'5* i i i I $ i 'w I I u $ i i Ida M. Tarbell.Abraham Lincolny^h CHICACiO, ILL. Nakadem i drukiem W. Dyniewicza, 1909. \? i .i i i i i i i i i ^< i W-...
11 downloads
23 Views
1MB Size
Ida
'5*
i i
M. Tarbell.
Abraham
\?
Lincoln
i .i
i
y^h I
i i
i i
$ i
i 'w
i I i
I
i
u
^<
i
$
W-
I I i
i i
Nakadem
CHICACiO, ILL. i drukiem W. Dyniewicza, 1909.
i^se^i^^is^is^iapisi^isi^isi^isipia^^^^^^i^
Ida M. Tarbell.
Abraham
CHICAGO,
Nakadem
i
Lincoln
ILL.
drukiem W. Dyniewicza, 1909.
Czy znaem Lincolna? A jake... Widzisz pan to krzeso? je, usid. Tak, dobrze. Wygodnie, nieprawda? Otó, drogi panie, Abraham Lincoln siadywa na tem krzele godzinami, on i may "Dong" i Logan i sdzia
We
Davis, wszyscy oni, wsz;^^scy wielcy ludzie
tym
w
tem krzele. Widzisz pan te znaki ? To od noa. To sdzia Logan narobi tego; on tak lubi struga. Cigle musia kraja swoim noykiem. Wanie kupiem to nowe krzeso, zapaciem sze dolarów, i niech mi powiesz, jeeli, wszedszy do sklepu, nie Stanie siadywali na
sipostrzegem od razu sdziego z
noykiem
w
rku, jak w najlepsze struga sobie t porcz. Podniosem jedn drzazg i mówi: H, sdzio, przypumy, e to pan zrobi Sdzia spojrza na mnie, porwa si z miejsca i wylecia z apteki jak oparzony. Pan Lincoln by tu taki trzeba byo sysze, jak si zanosi od miechu. On zawsze siedzia tu z nami. Przy-
e
chodzi, siada koo pieca i godzinami opowiada swoje dykteryjki, rozmawia i dysputowa. Wolabym sysze ich dysputy tu koo
ni Webstera, Clay'a, Calhow senat Stanów Zjednoczonych. Nie
tego starego pieca,
una
i
cay
—4— byo
w
móg syszaem, w
jeszcze takiego senatu, któryby
porównanie
z
tem, co ja tu
i tej
gdy Lincoln siedzia na tem samem krzele, na którym pan siedzisz w tej ciwili: On tu kupowa. Mam wszystkie jego rachunki. Ot patrz pan "cliinina, cliinina, cliinina." Najizbie,
—
lepszy patron na ciinin, jakiego widziaem.
Radzi Lincoln
j
umia
zawsze swoim klientom. O, pan
by
popularnym. Bardzo sprytny
"wigiem". Byem wtedzi jestem demokrat, prawdziwym defmokr aH; sLarej daty, ze szkoy Jacksona i krew mi si nieraz burzya, sucliajc co on mówi. Niebezpieczny by przeciwnik z niego nie dobrze byo mie go przeciw B'obie. Kaza ci myle tak, kiedy wiedzia bardzo dopolityk..
dy
Ja nie
byem
i
;
brze,
e
byo
inaczej.
A
jaki
chytry!
Ot,
wszed
sobie
dziao,
e nie mia raeyi e to byo przeciw in-
gdy go si najmniej spodziewano, zrobi co nieoczekiwanego, rozmieszy ci i ju mia twój gos w kieszeni. Musiao si gosowa za nim, bo si go lubio, i wanie dlatego, e by taki sprytny i nawet gdy si wiei
Ozy lubi nowinki? Jeszcze jak! Cieszy si jak dziecko, uderza si rkami po kolanach, podskakiwa, krci si w kóko, potem siada i mia si do rozpuku. Nie byo pod socem czowieka bardziej chciwego na nowiny. "Syszae co nowego-, Billy?" I jeeli co syszaem, musiaem mu opowiada, teresom kraju.
—5— a on
mia si
i
lmia
gdy opowiedziaem
bez
mu
koca. Czsto bardzo
Cio nowego, a on pó-
wpada do mnie to byo co mi 'Oetatmusiaem opowiada mu
niej zapomnia, jak tam byo, i
mówi:
Billy,
jake
to,
opowiada?! I znów wszystko od pocztku. Czsto nie byo go w miecie. Jedzi, jak pan wiesz, po kraju ze sdem okrgowym. Byo ich tam kilku wesoycli prawników. Wieni raz
czorami nie mieli co robi,
wic
siedzieli
w
go-
dokoa pieca i opowiadali sobie róne le si dziao, gdy nie byo' Lincolna. Stary sdzia Davis komenderowa ca paczk
spodzie
historye.
a
i nigdy nie usiad na swem miejscu, przyszed Lincoln. Syszaem ich. nieraz, jak artowali z sdziego, który krci si po izbie i wci pyta: gdzie pan Lincoln, dlaczego pan
Lincoln nie przyszed?
