Tłumaczenie nieoficjalne: ZUZA N N N N A Pamiętajmy o jednym, książki służą do czytania. Nie są narzędziem do prześladowania, czy ukrywania, czy zawła...
19 downloads
22 Views
1MB Size
Tłumaczenie nieoficjalne: ZUZA N N N N A Pamiętajmy o jednym, książki służą do czytania. Nie są narzędziem do prześladowania, czy ukrywania, czy zawłaszczania.
Anderson, Evangeline - More Than Friends
Już od czasu szkoły średniej Zach i Emily są najlepszymi przyjaciółmi, chociaż Zach chciałby dużo, dużo więcej, bo Emily jest dziewczyną z jego snów. Jest tylko jeden szkopuł, Emily jest już zajęta. No i cóż można zrobić, nawet jeżeli jej durnowaty narzeczony nie jest wystarczająco dobry dla jego słodkiej Emily? Rozwiązaniem, może być telefon od zrozpaczonej i będącej w wielkich tarapatach Emily… Kiedy Emily zgodziła się pójść do Rustler’s Roundup, by wziąć udział w aukcji charytatywnej, poproszona przez swoją lekko ekscentryczną szefową, nigdy nie myślała, że to ona będzie towarem wystawionym na tej aukcji. I teraz stojąc, na pół nago, na scenie, jest oferowana gromadzie zupełnie obcych ludzi. To jednak dużo więcej charytatywności, niż planowała. Na szczęście dla niej, ma Zacha, który ruszy jej na ratunek. Jednak aby uwolnić ją z Roundup, Zach musi zrobić dużo więcej niż tylko zaoferować jej kilka klapsów. Również i ostry seks jest w menu. Czy taki gorący seks zniszczy ich związek? Czy może jednak, w końcu, staną się dla siebie czymś więcej niż tylko przyjaciółmi?
2
Anderson, Evangeline - More Than Friends
Prolog
"A oto nasza druga niewolnica, która tej nocy została przysłana do nas, wraz z pozdrowieniami od pani Gretty DeVille. A sami już dobrze wiecie, że ona przysyła nam tylko to, co najlepsze. A więc zacznijmy już ten wieczór! No to jak, mam licytować tą piękną, młodziutką pannę? Spójrzcie, jaki ma mały i jędrny tyłeczek, jakie długie jedwabiste włosy i te idealne cycki, świetnie mieszczące się w dłoni! No, panowie, świetnie wiem, że też byście chcieli dostać chociaż kawałeczek tego mięska. Zaczynamy licytację! Na początek tysiąc dolarów. Tysiąc dolarów, tylko jeden tysiąc, a może ktoś da dwa?" Emily Cline została wypchnięta na środek dużej drewnianej sceny podczas, gdy licytator z wielką prędkością wymieniał jej walory fizyczne, w ogóle nie zaczerpując przy tym oddechu. Pewnie potknęłaby się o te swoje wielkie czarne obcasy szpilek, gdyby nie to że były przypięte paskiem w kostce. Spadłaby z tej sceny, gdyby prowadzący aukcję nie wyciągnął do niej ręki i jej nie złapał. Niestety, zamiast ją tylko przytrzymać, by stanęła stabilnie i zachowała równowagę, on brutalnie nią zakręcił, pokazując tłumowi wrzeszczących, odzianych w lateksowo-skórzane stroje mężczyzn. Jej krótka, czarna spódnica ze skóry podjechała aż do połowy uda, odsłaniając koronkowe podwiązki. Z zawrotami głowy, Emily próbowała się wyprostować i odzyskać zimną krew, podczas gdy licytator wciąż jej nie puszczał. Była w samym środku jakiegoś koszmarnego nieporozumienia, a stawka za nią cały czas szła w górę. O Boże! To się nie mogło dziać tak naprawdę, prawda? Nie, nie mogło! To musiał być jakiś naprawdę wstrętny, cholernie realistyczny koszmar. Coś jak ten, okropny sen, który miała w dziesiątej klasie, gdy Jeremy Norlow dał jej pigułkę i powiedział, że po tym będzie się czuła tak, jakby unosiła się w powietrzu, a ona miała wrażenie, że spadała z urwiska. I chociaż, od tego tajemniczego incydentu z pigułkami w liceum, minęło już dobre dziesięć lat i te czasy już dawno miała za sobą, to jednak teraz czuła dokładnie to samo zdenerwowanie w samym dole brzucha. Czuła się dokładnie tak jak wtedy, gdy spadała z tego urwiska, i nie było nikogo, kto mógłby ją złapać, tam daleko na dole. Jeszcze raz przyjrzała się sobie, miała dwie małe piersi, wielkości filiżanek do kawy, które teraz były ściśnięte i uwypuklone do gigantycznych rozmiarów, przez dziwaczny gorset, który został wyjęty z jakiejś dziwacznej garderoby i zmuszono ją by go założyła. No i teraz wylewały się one z niego, niczym dojrzałe owoce. A jej sutki, były ledwie przysłonięte, czarną koronkową krawędzią. Ten gorset, to cholerne urządzenie, było zaciśnięte tak mocno, że sutki w kontakcie z sztywnym materiałem, stały się strasznie twarde. Tak, że teraz czuła się jakby miała dwa 3
Anderson, Evangeline - More Than Friends diamenty na czubkach piersi. Czarna skórzana spódnica, którą miała na sobie, tak właściwie to zamiast ją okrywać, to tylko, jeszcze bardziej odkrywała jej czarne podwiązki i majtki. Miała też zamek, który sięgał aż do połowy jej pupy, tak jakby ta spódnica, była stworzona specjalnie po to, by go pokazywać. Na stopach miała pięciocalowe szpilki, które były tak wysokie, że sprawiały, że cały czas się na nich chwiała, i mogła się poruszać stawiając tylko malutkie kroczki, niczym jakaś gejsza. Chociaż każda szanująca się gejsza padłaby martwa, gdyby kiedykolwiek ubrała się tak jak ona teraz. "Pięć tysięcy!" Krzyknął jakiś męski głos z tłumu, ale reflektor akurat teraz zaświecił jej prosto w oczy, kompletnie ją oślepiając. Nic nie widziała, tylko jakieś, rozmyte kontury twarzy. Ale wiedziała kim oni byli, rozpoznawała ich. Były to twarze niektórych z najbogatszych ludzi w Houston. Nie, żeby ją to w ogóle obchodziło co robili, ale chciała tylko wrócić do domu. Jej rozum był pewien, że tak, że wróci, że wszystko będzie dobrze, ale jej serce nie było już o tym takie przekonane. Waliło tylko szybko w jej żebrach, tak jakby chciało wyskoczyć. Jej jedwabiste czarne majtki, które ledwo ją przykrywały, były teraz mokre i czuła pulsowanie gorąca między nogami. Takie sprzeczne odczucia, po jednej stronie strach i przerażenie a po drugiej bicie serca z pożądania. To było strasznie mylące. Ale to nie była ona! Emily powtarzała to sobie. To nie jest to, czego ja chcę. Prawda? O Boże, jak ja się w ogóle mogłam na to zdobyć? Teraz jest licytowana jak kawałek mięsa. A to nie był jej pomysł na świetne zagospodarowanie wolnego czasu. To wszystko stało się tak szybko, że nawet tego nie zauważyła. Nie potrafiłaby nawet dokładnie wskazać momentu, od którego wszystko poszło nie tak jak powinno. Jak to się w ogóle zaczęło, że teraz była tutaj, w domu aukcyjnym i była wystawiona na sprzedaż, i to w pierwszej kolejności. Kto ją kupi? I co ważniejsze, co już z nią zrobi, gdy już będzie ją miał? Emily nigdy nie czuła się tak niepewnie, tak bezradnie i na pewno nigdy jeszcze nie była tak przestraszona. Drżącą ręką odsunęła swoje potargane, płowobrązowe loki z oczu i wzięła głęboki oddech, tak głęboki, na jaki pozwalał jej mocno zasznurowany gorset, który miała na sobie. Nakazała sobie zachować spokój. "Pięć tysięcy! A może ktoś da sześć?" Licytator dalej prowadził aukcję. "Dajcie spokój, panowie! Przecież to nie jest, aż tak dużo za tak piękną niewolnicę. Poza tym pamiętajcie, dzisiaj nie ma żadnych zasad! Dzisiaj w The Rustler Roundup, wszystko jest dozwolone! I pamiętajcie, to wszystko idzie na szczytny cel!" No tak, szczytny cel. Nagle jej skołatane myśli popłynęły z powrotem do początku tej nocy, gdy jej szefowa, Gretta DeVille z Stanhope DeVilles, poinformowała ją, że będzie musiała wziąć udział w aukcji charytatywnej, w piątkowy wieczór. W pewnym 4
Anderson, Evangeline - More Than Friends rodzaju aukcji, pomyślała Emily, gdy licytacja osiągnęła dziesięć tysięcy dolarów, a grupa mężczyzn, odziana w skóry, zaczęła wiwatować i gwizdać jak zwierzęta. Gdyby tylko wiedziała, że będzie jedną z pozycji się na licytacji, to nigdy nie zgodziłby się tutaj przyjść. Ale, do tej pory żyła w słodkiej niewiedzy o swoim ostatecznym losie. Och, gdyby tylko posłuchała swojego najlepszego przyjaciela. A Zach ją przecież ostrzegał...
5
Anderson, Evangeline - More Than Friends
Rozdział 1
"Ona chce, żebyś w czym wzięła udział?" "W imprezie charytatywnej. Wiesz, to jest impreza połączona ze zbiórką pieniędzy." Emily wzruszyła ramionami i skrzyżowała nogi w kostkach jak mała dziewczynka. Siedziała na blacie w kuchni, swojego najlepszego przyjaciela Zacha i jadła dojrzałe, czerwone winogrona z miseczki, którą przed nią postawił. Dzisiaj miała na sobie, swoją ulubioną chłopską tunikę, a teraz jeszcze zdjęła buty, co było wspaniałym uczuciem, po całym dniu bieganiny na wysokich obcasach. "To się nazywa Rustler Roundup. I oni co roku urządzają imprezę, w tym samym klubie." Powiedziała, wkładając kolejne, soczyste owoce do swoich ust. „Ona nie może tam iść sama, więc mam ją zastąpić. Muszę się tylko odpowiednio ubrać i godnie ją reprezentować." Jej pracodawcą, była starsza kobieta, która kiedyś, w młodości należała do eleganckiej śmietanki towarzyskiej, wręcz lśniła na jej tle. A teraz, pani Gretta DeVille była bogatą i lekko ekscentryczną samotniczka, rzadko wychodzącą z domu. Tak właściwie to właśnie Emily, była za wszystko odpowiedzialna, począwszy od odbierania jej rzeczy z pralni, aż do... no cóż, pozostałych równie przyziemnych czynności. "No dobrze, jaki jest więc haczyk w tej całej imprezie charytatywnej? " Chciał wiedzieć Zach. "Nie ma żadnego haczyka." Emily znów wzruszyła ramionami. "To nie jest, żadna z tych szalonych rzeczy, jakie kiedykolwiek dla niej robiłam." „Nie." Zach pokręcił głową. "To będzie pewnie, najprawdopodobniej takie spotkanie przy herbatce, jakie urządzałaś dla Mistress Kimberly i tego pękatego brzuszka tej świnki." "Hej, musisz wiedzieć, że to było towarzyskim wydarzeniem sezonu. To wręcz był sezon pękatego świńskiego brzuszka! Ale to i tak, nie było najbardziej szaloną rzeczą, jaką dla niej zrobiłam." Emily rzuciła w niego winogronem, ale on tylko złapał je w powietrzu i zjadł z uśmiechem. Zach stał teraz pochylony naprzeciwko niej, nad kuchenną wyspą. Miał na sobie swój zwykły strój, dżinsy i T-shirt. Jego ciemnoniebieskie oczy otoczone były przez drogie designerskie okulary, które Emily pomogła mu wybrać. 6
Anderson, Evangeline - More Than Friends Miał też i szkła kontaktowe, ale nosił je głównie, gdy w coś grał na komputerze, więc te oprawki nie za bardzo pasowały do jego ulubionego stroju. Włosy miał bardzo gęste i czarne, o lekko niedbałym wyglądzie, no może poza jednym małym loczkiem, który zawsze uporczywie zakręcał się na środku jego czoła. Emily nazywa go jego zmartwieniem, bo zawsze, gdy Zach był pogrążony w myślach, jego duża ręka wędrowała ku czołu i jeden z palców zawsze zawijał się na tym paśmie włosów. Ten jego niespokojny nawyk, przypominał jej ten dzień kiedy poznali się w liceum. Emily chodziła do West Stark High, na Fighting Badgers. Miała to szczęście, że była jedną z tych dziewczyn, które z naturalnym urokiem mogły dogadać się z każdym, bez względu na jego przynależność klasową i stan majątkowy. Tak właściwie, to była we wszystkim bardzo aktywna, była w radzie studenckiej, należała do kółka teatralnego, chóru, była w komisji rocznikowej, grała w tenisa, brała udział w szkolnych debatach, ba nawet brała udział w zawodach na łapanie cielaka na lasso. Tak w rzeczywistości to była otwarta na wszystko, no na wszystko poza matematyką ze szczególnym uwzględnieniem algebry. Mogła pisać eseje, dla swoich czterech kuzynów, na zajęcia z literatury, mogła pisać przygotowania dla nich do debaty, znajdując plusy i minusy, w każdej zadanej kwestii, ale kiedy pan Fourtengrass, który był jej nauczycielem algebry, na drugim roku, kładł przed nią kawałek papieru pełen liczb i równań, Emily tylko oddychała szybciej, a jej mózg kompletnie się wyłączał i drętwiał. Jej nauczyciel, widząc to, że tak właściwie świetnie sobie radziła z każdym innym przedmiotem, a przez matematykę mogła oblać rok, zaproponował jej korepetycje u Zacharego Robertsa. Zach był matematycznym geniuszem, ba, był prawdziwym matematycznym geniuszem. Był cudownym dzieckiem matematyki. Choć Emily patrzyła na to przez swoje mordęgi i zapasy z równaniami kwadratowymi, niezrozumieniem trygonometrii i rachunku. Ale w przeciwieństwie do wielu wspaniałych i bardzo inteligentnych ludzi, których Emily miała okazję poznać i spotkać w swoim życiu, on faktycznie był w stanie podzielić się swoją bogatą wiedzą i wyjaśnić jej, dlaczego X oraz Y jest równy Z. I dokonywał tego, bez sprawiania, że czuła się jak kompletna idiotka. Uwielbiała to jaki był cierpliwy, jak się z nią obchodził, wyjaśniając jej wszystko w kółko, z różnych punktów widzenia, aż w końcu docierało to do niej. Nigdy nie był zły czy rozdrażniony, nigdy nie był zdenerwowany tym, że ona nie rozumie czegoś, co dla niego jest takie proste. On był zawsze chętny do pomocy. Chociaż jego cierpliwość nie była jedyną rzeczą, która przyciągała ją do Zacha. On był cichy, bardzo nieśmiały i społecznie niezaradny. Do tego był bardzo wysoki i chudy, tak że w szkole nazywano go ‘strachem na wróble’. Ale miał też poczucie humoru i wewnętrzną dojrzałość, której Emily nie widziała u żadnego innego chłopca, ani w tamtym okresie czasu ani w obecnym. Chociaż chłopcy z tamtych lat, za szczyt humoru i najlepszy żart, uważali pierdnięcie. Stopniowo, z Zachem, zaczęli rozmawiać na inne tematy niż matematyka. Dużo się o nim dowiedziała i Zach stał się jej najlepszym kolegą. 7
Anderson, Evangeline - More Than Friends Kiedy była smutna zawsze starał się ją pocieszyć a gdy była w trudnej sytuacji zawsze mogła na niego liczyć. Był kimś więcej, i nie mogłaby tego powiedzieć o żadnym innym mężczyźnie w swoim życiu, nawet o swoim chłopaku Jasonie, pomyślała z grymasem. Ona i Zach utrzymywali ze sobą kontakt nawet podczas studiów, pisali listy i rozmawiali przez telefon. Emily uczęszczała do Baylor a Zach pojechał do MIT, ale teraz oboje mieszkali w Sugarland, w jednej z wielu ‘sypialni’ na obrzeżach Houston. "Tak? A co było bardziej szalone od herbaty na cześć brzuchów trzody chlewnej?" Zapytał Zach, wytrącając ją z jej toku myślenia. „Hmmm..." Emily żuła winogrona. "A co z tym wywiadem z męskim striptizerem, na który mnie posłała? Tym, którego znalazła, aby wyskoczył z tortu, na osiemdziesiątych urodzinach jej matki? Miałam sprawdzić, czy nie jest zbyt ‘ślizgi’." Pokręciła głową. "Myślałam, że biedna starsza pani dostanie ataku serca, kiedy ten facet wyskoczył z tortu i zaczął potrząsać swoim przyrodzeniem, tuż przy jej twarzy. Ale pani DeVille powiedziała, że on był doskonały. " "Idealny dla kogo?" Chciał wiedzieć Zach. "Nie wiem, na pewno nie dla mnie. Musiałam oglądać mięśnie Pana Niegrzecznego Policjanta, gdy tańczył, i to aż dwa razy. Ani razu nie zrobił na mnie żadnego wrażenia." Emily westchnęła. "Ślizgi, naoliwiony czy też nie, to było jakieś takie tandetne." "Nie mam o tym żadnego pojęcia." Zach powiedział sucho. "Wiesz, ja rozbieram się dla zabawy, nie dla zysku." "Wiesz… bardzo się rozwinąłeś od czasów liceum." Emily spojrzała na swojego najlepszego przyjaciela, na jego szeroką klatkę piersiową i dobrze rozwinięte bicepsy. Pomimo tego, że Zach był inżynierem oprogramowania i projektantem gier wideo, to jednak odwiedzał siłownie, i to bardzo regularnie. Teraz już nikt nie nazwałby go ‘strachem na wróble’. "Może następnym razem, gdy będę potrzebowała męskiego striptizera, powinnam zadzwonić do ciebie?" Zapytała, posyłając mu złośliwy uśmiech. Zach też odpowiedział jej uśmiechem. "Nie stać cię na mnie, kochanie. Jestem towarem pierwszej klasy z górnej półki." "Ha-ha, ale jesteś zabawny." Emily usiłowała go kopnąć jedną ze swoich bosych stóp, ale Zach złapał ją łatwo i zaczął masować jej podbicie stopy, i to w taki sposób, jak tylko on jeden potrafił.
8
Anderson, Evangeline - More Than Friends "Boże, to jest naprawdę dobre." Jęknęła, pozwalając sobie na szybkie trzepotanie powiekami, podczas gdy jego magiczne palce dalej pracowały. "Boże, kiedyś sprawisz, że jakaś kobieta będzie najszczęśliwsza na świecie. Co mi o czymś przypominało." Usiadła bardziej prosto i zaproponowała mu swoją drugą stopę do masażu." Jak było na randce z Zeldą, tamtej nocy?" "Hmmm.. no ... nie wiem ..." Zach nagle stał się bardzo zainteresowany masażem i nie mógł jej spojrzeć w oczy. "Zach? Proszę, powiedz mi, że wszystko poszło dobrze. Nawet nie wiesz, przez ile problemów przeszłam, aby was umówić." Emily spojrzała na niego, jednocześnie starając się zignorować efekt pracy jego wielkich dłoni na jej zmęczonym podbiciu stopy. "Nie wiem, Em. Ona po prostu, wiesz, nie jest ... między nami nie zaiskrzyło." Zach wzruszył nieszczęśliwie, swoim szerokimi ramionami i pokiwała brodą. „Ona nie jest w moim typie." "Nie jest w twoim typie?!" Emily aż krzyknęła. "Daj spokój Zach, ona jest w typie każdego faceta. Nie zapominaj, że ona chodzi na moją siłownię, widziałam ją jak ćwiczy, co potrafi i jak wygląda. Ona jest współczesną blond Walkirią. Jest wysoka, szczupła, opalona i ma cycki, jeszcze do tego wszystkiego." Zrobiła tutaj ruch przy swoich niewielkich piersiach, oddalając je sporo od swojej klatki piersiowej. "Myślę, że one są prawdziwe, wiesz?" "Tak jak powiedziałem, ona nie jest w moim typie. Lubię żeby moja kobieta, była drobna, blada i była brunetką.” Zach spojrzał w górę i złapał jej spojrzenie na długą chwilę, a Emily poczuła, że się rumieni z jakiegoś powodu. "No i oczywiście, żeby była napompowana silikonem. Taka jest właśnie moja dziewczyna z marzeń!" Zakończył niezręczną chwilę żartem i spuścił wzrok. Starał się polepszyć humor Emily, ale ona nie chciała się uspokoić. "Nie mogę uwierzyć, że jej nie polubiłeś." Powiedziała przyciągając swoją stopę z powrotem do siebie i zakładając ramiona na piersi. Zach westchnął. "Nie wiem, Em. Może to ona mnie nie polubiła? Przecież to nie jest takie oczywiste, prawda? " "Jak mogła ciebie nie polubić?" Emily zażądała odpowiedzi. "Jesteś idealnym facetem, słodki, zabawny, uroczy ... i miły.” Pokręciła głową. "Nie byłeś dla niej zbyt miły, prawda? Nie próbuj zaprzeczać, przecież zawsze taki jesteś." 9
Anderson, Evangeline - More Than Friends Zach wzruszył ramionami i zmarszczył brwi. "A co jest takiego złego w byciu miły?" "Nic. Ale wiesz bycie miłym jest przyjemne, a bycie zbyt miłym już takie nie jest. Wystarczy spojrzeć na ciebie. Nie Zach, nie jesteś już w liceum. Nie jesteś już tamtym maniakiem szalejącym na lekcjach matematyki, znającym odpowiedzi na wszystkie pytania nauczyciela, zanim on skończył je w ogóle wypowiadać. Nie planujesz już zostawać na całe weekendy w domu, by grać w ‘Dungeons and Dragons’, i nigdzie nie wychodzić." Wskazała na niego obiema rękami, tak jakby starając się go przy tym zrozumieć. "Jesteś przystojny i odniosłeś sukces i ... i ... możesz mieć każdą dziewczynę, jaką byś tylko chciał." Zach spojrzał na nią bezpośrednio. "Naprawdę? Każdą dziewczynę? " "Oczywiście." Emily przytaknęła energicznie głową. "Po prostu musisz mieć więcej zaufania do siebie. Bycie miłym jest naprawdę dobre, byle nie za bardzo. Bo wiesz, czasami dziewczyna chce kogoś, kto przejmie kontrolę. Kogoś, kto jest na tyle silny, aby stanąć przed nią i powiedzieć…" "Przykro mi, kochanie, ale muszę pracować do późna. Zajmij się swoimi sprawami, bo ja wrócę późno. Pogadamy kiedy indziej?" Zach dokończył za nią, robiąc z tego dokładny cytat z jej długoletniego chłopaka Jasona. "Dobrze, punkt dla ciebie." Emily przyznała się do porażki. "Ale ja nie staram się powiedzieć, że powinieneś być tak lekceważący, znaczy nie myślę oczywiście, że Jason taki jest. Chcę tylko powiedzieć, że czasami musisz przejąć kontrolę nad sytuacją, wiesz kobiety kochają takie zachowania, takich macho. No wiesz, to jest, po prostu, takie... sexy." "I to jest rada jaką dostaję od mojej ulubionej feministki?" Zach podniósł jedną brew i patrzył na nią z niedowierzaniem. "Nie bądź taki miły? Przejmij kontrolę nad swoją randkową dziewczyną i zaciągnij ją za włosy do domu?" "Ja nie mówię, że masz się cofać całkowicie, w dół drabiny ewolucyjnej." Sprzeciwiła się Emily. "To jest po prostu ... cóż, myślę, że jestem po prostu rozczarowana. Naprawdę nie mogłam się już doczekać naszej podwójnej randki, ty i Zelda, Jason i ja, to byłaby perfekcyjna czwórka. I tylko pomyśl, jak słodkie byłby wasze zaproszenia ślubne, napisane na nich byłoby: Zachary i Zelda mają zaszczyt…” "Bardzo się starasz, aby mnie natychmiast ożenić." Zach zabrzmiał na zranionego. "Nie, nie staram się." Zaprotestowała Emily. "Chciałabym tylko, żebyś był szczęśliwy, wiesz, że tak jest Zach. To znaczy, spójrz na siebie, mieszkasz sam w tym wielkim domu ... "
10
Anderson, Evangeline - More Than Friends "Prawie nigdy nie jestem tutaj sam. Przychodzisz tutaj codziennie." Zauważył, uśmiechając się. "Opowiadasz mi o swojej szalonej szefowej, o tych wszystkich obręczach, przez które ona każe ci skakać. A pamiętasz, jak kazała ci się ubrać w swoją sukienkę, perukę i ciemne okulary kazała udawać siebie? " Emily westchnęła. Wiedziała, że jej przyjaciel zręcznie zmienia temat, ale nigdy nie mogła się na niego gniewać zbyt długo. "To było, po prostu po to, by oszukać jej szóstego męża, który był w domu opieki. Obiecała mu, że straci trochę na wadze i nie chciała, żeby wiedział, że ona wcale nie zamierzała tego robić. Chociaż to i tak nie było takie złe, w porównaniu do tego, kiedy musiałam wziąć jej pudle, Fifi i Georgea, do manikiurzystki, do prawdziwego salonu dla ludzi, nie dla zwierząt. Bo chciała by ich paznokcie były pomalowane na blady róż, aby idealnie pasowały do sukni, którą miała zamiar założyć na przyjęcie z okazji trzeciej rocznicy Canine Parade. Kazała mi zabrać ze sobą próbkę tkaniny, by być pewną, że wszystko będzie do siebie idealnie pasowało!" Zach roześmiał się. "To były najlepiej ubrane pudle w całej historii, psy prosto z psiego Vogue!" Oczywiście Emily opowiedziała mu już te wszystkie historie i to z dziesięć razy, jak nie więcej, ale im nigdy nie znudziło się, śmianie się z jej dziwnej pracy. Emily westchnęła. "Wiesz, kiedy odpowiedziałam na jej ogłoszenie, gdzie poszukiwała osobistego asystenta, myślałam, że będę pracowała, przy ustalaniu albo organizowaniu jej harmonogramu, a nie załatwiając manicure dla jej psów." "Tak, ale dobrze płaci, prawda?" Przypomniał Zach. "Tak, może i jest szalona, ale poza tym jest też i bardzo, bardzo bogata." Emily wyprostowała się na blacie, po czym pochyliła i sięgnęła po kolejną garść winogron. „Tak w rzeczywistości, to dzięki temu ile zarabiam u niej na miesiąc, mam już wystarczająco dużo odłożone, by odejść i zając się moim własnym biznesem, planowaniem szykowanych imprez. Teraz to już nie jest jakąś tam mrzonką, teraz mogę naprawdę się tym zająć." Już od wielu lat marzyła o posiadaniu własnej firmy, a dzięki tłuściutkim czekom od swojej ekscentrycznej pracodawczyni, jej marzenia już wkrótce miały się stać rzeczywistością. Mogła je już nawet poczuć. "Wiesz, że pożyczyłbym ci pieniądze na start." Powiedział Zach, marszcząc przy tym brwi. "Zach, już o tym rozmawialiśmy. Nie będę brała od ciebie żadnych pieniędzy, żadnego kredytu, nie ważne jak bardzo się o to starasz, i ile masz pieniędzy. Już i tak zaprojektowałeś dla mnie stronę w necie i to zupełnie za darmo." 11
Anderson, Evangeline - More Than Friends "No cóż, wiem, że nie chcesz, żeby na ciebie naciskać, ale to co robisz jest głupie. Sama dobrze wiesz, że jak tylko twoje ‘Posh’ wystartuje, spłaciłabyś mnie w ciągu pół roku. Będziesz najbardziej rozchwytywaną organizatorką imprez w całym Huston. Masz przecież rekomendacje, po tej imprezie dla świnek, prawda?” Zach powiedział to z zupełnie kamienną twarzą. "Ty ..." Tym razem Emily rzuciła w niego całą garścią winogron, które ze świstem przeleciały ponad głową Zacha i wpadły do zlewu, za nim. Zaśmiał się i pogroził jej palcem. "Spokojnie, wyluzuj Emily. No dobrze, no to wróćmy do tego piątkowego przyjęcia, na które tym razem cię wysyła. Czy Jason idzie z tobą?" Emily pokręciła głową. "Nie, nie ma nawet o tym mowy. Przy tym ile on pracuje ostatnio? Nigdy w życiu. Poza tym, pani DeVille powiedziała mi, że mogę zabrać ze sobą mojego 'przyjaciela gentlemana’, ale to nie jest niezbędne, więc pójdę sama." Zach zmarszczył brwi. "Mogę pójść z tobą, ale testujemy naszego Wojownika w necie, po raz pierwszy i to właśnie jutro w nocy, więc muszę być online, razem z graczami." Był twórcą i głównym projektantem, najlepiej sprzedającej się gry ‘Wojownicy’. Jego firma ‘Quickline’ spędziła całe miesiące na budowaniu wersji online, tak by gracze z całego świata mogli w nią grać jednocześnie. Emily zasłoniła ręką usta i pisnęła. "Och, Zach, to świetnie! Wszystko jest już gotowe na online? " Uśmiechnął się. "Wystarczy tylko umieścić dzisiaj ostatni plik. Oczywiście znajdziemy dużo więcej błędów, gdy to udostępnimy, ale na razie wszystko jest przygotowane, najlepiej jak tylko można to było zrobić." "To będzie niesamowite!" Powiedziała szczerze Emily. "Jeśli jest coś takiego jak komputerowa wersja tej gry, to ja też chcę w to zagrać." Pewnie nigdy nie byłaby zainteresowana żadnym rodzajem gier, gdyby nie wpływ jej przyjaciela. To Zach wprowadził ją do wielopoziomowego świata gier RPG. I do tego co sam stworzył, z własnej wyobraźni w college'u, pozwalając jej to wszystko zobaczyć. W pewnym sensie, to ona nawet pomogła mu to zaprojektować, dając mu wskazówki, które umożliwiałyby Wojownikom Otchłani, być bardziej atrakcyjnymi zarówno dla kobiet, jak i dla mężczyzn. Na przykład, podpowiedziała mu, że potrzeba więcej kobiet w tej grze, że powinny być tak silne jak męscy bohaterowie.
