Pamięci Olgi, Marii, Tatiany i Anastazji Romanowych, czterech wyjątkowych młodych kobiet SPIS POSTACI Poniżej wymieniono imiona i nazwiska najczęściej...
43 downloads
58 Views
7MB Size
Pamięci Olgi, Marii, Tatiany i Anastazji Romanowych, czterech wyjątkowych młodych kobiet
SPIS POSTACI Poniżej wymieniono imiona i nazwiska najczęściej pojawiające się w tekście, w formie, w jakiej są w nim przytaczane. OTMA – używany przez same siostry akronim utworzony z pierwszych liter ich imion: Olga, Tatiana, Maria, Anastazja AKSZ – akronim utworzony od imion i nazwiska Aleksandra Konstantynowicza Szwedowa, oficera carskiej eskorty, jednego z ulubieńców Olgi ALEKSANDRA (SZURA) TIEGLEWA – niania, później służąca OTMA; wyszła za Pierre’a Gilliarda ALICJA – brytyjska księżniczka, później wielka księżna Hesji i Renu, matka Aleksandry (Alix) ALICKY – używane przez królową Wiktorię zdrobnienie imienia Alix (Aleksandry) dla odróżnienia jej od księżnej Walii, także Aleksandry, którą w brytyjskiej rodzinie królewskiej nazywano Alix ALIX – używane przez Mikołaja zdrobnienie imienia jego żony Aleksandry ANNA (NIUTA) DEMIDOWA – dama dworu Aleksandry ANNA WYRUBOWA – serdeczna przyjaciółka i powiernica Aleksandry; później mianowana frejliną BIBI – zdrobnienie imienia Warwary Wilczykowskiej, przyjaciółki Olgi i Tatiany, pielęgniarki w tak zwanym aneksie szpitalnym CHARITONOW – Iwan Charitonow, kucharz; towarzyszył rodzinie w Tobolsku i Jekaterynburgu CZEMODUROW – Terenty Czemodurow, lokaj Mikołaja DEREWIENKO – Andriej Derewienko, marynarz, opiekun Aleksego DICKIE – Ludwik Battenberg, później lord Mountbatten, kuzyn OTMA DYMITR PAWŁOWICZ – wielki książę Dymitr Pawłowicz, kuzyn OTMA DMITRIJ (MITIA) MALAMA – ranny oficer leżący w szpitalu, ulubieniec Tatiany DMITRIJ (MITIA) CZACH-BAGOW – ranny oficer leżący w szpitalu, ulubieniec Olgi DOŁGORUKI – książę Wasyl Dołgoruki, generał, adiutant Mikołaja w Stawce, kwaterze głównej Naczelnego Dowódcy DOKTOR BOTKIN – Jewgienij Botkin, nadworny lekarz rodziny carskiej DOKTOR DEREWIENKO – Władimir Derewienko, osobisty lekarz Aleksego (niespokrewniony z jego opiekunem Andriejem Derewienką) DOKTOR GIEDROYĆ – księżna Wiera Giedroyć, główny chirurg w Szpitalu Dworskim
DUCKY – używane przez rodzinę zdrobnienie imienia księżniczki Wiktorii Melity Sachsen-Coburg, pierwszej żony Erniego, brata Aleksandry JELIZAWIETA ERSBERG – służąca Aleksandry JELIZAWIETA NARYSZKINA – od 1910 roku najważniejsza dama dworu Aleksandry JELIZAWIETA OBOLENSKA – dama dworu Aleksandry ERNIE – Ernest, wielki książę Hesji i Renu, brat Aleksandry GENERAŁ MOSOŁOW – Aleksander Mosołow, naczelnik dworskiej kancelarii GENERAŁ SPIRYDOWICZ – Aleksander Spirydowicz, szef kijowskiego wydziału Ochrany, od 1906 roku zwierzchnik osobistej ochrony cara GLEB BOTKIN – syn doktora Botkina, towarzyszył mu w Tobolsku GRIGORIJ (OJCIEC GRIGORIJ) – Grigorij Rasputin, duchowy przewodnik rodziny carskiej HRABIA BENKENDORF – Paweł Benkendorf, główny marszałek i mistrz ceremonii dworu carskiego HRABIA FREEDERICKSZ – Władimir Freedericksz, szef służby cara HRABIA GRABBE – Aleksander Grabbe, dowódca eskorty cara IWAN SEDNIEW – lokaj OTMA, wuj Leonida Sedniewa IZA BUXHOEVEDEN – baronowa Sophie Buxhoeveden, najpierw honorowa, a od 1914. roku oficjalna dama dworu Aleksandry JOANNCZIK – książę Iwan (Joann) Konstantynowicz, kuzyn OTMA w drugiej linii KATIA – Jekatierina Zborowska, siostra Wiktora Zborowskiego; po uwięzieniu Anastazja prowadziła z nią najbardziej regularną korespondencję KŁAWDIA BITNER – nauczycielka dzieci w Tobolsku; później wyszła za Jewgienija Kobylińskiego KOBYLIŃSKI – Jewgienij Kobyliński, dowódca straży w Carskim Siole, potem komendant domu gubernatora w Tobolsku KSENIA – wielka księżna Ksenia Aleksandrowna, ciotka OTMA, siostra Mikołaja KSIĘŻNA SACHSEN-COBURG – wcześniej wielka księżna Maria Aleksandrowna, także księżna Edynburga KSIĘŻNICZKA SERBSKA HELENA (ELENA) – żona Joannczika KSIĘŻNICZKA GOLICYNA – Maria Golicyna, do śmierci w 1910 roku najważniejsza dama dworu Aleksandry LEONID SEDNIEW – kuchcik; towarzyszył rodzinie w Tobolsku i Jekaterynburgu; bratanek Iwana Sedniewa LILI DEHN – Julia Dehn, jedna z dam z najbliższego otoczenia Aleksandry w ostatnich latach, nie miała oficjalnego stanowiska na dworze LUDWIKA – księżniczka Ludwika Battenberg, córka Wiktorii, siostry Aleksandry, i kuzynka OTMA; później królowa Szwecji MADELEINE (MAGDALENA) ZANOTTI – najwyższa rangą osobista służąca Aleksandry, przyjechała z nią z Darmstadt
MARGARETTA EAGAR – guwernantka OTMA, zwolniona w 1904 roku MARIA BARIATYŃSKA – księżniczka Maria Bariatyńska, frejlina Aleksandry MARIA FIODOROWNA – caryca wdowa, matka Mikołaja, siostra księżnej Walii, później królowej Aleksandry; znana w rodzinie również jako Minny MARIA GERINGER – główna dama dworu Aleksandry, sprawowała pieczę nad jej biżuterią MARIA PAWŁOWNA MŁODSZA – wielka księżna, siostra Dymitra Pawłowicza, kuzynka OTMA MARIA (TUDELS/TOODLES) TUTELBERG – frejlina Aleksandry MARIA WASILCZIKOWA – dama dworu Aleksandry, zwolniona w 1916 roku MARIA WISZNIAKOWA (MARY) – niania OTMA, później Aleksego MASZKA – rodzinne zdrobnienie imienia Marii MERIEL BUCHANAN – córka brytyjskiego ambasadora w Petersburgu sir George’a Buchanana MILICA – księżniczka czarnogórska, żona wielkiego księcia Piotra NAGORNY – Klement Nagorny, marynarz, opiekun Aleksego NASTIA (NASTKA) – rodzinne zdrobnienie imienia Anastazji NASTIEŃKA (ANASTAZJA) HENDRIKOWA – osobista frejlina Aleksandry NIKOŁAJ (KOLA) DEMIENKOW – oficer carskiej marynarki, ulubieniec Marii NIKOŁAJ RODIONOW – oficer na carskim jachcie, ulubiony partner do tenisa Tatiany NIKOŁAJ SABLIN – Nikołaj Pawłowicz Sablin, oficer na carskim jachcie oraz bliski przyjaciel rodziny imperatora; niespokrewniony z Nikołajem Wasiljewiczem Sablinem NIKOŁAJ WASILJEWICZ SABLIN – ulubiony oficer Tatiany na carskim jachcie OLGA ALEKSANDROWNA – wielka księżna, ciotka OTMA, najmłodsza siostra Mikołaja ONOR – księżniczka Eleonora Solms-Hohensolms-Lich, druga żona brata Aleksandry Erniego PANKRATOW – Wasilij Pankratow, komisarz sprawujący dozór nad rodziną carską w Tobolsku; zwolniony w styczniu 1918 roku PAWEŁ WORONOW – oficer z carskiego jachtu; Olga zakochała się w nim w 1913 roku PHILIPPE (Maître lub Monsieur Philippe) – Nizier Anthelme Philippe, francuski mistyk i rzekomy uzdrowiciel PIERRE GILLIARD – nauczyciel francuskiego OTMA, Szwajcar z pochodzenia PWP – Piotr Wasiljewicz Pietrow, uczył OTMA rosyjskiego i literatury RITA CHITROWO – Margarita Chitrowo, przyjaciółka Olgi i pielęgniarka w aneksie szpitalnym SANDRO – wielki książę Aleksander Michajłowicz, mąż Kseni SIERGIEJ MIELIKADAMOW – ulubieniec Tatiany ze szpitala SOFIA TIUTCZEWA – frejlina OTMA i nieoficjalna guwernantka; zwolniona w 1912 roku STANA – księżniczka czarnogórska Anastazja, żona księcia Leuchtenbergu, w 1907 roku
wyszła za mąż po raz drugi, za wielkiego księcia Mikołaja SZURIK – zdrobnienie imienia Aleksandra Szwedowa SZWYZBIK – pieszczotliwe przezwisko Anastazji nadane jej przez ciotkę Olgę; również imię jej psa, który umarł w maju 1915 roku SYDNEY GIBBES (SIG) – nauczyciel angielskiego OTMA, później Aleksego TATIANA BOTKIN – córka doktora Botkina, towarzyszyła mu w Tobolsku TATISZCZEW – hrabia Ilja Tatiszczew, generał adiutant świty imperialnej; służył w Stawce (kwaterze głównej) TORA – Helena Wiktoria, córka księżniczki Heleny i księcia Chrystiana SchleswigHolstein, kuzynka OTMA w drugiej linii TRINA SCHNEIDER – Jekatierina Schneider, lektorka Aleksandry, często występowała w roli przyzwoitki OTMA WALENTINA CZEBOTARIEWA – przełożona pielęgniarek w aneksie szpitalnym WIELKA KSIĘŻNA MARIA PAWŁOWNA STARSZA – Maria Mecklenburg-Schwerin, żona wielkiego księcia Władimira Aleksandrowicza; znana w rodzinie jako Miechen WIELKI KSIĄŻĘ GIEORGIJ – Gieorgij Aleksandrowicz, młodszy brat Mikołaja i carewicz do śmierci w 1899 roku WIELKI KSIĄŻĘ KONSTANTY – Konstanty Konstantynowicz, ojciec Joannczika WIELKI KSIĄŻĘ MICHAŁ – Michaił Aleksandrowicz, najmłodszy brat Mikołaja WIELKI KSIĄŻĘ MIKOŁAJ – Mikołaj Mikołajewicz młodszy, wuj Mikołaja, do 1915 roku głównodowodzący rosyjskiej armii; drugi mąż Stany WIELKI KSIĄŻĘ PAWEŁ – Paweł Aleksandrowicz, wuj Mikołaja; ojciec Dymitra Pawłowicza i Marii Pawłowny WIELKI KSIĄŻĘ PIOTR – Piotr Mikołajewicz, mąż Milicy WIKTOR (WITIA) ZBOROWSKI – oficer z carskiej eskorty, ulubieniec Anastazji WŁADIMIR (WOŁODIA) KIKNADZE – ulubiony oficer Tatiany w aneksie szpitalnym WOŁKOW – Aleksiej Wołkow, kamerdyner Aleksandry ZINAIDA TOŁSTOJ – przyjaciółka OTMA; korespondowała z nimi po uwięzieniu
NOTA OD AUTORKI Czytelnicy zaznajomieni z historią Rosji wiedzą, że każdy autor mierzący się z okresem przedrewolucyjnym musi sobie radzić z kłopotliwym faktem współistnienia dwóch odmiennych kalendarzy: juliańskiego, używanego w Rosji do lutego 1918 roku, oraz gregoriańskiego, używanego wówczas w większości pozostałych krajów na świecie i przyjętego w Rosji 14 lutego 1918 roku. Dla jasności – wszystkie daty wydarzeń, które rozegrały się w Rosji przed 14 lutego 1918 roku, są podane według kalendarza juliańskiego (tak zwanego starego porządku, trzynaście dni wstecz w stosunku do gregoriańskiego), wszystkie zaś daty wydarzeń, które rozgrywały się w tamtym okresie w Europie i informowano o nich w prasie zagranicznej lub w listach napisanych poza Rosją, podano zgodnie z systemem gregoriańskim (nowy porządek). Tam, gdzie łatwo o nieporozumienia, podano obie daty lub oznaczono je jako (SP) lub (NP). Gdy zaczynałam pisać Cztery siostry, musiałam zdecydować, w którym miejscu moja opowieść się zakończy, bo pisałam już o Romanowach w książce z 2008 roku Ekaterinburg. The Last Days of the Romanovs. Podjęłam się w niej dokładnej rekonstrukcji ostatnich czternastu dni życia carskiej rodziny w domu Ipatiewa w Jekaterynburgu i szczegółowo opisałam makabryczne okoliczności jej zamordowania oraz sposób potraktowania zwłok. Nie będę powtarzać tutaj tej części historii. Decyzja, kiedy i gdzie zakończyć narrację, była więc trudna i biorę pełną odpowiedzialność za to, gdzie postawiłam kropkę. Mam nadzieję, że czytelnicy uznają, iż epilog doprowadza do końca główne wątki. I ostatnia, ale ważna kwestia: nie zamierzam w historii, którą tutaj przedstawię, poświęcać miejsca żadnej z wielu osób, które, poczynając od lat dwudziestych dwudziestego wieku w Berlinie, usiłowały na różne sposoby przekonać świat, że są którąś z czterech sióstr, cudem ocalałą z krwawej łaźni w domu Ipatiewa. Ta książka nie jest dla kogoś, kto pragnie poczytać więcej o Annie Anderson vel Franciszce Szankowskiej, ani też nie daje pożywki teoriom spiskowym, których zwolennicy w dalszym ciągu próbują udowodnić, że Anastazja – lub którakolwiek z sióstr – przeżyła, mimo szeroko zakrojonych i drobiazgowych analiz naukowych i testów DNA wykonanych od czasu najnowszych odkryć w lesie Koptiaki w 2007 roku. Jest to książka o prawdziwych siostrach Romanowych.
Tak więc trwają wiara, nadzieja i miłość – te trzy: z nich zaś największa jest miłość. 1 Kor 13, 13
PROLOG
❧ PIERWSZE I OSTATNIE DRZWI W dniu, w którym wywieźli Romanowów, Pałac Aleksandrowski opustoszał i wszyscy zaczęli go omijać – mieszkały tam już tylko duchy. Trzy poprzednie dni rodzina spędziła na gorączkowym pakowaniu się, powiadomiona w ostatniej chwili przez Rząd Tymczasowy Kiereńskiego o odsunięciu jej od władzy. Tylko trzy koty – Zubrowka znaleziona w kwaterze głównej Naczelnego Dowódcy i przygarnięta przez Aleksego oraz jej dwa kocięta, a także trzy psy, które dzieci zabrały z sobą do Carskiego Sioła, musiały zostać, a carewiczowi1 pozostało jedynie poprosić płaczliwym głosem, by ktoś się nimi zaopiekował2. Kiedy Maria Geringer, starsza dama dworu carycy mająca zająć się pałacem po wyjeździe rodziny, przybyła na miejsce, wygłodniałe stworzenia wyłoniły się z mroku niczym zjawy i obstąpiły ją, skomląc i miaucząc żałośnie. Jednak wszystkie czterdzieścioro drzwi pałacowych pokojów zapieczętowano, zamknięto kuchnie – wszystko było pozamykane na cztery spusty. Po opuszczonym parku chodziły już tylko koty i tylko one zostały z rodziny zmierzającej właśnie na Syberię, setki kilometrów na wschód od pałacu w Carskim Siole.
❧ W latach po rewolucjach rosyjskich 1917 roku każdy, kto chciał obejrzeć siedzibę ostatniej rosyjskiej rodziny carskiej, mógł przyjechać z oddalonej o dwadzieścia cztery kilometry dawnej stolicy i zwiedzić to miejsce. Można tam było dojechać brudną podmiejską kolejką albo – lawirując między licznymi wybojami – samochodem starą królewską drogą, która wiodła, prosto jak strzelił, przez równinne pola i lasy do Carskiego Sioła. Niegdyś uważane za rosyjski odpowiednik Wersalu, w ostatnich dniach imperium Carskie Sioło spowijała gęstniejąca aura melancholii – coś w rodzaju tristesse impériale, jak ujęła to jedna z jego byłych mieszkanek3. Już na początku 1917 roku, prawie sto pięćdziesiąt lat po tym, jak Katarzyna Wielka zleciła jej budowę, ta wiejska rezydencja carów przeczuwała swój nieuchronny koniec. Sowieci rzeczywiście od razu przystąpili do oczyszczania Carskiego Sioła z imperialnych skojarzeń i przemianowali je na Dietskoje Sieło – Dziecięce Sioło. Usytuowane na wyżej położonym terenie, z dala od bagnistych okolic Zatoki Fińskiej, z czystym powietrzem oraz uporządkowaną siatką szerokich alej otoczonych parkiem, zostało
uznane za idealne miejsce do intensywnych ćwiczeń fizycznych. Park Aleksandrowski zamieniono w ośrodek sportowo-rekreacyjny, który miał wychowywać zdrowych młodych obywateli nowego komunistycznego państwa. Komunizm nie od razu jednak odcisnął swoje piętno na samym miasteczku, które długo jeszcze było urokliwe, schludne i w przeważającej części drewniane. Dwa carskie pałace otaczały ciągnące się za skromnym ryneczkiem aleje ze wspaniałymi letnimi willami pobudowanymi przez arystokratów służących na dworze. Ich niegdysiejsi mityczni niemal mieszkańcy – nieistniejące już znamienite rosyjskie rody Bariatyńskich, Szuwałowów, Jusupowów, Koczubejów – dawno odeszli, a ich domy, zarekwirowane przez Sowietów, zaniedbane i tknięte rozkładem, powoli popadały w ruinę4. Głównym punktem tego przyjemnego, spokojnego miasteczka był do czasów rewolucji elegancki, utrzymany w złocistożółtej tonacji Pałac Aleksandrowski, z białą kolumnadą w stylu korynckim, ale we wcześniejszych wiekach centralną rolę odgrywał jeszcze okazalszy, stojący obok Wielki Pałac Katarzyny z całym swoim pozłacanym barokowym splendorem. W roku 1918 obydwa zostały znacjonalizowane i zamienione w lekcje poglądowe na temat „estetycznego upadku ostatnich Romanowów”5. W czerwcu, po dokładnym zinwentaryzowaniu ich wyposażenia, udostępniono zwiedzającym prywatne apartamenty na parterze Pałacu Aleksandrowskiego. Za piętnaście kopiejek zwiedzający mogli oglądać nie, jak się spodziewali, dowody zbytkownego stylu życia swojego byłego cara, lecz raczej zdumiewać się, że ostatni car Wszechrosji mógł mieszkać w tak skromnym otoczeniu6. Wnętrza były wyposażone nadspodziewanie prosto jak na obowiązujące wcześniej imperialne standardy – nie były bardziej wystawne niż, powiedzmy, pomieszczenia biblioteki publicznej czy jakiegoś muzeum w stolicy albo wiejskiej siedziby średnio zamożnego szlachcica. Niemniej dla rodziny Romanowów Pałac Aleksandrowski był ukochanym domem. Posłuszni nowo wyzwoleni proletariusze, „zajadając jabłka i kanapki z kawiorem”, czasem w towarzystwie kilkorga co odważniejszych zagranicznych turystów, zwiedzali pałac w niedziele, środy i piątki, po uprzednim obowiązkowym włożeniu brzydkich filcowych kapci, które chroniły wywoskowane parkiety przed uszkodzeniem7. Oprowadzani po carskich apartamentach słuchali – często zabarwionych pogardą – opowieści o ich niegdysiejszych lokatorach. Na wskroś zindoktrynowani przewodnicy starali się zdezawuować „burżuazyjny gust” ostatniego cara Rosji i jego małżonki. Staroświeckie meble w secesyjnym stylu, tanie, niemodne już oleodruki i sentymentalne obrazki, angielskie tapety, bezlik bibelotów zajmujących każdą wolną powierzchnię (głównie wyprodukowanych fabrycznie pospolitych drobiazgów), przywodziły zwiedzającym na myśl „typowy salonik na angielskiej czy amerykańskiej pensji” lub „berlińską restaurację drugiej kategorii”8. Sama rodzina była przedstawiana – okrągłymi zdaniami sowieckie) nowomowy – jako pozbawiona historycznego znaczenia. Przechodząc przez kolejne pokoje ze stojącymi przy drzwiach woskowymi figurami
lokajów w szkarłatno-złotej liberii, zwiedzający ulegali coraz silniejszemu wrażeniu, że Mikołaj II nie był despotycznym władcą, jak im to przedstawiano, lecz raczej nudnym, przykładnym mężem i ojcem, który lubił wypełniać swój gabinet i bibliotekę – gdzie przyjmował ministrów – fotografiami swoich dzieci na każdym etapie ich rozwoju, od niemowlęctwa po początki dorosłości: dzieci z psami, na kucykach, na śniegu, nad morzem. Szczęśliwa rodzina uśmiechała się na amatorskich zdjęciach zrobionych zabieranymi z sobą wszędzie aparatami Brownie. Nawet w swoim prywatnym gabinecie car miał specjalny stolik i krzesło, by jego kaleki syn mógł mu towarzyszyć podczas pracy. Ten ośrodek nieistniejącej już carskiej władzy był przestrzenią zaskakująco nijaką, domową i przyjazną dzieciom. Czy tak rzeczywiście wyglądał ostatni ziemski dom „krwawego cara Mikołaja”? Apartamenty prywatne cara i carycy, złożone z połączonych z sobą pokojów, były jeszcze jednym świadectwem ich trzech największych miłości: do siebie nawzajem i do swoich dzieci oraz żarliwej wiary religijnej. Ich przeładowana rzeczami sypialnia z angielskimi tapetami i zasłonami w kwiaty przypominała raczej prawosławną kaplicę niż buduar. Dwa skromne pojedyncze łóżka na żeliwnych stelażach – w rodzaju tych spotykanych w „podrzędnych hotelach”, jak w 1934 roku zauważył pewien amerykański zwiedzający – stały zsunięte w alkowie z ciężkimi zasłonami, a ściana za nimi od podłogi po sufit była zapełniona obrazami religijnymi, krucyfiksami oraz „tanimi blaszanymi ikonkami”9. Na każdej półce i blacie w swoim prywatnym salonie caryca rozmieściła jeszcze więcej bibelotów oraz zdjęć dzieci i ukochanego Nicky’ego. Rzeczy osobiste były nieliczne i zaskakująco banalne: pożyteczne przedmioty domowe, takie jak złoty naparstek, przybory do szycia, nożyczki hafciarskie, oraz tanie zabawki i ozdóbki – „porcelanowy ptaszek i poduszeczka do igieł w kształcie buta. Rzeczy w rodzaju tych, które mogła dostać od jednego z dzieci”10. Na końcu korytarza, od strony ogrodów, w szafach w garderobie Mikołaja wciąż wisiały starannie wyprasowane uniformy, a mieszcząca się tuż obok Wielka Biblioteka z przeszklonymi regałami była pełna porządnie poukładanych francuskich, angielskich i niemieckich książek oprawnych w safian, które car wieczorami często czytał swojej rodzinie na głos. Zwiedzający bywali skonsternowani tym, co zastawali nieco dalej, w Komnacie Górskiej. To pomieszczenie, jeden z reprezentacyjnych pokojów pałacu, zostało zamienione w bawialnię dla carewicza Aleksego. W samym środku tej eleganckiej sali wykładanej wielobarwnym marmurem, z kariatydami i lustrami, na honorowym miejscu nadal stała wielka drewniana zjeżdżalnia zwana amerykańską szyną11, na której wesoło bawiły się dzieci poprzednich carów, obok trzech replik samochodów w pomniejszeniu, ulubionych zabawek Aleksego. Przy drzwiach wychodzących na ogród stała wzruszająca pamiątka tragedii, która położyła się cieniem na ostatnim rodzie imperialnym Rosji: należący do Aleksego „mały wózek inwalidzki obity czerwonym aksamitem” – sugestywne przypomnienie ataków hemofilii, które często przyprawiały go o niemoc – z ciągle
widocznymi odbitymi konturami jego ciała12. Kamienne schody prowadziły na piętro, do apartamentów dziecięcych – również zdominowanych przez wielką bawialnię ubóstwianego Aleksego, pełną drewnianych i mechanicznych zabawek, takich jak pozytywka, która grała Marsyliankę, książek z obrazkami, pudeł z klockami, gier planszowych oraz jego ukochanych pułków ołowianych żołnierzyków. Sporych rozmiarów miś – jeden z ostatnich podarunków od kajzera sprzed wojny – trzymał straż przy drzwiach13. Na widok przylegającej do pokoju prywatnej łazienki carewicza z piersi zwiedzających często wydobywało się westchnienie współczucia – było tam „pełno potwornych narzędzi chirurgicznych”, takich jak aparaty ortopedyczne, „pokrywy na nogi, ręce i tułów zrobione z płótna i skóry”, używane jako podpory, kiedy choroba przyprawiała go o chwilową niepełnosprawność14. Dalej, w głębi, skromniejsze i drugorzędne wobec większych apartamentów carewicza – tak jak ich lokatorki były drugorzędne wobec niego w oczach narodu – były sypialnie, pokój do nauki, jadalnia oraz salon jego czterech starszych sióstr: Olgi, Tatiany, Marii i Anastazji. Jasne, przestronne sypialnie dziewcząt były umeblowane prostymi, pomalowanymi błyszczącym lakierem w kolorze kości słoniowej meblami z drewna cytrynowego i ozdobione zasłonami z angielskiego perkalu15. Młodsze siostry, Maria i Anastazja, wybrały narysowany szablonem fryz z różowymi różami i brązowymi motylami nad różową tapetą, Olga i Tatiana zażyczyły sobie powojów i brązowych ważek. Na identycznych toaletkach dziewcząt nadal były rozrzucone puzderka, szkatułki na biżuterię, zestawy do manikiuru, grzebienie i szczotki – tak jak je zostawiły16. Na biurkach piętrzyły się zeszyty w kolorowych okładkach, a wszędzie, gdzie się dało, były poustawiane niezliczone oprawione w ramki zdjęcia rodziny i przyjaciół. Jednak wśród tego bezliku typowych dziewczęcych drobiazgów nie sposób było nie zauważyć wiszących w różnych miejscach ikon oraz popularnych grafik i obrazów o tematyce religijnej. Przy łóżkach siostry miały ewangelie, książeczki do modlitwy, krzyże i świece, a nie zwykłe drobiazgi normalnie umieszczane w takich miejscach17. W szafach dziewczęta pozostawiły wiele swoich ubrań, kapeluszy, parasoli i par butów, zostały uniformy z taką dumą noszone przez starsze siostry na wielkich wojskowych paradach z okazji Trzechsetlecia dynastii Romanowów w 1913 roku, a nawet ich ubranka dziecięce i sukienki do chrztu. Na Syberii nie na wiele by im się zdały doskonale skrojone oficjalne stroje dworskie – cztery dopasowane kolorystycznie zestawy z różowego atłasu ze srebrnymi haftami i kokoszniki z różowego brokatu – ani cztery zestawy letnich kapeluszy z szerokim rondem, wszystkie pieczołowicie przechowywane w pudełkach. Przed wejściem, w korytarzu, stały kufry i kosze, wypełnione do połowy mnóstwem innych przedmiotów należących do dziewcząt – gotowe na ostatnią podróż, ale niezabrane. Stół w dziecięcej jadalni wciąż jakby czekał na kolejne śniadanie, nakryty porcelaną z monogramem Romanowów. „Ma się wrażenie, że dzieci są gdzieś na dworze, może bawią się w ogrodzie – zanotował zwiedzający w 1929 roku. – I że zjawią się lada moment”18.
Lecz na zewnątrz, na hektarach parku za otaczającym pałac wysokim żelaznym ogrodzeniem, wśród szpalerów posadzonych w równych odstępach lip, tam gdzie wcześniej na miękkim podszyciu po obu stronach alej tak bujnie kwitły syberyjskie jaskry, „wielkie, o podwójnych kwiatach, wonne niczym róże”, zawilce i niezapominajki, rozpleniła się dzika roślinność19. Pałac został zachowany, może jako zabytek, lecz jego niegdyś budzący zachwyt ogród zarosły chwasty i trawa, miejscami wysoka do pasa. Długa, pełna zieleni aleja, gdzie kiedyś dzieci Romanowów bawiły się i jeździły na kucykach oraz rowerach, doskonale utrzymane kanały, po których pływały łódką z ojcem, pomalowany na niebiesko i biało pawilon na Wyspie Dziecięcej pełnej bujnie kwitnących konwalii, maleńki cmentarzyk nieopodal, gdzie chowały swoje zwierzątka domowe... wszystko, co wiązało się z tym minionym życiem, spowijała teraz aura nieutulonego żalu.
❧ Pałac Aleksandrowski mógł być niegdyś rezydencją tych szkalowanych „dawnych ludzi”, zlikwidowanych podczas rewolucji, ludzi, o których zwykli Rosjanie coraz bardziej bali się mówić, lecz – jak wspomina pełen poświęcenia jego kurator – ten ostatni nieuchwytny „aromat epoki”, jednak się zachował. Miodowy zapach wosku używanego do pastowania podłóg, woń safianu z licznych tomów w bibliotece cara unosiły się w powietrzu, podobnie jak delikatny zapach olejku różanego z łampad w sypialni carycy, aż do wybuchu drugiej wojny światowej i zajęcia pałacu przez dowództwo armii niemieckiej, które doprowadziło go na skraj ruiny20. Przed wojną zwiedzanie apartamentów państwowych wieńczyła wizyta w centralnym półkolistym hallu na tyłach pałacu, gdzie car wydawał oficjalne bankiety i obiady dla przybyłych z wizytą dygnitarzy i gdzie w czasie pierwszej wojny światowej familia zasiadała razem w sobotnie wieczory na seanse filmowe. Tam w nocy z 31 lipca na 1 sierpnia 1917 roku rodzina Romanowów cierpliwie, lecz z lękiem, czekała przez długie, wolno płynące godziny na rozkaz opuszczenia domu na zawsze. W poprzednich dniach cztery siostry Romanowe musiały podjąć bolesne decyzje o tym, które ze swoich cennych rzeczy – niezliczonych albumów ze zdjęciami, listów od przyjaciół, ubrań, ulubionych książek – zabrać z sobą. Musiały zostawić lalki z dzieciństwa, starannie pousadzane na miniaturowych fotelach i kanapach, a wraz z nimi inne ukochane zabawki i pamiątki, w nadziei że ci, którzy zajmą pałac po nich, będą dla nich łaskawi21. Legenda głosi, że to właśnie przez główne drzwi tego półkolistego hallu w 1790 roku do pałacu po raz pierwszy weszła Katarzyna Wielka ze swoim dwunastoletnim wnukiem, przyszłym carem Aleksandrem I, kiedy pałac, którego budowę zleciła i który potem mu podarowała, został ukończony. Sto dwadzieścia siedem lat później, o świcie 1 sierpnia 1917 roku, kiedy samochody zajechały przed wejście, ostatnia imperialna familia Rosji
wyszła przez te same oszklone drzwi z zaprojektowanego przez włoskiego architekta Giacomo Quarenghiego osiemnastowiecznego hallu z wysokimi łukowatymi oknami, by wyruszyć w niepewną przyszłość – do odległego o dwa tysiące sto pięćdziesiąt osiem kilometrów Tobolska na zachodniej Syberii. Cztery siostry, wciąż wychudzone po przebytej niedawno odrze, na którą zachorowały na początku roku, płakały rozpaczliwie, opuszczając dom, w którym spędziły tyle szczęśliwych dni swego dzieciństwa22. Po ich odejściu przygnębiona Maria Geringer mówiła o swojej niegasnącej nadziei, że może dziewczętom poszczęści się na wygnaniu, że może znajdą dobrych mężów i będą szczęśliwe. Maria, podobnie jak inni lojalni członkowie świty carskiej i przyjaciele, którzy pozostali na miejscu, zachowała wspomnienia czterech sióstr ze szczęśliwszych czasów, ich niezliczonych przejawów dobroci, wspólnych radości i smutków – „roześmianych twarzy pod rondami wielkich, ustrojonych kwiatami kapeluszy” – w długich otępiających latach komunizmu23. Jak też wspomnienie ich żywiołowego brata, który każdego dnia rzucał wyzwanie swojej zagrażającej życiu chorobie i nie dawał się jej zastraszyć. A także stale obecnej na drugim planie kobiety, której najtrwalszą cnotą – a także tym, co paradoksalnie przyniosło im wszystkim zgubę – był zabójczy nadmiar matczynej miłości.
ROZDZIAŁ PIERWSZY
❧ MATCZYNA MIŁOŚĆ Były raz cztery siostry – Wiktoria, Elżbieta, Irena i Alix – z prowincjonalnego księstwa w południowo-zachodniej części Niemiec, pełnego krętych brukowanych uliczek i mrocznych lasów uwiecznionych w baśniach braci Grimm. W swoich czasach te cztery księżniczki Hesji i Renu uchodziły za „ozdobę gromadki wnucząt królowej Wiktorii” i słynęły z urody, inteligencji i uroku osobistego24. Po wejściu w wiek dorastania stały się przedmiotem bacznej obserwacji na obfitującej w największe emocje międzynarodowej scenie – królewskim rynku matrymonialnym Europy. Mimo że nie były posażne ani nie odziedziczyły rozległych terytoriów, wszystkie po kolei dobrze wyszły za mąż. Ale to najmłodszej i najpiękniejszej los zgotował największą niespodziankę. Cztery księżniczki heskie były córkami księżnej Alicji, drugiej córki królowej Wiktorii, oraz jej męża Ludwika, wielkiego księcia Rosji. W lipcu 1862 roku zaledwie dziewiętnastoletnia Alicja opuściła Anglię po ślubie z Ludwikiem w zamku Osborne, zasłonięta obfitym woalem, w żałobie po niedawno zmarłym ojcu księciu Albercie. Jak na ówczesne standardy Ludwik był dla córki królowej Wiktorii skromną partią, jednak małżeństwo to rozszerzyło już i tak rozgałęzioną sieć związków między bliższymi i dalszymi kuzynami europejskich rodów królewskich. Za swego długiego panowania Wiktoria zaaranżowała małżeństwa wszystkich swoich dziewięciorga dzieci i do późnej starości pilnowała, by po nich ich dzieci, a nawet wnuki, zapewniły sobie partnerów godnych ich królewskiego statusu. Księżniczka Alicja mogłaby bez trudu znaleźć lepszą partię, gdyby nie zakochała się w dość nudnym Ludwiku. Hesja była stosunkowo mała jak na królewskie włości, wiecznie w tarapatach finansowych i bez większego znaczenia politycznego. „Są w Anglii arystokraci, którzy mogliby dać córkom w posagu więcej, niż przypadło w udziale księżnej Alicji”, odnotowała w tamtym czasie jedna z gazet. Hesja była „zwyczajnym, sielskim państewkiem o rolniczym charakterze”, ze skromnym dworem. Księstwo było urokliwe, lecz dotąd nie zapisało się w historii niczym szczególnym25. Stolica Hesji Darmstadt, położona na porośniętych dębowymi lasami wzgórzach Odenwaldu, została w prestiżowym przewodniku Baedekera określona jako „miejsce bez większego znaczenia”26. Ba, według innej ówczesnej opinii było to „najnudniejsze miasto w Niemczech”, „w którym bywa się co najwyżej przejazdem”27. Darmstadt, zbudowane nad rzeką Darmbach na jednolitym planie, miało długie proste ulice, a przy nich typowe domy zamieszkane przez „dobrze odżywionych mieszczan i ich zadowolone z życia
Hausfrauen”. „Ogólna nieobecność życia” nadawała mu „aurę ponurego letargu”28. Starsza, średniowieczna dzielnica miała charakter i trochę więcej energii, ale ani pałac wielkoksiążęcy, ani budynek opery, ani pełne skamieniałości publiczne muzeum nie ratowały miasta przed mdłą i sztywną atmosferą panującą na tamtejszym dworze. Po przybyciu do Darmstadt księżniczka Alicja czuła się rozczarowana, bo choć była wychowana w duchu autorytarnym, przywykła do pewnej dozy liberalizmu, którą zapewniał jej ojciec książę Albert. Alicja była dla niego „rodzinną pięknością” i dorastała szczęśliwa oraz wesoła29. Radość dnia ślubu przyćmiła jednak przedwczesna śmierć ojca i rozpacz pogrążonej w żałobie matki. Jeszcze boleśniejsze było definitywnie kończące beztroski, lecz krótki okres dzieciństwa rozstanie z ukochanym rodzeństwem, zwłaszcza z bratem Bertiem. Wszystko to pogłębiło jej poczucie utraty. Księżnę otaczała aura smutku, którego nic nie było w stanie rozproszyć. Jej nowe życie w Hesji zapowiadało się nieszczególnie. Panujący tam wciąż stary porządek krępował inteligentne, perspektywicznie myślące kobiety takie jak ona30. Ceniona była jedynie cnota i cicha troska o domowe ognisko, a etykieta heskiego dworu, spisana w ciężkich, oprawnych w skórę tomiszczach, nużyła Alicję. Młoda księżniczka od początku przeżywała frustrację, nie znajdując ujścia dla swoich nieprzeciętnych talentów reformatorskich i intelektualnych. Jako wielbicielka Florence Nightingale chętnie zajęłaby się pielęgniarstwem, zresztą zademonstrowała swoje niepospolite umiejętności w tym zakresie podczas śmiertelnej choroby ojca w 1861 roku. Jeśli nie było jej to pisane, chciała stać się użyteczna w swoim nowym kraju na inne sposoby. Podejmowała się więc różnych działań o charakterze filantropijnym. Regularnie odwiedzała chorych w szpitalach, propagowała zdrowy styl życia kobiet, patronowała utworzeniu Domu dla Ciężarnych imienia Charlotte Heidenreich w 1864 roku. Podczas dwóch wojen – z Prusami w 1866 roku oraz z Francją w latach 1870-1871 – które wydobyły Darmstadt z mroków zapomnienia i rozdzieliły ją z walczącym na froncie mężem, Alicja stanowczo odrzucała sugestie, że powinna poszukać schronienia w Anglii, i sama opiekowała się swoimi dziećmi. Nie zaspokajało to jednak jej przemożnej potrzeby pomagania innym. Podczas obu wojen organizowała również opiekę szpitalną dla rannych i założyła Frauenverein (Związek Kobiet), który szkolił pielęgniarki. „W życiu – przekonywała swoją matkę w 1866 roku – tak naprawdę liczy się nie przyjemność, lecz praca”31. Obowiązek wobec innych, który był nadrzędną wartością w życiu jej ojca, stał się również jej dewizą. Alicja wydała na świat siedmioro dzieci, w niedługich odstępach czasu i z takim samym stoicyzmem, z jakim jej matka urodziła swoich dziewięcioro. Tu jednak podobieństwa się kończyły: w odróżnieniu od królowej Wiktorii księżniczka Alicja była pragmatyczną, czułą matką i interesowała się każdym szczegółem życia codziennego swych dzieci – sama nawet księgowała wydatki na ich utrzymanie. Podobnie jak jej starsza siostra Vicky – i ku „nieprzezwyciężalnemu obrzydzeniu” królowej Wiktorii – uparła się karmić piersią, co
skłoniło jej matkę do nazwania jej imieniem jednej z krów czempionek w Windsorze32. Dodatkowo uczyła się anatomii człowieka i opieki nad dziećmi, aby przygotować się do nieuchronnej konieczności pielęgnowania swoich latorośli w chorobach wieku dziecięcego. Jej oddanie macierzyństwu wydawało się nie mieć granic, jednak księżniczka nie rozpieszczała swoich dzieci – aż do konfirmacji dostawały tylko po szylingu kieszonkowego tygodniowo, później po dwa. Alicja, zupełnie jak królowa Wiktoria, była orędowniczką oszczędnego trybu życia, choć w jej wypadku gospodarność często wynikała z brutalnej konieczności. Dynastia heska nie opływała w dostatki, a Alicja często „cienko przędła”33. Jednak w Neues Palais, wybudowanym w latach 1864-1866 za pieniądze z jej posagu, udało się jej stworzyć ciepły drugi dom, udekorowany perkalikami i w sumie nieciekawymi przedmiotami przysłanymi z Anglii, pełen portretów oraz zdjęć rodzinnych. Urodzona 6 czerwca 1872 roku księżniczka Alix – szóste dziecko w rodzinie i przyszła imperatorowa Rosji – była uroczą, roześmianą dziewczynką z dołeczkami w policzkach i uwielbiała się bawić. Bliscy wołali na nią Sunny, a babcia od początku uważała ją za swoją pupilkę. Alicky, jak ją nazywała, była „piękna jak marzenie”. „To najładniejsze dziecko, jakie w życiu widziałam”, zawyrokowała królowa Wiktoria, nie czyniąc tajemnicy z tego, że ją faworyzuje34. Choć księżniczka Alicja angażowała się w wychowanie swoich dzieci w znacznie większym stopniu niż wiele królewskich matek, rozmaite akcje dobroczynne, którym się oddawała, pochłaniały mnóstwo czasu, a życie codzienne jej dzieci było organizowane przez ich główną angielską nianię panią Orchard. W skąpo umeblowanym pokoju zabaw w heskim pałacu wpajano dzieciom wiktoriańskie ideały: obowiązkowość, dobroć serca, skromność, higienę oraz powagę, a ponadto zapewniano im szczodre ilości niewyszukanego jedzenia, świeżego powietrza (bez względu na pogodę), długie spacery oraz przejażdżki na kucyku. W wolnych chwilach Alicja zabierała dzieci na spacer, rozmawiała z nimi, uczyła je malować, ubierała z nimi lalki, śpiewała im i grała na pianinie – nawet kiedy ich maleńkie paluszki, jak skarżyła się żartem, „wciskały się pod jej palce, żeby grać jak dorośli”35. Uczyła swoje córki, że muszą umieć same o siebie zadbać, i nie uznawała rozpieszczania dzieci – skromne zabawki sprowadzała dla nich z Osborne i Windsoru. Wolne chwile heskich księżniczek zawsze były wypełnione czymś, co ich matka uznała za pożyteczne – pieczeniem ciasta, robieniem na drutach albo jakąś formą prac rękodzielniczych lub robótek ręcznych. Dziewczęta same ścieliły sobie łóżka, sprzątały w swoich pokojach i oczywiście obowiązkowo pisywały regularnie listy do Liebe Großmama, a także co roku odwiedzały ją w Balmoral, Windsorze albo Osborne. Bardziej oszczędne rodzinne wakacje nad morzem – połączone z jazdą na osiołku, pływaniem, łowieniem krewetek i budowaniem zamków z piasku – spędzały w belgijskim Blankenberge, na bezdrzewnym, smaganym wiatrem wybrzeżu Morza Północnego, albo w Schloss Kranichstein, siedemnastowiecznym pałacu myśliwskim na skraju Odenwaldu. Księżna Alicja osobiście dbała też o rozwój religijny i moralny swoich dzieci i
wszczepiała im szczytne ideały, a jej największym marzeniem było, aby „do tej bitwy, jaką jest życie, zabrały z domu tylko wspomnienia miłości i szczęścia”36. Przygotowania do życiowej bitwy obejmowały naukę współczucia chorym i ubogim oraz wizyty w szpitalach z bukietami kwiatów w każdą sobotę oraz w święta Bożego Narodzenia. Życie księżnej upływało jednak coraz bardziej pod znakiem przewlekłego bólu – migren, reumatyzmu i newralgii, ale też wyczerpania psychicznego i fizycznego zaangażowaniem w tak wiele szczytnych spraw. Ostatnie dziecko w rodzinie, May, przyszło na świat dwa lata po Alix, w 1874 roku, wtedy jednak dziecięca idylla w Darmstadt dobiegła końca. Rodzina została nieodwracalnie naznaczona smutkiem, gdy w wieku dwóch lat, w 1872 roku, drugi syn Alicji Frittie zaczął zdradzać pierwsze jednoznaczne objawy hemofilii, jego ojciec chrzestny Leopold, czwarty syn królowej Wiktorii, też był dotknięty tą chorobą. Zaledwie rok później, w maju 1873, bystry i przeuroczy chłopczyk, którego Alicja hołubiła bez umiaru, zmarł wskutek krwotoku wewnętrznego po upadku z okna z wysokości sześciu metrów. Chorobliwy smutek, w którym pogrążyła się po tym wydarzeniu Alicja – rodzaj douleur tak wyraźnie współbrzmiący z boleścią jej owdowiałej matki – sprawił, że pełne żalu rozmyślania o umarłych i skupienie na życiowych zgryzotach, a nie na przyjemnościach, wkradły się w młodzieńcze życie pozostałego przy życiu rodzeństwa. „Obyśmy wszyscy podążyli za nim z takim samym spokojem, bez szamotaniny i większego bólu, i zostawili po sobie wspomnienie tak samo wielkiej miłości i pogody ducha”, powiedziała Alicja swojej matce po śmierci Frittiego37. Utrata połowy „ładnej pary” chłopców otworzyła czteroletnią lukę między jedynym odtąd synem Alicji Ernestem – którego wspomnienie śmierci Frittiego również prześladowało do końca życia – a najbliższą mu wiekiem siostrą Alix38. Gdy jej trzy starsze siostry zaczęły dorastać i nieuchronnie się od niej oddalać, Alix instynktownie zwróciła się w stronę młodszej siostry May i obie stały się wiernymi towarzyszkami zabaw. Z czasem księżna Alicja zaczęła znajdować pocieszenie w swoich „dwóch dziewczątkach”. Były „takie rozkoszne, takie kochane, wesołe i miłe. Nie umiałabym powiedzieć, która jest mi droższa – zwierzyła się królowej Wiktorii – obie są urzekające”39. Alix i May istotnie były dla niej pocieszeniem, lecz wraz z odejściem Frittiego blask w jej oczach przygasł i księżna zapadła na zdrowiu. W okresie gdy w smutny sposób pogłębiała się też przepaść między nią a mężem, Alicja wycofała się w przewlekłą melancholię i chroniczne zmęczenie. „Nie ma ze mnie żadnego pożytku – wyznała matce. – Nie opuszczam sofy i z nikim się nie widuję”40. Wstąpienie Ludwika na tron Hesji w 1877 roku i jej awans na wielką księżnę wywołały u niej jedynie przerażenie na myśl o wszystkich dodatkowych obowiązkach, które spadną na jej barki: „Zbyt wiele się ode mnie wymaga – skarżyła się matce – i muszę zajmować się tyloma sprawami. Na dłuższą metę to ponad moje siły”41. Trzymała się jako tako tylko dzięki wierze i bezgranicznemu oddaniu swoim ukochanym dzieciom, lecz aura fatalistycznej rezygnacji, jaką roztaczała, nie pozostała bez wpływu na jej wrażliwą córkę Alix.
W listopadzie 1878 roku dzieci pary książęcej dopadła epidemia dyfterytu – zachorowała najpierw Wiktoria, po niej Alix, a następnie reszta dzieci, z wyjątkiem Elli, na koniec zaś zaraził się ich ojciec. Alicja opiekowała się wszystkimi po kolei z wielkim oddaniem, lecz żadne umiejętności pielęgniarskie nie mogły uratować małej May, która umarła 16 listopada. Gdy malutką trumnę z jej ciałem zabierano na cmentarz, Alicja była już w stanie kompletnego załamania. Przez następne dwa tygodnie usiłowała utrzymać wiadomość o jej śmierci w tajemnicy przed pozostałymi dziećmi, ale w końcu musiała im powiedzieć i przypuszczalnie całus dany Erniemu na pocieszenie po tej strasznej nowinie przeniósł chorobę na nią. Podczas gdy dzieci wracały do zdrowia, księżna się poddała i zmarła 14 grudnia, w wieku trzydziestu pięciu lat, odchodząc na wytęsknione spotkanie z najdroższym Frittiem. Sześcioletnia Alix, która przeżyła najpierw śmierć ukochanej towarzyszki zabaw May, a niecały miesiąc później matki, doznała głębokiego urazu. Poza tym odebrano jej ulubione rzeczy – jej zabawki, książeczki i gry zostały zniszczone, aby wyeliminować źródła ewentualnego zakażenia. Ernie, który był jej najbliższy wiekiem, jako następca tronu znajdował się teraz pod osobną opieką guwernerów, więc izolacja mocno dawała się Alix we znaki. Jej najstarsza siostra Wiktoria wspominała lepsze czasy w liście do babci: „Nieraz wydaje mi się, jakbyśmy dopiero wczoraj wszyscy baraszkowali z May w pokoju Mamy po podwieczorku – a teraz jesteśmy już duże i nawet Alix zrobiła się taka poważna i rozsądna, a w domu jest często bardzo cicho”42. Straszliwą pustkę po śmierci matki próbowały wypełnić babcia, solidna i pokrzepiająca pani Orchard – znana Alix jako Orchie – oraz guwernantka Madgie (panna Jackson), ale dziewczynka i tak zmagała się z głębokim poczuciem opuszczenia. Jej pogoda ducha zaczęła ustępować miejsca coraz większemu sposępnieniu i skupieniu na własnych przeżyciach, a w jej życiu pojawiła się nieufność wobec obcych, która z biegiem lat się pogłębiała. Królowa Wiktoria chętnie wchodziła w rolę matki zastępczej Alix, jednej ze swoich ulubionych wnuczek. Coroczne wizyty Alix i jej rodzeństwa w Anglii, zwłaszcza te jesienne w Balmoral, pocieszały Wiktorię w jej samotnym wdowieństwie, a regularne spotkania pozwalały jej nadzorować edukację Alix – prywatni nauczyciele co miesiąc przesyłali królowej sprawozdania z jej postępów w nauce. Sama Alix sprawiała wrażenie zadowolonej z granej przez siebie roli „kochającego, obowiązkowego i wdzięcznego dziecka”, jak często podpisywała się w listach do królowej, i nigdy nie zapominała o urodzinach czy rocznicach, przesyłając babci w prezencie niezliczone, wykonane własnoręcznie hafty czy inne rękodzieła43. Po śmierci matki Anglia stała się jej drugim domem.
❧ Księżna Alicja zawsze miała bardzo konkretne zapatrywania na przyszłość swoich córek – chciała wychować je nie tylko na wzorowe żony. „Życie ma sens również wtedy, gdy nie
jest się zamężną”, napisała pewnego razu do matki, a wyjście za mąż tylko dlatego, że inni tego oczekują, to w jej odczuciu „jeden z największych błędów, jakie może popełnić kobieta”44. Najlepsze, na co piękna, lecz biedna księżniczka Alix z Hesji mogła liczyć, by gdy dorośnie, uwolnić się od braku ambicji i monotonii darmstadzkiego prowincjonalizmu, to ślub z jakimś pomniejszym europejskim książątkiem. Wszystko się jednak zmieniło, kiedy w czasie jej pierwszego pobytu w Rosji w 1884 roku (z okazji ślubu siostry Elli z wielkim księciem Sergiuszem Aleksandrowiczem) daleki kuzyn Mikołaj Aleksandrowicz, następca tronu Rosji, zapałał do niej uczuciem. On miał szesnaście lat, a ona tylko dwanaście, lecz od tamtej pory Nicky – jak już zawsze będzie go nazywała – nie przestał się w niej durzyć. Pięć lat później, gdy wielki książę Ludwik zabrał Alix w kolejną, tym razem sześciotygodniową, podróż do Rosji, Nicky dalej robił wszystko, by zgodziła się zostać jego żoną. Nieśmiała uczennica wyrosła na smukłą, eterycznie piękną młodą kobietę, a Nicky był w niej zakochany po uszy. Teraz jednak – w 1889 roku – Alix była już po konfirmacji w Kościele luterańskim, a przed debiutem towarzyskim, i jasno dała Nicky’emu do zrozumienia, że mimo iż darzy go głębokim uczuciem, to nie ma mowy o ślubie. Cnota przeważyła. Alix nie mogła i nie chciała zmieniać wyznania, zgodziła się jednak pisywać do niego w tajemnicy. Doręczaniem listów zajęła się Ella. Ówczesne zasady rządzące małżeństwami w rodzinach królewskich były bezwzględne dla dziewcząt, które nie łapały okazji, gdy im się nadarzyła. Jak odnotowano w jednej z gazet z tamtego okresu: „W kręgach królewskich miłość nie szerzy się niczym epidemia”45. Istniała obawa, że pryncypialność Alix pozbawi ją tego, za czym tęskniło tak wiele jej rówieśniczek z rodzin królewskich – małżeństwa z miłości, a nie z konieczności. Zrozpaczonemu Nicky’emu zdawało się, że przepaść między nimi jest nie do przekroczenia, i dla poprawy nastroju chwilowo zainteresował się innymi ładnymi buziami. Alix tymczasem cieszyła się w miarę wysokim statusem u siebie w kraju, jako ważna figura w bardzo ciasnym heskim światku. Jej owdowiały ojciec, którego ubóstwiała, w coraz większym stopniu powierzał jej, jako swojej jedynej niezamężnej córce, oficjalne obowiązki na heskim dworze. Alix stała się jego nieodłączną towarzyszką, a te nieliczne chwile, których nie spędzała przy nim, poświęcała na naukę, malowanie i rysowanie, szycie i reperowanie swoich skromnych sukien, grę na pianinie (a grała znakomicie), a także na rozmyślania religijne w ciszy. Tak więc gdy w marcu 1892 roku zaledwie pięćdziesięcioczteroletni Ludwik nagle zaniemógł i zmarł, „droga Alicky” pogrążyła się w „bezdennym żalu”, jak donosiła królowej Wiktorii Orchie. Co gorsza, był to „milczący żal, którego nie uzewnętrzniała”, jak zresztą większości uczuć46. Zatroskana babcia Wiktoria przytuliła osieroconą wnuczkę do piersi i poprzysięgła sobie: „Póki żyję i dopóki Alicky nie wyjdzie za mąż, będzie dla mnie bardziej niż kiedykolwiek przedtem jak moje własne dziecko”47. Alix, pogrążona w żałobie, przyjechała do niej do Balmoral, gdzie spędziły kilka tygodni solidarne w swym cichym cierpieniu. Prasa jednak ani myślała uszanować królewskiej żałoby – były ciekawsze tematy.
Księżniczka Alix miała już dwadzieścia lat, była panną na wydaniu, i zaczęły krążyć plotki o jej możliwym ślubie z młodym księciem Jerzym, drugim synem Bertiego, księcia Walii. Trzy lata wcześniej młodziutka Alix z zaskakującą determinacją i energią opierała się królowej, która usiłowała wydać ją za mąż za najstarszego syna i następcę Bertiego, Eddy’ego, księcia Clarence. Wiktoria była niezmiernie poirytowana, że Alix – wtedy już zakochana w Mikołaju – na własne życzenie pozbawia się szansy wstąpienia w przyszłości na tron Zjednoczonego Królestwa. Widoki na dobre zamążpójście tej ostatniej niezamężnej spośród czterech córek Domu Hesji trudno było uznać za najlepsze. Mniejsza o to, może udałoby się nakłonić ją do poślubienia Jerzego, zastanawiała się królowa, zwłaszcza po tym, jak nieszczęsny Eddy w styczniu 1892 roku zmarł na zapalenie płuc. Nic z tego nie wyszło, Alix była nieprzejednana, a gdy Jerzy zdecydował się wobec tego pojąć za żonę zrozpaczoną narzeczoną Eddy’ego Marię Teck, szybko stało się jasne, w kim Alix ulokowała swoje uczucia. Nie interesował jej nikt poza rosyjskim carewiczem. Królowa Wiktoria była coraz bardziej zaniepokojona perspektywą tego małżeństwa. Od czasów wojny krymskiej żywiła głęboką nieufność do Rosji i uważała ten kraj – dawnego wroga Wielkiej Brytanii – za „fałszywy” i „nieprzyjazny”, a większość jego mieszkańców za „pół-Azjatów”. Był to w jej odczuciu „kraj zdegenerowany, gdzie nikomu nie można ufać”48. Słała błagalne prośby do najstarszej siostry Alix, swojej imienniczki Wiktorii, aby ona i Ernie interweniowali i udaremnili to, „bo jeśli młodsza siostra poślubi syna cara, niczego to nie rozwiąże i nikomu nie wyjdzie na dobre (...). Rosja jest w tak złym stanie, tak źle tam się dzieje, że w każdej chwili może się wydarzyć jakaś katastrofa”49. Tymczasem w Rosji druga siostra Alix Ella dyskretnie przeciwdziałała próbom udaremnienia tego małżeństwa. Widziała na własne oczy usychającego z miłości Mikołaja i mimo że jego ojciec Aleksander III oraz jego małżonka w tamtym czasie również byli przeciwni temu małżeństwu, udzieliła mu pełnego wsparcia. W trakcie tych wszystkich kuluarowych dyskusji na temat jej przyszłości Alix milczała jak głaz, związana osobistym przyrzeczeniem danym ojcu przed śmiercią, że nigdy nie zmieni wyznania. Od śmierci Ludwika przywiązała się jak nigdy przedtem do Erniego, dla którego odgrywała teraz podobnie centralną rolę na heskim dworze. Za fasadą pełnego wyniosłości chłodu Alix była dumna z tego, jak wysoko postawiła sobie poprzeczkę, dumna ze swojej czystości serca, umiejętności samodzielnego myślenia i uczciwości. „Bywam rzecz jasna wesoła, a niekiedy sympatyczna, jak sądzę – przyznała w rozmowie z gościem z Rumunii – ale mam raczej kontemplatywną, poważną naturę kogoś, kto lubi wpatrywać się w każdą toń, czy to przejrzystą, czy mroczną”50. Lecz jej szlachetność i cnota były obarczone fatalną skazą: Alix nie nauczyła się, „że cnota powinna iść w parze z życzliwością”51. Już teraz traktowała siebie i życie zdecydowanie zbyt serio. W nadchodzących latach czekało ją aż nadto głębokich, ciemnych toni.
❧
W 1894 roku Alix i Nicky spotkali się ponownie, przy okazji kolejnego królewskiego wesela. Brat Alix Ernest znalazł wreszcie odpowiednią narzeczoną w osobie swojej kuzynki Wiktorii Melity (córki księcia Alfreda, drugiego syna królowej Wiktorii) i w kwietniu bliższa oraz dalsza europejska rodzina królewska zgromadziła się en masse w Koburgu na uroczystościach ślubnych. Tam też po wielu usilnych, płaczliwych prośbach Nicky’ego Alix wreszcie ustąpiła, częściowo pod wpływem Elli, która przeszła już na prawosławie. Możliwe, że był też inny powód – Alix zdawała sobie sprawę, że z chwilą ślubu Erniego straciła prymat na heskim dworze: „Moje życie z pewnością będzie wyglądało teraz inaczej, będę się czuła jak piąte koło u wozu”, pisała do królowej52. W następnych miesiącach stało się jasne, że nie lubiła grać drugich skrzypiec wobec nowej bratowej, wielkiej księżnej, jednak ślub z carewiczem był czymś znacznie więcej niż sprytnym wybrnięciem z kłopotliwej sytuacji. Alix nareszcie pozwoliła sobie być szczęśliwa. Starała się nie myśleć o „tych wszystkich okropnościach, które się mówi o ślubach między kuzynami” (Mikołaj był jej dalekim kuzynem), i postanowiła nie zamartwiać się budzącą lęk „chorobą, na którą cierpiał biedny Frittie”. „Kogo innego mogłabym poślubić?”, pytała przyjaciółkę. Poszczęściło się jej przynajmniej o tyle, że wychodziła za mąż z miłości53. Miłość przekonała też w końcu jej władczą babcię. Wiktoria szybko uporała się z rozczarowaniem i poczuciem, że utraci kogoś, kogo uważała za swoje dziecko – niewątpliwie mając w pamięci, że w 1840 roku sama też wyszła za mąż z miłości. Odsunęła od siebie instynktowne obawy o bezpieczeństwo wnuczki na tym „tak niepewnym tronie”, związane z groźbą rozruchów na tle politycznym i zamachów, i skoncentrowała się na zadaniu54. Jej ukochana Alicky musiała się przygotować do uciążliwej roli publicznej, dlatego Wiktoria od razu zarządziła, aby wnuczka przyjechała do niej do Anglii na wypoczynek. Lato minęło na spokojnym szyciu, lekturze, grze na fortepianie i wspólnych przejażdżkach z babcią. Ponadto Alix zaczęła się uczyć rosyjskiego z lektorką jej siostry Elli Jekatieriną Schneider, przysłaną specjalnie w tym celu z Rosji, a także prowadziła żarliwą dyskusję z doktorem Boydem Carpenterem, biskupem Ripon, o tym, jak pogodzić luterańską wiarę z konwersją na prawosławie. Nie cieszyła się jednak dobrym zdrowiem – już cierpiała na rwę kulszową, która pozostała jej zmorą do końca życia. Budziło to lekki niepokój babci i innych krewnych. „Alix znowu okulała i nie może chodzić, trzeba było nawet zawieźć ją do kościoła – relacjonowała księżna Sachsen-Coburg55 córce. – Stan jej zdrowia pozostawia wiele do życzenia”56. Już wcześniej chodziły słuchy, że Alix odziedziczyła po matce skłonność do chorób i nadmierną nerwowość, którymi nie mogła się afiszować za granicą, gdyż jako żona następcy rosyjskiego tronu powinna być przede wszystkim krzepka i urodzić zdrowych potomków. Cierpiała też na zapalenia ucha, częste bóle głowy o podłożu nerwowym przechodzące w migreny oraz słabe krążenie. Najbardziej jednak dawała się jej we znaki rwa kulszowa – ból bywał tak ostry, że nie mogła jeździć konno, grać w tenisa ani
nawet chodzić. Choć Alix z rzadka skarżyła się na swoje „liche nogi”, często skazywały ją one na długie godziny leżenia albo odpoczywania na sofie w pozycji półleżącej57. Europejska prasa wpadła już na trop i od dłuższego czasu rozsiewała plotki o jej problemach zdrowotnych, co doprowadziło do wydania latem 1894 roku oficjalnego oświadczenia, w którym dementowano doniesienia o słabym zdrowiu księżniczki jako „absolutnie bezpodstawne”58. Królowa Wiktoria nie miała jednak zamiaru ryzykować. Czujna jak zawsze w kwestii własnego zdrowia, była wielką orędowniczką odpoczywania w łóżku przy każdej możliwej okazji. Ubolewała, że już wcześniej nie wyznaczono Alix „dokładnego harmonogramu dnia ani jadłospisu” (z winy nadwornego lekarza z Hesji – „głupca”), a także nad tym, że rok wcześniej nie udało się jej zabrać wnuczki na kurację zdrowotną do Balmoral, „gdzie jest najwspanialsze powietrze na świecie”, Alix bowiem uznała, że klimat Szkocji jest dla niej trochę „zbyt ożywczy”59. Królowa nie miała wątpliwości, że napięcia i stres związane z zaręczynami młodej księżniczki z Mikołajem „wystawiły jej nerwy na ciężką próbę”, dlatego po przyjeździe z Darmstadt, 22 maja, Alix została wyekspediowana do wód, do Harrogate. Pojechała tam incognito, jako „baronowa Starkenburg”, lecz fortel nie zwiódł nikogo i wieść rozeszła się lotem błyskawicy, dając prasie asumpt do dalszych spekulacji. „Księżniczka Alix nie zaszyłaby się w kurorcie w Yorkshire w samym środku londyńskiego sezonu towarzyskiego, gdyby cieszyła się doskonałym zdrowiem”, komentowano na łamach „Westminster Budget”: Gorliwość, z jaką dwór zaprzecza doniesieniom, że [księżniczka] podupadła na zdrowiu, niewątpliwie wynika z obaw, iż mogłyby one doprowadzić do zerwania zaręczyn. Jest warunkiem sine qua non, że żona następcy tronu Rosji powinna być zdrowa jak rydz, a ślub z kimś, kto niedomaga, jest surowo zabroniony przez prawa sukcesyjne rodu Romanowów60. Czterotygodniowy pobyt Alix w Harrogate z jej damą dworu Gretchen von Fabrice był, mimo nachalności prasy, udany. Księżniczka wykorzystała do maksimum wygody przestronnej willi w zabudowie szeregowej przy Prospect Place w High Harrogate, na modnym krańcu miasta. Codziennie rano była jednak narażona na wścibskie spojrzenia gapiów – niekiedy nawet obserwujących ją przez lornetki teatralne – gdy jechała na wózku inwalidzkim albo w powozie do Victoria Bathing House, gdzie zażywała kąpieli siarkowych lub borowinowych i piła siarkową wodę mineralną o obrzydliwym zapachu. Po południu wożono ją na wycieczki specjalnym pojazdem będącym połączeniem wózka inwalidzkiego i roweru, podziwiała malownicze zakątki Yorkshire i pokrzepiała się „ożywczym” powietrzem. W niewielkiej odległości dyskretnie podążał za nią na rowerze detektyw61. Niedługo jednak musiała zacząć stosować taktykę uników, jak zwierzyła się Nicky’emu: „Całe tłumy zbierają się, żeby zobaczyć, jak wyjeżdżam, i chociaż wsiadam
obecnie na podwórku, obserwują drzwi i podbiegają, żeby mnie zobaczyć (...). A kiedy wchodzę do kwiaciarni, żeby kupić kwiaty, do okien podchodzą dziewczęta i wpatrują się we mnie”62. Jej obezwładniające zażenowanie potęgował fakt, że była w wózku inwalidzkim i czuła się bezbronna. Przez większość jej pobytu padał ulewny deszcz, a do końca ból w nogach niewiele zelżał, ale księżniczka ani na chwilę nie traciła pogody ducha i była uprzejma dla swoich asystentów oraz napotykanych miejscowych, którzy zapamiętali ją jako „osobę życzliwą i bezpretensjonalną, ani trochę sztywną czy oficjalną”63. Zaraz po przyjeździe na Prospect Place Alix odkryła z radością, że jej gospodyni pani Allen właśnie urodziła bliźnięta, chłopca i dziewczynkę. Uznała to za dobrą wróżbę i poprosiła, aby pokazano jej maleństwa. W domu zachowywała się zupełnie swobodnie, nalegając, by traktowano ją jak zwykłą osobę, i „przemykała po domu, podśpiewując niczym radosna młoda Angielka, która przed chwilą wróciła ze szkoły”: wpadała do swojej sypialni i przestraszała służącą, pomagając jej zasłać łóżko, to znowu wprawiała w konsternację panią Allen, kiedy pukała do drzwi kuchni z przemiłym: „Mogę wejść?”, huśtała uszczęśliwione bliźnięta albo stała zwrócona plecami do kominka jak mężczyzna z Yorkshire, rozprawiając o różnych sposobach przyrządzania potraw, albo też prowadziła długie dyskusje z baronową Fabrice o tym, jak powinno się ubierać dzieci i je wychowywać64. Na prośbę państwa Allen Alix została matką chrzestną bliźniąt – na chrzcie 13 czerwca w kościele Świętego Piotra w Harrogate nadano im imiona Nicholas Charles Bernard Hesse oraz Alix Beatrice Emma. Później hojnie obdarowała chrześniaków złotą biżuterią oraz fotografiami jej i jej narzeczonego, żeby gdy podrosną, wiedziały, po kim otrzymały imiona65. Były to dla Alix dobre chwile, pełne nadziei na szczęśliwe życie w otoczeniu gromadki dzieci, których tak pragnęła, chwile, kiedy Alix była sobą – otwartą, kochającą i szczodrą dla tych, którzy byli jej drodzy w jej prywatnym domowym świecie. W połowie czerwca do Alix dołączył w Anglii Nicky i bezgranicznie szczęśliwy pisał do matki: „padłem w ramiona przeznaczonej mi, która wydawała mi się jeszcze piękniejsza i jeszcze droższa niż przedtem”66. Przez trzy sielankowe dni spędzone w Walton nad Tamizą u siostry Alix Wiktorii oraz jej męża Ludwika Battenberga narzeczeni chodzili na przechadzki, siadywali na kocu pod kasztanowcem – Mikołaj z książką, którą czytał na głos, Alix z przyborami do szycia – albo odbywali wspólne przejażdżki, nareszcie bez przyzwoitek. Później wstąpili do królowej do Windsoru, by wyruszyć z nią stamtąd do Osborne. W tym samym czasie przyjechał z Rosji kapelan Mikołaja ojciec Janiszew, aby udzielać Alix katechezy z prawosławia. Sporo się przy tym natrudził, bo księżniczka była wnikliwą i dociekliwą uczennicą. Wychowana w duchu protestantyzmu, nie lubiła dogmatów i stanowczo odmówiła potępienia luteranizmu jako herezji w oficjalnym oświadczeniu. Trzeba było znaleźć kompromis. Ponieważ ślub miał się odbyć dopiero na wiosnę 1895 roku, Alix liczyła, że będzie
miała na przygotowania kilka spokojnych miesięcy u siebie w Hesji. Plany runęły, gdy z Rosji nadeszła wiadomość, że Aleksander III zapadł na bardzo ciężką chorobę i wszystko wskazywało na to, że nie przeżyje. Imperator pogodził się już wtedy z wyborem syna i zażyczył sobie spotkać się z jego wybranką przed śmiercią, więc Alix od razu wyruszyła z Hesji w długą podróż pociągiem na południe do Symferopola na Krymie, w towarzystwie swojej wiernej przyjaciółki Gretchen. Później dołączyła do Mikołaja w pałacu Romanowów w Liwadii, gdzie odbyły się formalne zaręczyny w obecności umierającego cara. 21 października67, dzień po śmierci Aleksandra, Alicja została oficjalnie przyjęta do Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego. Ponieważ Mikołaj był teraz carem, ślub został przyspieszony. Nie miał jednak charakteru prywatnego i nie odbył się w Liwadii, jak życzyli sobie narzeczeni68. Sprzeciwili się temu rosyjscy wielcy książęta, protokół dworski wymagał bowiem oficjalnej ceremonii w stolicy. I tak 14 listopada w przejmująco zimnym Sankt Petersburgu, po trzech tygodniach wyczerpującej i niemiłosiernie rozwlekłej dworskiej żałoby po zmarłym carze, Mikołaj i Aleksandra wypowiedzieli sakramentalne „tak” w obecności setek zaproszonych gości w kaplicy Pałacu Zimowego. Alix zachwycała tego dnia urodą i pogodnym nastrojem – wysoka i posągowa w srebrzystej brokatowej sukni z trenem obszytym gronostajowym futrem i w narzuconym na ramiona carskim płaszczu ze złotogłowia. Jej wdzięk podkreślały przejrzyste błękitne oczy i pofalowane złociste włosy o rudawym odcieniu, zwieńczone koroną ślubną z diamentami. Brytyjski wysłannik lord Carrington był pod wrażeniem: „Wyglądała dokładnie tak, jak powinna prezentować się idąca do ołtarza caryca Rosji”, entuzjazmował się w liście do królowej Wiktorii69. Inni świadkowie zwrócili uwagę na majestatyczną posturę księżniczki przy niższym od niej i dość delikatnie wyglądającym małżonku. Zdawało się wręcz, że to ona w tym związku ma siłę fizyczną i charyzmę, „znacznie większą od tej, jakiej spodziewamy się po księżniczkach”70. Jej poważne, pełne rezerwy spojrzenie i wąskie, zaciśnięte wargi zdradzały coś więcej: silną i pełną determinacji osobowość zmagającą się z naturalną, lecz nienaturalnie silną niechęcią do pokazywania się publicznie po tak długim pozostawaniu w domowym zaciszu heskiego dworu. Alix wytrzymała tę ciężką próbę, ale pod koniec dnia – zupełnie jak niegdyś jej babka Wiktoria – położyła się wcześnie do łóżka z bólem głowy. Obecna na uroczystościach księżna Radziwiłłowa podsumowała je słowami: „jeden z najsmutniejszych widoków, jakie kiedykolwiek przyszło mi oglądać”, i nie ona jedna tak czuła. Dopóki autokrata Aleksander III żył, rosyjska arystokracja czuła się bezpieczna, lecz z chwilą jego przedwczesnej śmierci poczucie bezpieczeństwa znikło, zastąpione przez „przeczucie nadciągającego nieszczęścia”71. Po paru nocach w dość ciasnych kawalerskich apartamentach Mikołaja w Pałacu Aniczkowskim w Petersburgu (carska rezydencja w Pałacu Zimowym ciągle jeszcze była odnawiana) nowożeńcy pojechali do Pałacu Aleksandrowskiego w Carskim Siole. W apartamentach carycy wdowy we wschodnim skrzydle – gdzie zresztą w 1868 roku Mikołaj
przyszedł na świat – spędzili cztery błogie dni niczym niezakłóconej prywatności, „w bliskości ciał i dusz”, jak powiedział Nicky swojemu szwagrowi Erniemu72. Alix też napisała do brata na krótko przed ślubem: „Jestem szczęśliwa i nigdy nie zdołam odwdzięczyć się Bogu za to, że obdarował mnie tak wielkim skarbem jak mój Nicky”73. Nikomu bliżej nieznana, nad wiek poważna heska księżniczka, „ein kleines deutsches Prinzesschen niemająca pojęcia o niczym poza drugorzędnymi niemieckimi dworami”, jak opisała ją kochająca babcia, zdobyła nie tylko jedną z najlepszych królewskich partii, lecz również najbogatszego człowieka na świecie74. Jednak opuściwszy Darmstadt wcześniej, niż pierwotnie planowano, przyszła imperatorowa przybyła do Rosji, nie znając panujących tam obyczajów ani głęboko zakorzenionych przesądów i słabo znając język, musiała też wykonać olbrzymi przeskok od bojowej surowości swego głęboko przeżywanego luteranizmu do przenikniętych mistycyzmem, bogatych rytuałów rosyjskiego prawosławia. Oba te światy dzieliła kulturowa przepaść. Księżniczka Alicja z Hesji napotykała te same problemy – choć na znacznie większą skalę – co jej matka na początku w Darmstadt, a także jej dziadek książę Albert, gdy pięćdziesiąt cztery lata wcześniej przybył na obcy angielski dwór jako stęskniony za domem Niemiec z Koburga. Przybrany kraj Alicji odnosił się do niej jako Niemki, a więc intruza – piątej księżniczki niemieckiej krwi, która miała zasiąść na rosyjskim tronie w ciągu raptem stu lat – z taką samą nieufnością, z jaką Anglia przyjmowała Alberta, zapoznane książątko z dynastii Sachsen-Coburg. Nawet jeśli Alix przyjęła prawosławie całym sercem, nadal była Angielką w każdym calu – miała angielskie przyzwyczajenia, angielskie sentymenty i rzeczowe angielskie podejście do życia rodzinnego wpojone jej przez matkę, a matce przez babkę. Takie zaplecze byłoby przydatne, gdyby pozostała w dobrze sobie znanej sferze zachodnioeuropejskich rodów królewskich, lecz Rosja – mimo uwodzicielskiego piękna krajobrazów, w których Alix zdążyła już się zakochać – pozostawała dla niej terra incognita, mitycznym krajem o burzliwej historii, słynnym z zapierającego dech bogactwa i majestatyczności dworu carskiego. Imperialny Sankt Petersburg schyłku wieku był bardzo odległy od wygodnego domowego zacisza Neues Palais i różanych ogrodów Darmstadt. Mimo to „łagodna, prostolinijna Alicky” dla miłości zebrała się na odwagę i opuściła azyl, jakim była dla niej cicha i spokojna rezydencja brata w Darmstadt, by zostać „wielką carycą Rosji”75. W obronie przed lękiem, jaki wzbudzały w niej obce zwyczaje panujące na dworze carskim, zamknęła drzwi przed wrogim światem zewnętrznym i wszystkim, co ją w nim przerażało. Uchwyciła się za to tych nielicznych znanych sobie rzeczy, które przynosiły jej ulgę, a także swojej roli oddanej „żoneczki” Mikołaja. Świat mógł na razie zaczekać, Rosja również. Tylko jednego nie można było odłożyć. Po śmierci Aleksandra III Mikołaj wydał proklamację nakazującą swoim poddanym złożyć mu przysięgę wierności jako nowemu carowi. Jego młodszy brat wielki książę Gieorgij Aleksandrowicz miał nosić tytuł
carewicza „do czasu, aż Bóg raczy pobłogosławić nasze rychłe małżeństwo z księżniczką Alix Hessen-Darmstadt narodzinami syna”76. Z dynastycznego punktu widzenia pierwszym i najpilniejszym obowiązkiem Alix było wydanie na świat męskiego potomka.
