Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks Abbi GlinesAbbi Glines Powód, by kochaćPowód, by kochać #2 Because Of Low#2 Because Of Low *Sea Breeze Series**Sea Br...
17 downloads
24 Views
1MB Size
Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Abbi Glines
Powód, by kochać #2 Because Of Low *Sea Breeze Series*
Tłumaczenie:
MoreThanBooks Bat, Iza, Sylwia
Korekta: Olgkar Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Tłumaczenie nieoficjalne
UPRZEJMIE PROSIMY O SZANOWANIE NASZEJ PRACY ORAZ O NIEPRZYWŁASZCZANIE JEJ SOBIE. Pliki są przeznaczone tylko i wyłącznie do użytku prywatnego. Zabraniamy wstawiania ich na strony internetowe, a odnośniki do strony prosimy przekazywać tylko zaufanym osobom. NIE CZERPIEMY ŻADNYCH KORZYŚCI MATERIALNYCH Z TYTUŁU NASZEJ PRACY
Umieszczanie tłumaczenia na innych stronach bez naszej zgody ZABRONIONE.
Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Rozdział 1 MARCUS Powrót do domu był do dupy. Wszystko w tym mieście przypominało mi dlaczego, do cholery, chciałem stąd uciec. Miałem życie w Tuscaloosie i potrzebowałem go, aby uciec. Oto ja, Marcus Hardy. Nie ważne gdzie pojechałem, ludzie mnie znali. Znali moją rodzinę. I teraz... mówili o mojej rodzinie. Właśnie dlatego musiałem wrócić do domu. Zostawienie mojej siostry i matki, aby same sobie z tym radziły było niemożliwe. Skandal wiszący nad naszymi głowami odebrał mi całą wolną wolę i wolność. Teraz wiedziało niewiele osób, ale to była tylko kwestia czasu. Wkrótce całe nabrzeżne miasto Sea Breeze w Alabamie dowie się, co robił mój tata, albo może powinienem powiedzieć, kogo robił mój tata. Król samochodów Mercedesa na wybrzeżu Gulf Coast był wystarczająco dobrym tytułem dla jakiejś małej, pragnącej złota dziwki, zaledwie kilka lat starszej ode mnie, aby wskoczyła do łóżka mojego drogiego tatusia. Jednego razu, kiedy zobaczyłem asystentkę domu pracującą za biurkiem, zaraz przed biurem taty, wiedziałem, że coś było nie tak. Była młoda, gorąca i najwyraźniej bogata. Ludzie będą żałować mamy. Już zaczynało ją to niszczyć, a jeszcze nawet nie wiedziała, że ta druga kobieta była ledwie kobietą. Moja młodsza siostra Amanda, przyłapała ich jednego wieczora robiących to, kiedy mama wysłała ją do jego biura, aby Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
zaniosła tacie obiad. Zadzwoniła do mnie tej nocy, płacząc histerycznie. Wypisałem się ze szkoły, spakowałem rzeczy i skierowałem do domu. Nie było innego wyjścia. Moja rodzina mnie potrzebowała. Pukanie do drzwi wyrwało mnie z mojej wewnętrznej tyrady i podszedłem zobaczyć, jaka laska tym razem szukała tu Cage'a. Bóg wiedział, że była nieskończona lista kobiet przewijających się przez jego życie. Mój nowy współlokator był graczem. Najlepszym. Sprawił, że mój najlepszy przyjaciel, Preston, owiany był wstydem. Przekręciłem zamek i otworzyłem drzwi bez sprawdzenia przez wizjer kto to. Zostałem zaskoczony. Przygotowałem się na powiedzenie jakiejś wysokiej, szczupłej dziewczynie, z oczywistym sztucznym biustem, ubranej w niemal nic, czekającej na zewnątrz drzwi na Cage'a, że był zajęty z inną, bardzo podobną do niej. Tyle że przede mną stała bardzo naturalna rudowłosa. Cóż, może dżinsy miała trochę bardziej wygodne, ale fajnie opinały się na jej biodrach. Moje uznanie dla jej nóg w obcisłych, dopasowanych spodniach skończyło się, kiedy zauważyłem małą walizkę, którą trzymała mocno w dłoniach. - Jest tu Cage? – Jej głos brzmiał na złamany i melodyjny w tym samym czasie. Ciężko mi było stwierdzić, dlaczego ta dziewczyna przyszła tu dla Cage'a. Była zupełnie inna od tych, z którymi się nosił. Nic się w niej nie wyróżniało. Wszystko od jej miedzianych, ciemnych, gęstych włosów do Chucków Taylorsów na jej stopach krzyczało "nie w typie Cage'a". I fakt, że miała przy sobie walizkę. Cóż, to nie mogło być dobre. - Uch, um, nie. Jej ramiona opadły i kolejny szloch uciekł z jej ust. Jedna mała delikatna dłoń uniosła się, aby ukryć dźwięk jej oczywistego zdenerwowania. Jej paznokcie były jeszcze bardziej klasyczne. Niezbyt długie z łagodnie Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
zaokrąglonymi końcówkami i łagodnie różowym kolorem lakieru. - Zostawiłam telefon – wydała z siebie westchnienie, a następnie kontynuowała – u mojej siostry. Muszę do niego zadzwonić. Mogę wejść? Cage wyszedł z modelką strojów kąpielowych, która jak widać, miała słabość do graczy baseballu na studiach. Wiedziałem ze sposobu w jaki mówił, że nie zamierzał wyjść dzisiaj wieczorem, aby złapać trochę świeżego powietrza. Nigdy nie odpowiadał na jej telefony i nienawidziłem widzieć, jak się denerwuje jeszcze bardziej niż już była. Przerażające myśli przeszły mi przez głowę, na pewno nie zaciążył tej dziewczyny. Nie widział, jak cholernie niewinna była ta dziewczyna. - Uch, tak, ale nie wiem, czy odbierze. Jest dzisiaj.... zajęty. Posłała mi kwaśny uśmiech i skinęła, przechodząc obok mnie. - Wiem w jaki sposób jest zajęty, ale ma ze mną porozmawiać. Brzmiała bardzo pewnie. Sam nie czułem jej pewności. - Masz telefon, który mogłabym użyć? Sięgnąłem do kieszeni spodni i podałem jej go, niezdolny do kłócenia się z nią dalej. Przestała płakać i chciałem, żeby już więcej tego nie robiła. - Dzięki, pierwsza spróbuję zadzwonić. Patrzyłem, jak obeszła kanapę i położyła walizkę na podłodze z trzaskiem, zanim opadła przygnębiona na znoszoną poduszkę, jakby była tutaj setki razy. Przez to, że wprowadziłem się tutaj zaledwie na dwa dni, nie wiedziałem czy już tutaj była, czy nie. Cage był przyjacielem przyjaciela, który szukał współlokatora. Szybko potrzebowałem gdzieś zamieszkać, a jego mieszkanie było fajne. Preston był w tej samej drużynie baseballowej co Cage, na lokalnym uniwersytecie. Kiedy tylko Preston dowiedział się, że szukam mieszkania, zadzwonił do Cage'a i wcisnął mnie. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
- To ja. Zostawiłam telefon, kiedy uciekłam. Nie ma cię tutaj, ale twój nowy współlokator mnie wpuścił. Zadzwoń do mnie. – Pociągnęła nosem i rozłączyła się. Obserwowałem z zafascynowaniem jak do niego pisała. Naprawdę wierzyła, że męska dziwka z którą mieszkałem, zadzwoni do niej jak tylko dostanie od niej wiadomość. Byłem coraz bardziej zaintrygowany i moje zaniepokojenie rosło z każdą minutą. Skończyła i oddała mi telefon. Uśmiech dotknął jej poplamionej na czerwono twarzy i dwa dołeczki pojawiły się w jej policzkach. Cholera, to było słodkie. - Dzięki, miałbyś coś przeciwko temu, abym poczekała chwilę, aż nie oddzwoni? Pokręciłem głową. - Nie, ani trochę. Chcesz czegoś do picia? – Skinęła i wstałem. - Tak, ale ja to wezmę. Moje napoje są na dolnej półce w lodówce za Bud Lights. Zmarszczyłem brwi i podążyłem za nią do kuchni. Otworzyła lodówkę i pochyliła się, aby wyjąć swój ukryty napój. Przy jej nachyleniu, grzebiąc swoje tak zwane napoje, jej wygodne spodnie dopasowały się do jej tyłka, co było trudne do przegapienia. Miały idealny kształt serca i chociaż nie była bardzo wysoka, jej nogi wydawały się mieć kilometry. - Ach, tutaj jesteś. Cage musi pójść do sklepu i zrobić zakupy. Pewnie pozwala swoim nocnym partnerkom pić mojego Jarritos. Nie mogłem dalej zgadywać. Musiałem wiedzieć kim dokładnie była. Z pewnością nie jedną z jego dziewczyn. Mogła być siostrą, o której wspominał Preston, z którą się umawia? Bezdyskusyjnie miałem nadzieję, że nie. Byłem nią zainteresowany, a od jakiegoś czasu nikt nie przyciągał mojej uwagi. Nie, Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
odkąd ostatnia dziewczyna złamała mi serce. Otworzyłem usta, aby zapytać ją, skąd znała Cage'a, kiedy telefon w mojej kieszeni zaczął dzwonić. Podeszła do mnie i uniosła dłoń. Dziewczyna naprawdę wierzyła w to, że to był Cage. Spojrzałem w dół, aby upewnić się, że to mój współlokator oddzwaniał. Zabrała telefon z mojej dłoni. - Hej. - Ona jest taką samolubną szmatą. - Nie mogę tu zostać, Cage. - Nie chciałam zostawić swojego telefonu. Byłam jedynie zdenerwowana. - Tak. Twój nowy współlokator jest takim miłym gościem. Był bardzo pomocny. - Nie, nie kończ swojej randki. Rób co musisz. Poczekam. - Obiecuję nie wracać. - Ona już taka jest, Cage. - Ja po prostu jej nienawidzę. – Ponownie mogłem usłyszeć łzy w jej głosie. - Nie, nie, naprawdę wszystko w porządku. Muszę cię jedynie zobaczyć. - Nie rób tego. Wyjdę. - Cage... - Nie. - Cage. - No dobrze. Podała mi telefon. - Chce z tobą porozmawiać. Ta konwersacja nie była ani trochę taka, jakiej się spodziewałem. Dziewczyna musiała być jego siostrą. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
- Hej. - Posłuchaj, musisz się upewnić, że Low zostanie tam, aż nie będę mógł wrócić do domu. Jest zła i nie chcę, żeby wychodziła. Daj jej tę cholerną Meksykańską wodę czy coś z lodówki. Jest za Bud Lights na dolnej półce. Muszę je chować przed innymi laskami, które u mnie nocują. Wszystkie kobiety mają tendencję do lubienia tego obrzydliwego napoju. Włącz telewizję, rozprosz ją, cokolwiek. Jestem zaledwie dziesięć minut drogi stąd, ale właśnie zakładam spodnie, kiedy rozmawiamy i jadę do domu. Po prostu pomóż jej zapomnieć o rzeczach, ale NIE dotykaj jej. - Ach, jasne. Ona jest twoja siostrą? Cage odchrząknął do telefonu. - Cholera nie, ona nie jest moją siostrą. Nigdy nie kupiłbym mojej siostrze drinka i nie oddzwoniłbym w środku pieprzonego trójkącika. Low jest dziewczyną, którą poślubię. Nie miałem na to odpowiedzi. Moje oczy znalazły ją stojąca przy oknie, plecami do mnie. Długie, gęste, miedziane włosy kręciły się na końcach i kończyły się na środku pleców. Była całkowicie inna niż dziewczyny, z którymi regularnie umawiał się Cage. Co miał na myśli mówiąc, że to dziewczyna, którą poślubi? To nie miało sensu. - Zatrzymaj ją tam, człowieku. Jestem w drodze. Wtedy się rozłączył. Upuściłem telefon na stolik i stałem tam, gapiąc się na jej plecy. Odwróciła się powoli i obserwowała mnie przez moment, następnie uśmiech rozprzestrzenił się na jej twarzy. - Powiedział ci, że zamierza mnie poślubić, prawda – powiedziała, śmiejąc się miękko, zanim wzięła łyka wody pomarańczowej z czymś, co wydawało się Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
mieć etykietkę po hiszpańsku. - Szalony chłopak. Nie powinnam go martwić, ale jest wszystkim, co mam. Podeszła i rzuciła się na starą pociemniałą kanapę, podwijając pod siebie nogi. - Nie martw się. Nie wychodzę. Rozwali dom mojej siostry szukając mnie i wystraszy ją na śmierć, jeśli wyjdę. Mam już wystarczająco dużo problemów, w które jest zamieszana. Nie chcę napuszczać na nią Cage'a. Powoli podszedłem do jedynego krzesła w pokoju i usiadłem. - Więc, jesteście zaręczeni? – zapytałem, patrząc się na jej palec serdeczny. Ze smutnym uśmiechem, pokręciła głową. - Nie, nawet za milion lat. Cage ma szalone pomysły. Tylko dlatego, że je mówi nie znaczy, że wcieli je w życie. Uniosła brwi i wzięła kolejny łyk napoju. - Więc nie zamierzasz wyjść za Cage'a. – Naprawdę bardzo bym chciał, aby to potwierdziła, ponieważ byłem bardzo zdezorientowany i więcej niż trochę zainteresowany nią. Przygryzła swoją dolną wargę i po raz pierwszy zauważyłem, jak pełna była. - Cage był chłopcem z drzwi obok, kiedy dorastaliśmy. Jest moim przyjacielem. Bardzo go kocham i naprawdę jest wszystkim, co mam. Jedyna osoba, na której mogę polegać. Nigdy wcześniej nie byliśmy naprawdę w związku, ponieważ wie, że nie będę uprawiać z nim seksu, a on tego potrzebuje. Jest również bardzo zaabsorbowany całym tym pomysłem, że związek między naszą dwójką, zanim się pobierzemy, skończy się źle i straci mnie. Ma ten swój irracjonalny lęk przed straceniem mnie. Czy ona wiedziała, że ten facet bawił się z trzema różnymi dziewczynami w tym tygodniu i najwyraźniej miał trójkącik, kiedy dzwoniła? Była o wiele Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
lepsza od Cage'a. - Zmyj z twarzy ten wyraz. Nie potrzebuję twojego współczucia. Wiem, jaki jest Cage. Wiem, że prawdopodobnie widziałeś rodzaj dziewczyn, którymi się interesuje, i że nie wyglądam jak żadna z nich. Nie żyję w świecie fantastyki. Jestem tego bardzo świadoma. – Przechyliła głowę i uśmiechnęła się do mnie słodko. – Nawet nie znam twojego imienia. - Marcus Hardy. - Cóż, Marcusie Hardy, jestem Willow Montgomery, ale wszyscy nazywają mnie Low. Miło mi cię poznać. - Mnie również. - Więc, jesteś przyjacielem Prestona. Skinąłem. -Tak, ale nie używaj tego przeciwko mnie. Zaśmiała się po raz pierwszy i nagła przyjemność z tego prostego dźwięku zdziwiła mnie. Lubiłem słuchać jej śmiechu. - Nie zrobię tego. Preston wcale nie jest taki zły. Lubi używać tego słodkiego, chłopięcego wyglądu, żeby dostać to, czego chce, ale jestem zabezpieczona przed jego uwagą. Cage by go zabił, gdyby zdecydował, żeby zapuścić na mnie ten swój urok. To było z powodu uganiania się Prestona za spódniczkami, czy dlatego chłopak sprawiał, że Cage robił się opiekuńczy w stosunku do Willow. Naprawdę spodziewał się, że ona będzie czekać w pobliżu, aż on będzie gotowy na ustatkowanie się i małżeństwo? - LOW. – Głos Cage'a zadźwięczał, kiedy drzwi do mieszkania otworzyły się gwałtownie. Jego głowa obróciła się, a oczy podążyły prosto do Willow. - Boże, kochanie, tak się bałem, że wyjdziesz, chodź tutaj. – To była strona Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Cage'a, której nigdy nie widziałem. Najwyraźniej słodka, mała rudowłosa dostała się do niego w taki sposób, w jaki nie mógł nikt inny. Pociągnął ją w swoje ramiona, sięgając w dół i łapiąc zapomnianą walizkę, następnie prowadząc ją za plecy do jego sypialni, szepcząc do niej przez całą drogę. Jeśli nie poinformowałaby mnie wcześniej, że odmawiała uprawiania z nim seksu, byłbym zjadany przez słuszną wściekłość, na pomysł dotykania przez niego kogoś tak słodkiego, po tym jak właśnie opuścił łóżko nie z jedną, ale dwoma dziewczynami. Ale zamiast tego, byłem zjadany przez zazdrość, ponieważ wiedziałem, że będzie ją trzymać i słuchać jej melodyjnego głosu, kiedy będzie wylewać wszystkie swoje problemy. On był tym, który je naprawiał, nie ja. Dopiero ją poznałem. Dlaczego, do cholery, tak mnie to przejmowało?
Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Rozdział 2 WILLOW Spojrzałam na Cage'a rozłożonego obok mnie na podłodze. W jakiś sposób udało mu się wczorajszej nocy znaleźć kilka kocy i poduszkę po tym, jak wrócił o drugiej nad ranem z maratonu seksu. Cuchnął whiskey i seksem. Nie pozwalałam szalonemu chłopakowi spać przy mnie, kiedy wracał po dymaniu jakiejś bezimiennej laski. Oparłam się chęci sięgnięcia i odgarnięcia jego długich włosów z oczu. Musiałam wyjść, a jeśli bym go obudziła, zatrzymałby mnie. Moja siostra oczekiwała, że zajmę się dzisiaj moją siostrzenicą, Larrissą. Wciąż byłam wściekła na siostrę, ale Larissa była tylko dzieckiem i mnie potrzebowała. Nie mogłam nic poradzić na to, że jej matka była samolubną smarkulą. Wstając, ściągnęłam z łóżka kołdrę i łagodnie okryłam nią półnagie ciało Cage’a. Zeszłego wieczora rozebrał się do bokserek w próbie pozbycia się opanowanego zapachem dymu papierosowego, whiskey i tanich kobiet, ubrania. Co z tego, skoro nadal tym pachniał. Jego niedorzecznie wyrzeźbione ciało zawsze było złotobrązowe. Jego matka była stuprocentową Indianką, co było widoczne w rysach jego twarzy. Intensywnie niebieskie oczy były jedyną cechą, jaką ojciec przekazał mu genetycznie i fizycznie. To jedna z wielu rzeczy łącząca mnie i Cage'a – nieobecni ojcowie. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
W mojej walizce znajdowały się jedynie trzy czyste stroje, które obecnie posiadałam. Brudne ubrania piętrzyły się w plastikowym koszu na pranie w kącie pokoju Cage’a. Naprawdę musiałam znaleźć czas na zrobienie prania. Chwyciwszy dżinsy i koszulkę z napisem „Hurricane’s Baseball”, którą Cage dał mi z mojego mizernego zapasu ciuchów, ubrałam się szybko i po cichu. Po wyczesaniu włosów, zamknęłam walizkę i wrzuciłam wczorajsze ubrania do kosza na pranie. Łagodnie zamykając za sobą drzwi, by go nie obudzić, skręciłam i skierowałam się do lodówki. Potrzebowałam kawy i chciałam coś przygotować dla Cage’a, żeby miał co zjeść, gdy wstanie. Bóg wiedział, że potrzebował tego po długiej nocy. - Myślałem, że wyszłaś wczoraj. Obróciłam się i zobaczyłam Marcusa Hardy’ego siedzącego przy kuchennym stole z gazetą i kubkiem kawy w dłoniach. Naprawdę wolałabym, żeby nie był tak cholernie olśniewający. Marcus Hardy nie był w mojej lidze, ani nawet w mojej atmosferze. Jak Cage wylądował z Hardy’m jako współlokatorem, nie miałam pojęcia. Preston musiał być naprawdę blisko z Marcusem, co wydawało się dziwne, ponieważ dorastał w sposób podobny do Cage’a i mnie. - Yyy, nie, to Cage wychodził. Marcus zmarszczył brwi w dezaprobacie, tak samo jak wczoraj. Serio nie łapał o co chodziło ze mną i Cage’em. Nie byłam pewna, czy osądzał mnie albo Cage’a, ale mnie irytował. Mimo że miał najładniejsze zielone oczy, jakie kiedykolwiek widziałam u faceta w całym moim życiu. - Cage’a nie ma? Potrząsnęłam głową. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
- Nie, wrócił. On, ee, dostał telefon i wyszedł. Wrócił kilka godzin temu. - Więc zostawił cię kiedy… wyszedł. Westchnęłam i sięgnęłam po kubek z kawą. - Tia. - Zamierzałem przyrządzić jajka i tosty. Masz ochotę? Takiej odpowiedzi nie oczekiwałam. Byłam pewna, że zetrze na miazgę temat mnie i Cage’a. Zamiast tego zaoferował zrobienie mi śniadania. - Nie, dzięki, muszę się dzisiaj zająć moją siostrzenicą. – Uniosłam kubek. – Biorę kubek pełen kawy, gdy wychodzę, ale zawsze go zwracam. Marcus wzruszył ramionami. - Spoko. I tak nie są moje. - Wiem. Kupiłam je dla Cage’a, gdy znalazł to mieszkanie. Marcus wstał, przeszedł do lodówki i zaczął wyciągać jajka i masło. Jeśli miałam być szczera ze sobą, to naprawdę chciałam stać tu i obserwować go podczas gotowania. Później zjadłabym z nim śniadanie i zobaczyła, czy mogłabym wywołać na jego twarzy uśmiech. Byłam całkiem pewna, że miał naprawdę niezły uśmiech. Te zielone oczy by prawdopodobnie iskrzyły. - Jeśli jesteś pewna, że nie możesz zostać. Robię całkiem cholerne wrażenie moim gotowaniem. Marcus sięgnął, by otworzyć szufladę obok mnie. Zapach czystego mydła wymieszany z kawą i czymś innym, co przypominało mi o ciepłym, letnim dniu, dotarł do mojego nosa. Zwalczyłam chęć chwycenia jego koszulki i zaciągnięcia się głęboko. Pomyślałby, że jestem wariatką. Zawsze myślałam, że zapach Cage’a, kiedy wracał do domu po świętowaniu zwycięskiego meczu był najlepszym zapachem na świecie. Lecz zapach Cage’a – potu, piwa i papierosów – nie mógł konkurować z czystym zapachem Marcusa Hardy’ego. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Okej, muszę wyjść. - Yy, okej, muszę lecieć. Jeszcze raz dzięki i skorzystam z tej oferty śniadania innym razem. Muszę dostać się do mieszkania mojej siostry, zanim przyholuje tu moją siostrzenicę. Marcus uniósł wzrok, a jego brwi ściągnęły się w małym zmarszczeniu. Wydawał się zmartwiony. Gdyby tylko wiedział, że to najmniejszy z moich problemów. Zastanawiałam się co by pomyślał, gdyby wiedział, że właściwie nie miałam gdzie mieszkać. Kanapa mojej siostry i łóżko Cage’a były na razie jedynymi opcjami. Jakoś wiedziałam, że próbowałby zmienić sytuację i ta wiedza napełniła mnie ciepłem. Otrząsając głowę z iluzji o Marcusie, ominęłam go i jego pyszne dobra, po czym skierowałam się do drzwi. - Będzie z tobą w porządku? – zawołał, gdy moja dłoń dotknęła klamki. Uśmiech szarpnął moimi wargami. Miałam rację. Troszczył się. Ale w końcu, faceci tacy jak Marcus chcieli ocalić świat. - Tia – odparłam, zerkając przez ramię, by błysnąć do niego uśmiechem, zanim wyszłam na zewnątrz i skierowałam się do mojej rzeczywistości.
- Gdzieś ty, do CHOLERY, była? Nie, czekaj, nie mów mi. Znowu byłaś w łóżku Cage’a Yorka. Wiesz, że nie masz żadnego prawa mnie osądzać, gdy sypiasz z tą męską dziwką. Zagryzłam wnętrze policzka, by powstrzymać się od krzyku. Moja siostra była tak niezaangażowana w moje życie, że nie miała jakiegokolwiek pojęcia o tym, jak bardzo się myliła. Tak, Cage prawdopodobnie był uważany za męską dziwkę, ale nie wybierał bardzo gorących i seksownych kobiet, by się z nimi dymać. Miał całkiem wysokie standardy. Dlatego nigdy nie przestało mnie Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
rozśmieszać, że ludzie uważali mnie za jeden z jego podbojów. W ogóle nie wpasowywałam się w jego typ. Po pierwsze, trzymał się ze mną. Nigdy nie robił tego z dziewczyną po przespaniu się z nią. Po drugie, nie byłam wystarczająco wysoka, byłam ruda, a moje biodra były za duże, a klatka piersiowa zbyt prawdziwa. Cage miał upodobanie do sztucznych cycków. Dziwne, niemniej prawdziwe. Tak czy siak, moja siostra była chodzącym uosobienie typu, na jaki leciał Cage. Oczywiście też miała rude włosy, ale jej naturalnie się kręciły i była wysoka, i chuda. Rudy wyglądał na niej lepiej niż na mnie. Seksownie. Na mnie, niezbyt. - Jestem już. Idź i przestań przeklinać, i krzyczeć przy Larissie. Cały tydzień zajęło mi oduczenie jej mówienia c-h-o-l-e-r-a, kiedy coś upuściła. Gdybym nie martwiła się tak bardzo, że to słowo mogłoby się permanentnie znaleźć w jej słowniku, uznałabym, że to zabawne. Siadała w swoim wysokim krześle i upuszczała jeden płatek Cheerio na raz. Za każdym razem,
gdy
któryś
odbijał
się
od
popękanego
linoleum,
krzyczała
„CHOLERA”, klaskała i powtarzała czynność. A wszystko to dzięki mojej kochanej siostrze krzyczącej „cholera” za każdym razem, gdy Larissa upuściła jedzenie na podłogę. Tak więc, moja siostrzenica postanowiła zamienić to w zabawę. - Cokolwiek, to było zabawne. Muszę iść. Zadzwoń do Janet Hall, tej kobiety zawsze mającej nawinięte na żółte włosy wałki, która mieszka trzy domy dalej, i zapytaj ją, czy mogłaby zająć się jutro Larissą. Masz jutro zajęcia, prawda. Skinęłam głową. - Tak. Nienawidziłam zostawiać Larissę z kocią matką. Ostatnio, gdy Larissa Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
została u tej kobiety, wróciła do domu z kilkoma zadrapaniami zrobionymi przez tysiące kotów mieszkających ze starszą panią, że już nie wspomnę o zapachu kociej kupy unoszącym się w mieszkaniu kociary. Lecz nie mogłam opuścić zajęć, albo otrzymać ocenę niższą niż 4, w takim wypadku utraciłabym stypendium. Potrzebowałam tego stypendium. Faulkner było szkołą policealną i jedyną edukacją, na tym poziomie, jaką zdobędę. Kiedy moje stypendium się skończy, nie będę kontynuowała edukacji. Chyba, że uda mi się uzyskać pożyczkę studencką, a biorąc pod uwagę, że nie mam nawet domu, ta możliwość wydawała się nieprawdopodobna. - Dobra, wychodzę. Nie dzwoń do mnie na komórkę, kiedy jestem w pracy. Jeśli będziesz miała jakiś problem, rozwiąż go sama. I już jej nie było. Bez buziaka na pożegnanie dla Larissy. Jeśli nie z innego powodu, nienawidziłam jej przez to. Moja matka zmarła na raka, kiedy miałam dwanaście lat i zostawiła nas same na świecie. Tawny miała wtedy osiemnaście lat i przejęła nade mną opiekę prawną, na szczęście dzięki mamie i jej oszczędnemu planowaniu wydatków przez lata, dom był opłacony. Przypadł Tawny razem z niewielką sumą pieniędzy. Zaliczyła testy eksternistyczne, zamiast ukończyć klasę maturalną i udało jej się znaleźć pracę, by opłacić rachunki. Gdy już osiągnęłam wystarczający wiek do pracy, zaczęłam pracować po szkolę, by pomóc. Później, nieco ponad rok temu, Larissa się urodziła i wszystko stało się trudniejsze. Towny powiedziała, że nie będzie mogła mnie dłużej utrzymywać, i że muszę znaleźć sobie nowe mieszkanie. Nie było mnie na nie stać z pensji kelnerki. Więc zdecydowała, że jeśli przez jakiś czas będę niańczyć Larissę, kiedy ona będzie pracować, w zamian pozwoli mi zostać na noc bez opłat. Problemem jest to, że nie potrzebuje mnie każdego dnia do opieki nad Larissą, i Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
wtedy nie pozwala mi zostać na noc. Brzmi szorstko, lecz prawdę mówiąc, jestem bardziej niż pewna, że w te noce przychodzi ojciec Larissy, a ona nie chce, żebym wiedziała, kim on jest. Jestem też całkiem pewna, że gdyby nie chodziło o utrzymanie tożsamości taty Larissy w tajemnicy, pozwalałaby mi zostawać na noc. Wykopuje mnie przez faceta. Najpierw poszłam do kościoła metodystów, ponieważ mają schronisko dla bezdomnych, ale gdy Cage się dowiedział, że chodziłam tam, ponieważ Tawny przestała pozwalać mi nocować w domu, ześwirował. Teraz nocowałam u niego. Próbowałam się z nim o to kłócić, z powodu jego głupiego pomysłu, jakoby mielibyśmy wziąć ślub, lecz go potrzebowałam. Nawet, jeśli czasami jest zaborczy i walnięty, opiekuje się mną. Nikt inny tego nie robi. Lubi wiedzieć, że jest w stanie się kimś opiekować. Kiedy babcia Cage'a zmarła, zostawiła mu wszystko, co zaoszczędziła i upchała w materac. Cage jej nawet nigdy nie poznał, ponieważ jego matka uciekła z domu w wieku szesnastu lat i nigdy nie wróciła. Zaskoczeniem było, gdy otrzymał czek na ponad dwieście tysięcy dolarów. Pierwszą rzeczą, jaką zrobił, było kupno mieszkania. Stwierdził, że to dobra inwestycja i chciał jakiegoś zabezpieczenia. Resztę spadku umieścił w banku na koncie oprocentowanym. Od tamtego czasu próbuje przekonać mnie do zamieszkania z nim. - Lowlow wyjmij – Larissa zażądała, gdy uderzała pulchnymi piąstkami w tacę swojego wysokiego krzesełka. Ostatnio nie nazywała mnie już mamą, a Lowlow. Tawny się wściekała, kiedy Larissa mówiła do mnie mamo. Musiałam się napracować, by skończyła z tym nawykiem. - Tak, wyjmę cię, ale najpierw zmyjmy banana z twoich dłoni.
Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
MARCUS - Kiedy Low wyszła – wygderał Cage, gdy wyszedł z sypialni godzinę po wyjściu Willow. Czułem zapach whiskey w jego oddechu z drugiego końca pomieszczenia. Jak ona mogła przy nim spać? - Jakoś godzinę temu. Skinął głową i wyjął z kieszeni komórkę. Próbowałem wyglądać na zainteresowanego ekranem mojego laptopa, zamiast ciekawego, co zamierza jej powiedzieć. - Hej, malutka, dlaczego wyszłaś, nie budząc mnie? - Oj, no weź. Wiesz, że bym się dla ciebie obudził. - Przepraszam. Nie powinienem był cię zostawiać. - Nie, nie powinienem był. Myślałem, że śpisz. - Chcę, żebyś wróciła dziś wieczorem i, proszę, weź klucz. Zostawiam go dla ciebie. Nie lubię, gdy musisz zostać z nią, i dopomóż mi Boże, jeśli dowiem się, że znowu poszłaś do tego cholernego schroniska. - Przyjadę po ciebie, jeśli nie przyciągniesz dzisiaj tutaj swojego tyłka. - Mam dzisiaj mecz. Chcesz przyjść? Obiecuję, że po meczu wrócę z tobą. - Okej, w porządku. Ale przyjdź tutaj. Jeśli musisz tak bardzo odpocząć przed jutrzejszymi zajęciami, przyprowadź tutaj swój seksowny tyłeczek i połóż się spać. Obiecuję, że dzisiaj wieczorem nie będę cuchnął. Cage zaśmiał się i rozłączył. - Zeświruję przez tę dziewczynę, przysięgam. Uniosłem wzrok znad ekranu komputera. Cage nalewał sobie kawy. - Wzięła kawę przed wyjściem?
Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
- Tak. Skinął głową i oparł się o ladę. - Wyglądała na zdenerwowaną czy zmęczoną? Wyglądała na pokonaną, ale nie chciałem mu tego powiedzieć. Nie dlatego, że się o niego martwiłem, ale dlatego, że pewnie nie chciała, bym wyraził na głos moje spostrzeżenie. - Wydawała się być w porządku. Pomyślałem o części rozmowy, w której napomknął o schronisku. Wzdrygnąłem się w środku na myśl o Willow śpiącej w schronisku. - Co miałeś na myśli, mówiąc o pójściu do schroniska? Cage zaklął i potrząsnął głową. - Ta jej siostra jest piekielnie wredna. Praktycznie wykopała Low. Najpierw o tym nie wiedziałem. Dowiedziałem się, że spała w jakimś schronisku dla bezdomnych przy kościele w mieście. Byłem tak kurewsko wściekły, że mógłbym zabić jej siostrę gołymi rękoma. - No to gdzie mieszka? – Miałem przeczucie, że nie spodoba mi się odpowiedź, niemniej musiałem wiedzieć. - W dni, kiedy zajmuje się siostrzenicą, siostra pozwala jej zostać na noc. W innym wypadku przychodzi tutaj. Próbowałem ją parę razy namówić do wprowadzenia się do pokoju, który zajmujesz, ale odmówiła. Powiedziała, że nie zniesie mojego stylu życia 24/7. Nie naciskałem na nią tylko dlatego, że bym ją stracił. Zobaczyłaby, jakim tchórzem jestem naprawdę i bym ją stracił. Nie mogę jej stracić. Koleś był naprawdę popieprzony. Jak mógł myśleć, że jest zakochany w Willow, jeśli nawet nie potrafił przestać pieprzyć każdej długonogiej laski z sztucznymi cyckami, żeby się nią zaopiekować i zapewnić jej bezpieczeństwo. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
- Rozumiem – odpowiedziałem, mimo że wcale nie rozumiałem. Cage zachichotał i odstawił kubek. - Nie, wątpię byś cokolwiek rozumiał. Nie odpowiedziałem, ponieważ miał rację.
Pukanie do drzwi mnie wystraszyło, mimo że niecierpliwie na nie czekałem od kilku godzin. Od kiedy Cage powiedział mi, by spodziewać się Willow około dziewiętnastej, byłem zaskakująco zaniepokojony. Będę miał Willow dla siebie. Mimo że wiedziałem, iż wyczekiwanie jej nie było mądre. Fascynowała mnie. - Hej, Marcus. – Uśmiechnęła się do mnie, gdy otworzyłem szeroko drzwi i zrobiłem krok w tył, by mogła wejść. - Hej. - Mam nadzieję, że nie przeszkadzam ci. Możesz mnie po prostu zignorować i wrócić do robienia cokolwiek robiłeś. Nawet się schowam w pokoju Cage, jeśli preferujesz prywatność, czy coś. Nie ma mowy. -
Nie,
yy,
właściwie
potrzebuję
towarzystwa.
Pracowałem
nad
rozpoczęciem moich zajęć online. Potrzebuję przerwy i rozmowy. Uśmiechnęła się promiennie, ukazując dołeczki. - Dobrze! Przyniosłam film na DVD, który wypożyczyłam z Red Boxa i składniki na domową pizzę. – Uniosła ogromną płócienną torbę na zakupy. W drugiej dłoni zaciskała rączkę starej walizki. W brzuchu mi się zakręciło na myśl, że musiała wszędzie nosić swoje rzeczy. I z powodu faktu, że w walizeczce znajdowało się wszystko, co posiadała. Kolekcja stroi kąpielowych Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
mojej siostry, by się nawet nie zmieściła w tej rzeczy. - Brzmi idealnie. - Jak dobry jesteś w siekaniu warzyw? Podciągnąłem rękaw i naprężyłem mięśnie. - Właściwie, mam całkiem niezłe doświadczenie. Zaśmiała się i sprawiła, że poczułem się, jakbym właśnie przeniósł górę, zamiast zgodził się pokroić warzywa. Poszedłem za nią do kuchni i cieszyłem się widokiem. Dzisiaj nie okryła tych niesamowitych nóg dżinsem. Spodenki khaki i dopasowana czerwona koszulka na ramiączkach prezentowały jej idealną, kremowo-brzoskwiniową, skórę. A te jej długie włosy spływały po jej plecach, nieskrępowane kucykiem. Jedwabiste fale wydawały się niemal nierealne. - Dobra, wiem, że w jednej z tych szuflad jest przyzwoity nóż, ponieważ przyniosłam go kilka tygodni temu. Wyrusz na padlinożerne łowy, by znaleźć nóż i deskę do krojenia, a ja umyję warzywa. Zacząłem szukać noża, próbując nie uśmiechać się durnowato. - Ile lat ma twoja siostrzenica? – Byłem zdeterminowany, by dowiedzieć się o niej więcej tego wieczora. Ta dziewczyna była enigmą. Zerknęła przez ramię i uśmiechnęła się do mnie. -W zeszłym miesiącu skończyła roczek. Otworzyłem szufladę i znalazłem zaginiony nóż zaklinowany pomiędzy dwoma koozie1. - Znalazłem. - Dobrze. Zacznij ciąć pieczarki w plastry – powiedziała, wskazując głową, 1
Nie ma polskiego odpowiednika tego słowa, albo ja go nie znam. Koozie to piankowy „kołnierz”, w który wkłada się np. piwo, żeby utrzymać niską temperaturę napoju.
Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
wciąż mokre po myciu grzyby leżące na ręczniku. - Tak, prze pani. - No więc, jak ci się podoba mieszkanie z Cage’em? Z tego co mogę powiedzieć w ogóle nie jesteście podobni. Co dokładnie miała przez to na myśli? Nie, że byłem zły, ponieważ nie uważała mnie za gracza, ale oczywiste było, że bardzo szanowała Cage’a. - Jest miłym facetem. Rzadko jest tutaj. Łatwo mogę znaleźć ciszę na zajęcia online. - Cage nie potrafi długo wysiedzieć w miejscu. Musi być wśród ludzi. Zawsze taki był. Kiedy byliśmy dziećmi, zawsze gdzieś wychodził. W tak wiele nocy zakradał się przez moje okno, ponieważ był za długo poza domem i jego mama zakluczyła drzwi. Nie mogłem pojąć, jak rodzic mógł nie wpuścić dziecka do domu, ponieważ przegapiło godzinę policyjną. Moi rodzice zawsze tuptali przy drzwiach, gotowi, by uwolnić karę, jeśli wracałem do domu spóźniony. - Przestań marszczyć brwi. – Zachichotała i trąciła mnie łokciem w bok. – Mogę praktycznie zobaczyć twoje myśli. Przyjaźnisz się z Prestonem, więc wiesz jak wyglądało życie w jego domu. Cóż, większość dzieciaków w naszej okolicy miała takie same. Zmusiłem się do uśmiechu i skupiłem całą uwagę na warzywach przede mną. - Nie, taa, znaczy, wiem. Całkowicie bez sensu. Willow miękko się zaśmiała i zaczęła mieszać ciasto na pizzę. Pracowaliśmy w ciszy i usilnie próbowałem skupić się na warzywach. Powinienem siekać, podczas gdy ona zagniatała i rozwałkowywała ciasto. Jej ramiona były szczupłe, ale małe mięśnie, które napinały się, gdy ugniatała i Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
tarmosiła ciasto, były dosłownie hipnotyzujące. Co było ze mną nie tak? - Więc, wróciłeś do domu, ponieważ byłeś znudzony studenckim życiem, czy masz jakieś inne wielkie plany, które wyjaśniają twoją nagłą zmianę lokalizacji? Nie była pierwszą osobą, która zadała mi to pytanie. Wszyscy moim przyjaciele, którzy wiedzieli, że kocham życie w Tuscaloosa przypierali mnie do muru pytaniami. Wiedzieli też, że nie mogłem się doczekać oddalenia się od dziewczyny, która zeszłego lata zalazła mi za skórę. Jednakże Willow była pierwszą osobą, której rzeczywiście chciałem powiedzieć prawdę, lecz jeszcze na to za wcześnie. - Sprawy rodzinne sprowadziły mnie do domu. Przygotowałem się, że zacznie mnie dalej naciskać, tak jak Preson, ale ona tylko skinęła głową i sięgnęła, by zgarnąć garść posiekanych przeze mnie pieczarek, i zaczęła je rozsypywać na ciasto. - Rodzina może namieszać, co nie. – Pokonany ton jej głosu poruszył mnie. Przytulenie jej i obiecanie, że wszystko będzie dobrze prawdopodobnie nie było najlepszym pomysłem, gdyż bym ją najprawdopodobniej wystraszył. Zamiast tego, skinąłem i sięgnąłem po cebulę, którą rozsypałem na pizzę, tak, że moje ramię potarło o jej.
- To była jedna z najlepszych pizz jakie kiedykolwiek jadłem – przyznałem, po pomocy Willow przy sprzątaniu bałaganu w kuchni. - Tworzymy dobrą drużynę – powiedziała, rzucając mi przez ramię szeroki uśmiech, gdy umieszczała płytę DVD w odtwarzaczu. Usiadłem na zwyczajnym krześle, pozostawiając jej sofę. Było na niej Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
wystarczająco miejsca dla nas obojga, ale nie chciałem by poczuła się niewygodnie, mając mnie blisko siebie. Willow odwróciła się i zmarszczyła brwi. - Nie gryzę, Marcus. Możesz usiąść ze mną na tej starej, wygodnej kanapie. To krzesło jest niewiarygodnie niewygodnie. Zaproszenie, którego potrzebowałem. Wstałem gwałtownie i usiadłem na końcu kanapy oraz wyciągnąłem przed siebie nogi. - Nie musisz mówić dwa razy. Byłem po prostu miły. Willow zachichotała i przyniosła na sofę koc. Nie usiadła na przeciwnym końcu, co mnie zaskoczyło. Zamiast tego, usiadła obok mnie, tylko na tyle daleko, że nasze ciała się nie dotykały i uniosła koc. - Chcesz się nim dzielić? - Tjaa. – Nie było mi wcale zimno, ale oferta dostania się pod koc z Willow nie była czymś, czemu zamierzałem odmówić. - W porządku – oznajmiła, gdy nas przykrywała. – No to ruszamy. Ekran telewizora rozjaśniał ciemny pokój. Ciepło ciała Willow było takie kuszące. Chciałem zamknąć dzielący nas dystans i przeczesać palcami jej włosy. Umierałem, by się dowiedzieć, czy były równie miękkie na jakie wyglądały, od chwili gdy wczorajszej nocy otworzyłem jej, zalanej łzami, drzwi. Jakby czytając w moich myślach, przesunęła się do mnie i położyła głowę na moim ramieniu. - Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko, ale jestem przytulaśna, gdy oglądam filmy. Prawie zadławiłem się słowami. - Yy, nie, nie przeszkadza mi to. Mimo że zamknęła dystans między nami, zmusiłem moje ramię do Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
pozostania na oparciu sofy i nie odnalezienia jej włosów. - Nie wybrałam nawet komedii romantycznej. Myślałam o tobie wypożyczając film, i nie wydawałeś mi się typem faceta lubiącym komedie romantyczne. Zamiast tego zdecydowałam się na Sci-fi. Z nią, wtuloną we mnie na kanapie, obejrzałbym nawet cholerny Pamiętnik Księżniczki, do którego czułem wstręt, gdyż moja siostra zmuszała mnie do ciągłego oglądania z nią tego filmu, gdy była mała. - Sci-fi jest dobre – zapewniłem ją, wiedząc że nie będę w stanie skupić się na czymkolwiek, z powodu słodkiego zapachu, unoszącego się z jej włosów, który przypominał wiciokrzew.
Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Rozdział 3 WILLOW - Low – wyszeptał Marcus w moje ucho. Przytuliłam się bardziej do ciała, z którego pochodził dźwięk i zaciągnęłam się głęboko. Pachniał tak dobrze, że chciałam się zwinąć w kłębek w jego ubraniach. - Low, musisz się obudzić – powiedział trochę głośniej. Przeciągnęłam się i otworzyłam oczy. Zajęło mi chwilę przystosowanie się do ciemności. Ale pierwszą rzeczą, którą zobaczyłam, był bardzo wyraźny sześciopak Marcusa Hardy'ego, wystający spod ciemno niebieskiej koszulki, którą na sobie miał. Następnie zdałam sobie sprawę, że moja głowa leżała na jego kolanach. - Przepraszam, że muszę cię obudzić, ale jest po drugiej i zgaduję, że chciałabyś pójść do łóżka, zanim Cage wróci do domu. Ciepła bawełna jego koszulki była mocno ściśnięta przez moją pięść. Spojrzałam na swoją dłoń i szybko uwolniłam ją z uścisku na jego ubraniu. Co do cholery? Próbowałam go rozebrać we śnie? Boże, miałam nadzieję, że nie. Usiadłam i uciekło mi ziewnięcie. - Przepraszam, że na tobie zasnęłam – wymruczałam, czując, jak moje policzki robią się ciepłe. Uśmiechnął się i jego zielone oczy zabłyszczały figlarnie. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
- Nie przepraszaj. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz tak dobrze bawiłem się w nocy. Opuściłam głowę i przygryzłam wargę, aby powstrzymać głupi uśmiech przed rozciągnięciem na mojej twarzy. - Ja też, cóż, poza tym, jak usnęłam. Jego głęboki chichot spowodował, że przez moje ciało przebiegło ciepło, którego nie rozpoznawałam. To nie było coś znajomego, ale miłe. Więcej, niż miłe. To mogło być uzależniające. - Lepiej idź do łóżka. Masz te poranne zajęcia – powiedział miękko. Skinęłam, a następnie wstałam i udałam się do drzwi sypialni Cage'a. Odwróciłam się, zanim zniknęłam w środku i zawołałam: - Dobranoc. - Dobranoc, Low. – Jego głęboki głos zagrzmiał w ciemności.
- Hej kochanie, jestem w domu i jestem czysty. Wyszorowałem się pod prysznicem i zużyłem połowę butelki płynu do płukania ust – wymruczał Cage, kiedy wpełznął do łóżka obok mnie. Zmusiłam się do otworzenia zaspanych oczu, aby zobaczyć wschód słońca na horyzoncie. Skinęłam i odwróciłam się, aby złapać kolejną godzinę snu, zanim będę musiała wstać. - Przepraszam, że zostałem na całą noc. Nie chciałem – wyszeptał, sięgając i łapiąc moją dłoń w swoje. Nie pozwalałam mu przytulać się ze mną w łóżku. Nigdy nie kończyło się to dobrze. Stawał się twardy i próbował mnie obmacywać. Próbowaliśmy kilka razy, zawsze kończyłam sfrustrowana nim i groziłam spaniem na podłodze. Nie chciałam, żeby rzeczy między nami się ogrzewały. Cage był rodziną. Nigdy nie będzie niczym więcej. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
- W porządku – mruknęłam. - Miałaś fajny wieczór? Widziałem, że zrobiłaś pizzę i zostawiłaś mi kilka kawałków w lodówce. Skinęłam w poduszkę. - Marcus z tobą jadł? Ponownie skinęłam. - On nie jest jak my, Low. Wiesz to, prawda. Wiedziałam, o czy mówił Cage. Marcus był poza moją ligą. Nie chciał, żebym myślała, że kiedyś może być cokolwiek między mną, a jego współlokatorem. Byłam z niskiej klasy. Marcus był bogatym dzieciakiem. - Nie jestem głupia, Cage. - Nie, jesteś pieprzonym geniuszem. A faceci jak Marcus nigdy nie zrozumieją, jak cholernie perfekcyjna i inteligentna jesteś. Nigdy nie widzą przez inne rzeczy. Chciałam być na niego zła, ale wiedziałam, że miał rację. Jeśli Marcus kiedykolwiek by zobaczył skąd pochodziłam, kim byłam, nigdy nie poświęciłby mi chwili swojego czasu. - Wiem – wyszeptałam w ciemności. - Kocham cię, Low. - Ja ciebie też. - Więc, weź to – powiedział, kiedy wsunął klucz w moją dłoń i zacisnął na nim moją pięść. – Będę się mógł zrelaksować, wiedząc, że masz klucz. Proszę, weź go. Nie odpowiedziałam. Nie byłam pewna, co powiedzieć. Faktem było, że chciałam tego klucza. Poczułam spaczony spokój ducha, że będę mogła widzieć Marcusa nawet częściej. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
W ciągu kilku sekund, łagodnie chrapał w moje ucho. Leżałam tam, gapiąc się w sufit. Los nie był sprawiedliwy. Kochał grać w okrutne żarty ze mną. Marcus Hardy był jego nowym żartem.
Nie spodziewałam się, że Marcus będzie na nogach, kiedy wyszłam z sypialni Cage'a o siódmej rano. I naprawdę nie spodziewałam się po nim, że będzie stał przy kuchence, smażąc jajka i bekon. - Dzień dobry. – Nie mogłam nic poradzić na to, że uśmiechnęłam się na to, jak słodko wyglądał gotując w spodniach dresowych i koszulce, która przykrywała jego przepyszną klatę, którą widziałam wczorajszej nocy. Nie chciałem, abyś szła na zajęcia głodna. Więc, pomyślałem, że skoro już i tak nie śpię, zrobię ci coś. Moje serce trochę się roztopiło. Nikt nigdy nie robił mi śniadania. Nawet moja matka. Och, los naprawdę ze mną igrał. Dlaczego ten niesamowity, wspaniały, seksowny chłopak musiał być cholernym Hardy'm? Dlaczego nie mógł być jednym z kolesi z mojego sąsiedztwa? Kimś, kto rozumiał życie, którym żyłam i nie oceniał mnie, i nie patrzył na mnie inaczej przez to. - To naprawdę słodkie. Uśmiechnął się i sięgnął po talerz. - Więc wierzę, że moja misja została zakończona. Zaśmiałam się miękko, żeby nie obudzić Cage'a i podeszłam biorąc talerz, który mi podawał. - Zrobiłem również kawę. Jak pijesz? To było zbyt dobre, aby było prawdziwe. Spojrzałam w tył na drzwi sypialni i zastanawiałam się, czy byłam nadal zwinięta w łóżku, śpiąc. To było Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
bardziej jak sen, niż prawdziwy świat. - Cukru? Śmietanki? – Jego głos przebił się przez moje myśli i odwróciłam do niego wzrok, uśmiechając się. - Oba poproszę, dwie łyżeczki cukru. I dziękuję ci, naprawdę. Nikt nigdy nie robił mi wcześniej śniadania. Tak jakby brakuje mi słów. Jego uśmiech pogłębił się i w jego oczach było coś, co miałam nadzieję, że sobie nie wyobrażałam. Było tam zainteresowanie. Mogłam je zobaczyć. Czy było tam ponieważ myślał, że jestem łatwa? - Nie ma za co i jeśli będziesz nadal na mnie tak patrzeć, być może zostanę twoim osobistym szefem kuchni. Zakryłam
chichot,
którego
nie
mogłam
kontrolować.
Był
najprawdopodobniej najbardziej czarującym chłopakiem, jakiego kiedykolwiek spotkałam. Jego oczy stały się poważne na chwilę i obserwowałam, jak sięgnął i dotknął mojego policzka niemal nabożnie. - Naprawdę lubię twoje dołeczki – wyszeptał. Ciepło wpłynęło na moje policzki bardzo szybko i pokryło moją twarz, że wiedziałam, iż wyglądam jak czerwona borówka. Nienawidziłam mojej jasnej skóry. - Idź usiąść i zjedz Low, proszę. Zrobiłam to bez pytania. Byłam przy drugim kęsie jajek, kiedy usiadł naprzeciwko mnie przy stole. - Jakie masz dzisiaj zajęcia? Przełknęłam
i
wzięłam
łyka
kawy,
odpowiedziałam. - Analizę matematyczną. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
aby
obmyć
gardło,
zanim
Uśmiechnął się. - Jeśli będziesz potrzebowała pomocy, matma to moja mocna strona. Potrzebowałam pomocy, ale wątpiłam, że będę w stanie przestać go wąchać i pożerać wzrokiem na tyle długo, aby skupić się na słowach wychodzących z jego ust. - Dzięki. Skinął i wziął łyka swojej kawy. - Wrócisz dzisiaj wieczorem? – zapytał po kilku minutach. Chciałam, żeby pytał, ponieważ chciał mnie zobaczyć. Ale również wiedziałam, że musiałam opanować te myśli, zanim pozwoliłabym mu się skrzywdzić. - Nie jestem pewna, ale wątpię w to. Prawdopodobnie zostanę u swojej siostry. – Nie chciałam się nad tym rozwodzić, ale należała mi się noc, skoro opiekowałam się dzisiaj Larissą. Poza tym, nie mogłam się wprowadzić do łóżka Cage'a. Niezadowolenie przecięło jego czoło i wydawał się myśleć o czymś, co go dręczyło. - Wiesz, że nie mam nic przeciwko, żebyś tu była. Jeśli potrzebowałabyś tu zostać, całkowicie się z tym zgodzę. Poza tym, to i tak mieszkanie Cage'a. Uśmiechnęłam się i przełknęłam ostatni kęs bekonu. - Dzięki, ale to nie dlatego. Po prostu nie mogę się tu wprowadzić. Zaburzyłabym życie Cage'a i w końcu by się na mnie zdenerwował. Nie widzi tego w taki sposób, ale nie chcę nadużywać jego gościnności. Marcus pokręcił głową. - Nie nadużywasz gościnności. Myślę, że Cage nigdy nie chciałby ciebie nigdzie indziej. Jest opiekuńczy wobec ciebie. Uśmiechnęłam się i wstałam, niosąc talerz do zlewu. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
- Kiedy tylko zda sobie z tego sprawę, albo nie, będzie potrzebował swojej wolności i przestrzeni. Marcus zmarszczył brwi, ale nie odpowiedział. - Ponownie dziękuję za śniadanie. To była najsłodsza rzecz, jaką ktokolwiek kiedykolwiek dla mnie zrobił. Doceniam to. – Zmarszczenie brwi znikło na moje słowa i uśmiechnął się, ale nadal mogłam zobaczyć zmartwienie w jego oczach. Boże, on przedostanie się przez moje bariery. Musiałam wprowadzić między nas więcej dystansu. - Idę. Do zobaczenia później – zawołałam, kiedy skierowałam się do drzwi bez oglądania za siebie. - Pa, Willow.
