Czyściec Czyściec 262 263 Pieśń pierwsza Wstęp i inwokacja do Muz (w. 1–12) niebo półkuli antarktycznej (w. 13–27) Katon (w. 28–111) ceremoniał pokory...
8 downloads
26 Views
960KB Size
Czyściec
Czyściec
262
Pieśń pierwsza Wstęp i inwokacja do Muz (w. 1–12) niebo półkuli antarktycznej (w. 13–27) Katon (w. 28–111) ceremoniał pokory i oczyszczenia (w. 112–136)
1
4
7
Obraca żagle już na lepsze wody ta lekka łódka mojego natchnienia1, co przepłynęła morze złej przygody2; drugie królestwo śpiewam, jak przemienia3 i czyści duszę ludzką, nim się stanie godną zbawienia i wniebowstąpienia. Niech tu poezja martwa zmartwychwstanie4, o święte Muzy, jeślim wasz jest cały, Kaliope5, unieś się na me wołanie,
1 łódka mojego natchnienia — w oryginale: del mio ingegno — „mojego geniuszu”. Wyobrażenie statku geniuszu pojawiało się powszechnie, np. w elegiach Propercjusza, w Biesiadzie Dantego (II, 1,1). 2 morze złej przygody — piekło. 3 drugie królestwo — pierwsze królestwo to królestwo potępionych, trzecie — świętych. Współcześni Dantemu teologowie scholastyczni umieszczali czyściec pod ziemią, Dante, przeciwnie, lokuje go na zboczach ogromnej góry Edenu, podzielonej na siedem tarasów odpowiadających siedmiu grzechom głównym, które wraz z dwoma strefami przedczyśćca u podnóża i świętym gajem w raju ziemskim na szczycie tworzą dziesięć rejonów, paralelnie do dziesięciu kręgów piekła (9 kręgów + przedpiekle) i dziesięciu sfer niebiańskich (9 sfer ruchomych + Empireum). W ten sposób pojmuje i przedstawia czyściec jako swoistą antytezę piekła. Antytetyczna wobec piekła jest jego lokalizacja geograficzna: umieszczony po przeciwnej niż piekło stronie globu, na antypodach Jeruzalem, znajdującej się ponad piekłem, jest górą, która powstała, podobnie jak otchłań Piekła, na skutek upadku Lucyfera. 4 poezja martwa — poezja była martwa, ponieważ aż dotąd traktowała o ludziach martwych duchem — w piekle (Ottimo). 5 Kaliope — muza epiki, której imię znaczyło „o pięknym głosie”. Ma ona na użytek czyśćca podnieść się tylko „trochę” (alquanto surga), bowiem w pełni podniesie się w raju (Buti).
263
Czyściec
10
13
16
19
22
25
niech mojej pieśni wtórzy ten wspaniały głos, co przemienił pewne panny w sroki, aby głupoty swojej żałowały6. Szafirów wschodu odcień miał głęboki7 fluid powietrzny, czysty, jasny, ścisły i nie zmącony nawet przez obłoki, i cieszył oko, ledwo poza skisły jej dech zdołałem z trupiej wyjść siedziby8, co zasmuciła serce mi i zmysły. Planeta, która kochać każe niby9, śmieszyła niebo, świecąc, gdzie się budzi słońce i blaskiem przyćmiewała Ryby. Ujrzałem, w prawo patrząc, wzrok tak łudzi!, że na biegunie10 świecą gwiazdy cztery, których nie widział nikt prócz pierwszych ludzi11. Zdało się, nieba jest to uśmiech szczery: o ty północny widnokręgu wdowi12, brak ich wciąż czują statków twoich stery!
6 sroki — córki Pierosa, mitycznego króla Tesalii, wyzwawszy Muzy na pojedynek śpiewaczy, zostały przez nie zwyciężone i za karę przemienione w sroki (Owidiusz, Metamorfozy, 5, 302 i n.). 7 Szafirów wschodu... — szafiry zwane wschodnimi to najpiękniejsza, nieprzejrzysta odmiana tych szlachetnych kamieni (Buti). 8 z trupiej... — u Dantego znaczy „piekielnej”. 9 Planeta — gwiazda Wenus, która wpływa na miłość. Miłość rządzi wzajemnymi stosunkami pomiędzy duszami z czyśćca i pomiędzy nimi oraz Bogiem. 10 biegun — biegun antarktyczny, w przeciwieństwie do arktycznego, widocznego z Jerozolimy. 11 gwiazdy cztery — według zgodnej opinii dawnych komentatorów cztery gwiazdy oznaczają cztery cnoty kardynalne (roztropność, umiarkowanie, męstwo i sprawiedliwość), podobnie jak trzy gwiazdy, które pojawiają się w dolinie książąt, reprezentują cnoty teologiczne (wiarę, nadzieję i miłość — Czyściec, VIII, 89–93). Po tym jak Adam i Ewa zostali wypędzeni z raju, nikt ich więcej nie widział, czyli — w znaczeniu alegorycznym: jedynie nie zepsuty i niewinny człowiek z raju ziemskiego przed upadkiem posiadał je w pełni, instynktownie i bez wysiłku. 12 wdowi — gwiazd owych pozbawiony. W obecnym stanie zepsucia rodzaju ludzkiego cnoty są jakby wygnane ze świata ludzi.
264
Pieśń pierwsza
A gdy spojrzałem znów ku biegunowi, którego oczy tam już nie dostrzegą, bo glob dla Wozu13 zasłonę stanowi, 31 ujrzałem nagle starca samotnego14, przed którym zawsze z taką czcią się skłonię, jakiej nie żywił nikt dla ojca swego. 34 Długą i siwą brodę miał, w fasonie smutku, a siwe włosów jego końce na pierś spadały luźno i na skronie15. 37 A czterech gwiazd promienie, świat święcące, tak światłem swoim twarz mu oświecały, 28
Wóz — gwiazdozbiór Wielkiej Niedźwiedzicy. samotny starzec — Marek Porcjusz Katon, który popełnił samobójstwo w Utyce w 46 r. p.n.e., nie chcąc wpaść żywym w ręce Cezara i wzgardziwszy życiem w epoce upadku cnót republikańskich. Wszystkie szczegóły jego portretu mają za zadanie podkreślić surowe dostojeństwo tej postaci, ową gravitas (powagę), którą przypisują mu zgodnie pisarze łacińscy. Aby wyjaśnić najwyższy podziw, który tutaj i gdzie indziej (patrz Biesiada, IV, XXVIII, 15–19) okazuje mu Dante i aby zrozumieć, dlaczego poganina i samobójcę uczynił strażnikiem czyśćca i przeznaczył w drodze wyjątku do zbawienia (w. 75), i to nie tyle pomijając akt, którym zechciał zamknąć swoją egzystencję, ale właśnie z powodu tego aktu, trzeba przypomnieć, że już u autorów, na których kszałtowała się przeważnie jego kultura, znalazł pobudkę do owej gloryfikacji, niemalże deifikacji Katona; Lukan nazywa go „prawdziwym ojcem ojczyzny, godnym ołtarzy Rzymu” (Phars., IX, 601–602), a Cyceron przedstawia jego samobójstwo jako czyn przesadny, ale usprawiedliwiony, jeśli chodzi o najwyższą integralność moralną i ideową (De officiis, I, 31): Katon przedłożył śmierć nad oglądanie twarzy tyrana. Zresztą także u teologów Dante czytał o samobójstwie w wyjątkowych warunkach usprawiedliwionym, „kiedy odbywa się z Bożej inspiracji, aby dać przykład męstwa, żeby pogardzało się śmiercią” (św. Augustyn, De civitate Dei, I, 17, 20 i 26, św. Tomasz, Summa theol., suppl. XCVI, 6). Gest Katona zyskuje dla niego prawdziwe i właściwe znaczenie religijne, staje się exemplum, świadectwem, prawie męczeństwem, w imię owej idei wolności, która rozwija się w poecie chrześcijańskim, od początkowego znaczenia ściśle politycznego aż do utożsamienia z wolnością woli, a zatem zwycięstwem racjonalnej woli nad namiętnościami, ducha nad materią. Podziw dla aktu Katona łączy się z podziwem, który poeta wyrażał dla doktryny etycznej stoików, rozumianej jako panowanie nad pożądaniami i całkowite poddanie się prawu rozumu i obowiązku (patrz Biesiada, IV, VI, 9–10). W Elizjum Wergiliańskim Katon jest panem i sędzią dusz sprawiedliwych (Eneida, VIII, 670). 15 Długą i siwą... — w opowieści Lukana od początku wojny domowej Katon przestał golić brodę i ścinać włosy (Phars., II, 373–374). 13 14
265
Czyściec
40
43
46
49
52
55
58
61
64
jak gdyby samo stało przed nim słońce16. Dziw to zaiste — rzekł — niezrozumiały, że z dusz więzienia17 i zza ślepej rzeki zbiegliście?” — godne pióra jego drżały18. „Kto nie żałował światła i opieki, by nas z tej nocy wywieść, co nie żeni, ale na piekło kładzie cień przez wieki? Czy nie ma w piekle prawa już dla cieni? lub czy zmieniono w niebie dekret srogi, że przybywacie do mnie potępieni?”. Wtedy mnie lekko szturchnął mistrz mój drogi i małym słówkiem, dając znak nieduży, uczył szacunku moje brwi i nogi19. „Nie sam pragnąłem — odrzekł — tej podróży; to pani z nieba prośbą swą sprawiła, że pomoc moja tak mu wiernie służy. Ale ponieważ chcesz, by jasna była nasza sytuacja, jakby z ust doktora, nie przeciwstawi ci się moja siła. On ostatniego nie miał wciąż wieczora20; lecz jego dusza tak się zabłąkała, że by nawrócił się, nadeszła pora. Byłem posłany, oto prawda cała, by go ocalić; żadnej innej drogi nie było, jedna tylko nam została. Dosyć zażywał już u trupów trwogi: a teraz pragnę mu pokazać duchy, które się czyszczą na Piotrowe progi.
16 czterech gwiazd promienie... — według alegorycznej interpretacji D’Ovidio „w Katonie cztery cnoty połączyły się w takim stopniu i z takim blaskiem, że wydawał się niemal oświecony przez prawdziwego Boga, którego słońce może być symbolem. 17 więzienie — piekło. 18 godne pióra — broda. 19 uczył szacunku... — Wergiliusz sprawia, że Dante klęka i spuszcza oczy. 20 On ostatniego nie miał wciąż wieczora — wciąż nie jest martwy, dosłownie i alegorycznie (martwy duchowo).
266
Pieśń pierwsza
67
70
73
76
79
82
85
Lecz tu nie czas na długie pogaduchy: idzie z wysoka moc ta i opieka, co chce, by nie był ślepy tu i głuchy. Ciesz się, że przybył tutaj z tak daleka: wolności szukać21, której cenę jasno zna ten, co dla niej życia się wyrzeka22. Ty wiesz, co za nią zapłaciłeś własną śmiercią w Utyce, gdzie rzuciłeś ową szatę, co w wielkim dniu tak będzie jasną23. Nie rwę praw wiecznych, daję tobie słowo; bowiem on żyje, Minos mnie nie pęta24; jam z kręgu25, w którym patrzy tak surowo twa Marcja, która ciebie wciąż pamięta, i zda się, prosi, abyś trwał przy żonie26: więc na tę miłość, ustąp, duszo święta. Przez siedem królestw pozwól przejść, Katonie27; a o twej łasce powiem jej bez mała, ile cię wspomnieć wolno w tamtej stronie”. „Marcja tak mi się niegdyś podobała, podczas gdy żyłem — odrzekł — tam daleko, że wypełniałem zawsze to, co chciała28.
21 wolności szukać — od wad i grzechów, wolności moralnej, która jest fundamentem wszystkch wolności (łącznie z polityczną) i wszystkie w sobie zawiera. 22 której cenę jasno / zna ten... — Katon, który dla wolności wyrzekł się życia. 23 szatę, co w wielkim dniu... — ciało, które w dzień sądu ostatecznego zmartwychwstanie świetliste, aby wstąpić wraz z duszą w chwałę niebiańską. 24 Minos mnie nie pęta — Wergili nie podlega jurysdykcji Minosa, która zaczyna się od drugiego kręgu piekła. 25 z kręgu — Limbo. 26 Marcja — żona Katona, która wyszła potem za Kwintusa Hortensjusza, i na nowo, po jego śmierci, za Katona. Wychodząc od ustępu z Lukana, gdzie jest opowiedziana ta historia (Phars. II, 326 i n.), Dante nadaje jej w Biesiadzie (IV, XXVIII, 13–19) interpretację alegoryczną, widząc w powrocie Marcji do pierwszego małżonka przedstawienie powrotu duszy do Boga w ostatnich latach życia. 27 siedem królestw — siedem kręgów czyśćca. 28 „Marcja tak mi się niegdyś podobała... — uczucia ziemskie przetrwały w duszy Katona jedynie jako wspomnienie, które nie może zmącić jego niewzruszonego poddania się prawu.
267
Czyściec
88
91
94
97
100
103
106
Lecz dziś, gdy ona jest za tamtą rzeką, już mnie nie wzrusza, nie za darmo przecie wyszedłem z piekła pod Pana opieką29. Lecz gdy przez panią z nieba tu idziecie, z pochlebiającą skończ tą gadaniną; dość, że o jednej mówisz tu kobiecie. Pójdź więc i opasz go tu gładką trzciną i czystą rosą obmyj mu twarz jego, niechaj z niej wszelkie nieczystości spłyną30; bowiem nie wolno oka zamglonego ciemnym obłokiem pokazywać wcale owym ministrom, którzy raju strzegą31. Mała wysepka na tej niskiej skale stosowną trzcinę w miękkim mule rodzi, o tam najniżej, gdzie już biją fale; żadna roślina inna, która wschodzi z korą i liściem, tam by nie przetrwała, nie mogąc ugiąć się, gdy fala godzi32. Stąd już nie będzie droga zawracała33, samo wstające słońce wam pokaże,
Lecz dziś, gdy ona... — w oryginale Katon mówi tu o prawie, które oddziela w całkowity sposób wybranych od odrzuconych przez Łaskę. Owo prawo zostało ustanowione od momentu, w którym Chrystus zstąpił do Limba, aby wyprowadzić z niego dusze godne zbawienia; można przypuszczać, że także Katon, zmarły około 80 lat wcześniej, aż do tego momentu przebywał w Limbo. 30 Pójdź więc i opasz go tu gładką trzciną... — najpierw Katon nakazuje Dantemu zaopatrzyć się w pas pokory, ponieważ upokorzenie się jest pierwszą drogą, aby zbliżyć się do pokuty; potem każe mu obmyć twarz, aby oczyścił się z wszelkiej plamy grzechu (Benvenuto). 31 ministrom — aniołom przypisanym kolejnym tarasom czyśćca. 32 żadna roślina inna... — żadna inna cnota nie jest wystarczająca, aby wejść do czyśćca, jedynie pokora, która umie się ugiąć (Serravalle). 33 Stąd już nie będzie droga zawracała — człowiek, który wszedł do czyśćca, czyli przystąpił do pokuty, nie powinien zawracać w kierunku piekła, czyli wracać do wad, od których się oddalił (Benvenuto). 29
268
Pieśń pierwsza
109
112
115
118
121
124
127
130
133
którędy biegnie w górę ścieżka mała”. Znikł; a ja wstałem z kolan w tym zamiarze, aby iść dalej, i podniosłem oczy na mego mistrza: co też mi rozkaże? „Nim pójdziesz za mną, synu, w stronę zboczy, każe nawrócić nam się wola Boża, tam, gdzie doliny brzegi woda moczy” — rzekł. A nad nocą triumfowała zorza, mrok tak rozrzedził już się, że z daleka rozpoznawałem migotanie morza. Takeśmy szli, podobni do człowieka, który powraca na zgubioną drogę, tę, której szukał, zdało się, od wieka. A gdy cielesną swą stawiałem nogę tam, gdzie ze Słońcem rosa się zmagała, cieniem silniejsza, chwalić tym się mogę, że ponad trawą, która tam wzrastała, mój mistrz wyciągnął ręce, jak się rzekło, a ja, świadomy, jak ta sztuka działa, twarz mu podałem, od płaczu zapiekłą34; aż woda zmyła z niej, aż pojaśniało ten kolor, którym mnie okryło piekło35. I na ten pusty szliśmy brzeg, gdzie całą wieczność jednego człowieka nie było, któremu wrócić stąd by się udało36. Tam mnie opasał, zrobił tę tak miłą
34 twarz od płaczu zapiekła — mogą to być łzy przelane podczas podróży po piekle lub — jak twierdzą inni komentatorzy — łzy skruchy. 35 aż woda zmyła... — także Eneasz, przed wstąpieniem do Elizjum, obmył swoją twarz, aby oczyścić ją z brudu Tartaru (Eneida, VI, 635–636). 36 gdzie całą / wieczność jednego człowieka nie było... — Dante mówi to w odniesieniu do Ulissesa, który, według opowieści poety, zechciał spróbować owej drogi, ale szybko tego pożałował (Benvenuto).
269
Czyściec
komuś37 niewielką rzecz i — cud prawdziwy! — pokorne ziele wnet się odrodziło38 136 i fal się przed nim rozstąpiły grzywy.
37 miłą / komuś... — com’ altrui piacque — identyczne słowa, jakich używa, mówiąc o swojej podróży, Ulisses (Piekło, XXVI, 141). 38 pokorne ziele wnet się odrodziło — podobnie jak złota gałązka zerwana przez Eneasza u Wergilego (Eneida, VI, 143–144). Alegorycznie znaczy to, że z jednego aktu pokory rodzi się inny (Benvenuto) lub że cnota jest niewyczerpana i przekazywalna każdemu, kto jej chce (Buti). Także „pokorne ziele” może być wspomnieniem wergiliańskim (Ecl., IV, 2).
270
Pieśń druga Anioł sternik (w. 1–51) dusze pokutujące (w. 52–75) Casella (w. 76–117) reprymenda Katona i ucieczka dusz (w. 118–133)
1
4
7
Już gorącymi wieczoru oczyma na tej półkuli glob paliło słońce, której wierzchołkiem jest Jerozolima1; noc, która ziemi drugie kryje końce, sponad Gangesu z Wagami wstawała, co z rąk jej lecą w czasy ciemniejące2; a tam, gdzie byłem, barwą krwi i ciała grała Aurora, tak jak raka spieka niebo: zżółkła, jakby postarzała3.
1 Już gorącymi wieczoru oczyma... — dla Dantego, zgodnie z geografią jego czasu, cała zamieszkana Ziemia rozciągała się na półkuli północnej, przez 180 stopni długości, od źródeł Ebro do ujścia Gangesu, podczas gdy Jerozolima znajduje się w środku tych dwóch punktów skrajnych (Czyściec, XXVII, 1–6). Przyjąwszy, że na półkuli, nad której krąg południowy wyrasta jego najwyższy punkt, Jerozolima, Słońce dotarło do horyzontu części zachodniej, czyli właśnie zachodzi; podczas gdy noc, która krąży dookoła Ziemi na półkuli przeciwnej do tej, którą przebiega w tym czasie słońce, wschodzi znad Gangesu, pojawia się zatem na horyzoncie Jerozolimy z przeciwnej wschodniej strony. Innymi słowy, w Hiszpanii było południe, w Indiach północ, w Jerozolimie godzina zmierzchu. 2 noc, która ziemi drugie kryje końce... — w okresie równonocy wiosennej noc znajduje się w konstelacji Wagi, leżącej na przeciwnym krańcu kręgu zodiakalnego niż Baran, gdzie przebywa Słońce. Kiedy, po równonocy jesiennej, noc przeważa, trwa dłużej niż dzień, nie jest ona już więcej w konstelacji Wagi, ponieważ w Wagę wstępuje wtedy Słońce. 3 a tam, gdzie byłem... — podczas gdy w Jerozolimie jest zmierzch, na wyspie czyśćca część nieba, która jest bliska wchodu Słońca, już przeszła od bieli świtu do czerwieni jutrzenki, a potem do złotawej żółci. Stosunek koniecznego następstwa, który poeta ustanawia pomiędzy godziną Jerozolimy a godziną czyśćca, jest prawdziwy jedynie, jeśli pomiędzy tymi dwoma miejscami biegnie 180 stopni długości geograficznej, równej różnicy 12 godzin; czyli, innymi słowy, jeśli te dwa miejsca są antypodami, jak Dante powie wyraźnie jedynie w Czyśćcu (IV, 67–75).
271
Czyściec
10
13
16
19
22
25
28
31
34
37
U wód byliśmy wciąż, na kształt człowieka, którego myśli tam, gdzie droga wiodą, co idzie sercem, ale ciałem zwleka4. I jak poranną świecący urodą za oparami dnia się Mars czerwieni, gdzieś na zachodzie w dole tuż nad wodą5, tak (obym ujrzeć mógł je w życiu cieni!) życzę: nad morzem światło jakieś frunie, jak nie przecinał żaden ptak przestrzeni. I szukam wsparcia w słodkim mym piastunie i okiem pytam go, co to takiego, a ono rośnie w coraz większej łunie. I z każdej strony kryje coś białego, i z każdą chwilą mocniej miga w dali, również pod spodem oczy biel dostrzegą. I zanim człowiek Pana tu pochwali, bielutkie skrzydła nam się ukazały, a w nim sternika żeśmy rozpoznali6, „Ugnij kolana — słowa mistrza grzmiały — złóż ładnie ręce, bo to anioł Boży: takich ministrów pełny czyściec cały7. Widzisz, że gardzi tym, co człowiek stworzy, wiosłem i żaglem, lecąc z tak daleka8, dosyć, że skrzydła szeroko otworzy. Widzisz, jak niebo tutaj nimi sieka, bijąc powietrze odwiecznymi pióry, co nie zmieniają się jak włos człowieka”. Potem, gdy bliżej nas podfrunął z góry
sercem... — duszą, myślą. i jak poranną świecący urodą... — o planecie Mars, czerwieniejącej się o poranku, na skutek swojego żaru — wyjaśnienie za De meteoris Arystotelesa — patrz Biesiada, II, XIII, 21 i Raj, XIV, 86–87. 6 sternika — patrz Piekło, VIII, 17. 7 takich ministrów... — aniołów, ministrów Boga. 8 lecąc z tak daleka — znad ujścia Tybru, jak zobaczymy (w. 100–101) ku wybrzeżom czyśćca. 4 5
272
Pieśń druga
40
43
46
49
52
ptak Pana Boga9, tak pojaśniał cały, że wzrok już nie mógł znieść jego natury, w dół patrzę, a on przybył już do skały z łodzią tak lekką, smukłą i tak śmiałą, że wcale wody jej nie połykały10. Sternik na rufie stał i się zdawało: zapach świętości jego twarz wydziela, w łodzi sto dzielnych duchów zasiadało11. I o „z Egiptu wyjściu Izraela”12 i inne jeszcze słowa psalmu tego śpiewali wszyscy razem a capella13. Potem uczynił znak krzyża świętego: więc wszyscy wyszli na brzeg niczym raki, a on odleciał, ledwo go dostrzegą. Tłum, co tu został, zdał się dziki taki w tym nowym miejscu, patrząc się nieśmiało jak poznający jakieś nowe smaki14.
9 ptak Pana Boga — w przeciwieństwie do „złych ptaszysk” piekielnych — Piekło, XXII, 96, XXXIV, 47. 10 lekka łódź — zapowiedziana przez Charona (Piekło, III, 93); że wcale wody jej nie połykały — ponieważ siedziały w nim dusze bez ciężaru ciała (Benvenuto), tak jak Piekło, VIII, 29–30. 11 w łodzi sto dzielnych duchów... — w znaczeniu nieokreślonej, dość wielkiej liczby, patrz Piekło, VIII, 82, XXVI, 112. 12 I o „z Egiptu wyjściu Izraela” — In exitu Israel de Aegypto, pierwszy wers psalmu 113, który odnosi się do uwolnienia ludu Izraela z niewoli egipskiej; i w sensie anagogicznym opowiada, „jak dusza, uwalniając się od grzechu, staje się święta i wolna w swojej potędze” (Biesiada, II, I, 7; Listy, XIII, 21). Dusze czyśćcowe śpiewają, dziękując Bogu, że wydostały się spod władzy demona i grzechu na ziemię obiecaną (Buti). 13 śpiewali wszyscy razem a capella — śpiewali jednym głosem, pierwsza wzmianka o owej poezji chóralnej, która panuje w czyśćcu, gdzie — w odróżnieniu od piekła — „bardziej niż w indywidualnościach życie przejawia się w grupach”, gdy wszystkie dusze pochłonięte są tym samym duchem miłości, caritas (De Sanctis). 14 Tłum, co tu został, zdał się dziki taki... — nieświadomy, niedoświadczony. Nieobeznanie z miejscem pociąga za sobą także nieświadomość praw, które tu panują, i obowiązków, które spadają na tego, który tu przebywa. Poeta zwleka z opisaniem owego
273
Czyściec
55
58
61
64
67
70
73
76
A z każdej strony jasnym dniem strzelało słońce, co blask ciskając swój wokoło, już Koziorożca z nieba przepędzało15, kiedy podnieśli zadziwione czoło i „Mówcie — rzekli — jeśli, jak iść wiecie, na ową górę, co duchowi szkołą”. „Sądzicie — mistrz im odparł — że w tym świecie do znawców miejsca miana mamy prawa; lecz tak jak wy pielgrzymi my tu przecie16. Nasze przybycie tu to świeża sprawa, a taką trudną, gorzką szliśmy drogą, że ta się śmieszna zdaje i ciekawa”. A dusze, które wnet rozpoznać mogą z mego oddechu, że wciąż jestem żywy, bledną, radosną ogarnięte trwogą. Jak do posłańca z gałązką oliwy za każdym razem ludzie pędzą stadnie, aby usłyszeć odeń nowe dziwy17, tak na mnie gapi się, a może zgadnie?, duch każdy, taki mną zaciekawiony, że zapomina iść się czyścić ładnie. I widzę: jeden idzie z owej strony
stanu duszy, pełnej wahania i niepewności, która skłania do rozpraszającej ciekawości i zapomnienia o własnych powinnościach (w. 75, 115–119); stanu, który dzielą z Dantem — postacią. zarówno one, jak i on są jeszcze związani z myślami, uczuciami, przyzwyczajeniami ziemskimi, nadal skłonni ulegać nostalgicznym wspomnieniom słodkiego świata. W tej sytuacji psychologicznej pojawia się epizod śpiewu Caselli i cierpka nagana Katona, i z niej wypływa ich oczywiste znaczenie moralne. Trzeba przy tym zauważyć, że przywiązanie do rzeczy ziemskich przejawia się tu w jego najsubtelniejszych formach — jako upodobanie do poezji i muzyki i przyjaźń artystów (Sapegno). 15 Koziorożca... — konstelacja zodiakalna Koziorożca, która jest odległa o 90 stopni od gwiazdozbioru Barana, w chwili, w której wzeszło słońce, znajdowała się blisko zenitu czyśćca; teraz, przez widoczny ruch nieba, została przesunięta poza południe, tak jakby została przepędzona przez strzały słońca. 16 pielgrzymi... — obcy, „w szerokim znaczeniu tego słowa, [...] pielgrzymem jest ten, kto jest poza swoją ojczyzną” (Życie nowe, XL, 6). 17 posłańca z gałązką oliwy... — posłaniec niosący nowiny o wojnie lub zawarciu pokoju.
274
Pieśń druga
79
82
85
88
91
94
97
i chce mnie ściskać, ogniem serca pała, więc i ja chciałem objąć go wzruszony. Ach, marne cienie o pozorze ciała18! Trzy razy z tyłu za nim splotłem dłonie, trzy razy każda mi na pierś wracała19. Musiał zdumienie widzieć me gawronie, bo cień, cofając się, uśmiechnął mile, a ja pośpiesznie w jego ślad się skłonię. Łagodnie rzekł mi, że się próżno silę: wtedy poznałem, kim był20, i błagałem, ażeby ze mną porozmawiał chwilę. I odpowiedział: „Tak, jak cię kochałem w ciele, tak kocham duszą rozwiązaną21, lecz co ty tutaj robisz z żywym ciałem?”. „O mój Casello, podróż tę mi dano, abym tu wrócił22 — mówię te wyrazy — lecz czemu z tobą tak długo zwlekano?”. A on: „Bez krzywdy żadnej i obrazy, ten, co w wybranej zwykł nas brać godzinie, nie dał mi przybyć tutaj wiele razy23; i z Bożej woli wola jego płynie: lecz już od całych trzech miesięcy prawie zabiera wszystkich, jeśli chcą jedynie24.
18 Ach, marne cienie... — teoria ciała powietrznego wyrażona jest w Czyśćcu, XXV, 79–108. „W piekle dusze są wielokrotnie traktowane jako rzecz stała, czego domaga się ziemska gwałtowność wspomnień i pasji. Tu, przeciwnie, wszystko jest naprawdę niematerialne” (Momigliano). 19 Trzy razy z tyłu za nim splotłem dłonie... — echo spotkania Eneasza z Anchizesem w Elizjum (Eneida, VI, 700–702). 20 wtedy poznałem, kim był — Casella, znany śpiewak florencki. 21 duszą rozwiązaną — anima sciolta, duszą uwolnioną od ciała. 22 abym tu wrócił — po śmierci, abym zasłużył na zbawienie. 23 ten, co w wybranej zwykł nas brać godzinie... — anioł. 24 lecz już od całych trzech miesięcy prawie... — od kiedy miał początek (na Boże Narodzenie 1299) jubileusz ustanowiony przez papieża Bonifacego VIII. Dante wyobraża sobie, że wszystkie dusze, które czekały na to, by zostać przewiezione do czyśćca, zostały wtedy przyjęte bez oporu na statek, o ile korzystały z ulg jubileuszowych, przyznanych zmarłym według doktryny teologów scholastycznych.
275
Czyściec
100
103
106
109
112
115
118
Wtedy i ja się nad tym morzem stawię, gdzie stary Tyber wody swoje soli25, aby przyjętym przezeń być łaskawie. A teraz już dofruwa tam powoli, gdzie się gromada cieni zawsze zbiera, którym za Styks Bóg chodzić nie pozwoli”26. „Jeśli ci nowe prawo nie odbiera pamięci, jak się pieśń miłosną nuci27, przez którą burza w sercu mym zamiera28, niechaj pogodę z dawnych lat przywróci duszy, co ciało mając za sąsiada, przybywszy tutaj, tak się biedna smuci!”29. Miłość, co w sercu moim słowa składa, — tak słodko zabrzmi pieśń i nas zanęci, że jeszcze w duszy słodycz jej osiada. Mój mistrz i ja, i ludzie uśmiechnięci, którzy słuchali, zdali się szczęśliwi, jakby nie mieli nic prócz niej w pamięci. A kiedy nas tak cieszy wciąż i dziwi każda jej nuta, znów nam w oczach stanie Katon i krzyknie: „Co wam jest, leniwi?
gdzie stary Tyber wody swoje soli — u ujścia Tybru do Morza Tyrreńskiego. którym za Styks Bóg chodzić nie pozwoli — u ujścia Tybru (siedzibie i prawdopodobnie symbolu Kościoła, nauczyciela prawdy i drogi zbawienia) zbierają się wszystkie dusze przeznaczone do raju, tak jak nad Acherontem dusze potępione. 27 pieśń miłosną... — amoroso canto; prawdopodobne jest, że Dante wskazuje tu na pieśń monodyczną, ściśle związaną z liryką i stylem prowansalskim i prowansalizującym. „Miłosna” może znaczyć także „słodka, wdzięczna” (patrz Życie nowe, XXIII, 16; Raj, XVIII, 7–8); w pieśni, którą śpiewa Casella, nie mówi się o miłości do kobiet, jest to alegoryczna pochwała filozofii. 28 przez którą burza w sercu mym zamiera — cichną wszystkie afekty. „Muzyka przyciąga ku sobie duchy ludzkie, które są oparami serca, tak że ustaje prawie wszelka ich działalność” (Biesiada, II, XIII, 24). 29 niechaj pogodę z dawnych lat przywróci... — zmęczeniu ciała odpowiada znużenie duszy po trudnej drodze przez piekło. 25 26
276
Pieśń druga
121
124
127
130
133
Co to za zwłoka, co za zaniedbanie?30. Biegnijcie z brudnej się rozebrać kory31, bo nie ujrzycie Boga w takim stanie”. I jak gołębie, wieczne głodomory, gdy dziobią ziarno śród swojego stada, są jakiejś ciszy pełne i pokory, a kiedy na nie trwoga padnie blada, nie chcą o ziarnie myśleć już i plewie, bo większa troska nimi już owłada; tak zapomniały dusze o swym śpiewie i w stronę góry biegły szukać drogi, jak ktoś, kto idzie, ale dokąd nie wie, i nie mniej prędko nas poniosły nogi.
Co to za zwłoka, co za zaniedbanie? — patrz Eneida, II, 373–374. Biegnijcie z brudnej się rozebrać kory — z powłoki grzechów i przyzwyczajeń światowych. 30 31
277
Czyściec
Pieśń trzecia Podjęcie wędrówki (w. 1–15) powietrzne ciała zmarłych (w. 16–45) gromada wyklętych (w. 46–102) Manfred (w. 103–145)
1
4
7
10
13
16
19
22
1
A gdy pobiegła każda owa dusza, jakby trakt zwykły był to i ubity, w stronę tej góry, gdzie iść rozum zmusza, poszukiwałem znów mej wiernej świty: jakże bez niego szedłbym przez świat cały? kto by wyciągnął mnie na owe szczyty? Jego wyrzuty jakieś zaś nękały: ach, jakże czyste musiał mieć sumienie, jeśli tak gorzko gryzł go błąd tak mały! A gdy on stąpał, wolno, tak jak cienie (bo pośpiech godność gestowi odbiera), znów mi przerwała moje zamyślenie, zaciekawiła szersza świata sfera i obróciłem oczy w stronę góry, co jak z jeziora ku niebu wyziera. Słońce złociło z tyłu nam kontury, łamiąc promienie swe tylko nade mną; tylko mój kształt przeszkadzał mu ponury. I w bok spojrzałem, z myślą nieprzyjemną, że sam zostałem, aż mnie biorą dreszcze: tylko koło mnie jest na ziemi ciemno!1; lecz takim dictum mistrza duszę pieszczę: „Myślisz, że z tobą już się tu rozstanę? Czemu nie wierzysz? Trwam przy tobie jeszcze.
tylko koło mnie jest na ziemi ciemno — tylko Dante rzuca cień.
278
Pieśń trzecia
25
28
31
34
37
40
43
46
Zapadł już wieczór tam, gdzie pochowane wszystko, co ze mnie cień rzucało długi: do Neapolu z Brindisi zabrane2. To, że tej ciemnej już nie kreślę smugi, niech mniej cię dziwi niż fakt, że przez nieba przenika promień jeden albo drugi. Na różną mękę, ogień, mróz, brak chleba Bóg tworzy ciała o tak zmyślnym wzorze, a jak, już tego wiedzieć nam nie trzeba. Głupi, kto myśli, że nasz rozum może noc nieskończoną przebiec, co spowija i łączy w jedno trzy osoby Boże. Rodzaju ludzki, zostań się ad quia 3, jeżeli wszystko byście już wiedzieli, po co by syna rodziła Maryja4? Widziałeś tych, co próżno już pragnęli, byłby z nich każdy w swoim głodzie syty, przez który wiecznie będą już cierpieli5: to los Platona i los Stagiryty, i wielu innych” — zrobił się ponury, i długo jeszcze wzrok miał w ziemię wbity. Tymczasem już doszliśmy do stóp góry: gdzie stała skała stromej tak urody, że darmo chciałby na nią wejść niektóry.
2 Zapadł już wieczór tam... — w Neapolu, gdzie pochowany został Wergili. Na rozkaz Oktawiana Augusta jego ciało zostało przeniesione z Brindisi, gdzie umarł w 19 r. przed Chrystusem. 3 Rodzaju ludzki, zostań się ad quia — niech wam wystarczy wiedzieć, że pewne rzeczy są, jak są, bez pytania o ich jak i dlaczego. Quia — tu użyte w znaczeniu scholastycznym. Patrz też Dante, Questio de aqua et terra, 77. 4 jeżeli wszystko byście już wiedzieli... — „Gdyby Bóg chciał, aby człowiek wiedział wszystko, nie zakazałby pierwszym rodzicom kosztować owocu z drzewa wiadomości, ani by ich za to nie karał. A jeśliby rodzaj ludzki nie był z tego powodu potępiony, nie byłoby konieczne, aby rodził się i cierpiał, aby odkupił go Chrystus” (Benvenuto). Lub: „jeśli sam rozum ludzki wystarczałby do zrozumienia wszystkich rzeczy, nie byłoby konieczne Objawienie” (U. Palmieri). 5 Widziałeś tych, co próżno już pragnęli... — odniesienie do przypadku i stanu dusz z Limbo (Piekło, IV, 42).
279
Czyściec
49
52
55
58
61
64
67
70
73
76
Lerice z Turbią ma na kształt przegrody straszne zwalisko, ale ono przecie w stosunku do niej to wygodne schody6. „Kto wie, gdzie tu się jaka ścieżka plecie, którą by przeszedł — mówił mistrz kochany — ten, kto bez skrzydeł się porusza w świecie?”. A gdy pochylał głowę wciąż zmieszany i myślą badał drogę tak gorliwie, a ja patrzałem w dół wzdłuż skalnej ściany, nową gromadą dusz się tutaj zdziwię, wlokących wolno ku nam swoje nogi; nie był widoczny ruch, tak szły leniwie7. Więc: „Podnieś oczy — rzekłem — mistrzu drogi: wskażą nam drogę owi dobrodzieje, jeśli ci braknie rady i przestrogi”. Zatem popatrzy, twarz mu się zaśmieje i powie: „Pójdźmy my, bo tam się zwleka; miejmy, mój synu kochany, nadzieję”. Wciąż jeszcze stali od nas tak z daleka, że do nich kroków trzeba by tysiąca, na jaki dobry rzut ręką człowieka, widzę, że każdy głaz plecami trąca, tak przycisnęli się do skalnej grani do patrzącego podobni zająca. „O wy, szczęściarze przez Pana wybrani8 na ten radosny pokój — rzekł Wergili — który tu każdy z was dostanie w dani, mówcie, gdzie góra się łagodniej chyli,
Lerice z Turbią ma na kształt przegrody... — góry na wybrzeżu liguryjskim. nową gromadą dusz się tutaj zdziwię... — dusze z tej gromady, umarli jako wyklęci przez Kościół, którym jednak wybaczyło Boże miłosierdzie, muszą krążyć dookoła góry czyśćcowej przez pomnożony trzydzieści razy czas trwania ich ekskomuniki. 8 O wy, szczęściarze... — dosłownie: ben finiti, ci, którzy dobrze skończyli — umarli w Łasce Boskiej. 6 7
280
Pieśń trzecia
79
82
85
88
91
94
97
100
103
106
tak aby wspiąć się tutaj na nią dało; bowiem nie lubi mądry tracić chwili”9. I jak owieczki, nie gromadą całą, ale po dwie zjawiają się za miedzą, a inne stoją, patrząc w dół nieśmiało; i wszystkie tę, co idzie pierwsza, śledzą, tuląc się do niej, jeśli się zatrzyma, proste i ciche, i czemu? nie wiedzą; tak niejednego widziałem pielgrzyma na czele tego szczęśliwego stada, co twarz ma skromną i się prosto trzyma. Ci, gdy dostrzegli, że wcale nie pada światło na ziemię z mojej prawej strony, i że od cienia mego skała śniada, aż się cofnęli i bili pokłony, za nimi zaś się cofa tak i kłania lud cały, czemu? nie powiadomiony. „Powiem wam przecie, nawet bez pytania, że on prawdziwe nosi ludzkie ciało; to ono światło słoneczne pochłania. Nie zdumiewajcie się, lecz wierzcie śmiało, że Bóg go wspiera, łaski mu nie broni, przebyć pozwala górę czyśćca całą”. Takimi słowy mówił mistrz; a oni odrzekli: „Z nami na górę dojdziecie” i pokazali drogę cieniem dłoni. Lecz potem jeden się odezwał przecie: „Kimkolwiek jesteś, przypatrz mi się — rzecze — bo może kiedyś mnie widziałeś w świecie”. Patrzę na niego więc i nie zaprzeczę:
bowiem nie lubi mądry tracić chwili — stały motyw u Dantego, patrz Piekło, XI, 13–15; Czyściec, XII, 84; XVIII, 103–105; XXIII, 5–6; XXIV, 91–93; Biesiada, IV, II, 10. 9
281
Czyściec
109
112
115
118
121
jasny był, piękny jak szlachetne twarze10, tylko miał jedną z brwi rozciętą mieczem. A kiedy grzecznie powiedziałem marze, żeśmy się dotąd nie widzieli wcale, drugą na sercu ranę mi pokaże. I powie, śmiejąc się wyrozumiale: „Manfreda widzisz tu, Konstancji wnuka11, więc proszę, kiedy w świat powrócisz w chwale, pójdź do mej córki, niechaj cię nie szuka, Sycylii mej dziedziczka czci jedyna, powiedz jej, niechaj plotka nie oszuka. Gdy była ze mnie ranna już zwierzyna, płacząc, szukałem w trwodze i pośpiechu Tego, co winy chętnie zapomina12. Długo zaiste żyłem w wielkim grzechu, lecz Boża dobroć dłuższe ma ramiona: bierze w nie tych, co proszą jej uśmiechu.
10 jasny był, piękny jak szlachetne twarze — biondo era e bello e di gentile aspetto, wers przypominający biblijny portret Dawida: erat autem rufus et pulcher aspectu decoraque facie (1 Krl 16,12) i wers z Pieśni o Rolandzie: Bel fut et forz et de grant vasselage. 11 Manfred — syn naturalny Fryderyka II. Po śmierci ojca w 1250 r. objął, niespełna dziewiętnastoletni, faktyczny rząd nad Italią południową i Sycylią, a po śmierci brata Konrada IV, podeptawszy prawa wnuka Konradyna i korzystając z przychylności, którą potrafił sobie zdobyć dzięki swoim zdolnościom i rozumowi, został wybrany królem w Palermo. Utrzymał rządy od 1258 do 1266 r., kontynuując politykę ojca jako przywódca partii gibelińskiej w Italii i wzbu-dzając przeciwko sobie gniew papieży, którzy wielekroć obkładali go klątwą. 26 lutego 1266 r. został pokonany pod Benewentem przez Karola d’Anjou, wezwanego do Italii przez papieża Klemensa IV, i umarł podczas bitwy. Kronikarze południa przedstawiają go jako osobę o pięknym i szlachetnym wyglądzie, wielkoduszną i hojną, odznaczającą się pięknymi obyczajami, i miłośnika sztuki i wiedzy. Villani podkreśla jednakże, że w całym swoim „epikurejskim żywocie” nie dbał o bogów ani świętych, lecz tylko o przyjemności ciała. Dante (patrzący jednak na tę postać z punktu widzenia przeciwnika politycznego, gwelfa) wypowiedział się o nim w traktacie O języku pospolitym (I, XII, 4). 12 płacząc, szukałem... — o tym, jakoby Manfred miał się nawrócić w chwili śmierci, mówiła dość rozpowszechniona i znana także Dantemu legenda.
282
Pieśń trzecia
124
127
130
133
136
139
142
145
Gdyby z Cosenzy figura spasiona, co mnie tropiła z Klemensa rozkazu13, to wyczytała w Bogu (piękna strona), to moje kości znalazłbyś od razu na Benewenckim moście, zdarte nieco pod wielkim stosem wszelakiego głazu. Dziś gniją w deszczu lub śród wichru lecą wzdłuż rzeki Verde, pośród tych przestrzeni, gdzie je rzucono pod zgaszoną świecą14. Lecz księża klątwa przecie nie odmieni wiecznej miłości tak, aby ustała, gdy ciut nadziei jeszcze się zieleni15. Zaprawdę, dusza ta, co umierała klęta przez Kościół, choć do wiary wróci, cicha tu czekać będzie, spokorniała, trzydzieści razy tyle, ile chuci i pychy trwać jej dały przy złej sprawie, jeśli modlitwa wyroku nie skróci. Pomyśl, że zbawić ty mnie możesz prawie, mówiąc Konstancji, mojej dobrej córze, o sytuacji mej i owym prawie; sporo zależy od was na tej górze”16.
z Cosenzy figura... — biskup z Cosenzy, przysłany przez papieża Klemensa IV. gdzie je rzucono pod zgaszoną świecą — ze zgaszonymi i odwróconymi świecami, zgodnie ze zwyczajem grzebania heretyków i wyklętych przez Kościół. 15 gdy ciut nadziei jeszcze się zieleni — póki życie, póty nadzieja, być może zieleń jest tu aluzją nie tyle do kolorów liści, ile do barwy najniższej części świec, które malowano na zielono. 16 sporo zależy od was na tej górze — qui per quei di la` molto s’avanza, dzięki zasługom, pobożnym intencjom i wsparciu żywych wiele korzysta się tutaj, w czyśćcu, wielkie się robi postępy na drodze oczyszczenia. 13 14
283
Czyściec
Pieśń czwarta Trudne wejście pielgrzymów na pierwsze urwisko przedczyśćca (w. 1–54) wyjaśnienia Wergilego na temat biegu słońca (w. 55–84) i właściwości góry (w. 85–96) Belacqua (w. 97–139)
Gdy przez przyjemność albo przez boleści, które ogarną nagle nasze czucie skupi się dusza cała, w jedno streści, 4 nie dla niej wtedy innych myśli snucie; bo to nauka błędna jest i sucha, że mamy wiele dusz (trzy, mówiąc w skrócie)1. 7 Dlatego, kiedy patrzy się lub słucha, całkiem istota ludzka jest zajęta: że płynie czas, pouczać trzeba ducha; 10 bo inna władza myśli i pamięta, a inna duszę porywa, czująca; jedna jest wolna, drugą swędzą pęta2. 13 I jam doświadczył prawdy tej do końca, gdy słuchać ducha tak mi było miło, że pięćdziesięciu dobrych kroków słońca 16 ani spostrzegłem, kiedy je zrobiło3, 1
1 bo to nauka błędna jest... — rzecz ta pokazuje fałsz doktryny platońskiej (zwalczanej przez Arystotelesa w trzeciej księdze O duszy), według której tworzyłyby się w nas z czasem i żyły jedna obok drugiej trzy osobne dusze: wegetatywna, zmysłowa i racjonalna. Dante uważa, przeciwnie, że mamy tylko jedną duszę — racjonalną, która zawiera w sobie jedynie trzy różne władze: życie, czucie i rozumowanie. 2 bo inna władza myśli i pamięta... — a także postrzega upływ czasu — władza intelektualna, w odróżnieniu od „czującej” — zmysłowej. 3 że pięćdziesięciu dobrych kroków słońca... — pięćdziesięciu stopni, o które się uniosło. Minęły zatem od jego wschodu trzy godziny i dwadzieścia minut. W tym czasie dwaj poeci widzieli przybycie statku prowadzonego przez anioła, rozmawiali
284
Pieśń czwarta
19
22
25
28
31
34
37
gdyśmy przybyli, gdzie: „Na szczyt dojdziecie tą drogą” — duchów wiele nam mówiło. Chłop ze wsi nieraz szerszy otwór przecie grodzi cierniami, aby go broniły, kiedy dojrzewa wino, w późnym lecie, niż była ścieżka, którą mistrz mój miły i ja, samotni, szliśmy wzwyż powoli, gdy dobre duchy od nas odstąpiły. I do Sanleo wchodzi się i Noli, na Bismantowy szczyt by weszły dzieci4; tu nic prócz skrzydeł wejść ci nie pozwoli; mówię: „Na skrzydłach prędkich się doleci gorących pragnień, gdy przewodnik śmiały daje nadzieję i słowami świeci”5. Szliśmy tam środkiem wydrążonej skały, która drapała nas tam, gdzie nie swędzi, wąska i stroma: ręce grunt macały6. I stanęliśmy na samej krawędzi ściany, na pustej, odkrytej przestrzeni, więc: „w którą stronę?” — pytam mego sędzi. A on: „Kierunek nasz się już nie zmieni, tak długo musi nasza trwać mitręga, aż się nie zjawi któryś z mądrych cieni”.
z Casellą i słuchali jego pieśni, a potem skierowali się ku górze, napotkali kolejną gromadę dusz i wysłuchali opowieści Manfreda (Sapegno). 4 Sanleo — wioska w księstwie Urbino, położona na szczycie wysokiego i stromego wzgórza; Noli — miasteczko na wybrzeżu liguryjskim, dostępne jedynie od strony morza lub wchodząc po prawie pionowej ścianie gór, które otaczają je ze wszystkich stron; Bismantowy szczyt — góra w Apeninach, w rejonie Reggio Emilia. 5 i słowami świeci — facea lume, język biblijny (2 Krl 22, Ps 118,105). 6 wąska i stroma... — w sensie moralnym: pokuta jest ciężka, a jej droga stroma, w odniesieniu do słynnego wersu ewangelii: „Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują!” (Mt 7,14). Dawni komentatorzy dostrzegają w konieczności posługiwania się w czyśćcu rękoma i nogami sens alegoryczny; ręce to działanie, nogi — uczucia (a może odwrotnie?).
285
Czyściec
40
43
46
49
52
55
58
61
64
Szczyt tak wysoki, że tam wzrok nie sięga, brzeg jeszcze bardziej był zaś stromy przecie niżeli ćwierć kwadrantowego kręga7. I już znużony, nudny jako dziecię: O zawróć, Ojcze — proszę go nieśmiało — jeśli nie staniesz, sam zostanę w świecie”. Odparł mi: „Tutaj, synu, wciągnij ciało” — wskazał mi taras z długą na nim drogą, co obiegała prawie górę całą. Taką te słowa były mi ostrogą, że na czworaki! już się nikt nie leni, i wreszcie ścieżkę nogi poczuć mogą. I usiedliśmy obaj, obróceni w stronę lewantu, skąd żeśmy przybyli: miło się przyjrzeć przebytej przestrzeni8. Na morza brzeg spojrzałem w pierwszej chwili; w drugiej na słońce i się zadziwiłem, że pada z lewej: czy mnie wzrok nie myli? Spostrzegł poeta przecie, że utkwiłem oszołomiony wzrok w światła rydwanie, co między nas a północ wchodził tyłem. „Jeśli bliźniacy weszliby w kompanię owego lustra9 — rzekł mi zamyślony — co lubi bieg po niebie niesłychanie, ujrzałbyś Zodiak, jak zaczerwieniony bliżej Niedźwiedzic krążyć się wydaje, chyba że w inne poszedłby gdzieś strony.
7 kwadrant — czwarta część obwodu koła, odpowiadająca kątowi 90 stopni, albo — jak chcą inni komentatorzy — instrument, którym astronomowie posługiwali się, określając wysokość gwiazd. 8 miło się przyjrzeć przebytej przestrzeni — według dawnych komentatorów znaczy to w sensie moralnym, że kto obrał drogę cnoty i powraca pamięcią do swojej grzesznej przeszłości, podnosi się na duchu i skłonny jest, by całkowicie od niej się odciąć i podążać wybraną przez siebie drogą. 9 bliźniacy... — Kastor i Polluks, gwiazdozbiór Bliźniąt; lustro — słońce.
286
Pieśń czwarta
67
70
73
76
79
82
85
88
91
Jeśli chcesz pojąć, jakże to się staje, skup się i obróć myśl ku Syjonowi10 i owej górze, bowiem te dwa kraje jeden horyzont, zobacz, przepołowi na dwóch półkulach różnych; więc tą drogą, gdzie nie powiodło się Faetonowi, ujrzysz: tu w jedną stronę, jedną nogą, a tam w przeciwną zaś podąża słońce; siły umysłu to zrozumieć mogą”. „Jasne, mój mistrzu, nigdy jeszcze — wtrącę — tak jasno oczy moje nie widziały, (a rozumienia tam już czułem końce), że owe koło niebieskiej kabały, które Równikiem nauka nazywa, które oddziela zimę i upały, z powodu, który zdradzasz mi, tu bywa bliższe północy, podczas gdy je Żydzi widzieli tam, gdzie gorączka straszliwa. Lecz chciałbym wiedzieć, niechaj mistrz nie szydzi: na szczyt daleko jeszcze? bo tak duży, że moje oko stąd go niedowidzi”. „Taka jest góra — wiadomością służy — że zrazu droga ciężka jest i długa, lecz bliżej szczytu coraz mniej nas nuży. Jak mówi o tym część Etyki druga, droga pod górę taka będzie łatwa jak z biegiem nurtu wartkiego żegluga11;
10 Syjon — Jerozolima. Znajdując się na swych antypodach, Jerozolima i góra czyśćcowa mają ten sam horyzont astronomiczny. Kto więc, znajdując się w Jerozolimie, patrzy na wschód, ma Słońce po prawej stronie, podczas gdy ten, kto patrzy na wschód w czyśćcu, widzi je po lewej. 11 droga pod górę taka będzie łatwa... — w miarę ćwiczenia się w cnocie, coraz łatwiej ją czynić i — mówi Arystoteles w drugiej księdze Etyki — oznaką, że osiągnęło się daną cnotę całkowicie, jest przyjemność, która towarzyszy jej spełnieniu.
287
Czyściec
94
97
100
103
106
109
112
115
jeżeli nic nam planów nie pogmatwa, to odpoczynek po trudach cię czeka. Dość; że to prawda, powie nawet dziatwa”. A kiedy rzekł te słowa, z niedaleka dobiegły wolno inne: „Oj, być może, że tu posiedzisz” — coś jak głos człowieka12. Więc zakręcamy na to dictum Boże, i nas uderza widok wielkiej skały, nie dostrzeżonej we wcześniejszej porze. I podchodzimy tam, gdzie zażywały cienia za głazem duchy, spore grono, rozwalające się jak ktoś niedbały13. A jeden (pewnie bardzo go zmęczono!) siedział i ściskał rękoma kolana, a między nimi trzymał twarz spuszczoną14. „Przypatrz się — rzekłem do słodkiego pana — temu, co oddał tak się tu gnuśności, jakby to była jego ukochana”. A cień wspomniany się wygodnie mości, jedynie okiem łypnie sponad uda i powie: „Podejdź, nie brak ci dzielności!”. Gdy go poznałem, żaden trud i żmuda, przez którem dyszał, przecie nie przywiedzie mnie do odwrotu; gdy mi dojść się uda,
12 „Oj, być może, / że tu posiedzisz”... — głos, który wypowiada te słowa, jest głosem lutnika florenckiego Belaquy, zmarłego w 1302 r. i znanego z lenistwa. Mówi anegdota, że gdy ktoś ganił go za jego bezczynne siedzenie, odpowiedział słowami Arystotelesa: sedendo et quiescendo anima efficitur sapiens. Na co usłyszał: „Zapewne, jeśli to przez siedzenie człowiek staje się mądrym, nikt nie był nigdy mądrzejszy od ciebie” (Anonimo Fiorentino). 13 rozwalające się jak ktoś niedbały — duchy niedbałe, leniwe, które zwlekały z pokutą z lenistwa aż do końca życia, i które muszą pozostać poza czyśćcem tak długo, jak trwało ich życie. 14 siedział i ściskał rękoma kolana... — w tej samej postawie przedstawiana jest acedia w jednym z sonetów Fazio degli Uberti na temat grzechów głównych (Sapegno).
