ANDERSON EVANGELINE SEKS Z NIEZNAJOMYMI SEX WITH STRANGERS
Tłumaczenie nieoficjalne DirkPitt1
UWAGA Książka zawiera o...
30 downloads
31 Views
623KB Size
ANDERSON EVANGELINE SEKS Z NIEZNAJOMYMI SEX WITH STRANGERS
Tłumaczenie nieoficjalne DirkPitt1
UWAGA Książka zawiera obrazowe sceny seksu i wulgarny język. Tylko dla dorosłych.
Rozdział 1 — Rozciągnij trochę bardziej, skarbie. No dalej — pokaż nam otwartą cipkę. Larissa Walker, dla przyjaciół Lissa, wzdrygnęła się, słysząc to wulgarne polecenie.1 Nie tak chciała spędzić walentynki, ani jakikolwiek inny dzień, jeśli o to chodzi, ale nie miała wyboru. Mogła albo zrobić to, co powiedział Norman Scudder, albo zmierzyć się z konsekwencjami. Przygryzając wargę, sięgnęła między uda do nagiej cipki i otwarła się dwoma drżącymi palcami, pokazując łechtaczkę internetowej publiczności. — Widzisz to? — Usłyszała Scuddera, mówiącego do mężczyzny, trzymającego kamerę. — To jest primo cipka. Upewnij się, że zrobiłeś dobre ujęcie — z bliska i osobiste. Lissa usłyszała, że kamera zawarczała, gdy przybliżał obraz i próbowała nie myśleć o tych wszystkich zboczeńcach, siedzących w domu i walących konia przed jej zawstydzającym pokazem. Nie była całkowicie przeciwna pornografii — tylko pornografii, która dotyczyła jej osobiście. Czasem mogła być nawet erotyczna i smaczna, jeśli została właściwie zrobiona. Niestety to, co Scudder kazał jej robić, nie było ani erotyczne, ani smaczne. Była naga, leżała z szeroko rozłożonymi nogami na sztucznej skórze zebry, dotykając się. Nie było w tym nic smacznego. Sprawiało, że czuła się tania i upodlona, i nienawidziła się za robienie tego. — To jest dobre, skarbie. A teraz pokażmy trochę akcji palców. Pogładź tę ładną, małą łechtaczkę. Daj chłopcom w domach coś, na co będą mogli popatrzeć. — Rozkazał Scudder. Lissa zrobiła, co jej kazano, pocierając wrażliwy bok małego kłębka nerwów i czując, że niechciana przyjemność zaczęła budować się w jej brzuchu. Zawsze tak było, a właściwie przez sześć miesięcy, odkąd została wplątana w spłacenie hazardowych długów jej wujka, parszywemu, miejscowemu przestępczemu lordowi, który kierował tą wstrętną sceną. Tak bardzo, jak nienawidziła tego, co robiła, Lissa nie miała serca by nienawidzić też swojego wujka. On i jej ciotka Vivian, wychowywali ją odkąd miała szesnaście lat i zawsze byli wspierający i kochający. Wujek Don był wspaniałym facetem, ale całkiem stracił głowę po tym, jak jej ciotka zmarła na raka piersi. Lekkie zainteresowanie piątkowymi nocami pokera z kumplami, zmieniło się w poważne uzależnienie, gdy szukał czegokolwiek, co oderwie jego myśli od śmierci jego ukochanej żony. Lissa była zagubiona we własnym żalu, będąc w żałobie po kobiecie, która była dla niej jak matka, że nie zauważyła problemu. Nie, do momentu, gdy wujek Don pojawił się w jej mieszkaniu z zapuchniętym okiem i ręką złamaną w trzech miejscach. W drodze na izbę przyjęć, udało jej się wyciągnąć z niego całą historię. Jak został wykopany ze swojego miejscowego baru, gdy był pijany i jakoś znalazł się w jednym z nielegalnych pokojów Normana Scuddera na zapleczu, gdzie grano w pokera na wysokie stawki. Miał zwycięską
1
W koocu coś pisane w trzeciej osobie. I dobrze, bo już tak się przyzwyczaiłem do pisania w formie żeoskiej, że parę razy nawet mówid mi się tak zdarzyło.
passę, która nie powinna się skończyć, aż się kończyła, a karty zwróciły się przeciwko niemu. W ten sposób był winien Scudderowi duszę, ale nie mógł zapłacić. Problemem było to, że Norman Scudder był absolutnie bezlitosny. Sprawdź w słowniku „lichwiarz”, a zobaczysz jego świńskie oczka, wpatrujące się w ciebie. Lissa przekonała wujka by poszedł na program odwykowy od alkoholu i hazardu, ale to nie powstrzymało ludzi Scuddera od złożenia mu kolejnej „wizyty”. Zagrozili, że złamią mu drugą rękę, jeśli nie zapłaci olbrzymiej ilości pieniędzy, teraz powiększonej o odsetki, którą był winien przestępczemu lordowi. Bojąc się o życie swojego wujka, Lissa poszła spotkać się ze Scudderem, mając nadzieję, że uda jej się wypracować jakiś układ dla jej wujka. Zaoferowała, że będzie pracować, jako kelnerka w jednym z jego klubów nocnych, a nawet pomóc mu z jego księgami finansowymi. Była młodszą księgową w jednej z większych firm prawniczych w mieście i była dobra w tej pracy. Scudder roześmiał jej się w twarz. — Do diabła, skarbie, za jakiego głupka mnie uważasz? — Zażądał odpowiedzi. — Naprawdę myślisz, że pozwoliłbym ci zajrzeć do moich ksiąg? — Nie… nie wiem. Przepraszam. — Zająknęła się Lisa. — Po prostu próbowałam wymyślić sposób, żeby spłacić dług mojego wujka. — Cóż, piękna dziewczyna taka, jak ty, z tymi długimi, czarnymi włosami i tymi dużymi, niebieskimi oczami… może dojdziemy do jakiegoś porozumienia. — Scudder posłał jej spojrzenie, które sprawiło, że skóra chciała spełznąć z jej ciała i Lissa wiedziała, że miała kłopoty. Gdyby wtedy wiedziała, w jak wielkich kłopotach, przebiegłaby milę w przeciwnym kierunku, do czasu, aż zorientowała się, że było zbyt późno by się wycofać. Scudder złożył jej propozycję w najbardziej dosłownym znaczeniu tego słowa — jeśli będzie pozować w piątkowej, nocnej transmisji, będzie mogła odpracować dług jej wujka bez żadnych terminów spłaty, a przynajmniej tak mówił. Niechętnie i tak naprawdę nie rozumiejąc, co się z tym wiązało, Lissa zgodziła się. Przekonała się o tym w twardy sposób za pierwszym razem, gdy weszła do zapuszczonego pokoju na zapleczu The Fist,2 baru, który był własnością Scuddera i miejscem, gdzie kręcił swoje rozrywkowe filmy dla dorosłych. Gdy odkryła, że oczekuje się, że ściągnie ubrania i będzie masturbować się przed Scudderem, kamerzystą i ilomaś setkami lub tysiącami internetowych zboczeńców,3 oglądającymi to przez neta, Lissa zapłakała. Próbowała się wycofać, ale Scudder nie był znany ze swojego współczucia. Zagroził, że zabije jej wujka i sprawi, że będzie to wyglądało na wypadek, jeśli ona nie wypełni ich umowy. Przyparta do muru, Lissa musiała się zgodzić. Ze łzami, płynącymi cicho po jej twarzy, rozebrała się po raz pierwszy, ale nie ostatni i wykonywała rozkazy Scuddera, gdy 2
Pięśd. E tam, zaraz zboczeocy. Może byli tak brzydcy, że jedyny raz byli w kobiecie, gdy zwiedzali statuę wolności, albo może… No dobra. To rzeczywiście zboczeocy. 3
mówił jej, co ma robić przed kamerą. Jedynym jasnym punktem w tej sytuacji było to, że oślizły przestępczy lord przynajmniej nie próbował jej dotykać. Lissa pomyślała, że umarłaby, gdyby to zrobił, ale on wydawał się zadowolony z patrzenia i roli stałego podglądacza, gdy każdej piątkowej nocy o dziewiątej, dogadzała sobie. Początkowo płakała za każdym razem, a po kilku pierwszych piątkowych nocach wracała do domu i brała parzący prysznic, próbując wyszorować nieczystość, do której była zmuszona. Ale powoli do tego przywykła. Nie było tak, że nie czuła się już zawstydzona i upodlona — bardziej, jakby stawała się odrętwiała. Od chwili, gdy wchodziła do ciemnego pokoju na zapleczu The Fist i zdejmowała ubranie, aż do mementu, gdy zakładała je z powrotem po jej trwającej godzinę sesji, emocje Lissy pokrywała warstwa lodu, której nic nie mogło przebić. Musiała stać się silniejsza, gdyż końca nie było widać. Na początku ich „przygotowań”, Scudder obiecał, że spłata długu jej wujka jest kwestią dni, ale jakimś sposobem dni stały się tygodniami, a tygodnie przekształciły się w miesiące. Gdy w końcu ośmieliła się zażądać zobaczenia długów jej wujka, pewna, że musiała już wielokrotnie spłacić dług i odsetki, Scudder stał się przerażający. — Skończysz płacić, gdy powiem, że skończyłaś. — Warknął. — I nie zapominaj, że są gorsze rzeczy, które możesz robić w piątkowe noce, niż zdejmowanie ubrania, skarbie. Przerażona Lissa wycofała się. Zaczęła wierzyć, że nigdy nie będzie końca tym okropnym internetowym transmisjom w piątkowe noce. Scudder owinął ją sobie wokół palca i nigdy jej nie wypuści — tak długo, jak będą widzowie, chcący płacić by ją oglądać. A widzowie byli zawsze. Lissa podsłuchała, jak mówił jednemu ze swoich pracowników, że zarobiła dla niego więcej niż jakakolwiek inna dziewczyna z tej strony internetowej i wiedziała, że nie wypuści jej, dopóki to się nie zmieni. Lisa nie miała sztuczek, które sprawiały, że była tak popularna. Nie jęczała i wdychała, nie udawała orgazmów, ani nie udawała w jakikolwiek sposób, że się tym cieszyła. Tak naprawdę, przez pierwsze cztery miesiące, podczas każdego pokazu po jej policzkach płynęły w ciszy łzy. Nawet teraz była odrętwiała i nigdy nie uśmiechała się, ani nie flirtowała z kamerą. Patrzyła prosto przed siebie z pustym wyrazem twarzy i robiła to, co Scudder jej kazał. W rzeczywistości oczywista niechęć Lissy do wykonywania erotycznych czynności przed kamerą nie zmniejszała jej notowań, miało to w pierwszej kolejności wiele wspólnego z rodzajem strony, którą prowadził Scudder. Nazywała się Proszę Nie Zmuszaj Mnie! i przedstawiała głównie niechętne kobiety, wykonujące seksualne czynności, których nie chciały robić. Po dłuższym rozważeniu, to nie była najgorsza strona, której właścicielem był Scudder — najgorsza, w opinii Lissy była płatna strona o nazwie Związane i Zmuszone. Na tej stronie było wszystko związane z ostrym seksem, który graniczył z gwałtem i specjalizowała się w gang bangs.4 Lissa drżała, gdy myślała o tej stronie. Co zrobi, jeśli 4
Znalazłem aż dziesięd znaczeo tego słowa, ale nas interesują tylko dwa. 1 - Orgia, w której kilka par uprawia seks. 2 – Następujące po sobie stosunki jednej osoby z wieloma partnerami.
Scudder będzie nalegać by była częścią jednej z jego niesławnych internetowych orgii na drugiej stronie? Jakby to przetrwała? Nie dało się znieść myślenia o tym, więc Lissa próbowała nie myśleć. W większości przypadków po prostu pojawiała się i próbowała zmusić się do uwierzenia, że była gdzieś indziej, dopóki nie nadszedł czas by założyć ubranie i wyjść. — No dobra, czas na prośby mailowe. — Ogłosił Scudder, drapiąc się po wydatnym brzuchu, który zwisał nad paskiem jego zbyt ciasnych, poliestrowych spodni. Ubierał się, jakby era disco nigdy się nie skończyła, zakładając krzykliwe koszule, rozpięte by odsłaniać mnóstwo złotych medalionów i wątłe włosy na piersi, które przyprawiały Lissę o nudności. Próbowała nie patrzeć na niego, gdy otwarł miniaturowego laptopa i zaczął stukać w klawiaturę, czytając e-maile, które przysyłali jej widzowie, gdy patrzyli, jak się dotykała. Prośby mailowe były funkcją piątkowych, nocnych transmisji, której Lissa nienawidziła najbardziej. Scudder wymyślił ją kilka miesięcy temu i była wielkim hitem internetowej publiczności. Widzowie mogli wysyłać mailem sugestie i prośby, gdy ją oglądali, a Lissa musiała zrobić wszystko, co chcieli zobaczyć. — Ten jest dobry. — Mruknął Scudder, czytając. Lissa spięła się. Co to będzie tym razem? Dildo? Podwójna penetracja? Cos gorszego? W tej grupie zawsze było kilku chorych drani, którzy przysyłali maile z sugestiami takich rzeczy, jak zoofilia i złote prysznice.5 Jak do tej pory, Scudder nie zmusił jej do robienia takich rzeczy, ale bała, się, że, gdy zobaczy wystarczająco dużo próśb, może zmienić zdanie. Nic, co dawało mu pieniądze, nie było poza granicami działania tego obrzydliwego lichwiarza. — HorneyGuy6576 z Ohio pisze, żeby użyć extreme double panentration two thousand.7 — Oznajmił Scudder, gestem przywołując Stevena, alkoholika weterana, który robił za gościa od zabawek. — Przynieś go i pospiesz się. — Uśmiechnął się do Lissy. — Co o tym myślisz, skarbie? Gotowa na tego wielkiego, twardego, gumowego fiuta w obu twoich słodkich dziurkach? Lissa nie odpowiedziała. Zamiast tego zamknęła oczy i próbowała myśleć o czymś innym — czymś przyjemnym i tak oddalonym od tego piekielnego miejsca, jak tylko się dało. Wyobraziła sobie, gdzie byłaby, gdyby nie była w tej chwili w The Fist — pomyślała, jak siedziałaby walentynki, gdyby nie robiła tych transmisji. Zaczynając od tego, że miałaby na sobie znacznie więcej ubrań i nie siedziałaby w domu sama. Jej dobrzy przyjaciele i sąsiedzi, Adam Carver i Cal Danes, zaprosili ją, żeby spędziła święto z nimi, a na podstawie wcześniejszych doświadczeń, Lissa świętowali dobrze. Przyjaźniła się z tymi dwoma mężczyznami, odkąd dwa lata wcześniej wprowadziła się do tego apartamentowca. Ludzie z firmy przewozowej, których wynajęła do pomocy, zażądali 5
Złoty prysznic - w czasie seksu jeden lub oboje partnerów sikają na siebie nawzajem. Rzeczywiście nieźli zboczeocy. 6 Napalony Koleś. 7 Nie chce mi się szukad czy zabaweczka o takiej nazwie istnieje naprawdę. Już się wystarczająco naszukałem tego złotego prysznica.
więcej pieniędzy niż zostało uzgodnione, z powodu liczby ciężkich książek posiadanych przez Lissę. Gdy próbowała wyjaśnić im, że nie miała więcej pieniędzy, zrzucili wszystko na chodnik i odjechali. Lissa usiadła na swojej ulubionej, krytej jeansem otomanie i oparła głowę na rękach, zastanawiając się jak sama zaniesie po schodach na trzecie piętro cały swój życiowy dobytek. Miała pięć stóp i siedem cali8 i była w całkiem dobrej formie, ale podniesienie chińskiego kredensu, który dała jej ciotka Vivian, było całkowicie poza jej możliwościami. Potem nagle, zupełnie znikąd, pojawili się dwaj niesamowicie dobrze wyglądający faceci. Jeden był klasycznie wysoki, ciemny i przystojny. Jego gładka, opalona skóra była pofalowana mięśniami pod ciasnym, czarnym t-shirtem. Drugi był około cal niższym blondynem i wydawał się mieć trwały uśmiech, wyginający kąciki jego pełnych ust. Rzucili na Lissę tylko jednym spojrzeniem i od razu zaczęli pomagać, podnosząc ciężki kredens, jakby ważył nie więcej, niż piórko. — Cześć, jestem Cal, a to Adam. A teraz, gdzie to zanieść? — Zapytał blondyn. Jego mięśnie dorównywały jego przyjacielowi, choć jego skóra była bardziej w odcieniu ciepłego miodu, niż ciemnego brązu Adama. — Powinnam to zanieść do mieszkania 316. — Lissa uśmiechnęła się i próbowała nie wyglądać na zbyt pełną nadziei. W swoim starym mieszkaniu zgromadziła okropnie dużo rzeczy, a była połowa sierpnia i panował potworny upał. — Doskonale — jesteś naszą nową sąsiadką. — Cal uśmiechnął się do niej szeroko. — Masz klucze, żebyśmy mogli wnieść rzeczy do środka? — Klucze? Och… tak, oczywiście. — Lissa przeszukała torebkę i wyciągnęła je z dźwięcznym brzękiem. — Ale… cóż, obawiam się, że nie mam pieniędzy. Zużyłam cały wolny budżet na tamtą firmę przewozową, a oni zażądali więcej, ale ja nie mam nic więcej i— — Nie przejmuj się tym. — Powiedział mężczyzna z ciemnymi włosami — Adam — odzywając się po raz pierwszy. — Sąsiedzi powinni sobie pomagać.9 — Ale, cóż, czuję się z tym źle. — Lissa niepewnie przekręcała klucze z rękach. — Mam tak dużo rzeczy, a dzisiaj jest tak gorąco… Cal roześmiał się. — Hej, nie martw się o to, piękna damo. Cieszymy się po prostu, że mamy nową sąsiadkę w wieku poniżej sześćdziesiątki. Zanim się pojawiłaś, Adam i ja zaczynaliśmy czuć się, jakbyśmy mieszkali w domu starców. — Naprawdę? — Zapytała Lissa, idąc chodnikiem przed dwoma mężczyznami, niosącymi solidny dębowy kredens. — Właściciel budynku powiedział mi, że to miłe i ciche miejsce.
8 9
W przybliżeniu 170 cm. Gdzie ja mogę znaleźd sąsiadów z takimi poglądami?
