśniętym do ucha. Podniosła oczy i spotkałem się z nią wzrokiem. Oczy Delli rozszerzyły się. Nic jej nie było, więc powinienem zamknąć drzwi i odejść. Ale nie zrobiłem tego. Wszedłem do środka i zamknąłem za sobą drzwi. – Yyy, ta. Muszę lecieć. Zadzwonię później – powiedziała do telefonu Della, gdy obserwowała mnie z uwagą. – Czuję się w porządku. Mam towarzystwo, więc nie chcę być niegrzeczna. Okej. Tak. Też cię kocham. Pa. Wcisnęła guzik kończący rozmowę i powoli położyła telefon na kolanie. – Woods? – Reszta jej pytania pozostała otwarta. – Nie było cię tam. – Skinąłem głową w stronę drzwi. – Chciałem sprawdzić, co z tobą. Na jej twarzy pojawiło się zrozumienie i posłała mi niewielki uśmiech, który sprawił, że poczułem, jak moja klatka piersiowa się zacisnęła. – Dziękuję, ale wiesz, że nie musisz się mną przejmować. Nic mi nie jest. Serio. 152
Nie czuła się dobrze. Nie byłem pewien, czy w ogóle kiedyś tak się czuła. Przeszedłem przez pokój i usiadłem obok niej na łóżku. – Chciałem przyjść i sprawdzić w piątkowy wieczór. Wiesz, że możesz do mnie zadzwonić, kiedy tylko mnie potrzebujesz. Nieco odwróciła głowę, by spotkać się ze mną wzrokiem. – Byłeś zajęty swoją narzeczoną w ten weekend. Nie miałeś czasu, żeby martwić się o mnie. Tylko dzisiaj poszedłem na lunch z Angeliną. – Prawie nie widziałem się z Angeliną w ten weekend – odpowiedziałem, nie chcąc wymawiać jej imienia w obecności Delli. To wydawało się nie w porządku. Della wpatrywała się w swoje dłonie. – Widziałam was, gdy wychodziłam dziś z pracy. – Nie powiedziała więcej. Wróciłem pamięcią do katastrofy podczas lunchu, jaki jedliśmy z naszymi rodzicami i o kłótni, jaką mieliśmy w czasie jazdy do klubu. Potem przeprosiłem, bo Angelina miała rację. Torturowałem naszą dwójkę przez bycie dupkiem. – Zjedliśmy razem lunch – wyjaśniłem. Nie byłem pewien dlaczego, ale poczułem potrzebę wyjaśnienia, więc to zrobiłem. – Pokłóciliście się, ale pogodziliście się. Nie rozumiem, jak ty możesz być kiedykolwiek szczęśliwy, Woods. – Jej szczera odpowiedź spowodowała ból w mojej piersi. – Ja też nie. 153
– Nie mogę pozwolić, żeby mi dalej na tobie zależało. Boję się tego, co czuję do ciebie i nie chcę, żebyś mnie skrzywdził. Jej słowa utrudniały mi oddychanie. Cicha prośba w jej głosie była w stanie mnie zniszczyć. – Nigdy bym cię nie skrzywdził – powiedziałem. Nigdy bym jej nie zranił. Chciałem ją tylko chronić. – Ale to robisz. Rani mnie każdy raz, gdy cię z nią widzę. To nie twoja wina. To moja. Za bardzo i za szybko się zaangażowałam. A piątkowy wieczór nie pomógł. Tylko sprawił, że mocniej zaczęło mi na tobie zależeć. Ledwie mieliśmy szansę, żeby stać się przyjaciółmi. Ona już oddzielała nas od siebie. Nie mogłem jej na to pozwolić. Potrzebowałem jej. Była jedynym jasnym punktem w moim życiu. – A co z byciem przyjaciółmi? – zapytałem. Wzruszyła ramionami, a potem mocno ścisnęła swoje dłonie na kolanach. – Nie wiem. Nie sądzę, żebym była w stanie. Gdy jesteś… gdy jesteś słodki i opiekuńczy jak wtedy wieczorem… nigdy nikt nie był taki dla mnie. Przynajmniej nie facet. Wychodzi na to, że nie mogę kontrolować emocji. Kurwa. Nie mogłem tego stracić… tego czegoś między nami, ale nie chciałem jej też skrzywdzić. Zrobiłbym wszystko, żeby utrzymać ją z daleka od jakiejkolwiek krzywdy. 154
– Chcę być bisko ciebie, kiedy będziesz kogoś potrzebowała. Proszę, nie odpychaj mnie. Della zaśmiała się smutno. – Oto właśnie chodzi. Nie możesz być blisko, kiedy będę kogoś potrzebowała. Za każdym razem moje serce boli coraz bardziej. Za niedługo wyjeżdżam. Trzymajmy się od siebie z dala do mojego wyjazdu. Nie, kurwa. Już miałem jej to powiedzieć, gdy drzwi otworzyły się i Tripp wszedł do środka. – W porządku? – zapytał Dellę bez patrzenia w moją stronę. Nie podobał mi się sposób, w jaki na nią patrzył. Troska w jego oczach zaczynała mnie wkurwiać. – Właśnie rozmawialiśmy o moim wyjeździe – odpowiedziała bez patrzenia na niego. – Nie wyjeżdżasz – odparłem. Jeśli chciała o tym gadać przed Trippem, to proszę, kurwa, bardzo. – Nie mogę tutaj zostać – powiedziała. – Tak, możesz. – Ona nie chce, Woods. I po co tak naciskasz, żeby została? – zapytał Tripp, robiąc kolejny krok do Delli. – Trzymaj się, kurwa, z daleka od tej rozmowy, Tripp. Nic o niej nie wiesz. – Della wstała i wyciągnęła przed siebie ręce, żeby powstrzymać mnie od dopowiedzenia czegoś. 155
– Przestań. Spojrzałem na nią, a widok smutku w jej oczach ukłuł mnie w serce. Lubiłem, kiedy jej oczy błyszczały podczas śmiechu. Nie tak jak teraz. – Musisz zrobić krok w tył i przemyśleć ten rozpierdol, jaki robisz. Woods, którego pamiętam, nie był bezdusznym dupkiem. Della nie zasługuje na to. Jesteś zaręczony. Cokolwiek czujesz do Delli, musi się skończyć. Za kilka tygodni Della wyjeżdża razem ze mną. Będziemy razem podróżowali. Dlaczego o tym nie zapomnisz, co? Wyjeżdżała z nim? Nie chciałem uwierzyć, że Della chciała wyjechać z Trippem. Ale stała przede mną, nie zaprzeczając. Wyglądała na przygnębioną. Do chuja z tym. Nie mogłem tego sobie robić. Della nie chciała tutaj zostać. Nie miałem z nią żadnej przyszłości. I jeśli ożenię się z Angeliną, nie miałem żadnej przyszłości w firmie ojca. Tripp objął ramieniem Dellę i ścisnął dłoń na jej barku. Tyle byłem w stanie ścierpieć. Wstałem i wyszedłem z pokoju. Nie spojrzałem za siebie. Z nikim się nie pożegnałem. Po prostu wyszedłem z mieszkania.
Tłumaczenie: Thebesciaczuczek Korekta: judyta_ce
156
– Mogłeś mu nie mówić – powiedziałam bez odwracania się i spoglądania na Trippa. Strząsnęłam jego rękę z barku i podeszłam do okna. Woods był taki udręczony. Na jego twarzy wymalowane było niezdecydowanie. Chciałam, żeby wybrał mnie. Ale co niby miał wybrać? Nie byłam wyborem dla nikogo. – Jest zaręczony. Nie ma prawa przychodzić tutaj i bawić się twoimi uczuciami. Widziałem ból w twoich oczach. Cokolwiek wydarzyło się między wami wciąż tu jest, a on temu nie odpuści. To nie fair w stosunku do ciebie. Może to nie było fair. Ale dla niego też nie. Ktoś wybrał za niego. Był nieszczęśliwy i nie podobało mi się to. Chciałam wyjechać, wiedząc, że był szczęśliwy. – Jest moim przyjacielem – odpowiedziałam. To była jedyna prawda. Tripp westchnął ciężko. – Ta, moim też… Albo był. Myślę, że rozważa zamordowanie mnie przy pierwszej okazji, jaka się trafi. Ale mógł to zostawić za sobą. Mógł wybrać ciebie. – Nie jestem wyborem – powiedziałam.
157
Po moich słowach nastąpiła cisza. Stałam tam, wpatrując się w ocean. Wciąż czułam na sobie spojrzenie Trippa. Rozważał moje słowa. Nie wyjaśniłabym ich. I tak je wkrótce zrozumie. – Nie każdy widzi cię w taki sposób. Czasem nasze niedoskonałości sprawiają, że przez to jesteśmy wyjątkowi. Nie opowiedziałam. Bo miał rację – to dotyczyło wielu ludzi. Jednakże nie mnie. To nie niedoskonałościami się martwiłam, ale przerażeniem, jakie gmatwało wszystko w moim życiu i rozdzielało mnie od ludzi. Drzwi zamknęły się cicho za mną. Zostawiał mnie samą. Dobrze. Chciałam być sama. – Wiesz dlaczego cię tu posłałem? – Zaskoczył mnie głos Trippa i odwróciłam się. Siedział na krawędzi mojego łóżka. Nie wyszedł. Pokręciłam głową. Nie miałam pojęcia, dlaczego mnie posłał. Ledwie się znaliśmy. – Bo wyglądałaś na tak zagubioną, jak ja się czułem. Obserwowałem cię od tygodni. Nie obserwowanie ciebie jest trudne. – Krzywy uśmiech pojawił się na jego ustach. – I nie miałaś pojęcia, gdzie należysz. Tak jak ja. Odkąd opuściłem ten świat, wędrowałem bez celu. Zmęczyłem się samotnością. Ujrzałem w tobie bratnią duszę i posłałem cię tutaj, żebyś tu mieszkała do czasu, aż nie odważę się wrócić i zmierzyć z tym miejscem. – Umilkł i przeczesał włosy ręką. – Zaplanowałem spędzić trochę czasu z tobą i lepiej cię poznać. Ale nie przygotowałem się na to. Woods. – Potrząsnął głową. – Musiałaś tu przyjechać i spiknąć się z Woodsem. 158
Spośród wszystkich ludzi. Z kimś, kto jest tak pojebany jak ja kiedyś. Problemem jest to, że on nie ma zamiaru uciec. On chce tego gównianego życia, jakie wymusili na nas nasi starzy. Staje się pierdoloną marionetką. Możesz lepiej niż to, Della. Przełknęłam supeł w gardle. Nie byłam pewna, co Tripp miał zamiar powiedzieć, ale nie chciałam już więcej tego słuchać. Miał rację. Woods nie był kimś, na kogo miałam tracić swój czas. Ale łatwiej było powiedzieć, że muszę o nim zapomnieć i ruszyć dalej, niż to zrobić. – Dzisiaj wieczorem chcę iść spać. Moim celem nie jest Woods, jeśli o to ci chodzi. Uprawialiśmy seks. Tylko tyle było między nami. Tripp wstał. – Przykro mi z powodu dzisiejszego wieczoru. Mi też. Było mi przykro z powodu wielu rzeczy. – Okej. Jestem tylko zmęczona. Tripp kiwnął głową, a potem wyszedł z pokoju. Położyłam się na łóżku i przykryłam twarz rękami. Byłam bardziej zagubiona teraz niż trzy tygodnie temu.
– Byłaś na zewnątrz, Dello? Jak mogłaś? Co muszę zrobić, żebyś w końcu zapamiętała w twojej łepetynce, że nie możesz wychodzić na zewnątrz? Tam jest niebezpiecznie. – Przenikliwy głos mojej matki był niczym w porównaniu z palącym bólem skórzanego pasa, którym uderzyła w moje nogi. Wiedziałam, by nie krzyczeć z bólu. Wtedy stawała się 159
wścieklejsza. Moje wymykanie się z domu zawsze posyłało ją w zdezorientowanie. Moje kolana wygięły się, gdy delikatna skóra za nimi otworzyła się z ciągłego uderzania pasem. – Choroby. Tam są choroby, które możesz przyprowadzić do tego domu. Jesteś nie tylko nierozważna, ale też samolubna – wrzasnęła, a ja dziękowałam, że jej krzyk zagłuszył moje płakanie. Nie byłam w stanie się już powstrzymywać. Ból był okropny. Czasem zastanawiałam się, dlaczego wracałam po tym, jak się wymykałam. Dlaczego nie uciekłam? Mogłam uciekać, aż bym się nie uwolniła od tego. Od niej. Ale nie mogłam. Potrzebowała mnie. Nigdy nie będę wolna. Nie mogłam jej zostawić. Byłą moją matką. Była wszystkim, co miałam. – Myślisz o mnie? NIE! Myślisz o bracie? NIE! To go zasmuca, twoje uciekanie z domu. Jak mogłaś? – krzyknęła, gdy kolejny cios rozciął tyły moich nóg. Zaczęłabym się modlić, bym to ja była nieżyjącym dzieckiem, jeśli bicie stałoby się straszne. Ból był okropny. Scena zmieniła się i moja matka nie nachylała się nade mną ze swoją szaloną, straszną twarzą, gdy mnie biła. Zamiast tego w jej oczach nie było już życia, Kiedy leżała w kałuży krwi. Zaczęłam krzyczeć.
– Cii, Della, już dobrze. Mam cię. Cii. – Głos dobiegał z daleka, ale słyszałam go. Obrazy śmierci mojej matki zaczęły blednąć, gdy skupiłam się na głosie. Pociągnięcia nosem były moje. Rozpoznałam je. – To już koniec. W porządku. Jestem tutaj – powiedział łagodnie głos. 160
Otworzyłam oczy i gdy przyzwyczajałam się do patrzenia, rozpoznałam głos Trippa. Strach wymalowany na jego twarzy mówił wystarczająco dużo. Trzymał mnie w swoich ramionach i kołysał tam i z powrotem, mówiąc kojące słowa. Nie był przygotowany na to, co zobaczył. Widziałam pytanie w jego oczach. – Przepraszam – zdołałam powiedzieć. Moje gardło było suche z krzyczenia. Zawsze takie było, kiedy się budziłam w ten sposób. Braden była pierwszą osobą, która tego ze mną doświadczyła. Mój psycholog powiedział, że to był lęk nocny. Że moja trauma ukazywała się, kiedy spałam, a moja czujność była uśpiona. Niestety nic, co robiłam, nie pomagało. Gdy spałam, moja matka zawsze przychodziła. Potem z nią pojawiały się wspomnienia. – Cicho – powiedział, kładąc palec na moje usta i kręcąc głową. – Nie mów. Nie dam rady, kiedy będziesz teraz przepraszała. Nie powiedziałam już nic więcej. Wyswobodziłam się z jego kolan i usiadłam z powrotem na część łóżka, na której spałam. Tripp nie ruszył się. Został tam, gdzie był. – Często tak robisz? – zapytał wreszcie. – Tak – odpowiedziałam. Bo to zdarzało się przez większość nocy. Ale normalnie budziłam sie z własnej woli, gdy wracały do mnie obrazy tamtej nocy, gdy znalazłam moją matkę. – I walczysz z tym sama każdej nocy? – zapytał. Skinęłam głową.
161
– Kurwa mać – wyszeptał i wstał. – Della, dlaczego jesteś sama? Nie powinnaś być sama! Jak, do chuja, radziłaś sobie do teraz? – Przetarł oczy rękami i przejechał ręką przez włosy w geście frustracji. – To było mocne. Zdajesz sobie sprawę, jakie te gówno jest przerażające? Boże, Della, nie możesz być sama. Pociągnęłam kołdrę pod podbródek i oparłam się o zagłówek. To właśnie tutaj Tripp zdał sobie sprawę, że podróżowanie ze mną było czymś więcej niż się spodziewał. To była tylko kwestia czasu. – Nic mi nie jest. To, że ktoś jest ze mną, nie sprawia, że sny odchodzą. I tak je mam. Wyjeżdżam z rana. Tripp pokręcił głową i obszedł łóżko, żeby usiąść przede mną. – Nigdzie się nie wybierasz. Cokolwiek się dzieje w twojej głowie, jest złe. To nie powód do zerwania umowy, Della. Po prostu nie byłem na to przygotowany. Nie byłam pewna, czy mu wierzyłam, ale i tak kiwnęłam głową. – Rano zabieram cię na partyjkę golfa. Potem jemy razem lunch. Nadszedł czas, żebyśmy się razem lepiej poznali.
Tłumaczenie: Thebesciaczuczek Korekta: judyta_ce
162
Nie mogłem spać. Przez całą noc siedziałem na balkonie, gapiąc się na fale i rozmyślając nad kilkoma sprawami. Po pierwsze nareszcie zaakceptowałem fakt, że nigdy nie będę szczęśliwy, gdy ożenię się z Angeliną. To samo tyczyło się i jej. Po drugie musiałem się pożegnać z marzeniem dostania Kerrington Club. Tata nigdy by mi nie wybaczył, gdybym nie zastosował się do jego polecenia ani nie poślubił Greystone’ówny. Della wszystko zmieniła. Już mnie to, kurwa, nie obchodziło. Pragnąłem jej. Może to nie było na zawsze, ale na tak długo, jak to było nam pisane, pragnąłem jej. Nie mogłem wciąż o niej myśleć i torturować się wizją niezdobycia jej. Moja przyszłość właśnie miała się zupełnie zmienić, bo Della Sloane zalazła mi za skórę i musiałem ją zdobyć. Nie mogłem tego już dłużej ignorować. Tu nie chodziło tylko o seks. Tak było na początku, ale nie teraz. Zbliżyłem się do niej i widziałem więcej. Wiedziałem, że była bezinteresowna i troskliwa. Niczego ode mnie nie oczekiwała i była szczęśliwa, że może żyć. Była zraniona, ale wciąż walczyła, by to pokonać. Żadnych łez. To była cześć jej pięknego bagażu. Czy kiedykolwiek znałem jakąś dziewczynę w ten sposób? Ulga, jaka pojawiła się wraz z akceptacją tego, że nie miałem zamiaru rezygnować z czegoś, co mogło być najlepszą rzeczą, jaką kiedykolwiek znalazłem, bo takie było polecenie mojego ojca, była niesamowita. Mogłem spokojnie odetchnąć głęboko. 163
Wziąłem telefon do ręki i poprosiłem Angelinę, żeby spotkała się ze mną w biurze o jedenastej. To da jej czas na wyspanie się i ubranie. Po tym, jak to się skończy, chciałem odnaleźć Dellę, upaść na kolana i błagać ją, jeśli musiałem. Zostawienie jej wczoraj z Trippem było jak liść w mordę, jakiego potrzebowałem. Farsa, jaka wyszła ze związku z Angeliną, była komiczna. Też to wiedziała. Oboje tak bardzo chcieliśmy zająć miejsca, które nam się należały w firmach ojców, że zamierzaliśmy zrezygnować z miłości. Nawet jeśli Della nie wkroczyłaby do mojego życia i nie zmusiłaby mnie do olania żądań mojego taty, nie byłbym w stanie przejść nawą i powiedzieć „Tak”.
*** Delikatnie pukanie do drzwi biura dotarło do moich uszu, zanim Angelina otworzyła je i weszła do środka. Jej długie blond włosy były spięte w kok i część loków spadała kaskadą z góry. Jej fioletowa sukienka nie miała żadnych wgnieceń, a ja chciałem się założyć, że jej pasujące do niej szpilki kosztowały więcej niż przeciętna osoba była w stanie zarobić w ciągu sześciu miesięcy. Diamentowy pierścionek na jej lewej dłoni szydził ze mnie, gdy promienie słońca wpadły przez okno na niego i tańczyły po pomieszczeniu. Był równie piękny jak ręka kobiety, na której się znajdował. Angelina od zawsze była piękna i elegancka. Została wychowana tak, by przynosić chlubę swojemu ojcu. Młoda dziewczyna, na której mi kiedyś zależało, ukrywała się gdzieś pod tą fasadą.
164
– Nie rób tego – powiedziała, prostując się i wyciągając rękę przed siebie, by dotknąć poręczy krzesła obok siebie. Nie odezwałem się słowem, ale ona już wiedziała. To musiało być wystarczające potwierdzenie dla nas obojga. – Nie możemy zrobić tego, co nam każą. Pozwalałem mu rządzić, ale z tym już koniec. Nie mogę. Oczy Angeliny były pełne złości i zniesmaczenia. Nie rozumiała. Myślałem, że mi podziękuje, ale wychodziło na to, że tak się nie stanie. Została przygotowana, by zrealizować to. Po co? Jej ojciec znajdzie kogoś innego. Może nawet kogoś, kto ją pokocha. Kogoś, kto nie ożeni się z nią tylko dla nazwiska jej ojca i jego fortuny. – Popełniasz największy błąd w swoim życiu – powiedziała przez zaciśnięte zęby. Okrążyłem biurko i usiadłem na nim. – Poślubienie ciebie byłoby największym błędem mojego życia. Znienawidzilibyśmy się. Nie mogę pozwolić mojemu ojcu mnie kontrolować. Jeśli nie chce, żebym to ja przejął interes, w porządku. Przynajmniej będę wiedział, że podjąłem własną decyzję. Angelina przewróciła oczami, jakby to, co mówiłem, było komiczne. – Posłuchaj siebie. Ten świat jest jedynym, co znasz. To życie, które tak chętnie chcesz odrzucić, bo nie chcesz, żeby ktoś ci mówił, co masz zrobić, jest jedynym, jakie znasz. Zachowujesz się tak, jakby ślub ze mną był najgorszą możliwą rzeczą, jaka ci się może przytrafić. Kiedyś byliśmy
165
blisko, Woods. Kiedyś byliśmy przyjaciółmi. Możemy mieć to znowu, jeśli to zaakceptujesz i nie będziesz tego negował. Byliśmy dwójką dzieci, których rodzice zostawiali samych przez cały czas. Dzieliliśmy to samo popierdolone życie. Miała rację. Byliśmy przyjaciółmi. Ale nigdy nie chciałem niczego więcej. – Jako że byliśmy kiedyś przyjaciółmi, nie chcę, żebyśmy zostali przymuszeni do czegokolwiek, czego nie wybraliśmy. Nigdy nie dano ci innej szansy. Odkąd byliśmy dziećmi, twoi rodzice popychali mnie ku tobie. Gdzieś jest ktoś, kto cię pokocha. Kto będzie cię chciał dla tego, kim jesteś naprawdę. Nie gódź się na mniej. Życie jest krótkie, a ja mam już dosyć marnowania go. Wyrzuciła do góry ręce i jęknęła ze wściekłości. – W porządku. Nieważne. Nie błagam cię. To nie tak, że nie mogę lepiej. Właśnie zdałam sobie sprawę, że ślub z tobą może być dla mnie czymś dobrym. Znasz mnie i mamy wspólną przeszłość. Ale nie będę tak dalej żyła. Mam swoją dumę i nie będę tutaj stała i prosiła. – Ściągnęła diament z dłoni i uderzyła nim o krawędź mojego biurka. – Bierz go. Oboje wiemy, że go nie potrzebuję. Zacząłem coś mówić. Chciałem przeprosić albo przynajmniej spróbować ją uspokoić, ale nie potrafiłem niczego wymyśleć. Chyba miałem fart, skoro nie rzuciła niczym we mnie. – Do widzenia, Woods. Mam nadzieję, że było warto – warknęła, a potem wyszła z mojego biura.
166
Poczekałem, aż wyszła z budynku, nim sam opuściłem moje biuro. Musiałem znaleźć Dellę.
Tłumaczenie: Thebesciaczuczek Korekta: judyta_ce
167
Nie szło mi w golfie. Kiedy piłeczka ponownie poleciała w drzewa, okręciłam się i spojrzałam na Trippa, który zakrywał usta, byle tylko się nie roześmiać. Przynajmniej uważał, że mój ekstremalny brak szczęścia w golfie za coś śmiesznego. Gdy obudził mnie dzisiaj o siódmej rano, żeby zdążyć na godzinę, jaką zarezerwował, nie byłam zbyt szczęśliwa. Ale po tym, jak pomógł mi przejść przez wczorajszy epizod, czułam, że byłam mu to winna. Więc samodzielnie zwlokłam się z łóżka i ubrałam się. Teraz, siedemnaście dołków i dwadzieścia zgubionych piłek potem, uważałam, że powinnam była zostać w łóżku. Tak, chciałam się nauczyć grać w golfa, ale nie tak wcześnie, i teraz, wiedząc, jak źle mi szło, nie chciałam ponownie próbować. – Poddaję się – powiedziałam, podając mu kij golfowy. – Idzie ci coraz lepiej. Po prostu zbyt mocno uderzyłaś – odparł Tripp z chichotem. – Oszczędź sobie. Oboje wiemy, że jestem w tym straszna. Mogę patrzeć, jak grasz przez resztę czasu? Tripp wsadził kij do torby.
168
– Możemy skończyć. Próbowałaś. Może powinniśmy spędzić więcej czasu na terenie treningowym i popracować nad twoim odbiciem, zanim przyjdziemy tutaj ponownie. Mówił tak, jakbyśmy mieli grać w golfa w przyszłości. Gdybym miała zdecydować, wolałabym już nigdy nie grać. Nie chciałam wyjść na niemiłą, więc się nie odzywałam. Wsiadłam do meleksa i Tripp zawiózł nas z powrotem do klubu. Bez zastanowienia zaczęłam się rozglądać za samochodem Woodsa. Wmówiłam sobie, że zrobiłam to, bo chciałam się upewnić, czy był tutaj dzisiaj. Poza tym nie chciałam na niego wpaść. Ale kłamałam. Byłam masochistką. – Cholera – mruknął Tripp, zanim zatrzymał meleksa na pierwszym wolnym miejscu na parkingu dla meleksów. Zerknęłam tam, gdzie patrzył, by sprawdzić, co było nie tak, i moje spojrzenie zatrzymało się na Woodsie. Szedł w naszą stronę. – Wygląda jak żołnierz podczas misji – dodał cicho Tripp, potem wyszedł z meleksa. Woods skinął Trippowi, ale jego oczy ponownie były na mnie. Patrzyłam, jak mijał Trippa. Zatrzymał się przede mną. – Musimy pogadać – powiedział. – Zrobiliście to wczoraj wieczorem, stary. – Ton Trippa brzmiał jak łagodne ostrzeżenie. Woods zignorował go. 169
– Już nie jestem zaręczony. Angelina właśnie wyszła i to koniec. Skończyłem to. – Wyciągnął rękę i złączył ją z moją. – Proszę, porozmawiaj ze mną. Zerwał zaręczyny? Miałam wrażenie, jakbym wciąż spała. Dlaczego miałby to zrobić? Chciał tego, co małżeństwo z Angeliną mogło mu dać. Dlaczego to zakończył? – Nie rozumiem – odpowiedziałam. Mój głos był niczym więcej jak szeptem. Seksowny uśmieszek pojawił się na ustach Woodsa. – Dlatego musimy pogadać. Spojrzałam na Trippa, który wzruszył ramionami. Umówiłam się z nim na lunch. Nie mogłam tego odwołać. Chciałam, żeby coś powiedział, a nie wzruszał ramionami. – My… Tripp i ja mamy zamiar zjeść razem lunch – powiedziałam, wciąż wpatrując się w Trippa. Tripp patrzył to na mnie, to na Woodsa, potem pokręcił głową i uśmiechnął się nieznacznie. – Nie będę się w to wtrącał. Idź z nim. Jeśli właśnie zerwał z Angeliną, więc ma więcej do powiedzenia, niż sądziłem. – Zwrócił całą uwagę na Woodsa. – Nikt nie jest niczyją marionetką. Nadszedł cholerny czas na to – dodał, odchodząc od nas. Woods uśmiechał się szeroko, gdy spojrzałam na niego. – Zjesz ze mną lunch? 170
Zerknęłam na restaurację klubu. Nie chciałam tam wejść z moim szefem i zjeść lunch. Nie mogłam pozwolić, żeby któryś z moich współpracowników był moim kelnerem. Ale chciałam porozmawiać z Woodsem. Nie był zaręczony. Serce zaczęło mi bić mocniej w piersi. Woods był wolny. – Nie czułabym się dobrze, gdybyśmy tu zjedli. Możemy najpierw pogadać, a potem znaleźć jakiegoś inne miejsce, gdzie coś zjemy? – Gdziekolwiek chcesz. – Przyciągnął mnie do siebie i skinął głową w stronę swojej ciężarówki. – Przejedźmy się. Gdy już siedzieliśmy w środku, Woods nie włączył samochodu. Spojrzał na mnie. Jego ciemnobrązowe oczy były poważne, ale nie było w nich smutku. – Przepraszam za to, jak się wczoraj zachowałem. Nie powinienem był się tak do ciebie zwracać. Spanikowałem. Poruszyłam się na siedzeniu i oparłam się ramieniem o skórę, by móc na niego patrzeć. – Dlaczego spanikowałeś? Woods uniósł jedną brew, jakby uważał, że to pytanie nie potrzebowało odpowiedzi. Jakby to było zrozumiałe. – Bo Tripp mówił o zabraniu cię stąd. Och. – Chcę, żebyś cos zrozumiała. To musi się wyjaśnić. Nigdy nie kochałem Angeliny. Nigdy nie chciałem się z nią zaręczyć. Zrobiłem to, 171
bo była kluczem do dostania tego, co sądziłem, że od zawsze pragnąłem. Ale ty to zmieniłaś. Zdałem sobie sprawę, że chciałem też innych rzeczy. Nie chciałem być kontrolowany. I pragnąłem zmiany z tobą. Nawet jeśli nie planujesz tutaj zostać na długo. Nawet jeśli nie jesteś za związywaniem się, chcę spędzić ten czas z tobą. Czy wizja utraty jego wolności nie była wystarczającym powodem do odmowy żądaniom jego ojca? Czy to ja spowodowałam, że postawił się ojcu? Dlaczego ja? Nie rozumiałam. – Co jeśli mnie poznasz i zdasz sobie sprawę, że nie jestem tego warta? Będziesz dalej się cieszył, że wszystko zaprzepaściłeś? Szeroki uśmiech Woodsa powrócił. Skinął głową. – Ta. Tak, jak powiedział Tripp. Nie jestem niczyją marionetką. Nadszedł czas, żebym postawił na swoim. Miał rację. Życie pod czyjąś kontrolą nie było wcale życiem. Wiedziałam o tym zbyt dobrze. Ale nie chciałam być jedynym powodem, dla którego zrezygnował z tego, co było zgodnie z prawem jego. Presja, żeby być warta tego, byłą zbyt duża. – Zgadzam się. To, że nie możesz podejmować własnych decyzji nie jest fair. Wydaje mi się, że chcę się upewnić, że to nie ja jestem powodem, dla którego to zrobiłeś. Bo szczerze mówiąc, wkrótce się przekonasz, że jestem większym bałaganem, niż tamtej nocy miałeś okazję zobaczyć. Brwi Woodsa zniżyły się, gdy je zmarszczył. Nie podobało mu się, że to powiedziałam, ale nie znał prawdy o mnie. Ale nie miałam zamiaru mu jej przekazywać. 172
– Nie podoba mi się, że mówisz tak o sobie – powiedział ochrypłym głosem. Usiadłam powrotem na siedzeniu. – Możemy o tym pogadać innym razem. Umieram z głodu. Chciałam mu zadać wiele pytań – jak „Co się teraz stanie z twoją pracą?” albo „Czy twój tata cię wyleje?” albo „Wiesz już, co będziesz robił?” – ale nie miałam zamiaru rozmawiać już więcej o mnie ani o mojej przyszłości, więc nie mogłam oczekiwać, że otworzy się przede mną i opowie o swojej. Mogliśmy iść coś zjeść i zobaczyć, co się stanie dalej. Mógł zdać sobie sprawę z tego, co zrobił, nim skończy się dzień, i pobiec z powrotem do Angeliny, błagając o przebaczenie. Nie było potrzeby, żebyśmy przeprowadzili poważną rozmowę. Po prostu chciałam z nim miło spędzić czas i nie czuć się winna, bo pragnęłam zajętego faceta.
