Tłumaczenie: chomik Black-Hood Korekta: magdunia55
2
Deeper We Fall
Fall and Rise#1
Chelsea M. Cameron
Nieoficjalne tłumaczenie
Nie wyrażam zgody na r...
7 downloads
8 Views
Tłumaczenie: chomik Black-Hood Korekta: magdunia55
2
Deeper We Fall
Fall and Rise#1
Chelsea M. Cameron
Nieoficjalne tłumaczenie
Nie wyrażam zgody na rozpowszechnianie tego tłumaczenia
Tłumaczenie: chomik Black-Hood Korekta: magdunia55
3
To dzieło jest fikcją. Imiona, postacie, miejsca i wydarzenia są zarówno wytworem wyobraźni
autora, jak i fikcyjne. Wszelkie podobieństwa do rzeczywistych osób, żywych lub martwych,
placówek handlowych lub lokali jest przypadkowe.
Tłumaczenie: chomik Black-Hood Korekta: magdunia55
4
Rozdział pierwszy
Lottie
- Jak możesz nie dostrzegać jakim on jest ciachem? Chciałabym go tylko umieścić na
patyku i lizać w gorący, letni dzień. - Powiedziała Lexie, kiedy obserwowała jak Zack Parker
rzuca ludziom puszki piwa z lodówki, niezależnie od tego, czy są oni gotowi, by je złapać,
czy nie.
Zack Parker nie tylko był uczniem dziesiątej klasy w Seaport High grającym
w baseballowej drużynie Varsity, ale również ze swoimi włosami, ciałem i postawą sprawiał,
że dziewczyny, jak moja najlepsza przyjaciółka, zamieniały się w jego obecności w ckliwą
kałużę.
Oh, i dobrze o tym wiedział.
- Wystarczy spojrzeć na jego ramiona. Czy patrzysz na jego ramiona? Widzisz je? -
Tak, widziałam te jego cholerne ramiona. Oglądałam jego cholerne ramiona od podstawówki.
Były ramionami. Przyznaję, stały się grubsze i bardziej umięśnione w ciągu tych lat,
w których się znaliśmy, ale nadal. To były tylko ramiona.
Ze sposobu w jaki Lexie mówiła, można było pomyśleć, że jest Największą Fanką
Ramion w Dziejach.
- Jesteś gotowa do wyjścia? - Impreza dopiero co się zaczęła, ale ja już miałam dość.
Pomiędzy chmurami dymu z trawki, które dusiły mnie i powodowały, że moje ubrania
śmierdziały niczym skunks oraz alkoholu niedbale rozlewanego wokół różnych par, które
dobierały się do siebie i wychodziły, by znaleźć wyłącznie tylne siedzenie samochodu
i odrobinę lasu, czułam się jakbym doświadczała wszystkich przeżyć z imprez szkoły średniej
w jedną noc.
Było tu około trzydziestu dzieciaków, wszyscy przesiadujący w żwirowni za domem
rodziców Matt'a Spencer'a. Nie było ich w domu, ale o ile mi wiadomo, nie wydawali się
mieć nic przeciwko zgrai nastolatków robiących co tylko chcą na ich posiadłości. Moi rodzice
nie byli nawet w połowie tak tolerancyjni, dlatego skłamałam i powiedziałam im, że idę na
noc do Lexie. Gdyby wiedzieli, że jestem tutaj, oberwałabym od mamy tak, że na pewno
pozostałyby mi blizny.
Tłumaczenie: chomik Black-Hood Korekta: magdunia55
5
- Muszę z nim porozmawiać. - Lexie starała się pogadać z nim od około dwóch
miesięcy, ale nadal tego nie zrobiła. - O mój Boże, idzie tu. - Poprawiła swoją kurtkę
i odgarnęła swoje przepiękne, kasztanowe włosy ze swoich morsko-zielonych oczu. Lexie,
jak mówiłam jej z milion razy, była totalną laską. Jeżeli Zack tego nie dostrzegał, to był
kretynem. Szkoda tylko, że Lexie nie patrzyła na to w ten sposób.
- Cześć, Sexi Lexie. Hottie Lottie.1
- Pochodzenie przezwisk było zagadką. Przyznaję,
Lexie była bardziej niż sexy. Ja zostałam oznaczona tym równie atrakcyjnym pseudonimem
tylko domyślnie przez bycie jej najlepszą przyjaciółką.