12
Anderson, Evangeline - More Than Friends Zasugerowała mu również, żeby wprowadził do gry, coś co prywatnie nazywała "trybem zakupów", tak by podczas grania nie tylko ‘wędrowało’ się i zabijało potwory, realizując różnego rodzaju zadania, ale także zdobywało złoto podczas podbojów, które można było później wydawać na różnego rodzaju magiczne akcesoria, broń, ubrania a także i biżuterię. "Jak masz ochotę, to przyjdź w sobotę, będziemy grać przez całą noc." Obiecał jej Zach. "Chyba, że masz już inne plany?" Emily pokręciła głową. "Nie sądzę. Jason prawdopodobnie znowu będzie oglądać jakiś mecz w telewizji, albo znowu spędzi weekend w biurze. Strasznie dużo pracuje ostatnio, same nadgodziny." Westchnęła. "Wiesz, nigdzie już nie wychodzimy. A przecież mogłoby być tyle zabawy z tym balem charytatywnym, ze strojeniem się i przebieraniem. Ale nie, on nie może wyrwać się z pracy, nawet na tą jedną noc. No i zobacz, co my, dziewczęta musimy znosić za trochę przyzwoitego seksu. Chociaż, jak się tak głębiej nad tym zastanowić, to nawet tego nie ma aż tak wiele ostatnio." Uśmiechnęła się, ale to niestety nie był już żart. „Tak, faceci to świnie". Zazwyczaj głęboki głos jej przyjaciela, tym razem był suchy, niczym wiór, co prawda uśmiechnął się do niej, ale tylko ustami, a nie sobą. „Rozumiem, że masz zamiar iść na tą imprezę w jakimś eleganckim stroju?" Emily zmarszczyła brwi. "Tak szczerze mówiąc to nie wiem. To jest trochę inne przyjęcie, z przebieraniem. Odbędzie się w tym kubie ‘E’ w Montrose. Pani DeVille powiedziała mi, żebym nie zawracała sobie głowy sukienką, że oni będą mieli dla mnie gotowy strój, kiedy przyjadę. Powiedziała, że wysyłała już im moje wymiary." "Naprawdę?" Czarne brwi Zacha, aż podniosły się z zaskoczenia. "To jest trochę dziwne, nigdy nie słyszałem o imprezie charytatywnej, na której dostaje się ubrania. A tak propos, ten klub E, to nie jest jakiś klub z różnego rodzaju dewiacjami?" Emily wzruszyła ramionami. "A kto to wie? A co do ubrania, to myślę, że to będą mieli po prostu jakieś gotowe kostiumy." Zach zmarszczył brwi. "Powinnaś to wiedzieć wcześniej, przed imprezą. Z tak udokumentowanym doświadczeniem, jakie już dała ci twoja szefowa, to powinnaś wiedzieć, że ona może cię posłać wszędzie. A ważne jest żebyś była bezpieczna i ostrożna, Em. Sama wiesz jaką dzielnicą jest Montrosa, można tam robić zakupy tylko na głównej ulicy, te boczne to już zupełnie inna sprawa."
13
Anderson, Evangeline - More Than Friends "To nie jest problemem. Najważniejsze jest to, że pani DeVille za ten piątkowy wieczór, kiedy będę odwalała za nią brudną robotę, da mi ogromną premię. Wszystko będzie dobrze Zach, nie martw się. Mam jeszcze ten gaz pieprzowy, który mi dałeś. Jestem pewna, że to będzie tylko nudne przyjęcie, dla starszych i bogatych ludzi, którzy będą tylko pili szampana i machali tabliczkami przy licytacji antyków.” "Będzie aukcja?” Zapytał Zach. Emily skinęła głową. "Tak, tak. Pani DeVille kazała mi w niej uczestniczyć, znaczy pytała czy chcę, tak jakbym mogła sobie na coś takiego pozwolić." Zach wzruszył ramionami. "Możesz być pozytywnie zaskoczona. Może znajdziesz coś taniego, co później będziesz mogła sprzedać na Ebay ‘u z dużo większym zyskiem." "Hmmm, widziałem coś takiego w programie telewizyjnym ‘Antyk Road Show’." Powiedziała Emily w zamyśleniu. "Być może pozwolą nam na to wszystko popatrzeć najpierw." Spojrzała na zegarek. "Ale teraz, to już muszę iść. Pomóż mi zejść z tego blatu, dobrze?" Wyciągnęła ręce i uśmiechnęła się do niego błagalnie. Pewnie mogłaby stąd po prostu zeskoczyć sama, ale nie chciała, by jej tunika podjechała za bardzo w górę kiedy będzie się stąd zsuwała. Zach zrobił krok do przodu i położył swoje dwie duże dłonie na jej talii. "Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem, milady." Powiedział i lekko postawił ją na dole. Była na tyle niska, że kiedy jej stopy dotknęły chłodnych, hiszpańskich płytek jej nos znalazł się na poziomie jego klatki piersiowej. Ale Emily nigdy nie pozwalała na to by jej drobna postura przeszkadza jej w czymkolwiek. Uśmiechnęła się do swojego najlepszego przyjaciela, po czym mocno i bardzo impulsywnie go przytuliła. "Będę o tobie myślała w piątek wieczorem. Jestem pewna, że z Wojownikiem w necie wszystko pójdzie idealnie." "Ja też będę o tobie myślał." Zach oddał jej to przytulenie, otaczając ją swoimi ramionami, które były wystarczająco silne, by złamać ją w połowie, ale był przy tym tak delikatny, że Emily czuła się w nich tylko bezpieczna i chroniona. Odetchnęła zapachem jego skóry i uśmiechnęła się, kiedy zdała sobie sprawę, że pachniał nową wodą kolońską, którą kupiła mu na jego urodziny. To był mocny, korzenny zapach, coś co miała nadzieję, miało go zainspirować do odkrycia w sobie bardziej dominującej części. Dzięki czemu mógłby znaleźć kobietę swoich marzeń. Ale niestety wydawało się, że jej kochany stary i sympatyczny Zach, nie ma nic takiego, żadnej tajemniczej i nieodpartej części do odkrycia. 14
Anderson, Evangeline - More Than Friends Dobrze niech i tak będzie, to nie było ważne, i tak go kochała, a jeśli dziewczyny takie jak Zelda z jej siłowni, nie mogły zobaczyć jego dobrych cech, to znaczyło tylko, że nie były tego warte, i zasłużyły na to by je przegapić. "Jesteś najlepszy!" Powiedziała, stając na palcach, aby pocałować go w policzek, przed opuszczeniem jego uścisku. "Ale teraz muszę już uciekać." "To do zobaczenia w sobotę, w nocy, tak?" Zach niechętnie wypuścił ją ze swoich ramion, a jego głęboki głos był pełen nadziei. "Oczywiście, bardzo na to liczę." Obiecała Emily, wślizgując się w swoje buty, po czym chwyciła za swoją torebkę. "To do zobaczenia. Opowiem ci wszystko o Rustler Roundup. I jak strasznie nudno tam było." Zach zmarszczył brwi. "Bądź ostrożna." "Zawsze." Emily uśmiechnęła się do niego i podeszła do drzwi kuchennych. Spędzanie piątkowego wieczoru na balu charytatywnym w Rustler Roundup, na pewno nie będzie najbardziej ekscytującym wydarzeniem w jej życiu, i była pewna, że później Zach będzie się z tego bardzo śmiał.
15
Anderson, Evangeline - More Than Friends
Rozdział 2
Zach z westchnieniem obserwował jak zamykają się za nią drzwi. Czasami zastanawiał się, czy Emily naprawdę nie miała pojęcia o tym, jaka była piękna. No tak, oczywiście, że nie miała, to właśnie było częścią jej atrakcyjności. Może i nie była wysoką blondynką, prawdziwą Amazonką, jak ta kobieta z jej siłowni, z którą próbowała go umówić, ale nie dbał o to. Miała słodką twarz i smukłe, filigranowe ciało, i to właśnie było dla niego najbardziej atrakcyjną rzeczą na świecie. Nie wspominając już o tych jej wielkich szarozielonych oczach, których jedno spojrzenie mogło go całkowicie stopić. Zawsze gdzieś w nich czaiła się nutka zgorszenia. Zastanawiał się, czy kiedykolwiek zbierze w sobie tyle odwagi, aby pokazać jej, co do niej czuje. Zakochał się, w niej już w szkole, prawie od ich pierwszej sesji korepetycji, kiedy przyszła do niego ze łzami w oczach i skrajnie przerażona matematyką. Wciąż pamiętał ją jak miętosiła w dłoniach jakąś kartkę, na której zauważył coś co przypominało najprostsze równania matematyczne i przemówiła do niego drżącym głosem: "Proszę, pomóż mi. Obleję ten rok. Nie mogę tego zrozumieć, a próbuję i próbuję, ale to nie ma żadnego sensu." "No cóż, spójrzmy na to." Odpowiedział jej, biorąc kartkę papieru z jej rąk i wskazując by usiadła obok niego. Jej łzy jakoś przemówiły do niego, wypełniając jego serce opiekuńczością w stosunku do niej, której w ogóle nie mógł zrozumieć. Przecież on ledwo znał Emily Cline. Była jedną z tych popularnych dziewczyn a Zach… no dobrze, Zach zdecydowanie nie był popularny. Ale gdy zaczęli ze sobą rozmawiać, zupełnie zapomniał, że był na samym dole drabiny popularności w szkole, a Emily na samym jej szczycie. Zapomniał, bo ona sprawiała, że to nie było ważne. W tamtych czasach, Zach był bardzo nieporadny i niezdarny, wszystkie jego kończyny były za długie a głos nie przeszedł jeszcze do końca mutacji. Ale wyjaśnił Emily jak rozpracować równania, a ona sprawiła, że dzięki temu poczuł się jak bohater wygranego meczu piłki nożnej. W przeciwieństwie do niektórych innych popularnych uczniów, miała ona prawdziwy entuzjazm w sobie, naprawdę chciała to zrozumieć i robić to dobrze, nie chciała go wykorzystywać. I to właśnie podobało się Zachowi najbardziej. Cała jej piękna twarz i ciało odzwierciedlało wszystkie te uczucia. Emily miała w sobie intensywność i prawdziwą pasję do wszystkiego, co robiła i z czym zwracali się do niej inni ludzie. Nie była jedną z tych dziewczyn, które miały słodkie twarze, a za twoimi plecami wsadzały ci nóż w plecy. Obrzydliwie miłe, jak nazywała je jego matka. Nie, Emily nie była taka, ona naprawdę była miła, mądra i na wskroś piękna. To było dla niego tak inne od tego co znał, tak dziwne, że wpadł po uszy i zakochał się. I nic się nie zmieniło, przez te ostatnie dziesięć lat.
16
Anderson, Evangeline - More Than Friends Zach wyszedł w końcu ze swojej skorupy, poszedł na studia, a dzięki pomocy swojej przyjaciółki i jej nieustannych porad, był już nawet w kilku dłuższych związkach. Ale, żadna z tych dziewczyn nie sprawiła, że zapomniał o Emily, że przestał o niej marzyć. Gdy miał inną kobietę w ramionach, to jednak, czuł wokół siebie zapach włosów Emily, to jej małe i jędrne piersi dotykały jego klatki piersiowej, to jej jagodowe usta czuł i smakował. Była jak nałóg, po prostu nie mógł się nadziwić, że cały czas jej pożądał. Po skończeniu studiów przeniósł się do domu, który był niedaleko jej apartamentu, chociaż mógłby zamieszkać w dowolnym miejscu na świecie. Ale nie zrobił tego, nawet mimo tego, że wiedział, że to było kompletnie beznadziejne, bo Emily była już zajęta. Muszę jej powiedzieć, jak się czuję, jak bardzo ją kocham, zanim będzie za późno, powiedział sobie już po raz tysięczny. Ale mówił to sobie już od tak długiego czasu, ze nawet dla niego jego słowa zabrzmiały pusto i nierealnie. Tak właściwie, to miał to powiedzieć Emily, podczas ostatniej nocy, kiedy ukończyli liceum, ale… rozmyślił się. Postanowił poczekać do czasu aż coś osiągnie, jak będzie sobą coś reprezentował. Ukończył studia z jednym z najlepszych wyników w swojej klasie i na całym uniwersytecie MIT, zdobył wspaniałą pracę, jako projektant stron internetowych, podczas gdy w swoim wolnym czasie pracował nad własnym programem, grą Wojownicy Otchłani. Urósł jeszcze o trzy cale, nabrał masy mięśniowej, chodził codziennie na siłownię. Według wszelkich standardów odniósł sukces i teraz, gdy już był gotowy by zadeklarować swoje prawdziwe uczucia, Emily zaczęła randkować z Jasonem, facetem, którego poznała w Baylor. Zach tylko czekał aż w końcu ze sobą zerwą, mimo wszystko, Jason był przecież kompletnym kretynem, który nie zasługiwał na Emily. No, przynajmniej w jego opinii. Ale ten związek ciągnął się dalej i dalej, nawet mimo tego, że mieli kilka kryzysów i stanowczy brak zaangażowania Jasona w coś więcej. Emily bardzo często na to narzekała, że on nie chce się angażować , że nawet nie wspomina o małżeństwie, a jej mama tak męczyła ją o wnuki. Ten facet był jak zimny głaz i według Zacha miał bardzo szalony tak rozumowania. Gdyby to jemu dano szansę z Emily, już dawno byliby po ślubie. Chciał ją mieć, przez cały czas w swoich ramionach, co noc w jego łóżku i tak do końca życia. Nie mógł znieść myśli, że Jason zabierze mu ten jej słodki uśmiech i słoneczną osobowość, nie wspominając o jej smukłym, pięknym ciele. I że on to wszystko, cały czas traktuje jako pewnik. Zach wariował na samą myśl o tym. W miarę jak o tym myślał, jego marzenia poleciały głębiej w tym kierunku. Co on by zrobił, ze swoją najlepszą przyjaciółką, gdyby tylko mógł ją przekonać, aby zobaczyła w nim kogoś więcej niż tylko słodkiego i niewinnego faceta. Faceta, który zawsze według niej był zbyt miły. Na początek zacząłby od masażu jej stóp, ale chciał więcej, dużo więcej. Zamknął oczy, a jego fiut aż zadrgał na wspomnienie sceny, która miała miejsce kilka minut temu. 17
Anderson, Evangeline - More Than Friends Jeśli on i Emily byliby czymś więcej niż przyjaciółmi. Zacząłby masować jej stopy, tak jak wtedy, ale nie poprzestałby na tym. Kochał te jej delikatne stopeczki, tak małe, że nawet jego dłoń i to bez palców była od nich większa. Kochał to, że zawsze miała pomalowane paznokcie i wyglądały jak cukiereczki, tak jakby ukrywała jakąś dziką część swojej natury, tą której nie mogła pokazywać w codziennym życiu, jako osobisty asystent starszej pani. Ale on chciałby dotknąć tego wszystkiego, nie tylko jej pięknych nóg. Chciał złożyć delikatny pocałunek na łagodnej krzywiźnie kostki, jednocześnie patrząc w jej szaro-zielone oczy, gdy rozszerzyłyby się w zdziwieniu. "Dlaczego, Zach, to robisz?" Zapytałaby, zagryzając swoją dolną, wypukłą wargę, tak jak robiła to, gdy była czegoś niepewna. "Całuję cię, degustuję i smakuję." Zach wyobrażał sobie jakby rozmawiali. Wyobrażał sobie ciepło, które wypełniłoby jej oczy, kiedy zorientowałaby się, do czego zmierzał. "Myślałam, że jesteśmy tylko przyjaciółmi." Mówiła, kiedy on lizałby długi, powolny ślad od jej smukłej kostki, w górę, po całej łydce, aż do ud. "Chcę więcej. Dużo więcej. Chcę wszystkiego." Wyobraźnia Zacha podsuwała mu kolejne sceny. Mógł niemal zobaczyć, jak się krew w niej pieni i uderza, jak w gazowanym napoju, i to tylko pod jego dotykiem. Sunąłby po jej wrażliwej skórze, delikatnie pieszcząc wewnętrzną stronę jej uda. Wiedział, że Emily nienawidziła faktu, że jej skóra była taka blada, że pod wpływem słońca dostawała poparzeń i nie mogła na nim przebywać zbyt długo. Ale Zach kochał tą jej klasycznie porcelanową cerę, gładką jak kwiat róży. I ten kontrast z jego dużo ciemniejszą skórą, co tylko jeszcze bardziej podkreślało jej delikatność. Podobał mu się również ten jej uroczy rumieniec, który się pojawiał na jej policzkach, gdy była szczęśliwa, zdenerwowana czy nawet zakłopotana. To był doskonały rumieniec. Teraz był bombardowany obrazami jej różowego rumieńca, znaczącego jej policzki z zupełnie innego powodu, od seksualnego ciepła. Rozkładałby się on równomiernie, na jej piersiach, wzdłuż smukłej kolumny gardła, podczas, gdy on wciąż by ją całował, wyżej i wyżej, pozostawiając za sobą płonący ślad swojego języka. Podniósłby jej spódnicę, aby dostać się do swojej nagrody. Zach mógł sobie wyobrazić, to co by wówczas zobaczył, pod tymi wszystkimi warstwami tkaniny. Emily, przez kilka tygodni robiła pranie u niego w domu, gdy jej pralka się popsuła, więc Zach wiedział, że miała słabość, wręcz coś na kształt fetyszu do bielizny. Tak, pod tymi jej rozsądnymi i wygodnymi ubraniami, codzienne nosiła satyny i koronki, a czasem nawet podwiązki. Widział mnóstwo prowokujących, malutkich rzeczy w jej koszu na bieliznę. A kiedy złapała go na przyglądaniu się temu, zarumienił się jak jakiś uczniak, ale Emily tylko roześmiała się i powiedziała coś o odczuciach jakie ma, kiedy na zewnątrz ubrana jest tak nudno. 18
Anderson, Evangeline - More Than Friends Tak więc, myśl o podniesieniu jej spódnicy i znalezieniu tam pary czarnych, koronkowych podwiązek, albo błyszczących, czarnych, jedwabnych majteczek, ściśle przylegających do miękkich warg jej cipki, już wilgotnych od jej soków, czyniła go wręcz słabym. I teraz już Zach był całkowicie kontrolowany przez swoją wyobraźnię, tak jak już kilka razy wcześniej. Nie obchodziło go, że nadal stał po środku swojej kuchni, opierając się o blat. Nie obchodziło go nawet to, że był środek dnia. Jego dżinsy były rozpięte a fiut był na zewnątrz, i jeździła po nim jego zaciśnięta dłoń. On wciąż widział tylko Emily, tylko ona się liczyła. Dalej wyobrażał ją sobie, to jak stoi pomiędzy jej rozłożonymi nogami, widział kolor jej majtek. Chciał całować jej drżącą, wewnętrzną stronę ud, by po chwili, odsunąć cienką tkaninę na bok i przejechać językiem po wargach jej cipki, aż do ich szczytu, tak by dotrzeć do jej łechtaczki. Chciał ją delikatnie otworzyć i całym sobą wdychać jej słodkie, kobiece piżmo, podczas gdy ona by jęczała, dyszała i krzyczała jego imię. Wyobrażał sobie jak jej biodra zaciskają się, jak ona nie może już zaczerpnąć tchu, do następnego krzyku, podczas gdy on rozchyla wargi jej cipki i a jego jeżyk krąży po jej ściśniętym guziczku. Najpierw delikatnie, śledząc jego kształt, a później zataczając malutkie kółeczka, jednocześnie próbując jej słono-słodkich soków, obficie się z niej wylewających. "O Boże! Och Zach! " Wyobrażał sobie jej sapanie, i to jak starannie wypielęgnowane paznokcie zaczynają drapać i szarpać jego nagie ramiona. "Och, proszę ... proszę!" "Dojdź dla mnie Em!" Teraz podniósłby głowę, by zobaczyć wyraz prawdziwej ekstazy na twarzy. Jej oczy byłyby szczelnie zamknięte, a jej miękkie, różowe usta na wpół otwarte, i tylko zdyszany, szarpiący oddech wyrywałaby się z jej piersi. Wtedy powróciłby swoimi ustami do jej cipki i zassał ponownie jej łechtaczkę, dodatkowo wsuwając w nią swoje dwa, długie palce. I tak pieprzyłby ją i ustami i palcami, sięgając w gorące głębiny jej płci. Zassałby łapczywie jej łechtaczkę, a ona by dochodziła, dochodziła…. Doszła. Niemal czuł jak jej miód rozpływa się na jego ustach, podczas gdy sam doszedł. Jego kogut zalewał wszystko fontanną gorącej spermy, niczym gejzer, podczas, gdy tylko wyobrażał sobie, jak daje Emily najlepszy orgazm jej życia. Wyobrażał sobie jak teraz, po tym wszystkim, powoli czyści ją swoim językiem, czując jak jej uda wciąż mocno zaciskają się na jego policzkach. Kiedy ona tylko błagalnie płacze, wciąż prosząc go o więcej. Chcąc poczuć całą grubość jego fiuta w sobie, wypełniającą ją ... pieprzącą. „Boże... Em…" Jęknął, czując ostatnie drżenie orgazmu. "Kocham cię tak bardzo… Chcę ciebie tak bardzo. Potrzebuję cię." 19
Anderson, Evangeline - More Than Friends Nagle dotarła do niego fala rozpaczy, sprawiając, że aż prawie się pod nią zatoczył. Czy on naprawdę będzie na to czekał do końca swojego życia? Będzie tylko tęsknił za tą kobietą, nie mając dość jaj by po nią pójść i ją wziąć? Będzie znosił te jej przyjacielskie uściski i niewinne pocałunki w policzek, podczas gdy pragnął o wiele, wiele więcej? No tak, był tchórzem, udającym jej idealnego przyjaciela, podczas gdy w środku aż paliło go by ją posiąść. Tylko prawdziwy idiota, czekałby tak długo, by powiedzieć jej, co tak naprawdę do niej czuje! Ale co mógł zrobić? Ona była niedostępna, nawet nie wiedziała w jaki sposób Zach o niej myśli. Nie widziała w nim nawet faceta. Musiał coś zrobić, aby to zmienić, aby zauważyła w nim faceta, którego można pożądać i pragnąć. Potrafiła cały dzień gadać o tym, jaki był przystojny i wspaniały, że mógł mieć każdą kobietę na świecie. Jeżeli nie zrobi czegoś drastycznego, ona nigdy nie zobaczy w nim nikogo więcej poza przyjacielem. Tak, teraz nadszedł już czas, aby przestać szukać wymówek i wykrętów. Czas, by przerwać ten jej głupi związek z tym idiotą Jasonem i dostać ją tylko dla siebie. Czas już zrobić to na poważne. Tak, już czas. Tylko co?
20
Anderson, Evangeline - More Than Friends
Rozdział 3
„Kochanie, wróciłam!" Emily odłożyła klucze do małej chińskiej miseczki w holu, kiedy wchodziła do małego, ale gustownie urządzonego mieszkania, które dzieliła ze swoim chłopakiem Jasonem. Tak właściwie, to mogliby sobie pozwolić na coś większego i ładniejszego, gdyby Jason nie miał takich wielkich, comiesięcznych wydatków na swój samochód. Ale zapewniał ją, że musiał mieć tak ładny i szykowny wóz, by przekonać swoich klientów do interesów, więc to ona zapłaciła za czynsz i umeblowanie. Była trochę zaskoczona, widząc na zewnętrz, na parkingu stojącego Hummera. Powiedział jej przecież, że będzie pracował do późna, w piątek wieczorem, zresztą tak jak zwykle ostatnimi czasy. Ale może, udało mu się wyjść wcześniej, chociaż ten jeden jedyny raz? To byłoby naprawdę miłe. Mógłby z nią porozmawiać, podczas gdy ona układałby swoje włosy, przed wyjściem do Rustler Roundup. Strój dostatnie na miejscu, więc tak właściwie o nic więcej poza fryzurą i makijażem nie musiałaby się martwić. A ponieważ nigdy nie malowała się zbyt mocno, więc lekki retusz nie powinien jej zająć zbyt dużo czasu. Emily pracowała dzisiaj do późna w rezydencji pani Deville. Pomagała swojej ekscentrycznej pracodawczyni w przygotowaniach do uroczystości ślubnej, która miała się odbyć w sobotę. No nie był to prawdziwy ślub, tylko przyjęcie, dla jej dwóch rasowych pudli miniaturowych. George, jeden z pudli pani Deville, miał być dopuszczony do Cecelii, jednej z suk jej przyjaciółki, więc ceremonia była wydawała się w porządku. Był już przygotowany stół dla piesków, z białym satynowym obrusem, białe tkaniny pokrywały także krzesła. Były już nawet przygotowane miniaturowe stroje dla panny młodej i pana młodego oraz reszty weselników, był nawet tort dla psów, upieczony przez prawdziwego mistrza cukierniczego, z produktów spożywczych dla psów. Emily nie miała pojęcia ile to wszystko kosztowało, ale na pewno bardzo dużo. Jej myśli od razu wypełniły się tym, że jak wszystko dobrze pójdzie, to w przyszłym miesiącu, albo coś koło tego, już nigdy więcej nie będzie tego musiała robić. Żadnych imprez dla zwierząt, bo, jak miała cichą nadzieję, będzie już zbyt zajęta swoim własnym biznesem i planowaniem przyjęć dla ludzi. Po wyjściu z pracy, jej pierwszym odruchem było ruszenie do domu Zacha, by pogadać z nim chociaż przez chwilkę, ale potem przypomniała sobie, że jest pewnie bardzo zajęty uruchamianiem swojej pierwszej gry online i postanowiła mu nie przeszkadzać. Nie chciała mu zabierać tego czasu, gdy był zajęty czyś tak ważnym, chociaż w głębi siebie aż umierała, by jednak opowiedzieć mu o tym pieskim weselu. 21
Anderson, Evangeline - More Than Friends Wiedziała, że będą mieć prawdziwą uciechę z kiczowatych detali tego przyjęcia, jak na przykład, żujki zabawki dla psów, czy tez miniaturowe figurki oblubienicy i oblubieńca, wykonane z psich herbatników, lekko oszronione i umieszone na szczycie tortu. Tak właściwie, to mogła o tym wszystkim opowiedzieć też i Jasonowi, ale pewnie by tylko kiwał głową, nie odrywając oczu od ekranu telewizora. Ostatnio był dość lekceważący i bardzo niedbały w stosunku do niej i to bez względu na to, co mu opowiadała, w przeciwieństwie do Zacha. Emily już od dłuższego czasu, zamierza z nim na ten temat porozmawiać, ale nigdy nie mogła znaleźć do tego ‘odpowiedniego’ momentu. To nigdy nie był dobry czas, by wspominać, że ona czuje się zaniedbywana. A poza tym, Jason zawsze podchodził strasznie defensywne i to tylko dlatego, że próbowała dyskutować na temat ich związku. Czasami zastanawiała się, dlaczego w ogóle z nim była. Oczywiście był bardzo przystojny i jeżeli już gdzieś wychodzili, to zawsze kobiety odwracały za nim głowę. Jest też dobrym kochankiem, to znaczy raczej był, kiedy spotykali się na studiach. Ale ostatnio ich życie seksualne było bardzo płaskie, wręcz czerstwe, a Jason nie chciał się do niczego więcej zobowiązać, i to od czasu gdy zamieszkali razem. Czasami nawet myślała, że tak właśnie to byli ze sobą tylko z przyzwyczajenia. Emily wypchnęła te przygnębiające myśli z głowy, z głębokim westchnieniem. Wypełnianie siebie negatywnymi emocjami, nie miało żadnego sensu. W niej zawsze można było czytać jak w otwartej księdze, a przecież musiała być w dobrej formie na imprezę w Rustler Roundup. Jeśli Jason nie będzie chciał rozmawiać, no to trudno, wszystko w porządku. Przecież zawsze mogła opowiedzieć Zachowi o pełnym miłości związku pudli, jutro w nocy, kiedy pójdzie do jego domu by zobaczyć grę online. A w międzyczasie, po prostu potrzebowała minutki lub dwóch na odpoczynek, zanim pobiegnie na imprezę charytatywną. "Jason?" Zawołała, kiedy wędrowała po mieszkaniu. Przecież mógłby chociaż się z nią przywitać, zanim będzie musiała znowu wyjść. Nie było go jednak w salonie, gdzie główne miejsce zajmował płaski ekran telewizora, służący przede wszystkim do oglądania meczów i sportu. Spodziewała się że znajdzie go albo tutaj albo w małej kuchni, gdzie jedli szybkie przekąski. Ale nie było go i tutaj, chociaż telewizor był włączony i ryczała z niego jakaś głośna muzyka, zespołu, którego Emily nigdy wcześniej nie słyszała. Gdzie on jest? Zaczęła zastanawiać się niespokojnie. Przez chwilę miała szybką i przerażającą wizję, swojego chłopaka leżącego na plecach, bez życia w sypialni na piętrze. Jej dziadek zmarł na atak serca, i to jej babcia go znalazła, gdy wstała rano.