— Och, jest takie. — Zapewnił ją Cal. — A przynajmniej lepiej, żeby było. Powinnaś słyszeć jak stary Pan Harner, nasz sąsiad z piętra niżej, wali w sufit, gdy włączymy telewizor, choćby o decybel zbyt głośno. Oczywiście nie ma problemu z puszczaniem Sinatry na cały regulator, gdy jedna z jego „przyjaciółek” przychodzi z wizytą. Prawda, Adamie? Ciemnowłosy Adam przewrócił oczami, potwierdzając. — Jeśli będę musiał jeszcze raz słuchać „My Way” to się zabiję. Przez całą drogę do mieszkania, dwóch najlepszych przyjaciół mówiło Lissie, czego może spodziewać się po, w większości podstarzałych, sąsiadach, kogo powinna unikać, a kto był najlepszym źródłem tego, co Cal nazywał „ciastkami babuni.” Do czasu, gdy wszystkie jej meble zostały wniesione i właściwie ustawione, Lissa i jej nowi sąsiedzi zostali dobrymi przyjaciółmi. Zaobserwowała też, że choć byli najlepszymi przyjaciółmi, byli tak różni, jak dwóch mężczyzn mogło być. Cal był bardziej rozmowny z ich dwójki. Był zabawny i otwarty, z ostrym dowcipem i zawsze potrafił rozśmieszyć Lissę. Jego włosy opadały w zachwycających, bezładnych falach na wysokie czoło, w bezpośrednim kontraście ze starannie przystrzyżonymi włosami Adama. Adam był cichszym i bardziej pogrążonym w myślach, z ich pary, ale gdy mówił, był wart słuchania go. Była w nim intensywność, która czasem odbierała Lissie dech — tląca się seksualność, która sprawiała, że miękły jej kolana, gdy tylko właściwie na nią spojrzał. W rzeczywistości jedyną rzeczą, którą tych dwóch mężczyzn miało wspólną, był kolor ich oczu. Obaj mieli żywe, jasnozielone tęczówki, które spowodowały, że początkowo Lissa myślała, że byli braćmi. To był po prostu zbieg okoliczności, choć Cal powiedział jej, że ludzie cały czas robili takie spostrzeżenie. Do ostatnich sześciu miesięcy, gdy zaczęły się kłopoty z jej wujkiem Donem i Normanem Scudderem, Lissa spędzała prawie tyle samo czasu w mieszkaniu Adami i Cala, co w swoim własnym. Świętowała z nimi urodziny i święta, gdyż wyglądało na to, że nie mieli rodziny by pojechać do domu i głęboko dbała o obu. Cal był praktycznie szefem kuchni i zawsze przygotowywał jej coś specjalnego, a Adam był ekstremalnie zręczny. Naprawił samochód Lissy ostatnie trzy razy, gdy się zepsuł, a także nauczył ją jak sprawdzać poziom oleju i ciśnienie w oponach. Czasem Cal był trochę zbyt porywczy, a Adam odrobinę zbyt zamyślony, ale zebrani razem, ci dwaj mężczyźni byli idealni. Lissa często siadała pomiędzy nimi na kanapie, pragnąc drobić z nich jednego faceta — faceta, z którym mogłaby się spotykać, zamiast tylko trzymać się z nimi. Ale nie sądziła, że mogłaby wybierać pomiędzy nimi dwoma, a pomysł ranienia jednego przez chodzenie z drugim, był nie do pomyślenia. Czasem, gdy siedzieli wszyscy razem i obaj mężczyźni mieli ręce wokół niej, Adama wokół jej ramion, a Cala wokół jej talii, Lissa miała dziwne uczucie satysfakcji, właściwości, którego nie potrafiła wyjaśnić. Po prostu było tak dobrze być wciśniętą między dwa duże, męskie ciała, czuć się tak całkowicie pod opieka i chronioną. Czasami nawet zastanawiała się,
jakby to było kochać się z nimi dwoma jednocześnie, ale to była grzeszna fantazja, o której wiedziała, że nigdy jej zaspokoi. Sama idea ich obu w niej, jednocześnie, wypełniających ją, pieprzących ją, wystarczyła by sprawić, że była mokra i gorąca, i zastanawiała się czy Cal i Adam kiedykolwiek fantazjowali o tym samym. Najbliżej seksualnego spotkania z tą dwójką, doszła tydzień przed tym, zanim zaczęły się wszystkie problemy Lissy. Jej ciotka przegrała swoją walkę z rakiem piersi, a jej wujek topił swoje smutki w barze. Czując się opuszczona i samotna, Lissa poszła do mieszkania swoich przyjaciół po odrobinę pocieszenia. To miała być noc jedzenia i zabawy — Cal przygotował świeże figi i pizzę prosciutto z parmezanem, a Adam wyciągnął Monopol. Ale gdzieś między pizzą i grą planszową, Lissa po prostu nie mogła znieść już dłużej swojego żalu. Zaczęła płakać i nie mogła przestać, choć nienawidziła się za swoją słabość. Nadal pamiętała sposób, w jaki Adam wziął ją na ręce, zaniósł do sypialni i położył delikatnie na królewskich rozmiarów łóżku. Potem położył się za nią, obejmując jej ciało swoim własnym. Cal ułożył się przed nią i objął oboje, ją i Adama, ściskając ich wszystkich razem. Cztery umięśnione ramiona otoczyły ją, a ciepły, pikantny zapach ich skóry wypełnił jej zmysły. Twarde płaszczyzny piersi Adama na swoich plecach, a Cala z przodu, były jak twarda ściana. Żaden z mężczyzn nie powiedział niczego, ale ciepłe dłonie Adama gładziły jej boki, podczas, gdy Cal odgarniał jej włosy z oczu i delikatnie ocierał łzy z oczu. Lissa nie mogła przypomnieć sobie ostatniego razu, gdy czuła się tak ciepła, kochana i chroniona. Zasnęli tak, a gdy obudziła się w środku nocy, Lissa czuła nacisk dwóch twardych penisów, jednego na jej tyłku i jednego na udzie. Trzymała zamknięte oczy, nie mówiąc nic, zastanawiając się czy któryś z mężczyzn czegoś spróbuje. Gdyby spróbowali, nie miała zamiaru ich powstrzymywać. Posiadanie ich tak blisko, było dla niej powrotem jej najżywszych fantazji i powitałaby szansę zatracenia się w uprawianiu miłości i zapomnienia na chwile o tragedii w jej życiu. Ale żaden z nich nie wykonał żadnego ruchu. Lissa nadal pozostawała nieruchomo, udając, że spała. Po chwili usłyszała jak Cal mruknął do Adama ponad jej głową. — Hej, nie śpisz? — Mm-hmm. — Głos Adama był głębokim dudnieniem, które wibrowało w całym jej ciele. Cal westchnął, jego ciepły oddech zmierzwił jej włosy. — Jest tak cholernie piękna. — Jest idealna. — Zgodził się cicho Adam. Lissa ze zdziwieniem zrozumiała, że mówili o niej. Idealna? Piękna? Stale z nią flirtowali, ale to była jak gra dla ich trójki. Nigdy nie marzyła, że ci dwaj mężczyźni w jej życiu
naprawdę mieli na myśli te wszystkie drobne rzeczy, które mówili jej, gdy po prostu trzymali się razem. — Co chciałbyś w tej chwili zrobić, gdyby wiedziała? Gdybyśmy już byli razem? — Zapytał Cal. — Czego bym nie zrobił? — W głębokim głosie Adama było miękkie warknięcie pożądania. — Po pierwsze chciałbym dotykać jej całej… poznać to piękne ciało i słyszeć jak jęczy i sapie, gdy sprawię, że dojdzie. — Jego duża, ciepła dłoń pogładziła bok Lissy, która musiała powstrzymać dreszcz. — Potem chciałbym być w niej, z moim fiutem głęboko w jej cipce. I chciałbym czuć twój trzonek, ocierający się o mój i wiedzieć, że związujemy ją z nami na zawsze. Cal wydał z głębi gardła cichy dźwięk zgody. — Też tego chcę. Ale najpierw chciałbym jej posmakować. Chciałbym rozsunąć te kremowe uda, otworzyć ją szeroko, żebym mógł spędzić tam około godziny. — Westchnął. — Mogę prawie poczuć smak jej gorącej, małej szparki, całej mokrej i gotowej dla mnie. Adam jęknął, zgadzając się z nim. — Chciałbym to zobaczyć, partnerze więzi. Siadłbym za nią i obejmował ją, gdy ty lizałbyś jej słodką szparkę. Mógłbym głaskać jej sutki, by zwiększyć jej rozkosz. — Mógłbyś w tym samym czasie być w niej. — Powiedział Cal, głosem głębokim z potrzeby. — Twój fiut zanurzony po same jądra w jej cipce. Mógłbym ssać jej łechtaczkę, gdy ty pieprzyłbyś ją powoli i delikatnie, aż doszłaby z tobą, głęboko w jej szparce. — Boże, przestań. Sprawiasz że tak bardzo jej pragnę, a nie możemy jeszcze jej mieć. — Głos Adama był ochrypły z pożądania, a Lissa mogła poczuć, że dwa fiuty, przytulające się do niej, zrobiły się znacznie twardsze, odkąd zaczęła się ta rozmowa. Wiedziała, że powinna być obrażona przez jawnie seksualną naturę ich pragnień, ale, jeśli miała być szczera, nie była — ani trochę. Jej cipka była płynna z pożądania, po usłyszeniu tego, co chcieli z nią zrobić i na wpół kusiło ją by ujawnić, że nie spała, a potem pozwolić im spełnić fantazje, o których rozmawiali. Ale potem Cal znów przemówił. — Chciałbym, żebyśmy mogli jej powiedzieć. — Wyszeptał w ciemności. — Dać jej znać, że należy do nas, właśnie tak. — To nie jest odpowiedni moment. — Głęboki głos Adama był wypełniony żalem i pewnością. — Przeżywa teraz ciężkie chwile — powiedzenie jej, to byłoby zbyt wiele w połączeniu ze wszystkim innym, przez co przechodzi. Powiedzenie mi, o czym? Chciała zapytać Alissa. Ale uczucie bycia otuloną nimi dwoma było zbyt wspaniałe i ciepłe, i pomimo swojego pożądania, sen ściągał ją w dół. Sennie postanowiła, że zapyta o to jednego z nich rano i naprawdę zamierzała to zrobić. Ale, gdy obudziła się, to wydawało się spełniającym życzenie snem, który jej otumaniony hormonami umysł stworzył z jej własnych sekretnych pragnień. Miała dobrą figurę i ładna twarz, ale nie była modelką. Adam i Cal wyglądali, jakby wyszli prosto z ekranu telewizora. Cal grałby
dzikiego, dobrze wyglądającego surfera, a Adam, byłby niebezpiecznym, zamyślonym bohaterem z mroczną przeszłością. Pomysł, że ci dwaj pragnęli jej, jako więcej niż dobrej przyjaciółki, był po prostu tak czysto śmieszny, że zdecydowała dać temu spokój. Każdy, poza ich relacjami mógłby założyć, że Cal i Adam byli więcej niż najlepszymi przyjaciółmi, gdyż nigdy nie umawiali się na randki i spędzali około dziewięćdziesiąt procent czasu razem. Ale ich pochłaniające zamiłowanie do ESPN i kilka pisemek z panienkami, które znalazła ukryte na ich półce, przekonały ją, że było inaczej. Wydawali się czuć komfortowo w swojej przestrzeni osobistej, ale nie w zaborczy sposób. Często zastanawiała się, dlaczego dwóch, tak dobrze wyglądających mężczyzn było zadowolonych, spędzając swoje dni wolne i weekendy z nią, zamiast robić rundę po barach, ale gdy o to zapytała, Cal po prostu się roześmiał. — Och. Adam i ja nie spotkaliśmy jeszcze właściwie dziewczyny. Prawda, Adamie? Jego najlepszy przyjaciel przytaknął ponuro. — Jeszcze nie. Ale będziemy wiedzieć, gdy wkroczy w nasze życie. — Albo pojawi się płacząc, przed naszym budynkiem. — Cal trącił Lissę Łokciem i uśmiechnął się szeroko. Lissa spróbowała odpowiedzieć uśmiechem, ale nie mogła powstrzymać się od myślenia jak dziwna była ich wymiana zdań. To brzmiało prawie tak, jakby tych dwóch najlepszych przyjaciół szukało jednej dziewczyny dla nich dwóch. Ale to nie mogła być prawda — czyż nie? — Hej, Steve! Gdzie do diabła jest ten wibrator? Płacący klienci czekają. — Nosowy głos Scuddera wdarł się w próby Lissy, by znaleźć się z dala od transmisji. Gdy powróciła do rzeczywistości, pomyślała, że gdyby nawet była wolna by przyjąć zaproszenie Adama i Cala na walentynkowy obiad dziś wieczorem, prawdopodobnie by tego nie zrobiła. Ostatnio ledwie rozmawiała z dwoma swoimi przyjaciółmi z powodu narastającego poczucia wstydu, co robiła by spłacić dług swojego wujka. Myśleli, że prowadziła Scudderowi księgowość za darmo, gdyż Lissa nie mogłaby znieść powiedzenia im prawdy. Jej stałą i pochłaniającą obawą było, że mogliby odkryć to samemu, gdyby zabłądzili na stronę Scuddera i zobaczyli jeden z jej „występów.” Już sama myśl, o dwóch jej przyjaciołach, odkrywających i oglądających ją nagą, i robiących te wszystkie zboczone rzeczy, sprawiała, że czuła się chora. Jeszcze gorsza była myśl, co pomyśleliby o niej, gdyby to zrobili. Zaczęła ich unikać, bojąc się, że pewnego dnia spojrzy w ich jasnozielone oczy i zobaczy w nich obrzydzenie i pogardę, zamiast zrozumienia. Obaj przy różnych okazjach pytali, o co chodziło, ale Lissa nie mogła im powiedzieć — nie mogła zaryzykować utraty ich przyjaźni, gdy odkryją, czym się stała. — Powiedziałem, daj mi ten pieprzony wibrator! — Wrzasnął Scudder. — Przepraszam szefie, musiałem go nasmarować. — Steve, facet od zabawek, przybiegł, trzymając jaskraworóżowe Dildo z dwoma główkami, jedną długą i cienką, a drugą długą i
grubą. Obie główki lśniły już od żelu, sprawiając, że żołądek Lissy zacisnął się jak pięść. Zanim wpakowała się w ten bałagan, nigdy nie robiła niczego bardziej perwersyjnego niż zostawienie włączonego światła, gdy kochała się ze swoim chłopakiem z college’u. 10 Może nie miałaby nic przeciwko eksperymentowaniu z niektórymi zabawkami, które dostawała do użycia w czasie internetowych transmisji. — to znaczy w zaciszu swojej własnej sypialni. Ale być zmuszaną do wkładania ich i dogadzania sobie, gdy obserwowały to tysiące ludzi, było absolutnie okropne. Jednak, jak zawsze, nie miała wyboru. Biorąc od Steve’a dwugłowe urządzenie, rozłożyła nogi i ustawiła jaskraworóżowy wibrator w wejściu do swojej cipki i odbytu. — Tak dobrze. — Scudder skinął głową z aprobatą. — A teraz działaj, skarbie. I nie przechodź tylko przez ruchy — goście w domach chcą zobaczyć jak dochodzisz. Lissa z frustracją przygryzła dolną wargę. Jakby mogła dojść na rozkaz! Pomyślała o udawaniu, ale Scudder zawsze zdawał się wiedzieć, gdy tego próbowała. Nie mając w tej sprawie wyboru, zamknęła oczy i skoncentrowała się mocno na swojej ulubionej fantazji — jedynej, która działała w tej sytuacji. Wchodzenie do wnętrza swojej głowy i udawanie, że była gdzieś indziej, robiąc coś innego, zamiast tych okropnych transmisji, było jedynym sposobem by mogła osiągnąć orgazm. Nie to, że chciała dochodzić, ale nigdy nie była w stanie dobrze go udawać, a Scudder robił jej piekło, jeśli nie spodobało mu się przedstawienie. Gdy grube, śliskie trzonki wsunęły się głęboko w jej ciało, wyobraziła sobie, że były fiutami Adama i Cala. Wyobraziła sobie siebie, pomiędzy nimi, wyobraziła sobie głęboki głos Adama w jej uchu…
*****
— Otwórz się trochę bardziej, kochanie. Muszę być całkowicie w tobie. Dziś w nocy muszę pieprzyć twój słodki tyłeczek. — A ja muszę być w twojej cipce. — Wymruczał jej Cal do drugiego ucha. — Otwórz się, Lisso i przyjmij nas. Cztery dłonie gładziły jej ciało. Ktoś obejmował jej piersi i skręcał sutki w sposób, który sprawiał, że Lissa jęczała z rozkoszy, a ktoś inny głaskał śliską szczelinę jej cipki, zachęcając ją by się otwarła. Boże, to było tak dobre, tak właściwe być między nimi. Nigdy nie śniła, że mogłoby być w ten sposób, że mogłaby oddać się więcej niż jednemu mężczyźnie na raz. Ale teraz to wydawało się właściwe, jak długo tych dwóch mężczyzn było Calem i Adamem.
10
Światło włączone zostawiłaś? Ty lubieżna kobieto. Marsz do kościoła, wyspowiadaj się ze swoich grzechów licznych, a ciężkich…
— Spokojnie, kochanie. — Wyszeptał Adam, gdy jego gruby fiut przełamał jej dziewiczy pączek. — Po prostu odpręż się i przyjmij to. Po prostu otwórz się i pozwól nam cię pieprzyć. — Musimy być całkowicie w tobie, Lisso. — Cal pocałował ją miękko w usta, gdy wsuwał fiuta głębiej w jej ciasną szparkę. — Musimy cię wypełnić. Wypełnić cię całą naszą spermą. — Proszę! — Sapnęła Lissa, rozkładając szerzej nogi, próbując być wystarczająco otwartą, próbując dać mężczyznom, których kochała, dostęp do swej cipki i tyłka. — Proszę, głębiej… potrzebuje was głębiej! — Boże, jesteś taka ciasna! — Adam pchał mocniej, głębiej, tak jak go błagała. Lissa czuła jego gruby trzon wsuwający się cal po calu w jej tyłek. Wkrótce poczuła jego umięśnione biodra przy swoich i wiedziała, że był cały w środku. — Tu też ciasna. — Jęknął Cal, gdy wcisnął się głęboko w jej cipkę. — Tak dobrze czuć cię wokół mojego fiuta, Lisso. Uwielbiam cię wypełniać. Uwielbiam kochać się z tobą. Lissa także jęknęła, gdy poczuła oba grube trzonki, przesuwające się wewnątrz niej. Były oddzielone tylko cienką barierą jej krocza i mogła poczuć jak ocierają się o siebie, wchodząc w nią jednocześnie. Boże, była tak pełna, jak mogłaby znieść cokolwiek więcej? A jednak chciała więcej — poczuć ich całkowicie w niej, wypełniających ją całkowicie, gdy trzymali ją między sobą, kochających się z nią, biorących ją tak, jak chciała. Dwaj mężczyźni penetrowali ją całkowicie, wypełniając ją swoją spermą, a Lissa poczuła początek swojego orgazmu. Sapnęła głośno, jej oczy zamknęły się mocno, a jej cipka i tyłek zacisnęły się na podwójnej penetracji…
*****
— Właśnie tak, skarbie. Dojdź dla widzów. — Powiedział z aprobatą Scudder. Jego nieprzyjemny, nosowy głos roztrzaskał jej fantazję i oczy Lissy otwarły się. Poczuła jak przyjemność odpływa tak szybko, jak się pojawiła, pozostawiając ją pustą i zmęczoną. Usłyszała Scuddera, poganiającego ją by kontynuowała, że jeszcze nie skończyła. Boże, jak długo jeszcze? Bała się spojrzeć na zegar, martwiąc się, że tylko kilka minut minęło od tamtego razu, gdy na niego patrzyła. Przygryzając dolną wargę modliła się, żeby zostało mało czasu. Chciała po prostu iść do domu, wziąć gorącą kąpiel i spróbować zapomnieć, w jaki sposób spędziła walentynki.
Rozdział 2 — Nie ma mowy, żeby tu była. — Adam rzucił okiem na świecącą, neonową pięść nad drzwiami i rzędy motocykli zaparkowanych przed barem. — Lissa nie przyszłaby do takiej nory. To pieprzony bar SM.11 — Nora czy nie, tu właśnie jest. Mój nos nie kłamie. — Cal stuknął się w bok nosa, by zilustrować swoją wypowiedź. — No chodź, czuję ją. — Ruszył w kierunku frontowych drzwi, głowę trzymał wysoko by podążać za słabym zapachem. — Nie tędy. — Adam chwycił swego partnera więzi za ramię i potrząsnął nim. Czasami Cal po prostu nie myślał. — Nie możemy tam po prostu wejść i zapytać czy ktoś ją widział. Co, jeśli ma tam jakieś kłopoty? Moglibyśmy to pogorszyć. — Co, jeśli po prostu się z kimś zabawia? — Zapytał Cal, krzywiąc się. — Wiemy, że ostatnio coś się z nią dzieje. Czy mogłaby być w jakimś pokręconym związku, o którym nie chce, żebyśmy wiedzieli? Może z jakimś facetem — — Zamknij się! — Bezwzględnie przerwał mu Adam. Już sama myśl o ich Lissie z innym mężczyzną, wystarczyła by doprowadzić go do białej gorączki. Biorąc głęboki oddech, próbował się uspokoić. Miał straszny temperament, gdy chodziło o ludzi, których kochał, co było powodem, dla którego starał się pozostawać cichy i skupiony. — Wybacz. Cholera, Adam, weź się w garść. — Cal potrząsnął głową. Adam wziął kolejny głęboki oddech. — Nie ma mowy, żeby była z kimś innym. Wyczulibyśmy innego samca na niej z odległości mili. — Prawda. — Zgodził się Cal, kiwając głową. — Po prostu… coś w tym wszystkim śmierdzi. Czuję to. Ostatnio jest taka cicha, taka zamknięta w sobie. — Wiem. — Powiedział cicho Adam. — Cierpi, ale nie czuje, że może nam o tym powiedzieć. Cal skrzywił się na niego. — Wiesz, prawdopodobnie nie bałaby się nas wpuścić, gdybyś po prostu zgodził się powiedzieć jej o nas tak, jak chciałem. Adam spiorunował spojrzeniem swego partnera więzi. — Pewnie, jakby wyjaśnienie jej naszej prawdziwej natury mogło sprawić, żeby chciała podzielić się z nami swoimi sekretami. Umieściłaby nas na oddziale psychiatrycznym, gdybyśmy jej powiedzieli. To, albo spakowałaby się i uciekła w środku nocy. Nie winiłbym jej w żadnym przypadku. To, czym jesteśmy i to, czego od niej chcemy, jest zbyt straszne do zniesienia dla człowieka. — Ona nie jest po prostu człowiekiem, jest naszym człowiekiem. — Spierał się Cal. — Należy do nas czy o tym wie, czy nie. Chodzi mi o to, że gdyby rzeczywiście to wiedziała — 11
Sado-maso.