- Cześć, Zack. - Powiedziała Lexie, odwracając swoją głowę tak, że jej włosy opadły
na prawo. Owinęłam swoje ramiona wokół siebie i starałam się nie czuć jak piąte koło
u wozu.
- Dobrze się bawisz? - Powziął kilka powolnych kroków w kierunku Lexie i wszystko
o czym zdołałam pomyśleć to lampart skradający się do zebry. Mogłam śmiało powiedzieć,
że byłam jedyną dziewczyną, której Zack nie zamieniał w kałużę. Przemieniał mnie w lód.
Zimny, twardy i ostry.
- Teraz tak. - Lexie odrzekła ze zduszonym chichotem. Zobaczyłam jak oczy Zack'a
przebiegają przez piegi na jej nosie, a potem kierują się w dół, aby osiedlić się na jej
piersiach.
- Cóż, to dobrze. Chcesz się napić? - Lexie skinęła głową i przygryzła swoją wargę.
Wpatrywałam się w ogień, który w miarę upływu nocy stawał się większy. Wiedziałam, że
Lexie nienawidziła piwa i popijałaby go tylko ze względu na Zack'a, więc nie martwiłam się
o to, że miała nas odwieść z powrotem do swojego domu. Poza tym, to było zaledwie kilka
mil.
- Dzięki. - Gdy tylko Zack podszedł do lodówki, Lexie chwyciła mnie za rękę
z oczami jasnymi z podekscytowania.
- Jasna cholera. Chyba zaraz umrę. Co mam robić? - Jej palce wbiły się w moje.
- Przede wszystkim, masz puścić moją rękę, zanim odpadnie. - Odciągnęłam jej dłoń
od mojej. - Po drugie, porozmawiasz z nim. Za pomocą słów i wszystkiego.
- O czym mam mówić?
- Nie wiem. - Powiedziałam, wywracając oczami. - Powiedz mu, jak bardzo kochasz
jego ramiona.
- Nie mogę rozmawiać o jego rękach. - Syknęła, kiedy Zack ruszył z powrotem do nas.
1
Zachowałam oryginalną formę, bo raczej wszyscy rozumieją o co chodzi.
Tłumaczenie: chomik Black-Hood Korekta: magdunia55
6
- Proszę bardzo. - Wręczył jej puszkę taniego piwa i otworzył drugą dla siebie. -
Chcesz jedno, Hottie? - Jego twarz uformowała się w coś, co pewnie uważał za uwodzicielski
uśmiech. Jednak zamiast tego przyprawił mnie o ciarki.
- Nie, dziękuję. - Po tych słowach, skierował swoją uwagę z powrotem na Lexie,
odwracając ją tak, że stała plecami do mnie. Mówił cicho, a ona zachichotała, sącząc swój
napój. Lub przynajmniej udając, że to robi. Spojrzałam na swój telefon, uświadamiając sobie,
że miała tylko około pół godziny, aby przypieczętować umowę z Zack'iem.
Wrzawa podniosła się, kiedy jeden z chłopaków wrzucił ogromną gałąź do ogniska,
sprawiając, że zaiskrzyła się i stanęła w płomieniach. To był cud, że nie postawił miasta
w ogniu.
Zack dotknął twarzy Lexie i mogłam stwierdzić, że zarumieniła się, chociaż było za
ciemno, by to dostrzec. Nie mogłam już dłużej na to patrzeć, więc odeszłam, udając, że idę po
coś do picia. Musiała tu być jakaś soda, czy coś.
Poczułam jego wzrok na sobie, kiedy wypowiedział moje imię na głos.
Zan Parker. Młodszy brat Zack'a. Pomiędzy nim a Zack'iem był tylko rok różnicy, ale
już i tak przewyższał on prawie każdego innego faceta o kilka cali. Dzielił z bratem ten sam
ciemny, prawie migdałowy kolor skóry i ciemne włosy, z wyjątkiem tego, że jego były
dłuższe i bardziej potargane. Kiedy ciemne oczy Zack'a wyglądały na drapieżne i złowrogie,
Zan'a wydawały się być głębokie i bezdenne jak ocean. Nie mogłam wskazać, dlaczego były
one takie różne.
Może to ze względu na to, co kryło się za tymi oczami.
Stał samotnie przy ogniu, popijając jedną z puszek taniego piwa. Odciągnął ode mnie
swój wzrok i popatrzył na ogień, jakby był zagadką, którą starał się rozwiązać. Podniósł
głowę do nieba i zamknął oczy, kiedy dym powiał w jego kierunku.
