Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Deeper We Fall Fall and Rise#1 Chelsea M. Cameron
Nieoficjalne tł...
11 downloads
12 Views
2MB Size
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Deeper We Fall Fall and Rise#1 Chelsea M. Cameron
Nieoficjalne tłumaczenie
Nie wyrażam zgody na rozpowszechnianie tego tłumaczenia
2
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
To dzieło jest fikcją. Imiona, postacie, miejsca i wydarzenia są zarówno wytworem wyobraźni autora, jak i fikcyjne. Wszelkie podobieństwa do rzeczywistych osób, żywych lub martwych, placówek handlowych lub lokali jest przypadkowe.
3
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Rozdział pierwszy
Lottie
- Jak możesz nie dostrzegać jakim on jest ciachem? Chciałabym go tylko umieścić na patyku i lizać w gorący, letni dzień. - Powiedziała Lexie, kiedy obserwowała jak Zack Parker rzuca ludziom puszki piwa z lodówki, niezależnie od tego, czy są oni gotowi, by je złapać, czy nie. Zack Parker nie tylko był uczniem dziesiątej klasy w Seaport High grającym w baseballowej drużynie Varsity, ale również ze swoimi włosami, ciałem i postawą sprawiał, że dziewczyny, jak moja najlepsza przyjaciółka, zamieniały się w jego obecności w ckliwą kałużę. Oh, i dobrze o tym wiedział. - Wystarczy spojrzeć na jego ramiona. Czy patrzysz na jego ramiona? Widzisz je? Tak, widziałam te jego cholerne ramiona. Oglądałam jego cholerne ramiona od podstawówki. Były ramionami. Przyznaję, stały się grubsze i bardziej umięśnione w ciągu tych lat, w których się znaliśmy, ale nadal. To były tylko ramiona. Ze sposobu w jaki Lexie mówiła, można było pomyśleć, że jest Największą Fanką Ramion w Dziejach. - Jesteś gotowa do wyjścia? - Impreza dopiero co się zaczęła, ale ja już miałam dość. Pomiędzy chmurami dymu z trawki, które dusiły mnie i powodowały, że moje ubrania śmierdziały niczym skunks oraz alkoholu niedbale rozlewanego wokół różnych par, które dobierały się do siebie i wychodziły, by znaleźć wyłącznie tylne siedzenie samochodu i odrobinę lasu, czułam się jakbym doświadczała wszystkich przeżyć z imprez szkoły średniej w jedną noc. Było tu około trzydziestu dzieciaków, wszyscy przesiadujący w żwirowni za domem rodziców Matt'a Spencer'a. Nie było ich w domu, ale o ile mi wiadomo, nie wydawali się mieć nic przeciwko zgrai nastolatków robiących co tylko chcą na ich posiadłości. Moi rodzice nie byli nawet w połowie tak tolerancyjni, dlatego skłamałam i powiedziałam im, że idę na noc do Lexie. Gdyby wiedzieli, że jestem tutaj, oberwałabym od mamy tak, że na pewno pozostałyby mi blizny.
4
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Muszę z nim porozmawiać. - Lexie starała się pogadać z nim od około dwóch miesięcy, ale nadal tego nie zrobiła. - O mój Boże, idzie tu. - Poprawiła swoją kurtkę i odgarnęła swoje przepiękne, kasztanowe włosy ze swoich morsko-zielonych oczu. Lexie, jak mówiłam jej z milion razy, była totalną laską. Jeżeli Zack tego nie dostrzegał, to był kretynem. Szkoda tylko, że Lexie nie patrzyła na to w ten sposób. - Cześć, Sexi Lexie. Hottie Lottie.1 - Pochodzenie przezwisk było zagadką. Przyznaję, Lexie była bardziej niż sexy. Ja zostałam oznaczona tym równie atrakcyjnym pseudonimem tylko domyślnie przez bycie jej najlepszą przyjaciółką. - Cześć, Zack. - Powiedziała Lexie, odwracając swoją głowę tak, że jej włosy opadły na prawo. Owinęłam swoje ramiona wokół siebie i starałam się nie czuć jak piąte koło u wozu. - Dobrze się bawisz? - Powziął kilka powolnych kroków w kierunku Lexie i wszystko o czym zdołałam pomyśleć to lampart skradający się do zebry. Mogłam śmiało powiedzieć, że byłam jedyną dziewczyną, której Zack nie zamieniał w kałużę. Przemieniał mnie w lód. Zimny, twardy i ostry. - Teraz tak. - Lexie odrzekła ze zduszonym chichotem. Zobaczyłam jak oczy Zack'a przebiegają przez piegi na jej nosie, a potem kierują się w dół, aby osiedlić się na jej piersiach. - Cóż, to dobrze. Chcesz się napić? - Lexie skinęła głową i przygryzła swoją wargę. Wpatrywałam się w ogień, który w miarę upływu nocy stawał się większy. Wiedziałam, że Lexie nienawidziła piwa i popijałaby go tylko ze względu na Zack'a, więc nie martwiłam się o to, że miała nas odwieść z powrotem do swojego domu. Poza tym, to było zaledwie kilka mil. - Dzięki. - Gdy tylko Zack podszedł do lodówki, Lexie chwyciła mnie za rękę z oczami jasnymi z podekscytowania. - Jasna cholera. Chyba zaraz umrę. Co mam robić? - Jej palce wbiły się w moje. - Przede wszystkim, masz puścić moją rękę, zanim odpadnie. - Odciągnęłam jej dłoń od mojej. - Po drugie, porozmawiasz z nim. Za pomocą słów i wszystkiego. - O czym mam mówić? - Nie wiem. - Powiedziałam, wywracając oczami. - Powiedz mu, jak bardzo kochasz jego ramiona. - Nie mogę rozmawiać o jego rękach. - Syknęła, kiedy Zack ruszył z powrotem do nas.
1
Zachowałam oryginalną formę, bo raczej wszyscy rozumieją o co chodzi.
5
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Proszę bardzo. - Wręczył jej puszkę taniego piwa i otworzył drugą dla siebie. Chcesz jedno, Hottie? - Jego twarz uformowała się w coś, co pewnie uważał za uwodzicielski uśmiech. Jednak zamiast tego przyprawił mnie o ciarki. - Nie, dziękuję. - Po tych słowach, skierował swoją uwagę z powrotem na Lexie, odwracając ją tak, że stała plecami do mnie. Mówił cicho, a ona zachichotała, sącząc swój napój. Lub przynajmniej udając, że to robi. Spojrzałam na swój telefon, uświadamiając sobie, że miała tylko około pół godziny, aby przypieczętować umowę z Zack'iem. Wrzawa podniosła się, kiedy jeden z chłopaków wrzucił ogromną gałąź do ogniska, sprawiając, że zaiskrzyła się i stanęła w płomieniach. To był cud, że nie postawił miasta w ogniu. Zack dotknął twarzy Lexie i mogłam stwierdzić, że zarumieniła się, chociaż było za ciemno, by to dostrzec. Nie mogłam już dłużej na to patrzeć, więc odeszłam, udając, że idę po coś do picia. Musiała tu być jakaś soda, czy coś. Poczułam jego wzrok na sobie, kiedy wypowiedział moje imię na głos. Zan Parker. Młodszy brat Zack'a. Pomiędzy nim a Zack'iem był tylko rok różnicy, ale już i tak przewyższał on prawie każdego innego faceta o kilka cali. Dzielił z bratem ten sam ciemny, prawie migdałowy kolor skóry i ciemne włosy, z wyjątkiem tego, że jego były dłuższe i bardziej potargane. Kiedy ciemne oczy Zack'a wyglądały na drapieżne i złowrogie, Zan'a wydawały się być głębokie i bezdenne jak ocean. Nie mogłam wskazać, dlaczego były one takie różne. Może to ze względu na to, co kryło się za tymi oczami. Stał samotnie przy ogniu, popijając jedną z puszek taniego piwa. Odciągnął ode mnie swój wzrok i popatrzył na ogień, jakby był zagadką, którą starał się rozwiązać. Podniósł głowę do nieba i zamknął oczy, kiedy dym powiał w jego kierunku. Przetrząsnęłam lodówkę, nie znajdując w niej nic oprócz piwa i zaprawionej lemoniady. Spróbowałam w drugiej z takim samym rezultatem. - Masz. - Ręka trzymająca wodę pojawiła się w moim polu widzenia. Nie musiałam widzieć dłoni przymocowanej do ramienia, aby wiedzieć do kogo należy. Podniosłam się powoli i zdałam sobie sprawę z tego, iż stoi tak blisko mnie, że aż prawie na niego wpadłam. Cofnął się tak, jakbym w niego uderzyła. A może po prostu nie lubił ludzi naruszających jego przestrzeń osobistą. - Dzięki. - Powiedziałam, biorąc wodę. Była nadal zakręcona, w przeciwnym razie nigdy bym jej nie dotknęła. Czekałam aż Zan powie coś jeszcze, ale po prostu odszedł. Dziwne.
6
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Odkręciłam wodę i wzięłam jej łyk, zerkając na miejsce, w którym zostawiłam Lexie i Zack'a. Zniknęli. Nie od razu spanikowałam i najpierw zlustrowałam teren. Pijany chłopak, pijany chłopak, naprawdę pijana dziewczyna... Brak Lexie. Brak Zack'a. Pomyślałam, że może wybrali się na spacer czy coś, więc jeszcze szerzej omiotłam wzrokiem przestrzeń. Naprawdę miałam nadzieję, że nie udali się do lasu, aby się obmacywać. Może poszli zabrać coś z jej samochodu. Szłam wzdłuż drogi, która prowadziła do wyrobiska wypełnionego furgonetkami, gównianymi autami i kawałkami metalu, które ledwo kwalifikowały się jako pojazdy. Podeszłam najpierw do samochodu Lexie. Nic. Potem usłyszałam jej śmiech. Przedarłam się przez kolejne samochody oraz furgonetki i znalazłam ją i Zack'a całujących się i opierających się o furgonetkę, którą wiedziałam, że otrzymał jako prezent na jego szesnaste urodziny. Przyciskał jej plecy do drzwi pasażera swoimi dłońmi i ustami pożerającymi ją. Jaki był raport z tej sytuacji? Nie chciałam zrobić z siebie idiotki, ale równocześnie nie chciałam, aby moja najlepsza przyjaciółka uprawiała swój pierwszy seks oparta o zardzewiałą ciężarówkę. I nigdy nie należałam do taktownych osób. - Lex! - Zawołałam ostro. Odsunęła się od Zack'a i byłam zaskoczona, że nie usłyszałam ssącego dźwięku, jaki jest wydawany, gdy odrywa się jedną z tych małych przyssawek z okna. - Oh, cześć Lottie. - Próbowała ukryć zakłopotanie w jej głosie i odwaliła kawał dobrej roboty. Zack zignorował mnie i po prostu starał się kontynuować całowanie jej szyi. Oczy Lexie przewróciły się na jej twarzy i przygryzła swoją wargę. Obserwowanie tego, było prawie jak patrzenie na pornografię. - Niedługo powinnam być w domu. - Zack zaofiarował się, że nas podwiezie. Prawda? - Jasne, mała. - Rzucił mi szybkie spojrzenie, zanim powrócił do obłapiania mojej najlepszej przyjaciółki. - Nie możemy po prostu wziąć twój samochód? Prawdopodobnie nie powinnaś go tutaj zostawiać. Pamiętasz co się stało z wozem Joel'a Ostrander'a? - Banda poważnie pijanych chuliganów wskoczyła na niego, decydując się zamienić jego maskę na trampolinę. To nie skończyło się dobrze dla niej.
7
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Lexie przewróciła oczami, kiedy Zack pogładził swoimi dłońmi po jej tyłku. - On jeździ od lat. No weź, Lottie, to tylko kilka mil. - Nie sądzę, by był to dobry pomysł. On pił alkohol. - Nie kierowałam tego bezpośrednio do Zack'a. Było w nim coś takiego, co pozostawiało nieprzyjemny smak w moich ustach, i to nie dlatego, że traktował moją najlepszą przyjaciółkę jak ulubione zwierzątko. Nie ufałam mu. Ani odrobinkę. - Oh, daj spokój, jeździłem już o wiele bardziej nawalony niż teraz. Wsiadaj. Powiedział, przesuwając Lexie, aby mógł otworzyć dla niej drzwi od strony pasażera. Wskoczyła na swój fotel z uśmiechem. - Lex, chodź. Mogę poprowadzić twój samochód. - Lottie - jęknęła - po prostu wsiadaj do wozu. Będziemy przed moim domem za sekundę. Poza tym, nie mogłabyś pokierować nawet kijem, gdyby twoje życie zależało od tego. - To zabolało. Will i ja jeździliśmy kilka razy samochodem taty, ale nadal nie mogłam poradzić sobie ze zdobyciem prawa jazdy. - Po prostu wskakuj do wozu, mała. - Powiedział Zack, podchodząc do mnie, jakby miał zamiar mnie podnieść. Nie. To był pierwszy raz, kiedy Lexie nie miała zamiaru odpuścić. - Nie, nie jadę z tobą. Lex, chodź. Proszę? - Starałam się zastosować jej własną sztuczkę, ale była wpatrzona tylko w Zack'a. - Co z twoim samochodem? - Zack może mnie później po niego podwieźć. Nie znikniemy na tak długo. - Ja poprowadzę. - Głęboki głos zabrzmiał za nami. Odwróciłam się, by znaleźć Zan'a. Nie miałam pojęcia jak długo już tam stał. - Nie jesteś wystarczająco dorosły. - Powiedziałam, odsuwając się od wyciągniętej przez Zack'a ręki. - I piłeś tak samo jak on. Widziałam cię. Zan nie odpowiedział. - Nauczyłem go wszystkiego, co powinien wiedzieć, prawda? - Zack zarzucił swoją rękę na ramię brata i podał mu kluczyki. Spróbowałam jeszcze raz. - Proszę, Lexi. Ja tylko nie uważam, by był to dobry pomysł. Proszę. - Spojrzałam w jej oczy i błagałam z całych moich sił. Zawahała się na chwilę, jej twarz złożyła się w grymas, ale potem Zack usiadł obok niej i wciągnął ją na swoje kolana. Pisnęła z zachwytu, podczas gdy Zan zajął miejsce za kierownicą. Nie spojrzał na mnie, kiedy włożył kluczyk do stacyjki i odjechał.
8
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Rozdział drugi
Dwa lata później...
Lottie
- Czy kiedykolwiek ktoś ci powiedział, że za dużo mówisz? - Powiedział mój młodszy brat bliźniak Will (byłam starsza o 47 sekund i nigdy nie pozwoliłam mu o tym zapomnieć). Chodzi mi o to, że naprawdę masz problem. Wiesz, pewnie są jakieś kluby Anonimowych Gaduł, czy coś. - Cześć, nazywam się Lottie i jestem Gadułą. - Powiedziałam. - Cześć, Lottie. - Powiedział Will, grając dalej. - Minęło, um, cóż nie minęło żadnego czasu odkąd ostatni raz mówiłam, bo robię to właśnie teraz. - Powiedziałam, kiedy wzięłam kolejne pudło z tyłu furgonetki Will'a. Mój własny pojazd spotkał przedwczesny zgon dwa dni przed tym, jak zaczęliśmy się przygotowywać do przeprowadzki do naszych pokoi w akademiku, więc byłam bez-pojazdowa, przynajmniej na razie. - No cóż, masz problem. - Powiedział, wskakując na tył bagażnika, by podsunąć pudło do przodu. - Czy przywiozłaś wystarczająco rzeczy? Poważnie, gdzie masz zamiar umieścić te wszystkie książki? - To nie moja wina, że mój samochód postanowił nawalić. Głupia skrzynia biegów. - Mówiłem ci, żebyś się za niego wzięła w momencie, w którym zaczęłaś słyszeć te dźwięki. - Odezwał się z a-nie-mówiłem głosem. Przewróciłam na niego swoimi oczami i potykając się, wparowałam do akademika, prawie zwalając z nóg kilku innych studentów. Will uważał, że oszalałam, zabierając tak wiele książek, ale ja po prostu nie mogłam ich zostawić. - Koleś, winda w tę stronę. - Will zawołał za mną. - Nie mów do mnie koleś. - Rzuciłam przez ramię, kiedy przypierałam się do ściany, tak aby kilku ludzi mogło przejść. Byłam w tym budynku tylko raz podczas rozeznania, ale to
9
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
było miesiące temu. Logicznie rzecz biorąc, winda powinna znajdować się dokładnie w przedniej części budynku, ale nie było jej tam. Udało mi się obrócić i pójść za blondwłosą czupryną Will'a do windy, do której wcisnęliśmy się razem z trzema innymi studentami i ich śmieciami. Moje książki były ważne. Oprawiony plakat jakiegoś durnego boysbandu nie był. Will był zajęty próbowaniem przyciągnięcia wzroku dziewczyny niosącej ten obraz i udało mu się to, dzięki posłaniu jej czegoś, co uważał za szelmowskie puszczenie oczka, sprawiając, że jej twarz zaczerwieniła się. Naprawdę. Popatrzyłam na niego, a on obdarzył mnie niewinnym spojrzeniem, jakby chciał powiedzieć: "Nie mogę nic na to poradzić". Był beznadziejny. Will dopiero co rozstał się ze swoją dziewczyną, Kandy, i był wolnym facetem po raz pierwszy od ponad półtora roku. Wyglądało na to, że miał zamiar nadrobić większość tego czasu. Will i ja wyszliśmy z windy na czwartym piętrze i powlekliśmy się korytarzem do mojego pokoju. Byliśmy wcześnie, więc mojej współlokatorki jeszcze tam nie było. Pokój był taki, jak go zapamiętałam, kwadratowy, biały, sterylny, nudny. Wybielacz i świeże opary farby wniknęły do mojego nosa, nadając nowe znaczenie dla mojego nowego początku. Nadszedł czas, aby sprawić, by to miejsce było teraz moje. Nowe miejsce, nowe życie, nowa ja.
Zan
Wpatrywałem się w gmach akademika, który przypominał mi Ośrodek William'a C. Carter'a, zakład dla nieletnich w stanie Maine. Zostałem tam zesłany tylko na rok, ale jeden rok był bardziej niż wystarczający. Tego dnia, w którym do niego wchodziłem, padał deszcz. Dzisiaj świeciło słońce. Przynajmniej to stanowiło różnicę. Ten budynek również został wykonany z cegły, ale w oknach nie było krat. Żadnych wykrywaczy metalu. Żadnych odgrażających się strażników. Ludzie przeszli obok mnie, a ja instynktownie odsunąłem się od nich. Upewniłem się, że mam spuszczone oczy, a ramiona zgarbione. Tyle nauczyłem się u Carter'a. Nie wychylaj się, pozostaniesz bezpieczny. Trudno to zrobić, kiedy ma się 193 centymetrów wzrostu.
10
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Stary, masz kurwa zamiar stać tu cały dzień? - Powiedział Zack, popychając mnie od tyłu. Mój gniew zabłysnął, a moja pięść opadła w jego kierunku, zanim mogłem nawet pomyśleć. Zack zrobił unik; był przyzwyczajony już do tego. - Uspokój się. Nie możesz tutaj stracić panowania nad sobą. - Dotknął mojego ramienia, sprowadzając mnie z powrotem do mojej nowej rzeczywistości. Nowe ubrania, które kupiła mi matka, były sztywne i nie mogłem się doczekać, aby się ich pozbyć i powrócić do moich zwykłych koszulek i dżinsów z dziurami. Nowy strój miał być częścią mojego nowego wizerunku. Odstawiony, normalny. Bezpieczny. Rękawy zakrywały blizny, które przebiegały drogą wokół mojego lewego ramienia, oraz inne szramy na moim nadgarstkach. Ale było coś jeszcze, czego nie mogły zamaskować. Mogłem ściąć swoje włosy i zmienić ciuchy, ale nic nie mogło przekształcić rzeczy, która unosiła się nade mną. Rzeczy, którą ludzie widzieli, kiedy na mnie patrzyli. Rzeczy, która sprawiała, że odwracali wzrok i przechodzili na drugą stronę ulicy. - Bracie? - Powiedział Zack, wyciągając mnie z mojej zadumy. - Będziesz się tylko tak gapił, czy pomożesz mi wnieść moje graty? Muszę dostać się na siłownię. Zack mieszkał na pierwszym piętrze, więc wnieśliśmy najpierw jego rzeczy, jako że znajdowały się na moich. Miał ich również więcej niż ja. Kolejna lekcja, jaką wyniosłem od Carter'a. Nie przejmuj się rzeczami, bo prawdopodobnie je stracisz. Mama domagała się, abyśmy razem dzielili pokój, ale oboje z Zack'iem zgodziliśmy się, że nie zamierzamy tego robić. On nie chciał, by czarna owca, jakim był jego brat, pociągnęła na dół jego życie seksualne, a ja nie chciałem, aby te jego życie było wpychane mi pod twarz. Ostatniego lata miałem już tego wystarczająco. Zack zabrał się, by przywitać się z kumplami od baseballa, kiedy wnosiłem jego ciężarki z wozu do pokoju. Oczywiście, upuściłem jeden na moją stopę i zakląłem w korytarzu pełnym rodzin dopiero co wprowadzających się uczniów. Nastąpiła przerwa w działaniu, podczas której wszyscy popatrzyli na mnie, a potem powrócili do ich własnych spraw. - Potrzebujesz pomocy? - Facet przechodzący obok schylił się, by podnieść ciężar i podał mi go. Kiedy wstał, zobaczyłem, że był prawie taki wysoki jak ja. Inną rzeczą, jaką u niego zauważyłem to naturalny uśmiech, który rozciągnął się na jego twarzy. Nigdy nie byłem dobry w uśmiechaniu się. Ludzie tacy jak on robili to z łatwością.
11
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Nie, radzę sobie. - Odparłem. - Chociaż, dzięki. Ty, um, też się wprowadzasz? Konwersacja była ponad moje siły, ale rozmowa z obcymi jest często łatwiejsza niż rozmowa z kimś, kogo zna się od lat. - Taa. Właśnie idę znaleźć mój pokój. - Odsunął się na bok, aby dziewczyna z gigantycznym, pluszowym miśkiem mogła przejść. - Myślę, że jeszcze się zobaczymy? - Taa, pewnie. Mrugnął i wskazał na ciężary. - Uważaj z nimi. - Postaram się. - Odpowiedziałem. Zack w końcu pojawił się znowu, kiedy ja zdążyłem już wtaszczyć wszystkie jego graty do pokoju, wliczając w to resztę jego ciężarów i dożywotni zapas odżywek proteinowych. Zajęły nam tylko trzy wyprawy, by wnieść wszystkie moje rzeczy do mojego nowego pokoju. Mój współlokator jeszcze tu nie dotarł, więc wybrałem lewą stronę i zamieniłem materace. Pomieszczenie było większe niż pokoje w akademikach, w których byłem wcześniej, ale nie było tu nic specjalnego. Miałem około metra przestrzeni pomiędzy łóżkiem swoim a współlokatora, biurko, komodę i szafę. Przynajmniej pozwolono mi posiadać mikrofalówkę. Nie to co w innych miejscach. Zbyt niebezpieczna. Mógłbym włożyć do niej swoją głowę i spróbować się zabić lub rozłożyć ją na części i skonstruować bombę. - Jesteś pewien, że dasz sobie z tym radę? Po prostu nie chcę, abyś dzwonił do mnie w środku nocy, mówiąc, że musisz ukryć ciało kogoś, kogo zatłukłeś. Zrobiłbym to, ale wolałbym nie. Nie odpowiedziałem. Słowa nie były moją mocną stroną. W tych dniach zawsze wydawało mi się, że dobieram te niewłaściwe. Nie mogłem zliczyć ile razy powiedziałem coś nieodpowiedniego i kończyło się to na tym, że wchodziłem w jakieś gówno. Telefon Zack'a zawibrował, a on uśmiechnął się, kiedy odpowiadał na wiadomość. Przez jego uśmiech mogłem stwierdzić, że sms nadszedł od kogoś z kobiecą perswazją. To był uśmiech kogoś, kto wiedział, że miał pełną kontrolę i mógł dostać cokolwiek zechce. - Proszę mi wybaczyć, idę zobaczyć moją dziewczynę. - Mrugnął i podszedł do mnie, klepiąc mnie po ramieniu. - Napisz do mnie, gdy będziesz czegoś potrzebował. Skinąłem głową, a on wyszedł, dzwoniąc do swojej dziewczyny, Katie. Była słodka, ale nie będzie już taka, kiedy z nią skończy. Rozejrzałem się po pokoju, wchłaniając go. Był ciasny, ale przynajmniej miałem dzielić go tylko z jedną osobą. Ponadto, posiadał przyzwoitą ilość półek na moje książki.
12
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Musiałem spróbować dostrzec w tym jasną stronę, bez względu na to, jak słaba mogła się ona wydawać. Pieprzyć jasną stronę, powiedziałby Zack. Światło księżyca zalewa całe niebo od horyzontu po horyzont; To jak bardzo może wypełnić twój pokój, zależy od jego okien. Lub jakby powiedział Rumi, trzynastowieczny muzułmański poeta, według Pani Carol, mojej kuratorki społecznej. Jakiś czas temu podarowała mi książkę o nim i miałem w zwyczaju zapamiętywać wiersze, kiedy czułem się szczególnie destrukcyjnie. Te wiersze pozwoliły mi wyjść z wielu kłopotów. - Musisz otworzyć swoje okna. - Powiedziałaby. Trudno to zrobić, gdy są na nich kłódki, a ty wyrzuciłeś od nich klucze.
13
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Rozdział trzeci
Lottie
- Co jeśli jest ona jedną z tych osób, które popadają w obsesję na twoim punkcie i próbują ukraść twoją tożsamość, a potem cię zabić, tak jak w tym filmie? - Powiedział Will, kiedy ustawiał pudło z pościelą i poduszkami na łóżku. Odłożyłam z hukiem swój karton z książkami, o mało nie upuszczając go na swoją stopę. - Wtedy będę spać z nożem pod swoją poduszką. - Odpowiedziałam, przewracając oczami. Rozmawiałam ze swoją nową współlokatorką, Katie, przez internet i jak na razie wydawała się w porządku. Pomijając to, że wstawiała za dużo emotikonów do swoich emaili. Will błagał mnie, żebym przeszpiegowała ją na różnych portalach społecznościowych, ale szczerze mówiąc, nie chciałam poznawać jej przed czasem. Wtedy spędziłabym całe lato, snując o niej koszmary. - Jeśli jest laską, to sądzę, że nie ma znaczenia, czy jest szalona. - Powiedział Will, jakby ta myśl właśnie przyszła mu do głowy. - Po pierwsze, jesteś obrzydliwy, a po drugie, nie mam pojęcia jak ona wygląda i zdecydowanie wspominała o tym, że ma chłopaka. - Kilka razy. - To jeszcze nic nie znaczy. - Um, myślę, że to znaczy, iż jest w związku, głupku. - Przesunęłam pudło z książkami swoją stopą i przeciągnęłam się. Dzisiejszej nocy będę spać jak kamień. - Cóż, trzeba było znaleźć kogoś znajomego, kto dzieliłby z tobą pokój, zamiast bawić się we Współlokatorową Ruletkę, Charlotte. - Zignorowałam to, że posłużył się moim pełnym imieniem. Nikt mnie tak nie nazywał, chyba że starano się przyciągnąć moją uwagę. - Taa, bo miałam tak wiele opcji do wyboru. - Co z tą dziewczyną, z którą chodziłaś na biologię? Tą, która przeniosła się w połowie ostatniego roku? Jak ona się nazywała? - Glory - odpowiedziałam, wzdrygając się. Nie chciałam przywozić ze sobą czegokolwiek, co wiązałoby się z moim liceum, wliczając w to współlokatorki. Poza tym, miała ona niefortunny problem z zapachem swoich stóp. - Jej rodzice musieli być odurzeni.
14
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Bez wątpienia. Hej, pomóż mi z tym biurkiem. - Powiedziałam. Przesuwałam go już trzy razy, ale w końcu zdecydowałam się na ustawienie go w nogach swojego łóżka. - Znowu? - Jesteś facetem. Powinieneś być wykorzystywany do przenoszenia ciężkich przedmiotów dla nas, delikatnych kobiet. - Podeszłam do biurka i udałam, że go przesuwam. Oh, ogłaszam, że mdleję. - Powiedziałam, kładąc rękę na swoim czole i upadając na łóżko. - Ale z ciebie królowa dramatu. – Odparł Will, kładąc się obok mnie. - Cokolwiek, braciszku. - Powiedziałam, popychając go w ramię. Głosy przybliżały się i oddalały na korytarzu, kiedy ludzie przenosili swoje kartony, torby i worki na śmieci wypełnione ich ziemskimi dobrami do malutkich, akademickich pokoi, które ledwie były wystarczające, aby w nich oddychać. Nasi rodzice mieli być tutaj, pomagając nam się przenosić, ale tata wyjechał do swojego laboratorium na Karaibach, żeby badać plankton, a mama była zajęta akcją charytatywną dla biblioteki. Próbowała się od niej wymigać, ale będąc tam dyrektorem, naprawdę nie miała wyboru. - Puk, puk. - Słodki głos powiedział tuż przed tym, jak okrągła, śliczna twarz wyjrzała zza drzwi. W swojej głowie zanuciłam piosenkę przewodnią wyborów Miss Ameryki 2. - Oh, przepraszam. - Powiedziała, gdy zobaczyła mnie i Will'a na łóżku. Patrzyłam to na nią, to na Will'a. Oh, ona z pewnością myślała, że jesteśmy... Wybuchłam śmiechem, gdy wstawałam z łóżka. - Cześć, ty musisz być Katie, ja jestem Charlotte, ale wszyscy nazywają mnie Lottie, a to jest mój brat. - Powiedziałam, wyciągając do niej swoją rękę. Obdarzyła mnie słabym uściskiem. To nie był dobry znak. Za nią pojawiło się kilku ludzi taszczących pudła. - Czy to tu, Katie? - Kobieta, która musiała być jej mamą, powiedziała nad naręczem różowych poduszek. Katie była tylko o cal wyższa od mojego liczącego 155 centymetrów wzrostu, ale wyglądała na...delikatną. Młodą. Miała te wielkie, brązowe oczy, które sprawiały, że pomyślałam o Bambi wędrującego po lesie po tym, jak jego mama została zastrzelona. Jej włosy ściśnięte zostały w wysoki, koński ogon, a opalone nogi wciągnięte w różową parę szortów. Z kolei moje włosy były pospiesznie spięte spinką, która naprawdę nie mogła utrzymać mojej grubej, blond grzywy, a spodenki mogły lub nie mogły początkowo należeć do Will'a.
2
Bert Parks - "There she is Miss America"
15
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Nie jest tak źle. - Powiedział mężczyzna, który z pewnością był jej ojcem, kiedy nachylił się do pokoju. Był tak wysoki, że czubek jego głowy niemal ocierał się o futrynę drzwi. - Cześć, jestem Lottie, współlokatorka Katie. To jest mój brat, Will. Mieszka na drugim piętrze. - Will wstał, włożył ręce do kieszeni i próbował wyglądać na spokojnego i atrakcyjnego w tym samym czasie. Teraz, kiedy wiedziała, że jest moim bratem, z pewnością go zauważyła. Ludzie zawsze zauważali Will'a. - Cóż, miło nam cię poznać, Lottie. Jestem Glenn, a to jest Regina. - Tata Katie chwycił moją rękę, a następnie Will'a i obdarzył nas obu solidnym uściskiem dłoni. Ten był zdecydowanie lepszy. Regina od razu zabrała się do pracy, wyjmując błyszczącą, różową pościel i zaczynając umieszczać ją na łóżku. Wow, to wyglądało jeszcze bardziej ohydnie, kiedy w całości zostało rozłożone. Miałam tylko nadzieję, że nie będzie świecić w ciemności. - Gina, może przynieśmy resztę rzeczy, zanim zaczniemy to wszystko robić. - Regina była już rozdrażniona. Katie musiała być jedynaczką, albo najmłodszą z pośród ich dzieci. - Potrzebujecie pomocy? Prawie skończyliśmy z naszymi gratami. - Powiedział Will, wskakując właśnie w rolę "pomocny młody człowiek". - Oh, to takie słodkie. – Odpowiedziała Regina. - Chłopak Katie też się dziś wprowadza, w przeciwnym razie byłby tu, aby nam pomóc. - Okej, dobrze, idę po resztę swoich rzeczy do samochodu, a potem również mogę wam pomóc. - Powiedziałam, posyłając Katie uśmiech. Odwzajemniła go. Może to się mogło udać. Przyniosłam resztę swoich rupieci, w tym jeszcze dwa kartony książek. W korytarzu minęłam Will'a niosącego kolejne pudło czegoś, co wyglądało jak różowe rzeczy Katie. Oj. Regina wróciła już do swojej pracy nad łóżkiem, układając na nim tak wiele mdlących poduszek, że nie byłoby na nim dużo miejsca dla Katie, która była zajęta wieszaniem na ścianie gigantycznej tablicy ze zdjęciami. Oczywiście, wszyscy jej przyjaciele byli tak samo uroczy, atrakcyjni i fotogeniczni. Telefon Katie zadzwonił, racząc nas wszystkich We Found Love Rihanny, w momencie gdy Regina zabrała się za wyprostowywanie falbanek na łóżku Katie, tak aby wyglądały one perfekcyjnie. Will zakrztusiłby się, gdyby to usłyszał. A ja wtedy musiałabym stłumić swój chichot. - Hej, skarbie. Gdzie jesteś? Nie, wpadnij. Cztery-zero-siedem. Ja ciebie też. Pa. Katie wydała z siebie niski pisk radości, który przebił moje bębenki w uszach. Naprawdę miałam nadzieję, że to nie będzie częstym dźwiękiem.
16
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Zack tutaj idzie. Mój chłopak. - Powiedziała, jakbym potrzebowała wyjaśnień. Polubisz go. Będzie tu często przebywał, więc mam nadzieję, że się dogadacie. Miał zamiar udać się do UMaine3, ale dostał stypendium sportowe, aby tu uczęszczać. - Dlaczego miałam złe przeczucia? Może wiązało się to z faktem, że nie jadłam od kilku godzin. Will pożarł wszystkie nasze przekąski przygotowane na podróż, jakieś dziesięć minut po tym, jak wyjechaliśmy z domu. - Jestem pewna, że tak będzie. - Odparłam, starając się tchnąć w mój głos słońce i tęczę. - Polubisz go. - Katie powiedziała ponownie z rozmarzonym wzrokiem. Jej mama uśmiechnęła się do niej tak, jakby wygrała największą nagrodę na targach nauki. Obdarzyłam Will'a kolejnym spojrzeniem, kiedy wnosił kolejny karton różowego gówna. Nasz pokój zaczynał wyglądać jak wnętrze butelki Pepto Bismol.4 Tata Katie wyszedł, aby przynieść resztę jej rzeczy, a Will był gotowy wrócić do swojego własnego pokoju, aby się rozpakować i poczekać na przyjazd swojego współlokatora Simon'a. - Pizza? Niedaleko jest takie jedno miejsce. - Powiedział Will. Zerknęłam na należący do Katie różowy, plastikowy zegar w kształcie serca. Pozostawiłam w gestii Will'a sprawdzenie, gdzie była najbliższa pizzeria. Gdyby mógł, jadłby pizzę, pieczone ziemniaki i Cheetosy przez resztę swojego życia. - Simon powinien być tu niedługo. - Taa, pisał mi niedawno. - Odparłam. Will i Samon byli najlepszymi przyjaciółmi odkąd dwa lata temu Simon przeprowadził się do Seaport. Nawet kiedy Simon wyjawił swój sekret, wyznając, że potajemnie podkochuje się w Will'u, ich więź nie została zerwana. Właściwie, to stała się silniejsza. - Super. Niedługo wrócę. Miło było was poznać. - Will powiedział do Katie, Reginy i Glenn'a. Walczyłam z pragnieniem, aby go zatrzymać. Sam pomysł o pozostaniu samej z nimi sprawił, że poczułam się niekomfortowo. Kiedy stawałam się nieswoja, miałam tendencję do paplania i mówienia rzeczy, których normalnie bym nie powiedziała i potrafiłam je pleść dalej i dalej... - Simon jest współlokatorem Will'a. - Powiedziałam, podczas gdy Katie rozwieszała jeszcze więcej zdjęć. Nie przyjrzałam się im zbytnio. Było ich po prostu za dużo. Były jak grzyby, o których wiedziałam, że w jakiś sposób mogą przenieść się na moją stronę pokoju. 3
UMaine - Uniwersytet w Maine. Pepto Bismol - Amerykański lek w formie płynu, który łagodzi problemy związane z żołądkiem. Jego charakterystyczną cechą jest różowa butelka. 4
17
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Obudziłabym się pewnego ranka i zobaczyłabym jej słodką twarz krzywiącą się na mnie ze zdjęcia. - Oh, rozumiem. - Odrzekła Regina, gdy wręczyła Katie kolejne zdjęcie i obie wymieniły między sobą spojrzenia. - Czy jest przystojny? - Will jest bardziej w jego typie. Simon jest gejem. - Powiedziałam, kładąc kres tego typu pytaniom. - To znaczy, zawsze o tym wiedziałam, ale dopiero kiedy powiedział mi jak bardzo, ale to bardzo kocha Channing'a Tatum'a, w końcu stanęłam przed nim i sprawiłam, że wszystko mi wyznał. Potem mieliśmy tę całą sprawę interwencyjnego typu z Will'em, ale naprawdę go to nie obeszło. To znaczy, niektórzy faceci czuliby się dziwnie mieszkając z gejem, ale oni byli przyjaciółmi przez tak długi czas... - W końcu udało się mi odciąć dopływ słów. Mój słowotok spotkał się z grobową ciszą. - Oh. - Regina bąknęła. Glenn chrząknął i zapytał się Katie, gdzie chce umieścić swój telewizor. Uzgodniłyśmy już wcześniej, że to ona będzie odpowiedzialna za zapewnienie elektroniki, jako że jej rodzice zakupili ją już rok temu. Miałam swoje własne rzeczy, ale jej były najwyższej rangi. Telefon Katie zabrzęczał z wiadomością, a ona ponownie wykonała ten koszmarnie straszny, piszczący dźwięk. Wyglądało na to, że będę musiała się do tego przyzwyczaić. Lub przynajmniej dowiedzieć się, jak nie korzystać ze swoich bębenków. Byłam zajęta układaniem swoich książek w kolejności alfabetycznej według nazwisk autorów (oraz serii), kiedy usłyszałam za sobą głos. - Hottie Lottie? Książki, które ustawiałam na półce, uderzyły o podłogę. Odwracałam się powoli, żywiąc płonną nadzieję, że to nie ten, o kim myślałam. Nie słyszałam tego głosu od lat. Myślałam, że nigdy go już nie usłyszę. W ciągu jednej sekundy, jego głos przywołał tę noc ze wszystkimi wspomnieniami o niej. Dym w moich włosach, chłód światła księżyca i strach, który wypełnił mój brzuch, kiedy Zan, Lexie i Zack wsiedli do jego samochodu i odjechali. Przełknęłam żółć i odwróciłam się całkowicie, na wypadek gdybym miała omamy słuchowe. Nie. On tam był. Zack Parker. Dwa lata temu widziałam go leżącego w szpitalnym łóżku z posiniaczonym, połamanym i poobijanym ciałem. Pamiętam, że patrzyłam wtedy na niego i życzyłam mu śmierci. Znaleźli Lexie dziesięć stóp od przewróconego wozu. Żadne z nich nie miało zapiętych pasów bezpieczeństwa, a jeleń pojawił się znikąd. Zan gwałtownie skręcił
18
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
i furgonetka wywróciła się, wyrzucając z jej wnętrza wszystkich. Zan i Zack połamali kości, ale Lexie poniosła uraz mózgu. Ta noc zmieniła wszystko. Lexie przeszła z dziewczyny kochającej konie i lody truskawkowe w dziewczynę, która na nowo musiała uczyć się chodzić. W dziewczynę, która nie mogła zapamiętać mojego imienia. Kiedy po jej obudzeniu odwiedziłam ją w szpitalu, musiałam nosić plakietę ze swoim imieniem i ciągle przypominać jej jak się nazywam. - Cześć, skarbie! - Katie pisnęła i rzuciła się na niego, jak gdyby ponownie jednoczyli się po długiej rozłące. Regina uśmiechnęła się, a Glenn się nachmurzył. Bez wątpienia, urok Zack'a go nie przekonywał. - Cześć. - Powiedział, zerkając na nią, zanim spojrzał na mnie. Nigdy wcześniej nie widziałam Zack'a zszokowanego, ale przez jedno mrugnięcie oka taki właśnie był. Potem szybko załagodził to swoim uśmiechem. Chciałam zabrać mu ten uśmieszek z twarzy i wepchać mu tak głęboko w dupę, że nawet proktolog nie mógłby go znaleźć.5 - Miło cię znowu widzieć. - Muszę wziąć coś z samochodu. - Powiedziałam, chowając swoje drżące dłonie za plecami. Nie pozwoliłabym mu zobaczyć się w ten sposób. Więc uciekłam.
5
Proktolog - lekarz specjalizujący się w leczeniu problemów z jelitem grubym i odbytnicą.
19
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Rozdział czwarty
Zan
Rozległo się pukanie do drzwi, gdy chowałem swoje ubrania w komodzie. Mój współlokator nadal się nie pojawił i zacząłem się zastanawiać, czy kiedykolwiek to zrobi. - Nigdy nie zgadniesz, kto tutaj jest. - Powiedział Zack z ręką założoną na ramieniu Katie, jakby była tam jedynie po to, aby mógł się na niej opierać. Jak zwykle, spojrzała na mnie podejrzliwie. Chciałem jej powiedzieć, aby uciekała póki jeszcze może. Uciekała póki jeszcze może stać, a on nie zmiażdżył jej pod ciężarem swojej ręki. Racja, nie będzie słuchać niczego, co mam do powiedzenia. - Kto? Uśmiechnął się. - Hottie Lottie. - To przezwisko sprawiło, że rzeczy różnego rodzaju eksplodowały w mojej głowie. Wiele z nich było przekleństwami, ale najgłośniejsze było jej imię. Charlotte Anders. Wszyscy wołali na nią Lottie, ale w mojej głowie zawsze była Charlotte. To do niej lepiej pasowało. Charlotte Anders była tutaj. Na tym samym uniwersytecie. - Jesteś pewien? - Wyjąkałem. - Myślę, że zapamiętałbym dziewczynę, która przez lata trzymała cię całkowicie pod pantoflem. Nie przejmowałem się tym, aby mu zaprzeczyć. I tak to by nic nie dało. Musiałem usiąść na łóżku, żeby się nie przewrócić. Nigdy nie przypuszczałem, że kiedykolwiek ją jeszcze zobaczę. Moja klatka piersiowa ścisnęła się, a dłonie trzęsły się tak, że musiałem je włożyć do swoich kieszeni. - Jest współlokatorką Katie. Prawda, mała? - Zack najwyraźniej czerpał chore emocje z robienia mi tego. Chociaż, nie byłem jedyny, który wyglądał nieswojo. - Możemy iść? - Katie powiedziała, szturchając go w klatkę piersiową. Spojrzał w dół, jakby właśnie przypomniał sobie, że tam była. Jego twarz powoli ułożyła się w uśmiech, a on sam pociągnął ją za nos, sprawiając, że uśmiechnęła się do niego.
20
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Jasne, mała. Do zobaczenia później, Zan. Będziemy musieli niedługo wychodzić. Tylko faceci. - Mrugnął do mnie i skierował Katie na korytarz. - Na razie. - Tylko Zack mógł zrzucić taką bombę i odejść. Dopiero po jego wyjściu przypomniałem sobie, że powinienem mu powiedzieć, aby zadzwonił do mamy. Prawdopodobnie skończy się na tym, że zrobię to ja, aby nie musiała się martwić. Ona i ja byliśmy jak dwoje ludzi, którzy tylko w połowie mówią tym samym językiem, więc tylko połowa z tego, co każda ze stron powiedziała, była zrozumiała. Miałem zamiar odkładać telefon do niej tak długo, jak to tylko możliwe. Nie zawsze tak było, ale po wypadku przepaść między nami stała się tak wielka, szeroka i głęboka, że nigdy nie byliśmy zdolni, by ją przekroczyć. Nie byłem gotowy na to, by rozmawiać z kimkolwiek, więc dalej się rozpakowywałem, powtarzając jej imię w swojej głowie. Charlotte, Charlotte, Charlotte. W pewnym momencie i tak ostatecznie na nią wpadnę, skoro mieszkaliśmy w jednym budynku. Rozejrzałem się po pokoju i nagle zaczął robić się mniejszy. Znajome uczucie ucisku w mojej piersi i lekkości w głowie powiedziało mi, że muszę się stamtąd wydostać. Natychmiast. Bez moich leków naciskających w moim mózgu przycisk STOP, trudno było powiedzieć, co mogło się stać. Co mogłem zrobić. Wszystko po prostu rosło i rosło i rosło w moim umyśle, dopóki nie musiałem się tego pozbyć i zazwyczaj obejmowało to niszczenie rzeczy, aby powstrzymać poczucie winy, bólu i żalu przed całkowitym zmiażdżeniem mnie. Przez ostatnie dwa lata kontrolowałem to jakoś, ale możliwość zobaczenia jej groziła obróceniem tego w chaos. Prawie zapomniałem swojej karty do drzwi, która pozwoliłaby mi się dostać z powrotem do mojego pokoju, ale chwyciłem ją w ostatniej chwili, zanim drzwi zatrzasnęły się za mną i skierowałem się do wyjścia. Niemal wpadłem na jakiegoś gościa, ale nawet nie zatrzymałem się, by przeprosić. To nie miałoby znaczenia. Gdy już znalazłem się na zewnątrz, zacząłem iść. Było tam za dużo ludzi. Musiałem od nich uciec. Od ich głośnych, szczęśliwych głosów i od ich głośnej, szczęśliwej energii. Nie wiele mogłeś znaleźć miejsc w kampusie, w których mógłbyś pobyć sam, ale niech mnie przeklną, jeśli nie wytrzasnę chociaż jednego takiego. Tylko chodzenie pomagało mi. Gdybym mógł skupić się na tym, mógłbym przestać koncentrować się na szaleństwie, jakie działo się w mojej głowie.
21
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Charlotte, Charlotte, Charlotte. Co ona tu robiła? Jej brat pewnie też tutaj był. Oni zawsze trzymali się razem w szkole, ale to było dwa lata temu. Może byli teraz inni. Może ona była teraz inna. Kiedy ostatni raz ją widziałem, byłem w szpitalnym łóżku, a ona stała w otwartych drzwiach do mojej sali, patrząc na mnie. Nigdy nie zapomnę tego spojrzenia w jej oczach. Tych oczach, które przynosiły mi na myśl niebo odbijające się od wód jeziora w letni dzień. Były puste. Zimne, zamglone i puste. Nigdy wcześniej nie widziałem ich takimi. Dziewczyna, która zawsze gadała, śmiała się i była pogodna, zniknęła. Załamała się. Stała tam, dopóki nie zamknąłem swoich oczu i nie odwróciłem głowy. Jak tchórz. Jestem pewien jak diabli, że nie chciała mnie widzieć. Potrząsnąłem głową na to wspomnienie i przekroczyłem tory kolejowe, które przebiegały przez kampus. Nie miałem pojęcia gdzie byłem, ale nie obchodziło mnie to. Przeszedłem przez Ośrodek Sportowy i znalazłem się na drodze prowadzącej do farmy, tuż na skraju kampusu. Idealnie. Jako że zajęcia się jeszcze nie zaczęły, było cicho, ale kilka koni stało w padoku. Kiedy byłem dzieckiem, niedaleko mojego domu znajdowała się stadnina koni i często tam chodziłem, gdy złościłem się na mamę lub ojczyma za jakikolwiek drobiazg, który wkurzył dziewięcioletniego mnie. Podszedłem aż pod samo ogrodzenie, mając nadzieję, że nikt nie wyjdzie i nie nawrzeszczy na mnie. Wiedziałem, że nie wyglądałoby to dobrze. Oglądanie biegających i goniących siebie nawzajem koni pomogło mi oczyścić swój umysł. Żałowałem, że nie wziąłem ze sobą aparatu, który otrzymałem jako prezent od mojej kuratorki z opieki społecznej. Zainteresowała mnie fotografią, by dać inne ujście mojej energii. Zdecydowanie jeszcze tu wrócę, kiedy mój umysł będzie bardziej jasny. Z Charlotte powracającą do mojego życia, to było bardzo niewykonalne. Kurwa. Oparłem się pokusie, aby przywalić głową w płot. - Hej! - Ostry, kobiecy głos sprawił, że spojrzałem w górę. Kobieta, która wyglądała, jakby urodziła się w stodole i pewnie zakończy tam swoje dni, ruszyła do mnie z dłońmi na swoich biodrach odzianych w przetarte dżinsy. - Co robisz? Miała wiadro z czymś w środku w jednej ręce, a widły w drugiej. Byłbym kompletnym kretynem, gdybym z nią zadarł. - Nic, po prostu spaceruję. - Mógłbym powiedzieć cokolwiek, a ona i tak patrzyłaby na mnie, jakbym miał zamiar na nią napaść.
22
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- No to idź dalej. - Powiedziała, szarpiąc swoim podbródkiem, abym się odczepił. Walczyłem z pragnieniem uśmiechnięcia się do niej. Gdybym miał na głowie kapelusz, uchyliłbym go i życzyłbym jej dobrego dnia. To zawsze działało na ludzi. Boże, naprawdę, naprawdę chciałem się naćpać. Po prostu położyć się, posłuchać płyty i patrzeć jak wiatr porusza chmurami. Lub wypieprzyć jakąś laskę. To też działało, ale nie na długo. Tylko do momentu, gdy pot nie wyschnął, a potem odsuwałem się, spoglądałem w dół na dziewczynę i próbowałem przypomnieć sobie jej imię. W większości przypadków zgadywałem. Bojąc się sprowokować kobietę z widłami, odwróciłem się i zacząłem iść w stronę akademika. Nie mogłem wyjść i się naćpać. Nie mogłem wyjść i pieprzyć przypadkową dziewczynę. Mogłem, ale Pani Carter, moja kuratorka, zadzwoniłaby do mnie potem i już by wiedziała. Ona zawsze dowiadywała się, a rozczarowanie w jej głosie, gdy wypowiadała moje imię było najgorszym dźwiękiem na świecie. Zaraz po odgłosie, jaki wydaje samochód, gdy przewraca się i przewraca. Więc wlokłem się z powrotem do mojego nowego pokoju ze spuszczonymi oczami i nadzieją na to, że nie wpadnę na nią. Charlotte, Charlotte, Charlotte.
Lottie
Znalazłam się na schodach i zamiast iść w dół i zostać pochłonięta przez wprowadzający się tłum ludzi, udałam się na dach. Zawsze czułam się najbardziej spokojna, gdy byłam wysoko. Może miało to coś wspólnego z domkiem na drzewie, który tata pod wpływem ojcowskich uczuć wybudował dla mnie i Will'a jednego roku. Will nigdy nie wszedłby tam, więc miałam to miejsce tylko dla siebie. Może miało to coś wspólnego z faktem, że większość ludzi mnie przewyższała wzrostem. Na drzwiach prowadzących na dach wisiał znak ostrzegawczy, ale nie bałam się go. Jedyne co mogliby mi zrobić to nakrzyczeć na mnie.
23
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Nie miałam niczego, czym mogłabym podeprzeć drzwi, więc ściągnęłam jedną z moich tenisówek i wepchnęłam ją w szczelinę, aby nie zostać dziewczyną, która wściekła się, utknęła na dachu i musiała być uratowana. Żwir zaskrzypiał pod moim butem i wbił się w moją ubraną w skarpetę stopę, kiedy odsunęłam się od drzwi, plecami do nich. Dźwięk samochodów i głosy należące do wszystkich znajdujących się na poziomie ulicy zanikały, a ja zamknęłam oczy i wyobraziłam sobie, że jestem gdzieś indziej. Gdziekolwiek. - Czy znowu mnie wkręcasz? - Powiedziałam do prawie bezchmurnego nieba. Gdzieś w dali zaskrzeczała mewa, a kolejna jej odpowiedziała. Rozpoczęłam ten dziwny zwyczaj mówienia do nieba po wypadku Lexie. Moi rodzice załatwili mi wizyty u terapeuty, ale one nigdy mi nie pomogły. Tak naprawdę, to Will mi to zasugerował. Uważałam, że tam na górze musiał być ktoś, kto słuchał. - Czy już nie wystarczająco wycierpieliśmy? Czy to jakiś rodzaj lekcji, którą mam się nauczyć, bo nie rozumiem. Dlaczego my? Niebo nie udzieliło żadnej odpowiedzi. Wzięłam do garści żwir i rzuciłam nim. Z moim szczęściem spadnie on komuś na głowę. - Po prostu nie rozumiem. - Moje gardło zwęziło się boleśnie wokół kuli łez, która groziła nadejściem i wypłynięciem z moich oczu. - Dlaczego nie pozwolisz mi ruszyć dalej? Przemierzałam dach z jednej strony na drugą, mimo że chwiałam się przez brak mojego buta. Przechadzałam się tak jeszcze kilka razy, opierając się pokusie potrząśnięcia pięścią w niebo, albo upadnięcia na kolana i płakania. Zrobiłam tak już wiele razy. Po kilku głębszych oddechach, podeszłam z powrotem do drzwi, zatrzymując się na tyle długo, by na nowo założyć swojego buta i zawiązać go. Kiedy zbiegałam po schodach, ominęłam swoje piętro i skierowałam się od razu do Will'a. Uderzyłam pięścią w drzwi, mając nadzieję że, po pierwsze, dotarłam do właściwego pokoju, i po drugie, on tam był. Otworzył drzwi z grymasem na twarzy, ale przemienił go w niepokój, kiedy zobaczył moją twarz. - Co się stało? - Dwa słowa. Zack pieprzony Parker. - To są trzy słowa. - Will!
24
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Sorry. Zack Parker. Co z nim? - On potrafił być czasem taki tępy. Chciałam go plasnąć w głowę. - On jest tutaj. - Gdzie? - TUTAJ. Jak również, jest pewnie teraz w moim pokoju wsysając się w twarz mojej współlokatorki. - Zaraz, co? - Katie mówiła o swoim chłopaku, a następnie on tam był. On był tym Zack'iem, o którym opowiadała. Więc jest tutaj. W tej szkole. Z nami. - Cholera. - Taa. - Kurwa. - Taa. - Cholerny skurwiel. - Z ust mi to wyjąłeś. - Mój głos załamał się i w końcu płacz przełamał barierę, jaką starałam się przed nimi umieścić. - Oh, Lot. - Will wziął mnie w swoje ramiona, kiedy pozwoliłam sobie rozpaść się na kawałki. Przyciągnął mnie do swojego łóżka, które nadal nie było gotowe i na którym znajdowały się pudła. Odsunął je na bok i usiadł ze mną. Był jedyną osobą na planecie, przy której mogłam sobie na to pozwolić. - Ja po prostu nie rozumiem. - Wiem, wiem. - Poklepał mnie po plecach i pozwolił mi moczyć łzami jego koszulę. Will nigdy nie powiedział mi, że zachowuję się głupio, lub że nie powinnam płakać, lub że muszę ruszyć dalej. Przed wypadkiem Lexie kłóciliśmy się o wiele więcej, zwłaszcza o głupie rzeczy. Po tym zdarzeniu, było tak, jakby zdecydował, że to, iż nie pukałam do jego drzwi zanim przez nie wparowałam, nie było ważne. Stał się także cholernie bardziej wrażliwy po tej nocy. - Chcesz, żebym mu przywalił? Tym razem nie ma tu mamy i taty, aby mnie powstrzymali. - Straciłam już rachubę ile razy Will chciał pobić Zack'a. Zan'a też, jeśli o to chodzi. Zachichotałam trochę. - Tu jest moja siostra. - Will przetrząsnął jedno z pudeł i pojawił się z ręcznikiem. Nie mam żadnych chusteczek. - Podał mi go, abym otarła swoje oczy i nos. - Dzięki, William.
25
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Zawsze do usług. - Wrzucił ręcznik z powrotem do pudła. Fuj. - Jesteś pewna, że nie mogę mu przypierdolić? Naprawdę uważam, że powinien znowu się znaleźć w szpitalnym łóżku. - Jest w porządku, Will. - Zdecydowanie nie było, ale nie chciałam, aby stoczył dla mnie moją bitwę. Nie żebym miała zamiar bić się z Zack'iem. Nie wiedziałam, co miałam zamiar zrobić. Po wypadku myślałam o milionie różnych sposobów, aby go zabić. To prawdopodobnie nie było normalne. Właściwie, wiedziałam, że to nie było normalne, ale to nie powstrzymywało mnie od wyobrażania sobie jego rozjechanego przez samochód lub doświadczającego silnego bólu lub będącego w trakcie rozszarpywania jego kończyn, jednej po drugiej. Telefon Will'a zadzwonił. - To Simon.- Jeszcze raz pociągnęłam nosem i przetarłam dłońmi swoją twarz. Pewnie wyglądałam jak bałagan. - Idę mu pomóc. Poradzisz sobie? Skinęłam głową, mając nadzieję, że w przekonujący sposób. Will potarł dłonią po czubku mojej głowy, skutecznie rujnując moją fryzurę, zanim wyszedł z pokoju. - Łobuz. - Oparłam się o jeden z kartonów i patrzyłam w sufit. - Co. Jest. Kurwa. Nie mogłam uciec od przeszłości. Nawet tutaj.
26
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Rozdział piąty
Zan
Napchane worki na śmieci i kartony walały się na korytarzu przy moich otwartych drzwiach. Stanąłem nad nimi i sprawdziłem pokój, znajdując w nim chłopaka o około sześć cali mniejszego, kilka cali szerszego i całkiem sporo odcieni włosów jaśniejszego ode mnie, próbującego znaleźć wystarczająco dużo miejsca dla wszystkich worków i podartych pudeł. Mój współlokator dotarł na miejsce, kiedy ja byłem zajęty gapieniem się na konie i powstrzymywaniem siebie od popełnienia życiowego błędu. - Cześć - powiedziałem. - Devin, prawda? - Czekałem, by zobaczyć, czy zechce podać mi rękę. Gdy przyszło dobierać współlokatorów, nie miałem dużego wyboru. Bez możliwości dzielenia pokoju z kimś, kogo znałem, a nikt kogo znałem, nie miał zamiaru ze mną mieszkać, musiałem zaryzykować z losowym doborem. Przydzielono mi Devin'a Johnson'a prawie dwa miesiące temu, ale ledwie wymieniliśmy emaile. - Taa, ty jesteś...Alex? - Rzucił jeden z worków na szczyt stosu już piętrzącego się na gołym materacu. Nie wyciągnął swojej dłoni, by uścisnąć moją. - Zan - powiedziałem, wchodząc całkowicie do pokoju. - Zan? - Tak, jak Alex-zan-der. - Kiedy ja i Zack byliśmy dziećmi, mama pomyślała, że byłoby uroczo, gdyby nasze imiona zaczynały się na Z, ponieważ byliśmy w zbliżonym do siebie wieku. Nigdy nie byłem w stanie tego podważyć. - Kapuję. - Wyszedł i wrócił z plecakiem. - Potrzebujesz pomocy? - Nie, poradzę sobie. - Rzucił plecak na ziemię i spojrzał na stertę, jakby była Mount Everest, a on nie miał butli z tlenem. Byłem ciekaw, dlaczego jego rodziców nie było tutaj, aby mu pomóc, ale to wiązałoby się z zadawaniem mu tych osobistych pytań, a nie miałem zamiaru tego robić. Mama i Steave mieli być tutaj, ale Steave zaskoczył ją podróżą do Vegas. Kiedy rezerwował wycieczkę, nie wiedział, że odbędzie się ona podczas weekendu przeprowadzki.
27
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Puk, puk - mój brat pojawił się w drzwiach w towarzystwie jego ślicznotki. Oboje mieli potargane włosy, więc było oczywiste, że gdzieś się pieprzyli, pewnie w wozie. Naprawdę nie chciałem myśleć o tym ile razy pieprzył się z dziewczynami w tym samochodzie. Ja przynajmniej korzystałem z pokoju. W większości przypadków. - Hej, chcesz wyjść gdzieś na pizzę? - Właśnie zdecydował się być moim bratem. Takie chwile były jak czterolistne koniczyny. Rzadkie, trudne do znalezienia, czasami brakowało mi ich, a czasami nadeptywałem na nie i miażdżyłem pod swoją stopą. - Jasne. - Ponieważ byliśmy mniej więcej w tym samym wieku, jako dzieci dużo razem się bawiliśmy. Kiedy byliśmy mali, nasze różnice osobowościowe nie stanowiły dużej przeszkody w budowaniu miasta z klocków na podłodze salonu, a potem niszczeniu go naszymi dinozaurami. Jednego dnia na plaży, kiedy ja miałem trzy lata, a on prawie pięć, uratował mnie od utonięcia, więc przez kilka lat był moim obrońcą. Ale to nie trwało długo. Gdy dorośliśmy, nasze różnice stały się bardziej widoczne. On lubił rywalizować, zawsze chciał się siłować i każdemu rzucał wyzwanie. Ja byłem samotnikiem, wolałem biegać, czytać, robić rzeczy na własną rękę. Fakt, że posiadał prawo jazdy i furgonetkę sprawił, że znowu zjednaliśmy się ze sobą, ze względu na mój brak transportu. Potem wydarzyła się ta noc i nie byliśmy już tacy sami. Ale nic nie zmieniło faktu, że był moim bratem. - Myślę, że zobaczymy się później. - Powiedziałem do Devin'a. On tylko chrząknął i zaczął rozrywać jeden z worków na śmieci. Jako że pizza stała się jedzeniem wybieranym przez większość studentów, naturalnym było, że na obrzeżach kampusu znajdowały się trzy pizzerie. Podczas jazdy, siedziałem na fotelu dla pasażera z Katie obok mnie. Upewniła się, że znajdowała się tak daleko jak tylko mogła, aby w żaden sposób mnie nie dotknąć. Przygarbiłem się w stronę drzwi, pomagając jej w tym. Poza tym, ignorowała moje istnienie. Albo odwalała niezłą robotę, udając. Znaleźliśmy miejsce parkingowe i wysiedliśmy, Zack podnosząc Katie, sprawiając, że pisnęła z zachwytu, zanim obdarzył ją brutalnym pocałunkiem i wziął ją za rękę, by poprowadzić do zatłoczonej restauracji. Odwróciłem wzrok, żałując, że z nimi przyjechałem. Wnętrze było typowym zamerykanizowanym pomysłem na włoskie miejsce. Miało czarne i białe płytki na podłodze, a na ścianach włoskie flagi i zdjęcia tłustych, wesołych kucharzy obracających ciasto i krojących pomidory.
28
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Wślizgnęliśmy się na miejsca przy stoliku, ja po jednej stronie, Zack i Katie po drugiej, owinięci wokół siebie jak bluszcz na ceglanym budynku. To było obrzydliwe, naprawdę. Nigdy nie byłem jednym z tych, którzy publicznie okazują swoje uczucia, ale nigdy też tak naprawdę nie miałem dziewczyny. Tylko długi sznur przyjaciółek do pieprzenia. - Co chcesz, mała? - Nie wiem. - Powiedziała Katie, zerkając na menu. Mógłbym powiedzieć, że tak naprawdę nawet go nie czytała. - Ty wybierz. Kelnerka przyszła, by przyjąć od nas zamówienie na napoje i wszyscy wzięliśmy colę. Wiedziałem, że Zack chciał piwo, ale szansa na uzyskanie jakiegoś w barze dla studentów bez dowodu, była taka sama, jak moja szansa na wejście do sklepu i nie bycie śledzonym przez sprzedawcę, po to, by mógł się upewnić, że niczego nie ukradłem. Mniejsza niż zero procent. Nawet nasza kelnerka patrzyła na mnie przez chwilę, zanim Zack przykuł jej uwagę. Zamówiłem pierożki calzone6, więc Zack i Katie mogli podzielić się swoją pizzą pepperoni. Katie wciąż sprawdzała swój telefon i starała się poprawić swój koński ogon, tak by był wystarczająco niedbały, by pokazać ludziom, że się tym nie przejmowała. Zazwyczaj ignorowałem ich, kiedy Zack przesuwał swoją rękę w górę jej uda, próbując ją obmacać. Albo była tego nieświadoma, albo starała się jak mogła, aby go lekceważyć. Sądząc po jej sztywnym karku, robiła to drugie. Zawsze chciałem się zapytać dziewczyn, z którymi chodził, co takiego w nim było? Dlaczego go znosiły? Zack traktował dziewczyny gorzej niż swój samochód. - Więc, w ten weekend jest impreza u tego gościa, Todd'a, i jesteś zaproszony. Będą tam chłopacy z baseballa, ale powinno być fajnie. Wiele nowych dziewczyn, z którymi będzie można się zaprzyjaźnić. - Zack nigdy nie zaprzyjaźnił się z dziewczyną. Nie w nie-seksualny sposób. - Może - powiedziałem. Nie tak dawno temu, wszedłbym w to, ale teraz było inaczej. - No weź, braciszku. Musimy cię wciągnąć w życie towarzyskie. Byłeś w tej szkole dla dziwaków za długo. Zapomniałeś, jak to jest być wśród normalnych ludzi. - Taa, widziałem, co nazywał normalnym. - A dlaczego, kurwa, byłem w szkole dla dziwaków? - Powiedziałem to cicho, ale Katie i tak wzdrygnęła się i spuściła swoje oczy. Nie chciałem robić tego przed nią, ale przez tak długi czas ledwie co mogłem poradzić sobie z gębą Zack'a, zwłaszcza teraz, kiedy przed tym jak odszedł wyznał, że Charlotte tu była. 6
Calzone - potrawa kuchni włoskiej; rodzaj pieroga zapiekanego w piekarniku, nadziewanego różnymi składnikami.
29
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Nie mogłem przestać o niej myśleć. O tym jakby wyglądała, gdybym ją zobaczył. Czy jej oczy nadal byłyby takie same. - Jezu, uspokój się, stary. Po prostu starałem się być miłym, starszym bratem. Nie musisz się od razu denerwować. Próbuję tylko wyciągnąć ciebie z twojej własnej głowy, żebyś nie musiał więcej myśleć o Hottie. Nawet nie zapytałeś mnie, jak wygląda. - Chciałem mu powiedzieć, aby się odpierdolił, że z powrotem złapię stopa, ale to mogłoby wywołać scenę, więc zamknąłem swój dziób i dokończyłem swoje calzone. Katie przeważnie siedziała cicho i ledwie co podnosiła swoją pizzę. Wyglądała już na smutną, a może to tylko dlatego, że z nimi byłem. Ale potem Zack szepnął jej coś do ucha, wziął jej dłoń i pocałował jej grzbiet, a ona się uśmiechnęła, lecz nie dosięgło to jej oczu. On już ją zużył, jak tubkę pasty do zębów, która wkrótce zostanie wyciśnięta do reszty. - Więc daj mi znać co z tą imprezą. Powinieneś przyjść. - Zack powiedział, kiedy wracaliśmy do akademika z parkingu dla studentów. Powietrze było jeszcze pełne lata, a świerszcze wciąż śpiewały w trawie. Gdybym nadal był w domu, wyszedłbym przez swoje okno, na chwilę położyłbym się na polu za naszym domem i wpatrywałbym się w niebo. Latarnie były włączone, rzucając na wszystko tę pomarańczową poświatę i zasłaniając widok na gwiazdy. - Pomyślę nad tym. - Powiedziałem, bawiąc się dłońmi w swoich kieszeniach i układając palce na zapalniczce, którą wciąż ze sobą nosiłem. Rzuciłem palenie trawy, ale nie mogłem zrezygnować z mojej zapalniczki. To tylko głupia, metalowa Zippo, ale należała do mojego dziadka, więc byłem do niej przywiązany. Była jedną z niewielu rzeczy, z powodu której utraty naprawdę bym się zmartwił. Mojego współlokatora nie było, kiedy wróciłem, a kosz na śmieci wypełniały podarte worki. Na jego łóżko narzucono tylko tanią, cienką kołdrę, a resztę rzeczy po prostu upchnięto tu i tam. Opadłem na swoje łóżko i próbowałem uchronić moje myśli od pójścia do miejsca, które wciąż odwiedzałem. Wyciągnąłem zapalniczkę i pstrykałem nią, starając się skupić na lekkim szumie odpalanego płomienia. - Masz jakąś specjalną dziewuszkę w swoim życiu? - Dziadek zapytał mnie podczas mojej jednej z ostatnich wizyt u niego. Nigdy nie nazywał ich dziewczynami. Zawsze dziewuszkami.
30
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Nie bardzo. - W tamtym czasie usiłowałem zebrać się w sobie, by zagadać do Charlotte. Próbowałem już wszystkich sposobów, ale jak dotąd byłem zbyt dużą ciotą, by coś zrobić. - Nie kłam mi tutaj, młody człowieku. Znam to spojrzenie w twoich oczach. Jesteś zakochany. Tak jak ja, kiedy byłem w twoim wieku. Jak ma na imię? - Pyknął ze swojej fajki i rozsiadł się głębiej w swoim rozkładanym krześle. Potrząsnąłem swoją głową. - Musi być bardzo wyjątkowa, skoro wpadła ci w oko. Jaka ona jest? Założę się, że jest przepiękna. Pamiętam twoją babcię w tamtym wieku. Co za nogi. - Zagwizdał i odrzucił głowę do tyłu, jakby wspomnienie przejęło jego mózg. - Nie mogę z nią porozmawiać. - Powiedziałem. - Dlaczego nie? Coś z tobą nie tak? - Nie wiem. Za każdym razem, gdy ją widzę, zatyka mnie. - To naturalne. Dziewuszki mają sposób na to, byś poczuł się, jakbyś wcale nie miał języka. - Tak właśnie się przy niej czułem. Jakby ktoś obciął mi język. - Jeśli ta dziewuszka nie dostrzega kim jesteś, to nie zasługuje na to, by to zobaczyć. Jesteś jak twoja babcia. Twarda skorupka na zewnątrz, ale prawdziwa słodkość wewnątrz. Dziadek porównując mnie do cukierków sprawił, że uśmiechnąłem się trochę. - Więc, porozmawiasz z nią? - Jasne. - Dobry chłopak. - Powiedział, klepiąc mnie po ramieniu. Trzy tygodnie później umarł. Sześć miesięcy później próbowałem porozmawiać z Charlotte. Pół godziny po tym, wszystko poszło się jebać.
Lottie
- Minęło tak wiele czasu! - Twarz Simon'a przeciął uśmiech, a on przyciągnął mnie do uścisku, odrywając mnie od podłogi i obracając dookoła. Jego radość na mój widok zmusiła mnie do założenia uśmiechu na swoją twarz i odepchnięcia na bok ciemnych chmur, które zstąpiły na mój pierwszy dzień.
31
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Widziałam cię dziś rano. - Powiedziałam, kiedy postawił mnie na nogi. Simon i Will byli prawie tego samego wzrostu, ale wyglądali jak dzień i noc. Simon miał ciemne włosy, zielone oczy i najbardziej zaraźliwy uśmiech na świecie. Kilka dziewczyn, które przechodziło obok rzuciły na niego okiem i było jasne, że spodobało im się to, co zobaczyły. Dziewczyny zawsze zaczepiały Simon'a, prawie tak często jak Will'a. - Co mogę powiedzieć? Panie mnie kochają. - Mawiał zawsze. - Słyszałem o twoim małym spotkaniu. Chcesz, żebym udawał, że to się nie stało i był po prostu normalnym, czarującym sobą? Czy może chcesz, żebym zrobił lalkę voodoo? Albo mógłbym usiąść, obejrzeć babskie romansidło i płakać razem z tobą. - To była kolejna, dobra rzecz u Simon'a. Był tak lśniący, jasny i szczęśliwy, że mógł odgonić nawet najbardziej czarne i przygnębiające myśli. - Wybieram pierwszą opcję. - Załatwione. - Odparł, podczas gdy Will męczył się za nim, niosąc trzy przezroczyste pojemniki do przechowywania rzeczy. - Masz problem, wiesz o tym? - Powiedział, stawiając pojemniki na podłodze. Simon był najbardziej zorganizowaną osobą, jaką kiedykolwiek spotkałam. Mówił kiedyś, że miał w zwyczaju wściekać się, kiedy jego mama wrzucała mu różne jedzenie do jego pudełka na lunch i nie rozdzielała je do osobnych przedziałów, i odkąd miał pięć lat na każde Boże Narodzenie i urodziny prosił o wybijacz etykiet, aż w końcu dostał jeden. - Jesteś pewien, że będziesz w stanie mieszkać z Will'em? Widziałeś jego pokój. - Nie żeby Will był świnią, ale nie był Simon'em, Mistrzem Organizacji. Will spojrzał na mnie, ale zignorowałam go. Wracaliśmy do bycia znowu normalnymi. - Mam zamiar nawrócić go na mój styl życia. - Oh, naprawdę? A jak zamierzasz to zrobić? - Mam swoje sposoby. - Odpowiedział, mrugając. - Przepraszam, stoję tuż obok. - Powiedział Will, wymachując swoimi rękami. - Tak, widzimy cię, William'ie. - Will naburmuszył się i Simon go popchnął. - Czy to tylko ja, czy tu jest jeszcze ciaśniej niż zapamiętałem? - Will odsunął się do tyłu, zanim usiadł niedbale na stertę pojemników. - Może to jest jakiś magiczny pokój, który zmienia rozmiary. Jak w Hogwarcie. Powiedziałam.
32
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Jestem całkiem pewien, że mieli lepsze łóżka. - Odparł, siadając na swoim z okropnym, metalowym piskiem - Och, to będzie potrzebowało trochę WD-40.7 - Nie byliśmy tu nawet przez pięć sekund, a ty już coś naprawiasz. - Powiedział Will, kiedy Simon pstryknął na niego swoimi palcami, aby zszedł z jego pojemników. Jeden z nich był oznaczony jako narzędzia. - Nie mogę spać na rozklekotanym łóżku. - Odparował, sięgając do pudła. Will wyglądał jakby chciał coś powiedzieć, ale ja pokręciłam głową i poszłam po jeszcze więcej pojemników Simon'a. Siedem wycieczek później, mieliśmy wszystkie rzeczy Simon'a w środku, moje ramiona były jak galaretka, a Simon nie tylko naprawił skrzypiące łóżko, ale dokręcił śrubki do wszystkich krzeseł i na nowo ustawił półki na książki. Był jak jeden z członków ekipy programu Dom nie do poznania. Wszystko czego potrzebował to megafon i taśma miernicza. Will poddał się i poszedł po pizzę po trzeciej wycieczce do samochodu, leń. - Jak cholernie długo może trwać przyniesienie pizzy? - Zapytałam, kiedy Will wszedł przez drzwi. - Nie ma za co. - Powiedział Will, wręczając mi pudełko oznaczone mush&extrachz. - Hej koleś, udało ci się. - Przybili żółwika, a Will otworzył pudełko i wyciągnął je do Simon'a. Każdy z nich chwycił po kawałku, zgiął go na pół i zaczął przeżuwać. Faceci. - Masz jakieś ręczniki papierowe? - Zapytałam. - W prowiantowym pudle. - Simon powiedział, rozglądając się. - Tutaj. - Kopnął pojemnik swoją stopą. Wyjęłam ich kilka, wręczając je każdemu z chłopaków. Było nieuniknione, że jednemu z nich coś spadnie. - Widziałem go znowu. Zack'a. - Will powiedział z ustami pełnymi sera. - Parkował całkiem ładną brykę i widziałem go, jak przysysał się do ust twojej współlokatorki. - Dzięki, William. W ogóle o tym nie myślałam. - Może go wyrzucą. - Powiedział Simon. - Może Zack się schleje i uniwersytet zdecyduje, że jest on zagrożeniem dla uczelni i pozbędzie się go. Simon nigdy nie spotkał Zack'a. Przeniósł się do Seaport w Maine po wypadku, ale był tak samo zaangażowany w nienawiść do braci, jak Will, czy ja. - Mało prawdopodobne. - Odrzekłam. - Katie powiedziała mi, że Zack jest tu na stypendium sportowym. Wiesz jak łatwo jest sportowcom wymigać się od wszystkiego. Jego imię w moich ustach smakowało jak najbardziej gorzki syrop na kaszel. 7
WD-40 - środek w sprayu o działaniu smarującym i wypierającym wodę, o dużej zdolności do wypełniania szczelin; zawiera niezwykle silne właściwości przywierania do metali.
33
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Pomimo tego, że Zack był pijany, kiedy zdarzył się wypadek, wywinął się od kary. Z drugiej strony jednak, Zan skończył w stanowym zakładzie karnym dla młodocianych przestępców, a potem został wysłany do szkoły dla trudnej młodzieży na północy stanu. Przynajmniej nie musiałam się martwić, że go zobaczę. Został mu jeszcze kolejny rok liceum. - To jest popaprane. - Stwierdził Will. - Dosyć. - Powiedziałam. - Więc co robimy? - Nie możemy nic zrobić. Tylko unikać go, jak sądzę. - Obiecaj mi tylko, że nie będziesz chciał zachować się po bratersku i zrobić coś głupiego. - Nigdy nie robię niczego głupiego. - Powiedział Will. Oboje z Simon'em prychnęliśmy. - Taa, jasne. - Odrzekł Simon. - Po prostu obiecaj. - Tak, tak, obiecuję. - Powiedział, wystawiając swój mały palec. - Bliźniacza przysięga? Westchnął. - Bliźniacza przysięga. - Złączyliśmy nasze małe palce, potem splunęliśmy na nasze dłonie i uścisnęliśmy je sobie. - Jesteście tacy dziwni. - Powiedział Simon, wyjmując jakieś chusteczki antybakteryjne. Will po prostu wytarł jego dłoń o swoje spodnie, a ja użyłam do tego celu swojego ręcznika papierowego. Dzieliłam się z Will'em zarazkami przez więcej niż 18 lat. - Cóż, myślę, że muszę zobaczyć tę różową ohydę, o której opowiadaliście. Powiedział Simon. - Chodź, kiedyś będziesz musiała wrócić do swojego pokoju. Jeśli ja mogłem ujawnić się swoim konserwatywnym rodzicom i żyć, to ty możesz się zmierzyć z tym palantem. - Miał rację. Położył rękę na moim ramieniu i podciągnął mnie na moje nogi. - Jeśli chcesz, abym go dla ciebie uderzył, zrobię to. Powiedz tylko...um...kaczuszka i zrobię to. - Odrzekł Simon. - Kaczuszka? - Co? Masz jakiś problem z kaczuszkami? Są urocze. - Taki właśnie był Simon. Will wzruszył ramionami. - Również, chyba mógłbym mieć kilka noży do swej dyspozycji. Jeśli kiedykolwiek o nie zapytasz, będę zaprzeczać. Niemniej jednak, są do twojego użytku, gdybyś ich potrzebowała. - Simon powiedział, wskazując na pudło z narzędziami.
34
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Katie i Zack'a nie było nigdzie, ale na drzwiach wisiała notatka, napisana różowym długopisem i usiana serduszkami, mówiąca o tym, że wyszli. - Jasna cholera, wygląda na to, że to tu róż przychodzi umrzeć. Jak masz zamiar tak żyć? - Zapytał Simon. Było jeszcze gorzej niż wtedy, gdy wychodziłam, z dodatkiem różowej zasłony na zakrycie jednego z okien na końcu pokoju oraz mdląco-różowego dywanika, który spoczywał pomiędzy naszymi łóżkami. W końcu spojrzałam na zdjęcia po jej stronie pokoju i zobaczyłam uśmiechniętą twarz Zack'a. Jak mogłam nie zauważyć tego wcześniej? - Może dostanę znieczulicy i przyzwyczaję się do tego. - Powiedziałam. - A może zostaniesz oślepiona różem i wszystko co zobaczysz, będzie różowe. Odpowiedział Simon. - Gdybyś był oślepiony różem, nie byłbyś w stanie widzieć różowych rzeczy. - Will zauważył. Simon spojrzał na niego. - Wiesz, co mam na myśli. Wow, to naprawdę straszne. Jakby zabiła Muppeta i zrobiła z jego skóry poduszki. - Wskazał na ich stos zalegający na łóżku Katie. Mój telefon zadzwonił, a ja wyciągnęłam go z mojej tylnej kieszeni. To była Lexie. Wzięłam uspokajający oddech, zanim odebrałam. - Cześć, Lex! - Powiedziałam to tak radośnie, jak tylko mogłam. - Lexie. Wyszeptałam bezgłośnie do Simon'a i Will'a. Simon podał mi chusteczkę z bladoróżowego pudełka na toaletce Katie. - Cześć, Lottie! Co robisz? - Właśnie się wprowadziłam. Jak się masz? - W porządku. Byłam w zoo. - Świetnie! Jakie zwierzęta zobaczyłaś? - Um, widziałam lwa, niedźwiedzia i sło...um - Usiłowała znaleźć słowo. - Słonia? - Właśnie. Był ogromy. - Założę się. - Jesteś zajęta? - Nigdy nie jestem zbyt zajęta dla ciebie, Lex. - Dobrze.
35
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Usiadłam na swoim łóżku i gadałam z Lexie. Przyzwyczaiłam się do tego, jaka była inna, ale dziś, po zobaczeniu Zack'a i po przywołaniu tamtych wydarzeń, to było szczególnie bolesne. Uraz mózgu Lexie był tak rozległy, że na początku nie sądzili, że będzie ona w stanie znowu chodzić lub mówić. Udowodniła im, że się mylili, jednak pewnych obszarów nigdy nie będzie zdolna odzyskać. Jej pamięć została uszkodzona, tak samo jak jej emocje. Miała skłonności do wpadania we wściekłość i zawsze musiałam uważać na to co mówię, aby jej nie zdenerwować. Jej napady złości były zarówno gwałtowne, jak i przerażające. - Czy odwiedzisz mnie niedługo? - Jasne! - Kay, mama Lexie, przejęła telefon i ustaliłyśmy, że przyjadę w następny weekend. Moi rodzice wypominali mi, że wybrałam Uniwersytet Dirigo, dlatego że był tylko pół godziny drogi od domu Lexie. Kiedy ja i Will stanęliśmy przed koniecznością wyboru uczelni, to on był tym, który to zasugerował. Zawarliśmy niewypowiedziany pakt, że pójdziemy na tą samą uczelnię. - Kocham cię, Lex. - Ja też cię kocham.
36
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Rozdział szósty
Lottie
Katie nie wróciła aż do późnego wieczoru. Simon i Will zostali w moim pokoju na wszelki wypadek, gdyby zjawiła się z Zack'iem, a oni musieliby go rozłożyć na łopatki. To ich słowa, nie moje. Kiedy w końcu się pojawiła, miała rozkoszny uśmiech na swojej twarzy, dopóki nie zobaczyła Will'a i Simon'a. - Oh, cześć. - Powiedziała. - Katie, to jest współlokator Will'a, Simon. - Miło cię poznać. - Odrzekł Simon, kiwając głową. Miałam nadzieję, że nie przeszkadzało jej to, że włamaliśmy się do jej telewizora, by pooglądać maraton The Walking Dead. Przełączyłam na inny kanał, a Will i Simon zajęczeli. - Jadłaś już kolację? - Zapytałam Katie, podczas gdy chłopaki już całkiem się nachmurzyli. - Taa, wyszłam z Zack’iem. - Ostrożnie wślizgnęła się do pokoju, tak jakbyśmy wszyscy mieli się na nią rzucić. Zatrzymała się, zanim usiadła wygodnie na jej morzu poduszek. - Przestraszyłaś się trochę, gdy go zobaczyłaś. Myślałam, że może jesteś jego byłą, czy coś, ale wyjaśnił mi że nie o to chodziło. - Powiedziała. - Więc wytłumaczył ci całą tę sprawę? - Zapytałam, nieco wariując. Will położył swoją dłoń na moich plecach, kładąc nacisk na mój kręgosłup. Wiedział, że byłam gotowa wybuchnąć. - Tak, powiedział, że był na randce z twoją przyjaciółką i mieli jakiś wypadek. Niezupełnie. - Wiecie co? Zgłodniałem trochę. Chyba pójdę na dół do stołówki. Chcesz iść ze mną, Lot? - Powiedział Simon, wstając. Oczywiście, zaledwie kilka godzin temu jedliśmy pizzę, ale Simon miał apetyt trzech normalnych facetów.
37
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Um, jasne. - Odpowiedziałam, wiedząc, że to tylko podstęp, aby wyciągnąć mnie z pokoju, zanim wyjechałabym z czymś, co przyczyniłoby się do tego, że znienawidziłaby mnie. Pragnęłam to zrobić więcej razy, niż mogłabym policzyć. - Idę z wami. - Odezwał się Will, również wstając. - No to, do zobaczenia później. - Powiedziałam do Katie, kiedy wychodziłam z pokoju. Pomachała do mnie niepewnie. - Nie musieliście się tak zachować. - Oznajmiłam, kiedy szliśmy korytarzem. - Nie zamierzałam nic zrobić. - Nie, ale masz w zwyczaju robić to nic, kiedy tylko zaczynasz mówić cokolwiek ślina przyniesie ci na język, a nie sądzę, by ona była jeszcze na to gotowa. - Odparował Will. Simon przytaknął. - Wcale nie. - Powiedziałam, krzyżując swoje ręce. - Wiesz, że nie możesz mnie okłamać, Lottie. - Odrzekł Will. - Mój bliźniakodar jest silny. - Postukał się w czoło. Lada moment zacznie cytować Yodę.8 - Konfrontacji unikać, powinniśmy. - Powiedział. Udałam, że walę go w brzuch, a on zablokował moją szyję pod swoją pachą i zmierzwił mi włosy. Szłam tak obezwładniona, aż w końcu mnie puścił. - Irytujący, ty jesteś. - Powiedziałam, kiedy próbowałam poprawić swoje włosy. Gdy docieraliśmy do frontowych drzwi, Simon podszedł, aby je otworzyć, ale ktoś inny właśnie wchodził i sięgnął po nie jako pierwszy. Stanął z boku, by nas przepuścić. Simon skinął głową do człowieka, kimkolwiek on był, a ja podniosłam wzrok, by podziękować i spojrzałam w parę głębokich, ciemnych oczu. Jego twarz dojrzała przez te lata. Nadal był wysoki, wyższy niż wtedy, gdy ostatni raz go widziałam. Jego włosy były dłuższe i zwisały po obu stronach jego oczu. Zan pieprzony Parker. Will wpadł na mnie, ponieważ moje nogi postanowiły przestać pracować. - Lottie, możesz się ruszyć? Nie mogłam odpowiedzieć. Zan wydawał się być równie sparaliżowany, co ja. - Lottie, poważnie. - Will obszedł mnie, by zobaczyć co mnie zatrzymało. - Idziesz, Lottie? - Zapytał Simon, odwracając się i zdając sobie sprawę z tego, że nie było mnie tuż za nim.
8
Yoda - postać fikcyjna, jeden z bohaterów "Gwiezdnych wojen". Memy z mistrzem Yoda charakteryzują się przekręcaniem kolejności słów.
38
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Zan. - Powiedział Will, najpierw zaciskając szczękę, a następnie poruszając się, by stanąć przede mną. - Ty jesteś Zan? - Zapytał Simon. Kontynuowałam gapienie się na niego do momentu, aż nie znalazło się za mną kilku ludzi, którzy chcieli przejść. - Um, mogłabyś się odsunąć? – Odezwała się dziewczyna przemądrzałym głosem. - Lottie, rusz się. - Powiedział Will, biorąc mnie za rękę i prowadząc dalej. Potykałam się, ale on nie przestawał mnie ciągnąć, dopóki nie znaleźliśmy się na zewnątrz budynku. - Oh, kurwa. - Powiedziałam, idąc oprzeć się o budynek. - To się nie dzieje. Zamknęłam swoje oczy, podczas gdy Simon i Will ledwie słyszalnym szeptem próbowali zadecydować, co zrobić. - Charlotte? - Oh nie, to się nie działo. Moje oczy otworzyły się, by znaleźć go stojącego dziesięć stóp ode mnie z Will'em i Simon'em znajdującymi się pomiędzy nami, jak te lwy, które strzegły Nowojorskiej Biblioteki Publicznej.9 - Czego ty kurwa chcesz? Ciebie nawet nie powinno tu być. Powinieneś być w ostatniej klasie liceum. Zaczął coś mówić, ale potem postanowił przerwać. - Myślę, że będzie lepiej jak sobie stąd pójdziesz. - Powiedział Will, nadymając się. Mój opiekuńczy, młodszy brat. - Przeskoczyłem rok. - Odrzekł, zanim odwrócił się i odszedł z powrotem w stronę budynku. - Kurwa. - Zaklęłam. Walczyłam o to, by wciągnąć powietrze do swoich płuc. - Wszystko z tobą w porządku? - Zapytał Simon. - Jak to możliwe, że oboje są tutaj? I w tym samym budynku? - Gówniane szczęście. - Odpowiedział Will. - Jak mu się udało przeskoczyć rok? Słyszałem, że został wysłany do tego zakładu dla nieletnich, a potem do tej szkoły dla dzieciaków, które podpalają swoje łóżka, próbują zabić swoich rodziców i takie tam. - Will nie miał mojej gadki, ale dawał sobie radę swoją chaotycznością.
9
Nowojorska Bibliotek Publiczna - jedna z największych bibliotek publicznych na świecie i jedna z największych bibliotek naukowo-badawczych w USA. Przed budynkiem znajdują się posągi lwów symbolizujące cierpliwość i nieugiętość.
39
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- W poprzednim życiu musiałaś zamordować sporo ludzi, a teraz za to płacisz, Lot. Powiedział Simon, obserwując jak Zan wchodzi do budynku. Dopiero kiedy drzwi zamknęły się za nim, poczułam, że mogę oddychać. - Zamknij się, Simon. - Odparł Will. - Nieważne. - Powiedziałam, odklejając się od ściany. Nie miałam zamiaru pozwolić im na zniszczenie mojego pierwszego dnia na studiach. - Czuję, że w tej chwili powinnam się upić i podjąć kilka złych decyzji. - Lottie, tylko dziewczyny w książkach tak robią. I nawet nie w tych dobrych. Tylko w tych gównianych romansidłach, które chowasz przed mamą. - Powiedział Will. Oczywiście, miał rację. Musiałam przemycać je w tandetnych książkach z miękką okładką, tak aby moja mama ich nie zobaczyła. - Chodźmy po prostu na kolację. - Odrzekł Will, biorąc mnie za rękę i nie dając mi innej opcji wyboru.
