PROLOG
Trent Ravinder stał w głębokim cieniu starego bungalowu, wsłuchiwał się w szum drzew i
obserwował, jak rudowłosa królowa elfów pływa samotnie o...
2 downloads
6 Views
PROLOG
Trent Ravinder stał w głębokim cieniu starego bungalowu, wsłuchiwał się w szum drzew i
obserwował, jak rudowłosa królowa elfów pływa samotnie o północy.
, Czarująca istota: drobna, szczupła, intrygująca. Doprowadzała go do szaleństwa. Od wielu dni probował
ją pochwycić, ale zawsze, kiedy był już bliski celu, jakimś cudem się wymykała.
Myślała, że dzisiaj będzie zupełnie sama. Tymczasem Trent wybrał się na nocny, uspokajający spacer.
Szczęście, przeznaczenie czy może po prostu zbieg okoliczności sprawiły, że wyszedł zza rogu
bungalowu akurat wtedy, gdy dziewczyna wślizgiwała się pod powierzchnię wody w basenie. Trent
zamarł bez ruchu, bojąc się, że magia pryśnie.
Stał, obserwując jej samotne baraszkowanie, dopóki nie wyszła wreszcie z wody. Blade, srebrzyste
światło lśniło na delikatnych piersiach i zmysłowym owalu bioder.
Dziewczyna sięgnęła po ręcznik i Trent rozważał przez chwilę, czy nie wyjść z ukrycia. Przecież to
właś-
6 • GWIAZDA SEZONU
nie z jej powodu wybrał się na ten późny spacer. To ona, Filomena Cromwell, nieoczekiwanie
zakłóciła mu życiowy spókój. Ten elf musi ponieść konsekwencje tego, co zrobił.
Ale jeszcze nie dzisiaj. Dzisiaj niech zniknie w bezpiecznym zaciszu swej sypialni czy w jakimś
innym tajemniczym miejscq; Nie należy się śpieszyć, postanowił, kryjąc się w cieniu. Niebawem
zwiewna dama odkryje, że nie zdoła przed nim uciec, choćby nie wiem jak zręcznie tańczyła i
umykała.
Filomena będzie wkrótce należeć do niego.
Trent złożył sobie tą zuchwałe przyrzeczenie i uśmiechnął się. Musi jedynie przyciągnąć jej
uwagę, pomyślał. A to nie ta!:de proste, jak się wydaje.
ROZDZIAŁ
1
Filomena Cromwell bawiła się świetnie. Do restauracji Klubu Sportowego w Gallant Lake
przybyli gromadnie okoliczni mieszkańcy, którzy postanowili zjeść tu kolację i potańczyć. Orkiestra -
choć nie renomowana grała z wielkim zapałem. Wprawdzie potrawy i cała atmosfera odbiegała od
tego, co można spotkać w Nowym Jorku, San Francisco czy w Seattle, ale Filomenę przyjemnie
ekscytował fakt, że w tej sali wszyscy zwracają uwagę na nią i na partnera, z którym tańczy.
Odchyliła głowę do tyłu świadoma, że jej długie, rude włosy opadają delikatnie na ramię Trenta
Ravindera. Zawsze gdy tańczyła z mężczyznami tak postawnymi jak Trent, musiała stawiać pewien
opór, by nie poddać się ich mocnym objęciom. Wysocy mężczyźni chcieli na ogół dominować nad
niskimi i drobnymi kobietami.
Filomena znała jednak te wszystkie manewry, które pozwalały wyjść obronną ręką z potyczek na
parkiecie.
8 ł GWIAZDA SEZONU
Teraz roziskrzonym wzrokiem spoglądała figlarnie spod rzęs na swego partnera.
- Cieszę się, Trent, że nieźle sobie radzisz w warunkach stresu - wyszeptała.
Spojrzał na nią uważnie swymi zielonymi, na wpół przymkniętymi oczyma, ale jego twarz
wyrażała obojęt ną uprzejmość.
- To jakbyśmy tańczyli w akwarium. Gdybym wiedział, że wzbudzimy aż takie
zainteresowanie, nałożyłbym jaskrawy krawat i getry.
Filomena zaśmiała się rozbawiona.
- N a pewno to by dodatkowo ożywiło ten cały wieczór.
- Nie jestem pewien - odrzekł, przyglądając się jej sukni. - Odnoszę wrażenie, że nawet
jasno świecący krawat nie mógłby konkurować z twoim strojem.
