Polecam fragmenty o Lodzie z opracowań z zagadnienia o fantastyce. Tutaj znajdziecie streszczony obowiązkowy tekst do tego zagadnienia. Ale najpierw w...
21 downloads
30 Views
569KB Size
Polecam fragmenty o Lodzie z opracowań z zagadnienia o fantastyce. Tutaj znajdziecie streszczony obowiązkowy tekst do tego zagadnienia. Ale najpierw w miarę krótkie streszczenie Lodu. Po nim kilka słów o Perfekcyjnej niedoskonałości i Science fiction. Pod tym linkiem znajdziecie streszczenie szczegółowe, które chce uzupełniać do egzaminu, a póki co są bardzo szczegółowi rozpisane 4 pierwsze rozdziały i ostatni [przepraszam, ale to idzie jak krew z nosa]: https://docs.google.com/document/d/1vBhmfEzmMV91MShjo6PRBI9VH3K67WU15etYeq56vf4/e dit?usp=sharing
Część biograficzna będzie w opracowaniu.
LÓD Uwagi ogólne + wątki interpretacyjne
Język: stylizowany (jakby bez modernizacji z początku XX w., j zamiast i [historja, syberja, ministerjum], -em zamiast –ym; czasem j zamiast g [jenerał], szyk przestawny tzn. czasowniki często na końcu, dużo dziwnych wymyślonych częściowo słów, dużo słów rosyjskich i czasem ich spolszczeń (widać to w samym spisie treści), wręty po niemiecku, francusku i angielsku. Dużo wielkich liter – alegorie dla czytelnika, bo widać, a z kontekstu nie zawsze wynika taka funkcja. Przed drugą częścią (Trans-Syberja) Benedykt zaczyna mówić o sobie bezosobowo. Wraca do osobowej formy dopiero w ostatniej części (Un-ilu). Świat przedstawiony to świat alternatywny, możliwy – nie jest całkiem zmyślony, a wręcz do pewnego stopnia i do pewnego czasu (upadek meteorytu) jest zgodny z naszym światem, chociaż później również korzysta ze znanych nam elementów (miejsca, postaci historyczne i zdarzenia historyczne). Z punktem wcześniejszym wiążę się to, że główną problematyką powieści będą kwestie historiozoficzne, ale Dukaj komplikuje sprawę i wrzuca tu wiele zagadnień: ontologię (kwestia istnienia – sygnał już w 1. akapicie), politykę, logikę (prawda/fałsz), religię, wstyd. Mimo podobieństw świat ten różni się na tyle, że można mówić o jego immersyjności, która wymaga zanurzenia się w powieść. Ze względu na miejsce – Syberię – możemy mówić o rozprawianiu się z romantycznym mitem Syberii jako miejsca wygnania (tu Polacy rządzą, są głównymi przemysłowcami, co zresztą nie jest dalekie od prawdy, ale często pomijane); można się tez zastanawiać, czy Benedykt nie przechodzi przemiany antyromantycznej (z Gustawa w Konrada); w tym kontekście ważne wydają się także cytaty z Anhellego Słowackiego. Motyw podróży: „syberiada” (podróż w głąb siebie); z Lata do Zimy (z nieokreśloności, chaosu, ale i życia do konkretu, porządku i prawdy = Dukaj niby nie wartościuje, ale jednak jego bohater ze słabego staje się silnym, wybierając Zimę); pociąg (jako przestrzeń zamknięta). Pod względem literackim Kozicka mówiła u mnie np. że narracyjnie to takie wymieszanie wielkich powieści (Dostojewski, Tołstoj) z kryminałami (a la A. Christie). O konstrukcji: powieść dzieli się na 4 części, z czego tylko akcja pierwszej dzieje się w Polsce, druga to podróż, a dwie pozostałe to Syberia.