— Gdyby wiedziała, że wybraliśmy ją na naszą samicę? — Przerwał mu Adam. — Co powinniśmy jej powiedzieć? „Słuchaj, Lisso, Cal i ja, kochamy cię i chcemy, żebyś żyła z nami do końca naszego życia w związanej trójce. Och, a przy okazji, raz w miesiącu porastamy też sierścią. Mamy nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu.” Czy chcesz, żebyśmy powiedzieli właśnie to? — Lissa to sprytna dziewczyna, jest też silna. — Powiedział Cal, krzyżując ręce na piersi. — Powinieneś mieć do niej więcej zaufania, Adamie. — Zapomnij o zaufaniu. W tej chwili chcę ją po prostu znaleźć, żebyśmy mogli zabrać ja do domu. Adam westchnął i popatrzył w ciemne niebo, chmury rozdzieliły się, ukazując srebrzysty księżyc w pełni. — Czy wspomniałem, że to naprawdę zły moment, żeby to robić? Lissa zachowywała się dziwnie od miesięcy. Dla czego czułeś, że z wszystkich nocy musimy ją tropić akurat dzisiaj? — Ponieważ cierpi, a ja nie mogę tego dłużej znieść! — Warknął Cal. — Jestem zmęczony słuchaniem jak płacze, zasypiając, przez te przeklęte, cienkie ściany i obserwowania jak snuje się wokół budynku. To sięga głębiej niż śmierć jej ciotki i obaj o tym wiemy. Coś jest nie tak i zwariuję, jeśli nie dowiem się, co i nie pomogę tego naprawić. Adam wiedział, co czuł jego partner więzi. Smutek Lissy palił również jego serce, sprawiając, że pragnął wziąć ją w ramiona i pocieszyć. A jeszcze lepiej, chciał czuć ją nagą, wtuloną między jego i Cala, gdy obejmowaliby ja i pomagali jej pozbyć się smutku. Chciał trzymać ją blisko, gdy obaj penetrowaliby ją jednocześnie, wypełniając jej słodką cipkę i tyłek swoimi fiutami, wiążąc ją z nimi na zawsze. Ale to było niemożliwe, dopóki nie ujawnili jej swojej prawdziwej natury. Cal chciał powiedzieć jej od razu, gdy umarła jej ciotka. Zawsze był porywczy, gdy kogoś kochał i był chętny pomóc Lissie znieść jej ból. Ni i Cal mieli z tego powodu olbrzymią kłótnię — największą, odkąd zostali związaną parą, pięć lat temu. Nadal nie byli całkowicie pogodzeni, zwłaszcza odkąd Adam odmówił ponownego rozważenia swojego stanowiska. Prywatnie myślał, że nigdy z tym nie skończą, jak długo coś było nie tak z ich samicą. Nie wypowiedziany ból Alissy wprowadzał napięcie w ich relacje, które mogły być naprawione przez włączenie jej do ich więzi stada. Wpatrując się w księżyc w pełni, powąchał zimny, lutowy wiatr, szukając charakterystycznego zapachu Lissy i woni kobiecego piżma. Może Cal miał rację, może Lissa mogłaby znieść ich wyznanie i nauczyć się kochać ich obu. Ale, co jeśli się mylił? Adam widział straszne rzeczy, które działy się w jego stadzie, gdzie było mało łaków i związane pary były zmuszone szukać samicy poza stadem, wśród ludzi. Dla każdej pary była tylko jedna wyjątkowa osoba, jedna kobieta, która mogła ich dopełnić i zmienić ich niedoskonały duet, w doskonałe trio, albo Triadę, jak nazywali to jego ludzie. Gdy związana para nie znalazła swojej samicy wśród Stada, co stawało się coraz częstsze, gdyż liczba łaków zmniejszała się, musieli szukać wśród ludzi. A jeśli wykonali ruch zbyt szybko i odstraszyli ich potencjalną samicę… cóż, to było to. Przez resztę swojego życia żyli
w niespełnionym cierpieniu. Czasem para rozpadała się i znajdowała sobie nowych partnerów więzi by spróbować ponownie, ale to nigdy nie było całkiem to samo. Adam miał poczucie właściwości, pasowania idealne do Cala, o którym wiedział, że prawdopodobnie nigdy nie doświadczyłby z innym samcem i wiedział, że Cal czuł to samo. Ale tak silna, jak była ta emocja, była niczym w porównaniu z wzrastająca radością i zupełną kompletnością, którą obaj czuli, gdy Lissa była miedzy nimi. Zaryzykować to wszystko, postawić na szali całe życie radości przez zbyt wczesne odsłonięcie kart, to zdaniem Adama była głupota. Wiedział, że Cal nie martwił się tak bardzo, ponieważ dorastał w stadzie, gdzie samic łaków było dużo. Miał szczęście być wychowywanym przez wszystkich trzech rodziców, którzy mocno się kochali, w przeciwieństwie do Adama, który był szczeniakiem z rozbitej Triady. Jednak, może był już czas by spróbować i powiedzieć Lissie, kim naprawdę byli i co do niej czuli. Wiedział, że Cal miał nadzieję na na wielkie ujawnienie, a przynajmniej na zbliżenie się trochę do niego, gdy zapraszał Lissę na specjalny walentynkowy obiad dzisiejszego wieczora. Jego partner więzi był załamany, gdy wymamrotała jakąś wymówkę i uciekła. Czy nie interesowało jej już ich towarzystwo? Nadal rozpaczała po śmierci ciotki? A może był tam głębszy problem? Adam skłaniał się by zgodzić się ze swoim partnerem więzi, że Lissę rzeczywiście martwiło coś poza problemami rodzinnymi. I równie mocno jak Cal chciał się dowiedzieć, co to było. Tylko czy jego partner więzi musiał zabrać ich w publiczne miejsce w noc pełni? Spokojny, romantyczny obiad tylko we troje, nie byłby problemem, ale w noce blisko pełni, emocje wznosiły się wysoko, czyniąc niekontrolowana przemianę bardzo realną możliwością. — Tędy, od tyłu. — Miękki szept Cala przerwał jego ciąg myśli. Adam westchnął. — W porządku, prowadź. Po prostu uważaj. Cal podniósł głowę, wyłapując w chłodnej bryzie piękny, świeży zapach ich kobiety. Boże, był wspaniały, jak wszystko w Lissie. Wiedział od chwili, gdy zobaczył ją we łzach, z meblami rozrzuconymi na chodniku przed ich apartamentowcem, że była dla nich. Adam przyznał, że czuł to samo — szok rozpoznania, gdy po raz pierwszy ją zobaczył, natychmiastowe uczucie kompletności, całkowita właściwość bycia z nią, od samego początku. To było powodem, dla którego Cal nie mógł zrozumieć niechęci swojego partnera do powiedzenia ich samicy prawdy. Lissie podobali się obaj — Cal mógł powiedzieć to po sposobie, w jaki jej zapach robił się cieplejszy, gdy była blisko nich, po sposobie, w jaki patrzyła na nich, gdy myślała, że nie widzieli. Prawdopodobnie byłaby zgodziłaby się na trójkę, gdyby Adam ostrożnie przedstawił temat. Problemem było to, że chcieli więcej niż jednej nocy z nią. A ich drugim, większym problemem był fakt, że on i Adam byli łakami. Była znacznie bardziej skłonna przyjąć ich
prośbę o trwałe ménage a trois12 niż wiadomość, że jej potencjalni kochankowie raz w miesiącu zmieniali się w wilki i wyli do księżyca. Ale mimo przeszkód, Cal wierzył w ich samicę. Lissa miała silny umysł i była niezależna, nie była typem osoby, która chowa głowę w piasek i zaprzecza faktom, które przed nią postawiono. Gdyby on i Adam zmienili się dla niej — ostrożna, kontrolowana przemiana w noc, gdy księżyc byłby odrobinę więcej niż białym sierpem na niebie — wszystko byłoby dobrze. Lissa nie uciekłaby, ani nie pomyślałaby, że zwariowała. Na początku mogłaby być lekko zaskoczona, ale Cal czuł, że przyjęłaby to spokojnie. A wtedy mogliby włączyć ją do ich więzi stada i bezpiecznie trzymać ją między nimi na zawsze. Już sama myśl o obejmowaniu jej, kochaniu się z nią, podczas, gdy Adam robił to samo, wystarczyła, żeby stwardniał w jeansach jak kamień. Boże, pragnął jej i wiedział, że jego partner więzi czuł to samo. Dzień, w którym Lissa ich zaakceptuje, będzie najszczęśliwszym dniem w ich życiu. Miał tylko nadzieję, że dziś w nocy była bezpieczna. Nie podobał mu się wygląd baru, do którego mieli wejść, zakładając, że znajdą wejście na tyłach i namierzą ją, nie zostając zauważonymi. Jakby w odpowiedzi na jego nadzieje, gdy okrążyli róg baru, w jego polu widzenia pojawiły się powgniatane, zielone, boczne drzwi. Zapach Lissy był silniejszy i Cal wiedział, że tędy weszła do budynku. Spoglądając dla potwierdzenia na Adama, Alfę ich pary, wskazał ruchem głowy drzwi. — W porządku,. — Syknął Adam. — Ale cicho. Cal znów skinął głową i sięgnął do klamki. Otwarł drzwi tak cicho, jak mógł, ale sądząc po hałaśliwej muzyce, która ryczała w barze, to był bezcelowy wysiłek. Powgniatane, zielone drzwi prowadziły do ciemnego korytarza i podłogi pokrytej powyginanym linoleum, tak starym i brudnym, że ciężko było powiedzieć, jak powinien być jego kolor. Ponad odorem potu i kwaśną wonią rozlanego piwa, Cal nadal mógł wyczuć czysty, kobiecy zapach. Unosząc noc by lepiej go wyłapać, wśliznął się bezgłośnie doi środka. Adam był tuż za nim, cichy jak cień i tym razem nie było potrzeby dyskutować nad tym, co robić dalej. Poruszając się bezgłośnie, Cal i jego partner więzi podążyli za mamiącym aromatem ich kobiety w głąb ciemnego korytarza. To była krótka droga, kończąca się kolejnymi, powgniatanymi, zielonymi drzwiami, otwartymi tylko odrobinę tak, że na brudne linoleum rozlewała się plama światła. Cal kucnął cicho na podłodze, ustawiając się trak by móc zerkać przez małą szczelinę i widzieć, co się działo. Adam przyjął podobną pozycję nad nim i obaj obserwowali uważnie. Początkowo wszystkim, co zobaczyli był tłusty mężczyzna, ubrany w parę zbyt ciasnych, poliestrowych spodni w barwie zielonkawych wymiocin. Jezu, ktoś powinien powiedzieć temu gościowi, że retro nie jest dla każdego, pomyślał. Potem mężczyzna odezwał się.
12
Ménage a trois – z franc. małżeostwo trojga.
— Właśnie tak, skarbie, wsuń go głębiej. Właśnie to chcemy zobaczyć. — Miał drażniąco nosowy głos, który drażnił nerwy Cala. Potem gruby facet o irytującym głosie przesunął się, a on zapomniał o wszystkim, ponieważ w polu widzenia znalazła się Lissa. Nie taka Lissa, jaka przywykł oglądać w jej skromnych, biznesowych ubraniach młodszej księgowej, a nawet jej domowe piżamy, całe pokryte wzorkiem różowych króliczków i pasujące kapcie z króliczkami, które on i Adam dali jej na ostatnie urodziny. Nie, dziewczyna, która widział, nie była ani biznesowa, ani skromna. Była naga od stóp do głów i leżała na pokrytej czarnymi i białymi pasami skórze zebry, która wyraźnie była sztuczna. To była Lissa i wsuwała jaskraworóżowy wibrator głęboko w ciasne, mokre głębie swojej cipki. — O mój Boże. — Wymamrotał do siebie Cal. Nad sobą poczuł, że Adam stężał, każdy mięsień w jego dużym ciele był mocno napięty. — O co tu, do diabła chodzi? — Adam zażądał odpowiedzi cichym głosem. — Skąd mam wiedzieć? Popatrzmy i przekonajmy się. — Szepnął w odpowiedzi Cal. Nie wiedział na pewno, co działo się w pokoju na zapleczu The Fist, ale wiedział jak to wyglądało — wyglądało na to, że Lissa kręciła jakieś porno. Tajemnica było, dlaczego? To było tak do niej niepodobne. Lissa była typem dziewczyny, która rumieniła się, jeśli jej spódniczka podwinęła się zbyt wysoko nad kolana, gdy siadała. Miała intensywną osobistą skromność, która zawsze intrygowała Cala, w większości dlatego, że chciał, żeby to on i Cal byli tymi mężczyznami, którzy przełamią jej bariery. Ale oto była tutaj, z rozłożonymi nogami w świetle reflektorów, które ktoś przymocował do nagich belek sufitowych, pieprząc się seksualną zabawką. Co tu się do diabła działo i dlaczego? Mężczyzna w zielonych spodniach obrócił się do człowieka trzymającego wyglądająca na drogą kamerę i powiedział — Zrób zbliżenie — niech to będzie z bliska i osobiste, żebyśmy mogli zobaczyć każdy cal tego wibratora, rozciągającego jej cipkę. — Potem rozkazał Lissie. — Głębiej. Lissa zrobiła, co jej kazał, ale dla Cala było oczywiste, że nie czerpała z tego żadnej przyjemności. Poruszając się jak robot, wcisnęła jaskraworóżowe, grube Dildo głębiej w swoją śliską płeć, gdy zabrzęczała nad nią kamera. Choć wyraz jej twarzy był całkowicie pusty, Cal zobaczył pojedynczą łzę, spływająca z kącika jej prawego oka, gdy zabawka weszła w nią aż po nasadę. — Spójrz na jej twarz. — Wyszeptał do Adama. — Nie chce tego robić — płacze. — To musi być Norman Scudder, ten, któremu jej wujek wisi kasę. — Adam wskazał tłustego mężczyznę, kierującego sceną. — Hej, taa. — Skrzywił się Cal. — Powiedziała nam, że po prostu prowadzi mu rachunki. — A my byliśmy wystarczająco głupi, żeby jej uwierzyć. — Głos Adama był niskim, groźnym warknięciem. — Patrz, co każe jej robić zamiast tego. Zabiję go. Ja go kurwa zabiję.
— O nie, mój przyjacielu. Nikogo tutaj nie zabijesz. Miękki, groźny głos z południowym akcentem, bezpośrednio za nim, zaskoczył Cala tak, że prawie krzyknął. Tym, co go powstrzymało było uczucie czegoś twardego i zimnego z boku czaszki — lufa pistoletu, zrozumiał, czując mdłości. Pistolet był trzymany przez mężczyznę stojącego po ich lewej w cieniu, jego twarz była niewidoczna w ciemności. — Zabieraj od niego swoje ręce. — Głos Adama opadł o kolejną oktawę do nieludzko głębokiego tonu, a jego oczy błyskały niebezpiecznie od jasnej zieleni do głębokiego złota. — Przykro mi, synu. Nie da rady. — Powiedział człowiek z bronią, brzmiąc prawie na rozbawionego. I gdybym był tobą, pomyślałbym dwa razy, zanim bym czegoś spróbował. Ta tutaj spluwa jest załadowana mnóstwem srebrnych pocisków i mogę się założyć, że przynajmniej na jednym z nich jest twoje imię. — Co sprawia, że myślisz, że srebrne pociski robią różnicę? — Zażądał odpowiedzi Adam, jego pierś wibrowała od niskiego warkotu. — Nie wiem. — Mężczyzna, którego twarz nadal była w większości ukryta w cieniu, wzruszył ramionami. — Ale najwidoczniej Panu Scudderowi robi. Każe mi pilnować tego tutaj korytarza od prawie sześciu miesięcy. Powiedział, że wy dwaj, chłopcy w końcu się pokażecie i popatrzcie —miał rację! — Ty — Adam sięgnął naprzód, ale człowiek z pistoletem pokręcił głową. — Uh-uh-uh, chłopcy. Mam rozkaz wziąć was żywcem, ale jeśli jesteście w połowie tak niebezpieczni jak mówi Pan Scudder, nie zawaham się pociągnąć za spust. — Nie próbuj, Adamie. — Mruknął Cal, patrząc w górę, by mieć swego partnera więzi w zasięgu wzroku. — Najpierw posłuchajmy, czego chce. — Nie tylko o siebie się martwił — trzeba było myśleć też o Lissie. Jeśli Norman Scudder wiedział, że przyjdą, to musiał tez wiedzieć, dlaczego. Ale skąd wiedział, że interesowali się Lissą? Albo, że srebro mogło zrobić im krzywdę? — Dobrze. Czego chcesz? — Adam zapytał człowieka z bronią. — Tu nie chodzi o to, czego ja chcę. To Panem Scudderem powinniście się martwić, chłopcy. — Zaciskając usta, gwizdnął cicho i długo, zdecydowanie był to umówiony wcześniej sygnał. Głowa grubego człowieka obróciła się na pulchnym karku by spojrzeć na tylne drzwi. — Wrócę za chwilę. — Powiedział do kamerzysty. — Kontynuuj. Poruszając się szybciej niż Cal pomyślałby, że mężczyzna jego rozmiarów jest zdolny. Norman Scudder pospieszył naprzód i przeszedł przez zielone drzwi by stanąć przed nimi. — Wieczór, chłopcy. Zanim czegokolwiek spróbujecie, myślę, że powinniście wiedzieć, że mam w kieszeni pistolet naładowany srebrem.
Ponieważ nadal klęczał na podłodze, Cal mógł stwierdzić, że Scudder mówił prawdę. Bryła w kieszeni jego zielonych spodni nie była po prostu jego palcem. Wrażliwy nos Cala wyłapał oleisty zapach stali, a pod nim, palącą, metaliczną woń srebra — te same zapachy, które dochodziły z pistoletu, wciąż przyciśniętego do jego głowy. Najwyraźniej Adam również wyczuł prawdę, ponieważ, choć jego wielka postać drżała od przedłużającego się warkotu, narastającego w jego gardle, nie zrobił żadnego ruchu by zaatakować. — Czego od nas chcesz? — Zazgrzytał Adam. Dzika nienawiść lśniła w jego, teraz całkowicie złotych oczach. Scudder zaśmiał się nieprzyjemnym dźwiękiem, jakby ktoś mieszał beton. — Dowiecie się, gdy będę gotowy wam powiedzieć. — Nie mamy czasu. Porozmawiajmy teraz. — Cap próbował utrzymywać niski i spokojny głos. Czuł, że Adam był jedno niewłaściwe słowo od całkowitej, niekontrolowanej przemiany, co mogło być tragiczne w skutkach, przy dwóch ludziach, trzymających naładowaną srebrem broń. Jego obowiązkiem, jako bety ich pary było rozbroić tę sytuację zanim wymknie się spod kontroli. — Och, pewnie, że porozmawiamy. Po prostu nie tutaj. — Scudder posłał im obrzydliwy uśmiech i kiwnął głową w kierunku końca korytarza. — Chodźcie do mojego biura chłopcy. Powoli, z pistoletem wciąż szturchającym go w głowę, Cal podniósł się na nogi. — Dlaczego twoje biuro jest takie wyjątkowe? — Zapytał, mrużąc oczy na grubego mężczyznę. — Zobaczycie. — Scudder nadal uśmiechał się szeroko. — Poza tym nie chcę, żebyście przerwali moje małe przedstawienie. Podoba wam się jak wygląda wasza mała dziewczyna, z nogami rozłożonymi przed kamerą? Ma też ciasną cipkę — wystarczająco ciasną by wycisnąć wasze kutasy. Adam wydał z siebie niskie warknięcie i zaczął ruszać naprzód, ale Cal go powstrzymał. — Kłamie. — Powiedział cicho do swego partnera więzi. — Wyczulibyśmy go na niej, nie ważne jak bardzo próbowałaby zmyć jego zapach. Nie można przegapić takiego smrodu. — Skinął głową na Scuddera, który rozsiewał charakterystyczny zapach niemytego potu, taniej wody kolońskiej i poliestru. — Lepiej uważaj, co mówisz, synu. — Scudder pojrzał na niego groźnie. — I pamiętaj, że to ja tutaj trzymam broń. Cal uniósł ręce. — Hej, powinieneś mi podziękować. Właśnie próbuję powstrzymać go przed rozerwaniem cię na strzępy. — Zobaczymy kto, kogo rozerwie na strzępy. — Scudder posłał im obu twarde spojrzenie. — A teraz ruszać. Poszli w głąb wąskiego, ciemnego korytarza, po raz drugi, tym razem kończąc przy drewnianych drzwiach, które prowadziły do przestronnego pokoju, zdominowanego przez
olbrzymie, mahoniowe biurko. Albo powinno zdominować, gdyby nie zostało przyćmione przez olbrzymią, metalową klatkę na środku pokoju. — Co, do diabła? — Warknął Adam, gapiąc się na matowe, szare, metalowe pręty. — Dwa cale grubości i solidna stal. — Scudder podszedł do klatki i postukał w jeden z prętów paznokciem, wywołując głuchy brzęk. — Nawet wilkołak się z niej nie wyrwie. — Wyciągając klucz z kieszeni poliestrowych spodni, otworzył drzwi i wskazał pistoletem. — Do środka, chłopcy. — A co, jeśli tego nie zrobimy? — Adam był wściekły, nienawiść promieniowała z jego głęboko złotych oczu. Cal mógł powiedzieć, że jego własne oczy też były bardziej żółte niż zielone, ale ponuro kontynuował powstrzymywanie swojego temperamentu. Ktoś musiał być głosem rozsądku, jeśli Adam zaczynał go tracić, co teraz mogło zdarzyć się w każdej chwili. Scudder odciągnął kurek pistoletu. — Powiedziałem włazić, jeśli nie chcecie, żebym podziurawił wam flaki. — Uśmiechnął się. — A może powinienem zrobić kilka dziur w waszej małej dziewczynie? Mam przeczucie, że nie będzie mieć znaczenia czy kule, które jej wpakuję będą srebrne, czy nie. — Dalej, Adam. Pomyśl o Lissie. — Cal położył hamującą dłoń na szerokim ramieniu swego partnera więzi i poprowadził go do klatki. Adam nadal warczał dziko, ale pozwolił zaciągnąć się między metalowe pręty. W chwili, gdy obaj znaleźli się w środku, Scudder zatrzasnął drzwi z trzaskiem i zablokował je Potem schował klucz do kieszeni i uśmiechnął się szeroko. — No, no, moje własne, małe zoo. Wiecie, chłopcy, obserwowałem was od miesięcy. Jednak myślałem, że szybciej się tu znajdziecie. Wasza dziewczyna jest gwiazdą moich piątkowych transmisji od pół roku. Co wam zajęło tak długo? — Pół roku? — Cal poczuł mdłości. Lissa była zmuszana do robienia tego, co widzieli od sześciu miesięcy? Nic dziwnego, że była nieszczęśliwa i zamknięta w sobie. Za sobą poczuł, że Adam nadyma się z gniewu. — Przysięgam na Boga, że jeśli ją skrzywdziłeś, jeśli położyłeś na niej swoją jedną, pierdolona rękę… — Warknął wściekle. — Och, nie zamierzam jej skrzywdzić — pozostawię to wam. — Scudder uśmiechnął się złośliwie. — Znam zwierzęta, jakimi jesteście — sposób, w jaki musicie zabić po tym, jak przemienicie się w… czymkolwiek jest to, w co się zmieniacie. I to jest dokładnie to, na co liczę. — Co? O czym ty mówisz? — Zażądał odpowiedzi Cal.
— O tym. — Scudder strzelił palcami, a Cal zobaczył, że mężczyzna z południowym akcentem w jakiś sposób zamienił swój pistolet na drogo wyglądającą kamerę. Scudder wycelował w nich palec. — Wy dwaj będziecie gwiazdami mojego pierwszego filmu snuff.13
13
Film porno, w którym ktoś na koocu zostaje zamordowany, zwykle w brutalny sposób. Czy już wspominałem, że to straszni zboczeocy?
