MoreThanBooks ou1 MoreThanBooks 2 Anna Banks Trudna do zdobycia Opowiadanie z serii „Dziedzictwo syren” MoreThanBooks 3 Tytuł oryginału: Hard To Get C...
10 downloads
29 Views
685KB Size
MoreThanBooks
ou1
MoreThanBooks
Anna Banks
Trudna do zdobycia Opowiadanie z serii „Dziedzictwo syren”
2
MoreThanBooks
Wszystkie tłumaczenia w całości należą do autorów książek jako ich prawa autorskie, tłumaczenie jest tylko i wyłącznie materiałem marketingowym służącym do promocji twórczości danego autora. Ponadto wszystkie tłumaczenia nie służą uzyskiwaniu korzyści materialnych, a co za tym idzie każda osoba, wykorzystująca treść tłumaczenia w celu innym niż marketingowym,łamie prawo.
Tytuł oryginału: Hard To Get
Copyright © 2015 by Anna Banks
Wydanie I
Nieoficjalne tłumaczenie © 2016 MTB
3
1
Toraf skupia się na swojej szybkości, pozwalając Raynie skrócić część dystansu, który między nimi wytworzył, zostawiając Galena i Emmę stojących na plaży. Uzmysławia sobie, że to jego przyzwyczajenie zwalnianie, aby mogła go dogonić. Zawsze była niepewna swojej szybkości zwłaszcza, kiedy jej brat bliźniak Galen jest taki szybki. To nie czas, by ją niańczyć, idioto. Właśnie pocałowałeś Emmę. Żadna ilość zajmowania się nią nie ocali cię przed gniewem Rayny. Kiedy syren czuje, że dziewczyna jest w zasięgu wzroku, znów wyrywa się do przodu – częściowo dlatego, bo chce, aby zobaczyła jak od niej odpływa, ale głównie dlatego, że nie jest jeszcze gotowy porozmawiać z nią o tym, co się wydarzyło. Jego płetwa wprowadza pobliską grupę meduz w korkociąg. Normalnie to byłaby dla niego zabawa, by rozproszyć meduzy w różnych kierunkach. Czasami one nawet… Skoncentruj się, głupku! Zbliża się! Co jej powie? Gdzie powinien zacząć? Co ja zrobiłem? 4
Syren kręci głową. Musiałem to zrobić. Bliźniaki potrzebowały wstrząsu. Potrzebowały nauczki. To był najbardziej skuteczny sposób, aby dotrzeć do obojga. Cóż, idioto, skutecznie zapracowałeś sobie na rozbitą wargę, kiedy Rayna cię dopadnie. Galen już obił cię, zostawiając mnóstwo zadrapań. Teraz chcesz wabić rekiny świeżą krwią? Toraf marszczy brwi. Nie, tym razem nie rozbije mi wargi. Widziałem wyraz jej twarzy. Rayna ma złamane serce. To więcej niż miał nadzieję osiągnąć. I gorzej niż zamierzał. Chciał przywrócić ją do zdrowych zmysłów. Sprawić, żeby była zazdrosna. Nie rozerwać jej serce na kawałki. Patrząc wstecz, Toraf dochodzi do wniosku, że to prawdopodobnie nie był najlepszy pomysł. Pięści Galena nie łaskotały. Dodatkowo Emma przez cały czas próbowała wyrwać się z jego uścisku – to było żenujące. Przestań zachowywać się jak podrostek. Skończ, co zacząłeś. Skończ. To. Nawet teraz, rozdarty i pod wpływem atakujących go emocji, Toraf nie czuje, by odpływanie od Rayny było właściwe. Nie, kiedy wszystkim, co chciałby zrobić, jest trzymanie jej w swoich ramionach i przytulanie do utraty
przez
nią
nieprzytomności.
Jednak
przytulanie
jej
do
nieprzytomności nigdzie go nie doprowadzi. Jasne, pocałowanie Emmy było drastycznym i, wnioskując po reakcji Galena, prawdopodobnie zagrażającym życiu krokiem. Ale jeśli to jedyna droga, żeby dotrzeć do 5
Rayny, Toraf nie zamierza tego żałować. Chce, by syrena zobaczyła, że są dla siebie stworzeni. Więc przyspieszywszy, czuje ból w sercu. Może sobie wyobrazić jak wygląda twarz Rayny, gdy patrzy na siłę jego rozpędu wprawiającą w ruch wodorosty i płoszącą ławicę płotek, gdy zostawia ją z tyłu – po raz kolejny. Chociaż nie jest na tyle daleko, by przegapić jej warczenie w odpowiedzi. To obietnica srogiej kary. Toraf dociera w końcu do krańca długiej półki skalnej, gdzie dno oceanu nieuchronnie opada i zaczyna się głęboka woda. Jego oczy przyzwyczajają się do ciemności rozciągających przed nim. W pobliżu nie ma ryb. Żadnych krabów. Nawet sadzyków1 unoszących się z prądem. Wysyła coś, co jego mentor Yudor nazywa „silną falą”. Tylko Tropiciele potrafią to robić. I tylko Toraf posiada zdolność do wysyłania tak dużej. Fala oddala się od niego jak niewidzialna sieć przecinająca wodę, wychwytująca puls każdej syreny na tym obszarze i wracająca do niego z informacją. Tylko Rayna jest blisko. Co oznacza, że nieuchronnie zbliżająca się konfrontacja – i prawdopodobnie jego nieuchronnie rozbita warga – będzie prywatną sprawą. Jego brzuch przypomina kulę złożoną ze sznurków, rozwiązujących się, rozluźniających, ściskających, rozsupłujących. Będzie musiał się wytłumaczyć. I będzie musiał zrobić to bez stracenia przewagi – a co 1
Sadzyk – kosz na ryby.