22
Anderson, Evangeline - More Than Friends Nie bądź głupia, powiedziała sobie Emily. Jason jest na coś takiego za młody, no i nigdy w jego rodzinie, nie było żadnych chorób serca. "Jason?" Zwołała ponownie. No przecież był tutaj, dlaczego jej więc nie odpowiadał? W tym momencie piosenka zamilkła a na jej miejscu pojawiła się kolejna, równie głośna. Emily szybko chwyciła za pilota i wyłączyła telewizor. Nic dziwnego, że nie było jej słychać, kiedy było tutaj tak głośno. "Jason?" Krzyknęła. "Ja…" I to wtedy usłyszała dźwięki pochodzące z sypialni. "Tak, tak, tak, tak, taaaak! Idealnie! Świetnie! Kto jest moją niebieskooką dziewczynką? No? No? Kto jest moją niebieskooką dziewczynką? " O mój Boże! Emily przeszła szybko przez korytarz prowadzący do ich sypialni, będąc w pełnym oszołomieniu i kompletnym szoku. Głos niewątpliwie należał do Jasona, no i mówił to samo co zawsze mówił do niej, gdy się kochali. Tylko w przypadku Emily, nazwał ją jego zielonooka dziewczynką. Co do diabła się działo? Ale kiedy kładła rękę na klamce do drzwi sypialni, już dobrze wiedziała, co się działo. Przygotowując się, na zobaczenie najgorszego, Emily otworzyła drzwi sypialni z hukiem. Jason i jakaś rudowłosa kobieta byli razem w łóżku. Nawet jej nie zauważyli. Oni po prostu ciągle pieprzyli się. Jak króliki. Albo raczej jak psy. Myśli Emily były już lekko chorobliwe spaczone, przez te przyjęcia dla zwierząt. Będzie potrzebować węża strażackiego, by rozdzielić ich od siebie. A potem w dole jej brzucha, zaczęło kiełkować nowe uczucie, czysta, ślepa furia. To więc była ta praca do późna, tak? Nie miał czasu, aby z nią porozmawiać o ich związku, nie miał energii by się z nią kochać, ale miał za to bardzo dużo czasu aby się wykręcać. Boże! I to moim łóżku! Miała je odkąd była nastolatką i już wtedy było antykiem. Było wykonane z litego dębu. Odziedziczyła je po swojej babci i naprawdę kochała to łóżko. Zawsze czuła się w nim bezpieczna. I teraz, jakoś to, że Jason miał romans nie wydawało się aż tak straszne, jak to, że pieprzyli się w tym łóżku. Jej łóżku. "Jason!" Krzyknęła z całych sił. "Jason, kurwa, spójrz na mnie!" Dwójka ludzi w łóżku, szarpnęła się i jej chłopak zerwał się na równe nogi, jednocześnie, dając jej pełen widok na tego rudzielca obok niego. Tak, teraz gdy już Jason jej nie zasłaniał, Emily rozpoznała tą kobietę. Była to żona jego szefa. Kobieta chwyciła prześcieradło i podciągnęła je aż po samą brodę. Oczy miała szeroko otwarte.
23
Anderson, Evangeline - More Than Friends "Emily?" Jason spojrzał na nią tak, jakby ona była jakimś jego koszmarem. "Czy ty... co ty robisz w domu? " Zapytał głupio. "Myślałem, że dzisiaj zajmujesz się jakąś dobroczynnością." "To się rozpocznie dopiero za godzinę." Powiedziała Emily." Zgaduję, że właśnie dlatego myślałeś, że to będzie takie bezpieczne zabrać swoją dziewczynę do naszego mieszkania na seks w moim łóżku, tak? A nie, tak jak zawsze, korzystać z biura, prawda? Bo jestem pewna, że to właśnie tym zajmowałeś się przez te wszystkie dni, w ciągu ostatnich miesięcy, kiedy twierdziłeś, że będziesz pracował do późna." "Słuchaj, kochanie, przysięgam, ja…" Jason ruszył w jej stronę, ale Emily podniosła rękę by go zatrzymać. "Nie zaczynaj. Nie chcę już o tym rozmawiać. I nie mam ochoty słuchać tych twoich kłamliwych wyjaśnień." I pomyśleć, że naprawdę martwiła się tym, że on mógł mieć atak serca! Teraz czuła się tak, że sama mogłaby mu wyrwać to cholerne serce gołymi rękami i jeszcze mu je pokazać. Jason wydał z siebie szyderczy śmiech. "No proszę, i kto to mówi? Jakbym tylko ja jeden w tym związku, miał kogoś innego na boku." Emily była zupełnie oszołomiona jego słowami. "O czym ty mówisz? Ja nigdy ciebie nie zdradziłam." "Jak możesz oczekiwać, że w to uwierzę? Spędzasz ponad połowę czasu przesiadując w domu tego swojego 'najlepszego przyjaciela'. Jesteś gotowa na każdy jego telefon. I naprawdę, według ciebie mam w to uwierzyć, że pomiędzy tobą a Zachem nic się nie dzieje?” "Nigdy ciebie nie zdradziłam." Powtórzyła Emily. "Ani z Zachem, ani z nikim innym." Jason prychnął i przesunął dłonią po swoich jasnobrązowych włosach. "Jasne, że nie. I to właśnie dlatego, jedyne co robisz to tylko cały czas o nim gadasz! ’Zach to i Zach tamto.’ Za każdym razem kiedy tylko się odwrócę, on już tutaj jest, albo ty jesteś u niego. No wiesz kochanie, rozumiem, że on był tutaj pierwszy i że zawsze miał na ciebie ochotę. Nie myśl sobie, że nie widzę, jak on na ciebie patrzy, ale jeśli mam dzielić nasze życie z Zachem, to musisz zrozumieć, że musiałem poszukać satysfakcji i spełnienia gdzie indziej."
24
Anderson, Evangeline - More Than Friends "O czym ty do cholery mówisz?" Emily spojrzała na niego oszołomiona. "Zach nie... ja nie... " I nagle, zdała sobie sprawę z tego, co Jason starał się zrobić. Tak właściwie to robił to zawsze kiedy się kłócili. Zmieniał temat, odwracał kota ogonem. Przekręcał fakty, tak że to ona była wszystkiemu winna. Jakby jej bliska przyjaźń z Zachem mogła w jakiś sposób usprawiedliwiać jego niewierności. Dobrze, jeżeli tak chciał niech mu będzie, ale nie będzie już marnowała na to czasu. "Ty…" Jason zaczął ponownie, ale Emily pokręciła głową. "Nic więcej nie chcę słyszeć. Dosyć! Zabieraj swoje rzeczy i wynocha. Oboje macie się stąd wynieść." Jason zmarszczył brwi, a na jego przystojnej twarzy pojawił się, dość brzydki odcień czerwieni. "Nie możesz ot tak po prostu mnie stąd wykopać. Na akcie wynajmu, widnieje też i moje nazwisko!" "Ale to ja płaciłam większość rachunków, dzięki czemu ty mogłeś sobie pozwolić na tego swojego głupiego Hummera." Emily skrzyżowała ramiona na piersi, oddychając głęboko. "Więc to miejsce jest moje i mam w nosie, co teraz zrobisz. Możesz mieszkać w swoim kochanym samochodzie. A jeśli to ci się nie podoba, to może zadzwonię do twojego szefa i mu opowiem o tym, co robiłeś z jego żoną tuż pod jego nosem." "Ja... ty... ty nie…" Jason zaczął się jąkać a ruda zbladła jak papier. Emily wyciągnęła swoją komórkę. "Ależ tak, mogę i zrobię to. Mam tutaj gdzieś jego numer, od czasu waszej podróży służbowej, kiedy on zapomniał swojego telefonu. Zadzwonię do niego, jeżeli nie zabierzesz swoich rzeczy i zaraz się stąd nie wyjdziesz." Po tym oświadczeniu, już wszystko odbyło się bardzo szybko. Jason i żona jego szefa poruszali się bardzo szybko, zatrzymując tylko na tyle ile było im potrzeba do chwycenia swoich ubrań i kluczyków do Hummera. Emily obserwowała to wszystko cały czas trzymając telefon w swojej dłoni. A potem patrzyła jak ten wielki, głupi samochód, z rykiem wyjechał z parkingu przy ich mieszkaniu. Czuła się tak, jakby jej serce zostało wręcz przejechane przez jedną z tych wielkich opon tego Hummera. Było całkowicie zmiażdżone. Jak on mógł to w ogóle zrobić? Znała go przecież, spędzili ze sobą już trochę czasu, a ona przecież nigdy nawet by nie pomyślała o oszukiwaniu go. Jej rodzice byli małżeństwem od ponad trzydziestu lat i to było to, czego Emily zawsze chciała dla siebie. 25
Anderson, Evangeline - More Than Friends Związku na wieczność, zbudowanego na wzajemnym szacunku i zaufaniu. No tak, to tyle jeżeli chodzi o zaufanie, pomyślała i uświadomiła sobie, że jej policzki były mokre od łez, a ona dalej ściskała telefon komórkowy w obu rękach. I to na tyle mocno, że prawie połamała plastikową obudowę. O Boże, nie mogę w to uwierzyć. Ślepo podniosła komórkę do ucha. Numer do Zacha był pod jedynką, w funkcji szybkiego wybierania. Musiała porozmawiać z przyjacielem, i to teraz, od razu. Naprawdę potrzebowała usłyszeć jego głęboki głos, mówiący jej, że wszystko będzie w porządku. Ale zamiast Zacha, odezwała się poczta głowowa, mówiąca automatyczną wiadomość, wyjaśniając, że był w tej chwili niedostępny, ale jeśli chce, to może zostawić swój numer, to on oddzwoni później. "Zach…" Bełkotała po sygnale. "Zach, proszę, wiem, że jesteś zajęty, ale muszę z tobą… Ja po prostu ... Potrzebuję cię." Odłożyła słuchawkę i z jej piesi wyrwał się szloch. Oczywiście, że był niedostępny. Dzisiejszej nocy Wojownik wchodził do netu i teraz właśnie tym był zajęty. Emily uzmysłowiła sobie jednocześnie, że pewnie ona też jest już spóźniona do Rustler Roundup. Jęknęła i rzuciła tęskne spojrzenie na otwarte drzwi do swojego mieszkania. O Boże, wolałaby nie iść na tą imprezę charytatywną teraz. Na dzisiaj miała już dość. Tak właściwie, to jedyne czego chciała to zawinąć się w łóżku i po prostu spokojnie umrzeć. Ale, zaraz dobie przypomniała, co się działo w tym łóżku i ledwie utrzymała swój żołądek na miejscu. Oj, na pewno nie dałaby rady się w nim położyć, prędzej by je spaliła. A poza tym, bez względu na to, jak bardzo nie chciała tam iść, to jednak wiedziała, że jej szalona szefowa na pewno nie przyjęłaby tego dobrze, gdyby jej tam nie było. Nie było powodu, by Gretta DeVille zaakceptowała nieobecności Emily na tej imprezie charytatywnej. Musiała w niej dzisiaj uczestniczyć. Emily wzięła głęboki, lekko drżący oddech i wyprostowała ramiona. Tylko dlatego, że jej życie rozpadło się w drobny mak, nie oznacza to, że mogła wszystko sobie odpuścić. Teraz kiedy, Jason zniknął z jej życia, będzie potrzebowała pracy, i to dużo bardziej niż kiedykolwiek. Chociaż to ona płaciła większość opłaty za czynsz, to jednak Jason brał na siebie część rachunków za media, w tym ich małym mieszkaniu. No i teraz Emily będzie musiała za wszystko od następnego miesiąca płacić sama. Z westchnieniem zrozumiałą, że to oznacza, że będzie musiała na trochę odłożyć otwarcie swojego biznesu ‘Posh Party Planners’. Nie było możliwości, by teraz mogła sobie na to pozwolić. Nie da rady utrzymywać mieszkania z jednego tylko wynagrodzenia. Dobrze, ale tym, będzie się martwiła później. Teraz nadszedł czas, żeby ruszyć do Klubu E, i to zanim zostanie zwolniona. 26
Anderson, Evangeline - More Than Friends Starając się nie myśleć o tym, że jej życie właśnie wywróciło się do góry nogami, że teraz była w piekle, i to wszystko w ciągu zaledwie ostatnich trzydziestu minut. Emily wytarła oczy, zamknęła mieszkanie i ruszyła na przyjęcie.
"Czy ja na pewno muszę to założyć?" Emily spojrzała na siebie z powątpiewaniem. Stanik tego gorsetu był tak zaciśnięty, że było to już ledwie przyzwoite. A mała, czarna, skórzana minispódniczka miała zamek błyskawiczny, który kończył się aż na jej pupie, i była krótsza i mniejsza niż cokolwiek, co ona kiedykolwiek miała w swojej szafie. Nie wspominając już o podwiązkach i pończochach kończących się na jej udach. Całości dopełniały wysokie, czarne szpili, w których czuła się jak dziwka. Chociaż, dobrze, że miały zapięcia na kostkach, chociaż dzięki temu czuła się tak, jakby chodziła na szczudłach. To wszystko było po prostu zbyt dziwne. Emily nie bardzo wiedziała jak się jej udało dostać do tego klubu, pamiętała wszystko jak przez mgłę, bo głowę miała wciąż wypełnioną klęską związku z Jasonem. Gdy przeszła przez drzwi, bramkarz sprawdził jej nazwisko na liście gości a następnie zaciągnięto ją w głąb klubu i ubrano jak fantazję napalonego nastolatka. "Oczywiście, że musisz to założyć!" Garderobiana miała tutaj, na tyłach Klubu E, prawdziwy skład odzieży. Po jej akcencie poznała, że musiała być jakiejś innej narodowości. I może właśnie, przez ten jej rosyjski akcent, tak trudno było Emily ją zrozumieć. Ale, jeżeli brakowało jej jakiegoś słowa, od razu nadrabiała to swoją postawą. Wszystko, co mówiła wydawało się być bezpośrednim rozkazem. "No, ale..." Jakkolwiek by się jednak Emily nie czuła, to jednak pochodziła z Południa, i miała uprzejmość głęboko zakorzenioną w swojej osobowość. "Ale, to nie jest dokładnie to, co miałam na myśli." Powiedziała, to tak taktownie, jak tylko umiała. Przecież wyobrażała sobie, że wybranym dla niej strojem, będzie olbrzymia, koronkowa i falbaniasta suknia balowa a nie czarny, skórzany i niewyobrażalnie obcisły strój. Gdy szefowa zapewniała ją, że strój będzie już dla niej gotowy, na pewno nie sądziła, że zobaczy siebie w stroju dziwki. I to jeszcze na tych cholernych obcasach, tak jakby szukała szybkiego zarobku. A potem pomyślała, że przecież nigdy nie marzyła również o tym by wejść do swojego domu i znaleźć Jasona w łóżku z żoną jego szefa. I nagle to, co miała na sobie nie wydawało jej się już takie ważne.
27
Anderson, Evangeline - More Than Friends "Bierzesz udział w aukcji, tak?" Domagała się odpowiedzi garderobiana, a jej gęste czarne brwi połączyły się na środku jej czoła, w bardzo przerażający sposób. Wyglądały jak wściekła gąsienica, która mogłaby ją pogryźć. "No tak, przypuszczam, że tak." Tak właściwie, to Emily bardzo mgliście pamiętała, że wykidajło przy drzwiach, też ją o to pytał i wtedy też odpowiedziała twierdząco, choć prawdę mówiąc była zbyt zdenerwowana, aby chcieć w ogóle cokolwiek licytować, nawet jeśli mogłaby tu znaleźć prawdziwą okazję. Jednakże musiała być tutaj i wziąć w tym udział, przecież reprezentowała panią DeVille, więc musiała robić, albo chociaż spróbować robić dobre wrażenie. "Jeżeli bierzesz udział w aukcji, to musisz to założyć." Garderobiana wskazała na strój Emily, zaciągnęła zamek i skinęła głową. Emily czuła się uwięziona. Nie było nawet mowy o tym, by odmówiła tej kobiecie z wielkimi i przerażającymi brwiami! Będzie musiała wyjść na środek imprezy w Rustler Roundup, która wypełniona będzie elitą społeczna Houston, wyglądając jak dziwka lub tancerka egzotyczna. "Ale ... cóż, jest jeszcze ktoś ubrany tak jak ja?" Spytała rozpaczliwie, rozglądając się po tym małym pokoju bez okien, który został nabity wyuzdanym sprzętem, a na regałach było pełno dziwacznych futer i odzieży. Jeśli to był bal, to naprawdę nie chciała się czuć jak prostytutka w tym eleganckim tłumie. Było to trochę deprymujące. Spojrzała na małe drewniane drzwi, które zostały oznaczone nalepką ‘scena’, ale nie widziała nikogo innego oprócz garderobianej i ochroniarza, który ją tutaj przyprowadził. "Tak, wszystkie dziewczyny biorące udział w aukcji mają takie same stroje jak ty." Garderobiana pokiwała głową, a Emily poczuła nagły przypływ ulgi. Może to był jakiś zwyczaj w Rustler Roundup, a pani DeVille zwyczajnie zapomniała jej o tym powiedzieć? Poza tym tak długo, jak ona nie była jedyną, w takim dziwacznym stroju, to wszystko było w porządku. "Teraz czas na makijaż. Potrzebujesz go." No i znowu garderobiana powróciła a przed oczami Emilly pojawiła się cała paleta do makijażu i zestaw pędzli i innych kosmetyków "Ale ..."
28
Anderson, Evangeline - More Than Friends Emily otworzyła usta, by zaprotestować ale jej makijażystka i garderobiana w jednej osobie, przejechała szybko po ustach czerwoną, błyszczącą szminką, czyniąc je aż śliskie z połysku. Zamknęła ją i wyciągnęła paletę cieni i zaczęła ich z wprawą używać. Przecież to tylko makijaż, mówiła sobie, a ona robiła go z wielką wprawą. Tak właściwie to Emily tylko lekko umalowała się w samochodzie, podczas drogi tutaj, no i już to wszystko zdążyło się rozmazać. Zabawne, ale już nie miała ochoty płakać. A właściwie to czuła się dużo lżejsza, prawie tak jakby ktoś, zdjął jej z piersi ogromny głaz, o którym nawet nie wiedziała, że tam był. Czyżby naprawdę nie zauważyła tego, że jej związek z Jasonem był bardziej przyzwyczajeniem niż romansem? Może tak właśnie było najlepiej? Może obudzi się jutro i będzie zadowolona, że już to się skończyło? Może, może, może, Emily zaszydziła z samej siebie. Może to nie miało znaczenia, że jest zadowolona z końca związku z Jasonem, ale sposób w jaki się to stało to jednak bolał jak wszyscy diabli. No i może już powinna o tym wszystkim przestać myśleć i skoncentrować się na dzisiejszym wieczorze! Ale dużo łatwiej było dawać sobie samej rady, niż faktycznie zacząć je wykonywać. Emily poczuła ogromne pragnienie, by z kimś porozmawiać, by porozmawiać z Zachem o tym całym bałaganie. Gdyby tylko był tutaj, mogłaby po prostu położyć głowę na jego ramieniu i poczuć jego silne ramiona wokół niej. To dałoby jej prawdziwe czucie bezpieczeństwa i ochrony. Tak bardzo chciała usłyszeć jego głęboki głos, szepczący jej do ucha, że teraz wszystko już jest w porządku. Emily westchnęła przez swoje błyszczące, czerwone usta, starając się jednocześnie nie kichać, gdy jej makijażystka przejechała po nosie lekkim pudrem. Chociaż, tak z drugiej strony, może to i dobrze, że jej najlepszego przyjaciela tutaj nie było, bo gdyby ją zobaczył w takim szalonym stroju, to na pewno nie pozwoliłby jej pójść na to przyjęcie. I jeszcze dokuczałby jej przez cały czas, właściwie to chyba nawet do końca życia. I to byłoby dużo gorsze niż jej pamiętna herbatka dla świnek. Oj tak zdecydowanie bardziej. Myśląc o swoim najlepszym przyjacielu, powróciły do niej szalone oskarżenia Jasona. Jego żałosne usprawiedliwienia. On naprawdę wyobrażał sobie, że ona zdradza go z Zachem! Co za szalony pomysł! Przecież Zach był po prostu słodkim, kochanym misiaczkiem, który nigdy nie zrobił czegoś niewłaściwego. Emily była pewna, że nawet taka myśl nigdy nie zaświtałaby mu w głowie, żeby romansować z nią za plecami Jasona. Był zbyt zajęty projektowaniem i tworzeniem tej swojej gry, Wojownika, by zainteresować się swoją najlepszą przyjaciółką. Prawda? Nagle przypomniała sobie tą jego uwagę, gdy spojrzał na nią i powiedział, że on woli małe, drobne i bladziutkie brunetki. Po prostu jej mózg płatał jej figle, próbując sprawdzić to co twierdził Jason, podczas gdy w rzeczywistości, to były zwyczajne usprawiedliwienia jego zdrady. 29
Anderson, Evangeline - More Than Friends "Skończyłam." Szorstki głos garderobianej rozproszył jej myśli. "Nie jest źle". Powiedziała, a jej krzaczaste brwi znowu się skurczyły. Cofnęła się, i położyła ręce na swoich szerokich biodrach patrząc na Emily z wyraźną aprobatą w oczach. "Nie jest źle". "Naprawdę?" Emily wyciągnęła rękę by dotknąć policzka, ale od razu dostała od niej po łapach. "Nie dotykać." Ostrzegła. "Już czas, abyś poszła na aukcję. Nie będę miała czasu by to poprawiać. Tu patrz." Energicznie odwrócona Emily, stanęła przed olbrzymimi, owalnym lustrem w drewnianej ramie. "Och, ja..." Głos Emily zadrżał, gdy tak wpatrywała się w lustro. To było bardzo dziwne uczucie, tak patrzeć na samą siebie w takim makijażu, nie wspominając już o stroju. Ciasny gorset i skórzana mała mini. Ale najdziwniejsze było to, że nie wyglądała źle. Tak w rzeczywistości to wyglądała ... "Wyglądam gorąco." Wypaliła Emily, przeciągając rękami po biodrach i patrząc z fascynacją, jak kobieta w lustrze zrobiła dokładnie to samo. To prawda, bez względu na to, jak dziwaczna była ta odzież, to jednak trudno było zaprzeczyć, że teraz wyglądała jak seksowny kociak, który był gotowy na nowego faceta. "Jest dobrze." Przyznała garderobiana bardzo wolno i dość niechętnie. "Jest wspaniale." Poprawiła ją Emily, wciąż wpatrując się w swoje odbicie w lustrze. Tak właśnie, to tylko z wyjątkiem tej swojej niegrzecznej obsesji na punkcie bielizny, zawsze myślała o sobie jako o miłej, normalnej i nieciekawej dziewczynie, no ale teraz... W tym lustrze widziała kogoś innego. Ta dziewczyna, którą tam była, była jej dziką stroną, gotową na wszystko. Emily poczuła przypływ podniecenia, gdy tak się sobie przyglądała. Zadziwiające było to, że ten cały strój przypomniał jej ulubioną fantazję erotyczną. Czekała w niej , przebrana za uległą niewolnicę w barze, popijając swój ulubiony drink ‘Sex on the Beach’ i czeka na tego właściwego mężczyznę. Wiedziała, że od razu, jak by go tylko zobaczyła, to by go poznała. Będzie wysoki i dominujący i będzie w stanie podporządkować ją sobie całkowicie. W fantazji zabierał ją do siebie na całą noc i zmuszał ją do poddania się, przy pomocy różnego rodzaju rzeczy, słodkich, gorących i bardzo seksualnych rzeczy, od myślenia o których, Emily stawała się mokra. Czasami obracał ją na kolanach i dawał jej klapsy, a czasami związywał ją i torturował przez całe godziny przy pomocy piór, kostek lodu albo bitej śmietany. Rozpalał jej ciało dotykiem, a później lizał ją gorącym, szorstkim językiem. A ona dochodziła. 30
Anderson, Evangeline - More Than Friends Wiedziała dużo o bdsm, często w necie wchodziła na tego rodzaju strony. Czasami nawet całymi godzinami przeglądała w sieci te strony, patrząc na zdjęcia i filmy z lochów i ciemnych piwnic. Jej oddech od razu stawał się urywany a majteczki przemoczone. Lubiła wyobrażać sobie, siebie w różnych sytuacjach. To był taki jej mały, brudny sekret, jej ciemna strona, którą tak właściwie nigdy, nikomu nie pokazywała. No może z Jasonem, ale w bardzo mały i ograniczony sposób. Jason nie robił tego właściwie, nie umiał jej doprowadzić do orgazmu. Kiedyś powiedziała mu, że podoba jej się taki dreszcz niebezpieczeństwa, że ma taką fantazję, aby człowiek, którego kocha i który nigdy nie zrobi jej krzywdy, staje się kimś obcym. Kochała tą fantazję, ideę odgrywa roli, która była zupełnie inna od jej codziennej postawy ‘dobrej dziewczynki’. Próbowała namówić Jasona, aby zagrał w tą grę razem z nią. Miał udawać, że jest obcym facetem, który zabierze ją w piątkowy wieczór z miejscowego baru, ale on jej powiedział, że to głupi pomysł i kompletna strata czasu. Chociaż jak się rak nad tym głębiej zastanowić, to według niego, w ostatnim roku, każdy rodzaj gry wstępnej był stratą czasu, przypomniała sobie Emily z lekką dezaprobatą. A ponieważ nie chciał nawet spróbować pierwszej części jej fantazji, nie było nawet sensu by pytać go, czy założyłby czarną skórzaną maskę na twarz i żądał, by nazywała go masterem i panem. Nie wspominając już o poproszeniu go, by dał jej parę klapsów, związał ją, pokrył bitą śmietaną a na koniec to wszystko z niej zlizał, czy też o setkach innych scenariuszy, o których skrycie marzyła. Trochę ją to bolało, że on nigdy nawet nie chciał spróbować. Lekko zagryzła swoje błyszczące czerwone usta i westchnęła. To była czysta ironia, że tej nocy, kiedy miała na sobie odpowiedni stój, rodem z jej najskrytszych fantazji, nie było człowieka, z którym mogłaby je spełnić. Ale komu na tym tak naprawdę zależało? Spojrzała jeszcze raz na siebie, taką gorącą, i zakręciła się przed lustrem. Spojrzała na swoje niewielkie piesi, które teraz były tak ściśnięte, że aż wypadały z koronkowej góry gorsetu, rąbek jej minispódniczki był lekko podwinięty w górę... tak, teraz mogła sobie wyobrażać różne rzeczy. Emily niemal czuła rękę jej Mistrza na swojej nodze, idealnego człowieka z jej fantazji. Byłby wysokim, ciemnowłosym i bardzo wymagającym facetem, który nie czekałby na jej zgodę aby przesunąć swoimi palcami ku wewnętrznej części jej uda. Jej oddech od razu stał się krótki i urywany. Wręcz słyszała jak jej mruczał do ucha te wszystkie brudne i jednocześnie słodkie rzeczy, które zamierza jej robić. "Czy to jest to, czego pragniesz?" Niemal słyszała jak to mówił. "Rozstaw nogi szerzej, kochanie, pozwól mi popatrzeć na twoją, słodką łechtaczkę." Boże, ona naprawdę podniecała się i to tutaj! Nie miała pojęcia dlaczego. Czy to sprawił traumatyczny rozpad jej związku? Ale ta fantazja była cholernie potężna, dużo mocniejsza niż wszystko o czym do tej pory marzyła. Czuła jak jej cipka jest całkowicie mokra, jak jej niegrzeczne, jedwabne, czarne majtki są już kompletnie przemoczone. Ale nie interesowało jej to, fantazja trwała nadal.