Niech kto wstanie
A gdy naresdzia siada, kaza mu opowiada i tak siedzieli dugo za pónoc. Gdy wraca do miasta, pierwsz rzecz przychodzi tu i opowiada wszystko, co sysza w podróy. Caa paczka schodzia si wtedy do mnie i gawdzili o podróy i, powiadam panu, warto byo sysze, jak si miali. Razu jednego nawet sam sdzia Davis nie wytrzyma. Byo to w sdzie, podczas sesyi,B'za jaka sprawa i raptem wszyscy zaczli pryska ze miechu. Sdzia pozna odrazu, to i
pójdzie po pana Lincolna
szcie Lincoln przyszed,
e
:
— — 6
pan Lincoln musia co zmalowa. Ja nie pozwol duej na to, panie Lincoln, mówi sdzia ze swego stoka; pan ustawicznie zakócasz spokój swoimi wybrykami. Ja musz ukara pana. Klerk niecti zapisze na pana dolarów kary za nieprzyzwoite Lincolna
pi
zachowanie si
w
sdzie.
e pan Lincoln nie odejednem sowem; siedzia na i zatyka sobie usta awie ze spuszczon, pici, aby si nie mia. Przeszo tak par minut i sdzia, który sam siedzia jak na szpilkach, tak go korcio dowiedzie si, co to by za dowcip, woa Weldona i szepce mu do ucha co powiedzia Lincoln? Co to byo takiego, powiedzia mu na ucho i niech zgin, Weldon izjeeli sdzia nie parskn z miejsca, na ale te wiedzia, po co je opowiada. Powiadam b. Ale si wnet powcign i mówi z powag: Klerk niech tam skreli kar pana Lincolna. Tak, mój panie on umia opowiada bajki, panu, on wicej wydobywa argumentów ze swych bajek, ni ze wszystkich kodeksów i ksig prawniczych. I nie byo adnej rady na to; nie mona byo znale adnej odpowiedzi; trzeba byo widzie wszystko tak, jak on chcia, Chopcy
zwa si na
mówili,
to ani
gow
ca
;
bez
adnych wykrtów.
Ja jestem demokrat, lecz niech mnie powiesz, jeeli nie gosowaem na niego; nie mogem inaczej, a wszystko przez te we, do
których on raz poirówna wpuszczenie niewolnii do Nebraski. Syszae pan To opowiem panu. Gdy zobacz jadowitego pezncego drog, zabij go pierwsz rzecz, która mi si nawinie pod rk; ale jeeli go znajd w jednem óku z moimi dziemi, koo niego na palcaei, aby nie poksa dzieci. Jeeli znajgo w óku z dziemi innego czowieka, za-
ctwa do Kansas o nicli? Nie.
wa bd
d
woam
ojca
eli zobacz
niech on robi co potrzeba. Ale je-
i
e kto pakuje
óka, w którem ci,
nie
Otó je
pozwol na
to,
cay
to,
do
dzie-
chociabym mia si bi.
co oni chcieli zrobi.
do pustych
kbek mij
bd spa moje czy cudze
óek, w
Pakowali mi-
których mieli
spa
lu-
dzie.
Zanim usyszaem
em
t
przypowie, syszamówi, krzele. Chopcy, mówi, my
czsto, ze sto razy, jak pan Lincoln
siedzc tu na
musimy
tern
da w eb
niewolnictwu, bo inaczej to paskudztwo, rozlezie si po caym kraju. Ale wtedy, jako tego nie widziaem, on ma
e
e
powiadam panu,
musz na niego gosowa. A, ciko mi byo zdradzi ma-
ego Donga. Bo
to,
swoj racy
i
widzisz pan, on
by
zawsze
naszym wielkim czowiekiem; takeimy wtedy myleli.
On by
w
senacie
kiemi grubemi rybami
i
zna si
w caym
z wszyst-
kraju.
On te
chodzi wielki czowiek i mówi jak wielki czowiek. Prawda, wiedzielimy wszyscy,
i
e
— — 8
nie by on uczciwym czowiekiem, tak uczciwym jak pan Lincoln; ale, wstyd si przyzna to ju wtedy mylaem, e pan Lincoln by za
gorco uczciwym, tak jako niemdrze uczciwym. On nie móg jako znie, aby mówiono o rzeczach nie tak, jak byy naprawd. Po prostu robio mu si niedobrze, gdy sysza jak kto kamie. Pamitam, byem raz w sdzie w Decatur, gdzie pan Linooln broni jakiej sprawy. Ze strony przeciwnej stawa jaki jegomo,
który nie
kamania
mia adnych skrupuów wzgldem
e gow
w
Linsdzie; ten pan opowiada, coln powiedzia to i owo, ot zawraca przysigym. A na dworze pada nieg i pan Lincoln przemoczy nogi i suszy je przy piecu.
Zdj wanie
jeden trzewik i siedzia pod pietrzymajc przed ogniem swoj olbrzymi stop i ze zmarszczone.m czoem sucha tych kamstw swego przeciwnika. Raptem zrywa si i, kulejc, wybiega na rodek izby sdowej. cem,
— Hola, panie sdzio — woa — to nie jest
Ja nie mówiem nic ponie mówiem. Ja dobnego i on wie dobrz», ogupiano sdziów przytak pozwol, aby nie sigych. adnym sdzie nie widziano nigdy nic równie zabawnego, jak widok tego olbrzyma w jednym trzewiku, z drugim trzewikiem w rku, mówicego tak powanie. Nie, panie, on
adna sprawiedliwo.