Powoli przesunął ręką po jej plecach, błądząc ciepłymi palcami po skórze w trójkątnym
wycięciu sukni, sięgającym od ramion do talii.
- Nie podoba ci się ta sukienka? - zapytała z udanym zatroskaniem Filomena. - Jestem
zdruzgotana! Zaprojektowała ją moja wspólniczka. Glenna zawsze wie, w czym jest mi do
twarzy. Mam do niej całkowite zaufanie.
- Czy aby na pewno słusznie?
- Bez wątpienia. Glenna wie, jak zabrać się do moich
ubrań. W naszej firmie ona jest od projektowania, a ja mam wyczucie, jeśli chodzi o kolory i
tkaniny. Tworzymy dobry zespół.
Filomena uśmiechnęła się w duchu, widząc jak Trent patrzy uważnie na jej ciemnozielony
strój. Dżersej opinał szczupłą figurę. Długie rękawy i linia sukni, kończąca się z przodu pod
samą szyją, wywoływały wrażenie dyskretnej powściągliwości, zburzone jednak dzięki od-
(;\\11/\/11/\ ,I ""4 li li I • l)
ważnemu rozcięciu na plecach. Tkanina splywała długą, luźną spódnicą, układając się
wdzięcznie wokół 110)',
_ Przekaż moje gratulacje swej wspólniczce. Rzeczy wiście wie, w jaki sposób cię ubrać,
by mężczyzna pragnął cię rozebrać. Myślę, że w świecie mody to wielki
talent.
Filomena uśmiechnęła się ironicznie.
_ Wyczuwam dezaprobatę. Nawet coś więcej. Chcia-
łoby się powiedzieć - pruderię. Zastanawiam się, czemu poprosiłeś mnie do tańca.
- Sama najlepiej wiesz, dlaczego. Filomena zaśmiała się gardłowo.
_ Naturalnie, wiem. Nie powinnam ci dogadywać.
Wiem, że chciałeś oddać przysługę mojej rodzinie. To bardzo szlachetne z twojej strony.
Nie każdy mężczyzna zgodziłby się dobrowolnie bawić mnie i ochraniać przez
cały wieczór.
_ Myślisz, że właśnie dlatego poprosiłem cię do tańca?
_ Oczywiście. - Filomena kiwnęła głową z przekonaniem. - Odkąd tu przyjechałam dwa
tygodnie temu, wszyscy okropnie się bali, że napytam biedy i zakłócę ślub mojej siostry, nie
mówiąc już o pozycji społecznej naszej rodziny w Gallant Lake. A tu zjawiłeś się ty. Moja
mama natychmiast oceniła, że stanowisz wybawienie dla rodziny. Wszyscy mają nadzieję,
że powstrzymasz mnie od robienia głupstw, przynajmniej do końca wesela. Pół miasta
obserwuje, czy (;i się to uda. Naturalnie druga połowa ma nadzieję, że poniesiesz porażkę.
Cudownie będzie im się plotkowało, gdy wybuchnie jakiś niezwykły skandal. Gallant Lake
to zwykle takie ciche, małe
miasteczko.
Trent obserwował ją przez dłuższą chwilę, a potem
stwierdził:
10 • GWIAZDA SEZONU
- A ty usilnie się starasz, by zwracać na siebie uwagę.
Od swego przyjazdu dajesz jeden spektakl po drugim, poczynając od tej powtórki balu maturalnego w
zeszłym tygodniu.
- Nie brałam udziału w tamtym balu maturalnym _ wyjaśniła Fi1omena. - Wylądowałam wtedy
jako piastunka do dzieci, bo nie miałam swojego chłopaka. Cóż w tym dziwnego, skoro przez całą
szkołę średnią nie chodziłam na randki. Terąz się cieszę, że poczekałam dziesięć lat na to wydarzenie.
Z pewnością w ubiegłym tygodniu lepiej się bawiłam, niż miałoby to miejsce wtedy.
- Wywołałaś niezłe poruszenie, umieszczając na za'proszeniach: Dawni entuzjaści futbolu ani gracze
nie będą wpuszczani. 1\voja matka omal nie zemdlała, gdy zobaczyła jedno z tych zaproszeń. Była
przekonana, że chcesz w ten sposób urazić pewne bardzo ważne osoby w mieście.
- Chciałam zrobić tę imprezę dla tych z nas, którzy w czasie lat szkolnych zawsze stali na uboczu.
To był bardzo udany wieczór. Opowiadaliśmy sobie, jak wspaniałe jest życie po ukończeniu szkoły.
