Part 1 Episode 0n [w świecie równoległym]. Moonwars_poziom minus xn [--xn -1] [Lekki poszum urządzeń neuro-skanujących. Komunikat: – Pierwszy zoom. La...
48 downloads
74 Views
1MB Size
Part 1
Episode 0n [w świecie równoległym]. Moonwars_poziom minus xn[--xn-1]
[Lekki poszum urządzeń neuro-skanujących. Komunikat: – Pierwszy zoom. Labilna zlewnia dwóch nurtów czas-przestrzeni. Bieg wydarzeń zlokalizowano w układzie planetarnym Sol tris. Główny nurt turbulentny. Jego szanse trwania w wartościach krytycznych – są ujemne. Powtarzam: – Ujemne.] W tle słuchał swojej ulubionej sonaty: Adagio. Każde kolejne odtworzenie nagrania prowadziło go nieuchronnie do jednego i tego samego wniosku, że arcydzieło to niezbicie świadczyło o geniuszu jego twórcy. Magia dźwięków wydobywanych ze skrzypiec wprowadzała go w stan głębokiego uduchowienia, który przekładał się na gotowość do wielkich poświęceń. Jego przełożony, dysponujący szeregiem dodatkowych zmysłów, bezbłędnie wyczuwał te jego mentalne przemiany. I choć dobrze wiedział, że chemiczne podniety są mu całkowicie zbędne – żartobliwe rzucał: – Znowu się podjarałeś? To było nawiązanie do nieustannie ginących z magazynu narkotyków skonfiskowanych galaktycznym przemytnikom. Wtedy nieznacznym ruchem jednego z czułków wskazywał słodko-błękitnawą chmurkę w głębi pomieszczenia, gdzie właśnie odbywała się zbiorowa degustacja przejętych dóbr natury chemiczno-roślinnej. Później w raportach czytał, że zostały one komisyjne spalone. Oprócz petabajtów skonfiskowanej, gdyż albo z pogwałceniem praw autorskich, albo bez stosownych zezwoleń nagranej różnorodnej muzyki – miał kilka szczególnie ulubionych artefaktów z wielu, które wpadły w posiadanie podległych mu służb, gdy rozbito dziuplę mafii handlującej zrabowanymi dziełami sztuki z peryferii Galaktyk. To, co sobie zachował – to były idealne, cyfrowe kopie ich fizycznych oryginałów, które spoczywały w przepastnych magazynach agencji. Gdy wędrował wzrokiem za (holograficznie odtwarzaną) doskonałą linią łabędziej szyi, regularnymi rysami policzków, konturem ust, idealnymi owalami łuków brwiowych – odczuwał delikatny dreszcz rozkoszy. Najwyższa matematyka Stwórcy połączona z urodą, gracją i niesamowitym powabem. Z fragmentów zachowanych przekazów wynikało, że była ukochaną żoną władcy. A jej imię w pradawnym języku brzmiało: Nefe’nefe’[…]
Nefe’titi, czyli Piękna jest piękność […] która nadchodzi. Z niemal nabożną czcią kontemplował doskonałe piękno rzeźby. Jakże idealny – rozmyślał – musiał być gatunek, który wydał na świat tak perfekcyjne istoty. Ukruszona koncha ucha budziła w nim bezbrzeżny gniew. Nie mają prawa – myślał – stąpać odnóżami, kończynami, mackami – czymkolwiek się poruszają po jakiejkolwiek planecie barbarzyńcy, którzy nie mają szacunku dla tak idealnej harmonii piękna. A w stanie uniesienia był gotów wypełnić
każdy
rozkaz
swojego
przełożonego
skierowany
przeciwko
istotom
naruszającym prawo. Z rzadka tylko przychodziła mu refleksja, że jego wręcz bałwochwalczy kult piękna jest swoistą pochodną wyglądu jego gatunku. Na skalistopiaszczystej planecie spiekanej za dnia żarem dwóch słońc, a w nocy smaganej siarczystymi mrozami, życie schowało się do krasowych jaskiń wypłukanych rwącymi strumieniami porannych roztopów. W zaciekłej walce o przetrwanie przyjęło kształty budzące u wielu innych gatunków koszmarne wręcz przerażenie. A on, nadinspektor i starszy agent służb specjalnych Międzygalaktycznego Imperium [w formalnej translacji kanonicznej obowiązującej w gildiach] Szeroki Ostrów, łaskawie spoczął. Właściwie, ułożył swój odwłok. Wiedział, że nie był geniuszem, ale miał rzadki w specjalnych służbach dar: tak potrafił łączyć fakty, przesłanki, ba!, zarys cienia koincydencji, że niezwykle skutecznie łapał przestępców. I tu docieramy do źródła męki nadinspektora. W pewnych cywilizacjach, np. użyto by określenia, że usiadł. A w jeszcze innych, że wygodnie ułożył część swoich struktur cielesnych, itd. To bogactwo określeń wykonywanych czynności było pasją jego szefa. Przeklinaną zresztą przez wszystkich jego podwładnych. Czego bowiem można oczekiwać od funkcjonariusza, który z wykształcenia jest oficjalnie uznawanym (= multi-certyfikowanym?) międzycywilizacyjnym
(= inter-galaktycznym?)
mentalnym
komunikatorem
(= multi-
lingwistą?). A w ogóle, jak trafił do służb, i kto go mianował na to najwyższe, tak newralgiczne stanowisko? Niekiedy dochodził do wniosku, że uczyniono to jak najbardziej celowo, by sparaliżować funkcjonowanie tychże Służb. Jedyne artykułowane oczekiwanie
jego
przełożonego
dotyczyło
niezmiennie
językowej
poprawności
otrzymywanych raportów. Potrafił się czepiać użytych sformułowań, zakresów znaczeniowych, dociekać ich pochodzenia oraz ‘jedynie słusznych’ wzorów użycia. W długiej, i poniekąd zaciekłej, wymianie pokreślonego jego pierwszego raportu dowiedział się m.in., że jego nick w części fonetycznie nawiązuje do imienia legendarnego i genialnego detektywa, który ponoć kiedyś skutecznie łapał przestępców na trzeciej planecie peryferyjnego układu Sol, a w drugim fragmencie jest tłumaczeniem
jego nazwiska. Z translacją też były liczne problemy. Np. worki rezonansowe ich rasy nie wydawały słyszalnych brzmień (tylko infra-dźwięki) dla odpowiedników pewnych wartości pisanych (np. liter). Stąd dźwięki artykułowane jako odpowiednik znaków z Układu Sol, np. ‘r’, czy ‘l’ w ich wykonaniu były nieme (tj. nie było ich słychać w zwykłym zakresie odbioru fali akustycznej). Niewiele z tego jednak – myślał – dla efektywności działania wynikało. Nielegalne, bezwzględne i okrutne dla praktycznie bezbronnych tubylców niezaawansowanych cywilizacji, tzw. czarne biznesy (black business), prosperowały w najlepsze! Po raz kolejny wrócił do raportu zwiadowczego awatara. Pomimo najnowszej technologii PsiStealth został wykryty, musiał przerwać zwiad i próbował wycofać się (jak się okazało: nieskutecznie). Fakt wykrycia go napełnił nadinspektora głębokim niepokojem. Już zlecił technikom oraz informatykom zbadanie tego incydentu. Gdyby okazało się, że przeciwnik posiadł nową technologię lub umiejętności wykrywania tak zamaskowanych zwiadowczych awatarów – Służby utraciłyby dopiero co uzyskaną przewagę w sferze inwigilacji. Telepatycznie wywołał w pełni wirtualny, osobisty, funkcjonujący w oparciu o fermiony, komputer. Aktywował bio-łącze. Spis rekordów powoli przesuwał się w polu wygenerowanego przed chwilą wyświetlacza. Odszukał wzrokiem pierwszy z nich i wybrał go impulsem. Obce znaki1 po szybkiej transkrypcji przeobraziły się w czytelny opis mówiący o zawartości raportu. Była to – jak zaznaczono: pełna – obserwacja uczestnicząca awatara nr ... (tu: długi rząd znaków i cyferek) wysłanego przez ... (tu: dane służb specjalnych) na Beta O’īi-on-īis układu Ђ‘īig’āā. – Ale zadupie! – wydobył pomruk z worka rezonansowego. – Ciekawe, dlaczego tam się spotkali? – zastanawiał się przez chwilę. Wrócił do zaznajamiania się z opisem. Kontynent: Eīi-īif. Okres: XVII wiek ery liczonej od momentu zero. Lokalizacja: kraje między pustynią a morzem, zwane przez tubylców: Māā-gh’eḕ. Czas bieżący lokalny. Wyświetliła się opcje: wersja pogłębiona oraz analiza kontekstu w obranym wymiarze. Przesuwający się kursor odsłaniał kolejne możliwe ścieżki. Dymensja genetycznobiologiczna, społeczna, historyczna, polityczna, technologiczna, itd. Wrócił na wyższy poziom i dał polecenie odtwarzania wybranego rekordu. (…) Śnił. Jaki to był piękny sen! Ostatnie marzenie. Należałoby dodać: ostatnie marzenie samca. Pełnokrwistego samca alfa. Przynajmniej do pewnego momentu (…) Tło 1
Tu pojawiła się u agenta refleksja, że te wszystkie cuda techniki zostały nabyte w technologicznej gildii z galaktyki Chīic-xuu’uub, która zapewne sprzedawała je wszystkim chętnym.
było zamazane. Ni to plaża pełna wpół obnażonych osobników, ni to ulica, też wypełniona zaaferowanymi, przedziwnie odzianymi indywiduami. Tło miało tu znaczenie całkowicie drugorzędne (…) Z na przeciwka – w krwistym, bardzo krótkim i mocno eksponującym żeńskie atrybuty cielesne odzieniu szła seksowna blondynka. O ekstatycznie dłuuugich nogach. Jej kołyszące, kocie ruchy eksplodowały seksem. Jej napięty brzuch, atłasowa skóra na udach, nabrzmiałe usta, całe ciało – były obietnicą wręcz euforyyycznego seeeksu! Oblizała pełne, karminowe wargi. Ich spojrzenia spotkały się. Poczuł, że ich myśli uległy zharmonizowaniu. Jej wzrok zaczął go namiętnie przyzywać. Pożądał jej. Całej. Chciał spełnienia. To była pierwotna siła, zew, którego nie był w stanie opanować. Jej piersi, jej nabrzmiałe sutki – wołały o dotyk jego dłoni. Za chwilę, już będąc namiętną brunetką, zerwała z siebie skąpy strój i przylgnęła doń całym ciałem. Jego wzwiedziony członek wszedł w nią, a ciało zaczęło wykonywać konwulsyjne ruchy (…) Światło nieco pojaśniało. Obok wyświetlanego z akcji ujęcia hologramu stało trzech dziwnych – nazwijmy ich roboczo – osobników. Porozumiewali się telepatycznie. – Tak działa bio-bot-pułapka, model: eSiX-0001Y. To prototyp, który w swoim programie-zleceniu wyśledzenia, obezwładnienia oraz pojmania ofiary odwołuje się detekcji podstawowych mechanizmów ukrytych na poziomie genetyczno-komórkowym złożonych struktur inteligentnych opartych na białku. To egzemplarz o destynatorze Y, czyli przeznaczonym do wabienia osobników płci męskiej. Niezwykle skuteczny. Dotychczas wykonał 100 – właśnie tak: szlachetni ᴟesseӻ!
2
– 100 procent zleceń w cywilizacjach
humanoidalnych. To, które obecnie oglądamy, było ostatnie. [drugi osobnik – przerywając pean pochwalny tzw. doradcy klienta, czyli określając prosto: sprzedawcy – tonem czepiającego się] – Zatem zwięźle precyzując: w innych cywilizacjach dżino-podobnych istot (sicut Carinae), opartych, na przykład na grupach azoto-akrylo-nitrylowych, funkcjonujących w gazowo-metanowych quasi-olbrzymach gwiazdozbioru SeNe’_0509-529 w karłowatej galaktyce M.60_UCD1 – to coś będzie nieskuteczne! 2
ᴟesseӻ – tak dawno temu w gildiach praktykujących kult biznesu z peryferyjnych galaktyk tytułowała się (dowartościowując się przy okazji) arystokracja pieniądza i handlu (czyli bogaci i bardzo bogaci). W wolnym przekładzie znaczyło to mniej więcej: „szlachetni, dostojni, czcigodni”. To dowiedział się od swojego przełożonego. Ale żeby galaktyczni korpo-gangsterzy i handlarze żywym towarem tak sobie dopieszczali ego? Musieli czuć się pewnie. Ponieważ nie wszystkie dźwięki (ze względu na odmienne zakresy odbierania ich przez różne gatunki funkcjonujące w Federacji) są słyszalne – po transkrypcji zaznaczono je adekwatnymi znakami graficznymi.
[trzeci osobnik – z odczuwalnym sarkazmem, pedantycznie artykułując emitowane pojęcia, celowo przerywając ponownie podejmowany pean pochwalny sprzedawcy, by go jeszcze bardziej zbić z pantałyku (skąd w jego świadomości wzięło się w ogóle takie określenie?!; czyżby ktoś wpływał na jego jaźń?)] – Mamy więc istotne ograniczenia techniczne, o których nasz interlokutor nawet nie wspomniał. Ale! Ale! I to jest rzeczywisty problem! Zgodnie z międzygalaktyczną konwencją ratyfikowaną przez wszystkie zaawansowane cywilizacje – a jest to ZASADA prawa! – stosowanie bio-botów opartych na tym mechanizmie zostało stanowczo potępione i zdelegalizowane, zaś ewentualnym oferentom – tu znacząco spojrzał na handlarza, który jakby nagle zmniejszył swoje rozmiary – oraz posiadaczom takiego urządzenia grozi dożywotnia kara pobytu na super-gorącej więziennej planecie Furia! Dalej. Paragraf 2.308 punkt 9 litera ‘C’ obowiązującego Kodeksu Wszech-Galaktycznego Prawa – wyraźnie zakazuje zachowywania materiału genetycznego pobranego w takich sytuacjach! [drugi osobnik] – Ale oni wysłali dwie sondy poza swój układ słoneczny! Jak to się wyda – będzie nieprawdopodobny skandal! – Ależ wielce szlachetni ᴟesseӻ! Po pierwsze: obie sondy przechwyciliśmy i skierowaliśmy w rejony, gdzie nikt ich nie znajdzie. Po drugie: prawdopodobnie nawet nie zauważyli, że sondy zmieniły trajektorie lotu. A po trzecie: jeszcze długo nie znajdą żadnego sensownego wyjaśnienia przyczyn, które spowodowały te zmiany. (…) Jej język wszedł do jego ust. Namiętnie ssała. Siadła na nim. Jej pochwa szczelnie przylgnęła do jego nabrzmiałego członka. Jej szybkie frykcyjne ruchy zamieniły się w… ssanie. Odbierała jego spermę do ostatniego nasionka w jego jądrach (…) Coś jakby na kształt niepełnej i mocno przerażonej świadomości zaczęło się budzić u niego. Spojrzał spod półprzymkniętych powiek. Spostrzegł, że jego najbliżsi towarzysze wieloletnich walk leżą martwi, z błogimi uśmiechami na twarzach, a on w półprzezroczystym kokonie – w coś takiego zamieniła się seksowna blondyna – jest transportowany do jakiegoś urządzenia (…) – Ależ wielce szlachetni ᴟesseӻ! Po pierwsze. Taki materiał, jakim są jego geny, jest niezwykle cenny, gdyż potrafił długo i skutecznie walczyć z istniejącym w jego warunkach planetarnych reżymem. Zabezpieczamy jego YDNA na potrzeby ewentualnych dalszych działań, które kosmonopolistyczny kartel TriCorpStars gmbH planuje pojąć w bardzo obiecującym do rozwoju kolonii regionie Sol prim. Może nie jest to zbytnio zgodne z
obowiązującym w naszych cywilizacjach prawem, ale… ᴟesseӻ! [tu już odzyskał dawne rozmiary oraz pewność siebie] – ta drobna inwestycja to obietnica bardzo dużych zysków. Po drugie. Konwencja obejmuje TYLKO cywilizacje zaawansowane, które dopełniły wymaganych procedur. Co prawda, rozmowy o ICH przystąpieniu do Federacji trwały, ale nie zdążyli ratyfikować stosownych konwencji. Wcześniej bowiem zostali podbici, a sterroryzowana przez swoich kacyków większość tubylców tego nawet nie zauważyła! Co oznacza, że ten osobnik należy do grupy – wyraźnie podkreślmy to [niezaprzeczenie lubił ten zwrot] – cywilizacji nie-zaawansowanej, po prostu do barbarzyńców. Jego agresywna i wielce opresywna rasa rozwijała się w rejonie Sol prim, na skraju Drogi Mlecznej. A przypomnę, że z jednego miliarda tubylców możemy uzyskać cały gram unikalnego i superdrogiego hormo[nalnego]-narkotyku, którego nazwy nie muszę tu wymieniać. Obecnie popyt na niego jest gigantyczny, określiłbym, że wręcz szalony. Elity gwiezdnych korporacji lubią się dobrze zabawić. Obecnie za jeden gram tej substancji naturalnego pochodzenia oferują dużą galaktykę! [drugi osobnik zmieniając obiekt uwagi] – Czy on nas odbiera? Czy może na nas oddziaływać? (…) Poczuł wbijaną w czaszkę igłę. Coś też wtłaczano mu do przewodu pokarmowego. Ogarnął go nagle paraliżujący chłód. Ostatnim przebłyskiem świadomości wysłał obserwującym go istotom klątwę ‘Życzenie śmierci’ mistrza zen (…) – [handlarz] Chyba ktoś próbuje nas śledzić. Wysyłam zwiadowcze drony! – [handlarz, po jakiejś chwili] ᴟesseӻ! Otrzymałem raport. Intruz został zneutralizowany. Pragnę Was całkowicie uspokoić! – [trzeci osobnik, sarkastycznie] – Miejmy nadzieję, że nie tak, jak tego biedaka! – [handlarz] ᴟesseӻ! Wszelkie ewentualne zastrzeżenia prawne muszą, podkreślam: muszą, być oddalone, gdyż ów osobnik również SAM złożył na siebie zlecenie. – [w przestrzeni telepatycznej przez chwilę krążyły wyrazy niedowierzania] – ᴟesseӻ! Właśnie TAK! Jego motywacja była tak prosta, jak budowa galaktyki spiralnej Ostrze C’eem. Po wielu latach walki z dominującym na ojczystej planecie Eaӻth reżymem iluminatów, którzy niemal całkowicie wyniszczyli tubylców, nota bene własnych
bio-rodaków, zdecydował się na samobójczą misję. Tam już dawno został skazany na śmierć. Gdy tylko przybędzie – odczytają mu wyrok. Złożył więc naszej korporacji „czyścicieli”,3 czyli nam, zlecenie. Specyficzne. Mamy go żywego, w stanie stazy, dostarczyć na Eaӻth. Ponieważ w tej chwili jesteśmy na Beta O’īi-on-īis układu Ђ‘īig’āā – wypiętrzone na nieboskłonie chmury zostały pięknie podświetlone promieniami trzech słońc – sprawnie dostarczymy go tam tunelami czas-przestrzennymi skonstruowanymi przez Pierwszych (zwanych też Pielgrzymami Kosmosu). Już wszczepiono mu ghule pasożyta z Piątej w Ђ3V.55 Cāān-c’īi w mgławicy Pętli Łabędzia. „To”, jeśli nie jest kontrolowane, zeżre wszystko i wszystkich. U naszego delikwenta wszystko – poza skórą oraz fragmentem mózgu sterowanego elektrodą. Dzięki temu będzie mógł odpowiedzieć, zgodnie z ich procedurą, na ostatnie pytanie sądu iluminatów. A my, po spełnieniu tych formalności, będziemy mogli zainkasować nagrodę za ICH zlecenie dostarczenia go żywcem. Później pasożyty się wydostaną i zlikwidują wszelkie przejawy istnienia żywych struktur złożonych. W ten sposób ON dokona swojej zemsty. A my, dzięki temu wszystkiemu, ᴟesseӻ, po kilku pełnych obrotach Eaӻth wokół Sol prim – otrzymamy czystą i piękną galaktykę, dosyć odległą od centrum (czytaj: na zadupiu), więc nikt ze służb specjalnych nie będzie się nią interesował – do rozwijania naszego wielce zyskownego interesu! – [drugi osobnik] – Zgoda! Przystępuję do tego biznesu. – [trzeci osobnik, kostycznie] – Osiągnęliśmy istotnie zbieżny stan zgodności naszych interesów! Lecz mam bardzo poważny problem: sam nie wiem czemu, lecz coraz gorzej się respiruję. Czuję, że odchodzę (= umieram). Tu relacja awatara się urwała, gdyż ostatecznie został zniszczony. Nadinspektor przez chwilę zastanawiał się, kto lub co mogło zdemaskować tak technologicznie udoskonalonego awatara oraz co było powodem nagłego pogorszenia się stanu zdrowia jednego z uczestników tego inwigilowanego spotkania. Po czym wrócił do tych fragmentów holograficznego sprawozdania, gdzie można było zrobić zbliżenia uczestnikom biznes-mitingu. Szybko wysłał do tezaurusa zapytanie o ich identyfikację. Gdy przeczytał odpowiedź, od razu skoczyło mu ciśnienie. ‘Handlowcem’ był poszukiwany przez eony – sam przewielebny (…)
3
wszelkich problemów; nazywają nas też: korpo-killers, łowcami głów, czarną wodą (blackwater), czarnym biznesem (black business), zarządzającymi ryzykiem (managing risk), itd.
Episode 0 [w świecie równoległym]. Moonwars_poziom minus 1[--1-1]
INTRODUCTION [świat równoległy, poziom ścieżki wydarzeń do strategicznego punktu zero: minus] -- 1. [ocknął się; przez wiele okrążeń stacji wokół Beta O’īi-on-īis układu Ђ‘īig’āā, wschodów i zachodów trzech palących słońc – szukał rozwiązania przyswajając jottabajty danych; był przemęczony i znowu przysnął; by odzyskać ostrość widzenia oczyścił wielo-fasetowe gałki oczne ze zużytego nabłonka wewnętrzną powieką i skierował szypułki w stronę kolejnego holograficznie wyświetlanego sprawozdania] (…) Wyszedł z wielopiętrowego labiryntu bunkra dowodzenia, zlokalizowanego w wiosce Dāā-bīīq, zostawiając za sobą tylko zwłoki. Przekodowane stacje nadawcze wysyłały na równinę Armagedonu tylko jeden powtarzający się komunikat: Zgodnie z proroctwem nastąpił koniec świętej wojny – kalif zginął. Na ten moment, oszczędzając zasilanie, czekał ukryty w podziemnym schronie przez ostatnie pięć lat, tylko po to, by móc mu rytualnie odciąć głowę ich dowódcy i wymordować całe jego otoczenie (...) W geście zwycięstwa uniósł ramiona. I od razu uświadomił sobie jego bezsens. Przecież był autonomicznym robotem-cyborgiem piątej generacji. Fakt: przestrzegając wszelkich wymogów profetycznych – YDNA oraz osobowość osobnika z gatunku homo sapiens w formie wirtualnej zostało wpisane do jego kwantowego mózgu. A zewnętrznie – był jego n-tym genetycznym klonem. Kosztowna i hiper-tajna (i mało logiczna – z tzw. racjonalnego punktu widzenia) operacja Firmy (jak lubiły zwać na wewnętrzny użytek swój Alians tajne służby Super-mocarstwa) rozpoczęła się tylko dlatego od (zidentyfikowanego przez wróżkę) odnalezienia osobnika określanego jako: 3_Y6 (czyli kn-wymiarowego tesaraktu-katalizatora biegu strumieni czasu), ponieważ przepowiedziano mu, iż przeżyje koniec świata. Znane wszystkim bowiem proroctwo głosiło, że tylko ON mógł zabić kalifa, kończąc tym samym wieloletnią, wyniszczającą świat Ea’th powszechną wojnę dwóch religii i dwóch cywilizacji. Rzecz jasna Cyganka, zgodnie z żelazną regułą (tajnych służb – rzecz jasna) likwidacji wszelkich świadków – po potwierdzeniu widzenia i rozpoznaniu inkryminowanego – popadła w ciężką
depresję egzogenną (fakt z raportu oficera prowadzącego: po zastrzyku) urojeniową z ostrymi zaburzeniami psychotycznymi, po czym ‘ochoczo’ (OK; z delikatną pomocą wysłanej specgrupy) popełniła samobójstwo (...) Osobnika zaś złapano i przeprowadzono wszelkie – zdaniem Centrali – potrzebne i możliwe (oraz niepotrzebne – był teraz bowiem tylko materiałem doświadczalnym) eksperymenty, prześwietlono i zeskanowano, pokrojono i zabezpieczono na różne możliwe sposoby jego organy i tkanki, łańcuchy DNA, pamięć oraz osobowość, a nawet wysłano w specjalnej kapsule w tzw. głęboki kosmos (…) Zaniepokoił go zielono-brązowy, z szarymi pasemkami, ni to gaz, ni to pył, którego tumany, przepełnione błyskami wyładowań elektrycznych, jakby nacierając, ciągle go otaczały. Wiedział, że co najmniej jeszcze trzy mocarstwa opracowały system tzw. martwej ręki, który działał według zasady: pierwszy [za]atakujesz, drugi [na pewno – i tak] [z]giniesz. Miał on zapewnić w każdych warunkach wykonanie przeciw-uderzenia na zasoby przeciwnika – nawet gdyby po jego ataku nie pozostała w kraju żadna żywa istota. Ale tego nie oczekiwał. Spojrzał na dłonie. Super-wytrzymałych bojowo-ochronnych rękawic już nie było, a żrąca substancja zniszczyła właśnie naskórek i rozpoczęła rozkładanie jego mięśni, odsłaniając węglanowotytanowy szkielet. Włączył analizator. Skład bio-chemiczny nano-koloidalnego pyło-quasigazu, widoczny przez chwilę na ekranie, był wyrokiem śmierci na wszelkie przejawy istnienia życia na tej planecie: to legendarna ‘szara maź’ (grey goo). Oznaczyło to też, że zidentyfikowany środek bojowy nie powstał na Ea’th (...) [chwilę się zastanawiał i stwierdził, że brakuje mu kontekstu do analizy jakościowej; wywołał więc awatara repozytorium i poprosił o przedstawienie zwięzłego tła do interpretacji niedawno otrzymanych danych] [według skrajnie ortodoksyjnego i millenarystyczno-utopijnego nurtu wyznawców Aa’’āāha, którzy w pewnym momencie opanowali na planecie Ea’th cztery kontynenty – na małej nizinie o powierzchni niecałych 250 jednostek pomiarowych, usytuowanej wokół Hāā’Māā-gĕĕ-dōōn,4 w pobliżu wioski Dāā-bīīq, dojdzie do gigantycznego starcia sił Dobra i Zła,5 do ‘największej bitwy’ (Al-Māā’’-hāā-mmāā Al-Quub’āā), do ‘wojny wielkiego dnia Boga Wszechmocnego’, do ‘bitwy wielkiego dnia Boga, Wszechwładcy’, do ‘wielkiego dnia Wszechmogącego Boga’; według licznych proroctw, powszechnie znanych mieszkańcom 4
Tu awatar tezaurusa wyświetlił uwagę natury epistemologiczno-deskryptywnej: wyraz Hāā’-Māā-gee-doon można tłumaczyć jako ‘góra Mee-gīī-doo’, ale też: ‘góra zgromadzenia wojsk’, ‘ góra rozstrzygnięcia’. 5 Tu awatar tezaurusa wyświetlił informację, że walczyć mają wojska z 80 krajów przeciwko bojownikom z państwa Qhāā-’ii-phāā.
planety Ea’th – stoczona tam bitwa ‘doprowadzi do ruiny tych, którzy rujnują świat’, wcześniej jednak ‘zginą ci, którzy doprowadzili do upadku religii, obyczajów i dopuścili do władzy głupich oraz nieodpowiedzialnych’] [z relacji wynika – dumał – że pojawiła się tam trzecia strona tego konfliktu]
Episode 0. Poziom zero. Centralny punkt biegu wydarzeń. Moonwars_0-1
INTRODUCTION
I. (…) Pojawiło się myślenie. Iskierka myśli. I czucie. Chwilę później: wspomnienie raportu systemu informatyczno-zarządzającego: – Przerwanie stazy!