MARCUS Amanda zadzwoniła do mnie ze szkoły krótko po tym, jak Willow wyszła. Najwyraźniej, tata nie wrócił do domu zeszłej nocy, a mama zamknęła się w swojej sypialni płacząc, i nie wyszła do rana. Najpierw poszedłem sprawdzić co z mamą i była uśmiechnięta dla mnie, ale ciemne kręgi pod jej oczami powiedziały mi, że znała prawdę. To był czas, w którym musiałem pogadać z tatą. Kiedy wjechałem na parking szkoły Sea Breeze High School, spostrzegłem Amandę siedzącą na piknikowym stole na zewnątrz kafejki z Sadie White obok. Ramię Sadie było oplecione wokół ramienia Amandy, kiedy płakała. Zastanawiałem się, jak wiele ujawniła moja siostra Sadie. Nie rozmawiałem, ani nie widziałem Sadie od ponad dwóch miesięcy. Tęskniłem za nią, ale było prościej, kiedy zachowywałem dystans. To Sadie ode mnie uciekła. Została mi Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
odebrana przez pieprzoną gwiazdę rocka i było to tak szalone, jak brzmiało. Jax Stone, najgorętsza nastoletnia gwiazda rocka na świecie, był zarówno moim jak i Sadie pracodawcą w zeszłe lato. Pracowaliśmy jako personel tego lata w domu umieszczonym na prywatnej wyspie połączonej z Sea Breeze. Jedno spojrzenie na Sadie i wpadł po uszy. Niestety dla mnie, odwzajemniła jego uczucia. Zaparkowałem samochód i skierowałem się do nich, aby zabrać moją siostrę. Zatroskany wzrok Sadie spotkał mój, kiedy zbliżyłem się. Mogłem powiedzieć po sposobie w jaki patrzyła, że wiedziała. - Hej Sadie, dzięki za bycie tu dla niej – powiedziałem, kiedy podszedłem i wyciągnąłem dłoń do mojej małej siostry. Rzuciła się na mnie i zaczęła mocniej płakać. Chciałem zabić ojca gołymi rękami, kiedy szloch wstrząsnął jej ciałem. Pieprzyć go. - Powiedziała mi, Marcus – powiedziała Sadie cicho. – Przykro mi. Skinąłem głową. - Tak, mi też. Jest ciotą. Samolubnym dupkiem. Sadie nawet nie wzdrygnęła się. Rozumiała bycie wkurzonym na rodziców. Miała ręce pełne swojej matki, aż Jax Stone nie zakochał się w niej i nie zabrał się za naprawianie jej problemów. Rozpieszczona, samolubna matka Sadie, Jessica, była jedną z rzeczy, którą naprawiał. - Chciałam się po prostu wydostać od tego wszystkiego. Mogę wrócić do twojego domu? – Amanda zapytała, czkając. - Oczywiście. Sadie, powiadom biuro, że ją zabrałem, dobrze. Skinęła i wstała. - Oczywiście, i Marcus, jeśli będzie coś, co będę mogła zrobić, proszę nie wahaj się z zadzwonieniem do mnie. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
- Dzięki, Sadie. Przyciągnąłem moją siostrę mocniej do mojego boku i skierowałem się z powrotem do samochodu. Najpierw musiałem poradzić sobie z uspokojeniem jej, następnie zamierzałem przeprowadzić rozmowę ze swoim ojcem.
Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Rozdział 4 WILLOW Siostra nie zamierzała pozwoli mi zostać na noc. Wsunęłam dłoń do kieszeni dżinsów i zacisnęłam w niej klucz, który dał mi Cage. Równie bardzo, jak obawiałam się nadużycia gościnności Cage’a, potrzebowałam miejsca, w którym mogłabym spędzić noc. Poza tym, rano zostawiłam w jego pokoju walizkę. W zapłacie za kolejną spędzoną u niego w tym tygodniu noc, wieczorem upiorę nasze ubrania. Czując się nieco lepiej jako czyjś projekt dobroczynny, ruszyłam w kierunku schodów. - Low, hej piękna, długo się nie widzieliśmy. – Preston uśmiechnął się do mnie swym ślicznym uśmieszkiem i wsunął kosmyk platynowych włosów za ucho. Wiedział jak oddziaływał na kobiety, ale najwyraźniej nie załapał, że jestem odporna na jego urok. - Witaj Prestonie, i tak, minęło dużo czasu od naszego ostatniego spotkania. Jestem zaskoczona, że nie pojawiasz się tu częściej, od kiedy wprowadził się twój przyjaciel. Mała zmarszczka pojawiła się między jego brwiami. Zerknął w górę – na drzwi mieszkania, po czym znów spojrzał na mnie. - Yyy, tja, jeśli chodzi o Marcusa. Ma dzisiaj zły dzień. Jest u niego jego siostra i jest bardzo wkurzona z powodu rodzinnych problemów. Może Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
wyjdziemy coś zjeść i posłuchać Jackdown w Live Bay, jeśli dzisiaj nie pracujesz. Od jakiegoś czasu nie widziałem Dewayne’a i Rocka. Jestem pewny, że Dewayne ucieszyłby się na twój widok. Wyjście na koncert Jackdown nie było czymś, czego dzisiaj potrzebowałam. Miałam sporo pracy domowej, a jutro czeka mnie podwójna zmiana w restauracji przy Live Bay. Jednakże nie chciałam również ingerować w rodzinne sprawy. Wiedziałam wystarczająco dużo o tego rodzaju kłopotach, by wiedzieć, że Marcus potrzebuje prywatności. - Yyy, okej, świetny pomysł. Uhm. – Rzuciłam okiem na schody. – Myślisz, że mogłabym szybko wskoczyć do mieszkania i się przebrać. Pójdę prosto do pokoju Cage’a i szybciutko wrócę. - Och, tak, w porządku. Chodziło mi o to, że potrzebują spedzić trochę czasu razem. Zapewne są w pokoju Marcusa i wątpię, że usłyszą, gdy wejdziesz. Chodź, pójdę z tobą i napiję się czegoś, jak będziesz się przebierać. Wsunęłam dłoń do kieszeni i wyjęłam klucz, czując w środku dziwne ciepło z powodu tego przedmiotu. Poczucie bezpieczeństwa, jakie dawało coś tak małego było dziwaczne. Weszliśmy do mieszkania. Zostawiłam Prestona w kuchni, gdy poszłam do pokoju Cage’a. Mijając drzwi Marcusa, słyszałam rozgrywającą się za nimi rozmowę. Może uda mi się opuścić mieszkanie, nim zdadzą sobie sprawę z mojej obecności. Wydawało się, że Marcus nie miał nic przeciwko moim częstym wizytom. Nie chciałam, by uległo to zmianie. Naciągnęłam na siebie krótką dżinsową spódniczkę, zawiązywaną na szyi szmaragdową bluzkę z odkrytymi plecami i czarną, skórzaną kurtkę, którą Cage podarował mi dwa lata temu na święta. Moje kowbojki stały w rządku w szafie Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
obok butów mojego przyjaciela. Zaśmiałam się z powodu tej wskazówki. Chciał, bym tu mieszkała. Było to oczywiste. Ten chłopak nie miał pojęcia, jaki bywał niemożliwy. Wychodząc z pokoju Cage’a, zauważyłam Prestona i Marcusa szepczących w salonie. Zatrzymałam się, nie chcąc im przerywać, a wtedy Marcus napotkał moje spojrzenie. Przesunął wzrokiem w dół i w górę mojego ciała, przyprawiając mnie o szybsze bicie serca. Zamarłam, nim znów spojrzał mi w oczy. - Cholera, dziewczyno, zabierzmy stąd twój seksowny tyłeczek, nim wróci Cage. Powiesi mnie za jaja, a ty będziesz się przebierała, gdy on będzie stał na straży u drzwi. – Słowa Prestona miały przełamać ciszę, lecz jedynie spowodowały, że oczy Marcusa zapłonęły. - Yyy, okej, świetny pomyśł. – Zmusiłam się do uśmiechu, a następnie rozkazałam nogom się ruszyć, aż znalazłam się przy Prestonie. Objął ramieniem moje ramiona, pochylił głowę i powąchał mnie. – Mmm… nawet pachniesz dobrze. Marcus głośno odchrząknął, przez co Preston wydał z siebie zdławiony chichot. - Idź, zajmij się Mandą, bracie. Zapewniłem wam prywatność. Cage ma randkę z jakąś dziewczyną, która przyjachała z Monroeville na przerwę wiosenną. A tę tutaj zamierzam długo trzymać poza domem. Zaczerwieniłam się z powodu tej insynuacji. Na pewno Marcus wiedział, że nie będę robiła tego, co zasugerował ton Prestona. Jaki miał tak w ogóle problem? Nigdy tak bardzo mnie nie czarował. - Dobranoc, Marcusie. Mam nadzieję, że rozwiążesz problemy – powiedziałam spokojnie, mimo szaleńczego bicia serca, o które mnie Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
przyprawił. Kiwnął głową i odszedł bez słowa.
MARCUS Kowbojki. Musiała do tej króciutkiej spódniczki założyć kowbojki? Trzasnąłem drzwiami lodówki, nie wyjmując z niej napoju. Piwo byłoby dobre, po zobaczeniu Prestona wychodzącego z Willow przyklejoną do jego boku. Lecz Amanda mnie potrzebowała. Nie mogłem pić, mimo że w tej chwili chciałem się po prostu schlać i zapomnieć o szalonym syfie, który tata zrzucił na moje ramiona. - Dlaczego trzaskasz drzwiami? – zapytała Amanda, wychodząc z mojego pokoju. Wzruszyłem ramionami, nie chcąc rozmawiać z moją siostrą o małym załamaniu nerwowym, które spowodowała niedawno poznana dziewczyna, kiedy musieliśmy radzić sobie z większymi problemami. - Czy ma to jakikolwiek związek z dziewczyną, której głos słyszałam, gdy była tu z Prestonem? Osunąłem się na krzesło i uniosłem na nią wzrok z zamiarem zaprzeczenia, ale odpowiedziałem: - Tak. Amanda zmarszczyła brwi, odsunęła od stołu krzesło i usiadła na nim. - Preston się z nią umawia? - Nie, jeśli nie pragnie śmierci, to nie. Amanda uniosła w zdziwieniu brwi. - Mówisz, że lubisz ją na tyle, by walczyć o nią z Prestonem?
Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
- Nie ja. Cage. Myśli, że poślubi Low. Amanda się zaśmiała. - Żonaty Cage? Zamienił ostatnio zioło na kokainę? Dla mnie też brzmiało to absurdalnie, ale nie widziała go z Willow. Zachowywał się przy niej inaczej. Naprawdę mu zależało. - To skomplikowanie. Amanda bawiła się czerwonymi frędzelami podkładki pod talerze znajdującej się przed nią. Podkładki były kolejnym z tych małych akcentów w mieszkaniu, w których widoczna była ręka Willow. Preston traktował kobiety tak samo źle jak Cage. Nienawidziałem tego, że wyszedł z Willow. - Muszę wrócić do domu, do mamy. Powiedziałabym, że możesz iść ze mną, ale ogromny grymas niezadowolenia widniejący na twojej twarzy by ją przestraszył. Musisz przebrać się w coś seksownego i ruszyć za dziewczyną. Preston nie wyszedłby z nią, gdyby wiedział, że tak bardzo ją lubisz. Cholerka, pewnie chciał ją tylko wyciągnąć z mieszkania i zostawić nas samych. Miała rację. Przynajmniej miałem nadzieję, że miała rację. Wstałem i spojrzałem na przetarte dżinsy oraz koszulkę drużyny footballowej Alabamy, w które byłem ubrany. - Co jest nie tak z moimi ciuchami? Amanda westchnęła i się podniosła. - Chodź, ciemny bracie. Sprawię, że będziesz wyglądał tak, że nie będzie ci się można oprzeć. Zaufaj mi, dobra. Chodzi mi o to, że ostatniej dziewczynie, która ci się spodobała, pozwoliłeś prześliznąć się przez palce. Powiedziałabym, że potrzebujesz mojej pomocy. - Moim rywalem była gwiazda rocka, Manda. Nie mieliśmy równych szans. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Amanda wzruszyła ramionami. - Może i masz rację, ale Preston ani Cage nie są Jaxem Stonem. Tym razem to ty jesteś ciasteczkiem. - Nazwałaś mnie właśnie ciasteczkiem? Jax wcale nie jest ode mnie przystojniejszy. Jest tylko sławny. Amanda głośno zarechotała. - Nie kochany braciszku, bez gitary i cholernie seksownego wokalu, czy z nimi, Jax Stone jest ucieleśnieniem ciasteczkowatości. Nie miałeś przy nim szans. On jest tym, co ty nazywasz grą z wielkimi rybami. Tym razem na pewno grasz we własnej lidze. - Wszystko jedno, powiedz mi tylko w co mam się ubrać i spadaj. Wkurzasz mnie.
WILLOW - Chcesz piwo? – zapytał Preston, przepychając się przez tłum ludzi w kierunku stolika, przy którym siedziały znajome twarze. - Nie, dzięki. Choć wypiłabym colę – odpowiedziałam, przekrzykując muzykę. Jackdown nie weszli jeszcze na scenę, ale zespół grający przed nimi porwał publiczność. Wnioskując po granej przez nich muzyce, prawdopodobnie alkohol zachęcił ludzi do krzyczenia i tańczenia. Muzycy nie byli tacy dobrzy. Tego wieczoru Jackdown przyciągnął tłum. Zawsze ściągali tłumy tutejszych mieszkańców. - Okej, idź tam i usiądź z Rockiem, Trishą i Dewaynem. Pójdę po napoje i dosiądę się do was. - Dobra. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Rock i Dewayne byli znajomymi Prestona, których w ciągu minionego roku poznałam przez Cage’a. Trisha to żona Rocka. Kojarzyli mi się z ogolonym na łyso Kid Rockem i Pamelą Anderson. Trisha trochę polepszyła swój wygląd, ale na pewno, gdyby chciała, odniosłaby sukces jako gwiazdka rozkładówek. Albo jako tancerka erotyczna. Najpierw zauważył mnie Dewayne i na jego twarz wypłynął uśmiech. Dredy związał w kucyk, miał na sobie koszulkę dopasowaną na tyle, by ukazywała jego imponująco wyrzeźbione ciało. - Low! – zawołał na powitanie, gdy podeszłam do stolika. Trisha uśmiechnęła się pogodnie i pomachała lekko palcami. - Hej, dziewczyno. Nie wiedziałam, że przyjdziesz. Cage powiedział, że ma randkę z jakąś dziewczyną i wątpił, czy opuszczą jej pokój w hotelu. Rock wbił łokieć w bok Trishy, a ona zmarszczyła brwi. - Co? Low nie jest idiotką. Wie, że Cage jest dziwką. - Boże, maleńka, odpuść – błagał Rock. Pokręciłam głową i zaśmiałam się, siadając na krześle przy Dewaynie. - Ona ma rację, Rock. Wiem gdzie i co robi. Mówi światu, że się ze mną ożeni, ale nie znaczy to, że ja go poślubię. Chłopak jest szalony. W ogóle mi nie przeszkadza co i z kim robi. Rock kiwnął głową, po czym mała zmarszczka pojawiła się na jego czole. - Zatem przyszłaś sama? - Nie, jest ze mną – oznajmił Preston, stawiając przede mną colę i siadając po mojej drugiej stronie. - Ach, cholera, człowieku – zajęczał Rock, a Dewayne dołączył wzdychając z frustracji. - Co? Marcus i Manda mają problemy rodzinne, zajmuje się nią w ich Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
mieszkaniu. Doszedłem do wniosku, że mogę zabrać Low i przyjść tu, posiedzieć z wami i posłuchać Krita. - Zły ruch – wymamrotał Dewayne i napił się piwa. - I co z tego, Cage’a to nie obejdzie. Poza tym, dyma dzisiaj jakąś dziewczynę z Monroeville. - Jakkolwiek fascynująca jest ta rozmowa, myślę, że Low podejmuje decyduje o sobie. Cage nie jest jej tatusiem. Przestańcie się wszyscy zachowywać jakby należała do niego i pozwólcie jej żyć własnym życiem. – Poirytowany ton Trishy zamknął wszystkim buzie, za co byłam wdzięczna. Wstała i wyciągnęła do mnie dłoń. - Chodź, dziewczyno. Wyrzucimy te problemy na parkiecie i namieszamy, żeby ci chłopcy mieli co robić. Zmarszczyłam brwi. - Co zrobią? Ujęła moją dłoń i pociągnęła mnie. - Będą grozić i robić nachmurzone miny i maltretować wszystkich kolesi śliniących się na nasz widok. Rock warknął, kiedy przepychałyśmy się w tłumie. - Nie męczy cię to, że wszyscy zachowują się jakbyś była własnością Cage’a? – zapytała Trisha i przyciągnęła mnie do siebie, gdy zmierzałyśmy pod scenę. Za kilka minut Jackdown zacznie swój występ, wiedziałam, że chciała, byśmy była na przodzie i mogły ich zobaczyć. A Krit mnie. Od miesięcy próbowała ustawić mnie ze swoim bratem. Cage zawsze udaremniał jej starania, lecz dzisiaj był nieobecny. - Cage jest wszystkim co mam. Jest moim najlepszy przyjacielem, a ja przymykam oko na jego problemy. Jeśli pojawi się koleś wart mojej uwagi, nie Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
pozwolę Cage’owi się wmieszać. Jednak jak na raze nie odciągnął mnie od nikogo na kim by mi naprawdę zależało. Trisha przez chwilę przyglądała mi się bacznie. Nie spodobała jej się moja odpowiedź. Miała to wypisane na twarzy. - Ale skąd będziesz wiedziała, że pojawił się pan odpowiedni, jeśli nie wychodzisz na randki? Wzruszyłam ramionami, myśląc o Marcusie i natychmiast wyrzuciłam tę myśl z głowy. Nie byliśmy w tej samej lidze. Nawet fantazjowanie o nim nie miało sensu. - Będę wiedziała. Wzruszyła ramionami i zaczęła coś mówić, gdy światła przygasły i rozległ się dźwięk elektrycznej gitary Krita, wywołując szał, krzyki i wiwaty publiczności. - No to zaczynamy – rzekła z uśmiechem i skupiła się na scenie, którą spowił dym. Wyszedł z niego Krit i stanął w oświetleniu jedynego reflektora, wygrywając na instrumencie akordy. Jego blond włosy miały odcień na tyle zbliżony do włosów Trishy, że pomyślałam, że jej może nie pochodziły z pudełka. Zamiast związać włosy, Krit pozwolił im luźno opaść na swoje nagie ramiona. Było to jego znakiem firmowym. Nigdy na scenie nie nosił koszulki. Dżinsy wisiały luźno na jego biodrach wywołując w dziewczynach, i zapewne niektórych chłopakach, dreszcz na widok niewielkiego fragmentu kości biodrowej. Jego klatka piersiowa nie była tak szeroka i umięśniona jak Dewayne’a czy Rocka, ale miał szczupłe mięśnie i bardzo widoczny sześciopak, który po prawej stronie pokrywał tatuaż przedstawiający zwiniętego węża. Pozostali członkowie zespołu wyszli z dymu i Green dołączył do gitary Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
elektrycznej. Green to najlepszy przyjaciel Krita i basista ukośnik alternatywny wokalista. Głównym wokalistą był Krit, ale Green też umiał śpiewać i w każdym zestawie piosenek wykonywał kilka. Green wyglądał prawie jak ciemnogłowy bliźniak Krita. Ciemnobrązowe włosy miał równie długie, jak jego przyjaciel. Z tą różnicą, że Green miał koszulkę składającą się z tatuaży. Pokrywały całą jego klatkę piersiową i ramiona. Patrząc na niego nikt by nie zgadł, że jest na drugim roku prawa. Dziewczyna po mojej prawej wykrzykiwała jego imię i kilka innych całkiem kolorowych rzeczy, które chciała z nim zrobić po koncercie. Potrząsnęłam głową, by wyrzucić z niej obrazy, których nie chciałam widzieć oczyma wyobraźni i zerknęłam na tył, na perkusistę – Matty’ego. Jego jasnopomarańczowe włosy sterczały do góry. Nie były krótkie. Używał litrów kosmetyków, by je w ten sposób ułożyć. Miał na sobie czarną obcisłą koszulkę i, choć siedział za perkusją, wiedziałam, że ubrał równie dopasowane spodnie. Uwielbiał dżinsy przyjegające do jego ciała jak druga skóra. - Nie mogę się doczekać, aż cię zobaczy – zapiszczała do mojego ucha podekscytowana Trisha. Naprawdę chciałam tylko potańczyć. Nie chciałam wcale skupić na sobie uwagi Krita. Skupiłam się na keyboardziście, Legendzie. Był włochatym kolesiem. Miał długą brodę, co było dziwne jak na dwudziestocztero latka, lecz szczycił się swoim owłosieniem. Potargane włosy chłopaka miały taką długość, że zakładał je za uszy, a dżinsy ciasno otulały jego biodra i wisiały na tyle nisko, by mógł popisać się swoim płaskim brzuchem, ponieważ ubrał koszulkę z logo Aerosmith, raczej w moim rozmiarze – kończyła się powyżej jego pasa. Głos Krita dołączył do Greena i rozpoczęli swoją najpopularniejszą piosenkę autorską „Aces”. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Krit skrzyżował swoje niebieskie spojrzenie – które jak wiedziałam wzmocnione zostało przy pomocy soczewek – z moim. Nikt nie miał oczu w tak elektrycznym odcieniu niebieskiego. Cage poinformował mnie o tym fakcie, gdy spotkałam muzyka po raz pierwszy i skomentowałam jego oczy. Krit mrugnął do mnie i sugestywnie oblizał usta. Nie mogłam powstrzymać śmiechu. Koleś zachowywał się skandalicznie. Nie mój typ, ale był zabawny, a oczy nie krwawiły od patrzenia na jego klatę. - Wiedziałam, że spodoba mu się, jak blisko sceny jesteś – krzyknęła głośno Trisha. Uśmiechnęłam się i zaczęłam poruszać ciałem w rytm muzyki. Kilka piosenek i partnerów do tańca później, wróciłam do zajętego przez nasze towarzystwo stolika. Wyschło mi w gardle. Musiałam napić się coli, która zapewne już się rozwodniła. Preston rozmawiał z brunetką o kręconych włosach. Uśmiechnęłam się na myśl, że zapewne Trisha i Rock będą musieli odwieźć mnie do domu. Czułam, że ktoś się na mnie patrzył, więc skupiłam się na ludziach przy stoliku. Marcus zajął krzesło, które wcześniej zwolniła Trisha. Nie spodziewałam się zobaczenia go tutaj. - Hej – powiedziałam, podchodząc do stolika i nie wiedząc, gdzie powinnam usiąść, jako że rozmawiająca z Prestonem brunetka zajęła moje miejsce. - Low, wróciłaś. Proszę. – Preston wstał i zwolnił dla mnie krzesło. – Usiądź. Spragniona? Lód w twojej coli się roztopił. Przyniosę ci następną. - Nie, Preston, siadaj. W porządku. Kontynuuj rozmowę. Pójdę po napój. – Nie usiadł, a na jego twarzy widniała niepewność. Rechocząc z zmieszania chłopaka, odwróciłam się i skierowałam do baru. Preston nie miał tylko ślicznych platynowych włosów. Był naprawdę tak głupiutki, jak każdy Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
wyobraża sobie, że ktoś o wyglądzie surfera – przystojniaka jest. - Wydaje się, że nie łapie. Przykro mi – wypowiedział cicho do mojego ucha Marcus. Dreszcz przeniknął przeze mnie z powodu ciepłego oddechu owiewającego mój kark. Poszedł za mną. Nie potrafiłam powstrzymać się od uśmiechnięcia się durnowato. - Preston jest kochany. Przymykam oko na jego zachowanie. Poza tym nie jesteśmy na randce. - Nie? Odwróciłam lekko głowę, by móc spojrzeć Marcusowi w oczy. - Nie, oczywiście, że nie. Przecież to Preston. Tylko się przyjaźnimy. Kąciki jego warg uniosły się w uśmiechu, przez co ciężko mi było odwrócić wzrok. Chłopak był niezwykle seksowny. - Często wychodzicie jako przyjaciele? - Nie. Nie bardzo. Znaczy, kiedy z nim wychodzę, zazwyczaj jest też z nami Cage. Jednak dzisiaj Preston stwierdził, że potrzebujesz spędzić w spokoju trochę czasu ze swoją siostrą. W miejsce uśmiechu, który zniknął z jego twarzy, pojawiła się między brwiami zmarszczka, gdy kiwnął głową. Dotarliśmy do baru, a Marcus stanął za mną i położył oba romiona po moich bokach, zamykając mnie jak w klatce. Mały dreszczyk, który poczułam z powodu jego ciepłego ciała przyciskającego się do moich pleców sprawił, że musiałam walczyć z pragnieniem wtulenia się w niego. Przypomniałam sobie, że zrobił to jedynie po to, bym nie została zgnieciona przez tłum ludzi kręcących się przy barze. Ten gest był opiekuńczy. Nic więcej. Niemniej mi się spodobał. - Ricky! Dwie cole, jedna z wkładką. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Barman spojrzał na nas i kiwnął do Marcusa głową, po czym zaczął przyrządzać nasze napoje. Szybka obsługa. Dobrze było być tutejszym. - Kiedy tu przyszedłeś? – zapytałam Marcusa, gdy czekaliśmy na nasze zamówienie. - Około dwie minuty przed tym, jak podeszłaś do stolika. Miałem właśnie cię poszukać i przekonać do tańca ze mną. Przeszyło mnie poczucie straty. Przyciskanie się do Marcusa w trakcie tańca znalazłoby się na liście ulubionych momentów w moim życiu. „Och” było wszystkim, co potrafiłam wydusić z siebie w odpowiedzi. Moje serce przyspieszyło rytm przez fantazje rozgrywające się w głowie. To, że zapach Marcusa mnie otaczał również nie pomagało. Miałam dziwną, ale jakże przyjemną fantazję, w której wpełzałam pod jego koszulę i lizałam go po klacie, lecz wtedy barman postawił przed nami napoje. Marcus rzucił pieniądze na ladę i wziął drinki. Ruchem głowy wskazał nasz stolik i natychmiast zatęstkinąłm za jego dotykiem. Powstrzymując żałosne westchnięcie, szłam przed nim. Preston przesadził brunetkę na swoje kolana, zwalniając mi miejsce pomiędzy nim a Marcusem. Świetnie. - Myślałem, że kłamiesz – powiedział do Prestona Marcus, gdy zajęłam wolne krzesło. Preston napił się piwa i spojrzał na dziewczynę siedzącą na jego kolanach. Czerwonymi paznokciami bawiła się jego jedwabistymi lokami. - Wychodzisz ze mną? – zapytał ją. Zachichotała i kiwnęła głową, a loki zawirowały wokół jej ramion. Spojrzał na mnie. - W porządku, jeśli zostawię cię z Marcusem? Powiedział, że podrzuci cię Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
do domu. TAK! Udało mi się ukryć radość wynikającą ze zmiany planów i przytaknęłam. Preston wyszczerzył zęby w uśmiechu i wstał, ramieniem obejmując talię dziewczyny. - Do zobaczenia. Pomachałam im, pijąc colę. Rock i Trisha wciąż byli na parkiecie, i nie miałam pojęcia gdzie się podział Dewayne. Zostałam sama z Marcusem. Patrzenie na szklankę coli i wodzenie palcami po skroplonej na jej zewnętrznej ściance parze stało się nagle fascynujące – przynajmniej takie odniosłam wrażenie. Nie wiedziałam, co powiedzieć i nagle poczułam się niezręcznie. - Dzięki za danie mi i Mandzie trochę prywatności, ale nigdy nie musisz czuć się, jakbyś nie powinna być w mieszkaniu. Nieważne, co by się działo, zawsze będziesz witana z otwartymi ramionami. Uniosłam wzrok znad szklanki i uśmiechnęłam się do niego. - Dzięki. Też często mam problemy rodzinne, i wiem, że prywatność jest zawsze najlepsza. Zmarszczył brwi i wziął duży łyk coli zmieszanej – czego byłam niemal pewna – z whisky. - Cóż, będę w najbliższych miesiącach miał sporo problemów rodzinnych, więc nie przejmuj się mną. Jeśli Manda pojawi się z płaczem albo zatrzyma się w moim pokoju, nie myśl, że powinnaś wyjść. Zostań. Wolałbym, żebyś została niż dokądś uciekła. Przyszedł tu, bo mnie szukał? Na pewno nie. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
- Dzięki. – Nie zamierzałam się z nim spierać. Choć, jeśli się to potwórzy, to nie będę kręciła się przy nich i powodowała, że poczują się niezręcznie. Lecz kłótnia nie miałaby sensu. - Hej, bracie! Nie wiedziałem, że tu jesteś. Cholercia, super, że wpadłeś w tygodniu. Tęsknię za twoją szkaradną gębą, kiedy nie ma zajęć w college’u. – Dewayne klapnął Marcusa w plecy i usiadł przy mnie, uśmiechając się szeroko. Dewayne, Rock, Marcus i Preston dorastali razem. Według Cage’a byli sobie naprawdę bliscy. Moim zdaniem tworzyli dziwną mieszankę. Marcus był synem bogatego faceta, chociaż wcale nie żył rozrzutnie, Rock miał własną firmę organizującą szybowanie na spadochronie za motorówką, jedynymi celami w życiu Prestona był surfing, baseball i dziewczyny, a Dewayne, cóż… nie wiedziałam o nim za wiele. Przez tatuaże i dredy roztaczał aurę mroku i niebezpieczeństwa, niemniej jego osobowość kojarzyła mi się z pluszakiem. Zawsze zachowywał się miło, a rozmowa z nim toczyła się sama. - Musiałem wyjść, a moi współlokatorzy mnie zostawili, więc poszedłem za tą ładną. Czy Marcus właśnie powiedział, że jestem ładna? Dewayne się zaśmiał. - Nie pozwól, by Cage usłyszał jak tak o niej mówisz. Świruje, gdy tylko ktoś powie coś o urodzie Panienki Willow. – Dewayne mrugnął do mnie i zapalił papierosa, opierając plecy na krześle. - Cage ciągle składa obietnice bez pokrycia – zapewniłam ich, choć głównie nie chciałam odstraszyć Marcusa, jeśli w ogóle istała jakakolwiek szansa, że był mną zainteresowany. Dewayne zaśmiał się i wypuścił dym przez nos oraz usta. - Coś ty, malutka, on jest śmiertelnie poważny. Widziałem go w akcji, gdy Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
ktoś coś o tobie powiedział. Nie było za wesoło. Zamknij się, Dewayne. Zerknęłam na Marcusa, znów marszczył brwi. Cholerka, musiałam zamknąć Dewayne’owi usta. - Marcus! Hej! Nie wiedziałam, że wróciłeś. Czemu nie zadzwoniłeś? Zraniłeś mnie – powiedziała wysoka, smukła, olśniewająca blondynką. Wyglądała jak dziewczyny, które tak upodobał sobie Cage. - Jess. – Marcus wstał i ją przytulił. Wzdrygnęłam się w duchu. - Zatańcz ze mną – poprosiła, nie puszczając go. Rozejrzała się i uśmiechnęła promiennie do Dewayne’a. – Hej, D! Jak się masz, kochanie? Kiwnął głową. - Dobrze, Jess. Znowu zerwałaś z tym kutasem? Wykrzywiła twarz w niezadowolonym grymasie. - Tak, na ponad miesiąc. Tym razem zrobił jakiejś dziewczynie dziecko. Tego nie wybaczę. Dewayne zagwizdał nisko. - Ałć… no raczej nie. Tatuś Hank. Nie pomyślałbym, że kiedykolwiek to usłyszę. Wzruszyła ramionami i mocniej objęła Marcusa. - W porządku. Mam caluśkiego Marcusa Hardy’ego, który sprawi, że poczuję się lepiej. Marcus spojrzał na mnie, zmusiłam się do uśmiechu i odwróciłam ku scenie, na którą po krótkiej przerwie powrócił zespół Jackdown. Nie mogłam patrzeć jak z nią odchodzi. Zobaczenie go z kimś takim jak ona przypomniało mi dlaczego był dla mnie poza zasięgiem. - Tylko raz – powiedział Marcus. Jess zapiszczała i wciągnęła go w tłum. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Nie będę o tym myśleć. Nie będę o tym myśleć. - To kuzynka Rocka. Nie mógł jej odmówić. – Skandowanie w mojej głowie przerwał Dewayne. Natychmiast się zaczerwieniłam. Zauważył, że przyszkadzało mi, że Marcus z nią odszedł. Cóż, po prostu wspaniale. Byłam naprawdę żałosną, przeciętną dziewczyną z niższej klasy zauroczona Marcusem Hardym. Nagle zachciałam wyjść. Zachciałam Cage’a. Musiałam poczuć się bezpiecznie. - Nie rusza mnie to. Nie przyszłam z nim. – Nawet nie zabrzmiałam wiarygodnie. Mój głos załamał się z powodu płaczu. - Hmm – powiedział Dewayne między pociągnięciami papierosa. - Muszę się przewietrzyć i zadzwonić – oznajmiłam, wstając. Dewayne uniósł brwi, po czym kiwnął głową. Nie chciałam, by patrzył na mnie wszystkowidzącymi oczami. Skierowałam się do wyjścia. Z dala od ciepła przepełnionego ludźmi baru i dymu papierosowego, który Dewayne wydmuchiwał w moją twarz.
Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Rozdział 5 WILLOW Nocne powietrze było nadal chłodne. Mimo że super krótka wiosna już prNocne powietrze było nadal chłodne. Mimo że super krótka wiosna już prawie się skończyła, to noce nie zaczęły jeszcze być ciepłe. Zaczerpnęłam głęboki, oczyszczający oddech nad oceanicznego powietrza i weszłam na biały piasek, żałując, że miałam na nogach kowbojki. Obcasy mogłabym łatwo zrzucić i poczuć między palcami piasek. W mojej torebce rozdzwonił się telefon; wyciągnęłam go. Dzwonił Cage’a. - Hej tobie – powiedziałam, trzymając komórkę między uchem a ramieniem, gdy plażą wracałam do naszego mieszkania. - Gdzie jesteś? Skądś wiedziałam, że o to zapyta. Znając Cage’a, właśnie uprawiał seks i uświadomił sobie, że nie wiedział, gdzie spędzam dzisiejszą noc, więc między pchnięciami chwycił telefon i zadzwonił. Ohyda, okropny obraz pojawił mi się przed oczami. - W tej chwili jestem na plaży przed Live Bay, potrzebowałam trochę świeżego powietrza. Jackdown dzisiaj gra. - Z kim jesteś? Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
- No cóż, przyszłam z Prestonem, ale wyszedł z jakąś dziewczyną. Marcus powiedział, że podrzuci mnie do domu. - Gdzie jest Marcus? - W klubie. Tańczy z jakąś dziewczyną. Nastała cisza. - Chcesz wracać? Chciałam, ale gdybym powiedziała to Cage’owi zostawiłby dziewczynę, z którą był i przybył szybko na mój ratunek. Kiedy chodziło o mnie, jego kompleks bohatera dawał o sobie znać. Zastanawiałam się często, czy to dlatego, że nikt nas nie uratował, gdy byliśmy małymi dziećmi. Nikt nie uratował jego mamy przed bijącym ją ojczymem Cage’a. Był tylko dzieckiem, lecz wiedziałam, że obwiniał się za nie powstrzymanie starszego mężczyzny. - Nie, jest dobrze. - Wcale nie jest, Low. Słyszę to w twoim głosie. Coś jest nie tak. Będę za pięć minut. - Cage nie… Rozłączył się. Och, no cóż. Bez wątpienia dziewczyna pozwoli mu wrócić. Zawsze pozwalały, co mnie zawsze wprawiało w konsternację. Jeśli chłopak by mnie zostawił, żeby pomóc innej dziewczynie, podczas gdy byliśmy na randce, nie pozwoliłabym mu później wskoczyć z powrotem do mojego łóżka. Lecz w sumie nie uprawiałabym też z nieznajomym seksu bez zobowiązań. A więc był to punkt sporny. Wracając na ulicę, rzuciłam spojrzenie na światła Live Bay i doszłam do wniosku, że zadzwonię do Marcusa i powiem mu, że nie wrócę już do klubu, bo będę w domu. Poza tym, oceniając po blond seksbombie w jego ramionach, długo zajmie mu uświadomienie sobie, że wyszłam. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
MARCUS Udało mi się w końcu wyplątać z objęć Jess. Chciałem zatańczyć z Willow. Przez krótką chwilę obserwowałem ją w tańcu i rozmyślałem, jakby to było być blisko niej i dotykać ją, gdy poruszała się w rytm muzyki. Pojawiła się Jess i wszystko opóźniła. Dewayne siedział przy stoliku z Rockiem i Trishą. Śmiali się i rozmawiali, lecz Willow nie była z nimi. Spojrzałem w kierunku baru i nie dostrzegłem jej w tłumie ludzi. - Gdzie Willow? - Co? Nie okażesz mi najpierw miłości? – zadrwił Rock, uśmiechając się do mnie ironicznie. Zwróciłem się do Dewayne’a. Opierał się o swoje krzesło, a w dłoniach trzymał duży kufel piwa i mnie obserwował. - Gdzie jest Willow? – Tym razem pytanie skierowałem bezpośrednio do niego. Pstryknął metalową sztangą w swojej dolnej wardze i przechylił głowę w kierunku drzwi. - Jakiś czasu temu wyszła pooddychać świeżym powietrzem. O nie. - Jak dawno wyszła? Wydawało się, że Dewayne’a cieszyła moja frustracja. Włożył do swoich ust durnego papierosa i zaciągnął się nim mocno, po czym wzruszył ramionami. - Kiedy odszedłeś z Jess. Odwróciłem się, by ruszyć do wyjścia, a wtedy zadzwonił mój telefon. Miałem nadzieję, że to nie Manda w sprawie kolejnego kryzysu. Tym razem
Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
dzwoniła mama. Nie potrzebowałem teraz tego. Poczyniłem jakiś postęp z Willow. Do pojawienia się Jess, która zaciągnęła mnie na parkiet. - Halo – powiedziałem, przyciskając telefon do ucha, gdy wychodziłem na zewnątrz. - Odebrałem moją dziewczynę. Zabieram ją do domu. Chciałem, żebyś wiedział, w razie gdybyś przypomniał sobie później, że miałeś ją odwieźć i nie mógł jej znaleźć. Cage przyjechał, by odwieźć Willow. CHOLERA! - Dlaczego, co się stało? Nic jej nie jest? Zadzwoniła do Cage’a, by po nią przyjechał, a on przybył jej na ratunek. Gdzie się wtedy podziewałem? Tańczyłem. Cudownie. Po prostu cudownie. - Była zmęczona i chciała spać. Nie chciała być dla ciebie i twojej dziewczyny ciężarem. Odebrałem ją. Wszystko w porządku. Do później, człowieku. – Rozmowa została zakończona. Moją dziewczyną? Jess to nie moja dziewczyna. Znaczy, zabawialiśmy się kiedyś. Była seksowną, młodszą kuzynką Rocka, lecz nigdy nie traktowałem jej poważnie. Stałem na parkingu i patrzyłem na samochody. Już nawaliłem. Willow postawiła wokół siebie ściany. Chciałem przez nie przeniknąć. Chciałem, by zaufała mi i otworzyła się. Jednak zawiodłem ją i uciekła do Cage’a. Widziałem dzisiaj zainteresowanie w jej oczach. Naprawdę je widziałem. Chciałem z tego powodu wydać głośny, triumfalny okrzyk. Lecz wtedy pojawiła się Jess, a ja nie mogłem jej odmówić. Rock powiedział, że dziewczyna ma teraz naprawdę ciężko w życiu. Wszystkim, o co w tym chodziło, było rozweselenie starej koleżanki. Nic więcej. Niemniej dla Willow… wyglądało to jak coś więcej. Zostawiłem ją. Cage po nią przyjechał. Kto by pomyślał, że rywalizowanie z Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Cage’em o tytuł najbardziej dotrzymującego słowa chłopaka byłoby trudne? - Znalazłeś ją? – zapytała Trisha, gdy wróciłem do stolika. Potrzebowałem kolejnego drinka. Walić colę. Potrzebowałem whiskey. - Cage po nią przyjechał. Dewayne zachichotał i posłałem mu ostrzegające spojrzenie. Nie chciałem teraz wysłuchiwać, co miał do powiedzenia. Zawsze widział za dużo. Dzisiejszego wieczoru chciałem, by swoją opinię zachował dla siebie. - Oj, kurde. Krit chciał z nią porozmawiać po tym secie. Przeniosłem zdenerwowane spojrzenie na Trishę, która szczerzyła się do mnie, jakby znała przekomiczny sekret. - Hej, Hardy, nie patrz tak na moją kobietę. Zachowaj te wściekłe spojrzenia na kogoś innego. – Rock nie rzucał próżnych ostrzeżeń. Mówił, co zamierzał zrobić. Przeczesałem włosy i mruknąłem patrząc na wyjście, desperacko chcąc opuścić lokal. - Owinęła cię sobie wokół palca. Najwyższa, kurwa, pora. Sadie White wywinęła ci numer. Dobrze widzieć, że znowu zaczynasz interesować się jakąś dziewczyną. – Nie było powodu, by zaprzeczać trafności spostrzeżenia Dewayne’a. Otaczali mnie moi najlepsi przyjaciele. Znali mnie lepiej niż ktokolwiek inny. Oszukiwanie ich nie miałoby sensu. - Dlaczego, do cholery, zawsze do niego ucieka? Nie łapię! Trisha postawiła swoją szklankę i nachyliła się, patrząc mi prosto w oczy. - Ponieważ on jest jej oazą bezpieczeństwa. Nieważne jak popieprzonie to brzmi, biorąc pod uwagę o kim mówimy. Cage troszczy się tylko o jedno – o Low. Staczał za nią walki i rozwiązywał jej problemy od kiedy byli dziećmi. Wszyscy mieszkaliśmy przy tej samej ulicy. Pamiętam obserwowanie ich. Zawsze mnie fascynowało, jak zły chłopiec, Cage York, zachowywał się przy Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
niej niczym zakochany szczeniaczek. Gdy upadała, przybiegał by ją podnieść. Jeśli ją chcesz, to życzę ci powodzenia, ponieważ za każdym razem, gdy nie będziesz mógł jej pomóc – zapewniam cię – zrobi to Cage. Willow wie, że zawsze może do niego zadzwonić. Wie, że nieważne co by się działo, on zawsze będzie ją kochał. Trudno rywalizować z bezwarunkową miłością. Sięgnąłem po piwo Dewayne’a i wziąłem duży łyk. Trisha miała rację. Jak miałem z tym rywalizować? I czy w ogóle chciałem?
WILLOW Cage zamknął za nami drzwi i rzucił klucze na stolik. - Kupiłem twoje ulubione napoje jorritos. Napij się, gdy będę pod prysznicem. Cage stał się przeze mnie paranoikiem w kwestii zapachu perfum, seksu i whiskey, który zawsze otaczał go po randach. Chciałam mu powiedzieć, żeby się tym nie przejmował. Nie przeszkadzało mi to, ale potrzebowałam trochę czasu dla siebie, więc kiwnęłam głową i poszłam do lodówki. Cage ucałował czubek mojej głowy w drodze do łazienki. - Porządnie się wyszoruję, obiecuję – krzyknął, zamykając drzwi. Zaśmiałam się cicho i zaczęłam iść do jego pokoju, gdy sofa przykuła moją uwagę. Napłynęły do mnie wspomnienia zwijania się przy Marcusie i budzenia się na jego kolanach, przez co usiadłam na kanapie zamiast skierować się do sypialni. Było mi tu przyjemnie. Siedział na sofie i pozwalił mi spać na sobie przez kilka godzin. Oprócz niego tylko Cage zrobił dla mnie coś takiego. Uśmiechnęłam się i wzięłam łyk napoju. Był dobrym chłopakiem. Seksownym. Niezły obiekt fantazji.
Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Zarumieniłam się na myśl o tym, że Dewayne mógł podzielić się z Marcusem swoim przypuszczeniami. Słusznymi przypuszczeniami. Byłam zazdrosna. Lubiłam Marcusa bardziej niż powinnam. Lecz gdyby Marcus się o tym dowiedział, czułabym się zażenowana. Mój telefon wydał dźwięk sygnalizujący nową wiadomość. Trisha napisała: - Wróciłaś do domu w jednym kawałku? Odpisałam szybko: - Tak, dzięki =) - Ktoś za tobą tęskni. Kto? Marcus? Czy tylko ona? Z pewnością Dewayne nie przedyskutował ze wszystkimi tych niewypowiedzianych słów, które zawisły między nami, nim wyszłam. Boże, mam nadzieję, że tego nie zrobił. Wsunęłam telefon do kieszeni i wstałam. Z łazienki przestał dobiegać dźwięk lejącej się wody i chciałam wskoczyć pod prysznic. Dym z papierosa Dewayne przyległ do moich włosów i ubrań. Byłam przemęczona i gotowa zakończyć tę nocy. *** Obudziłam się przed chłopakami, zebrałam brudne ubrania – swoje i Cage’a – i ruszyłam do pralni znajdującej się na dole. Cage położył się w nocy przy mnie i poszliśmy spać, nie mówiąc za wiele. Nie wstał i nie wyszedł przez całą noc, co oznaczało, że z jakiegoś powodu odpoczywał. Najpewniej dzisiaj był mecz, a jego strój – tak jak i większość dżinsów i moich ubrań – był brudny. Dodałam do wody wybielacz i wrzuciłam do pralki tylko jego obrzydliwie Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
umorusamy ziemią strój. Na szczęście w pralni stały trzy pralki i suszarki, i wszystkie były wolne. Większość ludzi miała własne urządzenia, więc rzadko zdarzało mi się kogoś spotkać w tym pomieszczeniu. Przez to pranie zajmowało o wiele mnie czasu. Gdy zapakowałam wszystkie trzy pralki, zadzwonił mój telefon. Wyjęłam go z kieszeni, na ekranie widniało imię Tawny. Nie dzwoniła do mnie za często, a gdy już się o to pokusiła, nigdy nie kończyło się to dobrze. - Halo. - Gdzie jesteś? - U Cage’a. - No jasne. Słuchaj, potrzebuję na dzisiaj niańki. Idę na randkę. Larissa prosiła o ciebie. Jeśli zajmiesz się nią, będziesz mogła zostać na noc. I tak raczej wrócę do domu dopiero rano. - Pracuję, Tawny. - Cholera. W porządku. Jeśli będę musiała opłacić opiekunkę, nie wracaj tu w tym tygodniu. - Nie miałam tego w planach. - A co? W końcu zamieszkałaś z nim na kocią łapę? Jak nasza mama. - Nie, Tawny, to TY jesteś jak nasza mama. Ja jestem jeszcze dziewicą, a ty masz dziecko, choć jesteś niezamężna. - Wszystko jedno. Nara. Połączenie zostało zakończone. Na myśl o tym, że Larissa spędzi noc pod opieką nie wiadomo kogo zrobiło mi się niedobrze. Tawny mogła zaangażować do tego kogokolwiek. Oddzwoniłam do niej. - Czego? - Przyjdę po pracy i zostanę z nią na noc. Nie szukaj opiekunki na całą noc. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Zapanowała chwila ciszy. - Okej, dobra. Mam powiedzieć opiekunce, że o której będziesz? - Pracuję dzisiaj na podwójną zmianę, ale zamienię się z kimś i będę mogła wyjść o jedenastej. Więc będę o jedenastej trzydzieści. Możliwe, że będę musiała iść do ciebie. - Dobra. – Znowu się rozłączyła. Gdyby nie chodziło o moją siostrzenicę, to wątpię, czy rozmawiałabym z moją siostrą. Nie było między nami miłości, nie wiedziałam jednak czemu. Kiedy byłyśmy małe, z całych sił chciałam zyskać jej aprobatę, ale nic co robiłam jej nie zadowalało. Jakby to, że się urodziłam zniszczyło jej życie. Kogo próbowałam oszukać. Moja matka zachowywała się tak samo. Moje narodziny nie stały się dla nikogo w rodzinie powodem do świętowania. Czasami wyobrażałam sobie jak wsiadam do autobusu i zostawiam to miasteczko za sobą. Nie miałam dobrych wspomnień. Większość z nich nie była dobra. Całe swoje życie mogłam zmieścić w jednej walizce. Jedyną osobą, która by za mną tęskniła był Cage. I Larissa do czasu, aż zapomniałaby o moim istnieniu. Kusiła mnie myśl o rozpoczęciu życia od nowa w innym miejscu. Cage po jakimś czasie dostrzegłby mądrość tej decyzji. Zostałby zwolniony z obowiązku chronienia mnie. Nawiązałabym nowe przyjaźnie. Może bym nawet znalazła przyzwoitą pracę i ukończyła edukację. - Głęboko rozmyślasz? – Marcus mnie przestraszył, uniosłam spojrzenie znad cementowej podłogi i napotkałam jego zaspane zielone oczy. - Hej, co tu robisz tak wcześnie? Wzruszył ramionami i postawił na podłodze koszyk z brudnymi rzeczami. - Cóż, pomyślałem, że zrobię pranie, nim zacznę przygotowywać śniadanie. Lecz okazało się, że wszystkie pralki są zajęte – droczył się ze mną. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
- Ups. Przepraszam. Myślałam, że nikt o tej porze nie będzie ich używał. - Też tak myślałem. Zaśmiałam się krótko i bawiłam się bezmyślnie kciukami, gdy zacisnęłam ze zdenerwowania dłonie na kolanach. Wiedział, że wczoraj uciekłam jak zazdrosna idiotka? - A więc wczoraj mnie zostawiłaś – powiedział tonem niezdradzającym emocji. Opuściłam włosy, odgradzając się nim od niego. - Uhm, tja. Przepraszam. Byłam zmęczona i potrzebowałam odetchnąć świeżym powietrzem. Nie odpowiedział od razu, i modliłam się, żebym oddychała normalnie, ponieważ moje serce dziwnie kołatało. - Odwiózłbym cię do domu, gdybym wiedział, że chciałaś wracać. Bo był dobrym chłopakiem. - Dobrze się bawiłeś. Widać było, że przyjaciele za tobą tęsknili. Nie chciałam popsuć twojego wieczora. Cage akurat wracał, więc wszystko się dobrze ułożyło. Zacisnął lekko wargi, odwróciłam wzrok na pęknięcia w cementowej podłodze, które podziwiałam przed jego przyjściem. -
Bawiłem
się
dobrze
w
twoim
towarzystwie.
Niecierpliwie
wypatrywałem odwiezienia cię do domu. Okej, teraz to kołatanie przerodziło się w porządne łomotanie. Czy Marcus Hardy właśnie zainsynuował, że zasmuciłam go, ponieważ nie mógł odwieźć mnie do domu? - Och – odparłam. Co innego miałam powiedzieć? Pierwsze pralka skończyła cykl, wstałam i zajęłam się przekładaniem Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
stosu ubrań do suszarki. - Pralka wolna – oznajmiłam, uśmiechając się do niego. Wstał i zamiast zaczekać, aż zejdę mu z drogi, zbliżył się do mnie tak bardzo, że oparłam się o pralkę, i postawił koszyk ze swoim praniem na najbliższym urządzeniu. Uniosłam wzrok, by powiedzieć „przepraszam”, lecz ogień w jego oczach mnie powstrzymał. Zadyszałam lekko. - Nie sądzę, że wyraziłem się jasno, Low – powiedział niskim głosem, który sprawił, że całe moje ciało pokryła gęsia skórka. – Tamtego wieczora w barze interesowała mnie tylko jedna osoba. – Założył kosmyk moich włosów za ucho i delikatnie je pogłaskał, nim prześledził palcami linię mojej szczęki. – Przyszedłem z twojego powodu. – Przez jego chrapliwy szept nie byłam w stanie głęboko zaczerpnąć powietrza. Zamiast tego dyszałam urywanie. - Och – wyszeptałam. Zachichotał i obniżył głowę, aż jego usta zawisły nad moimi. - OCH! Ach, uhm, ja, ech. – Spłoszony żeński głos przerwał zaklęcie, a Marcus zacisnął mocno powieki i przeklął. Wyprostował się i odwrócił do osoby, która weszła do pralni. Nie widziałam nic zza jego pleców, a po sposobie w jaki skrył mnie za sobą wnioskowałam, że nie chciał, by osoba, która nam przerwała zobaczyła mnie. A przynajmniej moją twarz. - Sadie? – W jego głosie pobrzmiewało zaskoczenie i zdezorientowanie. - Ech, Marcus, przepraszam. Szłam do twojego mieszkania, kiedy zauważyłam przez okno twoją głową, więc zaszłam. Nie widziałam nikogo więcej. - W porządku. Co tu robisz? – Ciało Marcusa było napięte jak łuk. Coś tu było nie tak. Kto to Sadie? - Chodzi o Amandę. Wczoraj u mnie nocowała. Zabrałam ją rano do Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
domu, a wasza mama, cóż… tak czy owak, ech, Amanda siedzi w Hummerze i jest zdenerwowana. Nie wiedziałam co zrobić. – Melodyjne brzmienie głosu dziewczyny nie działało dobrze na moją wyobraźnię. Dziwnie wpływała na Marcusa. - Dobrze postąpiłaś. Już idę. Usłyszałam dźwięk zamykania drzwi, a Marcus westchnął z rezygnacją. - Muszę iść sprawdzić co z nią. - Oczywiście. – Tym razem wyszłam zza niego i wypakowałam kolejną pralkę. Patrzył na mnie, jakby chciał coś powiedzieć, lecz tylko potrząsnął głową i wyszedł, zapominając o swoich brudnych ciuchach. Dwie sterty wrzuciłam do suszarki, po czym uprałam jego ciemne ubrania. Nagle, bez Marcusa, pralnia zrobiła się zimna i samotna. Prawie mnie pocałował. Wczoraj poszedł do baru, żeby się ze mną zobaczyć. Lecz teraz pojawiła się Sadie. Oddziaływała na niego. Dlaczego? Jess, Sadie… w jego życiu było wiele dziewczyn. Tak jak w życiu Cage’a. Potrząsnęłam głową i oczyściłam umysł. Musiałam skończyć pranie i zbierać się do pracy.
Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Rozdział 6 MARCUS Sadie okręcała kosmyk włosów wokół palca. Robiła tak często, kiedy była zdenerwowana. - Tak bardzo przepraszam, że w to weszłam, Marcus. Czuję się jak idiotka. – Zaczęła wyjaśniać, kiedy tylko podszedłem do Hummera Jaxa Stone'a. - Nie martw się. – To nie była dokładnie prawda. Sadie wchodząca, kiedy akurat miałem pocałować Willow, trochę spieprzyła moją głowę. Sadie owinęła mnie sobie tak mocno wokół swojego palca, nie tak znowu dawno temu, że spodziewałem się coś poczuć, kiedy odwróciłem się, aby zobaczyć ją stojącą tam, z ciepłym ciałem Willow przyciśniętym do moich pleców. Ale nic nie poczułem. Kompletnie. Żadnego bólu na jej widok. Zupełne nic. Słuszną złość na mojego ojca i to, przez co, do cholery, przeciągał moją mamę i siostrę. Czułem to. Martwiłem się również o Amandę. Czułem to. Ale nic do Sadie. Moją natychmiastową reakcją było chronienie Willow. Nie byłem pewien, przed czym, ale nic innego nie było moim zamiarem. Sadie otworzyła drzwi i Amanda siedziała skulona w kącie, szlochając jak mała dziewczynka. Moje serce złamało się. To było tak, jakbym cofnął się w czasie i moja mała siostrzyczka, którą kochałem i ochraniałem, potrzebowała Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
bym ponownie walczył dla niej z potworami spod łóżka. Ale tym razem cholernym potworem był nasz ojciec. Rozdzierał nas dla dwudziestoletniej dziwki. Albo ile tam lat miała. Była młoda. To wszystko, co wiedziałem. - Nie wrócił do domu ostatniej nocy, a mama nie chce wyjść ze swojego pokoju. Krzyczy i pakuje swoje rzeczy. Ucieka. – Zdławiony szloch uciekł z niej i ponownie zakopała twarz w dłoniach. Moja rozpuszczona, mała siostrzyczka nigdy nie musiała sobie radzić z tym życiowym gównem. Dostawała wszystko, co chciała. Jej życie było ciastem i lodami, aż do teraz. - Chodź, kochanie. Porozmawiam z mamą i ją uspokoję. Nie ucieknie. Obiecuję. - Może ze mną zostać, jeśli potrzebujesz. Już opuściliśmy godzinę z naszej szkoły. Równie dobrze możemy zostać na cały dzień. Spojrzałem do tyłu na Sadie i skinąłem. To był prawdopodobnie dobry pomysł. To, co miałem powiedzieć mamie, nie musiało być wysłuchane przez Amandę. - Chcesz zostać z Sadie, kiedy pojadę poradzić sobie z mamą? Skinęła powoli i spojrzała na mnie swoją zapłakaną twarzyczką. Pochyliłem się do środka i uścisnąłem ją. - Będzie dobrze, siostrzyczko. Jestem tutaj i nie ważne co, naprawię ten bałagan. - Ok – wymruczała w moją klatkę piersiową. Wiedziałem, że składałem obietnicę, której prawdopodobnie nie będę w stanie dotrzymać, ale i tak to powiedziałem. - Dzięki, Sadie – powiedziałem, puszczając Amandę i cofając się w tył, tak, żeby mogła wspiąć się do Hummera. Jax kupił Hummera i wynajął szofera dla Sadie, z czarnymi przyciemnianymi oknami dla prywatności. Odkąd świat Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
dowiedział się, że Sadie White była dziewczyną Jaxa Stone'a, stała się celebrytką. Paparazzi naprawdę przyjechali do Alabamy, aby zrobić jej zdjęcia. Ludzie traktowali ją inaczej, kiedy wychodziła w miejsca publiczne. Jax nie lubił się z nią rozstawać na chwilę i zostawiał ją z kilkoma rzeczami, które sprawiały, że czuł, że jest bezpieczna. Hummer i szofer/ochroniarz były zaledwie dwoma z tego. Dlaczego koleś po prostu nie wynajął jej prywatnego nauczyciela i zabrał ze sobą, było dla mnie nie do zrozumienia. Coś o tym, że nie chciał jej zabierać z jej licealnej szkoły i jej doświadczeń, czy jakieś inne cholerne gówno. Tylko koleś, który nigdy nie żył licealnym życiem, mógł pomyśleć, że obrabowuje kogoś z tego doświadczenia. Sadie wyjechałaby w mgnieniu oka, gdyby tylko jej pozwolił. - Cieszę się, że mogę pomóc. Czegokolwiek tylko będziesz potrzebować. Jestem bardziej niż chętna, aby pomóc. Nienawidzę tego, że to się dzieje. Łzy Amandy rozdzierają mi serce. Słodka, miła Sadie. Niczego innego się nie spodziewałem. To był jeden z powodów, dla których się w niej zakochałem zaledwie dziesięć minut po jej poznaniu, ostatniego lata. Była wspaniale pewna siebie, ale również kochana. Jednakże, musiałem przyznać, że stanie tutaj i rozmawianie z nią, bez czucia czegokolwiek, poza wdzięcznością, było całkiem cholernie uwalniające. - Jesteś niesamowitym przyjacielem, Sadie – powiedziałem kiwając, a następnie odszedłem, kiedy wspinała się do środka, obok mojej siostry. Musiałem iść poradzić sobie z moją matką.
Mercedes CLS63, który tata dał mojej mamie jako prezent rocznicowy, Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
cztery miesiące temu, nadal stał w garażu. To był dobry znak. Jeszcze nie odleciała. Skierowałem się do otynkowanego frontu trzypiętrowego domu nad plażą, w którym żyłem całe życie. - Mamo – zawołałem, kiedy skierowałem się do schodów prowadzących do jej pokoju. - Marcus – odkrzyknęła, a za słowami podążył głośny szloch. Mały chłopiec we mnie wystrzelił, wbiegając po schodach, przestraszony na myśl, co może tam znaleźć. Była moją mamą. Nie chciałem, aby była skrzywdzona. Kiedy moja stopa uderzyła w ostatni schodek, zsunęła się ze swojego łóżka i rzuciła w moje ramiona. - Jesteś tutaj – wyszlochała. Pogłaskałem delikatnie jej blond włosy, mając nadzieję, że ją uspokoję. Ile razy trzymała mnie w swoich ramionach, kiedy płakałem? Nie mogłem nawet zliczyć. Teraz, tutaj, trzymałem ją. - Nie wrócił do domu ostatniej nocy – załkała. – Nawet nie zadzwonił. Nienawidziłem go. W tym momencie, z matką płaczącą żałośnie w moich ramionach, wiedziałem, że go nienawidziłem. Nie dlatego, co robił. Naprawdę nienawidziłem swojego ojca. - Wiem. Manda mi powiedziała. Chodź ze mną. Obmyjmy twoją twarz zimną wodą i lekko cię oczyśćmy. – Skinęła w moją klatkę piersiową i rozluźniła śmiertelny uścisk, w którym mnie trzymała. - Idź usiąść na sofie, mamo. Przyniosę ci zimny ręcznik, a następnie o tym pogadamy i o tym, co musimy zrobić. Dobrze – wydała z siebie kolejny szloch. - Jestem tutaj, mamo. Nie zostawię cię. Wszystko naprawię. Po prostu mi zaufaj, dobrze. Lekki uśmiech ulgi zmieszał się z cierpieniem na jej ustach. Jednak ból w Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
jej oczach nie zmalał. Zabiję go. Moimi gołymi rękoma. Zamierzałem zabić swojego ojca. I Boże, dopomóż mi, jeśli ta dziwka, która dla niego pracuje, znajdzie się w pobliżu mnie. Nadal pamiętałem ten zalotny uśmiech, którym mnie uraczyła, kiedy poszedłem do jego biura tego dnia. Była naciągaczką. A mój ojciec był frajerem. Samolubnym frajerem. - Zadzwoniłam do niego na telefon dzisiaj rano i odebrał. Powiedział, że był w pracy i później sobie ze mną poradzi – wydała z siebie wściekły śmiech. Poradzi sobie ze mną, Marcus. Jakbym była problemem. Jestem jego żoną. Jego żoną. Usiadłem obok niej i użyłem ręcznika, aby wytrzeć smugi łez z jej twarzy. - Po prostu do niego już nie dzwoń. Pogadam z nim. Chcę, żeby wyniósł się z tego domu, mamo. Pociągnęła nosem, siedząc nieruchomo, kiedy czyściłem jej twarz, jakby była dzieckiem. - Myślisz, że powinnam się z nim rozwieść? - Tak, mamo, tak myślę. On sypia z kimś innym. Nie zasługuje na ciebie. Jesteś od tego lepsza. Skinęła i sięgnęła, aby złapać mój nadgarstek, pociągając moją dłoń, przyciągając ją do swoich ust i całując. - Kocham cię, Marcusie Hardy. Jesteś moim dobrym chłopczykiem. Zawsze troszczysz się o mnie i swoją siostrę. Wcale nie jesteś jak twój ojciec. Wiesz o tym, prawda? To była moja mama. Nawet jeśli to była jedynie chwilowa ulga, potrzebowałem trochę matczynej uwagi. Wiedza, że nadal gdzieś tam była, pod całym tym skrzywdzeniem i bólem, trochę zmniejszyła mój strach. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
- Wiem to – zapewniłem ją, pozwalając jej zabrać ręcznik z moich dłoni, aby mogła wytrzeć swój nos. - Boże, Marcus, jak to się stało? W którym momencie to wszystko poszło źle? – zapytała pokonanym głosem, opuszczając dłonie na kolana. - W chwili, w której tata stracił rozum, tak myślę. Mam zamiar iść z nim porozmawiać. Nie czekaj na niego dzisiaj, mamo. Powiem mu, że zabiorę jego ubrania, ale nie chcę go widzieć więcej na tej posesji. - Och, kochanie, czy to dobry pomysł? Co, jeśli zda sobie sprawę, że to był błąd? Czy właśnie skończyłam dwadzieścia pięć lat małżeństwa z tego powodu? - Tak mamo, skończyłaś! Ten drań cię zdradzał. Nadal to robi. Jesteś zdecydowanie ponad to. Nie pozwól mu wygrać. Nie rób tego. Nienawidziłem oglądania jej takiej. Naprawdę myślała, że tata zmieni zdanie i wróci do niej. Może by tak zrobił, kiedy już ta jego mała dziewczynka porzuci go, albo zacznie grać mu na nerwach. Ale później i tak zjawi się kolejna, dokładnie taka sama, czekając, aby zająć jej miejsce. - Mamo, posłuchaj – błagałem, biorąc jej zimne, miękkie dłonie w swoje. – Musisz się z nim rozwieść. Zabierz wszystko, co tylko dasz radę dzięki prawu. Wyczyść go do sucha. Słyszysz mnie? Używa swoich pieniędzy na tę dziwkę. Zabierz to, co ci jest winny, a jest ci winny wszystko, mamo. Wyprostowała się i kiwnęła głową w zgodzie. Dzięki Bogu, udało mi się przemówić do jej rozsądku. - Masz rację, kochanie. Muszę sprawić, aby zapłacił. Dobrze. Mogłem zobaczyć zemstę świecącą w jej oczach. Przynajmniej nie był to ból. Pozwoliłem jej być wściekłą jak piekło. Pozwoliłem jej wyssać go do sucha. Była to twarda jak paznokcie kobieta, która mnie wychowała. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Pochyliłem się i pocałowałem jej policzek. - Kocham cię, mamo. Przejdziemy przez to. Nie jesteś sama. Nie odtrącaj również Mandy. Potrzebuje cię teraz. Wy dwie musicie zjeść kilogram lodów Rocky Road i obejrzeć razem film. Zacieśnijcie więzi, mamo. Nie pozwól mu wygrać. Wstając, mama sięgnęła i ścisnęła moją dłoń. - Masz rację. Jestem od tego silniejsza. Moja mała dziewczynka potrzebuje swojej mamy. Tak długo, jak mogę na tobie polegać Marcus, mogę to zrobić. - Cóż, masz mnie. Teraz, czemu nie zdejmiesz piżamy i pójdziesz zrobić mi jakiegoś śniadania, ponieważ umieram z głodu. Słuchanie jej śmiechu było jak muzyka dla moich uszu.
WILLOW Był sezon przerwy wiosennej, więc turyści zaczęli zalewać Sea Breeze. Co było dobrą rzeczą, ponieważ napiwki były dwa razy wyższe. Już zarobiłam dwieście dolarów i w większości z tłumu w porze lunchu. Wieczorny tłum dopiero zaczął się zbierać. W noce, kiedy w Live Bay występowały ledwie znane zespoły, restauracje trochę cierpiały. Rodziny, które szukają dobrego morskiego jedzenia, są odstraszane przez pełne parkingi. Nie zdają sobie sprawy, że to na bary przybrzeżne. Chociaż dzisiaj tłum był mały w barach, więc restauracje liczyły na turystów. - Low, możesz wybrać się na spacer w sekcji C za Marcy? Powiedziała, że się już nie wyrabia ze swoją sekcją. To przyjęcie na dwudziestkę ją wykańcza. Skinęłam głową do Kim, hostessą na wieczór i poszłam złapać jakąś wodę
Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
i miskę cytryn, zanim skierowałam się do ich stolików. - Hej, nadal szukać kogoś, kto zamknie za ciebie? – zapytała mnie, kiedy odwróciłam się, aby odejść. Spojrzałam w tył na nią. - Tak. Wskazała na Setha, kelnera, z którym wiedziałam, że ostatnio się spotyka. Musiała chcieć, aby popracował z nią do późna tego wieczoru. Posyłając jej wiedzące spojrzenie, podeszłam tak, aby przeciąć drogę Sethowi, który kierował się do kuchni. - Hej, chcesz dzisiaj zamykać? Muszę popilnować swojej siostrzenicy i potrzebuję kogoś, kto za mnie zamknie. Seth spojrzał nad swoim ramieniem na Kim. Najwyraźniej szukał jej zgody, zanim odpowie. Jego wzrok powrócił do mnie i uśmiechnął się. - Jasne. Nie ma problemu. – Jego oczywisty entuzjazm sprawił, że musiałam powstrzymać śmiech. Nie było wątpliwości, że już planował swój samotny wieczór z Kim w pustej restauracji. - Hej, czy to nie główny piosenkarz Jackdown? – zapytał Seth. Spojrzałam w to miejsce i chyba na pewno, siedzący w mojej czwartej ćwiartce sekcji C był Krit, Trisha, Rock i Green. - Tak, oraz basista. - Zamień się ze mną, proszę – błagał Seth. Spojrzałam na stół i Trisha zamachała. Nie mogłam jej tego zrobić. - Zrobiłabym to, Seth, ale Trisha i Rock są moimi przyjaciółmi. Nie mogę. Oczy Setha powiększyły się. - Więc znasz Krita? - Tak. - Cóż, przynajmniej mogłabyś mnie przedstawić. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Czekałem na
przesłuchanie Jackdowna od zawsze, ale nigdy nie szukali nikogo nowego. Pomagał mi dzisiaj wieczorem, więc naprawdę byłam mu to winna. Nawet jeśli bez wątpienia wieczorem będzie się radował w przebieralni z Kim. - Jasne, poczekaj aż odbiorę ich zamówienia i przedstawię cię im.
Niosąc tacę pełną wody, skierowałam się do mojego najnowszego stolika. - Hej, dziewczyno, nienawidzę tego, że wyszłaś wcześnie ostatniej nocy. Ominęła cię ostatnia piosenka. Krit ją napisał i była niesamowita – powiedziała Trisha, uśmiechając się do mnie. - Przepraszam. Po prostu kiedy już wyszłam na zewnątrz, na świeże powietrze, nie mogłam się zmusić do powrotu do środka, do tego tłumu. – Nie wspominając o tym, że nie chciałam widzieć, jak Marcus tańczy z Jess. - Złamałaś moje serce. Czekałem tylko na koniec mojego występu, abym mógł cię znaleźć. Te botki i mała spódniczka były gorące, Low, zabijałaś mnie. - Miała na sobie małą spódniczkę i botki? Jak, dokładnie, mogłem to przegapić? – zapytał Green, patrząc na mnie, a następnie na Krita. Zaśmiałam się i wyciągnęłam swój notatnik na zamówienia. - Co mogę wam przynieść do picia? – zapytałam, zmieniając temat. - Piwo z beczki – odparł Rock. - Dietetyczną colę. - Miller Light w butelce. - Słodką herbatę. Nie miałam dwudziestu jeden lat, więc nie mogłam serwować alkoholu. To będzie idealny powód, aby przyprowadzić Setha do stołu. - Powiem Sethowi, aby przyniósł wasze piwa, ponieważ nie jestem Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
wystarczająco dorosła, aby wam je zaserwować. Ale bądźcie przygotowani na to, że jest ogromnym fanem Jackdown i naprawdę chce was wszystkich spotkać. Krit pochylił się i przygryzł swoją dolną wargę, kiedy patrzył w dół na mnie. Naprawdę sądził, że jego seksowny wygląd działał na wszystkich. - O której godzinie wychodzisz, Low? – zapytał zachrypniętym tonem. - Ach, cholera, używa na niej swojego wypieprz-mnie głosu. Uciekaj, Low, zanim zacznie mrugać i świecić dołeczkami – ostrzegł Green, a następnie figlarnie uderzył Krita w ramię, kiedy wszyscy przy stole wybuchli śmiechem. - Przyniosę pozostałe napoje – powiedziałam, uśmiechając się, kiedy odwróciłam się w stronę kuchni. Seth stał przy wodnej fontannie, napełniając dwie szklanki. - W porządku, potrzebuję piwa z beczki i Millera w butelce, dostarczonego do tego stołu. Miller jest Krita. Baw się dobrze. - Super, Low, dzięki. – Seth pośpieszył, zostawiając za sobą dwie szklanki wody.
Krit flirtował ze mną podczas swojego posiłku, ale byłam przyzwyczajona do flirtujących klientów, więc mi to nie przeszkadzało. Kiedy wiedziałam, że zbliżają się do końca swojego posiłku, wydrukowałam ich rachunek i zaczęłam iść w ich stronę. Ale zanim mogłam wziąć kolejny krok, przednie drzwi otworzyły się i zatrzymałam się. Ledwo słyszalne sapnięcie, które ze mnie uciekło, na szczęście nie zostało zauważone, ponieważ nie było w pobliżu nikogo, kto by je usłyszał. Wchodzącym przez drzwi był bardzo wspaniały i wyglądający na bardzo zdeterminowanego, Marcus Hardy. Jego blond włosy Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
były wystarczająco krótkie, że nie wymagały za dużo układania, chociaż zwykle wyglądał, jakby łatwo przychodził mu styl, właśnie wyszedłem z łóżka, dzisiejszego wieczoru jego włosy wyglądały, jakby przykładał do nich uwagę. Krótkie blond loczki były ułożone schludnie na miejscu, a te z przodu ledwie odstawały. Dżinsy wisiały nisko na jego biodrach, obejmując je w odpowiednich miejscach, a blado zielona koszulka sprawiała, że jego zielone oczy wydawały się jeszcze bardziej kolorowe, pod jego ciężkimi powiekami. Skinął na Kim, ale trzymał oczy na mnie, kiedy skierował się dokładnie do miejsca, w którym stałam zmrożona. - Słyszałem, że potrzebujesz podwózki wieczorem – powiedział z zadowolonym wyrazem twarzy. - Tak, um, ale skąd wiesz? – Błysk w jego oczach sprawił, że w ciele poczułam ciepło. - Mam swoje źródła. Nie chciałem, żebyś szła czy była zdana na siebie, więc pomyślałem, że przyjadę na drinka i poczekam, aż będziesz gotowa jechać. Planowałam pójść do siostry. Cage miał dzisiaj mecz i nie chciałam prosić o pożyczenie samochodu. - Cóż, dobrze, uch, dzięki. Rock tu jest – powiedziałam, próbując przetworzyć fakt, że Marcus właśnie pokazał się, aby zabrać mnie do mojej siostry po pracy, jakby to było najnormalniejsze zachowanie. Podążył za moim spojrzeniem. - Widzę. Pójdę się z nimi przywitać. Nie śpiesz się. I tak nie mam gdzie iść. Mam całą noc. Z ostatnim spojrzeniem prosto na mnie, odwrócił się i podszedł do stołu, do którego się kierowałam, zanim wszedł. Jak, do cholery, wiedział, że Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
potrzebowałam podwózki? I więcej, dlaczego przyjechał, aby mnie zabrać, mimo tego, że go o to nie prosiłam? Potrząsając głową w zdezorientowaniu, podążyłam za nim do stołu. - Marcus, człowieku, opuściłeś posiłek – drażnił się Rock. - Tak, wiedzę, ale jestem tu po Low, nie ciebie. Krit spojrzał za Marcusa i skrzyżował swoje spojrzenie z moim. Jego blond brwi wystrzeliły w górę w pytaniu, na komentarz Marcusa. - Zabierasz gdzieś Low, Marcus? – zapytał Krit, odrywając ode mnie wzrok i powracając nim do Marcusa. To mogło być bardziej interesujące niż dobre. Odtrącałam zaloty Krita od niemal roku. Chłopak nie przyjmował nie za odpowiedź. - Tak, masz z tym problem? – zapytał Marcus, przyciągając dla siebie krzesło i siadając przy Greenie. - Myślę, że tak. Miałem nadzieję przekonać ją, aby wyszła ze mną, kiedy skończy pracę. To trochę pieprzy plany, jeśli jesteś tu, aby ją zabrać. Nie mogłam poradzić nic na to, że obserwowałam twarz Marcusa, aby zobaczyć, jak zareaguje na wyjaśnienie Krita. Posłał mu gniewne spojrzenie i odchylił się w krześle. - Nie sądzę, aby to był dobry pomysł, Krit. Nie jesteś w typie Low. - A ty jesteś? Nie mogłam zmusić się do odejścia od stołu. Chociaż było to zawstydzające, również fascynujące. - Dobra, chłopcy, uspokójcie się. – Rock przerwał im i pomachał mi, abym odeszła. - Zapłacę za posiłek, i Krit, wychodzisz z nami. Low ma plany na dzisiaj, aby wyjść z Marcusem. Wasza dwójka może się pokłócić o to, albo pobić siebie Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
nawzajem, czy cokolwiek, kiedy indziej. Właśnie teraz chcę wrócić do domu i spędzić samotnie czas z moją dziewczyną. Marcus wyglądał na zbyt zadowolonego ze wszystkiego. Jeśli nie byłby tak cholernie słodki, upomniałabym go, że nie byłam kawałkiem jego własności. Cholera, nawet nie byliśmy na randce, a właśnie zachowywał się, jakby w jakiś sposób mógł sobie rościć do mnie prawo. Jego oczy uniosły się i skrzyżowały z moimi. Wszystkie powody, dla których powinnam być na niego zła, wyparowały. Kto mógł się wściekać na tę twarz?
Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Rozdział 7 MARCUS Willow nie mówiła za wiele podczas naszej podróży do domu jej siostry. Nie byłem pewien, czy była na mnie zła z powodu konfrontacji jaką miałem z Kritem, czy co, ale była cicha. Nie chciałem przekraczać tej granicy. Jedynie myśl, że Krit zalecał się do niej czy traktował ją jak wiedziałem, że traktuje inne kobiety, sprawiła, że moja skóra napinała się. Low była zbyt słodka dla kogoś takiego jak on. Potrzebowała kogoś, aby zajął się nią z delikatnością. - Posłuchaj, przykro mi za to, co powiedziałem do Krita. To nie mój interes z kim się umawiasz. Poniosło mnie. Nie tak, że nie zrobiłbym tego ponownie, jeśli bym musiał, ale chciałem zobaczyć jej uśmiech. Za kilka minut wysiądzie z mojego samochodu i potrzebowałem usłyszeć jej śmiech, aby dzisiejszej nocy mnie ogrzewał. - Poniosło cię. Ale miałeś rację. Krit nie jest w moim typie. Unikałam go już od jakiegoś czasu. Boże, wiedziała, że był dupkiem. - Więc, wybaczysz mi? – zapytałem, zerkając na nią. Mały uśmiech zagrał na kącikach jej ust. - Tak, tak myślę. Wydałem z siebie dramatyczne westchnienie ulgi. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
- A niech to, dziewczyno, pociłem się ze strachu. Śmiech, który chciałem usłyszeć, wypełnił samochód. Moja klatka piersiowa powiększyła się i nagle chciałem bić w nią pięściami. Ta dziewczyna robiła ze mnie jaskiniowca. - Przepraszam, że cię zmartwiłam. Jestem po prostu dzisiaj zmęczona. To był długi dzień. - Będziesz mogła iść prosto do łóżka, kiedy tam wejdziesz? Nie lubiłem pomysłu zostawienia jej u jej siostry. Coraz bardziej przyzwyczajałem się do wiedzy, że była bezpieczna w naszym apartamencie w nocy. - Najpierw wezmę prysznic, ale potem tak. Pójdę prosto do łóżka. – Ruszyła się na swoim siedzeniu i odwróciła w moją stronę. – Z twoją siostrą wszystko w porządku? Wspomnienie naszego bliskiego pocałunku sprawiło, że zdesperowanie chciałem się pochylić i dokończyć to, co zostało przerwane tego ranka. - Nic jej nie jest. Dziękuję. - Dobrze. Czekałem, mając nadzieję, że wspomni o pocałunku, ale nie zrobiła tego. Zamiast tego, przejechaliśmy resztę drogi w ciszy. Kiedy wskazała na mały, pustakowy domek, wjechałem na jego podjazd. Marzyłem, żeby był jakiś sposób, aby ją przy sobie zatrzymać. - To tutaj – powiedziała ze śpiącym tonem. Rozpinając swój pas, sięgnęła po klamkę drzwi i spojrzała na mnie. – Dziękuję za odwiezienie mnie. Nie wiem, skąd wiedziałeś, że potrzebuję podwózki, ale jestem bardzo wdzięczna, że przyjechałeś. Jestem wykończona i chodzenie byłoby do dupy. Słyszałem, jak Cage rozmawiał z nią wcześniej przez telefon. Wiedziałem Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
z jego strony rozmowy, że potrzebowała podwózki, ale zamierzała poprosić o to jakiś współpracowników. Domyśliłem się, że albo wmawiała Cage'owi kłamstwo, żeby go uspokoić i potrzebowała samochodu, albo miała zapewnioną, ale ugnie się pode mną i pozwoli siebie zawieść, kiedy tylko się pokażę. Byłem całkiem cholernie zdeterminowany, kiedy wszedłem dzisiaj do restauracji, żeby wyjść z Low przy moim boku. - Tak, cóż, mam swoje sposoby. Ale wiesz, byłoby łatwiej dla moich nadprzyrodzonych mocy, jeśli zadzwoniłabyś do mnie, następnym razem. W ten sposób nie będę musiał używać moich mocy czytania w myślach. Zachichotała. - Dobrze. Zrobię to. Nie chciałabym się przyczynić do nadwyrężania twoich super mocy. - Dokładnie o tym samym pomyślałem. To by było nadzwyczaj pomocne. Jej śmiech ucichł i uśmiechnęła się do mnie, a następnie odwróciła i wysiadła z samochodu. Myślałem o odprowadzeniu jej do drzwi, ale wtedy pocałowałbym ją i nagle, ten pierwszy pocałunek stałby się niesamowicie ważny. Nie chciałem, żeby stał się na zewnątrz domu jej siostry. Miejsca, którego nienawidziła. Chciałem, żeby stało się to gdzieś, gdzie zapamięta to cieple. Więc zamiast tego, patrzyłem na nią, aż była bezpiecznie w środku, zanim się wycofałem z podjazdu i skierowałem do domu.
WILLOW Kiedy tylko dorwę Tawny w swoje ręce, miałam zamiar ją udusić. Żadne mordowanie nie byłoby dla niej za dobre. Miałam zamiar wyrywać jej włosy,
Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
jeden lok po drugim. Nie, miałam zamiar wyrywać jej garść naraz. Jak mogłyśmy w ogóle być spokrewnione? Gdyby nie to, że dzieliłyśmy ten sam kolor włosów jak mama, wtedy przysięgłabym, że zostałam podmieniona podczas porodu. Jaka matka nawet nie zadzwoniła, albo nie przyszła na czas, aby zabrać swoje dziecko? Mam na myśli, naprawdę! Kto tak robi? Uniosłam Larissę wyżej na swoim biodrze i niosłam jej torbę na pieluszki na drugim ramieniu. Jej fotelik samochodowy stał na żwirowej drodze pod moimi stopami. Dziecko potrzebowało więcej rzeczy, aby gdzieś pojechać, niż te, które faktycznie miała. Całując jej słodką główkę, przyciągnęłam ją do siebie bliżej. Odmówiłam zostawienia jej z szaloną kociarą, kiedy dobrze wiedziałam, że moja siostra nie musiała dzisiaj pracować. Cage zatrzymał się przy mnie, zanim wyskoczył z samochodu i obiegł go dookoła, aby pomóc mi z Larissą i jej torbami. - Proszę, wsadziłem jej fotelik. Cage stał się profesjonalistą we wkładaniu fotelika, odkąd urodziła się Larissa. Większość czasu przyjeżdżał, aby nas ratować. Obrócił się i wziął Larissę z moich ramion. - Hej, dziewczynko – powiedział do niej, kiedy trzymał ją czule w swoich ramionach. Kochała Cage'a. Ta dziewczyna była przyssawką do facetów. W szczególności do tych atrakcyjnych. Błogosławić serce, które dostała od swojej matki. Jej pulchna dłoń sięgnęła i dotknęła jego policzka. - Cay – ogłosiła głośno. Nagle zaczęła go wołać. – Cay. – Jeszcze nie nauczyła się wymawiać litery „g”. - Tak, Cage trzyma swoją dziewczynę. Teraz chodźmy cię posadzić. Kiedy już była zapięta, wstał i przyciągnął mnie w swoje ramiona. Zły poranek – powiedział, pocierając moje plecy. Po prostu skinęłam i Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
pozwoliłam mu siebie pocieszać. Był w tym taki dobry. – Teraz jest dobrze. Mam cię. Chodź, pojedziemy do mieszkania i potem będziemy się martwić szukaniem jej mamy. Tawny w końcu będzie musiała się pokazać. Tak, ale omija mnie szkoła, ponieważ nie przyjechała na czas – burknęłam. - Jest samolubną suką. To nic nowego. Wiesz to. Z pokonanym westchnieniem, usiadłam na siedzeniu pasażera w czarnym mustangu Cage'a i oparłam głowę o zagłówek. Byłam zmęczona. Larissa obudziła się o czwartej z bólem brzuszka, a potem znowu o szóstej. Potrzebowałam więcej snu, niż to. Prawdopodobnie i tak bezcelowe było pójście dzisiaj do szkoły. Nie byłam pewna, czy byłabym w stanie trzymać otwarte oczy, słuchając nauczyciela. - Dużo razy musiałaś wstawać zeszłej nocy? Skinęłam, ziewając. - Powiedziałbym, że zajmę się nią dla ciebie w mieszkaniu, abyś mogła pospać, ale nie mogę opuścić dzisiejszych zajęć, albo będę wykluczony z gry. - Wiem. Padnę po tym, jak Tawny ją zabierze. Dobrą wiadomością jest to, że dzisiaj nie pracuję. Cage wyłączył radio i jechaliśmy do mieszkania w komfortowej ciszy.
MARCUS Nie spałem odkąd usłyszałem, że Cage wychodzi. Było dla niego zbyt wcześnie, aby być na nogach, zwłaszcza kiedy wrócił tak późno ostatniej nocy. Co mogło oznaczać jedynie jedną rzecz. Willow do niego zadzwoniła. Po wczorajszej nocy, miałem nadzieję, że to do mnie zadzwoni następnym razem. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Najwyraźniej nie. Właśnie kończyłem robienie kolejnego kubka kawy, kiedy drzwi się otworzyły. Cage wszedł z małą dziewczynką na rękach, z krótkimi blond loczkami owiniętymi wokół jej twarzy. Wielkie zielone czy były jasne i z podekscytowaniem obserwowały mieszkanie, zanim spoczęły na mnie. Willow weszła do środka za nimi, niosąc dużą różową torbę w groszki i upuściła ją na krzesło obok drzwi. Miała na sobie małe szorty, które pamiętałem, że noszą cheelreaderki w liceum, kiedy ćwiczą. Te szorty miały doprowadzać facetów do szaleństwa. Bluza z kapturem, którą miała na sobie, na przodzie miała napis Hurricanes Baseball i była zdecydowanie dla niej za duża. Widziałem w niej Cage'a więcej, niż raz. - Pójdę wyjąć fotelik z auta i przyniosę go tu, a następnie będę musiał się przebrać i iść – powiedział Cage do Willow. Przykryła usta, aby ukryć ziewnięcie. Ostatnia noc musiała nie pójść za dobrze. - Dobra, dzięki – odpowiedziała, następnie sięgnęła po małą blondyneczkę, która przyczepiła się do koszulki Cage'a. - Chodź, Larissa, zróbmy ci jakieś śniadanie. Cage musi iść do szkoły. - Cay – powiedziała blondyneczka głośno, uderzając w pierś Cage'a. - Tak, to Cage. Teraz pocałuj go na pożegnanie i chodź ze mną. Odwróciła się i dała Cage'owi bardzo głośny, mokry pocałunek w twarz, który wyglądał, jakby miał w sobie trochę lizania. Cage zaśmiał się. - Tak właśnie powinien się zaczynać każdy dzień faceta, Larissa. Trzymając ją za pulchne ramionka, przeszła do Willlow. - Dzień dobry, Marcus – powiedziała Willow, kiedy weszła do kuchni z Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Larissą. - Ciężka noc? Wzruszyła ramionami i zmarszczyła brwi. - Można tak powiedzieć. - Larissa, to mój przyjaciel, Marcus. Teraz mieszka z Cage'em. – Przeniosła wzrok z małej dziewczynki na mnie. – Marcus, to moja bratanica Larissa. Odstawiłem swój kubek i sięgnąłem, aby wziąć małą dłoń dziecka w swoją i potrząsnąć ją. - Bardzo miło cię poznać, Larisso. Zaczęła chichotać i zaklaskała, kiedy puściłem jej dłoń. - Jest flirciarą, więc uważaj – ostrzegła mnie Willow i podeszła do stołu. Patrzyłem, jak sadza Larissę w krześle, a następnie pochyliła się, aby zrównać się poziomem z dziewczynką. - Mogę ci zrobić naleśniki, albo jajka, albo jeśli chcesz, założę się, że Cage pozwoli ci wziąć trochę jego Coco Puffs. Larissa pokiwała głową radośnie. - Dobrze, nie zrobię ci tego wszystkiego naraz. Musisz wybrać jedno. Naleśniki, jajka, albo płatki. Oczy Larissy spotkały moje i uśmiechnęła się. Dzieciak był cudowny. - Plafki Cage'a. Skinąłem i wstałem. - Nadchodzą płatki Cage'a. Jej ramiona znikały pod zbyt wielką bluzą z kapturem, a pod oczami miała worki. Nie lubiłem tego, że była tak zmęczona. - Zajmę się tym. Usiądź z Larissą, a jeśli będziesz się dobrze zachowywać, zrobię ci omleta. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Zatrzymała się i przekrzywiła głowę na bok, patrząc na mnie. Przetrzymałem jej wzrok. - Dlaczego? Zamknąłem dystans między nami i sięgnąłem, aby delikatnie przebiec kciukiem przez zmęczone koła pod jej oczami. - Ponieważ jesteś wykończona. Ponieważ chcę. Ponieważ tak bardzo się staram, abyś mi zaufała. Jej oddech zamarł i w tym momencie, chciałem zapomnieć, że Cage był w innym pokoju, oraz że była mała blond laleczka, siedząca na krześle i obserwująca nas. Wszystko, co chciałem, to pocałować ją. Zamiast tego, opuściłem dłoń i odsunąłem się. - Okej – powiedziała lekko chrapliwym głosem. - Dobrze. Teraz idź usiąść i pozwól mi zrobić ci jakąś kawę. Skinęła i posłusznie poszła usiąść obok Larissy. - Martus – ogłosiła Larissa i zaczęła głośno klaskać. Spojrzałem w górę na stół, kiedy nalewałem Willow kawy. Willow uśmiechała się do mnie. - Wierzę, że zostałeś właśnie obdarzony wielkim zaszczytem, ponieważ Larissa dodała twoje imię do swojego wyjątkowego słownika. Więc Larissa mnie lubiła. Mrugnąłem do niej i ponownie zachichotała, klaszcząc swoimi małymi tłustymi rączkami. Chciałbym, żeby jej ciocia była tak łatwa do obejścia. Sięgając do lodówki, złapałem karton mleka czekoladowego, które dała mi wczoraj mama do domu, wraz z kilkoma siatkami zakupów. Wyciągając butelkę z ustnikiem z szafki, wlałem tam trochę mleka czekoladowego i podszedłem do stołu wraz z kawą Willow. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
- Proszę, moje panie. Kawa dla wspaniałej rudowłosej i czekoladowe mleko dla pięknej blondynki. - Cekolafa! Lowlow! Cekolafa! – Larissa zapiszczała z podekscytowaniem. Willow zachichotała, a następnie spojrzała na mnie i posłała mi swój pełny uśmiech. - Dziękuję. Robiłem postępy. Kiwając, skierowałem się z powrotem do lodówki, aby przygotować miskę płatków i omleta. - Low, mogę swoją bluzę z kapturem, czy ją potrzebujesz? Nie mogę znaleźć swojej skórzanej kurtki. – Cage wyszedł ze swojej sypialni, zakłócając mój czas z dziewczynami. Niemal zapomniałem, że nadal tutaj był. Willow wstała i zdjęła bluzę. Niemal upuściłem jajka. Miała na sobie ciasny, czarny top, który nie sięgał jej brzucha. - Nie, weź ją. Wszystkie moje ubrania tu są. Cage podszedł do niej i złapał ją, pochylając się w dół, aby pocałować jej policzek, a następnie poświęcił tę samą uwagę Larissie. - Dobra, dziewczynki, bądźcie grzeczne. Larissa, nie daj wycisku Low, dobrze? Larissa patrzyła na Cage'a, uśmiechając się, ale nie zgodziła się na nic. - Uważaj na siebie – zawołała Low, kiedy Cage skierował się do drzwi. - Zawsze – odpowiedział, a następnie wyszedł. Nie pozwoliłem sobie spojrzeć na Willow. Naprawdę potrzebowała włożyć na siebie jakąś koszulkę. Taką, która nie pokazywałaby jej gładkiego, płaskiego brzucha i idealnego małego pępka w dole. Jej telefon zaczął dzwonić i wymamrotała „wreszcie”, następnie wstała i przeszła do salonu, zanim odebrała. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
- Gdzie jesteś? - Mam rano zajęcia, Tawny. Nawet do mnie nie zadzwoniłaś. - Nie, jestem u Cage'a. - Ponieważ w twoim domu nie było nawet mleka. Larissa była głodna. - Zaraz będzie jeść. - Kiedy tutaj będziesz? - Jestem wykończona, Tawny. - Jak chcesz. - NIE! - Dobra, okej. Ale najpierw proszę, kup coś do jedzenia. Willow warknęła zanim wróciła do kuchni. - Tawwy. - Tak, to była twoja mama. Pamiętaj, żeby mówić do niej mama, a nie Tawny. - Mama. - Właśnie. Mama. - Cholera. Zakrztusiłem się swoją kawą i wyplułem ją na ladę. - Larissa, mówiłam ci, żeby NIE mówić tego słowa. To złe, złe słowo. Brzydkie. - Mama, cholera. Willow wydała z siebie głośne, sfrustrowane westchnienie i przykryła twarz obiema dłońmi. Postawiłem miskę płatków na stole. - Tak, mama mówi to słowo, ale ono nie jest fajne. Ładne małe dziewczynki nie mówią takich słów. – Zaczęła wyjaśniać Willow. Stawiając miskę przed Larissą, pochyliłem się, żebym mógł spojrzeć w jej Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
oczy. Uśmiechała się do mnie jasno, najwyraźniej ciesząc się z uwagi. - Lubię księżniczkę Larissę. A ty? Skinęła i zaklaskała. - Ksiensnicka. Doskonale. - Wiesz, że księżniczki nie mówią takich brzydkich słów. Zamiast tego wolą używać słowa skittles2. Larissa patrzyła przez chwile na moje usta, jakby próbowała to przyswoić, a następnie jej zielone oczy uniosły się do moich. - Skuitles. - Tak, skittles. To słowo księżniczki. Larissa uśmiechnęła się szeroko i spojrzała na Willow. - Skuitles! – ogłosiła głośno. Willow zaśmiała się i skinęła. - Tak, skittles – odpowiedziała, wyglądając na mniej zmęczoną. Jej oczy uniosły się, aby spotkać moje i powiedziała bezgłośnie: – Dziękuję. Skinąłem głową i uśmiechnąłem się do niej, zanim odwróciłem się i skierowałem z powrotem do kuchni, aby zrobić najlepszego cholernego omleta, który może kiedykolwiek powstać.
2
Shit to cholera, a Skittles – podobny wyraz, to popularne słodkie cukierki. Marcus próbuje oduczyć mówienia cholera poprzez nieszkodliwe cukierki :D /Bat
Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Rozdział 8 WILLOW Przełknęłam ostatni kęs omleta. Był pyszny. Czułam się trochę zażenowana łapczywością z jaką rzuciłam się na jedzenie po pierwszym gryzie, lecz Marcus oczywiście wydawał się zadowolony tym, jak pożerałam omleta, więc pomyślałam walić to i cieszyłam się posiłkiem. Chłopak umiał gotować. Larissa już dawno skończyła swoje płatki i czekoladowe mleko. W tej chwili siedziała z Marcusem na podłodze. Układał jej klocki tylko po to, by mogła zniszczyć budowle. Jęczał wtedy i udawał, że wydarzyło się coś strasznego, a dziewczynka chichotała jeszcze głośniej. Był słodki, umiał gotować, dobrze radził sobie z dziećmi, był mądry, miał w życiu cele – cholerny ideał. Bez wątpienia stanie się kiedyś świetnym mężem dla jakiejś dziewczyny z śmietanki towarzyskiej. Przez tę myśl czułam się jakbym połknęła cegłę. W moje mroczne myśli wdarło się pukanie do drzwi. Wstałam i je otworzyłam. Na pewno po drugiej stronie nie stała Tawny. Miała najpierw zrobić zakupy. Larissa musi mieć jedzenie. To nie była moja siostra. Za drzwiami stały dwie dziewczyny wyglądające dokładnie jak moje wyobrażenie o żonie Marcusa Hardy’ego – dziewczynie należącej do śmietanki Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
towarzyskiej. Obie były blondynkami ubranymi w ciuchy, których na pewno nie kupiły w sklepie z tanią – albo używaną – odzieżą. Jedna z nich była o wiele piękniejsza od drugiej. Z długimi blond lokami i niebieskimi oczami otoczonymi gęstymi czarnymi rzęsami rzucała się w oczy. Boże, niech to będzie siostra Marcusa. Wyglądała jak idealna modelka. - Hej, yyy, Willow, prawda? – powiedziała ta mniej onieśmielająca. Zmusiłam się do uśmiechu i kiwnęłam głową. Może przyszły do Cage’a. Nie, na pewno przyszły do Cage’a. - Czy jest Marcus? – Tym pytaniem pozbawiła mnie nadziei. - Hej, Manda, wszystko w porządku? – zapytał Marcus pojawiając się za mną, na tyle blisko, że jego klatka przycisnęła się do moich pleców. Mniej onieśmielająca smutno się do niego uśmiechnęła i wzruszyła ramionami. - Tak, na ile to możliwe. Kurde, olśniewająco piękna dziewczyna nie była jego siostrą. - Możemy wejść? – zapytała Amanda, kiedy Marcus nie cofnął się, przez co nie miałam jak się ruszyć. Zastanawiał się przez chwilę i zaczynałam odczuwać dziwne prądy w powietrzu. - Yyy, cóż, eee, chyba tak. – Odsunął się ode mnie i szybko uciekłam na podłogę oraz przejęłam obowiązek zabawiania Larissy. - Low, to moja siostra, Amanda. – Wskazał dłonią dziewczynę, która jak już wiedziałam, była jego siostrą. – Manda, to Low. - Miło cię poznać, Low. – Amanda uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie, po czym przeniosła spojrzenie na Larissę, a w jej oczach pojawiły się pytania. - A ta mała księżniczka rozwalająca moje klocki to Larissa – siostrzenica Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Low. Ta wiadomość oczywiście ukoiła Amandę. Niemal się zaśmiałam. Martwiła się, że mam dziecko. - Low, to moja koleżanka, Sadie. – Panienka Idealna – posiadaczka melodyjnego głosu, który słyszałam wczorajszego ranka w pralni. Bajecznie. – Sadie, to Low. Sadie zrobiła kilka kroków i przykucnęła, uśmiechając się do mnie i Larissy. - Ty też lubisz niszczyć budowle, co? – Larissa pokiwała w odpowiedzi głową. – Mam braciszka, który też się tym cieszy. Larissa rozwaliła budowlę i uśmiechnęła się do Sadie, jakby zrozumiała co powiedziała do niej dziewczyna i chciała się pokazać. - Jesteś w tym naprawdę dobra – zagruchotała Sadie. Nie lubienie tej dziewczyny będzie trudne. Marcus podszedł do nas i usiadł za mną na sofie. Oparł stopę o moje biodro. - Jak się ma Sam? Wciąż jest ślicznym chłopcem? Sadie się zaśmiała – jej śmiech brzmiał jak dzwoneczki. Uch! - Sam jest krnąbrny, i tak, obawiam się, że robi się coraz piękniejszy. Jednakże Jax jest zdeterminowany, by zrobić z niego baseballistę. Dzieciak ma siedem miesięcy i więcej podpisanych przez zawodników piłek oraz kijów od prawdziwego fana. Jax… Sadie… słyszałam, że dzwonią, ale nie wiedziałam, w którym kościele. - Nie oczekiwałbym mniej po Jaxie Stonie w roli przyszłego szwagra. Opadła mi szczęka. To ona. Ta dziewczyna. Ta, w której zakochał się Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
latem Jax Stone – najseksowniejsza na świecie gwiazda rocka. O. Mój. Boże. - Co nie znaczy, że musi go rozpieszczać – odpowiedziała Sadie. Marcus zaczął bawić się moimi włosami i zapomniałam o zauroczeniu gwiazdą. Ponownie układałam klocki i miałam nadzieję, że nikt nie zauważy rumieńców na moich policzkach, o które przyprawił mnie Marcus. - Mama robi lunch i chcę, żebyśmy z nią zjedli. Chce coś z nami przedyskutować. Sadie mnie podrzuciła, więc możemy jechać razem, ona jedzie na lotnisko. Marcus na chwilę zamarł, po czym powrócił do owijania moich kosmyków wokół swoich palców. - Tjaa, okej. Zerknęłam
na Amandę,
obserwowała
Marcusa
z
rozbawionym
uśmiechem. Marcus odchrząknął. - Odbierasz, czy wylatujesz, Sadie? Sadie uśmiechnęła się do Marcusa. Jej urok musiał na niego działać. Ta myśl mnie niepokoiła. Nieważne, jak głupie to było, tak się po prostu działo. - Wylatuję. Jax dziś wieczorem będzie gościem – sędzią w American Idol. Wraca później na jutrzejszy koncert w Pensacola. Jasna cholerka. Marcus zaśmiał się, wodząc palcami po mojej szyi i przyprawiając mnie o gęsią skórkę, która wypłynęła na moje nagie ramiona. - Dobrze sobie radzisz z przyzwyczajaniem się do jego życia. A widzisz, nie masz się czym martwić. Sadie wzruszyła ramionami, po czym wyszczerzyła zęby w uśmiechu. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
- Dzięki niemu gra jest warta świeczki. - Ble! Dobra, dość słodzenia – wtrąciła Amanda. Amanda wstała i skinęła na Marcusa. - Wstawaj, muszę zatrzymać się u taty i odebrać samochód. Właśnie kupił mi nowy. No jasne. Lizodup. Marcus przestał poruszać dłonią, a napięte emocji wypływały z niego falami. Coś go zdenerwowało. To, że jego siostra dostała samochód? A może to, że nazwała ich tatę lizodupem? Sadie wstała. - Muszę iść. Obiecałam Kane’owi, że będę za dziesięć minut. – Spojrzała na mnie. – Naprawdę miło było cię poznać, Low. – Miała szczerą twarz i, kurcze, nie mogłam jej nie polubić. Obdarzyła Larissę swoim uśmiechem modelki z wybiegu. – Ciebie również wspaniale było poznać, Larisso. Nieczęsto spotykam księżniczki. Larissa
zaklaskała
z
radości,
niewątpliwie
na
dźwięk
słowa
„Księżniczka”. - Powodzenia – powiedziała Sadie, przeskakując spojrzeniem z Marcusa na Amandę. - Dzięki – odparł Marcus napiętym tonem, gdy wstał za mną. - Dziękuję za wszystko. Będę za tobą tęskniła w weekend, ale obejrzę dzisiaj Idola, więc pomachaj do kamery. – Amanda przytuliła Sadie, która uścisnęła ją mocno. Coś się działo w rodzinie Marcusa i mogłam postawić moje pieniądze na to, że ich przyczyną był jego tata. Amanda odprowadziła Sadie do drzwi, po czym zwróciła się do mnie. - Cudownie było cię poznać, Low. Naprawdę. Musimy kiedyś się spotkać. Po prostu kiwnęłam głową w odpowiedzi na entuzjazm dziewczyny. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
- Odprowadzę Sadie i wezmę moje rzeczy z Hummera. Poczekam na ciebie w samochodzie – powiedziała Marcusowi Amanda, a na twarzy miała dziwny wyraz. Jakby rozmawiali bez słów. - Okej – odparł Marcus. Gdy zamknęły się za nimi drzwi, rozprostowałam nogi i wstałam. - Martus baić – zażądała Larissa. - Nie, kochanie, Marcus nie może się teraz bawić. Musi zrobić papa. - Papa też – zażądała unosząc ramiona niczym królowa Saby. Marcus zachichotał i trochę się rozluźnił. - Ciężko cię zostawić, księżniczko, ale muszę iść. Pobawimy się kiedyś. Obiecuję. Larissa zmarszczyła brwi, po czym kiwnęła, jakby pasowało jej to i wróciła do zabawy klockami. - Dzięki za śniadanie i pomoc przy Larissie – powiedziałam, wstając. - Każda minut z wami była dla mnie przyjemnością. Poczułam wypływający na moją twarz rumieniec i zagryzłam dolną wargę, by powstrzymać się przed wyszczerzeniem zębów, jak jakaś idiotka. - Chodź do mnie, Low – wyszeptał, wyciągając dłoń, by ująć moją i przyciągnąć mnie, aż byłam do niego przytulona. Położył moją dłoń na swoim ramieniu, po czym objął mnie w pasie. Usta Marcusa Hardy’ego przykryły moje, zanim dotarło do mnie, że go dotykam. Jego wargi były ciepłe i miękkie, gdy bawiły się lekko z moimi. Drasnął moją dolną wargę i sapnęłam, otwierając usta tylko na tyle, że wsunął w nie swój język i rozpoczął powoli rozgrzewać mój. Wyrwał się ze mnie jęk, po czym kurczowo się uczepiłam Marcusa. Dłonie uniósł znad mojej talii i ujął w nie moją twarz, przechylił głowę oraz dogłębniej zapoznał się z moimi Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
ustami. Nikt wcześniej mnie tak nie całował. Miętowy smak jego pasty do zębów to najprzyjemniejsza rzecz, jakiej dotknął mój język, przysięgam. Prawą rękę zsunął po moim ramieniu, aż do pupy i mocniej mnie przytulił, podgryzając i liżąc każdy centymetr moich ust. Lewą dłoń powoli przesunął w łagodnej pieszczocie na mój kark i zatrzymał ją poniżej obojczyka. Zajęczałam. Nie mogłam się powstrzymać. Jego wielka zrogowaciała dłoń znalazła się tak blisko mojej piersi. Marcus przerwał pocałunek, odetchnął głęboko i przesunął dłoń na moje ramię, gdy odsunął się trochę. Nie mogłam powstrzymać się od oddychania nierówno. Nie miałam wystarczającego doświadczenia, by móc kontrolować swoją reakcję. Napotkał moje spojrzenie i patrzyliśmy sobie w oczy. Podniecenie błyszczące w jego oczach sprawiło, że nie czułam się tak źle, będąc usychającym bałaganem. - Martus cmok – zawołała głośno Larissa, przypominając nam gdzie byliśmy, i że nie byliśmy sami. Zachichotałam i przeniosłam spojrzenie na Larissę, która wyczekująco patrzyła na Marcusa. Marcus westchnął dramatycznie. - Wszystkie kobiety mnie pragną – zażartował i pochylił się, całując Larissę w czubek pokrytej platynowymi lokami głowy. - Papa – powiedziała Larissa, najwyraźniej zadowolona buziakiem. - Papa, księżniczko. Wkrótce się zobaczymy. Wyprostował się i przez chwilę bacznie mnie obserwował, po czym wyciągnął dłoń i potarł kciukiem moją dolną wargę. - Jeszcze tu nie skończyłem. Dopiero zaczynam, Low. Lecz nie mogłem znowu odejść bez pocałunku. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Kolana zamieniły mi się w galaretkę. Jakże słodki był Marcus. Chłopcy tak do mnie nie mówili. Marcus Hardy został wyrwany prosto z tych egzaltowanych romansów, które czytała moja mama. - Okej. – Tylko tyle potrafiłam z siebie wydusić. Zbieranie słów do kupy nie było w tej chwili możliwe. Opuścił dłoń, a na jego ustach pojawił się seksowny, zadowolony uśmieszek, nim odwrócił się i wyszedł.
Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Rozdział 9 MARCUS - No, no, zajęło to chwilę – dokuczała mi Amanda, gdy wsiadłem do ciężarówki, szczerząc się jak dureń. - Tjaa, zajęło. - Jest naprawdę ładna. „Ładna” nawet nie opisywało Willow. Zobaczywszy ją siedzącą przy Sadie, uświadomiłem sobie, że Low jest o niebo seksowniejsza. Te miedziane włosy, jasna skóra i krągłości. Cholera, te krągłości. Bardzo, bardzo miłe dla oka krągłości. - Raczej olśniewająca – odparłem, wycofując samochód na ulicę. - To samo powiedziała Sadie. Bardzo się ucieszyła z powodu Low. Wydaje się cieszyć twoim szczęściem. Myślę, że martwiła się, że nadal do niej wzdychasz. Przestałem wzdychać do Sadie już jakiś czas temu. Pociąg, jaki czułem do Willow tylko to udowodnił. - Znaczy Cage jest stuprocentową męską dziwką, ale Preston powiedział, że jest bardzo opiekuńczy w stosunku do Low, do tego dochodzi jeszcze ten mały problem z twierdzeniem, że pewnego dnia ją poślubi. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Zacisnąłem mocno dłonie na kierownicy w próbie przejęcia kontroli nad gwałtowną reakcją, jaką spowodowało to wspomnienie. Za cholerę Willow nie wyjdzie za Cage’a. Nie byłem gotowy, by się jej oświadczyć, ani nic takiego. Byliśmy dopiero na początkowych etapach związku. Mimo to wiedziałem, że była lepsza od Cage’a Yorka. Pewnie, dobrze ją traktował, ale kojarzył mi się ze starszym bratem. Postępował z nią tak, jak ja z Amandą. Willow zasługiwała na o wiele więcej. Była bystra, zabawna, prawdziwa, tak niewiarygodnie seksowna, nie powinna być na czyjejś liście rezerwowej. - Twoje kostki robią się białe – zaświergotała Amanda. Rozluźniłem palce i głęboko odetchnąłem. - Cage’owi się trochę pomieszało. Low nigdy za niego nie wyjdzie. Sama tobie to powie. Jest wyjątkowa. - Tak jak Sadie? Zastanowiłem się przez chwilę, po czym przytaknąłem. - Tak, przypuszczam, że jak Sadie. Nieczęsto napotykasz dziewczyny takie, jak te dwie. Zaufaj mi, szukałem. Z całą pewnością są rzadkością. - Jak już powiedziałam, tym razem twoim rywalem nie jest gwiazda rocka. Stawiam na ciebie. Wyszczerzyłem zęby w uśmiechu, sięgnąłem ponad skrzynią biegów i uścisnąłem jej kolano. - Opowiedz mi o tym samochodzie, który dostałaś od taty. Natychmiast zmarszczyła wargi, które wygięły się w podkówkę. - Mój jeep się psuje. Tata powiedział, że dzieje się tak, gdy kupujesz samochód z niższej półki. – Przewróciła oczami. – Tak czy inaczej, daje mi coś, co właśnie otrzymał. Sportowe coupe, czy coś. Myślę, że powiedział 250CL… może. Nie wiem. Ale samochód jest mi potrzebny, a nie stać mnie na nowy. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
No jasne, tata sprezentował jej mercedesa. Niech świat zobaczy, że Król Mercedesa dostarczył swojej córce samochód. Mojego tyłka nie wsadzi do mercedesa. Z moją ciężarówką Chevy było w porządku. Była opłacana. Przeze mnie. - Ten samochód będzie bezpieczny. Jeśli jesienią pojedziesz do Tuscaloosa, będę czuł się dobrze, wiedząc, że jedziesz mercedesem coupe. Amanda wierciła się na siedzeniu i odchrząknęła. O-o. To nigdy nie oznaczało niczego dobrego. Takie miała tiki nerwowe. - Yyy, jeśli chodzi o college. Posłuchaj, Jamie i Hannah wybierają się do Auburn. - Ach, nie! Amanda, proszę, powiedz mi, że żartujesz. - Marcus, pozwól mi dokończyć, Jezu! Nie chciałem tego słuchać, lecz pozwoliłem jej kontynuować. - Jak już mówiłam wcześniej, nim zacząłeś się zachowywać jak „roll tide monster”3, Jamie i Hannah idą do Auburn. Jamie dostała stypendium cheerliderskie, a tatuś Hannah jest absolwentem Auburn, a ja chcę być weterynarzem. Wiesz, że kocham zwierzęta. Właśnie to chcę robić w życiu. – To się nie działo. Amanda kręciła się na fotelu, dopóki nie odwróciła się do mnie. - Gdybyś nie był takim fanem Alabamy i ktoś zapytałby cię o najlepszy wydział weterynarii na college’u, to co byś powiedział? Hmm? Westchnąłem we frustracji. - Auburn – wybełkotałem. - Bingo! Dlatego tam się zgłosiłam… i mnie przyjęto. 3
Maskotka drużyny futbolowej z Alabamy
Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Cóż, cholera. Moja siostrzyczka wybiera się do cholernego Auburn. - Chodzi mi o to, że mogłam złożyć podanie do college’u w innym stanie i wyprowadzić się naprawdę daleko. Pokręciłem głową. - Nie, nie chciałbym tego. - Tak właśnie myślałam. Potajemnie będę nadal, co roku, kibicować Bamie podczas Iron Bowl, obiecuję. Kręcąc głową, zadecydowałem myśleć o tym pocałunku z Low. To sprawiało mi radość. Wybór college’u mojej siostry – nie. Tata stał przed swoim salonem samochodowym, kiedy zatrzymaliśmy się przed nim. Był wysoki i w formie, brązowe włosy przyprószyła siwizna. Śmiał się, wyglądał na zrelaksowanego i szczęśliwego. Przez tę jego jowialną powierzchowność nie widać było, że rozbija swoją rodzinę. W ogóle nie wydawał się tym przejmować. Zacisnąłem mocno zęby i zatrzymałem dla siebie swoje myśli. Amanda nie potrzebowała słuchać, jak wyładowuję się i mówię ojcu, jakim to jest totalnym dupkiem. - Wysiadasz? – zapytała zerkając na mnie, gdy otworzyła drzwi. Pokręciłem głową. - Nie, zobaczymy się niedługo w domu. - Okej. – Zrozumienie, które dostrzegłem w jej oczach przypomniało mi, że nie tylko mnie dotyczyła ta sytuacja. Byliśmy drużyną. Wysiadła z ciężarówki. Tata zaczął do mnie podchodzi . Rozważałem odjechanie, nim mógłby zbliżyć się do mojego okna. Lecz nie zrobiłem tego dla dobra Amandy. Otworzyłem okno, gdy podszedł do mnie. - Marcus, nie wysiądziesz zobaczyć samochodu swojej siostry? – rzucił kpiąco, jakbym nie troszczył się o Amandę. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
- Zobaczę go za kilka minut pod domem mojej mamy. To go całkowicie zaskoczyło. Odchrząknął i przestąpił z nogi na nogę. Patrzyłem przez przednią szybę. - Tamtego dnia nie byłem przygotowany na twój atak słowny. Mogłem powiedzieć coś, czego nie powinienem był mówić. Przepraszam. Lecz ta sprawa jest między twoją mamą i mną. Wy, dzieci, nie musicie utknąć pośrodku. Oboje jesteście prawie dorośli. Gwałtownie obróciłem głowę i skierowałem moje gniewne spojrzenie wprost na niego. - To zawsze będzie na mnie wpływało. Matka się załamuje. To moja mama. Kobieta, która karmiła mnie zupą, gdy chorowałem, i która trzymała mnie, gdy wymiotowałem. To ona opatrywała zadrapane kolana i przytulała mnie, gdy zszywano mnie, ponieważ rozerwałem ramię. Czytała mi wieczorami aż usnąłem. Oczekujesz, że nie będę się przejmował tym, że ją ranisz? Cholera, zabijasz ją. Mama i siostra są dwiema osobami na tym świecie, za które mógłbym umrzeć. Zrobię wszystko, co muszę, by były szczęśliwe. Więc, NIE, tato, ta sprawa nie dotyczy jedynie ciebie i mamy. Kiedy mama płacze, płacze i Amanda. A wtedy ja muszę posprzątać twój bałagan. – Przestałem rzucać gromy i odetchnąłem głęboko, ponieważ w tamtej chwili chciałem coś uderzyć, a twarz taty wyglądała naprawdę zachęcająco. - Nie zdawałem sobie sprawy z tego, że matka dzieli się z wami naszymi problemami. Porozmawiam z nią o tym. Otworzyłem gwałtownie drzwi samochodu i stanąłem twarzą w twarz z ojcem. Nasze nosy prawie się dotykały. Tak mocno wbiłem palec w jego klatkę piersiową, że wiedziałem, że musiało go to zaboleć. - Zbliżysz się do mojej mamy i złamię każdą kość w twoim ciele, Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
staruszku. Rozumiesz? Twarz taty była jaskrawo czerwona. W jego oczach pojawiła się furia i zaskoczenie. Zażenowałem go przed jego pracownikami i jeśli powie jeszcze choć słowo, ci pracownicy będą musieli wezwać dla swojego szefa karetkę. Odwróciwszy się od niego, wskoczyłem do ciężarówki i wyjechałem, paląc gumę na jego śliczniutkim, wybrukowanym parkingu.
WILLOW Możliwe, że moje usta wciąż mrowiły godziny po pocałunku z Marcusem? Na pewno nie. Musiało mi się tak tylko wydawać. Podniosłam ostatnią łyżkę, której Larissa używała jako pałeczek perkusyjnych na garnkach i patelniach. Tawny w końcu się pojawiła, by ją odebrać i zachowywała się, jakbym przysparzała jej kłopotu, prosząc ją o odebranie jej córki. Ale nawet moja szalona siostra nie mogła zepsuć mi nastroju. Wspomnienia pocałunku Marcusa i jego słów sprawiły, że unosiłam się na chmurze, z której nikt nie mógł mnie zrzucić. Ziewnęłam i zadecydowałam, że nadszedł czas na drzemkę, a te wszystkie myśli spowodują naprawdę przyjemne sny. Zerkając na drzwi do pokoju Marcusa, zatrzymałam się. Powinnam położyć się w jego łóżku? Czy chciałam? Odwróciłam się i spojrzałam na sofę. To tam chciałam spać. Wszystkie dobre wspomnienia o Marcusie dotyczyły tego pomieszczenia i tej sofy. Na pewno będę śniła o nim, jeśli położę się na kanapie. Wzięłam poduszkę z pokoju Cage’a i koc z szafy, po czym skierowałam się na sofę, by w końcu się wyspać i mieć bardzo dobre sny.
Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Ciepłe palce przeczesywały moje włosy, a następnie wędrowały po mojej twarzy, aż do obojczyka, gdzie drażniły i pieściły wrażliwą skórę. - Hmmm – wymamrotałam, przybliżając się do trzymającego mnie ciepła. Śniłam bardzo realistycznie o Marcusie. Silne dłonie powróciły do moich włosów i łagodnie masowały głowę. Och, jak to mi się podobało. Skąd Marcus wiedział, by to zrobić? Cage zawsze masował moją głowę. Wiedział, że to moja słabostka. Kurcze, Cage wdarł się w mój sen, który miał być tylko o Marcusie. Nim mogłam zbyt się zdenerwować, jego dłoń powróciła do mojego obojczyka. Doprowadzał mnie do szaleństwa. Weźże w końcu wsuń dłoń pod moją koszulkę. Proszę. Byłam gotowa błagać. Kiedy jego dłoń zaczęła się znów przesuwać w górę, zajęczałam: - Marcus, proszę. Ręka zamarła. Otworzyłam oczy i spojrzałam wprost w twarz Cage’a. - Powiedziałaś do mnie właśnie „Marcus”? Fantastycznie. Co ja zrobiłam? Nie w ten sposób chciałam przekazać Cage’owi tę możliwie istniejącą rzecz między mną a Marcusem. Przewróciłam oczami i usiadłam. - Zapewne. Cage, spałam. Nie mogę kontrolować tego, co mówię, gdy śpię. Cage spojrzał na mnie wilkiem. - Śniłaś o Marcusie? Wzruszyłam ramionami. Cage jęknął. - Willow, rozmawialiśmy o tym. Malutka, on nie jest jak my. Umawia się z bogatymi laluniami, które zyskały aprobatę jego rodziców. On nie oszczędza. Nie nastawiaj się na zranienie. Proszę – błagał. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Jeśli ktokolwiek inny nazwałby umawianie się ze mną oszczędzaniem, spoliczkowałabym go. Lecz to był Cage, z którym dorastałam. Żył moim życiem. Wolno mu było tak mówić. Takie słowa wypowiedziane przez niego znaczyły co innego. - Jeszcze raz mówię, spałam. Nie mogę kontrolować snów. Cage przysunął się do mnie, zamykając dzielącą nas odległość. - Jesteś tak urocza, jak śpisz – wymamrotał, pochylając się i lekko gryząc mnie w ramię. - Cage, przestań. Nawet nie zaczynaj. Jeśli musisz kogoś zaliczyć, idź gdzie indziej. Opuścił głowę na sofę. - Chciałem cię tylko spróbować. Zabijasz mnie. Poklepałam go po nodze. - Jesteś po prostu napalony, a ja dostępna. Cage się zaśmiał. - Myślisz, że mnie rozgryzłaś, no nie, miłości? - Wiem, że cię rozgryzłam. Nie możesz mnie oszukać, Cage. Wiem, że pająki śmiertelnie cię przerażają, i że płaczesz za każdym razem, gdy oglądasz Dom nie do poznania. Nie ma nic, czego bym o tobie nie wiedziała. Cage uniósł lekko brwi. - Tak ci się wydaje? – Pochylił się, aż poczułam jego ciepły oddech łaskoczący mnie w ucho. Co zaskakujące – nie pachniał jak whisky… jeszcze. - Walę konia, myśląc o tobie nagiej rozwalonej na moim łóżku z tymi twoimi dzikimi rudymi włosami leżącymi na mojej poduszce. - UCH! Cage! – Odepchnęłam go i wstałam. – ZDI, Cage. Bardzo nie chciałam tego wiedzieć. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Cage zarechotał. - Co, malutka? Nie myślisz o mnie, gdy wsuwasz dłonie do majtek i robisz się niegrzeczna? - Cage, ZAMKNIJ SIĘ! – wrzasnęłam, zakrywając uszy. Wsadził sobie do ust palec i go polizał. Przysięgam, czasami był obrzydliwy. - O kim myślisz, Low? Kto sprawia, że tam na dole czujesz się dobrze? Przygotowywałam się do zmycia pięścią tego zadowolonego uśmieszku z jego twarzy. - Po pierwsze, nie robię tego. Po drugie, jesteś perwersyjny. Teraz idź kogoś przelecieć i zostaw mnie. Cage usiadł i oparł łokcie na kolanach. Błękitne oczy miał otwarte jak pięć złoty. - Nie macasz się, Low? - O. Mój. Boże. Czy mógłbyś, proszę, przestać?! Cage potrząsnął niedowierzająco głową. - Naprawdę tego nie robisz. Nigdy nie miałaś orgazmu. Masz to wypisane na twarzy. Cóż, cholera. - Cage, mówię poważnie. Ta rozmowa – przerwałam, gdy otworzyły się drzwi i Marcus wszedł do mieszkania. Moja twarz zrobiła się natychmiast czerwona jak burak. Nie musiałam jej widzieć, by to wiedzieć. Myśl, że mógł usłyszeć
nawet
najmniejszą
część
tej
niedorzecznej
rozmowy
była
upokarzająca. - Marcus, człowieku, właśnie o tobie rozmawialiśmy – oświadczył Cage z szatańskim uśmieszkiem i wstał z kanapy. Nie mogłam się zmusić do wyjaśnienia tego powitania. Zamiast tego stałam nieruchomo, gdy Cage mnie Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
minął i wyszeptał: - Pamiętaj, co powiedziałem. Nie potrzebowałam, by przypominał mi, że nie byłam dość dobra dla Marcusa. Już to wiedziałam. Lecz nie wiedział, że Marcus był całkowicie niezorientowany w temacie. A ja nie zamierzałam mu tego wskazać. Popchnęłam Cage’a, gdy się zataczał i śmiał, nim wszedł do swojego pokoju i zamknął za sobą drzwi. Wiedziałam, że Marcus czekał, aż coś powiem, ale nie wiedziałam, co miałoby być tym czymś. Wsuwając włosy za ucho, zerknęłam na niego. - Yyy, hej. – Udało mi się wychrypieć. Na jego wargach pojawił się mały seksowny uśmiech i poczułam jakbym mogła się roztopić w kałużę. Gdybym nie przejmowała się, że mógł usłyszeć naszą rozmowę, nim otworzył drzwi, bym całkowicie cieszyła się tym uśmiechem. - Przespałaś się trochę? – zapytał, wolno do mnie podchodząc, a jego oczy lśniły z determinacją. Kiwnęłam głową. - Dopiero się obudziłam. Wsunął dłoń w moje włosy i objął mnie za kark. - Dobrze – odpowiedział. Przesunął wzrok z mojej twarzy na usta, którym przyjrzał się uważnie, po czym opuścił spojrzenie na moją szyję i ramiona, a następnie na moją klatkę piersiową, szybko się unoszącą i opadającą. - Wyjdź dzisiaj ze mną, Low. Zrobimy cokolwiek będziesz chciała. Możemy iść coś zjeść, potańczyć, przespacerować się po plaży, cokolwiek chcesz. Tylko wyjdź ze mną. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Przełknęłam ciężko i kiwnęłam energicznie głową. - Okej. – Udało mi się odpowiedzieć, nie brzmiąc jak stłumiony szept. Zadowolony szeroki uśmiech pojawił się na jego twarzy i znowu spojrzał mi w oczy. - Możemy zrobić te trzy rzeczy. Zabiorę cię do jakiegoś miejsca z jedzeniem. Do jakiegoś fajnego miejsca. Później możemy iść potańczyć. Naprawdę chcę z tobą zatańczyć. A później możemy zakończyć wieczór spacerem po plaży. O łał. Tak. Tak. Tak. Ponownie kiwnęłam głową. - W takim razie pozwól, że się przygotuję i ty też się przygotuj. Spotkamy się tu za godzinę. Wystarczy ci tyle czasu? - Tak. Marcus zabrał dłoń z mojego karku i się cofnął. Posłał mi ostatni, roztapiający kości uśmiech, nim odwrócił się i odszedł do swojego pokoju. Fantazjowałam o pójściu za nim. Obserwowaniu go, jak się przebiera. Jak wyglądałby jego brzuch, gdyby był całkowicie nagi? Krótkie zerknięcie dało mi widok, który sprawił, że ślinka napłynęła mi do ust. Mogłam tylko sobie wyobrażać, jak wyglądała reszta jego ciała. - Low, gdzie wsadziłaś moje ulubione dżinsy? – Cage przełamał zaklęcie. Okręciłam się i ruszyłam do szafy, w której powiesiłam jego spodnie. Zwariowany chłopiec nie potrafił niczego znaleźć. Zdjęłam dżinsy z wieszaka i podałam je mu. - Przed twoją twarzą – powiedziałam, podając mu spodnie. - Dzięki, kochanie. Słuchaj, idę na randkę. Zapewne wrócę późno. Zostań tutaj. Po tym, co Tawny wywinęła rano, chcę żebyś została u mnie. Kiwnęłam głową. Ubrał dżinsy. Podeszłam ponownie do szafy i zdjęłam z Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
wieszaków kilka swoich rzeczy, które tam powiesiłam. - Gdzie idziesz? – zapytał, wciągając na stopy buty. - Jeszcze nie wiem. Wychodzę ze znajomymi. Nie chodziło o to, że nie chciałam mu powiedzieć o Marcusie, ponieważ naprawdę chciałam. Chciałam powiedzieć: „spójrz, przypuszczam, że on nie myśli o mnie jak o oszczędzaniu”, ale tego nie zrobiłam. Zmartwiłabym go, mówiąc mu o tym. Prawdopodobnie zrobiłby się zazdrosny. Nigdy nie byłam pewna jak się zachowa. Lecz chciałam, by całą noc spędził poza domem. Nie chciałam, by wrócił do domu i zepsuł wieczór mój i Marcusa. Więc się nie odezwałam. Cage podszedł do mnie od tyłu i objął mnie w talii. - Uważaj na siebie. Zadzwoń do mnie, jeśli będziesz czegoś potrzebowała! I nie pij za wiele. - Będę trzeźwa, wrócę wcześnie i położę się grzecznie do łóżka – obiecałam. Cage zostawił na moim policzku głośnego buziaki. - Moja dziewczynka. – Wypuścił mnie i wyszedł z garderoby. - Wychodzę. Nie martw się, jeśli nie pojawię się do rana. – Ruszył do drzwi, gdy wyszłam z garderoby, po czym się zatrzymał. – Ale zadzwoń do mnie, jeśli będziesz mnie potrzebować. - Obiecuję, zadzwonię, jeśli będę cię potrzebować. Wyszczerzył zęby w uśmiechu i w końcu wyszedł z pokoju. Rzuciłam okiem na zegarek. Zostało mi czterdzieści pięć minut. Musiałam ogolić nogi, pomalować paznokcie u stóp i wywoskować pewne obszary. Rzuciłam na łóżko kilka ubrań, z których wybiorę strój i chwyciłam kosmetyczkę, po czym poszłam do łazienki. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Rozdział 10 MARCUS Wyglądała jakby była zanurzona w czekoladzie, i cholera, jeśli nie chciałem kęsa. Posiłek, który zjedliśmy nie ugasił pragnienia Low, rozpalonego we mnie niewielką ilością ubrań, które miała na sobie. Otworzyłem drzwi ciężarówki, gdy wysiadała i nie cofnąłem się. Chciałem pomóc jej wysiąść. Pozwoliłem jej ciału docisnąć się do mojego, kiedy ją opuszczałem. Było to prawie wystarczające, aby stłumić moją potrzebę dotknięcia jej. Krótka, jedwabista letnia sukienka otulała jej klatkę piersiową, ukazując zabójczy dekolt i wąziutką talię. Była rozkloszowana wokół bioder i opływała jej nogi do połowy uda. Cały wieczór zastanawiałem się, czy gdybym dmuchnął wystarczająco mocno, to czy tył uniósłby się do góry. - Dziękuję – szepnęła, zapatrzona we mnie, gdy jej stopy dotknęły ziemi. Wiem, że to był czas, by ją puścić i cofnąć się, ale nie podobała mi się ta myśl. Zamiast tego położyłem ręce na jej talii. Opuszkami kciuków ledwie ocierałem dolną część jej piersi, i cholera, jeśli sposób w jaki jej oczy się rozszerzyły na ten niewinny dotyk nie sprawił, że się podnieciłem. - Kojarzysz mi się z truskawkami w czekoladzie, które mieliśmy na deser Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
– wyznałem. Jej policzki pokryły się odcieniem różu i mały uśmiech wykwitł na jej ustach. - Jak to? - Więc – przejechałem ręką po jej boku, uważając, aby nie dotknąć jej piersi, następnie prześledziłem dolną część dekoltu sukienki ledwie dotykając gładkiej skóry zaraz nad jej piersiami – ta sukienka ma taki sam kolor jak tamte czekoladki i wyglądasz w niej całkowicie jadalnie. Złapała dolną wargę między zęby, przypominając mi o naszym pierwszym pocałunku. - Jeśli pocałuję cię teraz, Low, nigdy nie wejdziemy do środka. Nie ufam sobie. A naprawdę chcę z tobą zatańczyć – wyszeptałem, biorąc krok w tył i przesunąłem rękę na dół jej pleców, kierując ją ku wejściu. Mogłem poczuć jej nierówny oddech pod moją dłonią. Otwierając drzwi do Hurricane Port, wiedziałem że Rock i załoga będą tutaj. Jackdown grali dzisiejszego wieczoru. Rozważałem zatrzymanie Low całej dla siebie i pójście do Pensacola, aby potańczyć albo przyprowadzenie jej tutaj, gdzie byli moi przyjaciele. Zdecydowałem, że chciałem, aby wszyscy wiedzieli, że wyszliśmy razem. Nie chciałem, żeby mieli jakiekolwiek wątpliwości, zwłaszcza Krit, że rzeczywiście była niedostępna. Mogliśmy nie być na wyłączność – jeszcze – ale wiedziałem, że jeśli wszyscy zobaczą ją ze mną, to Preston, Krit i nawet Dewayne będą wiedzieli, żeby się wycofać. Podczas gdy głupia deklaracja Cage’a nie odstraszyła ich, zrobi to lojalność wobec mnie. - Chcesz usiąść z wszystkimi czy wolisz stolik tylko dla nas? – spytałem, pochylając się do jej ucha, aby mogła mnie usłyszeć ponad hałasem. - Dla mnie to bez różnicy. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
- Dla mnie też. Mam zamiar trzymać cię na parkiecie, w moich ramionach, przez większość wieczoru, więc to, gdzie usiądziemy nie ma znaczenia. Odwróciła głowę sprawiając, że jej usta prawie otarły się o moje. Jej ciepły oddech musnął moje usta i nie mogłem się powstrzymać. Przesunąłem moimi ustami po jej, liżąc jej dolną wargę w sposób o jakim fantazjowałem, gdy oglądałem ją jedzącą truskawki w czekoladzie. Natychmiast otworzyła dla mnie usta i jej język dotknął ostrożnie mojego, dopóki nie jęknąłem i przyciągnąłem ją do siebie. Jej usta były słodsze niż wszystko, co kiedykolwiek próbowałem. Całowanie nigdy nie było czymś, o czym myślałem za dużo. Ale usta Willow były pulchne i miękkie, i takie gorące. Tym razem ona zakończyła pocałunek i wzięła głęboki wdech. - Wow – wyszeptała, unosząc swoje oczy skupione na moich doszczętnie wycałowanych ustach, do moich oczu. – Ja też chcę z tobą zatańczyć – wyjaśniła, szczerząc zęby w uśmiechu. – To jedyny powód, dla którego to zakończyłam. Mmm... jej dołeczki były słodkie. Niezdolny do powstrzymania bardzo zadowolonego wyrazu twarzy, zsunąłem rękę do jej pleców i objąłem ją w talii, gdy ruszyliśmy do chłopaków. Rock obserwował nas z rozbawionym uśmiechem na twarzy. Oczywiście nie przegapił naszego pocałunku. - No, no, no spójrzcie. Jeśli to nie mój najlepszy przyjaciel z uroczą Willow – powiedział Rock, przechylając swój kufel, do połowy pełen piwa, w naszą stronę. - Cholera, chłopie, próbowałeś zjeść jej twarz – droczył się Preston. - Chcę być przy tym, gdy ktoś powie Cage’owi – zaćwierkał Dewayne. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
- Ja też was wszystkich witam. – Posłałem im wszystkim ostrzegające spojrzenie. Nie chciałem, aby imię Cage’a było wyciągana. – Chciałbym poczekać i posłuchać więcej waszych bezmózgich komentarzy, ale wolę zatańczyć z Low. - Ał, zraniłeś mnie. Ta kurewska rana się nie zagoi – krzyknął Preston, gdy odwracałem Willow i prowadziłem ją na parkiet. Przyciągnąłem ją przed siebie i przytuliłem, przepychając się przez tłum ciał, dopóki nie byliśmy w środku tłumu i poza zasięgiem wzroku osób siedzących przy stoliku. Low okręciła się uśmiechając do mnie, kiedy zatrzymaliśmy się i zaczęliśmy ruszać się do muzyki. Zajęło mi minutę przyłączenie się. Widok tych wszystkich rudych włosów, spływających falami na jej ramiona, gdy jej biodra kołysały się w rytm muzyki i cienki materiał jej sukienki ślizgający się wokół górnej części ud, sprawiał, że ciężko było być skoncentrowanym. Low nie była tak mocno spięta jak ja. Właściwie to wyglądała na bardziej zrelaksowaną niż przez cały wieczór. To był jej żywioł. Lubiła tańczyć. Kolejna rzecz do pliku daleko w mojej pamięci. Opuściłem rękę na jej biodro i przyciągnąłem ją bliżej. Jeśli zamierzała tak się ruszać, chciałem czerpać z tego korzyści. Radośnie do mnie podeszła, wodząc ręką po moim ramieniu, a drugą przesunęła do góry, nad swoją głowę, gdy kręciła biodrami. Mogę nie wytrwać długo, nim wyciągnę ją stąd i przycisnę do najbliższej pustej ściany.
WILLOW Kochałam tańczyć. Taniec wyzwala i ekscytuje. Ale z rękoma Marcusa
Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Hardy’ego na moim ciele, to prawdopodobnie była moja ulubiona rzecz na ziemi. Pozwoliłam sobie odpuścić i wyglądał na zadowolonego tak bardzo, jak ja. Gra wstępna to nie coś, o czym wiedziałam dużo. Ale taniec. To mogę robić. Obracając się w jego ramionach, przycisnęłam plecy do jego klatki piersiowej i splotłam ramiona na jego karku. Gdy mój tyłek poruszył się naprzeciw jego ciała, poczułam jego erekcję. Och. To coś nowego. Nie wyglądał, jakby przeszkadzało mu, że mogę go czuć. Pozostając w ruchu, zamknęłam oczy i oparłam głowę o jego klatkę. To wpłynie cudownie na moje sny. Jego palce rozszerzyły się na mojej talii, a następnie jeden powoli prześlizgnął się przez mój brzuch i z powrotem w dół przez moje biodro, aż sięgnął linii majtek. Okej. Wow. Mogłam poczuć jak moje ciało zaczyna delikatnie drżeć. Nie wiem czemu, ale lubiłam czuć się w ten sposób. Drugie drżenie sprawiło, że Marcus się zatrzymał i jego ręce mocno zacisnęły się na mojej talii. -Low, potrzebuję drinka. Teraz. Nie byłam pewna co wywołało taką reakcję i nie chciałam przestać robić tego co robiliśmy. To było wspaniałe. Ale kiwnęłam głową i pozwoliłam mu zaprowadzić mnie z powrotem do stolika, przy którym tylko Preston i Dewayne wciąż pili. - Chcesz coś? – spytał Marcus. Jego głos brzmiał trochę burkliwie. Próbowałam wrócić myślami do tego, co robiliśmy na parkiecie. Czy zdenerwowałam go? - Colę, poproszę. – Kiwnął głową i ścisnął moją talię, przed zostawieniem mnie z Prestonem i Dewayne’em. Przybita, osunęłam się na najbliższe wolne krzesło. Oczywiście zrobiłam coś, co spowodowało, że nie chciał ze mną tańczyć. - Więc, powiedz mi, Low, czy Cage wie, że wyszłaś z Marcusem? – Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
spytał Preston. Sfrustrowana tym, że wszyscy czuli potrzebę pytania Cage’a, posłałam mu zirytowane spojrzenie. – Nie, a to nie jego sprawa. Dewayne zagwizdał nisko. - Założę się, że nie zgodzi się z tobą, kochanie. Wzruszając ramionami, odwróciłam się od nich i ich ciekawskich pytań, i poszukałam Marcusa. Jako pierwszą odnalazłam Jess. Następnie zobaczyłam Marcusa opartego o bar, rozmawiającego z nią. Oczywiście z nim flirtowała, a uśmiech Marcusa mówił, że podobało mu się to. Nie było śladu po spiętym chłopaku, który mnie zostawił. Wyglądał na zrelaksowanego w towarzystwie Jess. Nagle jej dłonie osunęły się i dosięgły twarzy, jakby ją ocierała. Czy ona płakała? Marcus wyprostował się i pochylił do przodu, a następnie przytulił ją. Przypomniałam sobie, że Jess jest kuzynką Rocka i przechodzi przez złe zakończenie związku. Nic wielkiego. Marcus ją pocieszał. Wzięłam powolny wdech, zmuszając węzeł w moim brzuchu do zniknięcia. Marcus odchylił się do tyłu, odwrócił głowę w stronę baru i powiedział coś do barmana, następnie wziął rękę Jess i pozowliła mu poprowadzić się w stronę tłumu. Z dala ode mnie. To się nie działo. Ostrzeżenie Cage’a wróciło, aby mnie nawiedzać. Zgaduję, że Marcus skończył ze slumsami. Wzdrygnęłam się na tę myśl i wstałam. - Wszystko w porządku? – Głos Prestona przebił się przez moje myśli, sprowadzając mnie z powrotem do stolika, gdzie zostałam porzucona przez moją randkę. Wzięłam głęboki wdech i skinęłam głową, wymuszając uśmiech. Nie pozwolę, żeby zobaczyli mnie płaczącą. Nikt się nie dowie, że to mnie zraniło. Nie będę tym zażenowana. Nie pozwolę Marcusowi Hardy’emu mnie upokorzyć. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
–
Gorąco
tutaj.
Pójdę
złapać
trochę
świeżego
powietrza
–
odpowiedziałam. - Ostatnim razem, gdy to powiedziałaś, zniknęłaś – zauważył Dewayne. - Jestem całkiem pewny, że to, co zobaczyłaś, nie jest tym, na co wygląda. – Troska w głosie Prestona była oczywista. - W porządku, jeśli jest jak wygląda. Tylko dlatego, że przyszedł ze mną, nie znaczy, że musi też ze mną wyjść. Dorastałam z Cage’em. Jestem przyzwyczajona do takiego zachowania. – Próbowałam sprawić, aby mój głos brzmiał lekko i naturalnie. - Marcus w ogóle nie jest taki jak Cage – odpowiedział Dewayne. Chciałam w to wierzyć, lecz właśnie teraz chciałam jedynie wyjść. Nie miałam odpowiedzi, więc wyszłam. Tylko dwa dni później i byłam tu ponownie. Kolejny bar, sama na zewnątrz, ponieważ blond seksbomba ukradła mojego chłopaka. Teoretycznie ostatnim razem nie był moim chłopakiem, ale flirtował ze mną. Opuściłam wzrok na sukienkę, której uprasowanie zajęło mi dwadzieścia minut, ponieważ leżała zwinięta na dole mojej walizki przez miesiące. Nigdy nie było powodu, żeby ją nosić. Chłopak, który pomógł mi wyjść z ciężarówki, wyglądał jakby naprawdę mnie lubił. Tylko mnie. Łzy napłynęły mi do oczu i zagryzłam wargę, próbując je odegnać. Nie będę robiła tego tutaj. Mam swoją dumę. Komórkę zostawiłam w ciężarówce Marcusa, razem z torebką. Nie chciałam radzić sobie z tym podczas tańczenia. Ta sukienka nie miała kieszeni, gdzie można byłoby coś włożyć. Zadzwonienie do Cage’a było niemożliwe. Prawdopodobnie to dobra rzecz. Ostatnią rzeczą, której chciałam był Cage zły na Marcusa. Ledwie co mieliśmy prawdziwą randkę. Sięgnęłam do dołu, odpięłam paski wokół moich kostek, ściągnęłam Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
szpilki i przeszłam przez ulicę. Jeśli miałam boso iść około trzy kilometry z powrotem do mieszkania, wybrałam drogę przez plażę. Piasek był przyjemniejszy dla stóp niż asfalt. Ponadto, jeśli zaleją mnie łzy, moja twarz będzie w ciemnościach plaży, więc nikt mnie nie zobaczy.
Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Rozdział 11 MARCUS - Jess, nie widzę ich. Jak mówiłem, myślę, że za dużo wypiłaś. – Jess założyła ramiona specjalnie pod piersiami i zrobiła kwaśną minę. Zaczynałem myśleć, że to ja za dużo wypiłem i to mnie wkurzało. Kiedy Jess przyszła do mnie poprosić, abym pomógł jej dostać się do samochodu na tyłach, powiedziałem jej, aby znalazła Rocka. Ale powiedziała, że nie mogła go znaleźć i że na zewnątrz są dwa bezpańskie psy blokujące jej drogę do samochodu. Zostawienie Willow z Prestonem martwiło mnie. Była bardzo podekscytowana po naszym tańcu. Tak podekscytowana, że potrzebowałem trochę dystansu, żebym mógł myśleć normalnie. Kiedy zaczęła się trząść w moich ramionach, kiedy przebiegłem dłońmi przez jej uda, pomyślałem, że tylko to sobie wyobrażam. Ale wtedy zrobiła to ponownie, mocniej. Na Boga, nikt poza mną nigdy nie zobaczy jej orgazmu. Serce niemal wyskoczyło z mojej piersi i byłem tak cholernie twardy, że byłem niemal pewien, że cierpiałbym na trwałe uszkodzenie, jeśli bym jej nie zabrał z tego parkietu i się nie uspokoił. Pojawienie się Jess było rozproszeniem, którego potrzebowałem, żeby opadło moje podniecenie i abym złapał oddech. Radzenie sobie z bezpańskimi psami oczyściłoby mój umysł. Tak mogłem wrócić i zabrać Willow na spacer wzdłuż plaży, który jej obiecałem. Chciałem, aby dzisiejszy wieczór był Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
wyjątkowy. Ja, unoszący tę małą sukienkę i wsuwający dłonie między jej nogi, było zdecydowanie czymś, co nie chciałem, aby się wydarzyło. W szczególności, jeśli brało się pod uwagę, że musiała być cholernie niedoświadczona, tak, że dostałaby orgazmu zaledwie po kilku dotknięciach. Powoli, Marcus. Musisz zwolnić. - Cóż, dobrze. Myślę, że możesz wrócić do środka, do swojej randki – wymamrotała Jess. - Tak, myślę, że jesteś bezpieczna – odpowiedziałem i skierowałem się do środka tylnymi drzwiami. Nigdy nie było tu żadnych psów. Byłem tego pewien. Ale przynajmniej nie musiałem już dłużej obnosić się ze swoją sterczącą erekcją. Zatrzymałem się przy barze i odebrałem nasze napoje, a następnie skierowałem do stołu. Preston i Dawayne byli sami, a ciężkie spojrzenia, które mieli na twarzach sprawiły, że się zatrzymałem. OCH, CHOLERA, NIE! Byłem idiotą. Uderzając napojami o stół, patrzyłem w ich twarze i wiedziałem. Bez pytania, wiedziałem. - Kiedy wyszła? – Udało mi się zapytać przez chory supeł w moim żołądku. - Zaraz po tym, jak wyszedłeś, trzymając dłoń Jess – odpowiedział Preston. - Powiedziała, że idzie złapać świeże powietrze, ale obaj wiedzieliśmy, że to znaczyło, że zwiewa – dodał Dewayne. - Czemu nic nie zrobiliście? – Ledwie powstrzymywałem ryk w mojej piersi. Preston wzruszył ramionami, patrząc gdzieś smutnym wzrokiem. - Zrobiłem, koleś. Powiedziałem jej, że to prawdopodobnie nie jest tak, jak Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
wygląda. - Że to prawdopodobnie nie tak, jak wygląda? Serio, Preston? To najlepsze, na co cię stać? - Hej, nie warcz na mnie. To ty byłeś wystarczająco głupi, aby wyjść z Jess po tym, jak niemal uprawiałeś seks z Low na parkiecie. Będę chory. Poszedłem sztywno do drzwi, desperacko pragnąc biec. Czy zadzwoniła do Cage'a? Aby uratował ją przede mną? Otwierając drzwi, wyszedłem na zewnątrz, na parking pełen samochodów, ale żadnego człowieka. Żadnej Willow. Dlaczego nie powiedziałem jej, co miałem zamiar zrobić? Czy nie zdawała sobie sprawy, że robiłem wszystko, co mogłem, aby nie znaleźć pustego rogu, i przesuwać dłońmi i językiem przez całe jej ciało? Jak mogła myśleć, że zostawiłem ją dla kogoś innego? Czy nie wyraziłem się wystarczająco jasno, że się nią interesowałem? Gwałtownie otwierając drzwi, wspiąłem się do środka i moje oczy wylądowały na jej torebce leżącej na siedzeniu, które opuściła. Jej telefon. Sięgnąłem do małej czerwonej torebeczki, która pasowała do jej czerwonych szpilek. W środku był jej telefon. Wyciągnąłem go. Jedna wiadomość od Cage'a. „Kochanie, jadę dzisiaj do Destin. Powinienem wrócić gdzieś koło rana. Napisz do mnie, kiedy bezpiecznie dotrzesz do domu.” Upuszczając jej torebkę, odpaliłem samochód i wyjechałem z parkingu. Musiała iść pieszo do domu. Na tych szpilkach. W ciemności. Wyglądając jak cholernie najseksowniejsza rzecz na planecie. Moje serce waliło w piersi, teraz z innego powodu. Proszę, Boże, niech nic jej się nie stanie. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Powoli przejechałem do apartamentu, patrząc na chodniki w poszukiwaniu Willow. Nie było jej śladu, kiedy w końcu dotarłem na parking przed mieszkaniem. Nie mogła dotrzeć do domu. Nie miałaby czasu, aby do niego dotrzeć. Albo tutaj była i ktoś ją podwiózł, albo, pokręciłem głową. Nie chciałem myśleć o żadnym „albo”. Już i tak zaczynałem panikować. Nie mogłem tak myśleć. Musiałem zatrzymywać zdrowy umysł. Wbiegając po schodach, otworzyłem drzwi na bardzo ciemny, cichy apartament. - Willow! Pobiegłem do sypialni Cage'a, ale łóżko było puste. Nie było jej tutaj. Obróciłem się dookoła, panikując. Gdzie mogła być? Zgubiłem ją. Wyszedłem z nią na randkę i zgubiłem ją. Nie mogłem się nią zająć nawet przez jedną noc. Moja głowa waliła w rytmie serca. Wrócę i będę zatrzymywać ludzi po drodze. Może ktoś ją widział. Może ktoś ją podwiózł i najpierw pojechali gdzie indziej. Ktoś musiał coś widzieć. Wróciłem biegiem do drzwi i otworzyłem je gwałtownie, zbiegając po dwa stopnie naraz. Znajdę ją. Muszę. - Marcus? Zatrzymałem się i obróciłem, aby zobaczyć Willow idącą plażą ze szpilkami zwisającymi z jej dłoni. Podbiegłem do niej. Była tutaj. Bezpieczna. Nikt jej nie skrzywdził. Miałem zaledwie chwilę, aby spojrzeć w jej duże, zielone oczy pełne zdziwienia, zanim owinąłem wokół niej ramiona. - Nic ci nie jest – ogłosiłem, potrzebując zarejestrować umysłem to, że Willow była cała. - Tak – odpowiedziała niepewnym głosem. Przebiegłem dłonią w dół jej włosów, potrzebując ją poczuć. Wiedzieć, że była prawdziwa i była tutaj. Zajęło mi chwilę zorientowanie się, że jej dłonie stanowiły barierę między naszymi ciałami i że mnie odpychała. Uwalniając ją, Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
cofnąłem się. Słodka twarz, która wcześniej się do mnie uśmiechała, zniknęła. Została zastąpiona przez bardzo zły grymas. A jej twarz była naznaczona strużkami łez. Dlaczego płakała? Och. Zapomniałem, dlaczego w ogóle mnie zostawiła. Jess. - Low, posłuchaj. Nie... - Nie, Marcus, to ty posłuchaj. Zdaję sobie sprawę, że może nie jestem takim rodzajem dziewczyn, który zwykle bierzesz na randki. Nie wpasowuję się w model twojej rodziny i cóż, spójrzmy prawdzie w oczy, nie mam idealnej sylwetki modelki. Ale mam uczucia. Prawdopodobnie bardziej wrażliwe od tych wspaniałych kobiet, z którymi normalnie się spotykasz. JEŚLI chcesz wyjść z jakimiś innymi dziewczynami, powinieneś przynajmniej poinformować swoją obecną randkę i znaleźć jej kogoś, kto zabierze ją do domu. Nie zostawiać jej, aby wyglądała jak głupiec. To nie jest miłe! – Przepchnęła się obok mnie i zaczęła iść w kierunku drzwi. Stałem oniemiały, obserwując ją. - Low – zawołałem, goniąc za nią. Zatrzymała się, a następnie wolno do mnie odwróciła. - Co? - Nigdy bym cię nie zostawił. Dla nikogo. Byłem idiotą. Popełniłem błąd. Powinienem powiedzieć ci o psach i że pomogłem Jess dostać się do auta. Ale szczerze, myślałem jedynie o tym, jakie to będzie rozproszenie, a naprawdę go potrzebowałem, ponieważ sprawiłaś, że byłem tak cholernie podekscytowany, że ledwo chodziłem. Biorąc głęboki oddech, czekałem chwilę, kiedy myślała nad moim wyjaśnieniem. Zacząłbym błagać, gdyby potrzebowała czegoś więcej. Nie opierałbym się opadnięciu na kolana, jeśli to by ją powstrzymało. - Psy? Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Chciałem się zaśmiać z ulgi. - Tak, psy. Bezpańskie psy blokowały Jess ścieżkę między tylnymi drzwiami a jej samochodem. Nie mogła znaleźć Rocka. Nawet bym nie poszedł i nie pomógł jej, jeśli nie potrzebowałbym trochę więcej czasu, zanim ponownie do ciebie wrócę. Mały grymas wykrzywił jej czoło. - A kiedy mówiłeś o podekscytowaniu? – przerwała. - Miałem na myśli, że byłem twardy jak skała, Low. Mały uśmiech rozświetlił jej twarz. Nie chciałem czekać, aż powie coś jeszcze. Zbliżyłem się do niej i złapałem jej twarz w swoje dłonie, zanim zmiażdżyłem jej usta swoimi. Wydała z siebie mały okrzyk zaskoczenia, ale wtedy jej ręce przebiegły w górę moich dłoni i ścisnęły moje ramiona. Ciężej było jej sięgnąć, kiedy stała na boso. Te szpilki naprawdę wiele pomagały. Sięgając w dół, objąłem jej talię i uniosłem, aż nie owinęła swoich nóg dookoła mojej talii. Och. Tak.
WILLOW Zdałam sobie sprawę, że Marcus otworzył drzwi, kiedy tylko wszedł tyłem do ciemnego apartamentu. Byłam tak zatracona w pocałunku, że przegapiłam fakt, że szedł przez schody niosąc mnie. Otworzyłam oczy na wystarczająco długo, aby zobaczyć, jak podchodzi do kanapy i opada na nią ze mną, siedzącą na nim okrakiem. Kiedy się odsunęłam, patrzył na mnie z uwagą. - Niedługo będziemy musieli przestać. Jestem na granicy. – Jego głos był zachrypnięty. - Granicy? – zapytałam, zanim zaczęłam całować go po boku szczęki i szyi. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
- Ach, moje granice, Low. Wiesz… – Miał kłopoty z mówieniem i to sprawiło, że czułam się pełna władzy. Czując się odważnie, wysunęłam język i szybko polizałam jego szyję. Pachniał tak dobrze. Jęcząc, przesunął się pode mną, aż jego erekcja przyciskała się do moich majtek. To uczucie to było zbyt wiele, i krzyknęłam w szoku i przyjemności. – To moje granice – powiedział Marcus, spychając mnie z niego i wstając. Zaczęłam myśleć, że ponownie zrobiłam coś źle, ale ze sposobu, w jaki oddychał, jakby właśnie przebiegł maraton, zorientowałam się, że to musiało być coś dobrego. - Coś nie tak? – zapytałam, patrząc na niego, chcąc, aby po prostu wrócił tutaj. Znalazłam coś, co naprawdę lubiłam. Marcus zamknął mocno oczy i wydał z siebie głośny jęk. - Low, kochanie, proszę, zsuń sukienkę do dołu – błagał. Patrząc w dół, zdałam sobie sprawę, że sukienka była owinięta wokół mojej talii. - Ups – powiedziałam chichocząc i ściągając ją do dołu. Marcus zaśmiał się lekko, a następnie spotkał moje pytające spojrzenie. - Low, dzisiejszy wieczór był niesamowity. Poza częścią, w której cię zraniłem i uciekłaś, i wystraszyłaś mnie na śmierć. Bycie z tobą jest niesamowite. Chcę to zrobić ponownie. Jutro. I pojutrze. – Zaśmiałam się, a on uśmiechnął, a następnie kontynuował. – Wiesz o co chodzi. Ale jest jedna sprawa. Nie chcę zbyt szybko tego z tobą robić. Będę musiał nad tym popracować, ponieważ przyzwyczaiłem się raczej do szybkiego tempa. Więc dlaczego chciał ze mną zwalniać? Marszcząc brwi, wstałam. Ledwie dosięgałam do jego ramion, kiedy nie miałam pomocy szpilek. Założyłam szpilki, zamiast moich innych butów, aby dodały mi wzrostu. - Nie prosiłam cię, abyś zwalniał. Potarł twarz i przebiegł dłońmi przez swoje włosy, wydając dziwny, gruby Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
śmiech. - Wiem to, ale chcę. Jesteś inna. A jeśli mam rację, jesteś naprawdę niedoświadczona. Ciepło ogrzało moją twarz. Powinnam wiedzieć, że będzie w stanie to stwierdzić. Moje pocałunki nie mogły być takie, do jakich przywykł. - Nie, Low, nie zrozumiałaś mnie. – Sięgnął, aby mnie dotknąć i powstrzymał się. – Posłuchaj mnie. Nikt, i mam na myśli nikt, nigdy mnie tak nie podekscytował jedynie pocałunkami. Jesteś idealna. Wszystko w tobie jest idealne. Cóż, to sprawiło, że poczułam się lepiej. Sprawiło, że poczułam się pełna władzy. Lubiłam to. Zrobiłam krok w stronę Marcusa i zaśmiał się miękko. - Nie drażnij mnie, Low – błagał. Wystawiając do niego usta w kwaśnej minie, zmarszczyłam na niego brwi. - Okej, dobrze. Zostawię cię samego. Obchodząc go dookoła, skierowałam się do sypialni Cage'a. - Low? Odwróciłam się na dźwięk jego głosu. - Tak? Wyglądał niepewnie i nerwowo. To sprawiło, że chciałam go przytulić i zapewnić, że wszystko było dobrze. - Czy możesz, mam na myśli, jeśli ja… – Zatrzymał się i wziął głęboki oddech. – Jeśli będę spać tutaj, na kanapie, czy mogłabyś proszę, spać w moim łóżku? Nie spodziewałam się tego. - Dlaczego? Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
- Ponieważ nie mogę spać, wiedząc, że jesteś w łóżku Cage'a. Jego proste wyjaśnienie sprawiło, że moje całe ciało zamrowiło. - Dobrze – odpowiedziałam, niezdolna do powstrzymania głupiego uśmieszku na mojej twarzy. Odetchnął, jakby wstrzymywał powietrze. - Dziękuję. Uśmiechnęłam się szeroko i wzruszyłam ramionami. - Nie ma za co. - Ale muszę tam wejść i wziąć swoją piżamę – wyjaśniłam. - Po prostu weź wszystkie swoje ubrania. Zaśmiałam się. - Marcus, nie możesz po prostu się przenieść na kanapę. To nie byłoby sprawiedliwe. Masz miłe, wygodne łóżko w swoim pokoju. Nie powinieneś musieć spać na kanapie. - Więc śpij. Po prostu śpij. Ze mną, w moim łóżku. Czy to nie to, co robisz teraz z Cage'em? - Tak, ale Cage mnie nie pociąga. - Cóż, popracujemy nad tym. Tylko proszę, przenieś swoje rzeczy do mojego pokoju. Chociaż brzmiało to cudownie, również znaczyło, jakbyśmy się razem wyprowadzali. Co było synonimem słowa iść szybko. - Więc będziemy mieszkać razem? Wiesz, że to znaczy, że tak właśnie będzie. To naprawdę szybko. Marcus zmarszczył brwi i spojrzał z powrotem na kanapę. - Masz rację. Dobrze. Od teraz będę spał na kanapie. Później... kiedy będziesz gotowa, przeniosę się do łóżka. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
- Jesteś tego pewien – zapytałam. - Tak. Chcę zobaczyć, gdzie nas to zaprowadzi i nie mogę robić tego, kiedy śpisz w łóżku Cage'a każdej nocy. Chcę cię tutaj. Ale nie tam. – Wskazał na pokój Cage'a. Z takim wyjaśnieniem, jak mogłam mu odmówić?
Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Rozdział 12 MARCUS Nie myślałem o tym, co powiem Cage'owi. Kiedy zobaczyłem, jak Willow zmierza do pokoju Cage'a, moje wnętrzności zacisnęły się. Nie mogłem pozwolić jej skulić się w jego łóżku. Zazdrość była brzydka i robiła się wielka, jeśli zaczynało chodzić o ich relacje. Stojąc w drzwiach mojej sypialni z poranną dawką kofeiny, patrzyłem jak śpi. Leżała na samym środku mojego łóżka królewskich wielkości, zwinięta w małą kulkę. Wszystko, co mogłem zobaczyć to jej włosy rozsypane na mojej poduszce. Przypominały mi płomienie. Zawsze kochałem oglądać ogień. I byłem całkiem cholernie pewny, że zawsze będę uwielbiać patrzeć, jak Willow śpi. Wiedza, że kiedy się obudzi, jej ciało będzie ciepłe i będzie się ubierać w moim pokoju, sprawiła, że walka, którą będę miał na własnych rękach, jak tylko Cage wróci do domu, była tego warta. Była możliwość, że tak się wścieknie, że mnie wykopie. Ale wtedy, liczyłem na fakt, że Willow zagrozi odejściem razem ze mną, a wiedziałem, bez cienia wątpliwości, że Cage na to nie pozwoli. Mógł być wściekły, ale nie straci jej. Zniesie wszystko, do czego go tylko zmusi, żeby tylko trzymać ją blisko przy sobie. W ogóle nie rozumiałem ich relacji. Jednej chwili przypominał mi kolesia lecącego na cipki przy niej, a w następnej zachowywał się jak jej Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
cholerny brat. Nie podobało mi się to. Nie był jej bratem. Chciałem, żeby się wycofał. Nie uwielbiał tego, jak wyjątkowa była. Ja uwielbiałem. Low zaczęła wyprostowywać nogi i miękki jęk dobiegł z łóżka. Patrzyłem zafascynowany jak unosi ramiona nad głową i w końcu jej twarz pojawiła się nad prześcieradłami. Jej małe, wymanikiurowane paznokcie przetarły oczy, następnie ziewnęła, zanim w końcu je otworzyła i spotkała się z moim spojrzeniem. Wolny, zaspany uśmiech rozprzestrzenił się na jej twarzy. Nie będę w stanie długo spać na tej kanapie. W tym byłem absolutnie pewny. - Dobry – powiedziałem, odpychając się od framugi drzwi, o którą się opierałem i podchodząc do łóżka. Usiadła i oparła się o zagłówek. - Dzień dobry – nadeszła jej odpowiedź, jej głos nadal był przytłumiony przez sen. Usiadłem na krawędzi łóżka. - Dobrze spałaś? Uśmiechając się, kiwnęła i sięgnęła, zabierając moją kawę. Patrzyłem, jak przystawia kubek do swoich warg i bierze łyka. - Lubisz czarną? Wzruszyła ramionami. - Wolę z cukrem i śmietanką, ale sprawiłeś, że wyglądała tak dobrze, że pomyślałam, że wezmę łyka. - I była tak dobra, jak wyglądała? Zmarszczyła nos. - Nie. Chichocząc, zabrałem jej kubek. - Pójdę zrobić ci taką jak lubisz. Zacząłem wstawać, kiedy jej dłoń złapała moje ramię, zatrzymując mnie. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
- Czekaj, um... musimy porozmawiać o Cage'u zanim tu wróci. Nie chciałem rozmawiać o Cage'u. Poradzę sobie z nim. Sam. - Porozmawiam z nim. Pokręciła głową. - Nie. Nie sądzę, aby to był dobry pomysł. Muszę złapać go na osobności i przekonać go. Wścieknie się na ciebie i prawdopodobnie cię uderzy. Nie skrzywdzi mnie. Posłucha mnie. Sprawię, że zrozumie. Pomysł, żeby Willow i Cage siedzieli w jego pokoju przez jakiś czas, dręczył mnie. Nie miałem zamiaru pozwolić jej tego zrobić samej. Przykryłem dłoń, którą trzymała na moim ramieniu wolną ręką. - Low, ja to zacząłem. Nie trzymałem się z daleka, kiedy Cage mnie ostrzegł. Jest moim współlokatorem i jestem mu winien wyjaśnienie. Sprawię, że mnie wysłucha. A jeśli się na mnie rzuci, poradzę sobie z nim. Tylko dlatego, że nie dorastałem w ciężkiej dzielnicy, nie znaczy, że nie wiem jak się bronić. Przygryzając nerwowo dolną wargę, sięgnęła i przebiegła swoim palcem przez jej splątane, gęste włosy. Nie chciała się ze mną kłócić. W jej oczach mogłem dostrzec zmartwione spojrzenie. Wstałem, następnie pochyliłem się i wsunąłem palec pod jej brodę, unosząc jej głowę, aby na mnie spojrzała. - Zaufaj mi – błagałem, następnie przycisnąłem swoje usta do jej, zanim się wyprostowałem i opuściłem pokój. Miałem nadzieję, że będzie pod prysznicem, kiedy Cage wróci do domu. Wolałem, żeby jej nie było, kiedy będę z nim rozmawiać.