Krótki opis fabuły z Wiki, uzupełniony przeze mnie: Akcja powieści rozgrywa się w alternatywnym świecie, w którym 30 czerwca 1908 w środkowej Syberii uderzył meteoryt zbudowany z fikcyjnego minerału tungetytu, który otrzymując energię obniża swoją temperaturę (w książce pokazano, że tungetyt obniża swoją temperaturę np. po uderzeniu młotkiem – przeciwnie niż wszystkie inne substancje). W wyniku upadku meteorytu (a więc dostarczenia ogromnej ilości energii, powodującej obniżenie się temperatury minerału i otoczenia) zaczęły panować ogromne mrozy (oraz towarzyszące im lute – przemieszczające się bryły lodu), które wkrótce po uderzeniu zaczęły rozprzestrzeniać się po Syberii, docierając także do Europy (np. Warszawa jest skuta lodem). Tym zjawiskom towarzyszą także inne, jak np. „ćmiatło” (będące „przeciwieństwem” światła, powstającym w wyniku spalania tungetytu w tzw. ćmieczkach); sam Lód wpływa także w pewien sposób na materię ożywioną („człowiek nigdy nie zachorował poważnie w kraju Zimy”) oraz na ludzką psychikę. Na to wszystko reaguje świat polityczny: I wojna światowa nigdy nie wybucha, a na Syberię ściągają uczeni z wszystkich stron świata, gdyż pojawienie się Lodu daje nowe, ogromne możliwości metalurgiczne (tworzy się bardzo lekkie i wytrzymałe stopy), chemiczne i inne. Powstaje Zimny Nikołajewsk – największe przemysłowe miasto Syberii; Rosja kontynentalna staje się powoli centrum naukowego i przemysłowego świata. W tym świecie w lipcu 1924 roku warszawski matematyk Benedykt Gierosławski przyjmuje zlecenie od rosyjskiego Ministerstwa Zimy, by udać się na Syberię i odszukać swojego zaginionego kilka lat wcześniej ojca, Filipa, zwanego Ojcem Mrozem, który rzekomo umie porozumiewać się z lutymi. Przed wyjazdem stara się pozamykać swoje sprawy (głównie pospłacać długi – jest nałogowym hazardzistą – i pożegnać się z paroma osobami). W drugiej części Benedykt podróżuje z Moskwy do Irkucka (podróż trwa prawie tydzień). W tym czasie, jadąc pierwszą klasą, poznaje bardzo wiele osób, w tym Jelenę Muklanowiczówną (gruźliczkę, późniejszą ukochaną), Nikolę Teslę, Christine Filipov Doktora Konieszyna, Porfirego Pocięgłę, Ünala Tayyiba Fessara, państwa Blutfeldów, książąt Błuckich-Osiej, Filimona Romanowicza Ziejcowa. Udaje mu się być wziętym za hrabiego i zdemaskowanym, uratować Tesli życie, przeżyć zamachy na własne życie (jeden na pośredniej stacji, drugi – wyrzucenie z pędzącego pociągu. A wszystko przez to, że Tesla jedzie ze swoimi wynalazkami zakończyć Zimę na zlecenie cara, a Benedykt przez wzgląd na domniemany wpływ na ojca też jest niebezpieczny – ludzie w Rosji dzielą się bowiem na zwolenników ze względów politycznych (liedniacy) lub religijnych (marcynowcy) albo przeciwników (ottiepielnicy) Zimy i Lodu. [Tu rozgrywa się dużo ważnych ze względu na przesłania powieści rozmów, dlatego polecałabym zajrzeć do szczegółowego streszczenia.] W trzeciej części poznajemy historię Zimy (czyli kiedy spadł meteoryt i inne szczegóły, w tym rozwój Sibirchożeta – takiej wielkiej kompanii przemysłowej, zarabiającej jak tugetycie i innych bogactwach Syberii). Znajdujemy się już w Irkucku. Benedyk uczy się tu więcej o geografii terenu, o lutych (chce obliczyć, jak szybko się poruszają, gdzie mogę się wymrozić etc.), żeby znaleźć ojca. O nim też wiele się dowiaduje – o tym gdzie i z kim pracował, jakie wiódł tu życie (że miał kobietę i dziecko). Mieszka przez cały czas u Wielickich – rodzinie jednego z bogatszych przedsiębiorców (obraca diamentami), od którego dostaje ochronę i przez którego uczestniczy w tajnych radach przedsiębiorców. Czasem widuje się z Teslą, raz spotyka też Piłsudskiego. Wchodzi w zatarg z gubernatorem Szulcem (i nie tylko). W końcu udaje się na poszukiwania ojca. Trwają długo i z całej ekipy poszukiwawczej tylko on ostaje się przy życiu.
W czwartej części dochodzi w końcu do spotkania ojca z synem (ojciec to wmrożone w lód ciało, które jednak żyje). Dzieje się to w grudniu 1924 roku, czego wynikiem jest, jak sądzi długo potem Benedykt, odwilż i koniec Zimy (później okazuje się, że dokonały tego wynalazki Tesli). Bohater „budzi się” po prawie 6 latach! (w kwietniu 1930 r.) i powoli wraca tam, skąd wyruszył (tj. do Irkucka, nie Warszawy). Zachodzi w nim ogromna przemiana. Po drodze zabija Rasputina na takim „zlocie” marcynowców, w Zimnym Nikołajewsku dowiaduje się, że Pocięgło został Premierem Zjednoczonych Stanów Syberii i proponuje mu założenie Towarzystwa Przemysłu Historii (czyli z nie do końca idealisty, zostaje kapitalistą i wręcz wprost mówi o tym, że znając położenie tungetytu i mając technologię Tesli, będzie zamrażał Historię do woli; wcześniej uciekał od opowiadania się za którąkolwiek stroną, a teraz chce rządzić), na co ten przystaje. W końcu odnajduje Jelenę i proponuje jej zostanie jego Królową Lata (wiernej towarzyszki, która będzie umiała mu też wbić sztylet w plecy; bo takiej kobiety potrzebuje…), na co ta się zgadza. No i koniec.