Rozdział 3 — Nie tak szybko, skarbie. Dokąd się wybierasz? Głos Scuddera zaskoczył ją tak bardzo, że upuściła spódniczkę, która próbowała ubrać. Czuła się okropnie odsłonięta, tak na wpół ubrana, jak była, ale zmusiła się by odwrócić się do niego. — Wybieram się do domu. Mój czas się skończył. — Próbowała mówić mocnym i pewnym głosem, ale słowa, które się wydostały brzmiały bardziej jak pytanie niż stwierdzenie. — Cóż, taa, mogłabyś pojechać do domu. — Przytaknął w zamyśleniu Scudder. Albo mogłabyś zrobić ostatnią rzecz i zakończyć naszą umowę… na zawsze. Lissa zaczęła znów wciągać spódniczkę szarpanymi ruchami, ale jego słowa zatrzymały ją w miejscu. — Co dokładnie masz na myśli, mówiąc „na zawsze?” — Zapytała ostrożnie, próbując nie brzmieć na zbyt pełną nadziei. — Mam na myśli żadnych więcej piątkowych nocy. — Scudder posłał jej szeroki uśmiech rekina. Dziś w nocy zrobisz dla mnie jeszcze jedno przedstawienie i uznamy dług twojego wujka za spłacony w całości. To brzmiało zbyt dobrze by było prawdziwe, ale Lissa nie mogła się powstrzymać. Tak strasznie chciała być wolna, tak bardzo pragnęła opuścić to obrzydliwe miejsce i nigdy nie wracać. Zapomnieć o wstydzie i upokorzeniu i po prostu iść naprzód ze swym życiem. — W porządku. — Powiedziała ostrożnie. — Co muszę zrobić? Scudder skinął głową. — Pomyślałem, że będziesz zainteresowana. Cóż, wygląda na to, że dziewczyna, którą miałem wybraną do przedstawienia dla mojej drugiej strony nie mogła się pojawić, a skoro mam już innych aktorów gotowych do działania — — Aktorzy? — Lissa przełknęła ślinę. — Jak… więcej niż jeden? — Oczywiście, skarbie. To nie bardzo gang bang, jeśli jest tylko jeden facet. — Scudder znów uśmiechnął się szeroko. — Ale nie martw się. Mam tylko dwóch. Mogłabyś przyjąć dwóch jednocześnie, czyż nie? Widziałem jak przyjmowałaś podwójny wibrator, jakby to było nic. To będzie bułka z masłem. Bułka z masłem. Pewnie. Lissa zacisnęła powieki, jej żołądek powoli się obracał. To było to, czego obawiała się przez cały czas. Scudder zmusi ją do zagrania dla jego strony Zmuszone. — Więc? — Scudder brzmiał na zniecierpliwionego. — No dalej, skarbie. Czas to pieniądz.
— Jaj… jak ostrzy będą? — Lissa nie mogła uwierzyć, że naprawdę to rozważała, ale jeśli to oznaczało drogę wyjścia z tego całego… Scudder wzruszył ramionami. — To będzie zależało od nich. — Skąd mam wiedzieć, że to naprawdę ostatni raz? — Zażądała Lissa. — Chcę czegoś na piśmie — czegoś, co będzie mówiło, że dług mojego wujka jest spłacony i od teraz zostawisz go w spokoju.
— Pomyślałem, że możesz tak powiedzieć. — Scudder strzelił palcami i jeden z jego lokajów pojawił się obok, trzymając plik papierów. — Weź to, skarbie. Zostało napisane specjalnie dla ciebie. Lissa wzięła gruby formularz i przeskanowała go z rosnącą ekscytacją. Wszystko wyglądało w porządku. Czyżby Norman Scudder naprawdę miał ją uwolnić? W kontrakcie była tylko jedna dziwna rzecz — maił datę sprzed kilku miesięcy. Gdy wskazała to Scudderowi, wzruszył tłustymi ramionami. — Ech… zastanawiałem się nad zrobieniem tego przez jakiś czas. Po prostu chciałem znaleźć właściwą kombinację facetów do seksu z tobą, zanim to zrobię. Coś tu śmierdziało, ale Lissa była zbyt chętna by uwolnić się od ich umowy, żeby się nad tym zastanowić. Nawet myśl o uprawianiu seksu z dwoma zupełnie obcymi, przed kamerą, nie odstraszyła jej. To, co zrobi, będzie obrzydliwe, ale powiedziała sobie, że zamknie to w maleńkim, mrocznym kącie umysłu i nigdy o tym nie pomyśli, gdy wróci do normalnego życia. Ale jeśli zobaczy to ktoś z pracy? Wyszeptał głosik w jej umyśle. Jeszcze gorzej, jeśli zobaczą to Cal i Adam? Lissa odepchnęła głosik. Jeśli to była jej jedyna szansa by uciec z obrzydliwych objęć Normana Scuddera, musiała ją przyjąć. Jeśli musiała czołgać się w szlamie by dotrzeć do wolności, niech tak będzie. Spojrzała na Scuddera, który niecierpliwie czekał na jej odpowiedź. — Zrobię to. Gdzie podpisać?
*****
— Jesteśmy w głębokim gównie, Adamie. Skąd wie, czym jesteśmy? Skąd wie, że srebro może nas zranić? — Niech mnie diabli, jeśli wiem. Adam niespokojnie chodził po małej przestrzeni klatki, podczas gdy jego partner więzi rzucał mu pytania. Gdzieś w głębi mózgu wiedział, że to była dobra rzecz, że drugi mężczyzna był wystarczająco spokojny by siedzieć nieruchomo i
rozmyślać nad sytuacją. Adam uważał za trudne, skupienie się na czymkolwiek poza czerwoną mgiełką gniewu, która zamgliła jego wzrok. Wystarczająco złe było to, że ten dupek Scudder zamknął ich w klatce, ale fakt, że miał też Lissę, był prawie wystarczający by wysłać go przez krawędź. Bestia w nim warczała by zostać uwolnioną, wszystkie jego ochronne instynkty podniosły się przez zagrożenie ich samicy. — Ten bękart. — Warknął. — Nie mogę uwierzyć, do czego ją zmusił. — rzeczywiście to bękart. Ale jak dużo wie? — Cal wyraźnie myślał na głos, szukając wyjścia z tego bałaganu. To był sposób, w jaki przetwarzał sytuację, gdy Adam był bardziej skłonny do działania. Ale w tym przypadku nie było żadnego działania do podjęcia. Scudder i jego strzelec/kamerzysta opuścili pokój, zostawiając ich samych w wielkim biurze. Adam był dość pewien, że mógłby wygiąć żelazne pręty wystarczająco by mogli się wydostać — ale tylko, gdyby najpierw przemienił się w swoją formę bestii. Przemiana z jednej postaci w drugą, mogła być długim procesem, trwającym dobre dziesięć minut, ale on był Alfą i mógł to zrobić w znacznie krótszym czasie, jeśli to było konieczne. Ale przemiana i ucieczka nie uratowałyby Lissy, a Adam zaczął wierzyć, że była w bardzo prawdziwym niebezpieczeństwie. Sam fakt, że Scudder powiedział, że mieli zagrać w filmie snuff sprawił, że bał się o jej życie. Ale, jeśli ten tłusty fiut w poliestrowych spodniach myślał, że mógł zmusić ich do zabicia ich samicy, przyszła mu do głowy kolejna myśl. Najwyraźniej Cal myślał w ten sam sposób. — Myślę, że ma o nas jakieś pojęcie, ale naprawdę nie zna prawdy. — Powiedział w zamyśleniu. — Wydaje się sądzić, że szalejemy i musimy zabić kogoś lub coś, po tym, jak się przemienimy. Myślisz, że mógł widzieć nas kiedyś zmieniających się i polujących? — Sądzę, że to możliwe. Do diabła, jest człowiekiem, ale wie o nas. Każda, cholerna rzecz jest możliwa. — Adam skrzywił się na myśl o Scudderze obserwującym ich przemianę. Zmiana człowieka w bestię i z powrotem, była bardzo prywatnym procesem. Jedyną osobą, przed którą kiedykolwiek się zmienił, był Cal i myśl, że Scudder był świadkiem tak mocno osobistej części jego życia, była jak wiedza, że król porno widział go kochającego się lub masturbującego. — Więc, jeśli myśli, że będziemy uprawiać seks z Lissą, a potem zabijemy ja boi wściekniemy się wystarczająco by się przemienić, możemy być w stanie użyć tego na naszą korzyść. — Wskazał Quinn. — Myślisz, że mógłbyś to rozgiąć, gdy zmienisz formę? — Kiwnięciem głowy wskazał pręty. — Całkiem pewny, że mógłbym. — Adam chwycił dwa pręty i sprawdził swoją siłę. — Dobrze, że nie ma w nich srebra. — Cholernie dobrze. — Zgodził się Cal. — Więc, jeśli po prostu poczekamy aż — — I proszę bardzo — twoi partnerzy na ten wieczór. — Nosowy głos Normana Scuddera przerwał mu i obaj spojrzeli w górę by zobaczyć Scuddera wchodzącego przez drzwi biura. Za nim, z ponurym spojrzeniem na jej delikatnej twarzy, szła Lissa. Jej długie, czarne włosy kłębiły się wokół ramion, które były opuszczone w czymś, co wyglądało na rezygnację.
Nawet przygnębiona i zmartwiona, była piękna. Adam poczuł falę opiekuńczych instynktów. Lissa! — Pochylił się naprzód, wyciągając rękę przez kraty. — Wszystko w porządku? Zatrzymała się gwałtownie, gdy zobaczyła jego i Cala, jej ręka powędrowała do ust, jej wielkie, niebieskie oczy zrobiły się wielkie z szoku i przerażenia. — Nie… o nie! — Zaczęła się cofać, ale Scudder chwycił ją za rękę i gwałtownie pchnął naprzód. — O tak, skarbie. Mówiłem ci, że czekałem po prostu na właściwych gości do tej scenki z tobą i oto są. — Wyciągnął broń i machnął nim groźnie w kierunku krat. — Cofnij się, wielki chłopcze. Mała dama wchodzi. Adam poczuł, że rozgrzany do czerwoności gniew rośnie w nim jak rdzeń płynnej lawy, który zaraz eksploduje. — Zostaw ją w spokoju, ty skurwielu! Scudder uśmiechnął się do niego szeroko. — Mówiłem wam — ja nie jestem tym, który ja skrzywdzi. — Lissa, kochanie, wszystko w porządku? — Cal wstał by stanąć obok niego przy prętach, patrząc z niepokojem na ich samicę. Ale Lissa nie odpowiedziała. Miała opuszczoną głowę, a ciche łzy spływały po jej zarumienionych policzkach. — Powiedziałem cofnąć się! — Scudder nagle odwrócił pistolet od Adama i wycelował w Lissę. — Cofnijcie się, albo strzelę. Adam pragnął jak diabli by być już przemienionym, móc rozgiąć stalowe pręty i rozszarpać tłuste gardło Scuddera. Ale wiedział, że to nie pomogłoby teraz Lissie. Niechętnie On i Cal odsunęli się od prętów. — Tak lepiej. — Scudder wyciągnął klucz do klatki i jakoś zdołał ją otworzyć, cały czas trzymając broń wymierzoną w Lissę. Gwałtownie wepchnął ją do środka, a ona potknęła się i upadłaby, gdyby Adam nie złapał jej z jednej strony, a Cal z drugiej. — Spokojnie, kochanie. — Wymruczał Cal, gładząc jej włosy. — Już dobrze. — Nie… nie jest. — Lissa potrząsnęła głową i strzepnęła łzy z oczy szybkimi, szarpanymi ruchami. — On myśli… on chce, żebyśmy… żebyśmy razem uprawiali seks. — To dokładnie to, czego chcę. A ja zawsze dostaję to, czego chcę. — Scudder uśmiechał się do nich szeroko przez pręty klatki. — A teraz bądźcie dobrymi, grzecznymi dzieciakami i zdejmijcie ubrania. Adam spojrzał na niego groźnie. — Nie możesz nas zmusić. Nie ma żadnego, diabelskiego sposobu, żebyśmy to dla ciebie zrobili.
— O tak, zrobicie. — Scudder podniósł broń w jego kierunku. — Zrobicie to, co mówię, albo strzelę. I najpierw będę celował w wasza małą dziewczynę. Nagle Lissa strzasnęła ich ręce i zrobiła krok w kierunku krat. — To właśnie planowałeś przez cały czas. — Powiedziała, patrząc groźnie na Scuddera. — To, dlatego umowa miała wcześniejszą datę. Skądś wiedziałeś, że pójdą tu za mną. Scudder uśmiechnął się złośliwie. — Och, pomyślałem, że pokażą się wcześniej czy później. — Ale dlaczego? — Lissa pokręciła głową. — Nie rozumiem. — Mam swoje powody i nie dotyczą one ciebie. W tej chwili musisz zacząć ściągać ubrania i przygotowywać się na trochę akcji. — Scudder groźnie machnął na nią pistoletem. — Dowiesz się, że w twoich dwóch przyjaciołach jest znacznie więcej niż widać. — O… o czym ty mówisz. — Wykrztusiła Lissa. Cal usłyszał strach wi jej głosie i jego serce ścisnęło się jak pięść. Boże, teraz będzie musiała dowiedzieć się o nich w trudny sposób, ponieważ nie było sposobu by mogli się stąd wydostać, jeśli Adam się nie zmieni. A jeśli Adam się zmieni, Cal prawdopodobnie nie będzie w stanie powstrzymać się przed przemianą. Pociąganie księżyca w pełni i bestia jego Alfy to będzie zbyt wiele by się sprzeciwić. — Mówię o fakcie, że ci dwaj są zwierzętami — wilkami w owczej skórze, że tak powiem. — Scudder machnął bronią, wskazując na Cala i Adama. — Fakt, o którym przekonasz się w ciężki sposób, skarbie. — Roześmiał się. — Myślę, że zanim noc dobiegnie końca, będziemy mieli tu własną masakrę w dniu świętego Walentego. A ja to wszystko sfilmuję. — Skinął głową w kierunku kamerzysty, który rozstawiał sprzęt w rogu pokoju. — Nie zrobimy tego. — Głos Adama był pewny. — Nie zawstydzimy i poniżymy kobiety, która kochamy, ponieważ ty chcesz nakręcić jakieś chore porno. — Myślałem, że już przez to przeszliśmy. — Scudder znów wskazał pistoletem Larissę. — Jeśli nie chcecie, żebym zrobił hamburgera z waszej pięknej, małej Lissy, zrobicie, co mówię. — Będziesz musiał przejść przez nas, żeby się do niej dostać. — Adam popchnął Lissę za siebie, a Cal stanął za nią, upewniając się, że jej plecy są chronione. — Nie mam problemu z przejściem przez was. Jak mówiłem, ten pistolet jest naładowany srebrem. I nawet wilkołak nie potrafi leczyć się szybciej niż ja strzelać. — Wilkołak? Cal? Adam? O czym on mówi? — Lissa drżała pomiędzy nimi i dla nosa Cala, pachniała przerażeniem. — Pozwól nam o tym porozmawiać. — Powiedział Cal Scudderowi. Owinął ramię wokół Lissy, a drugą rękę na ramieniu Adama, próbując uspokoić swojego Alfę. — Potrzebujemy trochę czasu.
— Dobrze. — Scudder posłał im mroczne spojrzenie. — Porozmawiajcie o tym. Ale macie pięć minut, żeby zacząć się rozbierać, albo zobaczymy ile dokładnie szkód srebrny pocisk wyrządzi waszym wyliniałym futrom. — Odwrócił się i podszedł do kąta, gdzie ustawił się kamerzysta, pozostawiając ich trójkę stłoczoną razem w klatce. Adam Obrócił się w ich kierunku, jego oczy były niebezpiecznie złote. — Nie wiem, dlaczego to zrobiłeś. — Warknął. — Nie ma, o czym mówić. — Tak, jest. — Uparł się Cal. — Poważnie, Adamie. Potrzebujemy trochę czasu na wyjaśnienia dla Lissy, zanim się zmienimy. — Jak to zmienimy? O czym ty mówisz? Dlaczego Scudder mówił o wilkach? I co jest nie tak z twoimi oczami? — Lissa brzmiała teraz na prawie spanikowaną. — Powiemy ci. Obiecuję, Lisso, wyjaśnimy ci wszystko. — Cal trącił nosem jej policzek. — Będzie dobrze. — Jak? — Łzy spływały cicho po jej policzkach. — Jak się z tego wydostaniemy? Będziemy musieli zrobić… zrobić to, co chce i nawet nie wiemy czy potem nas wypuści. — Jestem całkiem pewien, że nie ma takiego zamiaru. — Adam spojrzał ponuro na Cala. — Ja mówię, obaj zmieniamy się, gdy Scudder będzie rozproszony. Ty wyginasz pręty, gdy ja osłaniam Lissę. Potem bierzesz ją i biegniesz jak diabli. W ten sposób przynajmniej dwoje z nas ujdzie z tego z życiem. — Nie ma mowy. — Cal potrząsnął głową. — Nawet, jeśli jestem wystarczająco silny, nie zostawimy cię. Pójdziemy wszyscy razem. — Choć jego serce rozgrzewało to, że jego partner więzi chciał się poświęcić, wiedział, że musi być inny sposób. — W takim razie jak — Zaczął Adam, ale przerwała mu Lissa. — o mój Boże. Całe to gadanie o zmienianiu się i twoje oczy… — Popatrzyła między Cala i Adama. — Naprawdę jesteście wilkołakami, prawda? Scudder nie kłamał. Cal westchnął. — Nie, nie kłamał, kochanie. I uwierz mi, chcieliśmy powiedzieć ci wcześniej, ale nigdy nie wydawało się, że jest właściwy moment. — Czy on mówi prawdę? — Głos Lissy drżał. — Na… naprawdę zmienicie się i rozerwiecie mnie na strzępy? — Nigdy! — Obiecał Adam. W tej samej chwili Cal pokręcił głową. — Absolutnie nie. Posłuchaj… — Przyciągnął Lissę bliżej, a Adam również podszedł, aż była wciśnięta opiekuńczo między nich dwóch. — Tylko część z tego, co mówił Scudder jest prawdą. Jesteśmy wilkołakami i zmieniamy się w noce pełni. I przez większość czasu po tym polujemy, ale nigdy na ludzi — tylko jelenie i króliki, i podobne. — Popatrzył w jej wielkie, przerażone oczy. — Dziś w nocy będziemy musieli się zmienić, Lisso, by się stąd wydostać. Więc potrzebuję, żebyś mi zaufała i zaufała Adamowi. Pamiętaj, że nigdy, w żadnych okolicznościach cię nie skrzywdzimy.
— W… w porządku. — Lissa brzmiała teraz trochę spokojniej. Cal nie był pewien czy naprawdę uwierzyła w to, co słyszała, czy po prostu była w szoku. Pragnął jak diabli, żeby mieli więcej czasu na rozmowę, ale było za późno. Scudder zaczął już patrzeć w ich kierunku i dotykał pistoletu. Gdy patrzył, na ich porywacza, w jego umyśle zaczął formować się plan. Był zdecydowany i Adamowi się nie spodoba, ale nie było sposobu, żeby wydostali się stąd, używając samej brutalnej siły. — W porządku. — Powiedział cicho, upewniając się, że był między Lissą i Scudderem. — Musimy zacząć ściągać ubrania, zanim ten skurwiel uszczęśliwi spust.14 — Co? — Skrzywił się Adam. — Słuchaj, nie ma mowy, żebyśmy to zrobili. Kochamy Lissę, nie będziemy pieprzyć jej do filmu, dla radości jakiegoś gnojka. — Może będziemy musieli. — Powiedział ponuro Cal. — Posłuchaj, mam plan, ale nie zadziała, jeśli Scudder nie pomyśli, że ma, co do nas rację. Musimy pozwolić mu myśleć, że naprawdę jesteśmy zwierzętami, że nie możemy powstrzymać się od podążania za naszymi instynktami. — Nie obchodzi mnie, czego wymaga twój plan. Nie zrobię jej tego. — Uparł się Adam. — Nie — — O tak, zrobisz. — Przerwała Lissa. Buntowniczo unosząc podbródek, spojrzała na nich. — Nie rozumiem, dlaczego tego od nas chce, ale bardziej prawdopodobne, że wyjdziemy z tego żywi, jeśli będzie myślał, że poddajemy się mu. Widziałam go — jest absolutnie bezlitosny, ale odpręża się, gdy wszystko idzie po jego myśli. Więc, jeśli musimy… musimy zrobić razem pewne rzeczy… — Przełknęła ślinę. — To właśnie to zrobimy. Cal impulsywnie pocałował ją w usta, smakując jej słodycz. Odsuwając się po chwili, powiedział. — Lisso, jesteś najodważniejszą dziewczyną, jaką kiedykolwiek spotkałem. Kocham cię. — Ja też cię kocham. — Adam pochylił się by również ja pocałować, biorąc jej słodkie usta w jeszcze głębszym pocałunku niż ten Cala. Potem popatrzył w górę. — W porządku, partnerze więzi, jaki jest plan?
14
Podoba mi się to określenie.