e
W
—9— nie
móg znie kamstwa. Czy mylaem wówczas, e by
on wielkim czowiekiem? Ale gdzie tam! Ani si nam nio. Otó, jak powiedziaem, dla nas wszystkich Douglas by naszym wielkim czowiekiem. Czy uwierzysz pan, byo mi troch przykra za Linlncolna, gdy zaczto mówi o nim, jako o kandydacie na prezydenta. Wygldao prawie tak, jak gdyby kto stroi sobie arty z niego. To on wcale nawet nie wyglda na prezydenta. Co prawda nie widziaem nigdy pre-
e
zydenta lecz mielimy tu portrety wszystkich, zaczynajc od Washingtona i wszyscy oni wy-
gldali tak, jak gdyby byli z innego drzewa, ni my. Przynajmniej tak mnie si zawsze zdawao. Otó pan Lincoln wyglda zupenie jak nasi ludzie; tak atwo byo z nim mówi. Jako robio si odrazu czowiekowi wygodnie z chwil, gdy on wchodzi. Prosz sobie wyobrazi Jerzego Washingtona, albo Tomasza Jeffersona tu na tern krzele, gdzie pan siedzisz, miejcego si na cae gardo z jakiej gupiej mojej gadaniny. Nikt tu z nas w miasteczku nie robi sobie wiele z jego kandydatury, to jest nikt z
mczyzn,
bo z kobietami
byo cakiem
Te zawsze wierzyy w niego i zawsze mjSwiy: pamitaj, stary, pan Lincoln bdzie prezydentem. On stworzony na to, bo on jest dobry; lepszego czowieka nie byo jeszcze na wiecie i on musi by prezydentem. Co do przeciwnie.
—
—
10
w
mnie, to nie widziaem
tem adnej
by moe bya
nie wiem,
jaka.
i
wyglda
Teraz to wszystko
logiki, ale
inaczej.
Sdz,
e
si czego nauczyem, patrzc jak on by prezydentem o, nauczyem si wiele, chocia w nim samym nie byo adnej zmiany. Najzabawniejsz rzecz byo widzie go, jak chodzi ;
sobie po miasteczku taki samiutki jak zawsze,
cae Stany Zjednoczone pilnoway kadei najwiksi ludzie z caego kraju biegali za nim i reporterzy wieszali si po wszystkich ktach, aby zowi jakie sówko i róni panowie malowali jego portrety na olejno i na wszystkie inne sposoby. A jemu byO' to wszystko jedno i skary si tylko, e za mao ma czasu i nie moe przychodzi tu tak cza tu
go jego kroku
sto
jak dawniej.
Ile
razy spojrzaem
Mia
swój pokój tam na rogu, nad sdem.
tam peno niego.
dziurze
ludzi,
w t
stron, zawsze
Peno byo wówczas
—
gazeciarze. G*reeley'go,
byo
którzy chcieli si dosta do
delegacye
i
ludzi
komitety,
w i
tej starej
politycy
i
Jedyny raz co widziaem Horacego byo to, gdy przyszed tu po chini-
Lincoln przysa go do mnie. Pomyl pan tylko sobie, Horace Greeley kupowa chinin u mnie. Nie byo koca tym wielkim ludziom dokoa. On ze wszystkimi mia co do mówienia. Czasami chodziem tam, aby popatrze na niego z daleka. Nie robio mu to a-
n. Pan
:
—
—
rk
Podawa im
dnej trudnoci.
tak popnostu,
11
jak gdybym
to
by
rozmawia
i
ja.
I nie
by
z tyci panów, co wcale dumny. Niejeden przyjedali do niego, wyglda tak ,jak gdyby, to on mia by prezydentem, A pan Lin-
coln nie pyszni
si wcale.
opuci
I nie
ani
Cieszy si jak dziecko, gdy który z nich przyszed; i przychodzili wszyscy, kady chop, kada baba z powiatu Sangamon, wszyscy przyjedali tu, aby si z nim poegna. Wszyscy oni znali go, gdy mia sklepik tam w New Salem i gdy póniej jedzi z acuchem i wymierza im grunta i póniej, gdy kandydowa z tego powiatu do legislatury.... Kady przyjecha ze swym wózkiem, aby mu yczy szczcia na drog. jednego z swoich starych przyjació.
Byem Sally
tam pewnego
Ciotka Sally
mi.
razu,
gdy
stara ciotka
stana pod drzwiamieszkaa koo New Salem i
Lowdy przyjechaa
i
e nieraz reperowaa spodnie panu Lincolnowi wszystkie te kobiety na wsi przepaday za nim i opiekoway si nim zawsze, jestem pewny,
jak
—
wasnym synem. Otó ciotka Sally
stoi
i
patrzy,
troch wy-
widzc tylu obcych panów i nie wie dobrze co z sob zrobi. Ale pan Lincoln ju dostrzeg j z daleka, i mówi do caego towastraszona,
rzystwa: przepraszam na chwil ta za
rce starowin
"witam, ciotko
Sally,
leci
i
chwy-
rkami i mówi naprawd dobrze,
obiema jak to
i
—
—
12
ecie przyjechali; jak si macie i jak si ma Jane? (Jane, to by jej chopak). Chodcie tu na gór, jak ze na gór." I poprowadzi gdybj^ to bya pierwsza lady w caem Illinois i mówi: panowie oto moja dobra stara przyjacióka, piecze najlepsze oadki, jakiecie kiedy
mn
j
jedli; ile to razy
w
Sally siedzi jej
byo
starsi
ale nie
nazywa.
zawsze
Nie,
— panie Lin-
By
coln.
by
—
maego chopca;
my mówilimy
;
ciotka
róa, tak to :
pan, aby go kto tu tak
mój panie
A
mówi do niego Abe ludzie w Sangamon nazywaI
go Abe. Znali go od
sd
je dla mnie.
fotelu czerwona jak
przyjemnie.