6
ważniejsze, bez stracenia Rayny. Nie jest pewien, czy kiedykolwiek wcześniej z powodzeniem się wytłumaczył. Zazwyczaj wpędzał siebie w większe kłopoty. I nie może policzyć na żadnym z palców razy, kiedy wygrał konfrontację z Rayną. Tym razem będzie inaczej. Musi być. Pocałowałeś Emmę. Ty. Pocałowałeś. Emmę. – Toraf – mówi zziajana Rayna. – Nie słyszysz, jak cię wołam? – Nie ma gniewu w jej głosie. Co sprawia, że Toraf chce zwinąć się w kłębek. Wydarzy się coś złego. – Oczywiście, że cię słyszałem. Wystraszyłaś wszystkie ryby w pobliżu. – Zarobisz rozbitą wargę zarobisz rozbitą wargę zarobisz rozbitą wargę... Syrena przy jego boku sztywnieje. Chłopak walczy z potężną potrzebą pocieszenia jej. I potrzebą ochrony własnej twarzy. Ale to wszystko musi potoczyć się źle, zanim stanie się lepsze. Toraf wie to. Ona również wydaje się to wyczuwać. – Powinniśmy o tym porozmawiać. – Jej głos wciąż jest taki delikatny, taki niewinny. Co jest bardzo przerażające. – O czym? – pyta syren. Jej ręka ześlizguje się na jego przedramię i je ściska. – O niej. 7
Toraf przerywa ich dotyk i staje z nią twarzą w twarz. Na szczęście syrena nie może usłyszeć bicia jego serca w piersi. Zwłaszcza kiedy mówi: – Wydaje mi się, że źle to wszystko odebrałaś. Tu wcale nie chodzi o nią. Dokładnie widzi moment, gdy jej temperament wzbiera jak powietrze w pontonie. Wściekłość tańczy w jej oczach, nadając im odcień jaśniejszego fioletu. Dziewczyna krzyżuje ręce na piersi. Rozbita warga rozbita warga rozbita warga! Czy jego panika odmalowuje się na jego twarzy? – W tej sprawie chodzi akurat o nią. O ciebie, kiedy ją pocałowałeś. – To, że ją pocałowałem, już nie jest twoją sprawą. – Wow. Skąd się to wzięło? Rozbita warga to jedna rzecz, śmierć to zupełnie coś innego. – Jestem twoją partnerką. Wszystko, co robisz, jest moją sprawą, Torafie. Toraf uwielbia brzmienie tych słów. To pierwszy raz, kiedy Rayna kiedykolwiek zaakceptowała to głośno, pierwszy raz, gdy uznała go jako swojego partnera. Syren chce usłyszeć to jeszcze raz, ale zakłada, że ona nie powtórzy już swoich słów. Byłoby to zbyt wspaniałomyślne. Zwłaszcza w takich okolicznościach. Mimo to jest zbyt wcześnie w tej grze, by rozpływać się przez puste słowa – słowa, które może potem przeinaczyć dla własnej wygody. Chłopak krzyżuje ręce na piersi, naśladując jej dumną pozę. Rayna nie cierpi, jak się ją przedrzeźnia – Galen robi to przez cały czas, ponieważ 8
wie, że to najlepszy sposób, aby wstrzyknąć dzikość pod jej grubą skórę. I dzikość Rayny zawsze powiązana jest z rozrywką. Tylko teraz Toraf nie chce rozrywki. Pragnie Rayny. Nie bycie zranionym też byłoby miłe, ale najbardziej potrzebuje, aby Rayna chciała go w taki sam sposób, jak on pragnie jej. Aż do teraz nie zdawał sobie jak rozpaczliwie tego potrzebuje. – Śpiewasz inną śpiewkę, niż gdy odpływałaś, księżniczko – mówi syren. – Kiedy ty i twój głupi brat odpływaliście, miałaś zamiar nas rozdzielić. Co się zmieniło? – Jest trochę dumny z siebie, że jego głos się nie załamał. Syren zastanawia się, jak długo przetrwa jego odwaga. Szczególnie, gdy może zobaczyć jad utrzymujący się na końcówce jej języka, widmo ostrych słów gotowych go zranić. Ale ku jego zaskoczeniu atak nigdy się nie zaczyna. Właściwie jej twarz łagodnieje. Toraf musi bardzo się postarać, aby nie opadła mu szczęka. Nigdy nie widział, żeby Rayna w taki sposób powstrzymała swój temperament. Nie był świadomy, że ona jest w stanie to zrobić. A on z pewnością temu nie ufa. – Wiedziałam, że tak się wydarzy – mówi Rayna, odwracając się od niego. – I wiem, zasłużyłam na to. – Co się tutaj dzieje? Kim jest osoba, która wygląda i mówi jak Rayna? Z drugiej strony ona musi myśleć to samo o mnie. Syrena okręca się wokół własnej osi, strasząc go. – Ale dlaczego ona? – Jej oczy są takie duże. Takie bezbronne. Czy ona sobie z nim pogrywa? Oczywiście, że tak. Ale jakie są zasady tej gry? 9
Są jakieś zasady? Syren pragnie się odwrócić i odpłynąć bardzo daleko stąd. Toraf przełyka ślinę. To jedyna rzecz, jaką może zrobić pod jej hipnotyzującym spojrzeniem i w ogóle. W dodatku nie chce nic mówić, nie kiedy jego słowa mogą zmienić kierunek, w jakim zmierza ta wymiana zdań. Nie ufa sam sobie, że z niej nie zakpi, nie zada najważniejszego pytania. Nie skończy z rozbitym nosem. Oczekuje od niej, że powie mu, co czuje. Sama z siebie. Bez jego pomocy. Czy prosi o zbyt wiele? Prawdopodobnie. Kiedy nic nie odpowiada, syrena podpływa do niego, muska dłonią jego policzek. Jego wielkie nadzieje rozpływają się gdzieś między nimi, czekając aż skończy... Cóż, skończy cokolwiek zaczęła. W końcu dziewczyna wzdycha. – Emma ma już wszystko – mówi do niego. – Ma ludzki świat na koniuszkach palców. Mój brat goni za jej wyobrażoną płetwą. I teraz ty całujesz ją w usta. Co czyni ją taką wyjątkową? Co ona takiego ma, czego ja nie mam? Poza czymś, co nazwałby „obrzydliwe pomarszczoną skórą”, Toraf nie może odpowiedzieć na to pytanie. I nie powinien tego robić. Rayna mówi prosto z serca, a on powinien jej na to pozwolić. Powinien ją w tym wesprzeć. Chodzi o to, że jej dotyk powoduje, że jego płetwa drży... 10