WILLOW Desperacko potrzebowałam prysznica, ale musiałam również być ubrana i
Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
gotowa, kiedy Cage przekroczy próg. Unosząc telefon, aby sprawdzić czas, wiedziałam, że niedługo tu będzie. Cage nie był typem, który długo się kręcił w pobliżu randki nad ranem. Otwierając walizkę, złapałam parę szortów i moją staromodną koszulkę z Guns & Roses 1987 Banned Rape. Miałam coś do staromodnych koszulek z koncertów. Kiedy tylko przechodziłam obok jednej w sklepie z używanymi rzeczami, stawałam się oszołomiona. Chociaż tej jednej nie znalazłam w sklepie. Tą kupił mi Cage na Ebayu, na moje urodziny w zeszłym roku. Chciałam pomóc mu złagodzić jego gniew. Pomyślałam, że założenie tej koszulki może coś da. Szybko rozczesałam włosy, a następnie przerzuciłam je na bok i związałam. Dopóki ich nie umyję, to musiało wystarczyć. W momencie, w którym otworzyłam drzwi sypialni, usłyszałam jak klucz przekręca się w zamku. Stałam się cała nerwowa, kiedy drzwi odskoczyły i wpadł Cage, wyglądając, jakby był na mocnym kacu. Jego oczy spotkały moje i zaczął się uśmiechać, ale ten uśmiech niemal natychmiast opadł. Stałam w drzwiach sypialni Marcusa. To nie był szczegół, którego nie zauważył Cage. - Dzień dobry, Cage – powiedziałam, wymuszając na sobie uśmiech. Jego przekrwione oczy przesunęły się ze mnie i znalazły Marcusa wychodzącego z kuchni z moim kubkiem kawy. - Dobry. – Marcus skinął na Cage'a, kiedy przeszedł obok niego i podał mi moją kawę. Szybko zabrałam ją z jego dłoni, ze strachu, że Cage może nagle rzucić się na Marcusa i poparzyć go. Utrzymywałam oczy na Cage'u. Jeśli zrobi jakieś nagłe ruchy, chciałam go powstrzymać. - Low, co do cholery? Skuliłam się na wściekłe warknięcie w jego głosie. Przechodząc obok Marcusa, stanęłam prosto przed nim, wiedząc, że Cage Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
by mnie nie skrzywdził, aby się do niego dostać. - Cage, ty i ja musimy porozmawiać. Proszę, nie rób niczego drastycznego. Odejdę, jeśli mnie do tego zmusisz. Zranienie, które zabłyszczało w jego niebieskich oczach, bolało. Nie lubiłam krzywdzenia go. Poza Larissą, Cage był jedyną osobą, którą kiedykolwiek kochałam. Krzywdzenie Cage'a było jak krzywdzenie samej siebie. Jego gardło zacisnęło się, a jego wściekły wzrok powędrował do Marcusa. - Nie mogłeś trzymać się z daleka od jej cholernych majtek, co nie, Marcus? Ostrzegałem cię, że jest moja. Marcus zesztywniał za mną i zaczął się poruszać, a ja podążyłam za nim. Nie chciałam, żeby stanął w pobliżu Cage'a beze mnie, jako jego tarczy. Jego dłonie złapały moje ramiona. Czekałam, aż spróbuje mnie przesunąć, ale nie zrobił tego. - Nie byłem w jej majtkach, Cage. Znasz Low i wiesz dobrze, że jest ponadto. Zważaj na to, co mówisz. Cage zrobił krok w naszą stronę, a jego pięści zaciskały się i rozluźniały odruchowo, kiedy nie spuszczał wzroku z Marcusa. - Do kurwy, wcale jej nie ZNASZ! Jesteś cholernym ładnym chłopaczkiem z pieniędzmi tatusia. Użyjesz jej i odejdziesz. Nie będzie mogła tego znieść. Dlaczego nie mogłeś się po prostu, kurwa, wycofać, jak cię ostrzegałem? Marcus tym razem przesunął mnie do jego boku. - Nic o mnie nie wiesz. Od momentu, w którym ukończyłem liceum, nie użyłem nawet jednego złamanego centa z pieniędzy mojego ojca. Zarabiam je sam. I nigdy bym jej nie skrzywdził. Oczekujesz, że będzie siedzieć i czekać na ciebie, aż przestaniesz pieprzyć cały cholerny stan Alabamy. To szalone i Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
samolubne, Cage. Jeśli ci na niej zależy, pozwól jej podejmować swoje własne decyzje. Marcus nie krzyczał, ale jego głos był twardy i czasami zabójczy. Odstawiłam kubek na stół i przygotowałam się, aby między nich wskoczyć, jeśli Cage wykonałby jakiś nagły ruch. - Zajmuję się nią. Zapytaj jej! Nigdy jej nie zawiodłem. To ja ocierałem jej łzy i składałem w kawałki, kiedy jej cholerna siostra kontynuowała łamanie jej serca. Od kiedy była małą dziewczynką, to JA pomagałem jej przejść przez to wszystko. Więc nie mów mi, jak jej pokazywać, że ją kocham. Nie waż się mówić mi, że jestem pierdolenie samolubny. Marcus westchnął i pokręcił głową. Wiedziałam, że nie rozumiał perspektywy Cage'a. Ale ja rozumiałam. - Rozumiem, że zawsze byłeś dla niej. Naprawdę. Ale masz swoje życie, Cage. Wychodzisz z dziewczynami przez cały czas. Dlaczego się spodziewasz, że Low po prostu usiądzie i na ciebie zaczeka? Dlaczego nie może podejmować swoich własnych decyzji? Wściekłe spojrzenie Cage'a w końcu opuściło Marcusa i przesunęło się na mnie. Zdrada w jego oczach niemal mnie złamała. Zmieszanie opuściło jego twarz, a na jego miejsce wstąpił zdezorientowany grymas. - Tego właśnie chcesz, kochanie? Skinęłam, czując łzy wypełniające moje oczy. - Dobrze. Jeśli chcesz to zrobić z Marcusem, niech tak będzie. Przyjmę to i poradzę sobie z tym. Ale kiedy cię skrzywdzi. Kiedy cię zawiedzie, będę tutaj. Moje ramiona są zawsze dla ciebie otwarte, abyś mogła w nie wbiec. Chcę, żebyś była szczęśliwa i jeśli myślisz, że ten dupek cię uszczęśliwi, dobrze. Również potrzebujesz trochę życia. Nie mogę cię ochronić przed wszystkim – Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
jego wzrok wrócił do Marcusa – ale mogę być tutaj, aby cię trzymać, kiedy złamie twoje serce. Marcusowi mogło się to nie spodobać, ale nie obchodziło mnie to. Cage miał zamiar to zaakceptować. Naprawdę zrobiłby wszystko, aby mnie uszczęśliwić. Podeszłam do niego i mocno go przytuliłam. - Dziękuję – wyszeptałam do jego ucha. Jego czoło dotknęło mojego ramienia i mocno mnie ścisnął. - Jeśli cię skrzywdzi, zabiję go. – Jego słowa były przeznaczone jedynie dla mych uszu. Nie wątpiłam w niego, ale wiedziałam, że Marcus by mnie nigdy nie skrzywdził. Był jednym z tych dobrych kolesi. - Nie zrobi tego – zapewniłam go. Cage westchnął i pocałował moje czoło. - Tak, kochanie, zrobi. Następnie mnie puścił i odwrócił się, aby przejść do swojej sypialni bez oglądania się. Kiedy jego drzwi zamknęły się, odetchnęłam wstrzymywanym powietrzem, a moje ramiona opadły w uldze. To nie było aż takie złe, jak sobie wyobrażałam. Dwa ciepłe ramiona owinęły się wokół mnie i przycisnęłam się mocno do piersi Marcusa. Uśmiechnęłam się do siebie, kiedy trącił nosem moją szyję. - Nie skrzywdzę cię, Low – obiecał. Skinęłam. Ponieważ mu wierzyłam.
Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Rozdział 13 MARCUS Willow poszła wziąć prysznic. Najwyraźniej odłożyła go, bojąc się, że zmierzę się z Cage'em sam. Fakt, że stała pomiędzy nami, aby mnie chronić, mógłby być śmieszny, jeśli by mnie trochę nie wkurzał. Przez to miałem ochotę wyjść na zewnątrz i sprać kogoś na kwaśne jabłko, żeby mogła zobaczyć, że nie byłem jakimś rozpieszczonym bogatym dzieciakiem, który nigdy nie miał rozciętej wargi czy podbitego oka. Spotkała Rocka, Dewayna i Prestona. Czy nie widziała, że nie do końca wpasowywałem się w śmietankę towarzyską? Przerzuciłem ostatniego naleśnika i sięgnąłem do lodówki, aby wyjąć masło. - Przeniosła swoje rzeczy. Kazałeś jej to zrobić? – zapytał Cage za mną. Wyglądało na to, że i tak mieliśmy odbyć prywatną rozmowę. Wyjąłem masło i odwróciłem się, zamykając za sobą drzwiczki. - Niczego nie kazałem jej robić. Cage warknął i spojrzał na drzwi mojej łazienki. To był również pierwszy raz, kiedy myła się w mojej łazience. Zazwyczaj używała Cage'a. - Dlaczego Low? Mogłeś mieć każdą cholerną dupę w tym mieście. Dlaczego musiałeś przyjść i zamieszać z Low? Kiedy mówił takie głupie gówna jak to, sprawiał, że zastanawiałem się, czy Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
naprawdę uważa ją za wyjątkową. Odkładając masło, sięgnąłem po nóż, by je ukroić i położyć kawałki na naszych naleśnikach. Bez patrzenia na niego i strachu, że stracę swoją cierpliwość, odpowiedziałem: - Ty, ze wszystkich ludzi, powinieneś wiedzieć, jak wyjątkowa jest. Nie łatwo jest znaleźć taką dziewczynę jak ona. Od momentu, w którym otworzyłem te drzwi… – Przestałem kroić i spojrzałem na niego. Chciałem, aby widział moją twarz, kiedy mu to powiem. Potrzebowałem, aby mi uwierzył. – Wiedziałem, że dobierze się do mojej skóry. Ale coraz bardziej ją poznawałem. Im więcej ją obserwowałem i z nią rozmawiałem, tym bardziej chciałem się dostać bliżej niej. I chociaż nienawidzisz tego słyszeć, ona również chcę się dostać bliżej mnie. Cage zaśmiał się ciężko i obrócił, aby wrócić do swojej sypialni. Wróciłem do krojenia masła. - Chcę wierzyć, że jej nie skrzywdzisz. Ale wiem, że to zrobisz. Wycofam się i pozwolę ci w to zagrać. Ponieważ na samym końcu, wróci biegiem do mnie. Jego drzwi zatrzasnęły się za nim. Mylił się. Ale nie miałem zamiaru więcej się z nim o to kłócić. Jak długo stał w cieniu i zostawiał nas w spokoju, nie miałem nic przeciwko. To było więcej, niż w ogóle mogłem liczyć. Przygotowałem stół i nalałem nam obojgu kawy, dodając trochę śmietanki i cukru dla Low. Postawiłem również szklankę soku pomarańczowego przed jej talerzem z naleśnikami. Nie byłem pewny, czy lubiła pić kawę do posiłku. Lubiłem zimne mleko ze swoimi naleśnikami, więc również nalałem i jej. Drzwi od mojej łazienki otworzyły się i wyszła z środka, ubrana w ciuchy, Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
które miała na sobie wcześniej, ale tym razem jej wilgotne włosy wisiały luźno na jej plecach. Przez wilgoć, jej włosy lekko zakręciły się na końcach. Jej twarz była wyszorowana do czysta z makijażu, i była piękna. Wielkie, zielone oczy spojrzały na stół, a następnie uniosły na mnie, aby spotkać moje doceniające spojrzenie. - Łał. To wygląda naprawdę smacznie. Wysunąłem dla niej krzesło i pomachałem na nią dłonią, aby usiadła. Chichocząc, podeszła i zatrzymała się prosto przede mną. Stając na palcach stóp, pocałowała mnie delikatnie, a następnie odchyliła się i wyszeptała: - Dziękuję. - Nie ma za co. Wsunęła się na siedzenie i przysunąłem jej krzesło, a następnie podszedłem do swojego miejsca i usiadłem. - Nie sądzę, aby kiedykolwiek jakiś chłopak odsuwał dla mnie krzesło i pozwalał mi pierwszej usiąść. Zawsze myślałam, że to będzie trochę dziwne, ale sprawiłeś, że wyglądało to gładko jak w telewizji. Uśmiechnąłem się, a następnie sięgnąłem po syrop. - Pracowałem dla Jaxa Stone'a przez trochę lata, w jego wakacyjnym domku na wyspie. Jednym z moich zadań było serwowanie im jedzenia. Tysiące razy wysuwałem krzesło dla jego matki. Jej usta wykrzywiły się lekko w literę O. - Więc stąd znasz Sadie? Skinąłem i ponownie byłem zaskoczony tym, że moja klatka piersiowa nie bolała na wzmiankę o imieniu Sadie. Cholera by to, jeśli ten fakt nie wywoływał u mnie uśmiechu. - Um, Marcus – zachichotała i spojrzałem na nią, aby zobaczyć, co było Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
takie śmieszne. – Dlaczego dałeś mi trzy napoje? Tym razem ja się zaśmiałem i wzruszyłem ramionami. - Nie byłem pewny, co byś chciała. Willow przygryzła swoją dolną wargę, nadal uśmiechając się, kiedy sięgnęła po mleko. - Ze słodkimi rzeczami zawsze lubię mleko. - Zapamiętam to.
WILLOW Musiałam dzisiaj pracować, ale Tawny zadzwoniła do mnie i prosiła, bym zajęła się Larissą przez kilka godzin tego popołudnia. Marcus nie kłócił się ze mną, tak jak zrobiłby to Cage. Wydawał się rozumieć rodzinne szaleństwa i podwiózł mnie tam. Kazał mi obiecać, abym zadzwoniła do niego, jak tylko będę gotowa do wyjścia. Marcus miał dzisiaj szukać pracy i miał papiery do napisania dla jednego ze swoich internetowych kursów. Opuszczanie go było nadal ciężkie. Już byłam od niego uzależniona. Nie do końca zdrowe przyzwyczajenie. Jak zwykle, Tawny się spóźniała. Obiecała, że będę miała czas wrócić do domu i się przebrać przed pracą, ale wyglądało na to, że będę musiała tak jechać do pracy. Patrząc na swój telefon, dziesiąty raz w ciągu jakiś pięciu minut, wydałam z siebie sfrustrowane warknięcie. Dlaczego po prostu nie mogła zadzwonić czy napisać, że się spóźni? Chrzęst żwiru pod kołami na zewnątrz zakończył moją frustrację i podeszłam, aby zamknąć drzwi pokoju Larissy, by Tawny nie obudziła jej z drzemki. Po tym jak poradzę sobie z Tawny, wyjdę na zewnątrz, aby zadzwonić
Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
do Marcusa. Nie chciałam, aby przysłuchiwała się naszej rozmowie. Podchodząc do okna, zatrzymałam się. Zamiast zniszczonego Forda Taurusa Tawny, na podjeździe stało bardzo drogie, czarne auto. To nie mogło być dobre. Obracając się, podeszłam do drzwi, oczekując pukania, kiedy otworzyły się i weszła moja siostra, za którą podążał starszy pan. Znacznie starszy. - Możesz już iść – powiedziała Tawny, wchodząc wolno do mieszkania i patrząc na mnie, jakbym była jedynie jakąś wynajętą pomocą domową. - Um, dobrze. – Gapiłam się na obcego faceta. To był jej nowy podstarzały amant? Kimkolwiek był, miałam zamiar poznać jego imię, zanim wyjdę. Jeśli Tawny miała przyprowadzać obcego faceta do mojej siostrzenicy, chciałam wiedzieć, kim był. - Jestem spóźniona, a ty idziesz do pracy. Dlaczego jeszcze tu stoisz? Mężczyzna zmarszczył lekko brwi na Tawny i zrobił krok w moją stronę, wyciągając dłoń. - Hej, jestem Jefferson. – To wszystko, co dostanę? Jedno imię? Co, był pieprzonym Usherem? Nie sądziłam. - Willow, siostra Tawny – odpowiedziałam, potrząsając lekko jego dłonią. Uśmiech dotknął jego ust i natychmiast wydał mi się znajomy. Jak dziwnie. Nigdy wcześniej nie spotkałam tego człowieka. Dokładnie obejrzałam jego twarz. Co takiego w nim było? - Okej, teraz wasza dwójka się poznała. Możesz wyjść. – Irytacja w głosie Tawny była nie do przeoczenia. Nie chciała mnie tutaj. Cóż, teraz byłam ciekawa. Tak bardzo niedobrze. - Spotykasz się z moją siostrą? – zapytałam, patrząc na Jeffersona, jednoimiennego starszego kolesia. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
- Tak. - Nie jesteś wystarczająco stary, aby być jej ojcem? - WILLOW. – Tawny zaskrzeczała, wpadając z powrotem do pokoju i łapiąc moje ramię tak mocno, że jej paznokcie wbiły się w moją skórę. - Co? Mam prawo wiedzieć, czym i kim dokładnie jest. Przyprowadzasz go do MOJEJ bratanicy. - Wyjdź – warknęła zza zębów. Wyrwałam swoje ramię z jej uścisku i spojrzałam na nią. - Nie. Nie, dopóki nie dostanę odpowiedzi. - Low, albo Bóg mi pomoże, albo cię wyrzucę. - Lowlow – cichy głosik Larissy przeszkodził mojej siostrze i obie obróciłyśmy się, aby zobaczyć, jak stoi w swoich drzwiach. Blond loczki sterczały w nieładzie po jej drzemce. - Hej, śpioszku, wstałaś – odpowiedziałam, podchodząc do niej. Małe ramionka uniosły się w powietrze, abym ją podniosła, i delikatnie uniosłam ją i umieściłam na swoim biodrze. - Mama – wymamrotała śpiącym głosem, wskazując na Tawny. - Tak, mama jest w domu. - Tata – wskazała na Jeffersona. Moja głowa odskoczyła i moje oczy spojrzały w jego. Powoli spojrzałam na jego nos i oczy. Sposób, w jaki jego dolna warga była lekko większa od tej górnej. Czy to mógł być on? Trzymając Larissę, mocno przy sobie, przeniosłam pytający wzrok na siostrę. Westchnęła i przewróciła oczami. - Dobra. I tak byś się wkrótce tego dowiedziała – wysyczała. – Jefferson Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
jest ojcem Larissy. Ale nadal jest żonaty i jest w trakcie rozwodu. Kiedy w końcu się skończy, Larissa i ja wyprowadzimy się. Możesz po tym przejąć to miejsce. Nawet nie chcę więcej stawiać tu stopy. Rozbiła małżeństwo. Larissa była owocem miłości tego faceta. Och. Cholera. - Zamknij usta, Low i oddaj mi Larissę. A następnie wyjdź, proszę. Podeszłam do Tawny w oszołomieniu. Zawsze zastanawiałam się, czy to o to chodziło, ale słyszenie, jak ona to przyznaje sprawiło, że poczułam się, jakby ktoś mnie uderzył. Tawny sięgnęła po Larissę, a ona zakopała głowę w mojej klatce, przyczepiając się do mnie. - Nie – powiedziała głośno. Łzy zaprawiały jej cienki głosik. - Daj mi ją, Low. – Tawny była zła. - Idź teraz do mamy, słodka dziewczynko. Muszę iść do pracy – powiedziałam, delikatnie odsuwając jej małą główkę, aby na mnie spojrzała. - Moja Lowlow – ogłosiła, owijając swoje ramiona mocno wokół mojej szyi. - Tak, twoja Lowlow, ale twoja Lowlow musi iść do pracy. Twój – zatrzymałam się i spojrzałam w górę na Jeffersona, ignorując chory supeł w moim brzuchu – tatuś jest tutaj, aby cię zobaczyć. – Czułam się, jakbym miała zwymiotować. Moja słodka dziewczynka była produktem niewierności. To sprawiło, że chciałam zacząć krzyczeć całą mocą płuc. To było takie nie sprawiedliwe. Nienawidziłam tego, co zrobiła Tawny, ale nie mogłam marzyć o tym, aby to się nigdy nie zdarzyło. Trzymając Larissę w ramionach, nie mogłam nawet myśleć o tym, aby nie istniała. - Moja Lowlow – powtórzyła Larissa, uderzając w moją pierś. Zwróciłam uwagę z powrotem na nią, a ona uśmiechała się bezzębnie do swojego ojca, Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
kiedy przedstawiała mu mnie. Łzy zaczęły palić moje oczy i powstrzymałam je. Płakanie by ją zdenerwowało, a potrzebowałam, aby pozwoliła mi wyjść. Chociaż ucieczka przez drzwi z nią, owiniętą mocno w moich ramionach była kusząca. Chciałam ukryć przed nią prawdę, która nawiedzałaby ją do końca życia. Wiedziałam jak się żyło z takim znamieniem. Z tatą, który odwiedzał cię tylko wtedy, kiedy mógł uciec od swojej prawdziwej rodziny. Bycie produktem romansu. To byłam ja. To ciągnęło się za mną całe życie. Nie bycie wystarczająco dobrą dla mojego ojca, aby chciał mnie przez cały swój czas. I wtedy wizyty skończyły się pewnego dnia. Przeniósł się ze swoją rodziną i nigdy więcej go nie widziałam, ani nic od niego nie słyszałam. W swoim umyśle nie miałam żadnych wątpliwości, że Jefferson zrobi to samo Larissie. Powiedział mojej łatwowiernej, głupiej siostrze, że zostawi swoją żonę, ale nigdy tego nie zrobi. Nigdy nie opuści tego domu. Larissa będzie tu dorastać, kiedy kolejni mężczyźni będą wchodzić i wychodzić z życia jej matki. Będzie wypłakiwać oczy, aż zaśnie, za ojca, który jej nie chciał. - Daj mi ją i po prostu idź – zażądała Tawny, wyrywając Larissę z moich rąk. Wiedziała, o czym myślałam. Również za to mnie nienawidziła. Furia w jej oczach mnie nie przestraszyła. Przerażał mnie ból, z którym w końcu się zmierzy, kiedy ten mężczyzna więcej do nich nie wróci i w końcu zostawi je same. - MOJA LOWLOW – zawyła Larissa, kiedy jej małe ramionka po mnie sięgnęły. - Cicho, Larissa. Wystarczy – zbeształa ją Tawny, jedynie sprawiając, że Larissa zaczęła głośniej krzyczeć. Chciałam ją złapać, ale im dłużej tu stałam, tym gorzej to wszystko by się potoczyło. Zamiast tego, posłałam jej buziaka. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
- Kocham cię, piękna dziewczynko. – Następnie przypomniałam sobie słowa Marcusa. – Pamiętaj, zachowuj się jak księżniczka. Księżniczki nie krzyczą. – Przestała i myślała o tym przez chwilę, kiedy małe łezki spływały w dół jej twarzy. - Skuitles – powiedziała, grymasząc. - Tak, dokładnie to mówią, Skittles – zapewniłam ją, a następnie pomachałam na pożegnanie. – Do zobaczenia wkrótce, dobrze. Odwróciłam się i wyszłam przez drzwi, zanim moje łzy zaczęły spływać. Szłam jakąś milę, kiedy zobaczyłam samochód Marcusa zwalniający obok mnie. Szybko wysiadł i podszedł do mnie. Wiedziałam, że wyglądam jak bałagan. Nie zadzwoniłam do niego, ponieważ potrzebowałam się wypłakać i zwymiotować. Spacer pomógł mi się uspokoić i oczyścić głowę. - Low, co się stało? – zapytał, wciągając mnie w swoje ramiona. Pokręciłam głową i starałam się nie rozpaść. Nie mogłam powiedzieć o niczym Marcusowi. Mój świat nie był czymś, co by zrozumiał. Był brzydki. Nie chciałam, aby zepsucie, jakie podążało za mną całe życie, było częścią mojego związku z nim. Patrzyłby na mnie inaczej, gdyby wiedział. Patrzyłby inaczej na Larissę. Jeśli chciałam, żeby to między nami wypaliło, nie mogłam się z nim podzielić tą częścią. - Dlaczego do mnie nie zadzwoniłaś? Pisałem i spojrzałem na czas, zdając sobie sprawę, że powinnaś zadzwonić godzinę temu. Przyjechałem tak szybko, jak mogłem. Odsunęłam się od jego piersi i przełknęłam gule w swoim gardle. Kwaśny posmak po moim wymiotowaniu palił moje gardło. - Pokłóciłam się z Tawny. Jest idiotką. Larissa płakała, ponieważ wychodziłam. Nienawidzę jej tak zostawiać. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Marcus skinął, a jego kciuk pogłaskał mój policzek, kiedy uniósł moją twarz. Naprawdę miałam nadzieję, że nie spróbuje mnie pocałować. Musiałam wymyć smak wymiotów z ust. - Rodzina czasem ssie – zgodził się. Następnie odwrócił się i otworzył drzwi auta, umieszczając mnie na siedzeniu. - Następnym razem, zadzwoń do mnie. Proszę – błagał. Skinęłam i wymusiłam uśmiech.
Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Rozdział 14 MARCUS Wjechałem na podjazd przed domem mamy i zaparkowałem za nowym mercedesem Amandy. Spóźniłem się trochę, ale ciężko mi było zostawić Willow w jej pracy, po tym jak znalazłem ją w takim stanie. Cholera, zmartwiła się. Nie poznałem nawet jej siostry, a mimo wszystko ją znielubiłem. Gdyby nie to, że była mamą Larissy, znienawidziłbym ją. Chciałem jej powiedzieć, że wiedziałem o popieprzonych relacjach w rodzinie, lecz podzielenie się z nią tym syfem byłoby niesprawiedliwe. Willow była wrażliwa. Zamartwiałaby się z mojego powodu, a ja chciałem jedynie by była szczęśliwa. Dokładanie jej stresów nie wyszłoby na dobre żadnemu z nas. Poza tym nie byłem sam – miałem Amandę. Otworzyłem drzwi bez pukania i wszedłem do domu. Był wieczór rodzinnej kolacji. Zamierzałem w następnym tygodniu zaprosić Willow na naszą kolację. Chciałem, by poznała mamę. Musiałem tylko zapoznać się z jej grafikiem w pracy i zorganizowalibyśmy kolację, gdy będzie miała wolne. - Cóż, najwyższa pora, byś przyciągnął tu swój usychający z miłości ogon – drażniła się Amanda. Wyszczerzyłem zęby w uśmiechu. Zaprzeczanie nie miałoby sensu. Nie Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
byłem zakochany, jeszcze. Lecz łatwo mogłem zobaczyć, że zmierzam w tym kierunku. - Usychający z miłości? – zapytała mama, wychodząc z kuchni, ubrana w swój prosty, biały fartuch obszyty u dołu koronką, i kieliszkiem wina w dłoni. - Tak, usychający z miłości. Powinnaś go przy niej zobaczyć, mamo. Jest słodki i zaborczy. To urocze i odrobinę przyprawiające o mdłości. Mama rozpromieniła się słysząc to. Martwiła się o mnie po tym fiasku z Sadie. - Dlaczego nie przyprowadziłeś jej dzisiaj? Chcę na własne oczy zobaczyć tę przyprawiającą o mdłości scenę. Podszedłem do niej i ją przytuliłem, ponieważ wiedziałem, że potrzebowała czułości oraz po prostu cieszyłem się uśmiechem na jej twarzy. - Zaproszę ją w następnym tygodniu. Dzisiaj pracuje. Kiedy dowiem się, które wieczory ma wolne w przyszłym tygodniu, dam ci znać i ustalimy dzień. Mama pocałowała mnie w jeden policzek, a po drugim pogłaskała. - Dobrze – odparła, po czym odwróciła się i wróciła do kuchni. - Cage już wie? – zapytała cicho Amanda, przysunąwszy się do mnie niepostrzeżenie. Przytaknąłem i wydała cichy okrzyk. - Przeniosła się do mojego pokoju. Amanda otworzyła oczy tak szeroko, jak tylko mogła. - Co ty mówisz! - Tak. - Nie wykopał cię? – Brzmiała na zaszokowaną. - I Low razem ze mną? Nie. Nigdy tego nie zrobi. - Ach, nie pomyślałam o tym. Sprytnie, braciszku. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Wzruszyłem ramionami. - Kurka wodna, jestem bardzo błyskotliwy. - Jasne. Klepnęła mnie w tył głowy, wyminęła i poprowadziła do kuchni. Gdy jedzenie stało już na stole i wszyscy zasiedliśmy do niego, mama odchrząknęła. - Okej, chciałam wam o czymś powiedzieć. Od naszej ostatniej pogawędki podjęłam kilka decyzji. – Zlękniony wyraz jej twarzy mnie zmartwił. Nie mogło być dobrze. Wziąłem duży łyk słodkiej herbaty i czekałem, aż przejdzie do sedna. - Rozmawiałam w tym tygodniu z waszym ojcem. Kilka razy. Parokrotnie poruszyłam temat rozwodu. Powiedziałam mu, że jeśli tego chce, to w porządku, pozwolę mu odejść – urwała i nerwowo zgniotła serwetkę. Kolejny zły znak. – On nie chce rozwodu. Oboje wierzymy, że przechodzi kryzys wieku średniego. – Uniosła dłoń, gdy otworzyłem usta i omal krzyknąłem „gówno prawda” przy stole mamy. – Nie, Marcus. Pozwól mi skończyć – prosiła. Nie mogłem spojrzeć na Amandę. To da jej nadzieję. Nie chciałbym zobaczyć, że poczuła się lepiej dzięki tej wiadomości. Zrani ją to jeszcze bardziej, gdy tata znowu nawali. - Nie byłeś w naszym wieku, ani nie przeżyłeś naszego życia. Tak się czasami dzieje. Kryzys wieku średniego jest całkiem powszechnym zjawiskiem. Rozumiem to, mimo że wcale mi się to nie podoba. Wasz tata zostawi tę dziewczynę. Nie będzie już dla niego pracowała. On wraca do domu. Będziemy pracować nad naprawieniem szkód. I potrzebuję, byście oboje mnie – nas – wspierali. Wasza złość na tatę wcale mi nie pomoże. – Westchnęła ciężko, a w jej niebieskich oczach zalśniły łzy. – Chcę, by przypomniał sobie, Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
jak dobrze może być, gdy nasza rodzina się jednoczy. Chcę, by nas chciał. Siedziałem niezdolny do nawiązania kontaktu wzrokowego z moją siostrą. Wiedziałem, że zgadzała się w stu procentach. Wiedziałem również, że mama chciała, by to się udało. Tata dał jej nadzieję. Gdybym zaczął się złościć i wytykać wszystkie nieścisłości w tym planie, jedynie bym je zmartwił. Nie zmieniłby swojego zdania. Tak bardzo chciały, by wrócił. Więc zrobiłem jedyne, co mogłem. - Dobrze, mamo. Jeśli tego chcesz.
WILLOW Marcus się czymś zdenerwował. Od kiedy odebrał mnie z pracy, nie był tym znanym mi troskliwym, uważnym Marcusem, lecz wyczuwałam skrywającą się pod jego powierzchnią złość. Musiało chodzić o jego rodzinę. Jadł dzisiaj z nimi kolację. Tyle wiedziałam. Nie mogłam jednak zapytać go o to, nie, gdy nie chciałam otworzyć się i opowiedzieć mu o moich problemach. Gdyby chciał mi o tym powiedzieć, to by powiedział. Pomyślałam o Larissie. Patrzyłam na sufit, wiedząc, że prawdopodobnie tej nocy nie zaznam snu. Byłam zmęczona, lecz mój umysł nie chciał się wyłączyć. Drzwi otworzyły się powoli, strasząc mnie. Usiadłam na łóżku spodziewając się ujrzeć Marcusa. Lecz zobaczyłam Cage’a. Zmarszczyłam brwi i podciągnęłam prześcieradło, skrywając koszulkę Marcusa, w której spałam. Nie potrzebowałam, by szalał w sypialni Marcusa, gdy bez wątpienia był pijany. - Cage – zasyczałam cicho. – To nie ten pokój. Nie posłuchał mnie i zamknął za sobą drzwi, zanim podszedł do łóżka i usiadł na nim. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
- Nie jestem tak pijany. Wiem, czyj to pokój. - W takim razie, co tu robisz? Wzruszył ramionami i westchnął. - Tęskniłem za tobą, a powrót do mojego pustego pokoju i spanie w pustym łóżku wydawało się do kitu. - No cóż, nie możesz tutaj spać. Zmarszczył brwi. Uścisnęłam jego ramię. - Wiem. Chciałem tylko cię zobaczyć. Myślałem, że śpisz. Doszedłem do wniosku, że jeśli poobserwuję cię przez chwilę i wrócę do swojego pokoju, położę się spać z obrazem ciebie w moich myślach. Mógł być taaaki słodki. Cage nie radził sobie dobrze ze zmianami. Zawsze miał z tym problem. Ta zmiana ciężko się na nim odbije. - Przykro mi, ale on mnie uszczęśliwia. Zmarszczył mocniej brwi. - Dlaczego? Dlaczego? Lista mogłaby być nieskończenie długa. Lecz znałam jedną odpowiedź, która zamknie Cage’owi usta. - Wystarczam mu. Cage opuścił głowę i schował ją w dłoniach. - Dlaczego jestem taki popieprzony, Low? Dlaczego nie mogę być jak on? Co, do kurwy, jest ze mną nie tak? Serce mi odrobinę pękło. Wspomnienia siniaków pokrywających jego ciało i ran na czole oraz policzkach – prezentów od jego ojczyma – stanęły mi przed oczami. Oboje mieliśmy problemy. Moje były po prostu trochę inne. - Nie mieliśmy łatwego życia – odpowiedziałam, wyciągając dłoń i czochrając jego czarne, jedwabiste włosy. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Odsunął dłonie od swojej głowy na tyle, że mogłam zobaczyć jego twarz. - Ale ty nie masz problemów z zaangażowaniem. - Nie, ale też nikt mnie nie bił. - Ale zostałaś porzucona. Przez mężczyznę, który był za głupi, by dostrzec jaką ma niesamowitą córkę, i nawet twoja matka, choć cię nie porzuciła, to niezbyt zachowywała się jak matka. Twarzyczka Larissy, po której spływały łzy, ponieważ wychodziłam, znowu stanęła mi przed oczami i łza popłynęła po moim policzku. - Hej. – Wyciągnął dłoń i otarł moją łzę. – Co to? Nie chciałem, byś się przeze mnie rozpłakała. Pokręciłam głową i złapałam go za nadgarstek. - Nie, to nie przez ciebie. Płaczę przez Larissę – urwałam. Musiałam komuś powiedzieć. Musiałam o tym porozmawiać. A Cage wiedział. Wiedział, przez co przeszłam. Zrozumie. - Poznałam dziś jej ojca. Cage otworzył szeroko oczy. - Naprawdę? - Tak, jest żonaty i stary. Mówi, że zostawi żonę i zabierze stąd Larissę i Tawny. Cage nie zapytał, co było w tym złego. Nie musiał. Pocieszał mnie, gdy dowiedziałam się, że mój ojciec uciekł z miasteczka ze swoją prawdziwą rodziną. - Ał, cholera – wyszeptał. Przytaknęłam. - Może tak zrobi, Low. Może nie zrobi jej tego, co tobie zrobił twój tata. Pokręciłam głową. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
- Nie, nie rozumiesz. Jeśli zostawi żonę, Tawny rozbije małżeństwo. Ktoś skończy ze złamanym sercem. W obu przypadkach ten mężczyzna kogoś zrani. Jest żonaty. Już wcześniej przysiągł przed Bogiem kogoś kochać. Teraz ma nie jedną, a dwie rodziny. Jedna z tych rodzin będzie cierpiała. Cage wypuścił powietrze. Przez kilka minut siedzieliśmy w ciszy. Spojrzałam za niego na drzwi i pomyślałam o śpiącym na sofie Marcusie. Nie chciałam, by przyłapał Cage’a w tym pokoju. Nadal nie rozumiał rodzaju relacji, jaką miałam z Cage’em. Zdenerwowałby się. - Dziękuję za wysłuchanie mnie, ale… – Kiwnęłam głową w kierunku drzwi, nie chcąc wyprosić go z pokoju. Uśmiechnął się smutno i wstał. - Ale muszę stąd wyjść, nim kochaś mnie przyłapie. - Coś w tym stylu – odparłam. Kiwnął głową i posłał mi całusa, nim wyszedł z pokoju. Położyłam się i tym razem zamknęłam oczy. Wypowiedzenie na głos obaw pomogło mi. Powoli odpłynęłam w objęcia Morfeusza. Delikatne pocałunki były składane na mojej twarzy i odwróciłam się do ciepła przy mnie. Gdy zapach Marcusa dotarł do moich nozdrzy, otworzyłam oczy. Nie wszedł pod pościel. Takie było moje pierwsze spostrzeżenie. Miał na sobie koszulkę. Takie było moje drugie spostrzeżenie. Jego oddech pachniał świeżością mięty i z tym spostrzeżeniem schowałam twarz w jego ramieniu, by nie mógł poczuć mojego porannego oddechu. Chichot chłopaka spowodował, że przeszły mnie dreszcze. - Czemu się chowasz? – Jego świeży oddech załaskotał mnie w ucho. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
- Nie umyłam zębów – wymamrotałam. Zaśmiał się głośno. - Jestem pewny, że twój poranny oddech jest równie słodki jak ty. - Yyy, nie, zaufaj mi. Cuchnie jak u każdego innego – zapewniłam go, nie przechylając głowy i nie patrząc na niego. - Okej, w porządku, chowaj przede mną twarz, ale powiem ci, że tęsknię za zaspaną miną. - Moją zaspaną miną? - Tak, twoją zaspaną miną. Kiedy rano po raz pierwszy otwierasz oczy, masz najseksowniejszy wyraz twarzy. Twoje powieki nie unoszą się do końca, a te twoje długie rzęsy dotykają lekko policzków, a dolną wargę masz lekko spuchniętą od zagryzania przez sen. Łał. Okej, całkowicie mnie nakręcił. A mój oddech cuchnął. Bajecznie. Jęknęłam w jego klatkę piersiową. - Przez to chcę cię przewrócić na plecy, wspiąć się na ciebie i całować do utraty zmysłów. - Proszę, śmiało. Nie powstrzymam cię. Zaśmiałam się i uderzyłam go w klatkę, po czym usiadłam. - Poczekaj i pozwól, że się trochę odświeżę. Nie ruszaj się. – Zagroziłam mu palcem, by podkreślić żądanie, nim szybko pobiegłam do łazienki i umyłam zęby. A następnie wyszczotkowałam włosy. Biegnąc z powrotem do sypialni, musiałam się zatrzymać i westchnąć z radością na widok chłopaka opierającego się o zagłówek. Miał na sobie koszulkę i bokserki, a długie, opalone nogi skrzyżował w kostkach. Nagie stopy Marcusa Hardy’ego były wręcz seksowne. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Uniosłam spojrzenie na jego twarz – widniał na niej zadowolony uśmieszek. - Czy otrzymałem twoją aprobatę? Zaśmiałam się i podeszłam do łóżka, ale wcześniejsza groźba wskoczenia na niego wydawała się trochę za ekstremalna. Zamiast tego zwinęłam się przy nim i tym razem nie schowałam głowy. - Co? Nie wpełzniesz na mnie i nie zaszalejesz nikczemnie? – Prowokujący ton jego głosu przyprawił mnie o motylki w brzuchu. Czując się odrobinę odważniej – teraz, gdy o tym wspomniał – przerzuciłam nogę przez jego biodra i usiadłam na nim. Uśmiech zniknął z jego twarzy, a w oczach zabłyszczało zainteresowanie. - Zobaczmy, wierzę, że następnym krokiem jest to – wyszeptałam, obejmując jego twarz, po czym pochyliłam się i złożyłam mnóstwo malutkich buziaków na jego ustach. W kącikach warg i nawet czubku jego nosa. Dłonie przesunął po zewnętrznej stronie moich ud i pod koszulkę, by objąć mnie w talii. Odnalazłam drogę powrotną do jego ust, złapałam je lekko zębami, po czym wciągnęłam do swoich ust i zassałam. Jęknął, otworzył usta i natychmiast przejął kontrolę. Splątał nasze języki, podczas gdy odrywaliśmy się wzajemnie. Oboje zadyszeliśmy, gdy ciepło zbierające się między moimi udami dotknęło jego oczywistego podniecenia. Jakby moje ciało wiedziało instynktownie co ma robić, zaczęłam kołysać się przy nacisku, który powodował, że przeszywały mnie dzikie prądy przyjemności. Marcus zaczął ciężko oddychać, a jego pocałunki nabrały intensywności. Oderwał usta od moich i krzyknęłam, gdy pocałunkami wytyczył ścieżkę w dół mojej szyi, w międzyczasie zatrzymywał się i podgryzał oraz lizał wrażliwą skórę. Coś we mnie się działo, coś, co mnie przestraszyło, ale było tak Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
ekscytujące, że nie mogłam się powstrzymać. Kołysałam się na Marcusie, zacieśnił uścisk na mojej talii i docisnął mnie jeszcze bliżej do cudownego nacisku. - AGH, Boże, maleńka. – Oparł głowę o zagłówek i przestałam sapać, ale martwiłam się, że go zraniłam. - Co? – Udało mi się zapytać zduszonym szeptem. Otworzył oczy i przeniósł dłonie z mojej talii na twarz. - Doprowadzasz. Mnie. Do. Szaleństwa. – Po każdym słowie brał oddech, nim znów całował moje usta. Wzięłam to za dobry znak i zaczęłam znowu się kołysać, po czym mój świat się rozpadł. Czułam jakby ktoś rozpalił między moimi udami fajerwerki. Krzyk, który wiedziałam, że pochodził ode mnie brzmiał obco, gdy trzymałam Marcusa, bojąc się że spadnę, jeśli go puszcza. Co zrobiłam? I czy mogę zrobić to ponownie? Gdy moje serce zaczęło zwalniać, a oddychanie znów stało się możliwe, zdałam sobie sprawę z tego, że byłam mocno owinięta w ramionach Marcusa, a moja głowa spoczywała w miejscu, w którym jego szyja łączyła się z ramieniem. Motyla. Noga. Wciąż zaciskałam ręce na jego ramionach ze śmiercionośną siłą, powoli je od niego oderwałam w nadziei, że nie pozostawiłam na nim śladów moich paznokci, choć nie wiedziałam, jak niby miałam się powstrzymać od wbicia w niego paznokci. Co ja narobiłam? Jak na niego spojrzę? Co mam powiedzieć? Myślał, że oszalałam? Byłam całkiem pewna, że darłam się jak potępieniec. To cud, że Cage nie wpadł, rozwalając drzwi. Marcus głaskał mnie po włosach, jakby pocieszająco. - Low – powiedział chrapliwym głosem. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
- Tak? – odpowiedziałam, z twarzą wciąż skrytą w jego szyi. - Spójrz na mnie. Ał, kurde. Powoli odsunęłam od niego twarz i natychmiast zatęskniłam za moją małą, bezpieczną przystanią. Uniosłam głowę i skrzyżowałam nasze spojrzenia, a leniwy, seksowny uśmiech na jego twarzy od razu ukoił mój umysł. Powieki miał ciężkie, jakby dopiero się obudził. - Co się stało? – zapytał, patrząc mi w oczy. Zarumieniłam się. - Yyy… ja, uch. – Co miałam powiedzieć? Przepraszam za ze świrowanie na tobie? - Low. – Wyciągnął dłoń, wsunął ją w moje włosy, po czym położył ją na mojej szyi. - Czy to był twój pierwszy orgazm? Och. Cóż, nic dziwnego. Teraz całkowicie zrozumiałam tę fascynację nimi. Przytaknęłam. Wiedziałam, że moja twarz zarumieniła się jeszcze bardziej. Szczerzył zęby w uśmiechu, który przerodził się w stuwatowe radosne wygięcie warg. Najwyraźniej był tym bardzo zadowolony. Cóż, to dobrze. - Podobało ci się to? Zaśmiałam się krótko. Właśnie mnie o to nie zapytał. - Powiedziałabym, że fakt, iż zachowałam się jak całkowita wariatka wystarczy za odpowiedź. Zachichotał, pochylił się i pocałował mnie raz w usta, po czym się odchylił. Tarcie wyrwało ze mnie sapnięcie. Och. Wciąż był… twardy. A nie miały nie być twarde, gdy chłopak dojdzie… co znaczyło, że nie doszedł. Och. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
- Ty, uch. – Spuściłam wzrok modląc się, że nie poruszy się znowu, ponieważ z jakiegoś powodu byłam bardzo wrażliwa. - Czuję się dobrze. Bardzo, bardzo dobrze – powiedział rozbawionym tonem. – Obiecuję. Wzrokiem zawędrowałam na jego ramiona i małe czerwone nacięcia w miejscach, w które wbiły się moje paznokcie. Ponownie spojrzałam mu w oczy. - Przepraszam. Uniósł brwi. - Low, te znaki są bardzo seksowne. Za co przepraszasz? Uwierz mi, będę je nosił z dumą. Och. Odchrząknął, złapał mnie w talii i zdjął z siebie. - Ja, uch, muszę wziąć prysznic, a jeśli będziemy nadal tak tu siedzieli, zrobi się o wiele intensywniej – wyjaśnił, pochylił się i pocałował mnie ostatni raz, nim wstał. - Wrócę za kilka minut. Musimy gdzieś dzisiaj jechać. Znajomy, którego chciałbym żebyś poznała zaprosił nas na coś. - Coś? Przyglądałam mu się, gdy odchodził. Jego tyłek był całkiem imponujący. Bokserki wisiały na jego biodrach. Westchnęłam radośnie, nim zeskoczyłam z łóżka i zaczęłam się przygotowywać.
Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Rozdział 15 MARCUS Obserwując wychodzącą z łazienki Low ubraną w czerwoną letnią sukienkę - która kończyła się tuż nad kolanem - i kowbojki, zapomniałem oddychać. Obraz jej na moich kolanach, z oczami szklanymi z przyjemności, krzyczącą moje imię, sprawiał, że zwolnienie tempa będzie bardzo trudne. Zasługiwałem na jakąś nagrodę. Tak łatwo mógłbym się z nią kochać. Musi mi pozwolić. Chwila. Czy ja właśnie powiedziałem „kochać”... kiedy zacząłem o tym myśleć jak o kochaniu? To był seks. To zawsze był seks. Czasami naprawdę dobry seks. Ale tylko seks. Moje oczy powędrowały do jej twarzy. Jej włosy miały przedziałek i były splecione w dwa warkocze, okrywające każde ramię. Kto, do diabła, pomyślałby, że warkocze mogą być takie seksowne? Spojrzałem w jej oczy, które ostrożnie mnie obserwowały i się uśmiechnąłem. Była moja. - W porządku? Przełknąłem gulę w moim gardle. Ach, do diabła, kiedy się w niej zakochałem? - Tak, wyglądasz niesamowicie. Uśmiechnęła się promiennie do mnie, podszedłem do niej i wziąłem ją za rękę. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
- Gdzie tak właściwie idziemy? Chciałem zrobić jej niespodziankę, ale spojrzenie na nią wywołało chęć zaprowadzenia do mojej sypialni i zamknięcia jej tam ze mną. Byłbym w stanie trzymać ją tam przez wieczność. - Nie masz przypadkiem czegoś do gwiazd rocka, prawda? Zmarszczyła brwi i wolno pokręciła głową. - Nie, dlaczego? Poczułem się odrobinę lepiej, ale targała mną potrzeba trzymania jej bezpiecznie z dala od tego. - Okej, dobrze. Bez powodu. Chodźmy, zróbmy to. Roześmiała się, podążając za mną. Miejsce było pełne ludzi. Właściwie, żadna niespodzianka. Zatrzymałem samochód przy bramie bezpieczeństwa. Ochroniarz wyszedł ze swojej bazy i zbliżał się do mojej ciężarówki. Otworzyłem okienko i czekałem. - W czym mogę pomóc? – spytał, marszcząc na mnie brwi. - Marcus Hardy i gość. Moje imię jest na liście. Ochroniarz kiwnął głową i powiedział przez słuchawkę: - Marcus Hardy i gość. - Pokaż dowód tożsamości – powiedział strażnik jakoś przyjaźniej. Wyjąłem portfel z tylnej kieszeni i podałem mu dowód. Sprawdził go i oddał z powrotem. - W porządku, panie Hardy, gdy brama się otworzy, proszę na rondzie skręcić w prawo i zaparkować na małym parkingu. Następnie przy drugim wejściu będzie kolejny ochroniarz. On również musi zobaczyć dowód osobisty przed wpuszczeniem was do środka. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
- Rozumiem, dzięki. Kiwnął głową i cofnął się, gdy brama się otwierała. Zacząłem jechać i spojrzałem na Willow. Załapała wszystko. Nasze spojrzenia się skrzyżowały i szeroko się uśmiechnęła. - Idziemy za kulisy koncertu Jaxa Stone’a, prawda? Zaśmiałem się. Przypuszczam, że to było łatwe do odgadnięcia, po tych wszystkich sprawach związanych z bezpieczeństwem, zamiast wejścia razem z tłumem ludzi. - Szczęśliwy traf – odpowiedziałem. Klasnęła w ręce i zapiszczała. - Och, wow! Nigdy nie byłam na koncercie i na moim pierwszym idę za kulisy. Zaparkowałem na pustym parkingu i zgasiłem ciężarówkę, nim spojrzałem na nią. - Masz najróżniejsze stare koszulki z koncertów rockowych. – Zwróciłem uwagę. Wzruszyła ramionami. – Lubię je. Zrozumiałam, że nigdy nie pójdę na koncert, więc kupowałem je, za każdym razem, gdy znalazłam je w sklepie z rzeczami używanymi. Ciekawe. Zapamięta tę informację na później. - Więc, jesteś podekscytowana z powodu koncertu, a nie dlatego, że poznasz Jaxa Stone’a? – Musiałem wyjaśnić to dla własnego spokoju. Uśmiechnęła się i przekornie uniosła brwi. - No cóż, to całkiem fajne. Nigdy wcześniej nie poznałam nikogo sławnego. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Dlaczego byłem zazdrosny? To było głupie. Jax kochał Sadie. Nie zamierzał wkroczyć do akcji i zabrać mi Low. Kiwnąłem głową - Okej, w porządku. Obszedłem ciężarówkę i pomogłem Willow wysiąść, następnie udaliśmy się do drzwi. Tym razem ochroniarz sprawdził nas oboje. Właściwie to sprawdzał Willow trochę za bardzo, jak na mój gust. Powinienem kazać jej się przebrać. To co miała na sobie sprawiało, że była cholernie rozpraszająca. Tak szybko, jak drzwi się otworzyły, powitała nas Sadie. - Udało wam się. – Uśmiechnęła się do mnie, a następnie do Willow. - Tak. – Uśmiechnąłem się w odpowiedzi na podekscytowanie w oczach Willow, gdy chłonęła otoczenie. - Tak się cieszę. Chodźcie za mną. Chcę, żeby Jax poznał Willow, zanim wyjdzie. Spotyka się z małą dziewczynką i jej mamą w przeciągu 30 minut. To długa historia, ale spotkaliśmy ją w Sea Breeze Foods tego lata i rozpoznała go, nawet gdy był incognito. Dał jej swoją osobistą wizytówkę i obiecał wejściówkę za kulisy na najbliższy koncert tutaj. Następnie odwołał tamten koncert z powodu spraw związanych ze mną i moją rodziną. W każdym razie, to jest jego rewanżowy koncert i chce sprawić, że będzie bardziej wyjątkowy dla niej, skoro musiała na niego tak długo czekać. - Jak uroczo – powiedziała rozmarzonym głosem Low; moim zdaniem zbyt rozmarzonym. Zamknij się, Sadie. Zacisnąłem mocniej dłoń na jej ręce, Willow spojrzała na mnie, a jej podekscytowany wzrok stłumił moją zazdrość. - Dotarliśmy – powiedziała Sadie i poklepała ochroniarza, żeby przesunął się z naszej drogi. - Dzięki, Ryan – powiedziała i zły olbrzym naprawdę uśmiechnął się Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
delikatnie, a następnie powrócił do niezadowolenia. - Wróciłam i mam towarzystwo – powiedziała Sadie, wchodząc do ogromnego pokoju, który przypominał mi apartament hotelowy. Jax wstał z wielkiego, czarnego, skórzanego fotela, posłał Willow swój uśmiech gwiazdy rocka i znienawidziłem go ponownie. Dlaczego, do diabła, przyprowadziłem ją tutaj? - Marcus. – Kiwnął głową na powitanie. - Jax – odpowiedziałem, ciężko próbując nie brzmieć na wkurzonego. - A ty musisz być Willow. Nasłuchałem się trochę o tobie przez ostatnie dwadzieścia cztery godziny. Sadie rozmawiała z Jaxem o Willow. Wszystko zaczęło się układać w całość, jeśli chodzi o to dlaczego tutaj byliśmy. I podobało mi się to, co zacząłem rozumieć. - Och, wow. Um – wyjąkała Willow. Jax sprawił, że zaczęła się denerwować i raptem znowu byłem wkurzony. - Ma taki wpływ na ludzi – zażartowała Sadie i podeszła do niego. Objął ją ramieniem i przyciągnął do siebie, aby pocałować ją w czoło. To sprawiło, że poczułem się lepiej. - Mogę sobie wyobrazić – odpowiedziała Willow, ściskając moją dłoń. Była zdenerwowana. Chciałem to naprawić, ale nie wiedziałem, jak pomóc jej się zrelaksować. - Więc, Willow, lubisz moją muzykę, czy przyszłaś, bo Marcus cię zmusił? – zapytał, żartując Jax. - Och, lubię. Właściwie, to nie miałam pojęcia, gdzie jedziemy. Był mało precyzyjny. – Spojrzała na mnie, uśmiechając się. – Ale zorientowałam się, kiedy przeszliśmy przez ochronę. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Jax uważał to za zabawne. - Dobrze, to ulga. Sadie nie znosiła mojej muzyki, gdy ją poznałem. Teraz jestem nieufny wobec południowych dziewczyn. - Jaxie Stone, twoje ego ma się dobrze – zbeształa go Sadie i odeszła do baru. - Usiądź, Willow. Załatwię nam coś do picia. Jax, oprowadź Marcusa. Jax uniósł brwi. Wiedział, tak samo jak ja, że w ten sposób Sadie mówiła nam, abyśmy zakopali topór wojenny. Zwróciłem uwagę na Willow, której śmiertelny uścisk na mojej ręce rozluźnił się. - Pasuje ci to? Zostanę z tobą, jeśli chcesz – wyszeptałem do jej ucha, w razie, gdyby chciała, żebym został. Kiwnęła głową i pocałowała mnie w policzek. - W porządku. Sadie nie sprawia, że się denerwuję. Zauważyłem. Głupi Bóg rocka. Uścisnąłem jej rękę i złożyłem pocałunek na jej ustach, nim spojrzałem z powrotem na zadowolonego Jaxa. - Gotowy? – zapytał. Kiwnąłem głową i podążyłem za nim przez drzwi. W momencie, kiedy przeszliśmy przez drzwi, inny ochroniarz się pojawił i podążał za nami. Byłem do tego przyzwyczajony. Pracowałem dla gościa wystarczająco długo. - Sądzę, że to moment, gdy podajemy sobie ręce i ogłaszamy rozejm – powiedział Jax, otwierając drzwi prowadzące do dużego pokoju, gdzie siedzieli członkowie zespołu z drinkami, śmiejąc się i rozmawiając z dziewczynami uwieszonymi na nich. - Tak myślę. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Dziewczyna podeszła do nas z dwoma butelkami wody na tacy. Jax wziął obie, podając mi jedną. - Załatwię ci coś mocniejszego, jeśli chcesz. Nie piję przed koncertem, ogólnie nie piję za wiele. - Nie, woda jest dobra. - Nawet nie zauważasz już Sadie. Podoba mi się to. Stłumiłem śmiech. Wyobrażam sobie. - Mogę się założyć. Jax uśmiechnął się i wziął duży łyk wody. - Zakochałeś się już? Myślałem o jego pytaniu i dzisiejszym ranku. - Tak, myślę, że to możliwe. Trochę szybko. Ale ciężko się jej oprzeć. - Znam to, chłopie i mogę szczerze powiedzieć, że całkowicie to rozumiem. Nie wątpię. Dziwne. Nie był taki zły. - Sadie naprawdę cieszy się z twojego powodu. Odkąd poznała Willow, bez przerwy o niej mówi. Wiem wszystko o tym, jaki słodki jesteś przy niej i jak patrzysz na nią, jakby nikogo więcej nie było w pokoju. Wszystkie ckliwe pierdoły. Roześmiałem się. - Nie mogę sobie wyobrazić, że przejmujesz się tym za bardzo. Jeśli jestem ckliwy z inną dziewczyną, to twoja dziewczyna jest bezpieczna. Jax uśmiechnął się. - To mnie kocha. Nie przejmowałem się. Miał rację. Poza tym nie obchodziło mnie to. Już nie.
Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
WILLOW Dzwoniło mi w uszach, gdy wychodziliśmy z koncertu. Ale nie osłabiło to mojego podekscytowania. Trzymałam kurczowo w dłoniach swoją pierwszą koncertową koszulkę, na którą naprawdę zapracowałam, kiedy Marcus wsadzał mnie do ciężarówki. Obserwowałam go, gdy obchodził ciężarówkę, aby wejść do środka. - Więc, co myślisz? - Uwielbiam to! Dziękuję, że zabrałeś mnie tutaj. Pochylił się i pocałował mnie zachłannie, czym mnie zaskoczył. Kiedy skończył, skubnął moją dolną wargę, a następnie mnie uwolnił. Brakowało mi powietrza. - Chciałem to zrobić przez ostatnie dwie godziny – wyjaśnił, uśmiechając się seksownie, nim odpalił ciężarówkę. Wow. Dzień nie mógłby być lepszy. Odchyliłam głowę i zamknęłam oczy.
- Obudź się, śpiąca królewno, jesteśmy w domu – wyszeptał mi do ucha Marcus, wyrywając mnie ze snu. Spałam całą drogę do domu. Psiakrew. Chciałam porozmawiać z Marcusem. Nie mieliśmy dzisiaj zbyt dużo okazji do rozmowy. - Przepraszam, że zasnęłam. - Nie przepraszaj. Przyglądałem ci się jak śpisz ponad godzinę. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Spodobało mi się to. Zawsze sprawiał, że czułam się wyjątkowa. - Okej, ale to brzmi jak nuda. Delikatnie ugryzł mnie w ucho, a później wyszeptał: – Zaufaj mi, nie było. Zadrżałam i jego oddech uwiązł mu w gardle. - Wejdźmy do środka. – W jego głosie pobrzmiewało napięcie. Szybko wygramoliłam się z ciężarówki. Jeśli będziemy kontynuować to wewnątrz, byłam bardziej niż chętna. Marcus podszedł do mnie i wziął mnie za rękę, ciągnąc za sobą, gdy szliśmy do mieszkania.
Będąc w mieszkaniu, skierowałam się do lodówki po jarrito. Byłam spragniona. Po otwarciu dolnej szuflady, uświadomiłam sobie, że nie było żadnego. Tylko piwo. Cage nigdy nie dopuszczał, by zabrakło moich napoi. Ale nie było ich. Zostawiał mnie. Wzrósł we mnie strach. Zamknęłam lodówkę i patrzyłam się tępo w stal nierdzewną przede mną. Co jeśli ruszył dalej i mnie opuścił? Co się stanie, gdy Marcus mnie opuści? Będę sama. Cage był moją bezpieczną przystanią. Serce zaczęło mi szybko bić i spojrzałam spanikowana na jego drzwi do sypialni. Gdzie był? Nie napisał do mnie przez cały dzień, aby sprawdzić co u mnie. - Low, w porządku? – spytał Marcus. Chciałam kiwnąć głową, ale nie mogłam. Panika w mojej klatce zaczęła przejmować kontrolę. Minęło sporo czasu od ostatniego ataku, a ten miał być pełnoobjawowy i nie było nic, co mogłam zrobić, aby to powstrzymać. Cage nie pamiętał o moich jarritos. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Pozwalał mi odejść. Poprosiłam go o to i spełnił moją prośbę. Marcus nie będzie zawsze w pobliżu. - Low, spójrz na mnie. – Marcus obrócił mnie twarzą do siebie, ale nie mogłam spojrzeć mu w oczy. Załamałabym się. Głębokie wdechy. Muszę skupić się na głębokim oddychaniu. - Low, spójrz na mnie, maleńka, spójrz na mnie – prosił i chciałam go uspokoić, ale nie mogłam. W tej chwili musiałam oddychać. Wdech i wydech, wdech i wydech, wdech i wydech. - Co, do diabła, Low? – Głos Cage’a. – Przesuń się – warknął i chciałam go zatrzymać, ale mnie zostawiał. – Low, otrząśnij się. Dawaj. Otrząśnij się z tego dla mnie. Skup się na mnie, Low i powiedz, co się stało. – Głos Cage’a był surowy. Przechodził ze mną przez to wcześniej. Powstrzymywał to. Skierowałam na niego wzrok. - Jarritos – wykrztusiłam i łzy zapiekły mnie pod powiekami. Łapiąc powietrze z trudem, skupiłam się ponownie na oddychaniu. - Ach, cholera, Low. Mam je. Spójrz tam, są w tamtej torebce. Widziałam znajome butelki przez reklamówkę. Kupił kilka. Nie odchodził. Byłam bezpieczna. Nie byłam sama. Kiwając głową, wzięłam głęboki wdech. - Okej – odpowiedziałam szeptem. Ucisk w mojej klatce zelżał trochę, ale czułam wciąż istniejące zagrożenie ataku. Czyhającego na mnie. - Chodź tutaj. – Cage przyciągnął mnie do siebie i znajomy zapach mnie uspokoił. - Zauważyłem rano, że się skończyły. Nie zostawiam cię. Słyszysz mnie? Nie. Zostawiam. Cię. Kiwając głową przy jego klatce piersiowej, usłyszałam zamykane drzwi. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Marcus. Och, Boże. Widział mnie, gdy się załamałam. A teraz byłam w ramionach Cage’a. Niedobrze. Odpychając się, spojrzałam ponad ramieniem Cage’a i Marcus zniknął. - Wyszedł – wyszeptałam, unosząc wzrok, aby spojrzeć Cage’owi w oczy. - Prawdopodobnie przeraziłaś go na amen. Nie jest łatwo patrzeć na ciebie w tym stanie. Kiwnęłam głową. - To przez to, że nie było twoich napoi? Rozpłakałam się znowu i wzruszyłam ramionami. – Tak jakby. Pomyślałam, że mnie opuszczasz i będę sama. Pokręcił głową. – To się nigdy nie stanie. Jeśli cholerne, meksykańskie napoje się skończą, a ja będę zwlekał z uzupełnieniem zapasu, to nie znaczy, że cię opuszczam. Nigdy nie będziesz sama, Low. Obiecuję ci. Słyszysz mnie? - Tak. Spojrzał przez swoje ramię. - Nie wyszedł z mieszkania. Poszedł do swojego pokoju. - Dziękuję. – Przytuliłam się do niego. Obawiałam się zmierzenia się z Marcusem. - Kocham cię, Low – wyszeptał. - Ja ciebie też – odpowiedziałam, robiąc krok w tył. Musiałam zająć się Marcusem, będącym świadkiem mojego szaleństwa. Cage nie mógł zrobić tego za mnie. To musiałam być ja.
Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Rozdział 16 MARCUS Usiadłem na krańcu łóżka i przykryłem twarz dłońmi. Co tu się właśnie, do cholery, stało? I dlaczego nie byłem w stanie jej sięgnąć? Patrzenie jak zakopuje się w ramionach Cage'a, było czymś więcej, niż mogłem znieść. Zazdrość, że on był tym, do którego poszła, zjadała mnie żywcem. Byłem na drugim miejscu. Znowu. Ale tym razem to rozdzierało mnie na pół. Sadie nie pochłonęła mnie w taki sposób. Nie miała mnie na własność. Low miała. Drzwi otworzyły się powoli i odwróciłem się, aby zobaczyć Willow wchodzącą do pokoju. Patrzyłem jak zamknęła za sobą drzwi. Zmartwienie i strach w jej oczach zabijał mnie, ale nie podszedłem do niej. Nie chciała mnie. Chciała Cage'a. - Przepraszam, że mnie taką zobaczyłeś – powiedziała cicho. Dlatego właśnie przepraszała? - Zwróciłaś się do niego. Nie do mnie. Jej oczy rozszerzyły się w zdziwieniu. - Miałam atak paniki. Skupiłam się na oddychaniu. Kiedy usłyszałam głos Cage'a, wiedziałam, że mi z tym pomoże. Wiele razy mi pomagał. - Ja mogłem ci pomóc. Jej oczy zabłyszczały od niewylanych łez i zrobiła niepewny krok w moją stronę, a następnie się zatrzymała. - Potrzebowałam Cage'a, ponieważ ten atak dotyczył jego. Potrzebowałam od niego zapewnienia. Co? - Nie rozumiem – powiedziałem, siadając i obserwując ją, gdy zrobiła kolejny krok w moją stronę. - Widzisz, Cage nigdy mnie nie zostawił. Mój ojciec mnie zostawił. Moja matka mnie zostawiła. Moja siostra mnie zostawiła. Cage nigdy tego nie zrobił. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Kiedy ludzie mnie opuszczali, Cage zawsze zostawał. Jest jedyną osobą, na której zawsze polegałam. Wiedziałam, że nie ważne co by się działo, zawsze tu będzie. - Zatrzymała się i wzięła głęboki oddech. - Kiedy otworzyłam lodówkę i nie było tam moich drinków, cóż, to się nigdy nie zdarzyło. Myślałam, że mnie zostawił. Pomyślałam, że on też mnie opuści. Och, cholera. Wstając, zmniejszyłem dzielący nas dystans, którego bała się przekroczyć. - Jestem tutaj. Masz mnie. Posłała mi smutny uśmiech. - Pewnego dnia, kiedyś tam, to się skończy. Związki zawsze się kończą. Wtedy też mnie zostawisz. Była tak bardzo skrzywdzona. Wziąłem jej twarz w swoje dłonie i wytrzymałem jej wzrok. - Posłuchaj mnie. Jestem w tobie zakochany. Cholernie, szalenie zakochany. Nigdzie się nie wybieram. Nigdy. Nie będziesz mogła się mnie pozbyć. Łza spłynęła po jej twarzy i wytarłem ją swoim kciukiem, a następnie pocałowałem czubek jej nosa. - Naprawdę chcę ci wierzyć i myślę, że to robię, ale Marcus, stamtąd skąd pochodzę, ludzie ciągle odchodzą. Zajmie mi całe życie udowadnianie jej, że nigdzie się nie wybierałem. Po prostu potrzebowała działania, nie słów. Słów, które słyszała już wcześniej. - Spędzę resztę mojego życia na udowadnianiu ci tego. Zamknęła oczy. - Mam taką nadzieję – wyszeptała. Sięgnąłem w dół i złapałem jej dłoń, pociągając do łóżka. Przyszedłem tutaj myśląc o tym, aby zrobić trochę więcej z tego, co zrobiliśmy dzisiaj rano, ale rzeczy się zmieniły. Teraz chciałem jedynie być tym, który będzie ją trzymał. Chciałem sprawić, aby było lepiej. Tylko ja.
Otworzyłem oczy, a pokój był ciemny i byłem sam w łóżku. Siadając, przebiegłem dłońmi przez włosy i wstałem, aby znaleźć Willow. Kiedy otworzyłem drzwi sypialni, Larissa uśmiechała się do mnie. - Martus – ogłosiła głośno. - Księżniczka – odpowiedziałem, uśmiechając się do niej. Dwa małe Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
ramionka uniosły się w powietrze i sięgnąłem, by ją unieść. Zdążyłem się nauczyć, co znaczyło to bezsłowne żądanie. - Nie wiedziałem, że mnie odwiedzisz. Zaklaskała. - Martus gaj. - Dopiero się obudził, Larissa, daj mu chwilę. – Willow uspokoiła ją, kiedy wyszła z kuchni. – Zrobiłam Fettuccine Alfredo z kurczakiem, jeśli chcesz. Tawny przyjechała tu niespodziewanie jakąś godzinę temu i podrzuciła mi Larissę. Miałam dzisiaj wieczorem pracować, ale jeśli bym jej nie wzięła, zostawiłaby ją z okropną starą panią z tej samej ulicy, na całą noc. Nie mogłam pozwolić jej tego zrobić, więc... – Wzruszyła ramionami. - Ja ją popilnuję. Willow zamarła i gapiła się na mnie. - Zrobisz to? – Szok na jej twarzy lekko mnie skrzywdził. - Tak, oczywiście, i tak miałem zostać w domu na wieczór. Będziemy układali budynki z klocków i je rozwalali, bawili się łyżkami i robili wybuchy. Uśmiech rozprzestrzenił się na twarzy Willow tak, że poczułem się, jakbym był dziesięć centymetrów wyższy. - Dobrze, um, dzięki, mam na myśli, łał, jesteś pewny? Podszedłem do niej i pochyliłem się, aby wycisnąć szybki pocałunek na jej zaskoczonych małych ustach. - Bardzo pewny. - Martus busiak – powiedziała wesoło Larissa, a następnie pochyliła się i rozsmarowała na moim policzku bardzo mokry pocałunek. Willow zachichotała. - Dobrze, nie kradnij mojego faceta. Jej faceta. Bardzo mi się to podobało. Zbyt cholernie bardzo. - Niemożliwe. Nawet dla słodkich blondynek z loczkami – zapewniłem ją i rozczochrałem włosy Larissy. - Martus gaj – ponownie ogłosiła Larissa. - Tak, słyszałem cię, dziewczyno. Chodźmy zagrać – odpowiedziałem. - Czekaj, nie jesteś głodny? Zapomniałem, że gotowała. Mój żołądek zaburczał i spojrzałem na Larissę. - Najpierw zjem, a potem się pobawimy. Możesz usiąść obok i również ze mną zjeść. - Gryz gryz – odpowiedziała Larissa. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Odwracając się do Willow po tłumaczenie, Larissa zaczęła śpiewać: - Martus gryz gryz. - Lubi nazywać jedzenie gryz gryz – wyjaśniła Willow. - Ma to dla mnie całkowity sens – odpowiedziałem i obie dziewczyny zachichotały.
WILLOW Telewizja oświetlała ciemny apartament, kiedy weszłam do środka. Od telewizora nie dochodził żaden dźwięk, ale na ekranie był The Tonight Show. Kiedy moje oczy się dostosowały, znalazłam Marcusa mocno śpiącego na kanapie z Larissą przytuloną do jego piersi, również mocno śpiącą. Klocki walały się po podłodze i wyglądało na to, że ciasteczkowe okruszki wyznaczały ścieżkę z salonu do kuchni. Moje serce spuchło. Kochałam go. Nigdy nie sądziłam, że to się stanie. Nigdy nie sądziłam, że pokocham kogoś innego. Nie w ten sposób. Podniosłam klocki i wrzuciłam je z powrotem do koszyka, w którym je trzymałam, kiedy przychodziła Larissa. Następnie pochyliłam się, aby wyszeptać Marcusowi do ucha: - Jestem już. Jego oczy otworzyły się i senny uśmiech powitał mnie. - Hej – wymamrotał. - Wezmę ją i położę ze mną do łóżka. Przyniosę ci koc i poduszkę. - Ja ją wezmę – powiedział, zaczynając siadać. Położyłam dłoń na jego ramieniu i popchnęłam go z powrotem w dół. - Nie, zostań tu. Ja to zrobię. – Pocałowałam go między jego zmarszczone brwi i wzięłam Larissę z jego ramion. Po tym, jak ją ułożyłam i bezpiecznie otoczyłam poduszkami, wróciłam na kanapę z poduszką i kocem dla Marcusa. Nie ruszył się. Bez wątpienia był wykończony. Zajmowanie się Larissą nie było dla osób ze słabym sercem. Jego oczy były zamknięte. Długie blond brwi malowały jego policzki. Nachyliłam się i wsadziłam poduszkę pod jego głowę, kiedy dwie dłonie złapały moją talię i przyciągnęły mnie na niego. - Mmm, tak lepiej – wyszeptał, zanim przykrył moje usta. Na początku, jego usta były słodkie i delikatne, ale im bardziej przesuwałam ciało, tym agresywniejsze się stawały. Ciepło jego ust smakowało jak czekoladowe ciasteczka i nie mogłam się nim nacieszyć. Złapałam przód jego koszulki w Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
pięść, przyciągając go bliżej. Jego dłonie przesunęły się na moje uda i objęły mój tyłek, ściskając i jęcząc, kiedy przycisnęłam się do niego. Znowu tam zmierzaliśmy. Zanim zaszliśmy za daleko, odepchnęłam się i spojrzałam w dół na niego. Pożądanie w jego oczach rozłożyło mnie. - Ja też cię kocham – wyszeptałam. Jego oczy rozszerzyły się, a następnie jego usta z powrotem były na moich. Tym razem rozbudzone i zdeterminowane. Chciałam go całego. Nie było żadnych pytań w mojej głowie. Jego dłonie były wszędzie i czułam drżenie w całym moim ciele z podekscytowania. Przerywając pocałunek, jego dłonie zaczęły rozpinać moje szorty. - Zdejmij je – zażądał. Wstałam nerwowo, ale tak niesamowicie podekscytowana, że nie mogłam przestać się trząść. Nie byłam pewna, czy chciał, abym zdjęła wszystko. Unosząc na niego oczy, spojrzałam i pokręcił głową. - Zostaw na sobie majtki. Nie chcę, żeby nasz pierwszy raz był na tej kanapie, a jeśli je zdejmiesz, nie dam rady się powstrzymać. Uśmiechając się, z powrotem się na niego wczołgałam i usiadłam na nim okrakiem, zanim ponownie zatraciłam się w Marcusie Hardy'm.
Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Rozdział 17 MARCUS Właśnie miałem zdecydowanie najlepszy tydzień w moim życiu, a teraz musiałem go zakończyć rodzinnym obiadem. Takim, na którym miał być obecny mój ojciec. Żałowałem, że obiecałem mamie, że przyprowadzę Willow. To była ostatnia rzecz, której chciałem, aby była świadkiem. Willow podeszła mnie od tyłu i owinęła swoje ramiona wokół moich, pochylając się, aby pocałować mój policzek. - Już kończysz z tymi papierami? - zapytała, wstając i obchodząc stół, aby usiąść naprzeciwko mnie. Moja koszulka Uniwersytetu Alabamy dobrze na niej leżała. Już więcej nie nosiła w mieszkaniu koszulek Cage'a. Chciałem ją w swoich. Może to było trochę zachowanie jaskiniowca, ale nie obchodziło mnie to. Ani jej. Byłem niemal pewien, że podobało jej się to. - Prawie, ale mogę skorzystać z rozproszenia – odpowiedziałem. Uśmiechnęła się i pokręciła przecząco głową. - Nie. Rozpraszałam cię cały tydzień. Musisz to skończyć. - Proszę – błagałem i zachichotała. - Pójdę się przygotować na spotkanie z rodziną, a ty musisz skończyć te papiery. Możemy później znaleźć jakąś nagrodę za twoją dobrze wykonaną pracę. Kochałem to, jak zrelaksowana przy mnie była. Jej dokuczanie było tak niesamowicie słodkie. - A to jest właśnie odwrócenie uwagi, którego potrzebowałem. Dałaś mi paliwo do moich fantazji. Śmiejąc się, zamknęła za sobą drzwi łazienki. Kręcąc głową, aby wyprzeć z niej obrazy Willow dosiadającej mnie okrakiem i krzyczącej moje imię, ponownie popatrzyłem się na ekran przede mną. Miała rację. Musiałem to skończyć. Jakoś wczoraj. Ale spędziłem każdą Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
dodatkową minutę jaką miałem z Willow i nigdy bym tego nie zamienił. Drzwi od mieszkania otworzyły się i wszedł Cage, za którym podążał Preston. Byli na treningu baseballa. Oboje byli brudni i spływali potem. - Marcus, co tam – zawołał Preston, kiedy wszedł do środka i podążył do kuchni za Cage'em. - Piszę papiery – wymamrotałem, wiedząc, że niczego nie zrobię z tym dwojgiem tutaj. - Płacę mądrym laskom za robienie tego za mnie – przechwalał się i przewróciłem oczami. „Płacił” mądrym laskom, aby robiły jego prace domowe od szkoły średniej. Chociaż, jego zapłata zwykle nie dotyczyła gotówki. - Gdzie Low? – zapytał Cage, zanim pociągnął łyk swojego piwa. - Bierze prysznic. Idzie ze mną wieczorem spotkać się z moją rodziną. Preston zagwizdał. - Rodzina. Dzieje się tutaj jakieś poważne gówno. Cage wybąkał swoje niezadowolenie i wziął kolejny łyk piwa. Oczy Prestona przeskakiwały między nami dwoma. Mogłem zobaczyć ciekawskie pytanie w jego wzroku. Jak my się dogadywaliśmy? Czy kiedykolwiek walczyliśmy? Czy było to niekomfortowe? A prawda była taka, że nie. Cage rzadko tu bywał. Prysznic został wyłączony i podskoczyłem. Obaj spojrzeli na mnie, jakbym był szalony. Pomysł Low wychodzącej jedynie owiniętej w ręcznik, ponieważ myślała, że byliśmy sami, wystraszył mnie na śmierć. Zignorowałem ich i podszedłem do drzwi. - Low. - Tak. - Preston i Cage tu są. - Okej, um, mógłbyś przynieść moje rzeczy. Są na łóżku. – Tego właśnie się obawiałem. - Tak. Nie spojrzałem z powrotem na nich, ale czułem, jak ich wzrok wwiercał się we mnie. Nie było wątpliwości, że Preston był rozbawiony, a Cage wkurwiony. Para różowych, jedwabnych majtek, które zawierały w sobie bardzo mało materiału i pasujący stanik, leżał na tej brązowej letniej sukience, która przypominała mi czekoladę. Unosząc to wszystko, skierowałem się z powrotem do łazienki, upewniając się, że jej bielizna była schowana przed wścibskim wzrokiem. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Zapukałem. - Mam je. Otworzyła lekko drzwi i wyciągnęła rękę, zabierając je z moich rąk. Przez to, że uśmiechała się do mnie nieśmiało, chciałem przepchnąć się do środka, ale zachowałem zimną krew. Zamknęła z powrotem drzwi i odwróciłem się, aby zmierzyć się z wyczerpanymi sportowcami. Preston zaczął pierwszy. - Jesteś nieco władczy, koleś. Wystraszony, że mógłbym zobaczyć Pannę Low w ręczniku. Posłałem mu ostrzegające spojrzenie i usiadłem. - Widziałem ją w ręczniku wiele, wiele razy – powiedział Cage, zadowolony z siebie. Biorąc głęboki wdech, zmusiłem się, aby pozostać spokojnym. - Różnica jest taka, że teraz jest moja. - Nie, jest twoja tylko teraz – odpowiedział. Odwróciłem się i spojrzałem na niego. Opierał się o ladę, wyglądając na tak cholernie pewnego siebie. - Na zawsze – poprawiłem go. Cage odepchnął się od blatu i uniósł brwi. - Zobaczymy. Zaczynałem wstawać, ale Preston złapał moje ramiona, kiedy Cage poszedł do swojej sypialni. - Przestań. Po prostu odpuść. Ponownie usiadłem. Nie dlatego, że Preston mi tak powiedział. Ale dlatego, że Low by chciała, abym to zrobił. - Jest dupkiem. Zawsze był. Po prostu go zignoruj. Łatwiej powiedzieć niż zrobić. - Ona jest moja – odparłem, bardziej do siebie niż kogokolwiek innego. - Łapię, brachu. Jest twoja – zgodził się.
WILLOW - Nie ma go tutaj – wysyczał Marcus, patrząc przed siebie, kiedy zaparkowaliśmy za drogim, małym Mercedesem, na zewnątrz domu jego rodziców. Był dokładnie tak samo wielki, jak sobie wyobrażałam. Blado żółty Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
kolor ścian był podkreślony przez wysokie, białe okiennice przeciw huraganom. Były od strony plaży, a główna część domu zaczynała się na drugim piętrze. Niższe było garażem. Co miało sens, że Król Mercedesów Nad Wybrzeżem miał wielki garaż. Szerokie schody były zastraszające i prowadziły do dwóch wielkich frontowych drzwi. Marcus wydał z siebie wściekłe warknięcie i otworzył swoje drzwi. Coś go dręczyło, ale niemal bałam się spytać. Zamiast obejść samochód, aby otworzyć mi drzwi, zatrzasnął swoje i stał, patrząc się na te wielkie, szklane drzwi, jakby chciał wyrwać je z ich framug. Tak cicho jak mogłam, otworzyłam drzwi i obeszłam przód jego samochodu. Może się rozmyślił. Wiedziałam, że wrócił do domu, aby rozwiązać problemy rodzinne. Ale to było zdecydowanie bardziej intensywne, niż się spodziewałam od perfekcyjnej rodziny, którą myślałam, że ma. Szczególnie po spotkaniu jego super słodkiej, wspaniałej siostry. Szarpnął swoją głową w moją stronę, kiedy zatrzymałam się obok niego, jego wściekły grymas złagodniał i zmarszczył brwi. - Przepraszam, Low. Nie chciałem cię po prostu zostawić, żebyś tam siedziała. Ścisnęłam jego ramię. - W porządku. Tak naprawdę wiem, jak się otwiera drzwi samochodu. Moje droczenie się sprawiło, że delikatnie się uśmiechnął przez swoją zatroskaną twarz. - Mój ojciec powinien tu być. A go nie ma. Dobra. Opuszczanie rodzinnych posiłków chyba naprawdę umieszczano tutaj na gównianej liście. - Mama go oczekiwała. Była podekscytowana – westchnął i sięgnął w dół, aby złapać moją dłoń. - Jeśli wyda się dziwna czy zła, po prostu to olej. Nic, co wydarzy się dzisiaj wieczorem nie ma wspólnego z twoją obecnością. Teraz wszystko jest naprawdę popieprzone. - Zaufaj mi, mogłabym napisać książkę o popieprzonych rodzinach. Mogę to znieść. Marcus uniósł moją dłoń do swoich ust i pocałował ją. - Chodźmy zobaczyć, na co przyjechaliśmy – wymruczał i skierowaliśmy się do tych wielgachnych schodów. Marcus nie zapukał. Od razu weszliśmy. Zgaduję, że nadal myślał o tym miejscu jak o swoim domu. Musiał być miły. Ja musiałam pukać do Tawny. Normalnie, drzwi były zamknięte, a ja nie miałam klucza. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
- Hej – zawołał Marcus, kiedy zamknął za nami drzwi. Amanda natychmiast się pojawiła, wychodząc z pokoju znajdującego się naprzeciwko. Jej uśmiech załamywał się i mogłam powiedzieć, że go wymuszała. Robiłam to wystarczająco dużo razy, aby go rozpoznawać. - Manda – powiedział Marcus ostrożnym głosem. – Wszystko dobrze? Wzruszyła ramionami, a jej wzrok przeskoczył na mnie i z powrotem na niego. Potrzebowali chwili. Mogłam to powiedzieć po błaganiu w jej oczach. - Mógłbyś wskazać mi łazienkę? – zapytałam Marcusa, przerywając ich cichą rozmowę. - Tak. Jasne. – Wskazał na drzwi prosto przed nami po lewo. – Skorzystaj z pokoju pudrowego. Pokój pudru? Czym do cholery był pokój pudru? - Dobrze. Kiedy już byłam w środku, westchnęłam i oparłam się o ścianę. Jezu, napięcie w tym miejscu było takie gęste. Byłam przeszkodą. To, że Marcus chciał mnie tutaj było słodkie, ale teraz myślałam, że popełnił błąd. Amanda najwyraźniej potrzebowała go, a on miał mnie na głowie. I nic nie wiedziałam. Dręczyło mnie to, że nie otworzył się na mnie, ale ja również tego nie zrobiłam, w sprawie moich problemów rodzinnych. Nie ważne, co się działo w jego rodzinie, nie mogło być gorsze od tego, co zrobiła moja siostra. Moje problemy rodzinne nie są rzeczą, którą się dzielisz, nigdy. Musiałam zabić trochę czasu i dać im szansę na prywatną rozmowę. Rozglądając się dookoła po małym pokoju, zauważyłam zlew, który nie był normalnym zlewem. Był to fantazyjnie pęknięty szklany klosz, który stał na marmurowym stojaku. Bateria wyglądała jak miedziany dziobek od pompy. Włączając wodę, natychmiast zafascynowałam się tym, jak to wszystko działało. Uśmiechając się na moją dziecinną ciekawość zlewem łazienkowym, wyłączyłam wodę i zwróciłam uwagę na resztę pokoju. Nie było tu wanny ani prysznica. Toaleta stała po drugiej stronie, a żyrandol zwisał z wysokiego sufitu. Kto do licha wieszał żyrandol w małym pokoju z niczym, poza toaletą i zlewem. Pukanie do drzwi zaskoczyło mnie. - Low, wszystko w porządku? – Głos Marcusa brzmiał na zabarwiony troską. Sięgnęłam i otworzyłam drzwi, następnie złapałam jego ramię i wciągnęłam go do środka. Jego zszokowany wyraz twarzy sprawił, że chciałam się zaśmiać na głos, ale nie zrobiłam tego. Zmartwione zmarszczki na jego czole powiedziały mi, że miał za dużo na głowie, żeby się bawić i wygłupiać. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
- Co? – zapytał, kiedy zamknęłam za nim drzwi. Zwróciłam swój wzrok na jego piękne zielone oczy. Boże, był boski. - Dałam ci szansę, abyś mógł porozmawiać z Amandą w samotności. Wydawała się zdenerwowana – wyjaśniłam. Wydał z siebie sfrustrowane westchnienie i skinął. - Przepraszam za to wszystko – zaczął i umieściłam palec na jego ustach, aby go powstrzymać. - Cii. Wiem, że masz rodzinne problemy, a brak obecności twojego ojca sprawił, że sytuacja nie staje się lepsza. Jeśli to, że tu jestem powoduje, że wszyscy czują się niekomfortowo, ponieważ uważają, że muszą udawać szczęśliwych i jakby nic się nie działo, to muszę wyjść. Mogę zadzwonić... – Marcus złapał delikatnie mój palec i pokręcił głową. - Nie. Nie dzwonisz – zatrzymał się – do nikogo. Zostajesz tutaj ze mną. Potrzebuję cię tutaj, Low. Przepraszam, że to wszystko stało się trochę gówniane, ale potrzebuję cię. Proszę, zostań. Błagające spojrzenie jego oczu rozłożyło mnie. Oczywiście, że chciałam z nim zostać. Zmniejszyłam mały dystans między nami i stanęłam na palcach, aby pocałować go niewinnie, zanim skinęłam. - Więc, zróbmy to. Uśmiechnął się po raz pierwszy, odkąd tu przyjechaliśmy. Kiedy wyszliśmy z pudrowego pokoju, spotkaliśmy Amandę, stojącą i czekającą na nas z rozbawionym, złośliwym uśmiechem na twarzy. - Musiałeś tam wejść i jej pomóc, Marcus? – zapytała z drażniącą melodyjnością w głosie. - Zamknij się, Manda – odpowiedział i owinął swoje ramię wokół moich pleców. Zamrugała do mnie, zanim odwróciła się, aby poprowadzić nas do jadalni. Stół był wielki i pokryty jedzeniem. Naprawdę wyprawiali tu obfite rodzinne obiady. Wysoka, elegancka kobieta wyszła z kuchni. Jej blond włosy były niemal białe. Może platynowe było najlepszym słowem, aby je opisać. Były obcięte krótko na pazia, który pasował do jej klasycznego wyglądu. Jej szczupła sylwetka przypominała mi Amandę. Biały fartuch zawiązany wokół jej talii był tak biały, że wyglądał, jakby nigdy nie był używany. Pod spodem miała coś, co wydawało się być czarną sukienką wiązaną za szyją, uzupełnioną czarnymi czółenkami na jej stopach. Kiedy na nią spojrzałeś, jedyne słowo, jakie przychodziło na myśl, to bogata. - Marcus. – Uśmiechnęła się promiennie na widok swojego syna. - Mamo, to jest Willow. – Jego dłonie zacieśniły się na mojej talii. – Low, Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
to moja mama, Margaret. Margaret ustawiła koszyk z chlebem na stole i podeszła do mnie, uśmiechając się radośnie. Nieco zbyt radośnie. Ból w jej oczach był niemożliwy do zamaskowania. - Miło cię poznać, Willow. Tak wiele o tobie słyszałam i jesteś tak piękna, jak Marcus obiecał, że będziesz. - To przyjemność panią poznać. Bardzo dziękuję za zaproszenie mnie na obiad. - Jej uśmiech stał się zrelaksowany i bardziej szczery. - Jestem tak podekscytowania, że przyszłaś. Marcus nigdy nie przyprowadzał dziewczyn na obiad. Twoja obecność jest bardzo mile widziana. - Mogę ci z czymś pomóc, mamo? Powiedział do niej mamo. Czy to nie było cholernie słodkie? - Nie kochanie, ty i Willow usiądźcie. Amanda przyniesie dzbanek herbaty i będziemy gotowi. Marcus wyciągnął dla mnie krzesło i usiadłam, kiedy je wsunął. Wtedy mnie obszedł i zrobił to samo dla swojej matki. - Proszę – powiedział, uśmiechając się do niej. Miłość w jego oczach, kiedy na niego spojrzała, była oczywista. Marcus był bardzo kochany. Nie ważne, jakie były jego problemy rodzinne, jego matka i siostra uwielbiały go. Ale wtedy pomyślałam, jak mogłyby tego nie robić.
Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Rozdział 18 MARCUS Moja matka szczebiotała o nadchodzącym festiwalu Sea Breeze Seafood oraz o spotkaniu dobroczynnym, któremu miała przewodzić. Willow była doskonała. Udawała zainteresowanie bezsensowną paplaniną mojej matki i nawet sama podtrzymywała rozmowę, zadając pytania odnośnie tego spotkania. Amanda dwa razy przyciągnęła moją uwagę. Była szczęśliwa dzięki Willow. Właśnie teraz moja matka była zajęta, co było dobrą rzeczą, a Willow świetnie się sprawowała. Musiałem użyć całej swojej silnej woli, aby się nie pochylić i jej nie pocałować bez opamiętania. Kiedy Willow zapytała mnie, czy jest cokolwiek, w czym mogłaby pomóc, twarz mojej matki zaświeciła się jak na Czwartego Lipca. Ulga na widok jej prawdziwego uśmiechu na twarzy sprawiła, że łatwiej było mi przełknąć jedzenie. Chory supeł w moim brzuchu przez załamane spojrzenie błyszczące w jej oczach, kiedy przyjechaliśmy, był jak ciężar na moim żołądku. Ale z każdym uśmiechem, który rozświetlał twarz Willow, łatwiej mi było jeść i się zrelaksować. Napięta postawa Amandy również złagodniała. Do końca posiłku poddałem się z tym całym udawaniem, że nie byłem tak samo zafascynowany Willow jak moja matka. Otwarcie się na nią gapiłem, spijając wzrokiem jej gładką skórę, lśniące włosy, które kręciły się nad jej ramionami i te wyraziste oczy. Jasny róż na jej policzkach powiedział mi, że wiedziała, że pożerałem ją wzrokiem. - Byłabym taka szczęśliwa, gdybyś mogła pomóc. Marcus prześle ci mój numer. Możesz do mnie zadzwonić, jeśli będziesz mnie potrzebować. Miała zamiar spędzić czas, pomagając mojej mamie. Cholera, w tym momencie byłem tak zafascynowany, że zrobiłbym wszystko, o co by mnie tylko poprosiła. - Marcus, kochanie? – Głos mojej matki przedarł się przez moje myśli i Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
oderwałem wzrok od Willow, odwracając się do mojej matki. - Tak? Zachichotała i wydawała się na bardzo zadowoloną. Koniec końców, dzisiejszy wieczór nie był całkowitą porażką. Willow uratowała dzień. - Możesz pomóc mi przynieść ciasto karmelowe i talerzyki na deser, proszę? Kiwając, wstałem, a Amanda ukryła swój śmiech za serwetką. Miałem przeczucie, że mama wołała moje imię więcej niż raz, zanim ją usłyszałem. Obie, mama i siostra były zbyt rozbawione. Podążyłem za mamą do kuchni i w momencie, w którym byliśmy bezpiecznie ukryci, obróciła się i mocno mnie przytuliła. - Och, kochanie, ona jest idealna. Kocham ją. Jest wspaniała i mądra, a ty jesteś nią taki oczarowany. Na moim sercu robi się tak ciepło, kiedy cię takiego widzę. I jest stąd. Zawsze się martwiłam, że spotkasz jakąś dziewczynę na studiach i wyniesiesz się ode mnie. To jest idealne. Nie mogę się doczekać, aż przedstawię ją paniom w klubie, kiedy przyjdzie pomóc mi z dekoracjami do naszej budki na festiwal. Nie mogłem nic poradzić na to, że zaśmiałem się na entuzjazm mojej mamy. To, że mój ojciec się nie pokazał, zostało całkowicie zapomniane. - Jest wyjątkowa. Mówiłem ci. - Tak, jest zdecydowanie wyjątkowa. Uwielbiam ją. - Ja również, mamo.
Willow pracowała przez ostatnie dwie noce, a całe dnie spędzała w domu swojej siostry, pilnując Larissy. Miałem tego dosyć. Dzisiejszej nocy potrzebowałem jej całej dla siebie. Urządzimy piknik na plaży w blasku księżyca. Trochę tańczenia pod gwiazdami, a następnie miałem zamiar się z nią kochać. To był ten czas. Chciałem spać z nią w jednym łóżku, trzymając ją całą noc. Ta cała kanapa była beznadziejna. Ale zanim to wszystko się wydarzy, musiałem spotkać się z moim ojcem. Dzwonił do mnie dwa razy i zostawił wiadomość głosową, którą usunąłem zanim w ogóle odsłuchałem. Tego ranka moja matka zadzwoniła do mnie dla niego. Błagała mnie, abym się z nim spotkał. Nienawidziła napięcia między nami, co mnie zaskoczyło, ponieważ rozbił jej świat. Ta kobieta była zbyt cholernie wybaczająca. Wjechałem na podjazd jego biura w Seabreeze. Tata zawsze tu był. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Jedynie odwiedzał swoje pozostałe biura. To było jego główne stanowisko i miało największy dział. Biorąc głęboki oddech, wysiadłem z samochodu i skierowałem się do frontowych drzwi. Kręcone rude włosy sekretarki, którą powinien był zwolnić, było pierwszą rzeczą, którą zauważyłem. Patrząc na nią gniewnie, wszedłem do środka, a jej uśmiech opadł i po raz pierwszy w życiu, chciałem skrzywdzić kobietę. Nie pytałem, czy był w swoim biurze. Rozmawianie z dziwką, która zniszczyła moją rodzinę, nie było rzeczą, którą miałem w planach dzisiaj robić. Tata spojrzał w górę, kiedy wpadłem do jego biura. - Marcus. – Wyglądał na zaskoczonego. - Mama prosiła, abym przyszedł. Więc jestem. Masz dziesięć minut. Marszcząc brwi, skinął i wskazał, abym usiadł. Rozważałem odmówienie, bym mógł patrzeć na niego z góry przez cały ten czas, ale zdecydowałem, że bezpieczniej będzie, jeśli usiądę. Tym sposobem, jeśli się na niego rzucę, będzie mógł zrobić unik. Chrząkając, ojciec poluźnił swój krawat i oparł łokcie o biurko, pochylając się. - Wiem, że moja nieobecność na rodzinnym obiedzie cię wkurzyła. Zaśmiałem się ciężko. - Nie, tato, to fakt, że ta dziwka nadal u ciebie pracuje, kiedy powiedziałeś mamie, że ją zwolnisz, sprawił, że w tym momencie jestem wkurwiony. Jego usta zacisnęły się w cienką linię i mogłem zobaczyć, jak mój komentarz o płaceniu swojej zabawce mu przeszkadzał. - Może trzymajmy ją od tego z daleka, dobrze. Są rzeczy, których nie wiesz i dopóki nie będziesz w moim wieku i nie wejdziesz w moje buty, nigdy nie zrozumiesz. Czerwień przesłoniła mój wzrok. - Twoja matka i ja mieszkaliśmy jako współlokatorzy przez długi okres, Marcus. Była otoczona swoim światem, a ja byłem zajęty pracą, sprawiając, by mogła żyć bogatym życiem, w którym była. Sprawiając, by Amanda miała wszystko o czym tylko marzyła. I zrobiłbym to samo dla ciebie, gdybyś mi tylko pozwolił. Przeszkadza mi twoja odmowa, abym pomógł ci w czymkolwiek. Jesteś moim synem. Chcę, żebyś miał wszystko co najlepsze. Mogę dać ci wszystko, co najlepsze. Ale walczysz ze mną na każdym kroku. Nie o to chodzi. - Pomachał swoją dłonią, jakby próbował odtrącić te słowa. Twoja matka i ja już dłużej nie sprawiamy, że jesteśmy razem szczęśliwi. Nasze małżeństwo skończyło się dawno temu, zanim ruszyłem dalej. Potrzebowałem Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
jakiegoś uczucia... - Przestań – warknąłem przez zaciśnięte zęby, wstając. Nie mogłem już dłużej tego słuchać. - Nie. Obchodzą. Mnie. Twoje. Potrzeby – wysyczałem każde słowo z największym jadem w moim głosie, na jaki mogłem się zdobyć. – Obchodzi mnie tylko kobieta, która swoje życie poświęciła dla mnie i Amandy, sprawiła, że mieliśmy dom, że ty miałeś dom. Nic, co zrobiła, nie upoważniało cię do ucieczki i pieprzenia dziewczyny młodszej o połowę. Naprawdę sądzisz, że cię kocha? Naprawdę? Jesteś głupi i żałosny. Chce twoich pieniędzy, ty bezmyślny dupku. Tata wystrzelił ze swojego krzesła, uderzając nim o ścianę z tyłu. - Nie będę słuchać, jak mnie wyzywasz. Jesteś moim synem. Zasługuję na więcej szacunku niż to. Wydobył się ze mnie wściekły śmiech obrzydzenia i pokręciłem głową. - Jakikolwiek szacunek do ciebie miałem, został zabity w momencie, w którym zdradziłeś moją matkę. Nie czekałem na odpowiedź. Szarpnąłem drzwiami i trzasnąłem nimi za sobą, w swojej potrzebie upuszczenia trochę złości, zanim bym eksplodował. Klienci i ekspedienci podskoczyli, i obrócili się, aby patrzeć na przedstawienie, które odstawiłem. Miałem nadzieję, że wszyscy wyjdą bez kupienia jakiejkolwiek cholernej rzeczy. Przeskakując moim ostrym spojrzeniem przez pokój, znalazłem dziewczynę odpowiedzialną za to wszystko. Parzyła na mnie w szoku, niemal z pełnym strachu wyrazem twarzy. Chciałem ją skrzywdzić. Uderzyć nią o ścianę i krzyczeć na nią. Ale nie mogłem. Więc zdecydowałem się na słowa. - Wyssij go do czysta póki możesz, ponieważ nie będziesz wiecznie młoda. Ciebie również zostawi pewnego dnia. Dla kogoś młodszego. Zebra nie zmienia swojego ubarwienia i mogę cię zapewnić, że nic w tobie nie jest wyjątkowo specjalnego. Jesteś po prostu jego młodszą dupą. Jej szczęka opadła na moje słowa i usłyszałem westchnienia od innych, którzy mnie słyszeli. Dobrze. Mój ojciec pomyśli dwa razy, zanim zadzwoni i ponownie poprosi mnie, abym się z nim spotkał. Wypadając z biura, skierowałem samochód na Live Bay. Było wcześnie, ale potrzebowałem piwa. Nie, potrzebowałem kieliszka whiskey. Kilka kieliszków whiskey.
WILLOW Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
- Hej, Low. – Głos Prestona zaskoczył mnie i obróciłam się, aby zobaczyć, że stoi za mną z dłońmi w kieszeniach, marszcząc brwi. - Preston, cześć. Rozejrzał się dookoła po niemal pustej restauracji. To był czas, abym skończyła pracę i dzwoniłam do Marcusa, ale nie odebrał. Zaczynałam się przygotowywać do spaceru. Dzwonienie do Cage'a nie wchodziło w grę. Może Marcus wysłał Prestona. Na pewno miałam taką nadzieję. Byłam wykończona i przejście piechotą było ostatnią rzeczą, którą chciałam zrobić. - Kończysz? - zapytał, z powrotem zwracając na mnie uwagę. - Tak, właśnie miałam wychodzić. Marcus cię przysłał, abyś mnie zabrał? Grymas Prestona pogłębił się. - Cóż, nie do końca. Jest w barze obok. Jest? Dlaczego nie odbierał moich telefonów? - Dobrze – odpowiedziałam, czekając na więcej wyjaśnień. Preston westchnął. - Jest nawalony. Zapił swoją dupę i nie ma pojęcia, co do cholery, robi. Zaniepokojona, rozwiązałam swój fartuch i wrzuciłam go do kosza na brudy, kierując się w stronę drzwi. Preston podążył za mną. - Zanim zobaczysz go w takim stanie, powinnaś wiedzieć, że spotkał się dzisiaj ze swoim ojcem i było ostro. Poszedł prosto do baru i jest tam od tego czasu. Ma teraz wiele problemów rodzinnych i ciąży na nim ta cała presja, aby pomóc mamie i siostrze się nie rozpaść. Nie bądź na niego zła. Po prostu zrozum, dobrze. Błagający ton w głosie Prestona przestraszył mnie. Mentalnie przygotowałam się na najgorsze, kiedy otworzyłam drzwi baru i weszłam do środka, skanując tłum, szukając mojego pijanego faceta. - Rock go ma. Najpierw po niego zadzwoniłem. Ginger, dzisiejszy barman zadzwonił do mnie, a ja zadzwoniłem po Rocka. Przyszedł ze mną. Najpierw znalazłam Rocka, który siedział w budce, daleko od parkietu i był sam. Podeszłam do niego najkrótszą drogą. Jego oczy spotkały moje i mogłam zobaczyć przepraszający wyraz, zanim w ogóle się odezwał. Moje serce pędziło w mojej piersi. Gdzie on był? Na pewno Rock by nie pozwolił, aby wyszedł? Jechał po pijaku? - Gdzie? – zapytałam go w minucie, w której dotarłam do boksu. Rock wskazał swoim kubkiem na parkiet. Obracając się szybko, natychmiast go znalazłam. Tańczył z Jess, a ona ocierała się o jego nogi, kiedy trzymał ją za biodra, Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
uśmiechając się jakby przeżywał najlepszy moment swojego życia. Wkurwiona, wbiegłam na parkiet. Ta suka popchnęła mnie za daleko. Nie obchodziło mnie, czyją kuzynką była. Przegięła. Marcus był mój. Przekrwione zielone oczy spotkały się z moimi, kiedy zatrzymałam się za Jess. Łapiąc jej ramię, szarpnęłam ją do tyłu całą siłą, na którą mogłam się zdobyć. Kiedy zatoczyła się do tyłu, usłyszałam jej zaskoczony pisk. - Kochanie – wybełkotał Marcus, sięgając do mnie. - Moja Low tu jest – Jego niewyraźne słowa były stłumione, kiedy przyciągnął mnie do siebie, zakopując swoją głowę w mojej szyi. Paznokcie wbiły się w moje ramię i krzyknęłam z bólu, zaskakując Marcusa, którego głowa szarpnęła się w górę, patrząc z dezorientacją i chwiejąc się. - Cofnij się, szmato – warknęła za mną Jess. Odpychając Marcusa tak, żeby nie został celem żadnego ciosu, który na pewno by nadszedł, obróciłam się i spojrzałam na nią. - Sugeruję, abyś się wycofała. Nie podoba mi się to, jak dotykałaś mojego chłopaka. Jest pijany. Nie będzie tego jutro pamiętał. Więc do cholery, wycofaj się zanim złamię ci ten perfekcyjnie wykonany nos – wysyczałam, robiąc kolejny krok w jej stronę. Zachichotała. - Nie boję się ciebie. Uniosłam jedną brew i uśmiechnęłam się złośliwie. - Naprawdę? Cóż, księżniczko, czy kiedykolwiek wdałaś się w walkę z dziewczyną z mojej części miasta? Nie walczymy sprawiedliwie. Nie pociągnę cię za włosy i podrapię ci twarzy. Walczymy, aby żyć. Znajdziesz się płasko na tym parkiecie. Chcesz zobaczyć, czy blefuję? Proszę, oczywiście jak najbardziej możesz się na mnie rzucić. Ty to zaczniesz, a ja skończę. Usłyszałam skandowanie i gwizdanie, ale zignorowałam to wszystko. Odcięcie się od tłumu było pierwszą zasadą. Mogłam ją powalić. Nie miałam wątpliwości. Cage nauczył mnie walk ulicznych w młodym wieku. Niezdecydowanie na jej twarzy, kiedy patrzyłam na nią bezlitośnie i czekałam, niemal wywołało u mnie śmiech. - Wycofaj się, Jess. – Rock podszedł za nią łapiąc ją za ramiona i ciągnąc do tyłu. Nie walczyła z nim. Odeszła chętnie, odwracając się i pozwalając mu się poprowadzić przez drzwi. Kiedy już byli na zewnątrz, obróciłam się, aby zobaczyć szkliste spojrzenie Marcusa skupione na mnie z głupkowatym uśmiechem na twarzy. Tak, był całkowicie naćpany. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
- To było gorące, Low – wybełkotał, sięgając i przyciągając mnie do siebie. Pachniał jak Cage. Nie podobało mi się to. Chciałam z powrotem mojego Marcusa. Odpychając się od jego piersi, spojrzałam na niego. Zmarszczył brwi. - Co się dzieje? – zapytał, chwiejąc się lekko. Mówienie mu, co było nie tak, było bezsensowne. - Zabieram cię do domu – odpowiedziałam i złapałam go za ramię, splatając je z moim, aby pomóc mu utrzymać się prosto. Preston spotkał się z nami przy drzwiach i otworzył je. - Przepraszam, że musiałaś go zobaczyć w takim stanie – wyszeptał Preston. Skinęłam. Mnie też było przykro, że musiałam to zobaczyć. Również było mi przykro, że musiałam stać się wredna w barze pełnym ludzi. Przypomniałam sobie powody Prestona, dla których upił się Marcus, ale ciężko mi było to zaakceptować. No i co! Posprzeczał się z ojcem. Cóż, miał matkę i siostrę, które go kochały. Ja nie mam nawet tego, ale nie uciekam, aby się zapić za każdym razem, kiedy moja siostra i ja walczymy. Co się dzieje za każdym razem, kiedy ją widzę. Nie, nie ma na to wymówki. Ani nie ma wymówki na to, że jakaś dziewczyna się o niego ocierała. I że jego dłonie były na jej talii. Jego duże dłonie były niemal cale od jej wielkich cycków. Z tego co wiedziałam, mógł je nawet obmacywać zanim w ogóle tam dotarłam. - Ma po prostu jakieś rodzinne problemy – powiedział Preston, kiedy otworzył drzwi pasażera w samochodzie Marcusa. Pozwoliłam mu pomóc Marcusowi dostać się do samochodu i zapakować go, a następnie zamknęłam drzwi. - Jestem idealnym przykładem dziecka z rodziny z problemami. Ale wiesz, ile razy się upiłam? Ani razu. Nigdy. Zdaję sobie sprawę, że jest twoim przyjacielem i go chronisz, ale fakt jest taki, że się upił i miał dłonie na innej dziewczynie. Mogę dodać, że ocierała się o niego bardzo mocno. Myślisz, że nie miałby nic przeciwko, gdyby sytuacja się odwróciła? Nie! Mogę ci powiedzieć, że by stracił kontrolę. Zabiorę go do domu. Położę go do łóżka i obgadamy to z rana. Ale proszę, Preston, żadnych więcej wymówek. Nie ma żadnej, która by mnie udobruchała. Preston wydał z siebie długie westchnienie i skinął, odsuwając się, abym mogła obejść samochód i usadzić się na siedzeniu kierowcy. - Och, tutaj masz jego kluczyki. Zabrałem je, kiedy tutaj przyszedł. – Preston rzucił mi kluczyki. – On naprawdę cię kocha – powiedział, kiedy uniósł Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
ręce w poddaniu. – Nie krzycz na mnie. To wszystko, co ci powiem. Teraz się zamknę. Udało mi się posłać mu mały uśmiech, którego nie czułam, zanim wsiadłam do samochodu i odwiozłam nas do domu.
Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Rozdział 19 MARCUS Nie mogłem przełknąć. Miałem wyschnięte gardło i język. Mlaskając ustami, zacząłem wstawać, ale moja głowa zapulsowała w buncie. Opadając z powrotem na miękkie łóżko pode mną, jęknąłem. Co było ze mną nie tak? Powoli podniosłem powieki i dotarło do moich oczu słońce przesączające się przez zasłony na oknie. Zdezorientowany, spojrzałem na siebie. Miałem na sobie jeansy i koszulkę. Byłem w swoim łóżku. Coś było nie tak. Przyciskając do głowy ręce, zmusiłem się, aby usiąść. Pokój zaczął wirować, więc zamknąłem oczy. Znałem to uczucie. Minęło trochę czasu od ostatniego razu, gdy tak się czułem, ale wiedziałem, co to jest. Ogromny kac. Głosy po drugiej stronie drzwi pozwoliły mi się skupić. Byłem u siebie w pokoju. Dlaczego byłem u siebie w pokoju? Jak się tu znalazłem? Willow. Wstając, zmusiłem swoje nogi do kolejnych kroków, zanim nie otworzyłem drzwi. Następnie oparłem się o nie i jęknąłem z powodu wirującego bólu w mojej głowie. - Wyglądasz jak siedem nieszczęść. Gdy otworzyłem oczy, znalazłem Cage'a wchodzącego do salonu z kubkiem kawy w ręce. Przesuwając moją uwagę na kanapę, zauważyłem, że była pusta. Willow. Gdzie była Willow? Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
- Jesteś również kiepskim pijakiem. Cholera. Co zrobiłem? - Low. - Tylko to zdołałem wydusić z moich wyschniętych ust. Cage usiadł na kanapie i posłał mi uśmieszek. Co, do diabła, było takiego zabawnego? - Low śpi u mnie w łóżku. Co? Dlaczego? Zrobiłaby to? Wiedziała, że nie chciałem jej tam. Odpychając się od drzwi, ruszyłem do pokoju Cage'a. - Zostaw ją w spokoju. Potrzebuje snu. Otóż ostatnia noc nie była dla niej łatwa. Zatrzymałem się, odwracając się w jego stronę. - Co się stało? Cage uniósł brwi, jego uśmieszek ulotnił się i wyglądał na wkurzonego. - Chcesz streszczenie? Okej. - Cage pochylił się do przodu, aby oprzeć łokcie na swoich kolanach i spojrzał na mnie. - Low przyszła do baru, żeby zabrać twoją pijacką dupę do domu. Gdy tam dotarła, ty prawie pieprzyłeś się z Jess na parkiecie. Miałeś ręce na całym jej ciele. Low podeszła i oderwała Jess od ciebie, a ta zaczęła jej grozić, więc Low powiedziała, że chrzani to i wykopała ją stamtąd. Z tego co słyszałem, była cholernie seksowna. W każdym razie, zaciągnęła twoją pijacką dupę do domu. Odpłynąłeś w ciężarówce. Musiała przyjść po mnie, żebym pomógł jej wciągnąć cię po schodach i zaprowadzić do łóżka. Później opierając się na mnie, pękła i zaczęła płakać. Trzymałem ją w ramionach, tak jak zawsze, gdy jest zraniona i zaniosłem ją do mojego łóżka, gdzie opowiedziała mi o tym wszystkim, a później niezwłocznie zasnęła. Zadzwonił do mnie też Preston i opowiedział całą historię. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Niedobrze mi. Co ja narobiłem? Moja klatka piersiowa bolała, żołądek zwinął się w supeł, a w głowie mi waliło. Posłałem ją wprost w ramiona Cage'a, znowu. To przeze mnie Jess jej groziła. Była w niebezpieczeństwie z mojej winy, ale zajęła się mną. CHOLERA. Osunąłem się na najbliższe krzesło, przycisnąłem ręce do mojej głowy, w której wirowało i poczułem chęć rozpłakania się jak cholerne dziecko. - Myślałem, że zabiję cię, gdy ją zranisz, wiesz. Ale, cholera, jeśli mi nie ulżyło, że to koniec. Nawet nie chcę zrobić ci krzywdy. Jestem po prostu taki szczęśliwy, że mam ją z powrotem. To było więcej, niż mogłem znieść. Zerwałem się, pobiegłem do łazienki i zwymiotowałem. Kilka razy. Następnie zjechałem po ścianie i zapłakałem bezgłośnie. Wszystko sprowadzało się do mojego ojca. Był powodem, z jakiego się upiłem. Jeśli stracę przez to Willow, zabiję go. Nie mogę jej stracić. Sama myśl wywoływała taki ból, że nie mogłem oddychać. Drzwi do łazienki otworzyły się powoli, podniosłem wzrok i napotkałem bardzo poważną Willow. Chłonąłem jej widok, gdy wchodziła do środka, a następnie, gdy zamykała za sobą drzwi. Podała mi zimny ręcznik. - Masz. Wziąłem go, nie byłem w stanie oderwać od niej spojrzenia, gdy wycierałem twarz. Następnie podała mi szklankę. - Wypij to. Pomoże. Wziąłem kilka małych łyczków i obserwowałem ją, obawiając się, że odwróci się i wyjdzie. Ale nie zrobiła tego. Za to ześlizgnęła się po ścianie i usiadła obok mnie. - Przepraszam. Tak mi cholernie przykro - wykrztusiłem. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Nie odpowiedziała. Tylko siedziała i patrzyła na swoje ręce, obejmując nimi kolana. Chciałem wciągnąć ją w ramiona i trzymać w nich. Powstrzymać od zostawienia mnie. Ale czułem smród whiskey i papierosów na moim ubraniu. Cuchnąłem. - Zraniłeś mnie - powiedziała w końcu cienkim głosem. Małe części mojego serca, które były w całości, rozkruszyły się na jej słowa. Gula w moim gardle powodowała, że nie mogłem oddychać. - Boże, Low, tak mi przykro. - W tej chwili chciałem wyznać jej, że ją kocham, ale nie uwierzyłaby mi. Nie chciałem, żeby te słowa skaziła ta chwila. - Rozumiem, że pokłóciłeś się ze swoim tatą. Preston to wyjaśnił. Ale Marcus, to czego nie rozumiem, to czemu upiłeś się tak bardzo, że tańczyłeś i dotykałeś inną kobietę. Z siostrą cały czas się kłócę. Nie mam siostry i mamy, które kochają mnie, tak jak twoje ciebie. Nie mam żadnej rodziny. Jedyna rodzina, jaką mam, mnie nienawidzi. Larissa się nie liczy, ponieważ jest dzieckiem. Wiem, że rodzinne problemy są do kitu, Marcus. Mam poważne problemy. Rzeczy, o których nie masz pojęcia. Sprawy, które zżerają mnie od środka. Ale nic z tego nie daje mi usprawiedliwienia do upijania się i skakania od jednego faceta do drugiego. Byłem egoistą, rozpuszczonym bachorem. Miała rację. Jeśli role by się odwróciły, oszalałbym. Nie potrafiłbym siedzieć obok niej, rozmawiając spokojnie następnego ranka. Była dla mnie za dobra. Już to wiedziałem, ale dopiero teraz zrozumiałem, jak bardzo na nią nie zasługiwałem. - Masz rację. Nie zasługuję na ciebie. Ręka Willow sięgnęła po moją, zadrżałem pod jej dotykiem. Cholera, rozpłaczę się przy niej. Walcząc z palącymi łzami, nie mogłem na nią spojrzeć. Powoli poruszyłem kciukiem i zaczepiłem o jej. Nie miałem odwagi, aby wziąć Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
ją za rękę. Nie poradziłbym sobie, gdyby wyszarpnęła swoją dłoń. - Nie rób mi tego ponownie. Jej słowa powoli opadały i odwróciłem się, aby spotkać jej wzrok, nie przejmując się już, że moje oczy były pełne wstrzymywanych łez. - Ponownie? Masz na myśli, że mi wybaczasz. To nie jest koniec? zapytałem niedowierzając. Uśmiechnęła się i odwróciła rękę, aby spleść swoje palce z moimi, trzymała je mocno. - Wybaczam ci - powiedziała i wyciągnęła drugą rękę, aby otrzeć wilgoć z moich rzęs. - Jak mogłabym być zła z tego powodu? Hmm. Siedzisz na podłodze w łazience, walcząc z łzami i wyglądasz na kompletnie załamanego. Przysunęła się bliżej i położyła głowę na moim ramieniu. - Kocham cię, Marcus. Oczywiście, że ci wybaczam. - Odstawiłem szklankę na brzeg wanny, a następnie wciągnąłem ją w moje ramiona. Musiałem ją przytulić. Niemal ją straciłem i potrzebowałem jej bliskości. Zwinęła się przy mnie, a łzy ulgi spłynęły mi po twarzy. - Ja ciebie też kocham. Tak bardzo, Low. Tak bardzo mocno. Obiecuję ci, Low, że nigdy więcej cię nie zranię.
WILLOW Przez cały tydzień Marcus wychodził ze skóry, robiąc dla mnie słodkie, romantyczne rzeczy. Jednej nocy, gdy wróciłam do domu z pracy, czekała na mnie kąpiel z bąbelkami przy świecach. Zostawiał dla mnie słodkie notatki w różnych miejscach mieszkania. Nawet klient dostarczył mi jedną w pracy pewnego wieczoru. Dwa razy obudziłam się, znajdując starą koncertową koszulkę Aerosmith przy mojej poduszce. Jedna była z koncertu w 1984 roku w Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Kalifornii, a druga z 1986 roku w Aero Force. Byłam gotowa na kolejny krok, ale czekałam na niego. Potrzebował zapewnienia, że nie zostawię go. Tego, że zyskał moje przebaczenie. Oczywiście, że zyskał. Żyliśmy dwoma różnymi życiami. Nie byłabym sprawiedliwa, gdybym oczekiwała, że będzie radził sobie z problemami w taki sposób, jak ja. Dorastał będąc nieświadomym ich. Nie wiedział, jak sobie radzić z ciosami od życia. Zjadała mnie taka zazdrość, że chciałam go ukarać. Nie chciałam być powodem, dla którego miałby zachowywać się tak, jak się zachowywał. Nie można spodziewać się po osobie wychowanej pod kloszem, że będzie reagowała na rozczarowania, w taki sam sposób, jak ktoś, kto zna jedynie smak rozczarowania. Wychodząc z budynku na słońce, po całym dniu spędzonym w sali, wystawiłam twarz w stronę promieni i odetchnęłam morskim powietrzem. Wkrótce nadejdzie lato i nie mogłam doczekać się spędzenia jego z Marcusem. Cage planował dwutygodniową podróż samochodem z kilkoma przyjaciółmi. Chciał żebym też pojechała, ale wyczekiwałam tych dwóch tygodni sam na sam z Marcusem. To będzie pierwszy raz, gdy Cage i ja rozdzielimy się na tak długi czas. Trochę mnie to niepokoiło, ale strach przed opuszczeniem zaczynał słabnąć. Od poranka, w którym widziałam łzy w oczach Marcusa, gdy myślał, że mnie stracił, czułam się bezpieczniej w naszym związku. Kochał mnie tak samo zaciekle, jak ja kochałam jego. Nie wątpiłam już w to. Zadzwonienie po Cage'a, gdy potrzebowałam kogoś, nigdy więcej nie przeszło mi przez myśl. Pierwszą osobą, jaką chciałam, był Marcus. Poza tym, teraz to Marcus kupował moje jarritos. Nie pozwalał, aby Cage zauważył, że się kończyły. Zapewniał mi takie zapasy, że było to komiczne. Na początku Cage był niezadowolony z tego powodu, ale w końcu jemu przeszło. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Moje szczęśliwe myśli zostały zakłócone, gdy moje spojrzenie wylądowało na mojej siostrze, stojącej przed nowym mercedesem SUV-em, uśmiechającej się, jak kot, który złapał kanarka. Albo nawet jak kot, który złapał starego, bogatego gościa. Idąc w jej stronę, zmarszczyłam brwi na widok jej nowego pojazdu. Zastanawiałam się czy został zakupiony w jednym ze sklepów taty Marcusa. - Tawny - powiedziałam, zatrzymując się przed nią. - Podoba ci się samochód? - wymruczała Tawny przepełniona zadowoleniem. Nie. Nie lubię sposobu, w jaki go zdobyła. Ale byłam zadowolona z faktu, że Larissa nie będzie dłużej wożona śmiercionośnym rzęchem mojej siostry. - Masz go dzięki rozkładaniu nóg, siostrzyczko. Nie jestem fanką osób, które rozbijają innym rodzinę. Wywróciła oczami i posłała mi zniesmaczone spojrzenie. Jakbym to ja była tą złą. Witaj, panienko pieprząca-kogoś-dwa-razy-starszego. - Cokolwiek. Chciałam dam ci znać, że przeprowadzam się i sprzedaję dom. Jefferson sądzi, że tak będzie najlepiej. Zostawienie go dla ciebie jest bezsensowne. Nie mieszkasz w nim. Tak czy siak, jest mój. Mama zostawiła go dla mnie. Ta informacja dotknęła mnie, ale spodziewałam się tego. Nigdy nic mi nie dała. Dlaczego miałoby to się zmienić teraz? - Gdzie się przeprowadzasz? - Oby gdzieś blisko. Nie przejmowałam się Tawny, ale Larissa była moją siostrzenicą. Chciałam móc ją widywać. Tawny uśmiechnęła się i odchyliła głowę tak, że jej miedziane loki pokryły jej nagie ramiona. - Jefferson przeprowadza nas do Mobile. Kupił ładny, duży dom dla nas i zamieszka z nami, tak szybko, jak wyschnie tusz na Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
jego papierach rozwodowych. Godzina drogi. Nie tak źle, ale i tak dalej niż mi się to podoba. Przynajmniej, Tawny nie będzie musiała pracować. Będzie w domu z Larissą i może ten styl życia obudzi w niej matkę. Może ona i Larissa nawiążą więź. Przełknęłam gorzki posmak w ustach. Tawny naprawdę niszczyła czyjeś małżeństwo. Ale Larissa będzie miała tatę. Byłam taka rozdarta. Świadomość, że Larissa nie będzie miała takiego życia jak ja, była ogromną ulgą. Ale świadomość, że małżeństwo zostało zniszczone, inna rodzina traciła swojego ojca, łamała mi serce. Boże, nie mogłoby być to bardziej popieprzone. - Trzymaj. - Tawny podała mi kopertę. Wzięłam ją. Była podpisana moim imieniem, ozdobnym pismem Tawny i była zamknięta. - Trochę kasy. Za czas, kiedy zajmowałaś się Larissą, więc możesz kupić sobie mieszkanie i wyprowadzić się z łóżka Cage'a Yorka. Znajdziesz tam też nasz nowy adres. Larissa będzie chciała widywać cię. - Patrzyłam na moją siostrę oniemiała. Kim była i co zrobiła z Tawny? - Dajesz mi pieniądze? - Spytałam niedowierzająco. Wyprostowała się i mogłam zobaczyć, jak jej twarz przyjmuje maskę obojętności. Tawny nie bawiła się w emocje. - Zawsze spłacam swoje długi, Low. - Błysnęła swoim uśmiechem śpiącej królewny i przerzuciła swoje włosy przez ramię. - No cóż, muszę spotkać się z moim narzeczonym i odebrać Larissę od niańki. - Odwróciła się i przeszła kawałek, gdy zatrzymała się i rzuciła mi spojrzenie przez ramię. - Jesteś inteligentna, Low. Zrób z tego pożytek. Po prostu stałam tam, gdy wsiadała do swojego nowego, luksusowego SUV'a i odjeżdżała. Co się przed chwilą wydarzyło? Czy to był jej sposób przeprosin? Spojrzałam na kopertę w moich dłoniach i otworzyłam ją ostrożnie. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Wyciągnęłam czek na 10 tysięcy dolarów, gapiąc się na niego w szoku. Następnie mój wzrok padł na poręczyciela: Jefferson M Hardy II Mercedes Benz of the Gulf Coast
Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Rozdział 20 MARCUS Nie mogłem znaleźć nigdzie Willow. Nie odbierała swojego telefonu, ani nie odpisywała na moje smsy. Jej zajęcia skończyły się godziny temu. Przeszukałem jej rzeczy, aby znaleźć numer do jej siostry. Nic. Gdy mój telefon zadzwonił, zerwałem się po niego. Sms od Amandy. To nie to, na co miałem nadzieję. Mama cię potrzebuje. Pośpiesz się, proszę. Cholera. Musiałem znaleźć Willow. Nie miałam czasu na rodzinne problemy. Bez wątpienia, tata znowu zrobił coś, co sprawiło, że mama załamała się bardziej. - Gdzie jesteś, Low? - Zawarczałem z frustracji, patrząc się na mój telefon, próbowałem zdecydować, do kogo zadzwonić. Kto będzie wiedział, gdzie ona jest? - Jestem tutaj. - Jej głos był tak cichy, że prawie nie usłyszałem jej przez chaos w mojej głowie. Odwróciłem się i znalazłem ją stającą w drzwiach do naszej sypialni. Wyglądała na zdruzgotaną. - Coś nie tak? - Spytałem, śpiesząc się do niej, aby wciągnąć ją w moje ramiona. Czerwone, przekrwione oczy i ślady po łzach na jej twarzy były tylko początkiem tego, co było nie w porządku z nią. Jej ramiona nie objęły mnie. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Zamiast tego, stała bezwładnie. - Low, przerażasz mnie. - Powiedziałem w jej włosy, potrzebując jakiejś reakcji od niej. Nie odpowiedziała. Mój telefon zadzwonił znowu, ale zignorowałem go. Wzmacniając mój uścisk, czekałem z nadzieją, że coś powie. Cokolwiek. Mój telefon zaczął dzwonić. Sfrustrowany wziąłem go i chciałem się rozłączyć, kiedy zobaczyłem, że to była Amanda. Coś musiało być na prawdę w nieporządku. - Co, Manda? Jestem zajęty w tej chwili. - Wzięła coś, Marcus! Pomóż mi! - Krzyknęła tak głośno, że Willow drgnęła w moich ramionach. Słyszała ją. - Kto? Mama coś wzięła? - Moje serce waliło w mojej klatce. Och, Boże, nie. - TAK! Nie budzi się. Zadzwoniłam pod 911, ale nie mogę znaleźć jej pulsu! Pomóż mi! - Lamentowała. - Już jadę. Utrzymaj ją przy życiu, Manda. Słyszysz! Spraw, żeby oddychała. Zrób usta - usta. Cokolwiek! Willow wysunęła się z mojego objęcia, a jej twarz była biała jak kreda. Musiałem dowiedzieć się, co ją martwi, ale w tej chwili życie mojej mamy wisiało na włosku, więc nie mogłem. - Low, muszę iść. Kiwnęła głową. - Pośpiesz się. - Powiedziała rozpaczliwie. Mogłem zobaczyć przerażenie w jej oczach. Słyszała każde słowo Amandy. Rozumiała. Nie zostawiałem jej. Wiedziała o tym. Rzuciłem się do drzwi. Proszę, Boże, nie pozwól mamusi umrzeć. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Pięć godzin później, mama była po płukaniu żołądka i otrzymała płyny przez kroplówkę. Moja siostra nie była w stanie znaleźć pulsu mamy, ponieważ przez jej panikę szukała w nie tym miejscu, co trzeba. Ale miała rację w jednej sprawie. Mama wzięła opakowanie tabletek przeciwbólowych. Gdy przybyłem tam, trzymała kurczowo przy piersi papiery rozwodowe podpisane przez mojego tatę. Mama zamrugała i jej wzrok skupił się na mnie. Ruszyłem się z mojego miejsca, gdzie stałem pod ścianą przez ponad godzinę i obserwowałem ją, chcąc, aby otworzyła swoje oczy. - Marcus. - Wyszeptała. Wziąłem ją za rękę i kiwnąłem głową. W tym momencie nie byłem dwudziestojednoletnim mężczyzną. Byłem małym chłopcem. Przestraszonym i potrzebującym usłyszeć od jego mamusi, że wszystko będzie dobrze. Widząc ratowników podnoszących bezwładne ciało mojej mamy na noszach i wynoszących ją z domu było koszmarem. Nigdy nie chciałem przeżyć tego ponownie. - Przepraszam. - Wyszeptała. - Cii, mamusiu. Nic nie mów. Już jest w porządku, tylko obiecaj mi, że nigdy więcej tego nie zrobisz mi. Nie poradzę sobie z tym, mamusiu. Nie dam radę. - Uścisnąłem jej dłoń, a ona zaszlochała. Nie chciałem, żeby płakała. Nie teraz. Musiała wyzdrowieć. - Zostawił mnie. Zabrał ją ze sobą. Przeprowadził się do Mobile. Powiedziała ochrypłym szeptem. Poszedłem po szklankę wody i słomkę, którą pielęgniarka zostawiła kilka minut temu. Powiedziała, że mama będzie jej potrzebowała, gdy się obudzi. - Trzymaj, mamusiu, bierz małe łyki. Nie chcę rozmawiać o nim. Odszedł. My wciąż jesteśmy tutaj i nigdzie się nie wybieramy. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Wzięła posłusznie mały łyk wody i położyła głowę na poduszce ponownie. - Kocham cię. - Powiedziała, patrząc na mnie smutnymi oczami. - Ja ciebie też. Manda i ja potrzebujemy cię, mamusiu. Nie próbuj zostawić nas ponownie. Potrzebujemy cię. - Mówiłem delikatnie, ale stanowczo. Musiała zrozumieć, że tylko dla tego, że nasz ojciec ją porzucił, nie znaczy, że my kiedykolwiek zrobimy to samo. Była dla nas ważna. - Ja ciebie też potrzebuję. Kiwnąłem głową. - Dobrze. Teraz, napij się. - Obudziłaś się. Obejrzałem się, gdy podbiegała do łóżka i pochyliła się nad naszą załamaną matką. - Och, mamusiu, jesteś okej. Obudziłaś się. - Powiedziała entuzjastycznie. Mama wyciągnęła drugą rękę po rękę Amandy i uścisnęła ją. - Przepraszam. Nie zrobię tego już nigdy więcej. Miałam chwilę słabości. - Wyjaśniła, patrząc powoli na moją siostrę. Amanda wstrzymała łzy, zanim wczołgała się na łóżko i zwinęła się przy mamie. - Moja dziewczynka. - Mama zagruchała i pocałowała Amandę w czoło. Były tutaj i były bezpieczne. Wszystko będzie w porządku. Mogę to zrobić. Mogę utrzymać tę rodzinę razem. Zrobię cokolwiek, co będę musiał. Low pomoże mi. Mama ją uwielbia. Przejdziemy przez to razem.
WILLOW Cage zobaczył mnie w chwili, gdy opuścił ławkę rezerwowych. Marszcząc brwi, szedł w moją stronę. Nigdy wcześniej nie przyszłam na jego trening. Na jego twarzy wymalowane były pytania i niepokój. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
- Low, coś nie tak? - Zapytał, gdy dotarł do mnie. Czułam budujący się szloch we mnie, więc zakryłam moje usta, żeby wyciszyć go. Jego oczy rozszerzyły się i złapał moją dłoń. - Chodź. - Powiedział, ciągnąc mnie za sobą. Z dala od ciekawskich spojrzeń jego kumpli z drużyny. Zaprowadził nas prosto do samochodu i otworzył drzwi od strony pasażera. - Wsiadaj. Nie kłóciłam się. Wspięłam się. Znajomy zapach bezpieczeństwa otoczył mnie, a moje oczy wypełniły się łzami. Cage zawsze będzie moją bezpieczną przystanią. Ponieważ, gdy Marcus pozna prawdę, stracę go. Też mnie zostawi. Nie winię go. Cage wspiął się na siedzenie kierowcy i odwrócił się, żeby na mnie spojrzeć. - Co się stało i czyj tyłek mam skopać? Pokręciłam głową. - Nikogo. Och, Cage, to okropne. Jest gorzej, niż kiedykolwiek mogłabym sobie wyobrazić. - Nic nie jest tak złe, skarbie. Nigdy. A jeśli takie jest, naprawię to. - Nie możesz tego naprawić, Cage. Tego nie da się naprawić. - Wszystko można naprawić. - Larissa i Marcus mają tego samego ojca. - Wykrzyczałam, przecierając pięściami moje oczy, gdy kolejny szloch wstrząsnął moją klatką. Cisza. Sprawiłam, że był oniemiały. - Żonatym facetem, którego pieprzy Tawny, jest ojciec Marcusa. - Jefferson HARDY właśnie zostawił swoją żonę dla mojej siostry. - O, kurwa. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Opuściłam moje dłonie na kolana i ujrzałam przerażone spojrzenie Cage'a. - Skąd wiesz? Mam na myśli, jak się dowiedziałaś? Czy Marcus wie? - Spotkała się ze mną dzisiaj po moich zajęciach. Przyjechała nowiusieńkim Mercedesem SUV. Powiedziała mi, że tata Larissy zostawił swoją żonę i przeprowadzają się do Mobile. Kupił im wymarzony nowy dom i przeprowadza się z nimi. Następnie dała mi czek za to, co nazwała długiem, który mi wisiała i odeszła. - Sięgnęłam do kieszeni i wyciągnęłam czek, który podałam Cage'owi. - Matko święta. - Spójrz, kto podpisał czek, Cage. Nie na kwotę. Podniósł swoje niebieskie spojrzenie na mnie. - Low, skarbie, tak mi przykro. Ona tylko pieprzy twoje życie. - Wiedziałam, że ma problemy rodzinne, że nienawidzi swojego ojca, i że martwił się o swoją mamę. Ale, Boże, nawet za milion lat nie domyśliłabym się tego. Cage złapał moją dłoń.- Jestem tutaj. Masz mnie. Wiesz o tym. Wiedziałam to. Ale to nie o stratę Cage'a się martwiłam. - Muszę z nią porozmawiać, z nim, z obojgiem. Muszę pojechać zobaczyć się z Tawny i Jeffersonem, ojcem Marcusa. Muszę znaleźć sposób, aby powiedzieć Marcusowi i nie stracić go. Nie mogę go stracić, Cage. Cage odpalił samochód. - Zapnij pasy i wprowadź jej adres do GPS-u. Szybko zrobiłam to, co mi powiedział, następnie oparłam głowę o siedzenie, zamknęłam oczy i modliłam się o znalezienie sposobu, żeby wszystko się ułożyło.
Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Było już ciemno, gdy dotarliśmy do dużego, dwupiętrowego, ceglanego domu na strzeżonym osiedlu, należącym do społeczeństwa golfowego, gdzie teraz mieszkała moja siostra i siostrzenica. Cage zaparkował na ich podjeździe, a ja siedziałam i gapiłam się na dom przede mną. Światła były zapalone w prawie każdym pokoju w domu. Byli tutaj. To czas, aby uzyskać kilka odpowiedzi. Zrozumieć, co się wydarzyło. Potrzebowałam tylko jakiegoś sposobu, aby zatrzymać Marcusa. Znowu gapiłam się na mój telefon. Marcus nie odezwał się od jego ostatniego smsa dwie godziny temu, informując mnie, że jego mama ma się dobrze. Nie wyjaśnił, co się stało. Myślę, że słyszałam jego siostrę, mówiącą coś o dzwonieniu pod 911, ale widocznie to się nie wydarzyło. Amanda musiała przesadzić. Jeśli jego matka znalazłaby się w szpitalu, powiedziałby mi o tym. Chciałby mnie tam. - Chodź. Zróbmy to. - Cage powiedział, otwierając moje drzwi. Byłam zajęta swoimi myślami, że nawet nie zarejestrowałam, że wysiadł z samochodu. Wysiadłam i poszliśmy do podwójnych drzwi wejściowych. Widząc te duże podwójne drzwi, przypomniały mi o drugim domu, który ten facet miał. O tym, w którym wychował Amandę i Marcusa. O tym, który porzucił. Wyciągnęłam rękę i nacisnęłam na dzwonek, następnie czekałam. Jefferson Hardy otworzył drzwi. Zaskoczony wyraz zaświecił w jego oczach, gdy cofnął się. - Willow, wejdź, proszę. Larissa, właśnie, mówiła o tobie. Pamiętał moje imię. Weszłam do środka z Cage'm zaraz za mną. - Kto to? - Tawny zapytała, gdy pojawiła się na szczycie ogromnych, eleganckich, drewnianych schodów. Zastygła w bezruchu, a jej spojrzenie przesuwało się między mną a Cage'm. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
- Low, co ty tutaj robisz? Była wkurzona. Dobrze. Ja byłam załamana. - Muszę z tobą porozmawiać. - Odwróciłam się, aby spojrzeć na Jeffersona. - I z nim. Jefferson i Tawny wymienili spojrzenia, gdy czekałam. - Okej, Tawny, weź Larissę i zejdźcie na dół. Będzie zachwycona, że zobaczy Willow. - Ten facet bawił się w dom tak łatwo. Tak jakby właśnie nie opuścił innej rodziny. Tej, którą miał więcej lat niż Tawny żyje. - Chodźcie za mną. - Jefferson powiedział, uśmiechając się do mnie, potem odwrócił się, aby zaprowadzić nas korytarzem do dużego salonu wyposażonego już w kilka dużych, skórzanych foteli, wystarczająco dużych, aby pomieścić dwie osoby i w dużą dzieloną kanapę. Największy telewizor, jaki kiedykolwiek widziałam, wisiał na ścianie, a piecyk gazowy trzaskał w kominku. Nie było to tylko przytulne. - Czy chcecie coś do picia? - Spytał się Jefferson. Pokręciłam głową. - Nie. - Tylko tyle odpowiedział Cage. Czułam się jakby był moim cichym ochroniarzem. Świadomość, że był tutaj, pomagała mi. - Moja Lowlow. - Larissa zapiszczała w zachwycie, gdy Tawny weszła do pokoju, trzymając Larissę na swoim biodrze. Jej włosy były wilgotne po kąpieli i była w piżamie, której nigdy wcześniej nie widziałam. Wyglądała na delikatną, z falbankami i drogą. Widząc Larissę w czymś tak ładnym tylko zwiększyło masę emocji, wirujących we mnie. Chciałam wszystkiego, co najlepsze dla Larissy. Chciałam, żeby miała tatusia, który kochałby ją i byłby dla niej. Ale co z inną córeczką, którą miał ten facet? Nastolatką, która rozpada się przez jego zdradę. Chciałam krzyczeć ze zdenerwowania. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Tawny postawiła Larissę, która podbiegła do mnie z wyciągniętymi rękoma do góry. Schyliłam się, podniosłam ją i trąciłam nosem w jej słodką szyję. Pachniała tak miło. Tak, jak dziecko powinno. Jak zdrowe, kochane dziecko. - Hej, moja ulubiona księżniczko. - Wyszeptałam do jej ucha. - Lowlow. - Uśmiechnęła się do mnie. - Tęskniłam. - Powiedziałam jej, na co klasnęła szczęśliwie, a następnie złożyła mokrego całusa na moim policzku. - CAY! - Zapiszczała, gdy zauważyła Cage'a i zaczęła się kręcić na moich rękach, aby się do niego dostać. - Hej, ślicznotko. - Odpowiedział, biorąc ją z moich rąk. Odwróciłam się, aby spojrzeć na moją siostrę i Jeffersona. - Nie wiedziałam dokładnie kim jesteś do dzisiaj. - Powiedziałam, patrząc się wprost na Jeffersona. - To nie twoja sprawa, Low. - Tawny warknęłam, podchodząc do jego boku i owinęła swoją rękę wokół jego. - Tutaj się mylisz. Niestety, to jest moja sprawa. - Larissa jest moja i Jeffersona. Tylko, dlatego że my... - Zamknij się, Tawny. Nie masz pojęcia, dlaczego przyjechałam tu i co chcę powiedzieć. Więc pozwól mi mówić. Chociaż raz. - Patrzyłam, jak oczy mojej siostry płoną gniewem. Jafferson uspokajająco poklepał ją po dłoni. - Wysłuchajmy jej, kochanie. Zamknęłam oczy, życząc z całych sił, abym mogła to odwrócić. Zatrzymać. Sprawić, że Larissa miałaby innego ojca. Nieżonatego mężczyznę, który kochałby ją i dbał o nią. A nie tego tutaj. - Cage, mógłbyś iść z Larissą pozwiedzać, proszę? - Poprosiłam, nie Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
patrząc na niego. - Tak. Zauważyłam niezadowolenie Jeffersona. - Opiekował się twoją córką więcej razy niż ty, mogę zapewnić cię, że jest w bardzo dobrych rękach. - Nie zdobyłam fana tym komentarzem, ale to była prawda. - Dzisiaj, kiedy dostałam czek, widziałam nazwisko Jeffersona po raz pierwszy. Nigdy wcześniej, nie wspomniałaś go. I zawsze odmawiałaś powiedzenia mi, gdzie pracujesz. Domyślałam się, że to dlatego, że twój romans jest z kimś z pracy. - Nie mówiłam ci, bo to nie twoja sprawa. - Tawny warknęła. - Jeszcze raz, tutaj się mylisz. Widzisz, wydarzyło się coś, co czyni to bardzo prawdziwym problemem dla mnie. Nienawidzę wiedzy, że rozbiłaś rodzinę. Nienawidzę wiedzy, że zniszczyłaś czyjeś małżeństwo. - Moje małżeństwo było skończone dawno temu, Willow. - Jefferson zaczął, gdy gapiłam się na niego. - Naprawdę? Ponieważ, gdy nie zjawiłeś się na rodzinnym obiedzie, który twoja żona tak pięknie przygotowała, a twoja córka i twój syn pokazali się, spodziewając się zobaczyć swojego ojca, to ich zniszczyło. Widziałam to. Byłam świadkiem uśmiechu twojej żony, który nie pasował do złamanego serca odbijającego się w jej oczach. Widziałam jak nienawiść twojego syna do ciebie rosła, jeszcze silniejsza i widziałam twoją córkę, tę drugą, która nadal potrzebuje swojego tatusia, zwłaszcza teraz, gdy jej świat się rozpada, robiąca wszystko, co może, aby jej matka i brat uśmiechnęli się. Miałem miejsce w pierwszym rzędzie, panie Hardy. - O czym ty, do diabła, mówisz, Low? - Tawny krzyczała na mnie. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
- Poznałam chłopaka. Pierwszy raz w życiu, zakochałam się. Opuściłam swoje ściany. Znalazłam kogoś, kto mnie rozśmiesza. Kogoś, kto daje mi nadzieję. Kocham go wszystkim, co mam. Ale on zajmuje się matką, która jest całkowicie zdruzgotana. Z małą siostrzyczką, która boi się i robi wszystko, co może, żeby naprawić to dla nich. Podczas gdy jego ojciec bawi się w dom z tobą. - Marcus. - Jefferson powiedział z ciężkim westchnieniem. Zrozumiał. Załapał. - Tak, Marcus. - Odpowiedziałam, wciąż gapiąc się na siostrę. - Więc, widzisz, że jestem w kłopotliwym położeniu. Kocham Marcusa Hardy
tak
bardzo,
że
zrezygnowałabym
z
wszystkiego
dla
niego.
Czegokolwiek. Wszystko inne, ale nie Larissy. Nie widzę wyjścia z tego. Nie będzie chciał mieć nic wspólnego ze mną, gdy się o tym dowie. Moja siostra jest powodem, dla którego jego rodzina została zniszczona. Powodem, przez który otrzymał dzisiaj telefon od oszalałej siostry, ponieważ coś złego stało się z jego matką. Zaśmiałam się ciężko, następnie krzyknęłam, wyrzucając moje ręce w powietrze. - Zakochałaś się w synu Jeffa? Odwróciłam się i posłałam sztylety w stronę Tawny. - Tak. - Po prostu wyjdź, Low. Twoje dramatyczne przedstawienie zniszczyło mój wieczór. Przykro mi, że tak się nagadałaś, ale to twój problem. - Tawny, nie bądź taka nieczuła. - Jefferson powiedział, patrząc na nią. - Nieczuła? Jeff, to całkowicie śmieszne. Myśli, że kocha twojego syna i myśli, że przyjście tutaj, wygłoszenie tyrady przed nami coś zmieni, niestety Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
jest w błędzie. Zabrzmiał dźwięk dzwonka i zatrzymałam się. - Kto jeszcze przyszedł. Boże, ledwie, co się wprowadziliśmy. Tawny poszła jak burza, aby otworzyć drzwi, a ja stałam, patrząc nieprzytomnie na ogień w kominku. Miała rację. Co dobrego to zrobi? Nie otrzymam odpowiedzi, dzieląc się, jak po królewsku zniszczyli życie wielu osób. Oni po prostu nie dbali o to. Nawet jeśli przejęliby się, czego spodziewałam się po nich? - Low. - Głos Marcusa przebił się przez moje myśli i przeniosłam moje spojrzenie z ognia, aby znaleźć niezadowoloną Tawny stojącą w wejściu do salonu z rękoma skrzyżowanymi na piersi. - Spójrz, kto jeszcze przybył. - Tawny prychnęła, gdy wróciła do Jeffersona, aby ogłosić swoje roszczenia do niego przez objęcie go ramionami. - Marcus. - Nie wiedziałam, co jeszcze powiedzieć. Po prostu stałam tam i obserwowałam całą okropną toczącą się scenę. Jego wzrok przenosił się z Tawny na mnie. Rozpoznałam moment, gdy zauważył to. Podobieństwo. Było wyraźne. Zwłaszcza, gdy stałyśmy w jednym pokoju. Przez jego twarz przeszły różne emocje, począwszy od szoku, przez ból, rozpacz, do wściekłości w kilka sekund. - Jesteś jej siostrą. To jest... - Przerwał i spojrzał na ojca. - Och, Boże, nie. - Zaczął kręcić głową. - Larissa. Nie jest. Nie może być. Załamał się. Widziałam chwilę, w której to się stało. Znałam to uczucie. Doświadczałam go właśnie sama. - Martus baić. - Larissa zapiszczała, gdy Cage wszedł do pokoju, trzymając ją. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Marcus spojrzał na Larissę z przerażeniem. Następnie spojrzał na mnie i mogłam zobaczyć w jego spojrzeniu zdradę. Myślał, że wiedziałam cały czas. Mogłam to zobaczyć, gdy spojrzał na mnie. Larissa nadal próbowała zwrócić jego uwagę przez skandowanie jego imienia i upominanie się o zabawę. Marcus patrzył się na mnie, gdy jego gniew zamieniał się w odrętwienie. Tik w jego szczęce i jego sztywna postawa stawała się surowsza, im dłużej staliśmy, patrząc na siebie. Czułam jak z każdą sekundą oddalał się, ale nie było nic, co mogłabym powiedzieć. Nie wiedziałam, jak to zatrzymać. Jak wyjaśnić. - Jesteś. Martwa. Dla. Mnie. - Powiedział twardym, pozbawionym emocji głosem. Następnie odwrócił się i wyszedł. Te krótkie, szorstkie słowa wybudziły mnie z mojego transu. Pobiegłam za nim. - Marcus, poczekaj! Zaczekaj, proszę! - Zawołałam, ale nie zatrzymał się. Nie spojrzał w tył. - PROSZĘ, MARCUS. - Krzyczałam, gdy otworzył drzwi wejściowe. Tym razem zatrzymał się i powoli odwrócił się. Nienawiść w jego oczach, skierowana na mnie, była paraliżująca.
Wiesz, gdzie byłem, Willow? Oczywiście, że nie wiesz. Byłaś tutaj
ze swoją siostrą i moim ojcem bawiąc się w dom. Podczas gdy ja byłem przy szpitalnym łóżku mojej mamy. Gdy odzyskiwała siły po przedawkowaniu tabletek przeciwbólowych, które wzięła po otrzymaniu papierów rozwodowych od mojego ojca, które życzliwie przywiózł dzisiaj do domu, informując ją, że zostawia ją dla innej kobiety. To tam byłem cały dzień. Więc, proszę, nie mów już ani słowa więcej. Nigdy więcej nie chcę cię widzieć, a nawet słyszeć twojego imienia. Wyprowadzę się z mieszkania w ciągu kilku godzin. Trzymaj się z dala, do tego czasu. Jeśli kiedykolwiek czułaś coś do mnie. Trzymaj. Się. Z. Dala. Ode. Mnie. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Rozdział 21 dwa miesiące później MARCUS - Trzeźwy Marcus Hardy. Nie wierzę, w co widzę. - Dewayne powiedział przeciągając samogłoski, gdy zajmowałem krzesło obok Rocka przy stoliku, który zajęli w Live Bay, aby posłucha występu Jackdown. - Dopiero, co przyszedł. Jest jeszcze wcześnie. Daj mu trochę czasu. Preston wtrącił się, gdy usiadł z dziewczyną uwieszoną na nim. Zakręciła się na jego kolanach, a on polizał jej ucho. Zwyczajne zachowanie Prestona. Zwalili się turyści, co oznaczało wszędzie świeże mięsko. Przez następne trzy miesiące będzie dymał najładniejsze z nich. - Nie piję dzisiaj. Zrezygnowałem ze wszystkich moich zajęć, zanim oblałbym je. Więc pomyślałem, że czas wytrzeźwieć i wybrać kilka kursów letnich. Rock klepnął mnie w plecy. - To stary Marcus, którego znamy i kochamy. Wiedziałem, że gdzieś tam jesteś. Cieszę się, że wróciłeś. Nie spojrzałem się na niego. Ponieważ nie wróciłem. Byłem tak samo martwy wewnątrz na trzeźwo, jak i będąc pijanym. Stary Marcus został Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
doszczętnie zniszczony. Nigdy nie powróci. - Uśmiechnij się, bracie, w tym miejscu roi się od gorących, ledwie ubranych lasek. I wszystkim, czego chcą, to jednorazowy numerek. To pieprzony raj na ziemi. - Powiedział Preston uśmiechając się, jak mały chłopiec w sklepie ze słodyczami. - Pieprzenie bezimiennych lasek robi się nudne. Od nich też potrzebuję przerwy. - Powiedziałem i odwróciłem się do kelnerki, która proponowała mi piwo. Wziąłem wodę. Będę potrzebował dużo wody, aby wypłukać kompletnie alkohol, który wlałem w siebie. -
Przerwa
od
cipek?
Cokolwiek,
człowieku.
-
Odpowiedział
niedowierzająco Dewayne. - Myślałem, że wybierasz się na wycieczkę samochodową z uch... Przerwał Rock i spojrzał się na mnie. - Możesz powiedzieć jego imię. Nie jestem idiotą i wszystko mi jedno. Ile razy mam powtarzać, że to nie ma znaczenia dla mnie? - Okej, um, więc ta wycieczka samochodem, o której rozmawiałeś z Cage'm. Zrezygnowałeś? Preston wzruszył ramionami. - Nie wiem. Wydaje się, że Cage wycofał się z niej. Tak jakby zmienił się ostatnio. - Zamilknął i mogłem poczuć napięcie przy stoliku. Tak się przejmowali, że napomknienie o Willow, mogłoby doprowadzić mnie do szewskiej pasji. Przeszło mi już to. Jasne, trochę mi odbijało na wspomnienie jej imienia czy czegokolwiek, co mi o niej przypominało przez pewien czas, ale to się skończyło. Byłem całkowicie obojętny, gdy chodziło o nią. Oparłem się na moim krześle i obserwowałem jak morze ludzi tańczy. Nikt nie zwrócił mojej uwagi. Nikt nie wyróżniał się. Byłem niewzruszony, nie Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
tylko jeśli chodziło o Willow. Nie obchodziło mnie życie. Doszczętnie mnie zniszczyła. Ale przeżyłem. Teraz jest już lepiej. Nie byłem już dłużej bezmózgim naiwniakiem i żadna kobieta nigdy więcej nie będzie miała takiej kontroli nade mną. - Uch, Marcus, człowieku, jesteś pewien, że nie masz już problemu z Willow i tym wszystkim? - Spytał się Dewayne. Spojrzałem się na niego. Dlaczego miałby wciąż wypowiadać jej imię i wspominać o tym? - Tak. Kiwnął głową. - Dobrze, ponieważ właśnie weszła i wygląda, jak cholerna bogini. Nie widziałem jej od nocy, kiedy zostawiłem ją w nowym domu mojego ojca. Za wszelką cenę unikałem jej, a ona robiła to samo. Ani razu jej stopa nie przekroczyła tego miejsca. Próbowałem nie szukać jej. Mówiłem sobie, że mam to gdzieś. Ale byłem słaby i odwróciłem moją głowę w stronę drzwi. Schudła. Jej włosy były dłuższe. Miała na sobie nową sukienkę, która opinała wszystkie zaokrąglenia. Zapierała dech w piersiach. I była otoczona ramionami Cage'a Yorka. Słyszałem, że już nie wychodzi tak często, jak kiedyś. Wiedziałem, że to z powodu Willow. Powtarzałem sobie, że jest tylko jej przyjacielem. Że wciąż sypiał z kim popadnie, choć nie tak dużo, jak wcześniej. Ale zaborczy błysk w jego oczach, gdy trzymał ją przy swoim boku, mówił mi coś innego. Chciałem odwrócić wzrok. Cholera, chciałem mieć to gdzieś. Była kłamczuchą. Ulepiona z tej samej gliny, co jej zdzirowata siostra. Próbowałem wmówić sobie to przez Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
ostatnie tygodnie. Nigdy nie brzmiało to wiarygodnie. Nawet, gdy spotkałem ją tam. Było tyle rzeczy, które krzyczały, że wcale nie jest taka, jak jej siostra. Obserwowałem ją, gdy spojrzała nerwowo na Cage'a, gdy mówił do niej. Był dla niej linią bezpieczeństwa. Dokładnie jak to przewidział. Zostawiłem ją, a ona wróciła do Cage'a. Ale nie przypatrywała się biernie i nie okłamywała Cage'a. Nie obserwowała jak jej siostra rozdziela jego rodzinę. NIE. To wszystko zrobiła mi. Twierdziła, że mnie kocha, a następnie pozwoliła siostrze o mało, co zniszczyć moją matkę. Moją siostrę. Mnie. Cage schylił się, aby szepną jej do ucha i delikatny uśmiech podniósł jej kąciki ust. Następnie odwróciła głowę i nasze spojrzenia się spotkały. Uśmiech zniknął i zastygła w bezruchu. Jej dłoń wyleciała w kierunku ramienia Cage'a, tak jakby potrzebowała jego ochrony, co rozpaliło we mnie wściekłość. Nie zniszczy mnie ponownie. Teraz moja kolej. Wstałem i złapałem wstawioną brunetkę z kolan Prestona. - Chodź, skarbie, zatańcz ze mną. - Nie czekałem, żeby zobaczyć reakcję Low. Moja partnerka zgramoliła się z kolan Prestona i uchwyciła się mnie, oczywiście szczęśliwa z obrotu wydarzeń. Odcinając moje uczucia i wyłączając moje emocje, przyciągnąłem ją do siebie, a sam ruszyłem w jej stronę. Złapałem jej ledwie zakryty tyłek, zamruczała i przycisnęła się bliżej do mnie. Pokażę Willow. Chciała pojawić się tutaj z Cage'm? Dobrze, skarbie, możesz się napatrzeć do woli. Ręce dziewczyny przebiegły przez moją klatkę i objęły moją szyję. Uśmiechnąłem się do niej, skupiając się na jej twarzy i stawałem na głowie, aby wyrzucić obraz Willow z mojej głowy. - W porządku, człowieku, osiągnąłeś to, co chciałeś. Odwróciła się i uciekła. Gratulacje. Teraz, oddaj moją dziewczynę. - Powiedział Preston, Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
odciągając ode mnie brunetkę. Nawet nie próbowałem jej zatrzymać. Odwróciłem się w stronę drzwi. Willow nie było.
WILLOW Cage wszedł do salonu z wielką miską popcornu i dwiema butelkami coli. Przestałam pić Jarritos. Za bardzo przypominały mi o Marcusie. Uchyliłam koc, żeby Cage mógł usiąść ze mną. Kiedy byliśmy przykryci kocem, postawił miskę na swoich kolanach i podał mi colę. - Zgadzam się na ten babski film, ponieważ dzisiaj było do dupy. Ale następny film będzie z jakąś krwią i akcją. Zrozumiałaś? Roześmiałam się i kiwnęłam głową. Cage był bardziej niż wspaniały. - Przyrzekam. - Powiedziałam wystawiając mój mały palec. Cage spojrzał na niego, a następnie na mnie z psotnym uśmiechem przed tym, jak wziął mój mały palec do ust i zaczął ssać go. - Cage! - Zapiszczałam, wyciągając go z trzaskiem z jego ust. - Nie wskazuj na mnie swoimi małymi uroczymi częściami ciała, to nie będę ich ssać. - Odpowiedział, mrugając do mnie. Nigdy nie przetrwałabym dwóch ostatnich miesięcy, jeśli nie Cage. Moja klatka wciąż bolała, a moje ataki paniki powróciły z całą mocą, ale naprawdę radziłam sobie lepiej. No cóż, do czasu kiedy Cage namówił mnie, abym zmierzyła się ze wszystkimi dzisiaj w Live Bay. Myślałam, że jestem gotowa. Ale Marcus był tam. Spojrzał na mnie i przez chwilę myślałam, że ujrzałam ulgę, gdy nasze spojrzenia się spotkały. Ale mijałam się grubo z rzeczywistością. Zerwał się i wziął dziewczynę na parkiet, abym mogła zobaczyć, jak ją obmacuje. Przekazywał mi wiadomość, którą zrozumiałam Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
jasno i wyraźnie. Cage obrócił mnie i wyciągnął stamtąd, tak szybko, że nie miałam czasu, aby załamać się. - Jedz. Dodałem masła i soli. Radzisz sobie lepiej. Powoli wracasz do swojej wagi. Nie chcę, żeby pogorszyło się ci po dzisiejszym. Sięgnęłam do miski, wzięłam całą garść popcornu i napchałam sobie go do buzi. Cage zachichotał. - Wspaniale. Przeżuwając, usadowiłam się przy Cage'u i skupiłam się na filmie. Gdy nie koncentrowałam się, to myślałam o całym czasie, który spędziłam na tej kanapie z Marcusem. Ile razy obserwowałam go, gdy spał tutaj, gdzie właśnie siedzimy. Mam wrażenie, jakby to było wieki temu. Prawie jakby ta część mojego życia była snem. Dzisiejszy wieczór przypomniał mi, że nie była. Była bardzo prawdziwa. I tak jak wcześniej, osoba, którą kochałam, zostawiła mnie. Uczepiłam się kurczowo koszulki Cage'a. Musiałam przypomnieć sobie, że kocham Cage'a, a on nie opuścił mnie. Nawet wtedy, gdy straciłam to i całkowicie rozpadłam się, gdy Marcus zostawił mnie stojącą w drzwiach domu mojej siostry. Nie, gdy ataki paniki zaczęły pojawiać się każdej nocy. Został. Odpuścił swoje nocne eskapady, żeby móc się mną zająć. Jest moją rodziną. Jest wszystkim, co mam. Spotkanie się z moją siostrą było niemożliwe. Tęskniłam tak za Larissą, że to aż bolało, ale nie mogłam tam wrócić. Wspomnienia związane z tamtym domem były zbyt bolesne. Pewnego dnia wydobrzeję i pójdę zobaczyć się z moją siostrzenicą. Nauczyłam się akceptować to, co zrobiła moja siostra i fakt, że Jefferson Hardy jest ojcem Larissy. - Mu nadal zależy. Słowa Cage'a zaskoczyły mnie. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
- Co? - Spytałam, skupiając się z powrotem na filmie, myśląc, że skomentował coś, co się wydarzyło. - Marcus. Zależy mu, Low. Widziałem to w jego oczach. To, co dzisiaj zrobił było chujowe, ale to był jego mechanizm obronny. Nie chce, żeby mu zależało. Ale tak jest. Pokręciłam moją głową i zamknęłam oczy. Nie chciałam tego słuchać. Nie teraz. - Nie, Cage. Przestań. Nie mogę pozwolić sobie na nadzieję. Nienawidzi mnie. Zawsze będzie. Cage mlasnął językiem. - To jest cienka linia, skarbie. Między miłością i nienawiścią jest cienka linia. - Nie. Nie ma. Cage założył mi za ucho kosmyk włosów, który wypadł z mojego warkocza. - Low, facet nie zakochuje się w tobie, a ty w nim, aby później zaprzepaścić to. Jesteś zbyt wyjątkowa. Po byciu kochanym przez ciebie, nie można całkowicie tego zapomnieć. Jest nawiedzany przez to. Mogę założyć się o swoje życie, że tak jest. Cage kocha mnie. Uważa, że jestem idealna. Jest bratem, na którego zasługiwała każda dziewczyna. Przekręciłam moją głowę i pocałowałam go w klatkę. - Dziękuję. Wiem, że naprawdę w to wierzysz. I kocham cię za to. Ale mylisz się. - Nie zrozumiałaś jeszcze do tej pory, że ja nigdy się nie mylę? Śmiejąc się, sięgnęłam po kolejną garść popcornu. Byłam bezpieczna tutaj w tej chwili. Nie chciałam myśleć o czymkolwiek innym. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Rozdział 22 MARCUS - To nasz ojciec, Marcus. To nigdy się nie zmieni. - Powiedziała gwałtownie Amanda, chodząc przed moim biurkiem, gdy próbowałem wybrać zajęcia, które muszę podjąć. - Poza tym, cały czas widzę tę małą twarzyczkę z blond loczkami i wiem, że to nasza siostra. Jest dzieckiem, które nie jest niczego winne. Została urodzona. To nie jej wina. Chcę ją poznać, Marcus. Chcę mieć mojego tatę w moim życiu z powrotem. Nienawidzę tego. Mama chce, żebyśmy pojechali zobaczyć go. Ich. Uważa, że to będzie dobre dla nas. Zwłaszcza tobie. Jęcząc, oparłem się o mój fotel i gapiłem się na moją bardzo zdeterminowaną siostrę. Co się stało z wściekłą Amandą? Z tą, która nienawidziła naszego ojca i nie chciała go nigdy więcej widzieć. Lubiłem tamtą Amandę. Chcę ją z powrotem. Czuliśmy to samo. Oczywiście oprócz tej części dotyczącej Larissy. Za każdym razem, gdy o niej myślałem, paliła mnie klatka. Przez cały czas, gdy byłem tak bardzo zafascynowany jej blond loczkami, klaskaniem ze szczęścia i piszczeniem, ona była moją siostrą. Czy to był plan Willow? Myślała, że jeśli wniesie Larissę do mojego życia pod fałszywym pretekstem, to pokocham ją i zaakceptuję to, co zrobił mój ojciec? Boże, jak mogłem być tak ślepy! Te, cholerne, dołeczki. Byłem stracony w chwili, gdy Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
pokazała mi je. Wyglądała na taką zranioną i niewinną, a przez ten cały, pieprzony, czas dokładnie wiedziała, co jej siostra robiła mojej mamie. To, co zrobiła jest niewybaczalne. Okłamała mnie. Moją rodzinę. Ale, cholera, wciąż byłem w niej zakochany. - Będą w mieszkaniu w tym tygodniu. Zaprosił nas i ja idę. Chcę, żebyś poszedł ze mną. Potrzebuję cię tam, Marcus. Proszę. - Błagała Amanda. Obiad z tatą, jego nową kobietą i nowym dzieckiem. Nie mój pomysł na spędzenie dobrego czasu. Obraz uśmiechającej się do mnie Larissy, żądającej, abym z nią się bawił, targnął mną. - Okej, pójdę. Ale tylko, dlatego że tak bardzo tego chcesz. Nie, dlatego że chcę poprawić stosunki z nim. Jeśli tego chcesz, proszę bardzo. Ale to nigdy się nie wydarzy ze mną. Amanda zmarszczyła brwi, skinęła głową i ominęła biurko, aby pocałować mnie w głowę. - Dziękuję. Naprawdę chciałabym, żebyś skończył z tym całym gniewem i odpuścił. Może mógłbyś wtedy zobaczyć całą sytuację tak, jak widzą ją wszyscy inni. Masz klapki na oczach i jeśli pozostaniesz za długo ślepym, to stracisz to. Co, do cholery, miało to znaczyć? Gapiłem się na nią, a ona uśmiechnęła się z wyższością i wyszła z pokoju. Chyba myślała, że miało to być głębokie i pełne sensu. Prawdopodobnie były to słowa z jakiejś, Boże, okropnej boysbandowej piosenki.