ROZDZIAŁ DRUGI
❧ LA PETITE DUCHESSE Od pierwszych dni pobytu w Rosji heska księżniczka Alix była w opozycji do wszystkiego, co jawiło się jej jako zagrożenie dla spokojnego rodzinnego życia, które sobie wymarzyła dla siebie i męża. Rodzina była dla niej jedynym oparciem, zanim śmierć zabrała jej najbliższych. Teraz Alix była daleko od domu, osamotniona i pełna obaw, poza tym bała się znaleźć na świeczniku. Jednak ukrywając swoje głębokie lęki poprzez wycofywanie się przy każdej możliwej okazji w domowe zacisze, wzmacniała aurę chłodu i rezerwy, którą już wcześniej emanowała. Aleksandra Fiodorowna, jak się teraz nazywała, musiała znosić wrogie spojrzenia rosyjskich arystokratów od początku krytykujących jej angielskie wychowanie i maniery, a także – o zgrozo! – jej słabą francuszczyznę, która wciąż jeszcze była w dużym stopniu językiem rosyjskich elit77. Na domiar złego ta mało ważna niemiecka księżniczka w oczach dworu zepchnęła na drugi plan uwielbianą i towarzyską byłą imperatorową Marię Fiodorownę, wciąż pełną energii niespełna pięćdziesięcioletnią wdowę. Presja związana z wypełnianiem oficjalnych obowiązków od początku wydawała się Aleksandrze prawie nie do zniesienia, a już w styczniu 1895 roku musiała wystawiać dłoń do pocałowania pięciuset pięćdziesięciu damom podczas noworocznej ceremonii baisemain. Wyraźnie widoczne u niej skrępowanie i nawyk wzdrygania się, ilekroć ktoś próbował podejść zbyt blisko, szybko zostały mylnie wzięte za symptomy trudnego charakteru. Jej nowa szwagierka wielka księżna Olga Aleksandrowna wspominała później: „Już w pierwszym roku, pamiętam, jakby to było wczoraj, gdy Alicky się uśmiechała, oni sądzili, że z nich szydzi. A jeśli zachowywała powagę, mówili, że się gniewa”78. W odpowiedzi Aleksandra wycofała się do bezpiecznego domowego zacisza, pochłonięta bez reszty myślami o macierzyństwie, którego oczekiwano od niej przede wszystkim. Wszyscy wypatrywali pierwszych oznak. Wielki książę Konstanty Konstantynowicz odnotował żartobliwie w swoim dzienniku kilka tygodni po ślubie cara: „Młoda caryca zemdlała w cerkwi. Jeśli powodem jest to, czego pragnie cała Rosja, to chwała Bogu!”79. Rzeczywiście, w końcu lutego Aleksandra zwierzyła się Erniemu (którego żona zresztą spodziewała się właśnie pierwszego dziecka w Darmstadt i Aleksandra wysłała do niej carską akuszerkę panią Günst): „Zdaje mi się, że mogę mieć nadzieję – coś się u mnie zatrzymało – i chyba... Nie mogę w to uwierzyć, to byłoby zbyt dobre, za wielkie szczęście”. Zobowiązała Erniego do dochowania tajemnicy. Jej siostra Ella
„emocjonowała się tym już w grudniu”, podobnie jak druga siostra Irena, lecz Aleksandra postanowiła podzielić się z nimi tą nowiną w swoim czasie80. O swojej dawnej niani, którą przywiozła z Darmstadt, pisała: „Orchie cały czas irytująco mi się przygląda”. Niespełna tydzień po napisaniu tego listu Aleksandra zaczęła „miewać co dzień tak okropne mdłości”, że nie mogła wziąć udziału w nabożeństwie pogrzebowym młodego wielkiego księcia Aleksego Michajłowicza, który zmarł na gruźlicę, i od tamtej pory często miała tak gwałtowne torsje, że nie wstawała z łóżka81. Gdy Orchie wyjątkowo udawało się namówić ją na kotlet barani, Aleksandra nieraz musiała odchodzić od stołu, żeby zwymiotować. Bała się, że wszyscy szukają potwierdzenia jej słabego zdrowia, o którym krążyło tyle opowieści, i jeszcze raz poprosiła Erniego, żeby nie rozpowiadał, jak gwałtowny przebieg mają jej poranne mdłości82. Od tej chwili aż do terminu rozwiązania carska biurokracja chroniła zdrowie i spokój Aleksandry murem cenzury – nie wydawano żadnych obwieszczeń ani biuletynów w rosyjskiej prasie, a społeczeństwo nie wiedziało w zasadzie nic o stanie zdrowia swojej monarchini. Młodzi w dalszym ciągu mieszkali w Pałacu Aniczkowskim w Petersburgu. Aleksandra spędzała dzień ukryta przed wzrokiem ciekawskich w „wielkim fotelu w rogu pokoju, na wpół zasłonięta parawanem”, na lekturze „Darmstadter Zeitung”, szyciu i malowaniu, podczas gdy jej ubóstwiany mąż zajmował się „uprzykrzonymi ludźmi”. Miała mu za złe już kilkugodzinną nieobecność rano związaną z pełnieniem oficjalnych funkcji (pobrzmiewało w tym echo mizantropii jej babki Wiktorii i jej niechęci do spuszczenia z oka ukochanego Alberta). Miała go za to dla siebie popołudniami: „Gdy on przekopuje się przez sterty dokumentów od ministrów, ja przeglądam proszalne listy, których nigdy nie jest mało, i wycinam znaczki” – to ostatnie z wrodzonej heskiej pedanterii. Sprawy państwowe męża postrzegała jako przykry obowiązek, „potworne nudziarstwo”83. Wieczorami Nicky czytał jej na głos, a gdy wracał do gabinetu uporać się z kolejną porcją papierów, Aleksandra zabawiała się graniem w halmę ze swoją teściową aż do powrotu męża, który ponownie czytał jej na głos przed snem. Tych raptem kilka symbolicznych obowiązków, do których spełnienia była zobligowana – przyjmowanie zagranicznych deputacji lub delegacji ministrów – stało się teraz uciążliwe w dwójnasób, ponieważ stale brało ją na wymioty i bolała ją głowa. Niemniej caryca miała wszelkie powody oczekiwać, że przed końcem roku wyda na świat upragnionego syna. Statystyki bez wątpienia przemawiały na jej korzyść – poprzednim trzem carom z dynastii Romanowów los zesłał wielu chłopców. Posiadanie męskiego potomka miało kluczowe znaczenie w państwie, w którym prawa sukcesyjne, zmienione w 1797 roku przez cara Pawła I, były oparte na męskiej primogeniturze84. Rosyjski tron mógł przypaść kobiecie jedynie w wypadku wygaśnięcia wszystkich prawowitych męskich linii dziedziczenia. A poza dwoma młodszymi braćmi Mikołaja, Gieorgijem i Michałem – następnymi w kolejności do tronu – było wtedy w Rosji kilku innych wielkich książąt nieskarżących się na brak synów.
W oczekiwaniu na narodziny upragnionego dziecka Aleksandra zajęła się tworzeniem czegoś, czego nie miała żadna rosyjska imperatorowa przed nią: zacisznego domu rodzinnego dla siebie, męża oraz spodziewanych w najbliższej przyszłości dzieci. Oboje uwielbiali Pałac Aleksandrowski w ustronnym Carskim Siole, z dala od oczu wścibskiej petersburskiej socjety. „Panuje tutaj tak rozkoszna cisza – pisała caryca do brata – że czujesz się innym człowiekiem niż w mieście”85. Wspólnie z Mikołajem postanowiła nie urządzać się w apartamentach rodzinnych Aleksandra III we wschodnim skrzydle, tylko zająć cokolwiek zaniedbane i skąpo umeblowane skrzydło zachodnie, bliżej bram pałacu. Wnętrza nie miały być urządzone w imperialnym stylu ani tym bardziej zbytkowne, lecz odnowione w zgodzie z prostym, prowincjonalnym gustem Aleksandry – miała to być doskonała przestrzeń, w której zamierzała żyć jako oddana Hausfrau oraz matka. Niewyszukane, nowoczesne meble, jak te pamiętane przez nią z dzieciństwa w Darmstadt, zamówiono u Maplesa, londyńskiego producenta i sprzedawcy mebli, który wysyłał je ze swojego sklepu przy Tottenham Court Road. Atmosfera tego w zamierzeniu bardzo rodzinnego domu, w którym Mikołaj i Aleksandra mieli przebywać przez większość czasu – poza okresem od świąt Bożego Narodzenia do Wielkiego Postu, zwanym sezonem zimowym i obowiązkowo spędzanym w Petersburgu – miała być przytulnie wiktoriańska i zgodna z upodobaniami babci. Śmietanka towarzyska stolicy była oczywiście zgorszona mieszczańskim gustem nowej carycy, zwłaszcza gdy zleciła ona rosyjskiemu projektantowi wnętrz Romanowi Meltzerowi odnowienie pokojów w Jugendstil, stylu secesyjnym popularnym wówczas w Niemczech, zamiast tak, jak przystało, w duchu rosyjskim i zgodnie ze stylistyką klasycznej fasady. Latem 1895 roku upały były nie do wytrzymania, a Aleksandra czuła się gorzej z każdym tygodniem ciąży, toteż chętnie uciekała tam, gdzie sięgała morska bryza – do Wiejskiego Domku usytuowanego w Aleksandrii, parku w stylu angielskim, jednym z sześciu parków krajobrazowych w rezydencji Peterhof. Wiejski Domek stanowił osobny świat: mieścił się na uboczu, daleko od złoconych kopuł wspaniałego pałacu Piotra Wielkiego, jego kaskad i fontann czy zdobnych ogrodów – był to urokliwy, nierzucający się w oczy budynek z czerwonej i beżowej cegły ułożonej w naprzemiennych poziomych pasach. W latach 18831885 Aleksander III przebudował go z dwukondygnacyjnej budowli z wieżyczkami na czteropiętrowy pawilon w stylu włoskim, z balkonami i przeszklonymi werandami. Wciąż jednak był on dość wysoki, a przy tym wąski, miał niezbyt przestronne pokoje i niskie sufity, przez co sprawiał wrażenie nie tyle rezydencji monarszej, ile nadmorskiej willi. Znajdował się jednak w iście sielankowym otoczeniu – schowany w odległym północnowschodnim zakątku parku, za cienistym sosnowo-liściastym zagajnikiem, za to z widokiem na wybrzeże Zatoki Fińskiej z porozrzucanymi na nim głazami. Sam park, pełen bujnie kwitnących polnych kwiatów, a także królików i zajęcy, otoczony dwumetrowym ogrodzeniem strzeżonym przez rozstawionych co dziewięćdziesiąt metrów żołnierzy z bagnetami, był patrolowany przez Kozaków z eskorty cara – jego osobistej ochrony, która nie odstępowała go na krok86. Wiejski Domek opasywał trawnik i ogródek z liliami,
malwami, makami i groszkiem pachnącym. Park przypominał Aleksandrze zachwycające ogrody wokół Wolfsgarten, domu myśliwskiego Erniego w głębi heskich lasów, a więc caryca czuła się tutaj bezpieczna i jak u siebie w domu. Ponieważ mieli się pojawić nowi domownicy, Mikołaj kazał dobudować w Domku dodatkowe skrzydło. Wnętrze miało być z grubsza takie jak nowe apartamenty pary carskiej w Carskim Siole, tyle że skromniejsze, ze zwykłymi, w większości białymi meblami i swojskimi perkalowymi zasłonami. Każde wolne miejsce, jak zawsze u Aleksandry, zajmowały jej ulubione „stoliki, kinkiety i meble (...) obładowane słojami, wazonami oraz misami pełnymi świeżo ściętych kwiatów o słodkim zapachu”87. Od czerwca do września Aleksandra przebywała w absolutnym odosobnieniu w Peterhofie. Ciąża była wyczerpująca, a dziecko bardzo ruchliwe. Jak pisała do Erniego w lipcu: „Maleństwo fika jak szalone, dostaję przez nie zawrotów głowy i kolek, kiedy chodzę”88. Dużo odpoczywała na szezlongu przy oknie z widokiem na morze, a w przerwach od rysowania, malowania i szycia kołderek czy ubranek dla dziecka wychodziła na codzienne leniwe spacery albo na przejażdżki z mężem. „Jakaż to musi być radość, mieć taką słodką kruszynkę”, pisała do Erniego, który w lipcu miał już córeczkę o imieniu Elżbieta. „Czekam z utęsknieniem na ten moment, gdy Bóg obdaruje także i nas – będzie to też szczęście dla mojego ukochanego (...) on ma tyle smutków i zmartwień, że przyjście na świat maleństwa, które będzie jego, na pewno go rozweseli (...). Jest taki młody i na tak odpowiedzialnym stanowisku, musi zmagać się z tyloma przeciwnościami”89. Z końcem sierpnia remont apartamentów w Carskim Siole dobiegł końca. Mimo skromnych rozmiarów pałac wraz z przyległymi terenami parkowymi ciągnącymi się przez dwadzieścia dwa i pół kilometra wymagał tysiącosobowego zastępu służących oraz dworskich urzędników do administrowania rezydencją i jeszcze liczniejszego garnizonu wojskowego do jej pilnowania90. Aleksandra była zachwycona nowymi pokojami i powoli kompletowała wyprawkę dla dziecka, choć zmagała się z wieloma dolegliwościami. „Mam szczerą nadzieję, że to już nie potrwa długo, bo maluch dużo waży i mocno kopie”, relacjonowała bratu91. Pod koniec września poczuła ostry ból brzucha. Posłano po panią Günst92, ta zaś natychmiast wezwała doktora Otta, dyrektora Instytutu Położnictwa w Petersburgu i najsłynniejszego wówczas ginekologa w Rosji, któremu Günst niedawno asystowała przy porodzie pierwszego dziecka siostry Mikołaja Kseni. Tymczasem Aleksandra zastanawiała się nad wyborem niani dla dziecka. Podobnie jak Ksenia, chciała, żeby była to Angielka: „Żeby tylko udało mi się znaleźć jakąś dobrą – one przeważnie boją się tak daleko wyjeżdżać, wyobrażają sobie niestworzone rzeczy o tych dzikich Rosjanach i Bóg wie, jakie jeszcze inne brednie – jej pomocnica będzie oczywiście Rosjanką”93. Mikołaj i Aleksandra spodziewali się rozwiązania około połowy października, ale kiedy Ella przyjechała z Moskwy pod koniec miesiąca, dziecka nadal nie było na świecie. Zastała Alix „w doskonałym zdrowiu”. Jest, „dzięki Bogu, dużo krąglejsza na twarzy, ma taką zdrową cerę i nie wyglądała tak ładnie od lat”, donosiła królowej Wiktorii. Trochę się
bała, że dziecko będzie „zapewne ogromne”, ale za to Alix była odmieniona – „wesoła jak dziecko, a tamta ponura mina, którą miała od śmierci papy, teraz znika w bezustannych uśmiechach”94. Mikołaj uważnie obserwował żonę: „bobas osunął się niżej i przez to jest jej bardzo niewygodnie, biedulce!”, informował swoją matkę95. Był tak zaaferowany spodziewanymi lada chwila narodzinami dziecka, że miał nadzieję, iż w tej wiekopomnej chwili ministrowie „nie zasypią” go pracą. Oboje z Aleksandrą spodziewali się syna i wspólnie zdecydowali już, że dadzą mu na imię Paweł. Marii Fiodorownie nie bardzo się to podobało z powodu skojarzeń z zamordowanym Pawłem I, ale bardzo zależało jej na tym, żeby być na miejscu, gdy zacznie się poród. „Oczywiście powiadomisz mnie, gdy tylko pojawią się pierwsze oznaki, prawda? Przylecę do was jak na skrzydłach, moje drogie dzieci, i nie będę sprawiała kłopotu, z wyjątkiem tego, że jak policjant będę trzymała wszystkich z daleka”96. Duże rozmiary dziecka i jego ułożenie powodowały u Aleksandry tak silny ból w plecach i nogach, że była teraz zmuszona całymi godzinami leżeć w łóżku albo na sofie. „Maluszek nie chce się pokazać – niby stoi na progu, ale zwleka, a ja czekam z takim strasznym utęsknieniem”, opowiadała Ernestowi97. Doktor Ott czuwał przy niej w nocy, a pani Günst przebywała w pałacu już od dwóch tygodni. Ponieważ oficjalne źródła milczały na temat przebiegu ciąży imperatorowej, w kraju i za granicą wręcz huczało od plotek, zupełnie jak w przededniu jej ślubu. W brytyjskiej prasie próbowano je uciąć ostrą repliką opartą na „dobrze poinformowanych źródłach w Darmstadt i Berlinie”: W związku z krążącymi ostatnio niepokojącymi pogłoskami na temat zdrowia rosyjskiej carycy oraz wiadomością, że wezwani zostaną inni lekarze, nasz korespondent z Sankt Petersburga donosi, że Jej Cesarska Wysokość, jak deklaruje jej doradca medyczny, ma się zupełnie dobrze i nie potrzebuje ani nie pragnie żadnej pomocy z zewnątrz98. 3 listopada około godziny pierwszej w nocy Aleksandra wreszcie zaczęła rodzić. Ella dołączyła do Marii Fiodorowny i obydwie – jak Ella relacjonowała później królowej Wiktorii – zaczęły „delikatnie masować jej plecy i nogi, żeby przynieść jej ulgę”99. Aleksandra była wdzięczna za ich obecność, podobnie jak za obecność męża, poród trwał bowiem aż dwadzieścia godzin. Mikołaj w tym czasie często wybuchał płaczem, a jego matka modliła się na kolanach100. W końcu o dziewiątej wieczorem „usłyszeliśmy płacz dziecka i wszyscy odetchnęliśmy swobodniej”, wspominał Mikołaj101. Na świat przyszła jednak dziewczynka, nie wyczekiwany chłopiec, a obawy Elli się potwierdziły: „Niemowlę urodziło się przeogromne, ale ona była dzielna i cierpliwa, a Minny [Maria Fiodorowna] bardzo skutecznie dodawała jej otuchy”102. Dziewczynka ważyła cztery i pół kilograma. Żeby dostarczyć ją z łona w ręce matki, Ott i Günst musieli działać wspólnie, naciąć krocze oraz użyć kleszczy, a także sporej dawki chloroformu103.
Mikołaj zanotował w swoim dzienniku: „Na zawsze zapamiętam ten dzień”, ale nie krył też, że „wiele w nim” wycierpiał, widząc żonę w męczarniach bólów porodowych. Córeczka, której razem z Aleksandrą dali na imię Olga, wydawała się taka zdrowa i silna, że – jak zauważył – wcale nie wyglądała na noworodka104. Królowa Wiktoria przyjęła wiadomość z niezmierną ulgą: „W Carlisle odebrałam od Nicky’ego telegram tej treści: »Kochana Alix właśnie urodziła śliczną, dorodną córeczkę Olgę. Brak mi słów, by wyrazić, jak bardzo się cieszę. Matka i dziecko mają się dobrze«. Co za radość”105. Z jeszcze większą ulgą odetchnęła po wiadomości od Elli, że: „Cieszą się tak bardzo, że nawet nie przyszło im do głowy żałować, iż urodziła się dziewczynka”106. Mikołaj istotnie skwapliwie podkreślał radość swoją i żony, o czym szeroko rozpisywała się później prasa. Odbierając gratulacje od marszałka dworu, powiedział podobno: „Rad jestem, że urodziła nam się dziewczynka. Gdyby to był chłopiec, byłby własnością narodu, a ponieważ to dziewczynka, należy do nas”107. Car i caryca zakochali się w córce. „Są tacy dumni z siebie samych, z siebie nawzajem i z dziecka, że zdaje im się, iż nie ma nic doskonalszego”, napisała żona brytyjskiego dyplomaty108. „Płeć dziecka nie stanowi dla nas problemu – deklarowała Aleksandra. – Jest ono po prostu darem od Boga”109. Rodzice od razu nagrodzili doktora Otta i panią Günst za fachowe i bezpieczne odebranie porodu. Ott otrzymał tytuł lejbakuszera dworu carskiego, złotą tabakierę wysadzaną brylantami i honorarium w wysokości dziesięciu tysięcy rubli (tak samo był później nagradzany za odebranie kolejnych dzieci Romanowów). Jewgienija Günst otrzymała około trzech tysięcy rubli – teraz i za każdym następnym razem110. W rodzinie Romanowów pojawiło się nieuniknione w tej sytuacji poczucie rozczarowania, które wielka księżna Ksenia podsumowała słowami: „ogromna to radość, chociaż szkoda trochę, że to nie chłopczyk!”111. Na takie rozterki nie było oczywiście miejsca w mocno cenzurowanej rosyjskiej prasie. Cały Petersburg czekał niecierpliwie na ten moment, który miały obwieścić salwy armatnie znad Newy. Gdy nadszedł, „ludzie otwierali okna, inni wybiegali na ulice, żeby policzyć wystrzały”. Niestety, doliczyli się tylko stu jeden – narodziny pierwszego syna i następcy oznajmiłoby trzysta jeden112. Nowina dotarła do wielu teatrów w Petersburgu akurat wtedy, gdy publiczność zbierała się do wyjścia po wieczornych spektaklach. „Wywołało to na widowni spontaniczne manifestacje patriotyzmu i na życzenie publiczności musiano odegrać po kilka razy rosyjski hymn”113. W paryskiej dzielnicy rosyjskiej w soborze Świętego Aleksandra Newskiego na rue Daru odśpiewano Te Deum w podziękowaniu za bezpieczne rozwiązanie carycy. Prasa brytyjska szybko jednak wychwyciła element konsternacji w rosyjskich kręgach politycznych i dyplomatycznych. „Syn byłby bardziej pożądany niż córka, ale córka jest lepsza niż nic”, komentowała „Pall Mall Gazette”114. Anglia i Rosja wciąż jeszcze do pewnego stopnia były przeciwnikami politycznymi, w „Daily Chronicie”, zastanawiano się więc, czy mała Olga nie zostanie w przyszłości „wykorzystana jako pretekst do nawiązania
angielsko-rosyjskiego porozumienia”. Zostało zasiane ziarno przyszłego zbliżenia politycznego między rosyjską i brytyjską rodziną królewską, a czyż istnieje na to lepszy sposób niż dynastyczne małżeństwo? 5 listopada 1895 roku w Sankt Petersburgu wydano manifest z okazji narodzin wielkiej księżnej Olgi: „Ponieważ uznajemy nową członkinię Rodziny Carskiej za znak błogosławieństw przyobiecanych naszemu Domowi i Imperium, pragniemy zawiadomić o tym radosnym wydarzeniu wszystkich naszych wiernych poddanych i wespół z nimi zanosimy do Wszechmogącego żarliwe modlitwy, ażeby nowo narodzona Księżniczka wzrastała w szczęściu i sile”115. Dla uczczenia narodzin córki Mikołaj łaskawie ogłosił amnestię: więzieni za poglądy polityczne lub religijne zostali ułaskawieni, a pospolitym przestępcom umorzono wyroki. Nie wszyscy jednak podzielali optymistyczny pogląd na przyszłość małej Olgi. Z początkiem nowego, 1896 roku we francuskiej prasie pojawiła się niezwykła historia. Książę duński Karol (mający niebawem poślubić księżniczkę Maud z Walii, córkę wuja Aleksandry Bertiego) podobno „ćwiczył swoją inwencję twórczą, stawiając horoskop maleńkiej córeczce cara”. Książę przewidywał w nim krytyczne dla zdrowia Olgi okresy – „w trzecim, czwartym, szóstym, siódmym i ósmym roku życia”. Zastrzegł, że nie może „zagwarantować, iż dziewczynka dożyje ostatniego wymienionego wieku, lecz jeśli tak się stanie, to z całą pewnością dożyje lat dwudziestu”. A to według niego miało oznaczało „dwanaście lat spokoju, za które powinno się dziękować”. Albowiem „nie ma wątpliwości (...), że dziewczyna nie dożyje trzydziestych urodzin”116.
❧ Po narodzinach nowej prawnuczki królowa Wiktoria, jako matka chrzestna, uznała, że trzeba zapewnić dziecku dobrą angielską nianię, i natychmiast przystąpiła do poszukiwania odpowiedniej kandydatki. Nie mogła tylko pogodzić się z tym, że Aleksandra zamierzała karmić piersią, zupełnie jak niegdyś jej matka Alicja. Brytyjska prasa szybko podchwyciła tę sensacyjną jak na owe czasy wiadomość. Kto to widział, żeby monarchinie – a już zwłaszcza rosyjskie imperatorowe – karmiły swoje dzieci piersią. Nowina „wprawiła wszystkich Rosjan w zdumienie”, mimo że planowano zatrudnić również, w charakterze wsparcia, mamkę. W tym celu „zgromadzono (...) ogromną liczbę chłopek z różnych stron”. „Kandydatka nie mogła być matką mniej niż dwojga ani więcej niż czworga dzieci, przy czym preferowane były te o ciemnej karnacji”117. Pierwsza próba karmienia piersią przez Aleksandrę jednak się nie powiodła, gdyż mała Olga nie chciała ssać i – jak wspominał Mikołaj – „na tym się skończyło, że Alix wcale udatnie zaczęła karmić syna mamki, a ta dawała pokarm Oldze. Arcyśmieszne!”. „Moim zdaniem to najnormalniejsza rzecz dla każdej matki i uważam, że tak postępując, daje doskonały przykład!”, przekonywał królową Wiktorię wkrótce potem118.
Aleksandra, jak było do przewidzenia, rozkwitała jako karmiąca matka; jej cały świat – i Mikołaja także – kręcił się wokół uwielbianej nowo narodzonej córki. Car z upodobaniem dokumentował w swoim dzienniku każdy szczegół jej życia: pierwszą przespaną noc, swoją pomoc przy karmieniu i kąpaniu, wyrzynanie się pierwszych ząbków, stroje dziewczynki, pierwsze zrobione przez niego zdjęcia córki. Naturalnie ani on, ani Aleksandra nie zauważali, że mała Olga nie grzeszyła urodą – miała pyzatą buzię i nieładną blond czuprynę, która zastąpiła długie ciemne włoski, z jakimi się urodziła, a jej główka sprawiała wrażenie za dużej w stosunku do reszty ciała, przez co niektórym krewnym dziewczynka wydawała się wręcz brzydka. Od samego początku była jednak grzecznym, pulchnym i szczęśliwym niemowlęciem, a zachwyceni rodzice właściwie nie spuszczali jej z oka. Rankiem 14 listopada 1895 roku, w rocznicę ślubu rodziców i w czterdzieste ósme urodziny carycy wdowy, Olga Mikołajewna Romanowa została ochrzczona (zgodnie z rosyjskim prawosławnym obyczajem dostała tylko jedno imię). Chrzest miał szczególnie radosny charakter, gdyż wyznaczył koniec oficjalnej żałoby po carze Aleksandrze III. Dziewczynka, wystrojona w tę samą sukienkę, w której ochrzczono jej ojca, została przywieziona do cerkwi Zmartwychwstania, prywatnej kaplicy rodziny imperialnej w Carskim Siole, złotą karocą zaprzężoną w sześć siwych koni, w eskorcie Kozaków z gwardii przybocznej cara. Księżniczka Maria Golicyna, główna dama dworu, zaniosła Olgę do chrzcielnicy na złotej poduszce. Zgodnie z prawosławną tradycją Mikołaj i Aleksandra nie uczestniczyli w tej ceremonii, która zgromadziła biskupów Synodu prawosławnego, znamienitych królewskich krewnych, dyplomatów i zagraniczne osobistości, wszystkich w reprezentacyjnych strojach dworskich. Dziewczynka miała siedmioro honorowych rodziców chrzestnych, w tym królową Wiktorię i carycę wdowę. Ponieważ większość z nich nie mogła stawić się osobiście, uroczystościom przewodniczyła Maria Fiodorowna, olśniewająca w rosyjskim stroju narodowym i wysadzanym klejnotami kokoszniku, otoczona przez większość rosyjskich wielkich książąt i księżnych. Podczas nabożeństwa dziecko „zostało trzykrotnie zanurzone w wodzie, jak każe prawosławna tradycja, następnie złożone na pikowanej kołderce z różowego atłasu, wytarte do sucha i rozebrane, po czym zwrócone piastunce, bardzo ważnej w stroju z jedwabnego rypsu”119. Następnie namaszczono Olgę świętymi olejami na twarzy, na powiekach, uszach, dłoniach i stopach, a Maria Fiodorowna trzykrotnie obniosła ją wokół cerkwi. Dwaj ojcowie chrzestni szli po jej prawej i lewej stronie. Po zakończeniu ceremonii Mikołaj nadał córce Order Świętej Katarzyny. Aleksandra była poważnie osłabiona po porodzie i do 18 listopada musiała pozostać w łóżku. Później odbywała spokojne przejażdżki po parku z Mikołajem, lecz w zasadzie nie korzystała z towarzystwa swojego brata i jego żony Ducky (tak w rodzinie nazywano Wiktorię Melitę), choć oboje przyjechali tylko na tydzień. Ducky narzekała w listach do krewnych na nudę, na to, że Alix wydaje się taka chłodna, wiecznie tylko rozprawia o swoim Mikołaju i „cały czas tak go wychwala pod niebiosa”, że doszła do wniosku, iż
szwagierka chyba wolałaby być z mężem sama120. Alix rzeczywiście zazdrośnie strzegła spędzanych z nim chwil, a całą resztę czasu poświęcała na opiekę nad Olgą. Orchie nadal pozostała na dworze, bo choć przeszła na emeryturę, przekazano jej symboliczną funkcję kierowania pokojem dziecinnym. Opieki nad dzieckiem jednak jej nie powierzono, nawet gdy choroba zmogła na kilka dni panią Günst, która pozostała na dworze jako położna jeszcze przez trzy miesiące121. Obecność Günst wywołała duże niezadowolenie. „Orchie spała w Pokoju Błękitnym i prawie się do mnie nie odzywała, taka była obrażona, że nie oddaliśmy jej dziecka pod opiekę”, pisała Aleksandra do brata122. Zawodowe angielskie nianie były pedantkami w kwestii ustalonego porządku i nie lubiły, kiedy ktoś uzurpował sobie ich prawa, toteż debiut przybyłej 18 grudnia osobiście wybranej przez królową Wiktorię i budzącej respekt pani Inman nie był udany. Mikołaj zauważył, że jego żona była pełna obaw, iż niania „wprowadzi zamieszanie” w ich „domowe życie”. Jej obawy potwierdziły się: „Nasza córeczka została przeniesiona na piętro, co sprawiło nam ogromną przykrość”123. Dzień po przyjeździe pani Inman mała Olga, zgodnie z zasadami opieki nad królewskimi dziećmi, została zabrana z sypialni Mikołaja i Aleksandry na parterze do pokoju dziecinnego, a Mikołaj już utyskiwał w liście do brata Gieorgija, że „niania z Anglii (...) nie bardzo [mu] się podoba z wyglądu”. „Ma jakiś nieprzyjemny, nieugięty wyraz twarzy – pisał – co sprawia, że wygląda na wyjątkowo upartą kobietę”. Zarówno on, jak i Aleksandra myśleli, że „chyba będzie z nią sporo kłopotów”, bo też od razu przystąpiła do dyktowania warunków: „na przykład uznała już, że nasza córeczka ma za mało pokoi i że jej zdaniem Alix zbyt często zagląda do małej”124. Przynajmniej na razie, jeśli Rosjanie w ogóle mogli zobaczyć gdzieś cara i carycę, to nie na dworze carskim w Sankt Petersburgu, tylko w Parku Aleksandrowskim, pchających dziecięcy wózek. Zagranica była jeszcze gorzej poinformowana. Brytyjska prasa wyrażała nadzieję, że swobodne, nowoczesne podejście carycy do opieki nad dzieckiem może mieć pozytywne skutki polityczne: „Intuicja, którą pokazuje jako młoda matka w tej decyzji, może łatwiej zjednać jej sympatię rosyjskich matek aniżeli wiele imponujących wyczynów carskiej małżonki. A z ich poparciem caryca może zajść daleko”125. Były to wielkie, lecz płonne nadzieje, gdyż to, że caryca nie dała krajowi pierworodnego syna, już teraz wywoływało niechęć wielu Rosjan. W nowym roku, 1896, Aleksandra musiała – z wielkim żalem – opuścić kameralne wnętrza Pałacu Aleksandrowskiego i na sezon zimowy przeprowadzić się do świeżo odnowionych apartamentów w Pałacu Zimowym w Petersburgu. Choć Ella miała swój udział w ich projektowaniu, nieobytej w świecie i niedoświadczonej Aleksandrze nie spodobała się podniosła, uroczysta atmosfera pałacu. Pani Inman też nie wzbudziła jej sympatii. Aleksandra pisała do Erniego: Nie jestem ani trochę zachwycona nianią, obchodzi się z małą dobrze i łagodnie, ale jest wyjątkowo antypatyczną kobietą, co mnie okrutnie martwi. Jej maniery pozostawiają wiele do życzenia, lubi przedrzeźniać ludzi, gdy o nich mówi, wstrętny
nawyk, byłoby okropne, gdyby maleńka go od niej przejęła – poza tym jest bardzo zawzięta (ale, dzięki Bogu, ja też). Zdaje mi się, że kłopotów będzie co niemiara, i żałuję, że nie wzięliśmy kogoś innego126. Pod koniec kwietnia Aleksandra była zmuszona przerwać karmienie piersią, by przygotować się do wyjazdu do Moskwy na ceremonię koronacji: „wielka szkoda, bo sprawiało mi to wielką przyjemność”, zwierzyła się bratu127. Pani Inman już wcześniej została odprawiona. Mikołaj uznał, że jest „nie do wytrzymania”, i 29 kwietnia odnotował z satysfakcją: „jak dobrze, żeśmy się jej nareszcie pozbyli!”. Macierzyństwo zdecydowanie służyło Aleksandrze, jak nie omieszkała zauważyć jej siostra Wiktoria Battenberg po przyjeździe na koronację w maju 1896 roku. Alix – meldowała królowej Wiktorii – wygląda tak kwitnąco, że prawie jej nie poznaję, zrobiła się z niej rosła, urodziwa kobieta, z różowymi policzkami, dość postawna, przez co Ella wydaje się przy niej taka mała – noga od czasu do czasu daje się jej we znaki, miewa sporadyczne bóle głowy, ale po tych dawnych smutnych oczach i nosie na kwintę nie ma śladu128. Jeśli chodzi o małą Olgę, Wiktoria stwierdziła, że to „wspaniała, pogodna, inteligentna dziewuszka. Szczególnie upodobała sobie Orchie i śmieje się od ucha do ucha, gdy tylko ją widzi”129. Orchie była wciąż widywana na dworze, ale jej nadzieje na bardziej odpowiedzialne stanowisko się rozwiewały i na czas poszukiwań zastępczyni pani Inman zatrudniono inną angielską nianię130. Panna Coster, siostra niani zatrudnionej u wielkiej księżnej Kseni, przyjechała na dwór carski 2 maja. Miała wyjątkowo długi nos, a jej wygląd nie spodobał się Mikołajowi131. Tak czy inaczej, z nianią czy bez, Aleksandra nadal robiła wszystko zgodnie z własnym rozeznaniem, na przykład uparła się, aby maleńka Olga „co dzień rano brała kąpiel solankową, zgodnie z moim życzeniem, ponieważ chcę, żeby miała jak najwięcej siły, musi przecież jakoś nosić to pulchne ciałko”132. Po trudach wyjazdu do Moskwy czekała ją kolejna ważna podróż: wizyta u babci w Balmoral, gdzie mała Olga miała wreszcie zostać poddana oficjalnym oględzinom.
❧ Wizyta w Szkocji miała mieć całkowicie prywatny, rodzinny charakter133, lecz jej organizacja i tak stała się koszmarem dla brytyjskiej policji niemającej doświadczenia w ochranianiu rosyjskich carów, oczywistych celów zamachowców. Przybyciu rosyjskiej pary monarszej towarzyszyły histeryczne doniesienia brytyjskiej prasy o „spisku dynamitowym”, zawiązanym przez irlandzko-amerykańskich aktywistów we współpracy z rosyjskimi nihilistami w celu zgładzenia dwóch naraz koronowanych głów – królowej i cara134. Na szczęście rzekomi spiskowcy zostali aresztowani w Glasgow i w Rotterdamie jeszcze przed rozpoczęciem wizyty, a doniesienia prasy o planowanym ataku na cara
później okazały się bezpodstawne, jednak cała ta panika pokazywała skalę obaw o bezpieczeństwo pary carskiej – dwojga najpilniej strzeżonych monarchów na świecie. W przededniu wizyty prywatny sekretarz królowej sir Arthur Bigge prowadził intensywne konsultacje z inspektorem Scotland Yardu generałem-porucznikiem Charlesem Fraserem, który w specjalnym raporcie przedstawił warunki dostarczenia detektywów mających wspierać trzech oficerów Ochrany. Dziesięciu funkcjonariuszy miało w trakcie wizyty patrolować zamek Balmoral i jego okolice, pracownicy kolei mieli pilnować pociągu carskiego na całej trasie, a lokalna policja – nadzorować wszystkie mosty i wiadukty. Podkomisarz Robert Anderson wyznał Bigge’owi, że rad jest, iż car gości w Balmoral, a nie w Londynie. „Nie mógłbym zmrużyć oka, gdyby przyjechał tutaj”135. 22 września (NP) Mikołaj i Aleksandra przypłynęli do portu w Leith carskim jachtem Sztandart w strugach zimnego szkockiego deszczu. „Widok carskiego maleństwa poruszył każde kobiece serce w tłumie i z ożywieniem machano chusteczkami”, donosił „Leeds Mercury”136. Ogniska rozpalane na kolejnych wzgórzach witały gości na każdym etapie ich podróży koleją z Leith do Ballater, gdzie parę carską powitała straż honorowa złożona ze szkockich dudziarzy oraz kawalerzystów regimentu Royal Scots Greys (po ślubie z Aleksandrą Mikołaj został honorowym pułkownikiem tej jednostki). Niestety, kiedy dotarli na miejsce, chorągiewki zdobiące stację były przemoknięte od ulewy. Deszcz – choć „paskudny”, jak odnotował w swoim dzienniku Mikołaj – nie ostudził entuzjazmu tłumów zgromadzonych na trasie przejazdu pięciu powozów rosyjskiego orszaku, w tym jednego przeznaczonego specjalnie dla wielkiej księżnej Olgi i jej dwóch opiekunek137. Gdy goście dojeżdżali do Balmoral, uderzono w dzwony pobliskiego kościółka w Crathie i rozbrzmiały dźwięki dud, a pracownicy posiadłości oraz szkoccy górale w kiltach stali w deszczu wzdłuż drogi z płonącymi pochodniami. Na progu czekała babcia, a z nią liczni członkowie bliższej i dalszej rodziny. Pucołowata, wesoła dziesięciomiesięczna Olga urzekła wszystkich w Balmoral, również pełną zachwytu prababcię. „Maleństwo jest wspaniałe”, pisała do swojej najstarszej córki Vicky w Berlinie i podsumowała ją słowami: „urocza i bardzo żywa prawnuczka”138. „Nigdy nie widziałam drugiej tak kochanej istotki – napisała lady Lytton, dama dworu królowej. – Szeroka buzia, dość pyzata, w prześlicznym wysokim czepeczku à la sir Joshua – ale za to z bystrymi, inteligentnymi oczkami, drobnymi usteczkami, i taka radosna – zadowolona przez dzień cały”. W oczach lady Lytton Olga „całkiem jak dorosła osoba – pełna życia, promieniejąca szczęściem, świetnie wyczuwa, jak się powinno zachowywać”139. Brytyjska prasa z kolei zwróciła uwagę na to, że „duma i radość [Aleksandry] z córeczki, którą z sobą przywiozła, niemal wprawiały w zakłopotanie”140. „Malutka wielka księżna bez trudu dostosowuje się do nowego otoczenia – relacjonował »Yorkshire Herald« – i podobno gdy tylko ujrzała prababkę, zachwyciła tę dostojną damę i natychmiast obróciła ją w swoją pierwszą i najgorliwszą niewolnicę”141. Królowa Wiktoria była tak zauroczona, że pewnego razu przyszła nawet obejrzeć kąpanie Olgi, jak
zresztą inni członkowie rodziny królewskiej, którzy podziwiali carycę, szczęśliwą, zrelaksowaną i rozradowaną dzieckiem, nie jak wcześniej sztywną i wyniosłą. Mikołaj tymczasem miewał się nieszczególnie – męczyła go newralgia i miał opuchniętą twarz z powodu zepsutego kikuta zęba (bał się dentysty). Skarżył się, że w Szkocji widuje Alix jeszcze rzadziej niż zwykle, gdyż wuj Bertie ciąga go na całodniowe polowania na pardwy i jelenie w chłodzie, słocie i na wietrze. „Jestem zmordowany łażeniem po górach i wystawaniem przez całe wieki (...) na pagórkach”, pisał w swoim dzienniku142. Malutka Olga, która właśnie uczyła się chodzić, wpadła w oko swojemu dwuletniemu kuzynowi Dawidowi – synowi księcia Yorku, przyszłemu królowi Edwardowi VIII. Odwiedzał ją codziennie i służył jej pomocną dłonią, dzięki czemu, gdy nadszedł czas odjazdu, mała potrafiła już podreptać z jednego końca salonu na drugi, trzymając go za rękę. Królowa Wiktoria obserwowała tych dwoje z nieskrywanym zainteresowaniem. Byłaby to ładna para, la belle alliance, zauważyła podobno z aprobatą w rozmowie z Mikołajem. Brytyjska prasa puściła wodze fantazji – pisano nawet o nieoficjalnych zaręczynach143. W jeden z pogodniejszych dni wizyty królewski fotograf William Downey nakręcił na dziedzińcu zamku pierwszy i jedyny materiał filmowy z udziałem Mikołaja, Aleksandry i królowej Wiktorii. Przed odjazdem para carska posadziła pamiątkowe drzewko. Aleksandra czuła się w Szkocji świetnie i z żalem myślała o wyjeździe: „Jesteśmy tutaj tak krótko, zostawiam dobrą, kochaną Babcię z ciężkim sercem – wyznała swojej dawnej guwernantce Madge Jackson. – Kto wie, kiedy i gdzie przyjdzie nam się jeszcze spotkać?”144.
❧ 3 października (NP) rodzina cara wyruszyła pociągiem na południe, do Portsmouth, a stamtąd jachtem Gwiazda Polarna popłynęła do Francji z pięciodniową wizytą państwową. Na trasie Cherbourg–Paryż witały ją tłumy zgromadzone wzdłuż ulic, a w stolicy uroczyste powitanie zgotował jej w Pałacu Elizejskim prezydent Faure. Francuzi ekscytowali się tym, że dostojni monarchowie nie zostawili dziecka w kraju pod opieką niani, lecz zabrali je w tak długą podróż. Olga łatwo się adaptowała i miała tak łagodne usposobienie, że nie było z nią kłopotów. Grzecznie siedziała na kolanach opiekunki w otwartym lando, a jej promienny uśmiech, gdy z pomocą opiekunki machała rączką i posyłała tłumom całusy, zjednywał jej serca. „Nasza córka wszędzie robiła istną furorę”, napisał Mikołaj do matki. Prezydent Faure codziennie witał Aleksandrę pytaniem o zdrowie la petite duchesse. Wszędzie, gdzie się pojawiali, małą witały okrzyki: „Vive la bébé!”. Niektórzy nazywali ją nawet la tsarinette145. Specjalnie dla niej skomponowano polkę Pour la GrandeDuchesse Olga, a w sprzedaży oferowano rozmaite pamiątki i okolicznościową porcelanę z wizerunkiem Olgi i jej rodziców. Pod koniec swojej pierwszej podróży zagranicznej
rosyjska mała-wielka księżna była już jednym z najpopularniejszych monarszych dzieci na świecie. Na pewno też najbogatszym – krążyły słuchy, że gdy się urodziła, zainwestowano w jej imieniu milion funtów (równowartość dzisiejszych pięćdziesięciu dziewięciu milionów) w brytyjskie, francuskie i inne papiery wartościowe146. Mikołaj rzeczywiście zapisał córce pewną sumę – jak zresztą później wszystkim swoim dzieciom – lecz znacznie mniejszą i pochodzącą ze spadku po Aleksandrze III147. Pogłoski o krezusowych bogactwach, jakimi rzekomo obsypano dziecko, rozpaliły wyobraźnię amerykańskiej prasy, która fantazjowała o tym, jakoby mała Olga spała w kołysce wykładanej macicą perłową, a jej pieluszki spinano złotymi agrafkami wysadzanymi perłami148. Po dziewiętnastodniowej prywatnej wizycie u Erniego i jego rodziny w Darmstadt Mikołaj i Aleksandra pod koniec października wrócili do Rosji carskim pociągiem i od razu zaszyli się w Carskim Siole, gdzie w listopadzie świętowali pierwsze urodziny Olgi. Aleksandra znów spodziewała się dziecka, a druga ciąża okazała się trudna. W grudniu caryca skarżyła się na ostry ból w boku i zaistniała obawa, że poroni149. Doktor Ott i pani Günst, których do niej wezwano, zabronili jej wstawać z łóżka; wprowadzono całkowitą blokadę informacyjną i nawet członkowie rodziny carskiej dowiedzieli się o wszystkim dopiero na początku następnego, 1897 roku. Po niesłychanie nużących siedmiu tygodniach leżenia w łóżku pozwolono w końcu Aleksandrze opuścić mury pałacu na wózku inwalidzkim. Caryca nie żałowała, że ominie ją sezon zimowy w Petersburgu, ale w kategoriach wizerunkowych była to katastrofa. Jej nieobecność i powtarzające się plotki o słabym zdrowiu nie zaskarbiły jej sympatii już i tak niechętnych Rosjan. Były za to pożywką dla rozmaitych bajek i pogłosek, które miały ją prześladować przez całe życie, szczególnie tych związanych z jej rozpaczliwym pragnieniem urodzenia chłopca. Krążyła na przykład historia o czterech ślepych mniszkach z Kijowa rzekomo sprowadzonych do Carskiego Sioła przez księżnę czarnogórską Milicę (żonę wielkiego księcia Piotra Mikołajewicza), gorącą zwolenniczkę uzdrawiania modlitwą oraz okultyzmu. Kobiety te przywiozły podobno „cztery specjalnie poświęcone świece i cztery flakoniki wody ze studni w Betlejem”. Miały zapalić owe świece w każdym rogu łoża Aleksandry, skropić ją betlejemską wodą i zapewnić, że urodzi chłopca150. Opowiadano też, że w nadziei na cud wezwano do carycy zdeformowanego, na wpół ślepego kalekę Mitię Kolabę, rzekomo obdarzonego darem prorokowania, który objawiał się podczas ataków epilepsji. Przyprowadzony do carycy milczał jak zaklęty, ale później przepowiedział narodziny męskiego potomka, a para carska w podzięce wysłała mu prezenty151. Obawy Aleksandry jednak narastały, odczuwana zaś przez nią presja stała się jeszcze dotkliwsza, gdy jej siostra Irena, księżna Prus, w listopadzie urodziła drugiego chłopca, a szwagierka Ksenia w styczniu powiła swoje drugie dziecko, również płci męskiej. Aleksandra stanęła co prawda na nogi, lecz o powrocie do obowiązków publicznych, choćby na wózku inwalidzkim, nie było mowy – pod wpływem dolegliwości ciążowych
nasiliły się objawy rwy kulszowej. „Już teraz wyglądam jak siedem nieszczęść i boję się myśleć, jak zgięta w kabłąk stanę przed cesarzem Austrii po Wielkanocy – wyznała Erniemu. – Mogę chodzić najwyżej pół godziny, potem za bardzo się męczę, a stać nie mogę wcale”152. Znosiła ból mężnie, bo „czyż może być większe szczęście, niż żyć dla maleństwa, którym obdaruje się najdroższego męża?”. Co do Olgi – „mała rośnie i zaczyna gaworzyć, a rześkie powietrze różowi jej policzki. Nasz jasny Promyczek jest zawsze wesoły i uśmiechnięty”153. Pod koniec maja Mikołaj i Aleksandra zaszyli się w Peterhofie, by tam oczekiwać narodzin drugiego dziecka, które przyszło na świat 29 maja 1897 roku, także w obecności Otta i Günst. Poród trwał krócej niż poprzedni, a noworodek był mniejszy – ważył trzy kilogramy dziewięćset gramów – lecz i tym razem nie obyło się bez kleszczy154. Była to jednak kolejna dziewczynka. Dostała na imię Tatiana. Odznaczała się niepospolitą urodą, miała ciemne kręcone włosy i sarnie oczy, całkiem jak matka. Podobno kiedy Aleksandra ocknęła się po chloroformie, który podano jej w trakcie porodu, i zobaczyła otaczające ją „niespokojne, zafrasowane twarze”, „wybuchnęła histerycznym płaczem”. „Boże, znowu córka! – krzyczała ponoć. – Co powie naród, co powie naród?”155
ROZDZIAŁ TRZECI
❧ MÓJ BOŻE! CÓŻ ZA ROZCZAROWANIE! CZWARTA DZIEWCZYNKA! 10 czerwca 1897 roku (NP) królowa Wiktoria wysłała do swojej córki księżniczki Beatrycze oschłą notkę: „Alicky urodziła drugą córkę, właśnie tak jak się spodziewałam”156. Gdy królowa odkrywała swój dar przepowiadania przyszłości, Mikołaj przyjął narodziny kolejnej córki ze stoickim spokojem. Był to, jak napisał, „drugi jasny, szczęśliwy dzień w naszym wspólnym życiu (...). Bóg obdarzył nas córeczką – Tatianą”. Wkrótce potem przyjechała w odwiedziny jego siostra Ksenia: „Przyszłam do Alix akurat wtedy, gdy karmiła dziewczynkę. Wygląda prześlicznie. Maleńka jest taka słodka i są podobne do siebie jak dwie krople wody! Ma takie malutkie usteczka, taka jest ładna”157. Lecz nastroje innych członków rosyjskiej rodziny panującej były raczej minorowe; „wszyscy byli mocno zawiedzeni, bo mieli nadzieję, że urodzi się syn”, przyznał wielki książę Konstanty. Brat cara Gieorgij zatelegrafował z Kaukazu, gdzie leczył się z gruźlicy, że liczył na narodziny bratanka, który wybawiłby go od uciążliwej roli carewicza: „Szykowałem się już do przejścia na emeryturę, ale wygląda na to, że nie jest mi to na razie dane”158. „Radości cara zostały pomnożone, lecz trudno tu mówić o satysfakcji”, podsumowała jedna z brytyjskich gazet. „Caryca dała wczoraj Jego Cesarskiej Mości drugą córkę, co dla monarchy modlącego się o syna i następcę nie jest żadnym pocieszeniem. Trudno się dziwić, że na dworze kręcą głowami, a nadzieje wielkich książąt rosną”159. Choć Mikołaj nie okazywał publicznie żadnych oznak rozczarowania, kilka dni później „Boston Daily Globe” donosił, że car „bardzo się przejął tym, że i tym razem nie doczekał się męskiego potomka”, i ocenił, zupełnie mijając się z prawdą, że był „pogrążony w melancholii”. Tymczasem krążyły wieści, że ambitna Maria Pawłowna, żona wielkiego księcia Władimira i matka trzech chłopców, „zwróciła się do cygańskiej wróżki, która przepowiedziała jej, że jeden z jej synów zasiądzie na rosyjskim tronie”160. Nic dziwnego więc, że Mikołaj i Aleksandra odcięli się od złośliwych plotek i schowali przed wzrokiem ciekawskich w Carskim Siole. Aleksandra była wyczerpana, choć doszła do siebie szybciej niż po pierwszej ciąży. Teraz, kiedy musiała zajmować się dwojgiem dzieci, centralnym punktem rodzinnego życia w Pałacu Aleksandrowskim stał się zaprojektowany przez Romana Meltzera fiołkowy buduar, w którym spędzała większość
dnia. Tam, w miarę powiększania się rodziny, Aleksandra gromadziła różne sentymentalne pamiątki i – nie licząc sporadycznych zmian wystroju – nic się w nim nie zmieniło przez kolejne dwadzieścia jeden lat. Z dwóch wysokich okien wychodzących na wschód roztaczał się widok na park Aleksandrowski oraz jeziora w oddali. Przy oknach stał duży drewniany stojak na rośliny z wazonami pełnymi świeżo ściętych kwiatów o intensywnym zapachu, zwłaszcza ukochanego przez Aleksandrę bzu. Były też róże, orchidee, frezje i konwalie – wiele wyhodowanych specjalnie dla niej w pałacowych cieplarniach – a także paprocie, palmy, aspidistry oraz całe mnóstwo innych kwiatów w wazonach z sewrskiej porcelany rozmieszczonych w różnych punktach pokoju. Proste, pomalowane na biało meble z drewna cytrynowego, kremowe boazerie i opalizujące popielato-fiołkowe tkaniny ścienne z jedwabiu oraz udrapowane zasłony zostały starannie dobrane pod kolor tapicerowanego szezlongu lila z koronkowymi poduszkami. Leżanka Aleksandry była schowana za drewnianym parawanem chroniącym przed przeciągami. Dalej w głębi stało białe pianino, sekretarzyk, a także regał z ulubionymi książkami carycy. Poza tym zawsze były pod ręką dziecięce gry i kosz z zabawkami, ponieważ wieczorami schodziła się tutaj cała rodzina161. W sierpniu 1897 roku, przy okazji rewizyty mającej służyć umocnieniu sojuszu francusko-rosyjskiego, prezydent Faure koniecznie chciał się zobaczyć z „La Grande Duchesse Olga”. Z wielkim upodobaniem huśtał ją na kolanie – jak wieść niesie, znacznie dłużej, niż „przewidywał protokół” – i potrzymał też na rękach maleńką Tatianę162. Przywiózł do Rosji drogi prezent: kufer obity safianem, ozdobiony inicjałami Olgi i jej herbem, a w nim trzy przepiękne francuskie lalki163. Jedna z nich miała „kompletną wyprawę: suknie, bieliznę, kapelusze, pantofelki, całe wyposażenie toaletki, wszystko odtworzone z wyjątkowym artyzmem i realizmem”164. Była ubrana w sukienkę z błękitnej tkaniny surah, wykończoną koronkami valenciennes, a gdy nacisnęło się sprężynkę na jej piersi, otwierała woskowe usteczka i mówiła: „Bonjour ma chère, petite mama! As-tu bien dormi cette nuit?”165166. Nie tylko prezydent Faure był zauroczony dwiema siostrami – wszyscy uważali je za niezwykle słodkie i ujmujące istotki. „Nasze córeczki rosną, robią się z nich śliczne i radosne dziewuszki”, chwalił się matce w listopadzie Mikołaj. „Olga mówi równie dobrze po rosyjsku, jak po angielsku i uwielbia swoją młodszą siostrzyczkę. Wydaje nam się, i całkiem to zrozumiałe, że Tatiana jest bardzo pięknym dzieckiem – jej oczy zrobiły się takie ciemne i duże. Właściwie zawsze jest zadowolona i płacze tylko raz dziennie, ale niezawodnie wtedy, gdy po kąpieli jest karmiona”167. Na wyjątkowo dojrzałe, przyjazne usposobienie Olgi zwracało uwagę wiele osób, między innymi księżniczka Maria Bariatyńska, zaproszona do Carskiego Sioła na spotkanie z carycą przez swoją bratanicę i imienniczkę, damę dworu: Była przy niej mała Olga, która gdy mnie zobaczyła, zapytała po angielsku: „Kto ty jesteś?”. Odparłam: „Jestem księżniczka Bariatyńska!”, a ona na to: „Nie możesz nią
być, już jedną mamy!”. Mała dama popatrzyła na mnie z najwyższym zdumieniem, po czym, wtulając się w maminy bok, poprawiła sobie buciki, nowe, jak zauważyłam. „Nowe buty! – pochwaliła się. – Podobają ci się?” – też po angielsku168. Wszyscy zwracali uwagę, jak swobodnie zachowywała się Aleksandra w domowym zaciszu z dziećmi, ale z początkiem listopada caryca znów bardzo źle się poczuła, straciła apetyt i zaczęła chudnąć. Maria Fiodorowna pośpieszyła z domowymi poradami zdrowotnymi: Powinna rano w łóżku przed śniadaniem jeść surową szynkę. To dobrze robi na nudności (...). Musi jeść, żeby nie opaść z sił, w małych ilościach, za to często, na przykład co dwie godziny, dopóki nie wróci jej apetyt. Twoim jest obowiązkiem, mój drogi Nicky, doglądać jej i troszczyć się o nią na wszelkie możliwe sposoby, pilnować, by nie marzły jej stopy, i przede wszystkim żeby nie wychodziła do ogrodu w pantoflach. To jej bardzo nie służy169. Jeśli kolejne dziecko było w drodze, to milczano na ten temat, a ciąża się nie rozwijała. Angielska kuzynka Aleksandry Thora (córka księżniczki Heleny, jej ciotki), która przyjechała na cztery miesiące do Rosji, nie wspomniała o niczym takim170. W liście do królowej Wiktorii opisała za to świętowane w listopadzie drugie urodziny Olgi: „rano odbyło się krótkie nabożeństwo (...). Alix zabrała na nie małą Olgę, bo trwało chyba dziesięć minut czy może kwadrans, a mała zachowywała się pięknie, podobały się jej śpiewy i nawet próbowała się włączyć, co bardzo nas rozbawiło”171. Później uroczyście otwarto sierociniec dla stu osiemdziesięciorga dziewcząt i chłopców w wieku od sześciu do piętnastu lat, założony na pamiątkę narodzin Olgi i finansowany osobiście przez Aleksandrę172. Życie w Carskim Siole, jak pisała Thora do babci, było skromne i bardzo rodzinne: Życie płynie tu bardzo spokojnie, można się nie domyślić, że to car i jego małżonka, bo państwowy ceremoniał nie ma tutaj miejsca. Nikt z carskiej świty tu nie mieszka, a jedyna zatrudniona w pałacu dama spożywa posiłki w swoim pokoju, toteż nie widuje się tu żadnych osób ze świty, chyba że ktoś przyjeżdża w odwiedziny albo jest jakieś przyjęcie173. Odosobnienie, w jakim na własne życzenie znalazła się wnuczka, wyraźnie niepokoiło królową Wiktorię (która też miała za sobą burzliwy okres w latach sześćdziesiątych dziewiętnastego wieku, kiedy to wycofała się z życia publicznego). Wiktoria zażyczyła sobie dalszych szczegółów, a Thora odpisała: „À propos tego, co Babcia mówi o tym, że Alix i Nicky widują tak mało osób (...). Zdaje mi się, że ona dobrze wie, że powinna więcej bywać w towarzystwie, ale prawdę mówiąc, ona i Nicky są tak bezgranicznie szczęśliwi razem, że nie lubią poświęcać wspólnych wieczorów na przyjmowanie
gości”174. Tamtej zimy nikt z zewnątrz nie miał szans zobaczyć Aleksandry choćby przelotnie – nawet w Petersburgu, a ciekawość czytelników gazet spragnionych szczegółów z życia domowego monarchów pozostała niezaspokojona. „Było niemal tajemnicą państwową, czy słodzili herbatę albo czy wołowinę jedli z musztardą”, zauważyła angielsko-rosyjska pisarka Edith Almedingen175. Tak czy inaczej, Aleksandra wydawała się stale chora albo w ciąży, albo jedno i drugie. W lutym 1898 roku zachorowała na odrę, którą się zaraziła podczas wizyty w jednej ze wspieranych przez siebie szkół dla ubogich. Choroba miała ostry przebieg z poważnymi powikłaniami ze strony oskrzeli176. Zanim wyzdrowiała, sezon w Petersburgu już się skończył, a wielu spośród jej królewskich krewnych zaczynało się martwić. Księżna Sachsen-Coburg, która odwiedziła Rosję w sierpniu tamtego roku, wolała zatrzymać się w Petersburgu, niż się nudzić w Pałacu Aleksandrowskim. „Wygląda na to, że Nicky i Alix zamykają się przed światem bardziej niż kiedykolwiek i nie widują żywej duszy”, informowała w liście córkę, dodając na marginesie, że „nikt tu nie lubi Alix”177. Aleksandra mało się tym przejmowała. 21 września, kiedy Mikołaj niespodziewanie musiał wyjechać z matką do Kopenhagi na pogrzeb królowej Danii, szalała z tęsknoty: „Nie wyobrażam sobie, co teraz się ze mną stanie bez ciebie – przecież ty jesteś dla mnie wszystkim, jesteś całym moim życiem”; ciekawe, że wypowiadała się zupełnie jak jej babka w czasie rozłąki z księciem Albertem. Pragnęła tylko jednego: aby ona i Nicky żyli „spokojnym życiem pełnym miłości”, poza tym przypuszczała, że znowu zaszła w ciążę. „Gdybym chociaż wiedziała, czy coś już się we mnie zaczyna dziać – pisała do Nicky’ego, gdy przebywał w podróży. – Oby tak właśnie było, bo ogromnie tego pragnę, a myślę, że i mój kochany bardzo by sobie tego życzył”178. Czekała na powrót męża w Liwadii na Krymie, gdzie Mikołaj dołączył do niej 9 października. Nowinę przekazał matce dopiero pod koniec miesiąca: „Mogę już Ci powiedzieć, kochana Mamo, że z Bożą pomocą doczekamy się kolejnego szczęśliwego wydarzenia w maju przyszłego roku”. Zaznaczył jednak: Ona błaga cię, byś tego jeszcze nie rozpowiadała, choć sam jestem zdania, że podobna ostrożność jest zbędna, ponieważ takie wieści zawsze prędko się rozchodzą. Tutaj wszyscy naturalnie już się domyślają, bo przestaliśmy jeść obiady i kolacje we wspólnej jadalni, Alix nie wybiera się już na przejażdżki, dwa razy zemdlała na mszy – wszyscy to zauważają, to oczywiste179. Aleksandra bała się nie tylko o płeć swojego kolejnego dziecka, ale też, czy wytrzyma to wszystko fizycznie: „Nie lubię snuć planów – pisała do babci w Anglii. – Bóg jeden wie, jak się to wszystko skończy”180. Nagłe zawroty głowy i napady mdłości zmuszały ją do spędzenia dużej części trzeciej ciąży w pozycji leżącej albo w fotelu na balkonie pałacu w Liwadii. Oddanie męża było wręcz wzorcowe: woził żonę w wózku inwalidzkim i czytał jej codziennie i długo, najpierw Wojnę i pokój, później biografię cara Aleksandra I. W
Liwadii pozostali do 16 grudnia. Dotychczas dawali sobie radę z pomocą tymczasowej niani, teraz Aleksandra zabrała się do poszukiwania stałej opiekunki. Dama dworu jej kuzynki Thory, Emily Loch, miała dobre kontakty w Anglii. Wiedziała, kogo zapytać, i jeszcze w grudniu poleciła Aleksandrze w liście pannę Margarettę Eagar. Ta trzydziestosześcioletnia irlandzka protestantka znała się na prowadzeniu domu – była dobrą kucharką, gospodynią i szwaczką, ale przede wszystkim miała spore doświadczenie w opiece nad dziećmi. Uczyła się pielęgniarstwa w Belfaście i pracowała jako dyrektorka w jednym z irlandzkich sierocińców dla dziewcząt, poza tym była starszą siostrą jednej z przyjaciółek Emily Loch. Emily przesłała Aleksandrze osobisty raport na temat panny Eagar, podkreślając, że to uczciwa i prostolinijna osoba, której nie interesują dworskie intrygi. Gdy zwrócono się do niej w tej sprawie, Margaretta nie była pewna, czy sprosta odpowiedzialnemu zadaniu opieki nad noworodkiem i dwojgiem małych dzieci. Ale też jako jedna z dziesięciorga rodzeństwa – w tym siedmiu dziewczynek – miała bogate doświadczenie w opiekowaniu się młodszymi siostrami, a przed przybyciem do Rosji przeszła dodatkowy kurs doszkalający181. W Rosji czekało ją jednak życie w warunkach dużej izolacji. Wiedziała, że nie będzie mogła dzielić się doświadczeniem z innymi brytyjskimi nianiami i guwernantkami, które pracowały w Sankt Petersburgu. Każde wyjście z dziećmi, a nawet samodzielne, będzie monitorowane przez carskie służby bezpieczeństwa i w zasadzie nie będzie miała okazji zobaczyć „kraju cara” poza zamkniętym terenem carskich rezydencji182. 2 lutego 1899 roku Margaretta Eagar przyjechała do Pałacu Zimowego pociągiem z Berlina. Aleksandra dała jej odpocząć, a potem zaprowadziła ją do nowych podopiecznych. Było święto Ofiarowania Pańskiego i Olga z Tatianą były wystrojone „w prześwitujące białe sukienki z muślinu oblamowane koronką brukselską, z bladoniebieskimi atłasowymi halkami pod spodem. Całości dopełniały jasnoniebieskie szarfy i wstążki na ramionach”. Margaretta miała naturalnie do pomocy „niezliczone rosyjskie nianie i pokojowe”, między innymi wykwalifikowaną opiekunkę do dzieci Marię Wiszniakową, którą zatrudniono w maju 1897 roku. Wielka księżna Maria Pawłowna183 wspominała, że cały personel pokojów dziecięcych w Carskim Siole nosił uniformy „w kolorze białym, z czepkami z białego tiulu”. Z jednym wyjątkiem: dwie z rosyjskich opiekunek, z pochodzenia chłopki, nosiły wspaniałe rosyjskie stroje ludowe184. Dzieci wielkiego księcia Pawła Aleksandrowicza, Maria i Dymitr, kilka lat starsze od Olgi i Tatiany, były jednymi z pierwszych towarzyszy zabaw córek Romanowów. Maria wspominała później przyjemną atmosferę apartamentów dziewczynek: „Pokoje, jasne i przestronne, były obwieszone kwiecistym kretonem i umeblowane w całości sprzętami z lakierowanego drewna cytrynowego”. Wnętrza wydały się jej „zbytkowne, aczkolwiek tchnące spokojem i wygodne”. Po zabawie na piętrze dzieci jadły wczesną kolację w bawialni, a następnie zabierano je na dół, do Mikołaja i Aleksandry, gdzie były witane i obcałowywane, „a imperatorowa odbierała niani najmłodszą córeczkę i trzymała ją przy
sobie na szezlongu”. Starsze dziewczynki siadały i oglądały zdjęcia w albumach – „na każdym stoliku leżał przynajmniej jeden”. Wszystko odbywało się w swobodnej atmosferze, Mikołaj rozpieczętowywał i czytał przesłane mu depesze, a Aleksandra rozdawała szklanki z herbatą185. Chociaż Aleksandra miała – jak na imperatorową – niezwykle swobodny stosunek do życia rodzinnego, bez wątpienia cieszyła się z obecności panny Eagar, bo z początkiem marca 1899 roku ciąża zaczęła przysparzać jej wyjątkowych niewygód. Dziecko było ułożone w pozycji, która powodowała u niej nasilenie objawów rwy kulszowej; i tym razem Aleksandra spędzała większą część ciąży na wózku inwalidzkim186. 9 maja rodzina opuściła Carskie Sioło i udała się do Peterhofu, by tam oczekiwać narodzin nowego członka rodziny. Tym razem wszystko poszło szybko i bez komplikacji. 14 czerwca 1899 roku o godzinie dwunastej dziesięć na świat przyszła kolejna dorodna dziewczynka o wadze cztery i pół kilograma. Dano jej na imię Maria, na cześć babci, a Aleksandra ochoczo zabrała się do karmienia jej piersią. Mikołaj nie ujawniał oczywistych oznak rozgoryczenia, zareagował raczej flegmatycznie, z pewnością pod wpływem swojego religijnego fatalizmu. Widziano jednak, że zaraz po narodzinach dziecka „wybrał się na długi samotny spacer”. Wrócił „z pozoru tak nieporuszony jak zawsze”, a w swoim dzienniku odnotował kolejny „szczęśliwy dzień”: „Pan obdarzył nas trzecią córką”. Niech się dzieje wola Boża – Mikołaj był z nią pogodzony187. Wielki książę Konstanty jednak ponownie wyraził to, co car przypuszczalnie odczuwał w głębi duszy: „Tak więc dalej nie mamy następcy tronu. Cała Rosja rozczarowana będzie tą wiadomością”188. „Cieszę się bardzo, że kochana Alicky doszła już do siebie”, napisała królowa Wiktoria po otrzymaniu telegramu, lecz nie mogła nie wspomnieć o poważnym problemie dynastycznym, jaki się wyłonił: „ze względu na kraj szkoda, że urodziła się trzecia dziewczynka”189. „Biedna Alix (...) urodziła jeszcze jedną córkę i zdaje się, że przez cały czas chorowała”, napisała żona następcy tronu Rumunii księżniczka Maria do swojej matki księżnej Sachsen-Coburg. „Domyślam się, że teraz będzie musiała zacząć od nowa i ku ogólnemu niezadowoleniu ponownie zamknie się przed światem”190. Wieść o narodzinach jeszcze jednej córki zelektryzowała europejską prasę. W Petersburgu, jak domniemywała „Lloyds Weekly Newspaper”, mówiło się: że narodziny trzeciej córki cara to wydarzenie wielkiej politycznej wagi. Jakkolwiek absurdalnie to zabrzmi, istnieje tam silne stronnictwo, które tylko na to czekało, by znowu zacząć knuć intrygi przeciwko carycy nienawidzonej ze względu na jej angielsko-niemieckie pochodzenie. Można się spodziewać, że wpływy carycy wdowy, której stosunki z synową trudno opisać jako przyjacielskie, wzrosną191. Inna gazeta zmroziła czytelników jeszcze okrutniejszą wieścią: „doszły nas słuchy, że caryca wdowa, która należy do osób przesądnych, po przybyciu do Peterhofu przywitała
cara pełnymi wyrzutu słowami: »Przepowiedziano mi, że będzie sześć córek. Dzisiaj połowa tego proroctwa się ziściła«”192. W kraju narodziny trzeciej córki Romanowów wzmocniły szeroko rozpowszechnione zabobonne przekonanie, że przybycie Aleksandry do Rosji – tuż przed śmiercią Aleksandra III – nie wróżyło dobrze temu małżeństwu: „Narodziny trzech córek z rzędu, gdy imperium nadal nie ma następcy tronu, były postrzegane jako dowód, że złe przeczucia nie były bezpodstawne”193. O tym, jak za fasadą oficjalnego prawosławia bujnie pleniły się zabobony, przekonała się Margaretta Eagar na chrzcie Marii dwa tygodnie później. Po trzykrotnym zanurzeniu dziecka w chrzcielnicy „obcięto mu włoski w czterech miejscach, jakby na krzyż. Kosmyki połączono z kawałkiem wosku i ulepiono z nich kulkę, którą następnie wrzucono do chrzcielnicy”. Eagar została uświadomiona, że „według rosyjskiego wierzenia to, czy kulka zatonie, czy wypłynie na powierzchnię, pokazuje, jaka przyszłość czeka dziecko”. Z radością odnotowała: „Włoski małej Marii zachowały się prawidłowo i natychmiast zatonęły, z czego wynika, że nie ma powodu do obaw o jej przyszłość”194. Mikołaj starał się trzymać fason i napisał do żony w bileciku: „Jestem ostatnim człowiekiem, który może się żalić, bo przecież spotkało mnie takie szczęście – mam skarb w postaci mej ukochanej Alix, a do tego jeszcze trzy małe cherubinki. Z całego serca dziękuję Bogu za to, że mi tak błogosławił, bo dając mi ciebie, dał mi raj i wygodne, szczęśliwe życie”195. Taka uczuciowość wydaje się przeczyć śmiałym zapewnieniom paryskiego korespondenta dziennika „The Times” o tym, że car jest „znużony rządzeniem”. Mikołaj był rzekomo do tego stopnia przygnębiony narodzinami trzeciej córki, że oświadczył, iż jest „rozgoryczony i zmęczony zasiadaniem na tronie” i myśli o abdykacji. „Brak następcy rodzi w nim zabobonne myśli i car utożsamia się z bohaterem pewnej rosyjskiej legendy, według której tron po bezpotomnym imperatorze obejmie car Michał, którego przeznaczeniem będzie zająć Konstantynopol”196.
❧ Okazało się, że Margaretta Eagar radziła sobie z niemowlęciem całkiem nieźle. Ogromnie polubiła też swoje pozostałe podopieczne, zwłaszcza nad wiek bystrą, szelmowską Olgę. Dwie starsze dziewczynki były śliczne, a Tatiana odznaczała się wyjątkowo delikatną urodą. Jednak to najmłodsza z całej trójki skradła serce Margaretty: Maria „urodziła się, jak często myślę, jeśli w ogóle z grzechem pierworodnym, to z najmniejszym możliwym jego śladem”197. Któż zresztą mógłby się jej oprzeć? Była to „prawdziwa wielka piękność z sarnimi niebieskimi oczami”, jak pisała księżna Sachsen-Coburg, a jeden z członków carskiej świty posunął się wręcz do stwierdzenia, że mała Maria „miała buzię jednego z aniołków Botticellego”198. Już w 1900 roku trzy małe carówny budziły spore zainteresowanie za granicą i spierano się, która z nich jest najładniejsza, najinteligentniejsza czy najmilsza. „Jeśli idzie o urodę,
to ozdobą tej gromadki (...) jest wielka księżna Tatiana”, opiniował brytyjski magazyn „Woman at Home”. „To prawdziwa piękność o ciemnych, wzruszających oczach i zadumanych usteczkach. Najstarsza, wielka księżna Olga, to dla odmiany dobroduszne, wesołe dziecko, wszyscy ją kochają”. Autor artykułu zastanawiał się, jak wszyscy od czasu wizyty w Balmoral, „czy jej przeznaczeniem będzie zostać naszą przyszłą królewską małżonką!”199. Choć Aleksandra miała do dyspozycji liczny personel, w dalszym ciągu spędzała w dziecięcej bawialni tyle czasu, „jakby zapomniała, że jest nie tylko matką, ale też imperatorową”. Nawet podczas załatwiania codziennych spraw urzędowych w fiołkowym buduarze często huśtała jedno dziecko na kolanie, a drugie bujała w kołysce, „jednocześnie drugą ręką podpisując dokumenty”. Ona i Mikołaj byli teraz widywani jeszcze rzadziej niż zwykle, nawet przez własną świtę. Kiedy damom dworu udawało się porozmawiać chwilę z carycą na osobności, Aleksandra ograniczała się do dwóch tematów: Nicky’ego i dzieci. Jak wspominała księżniczka Bariatyńska, dopiero gdy rozmowa schodziła na tak „fascynujące” tematy jak „oglądanie kolejnych etapów rozwoju dziecka”, smutek i nieśmiałość Aleksandry „znikały na moment pod falą niekłamanej przyjemności”200. Takie skupienie synowej na macierzyństwie zdecydowanie nie podobało się Marii Fiodorownie. Imperatorowa powinna przypominać o sobie, pełniąc oficjalne obowiązki, a Aleksandra uparcie odmawiała wystawiania siebie i swoich dzieci na widok publiczny, choć chętnie udzielała się społecznie, jak niegdyś jej matka Alicja. W ramach pracy społecznej zakładała przytułki dla ubogich, żłobki dla dzieci pracujących matek, utworzyła szkołę pielęgniarstwa w Carskim Siole i jeszcze jedną, dla służących. Szczególnie zatroskana dużą umieralnością niemowląt i losem ciężarnych kobiet, zainicjowała akcję wizyt położnych na terenach wiejskich201. Czasopisma ilustrowane jednak, nie mając o czym pisać, wykreowały fantastyczną postać „zacnej niewiasty, która mieszka w ustronnym pałacu i tylko opiekuje się dziećmi”. Caryca zasługiwała na pochwałę – jak dowiadywały się czytelniczki „Young Woman” – gdyż była „kimś więcej niż tylko marionetką. Nawet jeżeli jedyną jej zasługą jest wykarmienie własnego dziecka, możliwość ujrzenia imperatorowej karmiącej dziecko to coś, czego warto dożyć”202.