31
Anderson, Evangeline - More Than Friends "Rozsuń je.” Szepnął mężczyzna w jej fantazji, niskim, rozkazującym głosem. "Byłaś bardzo niegrzeczną dziewczynką, Emily i musisz zostać za to ukarana." "Tak, Panie." Mogła sobie wyobrazić, jak odpowiada mu pokornie, po czym pochyla się w jego stronę, obnażając swój tyłek. Była gotowa na każdą karę o jakiej on zdecydował, że była konieczna. Jego ciepłe ręce przesunęły się po jej pupie, opiętej przez gładką skórę minispódniczki, by chwilę później wsunąć się pod nią z cichym mruczeniem. Emily mogła poczuć dotyk zimnego powietrza, na swoim nagim ciele, gdy jego ręce zmusiły ją do rozsunięcia nóg jeszcze szerzej. Dotarł palcami do warg jej cipki, rozsunął je i teraz patrzył na jej mokry, różowy guziczek. "Taka piękna, mała cipka." Zamruczał jej do ucha, pochylając się nad nią. Sprawiając, że poczuła się taka malutka i całkowicie bezsilna, pod gorącem jego siły i dominacji. Przesunął swoje dwa, grube palce w niej, otwierając ją i zanurzając się w niej. "Tak tu mokro." Zamruczałby. „Czy to dla mnie jesteś mokra, Emily? Mokra, bo chcesz żebym się z tobą pieprzył? " "Tak!" Krzyknęła, aż piskliwym głosem, próbując złapać oddech. "Tak, proszę o to Panie..." "Już czas!" Garderobiana praktycznie krzyknęła na Emily, a ona podskoczyła z szoku, brutalnie wyrwana ze swojej fantazji. "Mówią mi, że jesteś następna na aukcję." Po czym złapała Emily za łokieć i pociągnęła ją w stronę małych, drewnianych drzwi oznaczonych napisem 'scena'. "Och, ale ja nie sądzę... Czy nie powinnam iść na widownię, razem z innymi...?" Zapytała Emily skonfundowana ale garderobiana tylko otworzyła drzwi prowadzące na scenę. Emily zobaczyła kilka, równie skąpo ubranych dziewcząt stojących już na niej i dużego ochroniarza, z wielkimi ramionami skrzyżowanymi na piersiach, co tylko uwypuklało jego olbrzymie mięśnie. "Chodzi mi o to... po co ja mam wychodzić na scenę?" "Musisz tam być, by cię licytować." Odpowiedź garderobianej oszołomiła ją. "Licytować, ale jak?" Zapytała rozpaczliwie Emily, czując jak roznegliżowane dziewczyny ze sceny patrzą na nią z ciekawością. Bramkarz, też już na nią patrzył ale był z wkurzeniem, chociaż w jego przypadku, to może był naturalny wyraz twarzy. "Będą licytować ciebie. Idź już!" Po czym wypchnęła ją przez drzwi, poruszając jednocześnie wściekła gąsienicą swoich brwi. "Ale jak… mnie? Nie rozumiem. Myślę, że zaszła jakaś pomyłka. Czekaj!" Emily prawie wykrzyczała to wszystko jednym tchem. Ale drzwi się już zamknęły i teraz mówiła do wielkiej klatki piersiowej ochroniarza. "Uspokój się, kochanie." W jego głosie słyszała nutki ostrzeżenia.
32
Anderson, Evangeline - More Than Friends "Ale ... co się dzieje?" Zapytała Emily, wciąż usiłując zebrać mylić. "Po prostu patrz." I bramkarz skupił całą swoją uwagę na dużej, drewnianej scenie. Stali tutaj: Emily, bramkarz i reszta dziewczyn za wielkimi bordowymi kurtynami. Byli niewidoczni dla widowni, sami jednocześnie mając bardzo dobry widok na to, co działo się na scenie. "Sprzedana, dla pana z przodu, za pięć tysięcy dolarów!" Przemówił wysoki mężczyzna, grzmiącym głosem. Wskazując na piękną blondynkę, która była ubrana w przezroczystą, czerwoną sukienkę jak u lalki. Miała też czarną, skórzaną obrożę zapiętą na swojej szyi. Emily mogła także, i to bardzo wyraźnie, zobaczyć jej sutki prześwitujące przez cienki materiał. Widziała też majtki, które ta miała na sobie, idealnie dopasowane do jej stroju, i równie przejrzyste. Widziała idealnie jej nagą cipkę. Wygoloną cipkę. Wysoki mężczyzna i skąpo ubrana blondynka podeszli do dużego stołu, na którym wyłożone było, całe mnóstwo, różnych rzeczy. Nie miało to dla Emily żadnego sensu. Leżały tam różnego rodzaju baty, pejcze, rózgi a także kilka rzeczy, których nawet nie umiała nazwać. Z lewej strony stołu, stało coś na kształt krzesła, a po prawej, takie dziwne drewniane urządzenie, które z wyglądu przypominało dużą literę X, a z wszystkich zewnętrznych punktów zwisały rzemienie. Co się dzieje? Myślała Emily, przyglądając się dziwnej ramie, w kształcie litery X, z dużym niepokojem. Miała wrażenie, że tonie, i miała już duży supeł nerwów w dole brzucha. To nie były rekwizyty z jakiegoś filmu. Ale wciąż nie mogła sobie wyobrazić, by ktoś ich używał, no i do czego ich używał, bo wyglądały na używane. "Niech pan podejdzie tutaj i odbierze swoją nagrodę." Wysoki mężczyzna, który prowadził aukcję, aż rozkwitł w uśmiechach. "Ta mała pani, jest już przygotowana i gotowa do użycia. Nie możemy się doczekać, aby zobaczyć pokaz. Pamiętaj tylko Panie, że masz piętnaście minut ,by zachwycić twoich kolegów, członków tego klubu i nabawić się swoją klaczą." Emily patrzyła, jak krępy mężczyzna ubrany w obcisłe skórzane spodnie i czarną skórzaną maskę, która zakrywała górną połowę jego twarzy, wspiął się po schodach prowadzących na scenę i podszedł do roznegliżowanej blondynki, ubranej w przejrzysto-czerwony stój lalki. Chwycił ją za ramię. Rzuciła mu w odpowiedzi alarmujące spojrzenie, ale nie próbowała się wyrwać. Emily była pewna, że miał zamiar przeciągnąć ją po scenie, ale zamiast tego, ruszył z nią do stołu z dziwnymi rzeczami. "Wybierz jeden." Powiedział cichym, stanowczym głosem. Blondynka zdawała się wiedzieć, co się dzieje. Z drżącym palcem, wskazała na duży pejcz z drewnianą rączką, który leżał na środku stołu. "Dobrze. Na początek to wystarczy." Człowiek, który ją kupił podniósł pejcz i odwrócił się do niej z groźnym grymasem. "Bardzo dobrze, mała dziewczynko." Zamruczał. "Teraz zajmij pozycję."
33
Anderson, Evangeline - More Than Friends Strach wypełnił Emily, gdy patrzyła jak blondynka podeszła do brzegu stołu, położyła dłonie płasko na blacie i zgięła się tak, że jej goły tyłek znalazł się wysoko w powietrzu. Przecież, chyba ten zamaskowany mężczyzna z pejczem nie będzie robił tego, co ona myślała, że będzie, prawda? Jej niepewność została rozwiana, gdy zamaskowany mężczyzna zamachnął się i na pośladki blondynki spadło pierwsze uderzenie bicza. Usłyszała ten dźwięk uderzenia, gdy twarde, płaskie pędzle dotknęły jej tyłka. Dziewczyna westchnęła i poruszyła, ale jej ręce nadal spoczywały płasko na blacie stołu. Nie przesunęły się nawet o milimetr gdy drugie, trzecie i czwarte uderzenie spadło na jej gołą pupę. "Przygotuj się, ty jesteś następna." Usłyszała głos bramkarza przy swoim uchu. Przerażona i wytrącona z kontemplacji dziwacznych klapsów i tego co działo się na scenie, dopiero po chwili zareagowała. "Jestem, co? Nie jestem! "Zaprotestowała. "Nie mogę być!" Ochroniarz popatrzył na nią z niebezpiecznym grymasem i wyciągnął kawałek złożonego papieru z przedniej kieszeni swoich obcisłych dżinsów. "Nazywasz się Emily Cline?" Zażądał odpowiedzi. "No tak, ale..." "Zostałaś przysłana tutaj przez Grettę DeVille?" Emily skinęła głową. "Tak, ale..." "Żadnych ale." Bramkarz złapał ją za ramię, tak jakby ona próbowała uciec. "Jak weszłaś w to, to zostajesz do końca. Nie wolno wycofywać się z rozkazów szefa." "Cóż, chcę rozmawiać z szefem, nigdy się na coś takiego nie zgodziłam!" Niski jęk przerwał tyradę Emily i odwróciła ona głowę, aby zobaczyć, że zamaskowany mężczyzna i blondynka minęli już etap klapsów i przeszli do czegoś nowego. Cienkie majteczki blondynki były zsunięte do połowy jej ud i człowiek, który ją kupił stał za nią. Jego obcisłe czarne spodnie były teraz rozpięte i opuszczone, tak że odsłaniały jego zaskakująco dużego fiuta. Który obecnie zbliżał się do ogolonej cipki blondyny, by po chwili zanurzyć się w nią tak głęboko jak tylko mógł. Emily słyszała mocne uderzenia ich ciał, gdy pompował w nią swój wał aż po same jądra. Nieszczęsna blondynka, miała odrzuconą do tyłu głowę, dyszała i jęczała w rytm jego pchnięć. Jej cipka był różowy i obrzęknięta, maksymalnie rozciągnięta, tak by pomieścić jego gruby, ostro penetrujący ją wał. Wyglądała tak, jakby ją wręcz na niego nadziewał. Tłum oglądający to przedstawienie zaczął szaleć i krzyczeć, wspierając mężczyznę i dając mu dość wyraźne sugestie co powinien jeszcze zrobić blondynce. Emily cały czas obserwowała blondynkę, nie mogła odwrócić od niej oczu. Hałas stawał się coraz głośniejszy, a Emily poczuła nadchodzący ból głowy.
34
Anderson, Evangeline - More Than Friends Nie była pewna czy to była odpowiedz na widok tego pieprzenia czy też na to, że była tego realnym świadkiem. "O mój Boże!" Mruknęła pod nosem, a jej oczy otwierały się coraz bardziej w rosnącym szoku." Nie mogę uwierzyć, że to się dzieje naprawdę..." Urwała, nie mogąc już nawet zebrać myśli, by dokończyć tę myśl, i to nawet dla samej siebie. "Uwierz w to, kochanie." Ochroniarz dał jej uśmiech głodnego rekina. "Przygotuj się, bo tak jak powiedziałem, jesteś następna."
35
Anderson, Evangeline - More Than Friends
Rozdział 4
‘Zach, potrzebuję cię! " Słowa Emily cały czas dzwoniły w jego głowie, podczas gdy Zach przepychał się przez tłum w stronę drewnianej sceny. Przeklinał siebie, że od razu nie odebrał tego telefonu od niej, ale miał założony zestaw słuchawkowy do gier, tak aby mógł usłyszeć członków swojego zespołu i przeciwników, a ręce nadal mieć wolne, by obsługiwać klawiaturę. Kiedy w końcu zauważył na telefonie, mrugające światełko świadczące o nieodebranych wiadomościach, od telefonu Emily minęła już ponad godzina. Te emocje, które były zawarte w jej głosie, znokautowały wszystkie instynkty obronne Zacha. Emily była prawdziwym gejzerem uczuć, ale nie była też jedną z tych dziewczyn, które traciły głowę w mgnieniu oka. Tak więc, jeżeli brzmiała na bardzo zdenerwowaną, to po prostu coś było nie tak. Było bardzo cholernie źle. Zach wyznaczył na przywódcę swojego zespołu innego gracza, chwycił kluczki do samochodu i już pędził w stronę Club E, przeklinając przez całą drogę samego siebie, za to że pozwolił tam pójść Emily samej. A co jeśli ktoś ją okradł, pobił albo coś ją bolało? Co on zrobi, jeśli ona była w tarapatach, a on dotrze zbyt późno, aby ją uratować? Powinien być uważniejszy. Nie powinien był w ogóle zaczynać grać. Powinien tam z nią pójść. Powinien tam z nią być, pomyślał ze złością. Powinien być u jej boku. Proszę niech jej się nic nie stanie. Proszę. Kiedy w końcu dotarł do Klubu E, poczuł obezwładniającą wręcz ulgę, że ona tam była. To znaczy ochroniarz po sprawdzeniu listy ‘gości’ powiedział, że weszła do tego klubu, ale kiedy zażądał by ją zobaczyć, ochroniarz przy drzwiach stanowczo odmówił. Emily była już za sceną i się przygotowywała, a nie można było oglądać dziewczyn, kiedy licytacja już się rozpoczęła. Zach aż się wściekł, gdy to usłyszał, ale bramkarz odmówił mu jakichkolwiek, dalszych wyjaśnień, co doprowadziło do sytuacji grożącej przejściem do rękoczynów, w wyniku czego, został wezwany właściciel klubu. Po dość szybkiej i nerwowej rozmowie oraz pokazaniu platynowej karty wiza, Zach został wpuszczony do środka. Ale on nie mógł przystąpić do aukcji, która była już w toku, został zabrany przez przerażająca Rosjankę, z niewiarygodnymi brwiami do czegoś na kształt olbrzymiej przebieralni, gdzie wybrała dla niego odpowiedni, jak twierdziła, stój. Wydawało się dziwne, że ludzie, którzy chcieli brać udział w aukcji, musieli mieć na sobie czarne skórzane ubrania, ale ta garderoba była nimi wypełniona. Chociaż sądząc z tej ilości pieniędzy, którą musiał wyłożyć by tu wejść, to może aż tak dziwne nie było. No i teraz miał na sobie obcisłe skórzane spodnie, czarną skórzaną kamizelkę a jego ramiona i tors były nagie, no i czarną maskę, przypuszczalnie po to, aby zachować pewną anonimowość. 36
Anderson, Evangeline - More Than Friends Rozglądając się wokół, dostrzegł, że ludzie stojący pod sceną byli ubrani dokładnie tak samo jak i on. Czym do diabła był ten klub? I dlaczego, przed wejściem musiał udowodnić, że ma na karcie pięćdziesiąt tysięcy dolarów limitu? Tak właściwie to Zacha nie obchodzi to, co tutaj sprzedawali, albo ile pieniędzy sam musiałby wydać, nie mieli na tej scenie nic, co mogłoby go zainteresować. To było to, co myślał, no w każdym razie, dopóki nie zobaczył Emily, w stroju jeszcze dziwaczniejszym od jego. Miała na sobie coś, od czego jego penis zrobił się twardy i pulsujący w jego spodniach. Jej soczyste, jędrne piersi były podniesione przez ciasny gorset a czarna, skórzana spódnica była tak krótka, że Zach widział jej czarne podwiązki i majtki, które sprawiły, że od razu zaczął o nich fantazjować. Ale gdy rozejrzał się po wypełniającym sale tłumie, od razu zdał sobie sprawę, że nie tylko on jej pożąda i ogarnęła go wściekła zazdrość, że inni też ją taką widzą. A ona była jego. Tylko jego. Zabrzmiał zaborczy głos w jego głowie i to tak głośno, że prawie zagłuszył rozpoczęcie licytacji. Prawie, ale nie całkiem. "No to, jak? Zaczynamy licytację tej młodej panny? Jędrny mały tyłeczek, długie jedwabiste włosy i spójrzcie na te cycki, idealnie mieszczące się w dłoni! No, panowie, wiem, że chcielibyście kawałek tego mięska. Zaczynamy licytację, tysiąc dolarów. Jeden tysiąc, a może ktoś da dwa?" Z tego, jak Emily zatoczyła się na scenie, na tych absurdalnie wysokich obcasach, które miała na swoich maleńkich stopach, było zupełnie jasne, że ktoś musiał ją pchnąć, zmuszając ją w ten sposób, aby weszła na drewnianą scenę. Wyglądała jak jeleń patrzący w światła reflektorów samochodu, z tymi jej szeroko otwartymi szarozielonymi oczami. Na ten widok, jego serce ścisnęło się w pięść. Oczywiście, że nie miała pojęcia, jak znalazła się na tej scenie i co w ogóle się dzieje. I czego właśnie, tak wyraźnie, miała doświadczyć na swojej własnej skórze. "Pięć tysięcy dolarów!" Krzyknął człowiek stojący po lewej stronie Zacha. Był zbudowany jak mur i jawnie rozbierał wzrokiem Emily. Z jego czarnej maski przeświecały blisko osadzone chciwe i zachłanne oczy. "Pięć tysięcy, a może ktoś jednak da sześć?" Krzyknął licytator. "Dajcie spokój, panowie, to nie jest wielka suma za piętnaście minut na scenie z taką piękną niewolnicą. Poza tym pamiętajcie, dzisiaj nie ma żadnych zasad! Dzisiaj w The Rustler Roundup, wszystko jest dla was!" "Sześć tysięcy!" Zach usłyszał swój własny głos. Był przerażony, że tym swoim pożeraniem oczami Emily, mało nie przegapił jej sprzedaży. A nie mogło być o tym nawet mowy, by ktoś inny położył na niej swoją łapę. "Siedem!" Odezwał się człowiek z małymi, świńskimi oczkami. "Osiem!" Krzyknął Zach, zanim prowadzący aukcję zdążył dotknąć młotkiem pulpitu. 37
Anderson, Evangeline - More Than Friends "Dziewięć!" Odezwał się znowu stojący obok niego człowiek. Najwyraźniej miał ochotę na Emily i nie chciał przegrać tej aukcji. "Równie dobrze możesz zrezygnować, kolego." Powiedział do Zacha z przekąsem. "Miałem na oku ten słodki, mały tyłek od chwili kiedy tylko weszła na tą scenę. Zamierzam ją pieprzyć, długo i mocno, jak tylko wygram tą aukcję." Purpura zalała oczy Zacha. "Dziesięć!" Wrzasnął ponownie, zanim ktoś w ogóle zdążył zareagować. "To jest miłość mojego życia, dupku. Nawet nie myśl, że się poddam, więc lepiej się wycofaj z tej licytacji. Zawsze cię przebiję!" "Miłość twojego życia?" Człowiek znowu uśmiechnął się ironicznie. "Więc co? Tylko w ten sposób możesz ją przelecieć? Licytując tutaj? To dość smutne, człowieku." "Smutne jest to, że ci przypierdole, jak się nie zamkniesz." Warknął wściekle Zach. Tak właściwie, to nigdy nie zachowywał się agresywnie, ale sposób w jaki ten dupek mówił o Emily, tak jakby była ochłapem mięsa, czy jakąś prostytutką, doprowadzało go do szaleństwa i wystawiało jego sympatyczność i bycie miłym, na bardzo wielką próbę. „Nie jestem tutaj, aby ją przelecieć.” Kontynuował. "Jestem tu, by ją uratować, to jej szalona szefowa ją tutaj przysłała. Ona nie miała pojęcia w co się pakuje, że to ona będzie częścią tej licytacji." "Nawet lepiej, świeże mięso." Człowiek uśmiechnął, pokazując pożółkłe zęby. "Ale, powiem ci coś, kolego, to nie ma znaczenia, czy ona wie czy też nie, dlaczego tam jest. Ktoś ją wypieprzy zanim ta noc się skończy. Nie ma znaczenia, jak dużo za to zapłacisz, bo nie pozwolą jej zejść z tej sceny, dopóki nie zostanie poddana odpowiedniej karze. Takiej w stylu Roundupu." "O czym ty do cholery mówisz?" Zach zażądał wyjaśnień. "Co to za chory…" "Dwanaście tysięcy, po raz pierwszy. Dwanaście tysięcy po raz drugi... " Głos licytatora przedarł się do ich rozmowy i Zach z przerażeniem zdał sobie sprawę, że podczas gdy on wykłócał się z człowiekiem, stojącym obok niego, ktoś inny zaczął ostro licytować Emily. "Trzynaście tysięcy!" Krzyknął szybko, machając ręką w powietrzu, tak by przyciągnąć uwagę prowadzącego. "Daję trzynaście!" "Trzynaście, słyszałem trzynaście!" Obwieścił, ku wielkiej uldze Zacha. "A może ktoś da czternaście? No, panowie, czternaście tysięcy za tą gorącą, małą klaczkę. Ona jest warta każdego grosza. Czternaście tysięcy."
38
Anderson, Evangeline - More Than Friends Zach czekał z sercem w gardle. Był przygotowany, aby podejść do granicy limitu na swojej karcie, gdyby musiał w ten sposób ściągnąć Emily z tej sceny i zabrać z tego koszmaru. Człowiek ze świńskimi oczkami i żółtymi zębami otworzył usta, a następnie zamknął je, gdy dostrzegł wyraz twarzy Zacha. "Ty mówisz poważnie, prawda? Będziesz w to brnął dalej? Wiesz, że większość dziewczyn na tej aukcji, nie pójdzie za więcej niż cztery czy pięć tysięcy? Poczekaj trochę, bo może się trafić lepsza okazja." "Nie chcę innej ‘okazji!" Warknął Zach. "Przyjechałem tutaj po Emily i nie ruszę się nigdzie bez niej. I nie obchodzi mnie, ile to będzie kosztowało." Mężczyzna westchnął i wzruszył ramionami. "Jak chcesz. Widzę, że jesteś na nią napalony i nie chcesz, by ktoś inny wziął ją w obroty. Trochę jednak szkoda, bo ma fajną dupę i cycki…" "Jeszcze jedno słowo, a wbiję ci zęby do gardła". Zach zrobił krok w jego stronę. "Emily taka nie jest, i nie zamierzam tu stać i pozwolić ci ją obrażać." "Dobrze, Romeo". Człowiek uśmiechnął. "Należy bronić honoru swojej dziewczyny. Zobaczymy jak sobie poradzisz już po wygraniu aukcji, gdy będziecie razem na scenie." Zach otworzył usta, by mu odpowiedzieć, ale wtedy licytator krzyknął: "Sprzedana za trzynaście tysięcy panu na górze." Skinął głową Zachowi. "Zapraszam po swoją nagrodę, przyjacielu. Po takiej cenie, spodziewamy się zobaczyć jakiegoś ciekawego przedstawienia!". Roześmiał się hałaśliwie z własnego, kulawego dowcipu i gestem zaprosił Zacha na scenę. Ruszył od razu, bardzo szybko, przeskakując po dwa schodki z boku sceny i w mgnieniu oka stanął obok Emily. „Em?" Spytał, sięgając po nią. Ale odsunęła się od niego, z dzikim spojrzeniem w oczach. "Kto ... co?" Spojrzała oszołomiona i przerażona ... i zupełnie niesamowita, w tej skórzanej czerni. Zach był bardzo świadomy tego, że wypełniały go mieszane uczucia. Gdy wziął ją w ramiona, walczyły w nim pożądanie z opiekuńczością, mieszając się ze sobą. Przyciągnął ją delikatnie do siebie. "Em, to tylko ja." Mruknął, pochylając się, aby spojrzeć jej w oczy. "Zach. Odebrałem twoją wiadomość i przyszedłem po ciebie, by zabrać cię stąd." "Zach?" Rzuciła mu dzikie spojrzenie, a potem ogromna ulga zalała jej twarz. "Och, dzięki Bogu! Przez chwilę, w tej masce i tym ubraniu nie poznałam ciebie." 39
Anderson, Evangeline - More Than Friends "Mógłbym powiedzieć to samo o tobie." Powiedział sucho. "Jak to się stało?" "To był Jason. Złapałam go ... złapałam go na zdradzie. I to z żoną swojego szefa, na oczach tych wszystkich ludzi! Byli w moim łóżku, tym co mi babcia zostawiła w spadku…" Jej oczy zaczęły wypełniać się łzami. Zach przyciągnął ją do siebie i przytulił mocno, starając się jednocześnie nie zauważać, że widział jej sutki wystające z tego ciasnego gorsetu, który miała na sobie. Właściwie to widział dużo więcej. "Więc, złapałaś go na oszukiwaniu ciebie, a i tak postanowiłaś tutaj przyjść?” "Nie sądziłam, że miałam jakiś wybór, nie chciałam stracić pracy. Oczywiście, gdybym wiedziała, że pani DeVille wysyła mnie tutaj, aby mnie sprzedać…" "Okay, wy dwoje, wystarczy już tej pogawędki." Głos prowadzącego, przerwał ich rozmowę i Zach zdał sobie sprawę, że był tak pochłonięty ochranianiem i kojeniem smutków Emily, że zupełnie zapomniał, że wciąż byli na scenie. "Niestety." Powiedział sztywno. "Moja przyjaciółka dostała się tutaj przez pomyłkę i teraz powinienem zabrać ją już do domu. Nie będziemy zajmowali wam więcej czasu na tej… aukcji." Objął swoim ramieniem, drobne ciało Emily i już ruszyli w kierunku schodów, gdy zatrzymała go dłoń licytatora zaciśnięta na jego ramieniu. "O nie, nie kolego, nigdzie nie idziesz. Nie, dopóki nie dasz tej małej klaczy, kary na którą zasłużyła." "Ona nie zasłużyła na żadną karę!" Warknął Zach. "Mówiłem już, że jest tutaj przez pomyłkę, do cholery! " "To nie ma znaczenia, jak się tutaj dostała, mój przyjacielu. I tak musisz zapłacić." Licytator zmarszczył groźnie brwi. "Oczywiście, że zapłacę." Powiedział Zach sztywno. "Tyle ile zaoferowałem tyle zapłacę, ale teraz chciałabym ją zabrać do domu, ona już i tak przeszła zbyt wiele." "Bardzo wzruszające, ale te pieniądze tylko przepuszczają ciebie na następny etap, a nie wypuszczają ją. Takie są zasady w Roundup." Prowadzący machnął ręką w stronę stołu wypełnionego różnego rodzaju dziwnymi przedmiotami. "Zrozum, ona musi wybrać coś z tego stołu. Coś, co na niej użyjesz, zanim ją przelecisz. Po prostu zrób to szybko, bo faceci zaczynają się już niecierpliwić." Wskazał na tłum ludzi ubranych w skóry, czekających pod sceną, którzy teraz zaczęli krzyczeć i gwizdać.