Jej oczy ześlizgują się na jego brzuch. Jego refleks jest w całości związany z próżnością, by wciągnąć brzuch lub wypiąć pierś – albo jedno i drugie. Ale ona dostrzeże, jeśli zrobi to teraz. Dostrzeże i to wykorzysta. Och, miałaby z tego niezły ubaw. Zamiast tego syrena wodzi palcem po mięśniach jego brzucha. Czy to zachwyt w jej oczach? Nienawidzę tej gry! – Czy Galen cię zranił? – szepcze Rayna. – Bił dość mocno. Zgadza się. W rzeczywistości Toraf był zaskoczony zachowaniem Galena, który wściekł się przez zwykły całus. Ale to problem Galena. Teraz jedynym celem Torafa jest się nie odzywać. Słowa są jego wrogiem. Słowa zmieniają znaczenie. Wyjaśnienia zmieniają tory rozmowy. – Wszystko ze mną w porządku. Syrena opuszcza rękę. – Toraf. Rozmawiaj ze mną. Nie możesz tego w sobie trzymać na zawsze. – Nie wiem, o czym mówisz. – Powiesz mi, co się wydarzyło. A potem wyjaśnisz mi, dlaczego nie powinnam wbić kolca skrzydlicy w twoją głowę. Chłopak wyrzuca ręce do góry. – Zrobiłbym to, ale prowadzenie z tobą rozmowy jest wyczerpujące. Do niczego mnie nie zaprowadzi poza podbitym okiem, brakującym zębem lub kolcem skrzydlicy. Łapię. Nie chcesz być ze mną sparowana. Więc popłyń nas rozdzielić. – Hmm, nie zamierzał powiedzieć aż tyle, ale 11
przynajmniej zakończył kwestię negatywną nutą, prawda? Zamiast tego, co naprawdę myślał; że pomysł był śmiechu wart, ona pływająca po bezkresie oceanu bez niego, podążającego za nią jak glonojad. Na brodę Trytona, ona go potrzebuje. Syren ma nadzieję, że sobie to uzmysłowi. I wtedy oczywiście, powiedzenie tego na głos byłoby miłe. A odczuwanie tego przez nią w taki sposób nawet lepsze. Więc teraz musi robić dobrą rzecz odpływając od niej. Ponieważ w końcu to ona podąża za nim jak glonojad. Mała część docenia zmianę kierunku. Ona goni jego.
Kto by pomyślał? Przynajmniej jej
zaangażowanie musi być dobrym znakiem, zgadza się? Prawda? Albo może próbuje znaleźć odpowiednie miejsce na kolec skrzydlicy. Z Rayną wszystko jest możliwe. Jest nieprzewidywalna jak trzęsienie ziemi. To jedna z cech, za którą ją kocha. Oczywiście nie kiedy to boli, ale fakt, że syrena może – i robi to – niepostrzeżenie zmienić kierunek. Nigdy nie można się nudzić z Rayną. Mimo to nie spodziewa się tego, co dziewczyna zrobi dalej. Zanim w ogóle może się wzdrygnąć, ona łapie go za rękę i okręca, by był z nią twarzą w twarz. Fala powstała nagłym ruchem nie nadąża za nimi, kiedy jej wargi dotykają jego. Jej dotyk rozprzestrzenia się wszędzie, w miejscach, w których dotąd nie był i z pewnością nie był w nich w tak przyjemny sposób jak teraz. Ręce, które formowały się w pięści, teraz gładzą jego pierś, zostawiając pasmo rozgrzanej skóry aż do miejsca, gdzie jego skóra zmienia się w płetwę. 12
Rayna owija ręce wokół jego szyi i w jakiś sposób jego zdradzieckie ręce witają ją, przyciągają bliżej, by jego usta mogły lepiej ją pochłaniać. Fantazjował o tej chwili tak wiele razy, ale jego oczekiwania nigdy nie mogły przygotować go na to. Na jej apetyt, jej dokładność. Prawie jakby osiągała jakiś cel. I wtedy chłopak zdaje sobie sprawę. Ona osiąga cel. Próbuje zmazać wszystkie ślady Emmy na jego wargach i zastąpić te pozostałości własnymi. Ona wciąż nie rozumie właściwego problemu między nimi. Problemu, który istniał, zanim pocałował Emmę. I dlatego odsuwa się. Coś, o czym nigdy nie pomyślałby, że może zrobić. I po wyrazie na jej twarzy wnioskuje, że nie myślała tak również Rayna. Jej oczy są pełne pytań. Toraf ma kilka własnych. – Dlaczego to zrobiłaś? – pyta. Brzmi opryskliwiej niż zamierzał. Nie może nic na to poradzić. Frustracja wylewa się w jego brzuchu, grożąc pochłonięciem go od środka. Nie wspominając o niewygodnym pragnieniu biegnącym przez jego żyły. Toraf uznaje całowanie Rayny za najważniejszy moment w życiu. Syrena odsuwa się od niego lekko. – Pytasz serio? Toraf uciska grzbiet nosa. – Rayna. To nie tego pragnę. Dziewczyna bierze głęboki oddech. Potem kolejny. 13