❧ Pierwsze zwiastuny możliwego kryzysu sukcesyjnego w Rosji pojawiły się w sierpniu 1899 roku, gdy brat Mikołaja carewicz Gieorgij zmarł niespodziewanie w Abastumani na Kaukazie. Niedługo potem w oficjalnym manifeście ogłoszono, że pierwszy w kolejności do tronu jest teraz najmłodszy brat Mikołaja wielki książę Michał, choć został on mianowany tylko następcą – nie nadano mu oficjalnego tytułu carewicza, w nadziei że Mikołajowi niebawem urodzi się syn. W Rosji mówiło się, że para carska postąpiła tak z zabobonnej obawy, iż mianowanie Michała carewiczem zadziała jak fatum i „uniemożliwi
im spłodzenie syna”203. Po śmierci wielkiego księcia Gieorgija poziom niepokoju znacznie wzrósł i pojawiły się pierwsze obawy, że caryca już nie urodzi chłopca. Po narodzinach Marii zaczęły napływać listy – z Anglii, Francji, Belgii, a nawet z miejsc tak odległych, jak Stany Zjednoczone, Ameryka Łacińska czy Japonia – z propozycjami zdradzenia sekretu, jak począć syna. Wielu nadawców tych listów próbowało wyciągnąć za to od cara i jego żony po kilka tysięcy dolarów. Krążące wówczas teorie były w większości wariantami tych dyskutowanych szeroko od publikacji w 1896 roku dzieła The Determination of Sex austriackiego embriologa doktora Samuela Leopolda Schenka. Sam Schenk spłodził ośmiu synów, z których sześciu przeżyło, co uważał za najlepszy dowód na skuteczność swojej metody. W październiku 1898 roku, starając się o trzecie dziecko, Aleksandra podobno poprosiła jednego ze swoich lekarzy w Jałcie, „aby pilnie przestudiował teorię doktora Schenka i nawiązał z nim kontakt”, a później „ściśle przestrzegała zaleceń doktora Schenka”, doglądana w Petersburgu i Peterhofie przez wspomnianego lekarza z Jałty. Sprawa wyszła na jaw w grudniu 1898 roku, kiedy w artykule o Schenku w amerykańskiej gazecie nadmieniono, że doktor „pracuje obecnie, wraz z asystentem, na rosyjskim dworze, gdzie car Wszechrosji niecierpliwie czeka na męskiego potomka”. Według autora artykułu było „w Rosji tajemnicą poliszynela, że caryca poddała się leczeniu u doktora Schenka i wypatruje rezultatów”204. W czasach, gdy nie wiedziano jeszcze, co decyduje o płci dziecka, teorie tego lekarza często były obiektem kpin w środowisku naukowym. Schenk, niezrażony, dalej jednak twierdził, że płeć dziecka zależy od tego, który jajnik wyprodukował jajeczko. Z niedojrzałej komórki jajowej uwolnionej niedługo po menstruacji rozwijały się dzieci płci żeńskiej, a z dojrzałej – dzieci płci męskiej. Schenk był przekonany, że w rozwoju cech płciowych kluczową rolę odgrywa odżywianie, a jego rady koncentrowały się na jadłospisie matki przed ciążą i w jej trakcie. Kobieta pragnąca urodzić syna powinna według niego spożywać więcej mięsa, aby podnieść poziom czerwonych krwinek (być może Maria Fiodorowna też czytała książkę Schenka), których mężczyźni mają jakoby więcej od kobiet. Z różnych stron Rosji napływały spontanicznie inne rady, oparte na wiejskich przesądach205. „Niech Wasza Mość poprosi małżonkę, imperatorową, by się położyła po lewej stronie łóżka”, pisał oględnie autor jednego z listów, zalecając Mikołajowi, aby sam położył się po prawej, co było aluzją do ludowego wierzenia, że „jeżeli mężczyzna wsiądzie na żonę z lewej strony, urodzi się dziewczynka, a jeżeli z prawej, chłopiec” (pozycję misjonarską dawniej nazywano po rosyjsku na konie, „na koniu”)206207. Nie wiemy nic o skuteczności tych remediów, ale w październiku 1900 roku, w czasie pobytu w Liwadii, Mikołaj z przyjemnością poinformował matkę, że Aleksandra znów jest brzemienna. Tak jak poprzednio, nie przyjmowała nikogo, za to spędzała „cały dzień na świeżym powietrzu”208. Jednak idylla szczęśliwej pary urwała się znienacka pod koniec
miesiąca, gdy Mikołaj poważnie zachorował. To, co najpierw wzięto za ostry przypadek grypy, rozpoznano ostatecznie jako „odmianę tyfusu brzusznego występującą na Krymie”, chociaż większość zagranicznej prasy pisała o durze brzusznym209. Zachorowanie Mikołaja wywołało powszechne obawy w okresie, gdy Rosja była uznawana za ważnego rozgrywającego na arenie międzynarodowej, szczególnie w kontekście wojny burskiej w Afryce i powstania bokserów w Chinach. Wiele gazet napomykało o jego rzekomo delikatnym zdrowiu i o tym, że podobno już od trzech lat cierpiał na napady zawrotów głowy i ostre migreny210. W rzeczywistości car, mimo że był nałogowym palaczem, cieszył się w miarę dobrym zdrowiem i dbał o kondycję. Choroba, choć poważna, nie zagrażała jego życiu, ale w sumie Mikołaj przeleżał w łóżku pięć tygodni, nękany powracającym co jakiś czas bólem pleców i nóg, poza tym drastycznie schudł i osłabł. Aleksandra, choć ciężarna, od początku przejęła dozór nad jego opieką i okazała się wyjątkowo fachową pielęgniarką. Nie dopuszczała do niego prawie nikogo z wyjątkiem lojalnej i pomocnej Marii Bariatyńskiej i wykazywała „bardzo silną wolę”. Poza tym „korzystała z tego, że przebywa sam na sam z carem w tak nadzwyczajnej sytuacji”, sprawdzając pilne dokumenty związane ze sprawami państwowymi i „nader taktownie (...), [utrzymując] przed carem w tajemnicy wszystko, co mogło go nadmiernie podekscytować lub zmartwić”211. Przesadna troska żony pochlebiała Mikołajowi: „Kochana Alix pielęgnowała mnie i troszczyła się o mnie niczym najlepsza z sióstr miłosierdzia. Nie mam słów, by opisać, kim była dla mnie w czasie mej choroby. Niech jej Bóg błogosławi”212. Z obawy przed zarażeniem dziewczynki wywieziono z pałacu i zakwaterowano w domu jednego z członków carskiej świty, który też miał córki. Aleksandra zażyczyła sobie, by codziennie przywożono je pod pałac, „tak aby mogła widzieć je z okna, i przyglądała się im przez dłuższy czas, by się upewnić, że są w doskonałym zdrowiu”, jednak poza murami pałacu znów pojawiło się widmo rosyjskiego tronu bez męskiego następcy i poważne obawy o to, co się mogło stać, gdyby Mikołaj umarł. W roku 1797 imperator Paweł I uregulował zasady dziedziczenia władzy w Rosji, odstępując od starego prawa primogenitury na rzecz jasnych reguł sukcesji wyłącznie w linii męskiej. Była to próba zapobieżenia przewrotom pałacowym w rodzaju tych, które wyniosły do władzy jego znienawidzoną matkę Katarzynę Wielką213. Jak dotąd carowie nie skarżyli się na brak synów, nie było więc powodu wprowadzać w prawach imperium zmian dotyczących dziedziczenia. Mimo że Olga nie skończyła jeszcze pięciu lat, ani Mikołaj, ani Aleksandra nie chcieli, żeby zamiast ich córki lub dziecka, które miało się urodzić, tron objął brat Mikołaja, dwudziestojednoletni wielki książę Michał. Ta perspektywa spędzała Aleksandrze sen z powiek – caryca miała nadzieję, że tym razem urodzi chłopca, i nalegała, aby już teraz mianowano ją regentką do czasu osiągnięcia przez niego pełnoletności. Mikołaj, choć czuł się fatalnie, został poproszony o opinię i opowiedział się po stronie żony. Jego minister finansów hrabia Witte poprowadził
spotkanie z innymi ministrami w Jałcie; wszyscy zgodzili się co do tego, że w rosyjskim prawie nie było precedensu, który pozwalałby ciężarnej carycy rządzić w nadziei, że w końcu wyda na świat syna. Zapadła decyzja, że w razie śmierci cara złożą przysięgę na wierność Michałowi214. Witte był pewny, że jeśli Aleksandra urodzi chłopca, Michał zrzeknie się tronu na rzecz bratanka. Po chorobie Mikołaj, nadal świadomy konieczności chronienia interesów dynastycznych najstarszej córki, polecił ministrom swojego rządu opracować dekret stanowiący, że w razie gdyby umarł bez syna i następcy, władzę przejmie Olga215. Cała ta debata odbiła się na psychice Aleksandry i zaszczepiła w niej paranoiczny strach, że intryganci w kręgach dworskich chcą pozbawić tronu jej nienarodzonego syna, a to jeszcze bardziej wyobcowało ją z rodziny Romanowów, której nie ufała. W jednej kwestii była nieprzejednana: będzie za wszelką cenę bronić tronu dla swojego przyszłego syna. Podczas gdy ich rodzice nie pokazywali się publicznie całymi tygodniami, trzy siostry były tamtej jesieni często widywane w Jałcie i okolicach. „Nie ma urokliwszego widoku – pisał lokalny korespondent – niż te trzy dziewczynki w powozie, szczebioczące i zadające pytania, skłaniające głowy, kiedy mijani przez nie przechodnie z szacunkiem zdejmują kapelusze”, przy czym – dodał trochę szelmowsko – „najmłodsza księżniczka jest żywym dowodem na błędność teorii profesora Schenka”216. Przez pewien czas właściwie tylko one reprezentowały publicznie rosyjską rodzinę carską. Według prasy były wyjątkowo skromne, a to dzięki przekonaniu carycy, że jej dzieci „powinny być wychowywane tak, jakby nie przysługiwały im żadne szczególne względy w związku z ich pozycją czy pochodzeniem”. Chodziły ubrane skromnie, w „niedrogie białe sukienki, krótkie angielskie skarpetki i zwykłe, lekkie buciki”, w ich pokojach „stale utrzymywano średnią” temperaturę i dbano o to, by wychodziły na powietrze nawet przy największym chłodzie. „Nie ma tutaj miejsca na całą tę bezużyteczną, uciążliwą etykietę i luksusy”. „Dostojni rodzice” często zaglądali do dziecięcej bawialni, mało tego – co jeszcze dziwniejsze i w dodatku sprzeczne z królewskim protokołem – jak donosił z niedowierzaniem wspomniany wcześniej korespondent, „bawili się z córkami jak zwykli śmiertelnicy”217. Można było zauważyć, że u dwóch starszych dziewczynek kształtują się wyraziste i odmienne osobowości. Olga miała „dobre serce i szlachetny charakter”. Mówiła płynnie po rosyjsku i po angielsku, była uzdolniona muzycznie i już teraz dobrze grała na fortepianie. Mimo że do spółki z Tatianą była właścicielką małego angielskiego osiołka, car pewnego razu uczynił zadość jej prośbie i pozwolił jej przejechać się konno po damsku „jak dorośli” po tym, jak wyraziła podziw dla Kozaków z carskiej eskorty. „Urocza Tatiana” miała natomiast „wesoły i żywy temperament, była ruchliwa i zawsze skora do psot”. Obydwie były bardzo przywiązane do swojej małej siostrzyczki218. Nikt w to nie wątpił, jednak Mikołaj zauważył, że Maria, właśnie ucząca się chodzić, „ciągle się przewraca, bo starsze siostry ją popychają, a gdy się ich nie pilnuje, ogólnie mają skłonność do traktowania jej bardzo brutalnie”. Z przyjemnością za to donosił matce, że
panna Eagar doskonale wywiązuje się ze swoich obowiązków: „W pokoju dziecinnym, między nianią a dziewczynkami wszystko układa się dobrze – w porównaniu z tym, co było przedtem, jest tam istny raj”219. Ponieważ lekarze zdecydowanie zalecali Mikołajowi dłuższą rekonwalescencję na Krymie, car z rodziną opuścił piękną, ciepłą Jałtę na pokładzie jachtu Sztandart dopiero 9 stycznia 1901 roku. W Sewastopolu, gdzie przesiedli się na carski pociąg do stolicy, Mikołaj i Aleksandra odebrali wiadomość, że królowa Wiktoria, która niedomagała od dłuższego czasu, zmarła w zamku Osborne 22 stycznia (NP). Po powrocie do szarego, ponurego Petersburga natychmiast odwołali zimowy sezon dworski i cały dwór carski okrył się żałobą. Ponieważ Aleksandra była już w czwartym miesiącu ciąży, lekarze nie zezwolili jej na wyjazd do Anglii na pogrzeb. Musiała zadowolić się udziałem wraz z mężem w nabożeństwie za duszę babki w petersburskim kościele anglikańskim, gdzie – ku zdumieniu zebranych – rzewnie płakała. Był to pierwszy i jedyny raz, kiedy widziano, jak caryca publicznie wyraża swoje uczucia220. Śmierć ukochanej babci była dla niej potężnym ciosem, ale na szczęście czwarta ciąża przebiegała bez komplikacji. Wielki książę Konstanty, który widział się z nią w lutym, stwierdził, że wygląda „przepięknie”, a na dodatek czuje się „wspaniale, zupełnie inaczej niż podczas poprzednich ciąży”. Z tego powodu – napisał w swoim dzienniku – „wszyscy mają nadzieję, że tym razem urodzi się chłopiec”. W maju ta kwestia zeszła na dalszy plan, gdy pięcioletnia Olga zaraziła się durem brzusznym w Peterhofie221. „Pozostaje odseparowana od siostry na górze, w jedynym nieurządzonym pokoju (...), ale tam na poddaszu jest dość gorąco – informowała Aleksandra przyjaciółkę. – Spędzam przy niej większość dnia; chodzenie po schodach w obecnym stanie bardzo mnie męczy”. Olga chorowała przez pięć tygodni i bardzo pobladła oraz wychudła. Jej długie blond włosy trzeba było ostrzyc bardzo krótko, ponieważ wypadały garściami. „Uwielbia mieć mnie przy sobie i dopóki mogę chodzić, z radością przy niej czuwam”, dodała Aleksandra, bo „widok cierpiącego dziecka naprawdę boli i serce się ściska – oby Bóg miał ją w opiece”222. Wygląd Olgi tak się zmienił pod wpływem choroby, że przyprowadzona do niej pewnego razu Tatiana nie poznała jej i wybuchnęła płaczem. Kiedy pani Günst przyjechała do Peterhofu przed spodziewanymi narodzinami czwartego dziecka, doszła do wniosku, że przemęczenie carycy związane z opieką nad Olgą może spowodować przedwczesny poród, i wezwała do niej lekarzy223. Wszystko było jednak w porządku. Poród zaczął się 5 czerwca o trzeciej nad ranem, kiedy Aleksandra była w Wiejskim Domku. Tym razem poszło sprawnie – trzy godziny później, bez komplikacji, na świat przyszła duża dziewczynka o wadze pięciu kilogramów i dwustu gramów. Mikołaj nie zdążył nawet sobie uświadomić, że powinien być rozczarowany. Wszystko potoczyło się szybko, inni domownicy jeszcze się nie obudzili, więc teraz mógł wraz z Aleksandrą rozkoszować się „poczuciem spokoju i odosobnienia”224. Dziecku dali na imię Anastazja, od greckiego anastasis – „zmartwychwstanie”; w rosyjskiej tradycji prawosławnej imię to
jest kojarzone z męczennicą z czwartego wieku świętą Anastazją, która przyszła na ratunek chrześcijanom więzionym za wiarę i zasłynęła jako „rwąca kajdany”. W związku z tym Mikołaj zarządził amnestię dla studentów osadzonych w więzieniach w Moskwie i Petersburgu poprzedniej zimy za udział w zamieszkach225. Anastazja nie należała do imion tradycyjnie nadawanych dzieciom w rosyjskiej rodzinie panującej i dając je swojej córce, para carska być może wyrażała wiarę w to, że Bóg wysłucha jej modlitw, a rosyjska monarchia jeszcze zostanie wskrzeszona – dzięki narodzinom syna. Zarówno zwykli Rosjanie, jak i carscy krewni byli jednak bliscy rozpaczy. Jak zaobserwowała żona amerykańskiego dyplomaty Rebecca Insley Casper, przyjście na świat Anastazji „wywołało nieopisane wzburzenie w narodzie wołającym o chłopca”226. „Mój Boże! Cóż za rozczarowanie! (...) czwarta dziewczynka!”, lamentowała wielka księżna Ksenia. „Wybacz nam, Panie, bo wszyscy chyba powitaliśmy te narodziny z rozczarowaniem, a nie z radością; tak wielką mieliśmy nadzieję na chłopca, a okazało się, że to czwarta dziewczynka”, wtórował jej wielki książę Konstanty227. „Iluminacje, ale i rozczarowanie”, zatytułował swoją relację londyński „Daily Mail” 19 czerwca (NP). „Można mówić o wielkiej radości, jednak w społeczeństwie daje się wyczuć podskórne rozczarowanie, bo żywiono wielkie nadzieje na syna”. Gazeta mogła jedynie wyrazić swoje współczucie: „uzasadnione nadzieje cara i carycy są jak dotąd w okrutny sposób zawodzone, niezależnie od tego, jakie są ich osobiste uczucia w stosunku do córeczek (...), przychodzących na świat z niepokojącą regularnością”228. Reakcje Rosjan i tym razem pełne były niechęci pomieszanej z zabobonnym lękiem. Jak cytował francuski ambasador Maurice Paléologue: „Czyż nie mówiliśmy? Ta Niemka ma złe oko. Jej podstępny wpływ doprowadzi naszego imperatora do zguby”229. W atmosferze powszechnej niechęci, żeby pokazać, jak bardzo jest dumny z czwartej córki, Mikołaj zarządził chrzciny Anastazji w sierpniu z największą możliwą pompą, według tej samej formuły co poprzednio, tak by „wystrzały armatnie słychać było z Peterhofu aż do samej stolicy”. Później wydał obiad dla znamienitych gości, którzy „podchodzili do ponoć szczęśliwego ojca z gratulacjami”. Rebecca Insley Casper odnotowała, że w pewnym momencie czara goryczy chyba się przelała, bo zwracając się do jednego z ambasadorów, car powiedział ze smutnym uśmiechem: „Musimy próbować dalej!”230. Trzy miesiące później Mikołaj i Aleksandra złożyli wizytę francuskiemu prezydentowi Emile’owi Loubet w Compiègne, a dziewczynki zostały w Kilonii pod opieką siostry Aleksandry, Ireny. Wizycie cara towarzyszyły wzmożone środki bezpieczeństwa: w mieście zaroiło się od francuskiej policji, która otrzymała rozkaz „przeszukania lasu łącznie z wszystkimi zagajnikami i zaroślami”, w celu eliminacji elementów niepożądanych. Pałac, w którym zatrzymała się para carska, został przetrząśnięty „od piwnic aż po poddasze”, a detektywi wmieszali się w służbę pałacową231. Car i caryca sprawiali wrażenie oddanych sobie bez reszty, lecz Aleksandra roztaczała
niezaprzeczalną aurę melancholii. Obecna na przyjęciu Margaret Cassini, córka rosyjskiego ambasadora w Waszyngtonie, stwierdziła, że trudno nie zauważyć, jak bardzo caryca zamknęła się w sobie. Wyglądała jak zwykle olśniewająco, strojna w biel i drogocenne klejnoty, „głównie perły i diamenty, od uszu aż po talię”. Cassini jednak nie mogła oprzeć się wrażeniu, że „nosi je bez przyjemności”. Francuzi nie rozumieli, dlaczego rosyjska imperatorowa jest taka smutna: „O la la! Elle a une figure d’enterrement”232, narzekali. Jej smutek, domyślała się Cassini, wziął się stąd, że była „matką samych dziewczynek”. „Ma pani dzieci?”, wypytywała podobno damy przedstawiane jej na dworze i smutniała, ilekroć pytana odpowiadała z ukłonem: „Tak, syna, Wasza Wysokość”233. „Mikołaj oddałby połowę swego Imperium w zamian za jednego imperialnego chłopca”, napisał tamtego roku amerykański podróżnik Burton Holmes, zastanawiając się, „czy jedna z uroczych małych księżnych wstąpi pewnego dnia na tron Katarzyny Wielkiej”234. Mikołaj i Aleksandra nie stracili jednak nadziei. Zaledwie miesiąc po narodzinach Anastazji w kręgu osób najbliższych parze carskiej w Peterhofie pojawił się ktoś, o kim car i jego małżonka mówili „nasz przyjaciel”. Niejaki Maître Philippe – popularny w modnym towarzystwie francuski mistyk uzdrowiciel – przyjechał do Rosji na zaproszenie wielkiego księcia Piotra i jego żony Milicy i gościł w ich posiadłości Znamienka, niedaleko Wiejskiego Domku235. Tam właśnie Mikołaj i Aleksandra – którzy mieli okazję poznać Philippe’a w marcu – wkrótce dali się wciągnąć w długie, szczere wieczorne rozmowy z tajemniczym gościem z Francji. W desperacji zaczęli szukać pomocy w uzdrawianiu modlitwą i w okultyzmie.
ROZDZIAŁ CZWARTY
❧ NADZIEJA ROSJI W rodzinie carskiej przyjęło się, że panny młode wieczorem w przeddzień swojego ślubu udawały się do petersburskiego soboru Kazańskiego pomodlić się przed słynącą cudami ikoną Matki Boskiej. Niedopełnienie tego rytuału miało, według rosyjskiego przesądu, skutkować niepłodnością albo rodzeniem samych córek. Kiedy powiedziano o tym Aleksandrze przed ślubem w 1894 roku – jak głosiła krążąca w Petersburgu plotka – przyszła caryca odrzekła, że nigdzie nie pójdzie, bo nie będzie hołdować przestarzałym obyczajom236. Bardzo przesądni rosyjscy chłopi w 1901 roku nie mieli już żadnych wątpliwości, że „imperatorowa nie cieszy się przychylnością nieba, bo inaczej powiłaby syna”237. Bóg się gniewał. W atmosferze tak silnej presji Aleksandra naturalnie była podatna na wpływy osób takich jak Nizier Anthelme Philippe238. Pochodzenie tego człowieka było nie do końca jasne, a kwalifikacje wysoce wątpliwe. Ten chłopski syn urodzony w Savoy pracował w masarni swojego wuja w Lyonie i w wieku trzynastu lat zaczął twierdzić, że ma zdolności pozazmysłowe. Jako dwudziestotrzylatek, nie mając żadnego wykształcenia medycznego i bez licencji, otworzył własny gabinet, w którym oferował leczenie za pomocą tajemniczych „fluidów psychicznych oraz sił astralnych”239. W 1884 roku przedstawił pracę zatytułowaną „Zasady higieny stosowane w ciąży, przy porodzie oraz u niemowląt”, w której utrzymywał, że potrafi nie tylko przewidzieć płeć dziecka, ale – co jeszcze bardziej kuriozalne – zmienić płeć dziecka w łonie matki za pomocą swych zdolności magnetyzerskich240. Magiczna medycyna Philippe’a opierała się na sesjach hipnozy, a jego biznes kwitł, mimo że kilkakrotnie ukarano go grzywną za nielegalne wykonywanie zawodu. Pod koniec lat dziewięćdziesiątych dziewiętnastego wieku jego gabinety w Paryżu były oblężone przez modne francuskie towarzystwo. Rosyjska arystokracja również zaczynała wtedy przejawiać zainteresowanie mistycyzmem i wiedzą tajemną – na południu Francji księżniczka czarnogórska Milica zwróciła się do Philippe’a z prośbą o pomoc w leczeniu jej chorego syna Romana241. Ona i jej mąż wielki książę Piotr byli do tego stopnia przekonani o cudownych uzdrowicielskich mocach Philippe’a, że zaprosili go do Petersburga. 26 marca 1901 roku przedstawili go Mikołajowi i Aleksandrze. „Poznaliśmy dziś wieczorem niezwykłego Francuza, pana Philippe’a – odnotował Mikołaj w swoim dzienniku. – Odbyliśmy długą rozmowę”242.
Milica wkrótce potem zaczęła zarzucać Mikołaja prośbami o umożliwienie Philippe’owi praktykowania w Rosji mimo sprzeciwu wpływowych gremiów świata medycznego. Petersburska Wojskowa Akademia Medyczna pod przymusem wydała mu dyplom lekarski. Philippe otrzymał tytuł radcy stanu oraz uniform carskiego lekarza wojskowego ze złotymi epoletami. Bliscy krewni – w tym Ksenia, Maria Fiodorowna i Ella – byli zaniepokojeni i radzili Mikołajowi i Aleksandrze, aby trzymali się od Philippe’a z daleka, lecz wszelkie próby zdyskredytowania go w ich oczach zawiodły. Nawet raport dotyczący jego szemranych praktyk, przesłany Mikołajowi przez Ochranę w Paryżu za cichym przyzwoleniem Marii Fiodorowny, nie odniósł żadnego skutku – Mikołaj natychmiast zwolnił agenta, który go opracował243. Przekonani, że nareszcie znaleźli życzliwego słuchacza, car i caryca bezkrytycznie i w każdej sprawie polegali na pseudomistycznej mądrości Maître Philippe’a. Kiedy wrócił do Rosji na dwanaście dni w lipcu, przyjeżdżali codziennie z Wiejskiego Domku do pobliskiej Znamienki i często siedzieli z nim do późnego wieczoru. „Byliśmy do głębi poruszeni rozmową z nim”, pisał Mikołaj, zachwycając się „cudownymi godzinami”, spędzanymi ze swoim przyjacielem244.14 lipca wyszli nawet wcześniej z teatru, by pojechać stamtąd prosto do Znamienki, gdzie przebywali z Philippe’em do wpół do trzeciej w nocy. Wieczorem przed jego wyjazdem usiedli i modlili się razem, a następnie pożegnali się z ogromnym żalem. Podczas krótkiej wizyty w Compiègne udało im się zaaranżować kolejne spotkanie z Philippe’em i jeszcze jedno po jego powrocie do Znamienki w listopadzie. Poza obrębem tego azylu związki Mikołaja i Aleksandry z Philippe’em były pilnie strzeżonym sekretem, choć w kraju huczało od plotek. Domniemywano, że Philippe „przeprowadzał eksperymenty w zakresie hipnozy, jasnowidzenia, inkarnacji i nekromancji” w obecności pary carskiej oraz że przy użyciu wymyślonej przez siebie kombinacji „medycyny ezoterycznej, astronomii i psychurgii” kierował rzekomo „ewolucją zjawisk embrionalnych”245. Może były to pseudonaukowe brednie, ale podczas lipcowej wizyty Philippe zdobył zaufanie imperatorowej i przeniknął do jej bardzo prywatnego świata, a po wyjeździe dalej doradzał parze carskiej, jak sprawić, by urodził się następca tronu, i dodatkowo przekazywał polityczne prognozy, na przykład radził Mikołajowi, by w żadnym wypadku nie zatwierdzał konstytucji, „gdyż byłoby to zgubne dla Rosji”246. Przed końcem 1901 roku, pięć miesięcy po urodzeniu Anastazji, caryca ponownie zaszła w ciążę. Wydawało się to ostatecznym potwierdzeniem skuteczności modlitw Phillippe’a i mocy autosugestii. Wiadomość o ciąży trzymali w tajemnicy przed rodziną tak długo, jak to było możliwe, ale wiosną 1902 roku było wyraźnie widać, że caryca przybierała na wadze i przestała nosić gorset. Ksenia, wówczas też w ciąży, po raz szósty, dowiedziała się dopiero w kwietniu, kiedy Aleksandra przyznała w liście do niej, że: „Teraz zaczyna być to (...) trudne do ukrycia. Nie pisz jednak do mateczki [carycy wdowy], bo sama chcę jej o tym powiedzieć, gdy wróci w przyszłym tygodniu. Czuję się doskonale i dzięki Bogu za to;
to będzie w sierpniu! Moja szeroka talia musiała rzucać ci się w oczy przez całą zimę”247. Philippe spędził cztery dni w Petersburgu w marcu 1902 roku, u siostry Milicy Stany – jeszcze jednej wiernej wielbicielki – i jej męża księcia Leuchtenberga, gdzie Mikołaj i Aleksandra spotkali się z nim ponownie. „Słuchaliśmy go przy kolacji i przez resztę wieczoru do pierwszej w nocy. Moglibyśmy go słuchać przez całą wieczność”, egzaltował się Mikołaj248. Wpływ Francuza na Aleksandrę był tak przemożny, że caryca, zgodnie z tym, co jej radził, nie pozwalała się badać innym lekarzom, nawet gdy zbliżał się termin rozwiązania. Jednak przyszło lato, a organizm Aleksandry nie dawał oznak świadczących o zaawansowanej ciąży. Mimo to w sierpniu przygotowano manifesty obwieszczające rychłe narodziny. Kiedy doktor Ott zainstalował się w Peterhofie przed spodziewanym terminem, od razu zdał sobie sprawę, że coś jest nie w porządku. Wymógł na Aleksandrze zgodę na badanie, po którym oznajmił natychmiast, że caryca wcale nie jest w odmiennym stanie. „Urojona ciąża” Aleksandry wprawiła rodzinę cara w konsternację. „Od 8 sierpnia co dzień czekaliśmy na potwierdzenie ciąży imperatorowej – pisał wielki książę Konstanty. – Teraz znienacka dotarła wiadomość, że ona bynajmniej nie jest przy nadziei, więcej: o żadnej ciąży w ogóle nie było mowy, a to, co miało ją zwiastować, wzięło się ze zwykłej anemii! Cóż za rozczarowanie dla cara i carycy! Tak mi ich żal!”. Wstrząśnięta Aleksandra napisała do Jelizawiety Naryszkiny, która niecierpliwie czekała na nowiny w swojej wiejskiej posiadłości: „Droga Przyjaciółko, nie przyjeżdżaj. Nie będzie chrztu – nie ma dziecka – nic nie ma! To katastrofa!”249. Krążyło tak wiele plotek, że nadworni lekarze Ott i Gustaw Girsh 21 sierpnia wydali oficjalny biuletyn o stanie zdrowia carycy, żeby pomóc jej zachować twarz: „Przed kilkoma miesiącami zaszły w stanie zdrowia Jej Cesarskiej Wysokości imperatorowej Aleksandry Fiodorowny zmiany wskazujące na ciążę. W chwili obecnej, w wyniku pewnej zaistniałej anomalii, ciąża zakończyła się zwykłym poronieniem, bez żadnych powikłań”250. Aleksandra w ogóle nie była w odmiennym stanie, ale tego faktu nie podano do wiadomości publicznej. Doktor Girsh przedstawił szczegóły w tajnym raporcie przekazanym Mikołajowi. Aleksandra ostatnio miesiączkowała 1 listopada 1901 roku i autentycznie przekonana, że zaszła w ciążę, spodziewała się rozwiązania na początku sierpnia następnego roku, chociaż przez dziewięć miesięcy obwód jej brzucha nie zwiększył się znacząco. 16 sierpnia miała krwawienie. Posłano po Otta i Günst, lecz caryca nie pozwoliła im się zbadać. Trzy dni później, wieczorem, poczuła coś, co przypominało wczesne bóle porodowe, i wystąpiło kolejne krwawienie, które trwało do następnego ranka. Gdy wstała, żeby się umyć, wydaliła z dróg rodnych mięsistą kulkę wielkości orzecha włoskiego, która po zbadaniu pod mikroskopem przez Otta okazała się martwą zapłodnioną komórką jajową w czwartym tygodniu rozwoju. W opinii lekarza u carycy wystąpiło schorzenie zwane mola carnosum, a utrata krwi spowodowała wypłukanie komórki jajowej251. Wieść o tym, że caryca poroniła, nie wzbudziła u zwykłych Rosjan współczucia,
podziałała wręcz odwrotnie. Dała początek bezlitosnym oszczerstwom i najdziwniejszym pogłoskom, że imperatorowa urodziła zdeformowane monstrum, „rogaty wybryk natury”! W kręgach dworskich zapanowała taka paranoja, że fragment libretta opery RimskiegoKorsakowa Bajka o carze Sałtanie, w którym jest mowa o tym, że carowi rodzi się „ni to córka,/ Ni to syn – coś na kształt szczurka,/ Na kształt myszki albo żabki,/ Czyli jakiś stworek rzadki”, został ocenzurowany252. Podejrzliwy rosyjski lud doszedł do wniosku, że ręka boska pokarała nieszczęsnych monarchów. Mówiło się, że niezdolność do spłodzenia syna była karą dla cara za tragedię na Polu Chodyńskim w 1896 roku, kiedy ponad tysiąc osób zostało stratowanych w tłumie w trakcie festynu z okazji koronacji cara w Moskwie253. W Anglii pismo „Anglo-Russian” odpowiedziało, acz z nutą cynizmu, na nasilającą się krytykę, z jaką spotykała się nieszczęsna caryca za niemożność wydania na świat męskiego potomka, argumentami na rzecz carycy-kobiety: Raz jeszcze caryca zlekceważyła salickie prawo i przyniosła rozczarowanie uprzedzonemu do płci pięknej rosyjskiemu narodowi, który okazuje niechęć, a wręcz nienawiść swej utalentowanej matce (...), choć wystarczyłaby pobieżna znajomość prawa naturalnego i historii, by wiedzieć, że „przezorna, wierna, doskonała kobieta” to „stworzenia korona” i że monarchini często była ratunkiem dla ludu, a jej panowanie było epoką największego postępu materialnego i społecznego254. Do prasy zagranicznej przedostawały się pogłoski, że wpływ Philippe’a na parę carską wykraczał daleko poza „psychiczne metody uzdrawiania”, mające pomóc w poczęciu syna i że Mikołaj poddawał się „hipnotycznym eksperymentom”, w trakcie których Philippe miał „przywoływać ducha Aleksandra III, przepowiadać przyszłość oraz podsuwać carowi taką czy inną decyzję dotyczącą nie tylko jego domowych, ale i państwowych spraw”255. Reputacja Francuza mocno ucierpiała i mnożyły się oskarżenia o to, że był szarlatanem i umyślił sobie mieszać się w sprawy państwa, a jego obecność na rosyjskim dworze stała się niepożądana. Mikołaj i Aleksandra nie mieli ochoty z nim się rozstawać, ale pod koniec 1902 roku Philippe wrócił do Francji z podarkami od swoich wdzięcznych carskich klientów, między innymi samochodem skonstruowanym przez Serpolleta256. W zamian Philippe wręczył Aleksandrze ikonę z dzwoneczkiem, który, jak zapewniał, miał zadzwonić za każdym razem, gdy ktoś wejdzie do jej pokoju w złych zamiarach. Aleksandra zachowała też ramkę z suszonymi kwiatami, które jej podarował z zapewnieniem, że dotykała ich ręka Zbawiciela. Na pożegnanie rzucił jeszcze tylko zastanawiającą przepowiednię: „Kiedyś znajdziecie innego przyjaciela podobnego do mnie, który będzie wam mówił o Bogu”257. W atmosferze nieustających pretensji związanych z brakiem następcy tronu, szczególnie po „poronieniu” w 1902 roku, zaczęto mówić o tym, że Mikołaj jest skłonny rozwieść się z Aleksandrą – podobnie jak Napoleon Bonaparte, który rozwiódł się z cesarzową Józefiną
po czternastu latach małżeństwa, gdy nie doczekał się syna. Mówiono nawet, że car abdykuje, jeżeli znowu urodzi mu się córka. Caryca znalazła się w „skrajnie niebezpiecznym” położeniu. Nie milkły pogłoski, że Aleksandra pogrąża się w „głębokiej, coraz dotkliwszej melancholii, odkąd jej nadzieje na urodzenie kolejnego dziecka prysły” – przeżywała to do tego stopnia, że pragnienie wydania na świat syna stało się „niemalże jej obsesją”258. Tymczasem za granicą rosło współczucie dla czterech carskich córek – tak konsekwentnie marginalizowanych w wyobraźni społeczeństwa rosyjskiego – co pokazywał choćby żart opublikowany w gazecie z Pittsburgha w listopadzie 1901 roku: Pani Gaswell: Car Rosji ma już cztery córeczki. Pan Gaswell: Biedne małe cardyneczki!259
❧ Rok 1903, ważny dla rodziny Romanowów, rozpoczął się obchodami dwusetnej rocznicy założenia Sankt Petersburga. Mikołaj i Aleksandra wyjątkowo zdecydowali się wystąpić publicznie – jak się później okazało, ostatni raz przed kilkuletnią przerwą – na wspaniałym balu kostiumowym, ostatnim przed rewolucją. Aleksandra wyglądała imponująco, acz trochę dziwnie, przebrana za carycę Marię Miłosławską, w ciężkim kostiumie ze złotego brokatu i niewygodnej koronie, z mężem u boku, przyćmionym jej blaskiem i przebranym za ich ulubionego cara Aleksego I. Aleksandra prezentowała się zjawiskowo, niczym „bizantyjska Madonna, która zstąpiła z jednej ze zdobnych klejnotami ikon soborowych”260. Jednak oboje – oglądani w samym centrum pełnego splendoru zgromadzenia arystokratycznej petersburskiej elity – stanowili żywy dowód na to, jak autokratyczni władcy byli odcięci od ogółu rosyjskiego społeczeństwa. Latem tamtego roku zwykłym Rosjanom trafiła się gratka: możliwość zobaczenia monarszej pary, wciąż pochłoniętej staraniami o syna. Przed powrotem do Francji Philippe doradził parze carskiej, aby modliła się za wstawiennictwem świętego Serafima z Sarowa, a doczeka się następcy. Był jednak drobny szkopuł: w rosyjskim kalendarzu prawosławnym, nie istniał święty o tym imieniu. Po gorączkowych poszukiwaniach udało się ustalić, że mnich z monasteru w Sarowie w guberni tambowskiej, czterysta kilometrów na wschód od Moskwy, był czczony lokalnie jako czyniący cuda. Ani jeden z tych cudów nie został jednak zweryfikowany, a Serafim zmarł siedemdziesiąt lat wcześniej. Jego ciało – gdy w celu zbadania zwłok rozpieczętowano trumnę – również nie zdało „testu świętości”: było w stanie daleko posuniętego rozkładu. Mimo to jako imperator Mikołaj miał prawo zdecydować o kanonizacji tego zapoznanego cudotwórcy bez względu na stan jego zwłok. Metropolita moskiewski poczuł się zobligowany do bronienia świętości Serafima jako „potwierdzonej w pełni licznymi cudami związanymi z jego szczątkami, a także, między innymi, ziemią, w której został pochowany, kamieniem, na którym się modlił, oraz wodą z wykopanej przezeń
studni – za sprawą których wielu wiernych powróciło do zdrowia”261. Jak zauważyła Jelizawieta Naryszkina, wszystkie zabiegi mające na celu zrobienie z Serafima świętego były postrzegane jako wynikłe ze znajomości Aleksandry z jej nowym „przyjacielem”: „Trudno byłoby wskazać, gdzie kończy się Philippe, a zaczyna Serafim”262. W lutym 1903 roku metropolita ostatecznie wydał zgodę na kanonizację. Córki zostały pod opieką Margaretty Eagar, a Mikołaj i Aleksandra pojechali w nieznośnym upale do Sarowa na oficjalne uroczystości, w towarzystwie siostry Mikołaja Olgi, Marii Fiodorowny, Elli i Sergiusza oraz Milicy i Stany. Mikołaj zdawał sobie sprawę, że kanonizacja spełni ważną funkcję jako zbiorowy akt wiary religijnej umacniający jego autokratyczne rządy, do carskich gości dołączyło bowiem blisko trzysta tysięcy pielgrzymów, którzy zjechali do Sarowa, wzbijając gigantyczny tuman pyłu. Hordy ślepców, chorych i kalek, przybyłych w oczekiwaniu na cud, obległy swojego batiuszkę i usiłowały pocałować go w rękę. W atmosferze mistycznego religijnego uniesienia, przy nieustannym biciu dzwonów, rodzina carska przez trzy dni uczestniczyła w długich, nieraz ponadtrzygodzinnych nabożeństwach263. Skwar był niemiłosierny, ale Aleksandra dzielnie walczyła z bólem nóg i pobożnie wytrzymywała nabożeństwa na stojąco. Głęboka, żywa wiara manifestowana w Sarowie przez tak licznych pielgrzymów utwierdzała ją w przekonaniu o świętej i nienaruszalnej łączności duchowej między carem a jego ludem. Mikołaj pomagał nieść trumnę z relikwiami Serafima na noszach do specjalnie wybudowanej kaplicy, gdzie złożono je 19 sierpnia. Tego samego wieczoru w symbolicznym geście wiary religijnej Aleksandra i Mikołaj udali się prywatnie nad pobliską rzekę, w miejsce, gdzie kąpał się kiedyś Serafim, i – zgodnie z zaleceniem Philippe’a – zanurzyli się w jej świętych wodach w nadziei, że Bóg obdarzy ich synem.
❧ Jesienią 1903 roku rodzina carska pojechała do Darmstadt na ślub księżniczki Alicji Battenberg i Andrzeja, księcia Grecji264. Ernie i Ducky – od początku źle dobrana para – mieli już za sobą przykrą separację i rozwód, ale Ernie bardzo kochał swoją ośmioletnią córkę Elisabeth, która spędzała u niego sześć miesięcy w roku. Po ceremonii ślubnej obydwie rodziny pojechały na prywatny urlop do Wolfsgarten, gdzie Olga i Tatiana dokazywały z kuzynką, jeździły na rowerach i kucykach, a także chodziły na grzyby. Elisabeth była dziwnym, eterycznym dzieckiem o pełnych patosu oczach, w aureoli ciemnych kręconych włosów kontrastujących z jej serdecznym i żywym usposobieniem. Zachwyciła się swoją „kuzyneczką” Anastazją, niańczyła ją i chciała zabrać do rodzinnego Darmstadt265. Kiedy przyszedł czas wyjazdu, Ernest i Elisabeth zabrali się razem z rodziną carską do pałacu myśliwskiego cara w Skierniewicach, dokąd Mikołaj regularnie przyjeżdżał na polowania. Jednak rankiem 15 listopada Elisabeth nagle zachorowała. Na początku
wyglądało to na ostre zapalenie gardła, ale gorączka ciągle rosła, stan chorej się pogarszał i dziewczynka błagała Margarettę Eagar, aby posłała po jej matkę. Lekarze okazali się bezradni i Elisabeth zmarła w ciągu czterdziestu ośmiu godzin na szczególnie zjadliwą odmianę duru brzusznego, która spowodowała niewydolność serca266. Siostry były wstrząśnięte nagłą śmiercią kuzynki i Margaretta natychmiast zabrała całą czwórkę z powrotem do Carskiego Sioła, aby pokoje w Skierniewicach można było zdezynfekować dymem. Olga była oszołomiona: „Tak mi przykro, że dobry Bóg zabrał mi taką dobrą przyjaciółkę!”, skarżyła się płaczliwie Margaretcie. Wspominała kuzynkę także później, w Boże Narodzenie, kiedy w rozmowie z Margarettą wyraziła przypuszczenie, że Bóg celowo „posłał po nią, żeby dotrzymywała Mu towarzystwa” w niebie267. Niemal od razu po tym, jak Ernie odwiózł trumienkę z ciałem córki do Darmstadt, Aleksandra dostała ostrej infekcji ucha i zamiast pojechać na pogrzeb bratanicy, została w Skierniewicach, przykuta do łóżka na sześć długich tygodni. Ból był tak silny, że wezwano laryngologa z Warszawy. Nie wyobrażając sobie, jak mogłaby nie spędzić świąt z dziećmi, nie ubrać choinki i nie przygotować prezentów dla nich i dla służby, Aleksandra wyruszyła w podróż powrotną do Rosji, zanim zdążyła wyzdrowieć268. W Carskim Siole od razu zachorowała na grypę i w Wigilię – jak wspominała później Margaretta Eagar – była „bardzo chora i nie mogła widzieć się z dziećmi”269. W tej sytuacji dozór nad ubieraniem choinek i rozdawaniem prezentów przejął Mikołaj. Było to trudne zadanie, gdyż rodzina zamawiała na święta po osiem rosłych drzewek – dla siebie, dla służby, a nawet dla carskiej eskorty. Aleksandra lubiła dekorować wszystkie własnoręcznie i rozkładać hojne prezenty dla domowników na długich stołach przykrytych świeżo wyprasowanymi białymi obrusami – zgodnie z niemieckim zwyczajem przyjętym również przez jej babcię w Windsorze. Dziewczynki z dumą ułożyły na nich przygotowane przez siebie drobne upominki, ale święta były ciche i upływały w smutnej atmosferze, bo położyły się na nich cieniem śmierć kuzynki i brak matki, która nie wstawała z łóżka. „Przez jej nieobecność nie byliśmy ani w połowie tak weseli jak zwykle”, zanotowała Margaretta. Caryca nie opuszczała łóżka do połowy stycznia, a rodzina przeniosła się do Petersburga na sezon zimowy dopiero w następnym miesiącu270. Nie był to łatwy czas na chorowanie, Aleksandra bowiem znów spodziewała się dziecka – poczętego prawdopodobnie w Skierniewicach – a choroba jedynie potęgowała jej niepokoje. Ksenia była pełna współczucia, kiedy Maria Fiodorowna 13 marca podzieliła się z nią tą nowiną: „Wprawdzie coraz bardziej już jest to widoczne, ale biedulka stara się ukrywać na razie swój stan, bo pewnie trochę się boi i nie chce, żeby ludzie za wcześnie się dowiedzieli!”271. Aleksandrze oszczędzono dalszej krytyki, bo sezon w Petersburgu zakończył się wcześniej, niż planowano, ze względu na wybuch w styczniu 1904 roku wojny rosyjskojapońskiej spowodowanej ekspansjonistyczną polityką Mikołaja w południowej Mandżurii, na terytorium będącym od dawna przedmiotem sporu z Japonią. Na dworze
carskim wiele osób było zdania, że to efekt zgubnych wpływów Philippe’a, który przekonywał parę carską, że szybka, skuteczna wojna byłaby triumfalną demonstracją potęgi rosyjskiego imperium i potwierdziła nienaruszalność jedynowładztwa. W istocie było to niemądre posunięcie, konflikt, na który Rosja – ani jej armia – nie była przygotowana, a wzniecony przez nią patriotyczny ferwor szybko przygasł. Młodziutkie wielkie księżne nie uchroniły się od wpływu rasistowskich i ksenofobicznych uwag wymienianych podczas wojny na dworze – Margaretta Eagar wspominała, że „bardzo przykro” było „patrzeć, jak wojna budzi w moich małych podopiecznych ducha zemsty i gniewu”. Maria i Anastazja były skonfundowane fotografiami „dziwnych małych dzieci” następcy tronu Japonii, oglądanymi w czasopismach. „Wstrętni mali ludzie – emocjonowała się Maria – przyszli i zniszczyli nasze biedne statki, potopili naszych marynarzy”. Mama powiedziała im, że „wszystkie żółtki są małe”. „Mam nadzieję, że rosyjscy żołnierze wybiją wszystkich Japończyków”, wyrwało się pewnego razu Oldze. Margaretta próbowała tłumaczyć, że nie można winić japońskich kobiet i dzieci. Bystra i rezolutna Olga poczuła się usatysfakcjonowana dopiero po uzyskaniu odpowiedzi na kilka pytań: „Nie wiedziałam, że to tacy sami ludzie jak my. Myślałam, że to tylko takie jakby małpy”272. Wojna rozbudziła w Aleksandrze ducha filantropii i mimo ciąży caryca angażowała się w pomoc dla walczących, wysyłając na front przenośne kaplice polowe, organizując zaopatrzenie medyczne oraz pociągi sanitarne. Po raz pierwszy od lat dawała się oglądać w Petersburgu – w salach balowych Pałacu Zimowego kierowała zespołami kobiet szyjących ubrania, sortujących pościel i zwijających bandaże przeznaczone do pociągów sanitarnych. Tak jak królowa Wiktoria i jej córki, które dziergały i szyły w czasie wojny krymskiej w latach 1854-1856, Aleksandra i jej cztery córki robiły szydełkowane czapki i dziergane szaliki dla żołnierzy; Anastazja – choć jeszcze malutka – ujawniła niezwykły talent do dziewiarstwa273. Dziewczynki pomagały też pannie Eagar składać i ofrankowywać blankiety listów, które ranni żołnierze wysyłali do swoich rodzin. Z upływem miesięcy, w miarę zbliżania się terminu narodzin piątego dziecka carycy, dziennikarze prasy zagranicznej, jak można było się spodziewać, prześcigali się w spekulacjach. „Że wielkie wydarzenia mogą zależeć od małych, to niestety truizm”, zauważył w artykule wstępnym redaktor pisma „Bystander”: Za kilka dni rozstrzygnie się, czy caryca stanie się najpopularniejszą kobietą w Rosji, czy też ogromna większość jej ludu uzna ją za wyrzutka, który ściągnął na siebie szczególny Boży gniew. Krążą opowieści, że modli się dniem i nocą o to, by oczekiwane dziecko okazało się chłopcem i zjednało jej serca ludu za wydanie na świat następcy samodzierżcy Wszechrosji. W tym szczególnym momencie caryca – czekająca na tajemniczy wyrok Boga i Natury – jest jedną z najbardziej godnych współczucia postaci w Europie, tym bardziej że jako osoba publiczna nie może schronić się przed politowaniem ani ciekawością świata274.
„Królewskie i carskie familie zadręczają się sprawami, o których amerykańskie rodziny w ogóle nie myślą”, zwracał uwagę inny wstępniak, komentujący proste, dalekie od wystawnego życie konsekwentnie spychanych na dalszy plan córek imperatora: „Dziewczynki są cztery. To mądre, inteligentne dzieci, lecz nikt w Rosji, z wyjątkiem ich rodziców, ich nie chce”. W tej powodzi domysłów jedno było pewne: że Mikołaj i Aleksandra bardzo kochają swoje córki – tę „czterolistną koniczynkę”, jak nazywała je Aleksandra. „Nasze dziewczątka to nasze szczęście i radość, każda ma zupełnie inną buzię i charakter”. Oboje z Mikołajem wierzyli święcie, że: „Dzieci to apostołowie i Bóg nam je zsyła, by niosły przesłanie miłości, pokoju i nadziei”275. Lecz, jak zauważyła Edith Almedingen: „Choćby nie wiem jak kochane przez swoich rodziców, cztery dziewczynki były zaledwie jak cztery przedmowy do ekscytującej książki, która się nie rozpocznie, dopóki nie urodzi się brat”276.
❧ Piąty poród Aleksandry zaczął się nagle, 30 lipca 1904 roku w Peterhofie. Podczas lunchu z Ellą i Sergiuszem, którzy przyjechali z wizytą z Moskwy, Aleksandra nagle dostała silnych skurczy i od razu poszła na piętro. Niecałe pół godziny później, piętnaście po pierwszej, urodziła sporego chłopca, ważącego pięć kilogramów i dwieście gramów. Czuła się wspaniale, promieniała i już po chwili z radością przystawiła dziecko do piersi277. Działa w twierdzy Pietropawłowskiej mogły wreszcie obwieścić trzystoma jeden wystrzałami narodziny naslednika – następcy tronu – pierwszego, jaki urodził się panującemu monarsze (a nie carewiczowi) od siedemnastego wieku. Mieszkańcy Petersburga przystawali i liczyli salwy, oddawane w sześciosekundowych odstępach. W jednej chwili odmienił się „wygląd ulic”, jak donosił na pierwszej stronie dziennika „Daily Express” petersburski korespondent: „Flagi państwowe wyrastały zewsząd jak grzyby po deszczu, a już pięć minut po tym, jak sto drugie działo oznajmiło radosną nowinę, całe miasto mieniło się od flag. Wszyscy spontanicznie skończyli pracę na ten dzień i oddali się radosnemu publicznemu świętowaniu”. Wieczorem na ulicach rozbłysły iluminowane elektrycznie imperialne dwugłowe orły i korony Romanowów, a w parkach słychać było powtarzany w kółko hymn państwowy grany przez orkiestry. Później w najdroższych stołecznych restauracjach szampan lał się strumieniami „na koszt właścicieli”278. „Niemal ogłuchliśmy, bo cerkiewne dzwony biły przez cały dzień”, wspominała goszcząca na carskim dworze baronowa Sophie Buxhoeveden279. Modlitwy Mikołaja i Aleksandry zostały wysłuchane; car zanotował w dzienniku, że był to „niezapomniany, wspaniały dla nas dzień”. „Jestem pewna, że zawdzięcza go właśnie Serafimowi”, deklarowała jego siostra Olga280. Uszczęśliwieni rodzice błogosławili dzień, w którym
dane im było poznać Maître Philippe’a. „Przekaż Mu, proszę (...), gdy tylko będziesz mogła, naszą wdzięczność i radość”, pisał Mikołaj do Milicy281. Ludźmi zawładnęło odczucie, że „narodziny następcy tronu po tych wszystkich niespokojnych latach zawiedzionych nadziei odmienią los Rosji”, dla Mikołaja zaś był to z pewnością moment szczególnie doniosły. Powiało optymizmem w wojennym czasie: Jestem bardziej szczęśliwy z powodu narodzin syna niż ze zwycięstwa moich wojsk, gdyż spoglądam teraz w przyszłość spokojnie i bez trwogi; odczytuję to jako znak, że wojna zakończy się dla nas pomyślnie”282. W nadziei na to – i dla podniesienia morale – Mikołaj uczynił wszystkich żołnierzy walczących w Mandżurii ojcami chrzestnymi swojego syna. Następnie w manifeście carskim ogłoszono liczne ustępstwa polityczne, zniesienie kar cielesnych dla chłopstwa i w wojsku, a także umorzenie grzywien za rozmaite wykroczenia. Więźniowie zostali objęci amnestią polityczną (z wyłączeniem skazanych za zabójstwa), utworzono także fundusz stypendialny dla kadetów wojsk lądowych i marynarki wojennej283.
❧ Maleńki carewicz, z wielkimi niebieskimi oczami i buzią w aureoli złocistych loków, był wyjątkowo ślicznym dzieckiem. Dostał imię po drugim carze z dynastii Romanowów Aleksym I (który panował w latach 1645-1676), ojcu Piotra Wielkiego; imię to pochodzi z greki i znaczy „pomocnik” lub „obrońca”. Car uznał, że Rosja miała aż nadto Aleksandrów i Mikołajów. W odróżnieniu od swego charyzmatycznego syna, który wzorował się na kulturze Zachodu, Aleksy I był pobożnym carem w tradycji starej Rusi – takim monarchą, jakim w zamyśle Mikołaja i Aleksandry miał się stać ich syn. Wkrótce wydrukowano obwieszczenie cofające mianowanie wielkiego księcia Michała następcą tronu: „Tak więc od chwili obecnej zgodnie z nienaruszalnymi prawami Imperium Cesarski tytuł Carewicza Następcy Tronu oraz wszystkie związane z tym prawa przysługują Naszemu Synowi Aleksemu”284. Rozradowany Mikołaj zabrał trzy starsze córki na Te Deum do kaplicy w Wiejskim Domku. Tymczasem do Peterhofu napływały setki telegramów i listów z gratulacjami. Doktor Ott i pani Günst zostali jeszcze raz szczodrze wynagrodzeni za swoje usługi – doktor otrzymał niebieską emaliowaną szkatułkę Fabergé wysadzaną brylantami o szlifie rozetowym, a do tego wysokie honorarium285. Tak samo jak jego siostry Aleksy miał rosyjską mamkę i specjalnym obowiązkiem Marii Geringer było pilnowanie, aby dobrze ją żywiono. Pewnego razu Geringer zapytała ją, czy dopisuje jej apetyt. „Jak może dopisywać – poskarżyła się kobieta – skoro nie dają mi nic z solą ani żadnych marynat?”. Mogła utyskiwać na mdłe jedzenie, lecz „nie przeszkodziło jej to w podwojeniu swojej wagi, gdyż zjadała wszystko, co było na stole, i nie zostawiała ani okruszka”. Kiedy Aleksy został odstawiony od piersi, mamka dostała dożywotnią pensję oraz niezliczone prezenty; jej dziecko na wsi też dostało upominki, a wdzięczna Aleksandra
pamiętała o niej również w Boże Narodzenie, na Wielkanoc i w jej imieniny, przesyłając jej pieniądze oraz inne podarki286. W dniu chrztu Aleksego, dwanaście dni później, długi sznur powozów już po raz piąty pokonał krętą drogę do carskiej kaplicy w Peterhofie. Zaszczyt przeniesienia dziecka Romanowów na złotej poduszce do chrzcielnicy również tym razem przypadł pierwszej damie dworu Marii Golicynie. Golicyna była już w podeszłym wieku i bała się, że upuści cennego noworodka, na wszelki wypadek umieściła więc poduszkę na czymś w rodzaju temblaku ze złotogłowia, który powiesiła sobie na ramieniu, i włożyła buty z gumowymi podeszwami przeciwpoślizgowymi. Starsze siostry chłopca, dziewięcioletnia Olga i siedmioletnia Tatiana, szły w orszaku – Olga jako jedna z matek chrzestnych – z wyraźną przyjemnością zakosztowując po raz pierwszy oficjalnego ceremoniału. Prezentowały się wyjątkowo pięknie w kompletnych dziecięcych wersjach rosyjskich strojów dworskich z błękitnego atłasu, haftowanego srebrem, ze srebrnymi guzikami, i w srebrnych pantofelkach. Na piersiach miały odpowiednio pomniejszone wstęgi Orderów Świętej Katarzyny, a na głowach niebieskie aksamitne kokoszniki ozdobione perłami i srebrnymi kokardami. Siostry stanęły na wysokości zadania: „Olga rumieniła się z dumy, kiedy podchodziła z Marią Fiodorowną do chrzcielnicy, trzymając róg poduszki z Aleksym”, a obie z Tatianą „pozwoliły sobie na spontaniczny uśmiech, dopiero gdy minęły grupkę jeszcze mniejszych dzieci, swoje dwie młodsze siostrzyczki oraz kilkoro małych kuzynów, którzy stali przy wejściu i oglądali przechodzącą procesję z rozdziawionymi buziami”287. Choć wciąż jeszcze młodziutka, Olga zrobiła tego dnia wielkie wrażenie na jednym ze swoich kuzynów z rodu Romanowów. Szesnastoletni książę Iwan Konstantynowicz – lub, jak nazywali go wszyscy, Joannczik – oszalał na jej punkcie, o czym donosił swojej matce: Byłem nią tak urzeczony, że brak mi słów, by to opisać. To było jak pożar podsycany przez wiatr. Jej włosy falowały, oczy się skrzyły, no po prostu nie potrafię tego opisać!! Sęk w tym, że jestem za młody, żeby o tym myśleć, a na dodatek ona jest córką Cara i – broń Panie Boże – jeszcze ktoś pomyśli, że robię to w jakimś niecnym celu. Młody Iwan żywił głębokie uczucie do Olgi i miał nadzieję, że ją poślubi (co, jak mówił, pierwszy raz przyszło mu do głowy w 1900 roku), przez kilka następnych lat288. Baronowa Buxhoeveden była pod wrażeniem zachowania dziewczynek tego dnia – pozostawały „poważne niczym sędziny” przez całą czterogodzinną uroczystość, w trakcie której niemowlę, namaszczane właśnie świętym olejem, podobno „podniosło rączkę i wyciągnęło paluszki, jakby w geście błogosławieństwa”. Ta niezamierzona symbolika religijna nie uszła uwagi prawosławnych wiernych: „Wszyscy mówili, że to bardzo pomyślny znak i że przyszły car okaże się dobrym ojcem dla swojego ludu”289. Narodziny upragnionego chłopca dały pole do popisu wszelkiej maści wróżbitom i tropicielom omenów – niektórym niestety głęboko niechętnym carewiczowi. Bo nawet teraz
rozpowiadano najprzykrzejsze zabobonne historyjki o tym, że carewicz to podrzutek, którym Mikołaj i Aleksandra zastąpili niechcianą piątą córkę wywiezioną dokądś niepostrzeżenie290. Bardziej wyważone stanowisko przyjmowano za granicą, gdzie przyjście na świat Aleksego było najszerzej dyskutowanymi urodzinami w rodzinie królewskiej od stu lat. Wielu odetchnęło z ulgą przez wzgląd nie tyle na cara, ile na Aleksandrę. „Caryca zdobędzie prestiż, który wyniesie ją ponad carycę wdowę. Została wszak matką osobnika płci męskiej!”, ironizował jeden z amerykańskich komentatorów, zwracając uwagę, że Aleksandra była dotąd w bardzo trudnej sytuacji jako wnuczka królowej Wiktorii, żyjąca w „na wpół barbarzyńskim”, na wpół azjatyckim kraju, w którym ludzie byli tak przesądni, że nikt nie współczuł jej pecha, jakim było rodzenie jednej dziewczynki po drugiej291. Nie tylko były amerykański ambasador w Rosji przytaczał pogląd, że niechęć do Aleksandry była do tamtej pory tak przemożna, iż „gdyby ostatnie [dziecko] okazało się dziewczynką (...), zapewne domagano by się od cara, by wziął sobie inną żonę, która da mu męskiego potomka”292. Niektórzy zagraniczni obserwatorzy protestowali przeciwko dyskryminacji czterech córek cara ze względu na płeć, dopatrując się jej już w tym, że każda zasłużyła tylko na sto jeden wystrzałów armatnich, podczas gdy chłopca witano aż trzystu jeden salwami. Amerykańskie pismo „Broad Views” było zdania, że cztery córki cara mogły „zagwarantować bezpieczeństwo sukcesji”, i to z nawiązką: Gdyby obecny car wrócił do pomysłu Piotra Wielkiego i uznał wielką księżnę Olgę za swoją następczynię bez względu na to, czy kiedykolwiek będzie miała brata (...), Rosjanie być może uzmysłowiliby sobie, że raptem za kilka lat – bo Olga ma już przecież dziewięć lat – car miałby wsparcie w osobie następczyni wystarczająco dorosłej, aby przejąć berło, w razie gdyby został zgładzony przez nihilistów. W obecnej sytuacji narodziny niemowlęcia, które już teraz, niezależnie od swoich zdolności, zostało dowódcą pułku huzarów, gwarantują tylko zgubne skutki długiej regencji, gdyby doszło do tego wcale nie tak nieprawdopodobnego zdarzenia293. W dalszej rodzinie Romanowów nie wszyscy byli zachwyceni przyjściem na świat Aleksego. Amerykański attaché wojskowy Thomas Bentley Mott wspominał obiad z wielkim księciem Władimirem – najstarszym stryjem Mikołaja – który był następny w kolejności do tronu po bezdzietnym Michale, a przed swoimi synami – Cyrylem, Borysem i Andrzejem. 30 lipca Mott został zaproszony do księcia na lunch po manewrach wojskowych. Zaraz po przybyciu Władimir odebrał telegram i gdzieś zniknął. Gość musiał czekać godzinę na jego powrót: Siedzieliśmy w milczeniu, a że gospodarz nic nie mówił, inni też nie mogli. Tylko szczęk wymienianych talerzy oraz podawanie wielkiemu księciu kolejnych
papierosów przez postawnego Kozaka, który potem zastygał w bezruchu za jego krzesłem, przerywało ciszę294. Po lunchu wielki książę ponownie przeprosił i wyszedł. Dopiero później Mott usłyszał, że telegram, który wprawił Władimira w tak grobowy nastrój, zawierał wiadomość o narodzinach Aleksego. Gdyby książę wiedział to, co wiedzieli już Mikołaj i Aleksandra, może nie wpadłby w aż takie przygnębienie. Uważa się, że dopiero 8 września, a więc w szóstym tygodniu życia, Aleksy po raz pierwszy doznał źle wróżącego krwotoku z pępka. W rzeczywistości do krwawienia doszło niemal od razu po przecięciu pępowiny, a jego całkowite zatamowanie zajęło lekarzom dwa dni. 1 sierpnia Mikołaj, w imieniu Aleksandry, napisał do Milicy obszerny list, w którym donosił: Dzień minął dzięki Bogu spokojnie. Po założeniu opatrunku od południa do wpół do dziesiątej wieczorem nie było ani kropli krwi. Lekarze mają nadzieję, że już tak zostanie. Korowin zostaje na noc. Fiodorow jedzie do miasta i wraca jutro (...). Nasz skarb jest nad podziw spokojny, a kiedy zmieniają mu opatrunek, śpi albo leży i się uśmiecha. Zrobiło nam się trochę lżej na sercach. Fiodorow oszacował, że ubytek krwi w ciągu 48 godzin wyniósł między 1/8 a 1/9 całkowitej ilości295. Krwotok napawał przerażeniem. Maleńki Aleksy wydawał się takim silnym dzieckiem – „w ogóle przywodzi na myśl walecznego rycerza”, stwierdziła księżna Ksenia, gdy zobaczyła go po raz pierwszy296. Milica od początku nie miała wątpliwości. Ona i wielki książę Piotr jako jedyni mieli wówczas nieograniczony dostęp do Mikołaja i Aleksandry, a więc pojechali do Wiejskiego Domku z gratulacjami już w dniu narodzin Aleksego, jak wspominał później ich syn Roman: Po powrocie wieczorem do Znamienki ojciec wspomniał, że przy pożegnaniu car napomknął, że choć Aleksy był dużym, zdrowym dzieckiem, lekarze byli trochę zaniepokojeni często pojawiającymi się plamkami krwi na jego powijakach. Gdy moja matka to usłyszała, była wstrząśnięta i nalegała, aby powiedziano lekarzom o przypadkach hemofilii przekazywanej w linii żeńskiej przez potomkinie królowej Wiktorii, babki carycy ze strony matki. Ojciec próbował ją uspokoić i zapewniał, że car był w doskonałym nastroju, gdy się z nim żegnał. Zatelefonował niemniej do pałacu, żeby zapytać cara, co lekarze mieli do powiedzenia na temat krwi na powijakach. Gdy ten odpowiedział, że mają nadzieję, iż krwawienia wkrótce ustaną, matka wzięła od ojca słuchawkę i zapytała, czy umieją wytłumaczyć przyczynę krwawienia. Gdy car nie potrafił udzielić jasnej odpowiedzi, poprosiła najspokojniej, jak umiała: „Błagam, zapytaj ich, czy są jakieś oznaki hemofilii”, i dodała, że gdyby tak się okazało, w dzisiejszych czasach lekarze powinni wiedzieć, co robić. Car długo nic nie mówił, potem zaczął wypytywać moją matkę, a na koniec powtórzył szeptem
słowo, które wprawiło go w osłupienie: „Hemofilia”297. Maria Geringer wspominała później, jak Aleksandra posłała po nią zaraz po urodzeniu Aleksego. Krwawienie, według jej zapewnień, spowodowała niechcący położna Günst, która zbyt ciasno zawinęła dziecko w powijaki. Taka była tradycyjna praktyka w Rosji, ale ucisk ciasno związanych powijaków na brzuszek Aleksego spowodował krwotok z pępka, a mały carewicz podobno wrzasnął w „szale bólu”. Płacząc gorzko, Aleksandra ujęła Marię za rękę. „Gdybyś wiedziała, jak żarliwie się modliłam, żeby Bóg uchronił mego syna przed tym dziedzicznym nieszczęściem”, powiedziała do niej, już w pełni świadoma, że istotnie spadło na nich przekleństwo hemofilii298. Kuzynka Mikołaja Maria Pawłowna była pewna, że car i Aleksandra zorientowali się niemal natychmiast, iż Aleksy „nosi w sobie zalążek nieuleczalnej choroby”. Nie zdradzali swoich odczuć nawet najbliższym krewnym, jednak od tamtej pory, jak wspominała, „charakter carycy uległ zmianie, nastąpiły także zmiany w jej zdrowiu, zarówno fizycznym, jak i duchowym”299. Do końca miesiąca para carska nie przyjmowała bolesnej prawdy i czepiała się nadziei, że z chwilą gdy krwawienie ustanie, wszystko będzie dobrze. Niespełna sześć tygodni później objawy wróciły, potwierdzając najgorsze przypuszczenia300. Doktor Fiodorow, którego Mikołaj i Aleksandra darzyli sympatią i zaufaniem, czuwał przy carewiczu dzień i noc, zasięgnął też rady najlepszych specjalistów w Petersburgu. Już teraz stało się jednak jasne, że lekarze niewiele mogą w tej sprawie zrobić. Los następcy tronu był w rękach Boga, ale nikt w Rosji nie mógł o tym wiedzieć. Groźne dla życia schorzenie małego carewicza – „nadziei Rosji” – musiało pozostać tajemnicą pilnie strzeżoną nawet przed najbliższą rodziną301. Nic nie mogło zagrozić bezpieczeństwu tronu, który Mikołaj i Aleksandra byli zdecydowani przekazać bez żadnych perturbacji swojemu synowi. Aleksandra Fiodorowna, imperatorowa Rosji, miała dopiero trzydzieści dwa lata, ale była już wrakiem człowieka, po dziesięciu wykańczających fizycznie i psychicznie latach ciąż i porodów. Ujawnienie się choroby Aleksego było dla niej potwornym wstrząsem, a stan ducha carycy nigdy nie był dobry. Teraz zadręczała się myślami, że to właśnie ona musiała bezwiednie przekazać hemofilię ukochanemu i wyczekanemu synowi302. Melancholia, która spowijała ją już przedtem, zamieniła się w niewytłumaczalny dla osób postronnych tragizm. Uwaga całej rodziny skupiła się teraz na chronieniu Aleksego przed wypadkami i skaleczeniami – dosłownie utrzymaniu go przy życiu w ściśle kontrolowanych domowych warunkach. Z tego powodu Mikołaj i Aleksandra opuścili świeżo odnowione apartamenty w Pałacu Zimowym i zaprzestali przyjazdów do miasta na sezon dworski. Odtąd ich azylem było Carskie Sioło i Peterhof. Cztery wciąż bardzo młode, a jednocześnie bardzo wrażliwe siostry Aleksego – Olga, Tatiana, Maria i Anastazja – związały się jeszcze mocniej w odpowiedzi na tę rodzinną ucieczkę przed światem i po to, by służyć wsparciem osłabionej matce. W końcu lata 1904 roku świat czterech księżniczek zaczął się kurczyć, akurat gdy najbardziej rwały się do życia. Nikt jeszcze rzecz jasna nie wiedział, że jedna, dwie lub nawet wszystkie, jako córki
Aleksandry, mogły być nosicielkami wadliwego genu – tej przerażającej, ukrytej bomby zegarowej, która właśnie zaczynała tykać w rodzinach królewskich całej Europy. Starsza siostra Aleksandry Irena – która również była nosicielką i wyszła za mąż za swojego kuzyna Henryka, księcia Prus – urodziła dwóch chorych na hemofilię synów. Młodszy, czteroletni Henryk, zmarł – na tę „straszliwą chorobę rodziny angielskiej”, jak wyraziła to Ksenia – zaledwie pięć miesięcy przed narodzinami Aleksego. W Rosji hemofilię określano jako bolezn’ giessienskich – „chorobę heską” albo „klątwę Coburgów”303. Jedno było pewne: w początkach dwudziestego wieku przewidywana długość życia dziecka z hemofilią wynosiła około trzynastu lat304.