40
Anderson, Evangeline - More Than Friends "O czym ty mówisz?" Zach był tak skupiony na Emily, że jego umysł ledwo rejestrował cokolwiek innego poza nią na tej drewnianej scenie. I dopiero teraz, ze zmieszaniem przyjrzał się rzeczom na stole. Były tutaj bicze do chłostania, pejcze, pasy, trzciny, nie wspominając już o dużym, czarnym krzyżu w litery X, z kalmarami i pasami mocującymi w każdym rogu. To były paski do krępowania, pomyślał tępo. A ja mam ją ukarać. Boże, co, do cholery, jest z tymi ludźmi nie tak? "Słuchaj kolego, dlaczego tutaj jesteś, jeśli nie chcesz wziąć udziału w pokazie? Każdy wie, że w Rustler Roundup mamy do czynienia z laniem (spankingiem) i seksem, więc dlaczego ty tutaj przyszedłeś? " "Przyjechałem po Emily." Zawarzał Zach, zaciskając ochronnie ramię wokół Emily. "I niech mnie diabli wezmą, jeśli zrobię jej jakąś krzywdę, by ty i ci twoi perwersyjni dranie mieli na co popatrzeć." "Och, zranisz ją, zranisz. Najpierw ją dobrze zlejesz, a później jeszcze wypieprzysz i to mocno. Albo ktoś skrzywdzi i to poważnie ciebie." Warknął prowadzący aukcję, po czym spojrzał na scenę za aksamitną kurtynę. "Hej, Carl, mamy tutaj mały problem. Ten pan nie chce, wywiązać się ze swojej oferty." "Mówiłem przecież, że zapłacę." Zach popatrzył na ogromnego i groźnego ochoniarza, z którym miał już wcześniej problemy. Za nim pojawiło się dwóch dodatkowych strażników, którzy, jeżeli to było w ogóle możliwe, byli jeszcze więksi i bardziej brzydcy od tego pierwszego. "Och, zapłacisz." Obiecał licytator z paskudnym uśmiechem na twarzy. "Zapłacisz w stylu Roundup, i to natychmiast, jeśli zaraz nie ukarzesz swojej dziewczyny. Ja nie żartuję, oj nie mój drogi panie. Nie jesteś pierwszym oferentem, który odczuwał niechęć do wykonywania kary i pewnie nie będziesz ostatnim, ale my, tutaj wiemy, jak sobie radzić z takimi jak ty." Zach nie mógł uwierzyć własnym uszom. Sytuacja stawała się coraz gorsza, zagrożenie rosło wręcz w funkcji wykładniczej. I teraz, to on miał ukarać Emily, nigdy by czegoś takiego nie wymyślił, nawet w swoich najgorszych koszmarach. Spojrzał na trzech rosłych strażników i zobaczył jak zacisnęli dłonie w pięści, aż ich kostki popękały z przeraźliwym dźwiękiem. Bardzo znaczącym dźwiękiem. Znał takich jak oni, dostał już od nich łomot, i to nie raz w liceum, ale teraz był dużo większy i silniejszy, miał wyćwiczone mięśnie… i tak nie było sposobu, by mógł wygrać z nimi trzema na raz. Ale musiał spróbować. To cześć Emily była na szali, a on nie miał zamiaru jej skrzywdzić, i to tylko dlatego, że mu grozili. "No to jak będzie, kolego?" Zapytał kolos o imieniu Carl, płaskim głosem. "Ukarzesz tą ładna panienkę, czy to my mamy się z tobą pobawić, dupku? "
41
Anderson, Evangeline - More Than Friends Cholera, pomyślał Zach z rezygnacją. Wbiją go w ziemie, ale był zdecydowany nie ustąpić. Zrobił, krok do przodu, zaciskając ręce w pięści. Ale jak tylko to zrobił, poczuł małą dłoń Emily na swoim ramieniu. "Zach, nie." Wyszeptała nerwowo. "Nie rób tego, nie walcz z nimi ze względu na mnie." "Nie mam wyboru, Em." Powiedział przez zaciśnięte zęby, ale oczu nawet na sekundę nie spuścił z dużego trio. "Nie mogę ... nie mogę za wiele zrobić, i z tego, jak się wyrażają nie dam rady uniknąć walki. Ruszę więc na nich i może uda mi się ich zaskoczyć. A ty w tym czasie po prostu szybko stąd uciekaj." "Nie mogę.” Zaprotestowała. "Nawet jeśli zejdę ze sceny, to i tak nie ma mowy, bym gdzieś dalej uciekła, czy wyszła z klubu. Tłum jest zbyt wściekły, Zach. Oni... oni oczekują, że my coś zrobimy. Coś co tutaj się robi, co jest tutaj zwyczajem… najwyraźniej." Zach zaryzykował szybkie spojrzenie na tłum mężczyzn odzianych w czarną skórę, którzy nerwowo kręcili się u dołu sceny. Uświadomił sobie, że miała całkowitą rację. Było coraz więcej gwizdów i krzyków, boże ci ludzie krzyczeli na niego, by wziął tą dziewczynę, którą wylicytował i w końcu ukarał. Oni właśnie tego chcieli. "To miejsce jest szalone." Mruknął, wpatrując się w tłum a jednocześnie starając się mieć oko na trzech obrzydliwych bramkarzy. "Wiem." Odpowiedziała mu Emily półgłosem. "Ale wygląda na to, że będziemy musieli to zrobić, aby się stąd wydostać. Myślę... myślę, że lepiej dać im to czego chcą, Zach." "Nie możesz mówić poważnie." Spojrzał na nią, starając się skupić na czymkolwiek innym niż jej stój. Wyglądała tak niesamowicie gorąco w tym ciasnym gorsecie i króciutkiej mini. Była jak wyrwana z jednej z jego gorących fantazji. Ale tak właściwie, to nie miało znaczenia, jak gorąco wyglądała, on i tak nie był przygotowany do tego wyzwania na scenie. A już na pewno nie miał zamiaru jej skrzywdzić w jakikolwiek sposób. "Ja jestem poważna." Jej zielono-szare oczy starały się mu coś przekazać. "Zrozum Zach, wszystko tutaj, to po prostu show, jakiś rodzaj przedstawienia. Nie możesz po prostu spróbować poudawać, że... że mnie bijesz, czy coś takiego?" "Zlej ją!" Krzyknął jakiś głos z tłumu, tak jakby w odpowiedzi na nieśmiałe pytanie Emily. "Przełóż ją przez kolano i daj parę staroświeckich klapsów!"
42
Anderson, Evangeline - More Than Friends Zach pokręcił przecząco głową, ale jednak zaczął to powoli rozważać i oswajać się z tą myślą. Może i Emily miała rację, może mogliby zablefować i wyjść z tego? Kilka sekund fałszywej "kary" i mieliby święty spokój. Utrzymało by to tłum i bramkarzy z daleka od nich. Jeszcze raz przyjrzał się dziwnym narzędziom leżącym na stole, ale po chwili jego uwagę przykuło samotne krzesło stojące przy stole, i wziął słowa nieznajomego z publiczności jako inspirację. Zacisnął dłoń na ramieniu Emily i pociągnął ją w jego stronę. "Tutaj." Powiedział, siadając i przyciągając ją do siebie. "Myślę, że faktycznie nie mamy wyboru." "Chyba nie." Emily podeszła do niego bardzo chętnie i usiadła na jego kolanach. "Nie chcę cię skrzywdzić." Zach spojrzał jej w oczy. "To jest ostatnia rzecz, jaką bym kiedykolwiek chciał zrobić, Em." Pokiwała głową a jej policzki aż zaświeciły się na różowo. "To jest coś, co po porostu musimy zrobić. Ty… ty musisz to zrobić. To będzie przedstawienie, ale pamiętaj, że musi być dobre. Mam wrażenie, że tłum jest coraz bardziej wkurzony, i wolę nie myśleć o tym co się stanie jak się dowiedzą, co nas powstrzymuje." "Cholera!" Zach czuł, że jego wnętrzności aż się skręciły z nerwów. "Dobrze, ale nie mogę zrobić tutaj nic z tych rzeczy, które tak lubisz Em." I zanim Emily zdążyła zaprotestować, przerzucił ją przez swoje kolana tak, że jej tyłek znalazł się w powietrzu, a długie, złotobrązowe włosy zwisły prawie do podłogi sceny. To była upokarzająca pozycja, ale nie mógł zrobić nic innego, niż tylko modlić się, by ona mu to wybaczyła, gdy już będzie po wszystkim. Ale teraz, nie mógł już sobie pomóc. Miał świetny widok na ten smakowity tyłeczek, ubrany w skórzaną spódnicę, która teraz podjechała jeszcze wyżej, ukazując koronkowe czarne podwiązki i… zakończenie ud Emily. Boże, jeśli to podejdzie jeszcze tylko o centymetr albo dwa wyżej, to będzie w stanie powiedzieć, czy miała dzisiaj na sobie majtki czy stringi... Zach poruszył się niespokojnie, świadomy, że jego penis, był już całkowicie twardy pod tymi czarnymi, skórzanymi spodniami. Czy Emily czuła jak jego fiut naciska na jej żołądek? Tego na pewno by się po nim nie spodziewała. „Bardzo dobrze! Widzę, że wreszcie przemówił rozsądek." Głoś prowadzącego aukcję przerwał mu podziwianie idealnej pupy, najlepszego przyjaciela Zacha. "Nie mamy innego wyjścia." Odwarknął Zach, posyłając mu twarde spojrzenie.
43
Anderson, Evangeline - More Than Friends "Nie, nie macie." Licytator uśmiechnął się dobrodusznie. Teraz, gdy Zach wykonywał już jego rozkazy, zdawał się być dużo szczęśliwszy. Podły drań. "Więc jak chcesz to zrobić? Albo którą z rzeczy wybrałeś?" Kontynuował licytator. Zach spojrzał z przerażeniem na stół z ‘narzędziami’ obok niego. Nic, co tam leżało, nie nadawało się do użytku, niczym by nie mógł uderzyć kobiety, którą kochał. Bicze i szpicruty zostawiłyby ślady na jej białej skórze, i to nawet przez skórzaną spódnicę. Nawet pejcz, wyglądał na zbyt twardy i wręcz okrutny, w tym teatralnym świetle, płynącym ze sceny. "Nie, nie potrzebuję niczego z tych rzeczy." Powiedział, kręcąc głową. "Moja ręka będzie wystarczająco dobra." I dał Emily lekkiego klapsa na pupę, aby udowodnić swój punkt widzenia, a ona od razu zaczęła jakby trochę ciężej oddychać. Licytator zmarszczył brwi. "Obawiam się, że jednak nic z tego nie będzie, bo wiesz… musisz to zrobić na jej nagie ciało." "Ja nie…" Zaczął Zach. "Zrób to!" Tym razem to Emily mu przerwała. Spojrzała na niego z leżącej pozycji, próbując jednocześnie odgarnąć swoje długie włosy z twarzy. "Po prostu ... zróbmy to i miejmy już to z głowy, Zach." "Słyszałeś co powiedziała panienka." Prowadzący skinął głową na tyłek Emily, wciąż kusząco opięty spódniczką. "Jak myślisz, dlaczego tam jest zamek rozpinający się ‘do góry’? To nie jest moda, mój przyjacielu." "Nie jestem twoim przyjacielem." Warknął Zach, patrząc na srebrny zamek w spódniczce. "Czy na pewno tego chcesz, Em?" Spytał, na tyle głośno, by tylko ona mogła go usłyszeć. "Tak". Spojrzała na niego ponownie. Jej oczy były jasne, tak jakby ze wstydu lub od zaschniętych łez… nie mógł dokładnie powiedzieć. "Po prostu... po prostu to zrób, Zach. Porozmawiamy o tym później. Teraz musimy się stąd wydostać." "No dobrze." Tam naprawdę, to nie mógł już nic więcej zrobić. Chwycił za srebrną klamerkę zamka i pociągnął mocno, rozchylając spódnicę i odsłaniając jej uroczo zaokrąglone pośladki, pokryte delikatnym materiałem majtek. "Zdejmij je." Ponownie usłyszał głos prowadzącego aukcję, ale tym razem Zach już nie protestował. Po prostu spojrzał na Emily, która skinęła mu głową. "Zrób to". 44
Anderson, Evangeline - More Than Friends Jej policzki były teraz zalane przez ognistą czerwień i pomyślał, że to przez tą całą krew która uderzała jej do głowy, gdy była w tej pozycji, głową w dół. To musiało być bardzo upokarzające doświadczenie dla niej, więc musiał to skończyć tak szybko jak tylko było to możliwe. Tal by mogli mieć to już za sobą. Chwycił w palce jedwabisty pasek czarnych majteczek i pociągnął. Ku swojemu przerażeniu, te jednak, zamiast się zsunąć na jej uda, w momencie gdy były na wysokości bioder, po prostu pękły i teraz trzymał kawałek miękkiej tkaniny w swojej dłoni. Patrzył na nią głupio przez chwilę, a następnie pospiesznie wepchnął ją do bocznej kieszeni, swoich obcisłych skórzanych spodni. To się nazywa ukrywanie dowodów, pomyślał wściekle. "Dobrze. To jest jeden ze sposobów, na zrobienie tego." Licytator nagrodził go uśmieszkiem. „Chyba jednak, jesteś dużo bardziej chętny by zapoznać się bliżej z tym małym tyłeczkiem, niż jesteś gotowy się przyznać, stary." "Zamknij się". Zach poczuł jak jego policzki ogrzały się rumieńcem. Tłum przed sceną krzyczał i wrzeszczał. Najwyraźniej sądzili, że jak będą się tego ostrzej domagać, to pokaz się w końcu zacznie. Zach przesunął spojrzeniem, bo idealnych pośladach Emily. Tak właściwie, to nie bardzo wiedział od czego zacząć. Ujął ostrożnie go w swoją dłoń. Tak… jego ręka była wystarczająco duża by cały się w niej zmieścił. Bóg jeden wie, jaka jej skóra była jedwabista i miękka. Była naga od pasa w dół, z wyjątkiem czarnych podwiązek, które tylko dodawały uroku jej idealnemu ciału. A widział je prawie całe. Tak w rzeczywistości, to u złączenia jej nóg widział nawet jej cipkę. A jakby tego nie było dość, to Emily cały czas kręciła się na jego kolanach, przesuwając swoim brzuchem po grzbiecie jego fiuta. Zach zamknął na chwilę oczy i walczył z pragnieniem, aby nie przesunąć ręki w dół między jej złączone uda, wsunąć się w fałdki i zacząć bawić się jej łechtaczką zamiast tyłkiem. Cholera, on zaraz tutaj dojdzie! A przecież to była Emily! Musiał jakoś wydobyć się z tego pożądliwego transu. Jak przez mgłę usłyszał jej głos. "Uderz mnie, Zach." Błagała bez tchu, wręcz wyginając swój tyłek, tak jakby na spotkanie jego ręki, wyzywając go. "No już, zrób to!" Czując się, tak jakby działał na autopilocie, Zach zrobił to, co mu kazano. Podniósł rękę i opuścił w dół, prosto na dupkę Emily, dając jej ostrego klapsa. A ona tylko zaczęła jeszcze ciężej oddychać i poruszać się jeszcze szybkiej na jego kolanach. "No nareszcie, stary! Daj jej więcej!" To znowu ktoś z publiczności dopingował go. "Lanie na goły tyłek!" Nie wiedząc już co robi, Zach uderzał dalej. I jeszcze raz i jeszcze raz. A Emily na jego kolanach, tylko jęczała i cały czas wychodziła na spotkanie jego dłoni. Chociaż, tak właściwie, to nie był tego, aż tak pewien. Starał się jej nie skrzywdzić, ale tak jak powiedziała wcześniej, musieli zrobić to tak, aby wyglądało prawdziwe. 45
Anderson, Evangeline - More Than Friends Nie mógł już tego robić inaczej. Poniosło go. Dźwięk jego dłoni spotykającej się z jej nagi tyłek, tak uroczo dzwonił w jego uszach. Zamach... klaps... klaps! Zach chciał się zatrzymać, ale tłum stawał się coraz bardziej dziki, aż bał się myśleć o tym, co każą im jeszcze zrobić. Tak, co będzie następne. Mógłby spędzić całą noc na klepaniu tego tyłeczka, ale poczuł rękę licytatora na swoim ramieniu. "Wystarczy, kolego. Czas przejść dalej." Mruknął. Zach zamarł z ręką nad tyłkiem Emily. Zauważył, i to po raz pierwszy, że jej blade, idealne półkule, były teraz ogniste, wręcz świeciły na czerwono. Zalała go fala wstydu. Czy on ją skrzywdził? Myślał, że był ostrożny, ale stan jej skóry mówił coś zupełnie innego! "Emily? Em?" Szybko odwróciła się, by spojrzeć mu w twarz. Był przerażony, gdy zobaczył łzy błyszczące w jej dużych, szaro-zielonych oczach. "O mój Boże, przepraszam. Tak mi przykro!" Omal nie jęknął, przyciągając ją do siebie. Emily położyła mu ręce na karku i oparła głowę na jego ramieniu. Zach czuł, jak jej ciało drży w jego ramionach i maiła wrażenie, że jego serce zaraz wyskoczy mu z piersi. "Jest dobrze, mówiłam ci, że nie możemy udawać." Wyszeptała. "Ja… Ja nie wiedziałem, że biję cię tak mocno. Boże, Em, tak mi przykro. Jestem cholernym brutalem." Poczuł się jak potwór. "Oboje jesteśmy." Odsunęła się trochę od niego i dała mu długiego buziaka w policzek. "Nie zamartwiaj się tym." Szepnęła mu do ucha. "Robimy po prostu to, co musimy, żeby się stąd wydostać." "Nie chciałem cię skrzywdzić. I…" "Czas na drugą rundę!" To znowu licytator wdarł się do ich rozmowy, patrząc na nich ze zmarszczonymi brwiami. "To jest oczywiście, bardzo wzruszające, ale nie mamy tutaj, dla was całej nocy. Na scenie czeka jeszcze pięć małych klaczy, by je też zlicytować." "No to, jeżeli już dostarczyliśmy wam przyjemności, to możemy sobie stąd odejść." Zaproponował Zach, jednak bez większych nadziei w głosie. "Niezła próba, przyjacielu. Ale masz jeszcze drugą część kary do wypełnienia, i dopiero wtedy będziecie mogli odejść. No? To na co teraz masz ochotę? Jak chcesz to zrobić? Może przypiąć ją pasami do Krzyża Świętego Andrzeja? A może wolisz przelecieć ją przy stole? No i zawsze jeszcze pozostaje jeszcze stare dobre krzesło, oczywiście."
46
Anderson, Evangeline - More Than Friends Zach poczuł jak wraca złość. "Ty skurwysynu! Nie zrobię tego!" "Zach, musimy." Przerwała mu Emily. "Nie mamy żadnego wyboru, jeśli chcemy stąd wyjść w jednym kawałku ". Spojrzał na nią, marszcząc brwi. "Em, nie mogę w to uwierzyć, że mówisz coś takiego i to na poważnie." "No to wtedy nie." Jej policzki aż zaróżowiły się ze wstydu, gdy to mówiła. Wstyd? Zaskoczyło go to. Widział ją już taką kiedyś, przypomniał sobie. Miała wtedy grać główną rolę w przedstawieniu swojej grupy teatralnej. Miała wtedy straszny przypadek tremy, i to tuż przed tym, jak miała wejść na scenę. Była zbyt podekscytowana. Nadal pamiętał jej zaczerwienioną twarz i jej płytki, wzburzony oddech. A teraz efektu dopełniały jej jasne oczy i potargane włosy, jakby dodając całości dramaturgii. Czy to przez to w jakiś sposób ją... odrzucił? Nie, z pewnością nie, powiedział sobie. To było zbyt szalone, by nawet o czymś takim myśleć. "Em, czy ty wiesz, co mówisz?" Spytał półgłosem, patrząc jej w oczy. "Czy, ty byś chciała żebym się z tobą pieprzył?" Było mu trochę przykro, że użył takiego języka, ale nie było na to innego sposobu. To właśnie musieliby zrobić aby zaspokoić ten tłum przed sceną. To nie będzie słodka i delikatna miłość, oni oczekiwali czegoś ostrego i szorstkiego, takiego w stylu Roundup, pomyślał ponuro Zach. Spuściła wzrok, zagryzając nieco dolną wargę. "Ja… Ja chcę, żebyś to zrobił dla nas, by nas stąd wydostać." Jej głos drżał, ale nie był już taki pewien, czy to ze strachu... czy jednak z podniecenia. "Nie mam prezerwatywy." Zauważył. "Nie martw się o to. Jason i ja, oboje się zabezpieczaliśmy. Poza tym, biorę pigułki i ufam tobie." Starała się mu to wszystko wytłumaczyć, ale nie podniosła oczu. Jej wzrok cały czas był wbity w jej dłonie, które oglądała z wielkim zaaferowaniem. "Em, spójrz na mnie." Zach podniósł jej podbródek, zmuszając ją, by na niego spojrzała. Jeśli mają to zrobić, to musi wyłożyć wszystkie karty na stół. "To nie tak, że nie myślałem… nie marzyłem o tym." Powiedział, starając się, by jego głos był niski i spokojny. Jej oczy rozszerzyły się. "Naprawdę?" "Jak mógłbym tego nie robić?" Powiedział po prostu. "Jesteś piękna, słodka i perfekcyjna, jesteś wszystkim czego chcę. Ale ja nie mogę wziąć ciebie w ten sposób… nie chcę cię skrzywdzić. A przynajmniej nie bardziej niż już to zrobiłem."
47
Anderson, Evangeline - More Than Friends "Zach, proszę, wszystko będzie dobrze." Spojrzała na tłum, który wykazywał oczywiste oznaki zwiększającego się zniecierpliwienia. Gwiżdżąc i krzycząc, na nich by się w końcu pospieszyli i pieprzyli, by to zakończyć już. Pospiesz się i pieprz ją, pomyślał Zach ponuro, ale widział, że Emily tego nie rozumiała. "Ty nie jesteś gotowa na to, nie jesteś mokra… ślizga." Powiedział bez ogródek. "Nie możesz teraz taka być i ja… ja nie chcę cię zmuszać byś mnie, taka sucha przyjęła w siebie." Emily ponownie otworzyła szeroko oczy a policzki zalała jej ognista czerwień. "Och, ja… Ja wiem co masz na myśli, ale nie sądzę by to było problemem." "Jak to? To nie jest problem?" Zażądał. "Słuchaj, Em, ja…" "Zobacz." Nagle złapała go za rękę i wepchnęła ją sobie pod rąbek krótkiej, czarnej minispódniczki. Nie było to zbyt trudne, zwłaszcza, że spódniczka wciąż była ‘otwarta’ aż do jej tali. Zach powinien stawić jej opór, wyrwać rękę, ale zanim ten nagły ruch przedarł się do jego mózgu, że robi coś bardzo niewłaściwego, jego palce już weszły w ciepłą i bardzo mokrą szczelinę. "Boże!" Westchnął i wsunął palce jeszcze głębiej w jej gładkie fałdki. "Czy oni ciebie czymś nasmarowali? Użyli jakiejś oliwki, czy…" "Nie, to wszystko jest moje.” Zagryzła dolną wargę ponownie. "Nie rozumiem. Dlaczego..." Zach nie mógł przypomnieć sobie, jak chciał zakończyć to zdanie, o co chciał ją zapytać. Jego umysł kompletnie oszalał i pogubił się w tym wszystkim. Czyżby to klapsy ją do tego doprowadziły? Przełożenie przez kolano? A może, to ta cała dziwaczna sytuacja? Jeszcze jej tak podekscytowanej nie widział, a przynajmniej nie pamiętał aby kiedykolwiek taka była i to nawet w tym strasznym przestawianiu w którym grała. A może miała jakąś fantazje o obserwowaniu jej podczas seksu? "Wytłumaczę ci to później." Powiedziała Emily zadowolona, z płonącymi policzkami, zaciskając jedocześnie swoje uda na jego dłoni. "Na razie wszystko, co musisz wiedzieć to, to że jest dobrze, wiesz, że to jest dobre… że będziesz w stanie... wejdziesz we mnie, bez bólu. Rozumiesz?" Zach chciał jej powiedzieć, że nic nie rozumie. No bo jak Emily mogła być taka gorąca i mokra? I to po tym co właśnie przeszła? Po tym co on właśnie jej zrobił? Jak w ogóle mogła siedzieć na jego kolanach w zatłoczonej sali i pozwalać mu przesuwać palcami po jej miękkiej cipce? Ale nie umiał ubrać swoich myśli w słowa, więc zamiast tego tylko skinął jej głową. "Tak... Chyba tak. Jak... jak chcesz to zrobić?" Spytał półgłosem. 48
Anderson, Evangeline - More Than Friends
Emily spojrzała w dół i zaczęła wykręcać palce. "Ja… Ja nie chcę być przywiązana do tego dziwnego X, i nie… nie chcę patrzeć na tych wszystkich ludzi gapiących się na mnie, kiedy my... kiedy ty..." "Podczas, gdy ja będę ciebie pieprzył." Dokończył Zach cichym głosem. "Uh-uhu." Emily skinęła głową i przygryzła dolną wargę. ”A zatem musimy to zrobić na krześle." Tak właściwie, to już siedziała przecież naga na jego kolanach. Zach, bardzo niechętnie wycofał swoje palce spomiędzy jej ud, podniósł ją i przesunął tak, by jak najbardziej odseparować ją od tej zdeprawowanej publiczności. "Może być?" Spytał cicho. Emily skinęła głową. "Ja… Chyba tak. Boże, nie mogę uwierzyć, że musimy to zrobić!" Zach poczuł, jak jego serce zaciska się w klatce piersiowej. To z całą pewnością nie były słowa, które sobie wyobrażał, że Emily mówi, gdy kochali się w jego fantazjach. Wyglądało na to, że rzeczywistość nie będzie aż tak fajna jak jego marzenia. "Po prostu zrobimy to, co mamy i już.” Powiedział, trochę bardziej szorstko, niż zamierzał. "Wiem, że nie chcesz tego ze mną robić i przepraszam. Naprawdę przepraszam Em, ale nic więcej nie mogę już powiedzieć. " "Zach, nie..." Zaprotestowała. "To nie jest tak…" "Słuchaj, kolego, miałeś już wystarczająco dużo czasu, aby się nią pobawić. Teraz już czas na konkrety." Przerwał im niecierpliwy głos licytatora. "On ma rację. My ... musimy z tym skończyć." Emily spojrzała na niego, a jej oczy były przepełnione emocjami, ale Zach obawiał się, że będzie tego żałować. "Dobrze". Wziął głęboki oddech. "Ty… czy możesz mnie wypuścić?" Zapytał z nadzieją, a jego głos zdradzał zakłopotanie. "To jest trochę niezręczna sytuacja, ale te cholerne spodnie, są za ciasne." "Zauważyłam." Posłała mu coś na kształt uśmiechu i odpięła guzik a później zamek w jego czarnych, skórzanych spodniach. "Ja… nigdy nie wiedziałam, że potrafisz być taki szorstki. Oj bardzo bym się ciebie bała, gdybyśmy się spotkali w jakiejś ciemnej uliczce."
49
Anderson, Evangeline - More Than Friends Zach zdał sobie sprawę, że ona starała się rozładować trochę atmosferę, ale jemu to nie pomagało. Nie mógł przeboleć faktu, że kiedy w końcu będzie się kochał z dziewczyną swoich snów, kobietą, którą kochał od tylu już lat, ona nie bardzo ma na to ochotę, i robi to tylko dlatego, że nie ma wyjścia. Boże, tak bardzo chciałby ją przed tym rozpalić, przygotować, smakować jej słodką, dojrzałą cipkę, a nie tylko pieprzyć ją, i to tylko dlatego, że musieli to zrobić. I nagle wszystkie myśli pierzchły z jego umysłu. Sztywne palce Emily dotknęły jego fiuta. "Boże, Em!" Wydał miękki syk protestu i przyjemności jednocześnie, gdy nieporadnie wyjęła go z ciasnych, skórzanych spodni. Pomimo swojego wewnętrznego kryzysu, wciąż był twardy jak skała, ciesząc się z tego jej dotykania i samego bycia blisko niej. Nadal chciał Emily, nawet jeśli wiedział, że ona go nie pragnie. No i przynajmniej nie musiał się martwić o to czy będzie w stanie to zrobić, pomyślał sucho. "Wow". Spojrzała w dół między jego nogi a jej oczy rozszerzyły się, i to znacznie. "Ty jesteś… Hmmm… Naprawdę jesteś duży, Zach. Nie miałam o tym pojęcia." "Sorry". Wzruszył ramionami przepraszająco. Zawsze był dobrze wyposażony, nawet w czasach szkoły średniej, ale to nie było dokładnie tym, o czym się rozmawia ze swoim najlepszym przyjacielem, a zwłaszcza już, gdy tym przyjacielem jest dziewczyna. "Ja..." Emily pokręciła głową, wciąż się w niego wpatrując. "Nigdy nie byłam z kimś tak… No każdy był… znaczy, jesteś naprawdę duży." "Myślisz, że to będzie problemem? Nie chciałbym cię skrzywdzić bardziej, niż już to zrobiłem." Spojrzał na nią z niepokojem. "Ja… no, nie wydaje mi się." Ale jej głos był bardzo wątpliwy. "Pośpiesz się i właź w nią i to już!" Tym razem, to Carl, bramkarz, ze zmarszczonymi brwiami, pochylił się nad Zachem i Emily, która zaczerwieniła się jeszcze mocniej i odwróciła pośpiesznie. "Boże.” Wyszeptała drżącym głosem. "To jest straszne. Żenujące." Zach widział, że była już na skraju łez. Rozmowa z nim, rozproszyła jej myśli na kilka minut, ale dzięki temu dupkowi, to wszystko wróciło, i to w jednej chwili. Ta cała sytuacja była dla niej nie do zniesienia, to było zbyt wiele. Ale kto mógł ją za to winić? Właśnie miała być wypieprzona przez faceta, którego nie chciała i to na oczach tłumu napalonych, obcych i dzikich facetów. Czy on mógł zrobić cokolwiek, aby jej to ułatwić?