– Co ty mówisz? Że... że mnie nie chcesz? – Nie! Tak. Mam na myśli, pragnę cię. Bardziej niż myślisz. Ale nie w taki sposób. Nie kiedy chodzi o nią. – Nie rozumiem – mówi Rayna. – Próbuję powiedzieć, że nie pocałowałem Emmy. – Umm. Prawdę mówiąc to właśnie zrobiłeś. Widziałam. Właściwie patrzyłam przez cały czas. Toraf macha na to ręką. – To nie był pocałunek. Nie taki prawdziwy. – Syren bierze jej dłonie w swoje, przyciąga ją bliżej. – To, co właśnie zrobiliśmy, było prawdziwym pocałunkiem. Albo przynajmniej tak myślałem. Dopóki nie zdałem sobie sprawy... – Pociera kciukiem jej palce, rozkoszując się jak są miękkie, kiedy nie zostawiają zadrapań na jego skórze. Pragnie znów tej miękkości. I jeszcze raz i jeszcze. Dlatego więc będzie trudno mu powiedzieć. – Dopóki nie zdałem sobie sprawy, że ty po prostu rywalizujesz z Emmą. Że chodzi o nią, jak sama powiedziałaś. Nie o nas. Nie chcę tego. Syrena otwiera usta, żeby zaprotestować, ale oboje wiedzą, że jej reakcja jest zbyt natychmiastowa, zbyt obronna, by była prawdziwa. Rozlewa się w nim rozczarowanie. Czy jego ukochana się w sobie zamknie? Czy znów ukryje swoje prawdziwe uczucia? Nie. Nie pozwoli jej na to. – Rayna. 14
Ale ona zabiera rękę i zasłania nią jego usta. – Nie. Nie chciałeś o tym rozmawiać, pamiętasz? Więc teraz będziesz cicho i choć raz w swoim życiu posłuchasz. Może to zrobić. Z przyjemnością to zrobi. Przynajmniej tak mu się wydaje... Kiedy Rayna jest usatysfakcjonowana, że tego dalej nie komentuje, kiwa głową. – Spójrz. Wiem, myślisz, że jestem zazdrosna o Emmę. Myślę? Tyle sama powiedziała! Chłopak unosi brew. Ona nadyma się, bawiąc paskami utrzymującymi jej różową górę od bikini wokół szyi. – Okej, w porządku. Jestem zazdrosna o Emmę. Dlaczego nie powinnam być? Żyje na lądzie jak człowiek, ale może pojawić się i zniknąć z naszego świata, kiedy zechce. No i jest jeszcze Galen. – Przewraca oczami. – Czy jego zauroczenie nią może być bardziej oczywiste? Jestem jego siostrą i nigdy nie poświęcał mi tego rodzaju uwagi. Widziałeś sposób, w jaki on na nią patrzy? Czy ona jest naprawdę tak interesująca? Czy widziałaś sposób, w jaki ja patrzę na ciebie? Syren chce krzyczeć. Poza tym, jeśli Galen poświęcałby Raynie ten rodzaj uwagi, który poświęca Emmie, wtedy mieliby poważny problem. Jeśli Rayna nie
15
domyśliła się, że Galen czuje przyciąganie do Emmy, kim jest Toraf, aby jej o tym mówić? I dlaczego to problem? To nie ma z nami nic wspólnego. Nie to, że nie trzyma strony Rayny. Robi to. Bliźniaki zawsze były ze sobą blisko. Wydaje się, że odkąd Emma pojawiła w ich życiu, Galen stał się bardziej zaabsorbowany zarówno swoim czasem i uczuciami. To w końcu musiało się wydarzyć. I Torafa nie mogłoby to mniej interesować. To dokładnie sprawa, o jakiej nie miała być ta rozmowa. Wydaje się, jakby jego cierpliwość rozpłynęła się w otaczającym ich nurcie. Rayna to dostrzega. Wydaje się przygotowywać do tego, co ma zamiar powiedzieć. – Więc jestem zazdrosna o Emmę. Ale to nie jest powód, przez który cię pocałowałam. Na trójząb Trytona, nosi oczekiwanie jak broń! – Rayna… – Kocham cię – wydusza syrenia księżniczka. Wydaje się tak zaskoczona swoimi słowami jak on się czuje. – Co? – Kocham cię. Kocham cię. Słowa krążą w nim, ale nie ośmiela się ich poczuć. Jeszcze nie. Syrena przeciąga dłonią po swoich krótkich zachwycających włosach, przyzwyczajenie, które dzieli ze swoim bratem. – Och, no dalej. Słyszałeś mnie. Kocham cię, Toraf. Kochałam cię od zawsze, odkąd pamiętam. Kiedy pocałowałeś Emmę, myślałam, że umrę. 16
Tan na plaży. Martwa. Chodzi o to, że to nie ma znaczenia, kogo pocałowałeś. Tak, jestem o nią zazdrosna bla, bla, bla. Ale w tej konkretnej sytuacji, nie ma znaczenia, że to była Emma. To mógłby być każdy. Przede wszystkim liczy się to, że to nie mnie całowałeś. I tak po prostu odebrała mu dech. Głos. Jego serce – cóż, tego ostatniego pozbawiła go dawno temu. Kochałam cię od zawsze. Odkąd tylko pamiętam. Czy to dzieje się naprawdę? – Ale powiedziałaś, że chciałaś rozwiązania więzi. Że nigdy nie chciałaś być ze mną sparowana. Że odebrałem ci wolność. – Powiedziała również wiele innych rzeczy, coś o tym jak to jest brzydki jak skorpena. Albo może jeżowiec? Nie może sobie przypomnieć, ale w każdym razie coś w tym stylu. Dziewczyna zastanawia się przez chwilę, potem kiwa głową. – Ale nie widzisz tego? Odebrałeś mi wolność. Jeślibyś poczekał, sama przypłynęłabym do ciebie. Wiedziałam, że w końcu muszę się sparować i zawsze chciałam zrobić to z tobą. Ale nie byłam jeszcze gotowa. Nie powinieneś był robić tego, co zrobiłeś. Rayna odsuwa się od niego, krzywiąc się. Zbyt dobrze zna ten wyraz twarzy. Zamierza uciec. Odpłynąć od niego, zostawiając go z wyznaniem, skradzionym pocałunkiem i reprymendą. Skończyć rozmowę zostawiając ją otwartą, niedokończoną. W sposób, w jaki zawsze robiła.