Rozdział 4 Lissa nie mogła uwierzyć, że to robiła. Po raz drugi tej nocy zdejmowała ubranie, tylko, że tym razem robiła to by uprawiać seks z dwoma swoimi najlepszymi przyjaciółmi. Jej dwoma najlepszymi przyjaciółmi, którzy byli także wilkołakami. Dobra, nie mogła myśleć o tym zbyt dużo, bo straci nerwy. Nadal nie wiedziała czy naprawdę w to uwierzyła, pomimo faktu, że Adam i Cal potwierdzili oskarżenie Scuddera. Ich piękne, nieludzko złote oczy przekonały ją bardziej niż ich słowa, ale nadal trudno było uwierzyć, że ci dwaj mężczyźni, z którymi była najbliżej, naprawdę byli mitycznymi istotami. Albo jak zaczęła rozważać, że mityczne stworzenia mogą być prawdziwe. Patrząc w dół, skoncentrowała się na zsunięciu spódnicy i rozpięciu bluzki, próbując nie widzieć smakowicie umięśnionych ciał, które Cal i Adam odsłonili, również się rozbierając. Zawsze myślała, że wyglądaliby dobrze nago, ale nigdy nie śniła, że naprawdę się o tym przekona. Obaj byli niesamowicie umięśnieni z tarką na brzuchach i dobrze zaznaczonymi bicepsami. Adam miał odrobinę kręconych włosów pomiędzy płaskimi, miedzianymi dyskami jego sutków, a Cal był całkowicie gładki. Palce Lissy swędziały by pogładzić całe smakowicie odsłonięte męskie ciała, ale w tym samym czasie poczuła wstyd z powodu swej własnej nagości. Gdy jej ubrania leżały w schludnym stosie, w jednym z rogów klatki, stanęła z ramieniem wokół piersi i drugą ręką wstydliwie obejmująca jej płeć. — Hej, Lisso. W porządku? — Miękki, głęboki głos Cala sprawił, że podniosła głowę i zobaczyła, że obaj, on i Adam, patrzyli na nią ze zmartwieniem. Ich oczy nadal były w kolorze tego głębokiego, pięknego złota, które w jakiś sposób było przerażające. — Ja… — Kiwnęła głową, przygryzając wargę. — Jestem po prostu… po prostu zdenerwowana. Tak sądzę. — Z nami nie musisz być zdenerwowana. — Adam położył ciepłą dłoń na jej nagim ramieniu. — Wiesz o tym, czyż nie? — Po prostu… — Lissa spojrzała w dół. — Myślę, że nigdy nie myślałam, że będziemy to robić. To znaczy myślałam o tym trochę raz czy dwa, ale… — Urwała, zawstydzona tym, co ujawniła. — My tez o tym myśleliśmy, kochanie. — Cal obdarzył ją leniwym uśmiechem, który sprawił, że w jej żołądku zatańczyły motyle. — Cal ma rację. Myśleliśmy o tym… dużo. — Przyznał miękko Adam. — Pragnęliśmy cię pomiędzy nami od momentu, gdy cię spotkaliśmy. Ale Lisso, chcę, żebyś wiedziała, że
Cal i ja spróbujemy nie pociągnąć spraw zbyt daleko. Zrobimy tylko to, co będziemy musieli by rozproszyć Scuddera. A ty znasz swoją część, prawda? — Uh-huh. — Przytaknęła Lissa. Próbowała nie zauważać jak blisko teraz wszyscy stali ani jak bardzo naga się czuła. Szeroka pierś Adama była tylko cale od jej lewego boku, a Cal był całkowicie nagi po jej drugiej stronie. Obaj mężczyźni mieli długie, grube penisy, które zawstydzały Dildo i wibratory, do używania, których zmuszał ją Scudder.15 Lissa nie mogła nic poradzić na to, że zastanawiała się, jakby to było czuć ich w niej… jeśli sprawy zajdą tak daleko. Mimo obietnicy Adama, że zrobią tylko to, co będzie konieczne, bała się. Znała Scuddera i sposób, w jaki uwielbiał „kierować akcją.” Bardzo wątpiła, że pozwoli im robić to, co będą chcieli. — W takim razie w porządku. — Powinno być dobrze. — Cal kiwnął głową. — Jeśli to wszystko — — Nie, czekaj. — Lissa zakrywała swoje ciało rękami, ale nagle nie czuła potrzeby zakrywać się już przed nimi. Stanęła prościej i położyła niepewną rękę na ramieniu Cala. — To nie wszystko. — Powiedziała, patrząc w górę, by napotkać dwie pary złotych oczu, spoglądające na nią. — Co takiego, kochanie? — Zapytał delikatnie Adam. Lissa oblizała usta, próbując wymyśleć, jak mogłaby im powiedzieć to, co musiała powiedzieć. — Po prostu… gdy Scudder przyprowadził mnie dzisiaj tutaj, myślałam, że będę uprawiać seks z dwoma całkowicie nieznajomymi. — Potrzasnęła głową, próbując pohamować łzy, które kłuły ja pod powiekami. — Nie… nie chciałam, ale nie widziałam innego sposobu by od niego uciec. Żeby się uwolnić. — Och, Lisso, tak nam przykro. — Adam otoczył ją ramieniem, przyciągając bliżej, a Cal dodał swoje objęcia, ściskając ja pomiędzy nimi. Przez chwilę Lissa znów poczuła zakłopotanie. Jej nagie piersi ocierały się o szeroką pierś Adama i mogła poczuć oba, jego i Cala długie, twarde trzonki, przyciskające się do jej ud i brzucha. To tylko Cal i Adam. Przypomniała sobie. Troszczą się o mnie, a ja chcę, żeby się o mnie troszczyli. Czując większy spokój, odprężyła się w cieple ich objęć, przytulając się do obu mężczyzn i czerpiąc pocieszenie z ich bliskości. — Po prostu tak się cieszę, że tu jesteście. — Wyszeptała, patrząc na obu. — Nie to, że jestem szczęśliwa, że ktokolwiek z nas jest tutaj. Mam na myśli to, że… — Wiemy, co masz na myśli. — Wymruczał w jej włosy Cal. — Adam i ja wolimy być tutaj z tobą, stawiając czoła jakiemukolwiek niebezpieczeństwu, niż wiedzieć, że stawiasz mu czoła sama.
15
Którąś już książkę tłumaczę, a czytałem jeszcze więcej i zastanawiam się czy w którejkolwiek męski bohater będzie miał penisa przeciętnej wielkości. Albo dłonie, które męscy bohaterowie taż zawsze maja wielkie. Czyżby zasada, o której nie słyszałem? Duże dłonie, duży fiut?
— Albo z dwoma innymi facetami. — Dodał ponuro Adam. — Czy kiedykolwiek wcześniej zmusił cię do zrobienia czegoś takiego, Lisso? Lissa poczuła, że jej policzki płoną z upokorzenia. — Nie, nigdy. Głównie musiałam, uch, pozować do jego transmisji w każdy piątkowy wieczór. — Poczuła łzy wzbierające w oczach i spróbowała powstrzymać je mrugnięciem. — Nienawidziłam tego. — Oczywiście, że tak. — Wyszeptał uspokajająco Cal. — Ale nigdy więcej nie będziesz musiała tego robić. — Możesz być tego pewna jak diabli. — Adam marszczył brew. — Jak tylko się stąd wydostaniemy, upewnię się, że nikt nie będzie musiał więcej robić czegoś takiego dla Scuddera. — Jego oczy mignęły, na chwilę przybierając głębszy odcień złota niż Cala. Lissa zastanawiała się czy to był jakiś wskaźnik jego nastroju. Jeśli warkot w jego głosie był jakąkolwiek wskazówką, to musiał być. — Adam… — Cal położył mu rękę na ramieniu. — Najpierw przetrwanie, zemsta potem. W porządku? — Tak, w porządku. — Adam przeciągnął ręką po swoich krótkich, ciemnych włosach, uspokajając się widocznie. — Dzięki, Cal. Jesteś dobrym Betą. Po prostu tak się wkurzyłem… — Oczywiście, że to zrobiłeś. — Cal uśmiechnął się do niego i poklepał jego umięśnione ramię. — Lissa jest wyjątkowa dla nas obu, a ty jesteś bardzo opiekuńczym Alfą. Terminy, których używali, wydawały się Lissie dziwne, ale nie mogła nic poradzić na to, że była zainteresowana relacjami między jej dwoma ulubionymi mężczyznami. Widziała jak Cal zgadzał się czasami z decyzjami Adama, a także jak Adam słuchał Cala i zdawał się cenić jego osąd, ale nigdy nie wyobrażała sobie, że za ich działaniami kryło się coś więcej niż zwykła przyjaźń. Teraz zobaczyła, że relacje między nimi były znacznie bogatsze i bardziej złożone niż kiedykolwiek przypuszczała. Zanim mogła bardziej to przeanalizować, Adam znów się do niej odezwał. — Pamiętaj jedną rzecz, Lisso. Nie ważne, co się stanie, Cal i ja będziemy cię chronić. Po prostu musisz nam zaufać, nie ważne, co będzie się działo. — Ufam wam. — Lissa miała nadzieję, że drżenie w jej głosie nie było zauważalne. Nagle zapragnęła zrobić coś śmiałego, cos by pokazać im obu, co naprawdę czuła. Przyciskając się bardziej do Adama, potarła nagimi piersiami i twardymi sutkami o jego klatkę piersiową. W tym samym momencie wygięła plecy by otrzeć się miękką krzywizną jej tyłka o gruby trzonek Cala. — Pocałujcie mnie. — Wyszeptała do obu. — Nie czekajcie aż przyjdzie Scudder i znów wymierzy w nas broń. Po prostu spróbujmy o nim zapomnieć. — On już zapomniał. — Cal westchnął w jej ucho. — Boże, Lisso, tak dobrze czuć cię między nami!
— Nie masz pojęcia jak długo pragnęliśmy cię w taki sposób. — Wymruczał w potwierdzeniu Adam, zanim pochylił się by wziąć jej usta w zapierającym dech pocałunku. Lissa była mgliście świadoma Scuddera mówiącego coś o nich, zaczynających zanim kamera była gotowa, ale wypchnęła to z umysłu i skupiła się na uczuciu bycia przytrzymywaną między dwoma męskimi ciałami przed nią i za nią. Gdy Adam całował jej usta, a Cal sięgnął by objąć jej piersi, nie mogła powstrzymać się od przypomnienia sobie rozmowy, którą odbyli, gdy myśleli, że spała. O wszystkich tych rzeczach, które chcieli z nią zrobić. Czy zrobią je teraz? Jakby w odpowiedzi na jej pytanie, poczuła Cala, całującego ją w dół jej pleców. Jego usta poruszały się w powolnym, gorącym wzorze, sprawiając, że jęknęła miękko w usta Adama. Adam warknął z aprobatą i pocałował ją mocniej, zaborczo ssąc jej język. Czuła gorącą, twardą długość jego fiuta, znakującego jej brzuch i nagle zapragnęła go wewnątrz niej, nie ważne, jakie były okoliczności. Ale zanim mogła przerwać pocałunek i powiadomić go o tym, poczuła usta Cala, schodzące jeszcze niżej. Lizał i ssał mrowiący już wzór na dolnej części jej pleców i zaokrąglonej krzywiźnie jej tyłka, ale Lissa została jakoś wzięta z zaskoczenia, gdy poczuła jego duże, ciepłe ręce, rozszerzające jej nogi od tyłu. Zesztywniała przy Adamie, niepewna, co myśleć. Gdzie dokładnie Cal planował ją pocałować? Wyczuwając jej niepokój, Adam przerwał ich pocałunek i wyszeptał miękko w jej ucho. — W porządku, Lisso. Po prostu wpuść Cala. — Ale co… dlaczego…? — Lissa poczuła, że jej język plącze się, ale Adam dawał się rozumieć, co musiała wiedzieć. — Cal jest betą w naszej parze. — Wymruczał jej do ucha. — Jego zadaniem jest przygotować cię na mojego fiuta w tobie. Więc musisz otworzyć się dla niego i pozwolić mu cię smakować, pozwolić mu uczynić cię mokrą i wilgotną wystarczająco, żebyś przyjęła mnie głęboko w swojej cipce. Lissa przygryzła wargę, próbując nie czuć zakłopotania. Próbując pamiętać, że robili to tylko, aż będą mogli zacząć plan Cala. Z pewnością mogła otworzyć się wystarczająco by do tego czasu płynąć z prądem, czyż nie? — Spróbuję. — Wyszeptała do Adama. — Ale… możesz mi pomóc? — Oczywiście kochanie. — Znów pocałował ją miękko, a potem poczuła jego wielkie, ciepłe ręce wędrujące w dół jej ciała by objąć zaokrąglone krzywizny jej pośladków. Unosząc delikatnie, otworzył ją, podpierając część jej wagi, więc mogła swobodnie wygiąć plecy w łuk i dać Calowi dostęp do strefy miedzy jej udami. Usłyszała jak Cal mruknął z aprobatą, a potem otwierał ją jeszcze szerzej i przyciskał swoją twarz do jej szczeliny. Palcami rozsunął spuchnięte wargi jej cipki, a Lissa sapnęła i jęknęła, gdy poczuła go ssącego delikatnie nabrzmiały pączek jej łechtaczki.
— Boże, Lisso, jesteś taka piękna, gdy jęczysz w ten sposób. — Wymruczał Adam. Jego złote oczy były na wpół zamknięte z pożądania. — Powiedz mi, co robi w tej chwili, co sprawia, że jesteś gorąca i zaniepokojona. — On… — Lissa przycisnęła usta do jego ucha, zbyt nieśmiała by powiedzieć to głośno. — Liże mnie… ssie moją cipkę… moją łechtaczkę. To… o Boże, to wydaje się takie dobre. — Oczywiście, że tak. — Warknął z aprobatą Adam. — Powiedz mi, Lisso, podoba ci się, gdy Cal liże twoją cipkę? Czy sprawia, że jesteś mokra? Lissa poczuła żar rumieńca, wspinającego się po jej policzkach, ale nie mogła zaprzeczyć prawdzie. — Ja… tak. Tak, robi to. — Przyznała. — Jego usta na mnie wydają się tak dobre… tak właściwe. — Ponieważ to jest właściwe. — Zapewnił ją Adam, całując bok jej szyi. To jest miejsce, gdzie musisz być, między Calem i mną, naga i otwarta na nas obu. — Znów ją pocałował. — Co jeszcze robi? Czy włożył już w ciebie język, albo palce? Jakby w odpowiedzi na jego słowa, poczuła Cala, wchodzącego w nią językiem, liżącego gorliwie wejście do jej szparki. Gdy poruszał się w niej, czuła końce jego palców, okrążające jej łechtaczkę, popychające ją bliżej i bliżej krawędzi. — Boże, tak. — Jęknęła miękko, gdy rozkosz zebrała się w przytłaczający łuk. — On… on trzyma teraz swój język we mnie. Och, Adamie, myślę, że mogę… myślę, że dojdę. — Dobrze, Lisso, dojdź dla nas. Po prostu otwórz się i pozwól Calowi sprawić, że dojdziesz. — Jego złote oczy błyszczały i zacisnął swój uchwyt mocniej na niej, rozszerzając ją jeszcze bardziej dla ust Cala. Z niskim jękiem, Lissa poczuła, że zaczyna przechylać się na krawędzi, gdy oczyszczająca rozkosz, niepodobna do niczego, co czuła, ogarnęła ją. To było bardzo, bardzo różne od pozbawionych radości orgazmów, które miała, gdy używała przeklętych seksualnych zabawek Scuddera, grając w jego internetowych transmisjach. Był głębszy, dłuższy i pełniejszy, przetaczał się po niej jak ciepła fala oceanu, która pozostawiła ją bez tchu, dysząca i słabą z rozkoszy. — Dobra dziewczynka. — Usłyszała Adama, mruczącego jej do ucha. — Pozwól sobie na to, Lisso. Poddaj się temu i dojdź. Zadrżała przy nim bezradnie, tak jak rozkazał, poddając się wspaniałym doznaniom ust Cala, zastanawiając się, co będzie następne. — Hej, wystarczy tej akcji. — Nosowy głos Scuddera roztrzaskał tę chwilę Lissy, przypominając jej, że byli zamknięci w klatce w sytuacji życia i śmierci, a nie w miłym, wygodnym pokoju hotelowym, gdzie mogli bezpiecznie poznawać swoje wzajemne uczucia. — Czego do diabła chcesz? — Warknął Adam. — Robimy to, co kazałeś nam robić. — Puścił ją, a Cal przestał ssać i lizać, i wstał, chroniąc jej plecy.
Scudder zmarszczył brew. — Nie myślcie, że nie wiem, co próbujecie zrobić. Myślicie, że przez skupienie się na dziewczynie możecie powstrzymać się przed zatraceniem się i przemianą. Cóż, to nie zadziała. — Wskazał Lissę pistoletem. — Na kolana, skarbie i zacznij ssać. Podniećmy tych dwóch i zobaczmy, co się stanie. — Chcę być w tobie, kochanie. — Wymruczał jej do ucha Adam. — Ale myślę, że to dobry moment by spróbować planu Cala. — Ma rację. — Westchnął za nią miękko Cal. — Zrób to, czego chce Scudder, a gdy będzie rozproszony… — Rozumiem. — Lissa skinęła głową i raz jeszcze pocałowała Adama w usta. Potem obróciła głowę i pocałowała Cala, smakując swoje własne soki na jego wargach. Pożądliwie oddał pocałunek, a ona zapragnęła, żeby mieli więcej czasu, ale go nie było. Niechętnie przerwała pocałunek. — Cokolwiek się stanie, kocham was obu. — Gdy wypowiedziała te słowa, wiedziała, że były prawdziwe. Cal i Adam zaczęli znaczyć dla niej tak wiele. Pragnęła by mieli więcej czasu i lepszą okazję do wyrażenia swoich uczuć, pragnęła by ci dwaj mężczyźni mogli lepiej wyjaśnić swoje relacje i jak ona do nich pasowała, ale teraz nie mieli na to czasu. Po prostu musieli ufać sobie nawzajem i spróbować ujść z tego z życiem.