50
Anderson, Evangeline - More Than Friends "Em." Powiedział rozkazującym tonem. "Em, spójrz na mnie." Powoli podniosła głowę. "Tak?" "Spójrz mi w oczy. Skup się na mnie." Powiedział stanowczo. "To się dzieje, tylko pomiędzy tobą a mną, nie ma nikogo więcej w tym całym pokoju. Rozumiesz?" "Ja… tak, chyba tak." Spojrzała mu w oczy i zrozumiał, że zarówno ten rozkaz, jak i coś, co znalazła w jego oczach, dało jej oparcie. "Tak, rozumiem." Powiedziała już pewniejszym głosem. "Dobrze." Zach wsunął ręce pod jej uda i podniósł ją, przytrzymując tak, że zawisła w powietrzu nad jego twardym fiutem. "Teraz weź mnie w rękę." Powiedział, a jego oczy nie oderwały się od zielonoszarych oczu Emily. "Włóż główkę mojego fiuta do swojej cipki." Spuściła na chwilę oczy, ponownie zagryzając dolną wargę. "Nigdy nie słyszałam, żebyś mówił w ten sposób." "Bo nigdy nie miałem powodu." Zauważył Zach. "Przepraszam, jeśli się boisz, ale nie mamy czasu, aby zrobić to tak jak bym chciał." "Co... A jak byś chciał?" Zapytała cicho, a jej oczy wróciły znowu do niego. Poczuł jak jego kogut naciska na jej śliskie wejście. "Długo i powoli." Odpowiedział jej Zach, lekko zachrypniętym i przepełnionym pasją głosem. "Gdybyśmy mieli więcej czasu, to sprawiłbym, że najpierw byś doszła i to co najmniej dwa razy, zanim byśmy przeszli do tego." "Naprawdę?" Jej szarozielone oczy były szeroko otwarte z szoku. "Cholera, tak! Zszedłbym po tobie, delektując się smakiem i lizałbym twoją słodką cipkę, tak długo, aż byś jęczała i krzyczała, dochodząc na mojej twarzy… gdybyśmy tylko mieli czas." Boże, co on gadał, co mu jego instynkt podsuwał do gadania, podczas gdy sam chciał w nią wejść mocno i szybko, wypełniając ją aż po jądra i znacząc ją jako jego. Ale chciał też być delikatny, nie chciał jej skrzywdzić. "Zach." Jęknęła Emily, gdy jego kogut przechodził przez wejście do jej cipki i powoli zaczął się przesuwać w górę śliskiego kanału. „Boże, ja ... nigdy nie myślałam, nie wiedziałam, że coś do mnie czułeś." "Tak. Chciałem ciebie, i to od pierwszej minuty kiedy ciebie zobaczyłem." Miał ponurą świadomość, że właśnie wychodziły na jaw jego wszystkie tajemnice, myśli i fantazje, które ukrywał od tylu lat. Ale nie mógł tego zrobić inaczej. Nie, czując jej dotyk na sobie. Jej ciasną cipkę owiniętą wokół jego koguta, to było nie do zniesienia. 51
Anderson, Evangeline - More Than Friends Nawet, jeżeli Emily go nie kochała w taki sposób jak on ją, to jednak zasługuje na to by wiedzieć, co on do niej czuje. "Och!" Jęknęła, gdy on wsunął się w nią głębiej. "Och, Zach... O Boże!" "Czy to cię boli?" Zabije go to, jeżeli będzie musiał się teraz zatrzymać, gdy jego gruby wał był już w połowie w jej wewnętrzu, ale… skończy to, jeżeli dla niej to zbyt wiele. „Nie, to nie boli." Wyszeptała, zaciskając palce na jego ramionach. "Po prostu... rozciągasz mnie, rozpychasz. Ale to nie jest złe, dopóki jest takie powolne i długie." "Będzie tak wolno, jak tylko chcesz, kochanie." Zach nie wiedział, dlaczego nazwał ją tak pieszczotliwie, przecież zawsze nazywał ją ‘Em’. Ale jakoś nie mógł przestać i tylko to szeptał, gdy wsuwał się w nią głębiej i głębiej. "Jesteś taka piękna." Powiedział, kiedy jego gruby, sztywny penis pokonał następny centymetr w jej napiętej szczelinie. "Uwielbiam to, jak wyglądasz w tym stroju. Jesteś taka gorąca." "Dziękuję". Przygryzła dolną wargę i spojrzała w dół między ich połączone nogi. "Czy... Jak myślisz, jesteś już prawie cały? Ja… ja nie wiem ile jeszcze mogę przyjąć." "Już jestem prawie cały." Obiecał jej Zach. "Przeszedłem już prawie cały przez twoje gorące wnętrze, twoją gorącą, malutką cipkę." Policzki Emily od razu zaczerwieniły się, nie był pewien czy to z pasji czy bólu. Jej oczy zaczęły błyszczeć jeszcze jaśniej. "Boże, Zach ... nie wiedziałem, że umiesz tak mówić." "Dużo rzeczy o mnie nie wiesz." Warknął, myśląc o swojej skrywanej miłości, którą ukrywał przed nią, przez te wszystkie lata. I właśnie wtedy poczuł jak główka jego penisa, dotarła do końca kanału. "Czy czujesz mnie teraz Em?" Warknął. "Pokonałem całą drogę wewnątrz ciebie. Czujesz jak cię teraz wypełniam?" "Tak!" Jęknęła. "Boże, tak, Zach. Jesteś we mnie tak głęboko." "A teraz będę cię pieprzył, jesteś na to gotowa? "Zażądał odpowiedzi. "Gotowa, żeby poczuć mojego fiuta, jak będzie się przesuwał w twojej cipce i po łechtaczce, kochanie?" Wiedział, że teraz, prawdopodobnie rujnuje swoją szansę na szczęśliwy, długi i romantyczny związek z Emily. Wiedział, że po tym to już na pewno straci ją na zawsze. Ale jakoś te surowe i dominujące słowa, po prostu zaczęły z niego wychodzić. Emily otworzyła szeroko oczy i skinęła głową. "Tak. Myślę, że tak."
52
Anderson, Evangeline - More Than Friends "Dobrze, zaczynamy." I po tych słowach, Zach wyszedł z niej, prawie na całą swoją długość, by następnie znowu się w nią zanurzyć. Najpierw powoli, chwycił mocno jej tyłek w obie dłonie i przesuwał nią, w górę i w dół po swoim fiucie. Emily jęknęła. "Zach, co... dlaczego...?" "Robimy to tak, by oni nie mogli powiedzieć, że udawaliśmy." Wycedził przez zaciśnięte zęby. "Nie chcesz żeby zaczęli zadawać pytania? Przecież chcemy się stąd wydostać. A w ten sposób, oni mogą zobaczyć jak ja ciebie piperze." "O Boże!" Ukryła twarz w jego ramieniu. "To jest takie... takie żenujące. Oni nas widzą, gdy my… my to robimy." "To znaczy, pozwalając im wszystkim zobaczyć jak się pieprzymy?" Znowu przesunął jej biodrami, dając jej kolejne głębokie pchnięcie, aby podkreślić swoje słowa. "Ach! Tak, myślę, że tak." Jęknęła. "Nie myśl o nich." Powiedział Zach. "Staraj się skupić na mnie. Tyko ty i ja, w tym pokoju, Em. Jeżeli będziesz o tym pamiętać, wszystko będzie dobrze." "Tak, wszystko jest dobrze." Jęknęła Emily czując kolejne pchnięcia w sobie. Zach miał nadzieję, że ona powie coś więcej, czy to ją boli, ale był już za daleko by o tym dalej myśleć, jego emocje rozszalały się. Jedyne, co mógł teraz zrobić, to tylko cieszyć się. Przecież kochał się z kobietą, której pragnął od tak dawna. Nic mu teraz nie mogło przeszkodzić, nawet myśl, że to nie do końca było tak, jak powinno. Zaczął przyspieszać. Może i znaleźli się rozpaczliwej sytuacji, a może to fakt, że już tak długo na nią czekał, by mogli to zrobić, ale nie mógł się już powstrzymać, przy tej ciepłej, mokrej cipce owiniętej wokół jego wału, niczym aksamitna rękawiczka. Nie mógł się powstrzymać, słysząc te jej trochę płaczliwe jęki, które wydawała przy każdym jego głębokim pchnięciu. Emily była mocno przytulona do niego, czuł jej paznokcie rozrywające jego nagie ramiona. Te jej pół otwarte usta i przymknięte oczy, gdy on ją pieprzył. Żałował, że ona nie może do niego dołączyć. Że ona, chociaż otworzyła się na niego, to jednak jej to nie cieszy. Dobrze, że przynajmniej go nie nienawidzi. Ale wiedział, że wszystko co ona może zrobić to tylko, po prostu przyjąć jego koguta w siebie. "Zach.” Wyjęczała jego imię, tak jak on zawsze je słyszał w swoich fantazjach. "Zach, o Boże." Jej oczy zatrzepotały i zamknęły się. Ale on tego nie chciał. "Spójrz na mnie.” Rozkazał, dodając do tego szczególnie mocne i głębokie pchnięcia. "To ja jestem w tobie. Ja cię pieprzę, Em. Nie masz pojęcia, jak długo na to czekałem. No i jak? Dobrze się czujesz tak zaciśnięta na moim fiucie." 53
Anderson, Evangeline - More Than Friends
"Tak?" Spotkała się z jego wzrokiem, gdy tego zażądał, ale patrzyła na niego niepewnie. "Dokładnie tak." Zach przyspieszył tempo jeszcze bardziej. "Jesteś taka ciasna i mokra. Nie mogę się doczekać, by dojść głęboko w twojej cipce." "Dojdziesz w mnie?" Jej palce zacisnęły się na jego ramionach. "Wewnątrz mnie?" "Tak jak powiedziałem." Zach wiedział, że tak właściwie, to powinien być dżentelmenem, i wyjść z niej przed wytryskiem, ale czekał już na ten moment zbyt długo. Nie było mowy, by cokolwiek było w stanie go teraz zatrzymać, w tym decydującym momencie. A poza tym, chciał wypełnić Emily swoją spermą. Chciał wiedzieć, że chociaż raz, posiadał ją zupełnie, tak jak zawsze tego pragnął. Wiedział, że po dzisiejszej nocy, ona chyba nigdy już, nie zechce go nawet widzieć, ale teraz ją miał. Miał całkowicie, i zamierzał utrzymać ją tak długo, jak tylko będzie mógł. Ale… to nie będzie już zbyt długo... czuł już pierwsze zalążki orgazmu w swoich jądrach. Rosnące ciśnienie, które zaczęło go wypełniać całkowicie. Emily również wydawała się docierać do jakiegoś swojego szczytu. Jęczała teraz, już całkiem głośno, ale nie spuściła oczu z Zacha, gdy ten cały czas w nią wchodził. Był przejęty tą intymnością jej szarozielonych oczu, mieszał się w nich strach z czymś, czego nie potrafił odczytać. To nie było żadno z tych uczuć, które powinna teraz mieć. A przynajmniej, gdy wyobrażał sobie ich pierwszy raz. To miało być delikatne i miękkie, ale teraz, jakoś wydawało się, że to co się działo wokoło też działało na nich oboje. A na pewno już działało na Zacha, i to jak wszyscy diabli. Przykładając jedną rękę od jej biodra, przesunął palcami między ich złączonymi ciałami i wsunął dwa palce do środka cipki Emily, dokładnie w miejscu, gdzie byli połączeni. Poczuł, że jest tutaj cholernie ciasno, a jej łechtaczka jest już bardzo nabrzmiała. Zaczął nad nią pracować, dopasowując rytm swoich palców do ruchów bioder. Nie wiedział, czy ona będzie mogła dojść, mieć orgazm w tak stresującej sytuacji, wręcz pod przymusem, ale zamierzał jej to ułatwić i pomóc, jak tylko będzie mógł. Ku jego radości poczuł, że Emily jęknęła i uniosła się, a jej paznokcie wbiły się w jego ramiona aż do krwi. Boże, będzie miał jutro ślady, ale nie miał nic przeciwko temu. "Zach…" Jęknęła. "O Boże! Teraz, teraz." Nagle poczuł jak zaczęła cała pulsować wokół niego. Czuł mocno tą aksamitną ściśle przylegająca pochwę, teraz wręcz zaciśniętą na jego fiucie, co sprawiło, że urósł jeszcze bardziej. Wiedział, że zaraz dojdzie. Wiedział też, że to będzie jego jedyna szansa, aby ona była cała jego, by ją całą mieć. Cholera, on ją pieprzył i zmuszał by miała orgazm przed całą salą, kompletnie obcych ludzi.
54
Anderson, Evangeline - More Than Friends Nie ona mu tego nie wybaczy, nigdy. Nawet ktoś tak słodki i dobry jak Em by tego nie potrafił. Ale… tylko ten jeden, jedyny raz, była naprawdę jego. Jego, by ją kochać, jego, by ją pieprzyć. I z niskim, ochrypłym jękiem, Zach pogrążył się po same uszy w jej idealnej cipce, dochodząc mocno.
55
Anderson, Evangeline - More Than Friends
Rozdział 5
Emily wciąż nie mogła uwierzyć w to co się stało. Co oni zrobili. Minęły już dwa dni od ich ucieczki z Rustler Roundup, a ona wciąż krążyła po swoim mieszkaniu, próbując sobie to wszystko ułożyć w głowie. Kochała się ze swoim najlepszym przyjacielem. Nie, to nie brzmiało tak jak powinno, ona pieprzyła swojego najlepszego przyjaciela. Nie, to też nie brzmiało tak jak powinno. Przecież to Zach mnie pieprzył, a nie na odwrót, przyznała sama przed sobą. I na samą myśl o tym, jakie to było mistrzowskie… te jego gorące słowa, te długie, powolne uderzenia jego fiuta, głęboko w jej wnętrzu, to jak doprowadził ją do orgazmu sprawiły, że na jej policzkach pojawił się olbrzymi rumieniec. Nigdy nie widziała tej strony swojego przyjaciela, nie sądziła że mógł być takim gorącym i dominującym samcem alfa, który nie bał się wziąć tego, co chciał i pieprzyc cholerne konsekwencje. No i kto mógł sobie wyobrazić, że słodki i delikatny Zach, może właśnie taki być? To było całkowicie surrealistyczne. Nie mogła tego wszystkiego ułożyć od chwili kiedy przełożył ją przez kolano i dał jej kilka klapsów, aż po obłędy seks. Emily, nadal nie była pewna czy aby na pewno ta cała sprawa nie była snem. Ale miała dwa poważne dowody przeciwko temu. Pierwszym był, skórzany gorset i minispódniczka, no i zabójczo wysokie szpili, które była zmuszona nosić w Rustler Roundup. A drugim, było to, że Zach nie odbierał jej telefonów. Emily nie wiedziała, co ma o tym myśleć. Oczywiście, ich rozstanie minęło bardzo szybko. Była noc, Zach zaprowadził ją do samochodu, ale nic przy tym nie mówił. Gdy stanęli przy jej aucie, wymamrotał jakieś przeprosiny a następnie gwałtowne się odwrócił i odszedł. A Emily nie mogła tego wszystkiego opanować w tak krótkim czasie. Pochłonięta była szokiem, wciąż myślała o tym jak została oszukana przez Jasona, a później zlicytowana, a na koniec uprawiała sex ze swoim najlepszym przyjacielem. Była tak pochłonięta myślami, że dopiero po chwili zauważyła, że Zacha już dawno nie ma. No i nigdy nie spodziewała się, że on nie będzie odbierał jej telefonów. Przecież zazwyczaj, gdy do niego dzwoniła on od razu odbierał, no chyba, że był naprawdę zajęty i nie zauważył tego, ale wówczas zawsze oddzwaniał. Jednak, po kilkudziesięciu wiadomościach pozostawionych na poczcie głosowej, była już zmuszona przyznać, że jej najlepszy przyjaciel jednak ją unika. Pytanie tylko, dlaczego? Ale Emily podejrzewała, że zna odpowiedź. On myśli, że jestem jakimś dziwadłem. Myśli, że jestem jakaś zboczona, że lubię być bita, pomyślała żałośnie, chodząc po swojej już prawie pustej sypialni. Jasne, Zach powiedział jej wiele rzeczy, że zawsze ją pragnął, ale to wcale nie oznaczało, że nie był teraz oburzony, albo przynajmniej nie chciał jej już, gdy sobie to wszystko przemyślał na spokojnie. I ta jej reakcja na jego klapsy. 56
Anderson, Evangeline - More Than Friends No przecież skąd mógł wiedzieć, że spełnia jej największy sekret, jej fantazję, robiąc to, do czego zostali zmuszeni w Roundup? I jak Emily mogła mu wytłumaczyć, że nie jest żadnym dziwadłem czy masochistyczną dziwką lubiącą ból, która tylko chce być bita i zdominowana? Zwłaszcza, kiedy wszystko wskazywało na to, że najwyraźniej właśnie taka była? Chociaż, tak na prawdę, to nie samo bicie ją podnieciło, tylko to, że to właśnie Zach dawał jej te klapsy. Emily była całkowicie pewna, że nie mogłaby na to pozwolić jakiemuś nieznajomemu mężczyźnie, ale jemu ufała i wiedziała, że nie posunie się za daleko, że nie pozwoli by stała jej się jakaś krzywda, przy tym całym zamieszaniu. Ale jak mogła to wytłumaczyć Zachowi? Może powinna mu powiedzieć, że to wszystko było pomyłką, jednorazową sprawą, zwyczajnym nieporozumieniem? Ale tak przecież nie było. Naprawdę czuła te wszystkie emocje, stach, że umrze, a jednocześnie, gdy została przełożona przez jego kolano, poczuła jak robi się mokra. Ale jak mogła to mu wyjaśnić, tak by nie zabrzmieć jak totalny zboczeniec? Emily pokręciła głową, podchodząc do ostatniego zaklejonego pudła. Była właśnie w trakcie przeprowadzki. Nie mogła sobie pozwolić na samodzielne wynajmowanie tego mieszkania i nie chciała już tutaj dłużej przebywać. Zwłaszcza po tym jak widziała, co jej narzeczony robił w tym pokoju, w tym łóżku, z inną kobietą. Rzeczy Jasona, były już przygotowane w pudełku stojącym pod drzwiach na zewnątrz. Powinien przyjść je odebrać, dzisiaj po południu. Jason… Jeszcze miał czelność błagać ją by przyjęła go z powrotem, ale Emily powiedziała mu jasno, w sposób nie budzący żadnych wątpliwości, co o tym myśli. Oszukiwanie, to była jedna z tych rzeczy, których nigdy nie mogłaby wybaczyć. A nie była na tyle głupa, aby się łudzić, że on nie zrobi tego znowu. Dać się oszukać raz to powód do wstydu, ale dać się oszukać dwa razy... nie, pomyślała ponuro, patrząc w stronę pustego łóżka, to już byłaby kompletna głupota. Tak właściwie, to koniec tego związku, tak nagły koniec, powinien być bardzo bolesny, ale Emily stwierdziła, że była zbyt zajęta sytuacją pomiędzy nią a Zachem, by się w ogóle tym martwić. A to sprawiło, że teraz zaczęła się zastanawiać, czy ona zauważyła jakieś symptomy, że jej miłość do Jasona stopniowo umiera? Nie… nie zauważyła, że coś się dzieje, dopóki ta miłość, nie była już całkowicie pochowana. No i w każdym razie, nie płakała już nad nią od czasu nocy w Rustler Roundup. Nie, nie miała więcej łez, by opłakiwać to, jak została oszukana przez swojego ex-narzeczonego. Teraz nie mogła myśleć o nikim innym niż Zach. Czy on w ogóle jeszcze o nią dbał? O to jak się z nim czuła? Emily znała odpowiedź na to pytanie, ale była ona zbyt szalona, by w nią uwierzyć. No i teraz, po tych wszystkich latach, naprawdę coś czuła do swojego najlepszego przyjaciela. I to coś o wiele większego niż przyjaźń. I nie miało to nic wspólnego z tym gorącym i nieokiełznanym seksem jaki mieli. To nie to napędzało teraz jej emocje. Chociaż... wspomnienie tego, co powiedział, i tak wyglądał, kiedy to mówił… Powiedział jej, że chce się z nią kochać, długo i powoli, że chce się nią delektować, że marzył o niej przez cały czas. Czy to możliwe, by on nadal coś do niej czuł? 57
Anderson, Evangeline - More Than Friends Że myślał o niej w ten sposób, pomimo tego, jakie ona robiła dziwne rzeczy? Że była zadowolona z tego, do czego byli zmuszeni? A może unikał jej w nadziei, że jeżeli nie będą rozmawiać o tym, co się wydarzyło, to będą mogli udawać, że nigdy nie miało to miejsca? Emily wiedziała, że jedynym sposobem, aby się tego dowiedzieć to po prostu go o to zapytać. Tylko czy miała w sobie na tyle odwagi by stanąć w drzwiach domu Zacha i porozmawiać z nim o tym, przez co przeszli? Rozpaczliwie bała się, że on nie czuł do niej tego, co ona zaczynała czuć do niego. Czyżby czekała już zbyt późno, aby zrozumieć, że jest pod właściwą opieką, a miedzy nimi jest już coś więcej niż tylko przyjaźń? Przestań być takim tchórzem, skarciła siebie. Przecież to jest Zach, a nie jakiś dupek poderwany w barze na jedną noc. Nawet jeśli nie czuje tego co ona, to przecież nie wyrzuci jej z domu. To oczywiste, że się o nią troszczy, przecież zapłacił trzynaście tysięcy dolarów, aby wydostać ją z tej aukcji w Roundup. Dług! Jak ona ma mu spłacić ten dług, to już nie miała pojęcia. Ale... może mogłaby by wykorzystać swoje zadłużenie wobec niego jako pretekst by go zobaczyć? No to na pewno było dużo lepsze niż pojawienie się u progu jego drzwi z żądaniem, by porozmawiali o gorącym seksie jaki uprawiali. Tak, to będzie dobry początek. Wystarczy tylko tam pójść i pogadać, zobaczyć go…no bo co jeszcze mogłoby się wydarzyć? Zapytała samą siebie. Oczywiście, na to też znała odpowiedź, była dzisiaj prawdziwym bankiem odpowiedzi. Zach mógł jej powiedzieć, że nic do niej nie czuje, poza przyjaźnią. Ale jeśli tak będzie, to ona się i na to zgodzi, zawrze z nim układ. Bo to i tak byłoby dużo lepsze od całkowitej niewiedzy. Gdy już to postanowiła, Emily wskoczyła szybko pod prysznic. Chciała wyglądać jak najlepiej, gdy zobaczy się z Zachem, tak na wpadek, gdyby jednak zdecydował, że coś do niej czuje… po tym wszystkim.
58
Anderson, Evangeline - More Than Friends Zach stał przed ogromnym telewizorem z płaskim ekranem, który zajmował prawie cały jego salon. Kupił ten zestaw za swój pierwszy czek, który dostał za Wojowników Otchłani i podłączył to wszystko do swojego komputera, tak by lepiej mu się pracowało. Spędził przed nim całe godziny, testując prototypową wersję gry, by byłaby wolna od błędów. Emily często siadała tutaj obok niego, na tej kanapie, oferując mu swoje 'doradztwo'. Wiedział, że powinien teraz też nad nią pracować. Tak by uzyskać jak najwięcej informacji od graczy… ale nie mógł się zmusić by nawet się zalogować. To koniec. Spojrzał na swój telefon komórkowy, na którym migał komunikat o kolejnym nieodebranym połączaniu. To była Emily, to ona dzwoniła, ale był zbyt wielkim tchórzem, by odebrać. Wiedział, co zamierzała mu powiedzieć. "Jak mogłeś, Zach?" Wręcz widział jak jej szarozielone oczy napełniają się łzami przy tym pytaniu. "Jak mogłeś mi to zrobić? Zraniłeś mnie i upokorzyłeś. A myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi." "Boże, dlaczego byłem taki ostry? Dlaczego nie mogłem być choć trochę łagodniejszy przy tym wszystkim?" Zach potarł zaciśniętymi pięściami swoje oczy i rozłożył się na czarnej, skórzanej kanapie stojącej przed telewizorem. Dzisiaj rano, jedyne co udało mu się zrobić, to tylko wziąć prysznic. To był jedyny ukłon w stronę normalnego dnia. Ubrał się w stare dżinsy i nic więcej, bo wszystkie jego myśli pochłaniała Emily. Niczym innym nie był zainteresowany. Cała jego głowa była tylko nią wypełniona, tym co robili, nie... tym co on jej robił, przyznał w duchu. Wciąż jeszcze widział, ten oszołomiony wyraz jej oczu, po tym jak wyprowadził ją z Roundup. Szła kulejąc, tak jakby odczuwała poważny ból. Boże, no przecież mówiła, że był znacznie większy niż to, do czego była przyzwyczajona. Dlaczego nie obszedł się z nią bardziej delikatnie? Fakt, że praktycznie byli zmuszeni do seksu, nie usprawiedliwiał jego dominujących słów i szorstkiego pieprzenia jej. Zach próbował sobie wmówić, że ona cieszyła się tym, ale czy tak naprawdę mógł być tego pewien? Może, po prostu zachowywała się tak, by zmylić tłum, by mogli się stamtąd wydostać? A te jej błyszczące oczy, zaczerwienione policzki i potargane włosy, nie były niczym więcej jak efektem pobytu na scenie w Roundup i szokiem ofiary, którą ktoś sprzedał w perwersyjnym, nocnym klubie? Przez całą drogę do samochodu cały czas ją przepraszał i mówił, że wszystko będzie w porządku, ale ona odpowiedziała mu tylko monosylabami. Chciał ją odwieźć do domu, ale nalegała, że sobie poradzi sama, musi tylko dotrzeć do swojego samochodu. Nie miał wyboru, musiał pozwolić jej odejść, więc wrócił sam do swojego auta z ciężkim sercem, wiedząc, że ich przyjaźń najprawdopodobniej właśnie się skończyła. To dlatego, unikał jej telefonów, przyznał w duchu. Nie chciał słyszeć jak mu powie, że to koniec, nie chciał przyznać, że najlepszy i najważniejszy związek jego całego życia był skończony. I chociaż wiedział, że to całkowicie nierealne, to jednak łudził się, że gdyby tylko znalazł te właściwie słowa, to nie byłoby prawdą. A przynajmniej jeszcze nie teraz, w każdym razie.