Science fiction jest w dużym skrócie powieścią o pisaniu powieści z gatunku SF. Edward Caldwell, pisarz science fiction, pracuje nad kolejną książką. Niepewność o los syna, znajdującego się w rękach porywaczy, wprawia go w stan napięcia, który staje się inspiracją do pracy. Jego historia przerywana jest fragmentami powstającej historii o post-kolonialnym Marsie, którego post-ludzcy mieszkańcy zamieszkują świat tak odległy od naszego, że niemal niemożliwy do opisania. Perfekcyjna niedoskonałość – pierwsza część trylogii, ważne ze względu na eksperymenty językowe – wprowadzenie rodzaju postludzkiego i nadanie mu koniugacji osobnej. Jakby kogoś interesowała fabuła to Wiki również oferuje spoko „zajawkę”: https://pl.wikipedia.org/wiki/Perfekcyjna_niedoskona%C5%82o%C5%9B%C4%87
PAWEŁ MAJEWSKI, BŁĘDNI RYCERZE UMYSŁU. O TWÓRCZOŚCI JACKA DUKAJA
1. Realfantastyka Refleksja o tym, że za czasów Związku Radzieckiego pisarze, których utwory moglibyśmy zakwalifikować jako te spod szyldu science fiction, często ezopowym językiem opisywali aktualną rzeczywistość swojego kraju (Arkadij i Borys Strugaccy, Piknij na stroju drogi, Żuk w mrowisku i inn.). Z drugiej strony byli też tacy, którzy przy zachowaniu konwencji realizmu literackiego opisywali fantastyczne rzeczy (Borys Polewoj, Opowieść o prawdziwym człowieku). Było to wszystko oczywiście wynikiem uwarunkowań politycznych, ale nie tylko Związku Radzieckiego, bo Polski Ludowej również, zarówno pierwszy przypadek (Janusz Zajdel, Limes inferior, Cała prawda o planecie Ksi + oczywiście Stanisław Lem – istnieje cały nurt odczytujący jego twórczość – zwłaszcza Dialogi, Eden, niektóre opowiadania z Dzienników gwiazdowych czy Cyberiadę – jako kryptoanalizę socrealizmu), jak i drugi, „realizm fantastyczny” – „powieść produkcyjna”. Splątanie fantastyki i realizmu można zauważyć też w podobnym czasie u Amerykanów, np. u Philipa K. Dicka – truizmem jest stwierdzenie, że wiele jego utworów stanowi wyrażoną przy pomocy „fantastycznej hiperbolizacji” krytykę amerykańskiego konsumeryzmu.
Podstawową różnicą jest to, że przybieranie katastroficznych i pesymistycznych diagnoz w kostium fantastyki u wcześniej wspomnianych pisarzy wynikało z presji ustroju politycznego, a w przypadku Dicka było kwestią jego osobowości, prywatnej wizji świata. U Amerykanów nie doszło też nigdy do powstania „realizmu fantastycznego” (w z tych samych powodów). Stąd ogólna teza, że literatura science fiction bywa niekiedy zwierciadłem aktualnej rzeczywistości społecznej i kulturowej, zarówno z powodów politycznych, jak i psychologicznych. Może to być zwierciadło i proste, i krzywe. Wspominane wcześniej to te proste, bo krzywe to utopie, dystopie, antyutopie etc. (Orson Wells, Wehikuł czasu, Ludzie jak bogowie; Olaf Stapledon, First and Last Men; Edward Bellamy, Looking backward 2000-1887; Żuławski, Trylogia księżycowa; Eugeniusz Zamiatin, My i in.). Autorzy idą zarówno w wizje pozytywne (pozytywistyczno-racjonalne np. Bellamy), jak i negatywne (modernistycznoirracjonalistyczne np. Żuławski albo racjonalno-sceptyczne np. Wells), a poza tym może jeszcze stanowić rodzaj bezideowej fantazji antropologicznej (Stapledon). Na czym polega zasada krzywego odbicia: – nie jest zakorzeniona w polityce ani psychologii chociaż może mieć powiązania z tymi sferami, – jej podstawą jest specyficzna sytuacja kulturowo-cywilizacyjna: taki rozwój cywilizacyjny, przy którym technika wpływa na formy zbiorowej świadomości, warunkuje je (zwłaszcza twórczość artystyczną), a z tego uwarunkowania wyłania się możliwość „technologicznego” ujęcia narracji kulturowej w różnych formach narracji Zjawiska te – czyli inwazję techniki do obrazu świata przedstawionego) wiąże się z rozwojem „nowoczesności” – zaczęło się od literatury (realizm i naturalizm byłyby ich przejawami), potem w sztukach plastycznych (awangarda początków XX w.) i na końcu w muzyce (po II w.