Zan
Wiedziałem, że w końcu i tak ją zobaczę, nie sądziłem tylko, że tak szybko. Nie miałem nawet czasu, żeby przećwiczyć w myślach to, co bym jej powiedział, gdybym wpadł na nią w pralni lub na stołówce. Gdybym go miał, może wymyśliłbym coś lepszego. Coś, przez co nie brzmiałbym jak cymbał. Wiedziałem, że stanie się to prędzej czy później, biorąc pod uwagę to, że jej brat był moim sąsiadem. Widziałem, jak przymocowywali nazwiska na jego drzwiach i słyszałem go, jak wnosił swoje rzeczy do pokoju, a ja jak tchórz zostałem w swoim, aby mnie nie zobaczył. Naprawdę nie miałem ochoty dostać pięścią w twarz mojego pierwszego dnia. Zdałem sobie sprawę również z tego, że współlokator Will'a był tym samym gościem, który wcześniej zaoferował mi pomoc z ciężarami. Wydawał się być miły, ale wiedziałem, że gdy tylko zorientował się kim byłem, jego nastawienie do pomagania mi zmieniło się. Nie widziałem jej od dwóch lat, ale nie było wątpliwości, że to Charlotte Anders, pomimo że jej włosy były dłuższe i wyglądała jak kobieta, a nie dziewczyna. Jej smutek był tak namacalny, jak wtedy, kiedy zobaczyłem ją po wypadku. I jej wściekłość. Ją też mogłem wyczuć.
40
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Jej oczy nie były już martwe. Zgromiły moje niczym błyskawica, a świat zatrzymał się na chwilę, gdy zostałem wciągnięty z powrotem do nocy wypadku. Z powrotem do czasów, kiedy byłem tylko chłopcem, który zabujał się w dziewczynie i nie mógł się zebrać na odwagę, by do niej zagadać. Ale od tego czasu wszystko się zmieniło. Teraz największą emocją, jaką odczuwałem, gdy na nią patrzyłem, było poczucie winy. Również nadal były tam inne uczucia i wszystkie mieszały się ze sobą. Co było winą z powodu wypadku, co częścią pozostałą z zakochania, a co pragnieniem, by zobaczyła mnie jako kogoś innego, nie mogłem tego rozróżnić. Wzdrygnęła się, kiedy użyłem jej pełnego imienia, tak jakbym uderzył ją w twarz. Kilka miesięcy temu jej widok doprowadziłby mnie do kolejnej równi pochyłej, ale teraz nie mógł tego zrobić. Studia miały być moim nowym startem. Nową szansą. Miejscem wśród ludzi, którzy nie wiedzieli kim byłem i nie przyjmowali założeń na mój temat na podstawie tego, co usłyszeli. Chciałem powiedzieć jej coś. Tak wiele rzeczy, ale wszystko co mogłem jej odrzec to to, że ukończyłem wcześniej szkołę. Dziewczyna z tymi wściekłymi, niebieskimi oczami rozbroiła mnie całkowicie. Kolejny cytat Rumi'ego przetoczył się przez mój mózg: to czego szukasz, poszukuje ciebie. Miałem przejebane. Poszedłem z powrotem do mojego pokoju i położyłem się na swoim łóżku, zastanawiając się, gdzie był mój nowy współlokator. Mój telefon zadzwonił i spojrzałem na niego, by zobaczyć kto to, zanim go odebrałem. Huh. To była Katie. - Halo? - Powiedziałem. Nie dzwoniła do mnie od bardzo dawna. - Cześć. - Wzięła oddech, zanim zaczęła kontynuować. - Dzwonię tylko, by przeprosić cię za tą całą sprawę z Lottie. Powinnam była domyślić się tego wcześniej, ale Zack nigdy nie wspomniał jej nazwiska. - W porządku. To nie twoja wina. - To sprawi, że wszystko będzie jeszcze dziwniejsze. To znaczy, dziwniejsze niż już jest. Nie mogłem temu zaprzeczyć, bo sprawy zaczną się robić dziwne. Tak jakby już nie były wystarczająco napięte. - Posłuchaj, po prostu nic nie rób. Proszę. - Powiedziała. Była ostatnią osobą, która mogła mi dawać rady. Nie tak dawno temu udawała, że nie istnieję. - Nie będę.
41
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Cholera, Zack wraca. Pa. - Rozłączyła się.
Lottie
- Moglibyśmy pójść do kina. - To było jasne, że Will i Simon chcieli mnie trzymać z dala od akademika. Zbyt dużo dramatu jak na jeden dzień. - Może. - Powiedziałam, gdy wepchali mnie do wozu. Obejrzeliśmy jakiś gówniany film akcji, którego nawet nie starałam się oglądać. Później ubłagałam Will'a, aby zabrał mnie do księgarni. Potrzebowałam jakiejś terapii książkowej. Pierwszą rzeczą jaką zrobiłam, było przejście do działu z romansami i wybranie kilku tytułów z przeceny. Jeśli o mnie chodziło, to uważałam, że jedyną złą książką jest ta, w której nie ma żadnych stron. Will i Simon poszli do sekcji science fiction, a potem porozglądać się za jakimiś filmami. Zrobiłam swój własny obchód, kierując się do działu dla młodzieży, działu z fantastyką i działu z literaturą klasyczną. Oczywiście, znalazłam komplet dzieł Jane Austin w skórzanej oprawie, który musiałam mieć. Will tylko westchnął ciężko, kiedy zobaczył mnie idącą chwiejnym krokiem do kasy. Nie wiedziałam, czemu się tak dziwił. Kiedy ja i mój chłopak z liceum, Clark, zerwaliśmy, wybrałam się na książkowe szaleństwo i wyczyściłam wszystkie półki z naszego lokalnego antykwariatu. - Gdzie zamierzasz je umieścić? - Powiedział Simon. Oczywiście, jego pierwsze obawy dotyczyły przechowywania. - Znajdę miejsce. Pożyczysz mi jeden z twoich pojemników? - Co? - Powiedział tak, jakbym prosiła go o użyczenie mi nerki. - Nie ważne. Kupię sobie własny. Chłopaki przynajmniej pomogli mi zanieść moje ostatnie nabytki do samochodu. - Możemy ci przygotować jakieś miejsce na podłodze na dzisiejszą noc. Zaproponował Will, kiedy wjechaliśmy na parking dla studentów. - Jest dobrze. Będę musiała sobie z tym radzić przez resztę roku, więc równie dobrze mogę mieć to za sobą. - Jesteś pewna. - Zapytał.
42
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Jestem pewna. - Odpowiedziałam, mając nadzieję, że nie mógł odgadnąć, że nie byłam. - Słuchaj, napiszę ci jutro rano i pójdziemy na śniadanie. Okej? Will chciał powiedzieć coś jeszcze, ale zamknął swoje usta. - Powinnaś zadzwonić do mamy. - Nie dzwoniłeś do niej? - Jeszcze nie. - Will! - Co? Byłem zbyt zajęty upewnianiem się, że nie zaczniesz wariować i nikogo nie zadźgasz. - Oh, proszę cię. - Zatrzymaliśmy się przed drzwiami Will'a i Simon'a. Wiedziałam o tym, że to ich tylko dlatego, bo ktoś umieścił na nich ich imiona, kiedy my byliśmy na kolacji. - Um, Lot? - Powiedział Simon, zwracając na siebie moją uwagę. - Co? - Spójrz. - Drzwi na prawo od Will'a oznaczone były dwoma imionami. Jedno było Devin'a. Drugie należało do Zan'a. - Poważnie? - Krzyknęłam do sufitu, wyrzucając swoje ręce w powietrze. Simon i Will spojrzeli na siebie i mogłam stwierdzić, że nie mieli pojęcia co robić. Ja również nie wiedziałam co począć. - Idę do swojego pokoju. - Powiedziałam, zabierając od nich swoje torby z książkami i kierując się w stronę windy. Kusiło mnie bardzo, aby wejść znowu na dach, ale odepchnęłam na bok to ostatnie wydarzenie. Dzisiaj nie mogłabym poradzić sobie z jeszcze jedną rzeczą. Mój mózg eksplodowałby i wylałby mi się uszami, a ja naprawdę nie chciałam, żeby tak się stało. Kiedy otworzyłam drzwi, pomyślałam, że pomyliłam pokoje. Przede wszystkim, różowy kolor był jeszcze gorszy niż to zapamiętałam. Po drugie, w środku znajdowała się banda dziewczyn, których nigdy w życiu nie widziałam. I oczywiście, wszystkie były olśniewające. - Hej. - Powiedziałam, alarmując je o swojej obecności. Wszystkie siedziały na łóżku Katie, patrząc na coś w jej komputerze. - Oh, cześć. To jest moja współlokatorka, Lottie. To są Britt, Karina i Ashley. - Nie sprecyzowała dokładnie która to która, więc to miało stanowić wyzwanie. Dwie z nich były tlenionymi blondynkami, a inna miała ciemne, nienaturalne włosy. Najwyraźniej wszystkie
43
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
robiły zakupy w tym samym sklepie, ponieważ nosiły bluzki tej samej marki, której znak widniał na przedzie. Wcale nie krytykowałam. Zobaczenie Zack'a i Zan'a tak jakby przestawiło mój przełącznik suki na hipernapęd. - Cześć. - Powiedziałam, odstawiając moje książki. Ta z ciemnymi włosami spojrzała na mnie przez ramię. Chciałam spiorunować ją wzrokiem, ale szybko się odwróciła. Cała czwórka zignorowała mnie, kiedy zaczęłam przeglądać swoje książki. Katie zerknęła, prawdopodobnie zastanawiając się, czy miałam tam coś różowego. - Co kupiłaś? - Spojrzała z zainteresowaniem na torby. Nie, nie było w nich nic różowego. - Um, trochę książek. - Książek? - Wypowiedziała te słowo, jakby nigdy wcześniej o nim nie słyszała. - Nie masz juz masy książek? - Co to było za pytanie? Byłyśmy studentkami. I czy ktokolwiek słyszał o posiadaniu zbyt wielu książek? Cholera, dużo straciłam na tej Współlokatorowej Ruletce. - O mój Boże, musisz to zobaczyć, Katie. - Powiedziała ta jedna z ciemnymi włosami, wskazując na coś w laptopie i śmiejąc się radośnie. - Idę wziąć prysznic. - Powiedziałam. - Miło było was poznać. - Trzy przyjaciółki po prostu spojrzały na mnie obojętnie. Prysznic okazał się właściwie lepszy niż sądziłam, że będzie. Ciśnienie wody było cholernie niesamowite. Stałam pod nią znacznie dłużej, niż robiłam to w domu. Nie było nikogo, kto pukałby do drzwi, mówiąc mi, że musi się wysikać lub że zużyłam za dużo ciepłej wody. To było niebem, nawet jeśli tylko przez moment. Kiedy wróciłam do pokoju, Katie była sama z jakimś programem o wampirach lecącym w telewizji. Cisza była tak gęsta, że moje usta postanowiły wypełnić ją bezsensowną paplaniną. - Więc, um. Twoi rodzice wydają się być mili. - Powiedziałam. - To znaczy, nie żeby tacy nie byli. Ty naprawdę lubisz różowy kolor, no nie? Miałam fazę na róż, kiedy byłam czterolatką, ale Will, mój brat, cóż, poznałaś go, zabrał wszystkie moje różowe rzeczy i podpalił je. No dobrze, tak naprawdę nie spaliły się, ponieważ niektóre tkaniny były ognioodporne, ale... - Kurwa. Znowu to robiłam. Sięgnęła po telefon i zaczęła na nim pisać. To był jasny sygnał "idź sobie", jaki kiedykolwiek widziałam.
44
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Przepraszam za to. - Zacisnęłam swoją szczękę i poszłam wrzucić moje brudne ubrania do kosza, żebym nie musiała stawiać jej czoła. - Pewnie. - Powiedziała. Ledwie podniosła wzrok od swojego telefonu, podczas mojego werbalnego wypluwania słów. - Um, zadzwonię do swojej mamy. - Uh huh. - Powiedziała, nadal wizualnie przytwierdzona do telefonu. - A potem, mam zamiar odciąć sobie rękę i walić cię nią, gdy będziesz spała. - Nawet nie zareagowała. Z tymi słowami, zeszłam na dół do sali nauki, która była pusta, zważywszy na to, że zajęcia się jeszcze nie zaczęły. Następnego dnia miałam otrzymać swoje książki, a potem w poniedziałek zaczynaliśmy. - Cześć, mamo. Jak tam twoja akcja? Zebrałaś tak dużo pieniędzy, że nie pomieścisz ich pod dachem? - Co się stało? - Oczywiście, "cześć" było zbyt tradycjonalne. - Dlaczego myślisz, że coś się stało? - Matczyna intuicja. - Te jej cholerne super moce. - To nic takiego. Mam się dobrze. - Nie, nie masz się dobrze. Jako że dostałam smsa od twojego brata, zakładam, że żadne z was nie zostało zabite, ani rozczłonkowane, więc równie dobrze możesz mi powiedzieć o co chodzi. - Moja mama nie znosiła sekretów. Mogła sprawić, że Will i ja wyśpiewywaliśmy wszystko jak słowiki, kiedy byliśmy dziećmi i staraliśmy się coś przed nią ukryć. To jeszcze jedna z jej mocy. - Zack i Zan Parker są tutaj. W tym samym akademiku. Aha, i Zan mieszka tuż obok Will'a. A moja współlokatorka umawia się z Zack'iem. A także, zapomniałam zabrać ze sobą swojej ładowarki do telefonu. - Jak to się stało? - Nie mam pojęcia. Myślałam, że ją spakowałam, ale nie mogę jej znaleźć. - Nie pytałam o ładowarkę. - Wiem. Chciałam cię tylko wkurwić. - Język. - Ta kobieta może przeczytać książkę pełną brudnego słownictwa, ale nigdy nie pozwoliłaby, żeby chociaż jedno z takich słów przeszło przez jej usta, albo usta jej dzieci. - Mamo, nie wiem co robić. - Drozd.
45
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Mamo, nie sądzę, aby czytanie o Scout'cie po raz milionowy pomogło w tej sytuacji, pomimo tego jak bardzo to kocham. - Słowa Atticus'a Finch'a są odpowiednie dla każdej sytuacji, a szczególnie dla tej. Dobrze zrobisz, jeśli przypomnisz je sobie. - Świetnie. Obraziłam Zabić drozda i zezłościłam swoją mamę. To było gorsze, niż gdybym wypowiedziała imię Pana Boga nadaremnie. Mama miała motto, że każda sytuacja może być rozwiązana poprzez czytanie odpowiedniej książki. Kiedy weszłam w okres dojrzewania i dostałam swój okres, wręczała mi każdą książkę Judy Blume, jaką tylko mogła znaleźć. Gdy polubiłam chłopaka, który nie odwzajemnił moich uczuć, przekazała mi Jane Austin. Kiedy byłam humorzasta i nienawidziłam świata, dostawałam Poe i wiele innej ciemnej poezji, aby załagodzić moje wzburzone nastroje. Zabić drozda działało na wszystko. Zaś z miłości do Szekspira, ta kobieta nazwała mnie po gadającym pająku. - To było dawno temu, Lottie. Ludzie zasługują na drugą szansę. - Nie za coś takiego. - Nie możesz tak chować urazy. Ona cię pochłonie. - Chciałam na nią nawrzeszczeć. Chciałam wykrzyczeć, że to nie jej najlepsza przyjaciółka została wprowadzona w śpiączkę na tydzień. Musieli wyciąć Lexie cześć czaszki, żeby jej mózg mógł spuchnąć bez zabijania jej. Ona nie rozumiała tego. - Więc co zamierzasz zrobić? - Nie wiem. - Powinnaś pomyśleć nad tym. Musisz tam mieszkać przez co najmniej jeden semestr. - Wiem o tym. Mogłam wyobrazić sobie, jak zaciska swoje usta i przygląda się mi. - Czy chcesz porozmawiać, kiedy nie będziesz tak zdenerwowana? - Nie jestem zdenerwowana. – Wycedziłam przez zaciśnięte zęby. Ten telefon był złym pomysłem. Wybrała mniej zdradziecką ścieżkę. - Jaka jest twoja współlokatorka? - Jesteś na to gotowa? Ma obsesję na punkcie różu. Mieszkam w środku gumy balonowej. - Ojej. Przeniosłyśmy naszą rozmowę na róż, a to doprowadziło nas do innych, bezpieczniejszych tematów.
46
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Przekaż swojemu bratu, że jeśli ceni sobie moją cierpliwość, to najlepiej będzie jak jutro do mnie zadzwoni. - Przekażę. Kocham cię. - Ja ciebie też, Lottie. - Wykonałyśmy cmokające odgłosy i rozłączyłyśmy się. Rozsiadłam się na niebieskiej kanapie z białym porożem. - Co ty tu robisz? - Głos Will'a ożywił mnie. - Rozmawiam z naszą matką. Lepiej zadzwoń do niej jutro, albo przyjedzie tu i na ciebie nawrzeszczy. - Okej, okej. Co powiedziała? - A jak myślisz? - Drozd? - Tak. - Tata napisał mi emaila. - Jak tam plankton? - Można by pomyśleć, że odkrywa wodę na Marsie. - Tata był takim pasjonatem prądów oceanicznych, osadów wodnych i drobnych robaków morskich, jak mama jeśli chodziło o książki, dlatego wybrałam biologię morską jako mój kierunek studiów. Myślałam, że tata się popłacze, kiedy powiedziałam mu, że zdecydowałam się na to. Nie to żebym byłam zakochana w nauce, ale nie wiedziałam co jeszcze chciałam robić. Jasne, kochałam książki prawie bardziej niż oddychanie, ale mama zniechęcała mnie od pójścia literacką ścieżką. - Nie będziesz miała z tego żadnych pieniędzy. Chcę, żebyś była w stanie się sama utrzymać. - To prawda, tata był głównym żywicielem naszej rodziny. Kto by pomyślał, że plankton może być tak dochodowy? W jakiś sposób Will został zwolniony z obowiązku spełnienia "nadziei i marzeń" naszych rodziców i postanowił zostać dyrektorem sportowym. Byłam przekonana, że to dlatego, gdyż był chłopcem. - Jesteś pewna, że nie chcesz przenocować na mojej podłodze? Simon ma dodatkowy koc. - Nie, dzięki. - Dobrze, w takim razie. Dobranoc. - Zawahał się, jakby nie chciał odejść. Will i ja nigdy wcześniej nie spaliśmy tak daleko od siebie, przynajmniej nie przez żaden dłuższy czas. Dzieliliśmy razem łazienkę i to będzie dziwne obudzić się jutro rano i nie dobijać się do drzwi po to, by wylazł spod prysznica, tak żebym ja mogła umyć zęby.
47
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Dobranoc. - Powiedziałam, podnosząc się i obdarzając go uściskiem. Poszedł, a ja powędrowałam z powrotem do mojego pokoju. Blask telewizora przywitał mnie ponownie. Nawet w ciemności róż świecił. - Czy jesteś, um, gotowa do łóżka? - Miałam zamiar spać kilka stóp dalej od kompletnej nieznajomej, która chodziła z jednym z ludzi, których nienawidziłam najbardziej na świecie. - Jasne. - Powiedziała, wyłączając program i przekręcając się na swoje plecy, nadal wpatrując się w swój telefon. Po umyciu zębów, wróciłam i chwyciłam swojego iPoda, wpychając słuchawki do uszu. Zamknęłam oczy i przewróciłam się tak, by blask telefonu Katie nie przeszkadzał mi. - Dobranoc. - Powiedziałam. - Dobranoc. - Odrzekła.
48
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Rozdział siódmy
Zan
Wyciągnąłem kolejny listek gumy cynamonowej, którą Pani Carol dała mi, aby pomóc mi zastąpić moje bardziej destruktywne mechanizmy, kiedy wracałem ze śniadania następnego dnia rano. To tak naprawdę nie działało, ale nie oznaczało też, że nie miałem zamiaru dać temu szansy. Ona jeszcze ze mnie nie zrezygnowała, pomimo moich wysiłków, by tak się stało. Bieganie było również dołączone do gumy w moim repertuarze unikania destrukcji. Robiłem to, kiedy byłem młodszy, ale wypadek ostudził moje pasje, dopóki Pani Carol nie zasugerowała tego. To co lubiłem w bieganiu to to, że dawało mi takie same masochistyczne podekscytowanie, jak wszystko inne, ale było bardziej akceptowane społecznie, a nawet zachęcające. Dostałem kilka smsów od Tate, jedynego przyjaciela jakiego miałem w Akademii Rozwoju Ulham'a (lub, jak Zack o niej mówił Akademia Rozpierdolu Ulham'a), ale nie odpowiedziałem na nie. Wiedziałem czego chciał, ale nie zamierzałem pozwolić mu przyjechać i szwendać się ze mną. Spędzanie czasu z Tate'm oznaczało jakieś połączenie narkotyków, alkoholu i okaleczeń, niekoniecznie w tej kolejności. Był dobrym facetem, ale czasem po prostu naciskał za mocno i za szybko. - Życie jest suką, potem umierasz. - Powiedziałby. - Więc pieprz to wszystko i rób co tylko chcesz. - To się nie rymuje. - Odrzekłbym. Zaciągnąłby się czymkolwiek, co w tym czasie by palił i wypuściłby dym. - Kogo to obchodzi? To był dość ponury światopogląd, ale Tate miał wiele powodów do tak posępnej wizji świata. Bycie porzuconym przez swoich rodziców, a następnie wylądowanie w serii złych rodzin zastępczych może to z tobą zrobić. Nie wspominając już o wszystkich rzeczach, o których nie chciał mi opowiedzieć. Wiedziałem, że było ich sporo. Naprawdę nie powinienem czuć się tak chujowo w związku z moim życiem. Nie powinienem narzekać przez cały czas, nawet jeśli robiłem to tylko w myślach. Pani Carole
49
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
zawsze starała się mnie oduczyć tego nawyku. Mogła być czasem troszeczkę za promienna i za barwna, ale z jakiegoś powodu, pozwalało to wyciągnąć mnie z mojego najciemniejszego miejsca. To że raz przyszedłem nawalony na jedną z jej sesji, a ona wrzeszczała na mnie przez piętnaście minut, też pomogło. Ponieważ wiedziałem, że rzeczywiście się mną przejmowała. Nikt nie robił tego przez jakiś czas, nawet mama, czy Steve i to było po prostu jak policzek w twarz, którego potrzebowałem. Tamtego dnia powiedziałem jej prawdę, pierwszej osobie, której rzeczywiście ją wyznałem. To było jak wyprucie słów z mojego gardła na wolność, ale zrobiłem to. Słuchała, nie wydała dźwięku i w jakiś sposób czyniło to wszystko łatwiejszym. Kiedy położyła rękę na moim ramieniu, to było jakby mnie wspierała, co też naprawdę robiła. Spojrzałem na słońce, na tą leniwą kulę na niebie. Jutro zaczynałem moje pierwsze zajęcia. Nie wybrałem głównego kierunku studiów, pomimo tego, że Pani Carole pomogła mi robić listę za listą tego, co mnie interesowało. Prawda była taka, że nie miałem żadnych zainteresowań, które mogłyby się łatwo przełożyć na moją rzeczywistą karierę. Słuchanie starych płyt, czytanie i bieganie do upadłego nie były ścieżką kariery. Zasugerowała mi pracę w sklepie muzycznym, księgarni i sklepie z obuwiem sportowym jako potencjalne miejsca, w których mógłbym spróbować, dopóki nie podejmę decyzji. Słońce odbijało się na masce samochodu, sprawiając, że osłoniłem swoje oczy, a potem zobaczyłem ją idącą w moim kierunku. Pogrążona w swoich myślach nie zauważyła mnie, dopóki prawie nie spotkaliśmy się na chodniku. Zdałem sobie sprawę z tego, że byliśmy niemal przy akademikach. Jej usta otworzyły się trochę w szoku, zanim zatrzasnęła je i wysunęła swój podbródek, patrząc za moje ramię, zamiast na mnie. Nie mogłem przestać się w nią wpatrywać. Po raz kolejny, była zaćmieniem, przyciągającym mnie do niego. Brzmi to intensywnie i takim jest, bycie przyciąganym, przez patrzenie na kogoś w ten sposób. Jej podbródek drżał, kiedy maszerowała, próbując przejść obok mnie. Część mnie chciała powiedzieć "pieprzyć to", złapać ją za rękę i sprawić, by mnie wysłuchała. Wyznać jej prawdę, którą musiałaby przełknąć. Chciałbym, aby ta część była dominująca. Bardziej dominująca niż ta część mnie, która bała się myśleć, co by się stało, gdybym ją dotknął, gdybym jej powiedział.
50
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Więc pozwoliłem jej przejść obok. Pozwoliłem swoim oczom śledzić jej ciało, mimo że musiałem wyciągnąć swoją głowę, aby spojrzeć do tyłu. Wiatr chwycił jej koński ogon i porwał go za nią. Stałem, dopóki nie skręciła za rogiem, a ja nie mogłem jej więcej zobaczyć i w końcu byłem w stanie oddychać. Tak, Zack powiedział, że trzymała mnie pod pantoflem, ale to było czymś więcej niż tym. Charlotte nie tylko wstrząsnęła moim światem. Ona wywołała trzęsienie ziemi, które nieodwracalnie zmieniło krajobraz mojego życia. Zmieniłem swoje dżinsy na jakieś szare spodnie treningowe i t-shirt z długim rękawem. Miałem zamiar się w tym ugotować, ale ocali mnie to od dziwnych spojrzeń. Potem włożyłem swoje buty do biegania i ustawiłem mojego iPoda na losowe odtwarzanie, zastanawiając się czym mnie uraczy. Circle Game Joni Mitchell zaczęło grać i uśmiechnąłem się. Doskonała piosenka. Jej wysoki, zapadający w pamięci głos był tym, czego potrzebowałem, śpiewający o karuzeli, którą wszyscy jeździmy i jak to idzie ona w górę i w dół. Nie można się cofnąć, tylko podążać do przodu. Wypadłem z akademika i wystartowałem, szukając pierwszego szlaku prowadzącego do lasu, jaki tylko mógłbym znaleźć. Nie pobiegłem za daleko, zanim zboczyłem z prostego, ciemnego chodnika na nierówne podłoże ścieżki. Drzewa pochłonęły mnie, podczas gdy głos Joni nasycał moje uszy, blokując wszystko poza dudnieniem moich stóp, dźwiękiem mojego oddechu i biciem mojego serca. Przestałem skandować jej imię w mojej głowie i myślałem tylko o przesuwaniu mojego ciała do przodu, utrzymując go w ruchu. Zaczęło padać, ale nie zatrzymywałem się. Deszcz nigdy mi nie przeszkadzał. Moje włosy opadły mi na oczy, ale odgarnąłem je i biegłem mocniej, pluskając swoimi stopami o coraz bardziej mokrą ziemię. Płuca krzyczały, serce waliło, ja nie zatrzymywałem się. Od Joni do The Lumineers do Matchbox 20 do Ella Fitzgerald do Crowded House do Imagine Dragons. Słowa, nuty i piosenki, wszystko grało z rytmem mojego serca. Zaprosiłem ból do moich płuc, do moich nóg, do mojego ciała. To oznaczało, że nadal mogłem coś czuć, to oznaczało, że nadal byłem człowiekiem, nadal żyłem. Ziemia była mokra od deszczu, więc podłoże nie było tak pewne jak zazwyczaj i upadłem ciężko. Przewróciłem się na swoje plecy i obserwowałem padający deszcz, pozwalając mu klapać na moją twarz, wpadać do moich ust i spływać po moich policzkach. Wyciągając swoje ramiona, błagałem deszcz, by w jakiś sposób mnie zmazał. Zmazał te dwa
51
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
ostatnie lata. Zmył wspomnienia i całe gówno, które się wydarzyło, dopóki nie znalazłbym się z powrotem na drodze, na której się znajdowałem. Zamykając oczy, prosiłem o coś, co nie mogło się zdarzyć. Po chwili lub godzinie, usiadłem. Moje płuca wróciły prawie do normalności, ale moje mięśnie paliły i drżały. Dobrze. Musiałem wrócić do swojego pokoju, ale wszystko co chciałem robić, to biec, aż zabrakłoby lasu. Zastanawiałem się dokąd zaprowadziłby mnie. Gdybym mógł prowadzić samochód, już dawno bym zniknął. Wziąłbym wóz Zack'a, wyczyściłbym moje marne konto bankowe, zabrałbym pudło płyt, zapalniczkę mojego dziadka oraz jego ulubiony kapelusz i ruszyłbym w drogę. Nigdy nie patrząc wstecz. Stawiając pomiędzy mną a Seaport tyle mili, ile mogłem. Po wypadku, nigdy nie mogłem się zmusić, by zrobić prawko. Musiałbym przejść przez kurs nauki jazdy, a to tak jakby było niemożliwe, kiedy byłem u Cartera, jako że nie miałem dużo wolnego czasu na coś takiego. Ilekroć myślałem o wsiąściu za kierownicę, moja krew przemieniała się w lód i nie mogłem się przełamać. Zack nabijał się ze mnie i mówił, że jestem pieprzoną ciotą, ale to nie zmieniało faktu, że nawet myślenie o jeździe przerażało mnie bardziej niż wszystko inne. Prawie wszystko inne. Otarłem deszcz z moich oczu. Byłem całkowicie pokryty błotem. Powinienem wrócić do akademika, wziąć prysznic i wymyślić, co do diabła zamierzałem zrobić, aby przetrwać następne kilka miesięcy mojego życia, ale wstałem i dalej biegłem ścieżką. Chciałem zobaczyć, gdzie się kończyła.
Lottie
Dwa razy w ciągu dwudziestu czterech godzin. Powinnam była się objąć, kołysać się w rogu, czy coś. Byłam daleko od czucia się w porządku, ale posiadanie mojego brata i Simon'a w pobliżu było jak trzymanie się dwóch balonów z helem, które nie pozwoliłyby mi zejść w głąb rozpaczy. Wysiłkiem było nie uderzyć go, kiedy przeszedł obok mnie tamtego ranka. Chciałam walnąć go prosto w twarz, nawet jeśli potrzebowałabym stołka, aby to zrobić. Wyobrażałam
52
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
sobie, że robię dokładnie tą rzecz, ale zanim zdecydowałam się na nią, on przeszedł obok mnie, a ja nie miałam zamiaru wypowiedzieć jego wstrętnego imienia na głos. Nie powiedziałam Will'owi ani Simon'owi o spotkaniu Zan'a po raz drugi. Byli już wkurzeni przez to co się stało, a ja nie chciałam, aby zrobili coś głupiego. Więc odepchnęłam to na bok, założyłam na siebie szczęśliwą minę, jak to robiłam wiele razy wcześniej i zaczęłam swój dzień, próbując się przyzwyczaić do miejsca, które wydawało się mi być obcym krajem. Kiedy wróciłam z naręczem podręczników, z mojego pokoju dochodziły głosy. Jeden kobiecy, a drugi męski. Otworzyłam drzwi, aby znaleźć Zack'a i Katie migdalących się na jej łóżku, szepczących czułe słówka i obmacujących się. - Oh, cześć. - Powiedziałam tak, aby mogli mnie zauważyć. Oboje byli tak pochłonięci sobą, że byłam pewna, iż mogłabym rzucić granatem, a oni nie rozdzieliliby się. - Cześć, Lottie. - Hej, Hottie Lottie. - Powiedział Zack, okręcając kosmyk włosów Katie wokół swojego palca i obdarzając mnie zadowolonym z siebie spojrzeniem. - Jak się ma Sexi Lexie? - Oh, nie. Nie zamierzał tego robić. Powstrzymałam wściekłość, która groziła wydobyciem się z moich ust i zamiast tego przybrałam słodki uśmiech. - Ma się świetnie. Więc, wpadłam na twojego brata. Co on tu robi? - Chwilowy zdenerwowany wygląd, który przeszedł przez jego twarz, był tylko trochę satysfakcjonujący. - Przeskoczył klasę. - Katie wyglądała na zawstydzoną, ale nie mogłam się powstrzymać. - Było to przed, czy po tym, jak znalazł się w stanowym ośrodku dla młodocianych? To znaczy, jestem pewna, że miał wspaniałe programy edukacyjne, ale wydaje się trochę dziwne, że był w stanie zarówno przeskoczyć rok, a potem zostać przyjętym tu, no wiesz, zważywszy na to, że był wcześniej karany. - Po - jego oczy zwęziły się i przez moment ujrzałam tego faceta, który stał za mną i próbował mnie wepchnąć do furgonetki tak wiele lat temu. - Hej, mała, naprawdę przepraszam za ostatnią noc, to była męska sprawa, wiesz? Katie zajęło sekundę, by odpowiedzieć. Była zajęta śledzeniem naszej werbalnej walki pingpongowej. - Jasne, rozumiem. - Więc, tak sobie myślałem, że powinienem cię zabrać dziś wieczorem, żeby ci to wynagrodzić. Ten facet, którego poznałem wczoraj wieczór, robi imprezę. Chcesz na nią iść?
53
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Chyba tak. - Odpowiedziała, kiedy pocałował ją w policzek. Nie obdarzyła go słodkim uśmiechem, ale nadal wzięła go za rękę i pozwoliła się zaprowadzić do drzwi. - Do zobaczenia później. - Powiedziała. - Pa, Hottie. - Zack pomachał do mnie lekko palcami, a ja miałam ochotę je złapać i połamać jeden po drugim, ale tylko odmachałam mu i uśmiechnęłam się. Po tym, jak drzwi się zamknęły, opadłam na łóżko. To miał być cholernie długi semestr.
54
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Rozdział ósmy
Lottie
Kiedy moje oczy otworzyły się następnego poranka, a ja zobaczyłam nade mną brudne płyty sufitowe, naszedł mnie napad paniki i pomyślałam, że zostałam porwana. Trwało to tylko przez pół sekundy, ale to wystarczyło, aby naprawdę mnie obudzić. Obróciłam swoją głowę na bok i zobaczyłam Katie rozciągniętą w jej różowym gnieździe z otwartymi ustami i jedną nogą wystającą z koca. Atrakcyjne, to było. Wyciągnęłam swoją szyję, aby spojrzeć na mój zegar. Była dopiero siódma trzydzieści. Nie musiałam jeszcze być na nogach, więc mentalnie kopnęłam się za podjęcie decyzji, by obudzić się tak wcześnie. Wstałam i przygotowałam się, starając się być cicho, żeby nie obudzić Katie. To było dziwne, być nagle wrzuconą do przymusowej, intymnej sytuacji z kompletnie obcą osobą. To prawda, mogłam ją prześledzić w mediach społecznych, ale teraz było na to trochę za późno. Boże, co gdybym tego lata dowiedziała się o niej i Zack'u? To by popsuło moje dni plażowania. Kiedy wróciłam z łazienki, Katie już nie spała. - Hej - powiedziałam. Nie byłam za bardzo osobą w stylu "dzień dobry". - Dzień dobry. - Odrzekła z szerokim ziewnięciem. - Um, mam zamiar iść na śniadanie z moim bratem i Simon'em. Chcesz pójść? Wiedziałam, że odmówi, ale byłabym kretynką, gdybym nie zapytała. - Nie, spotykam się z dziewczynami na późnym śniadaniu. - Zakładałam, że były to prawdopodobnie te same dziewczyny, które wcześniej spotkałam. Nadal nie załapałam, która to która. - Okej, dobrze. Do zobaczenia później. - Niezręczna chwila. - Taa - zamknęłam drzwi i skierowałam się po schodach na drugie piętro. Waliłam w drzwi Simon'a i Will'a, wiedząc, że przynajmniej Simon się obudzi. - Dzień dobry, słońce. - Powiedział, wyglądając, jakby już wypił ze dwanaście filiżanek kawy, lub może zażył jakieś środki pobudzające.
55
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Hej - powiedziałam, wchodząc do środka i zauważając, że Will nadal spał rozwalony na całym łóżku. Wzięłam niewielki rozbieg i rzuciłam się na niego. - Pobudka! - Co jest, kurwa?! - Zamrugał kilka razy, zanim zdał sobie sprawę z tego, że to ja. Cholera, Lottie, omal nie dostałem zawału. Czemu, do diabła, jesteś tak pełna energii? - Wzięłam swoje Valium dziś rano. Potarł swoją twarz i chwycił koszulkę. - Poważnie, dlaczego każdy jest już obudzony? - Powiedział, zerkając na zegar. - Ponieważ normalni ludzie wstają o tej porze. - Nie chcę być normalny. - Cóż, gratulacje, nie jesteś. - Zmierzwiłam jeszcze bardziej jego już i tak zmierzwione włosy, zanim poszłam usiąść na łóżku Simon'a. Nie chciałam za bardzo prowokować Will'a, dopóki nie wypiłby jego dziennej dawki kawy z nielegalnego ekspresu, którego trzymali schowanego w szafie i wyciągali tylko wtedy, gdy go potrzebowali - Mam jakąś English Breakfast10, jeśli chcesz. - Powiedział Simon, wręczając Will'owi jego kubek. - Nie czuję tego dzisiaj. Jestem w nastroju na zieloną. W każdym bądź razie, dzięki. - Jasne. Will nie spieszył się z ogarnięciem się, więc Simon i ja siedzieliśmy i graliśmy w grę piknikową. Była głupia, ale zawsze kończyła się śmiechem. - Przynoszę jabłka. - Powiedziałam. - Przynoszę jabłka i jagody. - Odrzekł Simon. - Przynoszę jabłka, jagody i kokainę. - Przynoszę jabłka, jagody, kokainę i dramat. Kontynuowaliśmy to, dopóki jeden z nas nie schrzanił. Zazwyczaj byłam to ja. Will w końcu był gotowy, więc udaliśmy się na dół. Oczywiście, pierwszą osobą jaką zobaczyłam, gdy weszliśmy do kawiarni, był Zan. Siedział sam, czytając, a to ci niespodzianka, i pijąc kawę. Walczyłam z pokusą, aby odwrócić głowę tak, abym mogła przeczytać tytuł na grzbiecie. - Możemy pójść do Union.11 - Powiedział Will. - Nie, jest dobrze. Jest dobrze. - Odparłam. Nie miałam zamiaru pozwolić mu zrujnować moją przyjemność z francuskich tostów z pieczonym jabłkiem. Skręciliśmy na 10 11
English Breakfast - rodzaj herbaty. Union - jakaś restauracja
56
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
prawo, idąc tak daleko od Zan'a, jak tylko mogliśmy. Jadalnia była zaskakująco pusta. Pewnie wszyscy byli jeszcze skacowani. Oczywiście, aby dostać się do francuskich tostów, musiałam przejść tuż obok Zan'a. Mogłam poczuć jego wzrok na sobie, jakby ktoś klepał mnie po ramieniu. Trzymałam swoje oczy na plecach Will'a. On i Simon zrobili sobie kanapkę Lottie. Odetchnęłam z ulgą, kiedy usiedliśmy. - On patrzy się na ciebie. - Powiedział Will. - Dzięki, to bardzo pomocne. - Prychnęłam, dźgając moje śniadanie nożem. Potrzebowałam herbaty. Wstałam, aby pójść wziąć jakąś z wózka z kawą i skończyłam na przewróceniu całego stosu kubków. Pochyliłam się, aby je podnieść, mając nadzieję, że nikt nie zauważył. - Proszę - powiedział głęboki głos. Odwróciłam głowę, aby znaleźć twarz Zan'a oddaloną tylko o cale. Przykucnął obok mnie, trzymając jeden z kubków. Wstałam tak szybko, że rąbnęłam ramieniem o stół. Podniósł się, podając mi jeden z kubków, zanim odszedł z powrotem do swojego stolika i chwycił swoją książkę. Co do cholery? Zapomniałam o herbacie i wróciłam do swojego stołu, aby odkryć kilka brakujących kęsów mojego francuskiego tosta oraz Simon'a i Will'a przybierających niewinne miny. Wózek z kawą został zasłonięty przez ladę, więc nie byłam w stanie zobaczyć, co stało się z Zan'em. - Myślałem, że byłaś po herbatę. - Powiedział Will. Otworzyłam swoje usta, aby powiedzieć mu o Zan'ie, ale potem postanowiłam tego nie robić. Byliśmy prawie o jedno spotkanie z dala od Will'a i Simon'a mówiących Zan'owi, że powinni wyjść na zewnątrz i odbyć jedną z tych staromodnych walk. Nie żebym w prawdziwym życiu była świadkiem jednej z nich, ale nie chciałabym wpisać żadnej w przeszłość Will'a i Simon'a. - Rozmyśliłam się. Więc jadłam mojego francuskiego tosta i starałam się nie odwracać swojej głowy. Przez większość czasu wygrywałam swoją bitwę. - Przestań się na niego patrzeć. - Powiedział Simon. - Nie mogę nic na to poradzić. To jest jak Mania Chomikowania12. Jesteś przerażony, ale nie możesz odwrócić wzroku. 12
Hoarders (ang.) - "Mania Chomikowani" (pl.), amerykański serial dokumentalny; każdy odcinek śledzi losy jednego lub dwóch uczestników programu, z których każdy jest nałogowym zbieraczem niepotrzebnych rzeczy. Program emitowany jest w Polsce na kanale cbsreality.
57
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Proszę, nie wspominaj o Manii Chomikowania. - Simon obejrzał pięć minut jednego odcinka i zwymiotował. - Widziałeś ten, w którym kobieta znalazła zdechłego kota pod swoją kanapą? Powiedział Will, mrugając do mnie. - Przestań. Poważnie, przestań. Zapłacę ci, żebyś nie mówił o tym przez resztę dnia. Powiedział Simon, kiedy umieszczaliśmy nasze tace na taśmociągu, który cofnął się z powrotem do kuchni. - On nadal się na ciebie patrzy. - Powiedział Will, kiedy szliśmy do drzwi. - Wiem.
Zan
Nie mogę przypomnieć sobie dnia, w którym przestałem uważać dziewczyny za irytujące istoty z innej planety i kiedy uświadomiłem sobie, że lubię je bardziej niż myślałem, że mógłbym. Cóż, nie wszystkie dziewczyny. Tylko jedną. Może to było w piątej klasie, kiedy wygrała tamten szkolny konkurs na esej o swoim bohaterze, a ona napisała o Scout Finch. Zastanawiałem się, czy pamiętała jak weszła na scenę, mając na sobie sukienkę, którą jej matka bez wątpienia wcisnęła w nią. Nawet wtedy, Lottie nie obstawała za bardzo za czymkolwiek krzykliwym lub falbaniastym. Jej ręka trzęsła się, kiedy trzymała swój esej, a jej krystaliczno niebieskie oczy był rozszerzone. Zawsze uważałem, że jej oczy przypominają mi zbiornik akwarium, z tym kojącym, niebieskim światłem. Jej głos drżał, kiedy zaczęła czytać, ale po pierwszym zdaniu, było jakby ktoś pstryknął i stała się inną osobą. Stanowczą, pewną siebie. Wiedziała kim była i co mówiła, a jeśli ktoś się z nią nie zgadzał, mógł iść do diabła. Albo przynajmniej, ja tak ją widziałem. Spędziłem następne kilka lat udając, że jej nie lubię, bo to jest to co robisz, kiedy lubisz dziewczynę, ale nawet samo myślenie o rozmowie z nią sprawiało, że chciałem schować się do dziury, zwymiotować lub zrobić jakieś inne żenujące rzeczy. Spędziłem tak wiele czasu, udając niechęć do Lottie, że odniosło to odwrotny skutek. W liceum byłem tak głęboko w niej zadurzony, że nawet myślenie o niej sprawiało, że moje dłonie się pociły. Mój brat wiedział, że ją lubię i od lat nazywał mnie ciotą, za
58
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
niezagadanie do niej. On był wszystkim dla Lexie. Sexi Lexie. Jasne, była ładna i zabawna, ale Lottie miała to coś. Nie miałem pojęcia co to było, ale wiedziałem, że pragnąłem być obok tego, bardziej niż chciałem oddychać. Potem nastała ta noc, która zmieniła wszystko. Noc, która zrujnowała moje szanse na to, aby znaleźć się w jej otoczeniu. Wspomnienie zamrowiło w tyle mojej głowy, drapiąc miejsca, które nadal były surowe, świeże i rozdarte. Przeszła obok mnie, udając, że mnie nie zauważyła. Tak bardzo udawała, że było oczywiste dla każdego kto to obserwował, że stara się mnie unikać. Nie winiłem jej za to. Gdybym mógł, sam bym siebie unikał. Ja również udawałem. Udawałem, że czytam Rzeźnię numer pięć. Udawałem, że jest tylko kolejną dziewczyną jedzącą śniadanie. Zmuszałem swoje oczy, aby pozostały na stronie. Zmuszałem je, aby przestać smakować w kółko jej imienia w mojej głowie, jak pysznego cukierka, którego nie chciałem rozpuścić. Zmuszałem siebie, by przestać wyobrażać sobie świat, w którym patrzyłaby na mnie z czymś innym niż czystą nienawiścią i bólem. To była prawda. Byłem cholernym masochistą. Wyciągnąłem kolejny listek gumy cynamonowej i zanotowałem sobie w pamięci, żebym spytał się Zack'a, czy nie podrzuciłby mnie do sklepu, żeby kupić więcej. Potrzebowałem cholerne tony tego. Mama zadzwoniła do mnie, kiedy wracałem do swojego pokoju. Prawdopodobnie tylko po to, aby mnie sprawdzić, ale i tak odebrałem. - Cześć, Zan. Jak się masz? - Podtekstem rozmowy było pytanie, czy nie wpakowałem się w kłopoty. Zwykle to był jedyny powód, dla którego ostatnio rozmawialiśmy. - Czy przeprowadzka dobrze przebiegła? - Taa, wszystko w porządku. Jak tam w Vegas? - Słyszałem dźwięki i zamieszanie w tle, więc prawdopodobnie wyszła gdzieś ze Stevem. - Steve wygrał w blackjacka, a ja staram się go przekonać, żeby wyjść, podczas gdy on nie może przestać. - Steve był wszechstronnym człowiekiem typu gaz do dechy. Nigdy nie wycofał się z wyzwania, nieważne czy była to fuzja spółek, zakład, czy przyjacielska gra w football. - Czy na pewno wszystko w porządku? Rozmawiałeś z Panią Carole?
59
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Pisaliśmy do siebie smsy, ale jeszcze do niej nie dzwoniłem. - Zwlekałem z tym. Nie chciałem wydać się zbyt potrzebujący. Plus, ona wspierała mnie w sposób, w jaki moja matka nie mogła. - Cóż, powinieneś do niej zadzwonić. Wiem, że chciałaby wiedzieć, jak sobie radzisz. Zażywasz swoje leki? - Tak. - Skłamałem, kiedy przeciągnąłem moją kartą, by otworzyć swoje drzwi. W każdym razie, odetchnęła z ulgą, łykając moje kłamstwo bez wahania. Hałas w tle zrobił się głośniejszy i usłyszałem głos Steve'a mówiącego coś do niej. - Posłuchaj, muszę kończyć, ale zadzwonię do ciebie, kiedy wrócimy, dobrze? Steve przesyła pozdrowienia. - Taa, wzajemnie Steve. - Kocham cię, mamo. - Ja ciebie też. Pa. Przed wypadkiem, przed Steave'm, mama i ja byliśmy ze sobą blisko. Trudniej jej było radzić sobie z Zack'iem, ponieważ zawsze się w coś wpakował, albo złamał kość, albo rozbił lampę, albo naruszył godzinę policyjną. Ja byłem tym dobrym chłopcem, który pamiętał o jej urodzinach i utrzymywał porządek w swoim pokoju. Nie powiem, że byłem aniołkiem, ale zdecydowanie przyprawiałem ją o mniej bólów głowy. Jednak, Zack zawsze górował we wszystkim czego spróbował i więcej niż wynagradzał jej swoje sprawianie kłopotów, wygrywając nagrody i zdobywając pochwały. Kiedyś nazywała mnie swoim "małym mężczyzną", ale potem pojawił się Steve i nie potrzebowała mnie już więcej. Wypełnił miejsce, którego ja nie mogłem. Odsunęła się ode mnie, ja zaczynałem ją odpychać, a później zdarzył się ten wypadek i przepaść rozwarła się przed nami tak, że nie byłem pewien, czy kiedykolwiek będziemy mogli ją zmniejszyć. Nie wiedzieliśmy jak ze sobą rozmawiać i było to obustronne. Pani Carole zawsze prosiła mnie, abym porozmawiał ze swoją mamą i wiedziałem, że mówiła też jej, by spróbowała odnowić ze mną swoją więź. Co jakiś czas mama sugerowała mi, żebyśmy zrobili coś razem, ale zbywałem ją. Czasami sprawy były przegrane, a sądząc po tym, że moja własna matka od dwóch lat nie spojrzała mi w oczy, nasza relacja była jedną z nich. Czasem sprawy się po prostu psują i musisz je odsunąć na bok i ruszyć dalej.
60
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Lottie
Miałam zamiar spędzić wieczór ponownie czytając Zabić drozda, ale Will napisał mi, zmyślając, że zaprasza mnie do swojego pokoju na improwizowaną noc gry z Simon'em. Tak naprawdę był to tylko pretekst, aby upewnić się, że nie siedzę w swoim pokoju w ciemności, słuchając mrocznej muzyki i tnąc swoje nadgarstki. Odpisałam mu, że muszę wziąć prysznic, a potem zejdę na dół. - Jak długo można brać prysznic? - Powiedział Will, kiedy weszłam do jego pokoju. - Musiałam ogolić pewne osobiste obszary. - Odparłam. - Ej, ej, OWIELE za dużo informacji. - Powiedział Will, podczas gdy Simon wykonał odgłos wymiotny. - Hej, zapytałeś. Myślę, że wezmę English Breakfast teraz, Simon. - W kuchennym pudle. - Powiedział Simon, wskazując na wspomniany karton mieszczący się na górze ich mini lodówki. Znalazłam kubek z napisem Niech Moc Będzie Z Tobą i obrazkiem Yody. - Będziesz tylko siedzieć i czytać, prawda? - Powiedział Will, jakby to było jakieś nowe zjawisko. Udałam zaszokowaną, kiedy usiadłam na należącym do Will'a fotelu Papasan13. - Skąd wiedziałeś? - No weź, obiecuję, że potraktuję cię łagodnie. - Nie, dzięki. - Otworzyłam swoją książkę i uniosłam ją przed moją twarzą. - Dziwnie się zachowujesz. - Powiedział Will, odsuwając książkę z dala ode mnie. Dziwniej niż zwykle. - Dzięki, bracie. - Wiesz co mam na myśli. Nie wpadłaś na Braci Zagłady, prawda? - Czy to tak ich teraz nazywamy? - Powiedział Simon. - Myślałem, że zdecydowaliśmy się na Synów Dupkowatości? - Nadajemy im przezwiska? - Czemu nie? - Odrzekł Simon, jakby to było głupie pytanie. - Wracając do twojej dziwaczności. Zdecydowanie miałaś z nimi kolejną styczność, prawda? Z którym? 13
Fotel Papasan - Fotel bujano-obrotowy
61
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Z obojgiem, ale nie miałam zamiaru im tego powiedzieć. - Zack był z Katie, kiedy wróciłam. Nadal przyprawia mnie o ciarki. - Wszystko co musisz zrobić, to tylko powiedzieć kaczuszka. - Odezwał się Simon. - Będę o tym pamiętać. - Dlaczego jej nie powiesz? - Nie powiem o czym? - O tym, że on tak naprawdę jest Szturmowcem.14 - Powiedział Will, przewracając oczami. - A jak myślisz? Powiedz jej o tym, co zrobił Lexie. - On już przedstawił jej swoją własną wersję. Jeśli powiem jej co się zdarzyło, ona pomyśli, że to sobie wymyśliłam. Nie rozumiesz jak funkcjonują dziewczyny. Jeśli jej o tym powiem, pomyśli, że próbuję ich rozdzielić, a później odwróci się ode mnie i mieszkanie z nią będzie całkowitym piekłem. Lub, pomyśli sobie, że staram się go jej odbić. Dziewczyny stawiają swoich chłopaków ponad dziewczyny, które dopiero co poznały. Rozumiesz? - Uh, nie. - Odrzekł Will. - Czasami naprawdę się cieszę, że jestem gejem. Faceci nie są aż tak skomplikowani jak dziewczyny. - Powiedział Simon, podczas gdy ja popijałam swoją herbatę. - Czy mogę teraz wrócić do swojej książki? - Taa, jak chcesz. - Mogłam zobaczyć jak Will rozmyśla nad tym, co powiedziałam. Powróciłam do Scout'a, Jem’a i Boo Radley'a.
***
Zadzwoniłam do Lexie, kiedy Will i Simon zaangażowali się w epicką grę wojenną Minecraft, która przemieniła ich obu w krzyczących barbarzyńców, zdecydowanych na zniszczenie. Szczerze mówiąc, rzeczywiście można było pomyśleć, że walczyli o przyszłość świata. Byłam trochę spóźniona z telefonem do niej, więc nie wiedziałam w jakim będzie stanie. Wcześniej dzwoniłam do niej późno i nie kończyło się to dobrze. Byłam po prostu tak roztargniona, że nie mogłam tego zrobić, aż do teraz.
14
Szturmowiec - fikcyjna postać z uniwersum "Gwiezdnych Wojen" - żołnierz Imperium ubrany w charakterystyczny biały pancerz.
62
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Cześć, Lex! - Powiedziałam, sprawiając, że mój głos wydawał się być ciepły i radosny. Will zawsze mówił, że brzmiał on jakbym była psychiczną nauczycielką przedszkola, ale ja byłam gotowa zrobić wszystko, co trzeba, aby utrzymać ją spokojną i szczęśliwą. - Cześć - powiedziała cichym i niskim głosem. Uh oh. - Co się stało, Lex? - Mój okrzyk radości nieco osłabł. Prychnęła. - Nienawidzisz mnie. - Moje serce upadło. - Kto tak powiedział? Nie nienawidzę ciebie. Kocham cię. Jesteś moją najlepszą przyjaciółką. - Walczyłam ciężko, aby utrzymać mój głos na stabilnym poziomie, podczas gdy moje serce, rozbite już tak wiele razy, pękło trochę bardziej w słabszych miejscach i groziło jeszcze jednym złamaniem. - Wiem, że mnie nienawidzisz, ponieważ miałaś zadzwonić do mnie dzisiaj w dzień, a jest wieczór i ty nie zadzwoniłaś. Czekałam na to, aż zadzwonisz i nie zadzwoniłaś! Zaczęła się unosić, co mogło być niebezpieczne. Tak było już wcześniej. Wiele razy. - Lex, czy jest tam twoja mama? Muszę ją o coś zapytać. - Zazwyczaj mama Lexie słuchała naszej rozmowy przez telefon, tylko po to, aby się upewnić, że Lexie była spokojna, ale nie słyszałam jej oddechu na drugiej lini. - Ona nie ma z tym nic wspólnego! - Krzyknęła. Will i Simon podnieśli wzrok od swojej gry, słysząc Lexie wrzeszczącą przez telefon. Wzięłam głęboki oddech. - Lexie, skarbie, gdzie jest twoja mama? - Lexie? - Usłyszałam w tle Panią Davis. - Co się stało, kochanie? - Słyszałam jak Lexie próbuje walczyć, by utrzymać telefon z dala od jej mamy. - Lottie mnie nienawidzi! - Jęknęła, a telefon roztrzaskał sie, prawdopodobnie o podłogę. Słyszałam jak Pan Davis wchodzi i szamota się, gdy walczył z Lexie po to, by mógł ją uspokoić. - Pani Davis! - Krzyknęłam. - Tak bardzo przepraszam. Powinnam była zadzwonić wcześniej. - Powiedziałam, kiedy usłyszałam jak podnosi słuchawkę, a krzycząca Lexie zostaje zabrana do swojego pokoju. - W porządku, kochanie. To nie twoja wina. Może powinnaś po prostu poczekać kilka dni, dobrze? - Jej głos był zmęczony. Małe kawałki mojego serca pękły dla niej trochę bardziej. - Myślę, że nadal powinnaś przyjechać w następnym tygodniu, ale damy ci jeszcze znać. Dobrze?
63
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Dobrze. - Powiedziałam, przełykając łzy. Rozłączyła się, a ja odłożyłam telefon. Moje życie przeszło od nie tak złego do nie może być już gorzej. - W porządku z nią? - Odezwał się Will, zapominając o Minecrafcie. - Nie bardzo. Miała po prostu kolejny napad. Starałam się ją z tego wyciągnąć, ale była zbyt zdenerwowana. - Odpowiedziałam, gdy Simon podał mi chusteczkę. - Może nie powinnaś dzwonić do niej tak często. - Odrzekł Will. Mówił już to samo wcześniej. - Tak powiedziała Pani Davis. Ja tylko... Ja tylko nie chcę, aby pomyślała o tym, że o niej zapomniałam. Ona wciąż jest moją najlepszą przyjaciółką. - Wiem, ale może powinnaś zrobić sobie przerwę. Masz teraz dużo na głowie. - Nie mogę jej po prostu opuścić. Przed wypadkiem, Lexie nie przeżyła dnia bez zaangażowania społecznego. Nigdy nie przeżyła chwili bez pisania do kogoś na swoim telefonie. Nigdy nie traciła przyjaciół. Później, miała mnie. Jej życie było pięknym kwiatem z tysiącami jasnych płatków. Te płatki uschły i zostały rozrzucone przez wiatr, dopóki nie został tylko jeden. Nie mogłam być tym ostatnim, który ją opuści. - Nigdy tego nie zrobisz, Lot. - Powiedział Simon. - Idę do łóżka. - Odrzekłam, wycierając oczy i wstając. - Lottie. - Odezwał się Will. - Po prostu zostaw mnie w spokoju. W moim pokoju było ciemno, kiedy otworzyłam drzwi. Katie nadal nie wróciła ze swojej randki. Nie było super późno, ale zastanawiałam się, czy zamierzała wrócić. Gdybym tylko mogła do niej napisać, ale nie miałam do niej numeru. Wyłączyłam wszystkie światła, za wyjątkiem jednej lampy i włączyłam jakąś muzykę; po prostu składankę delikatnych melodii fortepianowych. Wróciłam do Drozda, pragnąc aby Atticus Finch udzielił mi życiowej rady. Obudziłam się następnego ranka, a łóżko Katie było puste. Cholera. Znałam tą dziewczynę mniej niż tydzień, ale to nie oznaczało, że nie martwiłam się o nią. Miałam wystarczająco dużo czasu, aby zejść do stołówki na śniadanie przed moimi pierwszymi zajęciami, więc włączyłam komputer i sprawdziłam moje zaniedbane konto na Facebooku.
64
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Tak, była tam wiadomość od Katie, mówiąca o tym, że spędzi noc z Zack'iem i podająca mi jej numer telefonu. Dodałam go do swojej komórki, a potem napisałam do Simon'a, żeby sprawdzić, czy chciał iść na śniadanie. Will miał swoje zajęcia od ósmej, więc był już w drodze na nie. Z jakiegoś powodu Will i ja zostaliśmy umieszczeni na tych samych lekcjach z biologii, więc przynajmniej zobaczę się z nim dziś raz. - Dobrze się czujesz? - Zapytał Simon, kiedy spotkałam go przed jego drzwiami. - Czy to twój słodki sposób na powiedzenie mi, że wyglądam jak gówno? - Widziałam swoją twarz w lustrze. Moje jasne, niebieskie oczy wyglądały jeszcze bardziej blado niż kiedykolwiek, co dodane do faktu, że miałam blond włosy i aby chronić moje życie nie mogłam utrzymać opalenizny oraz dodane do wyglądu ducha sprawiało, że szokowałam. Gdybym żyła w czasach Jane Austin, byłabym laską. Wszyscy Panowie Darcy'owie chcieliby mnie. - Nigdy bym tego nie powiedział, Lot. Wyglądasz tylko na...mniej niż wypoczętą. - Jesteś słodki. - Powiedziałam, obdarzając go jednostronnym uściskiem, kiedy schodziliśmy na dół do stołówki. - Will'owi jest na prawdę przykro. Był wkurwiony na siebie przez resztę nocy. - To nie jest jego wina i to nie tak, że wcześniej tego nie słyszałam. To jest po prostu trudne, kiedy każdy mówi ci, żebyś przestał robić to, co wiesz, że jest słuszne. - Chyba zdał sobie sprawę z tego, że nie może jej już więcej pomóc. - To brzmi jak łatwe wyjście. - Wiem, ale ta sytuacja nie ma łatwego wyjścia. Miał tutaj rację. - Nie mogę jej opuścić. - Nie opuszczasz jej. Nikt by tak nie pomyślał, po tym wszystkim, co zrobiłaś. Nie pamiętasz, jak jej rodzice błagali cię, abyś poszła do domu? - Oczywiście, że pamiętałam. - Ona jest moją najlepszą przyjaciółką. - Simon zatrzymał się, ciągnąc mnie na trawę przed jednym z innych akademików tak, aby ludzie mogli nas minąć. - Lottie, musisz przestać się obwiniać za to, co się stało. - Nie obwiniam się. - Powiedziałam. - Tak, robisz to. Ty o tym wiesz, ja o tym wiem, jestem nawet pewien, że głęboko w środku Lexie też o tym wie. - Lexie tego nie pamięta. Nie pamięta o swoich urodzinach. Położył ręce na obu moich ramionach i spojrzał na mnie w taki sposób, że chciałam odwrócić swój wzrok.
65
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Musisz przestać siebie karać. Wzięłam głęboki oddech i wypuściłam go. - Proszę, czy możemy iść na śniadanie? Simon ścisnął moje ramiona, zanim je puścił. - Wskakuj na moje plecy. - Powiedział, pochylając się. Przewróciłam swoimi oczami, ale wpakowałam się na jego plecy, by niósł mnie przez resztę drogi. Nie karałam siebie. Byli inni ludzie, którzy powinni zostać ukarani. Sąd myślał, że już ponieśli konsekwencje, ale ja jestem pewna jak diabli, że nie. Zack i Zan nigdy nie uwolnią się od tego, co zrobili. Nie zabili jej, ale uśmiercili jej potencjał. To, kim mogłaby być. Przed wypadkiem, była w czołowej piątce w naszej klasie, na dobrej drodze do szkoły Ive League. Oni odebrali jej to. A ja nie byłam tam dla niej. Każdy mi mówił, że miałam szczęście, że mnie tam nie było, ale wszystko o czym mogłam myśleć to to, że gdybym się tam znajdowała, to może mogłabym coś zrobić, aby to powstrzymać. Tak bardzo, jak było to irracjonalne, nie mogłam nic poradzić na to, że tak się czułam. - Um, może nie chcesz teraz patrzeć, ale BZ15 numer dwa znowu jest tutaj. - Simon syknął mi do ucha, kiedy wchodziliśmy do jadalni. Nie musiał mi tego mówić. Było tak, jakbym miała Zandar oprócz mojego bliźniakodaru. Siedział w tym samym miejscu, w tej samej pozycji, ale czytał inną książkę. Kopnęłam siebie za zarejestrowanie tego, ponieważ to by znaczyło, że zauważam rzeczy o Zan'ie Parkerze. Chciałam wymazać jego istnienie z mojego życia, nie dostrzegać, że okładka książki, którą czytał dzisiaj była niebieska, a wczorajsza prawie zielona. Zawróciłam i stanęłam w kolejce z Simon'em za mną, tak że blokował większość mojego widoku na Zan'a. Wpatrywałam się w plecy faceta przede mną, wmawiając sobie, że jego flanelowa koszula miała najbardziej fascynujący wzór, jaki kiedykolwiek widziałam. Niebieski, zielony, żółty, szary. Niebieski, zielony, żółty, szary. - Lot - powiedział Simon, szturchając mnie w plecy. - Uważaj. Kolejka się ruszyła. Miałam sztywne ruchy, więc powłóczyłam nogami do przodu, aby dostać swoje naleśniki i smażone ziemniaki z cebulą.
15
BZ - brat zagłady
66
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Przyniosę ci herbatę. Zieloną? - Zapytał Simon, kiedy usiedliśmy tak daleko od Zan'a, jak tylko mogliśmy. Miejsce było bardziej tłoczne, więc mieliśmy ograniczone opcje. - Jasne. Moje oczy zaczęły wędrować w kierunku Zan'a, jakby chciały sprawdzić i zobaczyć, że nadal tam był. Że nie był jakąś skomplikowaną, koszmarną, ułudną rzeczą, którą ubzdurałam sobie w moim mózgu. Nie, był prawdziwy. Wbiłam się w swoje naleśniki, próbując przypomnieć sobie mój rozkład dnia. Rozwiązaniem mojego problemu z Braćmi Zagłady było niemyślenie o nich. Jeśli nie będę uznawała ich obecności, nie będą istnieć. Byli kotem w tym pudełku, które nie istniało. - Twoja herbata, moja pani. - Powiedział Simon, wręczając mi kubek szerokim gestem. Ah, słodki nektar bogów. - Jesteś gotowa na przeżycie pierwszego dnia reszty naszego życia? - Brzmisz teraz jak początek naprawdę gównianego filmu. - Wow, dziś rano jesteś mega zrzędliwa. Spojrzałam na niego. - Oh, w porządku. Więc, um...ta rzecz z kaczuszką obejmuje także tego jednego. Odrzekł, wskazując głową w kierunku Zan'a. - Chociaż, Will powiedział, że słyszał o jakiejś dość brutalnej sprawie, w którą się zaangażował w tamtym miejscu. - Jakiej sprawie? - To był pierwszy raz, kiedy o tym słyszałam. - Oh, cholera. Założyłem tylko, że ci wspomniał. Czasami zapominam, że macie dwa mózgi. Przez większość czasu myślę, że jesteście jednym mózgiem w dwóch ciałach. - Dzięki, Simon. - Wiesz o co mi chodzi. - A wracając do tego, co usłyszałeś od Will'a. - Powiedziałam, dźgając go moim nożem do masła. - Cóż, jeśli ci o tym nie wspominał, to prawdopodobnie nie powinienem tego robić. Szturchnęłam go znowu nożem. - Nieważne, to nie tak, że powiedział mi, abym ci nie mówił. - Czekałam. Zan wciąż czytał sam. - To nic wielkiego. Tylko, że wdał się w dużo bójek i takie tam. Była również historia o tym, że kogoś zadźgał, ale dowody na to są dosyć niejasne. - Od kogo Will się tego dowiedział? - A jak myślisz? - Od Joeal'a?
67
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- O mój Boże, jak na to wpadłaś? - Powiedział Simon, udając zszokowanego. - Joel nigdy nie wiedział, jak trzymać gębę na kłódkę. Wiesz, to pewnie nie jest prawdą. Rzeczy mają w zwyczaju naginać prawdę. Zwłaszcza takie jak te. - Myślisz, że o tym nie wiem? - Wiele razy byłam ofiarą złośliwej fabryki plotek. - Nie powinienem był ci mówić. Twoja twarz wygląda tak jak wtedy, gdy za dużo myślisz. - Jezu, czy to jest dzień "obraź Lottie"? - Nie, po prostu jestem kiepski w sprawianiu, abyś poczuła się lepiej. Rozumiesz? To dlatego jestem gejem. Jestem do dupy w rozmawianiu z dziewczynami. To sprawiło, że się zaśmiałam i część napięcia, które trzymałam odkąd dzień wcześniej zobaczyłam Zack'a, odparowała. To uczucie nie opuściło mnie całkowicie. Ono nigdy mnie nie opuści. - Jesteś gotowy? - Ledwo co tknęłam swoje jedzenie, ale Simon wiedział jaka byłam, kiedy się denerwowałam. Albo jadłam jak koń, albo nie jadłam wcale. To był jeden z tych nie-jedzących okresów. Zaofiarowałam się, że odniosę nasze tace, ale kiedy postawiłam je na taśmie, by poszły do kuchni, poczułam go za sobą. Nic nie powiedział. Nie musiał. Odwróciłam się i prawie na niego wpadłam. Nawet nie mrugnął, kiedy starałam się złapać równowagę i próbowałam robić, co tylko mogłam, aby go nie dotknąć. - Przepraszam. - Powiedział. To proste słowo podpaliło kłody napięcia, które nagromadziłam w sobie, odkąd dwa dni temu zobaczyłam jego brata. - Oh, przepraszasz? Cóż, to fanta-kurwa-stycznie. Wiesz za co ja przepraszam? Przepraszam za to, że ty i twój brat w ogóle istniejecie. Bo wiesz co? Gdybyście nie żyli, moja najlepsza przyjaciółka pewnie pamiętałaby czym jest pieprzony słoń. - Nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak głośny był mój głos, dopóki nie przestałam mówić i uświadomiłam sobie, że wszyscy się na mnie gapią. Oprócz problemu z bezładną mową, miałam tendencję do nieregulowania głośności. Zan przyjął moją napaść słowną ze stoicką obojętnością, co wkurzyło mnie jeszcze bardziej. Na szczęście, Simon zaczął szarpać mnie za ramię. Ciągnąć, było właściwie lepszym słowem, by to opisać. - Po prostu zostaw ją w spokoju. - Simon syknął do Zan'a. - Przepraszam. Znowu. - Powiedział Zan do nas obu.
68
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Chodźmy. - Odrzekł Simon, szarpiąc mną trochę, jakbym była psem na końcu smyczy, który nie chciał iść koło nogi. Patrzyłam na Zan'a przez cały czas, gdy Simon odciągał mnie, nawet nie przejmując się tym, że cała jadalnia wybuchła, gadając o mnie. Gdy Simon wydostał mnie na zewnątrz, wyszarpnęłam swoją rękę z jego żelaznego uścisku. Kilku ludzi wyszło za nami, a kilku obejrzało się za mną, zanim poszli swoją szczęśliwą drogą. Niedługo będę tematem rozmów kampusu. - Nic nie mów. - Powiedziałam, przerywając mu, zanim mógłby powiedzieć, że wywołałam scenę bez powodu. - Okej. - Odezwał się, unosząc swoje ręce. - Miałeś nic nie mówić. - Dobra, nic nie powiem. - Znowu to robisz. - Udał, że zamyka swoje usta na zamek i wyrzucił wyimaginowany klucz, zanim skrzyżował swoje ręce i spojrzał na mnie. Wiedziałam, co robił. - Co miałam zrobić? Po prostu udawać, że nie wpadł na mnie celowo? Wiesz, że o to mu chodziło. - Przerwałam i czekałam, aż Simon to skomentuje, wiedząc, że tego nie zrobi. - Okej, może nie powinnam była mówić kurwa tak wiele razy. Powinnam była postąpić jak trzeba, nadstawić drugi policzek i to wszystko, ale nie jestem taką dziewczyną. Wiesz, że nie jestem. Jestem do dupy w trzymaniu gęby na kłódkę. Simon skinął głową, zgadzając się. - Nie muszę się usprawiedliwiać. Simon wzruszył ramionami. - Nie muszę. Znowu wzruszył ramionami. - Zamknij się. Spojrzał na mnie. - Tak, wiem, że nic nie powiedziałeś. Ale pomyślałeś. Wywrócił swoimi oczami. - Nieważne. Czy nie masz mieć zajęć? Skinął głową i poklepał swoją rękę, jak gdyby wskazywał na zegarek. - Idź, zmierzaj na zajęcia. Oh, możesz coś dla mnie zrobić? Nie mów Will'owi. To znaczy, jestem pewna, że się o tym dowie, ale w razie gdyby nie, proszę? Pokiwał głową. - Możesz teraz mówić.
69
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Otworzył swoje usta szeroko i poruszył swoją szczęką tam i z powrotem, jakby była zesztywniała. - Dzięki Bogu. Po prostu ruszyłam swoją drogą. - Do zobaczenia później, Lot. - Zawołał, gdy szłam w stronę akademika, a on udał się w kierunku swoich pierwszych zajęć. - Postaraj się nie wpaść już dziś na nikogo innego. Myślę, że wyczerpałaś już swoją dzisiejszą dawkę pierdół. Pokazałam specjalny palec "odpieprz się" do jego pleców, kiedy odchodził.
70
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Rozdział dziewiąty
Zan
Dostrzegłem moment, w którym mógłbym powiedzieć coś do niej i wykorzystałem go. Moim jedynym zamiarem było przeproszenie za ten inny dzień z kubkami, ale może było w tym coś więcej. Moja próba zapoczątkowania zmiany tego, jak mnie postrzegała. Moja próba rozpoczęcia pokazywania jej, jak bardzo jest mi przykro za wszystko. Tak daremna jakim to było. Miała pełne prawo, by naskoczyć na mnie. Zasłużyłem na to. Nie próbowałem jej prześladować, czy dręczyć, ale to właśnie w taki sposób na nią wpadłem. Nie wiele mogłem zrobić, by to zmienić, prawdopodobnie poza niepodchodzeniem do niej od tyłu jak jakiś chory prześladowca. Udałem się na analizę matematyczną, próbując myśleć o czymkolwiek, byle nie o Charlotte. Pieprzyć to. Problem w tym, że wszystko sprawiało, iż myślałem o niej. Próbowałem użyć sztuczki, którą Pani Carole nauczyła mnie, aby pomóc mi oczyścić się z negatywnych emocji. Zebrałem każdą myśl, której nie chciałem mieć, wyobrażając ją sobie wlatującą do balonu i wypuściłem go. Wrzuciłem Charlotte i jej włosy, sposób w jaki chodziła, jej śmiech oraz jej uśmiech do tysiąca balonów i próbowałem pozwolić im odejść. Wciąż nad tym pracowałem, kiedy dotarłem do klasy. Byłem prawie spóźniony, więc jedyne miejsce jakie zostało, znajdowało się obok faceta z włosami, które niedawno zostały rozjaśnione i ze srebrnym kółkiem w jego wardze. Skinął na mnie głową, kiedy usiadłem i odwdzięczyłem się mu tym samym. Wielu facetów u Cartera szokowało podobnym wyglądem. Nasz profesor okazał się być po prostu studentem magisterki oraz geniuszem matematycznym, nazywającym się Quan, który nie był dużo starszy od jego uczniów. Ględził o programie nauczania, kiedy ja wypełniałem więcej balonów myślami o Charlotte. Facet siedzący obok mnie był zajęty rysowaniem w swoim zeszycie i wydawał się mieć zamiar walczyć o Światowy Rekord w Garbieniu się.
71
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Do czasu gdy zajęcia się skończyły, połowa ludzi spała, a druga połowa była na dobrej drodze do tego, podczas gdy chłopak obok mnie, który nazywał się Stryker, jak dowiedziałem się kiedy nasz profesor sprawdził listę obecności, skończył rysować cztery rysunki. Z tego co mogłem zobaczyć kątem oka, wszystkie były komicznie wyglądającymi scenami i były dobre. Każdy odetchnął z ulgą, kiedy Quan powiedział, że możemy iść, po tym jak zadał nam naszą pierwszą pracę domową. Stryker obdarzył mnie kolejnym skinieniem głowy, a ja mu je oddałem. Może na następnych zajęciach przejdziemy do prawdziwych słów. Spędziłem resztę dnia wypełniając miliony i miliony balonów myślami o Lottie i starając się pozwolić im odlecieć. Napisałem Pani Carole o wprowadzeniu się i moim pierwszym dniu zajęć. Przysłała mi wiadomość zwrotną, że jest ze mnie dumna i powinienem sprawdzić moją skrzynkę mailową, bo może coś w niej być. Koło popołudnia zacząłem odczuwać napięcie. Spotkanie z Charlotte wytrąciło mnie bardziej, niż myślałem, że mogło. Przestałem brać swoje leki, które mój doktor przepisał mi tego lata, aby "uregulować" moje nastroje. To był również pomysł Pani Carole, chociaż, gdyby moi rodzice się dowiedzieli, że ich nie zażywam, miałbym przejebane. Te pigułki mieszały mi w głowie, sprawiały, że stawałem się znużony, śpiący i że nic mnie nie obchodziło. Powodowały, że wszystko było dziesięć tysięcy razy trudniejsze do zrobienia. Miałem dwie godziny pomiędzy moimi drugimi zajęciami tego dnia, a ostatnimi, i zamiast pójść do biblioteki lub zrobić coś mądrego, wypaliłem ostatniego jointa, jakiego miałem. Mojego asekuracyjnego jointa. Wiedziałem, kiedy paliłem tego ostatniego, że to było wszystko co miałem i nie zamierzałem kupować ich już więcej. Tate, mój dostawca, był oddalony prawie dwie godziny drogi stąd, a ja nie prowadziłem. Pomyślałem, że najlepszym miejscem, do którego mógłbym pójść, był dach, więc wspiąłem się po czterokondygnacyjnych schodach i podparłem otwarte drzwi znakiem informującym o mokrej podłodze, którego jeden z pracowników konserwacyjnych musiał zostawić, kręcąc się obok. Położyłem się i wydmuchałem dym do nieba. Nie wiedziałem, co ja tu do cholery robiłem. Nie należałem do tego miejsca. Przebywanie tutaj było tylko po to, aby spieprzyć sprawy, a nie dla mnie. Kiedy skończyłem skręta nie poczułem się ani trochę lepiej, ani gorzej niż przed tym, jak go zapaliłem, ale przynajmniej zająłem się czymś przez kilka minut. Przynajmniej usunąłem to ze swojego życia.
72
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Wyciągnąłem swój telefon i ponownie napisałem do Pani Carole. Nie mogę tego zrobić. Telefon zadzwonił sekundę później. - Alex, co się stało? - Była jedyną osobą, która mówiła do mnie Alex. - Nie powinienem tu być. - A to dlaczego? - Ona tu jest. Charlotte. I jej brat. - Oh, Alex, to musi być dla ciebie trudne. - Nie pierdol. - Nigdy ją nie obchodziło, czy przeklinałem. - To nie oznacza, że powinieneś się tak po prostu poddać. Nie minął nawet tydzień. Podszedłem do krawędzi dachu i spojrzałem w dół na ludzi, wszystkich żyjących swoim życiem. Każdy z nich musiał sobie radzić z własnymi problemami, niektórzy z większymi niż moje, a jakoś mogli funkcjonować i sprawiać, że wyglądało to na proste. - Nie chcę, abyś szedł znowu tą negatywną drogą. Ona prowadzi do negatywnego miejsca. Wysyła negatywną energię, a ty otrzymujesz ją z powrotem. - Postaram się. - Rób więcej niż tylko staranie się. Możesz to zrobić lepiej. Możesz być lepszy. Nie bądź emo, to nie wygląda dobrze na tobie. Zaśmiałem się trochę. - Nie będę. - Dzwoń do mnie, Alex. W każdej chwili. - Dźwięki bawiących się dzieci zabrzmiały echem w tle. Najwyraźniej była w środku czegoś, kiedy do niej zadzwoniłem. - Będę. Rozmowa z Panią Carole sprawiła, że poczułem się lepiej, niż po skręcie. Wróciłem do swojego pokoju i przez chwilę czytałem oraz słuchałem losowych płyt, które wybierałem poprzez zamykanie oczu i wyciąganie ich ze skrzynki po mleku, jaką dziadek mi podarował. Posortowałem również moje ubrania i najgorsze z nich wrzuciłem do worka na śmieci, aby przekazać je na dobroczynność. Słyszałem jak Will i jego współlokator wracają ze swoich zajęć i rozmawiają przy drzwiach. Byłem zaskoczony, że Will nie kazał mi wyjść na zewnątrz i nie załatwił sprawy. Ponownie. Pozwoliłem mu sobie przywalić po tym wypadku. On wpadł w furię, a ja nie przejmowałem się tym, więc pomyślałem, że może równie dobrze się nie powstrzymywać. Zadałem mu kilka ciosów tak, aby wyglądało na to, że z nim walczyłem, ale przez większość
73
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
czasu to Will kontrolował sytuację. Nie żeby był on jakimś ciotą, w żadnym razie. Nie sądziłem, że moja szczęka będzie kiedykolwiek taka sama. Moja matka nawet nie zapytała o to, kiedy przyszedłem do domu, wyglądając jakbym brał udział w kolejnym wypadku samochodowym. Mój lekarz bez mrugnięcia oka przyjął moje wyjaśnienia o upadku ze schodów. Zack wiedział, ale był tak pochłonięty swoją fizykoterapią, po to, by mógł wrócić do treningu, że nawet nie spytał o szczegóły. Byłoby ciekawie zobaczyć, jak wyglądałaby sprawiedliwa walka pomiędzy mną a Will'em. Nie żebym wychodził z siebie, aby go prowokować. Przyrzekłem Pani Carole, że nie będę się angażował w żadne bójki. Już złamałem swoją obietnicę o braniu narkotyków, więc nie zamierzałem naruszyć kolejnej Przynajmniej nie w tym tygodniu.
Lottie
Mój nastrój poprawił się nieco, kiedy dotarłam na swoją pierwszą lekcję. Była nią Brytyjska Literatura i nie mogło mi z tym pójść źle. Byłam jedną z pierwszych osób, które przybyły, więc zajęłam miejsce na środku, wyciągnęłam swój egzemplarz Wichrowych Wzgórz i zaczęłam go przeglądać. To była kolejna książka, jaką mama wciskała mi podczas mojej fazy złości. - Oh, przepraszam. - Dziewczyna, która próbowała zająć miejsce obok mnie, kopnęła moją torbę. - Nie przejmuj się tym. - Powiedziałam z lekkim uśmiechem. - Dzięki. - Odrzekła, siadając. Wow, była wysoka. Nawet wyższa niż zwyczajnie wysoka, biorąc pod uwagę to, że miała na sobie buty z potwornymi obcasami. W jakiś sposób, złożyła swoje nogi długie niczym pas startowy pod ławką z całkowitą gracją i wyjęła swój własny egzemplarz książki. Była zniszczona. Z pewnością, kopia osobista. Spojrzałam na zegar i nadal mieliśmy dziesięć minut do rozpoczęcia. - Chcesz się założyć, że dziesięć procent innych osób w tej klasie właściwie nie przeczytało książki? - Powiedziałam do niej. Wydawało się to stosowne, zważywszy na to, że byłyśmy na zajęciach z literatury.
74
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Co? - Powtórzyłam swoje pytanie. Wyglądała trochę na oszołomioną, że z nią rozmawiam, zanim nie rozejrzała się po przebywających w pomieszczeniu innych studentach, z których wszyscy byli kobietami. - Powiedziałabym, że więcej niż dwadzieścia procent. - Jestem Lottie. - Audrey. - Powiedziała. - To wstyd, bo chociaż wszystkie postacie są okropne, to naprawdę świetna książka. Ludzie w naszym wieku po prostu nie wydają się dostrzegać wartości płynącej z czytania klasyki, chyba że muszą. Nie nudź, nie nudź, nie nudź. Wyglądała na trochę zaskoczoną, ale nie przesunęła swojej ławki, ani nie wyjęła telefonu i nie udawała, że była bardzo zajęta pisaniem smsa, kiedy tak naprawdę nie była. Miałam z tym dużo do czynienia. - Więc, na którym jesteś roku? - Powiedziałam. To było normalne pytanie. - Na pierwszym. - Odpowiedziała. - Mówienie student pierwszego roku jest takie...żałosne. - Totalnie się z tobą zgadzam. Pierwszy rok brzmi, jakbyśmy szły do Hogwartu. Tylko bez magii i dziwactw. - Will jęczał za każdym razem, gdy w jego pobliżu wspominałam o Hogwarcie lub o czymkolwiek związanym z Harrym Potterem. Dobrze, że go tu nie było. Jedna z idealnie wyregulowanych brwi Audrey podskoczyła na sekundę w górę. - I teleportacji oraz kremowego piwa. - Powiedziała. Oh dzięki Bogu. Kolejny fan Pottera. Nie byliśmy taką rzadkością, jak sądziłam. Uśmiechnęłam się. - Dokładnie. - Odwzajemniła uśmiech. Jakby to powiedziała Ania Shirley, znalazłam bratnią duszę. Nasz nauczyciel rzeczywiście okazał się być brytyjskim facetem, nazywanym Panem Hallowey'em, który wyglądał jakby mógł być kuzynem Liam'a Neeson'a. Mogłabym zostać w tej klasie na zawsze, słuchając go, jak czyta na głos program nauczania. Nie byłam jedyna. Przysięgam, że słyszałam jakieś rozmarzone westchnienia, kiedy powiedział, że pochodzi z Hempshire, ale zakochał się w Maine, kiedy odwiedził go dziesięć lat temu. Rozczarowanie rozeszło się także po sali, gdy wspomniał, że przybył tu ze swoją żoną. Co za szkoda. Wypuścił nas wcześniej, po tym jak zadał nam nasze zadanie domowe. Ah, praca domowa z literatury. Ależ za nią tęskniłam. Will zawsze wyśmiewał mnie, ponieważ kochałam czytać zadane prace. Ja naśmiewałam się z niego, bo kochał golfa.
75
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Myślę, że widzimy się w środę. - Audrey powiedziała, kiedy pakowałyśmy nasze rzeczy. Gdy wstała, musiałam unieść swoją głowę. Tak, była boginią z długimi, ciemnymi włosami, idealną talią i wspaniałą skórą. - Taa - było moją dowcipną odpowiedzią. - Do tego czasu, trzymaj się z dala od dementorów. - Powiedziała, kiedy rozstałyśmy się na korytarzu. - Tak zrobię. - Odparłam i pomachałam do niej. Pokręciłam głową na moje szczęście i poszłam na następne zajęcia, którymi była biologia i odbywała się w dużej sali z co najmniej dwustoma innymi ludźmi. Większość najważniejszych zajęć miała miejsce w dużych salach wykładowych i prawie wszyscy uczniowie uczęszczający na nie byli studentami pierwszego roku. Rozglądałam się za włosami Will'a, a były one łatwe do znalezienia. Pomachał do mnie i wskazał na puste miejsce obok niego. Westchnęłam w środku, ale wspięłam się po stopniach i usiadłam przy nim. - Nadal jesteś na mnie zła? - Jego włosy ponownie znalazły się na jego twarzy, co nie wyglądało dobrze. - Co mówi twój bliźniakodar? - W tym momencie wyniki są nieprzekonujące... - To sprawiło, że powstrzymałam swój uśmiech. Moja telepatia bliźniaka mówiła mi, że czuł się jak dupek i nie chciał się ze mną już więcej kłócić, chociaż ja chciałam. - Czy mogę obciąć ci dzisiaj włosy, proszę? - Powiedziałam, odgarniając je z jego oczu. - Jeśli przestaniesz się na mnie złościć. - Dobra. - W takim razie, w porządku. - Chwycił swoją torbę i wyciągnął swój podręcznik. Sala zawrzała jak w ulu pełnym nerwowych pszczół. Niektórzy otworzyli już swoje podręczniki i przygotowali swoje notebooki. Niektórzy wyglądali, jakby dopiero co wstali z łóżka i przypadkowo zawędrowali na zajęcia. Jak grom, poczułam jego wzrok na sobie. - Brat Zagłady Numer Dwa jest tutaj. - Powiedziałam, szturchając Will'a, który grzebał w swojej torbie za długopisem. - Co? - Spójrz - wskazałam na Zan'a, który wchodził po schodach, omiatając spojrzeniem salę i zajmując miejsce kilka rzędów przed nami.
76
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Poważnie, chcę uderzyć tego skurwiela. - Wyszeptał Will, strzelając swoimi kostkami. Dziewczyny w rzędzie przed nami zdecydowanie go usłyszały i zaczęły chichotać. - Ciszej, ty idioto. - Ja tylko mówię. - Spojrzał na tył głowy Zan'a. - Przynajmniej, nie gapi się na ciebie. - Czy możemy nie rozmawiać o tym teraz? Wyglądający na profesora facet wszedł do sali i podczas gdy programy nauczania krążyły po sali, zajęcia się rozpoczęły, skutecznie kończąc linię rozmowy Will'a. Nie miałam wątpliwości, że podejmie ją znowu, gdy wykład się skończy. Jeśli chodziło o Will'a, jedynym sposobem na sprawienie, by sobie odpuścił, było rozproszenie go czymś radosnym. Lub czymś z cyckami. Miałeś szczęście, gdy posiadałeś obie te rzeczy. - Więc, chyba zdobyłam nowego przyjaciela. - Powiedziałam, kiedy wyszliśmy po kolejnej powtórce z procedur zajęć i zasad. - Należy do gatunku kobiet. Patrzyłam na plecy Zan'a, kiedy znikał w bocznych drzwiach. Will nie zauważył tego. Punkt dla mnie. - Taa? - Will natychmiast zamienił się w słuch. Kolejny punkt dla mnie. - Połączyło nas nawiązanie do Harrego Pottera.. - I? - I jest naprawdę fajna. - To świetnie. - Był niemalże entuzjastyczny. Totalnie go zwodziłam. - Ma długie nogi. - Nie gadaj. - Powiedział, a ja niemal mogłam wyczuć, jak bardzo staje się zainteresowany. Will leciał na nogi. Było tylko trochę niepokojące, że wiedziałam o tym. - I długie, ciemne włosy. - Will również uwielbiał włosy, szczególnie kiedy były proste. - Kontynuuj. - I wydaje się być mądra. Ostrzegła mnie przed dementorami. Will prychnął i pokręcił głową. - Gorąca, dziwaczna dziewczyna? Takie są trudne do znalezienia. - Dzięki, Will. - Wiesz, co miałem na myśli. - Jasne. - Obdarzył mnie ponaglającym spojrzeniem. - Tak, wspomnę o tobie niechcący następnym razem, gdy będę z nią rozmawiać, jeśli to nie dziwne.
77
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Mam tylko jedną prośbę do ciebie. Proszę, błagam cię, nie rób tego czegoś, gdzie mówisz bez sensu i opowiadasz o wszystkich osobistych informacjach. Proszę. - Więc nie chcesz, abym powiedziała jej, jak w przedszkolu zabłądziłeś w drodze do łazienki i zsikałeś się w swoje majtki? - Chryste, Lottie, mów ciszej. - Spojrzał na prawo i lewo, ale wszyscy byli zbyt zajęci swoimi własnym sprawami, by zauważyć. - Albo o tym, jak próbowałeś spalić swoje świadectwo szkolne i skończyło się na tym, że podpaliłeś kuchnię? Oh, albo o tym, jak... - Mój przepływ słów został powstrzymany przez dłoń Will'a. Wyciągnęłam swoją rękę i dostałam się do jego obszaru z łaskotkami. Dłoń zniknęła z moich ust, kiedy walczył, by wyrwać się mi. - Kaczuszka! Kaczuszka! - Krzyknął, kiedy rzucał się i przytrzymał mojego kciuka. To mnie rozśmieszyło, co dało mu możliwość uzyskania przewagi. - Poddaję się, poddaję się. - Powiedziałam, puszczając go. - Więc - odrzekł, udając, że się otrzepuje. - Jak długie są te nogi?