Tłumaczenie: Thebesciaczuczek Korekta: judyta_ce
173
Della zjadła swoją kanapkę w ciszy. Była skupiona na swoim jedzeniu, jak tylko pojawiło się na stoliku. Miałem problemy z jedzeniem, bo obserwowanie Delli było bardziej fascynujące. Otarła usta serwetką i jej oczy uniosły się na mnie. Rumieniec pojawił się na jej policzkach, a oczy błyszczały. − Umierałam z głodu. Golf mnie wykończył, ale nie jestem pewna dlaczego, ale słabo mi szło – wyjaśniła, gdy odkładała serwetkę na kolana. − Dzisiaj grałaś po raz pierwszy? – zapytałem, starając się pozbyć nagłego przypływu zazdrości, bo to Tripp zabrał ją na golfa. − Tak. Chciałam się nauczyć grać, a Tripp chciał, żebym poszła z nim dzisiaj, więc to zrobiłam. Ale zgubiłam mu tyle piłeczek, że pewnie tego żałuje. Tym razem się roześmiałem. Wiedziałem, że Tripp nie żałował ani minuty z gry. Miałem tylko nadzieję, że dostał wystarczająco wspomnień, żeby wracać do nich pamięcią do końca jego cholernego życia, bo to była jedyna szansa, jaką dostał, by z nią przebywać sam na sam. − Potrzebujesz dobrego nauczyciela – odpowiedziałem. Della zacisnęła usta, gdy się nad tym zastanawiała. Potem potrząsnęła głową.
174
− Nie, jestem beznadziejna. Nie chciałabym marnować twojego czasu. Szansa, by objąć ją ramionami i nauczyć jak zamachnąć się kijem, a potem stanąć z boku i obserwować jej tyłek, gdy to robiła, nie była zmarnowaniem czasu. Ale zatrzymałem tę myśl dla siebie. − Zobaczymy – powiedziałem tylko. Kelnerka przyniosła nam rachunek, więc położyłem na stoliku tyle pieniędzy, by pokryć cenę posiłku i dać niezły napiwek, zanim wstałem i wyciągnąłem rękę w kierunku Delli. Byłem zmęczony dzieleniem się nią publicznie. Chciałem ją mieć tylko dla siebie. Było tyle rzeczy, o jakich chciałem z nią porozmawiać, ale najpierw musiałem ją złapać za rękę. Minęło tyle czasu. − Gdzie teraz jedziemy? – zapytała, gdy stanęła obok mnie. − Do mnie. Chcę ci pokazać wszystko. Szczególnie widok. Zgadzasz się? Della skinęła głową, a ja próbowałem być dobry. Ale to było trudne. Widok jej nagiego ciała na mojej pościeli nie chciał odejść. Pragnąłem ją tam ujrzeć. − Z chęcią zobaczę twój dom. Wyszliśmy na zewnątrz do mojej ciężarówki. Della usiadła na miejscu pasażera, a ja nawet nie udawałem, że nie patrzę na jej tyłek w króciutkich białych spodenkach, jakie miała na sobie. Nie dostrzegłem linii majtek i pomysł, że nie miała na sobie bielizny sprawił, że na moim 175
czole pojawił się pot. Musiałem pomyśleć o czymś innym, o czymkolwiek, albo w innym wypadku będę twardy jak skała i będzie mi niesamowicie niewygodnie. − Na jak długo Tripp zostanie w mieście? – Tak, to powinno pomóc. Przypomnij sobie, że dzieli mieszkanie z innym facetem. Z takim, który bez wątpienia jej pragnął. − Nie powiedział dokładnie. Myślę, że był prostu gotowy do wyprowadzenia się z Dallas i wrócenia tutaj przed swoją kolejną przygodą. – Sposób, w jaki opowiadała o życiu Trippa, jakby było całkiem sensowne, przypomniało mi, że sama prowadziła podobne. Takie, którego nie rozumiałem. Ale gdyby tata mnie wywalił, byłbym tak samo zagubiony jak on. Opuszczenie miasta razem z Dellą nie wydawało się wcale złym pomysłem. W kieszeni zadzwonił mi telefon i wiedziałem bez odbierania, że to był mój ojciec. Przekazanie mu o zerwanych zaręczynach zajęło Angelinie więcej niż oczekiwałem. Jego wielki plan runął. Sięgnąłem do kieszeni i wyłączyłem komórkę. Zajmę się nim później. Teraz chciałem się skupić na Delli. Zmierzenie się z ojcem na pewno zepsułoby mój dobry humor. Nie chciałem tego dzisiaj. − Pracujesz dziś wieczorem? – zapytałem. Bo jeśli pracowała, miałem zamiar zadzwonić i zmienić plan. − Dziś mam wolne – odpowiedziała, uśmiechając się szeroko. – Nie zajmujesz się przypadkiem grafikiem?
176
Zajmowałem, ale zeszły tydzień był piekłem. Nie byłem w stanie przypomnieć sobie, kiedy dałem jej dzień wolny. − Tylko sprawdzam – odparłem, zanim wjechałem na ceglany podjazd, który prowadził do mojego domu. To był pierwszy dom moich rodziców. Dziadek pozwolił im w nim mieszkać, aż mój ojciec nie zarobił wystarczająco kasy, żeby kupić dom, jaki naprawdę chciała moja matka. Kiedy dziadek umarł, zostawił mi dom. Nawet coś tak małego wkurwiło mojego starego. Chciał mieć całkowitą kontrolę nade mną. Tak naprawdę chciałem, by dziadek zostawił mi część klubu. Nie zrobił tego. − Woods! Jest piękny – powiedziała z zachwytem Della, gdy zatrzymałem się pod domem. Nie był taki. Nie w porównaniu z rezydencją moich rodziców albo z nowymi domami w Rosemary. Ale miał charakter. − Dziękuję. Della otworzyła drzwi ciężarówki i wyskoczyła z niej, zanim mogłem jej pomóc. − Wygląda jak jeden z domów nad wybrzeżem, jakie widzi się na filmach. Wielkie okiennice przeciwko huraganom i zabudowana weranda. Jest idealny. Usłyszenie jej zachwytu nad moim domem sprawiło, że jeszcze bardziej chciałem ją zanieść do mojej sypialni na górze. Uwielbiałem to miejsce. To była jedyna rzecz, jaka była moja.
177
− Nie potrafię się doczekać, jak wygląda w środku. Mogłabym mieszkać na zawsze na twojej werandzie – dodała. – Widok musi być idealny. Mogła zamieszkać na mojej werandzie, jeśli tego chciała. Pozwoliłbym jej nawet wejść do środka i zasnąć w moim łóżku. Ale nie powiedziałem tego na głos. Zbyt dużo, zbyt szybko. Teraz mieliśmy tylko kilka wspólnych chwil i gorący seks. Musiałem bazować na tym. Chciałem na tym bazować. − Chodź na górę. Pokażę ci, jak bardzo idealny jest widok. Della podążyła za mną w górę schodów, więc otworzyłem drzwi i odsunąłem się na bok, pozwalając jej wejść pierwszej. Do tej pory nie przykładałem większej uwagi do dekoracji domu. Jednak to, że Della tutaj była i oglądała wszystko, sprawiło, iż nie podobało mi się, że nie zmieniłem zbyt wiele, odkąd umarł dziadek. Dom udekorowała moja babcia i mieszkała tutaj z dziadkiem przez ostatnich kilka lat swojego życia. Gdy zdiagnozowali u niej raka, dziadkowie sprzedali wielką rezydencję w Seaside i wprowadzili się tutaj z powrotem. Po jej śmierci dziadek zamieszkał w domu moich rodziców i był z nimi przez trzy miesiące, zanim nie umarł na zawał serca. Lubiłem ciepło tego miejsca. Nie spędziłem jakoś wiele czasu na myśleniu o zmianie wnętrza. Nie zabawiałem tutaj długo. Zbyt dużo pracowałem, by prowadzić taki tryb życia. Della przebiegła palcami po wytartej skórzanej kanapie i okręciła się wokół, spoglądając na rzeczy, jakie moja babcia zostawiła po sobie. 178
Uwielbiała malować. Zawsze mnie uspokajało oglądanie płócien, jakie namalowała siedząc na werandzie, gdy cieszyła się ostatnimi latami, które przeżyła na ziemi. − Obrazy są piękne. Takie jasne i radosne – powiedziała Della, stojąc przed obrazem, który był ulubionym mojego dziadka. Gdy próbowałem mu go dać, odmówił. Powiedział, że chciała, by wisiał w tym miejscu. − To dołek na polu golfowym – odezwała się. Byłem pod wrażeniem, że to rozpoznała. − Ulubiony mojego dziadka. Tutaj mój dziadek trafił bezpośrednio. To piętnasty dołek. Della uśmiechnęła się. − I masz go na ścianie. − Moja babcia go namalowała. Wszystkie są jej autorstwa. Oczy Delli rozszerzyły się i zaczęła się rozglądać po innych obrazach, jakie wisiały na ścianie. − Była bardzo utalentowana. Musiałem się zgodzić. Taka była. Ale zrezygnowała dla dziadka ze swoich marzeń. Wiele razy słyszałem gorzkie komentarze matki, że nie była popychadłem takim jak babcia. Ale nigdy nie uważałem babci za popychadło. Była cicha i spokojna, ale kontrolowała więcej niż reszta mogła sobie wyobrazić. Do niej należało serce dziadka. Chociaż było zimne i bezduszne, jak wielu uważało, należało do babci. A ona się o nie troszczyła. 179
− Nie tego oczekiwałam… od singla – powiedziała prawie szeptem Della. – Podoba mi się. − Chodź zobaczyć widok – wtrąciłem, otwierając drzwi prowadzące na zewnątrz na werandę. Della wyszła i podeszła prosto do balustrady. Oceaniczna bryza poruszała jej włosami, które tańczyły wokół jej ramion. Podobało mi się oglądanie jej tutaj. Wszedłem z powrotem do środka i ruszyłem po butelkę wina i dwa kieliszki.
Tłumaczenie: Thebesciaczuczek Korekta: judyta_ce
180
− Masz – powiedział Woods, wchodząc za mną na górę. Odwróciłam się, żeby na niego spojrzeć i zobaczyłam, że trzymał kieliszek z czerwonym winem. Wzięłam go i miałam nadzieję, że mój brak doświadczenia z czerwonym winem nie był zbyt widoczny na mojej twarzy, kiedy wzięłam łyk. Byłam pewna, że wino nie należało do tanich, ale nie byłabym w stanie rozróżnić taniego wina od drogiego. − Dziękuję – zdołałam odpowiedzieć i nie brzmiałam tak niepewnie, jak się czułam. − Usiądź proszę. Będziemy w stanie zobaczyć widok równie dobrze stamtąd – dodał, kiwając głową w stronę dwóch leżaków. Podeszłam do nich i usiadłam na grubej, pikowanej poduszce, potem wyciągnęłam przed siebie nogi. Woods za pomocą nogi przysunął bliżej mnie drugi leżak, a potem usiadł na nim. Uniósł podłokietnik, który nas rozdzielał. Gdybym się przesunęła o centymetr, dotknęłabym go przelotnie. To było kuszące. − Nie zapytałem, czy lubisz czerwone wino – powiedział. Pewnie zauważył moje małe łyczki. Powoli zaczynałam dochodzić do wniosku, że lubiłam je. Ale nie byłam pewna, jak to na mnie wpłynie.
181
− Nie wiem, czy lubiłam, czy nie. W przeszłości nie miałam z nim dużo styczności. Ale jest dobre. Uśmiechnął się i napił wina. Nie powinnam była na niego patrzeć, ale mięśnie jego gardła poruszały się, gdy przełykał, hipnotyzując mnie. Woods odstawił kieliszek na stolik po drugiej stronie swojego leżaka, ale nie przestał się we mnie wpatrywać. − Zaplanowałem sobie, że dziś wieczorem będę grzeczny. Ale nie potrafię. Nie, kiedy tak na mnie patrzysz – powiedział Woods i, wziąwszy mój kieliszek do ręki, postawił go obok swojego. – Chyba nic mi nie będzie, jeśli będę miał odrobinę. Ociupinkę przedsmaku. Minęło tyle czasu, a ja nie potrafię myśleć o niczym innym tylko o tym, jak bardzo pragnę cię pocałować – dotknął palcem moich ust – i jak bardzo chcę dotknąć twojego ciała – dodał, obejmując mnie ręką wokół talii. Potem jego ręka ześlizgnęła się niżej, aż zatrzymała się na moim pośladku. – Kurwa, skarbie, ty serio nie masz majtek pod tymi spodenkami. Zmartwiło mnie przypomnienie, że cienki materiał był jedyną barierą tam na dole, która mogła stać się wilgotna przez jego słowa. Nie chciałam wilgotnej plamy na spodenkach. To byłoby żenujące. − Chodź tutaj – rozkazał, dźwigając mnie i sadzając na swoich kolanach. Nie chciałam siedzieć na nim z rozłożonymi nogami. Co jeśli już byłam mokra na dole? Jego ręka zatrzymała się na moim biodrze, a ja zadrżałam, niezdolna, żeby go powstrzymać przed uniesieniem mojej nogi. Moje krocze znalazło się nad nim. Naprawdę zepsuję te spodenki.
182
Ręce Woodsa wślizgnęły się w moje włosy i pociągnęły mnie w dół, aż jego usta nie zakryły moich. W chwili, w jakiej jego język wtargnął do moich ust i złączył się z moim językiem, nie przejmowałam się już spodenkami, którymi będę musiała się martwić potem. Po prosu chciałam więcej. Ujął moją twarz jedną ręką, a potem koniuszkiem jego utalentowanego języka przejechał po mojej górnej wardze, sprawiając, że opadłam na niego. Twarda krawędź jego erekcji przycisnęła się do miejsca, gdzie czułam palący ból, który stawał się coraz bardziej nieznośny. Wiedziałam, jak dobrze było czuć Woodsa w sobie, więc moje ciało krzyczało o więcej. − Taka słodka – wymamrotał przy moich ustach. Potem jego usta zaczęły drażnić linię mojej szczęki, aż nie otwarły się i nie przycisnęły do mojej szyi. Ciepło jego oddechu spowodowało, że moje sutki zapulsowały. Woods wsadził rękę między moje nogi i znalazł dowód mojego podniecenia. − Jesteś już mokra – powiedział przy mojej szyi, a potem delikatnie zassał moją skórę do ust. – Wiesz, jakie to niesamowicie seksowne, że twoje spodenki są wilgotne? Nie odpowiedziałam. Nie potrafiłam. Wstrzymywałam oddech w oczekiwaniu. − Nie sądzę, żebyś wiedziała – dodał, kontynuując całowanie mojej szyi. – Della, dzisiejszy wieczór nie miał być poświecony seksowi.
183
Woods spojrzała na mnie spod rzęs. Jego usta znajdowały się blisko rowka między moimi piersiami. Chciałam zbliżyć klatkę piersiową do jego twarzy i błagać. −
Potrzebowałem
tylko
przedsmaku.
Problem
w
tym,
że
zapomniałem, jak oszałamiająco pachniesz. Chcę się znaleźć wewnątrz ciebie, skarbie. Właśnie teraz. Chcę rozerwać te spodenki na tobie i wejść w ciebie. Byłam gotowa zgodzić się na cokolwiek, byle tylko mnie jeszcze dotykał. Cichy jęk uciekł z moich ust, a mnie nawet nie obchodziło, że pokazywałam mu, jak bardzo byłam słaba i potrzebująca. − Boli cię? – zapytał i wyciągnął ręce. Ściągnął w dół przód mojej koszulki, potem mój biustonosz i obie moje piersi były wolne. – Uwielbiam cycki, a te cycuszki są jak pierdolona nirwana. Takie krągłe i miękkie. – Przycisnął usta, by pocałować mojego wystającego sutka i potem wyciągnął język. Koniuszkiem języka zakreślił okrąg na jego końcu. – Idealne, okrągłe wisienki. Przeznaczone, by je ssać – wyszeptał, zanim wciągnął go do ust. Nie mogłam się powstrzymać przed złapaniem desperacko jego głowy i przyciąganiem jej do siebie. Nie chciałam, żeby przestał. Czułam to między nogami. Każde szarpnięcie mojego sutka posyłało przez moje ciało wspaniałe fale przyjemności. Ręka Woodsa wślizgnęła się do moich spodenek, więc uniosłam biodra, żeby miał lepszy dostęp. Przykrył mój wzgórek i jęknęłam, kiedy jego palec odnalazł moje śliskie ciepło. Byłam wilgotna i normalnie bym się tym przejęła. Ale teraz potrzebowałam więcej.
184
Jego dwa palce znalazły moją opuchniętą łechtaczkę i zaczęły ją pocierać w stałym rytmie, który pasował do ssania moich sutków. Odsunął głowę do tyłu i przeniósł się do całowania drugiej piersi. Tylko na tyle pozwoliłam uciec jego głowie. Pojawiła się magia, którą najwyraźniej tylko Woods potrafił stworzyć, więc otworzyłam szerzej uda. Ścisnął moją łechtaczkę i w tym samym czasie przygryzł mój sutek. Rozkosz, jakiej oczekiwałam, eksplodowała we mnie. Ciągnęłam go za włosy i krzyczałam jego imię, gdy całe moje ciało trzęsło się z powodu potężnego orgazmu. − O, Boże – wydyszał i owinął ręce wokół mojego ciała, przytrzymując mnie. Upadłam na niego. Oddech Woodsa był tak samo ciężki jak mój. Puściłam jego włosy, które wciąż trzymałam. − Przepraszam – zdołałam wychrypieć. − Za co? – zapytał Woods z ustami przyciśniętymi do mojej szyi. − Za ciągniecie cię za włosy. Cichy chichot zawibrował w jego ciele i Woods polizał delikatne miejsce, które wcześniej lekko przygryzł. − Nie przepraszaj. To było seksowne. Takie zakurwiście seksowne. Nie krępuj się, gdy będziesz chciała ciągnąć mnie za włosy podczas wykrzykiwania mojego imienia. Pod sobą czułam jego erekcję, a moje pulsujące, zaspokojone ciało podskoczyło w odpowiedzi. Nie skończyliśmy. To była tylko przystawka.
185
Zakołysałam biodrami, czerpiąc przyjemność z bólu, jaki się pojawił. Ręce Woodsa unieruchomiły moje biodra, przytrzymując mnie. − Przestań – powiedział. Zamarłam. Raniłam go? Wciągnął powietrze, potem uniósł mnie i ściągnął z siebie. Możliwe, że byłam zbyt głośna i wolał się przenieść do środka. − Muszę coś załatwić. Powinienem odwieźć cię do domu. Co? Do domu? Hę? Usiadłam, gdy wstał i skierował się ku schodom. Nie ruszyłam się, by za nim podążyć. Wciąż przetwarzałam to, co się właśnie działo. Zerknął na mnie i przez jego twarz przemknęło coś wyglądającego na grymas. Zanim mogłam zapytać, co było nie tak, schylił się po biustonosz i koszulkę i, podniósłszy je, odłożył na bok. Potem wziął moją rękę i podciągnął mnie w górę. − Muszę cię odwieźć – powiedział tylko, zanim zabrał kieliszki po winie i wszedł do środka. Podążyłam za nim jak ktoś na autopilocie. Odłożył oba kieliszki na swoim barze, a potem zabrał kluczyki. Zerknął mnie i uśmiechnął się. Następnie skinął głową w stronę drzwi. My naprawdę wychodziliśmy. Okej. Zrobiło mi się niedobrze. Zrobiłam coś źle. Czy zobaczył, jak bardzo pragnęłam jego dotyku? Przeraziło go to? Bo ja bałam się tego, jak bardzo chciałam, by mnie dotykał. Bałam się, bo sprawił, że czułam się dobrze w sposób, w jaki nikt 186
inny nie potrafił. Byłam gotowa zrobić wszystko, byle tylko chciał być dłużej blisko mnie. Powrót do mieszkania oznaczał, że miałam przed sobą kolejną noc z koszmarami, od jakich chciałam uciec. Ze wspomnieniami, jakie mnie kontrolowały. Pragnęłam tego, co mógł mi dać Woods. Ale to się nie stanie. Pozbywał się mnie.
Tłumaczenie: Thebesciaczuczek Korekta: judyta_ce
187
Gdy wsadziłem ją już do ciężarówki, postanowiłem wszystko wyjaśnić. Zakłopotanie w jej dużych, niebieskich oczach było oczywiste. Ale za każdym razem, gdy próbowałem, nie byłem w stanie wymyślić sposobu, by jej nie wystraszyć. Ja również bałem się, że będzie się ze mną kłóciła i jej jedno błagalne spojrzenie mogło sprawić, że puściłyby mi nerwy. Mój kutas wciąż boleśnie pulsował, a to, że wiedziałem, że nie miała na sobie żadnych pieprzonych majtek i była wilgotna z orgazmu, jaki jej dałem, nie ułatwiało sprawy. Rzucenie jej na łóżko i pieprzenie, aż ponownie nie wykrzyczałaby mojego imienia i nie mówiłaby mi, że jej ciasna, malutka cipka była moja, było jedynym, o czym mogłem myśleć, gdy ją dotykałem. Ale kiedy doszła na moich kolanach, wiedziałem, że to była chwila, w której mogłem udowodnić sobie i jej, że mogłem być bezinteresowny. Dzisiejszy wieczór był tylko da niej. Nie dla tego, co mi mogła dać, ale dla jej przyjemności. Nie chciałem, żeby ten związek opierał się wyłącznie na seksie. Z Dellą było więcej niż to. Lubiłem spędzać z nią czas. Chciałem ją chronić. Owinęła mnie sobie wokół siebie i nie potrafiłem myśleć jasno. Zabranie jej do skurwiałego mieszkania Trippa na pewno mnie zabije. Nie chciałem, by spała tam z nim w pokoju obok, ale nie mogłem zaprosić jej do siebie. To wszystko posuwało się zbyt szybko, a 188
dziewczyna taka jak Della uciekłaby. Nie chciałem, żeby to zrobiła. Ścigałbym jej dupcię, gdyby spróbowała, ale i tak nie chciałem, żeby spróbowała. Pragnąłem, żeby została, bo chciała być ze mną. Bycie facetem, dla którego dziewczyna zostałaby w mieście, było trudniejsze niż sądziłem. − Zrobiłam coś źle? – zapytała Della, wyrywając mnie z myśli. Właśnie zatrzymywałem się pod mieszkaniem Trippa. Byłem tak rozdarty z powodu tego, co miałem jej powiedzieć, że nie odezwałem się słowem. Cholera. Martwiła się. Zaparkowałem ciężarówkę i spojrzałem na nią. Niepokoiło mnie jej zmarszczone czoło. Nie chciałem, żeby tak robiła przeze mnie. Sięgnąłem do niej i pogładziłem kciukiem jej ściągniętą skórę. − Nie, absolutnie nie. Jesteś idealna. Jej zmarszczone czoło nie wygładziło się. Nie kupowała tego. Powinienem był jej to wyjaśnić. Ale nie byłem w stanie znaleźć odpowiednich słów. − Okej. Skoro jesteś pewny – powiedziała powoli i wyciągnęła rękę po klamkę. − Poczekaj, łapię. Odprowadzę cię do drzwi – odparłem. Otworzyłem szeroko drzwi i obszedłem samochód dookoła, by otworzyć jej drzwi. Obserwowała mnie, wciąż marszcząc brwi i spoglądając na mnie ze zdezorientowaniem. To było zachwycające. Chwyciłem jej dłonie i pomogłem wysiąść. Moje oczy natychmiast 189
skierowały się na bardzo widoczną wilgotną plamę na jej spodenkach. Rozglądając się wokoło, zobaczyłem harleya Trippa, który stał obok samochodu Delli. Do kurwy nędzy. Nie zobaczy tego. Dowód jej mokrej cipki był przeznaczony tylko dla moich oczu. Sięgając do ciężarówki, z tylnego siedzenia zabrałem bluzę z kapturem. − Ubierz to – powiedziałem, wkładając go przez jej głowę, zanim zdołała zaprotestować albo zapytać po co. Posłusznie ubrała bluzę, która sięgała jej do połowy ud. Całkowicie zakrywając ją i jej spodenki. Westchnąłem z ulgą. − Dlaczego mam na sobie twoją bluzę? – zapytała, parząc na mnie, jakby uważała, że zaczynałem wariować. Objąłem ją w talii i przyciągnąłem bliżej siebie, potem zniżyłem głowę i z ustami przy jej uchu wyszeptałem: − Tripp jest w domu, a ta słodka, malutka mokra plama na twoich spodenkach nie jest przeznaczona dla żadnych oczu oprócz moich. Kiedy wejdziesz do środka, przebierz się w coś luźnego i workowatego. I na litość boską, proszę załóż majtki i stanik. Della skinęła głową, więc wypuściłem ją i cofnąłem się. Pachniała zbyt dobrze. Oglądanie jej w mojej wielgachnej bluzie nie pomagało. Sprawiało, że mój twardy kutas był w jeszcze gorszym stanie. − Wejdź do środka. Muszę tu zostać. Jeśli podejdę do drzwi, nie będę w stanie odejść. Wsadziła ręce do przednich kieszeni bluzy. 190
− Okej. Ja, yyy, widzimy się w takim razie jutro – wymamrotała Della, potem odwróciła się i podeszła do drzwi mieszkania. Kiedy była już bezpieczna w środku, wszedłem do ciężarówki i odjechałem. Powinienem był ją odprowadzić do drzwi, ale wiedziałem, że gdybym ją ujrzał w mieszkaniu Trippa, wyszedłby ze mnie jaskiniowiec i podążyłbym za nią, zamykając nas potem w jej sypialni. To był jedyny sposób na pożegnanie się z nią. Nadszedł czas, żebym się zmierzył z moim starym.
*** Moja matka spojrzała na mnie ze zmarszczonymi brwiami, kiedy otworzyła mi drzwi. Nie zapytała, co u mnie ani nie próbowała zagadać o cokolwiek. Wskazała korytarz i powiedziała: − Twój tata jest w swoim biurze. Potem odeszła ode mnie bez kolejnego słowa. Przez większość mojego życia matka okazywała mi uczucie, gdy robiłem dokładnie to, co chciała, bym robił. Gdy coś mi się nie udało albo spowodowałem jej niezadowolenie, matka pokazywała mi, jak się czuła. Powinienem był już w tym skończyć. Byłem dwudziestoczteroletnim facetem. Poszukiwanie aprobaty mojej matki było już przeszłością. Ale i tak jej warunkowa miłość była czasami trudna do przełknięcia. Zapukałem do drzwi biura ojca, potem otworzyłem je. Nie było sensu czekać, aż zaprosiłby mnie do środka. I tak był na mnie wściekły. 191
Siedział przy biurku z telefonem przy uchu, gdy wszedłem do środka. Jego oczy za okularami do czytania spoglądały na mnie z dezaprobatą. − Oczywiście. Zgadzam się. Woods właśnie wszedł do mojego biura. Porozmawiam z nim i wrócę do pana, gdy tylko coś uzgodnimy – powiedział do telefonu, zanim rozłączył się i oparł plecami o krzesło. Obserwował mnie z pogardliwą miną. Poczułem znowu to samo rozgoryczenie, jakie pojawiło się, gdy dziadek zostawił mu stanowisko wicedyrektora i przeniósł go do większego biura w tym samym roku, kiedy ukończyłem uniwersytet. Zachowywał się tak, jakbym musiał mu coś udowodnić, ale to ja pracowałem więcej w klubie niż on. Nigdy nie pobrudził sobie rączek ani nie zajmował się pracownikami. Ale i tak oczekiwał, że spełnię swoje obowiązki. − Mam nadzieję, że jesteś tutaj, żeby wyjaśnić mi dlaczego odrzuciłeś wszystko, nad czym pracowaliśmy, bo sądzisz, że jesteś nieszczęśliwy. Gówno prawda, synu. Żaden mężczyzna nie byłby nieszczęśliwy będąc z kobietą taką jak Angelina Greystone. Nie musiał na nic pracować. Nie powiedziano mu, z kim ma się ożenić. Zacisnąłem zęby i powstrzymałem się przed przeklinaniem i obrażaniem go. I tak by nic nie wskórały. − Nie kocham jej. Ona mnie nawet nie lubi. Nie dałbym rady. Przykro mi, ale tak bardzo jak chcę robotę, którą przez całe życie uważałem za swoją przyszłą, nie zniszczę ani swojego życia, ani jej. Mój ojciec nachylił się do przodu i położył łokcie na biurku. 192
− Miłość nie decyduje, czy to będzie dobre małżeństwo. Nie trwa wiecznie. Zostawia cię. Gdy pojawia się rzeczywistość i nastają ciężkie czasy, miłość znika i zostajesz z niczym. Żenisz się z kimś, kto chce tego samego co ty. Kogoś, kto nie oczekuje romansu, ale sukcesu. Angelina to rozumie. Ale ty nie. Gdy babcia była chora, odwiedzałem dziadków, kiedy tylko miałem okazję. Któregoś dnia siedziałem na werandzie z dziadkiem, gdy ten obserwował babcię malującą jeden ze swoich obrazów. Miłość i przywiązanie były wypisane na jego twarzy. Odwrócił się do mnie tego dnia i powiedział: − Nie przeocz miłości dobrej kobiety, synu. Nieważne, co powie twój staruszek, miłość jest prawdziwa. Nigdy nie doszedłbym do takiego sukcesu w moim życiu bez tamtej kobiety. Jest moim kręgosłupem. Była powodem wszystkiego, co zrobiłem. Któregoś dnia zniknie twoja chęć do wybicia się. Nie będzie już nic znaczyła. Ale kiedy robisz to dla kogoś innego, dla kogo poruszyłbyś niebo i ziemię, wtedy nigdy nie stracisz chęci do sukcesu. Nie potrafię sobie wyobrazić życia bez niej. Nawet tego nie chcę. Nie myślałem o tych słowach aż do dzisiaj. Człowiek, który wychował mojego ojca, był do niego podobny w wielu aspektach. Ale istniała pewna różnica. Mój stary zrobił to dla siebie. Jego żądza sukcesu była samolubna. W jego pracy nie było miłości. Mój dziadek stworzył swój biznes z miłości do kobiety, którą poślubił. Widziałem to na własne oczy. Nie chciałem być moim ojcem. Chciałem być moim dziadkiem.
193
− Musimy się zgodzić, żeby się nie zgodzić – powiedziałem wreszcie, wiedząc, że wspomnienie jego rodziców tylko go rozwścieczy. On zawsze uważał, że dziadek podejmował złe decyzje, mimo że był człowiekiem, który wybudował ten klub. Uśmiechnął się i pokręcił głową. − Nie, synu, nie musimy, bo to ja rządzę. Jeśli nie wybierzesz tego, co jest najlepsze dla klubu i dla twojej przyszłości, wtedy nie będziesz gotowy na przejęcie absolutnie niczego. Nie mogę cię awansować, jeśli nie mogę ci zaufać w dokonywaniu mądrych decyzji. Twoja praca w klubie jest na razie bezpieczna, ale to nie znaczy, że ktoś, komu zaufam bardziej, jej nie przejmie. Nie tylko nie miał mi zamiaru dać posady, na jaką ciężko pracowałem, ale groził, że weźmie mi tę, jaką miałem teraz. Chciałem mu powiedzieć, żeby się pierdolił, i wyjść. Zanim to się skończy, wyjdzie na to, że naprawdę tak skończę. Ale z powodu szacunku do człowieka, który wybudował klub, chcąc oddawać go w ręce każdej generacji Kerringtonów, zostanę. Tego człowieka szanowałem. Tego przede mną nie miałem w poważaniu. Jeśli przesadzi, wyjdę. Ciekawe, czy będzie za mną tęsknił.