— wszyscy li
pieka
to
on dla nas jak jeden z nas, ale nie czowiek, z którymby si mogo by bar-
dzo poufaym. siaam przjg
— Abe, mówi ciotka
Sally, mutob. Mówi tam u nas, e oni zabij ciebie, gdy dostan do samego Washingtonu ale ja w to nie wierz. Ja mówi im na to, ty za sprytny, aby si da i
poegna si
e
podej.
I
z
;
pomylaam
sobie,
pójd go
zoba-
zanios mu prezent wasnej roboty.. I niech trupem padn, jeeli staruszka nie wycigna z worka pary grubych wenianych skarpetek i nie podaa ich uroczycie panu Lin-
czy
i
colnowi.
Tak
mu si
panie, to
byo zabawne widzie, jak oczy zaczy mruga
twarz rozjaniaa
jedno za drugiem.
po jednej
w
i
Wzi
kad rk
i
te
skarpteki za palce,
podniós do góry. By-
:
— 13 — y
to
skarpetki, jakie kiedykolwiek
najdusze
widziaem.
—
Ta pani
dugoci
Zoy Sally
i
pomylia si, co do mojej nieprawda panowie?
nie
szerokoci,
i
je lostronie
mówi do
i
wzi
rce ciotk jakby syn do
za
niej tak czule,
matki
—
Ciotko Sally, nie moglicie zrobi mi wikszej przyjemnoci. Zabior je ze sob do myle o je nosi i Washingtonu i
bd
bd
was. I
powiadam panu, zaledwie
ju czuem ja jeden to
w
czuem
je
nosi
z
nogi trzewik
i
zao si
Washingtonie. i
grubej rybie, która
opowiada im
mu w
z
Widz
pokazuje
albo innej tej chwili
o ciotce Sally
i
i
nie
e
panem, on go, jak ciga
te skarpetki
nerowi, albo Sewardowi,
i
to powiedzia,
— e mnie co ciska za gardo
o jej
Sumjakiej
dokuczaa oadkach.
e
Czy rzeczywicie duo mówiono o tem, Otó, drogi panie, strach, ile jest gupców na tym wiecie i gdy si im nie da tego, czego chc, to zaraz chc kogo zabija. Pan Lincoln sam nie mówi nigdy o tem, ale my wiemy, e jego poczta bya czsto bardzo ciekawa. Nasyano mu w listach szubienice i pistolety i róne inne rzeczy i tysice pogróek. Tak go zabij?
przynajmniej mówili ludzie; ale ja nie myl, to bardzo dokuczao. Gorzej o wiele
eby mu
— e
drczyo
go,
zaczyna
psu
—
stary
ca
14
—
Buchanan
w
jego oczach
robot.
Chciabym si tam dosta, zanim mi
konia ukradn.
Syszaem
jak powiedzia to raz tutaj do
kilku ludzi:
—
sdz,
e
'odnajd go po ladach gdy si raz tam dostan. Najwicej drczya go myl o jego przyszym gabinecie. Tak mnie si przynajmniej dobrze ludzi, zawsze zdawao. Nie zna sobie do pomocy. Siektórych mia tam dzieli tu raz pewnego wieczora przy tym piecu 'on, i sdzia Gillespie i paru innych i rozmawiaAle
do
wzi
li
o tem.
— Sdzio — powiada — jakby to byo do-
móg zabra was wszystkich gdybym chopców ze sob do Washingtonu, demokratów czy nie demokratów i zrobi z was mój gabinet. Wiedziabym wtedy, gdzie kady pasuje i m'oglibymy odrazu zabra si do roboty. A teraz musz wprzód pozna swych lubrze
bd
zanim móg co zrobi. Jakto panie Lincoln, odzywa si sdzia, nieco zgorszony, czy wziby i takiego demokrat, jak naprzykad Logan? Tak, mówi, wzibym i Logana, bo ja znam Logana. On dzi przeciw mnie, i to w poirzdkuj lecz gdy bdzie le, mona liczy na Logana, bdzie za ojczyzn, a mnie wanie takich ludzi potrzedzi,
e
— ba, ludzi, którzy nie
15
—
zdradz
ojczyzny.
Tu
nie
i-
demokratów, ani ojczyzn.
o
dzie ani o Lincolna, ani o
republikanów, tu idzie o
e
by on zawsze wesoy. Nie czowiek, aby zaraz pokazywa, co
Naturalnie,
by
to taki
czuje. Wielu z tych maych jegomociów, co przyjedali tu, aby z nim mówi, powiadao póniej, nadymajc si jak soiwy:
—
On nie zdaje sobie sprawy z krytycznoci pooenia. Wasne ich sowa "z krycznoci ty pooenia". Wyobra pan sobie pana Lincolna, nie zdajcym sobie sprawy z pooeniu. Trzeba go byo sysze, gdy mówi do nas,
—
tej nocy, tej
—
odjeda. Ja nigdy nie zapomn aden z nas, co j sysza. Widz
kiedy
mowy,
ani
go, widz jak stoi tu, na platformie wagonu. Na dworcu ciska rce wszystkich, miejc si
artujc, jak zwykle, lecz gdy wszed do tego, wagonu, zdawao mi si, e si zmieni odrazu. Nie widziae pan nigdy twarzy tak smutnej, nigdy na caym wiecie; powiadam panu, i
on
mia
wiedzia,
ból
e
w
sercu
w
tej chwili, ból. ...
opuszcza nas raz na zawsze
;
On nic
wytómaczy mi tej twarzy i tej On wiedzia, e gdymy ujrzeli go tam
innego nie m'Owy.
go
na platformie z gow, te wielkie jego oQzj, patrzce na nas z tak mioci i takim smutkiem, kady z nas zdj kapelusz, jakby
w
kociele.