– Zagrożenie życia! – Obca ingerencja w system! Później głos uległ wyciszeniu. W tle pojawiła się, jakby nie jego (a więc: obce!; skąd wiedział, że obce?), smużka myśli, z jakby lekkim odcieniem podziwu: – Taki prymitywny, a zdążył zadziałać... I znowu ciemność.
II. Iskra myśli. Z dziwnie modulowanych dźwięków, częściowo domyślił się, a częściowo zrozumiał: – Baaa-dzoooo duuu-goooo spaaa-eeeeesssss. – Byyy-eeesss w sssstaaa-zzzzziiieee. – Baaa-daaa-mmmyyyyy Ciiiiieeee. W tle słyszał (słyszał?; raczej telepatycznie odbierał czyjeś myśli i je rozumiał!) głos lekarzadiagnosty. – W płucach dużo obojętnych gazów i nieco płynu, które trzeba usunąć. We krwi –
bardzo dużo kwasu moczowego i glukozy. Trzeba wypłukać. I ta niska temperatura. Przy takiej hipotermii jego czynności życiowe praktycznie ustały. Ta jego staza przypomina mocny sen zimowy istot z lodowych planet. Temperaturę ciała, zwłaszcza na początku, trzeba będzie bardzo, bardzo powoli podnosić! Krew w oddzielnym systemie trzeba powoli ogrzewać i natleniać. Inaczej go utracimy! – Jak mam wykrzyczeć mój ból, moją rozpacz, moją bezsilność, moją traumę, gdy
zostałem zdradzony, i przez prześladowców – wystrzelony na zatracenie w kosmos, gdy, mając …dzieści lat – zaraz: ile ja mam właściwie lat? ile właściwie spałem? – intubowany, nie mogę wydobyć głosu, a mój mózg – zdaje się, że odchodzi w mgłę snu ostatecznego i nie ma tu nikogo, kto, przypominając istotę ludzką, ujął by mnie za rękę? – Jak mam opisać, co przeżyłem, ten bezwzględny i okrutny świat, gdzie dla zysku, jak
rzeczami, handluje się – istotami, zaufaniem, honorem i lojalnością? Jednak spróbuję, choć w myśli, przekazać Wam – Tobie – kimkolwiek jesteście! – to, co przeżyłem! A gdy dojdziesz do końca relacji – wykaż, proszę, dużo więcej życzliwości wobec tego, co dobre, słabe i piękne.
Przedmiot: teoria komunikowania; Notatki/mappogram z pierwszego wykładu dotyczącego założeń (dla astro-pilotów); Założenie I.: Człon 1.: Przedstawiciel/reprezentant/osobnik/-czka/jednostka ...
Dlaczego: przedstawiciel? Czy go ktoś upoważnił? Jeśli tak, to – kto, jak szerokie ma upoważnienia i do czego? Czy też reprezentuje samego (chcąc nie chcąc) siebie? Wtedy to wszystko, co zawiera w sobie, systemy wartości, myślenie, postawy, kulturę, kompleksy, nawyki, przesądy, ubiór itd. w danej sytuacji stają się losowo próbką będącą swoistą kwintesencją danej grupy/społeczności (danego społeczeństwa/cywilizacji); Pojęcie osobnika/osobniczki zakłada istnienie konsekwencji/podziału/-ów/ról związanych z kryterium płci; Problem: na ile geny/płeć (ile ich jest?) wpływają na/warunkują zachowania jednostki? Człon 2.: ... pojawiająca się w polu kontaktu ... Oznaczałoby to przemieszczenie się (jednej ze stron kontaktu) do obszaru, w którym dochodzi do kontaktu? Dobrowolne, z własnej inicjatywy czy też np. sytuacyjne/wymuszone (np. zsunięcie się wskutek pochyłości terenu)? Problem: co wydziela obszar, że staje się polem kontaktu? Ile i jakie zmysły/kanały komunikacyjne ma do dyspozycji reprezentant? Hipoteza: prawdopodobnie dominujący zmysł będzie wyznaczał pole kontaktu; Co jest (a co nie jest) kontaktem? Hipoteza: samo wejście/przemieszczenie w pole kontaktu jest kontaktem (jego formą; tu ich systematyzacja ze względu na kryteria) pierwszego stopnia; Człon 3.: ... jeśli nie atakuje, wysyła pokojowe komunikaty, przedstawia się ... Co to znaczy: przedstawia się?
Przedmiot: systemy aksjologiczno-etyczne współczesnych religii; Notatki z trzeciego wykładu dla studentów pierwszego roku drugiego stopnia; (…) gdy dusza wyjdzie z ciała, znajduje się pośród innych duchów, dobrych i złych (...) przechodzi w inny porządek życia (...) to nie ją chowamy w mogile (...) ona jest gdzie indziej; tak samo żywa, jak poprzednio (...) w pierwsze godziny i dni będzie koło was (...) nie przemówi, i ujrzeć jej też nie można, ale będzie tutaj (...) my, którzy pozostajemy, płaczemy nad tymi, którzy odeszli (…) ci, którzy umierali, a potem ponownie wprowadzani byli do ciała, uznali je za bardzo niewygodne mieszkanie (...) objawienia się umarłych pokazują, co się dzieje z duszą, gdy opuści ciało (...) o tym, co się dzieje z duszami wiemy też dzięki wizjom (często w snach) świętych i ascetów (…) to niekoniecznie są dokładne obrazy sposobu, w jaki dusza pojawia się w innym świecie, lecz raczej są to obrazy przekazujące duchową prawdę m.in. o polepszeniu jej losu w innym świecie poprzez modlitwy tych, którzy pozostają na ziemi (...) o wadze modlitw za zmarłych świadczy też to, że wielu pokutujących otrzymało odpoczynek (...) dusza czuje modlitwy za nią ofiarowane, jest wdzięczna tym, którzy je przynoszą, i jest im duchowo bliska (...) dusze, będąc nieśmiertelnymi, zmartwychwstaną (…) powtórnie zjednoczą się z ciałem (…) stając się istotą żywą (…) dusza, gdy przestaje widzieć oczyma ciała, zaczyna widzieć oczyma duchowymi (...) ciało umiera, a dusza nadal żyje i nie przerywa swojej egzystencji (...) żywa, przechodzi w inny świat, pamiętając samą siebie i poznając otaczający ją nowy świat (...) po śmierci jest nie mniej, lecz bardziej żywa i świadoma, niż przed śmiercią (...) z tego powodu, że dusza pozostaje żywa, czynione za życia dobro, nie ginie wraz ze śmiercią, lecz rośnie (...) dusza nie jest powstrzymywana żadnymi przeszkodami stawianymi przez śmierć, lecz jest bardziej aktywna, gdyż działa w swojej własnej sferze, bez związku z ciałem, które jest dla niej bardziej ciężarem niż korzyścią (...) dusze pamiętają wszystko, co było za życia uczynione odnośnie cnoty lub namiętności (…) ba, pamiętają wszystko po wyjściu z ciała jeszcze jaśniej i wyraźniej, jako wolne od jarzma doczesnego ciała (…) stają się bardziej żywe i gorliwiej oddają się wysławianiu Najwyższego (...) duch po zrzuceniu swej cielesnej niezdarności, która go osłabia, prowadzi swoje siły umysłowe do lepszego stanu, odnowi je jako czystsze i subtelniejsze (...) dzięki doświadczeniom tzw. pośmiertnym – wierzący są przytomni tego, iż dusza zachowuje świadomość po śmierci, i że jej zdolności umysłowe poprawiają się i wyostrzają (...) to nie wystarczy, aby ochronić kogoś znajdującego się w tym stanie przed oszustwem objawień sfery pozacielesnej (…) a te wizje często rozpoczynają się u
umierających jeszcze przed śmiercią, gdy wciąż jeszcze widzi otaczających ją bliskich, a nawet rozmawiając z nimi, a jednocześnie widzą też coś, czego tamci nie widzą (...) to doświadczenie umierających wielokrotnie obserwowane było na przestrzeni wieków (...) gdy umierający zaczyna widzieć umarłych krewnych i przyjaciół, doświadczenie to jest czymś w rodzaju wprowadzenia do świata niewidzialnego, do którego właśnie przechodzi (…) otrzymuje je jako powiadomienie o tym, że inny świat nie jest całkowicie obcym miejscem, że życie w innym świecie także charakteryzuje się miłością, którą dana osoba żywi ku swoim bliskim (...) gdy dusza wyjdzie z ciała, znajduje się pośród innych duchów, dobrych i złych (...) zazwyczaj ciągnie ku tym, których natura jest jej mentalnie bliższa, i jeśli będąc w ciele była pod wpływem niektórych z nich, pozostanie w zależności od nich i po wyjściu z ciała (...) jest to poważne ostrzeżenie, że inny świat, choć nie będzie zupełnie obcy, nie będzie też przyjemnym spotkaniem z ukochanymi, lecz spotkaniem duchowym, które bada skłonności duszy nabyte za życia (…) czy lgnie ona bardziej ku duchom czystym poprzez cnotliwe życie i posłuszeństwo przykazaniom, czy też poprzez swoje niedbalstwo lub niewiarę wybrała towarzystwo duchów upadłych (...) przez pierwsze dwa dni po śmierci dusza cieszy się względną swobodą i może odwiedzać drogie jej miejsca na ziemi, chodzić, dokąd zapragnie (…) bezsilnie wówczas usiłuje skontaktować się z ukochanymi, których ciągle widzi (…) zaprawdę wielkiej niedoli doświadcza dusza rozłączająca się od ciała (…) płacze wówczas i nie ma się kto nad nią użalić! (…) modli się bezsilnie, ręce ku żyjącym wyciągając i pomocnika nie znajdując (...) dlatego dusza kochająca ciało czasami tuła się obok domu, w którym rozłączyła się z ciałem, czasami obok grobu, w który położono ciało (…) i w taki sposób spędza dwa dni, jak ptak szukający sobie gniazda (...) dusza cnotliwa chodzi po tych miejscach, gdzie miała zwyczaj czynić dobro (...) na trzeci dzień wstępuje i przenosi się do innych sfer (...) tam przechodzi przez legiony złych duchów, które zagradzają jej drogę i oskarżają ją o różne grzechy, do których ją same kusiły (...) istnieje wiele takich przeszkód zwanych mytarstwami, i na każdym z nich badana jest forma grzechu (...) dopiero na czterdziesty dzień wyznaczone jej zostaje miejsce, w którym przebywa aż do zmartwychwstania (...)
Przedmiot: Broń psychotroniczna. Podstawy; Notatki z pierwszego wykładu dotyczącego założeń (dla astro-pilotów); – (...) Witam Państwa! Jestem z Akademii Obrony Narodowej. Moje nazwisko ze względu na udział w prowadzonych badaniach o najwyższym znaczeniu dla bezpieczeństwa narodowego – zostało utajnione (...) – (…) Jak Państwo wiecie z wykładu poświęconemu inteligencji emocjonalnej – mózg funkcjonuje (jest ‘taktowany’) w przedziale częstotliwości systematyzowanych jako: delta (częstotliwości 0,5 – 3 cykli na sekundę; są one emitowane podczas głębokiego snu); teta (4 – 7 c/s; charakterystyczne dla stanu głębokiej medytacji lub modlitwy, doświadczanego przez np. joginów lub świętych); alfa (8 – 12 c/s; emitowane podczas stanu całkowitej relaksacji lub medytacji, gdy marzymy, czy fantazjujemy; umożliwiają przyśpieszone uczenie się); beta (13 – 25 c/s; w trakcie dnia codziennego, gdy myślimy, pracujemy, rozwiązujemy swoje problemy, uczymy się tradycyjnymi metodami) (...) – (...) Szerzej patrząc na eksplorowany problem: ludzkie organy posiadają swoją charakterystyczną częstotliwość. Zasada oddziaływania generatora psychotronicznego oparta jest na rezonansie częstotliwości charakterystycznych dla ludzkich organów – serca, nerek, wątroby, czy mózgu. I jeżeli na tę częstotliwość będziemy oddziaływać promieniowaniem elektromagnetycznym, to organ wejdzie w rezonans. Pojawi się np. ostra niewydolność serca, albo nerek, lub nieadekwatne zachowanie. Zazwyczaj przejawia się to wielkim (chorobowym) osłabieniem organu. W przypadkach krańcowych – następuje śmierć (...) – (...) Szanowni Państwo! Agencje wywiadowcze wszystkich, podkreślam: wszystkich krajów bardzo ciężko pracują, by zaszczepić w społecznej recepcji odbiór zagadnień psioddziaływania jako niby-, para- czy też pseudo-naukowe wymysły, odbieranie problematyki psychotronicznej jako współczesnej wiary w szamanizm. Natomiast według ocen ekspertów – nie minie 10 lat, gdy broń psychotroniczna stanie się znacznie groźniejsza od jądrowej i atomowej. A to dlatego, że z jej pomocą można zawładnąć umysłami milionów – robiąc z nich zombi. Poniekąd ta problematyka, oswajanie z nią społeczeństwa, przyswajanie mu jej w skali masowej – następuje np. w filmach, komputerowych grach, itd. (...)
– (...) Szanowni Państwo! Wszystkie podstawy teoretyczne opracowano już dawno temu. Pojawił się stosowna terminologia, jak np.: broń psychotroniczna, magia mózgu, fenomen radio-mózgu, promieniowanie elektromagnetyczne mózgu, pola torsyjne, pola energoinformacyjne, aura, czy też zdjęcia Kirlianowskie, które ją odzwierciedlają. A eksperymenty miały
na
celu
wykorzystanie
niejonizującej
radiacji
elektromagnetycznej,
fal
elektromagnetycznych. Odkodowano też MUA (multiple unit activity), tj. pewne wzory fal mózgowych. Nadto trwają intensywne badania w sąsiednich obszarach, które można określić jako nietradycyjne metody zaburzania psychiki, czyli czytanie ludzkich myśli (z dużych i małych odległości), jasnowidzenie, telepatia, telekineza i psychokineza. Dochodzi też cała gama odmiennych stanów świadomości generowana dzięki preparatom medycznym (m.in. psychotropy, narkotyki, dopalacze, naturalne halucynogeny, stany deprywacji względnej i bezwzględnej, itd.) (...) – (...) Głównym celem naszych badań jest znalezienie adekwatnych metod, technik i form oddziaływania na ludzką psychikę, na duże masy ludzkie, na uprzedmiotowienie ludzkiej świadomości. Wywiad dysponuje informacjami, że w niektórych krajach doszło już do ukrytego korzystania ze zdalnego oddziaływania na pojedyncze osoby oraz duże grupy. Przy czym mowa jest nie o eksperymentach, które trwają już jakiś czas (np. podczas imprez sportowych, parad i defilad, festiwali filmowych i muzycznych, szerzej – związanych z masowymi widowiskami ludyczno-kulturalnymi, itd.), a o stosowaniu opracowanych technologii do osiągania praktycznych, najczęściej celów politycznych (np. manifestacje, protesty, referenda, wybory, itp.) i wojskowych (np. walki uliczne, zamachy, pucze, starcia na terenach zurbanizowanych, slamsach czy też obszarach wiejskich). I te technologie z każdym dniem stają coraz bardziej wyrafinowane, dzięki nowym możliwościom nauki i techniki. Oczywiście, są jeszcze pewne problemy techniczne w stosowaniu tej broni. Ale kiedy zostaną pokonane, to psi-bronie przewyższą swoimi możliwościom wszystkie pozostałe, razem wzięte (...) – (...) Szanowni Państwo! Współczesna aparatura psychotroniczna pozwala na manipulacje tłumem, wprowadza ludzi w stan tak zwanego transu „naprowadzonego”. Ma możliwość wywoływania różnych emocji – od strachu do euforii. Oddziaływanie jest przeprowadzane za pomocą mikrofalowych pól elektromagnetycznych (RF EMF) i promieniowania laserowego, co jest bardzo niebezpieczne dla wyższych funkcji mózgu. Jest ono trudne do zarejestrowania i wyodrębnienia ze spektrum promieniowania elektromagnetycznego, np. przemysłowego
pochodzenia. Specjalnie modulowany RF EMF może spowodować halucynacje wzrokowe i słuchowe, stany tzw. rozchwianej psychiki, czy też pomieszania myśli, zmianę zachowania, choroby, mutacje w komórkach człowieka,”zombifikację”, dynamicznie stymulować stany agresji, depresji, katalepsji, czy nawet śmierci (...) – (...) Szanowni Państwo! W Wojskowym Instytucie Badań Radiobiologicznych w Bethesda (Maryland) w 1980 roku skonstruowano cudo techniki wojennej – kompaktowy, impulsowomikrofalowy miotron (generator), zdolny wysyłać polecenia do ludzkiego mózgu, kontrolując jego zachowanie. Jeśli skierujemy jego promienie bezpośrednio na głowę człowieka z bliskiej odległości, to można w całości stłumić jego wolę i sparaliżować. Amerykanie opracowali też emanator ultradźwięków, wykorzystywany m.in. do wykonywania bezkrwawych operacji organów wewnętrznych bez zostawiania śladu na skórze (służy im on też do zabijania NPLa). Rosjanie z kolei stworzyli infra-soniczny generator, pracujący w paśmie 1050 Hz (pasmo 1020 Hz tworzy infra-drgania śmiertelnie szkodliwe dla istot żywych). Japończycy specjalizują się w działaniu na podświadomość, czy to poprzez tzw. ‘ciche kasety’ (infraniskie częstotliwości), czy też obrazy (tzw. 25. klatka w obrazie filmowym lub wideo, zawierająca przesłanie do jaźni). Technika ta jest wykorzystywana np. wobec widzów kin, TV, użytkowników komputerów, laptopów, itd. (...) – (...) Najpotężniejsze instalacje są obecnie w służbie armii USA, Japonii, Rosji, Wielkiej Brytanii i Francji – na lądzie, na okrętach bojowych oraz w kosmosie. Mało wiemy na temat osiągnięć chińskich. Tą technologią dysponują też międzynarodowe korporacje, które wykorzystują ją do rozwiązywania swoich problemów. W ZSRR powstał cały system horyzontalnych radiolokacyjnych kompleksów oficjalnie uruchomionych 4 lipca 1976 r. De facto transmisje te były też bronią składającą się z siedmiu gigantycznych nadajników znajdujących się na Ukrainie, zasilanych energią z czarnobylskiej instalacji nuklearnej. Wysyłały impulsy o mocy 100 megawatów. W niej była ulokowana wiąska o wartości 10 Hz ELF. Systemu Duga3, oficjalnie – część radzieckiego systemu wczesnego ostrzegania przed pociskami balistycznymi (znanego także jako radar poza horyzontalny, OTH), został po katastrofie reaktora w Czarnobylu wycofany z użytku. Rozwiązań psychotronicznych Rosjanie używali też podczas inwazji na Afganistan. Technologia wpływania na ludzki umysł była skutecznie stosowana w walce z mudżahedinami, jak również w leczeniu zespołu stresu pourazowego u żołnierzy (...)
– (...) Wykorzystano intelektualno-naukowe dziedzictwo III Rzeszy, wyniki badań fizjologicznych, które prowadzili faszyści w hitlerowskich Niemczech. Rozpoczęli oni w 1940 roku tajne psychofizjologiczne projekty badawcze na niespotykaną skalę z udziałem wszystkiego co najlepsze w tamtym czasie. Celem badań było stworzenie broni psychotronicznej. Bezcenne okazały się niemieckie tajne eksperymenty przeprowadzane na więźniach obozów koncentracyjnych. Konwencje międzynarodowe o takich okrutnych i nieludzkich badaniach na żywych ludziach określone zostały jako zbrodnia przeciwko ludzkości. Dlatego też, nigdy przed wojną i po niej naukowcy, [tu pewne zawieszenie głosu] w zasadzie, oficjalnie, nie mają prawa do przeprowadzania podobnych eksperymentów na ludziach. Dlatego wszystkie niemieckie materiały badawcze są dzisiaj unikalne i bezcenne dla nauki (...) [dalsza część wykładu została wydarta]
Przedmiot: gnoza ezoteryki; Notatki z pierwszego seminarium dla studentów pierwszego roku trzeciego stopnia; Po pierwsze, wybrane zagadnienia dla studentów tego elitarnego seminarium zostaną przedstawione w odmienny niż Państwo dotychczas znacie – sposób. M.in. po to, by skłonić do zastanowienia, do myślenia. Po drugie, sposób ujęcia wielu kwestii winien inspirować do stawiania
pytań
i
szukania
odpowiedzi.