Tłumaczenie: Thebesciaczuczek Korekta: judyta_ce
194
Przebrałam się w spodnie z dresu i koszulkę, zanim wróciłam do salonu, żeby pogadać z Trippem. Wolałam zostać w tym pokoju i wszystko przemyśleć. Wciąż próbowałam zrozumieć, co się stało i co zrobiłam nie tak przy Woodsie. Posyłał mi tyle pomieszanych sygnałów. Więc albo był mną zniesmaczony i postanowił nie uprawiać ze mną seksu, albo był gotowy, żeby się mnie pozbyć. Nie byłam pewna. Ale potem kazał mi ubrać swoją bluzę i iść się przebrać w coś luźnego. Nie wiedziałam, co o tym myśleć. Jak tylko doszłam na jego kolanach, on od razu mnie wypierdolił. Podczas jazdy tutaj przekonałam się, że krzyczałam zbyt głośno i zraniłam Woodsa, ciągnąc go za włosy jak jakiś szaleniec. Albo był równie zażenowany mokrą plamą na moich spodenkach jak ja i dlatego mnie zakrył. Nie chciał, żeby Tripp mnie zobaczył i domyślił się, że to jego robota. Wyciągnęłam rękę, złapałam jego bluzę z kapturem i włożyłam na siebie. Pachniała Woodsem. Podobało mi się to. Dzisiejszej nocy chciałam mieć więcej okazji do wąchania go. Odrzucenie, jakie miałam nadzieję uniknąć, właśnie się rozpoczęło. Mogłam porozmawiać z Trippem. Nie opowiedziałabym mu o wszystkim, co się wydarzyło, ale miałabym opinię faceta. Tripp uniósł oczy znad książki, jaką czytał, i uśmiechnął się do mnie.
195
− Już nosisz rzeczy Kerringtona. Cholera, facet jest szybki – drażnił się ze mną. Westchnęłam i usiadłam na sofie naprzeciwko krzesła, na którym siedział. − To nie tak, jak wygląda. Uwierz mi. Przygnębienie w moim głosie było bardziej słyszalne niż chciałam. − Uuu. Coś nie tak? – zapytał Tripp, odłożywszy książkę na stolik obok siebie i siadając prosto. Pomyślałam nad moimi słowami. Nie chciałam mu powiedzieć za dużo, ale potrzebowałam jego opinii. − Woods zerwał z Angeliną i pojechaliśmy o tym pogadać – zaczęłam. Tripp kiwnął głową. Tyle wiedział, ale wciąż rozmyślałam, co by mu jeszcze powiedzieć. – Zjedliśmy razem lunch i wyjaśnił mi, że nie był z nią szczęśliwy. Nie chce, żeby ktoś mu mówił, z kim ma się ożenić. Potem pojechaliśmy do niego. Chciał mi pokazać dom. Spodobał mi się. – Umilkłam na chwilę i przygryzłam wargę, kiedy myślałam nad dalszymi słowami. − Nigdy nie przyprowadza dziewczyn do domu. Należał do jego dziadków, więc to teren zakazany. Sam byłem tam tylko kilka razy – odezwał się Tripp. To przyciągnęło moją uwagę. − Obrazy jego babci wciąż wiszą na ścianach. Są piękne. 196
Brwi Trippa strzeliły w górę. − Opowiedział ci o niej? Skinęłam głową, a Tripp skrzyżował ramiona na piersi, uśmiechając się szeroko. − Cholera, laska, coś ty zrobiła temu Kerringtonowi? No, ja też się nad tym zastawiałam. − Sądzę, że musiało mu przyjść do głowy, że zabranie mnie tam nie było dobrym pomysłem. Ja… My… na werandzie zrobiło się nieco gorąco, a potem on to przerwał i przywiózł tutaj. Powiedział, że ma coś do załatwienia. Tak po prostu. Żadnego wyjaśnienia. To było dziwne. Tripp zmarszczył brwi i siedział przez chwilę bez słowa. − Wy, yyy, uprawialiście wcześniej seks, prawda? Tak to rozumiem. Skinęłam głową. − A dzisiaj to się nie wydarzyło – dodał. − Nie, on się mnie po prostu pozbył. Tripp potarł brodę, a potem potrząsnął głową. − Nie mam pojęcia, co z nim, do cholery, jest nie tak. To nie brzmi mi na faceta, jakiego znałem. – Nachylił się, kładąc łokcie na kolanach. – Dobrze się czujesz? Zasmucił cię? Byłam zdezorientowana i trochę zraniona, ale czułam się dobrze. Uśmiechnęłam się. 197
− W porządku. Nie jestem pewna, co się stało. Wciąż myślę, że zrobiłam coś nie tak. Tripp wyciągnął rękę i dotknął rękawa bluzy. − Kiedy to dostałaś? – zapytał. Nie było mowy, żebym mu powiedziała, dlaczego Woods kazał mi ją ubrać. To było zbyt żenujące. − Yyy, kiedy mnie przywiózł tutaj. Założył mi ją, zanim posłał do środka. Na ustach Trippa błąkał się nieznaczny uśmiech. − Widział mój motocykl? Skinęłam głową. − Co powiedział, kiedy ci ją założył? − Yyy, powiedział, żebym weszła do środka i założyła coś szerokiego. Tripp wybuchnął śmiechem i oparł się o siedzenie. Kidy skończył się śmiać, spojrzał na moje spodnie z dresu, a potem na moją twarz. − Zrobiłaś, jak ci powiedział. Ponownie kiwnęłam głową. − Podobasz mu się. Może się nieco bać i dlatego mu odpierdala, ale podobasz mu się. Kazał ci ubrać coś workowatego, bo nie chce, żebym na ciebie patrzył i żeby mi coś nie strzeliło do głowy. Kerrington stał się 198
zaborczy. Nigdy tego nie widziałem w jego wykonaniu, ale to śmieszne jak cholera. Chyba mu napiszę, że poszliśmy pływać i zobaczę, jak szybko jego zazdrosne dupsko tutaj przyjedzie. − Nie, nie pisz! Wydaje mi się, że pojechał załatwić coś ze swoim tatą. Tripp uśmiechnął się szeroko. − Żartowałem. To był tylko żart. Tripp ucichł, a mnie nie podobała się ta cisza. Jednak czułam ulgę na myśl, że Tripp uważał, że Woods zachowywał się dziwnie, bo był zaborczy w stosunku do mnie. Może i fakt, że tego chciałam, był niewłaściwy, ale poczułam się dobrze. − Wychodzi na to, że powinienem zaplanować podróżowanie w pojedynkę. Nie byłam jeszcze pewna. − To będzie zależało od tego, kiedy masz zamiar wyjechać i czy Woods jest zainteresowany czymś więcej ze mną. Jeśli dla niego to będzie tylko miłostka, wtedy możliwe, że będę gotowa do wyjazdu.
*** Tej nocy ponownie obudziłam się z krzykiem, Tripp mnie przytrzymywał. Cała sytuacja spieprzyła mój sen i jego. Nie winiłabym go, gdyby wyjechał wcześniej, żeby mógł się wyspać bez moich nocnych 199
cyrków. Tym razem moje oczy był opuchnięte z płaczu. Czasem krzyki mieszały się ze szlochem. Dzisiejszej nocy pojawiła się ta mieszanka, więc rano spędziłam godzinę w łazience, próbując zakryć opuchliznę makijażem. Nie byłam pewna, czy to coś pomogło. − Dziewczyno, będę miał ósemkę kobiet, które przyszły specjalnie dla mnie, albo wezmę dla ciebie szóstkę – powiedział Jimmy, wchodząc do kuchni. Jego oczy były dziwnie rozszerzone. − Co jest nie tak z szóstką? – zapytałam, zakładając mój fartuch. − Nie jestem pewien, ile wiesz, ale Woods zerwał z tą sztywną dziedziczką Greystone’ów. Wydaje mi się, że tatuś jest wkurzony. Tak czy siak, dziedziczka, jej równie sztywna mamusia i pani Kerrington siedzą przy szóstce. Nic dobrego nie wyniknie z ich spotkania. O, nie. Nie chciałam mieć do czynienia z ich trójką. Ale nie miałam wyboru. Na zmianie podczas śniadania byłam tylko ja i Jimmy. Podczas lunchu możliwe, że zjawi się więcej ludzi do pomocy. − Przestraszyłem cię. Kurde. Przepraszam. To nic takiego. To nie ty ich wkurzyłaś. To był Woods. Po prostu podasz im jedzenie i wszystko powinno być w porządku. Miał rację. Nie mieli nawet pojęcia, że istniałam. Poza tym, nie byłam pewna, co się działo z Woodsem. Wczoraj mnie kompletnie zdezorientował. − Dam radę – zapewniłam Jimmy’ego i wzięłam tacę z wodami. Ruszyłam w kierunku stolika numer cztery. 200
Kiedy obsłużyłam tamten stolik i zebrałam ich zamówienia, podeszłam do stolika numer sześć. Wszystkie trzy kobiety wydawały się być pogrążone w rozmowie. Prawie przeszłam obok nich, bo chciałam im dać kilka chwil, zanim im przerwę. Ale z drugiej strony to mogło je porządnie wkurzyć, a nie chciałam dodawać więcej do tego dramatu. − Dzień dobry – powiedziałam. Zabrzmiało to bardziej jak pisk niż powitanie. Świetnie. Pani Kerrington rzuciła mi poirytowane spojrzenie. Nigdy jej ni spotkałam, ale rozpoznałam te ciemnobrązowe oczy, który spoglądały na mnie ze złością. Bez wątpienia była matką Woodsa. − Woda gazowana. − Woda Evian w szklance z lodem – powiedziała Angelina. − To samo – poinformowała mnie trzecia kobieta, która musiała być jej matką. Nawet na mnie nie spojrzała. Szybko ruszyłam do kuchni i wzięłam głęboki wdech. Były nikim innym jak tylko gośćmi. Nie było powodu do paniki. Przygotowałam ich szklanki i wróciłam do jadalni, żeby je obsłużyć. − On potrzebuje czasu. Nigdy nie lubił, kiedy mu się mówiło, co ma zrobić. To nie twoja wina, kochanie. Jest mężczyzną i jest tak samo porywczy jak cała reszta. Chłopak chce mieć burzliwą młodość. Matka Woodsa sięgnęła przez stół i poklepała rękę Angeliny, gdy to mówiła.
201
− Nie sądzę, żeby o to chodziło. On naprawdę mnie nie lubi. Powiedział, że bylibyśmy nieszczęśliwi. I może ma rację. Chcę tego, czego on nie chce. Najwyraźniej. Pani Kerrington westchnęła. −
Tak.
Cóż,
jego
ojciec
był
nim
bardzo
rozczarowany.
Oczekiwaliśmy, że tym razem pomyśli o czymś innym niż tylko o sobie. Jest zepsutym chłopakiem. Zawsze taki był. To oczywiście moja wina. Mogłam częściej mówić mu „nie”. Położyłam wody przed nimi i starałam się być tak niewidzialna, jak tylko potrafiłam. − Przynieś nam tacę z owocami, proszę, i upewnij się, że będzie kiwi. Skinęłam głową, zanim je zostawiłam. Chciałam usłyszeć więcej, ale może to i lepiej, że nie słyszałam. Chciałam się z nimi kłócić. Woods nie był samolubny. Nie był dzieckiem, które strzelało focha. Był dorosłym mężczyzną znudzonym byciem kontrolowanym i manipulowanym. I za kogo niby uważała się Angelina? Jasne, że wolała innych rzeczy. Jakby była jakąś arystokratką. Suka. Zatrzasnęłam za sobą drzwi i wydawałam z siebie zirytowany jęk. − Ło, cukiereczku. Wyglądasz, jakbyś miała kogoś rozszarpać – powiedział Jimmy, gdy zajmował się swoim zamówieniem.
202
− Matka Woodsa doprowadza do szału. I ta… ta, yyy… Boże, cieszę się, że nie poślubi tego babska. Ona była… Mam ochotę jej strzelić z liścia. Jimmy zaczął chichotać, ale drzwi za mną się zamknęły i jego oczy się rozszerzyły. Bałam się odwrócić. − Muszę się zgodzić w obu przypadkach. – Seksowny głos Woodsa był rozbawiony. Odwróciłam się i spojrzałam na niego. Jego ciemne włosy były w artystycznym nieładzie, a dżinsy idealnie wisiały na jego biodrach. Biała koszula oksfordzka, jaką miał na sobie, sprawiała, że jego oliwkowa karnacja wyróżniała się jeszcze bardziej. − Przepraszam – zdołałam powiedzieć, moje serce zaczęło bić mocniej. Spojrzałam na jego rękę i przypomniałam sobie wczorajsze uczucie, kiedy wślizgnęła się pod moje spodenki. − Nie przepraszaj. Powiedziałem, że się z tobą zgadzam. Podniosłam na niego oczy. Uważał za śmieszne, że nie lubiłam jego matki ani byłej narzeczonej. Widziałam to w jego oczach. − Dzień dobry – powiedział i spojrzał za mnie na personel w kuchni, który przysłuchiwał się nam, chociaż tego nie pokazywał. − Dzień dobry – odpowiedziałam. − Wezmę ich owoce – dodał, podchodząc po nie. Nawet ich nie zamówiłam.
203
− Nie mogą być ich. Nie zdążyłam złożyć ich zamówienia – odparłam, gdy kierował się do drzwi z owocami łącznie z kiwi. − Są ich. Moja matka rzadko zamawia cokolwiek innego na śniadanie. Załoga o tym wie. Potem wyszedł za drzwi. − Zamówienie gotowe dla czwórki – zawołał Harold ze swojego stanowiska. Podeszłam po ich jedzenie. Starałam się nie patrzeć na ich stolik, bo wiedziałam, że Woods był tam z Angeliną. Słyszałam, jak coś mówił, i kątem oka widziałam, że usiadł z nimi. Mój brzuch zacisnął się na samą myśl. Zdołałam podać odpowiednie zamówienia klientom w czwórce. Potem zmusiłam się, żeby nie pobiec do kuchni, byle tylko ich nie widzieć. Chociaż Woods zaniósł ich posiłek, byłam kelnerką. Musiałam się upewnić, że niczego nie potrzebowały. Szczególnie teraz, kiedy siedział z nimi Woods. − Czy potrzebuje pani czegoś? – zapytałam jego matkę. Usiadł obok Angeliny, a ja nie potrafiłam na nich patrzeć. − Więcej wody gazowanej, ale tym razem nie dawaj tyle lodu i wrzuć trochę malin do szklanki. – Jej ton był zirytowany, ale nie byłam pewna, czy to z powodu Woodsa, czy mojej obsługi. Kiwnęłam głową i ruszyłam do kuchni. Jimmy czekał na mnie, stojąc z rękami na biodrach.
204
− O co tu chodziło, do kurwy nędzy? – zapytał. Nie wiedziałam, do czego się odnosił. − Co? – odpowiedziałam, zdezorientowana. Jimmy machnął ręką w stronę drzwi, a potem na mnie. − To gówno, które zobaczyłem między tobą a naszym szefem? Proszę, tylko nie mów, że to ty jesteś powodem, dla którego zbuntował się Woods. To się nie skończy dobrze – wysyczał, biorąc swoją tacę. Już nie byłam pewna, co czułam. Pokręciłam głową. − Nie sądzę. To była najlepsza odpowiedź, na jaką wpadłam. − Nie sądzisz? – zapytał z niedowierzającą miną. – Jeśli serio jesteś powodem, będziesz wiedziała. Nie wiem, co myślę o tym ani o tobie, ale taka moja rada. On jest Kerringtonem. Uważaj. Jimmy wyszedł z kuchni, a ja obserwowałam go. Zachowywał się, jakby byciem Kerringtonem było czymś złym. Nic w Woodsie nie było złe. Przygotowałam wodę gazowaną z mniejszą ilością lodu i świeżymi malinami i wzięłam wszystko do jadalni dla matki Woodsa. Nie chciałam patrzeć na niego. Ich rozmowa się urwała, gdy podeszłam do nich, i cisza przy ich stoliku była kłopotliwa. Nie zostałam długo. Podeszłam po zamówienia
205
dotyczące napojów do stolika numer jeden i skupiłam się na obsłużeniu innych klientów. Gdy dziesięć minut później weszłam z powrotem do jadalni, Woods wstał i wyszedł z kobietami. Nie podobało mi się to, że zrobiło mi się przykro z tego powodu. Czy to miał na myśli Jimmy? Woods nigdy nie przestanie być częścią nich. Ostatecznie wróci do niej. Zdołałam skończyć zmianę i gdy mój fartuch leżał w koszu z brudnymi rzeczami, byłam gotowa do wyjścia. − Dzwonił pan Kerrington i prosił, żebyś zjawiła się w jego biurze, zanim wyjdziesz – zawołał z zaplecza Juan. O, kurka. − Dzięki – odpowiedziałam i ruszyłam do biura Woodsa. Zadarłam z jego matką? Nie podobało mi się to uczucie. Nie chciałam go zadowalać, nie wiedząc, czy rzeczywiście tak zrobiłam. I nie podobało mi się, że zostanę z nim sama. Dokąd poszedł? Pocałował ją? Przeprosił? Był znowu zaręczony? Czy miał mi właśnie powiedzieć, że wczorajszy dzień był błędem? Może zniechęciło go moje zachowanie w stosunku do niego na werandzie i moja nieumiejętność do bycia kontrolowaną. Zapukałam do drzwi i czekałam. Miałam nadzieję, że nie było go w środku, i będę mogła stąd zniknąć, zanim… Drzwi się otworzyły i Woods wyciągnął rękę. Wciągnął mnie do środka, nim zatrzasnął drzwi i zamknął je za sobą z delikatnym kliknięciem.
206
Potem był już na mnie. Jego ręce zamknęły się na mojej talii, a usta łapczywie gryzły moją dolną wargę. W inwazji jego języka, jaka została przepuszczona na moje usta, nie było nic słodkiego. Sięgnął w dół, łapiąc moją nogę, i uniósł ją w górę, żeby owinąć ją sobie wokół pasa, potem złapał obiema rękami za mój tyłek i szybkimi ruchami języka kontynuował atak na moje usta. Objęłam go rękami wokół szyi, żeby się przytrzymać. Nie tego się spodziewałam, ale tak bardzo zgubiłam się w tej przyjemności, że już mnie to nie obchodziło. − Przebrałaś wczoraj te spodenki na coś workowatego? – zapytał Woods, gdy jego usta zjeżdżały w dół mojej szyi. − Tak – odpowiedziałam bez tchu. − Tripp nie zobaczył mokrej plamy? Jego nieprzyzwoite słowa spowodowały, że zadrżałam i zbliżyłam się do niego. − Nie, przez resztę dnia miałam na sobie twoją bluzę i parę spodni dresowych – zapewniłam go. − Dobrze – warknął i, objąwszy mnie ramionami, zaniósł do swojego biurka, gdzie mnie posadził. – Muszę to posmakować. Teraz. Zanim dałam sobie sprawę, o czym mówił, Woods dźwignął moją spódniczkę, złapał za moje majtki i dobiegł mnie dźwięk rozdzieranego materiału. Ściągnął ze mnie podarte majtki i upuścił je na podłogę. Następnie ujął moje obie stopy, tak że musiałam ugiąć kolana, i położył je 207
na krawędzi biurka, zostawiając mnie zupełnie otwartą. Dyszałam w oczekiwaniu, gdy on upadł na kolana i zaczął lekko przygryzać moje uda. Nie mogłam się powstrzymać przed wierceniem się. Wciągałam powietrze przez zaciśnięte zęby. Wreszcie jego język przejechał po moim mokrym wnętrzu, a ja spadłabym z blatu, gdyby jego ręce nie przetrzymywały moich bioder. Zaczął wsuwać język we mnie, a potem go wysuwać, sprawiając, że zaciskałam się na nim za każdym razem, jakbym mogła go w sobie zatrzymać. − Zapomniałem, jak niesamowicie smakujesz – wymamrotał przy mojej łechtaczce, zanim wciągnął ją do ust i zaczął ją ssać. − Och, Boże, Woods. Och, Boże – jęczałam. Moje biodra unosiły się mimowolnie. Nie byłam w stanie się kontrolować. Jego usta przeniosły się do wnętrza mojego uda, a ja odchyliłam głowę do tyłu z frustracji. Pulsowanie między moimi nogami było nie do zniesienia. − Woods, proszę – błagałam. Uniósł swoją głowę i jego wzrok powiedział mi, że był tak samo podniecony jak ja. Podobało mi się, że smakowanie mnie tak na niego działało. − Dojdziesz w moich ustach? – zapytał, wyciągając język i przesuwając nim od mojej dziurki aż do łechtaczki. − Muszę – wydyszałam. 208
− Ta śliczna, mała cipka musi dojść? – zapytał, ponownie dotykając mnie językiem. Wiłam się i jęczałam. − Nie mogę powiedzieć nie. Jest zbyt słodka, cholera – dodał chrapliwie, gdy wyciągnął rękę i przykrył nią moje usta, zanim wciągnął do ust moją łechtaczkę i wsadził dwa palce do mojej wilgotnej dziurki. Jego palce wchodziły we mnie, podczas gdy język dotykał łechtaczki i ssał ją. Mój krzyk został zdławiony jego dłonią. Woods nie przestał tego robić, aż moje trzęsące się ciało nie mogło już dłużej tego znieść. Odsunęłam go od swojego ciała, by potem pociągnąć do siebie i owinąć się wokół niego. Tym razem zdołałam nie ciągnąć go za włosy, ale krzyczałam i lizałam jego rękę. Czy i tym razem zrobiłam za dużo? − Starałem się robić to tylko dla ciebie. Próbowałem ci pokazać, że jesteś wyjątkowa, ale, kurwa, skarbie, chce się znaleźć w tobie. Zaraz chyba eksploduję – powiedział przy moim ramieniu Woods, Co? Próbował sprawić, żebym poczuła się wyjątkowo? To dlatego zostawił mnie wczoraj? Nie myślałam już o tym. Byłam gotowa na więcej. Wszystko we mnie zaczynało zwalniać. Odpięłam jego dżinsy i ściągnęłam w dół razem z bokserkami. − Proszę, teraz. Musisz we mnie wejść – błagałam. Pragnęłam tej bliskości. Jęknął i sięgnął do kieszeni dżinsów. Wyciągnął prezerwatywę. Spotkał się ze mną wzrokiem i uśmiechnął szeroko.
209
− Wsadziłem to tam, zanim zadzwoniłem po ciebie. To nie był mój zamiar, ale wiedziałem, że nie będę się w stanie powstrzymać. Czułam taką ulgę, że nie obchodziło mnie, że miał prezerwatywę. Założył ją na penisa, potem rozszerzył moje nogi i spojrzał na mnie. Wiedziałam, że drżałam. − To takie cholernie śliczne – wyszeptał i przebiegł palcem przez moje delikatne wnętrze. Obserwowałam go z fascynacją, gdy ręką ujął swojego penisa i wsadził go we mnie. Jego oddech zmienił się w syczenie, gdy powoli zagłębiał się we mnie. − Taka ciasna – wysapał. Uniosłam biodra, by przyjąć go głębiej, a on wślizgnął się dalej, aż nie wypełnił mnie całej. Poruszałam się pod nim. Postanowiłam, że potrzebował jakiejś zachęty. Zdecydował, że to było coś, czego ja potrzebowałam, ale nie byłam pewna dlaczego. Nie byłam ani spokojna, ani zrelaksowana, gdy reagowałam na niego. Dźwignęłam moją koszulkę i odpięłam biustonosz, a on znieruchomiał i patrzył na moją nagą klatkę piersiową. Wiedziałam, że to była jego słabość. Jego oczy rozszerzyły się z podekscytowania. Ujęłam moje piersi rękami i zaczęłam ściskać moje sutki między palcami. Woods znieruchomiał we mnie. Poczułam, że jego penis stwardniał i to mnie tylko zachęciło do dalszego działania.
210
− Podoba ci się? – zapytałam, wyginając się w łuk i ciągnąc mocniej swoje sutki. − O, tak. Kurwa, tak – odpowiedział, zanim jego usta odnalazły mój sutek. Woods zaczął poruszać biodrami. Bardziej rozszerzyłam nogi i upadłam na ręce, pozwalając mojej klatce piersiowej wysunąć się ku niemu. − Mocniej, Woods. Chcę mocniej – błagałam, obserwując jak kontrolowane pragnienie w jego oczach zmieniło się w dzikie spojrzenie. Jego ręce chwyciły mnie za biodra i zaczął się szybciej poruszać, jednocześnie obserwując moje podskakujące piersi. − Tak mocno ci wystarczy? – zapytał zdławionym szeptem. − Mocniej – odpowiedziałam. Wyszedł ze mnie, a potem szarpnął mnie za ręce w swoją stronę. Odwróciwszy mnie wokół własnej osi, polecił mi: − Złap się stołu. Jego ręce złapały mnie za biodra i chwilę później, jednym mocnym pchnięciem, znalazł się we mnie. − Wystarczająco mocno, kochanie? – zapytał, gdy wchodził we mnie od tyłu. Chwyciłam się stołu i odrzuciłam głowę do tyłu. Zbliżałam się do kolejnego orgazmu, ale zdawałam sobie sprawę, że tym razem będzie intensywniejszy. To było niesamowite uczucie mieć go w sobie.
211
Zaskoczył mnie głośny klaps, potem piekący ból, zanim jego ręka zaczęła pieścić miejsce na moim tyłku, w które właśnie uderzył. Och. Podobało mi się to. − Cholera, twój tyłek wygląda nieźle z moim odciskiem ręki – wyjęczał. Wypięłam się do tyłu, a on zrobił to samo z drugim pośladkiem. Jęknęłam i ścisnęłam ściany mojej pochwy, zaciskając się na nim. − Kurwa, skarbie – krzyknął w odpowiedzi. − Zaraz dojdę – zakwiliłam, gdy uniesienie zaczęło krążyć po moich żyłach. Ręka Woodsa zbliżyła się do moich ust i przytłumiła moje krzyki, kiedy jego ciało drżało za mną. Woods jęczał moje imię. Pchnął kilka razy mocniej. Zostaliśmy tak przez kilka chwil, aż nasze ciała nie zaczęły się relaksować, gdy wracaliśmy do rzeczywistości. Jego ręka odsunęła się od moich ust i poczułam jego pocałunki na plecach. − Jak dobrze. Z tobą jest zawsze odurzająco, Della. Jego słowa sprawiły, że moja klatka piersiowa się zacisnęła. Czułam to samo, ale był jednym z trzech facetów, z jakimi spałam, więc nie miałam raczej porównania. Powoli ze mnie wyszedł, powodując, że z moich ust wyrwał się zduszony oddech. Potem poczułam jego usta na tyłku. Całował piekącą skórę, którą klepnął jakiś czas temu. Jeśli kontynuowałby to dalej, uczepiłabym się jego i nigdy nie dała mu odejść. 212
− Taka idealna – powiedział przy mojej zaczerwienionej skórze. Spojrzałam na niego przez ramię. Klęczał na kolanach i całował mój tyłek. Uśmiechnęłam się. − Podoba mi się. Nie musisz mnie wciąż całować – powiedziałam. Uśmiechnął się do mnie i lekko polizał. − Podoba mi się widok mojej ręki. Jesteś oznakowana. Zachichotałam. Woods wstał, po drodze przebiegając po mnie rękami. Jego ręce zatrzymały się na moich piersiach i zacisnęły się na nich. − Te też muszę oznaczyć jako moje. Ale nie wiem, jak to zrobić – dodał przy moim uchu. Podobało mi się, jak mnie dotykał, więc odrzuciłam głowę do tyłu i położyłam ją na jego ramieniu. − Hmm – odpowiedziałam. − Nie mogę ich klepnąć. Może powinienem je ugryźć – powiedział ochrypłym szeptem, powodując, że zadrżałam. – Lubisz to. Chcesz, żebym je ugryzł? Westchnął. – Jesteś zbyt seksowna, Della. Jestem tak oczarowany, że nie mogę myśleć. Teraz mam ochotę wślizgnąć się z powrotem w ciebie i zostać tam. Zabijesz mnie, dziewczyno. Uśmiechając się do siebie, odwróciłam się w jego ramionach.
213
− Mów tak do mnie, a zacznę błagać o więcej – powiedziałam mu. Woods uniósł jedną brew. − Chcesz więcej? Skinęłam głową. Woods zaklął. − Mam tutaj tylko jedną prezerwatywę. To był kondom na wszelki wypadek. Pukanie do drzwi Woodsa powstrzymało nas od zastanowienia się, co zrobić. − Woods? – usłyszeliśmy. Głos Trippa dobiegł z drugiej strony drzwi. Woods sięgnął po mój biustonosz i zaczął mnie ubierać. Pomogłabym mu, ale był szybszy niż ja bym kiedykolwiek była. Gdy ubrał mi koszulkę, ściągnął w dół spódniczkę i zaczął ubierać dżinsy. − No? – zawołał, przebiegając ręką po włosach i mrugając do mnie. Podszedł do drzwi i otworzył je. Tripp wszedł do środka i jego oczy znalazły mnie, a potem wróciły do Woodsa. −
Właśnie
wychodziłam
–
powiedziałam
z
wymuszonym
uśmiechem. Widziałam w oczach Trippa, że dokładnie wiedział, co tutaj właśnie robiliśmy. 214
− Zadzwonię później – odezwał się Woods, gdy go mijałam. Skinęłam głową, ale wpatrywałam się w wyjście.