—
16
—
syszae pan nigdy
mówicego, Ciekawy gos. Sycha go byo daleboi; niby ostry, ale szed prosto do serca A tej nocy brzmia on smutniej, ni kiedykolwiek. Wiesz pan, sysz go cigle do dzisiejszego dnia, nocami, gdy wiatr wyje dokoa domu. Moja stara powiada, e j to denerwuje, gdy mówi o nim takiej nocy, lecz trudno, musz si wymówi, nie mog da soNie
naturalnie.
Stracie pan
jego
wiele.
bie rady.
Sta z minut, patrzc na nas i zacz mówi. Niema w tem miecie czowieka co go sysza, któryby nie pamita kadego sowa; ale sdz, e adenby gono nie powtórzy tej mowy. Nie mógby, musiaby si rozpaka. Mówi da nas prosto, ze serca. Jako poznalimy wszyscy odrazu, jakemy go kochali i jak on Nie bralimy nigdy na seryo caego tego gadania, go zabij; lecz gdy powiedzia, odchodzi od nas, nie wiedzc, czy i kiedy powróci, zrobio mi si zimno. Zaczem widzie w tej chwili i kady to samo. Kobiety
nas kocha.
e
e
zaczy paka na gos
i jaki jk powsta nad gdy prosi nas modli si za niego, wierz, e nie byo w tym tumie czowieka, wszystko jedno, czy kto chodzi do kocioa,
tumem,
i
pa
czy nie, coby nie uczu potrzeby plackiem na ziemi i do Pana, aby strzeg Abrahama Lincolna i odprowadzi go do nas, do których nalea.
woa
—
17
—
Czy widziaem go kiedy póniej? Tak, raz jeden,
w
Washingtonie, latem
licho
wyglday
nie
byo
nikogo,
drugi raz. bunie",
dobra
w
1864
r.
Spra-
Zdawao si, e ktoby wierzy, e go wybior
wy
tego lata.
Greeley szarpa si na niego
e nie zawiera pokogu,
poowa pónocy
a
zawsze
pan
w
"Tri-
wiesz,
e
pozostawiaa
mylenia za wszystkich. Wojna nie posuwaa si naprzód wcale wygldao tak, e nigdy nic z tego nie bdzie. Grant stercza pod Petersburgiem, jak pies pod potem; poytku z tego nie byo. Tak samo byo z Shermanem, który tuk si pod Atlant. Greleey'emu fatyg
;
i
by ju
wyczerpany tymi podatkami i bez bitwami i rozlewem krwi. Natura ludzka nie moga ju duej wytrzyma tego wszystkiego i ludzie wypluwali na pana Lincolna, a on akurat w tej chwili, gdy najwicej szemrano i wymylano, zaci si i nakaza nowy pobór rekruta. Naturalnie, on mia racy, lecz powiadam panu, trzeba byo wielkiej odwagi, aby zrobi tak rzecz w takiej chwili; on zrobi. Ciko nam tu byo barKraj
koca
i
ca sw zo
j
dzo,
byo domów w gocia aoba. bdziemy mogli wytrzyma
powiadam panu,
tym kraju,
Zdawao
w
si,
nie wiele
którychby
e
nie
nie
nowego upustu krwi. Kilku chopców z tego stanu zebrao si na odwag i pojechao do Washingtonu pomówi z nim w tej sprawie. No wrócili jacy nie swoi, zawstydzeni. Joe Medi
— ill,
ten z Chicago,
18
—
wygada si
raz
przedemn,
jak tam byo. Powiedzielimy wprost panu Lincolnowi,
mówi
Joe,
Do
e
nie
wytrzymamy
no-
ju mamy tego pchania wego poboru. ludzi pod Petersburg, aby ich tam zabijano na szacach. On nie odpowiedzia na to nic; sta, dopókimy si milczc i patrza w ziemi, wszj^scy nie wygadali. A potem podniós goi spojrza na nas dokoa, tak jako powoli; powiadam ci Billy, nie przypuszczaem nigdy, e Abraham Lincoln móg si tak wciec nawskro. By biay, taki by wcieky. "Chopcy, powiada, jak wam nie wstyd samych siebie postpujecie jak stado tchórzów. Samicie trbili z innymi na t wojn i teraz musicie doprowadzi j do koica. Wracajcie do domu i dajcie mi ludzi i nie wacie si drugi raz nachodzi mnie tutaj i jczc tu na to, co ja robi. Ja tego nie znios, ja na to nie pozwol." Takemy si przelkli, e nikt nie powiedzia ani sowa. Zabralimy kapelusze i wynielimy si jak aki. Mówi, e Abraham Lincoln by atwy. Jak nie byo o co, to by moe by atwy, ale jak
w i
;
ka
i
byo
o co,
prdzejby gór zruszy
z miejsca,
ni
jego.