ROZDZIAŁ PIĄTY
❧ DUŻA PARA I MAŁA PARA Na początku roku 1905 Rosja, choć doczekała się wreszcie carewicza, była pogrążona w kryzysie. Toczyła zaciekłą wojnę z Japonią – armia Imperium Rosyjskiego nie okazała się niezwyciężona na Wschodzie, jak przewidywał Maître Philippe – i była zdemoralizowana, utrudzona oraz nieodpowiednio zaopatrzona. Z tego powodu zaostrzono cenzurę prasy. Wszelkie komentarze w zagranicznych dziennikach i czasopismach przywożonych do Rosji odnoszące się krytycznie do wojny – a zatem również do carskiego ustroju – były bezceremonialnie zaczerniane. Taki los spotkał między innymi głośny artykuł o rosyjskiej sukcesji w „Illustrated London News”, napisany przez dziennikarza Charlesa Lowe’a. Ukazał się on krótko po narodzinach Aleksego i towarzyszył mu portret Aleksandry podpisany „Matka przyszłego cara”, ze skierowanymi do Rosjan gratulacjami z powodu pojawienia się „promyka słońca wśród ciemnych chmur narodowego nieszczęścia”, ale też prowokacyjnym dopiskiem, że „przyjście na świat carewicza prawdopodobnie zapobiegło rewolucji”. Rosyjski cenzor nie wiedział, co począć z tym wywrotowym zdaniem. Zamazanie portretu carycy w gazecie zostałoby uznane za świętokradztwo, więc ostatecznie pismo dotarło do rosyjskich czytelników z zaczernionym całym otaczającym zdjęcie artykułem305. Drakońska cenzura była daremnym gestem: na ulicach Sankt Petersburga coraz częściej dochodziło do zamieszek na tle społecznym lub politycznym. Wielki książę Konstanty miał wrażenie, „jakby pękła tama”. Rosję, jak to ujął, „ogarnął pęd ku zmianom (...). Rewolucja dobija się do naszych drzwi”306. Mikołaj z rzadka uczestniczył w publicznym ceremoniale, ale tym razem wziął udział w obrzędzie wielkiego święcenia wody tradycyjnie zamykającym okres świąt Bożego Narodzenia i dokonywanym zgodnie z prawosławnym kalendarzem 6 stycznia. W najważniejszym momencie car zszedł po Schodach Jordańskich Pałacu Zimowego na brzeg zamarzniętej Newy i patrzył, jak metropolita Sankt Petersburga trzykrotnie zanurza w przeręblu złoty krzyż na pamiątkę chrztu Chrystusa. Następnie wręczono carowi dzban z poświęconą wodą, aby umoczył w niej palce i wykonał znak krzyża. Później z dział na drugim brzegu Newy oddano tradycyjny salut armatni, jednak – nie wiadomo, czy przez przypadek, czy celowo – wśród ślepych pocisków wystrzelono trzy zwykłe pociski armatnie. Jeden z nich roztrzaskał szyby w oknach Sali Mikołajewskiej Pałacu Zimowego i zasypał odłamkami oraz szkłem carycę wdowę i zgromadzonych tam gości, a także wybudowaną na lodzie prowizoryczną drewnianą kaplicę, w której był car i inni
dygnitarze. Mikołajowi nic się nie stało i „jeśli drgnął, to jedynie po to, by uczynić znak krzyża”, wspominał jeden ze świadków zdarzenia, chociaż jego „dyskretny, pełen rezygnacji uśmiech” wydawał się „prawie nieziemski”307. Przeprowadzone później śledztwo wskazywało na to, że było to zwykłe niedopatrzenie – pociski zostały w tylcu działa po ćwiczeniach. Fatalista Mikołaj trwał jednak w przeświadczeniu, że pociski z ładunkiem wybuchowym były przeznaczone dla niego308. Dla narodu dopatrującego się katastrofy w każdym niefortunnym incydencie za tego pechowego panowania był to jeszcze jeden dowód na to, że dni samowładztwa są policzone. Trzy dni później w Petersburgu rozegrała się prawdziwa tragedia. Miastem od wielu tygodni wstrząsały rozruchy robotnicze zaogniane rosnącym niezadowoleniem z przebiegu wojny z Japonią. Setki osób zostały zabite lub ranne, kiedy oddziały kozackie otworzyły ogień do nieuzbrojonych robotników, którzy z całymi rodzinami maszerowali do Pałacu Zimowego, by wręczyć Mikołajowi petycję z apelem o reformy systemu politycznego i prawa pracy. Dzień ten zasłynął jako „krwawa niedziela” i radykalnie zmienił tradycyjne, powszechne postrzeganie cara jako opiekuńczego batiuszki, a niespokojny naród w następnych miesiącach pogrążył się w skrajnej przemocy. W lutym rosyjska armia została rozgromiona pod Mukdenem w Mandżurii, a pod koniec maja Flota Bałtycka została rozbita w Cieśninie Cuszimskiej. Zanim w sierpniu wynegocjowano porozumienie pokojowe z Japonią, minister spraw wewnętrznych w rządzie Mikołaja Piotr Stołypin zarządził wiele sądów wojennych i doraźnych egzekucji, próbując zapobiec dalszej eskalacji przemocy. Niepokojom społecznym towarzyszył dramatyczny wzrost liczby zamachów na prominentnych członków rządu. W zamachach zginęło dwóch kolejnych poprzedników Stołypina: w roku 1902 Dmitrij Sipiagin, a dwa tygodnie przed narodzinami Aleksego Wiaczesław Plehwe – od bomby rzuconej na ulicy Sankt Petersburga. Ród Romanowów od dawna żył w obawie przed politycznym terroryzmem – w lutym 1905 roku rewolucjoniści odnieśli swój jak dotychczas najbardziej przerażający sukces, kiedy mąż Elli, znienawidzony wielki książę Sergiusz, został rozerwany na strzępy w zamachu bombowym w Moskwie. Obawy o bezpieczeństwo rodziny cara były tak poważne, że Mikołajowi i Aleksandrze nie pozwolono wziąć udziału w pogrzebie. Później zamachy następowały jeden po drugim: w maju ciężko postrzelono szefa kijowskiego oddziału Ochrany Aleksandra Spirydowicza, w sierpniu 1906 roku ofiarą terrorystów padł Wonlarlarski, rosyjski generał-gubernator Warszawy, a także generał Min, oficer pułku gwardii carskiej, zastrzelony przez rewolucjonistkę na oczach żony na dworcu kolejowym w Peterhofie309. Na Mikołaja czyhało teraz tak wiele niebezpieczeństw, że „doprowadziło to do zorganizowania niezwykle skomplikowanego systemu szpiegowsko-donosicielskiego – szpiedzy obserwowali innych szpiegów, powietrze zgęstniało od szeptów, zderzały się z sobą lęki i podejrzenia”, a przeciążona carska policja ledwie dawała sobie radę310. Chociaż rodzina imperatora nigdy nie pojawiała się nieoficjalnie w tłocznych miejscach
Petersburga, trzeba było zabezpieczyć się na każdą ewentualność, czyli na przykład sytuacje, kiedy wybierała się na przejażdżkę lando albo trojką, uczestniczyła w nabożeństwach lub innych uroczystościach publicznych, gdzie mogła być otoczona tłumem. Rozbudowany system środków bezpieczeństwa został wzmocniony zakazem informowania w prasie o planowanych spotkaniach czy podróżach rodziny carskiej311. Nic nie umykało uwagi rygorystycznego Wydziału Cenzury Prasy. Skutkiem tego Rosjanie – jak zauważono na łamach jednej z londyńskich gazet – nie mieli absolutnie żadnego pojęcia o „słodkim życiu rodzinnym” swojego cara i carycy: „gazety nie ważą się o tym pisać – mówi się o tym rzadko, jeśli w ogóle, i zawsze szeptem”. Podano do wiadomości publicznej kilka miałkich biuletynów, ukazywały się oficjalne fotografie i pocztówki przeznaczone do sprzedaży, ale nic ponadto. Rodzina imperatora stawała się sławna ze swojej „imponującej niedostępności”312. Nad każdym krokiem Romanowów czuwały teraz cztery odrębne jednostki: eskortę carską wspierały specjalne siły policyjne w Carskim Siole, które patrolowały okolicę siedziby cara i lustrowały wszystkich odwiedzających pałac. Specjalnie powołany batalion kolejowy pilnował linii kolejowej na odcinku od Sankt Petersburga do Carskiego Sioła i Peterhofu. Wszystkie pozostałe linie kolejowe były strzeżone przez kordony żołnierzy rozstawionych wzdłuż nasypów na każdej trasie przejazdu pociągu carskiego, a ochronę rodziny wzmacniali strażnicy obecni w pociągu313. Aleksandra mimo to nalegała, aby rolety były zaciągnięte, i nie pozwalała dzieciom – ani nawet mężowi – podchodzić do okien i machać gapiom. Naczelnik carskiej kancelarii Aleksander Mosołow wspominał, jak podczas jednej z takich podróży „dzieci przyciskały buzie do szpar po obu stronach między framugami okna a zasłonami”, spragnione widoku świata po drugiej stronie314. Zamordowanie generała Mina tak blisko domu – bo rodzina carska przebywała wtedy w Wiejskim Domku w Peterhofie – było szokiem dla Mikołaja, ale jeszcze bardziej wytrąciło z równowagi Aleksandrę, która żyła w ciągłym strachu o jego życie i bezpieczeństwo swoich dzieci315. Rosnąca izolacja rodziny carskiej była odczuwalna nawet za granicą. W obszernym artykule w „Washington Post” pod koniec maja, zatytułowanym „Dzieci o smutnych twarzach”, znalazł się zestaw najnowszych oficjalnych fotografii i wzmianka o uroczych minkach sióstr Romanowych, ale też wniosek, że „wyraźnie naznaczyła je melancholia”. Wszystko dlatego, że rodzina żyła teraz „w swoich pałacach prawie jak w więzieniu, otoczona służbą i strażnikami, których lojalności, w świetle ostatnich wydarzeń, nigdy nie można być pewnym”316. Wobec groźby dalszych wstrząsów politycznych jesienią 1905 roku Mikołaj zgodził się, acz niechętnie, na powołanie zgromadzenia ustawodawczego – Dumy Państwowej, którego obrady zainaugurowano w kwietniu 1906 roku. Aleksandra uważała tę decyzję za błąd, bo nie podobały się jej żadne ustępstwa polityczne, które mogły zagrozić przekazaniu tronu Aleksemu. Jak można się było spodziewać, żywot Dumy był krótki. Głęboko konserwatywny i obawiający się zmian car stracił odwagę i rozwiązał zgromadzenie po
dwóch miesiącach, doszedłszy do wniosku, że będzie to wylęgarnia konfliktów politycznych. Skutkiem była nieunikniona eskalacja przemocy. 12 sierpnia po południu premier Stołypin ledwie uszedł z życiem, kiedy w ataku bombowym częściowo zawaliła się jego drewniana letnia willa w Petersburgu, akurat pełna gości, i zginęło trzydzieści osób, a trzydzieści dwie zostały ranne. Sam premier cudem nie doznał żadnego uszczerbku, ale kiedy wyciągano go ze zniszczonego domu, powtarzał w kółko: „Moje biedne dzieci, moje biedne dzieci”317. Dwoje z nich, syna Arkadego i córkę Natalię, którzy byli wtedy na balkonie, eksplozja rzuciła na ulicę. Trzyletni Arkady złamał sobie staw biodrowy, a piętnastoletnia Natalia została ciężko ranna. Leżała w szpitalu w krytycznym stanie całymi tygodniami. Lekarze byli przekonani, że umrze albo będzie trzeba amputować jej obie połamane w wielu miejscach nogi, kiedy 16 października Stołypin i jego żona otrzymali pisemną notkę od Mikołaja, że pewien świątobliwy mąż – „chłop z guberni tobolskiej” – pragnie przybyć, pobłogosławić Natalię ikoną i pomodlić się za nią. Mikołaj i Aleksandra poznali go niedługo przedtem i zrobił na nich „tak potężne wrażenie”, że Mikołaj usilnie namawiał Stołypina, by pozwolił temu człowiekowi odwiedzić dzieci w szpitalu318. Gdy go zaproszono, nawet nie dotknął dziecka, tylko stał w nogach łóżka i trzymając w górze ikonę świętego Szymona z Wierchoturja, cudotwórcy, modlił się. Na pożegnanie oznajmił: „Nic się nie martwcie, wszystko będzie dobrze”. Niedługo potem stan Natalii się poprawił i dziewczynka wróciła do zdrowia, choć do końca życia pozostała kaleką, gdyż eksplozja urwała jej piętę319. Tajemniczym uzdrowicielem był strannik, trzydziestosiedmioletni wędrowny pielgrzym i półanalfabeta Grigorij Rasputin, który zdobywał w Petersburgu sławę mistyka i uzdrowiciela, odkąd się tam pojawił w Wielkim Poście w 1903 roku320. Mikołaj i Aleksandra poznali go w listopadzie 1905 roku w posiadłości Stany Siergiejewka koło Peterhofu i spotkali się tam z nim ponownie w lipcu 1906. Po śmierci Philippe’a siostry czarnogórskie oddały się pod opiekę tego nowego mistyka i uzdrowiciela i – dopuszczone do tajemnicy nieuleczalnej choroby Aleksego – wspólnie kierowały Rasputina w stronę zupełnie bezradnej pary carskiej. Wieczorem 13 października 1906 roku Rasputin na własną prośbę przyjechał do Wiejskiego Domku, by podarować rodzinie imperatora drewnianą ikonę świętego Szymona z Syberii, jednego z najsłynniejszych rosyjskich świętych, którego darzył szczególną czcią, przy tej okazji dostąpił zaszczytu spotkania z dziećmi i „dał im poświęcony chleb oraz święte obrazki, a także powiedział do nich kilka słów”321. Na tym jednak poprzestano i Rasputin nie otrzymał kolejnego zaproszenia – przynajmniej na razie, bo Mikołaj i Aleksandra byli zaintrygowani i pełni podziwu, ale też ostrożni. To, co stało się dzieciom Stołypina, wstrząsnęło jednak nimi do głębi, zwłaszcza że premier i jego żona doczekali się syna dopiero po narodzinach pięciu córek z rzędu. Aleksandra obchodziła się z Aleksym jak z jajkiem – odnosiła się do niego „z taką troskliwością, jakby na każdym kroku drżała o jego życie”322. Szokujące wydarzenia
polityczne lat 1905 i 1906, w połączeniu z ciężarem, jakim była hemofilia Aleksego, odcisnęły wyraźny ślad na jej psychice. Jej siostry Irena i Wiktoria, które odwiedziły ich latem, stwierdziły, że się postarzała, i były przestraszone, jak często jest unieruchomiona z powodu rwy kulszowej. Caryca skarżyła się też na zadyszkę oraz bóle serca i wierzyła, że jest ono u niej „powiększone”. Wiktoria wróciła do Anglii głęboko zasmucona tym, co zobaczyła; „jedynie na buziach czterech uroczych dziewczątek” udało jej się dostrzec ślady nieudawanego szczęścia w Carskim Siole323. Zakaz publikowania jakichkolwiek informacji o rodzinie carskiej wydawał się kuriozalny w porównaniu z wypuszczanymi codziennie w Wielkiej Brytanii biuletynami dworskimi z opisem każdej królewskiej przejażdżki powozem, przecinania wstęg, odsłaniania pomników i innych banalnych spraw. W Petersburgu zaroiło się od zagranicznych korespondentów, którzy próbowali uchylić rąbka tajemnicy otaczającej rodzinę imperatora, polując na ciekawostki z jego „domowego życia”. „Cztery małe rosyjskie księżniczki” stały się jednym z ulubionych tematów w europejskich i amerykańskich czasopismach dla dziewcząt i kobiet324. Od czasu do czasu – zanim w 1905 roku Mikołaj i Aleksandra opuścili Pałac Zimowy – dziewczynki były widywane na ulicach Petersburga w lando ze swoimi guwernantkami. Często zachowywały się niesfornie, stawały na siedzeniach, kłaniały się przechodniom i dosłownie chłonęły wszystko wokół. Sporadycznie wciąż można było dostrzec je przelotnie za ogrodzeniem otaczającym Pałac Aleksandrowski, jeżdżące na kucykach albo na rowerach po parku, biegające i zrywające kwiaty. Wydawały się pełne życia i energii – a prasa koniecznie chciała wiedzieć o nich więcej325. Jednym z pierwszych źródeł informacji stała się Margaretta Eagar, dość raptownie zwolniona z posady 29 września 1904 roku, niedługo po narodzinach Aleksego. Ani sama Eagar w napisanych później wspomnieniach i artykułach, ani Mikołaj w lakonicznym wpisie z dziennika dotyczącym jej odejścia, nie podają powodów. Niewykluczone, że szczera i prostolinijna Margaretta naraziła się parze carskiej – podobnie jak jej poprzedniczka pani Inman – przekonaniem, że jako niania ma prawo dyscyplinować swoje podopieczne. Pewnego razu, kiedy odezwała się do Aleksandry w te słowa: „przecież Wasza Wysokość powierzyła mi edukację księżniczek”, caryca poczuła się w obowiązku przypomnieć jej, że mówi do imperatorowej Rosji326. Margaretta była z natury zawzięta i rozmowna, może więc car i caryca uznali, że ktoś taki nie może przebywać na dworze, gdy zależało im na utrzymaniu w tajemnicy choroby Aleksego. Mimo to odprawienie jej nie przyszło Aleksandrze łatwo, bo Eagar pełniła swoją funkcję bardzo fachowo i z oddaniem, a dziewczynki ją ubóstwiały. Caryca postanowiła jednak przejąć pieczę nad wychowaniem córek i nie zatrudniać więcej angielskich niań – na przekór rosyjskiej tradycji i panującemu wśród arystokratów zwyczajowi zlecania codziennej opieki nad dziećmi całej gromadzie służących. Naturalnie w dalszym ciągu miała do pomocy rosyjskie opiekunki, które na co dzień pomagały troszczyć się o
dziewczynki, przede wszystkim Marię Wiszniakową, w coraz większym stopniu przejmującą opiekę nad Aleksym, oraz Aleksandrę (Szurę) Tieglewą. Aleksandra zajęła się też edukacją córek i zaczęła uczyć je angielskiego i francuskiego oraz podstaw ortografii; haftować nauczyła je, gdy tylko były w stanie utrzymać igłę. Jej lektorka Trina Schneider miała wykładać dwóm starszym inne przedmioty ogólne. Trina – jak przed nią pani Eagar – towarzyszyła też dziewczynkom na przechadzkach i na przejażdżkach w charakterze przyzwoitki. Tymczasem trwały poszukiwania nauczycieli pozostałych przedmiotów327. Jako jednego z pierwszych przyjęto Piotra Wasiljewicza Pietrowa, nauczyciela i byłego oficera, który jako wyższy administrator rządowy odpowiadał za szkoły wojskowe i który w 1903 roku zaczął uczyć Olgę i Tatianę rosyjskiego oraz literatury. Choć zbliżał się do emerytury, był oddany swoim podopiecznym, a one odpowiadały sympatią na jego życzliwość, nazywając go poufale PWP328. Ale PWP przekonał się też, że to niezłe ziółka – dziewczynki rozrabiały i nie dawały nad sobą zapanować. „Przekomarzały się z nim, krzyczały, śmiały się, popychały go i generalnie poczynały sobie z nim bez litości”, wspominała baronowa Buxhoeveden. Olga i Tatiana potrafiły „siedzieć cicho jak myszy pod miotłą”, lecz z chwilą gdy nauczyciel opuszczał salę lekcyjną, często zaczynały się „dzikie harce”. Olga wskakiwała na sofę i biegała po krzesłach ustawionych rzędem pod ścianą, za chwilę przybiegały z pokoju dziecinnego dwie młodsze i zabawa trwała w najlepsze, dopóki nie pojawił się następny nauczyciel, który zastawał uczennice siedzące na swoich miejscach z minami niewiniątek. Najważniejszym nowym pedagogiem w pałacowej szkole był bez wątpienia dwudziestosześcioletni Szwajcar Pierre Gilliard, szalenie wytworny, w wykrochmalonych spiczastych kołnierzykach, z podkręconym wąsikiem i kozią bródką. Zaczął uczyć Olgę i Tatianę francuskiego w Peterhofie we wrześniu 1905 roku, był jednocześnie zatrudniony przez Stanę i jej męża księcia Leuchtenbergu. Dojeżdżał z pobliskiego majątku Sergiejewka kilka razy w tygodniu, za każdym razem wielokrotnie sprawdzany przez carską ochronę. Denerwował się obecnością carycy, która przysłuchiwała się lekcjom dopóty, dopóki nie poczuła się usatysfakcjonowana jakością nauczania; później w roli nieformalnej przyzwoitki towarzyszyła im jedna z dam dworu. Pierwsze wrażenie Gilliarda było takie, że Olga była „żywa jak źrebię, które zerwało się z uprzęży, i bardzo inteligentna”, Tatiana natomiast „spokojna i raczej leniwa”329. Podobała mu się ich szczerość i to, że „nie próbowały ukrywać swoich wad”. Co najlepsze, prostota panująca w rodzinie cara była miłą odmianą po otępiającym, „wyjałowionym” życiu Leuchtenbergów, pełnym napięć i intryg (para książęca zmagała się z trudami głośnej separacji i rozwodu)330.
❧ Po letnim pobycie w Peterhofie jesienią życie w Carskim Siole wróciło na swoje zwykłe
tory. Mikołaj wstawał znacznie wcześniej niż Aleksandra, która ze względu na słabe zdrowie rzadko podnosiła się z łóżka przed dziewiątą. Dzieci w tym czasie w pokoju dziecinnym na górze jadły śniadanie – podawano im niewyszukane jedzenie, ulubione przez angielskie rodziny: owsiankę, chleb z masłem, mleko i miód. Mikołaj niekiedy dołączał do nich przed udaniem się do swojego gabinetu na spotkania z ministrami. Po ukończeniu ósmego-dziesiątego roku życia dziewczynki uznawano za wystarczająco wychowane, by mogły dołączać do rodziców przy „dorosłym” stole na dole. Lunch, na który często zapraszano gości lub osoby z carskiej świty, był zawsze prosty. Później dziewczynki wracały do lekcji, a Aleksandra zajmowała się haftowaniem, malowaniem lub pisaniem listów aż do popołudniowej herbatki około siedemnastej, w fiołkowym buduarze, gdzie lubiła mieć Nicky’ego tylko dla siebie i dokąd dzieci przychodziły jedynie na specjalne zaproszenie i w swoich najelegantszych strojach – choć w konkretnej sprawie miały prawo zaglądać do mamy o każdej porze. Rodzinne kolacje, kiedy dzieci trochę podrosły, miały zwykle bardzo skromny charakter, a reszta wieczoru upływała na wyszywaniu albo grach planszowych i karcianych, potem zaś Mikołaj czytał dzieciom na dobranoc331. Nigdy nie widziano, żeby dziewczynki próżnowały lub nudziły się – Aleksandra dbała o to, by zawsze miały coś do roboty. Kiedy musiała towarzyszyć Mikołajowi w spełnianiu obowiązków państwowych, przesyłała dziewczynkom krótkie pisemne napomnienia: „Bądźcie grzeczne i pamiętajcie, że łokci nie trzyma się na stole, że trzeba siedzieć prosto i ładnie jeść”332. Wymagała, by na nie odpisywały – choćby króciutko. Typowa notka zwrotna do Maman, napisana przez Tatianę w 1905 roku kaligraficznym pismem, brzmiała: Jaime maman, qui promet et qui donne Tant de baisers à son enfant, E si doucement lui pardonne Toutes les fois quil est méchant333334. Prasa zachodnia, kiedy szczegóły życia domowego rodziny carskiej wreszcie się do niej przedostały, zwracała uwagę na jego prostotę i jednostajność. Dziwiono się, że cztery 335
siostry zażywają „tylko tych samych, zdrowych przyjemności co zwykłe dzieci” . Reporterzy byli pod wrażeniem angielskości ich wychowania, solidnych dawek ruchu na świeżym powietrzu między lekcjami, mających stałe miejsce w grafiku. W czasie przedpołudniowej pauzy, około jedenastej, Aleksandra często spacerowała albo jeździła po parku z dziećmi i jedną ze swoich dam dworu, zazwyczaj z baronową Buxhoeveden, wtedy już honorową damą dworu, którą wszyscy nazywali Izą, albo z Triną Schneider. Zimą często jeździła z dziećmi dużymi czteromiejscowymi saniami. Mała Anastazja, która już wtedy uwielbiała błaznować, miała zwyczaj „wpełzać pod skórę z niedźwiedzia (...), siadać pod nią i gdakać jak kura albo szczekać jak pies”, naśladując Erę, złośliwego teriera Aleksandry słynącego z tego, że lubił gryźć w nogi. Niekiedy, gdy sanie mknęły naprzód, dziewczynki śpiewały, „caryca intonowała melodię”, a spod niedźwiedziej skóry
336
akompaniowało jej „bum, bum, bum” Anastazji, która mówiła: „Jestem pianinem!” . Córki Romanowów rzadko bywały wystrojone i nawet w najmroźniejsze dni nigdy nie widywano ich „okutanych zgodnie z panującą modą”, jak informował swoich czytelników „Daily Mirror”, „gdyż poglądy carycy na kwestie higieny są zdecydowanie brytyjskie”337. Kiedy Anastazja skończyła cztery latka, Aleksandra zaczęła ubierać córki w charakterystyczne „mundurki” w jednakowych kolorach dla Dużej Pary i Małej Pary, jak je nazywała – ten skrót myślowy, choć miał być wyrazem czułości, zapoczątkował rodzinny nawyk zwracania się do dziewczynek zbiorowo, zamiast do każdej indywidualnie. Obie pary miały osobne pokoje, w których spały na wąskich, składanych, metalowych łóżkach polowych (w rodzaju tych używanych w wojsku; była to pozostałość spartańskiego dzieciństwa Mikołaja). Rano myły się w zimnej wodzie – w ciepłej pozwalano im kąpać się wieczorami. Starsze dziewczynki ubierały się same, Aleksandra wymagała też od nich, by samodzielnie słały swoje łóżka i sprzątały pokój. Młodsze córki carycy, wychowanej w duchu protestanckiej surowości, chodziły w ubraniach i butach po starszych. „W szafach z zabawkami w carskich pokojach dziecinnych próżno szukać drogich zabawek uważanych za nieodzowne w tak wielu domach przedstawicieli klasy średniej”, pisał „Daily Mirror”. Mało tego: „wspaniałe lalki przesyłane prawnuczkom przez królową Wiktorię są im przynoszone jedynie w szczególne i świąteczne dni”338. Uwagę zagranicznych obserwatorów zwracało szczególnie to, jak bardzo rodzice byli otwarci na kontakt ze swoimi dziećmi. Mimo natłoku obowiązków Mikołaj starał się wracać wieczorami z gabinetu na tyle wcześnie, by asystować przy kąpaniu najmłodszego dziecka, i zawsze znajdował czas na wieczorną zabawę albo czytanie do poduszki. Obydwoje rodzice starali się wpajać dzieciom surowe zasady moralne. Aleksandra inspirowała się naukami popularnego amerykańskiego pastora prezbiteriańskiego Jamesa Russella Millera, którego broszury homiletyczne o takich tytułach, jak „Sekrety szczęśliwego życia rodzinnego” (1894) czy „Życie w małżeństwie” (1886) rozchodziły się w milionowych nakładach. Wynotowała sobie z nich wiele cytatów o radościach życia małżeńskiego, o dzieciach jako „Bożym ideale spełnienia”, o odpowiedzialności rodziców za kształtowanie charakterów w pełnym miłości chrześcijańskim domu. „Niech Bóg nam pomoże dać im dobre, porządne wykształcenie i przede wszystkim uczynić je dzielnymi małymi rycerzami w armii naszego Zbawiciela”, napisała do swojego starego przyjaciela biskupa Boyda Carpentera w 1902 roku339. W 1905 roku, przed swoimi dziesiątymi urodzinami, Olga miała już świadomość swojej pozycji i uwielbiała salutować mijanym żołnierzom stojącym na warcie. Do czasu narodzin Aleksego często pozdrawiano ją jako „małą carównę”, a Aleksandra – w tym samym duchu – wymagała od dam dworu, aby zamiast wyrażać swoją czułość, jak im serce dyktowało, całowały Olgę w rękę. Olga Mikołajewna zaś, choć potrafiła baraszkować z siostrami, miała już w sobie pewną powagę. Roztaczała aurę sumienności i uczciwości, która dobrze by jej służyła, gdyby miała zostać carycą. Aleksandra od początku wpajała jej pewne
obowiązki, stale przypominając jej w krótkich liścikach: „Mama mocno całuje swoją dziewczynkę i modli się do Boga, by pomógł jej zawsze być dobrym, kochającym dzieckiem chrześcijańskim. Bądź dla wszystkich życzliwa, łagodna i kochająca, a wtedy wszyscy będą cię kochali”, pisała w 1905 roku340. Margaretta Eagar bardzo wcześnie zauważyła, że mała Olga odziedziczyła altruizm swojej matki i babki Alicji i była niezwykle wrażliwa na ludzką krzywdę. Podczas jednej z przejażdżek po Petersburgu zobaczyła, jak policjant aresztuje kobietę za pijaństwo i zakłócanie porządku publicznego, i błagała Margarettę, by w jej imieniu kazała puścić ją wolno, a widok oglądanych z okna powozu ubogich chłopów klękających przy drodze w Polsce przestraszył ją i poprosiła Margarettę, by „powiedziała im, że mają tego nie robić”341. Innym razem, na przejażdżce zaraz po Bożym Narodzeniu, zobaczyła na drodze zapłakaną dziewczynkę. „Popatrz! – zawołała podekscytowana. – Święty Mikołaj widocznie nie znał jej adresu!”, i rzuciła jej swoją lalkę, ze słowami: „Nie płacz, dziewczynko, masz tu lalkę!”342. Olga była ciekawa wszystkiego i dociekliwa. Pewnego razu niania upomniała ją za marudzenie, mówiąc, że chyba „wstała nie tą nogą, co trzeba”. Następnego ranka Olga zapytała ją filuternie, „którą nogą powinna wstać”, żeby „przez tę drugą nie była dzisiaj niegrzeczna”343. A bywała marudna, lekceważąca i trudna do opanowania – szczególnie w wieku dojrzewania. W złości ujawniała ciemną stronę, nad którą trudno było jej zapanować, ale Olga była też marzycielką. Aleksandra zauważyła, że kiedy bawi się z dziećmi w ciepło-zimno, „Olga zawsze myśli o słońcu, chmurach, niebie, deszczu i wszystkim, co jest związane z niebem; mówi, że czuje się wtedy szczęśliwa”344. W 1903 roku, jako ośmiolatka, przystąpiła do pierwszej spowiedzi, a po tragicznej śmierci kuzynki, w tym samym roku, zaczęła fascynować się niebem i życiem pozagrobowym. „Kuzynka Ella wie, siedzi sobie w niebie i rozmawia z Bogiem, a On jej tłumaczy, jak to zrobił i dlaczego”, przekonywała Margarettę Eagar, gdy mówiły o losie jakiejś ociemniałej kobiety345. Tatiana jako ośmiolatka była dziewczynką o jasnej cerze, szczupłą i z ciemniejszymi niż siostry kasztanowatymi włosami, a oczy miała raczej szare niż niebieskie jak one. Już wtedy była wyjątkowo śliczna, niczym „żywa replika swojej pięknej matki”, o naturalnie władczym spojrzeniu podkreślonym przez szlachetne rysy i zwrócone ku górze oczy346. Sprawiała wrażenie nad wyraz opanowanej dziewczynki, ale tak naprawdę była, zupełnie jak jej matka, ostrożna w okazywaniu uczuć i pełna rezerwy. Nigdy nie stała się jednak zakładniczką swojego temperamentu, co zdarzało się czasem Oldze, i inaczej niż Olga – która w stosunku do matki bywała wybuchowa – była bez reszty oddana Aleksandrze i to ona stała się jej powierniczką. Była też najbardziej uprzejma i pełna respektu wobec dorosłych przy stole. Dała się poznać jako urodzona organizatorka, logicznie i trzeźwo myśląca. Siostry, które nie dorównywały jej pod tym względem, nazywały ją „gubernatorową”. Podczas gdy Olga była muzykalna i pięknie grała na pianinie, Tatiana
miała zdolności krawieckie, tak jak jej matka. I jak ona odznaczała się głębokim altruizmem oraz umiejętnością doceniania tego, co robili dla niej inni. Kiedy odkryła, że jej niania i panna Eagar dostają zapłatę za swoje usługi, ponieważ nie mają własnych pieniędzy i muszą zarabiać na życie, następnego ranka przydreptała do łóżka Eagar, położyła się obok i przytuliła do niej ze słowami: „Ale przecież za to ci nie płacą”347. Trzecia siostra Maria była nieśmiałym dzieckiem, które cierpiało później na „syndrom głupiego Jasia” między dwiema starszymi siostrami a dwojgiem młodszego rodzeństwa. Matka skojarzyła ją z Anastazją w Małą Parę, ale z czasem Maria czuła się coraz bardziej wyobcowana – Anastazja tworzyła bardziej naturalną małą parę z Aleksym – i zdawało jej się, że nie dostaje miłości, a także uwagi, których tak pragnęła. Była mocno zbudowana, przez co sprawiała wrażenie trochę niezgrabnej, miała też opinię niezdarnej i czupurnej. Mimo to w mniemaniu wielu osób była zdecydowanie najładniejszą z sióstr, ze swoją brzoskwiniową cerą, gęstymi kasztanowymi włosami i swoistą rosyjską zmysłowością, której nie miało żadne z pozostałych dzieci. Wszyscy zwracali uwagę na jej oczy, które lśniły „jak lampiony”, i serdeczny uśmiech348. Nie była szczególnie bystra, ale ładnie rysowała i miała talent malarski. Maszka – jak często nazywały ją siostry – w swoim zachowaniu nie kierowała się poczuciem własnej ważności. „Podawała rękę sługom pałacowym czy innym służącym, całowała na powitanie pokojowe albo przypadkowo spotkane chłopki. Jeśli służąca coś upuściła, podbiegała i podnosiła to za nią”349. Kiedyś, oglądając pułk wojska maszerujący pod jej oknem w Pałacu Zimowym, zawołała: „Och! Jak ja kocham tych naszych żołnierzy. Chętnie bym wszystkich wycałowała!”. Z czterech sióstr to ona była najmilsza i najszczersza, zawsze też okazywała głęboki szacunek rodzicom. Panna Eagar uważała, że Maszka była pupilką Mikołaja, że wzruszał się jej naturalną uczuciowością. Gdy pewnego razu ze wstydem przyznała się do kradzieży herbatnika z talerza przed podwieczorkiem, Mikołaj odetchnął z ulgą, gdyż „już się bał, że wyrosną jej anielskie skrzydła”. Ucieszył się, „że to tylko ludzkie dziecko”350. Wydawało się przesądzone, że z tak ugodowym charakterem Maria podda się wpływom dominującej osobowości Anastazji, najmłodsza córka Romanowów była bowiem jak żywioł, który nikogo nie pozostawia obojętnym. Już jako czterolatka była „żywa jak małpka i niczego się nie bała”351. Z całego rodzeństwa Nastazja lub Nastia, jak na nią wołali, miała najmniej rosyjską urodę. Tak jak Olga, miała ciemnoblond włosy i niebieskie oczy po ojcu, ale z rysów twarzy przypominała heskich krewnych swojej matki. W przeciwieństwie do sióstr nie była wcale nieśmiała, zachowywała się szalenie swobodnie, nawet w kontaktach z dorosłymi. Choć najmłodsza, to ona przykuwała największą uwagę. Była obdarzona poczuciem humoru i „umiała wygładzić każde zmarszczone czoło”352. Kiedyś, niedługo po przyjściu na świat Aleksego, Margaretta przyłapała Anastazję na wyjadaniu groszku palcami: „Upomniałam ją poważnym tonem: »Nawet maluszek nie je groszku paluszkami«. Popatrzyła na mnie i odparła: »Gdyby mógł, toby jadł – i stópkami też!«”353. Anastazja nie cierpiała spełniać poleceń – jeśli zabraniano jej wspinać się na
coś, robiła to na przekór. Kiedy usłyszała, że nie wolno jeść jabłek zebranych w sadzie do upieczenia na kolację, celowo się nimi opychała, a skarcona, nie okazała żadnej skruchy: „Pyszne było to jabłko, które zjadłam w ogrodzie”, pochwaliła się przekornie Margaretcie. Trzeba było całkowitego zakazu wchodzenia przez tydzień do sadu, żeby Anastazja obiecała nareszcie, że nie będzie już podkradać jabłek354. Anastazja, z racji swojego silnego charakteru, stale popadała w konflikty. Była koszmarem każdego nauczyciela: rozkojarzona, nieuważna, ponad wszystko nie cierpiała siedzieć w bezruchu, ale choć nie była pojętną uczennicą, umiała radzić sobie z ludźmi. Karana za złe zachowanie, zawsze znosiła to po męsku: „potrafiła usiąść i wykalkulować sobie, czy opłaca się jej coś spsocić, a potem »po żołniersku« przyjąć karę”, wspominała Margaretta355. Nadal jednak to ona łobuzowała najwięcej i uchodziło jej na sucho dużo więcej niż siostrom. Gdy podrosła, bywała niedelikatna, a czasem wręcz złośliwa. Bawiąc się z innymi dziećmi, potrafiła drapać i ciągnąć je za włosy, a kuzyni, którzy ją odwiedzali, stwierdzili, że jest „złośliwa, a nawet wredna”, kiedy coś nie układało się po jej myśli356. Stworzony na użytek publiczny mdły obraz czterech słodkich dziewczynek w białych, haftowanych, batystowych sukienkach i z niebieskimi kokardami we włosach nie dawał żadnego pojęcia o czterech bardzo różnych osobowościach rozwijających się w murach Pałacu Aleksandrowskiego. Już w 1906 roku takie spłycone postrzeganie sióstr Romanowych utrwalało się w masowej wyobraźni za sprawą szeroko rozpowszechnianych oficjalnych fotografii. Powierzchowny i ckliwy obraz sióstr kreowano aż do wybuchu wojny357.
ROZDZIAŁ SZÓSTY
❧ SZTANDART Podczas zamieszek w 1905 roku rodzina Romanowów była zmuszona pozostać w Peterhofie, odcięta od świata prawie jak w więzieniu. Naczelnik tajnej osobistej ochrony cara generał Spirydowicz (który wrócił do zdrowia po niedawnym zamachu na jego życie) jako jeden z nielicznych w carskim otoczeniu miał stały dostęp do rodziny358. Kierował organizacją ochrony carskiej latem 1906 roku, kiedy nawet Peterhof wydawał mu się zbyt niebezpieczny, rodzina wsiadła więc na pokład jachtu Sztandart i popłynęła w wakacyjny rejs. Przez trzy tygodnie Romanowowie opływali granitowe szkiery w okolicach Virolahti, u wybrzeży południowej Finlandii między Kronsztadem a Helsinkami, zatrzymując się po drodze w swoich ulubionych miejscach, takich jak Björkö, Langinkoski, Pitkäpaasi czy wysepka Pukkio. Policja bezpieczeństwa dokładnie przetrząsała kolejne obszary na trasie rejsu, szukając „elementów niepożądanych”, a decyzje o tym, gdzie zawinie jacht, były stale zmieniane. Obsesja na punkcie ewentualnego ataku była jednak tak silna, że jacht eskortowała eskadra ośmiu jednostek imperialnej floty, w tym ścigacze torpedowe i łodzie pilotujące, które nie pozwalały żadnym innym jednostkom podpłynąć zbyt blisko359. Na pokładzie jachtu nie było nikogo z ochrony, gdyż rodzina carska wierzyła w absolutną lojalność oficerów i załogi – „jesteśmy zjednoczeni jak rodzina”, powiedziała Aleksandra360. Dzieci pokochały Sztandart i poznały bliżej wielu z dwustu siedemdziesięciu pięciu marynarzy oraz innych członków załogi. Czuły się bezpieczne, a jacht wkrótce stał się dla nich jak drugi dom. Ten największy (mający sto dwadzieścia osiem metrów długości) i najszybszy z wszystkich carskich jachtów był wyposażony we wszelkie nowoczesne udogodnienia: światło elektryczne, ogrzewanie parowe oraz zimną i gorącą bieżącą wodę. Luksusowo urządzone oficjalne pomieszczenia zdobiły żyrandole i mahoniowe boazerie, w prywatnej kaplicy nie zabrakło nawet specjalnie wykonanego ikonostasu, a przy stole w jadalni mogło zasiąść siedemdziesięciu dwóch gości. Kabiny prywatne rodziny carskiej były komfortowe, lecz dość skromne i bezpretensjonalne, utrzymane w podobnym angielskim stylu jak pokoje w Wiejskim Domku i Pałacu Aleksandrowskim. Jedynym luksusem były regularnie dostarczane tendrem – wraz z kasetami z dokumentami dla Mikołaja – pudła ze świeżo ściętymi kwiatami z Carskiego Sioła. Na początku dziewczynki dzieliły dość ciasne kabiny na dolnym pokładzie ze swoimi służącymi. Rodzice uważali taki układ za zupełnie zadowalający, kiedy dziewczynki były
małe. Po 1912 roku księżniczki otrzymały własne, większe kabiny na wyższym pokładzie, choć nawet one nie umywały się do przestronnego apartamentu zarezerwowanego dla Aleksego361. Uwielbiały przebywać w swoich kabinach, ale najbardziej swobodnie czuły się na pokładzie słonecznym, gdzie – poubierane w granatowe (w cieplejsze dni białe) marynarskie mundurki, słomkowe kapelusze i trzewiki zapinane na guziki – rozmawiały z oficerami, grały w gry pokładowe albo jeździły na wrotkach. Aleksandra zawsze była w pobliżu – siedziała w wygodnym wiklinowym fotelu i wyszywała bądź odpoczywała na kanapie pod płócienną markizą, cały czas mając dzieci na oku. Podczas rejsów każdemu dziecku Romanowów wyznaczano spośród marynarzy opiekuna nazywanego diadia („wujkiem”), który dbał o bezpieczeństwo dziecka na statku. Latem 1906 roku dzieci początkowo trochę wstydziły się załogi, ale niebawem przekonały się do swoich „wujków”, którzy całymi godzinami zabawiali je opowieściami o życiu na morzu, o swoich domach i rodzinach. Andriej Derewienko miał czuwać nad Aleksym, którego, odkąd chłopiec nauczył się chodzić, trzeba było pilnować jak oka w głowie, bo każdy upadek czy uderzenie mogły wywołać krwotok. Dziewczynki tymczasem zaprzyjaźniły się z niektórymi oficerami – trzymały ich za rękę podczas schodzenia na ląd i siadywały obok nich w łódkach, pomagając przy wiosłach. Rankiem często stawiały się na pokładzie już o ósmej i przyglądały się oficjalnemu podniesieniu bandery z udziałem całej załogi, przy dźwiękach Marsza Mikołajewskiego w wykonaniu okrętowej orkiestry. Dla załogi służba na jachcie wiązała się z prestiżem, a cztery siostry były przez nią uwielbiane, jak wspominał później w swoich pamiętnikach Nikołaj Wasiljewicz Sablin. Atmosfera na pokładzie była tak familiarna, że marynarze zwracali się do sióstr po imieniu i otczestwie, bez tytulatury, i robili wszystko, by im dogodzić. Te pierwsze niewinne, niezobowiązujące znajomości przerodziły się w głębokie przyjaźnie. Na pierwszym rejsie w 1906 roku Olga przywiązała się do Nikołaja Sablina, a Tatiana do jego imiennika Nikołaja Wasiljewicza Sablina (nie byli spokrewnieni). Ulubieńcem Marii został Nikołaj Wadbolski, mała Anastazja zaś ulubiła sobie, dość nieoczekiwanie, małomównego nawigatora Aleksieja Safianowa. Bawiła się z nim i z innymi, także ze swoim „wujkiem” Babuszkinem, w kotka i myszkę, od samego rana ganiała po jachcie i wdrapywała się na mostek, gdy nikt nie patrzył, zawsze potargana i nieposkromiona, aż do wieczora, kiedy wierzgającą i piszczącą zanoszono do łóżka. Flegmatyczna Maria wolała spędzać czas na pokładzie bardziej leniwie. Jak wspominał Sablin, „lubiła usiąść, czytać i zajadać się słodkimi herbatnikami”, nabierając przy tym tuszy, tak że siostry przezywały ją „tłustym szczeniaczkiem”362. Aleksandra na pokładzie jachtu stawała się inną kobietą – szczęśliwą i odprężoną. Miała teraz towarzystwo w osobie nowej przyjaciółki Anny Wyrubowej, która pojawiła się na dworze w lutym 1905 roku. Choć nigdy nie mianowano jej oficjalną damą dworu, Anna szybko wypełniła pustkę po odejściu ulubienicy Aleksandry księżniczki Soni Orbeliani, która służyła jej wiernie od 1898 roku, ale cierpiała na nieuleczalną, wyniszczającą
chorobę363. Anna stała się wkrótce niezastąpioną powierniczką imperatorowej i nieodłącznym elementem jej codziennego życia. Aleksandra mawiała, że Bóg zesłał jej przyjaciółkę, a przyjaciół tak godnych zaufania jak Anna trudno było znaleźć w zamkniętym świecie carskiego dworu. Wyrubowa, kobieta przysadzista i mało atrakcyjna, o krótkiej szyi i obfitym biuście, zachowywała się dość naiwnie i wyglądała „tak jakoś dziecinnie, że nadawała się chyba tylko do szkoły z internatem”364. Właśnie ten brak obycia w świecie i uległość przypadły Aleksandrze do gustu: Anna była zbyt prostoduszna na dworskie intrygi i przez to nie stanowiła zagrożenia. Caryca właściwie się nad nią ulitowała. Jej nietypowa zażyłość z dwudziestoletnią „pierwszą naiwną” wzbudziła niezadowolenie i zazdrość innych dam imperialnego dworu z długim stażem, szczególnie odsuniętej od łask Orbeliani i Madeleine Zanotti. Ale na pokładzie Sztandarta Aleksandra i Anna były nierozłączne. Lubiły śpiewać w duecie i grać na cztery ręce na pianinie. Potulna i pełna uwielbienia Anna chłonęła każde słowo Aleksandry, a caryca, z iście matczyną troską, w ciągu roku pomogła zaaranżować jej małżeństwo. Proste, a mimo to sielankowe wakacje pod żaglami w Zatoce Fińskiej były stałym corocznym punktem w życiu Romanowów do wybuchu wojny w roku 1914. Cztery siostry były wtedy najszczęśliwsze, bo – inaczej niż wakacje na lądzie – rejsy pozwalały im wejść w bliższy kontakt z rodzicami i przede wszystkim spędzać więcej czasu w towarzystwie ojca, którego ubóstwiały. „Być na morzu z ojcem to w zupełności wystarczało im do szczęścia”, wspominał carski adiutant hrabia Grabbe365. W swoim podejściu do dzieci Mikołaj nie przejawiał ani śladu tak modnej wtedy ogłupiającej wiktoriańskiej wyższości, a dzieci były uszczęśliwione samym przebywaniem w jego towarzystwie i cieszyły się najprostszymi przyjemnościami. Na Sztandarcie Romanowowie mogli realizować swoje fantazje o idealnym, niczym nieskrępowanym życiu rodzinnym, które było dla nich niedostępne na lądzie. Żeglując leniwie w złocistym jesiennym słońcu wzdłuż fińskiego wybrzeża, koło łańcucha wysepek porośniętych gęstym jodłowo-świerkowo-brzozowym lasem, niezamieszkanych, jeśli nie liczyć paru chatek rybackich, rodzina robiła postoje tam, gdzie chciała. Uradowane dzieci dobijały szalupą do brzegu wraz z nianiami i „wujkami”, grały w piłkę, bawiły się w berka, urządzały pikniki albo zbierały grzyby i jagody. Często pływały z ojcem łódką – wiele tych eskapad zostało utrwalonych na fotografiach robionych przez generała Spirydowicza, który zawsze był blisko i czuwał nad ich bezpieczeństwem jak pies. Mikołaj nie przepadał za myślistwem ani wędkowaniem. Uwielbiał za to długie, dziarskie przechadzki i mało kto w jego świcie potrafił dotrzymać mu kroku. Nawet na urlopie nie mógł odłożyć dokumentów, ale kiedy udawało mu się uszczknąć trochę czasu dla siebie, schodził na ląd i grał w tenisa na kortach należących do miejscowych arystokratów albo wiosłował samotnie w swojej bajdarce eskortowany przez oficerów płynących w dyskretnej odległości łódką wiosłową. Kiedy indziej wychodził na mostek i
sprawdzał pogodę, omawiał kurs z kapitanem, dokonywał inspekcji załogi albo po prostu siadał przy Aleksandrze z papierosem i czytał książkę lub grał w domino ze swoimi oficerami. Mijał dzień za dniem, powietrze było czyste i przejrzyste, wrześniowe słońce przygrzewało, ale noce już się wydłużały i zdarzały się pierwsze przymrozki. 21 września 1906 roku rodzina carska cieszyła się ostatnim dniem „cudownego, swobodnego, prostego życia”, jak z żalem odnotował Mikołaj366. W Virolahti podobało mu się najbardziej i miał ochotę wybudować tam letnią rezydencję albo kupić którąś z mniejszych wysepek. Kiedy jacht przybił do portu w Kronsztadzie i nadeszła pora zejścia na ląd, dziewczynki tuliły się do siebie i chlipały, że nie chcą się żegnać ze swoją ukochaną „rodzinką” z pokładu. Przed odjazdem, jak zawsze po rejsach Sztandartem, rodzina obdarowała załogę hojnymi prezentami.
❧ W listopadzie 1906 roku rodzina ponownie zaszyła się w Pałacu Aleksandrowskim i – jak zawsze – dziewczynki najchętniej przebywały na dworze, w parku. Lubiły jeździć na łyżwach po zamarzniętych stawach i przechodzić po lodzie do chatki wybudowanej w 1830 roku dla dzieci Mikołaja I na Wyspie Dziecięcej, gdzie miały swój własny świat fantazji i zabaw367. Jednak ich ulubionym sposobem spędzania czasu w zimie, już od chwili, kiedy urosły na tyle, by móc usiąść ojcu na kolanie, było zjeżdżanie na sankach ze zrobionych dla nich lodowych górek. Tamtej zimy cieszyły się nowo wybudowaną „amerykańską górką” – sześćdziesięciometrowym torem saneczkowym. Dziennikarzowi „The Washington Post” udało się podejrzeć je tam przy okazji przygotowywania reportażu o ochronie Carskiego Sioła. Grupa dygnitarzy w czerwonych płaszczach, „obwieszonych tyloma medalami, że na siebie zachodziły”, z uroczystą powagą obejrzała konstrukcję, następnie nianie dziewczynek zjechały po torze i dopiero wtedy trzy starsze carówny, w grubych kożuchach z niedźwiedziej skóry, „przybiegły takim pędem, że prawie wystraszyły oficjeli, (...) i darły się po rosyjsku tak głośno, że guwernantki musiały je strofować”. Potem usiadły na sankach, „nie bacząc na to, komu należało się pierwszeństwo”, i „gdy coś na moment odwróciło uwagę zebranych, odepchnęły się i śmignęły w dół bez żadnej asysty. Guwernantka krzyczała ze strachu, a księżniczki z zachwytu. Ewidentnie nie był to pierwszy figiel, jaki spłatały”. Po tym zdarzeniu carscy funkcjonariusze uznali, że muszą przytrzymywać sanki, ku niezadowoleniu dziewczynek, które dalej szukały sposobów, jak zjeżdżać bez dozoru. „Dziesiąty zjazd uświetniła wielka księżna Maria, siadając na lodowej krawędzi toru i próbując wyczynu znanego na Coney Island jako »stłuczki«”368. Ponure zimowe dni rozjaśniały trochę wizyty ciotki Olgi, młodszej siostry Mikołaja. Co sobotę przyjeżdżała pociągiem do Carskiego Sioła ze swojej rezydencji w Petersburgu. „Mogę chyba powiedzieć, że bardzo się cieszyły, gdy je odwiedzałam, bo wprowadzałam
pewną odmianę w ich codziennym życiu – zauważyła później. – Najpierw biegłam po schodach do pokoju dziecinnego, gdzie najczęściej zastawałam Olgę i Tatianę kończące ostatnią lekcję przed przerwą obiadową (...). Jeśli przychodziłam, zanim nauczyciele skończyli przedpołudniowy blok lekcyjny, były tak zachwycone, że im przeszkodzono, jak kiedyś ja sama”369. O godzinie pierwszej „pędziły w dół po schodach z bawialni do pokoju matki”, potem wszyscy zasiadali do lunchu. Następnie był czas na rozmowy i haftowanie w fiołkowym buduarze, a później na spacer po parku Aleksandrowskim. Po zdjęciu płaszczy i trzewików Olga i dziewczynki często pozwalały sobie na wygłupy na schodach. Gasiły światło, schodziły niżej i „któraś kładła się na jednym ze stopni, a gdy stawiałam na niej stopę, chwytała mnie za kostkę i łaskotała albo wymyślała jakąś inną sztuczkę. Śmiechu i wrzasków było co niemiara, kiedy spadałyśmy w dół – uderzając po drodze głowami o balustradę – i lądowałyśmy na kupie u stóp schodów”370. Z biegiem lat ciotka Olga stała się ulubioną krewną dziewczynek – była dla nich jak starsza siostra i często w zastępstwie chorej matki towarzyszyła im na oficjalnych uroczystościach. „Ktoś musiał czuwać nad tym, by dzieci stosownie się zachowywały, wstawały w odpowiednim momencie i witały się z gośćmi, a także pilnować całej masy innych spraw – wspominała później. – Od pewnego momentu przyjmowano za pewnik, że wszędzie będę im towarzyszyć”371. Olga szczególnie lubiła swoją najstarszą bratanicę i imienniczkę, tylko trzynaście lat młodszą od niej. „Miała podobny charakter jak ja i chyba dlatego tak świetnie się rozumiałyśmy”. Z czasem nabierała jednak coraz większej tkliwości dla uroczej Anastazji, którą nazywała Szwyzbik (z niemieckiego, potocznie „urwisek”) dla podkreślenia jej niereformowalnego zachowania. Mała Anastazja była odważna, kochała życie i traktowała wszystko, co się jej przydarzało, jako wspaniałą przygodę. Olga nie miała wątpliwości, że ze wszystkich sióstr to ona była najinteligentniejsza372. Dziewczynki czekały na sobotnie zabawy z ciotką z utęsknieniem: „takie właśnie pojawiałyśmy się przy stole na podwieczorku co sobotę, szczęśliwe, roześmiane i przekomarzające się o różne straszne rzeczy, które wymyślali »inni«”373. Wieczorem cała rodzina udawała się na nabożeństwo, a ciotka Olga zostawała do czasu, aż dziewczynki położyły się spać, i dopiero wtedy wracała do Petersburga. Pod koniec roku uprosiła Mikołaja i Aleksandrę, by pozwalali jej zostawać na noc i w niedzielę rano zabierać je z sobą na cały dzień374. Po obiedzie z babcią Marią Fiodorowną w Pałacu Aniczkowskim – gdzie nawet Anastazja starała się zachowywać jak najprzykładniej – przychodziły do ciotki Olgi i spotykały się z ulubionymi oficerami z carskiej świty, piły herbatę, grały w różne gry, słuchały muzyki i tańczyły, a potem przyjeżdżała po nie jedna z dam dworu i zawoziła je z powrotem do Carskiego Sioła. W późniejszych latach Olga Aleksandrowna rozmyślała o tych szczęśliwych „pamiętnych niedzielach” z bratanicami przed wojną. Wyjątkowa zażyłość i samowystarczalność w dalszym ciągu były znakiem rozpoznawczym czterech sióstr Romanowych, podobnie jak
wzruszająco dziecinna naiwność w odbiorze świata. Atmosfera, w jakiej dorastały, była jednak dziwnie cieplarniana. „Moje bratanice nie bawiły się z innymi dziećmi – wspominała z żalem wielka księżna Olga. – Ale miały siebie i przypuszczalnie nie odczuwały tego tak dotkliwie”375.
❧ W Anglii, choć od jej zwolnienia minęły cztery lata, Margaretta Eagar nie zapomniała o swoich dawnych podopiecznych. Żyła teraz skromniej i prowadziła pensjonat w londyńskiej dzielnicy Holland Park, nadal jednak od czasu do czasu pisywała do dziewcząt i przesyłała im prezenty na urodziny. Często siadywała w salonie, patrzyła na swoje ulubione zdjęcia dziewczynek w srebrnych ramkach i tęskniła za wieściami o nich. Margaretta nie cierpiała londyńskiej mgły. Zwierzyła się Marii Geringer, że czuje się tam „koszmarnie”. „Jaka szkoda, że nie wrócę do Rosji – pisała. – Nie wierzę, że kiedyś zaznam szczęścia w tym kraju”. W czerwcu 1908 roku w liście z życzeniami urodzinowymi dla Tatiany zamieściła rzewny dopisek: „Na pewno nadal zajadacie się ciastem i migdałowym toffi. Ależ ono było smaczne!”376. Dziewczynki niewątpliwie też odczuwały jej brak, gdyż od odejścia Margaretty pod koniec 1904 roku skutki braku dyscypliny, jaką wprowadzała w ich życie, zaczynały dawać o sobie znać. Pełne niespożytej energii i ciekawości świata dziewczynki coraz bardziej łobuzowały. Aleksandra, często zbyt zajęta albo zbyt chora, żeby samodzielnie doglądać córek, zostawiała je pod nadzorem Triny Schneider. A Trina, jakkolwiek skromna i oddana, wyraźnie nie miała do nich siły, podobnie zresztą jak główna opiekunka dziewczynek Maria Wiszniakowa, której coraz bardziej załaziły za skórę377. Dlatego w marcu 1907 roku Aleksandra zdecydowała o mianowaniu Sofii Tiutczewej – która poprzedniego lata służyła w Peterhofie jako dama dworu – frejliną i guwernantką dziewczynek. Tiutczewa miała pomagać im w odrabianiu lekcji oraz służyć za przyzwoitkę podczas spacerów i innych wyjść. Została zatrudniona z rekomendacji wielkiej księżnej Elli, a pochodziła z dobrej rodziny – była wnuczką sławnego rosyjskiego poety Fiodora Tiutczewa. Miała też mocno konserwatywne poglądy. Skrupulatnie pilnowała dobrego zachowania i traktowała swoje obowiązki bardzo poważnie, ale ich wypełnianie było niełatwym zadaniem. Dziewczynki „mnie nie słuchały i wystawiały moją cierpliwość na próbę na wszelkie możliwe sposoby”, wspominała. Apelowała do Olgi: „Masz posłuch u sióstr, jesteś najstarsza i możesz przemówić im do rozsądku, przekonać je, żeby mnie słuchały i nie broiły tyle”. „Nie ma mowy – odparła na to Olga. – Wtedy sama musiałabym już zawsze grzecznie się zachowywać, a to jest niemożliwe!” Sofia nie mogła w duchu nie przyznać jej racji, bo trudno tak młodej osóbce zawsze dawać dobry przykład rodzeństwu, choć później usłyszała, jak Olga karci Anastazję za psoty słowami: „Przestań, bo inaczej Sawanna [tak dziewczynki pieszczotliwie nazywały Tiutczewą] odejdzie, a to dopiero
będzie dla nas katastrofa!”378. W tym samym roku w życiu dziewczynek pojawiła się nowa przyjaciółka – Lili Dehn, której mąż, pułkownik carskiej marynarki, od dawna był ulubieńcem rodziny. Dziewczynki polubiły ją od razu, bo zupełnie jak ciotka Olga chętnie włączała się w ich dziecinne zabawy – czasem nawet zjeżdżała z nimi na zjeżdżalni w pokoju do zabaw Aleksego. Opinie niektórych osób spoza kręgu rodziny cara, że cztery siostry to „Kopciuszki odgrywające w życiu rodziny drugorzędną rolę ze względu na uwagę, jaką poświęcano carewiczowi”, Lili uznała za dalekie od prawdy379. Aleksandra kochała swoje córki – „były jej nieodłącznymi towarzyszkami”. Nie dało się jednak zaprzeczyć, że siostry żyły pod kloszem. „Nie miały pojęcia o brzydkiej stronie życia”, wspominała Lili. W prasie światowej rzeczywiście przeważał pogląd, że dzieci Romanowów żyły niepełnym życiem, schowane za murami pałaców „w kraju przypominającym ogromny magazyn prochu”, że musiały być „strzeżone przez regimenty wojska i tysiące dobrze opłacanych szpiegów”. Mimo to do 1908 roku upubliczniono tyle informacji, że świat zdążył wyrobić sobie zdanie, iż Olga była „bardzo interesującą dziewczynką o żywej wyobraźni i lubiącą czytać”380. Co więcej, miała uzdolnienia arytmetyczne i lepiej czytała po angielsku niż po rosyjsku381. Tak naprawdę wszystkie cztery siostry mówiły dobrze po angielsku i od 1905 roku pobierały dodatkowe lekcje u Szkota Johna Eppsa382. Olga i Tatiana przejęły od niego jednak niezwykły szkocki zaśpiew zauważony przez ich wuja Edwarda VII, kiedy rodziny spotkały się przelotnie w 1908 roku (niektórzy twierdzą, że pod wpływem Margaretty Eagar dziewczynki mówiły z irlandzkim akcentem)383. Na miejsce Eppsa Sofia Tiutczewa zaproponowała Anglika Charlesa Sydneya Gibbesa, absolwenta Cambridge, który od kilku lat uczył w Petersburgu. Przesłała notę do sekretarza Aleksandry, załączając referencje od dyrektora Carskiej Szkoły Prawnej, w której Gibbes prowadził kursy języków nowożytnych i zyskał sobie opinię „wybitnie utalentowanego”384. Gibbes objął posadę u rodziny cara w listopadzie 1908 roku, a gdy Tiutczewa przedstawiła go trzynastoletniej Oldze i jedenastoletniej Tatianie, stwierdził, że to „urodziwe, pełne temperamentu dziewczęta o prostych upodobaniach i bardzo miłe w obejściu”. Choć zdarzało się, że nie uważały, „były zdolne i bystre, jeśli się przyłożyły”, jednak obecność Tiutczewej w roli przyzwoitki sprawiała, że atmosfera na pierwszych lekcjach była nieco napięta385. Gibbes udzielał również od czasu do czasu osobnych lekcji Marii, która wydała mu się słodka i uległa; był też pod wrażeniem jej talentu malarskorysunkowego. Jednak dołączenie do zajęć w roku 1909 frygi, jaką była ośmioletnia wtedy Anastazja, postawiło wszystko na głowie. Gibbes powiedział później taktownie, że uczenie jej bywało trudne, lecz podobnie jak innych, zjednała go sobie swoją uroczą żywiołowością i oryginalną umysłowością. W odczuciu Gibbesa była „delikatną i filigranową (...) małą damą o bardzo trzeźwym umyśle, zawsze pogodną i szczęśliwą”. Zauważył też, że miała niewyczerpane pomysły: nieustannie wymyślała „jakieś nowe,
oryginalne wyrażenia albo zachowania, miała też wyjątkowo rozwiniętą świadomość własnych zalet” – nigdy nie spotkał się z czymś takim u innego dziecka386. Jeśli chodzi o Aleksego, na tym etapie Gibbes, jak zresztą pozostali nauczyciele, miał z nim niewielką styczność poza sporadycznymi spotkaniami podczas przerw w sali lekcyjnej, kiedy chłopczyk, który bywał chorobliwie nieśmiały wobec nieznajomych, przychodził i „z powagą podawał rękę”387. Na razie lekcje udzielane dziewczynkom przez Gibbesa obejmowały angielską gramatykę, pisownię i konwersacje przed południem oraz dyktanda popołudniami. Gdy wszystkie cztery siostry rozpoczęły naukę, a Gibbes się zaadaptował, Pierre Gilliard dalej uczył francuskiego, a jednocześnie przejął oficjalne kierownictwo nad ogólnym programem nauczania dziewczynek. Podobnie jak jego francuski kolega, Gibbes postanowił zachować niezależność – mieszkał w Petersburgu i do Carskiego Sioła przyjeżdżał na lekcje pięć razy w tygodniu. Tak samo jak Tiutczewa (vel Sawanna) obydwaj dostali przezwiska: Żilik i Sig – to drugie oparte na inicjałach Gibbsa. Pozostali nauczyciele również dojeżdżali z miasta: PWP nadal uczył rosyjskiego, Konstantin Iwanow historii i geografii, M. Sobolew matematyki. Niejaki Herr Kleikenberg udzielał Oldze i Tatianie lekcji niemieckiego – i ani on, ani język, który wykładał, nie przypadły im do gustu. Dmitrij Kardowski, profesor Rosyjskiej Akademii Sztuk Pięknych, uczył je rysunku, a ojciec Aleksander Wasiljew wpajał im katechizm388. W marcu 1907 roku udaremniono w Petersburgu próbę zamachu na Mikołaja, jego wuja wielkiego księcia Mikołaja oraz premiera Stołypina. Dokonano w związku z tym prewencyjnego aresztowania dwudziestu sześciu „prominentnych anarchistów” i konfiskaty arsenału bomb oraz uzbrojenia389. Cała historia, jak można było się spodziewać, dała zachodniej prasie asumpt do sensacyjnych relacji o tym, że car „kuli się ze strachu i boi się odwiedzić własną stolicę”, a Pałac Aleksandrowski to „olbrzymia warowna twierdza o okratowanych oknach przywodzących na myśl ponure więzienie”390. Tak naprawdę jedynym, symbolicznym ustępstwem na rzecz bezpieczeństwa w pałacu w tamtym okresie wzmożonej czujności był zwyczaj – przyjęty zresztą wiele lat wcześniej, po próbie zamachu na Aleksandra II – serwowania parze carskiej posiłków na zmianę w różnych pokojach. Rosyjski generał zaproszony przez cara na lunch zdumiał się na widok stołu nakrytego w fiołkowym buduarze carycy. Widząc jego zdziwienie, młoda Tatiana rzuciła szelmowsko: „Następnym razem (...) lunch będzie w łazience!”391. Niemniej w czasie corocznego wakacyjnego rejsu rodziny carskiej po Zatoce Fińskiej w 1907 roku przedsięwzięto daleko idące środki ostrożności. Wszystko przebiegało zgodnie z planem aż do 29 sierpnia, kiedy jacht, płynący z prędkością piętnastu węzłów w stronę zatoki Riilahti z doświadczonym fińskim nawigatorem na pokładzie, uległ poważnemu wypadkowi w pobliżu portu Hanko. Jak wspominała Anna Wyrubowa: Siedzieliśmy na pokładzie przy herbacie, grała orkiestra, a morze było idealnie spokojne, gdy nagle doznaliśmy strasznego szoku, bo jacht zatrząsł się od dziobu aż po
rufę, serwis do herbaty zaś roztrzaskał się o pokład. W panice zerwaliśmy się na równe nogi, a jacht przechylił się gwałtownie na prawą burtę. Na pokładach natychmiast zaroiło się od marynarzy, którzy wykonywali ostre rozkazy kapitana i pomagali świcie zapewnić bezpieczeństwo kobietom i dzieciom392. Choć Sztandartowi nie groziło zatonięcie, kapitan zarządził natychmiastową ewakuację. Na wszystkich padł blady strach, kiedy zauważono, że Aleksego nie ma na pokładzie, choć chwilę wcześniej widziano go bawiącego się z okrętową kotką i jej kociętami. Wszczęto gorączkowe poszukiwania, a Aleksandra ze strachu dostała spazmów. Nagle jak gdyby nigdy nic chłopiec pojawił się ze swoim „wujkiem” Derewienką, który natychmiast po zderzeniu, w obawie przed wybuchem kotłów, wziął carewicza na ręce i zaniósł w bezpieczniejsze miejsce, na dziób393. Mikołaj zareagował z właściwym sobie, niepojętym stoicyzmem i spokojnie kalkulował stopień przechyłu oraz czas pozostały do ewentualnego zatonięcia jachtu, gdy dalsza eskorta złożona z około dwudziestu jednostek spieszyła Sztandartowi na ratunek394. Nikołaj Sablin zajął się odprowadzeniem dzieci w bezpieczne miejsce, a Aleksandra zdołała ochłonąć na tyle, żeby pobiec z Anną Wyrubową do swojej kabiny, wyjąć kosztowności i zawinąć je w prześcieradła; Mikołaj zrobił to samo z dokumentami państwowymi. W momencie gdy schodzili z pokładu, jacht był przechylony pod kątem dziewiętnastu stopni. Kiedy Sablin wraz z innymi oficerami wrócili później na jacht, żeby ocenić rozmiar uszkodzeń, znaleźli ogromne wgniecenie w dnie kadłuba – gdyby został przedziurawiony w tym miejscu, jacht bardzo szybko poszedłby na dno. Na szczęście woda dostała się tylko do jednego przedziału, który został zaplombowany395. Oficjalne śledztwo w sprawie przyczyn wypadku wykazało, że jacht wszedł na podwodną skałę, której nie zaznaczono na mapach. Na późniejszych mapach nazywano ją Blomkvist, od nazwiska nieszczęsnego fińskiego nawigatora, który jej nie zauważył. Marynarzom, którzy brali udział w organizowaniu sprawnej ewakuacji oraz walce o ocalenie jachtu, przyznano nagrody pieniężne i rzeczowe (złote lub srebrne zegarki) oraz odznaczenia. Wypadek carskiego jachtu wzbudził ogromne zainteresowanie prasy światowej, a do Hanko napływali tłumnie korespondenci zagranicznych dzienników. Rosyjskie gazety pisały o szoku, a winą obarczały najpierw Finów, następnie rewolucjonistów, a na koniec cały ustrój carski. Wielu uważało, że był to zamach terrorystyczny i że jacht wpłynął na minę albo że w jego dziobie podłożono bombę. Za to dla carskich dzieci przygoda z „prawdziwą katastrofą morską” była szalenie emocjonująca – mimo że przed przesiadką na Aleksandrię musiały spędzić noc upchnięte w jednej małej i dość obskurnej kabinie eskortowca. Ostatecznie rodzina kontynuowała wakacje na jachcie carycy wdowy Gwiazda Polarna. Dzieci znowu cieszyły się piknikami, zbieraniem grzybów i pieczeniem kartofli w ogniskach na wysepce Kavo, wędrówkami z Mikołajem po lasach na Paationmaa i zrywaniem kwiatów396.
ROZDZIAŁ SIÓDMY
❧ NASZ PRZYJACIEL Do jesieni 1907 roku Aleksy wyrósł z dziecięcych sukieneczek i zaczęto go ubierać w spodenki. Jego dziewczęce kręcone włosy wyprostowały się i ściemniały, ale nadal był ślicznym dzieckiem, podobnym z urody do Tatiany. Wyglądał jak okaz zdrowia, lecz w rzeczywistości już wtedy był – jak określiła to Lili Dehn – „dzieckiem po wielokroć omodlonym”397. Brak informacji o następcy rosyjskiego tronu spowodował w prasie zagranicznej wysyp zmyślonych historii o planach porwania albo zamordowania carewicza przez dodanie trucizny do jego kanapek lub owsianki. Rozwodzono się też nad pogłoskami dotyczącymi jego „słabego zdrowia”, które na razie „przypisywano niefortunnemu faktowi, że wiele carskich rezydencji pozostawia dużo do życzenia pod względem nowoczesnej higieny”398. Pierwsze relacje na temat carewicza z reguły skupiały się na tym, że był rozpieszczonym dzieckiem. Mały Aleksy miał swój rozum, a siłą charakteru dorównywał Anastazji. Uwielbiał uczestniczyć razem z ojcem w przeglądach wojsk i manewrach, paradując w miniaturowym mundurze z wystruganą z drewna strzelbą i udając władcę, choć miał raptem trzy latka. Już teraz skrupulatnie pilnował, aby okazywano mu respekt należny następcy tronu, i przejawiał wyraźne oznaki impertynencji – tę cechę również dzielił z najbliższą wiekiem siostrą399. Lubił, kiedy oficerowie na jachcie całowali go w rękę zgodnie z niemodnym już zwyczajem, i „przy każdej możliwej okazji przechwalał się tym i pysznił przed siostrami”, jak wspominał Spirydowicz. Na ostatnim rejsie Sztandartem wzdłuż wybrzeży Finlandii zażyczył sobie w środku nocy, żeby członkowie orkiestry wstali z łóżek i coś mu zagrali. „Rośnie nam władca absolutny”, zauważył Mikołaj z ojcowską dumą400. Nawet on jednak nie wytrzymywał czasem apodyktycznych zapędów syna i brał go w ryzy, jak wtedy, kiedy odkrył, że Aleksy ma nowe hobby: podkrada się do strażników rozstawionych przed Pałacem Aleksandrowskim, „obserwuje kątem oka, jak gwałtownie stają na baczność i nieruchomieją niczym posągi, a sam spaceruje im nonszalancko przed nosem”. Mikołaj wprowadził zakaz salutowania, gdy Aleksemu nie towarzyszył nikt z rodziny. Upokorzenie, jakiego doznawał carewicz, „gdy go nie pozdrawiano”, podobno „dało mu przedsmak dyscypliny”401. Przez pewien czas wszyscy musieli wytrzymać panowanie „Aleksego Groźnego”, jak Mikołaj nazywał syna, ale na szczęście chłopiec zaczął niebawem wyrastać ze swoich
najgorszych przyzwyczajeń402. Jego psoty były niewątpliwie, przynajmniej po części, reakcją na ograniczenia, jakie narzucała mu choroba. Bo oto był chłopiec, który miał wszystko: najbardziej kosztowne i drogocenne zabawki (...); wielkie pociągi, gdzie w poszczególnych przedziałach miejsca podróżnych zajmowały lalki, nasypy kolejowe, budynki stacyjne, budki strażnicze, lśniące lokomotywy i cudowne tarcze; całe bataliony ołowianych żołnierzy, modele miast z kościelnymi wieżami i kopułami, pływające małe modele okrętów, zupełnie urządzone miniaturowe fabryki z lalkami jako robotnikami i starannie z natury kopiowane kopalnie, ze zjeżdżającymi i wjeżdżającymi górnikami403 – wszystkie zabawki miały mechanizm napędowy i były uruchamiane naciśnięciem guzika. Aleksemu brakowało tylko jednego: zdrowia. W kolejnych latach narzucano mu coraz więcej ograniczeń, a on, słysząc nieustanne „nie”, coraz bardziej się buntował. „Dlaczego inni chłopcy mogą wszystko, a ja nic?”, dopytywał się ze złością404. Czasem „wujkowi” Derewience nie udawało się nad nim zapanować, bo chłopiec był urodzonym poszukiwaczem przygód i ciągle sprawiał kłopoty swoim opiekunom. Nic nie dawało mu takiej przyjemności, jak śmiganie z domowej zjeżdżalni w Pałacu Aleksandrowskim albo jazda w kółko samochodzikiem na pedały, jednak każde uderzenie czy stuknięcie o coś było potencjalnie niebezpieczne. Na początku dwudziestego wieku lekarze nie potrafili sobie radzić z krwawieniami do stawów po częstych wypadkach carewicza inaczej niż przez położenie chłopca do łóżka i okłady z lodu. Kwas acetylosalicylowy – wczesna forma aspiryny dostępna od lat dziewięćdziesiątych dziewiętnastego wieku – był uważany za użyteczny środek przeciwbólowy (Aleksandra brała kwas salicylowy na rwę kulszową). Jednak w wypadku Aleksego miał niepożądane działanie, ponieważ zmniejszał krzepliwość krwi, a więc wzmagał krwawienia. Mikołaj i Aleksandra byli przeciwni stosowaniu morfiny ze względu na jej silne działanie uzależniające, dlatego opieka nad Aleksym polegała przede wszystkim na nieustannym dozorze. Nawet ścisły dozór nie zapobiegł jednak najcięższemu w jego dotychczasowym życiu wypadkowi jesienią 1907 roku, kiedy w czasie zabawy w parku Aleksandrowskim chłopiec upadł i potłukł sobie nogę. Po stłuczeniu prawie nie było śladu, ale upadek spowodował potwornie bolesny krwotok wewnętrzny. Jak wspominała Olga Aleksandrowna, która przyjechała, gdy tylko jej o tym doniesiono: „Biedne dziecko leżało w bólu, pod oczami miało ciemne plamy, całe ciało wykręcone bólem, a nogę straszliwie spuchniętą”405. Lekarze bezradnie rozkładali ręce, tak samo profesor Albert Hoffa, wybitny chirurg ortopeda wezwany w trybie nagłym z Berlina. „Byli przerażeni bardziej niż ktokolwiek z nas... szeptali między sobą – wspominała Olga Aleksandrowna. – Wydawało się, że już nic na to nie poradzą, a godziny mijały, aż w końcu porzucili wszelką nadzieję”406.
Zdesperowana Aleksandra przypomniała sobie, jak Grigorij Rasputin dopomógł córce Stołypina, i zatelefonowała do Stany, wiedząc, że księżniczka jest z nim w stałym kontakcie. Stana poleciła swoim służącym odszukać Rasputina, który niezwłocznie wyruszył do Carskiego Sioła. Przyjechał późnym wieczorem i wszedł niepostrzeżenie bocznym wejściem, po schodach na tyłach pałacu. Mikołaj, Aleksandra i cztery dziewczynki czekali niecierpliwie w sypialni carewicza, a z nimi Anna Wyrubowa, nadworny lekarz rodziny carskiej doktor Jewgienij Botkin oraz archimandryta Teofan (osobisty spowiednik pary carskiej). Córka Rasputina Maria tak opisała później tę scenę na podstawie opowieści ojca: Ojciec pobłogosławił wszystkich obecnych znakiem krzyża (...), podszedł do chorego chłopca, przyjrzał się jego bladej, zeszpeconej cierpieniem twarzy, padł na kolana i zaczął się modlić. Jego modły sprawiły, że wszyscy obecni doznali uczucia spokoju i (...) uklękli i przyłączyli się do wspólnej modlitwy. Przez dziesięć minut w sypialni słychać było tylko ich oddechy407. Na koniec Rasputin wstał i kazał Aleksemu otworzyć oczy. Oszołomiony chłopiec rozejrzał się wkoło i zatrzymał wzrok na jego twarzy. „Ból mija, wkrótce wyzdrowiejesz. Powinieneś dziękować Panu za swoje ozdrowienie. A teraz śpij”, powiedział Rasputin łagodnie. Na odchodnym zapewnił Mikołaja i Aleksandrę: „Carewicz będzie żył”. Zaraz po jego odejściu opuchlizna na nodze Aleksego zaczęła klęsnąć. Kiedy ciotka Olga zobaczyła go następnego dnia rano, „nie tylko żył, ale czuł się zupełnie dobrze. Siedział na łóżku, gorączka mu opadła, oczy miał jasne i czyste, a na nodze ani śladu opuchlizny”408. Aleksy wywinął się śmierci, choć nikt nie potrafił wytłumaczyć jego cudownego wyzdrowienia. Rasputin posługiwał się intuicją i wielką siłą sugestii, która miała działanie uspokajające i zapewne spowodowała obkurczenie naczyń krwionośnych oraz zatamowanie krwotoku (adrenalina bowiem działa odwrotnie – rozszerza naczynia)409. Wielu wielbicieli Rasputina uważało, że jego dar uzdrawiania mieści się w nurcie tajemnej tradycji syberyjskich szamanów wyznających pogląd o łączności między światem przyrody a światami duchowymi. Jak wszyscy nadworni lekarze rodziny carskiej, pediatra Aleksego doktor Siergiej Fiodorow, którego wzywano do chłopca kilka razy w kryzysowych sytuacjach, czuł do Rasputina instynktowną niechęć, ale nie potrafił wyjaśnić, dlaczego był on skuteczny tam, gdzie konwencjonalna medycyna zawodziła410. Rasputin nalegał, żeby odstawić aspirynę i w ogóle lekarstwa i oprzeć leczenie carewicza wyłącznie na modlitwie oraz uzdrawianiu duchowym – co paradoksalnie też mogło przynieść pewną korzyść. Jednak nie tylko on potrafił tamować krew – umiejętność tę doskonalili inni adepci ludowej medycyny. Jak zauważyła Iza Buxhoeveden, na rosyjskiej wsi nierzadko opanowywano krwotoki u rannych zwierząt gospodarskich poprzez „stosowanie ucisku na mniejsze naczynia krwionośne, co powodowało zatrzymanie krwawienia”, lecz uważano to za tajemny dar, którego znachorzy „zazdrośnie strzegli”411.