ś.). Autor podkreśla, że nie ma to nic wspólnego z oddziaływaniem technologii na komunikację kulturową i jej treść (McLuhan etc.). Słaba pozycja fantastyki naukowej w hierarchii twórczości literackiej i refleksji literaturoznawczej, wynikło z dość niefortunnego utożsamienia całego tego gatunku z jego najprostszymi formami (groszowe produkcje początków kultury masowej), co było związane z tym, że wyodrębnienie się samego gatunku i świadomych jego odbiorców nastąpiło właśnie w tej niskiej sferze. Jest to warte wspomnienia w tym kontekście, ponieważ samo zaistnienie sporej liczby tanich („finansowo i intelektualnie” xd) utworów oraz ich fandomu jest znamieniem przemian technologiczno-kulturowych. I tyle dygresji, autor wraca do stawiania ogólnych tez, jak ta, że fantastyka naukowa nie mogła zaistnieć w starożytności i średniowieczu – fantastyczność ówczesnych tekstów nie jest naukowa, bo technika nie odgrywała wtedy poważniejszej roli w kształtowaniu zbiorowej świadomości kulturowej, a takie mity jak o Dedalu i Ikarze czy Prometeuszu nie są mitami o „technologicznymi”, bo technika jest w nich podporządkowana sferze humanitas – nie jest możliwa ich automatyzacja. Podobnie nie mamy jej w toposach Golema czy homunkulusa, gdyż dojdzie do niej dopiero w XIX w. Teza: Fantastyka naukowa zawsze stanowi odzwierciedlenie sytuacji kulturowej i cywilizacyjnej, w której powstaje. Jest odzwierciedleniem zarówno na gruncie zasobu tekstów literackich (fabuł, środków artystycznych), jak i zjawiska społecznego składającego się na komunikację kulturową. Patrząc z tej perspektywy, można powiedzieć,
że jak nie istnieje „czysta” poezja, muzyka, sztuka, tak nie ma „czystej fantastyki” – to zawsze mieszanka (stąd pojęcie realfantastyki). 2. W cieniu rozkwitającej Matrix Krótka biografia Dukaja: urodził się w 1974 r. w Tarnowie, studiował na UJ filozofię. Jego debiutem było opowiadanie Złota Galera, które ukazało się w „Fantastyce” w 1990 r. (napisał je dwa lata wcześniej, kiedy miał 14 lat). Już w 1997 r. wydał swoją pierwszą książkę Xavras Wyżryn, a w 2009 r. jego bibliografia obejmowała około 40 pozycji. Wśród nich na uwagę zasługują powieści: Czarne oceany (2001), Inne pieśni (2003), Perfekcyjna niedoskonałość (2004), Lód (2007) oraz opowiadania: Irreahaare (1995), Szkoła (1996), Serce Mroku (1998), Katedra (2002, film animowany Bagińskiego oparty na tym tekście otrzymał w roku 2003 nominację do Oskara), In partibus infidelium (2000), Crux (2004). Dukaj jest też aktywny recenzentem i wypowiada się w bieżących dyskusjach dot. SF. Opowiadanie Szkoła: „Bohater utworu dziejącego się, jak wynika z pewnych szczegółów wymienionych na końcowej partii tekstu [bo Dukaj prawie we wszystkich swoich utworach wprowadza czytelnika in medias res świata przedstawionego bez objaśniania sytuacji cywilizacyjnej i stopnia zaawansowania technologicznego – zabieg typowy dla hard science fiction, wymagający samodzielnej rekonstrukcji rzeczywistości przez odbiorcę], w połowie XXI wieku, latynoski chłopiec Puno (n ma tyldę), przychodzi na świat w slumsach jakiegoś południowoamerykańskiego miasta i od wczesnego dzieciństwa uczestniczy w rządzonym prawami dżungli życiu społecznych dołów” (należy do dziecięcego gangu). Majewski przytacza fragment opowiadania – narrator zwraca się do bohatera, zna go dobrze, rozumie pochodzenie jego strachu, tak jakby stara się podnieść go na duchu, a jednocześnie z takiej perspektywy opisuje jego zachowanie „Już tylko wy dwaj. Tamten otwiera brzytwę. Rzuca się na ciebie. Odbijasz prętem rękę z ostrzem, padasz z przeciwnikiem na beton. Zgubił brzytwę. Wali wściekle kolanami, ale jakoś nie może cię trafić w krocze. Łapiesz go mocno oburącz za włosy i zbliżasz jego twarz do własnej […]”. Chłopiec trafia do producentów dziecięcej pornografii. Przetrzymywany z innymi nie ćpa i nie stara się popełnić samobójstwa, ale ogląda filmy – chociaż zwyczajne jawią mu się jako coś fantastycznego, w pewnym sensie ratują mu życie. Kiedy kończą się zwykłe filmy, trafia na te pornograficzne, przewija je (nie ogląda jak tamtych z radością) i zauważa, że na jednym z nich mordują chłopca… W końcu ucieka, mordując Miłego Jake’a (właściciel tego domu ;/) i jego laskę. Zostaje przechwycony przez ludzi Szkoły, która okazuje się ośrodkiem, w którym badają „zahartowane” przez los dzieci, poddają je zabiegom psychologicznym i autoewolucyjnym (takie przekształcenie geno i fenotypu, by osiągnąć wyższy poziom rozwoju sprawności fizycznej i psychicznej i łatwość w przystosowywaniu się; w praktyce zamiast wyrazu twarzy chłopiec mógł obserwować przepływ krwi w organizmie kości). To wszystko w celu wytrenowania ich do spotkania z obcymi formami życia na innych planetach. Opisy podobnych zmian znajdują się już np. w książce F. Pohla, Człowiek Plus – z tym, że tam bohaterem jest oficer, typ a la heros, a u Dukaja… to dziecko (–zwierzę,–morderca–ofiara). Majewski pisze, że Dukaj niszczy w ten sposób jeden z wielkich toposów s-f, przy okazji niszczy też coś innego – marzenie nowoczesności o życiu w symbiozie z nauką, ulepszaniu gatunku ludzkiego, ponieważ dla Puna poddanie autoewolucji to tylko kolejny koszmar. Różnica jest tylko w technologii, nie w
aksjologii – wartość jego życia jest w obu przypadkach zerowa, gdyż autoewolucja nie służy wzrostowi podmiotowości, a tylko byciu bardziej efektywnym narzędziem. Dukaj odrzuca więc cały nacechowany pozytywnie pod względem etycznym i aksjologicznym projekt autoewolucji, przebijający z wielu pism amerykańskich posthumanistów i entuzjastów technologii (nawet u Lema w Summie technologiae), pokazując drastyczną rozbieżność technologii i etyki. Szkoła została odebrana jako ostateczność w Dukajowskiej bezwzględnie pesymistycznej wizji kondycji ludzkiej – już debiutanckiemu opowiadaniu pisarz nadał apokaliptyczny nastrój (przypowieść o zniszczeniu ludzkości; Szatan przybywa na Złotej Galerze), tutaj ludzkie zło było przedstawione alegorycznie. W Szkole – dosłownie. W ten sposób Dukaj wyczerpał ten rodzaj pesymizmu. Potem nastąpiła seria prób odsunięcia koszmaru ludzkiej rzeczywistości poprzez mnożenie pytań o jej status ontologiczny i poznawczy. Zaczęło się od opowiadania Irrehaare – bezimienny bohater próbuje ustalić, w jakim świecie się znajduje, ale nie jest to łatwe, bo jego rzeczywistość wciąż podlega przemianom ontologicznotechnologicznym, uniemożliwiającym zdefiniowanie sytuacji („Kafka w matrixie”). Nie ma prawdziwej realności, jest tylko nieskończona gra przejść między realnościami sztucznymi („rozszczepienia derridiańskiej różni”), ludzie utracili nie tylko tożsamość, ale i możliwość jej określenia. Bycie przypomina sztuczny sen. [Tu jest jakiś nie całkiem dla mnie zrozumiały fragment o tym, że technologia zawsze pozwala na pewien typ rozważań filozoficznych, myślenie abstrakcyjne, a chodzi o to, że póki co, pytanie o prawdziwość danych świadomości jest pytaniem czysto filozoficznym, ale niedługo może stać się niestety praktyką] Problemem nie jest jednak jedynie niemożność wskazania kim się jest we własnym śnie (w którym jest się uwięzionym), ale kim są inni w nim przebywający (zwłaszcza jeśli wiadomo, że nie są ludźmi, lecz programami komputera, ale w śnie wyglądają, zachowują się jak ludzie). Majewski pisze, że z tego tekstu wynika, że (tamta) cyberprzestrzeń do raj dla filozofów – to przestrzeń, w której wystarczy czysta wola, by oddziaływać świat (czyli wystarczy myśleć, nie robić). I widzi w tym tę różnię Derridy. Jest to świat, o którym niewiele możemy powiedzieć, posługując się dotychczasowymi kategoriami opisu świata. Ale Dukaj stara się „osłabić tę smutną konkluzję, stosując chwyt narracyjny, w którym bohater-nikt okazuje się awatarem superprogramu, wykreowanym przez najsilniejszych graczy po to, by można go było zabić i dzięki temu zlikwidować cały pseudoświat”, ale zamiast zostać unicestwionym, zyskuje własną podmiotowość. Ale sam Irreharre będzie trwać dalej. Skutek wielości możliwych poziomów generowanej cyfrowo rzeczywistości – nieuchronną paranoję kartezjańskiego podmiotu – analizował Lem w Fantomatyce (rozdział Summy technologiae). To załamanie zasad tożsamości. Cyberprzestrzeń jest poligonem doświadczalnym nie tylko ontologii, ale i epistemologii – im bardziej sztuczny świat będzie reprezentował ten sam typ rzeczywistości co pierwotny świat danego bohatera, tym trudniej będzie mu go odróżnić. Wszystkie te wątki, wątpliwości będą powracać w powieściach Dukaja. Zanim Majewski odniesi się do ich problematyki, wspomina o podobieństwach styli i poglądów Lema i Dukaja. Przede wszystkim – niechęć do odsłaniania warsztatu pisarskiego i źródeł inspiracji (chęć bycia uznanym za „samorodka”?). Można powiedzieć, że dla obu pisarzy, „fantastów”, cała tradycja kulturowa nie ma prawie żadnego znaczenia, bo pisarstwo ich bierze się zdaniem