78
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Rozdział dziesiąty
Zan
Prawie opuściłem biologię, ale w ostatniej chwili zdecydowałem się na nią pójść. Wiedziałem, że będzie trudno znaleźć jakieś miejsce, ale nie miałem pojęcia, iż będę szukał pustego krzesła i znajdę ją. Nie tylko ją, ale również Will'a. Natychmiast udałem się na miejsce, które było oddalone od nich tak jak to tylko możliwe i zmusiłem swoją szyję, żeby nie obróciła się, by na nich spojrzeć. To nie powstrzymało mnie od odczuwania ich wzroków na sobie, zwłaszcza Will'a. Jeśli mógłby uderzyć mnie poprzez kontakt wzrokowy, jestem pewien, że zrobiłby to. Przebywanie w klasie z Charlotte było trudniejsze, niż myślałem, że będzie i wyszedłem przez pierwsze drzwi, jakie mogłem znaleźć. Kopnąłem również pierwszy kosz na śmieci, na jaki natrafiłem, zanim uderzyłem pięścią w pierwszą rzecz, jaką znalazłem, która okazała się być drewnianym znakiem. Nie była to najmądrzejsza rzecz, jaką kiedykolwiek zrobiłem, ale nie wiedziałem jak długo jeszcze mogłem sobie z tym radzić. - Kurwa! - Krzyknąłem, po tym jak zdałem sobie sprawę z tego, że prawdopodobnie moja dłoń się złamała. Znak pozostał nienaruszony. Pani Carole będzie bardzo niezadowolona. Ignorując przerażone twarze innych studentów, wróciłem do swojego pokoju, aby zabandażować moją rękę. Do czasu, gdy tam dotarłem, spuchła dosyć mocno, ale owinąłem ją jakąś taśmą i chwyciłem worek z lodem ze zamrażalnika. Tak długo jak nie robiła się czarna, było z nią prawdopodobnie w porządku. Moja ręka bolała jak diabli, ale sam chciałem to poczuć. Mój brat zostawił mi wiadomość mówiącą, że był zajęty Katie, ale chciałby się kiedyś spotkać. Pomysłem Zack'a na spędzanie razem czasu było narąbanie się tak, jak to było możliwe i omdlewanie, gdziekolwiek by tylko upadł. Zwykle oznaczało to, że musiałem zawlec go do łóżka i obrócić jego głowę tak, aby nie zadławił się swoimi wymiocinami. Jedyną osobą, która uważała to za zabawę, był Zack.
79
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Włożyłem jakieś frytki z serem do mikrofalówki, wyciągnąłem płyty dziadka i przerzucałem je, szukając czegoś, co złagodziłoby mój nastrój. Moje palce odnalazły Various Positions Leonarda Cohen'a. Doskonale. Włożyłem płytę i ustawiłem igłę. Czekałem, dopóki trzeszczenia i zakłócenia nie zmieniły się w Dance Me To The End Of Love. Spałaszowałem swoją przekąskę, kiedy zacząłem odrabiać swoją pracę domową z analizy matematycznej. Liczby wirowały przed moją twarzą, a ja nie mogłem ich ogarnąć. Nie przestawałem myśleć o Charlotte... I o jej głosie. Jej głębokim, gardłowym, seksownym głosie, który sprawił, że myślałem o seksie, skórze i splątanym prześcieradle. Zamknąłem swoje oczy i pozwoliłem głosowi Leonarda owinąć się wokół mnie. - Hej - powiedział Devin, otwierając drzwi i gwałtownie mrugając, jakby chciał oczyścić swoje oczy. A może próbował zorientować się, czy naprawdę tam byłem. Mogłem rozpoznać ćpuna na odległość. - Cześć - powiedziałem. - Zostajesz na noc? - Devin jak na razie spędził tylko jedną noc w naszym pokoju. Byłem ciekaw dokąd chodził, ale nigdy go o to nie zapytałem. - Nie. - Nigdy również nie widziałem go z książkami lub plecakiem, albo jakąkolwiek wskazówką, że był na zajęciach. To także było zagadką. Położył swoją torbę i bez słowa podszedł do swojego komputera. Pozwoliłem muzyce grać, uważając, że jeśli miał z nią problem, to mógł o tym powiedzieć. Miałem słuchawki. Na razie nie powiedział nic o mojej muzyce, oprócz tego że zapytał się o gramofon. - Co to jest do cholery? - Leonard Cohen. - Nigdy o nim nie słyszałem. - Odparł, obdarzając mnie takim spojrzeniem, jakbym powiedział Adolf Hitler. Straciłem nadzieję na przyszłość ludzkości, skoro rasa ludzka nie wiedziała, kim był Leonard Cohen. - Co stało się z twoją ręką? - Nic - odpowiedziałem. Zanim zdążyłem zapytać, czy chciał, abym założył słuchawki, wepchnął jakieś swoje własne do uszu i włączył coś, co z miejsca, w którym ja siedziałem, brzmiało jak zgniatanie puszek. Zignorowałem go i na nowo skupiłem się na Leonardzie. Wyszedł kilka minut później, ledwie się żegnając. Mój telefon zabrzęczał z wiadomością od Pani Carole. Jak się masz?
80
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Dobrze. Żyję. Od razu mi odpisała. Rozmawiałeś z nią? Tak jakby. Nawrzeszczała na mnie. Niemal słyszałem jej śmiech, pomimo tego, że jej tu nie było. Oh, Alex. Może czyny będą mówić głośniej niż słowa. Powinieneś coś dla niej zrobić. Niby co? Pokazanie jej mojej rozwalonej dłoni, nie koniecznie wydawało się być gestem, o którym Pani Carol myślała. Jesteś mądrym chłopcem. Coś wymyślisz. Pogadamy wkrótce? Zdecydowanie. Płyta skończyła się i wstałem, by ją przewrócić na drugą stronę. Rozejrzałem się po pokoju, szukając pomysłu. Moje oczy osiadły na szczycie mikrofalówki, na mojej puszce z herbatą. Próbowała ją dostać tego dnia, kiedy wpadłem na nią celowo przez przypadek. Miałem pomysł. Potrzebowałem tylko kubka od kawy, saszetkę herbaty i czarny marker. Pewnie było to cholernie głupie, ale poważnie, czy to ważne? Czy coś miało znaczenie, kiedy przyszło co do czego?
Lottie
Nie natknęłam się na Zack'a lub Zan'a Parkerów przez resztę dnia. Do czasu, gdy nadeszło popołudnie, byłam wykończona, a moja głowa zapchana pracami domowymi. Musiałam również znaleźć pracę i namówić Will'a by zrobił to samo, żeby mama nie nudziła nam o samodzielnym utrzymywaniu się. Moja głowa pulsowała, kiedy szłam do swojego pokoju i zobaczyłam kolejną notatkę od Katie. Wyszłam z Zack'iem. Wrócę późno. Ktoś dorysował obok wulgarnego penisa. Chyba domyślam się kto.
81
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Znowu wychodziła? Czy nie miała zajęć? Nieważne. Mogła robić, co chciała. Nie byłam jej matką. Zjadłam skromny obiad z chłopakami, a potem usiadłam, by coś poczytać. Prawie skończyłam z Drozdem, ale potrzebowałam czegoś lżejszego. Sprawdziłam swoje półki, uśmiechając się czule do tytułów. Potrzebowałam jakiegoś fajnego romansidła, by zatracić się w nim. Miałam właśnie rozsiąść się z urokliwą książką z mnóstwem całowania, kiedy wstałam, by się wysikać. Otworzyłam drzwi, a tam ktoś był, stojąc w moim wejściu, trzymając kubek kawy i mając zszokowany wyraz twarzy. Zan Parker. Znowu. - Masz jakąś manię prześladowcy? Poważnie, nie miałeś mnie już dosyć dziś rano? Mój brat i Simon zaproponowali, że dla mnie powyrywają ci nogi z dupy, ale tak jakby rozważam zrobić to sama. Jeśli się nie ruszysz w ciągu pięciu sekund, nie zawaham się i zajmę się tym. Rozumiesz? - Nie miało znaczenia, że był ponad stopę wyższy ode mnie. Miałam wściekłość po mojej stronie. Nie zna piekło furii i tak dalej. Słuchał mojej tyrady w ciszy. Jego usta się nie poruszyły, ale przysięgam, że się uśmiechał. - Jeden - powiedziałam, zaczynając swoje odliczanie. - Dwa. Kiedy doszłam do czterech, wręczył mi kubek od kawy i odszedł. - Co, do cholery, jest z tobą nie tak? - Krzyknęłam za nim. Dziewczyna, która szła do łazienki odwróciła się i obdarzyła mnie niemiłym spojrzeniem. - Nie mówiłam do ciebie, przepraszam. - Zawołałam. Popatrzyła na mnie jak na wariatkę i weszła do łazienki. Stał na korytarzu tyłem do mnie, oddalony o dziesięć stóp. Zauważyłam, że na jego lewej ręce był zbitek białej taśmy, jakby się w nią zranił. - Czego chcesz ode mnie? Nie wziąłeś już wystarczająco dużo? - Odwrócił się powoli, a jego twarz skrzywiła się na sekundę. Byłam tak przyzwyczajona do jego pozbawionej wyrazu miny, że zaskoczyło mnie to. - Nie mogę zabrać niczego, czego mi nie dałaś. Przestań przekazywać mi władzy nad twoim życiem. - Powiedział, nim odwrócił się i poszedł w kierunku schodów, zanim ja mogłam dodać coś jeszcze. Patrzyłam za nim, całkowicie zmieszana. O co chodziło z tym facetem? Dziewczyna, na którą nakrzyczałam, wyszła z łazienki i pobiegła z powrotem do swojego pokoju, jakby
82
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
obawiała się, że będę ją gonić i zaatakuje ją. Świetnie, teraz będę Stukniętą Dziewczyną Która Mieszka Na Końcu Korytarza. Kubek od kawy był po prostu jednym z tych papierowych z kawiarni. Wokół niego wił się jakiś napis nabazgrany ciasnym, niechlujnym pismem. Saszetka zielonej herbaty została włożona do środka. "Urodziłaś się ze skrzydłami. Nie jesteś przeznaczona do tego, by się czołgać, więc nie rób tego. Masz skrzydła. Dowiedz się jak z nich korzystać i lataj." Nie tylko ty jedna żałujesz. - Zan Pierwsza część była wyraźnie cytatem, ale żadnym którego bym rozpoznawała. Druga część sprawiła, że chciałam pobiec za nim na dół i rzucić kubkiem w jego twarz. Czego on żałował? Czy żałował skrzywdzenia Lexie? Nie widziałam żadnych dowodów na to. Żadnych przeprosin, żadnej uronionej łzy. Nic. Tylko obojętną twarz. Za wyjątkiem jego oczu. One opowiadały swoją własną historię, ale nie w języku, w jakim umiałabym czytać. To, co mógłby zrobić, to zostawić mnie kurwa w spokoju. Zniknąć z mojego życia tak, abym nie musiała widzieć jego twarzy i przypominać sobie. Każdego. Jednego. Dnia. Obróciłam kubek w swojej dłoni, ponownie czytając cytat. Szkoda, że nie pozwolił mi dojść do pięciu. Rozważałam wepchnięcie swojego kciuka w jego oko, co wymagałoby, abym podskoczyła, albo po prostu zrobienie czegoś bardziej drażliwego. Po upewnieniu się, że odszedł, poszłam do łazienki. Wrzuciłam kubek do kosza, ale herbatę włożyłam do swojej kieszeni.
83
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Rozdział jedenasty
Zan
Czułem się jak pieprzony kretyn, kiedy otworzyła drzwi. Starałem się być naprawdę cicho, gdy zobaczyłem światło w jej pokoju i jakiś ruch za drzwiami. Moim planem było zostawienie kubka i skierowanie się ku schodom, ale wydawało się, że ktoś wpadł na inny pomysł. Na jej twarzy ukazał się ból i wściekłość, jaką zobaczyłem tego ranka. Po raz kolejny, słowa zawiodły mnie. Za to ją, nie. Kiedy mówiła o powyrywaniu mi nóg z dupy, musiałem walczyć z tym, by się nie uśmiechnąć. Nie miałem wątpliwości, że rzuciłaby mnie na kolana. Mogła to zrobić samymi swoimi niebieskimi oczyma. Złapałem się na tym, że wpatruję się w nie i musiałem się z tego otrząsnąć. Zaczęła odliczanie, a ja uświadomiłem sobie, że pewnie powinienem iść, póki jeszcze mogłem, więc wręczyłem jej kubek i odszedłem. Zawołała za mną, a ja w końcu odnalazłem swój głos i powiedziałem pierwszą rzecz, która przyszła mi do głowy. Nie tylko ty jedna żałujesz. Moja dłoń już żałowała. Przynajmniej przestała puchnąć, a ból przeszedł od ostrego do tępego, ale moje kostki zrobiły się fioletowe i niebieskie. Pani Carole zostawiła mi wiadomość, gdy byłem na górze z Charlotte. Bez wątpienia, martwiła się o mnie. Zadzwoniłem do niej, by ją uspokoić. - Cześć, Alex. Właśnie wróciłam do domu, więc chciałam sprawdzić co u ciebie. Czy przetrwałeś resztę dnia? - Spieprzyłem swoją rękę, waląc pięścią w znak. Westchnęła. - A czy ten znak kiedykolwiek coś ci zrobił? - Nie. Miałem tylko chwilę słabości. - Alex, mówiłam ci, abyś znalazł inne ujście. Co z aparatem? - Nie rozpakowałem go jeszcze. Przepraszam.
84
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Nie jestem jedna z nieudanymi radami. - Nie, to tylko ja. - Powiedziałem, zginając swoją dłoń i krzywiąc się z bólu. - Och, Alex. Jesteś między młotem, a kowadłem. Czy myślałeś o powiedzeniu prawdy? - Nie mogę. To była bitwa, którą prowadziliśmy w kółko i w kółko, a ja wyraziłem już w tej kwestii swoje stanowisko. - Więc będziesz musiał coś wymyślić. Miłość ma swoje sposoby na to, by się rozwinąć. Twoim zadaniem nie jest szukanie miłości, ale jedynie szukanie i znalezienie przeszkód w sobie, które zbudowałeś przeciw niej. - I znów to samo, kolejny cytat Rumi'ego. Nie zamierzałem jej mówić po raz kolejny, że nie kocham Charlotte. - Pewnie nie chcesz wziąć rady od starszej pani. - Zachichotałem, ponieważ miała tylko czterdzieści pięć lat. - Poznałam swojego męża w wieku czternastu lat. Wszyscy nam mówili, że byliśmy dziećmi, a ja oszalałam twierdząc, że pewnego dnia go poślubię. Ale potem tak zrobiłam i wtedy ludzie musieli to odszczekać. Znam cię, Alex. Od dnia w którym cię poznałam, jesteś zakochany w tej dziewczynie po uszy i nawet nie myśl o tym, by zaprzeczać. Takie uczucia jak to nie pojawiają się i znikają. Spraw, aby do ciebie przyszła. Dziewczyny kochają tajemniczych facetów, a ty to masz. Zrób krok wstecz i zobacz, czy nie podąża za tobą. - Ona nigdzie za mną nie podąża, chyba tylko po to, żeby mnie zabić. - Nigdy nie doceniasz swojego uroku, Alex. - Urok nie może pokonać czystej nienawiści. - Zdziwiłbyś się. Czy kiedykolwiek pomyślałeś o tym, że ona może żywić do ciebie jakieś uczucia, ale walczy z nimi, bo uważa, że tak właśnie trzeba? - Parsknąłem na to. - Nie. - To nigdy nie przyszło mi do głowy. - Och, Alex. Jesteś nad zbyt skromnym facetem. Daj jej szansę. Mam przeczucie, że ona zmieni zdanie. Ale to są tylko moje dwa grosze. Pamiętaj; Eizabeth zakochała się w Panu Darcym, Piękna zakochała się w Bestii, a Scarlett zakochała się w Rhetcie. Dziewczyny kochają tajemniczych facetów z ciemną przeszłością. Zaufaj mi.
85
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Lottie
Katie nie wróciła do pokoju również tamtej nocy i ledwie co widziałam ją przez cały następny tydzień. Była zawsze z Zack'iem. Na szczęście większość czasu spędzali w jego miejscu, więc nie musiałam na niego patrzeć. Zan'a także za bardzo nie widywałam. Na następnych zajęciach z biologii usiadł jeszcze dalej i ani razu na mnie nie spojrzał. Powstrzymywałam się od wygooglowania tego wiersza z co najmniej dwadzieścia razy. Wyciągnęłam kubek z kosza i schowałam go w tyle mojej szuflady, tak aby nikt się o nim nie dowiedział. O tamtym spotkaniu nie powiedziałam nawet Will'owi. Coś mi mówiło, że nie spodobałoby się to mu i prawdopodobnie użyłby tego jako wymówki, aby pobić Zan'a. Nie żeby bardzo potrzebował jakiegoś pretekstu. - Myślę, że cię unika. - Powiedział Will. - Może w końcu uznał, że jesteś szurnięta i powinien się trzymać z daleka od ciebie. - Haha. Dobre wieści otrzymałam we środę, gdy dostałam telefon z pytaniem, czy w piątek po południu mogę przyjść na rozmowę kwalifikacyjną do sklepu z tkaninami. Kiedy wysyłałam tam swoją aplikację, nie myślałam nawet, że mam szansę na tę rozmowę, ale zawarłam w niej moje całe doświadczenie związane z szyciem i nie traciłam nadziei. Szycie było jednym z moich odstresowywaczy i dopadł mnie ogromny napad złości, kiedy uświadomiłam sobie, że nie mogę zabrać do akademika mojej maszyny do szycia, bo nie zmieściłaby się nigdzie. Domyślałam się, że będą wykonywała dużo robótek ręcznych, co było fajne, bo pracowałam nad epickim kostiumem Elizabeth Bennet na Halloween. Napisałam do Will'a smsa, prosząc go o jego furgonetkę, a on niechętnie się zgodził. Nie wiedziałam, jaki miał problem z tym, żeby mi ją pożyczyć. I tak była to kupa złomu. To nie tak, że jedno zadrapanie więcej miałoby zniszczyć lakier. Mój żołądek był nerwowy, kiedy parkowałam samochód Will'a przed sklepem. Było dosyć cicho jak na piątkowe popołudnie. Weszłam do środka i spotkałam się ze ścianami z tkaniny. Kiedy byłam mała, moja babcia miała w zwyczaju zabierać mnie ze sobą, gdy szła do sklepu z tekstyliami. Chciałam dotykać każdego pojedynczego materiału i nie chciałam wyjść, dopóki bym go nie miała. Podeszłam prosto do stołu do cięcia, starając się wyglądać na pewną siebie, ale pewnie nawalając.
86
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Była tam dziewczyna opierająca się o ladę, stukająca swoimi nożyczkami i czekająca. Na pewno nie wyglądała, jakby należała do tego miejsca. Pomiędzy jej cytrusowo pomarańczowymi włosami, a jej podartą spódnicą założoną na legginsy i glanami, wyglądała jakby czuła się bardziej komfortowo w sklepie sprzedającym "alternatywną" odzież. Oczywiście, stanowiła jedyną osobę, która nie była zajęta. - Um, cześć. Nazywam się Charlotte, miałam mieć rozmowę o pracę? - Mój głos sprawił, że brzmiało to jak pytanie. - Taa, pewnie. - Spojrzała w górę i zobaczyłam, że miała fioletowe soczewki. Były zarówno upiorne, jak i ładne w tym samym czasie. - Jestem Trish. - Powiedziała, wskazując na swoją plakietkę z imieniem. - Jestem Charlotte, ale mówią na mnie Lottie. - Fajnie. Pozwól, że zabiorę cię na spotkanie z Królową Nożyc. - Dała mi znak, abym szła za nią. - Co? - Przepraszam, nie powinnam cię zanudzać, zanim nie zaczęłaś. To tylko nasz pseudonim dla Claud. Zachowuje się tak, jakby rządziła królestwem, a my wszystkie byłyśmy jej pieprzonymi Kopciuszkami. - Pchnęła drzwi wahadłowe oznaczone napisem Tylko dla pracowników i poprowadziła mnie do biura, które było o wiele ładniejsze, niż mogłabym przypuszczać. - Mam jeszcze jedną do ciebie. - Powiedziała Trish, po tym jak zapukała do drzwi. - Dawaj ją - było odpowiedzią. - Powodzenia - powiedziała Trish, zanim odmaszerowała z powrotem do głównego pomieszczenia. - Cześć, Charlotte, wejdź. - Była taka, jak ją sobie wyobrażałam. Miała włosy wyglądające jakby właśnie wyszła od fryzjera, idealne akrylowe paznokcie i parę okularów na sznurku. Wow, czy ja to przywołałam, czy co? - Bardzo dziękuję za telefon do mnie. - Cóż, mamy wielu kandydatów, ale ty jesteś najmłodsza. - Zaraz, czy to dobrze? Nie otwieraj swoich ust i nie ględź. Nie otwieraj swoich ust i nie ględź. - Od zawsze kochałam szyć. - Wow, genialne. Równie dobrze mogłaś ględzić. - Zacznijmy może od tego, co uważasz, że mogłabyś wnieść do naszego zespołu? Nie otwieraj swoich ust i nie ględź. Nie otwieraj swoich ust i nie ględź...
87
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
***
- Jak poszło? - Zapytał Will, kiedy podrzucałam mu jego kluczyki. Musiałam go zapewnić więcej niż jeden raz, że nic się nie stało jego wozowi, i na pewno nie zamierzałam mu wspominać o dupku, który zajechał mi drogę i prawie zgniótł jego samochód jak puszkę, ze mną w środku. - Cóż, nie nadmieniłam o moim uzależnieniu od narkotyków i skłamałam o moich wcześniejszych doświadczeniach w tańczeniu polki. Mam nadzieję, że to kupili. Powiedziałam, pokazując mu moje skrzyżowane palce. - Uh huh - powiedział, gdy upuściłam kluczyki na jego dłoń. - Zakładam, że nie wspomniałaś o swojej biegunce jamy ustnej. - Uh, nie. Udało mi się zachować to pod kontrolą. Te nowe zastrzyki i terapia szokowa wydają się działać. - Fajnie. - Powiedział Will, unosząc swoją pięść. Przybiłam z nim żółwika i oboje równocześnie eksplodowaliśmy, zanim udał, że ociera łzę ze swojego oka. - To jest jedna z tych chwil, o których marzysz, ale nigdy nie sądzisz, że się spełnią. - Zamknij się. Gdzie jest Simon? - Um, GSA? Klub PETA? W jednej z tych rzeczy z akronimem. - Oh, Will. - Chcesz zrobić coś dzisiaj? Poza czytaniem Drozda lub oglądaniem filmu po raz milionowy? - Przynajmniej nie wychodzę, nie upijam się i nie pieprzę się z połową drużyny piłkarskiej. - Kto tak robi? Przewróciłam swoimi oczami. - Nie wiem, ale jestem pewna, że jakaś dziewczyna z tej szkoły. - Musi pewnie śmiesznie chodzić przez ten cały seks. Prawdopodobnie ma również chlamydię. - Jesteś taki obrzydliwy. - Powiedziałam, popychając go w klatkę piersiową. - Myślę, że po prostu spędzę czas w moim pokoju. Może pójdę na spacer. - Pada deszcz. Roztopisz się. - Zamknij się. Mam kurwa magiczny parasol. - Język, moja droga. Zamknęłam drzwi przed jego nosem, słysząc jego śmiech po drugiej stronie. Nieważne.
88
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Oczywiście, jak tylko wyszłam, rozpadało się. Miałam wodoodporną kurtkę, ale kaptur był do dupy i nie siedział na mojej głowie. Czułam się jak totalny głupek, trzymając go, więc po prostu pozwoliłam mu opaść. Posiadałam parasol, lecz był w moim pokoju, a nie chciało mi się po niego wracać. Mały deszcz jeszcze nigdy nikomu nie zaszkodził. Zassałam trochę deszczówki z mojej dolnej wargi i zaczęłam iść. Przeprowadziłam jakieś rozeznanie na mapie kampusu i odkryłam, że był szlak krajobrazowy zaraz przy drodze od akademika. Nie byłam zbytnio przyrodniczą dziewczyną, ale uznałam, że będzie to dla mnie najspokojniejsze miejsce, aby pomyśleć, zwłaszcza odkąd zaczęło padać. Przeszłam tylko kawałek, kiedy usłyszałam, że ktoś zbliża się za mną. Ktokolwiek to był, biegł, a ja wyobraziłam sobie jedną z tych psycho wysportowanych dziewczyn, które wlekły się do siłowni nawet wtedy, gdy ich nogi się złamały po to, aby nie zyskały ani grama tłuszczu. Suki. Odsunęłam się na bok, tak aby mogły mnie minąć, ale moja stopa się zahaczyła, a kostka skręciła, powodując, że straciłam równowagę i upadłam. Pisnęłam i wyciągnęłam swoje ręce, aby się podtrzymać, ale nie uderzyłam w ziemię. - Nic ci nie jest? Odwróciłam głowę na dźwięk jego głosu i dotyk jego dłoni na moich ramionach, przytrzymujących mnie. Na chwilę, moje słowa utknęły mi w gardle. Był kompletnie przemoczony, jakby przebywał tu przez wiele godzin, a jego włosy przyklejały się do jego głowy. Deszcz kapał mu z nosa, ale on wydawał się tym nie przejmować. Uświadomiłam sobie, że byłam tak blisko Zan'a Parker'a jak nigdy dotąd i to spowodowało, że gwałtownie się cofnęłam, ale on nie pozwolił mi odejść, a siła mojego odsuwania się przyniosła odwrotny skutek, sprawiając, że przyciągnął mnie do siebie jeszcze bardziej, więc wpadłam na jego klatkę piersiową. - Złaź kurwa ze mnie! - Krzyknęłam, chociaż to ja byłam tą, która tak jakby znajdowała się na nim. Klepnęłam go swoimi dłońmi, ale trzymał mnie mocno, do momentu aż oboje znowu nie staliśmy. Potem zabrał swoje ręce z moich ramion, a ja zdałam sobie sprawę z tego, jakie były ciepłe. Skrzyżowałam swoje ręce na klatce piersiowej i zaczęłam iść. Cholera jasna. Z moją kostką nie było za bardzo wesoło i z każdym krokiem czułam w niej kłucie. - Wszystko w porządku?
89
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Zacisnęłam swoje zęby z bólu i szłam dalej, z dala od akademika. Z dala od Zan'a pieprzonego Parker'a. - Wiem, że nie chcesz przebywać w moim pobliżu, ale wolałbym, abyś nie zniszczyła sobie kostki. - Dlaczego dbasz o moją kostkę? Nie dbałeś o Lexie. - Słowa wypadły ze mnie. Mogłam poczuć jak eksplodują z głębi, gdzie zazwyczaj trzymałam je w słoiku ze szczelną pokrywką. Nadszedł czas, by rozbić ten cholerny słoik. - Słusznie. Mimo to, czy przynajmniej pozwolisz mi iść za tobą, mogę zaoferować jakąś formę pomocy, w razie gdybyś tego potrzebowała. - Odwal się. - Szłam dalej, ale to zaczynało robić się trudniejsze. Cholerna, wadliwa kostka. Zawsze miałam z nimi problemy. Straciłam rachubę, ile zwichnięć i skręceń doznałam już na przestrzeni lat. Słyszałam go idącego za mną, gdy nadal z trudem kontynuowałam swoją wędrówkę. Nie uważałam, żeby to było zwichnięcie, ale i tak musiałam zawrócić i zrobić sobie zimny okład. Obróciłam się na mojej niekontuzjowanej pięcie, znajdując go znacznie bliżej niż sądziłam. Był również cichym spacerowiczem. - Nie mogę powstrzymać cię od śledzenia mnie, bo nie mam ze sobą swojego gazu pieprzowego, ale przysięgam, pójdę do ochrony kampusu w sekundzie, w której zrobisz cokolwiek, żeby mnie wkurzyć. Zrozumiałeś? - Wiadomość przyjęta. - Sposób w jaki to powiedział, sprawił, że zaczęłam myśleć, że się ze mnie śmiał. - Uważasz, że to zabawne? - Nie, po prostu masz trochę błota na twarzy. Tutaj. - Wyciągnął rękę, ale cofnęłam się. Wyglądał niemal na zranionego. - Nie miałem zamiaru cię dotknąć. - Opuścił swoją rękę, a ja wzięłam swój rękaw i wytarłam wskazaną przez niego część mojej twarzy. Wspaniale, odstawiłam mały spektakl. Spojrzałam przed siebie i zaczęłam swój powolny spacer, z Zan'em idącym za mną niczym cień. Był prawie tak samo bezgłośny. Moim planem było teraz traktowanie go jak cień. Zajęło wieczność, aby dojść z powrotem do akademika i kilka razy potknęłam się na mojej chorej kostce, ale on nigdy mnie nie dotknął. Udałam się prosto do windy, a on poszedł za mną. Weszłam do środka, a on wsiadł za mną, zanim mogłam zamknąć drzwi. Szczerze
90
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
mówiąc, gdybym nie była taka wściekła, śmiałabym się z jego wyglądu. Był tak poplamiony błotem, jak pewnie ja. Mikroskopijna część mnie chciała zapytać go o to, dlaczego biegał w deszczu. Rozdeptałam swoją ciekawość i patrzyłam na światła windy, gdy zbliżaliśmy się do czwartego piętra. Im wyżej się ona wznosiła, tym oddychanie stawało się trudniejsze. Całą wieczność później, winda zadzwoniła, a ja dałam nura z zamkniętej przestrzeni. Odwróciłam się i obserwowałam jak drzwi zamykają się za mną, kiedy Zan wcisnął przycisk na pierwsze piętro. Nie powiedział żadnego słowa.
91
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Rozdział dwunasty
Zan
Zamknąłem swoje usta i mówiłem do ciebie na setki cichych sposobów. Moje oczy prześledziły litery, a ja zatrzasnąłem książkę z poezją Rumi'ego, którą Pani Carole podarowała mi wraz z kopią Zabić drozda, Rzeźnii numer pięć oraz Dumy i uprzedzenia. Jak powiedziała, były to jej podstawowe czytadła. Przeczytałem je wszystkie wiele razy. Interesowałem się książkami, kiedy byłem młodszy, ale ta pasja osłabła pod wpływem rzeczy, które uważałem za lepsze, a mianowicie trawki, dragów i alkoholu. I dziewczyn. Rumi miał wiele do powiedzenia na temat milczenia, a Pani Carole usłużnie zaznaczyła dla mnie te fragmenty za pomocą samoprzylepnych karteczek. Naprawdę, tęskniłem za nią. Kiedyś będę musiał się do niej wybrać. Zrobiłem mentalną notatkę, by zdobyć jakiś rozkład jazdy autobusów. Wiedziałem, że to ona, kiedy zobaczyłem jej włosy i sposób w jaki się poruszała. Nawet z odległości stu stóp rozpoznałbym ją. Moim planem było przebiegnięcie obok niej i udawanie, że nie wiedziałem, iż tam była. Sądziłem, że będzie zamyślona i nawet mnie nie zauważy. Miałem właśnie ją mijać, kiedy potknęła się, a mój głupi instynkt włączył się i musiałem ją złapać, nawet z moją chorą ręką. Wiedziałem, że normalnie nie była tak niezdarna, a to wszystko to tylko gówniane szczęście. Przynajmniej nie zraniła tej swojej ładnej buzi. To byłaby cholerna strata. Z trudem przełknąłem ślinę, kiedy ją trzymałem, nie zważając na deszcz padający wokół nas. Chciała, żebym ją puścił i wyrywała się, ale wiedziałem, że upadłaby, więc szarpnąłem ją do przodu i skończyła wpadając na moją klatkę piersiową. Jak to do diabła się stało, wciąż nie mogę zrozumieć. Inną sprawą, której nie mogłem pojąć to to, dlaczego moja pierś czuła się jakby miała eksplodować. Dobrze, znałem powód. Znałem również przyczynę tego, czemu chciałem wyssać deszcz z jej ust, zdjąć z niej ubrania i wylizać resztę deszczu z jej skóry. Pragnąłem jej jak cholera. Tak bardzo, że moje spodnie zrobiły się ciasne, kiedy za nią szedłem, a po tym wszystkim musiałem zająć się sobą pod prysznicem.
92
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Pogodziła się z tym, że podążałem za nią, a potem wsiadłem do windy, więc to było już coś, prawda? Jeden krok do przodu. Może jutro spojrzy mi w oczy. Może jutro... Oh, kogo ja, kurwa, oszukuję? To, że nie wezwała ochrony kampusu i nie aresztowano mnie za prześladowanie, nie oznaczało, że zamierzała wskoczyć ze mną do łóżka. Kurwa, musiałem przestać myśleć o pójściu z nią do łóżka. To tylko sprawiało, że znowu stawałem się twardy. Nie masturbowałem się tak wiele, odkąd byłem dwunastolatkiem i nie miałem dziewczyny, która zrobiłaby to dla mnie. Zamknąłem oczy i wziąłem kilka głębokich oddechów, pragnąc aby mój kutas przestał robić to, co robił. Podniosłem Zabić drozda i zacząłem czytać. Jeśli było coś, co mogło usunąć wzwód, to było to małe miasteczko awersji i rasizmu.
Lottie
Kiedy wróciłam, moja pieprzona kostka okazała się być tylko stłuczona, więc obłożyłam ją lodem i powiedziałam Will'owi, że chcę coś zamówić. Uległ mi, wiedząc, iż miałam PMS i jedyne co wtedy chciałam jeść to pizza, chipsy o smaku soli i octu oraz precle w czekoladzie. Pokuśtykałam na dół do jego pokoju i pochłonęłam wszystkie trzy rzeczy, bez zarejestrowania przez niego, że nie wstałam, a potem kiedy wychodziłam, skrzywiłam się. Umieściłam deszczowy incydent w pudełku i schowałam je głęboko w zakamarki mojego umysłu, w to samo miejsce, w którym trzymałam te wszystkie żenujące chwile, sprawiające, że chciałam umrzeć. Zarzuciłam na nie płachtę i zamknęłam drzwi od mojego mózgu. Obudziłam się w sobotę rano z Katie rozwaloną na swoim łóżku. Nie słyszałam kiedy przyszła, a ona śmierdziała papierosami oraz alkoholem i miała na sobie sukienkę, która ledwie się na nią kwalifikowała, a także potwornie wysokie szpilki. Jej usta były otwarte, a ona sama chrapała jak niedźwiedź. Ktoś tu miał dobrą noc. Wyszłam tak cicho jak tylko mogłam i nie wspomniałam o tym, kiedy zobaczyłam ją ponownie po śniadaniu, mniej więcej w tej samej pozycji. - Hej, jak się masz? - Zapytałam, zamykając drzwi.
93
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Możesz zasunąć zasłony? - Powiedziała. Brzmiało to bardziej na jęk. Jej ramię było narzucone na jej oczy, a jej sukienka podciągnięta do góry tak, że albo nosiła najmniejszą parę majtek w dziejach, albo nie miała ich na sobie wcale. Naprawdę, nie chciałam tego wiedzieć, więc odwróciłam wzrok i zaciągnęłam zasłonę. - Dobrze ci minęła noc? - Nie mam, kurwa, pojęcia. - Wow, nigdy wcześniej nie słyszałam, żeby Katie przeklinała, ale również nie spędziłam z nią tak wiele czasu. Oblizała wargi i starała się usiąść. - Chcesz jakąś wodę, czy coś? - Zajmowałam się Will'em i Simon'em wystarczająco dużo razy, żeby wiedzieć czym jest kac. Pokręciła głową, ale i tak wyciągnęłam butelkę wody z lodówki i jakieś krakersy, które trzymałam pod ręką na właśnie taką sytuację awaryjną. Wręczyłam jej jakieś leki przeciwbólowe, a ona w końcu zauważyła swoją spódnicę i podciągnęła ją w dół. - Gdzie jest mój telefon? - Rozglądała się wokół, a ja sprawdziłam pod łóżkiem, zanim usłyszałyśmy jej dzwonek. Siedziała na nim. - Cześć, skarbie. - Powiedziała, odbierając i przykładając butelkę wody do swojego czoła. - Nie, właśnie wstałam... Nie, nic mi nie jest, jak się masz? Oj, biedaczysko. Chcesz, żebym przyszła i zrobiła tak, byś poczuł się lepiej? - Jej głos był głęboki i gardłowy, a mój żołądek skręcił się z obrzydzenia. - Pozwól mi tylko wystroić się dla ciebie i zaraz będę na dole...Okej...Ja ciebie też. – Sprawdzała swój telefon i wysłała jakieś wiadomości. - Jesteś pewna, że będzie z tobą w porządku? - To nie jest moje pierwsze rodeo. - Powiedziała z oczami zablokowanymi na urządzeniu, gdy piła duszkiem wodę i wsadziła krakersa w swoje usta. Nie miałam co do tego żadnych wątpliwości. Wydawała się być dziewczyną, która prze do przodu. Przynajmniej robiła tak, gdy chodziło o róż. Dlaczego w tym przypadku miałoby być inaczej? - Wszystko czego potrzebuję to szalone, tuczące śniadanie oraz kilka szklanek wody i mogę iść. - Wyciągnęła swoje nogi, kołysała nimi, dopóki nie zawisły na krawędzi łóżka i podniosła się do pozycji pionowej. Wyglądało to na trudne. - Wow - powiedziała, chwiejąc się nieco i chwytając się za głowę. Miała zwariowany odcisk poduszki na jednym policzku, a jej włosy były całkowicie pomięte po jednej stronie głowy. Działo się z nią tak jak z Ke$hą. Moje wątpliwości, czy będzie zdolna do przywrócenia swojego stanu do dobrej prezencji zostały zmiażdżone, kiedy udało jej się wziąć szybki prysznic, zrobić na nowo swój
94
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
makijaż, wyprostować włosy i ubrać się w ciągu pół godziny. Chciałam dać jej gromkie brawa. - Jak wyglądam? - Świeżo jak pączek róży. - Odpowiedziałam, oceniając ją. - Dobrze. - Powiedziała, przeglądając się po raz ostatni w lustrze. - Do zobaczenia później. - Pa - powiedziałam, a ona obdarzyła mnie cierpkim uśmiechem, zanim zamknęła drzwi, które otworzyła sekundę później. - Dzięki za wodę i krakersy. - Proszę bardzo. To, co powinnam była powiedzieć to to, że nie mogła upijać się z takimi jak Zack Parker, ale słowa nie chciały ze mnie wyjść. Dlaczego oboje musieli tu być? Ostatnio ledwie co myślałam o Zack'u, zważywszy na cały ten dramat z Zan'em. Zan. Pokrywa na jego pudełku poluzowała się, więc zatrzasnęłam ją z powrotem i poszłam na śniadanie z Simon'em i Will'em, układając ciężkie myśli i kartony na pudle Zan'a, by utrzymać to cholerstwo w zamknięciu.
***
W niedzielę robiłam coś, co trzymało pudło Zan'a z tyłu mojego umysłu. Zadzwoniłam do Pani Davis w sobotę, by upewnić się, czy byłoby w porządku, gdybym przyjechała. - Czuje się znacznie lepiej i nie może się doczekać, aby cię zobaczyć. Ostatnio ma obsesję na punkcie zoo, więc pewnie będziemy musiały tam pójść, aby ją uszczęśliwić. - Kay nie brzmiała jakby to była bardzo radosna sprawa. Czasami zastanawiałam się, czy żywiła do mnie żal za bycie normalną. Lub taką normalną, jaką byłam. Za bycie taką, jaką jej córka nie mogła dłużej być. Takie chorobliwe myśli chodziły mi po głowie, gdy jechałam furgonetką Will'a do domu Lexie. Jej ojciec był księgowym ze swoim własnym biurem i kiedy byłyśmy młodsze, mieszkało im się bardzo dobrze w ładnym domu z basenem, z ładnym samochodem i Disney wakacjami. Wypadek zmienił to wszystko, wliczając w to piękny dom, basen i wakacje.
95
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Skierowałam swój samochód na wąską ścieżkę, która prowadziła do ich domu. Byłam zmuszona zaparkować go połowicznie na trawniku, ponieważ nie było zbyt wiele miejsca dla furgonetki. Ten jednopiętrowy dom został pomalowany tą samą okropną, żółtą farbą co ostatnio. Samochody Państwa Davis przeszły z eleganckich, czarnych, luksusowych samochodów do używanych, standardowych modeli, które miały problemy z rdzą. - Lottie! - Lexie otworzyła drzwi i wykrzyczała moje imię. - Lexie, zwolnij. - Powiedziała Pani Davis, powstrzymując ją od pospieszenia na dół po rozklekotanych stopniach, które prowadziły od drzwi wejściowych na podwórze. Równowaga Lexie była nadal nieprawidłowa, więc jej mama nigdy nie znajdowała się dalej niż kilka stóp od niej. - Cześć, Lex! - Przeskoczyłam popsuty stopień i popędziłam w kierunku drzwi wejściowych i w czekające ramiona Lexie. Czasami przytulała, a czasami nie. Dzisiaj było to pierwsze. - Idziemy do zoo! - Zawołała, starając się okręcić w kółko. Spojrzałam na Panią Davis, która posłała mi zmęczony uśmiech. Słońce chwyciło kilka siwych włosów, których nie miała czasu, a może pieniędzy, aby ufarbować u fryzjera. - Chodźmy. - Powiedziała Lexie, chwytając mnie za rękę i próbując odciągnąć mnie od drzwi. - Lexie, może usiądziemy i porozmawiamy przez chwilę. Możesz pokazać Lottie swoje rysunki. - Chodź zobaczyć moje rysunki. - Powiedziała Lexie, zmieniając kierunek i starając się zaciągnąć mnie do swojego pokoju. Trzymałam ją za łokieć, aby upewnić się, że nie upadnie. Cały dom był dostosowany do Lexie. Ostre rogi mebli zostały pokryte pianką, noże schowano w szafce na zamek, a wszystkich innych rzeczy, które Lexie mogłaby użyć, by się skrzywdzić, pozbyto się lub położono w miejscu, do którego nie miała dostępu. Pokój Lexie zawsze mnie trochę przytłaczał, kiedy wchodziłam do niego. W trosce o to, by spróbować i pomóc jej utrzymać jej ciągłość lub jakieś takie bzdury, zostawili wszystko takim, jakie było w dniu wypadku. Nie tylko rzeczy na ścianach, ale również całą resztę. Toaletka Lexie była jak świątynia, z jej niekończącymi się tubkami błyszczyka do ust, namalowanymi przez nią obrazami nas dwóch umieszczonymi w ramce, biletem z kina z dnia, w którym otrzymała swój pierwszy pocałunek od nikogo innego jak Joel'a Ostrander'a. Ten chłopak kręcił z wieloma dziewczynami.
96
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Ale jej pokój nie był taki sam. Teraz jej rysunki namalowane palcami, które tworzyła jako część terapii, zakrywały plakaty półnagich facetów i zespołów oraz obrazy Paryża. Lexie zawsze chciała polecieć do Paryża. Teraz jej plakat Wieży Eiffla został przykryty czymś, co prawdopodobnie było kotkiem. Albo psem. Albo żyrafą. Naprawdę, nie mogłam tego stwierdzić. Nie żeby to miało jakieś znaczenie. - Widzisz? - Wpychając rysunek przed moją twarz, opadła na łóżko i zapatrzyła się na sufit. - Jest wspaniały, Lexie. - To w rzeczywistości nie był obraz niczego, tylko kłębowisko kolorów, ale naprawdę był ładny. Przed wypadkiem, Lex była ulubienicą naszego nauczyciela sztuki. Niektóre z jej obrazów nadal wisiały w domu jej rodziców. Kolejna świątynia tego, kim była. - Lex? - Nie odpowiedziała. Czasami gubiła się w swojej głowie i wchodziła w stan pół-katatonii. Jedyną rzeczą, jaką można było wtedy zrobić, to czekać na to, aż wydostanie się z niego. - Jesteś gotowa? - Kay wsadziła głowę do środka, trzymając płaszcz Lexie. Zobaczyła Lexie na jej łóżku i mogłam usłyszeć jej westchnienie, chociaż nie wypuściła go. - Lexie, skarbie? Chcesz pójść do zoo? - Żadnej reakcji. Zawsze zastanawiałam się dokąd udawała się w swojej głowie, kiedy trwała tak w bezruchu. Nigdy nie można było z nią o tym porozmawiać, po tym jak wychodziła z tego. Po prostu odzyskiwała świadomość i wracała. To był krótki epizod, który trwał około pięciu minut. Przez ten czas Kay wywołała jej imię co najmniej dwadzieścia razy, pstrykała palcami przed jej twarzą i próbowała wszystkiego, aby wydostać ją z jakiegokolwiek miejsca, w którym była. Bez odpowiedzi.
97
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Rozdział trzynasty
Zan
- Zack twierdzi, że zraniłeś się w rękę. - Powiedziała moja mama, kiedy do mnie zadzwoniła. Powinienem był wiedzieć, że Zack jej doniesie. Powiedziałem mu jakieś bzdury o tym, że upadłem, ale on wiedział swoje. Byłem wdzięczny za to, że Devin znowu zniknął, w przeciwnym razie nie odebrałbym telefonu. - To nic takiego. Tylko wypadek. Westchnęła. - Zan, czy bierzesz swoje leki? - Tak, mamo. - Starałem się utrzymać kontrolę nad moim głosem, tak aby nie pomyślała, że jestem defensywny. Defensywni ludzie byli najczęściej kłamcami. - Alexander, wiem, że wszystko jest dla ciebie trudne, ale nie musisz mnie odtrącać od siebie. - Wiem, przepraszam. - Steve i ja myślimy o tym, by zrobić sobie wycieczkę i odwiedzić ciebie i Zack'a? Co o tym sądzisz? - Taa, pewnie. - Gdyby się zjawili, miałbym poważne kłopoty. Steve niczego nie przeoczał i dowiedziałby się, że odstawiłem swoje leki. Wiele razy w lecie próbowałem przestać je zażywać, ale zawsze przyłapywał mnie na tym. Steve i ja mieliśmy inny punkt widzenia na pewne sprawy i to nie dlatego, że byłem od niego wyższy. - Więc, właśnie robię te kokosowe ciasteczka na przyjęcie firmowe Steve'a i pomyślałam, że mogłabym wysłać ci ich trochę. Chciałbyś? - Nadzieja w jej głosie sprawiła, że poczułem się jak głupek za warknięcie do niej. Kiedy byłem mały, a Zack znikał, aby wysadzać rzeczy na podwórku, miałem w zwyczaju z nią piec. Wow, nie myślałem o tym przez długi czas. - Tak, chciałbym. Dzięki. Zapadła cisza, podczas której oboje staraliśmy się wymyślić, o czym rozmawiać. - Dzwoń do mnie kiedy tylko będziesz miał ochotę, okej? Tęsknię za tobą. Powiedziała.
98
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Ja za tobą też. - Rozłączyliśmy się, a ja uderzyłem swoją niezłamaną pięścią w ścianę, tylko po to, by sekundę później zdać sobie sprawę z tego, że ściana, w którą walnąłem należała do brata Charlotte i jego współlokatora. Usłyszałem jak jeden z nich krzyknął, a potem odbyło się pukanie do moich drzwi. Bardzo wkurzony Will Anders piorunował mnie wzrokiem. Byłem od niego co najmniej dwa cale wyższy. - Jaki ty masz, kurwa, problem? - Nie odpowiedziałem, zamiast tego szczegółowo zanalizowałem jego twarz i odnalazłem wszystkie podobieństwa do Charlotte. Było ich całkiem sporo. - Czy ty właśnie walnąłeś, czy nie walnąłeś w moją ścianę? Nie byłem pewien, czy istniały jakiekolwiek słowa, których mógłbym użyć, aby sprawić, by sobie odpuścił. Przyszedł tu się kłócić. - Tak. - Tak, zrobiłeś to, czy tak, nie zrobiłeś tego? - Jego brwi zmarszczyły się tak jak jej. Poważnie, musiałem przestać, albo rzeczy stałyby się dziwne. - Zrobiłem to. - Słuchaj, wiem, że odsiedziałeś swój wyrok i wszystko, ale twoja obecność tutaj sprawia mojej siostrze przykrość. Nikt nie martwi mojej siostry, nawet ja. Więc przysięgam na Boga, jeśli celowo zrobisz cokolwiek, co sprawi, że zaniepokoi się ona jeszcze bardziej, to zabiję cię, kurwa. Rozumiesz? - Jego słowa były pewne, tak jak jego miłość do Charlotte. - Rozumiem. - Powiedziałem, kiwając głową. Rozumiałem więcej, niż mógłby pojąć. - To dobrze. – Poruszył ramionami, tak jakby zakończył coś, o czym myślał od jakiegoś czasu. Prawie się uśmiechnąłem, ale byłem w stanie się powstrzymać. - Sorry za walnięcie w twoją ścianę. To się już więcej nie powtórzy. - Wydawał się być zaskoczony tym, że go przepraszam. Jego osłupienie było również tak jakby zabawne. - Okej. - Powiedział, przestępując z nogi na nogę. Potem obdarzył mnie nerwowym skinieniem głowy i poszedł z powrotem do swojego pokoju. Nie mogłem powstrzymać się od śmiechu, który wyszedł ze mnie kilka sekund później. Próbowałem go stłumić w środku, ale wybuchnął ze mnie w ironii i samej pieprzonej śmieszności życia.
99
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Lottie
- Jeszcze raz! - Mówiła Lexie po niemal każdej przejażdżce. Postanowiłam dać Kay chwilę przerwy, więc siedziała na ławce, czytając książkę, podczas gdy ja zastąpiłam ją na jakiś czas. Park był mały i prawie wszystkie przejażdżki były dla dzieci, ale Lexie to nie obchodziło. Kiedy wsiadałyśmy do pociągu, który wiózł nas po całym parku, potknęła się, ale byłam tam, aby ją złapać. Paru nastoletnich chłopaków zachichotało za nami. Lexie była nieświadoma. Podczas jazdy, wskazywała i próbowała rozpoznać każde zwierzę, ale nie mogła odgadnąć niektórych ich nazw. - Lottie! To jest...e...e...j...j - powiedziała, gdy starałam się jej nie podpowiadać. - To się, kurwa, nazywa jeleń, ty tępaku. - Powiedział jeden z chłopaków. Oh nie, było ze mną bardzo nie w porządku. Gdyby Lexie nie siedziała obok mnie, włączyłby mi się przycisk ON. Lex nie słyszała ich, a pociąg ruszył, ale chłopaki kontynuowali. Pod koniec jazdy, odwróciłam się powoli i obdarzyłam każdego uśmiechem słodszym-niż-cholerny-cukier i nie odwracałam wzroku. Wydawało się, że wprawiło ich to trochę w zakłopotanie, ale roześmiali się nerwowo i trącili siebie nawzajem. Mrugnęłam, zanim podeszłam do osoby nadzorującej jazdę, która jak się okazało, wyglądała na byłego footbolistę, który w wolnym czasie dorabiał jako bramkarz. Zostawiłam Lexie w małym pociągu. - Przepraszam, ale tamtych trzech chłopaków nęka mnie i moją przyjaciółkę i używa wulgarnego języka w parku pełnym dzieci. Chciałabym, aby usunięto ich natychmiast, albo złożę skargę. A nie sądzę, aby park chciał negatywnej opinii. Jego oczy zwęziły się, a on krzyknął do trzech dzieciaków, którzy popychali się nawzajem i śmiali się ze swoich wyczynów. Wiedziałam po prostu jaki rodzaj ludzi reprezentują i to sprawiło, że robiło mi się niedobrze, kiedy o tym myślałam. Zamarli, kiedy podszedł do nich, a ich oczy rozszerzyły się na sekundę przed tym, jak się obruszyli, oskarżając mnie o kłamstwo. Taa, bo czerpałam radochę z wyrzucania małych kretynów takich jak oni z ogrodów zoologicznych. Facet pstryknął palcami, a inny mężczyzna w koszulce parku pojawił się i odeskortował chłopaków, którzy krzyczeli o niesprawiedliwości.
100
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Dziękuję. - Powiedziałam, kiedy wyciągałam Lexie z małego pociągu. Mężczyzna wyglądał jakby chciał pomóc, ale machnęłam na niego. - Nie lubi być dotykana przez nieznajomych. - Zostawiłaś mnie. - Powiedziała, a ja wyczułam, że nadchodzi epizod. - Tylko na minutkę. Już wróciłam, widzisz? Już więcej tego nie zrobię . – Odrzekłam, biorąc ją za rękę. - Najlepsze przyjaciółki nigdy się nie opuszczają, prawda? - Prawda. - Odpowiedziała, a na jej twarzy pojawił się uśmiech. - Miłego dnia. - Powiedział facet, kiwając głową. - Mam brata z zespołem Downa. Posłałam mu cierpki uśmiech, zabierając Lexie do miejsca, w którym Kay wypoczywała na innej ławce, karmiąc jednego z oswojonych pawi, które wędrowały po parku. - Dobrze się bawiłaś? - Jestem głodna. - Powiedziała Lexie. Kay zaśmiała się i zaczęła wyciągać przekąski z dna swojej torebki. Lexie zasnęła w drodze do domu, co dało mi możliwość porozmawiania z Kay. - Jej gwałtowne epizody stają się coraz gorsze. Jej terapeuta nie może tego zrozumieć, więc zrobią jej jeszcze kilka testów. Ja już po prostu nie wiem co robić. Oparła głowę na dłoni, której nie używała do prowadzenia samochodu. Chciałam coś powiedzieć, coś co miałoby sens lub sprawiło, że poczułaby się lepiej, ale nauczyłam się już dawno temu, że słowa w sprawach takich jak ta, były bezużyteczne. - Przepraszam. Nie powinnam była ci się skarżyć. - W porządku, Pani Davis. Przykro mi tylko, że nie mogę nic więcej zrobić. - Oh, skarbie, zrobiłaś więcej niż zrobiłaby siostra i jestem ci wdzięczna, ale musisz mieć swoje własne życie. Jesteś teraz na studiach, masz dużo obowiązków i to nie obejmuje troszczenia się o Lexie. Ja jestem jej matką, to moja praca. Zawsze nienawidziłam tego, że ludzie mówili o byciu rodzicem jak o pracy. Jakby to było narzucone na ciebie, coś, do czego byłeś zobowiązany. Nie coś, co niosło radość, co było powodem, aby wstawać rano. Nie coś, czym zostałeś pobłogosławiony. Spojrzałam na Lexie, na jej twarz przyciśniętą do szyby i pomyślałam o czasie, w którym podkochiwałam się w tym chłopaku, Andrew. Byłyśmy w szóstej klasie, na zabawie, a Lexie przekonała mnie, abym podeszła do niego i poprosiła do wolnego tańca. W odróżnieniu od mojej fantazji, w której chłopak uśmiechnąłby się i zawróciłby mi w głowie, a potem wyszedłby ze mną, by obściskiwać się pod trybuny, on powiedział nie. Zdruzgotana, poszłam i wypłakałam sie na ramieniu Lexie w łazience, zanim ona podeszła do niego
i
werbalnie
wykastrowała
go
w
obecności
wszystkich
jego
przyjaciół,
101
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
rozprzestrzeniając plotkę o mikroskopijnym rozmiarze jego penisa, która podążała za nim przez całą jego drogę w liceum. Jednak taka była Lexie. Ekstremalna w każdym aspekcie swojego życia. Dopiero po wypadku jej matka dowiedziała się o kolczyku w pępku, którego sama sobie zrobiła. Ale wtedy to nie miało znaczenia. - Nigdzie się nie wybieram. - Powiedziałam, siadając prosto na swoim fotelu. Kay szepnęła coś pod nosem, ale i tak to usłyszałam. - A szkoda.
102
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Rozdział czternasty
Zan
Zack napisał do mnie później tego popołudnia, pytając, czy chciałbym z nim pobiegać. Zazwyczaj robiłem to sam, ale wtedy mógłbym powiedzieć mu, aby zadzwonił do mamy, on mógłby wypełnić swój braterski obowiązek spędzając ze mną czas, a ja mógłbym udać się na kolejną przebieżkę. Właściwie, nie była to idealna sytuacja, ale przebolałbym to. - Hej, bracie. - Powiedział, pokazując się w moich drzwiach w koszulce bez rękawów i czarnych spodenkach. Ja jak zwykle miałem na sobie swój t-shirt z długim rękawem i spodnie. - Stary, na zewnątrz jest z milion stopni. Czemu nie zdejmiesz swoich rękawów? Wiedział dlaczego. - Masz teraz tatuaż. Dziewczyny kochają takie gówno. - Moje oczy znalazły jego blizny, kilka przecinających jego nogi i kilka na ramionach. Głównie powstały z rozbitego szkła, gdy wszystkich nas wyrzuciło z samochodu. Jego obrażenia były najmniej dotkliwe z całej naszej trójki. Nawet wtedy, dopisało mu szczęście. Potrząsnąłem swoją głową i zamknąłem za nami drzwi. - Powinieneś zadzwonić do mamy. Steve chce wiedzieć jak ci idzie ten nowy trening. Steve i Zack spędzili prawie całe lato opracowując nowy zestaw ćwiczeń dla Zack'a, który sprawiłby, że stałby się szybszy, silniejszy i lepszy. Tak jakby już taki nie był. - Byłem takim leniem. Po prostu było tak miło, spędzić trochę czasu sam na sam z Katie, nie musząc się martwić o to, że jej matka wejdzie, by spytać się czy nie chcemy jakichś ciastek. - Kochana, słodka Regina. Myślała, że słońce wychodzi z dupy Zack'a. Podobnie jak każdy inny. - Czy mówiłem ci już o tym, że kiedyś rzeczywiście tak zrobiła? - Zaśmiał się, gdy wychodziliśmy z budynku. – Byłem właśnie w trakcie, a ona wparowała. Myślałem, że Katie umrze. Pobiegał w miejscu i zarobił kilka aprobujących spojrzeń od paru dziewczyn, spacerujących obok. Uśmiechnął się, mrugnął i skontrolował ich tyłki. Zaczynałem tego żałować.
103
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- No dalej, ścigamy się. - Popchnął mnie w klatkę piersiową i wystartował. Przeczekałem pół sekundy i pobiegłem za nim. Zack może i był silniejszy ode mnie w dziale mięśni, ale ja mogłem mu skopać tyłek, jeśli chodziło o bieganie. Wszystkie te mięśnie powodowały za duży opór wiatru. Wkrótce dogoniłem go, gdy omijał pieszych i ruszył w kierunku bieżni otaczającej boisko do footballa. Zack zawsze wolał drogę od nieobliczalności lasu. Zwolniłem, a on zrównał się ze mną. - Zaliczyłeś już? - Zack był okropny w rozpoczynaniu rozmowy. - Jestem teraz w celibacie. - Gówno prawda. Jest tutaj masa dziewczyn. Co się z tobą dzieje? - Po prostu już mnie to nie interesuje. - Nie ma to nic wspólnego z Hottie Lottie, prawda? - Możesz jej tak nie nazywać? - Czyli jest to odpowiedź na moje pytanie. - Zamknij się. - Ale z ciebie ciota. - Czy naprawdę uważasz, że chciałaby polubić faceta, którego nienawidzi bardziej niż szatana? - To było dawno temu. - Dwa lata to nie tak dawno. - Dlaczego po prostu nie popracujesz nad swoimi potrzebami? Wiele dziewczyn na to pójdzie. Znajdź kogoś innego. Znalazłem już kogoś innego. Znalazłem wiele takich osób i skończyłem już z tym. Skończyłem. Wyczuwając, że trafia w mur, Zack zmienił temat. - Jesteś pewien, że nie chcesz wyjść z nami może w następny weekend? Nie naciskam. Nie musisz z nikim rozmawiać. Możesz siedzieć w kącie i być dziwnym, a ja będę próbował przekonać cię do zagrania w beer ponga16, ty powiesz mi jak bardzo nienawidzisz piwa, oboje się nawalimy i skończymy, mdlejąc nago na trawniku. Brzmi imponująco, prawda? Potrząsnąłem tylko głową, kiedy mijaliśmy półnagie dziewczyny idące w przeciwnym kierunku. Zack zagwizdał na nie i zachichotał. 16
Beer pong (lub Bejrut) - piwny ping pong; gra studencka polegająca na piciu piwa, w której gracze rzucają piłeczkami ping pongowymi do kubków z piwem. Zazwyczaj w zabawie biorą udział dwie drużyny po dwie osoby każda.
104
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Nie chcesz być znowu zły? Wiem, że tak. To wzywa cię. - Co nie oznacza, że muszę odpowiadać. Po prostu przyspieszył i dalej się śmiał. Włączyłem przypływ szybkości i popchnąłem go tak, że prawie upadł, ale odzyskał równowagę i oddał mi tym samym. Zrobiliśmy kolejne okrążenie i przepychaliśmy się, dopóki oboje nie padliśmy na twardą powierzchnię. - Sukinsyn. - Powiedział, kaszląc. Uderzył moje prawe ramię, przezornie trzymając się z dala od mojej lewej strony, gdzie były moje blizny. - Dupek. - Walnąłem go w brzuch. - Pamiętasz te czasy, kiedy liczyliśmy ciosy? - Myślałem, że mama dostanie zawału, kiedy zobaczyła te siniaki. Nadal twierdzę, że tamtego razu wygrałem. - Jesteś takim gnojem. Oberwałem dwadzieścia dwa razy, a ty tylko dwadzieścia. Liczyliśmy na głos, pamiętasz? Byliśmy idiotami. - Cóż, ja uratowałem ci życie, a ty wygrałeś walkę na pięści, a teraz jesteśmy kwita. Zamknąłem swoje usta i kiwnąłem głową. Kiedy byliśmy mali, graliśmy w hokeja na stawie koło naszego domu na cienkim lodzie. Ja wpadłem, a Zack zanurkował i wyciągnął mnie. Oboje skończyliśmy w szpitalu z hipotermią, ale on został uznany za bohatera i nawet udzielił wywiadu dla lokalnej stacji telewizyjnej. Nigdy nie pozwolił mi o tym zapomnieć. - Jesteś głodny? Poszedłbym na burgera. - Charknął i wypluł ślinę na ziemię. - Chodź. - Wyciągnął rękę i podciągnął mnie w górę. - Od spermy do robaka? - To było to samo, co powiedział, kiedy wyciągnął mnie ze stawu. Bracia na życie. - Od kołyski po grób. - Odpowiedziałem.
Lottie
- Wolałabym zostać w domu i pooglądać czarno-biały film niż wyjść i się schlać. Przynajmniej będę pamiętać o tym rano. - Powiedziała Audrey w poniedziałek po zajęciach. - Dokładnie. - Było tak, jakby zabrała mi moje myśli i powiedziała je na głos.
105
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Plus, faceci są dużo bardziej seksowni. To znaczy, możesz postawić Pana Darcy'ego na koniu obok jakiegoś chłopaka należącego do bractwa z beczką i kogo byś chciała, aby zawrócił ci w głowie? To było szalone, jak wiele miałyśmy wspólnego. Nadal nie poruszyłam tematu Will'a, ale on nie chciał przestać o tym gadać, odkąd znalazł ją na Facebooku i zaczął ją śledzić. - Czy jesteś wolna w południe? Spotykam się z moim bratem w Union na lunchu. - Um, tak, jasne. - Wydawała się niezdecydowana. Pewnie wyczuła podstęp. - Fajnie. Spotkamy się przed stoiskiem z taco. - Brzmi nieźle. Słuchaj, muszę lecieć na nauki polityczne, ale zobaczymy się później. - Cześć. - Powiedziałam i rozstałyśmy się. Napisałam do Will'a mówiąc, że wszystkie systemy przeszły do konfiguracji, a on wysłał mi uśmiechniętą buźkę. Mogłam go sobie wyobrazić. Przynajmniej prezentował się lepiej, kiedy jego włosy były teraz krótsze. Wyglądał bardziej na surfera a mniej na kolesia wypaliłem-tak-wiele-trawy-że-nie-obchodzi-mnie-jak-długie-są-moje-włosy-ani-jak-wyglądam.
***
- Gdzie ona jest? - Powiedział Will, kiedy spotkałam go przed stoiskiem z taco w studenckiej restauracji. Miała być w stylu Taco Bell, ale nie mogli jej tak nazwać, więc zostali przy określeniu Salsa Hut. Masło maślane, jakby powiedział Will. - Tylko spokojnie, już tu idzie. Napisała mi jakieś dwie sekundy temu, że jest w drodze. Oh, oto i ona. - Zauważyłam wspaniałe włosy Audrey przy wejściu. Była jedną z tych dziewczyn, które zawsze wyglądały jakby miały skierowany na nie wiatrak. Jej włosy poruszały się w nieistniejącym wietrze, kiedy szła. - Chryste. - Will powiedział po nosem. - Zamknij swoją buzię. - Powiedziałam. On rzeczywiście miał rozdziawione usta. - Hej - powiedziała, przenosząc swoje oczy na Will'a, a następnie kierując je na mnie. Starałam się zignorować zaniepokojony wyraz na jej twarzy. - To jest Will, mój brat. Will, to jest Audrey Valdez.
106
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Miło cię poznać. - Powiedział Will. Audrey skinęła głową. Już wyczuwałam niezręczność. - Idę stanąć w kolejce po nachosy. - Powiedziałam, próbując przełamać chwilę. - Brzmi świetnie. - Odparła Audrey. - Panie przodem. - Powiedział Will, odsuwając się tak, by Audrey mogła pójść za mną. Will był szarmancki jedynie wtedy, kiedy naprawdę, ale to naprawdę, starał się zaimponować dziewczynie. Kiedy już ją oczarował, wracał do swoich normalnych nawyków. - Dzięki. - Powiedziała, rzucając mu szybkie spojrzenie, zanim stanęła za mną. Naprawdę, czułam potrzebę mówienia, kiedy czekaliśmy, ale nie chciałam wyrzucać z siebie żadnej żenującej historii o Will'u. Było ich po prostu tak wiele... Zaryzykowałam szybkie spojrzenie przez ramię i zauważyłam, że Will obczaja Audrey od tyłu. Ja pierdolę, powiedział do mnie bezgłośnie. Zebrałam wszystkie moje siły, aby nie przewrócić oczami. Każdy z nas dostał swoje jedzenie, a potem znaleźliśmy pusty stół, co było trudne do zrobienia w środku przerwy na lunch. Will pospieszył, by odsunąć krzesło dla Audrey. Po namyśle, zrobił to samo dla mnie. - Co jest Will, wziąłeś lekcje dobrych manier? - Rzucił mi spojrzenie mówiące zamknij się Lottie. Uśmiechnęłam się tylko i usiadłam, krzyżując swoje kostki. Will skończył na usadowieniu się obok Audrey, a ona ciągle rzucała mu nerwowe spojrzenia, jakby był wampirem i zamierzał ją ugryźć. Musiałam przeprosić ją za to później, kiedy Will już sobie pójdzie. - Więc, Lottie mówiła, że jesteś na kierunku nauk politycznych. Co chcesz z tym zrobić? - Prawdopodobnie skończę na pójściu do szkoły prawniczej. Oboje moi rodzice są prawnikami. - Powiedziałam mu już o tym, ale od czegoś musiał zacząć rozmowę. - To przykre. Założę się, że nic nie mogło ci ujść na sucho. - Nigdy nie musiało. - Powiedziała. Uh oh. Niezręczność przekształciła się teraz w napięcie. Kopnęłam Will'a pod stołem w stopę. To wszystko była jego wina. - Mieszkasz na terenie kampusu? – Nie do wiary, Will. Teraz zacznie myśleć, że jesteś prześladowcą. - Taa, w Halscock. - Gdyby Audrey nie była gorącą laską, której chciał zaimponować, Will pewnie powiedziałby żart o penisie. Mogłam stwierdzić, że naprawdę, naprawdę chciał to zrobić. Ona nie wdała się w szczegóły. Napięcie zaczynało być beznadziejne.
107
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Zaczęłaś już tą pracę zadaną na za dwa tygodnie? - Napisałam tylko zarys. - Powiedziała z ulgą. Najwyraźniej, rozmawianie o życiu akademickim było jej sterownią. Skierowałam konwersację na bardziej stabilny grunt. Will próbował, ale nie miał wiele do powiedzenia. Biedak. Zwykle szło mu łatwo z dziewczynami. Audrey skończyła tak szybko, jak tylko mogła i powiedziała, że musi zdążyć na następne zajęcia. Zdawałam sobie sprawę z tego, że nie miała zajęć przynajmniej jeszcze przez pół godziny, a ona wiedziała, że ja wiedziałam. Pożegnałam się i powiedziałam, że zobaczymy się na literaturze brytyjskiej. Jak tylko odeszła, napisałam do niej przeprosiny. - Jestem takim idiotą. - Powiedział Will, przeciągając dłońmi przez swoje włosy. - Taa, jesteś. Co się stało z tym facetem, który oczarowuje każdą kobietę niezależnie od wieku w promieniu pięciu mil? - Nie ma go tu teraz. Jestem całkiem pewien, że mnie opuścił. Wróci później. - Oj, Willy, w porządku. Nie możesz zdobyć je wszystkie. Rozchmurz się. - Wiem, wiem. - Był tak nieszczęśliwy, że nie dokończył nawet swojego drugiego taco. Biedactwo. - Do zobaczenia później. - Powiedział, obdarzając mnie smutnym uśmiechem. Próbowałam wymyślić coś radosnego. - Hej, chciałbyś porobić coś w ten weekend? Filmy? Chyba w sobotni wieczór robią bitwę tutejszych zespołów. - Pewnie - powiedział, wciąż nieszczęśliwy. - Do zobaczenia później. - Znalazłeś już pracę? - Nadal szukam. - Okej, mógłbyś przynajmniej coś zmyślić, abym mogła powiedzieć mamie? Znowu zapyta mnie o to. - Dobra, dobra. - Powiedział Will, zanim odszedł, powłócząc nogami. Świetnie, teraz będzie miał PMS przez co najmniej kilka dni. Pieprzony Męski Syndrom. - Hej, Hottie. - Obślizgły głos powiedział za mną. Odwróciłam się powoli. - Dlaczego nie pójdziesz się pieprzyć? - Powiedziałam z uśmiechem sprawiającym mi ból. Pokręcił swoją głową. Nienawidziłam faktu, że stał, podczas gdy ja siedziałam, więc podniosłam się i chwyciłam swoją tacę. - To nie za ładne słownictwo dla tak seksownej dziewczyny jak ty. - Nie masz dziewczyny? Strasznie by się zmartwiła, gdyby usłyszała, co mówisz do innej.
108
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Nie, nie sądzę, by tak było, ponieważ ty nie powiesz jej o tym. - Miał rację, nie miałam zamiaru tego robić. Nie mogłam powiedzieć niczego złego o Zack'owi bez wyglądania jak mściwa suka. Miał mnie tam, gdzie chciał. - Do zobaczenia, mała. - Powiedział, a jego ręką niemal pogładziła mój tyłek, kiedy przechodził obok. - Dotknij mnie jeszcze raz, a ci przypieprzę. Przysięgam na Boga. Uśmiechnął się tylko tak, jakbym była dzieckiem mówiącym, że kiedy dorosnę, chcę zostać jednorożcem. Pochylił się, a ja walczyłam z ochotą wybicia mu zębów. - Zawsze i wszędzie. W sekundzie, w której odszedł, poczułam jakbym potrzebowała prysznica. Zawsze zostawiał mnie z takim uczuciem, chociaż nie dostrzegałam tego, kiedy byłam młodsza. Teraz było to jak jasne, czerwone, migające światło. Zeszłam na dół do księgarni i kupiłam mały pojemnik z gazem pieprzowym i gwizdek gwałtu. Nie zamierzałam lekceważyć braci Parker po raz drugi.
109
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Rozdział piętnasty
Zan
Aby utrzymać swoje myśli z dala od Charlotte, bez zastanowienia rzuciłem się w wir nauki, jakbym wskakiwał do chłodnego jeziora w gorący, letni dzień. Zagłębiłem się w analizie matematycznej, angielskim, biologii, historii Europy i fizyce. Zamknąłem się na wszystko inne oprócz tego, więc w środę, kiedy głos przemówił do mnie, gdy wstawałem, aby wyjść z analizy matematycznej, nie zwróciłem najpierw na niego uwagi. - Masz ogień? - To był Stryker. - Taa, pewnie. - Wyciągnąłem zapalniczkę dziadka i podałem mu ją. - Tylko uważaj. Podążałem za nim, kiedy szliśmy na zewnątrz. - Dzięki, stary. Um, oddam ci ją. - Zapalił papierosa i ostrożnie podał mi zapalniczkę. - Chcesz? - Zaproponował mi jednego z jego paczki. Normalnie, potrząsnąłbym tylko swoją głową i na tym by się skończyło, ale z jakiegoś powodu postanowiłem z nim pogadać. - Nie, dzięki. - Wydmuchał chmurę dymu przez swoje ramię, tak by nie powiało w moją stronę. - Więc, jaki masz problem? Naprawdę nie jesteś w klimacie chłopaka ze studiów. - Ani ty. - To sprawiło, że zaśmiał się trochę i wypuścił kolejny obłok. - To wszystko pozory. - Powiedział, tworząc kółka z dymu. Nigdy nie byłem w stanie tego zrobić. - Ludzie patrzą na mnie i zakładają, że ćpam, zmierzam donikąd, jestem zjebanym kretynem. Przeżyłem to na własnej skórze. - A nie jest tak? - Kiedyś tak. Ale gdy ludzie raz cię zaszufladkują, nie możesz nic zrobić, by się z tego wydostać. - Jestem Zan. - Powiedziałem, wyciągając rękę. Stryker przytrzymał papierosa w zębach, gdy chwycił moją dłoń i potrząsnął nią porządnie. - Stryker. - Oparł się o budynek. - Więc jaki jest twój problem? Wzruszyłem ramionami.
110
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Stryker zgasił papierosa w doniczce z kwiatkiem, wypełnionej piaskiem. - Dzięki. - Powiedział, wręczając mi zapalniczkę. - Widzimy się w piątek. - Na razie. - Odparłem, chowając zapalniczkę do swojej kieszeni. Przez resztę dnia myślałem o tym co powiedział. Że kiedy ludzie raz zdecydują co o tobie myślą, to już tak będzie. Zostałeś osądzony. Masz znaczek na czole, którego nigdy nie zmyjesz.
***
Mój współlokator przetoczył się przez drzwi w środku nocy, przynosząc ze sobą smród rzygów, zmieszanych z alkoholem. Miałem lekki sen, dzięki Carter'owi. Nigdy nie było wiadomo, kiedy ktoś przyłoży ci do gardła ostry przedmiot i poprosi o pieniądze, dragi lub cokolwiek, czego tylko chcieli. Nie znałem dzieciaka z drugiego imienia, ale zdjąłem z niego jego zapaskudzone ubranie i wrzuciłem je do worka na śmieci, przytrzymałem dla niego kosz i wcisnąłem w niego paczkę krakersów i wodę. W końcu około czwartej zemdlał w pijackim upojeniu. Posprzątałem pokój i wiedząc, że nie mógłbym zasnąć, poszedłem na kolejny bieg. Jedynymi ludźmi jakich mijałem, byli środkowo tygodniowi pijacy w drodze do swoich domów i kilku rannych ptaszków z drużyn sportowych, którzy musieli dostosować swoje treningi, tak jak tylko mogli. Mglisty deszcz zaczął padać i gdy już zaszyłem się w bezpiecznym lesie, zdecydowałem się zdjąć swoją bluzę. Zawiązałem ją wokół mojej talii i biegłem dalej. Widok blizn przywołał wspomnienie, ostre i wyraźne, jakim było tamtej nocy. Unikałem patrzenia w dół, kiedy stałem pod prysznicem i najczęściej przebierałem się w ciemnych pomieszczeniach. Pamiętałem krzyk Lexie, gdy samochód gwałtownie skręcił, aby ominąć jelenia. Szarpnięcie w moim brzuchu, kiedy wóz przeleciał nad barierką i rzucił się w dół skarpy, potworny chrzęst i huk, kiedy przewracał się. A potem ciszę, gdy moje ciało zatrzymało się, a samochód przestał się poruszać. To była najgorsza część. Cisza. Zastanawianie się, czy umarłem.
111
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Następnym dźwiękiem był Zack. Nigdy nie słyszałem, by tak krzyczał. Po tym nastąpiły syreny, chaos, jasne światła i dużo ludzi dotykających, mówiących i poruszających się. - Co się stało? - To była pierwsza rzecz, jaką Zack powiedział do mnie, kiedy dotarliśmy do szpitala. Patrzyłem na niego, nie będąc w stanie zrozumieć, jak mógł nie pamiętać tego, co się właśnie stało. - Miałeś wypadek samochodowy, kochanie. - Powiedziała pielęgniarka najbliżej jego głowy. - Czy coś pamiętasz? - Co? - Próbował się poruszyć, ale, tak jak ja, był przywiązany do noszy i miał założony kołnierz ortopedyczny. Pamiętałem ze szczegółami każdą jedną sekundę. - Gdzie jest Lexie? - Wyszeptałem. Moje gardło bolało z jakiegoś powodu, którego nie rozumiałem. Wszędzie wokół mnie byli ludzie, ale nikt mnie nie słuchał. Musiałem się powtórzyć, zanim ktoś zwrócił uwagę. - Robią wszystko co w ich mocy. Po prostu martw się teraz o siebie. - To nie była odpowiedź na moje pytanie, ale kiedy ludzie mówią coś takiego jak "robią wszystko co w ich mocy", znaczy, że sprawy nie mają się dobrze. Dopiero następnego dnia dowiedziałem się, jak złe one są. Biegłem dopóki niebo przeszło od wypranego niebieskiego do łagodnej szarości, do jaśniejszego odcienia nowego poranka. Deszcz przestał padać, a wschodzące słońce mieniło się na wilgoci, która przyległa do drzew. Zatrzymałem się, by odpocząć, opierając się o duży pień. Spojrzałem w dół na moją pierś, patrząc na tatuaż, który zrobiłem sobie zaledwie miesiąc temu. Ciemny atrament przeplatający się z bliznami biegnącymi przez moją skórę, wciąż od czasu do czasu mnie szokował, kiedy go widziałem. Artysta wykonał świetną robotę. Moje palce prześledziły kontury małego drozda siedzącego na jednej z gałęzi drzewa, które zdominowało moją lewą stronę. Tak naprawdę, to z powodu Boo Radley'a wybrałem drzewo. Ze względu na tą magiczną, małą rzecz jaką zostawił dla dzieci Finch'a w drzewie przed jego podwórkiem. Nie myślałem o tym, co chciałbym mieć, zanim poszedłem do studia tatuażu, wystarczyło, że gdy zapytano mnie o to, wiedziałem czego pragnąłem. Mój egzemplarz Zabić drozda leżał na desce rozdzielczej furgonetki, kiedy ja i Zack wsiedliśmy do niej, by przyjechać do Connecticut, więc to było to, o czym myślałem przez całą drogę. Nie uważałem, by wytatuowanie sobie gigantycznego drozda miało to ukrócić, albo być bardziej męskie, więc potrzebowałem czegoś innego. Podczas gdy Zack był zajęty
112
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
szukaniem radio stacji, która nie byłaby "gejowska", przeglądałem książkę, aż znalazłem coś co mnie natchnęło. Było tam, gdy Zack śpiewał na całe swoje gardło do Satisfaction. Jakoś udało mi się opisać to, co chciałem na tyle szczegółowo, że artysta wykonał niesamowitą robotę, a to wyglądało jak obraz, a nie kreskówka. Zack też zrobił sobie jeden, jego numer baseballa na lewej piersi. Nie przejmowałem się tym, by zwrócić mu uwagę, że ta liczba się pewnie zmieni. Zack zrobił to, co Zack chciał. Jak zawsze. Dotarłem do skrzyżowanie szlaku i odwróciłem się, aby wrócić, chociaż nie chciałem. Więcej słów Rumi'ego rozbrzmiało echem w mojej głowie. Uciekam z ciała. Uciekam z duszy. Nie należę nigdzie.
Lottie
- Dzięki Bogu, że tu jesteś. KS wpadła w szał. - Powiedziała Trish, kiedy przyszłam do pracy w piątek po południu. To był dopiero mój pierwszy tydzień, a ona już mnie zaakceptowała, ale to nie była całkiem jej wina. W ciągu około pięciosekundowej rozmowy z nią, było tak jakby jej i moja dusza przybiły razem żółwika i powiedziały, Hej, ja cię znam! - Uh oh. - Zarejestrowałam czas przyjścia do pracy, upewniając się, że unikam okolicy biura, zanim założyłam swój fartuch i dostałam się do stołu do cięcia. - Jeszcze jakieś interakcje z BZ? - Oczywiście, cała Zack/Zan saga wylała się ze mnie podczas mojej piętnastominutowej przerwy w moim drugim dniu. Nie zamierzałam jej mówić, ale to tak jakby się stało. Jak większość mojej paplaniny. - Nie od zdarzenia w deszczu, o którym nie chcę mówić. - Fakt, że utykałam, był główną przyczyną moich wyjaśnień. Trish zmrużyła na mnie oczy, a potem odrzuciła włosy. - Wiesz, gdybyś chciała, mogę sprowadzić mojego brata, aby pobił Zack'a. Albo go nastraszył. Mój brat przeraża wielu ludzi. - Jak odmienny był jej od mojego. - Nie, poradzę sobie. Mój własny brat tak jakby mnie chroni. - Co jest z tymi facetami i myśleniem, że nie możemy zadbać o siebie?
113
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- To efekt penisa. - Upewniłam się, że powiedziałam to tak cicho, by klienci nie usłyszeli. - Co? - Jej brwi zniknęły w jej grzywce zaczesanej na jedną stronę i zafarbowanej na cytrusowy pomarańcz. - Efekt penisa. - To było coś, co wymyśliła Lexie. Zasadniczo, wyjaśnia to wszystkie głupoty lub inne rzeczy, które zrobili mężczyźni. Trish myślała nad tym przez sekundę, zanim skinęła głową, zgadzając się. - Masz rację. To jest to. - Czas rozmowy skończył się, gdy Claudia zawołała mnie, bym uzupełniła zapas szpulek nici. Trish obdarzyła mnie sympatycznym spojrzeniem, ale dwie sekundy później babcia z wózkiem pełnym rolek pastelowych materiałów podeszła do lady. To oznaczało cięcie miliona małych kawałków z każdej rolki, by zrobić pikowane kwadraty i zajmowało wieczność. Nie dostałyśmy szansy, aby ponownie porozmawiać, aż do przerwy. Jako że pokój przerw był pełny, wyszłyśmy na zewnątrz. - Więc, chcesz się spotkać? Moja współlokatorka zniknie na weekend, więc nie będziesz musiała mieć do czynienia z jej szaleństwem. - Trish już opowiadała mi o swojej współlokatorce, która miała masę problemów, od alergii pokarmowej, przez problemy z jej chłopakiem,
po
niezdolność
do
odkurzania,
zrobienia
potraw
lub
czegokolwiek
produktywnego. - Mogłybyśmy totalnie pomalować nasze paznokcie, a potem mogłybyśmy pooglądać jakiś film bez limitu, a potem mogłybyśmy urządzić walkę na poduszki lub porobić zdjęcia i wrzucić film do sieci, tak aby wszyscy chłopacy mogli nas polubić. Polubić. - Powiedziała, chwytająca chipsa z opakowania, którym dzieliliśmy się na ławce z tyłu sklepu. - Oh Em Gee! Totalnie powinnyśmy to zrobić! - Obie śmiałyśmy się jak kretynki przez kilka sekund. - Dzięki Bogu, że nie jesteś jedną z tych dziewczyn. - Tych dziewczyn? - Tych, które robią zakupy w strasznym sklepie, o którym nie będę rozmawiać, ale wiesz, w tym ze wszystkimi nagimi ludźmi w reklamach, i które noszą to co Bath and Body Works ma najnowszego do zaoferowania i które uważają, że myślenie jest żałosne. - W zasadzie, dziękujesz Bogu za to, że jestem dziwna. - Oczywiście. Czy kiedykolwiek zauważyłaś, że dziwni ludzie są tymi, których zapamiętujemy? To znaczy, spójrz na Jane Austin. Nie przesiadywała i nie marnowała swojego życia haftując lub poślubiając tego odrażającego gościa, który ją poprosił o rękę. Spójrz na Alberta Einsteina. Eleanor Roosevelt, Picasso, Da Vinci, Joan of Arc, Michael
114
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Jackson. Wszyscy byli dziwakami. Wszyscy byli geniuszami w swoich dziedzinach. O ile mi wiadomo, jeśli nie jesteś dziwny, jesteś nikim. Wzruszyła ramionami i zapaliła papierosa, ochraniając zapalniczkę swoją dłonią przed wiatrem. - Mówię tylko, że dziwne jest dobre. - Dziwne jest dobre. Czuję, że powinnam mieć taką naklejkę na zderzaku samochodu. - Powiedziałam. - Załatwię ci jedną. - No cóż, będziesz musiała załatwić mi również zderzak. Najlepiej dołączony do samochodu. - Wtopa. Hej, jeśli chcesz, mój brat jest tak jakby geniuszem samochodowym. Może załatwić ci jakiegoś grata i podrasować go dla ciebie, jeśli chcesz. Wszystko co musisz zrobić, to zapłacić za części. - Powiedziała. - Poważnie? Wydmuchała kółko z dymu. Nie żebym kiedykolwiek chciała palić, ale to było cholernie fajne. - Kręci go to. Sądzę, że to efekt penisa. - Powiedziała. Skinęłam głową. - Dokładnie. Powinnyśmy wejść do środka. Pracujesz jutro? - Od samego rana - Powiedziała, gasząc papierosa i przewracając swoimi oczami. Pieprzyć moje życie. - Wymamrotała.
***
Will podczas kolacji był nadal w otchłani rozpaczy z powodu Audrey, a Simon zaginął w akcji na kolejnym spotkaniu klubu. Skończyliśmy na tym, że siedzieliśmy z grupą osób z naszego akademika, z którymi Will się zaprzyjaźnił. Działał już swoją magią, nawet kiedy był całkiem markotny i dziwny. Moje oczy przeskanowały pokój, szukając któregokolwiek z braci Parker i odetchnęłam z ulgą, kiedy nie dostrzegłam ich ciemnowłosych głów. Przeżyłam już dwa dni bez oglądania żadnego z nich. Moje szczęście musiało prędzej czy później się skończyć, a ja nie mogłam się tego doczekać. To prawda, jeśli Zack znowu
115
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
przy mnie odetchnie, będzie miał złamanego penisa w swoich dłoniach i prawdopodobnie kilka innych obrażeń, kiedy z nim skończę. I był też Zan. Tak, on był tak jakby miły. Gdyby nie nazywał się Zan Parker, sprawy wyglądałyby inaczej... Może. Zamknęłam pokrywę na pudle Zan'a w swoim mózgu, zanim ten sposób myślenia mógł postąpić jeszcze dalej, kopiąc go w najdalszy kąt mojego umysłu. Gdy wróciłam, Katie właściwie odrabiała pracę domową. Prawie padłam w drzwiach, kiedy weszłam. To był pierwszy raz, kiedy widziałam ją, jak ślęczy nad książką. Ponadto, miała na nosie hipsterskie okulary w czarnej oprawce. One były pierwsze z wszystkiego, co zauważyłam. Jej włosy były w nieładzie i nie w tym nieładzie, który zajmuje dwie godziny, by go starannie ułożyć, ale tylko w nieładzie. - Cześć. - Powiedziałam, zamykając drzwi. Jej oczom zajęło dwie sekundy, by skupić się na mnie, gdy jej źrenice dostosowały się. - Oh, cześć. - Co jest? - Tak naprawdę, chciałam zapytać, co ona do cholery robiła, ale to byłoby niegrzeczne, prawda? Wzruszyła ramionami, wskazując na jej książkę. - Mam test w przyszłym tygodniu, a jeszcze nic nie przeczytałam. - Musiałam trzymać buzie zamkniętą, by nie powiedzieć, że to dlatego, iż była zbyt zajęta upijaniem się i pieprzeniem z jej dupkowatym chłopakiem. - Potrzebujesz jakiejś pomocy? - Przestraszyłam się tak bardzo jak ona, kiedy to powiedziałam. - To znaczy, mogłybyśmy pójść do biblioteki, czy coś. - Um, myślę, że sobie poradzę. Potrzebuję tylko kilku godzin i będzie dobrze. - Gdybyś musiała siedzieć do późna i mieć włączone światło, nie mam nic przeciwko temu. - To było całkowicie nieprawdziwe, ale pomyślałam, że nie zna mnie na tyle dobrze, by rozpoznać kłamstwo. - Dzięki. - Jej wzrok powędrował z powrotem do książki, a ja postanowiłam wziąć prysznic i ulotnić się, tak by mogła się skupić. Oczywiście, nie pamiętałam o tym, by zabrać swojej piżamy i uświadomiłam sobie to, kiedy cała mokra stałam już pod prysznicem. Świetnie. Nie chciałam zakładać na siebie z powrotem moich innych ubrań, więc tylko owinęłam się ręcznikiem pod ramionami i miałam nadzieję, że korytarz był pusty.
116
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Właśnie skręcałam za rogiem, by udać się do mojego pokoju, kiedy uderzyłam w coś wysokiego o ludzkim kształcie. Poleciałam, moje rzeczy, które zabrałam, gdy szłam pod prysznic, upadły i tak samo zrobiło coś jeszcze. Mój ręcznik. Poczułam jak sam odrywa się od mojego ciała, lecz moje palce były zbyt zajęte próbą powstrzymania mnie przed upadkiem, aby się tym martwić. Mogłam również przekląć, zanim moje wilgotne i nagie ciało zostało zatrzymane przed bliskim zapoznaniem się z podłogą przez dwie silne ręce. - Wszystko w porządku? - Świat na nowo zaczął się poruszać z normalną prędkością. Przeszłam od zwolnionego tempa do nieznośnej szybkości i musiałam kilka razy mrugnąć, abym mogła się ponownie skoncentrować. - Gdzie jest mój ręcznik? - Mój głos brzmiał jak szum w moich uszach. - Tutaj. - Powiedział, puszczając mnie, jakbym go parzyła i podając mi go. Byłam zbyt zdenerwowana i przerażona, by doceniać, że utrzymywał swoje oczy na mojej twarzy, a nie na innych obszarach. Moje dłonie drżały, kiedy owijałam ręcznik wokół siebie. Zan odwrócił wzrok i zaczął zbierać moją odżywkę, mydło, itd. Moje ubrania były porozrzucane, ale bielizna leżała tuż przy mojej stopie, więc chwyciłam ją i wepchnęłam pod swoje dżinsy. - Przepraszam. - Powiedział, wręczając mi koszyk z rzeczami pod prysznic. - Nic nie widziałem. - Taa, a ja naprawdę nazywam się Scout Finch. Zaczęłam coś mówić, ale uświadomiłam sobie, że prawdopodobnie powinnam wynieść się z tego cholernego korytarza i wrócić do mojego pokoju, abym mogła umrzeć. Odsunął się na bok, kiedy mijałam go w pośpiechu, bez wątpienia z twarzą zmieniającą się w jaskrawy odcień czerwieni, rywalizujący tylko z pomidorem. Zan. Parker. Widział. Mnie. Nagą. Te słowa powtarzały się w mojej głowie. Trzęsąc się, weszłam z powrotem do swojego pokoju, w którym Katie wciąż zatapiała swoje gałki oczne w swojej książce. Gdzie była moja pieprzona piżama? Przedarłam się przez moją komodę, desperacko szukając czegoś, by okryć swoje ciało. - Ej, co się stało? - Moje szaleństwo, by coś znaleźć, przyciągnęło uwagę Katie. - Nic. - Pisnęłam. - Okeejjjj. - Powiedziała, zamykając swoją książkę. Dlaczego nie mogłam znaleźć cholernej pary spodni dresowych? W końcu zrozumiałam, że miałam kosz na pranie, pełny czystych ubrań, których jeszcze nie
117
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
wyciągnęłam. Przekopałam się przez niego i znalazłam swoje spodnie dresowe, jakąś bieliznę i dużą koszulkę. Trzymałam mój ręcznik owinięty wokół siebie, kiedy się ubierałam. Nie potrzebowałam tego, by jeszcze jedna osoba mnie zobaczyła. - Na pewno nic się nie stało? Bo zachowujesz się tak, jakbyś miała zamiar się zapalić, jeśli nie założysz tych ubrań. - Po prostu mi zimno. Zapomniałam swojej piżamy i zamarzam. - Gdy już byłam ubrana, nie czułam się ani trochę mniej naga, więc skrzyżowałam ręce na piersiach, usiadłam na moim łóżku i owinęłam się kocem. - Uh huh. - Zerkała na mnie przez chwilę zza gigantycznych oprawek jej okularów. Wyglądały na niej uroczo. - Nie wiedziałam, że nosisz okulary. - Tylko do czytania. - Powiedziała, zdejmując je. - Powinnaś je częściej zakładać. Są śliczne. - Wyglądam w nich jak totalna kretynka. Zack sądzi, że są głupie. - To byłoby do niego podobne, dupek. - Gdzie on jest dzisiaj? - Nie zamierzałam wypowiadać jego imienia. Pewnie zadławiłabym się nim, zaczęłabym się dusić i umarłabym. - Wyszedł z paroma chłopakami z drużyny baseballowej. Na jakiś rodzaj rytuału zawierania męskiej przyjaźni, który prawdopodobnie polega tylko na tym, że wszyscy się schleją. Jestem pewna, że gdy jutro rano wstanę, zastanę mnóstwo pijackich smsów. Chociaż, jest o wiele słodszy, gdy jest pijany. Mówi romantyczne rzeczy, których w życiu by nie powiedział na trzeźwo. - Jakoś łatwo było mi w to uwierzyć. Nigdy nie widziałam Zack'a jako romantycznego faceta. Czarującego? Zdecydowanie, ale tylko po to, by dostać to, czego chciał. - Czy rozmawianie o nim ze mną jest dla ciebie dziwne? Mogę przestać, jeśli to sprawia, że czujesz się niezręcznie. - Nie, tym co powodowało, że czułam się niezręcznie była wiedza, że kieruje się ona tą samą ścieżką co Lexie. Jasne, szanse na to, że znowu dojdzie do wypadku były jak bazyllion do jednego, ale to nie znaczyło, że coś innego nie mogło się zdarzyć. - Jest w porządku. Każdy zasługuje na drugą szansę. - Dobra, skłamałam. To były słowa, które mnie dławiły. - Okej, dobrze. - Wypuściła oddech, który pewnie wstrzymywała odkąd dowiedziała się o mojej historii z Zack'iem i Zan'em.