Tłumaczenie: Thebesciaczuczek Korekta: judyta_ce
215
Obserwowałem, jak Della wychodziła i zastanawiałem się, czy dobrze zrobiłem, pozwalając Trippowi nas zobaczyć. Jej włosy były zmierzwione, usta opuchnięte, a całe jej ciało emanowało usatysfakcjonowaną kobietą. Chciałem, żeby Tripp zobaczył, że była moja. Ale może to było złe posunięcie. Nie pomyślałem o reakcji Delli ani o tym, jak się będzie czuła. − Wychodzi na to, że wczorajsze zamieszanie zniknęło – powiedział Tripp, po tym jak zamknął drzwi i wszedł do środka. Co miał na myśli? − Jakie zamieszanie? Tripp wzruszył ramionami i usiadł w jednym ze skórzanych foteli stojących naprzeciwko mojego biurka. Potem uniósł brew. − Nie robiłeś nic na tym fotelu, nie? Przewróciłem oczami i usiadłem na krawędzi biurka. − Co miałeś na myśli z tym komentarzem? Jakie zamieszanie? − Takie, gdzie upuściłeś ją wczoraj jak gorącego kartofla i odjechałeś, zostawiając ją zupełnie zdezorientowaną i niepewną siebie. Ale i tak siedziała cały dzień w spodniach z dresu i twojej cholernej bluzie z kapturem, a nawet spała w tym. 216
Spała w mojej bluzie? Zaczynałem się uśmiechać, kiedy mój mózg zarejestrował fakt, że Tripp wiedział, w czym spała. Posłałem mu gniewne spojrzenie. − Skąd, do chuja, wiesz, w czym śpi? – zapytałem, podnosząc się. Tripp skrzywił głowę na bok i wpatrywał się we mnie. Nawet nie próbował się bronić. − Czy ty ją znasz? Czy może tylko rżniesz? Bo kiedy poznałem Dellę, już raz ją wykiwano, a ty masz władzę i siłę, żeby ją zniszczyć. Krew zaczynała się we mnie gotować. Miałem zamiar nogi z dupy mu porywać. I kto, do jasnej cholery, ją wykiwał? − Uważaj, co mówisz. Gówno mnie obchodzi, kim jesteś ani kim ja mam niby być. I co masz na myśli, że ktoś ją już wykiwał? Potem przypominałem sobie Jace’a, który, siedząc w moim biurze, powiedział, że miała nieciekawą sytuację ze swoim szefem. Tripp uniósł obie dłonie. − Uspokój się i mnie posłuchaj. Cholera, od kiedy stałeś się taki porywczy? − Powiedz mi, co się stało z jej starym szefem. Tym w Dallas. Tripp spojrzał na mnie z grymasem niezadowolenia. − Gnojek ją oszukał. Jest żonaty, a jego żona w ciąży. Della nie wiedziała, bo nie nosi obrączki i nie przychodzi do baru. Była nowa, a on przyszedł późno w nocy i zaczął z nią flirtować. Potem zaczął ją odwozić i 217
przychodzić coraz częściej. To duży bar. Nikt nie zadaje pytań. Już wcześniej widywałem, jak pieprzył się z kelnerkami, ale nie byłem pewien, co się działo z Dellą. Do momentu, jak pokazała się jego żona. Della była bardziej wściekła niż smutna. Dlatego posłałem ją tutaj. Nie miał siły, żeby ją zniszczyć. Ale moim zdaniem ty masz. Jej stary szef był żonaty. Cholera. Nic dziwnego, że trzymała się ode mnie z daleka, kiedy dowiedziała się, że byłem zaręczony. Bała się, że historia się powtórzy. Byłem niemoralny. − Nie skrzywdzę jej – przysiągłem. Nie mógłbym. − Łatwo ją załamać i zniszczyć. Nie podobało mi się, że ciągle to powtarzał. − O co ci chodzi? – zapytałem. Widział ją, gdy miała atak paniki? − Krzyczy nocami. Każdej cholernej nocy wrzeszczy, jakby ktoś ją bił. To kurewsko przerażające. Ale ona się nie budzi. Nic, co jej nie uspokaja. Krzyczy, dopóki sen się nie skończy. Potem się budzi. Czasem tego nie robi. Czasami tylko leży i wciąż śpi. A ja siedzę, przestraszony, i patrzę na nią. Staram się ją przytrzymywać i uspokajać ją, gdy się budzi, ale to nie zawsze pomaga. Drży, a to łamie mi serce. Nie potrafię jej pomóc. Wiem tylko, że ma coś popierdolonego w głowie. Nie wiem, co to ani dlaczego to ma, ale to tam jest i ją prześladuje. Więc jeśli serio jesteś z nią dla ostrego seksu, z chęcią ci wkopię. Bo ta dziewczyna nie jest z tych, które zaliczasz. Nie jest wystarczająco silna na takie coś. 218
Miałem wrażenie, jakbym się zaraz miał zrzygać. Mój brzuch był tak napięty, że nie byłem się w stanie poruszyć. Krzyczała nocami. To nieruchome przerażenie, jakie w niej widziałem wtedy na imprezie, było przerażające. Przylgnęła do mnie z desperacją. Martwiłem się, że musi sobie radzić z tym sama. Nie wiedziałem, że miała koszmary. Bolało mnie serce i paliły mnie oczy. Nie podobało mi się to. Nie podobała mi się myśl, że coś ją dręczyło. Chciałem to naprawić. Naprawić dla niej wszystko. Odwróciłem się i skierowałem swoje kroki do drzwi. Chciałem ją odnaleźć. Musieliśmy o tym pogadać. Będę tam, gdy następnym razem obudzi się z krzykiem. Tripp może i nie był w stanie jej pocieszyć, ale ja na pewno to zrobię. Sprawię, że to zniknie. Musiałem. Nie byłem pewien, czy będę w stanie żyć, wiedząc, że tak cierpiała. − Dokąd idziesz? – zapytał Tripp. − Znaleźć ją – odpowiedziałem. − Serio sądzisz, że to sposób na załatwienie tego? Czy ty jej wcale nie znasz? Przestraszysz ją i ucieknie. Musisz się zatrzymać i przemyśleć to. Jeśli chcesz jej pomóc, świetnie. Cieszę się. Ona potrzebuje kogoś. Nie chce mnie i, szczerze mówiąc, nie wiem, czy dałbym radę. Mam swoje własne demony. Ale ona ciebie pragnie. Przejąłem się ostatniej nocy, kiedy się obudziła, bo mocno przytuliła się do twojej bluzy i zakopała w nią twarz, jakby chciała cię poczuć. Nie potrafię sobie wyobrazić, żebyś się nią tak przejmował, żeby poradzić sobie z tym szaleństwem. Jest niesamowicie seksowna. Zdałem sobie sprawę, że o to ci chodziło. Ale jeśli przejmujesz się nią na tyle, żeby z nią zostać, chociaż ma te problemy, to w porządku. Ulżyło mi. 219
Spojrzałem na niego. − Będę dla niej kimkolwiek zechce. Nie mogę od niej odejść. Próbowałem. Jestem uzależniony. I dostanę zaraz do głowy, bo nie wiem, jak jej pomóc. Muszę iść ją poszukać i mieć ją przy sobie przez resztę tego przeklętego dnia. Muszę wiedzieć, czy nic jej nie jest. Tripp podszedł do mnie. − Nie jestem pewien, czy jest gotowa na to, żebyś się dowiedział. Nie sądzę, żeby ci uwierzyła, że ją pragniesz, kiedy się dowiesz o jej problemach. Poważne problemy emocjonalne. Musisz działać powoli. Nie możesz iść i jej powiedzieć, że wiesz, a potem oczekiwać, że sobie z tym poradzi. Będzie na mnie wściekła za to, że ci powiedziałem. Poza tym, przerazi się, że ją zranisz swoją ucieczką. Więc cię uprzedzi i zwieje stąd. Tak sobie radzi. Nie podobało mi się to. Miał rację, ale nie podobało mi się to. − Co mam zrobić? – zapytałem go, chcąc, żeby ktoś mi powiedział. Nie mogłem jej stracić. − Zadzwonię do ciebie dziś wieczorem, kiedy położy się spać. Przenocujesz u nas na kanapie. Gdy zacznie krzyczeć, będziesz tam. Zobaczy, że nie jesteś przerażony i udowodnisz, że nie masz zamiaru uciekać. Okej. Mogłem to zrobić. Mogłem poczekać do wieczora. Ale i tak chciałem ją teraz znaleźć. Nawet jeśli tylko, by ją przytulić. Nie powiem
220
jej dlaczego. Dla własnego spokoju, musiałem się po prostu upewnić, że nic jej nie było.
*** Tripp otworzył i odsunął się, żeby mnie wpuścić do środka. Siedziałem na parkingu, kiedy zadzwonił do mnie dwie minuty temu, że zasnęła. Nie wiedziałem, ile czasu mnie, kiedy zaczną się krzyki, ale nie chciałem, żeby to Tripp ją trzymał, gdy się tym razem obudzi. Już nigdy. − Byłeś tu już? – zapytał. − No. − Nie przywiozłeś jej dwie godziny temu z pracy? − No. Tripp zachichotał i pokręcił głową. − Odjechałeś stąd? − Nie. Wyglądał na rozbawionego. − Na kanapie masz poduszkę i koc. Idę do łóżka. Jest już późno, a potrzebuję snu. Ostatnia noc była ciężka. Nie musiałem pytać dlaczego. Wiedziałem, co miał na myśli, mówiąc „ciężka” i prawie oszalałem, gdy pomyślałem, że mnie tutaj nie było. Że cierpiała, a ja nie miałem o tym pojęcia. 221
− Dzięki – odpowiedziałem. − Nie dziękuj mi. Jeszcze przez to nie przeszedłeś. Możesz mnie znienawidzić, kiedy to minie. – Nie miał pojęcia, co gadał. Trzymałem ją, gdy kompletnie odleciała i zamarła na imprezie. Widziałem jej puste spojrzenie i przestraszyłem się, ale nie chciałem uciekać. Chciałem ją chronić. Tamten wieczór spowodował, że instynkt, jaki obudziła Della, stał się gorszy. Położyłem się na kanapie i wpatrywałem w sufit. Nie byłem pewny, czy dam radę zasnąć. Nie, kiedy wiedziałem, że w każdej chwili ona może cierpieć. Ściskało mnie w dołku na samą myśl. Musiałem głęboko oddychać, żeby się tego pozbyć. Co się stało, że pojawiły się takie lęki? Wróciłem myślami do pierwszego dnia, kiedy ją zobaczyłem. Była tak piekielnie seksowna, ale i zachwycająca, kiedy nie potrafiła zatankować. Pomyślałem, że była tylko beztroską, zabawną odmianą. Ale nie byłem przygotowany na to, jak smakowała. I pachniała. Boże, pachniała tak cholernie niesamowicie. Tamtej nocy nieco mi odbiło. Za każdym razem, gdy doprowadzałem ją do orgazmu, chciałem to zrobić ponownie. Wciąż myślałem, że to koniec, że to tylko jedna noc i już jej nie będzie. Więc chciałem więcej. Nigdy w życiu, podczas jednej nocy, tyle razy nie ssałem czyjeś cipki. Zamknąłem oczy, gdy poczułem ból. Czy i tamtej nocy obudziła się z krzykiem? Sama? Bzyknąłem ją i zostawiłem, żeby sama poradziła sobie z bólem? Nie mogłem tu leżeć. Usiadłem i ukryłem twarz w rękach. Od początku przy niej popełniałem błąd za błędem. Opierałem się na nieprawdach. Ani razu nie wyglądała na słabą ani kruchą, aż do nocy w 222
klubie, gdy miała ten atak paniki i zupełnie odpadła. To było pierwsze mignięcie tego, co głęboko ukrywała. Nie mogłem już tutaj zostać. Musiałem obserwować ją podczas snu. Musiałem być w chwili, gdy zacznie krzyczeć. Podszedłem do jej drzwi i otworzyłem je. Poczekałem aż moje oczy przyzwyczają się do ciemności, zanim wszedłem do środka i zamknąłem za sobą drzwi. Leżała zwinięta w kłębek na łóżku. Jakby się ochraniała przed czymś. Moja bluza ją pochłonęła, ale trzymała ją mocno przy sobie, tak jak powiedział Tripp. Oglądanie jej w mojej bluzie obudziło jaskiniowca w mojej piersi. Była moja. Chciałem położyć się do łóżka i ją objąć. Jeśli tak bardzo chciała mnie poczuć przy sobie, że zakopywała nos w moim ubraniu, mogłem jej w tym pomóc. Mogła mnie poczuć. Byłem tutaj z pewnego powodu. Nie mogłem usiąść. Byłem niespokojny. Stałem w kącie pokoju ze skrzyżowanymi rękami na piersi i obserwowałam ją. Była taka spokojna. Aż trudno było uwierzyć, że miała niespokojny sen. Usłyszałem jej cichy jęk, więc moje serce zaczęło mocniej bić. Obserwowałem jej twarz i czekałem. Zaczęła zaciskać pięści na bluzie. Potem dziwny dźwięk dobiegał z jej gardła. Natychmiast podszedłem do niej. Gdy tylko usiadłem na łóżku obok niej, wydała z siebie mrożący krew w żyłach krzyk i jej ciało wiło się na łóżku. Wyciągnąłem do niej rękę, ale odepchnęła mnie. Jej oczy były mocno zaciśnięte, ale krzyczała i walczyła ze mną z zadziwiającą siłą. 223
Każdy dźwięk, jaki wydawała, rozdzierał moje serce. Nie podobało mi się, że zatraciła się w jakimś nieznanym mi koszmarze i nie potrafiłem jej uratować. Przyciągnąłem ją blisko do siebie i zacząłem jej szeptać do ucha kojące słowa. Obiecałem, że nigdzie nie pójdę i błagałem ją, żeby do mnie wróciła. Powiedziałem jej, że była piękna i że zaopiekuję się nią, ale musiała otworzyć oczy i mnie zobaczyć. Inne słowa wylatywały z moich ust, gdy oczy mnie piekły, a serce waliło. Jej krzyki nie ustały, ale przestała ze mną walczyć i przytulała się do mnie coraz mocniej. Ukryła głowę na moim ramieniu i wzięła głęboki wdech, potem krzyknęła z ulgą. Jej ramiona owinęły się wokół mojej szyi. Della wciąż przytulała się do mnie, gdy wchodziła na moje kolana. Jej krzyki ucichły, a potem całkowicie zniknęły. Poczułem na twarzy łzy. Szybko je otarłem, żeby ich nie zobaczyła. Przebiegłem ręką po jej głowie i zacząłem jej szeptać, że tam byłem. Miałem ją i nic jej nie było. − Woods? – wydusiła, szlochając. Wciąż trzymała się mnie tak mocno, jak ja ją. − Tak, maleństwo. Mam cię. Nic ci nie jest – powiedziałem cicho przy jej uchu. Napięcie jej ciała zniknęło i opadła na mnie z głębokim westchnieniem. − Chyba mój sen stał się lepszy – wymamrotała i położyła mi głowę na piersi.
224
Siedziałem tam, czekając, aż powie coś więcej, ale nie zrobiła tego. Siedziała wtulona w moje ramiona i jakiś czas później jej lekki, równomierny oddech utwierdził mnie, że spała. Odłożyłem ją do łóżka, ale przytulała się do mnie. Puściłem ją na chwilę, żeby przykryć nas kołdrą, potem ponownie ułożyłem ją w swoich ramionach i zamknąłem oczy. Nic jej nie było. Była bezpieczna.
Tłumaczenie: Thebesciaczuczek Korekta: judyta_ce
225
Ciepły i smakowity zapach bluzy Woodsa był silniejszy niż wtedy, gdy zasypiałam. Wtuliłam się mocniej i otaczające mnie mocne ciało i ramiona sprawiły, że zamarłam. Wzięłam kolejny głęboki wdech i zdałam sobie sprawę, że to, co tak pachniało, to nie była bluza Woodsa. Otworzyłam oczy i spojrzałam w górę, by zobaczyć zarośnięty podbródek Woodsa. Był ze mną w łóżku. Był też całkowicie ubrany. Tak samo jak ja. Przypomniałam sobie ostatnią noc i byłam pewna, że poszłam do łóżka sama. − Dzień dobry. – Jego seksowny i głęboki głos przestraszył mnie. Jego oczy były ciągle zamknięte. − Hmm… dzień dobry – odpowiedziałam, przyglądając się mu. Uśmiech pojawił się na jego twarzy, otworzył oczy i przesunął głowę tak, że patrzył teraz w dół, na mnie. − Jesteś miła w dotyku rano – powiedział, obejmując mnie w pasie. On też był. Ale skąd się tu wziął? − Dzięki. Ale, co ty tu robisz? – zapytałam. Rozbawienie w jego oczach zostało zastąpione czymś innym. Zastanawiałam się, czy nie zraniłam jego uczuć. Zapomniałam o czymś? Czy właśnie mdlałam? O, Boże…
226
− Wpadłem wczoraj, po tym jak poszłaś spać – powiedział. Poczułam ulgę. Nie zemdlałam i nie zapomniałam o niczym. Wszystko było ze mną okej. Ale dlaczego wrócił? − Czemu? − Ponieważ chciałem być przy tobie, gdybyś miała zły sen. To ja powinienem być przy tobie, nie Tripp. Powoli mnie olśniło i zaczęłam się od niego odsuwać. Jego ramiona zacieśniły się wokół mnie i nie mogłam się poruszać. − Nie – powiedział jedynie – daj mi skończyć. Pozostałam nieruchoma w jego ramionach. Moje ciało było całkowicie sztywne. Był tutaj, by zobaczyć moje szaleństwo. Zobaczył? Nie obudziłam się. Czy zostawiał mnie teraz? Zobaczył, że jestem obłąkana? Nienawidziłam Trippa. On mu powiedział. Widział nas razem wczoraj i ostrzegł go, że jestem wariatką. − Tripp martwił się, jakie mam wobec ciebie intencje. Przyszedł wczoraj do mojego biura, żeby ze mną o tym pogadać, a potem nas tam przyłapał. Chciał wiedzieć, jak bardzo biorę cię na poważnie. Przyszedł mnie odstraszyć. Przekonałem go, że myślę o tobie poważnie, bardziej niż o jakiejkolwiek dziewczynie do tej pory, i powiedział mi o twoich koszmarach. Chciałem tu być. Nie mogłem znieść myśli, że on mógłby cię dotykać. O tym, że przechodziłabyś przez to, a mnie nie byłoby tutaj dla ciebie. Nie bądź na mnie zła, kochanie. Proszę, nie chcę, żebyś kiedykolwiek spała beze mnie. Nie mogę znieść myśli, że mogłabyś przechodzić przez to sama. 227
Łzy napłynęły do moich oczu, ukryłam twarz w jego piersiach i zaczęłam delikatnie szlochać. Jego słowa były takie słodkie i szczere. On tutaj był. Widział mnie i chciał tu być ponownie. Dlaczego? Nie odstraszyło go to? − Nie płacz. Nie zniosę tego. Chcę tylko sprawić, byś była szczęśliwa. Jego słowa otuliły moje serce i wiedziałam, że w tym momencie zakochałam się w Woodsie. Mogło to być głupie z mojej strony, by zakochiwać się w kimkolwiek, ale tak się stało. Kochałam go. Jednak nie mogłam mu tego powiedzieć. Nie wiedział wszystkiego o mnie i mówienie mu, że go kocham, byłoby nie fair. Kochałam go tak bardzo. Wytarłam łzy z moich oczu, zanim spojrzałam na niego ponownie. − Dlaczego chcesz przy mnie zostać? Widziałeś jak bardzo jestem popaprana. Czemu nie uciekasz? Woods ujął moją twarz w dłonie i pocałował mnie w czubek nosa. − Dlatego. Nie rozumiesz, dlaczego ktokolwiek mógłby cię pragnąć. Zdajesz sobie sprawę, ile znam Angelin? Oczekują uwagi i oddania. Używają swojego piękna, by kontrolować. A ty… ty nie masz pieprzonego pojęcia, jak jesteś piękna i pociągająca. Nie jesteś wyrachowana i samolubna. I sprawiasz, że chcę być lepszy. Byłam totalnie w kropce. Ten facet miał siłę, która mogła mnie zniszczyć. Przysunęłam się do niego i usiadłam okrakiem na jego kolanach. Sięgnęłam po rąbek jego koszuli i ściągnęłam ją przez jego 228
głowę, zanim zsunęłam z siebie jego bluzę. Chciałam czuć jego skórę przy mojej. Przycisnęłam moje nagie piersi do niego i zajęczałam z rozkoszy. Jego klatka unosiła się i opadała ciężko, a ręce zacisnęły się na mojej talii. Ale się nie poruszył. Pozwolił mi to zrobić. Odsunęłam się lekko, tak by moje sutki jedynie ocierały się o jego mocno umięśnioną klatkę i by oglądać, jak nasza rozgrzana skóra się stykała. − Skarbie – zamruczał i jego dłonie ścisnęły moją talię. − Dobrze ci, co? – spytałam, nie mogąc odwrócić wzroku od naszych klatek. Wygięłam się do przodu i przesunęłam moimi sutkami po jego. Szybki oddech, który zaczerpnął przez zęby, sprawił, że się uśmiechnęłam. − Niesamowicie – odpowiedział. Kochałam go. Pozwoliłam, żeby to do mnie dotarło, gdy wodziłam dłońmi po jego szerokich barkach i wzdłuż ramion. Chciałam znać jego ciało lepiej niż moje. − Mogę cię pocałować? –zapytałam, patrząc na niego. − Proszę. Pocałowałam jego prawy sutek, a jego ręce schwytały moją głowę. Nie spodziewał się tego. Myślał, że chcę pocałować go w usta. Nie zrozumiał, o co pytałam. Trwałam w całowaniu go, schodząc w dół jego ciała i liżąc każdą naprężoną część jego brzucha. Kiedy dotarłam do jego dżinsów, odpięłam zamek. Potem pociągnęłam je w dół, a Woods uniósł biodra na tyle, bym mogła ściągnąć je z jego tyłka. Ściągałam je dalej w 229
dół, aż leżały na stercie na podłodze. Uśmiechając się do siebie, zaczęłam całować jego umięśnione nogi, ciesząc się każdym wzdrygnięciem jego ciała, gdy lizałam wewnętrzną część jego ud. Sięgnęłam w górę i złapałam jego stojący na baczność penis. − Della – Woods oddychał niemiarowo. Nie patrzyłam na niego, otworzyłam usta i wsunęłam go tak głęboko, że główka jego penisa ocierała się o tył mojego gardła. − O, kurwa – wykrzyknął i lekko pociągnął za moje włosy, sprawiając tylko, że stałam się jeszcze bardziej zdecydowana, by doprowadzić go do szaleństwa. Powoli wodziłam językiem po jego wrażliwej skórze. Jego ciało drżało na skutek mojego dotyku i uwielbiałam to. Ponownie zacisnęłam usta na główce jego penisa i wzięłam go głęboko, a następnie pozwoliłam, by całkowicie wyślizgnął się z moich ust, a potem ponownie wypełnił moje usta, twardy i pulsujący. − Della, skarbie, chodź tutaj. Zaraz dojdę – wysapał. Chciałam, żeby doszedł. Chciałam, żeby to się z nim stało. Wzięłam jego jądra w dłonie i zaczęłam delikatnie je ugniatać i ściskać, ssąc mocniej główkę penisa, a potem wzięłam go tak głęboko, aż zaczęłam się dławić. − Kurwa, tak, tak! – wyjęczał. Lubił, gdy się dławiłam. Zrobiłam to ponownie, jego dłonie zacisnęły się w moich włosach i odrzucił głowę do tyłu. 230
− Dojdę w tych pięknych usteczkach – ostrzegł i wzięłam go jeszcze głębiej sprawiając, że przed kolejnym wyciągnięciem dławiłam się dłużej. Krzycząc, przytrzymał moją głowę w bezruchu i wystrzelił spermą w moich ustach. Nigdy wcześniej nie pozwoliłam na to żadnemu facetowi. Ale uwielbiałam to. Uwielbiałam, gdy jego ciało drżało i podobały mi się słowa pochwały. Gdy wszystko połknęłam, przesunęłam językiem po zaczerwienionej główce jego mięknącego penisa, a on schwytał mnie i oderwał mnie od siebie ze śmiechem. − Zabijesz mnie, ale to będzie najsłodsza śmierć, jakiej ktokolwiek kiedykolwiek doświadczył. Wtuliłam się w jego ramiona, a on wziął mnie w objęcia. Schował głowę w zagłębieniu mojej szyi i ramienia i wypuścił słaby oddech. − Nie opuszczaj mnie, Dello. Te słowa znaczyły więcej niż mógłby sobie wyobrazić.
tłumaczenie: judyta_ce korekta: Thebesciaczuczek
231
Nie byłem dzisiaj w stanie ukończyć żadnej pracy. Skupiłem się na wymyślaniu sposobu, jak przekonać Dellę, by przeprowadziła się do mojego domu. Dzisiaj. Nie mogłem dłużej godzić się na to, żeby mieszkała z Trippem. To i wspomnienie o moim kutasie tak głęboko zatopionym w jej gardle, że się, kurwa, dławiła. Cholera. Nigdy nikt nie zrobił mi lodzika takiego jak ten. Był totalnie inny od każdego, jakiego doświadczyłem. Della nie myślała o tym, żeby mieć to z głowy, ani o tym, co miało przydarzyć się potem. Ssała mnie z wielką pasją. Próbowałem jej przerwać, gdy zadławiła się po raz pierwszy, ale zrobiła to ponownie i zaniechałem tego. Kiedy wszedłem w jej usta, bałem się, że pchnąłem za daleko, ale potem próbowała mnie, kurwa, zassać jeszcze mocniej. Boże. Byłem znowu twardy jak skała. To jedno wspomnienie sprawiało, że przez resztę życia na samą myśl o nim będę się stawał twardy. Musiałem ją znaleźć. Pracowała na zmianie w porze lunchu, więc pozostałem w ukryciu w moim biurze. Bałem się, że nie byłbym w stanie kontrolować siebie, gdybym poczuł, że była źle traktowana lub że ktoś patrzył na jej tyłek. Zmierzałem do ciężarówki, gdy zobaczyłem Dellę stojącą obok jej samochodu, rozmawiającą z Bethy, która wyglądała, jakby też właśnie wyszła z pracy. Kochałem Jace’a jak brata, ale nie ufałem Bethy. Była 232
zbyt dzika i nie wiem, czy podobało mi się to, że trzymała się z Dellą. Nie byłbym zdziwiony, gdyby próbowała umówić Dellę z jakimś gościem. Bethy musiała wiedzieć jak się rzeczy mają i że Della była moja. Podszedłem do nich i przyciągnąłem Dellę w moje ramiona, sprawiając, że zapiszczała z zaskoczenia. Przechyliła głowę w tył i uśmiechnęła się do mnie. − Hej, ty. Nie widziałam cię na lunchu. Jej figlarne spojrzenie sprawiło, że mój już wtedy twardy kutas zaczął pulsować. − Musiałem trochę popracować. Właśnie skończyłem. − O − powiedziała, nie ruszając się z moich ramion. Podszedłem do niej bliżej, by mogła poczuć dowód mojego podniecenia na swoich plecach. − Więc ona jest powodem, dla którego nie dałeś rady ze sprawą z Greystone’ami − powiedziała Bethy. To nie było pytanie. Jedynie potwierdziła to, co już dawno podejrzewała. − Tak, to ona. Bethy szeroko się uśmiechnęła i skinęła głową. − Dobrze. Przyznajesz się. Spojrzała na Dellę.
233
− Zatem, myślę, że nikt nie będzie miał nic przeciwko, jeśli przyprowadzisz szefa. Skoro jego uwaga będzie zwrócona ku czemuś innemu, powinno być w porządku. Jesteś zaproszona, więc on również. Della skinęła głową i Bethy pomachała do nas zanim odeszła. − O czym ona mówiła? − zapytałem. Della odwróciła się w moich ramionach i przybliżyła się do mnie, tak, że mój wzwód ocierał się o jej brzuch. Cholera, ale z niej kokietka. − Pracownicy klubu robią ognisko w przyszłą sobotę. Organizują to na koniec sezonu wiosennego, zanim zacznie się sezon letni. Chcesz iść? Wiedziałem o ogniskach pracowników. W przeszłości musiałem wyciągać z więzienia kilku byłych pracowników za obnażanie się na plaży podczas jednego z takich ognisk. Nie miałem zamiaru puścić jej tam beze mnie. − Jeśli chcesz pójść, pójdę z tobą. Zmarszczyła czoło. − Myślisz, że powinni wiedzieć, że się spotykamy? Skoro jesteś szefem? Mogłem dokładnie zobaczyć, co ma pod koszulką, a jej obfity biust mnie rozpraszał. − Będzie w porządku. Muszą się dowiedzieć, że jesteś moja. Przysunęła się do mnie i ujrzałem figlarny błysk w jej oczach.
234
− Della, kochanie, jeśli nie chcesz być zerżnięta w najbliższym schowku, przestań. Della przechyliła głowę. − Lubię schowki. Psiakrew! Chwyciłem ją za rękę i zaciągnąłem, chichoczącą, na tyły wiaty dla wózków i wyciągnąłem klucze, by otworzyć składzik. Było w nim przyjemnie i chłodno, gdyż trzymaliśmy tam piwa dla dziewczyn jeżdżących wózkami. Przeprowadzkę od Trippa przedyskutuję z nią później. Potem omówimy sprawę naszych badań i wybrania dla niej jakiejś formy kontroli urodzeń. Chciałem poczuć Dellę bez żadnych cholernych przeszkód.
*** Wszystkie rzeczy, które Della musiała przenieść, zmieściły się w dwóch walizkach. Tripp powiedział mi, że wyjeżdża za tydzień, albo coś koło tego i że Della byłaby wkrótce znowu sama, ale to mnie nie uspokoiło. Spałbym tam. Nie pozwoliłbym jej spać znowu samej. Nigdy. W końcu zgodziła się, że się do mnie wprowadzi, ale ciągle powtarzając, że będę tego żałować. Oboje przebadaliśmy się wczoraj, byliśmy czyści. Della dostała receptę na tabletki, ale zalecano, by poczekać siedem dni, by móc uprawiać seks bez zabezpieczenia.
235
Sama myśl, że mógłbym wsunąć się w nią bez obaw, sprawiała, że nie mogłem się skupić. Usiadłem na zewnątrz, na werandzie, czekając aż Della wróci z pracy. Nie ustawię jej nigdy grafiku na nocną zmianę. Nie cierpiałem tego, gdy nie było jej ze mną. Nie radziłem sobie dobrze również z obserwowaniem jej, gdy siedziałem w sali restauracyjnej. Każdy mnie wkurwiał. Najlepiej dla niej i dla mnie byłoby, gdybym trzymał się z dala. Ostatnią rzeczą, jakiej potrzebowałem, było, by mój ojciec dowiedział się o Delli i obwiniał ją za to, że nie ożenię się z Angeliną. Mój telefon zadzwonił, przerywając moje myśli, więc wyciągnąłem go z kieszeni, by zobaczyć imię Jimmy'ego na wyświetlaczu. Kurwa. On też pracował dzisiejszego wieczora. Nie dzwoniłby, gdyby nic złego się nie działo. Podniosłem się, gotowy, by wrócić do klubu. − Cześć. − O, Woods. Hej, tu Jimmy. Mam problem. Chodzi o Dellę. Na dźwięk jej imienia pobiegłem w stronę drzwi. − Co jest nie tak? – zapytałem, pociągając za drzwi od ciężarówki i wspinając się do środka. − Nie wiem, człowieku. Po prostu zwariowała, czy coś w tym stylu. Nie umiem tego wytłumaczyć. Pracowała i wszystko było w porządku. Potem przyszedł jakiś nastolatek. Drew Morgan i ta ekipa. Mieli dzisiaj turniej tenisa. Myślę, że jeden z nich przyparł ją do muru, gdy szedł do 236
łazienki. Nie jestem pewien, ale nie odpowiada i siedzi w kącie przed damską toaletą. Chronię ją, ale nie umiem sprawić, by mi odpowiedziała. Czasami coś zakwili, ale nic poza tym nie powie. Myślałem, że serce zaraz wypadnie mi z klatki piersiowej. − Zostań tam z nią. Nie pozwól, by ktokolwiek się do niej zbliżył. Będę tam za mniej niż pięć minut. Po prostu z nią zostań, Jimmy. Powiedz jej, że nadjeżdżam, okej? Powiedz, że jestem w drodze. Cisnąłem telefon na siedzenie i popędziłem do klubu. Była wystraszona. Zamierzałem najebać temu dzieciakowi, który ją zdenerwował. Nigdy nie powinienem był jej tam zostawić. Wjechałem na parking z piskiem opon i opuściłem ciężarówkę biegiem, zatrzaskując ją i startując sprintem do tylnego wyjścia. Zobaczyłem plecy Jimmy'ego i to, jak chronił ją przed spojrzeniami. Przepchnąłem się obok niego, pochyliłem się przed nią i wziąłem ją w ramiona. − Wszystko w porządku, kochanie. Mam cię. Wróciłaś do mnie – uciszałem ją, gdy oddalaliśmy się, by znaleźć się w zaciszu mojej ciężarówki. Kiedy odwróciłem się, żeby plecami popchnąć i otworzyć drzwi, zobaczyłem przyglądającego się nam Jimmy'ego. − Nie mów o tym nikomu − ostrzegłem.