17
– Rayna – mówi miękko Toraf. – Jeśli mnie kochasz, jeśli chciałaś się ze mną sparować, w takim razie, w czym problem? Pomóż mi zrozumieć. Syrena odsuwa się jeszcze dalej. – Nie powinnam pomagać ci to zrozumieć. – Rayna… – Nigdy nie zapytałeś! – wyrzuca dziewczyna. – Nigdy nie zapytałeś, po prostu to zrobiłeś. Sparowałeś nas, a mnie nawet tam nie było. Odebrałeś mi marzenia i może były one głupimi marzeniami zakochanego podlotka. Ale zawsze myślałam, że zrobisz to we właściwy sposób. Że zabierzesz mnie w jakieś wyjątkowe miejsce. Jak nowy wrak statku, który w sekrecie odnalazłeś, albo na wyspę, którą uznałbyś, że mi się spodoba. Byłbyś bardzo poważny i powiedziałbyś mi jak bardzo mnie kochałeś i poprosiłbyś, bym została twoją partnerką. Ale tego nie zrobiłeś. Popłynąłeś prosto do mojego brata, kiedy mnie tam nie było! I dowiedziałam się o tym, bo usłyszałam jak mówisz o tym mojemu bratu. Kiedy zamierzałeś mi powiedzieć? Na to zakrywa usta obiema rękami, ale jest za późno, aby zdławić boleśnie prawdziwy płacz, który ucieka między jej palcami. Podpływa do niej, ale ona odsuwa się od niego. – Rayno, proszę… Syrena unosi rękę do góry.
18
– Nie. To nie wszystko. Chciałeś, bym mówiła. Więc pozwól mi mówić. Rayna bierze kilka kolejnych oddechów, trzymając się za boki jakby cierpiała. Drobne zadrapania Torafa zaczynają otwierać się jak bolesna sieć. – Jakby to nie było wystarczająco złe, Torafie, nigdy nie przeprosiłeś. Czekałam i czekałam, aż przypłyniesz do mnie i powiesz, jak było ci przykro, że wziąłeś sobie mnie jako partnerkę bez pytania. Ale nawet choć raz nie powiedziałeś, że ci przykro. Nieważne jak wiele wskazówek ci dałam, nieważne jak było mi przykro. Wyśmiałeś to. Wyśmiewałeś to aż do chwili, kiedy zdecydowałeś się wziąć Emmę w ramiona i pocałować. Nie mnie. Ją. Wtedy, wtedy, pozwoliłeś mi gonić się przez połowę oceanu, jakbym to ja zrobiła coś złego… – Rayno. Moja księżniczko. Tak mi przykro. – Za każdym razem, kiedy zaczyna do niej podpływać, ona znów się cofa. – Jestem taki głupi, księżniczko. Proszę. Posłuchaj mnie. – Ale może stwierdzić po sposobie, w jaki jej wargi drżą, po sposobie, w jaki prostuje ramiona, że ta rozmowa skończyła się dawno temu. I z tym prawdopodobnie ostatnia szansa na ich pojednanie. – Rayno, jest wiele rzeczy, o których muszę ci powiedzieć. Nie odebrałem ci wolności. Zwróciłem ci ją. Proszę pozwól mi wytłumaczyć. – Trzymaj się ode mnie z daleka, Toraf – mówi syrena. – Jak na razie trzymaj się ode mnie z daleka. I już jej nie ma. 19
2
Toraf znajduje Groma, króla Trytona, w jego ulubionym miejscu – unoszącego się apatycznie nad jałowym ludzkim polem minowym. Wie, że Grom wyczuwał go od jakiegoś czasu, ale starszy brat bliźniaków nie okazał zauważenia obecności Torafa, dopóki ten nie pojawił się za jego plecami. Grom chichocze, nie patrząc na młodszego syrena. – Nie martw się, płotko. Rayna nie unieważniła waszej więzi. Toraf odchrząkuje. – Wiem. Przypłynąłem… przypłynąłem, aby ją od niej uwolnić. To zaskakuje króla. Kiedy ten zadaje swoje pytanie, jego głos wyraża po części szok, po części rozbawienie: – Czy mimo wszystko moja siostra to za dużo, byś mógł sobie poradzić? – Wiesz, co czuję do twojej siostry – rzuca syren. Potem łagodzi swój ton. Tak, Grom jest starszym bratem Rayny. Ale jest również królem Torafa. Zasługuje na więcej szacunku. Jednak Grom nie wydaje się 20
zdenerwowany. W rzeczywistości wybuch chłopaka wydaje się go martwić. – Torafie, co cię trapi? Syren czuje, jakby jego serce zostało poćwiartowane i użyte jako przynęta na ryby. Więc tak odczuwa się winę. Nigdy nie pomyślał o tym, żeby czuć się winnym po tym, co zrobił, ponieważ aż do dziś zawsze sądził, że postąpił właściwie. Zawsze był świadomy, że sparuje się z Rayną, nawet gdy okoliczności nie były odpowiednie, zrobił to, co uważał za najlepsze. Myślał, że z czasem syrena to zaakceptuje. Ale po zobaczeniu łez Rayny, sposobu, w jaki jej brutalne słowa wywołały zamieszanie w jego klatce piersiowej... Mylił się. Bardzo się mylił. I Emma także. Rayna nie grała trudnej do zdobycia. W ogóle nie udawała. Cierpiała. Faktycznie, prawdziwie cierpiała. I czekała, aż Toraf zrobi właściwą rzecz. Zamiast tego zrobił coś zupełnie przeciwnego. Nigdy więcej się do niego nie odezwie. Dopóki nie powie jej prawdy. Toraf zwraca się do króla Trytona: – Muszę powiedzieć jej, dlaczego to zrobiłem. Ona cierpi, Grom. Już mi nie ufa. Grom wzdycha. – Zgodziliśmy się w kwestii, że najlepiej zachować to w sekrecie. Że jeśli dowie się, co ojciec… że byłaby zdruzgotana, jeśli znałaby prawdę. Zgodziłeś się na to. Co się zmieniło? 21