Wyartykułowanie
bowiem
pytania
to
zidentyfikowanie problemu. Jeżeli jesteśmy w stanie określić postawić pytanie – jesteśmy w połowie drogi do znalezienia odpowiedzi! Na początek spotkania przedstawimy zakresy znaczeniowe i rozumienie kilku podstawowych pojęć istotnych dla dalszych rozważań. Etymologicznie pojęcie gnozy wywodzi się od starogreckiego słowa: γνῶζις, gnosis i oznacza „poznanie, wiedzę”. To forma świadomości religijnej podkreślająca wartość wiedzy jako narzędzia (samo)zbawienia. Pisma poświęcone gnozie przedstawiają istoty, jako byty pogrążone we śnie lub odrętwieniu. Ich iluminacja, oświecenie, przeżycie metafizyczne, samoświadomość, przebudzenie – to poznanie (gnoza, wiedza, hind. śri vidya, hebr. דעת, Daat) swojego duchowego powołania. Pójście drogą wiedzy pozwala doznać jednostce zbawienia, uratowania jego boskiej iskry, światłości, boskiej istoty zesłanej na ten padół. Przeciwieństwem wiedzy/gnozy, jej wyrzeczeniem się – jest wiara (greckie: pistis). Słowo ezoteryka (l’ésotérisme) po raz pierwszy zostało użyte przez Jacques’a Matter’a w roku 1828 w rozprawce Histoire critique du gnosticisme et de ses influences. Jest używane na oznaczenie wiedzy osób, które przeszły inicjację, osób doświadczonych i przez zaawansowaną wiedzę – uprzywilejowanych, wtajemniczonych. Obecnie wiele ruchów religijnych twierdzi, że posiada wyższą, bardziej prawdziwą i lepszą interpretację wiedzy tajemnej. To, czy mają rację, jest przynajmniej sprawą dyskusyjną i kontrowersyjną. Ezoteryzm zwykle koncentruje się na osobistym oświeceniu i wewnętrznych praktykach duchowych, zaś religie zorganizowane czy: egzo-teryzm – skupiają się na wspólnych praktykach, rytuałach i prawach, które rządzą społecznościami. Pojęcie cudu funkcjonuje np. w wielu religiach. Na potrzeby naszych rozważań przyjmiemy definicję roboczą, że jest/są to: stan/-y, zjawisko/-a, sytuacja/-e – których w danym momencie nie potrafimy – przy aktualnie posiadanym zasobie wiedzy – sensownie (naukowo) wyjaśnić. Analiza tak rozumianego cudu wskazuje, że ewentualny jego podmiot (sprawca) odwołał się do wiedzy (jej praw) na jej bardziej zaawansowanym, wyższym poziomie, aktualnie nam niedostępnym. Gdy więc ją poznamy – przestaniemy się dziwić i nie będziemy danego zjawiska uznawać już za cud.
Tu dygresja, której wcześniej na wykładach nie czyniłem. W nauce jest pojęcie krytyki źródeł oraz kontekstu społeczno-gospodarczego. Podzielę się tu z Wami uwagami, które poczyniłem przygotowując się do wykładu i zgłębiając problem. Po pierwsze, można zauważyć
chaos.
Dotyczy on
zarówno
warstwy pojęciowej,
źródłowo-autorskiej,
instytucjonalnej oraz aksjologiczno-etycznej. Różni autorzy, kierujący się odmiennymi celami, prowadzą badania oraz publikują ich wyniki. Oznacza to, że te różnorodne spostrzeżenia, wyniki badań, rozważania, analizy, itd. – należy sprowadzić na jednolitą platformę metodologiczną, by można je było ponownie, czyli krytycznie, zbadać i wskazać ich miejsce w całości naszej usystematyzowanej wiedzy. Zauważyć można aksjologiczny (czyli na poziomie wartości) imperializm późnego globalno-korporacyjnego kapitalizmu. Ich cnotą jest chciwość, a wartością nadrzędną – zysk. Nota bene, jest to kategoria pusta, jałowa, złudna, nie mająca jakiegoś znaczenia, bezwartościowa – bez społecznego kontekstu. W pogoni za mirażami tych pseudo-wartości elity rabunkowo, często w ramach reżymów de facto
autokratyczno-totalitarnych,
z
quasi-demokratyczną
fasadą,
eksploatują
całe
społeczeństwa, abstrahując od negatywnych konsekwencji tego. Nasilanie tych procesów zapewne doprowadzi do: w jednym scenariuszu – do wyniszczenia naturalnego środowiska zajmowanej planety oraz degeneracji żyjących tam istot; w drugim – do społecznego buntu wyzyskiwanych i wielu zaciekłych walk społecznych, przy czym środowisko przyrodnicze poważnie ucierpi. Niezależnie, czy istniał sojusz tronu (władzy świeckiej) i ołtarza (władzy kościelnej, duchowej; tak np. w okresie feudalnym), czy dochodziło między nimi do rywalizacji (np. w kapitalizmie) – wszelkie ruchy gnostyczne, odchodzące od ślepej wiary, czy narzuconego i dominującego, zbiorowego paradygmatu postrzegania rzeczywistości, były sekowane i tępione, jako herezje, i zwalczane na wszelkie możliwe sposoby przez obie strony układu władzy. Ich myślicieli dezawuowano, ich prace cenzurowano, palono lub umieszczano na indeksach dzieł zakazanych. Mimo to, co pewien czas dochodziło (i dochodzi) do odrodzenia takiego krytycznego sposobu
myślenia,
gdyż
tzw.
oficjalny przekaz
(propagandowy) ma tyle sprzeczności, niespójności, zawiera na tyle odmienne zestawy wartości od oficjalnie deklarowanego, że samodzielnie myślący kolejny raz podejmują próby poznania prawdy. Instytucja kościoła już na samym początku swojego istnienia, pożądając dóbr doczesnych oraz władzy, dokonała zdrady systemu wartości, które głosił Chrystus, oraz sfałszowała jego dzieje. Ma na rękach – krew ofiar wielowiekowych prześladowań, a na sumieniu – wymuszanie religijnej konwersji, podżeganie do walk społecznych, najazdów i podbojów, swoistą promocję zachowań homoseksualnych, miliony ofiar pedofilskich gwałtów, instytucjonalny ucisk, połączony z niewolniczym wyzyskiem i sekowaniem
samotnych matek, żądzę zaszczytów, dóbr i władzy. Dodam, że oddzielam system wartości głoszony przez Chrystusa, od grup nacisku, od lobbującej instytucji usługowo-biznesowej, jaką stał się kościół, który stargetował się jako zawodowy pośrednik do spraw kontaktów z Bogiem.6 Elity korporacyjno-instytucjonalnej władzy późnego kapitalizmu (w większości), w przeciwieństwie do kleru, mają o tyle lepiej, że nie muszą udawać, że kieruje nimi coś innego niż żądza zysku, czy władzy, oraz korzystanie na wszelkie wymyślne sposoby z dobrobytu. Teraz źródła i autorzy. Wielu przytaczanych przez ze mnie autorów z gnozą nie ma nic wspólnego. A przynajmniej: tak im się wydaje. Kościół akcentuje zmartwychwstanie jako cud, akt jednorazowy, niepowtarzalny. Potrzebuje bowiem pokornych wierzących, których może wykorzystać. Zanegowanie tego założenia (samo w sobie) otwiera olbrzymią przestrzeń możliwości, zarówno pod względem rozwoju nauki (a wtedy religia nie jest względem niej w opozycji, a staje się dopełniającym źródłem wiedzy), jak i możliwości człowieka. Dobrym punktem wyjścia jest bio-energetyczne pole istot żyjących. Fakt jego istnienia można zweryfikować wieloma powszechnie dostępnymi metodami. I od razu pojawia się tu szereg zagadnień. Skoro od tylu lat o nim wiemy, to dlaczego np. naukowcy, laboratoria korporacyjnych konsorcjów, itd. – nie badają mechanizmu jego funkcjonowania. A może badają, lecz nie publikują ich wyników? Prawdopodobnie „zawiera” ono w sobie szereg nowych możliwości leczenia (a co na to koncerny bio-nano-genetyczno-farmaceutycznochemiczne?; ile na tym by straciły?), czy przedłużania życia! Dalej: uwagi Dana Wintera, bynajmniej nie gnostyka, wyśmiewanego za niezborności terminologiczne z językiem używanym przez oficjalną naukę, oraz tzw. wiedza poza-źródłowa (czyli własna autora wykładu) prowadzą do bardzo istotnego wniosku: bez inicjacji oraz ćwiczeń (pytanie: prowadzonych samodzielnie, studiując, np. przewodnik/podręcznik, czy pod kierunkiem nauczyciela?) bardzo trudno jest uruchomić wewnętrzne, trzecie oko lub dostać się do kryształowej komnaty harmonii. Jeżeli Chrystus to uczynił, to oznaczałoby, że prawdopodobnie ćwiczył i studiował pod kierunkiem kogoś, kto korzystał z dorobku gnostycznego cywilizacji Egiptu lub kultur obszaru hindusko-buddyjsko-tybetańskiego (m.in. odwiedzając te regiony). Fakt wejścia do kryształowej komory harmonii (tu istotna uwaga: nie można tam wejść podzielając dys-harmoniczny zestaw wartości) otwiera olbrzymie bogactwo potencjalnych kierunków i możliwości poznawania oraz kierowania własnym ciałem. Upowszechnienie chociażby części tego dorobku może oznaczać re-orientację kierunku rozwoju całej dotychczasowej cywilizacji. 6
Tzn. mający monopol i nie ponoszący ryzyka w przypadku nie spełnienia oczekiwań; a przecież z Bogiem możemy cały czas sami się kontaktować.
Z ciekawostek i tzw. smaczków: np. badania neurofizjologiczne Heinricha Klüvera w kraju, gdzie się naturalizował, są powszechnie znane (wyemigrował, jak np. Werner von Braun, z III Rzeszy do USA, które praktycznie przejęły cały ‘dorobek’ uczonych pracujących dla nazistów). W regionach, gdzie oddziaływanie kościoła jest silne, łatwo dostępny jest tylko jego uproszczony życiorys, który wygląda tak: urodził się, przeniósł się i umarł. O tzw. stałych formach Klüvera – ani słowa. Podobnie jest z fotografią Kirlianowską, itd. Jeśli jednak idzie np. o upowszechnianie wiedzy o autentyczności Całunu Turyńskiego oraz wynikających z tego konsekwencjach – to z kolei świat, gdzie pozycja elit korporacyjnoinstytucjonalnego kapitalizmu jest dominująca, skutecznie zapobiega jej upowszechnianiu lub przeciwdziała wynikającym z tego etyczno-instytucjonalno-społecznym skutkom. Chętnie natomiast są upowszechniane informacje dotyczące np. zakazanych ewangelii, źródeł i archeologicznych pozostałości, które ukazują życie i podróże Chrystusa, jego małżeństwo oraz fakt posiadania dzieci – czym dezawuują kościół (co dzieje się też na skutek jego zaprzaństwa oraz zdrady wartości i nauk Chrystusa oraz manipulowania Jego życiorysem). Dla ostrożności należy dodać, że nadal wiele źródeł jest niedostępnych i że mogą one zawierać istotną dla naszych rozważań wiedzę (deep knowledge). Reasumując: badacz winien czujnie analizować pod względem merytorycznym warstwy przekazywanej wiedzy (tj. wyniki badań, poglądy, wiedzę zawodową, system wartości, itd.) oraz uwzględniać uwarunkowania, które mają wpływ – zarówno poprzez badającego, jak i badanego – na jej artykulację. Wracając do rozważań: istota ludzka, tak zresztą jak wszystkie organizmy żywe (można spotkać też pogląd, że również przedmioty martwe posiadają je w postaci otoczki przypominającej mgłę lub parę wodną), ma bio-pole. Niektórzy od razu dodają określenia: elektromagnetyczne, a inni – energetyczne. 7 W zależności od diety, kontaktów z ludźmi, stanu fizycznego/zdrowotnego, psychicznego/emocjonalnego, itd. – zmienia ono postrzeganą barwę i natężenie. Od wielu lat, dzięki tzw. fotografii Kirlianowskiej, 8 potrafimy zrobić zdjęcia, bezstronnie dokumentujące ten fakt. Udało się też np. za pomocą czułego magnetometru SQUID (superconducting quantum interference device, nadprzewodzące urządzenie do interferencji kwantowej) zmierzyć biopole człowieka, jak też zarejestrować je 7
Inne spotykane w literaturze określenia to: pole życia (człowieka); energia życia; bio-grawitacja (człowieka); bio-energia; pole bio-elektryczne; energia Qi/Chi/ki; pole magnetyczne (człowieka); pole biologicznego (słabego, nisko-napięciowego) ładunku elektrycznego; rezonans morficzny; pole morfogenetyczne (człowieka); promieniowanie radioelektryczne (człowieka); ciało eteryczne (linga śarira); (duchowa) aura (u świętych – w postaci aureoli); bio-plazma; ciało plazmowe aury; pole L (life, życie); orgon; baraka. 8 Jest to metoda rejestracji wyładowań koronowych rejestrowanych przy użyciu materiałów fotograficznych; jej prekursorem był Polak Jakub Jodko-Narkiewicz, a spopularyzowali ją Siemion i Walentyna Kirlianow.
za pomocą metody ABER (acoustical brainstem evoked response, akustycznie prowokowana reakcja pnia mózgu). Ksiądz prof. Włodzimierz Sedlak w 1969 r. sformułował koncepcję elektromagnetycznej teorii życia. Założył w niej, że procesy życiowe zachodzą na poziomie kwantowym dzięki sprzężeniom reakcji chemicznych z procesami elektronicznymi w półprzewodnikowym środowisku, jakim są białka, i przejawiają się emisją światła lub fal elektromagnetycznych i fononów. Nadal jednak nie znamy naukowo zweryfikowanego wyjaśnienia mechanizmu powstania oraz funkcjonowania bio-pola. Należy tu wskazać kilka kolejnych założeń poczynionych w celu zgłębienia istoty nurtującego nas problemu. Po pierwsze, w świetle najnowszych badań Całun Turyński oraz sudarium – są autentyczne, a powstałe na nich odwzorowanie zaistniało dzięki zjawisku/ procesowi, którego aktualnie w sposób naukowy nie jesteśmy w stanie wytłumaczyć. Warto też zwrócić uwagę, że pomimo wielu wielowiekowych historycznych zawirowań zdołano je uratować. Po drugie: zgodnie z naszą definicją cudu próbujemy zdiagnozować te elementy wiedzy, które są istotne/krytyczne dla zinterpretowania faktu zmartwychwstania Chrystusa jako wydarzenia/procesu, który – dzięki poznaniu praw wyższego rzędu (zaawansowanej wiedzy niejawnej, deep tacit knowledge, wisdom) – bylibyśmy w stanie sami, np. w laboratorium zrealizować. Po trzecie: należy też zastanowić się, czy i jak – jak chcą niektóre źródła przez Kościół oficjalnie zdeprecjonowane, ocenzurowane lub usunięte z kanonu nauczania (istotnie zmienia to bowiem nasz zasób wiedzy służący do analizy) – pobyt Chrystusa w tradycyjnych ośrodkach zaawansowanej gnozy w Egipcie, Indiach, Tybecie oraz Etiopii mógł wpłynąć na Jego wiedzę i umiejętności. Istotna zapewne była wizyta w Cesarstwie Etiopii, gdzie w katedrze Najświętszej Marii Panny z Syjonu, w Aksum, dawnej stolicy etiopskiego państwa, prawdopodobnie znajduje się (współcześnie też?) „Arka Przymierza”.9 Dawniej przechowywana była w klasztorze na wyspie Tana Kirkos (na Jeziorze Tana). 10 Księga Jeremiasza zawiera proroctwo, że w przyszłości nikt nie będzie już wspominał „Arki Przymierza”, ani odczuwał jej braku; nikt też nie uczyni nowej (Jer 3,16). „Arka” miała zawierać potężną moc, niebezpieczną dla zwykłych śmiertelników (tj. nie mających wiedzy, jak należy się zachowywać/postępować). Dzięki niej można było uzyskać kontakt z Jahwe [np. Bóg rozmawiając z Mojżeszem pojawił się w obłoku między skrzydłami aniołów (2Mojż 25,22; 3Mojż 16,2)]. Kontakt Chrystusa z „Arką Przymierza” (i/lub z jej
9
Hebr. ָהב ְִרית ָארֹוןAron HaBrit, łac. arca – skrzynia; gr. kibotòs tes diathékes (Joz 3:6; Heb 9:4), zwaną też „Arką Świadectwa” (Wj 25:22). 10 Wizja lokalna badaczy odnalazła ślady mocowań/wierceń w skale charakterystyczne dla kultowej ekspozycji tego artefaktu.
pomocą) mógł istotnie wpłynąć na Jego wiedzę i umiejętności w interesującym nas zakresie wiedzy. Po czwarte: badania neurofizjologiczne naturalizowanego w USA Niemca Heinricha Klüvera m.in. nad osobami, które przeżyły własną śmierć (NDE, near-death experience), pozwoliły mu na ustalenie istnienia tzw. stałych form (Klüvera), które w ich wspomnieniach systematycznie i konsekwentnie występowały. Były to czteropoziomowe ciągi obrazów: siatka/kratka przechodząca w pajęczynę (z centralnym punktem), a następnie – tunel przeobrażający się w spiralę. Współczesne badania nad mózgiem w stanie śmierci klinicznej wskazują na charakterystyczne zmiany potencjałów elektryczno-biochemicznych: gwałtowny wzrost aktywności elektrycznej, przyrost serotoniny, wydzielanie beta-endorfin oraz kwasicę. Wędrówce elementu świadomościowo-świetlisto-energetycznego przez stałe formy Klüvera towarzyszą zjawiska psychiczne opisywane jako: wyjścia z ciała, autoskopia (doznanie wrażenia podwojenia, zaliczane do grupy zaburzeń czucia ustrojowego i pseudo-halucynacji), de-personalizacja (utrata osobowości?), de-materializacja i odczucie odlotu. Po piąte: w latach 2005 – 2006 fizyk z Petersburga, prof. Konstantin Korotkow opracował technikę (kamera GDV, Gas Discharge Visualization) umożliwiającą pomiar i fotografowanie bio-pola [bio-plazmy, fantomu ducha, (niskich/słabych napięć) pola bioelektrycznego ludzkiego ciała)] opuszczającego ciało zmarłej osoby. Przeprowadzone przez niego doświadczenia pozwoliły mu na stwierdzenie, że tzw. obraz kirlianowski (aura człowieka) pozostaje niemal niezmieniony przez wiele godzin po zgonie. Ustalił też, że przebieg zmian zachodzących w energetycznej otoczce (aurze człowieka) zależy w dużym stopniu od rodzaju doznanej śmierci. Od 10 do 36 godzin trwa rozładowanie aury po spokojnej śmierci (tak też podaje tybetańska Księga Umarłych: dusza uchodzi z ciała w ciągu trzech dni), natomiast do 96 godzin (cztery dni) w przypadku ofiar morderstw. Graniczny parametr: 3 – 4 dni jest więc istotny dla naszych rozważań w związku ze zmartwychwstaniem Chrystusa (por.: 1Kor 15, 3 – 4).11 Po szóste: warto sięgnąć do ciekawych spostrzeżeń, rozważań oraz analiz (choć nie zawsze klarownie czy sensownie wyjaśniających badany problem) Dana Wintera (m.in. analityka systemów w koncernie IBM). Nie stroniąc od zapożyczeń z różnych dziedzin wiedzy, systematyzuje on zagadnienia na swój sposób, wprowadzając własną terminologię, często metodologicznie i znaczeniowo nie przystającą do naukowej. Według niego materia
11
Tu uwaga: brutalne zabijanie zwierząt powoduje, że ich emocje (stres, ból, strach, przerażenie, bezradność, itd.) przekładają się na bio-plazmo-elektro-hormono-chemię ich organizmów, by następnie destrukcyjnie oddziaływać na bio-pole tych, którzy je konsumują.
jest falą złożoną z ładunku elektrycznego, a duch jest falą. Fraktalność jest przyczyną świadomości, grawitacji (zjawisko przyspieszania ładunków jest przez niego zwane grawitacją) i stabilizuje systemy falowe. Opisując aurę (bio-pole) człowieka sądzi, że jest też ona (zawiera) symetrią ludzkiego pola elektrycznego, która jest fraktalna i (w zapisie funkcji matematycznych) wygląda jak róża. Utrzymuje, że DNA człowieka absorbuje biologiczny (słaby, nisko-napięciowy) ładunek elektryczny poprzez wielopoziomowe (czterowymiarowe), wzajemnie przechodzące w siebie konstrukty, które można opisać jako: siatkę/kratkę pajęczynę (z punktem centralnym) tunel spiralę (czyli tzw. stałe formy Klüvera). Wiedza niejawna zapisana w DNA człowieka zawiera, według niego, możliwość kompresowania i przyspieszania własnego pola (bio-)elektrycznego. Oznacza to, że w chwili śmierci można dokonać (dochodzi do) zapłonu (jest wysłany impuls inicjujący powstanie/ oddzielenie) struktury czegoś (dusza?), co będzie istnieć (jak długo?), „podróżować” po biologicznej śmierci. 12 Według niego, w starożytnym Egipcie nazywano ją: Ka (Kah) [wehikułem światła, spoistym polem (bio-)elektrycznym]. Pojęcie to zawiera się też w słowie merkaba;13 wtedy odnosi się, według niego, do poziomu spoistości w ciele plazmowym aury ludzkiej. Zdolność człowieka do sterowania tym procesem, gdy umiera, zależy, według niego, od prostej fizyki. Bio-pole/dusza udaje się tunelem, poprzez tzw. stałe formy Klüvera, do miejsca (wg Carlosa Castanedy: miejsca mocy; wg buddystów: kryształowej komnaty harmonii), gdzie (charakteryzującego się tym, że) najwięcej fal zgodnie istnieje i dochodzi do niedestrukcyjnej kompresji (bio-)elektrycznych ładunków – może implodować. Z kolei fraktale są matematyczną podstawą mechanizmu idealnej kompresji/implozji (przyspieszania /spakowania/idealnej
dystrybucji)
ładunku
elektrycznego
(stabilizowania/zasysania
ładunków) (bio-)kondensatora i wypromieniowania (rozpakowania/dekompresji). Według Dana Wintera, instrukcje w starożytnym Egipcie na temat sterowania aurą w momencie śmierci zawarte były w tzw. kapeluszu Ozyrysa.14 Łączy on to dalej z geometrią jamy ludzkiego serca (workiem około-sercowym, osierdziem, łac. saccus pericardiacus). Sądzi, że człowiek ma możliwość kontrolowania kształtu osierdzia (nazywa to emocją spoistą), może więc sterować implodującym polem 12
W trakcie najnowszych badań zaobserwowano, że połączeniu męskiej i żeńskiej komórki (jej zapłodnieniu) towarzyszy błysk światła. Zwolennicy wąskiego ujęcia (sensu stricto) tego zagadnienia wyjaśniają zjawisko tylko na gruncie mechanizmów fizyko-chemicznych. Wielopoziomowo ezoteryczno-holistycznie badając problem (szeroko, sensu largo) należy m.in. uwzględnić, że iskra (świetlista cząstka) Boża winna pojawić się wraz z początkiem życia, tak jak opuszcza ciało po jego śmierci. 13 Mer – ka – ba, triada: ciało – umysł – duch; w egipskiej mitologii wehikuł/rydwan/tron boskiego światła. 14 Zmartwychwstały Ozyrys (egip. Usir) nosił koronę atef (prawdopodobnie wykonana ze skóry, wysoka, nieco owalna, biała czapka/tiara, z kulistym zakończeniem, zwieńczona małym dyskiem słonecznym) ze strusimi piórami po bokach.