Większość z nas odniosła spore sukcesy.
- 1\voja matka mówiła mi, że w Gallant Lake przez cały zeszły tydzień opowiadano o tym przyjęciu.
1\vój ojciec twierdzi, że przepuściłaś fortunę na szampana, kawior i inne dodatki.
- Jaki sens miałaby powtórka balu maturalnego, gdyby nie zrobiło się jej jak należy? Zresztą -
dorzuciła beztrosko - stać mnie na to.
- Nic cię nie obchodzi, że jesteś tematem tych wszystkich plotek i podejrzeń?
- 1Ym razem - nie.
- Co masz na myśli?
GWIAZDA SEZONU • 11
- Kiedy poprzednio dałam ludziom powód do gadania, wszyscy mnie żałowali i stwierdzali "a nie
mówiłem".
- Trudno mi w to uwierzyć. Kiedy to było?
- Och, dawno temu - wyjaśniła Filomena. - Dokład-
nie przed dziewięciu laty.
- Miałaś wtedy dziewiętnaście lat.
- Taaak. Niektóre dziewczyny w tym wieku· są już
obyte i dojrzałe. Ja byłam wtedy gruba, zaniedbana i nie potrafIłam prowadzić błyskotliwej
konwersacji z mężczyznami.
Trent uśmiechnął się blado.
- Nie mogę sobie wyobrazić, że byłaś niewygadana.
Co spowodowało rozkwit Filomeny Cromwell?
- Znakomicie mi pomogło to, że wyjechałam z Gallant Lake. W college'u szybko straciłam parę
kilogramów i nauczyłam się obracać w towarzystwie. Nie była to początkowo zbyt duża zmiana, ale tu,
w Gallant Lake, pewien mężczyzna zwrócił na mnie uwagę. Spotykaliśmy się, gdy przyjeżdżałam do
domu na weekendy i na ferie. Był parę lat ode mnie starszy, elegancki, kulturalny i przystojny.
Bardzo mi to schlebiało. I na pierwszym roku college'u, wiosną, byłam już zaręczona. Nie mogłam w
to uwierzyć. Ktoś mnie rzeczywiście akceptował, mnie, Filomenę Cromwell.
Pokręciła głową, pobłażliwie uśmiechając się na wspomnienie tej młodej naiwnej dziewczyny, jaką
niegdyś była.
- I tu nastąpi morał ... Filomena wzruszyła ramionami.
- Nie będzie żadnego morału. Mój proces dojrzewania zakończył się pośpiesznie pewnego dnia, gdy
zastałam narzeczonego w łóżku z inną kobietą, dziewczyną
12 • GWIAZDA SEZONU
z tego samego rocznika co ja. W ciągu dwudziestu czterech godzin wszyscy w mieście już o tym
wiedzieli. Narzeczony zerwał zaręczyny i rozpowiadał wkoło, że miał zaniiar ożenić się z tamtą
kobietą i że to ją właśnie kochał. Ze mną natomiast tylko się spotykał, ja zaś opacznie zrozumiałam
jego intencje. Zastanawiałam się wtedy, czy zdołam znieść to upokorzenie. Wiesz, jak to jest, gdy się
ma zaledwie dziewiętnaście lat - uśmiechnęła się.
Jednak Trent Ravinder nie uśmiechał się. Wciąż patrzył na nią uważnie.
- To musiał być prawdziwy szok dla takiej wrażliwej, bezbronnej młodej osoby. Czy mogłabyś mi
powiedzieć, co to za mężczyzna?
- Nie wiesz? - Filomena była szczerze zdziwiona.
- Nieładnie ze strony mojej rodziny, że wyznaczyła ci
rolę mojego opiekuna, nie wprowadzając w istotę całej sprawy. On nazywa się Brady Paxton. Jest tu
dzisiaj z żoną. Siedzą tam.
Odwróciła głowę i popatrzyła na postawnego mężczyznę, siedzącego przy stole w przeciwległym
,krańcu sali. Obserwował ją, jak tańczyła, i ich spojrzenia spotkały się na chwilę. PaKton szybko
odwrócił wzrok, ale Filomena zdążyła zauważyć wyraz zakłopotania na jego twarzy.
Ravinder westchnął i nadspodziewanie gwałtownie ścisnął Filomenę w talii.
- Ty mała czarownico - wymamrotał. - On jest tobą zafascynowany, prawda? A ciebie korci, żeby
temu miastu dać przedstawienie.
Filomena potrząsnęła głową.