118
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Ugh, Zan. Nie nie nie, odejdźcie wspomnienia! Chciałabym mieć gigantyczną packę na muchy, którą mogłabym je walnąć. Naciągnęłam swój koc jeszcze bardziej i modliłam się do Boga, aby zesłał na mnie amnezję.
119
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Rozdział szesnasty
Zan
To nie w takiej sytuacji wyobrażałem sobie zobaczenie nagiej Charlotte po raz pierwszy. W żadnym wypadku. A wyobrażałem to sobie więcej razy, niż kiedykolwiek bym przyznał, zwłaszcza ostatnio. Kiedy szedłem na górę, wiedziałem, że będę miał szansę, by ją zobaczyć. Wiedziałem o tym i tak czy inaczej to zrobiłem. Próbowałem tłumaczyć to sobie, mówiąc, że chciałem sprawdzić, czy jej kostka wyleczyła się lub czy została złamana, przez co musiała chodzić teraz o kulach. Ponadto, mój współlokator ciągle odsypiał swoją balangę z poprzedniej nocy, a mój pokój śmierdział, więc chciałem trzymać się od niego z daleka tak długo, jak tylko mogłem. Pewnie wiedziała, że kłamałem, kiedy powiedziałem, że nie patrzyłem. Moje oczy zostały przyciągnięte do gołej powierzchni jej skóry, jak ćma zwabiona do największego ogniska na świecie. Kiedy zaczęła spadać, moje ręce, z własnej woli, sięgnęły po nią. To jej głos sprawił, że oderwałem swoje oczy od jej wilgotnej, lśniącej skóry na jej przerażoną twarz, kiedy zapytała, gdzie był jej ręcznik. Z pewnością dzięki temu otrząsnąłem się i puściłem ją. Po tym jak ją dotknąłem, prawdopodobnie chciała wziąć kolejny prysznic. Podałem jej ręcznik, pomogłem pozbierać jej rzeczy i włożyć je do koszyka, podczas gdy ona sprzątała swoje ubrania. Nawet będąc w większości okrytą, było jeszcze zbyt dużo nieosłoniętej skóry, na którą chciałem patrzeć. Przebywanie tak blisko niej powodowało, że myślenie i oddychanie stawało się trudne. Z każdym łapanym oddechem, trochę perfum z jej czystej skóry wdarło się do mojego nosa i odcisnęło się w moim mózgu. Jaśmin. Kokos. Świeżo stopiony śnieg. Nie przypominałem sobie nawet co było powiedziane, ale pamiętałem schodzenie po schodach do mojego pokoju, próbując znowu pozbyć się jej z mojej głowy. To stawało się coraz trudniejsze, na więcej niż jeden sposób.
120
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Do czasu, kiedy wróciłem na dół, ja również musiałem udać się pod prysznic. Odkręciłem tak zimną wodę, jak tylko mogłem i rzuciłem się z powrotem do gównianych wspomnień od Cartera, abym mógł przestać myśleć, jak bardzo jej pragnąłem. Kurwa. Kiedy już się ubrałem, usiadłem na schodach i próbowałem kontrolować wybuch, który rozwijał się w moim mózgu. Może to była kolejna część mojej kary od Boga lub kogokolwiek. Postawienie tej pięknej, nieosiągalnej rzeczy przede mną, a następnie odsunięcie jej. Wal się Zan'ie Parker; to jest to, czego nie możesz mieć. Jej brat pewnie wyłupałby mi gałki oczne i wpakował je do mojego gardła, gdyby wiedział. Coś mi mówiło, że się o tym nie dowie. Że ona nikomu nie powie. Nie żeby mogła utrzymać coś w sekrecie. Nie skąpiła słów, zawsze mówiła to, co chodziło jej po głowie, czy to było właściwe, czy nie. Szczególnie podobało mi się, gdy nie było. Nie należała do dziewczyn, które gadają o czymś tylko po to, by zaszokować ludzi. Charlotte mówiła to, co myślała, nawet nie zastanawiając się, czy powinna to powiedzieć, czy nie. W tym sensie byliśmy kompletnym przeciwieństwem. Ja powstrzymywałem swoje słowa, ona wypuszczała je z siebie. Charlotte była swobodna w tak wielu rzeczach. Oprócz swojego ciała. Jej ciało... Jasna cholera, musiałem przestać o nim myśleć. Łatwiej powiedzieć, niż zrobić.
***
- Dobry weekend? - Zapytał Stryker, kiedy wszedłem w poniedziałek do klasy. Spędziłem swój weekend usiłując pozbyć się zapachu wymiocin z mojego pokoju, podczas gdy mój współlokator starał się mnie omijać, a ja próbowałem unikać myślenia o nagiej Charlotte. Dużo biegałem. Zack przekonał mnie również do tego, by z nim wyjść, ale skończyłem na siedzeniu w kącie koło jakiegoś nawalonego kolesia. Wziąłem tylko jednego shota tequili, a palenie w gardle było takie dobre, że chciałem chwycić butelkę i wypić resztę.
121
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Obiecałem Pani Carole, że nie będę pił, ale to był tylko jeden kieliszek. - Jeden kieliszek prowadzi do dwóch kieliszków, które prowadzą do kłopotów. Powiedziałaby, gdyby się dowiedziała. Słyszałem jej głos w swojej głowie, kiedy alkohol spływał w dół mojego gardła. Przynajmniej minął tydzień od mojego ostatniego potknięcia. Było parę dziewczyn, które wpadły na chwilę na imprezę i kilka próbowało ze mną pogadać, ale po moich jednosłownych odpowiedziach przeniosły się na bardziej rozmownych towarzyszy. Patrzyłem jak odchodzą z lekkim żalem. Od jakiegoś czasu nie przeleciałem żadnej, a potrzeba, by zatracić się w kimś, paliła jeszcze bardziej teraz, kiedy widziałem Charlotte. Mimo to, gdy pomyślałem o zatraceniu się w jakimś innym ciele niż jej, moja potrzeba nieco się ochłodziła. Wzruszyłem ramionami w odpowiedzi na słowa Stryker'a, na co on odwrócił się z powrotem. Cholera, byłem w tym zły. Poza swoim bratem, nie miałem naprawdę wielu przyjaciół. Tate tak jakby mnie przygarnął „jak zagubionego, pieprzonego szczeniaka", powiedziałby. Nie obchodziło go, czy mówiłem, czy nie. Mógł prowadzić rozmowę za nas obu. - A ty? - Zrobiłem to. - Powiedział, odwracając się ponownie i wskazując na nowe kółko w brwi, którego nie zauważyłem na początku. - Boli jak cholera. Nawet bardziej niż to. Wskazał na jego wargę. - Masz jakieś? Pokręciłem swoją głową. Piercing nie był moją rzeczą, chociaż podobał mi się wygląd jego kolczyka w wardze. - Tylko tatuaż. - Fajnie. Mam kilka. Oszczędzam, by dokończyć resztę mojego ramienia. - Podciągnął w górę rękaw swojej koszulki, pokazując mi kawałek jego pół-skończonego tatuażu. Wyglądał jak linia muzyczna, wraz z kluczem wiolinowym i kilkoma nutami. Były tam również słowa. - Robię sobie dodatkowo słowa mojej ulubionej piosenki. Więc nigdy ich nie zapomnę. Ty co masz? - Drzewo. Tutaj. - Powiedziałem, wskazując na moją klatę i ramię. - Dlaczego go ukrywasz? - Długa historia. - To była moja opatentowana odpowiedź, ilekroć ktoś mnie o to zapytał. To zazwyczaj ich uciszało.
122
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Powinieneś mi ją kiedyś opowiedzieć. Mam słabość do długich opowieści. Powiedział z uśmiechem. Nigdy wcześniej nie spotkałem się z taką reakcją. Quan zaczął pisać równania na tablicy, więc miałem pretekst, by odwrócić swoją uwagę od Stryker'a. Chwilę później, wrócił on do swojego rysowania w zeszycie.
***
- Nie chodziło mi o to, by prowokować cię do rozmowy. - Powiedział, kiedy skończyły się zajęcia. - Po prostu wiem, jak to jest nosić za sobą gówno, o którym nie możesz nikomu powiedzieć. - W porządku. Mam ten wygląd "mającego pretensje do całego świata" - Tak samo jak on, jeśliby o tym pomyśleć. - Taa, mam opracowany ten wizerunek do perfekcji. Chociaż, bywa przydatny. Ogranicza te wszystkie normalne brednie, którymi ludzie cię obrzucają. - To prawda. W cichym porozumieniu, wyszliśmy na zewnątrz i wręczyłem mu moją zapalniczkę, chociaż nie prosił o nią. - Ile masz lat? - Zapytałem. - Dwadzieścia jeden. - Nie myśl, że staram się być dupkiem, czy coś, ale czy nie jesteś trochę za stary na matematykę podstawową? To sprawiło, że zachichotał, kiedy wypuścił kłąb dymu. - Chodzę na nią dla łatwej oceny. Potrzebowałem jeszcze tylko trzech zaliczeń, aby ukończyć studia, więc wziąłem najłatwiejszy przedmiot o jakim mogłem pomyśleć. - Na jakim jesteś kierunku? - Inżynieria mechaniczna i ochrona środowiska. - Cholera. - Taa. Nie powiedziałbyś, patrząc na mnie, ale jestem pieprzonym geniuszem. Uśmiechnął się na wyraz mojej twarzy. - No dobra, nie geniuszem, ale jestem dosyć mądry, ale tak jak ci mówiłem, kiedy ludzie raz postanowią, co o tobie myśleć, to koniec. Jak Boo Radley. - Co?
123
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- No wiesz, Boo Radley, z Zabić drozda? - Strzepnął trochę popiołu z końca papierosa. - Taa, wiem. - Oddał mi zapalniczkę, a ja schowałem ją do kieszeni. Pokiwał głową ze zrozumieniem. - Liczyłem na to. Staliśmy tam chwilę dłużej. - Mieszkasz w kampusie? - Taa. - Mam mieszkanie poza nim, więc kiedykolwiek będziesz chciał posiedzieć, czy coś, to zapraszam. - Dał mi swój numer i rozeszliśmy się. Wygląda na to, że znalazłem kolejnego Boo Radley'a.
Lottie
Nawyk uczenia się Katie trwał około tygodnia. W tym czasie, dogadywałyśmy się bardzo dobrze. Jej nauka nadała rozpędu moim własnym akademickim pracom, a ja posunęłam się do przodu z wszystkimi moimi zadaniami domowymi i czytaniem oraz zdobyłam 97 punktów na moim pierwszym teście. To również pomogło mi zapomnieć o incydencie z ręcznikiem. Nie zmieścił się on w kartonie z deszczowym zajściem. Potrzebowałam w moim umyśle większego pudła dla Zan'a. W sobotnią noc usłyszałam, jak po pierwszej Katie wchodzi niepewnym krokiem i płacze. Nie była przy tym głośna, ale to był mały pokój, a ja miałam naprawdę dobry słuch. Lata, podczas których Will próbował się do mnie podkraść, utemperowały ten zmysł do snajperskiej precyzji. - Katie? Wszystko w porządku? - Obudziłam cię? - Pociągnęła głośno nosem. - Nie, po prostu...um, musiałam siku i usłyszałam cię. - Świetna historia, teraz będę musiała wstać i iść się wysikać, żeby nie pomyślała, że kłamałam. - Sorry. - Nie wiedziałam za co mnie przeprasza.
124
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Czy aby na pewno wszystko jest w porządku? Czy coś sie stało z Zack'iem? Czy coś się stało lub... - Musiałam zamknąć swoją buzię, w przeciwnym razie znowu zaczęłabym ględzić. - Nic mi nie jest. - Pociągnęła nosem i usłyszałam jak wyciąga chusteczkę z bladoróżowego pudełka na jej biurku. - Po prostu...pokłóciliśmy się. Myślałam, że to będzie taka fajna noc, ale potem zrobiło się głupio i wyszłam. - Włączyłam swoją lampkę, by znaleźć Katie wycierającą swój nos. Była w ruinie. Różowa bluzka, którą wcześniej tak starannie wyprasowała, była zmięta, a jej twarz została pokryta smugami od tuszu do rzęs. - Ja po prostu tak bardzo go kocham. - Powiedziała, wycierając swój nos i omijając większość obrzydliwości. - Wiem, że tak. Pogodzicie się. - Nie mogłam uwierzyć, że to mówiłam, ale musiałam zdobyć jej zaufanie, nawet jeśli miałabym kłamać w żywe oczy. Zack nie zrobił niczego więcej, ale nazywał mnie Hottie i patrzył na mnie pożądliwie. Sekunda, w której posunął się za daleko, właśnie trwała. Usiadłam na jej łóżku i poklepałam ją po ramieniu. Jako że nie wzdrygnęła się, pochyliłam się i przytuliłam ją lekko. - Będzie dobrze. Dwie godziny i półtora litra lodów Ben and Jerry o smaku Cherry Garcia17 później, oglądałyśmy maraton Prawa i porządku18. - Pokojówka to zrobiła. - Powiedziała Katie, wpychając kolejną łyżkę w swoje usta. Zaprowadziłam ją do łazienki, by umyć jej twarz, więc wyglądała nieznacznie lepiej. Naprawdę chciałam jej wyszczotkować włosy, ale pomyślałam, że zaoferowanie jej tego będzie wydawać się dosyć straszne. - Stawiam na nianię. - Odparłam. - Zakład? - Wchodzę w to. Dziesięć dolców? - Stoi. - Wyciągnęła swoją rękę i uścisnęłyśmy sobie dłonie. To było niesamowite jak szybko otrząsnęła się z płaczu. Nadal nie wyciągnęłam od niej szczegółów, ale nie poddawałam się. 17
Ben and Jerry's - amerykańska marka dosyć znanych lodów; smak Cherry Garcia został nazwany na cześć legendy rocka Jerry'ego Garcia, gitarzysty zespołu Jerry Garcia & Grateful Dead; są to po prostu lody wiśniowe z kawałkami wiśni i czekolady. 18 Law and Order (ang.) - Prawo i porządek (pl.) - amerykański serial kryminalny znany również pod nazwami W obronie prawa oraz Prawo i bezprawie.
125
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Nie chciałam uprawiać seksu. - Powiedziała niespodziewanie. Oderwałam swoje oczy od telewizora, aby znaleźć ją dźgającą łyżką dno jej pudełka z lodami. - Nie lubię uprawiać seksu, kiedy mam okres i powiedziałam, że nie chcę. On tak jakby się wkurzył i pokłóciliśmy się. Po prostu...nie chciałam już tego więcej znosić i wyszłam. - Obróciłam się twarzą do niej. - Robił to wcześniej. To znaczy, nigdy mnie nie zmuszał, ale czasem po prostu nie chcę tego, a następne co wiem to to, że moja bielizna jest ściągnięta i robimy to. To znaczy, lubię to i w ogóle, ale czasami chcę tylko pooglądać jakiś film, czy coś. Robię wielkie halo z niczego. - Powiedziała, kręcąc głową. - Wcale nie. - Nie wiem, czemu ci o tym mówię. - Obracała swoją łyżką roztopione już teraz lody. Kocham go, ale czasami jest zbyt wymagający. Wiesz? - Może powinnaś zrobić małą przerwę. - Odrzekłam. To co chciałam powiedzieć to to, że powinna teraz uciec. To było gigantyczną, czerwoną flagą. Chciałam wstać, machać swoimi rękami i powiedzieć jej, by biegła, biegła, biegła. - Jesteś pewna, że chcesz z nim być? Wiem, że go kochasz, ale namawianie kogoś do seksu, gdy ten ktoś nie ma na to ochoty, nie jest tym, jak powinien wyglądać związek. On powinien także uszanować twoje życzenia. - On mnie kocha. Wiem to. Pokłóciliśmy się i to wszystko. Pisze do mnie jak szalony, wysyłając przeprosiny. Chce zabrać mnie na wyszukaną kolację, by powiedzieć jak jest mu przykro. - Brzmiała tak, jakby chciała przekonać samą siebie. Oh, było tak wiele rzeczy, które chciałam powiedzieć. Tak. Wiele. Rzeczy. Prawie się zakrztusiłam, kiedy przełykałam większość z nich. Po drodze w dół, cięły moje gardło. - To zależy od ciebie, ale naprawdę uważam, że powinnaś o tym pomyśleć. Zasługujesz na kogoś, kto cię szanuje. - Co ty tam wiesz? Nawet nie masz chłopaka. - Uh oh, zaczynała być defensywna. To był czas, by się wycofać. - Ja tylko się o ciebie martwię. - Wrzuciła lody do kosza na śmieci, skutecznie kończąc rozmowę. - Patrz, to była pokojówka. - Powiedziałam, kiedy gliniarze odciągali ją w kajdankach, gdy ta krzyczała o niesprawiedliwości.
126
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Rozdział siedemnasty
Zan
Głośne walenie do moich drzwi w późną sobotnią noc, lub wczesny niedzielny poranek, w zależności od tego, jak na to spojrzeć, obudziło mnie. Mój współlokator był znowu nieobecny. Ledwie cokolwiek do niego powiedziałem, odkąd zająłem się jego pijaną dupą. - Zan! - Bazując na tonie jego głosu, to był mój brat i do tego schlany. Prawdopodobnie bardziej schlany, niż schlany. Byłoby świetnie dla niego, gdyby go nakryli, więc wstałem i wciągnąłem go do mojego pokoju. - Ta suka mnie zostawiła. - Wybełkotał. - Chciałem ją przelecieć, a ona mnie kurwa zostawiła. Prawdopodobnie po to, by pieprzyć się z bandą facetów. Głupia kurwa. Usadowiłem go na łóżku i próbowałem ocenić jak bardzo był pijany. - Ja ją, kurwa, kocham, stary, - Taa, był tak nawalony jak tylko mógł, jeśli znajdował się na etapie płaczu. Wyciągnąłem jakieś chusteczki, wytarłem smarki z jego twarzy i podałem mu butelkę wody. - Ja ją, kurwa, kocham. - Płakał, rozpaczając na całego. - Taa, wiem. - Przynajmniej nie próbował nikogo skrzywdzić, albo czegoś zniszczyć. Zrobił tak wystarczająco wiele razy. Ominął pijacki etap wściekłości i od razu przeszedł do emocjonalnego. Ten był jeszcze gorszy, by sobie z nim radzić. Najwyraźniej coś stało się pomiędzy nim, a Katie. Moje myśli powędrowały na górę, zastanawiając się, czy Charlotte robiła dokładnie to samo z Katie. Może tak, może nie. - Ja tylko chciałem uprawiać z nią seks. - Ryczał, chwytając moje ramię. - Wiem, wiem. Przez całą noc i po kilku sesjach wymiotowania, wyciągnąłem od niego historię. Do czasu, aż zemdlał koło świtu, ja również padałem z nóg. Chciałbym móc go odstawić z powrotem do jego pokoju, ale nie było to możliwe. Nie mogłem ryzykować, że zostanie złapany przez jednego z doradców rezydenta, którzy nasilali swoje patrole korytarzy w weekendy.
127
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Jesteś takim dupkiem. - Powiedziałem do chrapiącego ciała mojego brata. Nienawidzę cię.
Lottie
Następnego ranka Katie spała w stercie zużytych chusteczek, nadal ze smugami po tuszu na twarzy. Czy ona kiedykolwiek słyszała o wodoodpornym? Zanotowałam w pamięci, aby kupić jej jakiś na gwiazdkę. Wykradłam się z pokoju i zeszłam na dół, by porozmawiać z Simon'em i Will'em o sytuacji pomiędzy Zack'iem i Katie. Miałam nadzieję, że w tym czasie się nie obudzi i nie zacznie znowu płakać, więc starałam się zrobić to szybko. Podnosiłam swoją rękę, by zapukać, kiedy drzwi po lewej otworzyły się i rozczochrany Zan wyszedł z ręcznikiem i koszykiem pod prysznic, bardzo przypominającym ten mój. Przynajmniej miał na sobie koszulkę i szorty. - Oh - powiedziałam. Nie mogłam nic na to poradzić. Patrzył na mnie tak, jakby czekał na to, by mój mózg się obudził. - Czy mógłbyś powiedzieć twojemu dupkowatemu bratu, że jeśli skrzywdzi moją współlokatorkę, to wyrwę mu jego jądra, obtoczę je w czekoladzie, a potem każę mu je zjeść? Jego usta drgnęły, jakby tłumił uśmiech, albo śmiech, albo oba na raz. - Przekażę mu. - Przyglądał się mi, powodując napływ wspomnień z ostatniego razu, kiedy go widziałam, będąc naga. Ta myśl wywołała mój rumieniec i moja twarz zapłonęła czerwienią. Odchrząknął, ale się nie poruszył. - Taa. Po prostu mu to powiedz. - Mimowolnie skrzyżowałam swoje ramiona. Mogłam praktycznie wyczuć jego palące spojrzenie i nie podobało mi się to. - Powiem. - Odparł, a ja skinęłam głową, zanim mnie minął i poszedł korytarzem w stronę prysznicy. Musiałam wziąć oddech, przed tym jak zapukałam do drzwi Will'a. - Lottie, kochanie moje! - Rozpromieniona twarz Simon'a była tym promieniem słońca, którego potrzebowałam. Wziął mnie w ramiona. - Wyglądasz na zmęczoną. Znowu czytałaś do późna?
128
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Nie zupełnie. Zajmowałam się współlokatorką ze złamanym sercem. Nie macie nic przeciwko, gdyby poszła z nami na śniadanie? Chcę ją wyciągnąć i zając się nią. - Oczywiście, że nie. Im więcej, tym weselej. Nie wszyscy będą musieli założyć różowe ciuchy, prawda? - Nie - powiedziałam, opadając na łóżko. - Gdzie jest moja gorsza połowa? - Bierze prysznic. - Na wzmiankę o tym, moja twarz znów poczerwieniała, a Simon to zauważył. - Co jest z tobą? - Nic. - Wiesz, kiedy ludzie mówią "nic", to zawsze oznacza coś. Gdyby ludzie mówili po prostu coś innego niż nic, ludzie nie byliby tak podejrzliwi. - Nieważne. - Nawijaj, dziewczynko. - Usiadł obok mnie i umieścił swoją kapryśną twarz przede mną. Udałam, że gryzę mu nos, a on pocałował mnie w policzek. Oh, było wiele rzeczy, o których mogłabym mu powiedzieć. O Zack'u podchodzącym do mnie, o deszczowym incydencie, o Zan'ie widzącym moje dziewczęce obszary (chociaż powiedział, że nie patrzył), o mnie grożącej im obu, wiele razy. To była dosyć długa lista. Lista, którą chciałam zachować dla siebie. Will przerwał Simon'owi wiercenie mi dziury w brzuchu, narzekając na to, jak to wpadł na Zan'a w łazience. - Boże, jakby było mało, że jego pijany współlokator wrzeszczał przez całą noc. Powiedział Will, wycierając swoje uszy ręcznikiem. - Co? - Zapytałam. - Koleś zapomniał swojej karty, nie mógł wejść do środka i zaczął dobijać się do drzwi, dopóki Zan go nie wpuścił. A potem nie chciał się zamknąć przez całą noc. - Dlaczego nie wezwaliście DR? - Powiedziałam. Simon wzruszył ramionami. - Gdyby to był koniec semestru to pewnie, ale uznaliśmy, że istnieje wiele sposobów na odwet, więc zdecydowaliśmy się to przeboleć. - Odrzekł. - Słyszeliście Zan'a? - Nie bardzo, ale on nie mówi zbyt wiele, więc to nic nie znaczy. Huh. Nie mogłam wyobrazić sobie Zan'a zajmującego się pijanym współlokatorem, ale wtedy naprawdę nie wiedziałam, do czego był zdolny.
129
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- No dalej, muszę się upewnić, że moja współlokatorka nie zmieniła się w kałużę łez. Powiedziałam.
***
Zdałam Trish relację z dramatu z poprzedniej nocy, gdy uzupełniałyśmy zapas guzików. Musiałyśmy zrobić to razem, by dobrać te właściwe i upewnić się, że znajdują się w odpowiednich miejscach. Wypiłam już trzy kubki herbaty z podwójną kofeiną, aby pomóc mi być rozbudzoną, a zadaniem Trish było szturchnięcie mnie, gdyby moje oczy zamknęły się na zbyt długo. - Czy to nie byłoby szalone, gdybyś skończyła z jednym z nich. Co za historię mogłabyś opowiadać swoim dzieciom. Posłałam jej lodowate spojrzenie. - Nie wkurzaj się na mnie, ja tylko mówię, że gdyby twoje życie było powieścią Nicolasa Sparks'a, z pewnością skończylibyście razem, umierając w tym samym łóżku, trzymając się za ręce. Odłożyłam kolejną kartkę z guzikami z kości słoniowej na półkę. - Co? - Zapytała. - Nigdy nie nazwałabym cię fanką Sparks'a. - Nie powiedziałabym, że jestem fanką... - zamilkła i bezmyślnie bawiła się pudełkiem guzików. - Trish, czy jest coś, co chciałabyś wyrzucić z siebie? Spojrzała na mnie, zanim przewróciła swoimi oczami i westchnęła. - Dobra. Jestem fanką Sparks'a. Zadowolona? - Uśmiechnęłam się i skinęłam głową. Ale nie mów nikomu. - Twój sekret jest u mnie bezpieczny tak długo, jak ty nie powiesz nikomu, że czytam te książki z półnagimi kolesiami i omdlewającymi kobietami na okładce. - Nie robisz tego. Nasze dusze ponownie przybiły żółwika. Chciałam pójść w niedzielę po pracy do Trish, ale wciąż opiekowałam się Katie. Jej głupie przyjaciółki zjawiły się, by jej współczuć, ale wszystko co zrobiły, to spowodowały, że poczuła się ona jeszcze bardziej jak gówno i w efekcie tego mnie wkurzyły.
130
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Ukradłam Will'owi znowu samochód i zmusiłam Katie, by poszła ze mną na zakupy. Nie żeby potrzebowała jeszcze jakiejś różowej rzeczy, ale pomyślałam, że terapia detaliczna jej nie zaszkodzi. - Co myślisz o tych? - Podniosła jakieś zwisające kolczyki z, zgadliście, różowymi koralikami na końcu. - Śliczne. - Jedyne kolczyki jakie kiedykolwiek nosiłam były na wkrętki. Wiszące rzeczy zawsze ocierały się o bok mojej szyi i mnie denerwowały. - Masz coś przeciwko, jeśli wstąpimy do księgarni? - Zapytałam. - Po co? - Oparłam się pokusie, aby powiedzieć "po jednorożce i tęcze". - Chcę tylko zobaczyć, czy wydano coś nowego. - Taa, jasne. - Chwyciła kolczyki i włożyła je do swojego koszyka. Katie nalegała, żeby zabrać mnie do Bath and Body Works, zanim udałyśmy się do księgarni. Kochałam ich rzeczy, ale poważnie, jak wiele balsamów do ciała i tych buteleczek żelu antybakteryjnego potrzebowała jedna osoba? - Spróbuj tego. - Wyciągnęła do mnie butelkę, abym powąchała. - Fajny. - Miał delikatny kwiatowy zapach, który nie był przytłaczający. - Powinnaś go wziąć. - Podała mi go i znalazła dopasowany żel pod prysznic i butelkę perfum. - Każda dziewczyna chce ładnie pachnieć. - Czy to jakiś subtelny sposób, by powiedzieć mi, że śmierdzę? Zaśmiała się. - Nie, po prostu uważam, że potrzebujesz wyjątkowego zapachu. Skoro już go masz, możemy popracować nad twoim wyglądem. - Moim wyglądem? - Tak. - Co jest z nim nie tak? - Obdarzyła mnie ironicznym spojrzeniem. Okej, więc miałam na sobie dżinsy, które były trochę za duże i znoszoną, rozciągniętą koszulkę, ale kogo to obchodziło? Była niedziela. Niedziela była dniem niemodnych ubrań. - Jeśli chcesz, by chłopak cię zauważył, musisz włożyć w to przynajmniej trochę wysiłku. Wzięłaś za dużo porad modowych od twojego brata. - To prawda, że Will i ja wymienialiśmy się ubraniami, kiedy byłam młodsza. To było zanim urósł jak na drożdżach i mnie przewyższył. Chociaż, wciąż mogłam nosić jakieś z jego koszulek. - Kochanie, możesz mieć te wszystkie klasyczne rzeczy jeśli chcesz. - Kochałam styl vintage, ale wydawał się nie być z mojego królestwa. Nie mogłam włóczyć się z Will'em i Simon'em w ładnej sukience. To po prostu byłoby dziwne.
131
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Mogłybyśmy załatwić ci kilka spódnic, jakieś śliczne bluzki i baleriny. Mogłabyś zrobić się cała na dziewczynę z rozkładówki z lat 40-tych. To naprawdę jest teraz w modzie. - Nie wiem. Nie noszę obcasów bardzo często. - Nie dlatego, że nie mogłam w nich chodzić, ale temu, bo zawsze dostawałam od nich pęcherzy. Pewnie dlatego, że kupowałam taniochę ze sklepów dyskontowych. - A powinnaś. Sprawią, że będziesz wyższa. - Bez jaj, Sherlocku. Wzięła jeszcze kilka butelek i wrzuciła je do swojego koszyka, zanim kontynuowała. - Czy pozwolisz mi zrobić ci metamorfozę? - Co? Splotła swoje dłonie i wydęła usta. - Metamorfozę. Proszę? - Z jednej strony nie uważałam, że potrzebowałam zmiany wyglądu. To i tak nie potrwałoby długo. Wróciłabym do swoich wygodnych koszulek i dżinsów. Jednak z drugiej strony, mogłoby ją to odciągnąć od Zack'a. Zrobiłabym niemal wszystko, aby tak się stało. - Okej. - Powiedziałam, wzdychając tak, jakby to była wielka niedogodność. - Naprawdę? - W swoim entuzjazmie prawie zniszczyła całą wystawę. - O mój Boże, będzie wspaniale. - Taa - powiedziałam, starając się brzmieć na entuzjastyczną. Miałam przebłysk tego, jak przeobraża się w jakiś rodzaj psycho metamorfozowego demona. - Dobra, kiedy wrócimy, musimy zastanowić się i zdecydować, jaki wygląd będzie ci pasował. Następnie możemy zrobić paletę kolorów, a potem rozpocząć zakupy. - Wow, to brzmiało jak dużo pracy. - Hurra, jestem tak podekscytowana! - Wykonała ten piszczący dźwięk, który zazwyczaj wywoływał u niej Zack. Entuzjazm Katie działał na hipernapędzie przez resztę dnia. Przekonałam ją nawet, by poszła na obiad z Will'em, Simon'em i ze mną. Will flirtował z nią niemiłosiernie, a ona w zamian dużo chichotała. Oj. Nawet Simon z nią flirtował. On był w tym taki dobry. - Twój brat jest fajny. - Powiedziała, kiedy szłyśmy do naszych drzwi. Ktoś tam przed nimi stał. - Kochanie, gdzie byłaś? Przez cały dzień próbuję cię znaleźć. - Zack czekał na nas. Bawiłam się swoimi kluczami, aż mały pojemnik z gazem pieprzowym znalazł się w mojej dłoni, gotowy do użycia. - Co tutaj robisz? - Powiedziała Katie, nie spiesząc się zbytnio do niego. Starałam się wziąć to jako dobry znak.
132
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Co powinienem robić? Nie odpowiadasz na moje telefony ani smsy. Muszę z tobą porozmawiać. Na osobności. - Skierował ostatnie słowa do mnie. - Zack. - Katie przeciągnęła jego imię. Chciałam jej powiedzieć, aby się trzymała i nie poddawała swoim hormonom, ale to byłaby przegrana bitwa. - Kochanie, proszę. Chcę ci to wynagrodzić. Możemy gdzieś wyjść. Założysz na siebię tę wspaniałą, różową sukienkę. Będę otwierać dla ciebie drzwi i możemy zatańczyć. Przybrał na swoją twarz coś, co uważał za seksowny uśmiech, ale to tylko mnie wkurzyło. Zack Parker był drapieżnikiem. Chciałam rozpylić mu gaz na twarzy, a potem wpakować mu butelkę do gardła i patrzeć jak się nią dławi. - Możesz dać nam minutkę? - Powiedziała Katie, przygryzając swoją wargę i nie patrząc na mnie. - Taa, pewnie. - Nie zamierzałam oddalać się za daleko. - Pójdę spędzić trochę czasu z moim bratem. Zobaczymy się później. - Poszłam korytarzem tak, jakbym kierowała się na schody, ale zaczaiłam się za rogiem. Ledwie mogłam ich usłyszeć. - Przepraszam, kochanie. Ja tylko... Ja tylko tak bardzo cię pragnę. Podniecasz mnie. Jesteś tak cholernie seksowna. Podniecasz mnie w tej chwili. Chcę tylko wydostać cię z tych ubrań... - Jego głos był niski i ochrypły, a ja mogłam powiedzieć, że prawdopodobnie całował jej twarz. - I obsypać cię pocałunkami wszędzie i dotykać. Zwłaszcza tutaj... - Możliwe, że usłyszałam mały jęk Katie. Cholera. Cholera jasna. - Wróćmy do mojego pokoju. Mojego współlokatora nie ma. - Powiedział. - Nie mogę. - Czemu nie? - Ponieważ... - Wydawało się, że nie mogła wymyślić dobrego powodu. Pewnie dlatego, że Zack robił swoją rzecz. Dlaczego nie miałam czegoś głośnego, co wybuchłoby na korytarzu? A może mogłabym uruchomić alarm pożarowy? - Co robisz? - To była druga połowa Braci Zagłady. Oczywiście. - Nic - wyszeptałam. Przysunął się bliżej mnie, a ja starałam się nie wzdrygnąć. - To dlaczego szepczesz? - Możesz się po prostu zamknąć na sekundę? - Przegapiłam coś i teraz odchodzili. Cholera.
133
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Szpiegujesz kogoś? - Wyjrzał zza rogu. Pociągnęłam go z powrotem, zanim mogliby go zauważyć. Wskazałam gestem, by poszedł za mną i udałam się korytarzem do pokoju nauk. - Szpiegowałam twojego brata i moją współlokatorkę. Stosuje teraz na nią swoją magię i zasysa ją z powrotem do jego wiru. - Jego wiru? - Wiesz o co mi chodzi. - To była najdłuższa, uprzejma rozmowa, jaką kiedykolwiek odbyliśmy. Stał również zbyt blisko mnie. Zrobiłam krok do tyłu. - Oboje wiemy, że twój brat nie jest dobry dla żadnej dziewczyny. Obwiniam go bardziej niż ciebie, za to, co się stało. Spojrzał na mnie ze swojej wysokości, inwazyjnie analizując. - Naprawdę? - Gdyby nie był tak skupiony na dobraniu się do majtek Lexie, nie chciałby, aby wsiadła ona do samochodu, zatem, nie musiałbyś jechać po pijanemu, zatem, nie prowadziłbyś. A może jednak byś to zrobił? Naprawdę nie wiem nic o tobie, ale nadal winię go bardziej. To nie oznacza, że ciebie również nie obwiniam. Po prostu mniej. Przyjął moje werbalne wyplucie słów z ledwym mrugnięciem. - Więc, co zamierzasz z tym zrobić? - Z Zack'iem i Katie? Cóż, mój generalny plan, by zdekoncentrować ją, pozwalając jej na zrobienie mi metamorfozy, trwał koło pięciu sekund. Rozważałam również spiknięcie jej z moim bratem, ale to naprawdę nie byłoby fair w stosunku do Will'a, chociaż prawdopodobnie byłby cały za tym. Próbuje otrząsnąć się po swojej dziewczynie, mimo iż mówi, że ich zerwanie było wspólną decyzją, to bardziej leżało ono po jej stronie, ale próbuję już ustawić go z moją przyjaciółką Audrey. Więęęęęc... - Udało mi się to tam przerwać. Słyszałam jak Zack i Katie idą, a drzwi do schodów zamknęły się z hukiem. Musieli pójść na dół do jego pokoju. Zan wydawał się nieświadomy. - Chciała zrobić ci metamorfozę? Po co? - Który to jego pokój? - Powiedziałam, zmieniając temat. - 106. - Zaczęłam iść w kierunku schodów, ale naszła mnie myśl, która zatrzymała mnie na sekundę. - Co ty tu robisz na górze? Wyjął swoje ręce z kieszeni. - Nie wiem. - Myślałam, że powiedziałam ci, abyś trzymał się ode mnie z daleka.
134
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Tak, mówiłaś mi to.
135
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Rozdział osiemnasty
Zan
- Więc dlaczego jesteś tu na górze? - Nie zamierzała mi tak łatwo odpuścić. - Czy uwierzysz, jak ci powiem, że zabłądziłem. - Mrugała przez sekundę. Charlotte zawsze to robiła, kiedy była zdezorientowana. - Nie - powiedziała, odwracając się w kierunku schodów. - Idę na dół zobaczyć się z moim bratem. - Gdy kłamała, mówiła również wolniej niż normalnie. Podążałem za nią, kiedy szła w stronę schodów. - Nie, nie idziesz. Zamierzasz sprawdzić pokój mojego brata, aby dowiedzieć się co robią. - Mądry, ty jesteś. - Wymamrotała pod nosem, myśląc, że nie mogłem usłyszeć. Prawie wybuchłem śmiechem. To nie zdarzyło się mi od dłuższego czasu. - Co? - Zapytałem, mając nadzieję, że powtórzy. Nie było nic słodszego, niż dziewczyna cytująca Gwiezdne Wojny. No dobrze, nie było nic słodszego, niż Charlotte cytująca Gwiezdne Wojny. - Nic. - Powiedziała, popychając drzwi od schodów. Wbrew mojej woli (taa, jasne), mój wzrok powędrował od jej głowy, przez kręgosłup i na jej tyłek. Oderwałem swoje oczy od niego i skoncentrowałem się na jej plecach. Tak naprawdę, nie miałem okazji, aby zobaczyć dużo z nich, ale z pewnością były tak samo ładne jak jej przód. - Znowu mnie śledzisz. - Może wciąż błądzę. - Nie mogłem zobaczyć, czy to sprawiło, że musiała ukryć swój uśmiech, czy nie. Przeszliśmy kilka kroków dalej, zanim znowu się odezwała. - Teraz mówisz, że faktycznie błądzisz, czy błądzisz w sensie egzystencjonalnym? Mogłem usłyszeć śmiech w jej głosie. Po raz pierwszy. - Mogę i tak, i tak? - Pewnie, czemu nie? Dotarliśmy do podnóża schodów i chciałem otworzyć dla niej drzwi, ale coś mi mówiło, że to byłoby zbyt wiele. Musiałem działać krok po kroku. Wyjrzała zza rogu i zanurkowała z powrotem, a następnie zrobiła to ponownie. Stłumiłem kolejny śmiech.
136
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Czy to tak zachowujesz zimną krew? Byłabyś kiepskim złodziejem. - Powiedziałem, kiedy powzięła jeden powolny krok na korytarz. Gdyby po prostu starała się być naturalna, nikt nie zwróciłby na nią uwagi. Ale próbując zachowywać się tak, jakby nic nie kombinowała, wysyłała jasny sygnał, że zdecydowanie coś knuła. - A ty wciąż wyobrażasz mnie sobie nago. - Cóż, to było zarówno prawdą jak i skutecznym środkiem na to, bym się zamknął. Kiedy dotarliśmy do drzwi, położyła na nim jedno ucho. Stanąłem za nią, starając się nie być za bardzo przerażający, gdy również przycisnąłem swoje ucho do drzwi i próbowałem nie pochylić się i nie powąchać jej włosów. Znowu jaśmin i kokos. Nie wiedziałem jakiej odżywki użyła, ale chyba się od niej uzależniałem. Wydawało się, że po prostu rozmawiali. Poczekałem kilka sekund, aby się upewnić, ale jak na razie, brzmiało to w porządku. Katie zachichotała, więc był to dobry znak. Charlotte odwróciła się i położyła na drzwiach swoje drugie ucho, tak jakby miała usłyszeć coś innego. Staliśmy twarzą w twarz. Gdybym się nie bał, że odgryzie mi palec, mógłbym wyciągnąć rękę i odgarnąć jej włosy z twarzy. Po kilku sekundach jej podsłuchiwania i mojego trzymania dłoni w kieszeniach, po to by jej nie dotknąć, odsunęła się powoli od drzwi. Położyła palec na swoich ustach, jakby chciała mnie uciszyć, kiedy wycofaliśmy się i poszliśmy z powrotem w stronę schodów. - Będę mieć na nich oko. - Powiedziałam, gdy wspinaliśmy się po schodach. Tym razem miałem jeszcze lepszy widok na jej tyłek. Co ona ze mną robiła? Zatrzymała się, więc prawie w nią uderzyłem. W ostatniej chwili udało mi się złapać poręczy. Odwracając się powoli, przygryzła wargę, jakby się nad czymś zastanawiała. Charlotte nigdy nie zastanawiała się nad tym, co powiedzieć. - Boję się, że on ją skrzywdzi. - Wyszeptała, nie patrząc mi w oczy. Przesunąłem się o jeden stopień w górę, więc spoglądałem na nią z góry. Po cichu błagałem, by na mnie spojrzała. W końcu to zrobiła. - Wiem. - Powiedziałem. - Zrobię, co będę mógł. - Jak ostatnim razem? - Słowa zdzieliły mnie niczym bat. Zasłużyłem na to. - Nie, nie jak ostatnim razem. - Miałem nadzieję, że nie poprosi mnie, abym obiecał. - Obiecujesz? - Oczywiście, że to zrobiła. - Obiecuję. - Usłyszałem, jak mówię. Dlaczego to powiedziałem? - Przysięgasz na mały palec? - Przysunęła swój mały palec do mojej twarzy.
137
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Przysięgam. - Powiedziałem, złączając swój palec z jej. To był pierwszy raz, kiedy dobrowolnie pozwoliła mi dotknąć swojej skóry. Trwało to tylko chwilę, bo szybko puściłem. Nie chciałem wykonywać żadnych niespodziewanych ruchów. - Dzięki. - Powiedziała, zanim pospieszyła na górę po schodach. Zrobiłem to. Odbyłem z nią prawie normalną rozmowę i nie groziła zrobieniem mi krzywdy, ani nie powiedziała, abym sobie poszedł. To sprawiło, że uśmiechnąłem się jak pieprzony idiota. To sprawiło, że chciałem uderzyć się w twarz za bycie takim kretynem. Po tym jak odeszła, plątałem się obok drzwi Zack'a, tak na wszelki wypadek. Wszystko co słyszałem, było zwykłymi dźwiękami pary. Gdy stały się zbyt intensywne, zmyłem się stamtąd. Słyszałem jak mój brat uprawia seks, więcej razy niż mógłbym zliczyć i nie chciałem dodawać jeszcze tego jednego do tej listy. Od czasu do czasu, schodziłem na dół, by skontrolować sytuację za drzwiami Zack'a. Cielesność była kontynuowana prawie przez cały dzień, a on nie wydawał się być jedynym, który był z tego zadowolony. Stryker napisał mi smsa pytając, czy wpadnę do niego i przyjąłem jego propozycję, po tym jak Zack zabrał Katie na kolację przeprosinową. Nie powiedział, że było to tym, czym było, ale ja wiedziałem. Nie powiedział nic o poprzedniej nocy, kiedy się nim zajmowałem, a ja nie podałem mu żadnych szczegółów. Było lepiej po prostu temu odpuścić i ruszyć dalej. Mieszkanie Stryker'a znajdowało się tak blisko, że po prostu pobiegłem do niego. Był to typowy apartament, zajmujący jedno piętro domu trzykondygnacyjnego, który nie był nim początkowo, ale został przekształcony na niego gdzieś w latach 80-tych. - Wchodź. - Pokoje były ciasne, ale schludne i zapchane książkami oraz instrumentami muzycznymi, a ściany były wytapetowane jego rysunkami. Grała u niego jakaś muzyka, której nie rozpoznawałem. - Co to? - Wskazałem na jego ogromne głośniki. - Zespół Random Canadian. Lubię undergroundowe rzeczy, które mają mniej niż tysiąc fanów. Chcesz coś do picia? - Taa, może być woda. Podczas gdy on wypełniał szklankę wodą, ja sprawdziłem jego książki i okazało się, że mieliśmy sporo wspólnego. - Zapalisz? - Nie, staram się zachować trzeźwość. Wypaliłem za dużo tego gówna.
138
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Taa, mówiłeś. Pomyślałem tylko, że mogę zaproponować. Grasz? – Skierował moją uwagę na perkusję stłoczoną w kącie obok materaca. - Nie bardzo. Nie urodziłem się z muzycznym darem. Ty grasz? - Taa. - Grasz na czymś jeszcze? - Moje oczy omiotły pokój i znalazły instrumenty warte orkiestry. Bas, gitarę, perkusję, klawisze i kilka futerałów, w których prawdopodobnie mieściły się inne rzeczy. - Mówiłem ci, że jestem pieprzonym geniuszem. Mam również talent do muzyki. Podszedł do jednego z futerałów i wyciągnął coś, co okazało się być banjo. - Dostałem je od dziadka. To on. - Powiedział, wskazując na czarnobiałe zdjęcie mężczyzny siedzącego w helikopterze w moro. Wziął jakąś kostkę do swoich palców i zaczął grać. Dopiero, gdy rozpoczął śpiewać, uznałem, że był Woody'm Guthrie'm. Dziadek go lubił, a ja w swojej kolekcji miałem jego płytę, ale nie słuchałem jej za często. Stryker stukał nogą w rytm piosenki, a ja robiłem to samo swoją. Powinienem mieć jakieś łyżki i mogłem brzdękać razem z nim. Dziadek nauczył mnie, jak na nich grać, kiedy byłem dzieckiem, więc mogłem przygrywać do jego płyt i gdy śpiewał. - Czy to potrąci mi z jakieś dwa punkty na skali zajebistości. - Powiedział Stryker, kiedy skończył. - Tylko jeśli zaczniesz nosić ogrodniczki i słomkowy kapelusz. - Dobrze. - Pociągnął za struny w banjo. - Chcesz się nauczyć? - Poważnie? Wzruszył ramionami. - Czemu nie? Dziesięć minut później, mogłem zagrać trzy akordy. - Nieźle. Radzisz sobie tak dobrze, jak mój pięcioletni kuzyn po półgodzinie. - Dzięki. Godzinę później, mogłem zagrać bardzo podstawowy utwór. Drzwi Stryker'a otwarły się z hukiem, kiedy właśnie miałem zaczynać ponownie grać piosenkę. - Hej, mogę pożyczyć twój samochód? Mój znowu nawalił. - Dziewczyna, która wparowała do środka nawet na mnie nie spojrzała. Czytając szybko między wierszami, zważywszy na jej jaskrawo pomarańczowe włosy, podobne usta i ubrania, to musiała być siostra Stryker'a.
139
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Jasne. - Wyciągnął klucze z kieszeni i rzucił jej. - Hej. - Powiedziała, mierząc wzrokiem mnie i banjo. - Zan, to moja siostra Trish. Trish, Zan. - Miło cię poznać. - Powiedziałem, gdy bawiła się kluczami. - Zaraz, powiedziałeś Zan? Jak Zan Parker? - Taa. - Odparłem. Byłem sławny. Zajęło to zaledwie kilka tygodni. - Poważnie? - Powiedziała, patrząc z niedowierzaniem to na mnie, to na Stryker'a. - Jaki masz problem? - Odezwał się Stryker, wstając. - Nawet tu nie mieszkasz. Przerabiałem to już wiele razy wcześniej. Nadszedł czas, by znowu pobiegać. - W porządku. Zobaczymy się później. - Zdjąłem banjo i włożyłem go z powrotem do futerału. - Nie, nie musisz wychodzić. Przepraszam, moja siostra zachowuje się jak psycholka, ale taka już chyba jest. - Tym razem mam usprawiedliwienie. - Powiedziała Trish. Z każdym słowem, przybliżała się do Stryker'a. - Nie, gdy przychodzisz do mojego domu i sprawiasz, że moi przyjaciele czują się nieswojo. - Moje ucho wyłapało słowo przyjaciel. - Tak, gdy przyjaźnisz się z takimi ludźmi. - Odparła. - Jakimi ludźmi? - Patrzyli na siebie nawzajem, a o mnie prawie zapomnieli. Próbowałem przesunąć się w stronę drzwi, ale Stryker mnie zatrzymał. - Ludźmi takimi, jak ja. Ludźmi, którzy powodują wypadki samochodowe, kiedy nie powinni byli prowadzić, które kończą się na skrzywdzeniu innych ludzi. - Powiedziałem. Czy nie to miałaś na myśli? Oboje obdarzyli mnie tym samym pół-zszokowanym spojrzeniem. - Można tak powiedzieć. - Odrzekła Trish. - Jak się dowiedziałaś? - Zapytałem ją. Odrzuciła swoje włosy. - Pracuję z Lottie. - Czekajcie. Czuję, jakby każdy wiedział coś, o czym ja nie wiem. - Odezwał się Stryker. - Jestem pewien, że podała ci całą historię, więc możesz mu ją opowiedzieć za mnie. Widzimy się na zajęciach. - Powiedziałem i zanim mógł dodać coś jeszcze, otworzyłem drzwi i zacząłem zbiegać ze schodów.
140
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Nie zatrzymywałem się, dopóki nie upadłem. Jedynym dźwiękiem głośniejszym od mojego serca i oddychania, był dźwięk mojego telefonu. Wyciągnąłem go ze swojej kieszeni i zobaczyłem masę nieodebranych połączeń i wiadomości od Stryker'a oraz jeden sms od Tate'a. Wcisnąłem "odpowiedz" i wysłałem Tate'owi wiadomość mówiącą, żeby przyjechał, jeśli miałby ochotę. Pieprzyć to. Zamierzałem wrócić do swojego nadużywania alkoholu. Nie mogłem już z tym dłużej walczyć. Dałbym sobie spokój na jeden dzień, a potem wróciłbym do starania się być takim, jakim Pani Carole chciała, abym był. Musiałem po prostu odpuścić sobie na jeden dzień. Tylko jeden dzień. Mogłem poradzić sobie z jednym dniem mojego starego życia. Ale najpierw musiałem skontrolować swojego brata i upewnić się, że nie zrobił nic innego Katie. Byłem spocony i wciąż wyczerpany moim biegiem, kiedy zapukałem do drzwi Charlotte. Bez wahania otworzyła je. - Cześć - powiedziała. Jej włosy były ściśnięte w zwykły koński ogon, a jej workowata koszulka zwisała z jednego ramienia. - Wszystko w porządku? - Taa. Miałem na nich oko. Są teraz na "przepraszam, że spieprzyłem" kolacji. Uśmiechnęła się, tak trochę. - Wiem. Katie mi napisała. - Odgarnąłem swoje spocone włosy z oczu, abym mógł ją lepiej widzieć. - Znowu biegałeś? Spojrzałem w dół, aby odkryć, że moje spodnie były ubrudzone. Kiedy chodziłem pobiegać, zawsze kończyłem na byciu pokrytym błotem. Skinąłem głową. Wydawało się, że był to dobry moment dla mnie, aby stamtąd pójść, więc zacząłem odchodzić. - Dziękuję. Za to, że uważałeś na nią. - Spojrzałem na nią przez ramię, kiedy pochyliła się w drzwiach. - Nie ma za co, Charlotte.
141
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Lottie
Katie wróciła tego wieczoru z uśmiechem na twarzy. Uśmiechem mówiącym dałam-się-przelecieć. To sprawiało, że robiło mi się niedobrze. - Wszystko w porządku? - Zapytałam, udając, że byłam super wspierającą współlokatorką, która nie chciała rąbnąć jej chłopaka w twarz. Było teraz trochę łatwiej, kiedy wiedziałam, że Zan też był czujny. - Tak. Pogodziliśmy się. Był taki słodki. Spójrz. - Pokazała mi srebrny naszyjnik z małym, wygiętym serduszkiem. Jedną z tych pospolitych rzeczy, którą można dostać w prawie każdym sklepie z biżuterią. - Wow, ładny. - Tak, ponieważ błyszcząca rzecz miała wynagrodzić jej zmuszenie do seksu, kiedy tego nie chciała. - Powiedział, że będzie bardziej wyrozumiały. - Mam nadzieję, że trzymasz go za słowo. - Nie odpowiedziała i ciągle tylko gapiła się na naszyjnik. - Poważnie, Katie. Nie chcę po prostu, abyś wpakowała się w jakieś gówno. - Nic mi nie jest. Chciałam tak bardzo, bardzo jej wierzyć. - Chcesz pójść ze mną do biblioteki? - Taa, pewnie. - Powiedziała, patrząc na naszyjnik. Był położony idealnie pomiędzy jej cyckami i coś mi mówiło, że o to chodziło Zack’owi. Była rozkojarzona przez cały czas, jaki spędziłyśmy w bibliotece, zbyt zajęta pisaniem smsów lub robieniem jakiejkolwiek innej rzeczy na jej telefonie, aby zwracać uwagę na swój podręcznik. Złapałam ją również na dotykaniu jej naszyjnika więcej niż jeden raz. Po jakiejś godzinie, Brittney pokazała się i zaciągnęła ją do rogu, gdzie mogła piszczeć o jej naszyjniku. To prawda, zdecydowanie odstawiłam wcześniej taki sam piszcząco-szczęśliwy taniec, ale z jakiegoś powodu, ten pozostawił kwaśny smak w moim żołądku. Katie wróciła i spakowała swoje rzeczy. - Wybieramy się do kina na ten nowy film Nicholasa Sparks'a. Chcesz pójść? - Naprawdę powinnam to skończyć. Jestem tak jakby daleko w tyle. - Wskazałam na moją książkę. - Żałuję, że nie mogę. - Na serio, żałowałam. Chociaż, Trish pewnie obejrzałaby go ze mną, gdybym ją poprosiła.
142
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Okej, w takim razie. Um...do zobaczenia później? - To brzmiało jak pytanie. Oczywiście, że zobaczyłabym ją później. Mieszkałyśmy w tym samym pokoju. - Taa. Obdarzyła mnie niemal smutnym uśmiechem, zanim odeszła. Po raz pierwszy, było mi jej szkoda. Pudło Zan'a Parker'a zagrzechotało i otwarło się zaraz po wyjściu Katie. Chciałabym zakleić je taśmą, ale nie mogłam trzymać je dłużej zamkniętym. Mieliśmy dwa pół-normalne spotkania. Po raz pierwszy, nie chciałam mu wyrwać głowy i napluć do gardła. I, tańczyłabym nago na stadionie do footballu, zanim bym to przyznała, ale był prawie zabawny. Pewnie uznał mnie za jakąś świruskę przez tą całą przysięgę na mały palec, ale on był tym strasznym facetem, który podarował mi herbatę z wierszem na kubku, więc może łączyła nas dziwaczność. Oh, do diabła, nie. Nie miałam nic wspólnego z Zan'em Parker'em. Nic. - Hej, dawno cię nie widziałem. Głos Simon'a sprawił, że prawie przegryzłam sobie język zębami. Zaśmiał się i opadł na krzesło Katie, kładąc rękę na moim ramieniu. - Ej, uspokój się. To tylko twój przyjaciel gej, nie seryjny morderca. - Skąd mogę wiedzieć, że nie jesteś seryjnym mordercą? - Ponieważ posiadam umiejętności życia w społeczeństwie. - Jestem pewna, że istnieje wiele charyzmatycznych seryjnych morderców. - Żaden mi nie przychodził do głowy, ale gdyby dał mi chwilkę, z pewnością bym jakiegoś znalazła. Uśmiechnął się. - Nie tak charyzmatycznych jak ja. Pokręciłam głową, walcząc z uśmiechem. - Tęskniłam za tobą. - Powiedziałam. - Wiem, też tęskniłem. Byłem tak bardzo wszystkim zajęty, nie wspominając już, um, jest taki facet... - Urwał i westchnął w bardzo rozmarzonym i nie-Simonowym stylu. - Oh, naprawdę? I kiedy mam się spotkać z tym kolesiem i upewnić się, że dorasta do twoich standardów? - Wkrótce. Tak naprawdę, jeszcze nie zdecydowaliśmy się na nic. Chłopaki są skomplikowani. Teraz to była moja kolej, aby westchnąć.
143
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Co ty nie powiesz. - Jak sytuacja z Braćmi Zagłady? Powiedziałam pierwszą rzecz, jaka przyszła mi do głowy. - Dezorientująca. - Jak to? Żadnych kaczuszek? - To jest... Nic. Jest w porządku. - Wow, naprawdę byłam w stanie zastopować słowa, zanim wygadałabym się. Może robiłam postępy? - Nie ma mowy, nie będziesz mi wymachiwać przed twarzą kawałkiem czegoś tak pysznego jak to, by potem porwać go dla siebie. - Będziesz myśleć, że oszalałam. - Lot, poszedłem do jednego z tych obozów religijnych, w których modlitwą próbują wypędzić z ludzi geja. Poradzę sobie z tym, przysięgam. Tak więc zaczęłam opowiadać mu o dziwacznym spotkaniu z Zan'em, pomijając tak wiele szczegółów, ile mogłam, wliczając w to przysięgę na mały palec. Słuchał bez przerywania, dopóki nie skończyłam. - Nie musisz się wstydzić tego, że jesteś dla niego miła. Może zmieniasz się w jedną z tych osób, które są zdolne do wybaczania? - Nie można po prostu stać się jedną z tych osób, Simon. Albo się nią jest, albo nie. Ja po prostu nie jestem. Wystarczy, że powiedziałam mu, że nie winię go tak bardzo jak Zack'a, ale nadal jest częścią tego. - Ludzie mogą się zmienić. Zamknęłam swoja książkę. - Od jak dawna wiesz, że jesteś gejem? - Odkąd zobaczyłem Fabio na okładce jednego z tych romansów, które moja matka chowała w swojej szufladzie z bielizną, a co? - Czy kiedykolwiek zmieniłeś swoje zdanie? Zmrużył swoje oczy. - Wiem, co sugerujesz, ale to są dwie odmienne sprawy. Pomyśl o tym: Co byś zrobiła, gdyby to Will spowodował ten wypadek? Co gdyby był pijany i prowadził? - Nie stało się tak. - Wiedziałam do czego zmierzał i nie podobało mi się to. - Hipotetycznie. - Znasz moją odpowiedź. Różnicą jest, że kocham Will'a. Jest moim bratem. Mógłby zrobić cokolwiek, a i tak nadal bym go kochała. Simon przerwał, zanim powiedział.
144
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Co gdybyś kochała Zan'a? Prychnęłam. To się do cholery nigdy nie stanie. - Tylko mówię. - Powiedział, wstając. - Chodź, postawię ci jeden z tych napojów herbacianych i możemy iść pooglądać jakikolwiek ckliwy film, który będziesz chciała. - Nie mogę. Mam pracę domową. - Spojrzał na mnie, a ja troszeczkę się poddałam. Ale i tak mógłbyś mi postawić jakąś herbatę. Simon kupił mi herbatę i zdał relację z najnowszych poczynań milionów klubów, w których był członkiem. To dało mi szansę na to, by skupić się na czymś innym. Czymś spoza mojej głowy. Wróciłam do swojej pracy domowej, ale nie posunęłam się z nią daleko. Zakończyłam ją na dziś gdzieś koło jedenastej i poszłam prosto do łóżka. Katie wślizgnęła się z powrotem do pokoju, około północy, a ja udałam, że śpię. "Hipotetyczne" pytanie Simon'a nie pozwalało mi zasnąć przez połowę nocy. Po kilku godzinach, zdecydowałam, iż wyobrażanie sobie, że to Will był tym, który kierował samochodem, nie zaprowadzi mnie do nikąd. On go nie prowadził. Koniec historii.
145
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Rozdział dziewiętnasty
Zan
- Więc to jest to, huh? - Tate zaciągnął się swoim papierosem i spojrzał w górę na mój akademik. Udało się mu sprawić, że jego model samochodu, Camaro z 1973, odpalił na tyle, by mógł tu przyjechać. Skinąłem głową i oparłem się o jego auto. Omijałem wszystkie poniedziałkowe zajęcia, aby się z nim spotkać. Jeśli miałem zamiar to zrobić, chciałem zrobić to dobrze. Żadnego bezpiecznego jointa. Żadnego jednego shota tequili. Pójdę na całość. Wrócę do swojej strefy komfortu. - Byłeś na jakiś fajnych imprezach? - Powiedział, rzucając papierosa na trawę. - Nie bardzo. - Więc co robiłeś? Studiowałeś swoje książki, jak jakiś mądry dzieciak? - Spojrzał na kilku facetów, którzy zerkali na jego samochód. - Dużo biegałem. - Nie mów mi teraz, że zamierzasz się zmienić w jednego z tych musli świrów? - Bez obaw. Hej, chcesz się stąd gdzieś zabrać? - Nie chciałem zapraszać Tate'a do mojego pokoju. - Pewnie, zaimprezujmy. Tate przywiózł ze sobą trochę trawy i kilka tabletek. Dobrałem się do zielska, chociaż rzucił mi torebkę pastylek. - Na później. - Schowałem je do mojej kieszeni. Zawsze mogłem je spuścić w toalecie, po tym jak pójdzie. - Co się z tobą działo, człowieku? Myślałem, że umarłeś, czy coś. - Zaparkowaliśmy w małym wąwozie po stronie mostu z widokiem na rzekę, oboje usiedliśmy na masce samochodu i zrobiliśmy sobie skręty. - Po prostu byłem zajęty. Odwrócił swoją głowę i uśmiechnął się do mnie. - Jasne, zajęty. Jak się nazywa? - Co?
146
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Kiedy facet wystawia swoich przyjaciół, to tylko przez dziewczynę. Jest gorąca? - To skomplikowane. Kątem oka zobaczyłem, jak kiwa głową. - Więc nie jest gorąca. Nie mogłem powiedzieć Tate'owi, że Charlotte nie była tylko gorąca. Oczywiście, że była taka, ale była również piękna, słodka, zabawna i urocza. Sprawiała, że chciałem robić głupie rzeczy, jak cytowanie Rumi'ego w świetle księżyca i kupowanie jakiś błyszczących rzeczy dla jej uszu. Sprawiała, że chciałem ją złapać, pocałować, przebiec palcami przez jej włosy i obiecać, że podaruję jej księżyc. - Stary, zawiesiłeś się. - Powiedział Tate. - Sorry. - Cholera, jesteś taki udupiony. - Zaśmiał się i wypuścił trochę dymu w moją twarz. Przeleciałeś już ją? - Nie. - Ostatnią rzeczą jaką chciałem zrobić, to przelecieć Charlotte. Chciałem z nią uprawiać seks, ale nie tylko wypieprzyć ją raz i zaliczyć. Raz nie wystarczyłby mi, aby się nią nacieszyć. - Na co czekasz? - Mówiłem ci, to skomplikowane. Ona nie jest taką dziewczyną. - Nazywanie tego skomplikowanym oznacza tylko, że jesteś za dużą ciotą, by zrobić ruch. Parker, którego znam, nigdy nie pozwoliłby lasce rządzić jego życiem. Obserwowałem chmury sunące po niebie, zmieniające się i reformujące. - Może nie jestem już tym facetem. - Nieważne. Myślę, że to całe czytanie i cholerstwo zrobiło z ciebie kretyna. – Wyrzucił pozostałość swojego jointa do rzeki. - Po prostu zacytuj jej tę poezję, którą zacząłeś czytać. Dziewczyny kochają takie pierdoły. Również wyrzuciłem swojego nieskończonego jointa. - To co robimy wieczorem? Nie opuściłem roboty tylko po to, by tu przyjechać i rozczulać się z tobą nad dziewczyną. - Nie wiem. - Chyba będziemy musieli coś wymyślić. - Tate uśmiechnął się w sposób, który sprawił, że pomyślę dwa razy zanim zdecyduję się go zaprosić. Ale tylko na chwilę. Nie na tyle długo, abym powiedział nie, kiedy kazał mi wsiąść do samochodu.
147
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Lottie
Pukanie do moich drzwi obudziło mnie z półsnu. Pokój właśnie zaczynał się rozjaśniać, a Katie była nieżywa dla świata, chrapiąc ze swoimi rękami i nogami rozrzuconymi wszędzie. Stukanie zabrzmiało ponownie, więc wstałam i wyjrzałam przez wizjer. Jakiś facet, którego nie znałam, stał tam, lub raczej pochylał się, a Zan Parker wyglądający na bardzo narąbanego, opierał się na jego ramieniu. Co. Do. Kurwy? - Otwieraj. Parker chce się z tobą przespać. - Świetnie. Koleś, którego nie znałam, był wyraźnie pod wpływem alkoholu. To, jak się tu w ogóle dostali, pozostawało zagadką. Musiałam otworzyć drzwi, żeby nie obudzili całego korytarza. - Kłamał. Jesteś totalnie gorąca. - Wybełkotał obcy facet. Zan był całkowicie cicho. Mógł odpłynąć. - Słuchaj, nie wiem kim jesteś, dlaczego stoisz przed moimi drzwiami w środku nocy, ani co brałeś, ale możesz już teraz sobie pójść. - Cokolwiek, suko. - Powiedział, spychając Zan'a ze swojego ramienia. Upadł jak kamień, zanim mogłam go złapać. Nie żebym była w stanie utrzymać jego ciężaru. - Wynoszę się stąd. Wy studenckie dzieciaki jesteście zbyt spięci. - Pozataczał się w kierunku windy i zniknął. I oto byłam, z nawalonym Zan'em Parker'em u moich stóp. - Charlotte? - Jego oczy się otworzyły, a on zerknął na mnie. Naprawdę powinien obciąć swoje włosy. - Czemu, do diabła, nie poszedłeś do swojego pokoju? - Nie mogłem przypomnieć sobie numeru. - Ponownie zamknął swoje oczy. - Ale mój zapamiętałeś. - Tak. Patrzyłam na niego, pragnąc móc być po prostu suką bez serca, zamknąć swoje drzwi i zostawić go tam. Lub zaciągnąć go do windy, wepchać do środka i patrzeć na zamykające się drzwi. - Cholera jasna. Chwyciłam go za ramię i próbowałam postawić na nogi.
148
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Może byś mi trochę pomógł? - Spróbuję. - Podciągnął swoje nogi pod siebie i z moją pomocą, doprowadziliśmy go do pozycji stojącej. - Teraz co? - Powiedział. Taa, pomyślałam o tym samym. - Możesz chodzić? - Nie chciałam obudzić Katie. Po części temu, bo nie zamierzałam być złą współlokatorką, a po części temu, bo nie chciałam, by ktokolwiek dowiedział się, co robiłam. Do diabła, sama nawet nie wiedziałam, co wyprawiałam. Powoli zmusiłam Zan'a, by przesuwał swoje nogi do przodu i wsadziłam go do windy. Moim planem było zaprowadzenie go do jego pokoju, by mógł się przespać. Miałam tylko nadzieję, że nas nie złapią. Pewnie nie miałabym żadnych kłopotów, ale nie chciałam, by ktokolwiek, nawet DR, dowiedział się o moim przypadkowym akcie dobroci. Jeśli to było to, czym było. Zaprowadziłam go do windy i oparłam o ścianę, więc mogłam zrobić sobie przerwę. Byłoby dużo łatwiej, gdyby nie był on tak cholernie wysoki. Ziewnęłam, a Zan odwrócił głowę, by ponownie móc na mnie zerknąć. - Charlotte? - Co? - Przepraszam. - Nie jestem pewna, za które z tysiąca rzeczy jakie zrobiłeś teraz przepraszasz i wątpię, byś ty sam wiedział w tym stanie. Winda otworzyła się na jego piętrze, a ja zarzuciłam sobie jego rękę na ramię, gdy zmagaliśmy się z dotarciem do jego drzwi. - Gdzie jest twoja karta? - Zapytałam. Otworzył swoje oczy tylko na sekundę. - Co? Oparłam go o drzwi i zaczęłam wykonywać to cudowne zadanie przeszukania jego kieszeni. Oczywiście, nie mógł należeć do tych osób, które noszą swoją kartę na smyczy. Ja również nie, ale zawsze trzymałam swoją w tylnej, lewej kieszonce. Patrzył na mnie, podczas gdy ja szukałam, znajdując ją w jego tylnej kieszeni. Starałam się za bardzo nie myśleć o tym, gdzie moje ręce wędrowały i że tylko trochę materiału oddzielało moje dłonie od jego skóry i innych rzeczy. Przesunęłam go, by oparł się o ścianę i wsunęłam kartę magnetyczną w drzwi, zanim otworzyłam je tak wolno, jak tylko mogłam. Padało tu wystarczająco dużo światła z korytarza, by zobaczyć, że łóżko jego współlokatora jest puste i odetchnęłam z ulgą, kiedy włączyłam światło.
149
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Jedna strona pokoju była katastrofą. Ubrania, puszki i przypadkowe śmieci walały się wszędzie. Druga strona była uporządkowana i oszczędna. Pomyślałam, że należy ona do Zan'a. Wciągnęłam go do środka i tak jakby popchnęłam, więc opadł na łóżko, uderzając głową w ścianę. - Au - jęknął. - Zamknij się. - Syknęłam. Mój brat i Simon byli po drugiej stronie ściany, a byli oni absolutnie ostatnimi ludźmi, których chciałam, by dowiedzieli się o tej małej przygodzie. - Jesteśmy lustrem, jak i twarzą w lustrze.- Wymamrotał, otwierając i zamykając swoje oczy. - Próbujemy smaku tych minut wieczności. - Rzuciłam jego nogę na łóżko i zaczęłam ściągać mu buty. - Jesteśmy bólem i tym co ból leczy. Jesteśmy słodką, zimną wodą i dzbanem, co ją mieści. Jak do cholery był w stanie cytować poezję, ale ledwie chodzić, nie mieściło mi się to w głowie. - Charlotte? - Co? - W końcu zdjęłam mu buty i rzuciłam je na podłogę. Sądziłam, że nie miało znaczenia, czy spałby w ubraniu, bo byłam pewna jak diabli, że nie zamierzałam go rozbierać. - Przepraszam. - Nie wiesz, co mówisz. - Próbował usiąść, ale popchnęłam go z powrotem w dół. - Po prostu się zamknij i zostań tu. Idę przynieść ci trochę wody. Skinął głową i pozostał rozwalony na łóżku. Wyjrzałam na korytarz i pobiegłam do łazienki tak szybko, jak tylko mogłam i wróciłam ze szklanką, którą znalazłam na jego biurku. Nie obchodziło mnie za bardzo, czy była brudna, czy nie. Nie poznałby różnicy. Zan znajdował się po swojej stronie, kiedy weszłam z powrotem. - Proszę - powiedziałam, podając mu wodę. Wziął ją, ale jego ręka drżała, więc przytrzymałam dla niego szklankę, gdy pił. A więc, zrobiłam coś dobrego dla mojej karmy. To by było na tyle, skończyłam. - Charlotte? - CO?! - Warknęłam, zanim zdałam sobie sprawę z tego, jak głośny był mój głos. Cholera. Klepnęłam dłonią o swoje usta, tak jakbym wykrzyczała przekleństwo w kościele. - Jestem Boo Radley. - Kim jesteś? - On tak jakby to wybełkotał, więc nie byłam absolutnie pewna, czy właściwie to powiedział. Co Boo Radley miał z tym wszystkim wspólnego? - Jestem Boo Radley. - Jego oczy zamknęły się, a on opadł bezwładnie na łóżko.
150
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- O cholera. Zan, Zan! - Klepnęłam go po twarzy, a jego oczy otwarły się, zanim zamknął je ponownie. Boże, on właśnie odleciał. Odłożyłam szklankę z powrotem na jego biurko i patrzyłam na niego przez minutę. Gdybym była całkowicie obiektywna i robiła to tylko dlatego, bo padałam z nóg, powiedziałabym, że był przystojny. Ciemne włosy, oczy, jego wzrost. Niezłe ciało, też. Gdybym była innym rodzajem dziewczyny, może podciągnęłabym jego koszulkę do góry, by zobaczyć, co się pod nią kryło. Ale nie należałam do takich dziewczyn. Zan drgnął przez sen, a jego twarz zmarszczyła się tak, jakby się czymś martwił. Odetchnął głęboko, a jego rysy rozluźniły się ponownie. Okej, więc dobrze wyglądał. Był nawet przystojny. W rodzaju staroświeckiego Pana Darcy. Potrząsnęłam swoją głową, by uwolnić się od tej małej halucynacji, w którą właśnie popadłam. Najwyraźniej cierpiałam na brak snu. Rozejrzałam się ostatni raz po pokoju. Miał mnóstwo zdjęć przypiętych (w brew regulaminowi akademika) do ściany. Każde z nich było czarno białe, ale nie przypatrzyłam im się zbyt długo, by dostrzec szczegóły. Zastanawiałam się, czy sam je zrobił. Odsunęłam zasłonę na bok i zobaczyłam, że niedługo wzejdzie słońce. Musiałam przemknąć z powrotem do pokoju, zanim ktokolwiek by mnie zobaczył. - To się nigdy nie wydarzyło. - Powiedziałam do Zan'a. - Rozumiesz? - Spotkałam się z odgłosem jego cichego oddechu. - Taa, tak właśnie myślałam.
151
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Rozdział dwudziesty
Zan
Ktoś najwyraźniej włamał się do mojego mózgu z piłą łańcuchową, gdy spałem. A przynajmniej, to było tym, co czułem, kiedy obudziłem się następnego dnia rano. Poprawka, następnego popołudnia, z tego co wynikało z zegara na moim biurku. Kurwa. Spojrzałem w dół i odkryłem, że ciągle miałem na sobie ubrania z wczoraj, ale ktoś zdjął mi buty. Miałem niewyraźne wspomnienie z poprzedniej nocy, ale pewnie je sobie wyobraziłem. Na moim biurku znajdowała się w połowie pełna szklanka wody, którą chwyciłem i wypiłem duszkiem, by tylko pozbyć się paskudnego smaku z moich ust. Nie miałem pojęcia, co stało się z Tate'm. Ostatnią rzeczą, którą wyraźnie pamiętałem, było nas dwóch wbijających się na imprezę do miejscowego apartamentowca i pijących dużo oraz on zażywający niektóre z pigułek. Nie mogłem przypomnieć sobie żadnego wciągania nosem, ale to nic nie znaczyło. Ściągnąłem swoją koszulkę i znalazłem jakieś siniaki na moich rękach i torsie od niewiadomo czego. Podciągnąłem się do pozycji siedzącej i zadzwoniłem do Tate'a. Od razu odezwała się poczta głosowa, więc zostawiłem mu wiadomość. Poważnie musiałem się odlać, dlatego postawiłem moje stopy ubrane w skarpetki na podłogę i wstałem. Zły pomysł. Podjąłem jeszcze dwie próby, zanim mogłem się podnieść. Moja stopa pośliznęła się na czymś i zajęło mi około godziny, by się pochylić i to podnieść. Kartę do drzwi, ale nie moją. Należała do Charlotte. Czytałem jej imię i patrzyłem na jej rozpromienione oblicze kilka sekund dłużej, aby mieć pewność. Jej cudowna twarz uśmiechała się do mnie z plastikowej karty. Przeszukałem pokój za jakimś innym dowodem na nią.
152
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Nie pamiętałem jak, albo dlaczego znalazła się w moim pokoju, ale w nim była. Nadal żyłem, więc nie miała wrogich zamiarów. Sięgając ponownie do zakłóceń, które mój mózg spowodował wczorajszej nocy, przywołałem kilka wspomnień. Powiedziałem Tate'owi gdzie był jej pokój, po tym, jak mnie o to błagał. Chciał zobaczyć, czy była gorąca, a ja w moim stanie byłem zdeterminowany, by udowodnić, że tak jest. Jej głos odbił się echem przez mgłę, ale nie mogłem przypomnieć sobie, co powiedziała, albo co ja do niej mówiłem, jeśli w ogóle. Moja głowa znowu zaczęła pulsować, więc poszedłem poszukać jakiejś aspiryny, przez cały czas przewracając kartę Charlotte w mojej dłoni. Będzie chciała ją odzyskać. Miałem dwie możliwości. Być dżentelmenem i zanieść ją, albo poczekać, aż przyjdzie do mnie. Obie opcje miały wady i zalety. Bycie dżentelmenem zwyciężyło. Najpierw jednak, musiałem się upewnić, że wytrzeźwiałem. Nie mogłem jej się tak pokazać. Znowu. Trwało to kolejne półtorej godziny, długi prysznic i jeszcze trzy szklanki wody, zanim byłem w stanie pomyśleć o pójściu na górę do jej pokoju i stawieniu jej czoła. Nie znałem jej planu zajęć i była szansa, że nawet jej tam nie będzie, ale i tak wszedłem po schodach i powoli ruszyłem do jej drzwi, sprawdzając, czy wychodziło spod nich jakiekolwiek światło lub jakiekolwiek dźwięki. To przypomniało mi o tym, jak podsłuchiwaliśmy przy drzwiach Zack'a. Słyszałem ruch w pokoju, więc wykorzystałem swoją szansę i zapukałem. Kroki zabrzmiały, gdy ktokolwiek kto tam był, podszedł do drzwi, by spojrzeć przez wizjer. Skrzyżowałem swoje palce i modliłem się, by to nie była Katie. Nie sądziłem, bym mógł poradzić sobie z nią w tym stanie. Drzwi otworzyły się i spotkałem się z pięknymi, niebieskimi oczami Charlotte. Były opuchnięte i miały ciemne plamy pod nimi, co sprawiło, że poczułem się jeszcze bardziej jak gówno. - Czego chcesz, Zan? - Jej głos był ochrypły, jakby krzyczała. Z tego co sobie przypominałem, wrzeszczała na mnie. Podobał mi się dźwięk mojego imienia, wychodzący z jej ust. - Przyszedłem, by ci to zwrócić. Jej oczy rozszerzyły się, kiedy wyciągnąłem w górę jej kartę.
153
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Skąd to masz? - Zostawiłaś ją na mojej podłodze, kiedy zawlokłaś moją pijaną i naćpaną dupę do łóżka wczoraj w nocy. Albo dziś rano. Otworzyła i zamknęła swoje usta kilka razy, zanim wyrwała ją z mojej dłoni i schowała do swojej tylnej kieszeni, a potem wymamrotała coś o smyczy. - Dziękuję. Za wszystko, co zrobiłaś ostatniej nocy. Tak jakby pamiętam pojawienie się przed twoimi drzwiami, ale reszta nie jest już tak jasna. Spojrzała w górę. - Nic nie pamiętasz? - Nie bardzo. - No cóż, nie zamierzam ci tego streszczać i jeśli nie masz nic przeciwko, chciałabym udawać, że ostatnia noc się nie wydarzyła. - Dlaczego? Wzięła głęboki oddech, jakby przygotowywała się do skoku z trampoliny do głębokiej wody w basenie. - Ponieważ nie podoba mi się fakt, że zrobiłam coś miłego dla ciebie. Nienawidzę cię i chciałabym to tak zostawić. Chciałabym dalej wyobrażać sobie, że jesteś okaleczony, zgnieciony i zniszczony w bardzo bolesny sposób. Będąc miła dla ciebie, czuję, jakbym zdradzała Lexie, a to jest ostatnią rzeczą, jaką kiedykolwiek bym zrobiła. Wiem, że spełniłeś dobry uczynek, uważając na Katie, ale to nie kasuje wszystkiego innego. Proszę, po prostu zostaw mnie w spokoju. - Przepraszam. - Mówiłeś to już wiele razy. - Wydaje się, że jest wiele rzeczy, za które muszę przeprosić. - Czy możesz sobie po prostu pójść? - Jej głos trochę drżał i wiedziałem, że nie chciała, abym zobaczył jak płacze, więc odwróciłem się. - Wspominałeś o Boo Radley'u. - Powiedziała, kiedy szedłem w stronę schodów. Z powrotem obejrzałem się na nią. - O Boo Radley'u? - Spojrzała na swoją kartę, obracając ją w swojej dłoni. - Taa, i recytowałeś jakiś wiersz o lustrach. - Huh. - Przebłysk uśmiechu pojawił się na jej twarzy, ale zniknął tak szybko, jak mrugnięcie oka. - Jeszcze raz ci dziękuję. - Powiedziałem. Skinęła głową i zamknęła drzwi.
154
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Tate odpowiedział na moją wiadomość dopiero później tego wieczoru i tak samo jak ja, nie miał pojęcia, co wczoraj robiliśmy. Nie opowiedziałem mu o Charlotte ratującej mnie. To było coś, co zamierzałem zachować dla siebie i nie tylko dlatego, że Charlotte prosiła mnie o to. Moj dzień zasmakowania mojego starego życia, mimo wszystko, może nie był aż tak złym pomysłem, oprócz Pani Carole. Następnym razem, gdy będę z nią rozmawiać, domyśli się tego. Zawsze to robiła, jakoś. Zawsze mi mówiła, że to dlatego, iż wychowuje dwóch chłopców i ma oczy i uszy wszędzie. Czasem jej wierzyłem. Po tym jak odtrułem się z czegokolwiek, co spożyłem, skontrolowałem Zack'a przez smsa. Odesłał mi jedną wiadomość informującą o tym, że jest na zajęciach, a potem zamierzał pójść na siłownię. Zack miał tendencję do radzenia sobie z tym lepiej, kiedy ćwiczył. To pozwalało mu się skupić. Przenosiło go do miejsca, w którym mógł rozładować swoją nerwową energię. Zdawało to egzamin lepiej niż bezmyślny seks z Katie lub kimś innym. Miałem również dużo wiadomości od Stryker'a. Jego siostra musiała mu opowiedzieć o wszystkim, a przynajmniej o rzeczach z wersji Charlotte. Mówił, że go to nie obchodziło, że chciał wysłuchać mojej strony, że nie oceniał ludzi. Chciałem mu wierzyć, ale słyszałem to już wcześniej. Jedynym powodem, dla którego Tate i ja się przyjaźniliśmy było to, że nic go nie obchodziło, a co dopiero coś takiego. Może chwila dobroci Charlotte, lub cokolwiek to było, udzieliła się mi, bo odpisałem mu, pytając czy mogę przyjść i to wyjaśnić. Powiedział, że na razie pracuje, ale mogę wpaść o dziewiątej. Wypełniając czas czekania na to, by spotkać się ze Stryker'em, odrabiałem pracę domową, którą powinienem skończyć noc przed tym jak wyszedłem z Tate'm. Wysłałem emaile z usprawiedliwieniem do moich profesorów. Większość moich klas było tak dużych, że moi nauczyciele nie rozpoznaliby mnie, ale nadal. Nic nie ryzykowałem. Godziny mijały powoli, kiedy przedzierałem się przez moje zadania. Znowu musiałem wypełniać balony myślami o Charlotte, aby się skupić oraz zastanawiać się, czy to oznaczało, że nie nienawidziła mnie tak bardzo, jak mówiła, że to robi. Normalnie nie zaprowadzasz ludzi, których nienawidzisz do ich pokoi i nie kładziesz ich do łóżka. Powinna była wezwać Ochronę Kampusu i sprawić, by mnie nakryli. Zostałbym usunięty z jej życia tak szybko, jak można powiedzieć "młodociany przestępca". Ale nie zrobiła tego.
155
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Lottie
Boo Radley. Co, do diabła, Boo Radley miał z tym wszystkim wspólnego? Przez cały dzień wałkowałam to w mojej głowie. - Co z tobą, Lot? - Powiedział Will, kiedy nie odpowiedziałam mu przy obiedzie. Znowu jesteś dziwna. - Nic. Po prostu mam test, którego się boję. - Jedyny raz, kiedy mówisz mniej niż jedno zdanie jest wtedy, gdy próbujesz odwrócić czyjąś uwagę. Jestem twoim bliźniakiem. Nie potrzebuję bliźniakodaru, by mi to powiedział. - Wścibski, ty jesteś. - Przede mną, coś ukrywasz. - Postanowiłam wystąpić z czymś co mnie martwiło, ale nie było największą sprawą, którą się przejmowałam. Will odwrócił się od swojej nowej paczki, Nick'a, JT, Brad'a i Seth'a (którzy byli zajęci dyskutowaniem o tym, jakie były szanse, by Boston Red Sox wygrało puchar baseballa w przyszłym roku) i skoncentrował się na mnie. Nie mogłam niczego ukryć przed oczami, które znałam lepiej niż moje własne. Zan mówił coś o lustrach. Will był moim. - Martwię się o Katie. Miałam po prostu tę wizję w mojej głowie, w której Katie pakuje się w kłopoty z Zack'iem. Coś nawet gorszego niż Lexie. - Lot, musisz przestać martwić się o innych ludzi. Katie jest dorosła, może podejmować swoje własne decyzje. - Ale... - Lottie. Nie możesz uratować świata. - Nie próbuję ratować świata. Tylko swoją współlokatorkę przed zranieniem. Dzięki za twoją troskę. - Oh, wiesz, że nie to miałem na myśli. - Wiedziałam o tym. Jeśli był ktoś, kto broniłby innych ludzi, to był nim Will. Zrobił to wiele razy dla Simon'a po tym, jak on się ujawnił. Gdyby nie był tak lubiany w całym liceum (wliczając w to administrację), udział w tak wielu sprzeczkach mógłby mu nie ujść na sucho. - Chciałabym tylko móc posłać za nim jednego z tych tropicieli jakich używają dla pedofilii. - Powiedziałam. - Rozmawiałaś z Katie?
156
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Potrząsnęłam głową. - Nie będzie chciała mnie słuchać. Poszła prosto do niego po tym, jak dał jej "przepraszam, że spieprzyłem" naszyjnik. - To podziałało? Hmm. - Powiedział, pocierając swój podbródek. - Myślisz, że byłoby to super dziwne, gdybym kupił taki dla Audrey? Chwyciłam się zmiany tematu, jak tonący tratwy ratunkowej. To była kolejna sprawa, z którą musiałam sobie jeszcze poradzić. Ta niezręczna Will/Audey sytuacja. Nie wspominała o tym, a ja musiałam nietypowo trzymać swoją buzię na kłódkę.
***
- Chciałam cię oficjalnie przeprosić za całą tą sprawę z Will'em. Nie chciałam go tak popychać na ciebie. - Powiedziałam, podczas naszego wieczoru wspólnej nauki. - Jest w porządku. - Nie, naprawdę nie jest. Okej, więc, mówiłam o tobie, a on po prostu bardzo chciał cię poznać. To brzmi dziwnie, ale naprawdę takim nie jest. Lunch był niezręczny, ale tylko dlatego, bo Will zachowywał się jak idiota. Potrafi być naprawdę czarujący, ale... - Lottie. - Uniosła swoją jedną brew. Zawsze chciałam umieć tak zrobić. - Tak. - Jest w porządku. Nie uważałam, że popychałaś go na mnie. Powinnam być wcześniej z tobą szczera. Właśnie zakończyłam naprawdę poważny związek i ciągle nie mogę sobie z tym poradzić. - Bardzo mi przykro. - To nie twoja wina. Właściwie, to jego. Byliśmy zaręczeni dopóki jednej nocy nie zostawił w moim domu swojego telefonu, a ja zobaczyłam te wszystkie sex smsy od jego byłej. - Wow. Co za dupek. - Taa, był nim. Nie mogę uwierzyć, że zajęło mi tyle czasu, by to sobie uświadomić. Było tak wiele sygnałów. - Westchnęła i udała, że strzela sobie w głowę. - Taa, jestem dość dobrze z tym zaznajomiona. Moja współlokatorka jest zakochana po uszy w Bracie Zagłady numero uno. - Opowiedziałam Audrey trochę o Zack'u i Zan'ie.