Majewskiego z odwiecznego dialogu tekstów, nie z hermetycznego wmyślania się w historyczne świadectwa naszego bycia, ale z włączania do narracji dokonań nauki (dziedzin ahistorycznych), co jest zasadniczą cechą science fiction. Jednak u nich nie polega to tylko na zerwaniu z przeszłością – obaj próbują tworzyć nowy język, nową gramatykę, które odzwierciedliłyby chociaż w części jakości nowego świata (np. w Cyberiadzie Lema połączenie technokratycznego stylu z gawędą szlachecką). I nie chodzi tylko o trudne do wymówienia neologizmy, na których często poprzestają gorsi pisarze tego gatunku, ale o zejście do głębszego poziomu języka, do tych struktur, które decydują o modelu percepcji rzeczywistości. Dukaj w Szkole zrobił to, zwracając się do bohatera w drugiej osobie. W Perfekcyjnej niedoskonałości stworzył nową deklinację zaimków osobowych i koniugację czasowników, żeby nazwać nimi postludzkie formy życia. W Lodzie przez większą część powieści używa formy nieosobowej, żeby oddać „ontologiczne zawieszenie” głównej postaci. Zabiegi spotykane w odmianach awangardowej prozy, niesłużące tam niczemu innemu jak grze językowej, eksperymentowi, ew. podkreśleniu rozpadu modernistycznego podmiotu. U Dukaja sytuacja jest zupełnie inna. Majewski pisze, że podobne strategie językowe są bardzo popularne w gender studies – podobieństwa wynikają z tego, że i Lem z Dukajem i badacze „polityki płci” stoją przed tymi samymi problemami – odrzuceniem znanych kategorii filozoficznych i poznawczych. Jeśli więc przyjmiemy, że Dukaj chce nam przekazać coś więcej niż ciekawe historyjki, okaże się, że chce nam skonfrontować z rzeczywistością, w której sens tracą główne kategorie porządkujące. Ma to być rewolucja epistemologiczna i ontologiczna. Irrehaare jest prologiem do poniżej omawianych powieści. 3. Nano-organicyzm i elektro-ewolucjonizm Cztery powieści, o których teraz będzie (Czarne oceany, Perfekcyjna niedoskonałość, Inne pieśni, Lód), można traktować jako fabularne opisy pewnych teorii bytu społecznego, które na pierwszy rzut oka przypominają XIX-wieczny organicyzm i ewolucjonizm, ale to podobieństwo jedynie powierzchowne, ponieważ problemy antropologiczne zostają przeniesione na znacznie wyższy poziom rozwoju cywilizacyjnego, co znacząco wpływa na ich treść. Dominantą Czarnych oceanów i Perfekcyjnej niedoskonałości jest technologia, Innych pieśni i Lodu – ontologia [narrator już w pierwszym akapicie ma wątpliwości co do swojego istnienia – moje]. W obu przypadkach chodzi o udowodnienie, że umysły ludzkie nie są dopasowane do zastanego przez nie świata materialnego – to już trąci technomistyzyzmem, gnozą etc., ale Majewski nie chce się tym zajmować. Zaczynając więc od dominanty technologicznej – fabuły powieści osadzone są w rzeczywistościach silnie przekształconych przez nanotechnologię, w których współżyją ludzie i postludzkie istoty. Nie jest problemem egzystować na kilku poziomach cyfrowo wymodelowanego środowiska – matrix w pełnym rozkwicie. Taki habitus ma właściwe dla siebie (i obce dla naszego świata) problemy: w czarnych oceanach sprowadzają się one do rozbieżności między percepcyjno-poznawczym poziomem ludzkiej świadomości a tempem i ewaluacją procesów generowanych, symulowanych, przeprowadzanych i nadzorowanych przez superkomputery. Dlatego bohaterowie nie mogą przejść do porządku dziennego nad nieprzewidywalnymi dla siebie działaniami maszyn i na tym zasadza się akcja powieści.