- Amanda. - Mój tata powiedział ciepło i przytulił Amandę. Poklepał ją po Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
głowie i pocałował ją w skroń, a następnie wyszeptał jej coś do ucha. Pokiwała głową i jego spojrzenie przeniosło się na mnie. - Marcus, cieszę się, że przyszedłeś. - A ja nie. Ale najwidoczniej Amanda potrzebowała tego. Pokiwałem głową i podążyłem za nią do środka. - MARTUS. - Dobiegł mnie głośny pisk i spojrzałem w dół, aby zobaczyć Larissę biegnącą w moją stronę z wyciągniętymi rękoma do góry, uśmiechającą się szeroko. Ujrzałem dwa ząbki. Podniosłem ją i pachniała dokładnie tak, jak pamiętałem. - Jak się ma moja księżniczka? Widzę, że masz dwa zęby. Pokazała na swoje nowe zęby. - Dwa zęby. - Zgodziła się i umieściła mokry całus na moich ustach. - Martus, chodź się baić. - Miała kilka nowych słów w swoim słownictwu. Postawiłem ją na nogi i wziąłem ją za rękę. - Prowadź. - Powiedziałem i pociągnęła mnie za sobą do salonu, gdzie najróżniejsze zabawki walały się po podłodze. Szybko przeszukałem pokój, ale nie znalazłem nigdzie Tawny. Odetchnąłem z ulgą, następnie usiadłem tam, gdzie tego żądała Larissa i przyciągnęła w moją stronę kosz z jasnoróżowymi klockami. - Róziowe klocki. - Wyjaśniła, wskazując na obrazek Kopciuszka na jednym z klocków. - Moje ulubione. - Zapewniłem ją i zachichotała szczęśliwie, czekając na mnie, aż zbuduję jej wierzę z klocków, aby mogła ją rozwalić. - Wspominała ciebie kilka razy. - Mój ojciec powiedział, gdy wszedł do pokoju. Nie spojrzałem na niego. Ani nie odpowiedziałem mu. Jestem tutaj dla dwóch rzeczy. Moich sióstr, obu. Amanda usiadła na podłodze po drugiej stronie Larissy. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
- Larissa, to jest Manda. - Powiedziałem, gdy studiowała Amandę. - Mana. - Powtórzyła. Amanda uśmiechnęła się promiennie i kiwnęła głową. - Tak, bardzo miło mi cię poznać, Larisso. Czy też mogę się pobawić? Larissa uśmiechnęła się promiennie. Amanda powiedziała jej ulubione słowo. - Mana baić się też. - Popchnęła kilka klocków w stronę Amandy. Amanda ochoczo zaczęła je układać. Larissa miała właśnie taki wpływ na ludzi. Ciężko było się jej oprzeć. Podobnie jak jej ciocia. Aw, cholera. Larissa studiowała mnie, obserwowałem jak jej uśmiech zanika i spojrzała na tatę, a następnie na mnie. - Ja cę moją Lowlow. - Wyszeptała, gdy łzy popłynęły z jej oczu. Natychmiast tata podszedł do niej i wziął ją na ręce. - Hej, nie płacz, kochanie. Masz tutaj do zabawy Marcusa i Amandę. Pamiętasz, mówiłem ci, że Lowlow przyjdzie jutro zobaczyć się z tobą. Okej. Jego głos był taki łagodny. Czy kiedyś też tak do nas mówił? Ciężko było widzieć mojego tatę z miękkim i kochającym sercem. Larissa pociągnęła nosem i kiwnęła głową. - Na dół. - Zażądała Larissa i tata odstawił ją tam, gdzie siedziała wcześniej. Larissa uśmiechnęła się przez łzy do mnie. - Lowlow też przyjdzie. Moja klatka tak bardzo bolała, że miałem problem z oddychaniem. Czy kiedykolwiek będzie łatwiej widywać Larissę? Czy wspomnienia o Willow będą mnie nawiedzać i rozrywać mnie raz po raz? Przeczyściłem gardło i kiwnąłem głową. - Pokażesz mi swoje inne zabawki? - Spytała Amanda. Wiedziała, że Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
miałem ciężką chwilę i próbowała rozproszyć Larissę od większej ilości komentarzy na temat jej ukochanej cioci. Larissa wstała, kiwając głową i podała rękę Amandzie. - Chodź zobaczyć. Amanda z radością podążyła za pulchniutką blondynką i wyszły z pokoju. To tak jakby Amanda w końcu miała prawdziwą lalkę, z którą mogła się bawić. Zawsze chciała mieć siostrzyczkę. Sądzę, że w końcu się doczekała. Byłem sam na sam z ojcem. Cholera. - Masz jakieś plany na wakacje? - Spytał się, wybierając neutralny temat. - E-kursy. - Odpowiedziałem, wstałem i podszedłem do ogromnych okien z widokiem na zatokę. - Starasz się skończyć wcześniej? - Nie. Nadrabiam stracony czas. - Nie zasługiwał na większą ilość wyjaśnień. On wycofał się z mojego życia. Obróciłem się i spytałem się, aby nie mógł powiedzieć nic więcej. - Gdzie jest żona? - Poprosiłem, aby pozwoliła zrobić mi to samemu. - Dlaczego? Czyżbyś bał się, że zraniłbym jej uczucia? Mój tata pokręcił głową. - Nie, po prostu nie chciałem jej tutaj, gdy będę widzieć się z moimi dziećmi. - Jestem tutaj tylko dla Amandy. - I Larissy. Nie jestem głupcem, synu. Widzę, jak na nią patrzysz. Może nie chcesz, żeby zależało ci na niej, ale tak jest. Nie było powodu, żeby kłamać. - Zależało mi na Larissie, zanim dowiedziałem się. Jest dzieckiem. Nic z tego nie jest jej winą. - I jest twoją siostrą. - Tak, jest moją siostrą. - Zgodziłem się. Nie ma sensu, aby się o to kłócić. Taka była prawda. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
- Rozmawiałeś z Willow od czasu... - Nie dokończył. Nie musiał. - Nie. Nie miał na to odpowiedzi. Zamierzałem poszukać dziewczyn, gdy jego głos zatrzymał mnie. - Ona nie wiedziała. Zastygłem. - Była załamana. Właśnie zrozumiała to. Była tam w domu, mając całkowite załamanie emocjonalne, gdy wszedłeś. Przełknąłem ciężko. Czy chciałem tego słuchać? - Dotknęła mnie do żywego przez wymienienie każdej osoby, którą moje czyny zraniły. Wskazała każdy grzech, jaki popełniłem i wychwalała osobę, która została, aby pozbierać kawałki. Wychwalała go z pasją. Jak jest jedynym, który utrzymuje razem rodzinę, którą zdradziłem. Także powiedziała mi, jak bardzo kocha go oraz jak czyny moje i jej siostry będą powodem, dlaczego go straci. Złapałem
się
za krzesło obok mnie.
Moje
kolana
odmówiły
posłuszeństwa. Ból w mojej klatce, gdy słyszałem, jak Larissa prosiła o Willow, nie mógł równać się z palącym bólem w mojej klatce w tej chwili. Rzeczy, które powiedziałem. Och, Boże, nie. - Była opuszczana przez całe jej życie. To dobra dziewczyna. Larissa uwielbia ją. W przypadku, gdy jej siostrze brakuje wielu znamienitych cech, to wydaje się, że Willow ma je w obfitości. Zostawiłem ją. Tak jak się tego obawiała. Wspomnienie jej twarzy, gdy weszła do pokoju tamtego dnia, przed telefonem mojej siostry. Wyglądała na całkowicie załamaną, zdruzgotaną i zagubioną. Właśnie się dowiedziała. Przyszła powiedzieć mi. A ja musiałem Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
wyjść. Nie wiedziała. - Coś nie tak? - Spytała się Amanda, gdy weszła do pokoju. Opuściłem głowę i spojrzałem się na nią. - Ona nie wiedziała. Wyszeptałem przerażony, gdy obijały się w mojej głowie słowa, które wykrzyczałem do niej, gdy błagała mnie, abym poczekał. - Nigdy nie sądziłam, że wiedziała. - Odpowiedziała Amanda. Nie mogłem przeoczyć smutku w jej głosie. - Próbowałam powiedzieć ci, że jestem całkiem pewna, że jest niewinna, ale nie chciałeś mnie słuchać. Nie mogłam nawet wymówić jej imienia. Za każdym razem, gdy próbowałam porozmawiać z tobą o Willow, kończyłeś tak głupio upijając się, aż nie mogłeś chodzić. Wiedziała równie dobrze jak ja, że straciłem Low i to wszystko było moją winą.
WILLOW Obiad z Tawny i Jeffersonem nie był taki zły. Larissa uczepiła się mnie i nie chciała puścić. Nawet ułożyłam ją do snu i czytałam jej dopóki nie zasnęła. Wiedziałam, że nie ma mowy, żebym zniosła jej płacz za mną, gdy będę wychodzić. Sposób, w jaki uczepiła się mnie, przypominał mi, jak się czułam. Strach o to, że stracę kogoś, kogo kocham. Nie zamierzałam dłużej trzymać się z dala. Rozmawiałam z Tawny o tym, aby spotykać się w połowie drogi i zabierać Larissę na jedną noc w tygodniu. W ten sposób mogłabym spędzić czas tylko z nią i nie musiałabym stawiać czoła tamtemu domowi. Zaskakująco, Jefferson był w 100% za tym pomysłem. Widocznie też nie lubił, gdy Larissa płakała za mną. Chciałam go nienawidzić, ale obserwowanie go z Larissą, sprawiało, że było to trudne. Rzeczy przydarzają się w życiu i nie można ich Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
kontrolować. To do dupy, ale musisz ruszyć do przodu. Trzymanie urazy do Tawny i Jeffersona było bezcelowe. To tylko raniło Larissę, a ona była niewinna. Drzwi sypialni Cage'a otworzyły się i wyszedł zachmurzony. - Jesteś pewna, że wszystko w porządku? Czułbym się lepiej gdybyś też poszła. Pokręciłam głową. Nie zamierzałam dłużej być jego cieniem. Musiał wrócić do swojego życia. Dzisiaj chciałam, żeby wyszedł i dobrze się bawił ze swoimi przyjaciółmi. Byłam w porządku właśnie tutaj. - Mam lody czekoladowe i dwa sezony True Blood. Więc idź. Ja i wampir Eric poradzimy sobie. Obiecuję. Westchnął i przytulił mnie. - Okej, w porządku. Wychodzę. Ale zadzwoń do mnie w chwili, gdy poczujesz atak paniki albo gdybyś zmartwiła się, albo... - Cage, IDŹ, teraz. - Wskazałam na drzwi. - Idę. Ale mam telefon ze sobą. - Słyszałam cię, Cage. Idź. Kiedy drzwi zamknęły się za nim, wzięłam moje lody czekoladowe i ruszyłam w stronę kanapy. Dzisiaj zapomnę o wszystkim z wyjątkiem gorącego wampira wikinga.
Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Rozdział 23 MARCUS - Nie patrz teraz, Cage idzie w tę stronę. - Wymruczał Dewayne, sprowadzając mnie do rzeczywistości. Zagubiłem się w swoich myślach. Odkąd tata poinformował mnie jak niewiarygodnie pomyliłem się co do Willow, nie robiłem
nic,
oprócz
powtarzania
wszystkich
okropnych
słów,
które
powiedziałem jej. Przeszukiwałem tłum, dopóki nie znalazłem Cage'a, idącego w naszą stronę. Był sam. - Sorki, człowieku, nie wiedziałem, że będzie tutaj dzisiaj, tak to dałbym ci znać. - Wyszeptał Preston przez stolik. - Przestań go niańczyć. W końcu będzie musiał się z tym pogodzić. Powiedział Rock, wzruszając ramionami przepraszająco. Oczywiście miał rację. - Nie spodziewałem się ciebie dzisiaj. - Powiedział Preston, gdy Cage zatrzymał się przy stoliku. - Potrzebowałem wyjść. Low nalegała, żebym wyszedł coś zrobić. - Nie przyszła z tobą? - Zaskoczyłem wszystkich, włącznie z samym sobą, pytając. Cage zmarszczył brwi, przekrzywił głowę, gdy obserwował mnie. Gapiłem się na niego. Czekałem na odpowiedź, gdy on decydował czy Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
zasługuję na odpowiedź, czy też nie. - Nie. Po ostatnim razie, gdy namówiłem ją, żeby wyszła z mieszkania i przyszła tutaj ze mną, ma złe doświadczenia. - Odpowiedział powoli i spokojnie. Noc, gdy porwałem dziewczynę i tańczyłem z nią. Cholerna lista moich błędów nie miała końca. - Uch, więc, to dobrze, że przyszedłeś dzisiaj. Nie za często już ci to się zdarza ostatnio. - Zaczął mówić Preston, aby rozładować napięcie. Cage kontynuował gapienie się na mnie. - Miałem inne priorytety. Chciałem go znienawidzić. Bo on był tam dla niej. Bo był, kiedy ja nie byłem. Ale nie mogłem nienawidzić go. Zamiast tego, byłem wdzięczny, że ktoś opiekował się nią. - Czy z nią wszystko w porządku? - Musiałem wiedzieć. Cokolwiek. Po prostu coś. Potrzebowałem czegoś. Cage zaśmiał się twardo i pokręcił głową, jakby nie mógł uwierzyć w to, co słyszy. - Nie, Marcus, nie jest. Ale pewnego dnia będzie. To nie tak, że wcześniej nie została porzucona. Przetrwa. Jeśli zamierzał zranić mnie do cna, udało mu się. Potrzebowałem powietrza. Wstałem, biorąc ze sobą swoją wodę i odwróciłem się, aby wyjść. - Jeśli to mnie byś zrobił w chuja, byłbyś martwy dla mnie. Ale to nie byłem ja. To była Low. A ona nie jest, jak większość ludzi. Jeśli udałoby ci się odłożyć na bok tego rozpieszczonego, rozłoszczonego chłopczyka i zrozumieć, jaki ogromny błąd popełniłeś, to nie jest za późno. Jeszcze. - Po tym Cage York odwrócił się i odszedł. Przez tłum ludzi do drzwi wyjściowych. Stałem tam, powtarzając w mojej głowie jego słowa. Potem zacząłem biec.
Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Mustanga Cage'a nie było na zewnątrz. Stałem, patrząc się w okno mieszkania, i mimo że światło było wyłączone, mogłem zobaczyć poświatę telewizora. Była tam. Tak, jak Cage powiedział. Wbiegłem po schodach, biorąc co drugi stopień i zatrzymałem się pod drzwiami. Nie miałem już klucza. Musiała otworzyć mi drzwi. I mogła zatrzasnąć mi je przed twarzą. Pocierałem dłońmi po moich dżinsach, gdy brałem kilka głębokich wdechów. Czy ja w ogóle zasługiwałem na to? Jeśli był cień szansy, że wybaczy mi, to czy w ogóle jestem wart jej przebaczenia? Nie. Nie byłem. Ale jestem samolubny. Chcę Low. To wszystko, na czym mi zależy. Podniosłem rękę, aby zapukać i czekałem, gdy moje serce próbowało wyrwać się z mojej klatki. Odblokowała zamek i przekręciła gałkę. Czekając, modliłem się, że wysłucha mnie.
WILLOW - Marcus? - Czy zasnęłam na kanapie? Czy to sen? Nie byłby pierwszym, jaki miałam o Marcusie, przez ostatnich kilka miesięcy. Mrugnęłam kilka razy i gapiłam się. Z pewnością wydawało się to realne. - Low. - Wyszeptał, niemal z nabożeństwem. To musi być sen. To był Marcus z moich snów. Ten, który mnie nienawidził. Ten, który wciąż mnie kochał. Odwróciłam się od drzwi, nie chcąc, aby ten sen trwał. Powodował zbyt duży ból. Byłam zmęczona byciem ranioną. - Low, proszę, po prostu mnie wysłuchaj, proszę. - Prosił Marcus zza moich pleców. Odwróciłam się w jego stronę i zauważyłam, że stoi w drzwiach. - Czy ja śpię? - Zmieszana spytałam się go. Ponieważ ten sen był zbyt prawdziwy. - Nie. - Było jego prostą odpowiedzią. Obserwowałam, jak zamyka drzwi Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
za sobą. - Dlaczego tutaj jesteś? Zrobił kolejny krok w moją stronę, a ja zrobiłam krok do tyłu. Sookie zaczęła krzyczeć w telewizorze i podskoczyłam z zaskoczenia. Wzięłam pilota i wyłączyłam dźwięki, a następnie spojrzałam z powrotem na Marcusa. - Chcę porozmawiać z tobą. Nie zasługuję, abyś mnie wysłuchała, ale jestem gotów błagać, jeśli będzie trzeba. Marszcząc brwi, usiadłam na kanapie i wciągnęłam nogi pod siebie. - Słucham. - Powiedziałam, na co wyraźnie się zrelaksował. - Przepraszam. - Zaczął i zamknął mocno swoje oczy, biorąc głęboki wdech, zanim otworzył je i spojrzał na mnie z tyloma emocjami w nich. Tamtego dnia. Przyszłaś tutaj, żeby mi powiedzieć. Dopiero, co się dowiedziałaś. Ale nie wiedziałem o tym. Widziałem, że byłaś zmartwiona, ale zadzwoniła moja siostra, bo moja mama wzięła całą butelkę tabletek przeciwbólowych na receptę. Już o tym wiedziałam, ale pozwoliłam, aby mówił dalej. - Prawie ją straciliśmy. Ale zrobili jej płukanie żołądka, a ja z siostrą staliśmy przy jej łóżku i czekaliśmy aż wróci do nas. Kiedy się przebudziła, powiedziała, że tata przywiózł jej papiery rozwodowe i przeprowadza się z inną kobietą. Próbowała się zabić. Poszedłem do jego salonu i zażądałem, aby ktokolwiek podał mi jego nowy adres. Zamierzałem pobić go na kwaśne jabłko za to, co zrobił mojej matce. Za to, do czego ją doprowadził. Strach, który ogarniał mnie przez całe popołudnie, gdy obserwowałem jak życie mojej matki wisi na włosku, przemienił się w furię. Więc gdy wszedłem, zobaczyłem ciebie i twoją siostrę, nie potrafiłem myśleć logicznie, Low. Czułem się zdradzonym. Nie przez mojego tatę, ale przez ciebie. Nie widziałem, żeby była jakaś Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
możliwość, że nie wiedziałaś. I byłaś tam w tym domu. Byłem pewny, że wiedziałaś. Nie zaufałem ci. Nie słuchałem cię. Po prostu nakręcony całym tym strachem i furią naskoczyłem na ciebie. I, tak dopomóż mi Boże, będę tego żałował przez resztę mojego życia. Łzy uczepiły się moich rzęs, gdy obserwowałam zmieszanie i żal, jakie malowały się na jego twarzy, gdy odtwarzał dzień, w którym mnie złamał. Moje serce cierpiało dla niego. Pociągnęłam nosem i otarłam łzy. - Wybaczam ci. - Zrobiłam to. To nie zmieni za dużo, ale wybaczam mu. Wzięłam głęboki wdech i uświadomiłam sobie, że łatwiej mi się oddycha. Wiedza, że nie wierzy w to, że zdradziłam go, zabrało cały ciężar. Przynajmniej większą część. Marcus gapił się na mnie. Zaskoczyłam go. Nie oczekiwał, że wybaczę mu. - Wybaczasz mi? - Zapytał ochrypłym głosem. - Tak. Wybaczam. Rozumiem, co się wydarzyło. Cała sytuacja była koszmarem. Ale życie bywa do dupy, trzeba otrząsnąć się i żyć dalej. Przełknął tak mocno, że widziałam jak jego gardło zwęziło się. - Kocham cię, Low. Chciałam wierzyć w to, może on wierzył. Ale nie przetrwałabym tego ponownie. Limit złamań mojego serca się skończył. - Marcus, to co mieliśmy było, było niewiarygodne. Było wspaniałe. Nigdy wcześniej nie miałam czegoś takiego. Będę pielęgnować te wspomnienia przez resztę mojego życia. - Przestań, Low. Proszę. - Wykrztusił Marcus. Wymusiłam uśmiech przez moje łzy. Płynęły teraz swobodnie. To było nasze zakończenie. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
- Nie mogę zrobić tego znowu. Jeden raz było wszystkim, z czym mogłam dać sobie radę. Nigdy nie sądziłam, że otworzę się w takim stopniu dla kogokolwiek. Aby być wolną i pełną zaufania. Ale zrobiłam to. I nie żałuję tego. Nigdy nie będę. Ale poznałam mój limit na bycie porzuconą w moim życiu. Muszę chronić siebie. Marcus wypuścił długi rzężący oddech i wstał. Obserwowałam, jak swoją ręką przeczesuje swoje włosy. Jest piękny. A kiedyś był mój. Jestem wdzięczna za to. - Low, będę kochał cię do dnia, w którym umrę. - Zadeklarował patrząc się na mnie z błyszczącymi łzami w jego oczach. Ja też go kocham. Ale to nie wystarczało. - Przykro mi. - Wyszeptałam. Patrzyliśmy na siebie, gdy ogrom tego, że kończyliśmy to, osiadł na nas. Wziął kolejny głęboki wdech, a następnie kiwnął głową. - Nie mogę zmusić cię, żebyś zaufała mi. Zasłużyłem na to. - Jego głos był słaby. - Zasługujesz, żeby być szczęśliwym. - Zapewniłam go. Ponieważ zasługiwał. - Nigdy nie będę szczęśliwy bez ciebie. - Odpowiedział. Cierpienie w jego oczach było ciężkie do zignorowania. - Tak, będziesz. - Low, Boże, tak bardzo przepraszam. Proszę, czy mogę przynajmniej udowodnić, że nigdzie się nie wybieram? Spędzę resztę mojego życia na udowadnianiu ci, że nigdy więcej cię nie skrzywdzę. Rozmowa, którą mieliśmy na podłodze w jego łazience nie tak dawno temu, wróciła do mnie. Była tak podobna. Był taki pewny, że nigdy więcej mnie Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
nie zrani. Że zawsze będzie przy mnie. Marcus był zbyt chroniony. Niezbyt dobrze radził sobie ze złymi rzeczami, które mu się przydarzały. Potrzebuję kogoś, kto nie zostawi mnie, kiedy wydarzy się coś złego. - Nie mogę. Jestem zmęczona. To nie wyszło. Nie mogę wciąż polegać na Cage'u, że pozbiera kawałki, kiedy moje życie rozpadnie się. To czas, abym nauczyła się rozwiązywać swoje problemy sama. Abym radziła sama sobie ze złymi rzeczami. A to oznacza, że nie mogę oddać swojego serca nikomu. Ponieważ, wtedy byłabym słaba. Marcus zrobił dwa długie kroki i klęknął przede mną. Poczułam jego zapach. Tak dobry. Tak czysty. Mój Marcus. - Low, przysięgam, że możesz mi zaufać, proszę. Tęsknię za tobą. Pragnę cię tak bardzo. Potrzebuję cię, Low. Proszę, skarbie, proszę. Szloch zatrząsł moją klatką i pokręciłam głową. - Nie mogę. Opuścił głowę na moje kolana i siedzieliśmy tak, kiedy płynęły ciche łzy. Dotknęłam jego włosów. Pamiętałam, jak to było czuć go. Zatopiłam się w jego zapachu, który otoczył mnie. W końcu, podniósł powoli swoją głowę, spojrzał po raz ostatni na mnie, zanim wstał i wyszedł. Kiedy drzwi zamknęły się za nim, zwinęłam się na kanapie i płakałam do czasu zanim nie wypłakałam wszystkich łez.
Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Rozdział 24 MARCUS Willow mignęła mi przy barze. Nigdy nie wchodziła na długo. Zazwyczaj bywała tu, gdy była w pracy i potrzebowała czegoś ze składzika. Zawsze się uśmiechała. Był on przyjazny. To wszystko, czym był. Moją ostatnią rozrywką stało się szukanie jej. Zaczynałem zastanawiać się czy nie stałem się prześladowcą. Jedyną rzeczą, która trzymała mnie przy zdrowych zmysłach, była wiedza, że nie była z innym gościem. Rzadko bywała z Cage'm. Mieszkała z nim, ale nie bywała tam za często. Tak słyszałem. Widocznie nadrabiał stracony czas. Rozglądałem się nerwowo po restauracji, szukając Low. Musiałem zająć miejsce w jej sekcji, zanim wyjdzie do jadalni. W przeciwnym wypadku jest duża szansa, że poprosi hostessę, aby posadziła mnie gdzieś indziej. Szedłem za niską brunetką do stolika, który zapewniła, że był dzisiejszego wieczoru Willow. - Low powinna przyjść do ciebie za chwilę. - Wysoki głos dziewczyny zaskoczył mnie. Kiwnąłem głową. - Dzięki. - Szybko zająłem miejsce, kładąc małą paczkę, którą przyniosłem, na siedzeniu tak, aby nie była widoczna. Nie chciałem, aby miała możliwość by odmówić. Zamierzałem zostawić to na stole, Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
gdy będę wychodził. W ten sposób, jeśli będzie chciała oddać mój prezent, wpierw będzie musiała znaleźć mnie. Wyszła zza rogu, patrząc się na bloczek do notowania w jej dłoni. Ołówek miała wetknięty za ucho, a z tyłu głowy miała niesfornego koka. Tak bardzo mi jej brakowało. Obserwowałem, gdy podnosiła głowę. Te duże wyraziste zielone oczy, które nawiedzały mnie w snach, zatrzymały się na mnie i potknęła się. Pragnienie, aby podskoczyć i dotknąć jej było nie do wytrzymania. Zmusiłem się do pozostania na swoim miejscu, ale moje oczy pożerały ją, gdy uspokajała się i kontynuowała drogę do mojego stolika. - Marcus. - Uśmiechnęła się nerwowo. - Cześć, Low. - Odpowiedziałem. Słodki zapach wiciokrzewu, który przylgnął do niej, wypełnił mały boks. - Czy, uch, czekasz na kogoś? Pokręciłem głową i uśmiechnąłem się. - Nie. Tylko ja. Ulga, którą zauważyłem u niej, dała mi nadzieję. - Och, okej. W takim razie, co mogę ci podać do picia? - Chciałbym poprosić o słodką herbatę. Willow sięgnęła po ołówek wetknięty za jej ucho i szybko zanotowała. Nigdy wcześniej nie widziałem, żeby zapisywała zamówienie na picie. Czy moja obecność mogła mieć taki wpływ na nią, że musiała zanotować słodką herbatę? Boże, mam nadzieję. - Okej, za chwilę będę z powrotem. - Błysnęła uśmiechem, który nie spotkał jej oczu i szybo odwróciła się, aby udać się prosto do kuchni. Nie zatrzymała się przy żadnym ze swoich stolików, aby sprawdzić czy innym czegoś nie trzeba. Willow potrzebowała chwilę. Z mojego powodu. Po raz pierwszy od kilku tygodni byłem w stanie wziąć głęboki wdech. Tylko może, Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
mógłbym dotrzeć do niej znowu. Te, cholernie, szczelne ściany, które wzniosła wokół swojego serca, przerażały mnie.
WILLOW Nie mogę tego zrobić. Nie mogę tego zrobić. Nie MOGĘ tego zrobić. - W porządku, Low? - Zapytał Seth, zatrzymując się obok mnie z tacą drinków. - Um, tak, w porządku. Potrzebowałam chwili wytchnienia. - Wymusiłam kolejny uśmiech i sięgnęłam po słodką herbatę, którą przygotowałam dla Marcusa. Seth kiwnął głową i skierował się z powrotem do jadalni. Musiałam zrobić to samo. Przebiegłam ręką przez moje włosy i wygładziłam mój fartuch, a następnie przewróciłam moimi oczami na moje śmieszne zachowanie. To był Marcus. Złamał mi serce. Nie zależy mi na tym, co o mnie myśli. Mój wygląd nie miał znaczenia. Ruszyłam w stronę jadalni i zatrzymałam się przy moich innych stolikach, żeby sprawdzić czy niczego im nie brakuje. Musiałam donieść kolejną butelkę sosu tatarskiego, szklankę wody i kilka cytryn. A wciąż miałam napój Marcusa w swoich rękach. Musiałam zanieść mu to. Opierał się o oparcie, obserwując mnie, gdy zbliżałam się. Czułam jego spojrzenie na mnie, gdy sprawdzałam, co u innych klientów. To cud, że nie popełniłam błędu i nie upadłam z powodu mojej nerwowej reakcji na jego zainteresowanie. - Proszę. - Postawiłam herbatę na stole przed nim. - Gotowy, aby złożyć zamówienie? - Wędzony granik brzmi dobrze. - Odpowiedział. Chciałam zwinąć się na Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
jego kolanach. Jak śmieszne było to? Wystarczyło słuchanie go, aby zrodziła się potrzeba dotknięcia go i poczucia jego ramion wokół mnie ponownie. Ugch! - Nie polecasz tego? Otrząsnęłam się z mojej wewnętrznej obsesji i spojrzałam na niego. - Cco? Marcus uśmiechnął się do mnie i wewnątrz oszalałam. - Marszczysz brwi. Zastanawiałem się czy zamówiłem nie właściwą rzecz? Natychmiast moja twarz zaczerwieniła się, pokręciłam głową i spojrzałam w dół na mój notesik, aby zakryć mój rumieniec. - Och, nie. Jest naprawdę dobry. Granik jest smaczny i świeży. - Proponujesz, abym spróbował tych frytek ze słodkich ziemniaków? - No cóż, są one inne, um, może powinieneś pozostać przy zwykłych frytkach? Marcus kiwnął głową i podał mi menu. - W takim razie, zwykłe frytki. Sięgnęłam po jego menu i zdusiłam pragnienie, aby na niego spojrzeć. Wiedziałam, że obserwuje mnie. Jeśli podniosłabym głowę nasze spojrzenia spotkałyby się. Nie byłam jeszcze tak silna. Może pewnego dnia będę. Ale potrzebowałam czasu. Wsunęłam menu pod pachę i pośpieszyłam z powrotem do kuchni. Potrzebowałam kolejnej chwili na oddech. Po zaniesieniu Marcusowi jego rachunku, po raz kolejny pędziłam do bezpieczeństwa, jakie zapewniała mi kuchnia. Osunęłam się po ścianie za zmywarką przemysłową i wydałam z siebie jęk frustracji. To było torturą. Marcus był przyjazny i rozmowny. Obserwował każdy mój ruch, jakbym była najbardziej fascynującą rzeczą, jaką kiedykolwiek widział. Byłam kłębkiem nerwów. Dwie dziewczyny, których nie znałam, ale oczywiście znały jego, podchodziły do niego i robiły wszystko, co mogły, aby namówić go do Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
zatańczenia z nimi. Spławiał je. Szorstko. Uwielbiałam to. Za każdym razem, gdy przegrywałam walkę z samą sobą i patrzyłam się w stronę jego stolika, jego oczy były skupione na mnie. Nawet, gdy miał nieproszonych gości, jego spojrzenie nigdy nie wydawało się odstępować mnie. - Low, twój przyjaciel zostawił napiwek i pudełko podpisane twoim imieniem, raczej imponujące jak na gościa od stolika. Nie byłam zdolna do ukrycia mojej ciekawości, więc popędziłam do stolika, przy którym siedział Marcus. Zostawił 50 dolarów za swój rachunek, który wynosił 20 dolców. Marszcząc brwi, schowałam pieniądze i podniosłam paczkę, którą zostawił. Przebiegłam palcem po moim imieniu. Rozpoznałam jego staranne pismo. - Hej, Seth. zaraz wracam. - Krzyknęłam, gdy szłam w stronę tylnych drzwi. Potrzebowałam prywatności. Kiedy byłam już bezpiecznie skryta na zewnątrz, otworzyłam to. To była koszulka Guns & Roses Chinese Democracy z 2006 r. podpisana przez wszystkich członków zespołu. Mała notatka była wsunięta w środek tego i złapałam ją, zanim mogła spaść na błotnisty żwir.
Willow, Za tą koszulką kryję się historia. Faktycznie byłem na tym premierowym koncercie w Miami. To był jeden z najcenniejszych nabytków w moim życiu. Jest wyjątkowa, ponieważ ten koncert to jedyna rzecz, na którą wziął mnie tata. Wiedział, jak bardzo chciałem iść. Niedawno skończyłem piętnaście lat i tata wszedł do mojego pokoju pewnej nocy z dwoma biletami. To nie były jakieś bilety. To były przejściówki zza kulisy. Wykorzystał wszystkie znajomości, jakie Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
mógł, aby zdobyć te bilety. To jedyne dobre wspomnienie z moim tatą, jakie mam. Może, dlatego było to czymś tak wyjątkowym. W każdym razie, chcę, żebyś ją miała. Wolę zobaczyć ją na tobie, zamiast tego, jak wala się na dnie mojej szuflady w komodzie. To jedna z dobrych części mnie i chciałbym wiedzieć, że jest w twoich rękach. Kocham cię. Zawsze będę. Marcus
Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Rozdział 25 MARCUS Larissa szczęśliwie wierzgała nogami w basenie, gdzie pływała w płytkiej części w kamizelce ratunkowej. Tata zadzwonił do mnie, dając mi znać, że są w mieszkaniu przez tydzień i Larissa chciałaby mnie zobaczyć. Ja też chciałem ją zobaczyć. On i Tawny wyszli na zakupy i zostawili mnie samego z Larissą, ponieważ wciąż nie obchodziło mnie czy spotkam matkę Larissy. Nie lubię Tawny. Nigdy nie będę. Nie tylko była przyczyną bólu mojej matki i siostry, ale też źle traktowała Low przez całe jej życie. Nie lubiłem jej już, gdy znałem tylko ten ostatni powód. - Moja Lowlow. - Zapiszczała Larissa, uderzając w wodę. Podążyłem za jej pełnym uwielbienia spojrzeniem i zobaczyłem wychodzącą z domu Willow w ciemnoniebieskim bikini. Woah. - Witaj, słodka dziewczynko. Też za tobą tęskniłam. - Odpowiedziała Willow, uśmiechając się do Larissy, gdy ta kontynuowała piszczenie i uderzanie w wodę. Willow nieśmiało spojrzała na mnie i byłem całkiem pewny, że połknąłem język. - Cześć, Marcus.
Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
- Low. - Udało mi się odpowiedzieć. - Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko. Zadzwoniła Tawny i powiedziała, że Larissa obudziła się pytając o mnie, a także, że będziesz z nią dzisiaj na basenie, więc jeśli chcę, mogę przyjść popływać trochę z nią. Była tutaj. Rozmawiała ze mną. Była w bikini. - Uch, nie, zupełnie nie mam nic przeciwko. Nie miała nic w rękach. Nie przyniosła oddać koszulki, którą zostawiłem jej trzy noce temu. Zatrzymała ją. Nie mogłem powstrzymać uśmiechu. - Moja Lowlow. - Zapiszczała Larissa, gdy Low weszła do wody i skierowała się w stronę Larissy. - Spójrz na siebie, pływasz jak duża dziewczyna. - Zagruchała do niej. Wzięła do siebie tę pochwałę i zaczęła niecierpliwie kręcić się w kółko, aby pokazać jej nowe sztuczki. - Wow! I umiesz sztuczki. - Martus stucki. - Larissa wskazała na mnie palcem. - Założę się, że Marcus potrafi robić sztuczki. - Zgodziła się Willow. Chciałem pokazać jej ile sztuczek potrafię. Zwłaszcza z nią w tym bikini. Frisbee zbliżało się blisko głowy Willow, ale zanim mogłem otworzyć usta, aby ostrzec ją, ona złapała je. - Hej, niezły chwyt. - Gość z fryzurą na jeża i z większą muskulaturą, niż było to normalne podbiegł, szczerząc się do Willow, jakby wygrał los na loterii. - Tak, no cóż, następnym razem bądź ostrożniejszy. Mogłeś uderzyć ją w głowę. - Grzecznie zbeształa go Willow, kiwając głową w stronę Larissy. - Och, taa, przepraszam za to. Wiatr złapał go. Przesunę się dalej. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Willow posłała mu swój uśmiech, który zatrzymuje serce i wyglądał na trochę wstrząśniętego. Całkowicie rozumiałem, jak się czuł. Ale musiał odejść. Teraz. - Martus stucki. - Zażądała Larissa. Willow przymrużyła oczy, uśmiechając się do mnie. - Wierzę, że będziesz musiał pokazać nam swoje sztuczki. Królowa przemówiła. Wstałem, podszedłem do krawędzi trampoliny. Podskoczyłem na niej. Czułem się jakbym znowu był nastolatkiem. Byłem podekscytowany tym, że będę popisywał się przed dziewczyną. Doceniające spojrzenie Willow podróżowało po moim ciele. Do diabła. Teraz nie mogę się skoncentrować i twardnieję, co będzie oczywiste w tych kąpielówkach. Muszę się pośpieszyć. Wziąłem rozpęd, zrobiłem salto do tyłu i zanurkowałem w wodzie. Kiedy wypłynąłem na wierzch, Willow i Larissa klaskały. - Brawo. Jestem pod wrażeniem. Nie byłam świadoma, że chłopcy ze śmietanki towarzyskiej znają jakieś sztuczki. - Droczyła się Willow. Zaczęła płynąć do drabinki, ale zatrzymała się przy mnie. - Dzięki za koszulkę. Uwielbiam ją. - Wyszeptała delikatnie i błyskawicznie odpłynęła do drabinki. Uwielbiała moją koszulkę. Nie zamierzała oddać mojego prezentu. Moje serce przyśpieszyło na myśl noszącą ją. Patrzyłem zafascynowany, jak wychodziła z basenu. Jej dół stroju opinał jej tyłek, jak druga skóra. Woda spływająca po jej ciele błyszczała, gdy odbijała promienie słońca. Kiedy odwróciła się, ukazując swój przód, byłem naprawdę wdzięczny, że byłem w wodzie. - Zobaczmy czy ja potrafię jakąś sztuczkę. Nie dorastałam skacząc z trampoliny. Dorastałam skacząc z pali mostowych do zatoki. - Mrugnęła. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Naprawdę mrugnęła. Czy Willow flirtowała ze mną? Jej biodra kołysały się, gdy szła i zapomniałem o wszystkim oprócz jej prawie nagiego ciała. - Lowlow stucki. - Oznajmiła Larissa. - Taa. Low pokaże sztuczkę. - Wymruczałem niezdolny do spójnego myślenia. Cholera. Będzie podskakiwać. Wszystkie moje szkolne fantazje wróciły do mnie i zastanawiałem się czy zacząłem ślinić się. Wzięła rozbieg, skoczyła z samych palców, następnie schowała nogi, zrobiła przewrót do tyłu i idealnie zanurkowała do wody. Dobry Boże, ten obrazek będzie przydatny później. Wieczorem. Pod moim prysznicem. Larissa wiwatowała, gdy Willow płynęła do nas. Udało mi się otrząsnąć z moich lubieżnych myśli i zaklaskałem. - Myślę, że nie przebiję tego. Za wszystkie swoje złośliwości, pokaż nam inne sztuczki. - Posłałem jej złośliwy uśmiech, a ona zarumieniła się. Zmniejszyłem odległość między nami i pochyliłem się tak, że moje usta były tuż nad jej uchem. - Kocham cię. - Wyszeptałem i odpłynąłem nie patrząc na jej reakcję. Potrzebowałem jakiegoś dystansu. Ponieważ byłem blisko tego, aby złapać ją i całować ją, dopóki przynajmniej w minimalnym stopniu nie będę zaspokojony. Co może być niemożliwe.
WILLOW - Kocham cię. Te dwa słowa, które Marcus wyszeptał mi do ucha, przewijały się w mojej głowie cały wieczór. Dużo później po tym jak pocałowałam Larissę na dowidzenia i machnięciem do Marcusa. Czy kiedykolwiek będzie łatwiej? Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Zawsze będziemy w swoich życiach. Chciałam udowodnić, że możemy przebywać w swoim towarzystwie i Larissy, i nie będzie to niezręczne. Jedyne, czego dowiodłam to to, że nie doszłam do siebie po Marcusie Hardy. Ani o odrobinę. - Czemu jesteś zachmurzona? - Spytał Cage, wchodząc do kuchni i zajmując miejsce na kontuarze obok mnie, gdzie kroiłam warzywa na swoją sałatkę. - Tylko myślę, przesuń swój tyłek. - Szturchnęłam jego nogę zewnętrzną stroną mojej dłoni. - Rozmawiałaś ostatnio z Marcusem? Co to za pytanie? - Tak. - Kiedy? - Dzisiaj. - On sprawił, że jesteś nachmurzona? - Nie. Był miły. Byliśmy mili. - Mili, huh. Więc myślisz o tej sprawie z "nie ufaniem mu"? Zdecydowałaś już czy dasz mu kolejną szansę? Odłożyłam nóż i spojrzałam na niego. - Cage, o co ci chodzi? Cage w zamyślenie potarł podbródek. - Uważam, że popełniasz błąd. Ja też tak myślę. - Dlaczego? - Marcus zostawił cię. ALE wrócił. Chciał wrócić. Wszyscy inni, którzy cię zostawili, nie chcieli wrócić, Low. Odeszli, bo tego chcieli. Marcus nie chciał odchodzić. To go zupełnie zniszczyło. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Obiema dłońmi złapałam krawędź blatu. Chciał wrócić. - Tak zrobił. - Wyszeptałam. Cage sięgnął do mnie i uścisnął moje ramiona. - Taa, zrobił to. - Myślisz, że zostawi mnie znowu? Cage wypuścił długie, ciężkie westchnienie. - No cóż, różne rzeczy zdarzają się w życiu, Low. Do diabła, mogę umrzeć jutro i będę musiał opuścić cię. Nie możemy kontrolować przyszłości. Ale mogę obiecać ci, że Marcus Hardy kocha cię bardziej, niż ktokolwiek inny kiedykolwiek będzie cię kochał. Oprócz mnie, oczywiście. Zachichotałam. - Oczywiście. - Nikt nie kocha ciebie, tak jak ja kocham cię, skarbie. - Droczył się. Zeskoczył z kontuaru i przytulił mnie. - Zaryzykuj, Low. - Co mam zrobić? Powiedziałam mu 'nie'. - Wymamrotałam w ramię Cage'a. - Widziałem gościa, Low. Idź do niego i powiedz, że go kochasz. Że zmieniłaś zdanie. Że chcesz dać temu kolejną szansę. Mogę obiecać ci, że nie będzie się z tobą kłócić. Odchyliłam się do tyłu i patrzyłam na niego. - Tak myślisz? - Ja to wiem. - Okej. Więc chyba napiszę do niego, żeby się spotkał gdzieś ze mną. - Brzmi jak dobry plan. Cage odwrócił się, aby wyjść, ale sięgnęłam do niego i złapałam jego rękę, aby go powstrzymać. - Cage? Pozwolił mi, abym przyciągnęła go, mając na swojej twarzy swój Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
firmowy złośliwy uśmieszek. - Tak? - Dlaczego to robisz? - Co robię? Położyłam jedną rękę na moim biodrze i podniosłam brew. Dobrze wiedział, o czym mówiłam. - Dlaczego pchasz mnie, abym porozmawiała z Marcusem, dała mu kolejną szansę? Czy ostatecznie nie planowałeś poślubić mnie? Uważam, że to niszczy twój dziesięcioletni plan. Cage zachichotał i przełożył rękę przez moje ramiona. - Myślę, że w pewien sposób niszczy moją przemyślaną przyszłość, ale rzecz w tym, że Marcus uszczęśliwia cię. Może kochać cię w taki sposób, w jaki ja nie mogę. Jestem kompletnie popieprzony, Low. Oboje dobrze wiemy, że nigdy nie będę dobrym mężem. - Skrzywił się na te słowa i nie mogłam powstrzymać chichotu. - Och, jestem w pełni świadoma, że będziesz okropnym mężem, ale jestem troszkę zaskoczona, że uważasz, że ktoś inny będzie dla mnie wystarczająco dobry. - Nigdy nie powiedziałem, że Marcus jest wystarczająco dobry dla ciebie. Niech nie ponosi cię wyobraźnia. Wszystko, co powiedziałem, to tylko to, że uszczęśliwia cię i jeśli ktokolwiek będzie kochał cię tak jak ja, będzie to Marcus. Jest taki chory z miłości do ciebie, że to trochę żałosne do oglądania. Miałam nadzieję, że ma rację.
Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Rozdział 26 MARCUS Chciałabym z tobą porozmawiać. Mógłbyś przyjść do mieszkania? Gapiłem się na wiadomość od Willow. Stojąc przy drzwiach do mieszkania kolejny raz, miałem okropny przypadek deja vu. Ostatnim razem, gdy
tu
przyszedłem,
całkowicie
roztrzaskała
każde
marzenie,
jakie
kiedykolwiek miałem. Teraz byłem z powrotem. Wyciągnąłem rękę, aby zapukać, ale zamarłem z bezruchu. Czy chciałem zrobić to? Czy zniosę więcej tego? Jeśli zdecydowała, że nie możemy przebywać w pobliżu siebie, dopóki nie nauczę się kontrolować mojej potrzeby wyznawania jej miłości, mógłbym iś i skoczyć z cholernego mostu. Nie. Nie zrobiłaby tego. Byłem dramatyczny tak, jak cholerne dziewczyny. Zapukałem w drzwi i było po wszystkim. Oto jestem. Drzwi otworzyły się prawie natychmiast i stała tam Willow, uśmiechając się nerwowo. - Przyszedłeś. - Powiedziała. Mogłem usłyszeć ulgę w jej głosie. Czy naprawdę myślała, że mógłby odmówić jej? - Poprosiłaś. Przyszedłem. Przygryzła swoją dolną wargę, a ja odwróciłem wzrok. Nie mogłem myśleć o jej ustach. - Wejdź. Chcesz coś do picia? Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Wykręcała swoje ręce i przygryzała wargę, Willow denerwowała się. - Nie, dziękuję. Chciałem mieć to za sobą. Mieszanka naszej nerwowej energii doprowadzała mnie do szaleństwa. Chciałem przytulić i uspokoić ją. Ale nie miałem prawa. Nigdy więcej. - Och. - Rozejrzała się dookoła, a potem wróciła do mnie. - Okej, więc, czy chciałbyś usiąść? Z sekundy na sekundę robiło się coraz ciekawiej. Podszedłem i usiadłem na przetartej kanapie, z którą wiązało się tak wiele moich ulubionych chwil z Willow. - Usiądziesz? - Spytałem, gdy rzuciła w moją stronę kilka nerwowych spojrzeń. - Uch, nie, myślę, że nie dam rady. Okej. - Low, o co chodzi? Zatrzymała się dokładnie na przeciwko mnie ze stolikiem do kawy między nami. - Kocham cię. - Moje serce omal nie przestało bić w mojej klatce. Nie wypowiedziała tych słów od czasu, gdy ostatni raz trzymałem ją w moich ramionach. - Zostawiłeś mnie. Ale... ale wróciłeś. Nikt nigdy nie wrócił. Zostawiali mnie i koniec historii. Chcieli mnie opuścić. Ty nie chciałeś. I wróciłeś. Chciałem wstać, sięgnąć przez stolik i kurczowo przyciągnąć ją w moje ramiona, ale nie byłem pewny czy ustałbym. Potrzebowałem usłyszeć wszystko, co miała do powiedzenia. - Tak, wróciłem. Moje serce nigdy cię nie opuściło. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
- Brakuje mi ciebie. Tym razem wstałem i obszedłem stolik. - Tęsknię za tobą. Każdej sekundy, każdego dnia. - Wyszeptałem. Jej oczy śledziły mnie, do czasu aż byłem tylko centymetry od niej. - Ufam ci. Potrzebowałem więcej niż to. - Ufasz mi. - Powtórzyłem. Kiwnęła głową i wyciągnęła rękę, aby pogłaskać moje ramię. - Chciałabym spróbować jeszcze raz. To były słowa, które potrzebowałem usłyszeć.
WILLOW Jego usta była na moich, zanim mogłam odpowiedzieć. Jęknęłam z zaskoczenia, a jego język wykorzystał to i splątał się z moim. Smakując wszystko. Złapałam za włosy z tyłu jego głowy, gdy mocno przycisnął mnie do siebie. Następnie byliśmy na kanapie. Jego usta opuściły moje, zaczął składać pocałunki po mojej całej twarzy i w dół mojej szyi. Powtarzał wciąż i wciąż, jak bardzo mnie kocha, gdy jego ręce zjechały w dół moich pleców, złapał mój tyłek i przycisnął mnie do siebie. Jęknęłam w jego usta, lekko ugryzłam i smakowałam każdy centymetr jego ust. Poczułam, że moja koszulka podnosi się, gdy palce Marcusa musnęły moją skórę. - Podnieś ręce. - Jego żądanie było zabarwione potrzebą. Nie kłóciłam się. Podniosłam moje ręce, a moja koszulka została zerwana z mojego ciała, następnie ręce Marcusa były z powrotem na mojej twarzy, gdy mnie całował.
Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Jego ręce powoli przemieszczały się w dół mojej szyi i śledziły mój obojczyk. Zajęczałam z frustracji. Potem jego ręce objęły moje piersi. Krzyknęłam z doznań. Odpiął przednie zapięcie i mój stanik opadł, ześlizgując się po moich rękach. Marcus przestał całować mnie i oparł się do tyłu, gdy powoli ściągał mój stanik z mojego nadgarstka i rzucił go na bok. - Kocham cię. - Szepnął, przenosząc spojrzenie z moich nagich piersi do moich oczu. - Ja ciebie też kocham. - Odpowiedziałam bez tchu. - Pragnę cię, Low. Kiwnęłam głową. Nie mogłam sformułować słów. Przyciągnął mnie do siebie, aby mnie pocałować, a ja majstrowałam rąbkiem jego koszuli. - Zdejmuj. - Wyszeptałam przy jego ustach. Jednym zwinnym ruchem ściągnął ją i przycisnęłam się do niego, westchnęłam na dotyk jego ciepłej, gołej skóry przy mojej. - Low. - Jęknął w moje ucho, gdy pocałunkami snuł się w dół mojej szyi. Przestałam oddychać, obserwując, jak przystaje, aby całować szczyt mojej klatki. Jego gorący oddech łaskotał moje sutki, sprawiając, że stwardniały jeszcze bardziej. Kiedy w końcu jego usta wciągnęły jeden z nich, wykrzyknęłam jego imię i pozwoliłam odpuścić sobie. Byłam gotowa, aby zaufać Marcusowi. Całkowicie.
Kiedy otworzyłam swoje oczy, wpatrywałam się na delikatnie odznaczające się mięśnie na klatce Marcusa. Zaciągnęłam się nim. Byłam Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
otoczona jego ramionami, a nasze nogi były splecione razem. I pomyślałam, że było to doskonałe. Nie byłam pewna jak dużo ubrań mam na sobie czy w ogóle jakieś mam. Zdecydowanie byłam toples. Tyle mogę powiedzieć. Schowałem twarz w jego pierś, aby stłumić mój chichot. - Co jest takiego zabawnego? - Zaspanym głosem spytał rozbawiony Marcus. - Jestem goła. - Powiedziałam przy jego klatce. Jego klatka drżała od jego chichotu. - Tak i jest to niesamowite. - Odpowiedział. Sięgnął w dół, aby nakryć nas kołdrą. - Nie wierzę, że oboje zdołaliśmy spać na tej kanapie. - Wyszeptałam, zastanawiając się czy Cage wrócił do domu i widział nas tak. - Muszę porozmawiać z Cage'm o zakupie tej kanapy. Obecnie posiada kilka bardzo zasadniczych wspomnień dla mnie. Chcę ją. Nie będąc w stanie powstrzymać swojego uśmiechu, przekrzywiłam głowę do tyłu i spojrzałam na niego. Uwielbiam jego włosy po spaniu. - Jak się czujesz? - Spytał mnie, obserwując uważnie. - Wspaniale. - Odpowiedziałam szczerze. Na jego ustach pojawił się seksowny uśmiech. - Ja też. Jego ciepła dłoń przesunęła się w dół moich pleców i zaczęła pieścić moje biodro. - Jesteś taka miękka. - Wymruczał. Jego ciężko przymknięte oczy sprawiały, że wewnątrz mnie działy się zabawne rzeczy. - Cage może tu być. - Przypomniałam mu, wyślizgując moją nogę spomiędzy jego. - Hmmm... jest. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Moje oczy szeroko się otworzyły. Marcus zachichotał. - Spokojnie, niczego nie widział. Byłaś cała przykryta, gdy wszedł. - Co powiedział? - Wierzę, że jego dokładne słowa brzmiały: "No, już najwyższy, pieprzony, czas". Chichocząc, pochyliłam się i pocałowałam go w podbródek. - Co powiedziałeś? Marcus pocałował mnie w głowe. - Zgodziłem się, całym sercem.
Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
Rozdział 27 MARCUS Wiwaty, oklaski i gwizdy nastąpiły, kiedy wszedłem do Live Bay, dwa dni później, z Low przytuloną do mojego boku. - Jasna cholera! - Alleluja. - Najwyższa pora. - W końcu! Willow spojrzała się na mnie, uśmiechając się. - Chyba są szczęśliwi z naszego powodu. Nie miała pojęcia. - Tak, jestem całkiem pewny, że tylko wiadomość o naszym małżeństwie sprawiłaby, że byliby szczęśliwsi. Nie byli fanami "Marcusa bez Willow". - Och. - Taa, och. Willow pocałowała mnie w policzek, a nasza widownia oszalała. - To ja rozumiem. Wyliż go całego. - Zaszydził Preston, gdy podeszliśmy do stolika. - Nie miałbym nic przeciwko z publicznym okazywaniem uczuć w tym momencie. - Wycedził Dewayne. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
- Was również miło widzieć. - Zaszczebiotała Willow. - Nie masz pojęcia, jak bardzo za tobą tęskniliśmy. - Powiedział Preston. Willow spojrzała się na mnie. - A właśnie, że mam. - Zabieram moją dziewczynę na parkiet z dala od was. Sprawiacie, że wychodzę na żałosnego. - Byłeś żałosny. - Odpowiedział Dewayne. Byłem. Nie ma powodu, aby kłócić się o to. Przyciągnąłem Willow w moje ramiona, aby rozkoszowa się jej delikatnymi krągłościami i słodkim jak miód zapachem. Nic w moim życiu nie było tak właściwe, jak to, gdy trzymałem ją w ramionach.
WILLOW - Nie mogę uwierzyć, że wyprowadzasz się. Gdybym wiedział, że opuścisz mnie, nigdy nie pomógłbym dupkowi, namawiając cię, abyś dała mu kolejną szansę. - Niezadowolony Cage stał w salonie. Moja walizka była spakowana, a klucz, który mi dał, leżał na mojej wyciągniętej ręce. - Nie mów tak, Cage. Nie opuszczam cię. Oswobadzam cię. - Kto, do diabła, twierdzi, że chcę być oswobodzony? - Ja. Byłeś moim najlepszym przyjacielem, wybawcą, rodziną, bezpieczną przystanią przez tak długi czas. Zawsze byłam na pierwszym miejscu. Hamowałeś swoje pragnienia i potrzeby, upewniając się, że jestem szczęśliwa. Kocham cię. A to czas, abym pozwoliła ci odejść. Jesteś wolny, ale też i moim przyjacielem. Nie musisz rzucać wszystkiego, aby ruszyć mi na ratunek albo pozbierać mnie. Od teraz jestem dużą dziewczynką. Jeśli mój świat rozpadnie
Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
się ponownie, poradzę sobie. Cage sięgnął po klucz, następnie złapał moją rękę i przyciągnął mnie do uścisku. - Nigdy więcej nie zostawi cię, Low. Tylko, dlatego pozwolę ci odejść. Wiem, że tego nie zrobi. Chłopiec przepadł. Kiwnęłam głową przy jego klatce. - Też uważam, że tego nie zrobi. - Nie żałuję niczego. Gdyby było trzeba, zrobiłbym to jeszcze raz. Wiesz o tym, prawda? Kiwnęłam głową, czując jak do oczu napływają mi łzy. - Jesteś moją rodziną, Cage. Zawsze nią będziesz. - A ty moją, Low, zawsze. Marcus odchrząknął, stojąc w drzwiach. Odsunęłam się i wytarłam moje łzy, aby nie mógł ich dostrzec. - Opiekuj się nią. - Cage powiedział do Marcusa. - Będę. Cage kiwnął głową i schował mój klucz do kieszeni. - Chyba wybiorę się na tą wycieczkę samochodem. Będę teraz miał dużo wolnego czasu. - Jedź. Zabaw się. Cage szeroko się uśmiechnął. - Okej. - Kiwnął w stronę kanapy. - Zabierz sofę. Nie chcę żadnych pieniędzy. - Chcę za nią zapłacić. Będziesz musiał zastąpić ją. - Zastanawiam się nad rozłożeniem tutaj kilku dmuchanych materaców. Może przydarzy się kilka orgii. - UGCH! Zamknij się, Cage. - Popchnęłam go, sprawiając, że stracił równowagę. Chichocząc wzruszył ramionami. Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks
- Hej, myślałem, że chciałaś, abym pożył sobie trochę. - Jesteś szalony, Cage'u York. Marcus podszedł do mnie i wziął moją walizkę. - Gotowa? Uśmiechnęłam się do niego i kiwnęłam głową. Byłam gotowa. Byłam gotowa na wszystko, co może przynieść kolejny dzień.
Bat & Iza & Sylwia MoreThanBooks