157
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Tak, to jest to, co powiadałaś. Naprawdę, jest mi jej szkoda. Wiesz, on ją tylko zrani. - Boję sie tylko, że naprawdę zrobi jej krzywdę. Ten facet nie jest tylko dupkiem. Nastawia moją kobieca intuicję na tryb gotowości. - Może przyjdzie ona po rozum do głowy? - Spojrzałyśmy na siebie nawzajem. - Pewnie nie. - Powiedziałyśmy w tym samym czasie. - Dlaczego? Dlaczego dziewczyny robią takie rzeczy? - Bo chłopacy wiedzą jak wcisnąć wszystkie odpowiednie przyciski. Mówią te właściwe rzeczy i sprawiają, że czujemy się wyjątkowe, a potem cię dotykają i to jest tak, jakbyś miała umrzeć od tego, jak dobrze się czujesz. I to jest dobre uczucie, przez jakiś czas. - Ale wtedy nastaje rzeczywistość i zdajesz sobie sprawę z tego, że chłopak, który sprawił, że czujesz się tak dobrze, nie robi już tego. Są w nim rzeczy, których nie lubisz i nie tylko takie, jak fakt, że chrapie lub nie chce obciąć swoich paznokci. Uświadamiasz sobie, że nie jest takim facetem, jakim myślałaś, że był. To jest najtrudniejsza rzecz. Rezygnacja ze swoich marzeń o tym idealnym chłopaku. Nigdy nie przeszłam przez coś takiego. Jasne, płakałam, kiedy Clark i ja zerwaliśmy, ale nasz związek wrócił do dziwnego rodzaju przyjaźni po tygodniu, czy jakoś tak. - Mój były bał się mnie całować. - Powiedziałam. - Co? - To było tak, jakby się bał, że ktoś wyskoczy i nakrzyczy na niego, czy coś. To znaczy, jesteśmy sami w moim domu i ja próbuję go pocałować, a on się wścieka. - Jak długo z nim byłaś? - Osiem miesięcy. Przyjaźniliśmy się przez całą szkołę średnią i każdy zawsze nam mówił, abyśmy poszli na randkę, więc tak zrobiliśmy. - Dlaczego zostałaś z nim tak długo? - Nie było źle. Lubiłam go całować, kiedy ulegał i dobrze bawiliśmy się na randkach. To było tak, jakbyśmy byli nadal przyjaciółmi, oprócz tego, że poszliśmy razem na studniówkę i czasami trzymaliśmy się za ręce. - Więc zgaduję, że jeśli bał się ciebie całować, to nigdy nie poszliście dalej niż to. - Można tak powiedzieć. - Czy on był twoim jedynym chłopakiem? - Zawahałam się. Oh, co do diabła. - Taa. - Cóż, tutaj jest wiele opcji do wyboru. - Dwie właśnie przechodziły obok i pośpiesznie obczaiły Audrey. Ich oczy tylko przebiegły po mnie.
158
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Wystarczy o byłych, chcesz iść z nami na mecz footballu w następną sobotę? Wybieramy się grupą, więc nie będzie niezręcznie. - Powiedziałam. To była część mojego mistrzowskiego planu, by zaaranżować spotkanie Will'a z Audrey. Czy jest jakieś lepsze miejsce niż typowo amerykański mecz footballu? - Nie wiem. Mam dużo nauki. - Myślałam, że to ze mną jest źle, ale kiedy Audrey zaczynała się uczyć, dziewczyna nie przestawała przez wiele godzin. Miała wypisane na czole "nadambitna". Nie mogłam wyobrazić sobie chłopaka, który chciałby zdradzić kogoś takiego jak Audrey. Sprawiała, że każda modelka Victoria's Secret wyglądała przy niej jak wiedźma. Chłopacy pewnie wiedzieli, jak spieprzyć coś dobrego.
159
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Rozdział dwudziesty pierwszy
Zan
- Zrobiłeś to? - Zapytał Stryker, siadając wygodnie na swojej kanapie i popijając kawę. Nie lubiłem jej tak bardzo, ale nadal dochodziłem do siebie po wcześniejszej nocy, więc również miałem jakąś. Było fajnie mieć coś do trzymania. - Spowodowałem wypadek? Tak, zrobiłem to. - Cholera. Myślałem, że moja siostra oszalała. Wziąłem łyk gorącego napoju. To było trochę, jakbym pił smołę. - Nie mogę twierdzić, że była prawdomówna w czymś innym, ale jeśli chodzi o to, możesz uwierzyć w to, co mówi. - Wiedziałem, że było coś, o czym mi nie powiedziałeś i po prostu doszedłem do wniosku, że wyjawisz to, kiedy będziesz gotów. Sorry, że moja siostra wyciągnęła cię z przysłowiowej szafy. Boże, muszę zapalić. Masz coś przeciwko? - Przeszliśmy przez okno w jego sypialni i wspięliśmy się po małych schodach pożarowych na dach. - Więc, co stało się później? Opowiedziałem mu o Carterze, o ARU. O Pani Carole i jak sprawiła, że pozbierałem się do kupy. Lekko musnąłem obszar wpływu Charlotte na moje życie, szczególnie w ostatnim czasie. - Czy widziałeś ją od tamtego czasu? Lexie? - Taa. Kiedyś przychodziłem ją odwiedzać. Jej tata nienawidził tego, więc wpadałem, kiedy nie było go w domu. Napisałem do niej te wszystkie listy, gdy nudziłem się w szpitalu. O tym jak bardzo mi przykro z powodu tego, co się stało, jak bardzo żałuję, że nie mogło być inaczej. Tak naprawdę nie napisałem ich dla niej, ale zebrałem je wszystkie i dałem sympatycznej pielęgniarce, która je przekazała. Jej mama dzwoni też czasami do mnie. Oparł się na swoich łokciach i spojrzał w niebo. - Czy kiedykolwiek jej się polepszy? Potrząsnąłem głową. Nie rozmawiałem z Panią Davis od kilku miesięcy, ale nie uważałem, by cokolwiek miało się zmienić. Mimo to, cuda się zdarzają. - To ciężkie. - Powiedział Stryker.
160
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Nikt tego tak nie opisał. Ciężkie. To było ciężkie. Tak ciężkie, że przez większość czasu myślałem, że mnie zmiażdży. - Masz coś ciężkiego? - Zapytałem. Zgasił papierosa i zaśmiał się trochę. - Można tak powiedzieć. Typowe popaprane gówno. Ojciec zwiał, matka kochała butelkę i dragi bardziej niż nas. Odbijaliśmy się od domu do domu, każdy był gorszy od ostatniego. Gdy tylko byłem wystarczająco dorosły, wyniosłem się i zabrałem ze sobą Trish. Było tylko nas dwoje przeciwko temu wielkiemu, złemu światu. - Ciężkie. - Nie. Nic co nie można naprawić odrobiną muzyki. Nie ma nic, czego muzyka nie może naprawić. To brzmiało jak coś, co powiedziałby dziadek. Mój kciuk musnął zapalniczkę. Stryker kontynuował. - To znaczy, byłem na prawie każdej tabletce, narkotyku i na czymkolwiek, co można palić, wdychać lub w inny sposób wprowadzić do swojego organizmu. To wszystko odurzało mnie na jakiś czas, ale mimo wszystko zawsze niszczyło. Ale mogę grać utwór na perkusji, lub gitarze, lub pianinie, lub ukulele i jestem odurzony jeszcze bardziej przez godziny. Żadnego niszczenia, żadnego końca dobrych uczuć. To brzmi żałośnie, ale muzyka jest teraz moim narkotykiem z wyboru. Dłubał przy swoich paznokciach, które miał pomalowane na tak ciemny fiolet, że aż prawie czarny. - Kiedyś brałem. Kiedy byłem u Cartera i ARU. To nie trwało długo. - Powiedziałem, przypominając sobie mój krótki powrót do starego życia. Prawda, dało mi to powód, by porozmawiać z Charlotte, ale nie zamierzałem próbować tego znowu. - Czym to zastępujesz? Musiałem pomyśleć nad tym, co miało na mnie taki sam wpływ jak narkotyki. - Bieganiem. Książkami. Robieniem zdjęć. Byciem w pobliżu Charlotte. Nie wspomniałem tej ostatniej rzeczy. Stryker skinął głową w zrozumieniu. - Więc, między nami w porządku? - Zapytałem. - Mówiłem ci, że nie oceniam ludzi, bazując na ich przeszłości. Oceniam ludzi poprzez to, jak się zachowują w teraźniejszości. Nie ma sensu przejmować się przeszłością. Ona nie zamierza przejmować się tobą.
161
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Był taki pewny w tym, co mówił. Wystarczy wzruszyć ramionami i przeszłość była przeszłością. Nie mogłem zrzucić swojego brzemienia tak łatwo. Może dlatego, że byłem słabszy, albo po prostu to było zbyt ciężkie.
Lottie
Cud cudów, nie wpadłam na Zan'a ponownie przez cały tydzień. Albo widywałam go milion razy, albo wcale. Pragnęłam, by mogło być tylko to drugie, ale nie ma takiego szczęścia. Przynajmniej, to było to, co sobie mówiłam. Miałam oko na Katie, ale ona i Zack wydawali się dogadywać. Obrałam sobie za cel, by pisać do niej wielokrotnie, kiedy z nim wychodziła, zadając głupie pytania o to, gdzie była miotła lub czy widziała moje ulubione skarpetki. To było całkowicie oczywiste, ale zawsze mi odpisywała. Nadal była skupiona na jej planie metamorfozy, ale wtajemniczyła mnie w bardzo niewiele szczegółów. Miałyśmy więcej maratonów z programami kryminalnymi, kiedy nie była z Zack'iem lub ze swoimi przyjaciółkami. Mówiłam, że byłoby w porządku, gdyby wpadły, ale za każdym razem, gdy się zjawiały, wszystko co chciały robić, to udać się gdzieś indziej. Zapraszały mnie na pół gwizdka, a ja zawsze im odmawiałam. Katie kłóciła się z kimś przez telefon, kiedy wróciłam w piątek z zajęć. Musiałam się sprężyć, bo miałam pracę, ale nie zamierzałam wyjść, dopóki nie dowiedziałabym się z kim rozmawiała. - Nie, nie będę teraz z tobą o tym mówić... Nie, zrobię to... Zrobię to... Tak, ja też cię kocham... Pa. - Rzuciła swój telefon na łóżko ze wstrętem. - Kto to był? - Moja mama. Zawraca mi głowę wyborem kierunku studiów. Nie, to nie tak. Ona zawraca mi głowę wyborem kierunku, który chce, abym wybrała. - Którego? - Pedagogikę. Lub pielęgniarstwo. Coś stabilnego, coś co mnie nie interesuje. - Czym się interesujesz? - Wiedziałam o niej tak mało i była to częściowo moja wina. Usiadła na swojej górze poduszek.
162
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Nie wiem. Wieloma rzeczami. - Zerwała nitkę z jednej z poduszek i zawiązała ją w węzeł. - Niczym, co moja mama uważałaby za wartościowe. Jej innym planem na moje życie jest, abym poślubiła jakiegoś faceta, który o mnie zadba. Co do diabła? - Czy to 1954 rok? - Prawda? Ona po prostu tego nie rozumie. Nie wspominałam jej o tym, że Zack zmierzał do lukratywnej kariery, nawet jeśli nie należał do profesjonalnej drużyny baseballowej. Miał do zdawania swoje MBA 19 i ojczyma z udaną karierą zawodową. Nie mogłam przypomnieć sobie, czym się zajmował. Pamiętałam tylko, że widziałam go w garniturze na wszystkich meczach. - Oh, cholera. Jestem spóźniona do pracy. - Powiedziałam, zauważając godzinę na jej różowym zegarze. Pomachała swoją ręką. - W porządku, idź śmiało. - Jesteś pewna? - Tak. Wykombinuję coś. - Wzruszyła ramionami, próbując to zignorować. - Gdybyś chciała porozmawiać później, jestem tu. Uśmiechnęła się i włączyła telewizję. - Dzięki.
***
- Muszę ci o czymś powiedzieć. - Powiedziała Trish podczas martwej chwili w pracy. Upewniła się, że mówi cicho, ponieważ Claudia była na wojennej ścieżce, odkąd jeden z pracowników odszedł bez dwu tygodniowego wypowiedzenia, więc mieliśmy braki w personelu przed Halloween. Nie mogłam wziąć już więcej godzin, niż te które miałam, ale Trish skorzystała na tym. Zastanawiało mnie tylko, kiedy ta dziewczyna spała. - Okej. - Trish nie była osobą, która trzymała cokolwiek w tajemnicy. Odrzuciła jej włosy do tyłu i bezmyślnie bawiła się swoimi nożyczkami. 19
MBA - Master of Business Administration - stopień akademicki przyznawany po ukończeniu studiów podyplomowych (często wymaga się tu ponadto posiadania określonego doświadczenia zawodowego), najczęściej zaocznych. Studia MBA w Polsce trwają od 1 roku do 2 lat.
163
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Poważnie, o co chodzi? Zachowujesz się, jakbyś kogoś udusiła i chciałabyś mnie zapytać, czy mam jakiś schowek, w którym mogłabyś ukryć ciało. - Powiedziałam. - Nigdy nie ukryłabym ciała w schowku. No wiesz, gdybym musiała jakieś schować. To jest po prostu obrzydliwe. Chyba, że miałabyś naprawdę dobrą zamrażarkę... Nieważne. Tu nie chodzi o ukrycie ciała. - A więc o co? Spojrzała na mnie spod jej pomarańczowej grzywki. - O Zan'a Parker'a. I moje szczęście się skończyło. Przynajmniej trwało przez cały tydzień. - Co z nim? - Mój głupi brat postanowił zaprzyjaźnić się z nim, nawet po tym, jak opowiedziałam mu o wszystkim. Wzruszyłam ramionami. - No i? - Nie jesteś wściekła? - Nawet nie znam twojego brata. To nie moja sprawa z kim się przyjaźni. - Claudia przeszła obok jak burza, więc obie zamknęłyśmy nasze usta i zajęłyśmy czymś nasze ręce, dopóki nie poszła z powrotem do swojego biura. - Teraz, gdy powiedziałaś, że przyjaźni się z Zan'em Parker'em, to chciałabym zakwestionować jego poczytalność. - Powiedziałam, kiedy znowu mogłyśmy bezpiecznie rozmawiać. - Nie jestem z tego bardzo zadowolona, ale Stryker nie słucha nikogo w żadnych sprawach. Tak długo, jak nie muszę być dla niego miła, nie przeszkadza mi to. Przepraszam, że nie powiedziałam ci o tym wcześniej. - Naprawdę, w porządku. Nic wielkiego. - Kim ja byłam, by oceniać? - Jesteś super. - Uniosła swoje nożyczki, a ja chwyciłam moje i stuknęłyśmy nimi razem. To była nasza wersja przybijania piątki. Tamtej nocy sprawdziłam pocztę w drodze powrotnej do mojego pokoju i znalazłam głupią kartkę ze szkoły z 15 procentowym kuponem zniżkowym na jedną rzecz z księgarni i jeszcze coś. Niebieską smycz z klipsem na dole na moją kartę do drzwi. Potrzebowałam tylko jednego przypuszczenia, by wiedzieć, kto ją tam umieścił, nawet bez liściku.
164
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Przez krótką sekundę, myślałam o tym, by wyrzucić ją do śmieci. Nie chciałam, by widział, że ją noszę i doszukiwał się w tym więcej niż powinien. Ale z drugiej strony, czy naprawdę obchodziło mnie, co Zan Parker o mnie myślał? Nikt inny nie dowiedziałby się, że dostałam ją od niego. Zatrzasnęłam moją kartę w klipsie i umieściłam ją na szyi.
165
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Rozdział dwudziesty drugi
Zan
Pukanie do drzwi w sobotę rano wyrwało mnie z mojej zadumy. Tym razem słuchałem Bob'a Dylan'a i czytałem tanią powieść thrillerową. - Otwieraj. - To był Zack. Uderzył jeszcze kilka razy, zanim poszedłem otworzyć drzwi. - Ty, mecz footballu, teraz. - Uśmiechał się, jakby już wypił o wiele za dużo. Katie stała obok niego, patrząc się wszędzie, tylko nie na mnie. - Daruję sobie. - Nie przyjmuję odmowy. - Powiedział Zack, zarzucając swoją rękę na moje ramię i ciągnąc mnie na korytarz. - Jesteś nudny i poważny i nadszedł czas, abyś się normalnie zabawił. Chodźmy. Jego ręka zacisnęła się wokół mojej szyi jak imadło i odciągnął mnie od drzwi. Pozwoliłem mu na to. - Ucieszysz się, gdy się dowiesz, że Hottie i jej paczka też tam idzie. - Charlotte tam będzie? - Tak, więc powinieneś się upić i wreszcie zaliczyć. Masz. - Sięgnął do swojej kieszeni i wręczył mi jedną z tych maleńkich butelek, jakie można dostać w samolotach lub pokojach hotelowych. - Wypij, stary. Napój odwagi. - On był "odważny" wystarczająco za nas obu. Oddałem mu butelkę, spotykając oczy Katie na ułamek sekundy. - Więcej dla mnie. - Włożył ją z powrotem do kieszeni, gdzie stuknęła o niewiadomo ile innych butelek, które posiadał. Szliśmy powoli w stronę boiska. Głównie dlatego, że Zack nie był tak całkiem stabilny. Nie martwiłem się o to, że zostanie złapany, gdyż z pewnością nie będzie tam jedynym najbardziej nawalonym. Nie bynajmniej. Jedynym promykiem pozytywności, jaki mogłem dostrzec w pójściu na mecz, był taki, że przynajmniej zobaczyłbym, czy Charlotte zatrzymała mój prezent, lub czy pozbyła się go tak szybko, jak tylko mogła.
166
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Po drodze, zrobiłem sobie mały zakład. Jeśli miała go na sobie, porozmawiam z nią. Jeśli nie, nie zrobię tego. A może po prostu przeboleję to i pogadam z nią tak czy inaczej.
Lottie
Zimny koniec września spowodował, że wszyscy ubraliśmy się ciepło na sobotni mecz. Will wziął swój plecak, w którym miał parę termosów z kawą oraz parę koców, tak na wszelki wypadek. Wszyscy wyglądali jakby palili, kiedy oddychali, a ja do chwili, gdy dotarliśmy na boisko, już żałowałam, że nie wzięłam dodatkowego płaszcza. - Widzieliście Katie? - Powiedziałam, kiedy skanowałam kolejkę. Mieliśmy spotkać się z nią i Zack'iem. Wzdrygałam się na myśl siedzenia blisko niego, przez cały czas trwania wydarzenia sportowego, ale przynajmniej mogłam mieć na nich oko. - Jeszcze nie. - Odrzekł Will, udając, że nie gapi się na Audrey. - Cholera, zapomniałam moich głupich rękawiczek. - Powiedziałam, gdy dołączyliśmy do końca kolejki wejścia. - Cóż, nie możesz się wrócić i ich zabrać. - Odparł Will. - Nie ma mowy, że pozwolą ci przejść z powrotem przez kolejkę. - Chcesz moje? - Audrey ściągnęła swoje, które były skórzane i dopasowane do jej palców, jakby były uszyte dla niej. - Wiedziałem, że powinienem zabrać dodatkową parę. Przepraszam, Lot. - Powiedział Simon. - Dzięki, poradzę sobie. - Wsadziłam ręce do swoich kieszeni. To musiało wystarczyć. - Możesz wziąć moje. - Para rękawiczek weszła w moją linię wzroku, będąc wyciągniętymi w moim kierunku ponad moim ramieniem. Odwróciłam się, by zobaczyć Zan'a, Zack'a i Katie. Nie powinnam być zaskoczona, ale byłam. Nie byłam jedyna, gdyż zobaczyłam, jak oczy Will'a się zwężają, a uśmiech Simon'a opadł. Audrey tylko spojrzała na nich obu. To był pierwszy raz, kiedy widziała któregokolwiek z Braci Zagłady. - Chcesz je? - Ponownie wyciągnął do mnie rękawiczki. - Nie potrzebuję. Co jest z tym, że nagle każdy niepokoi się o dobry stan moich dłoni?
167
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Bo nie chcę, żebyś przez najbliższe kilka godzin skarżyła się na to, jakie masz zimne ręce. - Will burknął wystarczająco głośno dla mnie, bym usłyszała. Simon roześmiał się, ale mogłam stwierdzić, że zajęło mu to trochę wysiłku. On i Will odwrócili się i zaczęli rozmawiać z Audrey, a Katie odciągnęła uwagę Zack'a, więc pierwszy niezręczny moment dnia był zaliczony. Wiedziałam, że będzie ich dużo więcej. Zan włożył swoje rękawiczki z powrotem do kieszeni. Kolejka przed nami zaczęła się poruszać kilka minut później, a my wspięliśmy się po głośnych, metalowych trybunach, by znaleźć miejsce. Oczywiście, jako że byliśmy prawie na końcu kolejki, musieliśmy przejść całą drogę na górę. Mój tyłek wzdrygnął się, myśląc o siedzeniu na zimnej, metalowej ławce. Zrobiło się zamieszanie, by zdecydować kto będzie siedział obok kogo i jakimś cudem wylądowałam na jednym z ostatnich krzeseł, i zgadnijcie kto usiadł obok mnie? Karma znowu kopała mnie w tyłek. - Nie masz nic przeciwko, prawda? - Powiedział Zan, kiedy wśliznął się na miejsce obok mnie. Tak, do cholery, miałam coś przeciwko, ale trybuny szybko się wypełniały, a ja nie chciałam wyjść na sukę bez serca przed wszystkimi. Więc pokręciłam tylko głową i przesunęłam się, by być tak blisko Audrey, jak to tylko możliwe. Ostry wiatr dmuchnął w nasze twarze, a ja już pragnęłam, by mecz się skończył. - Will? Może rozdasz koce? - Audrey trzymała swoje ręce owinięte wokół siebie, a Katie pocierała swoje dłonie. - Co jest z dziewczynami i zimnem? - Powiedział, kiedy podał plecak. Wyciągnęłam jeden i rozłożyłam go na moich kolanach, dzieląc się z Audrey. Kolejny koc powędrował do Will'a i Simon'a, z Katie dostającą trochę z jego rogu. - Będę cię ogrzewał, mała. - Usłyszałam, jak Zack mówi. Właściwie, było to bardziej bełkotem. Był już nawalony i nie byłam jedyna, która widziała go wyciągającego małą butelkę z jego kieszeni. Przynajmniej znajdował się na bardzo oddalonym ode mnie końcu. Byłam wdzięczna za tę małą łaskę. - Chcesz się przykryć. - Powiedziałam do Zan'a, nie patrząc na niego. - Nie potrzebuję, dzięki. - Zan skupił swój wzrok na boisku, gdy cheerleaderki były gotowe do powitania graczy. Miał na sobie szary, wełniany płaszcz i dopasowaną czapkę cyklistówkę. Gdybym mogła odsunąć na bok swoje uczucia i być obiektywna, powiedziałabym, że wyglądał dobrze. Bardziej niż dobrze.
168
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Rozejrzałam się po innych studentach. Grupa hałaśliwych facetów przed nami była już nieźle wstawiona i wykrzykiwała epitety na drugą drużynę. Jeden z nich odchylił się i uderzył w moje kolano. - Sorry - powiedział, czkając. Z klasą. - Nigdy nie lubiłem zbytnio zorganizowanych sportów. - Odezwał się Zan. - Więc dlaczego przyszedłeś? - Bo mój brat pokazał się dziś rano w moich drzwiach i powiedział, że muszę przyjść. To jest krótka odpowiedź. - Czy jest jakaś długa odpowiedź? - Odwrócił głowę i spojrzał na mnie bezpośrednio. - Taka, że powiedział mi, że ty tutaj będziesz. Gapiłam się na boisko, odmawiając spojrzenia mu w oczy. - Nie rozumiem cię. Po prostu cię nie rozumiem. - Wiem. - Dlaczego tak w ogóle z tobą rozmawiam? Nienawidzę cię. - Powiedziałam bardziej do siebie, niż do niego, zadowolona, że moja smycz była pod moim płaszczem, gdzie nie mógł jej zobaczyć. Przerwano nam, gdy trybuny ryknęły wraz z wejściem DU Bull Moose. Oczywiście, musieliśmy wstać i dopingować z innymi, albo wyglądać jak zdrajcy. Spędziłam większość pierwszej połowy, próbując objaśnić Audrey zawiłość footballu, wraz z przypadkowym wkładem Will'a i Simon'a. Zan milczał. Posiadanie go tak blisko siebie przez tak długi czas, było całkowicie rozpraszające. Nasze nogi prawie się dotykały i gdybym przechyliła się trochę w moją lewą stronę, nasze ramiona zderzyłyby się. Właściwie, kilka razy zetknęły się ze sobą, ale zignorowałam to. Zupełnie straciłam rozeznanie w meczu, ale każdy dopingował, więc domyśliłam się, że zdobyliśmy kolejne przyłożenie. Spojrzałam na tablicę wyników i prowadziliśmy więcej niż dziesięcioma punktami. Wszyscy odliczaliśmy do przerwy i powstaliśmy, by dopingować. - Mój tyłek jest odrętwiały. - Powiedziała Audrey, kiedy rozciągnęliśmy nasze plecy. - Mój też. - Odrzekłam, starając się nie przesuwać zbyt blisko Zan'a. - Kto chce kawy? - Simon wyciągnął w górę dwa termosy i kilka plastikowych kubków. Technicznie rzecz biorąc, było to wbrew zasadom, by przynosić jedzenie z zewnątrz, ale kto do cholery, by się tym przejmował, kiedy było tak zimno? Moje palce były małymi kawałkami lodu i trudno się je zginało.
169
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Nie mówisz za dużo. - Powiedziałam, kiedy owinęłam swoje lodowate dłonie wokół jednego z kubków. - Nie, nie mówię. - Dlaczego tak jest? Myślał przez chwilę. - Uważam, że większość ludzi mówi za dużo. - Jak ja? - Zdecydowanie posiadałam dar gadulstwa, jak określała to moja mama. Nie odpowiedział. - Wezmę to za tak. - Skończyłam swoją kawę i rozprostowałam palce, dmuchając na nie moim ciepłym, kawowym oddechem. - Daj. - Chwycił moje obie dłonie i owinął swoje wokół nich. - Nie mogę siedzieć tu przez całą drugą połowę i obserwować, jak twoje palce robią się czarne i odpadają. Przynajmniej tyle mogę zrobić, po tym jak zajęłaś się mną innej nocy. - To było najdłuższe zdanie, jakie kiedykolwiek usłyszałam od niego. To, w połączeniu z faktem, że trzymał obie moje dłonie, pozostawiło mnie w oszołomieniu przez chwilę. - Co robisz? - Próbowałam wyciągnąć swoje ręce, ale nie chciał puścić. Cholera, jego dłonie były ciepłe. To było jak trzymanie ich w gorącej kąpieli. To było taką zmianą dla moich biednych, zamrożonych rąk, że prawie bolało. - Lepiej? - Powiedział po chwili. - Może. - Tak. Ukradkiem spojrzałam na resztę mojej grupy, ale nikt nie zwracał na mnie uwagi. Katie i Audrey rozmawiały o złych prezentach, jakie otrzymały od swoich poprzednich chłopaków, Zack wymieniał słowa z facetem siedzącym po jego drugiej stronie, a Simon i Will ciągle rozprawiali o meczu. - Więc to jest twój plan? Ogrzać moje dłonie, bym nadal była dla ciebie miła i zmieniła o tobie zdanie? - Powiedziałam. - Nie. Twoje ręce były zimne, moje są ciepłe. Nie mam innych ukrytych motywów, niż sprawienie, by twoje dłonie zostały ogrzane. - A może mówisz mi, że nie, abym ci uwierzyła. - A może myślisz za dużo? Chciałam dać mu zgryźliwą ripostę, ale gra zaczęła się ponownie, więc musiałam wstać i znowu być kibicem. Zan puścił moje dłonie. Lubiłam football, ale tylko wtedy, gdy znajdowałam się w ciepłym pokoju, z dużą ilością przekąsek i wygodnym siedzeniem.
170
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Kiedy z powrotem usiadłam, włożyłam swoje ręce pod koc, próbując zatrzymać w nich ciepło. Usłyszałam lekkie westchnienie dochodzące od strony Zan'a, gdy schował swoje dłonie pod okrycie i ponownie owinął nimi moje. Trwaliśmy w ten sposób przez resztę meczu, za wyjątkiem tego, gdy musieliśmy wstać i być wsparciem zespołu. Jak tylko usiedliśmy, jego dłonie były znowu na moich. Ciepło podróżowało w górę moich rąk i przez całe moje ciało, prawie kompletnie mnie rozmrażając. Kiedy zabrzmiał ostatni gwizdek, a DU wygrali 32 do 17, każdy na trybunach wstał, by dołączyć swój głos do szkolnej piosenki zwycięstwa, a Zan na dobre puścił moje ręce. Mruczeliśmy coś pod nosem, ponieważ nie znaliśmy słów, ale to naprawdę nie było ważne.
171
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Rozdział dwudziesty trzeci
Zan
- Twój brat naprawdę lubi football, prawda? - Powiedziałem, kiedy opuściliśmy stadion. Charlotte puściła moje dłonie tak szybko, jak mecz się skończył, ale wciąż mogłem je poczuć w moich. Ręce widmo. - Chce zostać dyrektorem sportowym, więc tak. Uwielbia sport. - Spojrzała na Will’a, gdy on i Simon szli na przedzie, nadal ekscytując się wygraną, jakby mieli coś z tym wspólnego. - Jest pasjonatem. - Powiedziałem, powracając w myślach do Stryker'a i naszej rozmowy o odurzeniu. - Taa, jest nim. - Odparła. - Mama chciałaby tylko, aby pasjonował się czymś, co się lepiej opłaca. Moi rodzice nie dali mi żadnych wskazówek odnośnie wyboru kierunku. Byli wręcz oszołomieni tym, że dostałem się na studia. Kontynuowała spacer obok mnie, podczas gdy wszyscy inni szli przed nami. Zack spojrzał za siebie i mrugnął do mnie. Jej brat również zwrócił na nas uwagę, a jego wzrok nie był tak przyjazny, ale wkrótce został rozproszony przez Audrey. - Więc, tak jak nie mówimy o tamtym deszczowym incydencie, incydencie z
ręcznikiem
oraz
incydencie
z
pojawieniem-się-ciebie-przed-moimi-drzwiami, nie
wspominamy również o tym incydencie z ręką. Powiedziałem pierwszą rzecz, jaka przyszła mi do głowy. - Coś dużo tych incydentów. - Nie byłoby ich tak wiele, gdybyś po prostu zostawił mnie w spokoju. - To prawda. - Może nie chcę. - Nie byłem pewien, co sprawiło, że to powiedziałem. Jej usta opadły, otwierając się, sekundę przed tym jak zaczęła iść szybciej, by dogonić swojego brata. Złapałem ją za rękę, aby ją zatrzymać. - Puszczaj mnie. - Syknęła. Uwolniłem jej rękę. - Przepraszam. Znowu.
172
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Dlaczego po prostu nie zostawisz mnie w spokoju? Spojrzałem w dół i pokręciłem swoją głową. - Zadaję sobie te pytanie każdego dnia, Charlotte. - Cóż, kiedy znajdziesz na nie odpowiedź, daj mi znać. - Odwróciła się i zaczęła iść ponownie, ale zatrzymała się po kilku krokach. - Dziękuję. Za smycz. Nie musiałeś tego robić. - Wiem. Nie ma za co, Charlotte. - Skinęła raz głową, zanim odwróciła się i pobiegła do swojego brata, wskakując mu na plecy dla przejażdżki. - Widziałem jak się spoufalasz z Hottie tam z tyłu. - Powiedział Zack, oddychając na moją twarz. Ledwie już stał na nogach. - Chodźmy kochanie, zaprowadźmy cię do twojego pokoju. - Powiedziała Katie, starając się podtrzymać jego ciężar. Chciała wyjść na miasto z resztą grupy, ale nie było mowy o tym, by Zack mógł wejść do restauracji bez zostania aresztowanym za pijaństwo i zakłócanie porządku. Zaczął śpiewać, co oznaczało, że za kilka minut zemdleje. - Potrzebujesz pomocy? - To było pierwszą rzeczą, jaką powiedziałem do niej bezpośrednio od naprawdę długiego czasu. Wciąż nie mogła na mnie patrzeć. - Poradzę sobie. - Równie dobrze mogła na mnie napluć. Zack nadal śpiewał Don't Stop Believing na całe gardło. Katie dawała sobie radę, ale Zack potknął się i oboje niemal upadli. - Chodź, bracie; zabierzmy cię do twojego pokoju. - Przejąłem od niej jego cielsko. Pijany, był nawet cięższy niż zazwyczaj. - Może pójdziesz przodem i sprawdzisz, czy nikogo nie ma w pobliżu, żebyśmy mogli odstawić go do pokoju bez bycia nakrytym. - Mama dostałaby zawału, a potem Steve musiałby pociągnąć za jakieś sznurki i sprawić, by poszło to w niepamięć. Raczej nie chciałbym przechodzić przez to wszystko w pierwszej kolejności. Skinęła głową, przytrzymała dla nas drzwi i ruszyła przodem, upewniając się, że teren był czysty. Wsunąłem kartę do jego drzwi i doprowadziłem go do jego łóżka. - Chcę wyjść. Zabawmy się. - Powiedział Zan. - Nie, musisz usiąść. - Nie chcę siedzieć. - Zadał mi niezłe pchnięcie, ale byłem przygotowany na to. To będzie długa noc.
173
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
***
Zack w końcu zasnął godzinę później, po rzucaniu wszystkim, co wpadło mu w ręce i walnięciu mnie dwa razy w brzuch. Katie została, chociaż powiedziałem jej, że miałem wszystko pod kontrolą. - Nienawidzę, kiedy doprowadza się do tego stanu. - Powiedziała, podczas gdy on chrapał z szeroko otwartymi ustami. Odgarnęła mu niektóre z jego włosów. Mimo tego, że był nieprzytomny, nadal znajdowała się pod jego urokiem. - Nic mu nie będzie. Pozwól mu to tylko przespać. Okryła go kocem, otulając go tak, jakby był dzieckiem. Z pewnością zachowywał się jak ono. - Dzięki. - Powiedziała, gdy zamknęliśmy drzwi i poszliśmy w kierunku schodów. - Jest moim bratem. - Odpowiedziałem. Kiedy dotarliśmy na drugie piętro, obdarzyła mnie lekkim uśmiechem i ruszyła dalej na swoje piętro. Na piętro Charlotte. Miałem kilka więcej nieodebranych połączeń od Tate'a, w których prosił mnie o ponownie pójście na imprezę. I jedno od Pani Carole, które zostawiła mi podczas meczu footballu. Unikałem jej, a ona zaczynała być podejrzliwa. Przemierzyłem swój pokój kilka razy, zanim zadzwoniłem do niej. - Hej, Pani Carole. - Alex, cześć. - Ulga w jej głosie była wyczuwalna. Fakt, że tak bardzo się o mnie martwiła, spowodował ból w moim gardle. - Przepraszam, że nie oddzwaniałem do ciebie. Byłem zajęty. - Przez ton twojego głosu zgaduję, że nie dlatego, bo spędzałeś czas z dziewczyną, o której rozmawialiśmy. Alex, nie musisz się krępować tym, by opowiedzieć mi o czymkolwiek. Kocham cię, bez względu na wszystko. - To była jedna z tych rzeczy, które mówią rodzice, ale kiedy ona to powiedziała, naprawdę jej uwierzyłem. Pani Carole mnie nie okłamywała. - Spotkałem się z Tate'm. - Nie potrzebowała szczegółów, których w większości i tak nie pamiętałem. - Nie zamierzam ci prawić kazań, bo jestem dosyć pewna, że sam już siebie pouczyłeś. Czy nauczyłeś się czegoś z tego doświadczenia? - Nie było tak, jak myślałem, że będzie. Nie było tak samo.
174
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Widzisz? To dlatego mówię, że musisz popełniać błędy. Jesteś najlepszym nauczycielem, jakiegokolwiek miałeś. - Mówiła mi to więcej niż jeden raz. - Więc nie jesteś na mnie zła? - Nie, Alex. Nie jestem na ciebie zła. - Powiedziała, śmiejąc się. Kochałem jej śmiech. Zawsze sprawiał, że brzmiała jak dużo młodsza kobieta. Ciągnąłem dalej rozmowę, opowiadając jej o wszystkim innym, wliczając w to Stryker'a i moje kontakty z Charlotte, w tym trzymanie za rękę. - Cóż Alex, wydaje się, że twój tajemniczy urok odnosi sukces. - Powiedziała, że ciągle mnie nienawidzi. - Czyny są silniejsze niż słowa, Alex, ale ty już o tym wiesz. Wiedziałem.
Lottie
- A więc, ty i Zan wydawaliście się czuć w swojej obecności bardzo dobrze. O co tu, do cholery, chodzi? - Powiedziała Katie tamtego wieczoru, po tym jak wróciła z opiekowania się pijanym Zack'iem. Reszta z nas wyszła, żeby kupić chińszczyznę. Leżałam rozwalona na moim łóżku, całkiem pewna, że nigdy nie będę mogła się ponownie ruszyć, bo za dużo zjadłam. - Nie mam pojęcia o czym mówisz. - Powiedziałam. - Widziałam, jak trzymaliście się za ręce. Myślałam, że go nie lubisz. - Bo nie lubię. Podeszła, zatrzymała się tuż obok mojego łóżka i spojrzała na mnie. - Więc dlaczego ściskałaś go za rękę? Wzruszyłam ramionami. - Ponieważ moje dłonie były zimne, a jego ciepłe i nie wiedziałam jak powiedzieć nie. Katie uśmiechnęła się chytrze. - Cóż, wyglądałaś na całkiem zadowoloną. Tak samo on. - Co? - W końcu usiadłam, sprawiając, że jedzenie zabulgotało nieprzyjemnie w moim brzuchu. - Czy ty jesteś, kurwa, ślepa? Zan jest całkowicie tobą zainteresowany.
175
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Co? - Powiedziałam ponownie. Jej słowa nie miały sensu. Zan zainteresowany mną? - Czy przestaniesz to powtarzać? - Przestanę, kiedy ty wyjaśnisz o czym mówisz. - Wykonała poirytowany dźwięk i wróciła do swojego łóżka. - Tylko bądź ostrożna z tym jednym. Wiesz, co się mówi o cichych typach. Zostałam uratowana od kontynuowania niezręcznej rozmowy, przez telefon od Lexie. Nie byłam w stanie odwiedzić jej od naszej wyprawy do zoo, ale dzwoniłam do niej według planu i wydawało się być z nią lepiej. - Hej, Lex! - Część Lottie, tutaj Kay. - Jej ton głosu od razu powiedział mi, że coś było nie tak. Słyszałam go już wiele razy wcześniej. - Co z Lex? Wzięła oddech, zanim odpowiedziała. - Nie jest z nią zbyt dobrze. Miała epizod i znalazła jeden z noży w kuchni. - Jej głos zadrżał, a ja chciałam błagać ją, by przestała. Nie chciałam wiedzieć. - Jest z nią w porządku, ale znajduje się w szpitalu. Chciałam tylko, byś wiedziała. Dojdzie do siebie, ale myślimy o umieszczeniu jej w specjalistycznym ośrodku na jakiś czas. W Texasie jest jeden znakomity, gdzie są przeszkoleni w udzielaniu pomocy osobom z urazami takimi, jakie ma ona. Chciałam ci podziękować za wszystko, co zrobiłaś dla niej w ciągu ostatnich kilku lat. Byłaś najlepszą przyjaciółką o jaką ona mogłaby prosić i nawet jeśli ma swoje momenty, zawsze o ciebie pyta. Mój głos się załamał i Katie spojrzała z nad swojego telefonu. - Mogę ją zobaczyć? - Nie sądzę, kochanie. Przechodzi teraz trudny okres i powinna się skoncentrować na zdrowieniu. Musisz zająć się swoimi sprawami. Zrobiłaś już tak dużo i nigdy nie będę mogła ci za to wystarczająco podziękować. - Mogę z nią porozmawiać? - Łzy miały nadejść wkrótce, ale chciałam zaczekać z nimi, aż skończę rozmawiać przez telefon. - Ona jeszcze śpi. Oh, kochanie. Przykro mi, że to tak musi być. Dam ci znać, kiedy jej stan się ustabilizuje, okej? Nie miałam innego wyjścia, jak powiedzieć: - Okej. - Pa, Lottie. - Pa. - Patrzyłam na telefon w mojej ręce i pozwoliłam swoim łzom wypłynąć.
176
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Czy wszystko w porządku? - Zapytała Katie. - Nie. - Nie chciałam być już dłużej w moim pokoju, ale nie wiedziałam dokąd pójść. Mogłam iść porozmawiać z Will'em, a on i Simon sprawiliby, że poczułabym się lepiej. Albo mogłam zadzwonić do mojej mamy i pozwolić jej wypisać dla mnie literacką receptę. Nic z tego nie brzmiało jak dobra opcja. - Wrócę później. - Powiedziałam, zabierając smycz z mojego biurka. - Gdzie idziesz? - Na spacer. - Odpowiedziałam, wkładając moje ciepłe buty. - Sama? - Zaczynało się ściemniać i to nie był dobry pomysł, aby spacerować samemu, zwłaszcza w sobotnią noc. Wzięłam swój telefon i chwyciłam kurtkę. Mój gwizdek i gaz pieprzowy znajdowały się w zasięgu ręki, w moim pęku kluczy. - Do zobaczenia później. - Powiedziałam. Zamknęłam drzwi i ruszyłam w kierunku schodów ze wzrokiem niewyraźnym od łez. Nie patrzyłam gdzie idę i uderzyłam głową w kogoś niosącego kosz z praniem. Spadałam. Ubrania spadały. Czekałam na zwalenie się mojego ciała i uczucie bólu, ale czyjaś ręka przyciągnęła mnie i skończyłam na górze czegoś, co nie było podłogą. - Naprawdę powinniśmy przestać tak na siebie wpadać. Spojrzałam w oczy Zan'a. Jego ręce znajdowały się na mojej talii, a moje ciało było przyciśnięte do jego pełnej długości. Zan poruszył się, próbując wysunąć się spode mnie, a ja zostałam przyciśnięta do wszystkich rodzajów obszarów, do których nigdy nie byłam przyciskana. Zajęło mi chwilę, aby uświadomić sobie, że miałam parę bokserek na swojej głowie. - Dobrze wyglądasz w moich ciuchach. - Jak gdyby to nie była wystarczająco szokująca sytuacja, uśmiechnął się. - Uśmiechasz się. - Powiedziałam. - Tak, potrafię to robić od czasu do czasu. - Chyba powinniśmy zejść z podłogi. - Musiałam się od niego odkleić. - Chyba tak. - Ściągnął bokserki z mojej głowy i rzucił je obok odwróconego do góry dnem kosza na pranie. - Będziesz musiała wstać pierwsza. - Powiedział. Nasze twarze były tak blisko siebie, że prawie stykaliśmy się nosami. - Oh, racja. - Położyłam swoje ręce na podłodze i tak jakby stoczyłam się z niego. Pomyślałam o wstaniu, ale mój mózg nie wydawał się uważać, by był to dobry pomysł. Za dużo do przetworzenia na raz. Zan usiadł i spojrzał na mnie.
177
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Czy wszystko w porządku? Płakałaś. - Podciągnął swoje kolana i położył na nich ręce. Pranie poszło w niepamięć. W końcu usiadłam i znalazłam skarpetę na mojej stopie. Podniosłam ją i podałam mu. - Przepraszam. - Powiedział, a przeprosiny uderzyły mnie niczym cios. - Oh tak? - Odwróciłam głowę tak, bym mogła na niego patrzeć, a mój gniew na niesprawiedliwość tego wszystkiego urósł do olbrzymich rozmiarów. - Powiedz mi, jak bardzo jest ci przykro. - Nie możemy po prostu porozmawiać? - Zapytał. - Rozmawiamy. - Spędziłem każdą sekundę mojego życia, odkąd obudziłem się w szpitalu, przypominając sobie tamten dzień, myśląc o nim i pragnąc, by mogło stać się inaczej. Jest to jedna z ostatnich rzeczy, o których myślę przed pójściem do łóżka i jedna z pierwszych, kiedy się budzę. Patrzę na blizny każdego dnia. - Jego oczy były zablokowane na moich, a ja nie mogłam oderwać wzroku. - Blizny? - Tak. Pokażę ci. - Wstał i zaczął ściągać swoją koszulę, a ja prawie zasłoniłam dłońmi swoją twarz, lecz nie zrobiłam tego. Pomiędzy zauważeniem, że jego brzuch był wyrzeźbiony i miał tę rzecz układającą się w literę V na jego bokach, która zagłębiała się w jego spodnie, moje oczy prześledziły linię blizn pokrywających jego lewą stronę. Ponieważ jego skóra była tak ciemna, blizny były jaśniejsze i z grubej tkanki. Pokrywały lewą stronę jego ciała od brzucha do ramion i częściowo dół rąk. Była tam jeszcze jedna rzecz, która sprawiała, że się gapiłam. Wpleciony pomiędzy blizny tatuaż, który obejmował większość tej połowy jego ciała. Drzewo z pokręconymi i powyginanymi gałęziami, które rozciągały się i sięgały w dół jego ramienia. Był tam nawet mały ptak siedzący na jednej z gałęzi. Nigdy nie widziałam czegoś tak łamiącego serce i tak pięknego w tym samym czasie. To sprawiło, że chciało mi się płakać, oprócz tego, że już to robiłam. - Chcesz iść ze mną na spacer? - Wypaliłam.
178
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Rozdział dwudziesty czwarty
Zan
- Jest trochę zimno na zewnątrz. - Powiedziałem po otrząśnięciu się z szoku, że poprosiła o to, bym gdzieś z nią poszedł. - Ale nie chcę, byś wychodziła sama. - Możesz włożyć swoją koszulę. - Powiedziała, wskazując na moją nagą klatę. - Oh, dobrze. - Wsunąłem ją przez moją głowę, a ona próbowała nie patrzeć, lecz nie udało jej się to. Wyciągnąłem swoją rękę, by pomóc jej podnieść się z podłogi. Puściła ją tak szybko, jak znalazła się na swoich nogach. - Pozwól tylko, że zaniosę pranie do mojego pokoju i wezmę swój płaszcz. Wygląda na to, że będę musiał ponownie wszystko wyprać. - Pozbierałem swoje ubrania, w tym kilka par bokserek. Otarła jeszcze kilka łez ze swoich policzków. Chciałem wiedzieć, co je wywołało. Charlotte nie płakała z byle powodu. - Wszystko w porządku? - Mam ćwierćdolarówki. No wiesz, gdybyś jakichś potrzebował. Moja mama dała mi i mojemu bratu całe ich pudło jako prezent. Will mało korzystał ze swoich. Muszę go ciągle błagać, by zrobił sobie pranie. Pewnego dnia, będę musiała wykonać to za niego. Powiedziała, nie odpowiadając na moje pytanie. Próbowałem wymyślić coś do powiedzenia, coś, co sprawiłoby, że rozmawiałaby ze mną, ale nic nie przyszło mi do głowy, gdy trzymałem swój kosz z praniem. - Dzięki. Zaraz wrócę. - Brawo. Byłem kretynem. Zostawiłem rzeczy w moim pokoju, chwyciłem swój płaszcz i rękawiczki oraz założyłem kapelusz mojego dziadka. Potrzebowałem tyle szczęścia, ile mogłem dostać. Kołysała swoją smyczą, kiedy wróciłem. Uśmiechnąłem się do siebie, gdy schowała ją, zanim spojrzała w górę. - Idziemy? - Powiedziałem. Ruszyła pierwsza, ale zanurkowałem do przodu, by otworzyć dla niej drzwi. Bycie dżentelmenem nie mogło zaszkodzić w tym momencie.
179
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Nocne powietrze szczypało, a ona natychmiast wsadziła ręce do kieszeni swojej kurtki. Znowu zapomniała swoich rękawiczek. Głuptas. - Proszę. - Powiedziałem, wręczając jej moje rękawiczki. - Zauważyłem, że znowu ich nie wzięłaś. - Kolejny punkt w kategorii dżentelmena. - Dzięki. - Włożyła je, a one pochłonęły jej ręce. Dostałem dziwnego kopa przez fakt, że jej dłonie były w moich rękawiczkach. Chory, na serio, byłem chory. Spojrzałem w górę, ale świeciło się za dużo latarń, by można było zobaczyć gwiazdy. Tylko kilka samochodów przejechało główną drogą, ale poza tym było dosyć spokojnie, oprócz rozbrzmiewających basów, dochodzącego z jednego lub kilku pokoi w akademikach. Musiałem iść wolniej, ponieważ moje nogi były o wiele dłuższe od jej. - Dlaczego płakałaś? - Nie chcę o tym mówić. - Odparła. Szliśmy jeszcze kilka kroków w milczeniu, zanim powiedziała coś innego. - Więęęc... To piękny tatuaż. - Dzięki. Moja matka nie była zbyt szczęśliwa, kiedy wróciłem do domu, po tym jak go sobie zrobiłem. - Jej krzyki wciąż rozbrzmiewały w moim mózgu. Miesiąc później, Zack przyszedł do domu ze swoją własną dziarą, a ona wykrzykiwała, jakie to było piękne. Skinęła głową w zrozumieniu. - Założę się. Moja mama powiesiłaby mnie za palce, gdybym chociaż pomyślała o zrobieniu sobie jednego. - Moja właśnie tak zrobiła. Samochód przejechał obok nas i zatrąbił, zanim ktoś wykrzyknął przez okno coś sugestywnego o Charlotte. Ustaw się w kolejce, dupku. Charlotte zignorowała to. Jestem pewien, że to nie był pierwszy raz, kiedy coś takiego jej się przytrafiało. - Więc jak przeskoczyłeś klasę? - Powiedziała, odgarniając ze swojej twarzy zbłąkane włosy z jej kucyka. - Po tym jak opuściłem ośrodek dla młodzieży, została mi przydzielona kuratorka, która naprawdę o mnie dbała. Nie chciała znosić moich wybryków i powiedziała mi, że jestem lepszy, niż to co robię. - Nie wiedziałem, ile Charlotte wiedziała o kłopotach w jakie wpadłem po wypadku. - Naciskała na mnie, abym lepiej starał się w szkole i żebym złożył tu papiery. Nigdy nie myślałem, że się dostanę, chociaż moje stopnie były dobre. - Nie musiałem mówić dlaczego. Oboje omijaliśmy ten temat, bez zagłębiania się w niego. Dotarliśmy do boiska footballowego, które teraz było wielkie i puste.
180
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Chcesz się przejść wokół bieżni. - Zapytałem. Chciałem wiedzieć, dlaczego była przygnębiona i miałem zamiar chodzić w kółko przez całą noc, jeśli to by sprawiło, że wyciągnąłbym to z niej. - Jasne. Przeszliśmy dookoła kilka razy, czasem rozmawiając, czasem nie. Mówiła przez większość rozmowy. Nie mogłem wymyślić niczego do powiedzenia, co nie wiązałoby się z rozmawianiem o jednej rzeczy, o której nie chciałem dyskutować. - Daj mi znać, kiedy będziesz gotowa, by wrócić. Nie chcę, abyś chodziła sama po kampusie. - Dlaczego, czy wyglądam na bezbronną? - Powiedziała z lekkim uśmiechem. - Nie. Wiem tylko, że kiedy faceci widzą ładną dziewczynę samą, wpadają na różne pomysły, a nie wszystkie z nich są dobre. Zatrzymała się. - Uważasz, że jestem ładna? - Oh, Charlotte. - Westchnąłem.
Lottie
- Co? Właśnie powiedziałeś: "kiedy faceci widzą ładną dziewczynę samą", więc czy jestem ładną dziewczyną? Albo mówiłeś o dziewczynach ogólnie, a nie konkretnie o... Zostałam uciszona przez parę ust na moich. Zamarłam na chwilę, a mój mózg próbował zrozumieć co się dzieje. Były usta na moich. Usta Zan'a. Ciepłe, miękkie usta Zan'a. Całowanie, tak to się nazywało. Tylko, że już wcześniej byłam całowana. Przez Clark'a i...jak nazywał się ten drugi chłopak? Usta oderwały się od moich, a on oparł swoje czoło o moje. Był tak wysoki, że musiał się znacznie pochylić. - Czy kiedykolwiek ktoś ci powiedział, że za dużo mówisz? - Powiedział, przesuwając swój kciuk po mojej dolnej wardze. - Cały czas mi to mówią. - Wyszeptałam. - Za co to było? - Tylko tak mogłem sprawić, abyś przestała gadać.
181
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Więc chciałeś, abym się zamknęła i pomyślałeś, że to najlepszy sposób, by to zrobić? Co jest nie tak z... Znowu tam były. Usta. Na moich. Ponownie zamarłam, a on oderwał się. - Przestań myśleć. - Powiedział, zanim spróbował ponownie. Uparty, on był. Mój mózg chciał mi uświadomić, że całowałam chłopaka, który był odpowiedzialny za nie tylko zrujnowanie mojego życia, ale również życia mojej najlepszej przyjaciółki, ale ten jeden raz, powiedziałam mu, aby zamknął mordę. Moje ręce owinęły się niepewnie na jego szyi i zatopiły się w jego włosach. Moje usta zaczęły z nim współpracować, a on zareagował, popychając mnie dalej, bliżej, goręcej, bardziej, bardziej, bardziej. Tak łatwo było otworzyć moje usta i pozwolić mu w nie wejść. Po raz pierwszy, zawahał się, zanim wsunął swój język do moich ust. Próbowałam tego z Clark'iem, ale zawsze wychodziło niezręcznie i dziwnie, a ja czułam się, jakbym tonęła w ślinie. Teraz było... Smakował jak suche liście, deszcz i guma cynamonowa. Nie chciałam, by to się kiedykolwiek skończyło, gdy moje ciało tego pragnęło. Jego dłonie pieściły boki mojej twarzy, gładziły moje włosy i w końcu doszły do mojej szyi, przyciągając mnie bliżej, dopóki nie zostałam dociśnięta do szorstkiej wełny jego płaszcza. Oderwaliśmy się od siebie i oddychaliśmy równocześnie przez chwilę. - Wow. - Powiedział, odgarniając włosy z mojej twarzy. Wiatr rozwiał je wszystkie dookoła. W ogóle go nie odczuwałam. Stałam w płomieniach od czubków palców, do końca moich włosów, do moich paznokci. - Uh huh. Trzymałam się go i patrzyliśmy na siebie nawzajem. Z tak bliska, zdałam sobie sprawę z tego, że jego oczy nie były tylko ciemne. Nie, były niebieskie, zielone, złote, brązowe, czarne i każdej barwy jaką mogą mieć oczy. Były jak obraz Moneta, który wyglądał jak jeden kolor z daleka, ale kiedy się zbliżyło, można było rozpoznać wszystkie małe kawałki. - Chciałem to zrobić od tak dawna. - Powiedział. - Ja nie. - Boże, kocham twoją szczerość. Zaraz, kocham? Czy on właśnie powiedział kocham? Hola, hola, hola. Zastopuj ten kombajn. Odsunęłam się od niego, a rzeczywistość uderzyła. - Oh, cholera.
182
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Co się stało? - Pocałowałam cię. - Technicznie rzecz biorąc, to ja cię pocałowałem, a ty mi na to pozwoliłaś. - Oh, to było więcej niż to. Gdybym tylko pozwoliła się mu pocałować, moja twarz byłaby nieruchoma. Nie poruszałaby się naprzeciw jego, jakbym ćwiczyła przez całe życie, a to było moją jedyną szansą na pocałowanie go. - To się nigdy nie zdarzyło. On również zrobił krok do tyłu i puścił moją twarz. Zaczęłam drżeć od momentu, gdy jego skóra opuściła moją. - Jeśli tego chcesz. Skinęłam głową. - To się nie zdarzyło. To się nie może zdarzyć. Ja tylko... - W porządku, Charlotte. Nie musisz mi nic wyjaśniać. Nie powinienem był tego robić. Ale nie mam zamiaru za to przepraszać. - Polizał swoje usta, jak gdyby próbował posmakować mnie na nich. - Więc dlaczego to zrobiłeś? - Przestałem myśleć i po prostu dałem się ponieść. Tak samo jak ja.
Zan
- Więc co stanie się teraz? - Powiedziała, kiedy wracaliśmy do akademika. Odtwarzałem w swojej głowie ten moment, w którym pochyliłem się i odkryłem, że jej usta były tak słodkie i miękkie, jak zawsze wyobrażałem sobie, że będą. Nie, nie były takie. Były lepsze niż to sobie wyobrażałem. Całowanie Charlotte było lepsze niż pieprzenie każdej, a jednej dziewczyny, jaką kiedykolwiek wypieprzyłem. Musiałem być ostrożny, aby nie pokazać jej, jak bardzo podobał mi się ten pocałunek. - Co chcesz, żeby się stało? - Powiedziałem. - To nie może być tym. Po prostu nie może. - Wskazała na mnie i z powrotem na siebie. - Jestem teraz emocjonalnym wrakiem i nie myślę jasno, a to nie może być tym. Gdybyś był kimś innym...
183
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Nie miała pojęcia, ile razy życzyłem sobie, by być kimś innym. - Rozumiem. - Przycisnęła palce do swoich ust, a to sprawiło, że polizałem moje własne, aby skosztować jej, ciągle na nich. - Czy przynajmniej odpowiesz mi na jedno pytanie? - Jakie? - Dlaczego płakałaś? Powoli wypuściła powietrze. - Lexie. Coś się stało Lexie. - Co? Owinęła swoje ręce wokół siebie. Powinna była mi powiedzieć, że jej zimno. - Nie sądzę, abym mogła z tobą o tym rozmawiać. Byliśmy prawie przy akademiku, i jeszcze raz, mój czas z nią został skrócony. - Możesz mi mówić o wszystkim, Charlotte. - Powiedziałem, pragnąc, by to było prawdą. - Nie, nie mogę, i dlatego to nigdy nie może się zdarzyć. Ty i ja. - Moje serce waliło, kiedy powiedziała "ty i ja". - Ta sprawa zawsze będzie między nami. Nigdy o niej nie zapomnę. Mogę udawać, ale po prostu nie mogę. To jest pomiędzy tobą, a nią, i ja wybieram ją. Prosiłem się o to. Prosiłem się o te słowa. Nie powinienem był jej całować. Uśmiechnęła się smutno, kiedy przytrzymałem dla niej otwarte drzwi. - Czy mogę odprowadzić cię pod twój pokój? - To był koniec. - Pewnie. Miała właśnie otworzyć swoje drzwi, kiedy oboje usłyszeliśmy coś, co sprawiło, że ona się zarumieniła, a ja chciałem przewrócić swoimi oczami. Katie i Zack dobrali się do siebie, głośno, i sądząc po dźwiękach skrzypiącej ramy łóżka, bardzo energetycznie. - O mój Boże. - Powiedziała Charlotte, odsuwając się od drzwi jakby były chore. - Nie mogę uwierzyć. - Katie wydała szczególnie głośny jęk, a Charlotte spojrzała na mnie z niesmakiem. - Możesz przyjść do mojego pokoju i poczekać, jeśli chcesz. Mojego współlokatora prawie nigdy nie ma. - Powiedziałem. Zack wykrzyczał coś, czego nie mogliśmy zrozumieć, a Charlotte miała już dosyć i udała się w kierunku schodów ze mną, idącym za nią.
184
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- To po prostu obrzydliwe, że pieprzą się jak króliki. To tak, jakby sprawił, że straciła cały zdrowy rozsądek. - Ma taki wpływ na kobiety. - Wiem. Resztę drogi do moich drzwi pokonaliśmy w ciszy.
185
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Rozdział dwudziesty piąty
Lottie
Tak naprawdę nie rozejrzałam się po jego pokoju, kiedy poprzednio w nim byłam. Jak mogłam nie zauważyć tej ogromnej ilości książek? - Czytasz? - Taa. - Stał w drzwiach, jakby się bał wejść do środka. - Potrzebujesz czegoś? - Nie, dzięki. Słuchaj, mogę po prostu zapukać do drzwi mojego brata. - Zrobisz chociaż dla mnie jedną rzecz? Zanim wyjdziesz, a ta noc stanie się kolejnym incydentem, który będziemy udawać, że się nie zdarzył? - To zależy od tego, co to jest? - Nie jest tym, czym myślisz, że jest. - Powiedział, idąc do swojej szafy i wyciągając coś, co wyglądało jak bardzo stara, brzydka, żółta walizka, wraz ze starą, czerwoną skrzynką po mleku. - Należał do mojego dziadka. - Powiedział, ustawiając to na środku podłogi i otwierając górę. Wewnątrz był gramofon, a skrzynkę wypełniały płyty. Wyciągnął kilka, zanim wybrał jedną. Nie powiedział słowa, kiedy umieścił płytę w miejscu i ustawił igłę. - Połóż się. - Powiedział, obniżając się i kładąc na boku. - Co? - Nie miałam pojęcia, co on kombinował, ale nie zamierzałam tak po prostu leżeć z nim na podłodze. - Po prostu się połóż. Będziesz mogła lepiej słyszeć. To nie jest jakaś pokręcona gra. Chcę tylko, abyś tego posłuchała. Myślę, że to docenisz. - Zamknął oczy i poklepał puste miejsce obok siebie. Co do diabła? Nie mogłam wrócić do mojego pokoju, a jeśli poszłabym teraz do Will'a, dowiedziałby się, że coś się stało, a nie chciałam sobie z nim radzić. Położyłam się, gdy trzaski i szumy zabrzmiały jako początek nowej piosenki. Wstrzymałam oddech, kiedy się zaczęło. Someone to Watch Over Me Elli Fitzgerald. Jej głos wypełnił moją głowę, usuwając wszystko, łącznie z moimi sprzecznymi uczuciami wobec Zan'a. Słyszałam, jak oddychał, gdy oboje wpatrywaliśmy się w sufit i słuchaliśmy śpiewu Elli o chłopaku, którego kochała, straciła i żałowała odejścia.
186
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Nasze ramiona niemal się dotykały, a jego dłoń była tak blisko mojej, że mogłam poczuć jego ciepło. Jego palce drgnęły i uderzyły w moje. Potem zrobił to znowu. Spojrzałam w dół i zobaczyłam, jak bierze mnie za rękę. To było całkiem logiczne owinąć moje palce wokół jego. Trzymał moje dłonie przez całe popołudnie, więc co by się stało, gdyby porobił to jeszcze trochę. Trzymanie ręki Zan'a, w tamtym momencie, z śpiewem Elli, było przyjemnym uczuciem. Ta chwila była przyjemna. Przyjemniejsza od tych, jakie miałam od dłuższego czasu. Kciuk Zan'a zaczął poruszać się w górę i w dół grzbietu mojej dłoni w rytm piosenki. - Chciałbym, żebyś mnie nie nienawidziła. - Powiedział, kiedy utwór się skończył. Odwróciłam moją głowę, aby na niego spojrzeć. Nasze dłonie ciągle były ze sobą splecione. - Nie chcę już tego robić. - Jego oczy ponownie były głębokie i bezdenne. - Ale nie mogę po prostu zmazać tego, co się stało. Mówiłam ci. Muszę wybierać i wybieram ją. - Wiem. - Spojrzał na nasze dłonie, gdzie jego kciuk nadal się poruszał. Próbował ją wyciągnąć, ale ja nie chciałam, by puścił. Poprawka, moja ręka nie chciała, by puścił. Była szczęśliwa, trzymając dłoń Zan'a. Jeśli chodzi o trzymanie się za ręce, to zdecydowanie należało do mojej pierwszej piątki we wszystkich moich doświadczeniach w trzymaniu się za ręce. Oh, kogo ja oszukuję? To było mistrzostwem w trzymaniu się za ręce. Nie żeby miało wielką konkurencję. Dłonie Clark'a były zawsze spocone. - Gdybym mógł to zmienić, zrobiłbym to. - Powiedział. - Tak samo ja. - Poruszyłam się, więc byłam bliżej niego. - Kiedyś się zastanawiałam, co by było, gdybym to ja była w tym samochodzie, zamiast niej. - To nie twoja wina, Charlotte. Wzięłam oddech, gdy Ella zaczęła znowu śpiewać. Jakaś naturalna moc i emocje w jej głosie, poluzowały coś we mnie. - Sprawiasz, że czuję się bardzo...zagubiona. Pewnie zauważyłeś, że zazwyczaj nie brakuje mi słów. - Powiedziałam. Nie odpowiedział. - Ja tylko... Nie jesteś takim chłopakiem, jakiego wyobrażałam sobie w mojej głowie. Przez te wszystkie lata, uważałam cię za potwora, a potem się zjawiasz i wcale nie jesteś taki, jaki myślałam, że byłeś, ale to tak trudno pozbyć się tego wyobrażenia, nawet jeśli nie jest prawdziwe. - Kim jestem teraz? - Być może po raz drugi w moim życiu, pomyślałam nad odpowiedzią, zanim jej udzieliłam.
187
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Jesteś tym facetem, który widzi wszystko. Myślisz, zanim coś powiesz, jakbyś dobierał odpowiednie słowa w swojej głowie. Żałuję, że nie mogę być taka. Słowa po prostu wylatują z moich ust i nie potrafię ich powstrzymać. Jestem jak...słowny gejzer. Jego oczy były na mnie, więc z powrotem spojrzałam na sufit. - Jesteś niezwykłą dziewczyną, Charlotte. - Dlaczego mnie tak nazywasz? Wszyscy zawsze mówią do mnie Lottie. - Lubię Charlotte. Tak się składa, że jest to imię mojego ulubionego gadającego pająka. - Odwróciłam swoją głowę i spotkałam kolejny poruszający ziemię uśmiech. - Zostałam nazwana po tym pająku, wiesz? - Powiedziałam. - Wiem. - Skąd? - Zgadłem. Płyta się skończyła, a w pokoju zrobiło się cicho, oprócz hałasu z gier wideo dochodzących z pokoju Will'a i Simon'a. Zan wstał, znalazł inną płytę i włączył ją. A potem kolejną i kolejną. Zanim się zorientowałam, moje oczy zaczęły opadać, kiedy słuchaliśmy Franka Sinatry I've Got You Under My Skin. Zan nucił do piosenki, a my wciąż trzymaliśmy się za ręce.
Zan
- Charlotte? - Hm? - Trzymałem ją za rękę od ponad godziny. Nie wzdrygała się, ani nie próbowała się wyrwać, nawrzeszczeć na mnie, lub uderzyć. Kiedy ją całowałem, przez sekundę myślałem, że mnie spoliczkuje, ale zniósłbym to. Milion policzków na świecie, byłoby tego warte. Spłonięcie w piekle byłoby tego warte. - Chyba powinniśmy zabrać cię do łóżka. - Powiedziałem, gdy jej uścisk się rozluźnił. Jej oczy się zamykały, pomimo jej starań, by utrzymać je otwartymi. Katie i Zan pewnie skończyli, ale nie chciałem, by wychodziła. - Gdzie jest twój współlokator? - Wymamrotała.
188
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Nie jestem pewien. Naprawdę, nigdy go tu nie ma. - Chociaż, oczywiście jego śmieci były. - Oh. - Puściła moją dłoń i usiadła. - Naprawdę nie chcę iść na górę. Która jest godzina? - Prawie pierwsza. - Prawdopodobnie już skończyli, prawda? - Nie jestem tak zaznajomiony z, um, wytrzymałością mojego brata. Wykrzywiła swoją twarz, a jej mina sprawiła, że się zaśmiałem. - Oh Boże. To jest ostatnia rzecz, o której chcę myśleć. - Powiedziała, przecierając swoje oczy. - Możesz zostać, jeśli chcesz. - Czekałem na odpowiedni moment, aby ją o to zapytać. - Możesz spać na łóżku, a ja wezmę podłogę. - Miałem nadzieję, że nie uzna to za sztuczkę, aby ją uwieść. To naprawdę tym nie było. - Nie wiem. - A więc, pozwól, że przynajmniej odprowadzę cię na górę. Ziewnęła i próbowała stanąć na nogi. - Wiesz co? Jeśli nadal będą to robić, wrócę. Nigdy w życiu nie pragnąłem tak bardzo, aby mój brat uprawiał seks. Kiedy dotarliśmy z powrotem na górę, z pokoju Charlotte dochodziło szemranie. To nie brzmiało jak odgłosy seksu, ale zdecydowanie usłyszałem głos Zack'a. Jej mina opadła. - Jesteś pewien? - Wyszeptała. - Zawsze mogę zapukać do drzwi mojego brata. - Nie, w porządku. Chodź. - Szła sennie, szurając nogami obok mnie z powrotem do mojego pokoju. Starałem się nie uśmiechać za bardzo. - Poczekaj. - Powiedziałem, zanim weszła do mojego łóżka. Wyciągnąłem dla niej swoje krzesło od biurka, a ona usiadła na nim, podtrzymując swoją głowę na rękach i opierając łokcie o moje biurko. Prześcieradło było świeże, bo właśnie je zmieniłem, ale wyprostowałem je dla niej i rozłożyłem na nim koce. - Jest całe twoje. - Wziąłem dodatkowe koce ze swojej szafy i zrobiłem małe posłanie na podłodze. Mogłem skorzystać z łóżka mojego współlokatora, skoro nigdy go nie było, ale sama myśl o jego użyciu, obrzydzała mnie. - Jest ci wygodnie? - Zapytałem, patrząc na nią. - Mm. - Przekręciła się na swój bok i zatrzepotała powiekami do otwarcia. - Dzięki. - Nie ma za co. - Zamknęła swoje oczy i ułożyła się z westchnieniem. Wyłączyłem światło oraz gramofon i położyłem się na swoim boku, więc byłem odwrócony do niej twarzą.
189
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Dźwięk jej oddechu stał się moją ścieżką dźwiękową dla moich snów, kiedy zasnąłem bardziej spokojnie, niż od dłuższego czasu.
190
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Rozdział dwudziesty szósty
Lottie
Kiedy
obudziłam
się
następnego
poranka,
spanikowałam,
ponieważ
nie
rozpoznawałam łóżka, w którym się znajdowałam, nie rozumiałam, dlaczego byłam nadal w swoich ubraniach, ani nie rozróżniałam żadnego z przedmiotów w tym pokoju. Trwało to pełną sekundę, zanim uświadomiłam sobie, że znajduję się w pokoju Zan'a. Spojrzałam w dół, by zobaczyć go na podłodze, śpiącego w plątaninie koców. Leżał na swoich plecach, z jedną rękę na swojej klatce piersiowej, a drugą wyrzuconą. Przewróciłam się na swój brzuch i przyglądałam się mu przez chwilę. Nadal miał na sobie ubrania, które nosił wczoraj. Naprawdę był przystojny. Nie w tradycjonalny sposób, ale bardziej w subtelny, staromodny. Kosmyk włosów opadł mu na czoło, a ja chciałam go odgarnąć. Poczuć znowu, jak jego włosy przechodzą przez moje palce. O mój Boże. O czym ja myślałam? To nie był tylko facet, którego poznałam i wobec którego zaczęło rozwijać się uczucie. To był Zan Parker. Nie powinnam była go całować, a już na pewno, nie powinnam była spędzać nocy w jego pokoju. Co we mnie wstąpiło? Czy tam na stadionie footballowym promienie niszczące-zdrowy-rozsądek wypaliły mi mózg? Zan westchnął przez sen, a ja zamarłam. Bardzo powoli zeszłam z jego łóżka, które wciąż nim pachniało, znalazłam swoją kurtkę oraz buty i nabazgrałam szybką notatkę. Praktycznie musiałam go przekroczyć, aby dostać się do drzwi. Zan nie poruszył się, gdy po raz ostatni spojrzałam na niego, zanim zamknęłam drzwi i skierowałam się z powrotem do mojego własnego pokoju. - Co ty, do cholery, robisz? - Simon powiedział za mną, sprawiając, że upuściłam buty. - Nie mów mi, że wychodzisz z pokoju Zan'a. Proszę, powiedz, że mam halucynacje od grania w Minecraft przez zbyt wiele godzin. - Jego głos był głośny i bałam się, że obudzi Zan'a, więc chwyciłam swoje buty i ramię Simon'a i zaciągnęłam go na koniec korytarza. - To nie jest tym, na co wygląda. - Syknęłam, pomimo tego, że nie było sposobu, by Zan mógł nas teraz usłyszeć.
191
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Oh, naprawdę? Bo wszystko co widzę, to ty, mająca na sobie te same ubrania co wczoraj wieczór, minus kurtka i buty i wymykająca się z pokoju chłopaka, jakby uciekała z więzienia. Czy nie mam racji? Simon był wkurzony. Prawie nigdy się nie złościł, ale kiedy to robił...trzeba było uważać. - Nie uprawialiśmy seksu, Simon. Poszliśmy na spacer, a potem słuchaliśmy jakiejś muzyki i zasnęłam. Położył mnie do łóżka, a później poszedł spać na podłogę. Oh, i trzymaliśmy się za ręce. - Jesteś pewna, że tak było? - Oczywiście, że jestem pewna. Co, myślisz, że odurzył mnie narkotykami, a następnie wykorzystał? Ponieważ ja myślę, że wiedziałabym, gdyby moje dziewictwo zostało skradzione. Simon wzdrygnął się na myśl o moim skradzionym dziewictwie, a jego gniew osłabł trochę. - Tak przypuszczam. - Do niczego nie doszło, Simon. Oprócz tego, że nie zabezpieczyliśmy się, kiedy trzymaliśmy się za ręce. Broń Boże. Martwiłam się o Lexie i miałam chwilę słabości. Lub niepoczytalności. Lub czegoś. Tylko nie mów Will'owi, proszę. - Próbowałam iść na schody, by uciec, ale nie chciał mnie puścić. - Co ty sobie myślisz, Lottie? Spędziłaś tak wiele czasu nienawidząc go, a potem wystarczył tylko jeden dzień i nagle tego nie robisz? Co się stało z kaczuszką? Poważnie musiałam wrócić do swojego pokoju, by przygotować się do pracy. - To nie tak. Wyrzucił swoje ręce w górę. - Więc powiedz mi jak, bo na serio jestem zdezorientowany. - Nie mam teraz czasu. Możesz coś dla mnie zrobić? - Spojrzałam na drzwi Zan'a, aby uzyskać absolutną pewność, że nie mógł mnie słyszeć. - Co takiego? - Możesz nie mówić Will'owi? Nie chcę, aby wiedział. Proszę, Simon. – Chwyciłam go za ramię i ścisnęłam. Nie chciałam mówić o niczym Will'owi, dopóki sama nie zorientowałabym się, co takiego do cholery wyprawiałam. Położył swoje obie dłonie na moich ramionach i niechętnie skinął głową. - Okej, okej, twój pół-spacer wstydu jest u mnie bezpieczny.
192
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Dzięki, Simon. Ratujesz mi życie. - Włożyłam swoje buty i pobiegłam na czwarte piętro tak szybko, jak tylko mogłam.
Zan
Kiedy się obudziłem, jej już nie było. Łóżko nadal było zmięte od miejsca, w którym leżała, a na mojej poduszce zostało kilka blond włosów, jako dowód na to, że to nie był sen. Powąchałem swoją pościel, a ona ciągle nią pachniała. Zostawiła wiadomość na kartce papieru wyrwanej z jednego z moich zeszytów. Zan, Dzięki, że pozwoliłeś mi przenocować. Nie jestem pewna, czy chcę o tym zapomnieć, ale proszę, nie mów nikomu. Potrzebuję trochę czasu, aby to przemyśleć. - Lottie Złożyłem liścik i umieściłem go na moim biurku. Zdecydowanie zamierzałem go zachować. Jeśli zdecyduje, że to się nie zdarzyło, miałem przynajmniej ten kawałek papieru, aby udowodnić sobie, że to jednak się stało. To było wszystkim, czego potrzebowałem, póki co. Po wzięciu prysznica i zjedzeniu Pop Tarty,20poszedłem do pokoju mojego brata, by zobaczyć, czy tam jest. Jego współlokator, przeniesiony z Rhode Island, otworzył drzwi i powiedział, że nie widział Zack'a od poprzedniej nocy. Napisałem do niego, ale nie otrzymałem żadnej wiadomości. W ostateczności, pomyślałem, że mógłbym sprawdzić w pokoju Charlotte. Światło było wyłączone, więc zapukałem cicho. - Hej - wyszeptała Charlotte, otwierając nieznacznie drzwi. Miała na sobie inne ubrania, a jej włosy były mokre od niedawnego prysznica. - Katie jeszcze śpi. - Wydusiła przez drzwi otwarte do połowy, po to by światło z korytarza nie wtargnęło do pokoju. - Szukam Zack'a. - Wyszedł na śniadanie na kaca z jakimiś chłopakami z drużyny. - W porządku z nią?
20
Pop Tart - przekąska śniadaniowa w formie prostokątnych, wypiekanych grzanek z nadzieniem.
193
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Myślę, że tak. Źle się czuje. Najwidoczniej, miał schowanych dość sporo tych małych buteleczek, a ona też miała kilka. Pokręciłem swoją głową. - Po prostu tego nie rozumiem. - Powiedziała, potrząsając swoją głową i przeczesując włosy swoją ręką. - On jest tą złowrogą siłą, która zabiera normalne dziewczyny i przemienia je w coś, czym nie są. Nie mówię, że picie i dobra zabawa nie jest w porządku. Tylko, że oni robią to cały czas, a ja wiem, że ona chce radzić sobie lepiej w szkole. Dlaczego ci o tym mówię? - Nie wiem. - Ja również. Nadal udaję, że wczorajsza noc się nie wydarzyła. Śpisz naprawdę spokojnie, tak przy okazji. Spodziewałam się chrapania, albo mówienia przez sen, czy coś. Przysunąłem się bliżej niej, mając nadzieję, że się nie cofnie. - Przepraszam, że cię rozczarowałem. - Nie, to fajne. Tylko dziwne. - Jestem dosyć dziwny. - Powiedziałem. Wydała z siebie delikatny śmiech. - Bardzo mądra przyjaciółka powiedziała mi, że dziwne jest dobre. - Muszę to zapamiętać. - Odrzekłem. Żadne z nas nie mówiło nic przez chwilę. Nie miałem pojęcia, co chodziło jej po głowie, ale wszystko czego chciałem, to pocałować ją ponownie. Zamrugała, jakby oczyszczała swój umysł. - Jakieś nowe wieści o Lexie? - Jeszcze nie. Mam zamiar zadzwonić później do jej mamy. - Powiedziała. - Słuchaj, niedługo muszę być w pracy, ale, um, zobaczę cię później? - Nie, jeśli ja zobaczę cię pierwszy. - Taa, jasne. - Cholera, za bardzo naciskałem. Wycofywała się. - Pa, Charlotte. - Pa.
194
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Rozdział dwudziesty siódmy
Lottie
- Wczoraj w nocy zrobiłam coś nadzwyczaj głupiego. - Spóźniłam się do pracy, ale Claudia krzyczała właśnie na jedną z dziewczyn, więc byłam w stanie wślizgnąć się niepostrzeżenie. Zdążyłam już złożyć Trish relację z najnowszych wieści o Lexie, ale nie opowiedziałam jej reszty. Obie utknęłyśmy przy ladzie do cięcia, i jak na razie, nie było ruchu, więc ponownie układałyśmy bele tkanin na kołdry. - Czy upiłaś się i obudziłaś się w łóżku obcego faceta? - Nie do końca. - Przynajmniej pijacka część się nie wydarzyła, a Zan nie był obcy. Był podmiotem znanym. - Daj spokój, ja tu umieram. Przez całą ostatnią noc byłam do późna na nogach, robiąc inwentaryzację. Proszę, podziel się ze mną czymś pikantnym. - Pocałowałam Zan'a. - Ty, co?! - Jej oczy zrobiły się tak duże, że wyglądała jak jedna z tych nadrzewnych małpiatek. Claudia usłyszała ją i spiorunowała nas obie wzrokiem za spoufalanie się, kiedy powinnyśmy pracować. - Cóż, właściwie to on mnie pocałował, ale ja mu na to pozwoliłam, a potem dotknęłam jego włosów i oddałam pocałunek. Nie tylko taki mały. Weszliśmy w strefę obściskiwania się. Następnie poszliśmy do jego pokoju, słuchaliśmy muzyki, zasnęłam i nie uprawialiśmy seksu, a teraz wariuję. Byłam zdenerwowana z powodu Lexie. To jedyne wytłumaczenie, jakie mogę wymyślić na to, co się stało. Nie wiem, czy mogę to powtórzyć. Powiedziałam mu, że zamierzam udawać, iż to się nie wydarzyło, ale po prostu potrzebuję kogoś z kim mogłabym o tym porozmawiać. Kogoś, kto nie jest w to zaangażowany. - Okej, więc podobało ci się? Całowanie, które się nie wydarzyło? - Było... - Jakie było? - Jesteś oniemiała i rumienisz się, więc zgaduję, że było dobre. Dał ci trochę języka? - Nie, były tylko otwarte usta. - Jak to się porównuje do twoich poprzednich pocałunków?
195
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Nie porównywało się, co było powodem, dla którego sprawy skomplikowały się tak szybko. - Twoje milczenie mówi samo za siebie. Idę o zakład, że tak. - Okej, pozwól, że zadam ci hipotetyczne pytanie. - Nie jeszcze jedno. Oparła się o półkę z tkaninami. - Powiedzmy, że on jest przyjacielem Strykera, a ja zaprosiłam cię, by razem posiedzieć, on tam był i spotkaliście się. Powiedzmy, że rozmawialiście, poszliście na spacer i pocałował cię. - I? - Miałam oczy skupione na Claudii. - Stworzyłabyś z nim związek, gdyby nie miał bagażu? Sama sobie zadawałam to pytanie, odkąd zaczęłam być dla niego miła. - Nie wiem. - Tak, wiesz. Po prostu nie chcesz się do tego przyznać. - Zacisnęłam swoje usta. Wiesz, że mam rację. Miała rację. Całkowitą rację. - Hej! Mniej gadania, więcej pracy. - Claudia warknęła, gdy wyszła ze swojego biura, z twarzą tak ciemną, jak chmury burzowe. - Wygląda nieźle, jeśli lubisz wysokich, ciemnowłosych, przystojnych, zamyślonych typów. - Powiedziała, uśmiechając się do mnie podczas przerwy. - Ma każdą z tych cech. - Gdyby tylko nie był tak przystojny, wszystko byłoby o wiele łatwiejsze. - Osobiście, jestem dziewczyną bardziej z "chudych rockmanów", ale mogę dostrzec atrakcyjność. Skończyłyśmy odkładać belki z tkaninami na miejsce, więc wróciłyśmy do stołu do cięcia. - Więc, co mam mu powiedzieć? - Złotko, musisz kierować się swoim instynktem. - Co jeśli się myli? Wzruszyła jednym ramieniem. - Wtedy przynajmniej czegoś się nauczysz. Mam też wrażenie, że twój instynkt rzadko kiedy się myli, Lot. Ale co ja tam wiem? - Uśmiechnęła się i poszła pomóc klientowi. Co, do cholery, powinnam zrobić?
196
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
***
Zadzwoniłam do Pani Davis po pracy, aby uzyskać aktualne informacje na temat Lexie. Uświadomienie sobie, jak bardzo przebywanie z Zan'em odepchnęło to z moich myśli, sprawiło, że mój żołądek skręcił się. - Cześć, skarbie. - Powiedziała, brzmiąc, jakby dopiero co się obudziła. - Jak ona się czuje? - Jej stan jest stabilny i przenoszą ją do swojego własnego pokoju. Mamy nadzieję, że zabierzemy ją do domu w ciągu kilku dni. Pyta o ciebie. - Słowa były ostre. Przebiły moje serce tak, jakby ktoś mnie dźgnął. - Czy mogę przyjechać się z nią zobaczyć? - Ograniczamy jej teraz liczbę odwiedzających, ale może za kilka tygodni, kiedy poczuje się lepiej. Okej, skarbie? Nie było okej. Było jak najdalej od okej. Co sobie pomyśli Lexie, kiedy się nie pojawię? Rozumiałam dlaczego to robili, ale to nie oznaczało, że zgadzałam się z tym. - Okej. - Słowo wyszło w kilku sylabach, ponieważ starałam się ze wszystkich sił nie załamać przez telefon. - Powiem jej, że dzwoniłaś. Jestem pewna, że bardzo się ucieszy, gdybyś wysłała jej kartkę, na którą mogłaby popatrzeć. - Wyślę. - Dziękuję ci za bycie tak dobrą przyjaciółką, Lottie. - Okej. - Nie mogłam znaleźć innego słowa do powiedzenia. Rozłączyłyśmy się, a moje nogi się poddały i osunęły się na podłogę. Potworny, dyszący dźwięk wypełnił moje uszy, a ja zdałam sobie sprawę z tego, że był to mój własny oddech. Jak mogłam całować się z Zan'em? Jak mogłam rozważać spędzanie chociaż sekundy czasu z nim? Jak mogłam? Lexie miewała komplikacje i problemy wcześniej, ale tym razem czułam, jakby to była moja wina. Nie przebywałam w jej pobliżu tak często. Nie dzwoniłam do niej tak dużo, jak powinnam lub nie odwiedzałam ją tyle razy, ile powinnam. Uwikłałam się w to wszystko i opuściłam ją, co było jedyną rzeczą, jaką obiecałam sobie nigdy nie robić. Łzy nie przyszły. Prawie nigdy tego nie robiły, kiedy tak płakałam. Płakałam i płakałam, ale żadne łzy nie przyszły. Tylko ból. Oślepiający ból.
197
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
W oddali, usłyszałam pukanie do drzwi, ale byłam zbyt roztrzęsiona, aby cokolwiek z tym zrobić. Nie mogłam nawet rozwinąć swojego ciała z pozycji embrionalnej. Pukanie zmieniło się w walenie, a potem był hałas. Nastąpiło więcej dźwięków. Para ciepłych rąk chwyciła mnie za ramiona i próbowała podciągnąć do pozycji pionowej. Walczyłam z nimi, ale były zbyt silne i nie chciały mnie puścić. - Charlotte, Charlotte. - Głos był cichy, ale nieustępliwy. Przebił się przez ścianę agonii. Jakoś. Uniosłam swoją głowę i spotkałam się z parą oczu tak ciemnych jak noc i tak głębokich jak ocean. - Hej. Nie byłam jeszcze w stanie użyć mojego głosu. - Co się stało? - Zajęło mi chwilę, by poskładać te elementy, ale gdy je już ułożyłam, zaczęłam walczyć, by uciec od tych oczu, z tych rąk. - Ej, poczekaj. - Puść mnie! Puść mnie! - Zrobił to, a ja upadłam w mojej próbie ucieczki od niego. Po prostu odejdź! Odsunął się, ale nie wyszedł. - Pójdę, ale chcę tylko wiedzieć, co się stało. Nie zostawię cię w takim stanie. Trzymałam się, aby się nie rozpaść. - Nie powinnam była tego robić. Nie powinnam była cię całować. To wszystko moja wina. Przykucnął przede mną, ale nie dotknął mnie ponownie. - O co chodzi, Charlotte? - Lexie. - Co stało się Lexie? - Jest w szpitalu i to wszystko moja wina. Nie było mnie tam dla niej, a potem cię pocałowałam i spędziłam z tobą czas, podczas gdy powinnam o niej myśleć. To moja wina. Wyciągnął rękę, jakby chciał dotknąć mojej twarzy, ale opuścił ją, kiedy się odsunęłam. - Nie, nie jest nią, ładna dziewczyno. Nic z tego nie jest twoją winą. - Jest. Twoja także jest. Otworzył swoje usta, by coś powiedzieć, a potem je zamknął i potrząsnął swoją głową. - Wygląda na to, że jest.
198
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Użyłam ramy mojego łóżka, by się podciągnąć i wczołgać na materac, podwijając swoje kolana. - Proszę, po prostu idź sobie. - Okej. Wyszedł, ale nie zamknął drzwi, a ja nie mogłam się zmusić, by to zrobić. Kilka minut później odbyło się ciche pukanie, zanim ktoś zajrzał do środka. Will. - Hej, Lot. Przewróciłam się, by go zobaczyć. - Czy on cię przysłał? - Tak jakby. I tak wybierałem się na górę, by cię zobaczyć. Mój bliźniakodar zapalił czerwoną lampkę. Will wszedł ostrożnie, ale jak tylko usiadł obok mnie na łóżku, objął mnie ramieniem i przyciągnął do swojej klatki piersiowej. Pachniał jak dom, jak bezpieczeństwo. - To nie twoja wina, Lot. Musisz przestać się za wszystko obwiniać. Nic z tego nie jest twoją winą. Nic z tego. Położyłam swoją głowę obok jego serca. - Nie powinnam była tego robić. - Robić czego? - Pocałowałam Zan'a. - Zaraz, co? Czy to tym się martwisz? - Nie wydawał się być zbytnio zaszokowany. - Tak. Nie. Oparł brodę na mojej głowie i odgarnął moje włosy. - Gdyby istniała nagroda za wzięcie na siebie winy, za coś z czym nie miało się nic wspólnego, wygrałabyś. - Nie żartuj, Will. - Przepraszam, Lot. - Unosząc mój podbródek, abym mogła spojrzeć mu w oczy, powiedział - Świat się nie skończy, bo pocałowałaś Zan'a. - Właściwie, to on mnie pocałował. Zarobiłam spojrzenie. - Lottie. - Wiem. To nadal nie jest coś, co powinnam była robić. - Położyłam swoją głowę z powrotem na jego klatce piersiowej.
199
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Jeśli zadam ci pytanie, czy odpowiesz mi na nie, bez konieczności nazywania cię kłamczuchą? Wiedziałam, o co chciał mnie zapytać. - Lubisz Zan'a, prawda? - Powiedział. Podniosłam głowę i spojrzałam mu w oczy. Nie mogłam się przed nimi ukryć. Moje lustro, moja prawda. Nigdy nie byłam w stanie okłamać Will'a. Nie w spawie tak małej, jak zjedzenie dodatkowej porcji jego słodyczy Wielkanocnych, ani w tak wielkiej, jak lubienie Zan'a. - Tak. - Poczekaj chwilę. - Pozostał całkowicie nieruchomo, jakby na coś czekał. - Słyszałaś to? - Co niby? - Chwileczkę. - Podszedł do mojego okna i wyjrzał na zewnątrz. - O ile nie jest to jakiś skomplikowany program komputerowy zaprojektowany, by wyglądać jak rzeczywistość, myślę, że jest bezpiecznie powiedzieć, iż świat się nie skończył, bo przyznałaś, że lubisz Zan'a. Wzięłam poduszkę w swoje ramiona. Wciąż potrzebowałam czegoś do trzymania. - Nie przyznałam tego. Powiedziałeś, że go lubię, a ja tylko zgodziłam się z tobą. - Lot. Semantyka nie wyciągnie cię z tego. Przytuliłam poduszkę mocniej, mając nadzieję, że dałoby mi to oparcie. - Nie mogę go lubić, Will. On jest ostatnią osobą, którą powinnam lubić. - Z wyjątkiem Zack'a. - Nigdy nie polubię Zack'a. - Dzięki Bogu. Opadł do tyłu na moje łóżko, a ja oparłam głowę na jego ramieniu. - Nie martw się, umieszczę to w naszym sejfie. Will i ja mieliśmy specjalny sejf na nasze sekrety, którymi dzieliliśmy się tylko we dwójkę. Nawet nasi rodzice nie znali do niego szyfru. Wykonał serię dźwięków, które brzmiały jak zamykanie sejfu, wkładanie klucza i chowanie go. - To nie jest niezgodne z prawem, abyś kogoś lubiła. To nie jest coś, na co możesz mieć wpływ. Uczucia się zdarzają, nawet jeśli nie powinny. Nie możesz ich powstrzymać. Powiedział. Zamknęłam swoje oczy.