- Niezbyt mnie to bawi, ale odkąd tu przyjechałam, wszyscy są wyraźnie podekscytowani.
Powszechnie
GWIAZDA SEZONU • 13
wiadomo, że Brady ma kłopoty w domu. W takim małym miasteczku trudno utrzymać coś w
tajemnicy. Długo mnie tu nie było. Umknęło mi wiele z tutejszych spraw. W ciągu ostatnich kilku lat
wpadałam jedynie na gwiazdkę i czasami na weekendy. Ale teraz po raz pierwszy od dziewięciu lat
zaplanowałam tu sobie dłuższe wakacje. I wyglądam nieco inaczej niż wtedy, gdy jako
dziewiętnastoletnia dziewczyna wyjeżdżałam stąd upokorzona.
- Chyba nie tylko twój wygląd się zmienił - zauważył Trent przenikliwie. - Masz swój styl i
osiągnęłaś znaczny sukces [mansowy. Twoi rodzice mówili mi, że nieźle sobie radzisz w świecie
mody. Mieszkałaś przecież w San Francisco i w Nowym Jorku, ucząc się marketingu, a teraz w Seattle
masz własną fIrmę, projektującą odzież sportową. Twój ojciec powiedział, że przez ostatnie lata
jeździłaś po świecie, poszukując egzotycznych tkanin i inspiracji, oraz nawiązywałaś .. kontakty
handlowe. Powiedział, że twoja mała fIrma - jakżeż ona się nazywa: Cromwell & Sterling? - miała
znaczne obroty w ciągu ostatniego roku, a w tym roku prawdopodobnie je podwoi.
Filomena zaśmiała się.
- Obawiam się, że ani mnie, ani Glenny nie można jeszcze nazwać milionerkami. Jeśli znasz się
trochę na branży odzieżowej, to wiesz, że większość zysków trzeba natychmiast z powrotem
zainwestować.
- To dotyczy większości nowych fmn - odparł Trent poważnie. - Mam jednak wrażenie, że zostało ci
jeszcze sporo na drobne wydatki, prawda? Urządziłaś w Gallant Lake pierwszorzędną zabawę. Ten
szykowny zielony porsche, którym przyjechałaś, też pewnie kosztował niemało, a twoje kolczyki nie są
z plastiku.
14 • GWIAZDA SEZONU
- CÓŻ znaczy sukces, jeśli choć trochę nie można się nim cieszyć? - odpowiedziała Filomena.
- Masz więc teraz to, czego ci brakowało dziewięć lat temu - zauważył Trent. - Styl, ogładę i
pieniądze. Wróciłaś do rodzinnego miasta, żeby to wszystko zademonstrować. A dawny ukochany,
obecnie żonaty i niezbyt szczęśliwy, gryzie się, widząc, co stracił. No i mamy gotowy przepis na
skandal. Nic dziwnego, że twoja rodzina jest zaniepokojona.
Filomena zamyśliła się przez chwilę.
- Wiem, o czym wszyscy myślą, ale dziewięć lat temu dobrze poznałam Brady'ego. Mogę cię
zapewnić, że jest on przede wszystkim biznesmenem. Przyznaję, bawi mnie, gdy sobie wyobrażę, że ma
on teraz ochotę na to, co odrzucił przed laty. Wydaje mi się jednak, że chodzi tu o coś jeszcze.
- Na przykład? - spytał Trent
- Na przykład o ciebie - odparła. - Nie tylko ja je-
stem tutaj wdzięcznym tematem plotek. Nikt nie wierzy ani trochę, że przyjechałeś spędzić sześć
tygodni wśród lasów Oregonu wyłącznie na łowieniu ryb.
Trent uśmiechnął się z rezerwą.
- To jednak prawda. Jestem tu na wakacjach.
- Ale wszyscy są przekonani, że to tylko kamuflaż.
Sądzą, że przyjechałeś, by wyszukać teren pod swoje przyszłe budowle. Twoja fIrma to Asgard
Development, prawda? Ludzie spodziewają się, że masz zamiar nabyć większy kawał gruntu nad
jeziorem i zainwestować wiele milionów w centrum wypoczynkowe. Kombinują, jakby tu się na tym
wzbogacić. Brady Paxton też o tym myśli.
- Jeśli ci się wydaje, że to na mnie wytrzeszcza oczy przez cały czas, to chyba nie masz oleju w tej
swojej
GWIAZDA SEZONU • 15
rudowłosej łepetynie. Co się zaś tyczy tej drugiej sprawy, zaręczam ci, że jestem tu na wakacjach.