288
Pieśń czwarta
118
121
124
127
130
133
136
139
podniósł łeb niczym niedźwiedź po obiedzie: „Już zobaczyłeś — do mnie rzekł powoli — że tu wóz słońca lewą stroną jedzie?”. Leniwy gest i szczypta w słowie soli sprawił, że uśmiech w wargi mnie załechce: rzekłem: „Belaqua, dziś już mnie nie boli o ciebie serce; lecz mów: bies cię bechce, aby tu siedzieć? czekasz przewodnika? a może tak jak dawniej — ci się nie chce?”. A on: „Iść w górę, bracie, myśl to dzika. Po co iść, kiedy w bramie anioł Boży drogę na męki przede mną zamyka. Wpierw musi tyle zejść niebieskich zorzy, ile ich ujrzał w grzechu swoim podły człowiek, co zwleka, zanim się ukorzy, chyba że przedtem mi pomogą modły żywego serca, co doświadcza łaski: bo na cóż inne? w niebie by zawiodły”. Lecz już poeta wszedł na owe piaski i rzekł mi: „Chodźże, słońce już wysoko tyka południa, i już noc na płaski brzeg oceanu spada i Maroko”.
289
Czyściec
Pieśń piąta Nagana Wergilego (w. 1–21) leniwi zmarli śmiercią gwałtowną (w. 22–63) Jakub z Casero (w. 64–84) Buonconte da Montefeltro (w. 85–129) Pia (w. 130–136)
1
4
7
10
13
16
19
Już porzuciwszy leniwego męża i innych, z mistrzem idę nieleniwy, kiedy tuż za mną cień palec wypręża i woła głośno: „Patrzcie, co za dziwy! Zda się, że promień przez niego nie świeci a on sprawuje się całkiem jak żywy!”. Gdy tego słowa dźwięk do mnie doleci, widzę, że cienie z czyśćcowego stada na mnie i cień mój patrzą się jak dzieci. „Czemuż twój umysł w takie sidła wpada, że są wolniejsze — mistrz rzekł — twoje ruchy? co za różnica, co też tu się gada? Chodźże już za mną, niechaj szepczą duchy: Bądź wobec nich jak wieża niewzruszona, co nie poderwą jej wiatru podmuchy1; bo człowiek, w którym jedna myśl zielona kiełkuje z drugiej, cel swój z oczu traci, gdyż zawsze pierwszą następna pokona”. Jakimże słowem człowiek mu odpłaci? Odrzekłem: „idę”, wstydząc się jak dziecię lub przebaczenia pragnące postaci.
1 Bądź wobec nich jak wieża niewzruszona... — w Piśmie świętym i w tekstach religijnych wierzący porównywany jest do niewzruszonej góry lub stojącej kolumny. Bezpośrednim natchnieniem Dantego jest jednak fragment z Eneidy: stat et in ferrea turris ad auras.
290
Pieśń piąta
22
25
28
31
34
37
40
43
46
49
Tymczasem brzegiem, tuż przed nami przecie, szli jacyś ludzie i śpiewali żywo pieśń Miserere, werset po wersecie2. Gdy się spostrzegli, że byłem, o dziwo, przeszkodą słońcu, pieśń swą obrócili w głoskę zdumienia, długą i chrapliwą3; a dwaj posłami stali się po chwili i ku nam biegli, pragnąc, byśmy całą prawdę o stanie naszym przedstawili. Rzekł mistrz: „Możecie do nas podejść śmiało i tym powiedzieć, którzy was posłali, że ten kształt jego to prawdziwe ciało. A jeśli jego cień dostrzegli z dali, mają odpowiedź; a gdy łakną chwały, niechże go uczczą, może ich pochwali”. Nigdy tak szybko gwiazdy nie spadały, nie cięła nieba błyskawica blada, nie biegły chmury w sierpniowe upały, jak oni biegli tam, gdzie ich gromada; a potem wszyscy ku nam już pognali na kształt bez uzdy pędzącego stada. Rzekł mistrz: „Tłum cieni, który na nas wali, przybywa, bo ma próśb do ciebie wiele: lecz musisz iść, więc słuchaj idąc dalej”. „Duszo, co idziesz na wieczne wesele, a masz na sobie cielesne ubranie, poczekaj — brzmiał ich krzyk — to tak niewiele. Spójrz, może z którymś drugie to spotkanie,
2 Miserere — psalm 50, który jest jednym z siedmiu psalmów pokutnych używanych w liturgii: wyraz skruchy i lękliwe wezwanie Bożego miłosierdzia. 3 Gdy się spostrzegli... — postacie te to dusze osób, które zmarły śmiercią gwałtowną i żałowały swych win jedynie w chwili śmierci; także one zostały wykluczone z prawdziwego czyśćca na pewien czas, którego Dante ściśle nie określa, i także one jedynie na mocy modlitwy żywych i łaski Boskiej mogą mieć nadzieję na skrócenie ich pobytu w przedczyśćcu.
291
Czyściec
52
55
58
61
64
67
70
73
tak abyś zaniósł o nim tam4 nowiny: ach, czemuż idzie? czemuż nie przystanie? Byliśmy, aż do ostatniej godziny gwałtownej śmierci naszej, grzesznikami, lecz ujrzeliśmy w świetle nasze winy5, żałowaliśmy, przebaczyli sami, skończyli żywot z Bogiem pogodzeni, który tęsknotą znęca się nad nami”. „Gdy patrzę na was — rzekłem więc do cieni — widzę tu same nieznajome twarze; lecz mogę rzec i powiem, o zbawieni6, na tamten pokój, o którym tu marzę, co mnie śladami mistrza mego wodzi i w różnych światach szukać mi się każe”. „Każdy ci wierzy — jeden z nich się zgodzi — i bez przysięgi, na zwyczajne słowo, chyba że woli niemożność przeszkodzi. Więc w imię innych tą cię nudząc mową, proszę cię, jeśli trafisz do krainy między Romanią a ziemią Karlową7, spraw, a to sprawić możesz ty jedyny, aby się za mnie pomodlono w Fano, abym oczyścić mógł się z ciężkiej winy. Tam przebywałem; ale dusza raną,
tam — na świat żywych. w świetle — świetle Łaski. 6 zbawieni — właściwie: przeznaczeni do zbawienia, w oryginale: ben nati. 7 Więc w imię innych... — mówi to Iacopo di Ugoccione del Cassero, pochodzący ze starej rodziny z Fano. Był człowiekiem wielkich zalet militarnych i politycznych. W 1288 r. wziął udział w wojnie florentczyków przeciw Arezzo. W 1296–97 r. był burmistrzem Bolonii i energicznie bronił jej niepodległości przeciwko ambitnym zakusom Azza VIII, markiza Ferrary. Wezwany w 1298 r. jako burmistrz do Mediolanu udał się przez morze do Wenecji i z ostrożnością odbywał swą podróż przez terytorium Padwy, dosięgli go jednak i zabili, niedaleko zamku d’Oriago, najemni mordercy Estensa. Został pogrzebany w Fano, w kościele świętego Dominika. 4 5
292
Pieśń piąta
76
79
82
85
88
91
razem z krwią moją, z ciała wyleciała8; w Antenorowym grodzie ją zadano9, tam, gdzie tak pewna czuła się i śmiała: d’Este to zrobił, w gniewie — powiadają — większym niż tego sprawiedliwość chciała10. Jeśli ku Mirze uciekłbym przed zgrają, nie ku Oriaco (wciąż je człek przeklina!), byłbym wśród tych wciąż, którzy oddychają. Wbiegłem na bagna; ale muł i trzcina mnie omotały: padam, patrzę: co to? jezioro krwi się u mych stóp zaczyna”. Potem rzekł inny: „Jeśli z tą tęsknotą, co cię tu ciągnie, będziesz Boga blisko, pomóż i mojej, o dobra istoto. Buonconte Montefeltro me nazwisko11: Giovanna o mnie się nie zatroszczyła12; więc idę z nimi i mam czoło nisko”. A ja do niego: „Jaka to zła siła tak oddaliła cię od Campaldino, że jest nieznana dotąd twa mogiła?
8 ale dusza raną, / razem z krwią moją... — że to w krwi miała mieścić się siedziba duszy i życia, było powszechnym mniemaniem czasów Dantego. 9 w Antenorowym grodzie... — nazywając padewczyków od imienia trojańskiego Antenora, który był mitycznym założycielem miasta (Tytus Liwiusz I, 1; Wergiliusz, Eneida, I, 242) i podkreślając zaufanie, jakie żywił do ich ziemi, czyni Jakub z Casero jakąś nieczytelną dziś i nieokreśloną aluzję do swoich stosunków z Estensem. Mówi jednak o swoich nieprzyjaciołach bez urazy. Wybaczył im (Sapegno). 10 d’Este to zrobił... — Azzo VIII, pan Ferrary w latach 1293-1308. Dante wspomina go jako ojcobójcę w Piekle, XII, 112, a zawsze w sposób wrogi i pełen pogardy (Czyściec, XX, 80; O języku pospolitym, I, XII, 5; II, VI, 5). 11 Buonconte da Montefeltro — syn Guida (patrz Piekło, XXVII, 19–132) i podobnie jak jego ojciec jeden z przywódców partii gibelińskiej. Mężny wojownik — jak opisuje go Benvenuto — w 1287 r. wziął udział w wypędzeniu gwelfów z Arezzo; w 1288 r. pokonał sieneńczyków pod Pieve del Toppo; w 1289 r. rozkazywał wojsku aretyńskiemu w wojnie przeciw Florencji. Umarł w bitwie pod Campaldino 11 czerwca tego roku (Villani, Cronica, VII, 115). 12 Giovanna — wdowa, która zdawała się nie troszczyć, po jego śmierci, o jego zbawienie (Buti).
293
Czyściec 94
97
100
103
106
109
112
115
118
„Och! — odpowiedział — u stóp Casentino biegnie Archiano, wody, co ciekawy mijając erem, z Apeninów płyną13. Tam, gdzie to imię jej już nie ma sławy, uciekłem: z gardła mego raną ziało, biegłem trwożliwie i krwawiłem trawy. Tam wzrok straciłem, słowo się urwało, (imię Maryja wyszeptałem przecie!), upadłem i tam już zostało ciało. I powiem prawdę, a ty głoś ją w świecie: wziął mnie ptak Boży, drugi rzucił listę i krzyknął: «Ejże, czemu go bierzecie?14. Zabierasz z niego to, co w nim wieczyste, za jedną łezkę, co mi go wydziera; z resztą inaczej postąpię zaiste!». Wiesz, w jaki sposób się w powietrzu zbiera opar, co w wodę potem deszczem puka, wzniósłszy się pierwej, gdzie zimniejsza sfera15. A ów złą wolę, co zła tylko szuka16, łączy z rozumem: w opar wiatrem dmucha, jak chce natura i diabelska sztuka. Więc kiedy noc już zapadała głucha, od Pratamagno po szczyt nad doliną17 wisiała mgła już i niechybna plucha, aż te ciążące chmurom wody spłyną; i spadł, wypełnił deszcz głębokie jary, gdzie indziej gęstą zatrzymany gliną;
Archiano — dopływ Arno; erem — pustelnia kamedułów. wziął mnie ptak Boży, drugi... — spór między diabłem i aniołem przypomina analogiczny spór o duszę jego ojca, Guida, opisany w XXVII pieśni Piekła. 15 Wiesz, w jaki sposób się w powietrzu zbiera... — odwołanie do powszechnie znanej teorii tworzenia się deszczu, wywodzącej się od Arystotelesa (Meteor., I, 9 i II, 4). 16 A ów... — diabeł. 17 nad doliną — doliną Campaldino. 13
14
294
Pieśń piąta
i potokami owe wód bezmiary wpadły do rzeki królów, zapluskało z hukiem, jakiego nie pamięta stary18. 124 Archian znalazło moje zmarzłe ciało śród swoich wirów; w Arno je rzuciło i krzyż na piersi mojej rozwiązało, 127 ten, który splotłem z rąk ostatnią siłą: Arno zaś wlokło mnie jak swoje śmiecie, po dnie, po brzegach, i nimi nakryło”. 130 „Ach, kiedy wrócisz i odpoczniesz w świecie po długiej drodze, co tak szybko mija — po drugim widmie powiedziało trzecie 133 — wspomnijże o mnie, która jestem Pia19: Siena mi życie dała; śmierć Maremma: jak bardzo dobrze o tym wie ten, czyja 136 w ślubnym pierścieniu moim lśniła gemma”. 121
rzeki królów... — królewskiej, bo wpływa do samego morza — Arno (Buti). Pia — zgodnie z tradycją zebraną przez dawnych komentatorów chodzi o żonę Nella d’Inghiramo dei Pannocchieschi, pana zamku Pietra w Maremmie, kapitana wojska gwelfickiego w 1284 r. i żyjącego jeszcze w 1322 r. Miała pochodzić z rodziny Tolomei. Mąż zabił ją, aby móc poślubić Margharitę Aldobrandeschi, kiedy w 1297 r. zostało rozwiązane prawnie jej małżeństwo z Loffredem Caetani, wnukiem Bonifacego VIII, albo — według innych — odkrywszy jakiś popełniony przez nią błąd czy też z powodu zazdrości. 18 19
295
Czyściec
Pieśń szósta Tłum dusz proszących o mszę w intencji zmarłych (w. 1–24) skuteczność modlitw (w. 25–57) Sordello (w. 58–75) skarga na położenie Italii (w. 76–151)
Kiedy się skończy gra ostatnia w kości, ten, który przegrał, sam ze złud się budzi, powtarza rzuty, smuci się i złości; 4 a za zwycięzcą tłum podąża ludzi; jeden go z przodu, drugi z tyłu chwyta i z każdej strony inny petent nudzi; 7 a on nie staje, lecz każdego pyta; by sobie poszli, rękę im podaje; tak czyni, aż go ta opuści świta. 10 Taki ja byłem, wpadłszy w ową zgraję, w stronę wciąż innej się zwracając głowy; tak obiecując, odejść się udaje. 13 Był tam Aretyn, któremu surowy, zły Ghin di Tacco dał umierać w męce1, i ten, co tonął, zamiast biec na łowy2. 1
Aretyn... — mieszkaniec Arezzo: Benincasa da Laterina, zdolny prawoznawca z XIII wieku. Kiedy skazał na śmierć — jako doradca burmistrza Sieny — brata i stryja Ghina di Tacco, ponieważ „jako rozbójnicy i złodzieje odebrali gminie Sieny zamek, który był w Maremmie, gdzie stanęli i okradali każdego, kto tylko przechodził drogą” (Buti), został w odwecie zamordowany przez Ghina w Rzymie, gdzie pełnił funkcję sędziego, zaskoczony w samej sali trybunału; Ghin di Tacco — szlachcic sieneński „słynny ze swych rabunków i swego zuchwalstwa” (Boccaccio, Dekameron, X, II, 5). W ostatnich latach życia pogodził się z papieżem Bonifacym VIII i uzyskał za jego pośrednictwem wybaczenie Sieny. Umarł napadnięty w Asinalonga, wiosce sieneńskiej (Acquarone). 2 i ten, co tonął, zamiast biec na łowy — Guccio dei Tarlati da Pietramala, gibelin z Arezzo, utopiony w Arno, kiedy walczył ze zbiegłymi gwelfami z rodziny Bostoli. 1
296
Pieśń szósta
I tam mnie prosił, wyciągając ręce Novello i ten z Pizy, przez którego Marzucco męstwa miał okazać więcej3. 19 Hrabiego Orso oczy me dostrzegą4, i ducha, jak mi rzekł, wziętego z ciała, przez złość i zawiść, nie przez winę jego, 22 da Brossa (mówię to, by uważała Brabantka: w skrusze niechaj się nie leni, ażeby w piekle potem nie jęczała!)5. 25 Gdy uwolniłem wreszcie się od cieni, które prosiły, by za nie prosili: 16
3 Novello — Federigo Novello, syn Guida Novello, hrabiego Casentino, zabity w 1289 lub 1291 r.; ten z Pizy — syn Marzucca degli Scornigiani, Farinata lub być może Gano, zabity w 1287 r. przez hrabiego Ugolina, podczas gwałtownej walki pomiędzy nim a Viscontim o panowanie nad Pizą (Luiso). Marzucco był człowiekiem wielkiej sławy, często pomiędzy 1250 a 1278 r. pełniącym ważne urzędy; w roku 1286 wstąpił do zakonu franciszkańskiego i spędził dziesięć lat w klasztorze Santa Croce we Florencji, gdzie Dante mógł poznać go osobiście. W jaki sposób „męstwa miał okazać więcej” z powodu śmierci syna, o tym różnie piszą komentatorzy. W jednej z wersji, pochodzącej od Boccaccia, miał on stanąć, przebrany i nie okazujący swego cierpienia, przed Ugolinem, aby prosić go o pozwolenie oddania pośmiertnego hołdu zwłokom syna, którego kazał zostawić nie pogrzebanym. W innej, bardziej wiarygodnej, męstwo Marzucca polegało na chrześcijańskim pohamowaniu w sobie wszelkiego pragnienia zemsty i wybaczeniu zabójcom Gana. 4 Hrabiego Orso... — degli Alberti, syna hrabiego Napoleona. Został zabity przez swojego kuzyna Alberta w 1286 r. i jego śmierć stanowi jedną z czarnych kart tej strasznej kroniki domowej, która rozpoczyna się od nieubłaganej nienawiści pomiędzy rodzicami zmarłego i jego zabójcą i dwóch bratobójstw z Kainy (Piekło, XXXII, 55–60) i znajduje ciąg dalszy w gwałtownej śmierci w 1325 r. samego Alberta. 5 da Brossa... — Piera de la Brosse. Urodzony w skromnej rodzinie zdobył sławę jako chirurg i cieszył się łaskami królów Francji, najpierw Ludwika IX, a potem Filipa III Śmiałego, który podniósł go do godności wielkiego szambelana. Kiedy w 1276 r. umarł w tajemniczych okolicznościach Ludwik, pierworodny syn króla, Piotr oskarżył Marię z Brabantu, drugą żonę Filipa, o otrucie pasierba w celu zapewnienia dziedzictwa tronu własnemu synowi, Filipowi Pięknemu. To oskarżenie sprowadziło na niego nieposkromioną nienawiść królowej i jej popleczników. W 1278 r. został on obwiniony o zdradę i sekretne porozumienie z Alfonsem X z Kastylii, prowadzącej wtedy wojnę z Francją, i skazany na śmierć. Jasne jest, że Dante uważa go za niewinnego i przypisuje jego śmierć zawiści, grzechowi dworów, podobnie jak w przypadku Piera della Vigna (Sapegno).
297
Czyściec
28
31
34
37
40
43
46
49
52
55
niechże ich prędko Pan Bóg w świętych zmieni, rzekłem: „O światło moje, mój Wergili, zda się, że temu zaprzeczasz surowo, że Boży dekret modlitwa uchyli6; a tu się modlą właśnie o rzecz ową: a zatem próżną mają tu nadzieję lub nie jest jasne dla mnie twoje słowo?”. „Jasne me pismo — na to się zaśmieje; — i ich nadzieja przecie się nie myli, co widać, jeśli umysł nie kuleje, sprawiedliwości szczyt się nie pochyli jeśli coś, przed czym długa była droga, poryw miłości spełni w jednej chwili; o innym mówi książka moja droga7: że popsutego modlitwa nie skleci; tamta modlitwa dojść nie mogła Boga8. Ale nie wpadaj tutaj w pytań sieci, resztę ci pani powie (na to liczę), co między prawdą a rozumem świeci: słyszysz? Ja mówię ci o Beatrycze: bo ją to ujrzysz tu na samej górze, rozradowane, szczęśliwe oblicze”. „Panie, pośpieszmy się — odrzekłem — nuże, bo owo imię siły mi dodaje i z cienia góry prędki wieczór wróżę”. „Razem z tym dniem pójdziemy hen, na raje — tak mi odpowie — ile człowiek zdoła; lecz jest inaczej, niż ci się wydaje. Zanim dojdziemy, wzejdzie ta wesoła twarz, którą tak już zasłoniła góra,
zda się, że temu zaprzeczasz surowo... — aluzja do odpowiedzi, której Sybilla udzieliła Palinurowi, który prosił ją o przewiezienie go za Acheront, mimo że nie był jeszcze pogrzebany: Desine fata deum flecti sperare precando (Eneida, VI, 376). 7 książka moja droga — Eneida. 8 tamta modlitwa dojść nie mogła Boga... — ponieważ była modlitwą pogańską. 6
298
Pieśń szósta
58
61
64
67
70
73
że twego cienia tu nie widać zgoła9. Lecz na tę duszę spójrz samotną, która wzrokiem nas, byśmy przyszli do niej, zmusza: pewnie zna drogę i tu wiele wskóra”. I podeszliśmy: ach, lombardzka dusza, jakże jest zawsze dumna i wzgardliwa, jakże dostojnie, wolno okiem rusza!10. Nie powiedziała nam żadnego dziwa, ale czekała na nas i patrzała na podobieństwo lwa, który spoczywa. Wergili podszedł, prosił ją z nieśmiała, by powiedziała, gdzie tu droga bita; lecz na pytanie nie odpowiedziała, ale o kraj nas i o życie pyta: „Mantua...”; — wódz mój rzec mu się ośmieli, a ten zamknięty w sobie eremita porwał się niczym z gorącej kąpieli: „Mantuańczyku, ja jestem Sordellem11, z twej ziemi!” — woła, po czym się objęli.
wesoła / twarz... — tarcza słoneczna. jakże dostojnie, wolno okiem rusza — wyobrażenie wielkodusznego mędrca, patrz: Piekło, IV, 112. 11 Sordello — urodzony w Goito, w pobliżu Mantui, w szlachetnej, lecz biednej rodzinie, na początku trzynastego wieku był, jak opowiada dawny prowansalski biograf, „mężczyzną o pięknej postaci, utalentowanym śpiewakiem, znakomitym trubadurem i wielkim miłośnikiem”. Za młodu żył na dworze Riccarda de San Bonifacio, pana Werony, i czcił w wierszach jego żonę Cunizzę da Romano. W porozumieniu z jej braćmi, Ezzelinem i Albertem, około roku 1226 porwał ją lub umożliwił jej ucieczkę z domu męża. Kilka lat później z powodu swego potajemnego małżeństwa z Ottą di Strasso, musiał uciec także z Marchia Trevigiana i schronił się w Prowansji na dworze Raimunda Berlinghieri, gdzie ułożył wiele miłosnych i satyrycznych wierszy w literackim sporze (tenzone) z trubadurami prowansalskimi tego czasu. Po śmierci Raimunda poszedł w służbę do jego zięcia Karola d’Anjou i udał się z nim do Italii na wyprawę przeciw Manfredowi. W 1269 otrzymał w darze od d’Anjou lenno Palena i inne zamki Abruzzich. Umarł, jak się wydaje, przed 1273 r. (Lollis). Był bez wątpienia jedną z najznakomitszych postaci pośród trubadurów późniejszej generacji i — szczególnie w ostatniej części życia — ogólnie szanowanym autorytetem. Dante pisze o nim z uznaniem w traktacie O języku pospolitym (I, XV, 2). 9
10
299
Czyściec
76
79
82
85
88
91
94
Biedna Italio, gościsz bólu wiele, łódź bez sternika pośród wielkiej burzy, nie panią ludów jesteś, lecz burdelem12! Był cień tak łaskaw tutaj dla tych, którzy musnęli imię twe końcem języka: uczcił rodaka śród wiecznej podróży; a tam twych żywych dzieli wojna dzika: żrą jedni drugich, że aż włos się jeży, choć jeden mur i fosa ich zamyka. Szukaj, nieszczęsna, idąc wzdłuż wybrzeży twych mórz, a potem popatrz w swoje łono, czy gdzieś się pokój, a nie wojna szerzy. Cóż, że poprawił tobie rozluźnioną uzdę Justynian, gdy wiatr w siodle siedzi13? Bez niej mniej wstydu mogłoby być pono. Ty, co pobożną winnaś być, gawiedzi, i na tym siodle zostawić Cezara, (dobrze rozumiesz? przecie Bóg nie bredzi)14, patrz: jak to zwierzę wierzga i się stara wszelkim sposobem uniknąć ostrogi, odkąd ty siedzisz na nim jak ofiara15.
12 Biedna Italio... — w oryginale: serva, niewolna, ponieważ pozbawiona cesarza i zdana na panowanie samowolnych i tyrańskich rządów. Według Dantego jedynie monarchia powszechna mogłaby zapewnić ludziom sprawiedliwość i prawdziwe obywatelskie wolności (Monarchia I, XII, 7); nie panią ludów jesteś... — echo lamentacji Jeremiasza: „Ach! Jakże zostało samotne miasto tak ludne, jak gdyby wdową się stała przodująca wśród ludów, władczyni nad okręgami cierpi wyzysk jak niewolnica” (Jer 1,1). 13 Cóż, że poprawił tobie rozluźnioną / uzdę Justynian... — zestawiając i poprawiając prawa, stanowiące jak gdyby uzdę, którą posługują się rządy (Buti). Chodzi o Kodeks Justyniana; gdy wiatr w siodle siedzi — gdy koń nie ma jeźdźca, cesarza. 14 Ty, co pobożną winnaś być... — według niektórych komentatorów jest to odwołanie do nakazu ewangelicznego: „oddajcie Cezarowi, co należy do Cezara, a Bogu, co należy do Boga” (Mt 22,21) i słów: „Królestwo moje nie jest z tego świata” (J 18,36). 15 odkąd ty siedzisz na nim jak ofiara — być może Dante chce tu powiedzieć, że ludzie Kościoła nie są w stanie sprawować rządów.
300
Pieśń szósta
97
100
103
106
109
112
115
Albercie Niemcze, co mu schodzisz z drogi, gdy tak je owa rozwścieczyła jazda, winieneś wziąć to siodło między nogi16. Sprawiedliwego sądu spadnie gwiazda na twoją krew i niechaj to zasłynie, tak by twój dziedzic bał się swego gniazda17! Bo dzięki twej i ojca twego winie i przez was obu chciwość już, niestety, ogród cesarstwa zmienił się w pustynię. Patrz na Monteki, patrz na Kapelety, na jednym wózku Monald z nimi jedzie: ci już w żałobie, tym grożą sztylety18! Przyjdź, o okrutna, spójrz, jak źle się wiedzie twoim szlachetnym, liż i lecz ich rany, zobacz: i Santafior jest w wielkiej biedzie19! Przyjdź, patrz na Rzym twój, który zapłakany, wdowi, samotny, woła jak w obłędzie: „Czemu cię nie ma, cesarzu kochany?”20. Przyjdź, patrz, jak tutaj się miłują wszędzie!21, jeśli litości brak ci, do Anielki, niechże twa sława wstydem tobie będzie!
16 Albercie Niemcze... — Albert Habsburg, cesarz od 1298 do 1308 r. Podobnie jak jego ojciec, Rudolf (patrz Czyściec, VII, 91), zajęty sprawowaniem rządów w Niemczech, zrzekł się władzy na ziemiach Italii i obrony swoich praw przeciwko rosnącym uzurpacjom papieży. 17 Sprawiedliwego sądu spadnie gwiazda... — większość komentatorów dostrzega w tych wierszach aluzję do przedwczesnej i nieoczekiwanej śmierci Rudolfa, pierworodnego syna Alberta i do zabicia samego Alberta przez jego wnuka Giovanniego di Svevia w czerwcu 1308 r. 18 Patrz na Monteki, patrz na Kapelety... — niejasne. Z badań F. Ghisalbertiego wynika jednak, że nie chodzi tu bynajmniej o dwie rywalizujące ze sobą rodziny z Werony, ani o dwa domy gibelińskie z Werony i Cremony, ale o dwie partie, których walki rozgrywały się na przestrzeni całej Lombardii, pro– i antycesarską. 19 Santafior — hrabstwo Aldobrandeschich, któremu ok. 1300 r. Siena odebrała przemocą i układami sporą część dawnych posiadłości. 20 wdowi, samotny... — „bez księcia, opiekuna i oblubieńca” (Benvenuto). Patrz cytowany już fragment z Lamentacji Jeremiasza. 21 Przyjdź, patrz, jak tutaj się miłują wszędzie — oczywiście Dante mówi to ironicznie.
301
Czyściec
118
121
124
127
130
133
136
139
Wolno mi spytać, o Jowiszu wielki22, coś był na ziemi za nas krzyżowany: sprawiedliwości zginął ślad tu wszelki? lub w twej mądrości głębiach snujesz plany jakiegoś dobra i spuszczasz zasłonę na sąd umysłem naszym niezbadany? Bowiem Italii grody wypełnione są tyranami, każdy gbur Marcelem, byle na właśnie słuszną przeszedł stronę23. Ciesz się, Florencjo, wszak nie jesteś celem tych słów, do ciebie wszak się nie odnoszą, u ciebie każdy cnoty przyjacielem24. Gdzie indziej w sercu sprawiedliwość noszą, nad każdą strzałą myśląc wypuszczoną; u ciebie za to ją wymownie głoszą. Gdzieś się ze stołków rezygnuje pono; u ciebie każdy, co mu dają, bierze i woła głośno: Pro publico bono! Ciesz się, masz przecie z czego, chętnie wierzę: jesteś bogata, pokój, mądrość w tobie! Oj, czas pokaże, czy ja mówię szczerze25. Ateny, Sparta, które w dawnej dobie słynęły prawem i porządkiem wszędzie, to dobrobytu ledwie ślad przy tobie26,
Jowisz wielki — Jezus Chrystus. każdy gbur Marcelem — prawdopodobnie aluzja do Marcellus loquax Lukana (Pharsalia, I, 313), czyli do Marka Klaudiusza Marcellusa, pompejańskiego konsula z roku 50 p.n.e., uporczywego przeciwnika Cezara, znacząca mniej więcej: każdy wieśniak, który oddaje się walce politycznej i staje się przywódcą partii, prędko przybiera wobec władzy cesarskiej zarozumiałą i buntowniczą postawę. Inni zaś myślą tu o Marku Klaudiuszu Marcellusie, zwycięzcy spod Syrakuz i Kartaginy, wyjaśniając odmiennie ten wiersz: „każdy wieśniak staje się bohaterem, zbawcą ojczyzny”. 24 Ciesz się, Florencjo... — oczywiście ironicznie i sarkastycznie. 25 jesteś bogata, pokój, mądrość w tobie — Florencja była rzeczywiście w owych czasach bogata, inne jednak rzekome jej przymioty to czysta ironia. 26 Ateny, Sparta... — prawodawstwo Aten i Sparty było uważane za źródło prawa cywilnego. Szyderstwo pod adresem Florencji. 22
23
302
Pieśń szósta
która tak bystro zawsze wiesz, co będzie, i tak się rządzisz, że do listopada nie dotrwa to, co październik uprzędzie27. 145 Ileż to razy (pamięć podpowiada), zmieniałaś prawo, pieniądz, obyczaje, coraz to inny rząd tutaj zasiada! 148 Jeśli przypomnisz, ujrzysz, mnie się zdaje, że jak ta chora jesteś, bliska śmierci, której pierzyna spoczynku nie daje 151 i by uniknąć cierpienia, się wierci. 142
27 i tak się rządzisz, że do listopada... — aluzja do ostatniego priora wybranego przez Partię Białych 15 października 1301 r., a odwołanego 7 listopada wraz z zwycięstwem Czarnych (Del Lungo).
303
Czyściec
Pieśń siódma Wergili i Sordello (w. 1–63) dolina niedbałych książąt (w. 64–90) gromada książąt (w. 91–136)
Po owym grzecznym i radosnym geście Sordello cofnął znów się o dwa kroki a potem spytał: „A kim wy jesteście?”. 4 „Nim na tutejsze skierowano stoki dusze do Bożej godne wejść rodziny, Oktawian w grobie złożył moje zwłoki1. 7 Jestem Wergiliusz i nie inne winy mi odebrały niebo, jak niewiara” — tak odpowiedział mu mój wódz jedyny2. 10 Jak ktoś, kto cuda widząc, wciąż się stara uwierzyć: że to jawa jest, przysięga, to znów nie wierzy, pyta: „sen czy mara?”, 13 tak wielka była zdumienia potęga: spuścił wzrok, miny przybrał uroczyste i tam go objął, gdzie ktoś mniejszy sięga3. 16 „Chwało Latynów, przez twój głos zaiste, co może, nasza pokazała mowa4, mojej Mantui dziedzictwo wieczyste, 19 czy to, że widzę cię, to łaska nowa? 1
1 Nim na tutejsze skierowano stoki... — ponieważ przed nadejściem i męką Chrystusa nie było jeszcze czyśćca. 2 Jestem Wergiliusz i nie inne winy... — patrz Piekło, IV, 40. 3 i tam go objął, gdzie ktoś mniejszy sięga — mniejszy nie tyle wzrostem, ile dostojeństwem. Jak sądzą jedni: pod ramiona, inni: za kolana lub zgoła: nogi. 4 Chwało Latynów... — mieszkańców dawnej i współczesnej Italii w nigdy nie przerwanej ciągłości rodu; nasza mowa — łacina, która nie przestaje istnieć jako narzędzie wyższej kultury i właściwa miara, wzór i odniesienie opowieści w volgare (Sapegno).
304
Pieśń siódma
22
25
28
31
34
37
40
43
powiedz: czyś z piekła i z którego koła?, jeżeli godzien jestem twego słowa”. „Przeszedłem wszystkie, ile człowiek zdoła, kręgi królestwa bólu — do poety mówił poeta. — Niebo mnie tu woła. Przez zaniechanie straciłem, niestety, widzenie Słońca (twego utęsknienia), którego późno poznałem zalety5. Jest miejsce w dole, smutne, lecz od cienia, a nie od męki; skarga przez nie leci, lecz nie brzmi tak jak krzyk, lecz jak westchnienia6. Tam ja przebywam śród niewinnych dzieci, które na ząb śmierć wzięła, nim z nich zmyli grzech dziedziczony przez nas od stuleci; tam z tymi jestem — mówił wciąż Wergili — których trzy święte cnoty nie zdobiły, ale we wszystkich innych się ćwiczyli7. Lecz jeśli możesz tylko, bądź tak miły, jak dojść tam, powiedz, gdzie, jak sobie wróżę, bramy są czyśćca, by się otworzyły”. „Nie mamy miejsca stałego na górze8 — odrzekł — i chodzić wolno mi dokoła; za przewodnika chętnie ci posłużę. Lecz patrz, już gaśnie jasność dnia wesoła, a tutaj nocą iść nie można w górę; o legowisku trzeba myśleć zgoła.
5 Przez zaniechanie... — nie przez grzech popełniony, ale przez brak wiary. Słońce — Bóg; którego późno poznałem zalety — już po śmierci, w miejscu, gdzie nie obowiązuje już pokuta i nie ma możliwości poprawy (Landino). 6 Jest miejsce w dole... — Limbo, patrz Piekło, IV, 25–27. 7 których trzy święte cnoty... — cnoty teologiczne; wszystkie inne — moralne i intelektualne. 8 Nie mamy miejsca stałego na górze — podobnie jak w Elizjum wergiliańskim (Eneida, VI, 673): nulli certa domus. Odnosi się to prawdopodobnie do wszystkich dusz z przedczyśćca, którym wolno krążyć dokoła góry i na nią wchodzić, nie mogą jednak przekraczać progu czyśćca. Sordello należy do którejś z grup dusz, które opóźniały się z pokutą in extremis (Sapegno).
305
Czyściec
46
49
52
55
58
61
64
67
70
Są tu na stronie pewne dusze, które jeśli pozwolisz, zaraz ci przedstawię; miło niejedną poznać z nich figurę”9. „Jak to? Chcącemu — pytał mistrz ciekawie — wstępować nocą, czy też ktoś zakaże, czy sił nie znajdzie już ku tej wyprawie?”. Mara na piasku coś kreśliła marze: „Patrz: takiej linii — Sordel rzekł powoli — nie przejdziesz, nim się słońce nie pokaże; bo nocna ciemność na to nie pozwoli10; choć nic innego tutaj was nie trzyma, jakaś niemożność zwiąże ręce woli. Wrócilibyście w dół na kształt pielgrzyma, co błądzi; póty byście tak błądzili, póki horyzont dzień w zamknięciu trzyma”11. A wtedy, jakby dziwiąc się, Wergili: „Prowadź, gdzie rzekłeś — ufny rzekł jak dziecię — będzie nam miło i gdzie będą mili”. Daleko od nich nie byliśmy przecie, gdy ujrzeliśmy taki dolinowy cień, jaki w górach czasem widujecie? „Chodźmy” — takimi cień się ozwał słowy — gdzie tego zbocza się zapada łono; tam poczekamy, aż dzień wstanie nowy”. Pomiędzy płaskim dnem a stromą stroną
9 Są tu na stronie pewne dusze... — dusze osób o wielkim autorytecie, panów i dygnitarzy, którzy do ostatniej chwili zwlekali z pokutą, odrywani od niej przez troski i interesy związane ze sprawowanymi przez nich urzędami. 10 bo nocna ciemność na to nie pozwoli... — trzeba to rozumieć alegorycznie w odniesieniu do żyjących, którzy w czasie dnia, który oznacza Łaskę Bożą, mogą w swojej pokucie wspinać się wzwyż, ale z nadejściem nocy (gdy są pozbawieni Łaski) mogą jedynie zstępować i tracić osiągnięte cnoty lub krążyć dookoła, czyli trwać w tym samym stanie (Buti). To prawo zgodne jest zresztą ze słowami Ewangelii: „jeszcze przez krótki czas przebywa wśród was światłość. Chodźcie, dopóki macie światłość, aby was ciemność nie ogarnęła. A kto chodzi w ciemności, nie wie, dokąd idzie” (J 12,35). 11 póki horyzont dzień w zamknięciu trzyma — ponieważ słońce znajduje się pod horyzontem. Patrz: Eneida, I, 374.
306
Pieśń siódma
73
76
79
82
85
88
91
94
zeszliśmy ścieżką, krętą i motylą, w dolinę, mniej tu z boku zasłonioną. Złoto i srebro, biel wraz z koszenilą, indyjskie drewno i blask nieba miły, i rozłupane szmaragdy przed chwilą, wszystko to przecie wnet by zwyciężyły kwiaty, którymi dolina kipiała, jak ten zwycięża, co ma więcej siły. Nie dość, że tam natura malowała, jeszcze zmieszała miłe aromaty, aż z nich nieznana jakaś woń powstała12. Salve Regina ponad trawy, kwiaty ujrzałem: duchów wznosił się śpiew Boży, a z zewnątrz nikt nie dojrzałby ich szaty13. „Nim słońce w gnieździe swoim się położy — z ust mantuańskich mowa znów popłynie — nie bądźcie nazbyt iść tam do nich skorzy Bo lepiej stąd po gestach i po minie poznać niejedną osobę ciekawą, niżeli szukać ich tam w tej dolinie. Ten, który wyżej siedzi i postawą mówi, że nie dbał o powinność swoją, i co nie śpiewa, tą przejęty sprawą, to cesarz Rudolf, co Italię moją mógł z ran uzdrowić we właściwej porze, dziś, że ją wskrzeszą, próżno inni roją14.
12 Nie dość, że tam natura malowała... — Dawni komentatorzy dopatrywali się w opisie kwietnej doliny, gdzie zostali zgromadzeni niedbali książęta, znaczenia alegorycznego. Zaszczyty i dostojeństwa, państwa i księstwa podobne są do kwiatów i ziół, ponieważ sprawiają przyjemność raczej zmysłom niźli rozumowi, prędko jednakże przemijają (Landino). 13 Salve Regina — modlitwa, którą na zakończenie nieszporów kierują ku Matce Boskiej wierni „jęczący i płaczący na tym padole (w tej dolinie) łez”, ażeby prosić ją o łaskę stania się godnymi ujrzenia samego Chrystusa. Modlitwa stosowna dla tych, którzy gorąco pragną opuścić swe wygnanie i wejść na drogę zbawienia, a szczególnie dla książąt z tej doliny, którzy zbyt usilnie poszukiwali ziemskiej potęgi. 14 cesarz Rudolf — Habsburg, ojciec Alberta Niemca (Czyściec, VI, 97), cesarz od 1273 do 1291 r. Mówi o nim w swej kronice Villani (Cronica, VII 55 i 146); dziś, że ją
307
Czyściec
97
100
103
106
109
112
Inny (pociesza, widać, go, jak może) u źródeł wody rządził, rzec ci muszę, którą Mołdawa z Albią niosą w morze15. Zwał się Ottokar, lepszy był w pielusze niżeli Wacław, jego syn, brodaty, który rozpustą, zbytkiem karmił duszę16. A ten Krótkonos, który tu w kamraty poszedł z tym, który dobry zda się z dali, umarł w ucieczce, hańbiąc białe kwiaty17: spójrzcie, jak głucho w pierś swą dłonią wali! Inny ze swojej dłoni policzkowi uczynił łóżko, wzdycha i się żali. Nieszczęścia Francji to ojcowie nowi: znają jej życia brudy i głupoty, stąd ból, co w sercu jak miecz zimny mrowi. A ten barczysty, który co do joty zgadza się w śpiewie z tym, co z nosa słynie, się przepasywał sznurem wszelkiej cnoty18;
wskrzeszą... — większość komentatorów uważa, iż to gorzkie zdanie Dante napisał już z perspektywy porażki Henryka II. 15 u źródeł wody... — w Czechach. 16 Ottokar — Ottokar II, król Czech od 1253 do 1278 r. Zaciekły nieprzyjaciel Rudolfa, któremu przeszkadzał w wyborze na króla, umarł walcząc przeciwko niemu w Wiedniu. W czyśćcu obaj zapomnieli już, jak się zdaje, o dzielącej ich na ziemi nienawiści, podobnie jak opisani dalej Piotr z Aragonii i Karol d’Anjou; Wacław... — Wacław IV, zastąpił ojca w 1278 i umarł w 1305 r.; był ponoć mało męski, podły i powolny. Dante nie lubił go za jego polityczną słabość i uległość w stosunku do papieża Bonifacego VIII. 17 Krótkonos — Filip III Śmiały, król Francji od 1270 do 1285 r., odznaczający się małym nosem. Walczył przeciwko Piotrowi z Aragonii, aby poprzeć pretensję rodu Anjou do Sycylii, jego flota została jednak zniszczona przez admirała Ruggera di Lauria; z tym, który dobry zda się z dali — z Henrykiem Grubym, królem Nawarry w latach 1270–1274. Jego córka Joanna, dziedziczka tronu, była żoną Filipa Pięknego; hańbiąc białe kwiaty — lilie, herb królewskiego domu Francji. 18 A ten barczysty... — Piotr III, król Aragonii od 1276 do 1285 r. Po Nieszporach Sycylijskich został w 1282 r. królem Sycylii i walczył o panowanie nad wyspą przeciwko Anjou, z którym teraz w czyśćcu „zgadza się w śpiewie”; z tym, co z nosa słynie — Karol d’Anjou, syn króla Francji Ludwika VIII, pan Prowansji, a po 1266 r. król Neapolu; umarł w 1285 r. Dante surowo osądza jego „złe panowanie” (Raj, VIII, 73–75) i oskarża go o niepotrzebnie okrutne zabicie Korradina ze Szwabii i o domniemane morderstwo Tomasza z Akwinu (Czyściec, XX, 67–69).
308
Pieśń siódma
115
118
121
124
127
130
133
136
jeśliby królem po nim był jedynie ten chłopiec (z tyłu oczy go dostrzegą), przeszłaby dzielność z naczynia w naczynie19, o spadkobiercach rzec nie można tego; Jakub, Fryderyk dwa królestwa mają, lecz nie dziedziczy żaden najlepszego20. Rzadko prawością przodków swych się mają dalsze gałęzie, tak już sobie życzy ten, kto ją daje: niechże go błagają. Krótkonosowi mówię to w goryczy, oraz Piotrowi, który wraz z nim śpiewa, przez nich Prowansja z Pulią z bólu krzyczy. Tak od nasiona mniejsze rosną drzewa, od Beatrycze lepszy i od Gosi o swoim mężu sąd Konstancja miewa21. Spójrzcie na króla, co się prosto nosi, a tutaj siedzi całkiem sam, Henryka: lepszych dziedziców miał, jak fama głosi22. A ten najniższy, który nosem tyka ziemi, to Wilhelm, przez owego pana wybuchła wojna z Aleksandrią dzika, przez którą płaczą Monferrat i Kana”23.
19 ten chłopiec — Piotr, najmłodszy i przedwcześnie zmarły syn Piotra III; przeszłaby dzielność z naczynia w naczynie — obraz biblijny: nec transfusus est de vase in vas (Jer 48,11). 20 Jakub — Jakub II, król Sycylii od 1286, zasiadł na tronie Aragonii w 1291, umarł w 1327 r.; Fryderyk — Fryderyk II, został królem Sycylii w 1296, umarł w 1337 r. Obaj zostali surowo osądzeni także w Dantejskim Raju (XIX, 130–138, XX, 63) i w traktatach O języku pospolitym (I, XII, 5) i Biesiada (IV, VI, 20). 21 Beatrycze — Beatrycze z Prowansji, Gosia — Małgorzata z Burgundii — dwie żony Karola d’Anjou; Konstancja — córka Manfrediego, wdowa po Piotrze III z Aragonii. 22 Henryk — Henryk III, król Anglii od 1216 do 1272 r.; lepszych dziedziców miał... — aluzja do Edwarda I, króla Anglii od 1272 do 1307 r., „dobrego i dzielnego króla i mądrego chrześcijanina” (Villani). 23 Wilhelm — Wilhelm VII, markiz Monferratu od 1254 do 1292 r. Kapelan cesarski i przywódca gibelinów, walczył przeciwko gminom gwelfickim. W 1290 r. mieszkańcy Alessandrii, zbuntowawszy się z namowy Astii, uwięzili go i trzymali do śmierci w żelaznej klatce. Było to przyczyną wojny pomiędzy jego potomkami a Alessandrią, w wyniku której spustoszone zostały ziemie Monferratu i Canavese.
309
Czyściec
Pieśń ósma Modlitwa dusz o zachodzie słońca (w. 1–18) anioły strażnicy (w. 19–42) Nino Visconti (w. 43–84) trzy gwiazdy (w. 85–93) wąż przepędzony przez anioły (w. 94–108) Konrad Malaspina (w. 109–139)
Była już pora, gdy tęsknota pali do krwi i serca żeglarzy rozdziera, dnia, gdy przyjaciół słodkich pożegnali1; 4 czas, gdy pielgrzyma jakiś żal rozbiera, gdy go dobiegnie długi dzwon z daleka, zda się, po dniu płaczący, co umiera; 7 gdym już nie słyszał nic i na człowieka patrzał, co prosił dłonią najgoręcej o ciszę, jak ktoś, kto na posłuch czeka. 10 Złączył i podniósł obie swoje ręce, ku Orientowi oczy swoje zwrócił, jakby rzekł Bogu: „Nie dbam już o więcej”2. 13 Te lucis ante 3 nagle nam zanucił, a tak nabożnie i tak słodko zgoła, że z trudem duch mój z zachwycenia wrócił; 16 nabożnie, słodko niosło się dokoła, bo zaśpiewało za nim dusz bez liku, zwracając oczy na niebieskie koła. 1
1 Była już pora... — według wszystkich dawnych komentatorów godzina komplety, gdy śpiewało się w liturgii wspomniany poniżej hymn Te lucis ante. 2 ku Orientowi oczy swoje zwrócił... — „modlący zwracają się ku wschodowi, aby wzeszło ponad nimi słońce sprawiedliwości” (Benvenuto). Postać oranta często pojawiała się na freskach toskańskich XIII i XIV wieku, a także na mozaikach bizantyńskich (Fallani). 3 Te lucis ante — hymn przypisywany świętemu Ambrożemu, wzywający pomocy niebieskiej przeciwko nocnym kuszeniom.
310
Pieśń ósma
19
22
25
28
31
34
37
40
I ty swe oczy wytęż, czytelniku, zasłona prawdzie nie będzie zawadą, łatwo ją przejrzeć: raz i już po krzyku4. Ujrzałem potem, jak szlachetne stado nagle umilkło i patrzało w chmury, jakby czekając, z twarzą korną, bladą; potem, co widzę: oto schodzi z góry para aniołów; dwa ich miecze płoną (tępe, bez ostrza, Bożej są natury). Jak młode listki świeżą i zieloną była ich szata, a zielone pióra biły w nią z tyłu, lekko rozchyloną5. Ten na brzeg bliższy, tamten zaś dał nura na dalszy: z zewnątrz były duchy owe, w środku gromada jak kochana córa. Jasno ich jasną rozróżniałem głowę; lecz próżno oko dojrzeć twarz się sili, źle nadmiar blasku znoszą zmysły zdrowe. „Z serca Maryi obaj tu przybyli — rzekł nam Sordello — aby strzec doliny przed wężem, który przybyć ma tej chwili”6. Więc ja, nie znając drogi ni godziny, patrzę się wkoło, strachu wielką siłą tulę do ramion mistrza, cały siny7.
I ty swe oczy wytęż, czytelniku... — według większości komentatorów sens alegoryczny opisanych poniżej wydarzeń odnosi się do sytuacji dusz na ziemi, które podejmują drogę pokuty. Oczywiste jest, że nie dotyczy to dusz z czyśćca, które nie mogą już grzeszyć, ponieważ już są zbawione, nie modlą się więc za siebie, ale za dusze na ziemi. 5 para aniołów... — według Anonima Fiorentina zieleń szat anielskich oznacza wieczność nadziei, dwa miecze — miłosierdzie i sprawiedliwość Bożą, to zaś, że one płoną — żarliwość caritas. W tym, że miecze pozbawione są ostrza, Ottimo widzi natomiast świadectwo, że nie służą one do ataku, lecz do obrony. 6 Z serca Maryi... — dziś większość badaczy rozumie to jako Empireum, gdzie przebywa Maryja, peryfrazę analogiczną do znanego z Pisma sinum Abrahae, „łona Abrahama” (Łk 16,22). 7 Więc ja, nie znając drogi ni godziny... — liczne są drogi, jakimi wślizguje się w nasze dusze diabeł i jego pokusy, człowiek zaś może się przed nim bronić, uciekając 4
311
Czyściec
43
46
49
52
55
58
61
64
„Zejdźmy w dolinę — widmo znów mówiło — choć na dwa słowa z duchami jedynie; pewnie wam będzie je zobaczyć miło”. Ledwo trzy kroki, zdało się, uczynię, i jestem; patrzał w moją twarz ktoś śmiało, że chce mnie poznać, poznałbym po minie. Czas już był, kiedy powietrze ciemniało, lecz nie tak przecie, aby między nami nie rozjaśniło się to, co musiało. Obaj ku sobie podbiegliśmy sami; szlachetny sędzio, jakie to są miody na moje serce, żeś nie z grzesznikami8! Według się pięknej witaliśmy mody; a potem spytał: „Dawnoś pod tę górę przybył ze świata przez szerokie wody?”9. „Ach, nie przez wody, ale przez ponure miejsca przybyłem rano, za żywota pierwszego, drugi żeby mieć de iure”. Gdy tak powiedzieć przyszła mi ochota, Sordel i Nino za nim tak się rzuci jak przestraszona własnym snem istota. Jeden do mistrza, drugi zaś się zwróci: do cienia obok: „Ładna awantura! Popatrz, Konradzie, jak są Łaską psuci”.
się do pomocy rozumu (ramion Wergilego), który krzyczy przeciw każdemu grzechowi i nie zna lęku, gdy czuje, że towarzyszy mu Łaska (Buti). 8 sędzio — Nino lub Ugolino di Giovanni Visconti, potomek znakomitej rodziny pizańskiej z partii gwelfickiej, był sędzią na Sardynii. W 1285 r. sprawował wraz z hrabią Ugolinem władzę w Pizie. Po zwycięstwie arcybiskupa Ruggieri i gibelinów udał się na wygnanie, gdzie był jednym z założycieli związku gmin gwelfickich przeciwko Pizie, a w 1293 r. kapitanem wojska gwelfickiego. To właśnie wtedy, pomiędzy r. 1288 i 1293, częściej bywał we Florencji, gdzie Dante miał sposobność poznać go osobiście. Umarł na Sardynii w 1296 r., nie pogodzony z ojczyzną i prosząc w testamencie, aby jego serce zostało umieszczone w kościele św. Franciszka w Lukce, na ziemi gwelfickiej. 9 przez szerokie wody... — przestrzeń morska oddzielająca ujście Tybru od wyspy czyśćcowej. Nino sądzi, że Dante przybył do czyśćca jako umarły.
312
Pieśń ósma
67
70
73
76
79
82
85
A potem do mnie: „Przez tę wdzięczność, która winna jest temu, co tak doskonale racje swe skrywa, że nikt z nim nie wskóra, gdy cię uniosą stąd szerokie fale, powiedz Giovannie, by tam prośby słała, gdzie się niewinnym odpowiada stale10. Wątpię, by matka jej mnie miłowała, bo jakoś prędko biały welon zmienia, którego pragnie znowu, biedna mała11. Łatwe więc będzie tu do zrozumienia, ile miłosny ogień trwa w kobiecie, gdy go nie karmią: dotyk i spojrzenia12. Lecz tak jej grobu nie ozdobi przecie żmija, ów herb mediolańczyków stary, jak mój gallurski kogut, słynny w świecie”13. Takie płynęły słowa z ust tej mary, w której twarz wryła się na kształt pieczęci miłość paląca serce wedle miary. W niebo wlepiłem oczy bez pamięci, w gwiazdy, leniwe w biegunowej stronie (wolniej się koło blisko osi kręci).
10 Giovanna — jedyna córka Nina, która w r. 1300 miała dziewięć lat. Pozbawiona wraz ze śmiercią ojca wszystkich swoich dóbr, udała się za matką najpierw do Ferrary, a potem do Mediolanu; jako młoda dziewczyna wyszła za mąż za Rizzarda da Camino, po którym owdowiała w 1312 r.; w 1323 r. przeniosła się do Florencji i była tak biedna, że gmina musiała wesprzeć ją zapomogą w uznaniu gwelfickich zasług jej ojca; umarła przed 1339 r. 11 Wątpię, by matka jej mnie miłowała... — Beatrycze d’Este, córka Obizza II, gdy została wdową po Ninie w 1296 r., udała się wraz z córką do Ferrary. Około 1300 r. wyszła za Galeazza, syna Mateusza Viscontiego, pana Mediolanu. W 1302 r. Galeazzo został wraz z całą rodziną przepędzony z Mediolanu przez zwycięską partię Torrianich i Beatrycze towarzyszyła nowemu mężowi w różnych kolejach jego losu wygnańca. Znów owdowiała w 1328 r. Beatrycze mogła powrócić do Mediolanu, kiedy objął rządy jej syn Azzo, i spędziła tam ostatnie lata swego życia; biały welon... — welony były noszone zgodnie z prawem miejskim przez kobiety zamężne, biały — przez wdowy na znak żałoby. 12 Łatwe więc będzie tu do zrozumienia... — temat niestałości kobiet, poparty autorytetem poetów (Owidiusza, Wergilego i innych) i Ojców Kościoła, był jednym z obiegowych motywów literatury średniowiecznej. 13 żmija — herb Viscontich z Mediolanu; kogut — herb Viscontich z Gallury.