Dukaj w Czarnych oceanach stawia więc pod znakiem zapytania prawomocność świadectwa ludzkich zmysłów oraz myślenia w świecie zmanipulowanym technicznie i rozszerzonymi poza uwarunkowania ewolucji biologicznej człowieka. W Perfekcyjnej niedoskonałości ludzkość rozpada się na trzy grupy (akcja dzieje się w XXIX wieku). Dukaj szczegółowo opisuje hierarchię i współzawodnictwo między nimi (stahs – standard homo sapiens; phoebe – post-human being, mogą się sami programować; inkluzje – coś a la bogowie, formy autoewolucyjne). W powieści podkreślane jest, że kształt świadomości i doznań phoebe’ów i inkluzji jest niedostępny dla stahsów. Poddanie się autoewolucji jest kwestią finansową (czyli tylko niewielki odsetek ludzkości ma taka możliwość). W obu powieściach egzystencja ludzka jest bardzo uzależniona od maszyn – jest to cena za potencjał egzystencjalny również o wiele większy niż kiedykolwiek przedtem. Co ważne – potencjał ten nie dotyczy wszechwładzy nad światem zewnętrznym, ale nieograniczonej możliwości kreowania własnego jednostkowego bytu. Odejście od dotychczasowej kondycji ludzkiej w obliczu możliwości jej ulepszenia z pomocą technologii – to ma zbliżać myśl Dukaja do idei posthumanizmów (głoszenie możliwości odejścia od biologicznej formy homo sapiens w stronę „wyższych form życia”): mówienie o przezwyciężaniu nędzy ludzkiej kondycji z pomocą techniki -> przebóstwienie w maszynę. Jeśli idzie o dominantę ontologiczną, Lód i Inne pieśni podejmują temat światów alternatywnych i przedstawiają dwie skrajności. W Innych pieśniach mamy świat, w którym realizują się zasady metafizyki Arystotelesa, więc bohaterowie mogą wpływać nie tylko na materię (hyle), ale i kształt (morphe); zwracają się do siebie po grecku, a cały styl książki nasycony jest neologizmami o greckich rdzeniach, poszczególne rozdziały oznaczone są literami greckiego alfabetu (jak Metafizyka Arystotelesa). Głównym wątkiem akcji jest wyprawa wojenna przeciwko istotom niemieszczącym się w arystotelesowskich kategoriach, a przez to zagrażającym reszcie świata. Główny bohater przechodzi subtelnie totalną przemianę. Podobnie jak u Lema nie chodzi o rozwiązanie problemu, ale jego postawienie, czyli w tym przypadku zetknięcie się z tym, co wymyka się rozumowi (tu: coś, co nie ma formy). Można tez znaleźć punkty wyjścia dla pytań o indywidualność, tożsamość, podmiot (które przeszły od pytań teoretycznych do praktycznych). Zaburzenia rzeczywistości idą w parze z zaburzeniami mowy, języka, samego organizmu. Na koniec powieści Dukaj przekazuje to, co Lem w każdym utworze, przy okazji kontaktu z największą zewnętrzną obcością – inną inteligentną formą życia: zrozumienie jest możliwe tylko w sytuacjach granicznych (np. w momencie unicestwiania jednej formy przez drugą) i jest niekomunikowalne jak doświadczenie mistyczne. [fragment z niezrozumiałymi refleksjami, ale na szczęście to tak ze 3 zdania, ale mniej więcej chodziło o to, że wraz z rozwojem techniki i ogólnie postępem, bardziej uświadamiamy sobie swoją bezradność]. No i wreszcie Lód. Majewski też [jak ja np. xd] zastanawia się, czy długość i forma [to jest cegła, którą można zabić, a nie książka] są trafne i udane, ale postanawia się tym nie zajmować xd. Podsumowuje jednak, że to w pewnym sensie konsekwencja realizacji swojego pisarskoczytelniczego credo wyrażonego w artykule Lament miłośnika cegieł [xD!], gdzie Dukaj pisze, że lubi długie, wciągające, epickie powieści i płacze nad tym, co dzisiaj nazwalibyśmy upodobaniem do epizodowości/serialowości [moje, Dukaj odwołuje się do scenariuszy, mając wątpliwości, czy książki 200 to jeszcze powieści] – jedna z nielicznych programowych wręcz