200
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Chcę. - Wiem, ale nie sądzę, by to było jedno z tych zauroczeń, z których możesz się tak po prostu otrząsnąć. - Skąd wiesz? - Bo cię znam i wiem, jak zachowujesz się, gdy kogoś lubisz i nigdy wcześniej nie widziałem cię taką, bo nigdy wcześniej nie zauważyłem, żebyś lubiła kogoś w ten sposób. Mógłbym skłamać i powiedzieć ci, że pozbierasz się z tego, ale wtedy wiedziałabyś, że kłamię. - Od kiedy jesteś takim fanem Zan'a? Will wzruszyła ramionami. - Odkąd zobaczyłem, jak bardzo go lubisz. Nie mówię, że jestem po jego stronie, ale mogę ci powiedzieć, że ci się podoba. - Dlaczego to musi być on? Oboje byliśmy przez chwilę cicho, myśląc. - Dlaczego Luke Skywalker całował się ze swoją siostrą? - Z Will'em zawsze nawiązywało się do Gwiezdnych Wojen. - Ponieważ taka była fabuła? - Ponieważ czasami masz z kimś połączenie i nie możesz tego od razu wyjaśnić, ale kiedyś, to wszystko nabiera sensu. Uniosłam swoje brwi. - Więc mówisz, że Zan jest naszym dawno zaginionym bratem? - Chodzi mi o to, że nie wiesz, dlaczego teraz ciągnie cię do niego, ale kiedyś wszystko się ułoży i zdasz sobie sprawę z tego, że tak miało być. - Myślę, że widziałeś Gwiezdne Wojny zbyt wiele razy. Pokręcił swoją głową i znowu mnie przytulił. - Myślę, że nie widziałaś ich zbyt wiele razy.
201
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Zan
Tak szybko jak upewniłem się, że jej brat zadba o nią, zmieniłem swoje ubrania, chwyciłem mojego iPoda i poszedłem pobiegać. Byłem o krok od całkowitego wściekania się i zniszczenia czegoś większego niż moja dłoń, więc musiałem wyjść. Z każdym uderzeniem moich stóp o ziemię, wykrzykiwałem kolejne przekleństwo w mojej głowie. Byłem taki głupi. Ta cała sprawa ze spontanicznością odniosła odwrotny skutek i doprowadziła do tego, że ją skrzywdziłem. Ponownie. To musiało się skończyć. Musiałem położyć temu kres. Byłem taki samolubny. Ona już przeszła przez wystarczająco dużo, a potem pojawiam się ja, zmuszając ją, by na nowo przeżywała to wszystko. Byłem największym pieprzonym dupkiem. Nawet gorszym niż Zack. On przynajmniej nigdy nie próbował jej pocałować. Nie żeby o tym nie myślał. Dowiedziałem się dosyć dużo, podczas jego pijanych bełkotów. Nie słyszałem nawet muzyki, która dochodziła z moich słuchawek. Mogło nią być to straszne pop gówno, które rozgłośnie radiowe nie przestają puszczać, z tego co wiedziałem . Ten pocałunek musiał to zrobić. Tamta noc musiała to zrobić. Nigdy więcej nie będę trzymał jej za rękę, nie wywołam u niej uśmiechu lub płaczu. Może powinienem zmienić szkołę. Gdyby tylko nie było tu Zack'a, zrobiłbym to. Gdybym się nie martwił, że coś innego się wydarzy, kiedy odejdę. Zapobiegłem wystarczającej ilości katastrof w przeszłości, by wiedzieć, co mogłoby się stać, gdyby mnie tam nie było. Gdybym nie był tam, by posprzątać po nim. Poza tym, obiecałem Charlotte, że będę miał oko na Zack'a i Katie. Nie mogłem teraz złamać tej obietnicy. Tym razem nie zamierzałem wypełniać balonów myślami. Miałem zamiar umieścić te chwile w odległym zakamarku mojego umysłu i wyjąć je tylko wtedy, gdy minie wiele lat. Nie potrafiłbym o niej zapomnieć, ale musiałem odepchnąć ją na bok w mojej głowie. Skupić się na szkole, skupić się na czymś innym. Biegałem, dopóki zrobiło się tak ciemno, że nie mogłem zobaczyć nawet, gdzie postawić swoje stopy. Upadałem wiele razy, ale wstawałem i biegłem dalej. Moje dłonie były obtarte, tak samo jak moje kolana.
202
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Karałem siebie, wiedziałem o tym, ale to nie oznaczało, że zamierzałem przestać. Tym razem robiłbym to po prostu bez narkotyków i seksu.
***
Jedynym sposobem, abym mógł usunąć Charlotte z mojego życia, było wypełnienie go innymi rzeczami, jak graniem na banjo, bieganiem i czytaniem. Wyciągnąłem aparat otrzymany od Pani Carole, który leżał zapomniany w mojej szufladzie i zacząłem robić zdjęcia podczas moich biegów. Odwiedziłem farmę i sfotografowałem konie. Nie natrafiłem na kobietę, która pogoniła mnie pierwszego razu, ale najczęściej udawałem się na farmę późną lub wczesną porą, gdy było tam kilku ludzi. Wypełniłem moje życie tak bardzo, jak tylko potrafiłem, ale inne rzeczy nie mogły jej usunąć. Widziałem ją kilka razy, ale tylko z daleka. Myślałem o tym, by wysłać jej jakiś liścik, czy coś w tym stylu, aby się pożegnać, ale nie zrobiłem tego. Raz na zajęciach przypadkowo nawiązałem z nią kontakt wzrokowy i przerwała go tak szybko, jak tylko mogła i to było wystarczającym pożegnaniem, jakiego potrzebowałem. Zauważyłem również, że jej brat patrzy na mnie i nie z czystą nienawiścią. Robił to prawie ze współczuciem, ale to nie miało żadnego sensu. - Nie powinieneś się poddawać. - Powiedział Stryker, podczas jednej z naszej banjo sesji. Miał w zwyczaju rozpoczynać przypadkowe rozmowy ze mną, kiedy graliśmy. On na swoim banjo, a ja na dodatkowym, które kupił. Twierdził, że nie zrobił tego specjalnie dla mnie, że dostał na nie dobrą ofertę, ale nie wierzyłem mu. To było litościwe banjo. - Nie mogę krzywdzić ją jeszcze bardziej. To nie fair w stosunku do niej. Powiedziałem, męcząc się nad naszym obecnym utworem. Był przekonany, że mogę zagrać I Will Wait Mumford and Sons, ale ja myślałem, że oszalał. - Zatem musisz zdecydować, czy potencjalne zranienie jej jest warte zaliczenia. - Wiesz, że to nie dlatego ją chcę. - Wiem. Kochasz ją. W głęboki, raz-na-całe-życie sposób. Pierwsza miłość. Może nawet jedyna. Trzymałem swoją gębę zamkniętą, bo on miał rację. - Czy kiedykolwiek czułeś się w ten sposób? - Zapytałem. Przesunął banjo na kolanach.
203
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Jeszcze nie. Szukam tej właściwej dziewczyny. Nie znalazłem jej jeszcze. Co nie powstrzymuje mnie od wypróbowania kilku, by zobaczyć, czy pasują. - Posłał mi uśmiech. - Jak ci to wychodzi? Szarpnął za strunę. - Jak do tej pory, musiałem je wszystkie odprawić. Nie znalazłem jeszcze odpowiedniego dopasowania. Chociaż, wypróbowywanie ich jest częścią zabawy.
204
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Rozdział dwudziesty ósmy
Lottie
Za pomocą jakiejś mentalnej benzyny, podpaliłam pudło Zan'a Parker'a i patrzyłam jak płonie, a następnie wysypałam popiół z mojego umysłu. Dodałam trochę wybielacza na dokładkę. Nie zamierzałam o nim myśleć, mówić, ani nawet przyjmować do wiadomości jego istnienia przez resztę mojego życia. Will powiedział mi, że oszalałam. Simon kręcił głową w rozczarowaniu. Trish mówiła, że walczyłam z nieuniknionym. Audrey twierdziła, że powinnam dać mu szansę. Katie nic nie powiedziała. Mama zasugerowała Drozda, ale to przypomniało mi o nim, więc poprosiłam o inną propozycję i otrzymałam Dumę i uprzedzenie. To, jak moja matka zorientowała się, że chodzi o problem z chłopakiem, było jedną z tych tajemnic o mamach, które dzieci próbują rozwiązać od setek lat. Oni wszyscy wydawali się chcieć o tym rozmawiać i dopiero, gdy wściekłam się podczas wspólnej nauki z Will'em, Audrey i Simon'em, postanowili sobie odpuścić. Dzwoniłam do Pani Davis każdego dnia, by otrzymać najnowsze wieści o Lexie, a ona robiła postępy. Podnieśli jej dawkę leków i skutecznie zmienili ją w robota na prochach. Przynajmniej, nie mogła się zranić. Dni zamieniły się w tygodnie, a Halloween zbliżało się do nas. Ciężko pracowałam nad moim kostiumem Jane Austin, późno kładąc się spać, aż moje oczy zaczynały piec, po to, abym mogła uszyć te cholerstwo. Trish uważała, że oszalałam, wykonując to wszystko ręcznie. Miała naprawdę fajną maszynę w swoim mieszkaniu i pracowała nad własnym przebraniem, jakimś absolutnie chorym strojem Szalonego Kapelusznika, dzięki któremu miała nadzieję wygrać konkurs na najlepszy kostium. - Więc, Zack i ja idziemy na imprezę do Kappa Sigmy i możesz przyjść, jeśli chcesz. Katie powiedziała tydzień przed Halloween. Will, Simon i ja planowaliśmy tylko wybrać się na imprezę kampusu, która byłaby kiepska, ale żaden z nas nie dostał zaproszenia na "fajne" imprezy. - Myślę, że sobie daruję.
205
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Jesteś pewna? Zapowiada się nieźle. - Mój kostium nie bardzo nadaje się na imprezę bractwa. - Zakrywał większość mojego ciała, ale przynajmniej miał trochę dekoltu. Kupiłam nie-epokowy, odpowiedni stanik, by w nim iść, bo nie miałam czasu, żeby uszyć gorset, a nie mogłam sobie pozwolić na jego zakup. Katie uśmiechnęła się w sposób, który sprawił, że zaczęłam się bać. To oznaczało, że coś knuła. Poznałam ją lepiej, a to była moja najmniej ulubiona z jej min. - Cóż, mam rozwiązanie tego problemu. - Pospieszyła z powrotem do swojej szafy i wróciła z pudłem. - Mogłam kupić coś dla ciebie. - Po co? Zaśmiała się? - Za to, że mnie znosisz. Za to, że mnie nie wykopałaś. Może za tamtą noc, w której skończyłam na wykopaniu ciebie. Nadal jest mi za to przykro. Odbyłyśmy później niezręczną rozmowę i Katie zgodziła się przenieść swoje cielesne aktywności z Zack'iem gdzieś indziej. Zgodziła się również nie pić znowu tak dużo, ale nie byłam pewna, czy potrafiła dotrzymać tej obietnicy, zwłaszcza, że brałyśmy pod uwagę , że rozważymy pójście na imprezę do bractwa. - Śmiało, nie ugryzie. - Otworzyłam pudełko i odsunęłam trochę bibuły, aby znaleźć coś jedwabnego i czerwonego. Skrzyżowałam swoje palce, mając nadzieję, że to nie bielizna. Wyciągnęłam to i odkryłam czerwoną niczym wóz strażacki, stylizowaną na lata 40-te, podkreślającą kształty, sukienkę z szerokimi ramiączkami. - Pomyślałam, że mogłaby być częścią twojej nowej garderoby. - Subtelnie udzielała mi wskazówek na temat rzekomej metamorfozy, w tym wysyłała emaile ze zdjęciami i linkami do rzeczy, które według niej powinnam kupić. - Jest przepiękna. - Powiedziałam, ponieważ taka była. Jedwabna, seksowna i uszyta dla kogoś, kto nie był mną. - Nie ma mowy, że ją założę. - Czemu nie? To tylko sukienka, Lot. - Katie przyczepiła się do przezwiska mojego przezwiska. - Czy przynajmniej ją przymierzysz? - Ile za nią zapłaciłaś? - Kupiłam ją na wyprzedaży. Proszę, czy możesz ją chociaż przymierzyć? - Dobra, dobra. - Zaczęłam zdejmować swoje dżinsy, ale Katie mnie zatrzymała.
206
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Poczekaj, chcę uzyskać pełny efekt przed i po. - Katie odwróciła się plecami, a ja wsunęłam na siebie sukienkę, po zdjęciu koszulki i dżinsów. Nie miałam na sobie odpowiedniej bielizny do niej. Ta rzecz wymagała stringów i biustonosza bez ramiączek. Zamek był na boku, więc byłam w stanie zapiąć go samodzielnie. Wygładziłam intensywnie czerwoną tkaninę i powiedziałam Katie, że może się odwrócić. Na początku nic nie powiedziała. - Jak bardzo jest źle? - Zasłaniała lustro. - Obróć się. - Powiedziała, kręcąc swoim palcem i przechylając głowę na bok, jakbym była manekinem, którego studiowała. Obróciłam się powoli, by mogła zobaczyć pełny efekt. - Chodź tu. - Chwyciła mnie za rękę i pociągnęła mnie do dużego lustra, które było oparte o jej szafę. - Myślę, że są dwa słowa, które opisują twój wygląd: "cholernie" i "gorąca". Wyglądasz niesamowicie. Odwróciłam się do boku i pleców. Jakimś cudem sukienka przylegała do mojej talii, dając mi figurę klepsydry i sprawiając, że moje nieco hipisowskie ciało wydawało się być proporcjonalne. Sprawiła również, że moje cycki wyglądały bardziej cyckowato niż w rzeczywistości. Kończąc się tuż przed kolanami, sprawiła też, że reszta moich nóg wydawała się być dłuższa niż w rzeczywistości. - To jakaś magiczna sukienka. - Powiedziałam. - Jeśli nie miałabyś surowca, nie zadziałałaby. Miałam także twoje wymiary, więc mogłam ją prawidłowo dopasować. Były zapisane w twoim notesie. - Wpisałam je sobie do notatnika, którego brałam ze sobą, kiedy robiłam zakupy do wykrojów, tak bym mogła zawsze kupić właściwe. - Nie martw się, nie powiem nikomu. Sprawdziłam jak płaski był mój brzuch i próbowałam być wkurzona. Nie starałam się zbyt mocno. - A więc, założysz ją i przyjdziesz? - Naprawdę nie mogłam przyjąć sukienki, nie mając jej gdzie nosić. Może impreza bractwa nie byłaby taka zła. Mogłabym przyprowadzić kogoś jeszcze. Może Will'a, albo Simon'a, albo nawet Trish. Kogoś, jako ochronę. Kogoś, z kim mogłabym zwiać, gdybym musiała. - Jeśli tylko będę mogła kogoś przyprowadzić. Bawiła się ramiączkami, dostosowując je tak, by idealnie siedziały na moich ramionach.
207
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Zan nie przychodzi, jeśli o to się martwisz. Wiem, że nie powinnam wypowiadać jego imienia, ale po prostu chciałam, abyś wiedziała, że nie będzie go tam. Na wypadek, gdybyś się tym przejmowała. Nie zastanawiałam się nad tym, dopóki nie wypowiedziała jego imienia. Byłam dobra w utrzymywaniu go z dala od moich myśli. - Więc, teraz nie będę o nim mówić, ale o tym, jak cholernie cudownie wyglądasz. Pozwolisz mi zrobić ci makijaż? Mam czerwoną szminkę, która wygląda niesamowicie i możemy zrobić przydymione oko... - Przerwałam jej, zanim mogłaby pójść jeszcze dalej. - Jasne, czemu nie? Mam tylko jedno pytanie. Kim mam być? Znowu się uśmiechnęła, jakby czekała, aż o to zapytam. - Myślałam o tym, że mogłabyś albo zdobyć jakieś białe rękawiczki i robić za Jessice Rabbit, albo być bardzo odważna i robić za Marilyn. Masz włosy i skórę, by iść jako Marilyn, ty suko. - Ostatnią część powiedziała żartobliwym tonem. - Żartujesz sobie? Zabiłabym za twoją karnację. Albo przynajmniej poważnie bym kogoś okaleczyła. - Zabiłabym za twoją figurę w tej sukience. Spojrzałam na nią tylko. - Dzięki za sukienkę. - Powiedziałam. - Naprawdę. - Proszę bardzo. Mówiłam poważnie o tej metamorfozie. W dowolnym czasie, w dowolnym miejscu i działamy. Muszę poćwiczyć z twoimi włosami przed Halloween, aby wyszły dobrze. - Zaczęła bawić się moimi włosami, obracać je wokół swoich palców oraz mówić o wałkach, piance do włosów i takich tam. Po prostu pozwoliłam jej na to. Stawałam się ludzką lalką Barbie. - Okej, zdejmij ją. Nie chcemy, by coś się jej przytrafiło. Zsunęłam z siebie sukienkę i założyłam z powrotem moje zwykłe ciuchy, podczas gdy Katie schowała sukienkę do pokrowca na odzież i umieściła ją na wieszaku w mojej szafie. - Za kogo zamierzasz się przebrać? - Zack i ja robimy tą całą klasyczną, gangsterską rzecz. Tak naprawdę to pretekst do tego, by nakłonić go do założenia fedora21. Uwielbiam facetów, którzy noszą kapelusze. Rozmawianie o facetach w kapeluszach sprawiło, że pomyślałam o nim i jego czapce cyklistówce. Katie przerwała moje myśli.
21
Fedora - rodzaj kapelusza z rondem, zwykle filcowego z wklęsłą fałdą wzdłuż główki.
208
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Idziemy dziś wieczorem na kolację, tak? Zack ma tą treningową rzecz, na którą musi iść. - O ile mi wiadomo. - Katie dołączała do naszej grupy przy kolacji, kiedy nie była z Zack'iem. Chciałam ją zapytać, dlaczego nie je ze swoimi przyjaciółkami, ale to wydawało się być drażliwym tematem. Ostatnio widywałam je coraz mniej, a zdjęcia z nimi stopniowo znikały z jej ściany. Katie i ja zeszłyśmy na dół do Will'a i Simon'a. Porzucił swój początkowy pociąg do niej, po tym jak powiedziała, że nigdy nie widziała Gwiezdnych Wojen, więc zmienili się oni w tak jakby przyjaciół. Zignorowałam drzwi obok Will'a. To było takie dziwne, że przez pierwsze kilka tygodni wpadałam na niego tak często, ale teraz ledwie co go widywałam. Z wyjątkiem zajęć, na co nie mogliśmy nic poradzić. Starał się siadać tak daleko od Will'a i mnie, jak to tylko możliwe, ale czasami jedyne wolne miejsca były kilka rzędów przed nami. Patrzył przed siebie i nigdy nawet się nie obejrzał. - Gotowy do wyjścia? - Powiedziałam do Will'a, kiedy otworzył drzwi. - Tak. Znowu jesteśmy bez-Simonowi. - Typowo. - Czy Aud przyjdzie? - Zapytał Will. - Tak myślę. Audrey i Will poruszali się po skorupkach jajek wokół siebie. Byłam w tym punkcie, w którym miałam ochotę po prostu zamknąć ich razem w szafie na kilka godzin, po to, by mogli uświadomić sobie jak bardzo są dla siebie idealni, ale pewnie narobiłabym sobie tym kłopotów. Chociaż, później by mi podziękowali. Przeszliśmy jeden budynek dalej, by zabrać Audrey. Zmusiłam Will'a, by zapukał do drzwi. - Hej, dziewczyno. - Powiedziałam. - Idziesz na kolację? Chwyciła swój płaszcz i rękawiczki. - Tak, pewnie. Muszę załatwić to szybko. Jestem do tyłu z tym projektem. - Jesteś pewna, że naprawdę jesteś do tyłu? - Tak, naprawdę jestem do tyłu. - Audrey wyznaczała sobie te szalone terminy i twierdziła, że była "do tyłu", kiedy opuściła jeden z nich, ale zawsze miała swoją pracę lub projekt skończony wieki przed każdym innym. - Podoba jej się sukienka. - Powiedziała Katie, gdy Audrey ubrała swój płaszcz.
209
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Wiedziałaś o sukience? - Katie i Audrey w jakiś niewytłumaczalny sposób stały się przyjaciółkami. Nadal głowiłam się nad tym. - Oczywiście. Pomagała ją wybierać. - Powiedziała Katie. - Hej, Aud. - Odezwał się Will, idąc z nią, gdy ja szłam obok Katie. - Hej. - Powiedziała cicho. Przezwisko zawsze sprawiało, że rumieniła się odrobinkę. - Podoba jej się, więc to oznacza, że musisz przyjść na imprezę. - Powiedziała Katie, wydymając wargi do Audrey. - Proszę? Pokręciła głową i rozłożyła swoje ręce, jak gdyby to miało powstrzymać Katie. - Nie mogę. Mam ogromny projekt. W przeciwnym razie bym poszła. - Gadasz bzdury. - Katie przyśpieszyła i przytrzymała drzwi dla nas wszystkich. - Jaka impreza? - Will powiedział do Audrey. Katie była tą, która odpowiedziała, teraz spiesząc wzdłuż chodnika. - Impreza Halloweenowa w Kappa Sigma. Wchodzisz w to? Wszystko czego potrzebujesz to kostium. Will myślał nad tym przez kilka sekund. - Mam swój strój Jedi'ego z zeszłego roku. Chwyciłam go za ramię i zatrzymałam. - Nie pokażesz się w tym publicznie. Znowu. Uwolnił swoją rękę. - Nie wydałem tyle pieniędzy na replikę miecza świetlnego po to, by trzymać go w pudełku. - Masz miecz świetlny? - Powiedziała Audrey. Will obdarzył ją topiącym-dziewczyny uśmiechem. Nareszcie, był w swojej grze. - Taa. To czyni mnie totalnym maniakiem? Oddała mu prowokujący uśmiech. - Nie, jeśli nie masz pełnego kompletu różdżek. - Masz zestaw różdżek? Cholernie cię nienawidzę. - Powiedział. - Moi rodzice kupili mi je w zeszłą gwiazdkę. To była jedyna rzecz, jaką chciałam. Katie popatrzyła na mnie, a ja tylko wzruszyłam ramionami. Rozumiałam. Spojrzałam z powrotem na Will'a i Audrey, a oni rozmawiali o ich fanosprawach. - Hej Will... - Chwyciłam Katie za ramię i przerwałam jej, szarpiąc swoją głową, by wskazać milutką, małą rozmowę, której nie chciałam przeszkadzać. Mrugnęła i zaczęła iść szybciej, pozostawiając więcej przestrzeni pomiędzy nami, a pozostałą dwójką.
210
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Powinnaś ich po prostu upić. To zadziałałoby szybciej. W ten sposób Zack zdobył mnie po raz pierwszy. To było w tyle jego wozu na plandece. Totalnie romantyczne, wiem. Poluzowałam moje "nie mówimy o Zack'u" ograniczenie, więc mówiła więcej o ich związku. To było tak jakby niemożliwe dla niej, aby o nim nie rozmawiać. Udawałam tylko, że był on jakimś innym facetem o imieniu Zack, którego nigdy nie spotkałam i byłam w stanie słuchać bez wymiotowania w moje usta. - Jeśli nic się nie wydarzy przed świętami, zamykam ich razem w szafie. Powiedziałam. - Dobry plan. Kiedy dotarliśmy na miejsce, było tak, jak gdyby wymienienie przez Katie jego imienia wyczarowało go, siedzącego samotnie w sali jadalnej. Przybyliśmy na wczesną kolację, więc było tu stosunkowo pusto. - Czy on ma jakichkolwiek przyjaciół? - Will zapytał Katie. - Nie bardzo. - Katie odpowiedziała, zerkając na niego szybko. Zawsze zachowywała się super dziwnie, kiedy go widziała, a ja nie wiedziałam, czy to było związane ze mną, z Zack'iem, czy z czymś innym. Nigdy o to nie pytałam. Ostatnio byłam w stanie opanować wiele moich werbalnych wybuchów. Will powiedział, że miało to coś wspólnego z dorastaniem. Nie byłam przekonana, czy to przez to. Usiedliśmy przy stoliku po drugiej stronie jadalni, a ja wiedziałam, że to tylko ze względu na mnie. - Jaka jest decyzja odnośnie imprezy na Halloween? - Katie powiedziała. - Wchodzisz w to? - Wskazała palcem na Will'a. - Tak, wchodzę. Ktoś musi przypilnować tę dziewczynę. - Powiedział, wskazując swoim kciukiem na mnie. - Nie idziesz jako Jane Austin na imprezę bractwa, prawda? - Po pierwsze, byłam Elizabeth Bennet, a po drugie, nie. Katie wymyśliła dla mnie kostium. Będę Marilyn. - Nie będzie to obejmować dużego dekoltu, prawda? Naprawdę nie mam ochoty spędzić nocy na odpędzaniu pijanych kretynów, którzy będą się gapić na twoje piersi. Wzdrygnął się. - Możesz ich po prostu pokonać swoim mieczem świetlnym. No wiesz, użyć siły. Poruszyłam swoimi palcami przed jego twarzą, a on odtrącił je. Jego twarz poczerwieniała, a on spojrzał na Audrey. - Zamknij się.
211
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Jestem pewna, że nie będę tam najbardziej skandalicznie ubraną dziewczyną. Odparłam. - Nie będzie. - Powiedziała Katie. - Mogę zagwarantować, że niektóre stroje będą miały akcję sutka. Will poczerwieniał jeszcze bardziej, a jego widelec spadł na podłogę. Poniekąd cieszyłam się z tego. To było mile widziane odciągnięcie uwagi od niego. - I prędzej czy później, na pewno więcej niż jedna dziewczyna pokaże na chwilę waginę. - Katie wyraźnie również się z tego cieszyła. Gdyby Audrey tam nie było, Will śmiałby się i dobrze się bawił. Ale ona tam siedziała, więc wiercił się na swoim krześle. - Dobrze, pójdę. - Powiedziała Audrey. - Chyba mam coś, co mogę ze sobą połączyć. Poklepała się po swoim podbródku, jakby mentalnie przechodziła przez swoją szafę. - Chcesz się tym podzielić, czy to jest niespodzianka? - Powiedział Will, pochylając się do niej bliżej. - Oh nie, nie powiem. Zobaczysz. Uśmiechnęła się, a ja pomyślałam, że Will zamieni się w kałużę na podłodze. Zakaszlał i poszedł, by dostać nowy widelec. - To naprawdę nie ładnie go tak torturować. - Powiedziałam do niej. - Dlaczego nie? To zbyt łatwe. - Odrzekła Katie. - Przestańcie. - Powiedziała Audrey. Teraz kto był czerwony na twarzy? Will wrócił i wyglądali oni, jakby się dobrali. Katie uśmiechnęła się do mnie, a ja próbowałam się nie roześmiać. Obie ledwo się trzymałyśmy, gdy coś kątem oka przyciągnęło moją uwagę. Zabierał swoją tacę do taśmociągu. Trzymał swój wzrok utkwiony przed siebie, ale zerknął raz w moim kierunku w tym samym czasie, w którym ja na niego spojrzałam i nasze oczy zablokowały się. Świat zatrzymał się na ułamek sekundy, a potem on zamrugał i odwrócił wzrok. Musiałam trzymać się stołu, bo w tamtej chwili czułam, jakby mnie przyciągał. - Lot? - Powiedział Will. - Taa. - Moje oczy śledziły go, gdy szedł w stronę drzwi. - Gapisz się na niego. - Wiem. - Powiedziałam, ciągle go obserwując. - Hej! - Will pstryknął palcami przed moją twarzą, a ja przestałam patrzeć na jego plecy, kiedy wyszedł. - Jesteś pewna, że nie mogłabyś, może, porozmawiać z nim? - Odrzekł Will, wzdrygając się tak, jakbym miała zamiar go uderzyć za to, co powiedział.
212
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Przestań się trząść. Nie uderzę cię, idioto. Niezręczna cisza zapanowała przy stole, a ja dokończyłam moją sałatkę tylko po to, by coś robić. - Nie mówię, że powinnaś się z nim widywać, czy coś. Po prostu porozmawiaj z nim. Wiem, że za nim tęsknisz. - Powiedział Will. - Nie tęsknię za nim. - Skłamałam. Wszyscy tak jakby wymienili spojrzenia. Oni wszyscy wiedzieli. - Więc, chcesz przyjść i przygotować się z nami w piątek wieczorem? - Katie powiedziała do Audrey. - Tak, byłoby świetnie.
Zan
Miałem nadzieję, że przez skulenie się i siedzenie w kącie, nie zauważy mnie. Zjadłem szybko i trzymałem swój wzrok z dala od niej, ale to nie miało sensu. Nasze oczy się spotkały i przez chwilę chciałem powiedzieć "pieprzyć to", podejść, podnieść ją i zanieść do mojego pokoju, zamknąć drzwi, pocałować ją, porozmawiać z nią, rozebrać ją i pozwolić rzeczom się dziać. Moje dłonie się trzęsły, gdy wyszedłem. To był czas na kolejny bieg. Biegałem codziennie i co najmniej raz w nocy w ciągu kilku ostatnich tygodni. Jedyna noc snu, którą otrzymałem, kiedy była ze mną, była tylko wspomnieniem. Byłem nawet szczuplejszy niż wtedy, gdy przybyłem do szkoły. Jadłem również mniej, więc straciłem na wadze. Zack był na mnie o to zły, ale zignorowałem go. Tak naprawdę nie zależało mi na tym za bardzo. Pani Carole martwiła się o mnie. Zagroziła nawet, że przyjedzie tu i nawrzeszczy na mnie, jeśli nie zbiorę się w sobie. Powiedziałem jej, że moje oceny nie są złe i chodzę na wszystkie zajęcia, ale ona mogła stwierdzić, że nie radziłem sobie dobrze w każdej innej dziedzinie mojego życia. Miałem wystarczająco dużo gotówki odkładanej przez lata koszenia trawników i podejmowania się prac dorywczych, bym przetrwał szkołę, ale rozważałem podjęcie pracy, tylko po to, by wypełnić więcej mojego czasu.
213
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Kiedy wróciłem z kolejnego biegania w ciemnościach, poszedłem prosto pod prysznic. Siniaki pokrywały moje ciało od upadków, a musiałem jeszcze wyciągnąć wszystkie drzazgi z moich dłoni. To trochę trudne samemu usunąć drzazgi z własnych rąk. Właśnie włączałem Pink Floyd, kiedy rozległo się pukanie do drzwi. Myśląc, że był to Zack, otworzyłem je bez spojrzenia przez wizjer. - Cześć. - Charlotte stała na korytarzu, wykręcając swoje dłonie i upewniając się, że jej oczy znajdowały się na wszystkim, tylko nie na mojej twarzy. - Hej. - To było najlepsze, co mogłem wymyślić jako odpowiedź. - Co tutaj robisz? - Nie jestem do końca pewna. Ja tylko... Chciałam tylko przeprosić za to, że wariowałam i nie odzywałam się do ciebie, um, aż do teraz. Zdałam sobie sprawę z tego, iż ignorowanie cię jest tak jakby głupie, bo jesteś tutaj, a ja nie mogę zmienić szkoły przez coś tak głupiego. Więc. Oto jestem, mówiąc, że nie zamierzam cię już więcej ignorować. Nie sądzę, abym mogła wrócić do tego, co zdarzyło się wcześniej, z całowaniem i tym wszystkim, ale myślę, że moglibyśmy spróbować być może przyjaciółmi. Czy coś. Co o tym myślisz? Zamrugała tymi swoimi seksownymi, niebieskimi oczami około miliona razy, podczas wygłaszania jej małej przemowy. Mogłem powiedzieć, że ćwiczyła ją w drodze na dół po schodach. - Myślę, że też za tobą tęskniłem. - Powiedziałem. Uśmiechnąłem się. - Nie powiedziałam, że za tobą tęskniłam. - Jej oczy powędrowały w górę, by spotkać się z moimi. W końcu. - Chcesz wejść? Przyjaciele mogą wchodzić do pokoi swoich przyjaciół i słuchać muzyki, prawda? Jej uśmiech pojawił się. - Chyba tak. - Mogę zostawić drzwi otwarte, by dać ci drogę ucieczki, jeśli chcesz. Przewróciła oczami i weszła do środka, zamykając drzwi z kliknięciem. - Pink Floyd? - Powiedziała po słuchaniu przez chwilę. - Czemu nie? Pokiwała głową, zgadzając się. - Chcesz usiąść? - Postoję. - Wędrowała po pokoju jak tygrys w klatce. Powinienem był zostawić otwarte drzwi. - Napijesz się jakiejś herbaty?
214
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Co? Podszedłem do mojej szafy i wyciągnąłem pudełko zielonej herbaty z mojej półki. Miałem nawet butelkę miodu i trochę śmietanki. Pani Carole zawsze robiła mi herbatę, kiedy się spotykaliśmy, a ja zacząłem kojarzyć ją jako coś kojącego i uspokajającego. - Jasne. Dzięki. Zrobiłem obojgu z nas po herbacie, gdy ona chodziła trochę więcej po pokoju. - Słuchasz czegoś współczesnego? - Zapytała, oglądając niektóre z moich najnowszych zdjęć. - Czasami, - Powiedziałem, kiedy mikrofalówka zabrzęczała. - Śmietanki i miodu? - Tak. Jedno i drugie. Podałem jej kubek, a ona podmuchała go, zanim wzięła łyk. Naprawdę nie mogła chodzić z kubkiem gorącego napoju, więc wyciągnąłem dla niej moje krzesło od biurka, a sam usiadłem na swoim łóżku. - To jest dobre, dziękuję. - Wydawała się być zaskoczona. - Większość facetów uważa, że herbata jest nudna i gejowska, czy coś. Uśmiechnąłem się. - Myślę, że większość mężczyzn w Wielkiej Brytanii miałoby z tym problem. - Prawda. Oboje piliśmy, gdy czekałem, aż coś powie. Wiedziałem, że nie będzie w stanie poradzić sobie z ciszą na długo. Jej oczy przeglądały moją ścianę, która zmieniła się od czasu, kiedy była tu ostatni raz. - Fotografujesz? - Skinęła na niektóre z ostatnich zdjęć, które zrobiłem koniom na farmie. - Musiałem znaleźć sposób, aby utrzymać cię z dala od moich myśli. - Chciałem wycofać te słowa, ale już wyszły. - Przepraszam. To zabrzmiało dużo straszniej, niż zamierzałem. - Zaśmiała się nerwowo, a ja dokończyłem swoją herbatę. - Co jeszcze robisz? Dla hobby. - Terroryzuję ładne dziewczyny jak ty. - Obróciła się gwałtownie, by zobaczyć, czy byłem poważny. Uderzenie ciszy minęło. - Biegam. - Nigdy nie powiązałabym cię z biegającym typem. - To było tym, co robiłem, kiedy niemal wystraszyłem cię na śmierć tamtego razu. Czy z twoją kostką wszystko w porządku? - Taa, w porządku. - Skończyła swoją herbatę i wyglądało na to, że dobiegało to końca.
215
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Więc co ty robisz dla hobby? Jeden kącik jej ust uniósł się w półuśmiechu. - Dokuczam przystojnym facetom, jak ty. To była moja kolej, by być zaszokowanym. Zachichotała na widok mojej miny i podała mi z powrotem kubek. - Może moglibyśmy porobić coś czasem. Wiem, że brzmi to nieprecyzyjnie. - Wybrałabyś się gdzieś ze mną? Przesunęła się w kierunku drzwi. - Pod warunkiem, że będę kierowcą. - I tak nie prowadzę. Nigdy nie wyrobiłem sobie prawa jazdy. Zatrzymując się, odwróciła się. - Nie wyrobiłeś? - Nie byłem w stanie siąść za kółkiem po tym wszystkim, a Zack jest zawsze w pobliżu, aby mnie gdzieś podwieźć. - Huh. - Czy to cię dziwi? - Teraz, kiedy o tym pomyślę, to faktycznie mnie dziwi. - Usiadła na podłodze i skrzyżowała nogi. Może jednak nigdzie się nie wybierała? - Przepraszam, że poruszyłam temat jazdy. - Powiedziała, - W porządku. To nie tak, że mogę go unikać. - Prawda. - Rysowała swoim palcem okrąg na dywanie. - Nie nienawidzę cię, tak przy okazji. Kiedyś tak, ale nie sądzę, bym była w stanie. Nie teraz, kiedy cię znam. Chciałem ją pocałować natychmiast, ale zmusiłem się, by pozostać spokojnym. - Próbowałam i nie mogłam. Potem starałam się obwiniać siebie za pozwolenie, by to się wydarzyło i to było do dupy. Myślałam, że Will będzie musiał wbić mi rozum do głowy. Chciałem zrobić to samo. Jak ona śmiała brać na siebie jakąkolwiek z tej winy? - Powinnam była zrobić więcej, tamtej nocy. Aby nie wsiadła do tamtego wozu. Gdybym ją przekonała, to by się nie wydarzyło, a ja wciąż miałabym ją taką, jaka była. - Jesteś mądrzejsza niż to, Charlotte. Wpadanie w taką pułapkę jest zbyt łatwe dla kogoś takiego jak ty. Nakreśliła jeszcze więcej kółek, zamieniając je w pętle, jak symbol nieskończoności. - Było łatwiej obwiniać siebie, niż przyznać, że był to wypadek, nad którym nie miałam kontroli. Utrata kontroli jest jedną z najbardziej przerażających rzeczy. To dlatego ludzie boją się ciemności. Lub śmierci. Boją się, że nie mogą tego kontrolować.
216
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Spojrzała z nad dywanu, by zobaczyć, co o tym myślałem. To była jedna z tych chwil, w których nie mogłem znaleźć odpowiednich słów. - Masz rację. - Proste, ale prawdziwe. Opuściła wzrok i zdałem sobie sprawę z tego, że powinienem powiedzieć więcej. Cisza się wydłużyła i było już za późno. - Przepraszam za bycie taką dołującą. - Powiedziała. - To mi nie przeszkadza. Przepraszam, że nie jestem lepszy w rozmawianiu. - Mówię wystarczająco dużo za dwóch. - Może mógłbym pożyczyć niektóre z twoich słów i bylibyśmy kwita. Zaśmiała się cicho. - Stoi. Wszystkie rzeczy, które chciałem jej powiedzieć, aby wiedziała, podniosły wrzawę w mojej głowie, prosząc mnie, abym je wypuścił. - Powinnam już iść. Nie powiedziałam nikomu, że się tu wybieram. Katie pewnie myśli, że utopiłam się w umywalce w łazience. - Zaczęła wstawać. - Czekaj. - Jej oczy spotkały się z moimi. - Jest wiele rzeczy, które chcę ci powiedzieć, ale obawiam się, że jeśli je powiem, ty znowu odejdziesz, a nie chcę tego. - Cały czas mówię rzeczy, których powinnam się bać powiedzieć. Nie wydawałeś się bać tamtej nocy na boisku do footballu. - To było zanim dowiedziałem się, jak to jest cię stracić. - Z całą pewnością, tak naprawdę nigdy mnie nie miałeś. - Jej słowa powinny były zranić, ale były prawdziwe, a ja o tym wiedziałem. - Po prostu wyduś to z siebie Zan. Gdybym już nie odeszła, zważywszy na to co się stało, jestem dosyć pewna, że nie zrobię tego. - Wydawała się być nawet zaszokowana ostatnią częścią. - To nie dlatego, że cię lubię, czy coś. Tylko... Cholera. Jej twarz zarumieniła się jaskrawym odcieniem czerwieni, a ona wyglądała na tak speszoną, że nie mogłem powstrzymać się od śmiechu. - Nie śmiej się ze mnie. Zacisnąłem swoje usta i próbowałem nie robić tego, ale nie mogłem się powstrzymać. - Przestań się śmiać. - Powiedziała, zaczynając sama chichotać. Pochyliła się i klepnęła mnie w ramę. - Palant. Złapałem ją za rękę i pociągnąłem w dół obok mnie. Wykonała mały dźwięk zaskoczenia, ale nie powstrzymała mnie. - To jest to, co chcę ci powiedzieć.
217
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Ująłem jej twarz w moje dłonie i pozwoliłem sobie zatonąć w jej oczach. Zamarła, prawdopodobnie z szoku, ale przynajmniej nie wyrywała się. Puściłbym ją, gdyby tak robiła. - "Chcę cię zobaczyć. Znać twój głos. Rozpoznać cię, gdy pierwsza wyjdziesz zza rogu. Poczuć twój zapach, kiedy wejdę do pokoju, który właśnie opuściłaś. Wiedzieć jak podnosisz swoją piętę, przesuwasz swoją stopę. Zaznajomić się ze sposobem w jaki ściągasz swoje usta, następnie je rozchylasz, tylko w najmniejszym stopniu, kiedy nachylam się do twojej przestrzeni i całuję cię. Chcę poznać radość z tego jak szepczesz 'więcej'". Słowa zapamiętane tego lata wyszły z moich ust. Były lepsze niż jakiekolwiek, które mógłbym znaleźć. Wyciągnęła rękę, pogłaskała moją dłoń na jej twarzy i odwróciła wzrok od moich oczu. - Chyba sama się o to prosiłam. - Powiedziała, zamykając swoje oczy. - Dlaczego nie możesz być kimś innym? - Zadaję sobie to pytanie każdego dnia. - Przesunąłem moje dłonie, śledząc nimi jej twarz, jej nos, jej uszy. Miała takie słodkie uszy.
218
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Dlaczego nie możesz być kimś innym? - Otworzyła oczy i chwyciła moje ręce, ale nie próbowała odciągnąć je od swojej twarzy. Patrzyłem, jak się zmaga, gdy zagryzła swoją dolną wargę. Wiedziałem, że nie tylko ja jeden byłem skonfliktowany. - Przysięgam na Boga, że jeśli cię pocałuję a coś złego się stanie, to będzie koniec. I nie coś takiego, jak zacięcie się papierem lub dostanie wcześniej okresu. Coś jak spadnięcie gwiazd, lub zostanie okradzionym. Coś, co przytrafi się Lexie. Rozumiesz? - Jeśli niebo zacznie spadać, złapię je dla ciebie, ładna dziewczyno. – Przybliżyłem do niej swoją twarz o cal, więc mogłem poczuć każdy jej wydech na mojej skórze. - Dlaczego musisz mówić coś takiego i tak bardzo to utrudniać? Gdybyś był po prostu dupkiem, jak twój brat, nie byłoby mnie tu teraz. - Mogę być dupkiem, jeśli chcesz. - Przysunąłem się znowu i byliśmy teraz tak blisko, że jej twarz rozmywała się w moim wzroku. - To uczyniłoby wszystko łatwiejszym. Żadne z nas nie mogło walczyć z ostatnimi milimetrami, które dzieliły nasze usta. Było lepiej niż za pierwszym razem, jeśli to tylko możliwe. Tym razem wiedziała, że to nadchodzi i chciała tego. Prawdopodobnie nie tak bardzo jak ja, ale jednak. Potrzebnych było dwóch ludzi, aby doszło do pocałunku. Zacząłem poruszać moją głową, a ona poszła w tym samym kierunku co ja i nasze nosy się zderzyły, powodując, że oboje odsunęliśmy się i musieliśmy spróbować ponownie. - Przepraszam - powiedziała w moje usta. - Okej. - Odparłem. Podjęliśmy kolejną próbę, a ja pozwoliłem jej zdecydować, gdzie zamierzała pójść. Kurwa, jej usta były miękkie i czyste. W swoim życiu, ugrzęzłem zbyt wiele razy w lepkim połysku. Usta nie potrzebowały smarowidła. Jej ręce sięgnęły do mnie, zaciskając się w pięści na mojej koszuli i przyciągając mnie bliżej. Byliśmy tak jakby przyciśnięci bokiem do ściany, więc obróciłem się i pozwoliłem jej położyć się na plecach, utrzymując siebie wspartego na swoich ramionach, tak abym na niej nie leżał. Nie sądziłem, bym mógł poradzić sobie z tak dużym kontaktem ciała bez utracenia tego i skompromitowania się. A potem jej ręce owinęły się wokół moich pleców, a ona przycisnęła do mnie swoje ciało, błagając mnie.
219
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Charlotte. - Powiedziałem, zanim wsunąłem swój język w jej usta. Jej jedyną odpowiedzią był gardłowy jęk, który zastąpił wypowiadanie przez nią mojego imienia, jako mój ulubiony dźwięk na całym świecie. Gdyby
była
jakąkolwiek
inną
dziewczyną,
ściągnąłbym
z
niej
ubrania
i wypieprzyłbym ją już teraz. Nigdy nie chciałem wypieprzyć Charlotte. No dobra, nie dopóki by mi na to nie pozwoliła. We wszystkich innych dziewczynach, zatracałem się. Zapominałem o tym kim byłem. Zapominałem o Zan'ie Parker'ze i wszystkich błędach, które popełnił, o tym co każdy o nim myślał i jakie miałem gówniane życie. Chciałem odnaleźć siebie z nią. Oderwałem się od jej ust i pocałowałem jej nos. - Niech niebo spadnie. - Powiedziałem. - To jest warte czegoś takiego. Dotknęła lekko moich ust swoimi palcami. - Żałujesz? - Zapytałem. Pokręciła swoją głową. - Nigdy nie widziałem cię milczącej. - To rzadkość. - Powiedziała, śledząc zarys moich ust swoim palcem wskazującym. Utrzymywałem wystarczająco dużo przestrzeni pomiędzy naszymi ciałami, tak, aby nie mogła poczuć, jaki byłem twardy. To było dosyć oczywiste, ale nie chciałem, by pomyślała, że na nią naciskam. Rozmawialiśmy tylko o całowaniu. Byłem też prawie pewny, że jest dziewicą. - Nie będę uprawiała z tobą seksu. - Powiedziała. - Nie oczekuję tego. Uniosła swoje obie brwi. - Nigdy, przenigdy nie popchnąłbym cię do zrobienia czegoś, na co nie miałabyś ochoty. Jeśli seks był tym czego ja chciałem, mogłem znaleźć go gdzieś indziej. Przełknęła ślinę, zanim zapytała. - Naprawdę? - Kiedyś tak. Jej dłonie poruszyły się w górę i w dół moich ramion. - Oh. - Czy to cię szokuje?
220
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Nie wiem. Mój mózg nie do końca nadaje się teraz do prawidłowego myślenia. Uśmiechnęła się, a ja rozluźniłem się trochę. - Myślisz, że mogłoby się to powtórzyć? - Powiedziałem. - Muszę zapytać się mojej magicznej kuli, ale moje źródła mówią... Może. Nie wiem, Zan. - Czy jest cokolwiek, co mogę zrobić, byś zmieniła swoje zdanie? Polizała swoje wargi. - Bądź kimś innym. - Mogę być kimś innym. Kim chcesz, abym się stał? - Czy mogę mówić do ciebie Alex? Uśmiechnąłem się. - Jest tylko jedna osoba na świecie, która mówi do mnie Alex, ale myślę, że mogę zrobić wyjątek. Chciałabyś jakieś nowe imię? - Lubię, kiedy nazywasz mnie Charlotte. Czasami niemal zapominam, że to moje imię. - To takie piękne imię dla miłej dziewczyny. - Pocałowałem ją delikatnie w policzek. - Skąd wiesz, że jestem miłą dziewczyną? - Wiem więcej, niż myślisz, Charlotte. - Prześladowca. - Nie mogłem cię nie zauważać. - Czemu? To było pytanie, na którego odpowiedź nie miałem odpowiednich słów. - Zwracałem na ciebie uwagę od tak dawna, że nawet już nie pamiętam. Jesteś miła i słodka i zawsze chcesz jak najlepiej dla wszystkich, których kochasz i robisz co tylko możesz, by tak się stało. Poświęciłabyś własne szczęście dla kogoś, kogo kochasz. To było więcej niż to, ale przynajmniej miałem słowa dla tej części. - To nie dlatego, że jestem jedyną dziewczyną, której nie możesz mieć? Niektórzy ludzie tak robią. Tracą głowę dla nieosiągalnych ludzi, żeby się nie zranić. - Niektórzy ludzie tak, ale nie ja. Dźwięk w pokoju po drugiej stronie ściany sprawił, że oboje popatrzyliśmy w górę, jak gdyby ktoś nas nakrył. - Powinnam iść. Nie powinno mnie tu teraz być. - Powiedziała. - To nie jest pierwszy raz, kiedy jesteś w moim łóżku. Westchnęła i wywróciła swoimi oczami. - Proszę, nie przypominaj mi, Alex.
221
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Nie podobało ci się spanie w moim łóżku? - Zamknij się. - Pchnęła swoją dłoń w moją klatkę piersiową, a ja przewróciłem się, aby mogła wstać. - Pewnie wrócę do mojego pokoju, będę o tym rozmyślać, wypaplam Katie, wkurzę się i zignoruję cię jutro. - Czy tak będzie? - Znam swoje wzory. - Szedłem swoimi palcami w górę i w dół jej pleców, a ona pozwoliła mi na to. To było takie wyzwalające, po nie możliwości dotykania jej przez tak długo. - Chciałabyś zjeść ze mną śniadanie? - Nie sądzę, że jestem gotowa, by to upublicznić. Czymkolwiek to jest. – Wplatając swoje palce w moje włosy, pociągnęła trochę za nie, a ja myślałem, że miała zamiar mnie znowu pocałować, ale nie zrobiła tego. - Mogę zrobić jakieś Pop Tart, i zawsze jest więcej herbaty. - Prawda. Jeśli tylko będę mogła podkraść się tu, gdy wszyscy inni znikną. Siedzieliśmy przez chwilę, a ja właśnie zamierzałem ją ponownie pocałować, kiedy kolejny dźwięk z pokoju obok położył temu kres. - Więc, śniadanie? - Powiedziałem. Skinęła głową. - Śniadanie. Odprowadziłem ją do drzwi. - Jeszcze jeden pocałunek na dobranoc? - Zapytałem. Prawdopodobnie kusiłem los, ale to była tradycja. Miałem pierwszeństwo po mojej stronie. - Tak myślę. - Powiedziała, wstając na palcach, aby dać mi szybki, niewinny pocałunek. Wciąż był gorący. - Dobranoc, Alex. - Dobranoc, Charlotte. Zamknąłem drzwi i usłyszałem jej oddalające się kroki. - Kurwa. - Powiedziałem, opadając na moje łóżko i spoglądając w dół na moje dżinsy. Byłem w punkcie bez powrotu, więc musiałem się sobą zająć. Nie było już od tego ucieczki.
222
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Rozdział dwudziesty dziewiąty
Lottie
- Gdzie ty byłaś? - Powiedziała Katie, kiedy wróciłam. - Miałam właśnie zamiar dzwonić po ochronę kampusu. - Po prostu szłam okrężną drogą. - Dokąd? - Patrzyła na mnie, ale zdążyłam zamknąć swoje usta na słowach, które trzepotały za nimi, jak ptaki w klatce. - Donikąd. - Ziewnęłam i opadłam na moje łóżko. - Okłamujesz mnie, Lot. - Nie okłamuję. Po prostu nie mówię ci, gdzie byłam. - Cóż, biorąc pod uwagę to, że jest tylko jedno miejsce, o którym nie chciałabyś mi powiedzieć, mogę przypuszczać, że przekonaliśmy cię, podczas kolacji i wyszłaś się z nim zobaczyć. Zgaduję, że poszło dobrze, skoro byłaś tam na dole tak długo, a twoje włosy są z tyłu w nieładzie. - Są? - Sięgnęłam do tyłu i odkryłam, że mój kucyk był tak jakby przeleciany z jednej strony i całkiem rozczochrany. - On naprawdę ci się podoba, prawda? - Hipsterskie okulary powróciły, a jej łóżko było zastawione podręcznikami. Mimo wszystko była w tym nadzieja. - Nie wiem. - Tylko...bądź ostrożna. Oczywiście. - Katie? Proszę, czy mogłabyś nikomu nie mówić? Nadal staram się zorientować, co się dzieje i chcę to zachować dla siebie. - Od czego są współlokatorki? - Dokładnie. Wlazłam do łóżka i spojrzałam na sufit. Nie mogłam przestać dotykać moich ust. Były trochę opuchnięte. Polizałam je i znalazłam jego smak nadal na mojej skórze. - Bądź ostrożna. - Katie powiedziała ponownie. - Zan był z wieloma dziewczynami. Zerknęłam na nią, ale ona nie patrzyła bezpośrednio na mnie.
223
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Z iloma? - On powiedział to samo, ale my tylko się całowaliśmy. To nie było tak, że zostanie moim chłopakiem, będzie kupował mi kwiatki, zabierać na kiepskie randki i takie tam. Byliśmy...byliśmy tak jakby przyjaciółmi. Przyjaciółmi, którzy raz na jakiś czas mogli się pocałować. Przyjaciele z korzyściami brzmiało tak banalnie. - Z wieloma. - Mówiłyśmy o dziesięciu, dwudziestu, czy więcej? Ponownie ułożyła swoje zeszyty, a ja mogłam stwierdzić, że nie chciała o tym rozmawiać. Dlaczego poruszyła ten temat? - No cóż, nie zamierzam się z nim przespać? - Jestem pewna, że wiele z tych dziewczyn powiedziało to samo. To tak jakby się stało. Penisy wkładane do pochwy nie działy się tak po prostu. W przeciwnym razie byłoby o wiele więcej ciąż. Było tam wiele rzeczy, które prowadziło do tego przed właściwym aktem. - Czy kiedykolwiek miałaś "to tak jakby się stało"? - Powiedziałam. Skinęła głową, jak gdyby to było nic wielkiego. - Kilka razy. - Z kim? - Z chłopakami, z którymi nie powinnam była się przespać. - Zaczynała być naprawdę frustrująca. - W każdym razie, po prostu bądź ostrożna. - Bądź ostrożna, łapię. Jesteś gotowa do spania? - Taa, muszę tylko umyć zęby. Wyszczotkowałam swoje, zanim poszłam zobaczyć się z Zan'em. Lubiłam nazywać go Alex'em. To nie czyniło z niego innej osoby, ale było tak, jakby miał sekretną tożsamość, o której tylko ja wiedziałam. Lubiłam również czuć jego smak na moich ustach.
***
Jakimś cudem Zan i ja przetrwaliśmy następnych pięć dni bez bycia nakrytym przez nikogo. Nawet Will'a. Zakradałam się na dół, albo on podkradał się na górę, albo spotykaliśmy się gdzieś, gdzie ludzie nie mogliby nas widzieć. Przedstawił mi swojego
224
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
przyjaciela Stryker'a, który powiedział, że jego mieszkanie może być do naszej dyspozycji dla wszelkich schadzek. Zaczerwieniłam się, podczas gdy Zan wyjaśnił mu, że to nie był taki rodzaj związku. Nie posunęliśmy się dalej z minionym całowaniem, ale to nie powstrzymało mnie od czucia jego twardości za każdym a jednym razem. Próbował to ukrywać, ale nie był jedynym, który miał trudny okres w swoich spodniach. Ja po prostu nie pokazywałam tego tak bardzo. Stryker i Zan mieli swoje maratony z banjo, podczas gdy ja odrabiałam swoją pracę domową lub czytałam, albo Zan i ja chodziliśmy na spacery. Starał się mnie przekonać, abym z nim pobiegała, ale wiedziałam, że zostawiłby mnie w tyle, a ja nie chciałam spowolnić jego tempo. Wsiąknął w moje życie, a gdy to się zaczęło, nie mogłam tego powstrzymać. Gdybym chciała to zatrzymać, nie powinnam była tamtej nocy iść do jego pokoju, lub pozwolić się mu pocałować. Było za późno, a ja wciąż czekałam, aż niebo spadnie. W któreś popołudnie byliśmy sami u Stryker'a, podczas gdy on znajdował się w pracy, i powinniśmy się uczyć, ale ciągle nie mogłam się skupić. - Hej. - Powiedziałam, nachylając się nad brzegiem jego książki. - Hej. - Zamknął podręcznik i pochylił się do przodu. - Czy próbujesz oderwać mnie od mojej pracy domowej? Bo to działa. - Możliwe. Może myślę, że jesteś o wiele bardziej interesujący od rybosomów. - Mam nadzieję, że jestem bardziej interesujący od rybosomów. - Ujął moją twarz jedną dłonią, a ja pochyliłam się do niego. - O co chodzi? - Czuję się, jakbym zdradzała Lexie, będąc tu z tobą. - Jego usta przybliżyły się o cal do moich, a jego twarz była tak blisko, że rozmazała mój widok. - Wiem, że niczego nie pamięta, ale to nie ma znaczenia. Czuję się tak, jakbym łamała obietnicę. - Chciałbym, abyś tak się nie czuła, ale to, że odczuwasz taką lojalność jest kolejną rzeczą, która sprawia, że cię pragnę. Odsunęłam się tylko trochę, abym mogła go lepiej widzieć. Był tak poważny i tak szczery. To było wszystko, co potrzebowałam, by wiedzieć. Wysunęłam się do przodu tak, że moje usta zderzyły się z jego. Przechylił się do tyłu i wciągnął mnie na siebie, rozrzucając nasze książki, długopisy i zeszyty. Kogo obchodziły jakieś tam rybosomy? Przewróciłam się, więc znajdował się nade mną. Była tam książka wpijająca się w moje biodro, dlatego odepchnęłam ją. Powinniśmy przenieść się na kanapę, ale nie chciałam odrywać się od niego na tak długo.
225
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Zawisł nade mną, jakby na coś czekał. Odepchnęłam się w górę na moich łokciach i pocałowałam go w usta. - Jesteś piękny. - Powiedziałam. - Nie tak piękny, jak ty. - Jego dłonie wsunęły się pod moją bluzkę, podciągając ją w górę. - No cóż, już widziałeś wszystko, co jest do zobaczenia. - Powiedziałam, przypominając sobie ten incydent z ręcznikiem, gdy tak jakby podparłam się na moich łokciach i próbowałam w tym samym czasie użyć moich rąk. Jak miałam zdjąć sobie bluzkę, kiedy leżałam? Dlaczego w filmach to było takie proste? - Nie widziałem. - Powiedział, podciągając mnie w górę. - Potrzebujesz pomocnej ręki? - Wyglądał, jakby powstrzymywał uśmiech. - Kilku. - Odparłam, gdy zsunął rozpinany sweterek z moich ramion i pomógł mi wydostać z niego moje ręce. Moja koszulka była następna. Dotknął jej brzegu, podnosząc ją tylko trochę, by odsłonić mój brzuch. - Połóż się. - Co zamierzasz zrobić? - Poczekaj, a zobaczysz. - Zawahałam się, ale znowu mnie pocałował i moje wnętrzności stopiły się, a kręgosłup zamienił w ciecz. Zostawił moje usta i osunął się w dół mojego ciała, aż jego twarz znalazła się naprzeciw mojego brzucha. Uniósł koszulkę jeszcze o kilka cali, a moja skóra wybuchła do małych wstrząsów, jakby była wysadzana w powietrze. Zan dmuchnął na moją skórę, co zarówno połaskotało, jak i sprawiło, że pewne części mojego ciała zadrżały. Jego palce przesunęły się po mojej skórze, a za nimi jego usta. - Jasna cholera. - Syknęłam przez moje zęby. Jego usta zawibrowały, gdy zachichotał i było to jedno z najseksowniejszych doświadczeń, jakie kiedykolwiek przeżyłam. To prawda, że większość moich doświadczeń z płcią przeciwną nie były tak seksowne, ale jednak. - Podoba mi się, że nie masz filtra. - Powiedział, gdy pocałował mój pępek. - Podoba mi się również to. - Wsunął swój język do środka, a mój umysł eksplodował. A przynajmniej to było tym, co czułam. Nie znalazłam słów na to. Tylko nieskładne dźwięki. - Jesteś urocza. - Powiedział, podciągając się z powrotem na moje ciało, by spotkać się z moimi ustami. - Nie mogę uwierzyć, że mogę cię całować.
226
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Nie mogę uwierzyć, że właśnie to zrobiłeś. - Moja skóra nuciła z radości. Nadal miałam książkę pod moimi plecami, ale to wydawało się naprawdę nieistotne. - Charlotte? - Powiedział, trzymając moją twarz. - Uh huh? - Jesteś pewna? Pobiegłam moimi dłońmi pod jego koszulę i na jego brzuch. - Tego? Szczerze mówiąc, nie. Ale podoba mi się i chcę to kontynuować. - Jak daleko chcesz to kontynuować? - Brzmisz jak ja, ciągle analizując. Po prostu dajmy się ponieść. - Splotłam dłonie na jego karku i zmiażdżyłam moje usta z jego. To nie była najbardziej romantyczna rzecz, ale on zareagował, w końcu kładąc swoje ręce w pełni na mojej koszulce. - Koszulka znika. - Powiedziałam między pocałunkami. Zdjął ją tak szybko jak mógł, a ona nie utknęła na mojej głowie. Miałam chwilę jasna-cholera-nie-mam-koszulki, zanim przebiegł swoimi dłońmi po moich bokach, po moim biustonoszu (który był śliczny, przynajmniej) i z powrotem do mojej twarzy. A następnie otworzyły się drzwi.
Zan
- Jezu. Żałuję, że nie mam teraz wiadra z zimną wodą. - Powiedziała Trish, kręcąc swoimi kluczami w kółko. Była świadoma zmiany w moim związku z Charlotte i nie robiła sekretu z tego, że uważała to za zarówno dziwaczne jak i złe. - Hej, Trish. - Powiedziała Charlotte, przechylając swoją głowę do tyłu i patrząc na Trish do góry nogami, podczas gdy zakrywała siebie swoją koszulką i swetrem. - Wpadłam tylko coś podrzucić. Nie wiedziałam, że wy dwoje tu będziecie. Stoczyłem się z Charlotte i spojrzałem na bałagan jaki zrobiliśmy z naszej wspólnej nauki. Z powrotem założyła swoje obie bluzki i poprawiła swój koński ogon. Chwyciłem książkę i umieściłem ją strategicznie przed moim kroczem. Charlotte zauważyła to i odwróciła swój wzrok. Dziewczyny miały tak łatwo w tych sprawach. - Idziesz na imprezę Halloweenową? - Charlotte wspominała o niej, ale nie zapytała mnie, czy się wybieram. Unikaliśmy kwestii upublicznienia. Nie byłem gotowy do określenia
227
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
tego kim byliśmy, dopóki ona nie była gotowa, a jeśli jeszcze nie mogła powiedzieć o nas Will'owi, to wiedziałem, że nie była na to gotowa. Kilka razy prawie nas przyłapał, a siedzenie tak daleko od niej na zajęciach było torturą. Czasami pisałem jej krótkie liściki, kiedy byliśmy oddzieleni i wsuwałem je pod jej drzwi. Zwykle, zawierały w sobie mądrości Rumi'ego. - Nie wiem, idę? - Zerknąłem na Charlotte, która była zajęta oddzielaniem jej książek od moich. - Możesz robić, co chcesz. - Nie mam kostiumu. - Myślałam, że wasza dwójka już to ustaliła. Mój błąd. - Powiedziała Trish, starając się przesunąć w stronę drzwi. - Jeśli przyjdziesz, to będzie oznaczać, że znajdziemy się w tym samym miejscu o tym samym czasie i wszyscy pewnie dowiedzą się, co robimy. - Powiedziała Charlotte. - I tak już wszyscy wiedzą. - Wymamrotała Trish. - Co? - Charlotte poderwała się na nogi. - Co masz na myśli, mówiąc, że wszyscy wiedzą? Trish podniosła swoje ręce w geście poddania. - Hej, nikomu nie powiedziałam, jeśli o to ci chodzi, ale nie doceniłaś swoich zdolności do ukrycia waszych spraw. - Czy Will wie? - Jest twoim bliźniakiem. Nie macie tego specjalnego bliźniaczego połączenia, które mówi wam, kiedy jedno z was cierpi, albo kłamie, czy coś? Charlotte objaśniła już swój "bliźniakodar". - Will był ostatnio bardzo zajęty... - Spojrzała w przestrzeń, jakby czegoś nasłuchiwała. - Oh, cholera. On wie. Nigdy nie byłam w stanie go okłamać, ale staram się po prostu nie mówić mu szczegółów, ale on musi wiedzieć. - Jest również fakt, że migdaliliście się w pokoju tuż obok jego. - Nie jesteśmy głośni. - Powiedziała Charlotte. - Może myślisz, że nie, ale nie jesteś naprawdę świadoma tego w takiej chwili, prawda? - Powiedziała Trish, rzucając mi spojrzenie. Charlotte odwróciła się do mnie. - Wiedziałeś, że on wie? - Nie zupełnie, ale zdawałem sobie sprawę z tego, że w końcu się dowie. Po prostu szedłem za twoimi wskazówkami. To ty nadajesz tempo, Charlotte. - Powiedziałem.
228
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Zaczęła chodzić po pokoju. - Oh cholera. Powinnam była mu powiedzieć. Dlaczego sądziłam, że będziemy w stanie to ukryć? - Uważałem, że to bezsensowne staranie, ale to był jej plan. - Powinieneś był mi powiedzieć, że jestem głupia. - Powiedziała, uderzając mnie w klatkę piersiową. - Nigdy nie powiedziałbym, że postępujesz głupio w czymkolwiek. Oprócz tego, gdybyś uznała, że jakiś głupi, popularny boys band jest lepszy od Beatlesów. To kwalifikowałoby się jako głupie. - O mój Boże. - Poprawiła swój koński ogon. - Muszę się z nim zobaczyć. - Chcesz żebym poszedł z tobą? - Nie, pewnie by cię zabił. Po prostu... Zostań tu. Zadzwonię do ciebie. - Zgarnęła swoją górę książek i pocałowała mnie w roztargnieniu w policzek, zanim popędziła do furgonetki Will'a. - Sądzę, że zostaliśmy tylko ty i ja, kowboju. - Powiedziała Trish, podchodząc i siadając na kanapie, jakby była właścicielem tego miejsca. - Na to wygląda. - Potrzebujesz podwózki do kampusu? Naprawdę nie mogę sobie wyobrazić, jak biegniesz z tym. - Wskazała na mój stos książek. - Byłoby świetnie, dzięki. Chwyciłem swoje rzeczy i upewniłem się, że zostawiłem wszystko takim jakie było, kiedy tu wszedłem. Nie żeby Stryker się tym bardzo przejmował. Powiedział mi, gdzie był zapasowy klucz i że jego drzwi są zawsze otwarte. - Więc ty i Lottie, huh? Przeczuwałam to. Nie odpowiedziałem. Otarła mgłę z przedniej szyby i włączyła ogrzewanie. - Nie zamierzam udawać, że mnie to cieszy. Nadal nie odpowiedziałem. Podpuszczała mnie. - Silny i cichy, no nie? W końcu na nią spojrzałem. - Nie chcę powiedzieć niczego, co mogłabyś później wykorzystać przeciwko mnie. - Hm. Włączyła radio i ustawiła je na stację rocka alternatywnego i zaczął grać jakiś Muse. - Zamierzasz iść na to Halloween? - Tylko jeśli będzie chciała, żebym przyszedł.
229
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Zawsze robisz wszystko, co powie? To mnie rozśmieszyło. - W przeważającej części. Nie zamierzam tego spieprzyć przez zbyt szybkie zabieranie się do tego. Jest dla mnie zbyt ważna. - Szybko jest twoją zwykłą prędkością. - To nie było pytanie. - Zwykłą. Ale ona nie jest zwykłą dziewczyną. - Nie, nie jest. Nie znam jej tak długo, jak ty, ale jest jedną z niewielu osób, które nie patrzą na mnie jak na wyfarbowanego, wykolczykowanego świra. Jeśli coś jej się stanie, to przysięgam, że cię zabiję i sprawię, by wyglądało to na wypadek. Znam ludzi. Roześmiałbym się, gdyby nie była taka poważna. Charlotte kochała zawzięcie, a ci ludzie kochali ją zawzięcie w zamian. Nie można było jej naprawdę kochać w inny sposób. - Wiadomość przyjęta. Chociaż, pewnie będziesz musiała ustawić się w kolejce za Will'em, Simon'em, Audrey i Katie po to, by dostać szansę na zabicie mnie.
230
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Rozdział trzydziesty
Lottie
Nie myślałam. Byłam zbyt zajęta całowaniem, flirtowaniem i seksownością tego wszystkiego. Kiedy mówiłam Will'owi, że się uczę, pracuję lub spędzam czas z Trish, on zawsze przyjmował to bez żadnych pytań. Waliłam w jego drzwi, dopóki ich nie otworzył. - Lottie, co do diabła? - Musiał robić sobie drzemkę. - Od jak dawna wiesz, że spędzam czas z Alex'em? Ziewnął i potarł swoje włosy. - Kim jest Alex? - Zan'em. Od jak dawna wiesz, że spędzam czas z Zan'em? Przesunął się na bok, aby mnie wpuścić. - Słyszałem, jak rozmawiacie tej nocy, kiedy zeszłaś na dół po kolacji. Moje przypuszczenia potwierdziły się, gdy następnego ranka nie pojawiłaś się na śniadaniu, i tak w kółko, bo w tajemniczy sposób znikałaś. Walnęłam go w ramię. - Dlaczego nic nie powiedziałeś? - Uznałem, że w końcu mi powiesz. - Więc, nie masz nic przeciwko temu? - Żałuję tylko, że mi nie powiedziałaś i musiałem użyć mojego bliźniakodaru przeciwko tobie. - Po prostu nie wiedziałam, jakbyś zareagował. Jednego dnia byłeś cały za tym, ale to było przed tym, jak dowiedziałeś się o czymkolwiek, więc... - Lottie. Jesteś moją siostrą i chcę, żebyś była szczęśliwa. Jeśli on cię uszczęśliwia, nawet jeśli jest facetem, którego chciałaś zamordować zaledwie kilka tygodni temu. Jestem po twojej stronie. Jest tylko jedna rzecz, którą muszę zrobić, zanim całkowicie zgodzę się na twój związek z Zan'em. - Jaka? Will ujął moją twarz w dłonie i spojrzał mi głęboko w oczy.
231
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Co ty robisz? - Upewniam się, że twoja dusza nie została zastąpiona przez obcy gatunek. - Jak gapienie się na mnie ma to udowodnić? - Twoje oczy byłyby martwe. Lub inne, czy coś. Próbowałam się uwolnić, ale nie chciał puścić. - O czym ty, do cholery, mówisz? - Szybko, kiedy są twoje urodziny? Musiał postradać swoje zmysły. - Uh, wtedy co twoje. 25 grudnia. Co roku świętujemy Święta Bliźniaków Narodzenia. Zmrużył swoje oczy i wreszcie puścił moją twarz. - Myślę, że tak. - Jesteś taki dziwny. - Powiedziała dziewczyna, która zmieniła zdanie i postanowiła sypiać ze swoim śmiertelnym wrogiem. Dźgnęłam swoim palcem w jego twarz. - Przede wszystkim, nie uprawialiśmy seksu. - Jeszcze. - Nie jest moim śmiertelnym wrogiem. - Był jednym z dwóch. Odsunął mój palec. - Okej, Lottie. Więc, wy jesteście tak jakby razem? Będę musiał być teraz dla niego miły? - Nie jesteśmy niczym i tak, musisz być dla niego miły. W przeciwnym razie będę cię łaskotać, dopóki się nie poddasz. - Próbowałam dosięgnąć jego miejsca z łaskotkami, ale był dla mnie zbyt szybki, chwytając moją rękę i wykręcając ją za mnie, kiedy ja walczyłam, aby się uwolnić. - Czasami nie mogę uwierzyć, że jestem z tobą spokrewniony. W końcu mnie puścił, ale przyciągnęłam go do uścisku. - Ja też. - Lottie? - Tak? - Tylko bądź ostrożna. - Boże, ile razy to jeszcze usłyszę? - Będę. - Okej. Uścisnął mnie, zanim mnie uwolnił.
232
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Kocham cię, Will. - Prawie nigdy nie mówiliśmy sobie, że się kochamy, ale to wydawało się być dobrym momentem. - Kocham cię, Lot. - Oh, Will? – Odrzekłam, zanim poszłam zadzwonić do Zan'a i powiedzieć mu, że Will go nie zabije (przynajmniej nie dzisiaj). - Masz coś przeciwko, gdyby wybrał się dziś z nami na kolację? Will westchnął i spojrzał w górę, jakby prosił siłę wyższą o pomoc. - Dobra. - I będziesz miły? - Będę miły. - Świetnie. Teraz złóż bliźniaczą przysięgę. - No weeeź. - Bliźniacza przysięga. Zrobił to niechętnie. - Dzięki, Will. - Tak, tak. Pocałowałam go w policzek i popędziłam z powrotem do mojego pokoju, zanim zmieniłby zdanie.
Zan
- No dalej, powiedz mi, za kogo zamierzasz się przebrać. - Było kilka godzin przed imprezą Halloweenową i Charlotte próbowała wyciągnąć ze mnie informacje o moim kostiumie. Przetrząsnęła już moją szafę, szukając wskazówek. Czego nie wiedziała to to, że ukryłem mój strój w szafie Stryker'a. - Powiedz mi, kim ty będziesz. - Odparłem. Nie była jedyną, która utrzymywała swój kostium w tajemnicy. - Mówiłam ci, Jane Austin. - Powiedziała powoli. Była taką kłamczuchą. - Nie, to miał być twój kostium. - Skąd o tym wiesz? - Mam swoje sposoby. - Trish powiedziała Stryker'owi, Stryker powiedział mi.
233
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- No dalej, powiedz mi. - Wydęła do mnie usta. Leżeliśmy na mojej podłodze, a ona trzymała głowę na mojej piersi, gdy Leonard Cohen śpiewał dla nas. - Nie ma mowy, ładna dziewczyno. - W porządku. Ale będę mogła wybrać następną piosenkę. - Przyniosła ze sobą swojego iPoda, więc mogłem ukraść trochę z jej muzyki. Dałem jej dużo mojej, więc to było sprawiedliwe. Podgłośniła i podłączyła go do moich głośników. Rozpoznawałem tę melodię, ale w innym wykonaniu. Zaledwie chwilę temu słuchaliśmy wersji Leonard'a Cohen'a. - Dance Me To The End Of Love - powiedziała. - W wykonaniu The Civil Wars. - Uwielbiam tę piosenkę, ale nigdy nie słyszałem tej wersji. - Tak jak ja. - Powiedziała. - Zatańcz ze mną. - Wstałem i wyciągnąłem do niej swoją dłoń, podciągając ją do góry. Owinąłem swoje ramię wokół jej talii i przytrzymałem jej drugą rękę. To nie był kołyszący, wolny taniec, z którym większość chłopaków w moim wieku było zaznajomionych. Nie, jeśli zamierzałem z nią tańczyć, to musiało być czymś prawdziwym. Nasza różnica wysokości była problemem, więc podciągnąłem ją, aż stanęła na moich stopach. - O tak. - Spojrzała na mnie i przytrzymała się, gdy zakołysałem się i poruszyłem moją stopą. Dużo łatwiej. - Mam nadzieję, że nie nadepnę ci na palce. - Powiedziała, - Depcz, co tylko chcesz, ładna dziewczyno. Nie mam nic przeciwko. Piosenka się skończyła, a ja obniżyłem ją tak, jak to robiono w filmach, co ją rozśmieszyło. - Gdzie nauczyłeś się tak tańczyć? - Moja babcia. Mówiła, że każdy chłopak powinien wiedzieć, jak prawidłowo tańczyć z dziewczyną. - Jesteś dobry. - Dziękuję. Nigdy nie wiedziałem, że będę potrzebował tej umiejętności, aż do teraz. Zachowałem to specjalnie dla niej, ale nie zamierzałem jej tego mówić. Zerknęła na zegar na moim biurku. - Powinnam iść się przygotować. Kto wie, jak długo zajmie Katie zrobienie ze mnie kogoś, w kogo chce mnie przemienić. - Nie mogę się doczekać, by cię zobaczyć. - Miałem tylko nadzieję, że nie przesadzi i nie przeistoczy Charlotte w kogoś, kim nie była.
234
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Ja również. Do zobaczenia o piątej? Dotknąłem jej nosa. - Pa, ładna dziewczyno. - Pa, Alex. Pobiegłem do Stryker'a, by zabrać swój własny kostium. Właściwie, był on jego pomysłem. - Hej - powiedział i zajęło mi sekundę, aby rozpoznać go z plastikowymi kłami, które przymocował do swoich zębów oraz w czarnym stroju w komplecie z czerwoną peleryną. Co o tym myślisz? - Seplenił trochę, kiedy mówił. - To trochę banalne, nie sądzisz? - Może. - Zamiótł wokół swoją peleryną i pozwolił mi wejść. - Ale laski szaleją teraz za wampirami. To najpewniejszy sposób, aby zaliczyć. Posłałem mu spojrzenie, a on zaśmiał się. - Pomyślałem, że to najlepszy sposób, aby wmieszać się w tłum. - Powiedział. - Rozumiem. Założyłem swój kostium, a Trish pojawiła się z ogromną torbą ubrań, aby się przygotować. - Wiesz, jeśli chcesz się do mnie wprowadzić, możesz mi po prostu płacić kilkaset dolarów miesięcznie, a kanapa będzie twoja. - Powiedział Stryker. - Jestem tu tylko dlatego, bo moja współlokatorka urządza imprezę, a ja nie mogę znieść tej okropnej muzyki, którą puszcza. - Też miło cię widzieć. - Odparł Stryker, mierzwiąc jej włosy. Uderzyła go w drodze do łazienki. - Dupek. - Lepiej żebyś nie siedziała tam przez trzy godziny. - Zawołał za nią. - Ugryź mnie. - Odparowała. - Nie kłóć się z wampirem. - Krzyknął.
235
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
***
Kiedy Charlotte otworzyła drzwi, ubrana w czerwoną sukienkę, z włosami zakręconymi i upiętymi z tyłu oraz z pojedynczym sznurem pereł na szyi, nie wiedziałem co powiedzieć. Słowa nie mogły przedstawić ją w tak dobry sposób, na jaki zasługiwała. Okręciła się powoli w kółko, ujawniając nisko wycięte plecy, które pokazywały jej wspaniałą skórę. - Mam nadzieję, że nie mówisz nic dlatego, że jest dobrze, a nie dlatego, bo wyglądam szkaradnie. - Jesteś oszałamiająca, Charlotte. Boję się gdziekolwiek cię zabrać. Ściągnęła swoje czerwone usta. - A to dlaczego? - Jesteś tak piękna, że obawiam się, iż nie będę dziś twoim jedynym wielbicielem. - Co jeśli chcę mieć wielu wielbicieli? - Oparła się o drzwi, a moje oczy przebiegły po jej ciele, zaakcentowanym przez obcisłą naturę jej sukienki. - Wtedy będę musiał wdać się w wiele bójek. - Walczyłbyś o mnie? Wziąłem ją za rękę i okręciłem w kółko. - Charlotte, ja zawsze o ciebie walczę. Uśmiechnęła się. - Ty też wyglądasz na kogoś, o kogo warto walczyć, Ponyboy'u.22 Mój strój składał się ze skórzanej kurtki, którą pożyczyłem od Stryker'a, podartych dżinsów i koszulki z napisem ZABIJAKA. Zaczesałem również swoje włosy do tyłu. I czułem się jak dureń, stojąc obok niej. - Chociaż, nie jestem pewna, jak długo będę w tym czymś. Jest trochę ciasna. Pociągnęła za rąbek swojej sukienki. Oczywiście, to zwróciło moją uwagę dokładnie na to, jak bardzo była obcisła. Zastanawiałem się, czy miała coś pod nią. - Zawsze możesz rozedrzeć ją po bokach. Zmrużyła swoje oczy. - Czy próbujesz mnie rozebrać, Alex? 22
Odwołanie do postaci Ponyboy'a Curtis'a - bohatera książki S. E. Hinton "The Outsiders" (polska nazwa "Wyrzutki"), na podstawie której został nakręcony film (1983r.) o takiej samej nazwie.
236
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Kto nie chciałby tego zrobić? - Jeśli powiem, że tak, czy uderzysz mnie dramatycznie, tak jak w jednym z tych klasycznych filmów? Zarumieniła się i pochyliła głowę. - Wiem, że tak jakby się ujawniamy, ale nadal nie wiem, czy to jest coś, czego chcę. Ty i ja. Jak dotąd jest cudownie. Po prostu czuję, jakbym wciąż czekała na to, aż niebo spadnie i im dłużej tego nie robi, tym bardziej jestem przerażona. Tak bardzo się starałem, żeby na nią nie naciskać, ale wydawało się, że powinienem być jeszcze bardziej ostrożny. Dlaczego musiała do mnie mówić, kiedy miała na sobie najseksowniejszą sukienkę, jaką kiedykolwiek widziałem? Cóż, to nie sukienka była seksowną częścią. Sukienka byłaby niczym, gdyby ona jej nie nosiła. - Nie musimy dzisiaj o tym mówić. - Powiedziałem. - Możemy iść na imprezę i dobrze się bawić, a porozmawiamy jutro. Herbata i Pop Tarty? - Jak możesz być tak cierpliwy wobec mnie? Ciągle zadaję sobie pytanie, czy powinnam to po prostu odwołać, żeby cię nie ograniczać. Kochana, słodka Charlotte, nigdy nie myśli o sobie. - Ładna dziewczyno, będę na ciebie czekał, dopóki gwiazdy się nie wypalą, ale jeśli chcesz to zakończyć, to możesz. Ty dyktujesz warunki. Zaśmiała się delikatnie. - Jak na faceta, który ma reputację gracza, z pewnością się tak nie zachowujesz. - Bycie z tobą, a uprawianie nic nieznaczącego seksu, to dwie różne rzeczy. - Tęsknisz za nic nieznaczącym seksem? Mówiąc szczerze, tak. Czasami. - Używałem go jako ucieczki. Jako sposobu, by nie być sobą przez jakiś czas. Teraz, kiedy mam ciebie, nie potrzebuję go więcej. Co nie oznacza, że nie chcę ucieczki z tobą. Po porostu nie zamierzam cię do tego nakłaniać. - Ty też jesteś moją ucieczką. - Idziecie? - Trish wystawiła swoją głowę na korytarz, mając nadal kapelusz na swoim miejscu. - Wszyscy są już gotowi, ale tylko ja byłam na tyle odważna, by przyjść i zobaczyć, czy wasza dwójka się dyma, czy nie. Charlotte chwyciła swój płaszcz i założyła go. Martwiłem się o jej odsłonięte nogi na zimnie, ale zawsze mogła ubrać moją kurtkę, gdyby tego potrzebowała. - Dyma? - Powiedziała, chowając smycz do kieszeni swojego płaszcza.
237
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Co? To wyrażenie. Jasna cholera, wyglądasz bosko. - Trish powiedziała do Charlotte. - Ty też. Wariatko. - Charlotte poklepała cylinder Trish. - Totalnie odjazdowy. - Ta sukienka jest dosyć odjazdowa. Była. Miałem nadzieję, że na imprezie będzie wystarczająca liczba dziewczyn w bieliźnie dla bardziej aroganckich facetów, by mogli je wyrwać. Nie żeby Charlotte miała problem z powiedzeniem "nie" komukolwiek. To sprawiło, że uśmiechnąłem się do siebie. - Czemu się uśmiechasz? - Bez powodu. Tak tylko. Miałem ochotę wziąć ją za rękę, ale nie chciałem tego robić przed Will'em. Powiedział, iż jest otwarty na nasz związek, co nie oznaczało, że chciałem zakołysać tą łodzią. - Co sądzisz, William? - Powiedziała Charlotte, kiedy spotkaliśmy naszą grupę w holu naszego budynku. Will miał na sobie brzydki sweter w paski, czarną perukę, twarz pomalowaną na czerwono i trzymał gumową kaczkę, i dopiero gdy zobaczyłem Simon'a w takim samym stroju i z żółtą twarzą, załapałem. Burt i Ernie.23 - Jezu, Lot. Trochę za ostro, nie sądzisz? - Powiedział Will ukośnik Ernie. - Co w tym złego? - Zapytała Trish. - Jest po prostu...trochę obcisła. - Odparł Will. Simon ukośnik Burt dał jej kciuk do góry. - Bellissima. - Odrzekł. - Czy jestem jedynym, który uważa, że jest obcisła? - Powiedział Will. - To takie typowe. Dlaczego po prostu nie zakryje swojego całego ciała i nie zamieszka w jaskini? - Odparła Trish, posyłając mu lodowate spojrzenie. - Chryste, Trish, wyluzuj. To, że mnie nie obchodzi, że ubierasz się jak dziwka, nie oznacza, że ktoś inny nie będzie się przejmował, jak wygląda jego siostra. - Stryker zaseplenił przez swoje kły. - Więc mówisz, że jest ubrana jak dziwka? - Nie o to mi chodziło. - Stryker powiedział do niej. - Nigdy nie ubrałabyś się tak, Lottie.
23
Burt i Ernie - mupetty z "Ulicy Sezamkowej"
238
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Nawet jeśli tak, to niczyja sprawa, tylko moja. Nawet nie twoja, William. - Odrzekła Charlotte, szczypiąc ucho Will'a swoimi paznokciami, tak jakby był małym chłopcem, który wykradł ciastko ze słoika. Nie puściła go, dopóki nie zaczął błagać o litość. Całkowicie ufałem jej zdolnościom do odprawiania niechcianych adoratorów. - Okej, okej. Jesteśmy gotowi? Napisałem Aud i ma się z nami spotkać przed budynkiem jej akademika. - Powiedział Will, pocierając swoje ucho i otwierając drzwi dla reszty z nas. - Czy jest aż tak obcisła? - Zapytała Charlotte, spoglądając w dół. - Jest idealna. - Powiedziałem, sięgając, by wziąć ją za rękę. Wsunęła swoją dłoń do mojej i kołysaliśmy naszymi ramionami, podczas gdy Trish i Stryker kontynuowali kłótnie o kobietach noszących obcisłe ubrania.
239
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Rozdział trzydziesty pierwszy
Lottie
Naprawdę byłam zadowolona z tego, że posłuchałam Katie i założyłam rajstopy, bo było dosyć chłodno na zewnątrz. Trzymanie dłoni Zan'a też pomogło. Audrey miała na sobie płaszcz, ale rozpięła go, by pokazać nam jej strój. Cienką, zapinaną na guziki bluzkę, która pokazywała jej pępek, krótką ołówkową spódnicę, seksowne czółenka i parę kujońskich okularów. Jej włosy były spięte z tyłu, odsłaniając jej kości policzkowe. - Wow. - Odetchnął Will. - Wyglądasz... - Nie mógł dokończyć. - Cholera, dziewczyno. Będziesz tam jedyną seksowną prawniczką. - Powiedziała Trish. - Zrozumiałaś? Wzięłam to ze sobą na wypadek, gdyby ludzie nie załapali. - Uniosła młotek. - Pomimo tego, że nie będę nim walić, pomyślałam, że wszyscy mogliby się dzięki temu domyślić. Will nadal próbował umieścić swoje oczy z powrotem na jej głowie. - Zamknij swoje usta, Ernie. - Syknęłam do niego. Zan wyglądał, jakby chciał się zaśmiać. Stryker zakaszlał, a Trish przewróciła swoimi oczami.
***
Dźwięki imprezy były tak głośne, że słychać je było daleko na ulicy. Ponieważ dom był tuż przy kampusie, zdecydowaliśmy się na spacer. - Jesteś tego pewna? - Zan powiedział, patrząc na dudniący dom, który praktycznie podskakiwał na swoim fundamencie od muzyki i wirujących ciał. - Żyje się tylko raz. - Sukienka dała mi więcej pewności siebie, niż normalnie bym miała. - Mam nadzieję, że niebo poczeka na upadek do jutra.
240
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Upewnię się, że wcześniej uda nam się zatańczyć chociaż raz. - Powiedział, biorąc mnie za rękę i okręcając. Wszyscy weszliśmy na imprezę razem, ale szybko się rozdzieliliśmy. Zan i ja skończyliśmy w kącie przy oknie. Trish poszła po drinka, Stryker wyszedł na papierosa, a Will i Audrey znaleźli swój własny kącik. - Widzisz Katie? - Musiałam przyciągnąć jego ucho i krzyknąć, by mógł mnie usłyszeć. - Tam jest. - Powiedział, wskazując. Oto i była, moja współlokatorka w różowej wydekoltowanej, opinającej biodra, prążkowanej sukience, wykonująca ustne tango z Zack'iem. Fedora znajdowała się na jej głowie, a jego ręce krążyły po całym jej ciele. Powróciłam do wspomnień z nocy ogniska i tego, jak Zack robił to samo z Lexie. Odwróciłam się. - Czy wszystko w porządku? - Zan wyczuł mój niepokój. - Tak. To tylko...przypomniało mi. Tamtą noc. - Rozumiem. Chcesz wyjść na zewnątrz? Skinęłam głową. Wziął mnie za rękę i wyprowadził z dużego salonu, gdzie odbywała się większa część imprezy, ale nie zabrał mnie w kierunku drzwi wejściowych. - Dokąd idziemy? - Krzyknęłam. - Zobaczysz. Poprowadził mnie na schody, które były oblegane przez ludzi i otworzył kilka drzwi, zanim znalazł jedne, które nie były zajęte. Próbował wciągnąć mnie do środka, ale wyszarpnęłam swoją rękę. Nie będę się z nim pieprzyć w sypialni jakiegoś obcego chłopaka z bractwa. - Zan! - Po prostu wyluzuj. - Powiedział, ciągnąc mnie za sobą, jakbym nie stawiała oporu. Nie zatrzymaliśmy się przy łóżku, ale podszedł do okna, które otworzył. Wystawił głowę na zewnątrz, rozejrzał się, a potem wyszedł przez nie. - Chodź. - Odrzekł, wyciągając swoją rękę. - Na zewnątrz jest tędy. Jakoś udało mi się wydostać przez okno, mimo że było o wiele trudniej, niż gdybym miała na sobie dżinsy. - To był szczyt odwagi. - Powiedziałam, kiedy w końcu znaleźliśmy się na zewnątrz na małym podeście, używanym jako wyjście ewakuacyjne. - Prawie jesteśmy. - Odrzekł, biorąc mnie za rękę i prowadząc na dach. Był pochyły, ale nie na tyle, abym się bała, że się zsunę.
241
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Dźwięki imprezy były stłumione, jakbyśmy wsadzili sobie palce w uszy. - Lepiej? - Powiedział, gdy już ułożyłam się w pozycji siedzącej. - O wiele. - Zacieśniłam swój płaszcz. Tam na górze było cholernie zimno. Zan objął mnie swoim ramieniem i przyciągnął mnie do swojej piersi. Blokował dużo wiatru i zawsze był ciepły. - Chcesz już iść? - Nie możemy jeszcze wyjść. Przeszliśmy tu całą drogę, a ja nie założyłam tej sukienki na darmo. - Dlaczego ją założyłaś? - Nie wiem. Po prostu czułam się seksowna i dorosła, kiedy ją ubrałam. Czy to głupie? - Triumfalny okrzyk rozbrzmiał poniżej. Ktoś pewnie wygrał mistrzostwa w beer ponga. - Ani trochę. Wziął moje ręce i umieścił je we wnętrzu jego kurtki. - Na wszelki wypadek, gdyby zmarzły. Siedzieliśmy przez chwilę, milcząc. Gdybyśmy tylko mogli zobaczyć gwiazdy i mieć przy sobie trochę gorącej herbaty, byłoby idealnie. - Nie jesteś na mnie zły, prawda? - Zapytałam. - Zły na ciebie, o co? - O to, że nie wiem, czego chcę. - Fakt, że siedzisz obok mnie to więcej, niż myślałem, że kiedykolwiek będzie mi dane, więc nie. - Pocałował mnie w policzek. - Tu po prostu nie chodzi o ciebie. To tak, jakbym znała dwóch różnych Zan'ów. Tego, który zniszczył wszystko i chłopaka, który to wszystko skleił z powrotem. - Oh, Charlotte. Przesunęłam się, abym mogła na niego spojrzeć. - Co? Zamilkł na dłuższą chwilę, zanim przemówił. Dobierając odpowiednie słowa. - Czy pojedziesz gdzieś ze mną jutro? Będziesz musiała prowadzić. - Mam wolny dzień. Zamierzałam porobić coś z Audrey i Trish. - Proszę. - Nigdy o nic mnie nie prosił. - Pewnie. Dokąd pojedziemy? - Zobaczysz. Po prostu... potrzebuję miejsca, w którym możemy porozmawiać. Prywatnego miejsca.