59
Anderson, Evangeline - More Than Friends Nie mógł jej uniknąć przez cały czas. Nie, nie mógł. Nic nie mogło powstrzymać Emily i jeżeli chciała z nim porozmawiać, to wcześniej lub później po prostu to zrobi. Powinien sam do niej zadzwonić albo odebrać telefon następnym razem, gdy zadzwoni, tłumaczył sobie. Rozmowa telefoniczna byłaby dużo mniej bolesna niż spotkanie. Ale tak właściwie, czy aby na pewno? Ta rozmowa to będzie jak dźgniecie nożem. Tak czy inaczej będzie cholernie bolało. Wstał i przeciągnął się, po czym ruszył w kierunku kuchni, by zaparzyć kawę, kiedy usłyszał dzwonek do drzwi. To musiała być ona i dobrą minutę zastanawiał się czy nie powinien jednak udawać, że nie ma go w domu. Ten tchórzliwy impuls sprawił, że zaczął być zły na samego siebie. Przecież jedyne co musiał zrobić, to tylko spojrzeć jej w oczy, ale jakiś cichy głos zasugerował mu, że mógłby wyjść przez tylne drzwi i Emily nigdy by się nie zorientowała, że on uciekł. Chociaż równie dobrze może mieć to już z głowy. Wziął głęboki oddech i podszedł do drzwi. Otworzył je na oścież. Rzeczywiście, na ganku stała Emily, szczelnie owinięta czarnym płaszczem, który kupił jej zeszłej zimy. Pogoda wtedy, była szczególnie mokra i paskudna. "Witaj Zach." Powiedziała cicho, patrząc na niego. "Przyszłam, bo musimy porozmawiać." Emily nie widziała na jego twarzy żadnych emocji, ale oczy Zacha były skupione i twarde, gdy wpuścił ją do domu. Jego ramiona były napięte, a szczęka zaciśnięta... był zdenerwowany, ale jego twarz nic nie mówiła. Boże, on był naprawdę, był taki zły, tylko dlatego, że ona do niego przyszła? Ta myśl spowodowała, że o mało nie zakręciła się na pięcie i nie uciekła, ale ona przecież nigdy nie uciekała. Jego olbrzymie ramiona przesunęły się i przecisnęła się obok niego i skierowała do pokoju gier. To właśnie tam spędzali większość swojego czasu, nie licząc oczywiście kuchni, ale teraz nie była głodna. Cały jej żołądek był aż zbyt pełen nerwowych motyli, by nawet myśleć o jedzeniu. Zach ruszył za nią w milczeniu, a gdy dotarli do pokoju tylko stał ze skrzyżowanymi rękami na swojej szerokiej klatce piersiowej i patrzył jak ona podeszła do brzegu czarnej, skórzanej kanapy. Pomimo jego potarganych włosów i tego, że był tylko na wpół ubrany, wyglądał absolutnie niesamowicie. Jak ona mogła nigdy wcześniej nie zauważyć, jakie on miał niesamowite ciało? Wiedziała, że sporo ćwiczył po liceum i trochę urósł, ale teraz widząc te mięśnie rysujące się na jego gołej skórze, już była mokra. A fakt, że był pół nagi, milczący i zamyślony sprawiał, że wydawał się niemal niebezpieczny... od razu przypomniała sobie, że tak samo był ubrany w Roundup, gdy miał na sobie tylko czarne skórzane spodnie i kamizelkę. Był niebezpieczny i dominujący. To wystarczyło, aby przez jej ciało przeszedł oszałamiający błysk pożądania. Emily nie była pewna, czy on czuł to samo do niej. Ale wolała dla pewności jednak się nie odzywać. Gdy siadała, zauważyła, że płaski ekran telewizora był wyłączony. Przynajmniej nie oderwała go od pracy, chociaż tyle dobrze, prawda? Ale zupełnie inną sprawą było patrzenie na nic nie wyrażającą twarz jej najlepszego przyjaciela. I jak wszystko na to wskazywało, ta twarz inna już nigdy nie będzie. 60
Anderson, Evangeline - More Than Friends "Hmmm..." Odchrząknęła, niepewna jak zacząć. "Nie jestem pewna, dlaczego nie odpowiadasz na moje telefony, ale musimy porozmawiać. Jestem ci winna dużo pieniędzy i nie jestem pewna jak powinnam ciebie spłacić." "Co?" Zach, aż zakrztusił się z niedowierzania. "O czym ty mówisz?" "Te trzynaście tysięcy dolarów, które zapłaciłeś za... żeby mnie wyciągnąć z kłopotów. Ja naprawdę to doceniam. To znaczy, wiem, że powinnam była to powiedzieć tamtej nocy... ale byłam w dużym szoku." "W szoku. Racja." Głęboki głos Zacha zabrzmiał bardzo gorzko. "A nie możesz tego powiedzieć, tak jak było naprawdę, że to wszystko przez to co ja ci zrobiłem?" "Po tym, co... Zach, o czym ty mówisz?" Spojrzała na niego, ze zmarszczonymi brwiami. "Skrzywdziłem ciebie, Em. I nie próbuj zaprzeczać." Przesunął rekami po włosach z ponurym wyrazem twarzy. "Byłem zbyt szorstki. To znaczy, byliśmy do tego zmuszeni przez tą całą sytuację, ale to nie usprawiedliwia sposobu mojego działania." "Zach..." Emily pokręciła głową. Od czego powinna zacząć? Co mogła powiedzieć, by go przekonać, że jej nie zranił, ani nie przestraszył?" Zrobiłeś to, co trzeba było zrobić, abyśmy się stamtąd wydostali." Przypomniała mu. "Mogłem być choć trochę bardziej łagodny, gdy to robiłem. Chociaż tyle." "Byłeś delikatny." Zaprotestowała Emily. "To znaczy ty... Hmmm… wchodziłeś we mnie naprawdę bardzo powoli." Czuła jak jej policzki stają się gorące, gdy to mówiła, nigdy by się nie spodziewała tego, że będzie prowadzić taką rozmowę ze swoim najlepszym przyjacielem. "Tak, ale gdy już byłem w tobie, naprawdę cię waliłem. A nawet się nie zapytałem, czy ty tego chciałaś. No wiesz... może powinienem go wyciągnąć... Ja po prostu..." Zach pokręcił głową i Emily zobaczyła, że jego policzki również były czerwone. "Zach, to nie tak." Wyciągnęła rękę i pociągnęła za jego ramię. Niechętnie pozwolił jej pociągnąć się w dół i usiadł na kanapie obok niej." Nie zraniłeś mnie, naprawdę mówię szczerze, nie zrobiłeś tego." Powiedziała to najszczerzej jak umiała. "To znaczy, no wiesz, gdy już było po klapsach i po... po tym wszystkim, byłam trochę obolała, no po tym..." "Po tym, jak cię pieprzyłem." Powiedział z goryczą. "Tak." Emily z trudem przełknęła ślinę. Ten jego ostry ton i mroczny nastrój, znowu przypominały jej jaki był dominujący i agresywny w nocy w Roundup. Poczuła jak kolejny dreszcz przechodzi przez nią.
61
Anderson, Evangeline - More Than Friends Czy to możliwe, że on był taki zdenerwowany, tylko dlatego, że myślał, że ją skrzywdził? Nie wspominał nic o tym jaka ona była podekscytowana tymi jego klapsami, a skupił się tylko na tym że uderzał i pieprzył ją zbyt mocno? Czy był taki zdenerwowany bo nadal o nią dbał i myślał, że ona była na niego zła? Nagle wpadła na pewien pomysł. "Spójrz." Wstała z kanapy i uwolniła się z czarnego trenczu. "Udowodnię ci, że nic mnie nie boli. Pozwolę ci abyś mnie teraz zbadał." "Em, nie..." Protest zamarł na ustach Zacha, kiedy ona zdjęła swój płaszcz i zobaczył co miała pod spodem. Nie, to nie była to skórzana minispódniczka i gorset, które miała na sobie w nocy, ale uznała, że gdyby je założyła, to byłoby po prostu zbyt oczywiste. No i nie chciała być upokorzona, gdyby Zach oświadczył, że jest zainteresowany tylko kontynuowaniem ich przyjaźni. Zamiast tego, więc założyła coś, co można byłoby uznać za tylko lekko frywolne, chociaż, z całą pewnością, było to dużo bardziej seksi, niż wszystko co nosiła na co dzień. Pod płaszczem miała na sobie przewiewną, bladoróżową suknię z głębokim dekoltem w szpic i lamówka która kończyła się tuż nad kolanami. Sprawiało to, że sukienka była naprawdę seksowna. To właśnie było powodem dla którego ją kupiła na aukcji w internecie. Niestety nigdy nie nosiła jej publicznie, bo materiał był prawie przezroczysty. I do tej pory uważała ten zakup za stratę pieniędzy, ale teraz widząc błysk w ciemnoniebieskich oczach Zacha i to jakim obrzucił ją spojrzeniem, zachłannie jeżdżąc w gorę i w dół stwierdziła, że to była jednak najprawdopodobniej najlepsza inwestycja jej życia. Wiedziała, że widział zarys jej białego, koronkowego stanika i majteczek. Pod światło, sukienka była zupełnie przezroczysta. A do tego założyła dzisiaj jeden z jej ulubionych zestawów bielizny. To była naprawdę bardzo niewinna i skromna bielizna, jednak wciąż krzycząca seksem, zwłaszcza, że stanik był pełen tylko do połowy, i tak właściwie zakrywał piersi tylko do sutków, a na jego górnej części była koronka. Granica była rozmieszczona tak strategicznie, że przez białą koronkę przeświecały jej sutki, jeżeli tylko gwałtowniej się poruszyła, czy nawet wzięła tylko głębszy oddech. Majtki były idealnie dopasowane do stanika, wręcz uzupełniały go. Były to stringi, a z przodu był tylko mały pasek materiału w kształcie litery V, z delikatnej białej koronki, ledwo przykrywające szczelinę jej cipki. Emily zawsze musiała się upewniać, czy jest dokładnie ogolona w tym miejscu, przed założeniem tego skrawka materiału. A teraz widziała, po spojrzeniu jakim Zach ją obrzucał, że jest on w stanie zobaczyć wszystko bardzo dokładnie przez te cienkie koronki. "Nie musisz..." Powiedział, kończąc swoją myśl zduszonym głosem, ale i tak nie zamierzała rezygnować. "Zach, ty naprawdę musisz sam to zobaczyć, że nic mnie nie boli. Widzisz, spójrz tutaj." Powiedziała jednocześnie pochylając się i podciągając swoją różowa sukienkę tak, by odsłonić pupę.
62
Anderson, Evangeline - More Than Friends Pierwszej nocy, po klapsach Zacha pośladki były lekko zaróżowione, ale dzisiaj skóra wróciła już do normalnego odcienia, jedwabistego bladego koloru. "Ja..." Zach wydawał się zahipnotyzowany widokiem jej gołej pupy i Emily poczuła przypływ triumfu. Cokolwiek on o niej myślał, to jednak było jasne, że wciąż jej pożądał. "Przekonaj się na własne oczy." Powiedziała, podnosząc jego dużą dłoń i umieszczając ją na swoich prawie nagich pośladkach. Boże, jak się dobrze czuła pod jego dotykiem. "Czy wszystko wygląda w porządku?" "Lepiej niż w porządku." Głos Zach przypominał teraz już ryk i wciąż trzymał ją za tyłek, patrząc na nią tymi swoimi niebieskimi oczami, spod wpół przymkniętych powiek. "Naprawdę nie jesteś na mnie zła?" "Jak mogłabym być? Przecież ty mnie uratowałeś, Zach." Emily przeciągnęła się jak kot, pod palcami jego ręki. "Nie wspominając już o tym, że dałeś mi jedno z najbardziej niesamowitych doświadczeń seksualnych w moim życiu." "Podobało ci się to? To co zrobiliśmy? Co ja ci robiłem?" Uniósł brwi, patrząc na nią z niedowierzaniem. Emily poczuła jak jej policzki robią się gorące, ale nie było sensu zaprzeczać. "Tak." Mruknęła, kiwając głową. "Ja... tak." "Co chcesz przez to powiedzieć?" Zach przyjrzał się jej uważniej. "Czy chodziło o to, że na tej scenie każdy na ciebie patrzył? Wiesz, pamiętam jaka byłaś w trakcie tego szkolnego przedstawiania." "Nie!" Emily pokręciła głową. "To znaczy, chodzi mi o tą część, gdy... kiedy po klapsach kazałeś mi na siebie patrzeć i udawać, że jesteśmy tam tylko we dwoje... to właśnie sprawiło tą różnicę." "Okay". Zach skinął głową. "Byłem tak zajęty torturowaniem samego siebie, że krzywdzę ciebie, że prawie bym to przeoczył... ale ty byłaś już podniecona, zanim to powiedziałem.Chociaż może byłaś gotowa, byłoby lepszym słowem. "Skrzywił się przy tym. "Dlaczego?" "Ja... hm..." Emily zaczerwieniła się i zaczęła jąkać, nie wiedząc jak to wytłumaczyć. Cholera, no bo jak miała to powiedzieć komuś, kto się o nią martwił, że jej się to podobało, to jak przełożył ją przez kolano, te klapsy i ta cała dominacja, i że nie jest żadnym zboczeńcem czy dziwadłem. "To..." "To o to chodziło, prawda?" Zach cofnął rękę i dał jej ostrego klapsa na jej nagi pośladek. Emily aż podskoczyła a z jej ust wydobył się cichy jęk. "Tak. To była część z tego " Przyznała.
63
Anderson, Evangeline - More Than Friends "I co jeszcze?" Oczy Zacha aż płonęły z pragnienia. "Byłaś cholernie mokra Em. Dlaczego?" "Ja ..." Przygryzła dolną wargę, zastanawiając się, jak to wszystko mu wytłumaczyć. "To wszystko razem, no wiesz, połączanie tego wszystkiego. Zrozum, bardzo długo miałam... miałam taką fantazję... tak to chyba można nazwać. Żeby być... zdominowaną." Spuściła wzrok na dywan, nie mogąc już dłużej patrzeć w jego oczy, starając się mu powiedzieć wszystko tak szybko, jak tylko da radę. "Ty... ty wyglądałeś tak męsko i mrocznie, tak niebezpieczne. To było... naprawdę panowałeś na sytuację i... i nade mną Więc kiedy przełożyłeś mnie przez kolano i dałeś mi lanie... " Pokręciła głową, nie mogąc powiedzieć już nic więcej. "Chodź." Chwycił ją za nadgarstek i delikatnie pociągnął ją do przodu tak, że teraz stała między jego udami. "To jest coś, co od bardzo dawna trzymałaś w sobie, tak?" Nie było sensu temu zaprzeczać. Emily skinęła głową. "Tak." "I zgaduję, że Jason nie był tym zainteresowany?" Zmarszczyła brwi. "Tylko perwersyjnym seksem w którym mnie zdradzał, jak widać." "On jest głupi," Powiedział Zach. "Ale nie mogę mu pomóc. Jestem z tego bardzo zadowolony, że złapałaś go na tym. Bo to koniec, prawda?" "Wykopałam go." Stanowczo powiedziała Emily. "On już nie wróci." "To dobrze." Zach skinął głową z aprobatą. "Więc naprawdę podobało ci się to, gdy przełożyłem cie przez kolano i dałem klapsy?" "Ja ... to ... Wiem, że to brzmi na szaleństwo." Powiedziała rozpaczliwie. "Wcale nie." Zach zacisnął rękę na jej tyłku. "Mimo, że byłoby miło wiedzieć o tym wcześniej. To mogłoby uratować mnie przed kilkoma, nieprzespanymi nocami." "Więc ... więc nie myślisz, że jestem jakaś zboczona?" Emily poczuła ulgę. Zach uśmiechnął, a jego stary dobry humor od razu zabłysł w jego przepastnych, niebieskich oczach. "Nie. Tak długo, dopóki ty nie uważasz mnie za jakiegoś obrzydliwego drania." "Jak mogłabym tak o tobie myśleć?" "Bo ja cię skrzywdziłem." Powiedział po prostu. Emily westchnęła. A ten znowu to samo! "Ale ty mnie nie skrzywdziłeś. Możesz sam zobaczyć, na własne oczy, że nic mi nie zrobiłeś." Wskazała głową na w dół swojego ciała, gdzie jego duża ręka wciąż kreśliła kółka na jej tyłku. Zach zmrużył oczy. "No sam nie wiem... Może powinienem przeprowadzić bardziej szczegółową inspekcję. Co o tym sądzisz, Em?" 64
Anderson, Evangeline - More Than Friends Emily przygryzła dolną wargę. "Może faktycznie... powinieneś." "No dobrze." Przekręcił ją szybko na swoich kolanach i teraz była dokładnie w takiej samej pozycji jak w Roundup. Emily czuła jak jej oddech ugrzązł w gardle, na tą nagłą zmianę pozycji i ruch w powietrzu. Ręka na jej pupie cały czas była aktywna i nieprzerwanie ją pieściła. Jęknęła cicho w odpowiedzi na te ruchy jego długich palców po krzywiźnie jej ciała. Boże, miała wrażenie, że się aż topi, taka była mokra wewnątrz. Miała tylko nadzieję, że się nie zatrzyma. Czuła, że jej życzenie się spełnia, gdy jej najlepszy przyjaciel lekko uderzył i od razu zaczął mocniej pieścić jej nagie pośladki, tą swoją wielką, ciepłą dłonią. Po czym Zach przemówił tym swoim ostrym tonem. "Myślę, że faktycznie dobrze to znosisz. Ale to nie było jedyne miejsce gdzie cię skrzywdziłem, Em." "To nie bolało tak bardzo, ten ból był inny... ale w taki dobry sposób." Przypomniała mu bez tchu. "A gdzie dokładnie czułaś ten ból?" Jego głos był miękki, ale czuło się w nim zalążki tego dominującego tonu, co sprawiało, że Emily zaczęła się aż skręcać w pożądliwym, straszliwych oczekiwaniu. "Niżej." Szepnęła, nie chcąc powiedzieć tak dokładniej o jakie miejsce jej chodziło. "Tutaj?" Jego dłoń przesunęła się niżej, śledząc cienką linię koronki stringów, która prowadziła w dół między jej nogami. Poczuła jak przeszedł ją dreszcz, kiedy jego palce pogłaskały lekko materiał okrywający jej cipkę. "Tak.... O Boże, tak." Emily jęknęła cicho. "Ale... ale, to nie było tylko na zewnątrz." "Gdzie dokładnie czułaś ten ból, kochanie?" Teraz już palce Zacha głaskały ją bezlitośnie, przesuwając się po obrzękniętych wargach cipki, śledząc jej szczelinę przez cienkie, białe koronki. Emily czuła, jaka jest mokra i zastanawiała się, czy jej majtki też były przemoczone jej wilgocią. Czy Zach mógł to zobaczyć, jaka była gorąca i napalona? Czy czuł jej mokrą, ciepłą cipkę przez delikatny materiał? "W... wewnątrz." Wyszeptała. "Gdzie mnie..." "Gdzie wsadziłem w ciebie swojego fiuta?" Dokończył za nią. Jednocześnie przesuwając cienki pasek z koronki, na bok. Wsunął głęboko w jej wnętrze dwa palce. "Tutaj, w twojej ciasnej małej cipce?" Jego gorące, brudne słowa, tak samo jak i dwa długie palce, pieprzące ją sprawiły, że Emily wydała z siebie tylko przeciągły jęk. "Boże, tak, Zach. Tam... tam!" Jęknęła, a on pchnął w nią jeszcze głębiej. "Podobało ci się kiedy ciebie pieprzyłem? Podobało ci się jak byłem w tobie?"
65
Anderson, Evangeline - More Than Friends "Tak! Podobało." Jęknęła, kiedy wycofał z niej palce i zaczął krążyć po jej łechtaczce opuszkami palców. "Tak jak teraz." Szorstkimi palcami przesunął po jej śliskich fałdkach, pobudzając ją i drażniąc się z nią. "Uh... huh." Emily przygryzła wargę i zaczęła się wić na jego kolanach. Kto by się spodziewał, że jej najlepszy przyjaciel może być taki niegrzeczny? Widziała już tą jego mroczną i dominującą stronę tej nocy w Roundup, ale teraz był znacznie bliżej jej upodobań, i tego co chciała i pragnęła. "Czy pamiętasz, co wtedy powiedziałem, przed pieprzeniem ciebie, Em?" Zapytał się jej, niskim głosem, który wysłał dreszcze w dół jej kręgosłupa. "O tym, co chciałbym tobie zrobić?" "Ty... powiedziałeś, że chciałbyś żebym była gotowa na to, żebym najpierw doszła." Wyszeptała. "Mówiłem, że chciałbym abyś na mnie doszła, gdy będę ciebie smakował." Nagle przerzucił ją w powietrzu, tak by stanęła na nogach. Emily chwyciła go za ramiona, bo od tego jego dotykania i głaskania miała bardzo chwiejne kolna i nie mogła na nich prosto ustać. "Pamiętam." Szepnęła, patrząc mu w oczy. "Dobrze. Bo to właśnie mam zamiar teraz z tobą zrobić, kochanie. Ale musisz zdjąć tę śliczną sukienkę." Ton jego głosu był bardzo wymagający i wykluczający jakąkolwiek odmowę. "Dobrze... wszystko w porządku." Ledwie mogąc w to uwierzyć, że to robi, Emily wysunęła się z lekkiego, różowego stroju, który miękkim obłoczkiem opadł u jej stóp. Zach pomógł jej z niego wyjść, i teraz stanęła przed nim naga, no prawie naga, poza białym, koronkowym stanikiem i majteczkami. Wziął głęboki oddech. "Boże, jesteś niesamowita, Em. Nie masz pojęcia, jak często marzyłem o tobie, właśnie w takim stroju. Właściwie, to od czasu, gdy robiłaś pranie u mnie w domu." "Ty?" Uśmiechając się złośliwie, pochyliła się przed nim tak, żeby mógł zobaczyć jej sutki wystające ze stanika. Zach warknął i pociągnął ją bliżej siebie. "Stój prosto. cholera. Teraz mam zamiar sprawić, by te fantazje stały się rzeczywistością." Położył swoje wielkie dłonie na jej biodrach tak, że jego kciuki wsunęły się w boczne paski jej majtek. "Powiedz mi, jeśli będziesz chciała to powstrzymać, Em." Powiedział, patrząc na nią poważnie. "Nie chcę zrobić czegoś, czego byśmy później oboje żałowali." "Nigdy nie będę żałować niczego, co zrobiliśmy razem." Szepnęła, wsuwając swoje dłonie w jego czarne włosy. "I to obejmuje to także tamtą noc."
66
Anderson, Evangeline - More Than Friends "Cieszę się, że to słyszę." Wymamrotał, jednocześnie ściągając jej majtki w dół, aż do bioder. Od razu przyciągnął ją do siebie i przycisnął twarz do jej ud. Emily przygryzła wargę i przeciągle westchnęła gdy poczuła jak jego gorący oddech owiewa jej nagą cipkę. "Boże, jak ty dobrze pachniesz." Warknął, trącają ją delikatnie nosem. "Nie mogę się doczekać, aby cię szeroko rozłożyć i posmakować." "Zach..." Jęknęła, ale on już rozłożył wargi jej cipki, dając jednocześnie ciepłe i lekko wilgotne pocałunki, bawiąc się nią. Od tej jego zabawy, kolana Emily stały się słabe i gumowate i omal nie upadła, gdy poczuła ruchliwy czubek jego języka głębiej w sobie, a później naciskający jej twardy guziczek. Ale Zach złapał ją i przesunął całą jeszcze bliżej czarnej, skórzanej kanapy i siebie. "Spokojnie, Em." Wymamrotał, ustawiając ją tak, że jedna z jej stóp spoczywała teraz na siedzeniu kanapy, podczas gdy druga pozostała na podłodze. "Zrelaksuj się i pozwól mi spróbować twojej słodkiej cipki." "O Boże, Zach!" Jęknęła jak tylko opuścił głowę, by ponownie ją polizać. Widząc ten niezaprzeczalny głód, w jego głębokich niebieskich oczach czuła, że cała zaczyna się topić. I tutaj nie chodziło o to, że już od dawna miała na to ochotę, że to była jej ulubiona fantazja, która właśnie się spełniała. Nie, chodziło o to, że wystarczyła jej sama myśl, że Zach myślał o niej w ten sposób, że on pragnął ja od tylu lat, i to właśnie sprawiało, że czuła się taka specjalna, wybrana i ceniona, i to w taki sposób w jaki nigdy nie czuła się z Jasonem. Nie wspominając już o tym, że dawał jej boski seks, że traktował ją tak, jakby była jakimś aniołem, którego on nigdy nie spodziewał się nawet dotknąć. Myślała teraz, że powróci do zabawy jej cipką, ale Zach tylko rozszerzył ją z czcią i pełną aprobatą patrząc na soki płynące z jej cipki, teraz tak nagiej i otwartej dla niego. te dla niego. "Przepiękna." Wyszeptał, patrząc na nią. "Boże, Em, jesteś tutaj taka piękna. Zawsze wiedziałem, że właśnie taka jesteś." "Ty ... ty się zastanawiałeś... jak ja tam wyglądam?" Zapytała i nie mogąc nic na to poradzić, że zarumieniła się przy tych słowach, gdy o to pytała. Kiwnął poważnie głową. "Oczywiście, że się zastanawiałem i marzyłem o tym. A teraz, kiedy w końcu to dostałem, zamierzam się tym długo cieszyć." Niski, zaborczy warkot w jego głosie, gdy to mówił, sprawił, że przeszedł je dreszcz wzdłuż kręgosłupa. Ale, to był dobry dreszcz i czuła się coraz bardziej gorąca i wilgotna, nawet, gdy on tylko ją tak trzymał, otwartą, poddając słodkiej inspekcji. "Zach, proszę..." Wyszeptała, wijąc się trochę. To było wspaniałe uczucie, być tak podziwianym, ale czuła się trochę nieswojo pod taką intensywną obserwacją. "Przepraszam." Mruknął. "Ale czekałem na to tak długo, że naprawdę chce się tym nacieszyć." Następnie pochylił głowę i dał jej długi, pełen miłości, prawie pocałunek. Prawie, bo to było tak jakby całował ją w usta. Czyli coś, czego jeszcze nikt, nigdy nie zrobił.
67
Anderson, Evangeline - More Than Friends Emily zrobiła sobie mentalną uwagę by to o to później zapytać. Ale teraz została kompletnie rozproszona przez język Zacha, który krąży po jej łechtaczce, wymiatając wszystkie inne myśli z jej głowy. "Boże..." Jęknęła, kiedy przejechał delikatnie po jej śliskich fałdach. Nie była pewna, gdzie i kiedy nauczył się tej umiejętności, ale na pewno dobrze wiedział, co robi. I zanim się zorientowała, miała już swoje dłonie zaciśnięte na jego gęstych, czarnych włosach, przyciągając go bliżej swoich ud. Zach wydawał się cieszyć słysząc jej jęki i czując jej wijące się ciało. Wsunął ręce pod jej tyłek i uniósł ją trochę, jednocześnie jeszcze głębiej wciskając swój język w jej śliskie, mokre wejście. Wyglądało to tak, jakby nie mógł się nią nacieszyć, jej zapachem, smakiem i dotykiem jej ud, owiniętych wokół jego głowy. Był zadowolony z jej każdego jej gestu i cały czas zdawał się prosić o więcej. To było tak, jakby był wręcz zdesperowany, aby doprowadzić ją do orgazmu. Kiedy podniósł na chwilę głowę i spojrzał w górę, jego usta były mokre i błyszczące od jej soków, a słowa które wypowiedział zdawały się potwierdzać te myśli. "Dojdź dla mnie, Em." Wychrypiał, głębokim, ochrypłym głosem ze wzruszenia. "Muszę to poczuć, że dla mnie dochodzisz. Muszę wiedzieć, że chcesz tego tak bardzo jak ja." "Ja tego chcę Zach. Przysięgam, że tak!" Emily zapewniła go gardłowo. Była trochę zdumiona tym jak nieskrępowana się przy nim czuła. Z Jasonem, było inaczej, ten konkretny akt, był zawsze trochę krępujący, jej ex robił to, ponieważ czuł, że to ją uszczęśliwia. A z Zachem, to było czymś zupełnie innym. On jasno przyznawał się do fantazjowania o tym, powiedział jej, że od dawna chciał poczuć jej smak. A poza tym wszystkim, było jej tak wspaniale z nim, jak nigdy, z nikim innym. Nawet z tą jego nową, dominującą postawą, to nadal przecież był Zachem, jej najlepszy przyjaciel. Nadal był facetem, któremu mogła zaufać we wszystkim w jej życiu i w przyjemności. A teraz wręcz wydawało się, że on postanowił pokazać jej, że to jej zaufanie w stosunku do niego było słuszne. Popchnęła biodra jeszcze bliżej niego, a on od razu mocniej wtulił się w jej cipkę, a językiem mocno pieścił jej pulsującą łechtaczkę. Cały czas w niej był, napełniając ją sobą, przy każdym szalonym i wijącym ruchu jej bioder. Emily tylko unosiła się wyżej i wyżej w swoich oszałamiających doznaniach. "Boże... Boże!" Jęczała czując coraz większą przyjemność w swoim wnętrzu. Myślała, że orgazm który podarował jej Zach w nocy w Rustler Roundup był najbardziej intensywnym doznaniem w jej życiu, ale ten był jeszcze lepszy.Ciepła fala emocji przeszła przez nią tak jak fala oceanu, zalewając każdą część jej ciała. Czuła mrowienie i błyskawice, które powstały w samym centrum jej ciała i jak uderzenie pioruna wychodziły na zewnątrz. Przyjemność przepłynęła przez nią powoli, aż w końcu lekko opadła, a ona zatoczyła się na kanapę. Czuła się tak jak szmaciana lalka, kompletnie bez czucia, ale gdzieś głęboko w swoim wnętrzu czuła czające się napięcie. Chciała czegoś jeszcze. Pamiętała, jak to było czuć Zacha wewnątrz siebie, gdy się kochali pierwszy raz. Był taki cudowny, twardy, masywny i tak głęboko w niej. Boże, chciała tego więcej, chciała więcej jego.
68
Anderson, Evangeline - More Than Friends „Pragnę ciebie, Em." Jego głos był jak chrapliwy pomruk, a jego oczy były w pół przysłonięte powiekami, gdy na nią patrzył. "Też ciebie pragnę." Wyciągnęła ramiona do niego, gotowa wciągnąć go na kanapę obok siebie i mieć go od razu w swoim wnętrzu, ale Zach tylko pokręcił głową. "Szkoda, że nie widzisz siebie, tego jak piękna teraz jesteś. Jak bardzo jesteś piękna, gdy dochodzisz." Emily uśmiechnęła się. "Ja też bym chciała, abyś i ty siebie zobaczył, jaki jesteś gorący, gdy patrzysz tak dominująco i mówisz tak brutalnie i ostro." Zach zamyślił się. "Wiesz, myślę, że oba nasze życzenia mogą się spełnić. Poczekaj chwilkę." Po czym wstał z kanapy, ku wielkiemu rozczarowaniu Emily i podszedł do laptopa, który stał na biurku, obok telewizora. Już miała się zapytać co on do cholery robi, gdy płaski ekran zamigotał i Emily, aż zamrugała z wrażenia, gdy zobaczyła samą siebie, na pół nagą, leżącą na kanapie z rozłożonymi nogami i potarganymi włosami. "O mój Boże!" Jęknęła, od razu złączając kolana razem, a ręką przysłaniając piersi, tak, by je choć trochę osłonić. "Jak… ?" "Kamera." Wyjaśnił Zach, uśmiechając się. "Ale nie martw się, jest podłączona tylko do telewizora. Nie jesteśmy na żywo w internecie czy coś takiego, no i to nie jest nagrywane." "No, to dobrze." Emily zmarszczyła brwi, patrząc niepewnie na ekran. Wyglądała jak jakaś gwiazda porno. Miała na sobie tylko jej biustonosz i leżała na czarnej skórzanej kanapie. "Jeśli ci się nie podoba, to mogę to wyłączyć." Zaoferował Zach. "Pomyślałem tylko, że chciałbyś obejrzeć to jak się z tobą kocham. Jak cię pieprzę, kochanie." Emily, aż zassała oddech od tych jego pożądliwych słów. Mroczny i groźny błysk ponownie zawitał w jego oczach, no i ta wypukłość w jego dżinsach, podkreślająca to jak bardzo jej pożądał. "Nie…" Powiedziała, kiedy Zach ruszył w stronę laptopa, by wyłączyć kamerę. "Nie, nie… Ja… ja myślę, że mi się to podoba." "Dobrze." Wrócił do kanapy i usiadł obok niej, przyciągając ją trochę bliżej komputera. "Wiesz, wydaje mi się, że nie miałem jeszcze szansy, aby cię pocałować." Warknął, wplątując palce jednej dłoni w jej włosy. "A to jest coś, co chciałem zrobić od czasów szkoły średniej." "Myślałam dokładnie o tym samym." Szepnęła Emily.