Oczy Filomeny zaiskrzyły się rozbawieniem.
- Mów, co chcesz. Masz prawo do odrobiny dyskrecji w interesach.
- Nie wierzysz mi? - spytał Trent oschle. W jego zielonych oczach nie było już wesołości.
- Dlaczegóż miałabym ci wierzyć?
- Dlatego - odrzekł Trent z naciskiem - że ja tak
mówię. Filomeno, nigdy nie kłamię i nie toleruję, by ktokolwiek mnie okłamywał. Z rozmaitych
powodów nie mówię o pewnych sprawach, ale również nigdy nie powiedziałbym nieprawdy. Lepiej,
żebyś to od razu wiedziała.
Oczy Filomeny zwęziły się ze zdziwienia. Miała wrażenie, że Trent zareagował zbyt silnie na jej
dość banalną przecież uwagę.
- Najmocniej przepraszam, nie miałam zamiaru cię urazić. Z pewnością jesteś najuczciwszym z
biznesmenów.
- Jestem uczciwy. Kropka. Iod ludzi, z którymi mam do czynienia, spodziewam się takiej samej
uczciwości.
- Bo w przeciwnym razie - co? - Filomena nie mogła powstrzymać się od lekkiej ironii.
- Naprawdę chcesz wiedzieć?
żachnęła się. Wyczuła bezpośrednie ostrzeżenie i zrozumiała, że zabrnęła w niebezpieczne rejony.
- Niekoniecznie. Pojęłam, że można polegać na twoim słowie i że oczekujesz tego samego od innych.
A gdybyś się na kimś zawiódł, będziesz go prześladował do końca życia.
Trent przytaknął ruchem głowy.
- Ale dlaczego miałabym ci całkowicie ufać?
16+ GWIAZDA SEZONU
- Filomeno, albo mi zaufasz, albo nie mamy ze sobą nic wspólnego.
Poczuła ciarki na plecach.
- Dobrze, że przynajmniej dajesz mi jakąś alternatywę - odparowała sucho. - Przepraszam, ale
zdaje się, że taniec dobiegł końca.
Postąpiła krok do tyłu, postanawiając wyzwolić się z jego uścisku, ale Trent trzymał ją mocno.
- Obawiasz się czegoś? - spytał miękko.
- Ani trochę. Raczej odczuwam irytację. Wysocy
mężczyźni zawsze chcą wykorzystać swoją przewagę nad osobami niższymi niż oni.
- Nie miałem zamiaru cię przestraszyć - powiedział Trent poważnie, nie zwracając uwagi na jej
próby uwolnienia się z uścisku. - Chciałem po prostu, by między nami panowała całkowita jasność ..
- Jasne jest jedynie to, że tylko my pozostaliśmy na parkiecie. Jeśli ktoś poprzednio się na nas nie
gapił, to na pewno robi to teraz.
To podziałało na Trenta. Rozejrzał się wokół, dostrzegając zaciekawione spojrzenia. Bez ociągania
już ujął Filomenę pod rękę i sprowadził z parkietu. Dziewczynie powróciło poczucie humoru.
- Moja rodzina z pewnością podziękuje ci za takt, z jakim podszedłeś do całej sprawy. Zrobiłeś mi
wykład na temat prawdy, uczciwości i prawości, stojąc ze mną pośrodku parkietu, a to z pewnością
nie wchodziło w zakres twoich zobowiązań.
- Potrafisz być czasami jednym z tych dokuczliwych duszków.
- Jakie duszki masz na myśli?
Podchodzili do stołu, przy którym· siedziała rodzina dziewczyny, i z twarzy Trenta zniknęła
surowość.
GWIAZDA SEZONU.17
- Elfy, chochliki czy inne psotne istoty - odpowiedział. - Nic dziwnego, że twoi krewni i
przyjaciele siedząjak na szpilkach, zastanawiając się, co jeszcze przy}dzie ci do głowy.
- Myślę, że z równym zainteresowaniem oczekują tego, co ty zrobisz - odparowała Filomena. -
Zdaje się, że powierzono ci zadanie, byś mnie trzymał w ryzach. Ale muszę z uznaniem przyznać, że
nie każdy potrafiłby tańczyć w akwarium. Czy to ci nie przeszkadzało?
Trent popatrzył na nią z ukosa.
- Prawdę mówiąc, wolałbym więcej prywatności.
Zwłaszcza z tobą. Ale gdy trzeba, mogę również być na środku sceny.