237
Pokiwał jedynie głową, zanim odwróciłem się i wsadziłem ją do ciężarówki. Usiadłem na siedzeniu dla pasażera i przytrzymałem ją wtuloną w moją pierś. − Wróć do mnie, kochanie. Nikt cię nie skrzywdzi. Mam cię − zapewniałem ją, trzymając blisko mojej klatki. − Nie powinienem był cię zostawiać, przepraszam. Ale jestem tutaj. Wszystko w porządku. Powoli mrugnęła swoimi szeroko otwartymi, nieobecnymi oczami i potem, gdy skupiła swoje spojrzenie na mnie, zobaczyłem w nich, że mnie poznała i poczuła ulgę. Owinęła moją szyję swoimi ramionami i trzymała mnie mocno. − Przepraszam. Zrobiłam to znowu. Tak bardzo mi przykro. Odejdę. Obiecuję. − Jej słowa nie miały sensu, dopóki nie powiedziała, że odejdzie. Przytrzymałem ją mocniej. − Nigdzie nie pójdziesz albo znajdę twoją dupę. To mi jest przykro. Nie było mnie tutaj, gdy mnie potrzebowałaś. Powinienem być tutaj. Powiedz mi, co się stało. Nie opuszczę cię znowu. Przysięgam. Pociągnęła nosem i przycisnęła twarz do mojej szyi. − To znowu się stanie. Zawsze się zdarza. Nie umiem tego powstrzymać. Próbowałam, ale nie potrafię. Nie powinnam tu pracować. To zbyt miłe miejsce dla wariata. − Przestań − warknąłem, pociągając ją w tył, by spojrzała mi w twarz. Chciałem, by widziała jak to mówię. Musiała mi uwierzyć. − Nie jesteś wariatką. Jesteś piękna i zabawna. Jesteś bezinteresowna i 238
wielkoduszna. Jesteś pracowita i nie oczekujesz niczego od nikogo, ale ty. Nie. Jesteś. Wariatką. − Wziąłem jej twarz w dłonie. − Nie chcę nigdy – i mam na myśli nigdy – znowu usłyszeć, że tak o sobie mówisz. Rozumiesz mnie? Nazywaj siebie, tak jak ci powiedziałem, ale nigdy, wariatką. − Przyciągnąłem ją znowu w moje ramiona i przytrzymałem ją. Nie chciałem nic więcej mówić w tym momencie. Byłem bliski wybuchnięcia. − Tam był ten chłopak. Był kilka lat młodszy ode mnie − zrobiła pauzę i wzięła głębszy wdech. − Powiedział, że chciałby mnie zamknąć w pokoju i robić mi różne rzeczy. To − przerwała i usłyszałem jak głośno przełknęła. − To nie tak, że byłam przestraszona, naprawdę. To, to, że zagroził, że mnie zamknie w pokoju. Waria… strach mnie ogarnął. Panika dała o sobie znać. Bała się bycia zamkniętą. Dlaczego? Ktoś jej to kiedyś zrobił? Zgarnąłem włosy z jej twarzy i pocałowałem w czubek głowy. − Chodźmy do domu. Potem powiesz mi więcej? Pomóż mi zrozumieć, może będę w stanie ci pomóc? Proszę? Nie odpowiedziała od razu, ale w końcu kiwnęła głową. − Jeśli tego chcesz − odpowiedziała.
tłumaczenie: judyta_ce korekta: Thebesciaczuczek
239
Woods zaniósłby mnie do środka, gdybym mu na to pozwoliła. Unosił mnie tak ostrożnie, że gdybym go nie kochała, byłabym wkurzona. Martwił się o mnie i zasługiwał na to, by zrozumieć to w pewnym stopniu. Może nie wszystko, ale musiał wiedzieć cokolwiek. − Miałam kiedyś starszego brata. Widziałam jedynie zdjęcia przedstawiające go i mojego ojca. Nie pamiętam ich. Byłam za mała, by to wszystko pamiętać. Nie byłam pewna, czy mówienie mu o tym wszystkim jeszcze bardziej tego nie pogorszy, ale musiałam spróbować. Usiadł przy mnie i położył swoje ramiona wokół moich pleców i przyciągnął mnie do swoich piersi. Tak, jakby wiedział, że potrzebowałam, by to zrobił. Jego dłonie splotły się z moimi, a on je uścisnął. Wszystko ze mną będzie w porządku. Był tu ze mną. − Pewnego dnia poszli, by załatwić jakieś sprawy. Byłam noworodkiem i moja matka się mną opiekowała. Nie poszłyśmy z nimi. Nigdy nie wrócili. Zostali zastrzeleni razem z kilkoma innymi ludźmi w miejscowym sklepie spożywczym. Jakiś facet się wściekł i zastrzelił dziesięcioro ludzi, zanim sam został postrzelony i się zabił. Mój tata i brat stali w kolejce do kasy, kiedy wszedł. Byli pierwszymi zabitymi. To była historia, jaką słyszałam wiele razy od mojej mamy, gdy opowiadała mi o niebezpieczeństwach, jakie na nas czyhały, gdybyśmy 240
wyszły na zewnątrz. Wiedziałam to dobrze. Znowu wtuliłam się w ramiona Woodsa i starałam się być skupiona i nie zatracić się w moich wspomnieniach. − Mam cię. Jestem tutaj − zapewnił mnie. Jego druga dłoń znalazła moją i ją też złapał. − Matka mojej matki była chora psychicznie. Nigdy jej nie spotkałam. Była w specjalnym ośrodku. Nie mieliśmy żadnej innej rodziny. Mój tata dorastał w rodzinach zastępczych. Żadne z nich nie miało rodzeństwa. Babcia straciła kontakt z rzeczywistością krótko po narodzinach mojej matki. Jej ojciec nie pozostał długo w pobliżu, by ją wychowywać. Mama była wychowywana przez matkę jej ojca, która zmarła, gdy ta miała szesnaście lat. Ona i mój ojciec poznali się w rodzinie zastępczej, kiedy byli siedemnastolatkami. Na zdjęciach, które miałyśmy, widziałam zdrową kobietę i dobrą matkę. Mój brat zdawał się ją kochać. Ona wydawała się być szczęśliwą. Ale nigdy nie znałam tej kobiety. Przeprowadziliśmy się, gdy tata i brat zostali zabici. Przeprowadziła nas z małego miasteczka w Nebrasce do jeszcze mniejszego w Georgii. Najwcześniejsze wspomnienia pochodzą z domu w Macon. Dzikie oczy mojej matki i napady krzyku, to wszystko, co wiedziałam o życiu. Czasami bywała słodka, ale innym razem była przerażająca. Często rozmawiała z moim bratem. Przez lata nie rozumiałam, do kogo mówiła. Byłyśmy tylko we dwie. Ale myślę, że ona go widziała. Zamknęłam oczy na wspomnienie o mojej matce mówiącej do mojego brata, jak gdyby tam był. Talerz z jedzeniem, jaki mu przygotowała, z jego ulubionymi przekąskami, które niezjedzone pleśniały 241
na stole. Pewnego razu tak zgniły, że nie byłam w stanie wejść do kuchni bez dostawania mdłości. W końcu to wyrzucała i przyrządzała mu kolejną porcję. − Nikt nie widział, że było z nią źle? − zapytał Woods, a jego kciuki rysowały okręgi na mojej dłoni. − Nie. Nikt nas nie widywał. Nikt nie wiedział, że istnieję. Nie wychodziłyśmy z domu. Nigdy. Mama wierzyła, że na zewnątrz jest niebezpiecznie. Ona sprawiała, że byłyśmy bezpieczne. Woods zassał powietrze, a ja czekałam na pytania. Te, na które odpowiadałam milion razy od momentu jej samobójstwa. − Skąd brałyście jedzenie? − Był tam miejscowy sklep, który dowoził. Dzwoniła i zamawiała. − Skąd miałyście pieniądze? − Mój tata miał bardzo dobrą polisę ubezpieczeniową. Mama sprzedała dom w Nebrasce i wykorzystała pieniądze, by kupić mniejszy w tańszym miejscu, tak, by mogła zapłacić za niego gotówką. − Szkoła? − Byłam uczona w domu. − Nigdy nie opuściłaś domu? Przenigdy? To właśnie to, co ludziom było ciężko pojąć. Było to dla nich obce, a dla mnie była to rzeczywistość.
242
− Moja matka cierpiała na ciężki przypadek agorafobii. Ponieważ choroby psychiczne były cechą dziedziczną w jej rodzinie, to jedynie bardzo pogorszyło jej przypadek. Śmierć mojego brata i ojca była zapalnikiem. Rozpaczliwie pragnęła nas chronić. Do takiego stopnia, że pozbawiała mnie życia. Nie wiedziałam o nim nic, dopóki nie byłam na tyle duża, że zaczęłam wymykać się nocami. Braden mieszkała tuż obok. Jest moją najlepszą przyjaciółką i powodem, dla którego dążę, by doświadczyć życie. Była nas ciekawa, bo ona i jej rodzice zdali sobie sprawę, że nigdy nie wychodzimy z domu. Odetchnęłam głęboko, a po chwili kontynuowałam: − Pierwszej nocy, kiedy się wymknęłam, zobaczyła mnie, ponieważ obserwowała mój dom nocą, gdy była w łóżku, by zobaczyć, czy kiedykolwiek wychodzimy. Była przekonana, że jesteśmy wampirami i chciała to udowodnić swoim rodzicom. Nie poszłam daleko. Jedynie stanęłam w ogrodzie z przodu domu, spojrzałam w górę na księżyc i dotknęłam trawy. Proste rzeczy, których zawsze pragnęłam. Braden wyszła i porozmawiała ze mną tej nocy, ciągle myśląc, że prawdopodobnie byłam wampirem. Nasza przyjaźń dojrzewała przez lata, a moje wymykanie się zmieniło się i stało się bardziej intensywne w miarę jak dorastałam. Braden wiedziała o mnie więcej niż ktokolwiek inny. Była jedyną osobą, która wiedziała, że istnieję. Wiedziała też, że martwiłam się, że stracę mamę, jeśli ktokolwiek kiedykolwiek się dowie. Więc utrzymywała to w sekrecie. Nie
mogłam
powiedzieć
mu
więcej.
Musiałam
Wystarczyło. Reszta była zbyt ponura i za bardzo bolała. 243
przestać.
− Gdzie twoja mama? − Zmarła. Nie odpowiedział. Jego ramiona wzmocniły uścisk. − Nie mogę więcej o tym mówić dzisiaj. Wystarczy. Nie oponował. Po prostu trwał w obejmowaniu mnie. Siedzieliśmy tam w milczeniu przez długi czas, zanim moje oczy stały się ciężkie i powoli zasnęłam.
tłumaczenie: judyta_ce korekta: Thebesciaczuczek
244
Nie było słów. Przez całą noc trzymałem w ramionach Dellę, która ani razu się nie obudziła z krzykiem. Teraz, gdy wiedziałem, przez jakie okropieństwa przeszła, zastanawiałem się, co takiego jej się śniło, że aż krzyczała. Wiedziałam, że miało związek z jej matką. W historii, którą mi opowiedziała, było coś więcej, ale teraz chciała, bym wiedział tylko tyle. To było wystarczające. Obserwowałem ją, gdy spała spokojnie obok mnie. Na niebie pojawiło się słońce i promienie wczesnego poranka zaczęły tańczyć na wodzie. Przebywanie z nią w moim pokoju i w moim łóżku było idealne. Nic do tej pory nie było aż tak idealne. Ale czułem napięcie w klatce piersiowej i moje serce było ciężkie. Della przeżyła tyle bólu i przemocy psychicznej, ale ja nie wiedziałem, jak jej pomóc, by wyzdrowiała. Poruszyła się w moich ramionach, a ja pocałowałem ją w czubek nosa. Była moja. Zajmę się nią. Chciałem jej pomóc zapomnieć o bólu i przegonić z jej oczu ciemność. Jej długie rzęsy zatrzepotały, gdy otwierała oczy. Spojrzała na mnie. − Dzień dobry – powiedziałem do niej, gdy rozciągała się w moim ramionach. Uśmiechała się sennie. − Od dłuższego czasu nie spałam aż tak dobrze – odpowiedziała, a potem zakryła ziewanie.
245
− To dlatego, że jestem tak cholernie wygodny – zażartowałem. − Zgadzam się. Cała ta miękkość jest przyjemna. Uśmiechnęła się szelmowsko. − Miękkość? Pokażę ci moją miękkość – dodałem, przerzucając ją na plecy i przyciskając moją ranną erekcję do jej krocza zasłoniętego majtkami. – Tutaj nie ma niczego miękkiego. Zamruczała i rozszerzyła nogi. Ułożyłem się wygodnie między nimi. − Nie, nie ma tu miękkości – potwierdziła i uniosła biodra, aby się o mnie otrzeć. Przez własną bieliznę czułem wilgotny jedwab jej majtek i jęknąłem z rozkoszy. Już była mokra. − Chciałem wstać i zrobić śniadanie – powiedziałem, gdy Della wciąż pocierała swoją wilgotną cipką o mojego penisa. − Hmm, to słodkie. Ale może najpierw kochaj się ze mną – powiedziała, sięgając po rąbek koszulki, w jaką ją wczoraj ubrałem, zanim zaniosłem do łóżka. Pozwoliłem sobie także na ściągnięcie jej stanika, bo spanie w nim musiało być strasznie niewygodne. Tego ranka obie jej okrągłości poruszały się przed moją twarzą i zapomniałem o śniadaniu i moich dobrych zamiarach. Nawet słowa „kochaj się ze mną”, które z początku mnie zaskoczyły, już nie miały znaczenia. Della była w moim łóżku i rozbierała się. Zaczęła ściągać swoje majtki, kiedy postanowiłem do niej dołączyć. Ściągnąłem przez głowę koszulkę, a potem zdjąłem bokserki i rzuciłem je na bok. 246
Della rozszerzyła nogi i uśmiechnęła się dwuznacznie. − Wejdź bez niczego. Możesz wyciągnąć – powiedziała, unosząc zapraszająco biodra. Wyciągnięcie nigdy nie było bezpieczne, ale, kurwa mać, gówno mnie to teraz obchodziło. Chciałem się znaleźć w niej bez żadnych przeszkód, a słodki nektar, który sączył się z jej wnętrza, był dla mnie nie do zniesienia. Rozwarłem jej kolana i połączyłem się z nią. Oboje krzyknęliśmy z rozkoszy, gdy jednym szybkim ruchem ją wypełniłem. Ciepło jej wnętrza było takie łagodne i ciasne wokół mnie. Do tej pory nigdy się tak nie czułem. Czułem, jakbym miał już dojść, więc przestałem się ruszać. − Woods, to takie przyjemne. Tak dobrze cię czuć. Muszę cię czuć bliżej. Bliżej – wydyszała, gdy jej klatka piersiowa dźwignęła się, a potem opadła pode mną. Sięgnąłem w dół i potarłem palcem jej łechtaczkę, używając soku z jej cipki do pobudzenia jej. Della zaczęła się pode mną szarpać, a ja powoli wsuwałem się w nią i wysuwałem się z niej. Gdy się zatraciła, a ściany jej wnętrza zaczęły się na mnie zaciskać, musiałem wyjść. Byłem zbyt blisko. To uczucie mnie zabijało. − O, właśnie tak. Och, Woods, tak, dotykaj mnie, tak, omójboże, tak. Jej błagania i krzyki zatrzymały się, zanim zadrżała pode mną i wykrzyczała moje imię. Poruszyłem się w niej jeszcze jeden raz i wyszedłem z niej, dochodząc na jej brzuchu. Moja klatka piersiowa zacisnęła się jeszcze 247
mocniej, gdy ujrzałem moją spermę na jej płaskim brzuchu. Moja. Zaznaczyłem ją ponownie. Była moja. Wolno wstałem z łóżka i poszedłem po szmatkę, żeby ją wytrzeć. Patrzyła na dół na mój bałagan i uśmiechała się, gdy wróciłem. Zacząłem ją wycierać, a ona chichotała. − Co jest takiego śmiesznego? – zapytałem. Uwielbiałem słuchać jej śmiechu. − Do tej pory żaden facet jeszcze na mnie tak nie doszedł. Chyba mi się to podoba. Wkurwiła mnie wizja jakiegoś faceta, który doszedł w jej pobliżu. Nie chciałem sobie wyobrażać Delli i innego faceta. Z iloma facetami już była? Większość życia spędziła zamknięta przez matkę. − Wyglądasz na zmartwionego. Powiedziałam coś nie tak? Skończyłem ją wycierać, potem spojrzałem na nią. − Nie powiedziałaś nic nie tak. Ja po prostu… Ja prostu nie chcę myśleć o tobie i innym facecie. Usiadła, podpierając się łokciami. − Wliczając ciebie, byłam tylko z trzema facetami. O dwóch za dużo. Ale to, że się wkurwiłem, było nie fair. Spałem z tyloma laskami, że nie byłem tego w stanie policzyć. − Byłeś moim drugim, jeśli to coś pomoże.
248
Jej drugim? Co do kurwy nędzy… to znaczyło? Ach, cholera. Nie chciałem teraz o tym myśleć. Uprawiała seks po naszym wspólnym razie. Ja spałem z Angeliną. Ale, kurwa mać, to nie było proste do zaakceptowania. Pojechała do Dallas i przespała się ze swoim żonatym szefem. Dlaczego ja odszedłem tamtej nocy? Bo była tylko jednorazową przygodą seksualną. Jednorazową przygodą seksualną, która wywarła na mnie ogromne wrażenie. Zrobiłem to, czego oboje oczekiwaliśmy, że zrobię. Albo ona? Nie mogłem o tym myśleć. Zszedłem z łóżka i wszedłem do łazienki, żeby się uspokoić. To nie była jej wina. Zaczynałem się stawać zaborczym sukinsynem, a ona na to nie zasługiwała. Poczułem drobną dłoń na ramieniu. − W porządku? Odwróciłem się. Della stała zupełnie naga ze zmartwionym wyrazem twarzy, marszcząc brwi. Obudziła się w dobrym nastroju, a ja to zniszczyłem pragnieniem, by do mnie należała. Co było ze mną nie tak? Przyciągnąłem ją do siebie i jej piersi dotknęły mojej klatki piersiowej. − Przepraszam. Jestem dupkiem. Wkurzyłem się, myśląc o kimś innym… o jakimś… cholera. Nie mogę tego nawet wymówić. Della podeszła jeszcze bliżej, przebiegając rękami po mojej klatce piersiowej i obejmując moją szyję.
249
− Nikt nigdy nie był we mnie bez prezerwatywy. Tylko ty. Kiedy ten tydzień dobiegnie końca, będziesz jedynym facetem, który kiedykolwiek wypełnił mnie swoją spermą. Jaskiniowiec we mnie zaczął walił pięściami w swoją pierś na samą myśl, że znajdę się w jej wnętrzu i zostawię swoje nasienie w jej wąskiej dziurce, na której punkcie tak oszalałem. Odsunąłem włosy z jej twarzy i uniosłem podbródek Delli, żeby przycisnąć swoje usta do jej warg. Ta dziewczyna mnie pochłonie.
Tłumaczenie: Thebesciaczuczek Korekta: judyta_ce
250
Przez resztę tygodnia Woods przywoził mnie codziennie do pracy i siadał przy pustym stole, kiedy pracowałam. Kiedy moja zmiana się kończyła, prosił mnie, abym powiedziała mu coś, co zawsze chciałam zrobić, ale nie miałam na to szansy. Każdego dnia sprawiał, że to się działo. Żeglowaliśmy, zabrał mnie na przejażdżkę helikopterem, poszliśmy polatać na paralotni, jedliśmy surowe ostrygi. Rzadko mnie opuszczał. Seks był niesamowity, a on wydawał się być w nim coraz lepszy i bardziej intensywny. Nie miałam już również koszmarów. Spałam głęboko i budziłam się następnego dnia zrelaksowana i wypoczęta. Dziś wieczorem było ognisko dla personelu i miałam tam być. Wciąż nie byłam pewna, czy zabieranie Woodsa było dobrym pomysłem. Poza Bethy i Jimmy’m, nikt nie wiedział, że się spotykaliśmy. Nikomu innemu nie mówiłam o naszych randkach. Ubrałam się w bikini i założyłam na nie pasującą sukienkę. Nie byłam pewna, czy byłabym na tyle odważna, aby pływać, ale Bethy powiedziała, że wszyscy muszą przynajmniej zamoczyć nogi. Na to byłam przygotowana, ale nie na więcej. Woods zaparkował swój samochód i podszedł do mnie, ponieważ upierał się, że nie powinnam sama otwierać sobie drzwi. To było naprawdę słodkie.
251
Jego ręka wślizgnęła się w moją i przytrzymała. To było to. Jeśli jakiś członek personelu będzie nas ciekaw, Woods sprawił, że stało się to bardzo jasne. − Na pewno nie chcesz odwrócić się i uciec? – zapytałam, uśmiechając się do niego. − Nie. − Mogą traktować mnie inaczej – odpowiedziałam, myśląc, że może to spowodować pewne trudności z innymi pracownikami. − Zwolnię ich. Zatrzymałam się i spojrzałam na niego. Uśmiechał się. Uderzyłam go w ramię. − To nie było śmieszne. − Tak, było. Poza tym, jeśli cię wkurzą, zwolnię ich. Zapamiętać: nie mów mu, jeśli ktoś cię zdenerwuje. Zapach palonego drewna i dźwięki muzyki wypełniły powietrze, kiedy weszliśmy w zgromadzenie ludzi. Niektórzy tańczyli. Inni piekli coś nad ogniem, a kilku grało w siatkówkę w świetle księżyca. − Spragniona? – zapytał Woods, prowadząc mnie do beczki, która leżała na pieńkach. − Nie za bardzo lubię piwo z beczki. Kiedyś je wypiłam i się pochorowałam – powiedziałam.
252
Skrzywił się. − Ile wypiłaś? − Lałam je przez lejek, więc tak naprawdę nie jestem pewna. Brwi Woodsa wystrzeliły w górę. − Piłaś piwo przez lejek? To była jedna rzecz z mojej listy rzeczy do zrobienia: iść na imprezę i wypić mnóstwo piwa. Nie wiedziałam nic o lejku, ale nie trudno było mnie przekonać, abym spróbowała. Braden ostrzegała mnie, że się pochoruję, ale i tak spróbowałam. − Tak. Głupia decyzja. Impreza bractwa – wyjaśniłam. To na tym przyjęciu spotkałam faceta, któremu oddałam swoje dziewictwo. Trzy randki później namówił mnie na seks. Byłam taka naiwna i głupia. − Tutaj jesteście – powiedziała Bethy, uśmiechając się, kiedy podeszła z dużym czerwonym kubkiem w ręce. – Wypij. Darmowe piwo. Pokręciłam głową. − Della nie pije piwa z beczki. Jest tutaj coś innego do picia? – zapytał Woods. Bethy skinęła głową i podeszła do chłodziarki, rzucając mi butelkę wody. Idealnie. − Dziękuję – powiedziałam do niej, a ona zasalutowała mi, zanim odeszła do innych tańczących ludzi. Jace podszedł i owinął wokół niej ramiona. 253
− Masz coś przeciwko temu, abym napił się piwa z beczki? – zapytał Woods. Pokręciłam głową i wzięłam łyk wody. − Dobrze, muszę się czegoś napić. Podszedł tam, a ja zostałam w miejscu. Nie mogłam wszędzie za nim chodzić. Stawałam się zbyt potrzebująca, kiedy on był zaniepokojony. Nie chciałam być przylepą. Mój psychiatra mówił mi o tym. Powiedziała, że muszę ciężko pracować, aby być niezależną i że to może być dla mnie trudne po takim życiu, w jakim żyłam. − Hej, Della, prawda? – zapytał facet, którego nie rozpoznawałam, lekko bełkocząc. Skinęłam. Nie byłam pewna, kim był ani skąd znał moje imię. − Nelton, jestem trenerem tenisa w klubie – powiedział, mrugając. Skinęłam ponownie i spojrzałam w bok, aby zobaczyć, jak Harold z kuchni rozmawia z Woodsem. − Miło cię poznać – odpowiedziałam. − Obserwowałem cię. Nie byłem pewny, czy jesteś wolna czy nie. – Zrobił krok bliżej i udało mi się przesunąć w prawo, bez wyglądania, jakbym starała się od niego uciec. − Och. – To było wszystkim, co powiedziałam. Nie byłam pewna, czy musiałam go poinformować, że jestem w związku z Woodsem.
254
− Jesteś przyjaciółką pana Kerringtona? Widziałem, że z nim przyjechałaś. − Mogę ci w czymś pomóc, Nelton? – zapytał Woods, zanim stanął za mną. Wydałam z siebie westchnienie ulgi. Nie chciałam na to odpowiadać. − Nie, proszę pana. Właśnie poznawałem Dellę. Dłoń Woodsa przesunęła się na mój brzuch i zostawił ją tam, rozłożoną, w zaborczym geście. Nelton nie przegapił tego. Jego oczy rozszerzyły się i skinął głową. − Miło cię było poznać, Della – odpowiedział. – Do zobaczenia, panie Kerrington. – Potem oddalił się wolnym krokiem. − Nie mogę zostawić cię samej na trzy minuty – powiedział Woods, zanim lekko skubnął moje ucho. − Twój trener od tenisa jest przerażający. Woods zachichotał. − Zgadzam się, ale kocice go uwielbiają. Wiem na pewno, że śpi z kilkoma z nich, ale sprawia, że są szczęśliwe, więc nie pozwalamy mu odejść. Niedobrze dla biznesu. Nie byłam pewna, kim były kocice, ale nie pytałam. Musiałam siku. Rozejrzałam się i zobaczyłam, że nigdzie nie było toalety. Znalazłam Bethy i zdecydowałam się podejść, zapytać ją.
255
− Muszę zapytać o coś Bethy. Zaraz wrócę – powiedziałam, zanim odeszłam. Nie chciałam mu mówić, że musiałam siusiu. Wolałam po prostu zapytać Bethy. Zobaczyła mnie kierującą się w jej stronę samą i uwolniła się z uścisku Jace’a, podchodząc do mnie. − Hej, wszystko w porządku? − Tak. Po prostu muszę do toalety. Gdzie ona jest? Bethy uśmiechnęła się i skinęła głową na wodę, gdzie ludzie chlapali się i pływali w falach. − W zatoce? – zapytałam, zdezorientowana. Skinęła. Cholera. Miałam problem. Wróciłam z powrotem do Woodsa, który obserwował mnie uważnie. Chciałam mu powiedzieć, jak frustrujące i żenujące to było. Może mogłabym pochodzić po plaży, a potem zrobić siku. Nikt by mnie nie zobaczył i nie wiedział, co robię. Dziewczyna krzycząca, że musi iść siku, a potem wbiegająca do wody. To było po prostu obrzydliwe. Zatrzymałam się przed Woodsem i poczułam, jak moja twarz się czerwieni. Omawianie funkcji organizmu z facetem było po prostu czymś, w czym nie byłam najlepsza. − Co się stało? – zapytał. 256
Schyliłam głowę i wzięłam głęboki oddech. − Muszę siku. Na początku nic nie powiedział, a potem zachichotał. − To dlatego musiałaś znaleźć Bethy? Skinęłam. − Dlaczego nie chciałaś mi powiedzieć? Trzymałam głowę w dole. − Po prostu. Zaśmiał się jeszcze mocniej i złączył palce z moimi. − Powiedziała ci, gdzie masz iść? Znowu skinęłam. Przyciągnął mnie do siebie. − Chcesz, żebym zabrał cię do domu, żebyś mogła się załatwić? Chciałam. Nie chciałam korzystać z oceanu. Ale nie chciałam również, żebyśmy już wychodzili. − Może uda mi się pójść w dół plaży i zrobić tak, aby nikt nie widział – zasugerowałam. − Mogę iść z tobą? – zapytał. Pokręciłam głową. Nie ma mowy. To było tak samo straszne. − Po prostu pozwól mi zabrać cię do domu. 257
Mogłam to zrobić. − Wrócę za minutę – zapewniłam go. − Nie podoba mi się, abyś sama wchodziła do wody w tej ciemności – powiedział Woods, zaciskając uścisk na mojej dłoni. − Ale muszę siku. Zrobię to sama i oddalę się od wszystkich. Woods nie puścił mojej ręki. − Nie podoba mi się to. Skrzywiłam się na niego. − Ale muszę iść – powiedziałam. − Więc zabieram cię gdzieś indziej. Albo idę z tobą na plażę, albo zabieram cię do toalety. Myślałam o tym i zdecydowałam, że nie będę w stanie wejść w wodę i się wysikać. Westchnęłam, pokonana. − Zabierz mnie do toalety. Uśmiechnął się. − Najbliższa jest w moim domu. − Więc zabierz mnie do domu.
tłumaczenie: DziejeSie korekta: Thebesciaczuczek 258
Della poprosiła, abym poczekał na nią w samochodzie. Nie chciała, żebym wchodził za nią do środka, tak, aby mogła się załatwić. Zgodziłem się na to. Nie było mowy, abym pozwolił jej wejść samej do ciemnej wody, ale to mogłem zrobić. Jednak po kilku minutach, które minęły, a Della nie wracała, postanowiłem, że muszę iść sprawdzić, co się dzieje. Miała wystarczająco dużo czasu, aby zrobić siku. Kiedy moja stopa uderzyła w najwyższy stopień, usłyszałem znajomy, wysoki głos Angeliny. Cholera. Jej samochodu tu nie było. Co ona robiła w moim domu? Szarpnąłem drzwi i przeszedłem przez mój salon. Della stała pod ścianą z rękoma obronnie skrzyżowanymi na piersi, podczas gdy Angelina nadal dręczyła ją pytaniami. − Co, do cholery, robisz w moim domu? – ryknąłem, kiedy odepchnąłem Angelinę i złapałem Dellę tak, abym mógł ją chronić. To był cud, że Angelina nie przyprawiła Delli o kolejny atak paniki. Przebiegłem ręką przez jej plecy, aby ją uspokoić, kiedy patrzyłem na Angelinę, która obserwowała mnie uważnie. − To dlatego? Odrzucasz swoją przyszłość z jej powodu? Pracuje jako kelnerka w klubie, Woods. Co ty, do cholery, sobie myślisz? Spójrz na nią. Ona… Ona… po prostu jest nie stąd. Nie pasuje do ciebie. Pieprzysz ją w jakiejś formie buntu? 259
Della wzdrygnęła się w moich ramionach, a ja byłem naprawdę blisko olania tego, że Angelina była kobietą. Byłem gotowy zrobić jej krzywdę. − Bądź ostrożna w tym, co mówisz. Włamałaś się do mojego domu. Zamknę twój tyłek, aż twój tatuś nie przyjedzie tutaj i nie uratuje cię. Della była sztywna w moich ramionach, a ja wsunąłem palec pod jej brodę i przechyliłem jej twarz, abym widział jej oczy. Była ze mną. Dobrze. Spojrzałem w górę na Angelinę. − Musisz wyjść. Nigdy więcej nie postawisz stopy w tym domu. I trzymaj się z daleka od Delli. Będziesz do niej mówić lub ją skrzywdzisz, a pożałujesz tego. Angelina syknęła i przerzuciła swoje włosy przez ramię. − Nie możesz mi grozić, Woodsie Kerringtonie. Nie boję się ciebie. Ta… ta farsa, którą z nią udajesz. – Wskazała swoim długim, wypielęgnowanym paznokciem w kierunku Delli – Jest śmieszna. Nadal za ciebie wyjdę. Wszystkim, co musisz zrobić, to powiedzieć mi, że chcesz wyrzucić ją z swojej głowy. Della ponownie drgnęła w moich ramionach, a ja miałem już dość. − Wynoś. Się. Teraz – ryknąłem. − Cóż, muszę po kogoś zadzwonić, żeby mnie zabrał. Twój tata mnie tu podwiózł. Myślałam, że mogę poczekać i z tobą porozmawiać. Ale ona tu weszła zamiast ciebie.
260
− Masz telefon. Wyjdź z domu i zadzwoń po kogoś, aby po ciebie przyjechał. Chcę, żebyś stąd wyszła. Angelina obróciła się, a jej obcasy uderzyły o moją drewnianą podłogę. Kiedy drzwi zatrzasnęły się za nią, podniosłem Dellę rękoma i zaniosłem ją do mojego pokoju, sadzając na moim łóżku. − Spójrz na mnie – powiedziałem, musząc zobaczyć jej twarz. Podniosła na mnie oczy i nie zobaczyłem w nich zamieszania i bólu, którego się spodziewałem. Zamiast tego była… zła. − Miałeś poślubić tę sukę? Naprawdę? Co sobie myślą twoi rodzice? Jest okropna, Woods. Jesteś o wiele za dobry na to. Nie mogę… Przykryłem jej usta swoimi, zanim zdążyła powiedzieć coś więcej. Czułem taką cholerną ulgę, że słyszałem gniew w jej głosie, zamiast skrzywdzenia, że po prostu musiałem się przekonać, czy wszystko z nią w porządku. Della pocałowała mnie z takim samym zapałem, a potem odepchnęła. − Nadal muszę siku – powiedziała i wstała. Uśmiechnąłem się, kiedy pobiegła do łazienki. Wtedy uderzył mnie fakt, że mój ojciec dowie się o Delli, a mój dobry humor odszedł. Znienawidzi to. Znienawidzi ją. Jeśli istnieje jakiś sposób, aby zamknąć Angelinę, zrobię to. Tylko nie wiem jak. Pogardzono nią. Rzucała się na kogoś innego i była furiatką.