Księżniczka Barbara Dołgoruki także wspominała: Wśród rosyjskich chłopów byli fenomenalni uzdrowiciele. Jedni leczyli oparzenia, inni zatrzymywali krwotoki albo uśmierzali ból zębów – wiem o kilku niezwykłych przypadkach, kiedy ból zęba ustawał nie tylko na chwilę, ale w ogóle. Ze słyszenia (...) znałam pewną rosyjską damę, z którą później bardzo się zaprzyjaźniłam, Madame le Daehn, leczącą oparzenia przez dotyk i wypowiadanie szeptem jakichś słów412. Jedno wiadomo na pewno: bezgraniczne zaufanie, jakim Mikołaj i Aleksandra obdarzyli Grigorija, bo tak go nazywali, wypływało z głębokiej, autentycznej wiary w to, że nie był on zwykłym uzdrowicielem, lecz Bożym człowiekiem zesłanym im na pomoc, kiedy wszystko inne zawiodło. Jeżeli Aleksy miał przeżyć dzięki Grigorijowi, to widocznie taka była wola Boża413. Podczas pierwszych okazjonalnych wizyt Rasputina w Carskim Siole (źródła różnią się w kwestii, jak często do nich dochodziło) Oldze i Tatianie pozwalano niekiedy przysłuchiwać się jego dyskusjom z rodzicami o religii, ale młodszych dziewczynek, zwłaszcza Anastazji, na razie do nich nie dopuszczano. Maria Geringer wspominała, jak któregoś wieczoru śpieszyła się do imperatorowej w jakiejś pilnej sprawie, a Anastazja „wybiegła jej naprzeciw w korytarzu, rozłożyła ręce i zagrodziła jej drogę, mówiąc: »Nie wolno tam wchodzić, przyjechał Nowy«” (tak nazywał Rasputina Aleksy). Anastazja „miała zakaz wstępu” na spotkania z Rasputinem, gdyż „nie mogła powstrzymać się od śmiechu, kiedy prawił albo czytał o kwestiach religii”, i nie potrafiła traktować tych rozmów poważnie414. Niebawem jednak i ona weszła z nim w komitywę. Pewnego razu gdy ciotka Olga przyjechała w odwiedziny, Mikołaj i Aleksandra zaprowadzili ją na górę, gdzie zastała dzieci „wszystkie w białych koszulach nocnych (...) gotowe do pójścia do łóżek”, a na środku pokoju Rasputina: Od razu poczułam bijące od niego łagodność i ciepło. Wyglądało na to, że dzieci go lubiły. Czuły się z nim zupełnie swobodnie. Ciągle pamiętam małego Aleksego, który udawał, że jest królikiem, i kicał po całym pokoju. Niespodziewanie Rasputin chwycił go za rękę i zaprowadził do jego sypialni, a my we troje podążyliśmy za nimi. Zrobiło się cicho, jakbyśmy nagle znaleźli się w kościele. Lampy w pokoju Aleksego były zgaszone – pokój rozjaśniał tylko blask świec palących się przed pięknymi ikonami. Chłopiec stał nieruchomo obok olbrzyma, który miał pochyloną głowę. Widziałam, że się modlił. Wrażenie było niesamowite. Spostrzegłam także, że mój mały bratanek modli się wraz z nim415. Olga Aleksandrowna mówiła otwarcie o swojej niechęci do Rasputina – jej zdaniem był „prymitywny” i „nieokrzesany”, miał w nosie dworską etykietę i do członków rodziny carskiej zwracał się per „ty”, w ogóle nie używając oficjalnych tytułów, a do pary carskiej
mówił nawet często „ojcze” i „matko”. Olga czuła się zakłopotana jego bezpośredniością, którą odbierała jako nachalną i impertynencką, a także zapewne agresywną seksualnie. Nie była w tym osamotniona, bo Grigorij Rasputin budził kontrowersje, gdziekolwiek się pojawiał. Pozostaje do dziś jedną z najczęściej opisywanych postaci schyłku Imperium Rosyjskiego, obrosłą z czasem w najbardziej skandalizujące i sprzeczne teorie. Angielski powieściopisarz i podróżnik Carl Eric Bechhofer, który miał okazję poznać go osobiście, wspominał: „Zanim przyjechałem do Rosji i przez cały czas tam spędzony nie mogłem znaleźć dwóch informacji na temat Rasputina, które by się z sobą zgadzały”; w odczuciu Bechhofera zło tego człowieka było zawsze „w dużej mierze proporcjonalne do politycznego liberalizmu reportera”, który o nim pisał416. Częściowo wynika to niewątpliwie z pełnej paradoksów osobowości samego Rasputina. W zależności od tego, z kim miał do czynienia, był pobożny, łagodny i dobrotliwy lub wprost przeciwnie: rozwiązły, zwierzęcy, odpychający. Kim był naprawdę: „zmysłowym obłudnikiem” czy „mistykiem cudotwórcą”417? Od stu lat nie ma na to jednoznacznej odpowiedzi. Wiadomo na pewno, że przy całej swojej religijności Rasputin był też chytrym oportunistą, poza tym nie czynił tajemnicy ze swoich cielesnych żądz. Po przyjeździe do stolicy stał się gwiazdą salonów słynącego z dekadencji Petersburga schyłku wieku. Przypochlebiając się majętnym damom z socjety, które interesowały się modnym wtedy uzdrawianiem modlitwą, seansami spirytystycznymi oraz mistycyzmem Wschodu, stworzył sobie krąg oddanych wielbicielek. Dla swoich krytyków był postacią, którą łatwo skarykaturyzować – zawsze ta sama luźna chłopska koszula, buty z cholewami, zwalista sylwetka, długie, tłuste, czarne włosy, splątana broda, ordynarne, mięsiste wargi. Jego osobowość miała jednak niezaprzeczalną, zdumiewającą moc: dźwięczny głos działał hipnotyzująco, a legendarnie przenikliwe niebieskie oczy – których źrenice potrafił podobno rozszerzać na życzenie – nadawały mu wygląd starotestamentowego proroka. Rasputin świadomie i inteligentnie wykorzystywał teatralność obu tych darów. Posługiwał się trudną do zrozumienia archaiczną ruszczyzną, która potęgowała wrażenie niezwykłości. Krążące o nim sprośne anegdoty nie zniechęcały wielbicieli zafascynowanych jego niewytłumaczalnymi zdolnościami uzdrowicielskimi, bo też jego głęboki, przemożny wpływ na chorych był faktem. Do grona jego zagorzałych wielbicielek dołączyła Anna Wyrubowa, która od 1907 roku regularnie zapraszała go w odwiedziny do swojego domku koło Pałacu Aleksandrowskiego. Odkąd zobaczyła na własne oczy, jak ten święty mąż uzdrawia jej syna, caryca rozpaczliwie pragnęła uwierzyć w jego moc, bo wreszcie pojawiła się iskierka nadziei, gdy konwencjonalna medycyna sromotnie zawiodła. Rasputin nie chwalił się przed nią zdolnością uzdrawiania ani nie opowiadał, skąd brała się jej skuteczność. Nie dostawał też pieniędzy za swoje usługi (kiedyś poskarżył się Lili Dehn, że „nawet za dojazd musi płacić z własnej kieszeni”, często przesyłano mu za to hojne prezenty od Mikołaja i Aleksandry, między innymi haftowane przez nią kaftany)418. Dla Rasputina uzdrawianie było prostą
kwestią niezachwianej wiary i mocy modlitwy. A te dwie wielkie bronie w chrześcijańskim arsenale – wiara i modlitwa – były fundamentem religijności Aleksandry. Nazywała go po imieniu lub mówiła o nim „nasz przyjaciel”, widząc w nim nie tylko wybawcę jej syna, ale kogoś więcej – świętego męża, wieszcza. Była otwarta na chrześcijańską mądrość i prostotę głoszonej przez niego nauki: „Człowiek musi żyć po to, żeby chwalić Boga (...), o nic nie prosić, wszystko dawać”419. Oto zwyczajny człek z ludu, prawdziwy mużyk, cenny łącznik między nią i Mikołajem – jako batiuszką i matuszką – a rosyjskim narodem420. Podczas gdy wszędzie wokół czyhało niebezpieczeństwo, Mikołaj i Aleksandra spotkali wreszcie kogoś, komu mogli zaufać. Nie mieli jednak złudzeń co do rozbuchanego libido Rasputina. W mieście huczało od plotek o jego ekscesach i oboje wiedzieli, że wiążąc z nim swoje nadzieje, mogą wywołać skandal. Między innymi dlatego Aleksandra kazała Nikołajowi Sablinowi, jednemu z najwierniejszych przyjaciół cara, szczególnie blisko związanemu z dziećmi, odwiedzić Rasputina w Petersburgu i go wybadać. Sablin pojechał na przeszpiegi, nie wiedząc o nim nic oprócz tego, że był to – jak zapewniła go imperatorowa – „bardzo pobożny i mądry prawdziwy rosyjski chłop”421. Rasputin wzbudził w nim odrazę swoim wyglądem i sposobem bycia. Gdy jednak opowiadał Sablinowi z przejęciem o rodzinie carskiej, religii i Bogu, jak wszyscy inni musiał przyznać, że bladoniebieskie, głęboko osadzone oczy Rasputina miały w sobie coś fascynującego. Odniósł wrażenie, że Rasputin chce się przypodobać rodzinie carskiej – bo też od pewnego czasu przechwalał się swoimi koneksjami. Gdy Sablin zasugerował Rasputinowi, że nie powinien zabiegać o audiencje u cara, ten westchnął: „Kiedy chcą, żebym się modlił za carewicza, to mnie wzywają, a jak jestem im niepotrzebny, zapominają!”422. Po kilku spotkaniach z Rasputinem Sablin poczuł się w obowiązku wyznać carycy, że jej „nowy przyjaciel” zrobił na nim negatywne wrażenie. Aleksandra nie przyjęła tego do wiadomości: „Pan nie potrafi go zrozumieć, bo jest pan bardzo oddalony od ludzi takich jak on, ale nawet gdyby miał pan rację, widocznie Bóg tak chce”423. W jej przekonaniu to Bóg zdecydował o tym, że spotkali Grigorija, podobnie jak o tym, że inni ludzie rzucali na niego potwarze. To był krzyż, który dźwigał Grigorij; tak samo choroba Aleksego była jej udręką, bo przecież ona przekazała mu hemofilię. Decydując się na przyjaźń z tym wyrzutkiem, gorąco wierzyła, że w swej bogobojności wzniesie się on ponad rzucane nań oszczerstwa i – co ważniejsze – utrzyma przy życiu jej najukochańszego syna. Sydney Gibbes spisał później swoje refleksje związane z Rasputinem. Niedługo po objęciu posady u cara został zaproszony na spotkanie z Rasputinem w Petersburgu. Dzieci dowiedziały się o tym i dzień po spotkaniu wpadły do pokoju lekcyjnego, wypytując: „I co pan sądzi o naszym przyjacielu? Czyż nie jest cudowny?”. Gibbes zauważył, że Rasputin stara się zachowywać w obecności pary carskiej najlepiej, jak potrafi, a „jego zachowanie przy stole, które stało się ulubionym celem krytyki, nie odbiega od manier przyzwoitego chłopa”. Nie zauważył, aby Rasputin manipulował carem, choć musiał przyznać, że cechuje
go instynktowny „naiwny spryt”. Nikt nie mógł jednak zakwestionować jego „nadzwyczajnej mocy powstrzymywania napadów krwotocznych u chłopca” – Rasputinowi udawało się to za każdym razem, jak wspominał Gibbes, raz nawet gdy „porozmawiał z chłopcem przez telefon”424. W marcu 1908 roku Aleksy znowu się przewrócił i tym razem uderzył się w czoło. Twarz spuchła mu tak straszliwie, że z trudem otwierał oczy. Nie można było wezwać Rasputina, bo przebywał w swojej rodzinnej wsi Pokrowskoje w zachodniej części Syberii (miał tam żonę o imieniu Praskowia i troje dzieci) i był przedmiotem kościelnego dochodzenia. Jego wrogowie oskarżyli go, że szerzył herezję jako przywódca owianej złą sławą sekty chłystów, znanej między innymi z samobiczowania w czasie rytuałów religijnych425. Minęły trzy tygodnie, zanim Mikołaj mógł z ulgą donieść matce w liście, że Aleksy wraca do zdrowia, a „sińce i zadrapania nie pozostawiły żadnego śladu. Jest teraz tak zdrowy i radosny jak jego siostry”426. Czy stało się to wskutek interwencji Rasputina – za pośrednictwem telegramu lub łączy telefonicznych – nie wiadomo. Dwa miesiące później Aleksy znowu niedomagał, kiedy bliżsi i dalsi krewni cara zjechali się do Carskiego Sioła na ślub dziecięcej towarzyszki zabaw dziewczynek wielkiej księżnej Marii Pawłowny z Wilhelmem, księciem Szwecji. Po całodziennych uroczystościach, w których mimo obaw o syna ofiarnie postanowiła wziąć udział, wyraźnie przemęczona, choć nadal piękna Aleksandra poszła na górę do sypialni carewicza. Pielęgniarka zameldowała jej, że o ósmej wieczorem gorączka nareszcie spadła. Na carycę czekał telegram od Grigorija z Pokrowskoje, a w nim zapewnienie, że wszystko będzie dobrze. Poza tym Rasputin obiecał „odmówić specjalną modlitwę o ósmej, jeszcze tego samego wieczoru”427. Cóż z tego, że mógł to być zbieg okoliczności – takie przejawy mocy modlitw Grigorija utwierdzały carycę w przekonaniu, że tylko on może ocalić go przed śmiercią, nawet na odległość. Jak mogła w swej rozpaczy nie pokładać w nim nadziei? Która matka postąpiłaby inaczej? Wielu krewnych Mikołaja i Aleksandry przybyłych z całej Europy do Rosji na ślub, niewtajemniczonych w chorobę Aleksego, komentowało to, jak wyobcowana stała się rodzina carska do 1908 roku – „odcięta od reszty świata”, jak opisała to księżniczka Maria, żona następcy tronu Rumunii. „Szczęśliwe życie rodzinne”, które Mikołaj i Aleksandra wyraźnie kultywowali, było w jej odczuciu godne pochwały, lecz „ich ekskluzywizm nie sprzyjał budowaniu tej wspaniałej, lojalnej jedności, która była tradycją w rosyjskiej rodzinie carskiej od dwóch pokoleń i która stanowiła o jej potędze”428. Maria nie mogła się oprzeć wrażeniu, że oboje są „zanadto skupieni na sobie, zainteresowani tylko i wyłącznie swoimi dziećmi”. Zaniedbywali swoich europejskich krewnych, a to pogłębiało ich alienację. Krótkie wizyty państwowe, z którymi popłynęli z dziećmi Sztandartem latem 1907 i 1908 roku do Rewla429 nad Bałtykiem na spotkanie Mikołaja z Edwardem VII i cesarzem Wilhelmem oraz do Sztokholmu, do króla i królowej Szwecji, nie wpłynęły na zmianę tego wizerunku. Tymczasem dalej krążyły słuchy o słabym zdrowiu
carewicza. Szeptano, że cierpi on na „konwulsje” oraz „pewną odmianę gruźlicy dziecięcej z gwałtownymi napadami”; według innego źródła „brakowało mu jednej warstwy skóry”, co było przyczyną nieustannych krwotoków430. Nikt jak dotąd nie wypowiedział jednak publicznie strasznego słowa „hemofilia”. Ponieważ stan zdrowia Aleksego był ściśle strzeżoną tajemnicą, przetrwało niewiele dokumentów mówiących o atakach choroby w kolejnych czterech latach albo o tym, jak często Rasputin gościł w Carskim Siole lub leczył go na odległość. Wiadomo jednak, że tuż przed Bożym Narodzeniem w 1908 roku, wobec przedłużającej się nieobecności Rasputina, który przebywał w swojej rodzinnej wsi, wezwano w trybie pilnym z Moskwy doktora Fiodorowa431. Niepokój w rodzinie wzrósł jeszcze bardziej, kiedy również Aleksandrze zaczęło szwankować zdrowie i caryca musiała położyć się do łóżka na osiem tygodni. „To smutne i bolesne widzieć ją ciągle niedomagającą i niezdolną do udziału w czymkolwiek”, napisała do Mikołaja Maria Fiodorowna. „Masz w życiu dość zmartwień nawet i bez tego dodatkowego strapienia – oglądania cierpień osoby, którą kochasz najbardziej w świecie”432. Córki również coraz dotkliwiej odczuwały rozłąkę z matką, spowodowaną jej ciągłym chorowaniem, i nabrały zwyczaju przesyłania jej krótkich, tęsknych liścików. 4 grudnia Olga pisała: Strasznie mi smutno, że nigdy nie mogę pobyć z tobą sama i porozmawiać, dlatego też muszę spróbować pisać do ciebie, chociaż na pewno wolałabym o wszystkim powiedzieć, ale cóż mam zrobić, skoro nie ma na to czasu i nie mogę nawet słyszeć kochanego głosu mojej słodkiej mamy. Do widzenia. Niech Bóg cię błogosławi. Przesyłam ci ucałowania. Twoja oddana ci córka Olga433434. Szczególnie Tatiana bardzo to przeżywała. 17 stycznia 1909 roku napisała do matki: Mam nadzieję, że nie będziesz dzisiaj bardzo zmenczona i przyjdziesz na kolację. Zawsze jest mi oklopnie smutno, gdy jesteś zmenczona i nie możesz wstać z łószka (...). Pewnie mam pełno wad, ale wybacz mi proszę (...). Staram się słuchać tego, co muwi Mary [Maria Wiszniakowa], tak uważnie, jak umiem (...). Śpij dobrze i mam nadzieję, że niebendziesz zmenczona. Twoja kochająca córka, Tatiana. Pomodlę się za ciebie w cerkwi435. Aleksandra odpowiadała ze swojego pokoju matczynymi napomnieniami: „Staraj się być grzeczna i nie przysparzać mi zmartwień, a będę z ciebie zadowolona – apelowała do Tatiany. – Chciałabym przyjść na górę i sprawdzić, jak wam idzie nauka, jak się zachowujecie i wypowiadacie, ale naprawdę nie mogę”436. Najczęściej jednak przypominała Oldze, że powinna być wzorem dla rodzeństwa. „Przede wszystkim pamiętaj, że masz być przykładem dla młodszych – pisała w nowym
roku. – Bo tylko wtedy nasz Przyjaciel będzie z ciebie zadowolony”437. Aleksandra podkreślała, że Olga powinna być uprzejma i taktowna również wobec służby, a zwłaszcza Marii Wiszniakowej, której ostatnio załaziła za skórę: „Słuchaj jej, bądź posłuszna i zawsze uprzejma (...) powinnaś być dla niej dobra; dla S.I. [Tiutczewej] także. Jesteś już wystarczająco duża, by wiedzieć, co mam na myśli”438. Olga przyjmowała jej rady z wdzięcznością: „Mamo droga, bardzo mi pomaga, kiedy piszesz, co mam robić, bo wtedy staram się najlepiej, jak potrafię”. Kolejne matczyne wskazówki napływały jedna po drugiej: „Spróbuj porozmawiać poważnie z Tatianą i Marią o ich stosunku do Boga”. „Czy przeczytałaś mój list z pierwszego? Podpowie ci, jak masz z nimi mówić. Staraj się mieć na nie pozytywny wpływ”439. Olga czuła wyraźną frustrację w związku z tym, że nie miały „czasu, żeby wszystko dokładnie przedyskutować”. „Niedługo czas się znajdzie – uspokajała ją Aleksandra. – Ale na razie jestem zbyt zmęczona”440. Martwiła się trochę, że Oldze brakuje cierpliwości do młodszego rodzeństwa: „Wiem, że przychodzi ci to ze szczególnym trudem, ponieważ wszystko dotyka cię bardzo głęboko i jesteś impulsywna, ale musisz nauczyć się panować nad tym, co mówisz”441. Wizyty „przyjaciela” Grigorija pomagały dzieciom oderwać myśli od choroby matki. Rasputin bawił się z nimi, nosił je na plecach po pokoju, opowiadał im rosyjskie baśnie ludowe i rozmawiał z nimi o Bogu w sposób, który wydawał się zupełnie naturalny. Wyraźnie odgrywał rolę duchowego przewodnika dziewczynek i kontaktował się z nimi regularnie, także za pośrednictwem telegramów. W lutym na przykład dziękował za pamięć, „za wasze słodkie słowa, za czyste serca i miłość, jaką żywicie dla ludzi kochających Pana. Kochajcie całą Boską przyrodę, wszystko, co Pan stworzył, a zwłaszcza naszą Ziemię”442. 29 marca 1909 roku przyjechał z niezapowiedzianą wizytą, sprawiając dzieciom szczególną frajdę. „Cieszę się, że spędziłyście z nim tak dużo czasu”443, pisała Aleksandra do Olgi ze swego łoża boleści. W czerwcu młoda Olga napisała z Peterhofu do ojca, który gościł z wizytą u króla Szwecji: „Mój ukochany Tatulku. Pogodę mamy dziś cudowną i bardzo ciepłą. Maluchy [Anastazja i Aleksy] biegają boso. Wieczorem przyjeżdża Grigorij. Wszyscy bardzo się cieszymy, że znów się z nim spotkamy”444. Mimo swojej antypatii do Rasputina Olga Aleksandrowna stanowczo odrzucała sugestie, jakoby zachowywał się on niestosownie wobec jej bratanic: „Wiem, jak były wychowywane, znam je od kołyski. Najmniejsza oznaka tak zwanych awansów z jego strony wprawiłaby je w osłupienie! Nic podobnego nigdy nie miało miejsca. Dziewczynki zawsze witały go z radością, ponieważ wiedziały, jak wielką jest pomocą dla ich młodszego brata”445. Obraźliwe plotki o Rasputinie nadal martwiły Aleksandrę. Choć zarzut herezji uznano za bezpodstawny i oddalono, wysuwano pod jego adresem inne oskarżenia, a Stołypin (na którym w 1906 roku osobowość Rasputina nie zrobiła wrażenia) zainicjował śledztwo policyjne w jego sprawie446. Cały Petersburg mówił o skandalicznym zachowaniu Rasputina po pijanemu, o jego wyczynach seksualnych, o szemranym towarzystwie, w
jakim się obracał. Nawet jego dotychczasowe wielbicielki, Milica i Stana, przeżywały chwile zwątpienia, zwłaszcza odkąd pogardzana przez nie Anna Wyrubowa wkradła się w jego łaski i zaczęła zastępować je w roli łączniczki między nim a tronem. Siostry z Czarnogóry zaczęły usilnie nakłaniać Mikołaja i Aleksandrę do zerwania stosunków z Rasputinem, którego teraz nazywały „diabłem”. W rezultacie same wypadły z łask rodziny cara. Para imperatorska nie dawała wiary plotkom i uporczywie trwała przy swoim obrazie Grigorija jako szczerego przyjaciela, mimo jego oczywistych wad, których zresztą była w pełni świadoma. Prawdziwy powód ich przyjaźni oraz wzrastającej zależności od niego – hemofilia Aleksego – „był trzymany w ścisłej tajemnicy i jeszcze mocniej wiązał z sobą wtajemniczonych, przez co bardziej oddalał ich od reszty świata”447. Pod koniec 1909 roku Aleksandra już regularnie zasięgała u Grigorija rad duchowych i spotykała się z nim u Anny Wyrubowej. Ufała mu do tego stopnia, że w listach do niego pozwalała sobie na nieostrożne i potencjalnie kompromitujące wyrażenia, na przykład: „mam już tylko jedno pragnienie: usnąć na wieczność na Twoim ramieniu i w Twoich objęciach” – ten list dostał się później w ręce jej wrogów i został wykorzystany przeciwko niej448. Dziewczynki też pisywały do niego regularnie, dziękując za pomoc, niecierpliwie wyczekując kolejnego spotkania, prosząc o radę. Olga weszła już w wiek dorastania, a pozbawiona innych, bardziej odpowiednich mentorów, traktowała Rasputina niemal jak ojca duchowego. W listopadzie 1909 roku pisała, że bardzo za nim tęskni, ponieważ, o czym wspominała mu już wcześniej, jest zakochana i trudno jej powściągnąć uczucia, jak jej radził. W grudniu zapytała, co powinna zrobić: Mój najdroższy Przyjacielu! Często wspominamy, jak nas odwiedzałeś i opowiadałeś nam o Bogu. Ciężko mi bez ciebie: nie mam komu powiedzieć o swoich zmartwieniach, a jest ich tak wiele. Ostatnio na przykład Nikołaj doprowadza mnie do szaleństwa. Wystarczy, że zobaczę go w sofijskim soborze449, a dostaję bzika, cała drżę (...), kocham go (...), mam ochotę paść mu w ramiona. Radziłeś, żebym była ostrożna, ale jak mogę być ostrożna, kiedy nie potrafię nad sobą zapanować (...). Często chodzimy do Anny, a ja za każdym razem się zastanawiam, czy Cię tam spotkam, kochany Przyjacielu; gdybym tylko mogła Cię tam spotkać niebawem i zapytać, co mi radzisz w sprawie Nikołaja. Pomódl się za mnie i mnie błogosław. Całuję twoje ręce. Twoja kochająca Olga450. Siostry Olgi pisywały do Grigorija w podobnie poufałym tonie. Tatiana w marcu wysłała list z pytaniem, kiedy ich przyjaciel wróci wreszcie z Pokrowskoje, i z wyrazami żalu, że nie mogą go tam odwiedzić. „Kiedy w końcu się zobaczymy? – dopytywała się niecierpliwie. – Bez ciebie jest nam nudno, okropnie nudno”. Podobnym odczuciom dawała wyraz Maria, która pisała, że usycha z tęsknoty, a życie bez jego odwiedzin i dobrych słów jest bardzo monotonne: „Gdy się budzę rano, najpierw wyjmuję spod poduszki Ewangelię, którą od ciebie dostałam, i ją całuję (...), a wtedy czuję, jakbym
dawała całusa tobie”. Nawet zazwyczaj buntownicza Anastazja koniecznie chciała wiedzieć, kiedy znowu zobaczy Grigorija: Uwielbiam słuchać, jak mówisz o Bogu (...). Często mi się śnisz. A czy ja śnię się tobie? Kiedy przyjedziesz? (...) Przyjedź jak najszybciej, a ja spróbuję być grzeczna, jak mi kazałeś. Gdybyś był zawsze blisko mnie, byłabym grzeczna przez cały czas451. Cztery siostry żyły w takiej izolacji, że w 1909 roku, poza własnym towarzystwem i sporadycznym kontaktem z innymi królewskimi kuzynami, polegały na przyjaźni dorosłych: ciotki Olgi, kilku bliskich oficerów, służących i dam dworu – oraz czterdziestoletniego rozpustnika i religijnego dziwaka, który powoli prowadził ich rodzinę ku przepaści.
ROZDZIAŁ ÓSMY
❧ KRÓLEWSCY KUZYNI Pod koniec lata roku 1909 córki Romanowów nareszcie miały w perspektywie coś emocjonującego: wizytę u kuzynostwa w Anglii. Była to ich pierwsza oficjalna podróż zagraniczna – wcześniejsze odwiedziny u wujka Erniego w Darmstadt i Wolfsgarten miały prywatny charakter. Na Morzu Północnym Sztandart napotkał silny wiatr z południa, a wody były bardzo wzburzone. Wszystkie dzieci dostały choroby morskiej, podobnie jak wiele osób z carskiej świty452. Załoga rozłożyła pledy i poduszki dla dzieci w miejscu, gdzie kołysanie nie było tak odczuwalne. Tatiana mimo to nadal okropnie cierpiała – nigdy nie czuła się dobrze na morzu i miewała mdłości, nawet gdy jacht stał na kotwicy. Zamówiono dla niej „całą skrzynię specjalnych lekarstw z Ameryki”, ale nic nie pomagało453. Po drodze do Anglii rodzina zrobiła krótki postój w Kilonii, żeby spotkać się z siostrą Aleksandry Ireną i jej rodziną, a następnie przez trzy dni przebywała z wizytą u prezydenta Francji Armanda Fallièrre’a w Cherbourgu, gdzie jak zawsze przywitano ją z wielką pompą – były saluty armatnie, tłumy i chorągiewki, połączone orkiestry grały Marsyliankę. Po trzech dniach spotkań dyplomatycznych, oficjalnych kolacji oraz przeglądzie francuskiej floty – zachwycone dziewczynki robiły zdjęcia francuskim okrętom podwodnym swoimi aparatami Brownie – Sztandart w końcu wypłynął do Anglii454. Podobnie jak podczas trzydniowego spotkania w Rewlu rok wcześniej, zarówno Mikołaj, jak i jego wuj Edward VII pragnęli zrehabilitować Rosję w oczach świata po strasznych wydarzeniach 1905 roku, zwłaszcza że coraz częściej mówiło się o możliwej wojnie z Niemcami. Poza tym była to okazja do wytęsknionego rodzinnego spotkania. Był tylko jeden szkopuł: zbliżająca się wizyta cara wywołała niepokój w Parlamencie i w brytyjskiej prasie, znacznie większy niż poprzednio, w 1896 roku. Po wydarzeniach 1905 roku brytyjskie ugrupowania radykalne nazywały Mikołaja brutalnym despotą, architektem rosyjskiego ucisku imperialnego. Zbliżającą się wizytę cara oprotestowano również na wiecach socjalistycznych, które odbyły się między innymi na Trafalgar Square. Wytaczano takie argumenty jak choćby dowody represji Stołypina wobec działaczy politycznych. W największym skrócie Mikołaj II był postrzegany jako sprawca wszelkiego zła: „Car »krwawej niedzieli«, car Stołypinów, pogromów i Czarnej Sotni”455. Planowana wizyta podzieliła brytyjską opinię publiczną, choć lord Hardinge, stały podsekretarz w Foreign Office, uważał większość protestów za objaw panikarstwa, a manifestujących na Trafalgar Square nazwał pstrokatą bandą „pięciuset Francuzów, sześciuset niemieckich kelnerów,
paru rosyjskich Żydów i włoskich sprzedawców lodów”456. Jednym z najzagorzalszych przeciwników carskiej wizyty był przywódca labourzystów Keir Hardie, z którego inspiracji stowarzyszenia socjalistyczne, szkoły, towarzystwa religijne, związki zawodowe, organizacje pacyfistyczne oraz filie Partii Pracy i Kobiecej Ligi Pracowniczej wysłały do brytyjskiego ministra spraw wewnętrznych sto trzydzieści petycji przeciwko wizycie457. Na niektórych spotkaniach radykałów pojawiały się wręcz głosy jawnie wzywające do zamordowania Mikołaja, jeśli odważy się stanąć na angielskiej ziemi. Niebawem stało się jasne, że z uwagi na ogrom problemów, jakie przedstawiało dla policji chronienie cara na wyspie Wight, Mikołaj i jego rodzina nie zejdą na ląd, lecz pozostaną na pokładzie Sztandarta w okolicy Cowes, gdzie carskiego jachtu miały strzec dwa rosyjskie krążowniki i trzy niszczyciele, jak również okręty floty brytyjskiej, a ochrona cara była dużo łatwiejsza. Mimo to zastosowano bardzo wymyślne środki bezpieczeństwa, a „wszystkie drogi dostępu nie tylko do Cowes, ale i na wyspę Wight” – pomosty wyładunkowe, drogi i trasy kolejowe, a „nawet sielskie wsie w głębi wyspy” – były patrolowane przez setki tajniaków wspieranych przez specjalny trzydziestoosobowy „oddział rowerowy”. Wielu detektywów zdecydowało się na kamuflaż: dwurzędowe uniformy marynarskie i białe czapki, lecz jak zauważyła jedna z gazet, ich strój „był raczej reklamą policji na służbie niż przebraniem. Zamiast usypiać czujność, wzbudzali zainteresowanie (...). Marynarze, którzy przechadzali się parami po okolicy i wyraźnie nie byli przypisani do żadnego statku, rzucali się w oczy”458. W samym Cowes, jak wspominał par z ramienia Partii Liberalnej lord Suffield, „pojawiły się tłumy detektywów wypatrujących ewentualnych zamachowców i wszyscy zdawali się lękać o biednego, zaszczutego cara”. Nie wszyscy detektywi byli zresztą Brytyjczykami – Spirydowicz sprowadził własnych ludzi z Ochrany. Suffield patrzył na to wszystko z lekkim niedowierzaniem: „Nie wiem, jak ktoś może się godzić na taką niewolę; zbyt wysoka to cena za bycie możnym tego świata”459. Wieczorem 2 sierpnia (NP) Sztandart wraz z eskortą popłynął w kierunku Spithead w cieśninie Solent, gdzie obie rodziny panujące spotkały się na pokładzie królewskiego jachtu Victoria and Albert. Wydarzenie to zostało sfilmowane i sfotografowane, podobnie jak połączona z regatami imponująca prezentacja floty złożonej ze stu pięćdziesięciu dwóch jednostek. Po niej królewskie jachty popłynęły do portu w Cowes, gdzie czekała na nie armada przystrojonych kolorowymi chorągiewkami łodzi motorowych i żaglówek460. Następne cztery dni wypełniły przyjęcia i inne spotkania, a obie rodziny spożywały wspólnie wszystkie posiłki oprócz śniadania. Napięcie nerwowe odbijało się na twarzy imperatorowej – Alice Keppel, długoletnia kochanka Edwarda VII, nie miała co do tego wątpliwości. Na pokładzie Sztandarta, otoczona zwartym tłumem, caryca „prezentowała lodowaty spokój”. O dziwo, surowa moralność nie przeszkodziła Aleksandrze w zaproszeniu pani Keppel na rozmowę w apartamentach pod pokładem. Gdy zamknęły się za nimi drzwi kajuty, „atmosfera od razu zrobiła się lżejsza”, wspominała Alice.
„Imperatorowa zrzuciła królewską maskę i w jednej chwili stała się dobroduszną gospodynią domową: »Powiedz mi, moja droga, skąd bierzesz włóczkę do robienia na drutach?« – spytała od razu”461. Dla dzieci Romanowów, którym oszczędzono trudów oficjalnego protokołu, wizyta była okazją do oglądania – choć przez chwilę – zupełnie innych krajobrazów. Dla odpowiedzialnych za ich bezpieczeństwo był to jeszcze jeden koszmar. Do tamtej pory dzieci cara nie widziały wiele lub zgoła nic poza rezydencjami w Petersburgu, Carskim Siole i Peterhofie. Rankiem 3 sierpnia zrobiły pierwszy wypad na ląd, do East Cowes. Pojechały odkrytym lando do zatoki Osborne, niedaleko zamku Osborne (tę królewską rezydencję w dużej części przekształcono już wtedy w akademię morską). Tam bawiły się z kuzynami na prywatnej plaży, pluskały się w morzu, zbierały muszelki i budowały zamki z piasku, zupełnie jak kiedyś ich matka i babcia Alicja. Po południu Olga i Tatiana wybrały się na drugą spontaniczną wycieczkę na ląd z opiekunkami oraz całym zastępem funkcjonariuszy ochrony i były uszczęśliwione, gdy pozwolono im przespacerować się do West Cowes i zrobić zakupy na głównej ulicy handlowej. Możliwość swobodnego przemieszczania się była dla nich czymś wyjątkowym. Brukowana główna ulica West Cowes nie umywała się do efektownego Newskiego Prospektu, lecz jak odnotował oficer Sztandarta Nikołaj Wasiljewicz Sablin, dużo tamtejszych sklepów było filiami wielkich londyńskich domów towarowych, otwieranymi specjalnie w sezonie wakacyjnym i na regaty w Cowes. Nie brakowało w nich luksusowych towarów ani pamiątek, na które dziewczynki chętnie wydałyby swe kieszonkowe. Olga i Tatiana były niezwykle podniecone tą eskapadą. Rozmawiały z ekspedientami po angielsku i chętnie wydawały pieniądze na chorągiewki w barwach różnych państw, pamiątkowe pocztówki z wizerunkami swoich krewnych, a nawet rodziców. Później wstąpiły do jubilera i kupiły upominki dla członków załogi. Nie zapomniały też sprawić sobie perfum w drogerii Beken & Son462. Życie w West Cowes tymczasem kompletnie zamarło, gdyż wieść o uroczych rosyjskich gościach w eleganckich, jednakowych, popielatych mundurkach marynarskich i słomkowych kapeluszach rozeszła się lotem błyskawicy. Za siostrami ruszył pokaźny tłumek zaciekawionych wczasowiczów – przez miasto, a potem promem linowym do East Cowes i Whippingham, gdzie księżne zwiedziły kościół i obejrzały tron, na którym zasiadała podczas nabożeństw ich prababcia. Przez cały ten czas – donosił 7 sierpnia „The Times” – Olga i Tatiana „zachowywały się bardzo wytwornie, uśmiechając się, gdy jeden czy dwóch zapaleńców wznosiło okrzyki na ich cześć”. Śmiały się i szczebiotały z podnieceniem jeszcze długo po tej trzygodzinnej wycieczce463. Cała rodzina zeszła na ląd następnego dnia (dzieci kłaniały się i machały tłumom gapiów) obejrzeć prywatne skrzydło zamku Osborne oraz „szwajcarską chatę”, domek zbudowany w ogrodzie przez księcia Alberta dla jego dzieci i przeznaczony do nauki praktycznych umiejętności, który szczególnie przypadł do gustu Aleksemu. Po przyjemnym
five o’clock w rezydencji Barton z kuzynem cara Jerzym, księciem Walii, i jego rodziną wszyscy usiedli do pamiątkowych fotografii. Księżna Walii stwierdziła, że dzieci Romanowów są „przeurocze”, a wszyscy nie mogli się nadziwić, jakie były bezpretensjonalne i rozkoszne464. Dwaj kuzyni, Jerzy i Mikołaj, którzy nie widzieli się od dwunastu lat, wyglądali zdumiewająco podobnie, z niebieskimi oczami, równo przyciętymi brodami i podobną sylwetką, co widać zwłaszcza na ich wspólnych zdjęciach z dwoma synami – Dawidem w uniformie marynarskim (przyszły król Edward VIII uczył się w Królewskim College’u Marynarki Wojennej w Dartmouth) i Aleksym w swoim charakterystycznym białym marynarskim mundurku465. Dawid miał towarzyszyć kuzynostwu w Osborne – jego młodszy brat Bertie (przyszły król Jerzy VI), pierwotnie wyznaczony do tego zadania, tuż przed przyjazdem gości z Rosji zachorował na koklusz, a nadworni lekarze cara do tego stopnia bali się wystawiać carewicza na potencjalne infekcje, że wysłano go do Balmoral, a jego rolę przejął brat. Dawid upodobał sobie Tatianę (mimo że babka typowała Olgę na przyszłą żonę dla niego), która ujęła go opiekuńczością wobec swojego nieśmiałego braciszka. Nie omieszkał też zauważyć „przestraszonego” spojrzenia wielkich, czujnych oczu Aleksego466. Lecz jeśli chodzi o „skomplikowaną policyjną straż” nad każdym ruchem cara, to wspominał później: „ucieszyłem się, że nie jestem rosyjskim księciem”467. Przez te cztery sielankowe słoneczne dni w sierpniu 1909 roku, kiedy „świat był na wodzie”, Solent wyglądał „niczym szklane morze, słońce opadało jak czerwona kula, użyczając ciepła i spokoju wieczorom”, następowały po sobie kolejne uroczyste ceremonie. Jak wspominał później Spirydowicz, „olbrzymia flotylla”, która zgromadziła się w Cowes, „nieruchoma, jakby pogrążona we śnie, wyglądała jak bajkowa wizja”, a widoczne na nocnym niebie światła jednostek stojących w porcie wzmacniały ten efekt. Wieczorem przed odjazdem Romanowów zagrały orkiestry, były fajerwerki i tańce, a admirał lord Fischer zatańczył z każdą z dziewcząt po kolei. Potem wszyscy zasiedli do uroczystej kolacji – panie z Aleksandrą na pokładzie Sztandarta, panowie z królem Edwardem na jachcie Victoria and Albert. Po pożegnalnym lunchu 5 sierpnia, w najbardziej upalnym i bezwietrznym dniu tego lata, o wpół do czwartej Sztandart podniósł kotwicę, Aleksandra z Mikołajem i pięciorgiem dzieci pomachali z pokładu swoim krewnym na pokładzie jachtu Victoria and Albert i carski jacht wypłynął na wody kanału La Manche. Gdy się oddalał, widziano, jak komisarz Quinn z policji w Cowes „częstuje papierosami z pięknej, lśniącej nowością złotej papierośnicy, dając do zrozumienia, że to podarunek od cara”. Jeden z jego kolegów miał przypiętą „do szalika szpilkę z carską koroną wysadzaną brylantami, a inny pysznił się złotym zegarkiem na ręce”, otrzymanym „w podziękowaniu za opiekę” od wdzięcznego imperatora i jego małżonki. Niemniej brytyjska policja odetchnęła z ulgą, gdy „już było po wszystkim”468. Wizyta rosyjskiej pary carskiej w Anglii udała się wyśmienicie – było to pamiętne spotkanie dwóch wielkich rodzin panujących, które zapisało się w historii jako symbol
ostatnich dni starego porządku świata. „Cztery rosyjskie księżniczki oczarowały wszystkich, a wzruszający mały carewicz podbił wszystkie serca”469. Wielu jednak podzielało trzeźwy osąd sir Henry’ego Williama Lucy’ego: Tak to wielki autokrata, pan milionów istnień, nie zakosztował przywileju, jakim cieszy się najskromniejszy turysta z kontynentu. Przyjechał do Anglii i opuścił jej brzegi, właściwie nie postawiwszy na nich stopy, jeśli nie liczyć śpiesznej, ukradkowej wizyty w Osborne House470. Brytyjska i rosyjska rodzina monarsza nie spotka się więcej.
❧ Zanim Romanowowie zdążyli wrócić do kraju, Aleksandra znowu była chora. „Że też muszę przypłacać każdy swój wyjazd chorobą – napisała do Erniego 26 sierpnia. – Już tydzień leżę w łóżku”471. Stan jej zdrowia budził poważne obawy, gdyż pogarszał się w szybkim tempie od zimy 1907 roku, kiedy w ciągu dwóch miesięcy Aleksandra wezwała swojego lekarza doktora Fischera czterdzieści dwa razy472. Spirydowicz prywatnie zasięgnął opinii wybitnego rosyjskiego profesora medycyny, który odpowiedział, że jego zdaniem caryca odziedziczyła po przodkach z domu Hesji „pewną skłonność” do chorób nerwowych oraz „silną podatność na wpływy zewnętrzne”, a jej „objawy nerwowe” miały wyraźne „podłoże histeryczne”. Manifestowały się ogólnym osłabieniem, bólami w okolicy serca, obrzękami nóg spowodowanymi słabym krążeniem, jak również problemami z układem nerwowo-naczyniowym, sygnalizowanymi przez czerwone plamy na skórze. Wszystkie objawy nasilały się z wiekiem. „Co się tyczy kłopotów natury psychicznej – ciągnął profesor – to wyrażają się one przede wszystkim poprzez stan głębokiej depresji, zobojętnienie na wszystko wokół, a także skłonność do wzmożonej religijności”473. Doktor Fischer został wezwany ponownie w następnym roku, kiedy Aleksandra dostała ataku ostrego nerwobólu i nie mogła spać474. Jako specjalista od chorób nerwowych zalecił bezwzględny odpoczynek. Oprócz tego był przekonany, że obecność Anny Wyrubowej, która spędzała teraz z carycą prawie każdy dzień, była dla niej niekorzystna, a wręcz szkodliwa475. Przekazał Mikołajowi na piśmie, że nie jest w stanie skutecznie leczyć carycy, póki Anna pozostaje w jej najbliższym otoczeniu. Aleksandra odmówiła odprawienia Anny, a Fischer wkrótce potem poprosił o zgodę na rezygnację z pełnionych obowiązków. W kwietniu 1908 roku zastąpił go doktor Jewgienij Botkin, który już na wstępie zauważył, że planowana podróż na Krym, gdzie Mikołaj miał dokonać przeglądu Floty Czarnomorskiej, będzie korzystna dla zdrowia imperatorowej. Od tej pory Aleksandra nie chciała radzić się nikogo oprócz Botkina. Nie przypuszczała jednak, że mianując go swoim lekarzem, sama sobie szkodzi, tolerowała bowiem wyłącznie lekarzy, którzy potwierdzali jej autodiagnozy. Botkin schlebiał więc jej
wyobrażeniu o sobie jako nieuleczalnie chorej, która musi dźwigać swoją przypadłość – jak uczył ją czcigodny Grigorij – „niby ofiarę”476. Jej potwierdzone inwalidztwo przydawało się w dyscyplinowaniu córek, którym doskwierała jej ciągła nieobecność w życiu rodzinnym. „Kiedy Bóg uzna, że czas już, bym poczuła się lepiej, to na pewno tak będzie, lecz nie wcześniej”, przekonywała je, zaznaczając, że dużo zależy od ich zachowania477. We wrześniu 1909 roku rodzina carska wyruszyła na Krym koleją – była to najdłuższa podróż pociągiem w życiu carskich dzieci, a zarazem ich pierwsza wyprawa w ten region, bo Mikołaj i Aleksandra nie byli tam w zasadzie od śmierci Aleksandra III w 1894 roku. W Sewastopolu przesiedli się na Sztandart i popłynęli wzdłuż wybrzeża półwyspu, witani pokazami sztucznych ogni oraz iluminacjami w Jałcie, i w ciepłej, urlopowej atmosferze dotarli do odległego o osiemdziesiąt pięć kilometrów od Sewastopola starego letniego pałacu w Liwadii. Dzieci jeździły tam na przejażdżki, grały w tenisa i kąpały się w morzu przy prywatnej plaży, nierzadko ze swoim ulubionym kuzynem, osiemnastoletnim wielkim księciem Dymitrem Pawłowiczem, który ostatnio często u nich gościł. Mikołaj cieszył się z towarzystwa Dymitra, bo miał do niego szczególną słabość, i spędzili mnóstwo czasu na wspólnych spacerach oraz przejażdżkach478. Aleksandra przeważnie leżała w łóżku albo siedziała na werandzie, ale nikogo nie przyjmowała, często nie siadała nawet z rodziną do lunchu. Zdrowiała bardzo powoli, co nie pozostawało bez wpływu na pozostałych członków rodziny. Nie chciała widzieć się z żadnymi specjalistami i zdała się na Botkina oraz samoleczenie sokiem marchewkowym, „w przekonaniu, że substancja w nim zawarta rozrzedza krew, która jest u niej zbyt gęsta”479. Może rygorystyczna jarska dieta wpłynęła korzystnie na jej zdrowie, w każdym razie przed końcem października była w stanie chodzić z córkami na spacery i jeździć na zakupy do Jałty. Tamtej jesieni w Liwadii Aleksy ponownie uderzył się w nogę i dostał kolejnego krwotoku. Wezwano francuskiego profesora medycyny, który w tajemnicy przyjechał trzykrotnie. Był jednak specjalistą od gruźlicy i „oświadczył, że brak mu kompetencji do postawienia diagnozy” – z czego wynika, że nie poinformowano go, iż chłopiec ma hemofilię. Inny lekarz wezwany z Petersburga też nie miał pojęcia, jak ulżyć dziecku w chorobie480. Jak zauważył Spirydowicz, coraz trudniej było utrzymać w tajemnicy fakt, że z carewiczem jest coś nie tak i że to poważna sprawa, „która wisiała złowieszczo nad rodziną imperatora niczym miecz Damoklesa”. Nie ulega wątpliwości, że zarówno w wypadku Aleksego, jak i własnym Aleksandra straciła wiarę w medycynę konwencjonalną i – pod wpływem swego duchowego przewodnika Grigorija – „liczyła już tylko na pomoc Najwyższego”481. Choroba Aleksego, w połączeniu ze złym stanem zdrowia jego matki, przesądziła o tym, że rodzina została w Liwadii prawie do Bożego Narodzenia. Lecz świetlista, słoneczna krymska jesień nieuchronnie zamieniła się w chłodną, mokrą zimę i tylko niekończące się partie domina i halmy, gra w loteryjkę i okazjonalne seanse filmowe odwracały uwagę rodziny od zżerającej ją nudy.
Dolegliwości matki były emocjonalnym ciężarem dla jej córek. „Oby Bóg sprawił, że kochana mama nie będzie już w zimie chorować – napisała Olga do Grigorija w listopadzie – bo inaczej będzie nam przykro, smutno i ciężko”. Tatiana podzielała jej obawy i meldowała Rasputinowi: „przykro nam oglądać ją w takim stanie. Gdybyś wiedział, jak trudno nam znosić chorobę mamy. Lecz przecież wiesz, bo ty wiesz wszystko”482. W pierwszym półroczu 1909 roku rodzina imperatora prawie nie pokazywała się publicznie. Skutki izolacji sióstr od świata i braku niezbędnych, naturalnych kontaktów z rówieśnikami zaczynały być widoczne. Jednak nawet teraz Mikołaj i Aleksandra planowali nadal nie wychodzić z ukrycia – ze względu na słabe zdrowie Aleksandry i syna. Przed wyjazdem z Liwadii na Boże Narodzenie zlecili rozbiórkę ciemnego i wilgotnego głównego pałacu (pobliski Mały Pałac, w którym zmarł Aleksander III, pozostawiono) i wybudowanie w tym samym miejscu nowego. Mieli zamiar spędzać tam każdą wiosnę i lato. Zanosiło się na to, że zwykłym Rosjanom będzie nadal – jak głosiło ludowe porzekadło – „do Boga wysoko, do cara daleko”483.
❧ Nowy, 1910 rok był w Rosji ponury. Przez pierwsze dwa miesiące dwór carski był w żałobie po wielkim księciu Michale Mikołajewiczu, dziadku stryjecznym cara, zmarłym w Cannes 18 grudnia (NP) poprzedniego roku. W kwietniu Aleksandra pożegnała Marię Golicynę, swoją główną damę dworu, a zarazem osobistą przyjaciółkę; raptem miesiąc później ponownie spowiła się w czerń, po śmierci wuja, króla Edwarda VII484. W normalnych okolicznościach Mikołaj i Aleksandra przewodniczyliby uroczystościom żałobnym wielkiego księcia Michała w Petersburgu, lecz Aleksandrę po raz kolejny zmogła choroba. Tego roku „temat odosobnienia rodziny carskiej wytarł się w konwersacjach do cna”, podnoszono też kwestię narastających obaw o „wpływ przedłużającej się nieobecności cara i jego rodziny w stolicy na naród i opinię publiczną”485. Amerykański dyplomata w Petersburgu Post Wheeler wspominał: Wiosnę i lato spędzali w Liwadii na Krymie. Latem, gdy nie bawili w Peterhofie, żeglowali carskim jachtem Sztandart. Fińskie wybrzeże widywało ich częściej niż stolica. Przez resztę czasu przebywali w Carskim Siole, „Miasteczku Cara”, oddalonym o kilka mil, ale z perspektywy Petersburga było to jak sto (...). Socjeta nie wiedziała, co z sobą począć. Nie była to zdrowa sytuacja ani dla nich, ani dla narodu. Tak się mówiło486. Sankt Petersburg zamienił się w „miasto z grymasem na twarzy”, posępne miejsce przytłoczone własną historią, jak oceniał to brytyjski dziennikarz John Foster Fraser487. Życie towarzyskie stolicy obumierało, a elita podupadała moralnie – z całej siły broniła się przed zmianami politycznymi oraz reformą społeczną i obsesyjnie pilnowała hierarchii.
Przestarzała biurokracja jak z Gogola nadal dzieliła społeczeństwo na dwa obozy, urzędników i nieurzędników, a masy widziały w członkach rozdętej carskiej biurokracji „wampiry”. „Nienawiść bywa skrywana, tłumiona, lecz jest stale obecna”, oceniał Foster Fraser488. W centrum tego silnie spolaryzowanego systemu był nieuchwytny car – „lękliwy i odważny, niezdecydowany i pomysłowy, skryty i otwarty, podejrzliwy i ufny” – nie żaden krwiopijca, ale człowiek życzliwy, szczery i skromny, dobry mąż i ojciec, lecz zupełnie pozbawiony predyspozycji psychicznych do rządzenia, które przypadło mu w udziale tylko dlatego, że urodził się jako następca tronu. Ciężar odpowiedzialności dodawał Mikołajowi lat, podobnie jak napięcie emocjonalne związane z chorobą żony i syna. „Natura ukształtowała go na spokojnego wiejskiego szlachcica chadzającego pośród kwietników w lnianej koszuli z laseczką, a nie z szablą. Na pewno nie na cara”, napisał Post Wheeler489. Pogrążona w stagnacji petersburska socjeta pod nieobecność cara i carycy coraz bardziej ulegała wpływom reakcyjnych wielkich książąt i ich małżonek, którzy – wobec oczywistej słabości Mikołaja – postrzegali siebie jako „prawdziwych obrońców władzy imperialnej”, a podpieraniem chwiejnej autokracji wzbraniającej się przed reformami demokratycznymi chcieli zabezpieczyć własne majątki i wpływy490. Petersburska elita, jak wyraziła to żona francuskiego ambasadora, składała się z „dwustu albo trzystu koterii dążących po trupach do celu”, wspieranych przez mafię dworskich urzędników, wielu również skrajnie niechętnych parze carskiej491. Prym wśród nich wiodła ciotka Mikołaja Maria Pawłowna, której mąż Władimir (człowiek o kosztownych słabościach, który przepuścił tysiące rubli na hazard i na kobiety) zmarł w lutym poprzedniego roku. Wielka księżna Władimirowa, jak często ją nazywano, była z urodzenia Niemką. Tak samo jak Aleksandra przeszła na prawosławie, aczkolwiek dopiero na krótko przed śmiercią męża i głównie ze względu na dynastyczną przyszłość swoich synów. A wyszła za mąż prawie tak dobrze jak jej monarchini, bo podobnie jak ona, pochodziła z drugorzędnego niemieckiego księstwa – Meklemburgii-Schwerin. W swoim luksusowym pałacu w stylu florenckim na Nabrzeżu Pałacowym nad Newą, rezydencji, która śmiało mogła konkurować z Pałacem Aleksandrowskim, księżna Władimirowa nadawała ton pod nieobecność prawowitych władców, urządzając najwystawniejsze przyjęcia, kiermasze dobroczynne i bale kostiumowe. Czterodniowy kiermasz pod jej patronatem tradycyjnie otwierał w Petersburgu okres karnawału, a zaproszenia na jej bale należały do najbardziej pożądanych w stolicy. Wyniosłość i agresywny styl wielkiej księżnej onieśmielały niektórych, lecz świetne koneksje i wrodzona energia pozwalały jej trzymać rękę na pulsie petersburskiej elity. Ale też odgrywać główną rolę w licznych stołecznych intrygach przeciwko coraz bardziej nielubianej carycy. Zainteresowania literackie księżnej widać były szerokie, bo pod koniec 1909 roku zaprosiła do siebie utytułowanego zagranicznego gościa. Autorka bestsellerów, brytyjska powieściopisarka Elinor Glyn niedługo wcześniej odniosła wielki sukces w Rosji swoją
powieścią Trzy tygodnie, a księżna wpadła na pomysł, że mogłaby przyjechać do Rosji w ramach researchu do powieści osadzonej w rosyjskich realiach492. „Wszyscy ciągle piszą tylko o naszych chłopach – skarżyła się jej. – Niech pani przyjedzie i napisze coś o życiu prawdziwych ludzi”493. Nawiasem mówiąc, zdanie to wyrażało dobitnie jak mało które przerażającą obojętność jej klasy społecznej na los zwykłych obywateli. Skuszona zapewnieniami, że car i caryca lada chwila opuszczą zaciszne Carskie Sioło i zaczną aktywniej udzielać się na salonach, Glyn przyjechała do Petersburga – w samym środku żałoby po wielkim księciu Michale. Najgorsze, że popełniła modowe faux pas: przywiozła z sobą najmodniejsze suknie od projektantki Lucile i kapelusze od Reboux z Paryża, ale nie wzięła nic, co nadawałoby się do noszenia w czasie żałoby. Żona brytyjskiego ambasadora musiała pospieszyć jej na ratunek i kupiła jej „przepisowe nakrycie głowy (...) czarny żałobny czepek z krepy z długą, powłóczystą woalką”494. Z okna ambasady brytyjskiej na Nabrzeżu Pałacowym, w zimną, mokrą szarugę, Glyn oglądała kondukt pogrzebowy zmierzający do soboru Świętych Piotra i Pawła po drugiej stronie Newy, na Wyspie Zajęczej. Caryca „kuliła się w powozie”, a Mikołaj oraz wielcy książęta szli za nim – car blady, a jego kuzyni wyraźnie przelęknieni groźbą zamachu. Ostrzeżenia przed zamachami bombowymi skłoniły władze do wydania zakazu oglądania procesji z okien (nie dotyczył on brytyjskiej ambasady), a żołnierze i policjanci stali „ramię przy ramieniu w dwóch szeregach zwróconych w przeciwne strony” wzdłuż całej, prawie pięciokilometrowej trasy495. Glyn zwróciła uwagę, że tłumy stojące przy drodze były „milczące, lecz obojętne”; próżno byłoby tam szukać szczerej żałoby, którą widziała na pogrzebie królowej Wiktorii w 1901 roku. „Atmosfera była przesycona nie żalem, lecz niepokojem, nie smutkiem, lecz przeczuciem zbliżającego się nieszczęścia”496. Glyn odniosła wrażenie, że „ślepe, milczące domy, zastępy strażników i pełni wrogości poddani obwieszczali całemu światu nieuchronny zmierzch tego tragicznego reżimu”. Wieczorem tego dnia westchnęła w swoim dzienniku: „Ach, jak powinniśmy dziękować Bogu za ukochaną, wolną, bezpieczną, szczęśliwą Anglię”497. Nazajutrz Glyn była zaskoczona bogactwem rytuału towarzyszącego nabożeństwu żałobnemu, świec, kadzideł i pięknych, choć dziwnie obco brzmiących śpiewów kapłanów. Mikołaj był sam, „nienaturalnie opanowany, jak gdyby przywdział maskę”, Aleksandra, jak jej powiedziano, „odmówiła udziału” w pogrzebie498, taką wersję niewątpliwie powtarzano w plotkach; realistycznie patrząc, imperatorowa nie wytrzymałaby czterogodzinnej ceremonii na stojąco. Lecz, jak zauważyła Glyn, negatywne pogłoski na jej temat, nieubłaganie, jak kropla drążąca skałę, kształtowały świadomość: „Byłam zaszokowana odkryciem, że niechęć do niej przeradzała się w nienawiść już w 1910 roku”499. Nie mogła oprzeć się wrażeniu, że petersburska socjeta uważała za prawdziwą imperatorową Rosji wielką księżnę Władimirową, bo Aleksandra właściwie nie opuszczała swojego ustronia w Carskim Siole500. Glyn poczuła się wręcz „wstrząśnięta atmosferą nieszczęścia i przerażenia”, jaką roztaczała na rosyjskim dworze Aleksandra ze
swoją niezdrową osobowością – nawet pod swoją nieobecność501. Prawdziwym bohaterem wydał się jej udręczony, lecz pełen godności Mikołaj, który przewodniczył uroczystościom żałobnym. Mimo to jego ochrona uznała za lekkomyślną jego decyzję o uczestniczeniu w tym pogrzebie, a zwłaszcza o przejściu w kondukcie za trumną ulicami miasta – i był to „niespokojny dzień dla wszystkich zainteresowanych”. „Czy car i jego małżonka zawitają do Pałacu Zimowego po zakończeniu żałoby na dworze?”, zastanawiali się wszyscy dwa miesiące później. „To by oznaczało przynajmniej jeden bal na dworze cara. Zawsze to lepsze niż nic”502. W kręgach dyplomatycznych przydział na placówkę do Sankt Petersburga był uważany za „dopust Boży” i mało kto się z niego cieszył. Post Wheeler, który pracował tam sześć lat, często słyszał krytykę ograniczeń, jakie narzucano córkom Romanowów. Pewna gospodyni salonu narzekała na przykład: Biedactwa! (...) Jak można tak wychowywać dzieci! Równie dobrze mogliby je trzymać w Pietropawłowskiej [twierdzy-więzieniu]. Małej Anastazji i Marii na razie nic się nie dzieje (...). Ale dla Tatiany, a już zwłaszcza dla Olgi, która ma piętnaście lat, to jakiś absurd503. Wiele osób było zdania, że izolacja narzucana dziewczynkom przez matkę była czymś okrutnym i świadczącym o ciasnocie umysłowej. „Ona chce, żeby dorastały w nieświadomości tego, co sama nazywa »tragedią rosyjskiego dworu«”, podsumowała jedna z pań, czyniąc aluzję do strachu Aleksandry przed jego niemoralnością504. Tym bardziej niezwykłe, że zachowanie czterech sióstr wydawało się takie naturalne, a ich osobowości bogate. Wszyscy, którzy mieli z nimi styczność, twierdzili, że to wspaniałe młode dziewczyny, uczuciowe, lojalne i świadome powagi swojej roli. „Ani na chwilę nie pozwalają zapomnieć, że są wielkimi księżnymi, zarazem jednak mają na względzie uczucia innych”, komentowała jedna z dam dworu505. Jednak zobaczenie carskich dzieci – szczególnie Aleksego – w mieście niemal graniczyło z cudem. Łatwiej było spotkać je na dworze w Carskim Siole. Post Wheeler wspominał, jak udało mu się zobaczyć carewicza na spacerze z kozackim opiekunem, kiedy zwiedzał Carskie Sioło z hrabiną Tołstoj. Chłopiec był „opatulony w długi płaszcz z białym karakułowym kołnierzem, a na głowie miał zawadiacko przekrzywioną futrzaną czapę”, „szczebiotał z podnieceniem, żywo gestykulując, i co jakiś czas przystawał, żeby kopnąć zaspę i wzbić tuman śniegu”. „Nie mogłem oderwać od niego wzroku – przyznał Wheeler. – To dziecko było prawie legendą, nie znałem nikogo, kto widział je na własne oczy”. Hrabina, dobra znajoma rodziny carskiej, z głębi serca współczuła Aleksemu: „Biedne dziecko! Cały czas w towarzystwie sióstr, nigdy nie bawi się z innymi chłopcami w tym samym wieku! Imperatorowa wyrządza mu wielką krzywdę, dziewczynkom zresztą też, i nie ma jej kto tego uprzytomnić!”506. Z tą jakże częstą opinią trudno było oczywiście dyskutować, chociaż pewien gość z Anglii, któremu udzielono audiencji w Carskim Siole, dostąpił również rzadkiego zaszczytu
spotkania z Aleksym i dziewczynkami. Lekko onieśmielony, stał na końcu pokoju pomiędzy siostrami, urodziwymi młodymi damami, ubranymi prosto, ale schludnie. Dziewczęta sprawiały wrażenie zupełnie swobodnych, zachowywały się naturalnie, jak zwyczajne dobrze wychowane młode osóbki. Gdy wchodziły, imperatorowa uśmiechnęła się z matczyną dumą i ruszyła im naprzeciw, by z czułością objąć chłopca za szyję507. Caryca ewidentnie świata poza nim nie widziała, a jej córki, zawsze na drugim planie, wydawały się skazane na bezbarwne życie w cieniu swojego charyzmatycznego brata. Jednak w stosunkach między pięciorgiem rodzeństwa zachodziły zmiany. Częste niedyspozycje Aleksandry sprawiały, że caryca w coraz większym stopniu polegała na Oldze w kwestii dyscyplinowania niesfornego Aleksego w miejscach publicznych. Pewnego razu na paradzie skautów carewicz próbował wyskoczyć z powozu i przyłączyć się do nich, a kiedy Olga mu nie pozwoliła, „wymierzył jej siarczysty policzek”. Nawet nie mrugnęła okiem, tylko ujęła jego dłoń i głaskała ją dopóty, dopóki nie odzyskał panowania nad sobą. Dopiero po powrocie do pałacu pobiegła do swojego pokoju i wybuchnęła płaczem. Aleksego zdjęły wyrzuty sumienia – przez dwa dni „był ucieleśnieniem pokutnika i zmusił Olgę do przyjęcia jego porcji deseru”. Możliwe, że kochał ją bardziej niż innych, bo ilekroć dostawał od rodziców reprymendę, „oświadczał, że należy do Olgi, zbierał swoje zabawki i maszerował obrażony do jej apartamentu”508. Olga i Tatiana wyraźnie zaczynały oddzielać się od Małej Pary, a Maria, z całej czwórki najbardziej na uboczu, odczuwała to coraz dotkliwiej. Niepostrzeżenie kiełkowała w niej też zazdrość, bo Maria wyczuwała, że matka chyba woli od niej Anastazję. „Nie mam z Anastazją żadnych sekretów i w ogóle nie lubię tajemnic”, zapewniała ją Aleksandra w jednym ze swoich bilecików, a kilka dni później powtórzyła jeszcze dobitniej: „Moje ty słodkie dziecko, musisz mi obiecać, że nigdy już nie pomyślisz, iż cię nikt nie kocha. Jak też taki nieprawdopodobny pomysł mógł przyjść do twojej małej główki? Zapomnij o nim czym prędzej”. Czując się odtrącona przez starsze siostry, Maria szukała pocieszenia w przyjaźni ze swoją kuzynką Iriną, jedyną córką Kseni. Aleksandra upomniała ją jednak, że w ten sposób tylko pogorszy sytuację: siostry „przez to myślą, że nie chcesz z nimi przebywać; robi się z ciebie już duża dziewczynka, więc powinnaś więcej bawić się z rodzeństwem”509. Maria niewątpliwie pragnęła aprobaty i uwagi starszego rodzeństwa. Być może to właśnie skłoniło ją do przyjęcia roli rzeczniczki sióstr w liście do matki w maju 1910 roku: Kochana mamusiu, jak się czujesz? Chciałabym ci powiedzieć, że Olga bardzo by chciała mieć w Peterhofie swój własny pokój, bo ona i Tatiana mają mnóstwo rzeczy, a miejsca mało. Mamo, ile miałaś lat, gdy dostałaś własny pokój? Proszę cię,
mamusiu, powiedz, czy to da się załatwić. A ile miałaś lat, mamusiu, gdy zaczęłaś nosić długie suknie? Nie sądzisz, że Olga chętnie by swoje nieco podłużyła? Mamusiu, może przeprowadziłabyś je obie albo chociaż tylko Olgę. Myślę, że byłoby im wygodnie w tym pokoju, w którym ty spałaś, gdy Anastazja miała dyfteryt. Całuję cię, Maria. PS Piszę ten list z własnej inicjatywy510. Tymczasem jej egocentryczna młodsza siostra Anastazja żyła w swoim świecie, myślała zupełnie innymi, specyficznymi kategoriami i notowała w zeszycie listę prezentów, które chciałaby dostać w tym roku na urodziny: Chciałabym na urodziny małe grzebyki [dla lalek], maszynę do pisania, ikonę Mikołaja Cudotwórcy, coś do ubrania, album do wklejania zdjęć i jeszcze duże łóżko, takie jakie ma Maria na Krymie, i jeszcze chcę prawdziwego psa, kosz na zabazgrane kartki, jak będę pisać książkę (...), i jeszcze zeszyt do pisania krótkich sztuk dla dzieci, takich, które można odegrać511. Cztery tak różne młodziutkie osobowości w nieobecności matki potrzebowały opieki szczególnie teraz, w krytycznym dla rozwoju okresie dorastania, ale cały rok 1910 upłynął pod znakiem problemów z osobą, której to zadanie powierzono – Sofią Tiutczewą. Tiutczewa nie przysporzyła sobie przyjaciół, a niektórym osobom z personelu pałacowego nie podobał się jej apodyktyczny sposób bycia; według jednego z ówczesnych pamiętnikarzy nazywano ją „chłopem w spódnicy” za jej władczy styl oraz traktowanie dorastających panien jak niegrzecznych bachorów512. Lubiła dziewczynki, ale jako kobieta z zasadami martwiła się coraz wyraźniejszymi awansami czynionymi im przez młodych oficerów ze Sztandarta (które sama nazwałaby zapewne zawracaniem głów) i ubolewała nad niestosownością zacieśniających się przyjaźni między nimi podczas fińskich wakacji513. Chociaż jej oddanie rodzinie było niezaprzeczalne, a zamiary szlachetne, przez swoją skłonność do osądzania innych i narzucania im własnej woli stale balansowała na granicy między swoimi obowiązkami opiekunki a kompetencjami Aleksandry jako matki dziewczynek i jej – a nie Tiutczewej – odpowiedzialnością za ich rozwój moralny. Tiutczewa nigdy nie była w dobrych stosunkach z imperatorową i nie pochwalała swobodnego „angielskiego” stylu wychowania dzieci. Według Anny Wyrubowej „chciała zmienić cały system, uczynić go czysto słowiańskim i uwolnić od jakichkolwiek zaimportowanych pomysłów”, a od pewnego czasu otwarcie krytykowała carycę, nawet w obecności swoich podopiecznych514. Od pierwszego wejrzenia znienawidziła Rasputina i ostro krytykowała stosunki – jej zdaniem upokarzające i niestosowne – dziewczynek i ich matki z rzekomym uzdrowicielem. Siostry niepokoiły się jej narastającą wrogością wobec Grigorija, o czym wspominała Tatiana w bileciku do matki z marca 1910 roku: „Bardzo się boję, że S.I. [Sofia Iwanowna] może powiedzieć Marii [Wiszniakowej] coś złego o naszym
Przyjacielu. Mam nadzieję, że teraz opiekunka będzie dla niego miła”515. W styczniu i lutym gnębił Aleksego ból stawów ręki i nogi, a Rasputin odwiedził Carskie Sioło dziesięć razy. Często zostawał do późna i toczył z rodziną cara długie nocne rozmowy. Poproszona przez Aleksandrę, aby nie rozmawiała więcej z dziećmi o odwiedzinach Rasputina, Tiutczewa na chwilę się uspokoiła, ale zaraz potem zaczęła plotkować z wielką księżną Ksenią o jego nieograniczonym dostępie do rodziny, a zwłaszcza do dzieci. „On wiecznie u nich przesiaduje, chodzi ciągle do pokoju dziecinnego, odwiedza Olgę i Tatianę akurat wtedy, gdy szykują się do pójścia do łóżka, przemawia do nich i pieści je”, opowiadała jej516. Na prośbę matki dzieci coraz bardziej kryły się z tą znajomością. Jelizawieta Naryszkina (która przejęła obowiązki głównej damy dworu po zmarłej księżniczce Golicynie) miała nawet wrażenie, że z obawy przed skandalem caryca uczyła swe dzieci, żeby „ukrywały swoje myśli i uczucia wobec Rasputina przed innymi ludźmi”517. „Trudno uznać, żeby przyzwyczajanie dzieci do takiej obłudy wyszło im na dobre”, zauważył wielki książę Konstanty518. Latem 1910 roku Tiutczewa przypuściła kolejny atak, a swoją krytyką jeszcze bardziej zraziła krewnych do Aleksandry – już nawet Ella, jej siostra, i Ksenia miały wątpliwości, czy caryca wie, co robi, darząc Rasputina takimi względami. Tacy jak Lili Dehn, którzy kochali Aleksandrę i szanowali jej zaufanie do Rasputina, składali zachowanie Tiutczewej na karb „zawiści i zazdrości”, a Anna Wyrubowa i Iza Buxhoeveden były przekonane, że to od niej wychodziła większość plotek o carycy i Rasputinie krążących po Petersburgu. Tak czy inaczej, zło było już nie do naprawienia, a plotki z dnia na dzień stawały się coraz bardziej skandalizujące. Sama Dehn niedługo potem miała za co być wdzięczna Rasputinowi. Kiedy jej dwuletni synek Aleksander (znany jako Titi) zaraził się błonicą, widząc go w rozpaczliwym stanie, Aleksandra z Wyrubową namówiły ją do skorzystania z pomocy Grigorija. Rasputin długo siedział na łóżku chłopca i intensywnie się w niego wpatrywał. Nagle Titi się obudził, „wyciągnął rączkę, roześmiał się i powtórzył bezgłośnie: »Wujek, wujek«”. Powiedział, że „przeokropnie” boli go głowa, a Rasputin „wziął chłopca za rączkę, przesunął palcem po jego nosku, pogłaskał go po głowie i ucałował”. Przy pożegnaniu oznajmił Lili, że gorączka ustępuje, a jej synek będzie żył519. Do rana objawy choroby faktycznie ustąpiły, a po kilku dniach chłopiec wyzdrowiał. Lili nie dała się przekonać, że było to coś więcej niż zbieg okoliczności, ale też miała świadomość, że wiara Aleksandry w Rasputina opiera się na niezłomnym przeświadczeniu, iż tylko on jest zdolny pomóc jej synowi. W tym sensie wszelka władza Rasputina nad imperatorową przejawiała się – w ocenie Lili – w wymiarze mistycznym, polityka ani osobiste interesy nie miały tu nic do rzeczy520. Lecz na łamach wpływowego dziennika „Moskowskije wiedomosti” i innych gazet nasilała się kampania oszczerstw przeciwko imperatorowej i jej „przyjacielowi”. Czasopismo satyryczne „Ogoniok” publikowało wywiady z jego uczniami – okraszone pikantnymi szczegółami „egipskich nocnych rytuałów inicjacji” do kręgu Rasputina521.
Kiedy premier Stołypin wznowił śledztwo w jego sprawie, Rasputin i tym razem uznał, że najbezpieczniej będzie się zaszyć w syberyjskiej głuszy.
ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY
❧ W PETERSBURGU PRACUJEMY, A MIESZKAMY W LIWADII Latem 1910 roku stan zdrowia carycy dalej dramatycznie się pogarszał i doktor Botkin namówił ją na wyjazd do kurortu Bad Nauheim w Hesji, połączony z wizytą u Ernesta oraz innych europejskich krewnych. „Bardzo mi zależy, żeby jej się polepszyło, przez wzgląd na nią, ale też na dzieci i na mnie – zwierzył się Mikołaj matce, zanim wyruszyli w drogę. – Jestem wykończony psychicznie martwieniem się o jej zdrowie”. Jeszcze dobitniej zabrzmiały jego słowa do Anny Wyrubowej: „Zrobiłbym wszystko – powiedział z tłumioną desperacją – dałbym się nawet zamknąć w więzieniu, gdyby to mogło przywrócić jej zdrowie”522. Rodzina Romanowów przybyła do zamku Friedberg w pobliżu Nauheim pod koniec sierpnia. Większość stuczterdziestoosobowej świty cara (tak licznej ze względu na obecność wielu oficerów ochrony) rozlokowano w pensjonatach w mieście. Odwiedziny, aczkolwiek miłe dla Ernesta i jego rodziny, były koszmarem dla organizatorów, nie wspominając o gigantycznych kosztach. W ciągu czterech tygodni urlopu – stricte prywatnego – Mikołaj wyjątkowo ubierał się po cywilnemu i robił sobie od czasu do czasu wypady incognito do miasta. Otaczała go tam jednak równie ścisła ochrona jak w Cowes w 1909 roku – teren wokół zamku był patrolowany przez strzelców wyborowych i strażników z psami, a kozacka eskorta Mikołaja uzupełniana przez agentów Ochrany pod rozkazami Spirydowicza śledziła każdy ruch rodziny cara523. Urlopowiczka z Anglii, pisarka i gospodyni salonu literackiego Violet Hunt wspominała rozgardiasz towarzyszący przybyciu Romanowów. Któregoś wieczoru w jej pensjonacie zawisło ogłoszenie upraszające gości, aby nie śledzili, nie nękali tudzież nie oblegali cara Rosji, który zatrzymał się we Friedbergu, trzy mile dalej, i przyjeżdżał codziennie z carycą i dziećmi (...). Tyle się mówiło o grożącym jego życiu niebezpieczeństwie, że tchórzliwy, acz przezorny magistrat Friedbergu domagał się, by car ubezpieczył najważniejsze zabytki w mieście na własny koszt! Spirydowicz dokładał starań, aby poprzez „rozpuszczanie fałszywych informacji” na temat poczynań cara wprowadzać w błąd chętnych do śledzenia ruchów pary carskiej.
„Kiedy [Mikołaj] miał się udać do zakładu wodoleczniczego, zastawałeś go w Kursaal [świetlicy dla kuracjuszy], kiedy spodziewano się go w szkole jeździeckiej, on był nad jeziorem”524. Violet Hunt widziała tam kilka razy jego „smętną postać, jak zachęcał swojego synka do popłynięcia maleńką łódką albo sam był nią wożony”. Często widywała Aleksandrę w drodze do zakładu wodoleczniczego, „w czerni, z perłami (...), twarz jak maska tragiczna (...) wyniosła, posępna. Wyglądała jak śliczny pierrot; ba, nawet nie śliczny – upiorny cień monarchini”525. W sklepie ze szkłem weneckim Hunt znowu spotkała Mikołaja z Aleksym, tym razem oglądających dzieła weneckich artystów: Widziałam przez wspaniałe, przejrzyste szkło jego twarz; to, co się na niej malowało, to nie był zwykły strach – bo nie brakowało mu odwagi – lecz cała suma, cała agonia tego monarszego rodu naznaczonego piętnem nieuchronnego upadku. Przedtem jego dziadek – jego wuj – a teraz synek, który nie sięgał nawet lady sklepowej, będzie dźwigać ten monstrualny ropień rosyjskiego rodu władców!526 Mikołaj miał powody do niepokoju, bo podczas jego pobytu we Friedbergu nadeszła wiadomość o zamachu stanu w Portugalii dokonanym 5 października i abdykacji króla Manuela II; był to już drugi sygnał ostrzegawczy, gdyż ojciec Manuela, podobnie jak dziadek Mikołaja, został zamordowany (w 1908 roku). Kiedy gazeciarz przyszedł do domu zdrojowego, gdzie car pił z rodziną herbatę, według relacji kuracjuszki, która to widziała, „car pobladł i wyglądał na wstrząśniętego”. Wyciągnął monetę, zapłacił chłopcu i przeczytał artykuł od deski do deski: „Mogłam wyczytać z jego twarzy, co przeżywał. Miał w oczach przestrach, chwilami zatrącający o rozpacz. Otrząsnął się z pewnym wysiłkiem i dopiero wtedy poczuł na sobie spojrzenia ciekawskich. Z udawaną obojętnością wyszedł i wsiadł do czekającego nań samochodu”527. We Friedbergu do obu rodzin dołączyło kilkoro innych krewnych: Andrzej, książę Grecji, jego żona Alicja i dwie córki, Margarita i Teodora, oraz siostra Aleksandry Wiktoria z mężem Ludwikiem Battenbergiem i dziećmi – Louise, Jerzym i Louisem. Na krótko przyjechały także dwie pozostałe siostry Aleksandry: Irena z mężem, księciem Henrykiem, i z dwoma synami – Zygmuntem i chorym na hemofilię Waldemarem, a także owdowiała wielka księżna Ella, która niedawno wstąpiła do zakonu i założyła monaster w Moskwie. W szalenie eleganckim habicie i kornecie przypominała pobożną Elżbietę, bohaterkę opery Wagnera Tannhäuser. Czterem siostrom bardzo przypadli do gustu kuzyni Louise i Louis. Louis, na którego wołano Dickie, wtedy raptem dziesięcioletni, nawet po wielu latach doskonale pamiętał dziewczynki i już jako lord Mountbatten wspominał: „Były prześliczne i niezwykle słodkie, dużo piękniejsze niż na zdjęciach”. Zakochał się na zabój w trzeciej z sióstr: „Dostałem bzika na punkcie Marii i postanowiłem, że się z nią ożenię. Była po prostu zjawiskowa”528. Zresztą w jego dziesięcioletnich oczach wszystkie cztery dziewczyny kwitły: „Za każdym razem, gdy je widzieliśmy, wydawały się jeszcze piękniejsze”529.