313
Czyściec
88
91
94
97
100
103
106
109
112
„Co, synu, widzisz tam na nieboskłonie?”. „Trzy jasne światła, coś jakby koronę, od której, zda się, biegun cały płonie”14. „Te cztery gwiazdy, tutaj zaświecone, coś widział rano, zaszły — rzekł Wergili — a te tam wzeszły, gdzie wpierw były one”. A Sordel ciągnął go w tej samej chwili, „Spójrz, nasz przeciwnik!”15 — mówił, jakby w gniewie i wskazał palcem, byśmy zobaczyli. Tam, gdzie osłony brakło bodaj w drzewie małej dolince, węża lśniła łuska, tego, co może podał owoc Ewie. Widziałem, jak śród fali łąk się pluska i jak śród kwiatów małą głową kiwa, i liże grzbiet swój, jak ktoś, kto się muska16. Lecz ciekawszego nie widziałem dziwa: jak się jastrzębie Boże poderwały, (widzimy skutek, nie skąd Łaska spływa). Tak ich zielone skrzydła furkotały, że wąż to słysząc, uciekł w dół po stoku, po czym anioły równo odleciały. A cień, co stanął u sędziego boku, przez całą ową z wężem awanturę od mojej twarzy nie oderwał wzroku. „Oby ta lampka, co cię wiedzie w górę,
14 Trzy jasne światła... — trzy gwiazdy, symbol cnót teologicznych. Rano, kiedy przeważa życie czynne, Dante widział cztery gwiazdy, symbole cnót rządzące życiem czynnym, natomiast wieczorem dostrzega trzy inne, przyświecające życiu kontemplacyjnemu (Vellutello). A może: w kulminacyjnym momencie walki duszy o jej wyzwolenie się od związków z Ziemią tym pilniejsza staje się potrzeba pomocy cnót nadprzyrodzonych (Benvenuto). 15 przeciwnik — Szatan. 16 Widziałem, jak śród fali łąk się pluska... — kwiaty są według tradycyjnych komentarzy symbolem rozkoszy światowej albo też cnotliwych i uczciwych pozorów, za którymi ukrywa się pokusa; kiwanie głową — przebiegłość, z jaką Szatan stroi się i nas kokietuje; lizanie grzbietu — pochlebstwo, za pomocą którego działa (Benvenuto).
314
Pieśń ósma
115
118
121
124
127
130
133
136
139
tak wiele wosku miała twojej woli, ile jej trzeba, by wyjść nad naturę! Jeśli masz wieści jakieś — rzekł powoli — bądź z Val di Magra, bądź gdzieś nie z oddali, powiedz, bom kiedyś ulżyć chciał jej doli. Tam mnie Konradem Malaspiną zwali; nie starożytny jestem, lecz «z tych» przecie; miłość do moich tu się doskonali”17. „Och! — rzekłem — nigdy ja na twoje śmiecie nie zachodziłem: ale któż wyśledzi w Europie o was nie wiedzące dziecię? Sława waszego domu śród gawiedzi krzyczy o panach, krzyczy o krainie, tak że wie o niej każdy, nim ją zwiedzi; i na to dobro, które tu uczynię, że lud twój nadal, klnę się, chwalić mogą, nadal sakiewką swą i mieczem słynie. Jedną natura, drugą zaś mu nogą nawyk, choć psuje świat zepsuta głowa, idzie sam prosto i złą gardzi drogą”18. „Idź. Siedem razy słońce się nie schowa w to łoże, w którym Baran ma posłanie, czworonóg gwiezdny19 — brzmiały jego słowa — gdy to uprzejme i łaskawe zdanie będzie ci wbite w środek łba, niestety, większymi ćwieki niż ludzkie gadanie20, jeśli nie zmienią się Boże dekrety”.
17 Konrad Malaspina — syn Fryderyka I, markiza z Villafranca w dolinie Magry, i wnuk Konrada Starego, głowy rodu Malaspinów z Mulazzo, panów Lunigiany. Umarł ok. 1294 r.; miłość do moich tu się doskonali — miłość, która na Ziemi przejawiała się jako ciasny egoizm rodziny i kasty, tu się oczyszcza i przemienia w bezinteresowną miłość Boga i bliźniego. 18 zepsuta głowa... — według niektórych komentatorów — Rzym, według innych — demon. 19 Siedem razy słońce się nie schowa... — słońce nie wróci siedem razy w znak Barana, w którym właśnie się znajduje, nie minie siedem lat. 20 gdy to uprzejme i łaskawe zdanie... — Dante był w Lunigianie w 1306 r.
315
Czyściec
Pieśń dziewiąta Sen Dantego (w. 1–33) przebudzenie i podjęcie wędrówki (w. 34–69) próg czyśćca i anioł odźwierny (w. 70–93) obrzęd pokuty (w. 94–145)
Już małżonka starego Tytona na nieba wschodnim bielała balkonie, z miłych jej ramion ledwo uwolniona1; 4 lśniące klejnoty kładły na jej skronie kształt zimnej bestii, która lubi mroki i chowa na nas brzydki jad w ogonie2; 7 noc o dwa zwykłe postąpiła kroki (o dwie godziny) na tę nową ziemię, (trzeci krok składał skrzydła swe pod boki)3; 10 kiedy ja, nosząc Adamowe brzemię4 i mając z ziół i traw podgłówek miękki, gdzieśmy siedzieli, padłem i tak drzemię. 13 W godzinie smutnej jaskółczej piosenki, gdy, biedna, ranne swe zaczyna trele, może swe pierwsze wspominając jęki5, 1
1 małżonka starego Tytona... — Aurora, czyli Jutrzenka, która zakochała się w Tytonie, i otrzymała dla niego od Jowisza boską nieśmiertelność, ale nie wieczną młodość; na nieba wschodnim bielała balkonie... — w czyśćcu właśnie świtało. 2 kształt zimnej bestii, która lubi mroki... — prawdopodobnie chodzi o konstelację Skorpiona, której gwiazdy miałyby tworzyć ponad Jutrzenką kształt jaśniejącej korony (Torraca). 3 trzeci krok składał skrzydła swe pod boki — godziny, kroki nocy są uskrzydlone, zgodnie z ikonografią samej nocy. 4 Adamowe brzemię — ciężar ciała (patrz Czyściec, XI, 43–44), które potrzebuje snu. 5 W godzinie smutnej jaskółczej piosenki... — o świcie. Odniesienie do starożytnej bajki o Filomeli i Prokne (patrz Owidiusz, Metamorfozy, VI, 412, Wergiliusz, Georgiki, IV, 511–515). Dante, jak można wnioskować z innego fragmentu Czyśćca (XVII, 19–20), opierał się na wersji, według której Filomela została zamieniona w jaskółkę, a Prokne w słowika.
316
Pieśń dziewiąta
16
19
22
25
28
31
34
i kiedy dusza nasza, pielgrzym w ciele, zda się: bez ciała już — śród myśli frunie, i prawie jest jak Bóg, i widzi wiele6, ujrzałem we śnie, jak na jakiejś strunie wisiał na niebie orzeł złotopióry; otwiera skrzydła, zda się: zaraz runie; zda się, że jestem na wierzchołku góry, gdzie pozostali bliscy Ganimeda, w chwili, gdy Jowisz go porywał w chmury7. „Pewnie tu łowi zwykle — myślę — bieda! bo żeby zmienił to przyzwyczajenie, tego powiedzieć sobie raczej nie da”. Zda się, że chwilę krążył nieznużenie, i spadł jak piorun, strasznie i wspaniale, po czym mnie porwał w górę, aż w płomienie8. Tam mi się zdało, że wraz z nim się palę; a tak doskwierał mi ten pożar śniony, że sen się rozdarł i nie śniłem dalej9. I jak Achilles został obudzony i dookoła patrzał się z nieśmiała, nie wiedząc, w jakie nowe trafił strony,
6 i kiedy dusza nasza, pielgrzym w ciele... — istniała teoria, którą — na co wskazał Nardi — Dante mógł przejąć od Awicenny, że sny poranne są prawdziwe i prorocze (patrz Biesiada, II, VII, 13); dusza nasza, pielgrzym w ciele — kalka wyrażenia św. Pawła (2 Kor 5,6–8). 7 zda się, że jestem na wierzchołku góry... — na górze Ida w Troadzie, skąd Jowisz porwał Ganimedesa, aby uczynić go swoim podczaszym (Owidiusz, Metamorfozy, X, 155–161; Wergiliusz, Eneida, V, 252–255). 8 po czym mnie porwał w górę, aż w płomienie — w sferę ognia, znajdującą się — zgodnie z kosmografią owych czasów — pomiędzy atmosferą ziemską a niebem księżyca. Porwanie w sferę ognia jest odbiciem we śnie zdarzeń rzeczywistych, opisanych w wersach 52–63; orzeł porywa Dantego w sferę ognia, tak jak Łucja przenosi go w uśpieniu na próg czyśćca. Dawni komentatorzy dopatrywali się w orle tego samego, co w postaci Łucji — symbolu Łaski oświecającej (patrz Piekło, II, 97). 9 Tam mi się zdało, że wraz z nim się palę... — tak bardzo w Dantem rozpala się Łaska i miłość do rzeczy Bożych, że ów pożar budzi go ze snu, czyli uwalnia od wszelkiego lenistwa (Landino). Zmysłową podstawą tego sennego obrazu i jego alegorycznych znaczeń jest zresztą to, że rażą pielgrzyma w oczy promienie wstającego słońca.
317
Czyściec
37
40
43
46
49
52
55
58
61
gdy Chironowi matka go porwała, gdy na jej rękach zasnął jak dziecina, tam, skąd go grecka chytrość zabrać miała10; tak ja się wzdragam i mi rzednie mina, i gdy sen pierzcha, blednę jak niebożę, któremu wielki strach krew w żyłach ścina. Ku mej jedynej zwracam się podporze, bo od dwóch godzin słońce już świeciło i obróconą miałem twarz na morze. „Nie bój się — pan mój się uśmiechnął miło — bo w dobrym miejscu jesteś już, mój drogi; raczej odwagą popisz się i siłą. Patrz, wstępujemy już w czyśćcowe progi. Widzisz tam zbocze, dziecię me jedyne? Widzisz tam wejście i coś na kształt drogi? O świcie, w ową pierwszą dnia godzinę, podczas gdy dusza twa tak słodko spała na kwiatach, które stroiły dolinę, kobieta przyszła, Łucją się nazwała i rzekła: «Zabrać pod tę górę muszę tego, co zasnął» — i na ręce brała11. Został tam Sordel i szlachetne dusze, ona zaś z tobą szła, gdzie dzień zaświeci, więc ja, chcąc nie chcąc, też jej śladem ruszę. Tu cię położy, lecz mi wpierw poleci pięknym spojrzeniem bramę, co tam świta; a potem razem z twoim snem uleci”.
10 I jak Achilles... — aby uchronić syna przed niebezpieczeństwami wojny przeciwko Troi, Tetyda porwała Achillesa, podczas gdy spał, z Tessalii na Skyros; bohater przebywał tam pod panowaniem króla Likomedesa przebrany za kobietę, póki nie odkryła go chytrość Ulissesa i Diomedesa, którzy skłonili go do wzięcia udziału w wyprawie (patrz Piekło, XXVI, 61–62). Dante pamięta opis owego Achillesowego przebudzenia z dzieła Stacjusza (Achilleis, I, 247–250). 11 Łucja — „symbol Łaski oświecającej (patrz Piekło, II, 97), która sprawia, że człowiek poznaje, czego mu trzeba do zbawienia i prosi o dar miłości Ducha Świętego, który porywa duszę wzwyż i każe jej płonąć z miłości Bożej” (Buti).
318
Pieśń dziewiąta
64
67
70
73
76
79
82
85
Jak ktoś śród wahań się pewności chwyta i na pociechę zmienia strach i troski, ledwo mu prawda została odkryta, taki ja wtedy stałem się beztroski: widział to wódz mój, ruszył więc bez krzyku, a ja tuż za nim szedłem na szczyt boski. Jak styl podnoszę, widzisz, czytelniku, więc nie rozdziawiaj gęby jak dziecina, jeśli mą sztuką zadam więcej szyku. Podchodziliśmy tam, gdzie ta jedyna widoczna z dali w czas pięknej pogody zarysowała się w murze szczelina; była to brama i trzy do niej schody, różnych kolorów; przed nią zaś dojrzałem: nadprzyrodzonej furtian był urody12. Gdy coraz szerzej oczy otwierałem, że na najwyższym, widzę, stopniu siedzi i taką twarz ma, że nie wytrzymałem; nagi miał w ręku miecz (jak miecz spowiedzi), świecący światłem nie widzianym w świecie; na próżno oko moje z nim się biedzi13. Rozpoczął groźnie: „Mówcie: czego chcecie? Gdzie wasz przewodnik? Żadna dusza sama tutaj nie chadza, bo to szkodzi przecie”14.
12 była to brama... — jak mówią zgodnie wszyscy komentatorzy, brama ta symbolizuje sakrament spowiedzi i jest czymś więcej niż alegorią, jest rzeczywistym obrządkiem, przez który przejść musi pielgrzym, aby stał się godnym przejścia w świat oczyszczenia; furtian — anioł, który oznacza alegorycznie kapłana. 13 nagi miecz... — symbol sprawiedliwości, którą spowiadający kapłan wykonuje wobec pokutnika, szczególnie słowem, którym pobudza go, napomina, oświeca, a w końcu rozgrzesza albo potępia. Owo słowo „winno być nagie i otwarte jak miecz, kłuć przenikliwie i przenikać aż do serca, a tam subtelnie badać wszystkie grzechy i wyrywać je stamtąd i wykorzeniać” (Benvenuto). Blask miecza oślepia Dantego, podobnie jak blask cnót spowiadającego kapłana winien oślepiać penitenta. 14 Żadna dusza sama / tutaj nie chadza... — bez Łaski oświecającej nie można przystąpić do pokuty.
319
Czyściec
88
91
94
97
100
103
106
„W niebie bawiąca i świadoma dama przed chwilą właśnie — odparł mistrz mój drogi — nam powiedziała: «Idźcie tam, gdzie brama»”. „Niechże więc ona wiedzie was na drogi dobra — odźwierny rzekł z uprzejmym gestem. — Zatem witamy, wejdźcie w nasze progi”. Weszliśmy; pierwszy stopień nad podestem to biały marmur był, tak wyświecony, że w nim widziałem siebie, jakim jestem15. Drugi purpurą ciemną był barwiony, z szorstkiej i suchej skały wykonany, pękniętej w środku i z zewnętrznej strony16. Trzeci, na drugim stopniu zbudowany, zdał się porfirem, cały jak z płomienia w kolorze ciepłej krwi, co tryska z rany17. Na nim swe stopy trzymał bez wątpienia sam anioł Boży, w progu posadzony, z diamentowego wykutym kamienia18. Wiódł mnie po stopniach wódz mój niestrudzony, „Proś go pokornie — szepcząc mi na ucho —
15 pierwszy stopień... — stopień z białego marmuru, świecącego jak lustro, przedstawia symbolicznie pierwszą chwilę sakramentu pokuty, a mianowicie skruchę w sercu (contritio cordis). „Każdy wierny, nim przystąpi do pokuty, winien zbadać się w sobie samym i przejrzeć w swoim sercu, przywołując w pamięci wszystkie swoje grzechy i żałować za nie całkowicie w akcie skruchy [...] w tej chwili jest on biały jak marmur, bez żadnej plamy lub ciemności grzechu” (Anonimo Fiorentino). 16 Drugi purpurą ciemną był barwiony... — symbol wyznania (confessio oris), drugiego elementu pokuty. Ciemna purpura to barwa wstydu, który przeżywa, wyznając swoje winy, grzesznik. Pęknięcie w środku i na zewnątrz oznacza, że wstydzić on się musi zarówno na twarzy, jak i w sercu. 17 Trzeci, na drugim stopniu zbudowany... — oznacza zadośćuczynienie za grzechy (satisfactio operis); cały jak z płomienia... — kolor ognia symbolizuje żarliwość caritas i miłości, która rozpala ludzi i skłania do odpokutowania za popełnione grzechy (Anonimo Fiorentino). Można też rozumieć trzy stopnie jako trzy różne stadia (świadomość, cierpienie i pragnienie oczyszczenia) samej skruchy, contritio cordis, zgodnie z doktryną świętego Bonawentury. 18 próg z diamentowego wykuty kamienia — oznacza stałość i stanowczość, którą musi przejawić kapłan, udzielając pokuty. Diament jest symbolem stałości także w Piśmie Świętym (Ez 3,9; Mt 16,18).
320
Pieśń dziewiąta
109
112
115
118
121
124
by nam otworzył bramę ze swej strony”. Do świętych stóp więc rzucam się ze skruchą: o miłosierdzie błagam, dobrą wolę, lecz wpierw w mą pierś trzy razy walę głucho19. On siedem P wypisał na mym czole ostrzem swej szpady: „Tutaj cię nauczę tych ran mazania w płaczu i w mozole”20. Popiół i ziemia, nim się ją opłucze, to była barwa jego szat i cnoty; spod swego płaszcza dwa wyciągnął klucze21. Jeden był srebrny, drugi zaś był złoty, wpierw białym, potem żółtym, więc ptak Boży uczynił w bramie dwa małe obroty. „Gdy któryś z kluczy kłopotu przysporzy i się nieszczęściem w owej dziurce zatnie — powiedział — brama ta się nie otworzy. Ten droższy, tamtym trzeba tak udatnie kręcić, że rozum więcej się wysili, zanim rozwiąże nim węzły ostatnie22.
19 lecz wpierw w mą pierś trzy razy walę głucho — pierwszy raz za grzechy popełnione w myśli, drugi — za popełnione w mowie, trzeci zaś — w czynach (Ottimo). 20 siedem P — znak siedmiu grzechów głównych, które karane są i oczyszczane na siedmiu tarasach czyśćca. Dante musi zmyć ze swego czoła znaki wyryte przez anioła, w mniejszym lub większym stopniu biorąc udział w karach czyśćcowych; rany — termin z Pisma Świętego oznaczający grzechy i Bożą karę, która za nimi idzie (Ps 38,11: Remove a me plagam tuam; Iz 1,6). 21 Popiół i ziemia... — według większości komentatorów szara szata oznacza pokorę, z jaką spowiednik winien sprawować swój urząd i stanowi aluzję do ewangelicznego ubóstwa; dwa klucze — przekazane przez Chrystusa apostołowi Piotrowi klucze, otwierające królestwo niebieskie. Złoty symbolizuje autorytet, duchową władzę odpuszczania grzechów, której Bóg udziela swoim przedstawicielom (potestas solvendi et ligandi); srebrny — mądrość i roztropność, których trzeba kapłanowi, aby mógł on dobrze zbadać grzechy i je osądzić (scientia discernendi). 22 Ten droższy... — złoty. Władza duchowa jest droższa, ponieważ pochodzi od Boga i „przez krew Chrystusa została kupiona” (Tommaseo); tamtym trzeba tak udatnie / kręcić... — drugi wymaga zaś większego doświadczenia i naturalnej bystrości i to on rozwiązuje „węzły ostatnie”, węzły grzechu.
321
Czyściec
127
130
133
136
139
142
145
Mam je od Piotra; rzekł mi: niech się myli raczej przyjęciem kapłan niż odmową, byleby ludzie mu się pokłonili”23. Popchnął podwoje i rzekł jeszcze słowo: „Wejdźcie, lecz wiedzcie już po wieczne czasy, że stąd zawraca, kto w tył kręci głową”24. Gdy wykrzywiły się owe zawiasy, kute w metalu, bramy, co tam stała, takie rozległy przy tym się hałasy, jak nie ryczała i Tarpejska skała, przecie oporna, kiedy z niej zrzucali w przepaść Metella, aby pustką ziała25. Ale mnie zdało się, że słyszę z dali, sam hymn Te Deum, jakbym zasłuchany był w słodkie tony, a nie w zgrzyty stali26. Dźwięk ów wywołał ten niezapomniany obraz w mej duszy, jaki w niej powstaje, gdy przygrywają śpiewowi organy: słowo to wzmagać się, to ginąć zdaje.
23 niech się myli / raczej przyjęciem kapłan... — raczej zbytnią łagodnością niż nadmierną surowością, raczej zbyt wielką gotowością udzielenia rozgrzeszenia niż odmową. 24 stąd zawraca, kto w tył kręci głową — kto powraca do dawnych grzechów (odwołanie do mitu o Orfeuszu, a także historii żony Lota z Księgi Rodzaju [19,26]). 25 jak nie ryczała i Tarpejska skała — Lukan opowiada, że Cezar chciał, wszedłszy do Rzymu, przywłaszczyć sobie skarbiec państwowy przechowywany w Tarpejskiej skale; odważny trybun L. Cecyliusz Metellus starał się w tym przeszkodzić, ale został odepchnięty siłą (Pharsalia, III, 154–155). 26 Te Deum — hymn śpiewany przez kleryków, kiedy ktoś odchodzi ze świata do zakonu (Buti).
322
Pieśń dziesiąta Wejście na pierwszy taras (w. 1–27) przykłady pokory (w. 28–96) pyszni (97–139)
Już za tą bramą byłem bez wątpienia, rzadko niestety dzisiaj otwieraną, gdy miłość prostą w krzywą drogę zmienia1; 4 słysząc za sobą, jak ją zamykano; ach, gdybym spojrzał na nią wstecz zuchwale, na cóż przepraszać by i giąć kolano? 7 Szliśmy pod górę ścieżką rżniętą w skale, która to w tę, to w tamtą biegła stronę, jak odbiegają i wracają fale2. 10 „Tu nie pomogą rzeczy wyuczone, trzeba się trzymać ściany tej opoki” — rzekł mistrz mój, a ja słowa jego chłonę. 13 Tak się powolne stały nasze kroki, że wcześniej księżyc, niknąc pod poduchą białych obłoków, zapadł w sen głęboki3, 16 niż my przeszliśmy przez igielne ucho4 1
1 miłość prostą w krzywą drogę zmienia... — miłość jest przyczyną wszystkich naszych działań, a miłość zła, nieumiarkowana lub źle skierowana (patrz wykład z Czyśćca, XVII, 91–139, XVIII, 19–39), jest przyczyną wszystkich grzechów głównych i podziału grzeszników, karanych na górze czyśćcowej. 2 Szliśmy pod górę ścieżką rżniętą w skale... — alegoria pokazująca, jak trudno dostępna i męcząca jest na początku droga cnoty; „ponieważ człowiekowi nie udaje się łatwo trzymać się umiarkowanego środka, zbacza i popada to w jedną, to drugą skrajność” (Benvenuto). 3 że wcześniej Księżyc... — ubywający Księżyc (już minęły cztery dni od jego pełni — patrz Piekło, XX, 127) pojawił się na horyzoncie i właśnie zachodzi. 4 przeszliśmy przez igielne ucho... — z przejścia w skale wąskiego i ciasnego jak ucho igielne; metafora pochodzenia ewangelicznego (Mk 10,25; Łk 18,25; Mt 19,24).
323
Czyściec
19
22
25
28
31
34
37
40
skał; a gdy na ten brzeg weszliśmy płaski, gdzie góra duchy chowa pod pazuchą, zmęczeni, dróg nie znając z Bożej łaski, zatrzymaliśmy się na skalnym klinie bardziej samotnym niźli szlak przez piaski. Od brzegu, skąd się patrzy ku głębinie, do skały, która biegnie wzwyż, wysoka, długość trzech ludzi taras miał jedynie; ile omiotłem skrzydłem mego oka z prawej i z lewej, wszędzie dookoła taka ta przestrzeń zdała się szeroka. Jeszcześmy stopą nie ruszyli zgoła, kiedy dojrzałem, że wewnętrzna skała, (tak stroma, że nikt na nią wejść nie zdoła), to biały marmur, rzeźba tak wspaniała, że już nie tylko zazdrość w Poliklecie, lecz i w naturze wzbudzić by musiała5. Anioł, co zstąpił, dać nam w końcu przecie pokój, za którym długo się płakało, otwierający niebo nam w dekrecie6, jakby prawdziwy, patrzył się nieśmiało, a tak łagodną, słodką miał postawę, że to nie obraz niemy, mi się zdało. Mógłbym wam przysiąc, że wymówił: „Ave!”, bo przed nim pani stała znakomita, która miłości znała klucze prawe7;
5 Poliklet — znakomity rzeźbiarz grecki z V wieku przed Chrystusem, na podstawie pochwał, które prawili mu pisarze łacińscy (Cyceron, Pliniusz, Kwintylian, Waleriusz Maksimus) był powszechnie przytaczany w średniowieczu jako przykład szczytu sztuki. Natura zaś — jak czytamy w Piekle (XI, 97–105) — „bieg swój bierze / z bożej mądrości oraz bożej sztuki”. 6 Anioł, co zstąpił... — archanioł Gabriel, który zstąpił na ziemię, aby zwiastować narodziny Zbawcy, początek pogodzenia się człowieka z Bogiem, którego człowiek wyczekiwał od wielu wieków. 7 klucze miłości... — miłości Bożej; „pokora i świętość Maryi była tak wielka, że skłoniła Boga do posłania na ziemię, dla odkupienia ludzkiej natury, jego Syna” (Buti).
324
Pieśń dziesiąta
43
46
49
52
55
58
61
64
67
70
z której oblicza, zda się, każdy czyta: „Jam służebnica Pańska” — po literce jakby to prawda była w wosku ryta. „Popatrz dokoła” — widząc, że się wiercę, rzekł pan, co miał mnie u swojego boku z tej strony, z której ludzie mają serce. Więc się obracam i mojemu oku się ukazała za Maryją, dalej, tam, gdzie był ten, co wiódł mnie po tym stoku, inna opowieść zapisana w skale, więc się zbliżyłem do rzeźbionej płyty, aby widoku zwiększyć sobie skalę. A tam w tym samym był marmurze ryty wóz i ciągnące świętą arkę byki, straszną pamięcią pewnego lewity8. A przed nią, zda się, otwierało grdyki aż siedem chórów, więc dwa moje zmysły skłócą się co do istnienia muzyki. A nad nią, zda się, w powietrzu zawisły dymy kadzideł, tak wyraźne linie, że oczy z nosem spór toczyły ścisły. Obtańcowywał zaś święte naczynie korny psalmista (niesłychane dziwa!), więcej i mniej niż król w owej godzinie. Z okna pałacu zaś już, zda się, kiwa Mikal i patrzy na ten taniec krzywo jak to kobieta smutna i wzgardliwa. Tu w inną stronę się obracam żywo, by ujrzeć z bliska rzecz, co mnie urzekła: inną historię, piękną i prawdziwą.
8 wóz i ciągnące świętą arkę byki... — kolejny rzeźbiony przykład przedstawia dwa epizody z Pisma: przeniesienie z rozkazu Dawida Świętej Arki z Gabby do Geth na wozie zaprzężonym w woły, a potem przez ludzi z Geth do świątyni w Jerozolimie, czemu towarzyszył religijny taniec Dawida i pogardliwe nagany Mikal (2 Sm 6,1–23); straszną pamięcią pewnego lewity — lewita Ozeasz, widząc, że Arka się chwieje i spada na ziemię, wyciągnął rękę, aby ją podtrzymać, i został porażony piorunem przez Pana.
325
Czyściec
73
76
79
82
85
88
91
94
O wielkiej chwale więc mi rzeźba rzekła rzymskiego księcia, którego cnotami Grzegorz zwyciężyć zdołał moce piekła9; sam cesarz Trajan zjawił się przed nami i słuchał z konia nieszczęśliwej wdowy, skrzywionej bólem i okrytej łzami. Dokoła tłum zaś czekał wyborowy, pełen rycerzy i orłów ze złota, które rzeźbiony wiatr wzniósł nad ich głowy. I zdało mi się, że biedna istota „Pomścij — prosiła śród tej świetnej rzeszy — śmierć mego syna, pociechę żywota”. I zdało mi się, że on tak ją cieszy: „Czekaj aż wrócę”. Ona zaś: „Mój panie — tak jak osoba, w której ból się śpieszy — a jak nie wrócisz?”. Rzekł: „Kto po mnie stanie, pomści”. „A na co ci cudza zasługa, jeżeli twoje było zaniedbanie?”. „Nie martw się — jego rzecz nie była długa. — Zanim odjadę, będzie już gotowe, bo wzrusza litość, sprawiedliwość ruga”10. Tego, kto stworzył tę widzialną mowę, wiem, nic nowego nigdy nie zdziwiło, lecz dla nas wszystko to tak było nowe!
9 O wielkiej chwale... — legenda o wielkiej sprawiedliwości cesarza Trajana i opowieść o tym, jak postąpił z biedną wdową, bardzo znana była w średniowieczu. Mówi ona, że papież Grzegorz kazał odkopać jego zwłoki i odnalazł jedynie język, który wydawał się językiem jeszcze żywego człowieka. „Po tym poznał jego sprawiedliwość, która zawsze nim przemawiała”. I poprosił Boga o uwolnienie go od kar piekielnych. Święty Tomasz, który przyjmuje legendę za dobrą monetę, przypuszcza, że dzięki modlitwie papieża Trajan został na chwilę przywrócony do życia, aby mógł nawrócić się na wiarę chrześcijańską i zasłużyć na łaskę niebios (Summa theologica, III, 71,5). Dante pisze o tym też w Raju (XX, 106–117). 10 bo wzrusza litość, sprawiedliwość ruga — wymaga tego sprawiedliwość, jako obowiązek cesarza, i litość poruszająca Trajana jako człowieka. Niektórzy — pisze Benvenuto — mówią, że tym swoim czynem Trajan dowiódł raczej sprawiedliwości i wielkoduszności, podstawowych cnót władców, niż pokory. Ich podstawą jest jednak wielka pokora.
326
Pieśń dziesiąta
97
100
103
106
109
112
115
118
121
124
127
A gdy patrzenie mnie tak wciąż cieszyło na te pokory wciąż otwarte księgi, które przez wzgląd na twórcę widzieć miło, „Popatrz, idących tutaj jak ciemięgi — rzekł mi poeta — masz tu różnych ludzi, ci nam pokażą drogę w wyższe kręgi”. Więc moje oko, które się nie nudzi, ale na nowe rade się obraca, z patrzeniem na nie wcale nie marudzi. Niech tu czytelnik z drogi nie zawraca dobrych zamiarów, kiedy tym się wzruszy, jak tu się Panu Bogu długi spłaca. Niechaj nie zważa na formę katuszy, ale na skutki; na to, że ustanie choćby w dzień Sądu, że nie przetrwa duszy. Znów przemówiłem: „To, co widzę, panie, czy to są ludzie? idą tak niezdarnie, że nic nie daje na nich spoglądanie”. A on rzekł do mnie: „Takie ich męczarnie, że ich do ziemi pokuta przygina, patrzyli górnie, dziś się mają marnie. Lecz jeszcze zajrzyj — mówił jak do syna — tam pod te głazy, a się jawne stanie, że to są ludzie, a ich garbi wina”. O nieszczęśliwi, pyszni chrześcijanie, na umysłowe zaślepienie chorzy, co tak lubicie z drogi zawracanie, nie wiecie, żeśmy robak, który tworzy dopiero z siebie rajskiego motyla, bez osłon na Sąd lecącego Boży?11. Po cóż wyfrunąć się wasz duch wysila, larwa do końca nie uformowana, nie doczekawszy, aż nadejdzie chwila?
11 nie wiecie, żeśmy robak, który tworzy... — porównanie proweniencji biblijnej i patrystycznej (św. Augustyn, In Iohann., I, 13).
327
Czyściec
Jak czasem dachu już nie dźwiga ściana ani filary, lecz tylko figury, co przysuwają do piersi kolana, 133 i robią, zda się, wyrzut nam ponury; podobnych do nich zobaczyłem gości, kiedy przyjrzałem im się bliżej z góry. 136 Bardziej lub mniej się gięli, nigdy prości, bo mniej lub więcej na grzbiet wzięli w drogę; lecz i największy z nich wzór cierpliwości 139 zdawał się mówić, płacząc: „Już nie mogę”. 130
328
Pieśń jedenasta „Pater noster” pysznych (w. 1–36) Omberto Aldobrandesco (w. 37–72) Oderisi da Gubbio (w. 73–108) historia Provenzana Salvani (w. 109–142)
„Ojcze nasz wielki, który jesteś w niebie, nie bo tak musisz1, ale dla miłości tych stworzeń pierwszych, co są wkoło Ciebie, 4 niech chwalą wszyscy: wielcy, mali, prości imię, potęgę Twoją — sprawiedliwie dziękować tchnieniu Twojemu — mądrości2. 7 Królestwo Twoje przyjdź; niech śród nas żywie, bo nam do niego przyjść nic nie pozwoli bez Łaski, choćby starać się gorliwie. 10 I jak anioły czynią ze swej woli Tobie ofiarę, w wiecznej swej hosannie, tak niechaj czynić człowiek się mozoli. 13 I na powszedniej nie szczędźże nam mannie3: bo zawracają bez niej Twoje sługi z pustyni4, pocą choć się nieustannie. 1
1 nie bo tak musisz — Bóg „jest w niebie” ze względu na swoją szczególną miłość do „pierwszych stworzeń” — inteligencji anielskich; nie przypisany jednak do niego czy ograniczony przestrzennie, ponieważ jest w każdym miejscu, „nic go nie ogranicza” (Biesiada, IV, IX, 3) i wszystko ogarnia (Raj, XIV, 30), czyli zawiera w sobie i daje istnienie. 2 tchnienie — tu właściwie „emanacja”, tak jak w tekście biblijnym: „Mądrość jest tchnieniem Bożej mocy” (Mdr 7,25). Od Landina niektórzy komentatorzy uważają, że w owej tercynie pochwała została rozłożona na trzy osoby Trójcy: imię byłoby Słowem, potęga — Ojcem, a tchnienie — Duchem Świętym. 3 powszednia manna — „chleb powszedni, dla żyjących zarazem materialny i duchowy, ale dla tych dusz tylko duchowy, panis vitae aeternae qui fulcit animam nostram, jak mówi święty Ambroży” (Andreoli). 4 pustynia — pustynia świata, Ziemi (gdzie także znajduje się czyściec). Dusze modlące się łączy z żywymi potrzeba Łaski i pragnienie nieba. Obraz pustyni odpowiada naturalnie obrazowi manny: „w czyśćcu dusze przebywają po to, aby czekać, cierpiąc kary,
329
Czyściec
16
19
22
25
28
31
34
37
40
43
I jak my zło, cierpiane przez czas długi, wciąż wybaczamy, tak nam wybacz, Panie, wedle dobroci, nie wedle zasługi. I cnoty, której łatwe jest złamanie, już nie doświadczaj z tym, co jest nam wrogi5, zbaw nas od złego, niech nas nie dostanie. A ta modlitwa nasza, Ojcze drogi, już jest nie dla nas, bo nam jej nie trzeba6, lecz dla tych, którzy u początku drogi”. O naszą wspólną podróż w stronę nieba modląc się, cienie szły pod kamieniami, jakie się czasem śnią nam zamiast chleba, różnie męczone, wkoło szły parami, a potem w górę, znużone szalenie, czyszcząc się z sadzy, która świat ten plami7. Ach, jeśli za nas tam się modlą cienie, czemuż nie mogą dla nich ponieść trudu ci, których wola dobre ma korzenie? Trzeba im pomóc się oczyścić z brudu naszego świata, aby lekcy, czyści, do gwiazd pofrunąć mogli, domu cudu. „Niech miłosierna sprawiedliwość ziści wasze życzenia, byście na swe gody w niebo wzlecieli jaśni, wiekuiści. Pokażcie, gdzie tu są najbliższe schody, a jeśli macie tutaj przejść bez miary, pokażcie, w którym więcej jest wygody, bo Adamowe ciążą wciąż ciężary memu synowi: tak się z nimi biedzi,
na przejście do raju, tak jak Izraelici przebywali czterdzieści lat na pustyni, aż dotarli do granic ziemi Kanaan” (Torraca). 5 z tym, co jest nam wrogi — w oryginale „stary przeciwnik”, diabeł. 6 nam jej nie trzeba — dusze czyśćcowe są pewne zbawienia, nie są już obiektami kuszenia i grzechu. 7 czyszcząc się z sadzy, która świat ten plami — z pychy, która bardziej niż inne grzechy zaciemnia nasze umysły, ponieważ człowiekowi nią dotkniętemu wydaje się, że jest bogiem (Benvenuto).
330
Pieśń jedenasta
46
49
52
55
58
61
64
67
70
że pod tę górę wlecze się jak stary”. Padły tu pewne słowa w odpowiedzi na słowa mistrza, ale nikt tam zgoła, kto z nich powiedział je, już nie wyśledzi; a brzmiały: „Chodźcie z nami dookoła, a tam po prawej przejście wam się nada, przez które żywy przejść zapewne zdoła. Ach, gdyby nie ta kamienna zawada, która poskramia pychę mą daremną, przez co mi nisko nosić twarz wypada, żywą osobę, co mi jest tajemną, chętnie bym ujrzał: może jest mi znana? może zlituje tutaj się nade mną? Jestem toskańczyk i wielkiego pana, Aldobrandeska, chluba, mego tatki; nie słyszeliście nigdy tego miana?8. Krew starodawna i obyczaj gładki przodków mych taką mnie darzyły miną, że zapomniałem naszej wspólnej matki9, każdym gardziłem niczym zdechłą psiną, aż z tego zmarłem, jak to wiedzą w Sienie i jak wie każde dziecko w Campaldino. Jestem Omberto; na takie cierpienie nie myśl, że pycha wiedzie mnie jedynie, ach, wszyscy krewni klną ją zasłużenie. Tędy ten ciężar niosę mojej winie, tak, aż to Boga w końcu zadowoli, czegom nie czynił żywy, martwy czynię”.
8 Aldobrandesko — Wilhelm Aldobrandesco, pochodzący z rodziny możnych panów Maremmy sieneńskiej i zajadłych wrogów miasta Sieny, był bez wątpienia wciąż obecny w pamięci mieszkańców Toskanii; w 1300 r. nie żył już prawie od pięćdziesięciu lat. Jego syn Umberto, który teraz mówi, pan zamku w Campagnatico, podzielał ojcowską wrogość względem sieneńczyków, szukając oparcia we Florencji. Umarł w 1259 r., według jednej wersji uduszony w łóżku, według innej — na koniu, podczas gdy bronił swojego zamku. 9 zapomniałem naszej wspólnej matki — zapomniałem, że wszyscy ludzie są równi, mając wspólne pochodzenie.
331
Czyściec
73
76
79
82
85
88
91
94
Słuchając, głowę spuszczałem powoli10; wtem jeden z cieni się wykrzywić zdoła pod tym, co prosto iść mu nie pozwoli, i mnie zobaczy, pozna i zawoła, chociaż go męczy na mnie spoglądanie, kiedy idziemy zgięci dookoła. „Och! — wołam — Tyś to Oderisi, panie, na którym cały honor sztuki wsparty, którą zwie Paryż iluminowanie?”11. „Głośniej się śmieją — rzekł mi — bracie, karty, które maluje Franco: rzeczy siłą więcej niż ja dziś dla tej sztuki warty12. A by nie dało mówić mi tak miło o nim za życia to wielkie pragnienie doskonałości, którym serce żyło. To moją pychę cenią tak szalenie; a śród groźniejszych byłbym jegomości, gdyby nie Pan Bóg i moje sumienie. Ach, próżna chwało ludzkich możliwości! jak krótko szczyty sławy się zielenią, jeżeli potem epoka nie pości!13. Wierzył Cimabue, że całą przestrzenią włada malarstwa, a dziś Giotto — gwiazda, i jego bardziej od tamtego cenią14;
10 Słuchając, głowę spuszczałem powoli — aby lepiej słyszeć słowa cieni pochylonych pod swymi głazami prawie do samej ziemi, ale także, aby uczestniczyć, choćby w sposób tylko symboliczny, w ich męce. Grzechu pychy również Dante czuje się winny (patrz Czyściec, XIII, 136–138). 11 Oderisi — da Gubbio i Franco byli głównymi przedstawicielami bolońskiej szkoły miniaturzystów, odchodzącej od stylu bizantyńskiego ku wpływom francuskim. 12 Głośniej się śmieją... — mają żywsze kolory. 13 jeżeli potem epoka nie pości — jeśli nie następuje potem okres upadku i kulturalnej posuchy. 14 Cimabue — Giovanni, florentyńczyk urodzony ok. 1240 i w 1300 r. jeszcze żyjący. Sławny w czasach Dantego malarz, znany także ze swojej pychy i arogancji, o której pisze Vasari; Giotto — di Bondone dal Colle, urodzony w Vespigiano w okolicach Florencji w drugiej połowie XIII wieku, umarł w 1337 r., jeden z najsławniejszych malarzy włoskich.
332
Pieśń jedenasta
97
100
103
106
109
112
115
tak jeden Guido rzekł drugiemu: „jazda”, i wziął mu chlubę pięknego mówienia, a obu inny pewnie wygna z gniazda15. Bo czymże rozgłos różni się od tchnienia wiatru? Raz tutaj, a raz tam on spada i zmienia imię, bo kierunek zmienia. Czy ten, którego śmierć już jako dziada dopadła, sławę większą zyskać zdoła, niż ten, co umarł, mówiąc jeszcze „dada”, za tysiąc lat? Bo tak jest krótki zgoła czas przy wieczności jak powieki mgnienie przy szerokości niebieskiego koła16. O tym, co szedł tu wolno między cienie, cała Toskania niegdyś aż huczała, a teraz ledwo szepną o nim w Sienie17, gdzie rządził, kiedy diabli brali całą pychę Florencji, tak w ten czas ciekawy żądnej wielkości, jak jest dzisiaj małą18. Ach, wasza sława jest koloru trawy, wschodzi i znika, i znów to ją suszy, przez co spod ziemi wyszła bez obawy”19.
15 tak jeden Guido rzekł drugiemu: „jazda” — uczynił tak Guido Cavalcanti wobec Guida Guinzelli (patrz Piekło, X, 60, Czyściec, XXVI, 92–135); a obu inny pewnie wygna z gniazda — zgodnie z opinią sporej grupy komentatorów Dante ma tu na myśli samego siebie. Wbrew pozorom nie przyłapujemy go jednak na gorącym uczynku grzechu pychy (tym pikantniejszym, że miałby go popełnić w miejscu, gdzie tak chwali pokorę), ponieważ nie ma pychy — przypomina trzeźwo Sapegno — w odpowiedniej i uzasadnionej świadomości własnej wartości i zajmowanej przez siebie pozycji w historii literatury. 16 przy szerokości niebieskiego koła — Dante pisze w Biesiadzie (II, XIV, 11), że każdy stopień koła, jakie tworzy prawie nieruchome niebo gwiazd stałych, to sto lat, a zatem pełen jego obrót zająłby 360 wieków. 17 O tym, co szedł tu wolno między cienie... — Provenzano Salvani, rządzący całym miastem przywódca partii gibelinów w Sienie. W bitwie pod Colle di Valdesa — pisze Villani — obcięto mu głowę i noszono ją na włóczni. Kiedy wrócili do Sieny wygnani gwelfowie, domy Salvanich zostały zrównane z ziemią. 18 tak w ten czas ciekawy / żądnej wielkości... — tak niegdyś pysznej, jak dziś jest chciwą (Ottimo). 19 Ach, wasza sława jest koloru trawy... — i tak jak trawa nie trwa długo. Obraz z Pisma Świętego: Omnis caro foenum, et omnis gloria eius quasi flos agri (zob.: Iz 40,6),
333
Czyściec 118
121
124
127
130
133
136
139
142
Odpowiedziałem: „Wracasz mojej duszy pokorę, wzdęte przekłuwasz balony: lecz o kim ową rzecz mi kładziesz w uszy?”. „To o Salvanim — odparł nie speszony — jest tu, bo taki był zarozumiały, że całą Sienę chciał zagarnąć w szpony. Bez odpoczynku chodzi tu czas cały od dnia swej śmierci: taka jest wypłata każdego, który w świecie był zbyt śmiały”. „Jeśli duch — pytam — co przez długie lata zwleka, a kaja się w ostatniej porze, musi zaczekać na progu zaświata20, jeśli modlitwa jemu nie pomoże, zanim czas drugi jego życia minie, czemuż ma tamten miłosierdzie Boże?”. „U szczytu sławy swojej — rzekł jedynie — na rynku Sieny żebrał jak dziad stary, czy też, nie bacząc, niesie wstyd rodzinie; by przyjaciela uwolnić od kary, którą okazał się loch Karolowy21, drżąc już za życia jak czyśćcowe mary. Wiem, że ciemnymi ci to mówię słowy; ale niedługo już twoi sąsiedzi każą odgadnąć ci sens mojej mowy22. Przez czyn ów wyżej, niż powinien, siedzi”23.
ut herba virescens: mane floret et viret, vespere succiditur et arescit (Ps 89,5–6); sicut flos foeni transibit. Exortus est enim sol cum ardore, et arefecit foenum, et flos eius cecidit (Jk 1,10–11). 20 na progu zaświata — w poczekalni do czyśćca. 21 loch Karolowy — więzienie króla Karola d’Anjou. 22 Wiem, że ciemnymi ci to mówię słowy... — niedługo, na wygnaniu, Dante gorzko doświadczy, co znaczy „nieledwie żebrać” i jak drogo kosztuje to, o co się prosi (Biesiada, I, III, 4 i I, VIII, 18). 23 Przez czyn ów wyżej, niż powinien, siedzi — nie w poczekalni do czyśćca, gdzie powinien był oczyścić się z lenistwa, ale w czyśćcu samym — w kręgu pysznych.
334
Pieśń dwunasta Przykłady ukaranej pychy (w. 1–69) anioł pokory (w. 70–99) wejście do drugiego kręgu (w. 100–136)
1
4
7
10
13
16
19
22
W parze, jak woły chodzą i chodziły, szedłem wraz z zgiętą pod swym głazem duszą, co długo znosił mój pedagog miły; lecz gdy rzekł: „Zostaw go z jego katuszą; skrzydłem czy wiosłem, nie szukając chwały, wszyscy tu swoją łódź popychać muszą”; wyprostowałem się na powrót cały, aby iść dalej, chociaż myśli moje wciąż pochylone kornie pozostały. Ruszyłem, trudów wcale się nie boję, w ślad mego mistrza zbieram się do drogi, lekcy w powietrze weszliśmy podwoje; i rzekł mi: „Obróć oczy w dół, mój drogi, dobrze poszukać ulgi i podniety do wędrowania, patrząc i pod nogi”1. Jak ludzi, którzy zmarli już, niestety, by nie zapomnieć spośród nich nikogo, na ziemskich grobach kreśli się portrety, przez co znów bliscy płakać po nich mogą, kiedy ukłuje w sercu ich wspomnienie, co współczującym wierną jest ostrogą; takie, piękniejsze jednak nieskończenie, tam zobaczyłem, wyrzeźbione świetnie, na drodze, którą szły dokoła cienie.
1 patrząc i pod nogi — oglądając wyrzeźbione na posadzce przykłady ukaranej pychy.
335
Czyściec
Ujrzałem tego, który tak szlachetnie został stworzony jak tu stworzeń mało: spadał jak piorun w popołudnie letnie2. 28 I Briareusa przebitego strzałą, którą go niebo ugodziło blade: ciążące ziemi chłodem śmierci ciało3. 31 I Apollina, Marsa i Palladę, z ojcem Jowiszem, miałem jak na tacy: zwłokom gigantów oczy zawsze rade4. 34 Oraz Nemroda u stóp wielkiej pracy: jak obłąkany patrzył na tych kmieci, którzy z nim w Sennar byli pyszni tacy5. 37 O Niobe, z okiem, w którym łza się świeci, dały mi ujrzeć ciebie tutaj losy wraz z czternaściorgiem twoich zmarłych dzieci6! 25
2 Ujrzałem tego, który tak szlachetnie... — Lucyfera; spadał jak piorun... — patrz Łk 10,18: videbam Satanam sicut fulgur de caelo cadentem. W oryginale przykładom ukaranej pychy poświęcone jest trzynaście tercyn, pierwsze cztery zaczynają się na literę V i dotyczą pychy obracającej się przeciwko Bogu, drugie na O — osób pysznych doprowadzających do ruiny samych siebie, natomiast trzecie na M — pychy skierowanej przeciw bliźniemu. Ostatnia tercyna, której trzy wersy zaczynają się kolejno od V, O i M — jest syntezą wszystkich pozostałych i mówi o mitycznej Troi, grzeszącej wszystkimi trzema rodzajami pychy. Sam akrostych VOM znaczy uomo — człowiek, nieszczęśliwa i pełna pychy istota (Parodi). 3 Briareus — jeden z gigantów, który wziął udział w walce Tytanów przeciw Jowiszowi (patrz Piekło, XXXI, 98). 4 I Apollina, Marsa i Palladę... — Dante ma tu w pamięci klasyczne przedstawienia bitwy pod Flegrą (Owidiusz, Metamorfozy, X, 150; Stacjusz, Tebaida, II, 595–601). 5 Oraz Nemroda u stóp wielkiej pracy... — patrz Piekło, XXXI, 77–78. Przedstawiony według opowieści biblijnej (Rdz 11,1–9) obłąkany u stóp wielkiej wieży na równinie Sennar z powodu pomieszania języków, które przeszkodziło mu się rozumieć ze swoimi towarzyszami. 6 Niobe — córka Tantala i żona Amfiona, króla Teb. Szalona z pychy z powodu swojej potęgi, swojego boskiego pochodzenia i licznego potomstwa (siedmiu synów i siedmiu córek) zażądała, aby to jej, a nie Latonie, tebanie składali ofiary. Obrażona Latona skłoniła swoje dzieci Apolla i Dianę, aby zabiły czternaścioro dzieci Niobe (Owidiusz, Metamorfozy, VI, 146–312).
336
Pieśń dwunasta
40
43
46
49
52
O Saulu, z mieczem, co ci zadał ciosy, martwy leżałeś na Gilbolskim szczycie, co potem nie czuł deszczu ani rosy7! Głupia Arachne, byłaś tam, jak w micie, na wpół pająkiem, smutna na łachmanie dzieła, co ludzkie zakończyło życie8. O Roboamie, już nam nie jest w stanie grozić twój obraz, kiedy pełen trwogi, choć cię nie gonią, pędzisz na rydwanie9. Opowiadały twarde te podłogi, jak to Alkmeon sprawił w jednej chwili, że tak się matce zdał sznur pereł drogi10. Opowiadały, jak synowie mili na Sancheryba napadli w kościele, i jak, nad martwym, już się nie modlili11.
7 Saul — pierwszy król Izraela, opuszczony przez Boga z powodu swojego pełnego pychy nieposłuszeństwa. Zwyciężony przez Filistynów na wzgórzu Gilboa, ażeby nie zostać uwięziony, zabił się, rzucając na własny miecz (1 Sm 31,1–5); co potem nie czuł deszczu ani rosy — płacząc po śmierci Saula, Dawid wypowiedział przekleństwo, które Dante wyobraził sobie, że się spełniło: Montes Gilboe nec ros pluvia veniant super vos (2 Sm 1,21). 8 Arachne — przemieniona w pająka przez Minerwę z powodu swojej pychy. Jej mit opowiada Owidiusz (Metamorfozy, VI, 5–145), patrz także Piekło, XVII, 18. 9 Roboam — syn i następca Salomona. Kiedy Izraelici prosili go, aby uczynił lżejszym jarzmo nałożone na nich przez ojca, odpowiedział im groźbą, że uczyni je jeszcze cięższym. Kiedy lud zbuntował się przeciw niemu, musiał uciekać na wozie do Jerozolimy (1 Krl 12,1–18). 10 Alkmeon — zabił swoją matkę Erifyle, mszcząc się za swojego ojca, Amfiaraosa (Raj, IV, 103–105), którego — przekupiona przez sznur pereł — skłoniła do udania się na wojnę przeciwko Tebom, gdzie zgodnie z przepowiednią miał zginąć połknięty przez Ziemię (patrz Piekło, XX, 31–39, Stacjusz, Tebaida, II, 265; IV, 187, Owidiusz, Metamorfozy, IX, 406; Wergiliusz, Eneida, VI, 445–446); sznur pereł — sporządzony przez Wulkana jako dar dla Wenery na zaślubiny Harmonii i Kadmosa, założyciela Teb; czynił nieszczęśliwymi wszystkie kobiety, które go posiadały: Jokastę, Semele, Argię i Erifyle. 11 Sancheryb (Senacherib) — król Asyryjczyków. Najechał na królestwo Judei, śmiejąc się z ufności, jaką pokładał w Bogu król Ezechiasz; ale nocą anioł zniszczył całe jego wojsko; a kiedy wracał do Niniwy, został zabity przez synów („miłych” tu oczywiście tylko ironicznie; 2 Krl 18,19; Iz 36–38).
337
Czyściec
55
58
61
64
67
70
73
76
79
Opowiadały o okrutnym dziele Tamiri, która rzekła Cyrusowi: «Krwi chciałeś, ja mam krwi dla ciebie wiele»12. O tym jak woje Holofernesowi uciekli, widząc, że ich wódz już ginie, o tym, co rzezi pamiątkę stanowi13. Widziałem Troję w prochu i ruinie, Ilionie, podła jednak i ponura zdała się postać twoja w tej godzinie14. Jakiż mistrz pędzla albo może pióra skreśli to wszystko, czemu tu się zdziwi najgenialniejsza na świecie natura? Zmarli jak zmarli, żywi są jak żywi: widzący prawdę lepiej nie widzieli, a człowiek depcze to i głowę krzywi. Stąpajcie pyszni, dumni i weseli synowie Ewy, nie spuszczajcie wzroku, byście złej drogi waszej nie dojrzeli15! Tymczasem zbiegła nam część większa stoku i drogi słońca na wysokim niebie, jakby nie widnej zajętemu oku, kiedy ten, który patrzył wciąż przed siebie, rzekł: „Podnieś głowę; chwalę twoje gusta, lecz niech twa myśl tam w ziemi już nie grzebie. Lepiej spójrz w górę i znów otwórz usta,
12 Tamiri — królowa Scytów. Okrutnie rozgniewana przeciwko królowi Persów Cyrusowi, który pobił jej syna, uderzyła na wojsko najeźdźcy i wycięła je w pień; uciąwszy głowę zmarłemu Cyrusowi, rzuciła ją do bukłaka pełnego ludzkiej krwi. Dante czytał bajeczną opowieść Orozjusza (Historia, II, 7,6), gdzie znalazł słowa, które włożył tu w usta okrutnej królowej: Satia te sanguine quem sitisti. 13 Holofernes — wódz asyryjski, zabity przez Judytę, podczas gdy oblegał Betulię, miasto w Judei (Jdt 8,15). 14 Widziałem Troję w prochu i ruinie — Troja przytaczana jest jako przykład pychy także w Piekle (I, 75; XXX, 14), z inspiracji Eneidy Wergiliusza (III, 2–3): ceciditque superbum Ilium et omnis humo fumat Neptunia Troia. 15 Stąpajcie pyszni, dumni i weseli... — Dante mówi to oczywiście ironicznie.