Pocałowałem na jej oczach dziewczynę, którą Galen jest zauroczony, syren chce powiedzieć bez zastanowienia. – Jestem jej winny prawdę – mówi zamiast tego. – Jest moją partnerką i będzie nią przez następne trzysta lat. To dużo czasu, aby kogoś nienawidzić, nie uważasz? – Dałeś sobie chwilę, by zastanowić nad tym, że powiedzenie jej prawdy może to tylko pogorszyć? – Co masz przez to na myśli? – Że jeśli jest teraz wściekła z takiego czy innego powodu, powiedzenie jej, iż ukrywałeś przed nią coś tak istotnego przez cały czas, prawdopodobnie nie jest kojącym balsamem dla duszy, którego szukasz. – Rany nie zagoją się dopóki nie są czyste – odpowiada Toraf. – A prawda przynajmniej oczyści atmosferę między nami. I być może – mam nadzieję – rany się zagoją. – Ty naprawdę ją kochasz, prawda? – pyta Grom. – Mam twoje pozwolenie, żeby jej powiedzieć? – Czy to naprawdę cokolwiek zmieni? Na te słowa Toraf odpływa. Grom ma rację. Zamierza to zrobić z królewskim pozwoleniem czy bez. Równie dobrze nie musi być w pobliżu, by usłyszeć słowa, które sprawią, że jego następny krok będzie aktem zdrady. Grom bez słowa pozwala mu odpłynąć. 22
3
Toraf znajduje Raynę podążającą tropem jednego z dużych ludzkich statków – Rachel nazywa je statkami rejsowymi – które regularnie pływają między lądem a skupiskiem wysp w gorących wodach. Czasami, jeśli syrena ma szczęście, ludzie wyrzucają różne przedmioty za burtę, jakby chcąc zostawić cząstkę siebie. Szkoda, nie wiedzą, że te drobiazgi nigdy nie dotykają dna – nie, jeśli drapieżne dłonie Rayny znajdują się w pobliżu. Dziewczyna nie traci czasu na sentymentalne powitania. – Odejdź, Torafie – mówi. – Muszę z tobą porozmawiać. To ważne. Rayna nawet nie zatrzymuje się, by spojrzeć za siebie. – Słyszałam to już wcześniej, czyż nie? – pyta. Syren dogania ją i łapie za rękę. Nienawidzi zmuszania jej do wysłuchania.
Nienawidzi
zmuszać
ją
do
czegokolwiek.
Co
zapoczątkowało cały ten bałagan. Puszcza jej rękę i ku jego uldze, syrena zostaje na miejscu.
23
– Musiałem nas sparować, księżniczko. Nie mogłem pozwolić, byś zrobiła to z kimś innym. Rayna krzyżuje ręce na piersi. Próbuje najlepiej jak umie udawać znudzoną, on o tym wie, ale ból wciąż jest głęboko ukryty w jej oczach. – Nie rób tego, Toraf. Nie udawaj, że pozwoliłam ci myśleć, iż jestem zainteresowana sparowaniem z kimś innym. – Nie – mówi miękko syren. Nigdy nie okazała choć cienia zainteresowania innym syrenem. I ktokolwiek okazywał jej więcej zainteresowania niż było to odpowiednie, był przywoływany do porządku przez niego lub przez Galena. – Nie okazywałaś zainteresowania. Ale twój ojciec... Czy naprawdę może jej powiedzieć? Czy powinien to zrobić? Wydaje się, że to był dobry pomysł, kiedy zostawiał Groma na polu minowym. Ale teraz jego pewność wydaje się uciekać z płetwy. Oczy Rayny robią się tak duże jak u dolara piaskowego. – Co z moim ojcem? Teraz nie ma odwrotu. – Prawdą jest księżniczko, że nie odebrałem ci wolności. Zwróciłem ci ją. Twój ojciec zamierzał sparować cię z Kumenem. Musiałem interweniować. – Kumen. Ten stary członek Archiwum? Pływa tak wolno, że nawet grzyb ma szansę zagnieździć się na jego płetwie! Mój ojciec by tego nie zrobił. Kłamiesz. 24
Ale syrena wydaje się nie wierzyć, że Toraf kłamie. Nie robi tego, ponieważ całe powietrze uchodzi z niej pod wagą tych słów. Kiedy przyciąga ją do siebie, chłopak tężeje, przygotowując się, aż zacznie się mu opierać jak zawsze to robi. Jest bardziej niż przyjemnie zaskoczony, kiedy Rayna z nim nie walczy. Ani trochę. Nie jest pewien, czy to znaczy, że nie jest już na niego zła, czy po prostu już nie chce się jej wściekać. Syren ma nadzieję, iż będzie zła. Wściekła. W końcu – i zwłaszcza w przypadku Rayny – gniew jest lepszy niż obojętność. Dostał tę lekcje wiele, wiele razy. – Dlaczego? Dlaczego miałby to zrobić? – dopytuje syrenia księżniczka. Toraf uzmysławia sobie, że nie ma delikatnego sposobu
na
wyrażenie tych słów. I wie, nawet jeśliby były, Rayna przejrzy na wylot wszystkie wątki i znajdzie sieć. Syren wzdycha. – Twój ojciec był zaniepokojony faktem, że nie wybrałaś partnera. Nawet powiedział mi i Galenowi, że nigdy nie słyszał, by przedstawicielka linii królewskiej Trytona skończyła dwadzieścia sezonów, nie wybierając sobie partnera. – No i? Zawsze o to jęczał. I nie tylko o mnie był wściekły – wkurzał się, że Galen również tego nie robił. Toraf wzrusza ramionami.