(bio-)elektrycznym serca, które tworzy własną (swoistą?) grawitację. Odpowiednie nerwy, przewodząc słabe impulsy elektryczne, pozwalają ludzkiemu sercu pracować. To włókna (komórki) Purkiniego, włókna podwsierdziowe, odpowiadające za rozprowadzanie elektropobudzenia (impulsów) w ścianach komór serca. Układ włókien powstaje m.in. na skutek rozwidlenia się pęczka Hisa. 15 Przewodzące elektro-impulsy włókna Purkiniego wraz z pęczkiem Hisa – to mechanizm fraktalny, który (według Dana Wintera) zbiera napięcie z grawitacji. Zdolność do sterowania polem bio-elektrycznym serca (tworzącym grawitację) zależy od odczuwania spójnej emocji. Tu ze wsparciem przychodzą koncepcje (np. Gregg Braden: „Serce ma swój mózg”), które upatrują w sercu samo-istnego (o dużej niezależności od mózgu) ośrodka świadomości organizmu pod względem informacyjno-chemiczno-(tu też inne używane określenia: histo-immunologiczno-morofologiczno-częstotliwościowo-elektrodynamiczno-magneto-rezonansowo-fizjologiczno-)-energetycznym. Według D. Wintera tzw. Kapelusz Ozyrysa, jest lustrzanym odbiciem osierdzia i tworzy kokon (owal), którego centrum znajduje się w okolicach szyszynki.16 Diagnoza relacji układu: przysadka mózgowa – szyszynka – serce (tworzących tzw. nierozerwalną trójcę rozwoju duchowego) wskazuje na szereg intrygujących możliwości, które ezoterycy opisują, jako otwarcie się na kosmiczne energie/impulsy oraz osiągnięcie stanu wyższej harmonii/jaźni. Określenia: „szósta czakra”,17 15
Pęczek Hisa: pęczek przedsionkowo-komorowy, łac. fasciculus atrioventricularis, element układu bodźcoprzewodzącego w obrębie serca, przebijającego przegrodę międzykomorową w jej tylnej części i na wysokości grzebienia części mięśniowej dzielącego się na dwie odnogi – prawą i lewą. 16 Łac. Corpus pineale, synonim: glandula pinealis, epiphysis cerebri; mistyczny gruczoł kształtem przypominający stożek, niekiedy utożsamiany z szóstą czakrą oraz trzecim okiem; uruchomienie go odpowiednimi ćwiczeniami pozwalać ma na rozwój zdolności telepatycznych, postrzeganie aury/bio-pola oraz przemieszczenie się do kryształowej komnaty harmonii; gruczoł wydzielania wewnętrznego, leżący w mózgu pomiędzy wzgórkami górnymi blaszki pokrywy w zagłębieniu, pod blaszką czworaczą; zastępuje tzw. oko ciemieniowe u ryb, płazów i gadów; koordynuje różne biorytmy, m.in. wydzielając hormon snu; zapobiega przedwczesnemu dojrzewaniu płciowemu; wydziela silną psychodelicznie substancje psychoaktywną o nazwie dimetylotryptamina (DMT), odpowiadającą za postrzeganie pozazmysłowe, poszerzoną percepcję/świadomość. 17 Czakra: oznacza „koło”; pojęcie używane na określenie ośrodka energetycznego, wiru energii w ciele człowieka. Joga Kundalini (słowo Kundalini pochodzi od: kundal, które w sanskrycie oznacza „kosmyk włosów ukochanego”) wyróżnia 8 czakr. Siedem z nich koresponduje z obszarami systemu dokrewnego lub splotami nerwowymi w ciele fizycznym, natomiast ósma z aurą i polem elektromagnetycznym. Pierwsze trzy czakry tworzą Dolny Trójkąt, zaś czakry: piąta, szósta i siódma – Górny Trójkąt. Czwarta czakra (serca) jest punktem równowagi pomiędzy dolnym, a górnym trójkątem. Czakry Dolnego Trójkąta skupiają się na eliminowaniu i redukowaniu, i są równoważone przez czakry Górnego Trójkąta, które gromadzą, tworzą i oczyszczają. Pierwsza czakra, muladhara – czakra korzenia, zlokalizowana w dole kręgosłupa i odpowiada za nasze poczucie bezpieczeństwa i przetrwanie. Druga czakra, svadisthana – znajduje się w okolicach organów seksualnych i odpowiada za nasze namiętności, pasje, motywacje i opinie. Trzecia czakra, manipura – zlokalizowana jest w okolicach splotu słonecznego. Jest to centrum energii, siły woli, poczucia kontroli i koordynacji. Czwarta czakra, anahata – czakra serca, znajduje się w okolicach fizycznego serca. Reprezentuje ona uczucia, empatię i miłość. Piąta czakra – viśuddha (czakra gardła), związana jest z tarczycą. Gdy ta czakra się otwiera zaczynamy rozumieć i czuć na wyższych poziomach. Szósta czakra, adźna (trzecie oko), znajduje się w punkcie między brwiami. Koresponduje ona z gruczołem przysadki. Jest czakrą dowodzenia. To tutaj osiągamy spójność i integralność naszej osobowości. To stąd uzyskujemy intuicyjne wyczucie kierunku naszego działania. Siódma czakra, sahasrara (czakra korony), znajduje się dokładnie nad szczytem głowy. Związana jest ona z kosmicznymi oddziaływaniami. Odpowiada za poddanie się, pokorę, która wypełnia nas, gdy spotykamy się z
„siedziba duszy/umysłu”, „brama oświecenia”, „trzecie oko”, „portal świadomości”, „oko duszy”, „drzwi percepcji” Aldousa Huxleya – są używane dla opisu koniunkcji przysadka mózgowa – szyszynka. Ezoterycy twierdzą, że przebudzona szyszynka wydziela światło (gdyby użyć określenia: wyobrażenie światła – to to zaczyna mieć sens). Wspólna wibracja układu przysadka mózgowa – szyszynka pobudza pracę trzeciego oka, dzięki czemu otrzymujemy dostęp do mądrości (big data knowledge, deep wisdom), kryształowej komnaty harmonii i stanów nadświadomości. Dzięki temu kształt nakryć głowy faraonów pokrywałby się z energetyczną powłoką Kapelusza Ozyrysa. Nadto, Kapelusz Ozyrysa i osierdzie łączy (czwartą) czakrę serca (zachowującą równowagę i regulującą procesy energetyczne) z ósmą czakrą aury, znajdującej się wysoko ponad głową. D. Winter uważa, że dlatego ten kapelusz wznosi się na taką odległość od zakończenia czaszki.18 Po siódme: co (i jak) należy zrobić, by dokonać restytucji (tj. przywrócenia funkcjonowania) ludzkiego bio-pola? Jeżeli poprawnie zre-interpretowaliśmy dotychczasowy zasób naszej wiedzy – to Całun Turyński (oraz sudarium) jest materialnym dowodem takiej restytucji, zapisem ponownego uruchomienia ładunki bio-elektrycznego ciała, swoistego krótkotrwałego wydzielenia (wyemanowania/wypromieniowania/dekompresji) spontanicznej mikro-eksplozji ładunku energii bio-pola, czyli: zmartwychwstania.
19
Kiedyś wiedza
medyczna zjawisko śmierci wiązała z ustaniem pracy serca. Współcześnie śmierć wiązana jest z ustaniem pracy mózgu oraz czynności neuronów. 20 Pytanie cząstkowe: co (i jak) zainicjowało tę restytucję? Na pewne możliwości w tym względzie wskazuje tzw. uzdrawianie re-konektywne (harmonizacja pola elektro-magnetycznego). Dalej: czy np. dzięki medytacji jesteśmy w stanie opanować sterowanie szyszynką (i\lub układem:
nieskończonym. Ósma czakra, aura, jest zlokalizowana w polu elektromagnetycznym. Łączy w sobie oddziaływanie wszystkich pozostałych czakr. Jest często określana, jako otaczające pole lub siła energii otaczającej wszystkie pozostałe czakry. Aura jest także miejscem zbiegania się strumieni energii. Analiza badań nad Ötzim (tzw. Człowiekiem Lodu) pozwala na wnioskowanie, że akupunkturę (oraz czakry) znali i stosowali członkowie hord pierwotnych żyjący 5,5 tys. lat temu (tj. co najmniej 2 tys. lat wcześniej niż przypisujący sobie jej wynalezienie oraz stosowanie – przedstawiciele cywilizacji hinduskiej oraz chińskiej). 18 Komplet kokonu zawierać ma w sobie też fraktalne teorie: świadomości, grawitacji, języka i pozornej śmierci. 19 Rezurekcja: z późnołacińskiego resurrection-, resurrectio, „powstanie z martwych” od resurgere, „powstać z martwych”, z łac. „ponownie wstać” od re- oraz surgere, „wstać, podskoczyć”, od sub-, „w górę” oraz regere, „prowadzić prosto, kierować, rządzić”; gr. anastasis (ex nekron) – inaczej: powstanie (z martwych), ponowne ożywienie. A może: „wskrzeszenie, zbudzenie, podniesienie” (od greckiego: egeiro)? Można dostrzec ubóstwo, brak lub niedostosowanie słownictwa, by precyzyjnie oddać opis zjawiska/problemu (deficyt adekwatnej terminologii). 20 Uwaga: w trakcie biczowania, niesienia krzyża i ukrzyżowania mózg u Chrystusa nie uległ uszkodzeniu. Do badania stanu mózgu współcześnie m.in. są stosowane: elektro-encefalografia (EEG), funkcjonalny magnetyczny rezonans jądrowy (fMRI), tomografia komputerowa (CT), obrazowanie tensora dyfuzji (DTI) oraz emisyjna tomografia pozytonowa (PET) pozwalająca na zbadanie metabolizmu mózgu. A najnowsze badania nad śmiercią, gdzie powszechnie jest używane pojęcie śmierci mózgowej, wskazują, że jest to bardzo niebezpieczna (i instrumentalnie używana) fikcja.
przysadka mózgowa – szyszynka – serce), by móc w czasie przyszłym wysłać impuls, który rozpocząłby taki proces? Jaką wiedzą niejawną (technologiami??) trzeba dysponować, by (bezoperacyjnie?) ożywić ludzkie ciało? 21 Podsumowanie cząstkowe: ciało subtelne, święcące iluzoryczne ciało,22 duch,23 ciało niebieskie,24 dusza,25 pierwiastek boski,26 tchnienie, ciało astralne, wehikuł światła, emanacja, emocja spoista, ka/ba/ach 27 – zawiera się w (ale nie jest całością tegoż!): biologicznym (słabym, nisko-napięciowym) ładunku elektrycznym, energii Qi/Chi/ki,28 aurze, polu życia, bio-polu elektromagnetycznym/energetycznym (człowieka), energii życia, bio-grawitacji, bioenergii, polu bio-elektrycznym, promieniowaniu radioelektrycznym (człowieka), manie, 29 dharmie,
30
pranie,
31
polu magnetycznym (człowieka), polu L (life, życie), polu
morfogenetycznym, rezonansie morficznym, ciele eterycznym (linga śarira), (duchowej) aurze, bio-plazmie, orgonie (energii harmonizującej organizm), ciele plazmowym aury, barace. 32 Rozróżnienie pojęć i delikatnych struktur eteryczno-[świetlisto-bio-energetycznomagnetyczno-grawitacyjno(?)-]plazmatycznych pozwala na częściową identyfikację czynnika 21
Np. przywracając jego organom w stopniu podstawowym możliwość poprawnego funkcjonowania. Na Całunie Turyńskim zachowały się znaki ran, przebity bok, ślady po gwoździach (J 20: 24 – 28). Spisane świadectwa relacjonują, że jadł i pozwalał się dotykać (Łk 24:36 – 43; Mt 28:9). 22 Seraphim Rose, Dusza po śmierci, Wyd. Monaster św. Cyryla i Metodego w Ujkowicach. 23 Duch jako forma ciała, anima forma corporis (Arist., De anima I, 3, 403a; STh, Q. de anima, a.1 ad.7; STh, Q.disp.Dei, q.5, a.10, ad.5); duch razem z duszą, Duch daje życie (J 6, 63). Duch: hebr. רוח, rúah, dech/siła życiowy/-a; neszmah, tchnienie; gr. pneuma, oddech (życia); łac. spiritus. Słowa neszmah i ruah mają podobne znaczenie i używane są wymiennie: „Tak powiedział Bóg, Pan, który stworzył niebo (…) rozciągnął ziemię (…) daje na niej ludziom tchnienie [neszmah], a dech życiowy [ruah] tym, którzy po niej chodzą” (Iz.42:5); „Duch Boży [ruah] stworzył mnie, a tchnienie [neszmah] Wszechmocnego ożywiło mnie” (Hi.33:4); „Gdyby wziął z powrotem do siebie swojego ducha [ruah] i ściągnął w siebie swoje tchnienie [neszmah], to by od razu zginęło wszelkie ciało i człowiek wróciłby do prochu” (Hi.34:14 – 15). 24 (1 Kor 15, 4 – 44). 25 Hebr. נֶפֶש, néfesz, gr. υστή, psyché. 26 W takim razie zupełnie nowe rozumienie mają stwierdzenia, o tajemnicach światła, o Światłości ze Światłości, o tym, że misterium Chrystusa jest światłem, że jest On identyfikowany ze światłością życia/świata (Ps 27:1; Mi 7:8; Iz 60:19,20; 1J 1:5; Obj 22:5; Iz 42:6; Iz 42:7,16; Mt 4:16; Łk 2:32; J 1:1 i n.; J 1:4,5,9; J 3:19; J 8:12; J 9:5; J 12:35,36,46). 27 Egip. duwzami, trzy byty duchowe: ka – w mitologii egipskiej było albo niematerialnym odbiciem ciała, albo duchem opiekuńczym człowieka; ba – w mitologii starożytnego Egiptu to dusza ludzka; ach – egip. jasny, świecący, świetlany, także oznaczający pojęcia aktywny, pożyteczny – w mitologii starożytnego Egiptu idealny byt duchowy, w jaki przeobraża się człowiek po śmierci; ba, zmienione w pierwszej fazie umiera, a następnie dzięki energii ka zostaje ożywione i w wyniku tego przeistoczenia powstaje: ach. 28 W wymowie japońskiej i koreańskiej: ki; w filozofii chińskiej hipotetyczna energia życiowa, której manifestacją miałyby być zjawiska i procesy natury; w szczególności – energia ta silnie związana z siłami życiowymi natury i człowieka. 29 Energia w religii wysp Polinezji. 30 Rozbłysk/-ki energii (w filozofii buddyjskiej); pochodzi od źródłosłowu dhr – podtrzymywać, nosić, podpierać; sanskryt धर्म; pali Dhamma धम्र्; chiński 法, pinyin fǎ; koreański pǒp 법, talma; japoński ホウ hō lub タツマ datsuma; wietnamski pháp, đạt-ma; tybetański ལྷ་ཆོས།, transliteracja tybetańska Wylie lha chos.
W piśmie alfabetyczno-sylabicznym dewanagari: प्राण, sanskryt, transliteracja: prāṇāh; w hinduizmie i teozofii – siła życiowa utrzymująca przy życiu wszystkie istoty żywe, z czasem utożsamiana z oddechem. 32 Baraka: arab. البركة, starodawne słowo mędrców sufich; oznacza: a) błogosławieństwo, b) esencję życia. 31
dającego się skompresować/dekompresować oraz mającego zdolność do inicjowania procesu restytucji.33 Można zauważyć, że zgromadzenie zasobu wiedzy i postawienie pytania zasadniczego rodzi kolejne pytania cząstkowe, na które dalej szukamy odpowiedzi. Wskazuje to, że nasz zasób wiedzy, by udzielić odpowiedzi na zadane pytania, dalej jest niepełny. Np. prowadzone badania nad dzieworództwem 34 wśród naczelnych wskazują, że naukowcy ten proces nieźle już opanowali. Dotychczas jego efektem było przyjście potomstwa płci żeńskiej. U wielu owadów, ryb, ptaków i zwierząt płeć nie jest ustalona raz na całe życie.35 Analiza badań nad uwarunkowaniami wskazuje, że wpływ na występowanie płci w danym gatunku mają m.in. trudne warunki bytowania, życiowa konieczność, temperatura środowiska, dostępność partnerów w okolicy, sytuacja danej społeczności, itd. Jedne gatunki mogą zmienić płeć raz w życiu, czasem tylko z samca na samicę, czasem z samicy na samca; są też takie, które mogą to czynić wielokrotnie w dowolnym kierunku. U zwierząt bezkręgowych hermafrodytyzm (obojnactwo systematyzowane jest między innymi na równoczesne, okresowe, następcze, warunkowe, itd.) jest spotykany dosyć często, jednak u zwierząt ciepłokrwistych, zwłaszcza kręgowców – zdecydowanie rzadziej. Biolodzy, obserwując różne gatunki owadów, ryb, ptaków i zwierząt (w tym: wszystkich naczelnych), poznali przypadki, gdzie w środowisku naturalnym periodycznie występowały wyłącznie osobniki jednej płci. W wielu przypadkach po pewnym czasie część osobników przechodziła przeobrażenia związane ze zmianą płci. Analiza badań nad sekwencjonowaniem genów pozwala na wnioskowanie, że pewne ich fragmenty decydujące w trakcie rozwoju, np. o płci, w zależności od środowiskowochemicznych uwarunkowań, są włączane lub wyłączane. Pytanie: czy podczas partogenezy potrafimy tak wpłynąć na genom zarodka, że urodzi się zdrowy osobnik płci męskiej? Być może mechanizm związany ze sterowaniem płcią przez włączanie – wyłączane sekwencji określonego genomu (tzw. switchowanie) jest stosunkowo prosty.
33
Pełniącego rolę zapłonu mikro-eksplozji/dekompresji (swoisty odpowiednik auto-defibrylacji serca) ładunku bio-pola w krytycznych momentach. 34 Partogenezą; z greckiego: παρθενος, dziewica, oraz: γενεσις narodziny. 35 Ta wiedza nie upoważnia do celowego i szkodliwego rozchwiania tzw. tożsamości płci.
Przedmiot: prolegomena do zarządzania wiedzą; Notatki z pierwszego wykładu dla studentów pierwszego roku drugiego stopnia; Tristan i Izolda leżą martwi na podłodze. Obok nich – rozlana woda i rozbite szkło. Co się stało? Zadając pytania, na które można odpowiedzieć tylko: „tak” lub „nie” – próbujemy znaleźć odpowiedź. – Popełnili samobójstwo? – Nie. – Zamordowano ich? – Nie. – To był wypadek? – Tak. – Czy zbita szyba była przyczyną ich zejścia? – Nie... Intelektualne ćwiczenie ukazujące, jak trzymamy się schematów. Ignorujemy założenia, które (dlatego) nam umykają, ponieważ są dla nas (pozornie) dobrze widoczne. Zadanie właściwego pytania pozbawia nas złudzeń (tj. nieświadomie przyjętych założeń). Dla pełnego zrozumienia mechanizmów zdarzeń i wyciągania z nich wniosków warto podważać to, co (z pozoru) oczywiste. Tristan i Izolda to imiona kochanków, będących symbolem tragicznej miłości. Większość zakłada, że to przedstawiciele gatunku Homo sapiens, i wymyśla niezwykłe scenariusze wydarzeń, które doprowadziły do ich śmierci. Niewielu pyta, jakiego gatunku są przedstawicielami? Przyspieszyłoby to znalezienie prawidłowej odpowiedzi: Tristan i Izolda to ryby (Pisces, podgatunek: Carassius auratus auratus), które zginęły, gdy ich akwarium zostało rozbite. Mając nieograniczoną ilość odpowiedzi na każde pytanie, przestaliśmy je zadawać. Zniechęceni mnogością rozwiązań, poprzestajemy na odpowiedziach zgodnych z naszymi przekonaniami. Pozornie, by zrozumieć skomplikowane problemy świata, wystarczają nam gotowe odpowiedzi z sieci czy mediów. Nasze mózgi uruchomiły mechanizmy obronne, blokując pragnienia poznawcze, zadowalając się podawaną przez otoczenie uproszczoną wizją świata. Przestaliśmy zadawać pytania, dociekać, mieć wątpliwości. Jesteśmy przeładowani drugorzędnymi wiadomościami. W chaotycznym świecie w mechanizmach grupowych i indywidualnych ludzkiej percepcji pojawiło się zjawisko generowania tzw. posttruth, takiej ko-selekcji faktów, by podtrzymywały nasz dotychczasowy ogląd rzeczywistości. W procesie analizowania i poszukiwania rozwiązania – przyjmuje pewne założenia, trudno poddawać bowiem wszystko w wątpliwość. Im większa liczba informacji, tym bardziej czujemy się zagubieni i szukamy dalszych danych. Wybieramy to, co pasuje do naszych struktur poznawczych, co jest zgodne z naszym postrzeganiem rzeczywistości. Nową informację osadzamy na płaszczyźnie naszych przekonań. W pewnym momencie, dysponując zbyt dużą liczbą informacji, nie jesteśmy już w stanie podejmować racjonalnych decyzji.
Przedmiot: filozofia ekonomii; Notatki z pierwszego wykładu dla studentów pierwszego roku drugiego stopnia; Założenie I.: Zysk jest kategorią pustą. W banku jest rządkiem cyferek, znaków służących do zapisu. W wirtualnej przestrzeni komputerów (cyber-space) jest szeregiem elektronicznych impulsów. Wartości nabiera tylko i wyłącznie w kontekście i poprzez kontekst społeczny, jako np. płace, inwestycje w nowe miejsca pracy, w edukację, podnoszenie kwalifikacji, itd. Case study: multimiliarder C. Yyyyy-xxxx, którego holding składający się z wielu koncernów, dzięki m.in. optymalizacji podatkowej – zaoszczędził, jak co roku, unikając płacenia podatków w kraju macierzystym, kolejne miliardy. Płace w zakładach produkcyjnych koncernu należą do tzw. głodowych. W ten sposób koncern, tworząc bezwzględnie deprywujące warunki pracy i płacy, kreuje kolejną grupę prekariuszy: ciężko pracujących ludzi, którzy z uzyskanej płacy nie są w stanie się utrzymać (ani nie mogą utrzymać swoich bliskich), nie mają środków, by drogą edukacji podnieść swoje kwalifikacje, oraz – i to jest najgorsze – nie mają żadnych perspektyw, by ich sytuacja uległa zmianie. To pre-caré, ludzie wymagający opieki, o których należy się troszczyć (bo sami nie są już w stanie o siebie zadbać) oraz modlić, by ich los uległ poprawie, gdyż w istniejących warunkach nie mają na to żadnych realnych szans. [w tle nagrania z wykładu nagle słychać zbliżający się hałas i zamieszanie; rozlega się rytmicznie skandowane hasło: Biaa--łaa sii--łaa!, Biaa--łaa sii--łaa! i uderzenia kijów bejsbolowych o ściany oraz drzwi; rozbita kijem szyba uderzając o podłogę rozpryskuje się; pada okrzyk: – Tam są żółtki! I czarnuchy! Lać bambusy! I skandowane: – As-falt – gle-ba!, As-falt – gle-ba!, Gle-baa!, Gle-baa ku..a!; zorganizowana grupa napastników wdziera się do sali wykładowej; rozlegają się okrzyki bitych i uciekających przed napastnikami studentów; w powstałym tumulcie kamera nagrywająca wykład zostaje przez napastnika uzbrojonego w szczególnie długi kij celowo rozbita]
III.
Przebudzenie. Przypomnienie absurdalnej wróżby starej Cyganki. „Będziesz żył ponad tysiąc lat. Będziesz ostatnim żyjącym na Ea’th, zanim będziesz Adamem. Lecz wcześniej musisz oddać życie, by móc je zachować”. I jeszcze wspomnienie niedawnego snu. Najeżona ostrymi jak obsydian zębami paszcza, przewodzącego grupie ti-rexa, szybko się zbliżała. Uśmiechnąłeś się: wiedziałeś, że polowały w zorganizowanej grupie! Znowu ciemność i niebyt.
IV.
Przebudzenie. W głowie rozlega się (ciekawe: jak to robią?) pytanie: – Kim jesteś? Odpowiadam: – Naukowcem. – Nazywam się A’_Ad’in_A’… Nie zdążył skończyć. W tle pojawiają się myśli Obcych. – (stwierdzenie i pytanie) On coś nadaje! Co wysyła?! – (polecenie) Zidentyfikować ten zakres! – (zapytanie) Czy to to pasmo? – (pytania) Te dźwięki? Jakie jest ich znaczenie? – (polecenie) Translator! – (treść po tłumaczeniu) Mam. To jak u nas – Mądry! – (stwierdzenie i polecenia) On odbiera nasze myśli! Zdezaktywuj go! Szybko! – (pytanie) Znowu?!
Przedmiot: teoria komunikowania; Notatki/mappogram z drugiego wykładu dla astro-pilotów dotyczącego założeń; Założenie II.: Człon 1.: Nadający koduje komunikat ... Nadawca dysponuje wiedzą, celami (które chce osiągnąć) i narzędziami do wybrania, które fragmenty jego wiedzy zostaną zakodowane; Jednostka
jako
swoisty
produkt
danej
kultury/cywilizacji/społeczności
w
drodze
uspołecznienia/socjalizacji nabywa (gorzej lub lepiej) umiejętności (reguły, zasady, konwencje itd.) związane z kodowaniem; Pytanie: na ile specyfika kanału komunikacyjnego wpływa na kodowanie? Człon 2.: Odbierający dekoduje komunikat ... Odbiorca dysponuje wiedzą (jaką?), celami (które chce osiągnąć; jakimi?) i narzędziami do dekodowania (jakimi?; pytanie też o ich adekwatność/dobroć?); Jednostka jako swoisty produkt danej kultury/cywilizacji/społeczności w drodze uspołecznienia/socjalizacji nabywa umiejętności (reguł, zasad, konwencji itd.) związanych z dekodowaniem; Człon 3.: (Skoro dochodzi do kontaktu – strony/przedstawiciele są nim zainteresowani/-e) zasoby wiedzy, doświadczenia, umiejętności komunikowania itd. nadawcy i odbiorcy – są różne (!!!!); oznacza to, że zdekodowana zawartość komunikatu będzie różna (pytanie: na ile i w czym?) od treści zakodowanych ...
Pytanie: czym jest wiedza? Słowa/język są narzędziem odzwierciedlająco-kształtującym byt/świat, w którym jednostka funkcjonuje.
Przedmiot: inteligencja emocjonalna; Notatki/mappogram z drugiego wykładu dla astro-pilotów dotyczącego założeń; 1. Emocje są funkcją – biologiczną – układu nerwowego, a ściślej: mózgu.
2. Duża część tego, co podczas istnienia emocji dzieje się w mózgu, zachodzi poza sferą świadomości. 3. Na świadome doznania emocjonalne oraz świadome myśli składają się (tworzone w
pamięci operacyjnej) symboliczne przedstawienia procesów pod-symbolicznych, które przebiegają w układach działających poza sferą świadomości. 4. Emocje powodują mobilizację i synchronizację czynności mózgu, czego myśli nie są w
stanie w tej skali dokonać. 5. Świadomość ludzi opiera się na zdolności do jednoczesnego łączenia kilku procesów (np.
jak wygląda bodziec, wspomnień o minionych przeżyciach czy doświadczenia związanych z bodźcem, koncepcja samego siebie jako podmiotu przeżywającego czy doświadczającego), podnosi myślenie na wyższy poziom, ale nie jest tym samym, co myślenie czy rozumowanie. 6. Organizm, który ma świadomość, ma również uczucia.