Rozdział 5 Adam spiął się, gdy obserwował Lissę, która z gracją opadła przed nimi na kolana. Twardy metal klatki musiał być zimny pod jej gołymi nogami, ale nie zaprotestowała, ani nie dała żadnego znaku dyskomfortu, gdy przygotowała się do wykonania rozkazu Scuddera. Sięgając w górę, chwyciła pulsujący trzonek Adama, swoją miękką, małą dłonią, sprawiając, za zagryzł wargę, powstrzymując jęk. Scudder mógł wypaczyć większość faktów, ale w jednej sprawie miał rację — intensywne podniecenie lub niepokój emocjonalny prowadziły do przemiany podczas pełni księżyca, a on doświadczał mnóstwa obu. Adam wiedział, że będzie musiał skoncentrować się na tym by nie zmienić się zbyt szybko. Musiał poczekać aż cała uwaga Scuddera będzie skupiona na Lissie i Calu, a potem zmienić się tak szybko i cicho, jak mógł. Gdyby mógł wygiąć pręty zanim Scudder zorientowałby się, co się stało, mieliby szansę wydostać się i obezwładnić go, zanim zorientowałby się, co go uderzyło. Tym, co go uderzy, będzie około dwustu funtów wściekłego łaka. Pomyślał ponuro Adam. I jeśli będę miał z tym cokolwiek wspólnego, już się nie podniesie. Poczuł miękkie ciepło na czubku swojego fiuta i spojrzał w dół by zobaczyć, że Lissa ssie go nieśmiało. Niepewność w jej oczach, jak również rozkosz jej gorących, mokrych ust wokół jego trzonu, sprawiły, że pragnął jej jeszcze bardziej. Boże, ależ ona była piękna, klęcząc przed nim w ten sposób, z długimi, czarnymi włosami, opadającymi na jej plecy jak wodospad i jej głębokimi, niebieskimi oczami, wpatrzonymi w niego. Nagle zapragnął dziko, żeby wszyscy byli z powrotem w mieszkaniu jego i Cala, żeby on i jego partner więzi mogli nie spiesząc się, poznawać jej piękne ciało. Cal dał jej zaledwie jeden orgazm, co nie było nawet w przybliżeniu wystarczające. Adam też chciał posmakować jej cipki, poczuć jej drżenie pod jego językiem, gdy krzyczy, jęczy i dochodzi. Chciał ssać jej sutki i całować każdy cal jej kremowej skóry. Chciał przytrzymać ją między nim i Calem, i pchnąć głęboko w nią, podczas gdy Cal zrobiłby to samo. Wiedział, że nie będzie usatysfakcjonowany dopóki on i jego partner więzi nie wypełnią jej ich spermą, przywiązując ją do siebie na zawsze i czyniąc ją częścią ich Triady. Gorące obrazy Lissy leżącej nago w łóżku, pomiędzy nimi, jak również miękki nacisk jej ust na jego kutasie, przynosił orgazm. Ponuro zacisnął zęby by go powstrzymać. Jeśli dojdzie teraz, z pewnością się zmieni i ich jedyna nadzieja na ucieczkę przepadnie. Na szczęście wyglądało na to, że Scudder zaczynał się nudzić. — To trwa zbyt długo. — Narzekał, chodząc niespokojnie obok kamerzysty. — Ty, Lissa, ssij drugiego i pospiesz się z tym. Lissa posłusznie przeniosła swą uwagę z Adama na Cala. Choć wiedział, że tak będzie najlepiej, Adam nie mógł powstrzymać się od zaciśnięcia pięści z frustracji i seksualnej potrzeby. W najbliższym czasie dokończy to, co zaczęli, obiecał sobie. Ale w tej chwili zaczął
powoli przesuwać się za Cala, gdy Lissa dawała przedstawienie, wciągając do ust penisa drugiego mężczyzny. Cal sam robił niezłe przedstawienie i nie wszystko było udawane. Jęknął i zanurzył ręce w długich, czarnych włosach Lissy, pchając delikatnie między jej wargi, pieprząc jej usta, gdy ona gorliwie wsysała jego trzonek w głąb gardła. Ten widok sprawił, że fiut był twardszy niż kiedykolwiek — stał napięty przy jego brzuchu i pulsował jak drugi puls. Wiedział, że ludzie nie potrafiliby zrozumieć jak mógł znajdować taką przyjemność w oglądaniu kobiety, która kochał, z mężczyzną innym niż on sam, ale faktem było to, że Cal był jego rozszerzeniem taj, jak on był rozszerzeniem Cala. Niebyło zazdrości wśród członków związanej pary. To było jak bycie zazdrosnym o swoje własne odbicie — bezsensowne. Więc widok jego najlepszego przyjaciela i partnera więzi, któremu sprawiała przyjemność kobieta o którą obaj tak bardzo dbali, tylko powiększało jego własną przyjemność. To zwiększało także jego potrzebę przemiany i jak tylko stanął całkowicie za Calem i był w większości zasłonięty przed Scudderem przez ciało Cala, Adam pozwolił swojej bestii opuścić klatkę. Czarna sierść w tym samym kolorze, co jego włosy, popłynęła jak rzeka, pokrywając jego skórę w kilka sekund. W tym samym czasie jego palce skróciły się i wypuściły długie, ohydne szpony, a jego żeby zmieniły się w zabójcze, ostre jak brzytwa kły. Jego nos wydłużył się by stać się pyskiem i przykląkł lekko, gdy jego kolana przekształciły się by zginać się w inny sposób. To był mocno bolesny proces, którego zakończenie mogło zabrać pomniejszym łakom do pół godziny. Adam zrobił to w mniej niż minutę bez żadnego dźwięku, klęcząc w małym martwym punkcie, utworzonym przez ciało jego partnera więzi, gdy Cal kontynuował przedstawienie, z którego byłby dumny każdy aktor porno. Jak tylko przemiana została zakończona, Adam zwrócił swoją uwagę na pręty. Byli tylko kilka stóp od tylnej ściany klatki, a jego zasięg był znacznie większy w formie bestii. Chwytając dwa równoległe pręty, każdy jedną ręką, napiął się by otworzyć drogę do wolności, Modlił się tylko, żeby był w stanie otworzyć drogę ucieczki i załatwić Scuddera zanim będzie za późno. Cal poczuł przemianę swojego Alfy i musiał walczyć z przyciąganiem silniejszej bestii Adama, by powstrzymać się przed przemianą. Jedyną rzeczą, która utrzymywała go w ludzkiej postaci była wiedza, że ważne było danie jego partnerowi więzi każdej dodatkowej minuty zaskoczenia. Klęcząc u jego stóp i nadal ssąc jego kutasa głęboko w jej gorących ustach, Lissa także czuła jego potrzebę przemiany. Tak bardzo jak chciał dojść pomiędzy jej wargami i wpompować swoją spermę w głąb jej chętnego gardła, Cal wiedział, że musi się temu oprzeć. Adam był teraz za nimi, pracując nad grubymi na dwa cale, stalowymi prętami. Cal wyły poza możliwościami większości łaków, nawet większości Alf, ale wierzył w swego partnera
więzi. Adam był bardzo silny, a jego determinacja nie znała granic, gdy chodziło o ludzi, których kochał. Otworzy przejście między prętami, albo umrze próbując. A w tym przypadku wszyscy umrą, pomyślał ponuro. Ale nie pozwolił sobie na rozpamiętywanie tak niezdrowych myśli. Zamiast tego skoncentrował się na zachowywaniu kontroli, podczas, gdy na zewnątrz udawał, że ją traci. — Boże, tak, kochanie. — Jęknął, wsuwając swojego fiuta cal po calu w słodkie, miękkie usta Lissy. — Tak dobrze czuć cię wokół mnie. Taką gorąca i mokrą. Sprawiasz, że tak bardzo chcę dojść! Lissa również dobrze grała swoją rolę. Pochyliła się naprzód, przyjmując go gorliwie, ssąc wrażliwą główkę jego kutasa i wirując językiem wokół jego trzonu aż Cal naprawdę poczuł się gotowy do eksplozji. Boże, dlaczego to nie mogło zdarzyć się w jakichkolwiek innych okolicznościach? Chciałby, żeby on i Adam wcześniej skorzystali z szansy i powiedzieli jej o sobie, zamiast czekać aż zostali zmuszeni by jej powiedzieć. W tych okolicznościach przyjęła ich szokujące ujawnienie ich prawdziwej natury względnie łatwo. Oczywiście, ile z tego było akceptacją, a ile szokiem, mieli się jeszcze przekonać. Cal miał tylko nadzieję, że zobaczenie ich przemiany z tak niewielkim wcześniejszym ostrzeżeniem, nie zszokuje jej za bardzo. To byłoby potwornie ironiczne, gdyby wszyscy troje wydostali się żywi z tej sytuacji tylko po to by stracić ważną, trzecią część ich Triady, ponieważ Lissa nie mogła znieść prawdy o tym, czym on i Adam byli. Łaki w swojej formie bestii posiadały prymitywny typ telepatii i choć jeszcze się nie przemienił, Cal czuł intensywną koncentrację swego partnera więzi, a potem fale triumfu od Adama. Udało się! Dobrze, Adam! Cal poczuł podobną falę w sobie, jednocześnie z poczuciem dumy swego Alfy. Całość, od przemiany Adama do jego sukcesu ze stalowymi prętami, zajęła zaledwie minutę. Czas miał krytyczne znaczenie, ponieważ wcześniej czy później Scudder zrozumie, że Adama nie było już w zasięgu wzroku. A gdyby zaczął się rozglądać, nie było sposobu, żeby nie zauważył wielkiej, czarnej bestii łaka, klęczącej za Calem. Jeszcze tylko trochę, myślał Adam, a Cal usłyszał cichy, metaliczny pisk, gdy pręty rozginały się na boki. Prawdopodobnie słyszalny tylko dla niego i Adama, z ich wzmocnionym, słuchem łaków, ale Cal i tak jąknął głośniej by go zagłuszyć. Miał tylko nadzieję, że jego partner więzi zdoła zrobić wystarczająco szerokie przejście między prętami by mogli się wydostać, zanim jego gra stanie się rzeczywistością. Usta Lissy na jego trzonie wydawały się tak dobre, że wstrzymywanie własnej przemiany stawało się prawie niemożliwe. Scudder wydawał się to łyknąć. On i kamerzysta, obaj skupili się na grze, którą odstawiali Cal i Lissa. W rzeczywistości wyglądało na to, że gnojek nawet nie zauważył, że Adam zniknął z pola widzenia, co było dokładnie tym, na co Cal miał nadzieję. Powierzanie swojego życia klatce było głupotą, zwłaszcza, gdy w tej klatce znajdowały się dwa łaki
gotowe na wszystko by chronić ich samicę. Tłusty Scudder przekona się o tym w bolesny sposób. Cal miał taką nadzieję. Szczęka Lissy zaczynała boleć, ale wiedziała, że musi kontynuować. Ale znów, nie było tak, że się tym nie cieszyła. Ręce Cala były zanurzone w jej włosach, zachęcając ją, gdy pieprzył łagodnie jej usta, a jego niskie jęki, gdy wzięła go w głąb gardła, sprawiły, że znów poczuła się gorąca i całkowicie mokra. Uwielbiała sprawiać mu przyjemność w taki sposób, w jaki on sprawiał ją jej, uwielbiała poczucie władzy, jakie dawało jej sprowadzanie go na krawędź. Mgliście zastanawiała się, co działo się z Adamem. Wyśliznął się z pola widzenia, gdy ona i Cal zaczęli swoje przedstawienie, a teraz naprawdę nie mogła go zobaczyć. Oczywiście muskularny tors Cala świetnie zasłaniał jej całe pole widzenia, więc nie było zaskakujące, że niczego więcej nie widziała. — Boże, kochanie! Tak, tak dobrze! — Jęknął Cal. Lissa wyczuła po ponagleniu jego jęków i sposobu, w jaki pchał bardziej gwałtownie w jej usta, że przygotowywał się by dojść i miała nadzieję, że Adam kończył swoje zadanie. Choć to, jak ktokolwiek mógł wygiąć dwucalowe, stalowe pręty, było poza jej pojmowaniem. To było prawie tak niewiarygodne jak to, że Scudder w ogóle miał tę pieprzoną klatkę w swoim biurze. To sprawiało, że zastanawiała się, jak dokładnie długo to planował i czy długi jej wujka były całkowicie przypadkowe. Nagle poczuła, że Cal stężał. Jęknął, jego palce zacisnęły się w jej włosach, a potem jej usta zostały zalane jego gęstą, słoną spermą. Pchnął jeszcze dwa razy, z czubka jego fiuta wciąż wypływał strumień, zanim wycofał się spomiędzy jej ust. Lissa przełykała ciężko, próbując się nie zakrztusić — nie mogła uwierzyć w ilość spermy, którą wyprodukował. Ale w następnej chwili, krztuszenie się było ostatnią rzeczą w jej umyśle. Ponieważ Cal się przemieniał. Gdy go ssała, owinęła ręce wokół jego muskularnych bioder, ale teraz rzadko rozrzucone, kręcone włosy pod jej dłońmi, stały się sierścią. Była ciemnoblond, w tym samym kolorze, co włosy, rosnące na głowie Cala, ale nie było w niej nic ludzkiego. Skąd się wzięła? Kiedy wyrosła? I co jeszcze działo się z Calem? Patrząc w górę, zobaczyła, że jego ciało przesuwa się… przekształca. Jego twarz stała się dłuższa, zęby ostrzejsze, a uszy przemieściły się na czubek głowy, wszystko w ciągu kilku sekund. Dzikie, nieludzkie, złote oczy, wydawały się idealne na miejscu w tej nowej twarzy — twarzy bestii. O mój Boże, mówili prawdę — naprawdę są wilkołakami! Umysłem wierzyła w to, co mówili, ale teraz prawda uderzyła ją we wnętrzności jak ołowiana pięść. Naprawdę było coś
takiego jak wilkołaki, a mężczyźni, o których zaczęła dbać i kochać, rzeczywiście byli łakami. To było zbyt dziwne by w to wierzyć, ale dowód patrzył jej prosto w twarz. Z niskim krzykiem, Lissa upadła w tył i spróbowała odczołgać się od istoty, która nagle nad nią górowała. Miała długie, ostre szpony, które zdawały się po nią sięgać i zęby, które wyglądały jak noże w jej przerażonych oczach. Zapomniała, że bestia była Calem, zapomniała, że on i Adam obiecali nigdy jej nie skrzywdzić. Ogarnęło ją pierwotne przerażenie, czyszcząc jej umysł ze wszystkiego, poza potrzebą ucieczki. Za sobą usłyszała nieludzki ryk, a potem Scudder coś krzyczał. — Co do chuja? Zastrzel to! Zastrzel to przeklęte, pierdolone co — Jego słowa zostały ucięte przez wystrzał, który sprawił, że zadzwoniło jej w uszach i coś śmignęło obok jej ramienia tak blisko, że zostawiło za sobą wąską, palącą ścieżkę. Jego prędkość sprawiła, że pomyślała o wkurzonym trzmielu i przez moment zastanawiała się czy została ugryziona. Obracając się, zobaczyła, że była tam druga bestia, jeszcze większa niż ta, którą stał się Cal. Kamerzysta leżał bezwładnie na podłodze u jej stóp, a kamera była rozbita na kawałki, rozsypane po całym drogim, czerwonym dywanie w biurze Scuddera. Scudder krzyczał i miotał się, gdy próbował się uwolnić. Olbrzymia, czarna bestia owinęła pokryte sierścią ramię wokół niego i ściskała go mocno, ale jakimś sposobem udało mu się wyciągnąć broń. Gdy Lissa obserwowała, wycelował lufę prosto w nią i znów nacisnął spust. Wszystko zdawało się poruszać w zwolnionym tempie i Lissa miała czas zrozumieć, że pistolet był wymierzony prosto w jej serce. Tym razem nie miało być wrażenia ukłucia, tylko nagłe uderzenie metalu o ciało, a potem ciemność. Chciała chwili na spięcie się, ale nie było czasu. Nie było czasu… Nagle kudłaty blond kształt odepchnął ją z drogi, czarna bestia za Scudderem wydała z siebie nieludzkie wycie, a potem druga bestia opadła na nią. Lissa przeżyła chwilę paniki, a potem olbrzymi ciężar przygniótł ją do ziemi. Tył jej głowy zderzył się mocno z metalową podłogą klatki i wszystko zrobiło się czarne.
*****
Gdy się obudziła, leżała na czymś ciepłym, miękkim i w jakiś sposób znajomym. Łóżko? Tak, ale nie jej łóżko — prześcieradła nie pachniały właściwie. Zamiast słabego zapachy zmiękczacza do tkanin, miały ciepłą, pikantną woń, która była jakoś znajoma. Był też inny zapach, coś delikatnego i kwiatowego — róże? Jej poszukująca dłoń przesunęła się po prześcieradłach i znalazła mały, aksamitny obiekt. Gdy podniosła go do nosa, kwiatowy zapach nasilił się. Płatki róż? Pomyślała nieprzytomnie. Macając dłonią znalazła kolejny i kolejny. Myśl o tym, że leżała na jakimś dziwnym łóżku obsypanym płatkami róż, obudziła jej senny umysł i zaczęła myśleć.
Dlaczego była w łóżku? I czyje to było łóżko? Lissa zmusiła się do otwarcia oczu, ale pomieszczenie, w którym była, by lo bardzo słabo oświetlone i ciężko było cokolwiek zobaczyć. Czy była noc? Czy z nią było wszystko w porządku? Poruszyła się eksperymentalnie by to sprawdzić. Poczuła lekkie kłucie na skórze lewej ręki, ale ktoś całkowicie to zabandażował i nie wydawało się poważne. Czuła też ból za oczami, a tył jej głowy był wrażliwy na dotyk, ale poza tym wszystko było w porządku. Gdy jej oczy przyzwyczaiły się do oświetlenia, zrozumiała, że nie była sama w pokoju. Dwie wielkie, męskie postacie siedziały na końcu łóżka, na którym leżała i wyglądało na to, że jedna z nich obejmowała drugą. — Spokojnie. — Usłyszała mówiący znajomy, głęboki głos. — Wiem, że to boli, ale będziesz musiał to znieść. — Boli, to pierdolone niedopowiedzenie. — Warknął drugi głos. — Jakby ktoś wbił we mnie nóż i cały czas go przekręcał. Głowa Lissy oczyściła się i zrozumiała, że ci dwaj mężczyźni byli Calem i Adamem. Czy jeden z nich był ranny? Nagle przypomniało jej się wszystko, co się wydarzyło, blond bestia idąca do niej, rycząca czarna bestia, z wyjątkiem… z wyjątkiem tego, że nie byli bestiami, byli Calem i Adamem przez cały czas. A Cal naprawdę próbował mnie uratować. Przyjął za mnie pocisk! Czy wszystko z nim w porządku? — Myślę, że pozbyłem się większości srebra. — Powiedział głos Adama. — Pozwól mi to wyleczyć. Cal wzruszył krzywo ramionami — pocisk musiał trafić go w ramię. — Nic mi nie jest. — Nie będzie w porządku, dopóki tego nie wyleczę. Nie będziesz się ruszać czy mam cię przytrzymać? — Rozkazujesz mi teraz, jako Alfa? — Głos Cala był w połowie rozbawiony, a w połowie wściekły. — Jeśli będę musiał. — Adam był nieubłagany. — A teraz połóż się i pozwól mi to wyleczyć. Cal westchnął i opadł plecami na łóżko bez dalszych narzekań. Był nagi, jego gładka, opalona skóra była wyraźnie widoczna w słabo oświetlonym pokoju. Wysoko, z boku jego klatki piersiowej była rana wielkości centa, która wyglądała na świeżą i bolesną. Rana po kuli? Z wcześniej? Zastanowiła się Lissa. To wyglądało na prawdopodobne, ale nie była pewna. Cal leżał w poprzek materaca, jego długie nogi zwieszały się z boku. Gdyby to nie było tak wielkie łóżko, dotykałby Lissy, leżącej pod prześcieradłami i kołdrą. Jego głowa prawie muskała jej stopę. Chciała zwinąć się w kłębek by dać mu więcej miejsca, ale wtedy dwaj mężczyźni wiedzieliby, że się obudziła. A Lissa z jakiegoś powodu nie była jeszcze na to
gotowa. Chciała jeszcze przez chwile obserwować, posłuchać i zobaczyć, czy mogła się czegoś dowiedzieć w ten sam sposób, w jaki słuchała w noc, gdy zasnęła pomiędzy nimi. — Tak lepiej. — Warknął miękko Adam. Też był nagi, ale nieuszkodzony, co przyniosło jej ulgę. Mimo powagi sytuacji, obaj mężczyźni mieli częściową erekcję. Lissa leżała wygodnie w swoim kokonie okryć, obserwując ich umięśnione ciała i czując się jak podglądacz. Ale byli tak piękni, że nie mogli się odwrócić. Poruszając się płynnie, Adam klęknął okrakiem nad ciałem Cala i pochylił głowę do jego rany. Wymruczał coś swoim głębokim głosem i Lissa ledwie go zrozumiała. — Jako twój Alfa, leczę cię. Jako twój przyjaciel, dbam o ciebie. Jako twój partner więzi, kocham cię. Potem, otaczając ciało Cala własnym, zaczął delikatnie lizać ranę na piersi swego przyjaciela. Główka jego penisa ocierała się swobodnie o na wpół stwardniały trzonek Cala, ale on zdawał się nie mieć nic przeciw temu. Cal najwyraźniej także nie martwił się ich intymnym kontaktem. Wydawał się spiąć, gdy Adam zaczął, ale potem poddał się łagodnemu traktowaniu drugiego mężczyzny. Wzdychając, sięgnął w górę by owinąć ramiona wokół pleców Adama, pociągając go w dół tak, że ich muskularne klatki piersiowe spotkały się i odrobinę większy mężczyzna spoczywał na nim całkowicie. Dla Lissy ten widok był niespodziewanie erotyczny. Nigdy nie myślała o żadnym z tych mężczyzn, jako o geju i nadal tak nie myślała. To było bardziej, jakby czuli się ze sobą komfortowo w prawie zwierzęcy sposób. Gdy Adam lizał delikatnie ranną pierś Cala, ich członki ocierały się krzykliwie o siebie. Obaj byli teraz twardsi, ale Lissa nie myślała, że „leczenie” było pretekstem do swobodnego seksualnego kontaktu. To była po prostu część procesu i ani Adam, ani Cal nie wydawali się myśleć o tym dwa razy. W końcu Adam podniósł głowę i przyjrzał się ranie krytycznie. — Myślę, że jest lepiej, ale przez jakiś czas będziemy to mieć na oku. Dobrze, że twój obojczyk ją zatrzymał, bo miałbyś wybitą cholerną dziurę na plecach. — Taa. — Westchnął Cal. — Myślę, że musimy być wdzięczni Scudderowi za to, że był skąpy ze srebrem. Jeśli zrobiłby trochę większe pociski, mógłbym być w tej chwili martwy. — Nie mów tak. — Adam popatrzył na niego krzywo. — Nie jesteś martwy i nie umrzesz. — Może i nie, ale co z tego? — Głos Cala był niski i nieszczęśliwy. Lissa była zaskoczona, słysząc go brzmiącego na tak pokonanego i zrozpaczonego. Co mogło sprawić, że brzmiał na tak zdołowanego? Najwyraźniej Adam się z nią zgadzał. — Co masz na myśli przez co z tego? — Warknął Adam, szczypiąc Cala ostro tuż poniżej jego szczęki. — To z tego, że wyszliśmy żywi ze złej sytuacji. A co ważniejsze, wyciągnęliśmy też Lissę. Jest teraz z nami bezpieczna. Już samo to powinno sprawiać, żebyś czuł, że życie jest coś warte.
— Cal znów westchnął. — Nie widziałeś wyrazu jej oczu po tym, jak się zmieniłem, Adamie. Była śmiertelnie przestraszona — przerażona. Scudder stał tam, celując do niej z pistoletu, ale to ode mnie próbowała się odsunąć. — Obserwowanie przemiany łaka po raz pierwszy, zawsze jest szokujące dla człowieka. — Powiedział pragmatycznie Adam. — Lissa była po prostu zaskoczona, to wszystko. — Była zszokowana. — Cal pchnął pierś drugiego mężczyzny i Adam przewrócił się na bok, pozwalając mu usiąść. — Mówię ci, Adamie, nie byłbym ani odrobinę zaskoczony, gdyby nigdy więcej nie chciała nas widzieć, gdy się obudzi. A ty ja, obaj dobrze wiemy, że jest jedyną samicą dla nas. Jeśli ją stracimy… — Nie straciliście mnie. — Lissa nie mogła dłużej znieść desperacji w jego głosie. Usiadła na łóżku i gdy prześcieradła opadły do jej takki, zrozumiała, że też była naga. Dziwnie było siedzieć z nagimi piersiami, z dwoma mężczyznami, patrzącymi na nią i przez chwilę czuła potrzebę by się zakryć. Potem zmusiła się do przypomnienia sobie, że robili znacznie więcej niż patrzenie, wcześniej tego wieczoru. Czy kiedykolwiek byli razem w klatce — z tego co Lissa wiedziała, mogła być nieprzytomna choćby tydzień. Mimo wszystko, zdecydowała się nie próbować zasłaniać się rękami. Zamiast tego siedziała tam, patrząc na nich, czując jak jej sutki twardnieją w chłodnym powietrzu. Lissa, kochanie? — Adam popatrzył na nią niepewnie. — Czujesz się dobrze? — Pewnie skinęła głową, krzywiąc się lekko na ból głowy. — Nie tak źle. Biorąc pod uwagę, że byłabym martwa, gdyby Cal nie zatrzymał tego pocisku, przeznaczonego dla mnie. — Więc… — Cal spojrzał na nią niepewnie. — Pamiętasz? Wszystko? — Wszystko. — powiedziała pewnie Lissa. — I nie byłam tobą zszokowana, Cal. Adam ma rację. Byłam po prostu przerażona. Nieprzygotowana. — Wiem, że powiedzieliśmy ci o nas prawdę tak jakby nagle. — Adam brzmiał przepraszająco. — To była moja wina. Cal chciał powiedzieć ci znacznie wcześniej, ale sprzeciwiłem się temu pomysłowi. — Cholerny Alfa o sztywnym karku.16 — Wymamrotał Cal, ale mówiąc to uśmiechał się szeroko. — Porywczy Beta. — Adam szturchnął drugiego mężczyznę ramieniem, A Cal odpowiedział szturchnięciem, cały czas się uśmiechając. — Właściwie miałem nadzieję powiedzieć ci dziś w nocy, po naszym walentynkowym obiedzie. — Cal skinął głową na łóżko. — To dlatego są tu te wszystkie płatki róży. — Czy to… — Lissa przyłożyła rękę do głowy. — Czy to naprawdę nadal Walentynki? Nie jestem pewna, jak długo byłam nieprzytomna.
16
Czyli, cytując moją babcię „betoniarz.”