261
Sięgnąłem po iPhona i go wyłączyłem. Jeśli by dzisiaj zadzwonił, nie miałem zamiaru sobie z nim radzić. Upewnię się, że Delli nie będzie nigdzie w pobliżu, kiedy będę przeprowadzać z nim tę rozmowę. Jeśli popchnąłby mnie za daleko, spakuję się i wyjadę. Della miała listę miejsc, które chciała zobaczyć, a ja upewnię się, że zobaczy je wszystkie. Drzwi łazienki otworzyły się i Della wyszła w żółtym bikini, które ledwo przykrywało jej piersi. Podobne do tego, które miała na plaży, powodując, że każdy mężczyzna wokół się ślinił. Obserwowałem ją, kiedy szła w moim kierunku. − Wiesz, jaki mamy dziś dzień? – zapytała. Moje oczy spoczęły na jej piersiach. Jej cycki podskakiwały, kiedy szła. − Sobota – odparłem. Wyciągnęła rękę i rozwiązała pasek bikini, pozwalając stanikowi opaść na ziemię, pozostawiając piersi nagie. Nie wyglądało na to, że wracaliśmy na ognisko. − To już siedem dni, odkąd wzięłam pierwszą tabletkę – dodała, kiedy wsunęła kciuki w boki swojego dolnego bikini i powoli przesunęła je w dół nóg, a następnie z nich wyszła. Minęło siedem dni. Jak, do cholery, mogłem o tym zapomnieć? Szarpnąłem koszulkę przez głowę i wstałem, łapiąc Dellę i rzucając na łóżko. − A ja byłem zaniepokojony, że zamierzasz być zdenerwowana, bo moja szalona była przyszła tutaj, a ty wychodzisz z łazienki, dając mi 262
niezły pokaz. Kurwa, kobieto, jesteś każdą cholerną fantazją, jaką kiedykolwiek miałem. Zarzuciła swoje ręce za głowę i chwyciła się zagłówka. − Chcę, żebyś we mnie wchodził. Ciągle i ciągle – powiedziała, otwierając swoje nogi i wyginając żartobliwie plecy. Ściągnąłem swoje szorty i wspiąłem się na nią. − Po raz pierwszy to będzie szybkie, ponieważ nie mogę się doczekać. Muszę to zrobić. Następnym razem zrobimy to wolno i dobrze, obiecuję. Oblizała powoli wargi. − Więc pieprz mnie mocno. Miałem zamiar wybuchnąć, zanim jeszcze w nią wszedłem, jeśli ciągle udawałby niegrzeczną, małą kusicielkę. Uniosłem jej biodra i wbiłem się w nią w jednym mocnym ruchu. − Tak! O Boże, tak – wykrzyczała, a ja pozwoliłem odejść każdej obawie, w której się o nią martwiłem. Chciała złego chłopca i byłem gotowy go uwolnić. Wystarczył pomysł dojścia w niej, aby moje jajka się ścisnęły. Nie byłbym w stanie dzisiaj przestać. Miałem zamiar wypieprzyć ją dzisiaj w całym domu. Wsuwałem się i wysuwałem z niej w kółko, kiedy wiła się pode mną. Błagała i wykrzykiwała moje imię. Jej paznokcie orały moje plecy i wiedziałem, że jutro zostaną ślady. To sprawiło, że stałem się jeszcze 263
bardziej szalony. Chciałem jej śladów na całym moim ciele. Dokładnie tak samo, jak chciałem naznaczyć jej cipkę. Della uniosła kolana i ścisnęła nogami moje biodra. − Dojdę – wysapała. – O, Boże. Teraz, ja, ahhhh – wykrzyczała, a jej paznokcie wbiły się w moje plecy, kiedy się mnie trzymała. Pozwoliłem jej mnie ściskać, aż nie eksplodowałem w jej wnętrzu. Moje ciało trzęsło się, kiedy wszedłem w nią ostatni raz i wypełniło ją moje nasienie. Chciałem krzyczeć triumfalnie, wiedząc, że była moja. Absolutnie nic, co moja rodzina chciała albo czego żądała, nie odwiodłoby mnie od tego. Od niej.
tłumaczenie: DziejeSie korekta: Thebesciaczuczek
264
Piłam kawę, siedząc na werandzie Woodsa, i obserwowałam fale rozbijające się na piasku. Miałam zakaz pójścia dzisiaj do pracy. Woods powiedział, że musi sobie poradzić ze swoim ojcem, a moja obecność będzie go stresować. Martwił się, że stanie mi się krzywda. Po nocy, którą mieliśmy, byłam zbyt słaba, aby zrobić cokolwiek. Więc zgodziłam się i zostałam tutaj. Jeśli moja praca w klubie będzie problemem, będę musiała znaleźć ją gdzie indziej. Ale to nie był problem, którym chciałam się dzisiaj zająć. Wczorajsza noc nadal była we mnie. Straciłam rachubę, ile miałam orgazmów, ale wiedziałam, że Woods doszedł we mnie pięć razy. Każdy z nich był niezapomniany. Wzięłam pigułki z rana, zanim umyłam zęby. Jeśli mieliśmy zamiar uprawiać właśnie taki seks, nie mogłam przegapić ani jednej. Nie mogę mieć dzieci. To byłby straszny los dla dziecka. Matka, która traci umysł w niektórych momentach. Żadne dziecko nie powinno mieć takiego życia, jakie ja miałam. Przysięgłam, że nigdy nie zrobię czegoś takiego, co zrobiła mi matka, ale nie mogę być pewna. Nie, jeśli pęknę psychicznie. Moja matka nie była złą osobą. Po prostu źle się trzymała. Odepchnęłam ten strach, ponieważ byłam ostrożna. Nie zajdę w ciążę. 265
Moj telefon zadzwonił i sięgnęłam po niego. Imię Braden błysnęło na ekranie. Nie rozmawiałam z nią od ponad tygodnia. Byłam tak pochłonięta Woodsem, że nie miałam czasu, aby do niej zadzwonić. − Dzień dobry – powiedziałam do telefonu. − Dzień dobry, nieznajoma istoto, która już nie wydzwania do swojej najlepszej przyjaciółki. Jak się masz? – odpowiedziała. − Dobrze. Znaczenie tego jednego słowa jest potężne. Braden zaśmiała się. − Dobrze, co? Jak dobrze? Tak, że jest super gorący i daje ci wiele orgazmów, czy tak dobry, że nigdy nie miałaś lepszego seksu, czy tak dobry, że masz zamiar go poślubić i mieć z nim dzieci? Uśmiechałam się, aż do ostatniego zdania. Mój uśmiech zniknął, a serce waliło w klatce piersiowej. Poślubić go i mieć z nim dzieci... Nigdy nie mogłam go poślubić. Wiedział o tym. Powiedziałam mu, że jestem szalona i że w każdej chwili mogę się złamać psychicznie. Czy on mnie w ogóle kochał? Raczej nie. Nie powiedział mi tego. Ale ja go kochałam. Kochałam go bardziej niż wszystko inne. Nie mogłam go poślubić. To się w końcu skończy, ponieważ nie mogę go poślubić. Będzie chciał mieć dzieci. Nie potrzebował żony, która może stracić rozum. Och, Boże. Co ja robiłam? − Della, wszystko w porządku? – zapytała Braden. Mogłam usłyszeć zmartwienie w jej głosie. – Cholera. Della, nie pomyślałam, zanim to 266
powiedziałam. Cholera, kochanie, przepraszam. Nie miałam tego na myśli. Pomyśl o tym mężczyźnie i gorącym seksie. Pomyśl o wszystkim, co chcesz mi powiedzieć. Skup się. Zostań ze mną. – Ciężko pracowała, aby sprowadzić mnie z powrotem na tor. Problem w tym, że nie byłam na nim. Bardzo dobrze zdawałam sobie sprawę z prawdy. Faktów. I pozwoliłam sobie o nich zapomnieć. − Kocham go. Nie mogę go kochać – powiedziałam cicho do telefonu. Drzwi za mną otworzyły się i odwróciłam się, aby zobaczyć człowieka, którego widziałam wcześniej tylko raz. To było na beneficie, na którym musiałam śpiewać. To był ojciec Woodsa. − Nie mów tak, Della. Kochasz go. Zasługujesz na to. Nie jesteś swoją matką. Możesz być szczęśliwa. Właśnie tego chciałam dla ciebie od tak dawna. Czy on też cię kocha? – zapytała mnie Braden. Spojrzałam na ojca Woodsa, kiedy podszedł i usiadł naprzeciwko mnie. Dlaczego tutaj był? Powinien być z Woodsem. − Nie mogę. Nie wiem – odpowiedziałam, nie mogąc oderwać wzroku od twardych, zimnych oczu przede mną. − Tak, możesz. Możesz mieć dzieci. Będą piękne i szczególne, jak ty. Nie myśl, że nie możesz. Musiałam ją zatrzymać. Czułam ciemność, która zaczynała się zamykać. Wizja mojej matki i jej dzikich oczu, patrzących na mnie. Telefon wypadł z mojej dłoni. 267
− Nie utrudniajmy tego – powiedział z obrzydzeniem w głosie człowiek, który się we mnie wpatrywał. – Ile pieniędzy mam ci dać, żebyś stąd odeszła i nigdy więcej nie postawiła nogi w tym mieście? Podaj swoją cenę i pieniądze są twoje.
Della, Della, zaśpiewajmy piosenkę. Della, Della, chodź zjeść ze swoim bratem. Jego jedzenie robi się zimne. Czeka na ciebie. Della, nie widziałaś ulubionej koszulki brata w pralni? Powiedział, że ją wzięłaś i jest bardzo zdenerwowany. Nie będzie jeść, Della. Nie będzie jeść. Musisz sprawić, aby zjadł. Wychodziłaś na zewnątrz, Della? Twój brat powiedział, że tak. Powiedział, że wymknęłaś się, kiedy spałam. Widział cię. On po prostu chce, abyś była bezpieczna. Nie zapewniam mu bezpieczeństwa, ale pomaga mi z tobą. Nie chcesz być bezpieczna, Della? Nie możesz wyjść. Della, powiedział, że czeka na mnie. Kocha mnie, Della. Ty mnie nie kochasz. Olewasz mnie i wychodzisz biegać na zewnątrz w ciemności. On mnie nie olewa. Chciałby ze mną zostać. Teraz na mnie czeka. Powiedział, że zje swoje jedzenie, jeśli do niego przyjdę. Della, jak mogę do niego pójść. Co mam zrobić?
− Mamo! NIE! Mamo! NIE! – Moje krzyki nie łagodzą bólu. Krew jest wszędzie. Jak basen wokół jej ciała. Zostawiłam ją, a ona poszła do niego. Nie powinnam była jej zostawiać. Nie powinnam była jej zostawiać.
268
Zamrugałam kilka razy. Byłam na podłodze. Dotknęłam ciepłego drewna pode mną i powoli podniosłam sie do góry. Leżałam na werandzie. Zdezorientowana, rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam mój telefon leżący obok mnie i filiżankę mojej kawy na stole obok. Pan Kerrington był tutaj. Rozmawiałam z Braden. Cholera, Braden. Sięgnęłam po telefon i zobaczyłam kilka nieodebranych połączeń do niej i dwa od Woodsa. Nie byłam długo nieprzytomna. Minęła tylko godzina od ostatniego razu, kiedy sprawdzałam godzinę. Dobrze. Spojrzałam na drzwi. Ciekawe, co miałam zamiar zrobić z panem Kerringtonem. Śniło mi się, że tutaj był, czy to było prawdziwe? Czy on po prostu tak mnie zostawił? Nie zadzwonił do Woodsa? Zaczęłam wstawać, kiedy usłyszałam jak otworzyły się przednie drzwi, a następnie Woods wbiegł do salonu i do mnie. Szybko wstałam, w chwili, kiedy wpadł na werandę i pociągnął mnie w ramiona. − Wszystko w porządku. Nie odpowiadałaś. Dzwoniłem, a ty nie odbierałaś. Dlaczego byłaś na ziemi? Czy to się stało? Miałaś atak paniki? Dlaczego? Chodź tutaj. Paplał, kiedy usiadł na leżaku, na którym byłam wcześniej i trzymał mnie na kolanach. Odgarnął moje włosy z twarzy i przycisnął mocno, mocno mnie całując. − Przestraszyłaś mnie na śmierć, Della. Dlaczego nie odpowiadałaś, kochanie? Wszystko w porządku?
269
Nie chciałam mu powiedzieć prawdy, ale nie chciałam również go okłamywać. Ale nie byłam szczęśliwa, że jego ojciec tu był, więc postanowiłam to ominąć. − Rozmawiałam z Braden i powiedziała coś, co wywołało wspomnienia. Nie chciała tego, to po prostu się czasem zdarza. Myślę, że straciłam przytomność. Obudziłam się na ziemi. Dzwoniła do mnie więcej razy niż ty. Muszę zadzwonić do niej – prawdopodobnie wariuje. Woods wziął mnie w ramiona. − Cholera. Nienawidzę tego, że przeszłaś przez to sama. Nie mogę tego znieść. Kurwa – warknął, kiedy trzymał mnie mocno. Nie mógł dalej tego robić. Robił się zbyt zdenerwowany przez moje problemy. Już byłam zepsuta i jedynie robiło się jeszcze gorzej. To było nieuniknione. Mógł to znieść? Nie. Wiedziałam, że nie mógł. Mógł też chcieć dzieci. − Nie zawsze możesz ze mną być, Woods. Musisz zaakceptować, że to się stanie czasami, kiedy nie będziesz z pobliżu. Woods wydał z siebie pokonane westchnienie. − Nie mogę tego robić. Nigdy nie chcę, żebyś była sama, kiedy to się stanie. Zamierzam znaleźć lekarstwo. Zamierzam znaleźć najlepszych lekarzy, którzy ci w tym pomogą. Możemy to pokonać. Obiecuję. – Brzmiał na tak zdeterminowanego. Nie byłam z nim szczera. Nie wyjaśniłam mu, że to był dopiero początek mojego szaleństwa.
270
Spojrzenie w jego oczach było odbiciem tego, co ja czułam. Czy miał na myśli to, że mnie kochał? Pozwoliłam mu się w sobie zakochać, chociaż nie miał pojęcia, kogo pokochał?
tłumaczenie: DziejeSie korekta: Thebesciaczuczek
271
Della porozmawiała z Braden i utwierdziła ją w przekonaniu, że to nie jej wina, potem poszła, by się położyć i zdrzemnąć. Odpłynęła. Coś było nie w porządku. Nigdy nie słyszałem, by robiła sobie drzemkę w ciągu dnia. I kiedy mówiła mi o swoim epizodzie, nie powiedziała mi wszystkiego. Mogłem zobaczyć coś w jej oczach. Niepewność. Stałem w drzwiach do sypialni i patrzyłem jak spała. Była zwinięta w kłębek, często tak robiła. Ujrzenie jej na ziemi, gdy wtedy wszedłem, było jak kop w brzuch. Bałem się jechać do domu, przez to, że to się wydarzyło. Nie byłem pewien, dopóki nie zobaczyłem jej tam, próbującej się obudzić. Nie cierpiałem tego. Nie cierpiałem tego, że doświadczała takiego cholerstwa. Załatwiałem jej pomoc. Natychmiastowo. Mojego ojca, niby przypadkiem, nie było dzisiaj. Nie byłem w stanie go wytropić ani mieć z nim do czynienia. To nie było w porządku, że musiałem zostawić Dellę tutaj samą, kiedy mogła być w klubie razem ze mną. Nigdy więcej jej tego nie zrobię. To pewnie dlatego miała znowu ten cholerny atak. Myślała o tym, że ukrywam ją przed moim ojcem i że ona jest problemem. Powinno było mi to przyjść do głowy. Pukanie do drzwi przerwało moje myśli i zamknąłem drzwi sypialni, by ktokolwiek to był, nie obudził Delli.
272
Tripp stał po drugiej stronie drzwi z siatką, z dłońmi wetkniętymi z przodu swoich dżinsów. Otworzyłem drzwi i odsunąłem się, by go wpuścić. − Tripp − powiedziałem na powitanie. − Przyszedłem, żeby się pożegnać. Najwyższy czas, bym opuścił to miejsce i znalazł coś nowego. Mój ojciec przyszedł wczoraj, by mnie zobaczyć i nie poszło za dobrze – wytłumaczył. Rozumiałem to. Może wyprowadzka to było moje jedyne wyjście. Jego było. − Gdzie zmierzasz? − zapytałem. Wzruszył ramionami. − Jeszcze nie wiem. Będę wiedział, gdy to znajdę. Pokiwałem głową i spojrzałem w dół na przedpokój. − Zaprosiłbym cię do środka na drinka, ale Della śpi. Miała zły poranek i nie chcę jej przeszkadzać. − Rozumiem. Z nią też chciałem się pożegnać, ale nie muszę. Po prostu jej to przekaż. Nie podobało mi się, że on chciał jej cokolwiek powiedzieć, ale przytaknąłem. Nie muszę być takim dupkiem w tej sprawie. − Przekażę. − Więc ona zostaje tu, tak? 273
− Tak. − I twój ojciec nie ma nic przeciwko temu? Słyszałem, że Angelina teraz już wie. Tak jakby wszystko się wydało. Kurwa. − Nie rozmawiałem z tatą. − Powinieneś. Zanim pójdzie do niej pierwszy. Oczywiście miał rację. Musiałem się upewnić, że mój ojciec będzie się, kurwa, trzymał z dala od Delli. − Zrobię to. − Więc ona będzie już na zawsze twoja? Jest warta pozbywania się tego wszystkiego? Wiedziałem, że pytał jako przyjaciel, który wybrał podobnie. − Tak, jest. Nikt inny. Jest wszystkim, czego kiedykolwiek będę pragnął. Tripp szeroko się uśmiechnął. − Nie mogę uwierzyć, że Woods Kerrington się zakochał. Słowa „zakochał się” zdziwiły mnie, nie tylko dlatego, że ich jeszcze nie wypowiedziałem. Było to dla mnie obce. Nie przyszło mi do głowy, by ich używać, ale miał rację. Byłem zakochany. Spojrzałem w tył na drzwi sypialni i pomyślałem o Delli śpiącej tam spokojnie w moim łóżku.
274
Kochałem ją. Kochałem myśl, że tam była. Że była moja. Że mogłem się nią opiekować. − Tak, kocham ją – powiedziałem. Tripp poklepał mnie w plecy. − To dobrze. Ona cię potrzebuje. Następnie otworzył drzwi i wyszedł na zewnątrz. Nie patrzyłem w tył, by zobaczyć jak odchodzi czy macha na pożegnanie. Poszedłem do sypialni i stałem tam, na jej drugim końcu. Położyłem dłonie z dwóch stron ramy drzwi i oparłem głowę o drzwi. Kochałem ją. Kochałem ją w tak dziki sposób, że nawet nie potrafiłem tego nazwać. Cokolwiek miałem zrobić, by jej pomóc, zrobiłbym to. Byłaby szczęśliwa. Spędziłbym każdą sekundę mojego życia, na wywoływaniu jej uśmiechu. Musiałem znaleźć jej lekarza. To był pierwszy krok, znaleźć dla niej pomoc. Gałka u drzwi obróciła się i drzwi po woli się otworzyły. Opuściłem ręce na boki, gdy oczy Delli znieruchomiały na moich. Jej włosy były potargane przez sen i wyglądała ciągle na zmęczoną. − Kochasz mnie? Dźwięk tych słów wypowiadanych przez nią, sprawił, że moje serce urosło. Wiedziała. − Tak. Nad życie. Zamiast rzucić się w moje ramiona i zacząć mówić, że też mnie kocha, zanurzyła twarz w dłoniach i załkała. Przez chwilę patrzyłem
275
zdezorientowany i zakłopotany jej reakcją. To nie było to, czego się spodziewałem. − Della? – zapytałem, a panika zaczęła ogarniać moją klatkę piersiową. − Nie możesz mnie kochać. Zasługujesz na lepszą. Nie na mnie – zapłakała, patrząc na mnie. Jej oczy były pełne łez i kilka z nich spływało po jej twarzy. − Nie ma nikogo lepszego od ciebie, Dello. Potrząsnęła głową. − Nie, nie, nie. Nie widzisz? Nie jestem stabilna. Na dłuższą metę… później…
w życiu mogę stać się jak moja matka. Nie możesz mnie
kochać. Jej matka? Nie będzie taka jak jej matka. Jak w ogóle mogła tak myśleć? − Jesteś tym dla mnie, skarbie. Tylko ty. Nie będziesz jak swoja matka. Jesteś wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju. Znajdziemy ci pomoc. Ale będę przy tobie cały czas. Nigdy cię nie opuszczę. Przysięgam. Pokryta strużkami łez twarz Delli skierowana była ku mnie. Sięgnąłem, by wytrzeć łzy z jej policzków i przyciągnąłem Dellę bliżej, by móc ją pocałować. − Nie chcę cię zniszczyć – wyszeptała. − Utrata ciebie byłaby jedyną rzeczą, która mogłaby mnie zniszczyć. 276
Mocno zamknęła oczy. − A co jeśli stracę rozum? Musiałem sprawić, by zobaczyła, że nie pozwolę, by to się wydarzyło. Nie była swoją matką, cholera. − Nie stracisz. Nie pozwolę na to. Della pociągnęła nosem i potrząsnęła głową. − Nie możesz tego kontrolować. Mogłem. Mogłem znaleźć, kurwa, sposób, by to kontrolować. − Jesteś moja. Słyszysz mnie. Jesteś moja, Dello Sloane. Zaopiekuję się tobą. Nic cię mi nie zabierze. Nic.
Tłumaczenie: judyta_ce Korekta: Thebesciaczuczek
277
Resztę dnia spędziłam wtulona na kolanach Woodsa, podczas gdy siedzieliśmy na werandzie i patrzyliśmy na ocean. Nie rozmawialiśmy zbyt wiele. Po prostu się nawzajem trzymaliśmy. Z wysiłkiem próbowałam uwierzyć mu, a on czasami rozpraszał moje obawy słowami. Zeszłej nocy nastawiłam budzik, ponieważ dzisiaj w grafiku miałam ustaloną poranną zmianę i nie opuściłam kolejnego dnia, bo Woods myślał, że musi mnie rozpieszczać. Byłam dużą dziewczynką i umiałam sobie radzić. Zabrał mnie do pracy i pocałował kilka razy, zanim mnie zostawił, i mogłam iść się przygotować w kuchni. Był w pracy, z tyłu, w swoim biurze i obiecał mi, że będzie tam dzisiaj pracować i nie będzie stać nade mną. Musiałam go błagać, ale się zgodził. Weszłam do kuchni, by zobaczyć
cudowną
blondynkę
z
dużym
brzuchem
ciążowym,
rozmawiającą z Jimmy’m. Pocierał go i gaworzył do dziecka, które było w środku. Podniosła oczy, by spotkać moje, i szczery uśmiech pojawił się na jej ustach. Byłam w momencie zaciekawiona. − Cześć − powiedziała, a jej głos przypomniał mi ciepły miód. Był aksamitny i przeciągała samogłoski z południowym akcentem. Ale nie byłam pewna, z której części pochodziła. Uchwyciłam wzrokiem wielki diament na jej dłoni. Musiała być tutaj członkiem. Ale czemu była tutaj w kuchni z Jimmy’m? 278
− Hej − odpowiedziałam. Jimmy rzucił okiem na mnie i szeroko się uśmiechnął. − Cieszę się, że wróciłaś, dziewczynko. Wczorajszy dzień bez ciebie był fatalny. Odwzajemniłam uśmiech, ale ponownie zainteresowałam się blondynką. – Della, to jest Blaire. Moja najlepsza przyjaciółka, która zostawiła mnie dla innego. I nie mogę jej za to winić, bo straszne z niego ciacho. Blaire, to jest Della. Może figluje z szefem, a może nie. − Jimmy! − powiedziałyśmy obie w tym samym czasie. Nie mogłam uwierzyć, że to powiedział. Nie wiedziałam, kim była Blaire. − Z Woodsem, tak? Z tym szefem? − zapytała Blaire, uśmiechając się figlarnie. Lubiłam ją. − Oczywiście, że z Woodsem. Dziewczyna ma gust. Nie figlowałaby ze starym. − Czy moglibyście przestać mówić o „figlowaniu”? − Jimmy nie powinien mi o tym mówić, ale skoro już to zrobił, to mogę powiedzieć, że Woods to świetny chłopak. Jeśli rzeczywiście… hm… figlujesz z nim, to wybrałaś właściwego faceta. Nie mogłam uwierzyć, że rozmawialiśmy o tym. Wymusiłam uśmiech. 279
− Dzięki. Blondynka uśmiechnęła się promiennie do mnie, jakby naprawdę się cieszyła z tego, że usłyszała, że mogłam to robić z Woodsem. Zastanawiałam się, czy są przyjaciółmi. Niemal byłam zazdrosna, dopóki nie przypomniałam sobie o jej bardzo dużym brzuchu i bardzo dużym diamencie. Była zajęta. − Jeśli nie urodzę w tym tygodniu, może mogłybyśmy spotkać się na lunch? Spojrzałam w dół na jej brzuch, a następnie z powrotem na jej twarz. To było bardzo prawdopodobne, że urodzi lada chwila. Była maleńka pomijając tę piłkę do koszykówki w jej brzuchu. − Dobrze. To brzmi nieźle− odpowiedziałam. − Della Sloane! − zawołał twardy głos, a ja obróciłam się wokół własnej osi, by zobaczyć funkcjonariusza policji stojącego przy wejściu do kuchni. − Tak, proszę pana? − odpowiedziałam. Ostatnim razem, gdy funkcjonariusz policji przyszedł, by mnie znaleźć, nie skończyło się to dobrze. Strach, który pojawił się wraz z tym wspomnieniem, sprawił, że zamarłam w miejscu. Nie lubiłam policjantów. − Musi pani iść ze mną, panno Sloane − powiedział, trzymając otwarte drzwi, bym przez nie wyszła. Mogłam poczuć jak każdy w kuchni na mnie patrzy. Chciałam się przed nimi ukryć, ale nie mogłam się ruszyć.
280
− Jeśli nie pójdzie pani ze mną dobrowolnie, będę musiał sprzeciwić się życzeniu pana Kerringtona i aresztować panią tutaj, na terenie klubu. Aresztować mnie? Moje serce waliło na wspomnienie kajdanek zatrzaskujących się na moich nadgarstkach, podczas gdy policjant czytał mi moje prawa. Musiałam to zwalczyć. Nie był to odpowiedni moment, by mieć odlot. Nie mogłam mieć teraz ataku. Musiałam zachować spokój. − Za co ją aresztujecie? Absolutnie nie wierzę, że Woods wie, co się tu dzieje − powiedział ze złością Jimmy, stając przede mną. − Pan Kerrington wie o wszystkim. To on polecił mi, żebym wyprowadził Dellę Sloane z budynku i aresztował ją na parkingu. Jeśli jednak nie pójdzie dobrowolnie, aresztuję ją tutaj, a wraz z nią każdego, kto stanie na mojej drodze. Aresztowałby Jimmy’ego za to, że próbowałby mi pomóc. Musiałam iść. Nie wierzyłam, że Woods o tym wiedział. Coś było nie tak i Woods mnie znajdzie. Nie będę miała ataku paniki przez to. Nie będę. − Wszystko w porządku, Jimmy − powiedziałam i przeszłam obok niego w kierunku drzwi. Nie obejrzałam się na nikogo, gdy wychodziłam przez drzwi, skupiona na tym, by wyjść z budynku. Kusiło mnie, by krzyknąć po Woodsa, ale tego nie zrobiłam. Nie mogłam poruszyć ustami. Zamilkłam. Gdy przybliżyłam się do wozu policyjnego, policjant popchnął mnie do przodu, sprawiając, że się potknęłam. Uniknęłam upadku chwytając się za przód samochodu. Zaczął mi mówić, że mam prawo zachować milczenie a ja zasłoniłam się przed nim. Próbowałam nie myśleć o 281
metalowych kajdankach zatrzaskujących się na moich nadgarstkach. Gdybym bardzo o tym myślała, przestałabym być sobą. Funkcjonariusz otworzył drzwi z tyłu, położył dłonie na moich ramionach i wepchnął mnie do środka. Chciałam mu powiedzieć, żeby przestał mi robić krzywdę, bo wtedy nie będę stawiać oporu − ale nie mogłam. Zapomniałam jak używać słów. Zawładnęło mną przerażenie. Pragnęłam Woodsa. Byłam przestraszona. Łzy spływały po cichu po mojej twarzy, a ja skupiłam się na Woodsie. Na tym poranku, gdy obudził mnie pocałunkiem. Kochałam go. Nigdy mu nie powiedziałam, że go kocham. Potrzebowałam tego, żeby mu to powiedzieć. Samochód zatrzymał się z przodu domu Woodsa. Ulżyło mnie. Nie jechałam do więzienia. Nie wiedziałam, dlaczego to byłam, ale ulga odepchnęła na bok inne myśli. Dwa czarne Mercedesy stały zaparkowane na podjeździe. Otworzyły się drzwi od strony kierowcy pierwszego z aut i z samochodu wyszedł ojciec Woodsa. Coś było nie tak. Dlaczego tu był i dlaczego kazał mnie aresztować? Policjant otworzył moje drzwi i, gdy się nie poruszyłam, wyrzucił mnie z samochodu. Potknęłam się na kostce brukowej i zdołałam się utrzymać, zanim upadłam, a gliniarz, trzymając mnie za ramię, wyrwał je ze stawu. − Dziękuję, Josiah, za delikatne zajęcie się sprawą. − Pan Kerrington zwrócił się do funkcjonariusza, który puścił moje ramię, a następnie rzucił
282
panu Kerringtonowi pęk kluczy, zanim przeszedł obok mnie i udał się do swojego samochodu. Staliśmy tam w ciszy, gdy glina odjeżdżał, ja ciągle miałam kajdanki. − Witam ponownie, panno Sloane. Mam nadzieję, że tym razem pozostaniesz wystarczająco długo w stanie jasności umysłu, bym mógł ci dokładnie wytłumaczyć, co będzie się działo − powiedział, robiąc krok w moim kierunku. − Po naszym ostatnim spotkaniu, gdy straciłaś przy mnie przytomność, sprawdziłem twoją przeszłość. Upewniłem, że mój syn marnuje swoją przyszłość dla kobiety, która jest umysłowo chora. Albo przynajmniej za niedługo będzie. Jest to widocznie dziedziczne w twojej rodzinie. Już teraz pokazujesz, że jesteś niestabilna. Powinnaś spotykać się z psychiatrą trzy razy w tygodniu, ale uciekłaś bez słowa sześć miesięcy temu. Byłaś w więzieniu za zabójstwo swojej matki, ale potem cię uniewinniono, bo potwierdzono twoje alibi. Jednakże pojawia się tam zapis twojej choroby. Nie mogę pozwolić na to, by następca Kerringtonów zmarnował życie dla kogoś takiego jak ty. Nie jesteś wystarczająco dobra dla mojego syna. Wyciągnął diamentową bransoletkę. − I by być pewnym, że nie postawisz swojej stopy ponownie w Rosemary Beach nigdy więcej, mam dowód na to, że ukradłaś tę bransoletkę od klientki. Upuściła to, gdy jadła z nami obiad, a ty przyniosłaś to tutaj i miałaś schowane w swojej walizce. Ona jest skora, by ci to wybaczyć i zostawi to w spokoju, jeśli opuścisz miasto. Funkcjonariusz, który cię tu do mnie przyprowadził, ma to nagranie i 283
aresztuje cię, a ofiara tej kradzieży wniesie oskarżenie, jeśli natychmiast nie opuścisz tego miasta. Wskazał na kolejnego czarnego Mercedesa sedana, stojącego na podjeździe. − Twoje torby są w środku. Ufam, że pójdziesz bez oporu do tego samochodu i pozwolisz, żeby zabrało cię gdzieś daleko stąd. Nie ma znaczenia gdzie. Po prostu jedź. Stałam tam, rozważając opcje. Nie miałam telefonu. Nie byłam pewna gdzie był. Zostawiłam go w domu tego ranka. Ciągle miałam na sobie kajdanki i było wysoce prawdopodobne, że pójdę do więzienia za przestępstwo, które zostało mi postawione. Gdzie był Woods? − Jeśli kochasz mojego syna, a wierzę, że w tym twoim niestabilnym umyśle myślisz, że tak, zostawisz go w spokoju. Pozwól mu odejść. Nie potrzebuje tego ani ciebie. Potrzebuje kogoś, kto da mu zdrowe dzieci. Kogoś, o kogo nie musi się troszczyć. Nie chcesz tego dla niego? Chciałam. Chciałam tego wszystkiego dla niego. Kiwnęłam głową. − Dobrze. Więc idź do samochodu i odjedź, panno Sloane. Spojrzałam w górę na jego dom, który reprezentował mężczyznę, którego kochałam i łza stoczyła się po mojej twarzy. To było odpowiednie. Najwyższy czas, bym wyjechała. − Mogę pana poprosić o jedno? Proszę mu powiedzieć, że wyjechałam, bo to było dla niego najlepsze. Nie dlatego, że go nie
284
kochałam. Ponieważ go kocham. Chcę, by był szczęśliwy i chcę, by miał najlepiej w życiu. Wiem, że nie jestem najlepsza. Pan Kerrington nie odpowiedział. Stał jedynie tam, trzymając tylne drzwi otwarte, czekając aż wejdę. − Proszę, nie chcę, żeby myślał, że go nie kocham. Nie zasługuje na to − błagałam. − Woods nie przejmie się tym, że wyjechałaś. Nie strój sobie z siebie żartów, dziewczyno. Zakłócasz jego spokój. Wiedziałam w moim sercu, że to nie była prawda, ale nie mogłam przyjąć kolejnego uderzenia. Byłam zbyt bliska tego, by się zamknąć. Próbowałam przełknąć gulę w moim gardle. − Dobrze, ale co z moim samochodem? − zapytałam, gdy podeszłam do sedana, ciągle z dłońmi unieruchomionymi z tyłu. − Wróci do ciebie. Ale teraz, zostawiasz go tutaj. Musimy się upewnić, że nie ukradłaś niczego więcej, zanim ci to oddamy. Zostawię klucz do kajdanek Leo, twojemu kierowcy. Gdy będziesz bezpiecznie na miejscu, do którego zmierzasz, ściągnie ci kajdanki. To dla jego bezpieczeństwa, oczywiście. Nie odpowiedziałam. Gdy zatrzasnęły się za mną drzwi, położyłam głowę przy oknie, nie będąc w stanie oprzeć się, ze względu na moje zakute w kajdanki ręce. Oglądałam jak Rosemary znika, gdy odjeżdżaliśmy z małego miasta. − Dokąd, panienko? − zapytał Leo, obracając się do tyłu. 285
− Macon, Georgia − odpowiedziałam. Najwyższy czas, by wrócić do domu.