Otó nasuchaem si do o kopotach jekadym ze wszystkimi w kocu powiedziaem sobie, e czas ju wielki przejecha si go, z
tam samemu
i
i
i
o.dwiedzi go
i
opowiedzie kilka
c^ 19
»
nowych histoiryi i powiedzie mu, jak my tu wszyscy oczekujemy go z powrotem. Sdziem, by moe go to rozweseli, gdy si dowie, jak my tu wszyscy w domu tsknimy z,a nim i czekamy na niego. Skoro tamci nie chc go ju
e
A wic zebraem si jadrog. Stara bya bardzo rada z m'0Jego pomysu. Nie zdziwibym si wcale, mówi, gdyby mu to zrobio dobrze. Tylko nie pytaj duej
za prezydenta.
ko w i
go o nic,mówi,
i
nie gadaj
i
Mów mu
polityce.
opowiedz kilka
z
Otó miaem urzdnikiem dzo sto
mu
o wojnie, ani o
tylko o naszem miasteczku
tych twoich gupich historyi. brata
w którym
w
Washingtonie; by departamencie i bar-
by dumny ze swego urzdu. Id wic promówi mu, e przyjechaem w odwie-
tam
i
dziny do pana Lincolna.
psuo
si we
A
ten mi na to: po-
mój Williamie, czy co? na wizyty do prezydenta Stanów Zjednoczonych bez zaproszenia, a zreszt on zanadtoi zajty, aby przyjmowa kogokolwiek z wyjtkiem najgrubszych figur urzdowych. Przecie, to on nawet mnie nie ci
Ludzie nie
przyjmuje.
bie,
chodz
A to mi
danie. Izaaku,
dopiero
mówi,
ubawio
takie ga-
nic dziwnego,
Lincoln ciebie nie przyjmuje
;
ale ze
e
pan
mn bdzie
ja i on starzy przyjaciele. Dobrze, mówi, ale musisz przynajmniej mie ze sob swoje karty. Karty, powiadam, jakie, po co? No karty, mówi, wizytowe, z twogem nazwiinaczej,
— 20 — skiem.
A
to
pikna
historya,
eby
niec wiata, czy co,
powiadam, ko-
stary przyjaciel nie
móg
odwiedzi pana Lincolna, nie posawszy przedtem kawaka tektury. To jabym si wstydzi czego podobnego, Izaaku Brown, Czy przypuszczasz, on mnie zapomnia, musz mu wprzód pokaza swoje nazwisko wydrukowane na papierze, aby si domyli, co ja za jeden? Nie, nie wmówisz we mnie takiego gupstwa. Wyszedem z biura i tego wieczora dostaem si do Domu Inwalidów za miastem, w którym pan Lincoln mieszka, wtedy midzy ciorymi onierzami, co leeli dokoa
mu
e
e
w namiotach. Mnóstwo ludzi siedziao w pierw, szym pokoju, czekajc na niego, i ani jednego znajomego. Zaczynao mi ju by troch nijako, gdy drzwi si otworzyy i wyszed ten may John Nicolay. On by z naszych stron, wic podchodz do niego i mówi: Jak si masz, John, gdzie pan Lincoln? Otó John nie wyglda jako jakby rad by, e mnie widzi. Czy masz pan audency u pana Lincolna? Co to, to nie,
to
mówi,
nie
w porzdku
mam
i
rzeczy
nie potrzeba. i
By moe
tak wypada dla tych,
przychodzc prosi o urzd, aby mie audency, ale ja sdz, e dla starych przyjació paco
na Lincolna nie potrzeba adnych audencyi wic ruszaj, mój kochany, i powiedz mu krótko Billy Brown jest tu i zobacz, eo, on powie na to. Otó John poczerwienia jak burak i za-
e
—
21
—
gryz usta; ale zna mnie, wic poszed zaraz. Za jakie dwie minuty otwieraj si drzwi szeroko i wycliodzi pan Lincoln, a twarz mu caa wieci z zadowolenia. Odrazu mnie spostrzeg i jak mi chwyci za rce i zacz trz myla-
e
em,
Chod-e
czerzy z
A
Mary
i
tu do mnie ze
rado,
to
e
zostaniesz
:
ci
tu
na wie-
mn.
e
czy nie wiedziaem,
coi,
Myleli,
zmieni
to
je urwie. Billy,
widz.
tak bdzie?
e w
jak zosta prezydentem, to si ju Ani odrobin... innego czowieka. .
.
.
Otó mia
on tam jeszcze cae mnóstwo wielkich ludzi do przyjmowania, ale jak si tylko z nimi zaatwi, wyszlimy sobie tylnemi drzwiami do ogrodu i usiedlimy i zaczlimy rozmawia i rozmawia. Rozpytywa si mnie prawie o
kadego
w
Springfield.
puciem jzyk mówiem i
nach, o pogrzebach, licz, lat
i
i
o
A
ja to
ju
roz-
o miejscach, o urodzi-
nowych domach
i
tak
e nie byo ani jednej plotki z tych trzech pó, co go nie byo
w
domu, którejbym
mu
dokumentnie. Czy si mia? powtórzy Trzeba byo sysze, jak si mia, a mnie serce co tam z niego zrobili. rosoi, bo widziaem, Zawsze by chudy ale teraz mój Boe, by cienki jak patyk, a twarz bya zapada i cakiem szara si na pacz zbierao czowiekowi. Otó zjedlimy wieczerz, pogadalimy jeszcze troch i okoo dziesitej zaczem si wybiera do miasta. Chcia mi zatrzyma na ca noc, nie
;
—a
— mówi
ale ja
nie
sam do
przecign
dobrze, a teraz
mina o
toibie,
mówi,
nie,
—
22
Billy, uwaaj, aby Pocieszye go, to i
siebie
struny.