7. Ludzką cechą jest umiejętność mózgu klasyfikowania świata językowo i kategoryzowania
przeżyć za pomocą słów. 8. Emocje u ludzi wykształciły się więc jako stany mózgu i reakcje ciała, a świadome uczucia
są ich swoistymi „ozdobami”. Te osoby, dla których ich pupil (pies, kot, inne genetycznie zmodyfikowane stworzenia itd.) jest domownikiem, dobrze wiedzą, że można z nimi się porozumiewać (wada: nie mówią, więc nie odpowiadają); oznaczałoby to, że myślą, czują i mają świadomość (prawdopodobnie: jakiś jej rodzaj) tak jak inne istoty (np. ludzie) funkcjonujące na tej planecie.
V.
Przebudzenie. W głowie rozlega się głos. Jeden. Później wielogłos i głosy pochodzące z różnych źródeł. – Uznaliśmy, że dotychczasowe postępowanie nie doprowadzi do porozumienia. Zapytałem: – Gdzie jestem? – Naszym Mądrym udało się otworzyć portal czas-przestrzeni koło super masywnej czarnej dziury w strunie naszej rzeczywistości. Wysłali na krótko w inną czasoprzestrzeń próbnik. Gdy wracał, w polu zamykanego portalu znalazł się jeszcze inny obiekt. – Był niewielki. Zawierał (bardzo ciekawe, bo u nas nie spotykane) wielocząsteczkowe związki chemiczne. To związki pierwszego, szóstego, siódmego i ósmego pierwiastka, licząc od najlżejszego. Większość z nich u nas nie występuje lub jest rzadko spotykana. – Nie wiemy, czym był ten obiekt. Kapsułą ratunkową? Pogrzebową? Próbnikiem badawczym? Zawierał własny system sterujący. – Według naszej wiedzy – urządzenia zapewniające Twoje funkcjonowanie nie działały. Nasza ingerencja wywołała wysłanie sygnału (na wszelki wypadek przechwyciliśmy go) oraz komunikatów, najpierw o przerwaniu stazy, a później o przerwaniu życia. Co to jest życie? – Według naszej wiedzy energia/fala/światło-materia występujące w przyrodzie – są wynikiem drgań niewielkich „strun”. Nasz Wszech-świat ma dziesięć wymiarów, choć część Mądrych twierdzi, że jedenaście. Powszechnie doświadczamy czterech. To czterowymiarowe kontinuum czas-przestrzeni tworzone przez: wysokość, szerokość, długość i czas. Nasi Mądrzy uważają, że pozostałe sześć wymiarów jest zwinięte w bardzo małe, skomplikowane i poskręcane kształty/przestrzenie. Do takiej przestrzeni wysłali próbnik.
Przedmiot: integralna teoria świadomości; Notatki z wykładu dla astro-pilotów; Póki co jesteśmy skazani na medialną papkę, bo większość odbiorców niczego innego nie przyswaja. Intelektualna pasywność, wstręt do wysiłku intelektualnego, niskie potrzeby wynikają z wielu przyczyn. Najważniejszą jest podświadoma skłonność człowieka do oszczędzania energii, także intelektualnej. Wygodniej jest poruszać się po utartych torach, w oparciu o tzw. sprawdzone rozwiązania. Przypomina to przełączenie się na autopilota. Do pewnych reakcji w naszym życiu dochodzi niejako automatycznie, właściwie bez naszej świadomości. Jesteśmy pewni takich reakcji, nie widzimy potrzeby ich weryfikowania, choć świat wokół nas stale się zmienia. W efekcie nie modyfikujemy naszego życiowego systemu drogowskazów. Wydaje nam się, że nasze reakcje są dostosowane do warunków. Tymczasem są one już nieaktualne, ale nam nie chce się użyć energii intelektualnej, by wypracować nowe. Psychologowie nazywają to trzymaniem się własnych stref komfortu. Skoro radzimy sobie – uważamy, że warto postępować bez zmian, nie narażać się na ryzyko i ewentualne negatywne konsekwencje. W przestrzeni komunikacyjnego odbioru skutkuje to nastawieniem (często podświadomym) na treści negatywne i sensacyjne, bo to one są w stanie wykrzesać z nas jakieś reakcje. Inne wiadomości traktujemy jak komunikacyjny szum. W rezultacie żyjemy nie do końca świadomie. Funkcjonujemy wybiórczo. Specjaliści określają to trybem reaktywnym. Zamiast kreować nowe odpowiedzi, korzystamy z odruchów. U części ludzi głód świadomości narasta, powstaje potrzeba otwierania się na nowe sytuacje, korektę na receptywne, panoramiczne spojrzenie. To szansa na zmianę jakości przekazu, na odwrócenie proporcji tego, co się dobrze sprzedaje i o czym się mówi. Wielowymiarowe, pogłębione i trudne treści stają się coraz bardziej popularne. Sensacyjność będzie tracić na znaczeniu. Śledzeniu etapów rozwoju psychologicznego ludzkości, od prehistorii do dzisiaj, z projekcją w przyszłość, służą m.in. teoria poziomów wartości, nazywana też dynamiką spiralną, opracowana przez Clare'a Gravesa, i integralna teoria świadomości Kena Wilbera. Obaj autorzy korzystają w swoich rozważaniach z tzw. memów. Są to grupy przekonań i zbiorowych zachowań funkcjonujące w poszczególnych okresach dziejów. W okresie hordy pierwotnej istotą działań było dążenie do przetrwania gatunku. Później na pierwszy plan wysunęła się troska o interesy plemienia, klanu, rodziny. Pojawiły się oznaki odrębnej tożsamości oraz identyfikacji z grupą. Następnie ludzie i plemiona orientowali się na
dominację, ekspansywność, budowanie przewagi, niszczenie przeciwników. Swoje działania opierali na impulsach, a nie na długofalowym planowaniu. Później wygenerowano, wsparte sankcjami religijnymi, silne reguły i procedury. Przywrócono hierarchię i porządek na poziomie ponad-plemiennym. Po nim nadszedł okres opierający się na racjonalnym oświeceniu, kulcie rozumu. Atakowano religię, człowiek miał być kreatorem rzeczywistości. Wszystkie te zachowania ciągle są obecne. Najbardziej aktualny dzisiaj staje się ten mem, który akcentuje wrażliwość, budowanie więzi, odpowiedzialność za przyszłe pokolenia, poszanowanie mniejszości, ew. odmienne sposoby poznawania rzeczywistości. Religia zaczyna być postrzegana jako inna, dopełniająca wobec nauki, droga poznania rzeczywistości. Następny, to mem przyszłości. Zawierać będzie potrzebę głębokiego i bezpośredniego zrozumienia świata, poszanowania dla różnych perspektyw ze względu na to, co można z nich zbudować, kompleksowy ogląd rzeczywistości, holizm. Według badań tak żyje dzisiaj około 1% ludzi. Funkcjonowanie poprzednich modeli memów pozwala na przypuszczenie, że w przyszłości większość przyjmie ten mem. Dziś nowe sposoby myślenia rozwijają się głównie w społeczeństwach zamożnych, rozwiniętych. Tu ludzie chętniej mówią o trudnych problemach i częściej oczekują treści opartych na wiedzy, nie interesuje ich pobieżny, nieistotny przekaz. Wspiera ten proces zmiana pokolenia. Do publicznej świadomości już przedostają się inne treści niż poprzednio. To tak, jak byśmy wyłączyli autopilota, odrzuciliśmy schematy, że good news is a news as well (…)
Przedmiot: teoria komunikowania; Notatki z wykładu dla astro-pilotów; Reguły efektywnego komunikowania: •
istnienie komunikacji związane jest z potrzebą wymiany informacji;
•
struktura przekazywanej informacji winna być tak dobrana, aby była ona jasna i pełna (a nie np. zbyt obszerna treściowo, ilościowo, skomplikowana lub uproszczona);
•
informacja musi być ważna dla odbiorcy, inaczej ją pominie, zniekształci itp.;
•
należy uzyskać potwierdzenie (feedback), że wiadomość została należy zrozumiana;
•
informację można przekazać na wiele sposobów (wieloma kanałami); przekazywane treści – warunek wiarygodności lub poprawnego odbioru – winny być jednolite lub zbieżne.
Komunikowanie jest współ-działaniem; aby doszło do komunikowania i aby doprowadziło ono do porozumienia (opartego przynajmniej częściowo na zgodzie) powinny być spełnione warunki (założenia) – uczestnicy powinni: •
dysponować odpowiednimi środkami komunikowania (kanały, media, rozwiązania technologiczne, itd.) i posiadać odpowiednią kompetencje komunikacyjne oraz podzielane (cywilizacyjnie) zasoby wiedzy;
•
nawiązać kontakt i nadać mu charakter interakcji, w toku której uzyskują akceptację dla swoich działań i realizują swoje cele.
Uczestnicy powinni konstruować (współ-tworzyć) otaczająca ich przestrzeń zbiorową (społeczną) i symboliczną (podzielane systemy wartości), by umożliwić budowanie stabilnych ram ładu (społecznego), a w tych ramach – relacji i więzi (trwałych?) między nimi. Oznacza to, że uczestnicy powinni znać i umieć się posługiwać odpowiednimi środkami komunikowania, czyli (występują tu silne uwarunkowania cywilizacyjnokulturowe) znakami, kodami i językami oraz urządzeniami (technicznymi) służącymi do utrwalania, nadawania, czy odbioru (transmisji) komunikatów. Warstwa głębsza rozważanego zagadnienia to podzielana wiedza, uwarunkowania, w których funkcjonują, podzielane systemy cenionych wartości, podejście do przestrzeni lub czasu, sposób ujmowania problemów, itd. Gdy podzielana wiedza będzie identyczna – strony układu komunikacyjnego mogą nie być zainteresowane przepływem treści. Oznacza to też, że najczęściej komunikat zakodowany przez nadawcę będzie inaczej dekodowany przez odbiorcę, co generuje problem identyfikacji treści wspólnych. Nadto, co jest niecnie wykorzystywane przez nurt tzw. management perception, w pierwszej fazie kontaktu – przekazywany komunikat (informacja) najczęściej jest przyjmowana w tzw. dobrej wierze.
VI. Rozszedł się wysoki, czysty, wibrujący dźwięk. Odczuwał go tak, jakby łagodnie i niespiesznie wił się w otaczającej go przestrzeni. Powoli i w skupieniu napełnił organ, którym doprowadzał życiodajny gaz do organizmu. Myślą uruchomił poszczególne jego węzłowe punkty, energetyczne czakry. Skupił się na środkowym oku. Ciało powoli spowiła jasnoniebieska, energetyczna poświata. Znalazł się w kryształowej komnacie. Wyraźnie czuł jej harmonijne, życiodajne, nieśpieszne pulsowanie. Nieznane dźwięki oplatały go, unosiły, lekko kołysały i tuliły. Wiedział, czuł, że były przyjazne, choć ich nie rozumiał. Specjaliści skonstruowali unikalne w ich czas-przestrzeni urządzenie odczytujące zapisane nieznaną techniką dźwięki i głos, który łagodnie śpiewał: Niechaj wieczne słońce na niebie, Cała miłość wokół ciebie, I to czyste światło w Tobie Prowadzi Cię! Prowadzi Cię! Prowadzi Cię! Niech Cię wieczny słońca blask Zawsze tuli, miłość otacza, A to czyste światło, co jest w Tobie, Prowadzi Cię! Prowadzi Cię! Prowadzi Cię! S-aaa-t N-aaa-m! [Prawda jest Twoją istotą/osobowością]. Teraz wiedział, czuł, był głęboko przekonany, że został powołany do jej poznania, że powinien dotrzeć do Prawdy. Także tej Prawdy, która pojawiła się razem z przybyciem do ich czas-przestrzeni Obcego.
Episode 0. Moonwars_1-1 (…) Office cyber-data Najwyższego Repozytorium Wszechwiecznej Świątyni Myśli i Wiedzy pozytywnie rozpatrzyło Twoje podanie o dostęp do materiałów związanych z Moonwars potrzebnych do pisania rozprawy doktorskiej dotyczącej wydarzeń z tego okresu.
Zajmij wygodną pozycję
Zostałeś wybrany
Uzyskałeś dostęp do niezwykle ważnych dokumentów
Dostęp jest jednorazowy i spersonalizowany
Dokumenty zostaną na Twoje potrzeby zwizualizowane
Zapoznaj się z nimi staranie, aby dokonad wyboru
|
Sygn. TS/TTP_CET_SA-51/2222.08.19_1411(-5) ↔ SA-52:AC_1/0.
W polu Notatki ukazał się tekst: zastanów się? W jakiej chronologii został dokonany zapis czasu? Na Trzeciej planecie Sol (oznaczonej w antycznym katalogu jako WISE E233257.04-5060 345,6 na skraju Drogi Mlecznej) obowiązywały różnorodne systemy liczenia czasu, np. monarchii Kee-meet, nacji(?)-sekty(?) Juu-dee (transkrypcja fonetyczna), majaoski dużego katuna, wyznawców Maa-h-m'ta (transkrypcja fonetyczna), Buu-dy (transkrypcja fonetyczna), (K'?)’ee-sto-saa (transkrypcja fonetyczna) w versjach: Dż-uu-lii, H’e-ho-’ii, reformowanej itd.; gdy rozgrywały się opisane wydarzenia: ile wynosił (według standardowego czasu galaktycznego) okres obiegu Trzeciej wokół Sol i w jakim systemie go mierzono: dziesiątkowym? dwunastkowym? innym?; gdzie zlokalizowano wystandaryzowany punkt pomiaru zero?;
(Komentarz wyjaśniający: to co widzisz na ekranie lub w formie wydruku to fragmenty/część dokumentów (ich skanów)/plików (records) ściśle tajnych (top secret) złożonych i zachowanych w Najwyższym Repozytorium. Na potrzeby związane z odtworzeniem tych dokumentów uruchomiono specjalny grant inżyniersko-badawczy, który pozwolił na rekonstrukcję i odtworzenie antycznych technik i urządzeń związanych z ówczesnym zapisem i odczytem danych. Możesz je poznać/zeskanować/odczytać/odebrać tylko mając stosowne uprawnienia, multi-kanałowy dostęp komunikacyjno-sensoryczny (w tym własne bio-porty bezprzewodowe) oraz merytoryczne przygotowanie. Zawierają przekaz/translację typu psi od przedstawicieli obcej cywilizacji (ET-contact) uzyskaną 2222.08.19 o 1411 (czasu lokalnego Trzeciej planety Sol oznaczonej jako WISE E233257.04-5060345,6). Miejsce kontaktu: strefa specjalna (special area) No 52 na Cmentarzu Wojskowym w Arlington. UWAGA: oznacza to stan najwyższej alarmowej gotowości bojowej wszystkich Służb w związku z niezauważonym przeniknięciem Obcych na powierzchnię planety. Kontakt centrum dowodzenia Langley z bunkrem w SA-51 uległ przerwaniu z niewyjaśnionych przyczyn 2223.03.21 o 2222. Odbiorcą było psi-medium tajnych służb badawczo-wojskowych w izolowanym podziemnym bunkrze w strefie specjalnej nr 51 w Roswell (ksywka wśród wojskowej obsługi programu: Kadłubek; ﭿtu znacznik oficera wywiadu z Langley ₠00153). Urządzenia rejestrujące zapisały Przekaz m.in. jako EEG Odbiorcy (medium) oraz jako plik elektromagnetyczny (aktualnie jest on poddawany "obróbce" przez kwantowe komputery Ośrodka oraz specjalny program o nazwie Psi-bernetix). Po kontakcie Odbiorca powiedział, że Nadawca przypominał mu nieco (co znaczy: nieco?) chmurę(?) komputerową(?) [uwaga kapitana J.M. Coldwela Jr: Kadłubek jest przecież informatycznym ignorantem!; ﭿtu znacznik oficera wywiadu z Langley ₠00153: pytanie problemowe (od analityka-referenta): skąd medium o tym wiedziało?]. Problem główny: na ile recepcja przekazu typu psi obcej cywilizacji może być poprawnie zdekodowana, zwizualizowana, zwerbalizowana i zrozumiana?; użyta wielość określeń sygnalizuje możliwe zakresy znaczeniowe na oddanie treści zdekodowanych z przekazu).
Problem badawczy: jak zweryfikować przekaz, gdy odbiera go tylko jeden Odbiorca? (Służby Wywiadu nie mają innego medium tej klasy). [uczucie krystalicznej jasności płynących(?) myśli, skupienie; silny przekaz: prawie 100υ] Ten przekaz został wygenerowany/popełniony(?) specjalnie dla Ciebie. Poznaj/wchłoń(?) go bardzo uważnie. I przemyśl(?). Każda wizualizacja, każdy znak, każde słowo, każda linijka tekstu tworzy rzeczywistość. Nową rzeczywistość. W której jesteś. Której zaczynasz być coraz bardziej świadomy. Którą odbierasz na swój sposób. W której jesteś (jakby?) jak w czasie zanurzony. Od której zależy ścieżka Twojej przyszłości. Jeżeli będziesz poprawnie skanował/wychwytywał(?) nisko frekwencyjne (tj. rzadko występujące, a zawierające istotne informacje, które nie przygotowany odbiorca może łatwo przeoczyć) znaki/komunikaty – poznasz warianty/ścieżki rozwoju przyszłości. [fragment niezrozumiały/niejasny, uczucie przerwania kontaktu, a później] ***
(przerwa w przekazie; smużące się pasemka w tle; miarowe pulsowanie promptera; jaki archaiczny sprzęt tu mają, sprzed wielu, wielu eonów...) [ponowienie przekazu; sygnał odbierany z mniejszą siłą: ok. 60psi]
Lubiłem ten zagajnik, to nagromadzone zawikłanie chaszczy (co to za słowa/określenia?; komentarz Pierwszego Receptora: same mi się w myślach pojawiły?!). Ciągle rozrastał się, rozszerzał. Właściwie: narastająco i powoli zajmował coraz większy obszar. Po prawdzie, trudno to było zwać zagajnikiem, ale do tego jeszcze wrócę. Pojawiałem się w nim. Zaistniałem. Moją myślą, świadomością(?). Ja byłem tą myślą.
Lepsze? (co znaczy: lepsze?; od czego: lepsze?; od Pierwszego Receptora: jakby chwila zamyślenia/zawahania; uczucie dogłębnej penetracji moich myśli, zasobów wiedzy oraz słownictwa) określenie(?): materializowałem się, stawałem. Wpierw powoli, nieznacznie. Później coraz intensywniej. Byłem coraz mocniejszy, dysponowałem rosnącą wiedzą i, wynikającą z niej, mocą. Tam było coś, co mi sprzyjało, bym był, bym istniał, bym pojawiał się. Zagajnik tworzyły... (chwila przerwy; smużenie w tle; od Pierwszego Receptora: jakby chwila zamyślenia/zawahania; miarowe pulsowanie promptera na ekranie) Jakiego użyć słowa/określenia/obrazu, by oddać/opisać/pokazać to coś, co je tworzyło? Nazwałem je: rośla. Zagmatwane/splecione(?). Bardzo wzajemnie poprzerastane(?). Każde rośle istniało/żyło {od Pierwszego Receptora (myśli jakby w tle u Nadawcy przekazu): właściwie czym jest: życie?; przecież JA też żyję/istnieję!; chwila przerwy; smużenie; od Pierwszego Receptora: chwila jakby [filozoficznego(?)] zamyślenia/zawahania}. Jako istota żyjąca, posiadało/miało/dysponowało(?) własne/-ym biopole/-m (uwaga: sprawdzić stan wiedzy na temat: biopole; chwila przerwy; chwila zamyślenia/zawahania). (wyjaśniająco) Tak to czułem/wiedziałem/widziałem/myślałem. Swoimi splątanymi... (chwila zamyślenia/zawahania; od Pierwszego Receptora: silna penetracja obszarów mojego mózgu dysponujących słownictwem), trudno określić czym: pnączami?, zesztywniałymi odnogami?, kończynami?, grzybnią?, przypominającymi trochę (od Pierwszego Receptora: silna penetracja) katedralne przypory, czy filary, jakby korzenie drzew mangrowych, wbijały się zachłannie i boleśnie (od Pierwszego Receptora: dlaczego Nadawca użył takich określeń/słów jako adekwatnych?) w ziemię. Nieco wyżej chropawe korpusy pięły się stromo do góry. Tam w górze, splatanymi koronami, tworzyły olbrzymią gęstwinę (od Pierwszego Receptora: coraz sprawniej idzie nam to komunikowanie). Składała się ona z odrośli, wici, pnączy, wraz z czymś o wyglądzie różnokształtnych liści. Które, co pewien czas, odrywały się i spadały w dół.
W większości przypominały szkło (od Pierwszego Receptora wyjaśnienie do wizualizacji: miały powierzchnię jakby ze szkła) zabarwione czerwonawo, z niewielkimi intarsjami(?) zieleni. Buki miały takie liście. Ten pęd ku górze, przypominający śmiertelne(?) zmagania, napędzany był potrzebą zaczerpnięcia haustu światła płynącego z najbliższej gwiazdy Sol. Światło! Było słabe, mdłe, rozrzedzonego pyłem (od Pierwszego Receptora: skąd ten pył?; czy to po wojnie?; tak długo jestem w tym bunkrze, odcięty, i nie wiem co się dzieje na zewnątrz!) unoszącym się w atmosferze. Biopole rośli pulsowało bólem(?). Ten ból przenikał mnie, odbierałem go, czułem, jak mnie przenika. Byłem na niego wrażliwy. I od niego jakby uzależniony(?). Zastanawiam się (JA?!), czy to nasycone bólem istnienie rośli nie spowodowało, że moja iskierka istnienia zaczęła się tutaj pojawiać. Pierwsze rośla zaistniały po tzw. wojnach o księżyce (od Pierwszego Receptora: czyli wojna była, i to niejedna!). Wcześniej ich nie było. By oddać intencje Niektórych – określmy, że posadzono je. Choć nie będzie to najbardziej trafne oddanie problemu. Ulokowano je bowiem koło starego i rozległego wojskowego cmentarza. W pewnym sensie(?) porzucono je tam, pogrzebano. Pierwsze rośla miały własne nazwy. Przekazały mi, że miały imiona. Tu, w ich przekazie pojawiały się różne dźwięki. W zakresach, które nie słyszę. Nie wiem, jak mam je odtworzyć. Po pierwszych, dalsze już nie miały imion. Były razem, stały się całością, jestestwem, zbiorowością. [fragment niezrozumiały/niejasny, uczucie przerwania kontaktu] ***
(przerwa w przekazie; smużące się pasemka; miarowe pulsowanie promptera) [ponowienie przekazu; sygnał o sile ok. 50υ]
Trzecia planeta (licząc od, już starej, przygasającej przed staniem się super nową, gwiazdy typu Sol), zwana przez Niektórych Ea’th. Została przez nich zniszczona, zryta, zatruta, zdewastowana, zaśmiecona. Oceany stały się jednym wielkim śmietnikiem, pełnym pływającego plastyku. Powietrze wypełniały tumany trujących pyłów, unoszonych przez wiatry. Nie szanowali Jej, swojej Macierzy. Byli agresywni. Wobec Niej. Nie przejawiali szacunku. Nie czcili Jej. Choć w szerokim rozumieniu to Ona umożliwiała ich funkcjonowanie, dała im życie. Myśleli, że gdy Ją zrujnują – przeniosą się na najbliższy nadający się do zamieszkania glob. Byli też agresywni wobec osobników ze swojego gatunku. W końcu populacja Niektórych była zbyt liczna, by Ea’th mogła ich wyżywić. Ciągle mnożyli się i mnożyli. Bez opamiętania. Na podobieństwo zarazy. Lub raka. Większość nękał głód, choroby i różne mutacje. Wielu uległo zdegenerowaniu. Globalne korporacje chciały mieć ludzi i laboratoria na Księżycu. Jedna z pierwszych baz zawierająca laboratorium była zlokalizowana w okolicach bieguna południowego, w kraterze Shackletona. Na początku posłużono się pozostałościami po rozległych kompleksach jaskiń lawowych, które zachowały się z czasów, gdy lawa wypływająca z wulkanów zastygała na powierzchni, ale w środku nadal płynęła. Pozostałością po jej wychłodzeniu były naturalnie uformowane tunele. Trzeba je było tylko gdzieniegdzie uszczelnić. Dokonując dalszej rozbudowy sieci komór, sztolni i tuneli wykorzystano fakt, że powierzchnia Księżyca na obszarach poza wulkanicznych była poprzecinana setkami kilometrów skalnych korytarzy, które uszczelniono księżycowym pyłem, regolitem. Spiekany mikrofalami tworzył różnokształtne struktury o fakturze ceramiki i doskonale nadawał się do budowania.