25
– Wydaje mi się, że to trapiło go bardziej, niż wszyscy myśleliśmy. Czasami trzeba brać wybuch wściekłości staruszka na serio. Uwierz mi. Pewnego dnia, kiedy Galen i ja przepływaliśmy przez komnatę przyjęć w Królewskich Jaskiniach, podsłuchaliśmy rozmowę twojego ojca z Kumenem. Usłyszeliśmy, jak Kumen proponuje, by oddać mu ciebie w jego ręce. Że spodobałoby ci się życie z nim w Jaskiniach Pamięci. Rayna gwałtownie wciąga powietrze. Toraf ponuro kiwa głową. Pamięta, jak gorąca zazdrość kotłowała się w jego brzuchu. Pamięta agresję, którą poczuł w kierunku tego biednego starego członka Archiwum. Sposób, w jaki jego pięści wydawały się zaciskać na sam dźwięk jego imienia. Nawet teraz. – Galen i ja pomyśleliśmy, że najlepiej będzie poczekać, aż Grom zostanie królem, skoro wydawało się, że twój ojciec już zdecydował – kontynuuje Toraf. – Zamierzałem cię zapytać, przysięgam, ale ominęła cię koronacja. Ty i twój brat idiota chodziliście po lądzie, śledząc pomarszczonych ludzi, pamiętasz? Więc nie miałem wyboru, jak samemu zapytać Groma, gdy ciebie tam nie było. Syrena kładzie głowę na jego piersi. Torafowi podoba się ten gest, ale nie w takich okolicznościach. Chęć walki ją opuściła. A jeśli nie ma w niej chęci walki, w takim razie to nie jest prawdziwa Rayna. Może Grom miał rację. Może nie powinien był mówić jej prawdy. – Możesz mi wybaczyć, Rayno? Myślałem, że robię właściwą rzecz. Byłem głupi. Aż dziw bierze, że jestem w stanie pływać prosto. Jestem aż takim idiotą. Nawet gorzej. Jestem… 26
Syrenia księżniczka straszy go, kiedy chichocze w jego klatkę piersiową. Zgięciem palca Toraf delikatnie unosi jej podbródek. Jej oczy są pełne psoty. Niewymuszonego rodzaju, rodzaju oznaczającego jak jest autentycznie rozbawiona jego wysiłkiem. Nie wiadomo dlaczego syrena zaczyna się śmiać. Mocno. Niekontrolowanie. Obraźliwie. Syren daje jej kilka chwil. Potem kilka kolejnych. Aż nie grozi jej problem ze złapaniem oddechu. Toraf odchrząkuje. Ona unosi rękę w górę, dając mu znać, by dał jej kolejny moment na pozbieranie się. Zabiera jej to kilka następnych chwil. Ławica ryb śmiga obok nich, omijając ich szerokim łukiem. Nawet ślad ich aktywności rozprasza wodę na powierzchni. Syren wie, że to dobry znak. Ma nadzieję, że taki właśnie jest. W końcu dziewczyna przestaje rechotać. Znajoma fala niepewności Co teraz?, przebiega przez Torafa. Kocha to. – Więc wyjaśnijmy – mówi syrena, tłumiąc śmiech. – Związałeś się ze mną bez mojego pozwolenia, żeby powstrzymać mojego ojca przed związaniem mnie z kimś innym bez mojego pozwolenia? – Cóż, kiedy stawiasz to w ten sposób… Yyy. W mojej głowie to brzmiało bardziej romantycznie i znacząco… Ale tak. To właśnie zrobiłem. Mniej więcej. Rayna rzuca się na niego i jego pierwszym odruchem jest chronienie wszystkiego, co ważne, wrażliwych części, jakie syren ma do zaoferowania. Ale jej zamiarem nie jest go skrzywdzić. Zamiast tego 27
księżniczka zaplata dłonie na jego szyi, używając ich do wciągnięcia go w najlepszy pocałunek w historii syren. – Również muszę zdradzić ci pewną tajemnicę –szepcze do niego syrena. Toraf docenia fakt, że jej ton nie jest tak wypełniony rozbawieniem jak jest pragnieniem. Pragnieniem jego osoby. Mimo to syren nie jest pewien jak wiele sekretów może znieść. – Wyrzuć to z siebie – mówi, trącając nosem jej ucho. Jej nagły dreszcz jest tym, co mu bardzo odpowiada. – Kumen nie prosił mojego ojca, aby się ze mną związać. Jeśli ty lub mój tępy brat przyjrzelibyście się temu bliżej. Najwyraźniej Rayna wciąż zaprzecza. Ale Toraf obiecuje sobie, żeby być cierpliwym tak długo, ile będzie trzeba. Jest jej tyle dłużny. Więcej, kocha ją na tyle. – Wiem, że ciężko w to uwierzyć, ale to prawda. Nawet Grom się z nami zgodził, kiedy mu o tym powiedzieliśmy. – Jeśli byście bardziej się w to zagłębili, odkrylibyście, iż Kumen prosił mojego ojca o pozwolenie na nauczanie mojej osoby. Żeby przygotować mnie na zostanie członkiem Archiwum. Myśleliście, że te unoszące się zwłoki miałyby tyle jaj, żeby się ze mną sparować? Oszaleliście? A skoro Grom zgodził się z wami, to było sprytne z jego strony. Wiedział o zainteresowaniu Kumena. Pozwolił wam jednak myśleć inaczej. Nie jestem pewna, czy zauważyłeś, ale Grom niezbyt mnie lubi. 28