Tłumaczenie: judyta_ce Korekta: Thebesciaczuczek
286
Zadzwoniła moja matka i powiedziała, że ojciec chciał się ze mną spotkać. Byłem gotowy na tę konfrontację, więc kiedy Della pracowała, ja poszedłem się z nim zobaczyć. Ale nie było go w domu. Mama powiedziała, żebym usiadł i przygotowała dla mnie śniadanie, kiedy czekaliśmy na niego. Po dwóch godzinach wysłuchiwania wywodu matki na temat mojej przyszłości i życzeń dziadka, wstałem. Nie miałem zamiaru zostawać tu dłużej. Della wkrótce miała zacząć drugą zmianę, a ja miałem zamiar tam być. Nie miałem już czasu. Mój telefon zadzwonił już po raz piąty z rzędu, więc zerknąłem na wyświetlacz, na którym zobaczyłem numer Blaire. Nie rozmawiałem z nią, odkąd wyjechała z narzeczonym z Rosemary, a teraz nie była odpowiednia chwila. Musiałem się zmierzyć z jednym gównem. Postanowiłem zadzwonić do niej nieco później. Wyłączyłem telefon i wsadziłem go z powrotem do kieszeni. − On przyjedzie za kilka minut, skarbie. Daj mu trochę czasu. Jest zajętym człowiekiem. Zobaczę, czy go złapię. Zaczęła do niego dzwonić, kiedy ktoś otworzył, a następnie zamknął jedne z głównych drzwi. Potem usłyszałem kroki mojego ojca, który szedł po marmurowej podłodze. − Już tu jest. – Uśmiechnęła się promiennie.
287
Ulga na jej twarzy była oczywista. Zaczynała się już męczyć zabawianiem mnie. Uczucie było odwzajemnione. − Przepraszam za spóźnienie. Musiałem się czymś zająć. Sprawy z pracownikami, które ty przeoczyłeś, ale teraz się tym zająłem. Musimy porozmawiać o twojej przyszłości i postanowić, czym naprawdę chcesz się zajmować w życiu. Rozumiem, że nie ma w nim miejsca dla Angeliny. Jestem gotowy to zaakceptować. Ale musimy porozmawiać. Nie byłem pewny, czy ufałem jego zbyt szybkiej akceptacji tego, że nie ożenię się z Angeliną. Zmuszał mnie do tego, odkąd skończyłem dziesięć lat. Zerknąłem na matkę, która posyłała mi sztuczny uśmiech, podczas gdy nerwowo wykręcała ręce na kolanach. Coś kombinowali. Musieli wymyślić dla mnie jakąś inną opcję przyszłości, bo tak łatwo by nie zrezygnował z wcześniejszego pomysłu. − Możemy pogadać o interesach w moim biurze? Pozwólmy twojej matce odpocząć i cieszyć się resztą dnia? Podążyłem za nim korytarzem w stronę jego biura. Miałem dokładnie pół godziny, zanim Della wyjdzie z pracy. Mogłem mu dać dwadzieścia minut, a potem zniknę. Musiał gadać szybko. − Cygaro? – zapytał, gdy zatrzymał się przy pojemniku, w którym przechowywał cygara, jaki dostał od mojej matki jako prezent ślubny. Miał nawet osobne pomieszczenie, gdzie trzymał swoją dużą kolekcję cygar, ale żeby było mu wygodniej, miał kilka tutaj.
288
− Nie – odpowiedziałem i stanąłem przy oknie, zamiast siadać przy biurku
przed
nim,
jakbym
był
dzieckiem,
które
potrzebowało
pokierowania. − Dobrze. Ja też nie chcę cygara. Poczekam na wieczór, żeby zapalić. Douglas Mortimar będzie dziś na obiedzie. Oczekuję, że do nas dołączysz. Douglas Mortimar był jednym z największym inwestorów w klubie. Jeden z dołków na polu golfowym został nazwany na jego cześć. Nigdy nie byłem zapraszany na takie spotkania. − Po co? – zapytałem, wciąż nie będąc gotowy, żeby mu zaufać. Nie potrafiłem sobie przypomnieć, czy Mortimar miał córkę. Jeśli się nie myliłem, miał syna, który był ode mnie starszy i w wakacje odwiedzał ojca ze swoją rodziną. − Chcesz większy udział w interesie, więc ci go daję. To nie była prawidłowa odpowiedź. − Do sedna. Czego ode mnie oczekujesz? Wiem, że Angelina powiedziała ci o Delli. Nie jestem na tyle głupi, żeby wierzyć, że zachowała to dla siebie. Jest mściwą suką, co jest jednym z powodów, dla których nie mam zamiaru utkwić z nią w małżeństwie do końca życia. Więc wiesz już o Delli. Zajmijmy się tym pierwszym, bo to główny temat tego spotkania. Ojciec zacisnął szczękę, a ja wiedziałem, że rozwaliłem jego pułapkę. Zaprosił mnie na to spotkanie, żeby mnie zwabić i pokazać wszystko, co mógłbym mieć. Potem miał zamiar przedstawić mi 289
ultimatum związane z Dellą. Musiał zrozumieć, że nic nie było ważniejsze od niej. Że jeśli jej nie zaakceptuje, odejdę. Kerrington Club dostanie się komuś z dalekiej rodziny, a może nawet synowi Mortimara, bo ojciec go uwielbiał. − Wiem o twoim flircie. Poznałem ją. Nie można o niej powiedzieć, że jest stabilna psychicznie. Co miał na myśli, mówiąc, że ją spotkał? Kiedy? Jak miał ją niby „spotkać”? Przeszedłem przez pomieszczenie i położyłem obie dłonie na biurku, za którym siedział, i spojrzałem gniewnie w jego wyrachowane oczy. − O co ci chodzi? – warknąłem. Ojciec się nie poruszył. Rzucił mi wściekłe spojrzenie. − O to, co powiedziałem. Ma kłopoty psychiczne, ale ty o tym wiesz. Jednakże pogrzebałem trochę na jej temat i to jest poważniejsze niż sądziłeś, że wiesz albo rozumiesz. Był zbyt spokojny. Coś było nie tak. − Kiedy ją spotkałeś? − Wczoraj rano wybrałem się do twojego domu. Była sama i ledwie się do niej odezwałem, kiedy zupełnie jej odbiło. Wyglądało mi to na katatonię4. Nie odpowiadała. Po prostu siedziała i gapiła się w przestrzeń. Jesteś mądrym człowiekiem, synu. Naprawdę sądzisz, że masz jakąś przyszłość z tą dziewczyną? 4
Objaw zaburzeń psychicznych polegający na stanach bezruchu, po których następują okresy podniecenia i nadmiernej ruchliwości (źródło: Słownik PWN). 290
Wczoraj. Wróciłem do domu, a ona była na podłodze. Kurwa. − I co? Zostawiłeś ją na podłodze? Nie pomyślałeś, żeby do mnie zadzwonić? Ojciec wzruszył ramionami. − Nie miałem zamiaru jej dotykać. Mogła się na mnie rzucić jak na swoją matkę. Wyszedłem. I poszukałem co nieco. Po prostu ją zostawił. Wpatrywałem się w człowieka, którego tak naprawdę nie znałem, czując coraz większą nienawiść. Wychował mnie, ale nie znałem go. − Powiedziała ci, że policja znalazła ją z rękami pokrytymi krwią? Siedziała obok ciała swojej martwej matki, kołysząc się w przód i tył, nie reagując, z rękoma umazanymi krwią. Nie zamknęli jej, bo miała alibi. Jej sąsiadka powiedziała, że wyszła z nią na całą noc. Najwyraźniej to ona była osobą, która zadzwoniła pod 911. Zrobiło mi się niedobrze. Della znalazła ciało swojej matki. Jasna cholera. Nie powiedziała mi o tym. Ani tym bardziej, że była podejrzana o śmierć swojej matki. Nie podzieliła się także ze mną informacją, jak zginęła jej matka. O tylu sprawach nie miałem pojęcia. − Nie wiedziałem, że znalazła swoją matkę. Cholera. Zrobiłem krok w tył i usiadłem w fotelu za mną. Nic dziwnego, że miała problemy emocjonalne. Mieszkała z szaloną kobietą, zamknięta w domu. Potem wreszcie odważyła się uciec, kiedy miała ku temu okazję, ale gdy przyszła do domu, znalazła ciało swojej matki. Krew na jej rękach. 291
Kurwa mać. Musiałem iść. Musiałem ją przytulić. Może i czuła się dobrze, ale ja nie. Ile ona musiała znieść w tak krótkim czasie? − Muszę iść – powiedziałem, wstając i ruszając do drzwi. − Jako rodzic muszę podejmować decyzję, które są najlepsze. Pamiętaj o tym, gdy będziesz uważał, że kontroluję twoje życie. Pomagam ci stać się Kerringtonem, na jakiego cię wychowaliśmy. Nie spojrzałem na niego. Nie obchodziło mnie, czego chciał ani kim miałem być jego zdaniem. Przed oczami ujrzałem dziadka, który spoglądał na babcię z miłością w oczach. Powiedział, że nie wyobrażał sobie świata bez niej. Teraz to rozumiałem. Nie byłem synem mojego ojca. Byłem synem jego ojca. Podły, popieprzony i okrutny sposób życia mojego ojca nie był czymś, co odziedziczył po swoich rodzicach. To oni byli powodem, dla którego mogłem znaleźć szczęście w życiu. Dziadek nauczył mnie, jak je szukać.
Tłumaczenie: Thebesciaczuczek Korekta: judyta_ce
292
Zanim Leo zatrzymał się na podjeździe przed domem Braden, moje nadgarstki były całe czerwone i otarte. Tak bardzo chciało mi się sikać, że aż zaczął mnie boleć brzuch. – To tutaj – powiedziałam przez zaciśnięte zęby. Musiałam tak robić z powodu bólu. Otworzył drzwi i wyszedł na zewnątrz, potem otworzył moje drzwi, ale nie czekałam aż mnie złapie i podniesie. Za bardzo mnie bolało, żeby czekać. Nic nie mówił, gdy odpinał kajdanki za moimi plecami. Prawie popłakałam się z ulgi, gdy moje ręce były wreszcie wolne. Leo podszedł do samochodu i wyciągnął moje walizki, które potem położył na podjeździe. Kiwnąwszy mi głową, odjechał. Zabrałam mój bagaż, a piekący ból objął oba moje ramiona. Postanowiłam, że moje walizki mogą zostać na chwilę same na zewnątrz. Podeszłam do drzwi i spojrzałam na dom, który pomagałam Braden urządzić, zanim wyszła za mąż. Jej mąż kupił go na cztery miesiące przed ich ślubem, żeby Braden mogła go udekorować. Chcieli się od razu do niego wprowadzić. To było romantyczne. Stałam w jej domu, pragnąc, żeby pewnego dnia i mnie tak mocno pokochał jakiś mężczyzna.
293
Nie zostałam stworzona do takiej miłości. Nie mogłam być. Pragnąc jej, byłam samolubna. Sięgając w górę, wcisnęłam dzwonek do drzwi i czekałam. Gdy otwarły się drzwi, to nie Braden je otworzyła. Miałam nadzieję, że to będzie ona, bo mogłabym się rzucić jej w ramiona i płakać. Zamiast tego w drzwiach pokazał się Kent, jej mąż. – Della? – zapytał, jego oczy rozszerzyły się ze zdumienia. – Witaj, Kent – powiedziałam znużonym głosem. Mój pęcherz wyrywał się na wolność. – Mogę skorzystać z waszej łazienki? Odsunął się i wpuścił mnie do środka. – Yyy, pewnie. Wiesz, gdzie jest. Przeszłam obok niego i postanowiłam, że po tym jak się załatwię, nie wyjdę od razu, tylko się nieco uspokoję. Gdy już skończyłam, stanęłam przed lustrem i wpatrywałam się w swoje opuchnięte, czerwone oczy. Wyglądałam tak żałośnie jak się czułam. Umyłam nadgarstki mydłem i wodą, a potem je osuszyłam. Skóra mnie piekła, ale przynajmniej były już czyste. Wyszłam na hol i zobaczyłam, że Kent wnosił moje obie walizki. Jego oczy spotkały się z moimi i współczucie pomieszane ze zmartwieniem sprawiło, że poczułam się jeszcze żałośniej. – Dziękuję. Obawiam się, że nie mam samochodu. Nie wzięłam go ze sobą. Ale znajdę sposób na sprowadzenie go. Kent odłożył moje walizki i skinął głową w stronę kuchni. 294
– Chodź. Wypijesz coś i zjesz, jeśli jesteś głodna. Zadzwoniłem do Braden. Jedzie już do domu z pracy. Zerknęłam na zegar. Nie było jeszcze trzeciej po południu. Braden mogła być wciąż w szkole. Uczyła w podstawówce. Usiadłam na jednym z wysokich stołków, które znalazłyśmy razem w butiku za śmieszną cenę. Ale uwielbiała je, a Kent nigdy nie powiedział nie. – Wiem. Nie jestem Braden, ale możesz ze mną pogadać, jeśli masz ochotę – powiedział Kent, idąc po słodką, zimną herbatę. Nawet nie zapytał, co chciałam. Już wiedział. Byłam dodatkiem do Braden. Kent kochał ją i akceptował fakt, że tak bardzo mi się poświęciła. Kiedyś powiedział, że to był jeden z powodów, przez który się w niej zakochał. – Wolałabym to powiedzieć tylko raz. Nie jestem pewna, czy powiem to dwa razy – odpowiedziałam, gdy on postawił przede mną szklankę. Wiedziałam, że rozumiał. Kilka razy widział moje epizody. Nie wiedziałam, czy Braden kiedykolwiek podała mu jakieś szczegóły. Kiedyś sądziłam, że nie powinna się tym z nikim dzielić, ale teraz wiedziałam, co to znaczyło kogoś kochać i chcieć się z nim dzielić wszystkim… Uważałam inaczej. Nie przeszkadzało mi to. Jeśli mu powiedziała, to była i jej historia. Miała do tego prawo. – Powiedz tylko słowo, a skopię komuś dupsko – powiedział. Uspokoiłam się, wiedząc, że Kent martwił się o mnie. Nie byłam pewna, dokąd się potem wybierałam, ale potrzebowałam mniej więcej tygodnia, by zacząć nowe życie. Nie byłam gotowa, żeby być sama. Jeszcze nie. 295
Usłyszałam, że otworzyły się główne drzwi i obcasy Braden stukały o podłogę, kiedy dziewczyna biegła do nas. – Della! – krzyknęła, a ja wstałam. Łzy pojawiły się w moich oczach. Musiałam ją zobaczyć. – W kuchni, Bray – odpowiedział Kent. Braden weszła do kuchni i zaszlochałam, kiedy zobaczyłam, że biegła w moją stronę. Objęła mnie ramionami, więc przylgnęłam do niej. Posłała mnie w podróż, żebym odnalazła siebie, a ja znalazłam dużo więcej. Chciałam jej powiedzieć, że to nie było tylko złamane serce. Miałam wspomnień na całe życie, których nie wymieniłabym za nic na świecie. Ale teraz chciałam, żeby mnie przytulała, kiedy obie płakałyśmy. Braden nie miała pojęcia, dlaczego płakałam. Po prostu mnie tuliła, a ja płakałam. Tak bardzo się za nią stęskniłam. Przyjechałam do właściwego miejsca. To był dom. To tutaj należałam, pomimo tych wszystkich wspomnień, jakie nie dawały mi spokoju. Braden była moim domem. Była wszystkim, co miałam. – Może przejdziemy do salonu i wy dwie usiądziecie na kanapie, gdzie popłaczecie sobie, ile będziecie chciały? – zaproponował cichym głosem Kent. Braden skinęła głową, ale nie puściła mnie. Kilka pociągnięć nosem później odsunęłyśmy się trochę od siebie, żeby na siebie spojrzeć. – Dobrze się czujesz? – zapytała. Kiwnęłam głową, ale Braden nie puściła mnie. 296
– Nie wiem. Jestem zagubiona i zdezorientowana. Braden sięgnęła w dół i złapała moją rękę. – Chodźmy do salonu. Tam będzie wygodniej. Nie byłam gotowa, żeby rozmawiać, ale oboje zasługiwali na wyjaśnienie. Musiałam im odpowiedzieć, co dokładnie wydarzyło się w Rosemary. I może oni pomogą mi wymyślić, co chciałam zrobić z własnym życiem. Moje podróże się skończyły. Musiałam żyć teraz tutaj. Gdzie byłam pewna co do mojego otoczenia i nie mogłam nikogo skrzywdzić.
*** Zaczęłam im wyjaśniać, że wszystko zaczęło się na stacji benzynowej i że skończyłam tam znowu z powodu Trippa. Powiedziałam im jak Woods skradł mi serce i że zrobiłabym to znowu. Gdy skończyłam, Braden ponownie otarła oczy. – Nienawidzę tego człowieka. Chciałabym go udusić. Jak on mógł zrobić coś takiego? Czy Woods o tym wie? Potrząsnęłam głową, potem zamilkłam. Nie byłam pewna, czy Woods wiedział czy nie. Pomyślał, że go zostawiłam? Czy to miało jakieś znaczenie? – To bez znaczenia. Nie mogę z nim zostać. Wiesz o tym bardziej niż ktokolwiek inny. Co się dzieje, gdy puszczają mi nerwy i tracę świadomość? Nie chcę, żeby Woods mnie kochał i został z cieniem 297
kobiety, tak samo jak ja zostałam z matką. Ma przed sobą życie, które sobie wypracował. Nie mogę być osobą, której potrzebuje. Staram się być osobą, której ja potrzebuję. Nie jestem kimś, kogo potrzebuje obojętnie jaki facet, Braden. Wiesz o tym.
Tłumaczenie: Thebesciaczuczek Korekta: judyta_ce
298
Zmiana podczas lunchu skończyła się dziesięć minut temu. Nie spóźniłem się jeszcze. Zaparkowałem samochód i wszedłem do klubu. Nie widziałem Delli od sześciu godzin, a to było cholernie zbyt długo. Ponownie nie dam jej na dwie zmiany. Nieważne, jak bardzo będzie mnie błagała. Otwarłem drzwi kuchni i wszyscy zamarli. Zwykle moje pojawienie się nie było aż tak zauważane. Przyzwyczaili się do moich częstych wizyt w kuchni. Jimmy rejestrował czas wyjścia z pracy. Spojrzał na mnie gniewnie i położył rękę na biodrze. – Pojawiasz się teraz, żeby pomartwić się brakiem personelu? Aresztowałeś najlepszą pieprzoną pomoc, jaka pracowała tu od czasu Blaire. Potem nie ma wyjaśnień ani nie przychodzisz do kuchni. Aresztować jego pomoc? Jaką pomoc? – O czym ty gadasz? – zapytałem, rozglądając się za Dellą. Może ona wyjaśniłaby mi wybuch królowej dramatu. – Och, ja nie wiem, Woods. Może o fakcie pojawienia się smerfa, który aresztuje słodką Dellę i straszy ją nie na żarty, do cholery, a potem ty nic nie robisz. Pozwalasz im ją zabrać i nawet nie przejmujesz się tym, że miała dziś pracować dwie zmiany. Złapałem pierwszą lepszą rzecz, którą dosięgłem, a był to przód koszulki Jimmy’ego.
299
– Coś ty powiedział o Delli i policji? Przestań paplać i, kurwa, wyjaśnij – ryknąłem. Krew zaczęła mi napływać do głowy i czułem pulsowanie w skroniach. Wiedziałem, że coś było nie tak, ale nic, co powiedział Jimmy, nie miało sensu. – Przyjechała policja i zabrali Dellę, po tym, jak pokazała się dziś rano. Nie wiedziałeś? Powiedzieli, że pan Kerrington chciał, żeby wyprowadzili ją z budynku, a potem zakuli w kajdanki. Stary, ona była przerażona. Serio przerażona. Puściłem koszulkę Jimmy’ego, który zatoczył się do tyłu. Ten samolubny, apodyktyczny skurwiel kazał aresztować moją Dellę. Była przerażona. Potrzebowała mnie, a mnie nie było. – KURWA MAĆ! – ryknąłem i wypadłem z kuchni. Zacząłem biec. Musiałem ją odnaleźć. – Aresztował ją Josiah Burton – zawołał za mną Jimmy. Najpierw musiałem znaleźć Burtona. Chodziłem do szkoły z Josiahem, więc to nie byłby pierwszy raz, kiedy skopałbym mu dupsko. Jednak to byłby pierwszy raz, kiedy zostałbym oskarżony o napaść na funkcjonariusza. – Jeśli cokolwiek usłyszysz, zadzwoń do mnie – odpowiedziałem i otworzyłem drzwi, żeby następnie iść na posterunek policji i spotkać się z pożałowania godną policją w tym mieście, którą mogłeś przekupić. Na samym końcu musiałem złożyć wizytę ojcu. Nie będzie łatwo mu pogrozić.
300
*** Gdy dotarłem na posterunek, nie pokazałem dowodu w dyżurce. – Musi pan pokazać dowód, panie Kerrington – krzyknęła Margaret Fritz, gdy przeszedłem obok niej bez słowa. Zastępca szeryfa Josiah Burton był w swoim biurze, gdy wszedłem do środka bez pukania i zatrząsnąłem za sobą drzwi. Zamknąłem je na klucz na wypadek, gdybym potrzebował czasu, żeby zabić Burtona. Odwróciłem się twarzą i spojrzałem spod czoła na człowieka, któremu zapłacił mój stary. – Lepiej zacznij gadać, pożałowania godny skurwielu, albo ostatnią rzeczą, jaką zrobię, zanim mnie zamkną, będzie odstrzelenie twojej zasranej głowy – warknąłem. Josiah wyskoczył zza biurka, jego przenikliwe oczy były okrągłe ze zdumienia. –
Zrobiłem
tylko
to,
co
kazał
mi
twój
tata.
Wszystko
zabezpieczyłem. Papierkowa robota jest skończona i schowana. Ona nie może przyjechać z powrotem do miasta. Upewniłem się. Spokojnie. Wszystko jest gotowe. Nie ma powodu, żebyś się tak zachowywał. Myślał, że o tym wiedziałem. Zdusiłem w sobie ochotę na wyrwane jego głowy i spojrzałem na niego, postanawiając, jak to rozegrać. Potrzebowałem informacji. – O której ją aresztowałeś? Josiah pokręcił głową. 301
– Nie zrobiłem tego. Tak powiedział mi twój tata, po prostu ją skułem i wrzuciłem na tył mojego samochodu. Przestraszyłem ją nieco. A potem zabrałem ją do niego. Moja klatka piersiowa o mało nie wybuchła. Celowo ją przerazili. Mój ojciec za to zapłacił. Za każdą minutę jej przerażenia zapłaciłby dziesięciokrotnie. – Gdzie był mój ojciec? Dokąd ją zabrałeś? Josiah zmarszczył brwi. – Do twojego domu. Zabrał ją do mojego domu. – Czy ona wciąż tam jest? – Nie, stary. Powiedziałem ci, że papierkowa robota jest skończona. Ostrzegłem ją, że nie może wrócić z powrotem albo ją aresztujemy, a potem Leo wywiózł ją w cholerę, tam, gdzie chciała. – Dlaczego nie może wrócić? – zapytałem, zwijając ręce w pięści. Josiah zaczął odpowiadać, ale przestał. Spoglądał na mnie przez minutę, a potem zacisnął szczękę. – Nie wiesz. Zrobił to, a ty nie miałeś pojęcia. Ja pierdolę – powiedział, siadając z powrotem na krześle. – Och, stary, Woods. Sądziłem, że wiedziałeś. Sądziłem, że jest szalona i przeraziłeś się tego, co mogłaby zrobić. Pozbywałem się jej dla ciebie. Twój tata powiedział, że jest niebezpieczna. Psychiczna. Nawet poturbowałem ją nieco. Nie 302
wiedziałem… Proszę, powiedz, że ta dziewczyna ma popierdolone w głowie i to, co zrobiłem, było prawidłowe. Zamknąłem oczy i mocno je zacisnąłem, starając się nie myśleć o tej części, w której powiedział, że ją nieco poturbował. Musiałem kogoś zdzielić. – Jak ją poturbowałeś? – zapytałem wolnym, spokojnym głosem. – Wykręciłem jej nieco rękę i założyłem zbyt mocno kajdanki. Złapałem go za przód munduru i podniosłem z krzesła. – Nawet jeśli była szalona, jest kobietą. W taki sposób nie wolno traktować żadnej kobiety. Nigdy. – Wziąłem głęboki wdech. – Jest kobietą, którą kocham. Kobietą, której mój chory, popierdolony stary nie chce, żebym kochał. Rzuciłem nim z powrotem na krzesło, a on zatoczył się do tyłu i wpadł na ścianę. Nie przeprosiłem ani nie poczekałem, żeby sprawdzić, czy zostanę o coś oskarżony. Z hukiem otworzyłem drzwi i wyszedłem, ignorując po drodze pytania. Zmierzałem do mojej ciężarówki,. Leo. Musiałem znaleźć tego pierdolonego Leo.
*** Okazało się, że nie było go w mieście. Moi rodzice wsiedli do samolotu lecącego do Nowego Jorku, gdy tylko opuściłem ich dom. Jego kolacja z Mortimarem była kłamstwem. Zastawiał na mnie pułapkę. Nikt 303
nic nie wiedział. Stałem na mojej werandzie, wpatrując się w ocean i po raz setny wybierając numer Delii, żeby usłyszeć jej pocztę głosową. – Tu Della. Nie mogę teraz odebrać, ale zostaw wiadomość. Oddzwonię do ciebie później. Pip. – To znowu ja. Wyjechałaś. Nie było mnie, a zrobili ci krzywdę. Boże, kochanie. Musiałaś być taka przerażona, a mnie tam nie było. Muszę cię odnaleźć. Gdziekolwiek jesteś. Muszę cię odnaleźć, Della. Zadzwoń do mnie. Daj znać, że nic ci nie jest. Pip. Upuściłem telefon na stół i złapałem się balustrady przed sobą. Dzisiaj w nocy będzie musiała spać sama, beze mnie. Powrócą jej koszmary, a mnie tam nie będzie. Czy ktoś z nią będzie? Była sama?
Tłumaczenie: Thebesciaczuczek Korekta: judyta_ce
304
Mój telefon zniknął. Wypakowałam wszystkie moje rzeczy, ale telefonu nie było. Woods nie mógł do mnie zadzwonić. Może to i lepiej. Wcześniej powiedziałam mu, że nie byłam wystarczająco dobra dla niego, ale to nic nie dało. Jego ojciec zmusił mnie do tego i pokazał Woodsowi cała prawdę. Nie byłam warta. Bolało mnie, że ojciec Woodsa go okłamał, każąc mu wierzyć, że wyjechałam z własnej woli i że naprawdę coś ukradłam. Nie chciałam, żeby uważał, że naprawdę byłabym w stanie zrobić obie rzeczy. Nie potrafiłam ponownie zasnąć po tym jak swoimi krzykami obudziłam Braden i Kenta. Usiadłam i myślałam o tym, co musiałam zrobić dalej. Dokąd musiałam pojechać. W jaki sposób powinnam żyć. Czy kiedykolwiek zobaczę jeszcze Woodsa? Myśli nie pozwalały mi zasnąć ani pojawić się kolejnemu koszmarowi. Wszystko było zbyt świeże. Ciche pukanie przywróciło mnie z powrotem na ziemię. Braden otworzyła drzwi i weszła do środka, niosąc kubek kawy. – Pomyślałam, że już wstałaś – powiedziała, uśmiechając się i podając mi kubek. – Dziękuję – odparłam i wzięłam kubek. Napiłam się, a potem spojrzałam na Braden. – Przepraszam za zeszłą noc. Tak mi przykro, że was obudziłam.
305
Braden zmarszczyła brwi. – Nie masz powodu, żeby przepraszać. Ani żeby ci było przykro. To mnie jest przykro mi, że masz te cholerne sny. Przykro mi, że nie mogę sprawić, żeby sobie poszły. Przykro mi, że znalazłaś miłość, ale wszystko się rozpadło. Przykro mi, że musisz sobie radzić z całym tym dziadostwem. Ale nie musisz za nic przepraszać ani tak się czuć, Dello Sloane. Nigdy nie będziesz musiała. Ocaliła mnie obecność Braden. Nikt, oprócz Braden, nie troszczył się o mnie. Jakimś cudem zdobyłam lojalność tej wielkodusznej osoby, której nigdy nie będę w stanie odpowiednio podziękować. – Sądzisz, że skończę jak moja matka? – zapytałam, bo to był mój największy lęk. Szczególnie teraz. – Nie, nie sądzę. Twoja mama przeżyła traumę, gdy urodziła dziecko i to wszystko zmieszało się z depresją, jaką wtedy przeżywała. Pamiętasz, że to znaleźli w jej aktach. Miała problemy, a poza tym straciła męża i syna. Nikogo nie miała przy sobie. Niczego. Miała tylko malutkie dziecko i tak, puściły jej nerwy. Większość ludzi zachowałoby się tak w jej sytuacji. Gdyby pojawiła się rodzina, która zaopiekowałaby się nią i doglądała jej, wtedy, jestem pewna, że polepszyłoby się jej. Twoje życie byłoby inne. Ale tak się nie stało. Była sama i zgubiła się. Tobie nie przytrafi się nic takiego, bo masz mnie i nigdy cię nie zostawię. Masz rodzinę. Chciałam jej wierzyć.