Inne zostały zbudowane (przestrzennie wydrukowane?) przez generatory (dawniej zwane kreatorami, urządzenia wywodzące się od dawnych drukarek, początkowo do druku trój-, a później wielo-wymiarowego) z materiałów dostępnych na Księżycu. Korporacyjny top management szybko dostrzegł zalety lokalizacji oraz panujących tam warunków i równie prędko tam się przeniósł. Samo-powielające się niewielkie roboty, przypominające pająki, zbudowały wielo-sektorową gospodarkę na Księżycu. Początek dały niewielkie roboty dostarczone z Ea’th. W ramach cyklu produkcyjnego zbudowały proste i prymitywne urządzenia, w tym liczne roboty górniczo-przetwórcze. Te z kolei wykreowały kolejne, już bardziej zaawansowane pokolenia maszyn. Kopalnie wody, srebra, złota, węgla, potasu, magnezu, wapnia, helu-3 dostarczały surowców niezbędnych do życia i dla produkcji urządzeń elektronicznych oraz generujących energię jądrową. Panele słoneczne uzupełniały niedobory elektryczności. Problemem był przywierający do urządzeń księżycowy pył, ale uwzględnienie jego elektrostatycznych właściwości rozwiązało go. Rozrost gospodarki następował w postępie geometrycznym, szybko tworząc ekonomiczne podstawy kosmicznego imperium. Po kilku pełnych obiegach Ea’th wokół Sol gospodarka księżycowa była znacznie bogatsza od ostatniego ea’thiańskiego imperium Juu-ees-eej. Te olbrzymie zasoby służyły tylko garstce kolonistów na Moon. Żyli tam w luksusowo urządzonych bazach. Strzegli ich płatni mordercy i (komentarz medium: Nadawca komunikatu używał tych określeń zamiennie) najemnicy z B’aackwaate’. Mieli statki kosmiczne i bardzo dużo śmiercionośnej broni. Wzbraniali dostępu do przestrzeni okołoksiężycowej oraz księżycowego dobrobytu. Tak było przez wiele pełnych obiegów Ea’th wokół Sol. Żyjący na Trzeciej nadal podejmowali próby, ruszając w kosmos na prymitywnych statkach. Powodowało to bardzo duże napięcie polityczne między Ea’th a Moon. Na jej opisanie można by użyć starodawnego określenia: zimna ewentualnie pełzająca wojna. Do tego doszły wydarzenia natury tektonicznej.
Nadwyrężona głęboko wnikającymi w grunt kopalniami powierzchnia Księżyca, pod którą, jak okazało się, było jeszcze gorące i plastyczne magmowe jądro, zaczęła podlegać intensywnym procesom rozciągania i pękania. Zaczęły powstawać głębokie rowy tektoniczne. Groziło to popękaniem i rozpadem Księżyca. Politycy z Moon wpadli na szaleńczy pomysł, chcąc osiągnąć za jednym działaniem dwa cele. Początkowo chcieli wykorzystać zmierzające w kierunku Ea’th planetoidy i komety, które grawitacyjnie rozpędzała planeta Nemezis schowana głęboko w sferycznym Obłoku Oo‘tāā. Nie wiedzieli, że ta położona daleko za Klifem Kui-pe’āā, gigantyczna skalisto-lodowa planeta, o masie dziesięciokrotnie większej od wagi Ea’th, w strategicznych planach gadziopodobnych terropodów z układu Sol bis (HD2_162826, gwiazdozbiór He-’āā-k’āā) pełniła rolę olbrzymiej haubico-wyrzutni ostrzeliwującej Ea’th, by mogli ją później zająć. Ostatecznie, by zapobiec rozpadowi Księżyca oraz kosmicznej ekspansji pozostałych na Ea’th mieszkańców – skorygowali trajektorię 200-metrowej planetoidy A’pho-iis 9992.42 tak, by uderzyła w Trzecią planetę. Olbrzymi wybuch o energii równej eksplozji 510 mln ton trotylu rozorał powierzchnię Ea’th, zmieniające jej orbitę i odsuwając ją od Księżyca. Po pewnym czasie okazało się, że układ Ea’th – Moon zbyt mocno zmienił swoje trajektorie i Księżyc nadmiernie oddalił się od Trzeciej planety. Tymczasem na Ea’th zaczęły intensywnie przesuwać się płyty tektoniczne, na których usytuowane były kontynenty. Towarzyszyło temu olbrzymie uaktywnienie się wulkanów. Uderzenie planetoidy doprowadziło w konsekwencji do masowego wymierania Niektórych. Olbrzymie ilości pyłu zanieczyściły atmosferę Ea’th. Zróżnicowanie pór roku na Ea’th ustało. Planeta zaczęła się wolniej obracać. Przestały płynąć oceaniczne równikowo-monsunowe prądy. Atmosfera bardzo się zmieniła. Huraganowe wiatry i burze z piorunami stały się codziennością. Pył krążący w atmosferze nie przepuszczał światła ze Sol. Na powierzchni lądów temperatura szybko rosła i osiągnęła pułap prawie 60o C. Wzrost temperatury byłby większy, lecz pył wyrzucony przez wulkany do atmosfery, odciął ją od oddziaływania promieni słonecznych.
Metan, uwolniony ze złóż klatratu (powstały z krystalicznych cząsteczek wody i metanu), położonych pod syberyjskimi zmarzlinami, lodowcami na Antarktydzie i Arktyce, dnami mórz i oceanów, pogłębił efekt cieplarniany i przyspieszył wzrost temperatury. Po kilkunastu obiegach Ea’th wokół Sol, pył powoli osiadł, osłabło pole magnetyczne Trzeciej planety, a atmosfera i ciepło zaczęły uciekać w kosmos; jej los się dopełniał i zaczął przypominać fatum ciążące na Czwartej planecie. Po pewnym czasie temperatura na Ea’th zaczęła się obniżać. Rozpoczęła się kolejna epoka lodowcowa. Roślinność niemal całkowicie wyginęła. Wiele gatunków zwierząt, zwłaszcza większych, wymarło. Garstce Niektórych z poligonu położonego daleko od miejsca uderzenia asteroidu udało się wystartować i polecieć. Założyli kolonie na kolejnych planetach krążących wokół Sol. Na Czwartej (z jej księżycami) oraz Drugiej. [fragment niezrozumiały/niejasny, uczucie przerwania kontaktu] ***
(przerwa w przekazie; smużące się pasemka; miarowe pulsowanie promptera) [ponowienie przekazu]
Uderzenie asteroidy w Ea’th zmieniło jej orbitę. Gdy Księżyc zaczął się zbyt mocno od niej oddalać, Moonianie próbowali temu zapobiec. [fragment niezrozumiały/niejasny, uczucie przerwania kontaktu] ***
(przerwa w przekazie; smużące się pasemka; miarowe pulsowanie promptera)
[ponowienie przekazu; kontakt z roślem o imieniu (tu dźwięki): ₰ﻚʨאּᶑ; sygnał o sile ok. 40υ; komentarz medium: czuć, że nie ma wprawy w tego typu kontaktach] Byłem uzależniony(?), byłem narkomanem(?). Wtedy mówiło się, że miałem zryty baniak. Byłem też pilotem. Właściwie amatorem. Nigdy nie ukończyłem żadnego kursu i nie miałem licencji. Za to nałogowo w trakcie grania na X-boox-ie posługiwałem się symulatorem lotów.
Mieliśmy archaiczną krypę o napędzie jonowym, która dawno utraciła prawo do lądowań. Mogła jedynie dokować przy kosmicznych stacjach. Trajektorię lotu oficjalnie prowadziła z kolonii na Czwartej do ... no właśnie. Miał to być punkt libracyjny układu Ea’th – Moon EML-2, stabilna przestrzeń 60 stopni przed Księżycem, gdzie siły grawitacyjne obu kosmicznych ciał równoważą się. Krążą tam pyłowe Księżyce Kordylewskiego lub, jak chciał odkrywca, Polskie Księżyce. Stary kodeks żeglugi kosmicznej przewidywał możliwość lądowania na powierzchni najbliższego ciała niebieskiego, gdy dochodziło do awarii w punkcie libracyjnym. Awaria miała być symulowana, ale lądowanie – już nie. Czyli, faktycznie lecieliśmy do jednej z baz na Moon (krążącym wokół Ea’th). Wiedzieliśmy, że tubylcy mają niebezpieczne pomysły oraz faszystowskie praktyki. Kiedyś Alex przeglądał świerszczyki z księżycowych kolonii. Był tam artykuł o zmianach związanych m.in. z płcią. Tak więc mieszkańcy kolonii wskutek działań genetyczno-nanotechnologicznych zaczęli mieć duże oczy, małe zęby, wielkie czoła, po cztery palce u rąk i nóg, a włosy w zaniku. Kobiety mierzyły po około 1,60 (mężczyźni: około 2 m), miały duże piersi oraz biodra i służyły przede wszystkim do zażywania przyjemności oraz rozrodu. Cykl miesiączkowy u kobiety uległ skróceniu i był dostępny na żądanie. Wszystko, jak w świerszczyku pisano, to były dostosowania związane z odbiorem nasienia od chętnego mężczyzny i rodzeniem dzieci. U mężczyzn z kolei nastąpiło zmniejszenie m.in. penisa oraz poziomu testosteronu; oznaczało to wzrost trudności z pozyskaniem dobrej jakości męskiego nasienia. Kolesie podjarali się wymieniając uwagami o seksualnych zaletach mieszkanek kolonii. By ich otrzeźwić – przypomniałem im więc przypadek pilota Pii’xa, który zajmował się szmuglem. Skorzystał z usług takiej panienki, a gdy wrócił po kilkunastu latach – został za niepłacenie alimentów aresztowany, a za długi wobec korporacji – przerobiony na kopalnianego bio(ro)bota-nadzorcę (kapo), by dożywotnio, pilnując wydobycia, odrabiał zadłużenie. Okazało się, że jego nasienie zostało użyte do zapłodnienia stu chętnych kobiet, które – po urodzeniu dzieci – wystąpiły do lokalnego sądu o alimenty. Kopalniana korporacja wykupiła jego długi, a po pewnym czasie – odkupiła od matek również większość dzieci. Część z nich trafiła do kopalni srebra, jako bio-boty, a część z nich przerobiono na podroby, tj. sprzedano ich narządy na czarnym bio-medycznym rynku.
Gdy sprawa w mediach stała się głośna – zakazano takich praktyk, ale co pewien czas okazywało się, że kopalniane korporacje, czując się bezkarne, nadal łamały prawa pracowników oraz podróżujących. Niefortunne dzieje pilota Pii’xa wyraźnie ochłodziły rozpalone głowy rozmówców, a myśli ich wróciły do naszej prywatnej wyprawy po dopalacze. Moonianie bowiem byli producentem olbrzymich ilości syntetycznych dragów. Wcześniej, na Czwartej, na głodzie, nabyłem u dilera hybrydę Venerii borelia. Jego toksyczność znacznie przekraczała zjadliwość stworzonego kiedyś na Syberii narkotyku zwanego krokodylem, po którym użytkownikowi lasował się mózg, ciało i narządy odpadały, a skóra pokrywała się łuskami podobnymi do gadzich. Organizm tej hybrydy na tzw. ścieżce ewolucyjnej został przez biologów usytuowany przed specjalizacją i rozdzieleniem się pasożytów, wirusów oraz grzybów. Dysponował m.in. ekspansywnością cechującą np. grzybnie z rodzaju Cryptococcus (trzęsakowate), które szybko skolonizowały powietrze, wodę oraz świat roślinny na Ea’th. Były one odpowiedzialne za trudne w leczeniu ciężkie grzybice i infekcje odgrzybowe płuc, mózgu, układu nerwowego, skóry i tkanki podskórnej, bardzo często kończące się śmiertelnym zejściem zakażonego. Jako pierwsza uwagę na te grzybnie zwróciła (zobacz jej artykuł w „PLOS Pathogens” napisany razem z dr D.J. Springer) wtedy jeszcze 13-letnia Elain Filler, późniejsza legendarna epidemiolog, badająca m.in. etiologię wirusów HIV, Eboli, itd. Koherentną częścią nabytej hybrydy były krętki (Spirochaetes), wywołujące wiele wyniszczających organizm nosiciela chorób, m.in. kiłę, malinicę/frambezję/jagodzicę/ gangozę, dur powrotny, pintę, leptospirozę/krętkowicę, czy też boreliozę. Ostatnia choroba, zwana dżumą Północy, to bardzo groźna, trudno rozpoznawalna, wieloukładowa choroba zakaźna. W niemal połowie przypadków stwardnienia rozsianego również znajdowano u chorego ten patogen. Jego funkcjonowanie przypominało doskonałą broń biologiczną, wielozadaniowego bojowego bio-bota, dostosowanego do działania w różnorodnych środowiskach. Według nie zweryfikowanych przypuszczeń była to broń masowego rażenia udoskonalona (z form występujących w środowisku naturalnym Trzeciej planety) w laboratoriach antycznego mocarstwa Juu-ees-eey. Była wielokształtnym polimorfem, zmieniającym postać z heliso-podobnej na formy bez błony komórkowej, obronne pojedyncze lub zgrupowane w kolonii, dostosowującym swoje funkcjonowanie (przemianę materii, temperaturę itd.) do różnorodnych nosicieli.
Broniący się organizm wykrywa patogen i wysyła białka p38α do walki z nim. Ten, dzięki białku GRA24, przejmuje kontrolę nad systemem odpornościowym broniącego się organizmu i reguluje, jak ten ma reagować. Przejmuje też kontrolę nad systemem nerwowym i manipuluje procesami neurologicznymi tak, by szybciej się rozprzestrzeniać, a zarażeni prędko doznają coraz bardziej intensywnych halucynacji. Początkowe stany zakażenia przypominały grypę (gorączka, bóle głowy, osłabienie) i stosunkowo szybko ustępowały. W tym czasie pasożyt rozprzestrzeniał się za pośrednictwem krwi do odległych miejsc – stawów, serca, układu nerwowego, by następnie przejść do funkcjonowania wewnątrzkomórkowego. Potrafił przekraczać barierę krew – mózg, której np. nie pokonywały antybiotyki. Chętnie usadawiał się w układzie nerwowym, mózgu, gałkach oczu, torebkach maziowych stawów, sercu. Patogen ten zwykle funkcjonował w tkance łącznej (skórze, kolagenie, ścięgnach, ścianach naczyń krwionośnych, w tym w naczyniach mózgowych), w mięśniach i w tkance nerwowej (w komórkach glejowych i nerwowych), często we wzgórzu i/lub korzeniach grzbietowych rdzenia kręgowego. Postępujące uszkodzenie ośrodkowego układu nerwowego było wynikiem przylegania krętków do komórek glejowych. Patogen indukował proliferację, a następnie apoptozę astrocytów, powodującą wydzielanie do komórek nerwowych wybranych substancji, w tym cytokin IL-6 i TNF-α oraz kwasu chinolinowego, które – w nadmiarze – stają się szkodliwe dla neuronów. Wytwarzał też toksyny powodujące zaburzenia pamięci, bezsenność, drętwienia kończyn i języka, oraz tzw. herksy (reakcja Jarischa-Herxheimera). Następowały one wskutek hemolitycznego ataku patogenu na nosiciela, którego dodatkowo truł on jedną z odmian jadu kiełbasianego. Towarzyszył temu ogólny stan zapalny wywoływany dzięki temu, że ściana komórkowa bakterii zawierała toksyczny lipopolisacharyd oraz peptydoglikan. Po kilku latach nieleczone zakażenie doprowadzało do trwałego uszkodzenia układu nerwowego oraz narządów ruchu. O ile zakażony wcześniej, wskutek towarzyszącej chorobie depresji i halucynacjom, nie popełnił samobójstwa. W ten sposób, niejawnie, z normalnego funkcjonowania zostało wyłączonych wiele miliardów mieszkańców Trzeciej planety. Natomiast leczenie choroby, o ile została zdiagnozowana, było długotrwałe i kosztowne. Stać na nie było tylko zamożnych. Tak więc krętki hybrydy, dysponując zjadliwością i agresywnością pasożytów, wirusów oraz grzybów, wnikając w komórki nerwowe, istotnie zmieniały ich działanie. Zachowanie hybrydy przypominało trochę obezwładnianie np. owadów przez, a jakże, grzyba owadomorkę.
Nosiciel polimorfa, oprócz przykurczy, paraliży, bólów głowy, połączeń nerwowych, stawów i mięśni, przeżywał halucynacje, ekstatyczne i oszałamiające wizje. Pełne ferii barw, dźwięków i zapachów. I po pewnym czasie, podczas takiej wizji tracił świadomość istnienia i stawał się warzywem. Nosiciel hybrydy miał bowiem przed sobą tyle życia, ile trwa pół obiegu Ea’th wokół Sol. A gdy skóra nie wytrzymywała, rozpadał się, rozbryzgując zarodniki. Gdy dolatywaliśmy do strzeżonej zony Moon, przeżywałem właśnie euforyczną sonatę dźwiękowo-kolorystyczną, widziałem dźwięki. Wtedy najemnicy z B’aackuoaate’, ignorując nasze tłumaczenia, posłali nam torpedę. Miałem krystaliczną świadomość – ach!, cóż za czystość myśli! – że za chwilę zginę. Czas zwolnił bieg. Pomyślałem wtedy, że dam im od siebie to, co mam najlepszego. Wtedy właśnie dokonałem czaso-przestrzennej teleportacji. Lub, jak kto woli, byłem w dwóch miejscach na raz. Dokonałem bi-lokacji. Jak to tłumaczyli fizycy [ich głosy do mnie docierały (jak?; nie wiem, jednak jakoś ich „słyszałem”) będąc już w laboratorium na Moon], dana cząsteczka może znajdować się w co
najmniej dwóch stanach w miejscu A i B. Tak samo istnieją odpowiednie dwa stany w czasie A i w czasie B. To, co je ze sobą łączy, to zjawisko superpozycji oraz tzw. stan splątany, które – w uproszczeniu – oznaczają, że dana cząsteczka składa się z dwóch lub więcej stanów, które
są ze sobą ściśle powiązane, i mogą znajdować się w różnych miejscach czasoprzestrzeni równocześnie. Dalej: o jakiej śmierci mówimy? Przecież teraz żyję jako praktycznie nieśmiertelne rośle! Być może był to efekt mojego współ-istnienia z hybrydą. Jak by nie było: przekazałem najemnikom zarodniki, które rozmnażały się szybciej niż wirus gorączki krwotocznej Ebola. A oni zakazili pozostałych mieszkańców baz na Moon. Hybrydę grzybo-pasożyto-wirusa Venerii borelia można było też zaszczepić. Miała bogatą etiologię, przenosiła się m.in. drogą dotyku, ale też przez powietrze – drogą kropelkową. Wtedy była nazywana czerwonym morem. Bogactwo, najnowsza medycyna i zaawansowane bio-technologie nie uratowały ich! Niektórzy chcieli uciec do baz na planetach Drugiej i Czwartej. Błagali tamtejszych kolonistów o zgodę.
Ze strachu przed zarazą – nie okazano im litości. Myślę też, choć wprost im tego nikt nie powiedział, że nie dostali jej za wymordowanie mieszkańców Ea’th. Nieliczni więc, uciekając, wrócili na wyniszczoną, prawie pozbawioną atmosfery i zlodowaciałą Trzecią planetę. Już nie deklarowali buńczucznie: – ‘Piep...ć Ją’, jak publicznie oświadczył kiedyś jeden z multi-bilionerów i animatorów ruchu emigracji z Ea’th. Ewakuując się zabrali pojemniki z wynikami badań, w których m.in. byłem ja. Eksperymentując bio-genetycy zaszczepili mi chlorofil i system korzeniowo-grzybniowy. Nie mam pewności, że wiedzieli, że to co mówią, dociera do mnie. Śmiali się, że dali mi nieśmiertelność. Mówili, że np. takie drzewo oliwne w dawnej A’-Aan-dāā’uusāā (na Starym Kontynencie) zwane Faa’ga de Aa’iio (kuźnia A’iona) rosło dwa tysiące lat. A w Nowym Świecie pięły się nawet na sto metrów wzwyż żyjące trzy tysiące lat sekwoje wiecznie zielone (Sequoia sempervirens). Ale to przy mnie nic – będę istniał wiecznie. Prawie. Przynajmniej póki Sol nie zamieni się w Novą i nie spopieli powierzchni Ea’th. Kpili, że jak nie chcę być nieśmiertelny, to mogę na problem spojrzeć w ten sposób, że za moje złe uczynki zostałem dożywotnio uwięziony. Takie dożywocie niemal do końca świata. A ja zmieniłem się. Zmutowałem. Stałem się roślem. Dobrze znoszę niskie i wysokie temperatury, kosmiczne promieniowanie, brak wody i rozrzedzone powietrze. Nie jestem sam; jest tu nas wielu; rośniemy jeden obok drugiego, jak gigantyczne kolumny katedry pnąc się do nieba. Ale ciągle mam wrażenie, że nie jestem sobą. To tak, jakby przeszczepiono moje „ja”, moją świadomość, na zupełnie inne podłoże. Nieraz chcę sztachnąć się jointem, zjeść halucynogennego grzybka. Nie mam jak. Tak jak bym był w pomieszczeniu bez otworów. Istniejąc przez eony. I nie mogę nic zrobić!
Tylko trwam, próbując, z bolesnym wysiłkiem, poprzez nawiewany pył, dotrzeć do życiodajnego słońca. I te wszechobecne szczury, które ciągle podgryzają mój system korzeniowo-grzybniowy. Zostaliśmy na zrujnowanej Ea’th tylko my i szczury. Zresztą, pra-przodek mieszkańców Ea’th, wyglądem przypominał szczura. Pojawił się zaraz po wyginięciu dinozaurów. Był mały; ważył około ćwierć kilograma. Żywił się głównie owadami. Miał futro, owalną głowę, długi ogon, i przypominał szczura. Koło ewolucji znów więc się zamknęło (...) Uświadomiłem sobie, że mogę czuć nienawiść. Chciałem zabijać, chciałem być tak trujący, jak Arbol de la muerte (Hippomane mancinella), drzewo śmierci, które m.in. wydziela liczne trucizny na bazie forbolu. I tak się stało. Przeszedłem kolejną mutację. Gdy padał deszcz – z kory wydzielałem toksyny powodujące niegojące się oparzenia, gnicie ciała i jego rozkładanie. Moje owoce, nieco przypominające niewielkie jabłka, były silnie toksyczne. Na początku wywoływały wymioty, nasilające się drgawki, silną biegunkę, następnie paraliż ośrodka oddechowego, i w końcu – śmierć. Gdy ktoś chciał mnie spalić lub trafiał mnie piorun – wydzielałem letalny dym, który m.in. błyskawicznie powodował stan niezwykle ostrego podrażnienia oczu i płuc, szybką ślepotę, masywną opuchliznę krtani oraz pęcherzyków płucnych, i śmierć przez uduszenie. Doskonaliłem swoje umiejętności w tym zakresie. Nie czekałem, aż ogień do mnie przyjdzie. Jak sagowce (które dawno temu, choć były trujące, stanowiły pokarm dla wielu dinozaurów), nauczyłem się podgrzewać swoje niby-kwiaty do temperatury samo-zapłonu, by móc dusić wyziewami, a moje młode korzenie, które cechują się znaczną kurczliwością, pozwalają mi przytrzymać ofiarę w pobliżu miejsca wydzielania śmiertelnych oparów. Robiłem to, ponieważ cierpiałem. Bardzo cierpiałem. I, gdy tylko miałem okazję, mściłem się! (…)
Episode 0. Moonwars_1-2 (…) Sygn. TS/Langley_do TS/TTP_CET_SA-51/2222.08.19_1411(-5) ↔ SA-52:AC_1/1. Komentarz analityczny oficera wywiadu Służb identyfikator ₠00153: 1. skąd medium wiedziało, jak kapitan J.M. Coldwel Junior (oraz inni oficerowie badawczy), odnosi się do niego?; 2. kodeks etyczny oficera badawczego zabrania postaw i zachowań dyskryminujących! [(dopisek odręczny)
(nadpisane: czyj?)
przynajmniej w obecności Obiektu)];
3. podczas kontaktu Nadawca penetrował zasoby wiedzy Odbiorcy; jak to możliwe?; 4. im dłużej trwał kontakt, tym jego przebieg ulegał poprawie; czy doszło do zharmonizowania [(dopisek odręczny)
(nadpisane: czyj?, kto dopisał?)
jak to rozumieć?!;
komunikacyjnie?, mentalnie/psychologicznie?, w systemach wartości/aksjologicznie?, cywilizacyjnie? itd.) Odbiorcy z Nadawcą?; czy oznacza to, że tzw. możliwości (jakie?!) medium ulegały podczas kontaktu intensywnemu rozwojowi?; 5. przechwycony
(dzięki
specjalnemu
abgrejtowi
programu
Prisme)
sygnał
elektromagnetyczny z SA-51 w Roswell w części zidentyfikowano jako przekaz z telefonu komórkowego nr ........ [wyczernione; (dopisek odręczny) dopisał?)