:
wyno si póki czas niecli wspogdy mu si zrobi smutno. Wic ;
panie Lincoln, nie
mog, wracam
jutro rano do Springfield.
w
Stara nie lubi, gdy mnie niema
mój chopak
nie
da sobie sam rady
z
domu, a aptek.
— Billy — mówi — poco ty waciwie tu
przyjecha? Przyjechaem, aby odwiedzi pana, pa-
—
nie Lincoln,
— Ale jeszcze o nic mnie nie prosi, O có
idzie,
mów miao,
sady pocztmistrza? wiedzia,
e
—
odrazu.
mówi
i
.
.
.
Billy.
Chcesz po-
mieje si, bo
nie potrzebuje tego.
—
—
—
Nie, panie Lincoln mówi chciao mi si zobaczy pana; zatskniem si troch bez pana, tyle ju czasu pana nie widziaem, a zreszt obawiaem si, pozapominam wszyst-
e
kie te plotki, jeeli ich nie
wyaduj
póki czas.
Otó, mój panie, trzeba bya widzie twarz jego, gdy spojrza na mnie. woli
— Billy Brown — mówi, tak jako po— czy ty na seryo powiadasz mi, e odby
ca t
drog
ze Springfield, Illinois tylko
e
i
je-
aby odwiedzi mnie, nie prosisz ani iirzd dla nikogo, o ani o adne uaskawienie dla nikogo, nie masz adnych skarg po kieszeniach, ani adnej rady dla mnie w rkawie? dynie,
e
:
—
23
—
—
—
—
Tak, panie Lincoln powiadam przyjechaem wycznie tylko do pana, i niech mi zabij, jeelibym nie pojecha do Europy, aby odwiedzi pana, gdyby nie byo mona inaczej,
panie Lincoln.
nigdy w yciu nie byem Porwa moj rk o mao e urwa, a zy pyny po twarzy, mówi
Otó, mój
panie,
tak zdziwiony. jej nie
—
i
i
Billy, nie zrozumiesz nigdy,
brodziejstwo mnie
jakie do-
wywiadczye. Ja tskni
domem, jestem chory z tsknoty, a tu zdaje e ta wojna nigdy si nie skoczy. Co nocy widz, jak chopcy mr na polach bitew i sysz pacz ich matek, nie mama na to adnej rady. Musz sa ich tam, na poudnie, na za
si,
i
mier. Musimy uratowa
rzeczpospolit, Billy,
musimy. Przecie musimy, panie Lincoln .
.
—
—
— mó-
wi, jak mogem najweselej przecie musimy. Ju si pan o to nie troszcz. To ju sprawa skoczona. Wybior pana na drugi termin i pan i stary Grant skoczycie t wojn w okamgnieniu. Trzymaj .si pan tylko ostro i nie zapomnij tych historyj, com panu naopowiada. I ruszyem przed siebie. Lecz jako zdawami si, e on nie moe si ze o rozsta Zaczekaj chwilk, Billy mówi wezm kapelusz przejd si kawaek z tob.
mn
—
—
—
.
i
Bya nich, z
to jedna z tych
pachncyci nocy
milionem gwiazd na niebie,
i
nie
let-
man^
—
24
—
i
dro-
rozrzucone
mi-
wyobraenia, jak przyjemnie byo
{jan
g. Biae namioty wieciy si
dzy drzewami i co kilkadziesit kroków stal na stray wysoki, milczcy onierz z karabinem. Byo mi jako straszno i uroczycie. Zwolna wyszlimy z pomidzy drzew na odkryte miejsce, z którego wida byo cay Waszyngton i Potomac het, daleko, do Wirginii, Bya tam awka, wic usiedlimy i po chwili pan Lincoln
a
i
zacz mówi. Otó, mój
panie, ani pan, ani nikt nie sy-
sza nigdy nie podobnego. Niech zgin, jeeli opowiedzia mi wszystkiego wszystkiego o wojnie o generaach i o Sewardzie i o Sum-
—
nie
i
nerze
i
o kongresie
i
o Greelim
i
caej
o
tej
przedemn cae
przekltej bandzie. Otworzy
si, e doszed do takiego musia si wygada. Nie wiem, jak e dugo siedzielimy tam; musiao si zanosi ju
Zdawao
sw^e serce.
punktu,
dobrze na ranek, bo gwiazdy
nc, gdy on powsta
— No, mówi. — Jeste
z
zaczy ju
bled-
awki.
—
na mnie pierwszym czowiekiem, przed
Billy, dobrej nocy, czas
którym si
wam
si,
e
wyadowaem nie
Ucisnlimy ciem do
otwarcie
wemiesz mnie
sobie raz jeszcze
miasta, a nazajutrz
i
spodzie-
za dziecko.
rce
i
wró-
odjechaem do
domu.