Przetrząsnęłam lodówkę, nie znajdując w niej nic oprócz piwa i zaprawionej
lemoniady. Spróbowałam w drugiej z takim samym rezultatem.
- Masz. - Ręka trzymająca wodę pojawiła się w moim polu widzenia. Nie musiałam
widzieć dłoni przymocowanej do ramienia, aby wiedzieć do kogo należy.
Podniosłam się powoli i zdałam sobie sprawę z tego, iż stoi tak blisko mnie, że aż
prawie na niego wpadłam. Cofnął się tak, jakbym w niego uderzyła. A może po prostu nie
lubił ludzi naruszających jego przestrzeń osobistą.
- Dzięki. - Powiedziałam, biorąc wodę. Była nadal zakręcona, w przeciwnym razie
nigdy bym jej nie dotknęła. Czekałam aż Zan powie coś jeszcze, ale po prostu odszedł.
Dziwne.
Tłumaczenie: chomik Black-Hood Korekta: magdunia55
7
Odkręciłam wodę i wzięłam jej łyk, zerkając na miejsce, w którym zostawiłam Lexie
i Zack'a.
Zniknęli.
Nie od razu spanikowałam i najpierw zlustrowałam teren. Pijany chłopak, pijany
chłopak, naprawdę pijana dziewczyna...
Brak Lexie. Brak Zack'a. Pomyślałam, że może wybrali się na spacer czy coś, więc
jeszcze szerzej omiotłam wzrokiem przestrzeń. Naprawdę miałam nadzieję, że nie udali się do
lasu, aby się obmacywać. Może poszli zabrać coś z jej samochodu.
Szłam wzdłuż drogi, która prowadziła do wyrobiska wypełnionego furgonetkami,
gównianymi autami i kawałkami metalu, które ledwo kwalifikowały się jako pojazdy.
Podeszłam najpierw do samochodu Lexie. Nic.
Potem usłyszałam jej śmiech. Przedarłam się przez kolejne samochody oraz furgonetki
i znalazłam ją i Zack'a całujących się i opierających się o furgonetkę, którą wiedziałam, że
otrzymał jako prezent na jego szesnaste urodziny. Przyciskał jej plecy do drzwi pasażera
swoimi dłońmi i ustami pożerającymi ją.
Jaki był raport z tej sytuacji? Nie chciałam zrobić z siebie idiotki, ale równocześnie nie
chciałam, aby moja najlepsza przyjaciółka uprawiała swój pierwszy seks oparta o zardzewiałą
ciężarówkę.
I nigdy nie należałam do taktownych osób.
- Lex! - Zawołałam ostro. Odsunęła się od Zack'a i byłam zaskoczona, że nie
usłyszałam ssącego dźwięku, jaki jest wydawany, gdy odrywa się jedną z tych małych
przyssawek z okna.
- Oh, cześć Lottie. - Próbowała ukryć zakłopotanie w jej głosie i odwaliła kawał
dobrej roboty. Zack zignorował mnie i po prostu starał się kontynuować całowanie jej szyi.
Oczy Lexie przewróciły się na jej twarzy i przygryzła swoją wargę. Obserwowanie tego, było
prawie jak patrzenie na pornografię.
- Niedługo powinnam być w domu.
- Zack zaofiarował się, że nas podwiezie. Prawda?
- Jasne, mała. - Rzucił mi szybkie spojrzenie, zanim powrócił do obłapiania mojej
najlepszej przyjaciółki.
- Nie możemy po prostu wziąć twój samochód? Prawdopodobnie nie powinnaś go
tutaj zostawiać. Pamiętasz co się stało z wozem Joel'a Ostrander'a? - Banda poważnie
pijanych chuliganów wskoczyła na niego, decydując się zamienić jego maskę na trampolinę.
To nie skończyło się dobrze dla niej.
Tłumaczenie: chomik Black-Hood Korekta: magdunia55
8
Lexie przewróciła oczami, kiedy Zack pogładził swoimi dłońmi po jej tyłku.
- On jeździ od lat. No weź, Lottie, to tylko kilka mil.
- Nie sądzę, by był to dobry pomysł. On pił alkohol. - Nie kierowałam tego
bezpośrednio do Zack'a. Było w nim coś takiego, co pozostawiało nieprzyjemny smak
w moich ustach, i to nie dlatego, że traktował moją najlepszą przyjaciółkę jak ulubione
zwierzątko. Nie ufałam mu. Ani odrobinkę.