Z Anglii przyjechała także, z Emily Loch, kuzynka Thora. Następnego ranka po ich przybyciu Olga i Tatiana wpadły na pomysł, że wybiorą się z kuzynką na zakupy do Nauheim, gdzie – podobnie jak rok wcześniej w Cowes – oczarowały je sklepy jubilerskie. Następnego dnia „wybrały i przywiozły z sobą cały stos biżuterii do przeglądnięcia przez carycę”, wspominała Emily, lecz obległy je takie tłumy, że właściwie nie miały możliwości wydania kieszonkowego, którego wysokość w styczniu Aleksandra ustaliła na piętnaście rubli530. We Friedbergu cztery siostry bawiły się z kuzynami w dziecięce zabawy – diabolo (grę zręcznościową z użyciem wirującej szpulki) i bumble-puppy (grę dwuosobową z użyciem piłeczki na sznurku przywiązanym do słupka). Nie zabrakło też przejażdżek powozem albo rowerami po parku. Aleksy bawił się wesoło z dwoma synami Ernesta, Georgiem Donatusem i Louisem, jeździł też na rowerze z Derewienką, na specjalnie przystosowanym siodełku. Poza tym dzieci odbyły kilka emocjonujących wycieczek automobilem z carem za kierownicą (Mikołaj lubił dociskać pedał gazu) na pikniki do okolicznych lasów. Dziewczynki korzystały z rzadkiej okazji przebywania w gronie rówieśników. Nawet Mikołaj dał się ponieść zabawie i „cieszył się jak uczniak w czasie kanikuły”531. Cztery siostry zjednywały sobie sympatię swoją uprzejmością i troską o innych – nie omieszkano zauważyć na przykład, że „dokładały największych starań, by konwersować przy stole z jednym z dworzan532. Po ponad miesiącu w Bad Nauheim rodzina wyruszyła do Wolfsgarten na kolejne trzy tygodnie u Ernesta i jego drugiej żony Onor. Zdrowie Aleksandry się poprawiło; doktor Georg Grote, który opiekował się nią w Nauheim, nie wykrył żadnych objawów organicznej choroby serca, ale potwierdził, że stan imperatorowej jest na tyle poważny, iż „gdyby nie piastowała tak wysokiej funkcji, odesłano by ją niezwłocznie do sanatorium pod opieką dwóch sióstr miłosierdzia i zabroniono jej przyjmować kogokolwiek”. Caryca „bierze na siebie zbyt wiele – ocenił Grote – i skrzętnie ukrywa swoje cierpienia”533. Mimo wszystko przebywanie wśród bliskich tamtego lata odmieniło Aleksandrę, jak wspominał Dickie Mountbatten: „Nawet moja zwariowana, stuknięta ciotka caryca była absolutnie urocza i zachwycająca”. Wielu krewnych nadal jednak bało się o stan jej psychiki. Dickie usłyszał, jak jego ojciec mówi do matki w Nauheim: „Alicky kompletnie zwariowała – jeszcze nam wywoła jaką rewolucję. Nie mogłabyś czegoś z tym zrobić?”534. Ciągłe choroby imperatorowej często składano na karb hipochondrii. Aleksandra jednak obstawała przy tym, że nie są wytworem jej fantazji. „Gdy ktoś mówi ci o moich »nerwach« – pouczała w liście Marię Bariatyńską – proszę, stanowczo temu zaprzeczaj. Mam mocne nerwy, to tylko »przemęczone serce«”535. Zdawała sobie sprawę z wpływu jej problemów zdrowotnych na dzieci: „kochać waszą starą mamę, która wiecznie choruje, też nie jest wam łatwo”, napisała do córki Marii w grudniu. Sytuacja miała jednak też swoje dobre strony: „Wiem, że nudno jest mieć niedomagającą matkę, ale dzięki temu uczycie się być kochającymi i łagodnymi dziećmi”536. Miała teraz nowy problem na głowie: jedenastoletnia Maria przeżywała właśnie jedną ze swoich pierwszych młodzieńczych
miłości. Grigorij i tym razem wszedł w rolę dobrego wujka. „Postaraj się za wiele o tym nie rozmyślać”, doradził jej, a Maria nie zdradzała się z tym w obecności innych. „Jesteś już dużą dziewczynką, więc musisz być ostrożniejsza i nie okazywać swoich uczuć – wtórowała mu Aleksandra. – Nie wolno pokazywać innym, co się czuje”537. Taka wystudiowana powściągliwość umacniała obiegową opinię o wyniosłości i chłodzie uczuciowym Aleksandry. „Tak już się utarło, że z wszystkiego robiono tajemnicę”, wspominała Iza Buxhoeveden. Aleksandra napominała ją, że „nie jest w dobrym tonie opowiadanie o chorobach naszej rodziny” – dotyczyło to również Aleksego. O tym, że coś jest nie tak, powinno się informować publicznie tylko w jednym wypadku: „gdy ktoś jest umierający”538. Nic dziwnego więc, że zagraniczne gazety prześcigały się w domysłach. „Caryca powoli umiera z przerażenia”, zatytułowano artykuł (oparty na materiale z rzymskiej „Tribuny”), według którego Aleksandra „od dawna jest najnieszczęśliwszą królewską osobistością w Europie”, a wymuszona względami bezpieczeństwa izolacja całej rodziny od świata zewnętrznego „powoduje u niej melancholię i chorobliwe lęki”539. Trudno było poznać, pisały gazety, że „Ta smutna kobieta o posępnym wzroku to ta sama osoba, która jako mała dziewczynka rozweselała serca letników w Balmoral”. „Strach przed zamachem rewolucjonistów dosłownie ją zżerał”, jedna z australijskich gazet zauważyła, że nie było „smutniejszej tragedii w dziejach domów panujących”540.
❧ W listopadzie 1910 roku, po powrocie do Carskiego Sioła, Mikołaj zdecydował, że jego córkom należy się przyjemność zakosztowania sezonu zimowego w stolicy. W styczniu razem z Olgą podziwiał wykonanie Borysa Godunowa ze sławnym basem Fiodorem Szalapinem, ulubieńcem rodziny carskiej. W lutym Olga i Tatiana towarzyszyły mu na spektaklu operowym Czajkowskiego Eugeniusz Oniegin, a później wszystkie cztery na przedstawieniu baletowym Śpiąca królewna. Te atrakcje nie rekompensowały im nieobecności matki, ale przynajmniej wszystkie pięcioro dzieci było zachwycone koncertem, na którym wystąpił ich ukochany wojskowy zespół bałałajkowy. Na widowni był też Post Wheeler z żoną Hallie, otoczony osobami z kręgów dyplomatycznych oraz wszędobylskimi agentami Ochrany. Przybył orszak carski: Maria Fiodorowna, Maria Pawłowna, a „za nią maszerowały nie tylko dwie starsze córki, Olga i Tatiana, ale też dwie młodsze, Maria i Anastazja”. Był to ewenement – państwo Wheeler po raz pierwszy oglądali wszystkie cztery siostry w komplecie. „Dwie starsze były ubrane na biało i miały naszyjniki z drobnych pereł, a z bujnymi ciemnymi włosami opadającymi na ramiona wyglądały bardzo dziewczęco i uroczo”. Olga niosła „bukiecik fiołków”, a Maria i Anastazja pudełka z „pomadkami zawiniętymi w sreberko”. Anastazja zajęła miejsce w sąsiedniej loży, najbliżej Hallie. „Posłała mi subtelny, nieśmiały uśmiech,
kładąc bombonierkę na dzielącej nas przegrodzie”541, wspominała pani Wheeler, a chwilę później „zrobiło się poruszenie, cała publiczność podniosła się z miejsc i odwróciła plecami do sceny”, gdy car w uniformie generała wszedł na salę z carewiczem „odzianym w biały strój ze złotymi szamerunkami”542. „Sala dosłownie zamarła – była bowiem świadkiem czegoś, czego Rosja nigdy przedtem nie oglądała. Wszyscy kompletnie osłupieli”, wspominała Hallie. Carewicz tak rzadko pojawiał się publicznie, że dla większości Rosjan „był jedynie bajką”543. Aleksy zachwycił się występem bałałajek, bo uwielbiał ten instrument i sam uczył się na nim grać. Na końcu cała publiczność podniosła się z miejsc z burzą oklasków, a Aleksy u boku ojca, rozkoszny i dziecinnie poważny, „zerkał ukradkiem to w lewo, to w prawo z zaciekawieniem”. „Mon Dieu! Comme il est adorable!”544, zachwycała się dama siedząca obok Hallie. Na twarzach malowało się uwielbienie jeszcze większe niż to, jakiego przez wieki nie szczędzono „wielkiemu białemu carowi”, bo ten oto młody człowiek, ze swą chłopięcą urodą, niósł z sobą obietnicę przyszłości, o jakiej Rosja marzyła (...). Car uosabiał władzę, którą Rosja znała i do której traciła zaufanie, ale carewicz mógł jeszcze przywrócić jej upragniony blask545. Takie uwielbienie dla małego następcy tronu potwierdzało opinię Marii Fiodorowny z 1906 roku, że od narodzin Aleksego „nieszczęsne dziewczynki są spychane na drugi plan”546. Drugoplanową rolę grały także dla opinii publicznej, bo oczy wszystkich były teraz zwrócone na carewicza. Wracając do loży po przerwie, Hallie zauważyła, że Anastazja i Maria już zajęły swoje miejsca bliżej jej loży. Anastazja, jak wspominała: „Nie była pięknym dzieckiem, ale miała w sobie jakąś zniewalającą szczerość”. „Z pudełka na poręczy ubyła większość pralinek, a na jej białych rękawiczkach widać było smętne plamy. Nieśmiało wyciągnęła pudełko w moją stronę, częstując mnie pomadką”. Gdy zagrano melodię ludową, Anastazja zaczęła nucić po cichu. Hallie zapytała ją, co to za utwór. „Ten? – odpowiedziała carówna. – To stara piosenka o dziewczynce, której zginęła lalka”. Melodia nucona tamtego wieczoru przez młodą wielką księżnę i widok jej umazanych czekoladą rękawiczek zapadły Hallie w pamięć na długie lata547.
❧ Wiosną 1911 roku Aleksandra zwierzyła się swojej bratowej Onor, że „kuracja” w Nauheim wcale jej nie posłużyła: „Osobiście nie odczułam żadnej korzyści (...), poza tym znowu mi się pogorszyło”548. Olga zaczynała wątpić, czy kiedykolwiek zobaczy matkę w zdrowiu. „Nie smuć się, kochana, jeśli nie wraca do sił tak szybko, jak byś chciała – pocieszała ją ciotka Ella. – To nie nastąpi od razu, na efekty leczenia trzeba poczekać miesiąc lub dwa, a może nawet do kolejnej kuracji”. Na razie Ella zalecała Oldze, aby
cierpliwie modliła się za matkę549. Tej wiosny Olga miała przyjemność dokonać przeglądu nowych rekrutów swojego korpusu gwardii, czego natychmiast pozazdrościła jej Tatiana: „Strasznie chciałabym iść na przegląd drugiego pułku, bo przecież jestem drugą córką, a Olga była już na przeglądzie pierwszego, więc teraz moja kolej – skarżyła się Aleksandrze – i na przeglądzie spotkam się z tym, z kim muszę się spotkać……….. wiesz, z kim………!!!!??!?!”550. Również ona zwierzała się teraz matce ze swoich pierwszych młodzieńczych miłości. W sierpniu na wielkim placu defiladowym w Krasnym Siole odbyły się kolejne przeglądy wojsk, podczas których Olga i Tatiana – zresztą świetne amazonki (nauczyły się jeździć konno w 1903 roku)551 – z dumą siedziały w siodłach po damsku i ubrane w mundury, dokonywały inspekcji jednostek, których były honorowymi dowódcami. Od dnia swoich czternastych imienin Olga była dowódcą 3. Jelizawietgradzkiego Pułku Huzarów, a Tatiana – 8. Wozniesienskiego Pułku Ułanów. Maria też wkrótce, w 1913 roku, dostała własny pułk – 9. Kazański Pułk Dragonów. Anastazja niestety była na to jeszcze za mała. Oficerowie ze Sztandarta droczyli się z nią, że przy swojej żywiołowości powinna zostać komendantem petersburskiej straży pożarnej552. Między kolejnymi przeglądami wojsk dziewczęta miały przyjemność gościć tamtej wiosny kuzyna z Anglii – Artura, księcia Connaught (syna wuja Aleksandry księcia Connaught), kapitana pułku Royal Scots Greys, przybyłego w charakterze obserwatora. Uwagę tego dwudziestosiedmioletniego kawalera, jak odnotowała córka brytyjskiego ambasadora Meriel Buchanan, pochłaniały jednak inne sprawy: „Książę Artur przybywa w przyszłym tygodniu obejrzeć manewry, a także (dyskretnie) córkę imperatora”553. Potajemne oględziny były spodziewane, aczkolwiek nie wiemy nic o tym, czy Artur spodobał się Oldze, a ona jemu. Najstarsza, prawie szesnastoletnia córka Romanowów była już prawie panną na wydaniu i od pewnego czasu interesowano się nią jako potencjalną partią na europejskich dworach królewskich554. Aleksandra wiedziała, że jej dwie starsze córki muszą zaistnieć w towarzystwie, i z myślą o tym planowała ich oficjalny udział w dwóch rodzinnych ślubach dzieci wielkiego księcia Konstantego – najpierw jego najstarszego syna Joannczika z serbską księżniczką Heleną 21 sierpnia w Peterhofie. „Wszystkie bardzo nam wyrosły – donosiła Aleksandra Onor w trakcie przygotowań do tego wydarzenia. – Tatiana jest wyższa od Olgi, która nosi już suknie do kostek. Podłużamy suknie, upinamy włosy, kiedy dziewczęta kończą szesnaście lat... ależ ten czas leci”. Sama spodziewała się być nieobecna: „Chyba raczej się nie wybiorę; nie wiem, ile będę miała siły, ale przypuszczam, że mało”555. Ostatecznie Aleksandra nie pokazała się na ślubie Joannczika, ale jej pięcioro urodziwych dzieci zrobiło odpowiednie wrażenie – Aleksy „czarujący w mundurze Strzelców Rodziny Carskiej”, wielkie księżne w rosyjskich sukniach dworskich „białych z różowymi kwiatuszkami, choć bez trenów, i w różowych kokosznikach”. Brat pana młodego stwierdził, że „wyglądały prześlicznie”556. Joannczik niewątpliwie podzielał tę opinię, bo wzdychał do Olgi od 1904 roku, kiedy zobaczył ją na
chrzcie Aleksego. Nie tracił nadziei jeszcze w listopadzie 1909 roku, bo chociaż w swoich poszukiwaniach żony zaliczył serię krótkich romansów, Olga „odcisnęła w jego pamięci niezatarty ślad”. Jesienią poprzedniego roku pojechał na Krym „wyłącznie z tęsknoty za Olgą”, ale gdy wyznał carowi i jego małżonce uczucia do ich córki, ostatecznie pozbył się złudzeń. „Nie pozwolą mi się ożenić z Olgą Mikołajewną”, żalił się swojemu ojcu557. W końcu niezgrabny, tyczkowaty Joannczik, wybitnie nieatrakcyjny jako zalotnik, znalazł odpowiednią kandydatkę na żonę, czym wzbudził przerażenie rozbrajająco naiwnej Tatiany: „Jakie to dziwne, że mogliby mieć dzieci. Czyli mogą się całować (...)? Fuj, ohyda!”558. Trzy dni później najstarsza córka wielkiego księcia Konstantego Tatiana została wydana za mąż za księcia Bagration-Muchranskiego. Na kameralnej uroczystości w Pawłowsku nie zabrakło rodziny carskiej. Zaraz potem, pod koniec miesiąca, zaplanowano ważną oficjalną wizytę w Kijowie. Dziewczynki coraz częściej zastępowały chorą matkę, a w czasie tej podróży po raz pierwszy wystąpiły w ważnej roli publicznej. Gościły w tym ukraińskim mieście w związku z odsłonięciem nowego pomnika Aleksandra II w pięćdziesiątą rocznicę wprowadzonego przez niego uwłaszczenia chłopów. Miały też odwiedzić Ławrę Peczerską i wziąć udział w dwóch dużych przeglądach wojsk 1 i 2 września. Aleksandra była obecna na odsłonięciu pomnika i 1 września przez cały dzień ofiarnie spełniała różne oficjalne powinności, z końcem dnia jednak zabrakło jej sił i musiała spasować. Wieczorem Olga i Tatiana pojechały z Mikołajem do Kijowskiego Teatru Miejskiego na operę Rimskiego-Korsakowa Bajka o carze Sałtanie. Zebrali się tam także liczni miejscowi dygnitarze i politycy, wśród nich premier Stołypin. Podczas drugiego antraktu Stołypin stał w przejściu przy balustradzie tuż obok loży carskiej, gdy nagle podszedł do niego młody mężczyzna z pistoletem i oddał dwa strzały. „Na szczęście – pisała wkrótce potem z ulgą Aleksandra w liście do Onor – N., O. i T. byli wtedy w foyer”559. Sofia Tiutczewa, obecna tam w charakterze przyzwoitki, wspominała później, że Mikołaj westchnął, że w loży jest mu gorąco, na co Olga zaproponowała, żeby wyszli na herbatę560. W foyer usłyszeli „dwa odgłosy – jakby coś upadło”, pisał później Mikołaj w liście do matki. Pomyślał, że pewnie „czyjaś lornetka spadła z góry, trafiając kogoś innego w głowę”, i wrócił do loży, żeby zobaczyć, co się stało: Po prawej dostrzegłem grupę oficerów i paru innych jeszcze ludzi, jak kogoś odciągali, kilka piszczących kobiet i dokładnie na wprost mnie Stołypina. Odwrócił się powoli, stając do mnie twarzą, po czym lewą ręką uczynił w powietrzu znak krzyża561. Olga i Tatiana próbowały go powstrzymać, ale Mikołaj odruchowo ruszył w stronę Stołypina i dopiero wtedy zauważył, że premier został raniony z pistoletu. Stołypin osunął się na fotel, a inni pośpieszyli z pomocą, także doktor Botkin. Ranny wymamrotał parę słów, które minister dworu carskiego hrabia Freedericksz przekazał carowi: „Wasza
Wysokość, Piotr Arkadiewicz prosił, bym przekazał, że jest szczęśliwy, iż może umrzeć za ciebie”. „Mam nadzieję, że nie ma potrzeby mówić o umieraniu”, odrzekł car. „Obawiam się, że jest”, powiedział Freedericksz. Jedna z kul uszkodziła bowiem wątrobę Stołypina562. Mimo odniesionych ran Stołypin zdołał bohatersko, acz z pomocą, wyjść z teatru i wsiąść do ambulansu, który błyskawicznie zawiózł go do „pierwszorzędnej prywatnej kliniki”, gdzie „przyjął komunię” i „mówił bardzo składnie”563. Tymczasem zamachowiec Dmitrij Bogrow, młody prawnik z dobrze sytuowanej żydowskiej rodziny z miasta (który był jednocześnie działaczem rewolucyjnym i informatorem Ochrany), został osaczony przez osoby z widowni, które o mało go nie zlinczowały. Kiedy policja wyprowadziła Bogrowa, aktorzy wyszli na scenę i wspólnie z publicznością odśpiewali hymn państwowy – Mikołaj patrzył ze swojej loży, „rzecz jasna zasmucony, ale nieokazujący strachu”564. „O dwudziestej trzeciej wraz z dziewczętami opuściliśmy operę – napisał później do Marii Fiodorowny. – Możesz sobie wyobrazić, z jakimi emocjami”. „Tatiana wróciła zapłakana i nadal jest trochę roztrzęsiona – informowała Aleksandra Onor następnego dnia. – Z kolei Olga próbuje nadrabiać miną”565. Na drugi dzień Tiutczewa, która z nerwów przez całą noc nie zmrużyła oka, zastała dziewczynki dziwnie spokojne, dużo spokojniejsze, niż można się było spodziewać. Była tak skonsternowana, że ich guwernantka Maria Wiszniakowa podeszła do niej i szepnęła: „On już tam jest”, mając na myśli Rasputina, który akurat przebywał w Kijowie. „I wszystko stało się jasne”, napisała później Tiutczewa566. Nadzieje, że Stołypin odzyska zdrowie, nie gasły, a biuletyny o jego stanie zdrowia zdawały się to potwierdzać. „Oceniają, że niebezpieczeństwo minęło – meldowała Aleksandra bratowej. – Zdaje się, że wątroba została tylko draśnięta. Kula odbiła się od krzyża Orderu Włodzimierza i zmieniła kierunek”567. Mikołaj tymczasem musiał kontynuować oficjalne obowiązki w Kijowie: 4 września uczestniczył z dziećmi w dużym przeglądzie wojsk, następnie przyszła kolej na zwiedzanie muzeów oraz wizytę w najstarszej kijowskiej szkole, obchodzącej właśnie setną rocznicę powstania. Jedną z jej wychowanek była jedenastoletnia wówczas Nadieżda Chazina, która zasłynęła później jako pisarka Nadieżda Mandelsztam. Dobrze zapamiętała tamten dzień i swoje wzruszenie na widok „bardzo ładnego chłopca i czterech smutnych dziewcząt”, z których jedna, Maria, była w tym samym wieku co ona. Skłoniło ją to do refleksji nad trudnym życiem dzieci cara: Nagle dotarło do mnie, że jestem nieporównywalnie szczęśliwsza od tych nieszczęsnych dziewcząt, bo przecież mogłam biegać z psami po ulicy, przyjaźnić się z chłopakami, opuszczać się w lekcjach, łobuzować, późno chodzić spać, czytać, co tylko miałam ochotę, kłócić się z braćmi i z kim tylko chciałam. Z moimi guwernantkami miałam bardzo prosty układ: wychodzimy z domu razem, niby w konkretnym celu, a potem każda idzie w swoją stronę – one na swoje randki, ja do kolegów – nie przyjaźniłam się z dziewczynami – bo na serio można bić się tylko z
chłopakami. A te biedne księżniczki miały same ograniczenia: musiały być uprzejme, troskliwe, przyjazne, taktowne (...), nawet nie mogły się bić (...) biedactwa568. Car pojechał odwiedzić Stołypina jeszcze dwukrotnie, ale ani za pierwszym, ani za drugim razem żona premiera Olga nie dopuściła go do męża, obwiniając go o zamach569. 5 września premier zmarł na posocznicę, a Olga Stołypina nie przyjęła kondolencji od cara. W Kijowie ogłoszono stan wyjątkowy i postawiono w stan gotowości trzydzieści tysięcy żołnierzy, wielu zaś żydowskich obywateli w obawie przed odwetowym pogromem wyjechało z miasta. Rodzina imperatora tymczasem wsiadła do swojego pociągu i wyruszyła nad Morze Czarne, gdzie czekał na nią Sztandart, przedtem jednak Mikołaj „wydał bardzo surowe zalecenia generałowi-gubernatorowi Fiodorowi Trepowi, aby pod żadnym pozorem nie dopuścił do pogromu Żydów”570. Bogrow stanął przed sądem wojskowym w Kijowie i dziesięć dni później został powieszony, pomimo apelu o łaskę wdowy po Stołypinie. Stołypin od dawna przewidywał, że zginie w zamachu, i chciał spocząć niedaleko miejsca, w którym doszło do zamachu. Pochowano go w Ławrze Peczerskiej w Kijowie. Aleksandra ubolewała nad tym, w jaki sposób Stołypin zszedł z tego świata, ale nie płakała po nim, bo premier od początku był nieprzejednanym wrogiem Rasputina. Kiedy rodzina cara ze swoją świtą, jadąc do Liwadii, dotarła do Sewastopola, na bulwarze nadmorskim przywitały ją orkiestry i iluminacje. Wiele osób uznało to za niestosowne, tak krótko po zamordowaniu Stołypina, ale gdy jedna z dam dworu odważyła się powiedzieć o tym Aleksandrze, caryca odburknęła: „On był tylko ministrem, a to jest imperator”. Tiutczewa nie rozumiała jej reakcji: widziała, jak zrozpaczona była Aleksandra i jak pocieszała Stołypinę. Co spowodowało tę nagłą odmianę? „Przychodziło mi do głowy tylko jedno wytłumaczenie”, napisała później. Rasputin trzymał w szachu całą rodzinę. „To ten sam zgubny wpływ, który ostatecznie pogrążył nieszczęsną Aleksandrę Fiodorownę i jej rodzinę”571.
❧ Po kijowskim horrorze rodzina z ulgą wyrwała się na Krym, gdzie czekał na nią nowo wybudowany pałac. Krym, zdobyty i anektowany przez Katarzynę Wielką w 1783 roku po niezliczonych wojnach z imperium osmańskim, zawsze był „najpiękniejszym klejnotem w koronie cara”572. Lśniący bielą w roziskrzonym słońcu, zbudowany na szczycie urwistego południowego wybrzeża pałac był otoczony ogrodami z pachnącą bugenwillą, oleandrami w żywych kolorach, pnączami glicynii, a także „istną feerią róż w każdym gatunku i kolorze”573574. Egzotyczne palmy, drzewa oliwne, pinie i cyprysy dawały schronienie przed słońcem, a poniżej pałacu rodzina miała swoją prywatną skalistą plażę i mogła kąpać się w morzu błękitnym zupełnie jak Morze Egejskie. Nie dziwiło więc, że miejsce to nazwano Liwadią, od greckiego słowa oznaczającego łąkę. Dla dzieci Romanowów był to raj na ziemi. Mówiły o niej jako o „swoim prawdziwym domu”. „W Petersburgu pracujemy, a
mieszkamy w Liwadii”, jak wyraziła to później jedna z sióstr575. Liwadia stała się też azylem dla coraz bardziej steranego życiem Mikołaja i jego schorowanej żony. Dla osób majętnych i o odpowiednio wysokiej pozycji społecznej Krym był rosyjskim odpowiednikiem francuskiej Riwiery; jego najmodniejszy kurort Jałta był odległy od pałacu zaledwie o trzy kilometry i cała rosyjska śmietanka towarzyska zjeżdżała tam na ciepłe jesienne miesiące przed rozpoczęciem sezonu zimowego w Petersburgu. Prawdopodobieństwo zobaczenia na własne oczy nieuchwytnej rodziny imperatora było tutaj większe niż gdziekolwiek indziej, gdyż w Liwadii Romanowowie czuli się znacznie swobodniej niż w Carskim Siole. Dwukondygnacyjny pałac w Liwadii został zbudowany w stylu włoskiego renesansu, miał jasne wnętrza, które zawdzięczał dużym oknom, oraz fasadę wykonaną z miejscowego białego wapienia inkermańskiego – za sprawą czego był nazywany „Białym Pałacem”. Powstał w ciągu szesnastu miesięcy, jednocześnie z drugim budynkiem przeznaczonym dla carskiej świty, i miał wszystkie nowoczesne udogodnienia: centralne ogrzewanie, windy, telefony. 20 września Mikołaj napisał stamtąd do matki: „Brak nam słów, by wyrazić, jak bardzo się cieszymy z posiadania takiego domu, zbudowanego w zgodzie z naszym zamysłem (...). Widoki z każdej strony są przepiękne, zwłaszcza na Jałtę i na morze. Pokoje są takie widne, a na pewno pamiętasz, jak ciemno było w starym pałacu”576. Wnętrza urządzono z maksymalną prostotą, w ukochanym przez Aleksandrę style moderne. W prywatnych apartamentach na piętrze znalazły się jej ulubione białe meble oraz tkaniny z perkalu i jak zwykle wszędzie stały kwiaty577. Z okien i balkonów na tyłach pałacu roztaczał się widok na morze: Olga i Tatiana uwielbiały odbywać na balkonie poranne lekcje francuskiego z Pierre’em Gilliardem. Z okien wychodzących na północ, w głąb lądu, widoczne były majaczące w oddali poszarpane krymskie góry. Chłodny, cienisty dziedziniec wewnętrzny zdobiły marmurowe kolumnady w stylu włoskim oraz fontanna otoczona urokliwym ogródkiem węzłowym. Było to ulubione przez dworzan schronienie przed upałem oraz miejsce poobiedniego odpoczynku i pogawędek. Schyłek lata i jesień w Liwadii upłynęły dzieciom Romanowów sielankowo. Nie zabrakło wspaniałych całodziennych wędrówek z ojcem po okolicznych wzgórzach, przejażdżek wzdłuż wybrzeża do ulubionych miejsc piknikowych, takich jak monaster Świętego Jerzego zawieszony na wysokim skalnym urwisku przylądka Fiolent, ani wycieczek w głąb półwyspu, szosami, wzdłuż których ciągnęły się sady z drzewami uginającymi się pod ciężarem owoców, do carskiej winnicy w Massandrze, skąd pochodziły najlepsze wina na Krymie. Słoneczne dni upływały na przejażdżkach i partyjkach tenisa z dziećmi wielkiej księżnej Kseni oraz z innymi krewnymi, którzy wpadali z wizytą. Jedną z ulubionych atrakcji było pływanie, choć pewnego razu Anastazja o mało nie utonęła pod niespodziewanie dużą falą. Mikołaj, który musiał popłynąć jej na ratunek, kazał potem skonstruować przy plaży basen z płóciennych żagli zamocowanych na drewnianych słupkach, żeby dzieci mogły tam pływać bezpiecznie pod czujnym okiem
Andrieja Derewienki578. Ze swoją patologiczną niechęcią do nauki oraz wszystkiego, co ograniczało jej swobodę ruchów, Anastazja znalazła się nareszcie w swoim żywiole i opowiadała swojemu nauczycielowi PWP, zakwaterowanemu w Jałcie wraz z Pierre’em Gilliardem: Pokoje mamy tutaj bardzo duże, czyste i białe, w dodatku rosną tu prawdziwe owoce i winogrona (...). Tak się cieszę, że nie ma tych okropnych lekcji. Wieczorem siadamy w czwórkę, nastawiamy patefon, słuchamy muzyki, bawimy się (...). W ogóle nie tęsknię za Carskim Siołem, bo nie ma pan pojęcia, jak potwornie tam się nudzę579. Dziewczynki były pełne energii i zachwytu. Najbardziej lubiły wychodzić na ocynkowany dach i biegać po nim, słuchając odgłosów swoich kroków. Noce w Liwadii też były niezwykle świetliste. Anastazja była zauroczona niebem i uwielbiała, stojąc na dachu, „badać układy gwiazd”, bo na Krymie świeciły one wyjątkowo jasno580. W Liwadii – podobnie jak u siebie w Carskim Siole – rodzina z upodobaniem uczestniczyła w cosobotnich seansach filmowych w hali szkoły jeździeckiej. Dostarczało to dzieciom emocji i tematów do rozmów na cały następny tydzień581. Jelizawieta Naryszkina pełniła funkcję cenzora, a nadworny fotograf Aleksander Jagielski (który poza tym dokumentował każde wystąpienie publiczne rodziny carskiej) wycinał z filmów fragmenty wskazane przez nią jako nieodpowiednie582583. W rezultacie dzieci oglądały najczęściej kroniki filmowe albo filmy z podróży z Kronik carskich nakręconych przez Jagielskiego, ewentualnie filmy o wartości dydaktycznej. Ale widziały też dramaty takie jak Obrona Sewastopola, o oblężeniu bazy marynarki wojennej podczas wojny krymskiej – to stuminutowe dzieło było zresztą pierwszym historycznym filmem fabularnym nakręconym w Rosji, a jego premierę urządzono specjalnie dla rodziny carskiej w pałacu w Liwadii 26 października 1911 roku584. Również Mikołaj rozkoszował się beztroskim życiem w Liwadii i urządzanymi tam spotkaniami rodzinnymi, bo kilkoro spośród ich krewnych z rodu Romanowów miało w okolicy swoje dacze. Wielka księżna Maria Gieorgijewna (kuzynka Mikołaja, córka króla Grecji) wypoczywała w pobliskim Harax, jego siostra Ksenia z mężem Sandrem i ich siedmiorgiem dzieci – na Aj-Todor, siostry z Czarnogóry – Milica i Stana – miały pałace w Djulber i Chair, aczkolwiek ostatnio nie utrzymywały kontaktu z parą carską. Także inne wpływowe rody spędzały wiosnę i jesień na Krymie: Woroncowowie w Ałupce, Golicynowie w Nowym Świecie, a Jusupowowie w dwóch pięknych letnich sadybach: pałacu w stylu mauretańskim w Kokoz w głębi półwyspu, na trasie do Sewastopola, oraz w Koreiz nad Morzem Czarnym. W długie letnie wieczory, kiedy Romanowowie odwiedzali Harax, dama dworu wielkiej księżnej Marii Gieorgijewny, Agnes de Stoeckl, patrzyła na cztery śliczne siostry i rozmyślała nad tym, „jaka przyszłość je czeka”. Dwudziestotrzyletni Krzysztof, książę Grecji, który tamtego lata bawił z wizytą u księżnej, swojej siostry, wyznał Agnes, że
„zachwycił się wielką księżną Olgą”. „Zapytał, czy według mnie ma u niej jakieś szanse”. Omówił to z siostrą, która nalała mu „mocnej whisky z wodą sodową”, po czym wyekspediowała go do pałacu w Liwadii, żeby spróbował szczęścia. Krzysztof odszedł jak niepyszny – Mikołaj był uprzejmy, lecz stanowczy. „Olga jest jeszcze za młoda, by myśleć o takich rzeczach jak małżeństwo”, odpowiedział585. Być może miał rację, jednak Olga i Tatiana szybko dorastały i Tiutczewa z pewnym niepokojem zauważała ich zalotne zachowania wobec oficerów na Sztandarcie586. Niektórzy z nich zachodzili do pałacu w Liwadii na partyjki tenisa, które pomagały Mikołajowi odetchnąć po ciężkiej pracy, starszym dziewczynkom zaś dostarczały okazji do znacznie częstszego widywania ich faworytów – Nikołaja Sablina, Pawła Woronowa czy Nikołaja Rodionowa587. Podobnie jak Tiutczewa, generał Mosołow również zauważył rosnące zainteresowanie starszych dziewczynek płcią przeciwną, a także to, że ich dziecinne zabawy z oficerami „zamieniały się stopniowo we flirty, aczkolwiek bardzo niewinne”. „Słowa »flirt« nie używam rzecz jasna w jego zwykłym znaczeniu”, zastrzegł, gdyż „młodych oficerów należałoby raczej porównać do paziów czy może giermków średniowiecznych dam”. Wszyscy byli absolutnie lojalni wobec cara i jego córek, „wyćwiczeni do perfekcji przez jednego ze swoich przełożonych, który miał opinię giermka imperatorowej”. Niepokój Mosołowa budziło coś innego – mianowicie zdumiewające oderwanie sióstr od świata: „nawet kiedy dwie starsze wyrosły na prawdziwe młode kobiety, można było usłyszeć, jak rozmawiają z sobą jak dziewczynki dziesięcio- albo dwunastoletnie”588. Mimo to między piętnastym a szesnastym rokiem życia Olga bardzo zmieniła się z wyglądu. Wiele osób było zdania, że wielka księżna ze smutnej dziewczyny o dość pospolitej urodzie zmieniła się w wytworną piękność. Jej nauczyciel Pierre Gilliard po powrocie z odwiedzin u rodziny w Szwajcarii nie krył zaskoczenia, jak wysmuklała i wyszlachetniała w tym czasie – ta „wysoka dziewczyna (równa mi wzrostem), która oblewa się nagłym rumieńcem, gdy na mnie patrzy, i wydaje się czuć tak samo nieswojo w swoim nowym ciele jak w tych długich sukniach”589. Na szesnaste urodziny, 3 listopada 1911 roku, Olga dostała od rodziców dwa naszyjniki, jeden z brylantów, a drugi z pereł, i pierścionek. Oszczędna Aleksandra chciała kupować każdej z córek co roku po jednej dużej perle, tak by po ukończeniu szesnastego roku życia mogły zrobić z nich naszyjnik; sekretarz carycy książę Obolenski uważał to za pozorną oszczędność. Aleksandra dała się w końcu przekonać – również pod naciskiem cara – do zakupu naszyjnika z pięciu sznurów, które można było rozłożyć na pojedyncze perły, tak by po skompletowaniu perły w naszyjnikach do siebie pasowały590. Tamtego wieczoru Olga wystąpiła w długiej do ziemi tiulowej sukni pod szyję, z koronkowym stanikiem, przewiązanej szeroką szarfą z przypiętymi różami, z rumieńcami emocji i lśniącymi blond włosami upiętymi na czubku głowy – ważnym sygnałem jej przemiany z dziewczyny w młodą kobietę. „Ekscytowała się swoim debiutem towarzyskim
jak każda młoda dziewczyna”, wspominała Anna Wyrubowa. Wygląd dziewcząt świadczył jednak o tym, że podział na Parę Małą i Dużą nadal był aktualny: Tatiana była ubrana podobnie jak Olga i miała wysoko upięte włosy, a Maria i Anastazja pokazały się w krótszych jednakowych sukienkach i z rozpuszczonymi włosami591. Bal był towarzyskim wydarzeniem sezonu na Krymie, a Olga nie posiadała się z radości, gdy jej osobą towarzyszącą został ulubiony oficer Nikołaj Sablin; Tatianie partnerował Nikołaj Rodionow592. Kwadrans przed siódmą stu czterdziestu starannie dobranych gości zebrało się w reprezentacyjnej jadalni na piętrze na kolacji. Agnes de Stoeckl wspominała: Za każdym krzesłem stali służący w złotych i szkarłatnych liberiach – ci specjalni, zwani l’homme à la plume, z piórami u kapeluszy. Damy były odziane w bogate barwne suknie, dziewczęta przeważnie w biały tiul, a przepyszne uniformy zdawały się przynależeć do jakiejś uczty ze wschodniej półkuli593. Po kolacji przy świecach rozpoczęły się tańce do muzyki granej przez orkiestrę pułkową, do których prosili panie oficerowie ze Sztandarta (stojącego w pobliskim Sewastopolu) oraz z dywizji kawalerii z Aleksandrowska. Mikołaj dumnie poprowadził swoją najstarszą córkę na parkiet do pierwszego walca, a zachwyceni młodzi oficerowie zebrali się wokół, żeby popatrzeć. Był to magiczny wieczór, z księżycem w pełni na bezchmurnym niebie. To, że odbywał się na egzotycznym Krymie, przydawało mu jeszcze większej wyjątkowości, jak pisała Anna Wyrubowa: przeszklone drzwi na dziedziniec otwarte na oścież, muzyka niewidocznej orkiestry niosąca się z ogrodu różanego niczym jego cudowne wonie. Był to wspaniały wieczór, pogodny i ciepły, a suknie i klejnoty kobiet oraz migoczące uniformy mężczyzn tworzyły zadziwiający spektakl w blasku świateł elektrycznych594. Zarumienione od upojnych tańców – mazura, walca, kontredansa, tańców węgierskich oraz kotyliona – i lekko oszołomione krymskim szampanem, którego mogły się napić pierwszy raz w życiu, Olga i Tatiana spędziły wieczór w doskonałych nastrojach, „fruwając po sali jak motyle”, jak wspominał generał Spirydowicz, i rozkoszując się każdą chwilą595. Zawsze lapidarna w swoim dzienniku, który próbowała prowadzić od jedenastego roku życia, Olga trochę zlekceważyła całe wydarzenie: Dzisiaj pierwszy raz włożyłam długą białą suknię. O 21.00 był mój pierwszy bal. Otworzyłam go z Kniaziewiczem (generałem-majorem świty). Tańczyłam cały czas aż do 1.00 w nocy i jestem bardzo zadowolona. Było multum oficerów i dam. Wszyscy strasznie dobrze się bawili. Mam 16 lat596. Tak jak się spodziewano, imperatorowa wymówiła się od udziału w kolacji, ale zeszła później przywitać się z gośćmi; wyglądała pięknie w złotej brokatowej sukni z lśniącymi
klejnotami we włosach i na gorsie. Aleksy był przy niej, „ze śliczną buzią poczerwieniałą z podniecenia”. Aleksandra rozsiadła się w obszernym fotelu, by stamtąd obserwować tańczące pary (wyglądała, jak wspominała jedna z dam, „niczym jakaś wschodnia możnowładczyni”). W trakcie kotyliona weszła na parkiet, by włożyć paniom na głowy własnoręcznie uplecione wianki ze sztucznych kwiatów597. Kilkakrotnie próbowała posłać Aleksego do łóżka, ale carewicz uparcie odmawiał. Gdy w końcu opuściła salę, Aleksy natychmiast wskoczył na jej fotel. Jak wspominała Agnes de Stoeckl: „powoli opadła mu główka i zasnął”, na co Mikołaj, który przez większą część wieczoru grał przy stole w brydża, podszedł do niego, „obudził go łagodnie, mówiąc: »Nie wolno siedzieć w maminym fotelu«, i cichutko odprowadził do łóżka”598. Tamtej jesieni siostry wzięły udział w kilku udanych mniejszych rodzinnych tańcach w Harax i Aj-Todor, lecz jak wspominał później generał Mosołow, „dzieci długo uważały bal [Olgi] za jedno z najwspanialszych wydarzeń w swoim życiu”599. Albowiem w tę wyjątkową noc na Krymie cztery siostry pokazały, że mimo dotychczasowego życia pod kloszem „były prostymi, szczęśliwymi, normalnymi młodymi dziewczynami, uwielbiającymi taniec i wszystkie te bzdurki, dzięki którym młodość jest beztroska i niezapomniana”600. W Jelizawiecie Naryszkinie odżyła nadzieja, że dziewczęta zajmą jednak należne im miejsce w rosyjskim arystokratycznym towarzystwie. „Dane mi było jednak srodze się rozczarować”601. Bo chociaż po powrocie do Carskiego Sioła Olga i Tatiana dostały pozwolenie na udział w jeszcze trzech balach wydanych przez wielkich książąt z rodu Romanowów przed Bożym Narodzeniem, to ich matka trwała w przeświadczeniu o „szkodliwości” arystokratycznego towarzystwa602. Tymczasem Olga, z całej czwórki najbardziej uczuciowa i najwrażliwsza, borykała się teraz ze swoimi emocjami, przepełniona tęsknotą za czymś więcej. Jako szesnastolatka świetnie zdawała sobie sprawę z toczącej się dyskusji na temat jej przyszłego małżeństwa, boleśnie świadoma, że mężczyźni, których darzyła największym podziwem i przy których czuła się najswobodniej – oficerowie z carskiego jachtu i kozackiej eskorty jej ojca – nie byli w ogóle brani pod uwagę jako kandydaci na jej męża.
ROZDZIAŁ DZIESIĄTY
❧ AMOR PRZY TRONACH Jeden z członków oficjalnej brytyjskiej delegacji sir Valentine Chirol z dziennika „The Times” w styczniu 1912 roku spędził tydzień w Rosji i ze szczególną przyjemnością wspominał lunch z rodziną imperatora w Carskim Siole. „Miałem okazję siedzieć obok wielkiej księżnej Tatiany, wyjątkowo uroczej piętnastolatki”, pisał. Tatiana rozmawiała swobodnie po angielsku i zwierzyła mu się, że „marzy o spędzeniu kolejnych wakacji w Anglii”: Na moje pytanie, co jej się tam najbardziej podobało, szepnęła pośpiesznie, tak żebym tylko ja słyszał: „Och, tam jest się takim swobodnym”, a gdy odparłem, że z pewnością cieszy się dużą swobodą u siebie, zrobiła nadąsaną minkę i ruchem głowy wskazała w kierunku starszej pani siedzącej przy stoliku nieopodal, swojej guwernantki603. Dwie córki Rasputina, Maria i Warwara, które uczyły się w Petersburgu, też zauważyły nieprzeciętną ciekawość świata sióstr, gdy spotkały się z nimi u Anny Wyrubowej. Księżne zasypywały je pytaniami: „życie czternastoletniej dziewczyny mieszkającej w mieście, która chodziła do szkoły z innymi dziećmi, raz w tygodniu bywała w kinie, a czasami w cyrku, wydawało im się najrzadszym i najbardziej godnym pozazdroszczenia cudem”, opowiadała Maria604. W latach przed wojną wraz z siostrą stanowiła dla nich cenny rówieśniczy łącznik ze światem zewnętrznym. Carówny pragnęły wiedzieć jak najwięcej o tańcach, na których była Maria Rasputin, „wypytywały ją szczegółowo o to, co miała na sobie, kto tam był i jakie tańce tańczyła”, wspominał Sydney Gibbes605. Dwie inne młode dziewczyny będące w gościnie u Triny Schneider w jej apartamentach w Pałacu Aleksandrowskim znalazły się w podobnym krzyżowym ogniu pytań. Maria i Anastazja często przychodziły do apartamentów Triny po obiedzie i wciągały dziewczynki – Natalię i Fofę – w żywiołowe, pełne figlów zabawy, które nieraz doprowadzały Trinę do ostateczności. W spokojniejszych momentach Anastazja i Maria zaspokajały swoją ciekawość ich życia codziennego. „Wypytywały nas o szkołę, o naszych kolegów i nauczycieli, ciekawiło je, jak spędzałyśmy czas wolny, do których chodziłyśmy teatrów, jakie czytałyśmy książki, i tak dalej”606. Na razie jednak mały świat córek Romanowów był ściśle kontrolowany przez ich
guwernantkę Sofię Tiutczewą, która nie ustawała w swojej kampanii przeciwko zgubnym wpływom Rasputina oraz świata zewnętrznego. Według Anny Wyrubowej w akcji szkalowania Rasputina wspierali Tiutczewą „pewni fanatyczni duchowni”, w tym jej kuzyn biskup Władimir Putiata607. Pod koniec 1911 roku sytuacja stała się kryzysowa, a Aleksandra z powodu Rasputina popadła w konflikt również z carycą wdową i swoją bratową. „Moja biedna synowa nie dostrzega tego, że prowadzi do zguby dynastię i siebie samą”, powiedziała proroczo Maria Fiodorowna do Władimira Kokowcowa, następcy zamordowanego Stołypina. „Wierzy niezłomnie w świętość tego kombinatora, a my nie możemy nic zrobić, by ustrzec się przed nieszczęściem, które puka do naszych drzwi”608. Sytuację zaogniły krążące w Petersburgu w grudniu 1911 roku listy napisane w błogiej nieświadomości do ojczulka Grigorija dwa lata wcześniej przez cztery siostry i ich matkę, przekazane przez niego współpracownikowi, byłemu mnichowi Iliodorowi609. Iliodor poróżnił się z Rasputinem i żeby zrobić mu na złość, przekazał listy deputowanemu do Dumy, który je skopiował i rozprowadził wśród swoich kolegów polityków. Gdy dotarły do Kokowcowa, ten udał się z nimi prosto do cara. Mikołaj pobladł, gdy je zobaczył, ale zanim zamknął je w szufladzie, potwierdził ich autentyczność610. Aleksandra na wieść o tym, co się stało, wysłała do Grigorija pełen wściekłości telegram i Rasputin został w zasadzie odesłany do Pokrowskoje, jak najdalej od rodziny carskiej. W czasie gorączkowych prób naprawienia szkód Tiutczewa jako jedna z pierwszych znalazła się na cenzurowanym. Zarzucano jej rozpuszczanie złośliwych plotek na jego temat, a także zbyt indywidualistyczne podejście do wychowania dziewcząt611. Na początku 1912 roku została wezwana do gabinetu Mikołaja. Car chciał wiedzieć, „co się dzieje w pokoju dziecinnym”, lub też – w wersji Wyrubowej – „udzielił jej surowej nagany”612. Kiedy Tiutczewa objaśniła swój punkt widzenia i wyraziła obiekcje co do zażyłości łączącej Rasputina z dziećmi oraz swoje zdecydowane poglądy na to, jak dziewczynki powinny być wychowywane, car zapytał: „A więc pani również nie wierzy w świątobliwość Grigorija?” (...) Odparłam, iż rzeczywiście nie, a car wtedy powiedział: „A co pani pomyśli, jeśli powiem, iż wszystkie te ciężkie lata przetrwałem jedynie dzięki jego modlitwom?”. „Wasza Wysokość przetrwał je dzięki modlitwom całej Rosji”, odrzekłam. Car powiedział wówczas, że jest mocno przekonany, iż wszystko to jedno wielkie kłamstwo, że nie wierzy w prawdziwość tych historyjek o R. i że cnota zawsze przyciąga ku sobie wszelki brud613. Tiutczewa jeszcze przez chwilę pozostała na stanowisku – Mikołaj i Aleksandra niechętnie zwalniali kogokolwiek, gdyż zawsze było to pożywką dla plotek – ale ostatecznie w marcu 1912 roku, wciąż nieskruszoną, odesłano ją z powrotem do rodzinnej Moskwy „za to, że za wiele gada i kłamie”, jak tłumaczyła Aleksandra Kseni614. Iza Buxhoeveden współczuła Tiutczewej, „głęboko wstrząśniętej” koniecznością opuszczenia
dziewczynek, które bardzo kochała. Jednak guwernantka sama była sobie winna: „To, co mówiła lekkomyślnie, było przekręcane i powstawały z tego niestworzone historie, które wyrządzały imperatorowej straszliwe szkody”615. Niemniej pisywała regularnie do swoich byłych podopiecznych i wkrótce pozwolono jej przyjeżdżać do nich od czasu do czasu w odwiedziny. Zwłaszcza Anastazja w dalszym ciągu darzyła swoją przyjaciółkę Sawannę silnym uczuciem i aż do 1916 roku prowadziła z nią korespondencję616. Nie tylko Tiutczewa uwikłała się w kontrowersje na dworze cara. Maria Wiszniakowa – która opiekowała się dziewczynkami w pierwszych latach ich życia, a w 1905 roku została nianią Aleksego – początkowo była zagorzałą wielbicielką Grigorija. Ostatnio jednak nie wytrzymywała stresu związanego z pracą i wiosną 1910 roku Aleksandra zaleciła jej, aby z trzema innymi kobietami pojechała odwiedzić Rasputina w Pokrowskoje. Po powrocie Wiszniakowa oskarżyła go o gwałt i błagała imperatorową, by chroniła swoje dzieci przed jego „diabelskim wpływem”617. Oskarżenia Wiszniakowej wydają się bezpodstawne. Anna Wyrubowa i inni opisywali ją jako „nadmiernie emocjonalną”, co więcej – według wielkiej księżnej Olgi Aleksandrowny w czasie późniejszego dochodzenia w związku z zarzutami nieszczęsną nianię przyłapano w łóżku z Kozakiem z eskorty cara618. Mikołaj i Aleksandra nie mieli ochoty jej zwalniać, podobnie jak wcześniej Tiutczewej – wiernie służyła rodzinie przez piętnaście lat, a dzieci ją ubóstwiały. Zdecydowano więc o wysłaniu jej na Kaukaz na wypoczynek, a w czerwcu następnego roku – 1913 – dyskretnie odeszła na emeryturę, z przyzwoitym uposażeniem i własnym mieszkaniem z trzema sypialniami w kwaterze komendanta w Pałacu Zimowym. Aż do wybuchu rewolucji Mikołaj i Aleksandra opłacali jej coroczne wczasy na Krymie619. Nie zatrudniono jednak nikogo w zastępstwie – jej obowiązki stopniowo przejmował „wujek” Aleksego, Derewienko. Siostrom również nie przydzielano więcej guwernantek. Rodzina carska zwierała szeregi, darząc zaufaniem tylko garstkę najwierniejszych służących. Trina Schneider620 grała rolę przyzwoitki dla Marii i Anastazji, starszym zaś siostrom towarzyszyła podczas wyjść któraś z dam dworu imperatorowej. Iza Buxhoeveden została w końcu oficjalnie damą dworu i w roku 1914 wraz z Nastieńką Hendrikową przejęła obowiązek towarzyszenia Oldze i Tatianie na mieście. Nad wszystkimi i nad moralnością dziewczynek pieczę sprawowała „stara kwoka”, najważniejsza dama dworu Jelizawieta Naryszkina621. Po odejściu Tiutczewej chora Aleksandra musiała podołać przygotowaniom do wiosennego i letniego sezonu: „polecić uszyć, a wcześniej wybrać sukienki, kapelusze oraz płaszcze dla czterech dziewcząt”, najpierw na podróż na południe, do Liwadii, następnie na wiele oficjalnych spotkań w Moskwie w maju, na których dziewczynki „musiały być ubrane bardzo elegancko”, i na późniejsze obchody w Moskwie rocznicy klęski Napoleona w 1812 roku. Potrzebna była zatem nietania kolekcja dobrze dobranych sukien popołudniowych i półoficjalnych622. Zachowane spisy wydatków na garderobę Marii między rokiem 1909 a 1910 dają fascynujący wgląd w kwoty przeznaczane na zakupy dla każdej z carskich córek.
Skrupulatnie wyliczono w nich rachunki Marii za cały rok. Wydatki na samą tylko garderobę wyniosły sześć tysięcy trzysta siedem rubli (około czternastu i pół tysiąca dzisiejszych funtów szterlingów). Wszystko zostało zaksięgowane: od wstążek i szpilek do włosów przez koronki, grzebienie i chusteczki, po perfumy i mydła wysyłane z londyńskiego Harrodsa do petersburskiej perfumerii Brocard & Co; zapłaty dla manikiurzystki madame Kühne, dla Alice Guisser za naprawy i czyszczenie koronek, dla fryzjera jej matki Henriego-Josepha Delacroix, jak również koszty wizyt u amerykańskiego dentysty doktora Henry’ego Wallisona, który miał gabinet na ekskluzywnym nabrzeżu Mojki623. Obuwie – w niemal hurtowych ilościach – kupowano dla Marii na Newskim Prospekcie 66 u Henry’ego Weissa, którego wszystkie produkty były opatrzone opisem „Fournisseur de S.M. L’Impératrice de Russie” (Dostawca J.W. Imperatorowej Rosji). W spisie wymieniono trzydzieści dwie różne pary, od miękkich, glansowanych, skórzanych czółenek w różnych kolorach przez średnie i wysokie trzewiki zapinane na guziki, sandałki i walonki po podbite futerkiem kalosze. Ekskluzywna firma Maison Anglaise na Newskim dostarczyła jedwabnych i fildekosowych pończoch, kostiumy kąpielowe i czepki Marii pochodziły od Dahlberga, a Robert Heath, „Kapelusznik J.W. Królowej i Wszystkich Dworów Europy”, przysłał kapelusze ze swojego modnego sklepu przy Hyde Park Corner w Londynie. Francuski krawiec Auguste Brisac (który miał salon tuż obok Weissa, pod świetnym adresem Newski Prospekt 68) pracował wyłącznie dla pań z rodziny imperatora i dam dworu, a jego sześćdziesięcioosobowy personel tworzył najmodniejsze paryskie suknie na specjalne okazje. Skromniejsze stroje do noszenia na co dzień Aleksandra zamawiała dla dziewcząt u rosyjskiego krawca Kitajewa i z wrodzonej oszczędności dostarczała mu do przeszycia dla Marii ubrania po starszych córkach, a te, z których wyrastała, do podłużenia. W jednym tylko roku Kitajew dostarczył szary kostiumik z jedwabną podszewką, z importowanego materiału – 115 rubli, niebieski ocieplany kostiumik z jedwabną podszewką – 125 rubli, niebieski czesankowy kostiumik z puchowym kołnierzem podszytym jedwabiem i z mankietami z futra norek – 245 rubli, żakiecik w stylu angielskim z jedwabną podszewką i plisowaną spódniczką – 135 rubli. Jeden kostiumik przerobił – wymienił futerko oraz podszewkę i wydłużył halkę – 40 rubli. Dodatkowo przerobił dla niej stary komplet Olgi Mikołajewny – 35 rubli, uszył długi płaszcz z ręcznie tkanego lnu – 35 rubli, wydłużył dwie spódnice z użyciem kupionego materiału, podłużył i poszerzył trzy spódnice i wymienił w nich podszewki – 40 rubli, poszerzył cztery katanki i wydłużył im rękawy – 40 rubli, poszerzył dwie spódnice i wymienił w nich paski – 15 rubli, przerobił strój do jazdy konnej najstarszej z sióstr – kurtkę, spódnicę i bryczesy – 50 rubli, naprawił katankę – 7 rubli624.
❧
W Wielkim Tygodniu w 1912 roku rodzina wyruszyła na południe, do Liwadii, na swoją pierwszą Wielkanoc w Białym Pałacu. Romanowowie przybyli na ciągle jeszcze mroźny i zaśnieżony Krym w okresie kontemplacji i powagi, kiedy całymi godzinami stało się w cerkwi albo modliło przed ikonami z zapalonymi świecami. W dniach przedświątecznych dzieci spędzały czas na przygotowywaniu tuzinów pisanek z jajek ugotowanych na twardo, którymi wymieniano się tradycyjnie dla uczczenia zmartwychwstania Chrystusa. W Wielką Sobotę – kiedy w całej Rosji rozlegały się dzwony i kiedy wierni wypełniali cerkwie po brzegi – dziewczynki, tradycyjnie w strojach żałobnych, uczestniczyły w ostatnim wielkim nabożeństwie, a o północy smutek przerywało nareszcie radosne oznajmienie: „Christos waskries!” – Chrystus zmartwychwstał! O świcie wszyscy mieszkańcy i personel pałacu kończyli długi okres postu wspaniałą ucztą w Białej Sali. Jej największą atrakcją były dwa ciasta, wytęsknione po długim okresie poszczenia: kulicz – wysokokaloryczna lukrowana baba wielkanocna z migdałami, kandyzowaną skórką pomarańczową i rodzynkami, oraz pascha – obłędnie słodka mieszanka wszystkiego, czego ludzie pobożni nie kosztowali od tygodni: cukru, masła, jajek i śmietankowego twarogu. Prywatnie, jak co roku, odkąd wzięli ślub (z wyjątkiem okresu wojny rosyjskojapońskiej w latach 1904-1905), Mikołaj sprezentował żonie na Wielkanoc zachwycające, wysadzane klejnotami jajko Fabergé do jej kolekcji, zgodnie z tradycją zapoczątkowaną przez jego ojca w 1885 roku, kiedy Maria Fiodorowna otrzymała swoje pierwsze jajo z warsztatu Fabergé. W 1912 roku syn Karola Fabergé, Eugène, osobiście dostarczył cacko dla Aleksandry do pałacu w Liwadii625. Z czasem zasłynęło ono jako Jajko Carewicza, gdyż w skorupce z ciemnoniebieskiego lazurytu oplecionego złotą siatką przedstawiającą kwiaty, amorki oraz orły imperialne kryło miniaturowy portrecik Aleksego inkrustowany diamentami. W Poniedziałek Wielkanocny rodzina zebrała się na Dziedzińcu Włoskim na ceremonii powitania żołnierzy – w Liwadii była to załoga Sztandarta oraz oficerowie z eskorty cara. Gdy car wymieniał tradycyjne trzy pocałunki i przywitania, Tatiana i Olga rozdawały porcelanowe pisanki, którymi para carska obdarzała swój personel co roku626. Przy okazji pobytów na Krymie Aleksandra starała się odwiedzać okoliczne sanatoria dla gruźlików, których była patronką – dwa z nich, przy szpitalu wojskowym i szpitalu marynarki wojennej, w carskiej posiadłości w Massandrze, ufundowała i finansowała z własnego majątku. W 1901 roku otworzyła również Sanatorium Aleksandra III w Jałcie, z miejscami dla czterystu sześćdziesięciu pacjentów. Opieka nad chorymi zawsze należała do nielicznych społecznie akceptowanych zajęć, w które mogły się angażować córki monarchy, i Aleksandrze zależało nad tym, by jej córki kontynuowały tę tradycję. Jelizawieta Naryszkina nie była pewna, czy dzieci powinny przebywać w obecności chorych na gruźlicę, która jest przecież bardzo zaraźliwa: „Wasza Wysokość, czy to bezpieczne – zapytała imperatorową – aby osoby w ostatnim stadium suchot całowały młode wielkie księżne po rękach?”. Odpowiedź Aleksandry była jednoznaczna: „Nie wiem, czy to zaszkodzi dzieciom, ale jestem pewna, że zaszkodziłoby chorym, gdyby myśleli, że moje córki boją się od nich zarazić”. Dzieci mogły sobie uwielbiać Liwadię,
lecz Aleksandrze zależało na tym, aby potrafiły też „uświadamiać sobie ogrom smutku, jaki kryje się w całym pięknie”627. Dziewczynki wypełniały swój obowiązek odwiedzania szpitali – jak zresztą każdy inny – bez skargi i z uśmiechem na twarzy. Wszystkie carskie dzieci wzięły udział w Dniu Białego Kwiatu, dużej imprezie dobroczynnej na rzecz Ligi przeciwko Gruźlicy i sanatoriów w Jałcie w dniu świętego Jerzego, 23 kwietnia. Jego pomysłodawczynią była Małgorzata, żona następcy tronu Szwecji, a Aleksandra przeszczepiła go na grunt rosyjski. Dzień wziął swoją nazwę od margerytek, którymi oplatano długie białe drążki. Z ukwieconymi drążkami i ubrane na biało dzieci Romanowów spacerowały ulicami Jałty, zbierając datki nagradzane białym kwiatem. Tamtego roku każde z nich zebrało od stu do stu czterdziestu rubli628. Jednym z wydarzeń towarzyskich sezonu krymskiego było przedsięwzięcie charytatywne imperatorowej: Wielki Kiermasz Dobroczynny na rzecz sanatoriów. Co roku Aleksandra zatrudniała dziewczynki do pracy przy dzierganiu, haftowaniu i szyciu, malowaniu akwarelek oraz wykonywaniu rękodzieła na sprzedaż i sama nadwerężała sobie przy tym wzrok. Pierwszy kiermasz odbył się rok wcześniej na molo w Jałcie, gdzie stragan pod białą markizą obsługiwany przez dziewczynki był oblegany przez modne panie z Jałty chcące koniecznie nabyć coś zrobionego ich rękami. Nie było gdzie wcisnąć szpilki, bo „ludzie przepychali się w stanie bliskim amoku, żeby dotknąć dłoni albo chociaż rękawa imperatorowej”629. Już samo to zaalarmowało oficerów Ochrany i ze Sztandarta, wyczulonych na możliwość ataku na rodzinę cara. O tym, że muszą się mieć na baczności, przypomnieli sobie tego samego roku, kiedy niepozorny staruszek w staromodnym surducie podszedł do imperatorowej i podał jej pomarańczę, którą ona uprzejmie przyjęła. „Był to najzwyklejszy w świecie owoc – wspominał Nikołaj Wasiljewicz Sablin – lecz po fakcie zaświtała nam straszna myśl: »Ta tak zwana macedońska pomarańcza mogła przecież być bombą!«”630. Kiermasz był bardzo udany i przyniósł tysiące rubli na szczytne cele Aleksandry. Dostarczył też Rosjanom rzadkiej okazji zobaczenia carewicza. Anna Wyrubowa wspominała, jak w podobnych sytuacjach „caryca z uśmiechem podnosiła go i stawiała na stole, a chłopiec kłaniał się nieśmiało, lecz uroczo, i wyciągniętymi rączkami pozdrawiał przyjaźnie pełne uwielbienia tłumy”631.
❧ W Liwadii rodzina imperatora widywała wielu swoich ulubionych oficerów ze Sztandarta, a czterem siostrom „wolno było okazać nieco więcej względów takiemu czy innemu przystojnemu młodemu oficerowi, z którym tańczyły, grały w tenisa, spacerowały lub jeździły konno” – zawsze w obecności przyzwoitki632. W tamtym roku Tatiana nabierała coraz większej sympatii do hrabiego Aleksandra Woroncowa-Daszkowa – wywodzącego się ze znakomitego rodu huzara z lejbgwardii, jednego z adiutantów Mikołaja i jednego z
jego ulubionych partnerów do gry w tenisa. Choć Tatiana nie miała jeszcze szesnastu lat, swatki już zaczynały wyszukiwać dla niej najlepsze partie. Więcej, pilnie rozważały możliwe przyszłe mariaże dynastyczne wszystkich czterech dziewcząt. Carowi podobno tak zależało na wierności państw bałkańskich, że był gotów „poświęcić dla tej sprawy swoje cztery córki, których nie zamierzał wydawać za czterech rosyjskich wielkich książąt ani nawet czterech nieprawosławnych europejskich następców tronu”. Nie – cztery rosyjskie wielkie księżne, jak głosiła plotka, miały zostać „królowymi na Bałkanach”: Olga rzekomo została przeznaczona Jerzemu, księciu Serbii, Tatiana – Jerzemu, księciu Grecji, Maria – księciu Karolowi z Rumunii, a Anastazja – Borysowi, księciu Bułgarii, chociaż w innych doniesieniach prasowych pojawiały się informacje, że Borys miał jednak zaręczyć się z Olgą633. Kiedy Olga świętowała imieniny w lipcu poprzedniego roku na pokładzie carskiego jachtu, wśród prezentów i bukietów ofiarowanych jej przez oficerów znalazła się ręcznie wykonana kartka, której wymowa była oczywista. „Jak myślisz, o co w tym mogło chodzić? – napisała Tatiana do ciotki Olgi. – To był portret Dawida wycięty z gazety, w tekturowej ramce”. Olga „zaśmiewała się do rozpuku”, natomiast jej mniej światowa siostra Tatiana była obrażona: „Żaden z oficerów nie chce się do tego przyznać. Ale z nich świnie, co?”634. Trudno uznać za zbieg okoliczności to, że jedenaście dni przed napisaniem przez Tatianę tego listu odbyła się oficjalna ceremonia inwestytury ich kuzyna Dawida, odtąd księcia Walii. Od czasu koronacji króla Jerzego V w czerwcu 1911 roku w Wielkiej Brytanii mówiło się, że „następnym najwyższej rangi wydarzeniem, na jakie mogą czekać poddani, będą zaślubiny Edwarda, księcia Walii [Dawida], prawowitego następcy tronu”635. Dawid miał dopiero siedemnaście lat, ale królewscy swaci już sporządzili listę siedmiu księżniczek stanowiących najlepsze partie – imiona Olgi i Tatiany znalazły się na niej na wysokich miejscach. „The Washington Post” był sceptyczny. „Małżeństwo z rosyjską księżniczką nie może się spotkać z dobrym przyjęciem w Anglii”, zapewniał, odwołując się do przykładu Marii Aleksandrowny, córki Aleksandra II, która wyszła za księcia Edynburga i była teraz księżną Sachsen-Coburg, ale „nigdy w najmniejszym stopniu nie utożsamiała się ze sprawami Anglii czy jej obyczajami, lecz na zawsze pozostała kimś obcym”. Gazeta przewidywała, że „ten sam los zapewne spotka rosyjską królową”636. Wszystkie te spekulacje zagranicznych gazet były kompletnie nietrafne, a w Rosji w 1912 roku uważano, że Olga Mikołajewna ulokowała swoje uczucia znacznie bliżej. Z wszystkich arystokratów i książąt, których imiona wymieniano w gronie kandydatów do jej ręki, idealny wydawał się kuzyn cara, dwudziestoletni wielki książę Dymitr. Wysoki i smukły – „elegancki niczym statuetka z pracowni Fabergé”, jak ujął to jego wuj, wielki książę Sergiusz – Dymitr był z natury towarzyski, dowcipny i co najważniejsze: był Rosjaninem637. Jego wytworność była wprost rozbrajająca i już słynął jako zdobywca niewieścich serc. „Nikt nie miał łatwiejszego i bardziej efektownego życiowego startu niż
on”, wspominała jego siostra Maria: Miał wielki majątek i bardzo mało związanych z nim obowiązków, nieprzeciętną urodę połączoną z urokiem osobistym, był też uznanym faworytem cara. Jeszcze zanim skończył studia i wstąpił do Gwardii Konnej, nie było w Europie młodego księcia bardziej rozpoznawalnego w towarzystwie zarówno w kraju, jak i za granicą. Stąpał po różach, rozpieszczany i fetowany przez wszystkich638. Dymitr i Maria byli dziećmi wielkiego księcia Pawła Aleksandrowicza, najmłodszego z sześciu synów cara Aleksandra II. Ich matka zmarła po wypadku na łódce, który spowodował przedwczesne narodziny Dymitra, a kiedy w 1902 roku owdowiały Paweł wywołał skandal ponownym ożenkiem, z kobietą z gminu, Mikołaj, chcąc zniechęcić ród Romanowów do zawierania tak wielu małżeństw morganatycznych, wygnał go z kraju. Gdy Paweł zamieszkał na południu Francji, rolę opiekuna Dymitra i Marii przejął jego bezdzietny brat wielki książę Sergiusz z żoną Ellą. Po zamordowaniu Sergiusza w 1905 roku (jego majątek został ostatecznie przekazany Dymitrowi przez Ellę) wychowaniem rodzeństwa zajęli się Mikołaj i Aleksandra. W maju 1908 roku owdowiała Ella namówiła osiemnastoletnią Marię na dynastyczne małżeństwo z księciem szwedzkim Wilhelmem. Po wyjeździe jedynej i ukochanej siostry para carska w jeszcze większym stopniu zastępowała Dymitrowi rodziców, a książę wszedł w taką zażyłość z Mikołajem i Aleksandrą, że nawet zwracał się do nich per „papa” i „mama” (choć Mikołaj w końcu zezwolił jego ojcu na powrót do Rosji). W 1909 roku został przyjęty do Wyższej Szkoły Oficerskiej Kawalerii w Petersburgu, do której tradycyjnie wstępowali młodzi arystokraci z rodu Romanowów, a po jej ukończeniu został kornetem w Gwardii Konnej. W ciągu trzech lat studiów często spędzał wolny czas w Carskim Siole i dołączał do cara na manewrach wojskowych w pobliskim Krasnym Siole, często w roli adiutanta; wiosną 1912 roku dołączył do rodziny na trzy tygodnie w Liwadii. W 1912 roku, w obliczu niepewnego zdrowia carewicza, Mikołajowi i Aleksandrze musiała w pewnym momencie zaświtać myśl, że w razie śmierci Aleksego Dymitr byłby idealną partią dla Olgi i następcą tronu. Mikołaj tak czy inaczej zamierzał powierzyć Oldze regencję do spółki z matką, gdyby nie dożył dwudziestych pierwszych urodzin syna639. To małżeństwo byłoby zresztą logiczne z wielu powodów – cieszyłoby się sympatią Rosjan, bo Dymitr był jednym z nich, i co ważniejsze z punktu widzenia Mikołaja i Aleksandry, oszczędziłoby Oldze przykrej dla niej konieczności opuszczenia Rosji. Po ślubie z Olgą Dymitr Pawłowicz uzyskałby tytuł domniemanego współdziedzica, gdyby Mikołaj poszedł o krok dalej i zmienił prawo sukcesyjne, a Olga wskoczyłaby na drugie miejsce po Aleksym. Dymitr marzył o zostaniu carem; był wówczas szósty w kolejności do tronu, ale ślub z Olgą mógłby to zmienić. Mikołaj i dwadzieścia trzy lata młodszy od niego Dymitr mimo tak dużej różnicy wieku szalenie lubili przebywać w swoim towarzystwie. Grywali razem w bilard w gabinecie
Mikołaja i weszli w taką ojcowsko-synowską komitywę, że Dymitr rozmawiał z nim jak z innymi kadetami w koszarach, nie stroniąc nawet od sprośnych albo wręcz homoseksualnie zabarwionych aluzji, co widać choćby w zakończeniu jego listu z Sankt Petersburga z października 1911 roku: Ta twoja albo, bądźmy szczerzy, MOJA stolica nas nie rozpieszcza. Pogoda jest tak gówniana, że strach bierze – brudno, zimno (...). No nic, ściskam mocno moją nieprawą matkę (wina jest po mojej stronie – to ja jestem nieprawym dzieckiem, nie ona nieprawą matką). Wielki, mokry całus dla dzieci, [a] Ciebie biorę w ramiona (nie bez stosownego szacunku). Jestem Ci oddany całym sercem, duszą i ciałem (oczywiście z wyłączeniem dupy)640. W swoim wulgarnym i dwuznacznym sposobie wyrażania się Dymitr często przekraczał granicę między zażyłym dowcipkowaniem a niebezpiecznym erotyzmem. Coś takiego uchodziło w stosunkach z kuzynem carem, jednak wobec jego oderwanych od życia krewniaczek, nawet w złagodzonej formie, byłoby nie do przyjęcia. Jeszcze w 1911 roku Dymitr ciągle określał dziewczynki zbiorowo jako „dzieci”, choć w prasie zagranicznej coraz częściej napomykano o jego rychłych zaręczynach z Olgą. Nie ma jednak przekonujących dowodów na to, że Olga w ogóle się nim interesowała; wydaje się nawet, że uważała jego kumplowania się z jej ojcem – żarty i obsesyjne granie w bilard – za niedojrzałe. A komuś tak doświadczonemu seksualnie jak Dymitr, który już od pewnego czasu zdradzał zainteresowanie śmiałymi starszymi i często zamężnymi kobietami, Olga Mikołajewna musiała się wydawać kompletnym niewiniątkiem albo wręcz, jak się mówiło, „bryłą lodu”641. W roku 1908 Mikołaj zabronił Dymitrowi – o czym ten pośpieszył donieść swojej siostrze – konnych przejażdżek sam na sam z Olgą „przez to, co się stało za pierwszym razem”; przypuszczalnie chodziło o wygłupy i opowiadanie świńskich dowcipów642. Mimo wszystko około 1911 roku wyglądało na to, że sposobiono go na przyszłego męża dla niej. Zagraniczna prasa uznała plotki krążące po Petersburgu za wystarczająco miarodajne, a następnie puściła wodze wyobraźni. W rzeczywistości możliwość zaręczyn była brana pod uwagę w pałacu, co potwierdził w swoich wspomnieniach generał Spirydowicz. Wszyscy lubili Dymitra, bo swoją obecnością wprowadzał pewne ożywienie w monotonnej atmosferze dworu. „Wielki książę zjawiał się bez zwykłej pompy, często oznajmiwszy imperatorowi o swoim przybyciu przez telefon. A imperator darzył go taką sympatią, że cała świta widziała w nim przyszłego narzeczonego którejś z wielkich księżnych”643. Choć na wybitnego oficera się nie zapowiadał, w szkole kawalerii Dymitr dał się poznać jako doskonały jeździec i z początkiem czerwca 1912 roku wrócił do Sankt Petersburga, żeby trenować z rosyjską reprezentacją hippiczną przed planowanymi na lipiec w Sztokholmie igrzyskami olimpijskimi. W tamtym czasie mówiło się poważnie o jego zaręczynach, bo w swoim dzienniku pod datą 7 czerwca żona generała Bogdanowa
Aleksandra, która prowadziła monarchistyczny salon polityczny w Petersburgu, zanotowała: „Wczoraj wielka księżna Olga Mikołajewna zaręczyła się z wielkim księciem Dymitrem Pawłowiczem”644. Prasa zagraniczna natychmiast to podchwyciła: rzekomy romans Dymitra i Olgi znalazł się na łamach „The Washington Post” w artykule pod poetyckim tytułem „Amor przy tronach”. Informowano w nim, że Olga odrzuciła awanse księcia Adalberta, trzeciego syna kajzera, ponieważ „oddała swe serce kuzynowi, wielkiemu księciu Dymitrowi Paulowiczowi [sic]”. Co więcej – według gazety ona i Dymitr „wyznali sobie miłość”, a Olga „na pamiątkę tych słów nosiła pod ubraniem wisior z brylantem”645. Do braku oficjalnych komunikatów i niewiedzy nawet osób z carskiej świty doszła jeszcze godna Sfinksa uwaga córki brytyjskiego ambasadora Meriel Buchanan, wielkiej przyjaciółki Dymitra Pawłowicza, zapisana w dzienniku w sierpniu. Wydaje się reakcją na pogłoski o zaręczynach: Słyszałam wczoraj plotkę, że pewna osoba ma poślubić najstarszą córkę Imperatora. Niezbyt chce mi się w to wierzyć, biorąc pod uwagę, ilu możnych pała chęcią ożenku z nią. Rzecz jasna ona może zapłonąć do niego coup de foudre i postawić na swoim646. Niezależnie od tego, czy pogłoski były prawdziwe czy nie, wielki książę Dymitr jako możliwy małżonek Olgi niebawem zaczął sprawiać kłopoty. Jesienią 1912 roku pod wpływem przyjaciela z lat chłopięcych księcia Feliksa Jusupowa dał się wciągnąć w hulaszczy tryb życia petersburskich birbantów, którym Jusupow przewodził. Obaj oddawali się teraz uciechom na mieście – ucztowali, zadawali się z baletnicami i Cygankami, jeździli szybkimi samochodami. Jak każdy przedstawiciel złotej młodzieży w latach przed pierwszą wojną światową, przez nadmiar pieniędzy i wolnego czasu Dymitr popadał też w poważne uzależnienie od hazardu. Jego pałac przy moście Aniczkowskim na petersburskim Newskim Prospekcie – podarowany mu przez Ellę po wstąpieniu przez nią do zakonu – był dogodnie usytuowany w pobliżu wszystkich modnych klubów. Dymitr przesiadywał w Imperialnym Klubie Jachtowym, mieszczącym się tuż obok jego ulubionej restauracji w hotelu Astoria, a jeśli nie roztrwaniał tam akurat swojego majątku, grając w pokera albo w bakarata, to robił to w Paryżu – w klubie Travellers na Champs Élysées647. Wieści o ekscesach Dymitra musiały prędzej czy później dotrzeć do Mikołaja i Aleksandry, a także do Olgi. Jego styl życia odbijał się też niekorzystnie na jego urodzie. Dymitr szybko tracił swój chłopięcy urok i zamieniał się w melancholika o posępnym spojrzeniu, na domiar złego nękanego od niedawna problemami zdrowotnymi. Olga była młoda, ale też uparta, głęboko religijna i pryncypialna. W styczniu 1913 roku odnosiła się do uporczywego „bałamucenia papy” przez Dymitra z pogardą, którą trudno byłoby pogodzić z jakąkolwiek namiętnością – choć może był to syndrom kwaśnych winogron. W tym samym miesiącu Meriel Buchanan skomentowała sytuację dużo bardziej wprost: „On
nawet nie raczy spojrzeć na Olgę, jestem o tym przekonana”648.