Adam wzruszył ramionami. — Cóż, są bardziej wczesne godziny poranne po Walentynkach, ale myślę, że to nadal się liczy. Lissa nie była pewna, co jeszcze powiedzieć. — Wiec, płatki róży, huh? — Wzięła garść płatków, które leżały na jasnoniebieskiej i białej kołdrze, a potem przepuściła między palcami w szkarłatnej obfitości. — O co w tym chodziło? Oczy Cala były gorące. — Nigdy nie słyszałaś o kochaniu się na łożu róż, Lisso? To jest to, co Adam i ja mieliśmy nadzieję z tobą zrobić. — Och? Obaj? — Jej puls pędził, ale spróbowała utrzymać lekki i pytający ton. — Tak, obaj. — Głęboki głos Adama był miękki, gdy ruszył się by usiąść obok niej. — Lisso, widziałaś, czym jesteśmy — to część tego. Cal i ja, my musimy się dzielić. — Ma rację. Jedna samica, dwóch samców. — Tak jest dla naszych ludzi — dla Stada. Zawsze tak było. — Cal poruszył się gładko by usiąść po jej drugiej stronie. Lissa nie wiedziała, co powiedzieć — jej usta były suche, a język zdawał się zawiązany w supły. Nic nie mogła poradzić na to, że zauważała, że rana na piersi Cala była całkowicie wyleczona i przeskoczyła na nowy temat rozmowy. Taki, który nie był aż tak zawstydzający i intrygujący. — Nie jesteś już ranny. — Sięgnęła niepewnymi palcami do miejsca, gdzie wcześniej była dziura po pocisku. Cal uśmiechnął się i chwycił jej palce swoimi, całując ich końce. — Nie. Adam mnie wyleczył. Możemy to zrobić dla siebie nawzajem. — Wolną ręką musnął gazowy bandaż na jej ramieniu.. — Dla ciebie też możemy to zrobić, jeśli nam pozwolisz. — Jak? — Lissa patrzyła niepewnie od jednego do drugiego. Przypomniała sobie jak wielcy byli i jak naga się czuła. Znów miała pragnienie by zakryć piersi i znów je stłumiła. Odpowiedź Adama była natychmiastowa. — Przez związanie się z nami — stanie się częścią naszej Triady. Lissa skrzywiła się i potrząsnęła głową. — Triadę? Co to znaczy? I co musiałabym zrobić, żeby… żeby związać się z wami? — Triada jest podobna do małżeństwa, tylko, że są trzy osoby zamiast dwóch. — Wyjaśnił Cal. — Dwóch samców tworzy związaną parę i szuka ich samicy. — Znów pocałował czubki palców Lissy, zanim wypuścił jej dłoń. — Jesteś naszą samicą, Lisso. Dopełniasz nas. To znaczy… jeśli chcesz. Serce Lissy podskoczyło w piersi, ale mimo wszystkich jej fantazji, nadal była jakoś dziwnie zaskoczona jego prośbą. — Więc ta… Triada… jest długoterminowym zobowiązaniem? — Zapytała niepewnie.
— Adam skinął głową. — W większości przypadków tak. Czasem Triada się rozpada. Tak stało się z moimi rodzicami, gdy zmarł jeden z moich ojców. — Na chwilę jego jasnozielone zielone oczy wypełnił smutek. — Ale w większości przypadków wszystkie trzy osoby zostają razem na resztę ich życia. Więc widzisz, Lisso, nie jesteśmy zainteresowani tylko tarzaniem w sianie. Potrzebujemy cię przy nas na zawsze. Przykro mi, jeśli to przerażające, ale jeśli wszystko ma być jasne, muszę być szczery. Lissa przygryzła dolną wargę, myśląc. Nie było wątpliwości, że byli dla niej atrakcyjni — obaj — ale związać się z Calem i Adamem na całe życie… czy naprawdę mogłaby to zrobić? Było jedno pytanie, które musiała zadać, zanim podejmie decyzję. — Mówiąc o, uch, tarzaniu się w sianie. — Przeczyściła gardło i spojrzała w dół na swoje ręce, które były zwinięte razem w prześcieradłach. — Jakby to dokładnie, uch, przebiegało? — Masz na myśli seks? — Głęboki głos Adama był miękki i uwodzicielski. — Na początku zrobimy to powoli, obiecuję ci to. — Tak, ale… ale… czy obaj będziecie musieli… w tym samym czasie? — Lissa czuła, że jej policzki płonęły u nie mogła nic na to poradzić — musiała wiedzieć, zanim podejmie decyzję. — Czy obaj musielibyśmy być w tobie w tym samym czasie? To masz na myśli? — Zapytał miękko Cal. Lissa skinęła głową, nie ufając sobie by coś powiedzieć. Boże, jakie to zawstydzające! Patrzyła w dół na swoje ręce, nie będąc w stanie spojrzeć im w oczy. Pomimo wszystkich jej fantazji i rzeczy, do których zmuszał ją Scudder w swoich okropnych transmisjach, nadal była bardzo nieśmiałą osobą. I myśl o obu ich długich, grubych kutasach, penetrujących ją jednocześnie, cóż… była jakby przerażająca. Zwłaszcza odkąd zawstydzili dwugłowe Dildo. — Odpowiadając na twoje pytanie, tak, bylibyśmy. — Powiedział Adam. — Ale, Lisso… — Uniósł delikatnie jej podbródek, zmuszając ją by na niego spojrzała. — Obiecuję, że zrobimy to powoli. Cal i ja nigdy byśmy cię nie skrzywdzili — kochamy cię. — Ja też was kocham. Obu. — Lissa patrzyła od jednego do drugiego, jej serce pęczniało z emocji. — To po prostu… po prostu odrobinę przerażające, to wszystko. Chodzi mi o to, że dużo ostatnio przeszłam i tak się boję, że jeśli wy dwaj dowiecie się o tych… tych rzeczach, do których zmuszał mnie Scudder. Takie zawstydzające… myślałam, że czulibyście obrzydzenie i nienawidzili mnie, gdybyście wiedzieli. — Nigdy. — Cal owinął ramie wokół niej i przyciągnął ją bliżej, podczas gdy Adam gładził jej plecy. — Nie musisz czuć się w ten sposób, Lisso. Nigdy nie moglibyśmy cię znienawidzić. — I nigdy więcej nie musisz się już martwić Scudderem. — Adam uśmiechał się szeroko. — Usunęliśmy go ze sceny — na stałe.
Lissa przyłożyła rękę do ust. — Wy… wy go zabiliście?17 Cal skinął głową. — Jednak nie przed tym, jak wyciągnęliśmy z niego trochę informacji. Wygląda na to, że kręcił w lesie jakiś rodzaj porno w stylu powrotu do natury i zdarzyło mu się złapać Adama i mnie, przemieniających się w noc pełni. Zainteresowało go to i zaczął myśleć, że mógłby zrobić nowy typ filmu. — Paranormalny film snuff. — Ciągnął Adam cichym głosem. — Uważał, że w chwili, gdy się zmienimy, rozerwiemy cię na kawałki. — Ja, uch, na początku tez miałam podobną myśl. — Przyznała Lissa. — Nie było tak od momentu, gdy się obudziłam i zrozumiałam, że tak naprawdę próbowałeś mnie uratować, a nie zaatakować, Cal. Przykro mi. Cal wyglądał poważnie. — Po my jesteśmy tymi, którym powinno być przykro, Lisso. Wygląda na to, że celowo wciągnął twojego wujka w tamtego pokera. Użył twojego wujka, żeby dotrzeć do ciebie i użył ciebie, żeby dostać się do nas. — Potrząsnął głową. — Pokręcony skurwiel. — Hej, nic z tego nie jest niczyją winą. Nikogo, poza Scudderem. A on jest martwy. — Lissa uniosła głowę i obdarzyła obu drżącym uśmiechem. — Cieszę się, że go zabiliście. Dostał to, na co zasłużył. Adam czule odgarnął jej włosy z czoła. — Zabiłbym go jeszcze raz, gdybym mógł, za to, co ci zrobił. — Lissa pokręciła głową. — W porządku. To koniec. A my jesteśmy razem. — Nieśmiało spojrzała na obu. — Tylko, uch, nie całkiem tak razem, jak wy dwaj byście chcieli, jak sądzę. — To twój wybór Lisso. — Powiedział miękko Adam. — Cal i ja cię pragniemy, ale nie będziemy cię zmuszać. Nie bylibyśmy lepsi od Scuddera, gdybyśmy to zrobili. Cal pochylił się bliżej i wtulił twarz w jej szyję. — Po prostu chcemy cię kochać. — Westchnął. — Chcemy sprawić, żebyś poczuła się dobrze. Lissa wciągnęła ostry oddech. Obaj byli tacy wielcy i blisko niej. Czuła się otoczona, ale nie w zły sposób. W rzeczywistości jej sutki były już napięte z pożądania, a wargi jej cipki były nabrzmiałe na myśl o pozwoleniu im na zrobienie tego, czego chcieli. Ale połączyć się z nimi na zawsze? Zawsze to bardzo długo.18 Cholernie długi czas i to była przerażająca decyzja do podjęcia. — Chcę tego. — Powiedziała w końcu. — Myślę, że po prostu… się boję. — Oczywiście, że tak. — Adam przechylił się i pocałował ją lekko w usta. — Jeśli o to chodzi — na początek pozwól Calowi i mnie to wyleczyć. Myślę, że mamy już wystarczająco 17
Nie ma co się tak ekscytowad. Należało mu się jak chłopu ziemniak. Bierz, na co czekasz? Masz dwóch w cenie jednego. A jak liczyd ich drugie postaci to czterech. Lepszej oferty w życiu nie dostaniesz. 18
dużo więzi, żeby to zrobić. A jeśli zdecydujesz, że ci się to podoba, cóż, możemy pójść dalej. Co o tym myślisz? — Co… co pociągnęłoby za sobą wyleczenie mnie? — Lissa zapytała niepewnie. — Dotykanie cię. Smakowanie cię. — Oczy Cala były na wpół przymknięte z pożądania. — I Adam prawdopodobnie musiałby być w tobie, bo on jest Alfą. Lissa skrzywiła się w zakłopotaniu. — Co ma do tego bycie Alfą? Alfa ma pierwszy prawo do cipki samicy. — Wyjaśnił Adam. — A Beta — to ja — przygotowuje go do wejścia w nią. — Dodał Cal. — I oczywiście przygotowuje ją na przyjęcie go. To było to, co robiłem wcześniej w klatce. Sprawiałem, że byłaś wystarczająco mojra, żeby fiut Adama mógł łatwo wsunąć się po raz pierwszy w twoją cipkę. Lissa żywo przypomniała sobie uczucie jego ust miedzy jej udami i zarumieniła się. — A… a potem? — Musisz dojść przynajmniej raz z Adamem, zanurzonym w tobie aż po nasadę. — Powiedział miękko Cal. — To powinno cię wyleczyć. A potem… — Potem, jeśli będziesz chciała iść dalej z wiązaniem, możemy zmienić pozycje. — Kontynuował Adam. — Nie ma znaczenia, który z nas jest w twojej cipce, a który głęboko w twoim tyłku tak długo, jak obaj wypełnimy cię naszą spermą. Lissa przesunęła się niespokojnie. Już sam opis wiążącego rytuału, który chcieli z nią przeprowadzić, sprawiał, że jej cipka była nabrzmiała i gorąca. Zastanawiała się czy naprawdę zaszkodziłoby, gdyby przynajmniej pozwoliła im wyleczyć jej rękę. — Może… — Oczyściła gardło. — Może na początek moglibyśmy spróbować tego, co mówiliście i wyleczyć mnie. — To będzie dla nas przyjemność. — Głęboki, grzmiący głos Adama był wypełniony potrzebą, a po gorącym spojrzeniu oczu Cala, mogła powiedzieć, że czuł to samo. — I twoja przyjemność również. — Wymruczał, uśmiechając się do niej. — Dopilnujemy tego, Lisso. Obiecuję ci to. Lissa uwierzyła mu. Sposób, w jaki patrzyli na nią obaj mężczyźni, dotykali jej, sprawiał, że czuła, że nie pragnęli niczego innego na świecie poza sprawieniem by doszła. To było uderzające do głowy uczucie, mieć dwóch tak potężnych samców, tak skupionych na jej przyjemności. Uczucie, do którego, Lissa była pewna, mogłaby przywyknąć. Pomyślała, że dołączą do niej pod przykryciami, ale zamiast tego Cal nalegał, żeby spod nich wyszła i dołączyła do nich. Czując się niepewnie, mimo, że widzieli ją nago wcześniej, Lissa wyczołgała się spod ciepłych prześcieradeł, drżąc, gdy chłodne powietrze uderzyło jej skórę.
Nie było więcej czasu na zmarzniecie, gdyż zanim się zorientowała, byli przyciśnięci do niej, gładząc jej skórę dużymi, ciepłymi dłońmi, pieszcząc jej skórę długimi, delikatnymi ruchami, które sprawiły, że jęknęła. Potem Cal schylił się by wziąć jej prawy sutek do swoich gorących ust, a Adam zrobił to samo z lewym. Lissa sapnęła, gdy lizali i ssali, wysyłając iskry rozkoszy do gorącej szczeliny jej szparki. Dwa grube trzonki przyciskały się do jej ud, jeden po każdej stronie i zastanowiła się czy przeskoczą całe te przygotowanie, które zdawali się uważać za tak konieczne i po prostu wejdą w nią od razu. Ku jej zaskoczeniu, ta myśl nie była nawet w przybliżeniu tak przerażająca jak wcześniej. Czuła się tak ciepła i kochana, że pragnęła wspaniałego uczucia dwóch dużych, męskich ciał, wciskających się w nią i nigdy nieprzestających. Ale zamiast zmierzać prosto do związania, obaj mężczyźni na chwilę się odsunęli i zmienili pozycje. Gdy Lissa popatrzyła w górę, zobaczyła, że Adam opierał się o wezgłowie łóżka, jego nogi były szeroko rozłożone, a jego fiut twardy jak kamień w wyraźnym oczekiwaniu. Leżąc na boku, obserwowała jak Cal uklęknął obok niego — Jesteś gotowy na bycie przygotowanym? — Zapytał formalnie, jakby mówiąc część rytuału. Adam skinął głową. — Jestem. Cal odpowiedział skinieniem i pochylił głowę. Złożył gorący pocałunek z otwartymi ustami na główce penisa Adama, w kształcie śliwki, a potem, gdy Lissa patrzyła, wziął cały trzonek do ust.19 Gdy pracował powoli nad fiutem Adama w swoich ustach, Adam odrzucił głowę do tyłu i zamknął oczy. Na jego twarzy był wyraz błogiej rozkoszy i z roztargnieniem położył rękę na zmierzwionych falach włosów Cala, pieszcząc kark drugiego mężczyzny. Lissa nie była pewna, co myśleć. To zdawało się wychodzić poza zwierzęcy komfort ze swoimi ciałami, a jednak obserwowanie tego nadal było głęboko erotyczne. Było oczywiste, że Cal cieszył się obsługiwaniem swojego przyjaciela… jego Alfy, przypomniała sobie. I równie oczywiste, że Adam nie miał problemu z czerpaniem przyjemności z czucia ust swojego bety na swym kutasie. Czuła się zahipnotyzowana przez długi, gruby trzon Adama, wsuwający się i wysuwający z chętnych ust Cala, ale w końcu udało jej się oderwać wzrok. Gdy spojrzała w górę, zobaczyła, że Adam obserwował ją, obserwującą jego. — Wszystko w porządku? — Zapytał miękko, nadal pieszcząc włosy Cala. — Wyglądasz na zszokowaną, Lisso. — Cóż… — Odchrząknęła. — Jestem, w każdym razie trochę. Tak sadzę. Po prostu myślałam… nigdy nie myślałam, że wy dwaj jesteście… no wiecie… 19
Normalnie to ja chciałbym byd wilkołakiem, ale jakbym coś takiego musiał robid, to dziękuję za bycie wilkołakiem. To nie dla mnie.
Cal uniósł głowę, pozwalając połyskującemu trzonkowi wysunąć się spomiędzy jego warg. — Gejami? — Zapytał z rozbawieniem w głosie. — Cóż… tak. — Lissa poczuła się niekomfortowo, ale Adam i Cal nie wyglądali w cale na zdenerwowanych. — Nie jesteśmy. — Powiedział Cal, wciąż brzmiąc na rozbawionego. — To znaczy raz na jakiś czas docieramy do krawędzi. Jesteśmy razem od pięciu lat — to długi czas na szukanie odpowiedniej samicy. Szukanie ciebie, Lisso. — Ale przyjemność ust innego samca jest niczym w porównaniu z rozkoszą cipki właściwej samicy. — Dokończył za niego Adam. Jego powieki robiły się ciężkie z pożądania, gdy na nią patrzył. — Nie mogę się doczekać by być w tobie, Lisso. Cal po prostu mnie przygotowuje. To część rytuału — część jego obowiązku, jako Bety. — Naprawdę? — Lissa pomyślała, że zaczyna rozumieć. Nie było wątpliwości, że ich relacje nie byłyby zrozumiałe dla wielu ludzi spoza ich własnego ludu, ale dla nich wydawały się działać świetnie. I zaczynała myśleć, że dla niej też zaczynały być w porządku. Patrzenie jak dwaj mężczyźni, których kochała, dotyka się i sprawia sobie wzajemnie przyjemność, sprawiało, że jej cipka była tak mokra, że miała pewność, że wnętrza jej ud są pokryte jej sokami. — Naprawdę. — Powiedział Cal, odpowiadając na jej pytanie. — I nie przejmuj się tym, jeśli to jest to, co cię martwi. To nie jest nawet w przybliżeniu tak przyjemne jak zjadanie twojej słodkiej, małej cipki. — Och. — Serce Lissy zaczęło tłuc się o żebra i spróbowała uspokoić oddech. — Tak naprawdę… — Cal ruszył teraz w jej kierunku, czołgając się przez łóżko na czworakach. — Twoja kolej, kochanie. — Mo… moja? — Lissa spojrzała od jednego do drugiego, niepewnie. — Twoja. — Adam pewnie skinął głową. — Chodź tu i usiądź pomiędzy moimi nogami, Lisso. Lissa zrobiła jak powiedział, siadając miedzy rozsuniętymi nogami Adama i czując gorący trzon jego kutasa na dolnej części pleców. — W porządku? — Zapytała, patrząc przez ramie na Adama. Lepiej niż w porządku. Idealnie. — Lekko pogładził jej włosy, tak, jak głaskał Cala przed chwilą. — A teraz rozłóż nogi i pozwól Calowi cię posmakować, kochanie. Pozwól mu otworzyć twoją cipkę i zejść do twojej słodkiej, małej cipki, aż będziesz gotowa poczuć mojego fiuta, wsuwającego się w ciebie. Jego gorące słowa sprawiły, że jej usta wyschły z nagłej żądzy. Niezdolna się powstrzymać, Lissa zrobiła to, co kazał, opierając się o jego ciało, gdy Cal wczołgał się pomiędzy jej nogi. Jęknęła miękko, gdy rozsunął jej uda, ale nie czuła pragnienia by
spróbować go powstrzymać, gdy pochylił się i przycisnął wspaniałe, gorące usta do nabrzmiałych zewnętrznych warg jej szparki. — Piękna. — Usłyszała go, mruczącego w jej gorące fałdki. — O ile prościej dostać się do ciebie w ten sposób. O ile prościej widzieć twoją cipkę. — Rozsunął ją delikatnie kciukami i lekko lizał wrażliwą łechtaczkę, sprawiając, że Lissa znów jęknęła. Za nią, słyszała, że Adam wydał z głębi gardła niski dźwięk aprobaty. — Idealnie. — Powiedział miękko, gdy na niego popatrzyła. — Tak idealnie obserwować cię otwartą dla niego, widzieć go, otwierającego twoją cipkę by ja lizać, całować i smakować. — Nie… nie rozumiem. — Wydyszała Lissa, gdy Cal kontynuował drażnienie różowej perły jej łechtaczki czubkiem języka. — Ty… każdy inny mężczyzna byłby zazdrosny, gdyby zobaczył swojego najlepszego przyjaciela, uch, dającego rozkosz kobiecie, która kocha. — Pewnie, tak jest wśród ludzi. — Adam wzruszył ramionami. — Ale Stado jest inne. Obserwowanie Cala, schodzącego w dół ciebie, podnieca mnie, ponieważ to oznacza, że wsunę w ciebie głęboko mojego fiuta, jak tylko on skończy. A obserwowanie mnie, pieprzącego ciebie będzie dla niego gorące, bo wie, że jak tylko dojdziesz, na moim kutasie, będzie jego kolej, żeby się z tobą kochać. To były piękne, choć zdumiewające relacje, ale Lissa nie miała czasu ich analizować akurat wtedy, gdyż mogła poczuć, że zbliżała się coraz bliżej i bliżej krawędzi. Utalentowany język Cala drażnił ją grzesznie, okrążając jej pulsującą łechtaczkę w jednej chwili, a potem zanurzając się w jej gorące głębie by pieprzyć ja językiem w następnej. Ale tuż przed tym jak doszła, wycofał się i skinął na Adama. — Jest gotowa. Jest na samej krawędzi. Lissa była. Tak bardzo na krawędzi, że czuła, że mogłaby zacząć krzyczeć. — Proszę… — Sięgnęła błagalnie do Cala. — Cal, byłam tak blisko. — Wiem, kochanie. — Powiedział łagodnie. — Ale musisz dojść z Adamem zanurzonym do nasady w twojej cipce, żeby się wyleczyć. Nie martw się… — Uśmiechnął się do niej. — Jeszcze z tobą nie skończyłem. Po prostu muszę cię najpierw ustawić w pozycji. Pozycja, o której mówił, była czymś, co jak siedziała Lissa, nazywało się „odwrócona kowbojka.” Już siedziała we właściwej pozycji, tyłem do Adama. Wszystko, co musiała zrobić, to klęknąć okrakiem nad jego wąskimi, umięśnionymi biodrami i podnieść się tak, że była ustawiona wejściem swojej cipki tuż nad jego penisem. Potem, z Adamem podpierającym jej biodra, opuściła się na niego. Cal pomógł, przytrzymując fiuta drugiego mężczyzny nieruchomo, więc ręce Lissy były wolne by mogła oprzeć się na umięśnionych przedramionach Adama. — Spokojnie, kochanie. — Adam wymruczał jej do ucha, gdy się opuszczała. — Nie przyjmuj mnie całego na raz. Pozwól Calowi pomóc ci się otworzyć i nie spiesz, się, żebyś się nie zraniła.