338
Pieśń dwunasta
82
85
88
91
94
97
100
patrz: frunie ku nam anioł i powraca z Bożej posługi służebnica szósta16. Niech się z szacunkiem nań twa twarz obraca, by nam nie bronił duch ten wstępowania; pomyśl, że dzień, co minie, już nie wraca!”. Tak już nawykłem do napominania: „nie trać tu czasu”, że niezrozumiała nie była dla mnie forma tego zdania17. Piękna istota nam się ukazała, była ubrana biało, a z jej czoła jakby poranna gwiazda migotała18. Ramiona, skrzydła swe otwarła zgoła; „Są schody tutaj — rzekła — wstąpcie na nie, iść nimi w górę łatwo każdy zdoła”. Nieliczni przyjdą na to powitanie: człowieku, zrodzon, by latać wysoko, czemu upadasz, ledwie wiatr ustanie19? Duch się zatrzymał z nami pod opoką i tam swym skrzydłem powiódł po mym czole otworzył drogę mi i zajrzał w oko. Jak z prawej, tam, gdzie wchodzi się w mozole na górę, z której kościół okiem matki patrzy na rządny gród nad Arno w dole20,
i powraca / z Bożej posługi służebnica szósta — już minęło sześć godzin od wschodu słońca. Mityczne godziny przedstawiane są jako służebne przydzielone do wozu Słońca (Owidiusz, Metamorfozy, II, 118; patrz także Czyściec, XXII, 118–120). 17 Tak już nawykłem do napominania... — napomnienia, by nie tracić czasu, patrz Piekło, XXXIV, 94–96; Czyściec, III, 78. 18 była ubrana biało... — podobnie jak poprzedni anioł z czyśćca (II, 23) i zgodnie ze świadectwem Ewangelii (Mt 28,3; Mk 16,5; Łk 24,4; J 20,12). 19 Nieliczni przyjdą na to powitanie... — „Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują” (Mt 7,14); „Bo wielu jest powołanych, lecz mało wybranych” (22,14). 20 Jak z prawej, tam, gdzie wchodzi się w mozole... — schody, które prowadzą z Florencji na górę, gdzie znajduje się stary kościół San Miniato; rządny gród... — ironicznie o Florencji. 16
339
Czyściec
103
106
109
112
115
118
121
124
127
130
ścieżka przybiera stromy i wciąż gładki kształt schodów, które pamiętają czasy, kiedy nie kłamał cennik i podatki; tak tu skakały wolniej skalne masy, które z innego kręgu w dół spadały, tylko że zwarte ciasno jak zawiasy. Gdyśmy podeszli zaś do owej skały: „Błogosławieni ubogiego ducha!” nieznane głosy słodko zaśpiewały21. Ach, jakże inne wejście to niż głucha brama piekielna! to ci śpiew umili, tam tylko ból i lament zewsząd bucha. Gdyśmy na święte stopnie zaś wchodzili, zdałem się sobie lekki niczym dziecię, lżej niż po płaskim szedłem tu sprzed chwili. Więc: „Drogi mistrzu — proszę — powiedz przecie, jakim sposobem ciężar mi odjęli, że idę lekko tu jak nigdy w świecie?”. „Gdy wszystkie owe P — się rozweseli — co pozostały, zblakłe, na twym czole, tak jak to jedno, zmażą już anieli22, nogi za panią wezmą dobrą wolę: nie czując trudu, mając takie zdrowie, na szczyt z radością wejdziesz, nie w mozole”. Zrobiłem tak jak ktoś, kto ma na głowie coś, czego będzie nieświadomy zgoła, jeśli ktoś inny o tym mu nie powie; i ręką maca łeb swój dookoła, szuka, aż znajdzie, do tych prac ją goni, których wykonać jego wzrok nie zdoła;
21 Błogosławieni ubogiego ducha... — słowa Jezusa: „Błogosławieni ubodzy w duchu” (Mt 5,3) są tu rozumiane, zgodnie z powszechną interpretacją teologów i Ojców Kościoła, jako pochwała pokornych, pogardzających w swym sercu światowymi zaszczytami i władzą. 22 Gdy wszystkie owe P... — kolejne P, znaki grzechu wypisane na czole Dantego, zostają zmazane przez uderzenie skrzydeł anielskich.
340
Pieśń dwunasta
w ten sposób palce mojej prawej dłoni znalazły tylko sześć z tych liter, które ów duch od kluczy wyrył na mej skroni23; 136 a wargi mistrza się wygięły w górę. 133
23
ów duch od kluczy... — anioł furtian.
341
Czyściec
Pieśń trzynasta Krąg zawistnych (w. 1–21) przykłady caritas (w. 22–42) kara zawistnych (w. 43–84) Sapia ze Sieny (w. 85–154)
1
4
7
10
13
16
19
22
Na sam szczyt schodów już weszliśmy radzi, gdzie ma już drugi garb na swoim grzbiecie ta gruba góra, która grzechy gładzi; gdzie nowy taras się podobnie plecie dokoła zbocza, jak ów pierwszy, biały; choć węższe koło tu zatacza przecie. Żadne tam rzeźby się nie ukazały, brzeg zdał się nagi, gładki i ubogi, o jak zazdrośnik sinej barwie skały. „Jeśli tu trzeba czekać — pan rzekł drogi — na tych, co kraj ten znają, to się trwożę, że opóźnimy się z wyborem drogi”. Na Słońce oczy swe obróci Boże; uczyni sobie oś z prawego boku, lewy wykrzywi w prawo zaś, jak może; „O słodki blasku, idę po tym stoku, tobie ufając, ty nas prowadź dalej — powie — bez ciebie nie zrobimy kroku1. Ty świat ogrzewasz, ty mu świecisz stale; jeśli jesteśmy ci choć trochę mili, niech blask twój jako przewodnika chwalę”. Drogę, co miałaby tu długość mili, którą pragnienie skraca tam i mości,
O słodki blasku... — według większości dawnych komentatorów słońce jest tu symbolem Łaski Bożej, Pietro di Dante uważa, że symbolizuje ono wiedzę spekulatywną, zaś Tommaseo i Andreoli, że naturalny rozum. 1
342
Pieśń trzynasta
25
28
31
34
37
40
jużeśmy przeszli, prawie w jednej chwili2; gdy niewidzialnych kilku jegomości frunęło ku nam, wymawiając słowa grzecznych zaproszeń na ucztę miłości3. Pierwszego ducha krótka była mowa: „Wina nie mają” — ledwo to zawoła, minie nas i się gdzieś w powietrzu schowa4. Ledwo odległość głos ten zatrzeć zdoła, ktoś: „Jam Orestes” rzuci nam po chwili, przefrunie i się nie zatrzyma zgoła5. „Co to za głosy, powiedz mi, Wergili?” — pytam, a gdy tak pytam, trzeci krzyczy: „Miłujcie tych, co krzywdy wam czynili”6. A dobry mistrz mi odparł bez goryczy: „W tym kręgu zawiść karzą bez wytchnienia, to drży z miłości bicz, co duszę ćwiczy. A jej wędzidłem będą napomnienia7: że je usłyszysz, wierzyć mogę śmiało, zanim do przejścia dojdziesz przebaczenia8.
2 którą pragnienie skraca tam i mości... — pragnienie oczyszczenia (patrz Czyściec, IV, 88; XII, 115). 3 gdy niewidzialnych kilku jegomości... — głosy niewidzialnych duchów wypowiadających jako „zaproszenia na ucztę miłości” przykłady miłosierdzia (caritas), które jest cnotą przeciwną grzechu zawiści. 4 „Wina nie mają” — tymi słowami, podyktowanymi impulsem współczującej troski, Maria skłoniła Jezusa na weselu w Kanie do spełnienia pierwszego z jego cudów, przemiany wody w wino (J 2,1–10). 5 „Jam Orestes” — kiedy Orestes wszedłszy na Argo razem ze swoim przyjacielem Piladesem, aby pomścić śmierć swego ojca i zabić Egista, został odkryty i zatrzymany, Pilades próbował podać się za Orestesa, aby ponieść w jego zastępstwie nieuniknioną karę. Cyceron (De finibus, V, 22; De amicitia, VII, 24) mówi o wielkim aplauzie, jaki za każdym razem wywoływały słowa: Ego sum Orestes w tragedii Pakuwiusza. Patrz także Owidiusz, Ex Ponto, III, II, 69; Waleriusz Maksimus, IV, 7. 6 „Miłujcie tych, co krzywdy wam czynili” — słowa Jezusa z Kazania na Górze: „Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują” (Mt 5,44; Łk 6,27–28). 7 A jej wędzidłem będą napomnienia — „Do oczyszczenia z grzechu potrzebne są dwie rzeczy: ta, która powstrzyma od popełnienia grzechu [wędzidło], i pobudka do cnoty przeciwnej [bicz]” (Buti). 8 przejście przebaczenia — passo del perdono, schody prowadzące na inny taras, gdzie pokutuje się za grzech zawiści (Buti).
343
Czyściec
43
46
49
52
55
58
61
64
67
70
Lecz tu wytężyć wzrok by wypadało, popatrz uważniej, a cię nie zaskoczy widok tych, którzy siedzą tam pod skałą”. Więc trochę szerzej otworzyłem oczy; i widzę: ludzie są tam owinięci w płaszcze koloru okolicznych zboczy. Gdy podeszliśmy ku nim zaś przejęci, usłyszę: „Módl się za nami, Maryjo!”, i znów: „Michale!”, „Piotrze!”, „wszyscy święci!”9. Nawet na Ziemi — myślę — wciąż nie żyją ludzie tak twardzi, że by nie współczuli boleści, którą oczy tam odkryją; bo gdy przy sobie żeśmy ich już czuli i już widoczna była twarz ich cała, sam zapłakałem, sercem mym mnie struli. Zła włosiennica wżyna się w ich ciała, każdy na cudzym się ramieniu wspiera, wszystkich podpiera zaś surowa skała: tak siedzieć ślepym każe nędza szczera gdzieś pod kościołem, prosić, co im trzeba, jeden znad głowy drugiego wyziera, aby w nas budzić litość z woli nieba, nawet nie słowem, ale raczej może samym widokiem, co już żebrze chleba. I jak ślepemu słońce nie pomoże, tak owym biednym cieniom z niedaleka się nie ukaże tutaj światło Boże10; powieki nić żelazna im nawleka,
9 „Módl się za nami, Maryjo...” — zawistni śpiewają litanię do Świętych (od wersetu Sancta Maria, ora pro nobis, aż po Omnes Sancti), „dziś modlą się o zbawienie tych, których za życia mieli w nienawiści” (Serravalle). 10 I jak ślepemu słońce nie pomoże... — oczy, które na Ziemi czerpały gorzką radość z widoku cudzego nieszczęścia, teraz stały się ślepe. Zawiść jest jakby duchową ślepotą, zawistnika oślepia to, co powinno go oświecać, tj. łaska zesłana przez Boga jego bliźniemu, invidia wywodzi się etymologicznie od niewidzenia (non vedere) (Pietro di Dante).
344
Pieśń trzynasta
73
76
79
82
85
88
91
94
97
jak się dzikiemu czyni krogulcowi, aby posłusznie jadł z ręki człowieka11. A mnie zdawało się, że to stanowi obelgę, że ich widzę nie widziany: więc obróciłem znów się ku mędrcowi. Wiedział, co nieme mówić chcą barany, nim zatem moje pytanie zadźwięczy, rzekł: „Mów, lecz nie bądź nazbyt rozgadany”. Wergili mi się z tej strony nastręczy tarasu, z której łatwo spaść się może, ponieważ żadnej nie ma tam poręczy; a z drugiej w rzeczy zapatrzone Boże zaś owe cienie, którym straszne szycie łez wyciskało na policzki morze12. „O ludzie — rzekłem — pewni, że ujrzycie w pewnej żywota wiecznego godzinie światło, o które tak się tu troszczycie, jeśli tak w sumień waszych szumowinie ład zrobi łaska, że już czysta, cicha rzeka pamięci poprzez nie popłynie, mówcie mi, bo to ważne jest, do licha: czy tu łacińska dusza nie bywała? Może do tego, bym ją poznał, wzdycha?”. „O bracie, każda dusza tu bez mała obywatelką nieba; mów jedynie: w Italii w życiu swym pielgrzymowała”13. Taka odpowiedź z czyichś ust popłynie, a że z daleka wyda się cichutka, więc tak, by lepiej ją usłyszeć, czynię.
11 powieki nić żelazna im nawleka... — operacja opisana przez Fryderyka II w De arte venandi cum avibus, II, 53. 12 ...łez wyciskało na policzki morze — podobna, okrutniejsza jednak sytuacja — patrz Piekło, XXXIII, 94–99. 13 w Italii w życiu swym pielgrzymowała — przebywała poza swoją prawdziwą (niebiańską) ojczyzną. Patrz św. Paweł, Hbr 13,14: „Nie mamy tutaj trwałego miasta, ale szukamy tego, które ma przyjść”.
345
Czyściec
100
103
106
109
112
115
118
121
Ujrzałem panią, która jak filutka czekać i pytać: „Słucham?” się zdawała, z właściwym ślepcom ruszeniem podbródka. „Duszo — jej rzekłem — tak śród cierpień stała, jeśli to twoje słyszałem wyrazy, zdradź mi swe imię i kraj, gdzieś bywała”. „Jestem ze Sieny — rzekła bez urazy — tu się śród innych zły mój żywot czyści, tu wypłakuję Tego, co bez zmazy14. Mądra nie byłam, choć mnie fataliści rodzice Sapią zwali, cudza szkoda bardziej cieszyła mnie od mej korzyści15. I, byś nie sądził, że dziś kłamać moda, usłysz, jak bardzo byłam zwariowana, już po lat łuku schodząc, już niemłoda16. Kiedy ziomkowie moi wyszli z rana ku Colle, w walce z wrogiem szukać chwały, modliłam się i byłam wysłuchana17. Bo rozgromionym gorzkie stać się miały kroki ucieczki; widząc, jak ich gnało, poczułam radość słodszą niż raj cały18, tak, że podniosłam w górę twarz zuchwałą,
14 „Jestem ze Sieny...” — mówi te słowa Sapia, ciotka Provenzana Salvaniego, żona Ghinalda Saraciniego, pana Castiglioncello blisko Montereggioni; zmarła przed 1289 r. O jej okrutnej nienawiści do stronników partii gibelinów nie wiadomo nic ponad to, co napisał o tym sam Dante. 15 Mądra nie byłam, choć mnie fataliści... — imię Sapia ma ten sam rdzeń, co savia — mądra. Doktryna scholastyczna, wyrażona w formule nomina sunt consequentia rerum, znalazła obszerne zastosowanie w literaturze średniowiecznej, a także u samego Dantego (Raj, XII, 67–70; 79–81; Vita nuova, XIII, 4; Rime, CVI, 150–153). 16 usłysz, jak bardzo byłam zwariowana... — głupia, w sensie „bezbożna”; już po lat łuku schodząc... — w drugiej połowie życia. 17 Kiedy ziomkowie moi... — 8 czerwca 1269 r. florentczycy napadli i rozgromili gwelfów sieneńskich i ich sprzymierzeńców w Colle di Valdesa. 18 widząc, jak ich gnało... — Sapia mogła ich widzieć z okien swojego zamku, znajdującego się na drodze pomiędzy Colle a Sieną.
346
Pieśń trzynasta
124
127
130
133
136
139
142
wołając Bogu: „Ciebie się nie boję!”, jak ów kos głupi, gdy słońce wyjrzało19. Skończyłam, żywot kończąc, z Bogiem boje; nie byłby dzisiaj jeszcze, mimo chęci, dług mój spłacony przez pokuty moje, gdyby nie to, że miał mnie wciąż w pamięci Pier Pettinaio, co się modlił z cicha, miłość i litość mając, jak to święci20. Ale co z ciebie jest za dziwna szycha, co idzie, pyta, oczu mu nie spięli (dobrze zgaduję?), mówiąc zaś — oddycha?”. „Oczy — odrzekłem — zepną mi anieli, lecz na czas krótki, mały grzech mój przecie, bo mnie zawistnym raczej nie widzieli. Bardziej się boję, przez co drży jak dziecię już moja dusza, tej poprzedniej męki, czuję już tamten głaz na swoim grzbiecie”21. „Lecz z czyjej jesteś tu śród nas poręki22, jeśli ci Bóg powrócić stąd pozwoli?”. „Temu, co milczy — rzekłem — składam dzięki. „Jestem wciąż żywy; pytaj więc do woli, duszo wybrana, jeśli chcesz, bym żywy wrócił w świat jeszcze, mówić, co cię boli”.
tak, że podniosłam w górę twarz zuchwałą... — jak wyjaśnia Buti, Sapia ucieszyła się, widząc pobitych sieneńczyków i powiedziała sobie w duchu: „Dziś uczynił mi Bóg coś najgorszego, co tylko mógł uczynić, więc się nie boję, ponieważ widziałam to, czego najbardziej pragnęłam”; jak ów kos głupi... — kos jest ptakiem, który bardzo boi się zimna i brzydkiej pogody, a gdy tylko znów robi się ładnie, wychodzi z gniazda i zdaje się kpić sobie ze wszystkich i mówić „nie boję się ciebie, Panie, bo mam już za sobą zimę” (Buti). Słowa o kosie przeszły w przysłowie już w XIV wieku. 20 Pier Pettinaio — tercjarz franciszkański mieszkający w Sienie, gdzie miał sklep z grzebieniami; umarł w grudniu 1289 r. w sławie świętości. Istnieje wiele opowieści o jego niezwykłej uczciwości, umartwieniach, objawieniach i przypisywanych mu cudach. W 1328 r. sieneńczycy ustanowili na jego cześć coroczne święto. 21 Bardziej się boję... — o swojej pysze, której powodem miała być „wyższość umysłu” a także „szlachetność krwi”, Dante mówi w kilku miejscach poematu; mówią o niej także jego pierwsi biografowie i komentatorzy (np. Villani i Boccaccio). 22 „Lecz z czyjej jesteś tu śród nas poręki”... — kto cię tu przyprowadził. 19
347
Czyściec
„Och, dla mych uszu to są wielkie dziwy, — rzekła — znak wielki, że cię Pan Bóg kocha; pomódl się za mnie więc, duchu szczęśliwy. 148 I florentczyka proszę cię i Włocha: gdy kurz Toskanii nogi twe pobrudzi, niech ma rodzinka po mnie już nie szlocha. 151 Ujrzysz ją pewnie śród tych próżnych ludzi, co więcej nadziej swych na Talamone stracą niż ten, którego Diana łudzi23, 154 lecz admiralskie bardziej będą płone”24. 145
23 śród tych próżnych ludzi... — w Sienie (patrz Piekło, XXIX, 122). O próżności i szaleństwie jej mieszkańców mówią liczne anegdoty, w których znajdowały upodobanie rywalizujące z nią miasta, przede wszystkim Florencja; Talamone — miasteczko, które należało do opata San Salvatore sul Montamiata, zostało kupione w 1303 r. przez miasto Sienę za osiem tysięcy złotych florenów w zamiarze zbudowania tam handlowego portu na wybrzeżu Tyrreńskim. Port jednak był mało używany i nie spełnił pokładanych w nim nadziei; Diana — podziemna rzeka, która miała rzekomo przepływać przez ziemie sieneńskie i której sieneńczycy, którym brakowało studni z wodą pitną, wytrwale i daremnie szukali. 24 lecz admiralskie... — nadzieje budowniczych i zarządców portu w Talamone.
348
Pieśń czternasta Guido del Duca i Rinieri da Calboli (w. 1–27) dolina Arno (w. 28–54) proroctwo o Fulcierim da Calboli (w. 55–72) skarga na upadek Romanii (w. 73–126) przykłady ukaranej zawiści (w. 127–151)
1
4
7
10
13
16
19
„Kto to po zboczu naszej góry kroczy, nim jeszcze śmierć mu skrzydła przyprawiła, i jak chce mruży i otwiera oczy?”1. „Kto — nie wiem, pewnie jakiś szaławiła: pytaj go ty, ty bliżej masz do niego, i niech mu będzie mowa twoja miła”. Tak jeden duch wraz z duchem, swym kolegą, rozmawiał o mnie i jak ktoś, kto wita, głowę swą podniósł i do ucha mego tak rzekł: „O duszo, która jeszcze wbita w ciało, podążasz dzielnie w stronę nieba, pociesz i powiedz temu, co cię pyta, kim jesteś, jaka rodzi ciebie gleba; bo tak się łasce twej dziwimy stale, jak tu się dziwić takim cudom trzeba”2. „Środkiem Toskanii — rzekłem — toczy fale rzeczka, co rodzi się gdzieś w Falteronie, i sto mil biegu jej nie starcza wcale. Dano ponad nią istnieć mej personie:
1 nim jeszcze śmierć mu skrzydła przyprawiła — dosłownie: „dała mu lot” — li abbia dato il volo, uwalniając od ciężaru ciała. 2 O duszo, która jeszcze wbita... — mówi te słowa Guido del Duca, ze świetnej rodziny degli Onesti, posiadających dobra w Bertinoro, związanych krwią i wyborami politycznymi z rodami Mainardi i Traversari. Pełnił funkcję sędziego w różnych miastach Romanii; nobilis vir et prudens — jak pisze Benvenuto.
349
Czyściec
22
25
28
31
34
37
40
mówić, kim jestem dzisiaj, rzeczą marną, głośniej imieniem kiedyś wam zadzwonię”3. „Jeśli twój koncept chwytam swą niezdarną inteligencją — odrzec był łaskawy duch pierwszy — pewnie mówisz nam o Arno”. A drugi szepnął mu: „Bardzom ciekawy, czemu ukrywa imię owej rzeki, tak jak ukrywa się wstydliwe sprawy?”4. Pytany odparł bez drgnienia powieki: „Nie wiem, lecz rzecz to będzie sprawiedliwa, jeśli to imię zaginie na wieki; bo od miejsc, w które woda spada żywa z tych gór, od których odciął się Peloro, gdzie rzeka nieraz poza brzeg wypływa5, potąd, gdzie wód swych już oddaje sporo za to, co z morza niebiosa wysuszą, przez co znów rzeki deszcze w siebie biorą6, wprost nienawidzić cnoty wszyscy muszą, bo jej jak żmii unikają, zda się, nawyk, duch miejsca tak do złego kuszą: przez co naturę tak zmieniły Jasie,
3 „Środkiem Toskanii — rzekłem — toczy fale...” — w słowach Dantego czuje się — pisze Natalino Sapegno — pewne silenie się na dystans, tak jakby starał się on dostosować swoją postawę do sposobu, w jaki dusze czyśćcowe patrzą na rzeczy tego świata. 4 A drugi szepnął mu... — jest nim Rinieri, z możnej rodziny gwelfickiej Paolucci, panów Calboli. Odegrał ważną rolę w wojnie domowej w Romanii. Burmistrz Faenzy w 1247 i 1292, Parmy w 1252, Ravenny w 1265 r.; podniósł bunt przeciw miastu Forli w r. 1276 z pomocą gwelfów z Toskanii, został jed-nak pokonany przez Guida da Montefeltro; w 1292 r. opanował znienacka miasto, ale został z niego wygnany w r. 1294 i zabity przy kolejnej próbie powrotu. 5 z tych gór, od których odciął się Peloro... — z Apeninów, góra Peloro znajduje się na północno–wschodnim skraju Sycylii. Mniemanie, że Sycylia była kiedyś połączona z Italią i oddzieliła się później od niej za sprawą ruchu sejsmicznego, podzielali już poeci antyczni (Wergiliusz, Eneida, III, 410–419; Lukan, Pharsalia, II, 435–438), co odpowiada zresztą rzeczywistemu zdarzeniu, potwierdzonemu także przez naukę współczesną. 6 potąd, gdzie wód swych już oddaje sporo... — po swoje ujście.
350
Pieśń czternasta
które mieszkają w nieszczęsnej dolinie, że się wydaje, że ich Kirke pasie7. 43 Śród owych świń, co godne są jedynie żołędzi, a nie ludzkiej strawy wcale, ta niebogata w wodę rzeka płynie8. 46 Warczące pieski znajdzie, płynąc dalej, głośniej, niż na to im pozwala siła, gardząc, pysk skrzywi i odwróci fale9. 49 Płynie, im bardziej w drodze zaś przytyła, tym częściej znajdzie psa, co zdziczał w wilka, ta rzeka, taka duszy mej niemiła10. 52 Spływa w sadzawki ciemne i co chwilka tak podstępnego lisa tam wyniucha, że już niestraszne mu zasadzek kilka11. 55 Nie skończę mówić, bo tu jeden słucha12: i niechaj drugi zawsze ma w pamięci to objawienie prawdziwego ducha. 58 Widzę, że łowom się twój wnuk poświęci, nad straszną rzeką sidła swe zastawi, i wszystkim wilkom strach bebechy skręci13. 61 Na targu żywe mięso ich wystawi, potem ubije zaś bez ambarasu: i wielu życia, siebie czci pozbawi. 7 że się wydaje, że ich Kirke pasie... — motyw Kirke zmieniającej towarzyszy Odyseusza w świnie — patrz Wergiliusz, Eneida, VII, 10–20; Horacy, Listy, I, II, 23–26. 8 Śród owych świń... — „tak bardzo pogrążeni w lubieżności, że przypominają świnie” (Pietro di Dante). 9 Warczące pieski... — jak małe pieski, które więcej szczekają, niż robią szkody; „Aretyni więcej mają dumy niż siły” (Buti). Herbem Arezzo był nieduży pies chwytający zębami dzika; gardząc, pysk skrzywi i odwróci fale — niedaleko Arezzo rzeka robi wielki łuk i zmienia kierunek z południa na zachód. 10 wilki — florentczycy, którzy chciwi są i agresywni „jak wygłodzone wilki” (Buti). 11 lisy — pizanie, podobni do lisów dla swej chytrości i przebiegłości (Buti). 12 Nie skończę mówić, bo tu jeden słucha... — Rinieri. 13 twój wnuk — Fulcieri da Calboli, burmistrz Florencji w 1303 r.; jak pisze Villani — „człowiek dziki i okrutny”.
351
Czyściec
64
67
70
73
76
79
82
85
88
91
Skrwawiony wyjdzie ze smutnego lasu, któremu na to, by tak odrósł ładnie, tysiącletniego nie wystarczy czasu”14. Jak gdy mu wróżą ból i pobyt na dnie, ciemnieje twarz człowieka, który słucha, i nie wiadomo, skąd nieszczęście spadnie, tak cień, co do tych słów nakłaniał ucha, widziałem: martwił się i zbladł jak płótno, gdy ta wieść ciemna doszła go i głucha. Jeden słowami, drugi miną smutną sprawi, że spytam ich o imię śmiało, taką ciekawość czułem tam okrutną; a duch, co mówił tak przed chwilką małą: „Chcesz, bym powiedział, gdy ty zgrywasz mruka? Tobie powiedzieć tego się nie chciało. Lecz odkąd świeci w tobie Boża sztuka tak wielką łaską, już ci nie poskąpię; wiedz: jestem Guido, a zwę się del Duca. Nieraz w zawiści się jak w ogniu skąpię, na wesołego widok już mnie nosi: robię się siny, zaraz źle postąpię. Takie z mych nasion siano Pan Bóg kosi: ludzie, dlaczego obracacie serca ku dobru, które wspólnika nie znosi15? Ten, który ciebie spojrzeniem przewierca, to Rinier, przezeń są Calboli w sławie, choć się nie zrodził cnót ich spadkobierca. Ale nie tylko śród nich znikło prawie
smutny las — gniazdo wilków — Florencja. Takie z mych nasion siano Pan Bóg kosi — taki zbieram owoc kary z nasienia mej winy (Ga 6,8: Quae enim seminaverit homo, haec et metet, i Prz 22,8; Syr 7,3); dobro, które wspólnika nie znosi — dobra ziemskie (w przeciwieństwie do duchowych). Zawiść, która jest aspektem wyłącznej żądzy dóbr ziemskich, jest — według Dantego — jedną z podstawowych przyczyn zepsucia ładu politycznego i upadku obyczajów (patrz Piekło, VI, 74). 14 15
352
Pieśń czternasta
94
97
100
103
106
od gór do Padu, od Renu po morze dobro konieczne w prawdzie i zabawie16, bo tak jest pełno na owym ugorze żmij jadowitych, że to już nie żarty, już ich wyplenić człowiek stąd nie może. Gdzie jest Mainardi, Lizio tyle warty? Gdzie Traversaro i Carpigna17 śpiewa? Och Romańczycy, dziś są z was bękarty! Czyż dziś Bolonia Fabbrami zasiewa? Kiedy w Florencji Fosca znów zobaczę, szlachetną gałąź ze skromnego drzewa18? O Toskańczyku, nie dziw się, że płaczę, kiedy wspominam Azza i da Prata, co dzielił z nami radość i rozpacze19, Tigniosa, bo miał w każdym dobrym brata, i Traversarów, Anastagich rody,
16 od gór do Padu... — w Romanii; dobro konieczne w prawdzie i zabawie — w rzeczywistości i pięknie życia (jako jego ozdoba, którą mają być m.in. piękne obyczaje, szlachetne sztuki, grzeczność, o której mowa w wersach 109–110). 17 Gdzie jest Mainardi, Lizio tyle warty?... — katalog ludzi minionego pokolenia, którzy odegrali wybitną rolę w Romanii, według schematu, który pochodzi z tekstów patrystycznych i który stał się już toposem w literaturze średniowiecznej (Ubi sunt...?); Mainardi — pochodzący z rodziny panów Bertinoro, „rycerz pełen grzeczności i honoru, [...] hojny i znany z pięknego życia” (Ottimo); Lizio — Lizio di Valbona. W 1260 w służbie u Guidona Novello, burmistrz Florencji; później pomógł Rinieriemu da Calboli przeciw gibelinom z Forli; „hojny i dworny człowiek o wielkiej grzeczności” (Lana); Traversaro — Pier Traversaro, ze znakomitej rodziny z Rawenny, pochodzenia bizantyńskiego; pan Rawenny od 1218 do 1225 r.; vir magnanimus et magnificus (Benvenuto); Carpigna — Guido di Carpigna z rodziny hrabiowskiej del Montefeltro; „przewyższył wszystkich w hojności, kochał miłość i żył wspaniale” (Ottimo). 18 Fabbro — dei Lambertazzi; przywódca gibelinów romańskich, dzielnie walczył w wojnach, jakie Bolonia prowadziła z Modeną i Rawenną; jego śmierć w 1259 r. oznaczała początek upadku partii gibelińskiej z Bolonii, jeśli nie hegemonii w Emilii; Fosco — w 1240 r. obrońca Faenzy przeciw cesarzowi Fryderykowi II; burmistrz Pizy w 1248 i Sieny w 1249 r.; pochodził ze skromnej rodziny. 19 Azzo — vir nobilis et curialis de Ubaldinis (Benvenuto); pochodził ze szlacheckiej rodziny toskańskiej (patrz Piekło, X, 120); da Prato — Guido; wspomniany w dokumentach z 1184–1228 (Maracchi).
353
Czyściec
109
112
115
118
121
124
127
130
133
(jedni i drudzy znikli już ze świata)20, damy, rycerzy, trudy i wygody, do których miłość, dworność była skora, gdy dzisiaj serca złe i gorzkie miody. Czemu nie wzięli diabli Bertinora21, kiedy wymarła cała tam rodzina? Szlachetni, wyjdźcie już z tego bajora! Dobrze, że Malvicini nie ma syna; źle Castrokaro czyni, gorzej Conio, któremu ciągle koci się dziewczyna. Dobrze, że od tych spraw paganie stronią, odkąd demona22 nie mają w rodzinie; choć przed złą sławą już się nie obronią. Bezpieczne imię twoje, Ugolinie, de Fantolin już nigdy nie nagrzeszy, nikt go nie zhańbi, bowiem ród twój zginie23. Lecz Toskańczyku, idź już, bo mnie cieszy bardziej płakanie teraz niż mówienie, twoja obecność boli mnie i peszy”. Byliśmy pewni, że te drogie cienie słyszały kroki nasze, więc nas przecie ufać swej drodze uczy ich milczenie. Szliśmy więc, znowu sami w tamtym świecie, gdy nagle z góry jakiś głos zawoła, tnąc niebo niczym błyskawica w lecie: „Każdy, kto spotka mnie, ach, zabić zdoła”24
20 Tignioso — szlachetny i bogaty pan z Rimini; jego dom — pisze Benvenuto — był zawsze otwarty dla wszystkich ludzi dobrych i godnych szacunku. 21 Czemu nie wzięli diabli Bertinora — czemu nie zginął z powierzchni Ziemi zamek Bertinoro w środku Romanii. 22 demon — Maghinardo Pagani da Susinana (patrz Piekło, XXVII, 50–51). 23 Ugolino de Fantolin — szlachetny faentyńczyk, pan zamków w dolinie Lamone i Senio; umarł około 1278 r., zostawiając dwóch synów, Fantolina i Oktawiana, którzy zmarli bezpotomnie przed 1300 r. 24 „Każdy kto spotka mnie, ach, zabić zdoła” — słowa Kaina po zabiciu Abla: omnis igitur qui invenerit me, occidet me (Rdz 4,14). Głosy podają przykłady ukaranej zawiści.
354
Pieśń czternasta
136
139
142
145
148
151
i jak grom przebrzmiał, który grzęźnie w błocie, rozdarłszy wszystkie chmury dookoła. Chwilę spokoju miałem w mym żywocie, gdy znowu huknie, był to głos tym razem, co przypominał grzmot po drugim grzmocie: „Jestem Aglaura, co się stała głazem”, więc nie do przodu robię krok, lecz w prawo, w stronę poety, żeby być z nim razem25. Już była aura cichą i łaskawą, gdy on powiedział: „Były to wędzidła, co winny uczyć was szanować prawo. Ale wabiki nęcą was i w sidła łapie was łatwo nieprzyjaciel stary; na nic wędzidło, cnota wam obrzydła. Woła was niebo, kręci się kraj wiary, wiecznych piękności ukazując twarze, a wasze oko szuka w ziemi szpary; dlatego ten, co widzi wszystko, karze”.
25 „Jestem Aglaura, co się stała głazem” — mówi to córka Cekropa, króla Aten, która kierowana zawiścią, przeciwstawiła się miłości Merkurego do jej siostry Herse i została przemieniona w kamienny posąg (Owidiusz, Metamorfozy, II, 708–832).
355
Czyściec
Pieśń piętnasta Anioł miłosierdzia (w. 1–39) dobra ziemskie i dobra niebiańskie (w. 40–81) ekstatyczne wizje łagodności (w. 82–114) przebudzenie Dantego (w. 115–145)
1
4
7
10
13
16
19
22
Jaka od rana aż do końca prawie godzin wieczornych się wydaje sfera, dokazująca niczym brzdąc w zabawie1, takie tu, gdy się na zmierzchanie zbiera, zdało się Słońce, biegnące bez końca; tutaj był wieczór, w domu noc już szczera. I tak nas promień w środek nosa trąca, (bośmy obeszli górę dookoła i szli na zachód, prosto w stronę słońca), kiedy poczułem, że mi środek czoła od jeszcze większej świetlistości płonie, rzecz dziwna (któż ją tutaj pojąć zdoła?); a więc podniosłem obie moje dłonie ponad powieki, małe łódki niby; tak przed nadmiarem blasku oczy chronię. Jak gdy od wody lub lustrzanej szyby promień odskoczy, ale nie oszuka, w sposób nie inny biegnąc wzwyż, niż gdyby spadał, choć umknie w bok, się go odszuka, mierząc od linii upadku kamienia, jak doświadczenie uczy nas i sztuka; tak mi się zdało, że mnie od promienia załamanego tu się w oczach mieni;
1 Jaka od rana aż do końca prawie... — miejsce niejasne; ową sferą może być słońce albo niebo słońca, czyli sfera gwiazd stałych, podobne do dziecka czy to dla swojej wiecznej ruchliwości, czy to swojej promienności i świecenia, quae semper tremulat et est in motu, sicut puer ludendo (Pietro di Dante).
356
Pieśń piętnasta
25
28
31
34
37
40
43
46
dlatego szybko poszukałem cienia2. „Co to, mój ojcze, przed czym oślepieni nie mogą oczu ukryć — się pożalę — i zda się, frunie już ku nam w przestrzeni?”. „Nie dziw się, że tu razi oczy stale rodzinka z nieba — ducha mego leczy — to poseł, który nas zaprasza dalej3. Prędko twym oczom żadna z takich rzeczy nie będzie przykra, ale tak wesoła, jak tylko może znieść to duch człowieczy”. Tak do świętego doszliśmy anioła, co się ucieszył: „Tutaj wejście macie”, do schodów, mniej niż pierwsze stromych zgoła. Już minęliśmy go, gdy w swej poświacie „Błogosławieni miłosierni” — ładnie zaśpiewa: „Cieszcie się, że zwyciężacie!”4. Znowu nam samym tutaj iść wypadnie, idziemy w górę; a ja idąc myślę, jaki tu człowiek mądry okruch skradnie; i taki szkopuł znajdę w mym umyśle: „Co «dobro, które nie znosi wspólnika» w ustach romańskiej duszy znaczy ściśle?”. Odrzekł: „Przywary, z którą się boryka, zna skutki, nie chce, byśmy też płakali, więc jeśli gani, mądra to krytyka.
2 Jak gdy od wody lub lustrzanej szyby... — nie bez racji Dante porównuje światłość anioła do promienia odbitego; „to światło wieczne, Bóg, świeci w twarz anioła i stąd, odbity, świeci w oczy pielgrzyma”. 3 rodzinka z nieba — aniołowie. 4 „Błogosławieni miłosierni” — słowa Jezusa (Mt 5,7). Miłosierdzie przeciwstawia się zawiści, bowiem tak jak „zawistnego smuci dobro bliźniego, tak miłosiernego jego zło” (św. Tomasz, Summa theologica, II, II q XXXVI, 3); „Cieszcie się, że zwyciężacie” — według jednych jest to swobodna parafraza drugiej części błogosławieństwa ewangelicznego; według innych odniesienie do formuły zamykającej wszystkie błogosławieństwa: „Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie” (Mt 5,12). Nardi uważa zaś, że jest to początek hymnu skierowanego do Chrystusa.
357
Czyściec
49
52
55
58
61
64
67
70
73
76
A że najwięcej pragnień waszych wali tam, gdzie kompania (więc gdzie porcja chuda), zawiść miech dusi, byście wciąż wzdychali. Lecz jeśli w górę, między rajskie cuda miłość wykręci wam pragnienia wasze, być bez obawy w piersi wam się uda5; bowiem im więcej ludzi mówi: «nasze», tym więcej dobra każdy z nich posiada, więcej miłości płonie na tę kaszę”. „Bardziej jest moja satysfakcja blada, niż gdybym milczał — rzekłem — kasza słona, ja nie jem, ale mnie niepewność zjada. Jak to być może, iż rzecz podzielona na bardzo wielu, bardziej ubogaci sobą, niż taka śród mniejszego grona?”. „Ponieważ patrzysz się jak zezowaci, tylko na dobra ziemskie — rzecz zabrzmiała — ciemne się samo światło prawdy zda ci. To nieskończone dobro, duszo mała, co jest tam w górze, biegnie do miłości jak biegnie promień do lśniącego ciała6. I odda nam się w miarę żarliwości: im się caritas więcej w nim pokładło, tym więcej dobra tam wiecznego gości. A im liczniejszym kochać tak wypadło, tym więcej kocha i jest do kochania, jeden drugiemu służy za zwierciadło. Jeśli z mej mowy nie dość ci śniadania, u Beatrycze obiad będzie suty: liczne dla licznych głodów twoich dania.
5 Lecz jeśli w górę, między rajskie cuda... — ku dobrom duchowym, których wielość posiadających nie umniejsza, ale mnoży (Patrz św. Augustyn, De civitate Dei, XV, 15; Grzegorz Wielki, Moral, IV, 31). 6 To nieskończone dobro... — Bóg; biegnie do miłości — udziela się każdej duszy, która kocha.
358
Pieśń piętnasta
79
82
85
88
91
94
97
100
103
Tylko czyń tak, by każdy znak, wykuty anielską ręką, starto z twego czoła, niech zamkną rany bolesne pokuty”. Już: „Jestem syty” chciałem rzec mu zgoła, gdy w nowym kręgu milczeć mi rozkaże oko, znów chciwe patrzenia dokoła. A tam wydało mi się, że ja marzę, lub że mi wizja jakaś się przyśniła7: w świątyni jakieś trzy ujrzałem twarze. Jakaś kobieta w progu przemówiła, ze słodkim matki gestem: „Ach, dziecino, czemuś, ach, czemuś nam to uczyniła? Ja i twój tata, jeszcze przed godziną cię szukaliśmy”. I z tych słów pogodą owe widzenia nagle się rozpłyną8. I zobaczyłem inną, z ową wodą słoną na twarzy, którą ból wyciska, kiedy do gniewu inni nas przywiodą9: „Jeśliś pan miasta — okiem groźnie błyska — którego imię bogów dwóch skłóciło, i które wiedzą, jak iskrami tryska, śmiałą dłoń pomścij, którą tak korciło ściskać nam córkę, Pizystracie stary”. A na to człowiek z twarzą dobrą, miłą i powściągliwą, rzekł jej wedle miary10:
7 A tam wydało mi się, że ja marzę... — Dante dostępuje tu wizji ekstatycznej, w której widzi przykłady łagodności, cnoty przeciwstawnej do gniewu, karanego na następnym tarasie czyśćca. 8 w świątyni jakieś trzy ujrzałem twarze — odwołanie do epizodu z Ewangelii, kiedy to Jezus jeszcze jako dziecko został odnaleziony przez rodziców po trzech dniach poszukiwań w świątyni, gdzie siedział pośród uczonych, słuchając ich i zadając im pytania. Słowa Maryi są przykładem czułej łagodności w sytuacji, gdzie bardziej naturalny i usprawiedliwiony wydawałby się wybuch gniewu (Łk 2,48). 9 I zobaczyłem inną, z ową wodą... — drugim przykładem jest epizod z życia Pizystrata, opowiedziany przez Waleriusza Maksimusa (V, I, 2). 10 rzekł jej wedle miary — w sposób, który wyrażał umiarkowanie, w przeciwieństwie do gniewu żony.
359
Czyściec
106
109
112
115
118
121
124
127
„Co uczynimy tym, co źle nam życzą, jeśli ten, co nas kocha, godzien kary?”. Potem ujrzałem ludzi, którzy ćwiczą, jak rzucać świętym kamień zamiast chleba i gniewnie „Dręczmy go!” do siebie krzyczą11. A młodzieńcowi już, gdzie upaść trzeba, śmierć wskazywała, zda się, ruchem ręki, ale on z oczu zrobił bramy nieba12, modląc się jeszcze śród tak wielkiej męki, by Bóg wybaczył tym, co go męczyli, a tak, że każdy by się zrobił miękki13. Gdy moja dusza wróciła po chwili do rzeczy, które poza nią Bóg dzieje, poznała, że się niefałszywie myli. A mistrz mój, który widział, mam nadzieję, że jak ten, który ze snem walczy, czynię, zapytał: „Co ci, że się krok twój chwieje, że pół przeszedłeś mili w tej godzinie, mając zamknięte oczy, błędne nogi jak w śnie głębokim lub kąpany w winie?”. „Jeśli wysłuchasz mnie, mój ojcze drogi, powiem, com widział — rzec się człek odważy — gdy mi tańczyły pod nogami drogi”. „Choćbyś sto masek — odparł — miał na twarzy, jeszcze odczytać mógłbym myśli twoje, jeśli ci jakaś się przypadkiem zdarzy14.
11 Potem ujrzałem ludzi, którzy ćwiczą... — tłum mieszkańców Judei podczas ukamienowania i umęczenia św. Szczepana (Dz 7,54–60). 12 ale on z oczu zrobił bramy nieba — „a on pełen Ducha Świętego patrzył w niebo i ujrzał chwałę Bożą i Jezusa, stojącego po prawicy Boga. I rzekł: «Widzę niebo otwarte i Syna Człowieczego, stojącego po prawicy Boga»” (Dz 7,56). 13 modląc się jeszcze śród tak wielkiej męki... — „A gdy osunął się na kolana, zawołał głośno: «Panie, nie poczytaj im tego grzechu!». Po tych słowach skonał” (Dz 7,60). 14 „Choćbyś sto masek... — o przenikliwości Wergiliusza, patrz Piekło, XVI, 118–120; XXIII, 25–27.
360
Pieśń piętnasta
130
133
136
139
142
145
Potoś to widział, abyś serce swoje szerzej otworzył na wody pokoju, które wieczyste rozlewają zdroje15. Ja nie pytałem z tego niepokoju patrzących okiem tylko, co nie widzi, gdy ciało legnie po życiowym boju; lecz cię pytałem, by cię dźgać jak Żydzi; tak się pobudza wczesnym rankiem lenia, który wstać nie chce, bo się jawą brzydzi”. Szliśmy wieczorem jasnym, śród skupienia, patrząc przed siebie, choć raziło oczy światło późnego, lśniącego promienia. I coraz gęstszy wznosił się znad zboczy dym, który czarny był jak noc zaiste; nigdzie schronienia, gdy tak nas otoczy: wzrok nam odebrał i powietrze czyste.
15 ...abyś serce swoje / szerzej otworzył na wody pokoju... — na uczucia przebaczenia i łagodności. „Jeśli gniew jest ogniem, caritas, która gasi gniew, jest wodą płynącą jak ze źródła z Boga” (Landino); wieczyste zdroje — obraz biblijny (J 4,14). Źródłem miłosierdzia nazywa Boga także Dante w Monarchii (II, V).
361
Czyściec
Pieśń szesnasta Krąg gniewnych (w. 1–24) Marco Lombardo (w. 25–51) przyczyna zepsucia moralnego i politycznego (w. 52–145)
1
4
7
10
13
16
19
Ciemności piekła albo mrok głęboki nocy bez Planet, kiedy wszędzie czarno, a niebo czarne zasnuły obłoki, prędzej przenikną oczy i rozgarną niż dym, co czarną pokrył nas powłoką, przykry dla czucia jak pieprzowe ziarno; już nie patrzyłem (tak szczypało oko); więc podszedł do mnie i mi podał ramię ten, co mi zawsze wierną był opoką. Jak ślepy, wierząc, że się mu nie kłamie, podąża za kimś, by nie spotkać czego, przez co upadnie albo nogę złamie, tak śród ostrego idę i brudnego powietrza, mistrza słucham, nie grymaszę, a on rzekł: „Trzymaj się mnie wciąż, kolego”. I słyszę głosy: każdy z nich jak ptaszę prosił o pokój i o zmiłowanie Baranka, który gładzi grzechy nasze1. „Baranku Boży” zaczynały zdanie: a wszystkie równo, pięknie, przyznać muszę: taka dziś zgoda pośród nich nastanie2.
1 I słyszę głosy... — głosy dusz oczyszczających się z gniewu i wzywających pokoju i miłosierdzia, cnót będących jego przeciwieństwem, i zwracających się do Chrystusa, Baranka Bożego (J 1,29 i 36), niewinnej i łagodnej ofiary poświęcającej się dla odkupienia grzesznej ludzkości. 2 taka dziś zgoda pośród nich nastanie — w przeciwieństwie do ich przeszłego, pełnego gniewu i niezgody zachowania. Również kara przebywania w czarnym dymie umotywowana jest prawem contrapasso, jak mówi nieznany komentator Boskiej komedii: „gniew nie jest niczym innym jak dymem ognia palącego się w sercu...; i dlatego tak nas oślepia”.
362
Pieśń szesnasta
22
25
28
31
34
37
40
43
46
„Czy to, co słyszę, mistrzu, to są dusze?”. A on: „Odgadłeś, nieźle jeszcze z tobą: tak więzy gniewu rwą tu w wielkiej skrusze”. „A ty kim jesteś, co nasz dym tniesz sobą, i o nas mówisz jakbyś, rzecz wesoła, jeszcze miesiącem mierzył czas i dobą?” — Tak w moje ucho jakiś głos zawoła; więc mistrz: „Odpowiedz — rzekł wyrozumiale — spytaj, jak iść do kolejnego koła”. A ja: „Istoto, co się czyścisz stale, aby do Stwórcy swego wrócić ładnie, powiem ci dziwy, lecz chodź ze mną dalej”. „Pójdę, gdzie będę mógł. — I znów zagadnie — Jeśli ze wzrokiem przez ten dym tu krucho, niech słuch nas łączy, gadaj jak popadnie”. Więc tak zacząłem: „Jeszcze z tą pieluchą, którą śmierć ściąga, idę w górne kraje, a tu przybyłem poprzez otchłań głuchą3. I jeśli Bóg mi taką łaskę daje, abym dwór jego ujrzał (rzecz to nowa, jakiej współczesne nie znają zwyczaje)4, niech nie ukrywa dłużej twoja mowa, kim byłeś niegdyś i jak iść mam dalej; niech przewodnikiem będą nam twe słowa”. „Byłem Lombardem, Markiem mnie nazwali: znałem świat, ale pokochałem cnotę, do której łuku wszyscy dziś za mali5.
3 „Jeszcze z tą pieluchą, / którą śmierć ściąga... — raczej: zasłoną, ze śmiertelnym ciałem. 4 I jeśli Bóg mi taką łaskę daje... — przywilej udania się za życia do nieba nie został nigdy przyznany żadnemu człowiekowi z wyjątkiem św. Pawła (patrz Piekło, II, 13, Czyściec, XIV, 14–15). 5 Byłem Lombardem, Markiem mnie nazwali... — źródła zgadzają się co do tego, że był to człowiek wielkiej mądrości i doświadczenia, dumny ze swojej wolności i w stosunkach z możnymi, których nie wahał się ganić, pogardzający bogactwami i hojny w ich dawaniu (Novellino; Villani, Cronica, VII, 121). Sapegno pisze, że za jego postacią ukrywa się sam Dante i „jego wzniosłe pojęcie o misji, którą wyznaczyło mu
363
Czyściec
A ty idź prosto” — takie myśli złote duch wypowiedział i rzekł: „Ja cię proszę, poprosić za mnie w niebie miej ochotę”. 52 Więc: „Na tę wiarę, którą w sercu noszę, zrobię, co prosisz; lecz mi dusza pęknie od wątpliwości albo je rozproszę. 55 Wpierw miałem jedną, teraz dwie już — pięknie! do twego zdania dość dołączyć inne tu usłyszane, a się człowiek zlęknie. 58 Świat cały cnocie to piaski pustynne, powiadasz, cnota w nim z pragnienia ginie, a zło się pleni niczym krzewy winne; 61 ale mi powiedz, proszę, o przyczynie, tak, abym innym ją wyjaśnił w świecie; bo śród gwiazd widzą ją lub tu jedynie”; 64 Głęboko westchnął, by wyrzucić przecie z głośnym „ach” ból swój; i znów zaczął: „Bracie, ślepy jest świat ten, a tyś jego dziecię. 67 Wy, żywi wszelką przyczynę składacie tylko na niebo, jakby światy oba konieczność w swoim kleciła warsztacie. 70 Gdyby tak było, zgasłaby osoba bez wolnej woli, i niesprawiedliwa byłaby radość i za grzech żałoba6. 49
gorzkie przeznaczenie, a mianowicie misji człowieka dworu, nie służalczego doradcy i nieustępliwego sędziego możnych”; do której łuku wszyscy dziś za mali — metafora łuku, patrz Raj, XXVI, 24 i Czyściec, VI, 131. 6 Gdyby tak było, zgasłaby osoba... — o wolnej woli i jej odpowiedzialności za zło moralne, patrz św. Tomasz, Summa theologica, I, q. CXV, 4. Mowę Marka Lombarda można — za Sapegno — podzielić na trzy części: tezą pierwszej (w. 67–84) jest, że to wolna wola jest przyczyną obecnego zepsucia obyczajów. W drugiej (w. 85–112) Dante rozwija swoją, zawartą już w czwartej księdze Biesiady i trzeciej Monarchii, doktrynę dwóch zasad i przewodników rządzących światem: cesarza i papieża. W trzeciej (w. 113–129) Marco podaje przykład upadku moralnego społeczeństwa północnej Italii; niesprawiedliwa / byłaby radość... — myśl, że brak wolnej woli, a zatem całkowite zdeterminowanie ludzkich działań, podkopałyby fundament Boskiej sprawiedliwości (podstawy „radości” zbawienia i „żałoby za grzech” — pokuty, potępienia), wypowiedział już Boecjusz (O pocieszeniu, jakie daje filozofia, V, 3).
364
Pieśń szesnasta
73
76
79
82
85
88
91
94
97
Najpierw w swój taniec niebo was porywa; chociaż nie zawsze, bo i ono zważa, że macie światło, co prawdę odkrywa7, i wolną wolę, która, choć się zdarza znużyć się w czas tej z niebem awantury, zwycięża, kiedy dobro w was przeważa8. Bo większej siły i lepszej natury wolni słuchacie: Tego, który tworzy w was umysł, rządom niepodległy z góry9. Więc jeśli świat dziś błądzi i barłoży, w was jest przyczyna, że się przez to szlocha, a jaka? powiem lepiej niż doktorzy. Wybiega z ręki Tego, kto ją kocha już od wieczności, patrząc się ciekawie, śmiejąc się, płacząc jak dziewczynka płocha, duszyczka prosta, co nic nie wie prawie, ale — stworzona w szczęściu — bez pamięci rada jak dziecko biec wciąż ku zabawie10. Najpierw ją mniejsze jakieś dobro znęci; biegnie zwiedziona, jeśli nie powstrzyma przewodnik albo wędzidło jej chęci. Niech za wędzidło prawo więc otrzyma; i niech ma króla, co by w okolicy siedział i wiedział, gdzie Jerozolima. Któż praw przestrzega jednak, może dzicy? Nikt, bowiem pasterz człowieczego stada
7 Najpierw w swój taniec niebo was porywa... — wpływ nieba determinuje pierwsze poruszenia (uczucia i impulsy) ducha, jednak nie wszystkie. Patrz o tym św. Tomasz, Contra gentiles, III, 85 i Summa theologica, II, II, q. CXV, 5. 8 zwycięża, kiedy dobro w was przeważa — dosłownie: gdy żywi się dobrem, czyli odpowiednią nauką, cnotą i dobrymi obyczajami. 9 Tego, który tworzy / w was umysł... — ostatnią i najszlachetniejszą część duszy (Biesiada, III, II, 26), która zawiera w sobie intelekt i została stworzona bezpośrednio przez Boga (patrz Czyściec, XXV, 68–75; Raj, XXXII, 61–66). 10 duszyczka prosta, co nic nie wie prawie — będąc jakby tabula rasa, niczym jeszcze nie zapisana (Benvenuto).
365
Czyściec
100
103
106
109
112
115
bez rozdwojonej przeżuwa racicy11; a lud, co widzi, że przewodnik gada, a goni tylko tam, gdzie uczta suta, również on potraw duchowych nie jada. Możesz zobaczyć więc tu co minuta, że to zła głowa psuje świat, nie noga: wasza natura, rzekomo zepsuta. Miał Rzym, niech będzie wieczna to przestroga, swoje dwa słońca, które oświecały mu obie drogi: i świata, i Boga12. Jedno i drugie zgasło; pastorały siłą się z mieczem łączą, fakt ciekawy, choć razem działać nie będą umiały, nie czując żadnej przed sobą obawy; jeśli nie wierzysz wciąż mi, spójrz na kłosy, po nich poznaje się nasiona trawy13. Pośród adyskiej i padańskiej rosy bywała przecie grzeczność, a i cnota, nim tam Fryderyk zwarzył wszystkie sosy14:
11 bez rozdwojonej przeżuwa racicy... — prawo Mojżeszowe zakazywało Żydom żywić się mięsem zwierząt, które nie przeżuwały i nie miały pękniętych racic (Kpł 11,3–8; Pwt 14,7). Zgodnie ze scholastyczną interpretacją alegoryczną rozdwojenie racicy znaczy zdolność rozróżniania dobra i zła; a przeżuwanie — medytację i zdrowe rozumienie Pisma Świętego (Summa theologica, II, I, q. CII, 6). Dante mówi zatem, że papież posiada znajomość Bożej nauki, ale nie ową umiejętność rozróżniania, która rządzi działaniem; dobrze poucza, ale źle działa (Buti). 12 Miał Rzym, niech będzie... — Rzym przygotował światową monarchię do przyjęcia wiary w Chrystusa (patrz Biesiada, IV, V; Piekło, II, 22–27) i miał „dwa słońca”, czyli dwie władze: cesarza i papieża, których zadaniem było poprowadzenie człowieka ku dwóm celom: szczęściu ziemskiemu i szczęśliwości niebiańskiej (patrz Monarchia, III, XVI, 10). 13 po nich poznaje się nasiona trawy — echo słów Ewangelii (Łk 6,44; Mt 7,16). 14 Pośród adyskiej i padańskiej rosy.... — w Lombardii; grzeczność i cnota — właściwie grzeczność i dzielność, wartości rycerskie (patrz Piekło, XVI, 67; Czyściec, VIII, 129); nim tam Fryderyk zwarzył wszystkie sosy — przed początkiem sporu pomiędzy cesarzem Fryderykiem II a Kościołem i upadkiem instytucji cesarstwa.