(nadpisane: czyj? , kto
kto złamał zakaz dzwonienia w trakcie prowadzenia eksperymentu?!; jak było
możliwe dzwonienie, skoro Baza była elektromagnetycznie izolowana?!)] o treści: Dziwne uczucie: jakbym widział zielony dźwięk! I ten narastający ból głowy!; 6. widzenie dźwięków jest charakterystyczne dla stanów halucynogennych (m.in. po narkotykach); reszta sygnału trochę przypomina dźwięk startującego statku kosmicznego, z tym że głośniejszy i w rejestrach przesunięty wyżej; specjaliści twierdzą, że nie można go usłyszeć, lecz prawie na pewno rozlegał się on w głowach odbiorców paraliżując ich funkcjonowanie; 7. chronologicznie stało się to po dźwięku wydanym przez Odbiorcę (medium): – Uuups, po czym została utracona łączność z Bazą;
8. problem: czy medium (Odbiorca) opanował (poczuł się zmuszony?; czuł się czymś zagrożony?) umysły pracowników Bazy po {swoim [mimowolnym?! (dopisek odręczny)
(nadpisane: kto tak grubo podkreślił?)
; czy znaczy to, że mamy tu do czynienia
z działaniem spontanicznym, nie planowanym?} samo-zdemaskowaniu, że zna myśli członków zespołu badawczego?]; 9. problem: czy umysł medium został opanowany przez Nadawcę?; 10. problem: czy Baza została opanowana przez Obcych?; 11. jeśli tak: co już wiedzą?; 12. jak Oni chcą tę wiedzę wykorzystać?; sygnował: ₠00153
Na skos u góry kartki, inną ręką: To pisał późniejszy dwunasty Apostoł! To dowód, że zwalczał działalnośd Mesjasza przed swoim Nawróceniem!
Sygn. TS/Langley_do TS/TTP_CET_SA-51/2222.08.19_1411(-5) ↔ SA-52:AC_1/2. Notatka (odręczna) służbowa psychoanalityka oficera Służb identyfikator ₠@12: 1. w tej sprawie nie jest wskazane posługiwanie się sprzętem informatycznym, gdyż nadpisane: jak to możliwe?
medium ma do nich swobodny dostęp (
);
2. umiejętności medium ulegają bardzo szybkiemu rozwojowi (prawdopodobnie pod wpływem kontaktu z Obcymi); nadpisane: co to znaczy?, czy
3. medium znalazło się w sytuacji, w której "udostępniło" ( dalej udostępnia?
) swoje zasoby wiedzy Obcym;
4. wskazywałoby to, że w sytuacji kontaktu nie odczuwało z ich strony stanu zagrożenia, czy wrogości; 5. jego stan cielesny/fizyczno-biologiczny (contra: ksywka Kadłubek wśród oficerów badawczych) nie był przeszkodą dla postawy "akceptacji" z ich strony; 6. być może deficyty cielesności/fizyczności są (zgodnie z teorią inherentności daru/ talentu) kompensowane możliwościami/umiejętnościami mentalnymi/psychicznymi w przypadku medium; 7. pytanie: w powstałej sytuacji jak długo będzie żyć?; czym się żywi?; 8. medium mogło (i dalej może) skanować myśli uczestników zespołu badawczego (gatunku Homo sapiens; pytanie: a inne gatunki występujące na planecie Ea’th?); 9. wskutek skokowego wzrostu umiejętności medium opanowało/kontroluje umysły uczestników zespołu badawczego (gatunku Homo sapiens); 10. pytanie: czy są i jakie są granice rozwoju umiejętności medium?; 11. brak jednoznacznych informacji na temat stanu relacji z Obcymi: czy medium jest od nich zależne/niezależne? (stan: 0/1 jak w logice Arystotelesowsko-Boolowskiej; czy też adekwatna jest logika zbiorów rozmytych, wielowartościowych?); czy jest to forma jakiejś współpracy?; jeśli tak: to jakiej?; i w jakim zakresie?; sygnował: ₠@12 Na dole kartki, inną ręką: Służby Najwyższego ostrzegają! Ty, który czytasz te słowa! Zdrajca,
odszczepieniec i heretyk, który je napisał, już spłonął na stosie! Też tego chcesz?
Sygn. TS/Stanford_do TS/TTP_CET_SA-51/2222.08.19_1411(-5) ↔ SA-52:AC_1/3. Notatka (odręczna) analityka Stanford identyfikator ₠@01: 1. opisany
proces/zjawisko
daje/otwiera
całkowicie
nowe,
a
w
konsekwencji
nieograniczone możliwości rozwoju cywilizacji na planecie Ea’th; 2. oznaczać to może bardzo głęboką (rewolucyjną?) zmianę dominujących w społeczeństwie systemów wartości oraz wzorca rozwoju dotychczasowej cywilizacji na planecie Ea’th; 3. skala zmian i przeobrażeń dogłębnie przeorze całe życie jednostki i społeczeństwa; 4. kto na to się odważy?; 5. ten, kto będzie przewodził tym zmianom (będzie w głównym strumieniu, na fali wznoszącej), zajmie unikalne w dziejach cywilizacji miejsce; 6. należy choćby w zarysie sformułować kanon wartości (Poglądy), które będą nowym punktem odniesienia (zniesienia dotąd dominującego porządku aksjologicznego); 7. jeśli uczyni to zwarta grupa, to jej profity/korzyści będą praktycznie w długim czasie prawie nieskończone; nadpisane: od czego są służby operacyjne? Ha, ha...
8. gdyby Głosiciel poglądów żył krótko (
),
to potem można by powołać instytucję, która dalej będzie głosiła Poglądy (oraz je interpretowała w imieniu Głosiciela;
nadpisane: czyje interesy będą respektowane?
9. u Głosiciela należy dokonać incepcji ( służby operacyjne?
);
nadpisane: najlepiej przez najbliższych; od czego są
) wątków martyrologiczno-eschatologicznych, odkupienia, ofiary nadpisane: najlepiej, gdy "zrobią" to siepacze aktualnego reżymu; od
złożonej za wszystkich (
czego są służby operacyjne?
); w ten sposób Grupa mogła by pozwolić na "łagodne" (z
profitami) odejście dotychczasowej elity rządzącej, a samemu przejąć władzę; nadpisane:
10. lista chętnych do Grupy (oczywiście: do dalszej selekcji) – w TS załączniku ( brak załącznika; czy ktoś go zniszczył?; czy dysponuje zawartą w nim wiedzą?
); sygnował: ₠@01
Sygn.TS/Bilderberg_do TS/TTP_CET_SA-51/2222.08.19_1411(-5) ↔ SA-52:AC_1/4. Notatka dowódcy executiv team Klubu Bilderberg identyfikator ₠@02:
1. lista chętnych do Grupy (oczywiście: do dalszej selekcji) – w TS załączniku; sygnował: ₠@02 Poniżej tekstu, odręcznie: Służby Najwyższego: brak załącznika!; czy ktoś go zniszczył?;
czy dysponuje zawarta w nim wiedzą? Odręcznie, poniżej, inny styl pisma: podobne uwagi na poprzedniej notatce; czy to oznacza,
że Służby Najwyższego się nie ujawniały(?)
Sygn. TS/Pentapol_do TS/TTP_CET_SA-51/2222.08.19_1411(-5) ↔ SA-52:AC_1/5. Notatka (odręczna) służbowa psi-analityka oficera Służb identyfikator ₠@11: 1. Ośrodek Medycyny Niekonwencjonalnej w aglomeracji jednego z polish pentapolis prowadził badania nad przekazami medialnymi; współpracowało z nim przez wiele lat profetyczne medium (tj. prorocze, wieszcze, wróżebne, ukazujące bieg przyszłych wydarzeń lub przekazująca komunikaty od osób zmarłych itp.) z umiejętnościami letalnymi; 2. fakty potwierdzone: połowa XX wieku; po wypowiedzeniu w ciągu dnia w stanie uniesienia emocjonalnego życzenia śmierci osoba destynowana (w pełni zdrowa) zmarła najbliższej nocy (w załącznikach: akt zgonu i notatka prasowa z lokalnej gazety); od tej pory medium samo przyjęło zakaz wypowiadania życzenia śmierci; 3. fakty potwierdzone: połowa XX wieku; stary, poniemiecki budynek w Domasławiu był wskazywany we śnie, które wielokrotnie nawiedzało medium, jako miejsce okrutnej kaźni; znaleziono w nim ukryte szkielety kilku osób, które zginęły gwałtowną śmiercią w drugiej połowie 40. lat XX wieku (w załączniku: notatka prasowa o ekshumacji); 4. fakty potwierdzone: początek drugiej dekady XXI wieku; medium miało sen o nacierającej ze wschodu hordach biednych i bezdomnych, których nie była w stanie powstrzymać żadna zorganizowana siła [tj. wojenne działania wojsk, ogień zaporowy z napalmu, sarinu (inny sen tego medium ukazywał przerażone matki i dzieci; objawy towarzyszące zatruciu gazem: intensywna wydzielina oskrzelowa, silne pocenie się, mdłości, wymioty, duszenie się, spowolnienie akcji serca aż do zatrzymania jego pracy; oznaczało to, że nie licząc się ze stratami wśród ludności cywilnej, wojsko użyło chemicznej broni masowego rażenia, by zatrzymać migrujące hordy), pola min atomowych czy też rzeki)]; w połowie XXI wieku tzw. wędrówka ludów z głębi Azji doszczętnie zniszczyła prawie wszystkie europejskie państwa (wtedy przetrwało jeszcze przez pewien czas Zjednoczone Królestwo); sygnował: ₠@11
Sygn. TS/Stanford_do TS/TTP_CET_SA-51/2222.08.19_1411(-5) ↔ SA-52:AC_1/6. Notatka (odręczna) analityka Stanford identyfikator ₠@05: 1. Służby Najwyższego: (A.) tzw. Zakon, tajna organizacja terrorystyczna szkoląca assasinów, siejąca terror, będąca kadrowym rdzeniem, działającym w ramach oraz poprzez (B.) Służby Najwyższego (odpowiednik chrześcijańskiej inkwizycji czy dżihadu, muzułmańskiej instytucji wojny z tzw. niewiernymi) bardzo aktywnie zwalczające wszelkich przeciwników Poglądów głoszonych przez Mesjasza; po krótkim okresie, gdy Mesjasz żył i nauczał, i gdy stosowano tzw. miękkie metody dydaktyczno-perswazyjne, a kobiety zajęły w społeczeństwie pozycje równe mężczyznom, faktycznie przejęły władzę (m.in. eliminując fizycznie tych Apostołów, którzy nie zdążyli umrzeć w sposób naturalny) w Instytucji głoszącej i interpretującej poglądy Mesjasza, i stosując okrutny terror (poprzez m.in. masowe ludobójstwo – z użyciem masowej broni biologicznej i chemicznej – 1,6 miliarda niewierzących, innowierców i heretyków) oraz tortury doprowadziły do zdominowania przez wyznawców Poglądów całej planety Ea’th i powstania Pangei, globalnego totalitarnoteokratycznego
imperium
czystej
siły
męskiej
(credo-powitanie:
Chwała
Najwyższemu, a Mesjasz-Mahdi jest Jego prorokiem!); 2. tzw. Poglądy Mesjasza były zlepkiem frazesów z chrześcijaństwa, buddyzmu, islamu, hinduizmu, szintoizmu i innych wyznań, podanym w postaci nowomowy i populistycznych sloganów, połączone z (charakterystycznym dla sekt) tzw. praniem/ lasowaniem mózgu (podczas konwersji następowało tzw. połączenie w jaźni, kiedy to przeszkolone psi-medium zmieniało neuronalne połączenia w mózgu konwertyty i dokonywało incepcji Poglądów o czystej sile męskiej; po tym zdarzeniu jednostka funkcjonowała tylko w ramach sieci ciągle połączona z Centrum Wiary); sygnował: ₠@05
Na dole kartki, inną ręką: Służby Najwyższego ostrzegają! Koniunkturalna konwersja i bycie
Apostołem nie uchroniły tego zdrajcy od sprawiedliwej kary! Jako odszczepieniec i heretyk, który pozornie tylko przyjął Poglądy Mesjasza (co sam przyznał w drugim dniu tortur) – został spalony na stosie! Ciebie też to czeka! (…)
Episode 0. Moonwars. The end? (…) Z lubością przymknął wielofasetowe oczy umieszczone na szypułkach. Worek respirujący podniósł się i opadł w pranie oddechowej. Był zadowolony. Tak! Zdecydowanie był zadowolony. Odchylił czułek. Ba! Był bardzo zadowolony! Systematycznie wyłączał i wygaszał w myśli mnogie archaiczne urządzenia przekazująco-odtwarzające. Zdezaktywował własne przekaźnikowe bio-łącze. Tak. Jego kolejny pobyt w repozytorium świątyni myśli i wiedzy przyniósł mu bardzo wiele materiału do rozmyślań. Ta najwspanialsza msza wiedzy, koncert gnozy i intropii, połączone z intelektualną ucztą – dały mu olbrzymi, wielopoziomowo i wielo-wymiarowo inspirujący materiał. Teraz kontemplacji i przeżywaniu zdobytej mądrości, wiedzy i jej światła będzie mógł poświęcić wiele czasu. Bardzo lubił to robić. Opanowywał go wtedy stan zbliżony do euforii, a jego umysł był bliski głębi nadjaźni. Właśnie wtedy, jak mu się wydawało, zbliżał się do poznania jestestwa i istoty Najwyższego. Tego, który wysłał (mentalno-telepatyczny) przekaz: Jestem, który Jestem! Na bez-czas i bezwieczność, pokonując (i ignorując) te, ograniczające byt innych istot, bariery. I od razu pojawiało się – na kształt roju lotnych owadów – szereg pytań. Jaki jest Ten, którego Imienia nie należy używać? Jak wygląda? Czy ma płeć? Jedną? Dwie? Wiele? Jak i kiedy stworzył uniwersum wszechświata? Jak dokonał przekazu? Mentalno-psychicznie? Telepatycznie? Opanowując umysły istot mniej rozwiniętych? Przecież wiele danych jednoznacznie wskazuje, że wszechświat jest o wiele starszy niż dowodzą różne teorie mądrych (sages). Jest też wytworem procesu, który należy określić jako celowy i inteligentny. Być może, jeśli idzie o stan fizyczny – wszystko zaczęło się od (jak twierdzą jedni) kwantowego „płynu” zbudowanego z olbrzymiej ilości cząsteczek nie posiadających masy – grawitonów lub (jak sugerują inni) – jednorodnej plazmy kwarkowo-gluonowej. Kto miał takie możliwości i w jakiej „próbówce”, by nie rzec: kosmicznym laboratorium, prowadził tak rozległe w czasie i przestrzeni eksperymenty? A inteligentne życie: było głównym, czy też ubocznym celem takich badań? Dalej: Czy Sprawca-Demiurg kiedykolwiek próbował zbliżyć się do istot, które wykreował? A jeśli: tak – to kiedy? I jakie były tego efekty, np. na poziomie duchowym lub cielesnym? Tyle istot, instytucji, organizacji, źródeł wiedzy, cywilizacji, życiodajnych planet! Tak wiele scenariuszy rozwoju! Co za różnorodność! Co za bezmierne bogactwo! Tyle endo- i egzo-zmiennych wpływających na rozwój! A on zaledwie zdobył
ogólne i zapewne cząstkowe rozeznanie, co do mnogości form życia, które pojawiły się w tym wycinku Wszechświata! A jaka fortuna wiedzy dalej go czeka?! Na samą myśl o tych nieprzebranych bogactwach mądrości przeszedł go dreszcz rozkoszy. Nagle, nie wiedzieć skąd, w jego stronę powoli potoczyła się niewielka obręcz. Podniósł ją i przybliżył do płatu czołowego. Rozświetliła się w procesie skanowania. Przyłożył ją do segmentu głowowego – przylgnęła do okryw i dostosowała się kształtem oraz barwą do oskórka. Poczuł się, jak by jego spojrzenie przez chwilę rozdwoiło się, a stymulowane mili-amperowymi prądami – myśli stały się krystalicznie czyste i zaczęły biec tak szybko, jakby – tu zaczęły mu się nasuwać, jedne po drugich, porównania – dostały, co najmniej, dodatkową parę skrzydeł.36 Nieco zaskoczony pojął, że właśnie cały gigantyczny zasób wiedzy tezaurusa został mu udostępniony. Zerknął na wystandaryzowane według obiegu Trzeciej planety układu Sol (którego?, prim?, bis?) urządzenie chrono-synchronizujące, którego pomiar obowiązywał w repozytorium: był 9068.02.31, 25:92:38 w jednostkach usystematyzowanych w malejącym ujęciu. Natrafił w starodawnych zwojach księgi Bīi-āāj-b’ na poszlakę istnienia tajemniczej planety Ko-āā(h), która miała krążyć pomiędzy Trzecią a Czwartą planetą układu Sol (dodajmy od razu: prim) na skraju galaktyk. Więcej: Trzecia planeta z tego układu Sol miała się zderzyć z tajemniczą planetą nazwaną The-āā,37 w wyniku czego miał powstać księżyc Trzeciej. W tej mądrości przekazywanej ustnie przez pokolenia coś na rzeczy było, gdyż badanie próbek skał spektometrią masową pokazywały istotną (w 3/4) zbieżność składu chemicznego obu ciał. Inne pradawne źródła mówią, że planeta ta początkowo miała dwa księżyce. Mały, o średnicy ok. 1000 podstawowych jednostek miary, który zderzył się z trzykrotnie większym i 25 razy cięższym, w wyniku czego powstał jeden duży księżyc. Ile więc było kolizji? Trzeciej z planetą/-ami? I którą: Ko-āā(h) czy The-āā’ą? Czy z księżycem? Czy też zderzyły się dwa księżyce, a później doszło do kolizji z Trzecią? Są też pewne przesłanki świadczące o możliwości, że księżyc mógł wcześniej krążyć wokół Piątej planety układu Sol, a później został przechwycony przez Trzecią. A może Ko-āā(h) vel The’aa to Piąta planeta tego układu? Czy też orbita późniejszej Piątej planety przechodziła bliżej Sol, jeszcze przed Czwartą, i w skutek kolizji doszło do zmian? Istnieje też koncepcja, że 36
Nasunęło mu się tu również inne porównanie: lub jak po przypięciu skrzydlatych sandałów [(łacińskie, liczba mnoga: talaris; liczba pojedyncza: talaria, starogrecki: πηηνοπέδιλος; πηερόενηα πέδαλα)] przez Hermesa (gr. Ἑρμῆς, Hermḗs, łac. Mercurius, grecki bóg dróg, m.in. patron podróżnych i kupców, a skrzydlate sandały były jego atrybutem). 37 Też: Tee-īia, a według mitów starożytnego ludu Sūū-mĕĕ-‘ūū: Tia-māā-āāt. Mądrzy (sages) interpretują fakt deficytu siarki na powierzchni Ea’th jako potwierdzenie jej kolizji z planetą Theia (zapewne kilka miliardów lat temu) oraz powstania Księżyca. Ów niedobór to skutek uderzenia, kiedy doszło m.in. do ekstremalnego rozgrzania płaszcza Ea’th oraz do selektywnej migracji siarki z płaszcza do jej rdzenia.
uniwersum Sol mogło powstać towarzysząc zapadnięciu się (n-wymiarowej lub wielowymiarowej) przestrzeni kosmicznej
38
o innym formacie w jedynasto- oraz cztero-
wymiarową czarną dziurę. A może były to skutki planetarnych eksperymentów Pierwszych?! Kolejna bowiem informacja znaleziona w tezaurusie wzbudziła w nim stan najwyższego podniecenia: najnowsze badania wskazują, że w polu magnetycznym Trzeciej układu Sol mieściły się gwiezdne wrota – portal bramny do tuneli czasoprzestrzennych (wormhole) skonstruowanych przez samych Pierwszych, zwanych też Pielgrzymami (lub Wędrowcami Kosmosu)! Często łączyły one odległe punkty we wszechświecie
39
i/lub dwa odległe
wszechświaty. Jedna z nowszych metod identyfikacji lokalizacji portali wykorzystywała korelację zjawisk sfery wychwytu fotonów (która w pobliżu wrót była wymiarowo mniejsza) oraz specyficznego zachowania się i ruchu plazmy po ciasnej orbicie wokół obiektu. Portale najczęściej były zakryte czarnymi dziurami lub zlokalizowane w ich tzw. horyzoncie zdarzeń; tu było inaczej! Pytanie: dlaczego? To dzięki tym czasoprzestrzennym tunelom mogli oni błyskawicznie przemierzać bezmiar wszechświata! Do jego budowy wykorzystali włókna wielkiej kosmicznej sieci, która strukturyzuje rozmieszczenie ciemnej materii. Natomiast wykorzystanie mechanizmu pól skrętnych nadało im szczególną trwałość. Ten bardzo złożony mechanizm, funkcjonujący zarówno na poziomie istot żywych, jak i struktur kosmo- czy mega-przestrzennych, dotyczących całości uniwersum, wygenerował sieć o powszechnej relacji/więzi, której doświadczają i odczuwają m.in. jednostki o silnej orientacji medytacyjnej, duchowej, transcendentnej, lub niekiedy określane, jako ciepłe, czułe i wrażliwe. Napływające strumienie kolejnych danych mówiły o zidentyfikowaniu lokalizacji dalszego portalu do tuneli czasoprzestrzennych Pierwszych, usytuowanego w odległości około 3 miliardów jednostek świetlnych od Drogi Mlecznej, w okolicach gwiazdozbioru Oriona i Rzeki Eridana. W tym samym miejscu istnieją Chłodny Punkt oraz Wielka Pustka, obszar rozległy na blisko 2 miliardy jednostek świetlnych, gdzie nie ma ciemnej materii, a gęstość istniejących tam galaktyk jest stosunkowo niewielka. Tam też prawdopodobnie istniały niezwykle jasne (nawet do 100 mln razy jaśniejsze niż Sol) pierwsze (tj. najstarsze, sprzed blisko 13 mld jednostek czasu) gromady gwiazd. Wielka Pustka jest wielkoskalową strukturą wszechświata, będącą najprawdopodobniej pozostałością po Wielkim Wybuchu. Odzwierciedla strukturę znajdującą się w osobliwości, z której kiedyś narodził się 38
Super-masywnej czarnej dziury, która, po grawitacyjnym zapadnięciu się przeszła tzw. transformujące odbicie i zamieniła się w białą dziurę, eksplodującą materią i energią?; Fiat lux: Niech się stanie jasność/światłość – rzekł Pan. 39 M.in. np. Wielki Obłok Magellana z Małym Obłokiem Magellana poprzez tzw. Most Magellana; Wielką Ścianę Sloan, ogromną strukturą typu włókno, składającą się z super-gromad galaktyk, z Wielką Ścianą Herkulesa – Korony Północy, strukturą włókna zbudowaną z gromad galaktyk i grup kwazarów.
wszechświat. Cechuje się zmianą długości fali mikrofalowego promieniowania tła (tzw. promieniowanie reliktowe) wskutek przejścia przez niejednorodności potencjału pola grawitacyjnego. Istnienie w tak gigantycznym rozmiarze osobliwości, trudno wytłumaczalnej w ramach fizyki klasycznej, sprzyjało zapewne prowadzeniu badań nad początkiem obecnej rzeczywistości. Kolejną osobliwą pustkę odnaleziono w okolicach gwiazdozbioru Smoka. Należy więc oczekiwać – myślał – że i tam Pierwsi umieścili portal do swoich tuneli. Jako uczestnik ekskluzywnego bractwa alfa – omega oraz doktorant wysoce elitarnego seminarium astro-archeo, prowadzonego przez samego – ostatnio na spotkaniu Rady Wiedzy przy Repozytorium wszyscy ‘āā-bb-āāy zgodnie mu ten tytuł przyznali: Najmędrszego (tu chwilę się na chwilę zamyślił: jakie galaktyki wiedzy należy posiąść, by taki zaszczyt kiedyś go spotkał?), winien wkrótce dokonać wyboru specjalizacji, by dalej zgłębiać fascynujące go zagadnienia. Zadumał się. Jakich istot rozwój śledzić? Którą cywilizację wybrać? Ezoteryczne istoty 40 z dwóch planet układu KOI2_730D (krążących wokół swojej gwiazdy po tej samej orbicie),41 które funkcjonowały kolektywnie i łączyły się symbiotyczną siecią wiedzy we wspólnotę o potężnej energii intelektualnej? A może tubylcy z Trzeciej planety układu Sol prim? Mieli oni istotną wadę: mocno komplikujące istnienie, białkowe nośniki intelektu (sicut Hominidae). Lecz wypracowana przez nich inkantacja, wibrująca początkowo w całym korpusie, a później w szóstej czakrze, zwieńczającej sklepienie umysłu, pobudzająca myślenie: – Oooooooo-nnnngg! – czyż nie jest przykładem ich geniuszu? Inny jego przejaw: ich mądrzy (sages) przypuszczali – zupełnie słusznie w świetle naszej wiedzy – że sama Droga Mleczna (Milky Way) jest ogromnym tunelem czasoprzestrzennym. To oni też wymyślili, energetyzujące umysł, inspirujące i sprawiające przyjemność przestrzenne wielo-wibracje, które nazywali: mīīuu-sīīc. Pod ich wpływem można osiągnąć wysokie, wyższe i najwyższe stany świadomości, wyjść poza swój biologiczny nośnik, i znaleźć się w kryształowej komnacie harmonii. Istotnym utrudnieniem w dostępie do ich odbioru jest konieczność dysponowania zestawem lekkich pierwiastków o unikalnych proporcjach wypełniających przestrzeń recepcji. No i wreszcie kwestia recepcji zakresów długości drgań fal elektromagnetycznych. Dla przedstawicieli niektórych inteligentnych istot istnieje konieczność dokonania transpozycji, by taki przekaz mogli w ogóle odebrać! Dzieje się to niekiedy z dużymi stratami dla zawartych w nich treściach. 40
Sicut anima transitorum; tak, takim językiem też posługiwali się mądrzy (sages) z Trzeciej Sol prim; ale czy ja, choć w stopniu dobrym, go opanowałem? 41 Jest to możliwe, gdy czołowa planeta jest stale nachylona pod kątem 60° wobec znajdującej się za nią; w przypadku dwóch ciał, związanych ze sobą grawitacyjnie, planeta poruszająca się wokół gwiazdy o znacznie większej masie, w punkcie o 60° przed i 60° za nią, generuje grawitacyjnie stabilną przestrzeń, w której mieści się tzw. punkt libracyjny.