Lissa zrobiła jak prosił, jęcząc cicho, gdy Cal potarł Główką penisa Adama o jej otwartą cipkę, zanim powoli wsunął go w jej śliską szparkę. Cieszyła się z jego pomocy jak tylko pierwszy, gruby cal pokonał jej wejście, ponieważ Adam był zdecydowanie największym, co kiedykolwiek miała w sobie. — Powoli, kochanie. — Ostrzegł Cal, gdy obniżyła się na gruby trzonek jego partnera. — Pozwól Adamowi powoli się w ciebie wsuwać. Lissa próbowała posłuchać jego wskazówek, ale to było trudne, gdy czuła, jakby jej kolana były z wody. Nie mogła uwierzyć jak gorące to było, w końcu mieć w sobie jednego z nich. Mimo uczucia rozciągania, Gdy gruby trzon Adama penetrował ją, nie mogła powstrzymać się by pragnąć więcej… o wiele więcej. W końcu poczuła, że skończył się w niej zagłębiać i wiedziała, że nie mógł iść dalej. Z westchnieniem ulgi i opadła w tył na jego szeroką pierś, pochylając głowę na jego ramię, gdy przyzwyczajała się do pełności w niej. — Boże, kochanie, jesteś taka piękna. — Adam westchnął jej do ucha, sięgając wokół jej by objąć jej piersi swymi wielkimi, ciepłymi dłońmi. — Tak kurewsko wspaniała z moim fiutem całkowicie zanurzonym w tobie. — Poruszył biodrami, gdy mówił, zaczynając długi, powolny rytm, który był bardziej przesuwaniem się niż pchnięciami, gdy jego fiut wsuwał się i wysuwał z niej tylko kilka cali a każdym razem. — Boże! — Jęknęła bezradnie Lissa. Tak niesamowicie dobrze było czuć Adama wypełniającego ją i pieprzącego. Tak właściwie, ale potrzebowała jeszcze tylko trochę stymulacji by osiągnąć szczyt. Wsuwając rękę między nogi, zaczęła się dotykać, tylko po to by jej palce zostały odsunięte. — To moje zadanie. — Cal patrzył na nią z gorącym, pożądaniem. — Po prostu połóż się na Adamie i pozwól mu cię pieprzyć, Lisso. A gdy to będzie robił, ja dokończę, co zacząłem. Lissa nie była dokładnie pewna, co miał na myśli, aż klęknął przed nią raz jeszcze i zaczął lizać jej wypełnioną cipkę. Boże! Lissa przygryzła wargę, gdy budowała się w niej rozkosz. Nigdy wcześniej nie była jedzona i pieprzona w tym samym czasie i widok tego był prawie tak gorący, jak uczucia, które otrzymywała z członka Adama i ust Cala. Nie mogła uwierzyć jak erotycznie było widzieć język Cala uderzający w jej wypełnioną cipkę, gdy Adam w nią wchodził. Ssał jej łechtaczkę, a potem lizał niżej, gdy Adam rozciągał ją do granic. Adam pomagał mu przez podnoszenie Lissy za biodra aż tylko połowa jego fiuta była w niej zanurzona. Przez długą chwilę język Cala omywał nie tylko mokrą, otwartą cipkę Lissy, ale też gruby, błyszczący trzon Adama, sprawiając, że oboje jęknęli. — Czy to dobre, Lisso? — Wymruczał jej do ucha Adam. — Czy dobrze jest mieć mojego fiuta zanurzonego w twojej słodkiej szparce, pieprzącego cię, gdy Cal liże twoją cipkę? — Uh-huh. — Rozkosz sprawiła, że Lissa była w większości nieskładna. Czuła nadchodzący orgazm, który przetoczy się po niej jak głęboka, ciepła fala, i przywitała ją chętnie.
Jakby czytając w jej myślach, Adam wypuścił ją i zsunęła się z powrotem do pierwotnej pozycji, gdy Cal znów wessał jej łechtaczkę do ust. Uczucie bycia całkowicie wypełnioną i lizanej cipki w tym samym czasie to było dla niej zbyt wiele. Z niskim sapnięciem, poczuła, że ześliznęła się z krawędzi i zaczęła dochodzić. — Dobra dziewczynka, właśnie tak. — Usłyszała Adama, mruczącego jej do ucha. — Dojdź dla nas mocno. Dojdź całkowicie na moim kutasie, gdy Cal liże twoją słodką cipkę. Musze poczuć jak dochodzisz wokół mnie, Lisso. Lissa nie rozczarowała go. Poczuła, że jej wewnętrzne mięśnie zaciskają się i kurczą wokół grubego trzonu, zanurzonego w niej do podstawy, a jednak, ku jej zaskoczeniu, Adam nie dołączył do niej w wyzwoleniu. Zamiast tego kontynuował pieszczenie jej piersi i szczypał sutki, szepcząc jej do ucha miękkie, gorące słowa. W końcu, czując się całkowicie wyciśnięta, Lissa przestała dochodzić. Nie mogła uwierzyć w to, co właśnie zrobiła z mężczyznami, których kochała, ale to wydawało się właściwe… niesamowicie właściwe. W rzeczywistości, jedyna rzecz, która mogłaby być bardziej właściwa to było mieć Cala zanurzonego w niej w tym samym czasie, co Adama. Chwileczkę, powiedziała sobie. Czy to naprawdę najlepszy pomysł? I naprawdę pozwolisz im przywiązać cię do siebie na zawsze? Tak, zrozumiała. Tak, pozwoli. Gdyż tak długo, jak ich znała, dbała o nich, pragnęła ich, kochała ich. Po prostu nie była w stanie wybrać między nimi. Ale teraz Cal i Adam mówili jej, że nie musiała wybierać. Mówili, że mogła mieć ich obu na resztę życia. — Spójrz na to. — Cal odwinął gazowy bandaż z jej ramienia. — Wygląda na to, że zadziałało. Jesteś wyleczona, Lisso. Lissa spojrzała w dół na swoje ramie i zrozumiała, że miał rację — kłująca szrama po pocisku, która była tam, gdy obudziła się w ich łóżku, zniknęła, nie pozostawiając nawet blizny. — To… to niesamowite. — Udało jej się powiedzieć, ale w tym samym czasie jej oczy zostały przyciągnięte niżej, gdzie fiut Adama był nadal zanurzony w jej cipce. Ten widok sprawił, że czuła się rozpustna, gorąca i chętna by powtórzyć to doświadczenie, tym razem wliczając Cala. Najwyraźniej Adam i Cal myśleli takim samym torem. — Boże, Lisso, wyglądasz tak kurewsko gorąco, wypełniona w ten sposób penisem Adama. — Wymruczał Cal. — Jak się z tym czujesz? — Niesamowicie. — Przyznała Lissa. — Ale… mogłoby być lepiej. — Jak? — Zapytał ją przy uchu Adam. — Chcesz spróbować innej pozycji? — Można tak powiedzieć. — Lissa posłała im lekki, niegrzeczny uśmiech. — Chciałabym spróbować tego z Calem we mnie… tym razem w mojej cipce. A Adam… — Obrzuciła
głowę by zobaczyć go w całości. — Chcę cię za mną. — Prawdopodobnie była szalona, oferując się obu jednocześnie, biorąc pod uwagę, że Cal wyglądał na przynajmniej tak grubego jak Adam, ale jakoś czuła się właściwie, robiąc to. Wyglądało na to, że zajęło chwilę zanim jej słowa do nich dotarły i poczuła, że Adam spiął się za nią. — Naprawdę masz to na myśli, Lisso? — Zapytał miękko. — Naprawdę jesteś gotowa, żeby się z nami związać? — Tak myślę. — Uśmiechnęła się do niego niepewnie. — Tak długo, jak będziesz posuwał się powoli. Nigdy nie miałam nic tak dużego, jak twój, uch, jak ty, tam z tyłu. — Rozumiem, kochanie. — Adam pocałował jej policzek. — I obiecuję, że zrobimy to tak powoli, jak potrzebujesz. — Dopilnujemy, żeby było ci przyjemnie. — Powiedział Cal, kiwając głową w zgodzie. Potem spojrzał na Adama. — Jak powinniśmy to zrobić? — Myślę, że najlepiej, gdybyś położył się na plecach na łóżku, a Lissa siadła na tobie okrakiem. W ten sposób będę miał miejsce do działania. Lissie spodobało się to. Ostrożnie, z pomocą Cala, zsunęła się z nadal sztywnego członka Adama. Potem Cal położył się na plecach i naprowadził ją na swój trzonek. Adam pomógł, sięgając między jej nogi i otwierając jej cipkę, mrucząc zachętę, gdy wsunął grubego fiuta swojego partnera więzi głęboko w jej cipkę. Gdy Cal zagłębił się w niej całkowicie, jęknęła bez tchu, czując, że mogłaby znów dojść. Ale było jasne, że on i Adam nie byli jeszcze gotowi by jej na to pozwolić. — Spokojnie, kochanie. — Wymruczał jej do ucha Adam, klęcząc za nią. — Po prostu pochyl się dla mnie naprzód, żebym mógł wejść w twój słodki, mały tyłeczek. Lissa przygryzła wargę i zrobiła, co kazał, przechylając się tak, że jej pełne piersi wisiały jak dojrzała owoce nad twarzą Cala. Chętnie sięgnął w górę i objął je dłońmi, przyciągając ją bardziej tak, że mógł lizać i ssać jej sutki. Lissa wiła się na nim, gdy wziął w usta tak dużo jej piersi, jak mógł, zanim uwolnił je by lizać pożądliwie wrażliwe pączki. Boże, to było takie dobre, takie właściwe, nie wiedziała czy mogła znieść dużo więcej… Właśnie wtedy poczuła, że coś zimnego i łaskoczącego zaczęło rozszerzać jej paczek, a potem Adam wchodził w nią dwoma długimi palcami. Lissa jęknęła na uczucie jego, przygotowującego ją do otwarcia się dla niego, do pozwolenia mu się pieprzyć. Potem palce zniknęły by zostać zastąpione przez tępą główkę jego fiuta. — W porządku. — Wyszeptał, gdy zaczął powoli naciskać naprzód. — Po prostu spróbuj się otworzyć i przyjmij mnie, Lisso. Wiem, że to trudne, bo twoja cipka jest już tak wypełniona kutasem Cala, ale po prostu zrób, co możesz, żeby się zrelaksować i pozwól mi cię pieprzyć.
Lissa zrobiła, co powiedział, opierając się o Cala, gdy rozłożyła nogi i próbowała być wystarczająco otwartą by przyjąć Adama. Na początku wszedł w nią powoli, przełamując ciasny pierścień mięśni, który strzegł jej pączka, tylko główką swego fiuta, a potem czekając by przywykła do nowego wtargnięcia. Lissa przygryzła wargę, gdy poczuła go, przeszywającego jej tylne wejście, zastanawiając się, czy naprawdę będzie w stanie go przyjąć. Po raz pierwszy była prawie zadowolona z jej transmisji w piątkowe noce, inaczej nigdy nie pomyślałaby o wkładania w nią tam czegokolwiek. W ten sposób była przynajmniej w pewnym stopniu przygotowana. Po przeczekaniu chwili, Adam raz jeszcze zaczął naciskać naprzód, wsuwając się w jej zmarszczony pączek cal po grubym calu, gdy Lissa wstrzymała oddech, czekając by poczuć go w sobie całkowicie. Wyraz jej twarzy musiał być bardziej bólem niż przyjemnością, ponieważ Cal objął jej policzek i spojrzał jej w oczy ze zmartwieniem. — W porządku, Lisso? — Wymruczał, pieszcząc jej twarz. Lissie udało się skinąć głową, choć nie była pewna czy mówiła prawdę. — W porządku. Jest tylko… taki duży. Nie jestem przyzwyczajona, żeby mieć cos tak dużego w sobie… tam. Jego oczy złagodniały. — Wiem, kochanie. Adam to gruby skurwiel i jest trudny do przyjęcia. Dla mnie to też nie było łatwe. Lissa spojrzała na niego niepewnie. — Mówisz, że pozwalasz mu… Cal roześmiał się. — Na nic mu nie pozwalam. To była część rytuały wiązania naszej pary. Alfa pieprzy Betę i uwierz mi, byłem obolały przez tydzień. — Uśmiechnął się i pogładził jej policzek. — Myślę, że dla ciebie jest o wiele łagodniejszy niż był dla mnie. — Do… domyślam się. — Wysapała Lissa, gdy wszedł w nią kolejny gruby cal. Wydawało się, jakby Adam był już w niej tak głęboko — o ile dalej musiał jeszcze wejść? — Ale mogę ci obiecać — Ciągnął Cal, wyraźnie próbując odciągnąć jej umysł od rozciągającego bólu w jej pączku. — że nigdy więcej nie będzie tak ciężko. — Nie? — Lissa zmarszczyła brew. — Ale… dlaczego nie? — Ponieważ będziesz z nami związana. Po tym jak wiązanie będzie zakończone i obaj wypełnimy cię spermą, twoje ciało dostosuje się do Adama i mnie znacznie łatwiej. — Jego jasnozielone oczy były wypełnione żądzą. — Będziemy w stanie wsunąć się w twoją gorącą, małą cipkę i tyłek, kiedykolwiek będziesz nas potrzebować, kochanie. A będziesz nas bardzo potrzebować — przynajmniej przez pierwszy rok. — Co dzieje się w pierwszym roku? — Lissa nie była pewna czy chciała wiedzieć. Cal wzruszył z zakłopotaniem ramionami. — To czas, gdy nasza więź z tobą jest wzmacniana. Będziesz bardzo potrzebować poczuć nas w tobie, wypełniających cię nasza spermą, żeby być usatysfakcjonowana. Więc chcę, żebyś wiedziała, kiedykolwiek będziesz
tego potrzebować, po prostu przyjdź do jednego z nas, albo obu, a my damy ci to, czego potrzebujesz. Gdy skończył mówić, Lissa w końcu poczuła, że biodra Adama zetknęły się z jej tyłkiem. Jęknęłam bez tchu, gdy nacisnął wewnątrz niej, dając jej znać, że był tam i kochał ją wypełniać. — Boże, kochanie. — Westchnął w jej ucho. — Jesteś tak cholernie ciasna, że ledwie mogę to wytrzymać. — Dobrze. — Powiedział Cal, uśmiechając się. — Tak właściwie być w tobie, Lisso. I mieć fiuta Adama, ocierającego się o mnie, głęboko w tobie. — Idealnie właściwie. — Zgodził się ochryple Adam. — Jedyną rzeczą, która mogłaby być lepsza… — Jest pieprzenie. — Dokończył za niego Cal. Spojrzał w górę, w oczy Lissy. — Gotowa, kochanie? Lissa wzięła głęboki oddech. Nigdy wcześniej nie czuła się tak pełna, albo tak nieprawdopodobnie seksualna. Oto była całkowicie naga i ściśnięta pomiędzy dwoma gorącymi mężczyznami z fiutem Cala wypełniającym jej cipkę i Adama, rozciągającym jej tyłek. To było doznanie niepodobne do niczego, co kiedykolwiek sobie wyobrażała i była chętna na więcej. Chętna by mieć dwa grube trzonki, poruszające się w niej, chętna by poczuć obu mężczyzn wypełniających ja swoją spermą, wiążąc ich troje na zawsze. — Jestem gotowa. — Wyszeptała, mówiąc do obu. — Tylko proszę… zróbmy to powoli. — Tak powoli, jak chcesz, kochanie. — Obiecał jej Adam. — Zamierzamy robić to odpowiednio dla ciebie. — Wymruczał Cal. A potem dwaj mężczyźni zaczęli się poruszać. Lissa powstrzymała jęk, gdy obaj wycofali się prawie całkowicie, a potem pchnęli z powrotem w długich, powolnych ruchach, które sprawiły, że zadrżała z rozkoszy. Boże, to było niesamowite mieć ich, biorących ją w ten sposób, być tak otwartą na mężczyzn, których kochała, tak chętną by pozwolić im zrobić to, czego chcieli, czego wszyscy troje potrzebowali. — Właśnie tak, kochanie. — Adam westchnął w jej ucho, gdy poruszali się z niej. — Po prostu się otwórz. Po prostu odpręż się i pozwól nam cię pieprzyć. — Jesteś taka piękna, kochanie. — Wymruczał Cal w jej drugie ucho. — Nigdy nie zapomnę tej chwili. Nigdy nie zapomnę tego pierwszego razu, gdy otwarłaś się dla nas. Tak bardzo cię kocham. — Ja też was kocham. — Wysapała Lissa. — Obu. — My też cię kochamy, kochanie. — Zapewnił ją miękko Adam. Obejmowali ją ramionami, trzymając mocno, gdy poruszali się z niej. Lissa pomyślała, że tak długo, jak żyje,
nigdy nie zapomni gorących, cudownych doznań, oddawania się dwóm mężczyznom jednocześnie — nie nieznajomym, jak obawiała się, gdy Scudder zaoferował jej układ, ale kochankom, przyjaciołom i partnerom na całe życie. Nie wiedziała, jak długo zajęło osiągnięcie szczytu. Wydawało się wiecznością i brakiem czasu jednocześnie, aż poczuła ciepłą falę orgazmu, zaczynająca ją omywać. Jęknęła miękko, drżąc i krzycząc, gdy obejmowała ją rozkosz i poczuła, że Adam i Cal przyspieszyli swój cudowny rytm w jej cipce i tyłku. — Właśnie tak, Lisso. — Usłyszała mówiącego Adama, gdy poruszał się w niej. — POZWÓL NA to. Pozwól nam poczuć jak dochodzisz. — Asam ma rację — pozwól sobie dojść. — Wymamrotał Cal. — Twój orgazm połączy nas razem tak samo, jak nasza wola. Dojdź dla nas teraz i pozwól nam cię wypełnić. Lissa poddała się całkowicie orgazmowi, pozwalając rozkoszy przelewać się przez nią jak powódź. Gdy poczuła, że jej wewnętrzne mięśnie zaciskają się na dwóch grubych, przebijających ja trzonkach, jęknęła jeszcze głośniej, podczas, gdy Cal i Adam pompowali w idealnej harmonii, wypełniając ją swymi fiutami. W końcu usłyszała, że Cal sapnął, a Adam wydał z siebie miski jęk i oni także doszli. Bliźniacze strumienie trysnęły w jej nadal kurcząca się cipkę i tyłek, wypełniając ja po brzegi, a potem pokrywając wewnętrzne strony jej ud ciepłym, wspaniale lepkim bałaganem. Na początku Lissa była zaskoczona — z pewnością większość mężczyzn nie wytwarzało tyle, czyż nie? Potem przypomniała sobie, że Cal mówił, że będzie potrzebowała ich spermy by poczuć się związana z nimi. Może taki był powód. Ale, jakikolwiek był, uwielbiała to. Uwielbiała czuć obu mężczyzn, pompujących w niej, uwielbiała czuć dwa trzonki, wytryskujące gorącą spermę w jej cipce i tyłku, uwielbiała dwa twarde, męskie ciała, obejmujące jej własną, mniejszą postać, sprawiające, że czuła się kochana, ceniona i chroniona. W tej chwili Lissa poczuła połączenie, którego nie potrafiłaby wyjaśnić. To było jak ciepły koc, który otaczał ich troje, trzymając ich od teraz razem na zawsze. To było piękne i idealne, i właściwe, i ekstremalnie uspokajające. Nigdy więcej nie będzie musiała być sama. Nigdy więcej nie będzie musiała bać się o swoje bezpieczeństwo, jak robiła to przez tak długi czas w czasie swej umowy ze Scudderem. Adam i Cal będą o nią dbali, chronili ją i kochali ją przez resztę życia tak, jak Lissa będzie kochała ich i dbała o nich. — Boże! To było niesamowite. — Adam oddychał ciężko przy jej uchu, ale brzmiał na bardziej szczęśliwego niż Lissa kiedykolwiek go słyszała. — Więcej niż niesamowite. — Zgodził się Cal. Na jego twarzy był ciepły uśmiech, który sprawił, że Lissa też się uśmiechnęła. — Musimy się położyć. — Manewrując ostrożnie, Adamowi udało się położyć ich wszystkich na boku bez wychodzenia z niej jego, albo Adama. Leżeli przytuleni w ciepłym, zadowolonym stosie na pokrytym płatkami róż łóżku, a Lissa kręciła się szczęśliwie, nadal
ciesząc się uczuciem posiadania w sobie dwóch mężczyzn jednocześnie. Cal miał rację, zauważyła. Teraz, gdy była z nimi związana — naprawdę związana, nie było już rozciągającego bólu. Zamiast tego była tylko wspaniała przyjemność. Tak trudno, jak było w to uwierzyć, mogła powiedzieć, że za kilka minut znów będzie ich pragnąć — nie, znów będzie ich potrzebować — więc nie było mowy o rozłączeniu się. Ale w międzyczasie, mogła leżeć tam i czuć zupełne zadowolenie, które pochodziło z oddawania się mężczyznom, których kochała. — Idealnie. — Wyszeptał jej do ucha Cal. — Szczęśliwych Walentynek, Lisso. — Taa, szczęśliwego dnia serc i kwiatów. — Zgodził się Adam. — Wybacz, że nie daliśmy ci niczego. Cóż, poza nami samymi. Lissa zaśmiała się miękko. — Uwierzcie mi. To więcej niż wystarczające. Tak bardzo kocham was obu. — I my cię kochamy, Lisso. — Wymruczał Adam. — Tak bardzo. — Powiedział miękko Cal. — ten dzień nadchodził długo, ale był całkowicie wart oczekiwania. Lissa musiała się z nim zgodzić. Technicznie to mogły być Walentynki, ale dla niej to było jak Boże Narodzenie i urodziny razem wzięte. Dar ich miłości był najlepszym, jaki kiedykolwiek dostała i nie mogła wyobrazić sobie lepszego sposobu świętowania, niż oddanie się mężczyznom, którzy dbali o nią i kochania ich przez resztę ich życia razem.
Koniec
Jak zwykle pragnę podziękować wszystkim osobom, na których komentarze zawsze mogłem liczyć.