366
Pieśń szesnasta
118
121
124
127
130
133
136
139
dziś tam bezpiecznie może przejść istota, której by przedtem zajrzeć tam nie dała rozmów z lepszymi od siebie sromota. Trzech tam zostało, których starość śmiała urąga młodszym; chcą już umrzeć twardo i zdaje im się, że Bóg wolno działa: Konrad z Palazzo i dobry Gerardo, i Guido da Castel, którego imię z francuska lepiej, prościej brzmi — Lombardo15. Dośpiewaj sobie więc, że kościół w Rzymie, łącząc dwie władze, prosto w błoto wpada i brudzi siebie i brzemię olbrzymie”. „Dobrze mój Marku — rzekłem — duch twój gada; teraz rozumiem, dlaczego lewici nie dziedziczyli spadku swego dziada16. Lecz ten Gerardo kimże, co się szczyci, że jest w tym dzikim wieku rzadką duszą, taką jak owi zmarli znakomici?”. „Ach, twoje słowa zwodzą mnie lub kuszą — odrzekł — wszak słyszę, żeś toskańskie dziecię, zda się, tam wszyscy wiedzieć o nim muszą. Pod innym mianem go nie znają przecie, chyba się od swej córki Gai woła. Bóg z wami, dalej już sami pójdziecie17.
15 Konrad z Palazzo — pochodzący ze szlacheckiej rodziny z Brescii, w 1276 r. wikary Karola d’Anjou, w 1277 r. przywódca partii gwelfickiej, w 1288 r. burmistrz Piacenzy; „grzeczny, dworny i pełen wszelkiej szlachetności” (Lana). Gerardo — da Camino, kapitan Belluno i Feltre, a potem, aż do śmierci w 1306 r. pan Treviso; „dobry, ludzki, grzeczny, szczodry i przyjaciel dobrych” (Benvenuto); Guido da Castel — z rodziny dei Roberti z Reggio Emilia, urodzony w 1235 r., żyjący jeszcze w 1315 r. Znany ze szlachetności, szczodrości, grzeczności i męstwa. 16 teraz rozumiem, dlaczego lewici... — lewici, którym były powierzone funkcje kapłańskie, byli pozbawieni praw dziedziczenia dóbr ziemskich (Na 18,20–24; Joz 13,33). 17 chyba się od swej córki Gai woła — była ona znana w całej Italii ze swej wesołości, próżności, bardzo kochliwa i oddana sprawom miłosnym.
367
Czyściec
Widzisz ten blask, co świeci tam dokoła, biel pośród dymu: anioł już tam czeka, trzeba mi odejść, nim mnie dojrzeć zdoła”. 145 I tak, nie ciekaw już mych słów, ucieka. 142
368
Pieśń siedemnasta Wizje ukaranego gniewu (w. 1–39) anioł pokoju (w. 40–75) doktryna miłości i uporządkowanie czyśćca (w. 76–139)
1
4
7
10
13
16
19
Przypomnij sobie, czytelniku, góry, pewnie cię kiedyś już tam mgła owiała, przez którą tak jak kret patrzyłeś bury1: gdy gęsty, mokry opar już z nieśmiała zaczynał rzednieć, a czerwona tarcza Słońca leciutko przezeń przeświecała; i niech fantazji ci wciąż tutaj starcza, by tak jak ja zobaczyć jeszcze Słońce, opadające już jak głowa starcza. Tak to, równając na czyśćcowej łące krok z krokiem mistrza, już wyszedłem z chmury w promienie martwe niżej, tutaj mrące. O wyobraźni, co tak nas ze skóry wyrywasz naszej, że z kamieniem w bucie, w zgiełku stu trąb, nie wiemy: świat to który, kto cię porusza, jeśli to nie czucie? Porusza ciebie światło z nieba przecie, lub Ten, co zsyła nam je ku pokucie2. O tej okrutnej dziwna myśl kobiecie zmienionej w ptaka, który się weseli,
1 przez którą tak jak kret patrzyłeś bury — powszechnym mniemaniem starożytnych i ludzi czasów Dantego było, że kret, mając oczy pokryte błoną, jest całkowicie ślepy. 2 O wyobraźni... — normalnie wyobraźnia żywi się percepcją zmysłowych, rzeczywiście istniejących przedmiotów (patrz św. Tomasz: Summa theologica, I, q. LXXVIII, 4); kiedy jednak zmysły usypiają, za sprawą niebieskiego wpływu lub światła zesłanego przez Boga pracuje bez pomocy zmysłów.
369
Czyściec
22
25
28
31
34
37
40
śpiewając, nagle zajmie mnie jak dziecię3: umysł skupiony miałem jak anieli, choćby doń świat sto razy i wyraźnie pukał, mu miejsca w sobie nie udzieli. I spadł jak deszcz w mą górną wyobraźnię człowiek na krzyżu: widzę, jak umiera i ma w pogardzie kata i swe kaźnie, i potężnego przy nim Assuera z żoną Esterą, z Mardochem bez skazy, którego czyn był prawy, mowa szczera4. Ledwo w mej duszy prysły te obrazy niczym powietrza córka, bańka mała, która się w wodzie tworzy tyle razy, w moim widzeniu już dzieweczka wstała i rzekła z płaczem: „Czemuś w tę godzinę, królowo, w gniewie swoim zginąć chciała? Zabiłaś siebie dla mnie, lecz ja ginę z żalu po tobie! Długie me płakanie, matko, bom twą ujrzała wpierw ruinę”5. I tak jak sny są, kiedy niespodzianie blask nowy padnie na zamknięte oczy, rybio trzepocząc się, nim śmierć nastanie;
O tej okrutnej dziwna myśl kobiecie... — o Prokne przemienionej w słowika po tym, jak zabiła swego synka Iteusa i podała go do zjedzenia mężowi Tereusowi, który zgwałcił jej siostrę, Filomelę. Podobnie jak w Czyśćcu, IX, 13–15, Dante opowiada się tu za interpretacją mitografów, według której Prokne została zamieniona w słowika, a Filomela w jaskółkę (patrz Owidiusz, Metamorfozy, VI, 412–674; Wergiliusz, Bukoliki, VI, 78; Georgiki, IV, 15). 4 I spadł jak deszcz... — Aman, minister króla perskiego Assuera. Zagniewany na Mardocha, wuja królowej Estery, chciał go zabić razem ze wszystkimi Judejczykami; ale kiedy królowa wyjawiła Assuerowi wszystkie jego niegodziwości, zarządził, aby został ukrzyżowany (Est 3-7). 5 w moim widzeniu już dzieweczka wstała... — Lawinia. Trzeci przykład to samobójstwo Amaty, żony króla Latyna, która powiesiła się z gniewu, w fałszywym mniemaniu, że Turnus, narzeczony jej córki, został już zabity przez Eneasza i że Lawinia wyszła za mąż za zwycięzcę, jak zresztą potem rzeczywiście uczyniła (Eneida, XII, 595–607). Wergili przejmująco opisuje płacz Lawinii. 3
370
Pieśń siedemnasta
43
46
49
52
55
58
61
64
67
tak te obrazy nagle coś omroczy, gdy jakieś światło razi oczy moje, niż to jaśniejsze, co się niebem toczy. I się obracam, patrzę: gdzie ja stoję, gdy jakiś głos mi powie: „Tu się wchodzi”, tak że o niczym innym już nie roję; przezeń w mej duszy wielka chęć się zrodzi, aby zobaczyć, kto przemówił miły, chęć, co nie spocznie, nim się nie przygodzi6. Lecz jak nie widzi się słonecznej bryły, która nadmiarem kształty swe przysłania, tak mi zabrakło tam patrzącej siły7. „To jest duch Boży, który bez błagania wskazuje drogę w górę i się chowa w swoje ze światła krojone ubrania8. I czyni nam jak sobie, wedle słowa, bo — wobec potrzeb — na prośby czekanie to już złośliwa pomocy odmowa9. Chodźmy na takie miłe zapraszanie, spróbujmy wejść tam przed nadejściem zmroku, potem nie można, nim dzień nie nastanie”. Powiedział mistrz mój, więc u jego boku na jakieś schody szedłem znów w mozole; i nagle, wpół na pierwszy stopień kroku, usłyszę głos, poczuję na mym czole muśnięcie skrzydeł: „O błogosławieni
6 chęć, co nie spocznie, nim się nie przygodzi — zanim nie wrócę (kiedyś po śmierci) znów zobaczyć anioła (Lana, Ottimo, Anonimo Fiorentino) lub: zanim nie będę mógł bezpiecznie spojrzeć w jego twarz (Buti). 7 która nadmiarem kształty swe przysłania... — nadmiarem blasku. 8 w swoje ze światła krojone ubrania — Amictus lumine sicut vestimento (Ps 103,2). 9 I czyni nam jak sobie... — zgodnie z nakazem ewangelicznym: „Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego” (Mk 12,31; Mt 22,39); bo — wobec potrzeb — na prośby czekanie... — patrz Biesiada, I, VIII, 16, Seneka, De benef., II, 1 i 5, słowa, które stały się przysłowiem.
371
Czyściec
70
73
76
79
82
85
88
91
pokój niosący, których złość nie kole!”10. Tak się ostatnie słały już z promieni, które noc ściga, że ujrzałem jasno, że już się wszędzie jakaś gwiazda mieni. „Ach, czemuż wszystkie siły moje gasną?” mówiłem sobie, czując w tej godzinie, że już nie mogę ruszać nogą własną. Już stanęliśmy w miejscu, skąd jedynie się schodzi: stoi się tam i kołysze jak statek, który do brzegu dopłynie11. Więc odczekałem chwilę, czy usłyszę coś, co się w owym nowym kręgu chowa, po czym przerwałem takim słowem ciszę: „Powiedz mi, ojcze, jaka rana nowa czyści się w kręgu, w który nas zaniosło? Niech tu ustają nogi, lecz nie słowa”. „Tu się naprawia miłość niedorosłą do obowiązku — odparł mi Wergili — niegdyś leniwe tu pracuje wiosło12. Lecz niech twój umysł trochę się wysili, by pojąć jaśniej, niech mnie słucha przecie, byś zebrał owoc tej bezczynnej chwili”. „Ani nasz Stwórca, ani żadne w świecie stworzenie — zaczął — nie jest bez miłości, z natury lub tej z ducha, moje dziecię13.
10 „O błogosławieni / pokój niosący...” — błogosławieństwo ewangeliczne (Mt 5,9). Według Dantego gniew nie zawsze jest jednak zły, rozróżnia on gniew niesprawiedliwy od sprawiedliwego oburzenia natchnionego przez zapał ku dobru i sprawiedliwość (patrz św. Tomasz, Summa theologica, II, II, q. CLVIII, 1–3). 11 Już stanęliśmy w miejscu... — na szczycie schodów. 12 „Tu się naprawia miłość niedorosłą... — acedię, „która jest brakiem umiłowania największego dobra, rodzajem niedbałości, letniości i obojętności na możliwość pozyskania pożądanego dobra” (Benvenuto). 13 „Ani nasz Stwórca, ani żadne w świecie... — patrz Summa theologica, I, II, q. XXVIII, 6. W czyśćcu podstawą klasyfikacji grzechów nie są uczynki, ale skłonności. Podstawą ich jest zaś miłość. Streszczając słowa Wergilego: miłość, która istnieje w każdym
372
Pieśń siedemnasta
94
97
100
103
106
109
112
Pierwsza nie błądzi, o czym wiedzą prości, lecz drugiej zdarza mylić się w wyborze albo przez brak lub nadmiar gorliwości. Kiedy obróci się na dobro Boże i się przy innych będzie miarkowała, grzesznej uciechy źródłem być nie może; lecz gdy ku złemu skręci, zbyt zuchwała, albo ku dobru zmierza opieszale, przeciwko Twórcy jego dzieło działa. Możesz zrozumieć teraz więc, że stale miłość nasieniem w was jest wszelkiej cnoty, jak również rzeczy, których nie pochwalę. A że miłości drogie jej przedmioty, tak że nie pragnąć dobra ich nie może, nienawidzącej się nie ma istoty14; a że nie zdoła żaden byt, niebożę, być bez Pierwszego Bytu, to w istocie brak nienawiści dlań we wszelkim tworze15. Więc, jeśli dobrze myślę, pojmiesz w locie, że to bliźniego złu jest miłość rada; i się trojako rodzi w waszym błocie.
stworzeniu, dzieli się na naturalną i na miłość z wyboru. Pierwsza, instynktowna, nie może nigdy się mylić i nie nakłada odpowiedzialności na tego, który pod jej wpływem działa. Miłość z wyboru, przeciwnie, w której biorą udział inteligencja i wola, może mylić się na trzy sposoby: 1) wyborem złego obiektu, o ile skłania się do złego, a dokładniej, do pożądania zła bliźniego (pycha, zawiść i gniew), 2) „przez brak gorliwości”, o ile niesie z sobą letniość i opieszałość w miłowaniu tego prawdziwego dobra, jakim jest Bóg (acedia); 3) „przez nadmiar gorliwości”, o ile kocha się w sposób nieumiarkowany dobra skończone i niedoskonałe (chciwość, obżarstwo, lubieżność) — Sapegno; z natury — instynktownej; z ducha — z wyboru, na który składa się poznanie intelektualne i wybór wolnej woli (patrz: Summa theologica, I, q. LX, 1). 14 A że miłości drogie jej przedmioty... — miłość, która myli się w wyborze przedmiotu, może być tylko miłością zła bliźniego (czyli do niego nienawiścią); ponieważ, jak zauważa Buti, „nienawiść jest złą miłością rzeczy znienawidzonej”. 15 a że nie zdoła żaden byt, niebożę... — teza, że żadne stworzenie nie może nie kochać Boga, zawarta została także w Biesiadzie Dantego (III, II, 4–7) i Sumie teologicznej św. Tomasza (II, II, XXXIV, 1).
373
Czyściec
115
118
121
124
127
130
133
136
139
Jest ten, kto kosztem swojego sąsiada chce się wyróżnić, i samemu sobie zda się tym większy, im ów niżej spada16; jest, kto moc, łaskę, honor, tekst na grobie boi się stracić, bo ktoś lepiej śpiewa, i, smutny, zła dlań pragnąc, wciąż się skrobie17; i ten, kto krzywdy doznawszy, się gniewa, jak pies na gnaty jest na zemstę łasy i przeciw bliźnim złe ziarna wysiewa18. Przez te miłości płaczą trzy tarasy; pojmij tę, którą tu z ziemskiego brzega niosą ku dobru leniwe kulasy. Każdy niejasno dobro to dostrzega, co karmi ducha, jego żądzą pała; przez co wciąż za nim, by je zdobyć, biega19. Jeśli was miłość ciągnie zbyt ospała, aby je ujrzeć, zdobyć zasłużenie, męka w tym kręgu będzie was nękała. Są inne dobra, lecz nie w nich zbawienie, szczęście i Byt ten dobry, w którym raje, wszelkiego dobra owoc i korzenie20. Tę miłość, która zbyt się im oddaje, tu opłakują trzy nad nami koła; lecz jak się ją na trzy kawałki kraje, nie powiem, ten, kto myśli, zgadnąć zdoła”21.
16 Jest ten, kto kosztem swojego sąsiada... — pycha. Jej definicja — patrz Summa..., II, II, q. CLXII, 3. 17 jest, kto moc, łaskę, honor, tekst na grobie... — zawiść, patrz Summa..., II, II q. XXXVI, 1–3. 18 i ten, kto krzywdy doznawszy, się gniewa — gniew, patrz Summa..., II, II, q. CLVIII. 19 Każdy niejasno dobro to dostrzega... — Boga, patrz Czyściec, XVI, 85–93, i Biesiada IV, XII, 14. 20 Byt dobry... — la buona essenza, zgodnie z koncepcją św. Tomasza, Summa..., I, q. VI, 3. 21 Tę miłość, która zbyt się im oddaje... — nadmierna miłość dóbr ziemskich, której trzema formami są: chciwość, obżarstwo i lubieżność.
374
Pieśń osiemnasta Doktryna miłości (w. 1–39) miłość i wolna wola (w. 40–75) grzeszący acedią (w. 76–138) senność Dantego (w. 139–145)
1
4
7
10
13
16
19
22
Mistrz mój zakończył właśnie swe wykłady nauki, która dosyć jest zawiłą, i tylko w oczy patrzał mi, czym rady; a mnie pragnienie nowe już paliło, zewnątrz milczałem, w środku rzekłem sobie: „Pewnie mych pytań słuchać mu niemiło”. Lecz ten mój ojciec widzi, że się skrobię, jakąś nieśmiałą kryjąc chęć, zagada, i do gadania skłoni w tym sposobie. „Tak barw nabrała moja wizja blada w twym świetle, mistrzu, że już jasno widzę to, co mi mowa twoja opowiada. Proszę cię, ojcze — rzec już się nie wstydzę — pokaż tę miłość, z której się wywodzi wszelki czyn dobry i którym się brzydzę”. „Niech przenikliwy w prawdę tę ugodzi wzrok intelektu — odparł — dla poznania w czym błądzi ślepy, który ludzi wodzi1. Duch, co stworzony został do kochania, ku każdej rzeczy śpieszy, która nęci, skoro do czynu go przyjemność skłania. Wasze poznawcze władze ciągną chęci z bytów prawdziwych, coś fantazja doda i wokół tego już wasz duch się kręci;
1 w czym błądzi ślepy, który ludzi wodzi — oczywista reminiscencja zdania z Ewangelii (Mt 15,14; Łk 6,39). Owym ślepcem jest tu ten, co by twierdził, że każda miłość jest zawsze i sama w sobie dobra.
375
Czyściec
25
28
31
34
37
40
43
46
49
52
a jeśli cały się ku temu poda, ową skłonnością miłość, tak na nowo przez rozkosz z wami wiąże się przyroda. I tak jak ogień w górę ciągnie zdrowo, (ze swej istoty przecie już nie pieszy), dłużej tam zagrzać ze swą grzywą płową2, tak zachwycony duch się pragnąć śpieszy, pragnienie — ducha ruch zaś nie spoczywa, póki go rzecz umiłowana cieszy. Teraz więc widzisz, jak prawdziwe dziwa nieznane ludziom, którym w głowy wbito, że każda jedna miłość jest godziwa; cóż, że materia — chętnie przyznam ci to — zawsze jest dobra; dobry wosk jest, ale nie zawsze dobry na nim znak wyryto”3. Odrzekłem: „Śledzę myślą rzecz tę stale, streściła miłość mi twa mowa długa, lecz wątpliwości nie rozwiała wcale; bo jeśli miłość — rzeczy, świata sługa, jak dusza stawia swoją jedną nogę: prosto czy krzywo, nie jej w tym zasługa”. A on rzekł do mnie: „Tyle rzec ci mogę, ile wie rozum; reszta to rzecz wiary, w dalszą twa Pani cię zabierze drogę. Każda duchowa forma, wedle miary, w stadle z materią różniąc się z nią skrycie, właściwe sobie otrzymała dary, które w działaniu jedynie widzicie, bo je po skutku pozna się jedynie, jak po zielonych liściach w drzewie życie.
2 I tak jak ogień w górę ciągnie zdrowo... — przez „naturalną skłonność” do jego przyrodzonego miejsca, którym jest sfera księżyca (patrz Biesiada, III, III, 2 i Raj, I, 115, 139–141; IV, 76–77). 3 cóż, że materia... — w sensie arystotelesowskim materią jest tu miłość w jej potencjalności i wirtualności.
376
Pieśń osiemnasta
55
58
61
64
67
70
73
76
79
82
Więc skąd poznanie pierwszych rzeczy płynie, nikt nie wie, ani się nauczy w szkole, skąd pożądliwe czucie, co tak słynie, które właściwe jest wam tak jak pszczole instynkt zbierania miodu; tego chcenia samego w sobie nie oceniać wolę. A że w nim inna chęć się zakorzenia, jest wam wrodzona cnota, która radzi i która czuwa w progu przyzwolenia. To racja, która do tego prowadzi, by każdy człowiek za to odpowiadał, jak z wybieraniem dobra sobie radzi. Już mądry antyk, co dno myślą zbadał, był tej wrodzonej świadomy wolności, a więc moralność światu dał i zadał. Więc chociaż każda miłość z konieczności rodzi się w duszy, mocna i żarliwa, mogą powściągnąć ją, najbardziej prości. Wiedz: wolną wolą pani twa nazywa, tę wielką cnotę, niech to w łbie twym siedzi, a kiedyś o tym ci opowie dziwa”. Była już północ i tej odpowiedzi słuchał już księżyc i pobladła gwiazda, a księżyc świecił tak jak wiadro z miedzi4; i tędy niebem wiodła jego jazda, którędy biegnie słońce, gdy je w Rzymie widzą, jak zniża się do swego gniazda. A cień szlachetny, co nieznane imię małej Pietoli rozsławił współcześnie, zdjął ze mnie, zda się, ciężary olbrzymie5;
Była już północ... — północ piątego dnia podróży. A cień szlachetny, co nieznane imię... — Wergili urodził się w małym miasteczku Pietola niedaleko Mantui; zdjął ze mnie, zda się, ciężary olbrzymie — ciężar wątpliwości. 4 5
377
Czyściec
85
88
91
94
97
100
103
106
więc ja, któremu jasno, prosto, wcześnie odpowiedziano na jego pytanie, byłem jak człowiek, który marzy we śnie. Ale ta senność moja wnet ustanie we wrzawie ludzi, którzy nam co siły zza naszych pleców biegli na spotkanie. I jak Beockie rzeki zobaczyły na swoich brzegach nocą wielkie szały, kiedy Bachusa wzywał lud opiły6, tak tu ujrzałem widok niebywały: tych, których na kształt niesfornego stada miłość i dobra wola ujeżdżały7. I nas minęli szybko, bo gromada się bardzo szybkim biegiem poruszała; i z płaczem wołał sąsiad do sąsiada: „Maria z pośpiechem w góry się udała”8; „Cezar Hiszpanię napadł wprost z Marsylii, i starł Ilerdę, która zbyt zhardziała”9. „Ach, szybko, byśmy czasu nie tracili, nie dość kochając — biegli i wołali, przez zapał w dobrym łaskęśmy zdobyli”. „O ludzie, których dziś gorączka pali
6 I jak Beockie rzeki zobaczyły... — obchodzone przez teban orgiastyczne święta na cześć Dionizosa (Stacjusz, Tebaida, IX, 434; Wergiliusz, Bukoliki, VI, 82). Kara wyznaczona duszom grzeszącym acedią przypomina karę opieszałych z przedpiekla. 7 miłość i dobra wola... — przeciwstawne do letniości i niedostatecznego umiłowania dobra, za które dusze owe pokutują. 8 „Maria z pośpiechem w góry się udała” — aby odwiedzić św. Elżbietę (Łk 1,39). 9 „Cezar Hiszpanię napadł wprost z Marsylii...” — pozostawiając Brutusowi dokończenie zdobywania zbuntowanej Marsylii, Cezar udał się do Hiszpanii, gdzie rozgromił wojska Pompejusza. Błyskawiczną prędkość ruchów Cezara podkreśla opowieść Lukana (Pharsalia, II, 453). „Owe dwa przykłady mogłyby wydawać się raczej przykładami ziemskiej troski niż gorliwości skierowanej ku dobrom duchowym... Prawdą jest jednak, że Maria usłuchała namowy archanioła Gabriela, a jej odwiedziny u Elżbiety były jednym z etapów historii Odkupienia; podobnie Cezar był dla Dantego narzędziem woli Bożej, uczestnicząc w wojnie, która doprowadziła do założenia cesarstwa rzymskiego” (Porrena).
378
Pieśń osiemnasta
109
112
115
118
121
124
127
130
i wam za miłość płaci zbyt leniwą, żeście o dobro Boże mało dbali, ten, który żyje (prawda to, choć dziwo), ze wschodem słońca iść chce na tę górę, więc, gdzie jest przejście, mówcie nam co żywo”. Tak mistrz powiedział owym duchom, które tam biegły, na co jedna rzekła mara: „O tam za nami znajdziesz pewną dziurę. Tak tu się ruszać stale każdy stara, że nie możemy stanąć; przebacz zatem, jeśli za chamstwo masz, co każe kara. Byłem Świętego Zenona opatem w Weronie walecznego Barbarossy, co miał Mediolan, smutny wciąż, pod batem10. I w grób już kładzie jeden giczoł bosy ten, który wkrótce będzie kląć klasztory tam, gdzie na zawsze już spuszczają nosy11; bo jego syn, na całym ciele chory i na umyśle kiep, bękarcie licho, w miejscu pasterza siedzi do tej pory”. Nie wiem, czy mówił jeszcze, czy był cicho, tak już daleko uniósł te wyrazy, co długo w sercu były mi zagrychą. A ten, co pomógł mi już tyle razy, „Na tych dwóch popatrz — rzekł — co po zaświecie biegną, acedii wymierzając razy”.
10 Byłem Świętego Zenona opatem... — mówi te słowa Gherardo II, zmarły w 1187 r., o którym właściwie nic nie wiemy, dawni komentatorzy mówią tylko, że był to „mąż święty, lecz leniwy”, grzeszący typową dla mnichów acedią; co miał Mediolan... — mowa o nakazanym przez Barbarossę zburzeniu Mediolanu w 1162 r. 11 I w grób już kładzie jeden giczoł bosy... — bliski już śmierci Alberto della Scala, pan Werony, zmarły rzeczywiście w 1301 r.; wkrótce będzie kląć klasztory... — zapłaci w piekle za zniewagę wyrządzoną owemu klasztorowi, kiedy nadużył swojej władzy i uczynił w nim opatem swego nieślubnego syna, ułomnego na ciele i na umyśle Giuseppe. Pełnił on tę funkcję od 1292 do 1313 r.
379
Czyściec
133
136
139
142
145
Z tyłu wołali do nas: „Przedtem przecie zmarli ci, którym morze się otwarło, nim Jordan ujrzał u swych fal ich dziecię”12; i „owo plemię, które nie dotarło z synem Anchiza do końca wyprawy, imiona swoje z kart historii starło”13. A gdy się owe oddaliły zjawy i prędko znikły za zasłoną zboczy, przyszedł do głowy problem mi ciekawy, a potem myśl ku innej myśli zboczy, tak że śród myśli przeróżnych błądziłem i błądząc całkiem już zamknąłem oczy i myśląc, myśli me w sen przemieniłem.
12 „Przedtem przecie... — Żydzi, przed którymi otwarło się Morze Czerwone, aby mogli ujść przed prześladowaniem faraona, umarli prawie wszyscy (z wyjątkiem Kaleba i Jozuego) na pustyni (Lb 14,1–39; Pwt 1,26–36). 13 „owo plemię, które nie dotarło... — towarzysze Eneasza, którzy nie znieśli trudów i niebezpieczeństw podróży i woleli zatrzymać się na Sycylii (Eneida, V, 604) i których losem było życie bez chwały, ciemne i podłe.
380
Pieśń dziewiętnasta Sen Dantego o jąkającej się kobiecie (w. 1–33) anioł gorliwości (w. 34–51) wyjaśnienie snu (w. 52–69) krąg chciwców (w. 70–87) Hadrian V (w. 88–145)
Była godzina czarna i pochmurna, gdy ciepło dnia wciąż jeszcze nie rozgrzało chłodu Księżyca, Ziemi i Saturna, 4 gdy geomanci Fortunę Wspaniałą widzą na niebie, tam, gdzie się z nieśmiała już za niedługo będzie rozjaśniało1; 7 a mi przyśniła się jakaś jąkała, z zezem na oczach i z kulawą nogą, z rąk kikutami, przy tym bardzo biała2. 10 Patrzałem na nią, i jak Słońce błogą moc wlewa w członki, które noc studziła, tak moje oczy mówić jej pomogą, 13 sprawią, że prosta stanie się i miła, po małej chwili nawet twarz jej blada, tak jak chce miłość, się zaróżowiła. 16 Zagada do mnie, a gdy już nie gada, to zacznie śpiewać tak, że zachwycona dusza oderwać od niej się nierada. 1
1 Była godzina... — jakiś czas przed wschodem słońca, pora prawdziwych snów i wizji proroczych (patrz Piekło, XXVI, 7; Czyściec, IX, 16-18), najzimniejsza godzina nocy; chłód Saturna — mówi o nim Dante w Biesiadzie (II, XIII, 25) i Wergili w Georgikach (I, 336): frigida Saturni... stella; Fortuna Wspaniała — Fortuna Maior, figura utworzona przez sześć gwiazd konstelacji Ryb, pojawiająca się na niebie przed wschodem słońca. 2 a mi przyśniła się jakaś jąkała... — symbol przedmiotu miłości mylącej się z „nadmiarem gorliwości”, czyli dóbr ziemskich, które przyciągając człowieka ponad sprawiedliwą miarę, odciągają go od umiłowania najwyższego dobra i sprawiają, że popada on w grzech niepowściągliwości (chciwość, obżarstwo lub lubieżność).
381
Czyściec
19
22
25
28
31
34
37
40
„Jestem Syrena — tak śpiewała ona — błądzą na morzu przeze mnie załogi; takie przyjemne moje są ramiona! Ja zawróciłam Ulissesa z drogi śpiewaniem moim; do mnie kto przywyka, już nie odchodzi; tak mu czar mój błogi!”3. I swoich ust wciąż jeszcze nie zamyka, gdy zstąpi dama, święta i troskliwa, by jej, jak słuszna, przynieść wstyd krytyka4. I „Ach, Wergili, co to jest za dziwa?” — wzgardliwie pyta; a on grzecznie słucha i od niej oczu swoich nie odrywa5. Podchodzi, zdziera z syreniego brzucha nadobną szatę, zasłonę zarazy: i smród mnie budzi, który z niego bucha. Ruszyłem okiem, a mój mistrz: „Trzy razy już cię wołałem! Wstawaj, podnieś głowę: chodź przejścia szukać” — takie rzekł wyrazy6. Więc ja podniosłem się na taką mowę: i już za dnia, na zbocze góry blade szliśmy, na plecach niosąc słońce nowe7. I idąc za nim, tyle myśli kładę sobie do głowy, tyle mam na grzbiecie, że przypominam zgiętą w pół arkadę;
Ja zawróciłam Ulissesa z drogi... — Dante, który nie czytał Odysei, ponieważ nie znał greki, i czerpał o niej wiadomości u Cycerona (De finibus, V, 18) i Seneki (Ad Lucil., LVI, 14; CXXIII, 11-12), albo nie zorientował się, że Ulisses syrenie się oparł, albo — powiada Sapegno — wziął ją za Kirke. 4 dama — dawni komentatorzy rozpoznają w niej symbol rozumu, który odsłania ułudę dóbr ziemskich; inni mówią tu o Filozofii albo — co mniej przekonujące — o cnocie, prawdzie, miłosierdziu, umiarkowaniu, łasce, sprawiedliwości, Beatrycze, Matce Boskiej, świętej Łucji i tym podobnych. 5 i od niej oczu swoich nie odrywa... — „Rozum obraca swoje oczy ku Filozofii, która za pośrednictwem Łaski Bożej oświeca rozum i zmysły, aby rozpoznały one oszustwo ziemskiej szczęśliwości” (Buti). 6 Wstawaj... — echo słów Ewangelii: „Wstań i chodź” (Mt 9,5). 7 szliśmy, na plecach niosąc słońce nowe — promienie słońca nowego, budzącego się dnia. 3
382
Pieśń dziewiętnasta
43
46
49
52
55
58
61
64
67
70
kiedy usłyszę: „Wejdźcie, tu przejdziecie”; takich łagodnych słów nie wydobędzie dla ciebie z serca nikt w śmiertelnym świecie! Tak, otwierając skrzydła swe łabędzie, duch, który mówił, iść nam w górę każe, między dwie twarde kamienne krawędzie. Ruszył piórami i nam dmuchnął w twarze: „Którzy się smucą” i „błogosławieni, którzy pociechę otrzymają w darze”8. „Czemu w dół patrzysz i twarz ci się mieni? co ci jest, synu?” — mój przewodnik pyta, ledwo uszliśmy o kilka kamieni. „Nowa wątpliwość mnie co chwilę chwyta, ostatnia z wieści taką mi zagrychą, że myślom moim wciąż się zdaje syta”. „Widziałeś — odparł mi — antyczne licho, przez które wieczne słychać tu lamenty; wiesz już, co zrobić, żeby było cicho. Starczy ci, staraj się pracować pięty: popatrz na wieczny wabik, którym kręci śród gwiazd na niebie wielki Król i święty”9. Jak sokół, który patrzy w dół, bez chęci, gdy krzyk usłyszy, się prostuje cały, bo perspektywa obiadu go nęci; tak ja zrobiłem, przez szczelinę skały szedłem w krąg nowy, tajną ścieżką cieni, z tych, co dokoła górę okrążały. Gdy na otwartej byłem już przestrzeni, jakichś ujrzałem ludzi, którzy w szlochu
8 „Którzy się smucą” — błogosławieństwo ewangeliczne (Mt 5,5; Łk 6,21), „bynajmniej nie niestosowne w przypadku acedii, czyli tych, którym przez słabość ich woli zabrakło za życia siły potrzebnej do stawienia czoła bólowi, cierpieniu i płaczowi dla duchowego dobra” (Torraca). 9 wieczny wabik — wieczny ruch sfer niebieskich (patrz Czyściec, XIV, 148– –150).
383
Czyściec
73
76
79
82
85
88
91
94
97
legli do ziemi plackiem przytuleni10. „Przylgnęła dusza ma do tego prochu”11 — przez tak głębokie niosło się westchnienia, że z trudem sens macałem w owym grochu. „Wybrańcy Boży, wy, których cierpienia wam sprawiedliwość i nadzieja słodzi, drogę nam wskażcie do wniebowstąpienia”. „Jeżeli brak leżenia wam nie szkodzi i chcecie wiedzieć, gdzie się droga mieści, niech prawa ręka zawsze w otchłań godzi”. Takie poeta mój odebrał wieści od owych duchów; a dialogu tego w słowach ukryte zgadywałem treści; i wzrok wlepiłem w oczy pana mego: a on mej chęci skinął wnet łaskawie, którą ze wzroku czytał pragnącego. Więc gdy już mogłem, gdy już byłem w prawie, biegłem niezwłocznie do tego stworzenia, co pomagało słowem naszej sprawie, „w którego płaczu dojrzewa sumienia ten cierpki owoc, z którym wracasz w raje, przerwij na chwilę swoje zatrudnienia. Powiedz, kim byłeś i co ci tu daje takie leżenie, a słowo poety przyda się, kiedy wróci w ziemskie kraje”. A on: „Dlaczego niebo nasze grzbiety ku sobie zwraca? Najpierw rzec wypada: byłem następcą Piotrowym, niestety12.
10 jakichś ujrzałem ludzi, którzy w szlochu... — chciwi i marnotrawni leżą na brzuchu przytuleni do ziemi ze związanymi rękoma i nogami; a dlaczego — patrz w. 121-126. 11 „Przylgnęła dusza ma do tego prochu” — Ps 119. Za pomocą tej modlitwy dusze te wyznają naturę swego grzechu i wzywają pomocy Łaski, która uwolni ich z niewoli dóbr ziemskich (Sapegno). 12 byłem następcą Piotrowym... — duszą, która to mówi, jest genueńczyk Ottobuono dei Fieschi, hrabia Lavagna; przez 38 dni — od 11 lipca do 18 sierpnia — papież Hadrian V. Ze źródeł historycznych nie wynika bynajmniej, aby był kiedykolwiek chciwy (od urodzenia był bardzo bogaty), ani nadmiernie żądny władzy, ani też by miał się na-
384
Pieśń dziewiętnasta
100
103
106
109
112
115
118
121
124
Pomiędzy Siestri i Chiaveri spada ten piękny potok, od którego bierze krew moja tytuł już z dziada, pradziada13. Już w miesiąc w pełnej doświadczyłem mierze, jak trudno ustrzec wielki płaszcz od błota, inne ciężary przy tym to jak pierze. Późno na skruchę przyszła mi ochota; lecz kiedy ze mnie zrobiono papieża, odkryłem całą ułudę żywota14. I widząc, że to serca nie uśmierza, że wyżej zajść nie mogłem w tamtym świecie, ten pokochałem, pędem do pacierza15. Aż dotąd biedna, zbłąkana jak dziecię była ma dusza, wciąż wszystkiego chciwa: dziś, jak mnie karzą za to, widzisz przecie. Tu chciwość cel swój gorliwie odkrywa, z brudu ich czyszcząc nawrócone dusze; gorzka to kara i ogromne dziwa. Jak nasze oczy nie umiały w skrusze spojrzeć ku niebu, wciąż wlepione w rzeczy, tak tu obracać je ku Ziemi muszę. I tak jak chciwość zawsze okaleczy w nas miłość dobra, nie da działać więcej, tak sprawiedliwie tutaj duch człowieczy16 ma powiązane stopy swe i ręce; i ile Panu z rachunku wypadnie, tyle będziemy leżeć na tej męce”.
wrócić w krótkim okresie swego pontyfikatu. Być może Dante pomylił go z Hadrianem IV (Sapegno). 13 Pomiędzy Siestri i Chiaveri... — potok Lavagna, od którego imienia pochodzi jego rodzinny tytuł hrabiowski. 14 odkryłem całą ułudę żywota — to, jak bardzo ułudna jest i kłamliwa szczęśliwość, jaką obiecuje życie. 15 tamten świat – tu odwrotnie: świat doczesny, ten pokochałem — świat nieśmiertelny. 16 I tak jak chciwość zawsze okaleczy... — „ponieważ lód chciwości gasi ogień miłosierdzia” (Benvenuto).
385
Czyściec
127
130
133
136
139
142
145
Tu na kolana przed nim padam ładnie i rozpoczynam znów przemowy moje, ale on z brzmienia słów mój gest odgadnie. „Czemu uginasz — pyta — nogi swoje?”. „Odkąd twa godność — rzekłem — jest mi znana, gryzie sumienie mnie, że tutaj stoję”. „Podnieś się, bracie, prostuj swe kolana! — tak odpowiedział na to. — Nie bądź w błędzie, wszyscyśmy słudzy jedynego Pana17. Jeśli zdołałeś złapać sens w gawędzie ewangelicznej: «Ani się żenili będą...», to także zrozumiałe będzie18. A teraz idź już: nie stój tu i chwili; tylko przeszkadza w płaczu ta gaduła, przez ciebie nawet psalm mój mi się myli. Jest tam na świecie moja wnuczka czuła, Alagia dobra, dopóki rodzina jej złym przykładem swoim nie popsuła; ach, pozostała ona mi jedyna”19.
17 wszyscyśmy słudzy jedynego Pana — echo słów, które anioł wypowiedział do świętego Jana (Ap 19,10). 18 Jeśli zdołałeś złapać sens... — chodzi o odpowiedź udzieloną przez Jezusa saduceuszom na pytanie o dogmat zmartwychwstania (Mt 23,29–30; Mk 12,18–25; Łk 20,27–35). Dusza byłego papieża Hadriana V chce powiedzieć Dantemu, że w życiu wiecznym nieważne są już wszystkie ludzkie stosunki, godności i społeczne statusy. 19 Alagia — córka Mikołaja Fieschi i żona Moroela Malaspiny, „pani wielkiej dobroci i pobożności” (Anonimo Fiorentino).
386
Pieśń dwudziesta Inwektywa przeciwko pożądliwości (w. 1–15) przykłady pogodzonego z losem ubóstwa i hojności (w. 16–33) Hugo Kapet (w. 34–123) trzęsienie ziemi i Gloria (w. 124–151)
1
4
7
10
13
16
19
Z silniejszą wolą trudno iść w zawody; więc wbrew mej chęci jego chęciom służę, niesytą gąbkę wyciągając z wody1. Poszliśmy dalej, okrążając wzgórze, przez puste miejsca niedaleko skały, jak blisko blanków idzie się po murze; bo duchy, które z oczu wylewały kropla po kropli złe, grzech i Bóg wi co, zajęły z drugiej strony taras cały. Ach, bądź przeklęta, pradawna wilczyco, nikt Panu tyle dusz co ty nie zwędzi, bo nigdy głody twe się nie nasycą2! Niebo!, o tobie przecie lud gawędzi, że zmieniasz czasem losy ziemskiej bryły, kiedyż przybędzie ten, co ją przepędzi?3. Szliśmy powoli, chociaż pełni siły, aby nie deptać cieni z ich „niestety” i „ach” i „och”, jak płacząc się skarżyły; a nagle w płaczu tym usłyszę, rety! ktoś „Matko Boska!” — krzyczy — „o la Boga!”,
niesytą gąbkę wyciągając z wody — nie zaspokajając swojej ciekawości. Ach, bądź przeklęta, pradawna wilczyco — alegoria chciwości, jest ona równie „pradawna” jak świat (patrz Piekło, I, 111). 3 kiedyż przybędzie ten, co ją przepędzi? — aluzja do charta, którego przyjście przepowiada Wergili (Piekło, I, 101), które nastąpi, gdy niebiosa przygotują mocą swojego wpływu na Ziemię właściwy moment (Czyściec, XXXIII, 40–45; Raj, XXVII, 142–148). 1 2
387
Czyściec
22
25
28
31
34
37
40
na kształt krzyczącej w połogu kobiety4, i: „Jaka — mówi — stałaś się uboga, jasno nam świadczy o tym żłobek mały, w którym złożyłaś kwilącego Boga”5. „Dzielny Fabrycy — prawi wciąż morały — który wolałeś śród ubóstwa cnotę niźli z dostatkiem defekt ducha trwały”6. Tak ciekawiły mnie te słowa złote, że się ruszyłem żywo, w tym zamiarze, aby mówiącą je poznać istotę. A duch wciąż mówił o tym szczodrym darze, którym Mikołaj uraczył dziewczęta, aby z honorem doszły przed ołtarze7. „Duszo, dobrymi słowami zajęta, powiedz, kim byłaś, czemuś — człek się głowi — jedna, co owe zasługi pamięta. Niech to, co powiem, nagrodę stanowi, jeśli powrócę znów na krótką drogę życia, co prędko biegnie ku końcowi”. „Nie dla tych pociech, które — rzekł — mieć mogę stamtąd, lecz łaski widząc w tobie wiele, nim jeszcze w grobie postawiłeś nogę,
4 „Matko Boska!” — wyobrażenie rodzącej spotyka się często jako przykład wielkiego bólu w Piśmie Świętym (Iz 13,8; 26,17; Jer 4,31; Ps 47,7; J 16,21). A zwracanie się podczas porodu z płaczem do Matki Boskiej było żywym jeszcze w czasach Dantego zwyczajem. 5 Jaka (...) stałaś się uboga... — (Łk 2,7). Pierwsza grupa przykładów odnosi się do przeciwstawnej chciwości pogardy bogactw i dzielnej i pełnej pogody gotowości znoszenia ubóstwa (Matka Boska, Fabrycjo) albo też hojności (św. Mikołaj). 6 Dzielny Fabrycy... — Kajus Fabrycjusz Luscyniusz, konsul rzymski w 282 r. przed Chrystusem, odrzucił dary Sannitów, a dwa lata później Pyrrusa; umarł tak biedny, że wydatki na jego pogrzeb musiało wziąć na siebie państwo. O jego pogardzie dla bogactwa Dante czytał u Waleriusza Maksimusa (Mem., I, 8; II, 9; IV, 4) i Wergilego (Eneida, VI, 843–844) i poświęcił mu wzmianki w Biesiadzie (IV, V, 13) i Monarchii (II, V, 11). 7 A duch wciąż mówił o tym szczodrym darze... — aluzja do epizodu z szeroko znanej w średniowieczu legendy o św. Mikołaju, biskupie Mirry w Licji i patronie Bari.
388
Pieśń dwudziesta
43
46
49
52
55
58
61
powiem ci: we mnie korzeń ma złe ziele, co tak zarosło chrześcijańską ziemię, że ma dobrego owocu niewiele8. Gdyby się mogło mścić flandryjskie plemię, byłaby zemsta; i ja proszę: Panie, niech sprawiedliwość w niebie gdzieś nie drzemie. Wiedz: Hugo Kapet mi za imię stanie: ojcem Filipa jestem i Ludwika, tych, którzy wzięli Francję we władanie. Syn paryskiego, co tu kryć, rzeźnika9; kiedy pomarli już dawni królowie, prócz tego, co do szarych szat przywyka, oto spoczęły nagle na mej głowie rządy królestwa, taka mojej mości moc była, takie mych przyjaciół mrowie, że w tej koronie wdowiej wnet umości swe gniazdo syn mój, odkąd ludziom staną w gardle kolejne uświęcone kości. Dopóki wielkie prowansalskie wiano10 krwi mojej resztki wstydu nie odjęło, zła nie czyniła, choć ją za nic miano.
8 powiem ci: we mnie korzeń ma złe ziele... — mówi te słowa Hugo Kapet, założyciel rodu Kapetyngów, który rzucić miał cień na całe chrześcijaństwo. U początków owego zła było zbrodnicze uzurpowanie sobie władzy królewskiej przez człowieka niskiego pochodzenia, podobnie jak u źródeł nieładu we Florencji było, według arystokratycznej koncepcji Dantego, nadejście „nowych ludzi i prędkich zysków” (la gente nuova e subiti guadagni) — (Piekło, XVI, 73–75; Raj, XVI, 49–69). O pogłębieniu się winy przesądziło nieoczekiwane wzbogacenie się i nabranie potęgi, dzięki „wielkiemu prowansalskiemu wianu” (w. 61); podobnie jak u początków upadku i źródeł korupcji Kościoła była, według Dantego, donacja Konstantyna (Piekło, XIX, 115–117; Raj, XXVII, 40–57). Ostatnim ogniwem tego strasznego łańcucha zbrodni była zaś zniewaga, którą Filip Piękny wyrządził osobie namiestnika Chrystusa (Sapegno). 9 Syn paryskiego, co tu kryć, rzeźnika — Dante idzie tu za niezgodną z rzeczywistością, rozpowszechnioną około 1300 roku legendą. 10 wielkie prowansalskie wiano — posag, który wniosła Beatrycze, córka Rajmunda Berlinghieri, która odziedziczyła hrabstwo Prowansji, poślubiona przez Karola d’Anjou. Małżeństwo, do którego doszło po zerwaniu, nie bez podstępu, zaręczyn Beatrycze z Rajmundem z Tuluzy.
389
Czyściec
64
67
70
73
76
79
Tam gwałtem, kłamstwem się zaczęło dzieło wielkich rabunków, potem, za pokutę, się Pont z Normandią i Gaskonią wzięło. Karol Italię naszedł, za pokutę, ofiarę zrobił z Conradina, potem popchnął Tomasza w niebo, za pokutę11. I widzę dzień już, niedaleko po tem, gdy inny Karol zewu krwi posłucha i da się poznać wraz ze swym pomiotem12. I z jedną włócznią przyjdzie, grając zucha, tą Judaszową, i nią tak ugodzi, że wnet z Florencji brzucha buchnie jucha13. Ziem nie zdobędzie, ale się zasmrodzi grzechem i hańbą, co tym bardziej waży, im mniej go szkoda zadana obchodzi. Inny ze statku zejdzie w ręce straży, sprzeda swą córkę, w targi pójdzie śmiało zwyczajem ludźmi kupczących korsarzy14.
11 popchnął Tomasza w niebo... — o legendzie, najprawdopodobniej bezpodstawnej, że Karol d’Anjou otruł św. Tomasza, czyni wzmiankę w swej kronice Villani (Cronika, IX, 218). 12 I widzę dzień już... — aluzja do Karola di Valois, syna Filipa Śmiałego i brata Filipa Pięknego, który, posłany przez Bonifacego VIII w 1301 r. do Florencji, przyczynił się — oszustwem i przemocą — do zwycięstwa partii Czarnych. Potem udał się na Sycylię w zamiarze odzyskania jej dla rodu Anjou, co jednak haniebnie się nie udało, tak że wrócił ze wstydem do Francji. 13 że wnet z Florencji brzucha buchnie jucha — „w owych czasach Florencja była tłusta, pełna mieszkańców i nadęta pychą; a Karol rozdarł jej brzuch, sprawiając, że wyszły na zewnątrz jej wnętrzności, czyli najsławniejsi i najznakomitsi obywatele, pośród których był także nasz znakomity poeta” (Benvenuto). 14 Inny... — Karol II Anjou, Chromy, kilka razy i zawsze pogardliwie wspominany przez Dantego (Czyściec, VII, 127–129; Raj, VI, 106–108; XIX, 127–129; O języku pospolitym, I, XII, 5; Biesiada, IV, VI, 20). Został wzięty jako więzień w bitwie morskiej z Aragończykami w czerwcu 1284 r.; sprzeda swą córkę... — w 1305 r. Karol II oddał swą jeszcze młodziutką córkę Beatrycze za żonę Azzo VIII d’Este, który zadowolił się malutkim posagiem, a w zamian podarował teściowi wielką sumę pieniędzy i oddał żonie panowanie nad Modeną i Reggio (Del Lungo).
390
Pieśń dwudziesta
82
85
88
91
94
97
100
Cóż ci, chciwości, czynić pozostało, odkąd krew moja ciągnie tak ku tobie, że już nie troszczy się o własne ciało? Aby zło mniejszym zrobić w tym sposobie, widzę: kwiat lilii Anagni zdobędzie, Chrystusa w księżej uwiężą osobie15. I widzę: znowu go wyszydzą wszędzie; widzę: żółć z octem wleją mu do grdyki, między łotrami znów zabity będzie. A nowy Piłat tak się stanie dziki, że wciąż niesyty, będzie, łamiąc prawa, na żaglach żądzy gnać do bazyliki16. Kiedyż, o Panie, będzie ta zabawa, że na tę zemstę wesołą zadzwonię, co gniew twój słodzi, skryta i nieżwawa? Te moje słowa o jedynej żonie Ducha świętego, co cię ku mnie wiodły, ażebym przypis stawił na tej stronie17, cały dzień nasze ozdabiają modły; lecz kiedy nocy spadnie znów zasłona, zupełnie inne będą dusze bodły.
kwiat lilii Anagni zdobędzie... — aluzja do epizodu sporu między papieżem Bonifacym VIII a Filipem Pięknym. Gdy papież obłożył króla klątwą, ten odpowiedział na to, każąc ogłosić soborowi biskupów bezprawność wyboru Bonifacego, a 7 września 1303 r. Wilhelm di Nogaret, minister króla, i Sciarra Colonna wtargnęli z hufcem wojska do rezydencji papieskiej w Anagni i aresztowali papieża w zamiarze zabrania go do Francji. Wyzwolony przez powstanie ludowe Bonifacy wrócił do Rzymu, gdzie wkrótce „z powodu doznanej krzywdy i choroby” dokonał żywota. 16 nowy Piłat... — Filip Piękny; na żaglach żądzy gnać do bazyliki — w 1307 r., aby wejść w posiadanie ogromnych bogactw zgromadzonych przez zakon templariuszy, Filip Piękny oskarży ich o herezję, uwięzi i pośle na śmierć, skonfiskowawszy oczywiście ich dobra. Papież Klemens V, który milcząco zgodził się na to nadużycie, ostatecznie potępił ich jako heretyków i wydał dekret o likwidacji zakonu w 1312 r. na soborze w Wiedniu, zarządzając w międzyczasie, aby bogactwa templariuszy przeszły na zakon Szpitalników. 17 jedyna żona / Ducha Świętego — Matka Boska. 15
391
Czyściec
103
106
109
112
115
118
Przypominamy wtedy Pigmaliona18, którego w zdrajce, zbójce i złodzieje zmieniła chęć, by mieć, nieposkromiona; i znów Midasa19 nieszczęśliwe dzieje, co pożądliwe wyraził życzenie, z którego odtąd każdy z nas się śmieje. Potem Akana20 wspominają cienie, co łup zrabował i do dziś go zgoła gniew Jozuego gryzie jak sumienie. Tu o Safirze z mężem wciąż się woła; stratowanego chwali Heliodora21; okrąża hańbą górę dookoła Polinestor, co zabił Polidora; i koniec końców krzyczy się: «Krassusie22, smakuje złoto? Porcja była spora». Tak czasem cicho mówimy jak trusie, wedle uczucia, czasem wielkim głosem,
18 Pigmalion — król Tyru. Zabił zdradziecko swego szwagra i jego wuja Sycheusa, aby posiąść ich bogactwa (Eneida, I, 340–356). 19 Midas — mityczny król frygijski, którzy otrzymał od Bachusa moc przemieniania w złoto wszystkiego, czego by dotknął; bliski już śmierci z głodu i pragnienia zmuszony był prosić bogów o odebranie mu tego przywileju (Owidiusz, Metamorfozy, XI, 85–145). 20 Akan — ukradł część łupów wojennych zdobytych przez Hebrajczyków w Jerycho, co odkrył Jozue i kazał go ukamienować (Joz 6,17–19; 7,1–26). 21 Safira — w porozumieniu ze swym mężem Ananiaszem próbowała oszukać Apostołów, zabierając dla siebie część pieniędzy uzyskanych ze sprzedaży rzeczy należących do wspólnoty; oboje zostali zdemaskowani przez Piotra i porażeni piorunem przez Boga (Dz 5,1–11); Heliodor — kiedy z rozkazu króla Syrii Seleuka przygotowywał się do splądrowania świątyni w Jerozolimie, został napadnięty przez tajemniczego rycerza i zmuszony uciekać spod końskich kopyt (2 Mch 3,1–40). 22 Polinestor — król Tracji i zięć Priama, który zabił zdradziecko swego szwagra Polidora, aby przywłaszczyć sobie jego bogactwa; umarł oślepiony ręką Hekuby (patrz Wergiliusz, Eneida, III, 19–68; Owidiusz, Metamorfozy, XIII, 429–575, a także Piekło, XXX, 16–21); Krassus — triumwirowi M. Licyniusowi Krassusowi, słynnemu ze swego bogactwa i nigdy niesytej chciwości, król Partów kazał ściąć głowę. A gdy została mu ona przyniesiona, kazał dla szyderstwa wlać do jej ust płynne złoto, mówiąc: Aurum sitisti, aurum bibe (Cyceron, De officiis, I, 30; Floro, III, 11).