To prawda. Ale czy naprawdę pokierował go tak niewłaściwie? Toraf powątpiewa. – Ale Rayna, nigdy nie przejawiałaś daru Archiwum. I dlaczego Kumen chciałby, abyś żyła w Jaskini Pamięci? Dziewczyna przewraca oczami. – Z pewnością Kumen myśli, że mam zdolności, aby zostać Archiwum. Zawsze mówiłeś, że niczego nie zapominam. – Po prostu miałem na myśli, że wyjątkowo pamiętasz urazy. – Cóż, urazy do kogoś to moja specjalność. Ale pamiętam również wiele innych rzeczy. Nie może temu zaprzeczyć. Rayna pamięta każdy ludzki skarb, jaki zbiera. Sprawy, o których powinna zapomnieć już wiele sezonów temu. I podczas kłótni może zacytować słowo w słowo, co jej obiecał i w czym zawiódł. Wiedział, że to umiejętność – jednak nie zdawał sobie sprawy, że to był prawdziwy dar. Teraz Toraf czuje jak gorąco rozprzestrzenia się po całym jego ciele i trafia do twarzy. Zastanawia się, czy tak czuje się Emma, kiedy się rumieni. Na szczęście skóra Torafa jest zbyt gruba, by zdradzić krew napływającą do jego policzków. Może zatrzymać to poniżenie dla siebie. – Więc. Więc... odebrałem ci wolność – mówi w końcu tropiciel. – Po nic. – Tak. Zrobiłeś to – odpowiada surowo syrena. Toraf odsuwa się od niej. 29
– Porozmawiam z Gromem. Zerwę naszą więź. Prawdopodobnie pozbawię go zęba lub dwóch, jeśli nikogo nie będzie w pobliżu. Ale zrobię, co należy, Rayna. Zobaczysz. Zanim może odwrócić się, by odpłynąć, syrena znów trzyma go za rękę. Przyciąga i odpycha, Toraf myśli do siebie. Witajcie w życiu Rayny. – Przysięgam na trójząb Trytona – mówi przez zaciśnięte zęby dziewczyna – jeśli zerwiesz nasze sparowanie, już nigdy więcej się do ciebie nie odezwę. Toraf tężeje. – Ja... ja wiem, już doszliśmy do tego, że jestem idiotą. Ale... nie rozumiem, co chcesz bym zrobił. W ogóle. – Powiedzmy, że ty i Galen nie macie rozumu małża – odwarkuje Rayna. – I powiedzmy, że nie czułeś się zmuszony zrobić to, co zrobiłeś... w końcu poprosiłbyś, żebym została twoją partnerką, prawda? – Rayna. Już wcześniej prosiłem setki razy, pamiętasz. Czy... czy jesteś pewna, że nadajesz się na to być Archiwum? Nie każdy ma pamięć… – Tak, tak. – Syrena macha na to ręką. – Ale pytałbyś mnie, póki bym się nie zgodziła, racja? Ona do czegoś zmierza. Czuje to. Toraf się szczerzy. – Oczywiście. Co to za pytanie?
30
– Więc jeśli wciąż byś mnie pytał i ostatecznie powiedziałabym tak – i naprawdę bym to zrobiła, byłam tak blisko, obiecuję – więc czemu nie udawać, że tak się wydarzyło i po prostu zostaniemy ze sobą związani? Czy to się dzieje naprawdę? – Chcesz być ze mną? Po wszystkim, co zrobiłem? Rayna bierze jego twarz w swoje dłonie i uśmiecha się. Nie można pomylić uczucia w jej oczach z czymkolwiek innym. I nie można zaprzeczyć ciepłu, które z niego emanuje. – Zwłaszcza po wszystkim, co zrobiłeś. – Przybliża się do niego by sięgnąć ustami jego ust, ale powstrzymuje się. Furia czai się pod świeżo przybraną kwaśną miną. – Poza częścią, w której pocałowałeś Emmę. Jeśli kiedykolwiek spróbujesz pocałować kogoś innego… Ale Toraf przerywa jej, zakrywając jej usta swoimi.
Tłumaczenie: darkangelofrevolution Korekta: Thebesciaczuczek
31
MoreThanBooks
Przeczytaj również pierwszą część serii
Anna Banks – „Dziedzictwo Posejdona” Galen jest księciem syren, wysłanym na ląd, aby znaleźć dziewczynę, o której słyszał, że porozumiewa się z rybami. Emma jest na wakacjach na plaży. Kiedy wpada na Galena – dosłownie, auć! – między obojgiem nastolatków zaczyna tworzyć się pewnego rodzaju połączenie. Ale zajmie to kilka spotkań, włączając jedno ze śmiertelnie niebezpiecznym rekinem, kiedy to Galen przekonuje się o zdolnościach Emmy. Ale gdyby tylko mógł przekonać Emmę, że posiada ona klucz do jego królestwa… 32
MoreThanBooks
Opowiedziana zarówno z perspektywy Emmy, jak i Galena, historia świeżo wyjęta z wody jak ryba, mieniąca się intrygą, humorem i falami romansu.
JUŻ WKRÓTCE TRZECIA CZĘŚĆ SERII, „DZIEDZICTWO NEPTUNA”!
33
MoreThanBooks
MoreThanBooks
MoreThanBooks
MoreThanBooks
MoreThanBooks
MoreThanBooks