Pokonanie tej bariery zawsze jest jednak nagradzane niezapomnianymi przeżyciami! I ten – tak łatwo ulegający zniszczeniu pod wpływem kosmicznego promieniowania – ich białkowy czas-przestrzenny wehikuł dla intelektu! Taki zawodny i nietrwały! Funkcjonował tylko w wąskim przedziale temperatur! To chyba najbardziej spektakularna w przestrzeniach Wielkich Galaktyk porażka biologii ewolucyjnej! I ta lokalizacja z ekspozycją na kosmiczne bombardowanie. Już kilka razy, na pewno w triasie oraz w permie, istniejące na Trzeciej planecie układu Sol prim życie – było na krawędzi istnienia. Niestety, ich byt opierał się na bardzo kruchej i niepewnej podstawie! Jego myśl poprzez skojarzenie pobiegła ku badaniom nad karłami klasy YY, które są podobne do planet. Brązowy podkarzeł WYSÆ_J0304-2705, o ciężarze 0,003 masy gwiazdy Sol, znajdujący się w gwiazdozbiorze Pieca, przeszedł ewolucję od ciała niebieskiego (przypominającego gwiazdę), ku obiektowi podobnemu do planety. Gdy na powierzchni karła temperatura spadła do 1500ºƾ – w jego atmosferze zaczęło dochodzić do kondensacji chmur zawierających krzemionkę. Dalsze ochładzanie stwarzało możliwość powstania cząsteczek życia w swojej budowie opartych na krzemie 42 (w miejsce białkowych struktur bazujących na węglu). Zwiększyłoby to odporność takich form życia na rozmaite promieniowanie. Ewentualnym wyzwaniem mogłaby być szybkość reakcji tak zbudowanych organizmów/istot oraz ich wielkość. Tu pojawiły się kolejne, kojarzone synaptycznie, informacje o nowych badaniach nad formami życia w środowisku ciekłego metanu, który powszechnie występuje na olbrzymich gazowych planetach, krążących w dużych odległościach od swoich macierzystych gwiazd. Wtedy błony komórkowe organizmów żywych mogłyby składać się ze związków azotu z wodorem i byłyby zdolne do istnienia w skrajnie niskich temperaturach. W ich budowie istotne znaczenie miałby odpowiedniki ciał lipidowych (liposomów), które określono mianem ciał azotowych (azotosomów). Zidentyfikowano też, że chemicznym odpowiednikiem lipidów jest organiczny związek chemiczny z grupy nitryli – akrylonitryl, często występujący w środowisku metanowym. Tu pojawiła się refleksja – a swoją drogą: skąd to wie? – nad koincydencjami koncepcji wielkiego mayańskiego katuna 43 z sinusoidalnym przekraczaniem przez gwiezdny układ Sol raz na 35 mln j.o. (jednostek obliczeniowych; tzn., że interwał oscylacji wynosi 70
42
Oraz związkach arsenu bądź fluoru, zastępujących fosfor w kwasach nukleinowych, w wakuolach bogatych w kwas beta-hydroksy-masłowy, w środowisku ubogim w wodę; wodę ewentualnie mógłby zastępować płynny metan. 43 Jak precyzyjnie potrafili to wyliczyć na podstawie astronomicznych obserwacji ci, biegający z obsydianowymi mieczami oraz maczugami, barbarzyńscy mieszkańcy Nowego Świata na Trzeciej planecie układu Sol?! Trzeba przyznać, że posiadali fenomenalną wyobraźnię matematyczną!
mln j.o.) galaktycznego równika, z moderującym wpływem ciemnej materii na przejawy życia oraz tzw. nowym otwarciem. Układ Sol orbitując wokół centrum galaktyki – cyklicznie unosi się i opada w ekspozycji wobec tzw. ciemnej szczeliny. 44 Przechodzi wtedy przez dyski ciemnej materii, które unoszą się obok gromad galaktyk. Przekraczanie galaktycznego równika pobudza Obłok Oo’tāā, co przejawia się zwiększoną aktywnością w wysyłaniu komet, które wtedy masowo bombardują powierzchnię Ea’th. Potwierdziła to m.in. analiza kraterów na jej powierzchni o średnicy większej niż 20 s.j.p.p. (standardowych jednostek pomiaru powierzchni). Powstanie po uderzeniu komety krateru Chīic-xuu’uub o wielkości 180 s.j.p.p. doprowadziło m.in. do zagłady ¾ wszystkich organizmów żywych na Ea’th, w tym dinozaurów. Wyginięcie poprzedników było jednocześnie tzw. nowym otwarciem dla kolejnego gatunku, pozwalającym na jego dynamiczny rozwój oraz osiągnięcie statusu inteligentnej cywilizacji. Zadumał się ponownie. Ciekawiły go ukryte na różnych poziomach wiedzy znaczniki relacji, nisko-frekwencyjne oraz jakościowe komunikaty, Znaki dawane przez Najwyższego, tworzące interesujące kombinacje oraz pochodne zawikłań i zależności. I to przynajmniej do kwadratu, a kto wie, czy nie do sześcianu? Mądrzy znaleźli dwie bliźniacze, powstałe z tego samego obłoku pyłu międzygwiezdnego, gwiazdy Sol. 45 Drugą – teraz na odległym skraju galaktyki, a kiedyś w gwiazdozbiorze He-’āā-k’āā, znacznie ponad 110 lat świetlnych od pierwszej gwiazdy Sol (prim). Druga Sol (bis) była tylko nieco ponad 1/10 masywniejsza od pierwszej, a spektroskopia potwierdziła bardzo zbliżony skład i proporcje pierwiastków, z których obie były zbudowane. W jednym z pierwszych, antycznych katalogów H. D’oobie’aa oznaczono ją jako HD2_162826. Istnieli kiedyś na niej gadzio-podobni (sicut klad Reptilia), nieznający litości, agresywni i wojowniczy teropodzi, których struktury też były zbudowane z łańcuchów białek. W podmuchach wodorowych eksplozji cała ich młoda i ekspansywna cywilizacja wyparowała. Przed swoim ostatecznym wyginięciem prawdopodobnie podjęli próbę odszukania, podbicia i zajęcia Trzeciej planety w układzie Sol prim. Ta ich ciągła walka, agresja, to tak, jakby – dumał – kruche ich ciała, w wyrazie swoistego buntu wobec Stwórcy, skłaniały te istoty do rzucania Najwyższemu wyzwania związanego z ich trwałością, czy wyjątkowością ich istnienia. Do przetestowania, jakie obowiązują ich zasady oraz wartości, i gdzie są granice, których nie mogą przekroczyć. Później na planecie teropodów powstała nowa cywilizacja stworzona przez szczuropodobne istoty, które wyewoluowały z 44
W ten sposób położenie układu Sol przypomina usytuowanie obiektu na strzelnicy, na której co pewien czas jest wypróbowywany inny rodzaj amunicji. 45 A niektórzy astronomowie dowodzą, że powinna być jeszcze trzecia, choć ze względu na deficyt surowca mogła być zbyt mała i, ostatecznie, ukształtowała się jako brązowy karzeł.
inteligentnych gryzoni z rodziny myszowatych (sicut Rattus rattus, familia Muridae), cechujących się błyskawicznym dostosowaniem do zmieniających się warunków. Z kolei na dwóch planetach potrójnego systemu Ghlii-eese_6677.23, w eliptycznej galaktyce Białej Róży QGC2_62401, w gwiazdozbiorze Wodnego Węża – istoty myślące były rosiczko-podobnymi (ut videtur sicut Droseraceae), czarno-granatowymi quasi-roślinami przekształcającymi metan, dwutlenek i tlenki węgla w związki organiczne. Światło z pobliskiego czerwonego karła absorbowały w zakresie
fal podczerwonych bądź
nadfioletowych, by wykorzystać je w procesie fotosyntezy. Tworzyły wysublimowane, neurotyczno-pasożytnicze przestrzenie relacji w ramach ogólnoplanetarnego systemu korzeniowego (coś na kształt olbrzymiej sieci-grzybni, obejmującej cały, zbudowany z węgla, grafitu oraz diamentów, glob) o gigantycznych potencjałach napięcia fito-hormonalnoemocjonalnego i olbrzymiej sile oddziaływania. Proste (tj. bez jakichkolwiek pól filtrującoochronnych) podłączenie się do tego sensualnego horroru i emocjonalnego rozpasania – niejednemu badaczowi solidnie wypaczyło psychikę. Znał mądrych, którzy od takich relacji szybko i trwale się uzależnili, a ich leczenie okazało się nieskuteczne. Krążą plotki, że aktualny rektor-narcyz szczególnie często tam się udaje, by prowadzić swoje tzw. badania. A hordy mrówko-podobnych (sicut Formicidae) istot, żyjących w pylistych szarościach macierzystej Czwartej planety oraz gigantycznych miast-skupisk podobnych do termitier, porozumiewające się dzięki sensorycznym komórkom podczerwonym i feromonom, pochodzące z pięcio-planetarnego systemu Ђ3V.55 Cāān-c’īi w mgławicy Pętli Łabędzia? Ich wojownicy wygenerowali niepowtarzalną umiejętność. Podczas walki, opryskani przez przeciwnika jadem, wytwarzali substancję neutralizującą; z ich połączenia powstawał projektowany rozpuszczalnik, ciecz jonowa, unikalna substancja ciekła składająca się wyłącznie z jonów, buforujący truciznę. Zaciekle walczyły o dominację na pięciu planetach z konkurującymi z nimi pajęczakowatymi (sicut Araneae), które wywodziły się z Trzeciej. Czy też operujące chłodną i wysublimowaną logiką rozmytą (fuzzy logic) dżino-podobne istoty (sicut Carinae), zawierające gazowo-plazmowe inkrementacje, a pochodzące z błękitnego olbrzyma SeNe’_0509-529 w karłowatej galaktyce M.60_UCD1? Najnowsze badania wskazują, że ich modułem konstrukcyjno-nośnym były złożone, przestrzenne układy zawierające kwantowe krople, dropletony, płynne quasi-cząsteczki. Jednak pewna grupa badaczy optuje za możliwością, że zawiera on dodatkowy element pędny, oparty na unikalnym i wysoce energetycznym stanie materii, jakim jest jednorodna plazma kwarkowogluonowa. Istoty te wykorzystywały do szybkiego poruszania się w kosmosie – zbudowane z ciemnej materii magnetyczne autostrady. Odkryły też, że pod wpływem restytucji procesu
spontanicznego złamania symetrii – grawitacja rozkłada się w sposób niejednorodny w różnych wymiarach. To pozwoliło im na opracowanie antygrawitacyjnej jednostki napędowej, która – dzięki manipulowaniu rozkładem grawitacji w różnych rejestrach – znosiła grawitacyjne ograniczenia ruchu w wymiarach, w których przebywali. Tu z zasobów tezaurusa wychynęły kolejne ciekawe informacje, jak niektórzy mądrzy z Trzeciej planety Sol prim wyobrażali sobie życie na gazowych globach, w warunkach gęstej atmosfery złożonej z wodoru, helu, metanu i amoniaku. W górnych jej warstwach miały wiać huraganowe wiatry, a w głębinach – panować gigantyczne ciśnienie i wysokie temperatury, które tworzyły silne nurty wznoszące. Szybko mnożący się gazowy plankton (nazwany: drowned) korzystał z tych prądów, by dostać się do chłodniejszych warstw atmosfery. Swoisty morfologiczno-funkcyjny odpowiednik skrzyżowania meduz, mątw oraz płetwali, kształtem przypominające balon (nazwany: swimmers), wykorzystywał do unoszenia się w atmosferze mechanizm pęcherzy pławnych ryb. Egzystować miał dzięki energii pochodzącej z wychwytywania promieni słonecznych, powoli pływając w górnych warstwach atmosfery w dużych stadach, przyjmując maskujące zabarwienie. Trzecią część ekosystemu, najmniej liczną, mieli tworzyć drapieżcy (zwani: hunters), którzy, polując na swimmersów, wdrażali zasadę ilościowej równowagi trzech populacji w swoim ekosystemie. W niejasnych okolicznościach poszczególni przedstawiciele tego przyrodniczego systemu mieli się przeobrażać się reprezentantów wyższego szczebla w łańcuchu pokarmowym. Wyobrażenia te świadczyły (tu pchnął powietrze z przetchlinek do zamkniętego worka rezonansowego, co dało efekt cicho powracającego pogłosem pomruku; w ten sposób wyraził swoje rozbawienie) z jednej strony – o istotnym deficycie wiedzy związanej z genezą życia w warunkach gazowych, a z drugiej – o wyobraźni części mądrych (sages), zapewne inspirowanej obserwacjami przejawów życia w środowisku wodnym. Część ich mądrych, szukając w kosmosie innych cywilizacji, czy bazując na badaniach opartych na tzw. analogiach życia (m.in. procesie metabolizmu), wskazywała, że w kosmosie mogą istnieć mega-struktury pojedynczych organizmów żywych (nazwanych: starivore), które pochłaniają całe gwiazdy zaspokajając własne potrzeby energetyczne.46 Dochodziłoby wtedy do uporządkowanego przepływu energii, czyli swoistego rodzaju metabolizmu. Na jego liście inteligentnych istot, które chce zbadać, są więc bardzo ciekawe przypadki. Jakie przyjąć kryterium, by wybór przyniósł badawczo inspirujące efekty? Doszedł do wniosku, że
46
A może są to jednak zaawansowane technicznie całe, wielopodmiotowe, cywilizacje?
problem podjęcia decyzji może zostawić podświadomości, która go jak zwykle przepracuje podczas fazy głębokiego snu wolno-falowego, o największej aktywności fal Δ.
*** Cykliczny rytm okołodobowy obrotu planety Beta O’īi-on-īis układu Ђ‘īig’āā (jak mówili inni starożytni mądrzy: ‘ijl Jauza al-Yus’a) sprawił, że wypiętrzone na nieboskłonie chmury zostały pięknie podświetlone promieniami trzech słońc. Wtedy zebrani uczestnicy seminarium oddali, wyrażający głęboki szacunek, pokłon Najmędrszemu. Ten, wyraźnie rozemocjonowany, po wspólnym odmówieniu inkantacji do Najwyższego oraz odśpiewaniu hymnu korporacji wiedzy, nie czekając na rektora, przekazał im najnowsze, elektryzujące całe środowisko wiadomości. Po raz pierwszy od czasów, gdy nasi najmądrzejsi podjęli badania, portale Wędrowców znów są aktywne i są dla nas dostępne! Blokada został zdjęta. Już wysunięto hipotezę, że była ona związana z poziomem świadomości i/lub inteligencji. Ciągle jednak nie wiadomo, jak to się stało i kiedy dokładnie to się stało. Według niepewnych pomiarów: około 26-tej. Problem jest na bieżąco ciągle analizowany. Z najnowszych badań z dziedziny chronologii porównawczej wynika też, że tunele czasoprzestrzenne ostatnio były aktywne co najmniej 110 – 120 lat świetlnych wstecz minus dodatkowo około 9100 pełnych obiegów Sol. Wtedy też doszło do rozszczepienia strumienia rzeczywistości przynajmniej na dwa – w probabilistycznym rozumieniu – quasi-lustrzane, w tendencji stabilno-pełnowymiarowe, odrębne uniwersa, dwa światy równoległe: Sol' (prim) oraz Sol" (bis). Nie udało się jednak ustalić: kiedy i gdzie doszło do rozszczepienia na pod-nurt związany z multi-ległą gwiazdą Sol'" (tris), której układ zapewne nie osiągnął stabilnej pełnowymiarowości. Nie wiemy, czy były to prace związane z kosmiczną mega-inżynierią Pierwszych, czy też eksperymenty związane z kreowaniem nowych światów. Jednak sama taka systematyzacja wskazuje, że mamy do czynienia z wielością wszech-światów równoległych (parallel universes), czy też wielo-światami multi-/wielo-ległymi (multillel multi-verses), prawdziwymi wszechświatami ulokowanymi w dodatkowych wymiarach. Pośrednio, dowodzi to istnienia: po pierwsze – tzw. okien do wszechświatów równoległych, jakimi są mini czarne dziury (mini black hole), które można zidentyfikować dzięki tęczy grawitacji, 47 oraz, po drugie – tzw. kosmicznych strun 47
48
w sferze Huub-b’ee’a. 49 Ostatnio np., fizycy interpretując wyniki
Interpretowanej, jako zakrzywienie czasu oraz przestrzeni o minimalnym promieniu, poniżej którego nie można już zejść. 48 Inaczej: solitonów, samopodtrzymujących się fal przesunięcia (wave of translation), zmarszczek, generowanych przez efekty nieliniowe występujące w danym materiale; stanów analogicznych do np. pęknięć powstających podczas zamarzania wody.
swoich ostatnich badań (teoria Many Interacting Worlds) wywnioskowali, że bliskie i podobne do siebie światy równoległe oddziałują pomiędzy sobą, co potwierdzać mają niezwykłe zjawiska kwantowe, istotnie wykraczające poza logiczne pojmowanie, czy też związki przyczynowo-skutkowe. Mądrzy (sages) zdiagnozowali też, że Kosmiczni Pielgrzymi w celach eksploracji nie podróżowali sami (można by rzec: osobiście), lecz wysyłali do danej rzeczywistości rozmaite formy psycho-mentalno-przestrzennych wcieleń: (osobowe) awatary. Analizowane jest zagadnienie, ile takich awatarów i jak daleko mógł wysłać pojedynczy badacz. Weryfikowane są przypuszczenia, że awatary mogły nie tylko dokonywać biernej eksploracji, lecz oddziaływały na otoczenie, np. poprzez dzielenie się wiedzą (dyfuzja wiedzy), ukazywanie się podczas snu, przekazywanie lub rozwijanie wybranej cechy (ewentualnie: zespołu cech) biologicznemu nośnikowi, itd. Awatar, by zaistnieć w danej rzeczywistości, potrzebował tzw. punktów kotwienia. Analizowane są warunki progowe, które muszą być spełnione, by do tego dochodziło. Wiele wskazuje, że zainstalowanie awatara w centralnym układzie nerwowym biologicznego nosiciela (nośnika) niekiedy dawało skutki ubocze, np. w postaci guzów, tętniaków, komórek nowotworowych, nagłych zmian osobowości, eksplozji talentu, itp. Dalej: Repozytorium Wiedzy (zwane też: tezaurusem), którego budowę eony temu rozpoczęli Pierwsi (nie wiadomo, kto ją później kontynuował!), od ostatniego zachodu słońc udostępniło naszym mądrym kolejne zasoby wiedzy, tym razem z tzw. głębokich poziomów. Ich eksploracja dotychczas nie była możliwa. I, co ciekawe, stan tej wiedzy ulega ciągle dynamicznym zmianom! Oznaczałoby to, że nurt/strumień rzeczywistej rzeczywistości, w którym się znajdujemy, ulega szybkim przeobrażeniom, choć dotychczasowe raporty obserwatorów, przynajmniej z naszego najbliższego otoczenia, takich zmian nie odnotowują. W myślach stwierdził, że osobiście sądzi, że dostęp do pełnej wiedzy tezaurusa jest znacznie ważniejszy od uruchomienia portali. Wpierw bowiem warto wiedzieć, gdzie i po co się udajemy, niż wędrować dla samego podróżowania. Po przedstawieniu najważniejszych wiadomości Najmędrszy przeszedł do omówienia ciekawostek. W części repozytorium poświęconej obrazom znaleziono utrwalone cyfrowo istoty, które mogłyby być naszymi przodkami. Transkrypcja ścieżki dźwiękowej zawiera dźwięki: kāā-‘āā-t’ch. Głęboka cisza wskazywała, że uczestnicy seminarium intensywnie analizują rozliczne konsekwencje świeżo otrzymanych wiadomości. Ze błękitu jego jaźni, z kryształowej komnaty harmonii, pojawiła się smuga myśli: – Przecież od ostatniego zachodu trzech słońc niemal to wszystko wiedziałem! I za chwilę, kolejna: – Też otrzymałem 49
To jest regionu wszechświata, otaczającego obserwatora, poza którym obiekty oddalają się szybciej – od prędkości światła (z powodu rozszerzania się tegoż wszechświata).
wspomagającego awatara! Chwilę kojarzył kolejne wiadomości napływające z głębin repozytorium. Następna refleksja wstrząsnęła nim: – Kāā-‘āā-t’ch. Zapewne byli to nasi przodkowie: karaluchy, Blatta orientalis, podróżujące „na gapę” razem z gatunkami, które też próbowały skorzystać z wiedzy repozytorium. Podówczas – byli na różne sposoby tępieni, gdyż niszczyli elektroniczną strukturę tezaurusa. Spożywali też, gdyż innej wtenczas już nie było – wiedział to z zasobów wiedzy tezaurusa – żywność genetycznie zmutowaną (GMO, genetically modified organism), trutą m.in. chwastobójczym herbicydem Roo-uunn-duup, masowo produkowanym przez kosmonopolistyczny chemiczno-bio-nano-technologiczny kartel Moon-sāān-too, po których ¾ samic i 1/2 samców jego gatunku żyła o połowę czasu krócej, a kolejne pokolenia wykazywało liczne zwyrodnienia oraz genetyczne mutacje (spontaniczne i indukowane). Zmienne pola elektro-magnetyczne tezaurusa też pewnie odegrały w ich ewolucyjnym przeobrażaniu jakąś rolę. Przywołał w myślach hologramy ukazujące rozwój hominidów. Wyewoluowały od przodka przypominającego szczura. Później porównał z długą bio-linią rozwojową własnego gatunku. W obu przypadkach przeobrażenia genetyczno-ewolucyjne, jakie zaszły – były olbrzymie. Należało dużo wiedzieć o biologii i genetyce gatunku, by dopatrzeć się dziedzictwa. Prawdopodobnie – dumał – pochodzimy od kāā-‘āā-t’ch, którzy są naszymi baaardzooo dalekimi przodkami. Tak bywa. Lecz dziś nie to było dla niego istotnym problemem. Wiedział, że jego społeczność migrowała już kolejny raz. Teraz – są na planecie za dnia – palonej przez trzy słońca oraz nocami chronionej i regenerowanej magicznym blaskiem trzech księżycy – satelitów (the three magic moonlights). Z głębin pokładów wiedzy tezaurusa synaptycznie skojarzone wychynęły informacje, że w HDD_2638 też istnieje planeta w układzie trzech gwiazd/słońc, a w systemie _300_A’’-īii istnieje rzadki przypadek funkcjonowania stabilnego układu składającego się z dwóch par gwiazd. Obiekt egzo-planetarny, nadający się do życia, o masie kilkunastu gazowych olbrzymów, obiega jedną z gwiazd. Nieco dalej, wokół tejże gwiazdy, krąży inna gwiazda. To oznacza, że w dzień na nieboskłonie tej planety, w skomplikowanym układzie, stale świecą cztery słońca. Widok na pewno wywołujący silne wrażenie. A – oni? Walczyli o przetrwanie. Jako następna, zagrożona w swoim istnieniu, zbiorowość. Musieli zaniechać niesnasek i szybko oraz dużo uczyć się. Mogli kształcić się na błędach poprzedników, którzy przed nimi – jak wskazują zasoby wiedzy, zawarte w repozytorium – już wiele razy wyginęli. Przetrwanie – to był zasadnicze zagadnienie dla jego społeczności. A uzyskany właśnie pełny dostęp do nieprzebranych pokładów informacji repozytorium/tezaurusa dawał unikalną szansę na zdobycie wiedzy – jak uniknąć błędów poprzedników (...)