392
Pieśń dwudziesta
121
124
127
130
133
136
139
142
145
jak ktoś, kto znów się opiera pokusie: więc mówiliśmy wszyscy, ale losem tylko me słowa wpadły ci do ucha, bo inne dusze gadały pod nosem”. Już odeszliśmy od owego ducha z taką szybkością, z jaką się ucieka, ile kondycja nam dawała krucha, gdy nagle grzmot mnie dobiegł z niedaleka: góra zadrżała; nagle mnie przeszyły dreszcze słanego już na śmierć człowieka: na wyspie Delos wstrząs nie większej siły odnotowano przed porodem Diany, w którym się niebu oczy otworzyły23. Po czym się rozległ taki niesłychany krzyk, że mistrz rzekł mi, widząc, że się trwożę: „Nie bój się, jestem przy tobie, kochany”. „Chwała — wołali wszyscy — tobie, Boże, na wysokościach”, z bliska i z oddali, ile w ogóle pojąć człowiek może24. Takeśmy tutaj zadziwieni stali, jak pierwszy raz słyszący śpiew pasterze, aż wstrząs uciszył się i wyśpiewali25. I znów mistrz ze mną maszeruje szczerze, bacząc na cienie, które leżąc wszędzie, znowu za płacz się biorą i pacierze. Nigdy niewiedza taką mi nie będzie męką jak w owej poznania potrzebie, jeżeli pamięć moja nie jest w błędzie,
23 na wyspie Delos wstrząs nie większej siły... — patrz Wergiliusz, Eneida, III, 69–77; Owidiusz, Metamorfozy, VI, 189; w którym się niebu oczy otworzyły — Apollo i Diana, czyli słońce i księżyc. 24 Chwała... — Łk 2,14. Odkupieniu duszy, która przygotowuje się do wstąpienia do raju, towarzyszą te same słowa, jakimi aniołowie powitali nadejście Odkupiciela (Sapegno). 25 Takeśmy tutaj zadziwieni stali... — patrz Łk 2,9.
393
Czyściec
i próżno, biedak, myślą w mózgu grzebię: ani się pytać mistrza tu odważę, ani zrozumieć mogę rzecz sam z siebie: 151 więc cóż: nieśmiały idę i znów marzę. 148
394
Pieśń dwudziesta pierwsza Nagłe pojawienie się pewnej duszy (w. 1–39) przyczyna trzęsienia ziemi i śpiewu (w. 40–75) historia Stacjusza (w. 76–102) Stacjusz i Wergili (w. 103–136)
Owo pragnienie, co go nic nie gasi, chyba ta święta woda, której łaski tak bardzo chciało się Samarytasi1, 4 tu, tych leżących płot mijając płaski, nie słabiej czułem jak pośpiechu poty, a w duchu zemsty widziałem obrazki. 7 I oto, tak jak Łukasz pisze złoty, że dwóm na drodze Chrystus się objawił, ten zmartwychwstały już z grobowej groty2, 10 tak jakiś cień za nami się pojawił, którzy go, patrząc wciąż pod swoje nogi, nie spostrzegliśmy, nim się nie przedstawił: 13 „Niech Bóg da pokój wam i dobre drogi” — rzekł, a mój doktor na to powitanie znak pozdrowienia odwzajemnił błogi3. 16 „Niech cię szczęśliwość i pokój zastanie tam, gdzie ów Sędzia śle cię — rzekł Wergili — 1
1 Owo pragnienie... pragnienie poznania prawdy (patrz Biesiada, I, 1, 9; Raj, IV, 124–126); Samarytasia — (zdrobniona na odpowiedzialność tłumaczki — także Dante mówi o niej zresztą czule femminetta, „kobiecinka”) kobieta samarytańska napotkana przez Jezusa przy studni (J 4,6–15). Ową wodą, o którą Samarytanka prosi Jezusa, jest prawda objawiona (Biesiada, II, VIII, 14). 2 I oto, tak jak Łukasz pisze złoty... — spotkanie Chrystusa przez apostołów na drodze do Emaus Łukasz opisuje w swojej Ewangelii (24,13–15); zmartwychwstały już z grobowej groty — Mk 15,46. 3 Niech Bóg da pokój wam... — ewangeliczna formuła pozdrowienia pax vobis, którego Jezus używa wobec uczniów po swym zmartwychwstaniu (Łk 24, 36; J 20,19 i 26) i każe im także go używać (Mt 10,12–13).
395
Czyściec
19
22
25
28
31
34
37
40
43
co mnie na wieczne posyła wygnanie”4. „Jak to? — się zdumiał, gdyśmy wciąż śpieszyli: Jeśli Bóg nie chce w tobie mieć sąsiada, kto po tych schodach wiedzie cię w tej chwili?”. „Spójrz na anielskie znaki — odpowiada — na jego czole, a wnet jasne będzie, że mu śród dobrych królować wypada5. Że jednak ta, co dzień i noc nam przędzie, wciąż nie uprzędła jeszcze mu kądzieli, do której Kloto już niebawem siędzie, to jego dusza, która los nasz dzieli, nasza siostrzyczka, przyjść nie mogła sama, bowiem nie patrzy jeszcze jak anieli6. Więc mnie piekielna przepuściła brama, bym go prowadził przez krainy Boże, ile mi mądrość da i pewna dama. Ale mi powiedz, znasz tę górę może: czemu się trzęsła tak i darła głucho od łba po stopy, które liże morze?”. Tak tym pytaniem trafił w samo ucho (ucho igielne mojego pragnienia), że się nadziei nakarmiłem kluchą. „Żadna rzecz tutaj — odparł cień — nie zmienia praw, których słuchać musi święta góra, nic się nie dzieje tu bez przeznaczenia. Nic tu nie może człowiek ni natura:
4 tam, gdzie ów Sędzia śle cię... — w niebie; wieczne wygnanie — patrz Piekło, XXIII, 126. 5 że mu śród dobrych królować wypada... — jest przeznaczony do zbawienia. Królestwem nazwane jest w Piśmie zbawienie obiecane wybranym (Mt 25,34; 2 Tym 2,12). 6 Że jednak ta, co dzień i noc nam przędzie... — Lachesis jest obok Kloto jedną z trzech Parek snujących nić ludzkiego żywota. Wergili chce powiedzieć, że Dante, który nie dotarł jeszcze do kresu swojego ziemskiego żywota, i którego dusza wciąż jest połączona z ciałem, nie jest w stanie widzieć rzeczy w ten sposób, w jaki widzą je dusze odłączone; potrzebuje więc przewodnika (Barbi); nasza siostrzyczka — o tyle, o ile my także jesteśmy czystymi duszami (Ottimo).
396
Pieśń dwudziesta pierwsza
46
49
52
55
58
61
64
67
tylko niebieskie rządzą tu zasady i przeciw temu nikt tu nic nie wskóra. Więc żadne deszcze, żadne śniegi, grady, szrony i rosy spaść nie mogą z góry ponad trzy stopnie schodów, nie da rady7: lekkie obłoki ani czarne chmury tu nie bywają, ani burz pożary, i Tamantowej nie ma tutaj córy8: i nie sięgają wiatry i opary, znów ci powtarzam, ponad te trzy stopnie, gdzie trzyma stopy Piotrowy wikary9. Być może w dole czasem drży okropnie; lecz przez ów wiatr, co w Ziemi gdzieś się kryje, tu nie drży nigdy lub niech gęś mnie kopnie. Lecz drży, gdy dusza z grzechów się umyje i już czyściutka rusza tam, gdzie święci; a wszyscy inni krzyczą na tę chryję. O jej czystości świadczą same chęci, by wejść w weselsze niż pokutne chóry, a przecie służy jej to, co ją nęci. I wcześniej chciała, ale instynkt, który pchał ją do grzechu, tu bechtany Bożą sprawiedliwością, słał ją na tortury10. Ja, co leżałem tu, gdzie wiesz, jak morzą, ponad lat pięćset, dziś poczułem wolę: niechże mi lepsze podwoje otworzą11;
7 ponad trzy stopnie schodów... — na których siedzi anioł strażnik (Czyściec, IX, 76–78). 8 Tamantowa córa — tęcza, którą starożytni personifikowali jako Iris, córkę Tamanta i królowej Elektry (Owidiusz, Metamorfozy, I, 270; XI, 585–632). 9 i nie sięgają wiatry i opary... — fizyka Arystotelesowska uważała m.in. suche opary za przyczynę trzęsień ziemi. 10 I wcześniej chciała... — patrz rozróżnienie św. Tomasza między wolą absolutną i uwarunkowaną, voluntas absoluta e voluntas conditionata — Summa theologica, III, Supl., apendix II, 2). 11 Ja, co leżałem tu... — Stacjusz, umarły od dwunastu wieków, spędził ponad pięćset lat w tym kręgu; czterysta innych, jak wyjaśni później (Czyściec, XXII, 92–93) w kręgu acedii, resztę zaś w poczekalni do czyśćca.
397
Czyściec
70
73
76
79
82
85
88
91
94
97
więc czułeś drżenie ziemi i tu w dole pobożne duchy Pana pochwaliły, by doskonalszą im przeznaczył dolę”. Rzekł, a ponieważ zdrój tym bardziej miły, im z suchszym gardłem ktoś do niego leci, wielką mi radość słowa te sprawiły. A mądry mistrz mój: „Teraz widzę sieci, które was łapią tu i uwalniają, z czego cieszycie się jak małe dzieci. Lecz mów, kim byłeś, czemu z ową zgrają leżałeś wieków tyle, noc i z rana, niech twoje słowa prawdy mi nie tają”. „Gdy dzielny Tytus wraz z pomocą Pana pomścił te rany, z których się wylała krew przez Judasza tak tanio sprzedana12, pod tym imieniem, które lubi chwała i które trwa wciąż, w wielkiej sławie żyłem, choć wciąż bez wiary — mara powiedziała. — A tak śpiewanie moje było miłem, że tuluzana mnie zechcieli w Rzymie, gdzie na mirtowy wieniec zasłużyłem13. Wciąż powtarzają tam Stacjusza imię; wzniosłem o Tebach śpiew, i o Achillu; lecz drugie brzemię było zbyt olbrzymie14. Mojego żaru i mojego stylu nasieniem iskry, których nikt nie zdusi, boskiego ognia, co zapalił tylu; o Eneidzie mówię, tej mamusi,
12 „Gdy dzielny Tytus... — za czasów Wespazjana, kiedy Tytus zburzył Jerozolimę, mszcząc w ten sposób z woli Boga mękę Chrystusa (patrz Raj, VI, 92–93). 13 tuluzan... — Pubblius Papinius Stacjusz, autor Tebaidy i Achilleidy, urodził się w rzeczywistości w Neapolu w roku 45 i zmarł tam w 96 po Chrystusie; mirtowy wieniec — korona poetycka. 14 lecz drugie brzemię było zbyt olbrzymie — Achilleida została przez Stacjusza przerwana w połowie drugiej księgi.
398
Pieśń dwudziesta pierwsza
100
103
106
109
112
115
118
121
124
127
co mnie karmiła słowem każdej chwili, bez niej nic z siebie człowiek nie wydusi. Ach gdybym żyć mógł wtedy, gdy Wergili, to bym się zgodził nawet, Panie Boże, aby mnie dłużej tu o rok męczyli”. Rzekł, a Wergili, słysząc to, niebożę, zda się, milcząco: „milczże” do mnie gada; ale to, co w nas chce, nie wszystko może; bo śmiech i płacz ganiają tak za lada jakim uczuciem, co się w nas odzywa, że im kto szczerszy, tym mniej nimi włada, Ledwie uśmiechnę się jak ktoś, kto kiwa; a cień zamilknie, patrząc mi w źrenice, gdzie nasza twarz najbardziej jest prawdziwa; I: „Obyś skończył dzieło swe! — pochwycę. — Czy mi się zdaje, czym widział skrywaną uśmiechu w twarzy twojej błyskawicę?”15. I ach, dwa duchy tu nade mną staną; jeden mi milczeć, drugi gadać każe, więc wzdycham tylko, i mnie zrozumiano: „Nie bój się — znów mi dobroć mistrz okaże — nie bój się mówić — widząc, że się trwożę — odpowiedz ładnie na pytanie marze”. Więc powiedziałem: „Dziwi ciebie może, duchu z lat dawnych, że się tutaj śmieję; zdziwisz się bardziej, gdy ci rzecz wyłożę. Ten, który sprawia, że mam tu nadzieję, to ten Wergili, który uczył ciebie ludzi i bogów opisywać dzieje. Jeśli czym innym zaś łudziłeś siebie, nie szukaj słów mych w swoim poemacie, bowiem prawdziwe są jak Bóg na niebie”.
uśmiechu w twarzy twojej błyskawicę — o tym, że śmiech jest błyskaniem duszy z przyjemności, czyli objawiającym się na zewnątrz wewnętrznym światłem, pisze Dante w Biesiadzie (III, VIII, 11). 15
399
Czyściec
I duch w pokłonie chylił się ku szacie mego doktora, a on go niezdarnie odepchnął: „cieniem jak ty jestem, bracie”16. 133 „Nie wiem, co robię, kiedy mnie ogarnie — odparł powstając — ta miłość ku tobie, aż zapomniałem, jak tu z nami marnie, 136 cieniowi czyniąc co żywej osobie”. 130
16 I duch w pokłonie chylił się ku szacie... — gest Stacjusza, który pochyla się, aby objąć stopy Wergilego, powtarza gest Dantego przed papieżem Hadrianem; słowa odpowiedzi obu cieni na ten hołd (Czyściec, XIX, 127–135) są echem słów: Vide ne feceris anioła z Apokalipsy.
400
Pieśń dwudziesta druga Grzech Stacjusza (w. 1–54) chrześcijaństwo Stacjusza (w. 55–93) wiadomości na temat Limba (w. 94–114) szósty krąg: odwrócone drzewo (w. 115–154)
Już minęliśmy owego anioła, który skierował nas na szósty taras, starłszy mi jedną z ran z mojego czoła; 4 i „którzy łakną — nam powiedział naraz — sprawiedliwości, są błogosławieni”, na słowie „łakną” rzecz zamknąwszy zaraz1. 7 I ja, tak lekko, jakby stos kamieni z mych pleców zdjęto, szedłem bez zmęczenia w górę i w górę, śladem szybkich cieni; 10 gdy mistrz powiedział: „Cnota rozpłomienia miłość, a miłość — miłość wnet zapala, ledwie jak płomień się wyłoni z cienia2; 13 więc od zstąpienia do nas Juwenala, który twych uczuć lał mi w serce miody, i który w Limbo stale cię wychwala3, 16 aby tak kochać ciebie, mam powody, (a ze słyszenia kochać można wiele), że mi zbyt krótkie zdają się te schody4. 1
1 i „którzy łakną...” — błogosławieństwo ewangeliczne: „Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni” (Mt 5,6) tu przeciwstawne chciwości, „ponieważ chciwy pragnie dla siebie tego, co cudze, natomiast sprawiedliwy chce, aby każdy posiadał to, co mu się należy” (Ottimo). 2 Cnota rozpłomienia / miłość, a miłość... — podobnie jak miłość cielesna budzi miłość cielesną, o czym mówi Francesca da Rimini (Piekło, V, 103). 3 więc od zstąpienia do nas Juwenala — ten słynny poeta satyryczny, urodzony w Akwino ok. 47, a zmarły w 130 r. po Chrystusie, był współczesnym Stacjusza i przekonanym wielbicielem Tebaidy. Dante wspomina go w Biesiadzie, IV, XII, 8 i XXIX, 4 i Monarchii, II, III, 4. 4 a ze słyszenia kochać można wiele — „zakochanie się z zasłyszenia” jest jednym z toposów literatury średniowiecznej (poza liryką prowansalską warto tu wspomnieć
401
Czyściec
19
22
25
28
31
34
37
40
Lecz powiedz, przebacz, jeśli nazbyt śmiele mówiąc do ciebie, nie wędzidłem dzwonię, porozmawiajmy tak jak przyjaciele: jakże ty mogłeś zmieścić w twoim łonie przyziemną chciwość, śród tylu mądrości, i to ostrzonych wciąż staraniem o nie?”. Więc wpierw na ustach Stacjusza zagości umiarkowany uśmiech, potem powie: „W każdym twym słowie widzę znak miłości5. Czasami ludziom się gotuje w głowie i zrozumiane coś nie tak zostanie, bo prawda skryta jest jak żmija w rowie. Niemądrą wiarę zdradza twe pytanie, że w tamtym życiu mogłem bywać chciwy, może przez nasze śród chciwych spotkanie. Wiedz, że przeciwne były me motywy: za ten brak miary byłem pokarany, pięć mi wyświecił wieków księżyc krzywy6. Gdyby nie było we mnie tej przemiany, gdyś mi tym wierszem stanął na przeszkodzie, jakby na rodzaj ludzki zagniewany: «Czemu nie umiesz rządzić, święty głodzie złota, śmiertelnych setnym apetytem?», toczyłbym głazy w smutnym korowodzie7.
Andreę Cappellano, O miłości, 124; Petrarkę, Rime, LIII, 103; Boccaccia, Dekameron, IV, IV, 3). 5 umiarkowany uśmiech... — jaki przystoi mędrcowi (patrz Biesiada, III, VIII, 11; Czyściec, IV, 122; XXI, 109). 6 Wiedz, że przeciwne były me motywy... — grzechem Stacjusza miała być rozrzutność, o czym nie znajdujemy jednak wzmianek w jego biografiach. (Cnota jest tu pojęta na sposób arystotelesowski jako środek między dwoma skrajnościami). 7 «Czemu nie umiesz rządzić, święty głodzie... — zdanie Wergilego Quid non mortalia pectora cogis, Auri sacra fames (Eneida, III, 56–57). Zdaniem większości komentatorów Dante źle zrozumiał tu zdanie Wergiliusza („Do jakich to prowadzisz występków, przeklęta żądzo złota?”, rozumiejąc quid jako „czemu”, cogis jako „hamujesz, prowadzisz”, a sacra nie jako „przeklęta”, ale „święta”. Inni (Leonardo Bruni i Lombardi) zwracają uwagę, że zarówno chciwy jak rozrzutny odczuwają nieodpowiedni głód złota: chciwy, aby je kontemplować, a rozrzutny, aby osiągać za jego pomocą nieumiarkowane przyjemności.
402
Pieśń dwudziesta druga
43
46
49
52
55
58
61
64
Więc już mym własnym zrozumiałem sprytem moją rozrzutność, żałowałem winy w duszy diabelskim pisanej kopytem. Iluż w dzień Sądu będzie mieć łysiny, nie wiedząc o tym na grzechy sposobie: o żalu, choćby ostatniej godziny8! I wiedz, że owa wina, która dziobie z przeciwnej strony niż grzech każdy duszę, razem z nim suszy liść zielony sobie9; więc jeśli z tymi cierpiałem katusze, co nad chciwością płaczą tu co ranek, do przeciwieństwa jej się przyznać muszę”. „Kiedy cierpliwie paliłeś kaganek, aby opisać smutek Jokaściny — powiedział śpiewak prześlicznych sielanek10 — to, co ci wbiła Klio do łepetyny, świadczy, żeś nie był wierny — brał go w magle — wierze, bez której nie wystarczą czyny?11. Więc jakie słońce, jaka świeca nagle twój mrok takimi napełniły blaski, że za rybakiem obróciłeś żagle?”12. „To ty — odpowie — mnie na szczyt parnaski pierwszy posłałeś dziwną słów twych mocą, pierwszy świeciłeś mi na drogach Łaski.
Iluż w dzień Sądu będzie mieć łysiny... — jako rozrzutni (patrz Piekło, VII, 57). I wiedz, że owa wina, która dziobie... — na każdym tarasie czyśćca pokutuje się zarówno za dany grzech, jak i za jego przeciwieństwo; suszy liść zielony sobie — obumiera, niszczeje podczas pokuty. 10 „Kiedy cierpliwie paliłeś kaganek... — kiedy pisałeś Tebaidę, której przedmiotem jest okrutna bratobójcza wojna pomiędzy dwoma synami Jokasty: Eteoklesem i Polinikiem; śpiewak prześlicznych sielanek — Wergili, autor Bukolik. 11 Klio — Muza historii, wzywana często przez Stacjusza w jego poemacie (Tebaida, I, 41; X, 630–631). 12 słońce — światło Boże; świeca — pouczenia ludzkie; że za rybakiem obróciłeś żagle — poszedłeś śladem św. Piotra („rybaka ludzi” — patrz Mk 1,17), czyli: stałeś się chrześcijaninem. 8 9
403
Czyściec
67
70
73
76
79
82
85
88
Jak ten czyniłeś, który idzie nocą z lampą na plecach, co nie jemu wschodzi, lecz ludziom za nim, co się w blasku złocą13; te słowa mówiąc: «Świat się znowu rodzi, sprawiedliwości powraca godzina, już z nieba nowe pokolenie schodzi»14. To ty poetę, ty chrześcijanina ze mnie zrobiłeś; lecz byś widział z dali, człek kolorować rysunek zaczyna. Już świat obiegła cały, na kształt fali złotego zboża, owa wiara, którą posłańcy wiecznej krainy posiali15; a że współbrzmieli mi z literaturą, z twoimi słowy, nowych prawd tłumacze, słuchać ich drugą zrobi się naturą. A taką świętość pośród nich zobaczę, że kiedy łowną staną się zwierzyną, nie będą i bez mojej łzy ich płacze; więc póki ziemskie lata mi nie miną, będę ich wspierał, ich czystości śniegi inną nauczą gardzić mnie doktryną. Nim zaprowadzę rymem więc nad brzegi tebańskie Greków, będę chrześcijanin; lecz tak, by o tym nie wiedzieli szpiegi16,
13 Jak ten czyniłeś, który idzie nocą... — obraz dość powszechny: św. Augustyn używa go, mówiąc o Żydach Starego Testamentu (De Symbolo, IV, 4), a Enniusz i Petrarka o Cyceronie. 14 «Świat się znowu rodzi... — Magnus ab integro saeculorum nascitur ordo. Iam redit et Virgo, redeunt Saturnia regna. Iam nova progenie coelo demittitur alto — słowa Wergilego z Bukolik (IV, 5–7), obwieszczające nadejście nowego złotego wieku pod panowaniem Augusta. Już od początku chrześcijanie interpretowali je jako mniej lub bardziej świadome proroctwo o narodzinach Odkupiciela (Laktancjusz, Div. inst., VII, 24; św. Augustyn, De civit. Dei, X, 27; św. Hieronim, Listy, LIII, a także średniowieczne legendy Wergilego, które opisuje Comparetti). 15 posłańcy wiecznej krainy... — apostołowie. 16 Nim zaprowadzę rymem... — zanim napiszę ten fragment mojego poematu, w którym przedstawiam przybycie Greków, sprzymierzeńców Polinika, na brzegi rzek tebańskich; fragment znajdujący się w IX księdze Tebaidy.
404
Pieśń dwudziesta druga
91
94
97
100
103
106
109
długo udając jeszcze, żem poganin; ach, przez tę letniość tu przez cztery wieki moc w czwartym kręgu miałem już bieganin17. A ty, co moje podniosłeś powieki, bym ujrzał dobro (czasu mamy wiele, zejdziemy razem jeszcze kraj daleki), powiedz mi, gdzie są nasi przyjaciele: Terencjusz, Cecyl, Plaut i Vario miły: czy potępieni? i czy cierpią wiele?”18. „Oni i Persjusz — w sposób rzekł zawiły — i ja, siedzimy wszyscy z owym Grekiem, którego Muzy lepiej wykarmiły19, tam w pierwszym kręgu za podziemnym ciekiem, i o tej górze rozmawiamy wkoło, która nam pachnie mamek naszych mlekiem20. Jest tu Antifon, Eurypid ze szkołą, i Simonides, i Agaton, znani Grecy, co laurem ozdobili czoło21. Są bohaterki twoje w tej otchłani: Argija, Antygona, Deifyle, jest i Ismena, zawsze smutna pani22.
17 ach, przez tę letniość... — acedię. Nie wiadomo, skąd Dante zaczerpnął wiadomość o nawróceniu się Stacjusza. Średniowieczna egzegeza Tebaidy identyfikowała jednak ołtarz Klemencji z ołtarzem Nieznanego Boga (Dz 17,22), a w Tezeuszu widziała „figurę Chrystusa”; już w XV wieku interpretowano też na sposób chrześcijański fragment Tebaidy, IV, 514–517, gdzie Tejrezjasz mówi o nieznanym najwyższym Bogu, któremu niebezpiecznie jest nawet dawać imię. 18 powiedz mi, gdzie są nasi przyjaciele... — obok sławnych Plauta i Terencjusza Stacjusz wymienia tu także poetę komicznego Cecyliusza i — najprawdopodobniej — Varia Rufa, przyjaciela Wergilego i Horacego, jednego z redaktorów pośmiertnego wydania Eneidy. 19 Persjusz... — autor czytanych w szkołach średniowiecznych satyr; z owym Grekiem... — z Homerem. 20 i o tej górze rozmawiamy wkoło... — o Parnasie, siedzibie Muz. 21 Antifon, Eurypides, Agaton — ateńscy poeci tragiczni; Simonides — poeta liryczny z Kos. 22 Argija — siostra Deifyle i małżonka Polinika (patrz Czyściec, XII, 49–51); Antygona — córka Edypa, skazana na śmierć przez tyrana Kreona za oddanie czci pośmiertnej trupowi Polinika; Deifyle — żona Tydeusa, jednego z siedmiu, którzy oblegali Teby;
405
Czyściec
112
115
118
121
124
127
130
133
Jest Izifyle, jeśli się nie mylę, matka Achilla, Tejrezjasza dziecię, jest Dejdamija, a z nią sióstr jej tyle”23. Milczeli już, poeta przy poecie, badając wzrokiem nową okolicę, znów wolni, bo bez ścian i schodów przecie; już dnia jasnego cztery służebnice zostały z tyłu, a u dyszla piąta wzniosła go w górę jak płonącą świecę24, gdy coś nowego mistrza znów zaprząta: „Pewnie okrążyć górę nam wypada, do pokutnego pragnąc dotrzeć kąta”. Przyzwyczajenie to najlepsza rada, więc obieramy drogę — już bez trwogi, bo i duch godny przeciw nic nie gada25. Oni szli z przodu, a ja wlokłem nogi, co o poezji, słuchając, mówili, i stąd niejedne czerpałem przestrogi. Lecz miłe gadki utnie w jednej chwili jabłoń, co pachnąc, nam na drodze stanie z tak słodkim jabłkiem, jakby nim kusili26; jak swe zielone zwęża świerk ubranie w górze, to drzewo w dole je zwężało, pewnie ażeby nikt nie wchodził na nie.
Ismena — druga córka Edypa, zabita razem z Antygoną; smutna, ponieważ widziała śmierć wszystkich swoich bliskich. 23 Izifyle — która pokazała siedmiu królom źródło Langia (patrz Piekło, XVIII, 91–93; Czyściec, XXVI, 94–96); matka Achilla — Tetyda; Tejrezjasza dziecię — Manto, której Dante poświęcił spory fragment Piekła, (XX, 52–93); Dejdamija — córka króla Likomedesa, w której zakochał się Pelides (patrz Piekło, XXVI, 62). 24 już dnia jasnego cztery służebnice... — już minęły pierwsze cztery godziny od wschodu słońca („służebnice dnia” — patrz Czyściec, XII, 81) i prawie połowa piątej; było koło dziesiątej lub jedenastej przed południem. 25 duch godny — Stacjusz. 26 jabłoń — raczej odrośl biblijnego drzewa wiadomości rosnącego w raju ziemskim na szczycie czyśćca niż drzewa życia — jak chcą niektórzy komentatorzy (Sapegno).
406
Pieśń dwudziesta druga
136
139
142
145
148
151
154
A tam, gdzie droga się kończyła skałą, tryskało źródło i na liście, kwiecie swój jasny, wonny napój rozlewało. Przyszli do drzewa dwaj poeci przecie; a wtem zabrzmiała nie wiadomo czyja pogróżka „Jadła tego zapragniecie”. A potem: „Więcej myślała Maryja nad tym, by sute, godne były gody, niźli o ustach, których szept wam sprzyja27. Dawne Rzymianki się cieszyły z wody; Daniel pokarmem mógł pogardzać wieki i prędzej mądrość rosła mu od brody28. W złotego wieku czas, ach, już daleki, głodnym żołędzie miały smak ciekawy, były spragnionym niczym nektar rzeki29. Miód i szarańcza były to potrawy, które żywiły Chrzciciela w pustyni; przez co tak wielki jest i pełen sławy, jak Ewangelia nam to jasnym czyni”30.
27 „Więcej myślała Maryja... — przykład umiarkowania zaczerpnięty z życia Maryi podczas wesela w Kanie (J 2,1–11); o ustach, których szept wam sprzyja — „które modlą się za nas do Boga” (Benvenuto), pośrednicząc w modlitwach ludzi. 28 Dawne Rzymianki się cieszyły z wody — jak pisze Waleriusz Maksimus (II, 1, 3), nie piły one wina przy stole, aby nie popaść w jakąś nieprzyzwoitość. Pisze o tym także św. Tomasz (Summa theologica, II, II, q. CXLIX, 4); Daniel pokarmem mógł pogardzać... — prorok Daniel wyrzekał się sutych potraw królewskiego stołu Nabuchodonozora, i zadowolił się wodą i jarzynami, za co otrzymał od Boga dar mądrości i zdolność interpretowania snów i wizji (Dn 1,3–20). 29 W złotego wieku czas... — podobnie jak w innym fragmencie Czyśćca (XXVIII, 139–144) Dante łączy tu opowieści mitologiczne poetów starożytnych (Owidiusz, Metamorfozy, I, 103–112) z opowieścią biblijną o ogrodzie Eden. 30 jak Ewangelia nam to jasnym czyni — Mk 1,6; Mt 11,11; Łk 7,28.
407
Czyściec
Pieśń dwudziesta trzecia Żarłocy (w. 1–36) spotkanie i rozmowa z Foresem Donatim (w. 37–133)
1
4
7
10
13
16
19
22
Gdy śród zieleni wypatrując dziwa, jak ten czyniłem łucznik, co ciekawie patrząc na ptaszki, dni swych się pozbywa, tak mi powiedział ten mój ojciec prawie: „Chodźże już, synu, czas nam został dany ku pożytkowi, a nie ku zabawie”. I tam, gdzie mądre szedłem znów pogany, którzy mówili wciąż, a tak mówili, że trud wędrówki był jak lotne tany. Gdy nagle jakiś śpiew i płacz zakwili: „Otwórz me usta, Panie, dla swej chwały”, tak nas nękali tutaj i nęcili1. I: „Co to, ojcze?” — pytam osłupiały. A on: „To cienie, które tak wytrwale tu rozwiązują, co tam poplątały”. Tak jak pielgrzymi, żując gorzkie żale, mijając w drodze nieznanego dziada, spojrzą na niego i już idą dalej, tak tu nas mija i mijając bada, idąca szybciej, niźli my zdołamy, nabożna, cicha ludzkich dusz gromada. Każda z dusz oczy ma jak ciemne jamy, blada jak płótno, a taka chudzina, że w duchach kształty kości rozpoznamy2:
1 „Otwórz me usta, Panie, dla swej chwały... — żarłoczni śpiewają werset z Miserere (Ps 50,17), prosząc jakby Boga, aby w świętszym teraz celu otwarł te usta, które tak często otwierały się, aby jeść i pić (Benvenuto). 2 w duchach kształty kości rozpoznamy — patrz Ps 101,6; Hi 19,20; Jer 4,8.
408
Pieśń dwudziesta trzecia
25
28
31
34
37
40
43
46
nie myślę, by na taki wiór łupina w ów czas schła z głodu Eryzytonowi, gdy mu na własne mięso ciekła ślina3. Samemu sobie rzekłem: „Oto owi ludzie broniący się w Jerozolimie, własnego syna wziąć do ust gotowi!”4. Oko jak pierścień, gdy się kamień wyjmie: a twarze jakby głośniej „M” mówiły temu, co czytać zwykł w nich ludzkie imię5. Kto by uwierzył, że sam zapach miły jabłek i wody, tworząc w ustach smaki, sprawił, że cienie tak się wycieńczyły? A gdy się w sposób zdumiewałem taki, co też ich głodzi, że tak każdy płaski i że ich skrobać mogłyby tasaki, ktoś z jam pod brwiami wydobędzie blaski swego spojrzenia i mnie nimi sparzy; a potem krzyknie: „Za co tyle łaski?”. Przenigdy bym go nie rozpoznał z twarzy, lecz mi go brzmienie głosu objawiło w tym, co tu z niego los i głód wysmaży. Od tej iskierki wnet się zaświeciło we mnie poznanie zmienionej postury i twarz Foreza zobaczyłem miłą6.
3 Eryzyton — syn Triopasa, króla Tesalii; za ścięcie dębu ze świętego gaju Cerery został ukarany przez boginię strasznym głodem. Aby go zaspokoić, roztrwonił wszystko, co miał, w zamian za jedzenie sprzedał swoją córkę i w końcu zaczął pożerać zębami własne ciało (Owidiusz, Metamorfozy, VIII, 875-878). 4 Samemu sobie rzekłem... — mieszkańcy Jerozolimy podczas oblężenia w 70 roku po Chrystusie. Panował wtedy tak wielki głód, że pewna kobieta o imieniu Maria zabiła i zjadła swego syna (Józef Flawiusz, Bell. Iud., VI, 3; Orozjusz, VII, 9; Jan z Salisbury, Policraticus, II, 6). 5 Oko jak pierścień, gdy się kamień wyjmie... — aluzja do opinii powszechnej wśród teologów i kaznodziei średniowiecznych, że z kształtu ludzkiej twarzy można odczytać słowo OMO — człowiek: M miałyby tworzyć kości policzkowe i nos, a dwa O — oczy. Na skutek wychudzenia M rysowałoby się wyraźniej. 6 Foreza — Forese di Simone Donati, zwany Bicci, brat Corsa, przywódcy partii Czarnych i tej Piccardy, którą Dante spotka w niebie Księżyca (Czyściec, XXIV, 10-15;
409
Czyściec
49
52
55
58
61
64
67
70
73
76
„Ach, lepiej nie patrz na ten świerzb ponury, który — poprosił — na swym grzbiecie suszę, ani na inne braki mej figury; lecz mów, co z tobą, mów, kim są te dusze, które, jak widzę, towarzyszą tobie: twoją odpowiedź dziś usłyszeć muszę!”. „Już raz płakałem — rzekłem — na twym grobie, a teraz płakać chcę nie mniej rzęsiście, w takiej koślawej widząc cię osobie. Więc mów, na Boga, co z was zdziera liście: nie każ, bym gadał, bo to dla mnie trudne, źle mówi ten, kto inną chęć ma iście”. A on rzekł do mnie: „Są niebiosa cudne, a z nich na wodę i owoce drzewa spływa tajemna moc, przez którą chudnę. Cały ten lud, co płacze tu i śpiewa, bo za żywota swego żarł za wiele, w głodzie, w pragnieniu do nieba dojrzewa. Otwiera, aby jeść i pić, gardziele, bo w nim apetyt budzą te kropelki i zapach, który się dokoła ściele. A przecie nieraz musi duch tu wszelki okrążyć górę i powtórzyć karę, co mówię: «karę»? — radość i cud wielki, bowiem ta wola wiedzie nas pod stare drzewo, przez którą Chrystus szepnął: «Eli», gdy składał dla nas ze swej krwi ofiarę”7. A ja: „Forese, od owej niedzieli, gdyś dla lepszego rzucił świat żywota, żeśmy się pięć lat prawie nie widzieli.
Raj, III, 46), umarł w lipcu 1296 r. Po jego przyjaźni z Dantem zostało sześć satyrycznych sonetów, które między sobą wymienili. 7 bowiem ta wola wiedzie nas... — zgodna z wolą Bożą wola ekspiacji (patrz Czyściec, XXI, 64-66), ta sama wola, która kazała Chrystusowi pogodnie stawić czoło męce, aby odkupić rodzaj ludzki; Eli — Eli, Eli, lamma sabachtani (Mt 27,46; Mk 16,34).
410
Pieśń dwudziesta trzecia
79
82
85
88
91
94
97
100
Jeśliś już grzeszyć nie mógł, gdy ta złota przyszła godzina, gdy w pokutnej szacie bierze znów z Bogiem ślub ludzka istota8, jak to możliwe, żeś tu zaszedł, bracie? Sądziłem, że cię znajdę na nizinie, gdzie czas za czas oddaje się w odpłacie”9. „Takie postępy — odrzekł mi — uczynię, bym pić mógł słodki piołun oczyszczenia, dzięki mej Nelli troskliwej jedynie10, której gorące prośby, łzy, westchnienia stąd mnie wyrwały, gdzie się czeka, stęka, i oszczędziły mi reszty cierpienia. I tym jest milsza Bogu ma wdowieńka, tyle przeze mnie niegdyś miłowana, im bardziej w cnotach swoich samiuteńka; bo jest ze wstydu kobiet bardziej znana Barbagia Sardów niż Barbagia nowa, gdzie zostawiłem ją z wyroku Pana11. O miły bracie, jakie jeszcze słowa chcesz tu usłyszeć? Już moje źrenice widzą czas bliski, choć się w mroku chowa, gdy zakazywać będą kazalnice pani florenckiej, co w kościele klęka, bezwstydnie księdzu pokazywać cyce.
8 Jeśliś już grzeszyć nie mógł... — jeśli zwlekałeś z żalem za grzechy aż do godziny śmierci. 9 Sądziłem, że cię znajdę na nizinie... — w dolinie przed progiem właściwego czyśćca (Czyściec, IV, 130-134). 10 słodki piołun — echo ewangelicznego „kielicha goryczy” (Mt 26,39; Mk 14,36; Łk 22,42) i koncept będący toposem liryki średniowiecznej; Nella — nie wiemy o niej właściwie nic; w pierwszym ze swoich satyrycznych sonetów Dante przedstawia ją jako żonę cierpiącą z powodu braku miłości męża i zapomnienia przez niego o swoich obowiązkach małżeńskich. 11 Barbagia — region Sardynii, zamieszkany wtedy przez ludność na poły barbarzyńską, która nawróciła się na chrześcijaństwo dopiero w VI wieku i zachowała jeszcze do czasów Dantego dzikie i szorstkie obyczaje; Barbagia nowa — szyderczo o Florencji.
411
Czyściec
103
106
109
112
115
118
121
124
127
130
133
Jaka Germanka, jaka Saracenka potrzebowała duchowej reguły, by zakrywała co trzeba sukienka? Ach, bezwstydnice, gdyby dziś przeczuły, jakie im w niebie losy przeznaczyli, wyłyby przecie jak szalone muły; bo jeśli dar proroczy mnie nie myli, wpierw posmutnieją, nim porośnie w pierze ten, co dziś jeszcze bez lulania kwili. Ach, bracie, odkryj się przede mną szczerze! wszyscy patrzymy na ciebie przejęci, czemu cień rzucasz, nas ciekawość bierze”. Więc ja do niego: „Jeśli masz w pamięci, jak było kiedyś, jak źle żeśmy żyli, ciężko wspominać, nie byliśmy święci. Z tamtego życia wyrwał mnie Wergili, dni temu kilka, kiedy był brzuchaty braciszek tego tam, no wiesz — po chwili12 wskazałem słońce. — I przez ciemne światy wiódł mnie śród trupów, z ciałem i na żywo, a ja go trzymam się jak swego taty. I stamtąd radą wywiódł mnie gorliwą na ową górę, która dnia każdego to w was prostuje, co świat zrobił krzywo. I rzekł, że będzie dobrym mym kolegą, lecz z Beatrycze w raj iść nie da rady; tam już wypada zostać mi bez niego. Wergili — rzekłem — to ten pierwszy, blady — wskazałem palcem — stoi z tą istotą, przez którą trzęsły właśnie się posady królestwa, wolność dającego złotą”.
12 brzuchaty / braciszek (Słońca) — Księżyc w okresie pełni (po włosku i zgodnie z mitologią, w której wiązał się z Dianą, właściwie „siostrzyczka”).
412
Pieśń dwudziesta czwarta Dante i Forese (w. 1–33) Buonagiunta i nowy styl (w. 34–63) przepowiednia przeciwko Corso Donatiemu (w. 64–99) drugie drzewo (w. 100–114) przykłady ukaranego obżarstwa (w. 115–129) anioł umiarkowania (w. 130–154)
Nie przeszkadzało w chodzeniu gadanie, więc rozmawiając, żeśmy naprzód parli, jak statek, kiedy wiatr w żagle dostanie1; 4 a ci, co zdali mi się zmartwychzmarli, widząc, że jestem żywy, a i zdrowy, zdumione oczy szeroko otwarli2. 7 Wtedy ja, ciągnąc dalej moje mowy, „Pewnie by — rzekłem — już wydłużył kroki, gdyby tu jemu nie zawracać głowy3. 10 Lecz gdzie Piccarda, powiedz mi bez zwłoki; i czy ciekawsza jakaś jest osoba śród tych, co gapią na mnie się jak sroki”4. 13 „Siostrzyczka moja, w której się podoba, nie wiem, co bardziej: twarz czy może dusza, to dziś Olimpu wielkiego ozdoba”. 16 — Rzekł, a po chwili: „Sytuacja mnie zmusza zwać po imieniu, bo głód ostrzy kluki, zniekształca rysy i twarze wysusza”. 1
1 jak statek, kiedy wiatr w żagle dostanie — popychani przez wolę i tchnienie Łaski (Buti). 2 a ci, co zdali mi się zmartwychzmarli — cose rimorte, z powodu swego, pozbawionego wszelkich śladów życia, wyglądu. 3 „Pewnie by — rzekłem — już wydłużył kroki... — Dante mówi tu o Stacjuszu. 4 Piccarda — siostra Forese Donatiego, którą Dante spotka w niebie Księżyca (Raj, III, 34).
413
Czyściec
19
22
25
28
31
34
37
Pokazał palcem: „Buonagiunta z Lukki5; a tamten za nim, co się tutaj morzy z większym nakładem głodomorskiej sztuki, miał na swych barkach niegdyś Kościół Boży; pochodzi z Torso, leczy postem skutki warzonych w winie bolseńskich węgorzy”6. I mi wymienił wszystkich z owej trzódki; co przyjmowali ufnie i z zapałem, żadnego jakoś nie trapiły smutki. Jak z głodu łapał w zęby wiatr, widziałem tu Ubaldina i Bonifacego, co wielu ludzi wypasł pastorałem7. Pana markiza oczy me dostrzegą, co mógł pić w Forli, gdy go mniej suszyło, a nie widziano przecie go sytego8. Tak na każdego tu się popatrzyło, a potem jeszcze raz na tego z Lukki, co kiwał, jakby miał wiadomość miłą9. I coś tam szepcząc, westchnął do Gentuki owym organem, którym tak zmysłowo sprawiedliwości Bożej czuł nauki10.
5 Buonagiunta z Lukki — Buonagiunta Orbiciani degli Overadi, wierszopis z drugiej połowy XIII wieku. Dante pisze o nim w swoim traktacie O języku pospolitym (I, XIII, 1). 6 a tamten za nim, co się tutaj morzy... — Marcin IV, papież od 1281 do 1285 r. Jak pisze o nim Villani: „był wielkoduszny i w sprawy Kościoła wkładał wiele serca, a w stosunku do siebie i swoich bliskich pozbawiony był wszelkiej chciwości” (Cronica VII, 58). Jego obżarstwo było tematem wielu anegdot. Po jego śmierci ułożono mu prześmiewcze epitafium: Gaudeant anguillae, quia mortuus hic iacet ille, Qui quasi morte reas excoriabat eas. 7 Jak z głodu łapał w zęby wiatr... — nawiązanie do słów Owidiusza o Eryzytonie (Metamorfozy, VIII, 825–827); Ubaldino — degli Ubaldini, brat kardynała Oktawiana (Piekło, X, 120) i Ugolina d’Azzo (Czyściec, XIV, 105) i ojciec arcybiskupa Ruggieri (Piekło, XXXIII, 14); Bonifacy — dei Fieschi, genueńczyk, arcybiskup Rawenny od 1274 do 1294 r. 8 markiz — degli Argogliosi, pochodzący z Forli burmistrz Faenzy w 1296 r. 9 ten z Lukki — Buonagiunta. 10 I coś tam szepcząc, westchnął do Gentuki — być może — jak uważa część komentatorów — było to imię kobiety, którą kochał.
414
Pieśń dwudziesta czwarta
40
43
46
49
52
55
58
61
64
„Duszo, co tęsknisz tak tu za rozmową, powiedz — prosiłem — co cię tutaj rani, niech nas nakarmi obu twoje słowo”. „Wciąż nie zakrywa się welonem pani — odparł mi grzecznie — która ci umili to miasto moje, które tak się gani. A jeśli myślisz, że proroctwo myli i żywisz jeszcze jakieś wątpliwości, fakty wyjaśnią ci to w jednej chwili. Lecz czyż tu widzę tego jegomości, który zaśpiewał i styl zaczął nowy: «Panie, co rozum macie do miłości»?”11. „Jest ze mnie człowiek — rzekłem mu — takowy, że gdy tchnie miłość, ja robię notatki i, co dyktuje, wypowiadam słowy”12. „O bracie, widzę dziś te wąskie kładki, na które Guitton, Notar patrzył z góry, czuć nowy słodki styl z tej twojej gadki!13. Widzę dziś jasno, jak robicie pióry, wciąż za tym idąc, co wam w sercu gada, nikt z nas nie pisał tak literatury; lecz ten, kto z zewnątrz sprawy owe bada, dziś nie odróżni już stylu od stylu” — dusza mi rzekła, bardzo z siebie rada. Jak ptaki, które wracają znad Nilu, najpierw w powietrzu się gromadzą krzywo, a potem fruną prędko, dziwiąc tylu,
11 «Panie, co rozum macie do miłości» — Donne ch’avete inteletto d’amore, tytuł kanzony Dantego. 12 że gdy tchnie miłość, ja robię notatki... — miłość nie jest tu rozumiana w sensie tematyki erotycznej tradycyjnej liryki, ale nabiera znaczenia intymnego, religijnego niemal doświadczenia (Sapegno). 13 Guitton — d’Arezzo, zmarły we Florencji w 1294 r.; największy poeta toskański przed zapanowaniem nowego stylu (dolce stil nuovo). Patrz Czyściec, XXVI, 124–126; Notar — Iacopo da Lentini, zwany Notarem, zmarły około 1250 r. Przywołany tu jako symbol wszystkich poetów dworu Fryderyka II, tak zwanej szkoły sycylijskiej.
415
Czyściec
67
70
73
76
79
82
85
88
91
94
97
tak się te dusze obróciły żywo i przyśpieszyły kroku, na kształt ludzi lekkich chudością i chęcią gorliwą. I jak ten, który truchtem się utrudzi, puszcza biegaczy przodem po minutce i, by dać folgę płucom, zamarudzi, tak tu pozwolił przebiec świętej trzódce Forese: szedł i zaczął znów gawędę: „Kiedy cię znów zobaczę? Czy już wkrótce?”. „Nie wiem — odparłem — ile lat żyć będę; lecz nim powrócę znów do tej krainy, pewnie marzeniem nieraz tu przybędę; bo kraj, co widział moje narodziny, z dnia na dzień bardziej z dobra rozebrany, już dzisiaj smutnej bliski jest ruiny”. „Tego, co zadał — odrzekł — owe rany, widzę, jak wlecze go już pewne zwierzę tam, gdzie grzech nigdy nie będzie zmazany14. A bies się spieszy, galopuje szczerze, aż mu kopytem puknie w środek czoła, a potem zwłoki rzuci precz nieświeże. Niewiele ruszą się niebieskie koła, a staną jasne się moje przestrogi, których rozjaśnić duch mój dziś nie zdoła. Tu cię zostawiam, bracie, bo czas drogi w królestwie naszym; tracę nazbyt wiele, idąc tak z tobą, wolno wlekąc nogi”. I jak to bywa we wojennym dziele, że rycerz wyrwie się z konnej gromady i, jadąc, myśli: „Pierwszy sobie strzelę”, tak szybkim krokiem duch odchodził blady; a ja na drodze pozostałem z dwoma mistrzami, z których świat mógł brać przykłady.
14 „Tego, co zadał... — mowa o Corso Donatim, przywódcy partii Czarnych, obciążony zdaniem Dantego największą winą za upadek Florencji. Kiedy uciekając, spadł z konia, został zabity przez najemnych zbirów Signorii.
416
Pieśń dwudziesta czwarta
100
103
106
109
112
115
118
121
124
A kiedy była tak na wpół widoma dla oczu moich już sylwetka cienia, jak treść słów jego dla mnie niewiadoma, ujrzałem inną, ciężką od brzemienia owoców jabłoń, którą przysłaniały mi dotąd góry dwa zaokrąglenia. Dusze ujrzałem, które pod nią stały, podnosząc ręce, krzycząc na gałązki tak jak nudzący o coś berbeć mały: prosi tatusia, a tatuś pieroński, by w jego chętki wbić ostrzejszą szpilę, trzyma wysoko smakowite kąski. A potem poszły, dotknięte niemile; a my doszliśmy do wielkiego drzewa, które zawiodło próśb i łez już tyle. „Mijajcie z dala, bo się Pan rozgniewa, szczep tej rośliny, której tu niemało i której jabłek kosztowała Ewa”. Tak śród zielonych liści coś gadało; więc wszyscy razem: Stacjusz, ja, Wergili, poszliśmy dalej pod pionową skałą. „Wspomnijcie wszyscy — mówił głos po chwili — jak z chmur zrodzeni centaurowie, syci, dwoistą piersią Tezeusa dusili15; i jak Żyd miękki, gdy się dzbana chwyci; nie chciał Gedeon takiej mieć kompanii, kiedy bechtali go Madyjanici”16.
centaurowie... — pierwszy przykład ukaranego gniewu: synowie Iksjona i Nefele (chmury, której Zeus nadał kształt Hery), napełnieni jedzeniem i rozzuchwaleni przez wino, próbowali zgwałcić kobiety podczas uczty weselnej Pejritoosa i Hippodamei, ale zostali pokonani i zabici przez Tezeusza (Owidiusz, Metamorfozy, XII, 210–535). 16 i jak Żyd miękki, gdy się dzbana chwyci... — żołnierze żydowscy podczas wojny prowadzonej przez Gedeona przeciw Madianitom, którzy nie umieli opanować pragnienia i uklękli, aby się napić, przed źródłem Charod, zostali pozbawieni uczestnictwa w walce i zwycięstwie (Sdz 6,11; 7,25). 15
417
Czyściec
127
130
133
136
139
142
145
148
151
154
I tak nad skrajem przeszliśmy otchłani, słuchając o tym, jak różne żarłoki i pijanice byli ukarani. A potem szlak znów zrobił się szeroki, i zamyślonych, zanurzonych w siebie, dalej i dalej nas poniosły kroki. Gdy nagle rzekł ktoś: „Co tu trapi ciebie?”, a ja wzdrygnąłem się całą istotą niczym wrażliwe, przerażone źrebię. Podniosłem głowę, by zobaczyć, kto to; i chyba nigdy tak się nie żarzyło w piecu hutnika żadne szkło czy złoto, jak ten, co mówił: „Jeśli iść wam miło na naszą górę, skręcić już wypada, tam, gdzie po pokój zawsze się chodziło”. A takie oczom moim rany zada, że mych doktorów szukam ruchem głowy, jak człowiek, który słuchem drogę bada. I jak poranka zwiastun, wiatr majowy, lekko, leniwie, słodko nas owionie, pachnący kwieciem i zielem dąbrowy; taki to oddech musnął moje skronie, gdy święta postać piórami ruszyła, co czuć dawały ambrozyjskie wonie. „Błogosławiony, kogo oświeciła tak wielka łaska, że czasami pości, że karma serca mu nie otłuściła, łaknący — anioł rzekł — sprawiedliwości!”17.
17 „Błogosławiony... — błogosławieństwo ewangeliczne (Mt 5,6), zastosowane już wobec chciwych (Czyściec, XXII, 4–6): głód sprawiedliwości przeciwstawiony jest tu łakomstwu.
418
Pieśń dwudziesta piąta Wątpliwość Dantego (w. 1–30) wykład Stacjusza: pochodzenie człowieka (w. 31–78) powietrzne ciała (w. 79–108) krąg lubieżników (w. 109–139)
1
4
7
10
13
16
19
22
Była już pora nie cierpiąca zwłoki, bo już południa przygasło pałanie, dzień został w Byku, a w Skorpionie mroki1: więc tak jak człowiek, który nie przystanie, choćby nękany nawet był przez kogo, bo iść na ważne trzeba mu spotkanie, wstępowaliśmy trudną, stromą drogą, jeden za drugim, na tak wąskie schody, że dwaj pomieścić na nich się nie mogą. I jak otwiera skrzydła bocian młody, i znów zamyka, bowiem się obawia porzucić gniazda miłego wygody; tak we mnie chęć, by pytać, się pojawia, a potem znika, aż tak w końcu zrobię, jak ten, kto gębę do gadki rozdziawia. Nie zamilkł jednak w tej chodzonej dobie mój słodki tatuś, mówiąc: „Puść już strzałę z łuku mówienia, któryś napiął w sobie”2. Więc już otwarcie się palnąłem w pałę: „Jak ktoś się może stać tu chudy taki, gdy jeść nie musi?” — brzmiało dictum śmiałe. „Gdybyś przypomniał sobie los jednaki Meleagrowy i w ogniu patyka,
1 już południa przygasło pałanie... — w czyśćcu jest około drugiej po południu, a w Jerozolimie druga nad ranem. 2 „Puść już strzałę / z łuku mówienia... — podobne porównanie — patrz Piekło, XXV, 96.
419
Czyściec
25
28
31
34
37
40
43
mniej kwaśne czułbyś w owej sprawie smaki3; gdybyś pomyślał, że gdy człowiek fika, fika też w lustrze jego wizerunek, ujrzałbyś, jak tu cała trudność znika. Lecz by ukoić całkiem twój frasunek, jest tutaj Stacjusz; wołam go i proszę, by ranom ducha spieszył na ratunek”. „Jeśli mam wtrącić tutaj swe trzy grosze o rzeczach wiecznych — Stacjusz rzekł — przy tobie, rozgrzesz, że wbrew twej chęci się nie stroszę”. A do mnie: „Jeśli zakarbujesz sobie w pamięci słowa moje, synku miły, oświecą owe «jak», co ciebie dziobie. Krew doskonała, której nie wypiły żyły spragnione, pozostaje w ciele, jak chleb, którego zjeść gość nie miał siły4, i na człowieczych członków bardzo wiele moc kształtującą prosto z serca kradnie, jak ta, co w żyłach robi im kąpiele5. Wyklarowana spada tam, gdzie ładnie
3 „Gdybyś przypomniał sobie los jednaki.... — Wergili stosuje tu procedurę szeroko stosowaną przez scholastyków explanatio per argumenta exemplorum. Pierwsze porównanie (zaczerpnięte z mitologii rozumianej jako prefiguracja i symbol prawd objawionych) pokazuje, jak zewnętrzne materialne okoliczności mogą wpływać na duszę odłączoną; drugie (które odwołuje się do codziennego doświadczenia) wskazuje, jak zmiany duszy mogą odzwierciedlać się w całkiem wobec niej zewnętrznych fenomenach (Sapegno); Meleager — syn Ojneusa, króla Kalydonu i Altai. Z wyroku Mojr miał żyć tak długo, dopóki nie dopali się głownia rzucona w ogień w chwili jego narodzin. Altea próbowała uchronić go przed jego przeznaczeniem, gasząc i ukrywając głownię; ale kiedy Meleager podczas sporu o byka kaledońskiego zabił dwóch jej braci, oburzona odnalazła ową głownię i rzuciła ją w ogień, a wraz z nią dokonało się w niewielu chwilach życie Meleagra (Owidiusz, Metamorfozy, VIII, 260–546). 4 Krew doskonała, której nie wypiły... — wykład Stacjusza o narodzinach człowieka i pochodzeniu duszy Dante opiera przede wszystkim na tezach Alberta Wielkiego (Nardi). 5 moc kształtująca — arystotelesowska virtus informativa (patrz św. Tomasz, Summa theologica, III, XXXIII, 1).