242
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Gdyby to był jakiś inny facet, powiedziałabym, że to rodzaj jakiegoś ukrytego planu, aby zwabić mnie i uprawiać ze mną seks. Z Zan'em, wszystko było inne. Wiedziałam, że gdy mówił, iż chciał porozmawiać, to znaczyło, że o to chodziło. - Chcesz wrócić na dół? - Powiedział, kilka minut później. - Prawdopodobnie powinniśmy. Trish i Stryker pewnie wciąż się kłócą. - Zan pomógł mi stanąć na nogi i przejść z powrotem przez okno bez żadnych problemów. - I nawet nie rozdarłem ci sukienki. - Powiedział, gdy postawił mnie na dół. - Grzeczny chłopiec. Impreza wydawała się być jeszcze bardziej hałaśliwa, kiedy wróciliśmy do jej centrum. Ponad muzyką i śmiechami, usłyszałam, jak ktoś krzyczy. - Sądzę, że nie, oznacza nie, ty niewrażliwy dupku! - Zan i ja spojrzeliśmy na siebie i podążyliśmy za głosem. Tłum zebrał się w salonie szybciej niż można powiedzieć "walka na pięści". Zan przepchnął się przez ludzi, gdy ktoś wrzasnął do faceta, który krzyknął jako pierwszy. Do Stryker'a. - Zack. - Zan odetchnął. - Zaraz wracam. - Spierdalaj ode mnie, zębaty chłopcze. - Powiedział Zack, starając się odepchnąć Stryker'a do tyłu. Moje oczy szukały i znalazły szlochającą Katie, pocieszaną w kącie przez Trish i Audrey. Will stał tuż obok Stryker'a, jakby czekał na dobry moment, aby wkroczyć. Zan gwałtownie włączył się w całe zajście z ponurą determinacją kogoś, kto już wcześniej miał z tym do czynienia. - Zack, wyjdź ze mną na zewnątrz. - Powiedział, próbując odciągnąć go z dala od awantury. - Nie ma mowy, stary. Ten koleś próbuje mi mówić, co mogę robić ze swoją dziewczyną. - Odrzekł Zack, starając się dostać do Stryker'a, który wyciągnął ręce w górę, jakby chciał powiedzieć, że nie chce żadnej walki. Tłum stawał się niespokojny, pragnąc bardzo, aby ktoś zadał cios. Ludzie starali się odepchnąć mnie na bok, ale wyrzuciłam swoje łokcie i rozdałam kilka siniaków. - Po prostu wyjdźmy na zewnątrz, zaczerpnijmy świeżego powietrza i będziemy mogli sobie z tym poradzić, okej? - Powiedział Zan, próbując wziąć Zack'a za jedno ramię i usunąć go stamtąd. - Wal się, Zan. Wal się. - Zack wyrwał się ręce Zan'a i próbował go uderzyć, ale Zan był zbyt szybki. Tracąc równowagę przez udaremnione uderzenie, Zack upadł. - Potrzebujesz pomocy? - Will powiedział, pochylając się, by pomóc Zan'owi.
243
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Poradzę sobie. - Zan odparł ostrym głosem. Nigdy nie słyszałam, by był taki dla kogokolwiek. - Poradzę sobie. - Powiedział ponownie, przeklinając, stawiając Zack'a na nogi i zaczynając wyciągać go z domu. Tłum rozstąpił się jak Morze Czerwone dla Mojżesza. Chciałam iść za nim, ale Will ubiegł mnie w tym. - Upewnię się, że z nimi w porządku. Sprawdź co z Katie. - Dzięki, Will. Przedzierając się przez tłum, w końcu dotarłam do moich przyjaciół. - Co się stało? - Powiedziałam, gdy ktoś na nowo włączył muzykę. Audrey była zajęta pocieszaniem Katie i wycieraniem jej spływającej maskary. - Zack zaczął ją obmacywać, a Katie powiedziała nie, i to się mu nie spodobało. Stryker właśnie szedł po drinka i tak się złożyło, że przechodził obok, więc zwrócił Zack'owi uwagę, że powinien posłuchać Katie, a potem ich testosteron eksplodował. - Efekt penisa? - Dokładnie. - Stryker zamierzał mu właśnie przywalić, kiedy zeszliście na dół. - Zan powinien mu na to pozwolić. Trish skinęła głową. - Hej, Katie. - Powiedziałam, żałując, że sukienka uniemożliwiała mi noszenie torebki. Nie mogłam schować żadnej chusteczki w maleńkiej kaburze telefonu, którego przymocowałam do mojej nogi. - Byłam taka głupia, Lot. On tylko zaczął być trochę dotykalski. To wszystko. - Katie. - Wiem! Wiem, że go nienawidzisz! - Rzuciła swoją, teraz czarną chusteczkę na podłogę. Była już zaśmiecona kubkami, opakowaniami i Bóg wie czym jeszcze. - Katie. - Powiedziałam, gdy zaczęła odchodzić. - Chcę tylko wrócić do domu. Była tak podekscytowana dzisiejszym wieczorem, i tak po prostu, został on zniszczony. Przez nikogo innego, jak Zack'a Pieprzonego Parker'a.
244
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Zan
Wyciągnąłem Zack'a na zewnątrz, mimo, że nie ułatwiał mi tego. Ciągle powtarzał, że pobije Stryker'a. Taa, jakby to się miało zdarzyć. Stryker posiadał czarny pas w jujitsu i pomimo tego, że nie trenował przez jakiś czas, nadal mógł zabić mojego brata. - Rozwaliłbym tego ciotowatego frajera. - Powiedział Zack, kiedy zaciągnąłem go na ławkę na trawniku przed domem bractwa. - Jasne, że tak, kolego. - Steve zawsze nazywał Zack'a kolegą, kiedy był młodszy i ciągle próbował podlizywać się mojej matce. - Wszystko w porządku? - Will szedł przez trawnik, aby nas sprawdzić. - Nic nam nie jest. - Powiedziałem. Robiłem to już wystarczającą ilość razy. Potrafiłem się zająć moim cholernym bratem. - Mogę coś zrobić? - Zadzwonić po taksówkę? Wolałbym nie wlec jego dupy przez cały kampus. - Żaden problem. - Will wyciągnął swój telefon i znalazł numer do miejscowej firmy taksówkarskiej. - Zrobione. - Powiedział, kiedy się rozłączył. - Powinna tu być za kilka minut. - Gdzie on jest? - Zack próbował wstać, a ja pchnąłem go z powrotem w dół. Chciałem tylko dobrze się bawić z moją dziewczyną. - Wiem, wiem. - Powiedziałem, pragnąc, by Will poszedł w cholerę. Spojrzałem na niego, a on skinął na mnie, trzymając ręce w swoich kieszeniach. - Co za impreza. - Taa. - To był pierwszy raz, kiedy znaleźliśmy się tak jakby sami. - Sprawiasz, że jest szczęśliwa, no wiesz. - Odrzekł, przestępując z nogi na nogę i kuląc ramiona na zimno. - Lottie. - Powiedział, jakbym nie wiedział o kim mówił. - Promienieje, gdy cię widzi. Jeszcze przed tym, jak zaczęliście być razem. Nawet, kiedy udawała, że cię nienawidzi. Grupa półnagich dziewczyn zatoczyła się koło nas, wrzeszcząc o czymś. Wiwatowały, kiedy szły po schodach i w środku także były okrzyki. - Nie mówię, że mnie to cieszy. Nie rozumiem również jak mogła przeskoczyć z pragnienia, byś usmażył się w piekle do obściskiwania się z tobą w tak krótkim czasie, ale podjąłem już jakąś moją decyzję w sprawie problematycznych randek, więc... - Najwyraźniej, dar konwersacji był genetyczny. To prawie wywołało u mnie uśmiech.
245
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- To co próbuję powiedzieć to, to że nie będę stał wam na drodze. - Wyciągnął swoją rękę. Patrzyłem na nią przez chwilę, a potem uścisnąłem ją. - Z tego co zauważyłem, jesteś dobrym facetem. Po prostu zrobiłeś coś złego i już za to zapłaciłeś. Ale myślę, że nie jesteś jedyny. - Wskazał brodą na Zack'a, który osunął się na oparciu ławki. Naprawdę nie wiedział o czym mówił, ale dałem sobie z tym spokój. Zawsze odpuszczałem. - To wygląda jak taksówka. - Światła ogarnęły trawnik i zatrzymały się na okrągłym podjeździe. - Poczekaj sekundę, a pójdę po Lottie. - W porządku. Później do niej zadzwonię. - Nie chciałem widzieć teraz twarzy Charlotte. Zobaczenie wszystkiego wypisanego na niej, zmieniłoby tylko tę gównianą noc w jeszcze bardziej gównianą. Byłem kretynem sądząc, że to z nią mogło się udać. Z pomocą Will'a wsadziłem Zack'a do taksówki. - Powiedz Charlotte, że zadzwonię do niej, kiedy będę mógł. Chcę wiedzieć jak się czuje Katie. - Powiem. Dobrej nocy. Niemożliwe. Wsiadłem do taksówki i podałem kierowcy nazwę naszego akademika. - Wal się. - Zack wymamrotał obok mnie, budząc się ze swojego odrętwienia. - Zaraz po tobie.
246
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Rozdział trzydziesty drugi
Lottie
Audrey była w stanie uspokoić Katie na tyle, by wydostać ją z imprezy i zacząć iść z powrotem do akademika. Zdecydowanie nie było tam nikogo wystarczająco trzeźwego, by zaoferować nam podwózkę, a Katie odmawiała wzięcia taksówki. Na szczęście, miałyśmy Will'a, Simon'a i Stryker'a do ochrony, ponieważ z pewnością było tam wiele świrów. Halloween naprawdę wyciągało łobuzów. Will przekazał mi wiadomość od Zan'a o tym, że zadzwoni, kiedy będzie mógł. Zabolało mnie, że odjechał, ale rozumiałam jego powody. Poza tym, nie chciałam znajdować się teraz w obszarze rażenia Zack'a Parker'a, bo nie miałam ochoty na zostanie aresztowaną. Nikt tak naprawdę nie mówił dużo, kiedy wracaliśmy, dopóki zęby Katie nie zaczęły głośno dzwonić. Zapomniała wziąć z powrotem swojego płaszcza z domu bractwa i odmawiała przyjęcia go od kogoś innego. - Na miłość Boską. - Powiedział Stryker, zrzucając swoją pelerynę i zakładając ją na jej ramiona. - Nie chcę jej. - Odrzekła, podejmując kilka prób w wypowiedzeniu tych słów z powodu jej szczękających zębów. - A to pech, kochanie. Owinął ją jak burrito, a ona była zbyt zmarznięta, aby z nim walczyć. Jak tylko ją pozakrywał, podciągnął kołnierz, odwrócił się i szedł dalej. Noc okazała się być klapą, więc wszyscy poszliśmy do oddzielnych pokoi, a Stryker zaciągnął Trish do swojego samochodu, pomimo jej protestów. - Gdybyś czegoś potrzebowała, zadzwoń. - Powiedziała, gdy on ciągnął ją za sobą. - Tak zrobię. Audrey pomogła mi zaprowadzić Katie do naszego pokoju, a Will i Simon poszli do swojego. - Czy przestaniecie się wszyscy na mnie gapić? To naprawdę mnie wkurza. - Katie powiedziała, gdy zamknęłyśmy drzwi. Wymieniłyśmy z Audrey spojrzenia, ale tylko zignorowałyśmy ją.
247
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Katie, po prostu martwimy się o ciebie. - Tak, cóż, mam od tego rodziców. Nie musicie też tego robić. - Wzięła jedną ze swoich różowych poduszek i rzuciła ją na moją stronę pokoju. - Wszystko po prostu stało się tak popieprzone. Rzuciła jeszcze jedną poduszką. Potem kolejną, dopóki jej łóżko nie było puste. Następnie krzyknęła wniebogłosy i cisnęła się na łóżko. Zapowiadała się długa noc.
***
Audrey skończyła, nocując na naszej podłodze, na materacu wykonanym z tych wszystkich cholernych poduszek. Nie wiedziałam, co jeszcze począć, ale zrobiłam zupkę chińską i włączyłam maraton Prawa i porządku. Przynajmniej był tu zawsze jeden z przyzwoitych kanałów kablówki. Nie włączałyśmy światła, ani nie rozmawiałyśmy o imprezie. Katie nadal była w swojej sukience, ale ja zdjęłam swoją, a Audrey pożyczyła jakąś piżamę od Katie, ponieważ moja nie pasowała na nią. Mój telefon zadzwonił, ale nie odebrałam go. Wysłałam Zan'owi wiadomość mówiącą, że wróciłyśmy bezpiecznie i zajmuję się Katie. Chciałam zapytać go, czy nadal jesteśmy umówieni na następny dzień, ale pewnie był zajęty pilnowaniem Zack'a, więc nie chciałam naciskać na niego o to. Byłam ostatnia, która zasnęła, bazując na głębokim, spokojnym oddechu Audrey i chrapaniu Katie. Musiała z nim zerwać. Prędzej, czy później, on zamierzał ją zniszczyć. Zniszczyć ją tak, jak to zrobił z Lexie. Tym razem nie będę stała i patrzyła. Nie, to już się skończyło. Przez resztę nocy ćwiczyłam to, co chciałabym powiedzieć, uzyskując tylko kilka godzin snu. Budząc się jako pierwsza, wstałam i poszłam do łazienki, a kiedy wróciłam, Audrey była już rozbudzona. - Jak ci się spało? - Właściwie, tak jakbym leżała na chmurze. Powinni zacząć robić poduszkowe łóżka. Przeciągnęła się i ziewnęła.
248
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Głodna? - Nie bardzo. Myślę, że wrócę do swojego pokoju. - W tym? - Wskazałam na różowy podkoszulek i spodnie dresowe, które miała na sobie. - Mam swój płaszcz. Nienawidziłam prosić ją o coś. - Um, Aud? - Tak? - Być może, nie będzie mnie dzisiaj. Czy myślisz, że mogłabyś wyjść gdzieś z Katie? Albo pooglądać z nią jakieś filmy, czy coś? Nie chcę, by była sama, aby nie pomyślała, że powrót do niego to dobry pomysł. - Jasne. Pozwól tylko, że wrócę do swojego pokoju, wezmę trochę rzeczy i będę z powrotem. - Ratujesz mi życie. - Staram się. Poszłam wziąć prysznic i musiałam umyć moją twarz jakieś cztery razy, aby pozbyć się tego całego makijażu. Co za strata. Kiedy wróciłam, Katie była obudzona, z ręką w pudełku ciastek i jakimś głupim reality show lecącym w telewizji. - Hej. - Powiedziałam, zamykając drzwi. - Hej. - Odparła z ustami pełnymi ciastek. - Nie udław się. - Nieważne. Nadal miała na sobie swoją sukienkę. Była pomięta, a jej włosy przypominały kłęby siana. Ślady maskary wciąż były widoczne na jej twarz. - Chcesz zjeść śniadanie? Mogłybyśmy wyjść. Ja stawiam. - Nie. Wyszczotkowałam swoje włosy i usiadłam na moim łóżku. - Chcesz o tym porozmawiać? - Nie. - Chcesz iść na dach, wyrzucić rzeczy i patrzeć jak wybuchają, kiedy lądują? - Nie. Miałam gównianego pecha.
249
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Katie gapiła się na telewizję, dopóki Audrey nie wróciła. Telefon Katie wydzwaniał, ale ona tylko zerknęła na niego, bez dotykania go. - Hej, zastanawiałam się, czy chciałabyś pooglądać jakieś filmy. Wiem, że nie widziałaś Klubu winowajców, więc przyniosłam go. - Jej włosy były mokre i skręcone z tyłu w koka, a na sobie miała legginsy i bluzę. Nigdy nie widziałam Audrey ubranej w tak zwyczajny sposób. - Nie. - Przyniosłam czekoladki. - Na to, Katie w końcu oderwała wzrok od telewizora. - Jakie? - Odetchnęłam z ulgą, kiedy Audrey wręczyła jej pudełko. Powiedziałam, że zamierzam umyć zęby i poszłam zadzwonić do Zan'a. Nie odbierał, aż do czwartego sygnału. - Hej - powiedziałam, opierając się o ścianę. - Sprawdzam tylko, by upewnić się, czy nadal jesteśmy umówieni na dzisiaj. - Charlotte – odrzekł. Po raz pierwszy, nie podobał mi się sposób, w jaki moje imię brzmiało, kiedy je wypowiedział. Czekałam i słuchałam jego oddechu. - Tylko jeśli nadal chcesz. - Powiedział. Czy naprawdę uważał, że to coś zmieniło? Głupek. - Oczywiście, że chcę. Ostatnia noc nie miała z tobą nic wspólnego. - Chciałbym, żeby to było prawdą. - Chcę się z tobą zobaczyć. - Powiedziałam, ponieważ była to prawda. - Wisisz mi taniec. Niemal poczułam, jak się uśmiecha. - Widzimy się w holu za dziesięć minut? - Zazwyczaj spotykaliśmy się w jego pokoju, ale nie zamierzałam się kłócić. - Jeśli tylko przyniesiesz herbatę i Pop Tarty. Oh, i twoje banjo. - Obiecuję. - Do zobaczenia za dziesięć minut. - Pa.
250
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Zan
Po tym jak taksówka wysadziła nas przed naszym budynkiem, zaprowadziłem Zack'a do jego pokoju i łóżka, ku wielkiemu zakłopotaniu i zdziwieniu jego współlokatora. - Co do diabła? - Sorry. Prawdopodobnie prześpi to po prostu. - Mogłem go zabrać do mojego pokoju, ale kończyłem z zajmowaniem się nim przez całą noc. Kończyłem z jego gównem, kończyłem z jego pijaństwem, pieprzeniem dziewczyn i bałaganem. Opuściłem jego pokój i udałem się na wściekły bieg w ciemności. Tym razem zabrałem ze sobą latarkę, ale to nie powstrzymało mnie od upadania kilka razy, bo nie siliłem się, by patrzeć pod nogi, gdy moje stopy uderzały w ziemię. Bieganie po bieżni byłoby bezpieczniejsze w moim stanie, ale pragnąłem bólu, krwi, nieprzewidywalności. Próbowałem zadzwonić do Charlotte z milion razy, ale nie mogłem tego zrobić. Byłem pieprzonym tchórzem. Powiedzenie jej prawdy wydawało się być takie proste poprzedniej nocy na dachu, z nią w tej czerwonej sukience. Takie proste. W ostrym świetle nowego dnia, wszystko wydawało się trudniejsze i bardziej skomplikowane. Dobrze było usłyszeć jej głos i dowiedzieć się, że nadal chce porozmawiać. Nadal chce mnie widzieć. Słodka Charlotte. Nie zasługiwałem na przebywanie blisko niej. Nie powinienem wciągać ją do tej zasranej dziury, która była moim życiem. Mój sekret ciągnął mnie w dół. Nie chciałem, by i z nią tak zrobił. Kartkowałem moją książkę z Rumim, rozpaczliwie szukając czegoś, co dałoby mi jakąś mądrość. Powiedziałoby mi, co robić. On może i nie żył od setek lat, ale wiedział cholernie dużo o miłości. Kiedy udałem się na spotkanie z nią, jej czerwona sukienka zniknęła. Miała na sobie wygodne dżinsowe rurki, obszerny, bordowy sweter i długi biały szal. To nie była czerwona sukienka, ale nadal wyglądała cholernie dobrze. Z wyjątkiem ciemnych cieni pod jej oczami, które pokazywały, że również ona miała za sobą długą noc.
251
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Twoja Pop Tarta i herbata, moja pani. - Miałem dwa kubki herbaty i Pop Tarty w papierowej torbie, tak jakby były prosto z piekarni, a moje banjo przewieszone przez plecy. Otrzymałem kilka dziwnych spojrzeń od przechodniów. - Dzięki. - Wzięła oferowany kubek i torbę. - Samochód jest na studenckim parkingu. - Zanuciła cicho do siebie, popijając swoją herbatę. - To ten. - Powiedziała, wskazując na pojazd w kolorze leśnej zieleni, który posiadał więcej niż kilka rdzawych plam, połatanych i pomalowanych ponownie. Musiała podskoczyć, by zająć miejsce na fotelu kierowcy, a gdy już siedziała, przysunęła fotel tak blisko przedniej szyby, jak to się tylko dało. - Potrzebujesz klocki na pedały? - Zamknij się. - Powiedziała, ale się uśmiechała. Przeszła na kiepski głos spikera. Bycie niską bywa przydatne. Jestem dostosowana do podróży dla twojej wygody. Mieszczę się również w ciasnych przestrzeniach, co czyni ze mnie doskonałą włamywaczkę i jestem prawdopodobnie jedyną osobą, jaką znasz, która może zakładać te same ubrania, jakie nosiła gdy miała dwanaście lat. Mogę być twoja za jedyne czternaście dolarów i dziewięćdziesiąt dziewięć centów. Zadzwoń już teraz, a dorzucimy tasak do warzyw zupełnie za darmo. Pochyliła się w moją stronę. Zrobiłem to samo. - Co za okazja. Ty i tasak do warzyw? - Jeśli zadzwonisz w ciągu następnych czterdziestu pięciu sekund, obniżymy jedną całą ratę. - Nasze twarze były oddzielone od siebie tylko o cale. - Jeśli cię pocałuję, czy obniżysz jeszcze jedną ratę? - Tego nie wiem. Musimy zobaczyć... Pocałowałem ją, a jej usta smakowały miodem z herbaty, miętą z jej pasty do zębów i jej zwyczajnym smakiem Charlotte. Ten ostatni był moim ulubionym. Pocałunek był krótki, bo odsunęła się. - Myślę, że możemy obniżyć spłatę. Czy chciałbyś spróbować z kolejną ratą? - Oczywiście. Pocałowałem ją znowu i tym razem się nie powstrzymywałem. Zassałem jej dolną wargę pomiędzy moimi zębami i przygryzłem ją, prześledziłem jej zęby moim językiem i sprawiłem, że jęknęła z tyłu jej gardła. Musieliśmy przerwać pocałunek, by każde z nas mogło oddychać. Sprawiła, że zapomniałem jak to się robi.
252
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Za darmo. Możesz mieć mnie za darmo. Musisz tylko zapłacić za dostawę i obsługę tasaka. - Powiedziała, trochę zadyszanym głosem. - Nie mam nic przeciwko. - Odrzekłem, z powrotem nurkując w kierunku jej ust. Naparłem mocniej, a ona odpowiedziała, zaciskając swoje dłonie w pięści w moich włosach i przyciągając mnie bliżej. To nie było tym, co miałem w głowie na dziś. - Mmm - powiedziała, liżąc moją dolną wargę. - Powinniśmy przestać. Nie dlatego, że chcę, ale muszę wiedzieć dokąd jedziemy. - Przy wyjeździe z kampusu musisz skręcić w prawo i kierować się na południe I-75. - Oki doki. - Powiedziała, dając mi ostatniego całusa, zanim zapięła swój pas bezpieczeństwa. - Moja Pop Tarta, proszę pana. - Podałem jej jedną i wziąłem również dla siebie. Z pewnym wysiłkiem, udało jej się zapalić silnik. Był tak głośny, że martwiłem się, iż zostaniemy zatrzymani na poboczu za nadmierne wytwarzanie hałasu. Włączyła radio, zmieniając stację z klasycznego rocka, którą jak przypuszczałem Will musiał ustawić. - Nie czuję, by to był dzień na Eagles i Def Lepperd. Nie żebym nie szalała za tym. Szaleję. Często. - Włącz co chcesz. - Hmm. - Powiedziała, przeskakując przez stacje. - Oh, chciałabym, aby był jakiś sposób na to, żebym mogła posłuchać jakiś naprawdę słodkich melodii banjo. Niestety, nie mogę znaleźć stacji, która grałaby banjo. Co powinnam zrobić? - Powiedziała z kiepskim południowym akcentem. - Spójrz na to. - Odrzekłem, grając razem z nią. - Znalazłem banjo. - Podniosłem go w górę, a ona wydała radosny okrzyk. - Musisz na nim zagrać. - Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem, ładna dziewczyno. Zagrałem kilka melodii, a ona śpiewała, wymyślając swoje własne słowa, podczas gdy kończyła swoją Pop Tartę. Zabrałem kilka dodatkowo, w razie gdyby chciała ich więcej. Jechaliśmy długo główną drogą i przy każdym znaku zjazdu pytała się, czy powinna skręcić. - Jeszcze nie. - Mówiłem, a ona piorunowała mnie wzrokiem. Zacząłem próbować grać inne utwory, niektóre z sukcesem, niektóre nie. - Podoba mi się ta, czyja jest?
253
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Woody'ego Guthrie. - Ma jakieś słowa? - Tak, ale nie umiem śpiewać, więc to pewnie sprawi, że on przewróci się w grobie. - Trudno mi w to uwierzyć. Spróbuj. Dla niej, zrobiłbym to. Zacząłem So Long, It's Been Good to Know You i męczyłem się trochę z graniem i śpiewaniem w tym samym czasie. To była prosta piosenka, ale tak jak jej powiedziałem, nie potrafiłem za bardzo śpiewać. - Co, do cholery, jest z tobą nie tak, Alexander? Masz niezwykły głos. Przypomina mi Bob'a Dylan'a i wiele innych ludzi, którzy mówili, że nie potrafią śpiewać. - Dziękuję za komplement. - To smutna piosenka, pomimo tego, że brzmi jakby powinna być szczęśliwa. - Jest o Brudnych Latach Trzydziestych.24 Wiele jego utworów jest o tym. Minęliśmy kolejny znak informujący o zbliżającym się zjeździe. - Czy powinnam tu skręcić? - Jeszcze nie.
24
Brudne Lata Trzydzieste (inaczej Dust Bowl) - okres, kiedy to w latach 1931-1938 duży obszar USA został dotknięty katastrofami żywiołowymi, spowodowanymi burzami pyłowymi.
254
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Rozdział trzydziesty trzeci
Lottie
Jechaliśmy i jechaliśmy, a ja robiłam się coraz bardziej niecierpliwa. Chciało mi się również sikać. W końcu, kiedy spytałam, czy powinniśmy skręcić, odpowiedział, że tak. - Dokąd jedziemy? - Zobaczysz. Tuż przy zjeździe był jakiś fast food, więc skorzystałam z łazienki i zamówiłam kilka kanapek z jajkiem i serem oraz więcej herbaty. - Myślałem, że się zgubiłaś. - Powiedział Zan, kiedy wręczyłam mu kubki i torbę, gdy wspięłam się z powrotem do wozu. - Nie, po prostu musiałam zdobyć jakieś jedzenie. Dziewczyna nie wyżyje tylko z całowania i Pop Tarty. - Zdecydowanie nie. Podał mi kanapkę, a ja wyjechałam na drogę. - Skręć w lewo. - Powiedział. Więc tak zrobiłam.
***
Jechaliśmy i jechaliśmy, oddalając się coraz bardziej od autostrady i przybliżając do regionu z jeziorami. Próbowałam wymyślić jakąkolwiek ewentualność, ale nic mi nie przychodziło do głowy. - Nie zabierasz mnie do swojej fortecy samotności, prawda? - Nie jestem superbohaterem. Chociaż, są chwile, kiedy chciałbym mieć fortecę samotności. Albo sposób na to, by cofnąć czas.
255
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Nie jesteś jedyny. - Oboje chcielibyśmy wrócić i zmienić tą samą rzecz. Postanowiłam zmienić temat. - Przykro mi, że nasz wieczór został zrujnowany. Trwało wieki, by zmyć tamten makijaż. - To nie twoja wina. - Twoja również. - Powiedziałam. Spojrzał w dół na banjo. - Nie tylko ja obwiniam się za rzeczy. - Charlotte... - Zaczął mówić. - Nie, pozwól mi powiedzieć. Nie prowadziłbyś, gdyby Zack nie zmusił cię do wzięcia kluczyków. Zrobiłeś to, by spróbować ochronić Lexie i Zack'a. Wiem o tym, ponieważ cię znam. Dwa lata. Dwa pieprzone lata. - Tak bardzo przepraszam. - Mój głos załamał się i wiedziałam, że się rozpłaczę. - Tak bardzo przepraszam, że byłam dla ciebie taką suką. - Miałaś pełne prawo, by nią być, Charlotte. Potrząsnęłam swoją głową i przetarłam oczy. Droga rozmazywała się przede mną i zatrzymałam się na najbliższym podjeździe. - Spójrz na mnie. - Powiedział, kładąc swoją rękę pod moim podbródkiem. - Masz pełne prawo, by chcieć, abym usmażył się w piekle. Bóg jeden wie, że żałuję, iż nie mogę. - Nie mów tak. - Powiedziałam, odwracając się w swoim fotelu. Otarł łzę swoim kciukiem. - Nie chcę, byś gdziekolwiek szedł. Jego ciemne oczy były przenikliwe, ale znajdowała się w nich również fala smutku. - Chciałbym móc w to wierzyć. - Wyszeptał. - Dlaczego mi nie wierzysz? - Ponieważ nie wiesz o wszystkim. Powinnaś poznać resztę, zanim zdecydujesz. Zasługujesz na to, by wiedzieć. Opuścił rękę z mojej twarzy, a ja chciałam sięgnąć po niego, aby przyciągnąć go do mnie, aby schować się w jego piersi. Aby spróbować zabrać część tego nieznośnego smutku. Przesunął się z powrotem na swój fotel i ponownie umieścił banjo na swoich kolanach, szarpiąc za kilka strun. Otarłam resztę łez z mojej twarzy i wycofałam samochód, gdy tylko ktoś z domu wyjrzał na mnie przez okno.
256
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
***
- Skręć tutaj w lewo. Przemierzyliśmy jeszcze więcej wiejskich dróg, dopóki nie wjechaliśmy na jednopasmową polną drogę ze skrzynką pocztową na jej końcu. Przeważnie milczeliśmy, po moim małym wyznaniu. - Teraz, gdybym oglądała więcej horrorów, to byłaby część, w której byś mnie związał, zabrał do piwnicy swojej przerażającej chatki, gdzie tygodniami trzymałbyś mnie jako zakładniczkę, jako zemstę na twojej matce za nieprzytulanie cię. - Powiedziałam, gdy podskakiwaliśmy na wysadzanym dziurami podjeździe. - Czasami zastanawiam się, co dzieje się w tym twoim mózgu. - Koleś, nawet nie masz pojęcia. - Skręciliśmy za róg i przed nami pojawił się drewniany domek. - Widzisz? Byłam blisko. Domek był wspaniały, z ogromną werandą, która owijała się wokół całego pierwszego piętra, z zielonym, pokrytym blachą dachem i kominem na szczycie. - To dom Steve'a. Mojego ojczyma. - Powiedział. - Kupił go jako prezent ślubny, kiedy ożenił się z moją mamą. - Jezu. Musiało być cholernie ciężko go zapakować. - Myślałam, że się zaśmieje, ale nie zrobił tego. - Więc, wejdziemy do środka? Skinął głową, a ja mogłam wyczuć jego napięcie. - Cokolwiek zamierzasz mi wyznać, myślę, że sobie z tym poradzę. - Powiedziałam, obdarzając go moim najbardziej pewnym siebie uśmiechem. Oboje wysiedliśmy, a on poprowadził mnie na schody, zanim przesunął doniczkę z kwiatem, znajdującą się tuż przy drzwiach, i wyciągnął klucz. - Wydaje się być oczywistym miejscem na schowanie klucza. - Powiedziałam. Zamknij się, Lottie. Otworzył drzwi bez słowa i przytrzymał je dla mnie. - Jesteś gotowa? Wzięłam oddech i skinęłam głową. Mogłam to znieść. Domek był duży, jasny i przestronny i miał więcej niż kilka zwierzęcych głów na ścianie, na których widok zrobiło mi się nie dobrze, ale zdecydowałam się je zignorować. - Wow. W jadalni był nawet żyrandol wykonany z poroża.
257
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- To myśliwski szyk.- Powiedziałam, zwracając uwagę na kraciastą kanapę i krzesła oraz dużą ilość rzeczy z namalowanym na nich łosiem. Najlepszą częścią był ogromy, kamienny kominek, który zajmował całą jedną ścianę. - Czy możemy rozpalić ogień? - Nie było tak zimno, ale nie można było przyjść do miejsca, jak te i nie zapalić w kominku. - Jeśli chcesz. Będę musiał przynieść trochę drewna. – Pudło na drewno obok ogromnego kominka było puste. - Będziesz musiał je porąbać? - Rąbanie drewna było seksowne. Wizja Zan'a bez koszulki rąbiącego drewno, podczas gdy ja patrzyłam, przemknęła mi przez głowę. - Steve zamówił je już wcześniej porąbane. - Cholera. - Powiedziałam pod nosem. Podszedł do kominka i zaczął czyścić go pogrzebaczem - Dlaczego, chcesz, żebym porąbał jakieś? - Nie - powiedziałam. - No dobra, może. To w końcu wywołało u niego mały uśmiech. Postęp. - Zaraz wracam. Zwiedziłam resztę parteru, podczas gdy on przyniósł kilka naręczy drewna. Czułam się jak leń, zmuszając go do zrobienia tego, ale coś mi mówiło, że nie miał nic przeciwko. Było tylko kilka konserw w spiżarni, lecz znalazłam trochę herbaty i miodu. - Sukces! - Odkryłam również paczkę pianek, które nie były przeterminowane i zdecydowanie miałam pół czekolady w swojej torebce. Przeszukałam resztę szafek, ale nie mogłam wywęszyć żadnych krakersów graham. - Patrz, co znalazłam. - Powiedziałam, unosząc w górę paczkę pianek. - Nie mam pojęcia, skąd one się wzięły. Steve jest cukrzykiem, więc nie trzymamy dużo takich rzeczy. - Wiesz, gdybyś mnie uprzedził, że to tu się wybieramy, zabrałabym prowiant. Chociaż, myszkowanie w cudzym domu jest poniekąd zabawne. Pozostał milczący i ponury, gdy zapalał w kominku. - Ironia, no nie? - Jego głos zaskoczył mnie. Wpatrywałam się w jedną z tych jelenich głów, próbując sprawdzić, czy jego oczy śledziły mnie jak niektóre z tych obrazów. - Co jest? - To, że rozpalam ogień. - Co? Oh.
258
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Ognisko. Zeszłam z kanapy i przykucnęłam obok niego przed kominkiem. Otulił się mocniej kurtką i zapatrzył w ogień. - Hej. - Powiedziałam, ciągnąc go za rękaw. - Jesteś nieobecny. - Przepraszam. - Usiadł obok mnie. - Nie wiem od czego zacząć, Charlotte. - Nie musimy zaczynać już teraz. Co ty na to, byśmy napili się herbaty? Skinął głową, a ja zabrałam się do pracy, gotując wodę w czajniku z wesołym łosiem namalowanym na boku. - Kto ma obsesją na punkcie łosi? - Moja matka, ale winię za to Steve'a. Kiedyś robiła zakupy na wyprzedażach garażowych i nie przejmowała się za bardzo tym, jak wygląda, a potem go poznała i zaczęła nosić Chanel i kupować pasujące meble. Naprawdę wkręciła się w aranżowanie tego miejsca. - Jest... - Powiedziałam, szukając odpowiedniego słowa. - Ciekawe. I łosiowate. - Myślę, że o to jej chodziło. Przyniosłam herbatę i oboje usiedliśmy przed kominkiem, podczas gdy ogień zaczął palić się właściwie. Zdjęłam swój płaszcz, a Zan zrobił to samo. Jego koszulka uniosła się trochę i odsłoniła odrobinę jego brzucha. Nie powinnam była myśleć o tym teraz. - Chciałbym mieć twoją pewność siebie w słowach. - Powiedział w końcu. - Chciałabym mieć twoją powściągliwość, więc mów śmiało. Odstawił swój kubek i spojrzał na mnie. - Jeśli chcesz, możemy się trochę poobściskiwać. - Zaproponowałam. Potrząsnął swoją głową, uśmiechając się. Ha. Wiedziałam, że to się gdzieś tam ukrywa. - Tak bardzo, jak chciałbym to zrobić, nie sądzę, by to pomogło. Podciągnęłam swoje kolana i oparłam na nich mój podbródek. Wziął głęboki oddech i upewnił się, że patrzę prosto na niego, zanim przemówił. - Kocham cię. Moje usta opadły. - To nie to, co chciałem ci powiedzieć. Cóż, to jest tym, ale nie jest największą częścią. Po prostu pomyślałem, że powinnaś wiedzieć. Kocham cię od naprawdę długiego czasu, ale chciałem, żebyś wiedziała. - Sięgnął po mnie, a ja pozwoliłam mu przyciągnąć siebie w jego ramiona.
259
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Kocham cię, ładna dziewczyno. - Jego palce przesuwały się po moim czole, moim policzku i ustach. Powiedziałam pierwszą rzecz, jaka przyszła mi do głowy. - Chyba też cię kocham. - Odrzekłam. - To nie ma żadnego sensu i jest za szybko i nie powinnam czuć się w ten sposób, ale nie mogę tego powstrzymać. Może powodem, dla którego wydaje się to takie prawdziwe, jest to, że wychodzi to poza logikę. - Kochanie ciebie jest bardzo logiczne. Tak, a nie inaczej. - Nie bądź taki pesymistyczny, Alex. Przyciągnęłam jego twarz i pocałowałam go powoli i czule. To nie był wymagający, potrzebujący rodzaj pocałunku. - Mówiłam ci, że obściskiwanie się zadziała. - Powiedziałam, kiedy przerwał pocałunek, ale nie puścił mnie. Zamknął tylko oczy i przycisnął swoje czoło do mojego. - Przynajmniej, miałem to. - Wyszeptał. Trzymałam jego twarz w obu moich dłoniach, a on zaczął mówić.
Zan
- W noc wypadku, to ja prowadziłem. Była w moich ramionach, ale nie wiedziałem, jak długo to będzie trwało, więc trzymałem ją mocno, czekając tylko na moment, w którym powie mi, żebym puścił. - Prowadziłem, dopóki Zack nie zaczął łapać za kierownicę i przeszkadzać mi. Powiedział, że jest w stanie prowadzić i nie chciał przestać bawić się kierownicą, więc bałem się, że będziemy mieli wypadek. Lexie śmiała się i zachęcała go, dlatego zjechałem na bok i pozwoliłem mu usiąść na fotelu kierowcy. Charlotte milczała, ale mogłem poczuć jak drży. To tylko sprawiło, że chciałem przestać mówić, ale musiałem to z siebie wyrzucić. Opowiedziałem o tym Pani Carole, ale teraz było inaczej. Całkiem inaczej. - Nie powinienem był tego robić, ale pomyślałem, że będziemy bardziej bezpieczni, jeśli to on poprowadzi, a ja mógłbym złapać za kierownicę, gdybym musiał. Zawsze był dosyć dobrym kierowcą, kiedy był pijany, a nie mieliśmy dużego dystansu do przebycia, więc
260
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
odpuściłem. Potem zobaczyliśmy migające, niebieskie światła i Zack dodał gazu. Krzyknąłem na niego, aby zwolnił, ale on nie przestawał mówić o tym, że nie może zostać zatrzymany i to zrujnowałoby jego szansę na dostanie się do drużyny baseballowej, Lexie krzyczała, a on tylko jechał szybciej, a potem pojawił się jeleń, on gwałtownie skręcił i rozbiliśmy się. Nie musiałem wchodzić w szczegóły. To było wystarczająco złe, by przez to przechodzić. Chciałem oszczędzić jej najgorszego. - Kiedy obudził się w szpitalu, Zack nie wiedział, co się wydarzyło. Ja pamiętałem wszystko doskonale. Jako że byłem jedynym, który był najbardziej komunikatywny, pytali mnie o to, co się stało. Nie wiem, co sprawiło, że to powiedziałem, ale w minucie w której słowa wyszły z moich ust, nie mogłem już ich cofnąć. Myślałem, że będzie w porządku, kiedy Zack się obudzi i powie im, że to on prowadził, ale potem niczego nie pamiętał, a Lexie była... - Wciągnąłem ponownie powietrze, a ona odetchnęła w tym samym czasie. - Pytali mnie, znowu i znowu, a ja powiedziałem im, że prowadziłem. Ponieważ nikt z nas nie miał zapiętych pasów, a samochód był bardzo zniekształcony, nie było możliwe, aby to stwierdzić na pewno. Do czasu, gdy chciałem powiedzieć prawdę i postawiono mi zarzuty, było już za późno, zwłaszcza, że Zack nie pamiętał, wciąż nie pamięta. Było już za późno, by to cofnąć. Łzy zaczęły spływać z jej oczu, a ja pragnąłem je otrzeć, ale nie chciałem dotknąć jej twarzy. Bałem się jak cholera, że mnie odepchnie. Przynajmniej ciągle ją trzymałem. - Od tamtego czasu żyłem z tym kłamstwem. Żałowałem tego i chciałem powiedzieć prawdę, ale co potem? Odsiedziałem już swoje. Powiedzenie prawdy nie ma już znaczenia. - Ma. - Odrzekła w końcu. - To ma znaczenie. - Przycisnęła swoje usta do moich, mówiąc w kółko - ma znaczenie, ma znaczenie. Smakowałem jej łzy, jej usta, tę prawdę, moje kłamstwo i jej miłość. Całowaliśmy się, a następnie jej dłonie znalazły się w moich włosach, a moje gładziły jej twarz i szyję. Jej usta stały się bardziej natarczywe, jej ręce wymagające. Przerwałem pocałunek, ale ona nie zaprzestała naszego kontaktu. - Charlotte. Położyła swój palec na moich ustach, uciszając mnie. - Przestań myśleć. - Powiedziała, zanim znowu przycisnęła swoją twarz do mojej.
261
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Rozdział trzydziesty czwarty
Lottie
W chwili, w której prawda wyszła z jego ust, tama przerwała się we mnie i wszystko, co chciałam robić to całować go, kochać go, być z nim i wynagrodzić mu wszystko, co przegapił. Wynagrodzić mu to całe piekło, przez które przeszedł. Nigdy nie pragnęłam nikogo tak bardzo jak jego. Tak bardzo, że aż bolało. Palenisko nie było właściwie wygodnym miejscem na obściskiwanie się, więc próbowałam zaciągnąć go na gruby, włochaty dywan, który leżał na podłodze. Udało mi się uderzyć moim kolanem o palenisko i przywalić mu w ramię całkiem mocno. - Au. - Oboje powiedzieliśmy w swoje usta. - Nic ci nie jest? - Zapytał, głaszcząc swoją ręką moje kolano. Całowanie tak jakby stłumiło ból. - Nie. A tobie? - Też nie. W końcu położyliśmy się płasko na dywanie, a on oderwał się od moich ust i odgarnął włosy z mojej twarzy. - Moja piękna dziewczyna. Nie tylko ja byłam piękna. - Kocham cię. - Powiedziałam, ponieważ to wydawało się być właściwą rzeczą do powiedzenia w takiej chwili. Jego oczy były mokre, kiedy odrzekł: - Kocham cię. Bardziej niż mogę to sobie wyobrazić. - Położył głowę na mojej piersi, a ja go przytuliłam. Zaczęłam nucić, gdyż to również wydawało się być odpowiednią rzeczą do zrobienia. Dance Me to the End Of Love przyszło mi do głowy, więc zanuciłam to, a on zaczął mi wtórować. Uniósł swoją głowę, a jego oczy były mokre i czerwone. - Nigdy nie dostałaś swojego tańca. - Powiedział.
262
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Nie jesteśmy za bardzo w pozycji do tańca. - Wplotłam moje dłonie w jego włosy. Boże, kochałam jego włosy. Teraz nawet bardziej, kiedy wreszcie mogłam sobie z tym poradzić. - To prawda. - Schował jakieś kosmyki moich włosów za ucho. - Czy chciałabyś zmienić naszą pozycję? Przełknęłam ślinę. - O jaki rodzaj zmiany ci chodzi? - Myślałem...że może chciałabyś zobaczyć mój pokój? - Wydawał się być tak samo zdenerwowany jak ja. - Zobaczyć twój pokój? - Powtórzyłam. - Tak. - Prosisz mnie o to, o co myślę, że prosisz? - Jeśli myślisz, że proszę cię o to, żebyś poszła ze mną do łóżka, to tak. Proszę o to. Jego oczy płonęły teraz czymś innym. Pragnieniem. - Jesteś pewny, że to odpowiedni czas? Podparł się na łokciach i zaczął odsuwać się ode mnie. Było tak, jakby ktoś wylał na mnie kubeł zimnej wody. - Nie mówię nie. Mówię tylko, że nie wiem. Oboje tak jakby zatraciliśmy się w tej chwili i wiem, iż powiedziałam, że cię kocham i tak jest i chcę to zrobić z tobą, tylko nie jestem pewna, czy jestem już gotowa. Na to. Więc odpowiedzią nie jest nie. Tylko... Może? Ku mojemu zaskoczeniu, uśmiechnął się. - I teraz pragnę cię jeszcze bardziej, ładna dziewczyno. - Pocałował mnie w czoło i przewrócił się, ciągnąc mnie ze sobą, więc byłam wtulona w jego bok. - Nie przeszkadza ci to? - Jeśli jedno z nas nie chce tego robić, a jednak to zrobimy, to byłoby nie w porządku. A ja chcę, by między nami było w porządku. Ty kontrolujesz ten związek, a ja chcę, by tak zostało. Przynajmniej tyle mogę zrobić, po tym wszystkim przez co musiałaś przeze mnie przejść. - Powinieneś przestać się zadręczać. Możesz to robić przed innymi ludźmi, ale nie przede mną, rozumiesz? - Wycelowałam na niego swój palec, a on złapał go delikatnie swoimi zębami. - Żadnego więcej całowania, dopóki się nie zgodzisz. - Powiedziałam, zanim usiadłam i zamknęłam swoje usta.
263
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Okrutna dziewczyna. - Odparł, próbując pociągnąć mnie z powrotem w dół, ale ja nie ustępowałam. - Dobra. Zgadzam się. - To dobrze. - Dałam mu buziaka, ale on nie pozwolił mi uciec tak łatwo. - Jak długo możemy tu zostać, żeby nikt nie pomyślał, że mnie porwałeś? Jego palce kreśliły litery na moich plecach. - Co najmniej kilka godzin. - Co będziemy robić, żeby wypełnić ten czas? - Żałuję, że nie wziąłem gramofonu. - Powiedział. - Przynajmniej mamy banjo. - Przynajmniej mamy to. - Przesunęłam swoją głowę tak, żebym mogła posłuchać jego serca. - Charlotte? - Hm? - Wiem, że powiedziałaś, iż nie chcesz ze mną spędzić nocy, ale nie musimy robić wszystkiego na raz, jeśli rozumiesz, co mam na myśli. - Jak na faceta z taką reputacją, z pewnością jest ci trudno rozmawiać o seksie. - Mówisz o mojej reputacji, ale nigdy mnie o nią nie zapytałaś wprost. - Położyłam mój podbródek na jego klatce piersiowej i przekręciłam swoją głowę, abym mogła na niego spojrzeć. - Chcesz, żebym o to spytała? Przełknął ślinę. - Powinnaś dowiedzieć się o tym zawczasu. - Okej, więc. - Szłam swoimi palcami w górę i w dół jego torsu. - Z iloma dziewczynami spałeś? - Faktyczny seks, czy tylko wygłupianie się? - Faktyczny seks, ale oralny też się liczy. Przerwał, zanim powiedział. - Z piętnastoma. - Z piętnastoma?! - Dlaczego to zabrzmiało tak, jakby było ich więcej niż w rzeczywistości? Uśmiechnął się. - Nie ze wszystkimi na raz. - Bardzo śmieszne. Żałujesz tego? Zan myślał przez chwilę. - Żałuję, że one nie były tobą.
264
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Czy przynajmniej nauczyłeś się dużo z tych spotkań? - Być może. - Mrugnął do mnie. - Teraz twoja kolej. Chcę posłuchać twojej historii. - Tak. Więc. - Szukałam odpowiednich słów, a on zaczął się śmiać. - To nie zbrodnia być dziewicą, Charlotte. - Skąd o tym wiesz? - Intuicja. - Posłałam mu spojrzenie. - Zack się wygadał podczas jednych pijackich wyznań o tym, że Katie mu powiedziała. - Świetnie. Moja współlokatorka reklamuje moje dziewictwo. - Jest w porządku, ładna dziewczyno. Zrobimy to, na co jesteś gotowa. Całowanie ciebie jest lepsze i bardziej seksowne niż pieprzenie każdej, a jednej z tych dziewczyn. - Czy to tym było, pieprzeniem? - Mniej więcej. Bezmyślne i pozbawione emocji. Tylko sposób dla obu z nas na to, by uzyskać przyjemność. Samo mówienie o tym sprawiało, że paliło mnie w środku. Nawet moja skóra pragnęła czegoś gorąco, czegokolwiek, by to uwolnić. Gdybym była sama w moim pokoju w akademiku, zajęłabym się sobą. Katie zapytała mnie, jak mogę radzić sobie bez seksu, ale nie wiedziała, co ukrywam w mojej szufladzie na skarpetki i co wyjmuję tylko wtedy, gdy wiem, że zniknie ona na całą noc z Zack'iem. Jedyną osobą, która wiedziała o moim małym, zasilanym na baterie przyjacielu, był Will i udawał, że nie ma o tym pojęcia. - Co, jeśli to jest to, czego pragnę? Tylko otrzymać trochę przyjemności? - Naprawdę? - Wyglądał, jakby połknął swój język. - Nigdy wcześniej tego nie próbowałam. - Prawda, nie próbowałam tego dużo. Nie wiedziałam dlaczego, kiedy myślałam o pójściu z kimś dalej, zawsze wydawało się to nie właściwe. Czułam, że to złe. Po tym, jak zawaliłam z Clark'iem, naprawdę nie widziałam w tym sensu. Dopóki nie spotkałam kogoś, z kim nie wydawało się to być takim obrzydliwym. Myślenie o byciu z Zan'em wcale nie było wstrętne. Myślenie o nim sprawiało, że czułam się, jakbym płonęła. - Nie chcę cię namawiać... - Przerwałam mu. - Może chcę, żebyś mnie namawiał. Może chcę, żebyś przerzucił mnie przez swoje ramię, zaniósł mnie do twojego pokoju i torturował moje ciało do posłuszeństwa. Myślałeś kiedyś o tym? - Chcesz tego?
265
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Kiedy przestaniesz pytać i zaczniesz działać? - Czekałam. Część mnie myślała, że nie zrobiłby tego, co było powodem, dla którego to powiedziałam. Inna, mniej rozsądna i bardziej zmysłowa część mnie, błagała o to. - Dobra. - Jednym ruchem, powstał na nogi, z kolejnym, podciągnął mnie w górę i przerzucił przez swoje ramię, tak jak prosiłam. Nadal jednak pisnęłam, kiedy to zrobił, chociaż oczekiwałam tego. - Muszę dać pani to, czego pragnie. - Powiedział, wspinając się po schodach. - Jeśli zmienisz zdanie, powiedz mi, żebym przestał. - Rozumiem. - Pisnęłam. Do czasu, gdy dotarliśmy do jego pokoju, niemal cała krew z mojego ciała spłynęła mi do głowy. Cała ta krew powinna dać mi na tyle rozumu, żebym odwołała to, co powiedziałam. Rzucił mnie na łóżko jak worek ziemniaków. Odbiłam się, a potem zatrzymałam. Odgarnęłam włosy z mojej twarzy i spojrzałam w górę, by znaleźć go stojącego tam, jakby na coś czekał. - Chodź tutaj. - Sięgnęłam po niego. Zanurkował do przodu, podpierając się rękoma, by mnie nie zgnieść. Zatrzymał się na ułamek sekundy, abym mogła powiedzieć mu, żeby przestał, ale ja podniosłam się tylko do góry, by nakryć jego usta moimi. Nie wiedziałam, czy byłabym zdolna do tego, by go powstrzymać.
Zan
To była najbardziej szokująca rzecz, jaką kiedykolwiek powiedziała. Przez cały czas, kiedy byliśmy razem, nie naciskałem na nią, wycofywałem się, gdy ona całowała mnie mocniej, ani razu nie myśląc o tym, że pragnęła więcej. Chciałem zapytać ją jeszcze raz, czy była pewna, ale jej usta i nogi owijające się wokół mnie, skutecznie mnie uciszyły. Jak na dziewczynę, która nie miała dużego doświadczenia, dobrze całowała. Może tak jak ludzie, którzy są naturalnie dobrzy w śpiewaniu, można być naturalnie dobrym w... Charlotte szarpiąc za dół mojej koszulki, przerwała mi moją mentalną włóczęgę. - Koszulka znika. - Powiedziała, całując mnie w szyję. - Tak, moja pani. - Odparłem, przygryzając jej płatek ucha.
266
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Ściągnąłem koszulkę przez moją głowę, a ona przebiegła swoimi dłońmi po moich bliznach i prześledziła niektóre z gałęzi mojego tatuażu. - Chcę przestudiować to później. - Możesz przestudiować to wszystko, na co masz ochotę. - Później. - Jej usta wróciły z powrotem do moich, a jej ręce sunęły w górę i w dół moich nagich pleców. Kurwa, jej dotyk był taki dobry. - Twoja góra znika. - Powiedziałem, wycałowując drogę od jej ucha do szyi, ssąc jej słodką skórę. - Skoro nalegasz... Mam nadzieję, że pójdzie lepiej, niż ostatnim razem. - Usiadła, a ja pomogłem zdjąć jej sweter. - Jasna cholera. - Syknąłem. - To mój tekst. - Powiedziała, rzucając sweter na podłogę. - Czy starasz się sprawić, abym oszalał. - Obwiniaj Katie. - Odparła, kładąc się z powrotem, więc mogłem mieć lepszy widok na jej czerwony, koronkowy stanik. - Więc lubisz czerwony, huh? - To mój nowy ulubiony kolor. Obniżyłem swoją głowę i złożyłem pocałunek pomiędzy jej piersiami, drażniąc je swoim nosem. Usłyszałem jej lekkie sapnięcie i pocałowałem ją przez tkaninę. Jeśli mieliśmy zamiar to zrobić, zamierzałem sprawić, by uznała, że było to tego warte. Moje spodnie stały się teraz nieznośnie ciasne, ale chciałem zająć się nią, a to oznaczało, że musiałem poradzić sobie z moim wzwodem. Powinienem się już do tego przyzwyczaić. Chociaż jej czerwony stanik był ładny, chciałem zobaczyć, co znajdowało się pod nim, ale ona szamotała się z moimi spodniami. - Spodnie znikają? - Zapytałem, spoglądając na nią z nad jej piersi. Mogłem niemal zobaczyć, jak jej serce wali. - Tak, proszę. Moje ręce przesunęły się w dół i odpięły guzik jej dżinsów. - Miałam na myśli twoje. - Powiedziała, gdy ja, tak wolno jak nigdy, ciągnąłem za jej zamek. Potem zanurzyłem swój język w jej pępku, a ona przestała gadać. - Czy kiedykolwiek ktoś ci powiedział - odrzekłem, całując ją od pępka w dół - że mówisz za dużo? - Ty. - Jęknęła. - I Will. - Nie chcę teraz rozmawiać o twoim bracie.
267
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Dobry pomysł. - Wydyszała, gdy powoli zacząłem ściągać jej dżinsy. Naprawdę czerpałem z tego przyjemność. Jej każdy jęk był tego warty. Byłem bezsilny, gdy jej palce zaczepiły o moją szlufkę od paska i pociągnęły mnie z powrotem do jej ust, po tym, jak zdjąłem z niej dżinsy i odkryłem dopasowany zestaw czerwonych, koronkowych majtek. - Charlotte. - Warknąłem, gdy odpięła guzik od moich spodni oraz zamek i zaczęła je ze mnie ściągać. - Jestem pewna, że normalnie to tak nie przebiega, ale poprawię się w tym. Potrzebuję tylko trochę praktyki. W sekundzie, w której jej dłoń dotknęła przez bokserki mojego kutasa, wiedziałem, że jeśli zrobi to jeszcze raz, nie zajdziemy zbyt daleko. Poruszyłem się tak szybko jak mogłem, unieruchamiając ją pode mną. Pisnęła, ale to był figlarny pisk. - Nie chcę, żebyś mnie dotykała, dopóki nie skończę z tobą. Zrozumiałaś? Powiedziałaś, że chciałaś otrzymać przyjemność, więc dam ci ją. Prosiłaś o to, więc to jest to, co zamierzam zrobić. - Nigdy wcześniej nie widziałam cię takiego. - Nigdy wcześniej nie byłem tak podniecony. - Ja również. Pochyliła się i pocałowała moją klatę. Stronę pokrytą bliznami. Zadrżałem, kiedy jej język okrążył mój sutek. - Myślałem, że to ja miałem dawać ci przyjemność. - Wet za wet, proszę pana. - Moja kolej, moja pani. Pochylając się, pocałowałem ją delikatnie, a potem mocniej, zanim przeniosłem się na jej szyję, a potem z powrotem na piersi. - Prawdopodobnie powinnam była zapytać, czy masz prezerwatywę, zanim zaczęliśmy tą całą zabawę. - Mam jakieś w szufladzie. Zamarła, a ja przestałem ją całować. - Jak długo one tam leżą? Czy nie mają jakiejś daty ważności? Czy byłeś badany na STD? O mój Boże, powinnam była wcześniej zapytać. Co jest ze mną nie tak? Zawsze się wściekam na dziewczyny, które... Położyłem swój palec na jej ustach, by uciszyć potok słów.
268
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Mam nieprzeterminowaną prezerwatywę. Kilka, właściwie. Robiłem badania lekarskie przed przyjściem do szkoły i uzyskałem pozytywne wyniki o moim stanie zdrowia, a ty nadrobiłaś zaległości w tej chwili. - To wciąż nie usprawiedliwia mój brak zdrowego rozsądku. - Posiadasz więcej zdrowego rozsądku, niż jakakolwiek dziewczyna, którą znam. - Znowu gadam za dużo, prawda? Pocałowałem ją w usta i to przerwało jej paplanie.
269
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Rozdział trzydziesty piąty
Lottie
- Gdzie do diabła nauczyłeś się jak to robić? - Nie chcesz wiedzieć. - Powiedział, całując wnętrze moich ud, podczas gdy jego palce mnie gładziły. On całkowicie mnie pustoszył. - Nie sądzę, bym mogła się ruszyć. - Nie musisz. - Podciągnął się w górę, aż znalazł się obok mnie, ale jego palce nadal pracowały, drażniły, zanim zanurzył je we mnie. - Nie mogę... - Wiesz, jak Francuzi mówią na orgazm? Le petit mort, lub mała śmierć. - Zwiększał swoją szybkość z każdym słowem i skrzywiał swoje palce, więc trafiały one dokładnie we właściwe miejsce we mnie. Moje biodra szarpnęły ku jego ręce i spotkały się z każdym jego pchnięciem. Czułam się, jakbym umierała. - Dojdź dla mnie, ładna dziewczyno. Pozwól sobie trochę umrzeć. - Wyszeptał w moje ucho, gdy doszłam wokół jego palców, krzycząc. Patrzyłam jak wkłada sobie palce w usta i ssie je. To było niesamowicie seksowne. - Czy spotkało się to z twoją satysfakcją, moja pani? - Tak, można tak powiedzieć. Przeciągnęłam swoim palcem w dół jego klatki piersiowej, zatrzymując się tuż nad bokserkami. Czułam się winna, że on sprawił mi przyjemność, a ja nie zrobiłam niczego dla niego. Poza tym, chciałam go zobaczyć. Dotknąć go. Dać mu trochę tego, co on dał mi. Nawet jeśli nie potrafiłam wziąć go głęboko do gardła jak gwiazda porno, mogłam przynajmniej zrobić mu pracę ręczną. - Charlotte. - Oh, cicho. Teraz moja kolej. - Przewróciłam się na swój bok, abym mogła uzyskać łatwiejszy dostęp do niego, zanim on pomógł mi ściągnąć swoje bokserki.
270
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
No, witam pana. Widziałam kilka penisów w moim życiu. Posiadanie brata bliźniaka dało mi bliską znajomość z tym organem. Jednak, nie oznaczało to, że wiedziałam co z nim zrobić teraz, kiedy miałam jednego w swojej ręce. - Cholera, Charlotte. - Powiedział, odrzucając swoją głowę do tyłu, gdy zaczęłam gładzić go moją dłonią. Nie robiłam bardzo dużo, ale wydawało się, że jemu się to podoba. Przyspieszyłam, a on jęknął, zaciskając dłonie na pościeli. Miałam go w mojej ręce. - Boże, chcę być w tobie. - Syknął przez zęby. Spojrzałam w dół na jego fiuta. Był dużo większy niż kilka palców. Czy byłam na to gotowa? - Pieprzyć to. Masz tę prezerwatywę? Jego oczy rozszerzyły się. - Jesteś pewna? - Kocham cię. Chcę ciebie. Ty dałeś mi coś. Teraz ja chcę dać ci coś. Pocałował mnie mocno, podczas gdy sięgnął do szafki nocnej stojącej przy łóżku i wyciągnął prezerwatywę. - To potrafię zrobić. - Powiedziałam, biorąc ją od niego, rozrywając i nakładając ją na niego tak, jakbym robiła to od lat. Posłał mi spojrzenie. - To długa historia z udziałem mnie, Lexie i trochę bananów. Opowiem ci później. Odpowiedziałam na jego niezadane pytanie, zanim znowu przykleiłam się do jego ust. - Jezu, kocham cię. - Ja ciebie też. Leżał na mnie, skóra do skóry, pierś do piersi. To było największym zbliżeniem, w jakim kiedykolwiek znajdowałam się z inną osobą. - To twoje show, Charlotte. - Otoczył mnie swoim ramieniem i przewrócił się, biorąc mnie ze sobą, aż znalazłam się na górze. Czytałam o tym więcej niż kilka razy, więc podtrzymałam się wezgłowia, zanim podciągnęłam się w górę, chwyciłam jego fiuta i zaczęłam się obniżać. Tak, penis był dużo większy niż dwa palce. Przygryzłam swoją wargę, żeby nie wydać żadnego odgłosu bólu, ponieważ to bolało, ale nie tak bardzo jak myślałam. - Powoli. - Jego palce wbiły się w mój tyłek i wiedziałam, że pozostawią ślady. Bardzo wolno wsunął się we mnie, aż miałam go całkowicie wewnątrz.
271
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Wow. - Spojrzałam na niego w dół i uświadomiłam sobie, że nigdy nie byliśmy bliżej niż w tej chwili. - Jesteś tak cholernie ciasna, ładna dziewczyno. - Pochyliłam się i pocałowałam go, zanim zaczęłam pracować moimi biodrami. Poruszał się ze mną, wychodząc mi na spotkanie. Nasze ciała poruszały się razem, jakby były stworzone dla siebie. Jakby były dwoma kawałkami układanki, które zostały rozdzielone i znowu się odnalazły. - Pasujemy do siebie. - Powiedziałam, gdy napięcie się budowało, a ja miałam właśnie znowu się zatracić. Krzyknęłam, gdy osiągnęłam to, a on zaklął kilka pchnięć później i poczułam, jak doszedł we mnie. Opadłam na jego pierś, całkowicie wyczerpana.
Zan
Leżeliśmy razem przez długi czas, po tym jak ściągnąłem i wyrzuciłem prezerwatywę, a ona poszła zająć się swoimi potrzebami. - Nie zachowujesz się jak dziewica. - Powiedziałem, kreśląc przypadkowe litery na jej plecach. - Nie zachowujesz się jak męska dziwka. Oprócz tej rzeczy z twoim językiem. Zadrżała na to wspomnienie. Miałem nadzieję, że to jej się spodoba. - Nie musiałaś tego robić. - Wiem. To dlatego chciałam tego. - Wzięła mnie za rękę i pocałowała w dłoń. - To było... To było więcej niż doznaniem. To było coś, czym dzieliliśmy się. Coś, czego nie dzieliłam z nikim innym. Coś, czego nigdy nie będę dzielić z nikim innym. To jest twoje i moje. Na zawsze. Przypomniało mi się więcej słów Rumi'ego. - "W chwili, w której usłyszałem moją pierwszą historię miłosną Zacząłem Cię szukać, nie wiedząc Jakim byłem głupcem. Kochankowie w końcu nie spotykają się gdzieś tam. Oni przez cały czas są w sobie".
272
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Uśmiechnęła się do mnie. - To było zarówno piękne jak i prawdziwe. Chciałem, żeby takim pozostało. Na zawsze. Napisałem litery na jej plecach. - Co robisz? - Nic. - Czy było tak, jak chciałeś, by było? Wiem, że nie jestem doświadczona i nie zrewanżowałam ci się doustnie. Pocałowałem ją ponownie, żeby przestała mówić. - Ciii. - Możesz mi powiedzieć, jeśli nie było świetnie. Poradzę sobie z tym. - Lottie. - Wiedziałem, że użycie jej przezwiska zwróci jej uwagę. - Kocham cię i po raz pierwszy od lat czułem się wolny, z tobą. Byłem w klatce, którą stworzyłem dla siebie. Dzisiaj ty wręczyłaś mi klucz i pozwoliłaś mi latać. Masz rację. Tu nie chodziło tylko o seks. - Chociaż seks był tak jakby boski. - Przewróciła się na swój bok, dając mi całkowity widok na jej idealne piersi. Pochyliłem się i ugryzłem lekko jeden z jej sutków. - Hej! - Jej protest został szybko zastąpiony przez jęk, a ja przystąpiłem do tego, by umarła trochę więcej. Jeden, dwa, trzy razy.
***
- Która jest godzina? Charlotte leżała na swoim brzuchu, oglądając moje tatuaże. - Prawie szósta. - Powiedziałem, odczytując godzinę z zegara na ścianie. - Co to? - Wskazała na małego ptaka, siedzącego na drzewie mojego tatuażu. - To mój mały drozd. - Czy to jest cytat? - Przysunęła się bliżej mojej piersi, by mogła go odczytać. Jesteśmy lustrem, jak i twarzą w lustrze. Dlaczego to brzmi tak znajomo? - To Rumi. Jest autorem większości wierszy, które ci wysłałem. Był muzułmańskim poetą żyjącym setki lat temu. Pani Carole, moja kuratorka, dała mi tomik z jego poezją i kiedyś uczyłem się jej na pamięć, gdy mi się nudziło.
273
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Powiedziałeś go mi. Wiersz o lustrach. Byłeś pijany, a ja myślałam, że ci odbiło, ale teraz to ma sens. - Są tam inne rzeczy. - Pokazałem jej inne małe fragmenty ukryte w drzewie. Kolejne cytaty napisane wokół czegoś, co wyglądało jak zwoje w pniu, małe obrazki ukryte na liściach i gałęziach. Była tam płyta i inicjały dziadka, książka, słowa jakiejś piosenki Leonarda Cohen'a i klucz. - Do czego jest ten klucz? - Klucz do samochodu zmienił moje życie. Tak jakby uznałem go za symbol utraty wolności tamtego dnia. Ale teraz, zwróciłaś mi ją. - Co teraz zrobisz? - Z Zack'iem? Nie mam, kurwa, pojęcia. Zachichotała. - Zabawnie jest usłyszeć, jak przeklinasz. - Zdziwiłabyś się, jak wiele przekleństw powstrzymuję przy tobie. Nie chciałbym, żebyś raniła swoje uszy moim wulgarnym językiem. - Oh, proszę cię. Żyłam z Will'em przez całe moje życie. Większość z brzydkich słów i obrzydliwych rzeczy znam dzięki niemu. Ale zmieniamy temat. - To dlatego, bo nie chciałem przesłonić naszej chwili słońca chmurami. Pocałowałem jej ramię. - W tym momencie nie mogę nic zrobić, Charlotte. Jest już po wszystkim. Podparła się na swoich rękach. - To nie koniec. Mówiłeś, że powiedzenie mi prawdy wyzwoliło cię. Jeśli nie wszyscy znają prawdę, to nie jesteś naprawdę wolny. - Jestem wolny z tobą i tylko to się dla mnie liczy. Kogo obchodzi to, co reszta świata sobie myśli? Pokręciła swoją głową. - To nie w porządku, Zan. - Myślałem, że jestem teraz Alex'em. - Znowu jesteś Zan'em. Teraz, kiedy kojarzę twoje imię z tobą, a nie z wypadkiem. Pasuje do ciebie. - Czy powinienem zacząć nazywać cię Lottie? - Wszyscy mówią na mnie Lottie. Chcę, żebyś nazywał mnie jakoś inaczej. - A co powiesz na zwykłe L?
274
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Jak lubię bardzo? - Tak, jak lubię bardzo. To tak mój dziadek nazywał moją babcię. Mówił o niej "moja luba". - Ale ludzie będą myśleć, że wzięło się to od Lottie. Podoba mi się. To nasza tajemnica, Cóż, kolejna tajemnica. Dziękuję, że mi zaufałeś. - Łatwo jest ci zaufać, L. Uśmiechnęła się na użycie jej nowego przezwiska. - Jestem pewna, że mój brat i Katie myślą, że zostaliśmy porwani przez kosmitów. - Z całą pewnością, są tam jakieś wnikliwie zaangażowane. Zrobiła minę, wyciągnęła poduszkę spod jej głowy i uderzyła mnie ją. - Wiedziałam, że miałeś brudne myśli. - Nawet nie masz pojęcia. - Przewróciłem się na moje plecy i przeciągnąłem. Wszystko czego chciałem, to wciągnąć ją na moją klatę, spleść nasze nogi razem i iść spać. Ale nie mogliśmy. - Powinniśmy wracać. - Powinniśmy. Uśmiechnęła się do mnie, a ja uśmiechnąłem się do niej i oboje pokręciliśmy powoli naszymi głowami. Przed tym, jak przyciągnąłem ją w moje ramiona i zmiażdżyłem jej usta moimi. Ponownie.
275
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Rozdział trzydziesty szósty
Lottie
- Starasz się zrobić ze mnie zakładnika. - Powiedziałam trochę później. Opuściliśmy łóżko tylko po to, by wziąć prysznic i teraz oboje byliśmy owinięci w ręczniki i próbowaliśmy przekonać siebie, że musimy wrócić do kampusu. - To nie było moim pierwotnym planem, ale nie brzmi to teraz, jak taki zły pomysł. Steve i mama nie przyjeżdżają tu często. Moglibyśmy tu zostać co najmniej na kilka tygodni. - Wyobrażanie sobie spędzania mojego życia w łóżku z Zan'em, wydawało się być tak jakby niebem. - Gdyby tylko nie chodziło o nasze upierdliwe zajęcia, moją pracę i mojego głupiego brata. - I mojego głupiego brata. - Powiedział, wycierając swoją głowę ręcznikiem. - Mam nadzieję, że nie zrobił nic innego, żebym musiał po nim posprzątać. - Powinieneś przestać to robić. Dlaczego go chronisz? - Jest moim bratem. Co byś zrobiła, gdyby to był Will? - To nie to samo. - Myślałam o tym, ale tak naprawdę, to było to samo. Bracia byli braćmi. To było jak to, o czym mówił Simon. Gdyby to Will prowadził... Popatrzył na mnie przez mokre kosmyki włosów, które przesłaniały jego oczy. - Czy mogę przynajmniej czasami podciąć ci włosy? Strzygę Will'a. - Jasne, L. Ufam ci. - Nie mówił tylko o obcinaniu włosów. - Możesz je podciąć, kiedy wrócimy. - To randka. Zachichotał i pociągnął za mój ręcznik, więc opadłam na niego. - Seksoholik. - Powiedziałam. - Tylko z tobą, L. Tylko z tobą.
276
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
***
Jazda powrotna do kampusu przebiegała kompletnie inaczej niż poprzednia. Było mniej napięcia, więcej uśmiechania się, więcej całowania, ja nie byłam już dziewicą, a on nie skrywał tajemnicy. W końcu zrozumiałam o co chodziło Katie, kiedy mówiła o seksie, który "tak jakby się zdarzał". Nie żebym nie myślała o tym, jak by to było z Zan'em, ale nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że faktycznie to zrobię. Nie obchodziło mnie, co powiedzieliby ludzie. Że było to impulsywne, że po prostu zabuzowały nam hormony. Może kryła się w tym prawda, ale nie uwzględniało to miłości, która szła z tym razem w parze. Tak wiele miłości. - Czy zostaniesz ze mną dzisiaj? - Zapytał, kiedy ruszyliśmy z samochodu do naszego akademika. W przeciwieństwie do dzisiejszego ranka, miał rękę owiniętą wokół mnie, a ja wcisnęłam się do jego boku tak bardzo, jak tylko mogłam. - Co to za pytanie? Oczywiście, że zostanę. Nie chcę cię opuszczać. Przystanęliśmy, żeby się pocałować tuż przed budynkiem. - Oh nie, nie zaczynaj tego znowu. - Powiedziałam, kiedy rozpoczął skubać moją dolną wargę. - Mam załamaną współlokatorkę, którą muszę skontrolować, a ty masz brata dupka, który pewnie myśli o jakimś diabolicznym sposobie na to, by ją odzyskać. Znowu. Zamiast tego pocałował mnie w czoło. - Obowiązki wzywają. - A my odpowiadamy. - Nie chciałam go puścić. Staliśmy w holu, splatając nasze dłonie razem. - Powinniśmy iść. - Powiedziałam. - Tak, powinniśmy. Oboje się zaśmialiśmy. - Informuj mnie. - Powiedziałam, kiedy szliśmy w kierunku schodów. - Będę. Daj mi znać, czy jest coś, co mogę zrobić. Na jego piętrze obdarzył mnie długim pocałunkiem, a ja puściłam jego dłoń. - Do zobaczenia później, Zan. - Na razie, L.
277
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Sprawy wyglądały coraz lepiej, kiedy wróciłam do swojego pokoju. Katie wreszcie zmieniła swoje ciuchy, a także wzięła prysznic i była zajęta oglądaniem Dziewczyny w różowej sukience z Audrey i Trish. - Od kiedy tu jesteś? - Powiedziałam do Trish. - Od kilku godzin. Przyszłam zaraz po pracy. - Zlustrowała mnie od góry do dołu i oskarżycielsko spiorunowała mnie wzrokiem. - Jak się udał seks? - Co? - Jakim cudem mogła stwierdzić, że uprawiałam seks? - Jaki seks? - Katie i Audrey odwróciły głowy od telewizora, by spojrzeć na mnie. - No właśnie, jaki seks? - Usiadłam na swoim łóżku i próbowałam wyglądać normalnie. Trish wyprostowała się ze swojej pozycji na podłodze. - Seks, który uprawiałaś z Zan'em. Był dobry? - Uprawiałaś seks z Zan'em?! - Głos Katie wykonał to piszczące coś, które zwykle rezerwowała na szczęśliwe rzeczy. Gapiłam się na nie. Miałam nadzieję, że będę mogła to ukrywać przynajmniej przez kilka dni, ale to by było na tyle, jeśli o to chodzi. - Dobra. Skoro Trish wydaje się mieć seksradar, odpowiedź brzmi tak. Uprawiałam seks z Zan'em. I to wszystko co mam do powiedzenia na ten temat. Koniec historii. Katie była tą, która jako pierwsza się odezwała. - Nie mogę uwierzyć, że uprawiałaś seks z Zan'em. Jak mogłaś być taka głupia? - Co ci do tego? Zobacz z kim ty sypiasz. Przyganiał kocioł garnkowi. - Odparła Trish. Katie rzuciła Trish gniewne spojrzenie, zanim powiedziała: - No cóż, ja przynajmniej wiedziałam w co się pakuję, kiedy spałam z Zan'em.
Zan
Zack był we wrednym stanie, kiedy w końcu znalazłem go wyładowującego swoją frustrację na siłowni. - Dzięki za odstawienie mnie wczoraj, braciszku. - Powiedział, gdy uruchomił bieżnię. Wskoczyłem na jedną znajdującą się obok niego i zacząłem biegać.
278
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Byłeś nieznośnym dupkiem, jak zwykle. Dlaczego zawsze musisz to robić, Zack? Jestem tym tak cholernie zmęczony. - Odpierz się, Zan. Jeśli ci się nie podoba, to możesz iść do diabła. - Już tam byłem. I w niebie. Tam też dzisiaj byłem, z Charlotte. - Musisz skończyć z takim zachowaniem, Zack. - Chciałbym, żebyś przestał mi mówić, co mam robić, tak jakbyś ty nie popełniał błędów. Nie jesteś, kurwa, świętym. Obelgi Zack'a zwykle spływały po mnie jak po kaczce, ale nie dzisiaj. Już nie. - Dobra. Dalej spieprzaj sprawy. Ale zamierzam zrobić wszystko, co w mojej mocy, by trzymać tę dziewczynę z dala od ciebie. Ona zasługuje na coś lepszego. Zasługuje na kogoś lepszego od ciebie. - Zeskoczyłem z bieżni i odszedłem, zanim mógłby powiedzieć coś jeszcze. Skończyłem
z
nim.
Skończyłem
z
jego
nawalaniem
i
skończyłem
z usprawiedliwianiem go. Mój telefon zabrzęczał, gdy wyszedłem z siłowni. - Hej, L. Dawno nie rozmawialiśmy. - Spałeś z Katie? Cholera. - Spałeś z Katie, Zan? - Jej głos był łagodny, nieoskarżający, co mnie zaszokowało. - Tak. To była przygoda na jedną noc, zanim poznała Zack'a. Wzięła głęboki oddech na drugim końcu. - Szkoda, że mi nie powiedziałeś. - Powinienem był. Czekałem na werdykt, podczas gdy szedłem z powrotem do akademika, tak szybko, jak tylko mogłem. - Nie mówię, że skaczę z radości, ale nie jestem wkurzona na ciebie. Zgaduję, że była jedną z piętnastu? - Tak. Mogę ci powiedzieć, którym numerem, jeśli chcesz wiedzieć. Wykonała zdegustowany odgłos. - Fuj, nie bardzo. Po prostu żałuję, że mi nie powiedziałeś. Myślałam, że możemy sobie mówić o wszystkim. - Wiem, L. Wiem. Przepraszam. Przysięgam, że to mój ostatni trup w szafie. Chyba że chciałabyś przejść przez całą piętnastkę, by sprawdzić, czy znasz jeszcze którąś z nich.
279
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Taa, wolałabym nie. Tak czy inaczej, kolacja później? - Oczywiście. Chcesz wyjść, czy zostać w środku? - Wyjść. Dziewczyny dowiedziały się o zmianie w naszym związku, więc wolałabym nie być tu, gdzie każdy będzie czynił to niezręcznym. - Stryker pewnie pozwoli nam użyć swojego mieszkania. Mógłbym spróbować ugotować coś dla ciebie. - Myślę, że się zgodzę. Co mi przyrządzisz?. - Mogę zrobić ci niespodziankę? Westchnęła. - Chyba tak. Widzimy się o piątej w holu? - To randka. - Zachichotała, a ja nie chciałem się rozłączać, ale to zrobiłem. Zadzwoniłem do Stryker'a i otrzymałem pozwolenie na użycie jego lokum. Zaproponował również, że podwiezie mnie do sklepu spożywczego po żywność. Zdałem mu relację ze wszystkich nowych wydarzeń zaistniałych od nocy poprzedniej. - Więc w końcu zacząłeś działać. Najwyższy czas. Nie mogłeś się oprzeć tej czerwonej sukience? - Powiedział, kiedy chwyciłem paczkę świeżego szpinaku. - To mój nowy ulubiony kolor. - Odrzekłem, myśląc o wcześniejszym. - Powodzenia ze wszystkim, Zan. Zasługujesz na to. Nie tak jak twój brat idiota. Naprawdę chciałem mu dowalić, ale to byłoby zbyt proste. - Wiem. Przykro mi za to. - Nie musi ci być przykro za nic, oprócz tego, że macie tych samych rodziców. - Nie wiele mogę z tym zrobić. Dotarliśmy do kasy, a on pomógł mi wyłożyć wszystko na taśmę. - Czy z Katie wszystko w porządku? - Tak myślę. - Powiedziałem, kiedy przeciągnąłem swoją kartą. Zdecydowanie musiałem znaleźć pracę, jeśli zamierzałem gotować dla Charlotte regularnie. - Ignoruje jego telefony. Jestem pewien, że to mu się nie spodoba. - Nie rozumiem tego, Zan. Nie rozumiem, czemu dziewczyny zostają z facetami, którzy traktują je jak gówno. - Chwycił kilka siatek, a ja zabrałem resztę. - Twoje domysły są równie dobre jak moje. Nie twierdzę, że jestem ekspertem w tej dziedzinie. Więc, co zamierzasz robić dziś wieczorem?
280
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Jeszcze nie wiem. Może wybiorę się do kampusu, by odebrać moją pelerynę, albo do domu tego chłopaka Allan'a na jam session.25 - Wzruszył ramionami. - To musi być ważna peleryna. - Powiedziałem, kiedy wróciliśmy do jego zniszczonego samochodu. - Nie bardzo. Po prostu chcę ją mieć z powrotem. - Taa, jasne. Nie wierzyłem mu.
***
- Co przyrządzasz? - Zmusiłem Charlotte, by została w salonie, podczas gdy ja gotowałem. Chciałem mieć ją obok siebie, ale zamierzałem ją zaskoczyć, więc zawarliśmy umowę, że mogła przebywać ze mną, gdy ja gotowałem, tak długo, jak nie wchodziła do kuchni. - To tylko ja wiem, a ty dowiesz się kiedy skończę. - Kiepsko. - Powiedziała, idąc do perkusji Stryker'a i siadając za nią. - Will zawsze chciał zestaw bębnów, ale mama zawsze mówiła nie. Zawsze chciałam poniekąd na nich zagrać. - Chwyciła jego pałeczki i zaczęła wybijać rytm. Nie była taka zła. - Mam do ciebie pytanie. - Powiedziałem, kiedy uderzała lekko w perkusję. - A jakie? - Nauczysz mnie prowadzić? - Myślałem o tym od jakiegoś czasu, ale to był pierwszy raz, gdy byłem zdolny powiedzieć to na głos. - Albo, ponownie mnie nauczysz? Nigdy nie umiałem standardu. - Jesteś tego pewny? - Odstawiła pałeczki i podeszła z powrotem do kanapy. Narysowałem wyimaginowaną linię tuż za kanapą, której nie mogła przekroczyć. - To mój czas, aby zacząć być wolnym. Częścią tej wolności będzie prowadzenie samochodu. - Będę musiała pożyczyć furgonetkę Will'a, a nie wiem czy to się stanie natychmiast, biorąc pod uwagę nowy rozwój wydarzeń. - Racja. 25
Jam session - spotkanie muzyków jazzowych niegrających na co dzień ze sobą w celu wspólnych improwizacji w oparciu o znane melodie.
281
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Ale Trish może użyczyć nam swojego. Zapytam ją. - Oparła swój podbródek na tyle kanapy. - Jest coś innego o czym powinniśmy porozmawiać, chociaż nie za bardzo mam na to ochotę. - Zack? - Taa. Musimy go trzymać z dala od Katie. Obiecałeś, że będziesz ją chronił i jak do tej pory to robiłeś, ale nie musisz. Wiem, że teraz jest na niego zła, ale poprzednio też była i pozwoliła mu wrócić. Ja po prostu tego nie rozumiem. Mogła postąpić o wiele lepiej. Powiedziała. - Zgadzam się, ale nie wiele możemy zrobić, chyba że związać ją i wbić do niej trochę rozumu lub zrobić jej przeszczep osobowości. - Odparłem, mieszając makaron, aby upewnić się, że nie przykleił się do dna garnka. - Wiem. - Powiedziała. - Co goootuuujeeeesz? - Wyrzuciła swoje ręce w niebo. - Poczekaj, a zobaczysz.
282
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Rozdział trzydziesty siódmy
Lottie
Kiedy w końcu dostałam pozwolenie na wejście do kuchni, znalazłam tam gigantyczną miskę z makaronem ze szpinakiem i karczochami, sałatę, pieczywo czosnkowe uwieńczone pomidorami, a na deser grillowane brzoskwinie z miodem i śmietaną. - Wow, Panie Parker. Dobra robota. - Nagrodziłam go pocałunkiem, a on odwzajemnił go z tak wielką intensywnością, że chciałam powiedzieć chrzanić to, przejdźmy prosto do deseru, ale oderwał się i przytrzymał dla mnie widelec z makaronem. Wzięłam od niego sztuciec. - Potrafię się sama nakarmić, wiesz. - Wątpię, by istniało cokolwiek, czego nie potrafiłabyś zrobić, ładna dziewczyno. - Zobaczymy, co powiesz po tych lekcjach nauki jazdy. - Will nauczył mnie prowadzić, ale ja nie miałam zamiaru krzyczeć na Zan'a tak bardzo, jak Will wtedy na mnie. - Z pewnością jesteś cudowną nauczycielką. - Czy próbujesz mi się podlizywać? - Wyciągnął do mnie kolejny widelec, a ja z niego zjadłam. - Może. - Wycałował jakiś sos z kącika moich ust. Reszta naszej kolacji przebiegała w ten sam sposób, z nami wymieniającymi się widelcem, po prostu stojącymi w kuchni i jedzącymi z półmisków. Nie było tam tych wszystkich świeczek i fantazyjnych serwetek, ale i tak było o wiele lepiej. Towarzystwo też było dosyć niesamowite. Po kolacji zmusiłam go do obejrzenia Klubu winowajców, którego jak powiedział nigdy nie oglądał, co było parodią. Leżeliśmy na kanapie, on z rękami na moich plecach i w moich włosach, a ja z głową na jego piersi. - Nigdy nie sądziłem, że mógłbym być tak szczęśliwy. - Powiedział. - Nigdy nie sądziłem, że zasługuję na to. Nakreśliłam serce na jego ramieniu.
283
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Ja również nie myślałam, że mogłabym to mieć. Jak nam się udało osiągnąć takie szczęście? - Nie wiem, ale zamierzam trzymać je tak mocno, jak tylko mogę. Zawsze. - Nigdy nie pozwól mi odejść. - Powiedziałam, owijając swoje ręce wokół jego szyi. - Nigdy, nigdy.
***
- Okej, teraz puść. Czujesz to małe szarpnięcie? Wtedy musisz dodać trochę gazu. W poniedziałek popołudniu otrzymałam od Will'a pozwolenie na skorzystanie z jego wozu i pojechałam nim na odosobniony parking, żeby poćwiczyć. - Jesteś pewna, że Will nie ma nic przeciwko? - Powiedział Zan, gdy puścił sprzęgło, a samochód zgasł. - Wiem, że nie jest teraz moim największym fanem. - Po prostu zachowuje się po bratersku. W dodatku nie powiedziałam mu, co z nim robię, więc nie musi się nigdy dowiedzieć. - Dopóki nie spalę jego sprzęgła. - Ponownie zapalił samochód i starał się znaleźć delikatną równowagę gazu i puszczenia sprzęgła, tak by samochód mógł ruszyć. Uśmiechnęłam się do niego. - Wezmę winę na siebie, jeśli do tego dojdzie. Poza tym, Stryker ucieszyłby się, gdyby mógł przy nim pomajstrować i wymienić je na nowe. Kazałam Will'owi usiąść i powiedziałam mu, że ja i Zan chodzimy na poważnie, i jak na razie, wydawał się być z tym w porządku, ale wiedziałam, że groził Zan'owi niemal śmiercią, jeśliby mnie skrzywdził. Żaden z nich nie musiał mi mówić, że Will to zrobił. Znałam mojego brata aż za dobrze. Katie nadal była w dołku z powodu Zack'a, ale radziła sobie trochę lepiej. Wymienialiśmy się w pilnowaniu jej i wychodzeniu z nią, tak by mogła przestać o nim myśleć. Nie widywałam Zack'a, ale Zan ciągle się z nim kontaktował. Zajęło mu kilka prób, by uruchomić pierwszy bieg, a potem jeszcze kilka, by włączyć drugi. - Myślę, że wystarczy jak na jeden dzień. - Powiedział, gasząc silnik i wręczając mi kluczyki. - Mówisz tak tylko dlatego, bo chcesz się obściskiwać.
284
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Co, jeśli tak? - Złapał mnie za rękę i przyciągnął bliżej, ostrożnie, by ominąć dźwignię zmiany biegów. Westchnęłam. - Myślę, że zasługujesz na nagrodę za dobrze wykonaną pracę. - Moja ładna nauczycielka również zasługuje na nagrodę. - Powiedział, a moje ciało zaczęło drżeć, myśląc o tym, jaka nagroda kryłaby się za tym. - To narusza relację uczeń/nauczyciel, ale myślę, że mogę przymknąć na to oko. Odparłam, kiedy wsunął ręce pod moją bluzkę.
Zan
Wskoczyłem do mojego nowego życia z Charlotte i to było tak proste, jak branie oddechu. Bycie z nią było najłatwiejszą rzeczą, jaką kiedykolwiek zrobiłem. Dopasowała się do mojego życia i wypełniła wszystkie różnego rodzaju pęknięcia, które nie wiedziałem, że miałem. Sprawiła, że mój świat stał się kompletny. Pełny. Jej ubrania znajdowały się w moim pokoju, a jej zapach na mojej pościeli. Kiedy z nią nie byłem, myślałem o przebywaniu z nią. Żadnego więcej biegania do późna w nocy, żadnego więcej bezsensownego pieprzenia, żadnych więcej narkotyków. Tylko ona. Nie wydawało się, żebym robił postępy w jeździe, ale to nie powstrzymywało ją od próbowania nauczenia mnie. Zabierała mnie każdego dnia, w którym dała radę, pracując ze mną tak cierpliwie. Spaliłem sprzęgło w furgonetce Will'a, ale Stryker znalazł część zamienną, a to stało się naszym małym sekretem. Pani Carole była zachwycona tym, że jestem z Charlotte i zażądała, abyśmy oboje przyjechali ją odwiedzić w czasie przerwy świątecznej. - Nareszcie jesteś tym, kim zawsze powinieneś być, Alex. - Powiedziała. - Po prostu zajęło ci trochę czasu, by siebie odnaleźć. Zack znajdował się w stanie opanowanej wściekłości. Nie był szczęśliwy, ale również nie zachowywał się agresywnie, ani nie zaczepiał, jak to zwykle robił. Starał się i starał nakłonić Katie, by z nim porozmawiała. Próbował proponować romantyczne wakacje, kolacje i biżuterię, ale ona obstawała przy swoim.