- Oh, daj spokój, jeździłem już o wiele bardziej nawalony niż teraz. Wsiadaj. -
Powiedział, przesuwając Lexie, aby mógł otworzyć dla niej drzwi od strony pasażera.
Wskoczyła na swój fotel z uśmiechem.
- Lex, chodź. Mogę poprowadzić twój samochód.
- Lottie - jęknęła - po prostu wsiadaj do wozu. Będziemy przed moim domem za
sekundę. Poza tym, nie mogłabyś pokierować nawet kijem, gdyby twoje życie zależało od
tego. - To zabolało. Will i ja jeździliśmy kilka razy samochodem taty, ale nadal nie mogłam
poradzić sobie ze zdobyciem prawa jazdy.
- Po prostu wskakuj do wozu, mała. - Powiedział Zack, podchodząc do mnie, jakby
miał zamiar mnie podnieść. Nie. To był pierwszy raz, kiedy Lexie nie miała zamiaru
odpuścić.
- Nie, nie jadę z tobą. Lex, chodź. Proszę? - Starałam się zastosować jej własną
sztuczkę, ale była wpatrzona tylko w Zack'a. - Co z twoim samochodem?
- Zack może mnie później po niego podwieźć. Nie znikniemy na tak długo.
- Ja poprowadzę. - Głęboki głos zabrzmiał za nami. Odwróciłam się, by znaleźć Zan'a.
Nie miałam pojęcia jak długo już tam stał.
- Nie jesteś wystarczająco dorosły. - Powiedziałam, odsuwając się od wyciągniętej
przez Zack'a ręki. - I piłeś tak samo jak on. Widziałam cię.
Zan nie odpowiedział.
- Nauczyłem go wszystkiego, co powinien wiedzieć, prawda? - Zack zarzucił swoją
rękę na ramię brata i podał mu kluczyki.
Spróbowałam jeszcze raz.
- Proszę, Lexi. Ja tylko nie uważam, by był to dobry pomysł. Proszę. - Spojrzałam
w jej oczy i błagałam z całych moich sił.
Zawahała się na chwilę, jej twarz złożyła się w grymas, ale potem Zack usiadł obok
niej i wciągnął ją na swoje kolana. Pisnęła z zachwytu, podczas gdy Zan zajął miejsce za
kierownicą. Nie spojrzał na mnie, kiedy włożył kluczyk do stacyjki i odjechał.
Tłumaczenie: chomik Black-Hood Korekta: magdunia55
9
Rozdział drugi
Dwa lata później...
Lottie
- Czy kiedykolwiek ktoś ci powiedział, że za dużo mówisz? - Powiedział mój młodszy
brat bliźniak Will (byłam starsza o 47 sekund i nigdy nie pozwoliłam mu o tym zapomnieć). -
Chodzi mi o to, że naprawdę masz problem. Wiesz, pewnie są jakieś kluby Anonimowych
Gaduł, czy coś.
- Cześć, nazywam się Lottie i jestem Gadułą. - Powiedziałam.
- Cześć, Lottie. - Powiedział Will, grając dalej.
- Minęło, um, cóż nie minęło żadnego czasu odkąd ostatni raz mówiłam, bo robię to
właśnie teraz. - Powiedziałam, kiedy wzięłam kolejne pudło z tyłu furgonetki Will'a. Mój
własny pojazd spotkał przedwczesny zgon dwa dni przed tym, jak zaczęliśmy się
przygotowywać do przeprowadzki do naszych pokoi w akademiku, więc byłam
bez-pojazdowa, przynajmniej na razie.
- No cóż, masz problem. - Powiedział, wskakując na tył bagażnika, by podsunąć pudło
do przodu. - Czy przywiozłaś wystarczająco rzeczy? Poważnie, gdzie masz zamiar umieścić
te wszystkie książki?
- To nie moja wina, że mój samochód postanowił nawalić. Głupia skrzynia biegów.
- Mówiłem ci, żebyś się za niego wzięła w momencie, w którym zaczęłaś słyszeć te
dźwięki. - Odezwał się z a-nie-mówiłem głosem.
Przewróciłam na niego swoimi oczami i potykając się, wparowałam do akademika,
prawie zwalając z nóg kilku innych studentów. Will uważał, że oszalałam, zabierając tak
wiele książek, ale ja po prostu nie mogłam ich zostawić.
- Koleś, winda w tę stronę. - Will zawołał za mną.