jego wypowiedzi; poza zdradzaniem swoich upodobań, D. wypowiada się na temat powieściopisarstwa polskiego [pominęłam streszczanie przytoczonego fragmentu, ale mogę dodać, jeśli ktoś uważa, że to ważne]. Lód „nie należy do właściwej fantastyki naukowej, lecz do historical fiction ze sporym naukowym komponentem”! [streszczenie macie osobno, ale tyle, co pisze Majewski i tak przytoczę] Akcja rozgrywa się w 1924 roku w Europie i w Azji, w alternatywnej sytuacji historycznej, w której nie doszło do I w.ś., a ziemie polskie wciąż znajdują się pod władzą Imperium Rosyjskiego [tzn. tyle wiemy o Warszawie – nie wiadomo co z innymi zaborami]. Sytuacja ontologiczna jest tu odwrotna od tej z Innych pieśni – tam bohaterowie podążali ze świata uporządkowanego do chaotycznego, w Lodzie przeciwnie; w Innych… obiektem niepokoju były adynatosy (grec. niemożliwe; to te bez formy), tutaj to lute (ożywione cząstki lodu, zamrażające wszystko – od przyrody przez historię po psychikę ludzką, ostatnie trochę przenośnie). Dukajowy (anty)bohater [Majewski tak go nazywa, ale nie wyjaśnia dlaczego] w poszukiwaniu tożsamości wyrusza z chaotycznego świata Lata do zdeterminowanego świata Zimy. Najważniejszą tezą tej powieści jest teza o jedności psychologii, socjologii, historii, logiki i fizyki, uosobiona w lutych – w tym miejscu można by przyrównać myśl Dukaja do organicyzmu czy ewolucjonizmu, ale XIX-wiecznym teoretycy formułowali metafory naukowe, a w Lodzie chodzi o jedność rzeczywistą, o znalezienie takiego prawa, które zharmonizuje wszystkie poziomy rzeczywistości – od jednostkowej psychiki po historię powszechną (pojęcie „arytmetyki historii” a platońska maksyma przed wejściem do Akademii „Niech nie wchodzi tu nikt, kto nie zna geometrii” oraz pitagorejsko-średniowieczna koncepcja muzyki sfer kształtująca charakter) => fizyka kształtująca psychikę i historię, fizyka deterministyczna (stąd Alfred Tarski, Nikola Tesla, przemilczenie kwestii fizyki kwantowej [jako tej niestabilnej? – moje]). Formuła „zamarzło”, której używa się „pod Lodem” (obszarem nim skutym), symbolizuje skondensowany proces krystalizacji wartości, norm, przekonań, sądów – coś, co w normalnym świecie trwa latami, a nawet wiekami, a tam dzieje się momentalnie („tak w praktyce wyraża się pandeterminizm logiczno-historyczny). Pojawia się pytanie, czy o takim świecie da się pisać utwór literacki, którego podstawą (jak całej literatury) jest konflikt i zróżnicowanie. To jedna z wielu sprzeczności w Lodzie. Jednak najważniejsze jest w Lodzie to, że tutaj historia rozwija się w pełni deterministycznie, dlatego nie ma żadnych alternatyw – pod Lodem dochodzi do „realizacji foucaltowskiego bezosobowego dyskursu, w ramach którego „człowiek” jest jedynie niezbyt istotnym elementem”. Lód to zamrożenie procesu historycznego w układzie zerojedynkowym – usunięcie elementu przypadkowości, możliwości i modalności. Świat staje się logiczny, dwuwartościowy (prawda–fałsz), w odróżnieniu od logiki modalnej Lata (nasz świat), w którym i historia, i psychika są amorficzne. Lute i adynatosy to alegorie dwóch skrajności ontologicznych. „Między nimi rozgrywa się cała nasza dotychczasowa rzeczywista egzystencja, której ograniczenia i granice Dukaj stara się zarysowywać w swoich utworach.