420
Pieśń dwudziesta piąta
46
49
52
55
58
61
64
67
70
rzeczy nie nazwać; a stąd w przyrodzoną czarę, gdzie z cudzą krwią się miesza na dnie6. I tak się łączą: jedna skłonna pono cierpliwie znosić, druga czynić dzielnie, bo w doskonałym miejscu ją warzono7; czyni więc tutaj całkiem nawet czelnie: najpierw zestala, potem wlewa życie w ów dom, pod który podłożyła kielnię. Dusza, przez czynną moc klecona skrycie, niby roślinna, nie jest jak roślina: ją w drodze, tamtą u celu widzicie, i wkrótce ruszać się i czuć zaczyna jak polip morski; potem zaś tworzenia innych zdolności nadchodzi godzina8. Wtedy się szerzy, synu, rozprzestrzenia moc, która z serca rodzica się bierze, tam, gdzie się ducha pichci bez wytchnienia. Lecz jak w człowieka się przemienia zwierzę, wciąż jeszcze nie wiesz; bo to cud nie lada, gdzie i mądrzejszy się na fałsz nabierze, a potem innym głośno opowiada, że rozumowi niby nic do duszy, bo żaden organ mu nie odpowiada. Otwórz tej prawdzie serce swe i uszy; i wiedz: gdy tylko w tej malutkiej głowie mózg się wykształci, głęboko się wzruszy Ten, co poruszył wszystko, i wypowie słowo, co stwarza, tchnąc w ten cud prawdziwy ducha nowego, a w nim moc i zdrowie,
6 spada tam, gdzie ładnie... — w męskie organy płciowe; przyrodzona czara — organy kobiece. 7 I tak się łączą: jedna skłonna pono... — cała moc czynna należy do strony męskiej, bierna zaś żeńskiej (Summa theologica, III, XXXIII, 4). 8 Dusza [...] niby roślinna... — podobna do duszy roślin dusza płodu rozwija się jednak i nabiera cech zwierzęcych.
421
Czyściec
73
76
79
82
85
88
91
94
97
100
a duch ów, twórczym pierwiastkom życzliwy, bierze je w siebie, w jedną duszę łączy, co żyje, czuje i się ma za dziwy9. Lecz ty się nie dziw: spójrz jak Słońce kończy swoim gorącem wytwarzanie wina z wilgoci, która się z winogron sączy. Gdy się Lachesis kończyć len zaczyna, wyleci z ciała duch, co się obleka w ludzkie i boskie, lekki jak dziecina10: głuche i nieme w nim zmysły człowieka; lecz lepszą pamięć ma i więcej woli, i intelektem jeszcze ostrzej sieka. Tak szybko, jak mu tylko Pan pozwoli, cudem, sam z siebie, na brzeg któryś leci: i tam już wszystko wie o swojej doli11. A gdy u celu stanie, w nim zaświeci moc kształtująca, ta sama u cieni co w żywych, ciepłych ciałach małych dzieci: i tak jak mokre powietrze jesieni, kiedy słoneczny promień je przeszywa, różnymi tęczy barwami się mieni; tak tam powietrze (są i takie dziwa!) ten kształt przyjmuje, który w nim odciska jak pieczęć dusza, która w nim przebywa; i tak jak śledzą płomienie ogniska wędrówki ognia, tak kształt z wiatru szyty pędzi posłusznie tam, gdzie duch mu błyska. A że widzialny jest on, a nie skryty, zwie go się cieniem; a on ma organa na słuch, wzrok, czucie, węch i apetyty.
co żyje, czuje i się ma za dziwy — łączy w sobie trzy elementy: roślinny („żyje”), zwierzęcy („czuje”) i ludzki, racjonalny („ma się za dziwy”, jest siebie świadoma). 10 Gdy się Lachesis kończyć len zaczyna... — kiedy człowiek umiera i jego dusza odłącza się od ciała. Lachesis — jedna z trzech Mojr. 11 na brzeg któryś leci... — nad Acheront, gdzie zbierają się potępieni, lub Tyber, miejsce dusz przeznaczonych do zbawienia. 9
422
Pieśń dwudziesta piąta
103
106
109
112
115
118
121
124
127
Więc i tu gadka jest praktykowana; i tu się leje łzy, roni westchnienia, któreś mógł słyszeć nieraz z łaski Pana12. I zgodnie z tym, jak trapią nas pragnienia i inne z uczuć, cienki jest lub gruby cień; to przyczyna twojego zdumienia”. Tak przybyliśmy do ostatniej próby, skręcając w prawo i słuchając ducha, a tam już nowej się baliśmy zguby. Bo tam od ściany żywy ogień bucha i jakiś wiatr, kierując żar na mury, robiąc nam przejście, od otchłani dmucha; i trzeba było iść tym brzegiem, który nie miał poręczy, więc się dwakroć bałem: to, że tam spłonę, to, że spadnę z góry. I od mojego mistrza usłyszałem: „Uważaj, synu, bo tu błąd uśmierca, a o błąd łatwo, gdy się idzie z ciałem”13. I „Wielka Boża łaskawości” — z serca wielkiego żaru głosy zaśpiewały, tak, że ów śpiew do dziś się w duszę wwierca14; ujrzałem duchy, co w ogniu stąpały; więc to pod nogi patrzyłem, to na nie, tak obracając wzrokiem przez czas cały. Najpierw nuciły, a gdy hymn ustanie, krzyczały głośno: „Nie wiem, co mężczyzna”; i zaczynały znów ciche śpiewanie15.
12 i tu się leje łzy, roni westchnienia... — echo słów Wergilego: hinc metuunt cupiuntque, dolent gaudentque (Eneida, VI, 733). 13 „Uważaj, synu, bo tu błąd uśmierca... — napomnienie Wergilego ma także znaczenie symboliczne w odniesieniu do owych płomieni, które przedstawiają symbolicznie żar namiętności, którą grzeszyli za życia lubieżnicy. 14 „Wielka Boża łaskawości” — Summae Deus clementiae, początek hymnu, który odmawia się w sobotę rano. Niektóre jego słowa odnoszą się do grzechu lubieżności: lumbus iecurque morbidum Flammis adure congruis, Accincti ut artus excubuerunt Luxu remoto pessimo. 15 „Nie wiem, co mężczyzna” — pierwszym przykładem czystości są słowa, które Maria skierowała do archanioła Gabriela (Łk 1,34).
423
Czyściec
A potem każdy temu słuszność przyzna, że Diana z lasu wygnała Kalistę, którą Wenery paliła trucizna”16. 133 I znów śpiewały; i czytały listę cnotliwych mężów, i chwaliły żony, tak jak małżeństwo nakazuje — czyste. 136 W ten sposób, ufam, mają zapełniony cały czas męki, gdy duch w ogniu stoi; taką kurację, taki balsam słony 139 cierpią, aż w końcu rana się zagoi. 130
A potem każdy temu słuszność przyzna... — Diana, aby zachować czystość, żyła wraz ze swoimi towarzyszkami w lesie; i ukarała surowo Kalisto, która dała się uwieść Jowiszowi. Została ona potem przemieniona przez Junonę w niedźwiedzicę i umieszczona na niebie jako gwiazdozbiór Wielkiej Niedźwiedzicy (Owidiusz, Metamorfozy, II, 401–530; Raj, XXXI, 32–33). 16
424
Pieśń dwudziesta szósta Dwie gromady lubieżników (w. 1–87) Guido Giunzelli (w. 88–135) Arnaut Daniel (w. 136–148)
1
4
7
10
13
16
19
22
25
28
Kiedy tak szliśmy po świata krawędzi, jeden za drugim, i nieraz mistrz miły mawiał: „Uważaj, bo cię żar uwędzi”; w prawy bok biło od słonecznej bryły blaskiem, którego wieczorne promienie zachód niebieski na biało barwiły; i się zdawało, że ja też czerwienię cieniem mym płomień; jak płachtę na byka, lecz nie na byka wcale, a na cienie. Bo już cień każdy nos w tę sprawę wtyka i się, duch z duchem, taką gadką dzieli: „Ten nie wydaje się szyty z wietrzyka”; potem się ku mnie trochę przysunęli, zawsze stąpając uważnie i dbale, tak, żeby nie wyjść z ognistej kąpieli. „Ty, który idziesz, nie z lenistwa wcale, lecz przez szacunek, z tyłu; niech cię skusi to, że płomieniem się do ciebie palę. A tu niejeden słyszeć ciebie musi; wszyscy pragniemy tutaj słów waszeci jak zimnej wody Etiopy, Hindusi. Powiedz nam jasno, głośno jak do dzieci: jak to możliwe, żeś jest Słońcu ścianą, jak gdybyś nie wszedł jeszcze śmierci w sieci”. Takim to głosem do mnie zagadano; i bym powiedział im to pewnie zaraz, lecz zobaczyłem pewną rzecz nieznaną; bo środkiem drogi, przez płonący taras 425
Czyściec
31
34
37
40
43
46
49
52
inne podeszły cienie do tych cieni, które sprawiły taki mi ambaras. I każdy cień, ujrzałem, się rumieni i pilnie leci całować sąsiada, wszyscy z krótkiego święta ucieszeni1: tak, kiedy idzie brązowa brygada, mrówka przyjaźnie mrówkę pyszczkiem trąca i może żywot i los bliźni bada2. A gdy czułości już dobiegną końca, nim znów rozdzielą się dwie duchów sfory, każdy zawezwie, niczym cnót obrońca, a to imienia Sodomy, Gomory, to Pazyfae, co w pewnej godzinie w krowie na bycze czekała amory3. I jak żurawie, jedne na pustynię, a drugie lecą na Ryfejskie góry, pierwszym w smak słońce, drugim chłód jedynie, tak tu w dwie strony szły dwa duchów chóry; i znów podjęły swoje śpiewy, wrzaski, bardziej stosowne dla zbyt skorej skóry; a potem znów szukały mojej łaski te same cienie, które mnie prosiły, wdzięczne słuchania pilnego obrazki. A ja, znów czując, jak im jestem miły,
i pilnie leci całować sąsiada — „rytuał przyjaznego powitania dwóch gromad cieni (echo pocałunku paschalnego chrześcijan) pomyślany jest jako element contrapasso: całowanie się w usta wypływało z chrześcijańskiej miłości i skromnego uczucia, teraz czynią tak jako pokutę za swoje nieskromne pocałunki lubieżnicy” (Landino). 2 tak, kiedy idzie brązowa brygada... — patrz Owidiusz, Metamorfozy, VII, 624–626; Wergiliusz, Eneida, IV, 404. 3 Sodoma, Gomora — jedni, lubieżnicy grzeszący przeciw naturze, wspominają przykład miast biblijnych zniszczonych przez Boga za ich zepsucie (Rdz 19; Piekło, XI, 50); inni zaś, których naturalnymi skłonnościami nie rządził rozum, przywołują mit o Pazyfae i jej potwornym spółkowaniu z bykiem (wewnątrz drewnianej krowy skonstruowanej przez Dedala), z którego narodził się Minotaur (Piekło, XII, 12). 1
426
Pieśń dwudziesta szósta
55
58
61
64
67
70
73
76
79
rzekłem: „Duszyczki, co w niebie będziecie, prędzej czy później, pokój Pański piły, ani dojrzały owoc, ani kwiecie ciała mojego nie spoczywa w grobie, lecz, z krwi i mięsa, jest tu ze mną przecie. Tu śród was, ślepy, się widzącym robię, bo pani z nieba mi tę łaskę daje, ciało wciąż żywe mógłbym mieć na sobie4. Niech jak najprędzej głodny duch się naje szczęścia, niech wpuszczą was na swe pokoje pełne miłości i szerokie raje, lecz mówcie, a ja wpiszę w księgi swoje, wasze imiona, i kim są grzesznicy, których tam z tyłu brzęczą całe roje”. I nie inaczej dziwią się ci dzicy szorstcy górale, którzy osłupiali prosto z pastwiska wchodzą do stolicy, jak mi się oni zadziwieni zdali; a potem, kiedy im zdumienie minie, które się krótko w sercach wielkich pali, „Szczęśliwy, który możesz w tej krainie nabrać doświadczeń — zadźwięczało słowo — nader potrzebnych w ostatniej godzinie! Tutejsi ludzie nagrzeszyli ową winą, przez którą — jak się opowiada — przezwał Cezara rzymski lud królową5, więc tutaj każdy o Sodomie gada, niczym biczownik tym imieniem bity, a wstyd im drewna do ognia dokłada.
pani z nieba — Beatrycze lub Matka Boska. Tutejsi ludzie nagrzeszyli ową... — sodomią. O ironicznym pozdrowieniu Cezara podczas jego triumfu jako „królowej”, będącym aluzją do jego intymnych związków z Nikomedesem, królem Bitynii — patrz: Swetoniusz, Caes., 49, a także Uguccione di Pisa, Magnae derivat, bezpośrednie źródło Dantego. 4 5
427
Czyściec
82
85
88
91
94
97
100
103
Nam zaś zaszkodził grzech hermafrodyty; lecz że rozumu zerwaliśmy pęta, jak zwierzę, którym rządzą apetyty6, na naszą hańbę tutaj się pamięta tę, która w skórze drewnianej zwierzyny gorzej czyniła jeszcze niż zwierzęta. Wiesz teraz, jakie były nasze winy: lecz by o każdej rzec tu coś osobie, brak na tę gadkę czasu mi i śliny. Lecz niech pragnienie twoje mniejszym zrobię: jestem Guinzelli; czyszczę tu swe szatki, bo dbałem o nie już w dość wczesnej dobie”7. Biegłbym go ściskać, jak na widok matki biegli zbolali Likurga synowie, lecz był tam ogień, który gryzie w zadki8, gdy mi ów ojciec imię swoje powie, mój i ode mnie lepszych jegomości, którzy chwalili miłość w miłej mowie; i długo jeszcze, patrząc nań, w cichości serca, śród myśli, szedłem wolnym krokiem, ale do ognia nie chadzałem w gości. A gdy napasłem się jego widokiem, w jego władanie się oddałem cały, na znak przysięgi lekko łypiąc okiem.
6 grzech hermafrodyty — przeciwieństwo homoseksualizmu, popełniony między osobami różnej płci. Odniesienie do mitologicznej opowieści o Hermafrodycie, który tak połączył się z nimfą Salmakis, że tworzył z nią jedno ciało (Owidiusz, Metamorfozy, IV, 285-388). 7 Guinzelli — sławny poeta z Bolonii XIII wieku, największy poeta w volgare przed Cavalcantim (Czyściec, XI, 97-98), „mędrzec” z Życia nowego (XX, 3), maximus Guido z traktatu O języku pospolitym (I, XV, 6), wspomniany także w Biesiadzie (IV, XX, 8). Motyw zachłannej miłości częsty jest w jego poezji. 8 Biegłbym go ściskać, jak na widok matki... — według opowieści Stacjusza Izifyle, aby zaprowadzić spragnionych Greków do źródła Langia (patrz Czyściec, XXII, 112), zostawiła na trawie synka Likurga, króla Nemei, który został powierzony jej opiece i który, ukąszony przez żmiję, umarł. Skazana na śmierć przez Likurga, Izifyle została rozpoznana i ocalona przez synów, którzy pobiegli ją ściskać, kiedy była już w rękach katów (Stacjusz, Tebaida, V, 720-722).
428
Pieśń dwudziesta szósta
106
109
112
115
118
121
124
127
130
„W pamięci mojej — na to rzekł — zostały takie wyraźne gadki twojej ślady, że by ich wody Lete nie spłukały9. A jeśli w słowach twoich nie ma zdrady, powiedz, przez jaki splot to rzeczy kręty tak tobie drogi stał się duch mój blady”. „To przez twe wiersze — rzekłem mu przejęty — które, jak długo będzie trwał styl nowy, cennymi będą czynić atramenty”. „Bracie” — rzekł na to i skinieniem głowy wskazał mi ducha, jak się zda, bez pozy: to lepszy majster macierzystej mowy10. W miłosnych wierszach, w arcydziełach prozy przewyższył wszystkich; i niech mówi głupi, że jest od niego lepszy ten z Limozy11. Niech zamiast prawdy tanią plotkę kupi i ma swe zdanie, zanim się przekona, i nim na sztuce swą uwagę skupi. Tylu przed laty chwaliło Guittona, tak się wieść o nim niosła tamtym światem, a przecie wielu dzisiaj go pokona12. Jeśli zyskałeś ten przywilej zatem, że iść ci wolno do tego klasztora, w którym sam Pan nasz, Chrystus jest opatem13, zmówże tam za mnie pacierz raz z wieczora, ile go tutaj nam potrzeba niby, gdzie już do grzechu dusza nie jest skora”.
wody Lete — patrz Piekło, XIV, 136-138; Czyściec, XXVIII, 121-131. to lepszy majster macierzystej mowy — Arnaut Daniel, trubadur prowansalski tworzący w drugiej połowie XII wieku, jeden z największych mistrzów trobar clus. Dante chwali go w traktacie O języku pospolitym, II, II, 9; VI, 6: X, 2: XIII, 2 i naśladuje w niektórych wierszach (rime pietrose). 11 ten z Limozy — Giraut de Bornelh, trubadur prowansalski tworzący około 1220 r. Dante wspomina go jako piewcę prawości (O języku pospolitym, II, II, 9 i in.). 12 Guitton — z Arezzo (patrz Czyściec, XXIV, 56 i O języku pospolitym, I, XIII, 1 i II, VI, 8). 13 klasztora, / w którym sam Pan nasz, Chrystus jest opatem — raj. 9 10
429
Czyściec
133
136
139
142
145
148
Tu duch pchnął ducha za nim i, jak gdyby robiąc mu miejsce, zniknął śród płomieni, na kształt ginącej w głębi wody ryby. Więc się obracam ku drugiemu z cieni i proszę: niech mi rzec swe imię zechce, już udzieliłem w sercu mu przestrzeni. A on mnie mile głosem swoim łechce: „Tak grzeczną prośbą twą się chętnie raczę, że ani kryć go mogę, ani nie chcę. Jestem Arnoldo, śpiewam tu i płaczę i kontempluję wciąż szaleństwo swoje, wesół, że szczęście niedługo zobaczę. Na Pana tego, co cię na pokoje prowadzi wieczne, między święte dziwa, proszę cię, wspomnij tam cierpienie moje!”14. I skrył się w ogniu, który winy zmywa.
14 „Tak grzeczną prośbą twą się... — w oryginale Arnaut Daniel mówi te słowa po prowansalsku.
430
Pieśń dwudziesta siódma Anioł czystości (w. 1–15) ściana ognia (w. 16–63) zachód słońca i sen Dantego (w. 64–108) wejście do Edenu i pożegnanie Wergiliusza (w. 109–142)
Pierwszych promieni już pryskało srebro tam, gdzie nam Stwórca dar z krwi własnej sprawił, stało na Wadze słońce ponad Ebro, 4 popołudniowy żar już Ganges trawił, a tu odchodził dzień w rumieńcach zorzy, gdy anioł nam się, duch pogodny, zjawił1. 7 Stał obok ognia, z brzegu ten ptak Boży i „Błogosławię — śpiewał — serca czyste!” ładniej niż wszyscy anielscy doktorzy2. 10 I: „Nie ma innej drogi tu zaiste, tylko przez ogień, wejdźcie, święte duchy, i miejcie wzgląd na śpiewy i psalmistę”3 13 — takie z aniołem były pogaduchy: przez które taki stałem się bez mała jak ten, którego w grób rzucają głuchy. 16 I zasłoniłem dłońmi się z nieśmiała, i w ogniu widok marzyłem ponury: różne płonące żywcem ludzkie ciała. 1
1 Pierwszych promieni już pryskało srebro... — kiedy w Jerozolimie świta, w Hiszpanii, nad którą znajduje się konstelacja Wagi, jest północ, w Indiach — południe, a w czyśćcu godzina zmierzchu. 2 „Błogosławię...” — kolejne z błogosławieństw ewangelicznych: „Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą” (Mt 5,8). 3 ...tylko przez ogień... — warto tu wspomnieć, że cierpienia czyśćcowe pojmowano powszechnie jako karę ognia, a w komentarzach biblijnych interpretowano właśnie jako ścianę ognia gladius igneus Cherubina, postawionego przez Boga na straży Edenu (Rdz 3,24), i że ów ogień, łączony z ewangelicznym tematem chrztu per ignem (Mt 3,11–12), był rozumiany jako symbol ekspiacyjnej dyscypliny, poprzez którą człowiek staje się godny odzyskania pierwotnego stanu doskonałości i niewinności (Nardi).
431
Czyściec
19
22
25
28
31
34
37
40
Lecz dbali o mnie: Stacjusz i mistrz, który tak mi powiedział: „Synu, próżna trwoga, tu nie ma śmierci, lecz tylko tortury. Przypomnij sobie, jak nam zeszła droga na grzbiet Geriona, jak nas woził ładnie, czegóż nie można, gdyśmy bliżej Boga4? Bo choćbyś tysiąc lat tu strawił na dnie tego płomienia, czując żar nie lada, wiedz, że włos jeden z głowy twej nie spadnie5. A jeśli myślisz, że to jakaś zdrada, zrób małą próbę i w owym płomieniu zanurz brzeg szaty, i sprawdź, czy ją zjada. Nie trzęś portkami tutaj, tchórzu, leniu; śmiało wchodź w ogień, bo cię bardziej skrzyczę!”. A ja jak wryty stałem, wbrew sumieniu. A kiedy ujrzał, że wcale nie bycze robiłem miny, rzekł mi: „Synu miły: ta ściana dzieli cię od Beatrycze”. Jak na dźwięk: „Tysbe” Pyram resztką siły podniósł powieki, by ją ujrzeć jeszcze, gdy morwy się od krwi zaczerwieniły6, tak dziwnie mięknąc, czując słodkie dreszcze, słyszę to imię, które w mej pamięci jak drogocenny kwiat od dawna pieszczę.
Przypomnij sobie, jak nam zeszła droga... — patrz Piekło, XVII, 79. wiedz, że włos jeden z głowy twej nie spadnie — patrz Łk 21,18: capillus de capite vestro non peribit. 6 Pyram i Tysbe — dwoje młodych babilończyków, zakochanych w sobie wbrew woli rodziców, postanowiło uciec razem i umówiło się na spotkanie pod drzewem morwy, które rosło przy grobie Ninos. Tysbe, która przyszła pierwsza, przestraszyła się lwa i w popłochu ucieczki upuściła na ziemię swój welon poplamiony krwią zwierzęcia. Kiedy Pyram zobaczył ów welon, w rozpaczy, myśląc, że jego ukochana nie żyje, przebił się mieczem. Wracająca Tysbe znalazła go już umierającego i wzywając go namiętnie i powtarzając mu własne imię, zdołała sprawić, aby otwarł na chwilę oczy i na nią spojrzał. Potem razem umarli, a morwa, której korzenie piły krew Pyrama, zmieniła swe owoce z białych na szkarłatne (Owidiusz, Metamorfozy, IV, 55–166). 4 5
432
Pieśń dwudziesta siódma
43
46
49
52
55
58
61
64
67
70
Więc ja do mistrza, a on głową kręci i się uśmiecha: „Chcesz tu zostać może?”, jak ktoś, kto małe dziecko jabłkiem nęci. I się w ogniste pierwszy rzuca morze, prosząc, by dała mi tam przejść, personę, która dotychczas szła tuż po doktorze7. Tak było w środku, że bym w roztopione szkło chętnie skoczył, aby się ochłodzić, tak mi ów pożar poczuć dał, że płonę. A miły ojciec, by mi męki słodzić, o Beatrycze przypominał stale: „Widzę jej oczy”, nie przestawał zwodzić. Głos nas prowadził przez ogniste fale i śpiewał, my zaś szliśmy zachwyceni z ognia na jakieś schody kute w skale. „Przyjdźcie do Ojca już, błogosławieni” — pośród tak jasnej łuny ktoś zagada, że mi się w oczach oślepionych mieni8: „Słońce zachodzi już, więc moja rada: nie zatrzymujcie się, lecz idźcie śmiało, dopóki światło, ciemność nie zapada”9. Szło się pod górę wydrążoną skałą tam, gdzie zmieniało niebo już kolory od blasku Słońca, które nisko stało. Mało przeszliśmy stopni do tej pory, gdy Słońce zaszło, i że znikły cienie, zobaczyliśmy: ja i me doktory. I zanim wszystkie niebieskie przestrzenie stały się czarne i zagasły zorze, a noc przyniosła ciemność i znużenie,
personę, / która dotychczas szła... — Stacjusza. „Przyjdźcie do Ojca już, błogosławieni” — słowa, którymi według ewangelii Jezus zwróci się do swych wybranych w dzień sądu ostatecznego (Mt 25,34). 9 dopóki światło... — podobnie jak w słowach Jezusa z Ewangelii: „Jeszcze przez krótki czas przebywa wśród was światłość. Chodźcie, dopóki macie światłość, aby was ciemność nie ogarnęła” (J 12,35). 7 8
433
Czyściec
73
76
79
82
85
88
91
94
97
każdy na schodach zrobił sobie łoże; bo takie góra nocą ma powrozy, że nikt się wspinać nie chce, ani może. I jak brykają w górach młode kozy, a na zielonej połaci pastwiska żują, leniwe przybierając pozy, ciche, zajęte całe pracą pyska, gdy tuż na kiju wsparty tkwi koleżka, a mocne słońce w oczy im nie błyska; jak pasterz, który w szczerym polu mieszka i tam nocuje, gdzieś przy swoim stadzie, bacząc, by bestii nie przyniosła ścieżka; w takim to wszyscy trzej byliśmy ładzie: ja jako koza, oni jak pasterze, każdy się pod wysoką ścianą kładzie. Niewiele nieba, niechże wam się zwierzę, stąd widzieliśmy, lecz ujrzałem przecie gwiazdy ogromne i świecące szczerze10. A gdy tak żułem, patrząc w nie jak dziecię, sen mnie ogarnął; sen, który nie baje, lecz rzeczy mówi najprawdziwsze w świecie11. W owej godzinie, kiedy słońce wstaje i pierwszy promień zaświeca Cytera, co się z miłości zawsze płonąć zdaje12, przyśniło mi się, że na mnie spoziera panna młodziutka, piękna i wesoła, która śpiewając, kwiaty z łąki zbiera:
10 gwiazdy ogromne i świecące szczerze — ich większa jasność może być skutkiem większej czystości czyśćcowego powietrza, wielkość zaś tego, że wspinając się na górę, Dante znalazł się bliżej sfery gwiazd (Antonelli). Ma to pewne alegoryczne znaczenie moralne: „rzeczy niebieskie wydają się tym większe, im wyżej ku nim uniesiemy umysł” (Landino). 11 A gdy tak żułem... — w umyśle (Benvenuto); sen, który nie baje — podobnie jak gdzie indziej (Piekło, XXVI, 7; Czyściec, IX, 16–18) Dante mówi tu o proroczym znaczeniu snów, które przychodzą przed świtem. 12 Cytera — planeta Wenus.
434
Pieśń dwudziesta siódma
100
103
106
109
112
115
118
121
124
„Niech wie, kto ciekaw, jak mnie mama woła, że jestem Lea, wianki tutaj robię, pięknymi dłońmi plotąc kwietne koła13. Tak się, bym ładna była zawsze, zdobię; a Rachel nie chce ruszyć się z pieleszy i cały dzień przed lustrem siedzi sobie. Jak moja ręka się mnie stroić spieszy, tak jej źrenica patrzenia nie syta; ją kontemplacja, mnie działanie cieszy”. I już te białe blaski, kiedy świta, które tym bardziej każdy pielgrzym chwali, im bliżej doszedł domowego żyta, przegnały mroki na kształt jasnej fali i sen mój z nimi; więc już raźnie wstaję i widzę: mędrcy moi też już wstali. „Ten słodki owoc, co przez różne kraje wodzi śmiertelnych, którzy o nim śnili, niedługo sprawi, że twój duch się naje”. Takie mi wielkie słowa rzekł Wergili; przysięgam: darów najwspanialszych fura mniej by mi była miła w owej chwili. Takim pragnieniem mi swędziała skóra, bym był na górze, że wraz z każdym krokiem czułem, jak rosną mi do lotu pióra. A gdyśmy wbiegli, jakby jednym skokiem przez całe schody, na ostatnie stopnie, Wergili przykuł mnie do siebie okiem
13 Lea — starsza córka Labana i pierwsza żona Jakuba z opowieści biblijnej (Rdz 29,16; 30,17; 49,31). Nie piękna, ale płodna, jest ona dla egzegetów chrześcijańskich symbolem życia czynnego, podczas gdy jej siostra Rachela, druga żona patriarchy, piękna, ale bezpłodna, jest symbolem życia kontemplacyjnego (Grzegorz Wielki, Moral., VII, 28). O podziale intelektu na czynny i bierny — patrz św. Tomasz, Summa theologica, II, II, CLXXIX, 2; Dante, Biesiada, IV, XXII, 10–11; Monarchia, III, XVI, 7. We śnie Dantego Lea i Rachela są odpowiednio prefiguracjami dwóch innych kobiet, które pielgrzym spotka niedługo w Edenie: Matylda symbolizuje szczęście możliwe do osiągnięcia na Ziemi w miłości bliźniego i cnotliwym działaniu, a Beatrycze — naukę objawioną, która prowadzi człowieka do miłości Boga i nieskończonego radowania się jego obecnością (Sapegno).
435
Czyściec
127
130
133
136
139
142
i rzekł: „Widziałeś, synu, jak okropnie żar, co oczyszcza, trawi, i co grzebie; dalej cię wieść nie byłoby roztropnie. Sztuką, rozumem tu przywiodłem ciebie; za przewodnika weź dziś własną wolę: nie idź zaułkiem, ale fruń po niebie14. Widzisz: już słońce świeci na twym czole, widzisz te drzewa, trawy, kwiaty, zioła, które zrodziło samo z siebie pole15? Póki ta pani ciebie nie zawoła, której mnie wiodły do ciebie spojrzenia, możesz tu chodzić albo siedzieć zgoła16. Nie czekaj głosu mego ni skinienia: wybory twoje wolne, pewne, chytre, głupi by swego nie słuchał rządzenia; weź więc ode mnie koronę i mitrę”17.
14 za przewodnika weź dziś własną wolę — twoją naturalną, oczyszczoną już i naprawioną skłonność, która kieruje cię ku prawdziwemu dobru; nie idź zaułkiem, ale fruń po niebie — w regionie wolności moralnej cnota nie jest już rezultatem ciągłej walki i ciężkiego trudu, lecz najwyższą przyjemnością (Landino). 15 Widzisz: już słońce świeci na twym czole — alegorycznie: Łaska świeci na twoim czole, z którego zmyte zostały ślady grzechu (Buti). 16 możesz tu chodzić albo siedzieć zgoła — tak jak Rachela albo tak jak Lea. 17 korona i mitra — tu: symbole dwóch autorytetów: ziemskiego i duchowego.
436
Pieśń dwudziesta ósma Las Edenu (w. 1–21) Matylda (w. 22–84) wiatr i wody Edenu (w. 85–133) Eden i wiek złoty (w. 134–148)
1
4
7
10
13
16
19
Pragnąc wejść wreszcie do boskiego lasku, który cienisty, gęsty, bujny, żywy, nowemu dniowi ujął nieco blasku1, już nie czekając, porzuciłem krzywy brzeg, i niespiesznie, nienatrętnie, z cicha szedłem śród wonnej, nieśmiertelnej niwy. Łagodny powiew, który nie ucicha, ani nie wzmaga się, bił mnie po twarzy, lecz delikatnie, tak jak ktoś oddycha; przez co gałązki, drżąc jak słudzy starzy, wszystkie w tę stronę zgodnie się zginały, gdzie cień swój pierwszy góra święta marzy; ale ich ukłon taki był nieśmiały, tak delikatny, aby młode ptaszki, siedzące na nich, śpiewać nie przestały; a ich radosne śpiewy i igraszki witały ranek śród zielonych liści, w których jak tenor, biorąc pasaż ważki, wibrował wiatr; nie szumi tak aliści nawet w tych sosnach na wybrzeżu Chiassi, gdzie Eol wiosną wór z wiatrami czyści2.
1 boski lasek — pełen piękna i radości las, który Bóg przeznaczył pierwotnie na zamieszkanie rodzajowi ludzkiemu (Buti). Gaj Edenu i symbolizowany przez niego stan pierwotnej szczęśliwości i niewinności człowieka, stanowi obrazowy i alegoryczny kontrast do ciemnego lasu (selva oscura) i pełnej cierpienia sytuacji zagubienia się w grzechu i błędzie z pierwszej pieśni Piekła. 2 Chiassi — Classe blisko Rawenny, kiedy wieje wiatr scirocco; Eol — król wiatrów (Eneida, I, 52–54).
437
Czyściec
22
25
28
31
34
37
40
43
46
Tak mnie zaniesie już w ów świergot ptasi dawnego lasu, że — niechcący wcale — zgubię się, zginą mi sprzed oczu nasi; i jakiś strumyk nie da mi iść dalej, zginając trawy, wilżąc brzegi mszyste i tocząc w lewo swoje małe fale. Wszystkie na naszym świecie wody czyste zdają się brudne jak nie myte lica przy tej, co nic nie skrywa już zaiste, chociaż się rusza, ciemna jak źrenica, pod wiecznym cieniem, który na uwięzi trzyma promienie słońca i księżyca. Przeszedłem okiem, jak w serdecznej więzi, na tamtą stronę, by się przyjrzeć przecie wielkiej bujności kwitnących gałęzi; gdy się zjawiła, tak jak nigdy w świecie rzecz nie widziana, która nie omieszka sprawić, by człowiek dziwił się jak dziecię, pani samotna, ale jakaś śmieszka, co szła śpiewając i zbierając kwiatki, którymi cała się barwiła ścieżka3. „Piękna dziewczyno, której widok gładki świadczy, że w skrach miłości się ogrzewasz, a twarze serca malują zagadki4, podejdźże bliżej, jeśli się nie gniewasz, tu, ku tej rzece — rzekłem — bądź tak miła, bym mógł usłyszeć, co tam sobie śpiewasz.
3 pani samotna... — Matylda, której powierzone zostało zadanie przeprowadzenia idących z czyśćca pielgrzymów przez Eden, pokazanie im miejsca i dopełnienia pewnych ostatecznych rytuałów oczyszczających, zanim wzlecą „ku gwiazdom”. Piękna kobieta, którą we śnie Dantego zapowiada Lea (życie czynne) symbolizuje tu ziemską szczęśliwość (Sapegno). 4 świadczy, że w skrach miłości się ogrzewasz... — w promieniach miłości duchowej, caritas; ...a twarze serca malują zagadki — patrz Życie nowe (XV, 5): lo viso mostra il color del core — dosłownie: „twarz pokazuje kolor serca”.
438
Pieśń dwudziesta ósma
49
52
55
58
61
64
67
70
73
Daj mi wspominać, gdzie i jaka była ta Prozerpina, którą tak okrutnie matka, a ona wiosnę swą, straciła”5. I jak tancerka, gdy jej grają lutnie, nóżkę przed nóżką stawia i zachwyca, póki lutnista melodii nie utnie, tak depcząc kwiatki złote jak pszenica i krew szkarłatne, ku mnie się zwróciła jak spuszczająca skromnie wzrok dziewica; i tak się grzecznie do mnie przybliżyła, że już dobiegły, słodkie nieskończenie słowa piosenki i melodia miła. A gdy stanęła tam, gdzie traw korzenie już obmywały fale pięknej rzeki, podarowała mi swoje spojrzenie; nie wierzę, by blask większy spod powieki Wenery trysnął, gdy ją zranił strzałą synek, od myśli o szkodzie daleki6. Na drugim brzegu śmiała się nieśmiało, więcej barw mając za swych rąk bawidło niż ma ich ziemia, w którą się nie siało7. Jak mi te parę metrów fal obrzydło! Ach, sam Hellespont, tam, gdzie Kserkses chodził po wszelkiej pychy człowieczej wędzidło, który Leandra od Hero odgrodził, kiedy z Abydos płynął któryś raz do
5 gdzie i jaka była / ta Prozerpina... — w kwitnącym sycylijskim gaju Henna, skąd młoda i piękna Prozerpina została porwana przez Plutona; patrz Owidiusz, Metamorfozy, V, 385–408; matka... — Cerera. 6 nie wierzę, by blask większy... — kiedy Wenus zakochała się w Adonisie przez przypadek zraniona przez strzałę Amora (Owidiusz, Metamorfozy, X, 525–526). 7 ziemia, w którą się nie siało — zgodnie z biblijnymi wyobrażeniami o raju (Rdz 1,29) i starożytnymi marzeniami o złotym wieku (Owidiusz, Metamorfozy, I, 108) w stanie pierwotnej płodności i niewinności ziemia sama z siebie wydawała owoc.
439
Czyściec
76
79
82
85
88
91
94
Sestos, gniew mniejszy niż ta rzeczka rodził8! „Ach, ja się śmieję, żeście za swą gwiazdą dopiero dzisiaj w święte weszli kraje, natury ludzkiej najdawniejsze gniazdo. Dziwne się wam to i niezwykłe zdaje? Psalm Delectasti... weźcie więc za świecę, który mgły gęste w ludzkich głowach kraje9. A ty, co stoisz tuż przy samej rzece, czego to wiedzieć, mów, ci się zachciewa; ledwie zapytasz, już odpowiedź klecę”. „Ta woda — rzekłem — i szumiące drzewa walczą z tą wiarą, którą w sercu noszę; inaczej, niż mistrz mówił, rzecz się miewa”10. A ona na to mi odparła: „Proszę: zaraz wyjaśnię, co tak dziwi ciebie, mgłę, co powleka rozum rdzą, rozproszę. Najwyższe dobro, które lubi siebie, kraj ten dobremu człowiekowi dało jako zaliczkę sumy szczęścia w niebie. Przez własną winę tu przebywał mało; przez własną winę w żal i płacz bez końca obrócił święty śmiech i radość śmiałą.
8 tam, gdzie Kserkses chodził... — Kserkses przekroczył Hellespont z wielkim wojskiem w roku 480 p.n.e., chcąc doprowadzić do końca wojnę z Grecją, musiał jednak uciekać ze wstydem po klęsce pod Salaminą; przykład ukaranej pychy, o którym pisze także Dante w Monarchii (II, VII, 7); który Leandra od Hero odgrodził... — legenda mówi, że Leander każdej nocy przemierzał wpław burzliwy nieraz Hellespont, z jego azjatyckiego brzegu Abydos do przeciwnego brzegu — Sestos, na spotkanie ze swoją kochanką Hero (Owidiusz, Heroidy, XVIII, 139). 9 Psalm Delectasti... — Dante ma tu na myśli zapewne werset: „Bo rozradowałeś mnie, Panie, twoimi czynami, cieszę się dziełami rąk Twoich” (Ps 92). Śmiech Matyldy mógł się rzeczywiście wydawać pielgrzymom dziwny i niestosowny w miejscu, które przywołuje pamięć pierwszej winy i upadku człowieka (Sapegno). 10 „Ta woda — rzekłem — i szumiące drzewa... — to, co widzi, wydaje się sprzeczne Dantemu z tym, co usłyszał — od Stacjusza (Czyściec, XXI, 43–47) na temat braku naturalnych zjawisk atmosferycznych w czyśćcu.
440
Pieśń dwudziesta ósma
97
100
103
106
109
112
115
118
121
124
By zaburzenia zimna i gorąca, wyziewy ziemi i oddechy wody, co nie przestają szukać ciepła słońca, nie uczyniły człowiekowi szkody, nie ma wyższego niż ta góra czoła, nie mogą chmury wznieść się nad te schody11. A że wraz z całym niebem, dookoła Boga, powietrze krąży wiekuiście (chyba że coś mu w tym przeszkodzić zdoła), tu na tę górę trafia oczywiście, i tak to tańcząc, żywo i miłośnie, sprawia, że tu w tym lesie szumią liście; i kwiaty muska, a gdy kwiat urośnie, moc kształtującą skrytą w nim rozsiewa i krążąc, ziarnem pryska w wiecznej wiośnie; i inna ziemia, jeśli dosyć miewa w sobie lub w niebie nad sobą zdatności, z nasion przeróżnych rodzi różne drzewa. I nie dziwiliby się ludzie prości, co to słyszeli, gdy roślina żywa, zda się, bez nasion w ziemi ich się mości. Trzeba ci wiedzieć, że ta święta niwa, na kształt łakoci pełnego półmiska, niejeden owoc wam nieznany skrywa. Tu nie z takiego źródła woda tryska, które deszcz karmi i które się zmienia, jak rzeka, raz to wezbrana, raz niska; lecz z niebieskiego płynie tu zrządzenia: tyle na Bożym sercu wody taje, ile na dwa potrzeba jej pragnienia.
11 nie ma wyższego niż ta góra czoła... — teologowie średniowieczni wyobrażali sobie, że raj winien mieścić się gdzieś daleko, przedzielony od nas oceanem i wysoko, tuż pod lub zgoła w sferze ognia (m.in. Albert Wielki i św. Tomasz — Summa theologica, I, CII, 1).
441
Czyściec
127
130
133
136
139
142
145
148
Dwie zatem rzeki opływają raje: pierwsza nam pamięć naszych win odbiera, a druga pamięć naszych zasług daje12. Pierwsza to Lete, druga zaś przybiera imię Eunoe, lecz nie daje skutku, gdy nie upita z pierwszej porcja szczera: ma smak nad smaki. I ci powiem, dudku, choć się napiłeś niby z mojej szklanki, to przecie jeszcze nie byłeś w ogródku, więc ci udzielę z łaski pewnej wzmianki; wierzę, że tobie nie mniej droga zda się, chociaż nie o niej były obiecanki. Ci, co mówili wierszem w dawnym czasie o wieku złotym i szczęściu bez miary, może to miejsce śnili na Parnasie. Tu w niewinności żył ród ludzki stary; tu zawsze wiosna i słodkie maliny; tu są tak bardzo sławione nektary”13. Więc się zwróciłem z żywością dzieciny ku mym poetom: rzecz słyszeli przecie, co zdradzał uśmiech i łagodne miny; i znów ku pięknej spojrzałem kobiecie.
12 pierwsza nam pamięć naszych win odbiera... — Lete u poetów starożytnych jest rzeką podziemną, która daje duszom zapomnienie o trudach życia (Eneida, VI, 715, 749); a druga pamięć naszych zasług daje — Eunoe, której nazwę ukuł sam Dante (od greckiego: eu — dobry i nous — umysł, pamięć). 13 Tu w niewinności żył ród ludzki stary... — Owidiusz, Metamorfozy, I, 89–90; tu zawsze wiosna... — Owidiusz, Metamorfozy, I, 107–109; ...nektary — Owidiusz, Metamorfozy, I, 111.
442
Pieśń dwudziesta dziewiąta Symboliczna procesja (w. 1–36) siedem świeczników (w. 37–60) dwudziestu czterech starców (w. 61–87) rydwan triumfalny i gryf (w. 88–120) siedem kobiet i siedmiu starców (w. 121–154)
1
4
7
10
13
16
19
22
Do zakochanej podobna dziewczyny: „Błogosławieni — u swej mowy końca zaśpiewa — którym odpuszczono winy!”1. I tak jak nimfa śród lasu idąca, co w dzikim cieniu pragnie z całej duszy, to ujrzeć słońce, to uciec od słońca, podobnie ona brzegiem rzeki ruszy; a ja z nią równo, na każdy motyli, lekki jej kroczek, robiąc krok, ot, muszy. I ze stu kroków żeśmy nie zrobili, gdy zakręciły tak się wody rzeki, że się na wschód zwróciłem w pewnej chwili. Nie był kawałek drogi to daleki, gdy pani rzekła do mnie: „bracie miły, nadstaw tu uszu i podnieś powieki”. I nagle światła cudowne zalśniły i las zajaśniał, jak pod błyskawicą, a ja w stan ducha wpadłem dość zawiły. Bo błyskawice bardzo krótko świecą, więc się nie dałem przecie wziąć na plewy, tylko pytałem w duchu się: „Bóg wi co?”. I takie słodkie się rozległy śpiewy w świecącym lesie, że rozgoryczony się rozgniewałem na zuchwalstwo Ewy;
1 „Błogosławieni... którym odpuszczono winy” — „Szczęśliwy ten, komu została odpuszczona nieprawość, którego grzech został puszczony w niepamięć” (Ps 32,1).
443
Czyściec
25
28
31
34
37
40
43
46
49
że biły Ziemia i Niebo pokłony, tylko kobieta, ledwie ją stworzono, na swojej twarzy nie zniosła zasłony2; ach gdyby bardziej była uniżoną, takie rozkosze czułbym i raj taki miałbym przez całe wieki życia pono! Podczas gdy szedłem między te przedsmaki słodyczy wiecznej, cichy i skupiony, czując tych miodów głód zawsze jednaki, jak żywy ogień kładło się ze strony wschodu powietrze między drzew liść młody, i w śpiewach słodkie rozróżniałem tony. O święte panny, jeśli dla was głody cierpiałem nieraz, i czuwania, zimy, dzisiaj dopraszać mogę się nagrody3. Polej, Helikon, który tak sławimy, pomóż, Urania, mi i twoje chóry, do pomyślenia trudną rzecz kłaść w rymy4. Siedem drzew złotych — to był widok, który, zda się, ujrzałem: siedem drzew, co błyska, a przecie przestrzeń łudzi nas z natury; bo gdy tym drzewom się przyjrzałem z bliska, rzecz, której inną daje dal sutannę, wnet podobieństwo do siebie odzyska, zmysły, rozumu służki nieustanne,
2 na swojej twarzy nie zniosła zasłony — ustanowionych przez Boga granic poznania dobra i zła (Rdz 3,5) bądź: pokornego posłuszeństwa prawu, którego znakiem jest welon (Ottimo). Pierwszą i największą odpowiedzialnością za grzech pierworodny obciążali Ewę teolodzy średniowieczni (św. Tomasz, Summa theologica, II, II, CLXIII, 4). 3 jeśli dla was głody [...] i czuwania, zimy... — patrz 2 Kor 11,27: „w pracy i umęczeniu, często na czuwaniu, w głodzie i pragnieniu, w licznych postach, w zimnie i nagości”, a także Raj, XXXI, 139–141, XXV, 3. 4 Helikon — siedziba Muz, patrz Eneida, VII, 641: Pandite nunc Helicona, deae; Urania — Muza, której imię pochodzi od nieba i która reprezentuje wiedzę o rzeczach nadprzyrodzonych.
444
Pieśń dwudziesta dziewiąta
52
55
58
61
64
67
70
że to świeczniki były, zrozumiały, i rozpoznały w śpiewaniu Hosannę5. I jaśniej świecił nam ten sprzęt wspaniały niż złoty Księżyc, świecący w połowie pogodnej nocy na kształt łysej pały6. Zdumiony spojrzę więc ku mądrej głowie7, lecz mądra głowa (gorzko się zawiodę!) nie mniej zdumionym spojrzeniem odpowie. Więc znowu wzrokiem po dziwach powiodę, które tak wolno ku nam się zbliżały, że prześcignęłyby je panny młode8. Pani mnie skrzyczy: „Czemu swoje gały w te żywe światła wlepiasz tak jak dziecię, gdy i za nimi widok masz wspaniały?”. Ujrzałem, jak szli za światłami przecie ludzie ubrani w szaty takiej bieli, jakiej nie było nigdy w naszym świecie. Blask był na wodzie i żeśmy widzieli po lewej stronie nasze lewe boki, tak jak w zwierciadle, w przejrzystej topieli. A gdy już byłem od nich o dwa skoki i tylko rzeka chód mój brała w karby, by widzieć lepiej, zatrzymałem kroki
5 Hosanna — słowo hebrajskie wyrażające życzenia, które weszło do użytku liturgicznego w języku Pisma Świętego; tu prawdopodobnie aluzja do słów, jakimi pozdrowiony został Jezus wchodzący do Jerozolimy: „Hosanna Synowi Dawida! Błogosławiony Ten, który przychodzi w imię Pańskie! Hosanna na wysokościach!” (Mt 21,9). 6 sprzęt wspaniały — siedem świeczników, które symbolizują, zgodnie zresztą z wyobrażeniami biblijnymi (Iz 11,2–3, Ap 4,5) siedmiorakiego Boga i siedem darów Ducha Świętego (mądrość, inteligencję, przezorność, męstwo, wiedzę, miłosierdzie i Bojaźń Bożą). Otwierają one drogę symbolicznej procesji, która streszcza idealną historię Kościoła. 7 mądra głowa — Wergili. 8 że prześcignęłyby je panny młode — uczciwe i nie śpieszące się z opuszczeniem domu rodzinnego (Tommaseo).
445
Czyściec
73
76
79
82
85
88
91
i tych płomieni zobaczyłem garby, jak szły, za sobą malując powietrze, jak pędzle świeżo wyciągnięte z farby; tak, że wysoko chwiało się na wietrze jak gdyby siedem taśm, których kolory od dnia i nocy tęcz nie były bledsze9. Tak wielkie, że któż nie czułby pokory, chorągwie, równe dziesięć w owej chwili dzieliło kroków, sądzić jestem skory10. A pod tym niebem, któreśmy chwalili, dwudziestu czterech starców szło parami, przyozdobionych koronami z lilii11. „Błogosławiona między niewiastami — wszyscy śpiewali — i błogosławiona wielka twa piękność, której nic nie plami!”12. Potem, gdy tamta druga rzeki strona, której od kwiatów, ziół dyszało łono, przez tych wybrańców była opuszczona, tak jak za gwiazdą inne gwiazdy płoną, przyszły za nimi tam cztery zwierzęta, co miały z liści koronę zieloną13.
tęcze dnia i nocy — tęcza i halo księżycowe. chorągwie... — dziesięć chorągwi symbolizuje zdaniem większości dawnych komentatorów dziesięć przykazań Mojżeszowego Dekalogu; „dziesięć przykazań, przez które przechodzi się od dawnego prawa do darów Ducha Świętego, a przez nie z kolei do sakramentów Kościoła” (Buti). 11 dwudziestu czterech starców... — księgi Starego Testamentu, które już święty Hieronim przedstawiał jako starców w adoracji przed tronem Boga, o których mówi Apokalipsa (4,4). Białe szaty i korony z lilii oznaczają czystą wiarę w przyszłe nadejście Mesjasza, która natchnęła teksty biblijne. 12 „Błogosławiona między niewiastami... — hymn opiera się na dotyczących Maryi słowach Anioła i świętej Elżbiety (Łk 1,28 i 42), echu fraz biblijnych, które odczytuje się jako odnoszące się proroczo do Dziewicy (Jdt 13,18: „Błogosławiona jesteś, córko, przez Boga Najwyższego, spomiędzy wszystkich niewiast na ziemi”; Pieśń nad Pieśniami: „Cała piękna jesteś, przyjaciółko moja, i nie ma w tobie skazy”, 4,7). Bywają jednak i komentatorzy, którzy odnoszą te słowa do Beatrycze. 13 cztery zwierzęta — Ewangelie, zgodnie zresztą z ich symboliką tradycyjną, obecną także w ikonografii. Opisując ich postaci, sam Dante odsyła do wizji Ezechiela (1,4–14, 9
10
446
Pieśń dwudziesta dziewiąta
94
97
100
103
106
Każde sześć skrzydeł ma, rzecz niepojęta, a na nich oczu, Bóg wie chyba, ile; ach, pewnie Argus takie ma oczęta14! By je przedstawić barwniej, się nie silę, bo, czytelniku, nie mam rymów wiela, wolę zachować je na inną chwilę; poczytaj sobie lepiej Ezechiela, rzecz ta u niego jest już opisana, a przy tym wiatr dmie w obłok, ogień strzela15; on cię w tej sprawy wprowadzi arkana, jedynie skrzydła policz sobie z cicha nie według niego, ale według Jana. A w środku dziwna jechała taryfa, która dwa tylko wielkie miała koła: wóz tryumfalny, zaprzężony w Gryfa16.
a także Daniela 7,2), ale bliski jest także opisu z Apokalipsy (4,6–8): „a w środku tronu i dokoła tronu cztery Zwierzęta pełne oczu z przodu i z tyłu: Zwierzę pierwsze podobne do lwa, Zwierzę drugie podobne do wołu, Zwierzę trzecie mające twarz jak gdyby ludzką i Zwierzę czwarte podobne do orła w locie. Cztery Zwierzęta — a każde z nich ma po sześć skrzydeł — dokoła i wewnątrz są pełne oczu”; z liści korona zielona — symbol nadziei; wraz z dobrą nowiną otwiera się dla człowieka, który został odkupiony z grzechu pierworodnego, nadzieja zbawienia (Lana). 14 sześć skrzydeł — znak rozpoznawczy Serafinów (Iz 6,2); oczy — „oczy z przodu i z tyłu symbolizują wizję intelektualną przeszłości i przyszłości, jak mówi święty Hieronim w przedmowie do Ksiąg Królewskich” (Pietro di Dante); Argus — stuoki strażnik Io, oszukany i zabity przez Merkurego (Owidiusz, Metamorfozy, I, 622). 15 poczytaj sobie lepiej Ezechiela — Ez 1,4. 16 wóz tryumfalny, zaprzężony w Gryfa — bardziej niż pewnym niejasnym inspiracjom Pisma Świętego (Ez 1,15–21; Ps 67,18; 2 Krl 2,11) Dante zawdzięcza ten pomysł wspomnieniu tryumfów rzymskich. Wszyscy komentatorzy są tu zgodni, że wóz jest symbolem Kościoła. Dwa koła oznaczają dwa Prawa lub dwa Testamenty, życie czynne i kontemplacyjne, mądrość i miłosierdzie albo miłość Boga i miłość bliźniego. Gryf, lew z głową i skrzydłami orła, to z pewnością Chrystus, w którym natura ludzka łączy się z naturą Boską; ptasie fragmenty jego ciała są złote — Boskie, lwie — białe — czystego człowieka, pręgi krwi oznaczają zaś Mękę. To, że Gryf nie narusza swoimi skrzydłami żadnej wstęgi, jest prawdopodobnie symbolem doskonałej zgody pomiędzy nauką Chrystusa a mądrością Ducha Świętego. „Tak wysoko wznoszą się ku Bogu, że nikt nie jest w stanie ich pojąć” (Buti).
447
Czyściec
109
112
115
118
121
124
127
130
A Gryf podnosił skrzydła dookoła pomiędzy średnią i innymi wstęgi, lecz tak, że żadnej nie naruszył zgoła. Wzrok ludzki w te co on nie sięgał kręgi; złote miał członki w miejscach, gdzie był ptakiem, resztę zaś białą i krwi na niej pręgi. Rzym nie wystawił wozu z takim smakiem, by stał w nim Scypion lub August prawdziwy, rydwan słoneczny przy nim lada jakiem17; (ów, który w popiół miał obrócić siwy sam wielki Jowisz, o co się modlono, sprawiedliwości w tym znajdując dziwy)18. Szły trzy kobiety, tańcząc, prawą stroną: pierwsza czerwona: gdyby w ogniu stała, to by od ognia jej nie odróżniono19; druga jak gdyby była z krwi i ciała ze szmaragdowej szykowanych szybki; trzecia się śniegiem świeżo spadłym zdała20; i to je białej krok prowadził gibki, to krok czerwonej; i tak jak nuciła trzecia, rytm tańca wolny był, to szybki. A z lewej nowa czwórka pań przybyła, strojnych w purpurę, tańcząc na sposoby tej z nich, co trojgiem oczu mnie dziwiła21.