Powtórzy panu, co on mówi... Nie, I)otrafic. Jako nie umiem o tern mówi.
nie
—
—
25
Naprawd, nie powtórzyem ani razu nikomu tego, co syszaem tej nocy. Spróbowa-
em raz
powtórzy mojej
kaem
daem
i
Tak,
by
starej, lecz
si rozpa.
spokój.
to ostatni raz,
ostatni raz — ywego.
e
go widziaem,
Niedugo potem wszystko zaczo si podobrze, i niedugo prawia. Wojna zacza nie warto byo i fatygi wspomina oi kim innym nad prezydenta. To byo jasne i wanie zupenie tak jak mówiem; wybrano go powtórnie, i on wraz ze starym Grantem skoczyli wojn na poczekaniu. Powiadam panu, wielki to by Lee si dzie u nas, gdy przysza wiadomo, podda. Kady czu, jak gdyby si na nowo narodzi, e ta wo-jna ju si skoczya. Jako nie
i
e
mogem myle tem, jak
si
o niczem innem, jak tylko o
cieszy
pan Lincoln. Ja
czlimy ju rachowa,
e
i
stara za-
teraz to on
ju
na-
pewno przyjedzie i odwiedzi nas i odpocznie sobie, i zaczlimy sobie ukada, jak go tu przyjmiemy muzyka, parada, mowy, ognie bengalskie i wszystko, jak naley. Zdaje si
—
teraz,
e
nie
mogem myle
o niczem innem.
Id
rano z domu aby otworzy sklep i cay czas ukadam sobie w gowie, jak udekoruj okna i jak przewi flag narodoprzez
w
to stare krzeszo, gdy wtem, widz, idzie Hiram Jones prosto na mnie. Jaki taki posta-
— ray, cay
26
zgarbiony,
—
a
si zdziwiem,
mu
co
jest.
—
Hiramie
—
mówi
—
co
jest?
ci
czy
clioiry ?
—
—
i jako nie moe wykpana Lincolna. Otó zrobio mi si zimno od gowy do nóg, a potem znów gorco. Hiramie Jones powiadam kamiesz, zwaryowae. Jak miesz mówi mi takie rzeczy. To fasz .... Nie mów tak, Billy powiada nie blunij. Ja nie kami; to prawda. Jego ju
sztusi
Billy
—
mówi,
oni zabili
—
—
—
—
—
—
niema. I
w
pad na ziemi
tej ciwili
kim paczem tu, na ulicy, em, e toi bya prawda.
Id
do apteki
e ju
rykn
i i
ta-
ja wiedzia-
otwieram drzwi. Ludzie i plastry; wszystko jedno, kto umar; ale okiennic nie podniosem. Siedziaem mylaem i jczaem, mylaem
musz mie mit
i
i
olejek
—
i
i
jczaem.
Zdawao si si Ja tu
tego dnia,
e
cay
kraj wali
w przepa, ale mnie nic to nie obchodzio. mogem tylko myle tylko o nim. Ju on nie wróci. Nie bdzie ju nigdy siedzia na
tern krzele.
Ju
ga niema wicej
na
tym
wiecie.
Nastpne kanie
i
dni
czekanie.
byy wprost straszne. CzeZdawao si, e ten pogrzeb
— nie
skoczy si
li o
tern,
urzdzaj
e z
Nie
nigdy.
wócz
go
nim
bym si wciek,
A
A
nas,
e
caym
jednak
gdyby
sdz,
my-
kraju
On
e
i
nie
by-
oni nie zrobili tego
byo nam strasznie cinalea on ju do odnie go teraz i odda
jednak
e
Czuem pono,
ko.
mogem znie
tak po
te wszystkie komedye.
lubi adnycli szopek. wszystkiego.
—
27
powinni byli
go nam, skoro go
ju
teraz
zabili.
nim w kocu i powspaniae; wszystkie grube ryby, senatorowie i kongresmani i oficerowie w paradnych mundurach i muzyki i flagi i krepa. Zapewne nie aowali fatygi, aby go Przecie przyjechali
wiadam panu,
pochowa.
z
e byo to
mymy
Tylko'
wcale ich o to nie
e
Mybymy
go pochowali sami, tylko, oni nas nie dopucili. Poszedem tam raz,
prosili.
gdzie oni go postawili, aby lud go
móg
wi-
Sdz, e nie bd panu o tem opowiada. Nie mogem nigdy wydosta tego sobie z gowy. Wolabym milion razy nie widzie, go dzie.
tam lecego, takiego
móg
ezarnegoi
i
zmienionego,
do koca ycia, widzie go takim, jakim go widziaem, gdy si egna ze tej nocy w Washingtonie na pagórku Domu Inwalidów. a;bym
zawsze,
mn
Stara tarz; si
i
ja nie
nam
poszlimy
zabrako.
z
nimi na cmen-
Zdawao
si,
e
to nie
wypada robi takiej parady, z nim w jego wasnym domu. Lecz chodzimy tam czsto sami i
!
—
28
—
rozmawiamy o nim, i niecli zgin, jeeli mi si czasem nie wydaj, e on jest tu z nami, e lada chwila stanie we drzwiach i zawoa: Hello, Billy, s jakie nowe plotki? Tak jest, znaem Abrahama Lincolna i znai powiadam panu, lepszego em go dobrze czowieka jeszcze nie byo na wiecie. Przjmajmniej ja wcale sobie nie ycz spotka lepszego. On by dobrym dla mnie, on by Abra-
—
do
ham Lincoln
7 ^005. 0^V.
Oil^^