- Nie mów do mnie koleś. - Rzuciłam przez ramię, kiedy przypierałam się do ściany,
tak aby kilku ludzi mogło przejść. Byłam w tym budynku tylko raz podczas rozeznania, ale to
Tłumaczenie: chomik Black-Hood Korekta: magdunia55
10
było miesiące temu. Logicznie rzecz biorąc, winda powinna znajdować się dokładnie
w przedniej części budynku, ale nie było jej tam.
Udało mi się obrócić i pójść za blondwłosą czupryną Will'a do windy, do której
wcisnęliśmy się razem z trzema innymi studentami i ich śmieciami. Moje książki były ważne.
Oprawiony plakat jakiegoś durnego boysbandu nie był. Will był zajęty próbowaniem
przyciągnięcia wzroku dziewczyny niosącej ten obraz i udało mu się to, dzięki posłaniu jej
czegoś, co uważał za szelmowskie puszczenie oczka, sprawiając, że jej twarz zaczerwieniła
się. Naprawdę.
Popatrzyłam na niego, a on obdarzył mnie niewinnym spojrzeniem, jakby chciał
powiedzieć: "Nie mogę nic na to poradzić". Był beznadziejny.
Will dopiero co rozstał się ze swoją dziewczyną, Kandy, i był wolnym facetem po raz
pierwszy od ponad półtora roku. Wyglądało na to, że miał zamiar nadrobić większość tego
czasu.
Will i ja wyszliśmy z windy na czwartym piętrze i powlekliśmy się korytarzem do
mojego pokoju. Byliśmy wcześnie, więc mojej współlokatorki jeszcze tam nie było.
Pokój był taki, jak go zapamiętałam, kwadratowy, biały, sterylny, nudny. Wybielacz
i świeże opary farby wniknęły do mojego nosa, nadając nowe znaczenie dla mojego nowego
początku. Nadszedł czas, aby sprawić, by to miejsce było teraz moje. Nowe miejsce, nowe
życie, nowa ja.
Zan
Wpatrywałem się w gmach akademika, który przypominał mi Ośrodek William'a
C. Carter'a, zakład dla nieletnich w stanie Maine. Zostałem tam zesłany tylko na rok, ale
jeden rok był bardziej niż wystarczający. Tego dnia, w którym do niego wchodziłem, padał
deszcz. Dzisiaj świeciło słońce. Przynajmniej to stanowiło różnicę.
Ten budynek również został wykonany z cegły, ale w oknach nie było krat. Żadnych
wykrywaczy metalu. Żadnych odgrażających się strażników. Ludzie przeszli obok mnie, a ja
instynktownie odsunąłem się od nich. Upewniłem się, że mam spuszczone oczy, a ramiona
zgarbione. Tyle nauczyłem się u Carter'a. Nie wychylaj się, pozostaniesz bezpieczny.
Trudno to zrobić, kiedy ma się 193 centymetrów wzrostu.
Tłumaczenie: chomik Black-Hood Korekta: magdunia55
11
- Stary, masz kurwa zamiar stać tu cały dzień? - Powiedział Zack, popychając mnie od
tyłu. Mój gniew zabłysnął, a moja pięść opadła w jego kierunku, zanim mogłem nawet
pomyśleć. Zack zrobił unik; był przyzwyczajony już do tego.
- Uspokój się. Nie możesz tutaj stracić panowania nad sobą. - Dotknął mojego
ramienia, sprowadzając mnie z powrotem do mojej nowej rzeczywistości. Nowe ubrania,
które kupiła mi matka, były sztywne i nie mogłem się doczekać, aby się ich pozbyć
i powrócić do moich zwykłych koszulek i dżinsów z dziurami.
Nowy strój miał być częścią mojego nowego wizerunku. Odstawiony, normalny.
Bezpieczny.
Rękawy zakrywały blizny, które przebiegały drogą wokół mojego lewego ramienia,
oraz inne szramy na moim nadgarstkach. Ale było coś jeszcze, czego nie mogły zamaskować.
Mogłem ściąć swoje włosy i zmienić ciuchy, ale nic nie mogło przekształcić rzeczy, która
unosiła się nade mną. Rzeczy, którą ludzie widzieli, kiedy na mnie patrzyli. Rzeczy, która
sprawiała, że odwracali wzrok i przechodzili na drugą stronę ulicy.
- Bracie? - Powiedział Zack, wyciągając mnie z mojej zadumy. - Będziesz się tylko
tak gapił, czy pomożesz mi wnieść moje graty? Muszę dostać się na siłownię.