17 Rzym nie wystawił wozu z takim smakiem... — o triumfach Scypiona Afrykańskiego Dante mógł czytać u Waleriusza Maksimusa (IV, I, 6), a Oktawiana Augusta u Swetoniusza (Vita Aug., 22), o rydwanie słonecznym natomiast u Owidiusza (Metamorfozy, II, 107–110). 18 ów, który w popiół miał obrócić siwy... — wóz słoneczny, którym źle powoził Faeton, został spalony przez Jowisza, którego błagały o to pobożne modlitwy Ziemi (Owidiusz, Metamorfozy, II, 150–324; Piekło, XVII, 107–108); sprawiedliwości w tym znajdując dziwy — być może dlatego, że w tym przypadku za winę ojca ukarany został syn. Możliwe jest także, że stanowi to aluzję do upragnionej Bożej interwencji i rażenia piorunem wozu Kościoła, który źle prowadzony jest przez swych woźniców (Patrz Dante, List, XI, 5). 19 trzy kobiety — trzy cnoty teologiczne; pierwsza czerwona — Miłość (caritas). 20 druga — Nadzieja; trzecia — Wiara. 21 czwórka pań — cnoty kardynalne; strojne w purpurę — „w szatę pana, który prawnie zarządza swoim królestwem” (Ottimo), co może być aluzją do faktu, że cnoty te stanowią
448
Pieśń dwudziesta dziewiąta
133
136
139
142
145
148
151
154
A za tą grupką widzę coś jakoby dwóch starców, równej dumy i powagi, mimo różnicy pewnej garderoby. Pierwszego uczył przyrodzonej magii ów Hipokrates, którego natura dała stworzeniom, by ich zwalczał plagi22; drugi przeciwnie: jego twarz ponura i ostra szpada sprawi, że się strwożę i, mimo rzeki, aż mi ścierpnie skóra23. A potem czterech jeszcze szło w pokorze; a za wszystkimi szedł samotny starzec, śpiąc, pewnie w rzeczy zapatrzony Boże24. I każdy z siedmiu, muszę tu się zarzec, także był w bieli, lecz wszyscy dźwigali nie z białych lilii na swych głowach marzec, lecz z kwiatów ognia barwy i korali: i można było przysiąc, patrząc z dala, że każdy z nich się od brwi w górę pali25. Gdy już tuż przy mnie była owa gala, nagle grom zagrzmiał, i mi się zdawało, że coś im dalej podejść nie pozwala, stały świeczniki już i wszystko stało.
fundament życia obywatelskiego. Inni widzą natomiast w purpurze cnót znak caritas i żaru miłości, bez której nikt owych nie mógłby posiadać (Landino). Tańczą one prowadzone przez symbolizowaną przez kobietę o trojgu oczu Roztropność, która kieruje odpowiednim stosowaniem trzech innych: Umiarkowania, Męstwa i Sprawiedliwości. Troje oczu symbolizuje dobrą pamięć rzeczy przeszłych, świetne rozpoznanie teraźniejszych i trafne przewidywanie przyszłych (Biesiada, IV, XXVII, 5; Cyceron, De inventione, II, 53). 22 Pierwszego uczył przyrodzonej magii — czyli sztuki lekarskiej; jest nim święty Łukasz, tu rozpatrywany jako autor i symbol Dziejów Apostolskich. 23 drugi — święty Paweł, jako autor i symbol swoich Listów. Tradycyjnie przedstawiany jest z mieczem, a Dante przypisuje mu zajęcie przeciwne do sztuki lekarskiej, a mianowicie ranienie dusz i wstrząsanie ich wymownymi i surowymi słowami: glaudium spiritus, quod est verbum Dei (Ef 6,17). 24 jeszcze czterech — symbol Listów apostolskich Piotra, Jana, Jakuba i Judy; w pokorze — być może ze względu na mniejszą wagę tych pism; samotny starzec — symbol Apokalipsy. 25 ognia barwy i korali — oznaczające miłość (caritas), z jakimi głosili Słowo i działali.
449
Czyściec
Pieśń trzydziesta Pojawienie się Beatrycze (w. 1–39) zniknięcie Wergilego (w. 40–54) Beatrycze wymawia Dantemu jego zbłądzenie (w. 55–145)
Gdy siedem świateł niebieskiej krainy, (gwiazd, które swego zachodu nie znają, ani mgły innej niż zasłona winy, 4 które każdemu z ludzi oświecają jego powinność, tak jak ta z północy sprawia, że statki w portach swoich stają)1. 7 stanie przede mną, prawdziwi prorocy, co między nami a Gryfem przybyli, w rydwanie pokój ujrzą z Bożej mocy2; 10 i jeden, jak posłaniec z gwiazd, po chwili zaśpiewa: „Przybądź mi z Libanu, żono”, co wszyscy inni za nim zanucili3. 13 I jak w ostatni dzień wybrane grono wstanie radośnie, każdy z dołu swego, kwiląc jak dziecię piosnkę ulubioną4; 1
1 Gdy siedem świateł niebieskiej krainy... — siedem świeczników (darów Ducha Świętego), które są jakby „siedmiorgiem gwiazd”, Wielką Niedźwiedzicą „niebieskiej krainy” — Empireum i podobnie jak Wielka Niedźwiedzica wskazuje drogę żeglarzom, wskazują one drogę symbolicznej procesji. 2 prawdziwi prorocy — dwudziestu czterech starców, którzy symbolizują księgi Pisma Świętego. Patrzą oni na rydwan, który symbolizuje Kościół oparty na Chrystusie, jako na upragniony i wyprorokowany przez siebie cel. 3 „Przybądź mi z Libanu, żono” — werset z Pieśni nad Pieśniami (4,8): „Z Libanu przybądź, oblubienico, z Libanu przyjdź i zbliż się!”. W interpretacji katolickiej oblubienica symbolizuje mądrość Bożą (patrz Biesiada, II, XIV, 20; III, XV, 16) albo też Kościół, reprezentujący Mądrość Bożą na ziemi. Tutaj inwokacja zwraca się do Beatrycze, która uosabia Naukę Objawioną, stanowiącą fundament Kościoła. 4 I jak w ostatni dzień... — w dzień Sądu Ostatecznego; kwiląc jak dziecię... — w oryginale Dante używa nieprzetłumaczalnego słowa alleluiando.
450
Pieśń trzydziesta
16
19
22
25
28
31
34
37
tak na rydwanie oczy me dostrzegą, jak się podnieśli i bili pokłony: straż i posłowie żywota wiecznego. i powtarzali wciąż: „Błogosławiony, który przychodzi!” i, rzucając kwiecie: „Ach, sypcie lilie tu na wszystkie strony!”5. Ach, miałem w życiu już świt taki przecie lub mi się śniła ta różowiejąca zorza, ten błękit gęsty nieba w lecie; gdy twarz promienną wschodzącego słońca taki zasłonił welon mgieł szeroki, że można było patrzeć w nią bez końca: tak obleczoną w kwiatowe obłoki, anielską ręką szyte, dziw nad dziwy, z płatków, co w dół spadały, to na boki6, w białej zasłonie i wianku z oliwy widzę kobietę, która płaszcz zielony, zda się, na płomień narzuciła żywy7. Duch mój, od lat tak wielu już spragniony, by stanąć przed nią, patrzeć w nią jak w księgę, znów drżeć, zdumiewać się i bić pokłony8, nie widząc okiem, ale — wam przysięgę — przez moc tajemną, która od niej biła, dawnej miłości poczuł znów potęgę.
5 „Błogosławiony, / który przychodzi!” — słowa, którymi Żydzi witali przybycie Chrystusa do Jerozolimy: „Błogosławiony Ten, który przychodzi w imię Pańskie!” (Mt 21,9; Mk 11,10; Łk 19,38 i Ps 117,26). Tutaj najprawdopodobniej słowa te zwrócone są do Beatrycze (choć niektórzy twierdzą, że do Dantego albo Gryfa); „Ach, sypcie lilie tu na wszystkie strony!” — słowa Anchizesa chwalące Marcellusa, zmarłego przedwcześnie wnuka Oktawiana (Eneida, VI, 883). 6 tak obleczoną w kwiatowe obłoki... — obraz w guście młodzieńczej poezji Dantego (patrz Nowe życie, XXIII, 7 i 25). 7 w białej zasłonie i wianku z oliwy... — barwy welonu, płaszcza i sukni są znakiem wiary, nadziei i miłości; wianek z oliwy natomiast oznacza pokój, zwycięstwo i mądrość. 8 znów drżeć, zdumiewać się... — patrz Nowe życie, II, 4; XI, 3, XIV, 4–5; XXIV, 1.
451
Czyściec
40
43
46
49
52
55
58
61
64
A kiedy zmogła mnie ta wielka siła, która porwała mnie, nim piękna pora mego dzieciństwa się jak sen prześniła9, rzuciłem w lewo się, tak jak z wieczora biegną do mamy płaczące pędraki, kiedy są smutne lub je trapi zmora, by Wergilemu złożyć raport taki: „Kropli krwi nie mam, która by nie drżała: dawnych płomieni rozpoznaję znaki”10; ale Wergili odszedł, moja cała radość, Wergili, przenajsłodszy tata, Wergili, moje zbawienie i chwała11; ach, raj ten cały, matki naszej strata, sprawić nie umiał, by twarz, rosą zmyta, się nie zrobiła od płaczu wąsata. „Dante, Wergili poszedł już i kwita, nie płacz już, nie płacz; bowiem twoja dusza ostrzejszym mieczem będzie wnet przeszyta”. I jak admirał na dziób statku rusza, aby zobaczyć tych, którymi włada, i krzepi ducha w nich, i serca wzrusza; tak na rydwanie owym, dziw nie lada, gdy obróciłem się na dźwięk imienia, które konieczność mi tu w usta wkłada12, tę znowu widzę, której mi ujrzenia wielka anielska radość zabraniała, wznoszącą oczy na mnie znad strumienia.
9 nim piękna pora / mego dzieciństwa... — zanim Dante ukończył dziewięć lat (Nowe życie, II, 2; XII, 7). 10 „dawnych płomieni rozpoznaję znaki” — słowa z Eneidy (IV, 23): adgnosco veteris vestigia flammae. 11 ale Wergili odszedł... — w znaczeniu alegorycznym filozofia moralna ustępuje tu miejsca filozofii nadprzyrodzonej i Boskiej (Daniello). 12 imienia, / które konieczność mi tu w usta wkłada — imię Dantego nie jest tu oznaką próżności, ale służy do podkreślenia jego wstydu. O normie retorycznej, która zabrania pisarzowi mówić o sobie samym, patrz: Biesiada I, II, 2–3.
452
Pieśń trzydziesta
67
70
73
76
79
82
85
88
91
I chociaż cały czas zasłona biała, przyozdobiona listkami Minerwy, pokazać twarzy jej nie pozwalała, jakiejś królewskiej, dumnej pełna werwy, jak ten ciągnęła, który trzyma bicze, aby na końcu targnąć nimi nerwy13: „Przypatrz się dobrze! Jestem Beatrycze. Jakżeś zasłużył na taką nagrodę? Czyż nie wiedziałeś, jakie tu słodycze?”. Spuściłem oczy moje w dół, na wodę; lecz w niej ujrzałem siebie, więc w pokorze i wstydzie nimi po trawie powiodę. I tak się całą duszą przed nią strwożę, jak małe dziecię na głos matki srogi; bo miłość nieraz gorzki smak mieć może. Umilkła ona i śpiew zabrzmiał błogi aniołów: „w Tobie, Panie, mam nadzieję”; ale nie wyszedł poza „moje nogi”14. I jak śnieg, który kładzie się na knieje Italskich szczytów, marznie i na rzece, gdy od Słowenii ostry wiatr zawieje, a potem skrapla się znów tak dalece, gdy tchnie od ziemi, co nie rzuca cienia, że, zda się, ognia płomień stopił świecę15; tak bez łzy jednej stałem, bez westchnienia, nim zaśpiewali tamci, którym nuty jedynie miłość, śród gwiazd tańcząc, zmienia16;
13 jak ten ciągnęła, który trzyma bicze... — dosłownie: najgorętsze słowa (czyli najważniejsze argumenty) zostawia na koniec, zgodnie z normą retoryczną (patrz Biesiada, II, VIII, 2; Retor. Ad Herenn., III, 10). 14 „w Tobie, Panie, mam nadzieję” — słowa Psalmu 31,1–9; ale nie wyszedł poza „moje nogi” — poza werset 9: „postawiłeś me stopy w miejscu przestronnym”. 15 Italskie szczyty — szczyty Apeninów; od Słowenii — z północnego wschodu; ziemia, co nie rzuca cienia — tereny południowe, być może Egipt, o którym pisze Lukan (Phars, IX, 528–531). 16 nim zaśpiewali tamci, którym nuty... — aniołowie, których śpiewem dyryguje jakby wieczny ruch niebios (Landino).
453
Czyściec
94
97
100
103
106
109
112
115
118
121
i w owym stanie trwałem tak, dopóty nie usłyszałem w ich śpiewie współczucia, jak gdyby rzekli: „Dość już tej pokuty”. Lodowe serca mojego okucia litość anielska w dech i łzy stopiła, i z ust i oczu uszły me uczucia. Nieporuszona jednak moja miła, na wozie stojąc, ku świętej gromadzie takie surowe słowa obróciła: „Żaden z was w wiecznym dniu się spać nie kładzie, a w czas czuwania z oczu wam nie ginie człowieka krok najmniejszy w Bożym sadzie17; więc nie wam wcale ten mój wykład czynię, lecz temu, który leje łzy i poty, ażeby skrucha była równa winie. Nie tylko wskutek niebieskiej roboty, co rzuca ziarno w przeznaczenia piaski, czym nieustanne rządzą gwiazd obroty, ale przez wielką hojność Bożej łaski, której deszcz z takich chmur wysokich spada, że i z nas na to wielkie są głuptaski, nie była przecie to żadna szkarada, lecz ktoś, kto gdyby dobre miał nawyki, owoce dałby, których czas nie zjada. Tym bardziej ugór bywa zły i dziki, im więcej w sobie ma płodzącej mocy i złego ziarna, a im mniej motyki. Wcześniej miał oczy moje ku pomocy, co mu świeciły pięknością niewinną, i prawą drogą wiodły go śród nocy18.
17 „w wiecznym dniu... — „w wiecznej jasności pozbawionej niewiedzy i wszelkiego błędu” (Buti); a w czas czuwania... — anioły widzą w Bogu w wiecznej obecności wszystkie rzeczy, które wydarzają się na świecie i dzieją w czasie (patrz Raj, XXIX, 76–81; Biesiada, III, VI, 4–5). 18 Wcześniej miał oczy moje ku pomocy... — według opowieści z Nowego życia od 1274 do 1290. Patrz Nowe życie, XI, 1, XIX, 9; XXI, 2; XXVI, 3, 10–11.
454
Pieśń trzydziesta
124
127
130
133
136
139
142
145
Lecz gdy epokę skończyłam dziecinną, zmieniając życie swe na wiekuiste, zapomniał o mnie i pokochał inną19. Gdy z ciała wyszłam między duchy czyste, gdzie jeszcze wzrosły piękność ma i cnota, mniej mu przyjemna zdałam się zaiste; i poszedł dalej drogą pełną błota, gdzie w obietnice złudne i kuszenie wierzyć światowe przyszła mu ochota20. Próżno go było prosić, słać natchnienie, i nawoływać we śnie i na jawie, by przyszedł do mnie; w małej miał to cenie21! Tak nisko upadł, że już wszystkie prawie na nic się zdały zbawienia sposoby, więc pomyślałam: ja go piekłem zbawię. I między martwych zeszłam, w żywe groby, do tego, który przywiódł go, poety, by, płacząc, prosząc, wieść go z nim jakoby. Lecz przecie Boże złamałby dekrety, gdyby tu z Lete pił z bezczelną miną i nie wyłuskał wpierw złotej monety skruchy: gorących łez, co z serca płyną”.
19 zapomniał o mnie i pokochał inną — nieokreślona aluzja do epizodu szlachetnej pani (donna gentile; patrz Nowe życie, XXXV–XXXVII), która według alegorycznej interpretacji Biesiady (II, XII) jest symbolem studiów filozoficznych, którym Dante oddał się, szukając pociechy po śmierci Beatrycze; a może jeszcze do innych miłostek i marnostek, o których mówią wiersze Dantego (patrz Czyściec, XXXI, 59–60). 20 w obietnice złudne i kuszenie / światowe... — w ułudę ziemskich dóbr, które nigdy nie dotrzymują obietnic szczęścia, jakie zdają się składać (patrz Czyściec, XVI, 91–93; XVII 98, 133–135 i Boecjusz, O pocieszeniu, jakie daje filozofia, III, 9). 21 Próżno go było prosić, słać natchnienie... — o takich wizjach wspomina Dante w Nowym życiu (XXXIX i XLII) i Biesiadzie (II, VII, 6).
455
Czyściec
Pieśń trzydziesta pierwsza Oskarżenie Beatrycze i wyznanie Dantego (w. 1–63) skrucha i omdlenie (w. 64–90) zanurzenie w Lete (w. 91–126) objawienie się Beatrycze (w. 127–145)
1
4
7
10
13
16
19
22
25
28
„Hej ty, zza świętej wody” — na kształt siostry już prosto do mnie zwróci swoje zdanie, jak czubek noża, co już brzeg miał ostry, i nie czekając, na mnie tak nastanie: „mów, czy to prawda: bowiem tu wypada do oskarżenia dołączyć wyznanie”. Taka czekała mnie słabego zdrada, że głos mnie zawiódł, ot, gdzieś uwiązł w dziobie, człowiek chce gadać, no i — nic nie gada. A ona czeka; i znów dźga: „Co tobie? Odpowiedz ładnie i będziemy kwita, nim z twej pamięci woda brud zeskrobie”. Strach i konfuzja, skruchy dwa kopyta, cichutkie „tak” mi wyrwą z głębi duszy, które ktoś chyba z ruchu warg odczyta. Jak łamie kuszę ten, kto strzela z kuszy i ze zbyt wielką siłą ją napina, przez co do celu strzała nie wyruszy, tak mnie złamała pani ma jedyna, że, biedak, leję łzy, ronię westchnienia, a słaby głos w mych ustach się zacina. Więc ona do mnie: „Z mojego natchnienia umiłowałeś owo dobro Boże, nad które cóż tu warte jest pragnienia? Jakie łańcuchy, jakie to obroże cię zatrzymały, jakie pełne miski, żeś się nadziei pozbył swej, niebożę? Jakie wygody, przywileje, zyski 456
Pieśń trzydziesta pierwsza
31
34
37
40
43
46
49
52
55
58
ci targowisko świata ukazało, żeś musiał w inne rzucić się uściski?”. Gorzkie westchnienie z płuc mi się wyrwało i z trudem z siebie wydobyłem słowa, a wargi ledwo je puściły cało. I rzekłem z płaczem: „Fałszywa światowa rozkosz przywiodła mnie ku tej krawędzi, ledwie twarz twoją Bóg przede mną schowa”. „Czy byś przemilczał — w kozi róg mnie pędzi — czy byś zaprzeczał swojej niewierności, dowie się sędzia, co cię skrycie swędzi! Lecz kiedy grzesznik się na grzech swój złości i sam oskarża siebie, w naszym świecie tępi tym ostry miecz sprawiedliwości. Lecz abyś teraz wstydził się jak dziecię i by cię męstwa nauczyła skrucha, byś śpiew syreni słysząc, głuchnął przecie1, zamiast siać ziarno płaczu, nadstaw ucha: a wnet usłyszysz, jaka to nauka w mej śmierci kryła się dla twego ducha. Nigdy nie dała ci natura, sztuka tyle rozkoszy, ile piękne ciało, którego dzisiaj w ziemi nikt nie szuka; a jeśli rozkosz odebrała całą tobie śmierć moja, czemuż innych rzeczy, przemijających, jeszcze ci się chciało? Bowiem tak tylko ranę swoją leczy, przez świat zadaną, że się rwie ku górze, za nieśmiertelną swoją, duch człowieczy2. A ty skrzydłami zamiatałeś kurze, na cios czekając dziewki, drugi, trzeci, na jaką marność, co nie potrwa dłużej3.
śpiew syreni — pochlebstwa fałszywych dóbr (patrz Czyściec, XIX, 19; Listy, V, 13). za nieśmiertelną swoją... — duszą. 3 dziewka — (pargoletta), aluzja do innych miłości Dantego po śmierci Beatrycze, wspominanych w jego wierszach. 1 2
457
Czyściec
61
64
67
70
73
76
79
82
85
Młody ptak ufnie i do klatki leci; ale na tego, co już porósł w pierze, próżno polować i rozciągać sieci”4. Jak mali chłopcy, kiedy wstyd ich bierze, spuszczają oczy i bez słowa stoją, i patrzą w siebie, i żałują szczerze5, stałem; a ona: „Moje słowa poją widzę, cię, octem, ale podnieś brodę, pomnóż cierpienie i na twarz spójrz moją”6. Z nie mniejszym trudem dęby już niemłode rwą z korzeniami północne wietrzyska lub te, co z Libii przynoszą pogodę, niż ja uniosłem na jej rozkaz pyska; a gdy mi w oczy rzekła, żem brodaty, uczułem cały jad tego przezwiska. A gdym już przed nią stanął mniej garbaty, wnet zobaczyłem, że anielskie chóry przestały nagle sypać swoje kwiaty; i zobaczyłem, wznosząc twarz do góry, że Beatrycze w bestię się wpatrzyła: w osobę jedną, ale dwie natury7. A za zasłoną, rzeką moja miła zdała piękniejsza się niż dawna, żywa, tak jak od innych ta piękniejsza była. I tak mnie żalu parzyła pokrzywa, że wszystkie, którem kochał niegdyś, Panie, znienawidziłem świata tego dziwa.
4 Młody ptak ufnie i do klatki leci... — zdanie to pochodzi z Biblii (Prz 1,17: frustra iacitur rete ante oculos pennatorum, a także Koh 7,27) i było przysłowiowe. 5 Jak mali chłopcy, kiedy wstyd ich bierze... — patrz Biesiada, IV, XIX, 10. 6 podnieś brodę... — czyli: zachowuj się jak mężczyzna; o brodzie jako znaku dojrzałej męskości pisze Dante w Biesiadzie (I, XII, 8). 7 w osobę jedną, ale dwie natury — określenie to jest kalką definicji teologicznej Chrystusa.
458
Pieśń trzydziesta pierwsza
88
91
94
97
100
103
106
I tak ugryzło w serce mnie poznanie siebie samego, żem padł już bez siły; ona wie jedna, w jakim byłem stanie8. Potem, gdy siły z serca powróciły, pierwsza kobieta mi szepnęła miękko: „Trzymaj mnie!”, w sposób pochylona miły9. W rzekę po twarz mnie zanurzyła ręką, wlokła za sobą, i szła, cud prawdziwy, po wodzie lekko jak tkackie czółenko. A gdy już blisko miałem brzeg szczęśliwy, „Pokrop mnie, Panie” — muśnie mnie muzyka; sztuka i pamięć słabe na te dziwy10! Otwarła swoje ramiona podwika; wzięła mą głowę i ją zanurzyła, tak, bym tej wody posmakował łyka. Wykąpanego zaś zaprowadziła pomiędzy cztery tańcujące panny, by mnie ramieniem każda osłoniła. „W niebie jesteśmy gwiazdy, tutaj — panny; nim Beatrycze nastała na świecie, my służyłyśmy jej czas nieustanny11.
8 I tak ugryzło w serce mnie poznanie... — omdlenie Dantego, spowodowane przez emocję patrzenia na Beatrycze, w momencie, w którym ma się właśnie dopełnić obrzęd oczyszczenia, ma bez wątpienia — pisze Sapegno — znaczenie symboliczne (śmierci mistycznej i wyzwolenia się od grzechu). 9 Potem, gdy siły z serca powróciły... — zdaniem fizjologii średniowiecznej podczas omdlenia i w przypływie silnych emocji krew, krążąca we wszystkich członkach, ucieka cała do serca, a potem, kiedy przestanie działać przyczyna tego stanu, serce pozwala przepłynąć krwi i życiu do zewnętrznych zmysłów; pierwsza kobieta — Matylda (Czyściec, XXVIII, 45–47). 10 „Pokrop mnie, Panie” — słowa Psalmu 51,9: „Pokrop mnie hizopem, a stanę się czysty, obmyj mnie, a nad śnieg wybieleję”, werset ten śpiewany bywa w kościele, podczas kropienia wodą święconą, która ma moc przepędzania duchów nieczystych (Landino). 11 „W niebie jesteśmy gwiazdy, tutaj — panny” — „cztery gwiazdy” — patrz: Czyściec, I, 22–24. Cztery cnoty kardynalne, które panny te symbolizują, przygotowały w świecie przedchrześcijańskim nadejście prawdy objawionej.
459
Czyściec
109
112
115
118
121
124
127
130
133
Wraz z nami dojdziesz do jej oczu, dziecię; lecz przedtem wzmocnią siły twego wzroku trzy inne, które głębiej patrzą przecie”12. Tak zaśpiewały nimfy; i po kroku do piersi Gryfa mnie przyprowadziły, gdzie Beatrycze stała sobie z boku. I: „Nie szczędź oczu tutaj — poprosiły: oto spoglądasz już w szmaragdy żywe, te, w których Amor schował łuk swój miły”13. Pośród stu pragnień, jakbym wskoczył w grzywę gorącą ognia, spoglądałem w oczy, patrzące w Gryfa tylko, i szczęśliwe. I tak jak w lustrze świeci kształt uroczy słońca, tak w oczach tych zwierzę dwoiste raz jak ptak świeci, raz jak lew się mroczy14. Myśl, czytelniku, co za dziw zaiste: Gryf nieruchomo stał, jak w ziemię wbity, a tak zmieniało się odbicie czyste! A gdy ma dusza raj ten miała skryty i kosztowała anielskiego chleba, co, sycąc, większe rodzi apetyty15; każdym mówiące ruchem, że są z nieba, tak roztańczone, że je ledwo zliczę, przyszły trzy panny, wszystkie tak jak trzeba16. „Spójrzże, ach, spójrzże wreszcie, Beatrycze — śpiewały nimfy — na swego kochanka, co z tak daleka szedł przed twe oblicze!
trzy inne... — cnoty teologiczne, które „wysubtelniają umysł kontemplujący rzeczy Boże” (Landino). 13 szmaragdy żywe... — Dante mówi tak o oczach Beatrycze być może dlatego, że owe kamienie miały zapewniać cnotę czystości. 14 I tak jak w lustrze świeci... — Dante dostępuje tu poznania dwoistej natury Chrystusa nie bezpośrednio, ale przez analogię, per speculum, zgodnie z wyrażeniem św. Pawła (1 Kor 13,12). 15 co sycąc, większe rodzi apetyty — patrz Koh 24,29; J 4,6–15. 16 trzy panny... — cnoty teologiczne. 12
460
Pieśń trzydziesta pierwsza
Uczyń mu łaskę wielką tego ranka: ukaż mu usta twe i piękność drugą, którą ukrywasz przed nim wciąż, niebianka”17. 139 O wieczny blasku, przed jakim to sługą, wiernym poetą, choćby stał się blady, w cieniu Parnasu siedząc nazbyt długo, 142 nie kładłbyś, zda się, tysięcznej zawady, gdyby chciał piórem swym hołd złożyć tobie; ach, któż by sławiąc cię, nie stracił swady, 145 tam oglądając w całej cię ozdobie? 136
17 ukaż mu usta twe i piękność drugą... — usta i oczy Beatrycze mają zapewne znaczenie alegoryczne; jak pisze sam Dante w Biesiadzie (III, XV, 2): „oczami mądrości są jej dowody, uśmiechem natomiast perswazje”. Niektórzy rozumieją „piękność drugą” jako odbijającą się w Beatrycze piękność Boga.
461
Czyściec
Pieśń trzydziesta druga Procesja do drzewa Adama (w. 1–60) sen Dantego (w. 61–84) Beatrycze i misja powierzona Dantemu (w. 85–108) alegoryczne przemiany wozu (w. 109–147) nierządnica i olbrzym (w. 148–160)
Tak chciwie na niej oczy me zawisły, aby nasycić głód dziesięcioleci, że aż zamarły wszystkie moje zmysły1. 4 Świat mi zasłonił, zda się, mur już trzeci niedbania o nic (w taki sposób miły złowił mnie śmiech jej święty w stare sieci!); 7 kiedy na siebie wzrok mój obróciły z lewej stojące strony trzy boginie, krzyknąwszy nagle: „Miarkuj swoje siły!”2; 10 i jak oślepia słońce nas jedynie, tak owo słońce, w które tu patrzałem, ślepej podobnym czyni mnie dziecinie3. 13 A gdy już mogłem okiem siąść na małem (i mówię: „małem” tu wobec wielkiego, wzrok, od którego właśnie oderwałem)4, 16 po prawej stronie oczy me dostrzegą wojsko wspaniałe, którego żołnierze, zda się, w promienie i płomienie biegną. 19 Ta, jak chowając się pod swe puklerze, skręca za flagą pierwszy rząd wzdłuż łanu, nim reszta armii kierunek obierze; 1
1 aby nasycić głód dziesięcioleci... — właściwie: dziesięciolecia; trwającego dziesięć lat pragnienia ujrzenia znów Beatrycze (Buti). 2 trzy boginie... — cnoty teologiczne. 3 owo słońce, w które tu patrzałem... — twarz Beatrycze. 4 A gdy już mogłem okiem siąść na małem... — kiedy Dante odzyskał wzrok i mógł patrzeć na płomienie świeczników i inne pomniejsze światła procesji.
462
Pieśń trzydziesta druga
22
25
28
31
34
37
40
43
tak te zastępy wprost podległe Panu skręciły w prawo, zanim jeszcze zdoła w prawo obrócić się dyszel rydwanu. Znów każda z kobiet stała obok koła a Gryf tak lekko dźwignął ciężar święty, że pióro na nim nie zadrżało zgoła5. Piękna, przez którą byłem tu ciągnięty, Stacjusz i ja, za kołem, które rwie się w raj, ale mniejsze wyrabia zakręty6, szliśmy w tym głuchym, ach! dziś pustym lesie, (z winy tej, która wężowi wierzyła), samo śpiewanie nas anielskie niesie. Trzy razy strzała by w swój cel trafiła, taką przeszliśmy przestrzeń, ramię w ramię, kiedy z rydwanu zeszła moja miła. Gdy nagle wszyscy jęknęli: „Adamie”; i okrążyli pozbawione liści drzewo, na którym grzech gałęzie łamie7. Korona wielka była dość, aliści się rozszerzała jeszcze u swej góry, jakby ku wielkich w Indiach drzew zawiści8. „Błogosławiony bądź nam, Gryfie, który mijasz swym dziobem słodkie te gałązki, co żołądkowe niosą nam tortury” —
5 a Gryf tak lekko dźwignął ciężar święty... — może to znaczyć alegorycznie, że Chrystus prowadzi swój Kościół za pomocą środków niematerialnych, albo też — jak tłumaczą inni — że przejście od Starego do Nowego Testamentu i nadejście chrześcijaństwa dokonało się, nie zmieniając w niczym nakazów sprawiedliwości i miłosierdzia Bożego. 6 Piękna — Matylda. 7 Gdy nagle wszyscy jęknęli: „Adamie” — skarżąc się i ganiąc grzech przeniesiony z pierwszego człowieka na cały rodzaj ludzki; drzewo, na którym grzech gałęzie łamie — literalnie drzewo poznania dobra i zła zasadzone przez Boga w ogrodzie Edenu, moralnie: sprawiedliwość Boża (Nardi). Najdawniejsi komentatorzy widzieli w nim również symbol posłuszeństwa, pogwałconego przez pierwszego człowieka, przez co został on pozbawiony łaski (Buti), jeszcze inni — symbol prawa naturalnego. 8 jakby ku wielkich w Indiach drzew zawiści — patrz Wergiliusz, Georgiki, II, 122–124; Pliniusz, Historia naturalna, VII, 2.
463
Czyściec
46
49
52
55
58
61
64
w rządku, obchodząc krzepki pień, jak gąski, krzyczeli wszyscy; a dwoiste zwierzę: „Tak się wypełnia Boże obowiązki”9. Po czym ostrożnie dyszel wozu bierze i go na wdowie konaru kolana składa, jak gdyby w błagalnej ofierze10. Tak jak rośliny nasze, gdy od rana już światło słońca na wskroś je przenika, i idącego za Rybą Barana11, puchną i rosną, mięta czy papryka, i zdążą nabrać nowych barw, nim słońce swoje rumaki zagna przed twarz Byka12, taki jak róże i fiołki kwitnące przybrawszy kolor, zakwitł znów pień drzewa, który miał przedtem całkiem łyse końce13. Nie znam, na ziemi przecie się nie śpiewa hymnu, co brzmiał tam, bo przez to śpiewanie duch mój z rozkoszy omdlał i omdlewa. Ach, jeśli mógłbym to opisać, Panie, jak baśń o nimfie złe zamknęła oczy, co zapłaciły drogo za czuwanie14;
9 krzepki pień... — patrz Dn 4,8 i 17, a` propos drzewa ujrzanego we śnie przez Nabuchodonozora; „Tak się wypełnia Boże obowiązki” — właściwie: Bożą sprawiedliwość (patrz Mt 3,15). 10 Po czym ostrożnie dyszel wozu bierze... — istniała w średniowieczu popularna legenda, według której „Krzyż Chrystusa wykonany został z drzewa wiadomości, stanowiąc zarazem ster kościoła” (Buti). 11 Tak jak rośliny nasze, gdy od rana... — wiosną, kiedy słońce znajduje się w znaku Barana. 12 ...swoje rumaki zagna przed twarz Byka — zanim słońce wejdzie w znak Byka (czyli: nim upłynie miesiąc). 13 taki jak róże i fiołki kwitnące... — w kolorze owych kwiatów niemal wszyscy dawni komentatorzy widzą aluzję do krwi Chrystusa, rękojmi Odkupienia i fundamentu Kościoła. 14 złe oczy — sto oczu Argusa, strasznego strażnika Io, którego Merkury uśpił opowieścią o miłości bożka Pana i nimfy Syrinks (Owidiusz, Metamorfozy, I, 568–747 i Czyściec, XXIX, 95).
464
Pieśń trzydziesta druga
67
70
73
76
79
82
85
88
91
94
jak ten, co model widząc, pędzel moczy, bym namalował tu, jak zasypiałem, lecz któż sen odda, który duszę mroczy? Więc już do chwili przejdę, gdy wstawałem, powiadam: świecił mi ktoś wokół skroni i: „Wstań! Co robisz?” — budził mnie morałem. I jako wonny widząc kwiat jabłoni, co swym owocem i anioły nęci, i na wesele wieczne w niebie dzwoni15, Piotr, Jan i Jakub padli bez pamięci i głos ich zbudził, głos, przez który pono wstawali głębszym jeszcze snem ujęci16, i zobaczyli znów swe zwykłe grono już bez Mojżesza i już bez Eliasza, i na swym mistrzu szatę nie zmienioną; tak i ja wracam i znów widzę: nasza znajoma z lasu znów nade mną stoi i w drogę dalszą w wielki raj zaprasza17. Gdzie Beatrycze? — jak ktoś, kto się boi, pytam, a ona: „na korzeniu siedzi i w młode listki drzewa, zda się, stroi18; jest z nią sług siedem, reszta zaś gawiedzi za świętym Gryfem wznosi się ku górze z najsłodszą z pieśni” — rzekła w odpowiedzi. I czy zamilkła, czy mówiła dłużej, nie wiem już, odkąd się w te oczy czyste, przez które na świat głuchłem, znów zanurzę. Na szczerej ziemi siedziała zaiste,
15 I jako wonny widząc kwiat jabłoni... — patrz Pnp 2,3: „Jak jabłoń wśród drzew leśnych, tak ukochany mój wśród młodzieńców”, tu: przemieniony Chrystus. 16 Piotr, Jan i Jakub padli bez pamięci... — nawiązanie do opowieści ewangelicznej o Przemienieniu Pańskim (Mt 17,1–8; Łk 9,28–36). 17 znajoma z lasu — Matylda. 18 „na korzeniu siedzi... — będąc jak gdyby strażniczką dopiero co ustanowionego przez Chrystusa związku pomiędzy sprawiedliwością Bożą a Kościołem.
465
Czyściec
97
100
103
106
109
112
115
118
niczym strażniczka wozu triumfalnego, który związało z pniem zwierzę dwoiste19. A dookoła jej stojące strzegą panny z lampami, których blask najszczerszy zda się od wiatru bezpieczny wszelkiego20. „W tym gaju będziesz czas od dnia nie szerszy; obywatelem ze mną zaś na wieki Rzymu, gdzie Chrystus to Rzymianin pierwszy21. Patrz więc i światu, który tam daleki, źle się prowadzi, zaraz po powrocie to, co widziałeś, zapisz jako leki”22. — To Beatrycze; me kochane krocie, więc ja u stóp jej, wiernie, mile służę okiem i duszą, każdej jej ochocie. Nigdy w wiosenne niecierpliwe burze grom tak nie runął z chmury, gdy deszcz padał, przygotowany gdzieś na samej górze, jak zobaczyłem: ptak Jowisza23 spadał i z całej siły rozdarł korę drzewa, i kwiatkom, listkom straszne rany zadał; i wóz tarmosił jak ktoś, kto się gniewa: przez co jak okręt giął się w huraganie, gdy fala wali z prawa i znów z lewa. I zobaczyłem, jak na tym rydwanie
19 Na szczerej ziemi siedziała zaiste... — ziemi raju ziemskiego „szczerej i posłusznej swojemu Stwórcy” (Ottimo) albo też na ziemi nagiej, symbolizującej pokorę i ubóstwo Kościoła pierwszych chrześcijan. 20 panny z lampami... — najprawdopodobniej świecznikami. 21 „W tym gaju będziesz czas od dnia nie szerszy... — w raju ziemskim będziesz przebywał krótko, natomiast w raju niebiańskim po swojej śmierci — całą wieczność. 22 to, co widziałeś, zapisz... — echo słów Apokalipsy (1,11): quod vides, scribe in libro (1,19; 21,5). 23 ptak Jowisza — orzeł, Jovis ales (Eneida, I, 394). Symbolizuje on cesarstwo, które prześladując pierwszych chrześcijan, obraziło ciężko Bożą sprawiedliwość (drzewo) i nieomal śmiertelnie zraniło Kościół (rydwan).
466
Pieśń trzydziesta druga
121
124
127
130
133
136
139
142
lis jakiś brudny wielkie burdy wszczyna24, co się nie żywił chlebem Twoim, Panie; lecz gdy mu brzydkie winy wypomina pani, tak szybko w krzaki daje nura, jak tylko może biec taka chudzina. Potem znów orzeł, nowa awantura, spadł tak jak przedtem i jak podarunek zrzucił na rydwan swe przeklęte pióra25; i tak jak z serca, które ma frasunek, głos wyszedł z nieba, który mówił: „Miła łódeczko moja, zły jest twój ładunek!”26. Potem się jakby ziemia rozstąpiła między kołami, skąd pełzł wąż za chwilę i wbił w wóz ogon ostry niczym piła27; i tak jak osa cofa swoją szpilę, swój sprzęt trujący cofnął i spiczasty, wóz rozdzierając, i go było tyle. I tak jak ziemia żyzna rodzi chwasty, tak pióra, może darowane szczerze, rodził jak gdyby wóz, i był kopiasty28, bo wszędzie na nim już leżało pierze: a tak się szybko działy te numery, że więcej czasu westchnienie zabierze. A podczas dalszej, dziwnej swej kariery
24 lis — symbolizuje herezje; zmusza go do ucieczki Beatrycze — mądrość teologiczna. 25 Potem znów orzeł... — aluzja do donacji uczynionej przez Konstantyna papieżowi Sylwestrowi, w pobożnej zresztą intencji (patrz komentarz do Piekła, XIX, 115–117). 26 łódeczko moja, zły jest twój ładunek — łódź Piotrowa (Raj, XI, 119–120), wedle słów Ewangelii (Mt 8,23; Łk 8,22). Stara legenda o Konstantynie opowiada, że gdy dokonał on swej donacji, dał się słyszeć głos z nieba, który mówił: Hodie diffusum est venenum in ecclesia Dei (dziś trucizna weszła w Kościół Boży). 27 wąż — lub smok draco magnus, który w Apokalipsie symbolizuje Szatana (12,3–9), a którego dziełem miały być liczne schizmy i zepsucie pierwotnej czystości Kościoła. 28 tak pióra, może darowane szczerze — patrz Monarchia, II, XII, 8 i Raj, XX, 56.
467
Czyściec
145
148
151
154
157
160
na każdej z części mu wyrosły głowy, aż trzy na dyszlu, a po bokach cztery29: pierwsze rogate były niczym krowy, drugie róg miały jeden tylko, ale i to był dla mnie widok całkiem nowy. Tak pewna siebie niczym gród na skale rozwiązła dziwka jakaś na nim siadła i okiem wkoło strzelała zuchwale30; i strzegącemu, by mu jej nie skradła chuć jakaś, obok ujrzałem olbrzyma; i pocałunki różne tego stadła. A gdy mnie nawet wabiła oczyma, dziki kochanek jej policzył kości tym biczem, który zawsze w ręku trzyma31; a potem gniewu pełen i zazdrości odwiązał bestię i wlókł ją do lasu, aż las zasłonił tego jegomości32, dziwkę i rydwan, przedmiot ambarasu.
na każdej z części mu wyrosły głowy... — Patrz Ap 17,3; tu symbol zepsucia Kościoła, który stał się bogaty i chciwy światowej potęgi. Już pierwsi komentatorzy widzieli w siedmiu głowach symbol siedmiu grzechów głównych. 30 rozwiązła dziwka — patrz Ap 17,1–5. Tu symbol Kurii Rzymskiej czasów Dantego; i okiem wkoło strzelała zuchwale — patrz Koh 26,12. 31 dziki kochanek — dawni komentatorzy widzą zgodnie w stosunku olbrzyma do nierządnicy symbol ujarzmienia Kościoła i podporządkowania go królewskiemu domowi Francji. 32 odwiązał bestię i wlókł ją do lasu — symbol przeniesienia stolicy apostolskiej do Francji, przeprowadzonego przez papieża Klemensa V (1305) i okresu niewoli awiniońskiej. 29
468
Pieśń trzydziesta trzecia Płacz Cnót (w. 1–15) proroctwo i pouczenie Beatrycze (w. 16–102) Dante i Eunoe (w. 103–135) Dante oczyszczony (w. 136–145)
„Boże, w dziedzictwo twe weszli poganie” — raz trzy, raz cztery, taką słodką piosnką zaczęły, płacząc rzewnie, święte panie1; 4 a Beatrycze słucha z taką troską, wzdycha tak gorzko, że mi przypomina lejącą łzy pod krzyżem Matkę Boską. 7 A gdy ucichnie śpiew, moja dziewczyna wstaje na nogi, łzę ociera skrycie i, barwą ognia płonąc, tak zaczyna: 10 „Maluczko, a już mnie nie zobaczycie; lecz niechaj każda będzie z was świadoma: maluczko, a mnie znowu zobaczycie”2. 13 I znów stanęła przed tymi siedmioma, a za nią, na jej jeden gest uroczy: ja, dawny mędrzec i z lasu znajoma3. 1
1 „Boże, w dziedzictwo twe weszli poganie...” — siedem cnót śpiewa słowa psalmu, którego przedmiotem jest opłakiwanie zburzonej przez Chaldejczyków świątyni w Jerozolimie: „Boże, poganie przyszli do twego dziedzictwa, zbezcześcili Twój święty przybytek, Jeruzalem obrócili w ruiny” (79,1). Tutaj jest to zarazem ich płacz z powodu smutnego położenia Kościoła i żarliwe wezwanie Bożej interwencji i zemsty. 2 „Maluczko, a już mnie nie zobaczycie...” — słowa, które Jezus wypowiedział do uczniów, aby powiadomić ich o swojej bliskiej śmierci i zmartwychwstaniu (J 16,16). Być może jest to proroctwo mającego niebawem nastąpić przeniesienia kurii rzymskiej do Awinionu i zapowiedź, że nie potrwa ono długo, albo — ogólniej, że po okresie upadku Kościoła nadejdzie niebawem czas jego moralnej odnowy. 3 dawny mędrzec — Stacjusz; z lasu znajoma — Matylda.
469
Czyściec
16
19
22
25
28
31
34
37
40
I tak przed siebie Beatrycze kroczy; i czy dziesiąty, nie wiem, krok uczyni, kiedy ugodzi mnie oczami w oczy4; i mi spokojna powie jak bogini: „Pospiesz, byś słuchać mógł, gdy wykład zrobię, z bliska, jakbyśmy byli tu jedyni”. A gdy przy miłej byłem już osobie, rzekła: „Ach, czemuż się nie ważysz, bracie, pytać, dopóki jestem tu przy tobie?”. Jak te szacunkiem przejęte postacie, co nie wyciągną jasnych słów za zęby, stojąc przed panem lub przy srogim tacie, tak z trudem wyrwę cały wyraz z gęby: „Ach, nikt tak czule, pani, nikt tak wcześnie, nie znał jak ty, gdzie dobra mego zręby”. Rzekła: „Czerwony jesteś jak czereśnie, lecz już się nie bój, a zbierz się do kupy, byś już nie gadał tak jak człowiek we śnie. Wiedz, że przez węża rozbite skorupy, były, a nie są; winni niech nie liczą, że Boża pomsta się przestraszy zupy5. I będą inni, którzy odziedziczą władzę po orle, przez którego pierze rydwan potworem stał się i zdobyczą; bo widzę jasno i objawiam szczerze, że w niedalekiej już przyszłości dymie, co mówią gwiazdy (a ja gwiazdom wierzę),
4 i czy dziesiąty, nie wiem, krok uczyni... — także te dziesięć kroków Beatrycze interpretuje się alegorycznie jako zapowiedź, że za niecałe dziesięć lat od daty przeniesienia siedziby papieskiej nastąpi reforma Kościoła i powrót papieży do Rzymu (Parodi). 5 były, a nie są... — patrz Apokalipsa 17,8: bestia quam vidisti fuit et non est. Kościół, zepsuty, upadły i pozbawiony swoich wolności, jakby już nie istniał; że Boża pomsta się przestraszy zupy — Boża pomsta jest nieubłagana; odniesienie do zwyczaju, zgodnie z którym zabójca, który w ciągu dziewięciu dni zdołał zjeść zupę na grobie zabitego, unikał zemsty krewnych i skazania przez miasto.
470
Pieśń trzydziesta trzecia
43
46
49
52
55
58
61
mąż, Pięćset Dziesięć i Pięć jego imię, posłaniec Boży, złodziejkę przyjemną przy barłożącym zarżnie z nią olbrzymie6. Może ma mowa zda ci się tajemną, jak Temidowe, Sfinksowe zagadki, i rozumowi twemu wciąż jest ciemno7; lecz wnet Edypem staną się wypadki, które nie niszcząc zboża ani zwierza, sekret rozwiążą mej zawiłej gadki8. Zapisz w pamięci tak jak tekst pacierza, byś to, co mówię, mógł rzec żywym przecie (żywym tym życiem, co do śmierci zmierza!)9. I nie zapomnij rzec na tamtym świecie o tu widzianej przez ciebie roślinie, i jakie dołki kopią pod nią krecie. Kto kradnie jabłka, rwie jej liść, ten ginie, bluźniąc uczynkiem swoim Bogu, który, świętą, dla siebie stworzył ją jedynie. Za jeden kęs tęsknotę i tortury
6 mąż, Pięćset Dziesięć i Pięć jego imię... — Dante ma tu na myśli sprawiedliwego cesarza, który dzięki swojej dzielności i szczęściu zreformuje świat, przywracając Kościołowi jego pierwsze wolności i obalając króla Francji; prawdopodobne, że miał nim być Henryk VII. Pięćset Dziesięć i Pięć interpretowano od odwróconych liter łacińskich tej liczby jako DVX, dux — wódz, widziano w niej transkrypcję greckiego monogramu Chrystusa, lub interpretowano jej litery początkowe jako Domini Xristi Vertagus czy Domini Xristi Vicarius. 7 jak Temidowe, Sfinksowe zagadki... — jak proroctwa Temidy i zagadki Sfinksa; Temida — córka Uranosa i Ziemi, której ciemną, zinterpretowaną przez Prometeusza odpowiedź udzieloną po potopie Deukalionowi i Pyrze, przytacza Owidiusz (Metamorfozy, I, 347–415); Sfinks — potwór, którego rodzicami byli Tyfon i Chimera, a który zabijał wędrowców zmierzających do Teb, zadając im najpierw zagadkę, którą był w stanie rozwiązać jedynie Edyp (Metamorfozy, VII, 759; Stacjusz, Tebaida, I, 66–67). 8 lecz wnet Edypem staną się wypadki... — wyjaśnią tę tajemnicę, nie przynosząc w konsekwencji owych szkód, które dotknęły teban po tym, jak doszło do rozwiązania zagadki Sfinksa, kiedy to Temida, zagniewana zabiciem potwora, nasłała na nich strasznego lisa, który zniszczył ich stada i pola. 9 żywym tym życiem, co do śmierci zmierza! — patrz św. Augustyn, De Civitate Dei, XIII, 10.
471
Czyściec
64
67
70
73
76
79
82
85
pięć tysiącleci cierpiał człowiek pierwszy, aż Pan zapłacił sobą dług ponury10. Drzemie twój rozum, jak drwal pośród wierszy, jeśli do prawdy owej się nie dorwie, czemu szczyt drzewa jest od spodu szerszy11. Gdyby twej duszy, gdy ją licho porwie, zła myśl nie była wodą Elskiej rzeki i nie czyniła jej, co Pyram morwie12, od rozpoznania nie byłbyś daleki, skrytej jak morał w drzewie i zakazie, sprawiedliwości Bożej i opieki. Ale ponieważ rozum twój na razie ma kształt kamienia, barwy krwi nieczyste, przy co jaśniejszym ślepnąc mym wyrazie, jeśli nie pismo, choć zarysy mgliste w sercu stąd unieś, jako liść palmowy, ten, którym pielgrzym zdobi kij zaiste”13. „Jako wosk ciepły — sens brzmiał mojej mowy — przyjmuje w łono swe pieczęć foremną, tak naznaczony mózg mój twymi słowy. Lecz czemu tak wysoko gdzieś nade mną one latają, słówka twoje lube, że stąd je łapać, chwytać nadaremno?” Odpowiedziała mi: „Masz teraz próbę, ile jest warta tutaj twoja szkoła,
pięć tysiącleci cierpiał człowiek pierwszy... — Adam, który ponad 5000 lat czekał, w bólu i pragnieniu, na nadejście Chrystusa, który miał sprawić, aby ujrzał Boga (930 lat przeżytych na ziemi i 4302 spędzonych po śmierci w Limbo, jak liczył, opierając się na chronologii Euzebiusza, Dante). 11 czemu szczyt drzewa jest od spodu szerszy — wysokość drzewa oznacza nieskończone wyżyny Bożej mądrości, ku którym człowiek nie jest w stanie wznieść się swoim umysłem (Benvenuto). 12 zła myśl nie była wodą Elskiej rzeki — wody Elsy, dopływu Arno, powlekały warstwą wapnia przedmioty, które zanurzano w nie na jakiś czas. Priam, zabijając się, poplamił swoją krwią morwę, zmieniając kolor ich owoców z białego na czerwony (patrz Czyściec, XXVII, 37–39). 13 ten, którym pielgrzym zdobi kij zaiste — pielgrzym wracający do domu z Ziemi Świętej, podobnie jak Dante powróci na ziemię z raju. 10
472
Pieśń trzydziesta trzecia
88
91
94
97
100
103
106
109
112
115
wiedza ta, z której taką miałeś chlubę; i dokąd człowiek dojść tą drogą zdoła, co ma do drogi Bożej przecie dalej niż świat do niebios najprędszego koła”14. „Nie przypominam sobie — się pożalę — abym od ciebie odszedł kiedy w świecie; za to sumienie mnie nie gryzie wcale”. „Jeżeli tego nie pamiętasz, dziecię, — rzekła z uśmiechem — to choć miej w pamięci, że tu niedawno piłeś z Lete przecie; jak zgadniesz ogień tam, gdzie dym się kręci, tak ta niepamięć świadczy o twej winie i w inne strony skierowanej chęci. Nagie zaiste będą w tej godzinie tyle me słowa, ile je wypada przy takim jak ty rozdziać grubianinie”. Wolniej i jaśniej, lejąc blask nie lada, słońce się pięło na krąg południowy, który to tu, to tam jest, gdzie się bada, kiedy stanęły, wyciągając głowy, jak ten, kto idzie na czele gromady, gdy znajdzie nowość jaką lub ślad nowy, wszystkie kobiety, wchodząc w taki śniady cień, jaki latem, pod zielenią żywą Alpy rzucają na swe wodospady. Jak Eufrat, Tygrys tam płynęły krzywo z jednego źródła rzeki, co się zdały parą przyjaciół, w rozstaniu leniwą15. „o moje światło — rzekłem do tej chwały całej ludzkości — wody tej doliny
14 co ma do drogi Bożej przecie dalej... — patrz Izajasz 105,9: „Bo jak niebiosa górują nad ziemią, tak drogi moje — nad waszymi drogami i myśli moje — nad myślami waszymi”. 15 Jak Eufrat, Tygrys tam płynęły krzywo... — płynące z jednego źródła rzeki Lete i Eunoe.
473
Czyściec
118
121
124
127
130
133
136
139
142
145
o wspólnym źródle, jak się one zwały?”. A ona na to: „Pytaj, mój jedyny, o to Matyldę”. I odpowiedziała, jak człowiek, który się obmywa z winy, piękna kobieta: „Wszystko to bez mała już wyjaśniałam; i bym pewna była, że tego woda Lete nie spłukała”. „Może to troska — rzekła moja miła — przez którą wiele w niepamięci ginie, tak duszy jego oczy oślepiła. Ale Eunoe, przecie tutaj płynie, prowadź go do niej, jakeś czynić zwykła, i pamięć dobra przywróć mu jedynie”. Jak się w wymówkach szlachetny nie wikła, lecz własną wolą cudzą wolę czyni, ledwo objawi się, choć jak sen nikła, tak, gdy się do mej kąpieli przyczyni, piękna podniesie się i do Stacjusza: „Pójdźże i ty z nim” — rzecze jak bogini. Gdyby nie to, że czas do skrótów zmusza, bym, czytelniku, śpiewał ci, dopóki się nie nasyci tym napojem dusza; lecz że już wszystkie pełne są bez luki na drugą z krain przeznaczone strony, dalej nie daje iść wędzidło sztuki. Taki ze świętej wody odrodzony jak drzewa młode powróciłem, w czas gdy puściły właśnie pierwszy liść zielony, czysty i gotów już do lotu w gwiazdy.
474