285
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Oboje z Charlotte uważaliśmy, że tak było najlepiej, a wszyscy inni zgodzili się z nami. - Więc, chcesz wejść? - Powiedziała Charlotte pewnego wieczoru, po tym jak wróciliśmy z kolejnej lekcji jazdy. Nabrałem zwyczaju, by odprowadzać ją do jej drzwi. Wydawało się, że to lubi, i ja również. - Katie znowu wyszła do biblioteki. - Odrzekła, chwytając mnie za koszulę i czyniąc swoje intencje jasnymi. - Nie wiem... Mam dużo nauki. Jej ręce powędrowały pod moją koszulę. - Masz na myśli studiowanie płyt sufitowych w moim pokoju? - Oh, więc dzisiaj to pani wybiera? - Przyciągnęła moje usta do spotkania z jej własnymi. - Tak. Oderwała się ode mnie na wystarczająco długo, by wsunąć kartę w drzwi. - Więc, chcesz... - Zaczęła mówić, zanim zobaczyła, że pokój nie był pusty. Stryker i Katie byli nadzy i, z tego, co mogłem stwierdzić, zanim Charlotte popchnęła mnie na zewnątrz pokoju i zatrzasnęła drzwi, w trakcie seksu. - Jasna cholera. - Powiedziała, ciągnąc mnie korytarzem w kierunku schodów. - Nie mogę uwierzyć. Myślałam, że wróciła na właściwy tor, ale ona wróciła tylko do swoich starych przyzwyczajeń. Dotarliśmy prawie do schodów, gdy ktoś zaczął biec za nami korytarzem, wciągając koszulkę przez głowę. Nigdy nie widziałem Stryker'a tak przejętego. - Przepraszam. Nie wiedziałem, że wrócisz. Mieliśmy się udać do mnie, ale sprawy stały się gorące i jedna rzecz doprowadziła do drugiej. - Podczas gdy on mówił, Katie też się pojawiła, ale nie była tak chętna do stawienia nam czoła. Charlotte spiorunowała ich obu wzrokiem. - Co z wami jest nie tak? - Przepraszam, Charlotte. - Powiedział Stryker. - Dojdę do ciebie. - Odparła, wskazując na niego i odwracając się do Katie, która skradała się korytarzem, jakby szła na ścięcie. W pośpiechu chwyciła puszysty, różowy szlafrok i wszystko miała ledwie zakryte. Odwróciłem wzrok. - Katie, co ty wyprawiasz? Dopiero co wydostałaś się spod wpływu Zack'a, a teraz rzucasz się na kolejnego chłopaka? Bez obrazy. - Nie ma sprawy. - Stryker wydawał się być spokojny i opanowany w tym całym zajściu. Ja w podobnej sytuacji chyba nie dałbym rady.
286
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Katie ponownie związała swój szlafrok z powagą. - To co robię, to nie twoja sprawa, Lottie. Nie jesteś moją matką. Charlotte podeszła do Katie, a ja zostałem ze Stryker'em z tyłu. - Nie, jestem twoją przyjaciółka. Twoją przyjaciółką, która cię kocha, martwi się o ciebie i chce dla ciebie jak najlepiej. Nie mówię, że to nie jest dobre na otrząśnięcie się z Zack'a, ale nie sądzę, by dzięki temu miałabyś to zrobić. Potrzebujesz trochę czasu dla siebie, aby dowiedzieć się czego chcesz. Katie pokręciła swoją głową i zobaczyłem, że łzy zaczynają napływać jej do oczu. - Myślę, że to mój znak na to, by się wymknąć. - Powiedział Stryker, próbując nas minąć, aby pobiec na schody. - Oh nie, nie wywiniesz się tak łatwo. - Odrzekła Charlotte, odwracając się do niego twarzą. - Przeszła przez wiele i jeśli sprawisz, że wyleje chociaż jedną łzę smutku, wyrwę ci kręgosłup. Rozumiesz? Stryker pokiwał głową. - Dobrze, teraz kiedy mamy to ustalone, Zan i ja idziemy do jego pokoju i będę tam przez całą noc. Więc, um, kontynuujcie. - Machnęła swoją ręką w kierunku jej pokoju. Z tym, pociągnęła mnie w stronę schodów i w dół do mojego pokoju.
287
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Rozdział trzydziesty ósmy
Lottie
- Powinnam była przewidzieć, że tak się stanie. - Powiedziałam, gdy zamknęłam drzwi Zan'a. Mój pomysł na zmysłowe zbliżenie się z nim został na chwilę zepchnięty na bok. Zan usiadł na swoim łóżku, a ja ułożyłam się pod jego ramieniem. - Powinienem był ci powiedzieć, że już to zauważyłem. - Kiedy? - W noc imprezy. Dał jej pelerynę, a ja zobaczyłem sposób w jaki na nią patrzył. - Jak na nią patrzył? Dotknął mojego policzka. - Tak jak ja patrzę na ciebie. - Skąd wiesz, jak na mnie patrzysz. - Mogę to poczuć. Dziwne, wiedziałam, co miał na myśli. - Chyba powinnam być bardziej spostrzegawcza. Uśmiechnął się powoli. - Wiesz co mówią. Najłatwiejszym sposobem na to, by dojść do siebie po kimś, jest dostanie się pod kogoś innego, a w tej chwili chciałbym być pod tobą, L. - Rzucił mnie na łóżko i przez jakiś czas żadne z nas nie myślało. Nie dostałam szansy na to, by faktycznie porozmawiać z Katie, aż do następnego popołudnia, po tym jak wróciłam z zajęć. Zan zdecydował się na banjo sesję ze Stryker'em, którą ja postrzegałam jako ledwie ukrytą próbę umożliwienia mi z nią pogadać. Po prostu nie dałam mu poznać, że się domyśliłam. - Przepraszam. - Powiedziała w sekundzie, w której weszłam. - Nie powinnam była go tu przyprowadzać. To po prostu tak jakby... się stało. Nie mam pojęcia, o czym myślałam. To znaczy, on jest... Wyraz jej twarz sprawił, że wybuchłam śmiechem. - W porządku, Katie. Rozumiem, co masz na myśli mówiąc o seksie, który "tak jakby się zdarza". To "zdarzyło się" mi kilka razy. - Zadrżałam na wspomnienie tych razów.
288
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Skupienie. Wzięła oddech. - To było totalnie dziwne. On wrócił po to, by odzyskać swoją pelerynę i po prostu zaczęliśmy rozmawiać. Nie pociągał mnie, ale następną rzeczą, którą sobie uświadomiłam, było to, że nie mieliśmy na sobie ubrań. Od tamtej pory wariowałam, a nie miałam nikogo z kim mogłabym o tym porozmawiać. - Możesz porozmawiać o tym ze mną. - Powiedziałam, siadając na jej łóżku. - Chyba cała ta sprawa z Zack'iem pomieszała mi w głowie. Albo ktoś inny zamienił mój zdrowy rozsądek na pożądanie. - Był dobry? Sposób w jaki przygryzła swoją wargę powiedział mi, że był. - Nigdy nie... - Zamilkła i pokręciła swoją głową, śmiejąc się cicho. - Nigdy wcześniej tak nie było. Ale nie mogę tego zrobić ponownie. Miałaś rację. Muszę oczyścić swój umysł i przez jakiś czas nie być z nikim. - On jest dobrym facetem, Katie. - Nawet go nie znam. To jest tą szaloną częścią. - Opadła do tyłu na jej poduszki. - To nie ma żadnego sensu. On i ja. - A może to ma tak wiele sensu, że nawet nie można tego dostrzec. Zaczęła się śmiać. - To nie ma żadnego sensu, Lot. - A może to ma tak wiele sensu, że... Uderzyła mnie poduszką. - Więc nadal ignorujesz Zack'a? - Zapytałam, gdy tylko poduszkowy atak dobiegł końca. - Tak. Jakoś. Nie przestaje zostawiać mi wiadomości i przysyłać mi prezentów. Wskazała gestem pod swoje łóżko, a ja odkryłam stos pudełek i toreb. - Naprawdę chciałabym je spalić, ale niektóre z tych rzeczy są bardzo ładne. Więc będę je przechowywać dopóki nie minie wystarczająco czasu, a potem zatrzymam je i zapomnę o tym, że pochodzą od niego. - Jesteś pewna, że to zadziała? - Powiedziałam, wyciągając aksamitne pudełeczko, które zawierało bransoletkę z wisiorkiem. - Zrobię tak, że zadziała. - Zamknęłam pudełeczko i z powrotem je schowałam. Zrobię.
289
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Chciałam życzyć jej z tym powodzenia, ale trzymałam swój język za zębami. Nie chciałam zepsuć jej planów.
***
- Więc, słyszałam, że twoja współlokatorka pieprzyła się z moim bratem. - Trish powiedziała w czwartek wieczór w pracy. Wzięłam sobie nadgodziny, tak bym mogła zaoszczędzić na samochód, ponieważ byłam już zmęczona zabieraniem Will'owi furgonetki, a on był zmęczony pożyczaniem mi jej. - Taaak, to. - Wstrzymuję się z wyrokiem. - Powiedziała, rzucając belę materiału, który właśnie ucięła do kosza z rolkami do odstawienia z powrotem na półki. - Poważnie? - Spojrzałam na nią. - Nie, zupełnie nie czuję się z tym w porządku. Po prostu trzymam swoją buzię na kłódkę. Szczerze mówiąc, Lot, nie wiem co o tym myśleć. Tak jakby próbuję to sobie poukładać w głowie. Ona jest całkowitym przeciwieństwem każdej innej dziewczyny, którą on kiedykolwiek się interesował. To po prostu nie ma sensu. To wydawało się być przeważającą opinią, kiedy wszyscy rozmawialiśmy o tym za plecami Katie i Stryker'a. - Nadal obstaję za uprowadzeniem przez kosmitów. - Powiedział Will przy kolacji. Katie "uczyła się", w co żaden z nas nie wierzył. - Ja myślę, że to mogłoby się udać. - Odrzekł Zan. Od początku był cały za tym związkiem. - Też tak sądzę. - Powiedziałam, uśmiechając się i sięgając po rękę Zan'a pod stołem. - Ja również. - Odparła Audrey, obdarzając Will'a spojrzeniem. - Czasami rzeczy, które nie mają sensu, kończą, mając największy sens. - Prawda? - Odrzekłam. - Dokładnie to samo powiedziałam Katie. - Myślę, że wy wszyscy macie urojenia. - Odezwał się Will. Po chwili ciszy westchnął i przewrócił oczami. - Okej, w porządku. To mogłoby się zdarzyć. Nie musicie wszyscy sprzysięgać się przeciwko mnie.
290
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Nie sprzysięgamy się przeciwko tobie. - Powiedziałam. - Okej, dobra. Robimy to. Dołącz do, um, drużyny Stratie26. - Stratie? Naprawdę? - Powiedział Will. - To słodkie, L. - Odparł Zan, ściskając moje palce. - Nieznośna, ty jesteś. - Wymamrotał Will. - Przestań być marudą, Will. - Odrzekła Audrey, trącając go swoim ramieniem. - Ten styl ci nie pasuje. Gapił się na nią przez chwilę, a potem wymamrotał coś jeszcze, czego nikt nie mógł zrozumieć. - Wszyscy na pokład pociągu Stratie. - Powiedział, tak jakby sprawiło mu to fizyczny ból. Wszyscy wydaliśmy głośne odgłosy pociągu, aż każda osoba znajdująca się w jadalni spiorunowała nas wzrokiem, abyśmy przestali. - Rozmawiałeś ostatnio ze swoim bratem? - Zapytał Will po tym, jak wszyscy skończyliśmy się śmiać z tamtego. - On również nie jest moim największym fanem. Jednak trzymam na niego oko. Staje się zdesperowany, a to nie dobrze. Nie upił się jeszcze, ale dojdzie do tego. Znam jego zwyczaje. - Jego palce krążyły po grzbiecie mojej dłoni, rysując jakieś litery. - Powinieneś dopilnować, by został wyrzucony ze szkoły, jeśli się upije. Problem rozwiązany. - Powiedział Will. - To nie takie proste. - Odparł Zan i zrobił tą rzecz, gdy jego twarz się napina. Nienawidziłam tej miny. Zasmucała mnie. - Nie mówmy o tym. - Powiedziała Audrey, wstając i idąc opróżnić swoją tacę, skutecznie zamykając ten temat. Obdarzyłam ją lekkim, wdzięcznym uśmiechem, który ona odwzajemniła. - Martwisz się, że straci nad sobą panowanie? - Zapytałam Zan'a, kiedy szliśmy z powrotem do akademika. - Bardziej martwi mnie to, że się upije i zrobi sobie jakąś krzywdę. - Powiedział Zan. Hej, nie musisz się nim przejmować. Nie chcę już więcej widzieć tego na twojej ładnej twarzy. - Pocałował mnie w czoło, które wiedziałam, że było zmarszczone. - Sprawiasz, że jestem taka szczęśliwa. - Powiedziałam, biorąc jego obie ręce. - Sprawiasz, że wierzę w miłość. - Pocałował grzbiety moich dłoni.
26
Stryker + Katie = Stratie
291
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Cóż, to wszystko o co mogę prosić.
Zan
Charlotte odrabiała pracę domową, a robienie tego razem było zbyt rozpraszające, więc poszła do swojego pokoju, by pouczyć się sama. Kiedy dotarłem do moich drzwi, ktoś stał przed nimi. - W czym mogę ci pomóc, Zack? - Bycie takim szczęśliwym z Charlotte wywoływało we mnie wybuchy złości, kiedy chodziło o Zack'a. Miałem już go tak cholernie dość. - Możesz mi powiedzieć, gdzie jest moja dziewczyna. Muszę z nią porozmawiać, a wiem, że ty spędzasz z nią czas. - Odwrócił się i musiałem nawet przyznać, że wyglądał jak gówno. Pewnie nie spał przez wiele dni, a sądząc po jego zapachu i ubraniach, zamieszkał w siłowni. - Nie będę już więcej tego robił, Zack. Mówiłem ci. Skończyliśmy. Skończyłem z usprawiedliwianiem cię, wspieraniem i czuciem się, jakbym coś ci zawdzięczał. W końcu przestałem obwiniać cię za to, że wylądowałem u Carter'a i za wszystko, co stało się Lexie, ale tylko tyle mogę zrobić. Spojrzał na mnie gniewnie i zrobił krok do przodu. - O czym ty, do diabła, gadasz? Chyba przeczytałeś za dużo tej gównianej poezji i zbyt wiele czasu spędziłeś z Hottie. Zrobiłem kolejny krok w jego stronę. Wcześniej zawsze wycofywałem się z walki z nim. Już nie. - Nie waż się mi o niej mówić. Nie masz prawa tego robić teraz, ani nigdy. Zack uśmiechnął się. - W końcu znalazłeś jaja i wykorzystałeś je. Rzuciłem się na niego i uderzyliśmy o drzwi. - Nigdy więcej nie okażesz jej braku szacunku. Kapujesz? Możesz być moim bratem, ale już nic nie mogę na to poradzić. Chcę byś zniknął z mojego życia. Roześmiał się tylko i odepchnął mnie. Czy mi się to podoba, czy nie, był ode mnie silniejszy.
292
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Do zobaczenia, bracie. - Ruszył korytarzem, a ja musiałem się wybrać na bardzo długi bieg, żebym nie zniszczył każdej a jednej rzeczy w moim pokoju.
***
Nie powiedziałem Charlotte o moim małym spotkaniu z Zack'iem. Nie byłem pewien dlaczego, ale to nie wydawało się być czymś, czym powinienem był się z nią podzielić. Nienawidziłem przynosić ciemnych chmur nad nasze jasne chwile. W moim życiu nie było już więcej miejsca dla Zack'a. Po prostu nie mieścił się w nim. Więc całkowicie wykluczyłem go z niego. Mama dzwoniła i pytała o niego, a ja powiedziałem jej, żeby się z nim skontaktowała. Przestałem go sprawdzać, spotykać się z nim, czy też wysyłać do niego smsy. To nie tak, że kiedykolwiek był dobrym bratem. Wreszcie nauczyłem się prowadzić, a Charlotte namawiała mnie, żebym zrobił prawo jazdy, kiedy w marcu skończę osiemnaście lat. Stryker znalazł dla mnie również potencjalny samochód, chociaż mówił, że był to tylko planowany pojazd bez konkretnego celu. Wiedziałem. Wszystko było takie jasne, piękne i przynoszące szczęście, że czułem się, jakbym miał pęknąć. Oczywiście, to nie trwało długo. - Czy to było ziewnięcie? - Charlotte powiedziała w piątkowy wieczór w połowie listopada. - Nie mów mi, że widziałam ziewnięcie. - To nie było ziewnięcie. - Skłamałem, zanim ponownie to zrobiłem. Urządziliśmy sobie maraton Gwiezdnych Wojen, a dopiero byliśmy przy trzeciej części. - Lepiej, żeby nim nie było. Proszę, masz trochę więcej herbaty. - Zaparzyła czarniejszą niż smoła herbatę, żebyśmy pozostali obudzeni, jak również przyniosła przekąski z automatu z piwnicy. Wziąłem herbatę z wdzięcznością, gdy ona ponownie ułożyła się na mojej klatce piersiowej. - Wygodny, ty jesteś. - Powiedziała. - Seksowna, ty jesteś. - Przechyliłem jej twarz i próbowałem ją pocałować, ale odsunęła się i położyła palec na moich ustach.
293
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Oh nie, przejdziemy przez te filmy bez żadnych takich. A teraz skup się. Z powrotem wtuliła się w moją pierś, ale sekundę później usiadła prosto, ze zmartwionym wyrazem twarzy. - Co się stało? - Powiedziałem. Podniosła swoją rękę dla ciszy. - Nie wiem. Mój bliźniakodar się włączył. Przewróciłem się na bok. - Czy naprawdę jest tak dokładny? Wzruszyła ramionami i podeszła do drzwi. Dwie sekundy później, ktoś do nich zapukał. Charlotte otworzyła drzwi, by znaleźć za nimi Will'a. Zgaduję, że jednak był tak dokładny. - O co chodzi? - Zapytała. Przełknął ślinę, zanim przemówił. - Katie. - Odrzekł i pobiegł w kierunku schodów. Charlotte ruszyła w jego ślady, a ja za nią. - Co się stało? - Charlotte zapytała, gdy pędziliśmy w górę schodów tak szybko, jak tylko mogliśmy. - Zack się stał.
294
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Rozdział trzydziesty dziewiąty
Lottie
Nie byłam przygotowana na to, co zastanę, gdy otworzę drzwi do mojego pokoju. Nie byłam pewna, czy kiedykolwiek mogłabym się przygotować na zobaczenie mojej współlokatorki, dziewczyny z obsesją na punkcie różu, pokrytej bliznami i z krwią cieknącą jej z nosa. Audrey wycierała gąbką inne krwawe plamy na jej głowie. Nikt nie wiedział, co powiedzieć. - O mój Boże. Katie, co się stało? - Przykucnęłam przed nią i wzięłam ją za ręce. Zamrugała na mnie oczami, które były opuchnięte i posiniaczone. Zobaczyła moją twarz i zaczęła płakać. Objęłam ją swoimi rękami i przytrzymałam jej drżące ciało. Zan położył swoją rękę na moim ramieniu, a Audrey gładziła plecy Katie. - Will, myślę, że powinieneś zadzwonić na 9-1-1. - Powiedziałam, zaskoczona, że nikt o tym nie wspomniał. - Nie! - Katie odparła, ściskając moje ręce. - Nic mi nie jest. Oh, to dlatego. Zbyt długo stałam z boku i pozwoliłam się temu wydarzyć. Oficjalnie z tym skończyłam. - Will, dzwoń na 9-1-1. - Nie musiałam się odwracać, by wiedzieć, że kiwa on głową. Nasz bliźniakodar był silny. - Pójdziesz do szpitala, nawet jeśli będę musiała cię tam zaciągnąć sama, Katherine Ann. - Nie chcę. - Zaszlochała. - Nie chcę, by ktokolwiek się dowiedział. - Tak bardzo mi przykro, Katie. Jestem tu dla ciebie. Nieważne co. Rozumiesz? Skinęła głową przy moim ramieniu, a ja puściłam ją, przekazując obowiązki przytulania Audrey, która pocieszała załamaną i płaczącą Katie. Chwyciłam Zan'a i Will'a i zaciągnęłam ich na korytarz. - Gadaj. - Powiedziałam do Will'a, jak tylko drzwi zostały zamknięte. Oparł się o ścianę, jakby był wykończony.
295
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Wracałem z pracy i znalazłem ją siedzącą na parkingu. Po prostu ją tam zostawił. Zadzwoniłem po Aud i zaprowadziliśmy ją do jej pokoju, ale tylko dlatego, bo zgodziliśmy się nie dzwonić na 9-1-1. - Żadnego śladu Zack'a? Will potrząsnął swoją głową. - Nie, już dawno się ulotnił. - Kurwa. - Powiedział Zan, szarpiąc swoimi rękami jego włosy. - Zabiję go, kurwa. Położyłam dłoń na jego ramieniu, a on ją zrzucił. - Hej! Spójrz na mnie. - Chwyciłam jego twarz i pociągnęłam ją w dół do poziomu moich oczu. - To nie twoja wina, więc po prostu wyskocz z tego wagonu obwiniania się do którego masz zamiar wsiąść. To nie twoja wina, rozumiesz? Otworzył swoje usta, ale uciszyłam go pocałunkiem. Hej, na mnie to działało. - To naprawdę nie jest czas na czułości, Lot. - Will powiedział ostro za mną. - Rozumiesz? - Powiedziałam, kiedy moje usta rozstały się z Zan'em. Pokiwał głową niechętnie. Przynajmniej to miałam pod kontrolą. Skupiłam się z powrotem na Will'u, który obdarzył mnie dziwnym spojrzeniem. - Myślę, że najlepszą rzeczą, jaką możemy teraz zrobić, to czekać na przyjazd karetki. Audrey może pojechać z nią, a my będziemy podążać za nimi. Czy ktoś zadzwonił do Stryker'a? - Po co? - Zapytał Will. - Zadzwonię do niego. - Powiedział Zan, ruszając korytarzem i wyciągając telefon. - Dlaczego dzwonicie do niego? Położyłam swoje dłonie na ramionach Will'a. - Ponieważ, ona go teraz potrzebuje. Wiem, że tego nie rozumiesz, ale Zan i ja tak. Widziałam ich razem i wiedziałam, że należało to zrobić. - Jest już w drodze. - Powiedział Zan chwilę później, kiedy wrócił. Wzięłam głęboki oddech. - Okej, teraz czekamy.
***
Karetki są zawsze wolniejsze, gdy oczekuje się na jedną z nich.
296
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Will czekał w holu, by powiedzieć sanitariuszom gdzie mają iść, podczas gdy Audrey i ja próbowałyśmy porozmawiać z Katie. Nadal nie zgadzała się na pójście do szpitala. Zan znajdował się na korytarzu, robiąc coś innego. Nie musiałam wiedzieć, co to było. Ufałam mu. Gdy tylko sanitariusze przybyli, nastał chaos. Katie odmawiała udania się z nimi, ale oni nie uznawali nie jako odpowiedzi. Audrey opowiedziała im o tym, co się wydarzyło, a oni umieścili Katie na noszach. Oczywiście, wszyscy inni na korytarzu usłyszeli zamieszanie i powychodzili, żeby się pogapić. Chwyciłam koc, by zakryć Katie, tak żeby nie mogli zobaczyć zbyt wiele, ale szkoda już została wyrządzona. Prowadzili ją do windy, kiedy Stryker wpadł na korytarz z klatki schodowej. Zauważył Katie i pobiegł do nas. - Zan dzwonił i powiedział, że coś się stało. Czy Zack to zrobił? Zan chwycił nasze płaszcze i moją dłoń, wkładając swój telefon z powrotem do jego kieszeni. - Tak. - Odrzekłam, a on wyglądał jakby miał zamiar krzyknąć. Uderzył swoją pięścią w swoją drugą dłoń. - Mówiłem jej, żeby nie szła na spotkani z nim. Mówiłem jej, że to zły pomysł. Powiedział, gdy drzwi windy zamknęły się, a my pospieszyliśmy za nią na dół po schodach. Jest uparta. - Wiem. Nie chciała iść do szpitala. Bóg jeden wie, co zrobi, kiedy przyjdzie czas na wniesienie oskarżeń. - Zadzwoniłem do jej rodziców. - Powiedział Zan, gdy pędziliśmy na parking. - Poprowadzę. - Odrzekł Will, dzwoniąc swoimi kluczykami. - Zabiorę się własnym samochodem. - Powiedział Stryker. - Spotkamy się na miejscu. Zan i ja wcisnęliśmy się do furgonetki Will'a, a on jechał tak szybko jak tylko potrafił, bez spowodowania potrzeby zadzwonienia po kolejną karetkę. - Zaparkuję, wy idźcie. Stryker był tuż za nami, w jakiś sposób znajdując miejsce parkingowe przed Will'em. Udaliśmy się do dyżurki pielęgniarek, a one skierowały nas korytarzem do sali. Drzwi były otwarte, a ja mogłam usłyszeć Audrey. Will w końcu nas dogonił. - Idź. - Powiedział Zan, zatrzymując Will'a i Stryker'a. - Poczekamy tutaj. - Było tam kilka krzeseł, a oni wszyscy usiedli. Oczywiście, Will wstał sekundę później i zaczął chodzić.
297
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Policjant próbował porozmawiać z Katie, która najwyraźniej stawiała opór, podczas gdy Audrey starała się nakłonić ją do rozmowy. Były tam również osoby, które ją bandażowały. Było dużo ludzi stłoczonych w maleńkiej sali. - Nic mi nie jest, po prostu zostawcie mnie w spokoju. - Powiedziała Katie, nadal płacząc, gdy każdy próbował ją uspokoić. - Katie? - Spojrzała z łóżka i zobaczyła mnie. - Lottie, czy możesz po prostu mnie stąd zabrać? Nie chcę tego. Zerwaliśmy i to jest skończone, i nie potrzebuję tego. Wzięłam ją za rękę. - Katie, musisz być teraz silna. Wiem, że to trudne i chcesz, by to znikło, ale tego nie zrobi. Zack cię skrzywdził i jeśli nic nie zrobisz, to skrzywdzi kogoś innego. To się musi teraz skończyć. Jej twarz skrzywiła się ponownie, a ona nie mogła mówić przez chwilę. Pielęgniarka w fartuchu w lizaki wręczyła mi jakieś chusteczki, a ja podałam jedną Katie. - Będziemy musieli się upewnić, że nie posiada żadnych innych obrażeń - Powiedziała pielęgniarka. - Czy ktoś powiadomił jej rodziców? - Tak, myślę, że są już w drodze. Mieszkają dwie godziny drogi stąd. - Okej, może pójdziecie zaczekać na zewnątrz, a ja za jakiś czas wyjdę z najnowszymi wieściami. - Jej uśmiech był ciepły i uspokoił mnie. To musiał być wymóg dotyczący pracy pielęgniarek. Audrey i ja powiedziałyśmy Katie, że wrócimy i zostawiłyśmy ją w kompetentnych rękach. Chłopaki poderwali się w górę, kiedy wyszłyśmy. - Wciąż się nią zajmują. - Powiedziałam. - Nie znosi tego za dobrze, ale myślę, że wyciągną od niej tą historię. Mamy siedzieć i czekać. Kiedy jej rodzice tu dotrą? Skierowałam ostatnią część tylko do Zan'a. - Wkrótce. Jadą tak szybko jak mogą, ale to może jeszcze trochę potrwać. Nie było nic innego do roboty, oprócz siedzenia lub chodzenia obok jej pokoju, więc Will i Audrey poszli po kawę dla każdego. Wróciłam pamięcią do ostatniego razu, kiedy to robiłam, czekałam, by dowiedzieć się, czy z Lexie było w porządku. Opędziłam się od tego wspomnienia. Z Katie wszystko będzie dobrze. - Mówiłem jej, żeby nie szła się z nim spotkać. - Powiedział Stryker, kręcąc swoją głową. - Powiedziała mi, że robi to tylko dlatego, by mogli całkowicie zerwać i to byłby koniec.
298
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Nie mogłeś wiedzieć. Nie sposób wiedzieć do czego on jest zdolny. - Powiedziałam. - Nie możesz się tym zadręczać, bo wtedy po prostu zwariujesz. Wierz mi, znam to. Stryker nadal bębnił palcami o swoje spodnie. Usiadłam i starałam się nie płakać, a Zan zajął miejsce obok, aby trzymać mnie za rękę i wpatrywać się w przestrzeń. - To musi się skończyć. - Powiedział Zan spokojnie. - Wiem. - Odparłam. - W zeszłym tygodniu pojawił się przy moich drzwiach, a ja powiedziałem mu, że wyrzucam go z mojego życia. Miałem już tak dosyć jego bredni i chciałem tylko, by odszedł. Powinienem był ci powiedzieć. - Pokręcił swoją głową. Chwyciłam go mocno za rękę, żeby mnie posłuchał. - To nie ma nic wspólnego z tobą. On zrobiłby to bez względu na wszystko, wiesz o tym. A jeśli nie zrobiłby tego jej, to komuś innemu. On jest jak bomba, która nie wiadomo kiedy wybuchnie. Każdy jest taki szybki, by wziąć na siebie winę. Może jest to częścią bycia człowiekiem. Obwinianie się za wszystko, ponieważ alternatywa, że nie ma żadnej osoby, którą można winić jest zbyt przerażająca. Tak jak powiedziałam Zan'owi, ludzie boją się utraty kontroli. O to chodziło w obwinianiu się. Will i Audrey wrócili, niosąc kawę dla każdego i wszyscy zabawialiśmy się w grę oczekiwania. Simon pojawił się, gdy Will miał właśnie zamiar wydeptać dziurę w podłodze. - Hej, przyjechałem tak szybko jak mogłem. Jak ona się czuje? - Powiedział. - Nadal czekamy. Myślę, że jest po prostu posiniaczona, ale w środku jest policjant, więc mam nadzieję, że nakłoni ją do wniesienia oskarżeń. - Powiedziałam. - To dobrze. - Rozejrzał się po wszystkich. - Wow, wygląda to tak, jakby odbywał się tu pogrzeb. - Simon. - Powiedziałam. - Co? Zwariujecie tu wszyscy, jeśli będziecie tak siedzieć. Okej, nowy pomysł. Zagramy w grę. - Co? - Zapytał Stryker. - Jest dla zabicia czasu i gramy wszyscy, więc ścierpisz to. - Wiedziałam dokładnie co robił i zamierzałam właśnie pomóc mu objaśniać zasady gry, kiedy zadzwonił mój telefon. - To Trish. Zaraz wracam. - Udałam się w dół korytarza, gdy Simon tłumaczył grę. - Hej, zadzwoniłam tak szybko, jak tylko Jej Sukowność mi pozwoliła. Co z nią? Oparłam się o ścianę i wyjrzałam przez okno na parking. Powiedziałam jej wszystko, co wiedziałam i że nadal czekamy.
299
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Zjawię się tam tak szybko, jak będę mogła. Kto jeszcze tam jest? - Wszyscy. Simon próbuje właśnie ich czymś zająć. - Nie mogę uwierzyć, że to się dzieje. - Ja mogę. - Usłyszałam, że jakiś głos mówi coś w tle. - Założę się. Oh, cholera. Rzuciła na mnie zły urok. Pisz mi o nowych wieściach. - Będę. Kiedy wróciłam, Simon w jakiś sposób wciągnął każdego do gry piknikowej. - Przynoszę morele, pszczoły, kokosy, pączki, słonie, krówki, gremliny i hot dogi. Powiedział Simon, zanim przekazał do Will'a. Przyłączyłam się i graliśmy, dopóki Will nie zepsuł, a potem zaczęliśmy znowu. I znowu. I znowu.
Zan
Do czasu, kiedy pielęgniarka wyszła do nas z nowymi wieściami, wszyscy byliśmy tak nerwowi, iż myślałem, że ktoś zaraz wybuchnie. Ja chciałem wybuchnąć. W rzeczywistości, jedyną rzeczą powstrzymującą mnie od wybuchu była dłoń Charlotte w mojej. Trzymała mnie uwiązanego do zdrowego rozsądku. Wszystkie rzeczy, które zrobiłem dla Zack'a, te wszystkie razy, kiedy wyciągałem go z kłopotów, przebiegły przez moje myśli. Postępowałem tak, ponieważ był moim bratem, a to było tym, co robi się dla swojego brata. Zack Parker nie był już moim bratem, a przynajmniej nie w ten sposób. Miałem nową rodzinę. Charlotte, Stryker'a i Panią Carole, a nawet Will'a, Audrey, Trish, Simon'a i Katie. Grupę ludzi zebranych razem, którzy troszczyli się o siebie nawzajem. Charlotte ściskała moją dłoń co jakiś czas, aby upewnić się, że nie wpadam w szał. - Ze mną okej. - Wyszeptałem. Nie było, ale trzymałem się. Zamieszanie na korytarzu sprawiło, że wszyscy spojrzeliśmy. Rozpoznałem Glenn'a i Reginę, jak gorączkowo pospieszyli do sali Katie. Pielęgniarka wyszła kilka minut później. - Co z nią? - Zapytała Charlotte, wstając bez puszczania moje ręki.
300
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Czuje się trochę źle ze strachu, ale nie posiada żadnych wewnętrznych obrażeń. Jej rodzice są teraz z nią, więc myślę, że znajduje się w dobrych rękach. Zatrzymamy ją na trochę dłużej, a potem wyślemy do domu. - Co z nim? - Zapytał Stryker. - Policja spisała jej zeznania, a ona wniesie oskarżenie. Wszyscy odetchnęli trochę z ulgą. - Jest szczęściarą, że ma takich przyjaciół. - Powiedziała z uśmiechem, zanim udała się z powrotem do sali Katie. Glenn wyszedł chwilę później. - Witam, Panie Hallman. - Powiedziała Charlotte. - Tak bardzo mi przykro z powodu tego, co się stało. - To nie twoja wina, Lottie. - Powiedział z twarzą napiętą ze zmartwienia. Puściła moją rękę i przytuliła go, co on odwzajemnił. Jego twarz skrzywiła się, a on walczył o to, by pozostać opanowanym. - Tak bardzo się martwiłem tym, że wyjeżdża, ale nigdy nie pomyślałbym, że to się wydarzy. - Nie mogłeś. - Powiedziała Charlotte. - Nic nie mogłeś zrobić. To nie twoja wina. Przebywanie w szpitalu w środku kryzysu odgrzebywało tak wiele wspomnień z tego wypadku, że było to niemal za dużo do przyjęcia. Charlotte i Glenn rozmawiali trochę dłużej, a on powiedział nam wszystkim, abyśmy wrócili do siebie i że będzie nas informował. - Chcę jej tylko powiedzieć, że idziemy. - Odrzekła Charlotte, po tym jak Glenn został wciągnięty z powrotem do pokoju przez Reginę. Czekałem, podczas gdy Charlotte rozmawiała przez chwilę z Katie, a reszta z nas zastanawiała się co począć. - Chciałabym, żebyśmy mogli coś zrobić. - Powiedziała Audrey, ziewając. Opierała się nieznacznie o ramię Will'a. - Nic nie możemy zrobić. - Powiedział, powoli obejmując ją swoim ramieniem. Chociaż, gdybym to ja był w wymiarze sprawiedliwości, powiedziałbym, chodźmy i znajdźmy go, ale to nie wydaje się być dobrym pomysłem. - Nie potrzeba nam jeszcze, żebyś ty został aresztowany. - Odparła Audrey, pochylając się bliżej niego. - Stałoby się tak tylko wtedy, gdybym został zatrzymany.
301
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
***
Wszyscy byliśmy cicho, idąc do akademika z parkingu. - Co myślisz, że dostanie? Odsiadkę? - Powiedział Will. - Taką mam nadzieję. - Odparła Charlotte. - Zasługuje na to. Nasze oczy spotkały się w ciemności, a ja wiedziałem, o czym ona mówiła. - Nigdy nie wydawał się być takim złym gościem. Dupkiem, pewnie, ale to? - To była tylko kwestia czasu. - Powiedziałem. Charlotte przysunęła się bliżej mnie. Zack lubi dostawać to, czego chce, a kiedy tego nie otrzyma, bierze sobie. Charlotte i ja poszliśmy do jej pokoju, by posprzątać. Will zaoferował pomoc, ale Charlotte wysłała go na dół z Simon'em. Audrey również udała się do swojego pokoju, po tym jak poprosiła o informowanie jej. - Chcesz, żebym też poszedł? - Zapytałem. Oparła się o swoje biurko. - Jeśli pójdziesz gdziekolwiek, rozsypię się. Jesteś w tej chwili jedyną rzeczą, która powstrzymuje mnie od zwariowania. - Czuję to samo. - Stanąłem za nią. Opadła na mnie, a ja przytuliłem ją mocno. Jej ciało się trzęsło. - Wiem, że złoszczę się na każdego za obwinianie się, ale nie mogę przestać myśleć o tym, że gdybym porozmawiała z nią o nim, to by się nie wydarzyło. Wiem, że to głupie, ponieważ nie mogę kontrolować tego, co inni ludzie robią, a gdybym tak postąpiła, ona odwróciłaby się przeciwko mnie, a to pewnie i tak by się wydarzyło. Ale nie mogę nic na to poradzić. - Wiem, L. Wiem. - Kołysałem ją z boku na bok. Kiwaliśmy się tak przez jakiś czas, dopóki się nie odsunęła. - Powinniśmy posprzątać. Pokój był w chaosie po tym, jak tak wiele ludzi przez niego przeszło. W ciszy poukładaliśmy wszystko z powrotem na swoje miejsce. - Nie mogę znieść tu tej ciszy. - Powiedziała, włączając jakąś muzykę. Def Leppard. To wydawało się być jakoś odpowiednie. Gdy już skończyliśmy, położyliśmy się na łóżku Charlotte. - Czy kiedykolwiek myślałeś o powiedzeniu mu prawdy? Zack'owi? - Zapytała.
302
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Milion i jeden razy. Ale wtedy nie widziałem w tym sensu. On pewnie i tak by mi nie uwierzył. Sprawy z Zackiem wyglądają tak, że nie jest on zdolny do brania odpowiedzialności za własne czyny. Zawsze robiłem to za niego. Telefon Charlotte zadzwonił, a ona odbyła szybką rozmowę z Glenn'em, zanim obdzwoniła wszystkich innych i poinformowała, że rodzice Katie zabierają ją na jakiś czas do domu, a Zack miał zostać aresztowany następnego dnia. Wykończona, rzuciła swój telefon na podłogę i położyła się z powrotem przy mnie. - Chcesz jutro pojeździć? Powinnam iść do pracy, ale zamierzam zadzwonić, że nie przyjdę. - Pójdę gdziekolwiek i zrobię cokolwiek z tobą. Jesteś moim domem. Moją rodziną. - Kocham cię. - Powiedziała, całując mnie raz. Zasnęliśmy, nadal w swoich ubraniach, ona z głową na mojej piersi.
303
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Rozdział czterdziesty
Lottie
Zan i ja spaliśmy następnego dnia do późna, a kiedy podniosłam swój telefon, miałam kolejne milion wiadomości. Zan też otrzymał kilka. - Zack dzwonił do mnie. - Podał mi swój telefon z wiadomością, którą Zack zostawił. Była pełna gniewu i wielu przekleństw, ale jedna rzecz, jaką z niej wyniosłam, przytłoczyła to wszystko. Był przestraszony. Przestraszony jak cholera. - Wiem, że nie powinnam, ale czerpię chorą przyjemność, słysząc, że twój brat odchodzi od zmysłów. - Powiedziałam. Zan oparł swój podbródek na moim brzuchu. - Zostawił ją ostatniej nocy. Powinienem pewnie do niego zadzwonić, aby sprawdzić, czy został już aresztowany. Bawiłam się jego włosami. - Dlaczego nie zadzwonisz do twoich rodziców? - Dowiedzą się wkrótce. To naprawdę nie ma już znaczenia. Powiedziałem ci wczoraj w nocy. Teraz ty jesteś moją rodziną. Miałam rodzinę, ale teraz z Zan'em, była ona kompletna. Chciałabym tylko, żeby część moich bliskich, Katie, nie przechodziła przez piekło. Wszyscy zdecydowaliśmy się spotkać u Stryker'a i porozmawiać. Żaden z nas nie wiedział co robić, więc przynajmniej wspólne spotkanie i rozmawianie było czymś. Will wyszedł i kupił mieszankę do naleśników, więc przyrządziliśmy je sobie. Wszyscy wyglądaliśmy, jakbyśmy byli na straszliwym kacu, pomimo że nikt nie opił się poprzedniej nocy. - Masz jakieś wieści? - Stryker zapytał Zan'a, gdy nakładał naleśniki na ogromny talerz. - Jeszcze nie. Jestem pewien, że moja matka zadzwoni w sekundzie, w której się dowie.
304
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Stryker i Trish kłócili się o naleśniki, podczas gdy Zan, Simon i ja kroiliśmy jakieś owoce, a Will i Audrey rozmawiali po cichu. Chyba potrzebowali kryzysu, aby w końcu się spiknąć. Trąciłam swoim ramieniem Zan'a i skinęłam głową na Will'a i Audrey. - Najwyższa pora. - Wyszeptał do mnie. Mój telefon zadzwonił, a ja sięgnęłam, by go odebrać. To była Katie. - Hej, jak się czujesz? Jej głos brzmiał na zmęczony. - Hej. Jest... jest w porządku. - Jesteś w domu? - Tak. Moi rodzice wiszą nade mną i nie wiem, ile jeszcze mogę znieść. Chcę tylko wrócić, ale oni nie pozwalają mi jeszcze. - W poniedziałek? - Taką mam nadzieję. Zamilkła, biorąc głęboki oddech. - Przepraszam za wszystko. Miałaś rację w sprawie Zack'a. On nie był takim chłopakiem, za jakiego go miałam i do czasu, gdy uświadomiłam to sobie, było już za późno. Powiedział, że chciał tylko porozmawiać, więc wsiadłam do jego wozu, a potem zawiózł nas na ten parking i zaczął mnie bić. Próbowałam uciec, ale miałam zapięty pas, a on był taki silny... - Jej głos załamał się, a ona sapała, żeby utrzymać kontrolę. - To nie twoja wina, Katie. - Wiem, wiem. To po prostu stało się tak szybko, a ja zapomniałam o tych wszystkich rzeczach z samoobrony, których się nauczyłam. A potem straciłam przytomność i następną rzeczą, którą pamiętam, było to, że znajdowałam się na parkingu, a Will wołał moje imię. Czy możesz mu podziękować w moim imieniu? - Wydmuchała swój nos. - Jasna sprawa. Czy jest coś jeszcze, co mogę zrobić? - Um, powiedz Stryker'owi, że miał rację. Powiedziałam mu, iż zamierzam się spotkać z Zack'iem, a on błagał mnie, żebym tego nie robiła. Pokłóciliśmy się o to głupio. Chcę z nim o tym porozmawiać. - Jest tutaj. - Wszyscy chłopacy spojrzeli w górę. - Czy mogę? - Zapytała. - Trzymaj - podałam telefon Stryker'owi. - Chce z tobą porozmawiać. - Wziął ode mnie telefon i poszedł do swojej sypialni po odrobinę prywatności, podczas gdy ja zrelacjonowałam pozostałym to, co Katie mówiła. Stryker wciąż rozmawiał, kiedy wszyscy zaczęliśmy wcinać naleśniki.
305
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Telefon Zan'a zadzwonił, a każdy z nas podskoczył. - To moja mama. - Odebrał i wyszedł na zewnątrz. Chciałam pójść z nim, ale to było coś, co musiał zrobić na własną rękę. Stryker wrócił i oddał mi mój telefon. - Nooo iii? - Powiedziała Trish, wręczając mu talerz z naleśnikami. Podałam mu widelec, a on zabrał się za jedzenie. - Nie twoja sprawa, Trish. - Nieważne. - Powiedziała Trish. - Wszyscy wiemy, że zależy ci na niej bardziej, niż chcesz przyznać. Ale teraz nie jest na to pora. Zan rozmawia ze swoją matką. Wszyscy staliśmy w kuchni i jedliśmy na stojąco. Zan'a nie było przez długi czas. - Może powinniśmy sprawdzić co z nim. - Powiedział Will. - Nie, nic mu nie jest. Po prostu dajmy mu trochę czasu. - Odparłam. Czekaliśmy jeszcze chwilę. - Czy możesz sprawdzić co z nim? - Zapytała Trish. - To napięcie mnie zabija. - Okej, okej. - Włożyłam mój talerz do zlewu i skierowałam się do drzwi. Znalazłam Zan'a siedzącego na schodach w korytarzu prowadzącym na dół do drzwi wejściowych. Nie rozmawiał już przez telefon. - Hej. Tak jakby zaczynaliśmy się martwić. - Usiadłam obok niego. Nadal był taki nieruchomy, z wyjątkiem srebrnej zapalniczki, którą pstrykał. - Hej. - Położyłam moją rękę na jego ramieniu i było tak, jakby wychodził z transu. - Przepraszam. Po prostu myślałem. - Powiedział. Oparłam głowę na jego ramieniu, a on objął mnie swoją ręką i pocałował w policzek. - Został aresztowany. Mama wariuje, Steve już zbiera wszystkich prawników, jakich może kupić. A ja po prostu próbuję się trzymać. - Bardzo dobrze sobie radzisz. - Kłamiesz. - Ledwie mogłam poczuć jak drży. - Ale i tak cię kocham. - Kocham cię. - Odwrócił swoją głowę i dał mi szybkiego całusa. - Jak się czujesz? - Zapytaj mnie jutro. W tej chwili nie wiem.
306
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Zan
Wszystko działo się zarówno szybciej, jak i wolniej w tym samym czasie. Byłem w stanie skupić się tylko na małej liście spraw. Reszta po prostu stała się mniej ważna. Moja matka i Steve przyjechali, żeby wpłacić kaucję za Zack'a. Zack został aresztowany i wywalony ze szkoły. Katie wróciła. W tym czasie, Charlotte tam była, wspierając mnie. Była wszystkim, czego potrzebowałem, by była. Kiedy musiałem wyjść z akademika, żebym nie zwariował, szła ze mną. Spacerowaliśmy i rozmawialiśmy o głupich rzeczach, jak nasze ulubione reklamy lub najlepszy sposób na zrobienie francuskich tostów. Mama chciała, żebym też jechał do domu, ale odmówiłem. Krzyczała i powiedziała, że to było moim obowiązkiem, a ja tylko słuchałem w ciszy. - Nie rozumiesz? Twój brat stracił wszystko. - Oczywiście, mama zbagatelizowała fizyczne obrażenia, jakie Zack wyrządził Katie. Mógłbym powiedzieć, że myślała, iż była to wina Katie, co było najbardziej obrzydliwą częścią w tej całej sprawie. - Zasłużył na to. - Rozłączyłem się i odwróciłem się, by pocałować Charlotte. Uśmiechnęła się, a ja nie czułem się, jakby moje serce zostało wyrwane z piersi. Zack dzwonił do mnie wielokrotnie i zostawiał mi wiadomości. Usuwałem je bez odsłuchiwania. - Myślisz, że kiedykolwiek z nim jeszcze porozmawiasz? - Charlotte i ja byliśmy nadzy, zawinięci w mojej pościeli. Planowaliśmy wyjść, ale to wydawało się być zbyt dużym wysiłkiem, więc zostaliśmy w środku. - Może. Nie teraz. W tej chwili jestem na niego zbyt wkurzony. To, co chciałbym zrobić, to go uderzyć, ale pewnie potem by mi oddał. - Postawiłabym moje pieniądze na ciebie. - Powiedziała, całując kruka w moim tatuażu. - Prawdopodobnie straciłabyś te pieniądze. - To tylko pieniądze. - Ugryzła mój sutek, a ja przestałem myśleć o Zack'u przez jakiś czas. Później Charlotte zadzwoniła do Katie, tylko żeby sprawdzić co z nią. Miała uśmiech na twarzy, kiedy Katie powiedziała, gdzie była.
307
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Jest ze Stryker'em. - Powiedziała po tym, jak się rozłączyła. - Wygląda na to, że Stratie zaczyna działać. - Świetnie Będzie dla niej dobry. - Powiedziałam jej, że powinna dać sobie trochę czasu, ale nie jestem pewna, czy naprawdę jest ona dobra w byciu samą, lub czy to byłoby dobre dla niej. Przy okazji, metamorfoza jest rozpoczęta. Jutro po pracy zabiera mnie na zakupy. - Byleby tylko nie przemieniła cię w kogoś, kim nie jesteś. - Wyobrażenie jej sobie w mocnym makijażu i ze skrawkami materiału, które nie kwalifikowały się na spódnicę, przebiegły mi przez głowę. - Ta czerwona sukienka to był jej pomysł, tak samo jak czerwona bielizna. Pogładziłem jej włosy, obserwując jak łapią one światło. - Ah, zapomniałem o tym. W takim razie, całkowicie zezwalam na tę metamorfozę. Mimo, że jej nie potrzebujesz. - Nie robię tego dla mnie. - Wiem. To dlatego cię kocham. Nie odpowiedziała na to od razu i wiedziałem, że to oznaczało, iż miała coś innego do powiedzenia. Oblizała swoje usta i odwróciła głowę na bok. - Zabierają Lexie do tego ośrodka w Texasie. Jadę się z nią zobaczyć w niedzielę. Czekałem na to, aby kontynuowała. Zamrugała kilka razy. - Czy wybierzesz się tam ze mną? - Powiedziała w końcu. Miałem przeczucie, że to było to, o co chciała zapytać. - Nie widziałem jej od dłuższego czasu. Odsunęła się i spojrzała na mnie. - Co masz na myśli? Nie byłem pewien, dlaczego nie powiedziałem jej o tym jeszcze. Mówiłem jej o wszystkim innym. Jedynymi ludźmi, którym opowiedziałem następną część, byli Pani Carole i Stryker. - Pisałem listy do Lexie i jej rodziny, kiedy byłem w szpitalu i późnej. Wszystkie były o tym, jak bardzo było mi przykro i jak żałuję, że nie mogłem tego zmienić. Tego rodzaju rzeczy. To było bardziej dla mnie, niż dla nich. - Wysłałeś je? Pokiwałem głową. - Pani Davis zadzwoniła do mnie, po tym jak wysłałem kilka z nich. Nie wiem dlaczego, ale była dla mnie miła i zapytała, czy chciałbym przyjść zobaczyć się z Lexie. Więc
308
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
tak zrobiłem. Po tym, widziałem ją jeszcze kilka razy, a Pani Davis dzwoniła do mnie co jakiś czas, aby dawać mi znać, jak się czuje. Rozmawialiśmy również o innych rzeczach. Myślę, że było jej mnie żal. Milczała przez długi czas, śledząc gałęzie mojego tatuażu. - Dlaczego mi o tym nie powiedziałeś? Wziąłem głęboki oddech. - Nie wiem, L. Naprawdę nie wiem. - Zadziwiasz mnie na co dzień, ale to...to powaliło mnie. - Uśmiechnęła się i położyła głowę na mojej klatce piersiowej. - Czemu? - Bo jesteś... tobą. Robisz rzeczy, które większość ludzi by nie zrobiło. Jesteś taki bezinteresowny i miły i nie mogę znieść tego, że nienawidziłam cię tak długo. Przytrzymałem jej twarz. - Hej, to już koniec. Próbowała potrząsnąć swoją głową, ale nie pozwoliłem jej na to. - To po prostu wydaje się teraz takie głupie. Teraz, kiedy wiem. Chciałabym móc powiedzieć wszystkim. Chciałabym móc wykrzyczeć to z dachu, że nie jesteś chłopakiem, za którego wszyscy cię uważali. - Nie musisz. To, że ty wiesz, jest wystarczające. - To było więcej niż wystarczające. Zacisnęła swoje usta. - Muszę powiedzieć Will'owi. Nie mogę utrzymać czegoś w tajemnicy przed nim, jeśli pyta mnie bezpośrednio. Mogę ukryć coś przed nim, ale tylko wtedy, gdy nie wie, że coś przed nim ukrywam. To nie ma żadnego sensu, ale tak to właśnie działa. Mówiąc szczerze, byłem zaskoczony, że jeszcze się nie domyślił. Wiedziałem o ich więzi i zakładałem, że powiedziałaby mu, zarówno bezpośrednio jak i pośrednio. - Wiem, że potrzebujesz mu powiedzieć, więc w porządku. Przypuszczam, że dochowywanie tajemnicy jest cechą genetyczną, więc ufam jemu, tak samo jak ufam tobie. Jej uśmiech rozszerzył się i był to uśmiech, jaki zawsze chciałem zobaczyć na jej twarzy. Czyste, wspaniałe szczęście. - Widzisz? Niesamowite.
309
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Rozdział czterdziesty pierwszy
Lottie
Tamtej nocy poszłam do Will'a sama, aby pogadać. Simon był na kolejnym spotkaniu, a Stryker i Katie robili...cokolwiek robili. Miejmy nadzieję, że tylko rozmawiali. - Dlaczego chciałaś pogadać na osobności? - Powiedział, gdy usiadłam obok niego na jego łóżku. - To nie jest ta część, w której odkrywam, że tak naprawdę jesteś kosmitą i pożerasz moją śledzionę, prawda? - Jesteś taki dziwny. - Odparłam, odpychając jego głowę. - Nie, nie zamierzam jeść twojej śledziony. Coś przed tobą ukrywam. O Zan'ie. - Taa, zauważyłem. Bliźniakodar i tak dalej. - Skrzyżował swoje ręce i czekał. - On nie prowadził. Zack to robił. Jego reakcja nie była tak dramatyczna, jak myślałam, że będzie. Pokiwał tylko głową. - Teraz to ma sens. - Powiedział. - Dlaczego, do cholery, Zan wziął to na siebie? - To była jedna z tych rzeczy, które tak jakby po prostu się stały. Zack nie pamięta. Will parsknął. - Jak wygodnie. - Nie sądzę, by Zack Parker potrafił udawać amnezję tak długo. - Pewnie masz rację. Nie jest najjaśniejszą kredką w pudełku. To było delikatnie powiedziane. - Więc kiedy Zan ci to wyznał? - Tego dnia w domku. Patrzyłam, jak składa wszystko w jedną całość i nie mówiłam, podczas gdy on to robił. Nie trwało to długo. - To ma sens. Dlaczego nie powiedziałaś mi wcześniej? - Prosił mnie, abym tego nie robiła, a ja nie chciałam stracić jego zaufania. - Potrafię to zrozumieć. Jestem tylko wkurzony, że nie domyśliłem się tego wcześniej. To jest pierwszy sekret, jaki kiedykolwiek byłaś w stanie przede mną ukryć. Nie możesz nawet zachować w tajemnicy prezentu dla mnie na Bliźniaków Narodzenie. - W tym roku mam zamiar to zrobić.
310
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Mówisz tak co roku. - W tym roku mówię serio. - Jasne, że tak, Lot. - Rzucił się na mnie i przytrzymał moją szyję. - Co mi dasz na Święta Bliźniaków Narodzenia? - Nic. Absolutnie nic. - Powiedziałam, dławiąc się. Przycisnął mocniej, gdy rzucałam się jak ryba wyjęta z wody. Nie mogłam ustawić się pod odpowiednim kątem do jego miejsca z łaskotkami, więc miałam pecha. - Dobra! Dobra! Dam ci karnety narciarskie! - Puścił mnie, a ja uderzyłam go łokciem w brzuch. - Kretyn.
***
Siniaki Katie prawie zniknęły, a jej małe zadrapania również się goiły. Nie sypiała dobrze i miewała sporo koszmarów. Po prostu budziłyśmy się i oglądałyśmy maratony telewizyjne, dopóki nie zasypiałyśmy. Żadna z nas nie spała dużo, ale byłyśmy sobie bliższe niż kiedykolwiek. Zajęło jej kilka dni, by znowu zacząć się śmiać, lecz przyłapywałam ją na pisaniu smsów i uśmiechaniu się. Udawałam, że nie zauważałam. W sobotni wieczór pojechałam z Trish do centrum handlowego na spotkanie z Katie. Audrey miała jakiś głupi projekt nad którym pracowała dniami i którego nie mogła porzucić, nawet dla nas. W końcu nadszedł czas na moją metamorfozę. Czerwona sukienka okazała się być celnym strzałem, a Katie pokazała mi kilka zdjęć tego, co chodziło jej po głowie, więc nie miałam nic przeciwko temu. Do pewnego stopnia. - Wiesz, powinnaś wkręcić się w modę. - Powiedziałam, gdy ona uniosła do góry bluzki, pokazując mi je. Byłoby łatwiej, gdybym po prostu tam stała i pozwoliła jej robić swoje. - Myślałam o tym. - Odrzekła, krzywiąc się na zieloną bluzkę, zanim wybrała niebieską i przytrzymała ją w górze na mnie. - Ta mi się podoba. Trish? Trish wyglądała, jakby raczej wolała wiercić zęba, ale przynajmniej tu była. - Wygląda ładnie.
311
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Myślę, że powinnaś założyć dzisiaj tą, z tym i tym i tym. - Katie powiedziała, kiedy wróciłyśmy, a ona wybierała dla mnie strój. Jasnoniebieską bluzkę, czerwone dżinsy, fajne klasycznie wyglądający naszyjnik i koronkowe bolerko. - Ślicznie. - Powiedziała Trish, wystawiając kciuk w górę. Całkowicie przyklejała na siebie szczęśliwą minę, ale kochałam ją za to. - Teraz musimy tylko zrobić ci makijaż, uczesać i gotowe. Posadziła mnie na jej krześle od biurka i zaczęła malować. Nie miałam nic przeciwko makijażowi, ale tak naprawdę nigdy nie poszłam z tym na całość. Były dziewczyny, które sprawnie posługiwały się eyelinerem i potrafiły sprawić, że wyglądało to tak łatwo. Ja nie byłam jedną z tych dziewczyn. - Kiedy musisz zjawić się w sądzie? - Powiedziała Trish. Gdybym mogła spiorunować ją wzrokiem, zrobiłabym to, ale Katie była zajęta nakładaniem cieni na moje oczy. - Trish! - Co? Tylko pytałam. - Dłoń Katie na chwilę znieruchomiała na mojej powiece. - Um, jakoś w przyszłym tygodniu. - Masz zamiar pójść? - Zapytałam. - Tak jakby muszę, no nie? - Była zarówno defensywna jak i mało konkretna, gdy tylko próbowałyśmy z nią wcześniej o tym porozmawiać, więc od tamtej pory chodziłyśmy na paluszkach wokół tego tematu. - Nie musisz o tym rozmawiać. - Powiedziałam, gdy wznowiła pracę na moich oczach. - Nie, w porządku. Starałam się unikać rozmawiania o tym, ponieważ próbowałam nie myśleć o tym. - Czy rozmawiałaś z kimś? - Powiedziałam. Nałożyła kolor pod moją brwią, zatrzymując się, aby się cofnąć i upewnić, że był regularnie naniesiony. - Mama załatwiła mi spotkania z terapeutą, ale opowiadałam bzdury na moich sesjach. Dziwnie jest gadać do jakiegoś nieznajomego, któremu płacą za słuchanie mnie. Wiesz? - Taa, przeżyłam to na własnej skórze. - Powiedziałam. Katie przerwała swoją pracę, by sprawdzić swój telefon. Przez sposób w jaki się uśmiechnęła, mogłam odgadnąć kto do niej napisał. Szybko wysłała odpowiedź, a następnie powróciła do moich oczu. - Kto to był? - Zapytałam, ciągnąc za język. - Nikt. - Powiedziała trochę za szybko. Trish jęknęła.
312
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- O mój Boże, czy możemy przestać z tym wszystkim? Każdy wie, że ty i mój brat jesteście teraz kimś dla siebie. - Nie jesteśmy nikim. - Katie odparła, prawie dźgając mnie eyelinerem w oko. - Oh, przepraszam! - Um, ostrożnie. - Powiedziałam. - Trish, czy mogłabyś nie mówić takich rzeczy, kiedy ona trzyma ostry przedmiot w pobliżu mojego oka? - Dobra, dobra. Poczekała sekundę, zanim ponownie podeszła do mnie z eyelinerem. - Nie jesteśmy nikim. My tylko... rozmawiamy. - Bez ubrań, jak zgaduję. - Powiedziała Trish. - Co się z tobą dzieje, Trish? - Nic. Po prostu jestem zmęczona udawaniem, że nie wiem, iż wy dwoje jesteście razem. To tak jakbyś to ukrywała, bo się go wstydzisz. Ah, o to chodziło. Katie westchnęła i przestała robić kreski na moich powiekach. - Nie wstydzę się go. - Więc dlaczego nie pokazujesz się z nim publicznie? - Ponieważ nie jesteśmy razem w ten sposób, okej? To skomplikowane. Omów to z nim. Trish prychnęła. - Nieważne. Katie odłożyła przybory do makijażu i stanęła twarzą do Trish. - Jesteśmy przyjaciółmi, okej? On jest jednym z niewielu ludzi, z którymi mogę teraz rozmawiać. - Po prostu zostawmy to, okej? - Powiedziałam. Nienawidziłam, kiedy moi przyjaciele się kłócili. Nie powinniśmy się teraz sprzeczać. - Jasne. - Odrzekła Trish. - Dobrze. - Odparła Katie, podnosząc eyeliner z powrotem. Kiedy Katie w końcu oświadczyła, że skończyła, myślałam, iż cała ta sprawa będzie stratą czasu, dopóki nie spojrzałam w lustro. - Co ja ci mówiłam? - Powiedziała z usatysfakcjonowanym uśmiechem. Dzięki magii eyelinera i cieni do powiek, sprawiła, że moje oczy wyglądały na bardziej niebieskie. Moja skóra była zaróżowiona, a francuski warkocz, który splotła z moich włosów, zwisał z tyłu w luźnym węźle, który wiedziałam, że nigdy nie będę w stanie odtworzyć.
313
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Wow. - Powiedziałam. - Z ust mi to wyjęłaś. - Powiedziała, odkładając swoją kosmetyczkę. - Trish? - Spytałam. - Bardzo ładnie. - Powiedziała, nadal zrzędliwa przez wcześniejszą rozmowę o jej bracie. - No weź, jest przepiękna. Nie żebyś już nie była, ale wiesz, co mam na myśli. Odbyło się pukanie do drzwi i nie musiałam spoglądać przez wizjer, aby wiedzieć kto to był. - Czas, aby dowiedzieć się, co myśli chłopak. - Powiedziała Katie, kładąc ręce na moich ramionach i kierując mnie w stronę drzwi. Otworzyłam je i szykowałam się na jego reakcję. Nie byłam przygotowana na niego, stojącego tam i trzymającego pojedynczą, czerwoną różę. - Wow. - Powiedział łagodnie. - Tak się bałem, że nie będziesz wyglądać jak ty. - Czy naprawdę myślałeś, że zmienię ją tak bardzo? - Odrzekła Katie, pojawiając się za mną. - Nigdy nie wiadomo. - Powiedział. Nadal utrzymywali niepewne relacje. Nie pytałam Katie o szczegóły ich przygodnej znajomości, ale Zan i tak mi opowiedział, podczas jednej z naszych całonocnych sesji rozmowy. Uznałam to za to, czym to było. Pieprzenie, które nic nie znaczyło. - To dla ciebie. - Powiedział, wręczając mi różę. - Pomyślałem, że to najwyższa pora, by dać ci kwiaty. - Tak, zalegałeś z tym. - Odrzekłam, biorąc różę. - Idziemy? - Wyciągnął swoją rękę. Katie zarzuciła płaszcz na moje ramiona i mrugnęła. - Bawcie się dobrze, dzieciaki. - Do zobaczenia później. - Powiedziałam, zamykając drzwi. - Mam nadzieję, że nie pozabijają się nawzajem, gdy nas nie będzie. Posłał mi pytające spojrzenie. - Wygląda na to, że nie każdy jest w drużynie Stratie. - Odrzekłam, kiedy szliśmy w stronę schodów. - Dogadają się. Mam nadzieję. Westchnął. - Ja również. - Czy na pewno jesteś gotowy? By pojechać jutro odwiedzić Lexie? - Nie miałam zamiaru poruszać tego tematu, ale chciałam dać mu ostatnią szansę na wycofanie się.
314
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Nie zawahał się, zanim powiedział: - Jestem gotowy, jeśli ty jesteś, ładna dziewczyno. - Chciałabym nie musieć się żegnać, ale wiem, że muszę. Cieszę się tylko, że będziesz tam ze mną.
Zan
- Poradzisz sobie. - Powiedziała Charlotte, pocierając moje ramię tą ręką, którą nie ściskała moją. Wziąłem głęboki oddech, zanim zapukała do drzwi. Żałuję, że nie podzielałem jej pewności. Miałem ją noc wcześniej. Wariowałem. Gdyby to się działo przed wszystkim z Charlotte, zapaliłbym najpierw. Pani Davis otworzyła drzwi i obdarzyła nas ciepłym uśmiechem, który wyglądał prawie na szczery. - Lottie, tak dobrze jest cię widzieć. Witaj, Zan. - Witam, Pani Davis. - Powiedziałem. Przez miesiące odkąd ją widziałem, postarzała się o jakieś kilka lat. Jej twarz była zapadnięta i miała worki pod jej oczami. Zastanawiałem się, czy taki los czekał również moją matkę. - Wejdźcie. - Odsunęła się na bok, a ja wszedłem za Charlotte do środka. Przepraszam za bałagan, jesteśmy teraz trochę w chaosie. Podać wam coś? Pomogłem Charlotte z jej płaszczem, podczas gdy ona odpowiedziała. - Nie, dziękuję. Zan? - Nie trzeba, dziękuję. Dom nie był zabałaganiony, były torby i kilka pudeł leżących na podłodze. - Zamierzamy przeprowadzić się do Texasu z Lexie, by pomóc się jej zaklimatyzować i próbujemy sprzedać ten dom. Charlotte mocno ścisnęła moją dłoń. - Czy wrócicie? Pani Davis westchnęła i podeszła do pudła, zanim odsunęła je na bok. - Nie wiemy. W tej chwili stoi to pod znakiem zapytania. - Poprowadziła nas korytarzem i zapukała do drzwi Lexie.
315
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Lex? Ktoś przyszedł się z tobą zobaczyć. - Drzwi otworzyły się trochę, a Lexie wyjrzała przez nie, jakby nie chciała nas wpuścić. - Hej, Lex. - Powiedziała Charlotte radosnym głosem. - Czy możemy wejść? Tęskniłam za tobą. - Kto to jest? - Drzwi otworzyły się trochę bardziej, a ona spiorunowała mnie wzrokiem. - To jest Alex. - Powiedziała Charlotte. W drodze tutaj uzgodniliśmy, że dzisiaj będę Alex'em. Nie wiedziałem, ile pamiętała, ale nie chciałem jej denerwować niepotrzebnie. - Cześć, Lexie. - Powiedziałem, gdy lustrowała mnie z góry na dół. - Chcesz wyjść, żeby porozmawiać ze swoimi przyjaciółmi. - Zapytała Pani Davis. Lexie w końcu wyszła całkiem ze swojego pokoju. Charlotte przytuliła ją, ale ona nie odwzajemniła tego. Charlotte powiedziała mi, że miała ona trudności z okazywaniem fizycznych uczuć. - Gdzie się podziewałaś? - Powiedziała Lexie, kiedy Charlotte ją puściła. - Tak bardzo przepraszam, że nie było mnie tutaj, ale przyniosłam ci prezent przeprosinowy. - Wyciągnęła go do Lexie. - Czy to nie miłe, Lex? Co się mówi? - Powiedziała Pani Davis. - Dziękuję. - Odrzekła Lexie, zanim rozerwała papier. Była to pozytywka, którą Charlotte i ja znaleźliśmy raz, kiedy poszliśmy na zakupy. Grała piosenkę z filmu Disneya i miała małego jednorożca w środku. - Wow, to takie ładne, Lex. Podoba ci się? - Powiedziała Pani Davis. Tak bardzo się starała i sprawiło to, że moje gardło ścisnęło się. Lexie otwierała i zamykała pozytywkę, przerywając i włączając piosenkę od nowa. Powoli się uśmiechnęła. - Dziękuję, Lottie. - Powiedziała cicho. - Nie ma za co, Lex.
Lottie
Nie siedzieliśmy długo, a rozmowa była wymuszona i prowadzona głównie między Panią Davis, a mną. Zan był bardzo cichy. Znowu trzymał mnie mocno za rękę.
316
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Nie mogłam przestać patrzeć na bandaże na jej nadgarstkach i przypominać sobie tą radosną, najlepszą przyjaciółkę, którą była. Wiedziałam, że ta przyjaciółka odeszła, że nigdy nie wróci. Wiedziałam to od dawna, ale trzymałam się najmniejszego strzępu nadziei, że zdarzyłby się cud, który przywróciłby mi ją. Że mogłybyśmy się cofnąć w czasie do tego, co było. Lexie odeszła, ale to nie oznaczało, że nie mogłam jej nadal kochać. Być jej przyjaciółką. Problemem było to, że wciąż starałam się być przyjaciółką dziewczyny, którą straciłam. Nie tej nowej dziewczyny. Tak, byłam tam dla niej, ale tylko ze względu na to, kim była. Nie, kim się stała. Musiałam się nauczyć, jak kochać ją w nowy sposób. - Będę za tobą tęsknić, Lex. - Powiedziałam, kiedy zaczęła się niepokoić. Pani Davis poszła do kuchni, aby dać nam trochę prywatności w salonie. - Będę za tobą tęsknić, Lottie. - Wyciągnęła swoje ręce do uścisku. Prawie nigdy nie przytulała. - Czy nadal będziesz do mnie dzwonić? - Oczywiście. Będę dzwonić, kiedy tylko będę mogła. - Łzy napływały, a ja nie wiedziałam, czy mogłam je powstrzymać. Wypuściła mnie z uścisku i spojrzała na Zan'a. - Znam cię. - Powiedziała. - Tak, znasz. Kiedyś chodziliśmy razem do szkoły. Lexie pokiwała głową, a ja mogłam zobaczyć, jak przeszukiwała swój mózg w poszukiwaniu związku. - Czy mogę ci coś powiedzieć, Lexie? - Zapytał. - Uh huh. Zan pochylił się tak, by mogła się na nim skupić. - Chcę tylko powiedzieć, jak bardzo przepraszam za to, co ci się stało i mam nadzieję, że pewnego dnia będziesz mogła zrozumieć, jak jest mi przykro. Lexie milczała przez długi czas, podczas gdy łzy ostatecznie pokonały swoją drogę w dół mojej twarzy. Chciałam przytulić go tak mocno, że nigdy by tego nie zapomniał. Kochałam go tak bardzo, że aż bolało. To mnie paliło i sprawiało, że czułam, jakby moje serce miało wyskoczyć mi z piersi. Nigdy nie kochałam go bardziej, niż w tamtej chwili. - Dziękuję. - Lexie powiedziała, i tylko przez sekundę pomyślałam, że zrozumiała. Potem ponownie otworzyła pozytywkę i pozwoliła grać piosence.
317
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
***
- Ty. Jesteś. Wspaniały. - Powiedziałam, kiedy dotarliśmy do samochodu. - Nie sądziłam, bym mogła kochać cię jeszcze bardziej. - Pociągnęłam go w moje ramiona i przytuliłam tak mocno, że guziki na jego płaszczu wbiły się we mnie. - Dziękuję. - Powiedział, trzymając mnie tak samo mocno. - Za pozwolenie mi tu z tobą przyjechać. To było coś, co potrzebowałem zrobić. Skąd wiedziałaś? - Nie wiedziałam. Po prostu miałam przeczucie. Poza tym, nie chciałam jechać sama. Potrzebuję cię tak bardzo, jak ty mnie. - Puścił mnie, żeby móc na mnie spojrzeć. - Potrzebujemy siebie nawzajem. Pocałował mnie raz, zanim otworzył drzwi, żebym mogła wsiąść. - Ty prowadzisz? - To moja kolej. - Odrzekł, gdy wręczyłam mu kluczyki. - To moja kolej, by zrobić coś dla ciebie. Nie kłopotałam się, by powiedzieć mu, że już zrobił tak wiele. Nie chciałam zranić jego męskiego ego. - Powinieneś był wziąć ze sobą banjo. Spodobałoby się jej. - Powinienem nosić przy sobie awaryjne banjo. - Powiedział, z łatwością zapalając samochód. Spojrzałam jeszcze raz na dom. Lexie była w oknie, machając. Moja twarz nie wyschła jeszcze od łez, które już uroniłam, a wiedziałam, że było ich więcej w zapasie. Odmachałam, a ona uśmiechnęła się i tylko na chwilę, zobaczyłam ponownie moją najlepszą przyjaciółkę. Pozwoliłam łzom płynąć, gdy Zan wycofał z podjazdu. - Zabrałem to dla ciebie. - Powiedział, podając mi lekko pożółkłą chusteczkę z wyhaftowanymi różami. - Dzięki. - Powiedziałam, biorąc ją. - Wiedziałeś, że będę płakać, huh? - Otarłam moje oczy. - Lubię być przygotowany. - Odrzekł, dotykając mojego ramienia. - Czy wszystko będzie z tobą dobrze? - Kiedyś.
318
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Zan
Ponownie zrobiło się spokojnie na kilka dni, co powodowało, że byłem nerwowy. Spokojnie nie oznaczało dobrze. Było za spokojnie. Zack ciągle do mnie wydzwaniał, moja mama ciągle do mnie wydzwaniała i nawet Steve zadzwonił do mnie. - Mogą być kretynami, ale nadal są twoją rodziną. - Will powiedział po jednych z zajęć biologii. Teraz, gdy znał moją tajemnicę, zdecydował, że już nie byłem bezdusznym dupkiem i tak jakby staliśmy się przyjaciółmi, co przyjąłem z ulgą. Will i Charotte byli umową wiązaną. - Wiem. Po prostu... Nie mogę sobie z nimi teraz poradzić. - W porządku. - Powiedziała Charlotte, a ja objąłem ją moim ramieniem. Kochałem to, że mogłem ją dotykać przez cały czas. - Więęęc... Audrey i ja zastanawialiśmy się, czy chcielibyście może wyjść. - Czy jesteście teraz razem? - Zapytałem. Charlotte odpowiedziała za niego. - Biorą się za to powoli, prawda Will? Potarł swoją twarz, jakby miał ból głowy. - Nienawidzę tego, że wiesz o wszystkim bez konieczności mówienia ci o tym. - Bliźniakodar. - Powiedziała, klepiąc swoje czoło. - On nie kłamie. - Wchodzę w to. - Powiedziałem. - Co z tobą? - Podwójna randka z moim bratem? Chyba tak. Jeśli tylko będę mogło opowiedzieć o tym jak... Will położył swoją dłoń na jej ustach. - Tylko żartuję. - Odrzekła, ściągając jego rękę. - Chcę żebyś był z Audrey, więc nie zamierzam zrobić niczego, by to sabotażować. - Dlaczego ci nie wierzę? Mój telefon znowu się odezwał. Zack. - Dzwonił dzisiaj do mnie już jakieś dwanaście razy i zostawił mi milion wiadomości. - Odsłuchałeś je? - Powiedziała Charlotte. - Nie. Kasuję je.
319
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Może powinieneś do niego zadzwonić. Co jeśli stało się coś złego? - Powiedział Will. - To znaczy, bardziej złego niż już. Wziąłem głęboki oddech, zanim przycisnąłem Połącz na numerze Zack'a. Odszedłem od Charlotte i Will'a do kąta, gdzie miałem trochę prywatności. Zamierzałem zrobić z tego szybką rozmowę. - Czego chcesz Zack? - Powiedziałem, zanim mógłby się odezwać. - Oh, teraz odbierasz swój pieprzony telefon. - Był pijany. Bardzo, bardzo pijany. Nie byłem w najmniejszym stopniu zaskoczony. - Gdzie jesteś? - Nigdzie. - Usłyszałem, jak bierze łyk z butelki. - Czy mama wie, gdzie jesteś? Mogłem poczuć na sobie oczy Charlotte i Will'a. Tyle, jeśli chodzi o zrobienie z tego szybkiej rozmowy. - Jest w pracy, a Steve wyszedł spiskować z moim prawnikiem. Jak w szkole? Ty i Charlotte ciągle pieprzycie się razem? Gdyby stał teraz przede mną, przywaliłbym mu. Musiałem wziąć długi, głęboki oddech, zanim mógłbym powiedzieć coś normalnego. - Więc, przyzwyczajasz się do myśli o odsiadce? Zaszydził. - Dlaczego cię to obchodzi? - Nie obchodzi. Tylko pytam. - Kogo to kurwa obchodzi? To nie ma już znaczenia. Straciłem ją, straciłem stypendium, straciłem wszystko. Nie, on tego nie stracił. On to zmarnował. - Nie prowadzisz teraz, prawda? Zaczął się śmiać. - A co, zamierzasz tu przyjechać i wpędzić mnie znowu do rowu? Zarobić trochę więcej blizn? Uderzał we wszystkie moje czułe punkty. - Nie powinieneś prowadzić. - Nie powinieneś osądzać. Miałem właśnie rzucić telefonem i przywalić w coś, kiedy poczułem rękę na moim ramieniu. Nie widziałem twarzy Charlotte, ale mogłem wyczuć jej niepokój. - Hej, czy wszystko w porządku?
320
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Hej Hottie. - Zack wrzasnął mi do ucha. Położyłem moją dłoń na telefonie. - To Zack. Jest pijany i sam. Jestem całkiem pewien, że również prowadzi. - Musisz coś zrobić. - Powiedziała, wbijając swoje palce w moją skórę. - Tym razem możesz coś zrobić. - Spojrzałem jej w oczy, a ona skinęła głową. - Bez względu na wszystko, on nadal jest twoim bratem. Przyłożyłem telefon z powrotem do mojego ucha. Zack znowu śpiewał. - Gdzie jesteś? - Zapytałem. - Nie wiem. Po prostu gdzieś zaparkowałem. - Co jest wokół ciebie? Jęknął, jakby trudno było mu się ruszyć. - Głupi znak parku. Coś o kaczce. - Musiał być przy Parku Dzikiej Kaczki. To nie było tak daleko od naszego domu. - Zostań tam, gdzie jesteś, Zack. Po prostu zostań tam. - Rozłączyłem się i wybrałem 9-1-1. Poprosili o lokalizację mojego nagłego wypadku, a ja im powiedziałem. Dodałem, że mój brat był pijany i stanowił zagrożenie dla samego siebie. Bez wątpienia, aresztują go, ale było lepiej mieć go w więzieniu niż martwego. Podczas gdy ja podawałem informacje operatorowi, Charlotte obejmowała mnie. Po przekazaniu dyspozytorowi wszystkich informacji, jakie mogłem, rozłączyłem się i zadzwoniłem do mojej matki. - Zan, gdzie ty byłeś? Dlaczego nie dzwoniłeś? Zamierzałem mówić krótko i na temat. - Zack jest pijany przy Parku Dzikiej Kaczki. Zadzwonił do mnie, a ja wezwałem policję. - O mój Boże. Zabraliśmy mu kluczyki, ale musiał je znaleźć. - Nie kłopotałem się tym, by powiedzieć, że miał zapasowy komplet. Jeśli Zack chciał pojeździć, to jeździł. Usłyszałem jak szura ona swoimi rzeczami. - Już tam jadę. Dlaczego nie zadzwoniłeś najpierw do mnie? - Bo oni mogą dotrzeć tam szybciej. - Nie mogę uwierzyć, że to się znowu dzieje. - Powiedziała do siebie i usłyszałem jak woła do swoich kolegów z pracy, że ma nagły wypadek. - Mamo? - Tak? - Jej drzwi samochodu trzasnęły, a ona zapaliła samochód. - Przepraszam, że nie oddzwoniłem do ciebie.
321
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- W porządku, w porządku. - Tak naprawdę nie słuchała, ale i tak zamierzałem jej to powiedzieć. - Kocham cię. Daj mi znać, co się dzieje. - Ja ciebie też. - Rozłączyła się i zakładałem, że po to, by zadzwonić do Steve'a. - Wszystko w porządku? - Zapytała Charlotte. Potrząsnąłem swoją głową. - Nie wiem.
***
Po raz drugi w ciągu miesiąca, Zack został aresztowany. Tym razem, nie sądziłem, by był w stanie wygrzebać się z tego. Rozmawiałem później z mamą i powiedziała mi, iż podjęli decyzję, że jeśli sąd nie wyśle go na odwyk lub do więzienia, to oni to zrobią. - Wiem, że za długo pozwalałam na to, by to się działo, ale on zawsze tak dobrze sobie radził, a ja po prostu nie wiedziałam. - Wiedziała. Tylko postanowiła udawać, że nie. Steve był załamany, według mamy. Nie gadałem z nim, ale nie trzeba było być geniuszem, aby wiedzieć, że będzie się zamartwiał tym, iż jego złoty chłopiec spadł z piedestału, na którym Steve go postawił. Nie rozmawiałem z Zack'iem, ale zostawiłem mu wiadomość mówiącą, że jest mi przykro, ale nie pozostawił mi innego wyboru. Nie oddzwonił do mnie. - Zrobiłeś to, co trzeba. Mimo tego, że czujesz się teraz jak gówno. - Powiedziała Charlotte, kiedy odrabialiśmy pracę domową na mojej podłodze. Miała rację, czułem się jak gówno. - Jak to jest, że czuję się źle z tym, że go wydałem? Po tym wszystkim? - Zapytałem ją. Wstała i usiadła na moim kolanie. - Ponieważ jest twoim bratem, a ty go kochasz. Zawsze będziesz, bez względu na to, co robi. Bo kiedy ty kochasz, Zan'ie Parker, to idziesz na całość. - Nie tylko ja jeden. - Odparłem, a ona przytrzymała moją głowę, tak jak ja trzymałem jej.
322
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Tak bardzo się cieszę, że odnaleźliśmy drogę do siebie. - Powiedziała, zanim obdarzyła mnie jednym, powolnym, słodkim pocałunkiem. To był pocałunek mówiący na zawsze.
323
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Rozdział czterdziesty drugi
Lottie
- Zrób kolejny krok. Okej, stop. - Miałam szalik zawiązany na moich oczach, a Zan prowadził mnie w stronę czegoś. Minęło kilka tygodni, odkąd Zack został ponownie aresztowany, a rzeczy znowu zaczynały się dobrze układać. Bardziej niż dobrze. Zan i ja spędzaliśmy razem prawie każdą chwilę, jaką mogliśmy, Katie i Stryker byli... kimkolwiek byli. Ja w końcu miałam wystarczająco pieniędzy na samochód, Will i Audrey małymi krokami umawiali się na randki, a Trish i ja nadal byłyśmy bratnimi duszami. Nawet Simon znalazł miłość w postaci Brady'ego, skarbnika GSA. Jakoś, po tym jak wszystko się zawaliło, złożyliśmy to z powrotem. - Lepiej, żebyś nie prowadził mnie na skraj urwiska. - Nigdy, ładna dziewczyno. - Powiedział łagodnie do mojego ucha. - Jeśli masz zamiar skoczyć z klifu, to skoczę razem z tobą. - Pocałował mnie w szyję, a ja tak jakby chciałam powiedzieć "chrzanić niespodziankę", ale byłam bardzo jej ciekawa. - Mogę już zobaczyć? - Jego ręce rozwiązały opaskę, a ja musiałam przez chwilę mrugać, aby moje oczy przyzwyczaiły się do światła. - Co o tym myślisz? - Stanął przede mną i wyciągnął swoje ręce. Na środku parkingu dla studentów było zaparkowane zachwycające, małe, czerwone, stare auto. Dokładnie ten rodzaj samochodu, którym ktoś podróżował po całym kraju w podróży last-minute. Lub użył do ucieczki z miejsca przestępstwa. - Co to jest? Oparł się o samochód. - Datsun z rocznika 1970. - A dla kogo on jest? - Powiedziałam, znając odpowiedź. To się nie działo naprawdę. Uśmiechnął się jak mały chłopiec. - Jest dla ciebie. Wczesny prezent na Bliźniako Narodzenie. - Kupiłeś mi samochód? - Na dachu była nawet malutka kokardka. - Cóż, technicznie rzecz biorąc, jest twój, ale zastrzegam sobie prawo do prowadzenia go na każdej innej randce. Stoi?
324
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
Skrzyżowałam swoje ręce. - Nie kupiłeś mi samochodu. Podszedł i objął mnie swoimi ramionami. - Stryker pomagał. I Katie i Trish i Will i Simon. Więc równie dobrze możesz obwiniać ich wszystkich, jeśli chcesz kogoś winić. Oprócz tego, że upewniłem się, by był czerwony. Musiał być czerwony. Otworzyłam swoje usta, by coś powiedzieć, ale on zrobił to coś, gdzie pocałował mnie, żeby mnie uciszyć. - Musisz przestać to robić. Położył swoje dłonie po obu stronach mojej twarzy, a ja utonęłam w jego głębokich, ciemnych oczach. - Czy kiedykolwiek ktoś ci powiedział, że za dużo mówisz? Uśmiechnęłam się i chwyciłam zębami jego dolną wargę. - Nie, nigdy. Zaśmiał się i przerwał pocałunek. - Możecie już wyjść. - Zawołał przez swoje ramię, zanim uśmiechnął się do mnie. - Co... - Zaczęłam mówić, ale otrzymałam odpowiedź na moje pytanie, kiedy Audrey, Will, Trish, Stryker, Simon i Katie wyskoczyli zza jakiegoś innego samochodu. - Niespodzianka! - Krzyknęli, nie całkiem równocześnie. - Mówiłem wam, że powinniśmy poćwiczyć więcej. - Powiedział Simon, kiedy podszedł, żeby porwać mnie w objęcia. - Oni nigdy mnie nie słuchają. Przynajmniej Brady pozwala mi nosić spodnie. - Powinnam być zła na was wszystkich. - Powiedziałam, wskazując na każdego a jednego z nich. - Nie jest zła. - Odrzekł Will, ze swoim ramieniem zarzuconym na Audrey. Zapewniam. - Bliźniakodar. - Powiedzieli wszyscy, co sprawiło, że każdy się zaśmiał. - Dlaczego nie mogliśmy skoordynować "niespodzianka” - Narzekał Simon. - Nie musieliście kupować mi samochodu. - Powiedziałam, zmierzając w kierunku drzwi od strony kierowcy. Zan podszedł i przytrzymał w górze kluczyki. - Ale kupiliśmy. - Odparł, biorąc moją rękę i kładąc kluczyki na mojej dłoni. Zasługujesz na niego, ładna dziewczyno. Zasługujesz na księżyc.
325
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Taa, taa, łapiemy. - Powiedziała Trish, przewracając swoimi oczami. - Słuchaj, jeśli go nie chcesz, to ja go wezmę. - Zanurkowała po klucze, ale ja zrobiłam unik i schowałam się za Zan'a. - To nie fair, chować się za chłopakiem. - Powiedziała, próbując okrążyć Zan'a, który śledził jej każdy ruch. - Jesteś po prostu zazdrosna. - Powiedział Stryker, spoglądając na Katie. Nigdy nie widziałam, by Katie śmiała się i uśmiechała tak dużo, odkąd zaczęła spędzać czas ze Stryker'em. A biorąc pod uwagę okoliczności, to było wiele. - Nieważne. - Wymamrotała Trish. - Więc - powiedziałam, żeby zmniejszyć napięcie. - kto chce się pierwszy przejechać? Trish podniosła swoją rękę, ale Will chwycił jej ramię i pociągnął w dół. - Myślę, że te gołąbeczki powinny zrobić pierwszą rundkę. - Powiedział. Nieprawdaż? To znaczy, tak stałoby się w książce Nicolas'a Sparks'a, prawda? Oczy Trish rozszerzyły się, a my wszyscy zaśmialiśmy się. - Kto ci powiedział? - Tym miłym akcentem - Powiedziałam, idąc do drzwi samochodu, podczas gdy Trish oskarżycielsko piorunowała wzrokiem Audrey. - Zan? Otworzył dla mnie drzwi i usadowił mnie w środku, zanim poszedł i sam zajął swoje miejsce. Pomachałam, ale każdy był zajęty dokuczaniem Trish. Biedactwo. - Gotowy, by jechać? - Gotowy, kiedy ty jesteś. - Powiedział, całując tył mojej głowy, zanim sięgnął po coś z tylnego siedzenia. - Oh, spójrz na to. To banjo. Zaśmiałam się, gdy ustawiłam samochód na pierwszy bieg i oddaliłam się od mojej dziwnej, głośnej, głupiutkiej, przybranej rodziny. Miałam mały kłopot z wyczuciem sprzęgła, ale nie zgasiłam silnika, gdy wyjechałam z kampusu i skierowałam się na autostradę. Zan zaczął brzdąkać na banjo, a ja stukałam moimi palcami o kierownicę. W końcu nauczył się grać I Will Wait Mumford and Sons i był z siebie bardzo zadowolony. Nuciłam razem z nim. - Dokąd jedziemy? - Powiedział, jakby dopiero zauważył, że znajdowaliśmy się na autostradzie. - To tylko ja wiem, a ty dowiesz się, gdy już będziemy na miejscu. Wet za wet, proszę pana. - Sprawiedliwe było to, że zabierałam go na w nieznaną podróż. Ta ostatnia okazała się być całkiem dobra.
326
Tłumaczenie: chomik Black-Hood
Korekta: magdunia55
- Mam wrażenie, że już to mówiłaś. - Powiedział, odkładając banjo na bok, sięgając z powrotem do tyłu i pojawiając się z papierową torbą. - Twoja Pop Tarta, moja pani. - Zabrałeś awaryjne Pop Tarty i awaryjne banjo? Wiedziałeś, że zamierzałam to zrobić, prawda? - Może. Może miałem tylko nadzieję na to, że to zrobisz. - Wyciągnął jedną z Pop Tart i podał mi ją. Ciągle była ciepła. - Miałeś słuszną nadzieję. Pomyślałam, że powinniśmy uciec, nawet jeśli na kilka godzin. Daj mi twój telefon. - Powiedziałam, wyciągając swoją rękę, po tym jak wepchałam sobie Pop Tartę do ust. Zabrałam telefon i wyłączyłam go, zanim schowałam go do schowka. Wzięłam swój i zrobiłam z nim to samo. - Już. Teraz jest nas tylko dwoje. Żadnych braci lub przeszkadzania. Tylko my. Chwycił moją Pop Tartę i ułamał sobie kawałek dla siebie. - Wiesz, że to nie potrwa. Oni znajdą sposób, żeby nas znaleźć. Przynajmniej mój brat jest teraz w więzieniu. - Więc Steve nie zamierza wyciągać go z kłopotów? - Nie tym razem. Powiedział, że Zack jak sobie pościelił, tak się wyśpi. - To cud! - Odrzekłam, poruszając się tak, by nie mógł zabrać mi kolejnego kawałka mojej Pop Tarty. - Przestań kraść mojej Pop Tarty. Wracaj do twojego banjo. - Powiedz mi, gdzie jedziemy. - Odparł, ponownie podnosząc swoje banjo. Pokręciłam swoją głową. - Nie ma mowy. Dowodzę tą podróżą.
327