❧ 6 sierpnia, kiedy ogrody Liwadii wciąż wypełniała woń róż, rodzina z żalem opuściła Krym i wróciła do Peterhofu na manewry wojskowe w Krasnym Siole, po których, 20 sierpnia, odbyła się konsekracja nowo wybudowanej carskiej cerkwi w Carskim Siole, soboru Fiodorowskiej Ikony Matki Bożej. Świątynia stanęła w odległości kilku kroków od pałacu i była przeznaczona również dla Kozaków ze straży przybocznej cara. Z czasem stała się ulubionym miejscem modlitw rodziny carskiej i ważnym elementem jej życia duchowego – Aleksandra miała tam nawet osobną kaplicę. Po tym wydarzeniu rodzina wyjechała z Carskiego Sioła specjalnym pociągiem do Moskwy na obchody setnej rocznicy zwycięstwa nad Napoleonem w 1812 roku. Większość uroczystości odbywała się na dawnym polu bitwy pod Borodino, sto szesnaście kilometrów na zachód od Moskwy, gdzie 7 września 1812 roku poległo lub odniosło rany pięćdziesiąt osiem tysięcy Rosjan. Zwycięstwo Francuzów było pyrrusowe: w ciągu dwóch miesięcy wycieńczona i zdziesiątkowana Wielka Armia wycofała się z Moskwy i rozpoczęła morderczy, długi, zimowy odwrót z Rosji. 25 sierpnia pod Borodino Mikołaj i Aleksy dokonali przeglądu tych samych jednostek, które walczyły w bitwie, a następnie z całą rodziną wzięli udział w nabożeństwie w pobliskiej kaplicy wojskowej Aleksandra I649. Dzień później po dawnym polu bitwy przeszły kolejne defilady – wszyscy kroczyli z powagą za świętą smoleńską ikoną Matki Bożej, tą samą ikoną, którą sto lat wcześniej błogosławiono rosyjskich żołnierzy przed bitwą, a później były modlitwy w klasztorze Chrystusa Zbawiciela i pod pomnikiem bitwy pod Borodino. Wydarzenie bardzo wzruszyło całą rodzinę: „Owładnęło nami uczucie głębokiej czci dla naszych przodków – pisał Mikołaj do matki. – Doświadczyliśmy tak wzniosłych uczuć, jakich trudno uświadczyć w naszych czasach!”650. Na obu uroczystościach w centrum uwagi był car i jego następca, obaj w mundurach wojskowych, ale dziewczęta uosabiały królewski wdzięk, w charakterystycznych długich, białych, koronkowych sukniach i kapeluszach przystrojonych wielkimi, białymi, strusimi piórami – „cztery młode dziewczyny, których uroda i czar stopniowo ukazują się pełnemu szacunku i podziwu światu, niczym rozchylające się płatki rzadkich, prześlicznych szklarniowych kwiatów”651. Cztery córki Romanowów były urocze, a nawet urzekające, ale dla zwykłych Rosjan pozostały piękne i niedostępne jak baśniowe księżniczki. Z Borodino orszak carski wyruszył dalej, do Moskwy, na dalsze obchody rocznicy 1812 roku na Kremlu i w kilku innych miejscach; punktem kulminacyjnym była liturgia w majestatycznym piętnastowiecznym soborze Zaśnięcia Matki Bożej. W ostatnim dniu wyczerpujących uroczystości religijnych i państwowych, podczas których moskwianie skwapliwie korzystali ze sposobności zobaczenia rodziny imperatora w komplecie, na
placu Czerwonym odprawiono nabożeństwo ku pamięci Aleksandra I, cara zwycięzcy, który przepędził Francuzów z Rosji. Finał obchodów był niesłychanie spektakularny – plac rozbrzmiał głosami trzytysięcznego chóru, hukiem salw armatnich i niezapomnianą muzyką dzwonów cerkiewnych niosącą się echem po całej starej Moskwie652.
ROZDZIAŁ JEDENASTY
❧ MALEŃKI NIE UMRZE Obchody rocznicy bitwy pod Borodino w nieunikniony sposób odbiły się na zdrowiu carycy i na początku września 1912 roku rodzina wyruszyła do pałacu w Białowieży, która była jednym z ulubionych przez Mikołaja terenów polowań. Obszar ten należał wtedy do Imperium Rosyjskiego, lecz zanim przypadł Rosji w wyniku rozbiorów w osiemnastym wieku, był z dawien dawna terenem łowieckim królów Polski. Tutaj na dwunastu tysiącach stu czterdziestu hektarach gęstej dziewiczej puszczy car miał do wyboru jelenie, dziki, łosie, wilki, a nawet taką rzadkość jak żubry. Wszystkie cztery siostry opanowały już jazdę konną i towarzyszyły ojcu na porannych przejażdżkach, a sfrustrowany Aleksy, któremu nie pozwalano na tak niebezpieczne eskapady, musiał podziwiać faunę i florę z okna samochodu. Aleksandra spędzała czas w pałacu: „leżę tutaj zupełnie sama, piszę listy i daję odpocząć memu znużonemu sercu”653. Aleksemu trudno było się pogodzić z wykluczeniem z bardziej dynamicznych rodzinnych rozrywek, ale gdy tylko miał okazję, korzystał z zabaw ruchowych z innymi dziećmi, choć podczas nich tak łatwo było o skaleczenia. Dzieci doktora Botkina zauważyły jego upodobanie do żartów „w stylu rzucania tortem”, a także to, że nie potrafił „wysiedzieć w jednym miejscu ani wytrwać w jednej zabawie przez dłuższy czas”654. Od początku miał niespokojną duszę. Agnes de Stoeckl wspominała, jak tamtego lata w Liwadii przyłączył się do sióstr i wirował z nimi wokół bardzo wysokiego słupa majowego, który wielka księżna Maria Gieorgijewna poleciła postawić dla swoich dzieci w Harax. Aleksy „umyślił sobie biegać, trzymając linę, aż pęd unosił go lekko w powietrze”655. Wszyscy drżeli na myśl, co będzie, jeśli zrobi sobie krzywdę, od dawna jednak było wiadomo, że żywiołowego temperamentu Aleksego nic nie poskromi, a Mikołaj zarządził, aby pozwalano mu „na wszystko, co normalnie robią dzieci w jego wieku, i go nie powstrzymywano, o ile nie jest to absolutnie konieczne”. Nadworny pediatra doktor Siergiej Ostrogorski powiedział wielkiemu księciu Dymitrowi, że Aleksy nie miał „pełnoobjawowej hemofilii”, ta jednak „rozwinie się z mocą, gdy się jej na to pozwoli, a tego właśnie jesteśmy świadkami”. Imperatorowa bowiem była dla Aleksego zbyt pobłażliwa i lekceważyła rady Ostrogorskiego. Na przykład niedawno, kiedy Aleksy bardzo cierpiał, Ostrogorski kazał mu leżeć i jak najmniej się ruszać, bo inaczej niechybnie sobie zaszkodzi. Jak myślisz, co zrobiła głupia Alix? Kiedy
Ostrogorski przyszedł tydzień później, zobaczył, jak Aleksy skacze i biega z siostrami. A caryca, widząc przerażoną minę doktora, wypaliła: „Chciałam pana zaskoczyć!”. Ostrogorski przyznał, że po takich niespodziankach człowiek po prostu daje za wygraną656. „Czy to nie idiotyzm z jej strony?”, pisał Dymitr do siostry, ale bardziej istotne wydaje się to, czy Aleksandra nie spełniała w ten sposób woli Grigorija, który radził jej nie zważać na to, co mówią lekarze, i dobro Aleksego powierzyć tylko jemu i Bogu. Faktem jest, że Aleksy, w przeciwieństwie do sióstr, nie zakosztował dyscypliny, jaką wprowadzały guwernantki, i był potwornie rozbisurmaniony. Aleksandra nie dawała sobie z nim rady i często przerzucała winę na Olgę, zarzucając jej, że nie pilnuje, żeby brat dobrze się zachowywał. A biedna Olga, tak samo jak jej matka, nie radziła sobie z Aleksym i jego „drażliwym usposobieniem”657. Carewicz uznawał tylko jeden autorytet: „wystarczało jedno słowo cara, by wymusić na nim bezwarunkowe posłuszeństwo”, zanotował Sydney Gibbes658. Nie ulega wątpliwości, że Aleksy sprawiał kłopoty wychowawcze, jednak miał też miłą i pełną współczucia stronę osobowości, i to ona w końcu przeważała, a „często tylko z błysku w jego oczach można było się domyślić zamętu panującego w jego duszyczce”659. Gdy miał się dobrze, był pełen życia, pogodny, bystry i dzielny, wtedy wszyscy w carskiej świcie byli uszczęśliwieni. Mimo to u tego ślicznego chłopczyka o smutnych oczach widać było jakąś dojmującą melancholię. Nie miał przyjaciół oprócz oddanego „wujka” Derewienki. Rzadko przebywał w towarzystwie rówieśników – głównie dzieci Derewienki albo doktora Botkina lub sporadycznie przyjeżdżających w odwiedziny królewskich kuzynów (z którymi nie zawsze było mu po drodze). Najczęściej był skazany na towarzystwo sióstr i prywatnych nauczycieli. Zanim zatrudniono Pierre’a Gilliarda i Sydneya Gibbesa, wszyscy jego opiekunowie byli Rosjanami, co wzmagało jego alienację, i w rezultacie mówił po angielsku znacznie gorzej niż jego siostry. Z drugiej strony dzięki Gilliardowi, który stał się ważną postacią w jego życiu, opanował francuski lepiej niż one660. Jednak przy tak ograniczonym kontakcie ze światem często obawiał się spotkań z nieznajomymi. Gerald Hamilton, który podróżował po Rosji tamtej wiosny i którego niemieckie ciotki znały Aleksandrę z Hesji, miał zaszczyt zostać zaproszony do Carskiego Sioła na spotkanie z rodziną cara. Gdy pił herbatę z carycą, która opowiadała mu z przejęciem o swoich czasach szkolnych w Darmstadt, carewicz znienacka „wbiegł w podskokach do pokoju”, ale na widok nieznajomej twarzy Hamiltona cofnął się z przestrachem. Wydał się mu bardzo zdenerwowany i onieśmielony, ze swoim „nieprawdopodobnie łagodnym, prawie błagalnym wzrokiem”661. Przynajmniej na razie Aleksy cieszył się dobrym zdrowiem i od dłuższego czasu nie miał żadnego wypadku, co obudziło w Aleksandrze nadzieję, że może lekarze nie mają racji i jego choroba nie jest nieuleczalna. Kilka miesięcy wcześniej, żeby wyjaśnić szwagierce
Oldze, dlaczego darzy Grigorija takim zaufaniem, przyznała w końcu, „że biedny maluch cierpi na tę straszną chorobę”. Olga widziała, że Aleksandra „od tego (...) sama też się już rozchorowała i nigdy nie dojdzie w pełni do siebie”662. Jej bratowa wierzyła święcie, że Grigorij jest niezastąpiony, i przekonywała ją, że „ilekroć przebywa on razem z chłopcem lub modli się za niego, maluch czuje się znacznie lepiej”. Pomógł im po raz wtóry w czasie pobytu w Liwadii, kiedy Aleksy miał „krwotok w nerkach”, co odnotowała siostra Olgi Ksenia, teraz również wtajemniczona w sprawę. Grigorij, który przyjechał za rodziną carską na Krym, został wezwany do pałacu i „ledwie przybył, krwotok się skończył!”663. Podczas niemiłosiernie długich i męczących uroczystości pod Borodino Aleksego witały rozentuzjazmowane tłumy, szczęśliwe, że mają swojego carewicza niemal na wyciągnięcie ręki. Aleksandra była dumna z tego, jak dobrze syn poradził sobie z fizycznym obciążeniem. Niedługo potem doszło jednak do kolejnego nieszczęścia: krótko po przybyciu cara i jego rodziny do Białowieży, wskakując w pośpiechu do łódki – mimo ostrzeżeń Derewienki – Aleksy grzmotnął wewnętrzną częścią uda o jedną z dulek664. Obrzękowi lewej pachwiny towarzyszył ból i podwyższona temperatura. Po mniej więcej tygodniu zdawało się, że objawy ustąpiły i Aleksy jest na tyle sprawny, by wyruszyć z rodzicami dalej, do pałacyku myśliwskiego w Spale, choć nadal poruszał się z trudem i Derewienko musiał go nosić. Był blady i osłabiony przez wiele dni, lecz Aleksandra nie chciała wezwać innych lekarzy i dopuszczała do niego wyłącznie Botkina. Nie mógł chodzić z siostrami na grzyby, a więc zaczął się buntować. Chcąc go udobruchać, 2 października Aleksandra zabrała go na przejażdżkę. Powóz podskakiwał na piaszczystej, wyboistej drodze i w pewnym momencie Aleksy poczuł ostry ból w udzie. Aleksandra kazała stangretowi zawrócić. Kiedy dojechali, carewicz wrzeszczał z bólu i zaniesiono go do sypialni półprzytomnego665. Wstrząsy w powozie spowodowały pęknięcie niewygojonego do końca krwiaka w jego udzie i kolejny krwotok. Natychmiast wezwano z Petersburga doktora Ostrogorskiego, a zaraz potem pediatrę Aleksego doktora Fiodorowa. Nic nie mogło jednak uspokoić carewicza ani uśmierzyć rozdzierającego bólu wywołanego opuchlizną, która stopniowo rozszerzała się z pachwiny na jamę brzuszną. 6 października gorączka doszła do trzydziestu ośmiu stopni i dziewięciu kresek, wystąpiły też zaburzenia rytmu serca. Ból wyczerpywał Aleksego do reszty i jedyne, co mógł robić, to przyciągać mocno do siebie lewe kolano. Fiodorow bał się, że utworzy się ropień, może wdać się zakażenie krwi i dojść do zapalenia otrzewnej. Przez następne cztery noce Aleksandra prawie nie odchodziła od łóżka Aleksego – czuwały przy nim też na zmianę Olga i Tatiana – nie odpoczywała i nic nie jadła, zmuszona patrzeć, jak chłopiec robi znak krzyża i z każdym napadem bolesnych skurczy krzyczy: „Gospodi, pomiłuj!” – „Boże, zmiłuj się nade mną!” – coraz ciszej, aż jego głos przechodzi w płaczliwe chrypienie, i co jakiś czas majaczy666. „Mamo! – zawołał w przebłysku świadomości. – Kiedy umrę, pamiętaj, żeby postawić na moim grobie mały pomnik”667. Podczas tego kryzysu Pierre Gilliard obserwował z jednoczesną zgrozą i
zafascynowaniem, jak Mikołaj, Aleksandra i ich córki usiłują zachowywać się tak, jakby nic wielkiego się nie działo, byli bowiem otoczeni gośćmi: „urządzano polowania, przyjmowano nawet znacznie więcej gości niż zazwyczaj”668. Pewnego wieczoru Maria i Anastazja odegrały kilka scen z komedii Moliera Mieszczanin szlachcicem dla grupy przebywających u nich z wizytą polskich arystokratów. Aleksandra oglądała przedstawienie, uśmiechając się z żelazną determinacją, i gawędziła jak gdyby nigdy nic, ale gdy tylko się skończyło, popędziła na górę, a Gilliard dostrzegł na jej twarzy „wyraz okropnego przerażenia”669. Ponieważ trzeba było zabawiać gości na polowaniach, na obiadach i przy kolacji, ona i Mikołaj starali się za wszelką cenę zachowywać pozory, gdy na górze, poza zasięgiem wzroku, krzyki ich syna niosły się echem po korytarzach. Były to, jak zauważył Gilliard, ostatnie rozpaczliwe próby utrzymania jego choroby w tajemnicy. Do 8 października niezdolni pomóc schorowanemu dziecku lekarze stracili nadzieję. Fiodorow rozważał myśl (i szybko ją porzucił) o zastosowaniu „drastycznych środków” – chirurgicznym rozcięciu krwiaka, wydrenowaniu go i zmniejszeniu nieznośnego ucisku w jamie brzusznej – gdyż już samo nacięcie groziło wykrwawieniem się carewicza na śmierć670. „Brak mi sił, by wam opowiadać, czego jestem tutaj świadkiem – napisał tego dnia w liście do swoich dzieci doktor Botkin. – Jestem zupełnie bezradny, mogę jedynie chodzić wokoło jego łóżka (...), nie mogę też myśleć o niczym, jak tylko o nim i jego rodzicach (...). Módlcie się, moje dzieci, módlcie się codziennie i żarliwie za naszego drogiego następcę tronu”671. Carewicz był bliski śmierci i trzeba było na to przygotować naród. Dotychczas Aleksandra kategorycznie sprzeciwiała się wydawaniu biuletynów o jego stanie zdrowia, ale wreszcie dała za wygraną. Wieczorem 9 października Fiodorow oraz przybyły wraz z nim doktor Karl Rauchfuss, inny czołowy pediatra i dyrektor szpitala dziecięcego w stolicy, ułożyli krótkie oświadczenie do opublikowania w petersburskich gazetach wieczornych672. Katecheta dzieci ojciec Wasiljew udzielił chłopcu komunii i ostatniego namaszczenia. W obliczu nieuchronnej śmierci jedynego syna Aleksandra miała już tylko jedno wyjście: zwrócić się z błaganiem o pomoc do Grigorija. Wyrubowa wysłała w jej imieniu depeszę do Pokrowskoje. Córka Rasputina Maria wspominała później, że ojciec przeczytał ją nazajutrz rano, a potem modlił się przed ikoną Matki Boskiej Kazańskiej. Następnie nadał depeszę zwrotną do Aleksandry: „Maleńki nie umrze. Nie pozwólcie doktorom naprzykrzać się zanadto”673. Później przyszedł od niego jeszcze jeden telegram: „Bóg widział twoje łzy i wysłuchał twojej modlitwy”; Aleksy – powtórzył raz jeszcze – wyzdrowieje674. Od tamtego momentu caryca dziwnie się uspokoiła; być może jej spokój udzielił się zbolałemu chłopcu, bo gorączka spadła, a jego stan zaczął się stabilizować. Aleksandra mogła pierwszy raz od początku tego kryzysu spokojnie zejść na kolację – „jaśniała spokojem, ulga malowała się na jej twarzy”, wspominał generał Mosołow. Lekarze dla odmiany „wydawali się zupełnie skonsternowani” tym dramatycznym zwrotem675.
10 października Aleksy ponownie przyjął komunię: „biedna, wychudzona buzia z wielkimi cierpiącymi oczami rozjaśniła się, gdy zbliżył się kapłan z Najświętszym Sakramentem. Była to dla nas wszystkich ogromna pociecha i doznaliśmy takiej samej radości”, pisała później Aleksandra do Boyda Carpentera. Jej zdaniem cudowne ozdrowienie Aleksego zawdzięczali „ufności i niezachwianej wierze w Ojca Wszechmogącego”676. Bóg jej nie opuścił. A teraz w cerkwiach całej Rosji również naród modlił się o zdrowie dla carewicza. Po południu Mikołaj zanotował w dzienniku, że Aleksy nareszcie zasnął spokojnym snem. Dzień później lekarze przekazali do prasy oficjalny komunikat, że kryzys został zażegnany. Doktor Botkin z ulgą powiadomił w liście swoje dzieci, że „nasz bezcenny pacjent ma się znacznie lepiej (...). Bóg wysłuchał naszych żarliwych modlitw”. Tak czy inaczej, wszyscy przeżyli horror. Aleksy miał przed sobą długą drogę do pełnego wyzdrowienia, a doktorowi Botkinowi już teraz cisnęło się na usta pytanie: „Ile jeszcze może nas czekać podobnych sytuacji?”677. Tymczasem doktor Fiodorow wezwał z Petersburga swojego młodego asystenta doktora Władimira Derewienkę, który odtąd był stałym elementem w życiu carewicza. 20 października Mikołaj mógł wreszcie napisać do matki „z sercem przepełnionym wdzięcznością dla naszego miłosiernego Pana za to, że pozwolił kochanemu Aleksemu zacząć wracać do zdrowia”678. W biuletynie wydanym dzień później przez ministra dworu carskiego hrabiego Freedericksza rosyjskie społeczeństwo doczekało się wreszcie informacji o „krwotoku do jamy brzusznej i obrzęku”, podniesionej temperaturze oraz „wynikłym z tego wyczerpaniu i ostrej anemii”, której „całkowite wyleczenie będzie wymagało czasu”, podobnie jak odzyskanie przez carewicza sprawności lewej nogi unieruchomionej wskutek „odkształcenia mięśnia biodrowego”. W biuletynie podpisanym przez doktorów Rauchfussa, Fiodorowa, Ostrogorskiego i Botkina nie było wzmianki o hemofilii. Przyczyna choroby pozostała dla zwykłych Rosjan tajemnicą. Za granicą dziennikarze prześcigali się w domysłach. „Prawdopodobnie choroba żadnego dziecka na świecie nie jest tak obciążona znaczeniem politycznym jak przypadłość ośmioletniego carewicza, a jego śmierć może doprowadzić w Rosji do wstrząsu, który zrzuci dynastię Romanowów z tronu”679, pisano w „Daily News” Tylko co tak naprawdę dolegało carewiczowi? Mówiło się o gruźlicy kości, nowotworze, ropniu, niewydolności nerek, skutkach upadku z kucyka, a w prasie amerykańskiej krążyła nawet absurdalna historia o tym, że „pozostawiony na chwilę bez ochrony” Aleksy został napadnięty i dźgnięty nożem w Spale przez „nihilistę”680. Petersburski korespondent londyńskiego „Daily Telegraph” donosił, że natura choroby rosyjskiego następcy tronu jest „z niewyjaśnionych powodów, w które lepiej się nie zagłębiać, utrzymywana w sekrecie nie tylko przed ogółem społeczeństwa, lecz również przed najwyższymi dostojnikami państwowymi, zdanym podobnie jak my na domysły i przypuszczenia”. „Niepojęte milczenie w biuletynach dworskich” powodowało w Rosji
wzrost niepokoju społecznego, dając, jak zauważono w „The Times”, „używanie łowcom sensacji”681. 4 listopada (22 października SP) dziennik opublikował artykuł pod tytułem „Przyczyna choroby carewicza”. Petersburski korespondent gazety pisał: „W kręgach medycznych chorobę carewicza przypisuje się wrodzonemu schorzeniu krwi utrudniającemu reabsorpcję w wypadku pęknięcia najmniejszego naczynka”682. Każdy, kto miał do czynienia z medycyną, mógł wyczytać z tego prawdę o hemofilii, i to właśnie londyńska prasa w końcu poinformowała o tym wprost. 9 listopada (27 października SP) brytyjskie czasopismo medyczne „Hospital” napisało, że carewicz ma hemofilię. „New York Times” podchwycił wiadomość i w opublikowanym dzień później nagłówku ogłosił: „Potomek cara ma skazę krwotoczną”, dodając, że od dawna była to „charakterystyczna przypadłość europejskich rodzin królewskich i pozostaje nią do dzisiaj”683.
❧ Kiedy stan zdrowia wreszcie pozwalał Aleksemu podróżować, powrót carewicza do domu, do Rosji, przygotowano w najdrobniejszych szczegółach. Wyrównano powierzchnię piaszczystej drogi prowadzącej z pałacyku w Spale na stację kolejową, tak aby „nie były wyczuwalne najmniejsze wstrząsy”, a pociąg carski jechał z prędkością nieprzekraczającą dwudziestu czterech kilometrów na godzinę, żeby w razie czego nie musiał gwałtownie hamować684. Dopiero 24 listopada (SP) Aleksy mógł nareszcie wziąć kąpiel, po raz pierwszy, jak informowała Aleksandra Onor, „od ponad dwóch miesięcy”. W ciągu dnia „jeździł po pokojach na piętrze w wózku inwalidzkim” carycy i dopiero później zaczęto znosić go na parter do jej fiołkowego buduaru685. Przez następny rok Aleksy kulał i poddawano go niekończącym się zabiegom: „galwanizacja, masaże, kompresy błotne, kąpiele w błękitnym świetle z przepływem prądu przez rękę i nogę”. Aleksandra miała nadzieję, że do Bożego Narodzenia będzie mógł opierać ciężar ciała na lewej nodze686. Profesor Roman Wreden, chirurg ortopeda, pionier w swojej dziedzinie, przyjechał z Petersburga i założył Aleksemu korekcyjny żelazny aparat ortopedyczny. Aleksy skarżył się matce na niewygodę, ale Wreden był nieugięty: chłopiec musi wytrzymać, jeśli kiedyś ma zostać imperatorem. Trafił tym zdaniem w czuły punkt, bo już rozeszły się wieści, że Rosjanie mają następcę tronu kalekę. Aleksandra nie chciała, by przypominano jej o tej przykrej prawdzie. Mikołaj podziękował profesorowi, nadał mu honorowy tytuł nadwornego lekarza i nigdy więcej już go nie wezwał687. Wraz z Aleksym zdrowiała jego matka. Aleksandra nie pokazywała się publicznie do 1 grudnia, „skrajnie wyczerpana” przez ostatnie trzy miesiące. Współczucie okazywane jej przez syna dodawało jej otuchy: „Mój kochany aniołek chciałby wziąć na siebie mój ból – napisała. – Mówi, że może mi oddać swoje cierpienia, które są znacznie lżejsze”688. Nie było jednak wątpliwości, że ostatni kryzys na zawsze zostawił ślad na jej zdrowiu: „od siedmiu lat – pisała do Boyda Carpentera – choruję na serce i przez większość czasu żyję
jak inwalidka”689. Za to jej ukochany synek wrócił do zdrowia dosłownie znad grobu – i jak potwierdził nadal skonsternowany doktor Fiodorow, było to „niewytłumaczalne z medycznego punktu widzenia”690. Matka zapłaciła za to jednak emocjonalną zależnością od Grigorija Rasputina jako jedynego człowieka na tym bożym świecie, który potrafił utrzymać jej syna przy życiu. Bo też po powrocie do Petersburga tamtej zimy Grigorij zapewnił ją, że chłopiec będzie bezpieczny – dopóki on, Grigorij, żyje. Córki Aleksandry odgrywały teraz większą niż kiedykolwiek przedtem rolę w codziennej opiece nad matką i bratem, a życie rodziny w coraz większym stopniu toczyło się w cieniu chorób. „Cała piątka jest taka wzruszająca w swojej trosce o mnie – opowiadała Aleksandra Boydowi Carpenterowi – moje życie rodzinne byłoby tak pełne słońca, gdyby nie lęk o naszego chłopca”691. Mimo to przewlekła choroba Aleksandry odcisnęła piętno na psychice jej dzieci: teraz, w okresie kształtowania się ich osobowości, cztery siostry potrzebowały czasu i uwagi matki bardziej niż kiedykolwiek. Lecz zamiast żyć beztroskim życiem nastolatek, eksplorować świat wokół, poznawać nowych ludzi i odkrywać nowe miejsca, dziewczynki przede wszystkim uczyły się znosić – z nadzwyczajnym stoicyzmem – choroby i cierpienia, które z czasem zdominowały ich życie codzienne. „Moja kochana mamo”, pisała Maria, też akurat w łóżku, ponieważ bolało ją gardło, 14 grudnia 1912 roku: Bardzo, ale to bardzo ci dziękuję za twój kochany list. Strasznie mi przykro, że twoje serce ciągle jest w stanie numer 2692. Mam nadzieję, że przeziębienie już ci przechodzi. Ja mam teraz temperaturę 37,1, a gardło boli mnie już mniej niż wczoraj. Smutno mi, że nie mogłam się z tobą dzisiaj zobaczyć, ale oczywiście lepiej, żebyś sobie odpoczęła. Tysiąc całusów od twojej kochającej cię Marii693. W nadchodzącym roku 1913 mijało trzysta lat panowania dynastii Romanowów, a siostry, zwłaszcza Olga i Tatiana, miały odegrać ważną rolę w kreowaniu wizerunku rodziny carskiej podczas częstych nieobecności matki, także jako „wierne towarzyszki swego ukochanego ojca”. „Odnosiło się wrażenie, że młode, piękne księżniczki musiały ochraniać wiecznie zagrożonego cara – zauważyła baronowa Souiny. – I tak też robiły”694.
❧ W czwartek 21 lutego 1913 roku na bezchmurnym niebie lśniło słońce, Petersburg był w środku odwilży, a na ulicach zrobiło się czerwono, biało i niebiesko od wspaniałych dekoracji z okazji trzechsetnej rocznicy wstąpienia dynastii Romanowów na tron Rosji695. O ósmej rano salwa z dwudziestu jeden dział z twierdzy Pietropawłowskiej obwieściła początek obchodów. Każdą sklepową witrynę i uliczną lampę zdobiły dwugłowe carskie orły oraz portrety wszystkich władców z rodu Romanowów, począwszy od Michaiła
Fiodorowicza, który przyjął koronę carską w lutym 1613 roku. Sklepy były pełne pamiątkowych bibelotów, specjalnych znaczków pocztowych z podobizną głowy cara (był to precedens, gdyż wcześniej rysowanie podobizn cara uważano za obrazę), wyemitowano pamiątkowe medale i monety, a także opublikowano manifest, w którym car deklarował „niezłomne pragnienie, jak zawsze w porozumieniu z naszym ukochanym narodem, dalszego prowadzenia Imperium drogą pokojowego rozwoju”696. Carstwo Rosyjskie, które zajmowało jedną szóstą powierzchni świata, przeżywało okres wyjątkowo bujnego rozwoju, a Petersburg stał się jednym z sześciu największych miast w Europie. Gospodarka kraju nadal opierała się na rolnictwie, a zbiory zbóż, które były jego podstawą, w ostatnim czasie przewyższyły zbiory w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie razem wziętych. Kwitło hutnictwo żelaza i stali, a carstwo miało w swoich granicach także nieeksploatowane jeszcze zasoby naturalne Azji Środkowej i Syberii, do których dostęp otwierała budowana właśnie wielka nowa sieć kolejowa zwana transsyberyjską, dająca połączenie także z cennymi polami naftowymi w Baku w Azerbejdżanie i Batumi w Gruzji. W londyńskim City oraz na Wall Street Rosja – długo uważana za kraj zacofany, bardziej azjatycki niż europejski – nareszcie zaczęła być postrzegana jako „teren pod zyskowne inwestycje”. Jak informował tygodnik „Illustrated London News”: „ogół społeczeństwa zaczyna uświadamiać sobie istniejące ogromne bogactwa i jeszcze większe możliwe bogactwa – rolnicze, mineralne i przemysłowe – Imperium Wielkiego Białego Cara”697. Wiele mówiło się też za granicą o rosnącej potędze militarnej i politycznej carskiej Rosji – zdolnej wystawić armię w sile czterech milionów żołnierzy – co niedługo przedtem zostało potwierdzone zawarciem trójporozumienia z Francją i Wielką Brytanią. Rosja zdobywała uznanie międzynarodowe nie tylko za sprawą swojego potencjału przemysłowego i wojskowego. Kraj ten przeżywał wyjątkowy i bezprecedensowy rozkwit twórczości artystycznej dzięki muzyce Strawińskiego i Rachmaninowa, awangardowej twórczości malarskiej Malewicza, Kandinskiego i Chagalla, zespołowi Ballets Russes Diagilewa wykorzystującemu ekscentryczne scenografie i kostiumy projektu Léona Baksta, talentom legendarnych tancerzy Pawłowej i Niżyńskiego oraz śpiewaka operowego Szalapina, nowatorskim reżyserom teatralnym Stanisławskiemu i Meyerholdowi i wreszcie „srebrnemu wiekowi” poezji takich tuzów, jak Aleksander Błok, Andriej Bieły i Anna Achmatowa. Dlatego z początkiem 1913 roku „The Times” przepowiadał Rosji – w tonie największego optymizmu – świetlaną przyszłość: „Dom Romanowów nie tylko zbudował potężne imperium. Otworzył swojemu narodowi na oścież bramy wiedzy i wiedział, jak wykorzystać ją do wszystkich swoich, niezliczonych działań”698. Lecz do dalszego rozwoju gospodarczego brakowało nadal kluczowego elementu: stabilnego ustroju i konstytucyjnego rządu z prawdziwego zdarzenia. Od 1906 roku Duma, coraz bardziej osłabiona, popadała z jednego kryzysu w następny, trzykrotnie rozwiązywana i ustanawiana ponownie przez cara. Czwarta Duma, zwołana w 1912 roku po zamordowaniu Stołypina, funkcjonowała
najgorzej z wszystkich dotychczasowych, a w roku 1913 w polityce wciąż dominowały „antagonizmy”, wynikłe z represyjnych środków wdrożonych po rewolucji 1905 roku699. Wielu Rosjan było zdania, że nie ma czego świętować. Z okazji jubileuszu car zgodził się na liczne ustępstwa, takie jak amnestia i skrócenie wyroków dla wielu więźniów, lecz nie dla tych odsiadujących wyroki za sprzeciw wobec caratu. W lutym Mikołaj i Aleksandra przyjechali z dziećmi do Pałacu Zimowego na trzy dni – był to ich pierwszy dłuższy pobyt w Petersburgu od 1905 roku – na oficjalne uroczystości o stricte religijnym charakterze. W czwartek 21 lutego ulicami stolicy przeszło dwadzieścia pięć osobnych procesji śpiewających pieśni kościelne, a od czasu do czasu i hymn państwowy. Rodzina cara wyjechała z Pałacu Zimowego na czele orszaku powozów – najpierw ubrani w mundury Mikołaj i Aleksy w odkrytej wiktorii, a za nimi Aleksandra, Maria Fiodorowna i dziewczynki w zamkniętych karetach. Orszak podążył Newskim Prospektem do niedalekiego soboru Kazańskiego na bardzo długie nabożeństwo dziękczynne odprawione przez patriarchę Antiochii, który przyjechał specjalnie z Grecji. Uczestniczyło w nim ponad cztery tysiące rosyjskich arystokratów, zagranicznych dyplomatów i dostojników, jak również przedstawicieli chłopstwa oraz księstwa Finlandii. „Wszystko było skąpane w blasku, błyszczały brylanty dam, ordery i gwiazdy, złoto i srebro na uniformach”700, donosiły „Nowoje wriemia”. Lecz to nie spektakularne nagromadzenie strojów, ikon, palących się świec i kadzideł wzruszyło wszystkich, ale „niewypowiedzianie smutny” widok carewicza, wciąż zbyt osłabionego, by poruszać się o własnych siłach, przyniesionego do świątyni przez jednego z Kozaków, i jego „bladej, ściągniętej bólem twarzyczki” oraz oczu „rzucających niespokojne spojrzenia dookoła, na rzesze ludzi zebranych przed nim”701. Chociaż agenci Ochrany byli przygotowani na kłopoty, na ulicach Petersburga zwykli obywatele w pikowanych płaszczach i filcowych walonkach demonstrowali obojętność wobec całego tego ceremoniału. Książę Gawrył Konstantynowicz napisał później, że nie mógł się „oprzeć wrażeniu, iż jubileusz Romanowów nie spotkał się w stolicy ze specjalnym entuzjazmem”. Zauważyła to również Meriel Buchanan: tłumy były „dziwnie milczące – wspominała – i wznosiły wiwaty tylko w momentach, kiedy ukazywały się w przelocie młode wielkie księżne uśmiechające się spod wielkich, przystrojonych kwiatami kapeluszy”702. Uroczystość w soborze Kazańskim otwierała cały cykl zbiorowych wyznań wiary, którym przewodniczyła w jubileuszowym roku rodzina carska. Wielokrotne przyklękanie, żegnanie się i całowanie słynących cudami ikon miało „wywołać w narodzie ogólny przypływ uczuć patriotycznych” w okresie nieustającego politycznego niezadowolenia703. Meriel Buchanan, jak wielu innych, liczyła na to, że uroczystości „zmuszą rodzinę cara do opuszczenia swojej samotni i że imperator wygłosi w Dumie jakieś publiczne oświadczenie, które rozładuje napiętą sytuację wewnętrzną”704. Gorzko się rozczarowała. Niebawem stało się jasne, że tak huczne obchody Trzechsetlecia miały, poprzez odwołanie
się do pradawnej koncepcji mistycznego zjednoczenia cara z narodem, wzmocnić status quo w życiu społecznym, a nie budować poczucie, że demokracja i praca Dumy mają duże znaczenie. Wielu deputowanych do Czwartej Dumy nie zostało nawet zaproszonych na uroczystości, bo inaczej nie starczyłoby miejsc dla arystokratów i działaczy monarchistycznych705. Później tego samego dnia Mikołaj i Aleksandra przyjęli w Sali Mikołajewskiej Pałacu Zimowego gratulacje od tysiąca pięciuset dostojników. Dla Olgi i Tatiany, strojnych w jednakowe galowe rosyjskie suknie dworskie, obecność podczas tego wydarzenia miała ogromne znaczenie. Ich suknie powstały w warsztacie krawieckim Olgi Bulbenkowej, która specjalizowała się w ceremonialnych strojach dla dworu carskiego. Były uszyte z białego atłasu i długie do ziemi, miały odkryte ramiona i długie, spiczaste, rozcięte rękawy, z przodu wstawkę z różowego aksamitu oraz odpinane treny ozdobione girlandami sztucznych róż706. Obie księżne były przepasane szkarłatną wstęgą z Orderem Świętej Katarzyny, a na głowach miały kokoszniki z różowego atłasu, ozdobione perłami i kokardami. Musiały czuć się bardzo dumne, bo nigdy przedtem nie miały na sobie długich galowych sukien i był to znak ich ostatecznego wejścia do dorosłego dworskiego świata. Wyglądały zjawiskowo, co zresztą widać na oficjalnych fotografiach zrobionych przez ulubione atelier rodziny carskiej Boissonnas & Eggler. Samo przyjęcie było dla nich czymś nowym, „rzadką okazją do zobaczenia petersburskiej socjety, a po ich uważnych, ożywionych twarzach widać było, że starają się chłonąć to wszystko i zapamiętać każdą twarz”707. Wieczorem na wciąż zatłoczonych ulicach Sankt Petersburga rozbłysły świąteczne iluminacje; przypominało to Mikołajowi jego koronację, jednak radość świętowania zakłóciła następnego ranka wieść o tym, że Tatiana – która od jakichś dwóch dni nie czuła się najlepiej – miała gorączkę i została w łóżku. Aleksandra zaś była zbyt wyczerpana, żeby uczestniczyć tego dnia w którymś z wydarzeń publicznych, więc na jej miejscu w centrum zainteresowania znalazła się Maria Fiodorowna. Caryca zdobyła się na udział tego wieczoru w galowym przedstawieniu opery Glinki Życie za cara, z Szalapinem w roli głównej, w Teatrze Maryjskim. Gdy para carska wchodziła do swojej loży z Olgą, widzowie zgotowali jej owację na stojąco. Anna Wyrubowa wyczuła w tym jednak fałszywy ton: „ta olśniewająca publiczność miała w sobie mało autentycznego entuzjazmu i autentycznej lojalności”708. Według Meriel Buchanan Aleksandra wyglądała straszliwie blado i ponuro, „jej oczy tajemnicze w swym zasępieniu zdawały się koncentrować na jakiejś skrytej, wewnętrznej myśli z pewnością bardzo odległej od zatłoczonego teatru i tych, którzy ją oklaskiwali”709. Poczerwieniała i skrępowana skierowanymi na nią spojrzeniami tylu par oczu, z ulgą opadła na fotel, lecz – w odczuciu Agnes de Stoeckl – nadal „sprawiała wrażenie apatycznej, jakby dotkniętej jakimś bólem”. Rzeczywiście: złe samopoczucie i trudności z oddychaniem okazały się tak uciążliwe, że wyszła po pierwszym akcie. „Szmer niezadowolenia przebiegł przez teatr”, odnotowała Meriel
Buchanan. „Czyż nie powtarzało się to do znudzenia?” – imperatorowa znów nie podjęła najmniejszego wysiłku, aby ukryć swoją niechęć do elit Petersburga710. Tak bowiem odebrano jej rejteradę tamtego wieczoru. Tylko jej córka Olga i mąż wiedzieli, jak straszliwe piętno odcisnęła na niej niedawna, o mało nie zakończona zgonem choroba Aleksego. Zdaniem księżnej Radziwiłłowej właśnie „smutna świadomość” zagrożenia życia syna odpowiadała za „niezwykłe nawyki” carycy. To tłumaczyło, dlaczego „tak bardzo nie cierpi spotykać się z kimkolwiek ani brać udziału w uroczystościach, choćby ze względu na córki”. Dziewczęta, jak to one, i tym razem robiły dobrą minę do złej gry. „Świętowało całe miasto, tłumy ludzi”, napisała w swoim dzienniku Olga, która jednak też wyczuwała zmianę atmosfery w Rosji i nie była całkowicie wolna od obaw: „Dzięki Ci, Boże, że wszystko w porządku”711.
ROZDZIAŁ DWUNASTY
❧ NIECH PAN ZEŚLE SZCZĘŚCIE MOJEMU UKOCHANEMU 23 lutego 1913 roku był wyjątkowym dniem dla osiemnastoletniej wielkiej księżnej Olgi Mikołajewny, gdyż wraz z ojcem, matką i ciotką Olgą Aleksandrowną wzięła udział w swoim pierwszym większym balu publicznym w Petersburgu, w Zgromadzeniu Szlacheckim. Car i caryca nie byli na żadnym balu w mieście od wielkiego balu kostiumowego w 1903 roku i Aleksandra zdecydowała, że musi pójść ze względu na córkę, choć większość dnia spędziła na leżąco. Tym razem także była zmuszona wyjść wcześnie712. Tatiana miała towarzyszyć siostrze, ale leżała, złożona chorobą, w Pałacu Zimowym – kilka dni później doktorzy potwierdzili diagnozę: dur brzuszny713714. Olga przyrzekła sobie, że te rozczarowania nie popsują jej wieczoru. Wyglądała prześlicznie, „ubrana w prostą, bladoróżową, szyfonową suknię”. Podobnie jak w swoje szesnaste urodziny w Liwadii, „tańczyła każdy taniec, ciesząc się tak po prostu, całym sercem, jak każda dziewczyna na swoim pierwszym balu”715. Sama opisała ten wieczór nieco bardziej prozaicznie: „Dużo tańczyłam – zabawa była prześwietna. Masa ludzi (...) było tak pięknie”716. Miała przyjemność tańczyć kadryla i mazura z wieloma swoimi ulubionymi oficerami i była uszczęśliwiona, mając przy sobie swojego serdecznego przyjaciela z carskiego jachtu Nikołaja Sablina. Meriel Buchanan była urzeczona widokiem najstarszej z wielkich księżnych, ubranej z „klasyczną prostotą” i z tylko jednym zwykłym sznurem pereł na szyi, ale pełnej uroku ze swoim „zadartym noskiem”. Olga „miała w sobie czar, świeżość, zniewalającą żywiołowość, które sprawiały, że nie sposób było się jej oprzeć”717. Buchanan ujrzała ją, „jak stojąc na schodach prowadzących w dół z galerii do sali balowej, próbowała rozstrzygnąć na wesoło spór między trzema wielkimi książętami, z których każdy twierdził, że to jemu obiecała następny taniec”. „Gdy na nią patrzyłam – ciągnęła Buchanan – zadawałam sobie pytanie, co też może ją czekać w przyszłości i którego z wielu potencjalnych konkurentów przyjdzie jej poślubić”718. Kwestia przyszłego małżeństwa Olgi nabrała jeszcze większej wagi w roku Trzechsetlecia. Dotychczas życie córek cara było w rosyjskiej prasie tematem tabu, ale oto właśnie po raz pierwszy prezentowano je narodowi. Kuluarowe dyskusje na temat roli Olgi jako najstarszego dziecka rozgorzały ponownie zimą 1912/1913 roku, w czasie kryzysu sukcesyjnego w Rosji. Kiedy śmierć zaglądała w oczy Aleksemu w Spale, młodszy
brat Mikołaja Michał w tajemnicy pojechał do Wiednia, by poślubić tam swoją kochankę Natalię Wulfert – rozwódkę i kobietę z gminu – wiedząc, że jeśli Aleksy umrze, a on odzyska tytuł następcy tronu, Mikołaj nie dopuści do tego morganatycznego małżeństwa. Michał liczył na to, że jeżeli weźmie ślub bez wiedzy brata, zostanie to uznane za fakt dokonany, ale Mikołaj wpadł w furię. Zażądał od Michała zrzeczenia się prawa do tronu i natychmiastowego rozwodu z Natalią dla uniknięcia skandalu. Gdy ten odmówił, zamroził jego aktywa i skazał go na wygnanie z Rosji. Pod koniec 1912 roku w rosyjskich gazetach ukazał się manifest ogłaszający pozbawienie Michała prawa do regencji, dowództwa wojskowego oraz przywilejów carskich. Teraz zgodnie z prawami dziedziczenia, gdyby Mikołaj zmarł przed ukończeniem przez Aleksego dwudziestego pierwszego roku życia, regentem zostałby najstarszy syn wielkiej księżnej Władimirowej Cyryl. Ten jednak był szalenie niepopularny w Rosji, tak jak jego dwaj bracia, następni w kolejności. Dlatego Mikołaj uchylił istniejące prawo i rozkazał hrabiemu Freederickszowi sporządzić projekt manifestu, zgodnie z którym do czasu osiągnięcia przez Aleksego pełnoletności regentką miała zostać Olga, pod nadzorem Aleksandry. Manifest został opublikowany na początku 1913 roku, lecz Mikołaj zrobił to bez porozumienia z Dumą. Jak było do przewidzenia, wielka księżna Władimirowa kipiała gniewem. Ze swojego punktu obserwacyjnego w ambasadzie brytyjskiej Meriel Buchanan dostrzegała, że rodzina imperatora była tamtego roku w fatalnej sytuacji: Ożenek wielkiego księcia Michała wywołał kolosalne zamieszanie i mówi się, że drogi Ces.[arz] jest załamany. Nikt nie wie, co właściwie dolega chłopcu, i gdyby przyszło do najgorszego, kwestia sukcesji stanie się poważna. Najbliżej, rzecz jasna, jest Cyryl, ale nie wiadomo, czy którykolwiek z potomków Władimira dostąpi sukcesji, bo ich matka nie należała do Kościoła prawosławnego, kiedy przyszli na świat. Wtedy padłoby na Dymitra, który musiałby poślubić jedną z carskich córek719. Plotki o planach zaślubin Olgi z Dymitrem, jak widać, nadal krążyły. Kąśliwej Meriel myśl o tym wydawała się trochę zabawna – często widywała Dymitra na stołecznych przyjęciach, gdzie wszyscy uczyli się najbardziej szałowych tańców w sezonie. „Dymitr udzielił mi raz bardzo forsownej lekcji – napisała do swojej kuzynki. – Nie uważasz, że gdyby został kiedyś imperatorem Wszechrosji, byłoby chic móc powiedzieć, że uczył cię kroków bunny hug?”720 Pogłoski o planowanym ślubie ucichły, kiedy Dymitr oświadczył się swojej kuzynce Irinie, jedynej córce wielkiej księżnej Kseni, i dostał kosza, przyjęła bowiem oświadczyny jego przyjaciela Feliksa Jusupowa. Dystans między Mikołajem a Dymitrem rósł z miesiąca na miesiąc, choć książę pozostał adiutantem cara. Romantyczne myśli Olgi skupiały się teraz na kimś znacznie niższym rangą – oficerze Aleksandrze Konstantynowiczu Szwedowie, kapitanie carskiej eskorty. W swoim dzienniku nazywała go akronimem AKSZ, a jego obecność na podwieczorkach u ciotki Olgi była główną atrakcją jej w sumie bardzo ubogiego życia towarzyskiego przez większą część
pierwszego półrocza. Te zabawy nie były niczym więcej, jak tylko małpimi figlami z grupą ulubionych, starannie dobranych oficerów, połączonymi z tańcami przy muzyce z patefonu, dziecinnymi zabawami w kotka i myszkę, w chowanego i w berka. Zabawy w teorii były nadzorowane przez Olgę Aleksandrownę, ale regularnie przeradzały się w śmichy-chichy i przepychanki, pozwalające czterem siostrom wchodzić w bliski kontakt z mężczyznami, z którymi inaczej nie miałyby szans na taką bliskość. Była to szalenie specyficzna, perwersyjna wręcz forma wzajemnego poznawania się, ale ani ich matka, ani ciotka nie widziały w tym nic zdrożnego. Tak więc rosyjskie carówny, wielkie księżne na progu kobiecości, folgowały sobie infantylnym zachowaniem, a kochliwa, wrażliwa Olga wzdychała do mężczyzny, który pod każdym względem był dla niej niedostępny. „Cały czas siedziałam z AKSZ i zakochałam się w nim na zabój – napisała w pamiętniku 10 lutego. – Boże, ratuj. Widziałam się z nim przez cały dzień – na mszy, a potem wieczorem. Było przemiło i zabawnie. On jest taki kochany”721. W następnych tygodniach jej życie, zdominowane przez lekcje, spacery z tatą, siedzenie przy matce i słuchanie, jak Aleksy odmawia pacierz przed snem, wzbogaciło się o te popołudniowe wypady do ciotki Olgi, gdzie grała w głupiutkie gry i rzucała tęskne spojrzenia przystojnemu wąsatemu AKSZ w szykownej czerkiesce722. Tatiana była niepocieszona, że omijało ją tak wiele uroczystości w stolicy w związku z Trzechsetleciem, nie wspominając już o wycieczkach do ciotki Olgi, gdzie i ona chciałaby się spotykać ze swoimi ulubionymi oficerami. Ze względu na jej chorobę (którą doktor Botkin i Trina Schneider wkrótce się zarazili) rodzina musiała opuścić Pałac Zimowy już 26 lutego i wrócić do Carskiego Sioła. Wcześniej jednak Tatiana poprosiła swoją opiekunkę Szurę Tieglewą, aby zatelefonowała do Nikołaja Rodionowa i przekazała mu, że księżna byłaby zachwycona, gdyby kilku oficerów raczyło przyjść i przemaszerować przed jej oknem w Pałacu Zimowym, by mogła ich przynajmniej zobaczyć. Rodionow i Nikołaj Wasiljewicz Sablin spełnili jej życzenie z rozkoszą i wspominali później stojącą w oknie biedną chorą dziewczynkę owiniętą w koc, dziękującą im skinieniem głowy723. Po powrocie do Pałacu Aleksandrowskiego Tatiana została natychmiast odseparowana od sióstr i walczyła z chorobą przez ponad miesiąc. 5 marca trzeba było ściąć jej piękne, długie, kasztanowe włosy i do czasu, aż odrosną na zadowalającą długość (trwało to do końca grudnia), nosiła perukę zrobioną z tego, co obcięto724. Skazana na pobyt w domu ze schorowaną matką – obie były zmuszone opiekować się sobą nawzajem – Tatiana odważyła się wyjść na balkon pokoju Aleksandry dopiero na początku kwietnia, ale szybko wróciła do środka, bo wciąż jeszcze było mroźno i śnieżnie. Kiedy nareszcie wyszła na dwór, czuła się ogromnie skrępowana z powodu peruki. Pewnego razu, kiedy skakała przez skakankę z Marią Rasputin i młodymi oficerami z Korpusu Paziów, podbiegł do niej ze szczekaniem pies Aleksego. Stopa zaplątała się Tatianie w sznur i dziewczynka się potknęła. Jak potem wspominała Maria, gdy Tatiana się przewracała, „włosy nagle spadły jej z głowy i ku naszemu zdumieniu okazało się, że miała na głowie perukę. Oczom naszym
i dwóch zakłopotanych oficerów ukazał się czubek jej głowy, na którym zaczynały rosnąć krótkie, rzadkie włosy”. Przerażona Tatiana „skoczyła na równe nogi, chwyciła perukę i pognała w stronę najbliższej kępy drzew. Była cała w pąsach i tamtego dnia już się nie pokazała”725. Dziennik Mikołaja z zimowych miesięcy 1913 roku w Pałacu Aleksandrowskim opisuje doświadczenie opieki rodzicielskiej nad czterema córkami w zastępstwie wiecznie chorej żony. Bez względu na to, ile dokumentów czekało na jego podpis, ile spotkań z ministrami, audiencji publicznych czy przeglądów wojskowych wypełniało mu dzień, o tej porze roku, którą spędzali w zacisznym Carskim Siole, zawsze znajdował czas dla dzieci. Historycy mogą mu zarzucać, że był słabym carem i reakcjonistą, ale nie mogą zaprzeczyć, że był wzorem ojcostwa. W styczniu i lutym, wyjątkowym czasie dla niego i jego córek, zabierał wszystkie do teatru, na spektakle baletowe Konik Garbusek, Don Kichot i Córka faraona – w tym ostatnim zachwyciła je primabalerina Anna Pawłowa. Jako najstarsza Olga (i Tatiana, dopóki nie przeszkodziła jej choroba) dodatkowo mogła podziwiać opery – Madame Butterfly, Legendę o niewidzialnym grodzie Kitieżu oraz Lohengrin Wagnera – ta ostatnia wzruszyła ją szczególnie726. Najczęściej jednak – niezależnie od pogody – dziewczęta spędzały czas z papą w parku, na ożywczych przechadzkach, jeździe na rowerach, pomaganiu mu w kruszeniu lodu na kanałach, jeździe na nartach i zjeżdżaniu z lodowej górki, również w towarzystwie Aleksego (kiedy dostatecznie wydobrzał) w specjalnie zaprojektowanym bucie z aparatem ortopedycznym. Dziewczynki uwielbiały mieć tatę tylko dla siebie. Mikołaj chodził szybkim krokiem i nie uznawał kompromisów w tej materii, więc córki nauczyły się dotrzymywać mu kroku albo godzić się z tym, że zostaną w tyle. Olga zawsze szła najbliżej ojca, po jednej stronie, Tatiana po drugiej, a Maria i Anastazja swobodnie biegały przed nimi, ślizgały się na oblodzonych ścieżkach i obrzucały śnieżkami. Każdy, komu zdarzyło się spotkać cara z córkami w parku Aleksandrowskim, zauważał, jak wielką dumą napawały go dziewczynki. „Był uszczęśliwiony, gdy ludzie je podziwiali. Jego pełne dobroci niebieskie oczy mówiły do nich: »No proszę, jakie cudowne mam córki«”727.
❧ Wieczorem 15 maja car z rodziną pojechali carskim pociągiem do Moskwy, a stamtąd wyruszyli w dwutygodniowy rejs po Wołdze statkiem parowym Mieżeń, w ramach dalszych obchodów Trzechsetlecia dynastii. W czasie tej dość męczącej eskapady robili przystanki w ważniejszych ośrodkach religijnych Złotego Pierścienia Rosji, podążając tą samą trasą, którą pokonał pierwszy car z rodu Romanowów ze swojej rodzinnej wsi do Moskwy w 1613 roku728. Była to od wieków jedna z ważniejszych tras pielgrzymkowych, a Aleksandra od dawna miała chęć ją zobaczyć, Mikołaj zaś był tam ostatnio w 1881 roku. Po odwiedzeniu miejsc kultu we Włodzimierzu, Bogolubowie i Suzdalu rodzina carska
przybyła do Niżnego Nowogrodu na nabożeństwo w pięknym soborze Przemienienia Zbawiciela, potem wsiadła na parowiec i 19 maja Wołgą dopłynęła do Kostromy. W każdej miejscowości miejscowi dygnitarze i duchowni witali ich tradycyjnie chlebem i solą. Biły cerkiewne dzwony, grały orkiestry wojskowe, a na brzegach rzeki gromadziły się tłumy chłopów – niektórzy z nich brodzili w wodzie – by obejrzeć przepływającą rodzinę imperatora. Aleksandra bała się, że może w związku z tym dojść do podobnej tragedii jak kiedyś na Chodynce, ale sprawiały jej przyjemność spotkania z pobożnymi babuszkami – zatrzymywała się i zamieniała z nimi kilka słów na brzegu, rozdawała im pieniądze i święte obrazki729. Kostroma była najważniejszym punktem podróży, gdyż właśnie tam, w monasterze Ipatiewskim730, szesnastoletni Michaił Romanow znalazł schronienie w okresie wstrząsów politycznych i przyjął delegację bojarów, którzy przybyli z Moskwy prosić go o objęcie tronu. Klasztor miał własne muzeum familii Romanowów, które rodzina zwiedziła po nabożeństwach. Na koniec przewidziano odsłonięcie pomnika upamiętniającego trzysta lat dynastii. Była to największa atrakcja całej eskapady: nieprzebrane tłumy witały entuzjastycznymi okrzykami rodzinę carską, gdy ta sunęła ulicami udekorowanymi flagami i insygniami Romanowów, a chłopi manifestowali tradycyjną wierność swemu batiuszce, padając na kolana, gdy grano hymn narodowy731. Te dowody oddania utwierdziły Aleksandrę w przekonaniu, że prosty lud ich kocha: „Sama widzisz, jakimi tchórzami są ci ministrowie – powiedziała do Jelizawiety Naryszkiny. – Ciągle straszą cara groźbą rewolucji, a tu spójrz, wystarczy jedynie, byśmy się ukazali, i natychmiast podbijamy ich serca”732. Olga była rozanielona, kiedy po przybyciu do Jarosławia zobaczyła ukochanego AKSZ w szeregach witającej ich straży honorowej. Po jeszcze jednym tłumnym przywitaniu i wizycie w domu sierot wybudowanym na pamiątkę Trzechsetlecia Aleksandra musiała odpocząć, a dziewczęta udały się z ojcem na wystawę miejscowego wytwórstwa, nabożeństwo modlitewne, a następnie na kolację i wieczorek muzyczny. O północy cała rodzina wsiadła wreszcie do pociągu do Rostowa. „Fura prezentów, jestem bardzo zmęczona, strasznie to było długie i nudne, poza tym wielki upał”, zanotowała w swoim dzienniku Olga. Ale przecież „był tam miły, uroczy AKSZ. Strasznie się ucieszyłam na jego widok”. „Biedna mama” była jednak bardzo zmęczona. „Serce w stanie numer 3, boli. Chroń ją, Panie Boże”733. Aleksandra nie wstała z łóżka przez cały następny dzień. W czasie rejsu po Wołdze Nikołaj Wasiljewicz Sablin widział, jakim obciążeniem było dla Mikołaja pilnowanie harmonogramu i radzenie sobie z humorzastą żoną, wiecznie słaniającą się ze zmęczenia i prawie nic niejedzącą; zauważył, że Aleksandrze często na cały dzień starczało kilka gotowanych jajek734.
❧ Rodzina wróciła do Moskwy 24 maja na punkt kulminacyjny swojej podróży. „Kochany
AKSZ znowu uśmiechał się sprzed tłumu naprzeciwko” w szeregu oficerów eskorty czuwającej nad Romanowami, gdy wysiadali z powozów735. Sfery urzędowe postarały się o to, aby uroczystości w sercu starego księstwa moskiewskiego przyćmiły te w Petersburgu i miały triumfalny charakter, na wzór wjazdu do Moskwy cara Aleksandra I w pierwszych dniach wojny 1812 roku z Francją. Mimo to księciu Szwecji Wilhelmowi, który przybył na uroczystości, tłumy wydały się przygaszone: Imperator oszczędnymi gestami pozdrawiał tłumy z lewej i z prawej, nie zmieniając wyrazu twarzy; nie sposób było wyczuć żadnego entuzjazm po którejkolwiek ze stron. Muzycy przeważnie stali i się gapili, nieliczni czynili znak krzyża albo padali na kolana przed głową Cerkwi. Było w tym więcej respektu i zaciekawienia niż spontanicznej serdeczności, więcej przykładnego posłuszeństwa niż zaufania. Ot, trzymani w ryzach poddani, nie wolni obywatele. Było to przykre, obce i tak odległe od tego, jak się rzeczy mają u nas [w Szwecji], jak to tylko możliwe. Przepaść między władcą a narodem rzucała się w oczy bardziej niż kiedykolwiek736. Także w trakcie tych uroczystości ujawniła się ułomność Aleksego. 25 maja, kiedy rodzina zeszła w procesji Czerwonymi Schodami na Kremlu, Rosjanie z przerażeniem patrzyli na carewicza niesionego na rękach przez jednego z Kozaków ze straży przybocznej cara. „Jak przykro oglądać następcę tronu Romanowów tak słabego, chorowitego i bezradnego”, napisał premier Kokowcow, który słyszał też westchnienia współczucia w tłumie737. Złe samopoczucie imperatorowej również rzucało się w oczy – podczas ceremonii na jej twarzy rozlał się brzydki czerwony rumieniec. Dla kontrastu cztery córki Romanowów wydawały się odprężone, choć może trochę nieobecne duchem pod koniec wyczerpujących, jak się okazało, dwóch tygodni. Jeden ze strażników na Kremlu zwrócił uwagę, jak „rozglądały się dookoła znudzone, jadły winogrona i słodycze”, aczkolwiek cały czas „zachowywały się bardzo naturalnie i bezpretensjonalnie”738. Przed powrotem do Carskiego Sioła Olga i Tatiana bawiły się na balu w moskiewskim Zgromadzeniu Szlacheckim. Aleksandra nie wytrzymała dłużej niż godzinę, za to dwie siostry z przyjemnością otworzyły bal i tańczyły z wieloma oficerami z pułku erewańskiego. W czasie kadryla wzrok Olgi znów powędrował w stronę „uśmiechającej się z daleka przeuroczej twarzy AKSZ”739. Nazajutrz rano w drodze na dworzec zdawało się jej, że mignął jej w „czerwonej czapce na jednym z balkonów w oddali”. Spotkała się z nim ponownie niebawem, 2 i 6 czerwca u ciotki Olgi. Jak zwykle po herbacie, kolacji i miłej pogawędce na otomanie siostry pozwoliły sobie na hałaśliwe, dziecinne gonitwy i przepychanki w ogrodzie ze swoim „stałym składem” oficerskim – nie zabrakło AKSZ ani drugiego wielkiego ulubieńca Wiktora Zborowskiego z eskorty cara. 6 czerwca sprawy wymknęły się spod kontroli podczas zabawy w chowanego na piętrze, kiedy wszyscy „strasznie się rozszaleli i przewrócili wszystko do góry nogami, zwłaszcza jedną wielką szafę. Dziesięć osób weszło do środka i w dodatku wyłamało drzwi, a śmiechom nie było
końca”740. Można to uznać za potrzebne rozładowanie nadmiaru energii, jednak – przynajmniej w wypadku dwóch starszych sióstr – z pewnością był w tym pierwiastek ukrytego napięcia seksualnego. Jak zawsze jednak o wyznaczonej porze przyjechał po nie samochód i o siódmej wieczorem odwiózł je do Carskiego Sioła. Olga wracała do domu z ciężkim sercem, gdyż dowiedziała się, że AKSZ „w sobotę wyjeżdża na Kaukaz. Chroń go, Panie Boże”.
❧ Przez cały jubileuszowy rok 1913 carska machina propagandowa utrwalała obraz paternalistycznej monarchii Romanowów, z kochającą, pobożną i cnotliwą rodziną na czele – obraz uwieczniony na tysiącach oficjalnych fotografii sprzedawanych tamtego roku w Rosji na pocztówkach. Oficjalne wizerunki wprawiały jednak wielu rosyjskich chłopów w zdumienie, bo przedstawiały nie autorytarnego, wszechmocnego cara, jakże odległego na swoim tronie – jak bez wątpienia wielu z nich go postrzegało – lecz kogoś zwyczajnego, prawie mieszczanina, w domowych pieleszach, otoczonego kobietami, których dominacja nasuwała pytanie o jego męskość, a więc również predyspozycje do rządzenia741. Rola sióstr jako dodatku do brata potwierdzała natomiast obiegowy sąd o nich jako o niesprawiających kłopotów posłusznych córkach. Znalazł on doskonałe odzwierciedlenie w oficjalnej, hagiograficznej monografii zatytułowanej w angielskim przekładzie The Tsar and His People (Car i jego naród). Napisana z okazji Trzechsetlecia przez generała majora Andrieja Elchaninowa, członka carskiej świty, podsumowała siostry obcesowo jako wychowane zgodnie z zasadami Świętej Cerkwi Prawosławnej i przyuczane do roli dobrych, troskliwych gospodyń (...). Odznaczają się nieprzeciętnym zmysłem obserwacji, życzliwością i współczuciem, a ich sposób bycia cechuje prostota i wdzięk. Angażują się czynnie we wspieranie ubogich, zwłaszcza dzieci, a ich pomoc przyjmuje formę nie pieniędzy, lecz przydatnych przedmiotów, własnoręcznie przez nich zrobionych lub też wydzierganych742. Takie opisy utrwalały stereotyp sióstr jako nieróżniących się od siebie i niewyróżniających się na tle ogółu – księżne zresztą poniekąd miały w tym udział, często przedstawiając się jako OTMA. Ich oficjalny obraz pozostawał monochromatyczny i kładł nacisk na prymat przyjemności domowych nad tymi bardziej światowymi: „Poza okresami ferii rzadko bywają w teatrze, a rodzice zabierają je do opery tylko w Boże Narodzenie lub inne dni świąteczne”. To akurat było prawdą; z perspektywy czasu można zaryzykować tezę, że pozbawione kontaktów z młodymi ludźmi ze swojej warstwy społecznej oraz towarzyszących im doświadczeń siostry utknęły w sterylnym, sztucznym świecie, skazane na wieczną niedorosłość. „Dlaczego widywano je tylko – pytała Meriel Buchanan – na Te Deum, przeglądach wojsk i innych wydarzeniach państwowych?”743 Powiew świeżości
wnosiła do ich życia już tylko ciotka Olga, ale na razie podwieczorki u niej w Petersburgu zostały zawieszone, gdyż po powrocie z Moskwy cała rodzina od razu wyruszyła do Finlandii, na czterotygodniowe wakacje na Sztandarcie744. Wszyscy byli zmęczeni rejsem po Wołdze, więc wczasy upływały w leniwej atmosferze. Dla Olgi były jednak pełne emocji, gdyż pod nieobecność AKSZ zainteresowała się innym przystojnym wąsatym oficerem z carskiego jachtu, którego w swoim dzienniku oznaczała skrótem „Paw. Al.”. Świeżo awansowany porucznik Paweł Aleksiejewicz Woronow miał dwadzieścia siedem lat i dołączył do załogi jachtu w kwietniu. Spodobał się Oldze, gdy tylko stanęła na pokładzie 10 czerwca. Przesiadywała z nim w sterowni, kiedy miał wachtę, albo przychodziła tam dyktować mu wpisy do dziennika pokładowego. Wkrótce znaleźli sobie ulubione miejsce schadzek – między kabiną telegrafisty a jednym z kominów, gdzie często siadywali i gawędzili z Tatianą i jej faworytem Nikołajem Rodionowem. W ciągu dnia Paweł czasem dołączał do dziewcząt i ich ojca na lądzie – rozgrywali zacięte pojedynki tenisowe (Paweł był ulubionym partnerem Mikołaja w tej grze), chodzili na spacery albo pływali. Po powrocie na pokład urządzali seanse filmowe i grali w karty. Wszystko to wydawało się niewinne i pozbawione podtekstów, jednak Olga nie mogła dojść do ładu ze swoimi emocjami. Wszyscy lubili sympatycznego Woronowa, szczególnie Aleksy, którego Woronow często nosił na rękach, gdy carewicz niedomagał. Pod koniec czerwca Olga pisała już, że Paweł „jest taki uczuciowy”, i wykorzystywała każdy pretekst, by pobyć z nim sam na sam – często po prostu siedziała, wpatrując się w niego, gdy pełnił wachtę na mostku745. Każde zajęcie, w którym Paweł z jakiegoś powodu nie uczestniczył, określała jako „nudne”, a gdy się pojawiał, „było tak przytulnie i obłędnie miło”. Do 6 lipca jej uczucia jeszcze bardziej się rozwinęły: „Podyktowałam mu dane do dziennika pokładowego. Potem do po siedemnastej siedzieliśmy na kanapie. Kocham go z całego serca”746. 12 lipca, w ostatnim dniu przed powrotem do Peterhofu, przesiedziała z nim w sterowni cały dzień. „Było mi tak smutno. Stałam obok niego, kiedy rozkładano trap. Zeszłam z pokładu około szesnastej. Tak strasznie trudno rozstać się z ukochanym Sztandartem, z oficerami i z moim cukiereczkiem (...). Chroń go, Panie Boże”747. W następnych tygodniach w Peterhofie dostawała czasem telefony od Pawła i od niezawodnego Nikołaja Sablina, którego tak szanowała. Pomagało jej to znosić smutną litanię niemal codziennych matczynych niedyspozycji. Mamę ciągle coś bolało: a to serce, a to twarz, a to nogi, była przemęczona albo miała straszną migrenę. Aleksy też czuł się marnie – od „zbyt energicznych wymachów w czasie zabawy” rozbolało go ramię, i to tak bardzo, że w połowie lipca wezwano do niego Grigorija. Rasputin przyjechał o siódmej wieczorem, posiedział z Aleksandrą i Aleksym, a przed wyjściem porozmawiał chwilę z Mikołajem i dziewczynkami. „Tuż po jego odejściu – zanotował Mikołaj w dzienniku – ból zelżał, chłopiec się uspokoił i zasnął”748. Olga często siedziała przy bracie i matce, dodając im otuchy (podobnie jak Tatiana), a w wolnych chwilach jeździła konno albo grała
w tenisa. Jej poprzedni obiekt westchnień AKSZ zjawiał się od czasu do czasu w szeregach eskorty i Olga cieszyła się na jego widok, ale jej myśli krążyły wokół jachtu, który płynął właśnie na Morze Śródziemne. Na początku sierpnia dwie starsze siostry rozpoczęły przygotowania do pierwszego oficjalnego wystąpienia na manewrach wojskowych planowanych na 5 sierpnia w Krasnym Siole. Przez kilka dni trenowały jazdę konną przed tym wielkim wydarzeniem, swoim pierwszym w życiu przeglądem własnych pułków, konno i w uniformach – Olga w stroju 3. Jelizawietgradzkiego Pułku Huzarów, niebiesko-czerwonym ze złotymi szamerunkami, i na swoim koniu Regencie, Tatiana w granatowo-błękitnym mundurze 8. Wozniesieńskiego Pułku Ułanów, na koniu Robino. Były teraz najmłodszymi paniami pułkownikami na świecie – a w dniu manewrów pokazały, że są godne swojej rangi: „Obie wielkie księżne poprowadziły swoje pułki galopem przed obliczem imperatora”, w asyście wielkiego księcia Mikołaja, głównodowodzącego carskiej armii749. „Żar lał się z nieba, a one bardzo się denerwowały, ale były cudowne i spisały się na medal. Jestem pewien, że car pękał z dumy, gdy po raz pierwszy – i niestety ostatni! – oglądał swoje córki w wojskowym ordynku”, wspominał później książę Gawrył Konstantynowicz. Zarazem jednak był to kolejny doniosły moment, którego ich matka nie mogła oglądać ze względu na swoją chorobę, gdyż w swoim buduarze zmagała się z atakiem newralgii. Dwa dni później w czterdziestostopniowym upale rodzina cara wyjechała na południe, do Liwadii. Aleksy był ciągle osłabiony i narzekał na znienawidzone kąpiele błotne, którym poddawano go dwa razy w tygodniu. Miał za to wreszcie oficjalnego guwernera. Mikołaj i Aleksandra chcieli wyznaczyć do tej roli kogoś ze swojej świty z wojska lub marynarki, lecz ostatecznie zaoferowali posadę Pierre’owi Gilliardowi. Nie wszystkim się to spodobało – Gilliard był doskonałym pedagogiem, bardzo rzetelnym i skrupulatnym, ale też bardzo nierosyjskim, jak zauważył Nikołaj Sablin750. Niektórzy uznali przekazanie opieki nad carewiczem Szwajcarowi, republikaninowi, za co najmniej niestosowne. Gilliard przyjął pracę ze świadomością odpowiedzialności, jaka na niego spadła, gdyż doktor Derewienko chwilę wcześniej poinformował go w prywatnej rozmowie, że Aleksy ma hemofilię. „Czy kiedykolwiek przywyknę do tej strasznej odpowiedzialności, którą na siebie przyjąłem?”, pytał swojego brata w liście751. Aleksy wydał mu się bardzo niezdyscyplinowany; jego zdaniem nieustanny dozór „wujka” Derewienki wzmacniał nerwowość i niepokój ruchowy chłopca. Pod koniec listopada jego podopieczny miał kolejny wypadek, w sali lekcyjnej – spadł z krzesła, na które się wdrapał, i uderzył się w nogę. Obrzęk szybko rozprzestrzenił się z tylnej części kolana do kostki. Inny marynarz z jachtu Sztandart Kliment Nagorny, który od niedawna pomagał Derewience w opiece nad Aleksym, okazał „wzruszającą dobroć” i siedział przy nim. Od czasu do czasu drzwi do pokoju się uchylały i jedna z sióstr wsuwała się na palcach, by pocałować chorego brata752. Znowu zdawało się, że ocaliły go tylko modlitwy Grigorija, który przebywał wtedy w Jałcie; jednak z tą samą zatrważającą regularnością, jak po każdej kontuzji,
carewicz potrzebował wielu miesięcy, żeby dojść do siebie.
❧ 9 sierpnia Olga weszła na pokład Sztandarta w Sewastopolu, by popłynąć do Liwadii, i ponownie zobaczyła Pawła Woronowa, którego od tej pory nazywała w dzienniku skrótem „S” – od rosyjskich słów sokrowiszcze – „skarb”, sołnce – „słońce” i sczastje – „szczęście”, których często używała na określenie najdroższych osób. Do końca roku jej cały świat kręcił się wokół Pawła Woronowa. Dzień po dniu pisze w dzienniku: „tak nudno bez mojego S, koszmarnie”; „pusto bez niego”; „nie widziałam się z S i było mi smutno”753. Paweł był chodzącym ideałem: słodki, uprzejmy, łagodny, szlachetny. Za każdym razem była „szczęśliwa, taka strasznie szczęśliwa”, gdy go widziała choćby przez chwilę. Była niepocieszona, kiedy dzień mijał jej bez obiektu uczuć, i jak każda zakochana po uszy nastolatka, wykorzystywała wszelką okazję do zobaczenia go i chwytała każde jego słowo. Było to coś więcej niż zwykłe delikatne flirty i kokieteria, na które Olga i Tatiana pozwalały sobie wobec oficerów z carskiej świty. Olga przeżywała udręki pierwszej miłości – która, co gorsza, nie miała najmniejszych widoków na spełnienie. Żaden z oficerów ze Sztandarta nigdy nie złamał niepisanego kodeksu honorowego, którego przestrzegali w stosunkach z córkami cara. Woronow był oczarowany Olgą, a zainteresowanie z jej strony wzruszało go i na pewno mu pochlebiało; kiedy rodzina cara opuściła pokład, jego koledzy zauważyli, że często kierował lornetkę w stronę Białego Pałacu, w nadziei, że dojrzy na balkonie jej białą sukienkę. Olga zerkała przez lornetkę ze swojego punktu obserwacyjnego – być może tak się umówili754. Cokolwiek Woronow czuł, zdecydowanie wykluczał miłość w swoich nieśmiałych kontaktach z najstarszą córką cara i ograniczał się do tkliwych, porozumiewawczych spojrzeń, niezobowiązujących pogawędek przy herbatce na pokładzie, partii tenisa czy wspólnego wklejania zdjęć do albumu. Chętnie partnerował jej też na małych, nieoficjalnych potańcówkach na jachcie, na przykład w osiemnaste urodziny Olgi, kiedy wszyscy zauważyli, że młoda księżna tańczyła głównie z nim. W grudniu 1913 roku Olga miała za sobą już pięć miesięcy znajomości, a jej uczucia, jak było do przewidzenia, stały się jeszcze gorętsze i księżna zaczęła używać do ich opisu specjalnego szyfru – zupełnie jak w młodości jej matka – złożonego z symboli przypominających gruzińskie pismo odręczne. Paweł był teraz „jej ukochanym skarbem”, co sugerowało pewną wzajemność, i czuła się szczęśliwsza niż kiedykolwiek przedtem755. We wrześniu w jej zapiski wkradł się jednak pewien niepokój. Paweł nie przychodził już tak często. Olga nieraz nie widziała go przez kilka dni: „Tak mi źle bez mojego S, okropnie!”. Nie pocieszał jej nawet widok drogiego przyjaciela AKSZ, który służył w straży przybocznej w Liwadii756. Życie wróciło na stare tory: rano lekcje, potem siedzenie przy chorej mamie albo bracie, tenis, od czasu do czasu spacery lub konne przejażdżki. Od rozczarowania przez nudę i rozdrażnienie aż
po udawaną obojętność – Olga Mikołajewna zaliczała całe spektrum emocji zakochanej nastolatki. W dniach bez S nie mogła się skupić i z typową dla dziewcząt, w których buzują hormony, zmiennością wracała myślami do AKSZ. Dała mu nowe przezwisko – Szurik – i przypominała sobie, że był „kochany” i ładnie prezentował się w mundurze, zwłaszcza w jej „ulubionej ciemnej marynarce”757. Jak się potem okazało, w czasie urlopu Paweł odwiedzał Kleinmichelów, bliskich znajomych rodziny cara, którzy mieli posiadłość w Koreiz. Pewnego razu hrabina Kleinmichel została zaproszona do Białego Pałacu na lunch. Przyjechała ze swoją młodą bratanicą Olgą i nagle wszystko stało się jasne: Paweł Woronow i Olga Kleinmichel mieli się ku sobie. Gdy niedługo potem, w październiku, Olga Mikołajewna zobaczyła go na balu dobroczynnym, wyczuła już między nimi pewien chłód: „Widziałam mojego S tylko raz, podczas kadryla, nasze spotkanie było jakieś dziwne, trochę smutne, nie wiem”758. Chwilę potem z typową nastoletnią dezynwolturą oznajmiła: „Już się przyzwyczaiłam do nieobecności S”, ale jakże ją zabolało, kiedy 6 listopada na wieczorku tanecznym w Białym Pałacu spostrzegła, że „tańczył przez cały czas tylko z Kleinmichelami [sic]”759. Poczuła się urażona i kilka dni później próbowała to zbagatelizować: „Dobrze, gdy go widzę, a jednocześnie niedobrze. Nie odezwałam się do niego słowem i wcale nie chcę”760. Mogła bawić się w chowanego w pałacu z Szurikiem oraz Rodionowem i „wygłupiać się do woli”, mogła wybrać się na film do Jałty. Jednak gdy wracała do domu, jej życie toczyło się starym trybem: Aleksy płakał, ponieważ bolała go noga, zmęczona mama nie wstawała z łóżka, a jej serce było znowu w stanie numer 2761. W grudniu Olga bała się już swoich uczuć do S i tego, że ciągle tylko o nim myślała, więc może dobrze się stało, że 17 grudnia rodzina cara opuściła Liwadię, choć tego roku szczególnie przykro było się z nią rozstawać. „Została w nas wszystkich tęsknota za Krymem”, napisał Mikołaj w dzienniku762. Oldze było „nudno bez wszystkich przyjaciół, jachtu i S, ma się rozumieć”. Wreszcie 21 grudnia dotarła wiadomość: „Dowiedziałam się, że S ma poślubić Olgę Kleinmichael [sic]”. Olga zareagowała lakonicznie, lecz z godnością: „Niech Pan ześle szczęście mojemu ukochanemu”763. Czy Mikołaj i Aleksandra zaaranżowali zaręczyny Pawła Woronowa z Olgą Kleinmichel, żeby oszczędzić córce daremnych miłosnych cierpień? Dla wszystkich – i dla nich z pewnością też – było oczywiste, że księżna się w nim zakochała, choć czy z wzajemnością, nie wiadomo. Może Paweł czuł, że jego przyjaźń z wielką księżną zaczyna przekraczać dozwolone granice, i w poczuciu odpowiedzialności dyskretnie się odsunął. Mikołaj i Aleksandra niewątpliwie z radością powitali jego zaręczyny z Olgą Kleinmichel, ale dla Olgi Mikołajewny był to cios. Próbowała tłumić swój ból nawet na kartach dziennika. Ból złamanego serca to jedno, ale przymus oglądania Pawła z narzeczoną i słuchania sióstr dyskutujących z przejęciem o zbliżającym się ich weselu w Carskim Siole – to już zupełnie co innego. W styczniu ciotka Ella przyjechała do Carskiego Sioła z hrabiną Kleinmichel, Olgą i S,
tyle że teraz S – skarb Olgi, jej szczęście – należał do innej dziewczyny o tym samym imieniu. „Boli mnie serce, to takie bolesne, źle się czuję i spałam tylko półtorej godziny”764. Boże Narodzenie tamtego roku było dla niej smutne. Po odwiedzeniu babci w Pałacu Aniczkowskim i rozdaniu prezentów oficerom z eskorty wszystko było znowu po staremu, a sylwester w Carskim Siole upłynął w zimowej aurze: „O 11.00 wieczorem wypiłam herbatę z papą i mamą i powitaliśmy nowy rok w cerkwi garnizonowej. Dziękuję za wszystko Bogu. Śnieżyca. –9 stopni”765. Cała rodzina Romanowów uznała ślub Pawła Woronowa, zawarty 7 lutego 1914 roku w cerkwi garnizonowej w Carskim Siole, za głęboko wzruszający. Olga zachowała swoje uczucia dla siebie i nie wyżaliła się nawet w swoim dzienniku: Około 14.30 wyruszyliśmy we troje, mama, tata i ja, do cerkwi garnizonowej na ślub P.A. Woronowa i O.K. Kleinmichael. Niech Bóg obdarzy ich szczęściem. Państwo młodzi byli zdenerwowani. Poznaliśmy rodziców S i dwie siostry, urocze dziewczyny. Później pojechaliśmy do Kleinmichaelów. Na przyjęciu w domu było dużo gości766. Woronow zaraz potem wziął dwumiesięczny urlop, a po powrocie z niego został przeniesiony na jacht carski Aleksandria jako dowódca wachty. Olga nadal widywała go od czasu do czasu w Carskim Siole i dalej posługiwała się skrótem S, gdy o nim pisała w dzienniku, lecz jej krótkie doświadczenie prawdziwej miłości dobiegło końca. Żona Woronowa mawiała później, że „wspomnienie czterech lat służby w najbliższym otoczeniu rodziny imperatora było dla Pawła świętością”. Paweł nigdy, ani razu nie zająknął się nawet o tym, co łączyło go z wielką księżną Olgą Mikołajewną – to wspomnienie zachował dla siebie aż po grób767.