Fi10mena zaśmiała się.
- Jestem tego pewna. Dziękuję ci za taniec. Było bardzo miło, przynajmniej dopóki nie rozpoczął się
wykład. - Cała przyjemność po mojej stronie. Myślę, że jakoś to nas wspólnie zbliżyło - my dwoje
naprzeciw całej społeczności Gallant Lake.
- Można i tak na to spojrzeć - stwierdziłasarkastyczme.
Podeszli do stolika. Filomena kątem oka zerkała na Trenta. Nie ona jedna go obserwowała.
Zaciekawione spojrzenia posyłali mu również jej rodzice, ciotka Agnes, wuj George i siostra Shari.
Narzeczony siostry, Jim Devore, zdawał się być rozbawiony całą tą sytuacją, ale z pewnym
szacunkiem patrzył na Ravindera, prowadzącego przyszłą szwagierkę do stołu.
Trentowi najwyraźniej nie przeszkadzało, że budzi powszechne zainteresowanie. Już przedtem,
dwa tygodnie temu, gdy zostali sobie przedstawieni, Fi10mena zauważyła u niego jakiś wewnętrzny
spokój i siłę. Trent zamieszkał w prowadzonym przez jej rodziców pensjo-
18 • GWIAZDA SEZONU
nacie - ,,Domku nad Gallant Lake". Od samego początku stał się kimś więcej niż tylko lokatorem -
szybko zdobył sobie pozycję przyjaciela rodziny. Cromwellowie byli przemiłymi gospodarzami,
rzadko jednak przyjmowali swych klientów do rodzinnego grona.
Wewnętrzna siła Trenta Ravindera przejawiała się również w wyglądzie. Był wysoki, smukły,
szeroki w ramionach. Poruszał się z powściągliwą energią. Miał prawie metr dziewięćdziesiąt
wzrostu. Filomena liczyła sobie jedynie metr sześdziesiąt i niezbyt lubiła, gdy ktoś aż tak górował
nad nią. Jedyny dopuszczalny wyjątek stanowił jej ojciec.
W surowej twarzy Trenta uwagę przykuwały błyszczące zielone oczy. Zdradzały inteligencję,
niezłomną wolę i nieodparcie nasuwały przypuszczenie, że wszystko, czego ten mężczyzna się
podejmie, musi zakończyć się sukcesem.
Włosy Ravindera były gęste i ciemne, ze śladami siwizny na skroniach, co sugerowało, że ma już
dobrze po trzydziestce.
Przy pierwszym spotkaniu Filomena od razu fachowym okiem oceniła jego ubranie. Jego ubiór nie
był ani ostentacyjny, ani modny. Raczej konserwatywny. I bardzo twarzowy. Trent wyglądał
znakomicie zarówno w znoszonych dżinsach, które nakładał zwykle w ciągu dnia, jak i w
wieczorowym, wytwornym garniturze.
Cóż, bez wątpienia robił wrażenie. aktywnego człowieka sukcesu, a nie kogoś, kto - jak sam
uporczywie twierdził - na sześć tygodni wybrał się na ryby. Znacznie bardziej prawdopodobne, że
przybył tu w interesach, jak utrzymywała większość.
Filomenie odpowiadało wprawdzie to, że w rodzinnym mieście zrobił się szumek wokół jej osoby,
ale
GWIAZDA SEZONU • 19
obawiała się scysji z Trentem Ravinderem na oczach wszystkich. Wyczuwała intuicyjnie, że gdyby
doszło do tego, z Trentem nie ma szans, a od pewnego czasu życie przyzwyczaiło ją do ciągłych
zwycięstw.
Przez kilka ostatnich lat liczyła na samą siebie, z satysfakcją budowała swe wewnętrzne poczucie
siły. Nie była już tą słabą, naiwną panienką, która z powodu mężczyzny zrobiła z siebie idiotkę na
oczach ludzi z Gallant Lake. Sukcesy w interesach, liczne podróże, konieczność współpracy z
twórczymi, często nawet wybuchowymi ludźmi, przekonały ją, że potrafi być wewnętrznie silna,
pewna siebie i zrównoważona. A teraz Trent Ravinder, człowiek, którego ledwo znała, miałby
zburzyć te wszystkie trudno zdobyte przymioty? Dobrze zrobiła, że przez ubiegłe dwa tygodnie
trzymała go na dystans.
Podeszli do stołu. Trent puścił Filomenę i zwrócił się do jej rodziców:
- Przyprowa...