306
Chciałam, żeby istniał powód, dla którego moja matka nie była w stanie wrócić. Że to nie było po prostu nieuniknione. – A co z moją babcią? Była w szpitalu psychiatrycznym – przypomniałam jej. Ten fakt też nie dawał mi spokoju. – A wiesz dlaczego? Poszukałaś coś o tym? Nie wiesz dlaczego ani czy to prawda. Twoja matka powiedziała ci o tym, a sama nie była przy zdrowych zmysłach, Della. Sądzę, że żyłaś, wierząc w niektóre rzeczy, które niekoniecznie są prawdą. Przerażają cię. Ale szczerze mówiąc, Della, jeśli miałaś oszaleć, skarbie, zrobiłabyś to, gdy weszłyśmy do domu i zobaczyłyśmy żyletkę w jej ręce i jej pocięte nadgarstki. Nic się nie stało z tobą. Przeszłaś przez to i byłaś na tyle odważna, że dałaś radę nauczyć się tylu nowych rzeczy. Dasz radę, Della. Dasz radę mieć szczęśliwe, pełne życie. Takie, na jakie zasługiwała twoja matka, ale jakie jej odebrano. Nie pozwól, by twoje lęki trzymały cię od niego z daleka. Proszę. Pragnęłam tego. Pragnęłam żyć. Dla ojca i brata, których nigdy nie poznałam, i dla matki, której odebrano szczęśliwe życie. Pragnęłam żyć dla nich. I pragnęłam tego dla siebie. – Dlaczego do niego nie zadzwonisz? Nie musiałam pytać, kim był ten on. Wiedziałam, o co jej chodziło. Chciała, żebym zadzwoniła do Woodsa. Pragnęłam życia z nim. Kochałam go. Ale jak mogłam wejść między syna a ojca? Jego ojciec mnie nienawidził. Stanęłabym między Woodsem a jego rodziną. Jeśli Woods pragnął mnie bardziej od życia, do jakiego się narodził, wtedy mnie 307
znajdzie. Nie chciałam mu robić zamieszania w głowie przez dzwonienie do niego. Potrzebował czasu, żeby zdecydować, czy stracenie rodziny, by mnie mieć, było tego warte. – Chyba poczekam. Wie, skąd pochodzę i zna twoje nazwisko. Jeśli naprawdę zechce mnie odnaleźć, da radę. Woods ma wiele do stracenia. Nie jestem pewna, czy moja osoba jest tego warta. Braden objęła mnie ramieniem i oparła się głową o moją głowę. – Ile razy mam ci powtarzać, że jesteś wyjątkowa? Każdy, kto cię spotyka, ale nie chce cię poznać i być częścią twojego życia, jest głupi. Widziałam to, gdy byłaś dzieckiem. Uśmiechnęłam się. – Nie. Myślałaś, że byłam wampirem i chciałaś się ze mną zaprzyjaźnić, żebym cię nie zjadła. Braden zachichotała. – No, to też. Ale wkrótce dotarło do mnie, że nie byłaś żadną pijawką. Jednak wciąż cię lubiłam. Przez kilka minut siedziałyśmy w ciszy, zatracone w naszych myślach. – Skończyłam na dzisiaj prace. Chodźmy na zakupy – odezwała się w końcu Braden. – Okej. Brzmi nieźle.
308
Cokolwiek, żebym wydostała się z domu i uwolniła moją głowę od Rosemary… i od Woodsa.
Tłumaczenie: Thebesciaczuczek Korekta: judyta_ce
309
Nie spałem całą noc. Ale rozgryzłem kilka rzeczy. Jeśli Della została zmuszona do wyjazdu bez chwili namysłu, jedynym miejscem, o którym mogłem pomyśleć, do którego mogłaby się udała, był powrót do Georgii i jej najlepszej przyjaciółki Braden. To była jedyna osoba, o której wiedziałem, że była do niej przywiązana. Zadzwoniłem do Josiaha o szóstej nad ranem i kazałem mu zacząć szukać Braden, kobiety, około dwudziestoletniej, w Macon w Georgii. To było wszystkim, co wiedziałem. W ciągu dziesięciu minut miał jej nazwisko, numer telefonu i adres. Braden Fredrick, mieszkająca w Macon w Georgii, ze swoim mężem Kentem. Zadzwoniłem na numer, który dał mi Josiah i zostałem dwukrotnie przekierowany na pocztę głosową. Ponownie zadzwoniłem do Josiaha. – Zdobądź dla mnie numer do Kenta Fredricka. On musi gdzieś pracować. Musi istnieć jakiś służbowy numer. – Okej. Daj mi chwilkę – odpowiedział bez pytania Josiah. Słyszałem uderzanie w klawiaturę. – Ach, tu jest. Jest prawnikiem. Fredrick & Fredrick. Wygląda na to, że jego ojciec jest tym drugim Fredrickiem. Numer to 478-555-5515. Zapisałem numer. 310
– Dzięki – powiedziałem i rozłączyłem się by wykręcić nowy numer. – Fredrick & Fredrick, kancelaria adwokacka. Z kim mam pana połączyć? – Muszę porozmawiać z Kentem Fredrickiem – odpowiedziałem. – Proszę chwileczkę zaczekać. Wydaje mi się, że właśnie prowadzi rozmowę. Och, momencik. Jest wolny. Za chwilę pana z nim połączę. Czekałem, słuchając grającej na linii muzyki klasycznej. Nie mogłem ustać w miejscu. Chodziłem wzdłuż werandy na tyle mojego domu. Byłem blisko. – Kent Fredrick – powiedział męski głos. – Kent. Tu Woods Kerrington... – Najwyższa pora, panie Kerrington. Nie lubię patrzeć jak moja żona jest zdenerwowana, a kiedy Della jest zdenerwowana, to moja żona też jest. Wiedział, gdzie ona jest. Zatrzymałem się, niemal bojąc się mieć nadzieję. – Czy wiesz gdzie jest Della? – Tak, jest w naszym domu. Przyjechała wczoraj całkowicie zdołowana. Twój ojciec potrzebuje kopniaka w tyłek. I wciąż toczą się obrady co do ciebie. Była tam.
311
Zacząłem się ruszać. Na początku idąc wzdłuż werandy, po czym przechodząc w bieg, gdy uderzyłem stopami w stopnie i skierowałem się do mojej ciężarówki. – Wszystko z nią w porządku? Nic jej się nie stało? Josiah może i zdobył dla mnie ten numer, ale jeśli ją skrzywdził, to będę miał w dupie jego pomoc. – Ma otarte nadgarstki, bo gdy jechali przez pięć godzin zostawili na nich kajdanki. Ale poza tym, to tylko jej serce. Jest złamana. Ale przecież, Della zawsze była odrobinę złamana. Della i złamana użyte w tym samym zdaniu sprawiły, że się zaniepokoiłem. Musiałem się do niej dostać. – Jestem w drodze. Nie pozwól jej wyjechać. – Przyjedziesz tu po nią? – Tak – odpowiedziałem. – Cóż, nie jestem pewien, czy nie mam nic przeciwko temu, że zabierzesz ją gdzieś w pobliże tego żałosnego dupka, jakim jest twój ojciec. Kto mówi, że on nie skrzywdzi jej ponownie? Della nie ma żadnej rodziny. Braden jest tym dla niej. A kiedy ożeniłem się z Braden, dostałem też Dellę w pakiecie. Wiedziałem, że tak będzie. Ta dwójka jest blisko. A ja chronię to, co jest moje. Chwyciłem kierownicę. – Della jest moja. Nie miej co do tego wątpliwości. Będę na miejscu w ciągu pięciu godzin. 312
Rozłączyłem się i wpisałem adres Fredricka do GPS-u.
*** Po trzech godzinach jazdy zadzwonił mój telefon i na ekranie wyświetlił się numer mojego ojca. Pomyślałem o przekierowaniu go na pocztę głosową, ale zmieniłem zdanie. Nadeszła chwila, żebym zajął się tym człowiekiem. Nie miałem zamiaru sprowadzać tam z powrotem Delli. Nie mogłem. On nie zamierzał jej zaakceptować, a ja nie miałem zamiaru żyć bez niej, więc nie było dla nie przyszłości w Klubie Kerrington. – Czego – powiedziałem, postanawiając, że nie zasługuje na odpowiednie powitanie. Pozwolę mu mówić, po czym powiem mu, co postanowiłem. – Gdzie jesteś? Dostałem telefon z Klubu, że nie pojawiłeś się tam dzisiejszego ranka. Mają problemy, brakuje personelu w klubowej restauracji i dwa wózki nie działają. – Więc się tym zajmij. To twój klub. Nie obchodzi mnie, co się stanie z tym miejscem. Z całą pewnością sprawiłeś, że całkowicie się od ciebie odwróciłem, kiedy odesłałeś Dellę. Skrzywdzili ją, ty kretyński sukinsynie. A teraz straciłeś mnie. Nie chcę mieć nic wspólnego z tobą, z moją matką, która pomogła ci odstawić ten cyrk ani z tym klubem. Nie możesz mnie kontrolować. Nie pozwolę ci na to. Odchodzę od tego wszystkiego. W moich żyłach płynie krew mojego dziadka i jestem w stanie samodzielnie coś osiągnąć. Nie potrzebuję ciebie. Nigdy nie potrzebowałem. 313
Nie zaczekałem na jego odpowiedź. Nacisnąłem przycisk kończący rozmowę i uśmiechnąłem się do pustej drogi przede mną. Miałem zamiar zdobyć jedyną osobę, która sprawiała, że chciałem żyć i budować nasze wspólne życie. Nie będzie mnie rozpieszczało i nie będzie dobrze sytuowane, nie będzie takie, w jakim się wychowałem, ale będzie pełne miłości i dopóki nie spotkałem Delli, to było tym czymś, czego mi brakowało. Mój telefon znów zaczął dzwonić i pojawił się na nim kierunkowy z Macon w Georgii, ale tego numeru nie znałem. Nie był jednym z tych dwóch, które zapisałem w swoim telefonie. – Halo. – Czy to Woods Kerrington? – zapytał damski głos. – Tak, to ja – odpowiedziałem. – Tu Braden Fredrick. Muszę zadać ci kilka pytań, zanim pozwolę ci znów wtargnąć w życie Delli. Nie jestem przekonana, tak jak mój mąż, że twój przyjazd jest czymś dobrym. Uśmiechnąłem się, słysząc opiekuńczy ton w głosie tej kobiety. Stała murem za Dellą i pokochałem tę nieznajomą kobietę tylko z tego powodu. Ktokolwiek, kto chroniłby moją Dellę, zyskiwał mój całkowity szacunek. – Dobrze. Pytaj mnie, o co tylko chcesz – odpowiedziałem. Zamilkła na chwilę. – Dlaczego tu jedziesz?
314
– Bo nie mogę żyć bez Delli. Nie chcę bez niej żyć. Ona jest powodem, dla którego wstaję o poranku. Cisza. Zastanawiałem się, czy zamierza coś jeszcze powiedzieć. Czekałem. – Dobrze. Poprawna odpowiedź. Może cię polubię. Czy myślisz, że Della jest szalona albo istnieje możliwość, że oszaleje? – Nie. Ona jest doskonała i pełna życia. Miała problemy do pokonania, polepszy się jej. Zamierzam jej w tym pomóc i wierzę, że wkrótce, pewnego dnia nie będzie już musiała mierzyć się z tymi wszystkimi rzeczami, które ją dręczyły. Usłyszałem po drugiej stronie westchnienie ulgi. – Ostatnie pytanie. Dlaczego kochasz Dellę? Nie musiałem nawet się nad tym zastanawiać. – Dopóki Della nie kroczyła do mojego życia, nie rozumiałem idei miłości. Nigdy nie byłem zakochany i w moim życiu doświadczyłem bardzo niewiele miłości. Ale widziałem już kiedyś miłość. Moi dziadkowie kochali się aż do śmierci. Myślałem, że to było coś, czego ja nigdy nie mógłbym mieć. Wtedy poznałem Dellę. Zaszła mi za skórę i wtedy zaczęła we mnie odkrywać emocje, o których nie wiedziałem, że istnieją. Nie ma w niej żadnego udawania. Ona nie ma nawet pojęcia, jaka jest piękna, i jest całkowicie bezinteresowna. Ale nawet jeśli nie była, wszystkie te rzeczy, jej śmiech i błysk w oczach, kiedy jest naprawdę szczęśliwa, to jedyne rzeczy, które mają w życiu znaczenie.
315
Zaskoczyło mnie łagodne pociągnięcie nosem po drugiej stronie. – Dobrze. Przyjedź po nią. Popieram to. Uśmiechnąłem się z jej małej czkawki. – Jestem prawie na miejscu.
Tłumaczenie: Jaasmaa Korekta: Thebesciaczuczek
316
Braden musiała wyjść na spotkanie w swojej szkole. Nie wspomniała o tym aż do lunchu. Wybiegła stąd szybko, po tym jak dostała telefon z przypomnieniem. Rozważałam zdrzemnięcie się, albo przynajmniej spróbowanie. Nie byłam pewna, czy tej nocy także nie będę zbyt dobrze spała. Nienawidziłam myśli, że mogłabym się obudzić Braden i Kenta swoim krzykiem. Spojrzałam na zegarek. Minęły prawie dwadzieścia cztery godziny, odkąd tu wróciłam. Żadnych telefonów od Woodsa. Był mądrym facetem i jeśli chciałby sprawdzić i zobaczyć, czy tu byłam, to zrobiłby to do tej pory. To bolało. Chciałam, żeby mu zależało. Chciałam, żeby kochał mnie wystarczająco mocno. Usłyszałam dzwonek do drzwi i stanęłam w miejscu w kuchni. Nie byłam pewna, czy powinnam otworzyć drzwi. Nie rozmawiali o tym ze mną. Poza tym, to był środek dnia i zazwyczaj Braden i Kent byli o tej porze w pracy. Czasami Kent pracował w domu, tak jak kiedy przyjechał wczoraj, ale dzisiaj nie było go tu. Nie było nawet samochodu na zewnątrz. Dzwonek do drzwi zabrzmiał ponownie. Ktokolwiek to był, nie poddawał się. Przeszłam przez korytarz do przedpokoju. Powinnam móc zobaczyć, kto to był przez okna po bokach drzwi. Podeszłam cicho do drzwi i rzuciłam okiem. 317
Za drzwiami stał Woods, gapiąc się w nie z niepokojem, trzymając ręce wepchnięte do kieszeni. Był tutaj. Jak on się tu znalazł? – Daj spokój Della, wiem, że tu jesteś. Kochanie, proszę otwórz drzwi – poprosił, pukając do drzwi. On tu był dla mnie. Podeszłam bliżej i chwyciłam gałkę u drzwi. Był tu. Chciał mnie zobaczyć. Nie zadzwonił, po prostu za mną przyjechał. Zaczęłam uchylać drzwi, gdy Woods pchnął je, by otworzyły się całkowicie, kiedy biegiem wpadł do domu. Jego oczy utkwił w moich, gdy złapał mnie i wciągnął w swoje ramiona. – Odchodziłem od zmysłów – wyszeptał w moje włosy. – Nie mogłem spać. Nie mogłem jeść. Przepraszam. Tak bardzo przepraszam. Przysięgam ci, że nigdy mu tego nie wybaczę. Nigdy. Obiecywał, nadal mnie trzymając. Przesunęłam ramiona obejmując go w pasie i położyłam głowę na jego piersi. Był tu. To było wszystkim, co miało dla mnie znaczenie. – Kocham cię, Della. Nie mogę cię stracić. Tylko ciebie, Della. To wszystko, czego potrzebuję. Tylko ciebie. Znajdziemy razem wspólne życie. Nowe. Nasze życie. Takie, które stworzymy razem. Rzucał swoją rodzinę i klub. Czy mogłam mu na to pozwolić? – Nie chcę, byś porzucał wszystko, na co pracowałeś – powiedziałam do jego klatki piersiowej. – Marnowałem swój czas. Nie mogę żyć życiem, w którym inny facet kontroluje mój każdy ruch. On cię skrzywdził Della. Przeraził cię, 318
skarbie, i nie mogę o tym zapomnieć. Nigdy nie dam razy tego przeboleć. Dla mnie jest martwy. To życie jest dla mnie martwe. Potrzebuję tylko ciebie. Pragnęłam Woodsa. Sięgnęłam do góry i przebiegłam dłonią po jego włosach i przez kilkudniowy zarost na jego twarzy. – Tęskniłam za tobą. – Trafiłem do piekła, kiedy wszedłem do tej kuchni i powiedzieli mi, że cię nie ma. Nigdy więcej. Przysięgam. Musiał usłyszeć to wszystko. Przyjechał tu gotów zostawić swoje życie za sobą i zacząć nowe ze mną. Musiał się dowiedzieć, co wraz z tym dostanie. Nie byłam z nim całkowicie szczera. Powinien wiedzieć o mojej matce i o tym jak ją znalazłam. Powinien też wiedzieć o mojej babce i o fakcie, że mogłam być obarczona dziedzicznym szaleństwem po mojej matce. – Powinieneś najpierw mnie wysłuchać. O tym jak umarła moja mama. I fakcie, że ja też mogę skończyć szalona. Nie mogę ci pozwolić podjąć tej decyzji, jeśli nie będziesz wiedział wszystkiego, co powinieneś o mnie wiedzieć. Wszystkie te rzeczy trzymałam w sobie i nie dzieliłam się nimi, chcę się teraz nimi z tobą podzielić. Wtedy będziesz mógł zdecydować, czy jestem tego warta. Woods kilka razy musnął moje usta swoimi. 319
– Dziecinko, wpadłem tak bardzo po uszy, że mogłabyś mi powiedzieć cokolwiek i nie miałoby to dla mnie znaczenia. Ale jeśli to sprawi, że poczujesz się lepiej, to powiedz mi. Chcę wiedzieć wszystko. Chcę, żebyś była w stanie powiedzieć mi o wszystkim i wierzyła, że nigdzie się nie wybieram. Jeśli miałam zamiar sprawić, żeby to zadziałało, to musiałam mu uwierzyć. To była część mnie, o której musiał się dowiedzieć. Nadszedł czas, żebym o tym porozmawiała. – Była impreza. Jedna z tych, które organizują dzieciaki w szkole średniej. Braden od tygodni planowała przemycić mnie ze sobą. Miałam być jej kuzynką z Mississippi. Miała już wszystko obmyślone. Byłam podekscytowana. Nigdy nie byłam wśród innych ludzi. – Zacisnęłam oczy, bo wiedziałam, że mówienie mu tego prawdopodobnie mogłoby spowodować u mnie atak. Chciałam być wystarczająco silna, by opowiedzieć tę historię, przynajmniej Woodsowi. – Nie spiesz się – powiedział Woods, trzymając mnie blisko siebie. – Byłam zdenerwowana. Mama w ciągu ostatnich kilku miesięcy często przyłapywała mnie na wymykaniu się. Za każdym razem to się kończyło źle. Zazwyczaj dawała mi lanie skórzanym paskiem. Przerażało ją to, że wychodziłam. I więcej mówiła do mojego brata. Mówiła, że tęskni i chce do niego pójść. To mnie przerażało. Wiedziałam, że jedynym sposobem, w jaki mogłaby do niego pójść, byłaby... śmierć. Przerwałam na chwilę i wzięłam głęboki oddech.
320
– Tamtej nocy wymknęłyśmy się bez problemu. Poszłam na swoją pierwszą imprezę. Tam po raz pierwszy zetknęłam się z seksem. Nie moim, ale innej pary. Właśnie mieli iść na całość w łazience, kiedy weszłam, szukając toalety. Byłam jak zahipnotyzowana. Przylegali do siebie tak ciasno i zapragnęłam tego samego. Pragnęłam być z kimś tak blisko. Po tym, seks i myśli o nim zaintrygowały mnie. To była ta prostsza część do przypomnienia. To był jedyny jasny punkt tego wieczoru. Nienawidziłam myśli o jego ostatniej części. – Wróciłyśmy późno do domu. Było około trzeciej nad ranem. Byłam naćpana szczęściem. Jakiś chłopak pocałował mnie i bardzo mi się to spodobało. To było prawdziwe. Żyłam... Ale wtedy dotarłyśmy do domu. Braden nigdy nie wchodziła ze mną do środka. Zawsze czekała na zewnątrz, dopóki nie znalazłam się bezpiecznie w środku. Światła były pozapalane w całym domu. Z ogródka przed domem mogłyśmy zobaczyć te w mojej sypialni. To był dla nas pierwszy znak, że coś jest nie tak. Moja mama zazwyczaj czekała z paskiem w ciemności, kiedy przyłapywała mnie poza domem. Poczułam jak moje ciało drży. Mój oddech stawał się coraz bardziej ciężki i płytki. Nie miałam zamiaru pozwolić moim lękom wygrać. Miałam zamiar to pokonać. Zebrałam całą siłę, jaką tylko mogłam, i spojrzałam na Woodsa. – Braden nie odeszła, kiedy otworzyłam drzwi. Poszła za mną aż do frontowych drzwi i stanęła tam. Obie wiedziałyśmy. Cisza była tak bardzo wymowna. Nie dotarłam daleko. Dom był mały, weszłam z salonu do korytarza. Krew... jej krew. – Wzięłam głęboki oddech. – Sączyła się na 321
dywan spod łazienkowych drzwi. Zobaczyłam to i wiedziałam. To było tylko kilka kroków, ale wydawało się, że od tego miejsca na korytarzu do łazienkowych drzwi dzielą mnie całe kilometry. Leżała tam, tak spokojnie na kafelkach na podłodze. Oba jej nadgarstki były rozcięte i leżały w kałuży krwi wokół niej, to była moja krawędź. Zagubiłam się w tamtym momencie. Zaczęłam krzyczeć i trzymać ją za rękę. Próbowałam sprowadzić ją z powrotem. Ale prawda była taka, że ona chciała pójść do mojego brata i… zrobiła to. Woods przycisnął mnie mocno do swojej piersi i trzymał mnie w ciasnym uścisku. – Och, kochanie. Tak mi przykro. W związku z tym wszystkim. Tak mi cholernie przykro. Jeszcze nie skończyłam. Chciałabym, ale to nie był koniec. Doprowadziłam to tak daleko i musiałam pociągnąć to dalej. – Braden usłyszała moje krzyki, weszła i dotarła do mnie. Spojrzałam na nią i powiedziałam jej, że moja mama nie żyje. Wtedy straciłam kontakt z rzeczywistością. Nie pamiętam jak dzwoniła na 911 ani jak przyjechali sanitariusze. Byłam zatracona w świecie, w którym moja mama żyje, a ja nie mogę jej dosięgnąć. W końcu kiedy doszłam do siebie, Braden była przy mnie i czyściła mnie. Ścierając z moich dłoni krew. Potem przebrała mnie w czyste ubranie i stała przy mnie, trzymając mnie za rękę, kiedy odpowiadałam na pytania. Braden odmówiła opuszczenia mnie na krok. Kiedy było po wszystkim, przeprowadziłam się do domu obok, by zamieszkać z nią i jej rodzicami przez kilka następnych lat. Była taka zdeterminowana, żebym z nimi zamieszkała. Byłam pewna, 322
że się o to martwili. Trzymała mnie przed nimi w sekrecie przez te wszystkie lata i byli mną przerażeni. Nie winiłam ich o to. Nigdy nie ocieplili swoich stosunków wobec mnie. Mogłam to dostrzec w ich oczach. Czekali aż się załamię. Czasem ich rozumiałam, bo robię dokładnie to samo. Czekam... – Nie mów tak. Słyszysz mnie? Nie waż się tak mówić. Nie załamiesz się. Jesteś najsilniejszą osobą, jaką kiedykolwiek poznałem. Podziwiam fakt, że pomimo rzeczy, przez które musiałaś przejść, nadal jesteś w stanie rozświetlić pokój, kiedy do niego wchodzisz. Kiedy na ciebie patrzę, widzę życie. Widzę radość. Widzę moją przyszłość. Byłam jego przyszłością. On był moją. Jeśli miałam patrzeć w przyszłość i mieć życie z Woodsem, to wiedziałam, że mogłam walczyć z jakąkolwiek ciemnością, która chciałaby mnie zabrać. Zanim poznałam Woodsa, nie wiedziałam, po co żyję. W moim poszukiwaniu samej siebie, znalazłam o wiele, wiele więcej. Teraz wiedziałam już dlaczego chcę żyć. Zrozumiałam miłość. Znalazłam ją.
*** Woods odrzucił ofertę Braden, żebyśmy zostali. Nie walczyła z nim o to i byłam tym zaskoczona. Woods zabrał obie moje walizki. Nie odjechaliśmy daleko, bo nie byłam jeszcze gotowa, by zostawić Braden. Woods znalazł pięciogwiazdkowy hotel w Atlancie i zameldował nas w nim. W chwili, w której zamknęły się za nim drzwi, upuścił moje walizki
323
na podłogę, podszedł do mnie i podniósł mnie. Zaniósł mnie do królewskiej wielkości łóżka stojącego pośrodku pokoju. – Potrzebuję, żebyś coś zrobiła – powiedział Woods, ściągając z siebie koszulę i rzucając ją na podłogę, po czym zaczął rozpinać swoje dżinsy. – Dobrze – odpowiedziałam, patrząc na jego dłonie zamiast na twarz. Uwielbiałam obserwować jak opuszczał swoje dżinsy i widzieć go uwolnionego z nich. – Kiedy będę głęboko w tobie, chcę żebyś powiedziała mi, że mnie kochasz. Jego czuła prośba sprawiła, że zdałam sobie sprawę z tego, że nigdy mu tego nie powiedziałam. Usiadłam i położyłam obie moje dłonie na jego klatce piersiowej, gdy obniżył się w moją stronę. – Wiesz, że cię ko... – Nie teraz. Kiedy będę w tobie. Wtedy mi powiedz – powiedział, trzymając swój palec na moich ustach, by powstrzymać mnie przed powiedzeniem tego. Ściągnęłam z siebie koszulkę, a on szybko zajął się całą resztą. Jego dłonie złapały mnie za kolana i rozłożył mi nogi na boki, tak bym była dla niego otwarta. – Muszę cię tu pocałować. Myślę, że za mną tęskniła – wyszeptał i opuścił głowę w dół, aż umościł się między moimi nogami.
324
Zadowolona pod nim, chwyciłam w garści jego włosy i krzyczałam jego imię, gdy jego język wślizgnął się we mnie, po czym zaczął zataczać kręgi wokół mojej opuchniętej łechtaczki. – Widzisz, tęskniła za mną – wyszeptał, uśmiechając się szeroko, zanim wsunął we mnie dwa palce, po czym zaczął smakować moje soki, które swobodnie spływały z powodu intensywnej przyjemności, jaką sprawiały mi jego usta. – Tak, nawet bardzo – zgodziłam się z nim, nadal trzymając jego głowę, kiedy wciągnął do ust moją łechtaczkę i zaczął ją ssać. Byłam tak blisko orgazmu, ale chciałam mieć go w sobie. – Potrzebuję cię we mnie – wydyszałam, ciągnąc go, by wspiął się go góry i mnie wypełnił. Woods powoli całował ścieżkę w górę przez mój brzuch, piersi i szyję, aż jego usta przykryły moje. Wycisnął na ich kilka niewinnych całusów. Rozłożyłam nogi, tak by mógł się między nimi ułożyć. Jego erekcja ocierała się o moje wnętrze, doprowadzając nie do szaleństwa. Woods, wisząc nade mną, opuszczał swoje biodra, dopóki powoli nie zatopił się we mnie. Przytłoczyło mnie poczucie spełnienia. Woods sprawił, że byłam cała. Uleczył wszystko, co było ze mną nie tak. Mieć go tak blisko siebie, było wszystkim, czego kiedykolwiek mogłabym potrzebować. Zaczął poruszać biodrami, wsuwając się i wysuwając, gdy jego ramiona, leżące po obu moich bokach, napinały się. Przebiegłam dłońmi po jego ramionach i chwyciłam za jego gruby biceps, tak bym mogła
325
poczuć jak porusza się pod moim dotykiem. Patrząc do góry, moje oczy spotkały się z jego. – Kocham cię – powiedziałam bez zastrzeżeń, ponieważ żadne prawdziwsze słowa nie zostały nigdy wypowiedziane. Woods zatrzymał się, a jego gardło pracowało, gdy przełknął ciężko. Sięgnęłam do góry i przebiegłam delikatnie paznokciem po jego szyi. Każda jego część mnie fascynowała. – Kocham cię. Nigdy cię nie zostawię i przysięgam ci, kochanie, że nigdy nie będziesz sama. – Jego słowa pełne były emocji. Uniosłam mój skupiony na jego szyi wzrok, by zobaczyć niewylane łzy lśniące w jego oczach. Podciągnęłam nogi do góry przy jego biodrach i owinęłam je ciasno wokół jego ciała, po czym wsunęłam ramiona w około jego szyi i pociągnęłam go w dół, by znalazł się bliżej mnie. Nie musiałam mu wyjaśniać, czego potrzebowałam. Wiedział. W tej chwili byłam całkiem pewna, że on też tego potrzebował. Nasze ciała poruszały się przy sobie. To było, jakbyśmy naprawdę stali się jednością. To było najgłębsze połączenie, jakiego kiedykolwiek doświadczyłam. – Czy to jest kochanie się? – zapytałam go, gdy zbliżał się orgazm. – Za każdym razem, kiedy jestem w tobie, to kochanie się, skarbie. Za każdym cholernym razem. Uśmiechając się, pocałowałam go w ramię i trzymałam się mocno, gdy fale rozkoszy zaczęły eksplodować w moim ciele.
326
Ciało Woodsa napięło się, po czym zatrzęsło, zanim wypuścił z siebie jęk i wypełnił mnie swoim uwolnieniem. Kiedy jego ciało rozluźniło się, przetoczył się ze mnie i ciągnął mnie na siebie. Przyglądał mi się z takim oddaniem, że mnie zatkało. Nie chciałam, żeby ta chwila minęła. Nigdy. Gdybym mogła zawsze być tak blisko niego, moje życie byłoby kompletne. Woods zaczął mnie znów całować, kiedy jego telefon zadzwonił. Skrzywił się i zerknął na niego, leżącego obok nas na łóżku. Mogłam zobaczyć imię Jace na ekranie. – To Jace. Spojrzałam na godzinę na telefonie. Była pierwsza w nocy. – Dlaczego dzwoni tak późno? Odbierz. Woods sięgnął nade mną i podniósł telefon, wciskając przycisk odbierz. – Halo? Patrzyłam jak wszystkie emocje opuszczają jego twarz. Nie powiedział nic. Najwyraźniej to Jace mówił, bo Woods słuchał, ale nie odpowiadał. Z jego wyrazu twarzy nie mogłam powiedzieć, o co chodzi. – Nadal tu jestem – zapewnił Jace’a Woods, ale to było wszystkim, co powiedział. Nic więcej. Kilka sekund później rozłączył się. Siedział tam, gapiąc się na telefon w swojej dłoni. Nie mogłam niczego odczytać z jego twarzy. Coś jednak było nie tak. Zachowywał się dziwnie. 327
– Czegoś chciał? – zapytałam. Woods potrząsnął głową. – Niczego. Niczego nie chciał. Musiał mi tylko powiedzieć, że trzydzieści minut temu mój ojciec padł trupem na atak serca.
Tłumaczenie: Jaasmaa Korekta: Thebesciaczuczek
328
Keithowi, mojemu mężowi, który tolerował brudny dom, brak czystych ubrań i moje wahania nastroju, kiedy pisałam tę książkę (i wszystkie inne książki). Moim trzem cudownym dzieciakom, które jadły dużo corn dogów, pizzy i płatków Frosted Flakes, ponieważ byłam zajęta pisaniem. Słowo, ugotowałam im wiele smacznych, ciepłych posiłków, kiedy skończyłam. Colleen Hoover, Tinie Reber, Autumn Hull, Liz Reinhardt – za czytanie i krytykowanie „Twisted Perfection”. Dziękuję za pomoc, moje panie! Sarze Hansen, która zaprojektowała tę niesamowitą okładkę. Jest genialna. Uwielbiam ją. Cholera, nieźle spędza się z nią czas. Uwierzcie mi… Wiem ;) Najfajniejszej agentce, która kiedykolwiek zaszczyciła literacki świat, Jane Dystel. Wielbię ją. To proste. Oraz niesamowitej Lauren Abramo, mojej agentce do praw autorskich na całym świecie, która doskonale radzi sobie z wysyłaniem moich książek na cały świat. Rządzi. I najważniejsze, Bogu. Dał mi umiejętność pisania. To, że mogę robić to, co uwielbiam każdego dnia, jest darem, jaki tylko On może ofiarować.
329