Zack mieszkał na pierwszym piętrze, więc wnieśliśmy najpierw jego rzeczy, jako że
znajdowały się na moich. Miał ich również więcej niż ja. Kolejna lekcja, jaką wyniosłem od
Carter'a. Nie przejmuj się rzeczami, bo prawdopodobnie je stracisz. Mama domagała się,
abyśmy razem dzielili pokój, ale oboje z Zack'iem zgodziliśmy się, że nie zamierzamy tego
robić. On nie chciał, by czarna owca, jakim był jego brat, pociągnęła na dół jego życie
seksualne, a ja nie chciałem, aby te jego życie było wpychane mi pod twarz. Ostatniego lata
miałem już tego wystarczająco.
Zack zabrał się, by przywitać się z kumplami od baseballa, kiedy wnosiłem jego
ciężarki z wozu do pokoju. Oczywiście, upuściłem jeden na moją stopę i zakląłem
w korytarzu pełnym rodzin dopiero co wprowadzających się uczniów. Nastąpiła przerwa
w działaniu, podczas której wszyscy popatrzyli na mnie, a potem powrócili do ich własnych
spraw.
- Potrzebujesz pomocy? - Facet przechodzący obok schylił się, by podnieść ciężar
i podał mi go. Kiedy wstał, zobaczyłem, że był prawie taki wysoki jak ja. Inną rzeczą, jaką
u niego zauważyłem to naturalny uśmiech, który rozciągnął się na jego twarzy. Nigdy nie
byłem dobry w uśmiechaniu się. Ludzie tacy jak on robili to z łatwością.
Tłumaczenie: chomik Black-Hood Korekta: magdunia55
12
- Nie, radzę sobie. - Odparłem. - Chociaż, dzięki. Ty, um, też się wprowadzasz? -
Konwersacja była ponad moje siły, ale rozmowa z obcymi jest często łatwiejsza niż rozmowa
z kimś, kogo zna się od lat.
- Taa. Właśnie idę znaleźć mój pokój. - Odsunął się na bok, aby dziewczyna
z gigantycznym, pluszowym miśkiem mogła przejść. - Myślę, że jeszcze się zobaczymy?
- Taa, pewnie.
Mrugnął i wskazał na ciężary.
- Uważaj z nimi.
- Postaram się. - Odpowiedziałem.
Zack w końcu pojawił się znowu, kiedy ja zdążyłem już wtaszczyć wszystkie jego
graty do pokoju, wliczając w to resztę jego ciężarów i dożywotni zapas odżywek
proteinowych.
Zajęły nam tylko trzy wyprawy, by wnieść wszystkie moje rzeczy do mojego nowego
pokoju. Mój współlokator jeszcze tu nie dotarł, więc wybrałem lewą stronę i zamieniłem
materace. Pomieszczenie było większe niż pokoje w akademikach, w których byłem
wcześniej, ale nie było tu nic specjalnego. Miałem około metra przestrzeni pomiędzy łóżkiem
swoim a współlokatora, biurko, komodę i szafę. Przynajmniej pozwolono mi posiadać
mikrofalówkę. Nie to co w innych miejscach. Zbyt niebezpieczna. Mógłbym włożyć do niej
swoją głowę i spróbować się zabić lub rozłożyć ją na części i skonstruować bombę.
- Jesteś pewien, że dasz sobie z tym radę? Po prostu nie chcę, abyś dzwonił do mnie
w środku nocy, mówiąc, że musisz ukryć ciało kogoś, kogo zatłukłeś. Zrobiłbym to, ale
wolałbym nie.
Nie odpowiedziałem. Słowa nie były moją mocną stroną. W tych dniach zawsze
wydawało mi się, że dobieram te niewłaściwe. Nie mogłem zliczyć ile razy powiedziałem coś
nieodpowiedniego i kończyło się to na tym, że wchodziłem w jakieś gówno.
Telefon Zack'a zawibrował, a on uśmiechnął się, kiedy odpowiadał na wiadomość.
Przez jego uśmiech mogłem stwierdzić, że sms nadszedł od kogoś z kobiecą perswazją. To
był uśmiech kogoś, kto wiedział, że miał pełną kontrolę i mógł dostać cokolwiek zechce.
- Proszę mi wybaczyć, idę zobaczyć moją dziewczynę. - Mrugnął i podszedł do mnie,
klepiąc mnie ...