69
Anderson, Evangeline - More Than Friends A potem on zagarnął jej usta w zaciętym, głodnym pocałunku. Wręcz czuła swoje własne soki na jego ustach. Ręce Zacha były wszędzie, schował jej piersi w swoich dłoniach, ściskając sutki, głaskał po dole jej brzucha i lekko prześlizgnął się po cipce. A na koniec, co było jeszcze bardziej podniecające, Zach odsunął się od niej na chwilę i szepnął jej do ucha, że powinna teraz spojrzeć na ekran, jak wygląda, gdy on jej dotyka. Gdy już nabrała trochę odwagi, aby ponownie spojrzeć na płaski telewizor, Emily aż zagryzła wargę, na widok jej gorącego, najlepszego przyjaciela i kochanka, który teraz przesuwał po niej dłońmi. Jego wielkie ręce wyglądały niesamowicie, gdy tak gładziły jej ciało, pieszcząc każdy centymetr jej skóry, i to z taką słodką intymnością. "Podoba ci się, kochanie?" Zach zapytał cicho, jednocześnie zaciskając palce jednej ręki na jej sutku a dwoma, długimi palcami drugiej ręki wchodząc głęboko w jej cipkę. "Lubisz patrzeć na to jak cię dotykam?" "Boże, tak!" Emily jęknęła, nie mogąc się powstrzymać. Widok był niezaprzeczalnie gorący, to było tak, jakby oglądała samą siebie, w swoim własnym firmie erotycznym, ale tutaj towarzyszył jej człowiek, któremu ufała i który się nią zawsze opiekował, a to sprawiało, że to nie było niewłaściwe. "Chcesz patrzeć jak będę ciebie pieprzył?" Warknął Zach, podczas gdy jego palce nadal ją pieściły. "Bardziej niż czegokolwiek innego." Odpowiedziała mu Emily. "Ale ... Chcę czegoś jeszcze. Mogę?" Nigdy wcześniej, nie musiała go o nic prosić dwa razy, ale ten nowy, dominujący mężczyzna to już zupełnie inna historia. Skrzywił się. "To zależy. Czy to wymaga tego, bym przestał cię dotykać?" Emily zadrżała z rozkoszy. "Tylko na chwilę." Obiecała. "I tylko dlatego, że ja też bym chciała ciebie dotknąć. Wystarczy, że z powrotem położysz się na kanapie, a pokaże ci o co chodzi." Niechętnie, Zach odchylił się tak jak prosiła, kładąc ręce po bokach swojego ciała. "Lepiej, żeby to nie trwało zbyt długo, bo muszę być już w tobie." Powiedział, posyłając jej gorące spojrzenie. "Będziesz we mnie, na więcej niż jeden sposób i to już wkrótce." Powiedziała i pochyliła się, atakując zamek jego dżinsów. Rozpięła je i wyjęła jego fiuta bez większych problemów. Był już całkiem imponujący, wielki i pulsujący w jej ręku. Wciąż nie mogła uwierzyć, że jest taki duży, myślała, przyglądając się temu wałowi, z mieszaniną lęku i zachwytu. W Roundup, prawie nie miała szansy, by się nim nacieszyć, więc teraz chciała go lepiej poznać. Z wyrazu twarzy Zacha, odczytała, że nie planował jej powstrzymywać przed tym. Jęknął tylko cicho, gdy owinęła palce wokół jego koguta i zaczęła go głaskać. Jednocześnie patrzyła, zafascynowana, na obraz w telewizorze. Pracowała go. Boże, to było gorące. Zach miał głową odrzuconą do tyłu i a na jego szyi stały się widoczne mocne żyły, tak jakby walczył ze sobą, aby utrzymać kontrolę pod jej delikatnym dotykiem.
70
Anderson, Evangeline - More Than Friends Jego dłonie były zaciśnięte w pięści. Jego szeroka klatka piersiowa poruszała się bardzo szybko, jego oddech był nierówny, a wszystko to tylko dlatego, że ona go pieściła. To ja, mu to robię. To ja sprawiłam, że spala się z pożądania i nie może usiedzieć na miejscu. Emily poczuła przypływ samozadowolenia, z tego co robiła. Dlaczego nigdy wcześniej nie odkryła seksualnych możliwości swojego najlepszego przyjaciela? Może dlatego, że gdyby sobie na to pozwoliła, pomyślała, by myśleć o Zachu w sposób tak erotyczny, to nie było by mowy, o tym by była z Jasonem tak długo. I to nawet nie dlatego, że on ją oszukiwał. W tej chwili, była dużo bardziej pochłonięta eksperymentami seksualnymi z jej przyjacielem i kochankiem. A tak poza tym, jeśli tylko jej dotyk sprawiał, że było mu tak świetnie, to co się stanie, gdy zrobi coś jeszcze? Pochylając się nad nim, Emily delikatnie chwaciła w rękę szeroką, w kształcie grzybka, główkę jego fiuta. Od razu została nagrodzona niskim jękiem Zacha. Spojrzała na płaski ekran i zboczyła coś bardzo podniecającego. Ona lizała jego fiuta. Fiuta swojego przyjaciela. Boże, nigdy nie czuła takiego pożądania przeplecionego z całkowitym nieskrępowaniem. To było tak, jakby Zach potrafił odblokować taką część niej samej, o której nawet nie miała pojęcia, że ta istniała. Nawet jej zbzikowane fantazje nie potrafiły jej zbliżyć do tego, co ona teraz, tutaj czuła i przeżywała. To przecież w tym pokoju spędziła tak wiele godzin po prostu tutaj będąc. A teraz, tak nagle ten pokój zamienił się w pomieszczenie rodem ze studia filmowego NC17, a ona była jego główną gwiazdą. I to było wszystko co mogła znieść. Doszła. Najwyraźniej dla Zacha, to też było już za dużo, bo gdy wzięła go w usta, najgłębiej jak tylko mogła, on pociągnął ją delikatnie za włosy. "Nie, kochanie, zatrzymaj się…" Jego głęboki głos był bardzo nierówny. "Nie mogę... nie mogę już tego więcej znieść... to za dużo." "Robię to źle?" Emily spojrzała na niego zaniepokojona. Ale Zach pokręcił głową. "Robisz to świetnie i to jest właśnie problemem. Jak to będzie trwało choć trochę dłużej, to dojdę w w twoich ustach, zamiast w twojej gorącej, małej cipeczce." Emily poczuła jak przez jej ciało przeszła kolejna fala seksualnego ciepła, a rumieniec pokrył jej piersi, przechodząc na szuję i policzki. "Boże, Zach, kiedy tak mówisz... I nigdy nie wiedziałam, że możesz być tak... taki zbereźny." "Podoba ci się to?" Przyciągnął ją bliżej do siebie i pocałował raz jeszcze. "O tak." Emily przyznała bez tchu. "Bardzo. Ale ty zawsze byłeś taki słodki i wrażliwy..."
71
Anderson, Evangeline - More Than Friends "Słodki i wrażliwy to jest dobre miedzy przyjaciółmi, ale my jesteśmy teraz kimś więcej, prawda?" Jego niebieskie oczy szukały jej wzroku i miała wrażenie, że wszystko zależy od tej właśnie odpowiedzi. "Tak." Szepnęła, pochylając się do przodu, by go pocałować ponownie. "Czymś dużo więcej." "To dobrze, bo teraz mam zamiar ciebie pieprzyć." Odpowiedział jej z ogniem w oczach i ponownie zaczął zmieniać ich pozycje na kanapie. "Spodoba ci się to, kochanie." Powiedział, przekręcając ją na ręce i kolana jednocześnie rozszerzając jej nogi. "Dlaczego?" Zapytała Emily spoglądając na niego przez ramię. Nie, żeby jej umysł nie czuł się rozkosznie wrażliwy, z tą jej pupą w powietrzu i pochylonym nad nią Zachem, ale chciała wiedzieć co on planuje. "Możesz widzieć, jak będę w ciebie wchodził." Jego głos był szorstki i dominujący. "Będziesz widziała jakie to będzie mocne i długie, Em." "Och." To wszystko, co była w stanie z siebie wydusić, bo on mocno chwycił ją za biodra, i przycisnął czubek swojego fiuta do jej śliskiego wnętrza. Z fascynacją patrzyła na obraz na ekranie, podczas gdy on wsuwał się w jej cipkę. "Będę się starał robić to powoli." Powiedział Zach surowym głosem i Emily zdała sobie sprawę, jak mu musi być trudno, tak powstrzymywać się. "Daj mi znać, jeśli cię coś zaboli." "Nie zaboli." Zapewniła go, wciskając swoje biodra w jego stronę, tak by wszedł w nią jeszcze głębiej, udowadniając mu, że mówiła prawdę. "Czuje... czuje się niesamowicie." "Dobrze." Przytaknął jej i przyciągnął ją jeszcze mocniej do siebie, przesuwając się w jej wnętrzu. Emily jęknęła, gdy poczuła jak szeroka główka jego penisa przechodzi przez jej kanał. "Boże Zach, jesteś we mnie tak głęboko!" "Zamierzam dostać się jeszcze głębiej, daj mi minutkę, kochanie." Zapewnił ją. "Teraz patrz na nas, żebyś widziała jak będę przesuwał się w twojej napiętej, słodkiej cipce swoim fiutem, pieprząc ciebie." Jęknęła jeszcze raz, a potem westchnęła na widok jego grubego wału, ściskającego się w jej mokrej cipce, tak powoli ją otwierając i wypełniając ją. Gdy był już na końcu jej tunelu, Zach ponownie zaczął z niej powoli wychodzić, po czym wszedł głęboko. A te, tak dokładne i precyzyjne pchnięcia, tylko wysyłały kolejne, słodkie dreszcze wzdłuż jej kręgosłupa. Emily krzyknęła z przyjemności, wyginając plecy w łuk, niczym prężący się kot, wciąż jednak patrząc na siebie i Zacha, jak się kochali. Nigdy nie doświadczyła czegoś tak gorącego.
72
Anderson, Evangeline - More Than Friends Nawet sobie nigdy nie wyobrażała, żeby na to patrzeć, żeby oglądać samą siebie ale teraz, jakimś dziwnym trafem, to było bardziej podniecające niż wszystko, co sobie mogła wymyślić. A ona kocha każdą tego minutę i wydawało się, że tak samo jest z Zachem. "Chcesz tego, Em?" Wychrypiał wciąż w nią wchodząc i wychodząc. "Lubisz patrzeć na mnie, gdy pieprzę twoją słodką cipkę? Lubisz patrzeć jak w ciebie wchodzę?" "Boże, tak." Jęknęła. "Wiesz, że tak." Jej oczy były wręcz przyspawane do ekranu, i skupione na widoku jego grubego wału, rozciągającego ją i intensywnego spojrzenia jego oczu. Wyglądał tak niesamowicie sexy, gdy tak nad nią pracował, a jego wielkie dłonie zaciskały się na jej biodrach. Na twarzy Zacha malował się wyraz czystej koncentracji, gdy pracował nad nią tak ciężko. Ona też wyglądała całkiem sexy, uznała, gdy przyglądała się sobie na ekranie. Jej pupa, była idealnie zaokrąglona, a piersi zwisały jak dojrzałe owoce, podczas gdy unosiła miednicę wyżej, tak by mógł wchodzić w nią jeszcze głębiej. Zaczęła już czuć początek budującego się w niej orgazmu, ale Zach nagle z niej wyszedł. "Co... Dlaczego to zrobiłeś?" Spojrzała na niego z zakłopotaniem, ale Zach tylko przekręcił ją na plecy. "Chcę to skończyć w ten sposób." Wyjaśnił, kładąc się na niej. "Chcę to zrobić, patrząc tobie w twarz, w twoje oczy, kochanie." "Ty... ty?" Emily zagryzła dolną wargę i spojrzała na niego, gdy ponownie w nią wszedł. A z jej ust uciekł cichy jęk, gdy główka jego koguta przeszła przez jej ciasne wejście. Zach pokiwał głową a jego oczy patrzyły na nią intensywnie. "Chcę widzieć jak dochodzisz. Chcę widzieć twoje oczy kiedy jestem w tobie." "Boże, tak, Zach." Przyciągnęła go do siebie, głodna jego pocałunków, gdy zaczął ponownie ją pieścić. Ta pozycja była dużo bardziej intymna. Owinęła nogi wokół jego wąskich bioder i przyciągnęła go do siebie z przyjemnością. Oglądanie tego na ekranie było fajne, ale Zach miał rację, to był tylko substytut, patrzenia w oczy kochanka, kiedy byli ze sobą tak ściśle połączeni. Nie wspominając już o tym, że ta nowa pozycja pozwalała na wchodzenie jego fiuta pod nowym, mocniejszym katem. Ocierał się teraz o jej łechtaczkę, co sprawiało, że przy każdym jego ruchu czuła słodkie iskry przechodzące przez jej ciało. Tak wszechogarniająca ją przyjemność nie mogła trwać zbyt długo i Emily poczuła, że osiąga szczyt. Czuła ciepłą falę przechodzącą przez nią, raz za razem. Jęknęła, przywołując Zacha, ale on już wyczuł jak jej wewnętrzne mięśnie zaciskają się wokół niego, wyciskając go mocno, tak jakby prosząc go, aby wypełnił ją swoją spermą. Oczywiście, Zach był bardziej niż chętny, aby dać jej to, czego chciała. "Boże, Em." Jęknął i pchnął w nią mocno. "Uwielbiam czuć ciebie tak owiniętą wokół mnie. Uwielbiam być w tobie."
73
Anderson, Evangeline - More Than Friends "Już." Wezwała go, patrząc mu w oczy. "Dojdź dla mnie, Zach. Weź mnie. Właśnie mnie." Nie wiedziała, skąd pochodzą te słowa, ale wydawały się idealnie trafiać do Zacha, jego także doprowadzając do krawędzi. Z niskim jękiem, Zach zatopił swojego penisa w niej aż do jąder. Poczuła, jak jeszcze trochę urósł i spęczniał, jeśli to w ogóle było możliwe, by być jeszcze pełniejszym i większym i… doszedł. Ta chwila zdawała się trwać wiecznie, ich dwoje, razem, szczelnie oddzielonych od reszty świata. Ani Zach ani Emili nie byli w stanie oderwać wzroku od siebie. Emily miała nogi nadal mocno owinięte wokół talii Zacha, a paznokcie wbite w jego szerokie, gołe plecy i cały czas jęczała jego imię. Wielkie ciało Zacha, mocno przyciskało jej ciało do skórzanej kanapy i poduszek, ale ją to w ogóle nie obchodziło. Lubiła czuć go na sobie i w sobie, tak właściwie, to życzyłaby sobie, żeby to się nigdy nie skończyło. W końcu jednak, do Zacha dotarło zaniepokojenie, że ją zgniata, więc szybko się poderwał, pociągając ją by usiadła obok niego na kanapie. Emily mamrotała swoje niezadowolenie pod nosem, chciała utrzymać tą krótką chwilę, choć trochę dłużej. Zach poklepał swoje kolana by na nich usiadła, a ona od razu to zrobiła z wielką chęcią. "To było niesamowite". Zach tulił ją w swoich ramiona i całował. "To było dużo lepsze niż tylko niesamowite." Westchnęła Emily z zadowoleniem. "Zwłaszcza, że to było z tobą." "Naprawdę tak myślisz?" Zach spojrzał na nią bardzo niepewnie. "Oczywiście, że tak. I rozumiem przez to, ten pierwszy raz także. Chciałabym żebyś wiedział, że to, co się wydarzyło w Roundup, było gorące. To było spełnienie moich starych fantazji, które miałam od wieków." Zach spojrzał na nią poważnie. "Czy to były tylko fantazje, Em? Nic więcej?" Od razu wiedziała, o czym on mówił. "Czy ty naprawdę tak myślisz?" Zapytała patrząc mu w oczy "Że mogłabym tak się zatracić i jeszcze pozwolić sobie na cieszenie się z tego, co robiliśmy w tym zwariowanym klubie, jeśli robiłabym to z kimś zupełnie obcym?" "Nie wiem... ale… to była twoja fantazja." Odpowiedział jej Zach. "Cóż, nie nie mogłabym." Zmarszczyła brwi. "I jeszcze coś, z nikim innym, poza tobą nie mogłabym się tym tak bardzo cieszyć. Ty byłeś różnicą, Zach. To było takie przerażające, gdy stałam tam na scenie, z tymi wszystkim dziwnymi i tłoczącymi się pod sceną ludźmi, którzy tylko na mnie krzyczeli i gwizdali. I tylko dlatego, że ty tam byłeś ze mną, czułam się bezpieczna. Wystarczająco bezpieczna, aby dojść i cieszyć się tym, co bez ciebie było by całkowicie traumatycznym przeżyciem."
74
Anderson, Evangeline - More Than Friends "Cieszę się, że to mówisz, bo dla mnie, to też dużo znaczyło, i nie chodzi tylko o spełnioną fantazję. Chociaż Bóg jeden wie, ile czasu spędziłem właśnie marząc o tym, by to się stało. No.. mam to na myśli. Ale, Em..." Zach chwycił ją za podbródek i spojrzał głęboko w oczy. "Nie wiem, jak to dobrze wyrazić słowami, więc po prostu to powiem. Kocham cię. I to od chwili kiedy pierwszy raz weszłaś do mojego życia i poprosiłaś o pomoc z zadaniem domowym z algebry. Po prostu nigdy wcześniej nie miałem odwagi by ci to powiedzieć." "Och, Zach." Założyła ręce na jego szyi. "Nie masz nawet pojęcia, jak się czuję dzięki temu co mówisz." "Nie, nie wiem." Spojrzał na nią z niepokojem. "A mogłabyś mi to powiedzieć?" Emily pocałowała go. "Naprawdę nie wiesz, jak się czuję i to po tym, co właśnie zrobiliśmy?" "Wolałbym, to jasno usłyszeć. Proszę, Em. To mnie doprowadza do szału." Uśmiechnęła się i pocałowała go ponownie. "Ja też cię kocham, ty idioto. Myślę, że po prostu potrzebowałam więcej czasu, by to zobaczyć." "Uff". Odparł Zach ulgą. "Przez chwilkę, bałem się, że robię z siebie durnia. Że będziesz się chciała tylko przyjaźnić, czy coś takiego." "Och, ale ja chcę wszystkiego takiego." Emily zaśmiała się żartobliwie. "I mam nadzieję, że nadal będziemy przyjaciółmi. Ale chcę więcej, dużo więcej, znacznie więcej. Chcę całego pakietu, Zach." Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. "Nawet nie wiesz jak długo na to czekałem, by to usłyszeć coś takiego od ciebie." Pocałowała go lekko w nos. "I co? Warto było czekać?" "Bardziej niż warto." "Świetnie." Emily westchnęła. "No cóż, chciałbym tutaj, teraz z tobą zostać by planować i marzyć, ale nie mogę." "Marzyć?" Zach uniósł brew i zachichotała w odpowiedzi na to. "Tak, czy jakkolwiek by to nazwać. Ale muszę iść dokończyć pakowanie. Muszę się wyprowadzić z mojego mieszkania w przeciągu dwóch dni, a wciąż jeszcze nie znalazłam nowego. Chyba będę musiała pojechać do domu, do rodziców na jakiś czas." "Nie musisz tego robić, możesz przyjechać tutaj. Zamieszkać ze mną, Em." Spojrzała na niego niepewnie. "Nie wiem, Zach. Nie chciałabym się narzucać."
75
Anderson, Evangeline - More Than Friends "Żartujesz? Czekałem na ciebie od tylu lat i teraz, gdy już tutaj jesteś, chciałbym mieć ciebie tak blisko jak to tylko możliwe." Objął ją mocno."Zgódź się, będzie fajnie. Możemy spędzać noce, tak jak kiedyś, zanim dostałaś tą swoją, szaloną pracę." Emily uśmiechnęła się. "Kocham nasze całonocne granie." "Tak, ale nie do końca o to mi chodziło, gdy mówiłem o spędzaniu nocy." Posłał jej to swoje gorące spojrzenie, od którego do razu przeszedł ją dreszcz. "Jesteś tego pewien?" "Oj tak, tak… bardzo." Uspokoił ją. "W porządku, ale nie możemy spędzać w taki miły sposób wszystkich naszych nocy." Ostrzegła go Emily. "Niestety nadal każdego ranka trzeba iść do pracy." "Co?" Zach zmarszczył brwi. "Ty chyba nie mówisz poważnie? Nadal chcesz pracować dla pani DeVille? Po tym, jak ona ciebie wysłała i wystawiła na jakiejś aukcji, jak kawał wołowiny? " "Nadal muszę płacić rachunki." Powiedziała Emily defensywnie. "Wiem, że ona jest szalona, ale teraz już będę bardziej ostrożna. Poza tym, Zach, za co miałabym żyć bez pracy? No i nadal jestem ci winna te trzynaście tysięcy dolarów." "Nic nie jesteś mi winna, ani centa." Powiedział surowo. "Tak więc możesz zapomnieć o tym w tej chwili." "Nie, nie mogę o tym zapomnieć." Emily zmarszczyła brwi w ślepym uporze. "Ja zawsze spłacam swoje długi." Zach uniósł brew i patrzył na nią. "Nie, nie będziesz mi tego oddać a już zwłaszcza pracując dla tej szalonej kobiety. Zadzwoń do niej i złóż wymówienie. I to jeszcze dzisiaj." Emily położyła ręce na biodrach. "Słuchaj, stary, jeżeli myśli, że tylko dlatego, że lubię być zdominowana, to dam ci się szarogęsić, to się grubo myślisz Ja muszę pracować." "Powinnaś uruchamiać już swoje ‘Posh’." Zach przybrał znowu, ten swój mroczny wygląd, więc musiała się pochylić i szybko go pocałować. "Nadszedł już czas, masz wszystko czego ci potrzeba aby wystartować. I nawet nie próbuj protestować, pożyczę ci na ten start, i to będzie dla mnie bardzo dobra inwestycja, bo wiem że wszystko zwrócisz i to z dużym procentem." Emily zagryzła wargę. "Zach, naprawdę... Nie mogę ci na to pozwolić. Już i tak wydałeś na mnie tak dużo pieniędzy w Rustler Roundup." Spojrzał na nią poważnie. "Em, ile razy mam ci wyjaśniać, że zrobiłbym wszystko, oddałbym wszystko, byśmy w końcu byli razem. To jest warte każdego centa. Ja bym za to oddał każdy grosz, by być kimś więcej, niż tylko twoim przyjacielem." 76
Anderson, Evangeline - More Than Friends "Och, Zach." Emily poczuła jak jej oczy wypełniają się łzami. Zamrugała próbując je odgonić i uśmiechnęła się. "Jesteś kimś więcej i to dużo, dużo więcej." "Więc rzucisz pracę u DeVille i zaczniesz z ‘Posh’?" Zapytał, głaszcząc jej włosy. Emily przytuliła go mocno do siebie. "Nie powinnam, ale ... tak. Zrobię to." "Świetnie. Nie będziesz już musiał planować imprez dla świnek albo ślubu pudli, jeżeli nie będziesz tego chciała." "To mi się podoba." Emily westchnęła z zadowoleniem. Czuła się tak, dobrze w silnych ramionach Zacha, tak szczelnie owiniętych wokół niej. Wiedząc, że on kocha ją tak bardzo, jak ona jego. "Dlaczego to zajęło mi tak dużo czasu, by zrozumieć, że to ty jesteś tym jedynym?" Mruknęła w jego pierś. "Nie mam pojęcia, może to dlatego, że nigdy nie przerzuciłem cię przez kolano i nie dałem kilku klapsów przed gorącym seksem." Jego głos był rozbawiony, gdy wymruczał jej to do ucha. "Tak... być może." Poruszyła się sugestywnie. "Być może, będziesz to musiał jeszcze kiedyś powtórzyć." "Czasami może tak, zwłaszcza jeżeli nie będziesz ostrożna." Wielkie ręce Zacha, powróciły do pieszczenia jej całego ciała. "Nie sądzę, bym kiedykolwiek zdołał się przyzwyczaić do ciebie, nagiej, w moich ramionach." "Chyba będziesz po prostu musiał." Emily uśmiechnęła się do niego. "Jestem nudystką. Nie wiedziałeś o tym? I teraz, kiedy jesteśmy już razem, w pełnym tego słowa znaczeniu, zamierzam biegać po domu nago i to przez cały czas." Jęknął. "Nigdy nie będę mógł pracować w domu, przy czymś takim. I jak zapłacę za pierścionek dla ciebie?" "Za pierścionek?" Emily spojrzała na niego ostrożnie. "Tak, ten właściwy, który będziesz mogła sama wybrać, kiedy tylko zechcesz. Nie ma pośpiechu." Powiedział Zach pospiesznie, ale jego spojrzenie było pełne nadziei "Ja, och, obiecałem sobie, że jeśli kiedykolwiek cię zdobędę, to nie będę takim idiotą jak Jason i nie odmówię związania się z tobą. Wiem, że jest na to za wcześnie ale... ja chcę się z tobą ożenić, Em. Może nie od razu, ale wkrótce." Emily czuła się tak, jakby jej serce pękało. Deklaracja Zacha była nagła i zaskakująca, ale wiedziała, że to nie było dla niego nowym pomysłem. Musiał marzyć o tym co najmniej od roku albo dwóch. Chciał być z nią, jako jej mąż, razem, na zawsze. I choć może, było to szalonym pomysłem jeszcze kilka dni temu, to jednak teraz czuła się z tym tak świetnie, że ledwo mogła to wyjaśnić, nawet samej sobie. To przecież był jej Zach, jej najlepszy przyjaciel a teraz także i kochanek, proszący ją o to, by spędziła z nim resztę swojego życia. To był najlepszy pomysł jaki Emily słyszała, i to do bardzo, bardzo długiego czasu.
77
Anderson, Evangeline - More Than Friends "No i co?" Patrzył na nią z niepokojem. "Co ty na to? Nie opuszczaj mnie, Em." Uśmiechnęła się. "Powiedziałabym, że tak." "Tak, dla zaangażowania czy tak dla ślubu?" "Tak, na wszystko!" Roześmiała się i zarzuciła mu ręce na szyję. "Tak, dla ciebie i dla mnie razem, tak dla spędzenia naszego życia razem i tak dla posiadania wielu pięknych dzieci. Tak, dla tego całego dziewczęcego bałaganu." "Tu nie jest dziewczęco!" Zaprotestował. "Jestem częścią tego. Chociaż nie mam nic przeciwko tej części, z tymi pięknymi dziećmi, zwłaszcza z ich tworzeniem." Pocałował ją pożądliwie i Emily poczuła jak przez całe jej ciało przeszło mrowienie. "Boże, Zach!" Jęknęła, kiedy znowu pozwolił jej oddychać. "Nie wierzę, że zaledwie kilka dni temu dawałam tobie wykład, jak być bardziej dominującym. Ty na pewno nie potrzebujesz żadnych lekcji." "A teraz będę szczęśliwy, dając tobie kilka..." Pocałował ją w szyję. "Lekcji... kar... klapsów... wszystkiego, co tylko zechcesz. Czegokolwiek potrzebujesz, Em." Usiadła okrakiem na jego biodrach, twarzą zwrócona do niego, tak jak tej pamiętnej nocy w Rustler Roundup. "Wszystko, czego potrzebuję, to tylko ciebie. A teraz, gdy cię już mam, to nigdy nie pozwolę ci odejść." Jedyną odpowiedzią Zacha był kolejny gorący pocałunek. Wyglądało no to, że już zawsze będą czymś więcej niż tylko przyjaciółmi. I to było dokładnie to, czego chciała Emily.
KONIEC
78
Anderson, Evangeline - More Than Friends A teraz jeszcze raz, dziękujemy Tobie, za przeczytanie naszych wypocin Mamy nadzieje, że błędów/literówek nie było, aż tak wiele. A książka dostarczyła Tobie tylu samych fajnych wrażeń co nam Pozdrawiamy, ZUZA N N N N A
I oczywiście już klasycznie prosimy, jeżeli ktoś ma ochotę zrobić coś dobrego…. Nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy nie poprosili także o kliknięcia tutaj
79
Anderson, Evangeline - More Than Friends
80