ROZDZIAŁ TRZYNASTY
❧ BOŻE, CHROŃ CARA! Ostatni wielki sezon zimowy w Petersburgu na przełomie roku 1913 i 1914 był zdaniem wielu, którzy go widzieli, bajeczny – drugiego takiego nie pamiętały „najstarsze matrony”768. Wieńcząca udany rok Trzechsetlecia seria przyjęć wydanych przez najwspanialsze rosyjskie domy arystokratyczne wyznaczała „zmierzch dynastii”, jak wspominała Edith Almedingen – „zmierzch na tyle wspaniały, by zdobył stałe miejsce w pamięci”769. Wybujały splendor ograniczał się rzecz jasna do miejsc ulubionych przez największych krezusów, którzy uciekali przed rozpaczliwą nudą w „wir światowych uciech” i „całymi tygodniami prawie nie widywali światła dziennego w ciągu sześciu godzin zimowego słońca”770. Rosyjska arystokracja żyła tym, co działo się w przegrzanych, zbytkownych pałacach i najdroższych sklepach na Newskim Prospekcie, pełnych luksusowych zachodnich towarów, i nie przyjmowała do wiadomości widocznych w mieście narastających niepokojów społecznych podsycanych biedą, rozmaitymi niedoborami i długotrwałymi represjami politycznymi771. Tego roku ci z dojściami do opanowanej przez koterie śmietanki towarzyskiej Petersburga mogli wybierać z wachlarza wytwornych przyjęć, amatorskich przedstawień teatralnych i balów maskowych, opisywanych i fotografowanych z pietyzmem przez luksusowe pismo „Stolica i usad’ba” (Stolica i wiejska posiadłość), którego tytuł sugerował bajkowe życie wybrańców posiadających rezydencje w obu miejscach. Po inaugurującym sezon czterodniowym Wielkim Kiermaszu Bożonarodzeniowym wielkiej księżnej Władimirowej w Dworskim Zgromadzeniu przebojami tamtej zimy były: bal mitologiczny księżniczki Obolenskiej w jej wielkim białym pałacu nad Mojką, bal przebierańców u hrabiny Kleinmichel z kostiumami projektu Léona Baksta, a także dwa inne wystawne bale – jeden „w czerni i bieli”, drugi z perukami i kolorowymi turbanami – wydane przez bajecznie bogatą księżniczkę Betsy Szuwałową w jej pałacu nad Fontanką. Poza tym były jeszcze niezliczone, nieco spokojniejsze „białe bale” dla debiutujących w towarzystwie panien, ubranych w obowiązkową biel i pilnowanych przez przyzwoitki, „różowe bale” dla młodych mężatek oraz tańce w ambasadach; z tych ostatnich największym zainteresowaniem cieszyły się dwa przyjęcia w ambasadzie brytyjskiej na Nabrzeżu Angielskim. Damy z towarzystwa przybywały tłumnie na spektakle baletu carskiego w Teatrze Maryjskim, żeby zobaczyć największe primabaleriny – Matyldę Krzesińską i Annę Pawłową, a panowie dogadzali sobie na wystawnych prywatnych
kolacjach połączonych z grami hazardowymi w ulubionym lokalu wielkiego księcia Dymitra – Imperialnym Jacht Klubie772. Caryca oczywiście ani myślała pozwolić córkom na udział w którejś z tych imprez, a specjalny bal – 13 lutego 1914 roku w Pałacu Aniczkowskim – wydała z okazji oficjalnego debiutu towarzyskiego Olgi i Tatiany ich babcia, i to on był główną atrakcją sezonu. Gości witali „mistrzowie ceremonii w wyszywanych złotem strojach dworskich, czarnych jedwabnych pumpach i pończochach oraz skórzanych pantoflach z klamerkami”, trzymający „cienkie laski z kości słoniowej, z którymi wyglądali jak rokokowi pasterze”773. Stamtąd zaproszeni goście przechodzili do sali balowej – obok „dwóch wysokich etiopskich lokajów w orientalnych kostiumach i wysokich turbanach” – gdzie oczekiwali na wejście imperatora i imperatorowej oraz Tatiany i Olgi, dwóch „wysmukłych ślicznych istot”, które patrzyły na zgromadzonych „ze swego rodzaju rozbawionym zaciekawieniem”774. Po uroczystym polonezie, którym car otworzył bal, nastąpił niezręczny moment. „Żaden z młodych mężczyzn nie ruszył się, żeby poprosić którąś z dwóch wielkich księżnych do tańca – zauważyła inna debiutantka Helena Izwolska. – Czyżby wszyscy byli zbyt nieśmiali, by się na to odważyć? Czy może nagle zdali sobie sprawę, że te dwie dziewczyny są im zupełnie obce?”775 Po krępującej chwili niepewności „wypchnięto naprzód” kilku oficerów z carskiej eskorty, którzy już kiedyś z nimi tańczyli, choć nie ulegało wątpliwości, że ci chłopcy „nie należeli do wielkiego świata” – byli „nikomu nieznani, trochę nieokrzesani, pospolici z wyglądu”776. Aleksandra wytrzymała półtorej godziny, dziewczęta natomiast i Mikołaj wyszli z balu o wpół do piątej rano, gdyż córki „nie pozwoliły się zabrać wcześniej”777. Car tej nocy był wyraźnie onieśmielony i nieswój: „Je ne connais personne ici”778, zwierzył się jednej ze swoich partnerek do tańca779. Jego rodzina od ośmiu lat żyła w takiej izolacji, że nie miała żadnego rozeznania, kto jest kim w modnym towarzystwie. Fakt ten nie umknął uwagi ciotki Mikołaja, szczerej i prostolinijnej księżnej Sachsen-Coburg, która przyjechała do Petersburga na ślub Iriny, córki wielkiej księżnej Kseni, z księciem Feliksem Jusupowem. Opisała tamten wieczór, nie owijając w bawełnę, w liście do swojej córki Marii, żony następcy tronu Rumunii. Księżna miała bardzo zdecydowane poglądy w kwestii tego, z kim powinny się stykać szlachetnie urodzone panny takie jak wnuczki jej brata. Te jednak, niestety, były otoczone jak Wielkim Murem Chińskim przez Kozaków i innych trzeciorzędnych oficerów, którzy nie dopuszczali do nich nikogo z naprawdę dobrego towarzystwa. A że dziewczęta nie znają nikogo w towarzystwie, fruwały po sali jak prowincjonalne panienki, nikogo im nie przedstawiano i nie wymagano od nich, aby rozmawiały z damami, czy to młodymi, czy starszymi780. Księżna była zbulwersowana: „Kto to widział, żeby wielkie księżne, które być może lada chwila wyjdą za mąż i wyjadą z kraju, nie zostały wprowadzone jak należy do
petersburskiego towarzystwa!”. Gdy pomyślę o czasach mojej młodości, to widzę, że zanim zaczęłam bywać na salonach, znałam wszystkie damy i młodych dżentelmenów, którzy przedstawiali się na balu. Alix natomiast pozwoliła, żeby córki były zabawiane przez swoich partnerów, zamiast po nich posyłać, tak jak same robiłyśmy (co podobało nam się znacznie bardziej, bo miałyśmy tylko tych, których chciałyśmy, a nie jakichś nudziarzy, tak że młode damy wręcz nam zazdrościły), cała stara, dobra etykieta poszła precz. Skutek był taki, że tańczyli z nimi tylko niektórzy oficerowie781. Nie miało to żadnego znaczenia dla Olgi i Tatiany, które nadal wykorzystywały do maksimum tych parę cennych okazji do spotkań towarzyskich, jakie nadarzyły im się tej zimy przed wyznaczającym początek wyrzeczeń Wielkim Postem. Kilka dni później Aleksandra pozwoliła Anastazji i Marii dołączyć do starszych sióstr na małej thé-dansant w pałacu wielkiej księżnej Władimirowej, która – „niemalże na przekór wycofanej carycy” – „urządziła wielki pokaz zbytków i dekoracji”, jakby po to, żeby pokazać siostrom styl życia, którego były pozbawiane przez swoją aspołeczną matkę. Olga i Tatiana „tańczyły każdy taniec z niekłamaną, żywiołową radością”, a Meriel Buchanan obserwowała z zadowoleniem, jak „szeptały między sobą w kącie, jasna główka tuż przy ciemnej, niebieskie i bursztynowe oczy błyszczące radością”782. Mikołaj, który im towarzyszył, tym razem również sprawiał wrażenie zagubionego, gdyż nie znał żadnej z obecnych tam dam ani żadnego z dżentelmenów783. Księżna Sachsen-Coburg była poirytowana do granic nieustannymi rejteradami i nieobecnościami Aleksandry w tamtym sezonie, jak też kompletnym brakiem ogłady towarzyskiej jej córek, choć musiała przyznać, że „ich poświęcenie dla niej” budziło podziw. „Ależ to musi być męczące dla młodych, wesołych istot, mieć wiecznie niedomagającą matkę”, napisała do Marii, żony rumuńskiego następcy tronu784. Mimo wszystko z początkiem 1914 roku dwie starsze córki Romanowów nareszcie zaczynały się usamodzielniać. Cały Petersburg żył plotkami, które łączyły ich imiona z takim czy innym zagranicznym księciem lub młodym wielkim księciem, niezmiernie popularnym w towarzystwie [Dymitrem Pawłowiczem]; krążyła anegdota o nazbyt pewnym siebie konkurencie, który dostał od wielkiej księżnej Olgi siarczysty policzek, szeptano o romansie z oficerem związanym ze sztabem, co zostało natychmiast zdementowane przez odpowiednie organy państwowe785. Czy tym ostatnim był może Woronow? Nie ma wątpliwości, że wszyscy książęta Europy byli rozpatrywani pod tym kątem przez rozochocone „wścibskie swatki” z prasy na kontynencie786. W życiu dwóch starszych córek cara zbliżał się właśnie „kryzys sentymentalny”, jak przepowiadał „Current Opinion”, który określił Olgę jako poważną i
naznaczoną pewną melancholią przypominającą o jej dostojnym pochodzeniu. Któż jednak mógłby nie zauważyć jej szlachetnego podbródka, łabędziej szyi i „miękkich białych rąk z dołeczkami w łokciach i długimi, szczupłymi palcami”? Bardziej intrygowała jednak Tatiana. Z fascynującym spojrzeniem oczu, których „kolor przechodził z głębokiej szarości w fiolet”, była „powabna jak leśny duszek”787. Obie siostry jednakże słynęły z pobożności, ich matka zresztą zwierzyła się odchodzącemu francuskiemu ambasadorowi: „Moją ambicją jest wychować dziewczynki na prawdziwie chrześcijańskie damy”788. Ich skromność przejawiała się także w prostocie ich ubiorów, nad czym ubolewały francuskie modistes: „Caryca nie pozwala dziewczętom nosić złotej gazy ani popisywać się kolorami z Avenue d’Alma”789. Nie omieszkano zauważyć, że ubrania młodych księżnych „muszą nadal być szyte pod nadzorem ich matki, zupełnie jak dziesięć lat temu”. Dziewczęta może były mało wytworne, lecz w jednym budziły podziw: ich stopnie wojskowe nie były bynajmniej „formalnością, zwykłym zaszczytem”, jak bowiem wzdychał „Current Opinion”: „księżne, o dziwo, potrafią przeprowadzić musztrę swoich żołnierzy”, co zdawało się potwierdzać nie tylko to, że Mikołaj starał się wtajemniczać córki w arkana rządzenia krajem, lecz także że jedna czy druga mogłaby, jeśli zajdzie potrzeba, „z taką samą łatwością zająć miejsce ojca na tronie”790. W 1914 roku bez wątpienia nie było w rodzinach królewskich dwóch bogatszych i bardziej pożądanych panien na wydaniu niż Olga i Tatiana Romanowe. Według berlińskiego „Tageblatt”, Tatianę próbowano swatać z księciem Walii, który miał odwiedzić Sankt Petersburg na wiosnę. Z tą pogłoską szybko rozprawił się osobisty sekretarz Jerzego V lord Stamfordham: „Twierdzenia te są z gruntu nieprawdziwe (...). To czyste wymysły”791. W sprawie Tatiany zwrócił się do cara nieformalnie, w imieniu króla i jego syna, księcia Aleksandra, również serbski premier Nikola Pašić. Na giełdzie matrymonialnej pojawiały się też imiona takie, jak Borys z Bułgarii, Piotr z Czarnogóry czy Adalbert z Niemiec. Tymczasem nie cichły plotki, że „wielka księżna Olga jest skłonna zostać małżonką swojego dalszego kuzyna wielkiego księcia Dymitra Pawłowicza i z tego powodu odrzuca propozycje innych aliansów małżeńskich”792. Plotkarze nie dawali sobie wyperswadować, że nie jest to mariaż idealny; w istocie Dymitr, który miał coraz gorszą opinię, chorował na gruźlicę krtani i większość czasu spędzał za granicą na leczeniu. Dziennik Olgi z grudnia 1913 roku nie pozostawia złudzeń co do jej nieprzychylnego stosunku do księcia i jego niewybrednych żartów podczas odwiedzin u rodziny: „Dymitr plótł trzy po trzy”793. Niezależnie od domysłów prasy na początku 1914 roku Mikołaj i Aleksandra poważnie brali pod uwagę jeszcze innego kandydata na męża dla swojej najstarszej córki: dwudziestoletniego Karola, księcia Rumunii, wnuka księżnej Sachsen-Coburg. Inicjatywa, jak się zdaje, wyszła od nich, pod wpływem ministra spraw zagranicznych Siergieja Sazonowa, któremu zależało na tym, aby rumuńska rodzina królewska, należąca do rodu Hohenzollernów, znalazła się po właściwej stronie – Rosji, a nie Niemiec – zanim
wybuchnie przesądzona już wtedy wojna. Taka unia dynastyczna z całą pewnością przyniosłaby długofalowe korzyści polityczne i gospodarcze, a Mikołaj i Aleksandra dostrzegali jej sens794. Ich jedyne zastrzeżenie było takie, że „do małżeństwa wielkiej księżnej (...) powinno dojść jedynie w rezultacie bliższej znajomości między dwojgiem młodych ludzi i wyłącznie pod warunkiem niewymuszonej zgody córki”795. O możliwości zaręczyn poinformował po raz pierwszy na Zachodzie 1 lutego „The Washington Post”: „Książę Karol to przystojny, inteligentny młody mężczyzna – donosił – a jego przyszła żona jest obdarzona niezwykłym talentem muzycznym oraz językowym. Jest też ulubienicą kół dworskich”796. Wszyscy już spodziewali się zaręczyn, podczas gdy w rzeczywistości tych dwoje nie zdążyło nawet się poznać – Karol i jego rodzice mieli przyjechać do Petersburga w marcu. W przededniu wizyty rumuńskiego następcy tronu nadal przebywająca w Petersburgu wścibska księżna Sachsen-Coburg dwoiła się i troiła, aby przygotować grunt pod jej pozytywny wynik, i w liście do Marii wytrwale dementowała płotki na temat Olgi i jej kuzyna: „carskie córki nie są w ogóle zainteresowane Dymitrem”, podkreślała797. Jednakże bardzo im współczuła: zamknięte w Carskim, nie mogą nawet wyjść do teatru, pozbawione rozrywki przez całą zimę. Oczywiście Alix nie pozwoliła im wybrać się na bal do ciotki Miechen [wielkiej księżnej Władimirowej], muszą się zadowolić niedzielnym popołudniem u Olgi, gdzie grają w des petits jeux [dziecięce gry] z oficerami: dlaczego jest to uznawane za convenable [stosowne], pozostaje dla nas wszystkich zagadką, bo Olga to chłopczyca bez ogłady i ciągle obraca się w towarzystwie mało wartościowych jednostek. Nigdy nie spotyka się z prawdziwą elitą, a udawanie lepszych manier ją nudzi798. Ba, wystarczy wspomnieć, pisała księżna, jak urażona czuła się Maria Fiodorowna, że wnuczki, przebywając w Petersburgu, wolą całe niedziele spędzać „pod okiem tej zwariowanej [ciotki] Olgi (...) na obiadach i wygłupach z oficerami”, a nie z nią. Jakie to paradoksalne, że matka, tak skrupulatna w kwestii dobrego wychowania swoich córek, pozwalała im na „daleko posuniętą poufałość” z tymi mężczyznami, zostawiając je z nimi „sam na sam, bez damy, która by miała na nie baczenie”799. Księżna chciała uprzedzić swoją córkę o pewnych trudnościach, których się spodziewała po przyjeździe rodziny z Rumunii: „Ludzie, którzy uważają się za najlepiej poinformowanych, twierdzą, że Karol zamierza poślubić Tatianę, a nie Olgę, gdyż najstarsza córka jest potrzebna rodzicom jako pomoc i ma pozostać w Rosji”800. Krym wydawał się dużo lepszym miejscem na pierwsze spotkanie – z Rumunii można tam było dopłynąć szybko i łatwo przez Morze Czarne – lecz księżna zapewniła Marię, że Romanowowie ich tam nie zaproszą. „Nawiązywanie takiej znajomości” w Liwadii „byłoby rzeczą beznadziejną, bo faworyci z marynarki wyśmialiby każdego księcia
przybyłego w zamiarach matrymonialnych”. Księżna odnosiła się z głęboką dezaprobatą do zażyłości dziewcząt z oficerami z jachtu Sztandart i uważała ją za infra dignitatem: „Wszystkie cztery, zarówno starsze, jak i młodsze, mają swoich ulubieńców, qui leur font la cour [którzy się do nich zalecają], a Alix, nie dość, że na to zezwala, to jeszcze uważa za naturalne i zabawne”801. To szczególnie trapiło księżnę, z jej bardzo sztywnym wyobrażeniem o tym, co wypada, a czego nie. Była zdania, że choć „Olga i Tatiana są znakomicie wykształcone”, a także „wesołe, naturalne i przyjazne”, to zdecydowanie brakuje im poloru wymaganego od każdej młodej kobiety wychodzącej za mąż za następcę tronu. „Musisz odsunąć na bok wszelkie nasze wyobrażenia o imperialnych młodych damach – radziła córce. – Nie mają obecnie guwernantki ani w ogóle żadnej opiekunki, toteż nie ma kto ich uczyć dobrych manier. Dość wspomnieć, że nie odwiedziły mnie ani razu, i mówiąc szczerze, w ogóle ich nie znam”. Nawet ich ciotki, Ksenia i Olga, przynajmniej „mogły wychodzić i nigdy nie spoufalały się z oficerami”802. Była jeszcze jedna kwestia, której nie można było pominąć milczeniem: hemofilia. Księżna ewidentnie robiła rozeznanie w tej sprawie przed wizytą córki: „Czego mogę się dowiedzieć o tej smutnej chorobie? Wszyscy wiemy, że może być przekazywana, lecz dzieci wcale nie muszą zachorować. Przykładem dwoje dzieci wuja Leopolda, które jej nie miały, ale znowu chłopcy Alice ją odziedziczyli”803. Był to, jak wnioskowała księżna, „czysty przypadek, choć tego nigdy nie można być pewnym. Zawsze istnieje ryzyko”804. Nasuwa się pytanie, czy inne królewskie domy już rozważyły i odrzuciły ewentualność wejścia w mariaże z córkami Romanowów z obawy przed wprowadzeniem hemofilii do ich rodów. Do tego dochodziła perspektywa sojuszu z krajem tak niestabilnym politycznie jak Rosja. Listy księżnej do córki ze stycznia i lutego tamtego roku są przepełnione złymi przeczuciami co do przyszłości państwa, którego car jest zbyt płochliwy, by przestawać z kimkolwiek spoza grona najbliższej rodziny, a caryca z uporem izoluje się od społeczeństwa, po części z perwersyjnego wyboru, po części z fizycznej ułomności, i dopuszcza do swej samotni tylko dwoje przyjaciół – swojego „fałszywego proroka” i Annę Wyrubową. Księżna wyczuwała w Petersburgu tak wielką „rozpacz i beznadzieję”, że „z całego tego strachu i niepokoju ludzie nie mogą złapać tchu”. Marzyła o tym, by się stamtąd wyrwać: „ta ciężka atmosfera moralna dosłownie mnie dobija”805. Mimo wszystko próbowała rozmawiać z Mikołajem i Aleksandrą na osobności o możliwych zaręczynach. „Cóż mogę powiedzieć? Czy według mnie dobrze to rokuje? Zdają się tego sobie życzyć, lecz Alix zachowuje się tak dziwnie, że nie mam pojęcia, jakie są jej plany co do córek”. Księżna już dawno postawiła na niej krzyżyk, a teraz uznała carycę za „kompletną wariatkę”806. 15 marca 1914 roku następca tronu Rumunii książę Ferdynand z żoną Marią i synem Karolem przybyli do Petersburga i zostali ulokowani w zachodnim skrzydle Pałacu Aleksandrowskiego. W tym samym dniu wielka księżna Olga Mikołajewna oficjalnie zakończyła swoją dziesięcioletnią edukację. Egzaminy końcowe obejmowały historię
prawosławia, język rosyjski (dyktando, rozprawkę i etymologię rosyjskich wyrazów), historię powszechną, historię Rosji, geografię oraz trzy języki obce: angielski, francuski i niemiecki – z każdego pisanie ze słuchu i wypracowanie (wszystkich tych przedmiotów uczono księżne w domu, lekcje fizyki zaś Olga i jej siostry odbywały w Instytucie Praktycznym Mikołaja II w Carskim Siole)807. Ze wszystkich przedmiotów Olga dostała najwyższe noty, choć wypracowanie z angielskiego i niemieckie dyktando sprawiły jej niejakie trudności. „Średnia 5,0 [w skali 1-5] – zapisała w dzienniku. – Mama była zadowolona”808. Podczas tygodniowych odwiedzin rumuńskich gości Olga grała rolę osoby towarzyszącej dla swojego dalszego kuzyna Karluszy, jak go nazywała (nieco lekceważące rosyjskie zdrobnienie od imienia Karol). Jego blond czupryna, odstające uszy i wyłupiaste niebieskie oczy – te ostatnie, odziedziczone po angielskim dziadku Alfredzie, były charakterystyczną cechą potomków rodu hanowerskiego – nie zrobiły na niej wrażenia. Mimo to sumiennie wywiązywała się ze swoich obowiązków i towarzyszyła mu w cerkwi, na spacerach po parku, na kolacji u babci w Pałacu Aniczkowskim, na balu w ekskluzywnym Instytucie Smolnym. Uśmiechała się, konwersowała i umiejętnie stwarzała pozory (zadając kłam przekonaniu księżnej Sachsen-Coburg o jej niewyrobieniu towarzyskim), ale niczego nie zdradzała. Młody sekretarz rumuńskiego poselstwa zanotował w pierwszym dniu wizyty: „Rodzina imperatora dość wcześnie udała się na spoczynek, córki rzucały krótkie, niespokojne spojrzenia na Karola. Później się dowiedziałem, że nie przypadł im do gustu”809. Plotkarki nadal utrzymywały, że Olga była poza sferą zainteresowań Karola. Amerykański dyplomata zasłyszał, że Karol tak naprawdę „czynił awanse Tatianie, lecz Olga miała pierwszeństwo”810. Ostatecznie rodzice obu stron byli rozczarowani, ale postanowili dać dzieciom jeszcze jedną szansę. Uzgodnili, że Rosjanie przyjadą z rewizytą do Konstancy w czerwcu, żeby młodzi mogli jeszcze raz się sobie przyjrzeć. Rosyjska prasa nie zająknęła się na temat ewentualnego ślubu, za to londyński „The Times” spojrzał na to w szerszej perspektywie: „W kręgach oficjalnych panuje pogląd, że Rosja chciałaby, żeby Rumunia wybierała sobie przyjaciół z taką samą swobodą, z jaką książę Karol i wielka księżna Olga mogą słuchać tego, co podpowiada im serce”811. Trzy dni później Romanowowie z ulgą wyruszyli carskim pociągiem na Wielkanoc do Liwadii. Tamtego roku na carskim jachcie (przeciwnie do tego, co słyszała księżna Sachsen-Coburg) nastąpiła wyraźna zmiana w postawie załogi wobec nastoletnich już sióstr Romanowych. Nikołaj Wasiljewicz Sablin zauważył, że zwłaszcza z Olgi „zrobiła się prawdziwa dama”. Tak jak wszyscy inni, oficerowie na Sztandarcie rozmawiali o przyszłych małżeństwach sióstr i doszli do „czegoś w rodzaju milczącego konsensu (...), że nie będą się dłużej zachowywać w stosunku do uroczych wielkich księżnych jak wobec nieletnich albo małych dziewczynek”812. Sablin miał świadomość, że dwie starsze siostry „lubiły towarzystwo niektórych oficerów bardziej niż innych” – bez wątpienia była to aluzja do względów okazywanych Rodionowowi i nieobecnemu już Woronowowi. Lecz
dotychczasowe stosunki oficerów z dziewczętami stały się teraz „niedopuszczalne”: „Musieliśmy pamiętać, że mamy do czynienia z córkami cara”. Nie były to już małe dziewczynki, z którymi zetknęli się po raz pierwszy przed siedmiu laty, musieli zatem zachowywać się nienagannie i jako wojskowi, i jako mężczyźni. Co wcale nie przeszkadzało im łagodnie się z nimi droczyć, że „wkrótce zostaną pannami młodymi i [ich] opuszczą”. Dziewczęta obiecywały ze śmiechem, że „nigdy nie wyjdą za cudzoziemców i nie porzucą ukochanej ojczyzny”813. Sablin uznał to za pobożne życzenia, bo odkąd to księżniczki miały wybór? W tej kwestii jednak grubo się mylił. Nie tylko marynarze zauważyli, że wszystkie siostry Romanowe tego ostatniego, gorącego lata przed wojną stawały się pięknymi młodymi kobietami. Pewnego razu, kiedy odwiedzały posiadłość hrabiego Nostitza niedaleko Jałty, hrabina zabrała je nad jezioro, gdzie karmiły czarne łabędzie. „Pomyślałam, jakie są śliczne, gdy tak przemykają między kwietnikami w zwiewnych letnich sukienkach, cudne jak kwiaty”, wspominała814. Na balu w Białym Pałacu niedługo potem siostry przeżyły jeszcze jeden magiczny krymski wieczór, kiedy „ogromny złoty księżyc wisiał nisko nad ciemnymi, zmarszczonymi wodami Morza Czarnego, ozłacając sylwety strzelistych cyprysów”. Z sali balowej dolatywały kojące dźwięki walca wiedeńskiego i beztroski śmiech wielkich księżnych Olgi i Tatiany, które z błyszczącymi od radości oczami wirowały w tańcu, widoczne przez otwarte okna, w ramionach Jeana Woronieckiego i Jacka de Lalainga815816. Prawdziwa idylla – lecz, jak się okaże, bal miał być dla dziewcząt ostatnim na ich ukochanym Krymie. Na krótko przed wizytą w Konstancy Mikołaj wybrał się piechotą w odwiedziny do wielkiej księżnej Marii Gieorgijewnej do Harax, „obierając górskie ścieżki, żeby wymknąć się hordzie detektywów i swoich ochroniarzy”. Zapatrzony w morze, w ciszy krymskiego wieczoru, zwrócił się do stojącej obok damy dworu księżnej, Agnes de Stoeckl: „Już czerwiec. To były dwa bardzo szczęśliwe miesiące, musimy to powtórzyć (...). Zawrzyjmy układ, że spotkamy się tutaj wszyscy znowu 1 października”817. Po chwili milczenia dodał „mniej pewnie, z większą powagą”: „Koniec końców, nie wiemy, co nas czeka w tym życiu”818. Również Aleksandra wyrażała w prywatnych rozmowach obawy o to, co może się zdarzyć. W trakcie dyskusji z Siergiejem Sazonowem na balkonie Białego Pałacu przed wyjazdem do Konstancy mówiła o możliwych politycznych skutkach małżeństw dynastycznych oraz odpowiedzialności, jaką będą musiały dźwigać jej córki. „Ogarnia mnie zgroza na myśl (...), że nadchodzi czas, kiedy będę musiała się z nimi rozstać”, powiedziała do ministra. Nie życzyłabym sobie niczego więcej jak tylko tego, by po zawarciu małżeństwa
pozostały w Rosji. Ale mam cztery córki i jest to oczywiście niemożliwe. Wiesz, jak trudną sprawą są małżeństwa w rodzinach panujących. Ja wiem to z własnego doświadczenia, choć nigdy nie zajmowałam takiej pozycji jak moje córki (...). Car, oczywiście, zadecyduje, czy ten lub inny związek jest dla nich odpowiedni, jednak rodzicielski autorytet musi się do tego ograniczyć819. Prywatnie – choć minister Sazonow podkreślał zalety mariażu z Rumunią („Wszak nie co dzień zdarza się prawosławny Hohenzollern”) – Olga miała jasność w tej kwestii, zanim jeszcze wyruszyli w morze. „Nigdy nie opuszczę Rosji” – oznajmiła swoim przyjaciołom na jachcie Sztandart; w podobnym tonie odezwała się też do Pierre’a Gilliarda820. Była zdecydowana, że nie chce zostać królową ani księżną na jakimś zagranicznym dworze: „Jestem Rosjanką i chcę zostać Rosjanką!”
❧ 1 czerwca Romanowowie wypłynęli z Jałty przez Morze Czarne do Rumunii. Był fantastyczny słoneczny dzień, „przyjemny, bezwietrzny, acz nie za upalny, dzień rzadkiej urody”, kiedy carskie jachty Sztandart i Gwiazda Polarna w charakterze eskorty pojawiły się w porcie Konstanca niczym „dwie cudowne, lakierowane, czarno-złote chińskie zabawki”821. Czekająca na nabrzeżu rumuńska rodzina królewska dostrzegła na pokładzie Mikołaja – „małą białą postać” – oraz jego żonę, „bardzo wysoką i [górującą] nad swoją rodziną jak samotna topola nad ogrodem”. Obraz dziewcząt, postrzeganych jak zwykle zbiorowo, tchnął nudą: „cztery lekkie sukienki, cztery wesołe letnie kapelusze”822. Schodzącym z pokładu Romanowom zgotowano huczne powitanie – były salwy armatnie, flagi, wiwaty i orkiestry wojskowe; serdecznie przywitali się z nimi król Karol i królowa Elżbieta, bratanek króla książę Ferdynand, jego żona Maria oraz ich dzieci. Księżna Maria opisała później w liście do matki intensywny „wielki rosyjski dzień”, który wypełniło nabożeństwo w katedrze, rodzinny lunch w pawilonie, podwieczorek na Sztandarcie, defilada wojskowa, wieczorny bankiet oraz przemówienia – wszystko w ciągu zaledwie czternastu godzin. „Od początku miłym zaskoczeniem była dla nas Alix – pisała Maria do matki. – Wzięła udział we wszystkim oprócz parady, starała się uśmiechać i była ogólnie bardzo sympatyczna”823. Marta Bibesco, bliska przyjaciółka rumuńskiej rodziny królewskiej, widziała to zgoła inaczej: jak potem wspominała, oczy imperatorowej „sprawiały wrażenie, jak gdyby widziały cały smutek świata, a (...) jej uśmiech był pełen niewysłowionej żałości, jak te, które igrają na twarzach chorych i umierających”824. Co do sióstr – były „urocze” i znosiły wszystko cierpliwie, a Olga odpowiadała na wszystkie pytania Karola najuprzejmiej, jak potrafiła. Jej siostry tymczasem, jak zauważył Pierre Gilliard, „nudziły się jak zwykle w czasie podobnych uroczystości i z trudnością panowały nad tym wrażeniem. Co chwila zwracały się w moją stronę i wesołym porozumiewawczym spojrzeniem wskazywały na
siostrę”825. Jedna kwestia zaalarmowała rumuńskie towarzystwo, jeśli chodzi o skądinąd przemiłe córki cara. Ponieważ przyjechały prosto ze słonecznej Liwadii, po wielu dniach pobytu tam, „były spieczone od słońca na brązowo, jak orzeszki, i nie prezentowały się najlepiej”826. Księżna Maria z przykrością powiadomiła matkę, że „nie zrobiły wrażenia szczególnie ładnych”827. Marta Bibesco stwierdziła wręcz, że przez tę niemodną opaleniznę ich buzie „wyglądały brzydko, jak twarze chłopek”828. Ogólne wrażenie było takie, że córki Romanowów były „dużo mniej ładne, niż wskazywały na to fotografie”829. Twarz Olgi była „zbyt szeroka, jej kości policzkowe zbyt wydatne”, oceniała Maria, chociaż spodobało się jej „szczere, cokolwiek szorstkie zachowanie” najstarszej księżnej. Tatiana wydała się jej urodziwa, lecz pełna rezerwy, Maria sympatyczna, ale pulchna, choć o „bardzo szlachetnych oczach”. Wyglądu Anastazji nie odnotowała w ogóle, zwróciła tylko uwagę, że dziewczynka była „uważna”830. Rumuński dwór zawyrokował, jak się zdaje, że księżnym pisana jest przeciętność, choć nie można im było zarzucić, że nie opiekowały się swoim znudzonym i nadąsanym bratem, z buzią naznaczoną „powagą, która nie licowała z jego wiekiem”. Żeby odciążyć matkę, cztery siostry zabawiały i rozśmieszały Aleksego przez cały wieczór, pozostając dla swoich rumuńskich kuzynów „osobnym klanem”, a obecność chodzącego za chłopcem jak cień Derewienki przypominała wszystkim „koszmarną prawdę o tym dziecku”831. Choć Olga, z oczywistych powodów, była „w centrum uwagi”, Karol wydał się matce „nieszczególnie zainteresowany” którąkolwiek z dziewcząt; później mówiło się, że „nie przypadła mu do gustu szeroka, pospolita twarz Olgi ani jej szorstki sposób bycia”832. Ani on, ani Olga nie zdradzali najmniejszej ochoty na „zadzierzgnięcie bliższej znajomości”833. Więcej – wszystkie cztery księżne okazywały znacznie większe zainteresowanie półrocznemu braciszkowi Karola Mircei, który na zrobionych tego dnia oficjalnych fotografiach siedzi na kolanie Olgi. Koniec końców, z wizyty rodziny carskiej w Konstancy zapamiętano przede wszystkim nie dziewczęta, lecz wyjątkową wprawę, z jaką psotny carewicz uczył przy obiedzie małego księcia Nicolasa i księżniczkę Ileanę pluć pestkami winogron do dzbanka z lemoniadą stojącego na środku stołu834. Maria i Aleksandra rozmawiały w cztery oczy już poprzednio, przy okazji wizyty Rumunów w Petersburgu, i zgodnie uznały: „nasze dzieci muszą decydować za siebie, żadna z nas nie może składać jakichkolwiek obietnic w ich imieniu”835. Widząc, że drugie spotkanie nie przyniosło rozstrzygnięcia, rozstały się z uśmiechem – zrobiły, co do nich należało, a reszta „pozostawała w rękach Losu”. Obie rodziny na koniec przejechały ulicami Konstancy, czemu towarzyszyły pokazy sztucznych ogni i orszak z pochodniami, lecz gdy o północy machały sobie na pożegnanie, wydawało się wysoce nieprawdopodobne, aby „między tymi dwojgiem rozbłysła jeszcze iskierka miłości”836837. Po wyjeździe rodziny carskiej z Konstancy Marta Bibesco usłyszała, że dziewczęta uknuły wcześniej plan mający storpedować całe przedsięwzięcie. „Postanowiły (...) tak się
zbrzydzić, jak tylko mogły”, wystawiając się na słońce bez kapeluszy w czasie rejsu z Liwadii, „żeby Karol przypadkiem w żadnej się nie zakochał”838.
❧ Romanowowie wrócili do Carskiego Sioła 5 czerwca, w sam raz na trzynaste urodziny Anastazji. Po nich czekała ich wizyta brytyjskiej 1. Eskadry Krążowników Opancerzonych pod dowództwem sir Davida Beatty’ego w ramach ważnej misji umacniania trójporozumienia. 9 czerwca w porcie Kronsztad na wyspie Kotlin eskadrę przywitała salwa z dział rosyjskich niszczycieli, a także tysiące łodzi wycieczkowych z powiewającymi flagami i tłumy wiwatujących Rosjan zgromadzonych na nabrzeżu po drugiej stronie. Dla brytyjskiej społeczności dyplomatycznej w Petersburgu nastąpił „tydzień szaleńczych uciech” – Meriel Buchanan przyznała, że w tym czasie chodziła spać nie wcześniej niż o trzeciej nad ranem839. Car ugościł admirała Beatty’ego i jego oficerów lunchem w Peterhofie, a podczas garden party w letniej willi wielkiego księcia Borysa Władimirowicza w Carskim Siole dziewczęta zasypywały brytyjskich oficerów pytaniami. Najodważniejsza i najbardziej dociekliwa była Anastazja: „jej dziecinny szczebiot wybijał się ponad szmer rozmów”, wspominała Meriel. „Zabierzecie mnie do wieży?”, napraszała się, dodając szelmowsko: „A może byście tak wystrzelili z jednego działa? Potem można by udać, że to przez pomyłkę”840. Wśród młodych oficerów na pokładzie jednego z brytyjskich okrętów, New Zealand, był młody książę Jerzy Battenberg, siostrzeniec Aleksandry, którego brat Dickie upodobał sobie Marię w czasie wizyty rodziny carskiej w Nauheim w 1910 roku. Jerzy zatrzymał się u kuzynek w Carskim Siole, a oficerowie ze Sztandarta stwierdzili, że bardzo interesował się Tatianą, z którą zgodził się korespondować841. W ostatnim dniu oficjalnej wizyty eskadry, 14 czerwca, w cudownie słoneczne i bezchmurne przedpołudnie, rodzina imperatora została w ramach rewanżu podjęta przez admirała na pokładzie HMS Lion. Po obiedzie dziewczęta zostały oprowadzone po „każdym zakamarku” okrętu przez czterech młodych, gorliwych midszypmenów wybranych osobiście przez admirała. Jeden z nich, Harold Tennyson, był zachwycony i zaszczycony: „Oprowadzałem księżniczkę Olgę, nieprzeciętnie ładną i dowcipną dziewczynę”. Księżne określił jako: „najweselszy i najładniejszy kwartet, jaki widziałem od dłuższego czasu; ryczały ze śmiechu i cały czas stroiły sobie żarty”. „Gdyby nie były księżniczkami – wyznał trochę smętnie w liście do domu – chętnie bym którąś poderwał!”842843 Pod wieczór załoga HMS Lion była już całkowicie zauroczona córkami Romanowów: „nie mówili o niczym innym, jak tylko o córkach imperatora, ich urodzie, wdzięku, radosnym usposobieniu, naturalności, swobodzie w zachowaniu”844. Wieczorem miał się odbyć bal pożegnalny dla siedmiuset osób na pokładach połączonych specjalnie w tym celu okrętów Lion i New Zealand, lecz ku rozczarowaniu angielskich gości Aleksandra nie
pozwoliła dziewczętom wziąć w nim udziału. Meriel Buchanan zauważyła wyraz „tęsknego żalu” na twarzach brytyjskich oficerów, gdy żegnali się z czterema siostrami. Dziewczęta, jak zwykle, zaakceptowały decyzję matki „bez słowa sprzeciwu”, wyglądały tylko na trochę „zawiedzione”, a kiedy Olga wsiadła do łodzi motorowej, która zawiozła je z powrotem do Peterhofu, „patrzyła za siebie na wielki szary okręt i machała oficerom stojącym na baczność na pokładzie”. Uśmiechała się, ale w oczach miała łzy845. Był to moment, który kilkadziesiąt lat później Meriel Buchanan wspominała z wielkim żalem, zwłaszcza w kontekście tego, co się stało potem: „Radosne głosy, uśmiechnięte twarze, złote wspomnienia letniego popołudnia, świata, który mógł wciąż się śmiać i rozmawiać o wojnie jak o czymś odległym”846.
❧ 15 czerwca (28 NP) dotarła wiadomość o zamordowaniu w Sarajewie arcyksięcia Franciszka Ferdynanda, następcy tronu Austro-Węgier, przez serbskiego nacjonalistę. Mikołaj nawet nie wspomniał o tym w swoim dzienniku: zabójstwa polityczne tego rodzaju były w Rosji na porządku dziennym, zresztą początkowo nie dostrzegano potencjalnej doniosłości tego czynu. Ważniejsze dla rodziny cara były zbliżające się wakacje pośród fińskich szkierów na carskim jachcie. Tym razem obyło się jednak bez szaleństw – wskakując na pokład, Aleksy zwichnął nogę i znowu był unieruchomiony w łóżku. Pod koniec tej eskapady Aleksandra zwierzyła się Wyrubowej, że przeczuwa, iż cudowne dni w Finlandii skończyły się na dobre i że „już nigdy nie będą razem na jachcie”, choć mieli nadzieję wrócić na pokład jesienią i odwiedzić Liwadię, lekarze bowiem orzekli, że zarówno Aleksy, jak i jego matka potrzebują „słońca i suchego klimatu”847. Romanowowie wrócili do Wiejskiego Domku w Peterhofie 7 lipca, by przywitać przybyłego z czterodniową wizytą prezydenta Francji Raymonda Poincaré. Jej główną atrakcją była parada Gwardii w Krasnym Siole, poprowadzona przez Mikołaja na jego ulubionym siwym koniu, w asyście wszystkich rosyjskich wielkich książąt i z Aleksandrą oraz dziećmi w odkrytych powozach, również zaprzężonych w siwe konie. Był to, jak się potem okazało, ostatni wielki pokaz świetności militarnej imperialnej Rosji: dwa dni po wyjeździe francuskiego prezydenta Austro-Węgry postawiły Serbii ultimatum, a 15 lipca (28 NP) wypowiedziały jej wojnę. Rosja zawsze poczuwała się do obowiązku bronienia Serbów, swoich słowiańskich braci, i wojna wydawała się nieunikniona. W przerwach między pilnymi konsultacjami z ministrami Mikołaj, który pamiętał fiasko wojny z Japonią i obawiał się perspektywy działań wojennych, wymieniał pilne depesze ze swoim niemieckim kuzynem kajzerem Wilhelmem. „Z Bożą pomocą nasza wypróbowana przyjaźń musi zapobiec rozlewowi krwi”, telegrafował848. Tymczasem ustąpił niechętnie wobec żądań swojego sztabu generalnego i ogłosił powszechną mobilizację, stawiając sześciusettysięczną rosyjską armię w stan gotowości bojowej. Sprowokowało to
agresywną odpowiedź Niemiec, które skłaniały się teraz do poparcia Austro-Węgier. Czyniono ostatnie rozpaczliwe próby mediacji, a Aleksandra w tym „czasie wielkiej udręki” wysłała posępny telegram do Erniego w Hesji: „Oby Bóg nam dopomógł i nie dopuścił do rozlewu krwi”. Naturalnie zasięgnęła też porady Grigorija. Rasputin był przerażony możliwością wojny i wielokrotnie apelował do carycy oraz jej małżonka: „trzeba powstrzymać wojnę – nie wolno wypowiadać wojny; to będzie kres wszystkiego”849. Wieczorem 19 lipca (według kalendarza juliańskiego; w Europie był to 1 sierpnia) Mikołaj i Aleksandra z dziećmi i ich ciotką Olgą wybrali się na modlitwę do cerkwi. Po powrocie, kiedy zasiadali do kolacji, hrabia Freedericksz przybył z oficjalnym zawiadomieniem doręczonym mu przez niemieckiego ambasadora w Petersburgu: Niemcy są w stanie wojny z Rosją. „Usłyszawszy tę wieść, caryca zaczęła płakać – wspominał Pierre Gilliard – a wielkie księżne, widząc zrozpaczoną matkę, poszły w jej ślady i także zalały się łzami”850. „Skoty! [Bydlaki!]” – napisała o Niemcach tamtego wieczoru w dzienniku Tatiana851. Następny dzień, 20 lipca (2 sierpnia NP), był niezwykle skwarny. Przewidując rychłe wypowiedzenie wojny przez Rosję, tłumy wyległy na ulice Petersburga, zupełnie jak w 1904 roku. Niesiono ikony, śpiewano hymn narodowy. Wieść rozchodziła się lotem błyskawicy: „kobiety oddawały swoją biżuterię na zbiórkę na rzecz rodzin rezerwistów”, donosił korespondent „Timesa”852. O wpół do dwunastej pięćdziesięciotysięczny tłum zgromadził się wokół ambasady brytyjskiej, śpiewając God Save the King oraz Rule, Britannia!853. Cerkiewne dzwony biły nieustannie przez cały dzień. Miasto stanęło w jednym gigantycznym korku utworzonym przez samochody i dorożki, a na ulicach było pełno ludzi, którzy krzyczeli, śpiewali i machali „tanimi odbitkami portretów swojego ukochanego batiuszki”854. Portret Mikołaja zdobił też większość wystaw sklepowych, „a cześć dlań była tak głęboka, że mężczyźni uchylali kapeluszy, a kobiety – nawet dobrze ubrane, wytworne damy – czyniły znak krzyża, przechodząc obok”855. Po południu Mikołaj, w mundurze generała, oraz Aleksandra z dziewczynkami, wszystkie ubrane na biało, przypłynęli do stolicy jachtem Aleksandria. Aleksy, który nie wydobrzał jeszcze po swoim ostatnim wypadku, musiał zostać w Peterhofie. Z królewskiego pomostu przy moście Pałacowym rodzina imperatora przeszła do pobliskiego Pałacu Zimowego, torując sobie drogę przez tłumy ludzi przyklękających, krzyczących: „hurra!”, śpiewających pieśni i wykrzykujących błogosławieństwa w kierunku Mikołaja856. „Kostroma w zeszłym roku to nic w porównaniu z tym – stwierdził jeden ze świadków. – Oni są gotowi oddać za niego życie”857. O godzinie trzeciej po południu, po salwie armatniej, która przetoczyła się przez miasto jak grom, około pięciu tysięcy urzędników dworskich, wojskowych i przedstawicieli arystokracji zebrało się w Sali Mikołajewskiej Pałacu Zimowego na uroczyste i niezmiernie wzruszające Te Deum przed słynącą cudami ikoną Matki Boskiej Kazańskiej. Przed tą samą ikoną modlił się feldmarszałek Michaił Kutuzow w sierpniu 1812 roku przed
wyruszeniem do Smoleńska, by stanąć do walki z Napoleonem, który wkroczył do Rosji. Na nabożeństwie Mikołaj „modlił się w religijnym uniesieniu, które nadawało jego bladej twarzy wzruszająco mistyczny wyraz”, zauważył francuski ambasador Maurice Paléologue, natomiast Aleksandra stała obok, jak zwykle z zaciśniętymi ustami858. Zgromadzeni „wyglądali na niebywale spiętych i ożywionych, jak gdyby zbierali siły, by przekazać je wspólnie swojemu władcy”859. „Twarze były ściągnięte i pełne powagi – wspominała Maria Pawłowna. – Dłonie w długich białych rękawiczkach nerwowo miętosiły chusteczki, a pod rondami modnych wtedy wielkich kapeluszy wiele par oczu było zaczerwienionych od płaczu”. Po nabożeństwie nadworny kapelan odczytał manifest ogłaszający, że Rosja jest w stanie wojny z Niemcami, a następnie Mikołaj stanął przed ewangeliarzem, podniósł prawą dłoń i ślubował: „Nie podpiszemy pokoju, póki ostatni żołnierz i ostatni koń nieprzyjaciela nie opuszczą naszej ziemi”860. Chwilę potem „spontanicznie z pięciu tysięcy gardeł wyrwał się rosyjski hymn, wcale nie mniej piękny przez to, że głosy krztusiły się ze wzruszenia. Potem padał wiwat za wiwatem, aż mury dźwięczały ich echem!”861. Następnie car i caryca opuścili cerkiew. Twarz Mikołaja była bez wyrazu, Aleksandra zaś bardziej niż kiedykolwiek wyglądała jak „Matka Boska Bolesna, ze łzami na policzkach”, gdy pochylała się, by pocieszać mijanych wiernych; niektórzy przyklękali i wyciągali ręce w stronę Mikołaja, próbując ucałować jego dłoń. Gdy car wyszedł na balkon z widokiem na plac Pałacowy, dwustupięćdziesięciotysięczny tłum poddanych, którzy czekali tam na niego cierpliwie, „z powagą i w nabożnym skupieniu”, przykląkł „jak jeden mąż”, „w niemym uwielbieniu”862. Mikołaj uczynił znak krzyża i skinął na Aleksandrę, by postąpiła naprzód i pozdrowiła zebranych, po czym oboje wrócili do środka. Tłum nie chciał się z nimi rozstawać: „Za każdym razem, gdy monarchowie schodzili z balkonu, ludzie domagali się ich powrotu głośnymi okrzykami i śpiewali Boże, chroń Cara!”863. Dzień ten był „przewspaniały”, jak napisała później w swoim dzienniku Tatiana, ale wieczorem Mikołaj nie grał w domino ani nie czytał na głos swojej rodzinie864. Wrócili do Peterhofu piętnaście po siódmej i spędzili wieczór „spokojnie”865. Nazajutrz rano śródmieście Petersburga wyglądało na kompletnie wyludnione. Poruszenie panowało za to w okolicach dworców kolejowych, w których stronę ciągnęły jedna za drugą kolumny żołnierzy śpiewających rosyjskie piosenki ludowe, machających czapkami w oliwkowym kolorze i zostawiających za sobą szeregi łkających kobiet i dzieci866. 22 lipca (4 sierpnia NP) sprzymierzona z Rosją Wielka Brytania wypowiedziała wojnę Niemcom, a Nicky odebrał telegram od swojego kuzyna króla Jerzego. Obydwaj walczyli „teraz po stronie prawa i sprawiedliwości”, pisał Jerzy, wyrażając przy tym nadzieję, że „ta straszliwa wojna szybko się skończy”. Tymczasem „Bóg niech cię błogosławi i ma w swej opiece, mój ty kochany Nicky (...). Twój szczerze ci oddany kuzyn i przyjaciel”867. W tych pierwszych, upojnych dniach wojny, na przełomie lipca i sierpnia 1914 roku,
Rosja była owładnięta żarliwym, niemal feudalnym poczuciem patriotyzmu sięgającym czasów starej, legendarnej matuszki Rosji. „Wydawało się, jakby car i jego naród padli sobie w ramiona i w tym uścisku stanęli przed wielką rosyjską ziemią”, deklarowały „Nowoje wriemia” w stosownie hurrapatriotycznym tonie868. Wypowiedzenie wojny było odpowiednim zakończeniem ceremoniału poprzedniego, jubileuszowego roku. „Wierzymy niezachwianie, że wszyscy nasi wierni poddani staną jednomyślnie i z wiarą do obrony rosyjskiej ziemi”, oznajmił Mikołaj w swoim manifeście, dając również wyraz nadziei, że „spory wewnętrzne zostaną zapomniane w tej godzinie próby, a jedność cara z narodem jeszcze bardziej się umocni”869. Stolicą być może zawładnął patriotyczny zapał tego rodzaju, który każdy wykształcony Rosjanin znał z Wojny i pokoju Tołstoja, za to na wsiach dominowała rezygnacja, nie entuzjazm – chłopi nader dobrze zdawali sobie sprawę, że ciężar kosztów tej wojny, jak zawsze, spadnie na nich. Rasputin był zrozpaczony, że nie posłuchano jego ostrzeżeń i że nie miał sposobności osobiście przekonać Mikołaja, żeby nie włączał się do wojny870. Treść telegramu, który przesłał w ostatnich dniach przed wypowiedzeniem wojny, jest z perspektywy czasu interpretowana jako prorocza: Nad Rosją wisi straszna burzowa chmura: widzę nieszczęście, wielki smutek, ani promienia słońca, niezmierzony ocean łez, a jeśli chodzi o krew – cóż mogę powiedzieć? Nie ma słów, tylko niewypowiedziana zgroza. Wiem, że wszyscy oczekują, że wyruszysz na wojnę, nawet ci lojalni, ale nie wiedzą, że ceną za to będzie zniszczenie (...). Wszystko utonie w morzu krwi871.
❧ Rodzinie imperatora pozostał jeszcze do spełnienia jeden, ostatni, imponujący akt ceremoniału – w historycznej stolicy Rosji Moskwie 5 sierpnia. Dwór carski i przedstawiciele korpusu dyplomatycznego przejechali pociągiem siedemset piętnaście kilometrów na południe na uroczystość, na której – w odczuciu brytyjskiego ambasadora George’a Buchanana – „serce Rosji dało wyraz uczuciom całego narodu”872. Na Kremlu car i caryca, a za nimi ich córki, przeszli w procesji na Te Deum do soboru Zaśnięcia Najświętszej Maryi Panny. Dziewczęta wydały się Meriel Buchanan „trochę przygaszone i poważne, blade” – zwłaszcza Olga miała „zadumany wyraz twarzy”, Maria była zapłakana, a „Anastazja zwracała się do niej od czasu do czasu z karcącym słówkiem”873. Ku rozpaczy rodziców Aleksy również tym razem musiał być niesiony na rękach. A przecież teraz jeszcze bardziej niż kiedykolwiek następca tronu Rosji powinien był być postrzegany jako sprawny i zdrowy. W wygłoszonym tego dnia orędziu Mikołaj podkreślił, że konflikt objął wszystkie narody słowiańskie Imperium Rosyjskiego: ta wojna będzie w istocie rzeczy obroną Słowiańszczyzny przed Germanami. Sir Buchanan był pod wrażeniem potęgi religijnego
ceremoniału w soborze, „pięknego i imponującego nie do opisania”: Długi sznur arcybiskupów i biskupów w szatach ze złotego brokatu, połyskujące od kamieni szlachetnych mitry na ich głowach, freski na ścianach na złotym tle, ikony wysadzane klejnotami – wszystko to dodawało barw i splendoru obrazowi, jaki przedstawiała ta wspaniała stara katedra. Gdy tylko zajęliśmy miejsca za rodziną carską, rozległ się tubalny głos kapłana intonującego pierwsze wersety liturgii, a później dołączył do nich chór, przepełniając świątynię harmonią psalmów i pieśni prawosławnego rytuału. Pod koniec nabożeństwa imperator i jego małżonka, a za nimi wielkie księżne, okrążyli sobór, przyklękając z największym nabożeństwem przed każdym ołtarzem lub całując którąś z najświętszych ikon podstawianą im przez metropolitę. W drodze powrotnej Buchanan, chcąc nie chcąc, zadawał sobie „pytanie, jak długo potrwa ten narodowy zryw i jak zmienią się uczucia Rosjan do ich batiuszki, jeśli wojna przedłuży się ponad miarę”874. Mikołaj dobrze wiedział, że długa, kosztowna wojna pozycyjna z Niemcami i Austro-Węgrami wywołałaby w Rosji wzrost niezadowolenia społecznego, jak przed laty podczas zmagań z Japonią. Dla Aleksandry, zrozpaczonej i chorej z niepokoju o los brata Ernesta i jego bliskich, uwięzionych w kraju, którego już nie kochała i nie poznawała, wybuch wojny „był kresem wszystkiego”875. Pozostawało tylko błagać Grigorija, aby modlił się z nimi o pokój. Wojna oczywiście ucięła wszelkie rozważania na temat planów zamążpójścia dwóch starszych córek Romanowów. Skończyły się też rejsy wokół fińskich szkierów i wakacje w krymskim słońcu, a więc próżnowanie w długie, pogodne, letnie dni, pogaduszki i śmiechy z ulubionymi oficerami z carskiego jachtu, tak jak i niedzielne podwieczorki u Olgi, gdyż ciotka zgłosiła się na ochotnika do służby pielęgniarskiej i już wyjechała pociągiem sanitarnym do Kijowa, na front. Pod datą 1 sierpnia w dzienniku Tatiana wspomina o wyjeździe ciotki oraz zwykłej, codziennej rutynie: Cała nasza piątka zjadła lunch z papą i mamą. Po południu tak jak wczoraj poszliśmy na spacer. Na huśtawce złapał mnie deszcz. Potem herbata z rodzicami. Rozmawialiśmy przez telefon z N.P. [Nikołajem Sablinem] oraz N.N. [Nikołajem Rodionowem] – któremu przekazałam przez N.P. ikonkę do noszenia na szyi. We dwie zjadłyśmy kolację z tatą, mamą i babcią. Ksenia i Sandro też byli. Później Kostia [wielki książę Konstanty Konstantynowicz] przyszedł się pożegnać, bo jutro wyjeżdża na front z Pułkiem Izmaiłowskim. Wróciliśmy o 22.30. Tata czytał876. Bezpieczny, zaściankowy i bezproblemowy świat, który cztery siostry znały do tej pory, bezpowrotnie odchodził w przeszłość.
ROZDZIAŁ CZTERNASTY
❧ SIOSTRY MIŁOSIERDZIA Przystępując do wojny w lecie 1914 roku, Rosja stanęła wobec dotkliwego niedoboru pielęgniarek. Tylko w pierwszych pięciu dniach walk zginęło lub zostało rannych siedemdziesiąt tysięcy ludzi i rosyjski rząd przewidywał, że przy tak ogromnych stratach potrzebnych będzie co najmniej dziesięć tysięcy pielęgniarek. W poczuciu patriotycznego obowiązku zastępy modnych arystokratek z Petersburga – a właściwie Piotrogrodu, jak szybko przemianowano miasto – również żony i córki urzędników państwowych oraz przedstawicielki prestiżowych zawodów, na przykład nauczycielki szkolne i akademickie, zgłaszały się na szkolenie medyczne, żeby wesprzeć akcję ludności cywilnej na rzecz wojny. We wrześniu, kiedy niedobór pielęgniarek stał się jeszcze dotkliwszy, rosyjski Czerwony Krzyż skrócił standardowe roczne szkolenie do dwóch miesięcy. Wiele kobiet nie zaliczało kursu i nie uzyskiwało prawa do tytułowania się „siostrami miłosierdzia”, jak w Rosji nazywano pielęgniarki. Caryca już od momentu wybuchu wojny była zdecydowana wraz z dwiema starszymi córkami przyłączyć się do wysiłku wojennego. Z początkiem września Aleksandra, Olga i Tatiana rozpoczęły kurs pielęgniarski w Czerwonym Krzyżu, przyjmując skromnie brzmiące tytuły siostry Romanowej numer 1, 2 i 3877. Maria i Anastazja były za młode na szkolenie, jednak również miały odegrać czynną rolę, odwiedzając rannych w szpitalach. Nikt nie reprezentował kobiecego wkładu w czyn wojenny w Rosji z większym zaangażowaniem niż caryca i jej córki przez te długie, przygnębiające dwa i pół roku, do wybuchu rewolucji w 1917. Prasę codzienną, czasopisma i witryny sklepów zdominował jeden symboliczny obraz: trzech carskich sióstr miłosierdzia ubranych w skromne uniformy Czerwonego Krzyża. Siostry Romanowe w fartuchach gościły regularnie na łamach „Stolicy i usad’by”, zachęcając wiele innych Rosjanek do pójścia w ich ślady878. Edith Almedingen wspominała, że miasto było pełne młodych kobiet ogarniętych „gorączką czynu wojennego”, w „krótkich białych welonach i ze szkarłatnym krzyżem na białych fartuchach”879. Wojna pobudziła schorowaną carycę do życia. „Pielęgnowanie rannych jest mi prawdziwą pociechą”, podkreślała880. W ciągu trzech dni od rozpoczęcia działań wojennych Aleksandra objęła dowodzenie nad zakrojonym na ogromną skalę ogólnonarodowym programem pomocy rannym, uruchamiając ponownie ogromne składy, które utworzyła w Pałacu Zimowym i paru jeszcze miejscach podczas wojny z Japonią.
Oprócz produkcji bandaży i innych niezbędnych materiałów opatrunkowych, składy zajmowały się również gromadzeniem i rozdzielaniem między rannych takich dóbr, jak leki, „trwała żywność, słodycze, papierosy, ubrania, koce, buty, najróżniejsze upominki i dewocjonalia: broszury religijne, pocztówki i ikony”881. Wkrótce miejsca te zapełniły się wytwornymi damami, które w zgrzebnych fartuchach uczyły się pod okiem szwaczek szyć na maszynie pościel dla rannych albo całymi godzinami pakowały gazę i zwijały bandaże882. Najbardziej przestronne komnaty Pałacu Zimowego – sala koncertowa i inne duże salony, carski teatr, a nawet sala tronowa – zostały zamienione w oddziały szpitalne dla rannych żołnierzy, a na pięknych parkietach, dla zabezpieczenia przykrytych linoleum, stanęły niezliczone rzędy żelaznych łóżek. Niebawem carycę i jej dwie starsze córki można było zobaczyć nie tylko w Piotrogrodzie i Carskim Siole, ale nawet w tak odległych miejscach, jak Moskwa, Witebsk, Nowogród, Odessa, Winnica i inne miasta w zachodniej oraz południowej części imperium. Bez normalnie towarzyszącego im szumu i celebry wizytowały pociągi sanitarne oraz liczne szpitale i składy, z których wiele było założonych przez Aleksandrę. Często zabierały z sobą Marię i Anastazję, a nawet Aleksego – gdy stan zdrowia mu na to pozwalał. W Piotrogrodzie w dzieło pomocy rannym zaangażowała się również pokaźna społeczność brytyjskich emigrantów pod kierunkiem żony ambasadora lady Georginy Buchanan, która prowadziła Szpital Kolonii Brytyjskiej dla Rannych Rosyjskich Żołnierzy883, otwarty 14 września w skrzydle wielkiego Szpitala Pokrowskiego na Wyspie Wasilewskiej. Córka lady Georginy Meriel wkrótce podjęła tam pracę jako ochotniczka884. W ostatnich dniach lata ulice Piotrogrodu były odmienione: wiele budynków zamieniono teraz na szpitale, a obok trójkolorowych rosyjskich flag powiewały na nich flagi Czerwonego Krzyża. Wzdłuż Newskiego Prospektu ciągnęło znacznie mniej wspaniałych powozów czy modnych automobili – na szerokim bulwarze widać było przede wszystkim niekończącą się kawalkadę ambulansów przewożących rannych do tego czy innego szpitala oraz sznury ciężarówek z dostawami potrzebnych materiałów. Również Carskie Sioło zamieniło się w kompleks szpitali, a jego zaciszne, ocienione drzewami ulice stały się arterią dla sunących wolno – rano, w południe i wieczorem – ambulansów Czerwonego Krzyża z rannymi, a także licznych pojazdów prywatnych, wielu udostępnionych do tego celu z carskiego parku samochodowego. Jak w Piotrogrodzie, tak i tutaj każdy większy budynek zarekwirowano na potrzeby opieki nad rannymi. Wielkie złocone sale Pałacu Katarzyny zamieniono w izby szpitalne oraz magazyny, a ponad trzydzieści prywatnych willi bogaczy zostało przeznaczonych na wojenne szpitale. Tak rozpaczliwie brakowało łóżek – ranni bowiem napływali nieprzerwanym strumieniem – że wkrótce zaczęto przyjmować ich w domach prywatnych; we wrześniu doktor Botkin urządził zaimprowizowany oddział szpitalny dla siedmiu pacjentów u siebie w domu. Wszystkie szpitale wojskowe w Carskim Siole podlegały doktor Wierze Giedroyć, litewskiej arystokratce, ordynatorce Szpitala Dworskiego i jednej z pierwszych kobiet w
Rosji, które uzyskały kwalifikacje lekarskie885. Szpital Dworski mieścił się w rozbudowanym i odnowionym gmachu przy ulicy Gospitalnej i przez całą wojnę nadal służył potrzebom lokalnej społeczności, a na piętrze głównego budynku urządzono salę operacyjną dla rannych na wojnie oraz oddział dla dwustu niższych rangą żołnierzy886. Parterowy aneks wybudowany tuż przed wojną w ogrodzie na dziedzińcu szpitala z myślą o wymagających izolacji chorych zakaźnie został przekształcony w samodzielny, pełnoprawny szpital z salą operacyjną oraz sześcioma niewielkimi izbami z miejscami dla trzydziestu chorych. Jedną z sal przeznaczono dla żołnierzy wszystkich stopni przywożonych ze szpitala w Pałacu Katarzyny na operacje wykonywane przez doktor Giedroyć, pozostałe służyły rannym oficerom. Aneks – zwany też przez dziewczęta „domkiem” albo „barakiem” – stał się centrum codziennego życia Olgi i Tatiany jako pielęgniarek Czerwonego Krzyża887. Szkolenie w aneksie, prowadzone zgodnie z surowymi wytycznymi doktor Giedroyć, Olga i Tatiana odbywały pod czujnym okiem Walentiny Czebotariewej, córki lekarza wojskowego, która była pielęgniarką w czasie wojny rosyjsko-japońskiej. „Ależ były niedostępne na początku – wspominała carycę i jej córki w pierwszych dniach pracy w aneksie. – Całowałyśmy je w rękę, wymieniałyśmy pozdrowienia (...) i na tym koniec”888. Aleksandra poprosiła personel, żeby nie okazywał im specjalnych względów, i sytuacja szybko się zmieniła. W ramach przyuczania do zawodu wszystkie trzy miały obserwować Giedroyć w sali operacyjnej, a później przejąć obowiązek asystowania przy operacjach, ale zaczęły od podstaw, czyli nauki opatrywania ran. Pierwsze dni były szczególnie trudne dla Tatiany, która nie skończyła jeszcze edukacji szkolnej i rano często miała lekcje. Po ich zakończeniu, a przed rozpoczęciem pracy w aneksie, caryca z dziewczętami wstępowała do cerkiewki Znamieńskiej niedaleko Pałacu Katarzyny, żeby się pomodlić przed cudowną ikoną Matki Boskiej. Do aneksu przychodziły zwykle na dziesiątą, przebierały się w fartuchy i brały do roboty. Codziennie przed południem Oldze i Tatianie przydzielano po trzech-czterech pacjentów, którym zmieniały opatrunki (później, wraz z napływem coraz liczniejszych rannych, zwiększono tę liczbę). Poza tym wypełniały wiele innych, niewdzięcznych obowiązków, takich jak zwijanie bandaży, preparowanie gazików, wygotowywanie jedwabnych nici do zszywania ran, przeszywanie na maszynie bielizny pościelowej. O trzynastej wychodziły do domu na lunch, a po południu, przy dobrej pogodzie, relaksowały się na krótkim spacerze, na rowerach albo na przejażdżce z matką. Najczęściej jednak od razu wracały do szpitala, by spędzać czas z rannymi na pogawędkach, grze w gry planszowe albo w pingponga, a w miesiącach letnich również na partyjkach krokieta w ogrodzie z tymi, którzy mogli chodzić. Często po prostu siedziały, dziergając bądź szyjąc rzeczy dla uchodźców i sierot wojennych, a żołnierze zabawiali je rozmową; niekiedy wymykały się na papierosa do ubikacji. Zawsze, przy każdej okazji, wyjmowano aparaty fotograficzne i robiono im zdjęcia z rannymi oficerami oraz przyjaciółmi. Niektóre powielano później w formie kart
pocztowych i sprzedawano w ramach zbierania funduszy na pomoc dla ofiar wojny. Inne fotografie dziewczęta wklejały starannie do albumów, a potem pokazywały swoim podopiecznym889. Musiało jednak minąć trochę czasu, zanim Tatiana i Olga przywykły do przebywania wśród obcych – zwłaszcza Tatiana, którą niekiedy, zupełnie jak jej matkę, paraliżowała jej rezerwa. Walentina Czebotariewa wspominała, jak pewnego razu weszły razem na piętro Szpitala Dworskiego i musiały minąć grupkę innych sióstr. Tatiana chwyciła ją za rękę: „Czuję się tak niepewnie, jestem przerażona, to straszne (...). Nie wiem, z kim mam się witać, a z kim nie”890. Brak obycia ujawniał się też w tak prozaicznych czynnościach jak robienie zakupów. Kiedyś czekając na samochód, który miał zawieźć je z powrotem do domu, Olga i Tatiana postanowiły zajrzeć do Gościnnego Dworu – pawilonu handlowego w pobliżu szpitala. Były ubrane zwyczajnie, więc nikt ich nie rozpoznał, ale dopiero po chwili dotarło do nich, że przecież nie mają przy sobie pieniędzy891. Do ukończenia kursu pod koniec października księżne i ich matka codziennie o szóstej wieczorem miały w pałacu lekcje z teorii medycyny z doktor Giedroyć. Później Olga i Tatiana często wracały do szpitala, pomagać pielęgniarce Bibi (Warwarze Wilczykowskiej), z którą bardzo się zaprzyjaźniły, sterylizować i szykować narzędzia chirurgiczne na następny dzień. Kiedy robiły sobie przerwę i wychodziły na korytarz, zaraz obstępowali je pacjenci, którzy byli na chodzie, siadali i rozmawiali z nimi, opowiadali anegdotki. Dziewczęta zawsze miały dla nich w kieszeniach cukierki, często też przynosiły ze szklarni przy Pałacu Aleksandrowskim owoce i naręcza kwiatów. Wieczorami niektórzy z rekonwalescentów zbierali się wokół pianina w świetlicy i śpiewali, co sprawiało szczególną przyjemność Oldze i Tatianie, największą jednak frajdę miały w święta, gdy dołączały do nich Maria i Anastazja, a czasem nawet Aleksy. W te wieczory, kiedy wracały do pałacu wcześniej, często dzwoniły do szpitala, żeby jeszcze jeden, ostatni raz porozmawiać ze swoimi ulubieńcami892.
❧ Siostrom Romanowym i ich matce nie oszczędzono wstrząsu pierwszego zetknięcia z cierpieniem rannych i makabrycznymi obrażeniami od bomb, szabli i kul. Zostały od razu rzucone na głęboką wodę, podobnie jak Anna Wyrubowa, która dołączyła do nich na kursie. Miały do czynienia z żołnierzami, którzy przyjeżdżali „brudni, zakrwawieni i cierpiący – wspominała Anna. – Po wyszorowaniu rąk roztworami antyseptycznymi zabierałyśmy się do obmywania, oczyszczania i bandażowania pokaleczonych ciał, pokiereszowanych twarzy, oślepionych oczu – tych wszystkich niewysłowionych potworności tak zwanej cywilizowanej wojny”893. Czasami Anastazja i Maria przyglądały się opatrywaniu ran, a od 16 sierpnia starsze dziewczęta zaczęły obserwować operacje – najpierw cywilne, takie jak usuwanie wyrostków i przepuklin oraz nacinanie obrzęków. Już
wkrótce oglądały wyjmowanie kul, a 8 września trepanację czaszki w celu usunięcia szrapnela; pięć dni później widziały po raz pierwszy amputację nogi894. Po ukończeniu kursu asystowały przy zabiegach – Aleksandra przeważnie podawała Giedroyć narzędzia chirurgiczne i odbierała z jej rąk amputowane kończyny, a dziewczęta nawlekały igły chirurgiczne i podawały waciki. 25 listopada zobaczyły pierwszą śmierć rannego na stole operacyjnym; Aleksandra powiedziała później Mikołajowi, że ich „dziewuszki” były bardzo dzielne895. Jednocześnie z zadaniami pielęgniarskimi Olga i Tatiana pełniły przydzielone im przez Aleksandrę ważne obowiązki publiczne w akcji pomocy ofiarom wojny, chociaż przebywanie wśród obcych w stolicy i prowadzenie zebrań było czymś, czego się bały i nigdy nie polubiły. 11 sierpnia ukazem cara powołano do życia Radę Najwyższą do Opieki nad Rodzinami Żołnierzy i Rodzinami Rannych oraz Zabitych. Aleksandra została jej przewodniczącą, a Olgę mianowała wiceprzewodniczącą, odpowiedzialną za Piotrogrodzki Komitet Specjalny – jeden z wielu organów pomocniczych utworzonych w różnych rosyjskich miastach w celu zbierania funduszy dla centralnej Rady Najwyższej896. Miesiąc później Tatianie przydzielono podobną rolę wraz z utworzeniem Komitetu Doraźnej Pomocy Osobom Dotkniętym Wojennym Ubóstwem JCW Wielkiej Księżnej Tatiany Mikołajewny. Pod kierunkiem naczelnego administratora Aleksieja Neidgardta Komitet Tatiany, jak z czasem zaczęto go nazywać, zajmował się głównie rosnącym problemem uchodźców w zachodnich prowincjach Imperium, gdzie polscy, żydowscy, litewscy, łotewscy i rosyjscy cywile dostali się w ogień walk. Komitet Tatiany od początku cieszył się ogromnym zainteresowaniem, w dużej mierze dzięki rozpoznawalności jego patronki i jej osobistemu zaangażowaniu w prace przy zakładaniu schronisk, tanich stołówek, klinik położniczych i ochronek dla sierot wojennych. Środowe popołudniowe zebrania w Piotrogrodzie, zdominowane przez nużącą biurokrację, to było jednak zupełnie co innego, poza tym Neidgardt okazał się nadętym nudziarzem. Tatiana nie lubiła też ceremoniału. Jeden z urzędników wspominał, że kiedy zwrócił się do niej na zebraniu Komitetu: „Jeśli Wasza Cesarska Mość będzie tak łaskawa...”, Tatiana nie potrafiła ukryć zażenowania: „zrobiła wielkie oczy, a później, kiedy wróciłem na miejsce obok niej, dała mi kuksańca pod stołem i szepnęła: »Czyś ty zwariował, że się tak do mnie odzywasz?«”897. Obie z Olgą nie cierpiały takiej sztuczności. „Zupełnie swobodne i spokojne czujemy się tylko w naszym szpitalu”, zwierzyła się Olga jednemu ze swoich podopiecznych898. Mimo to obie wypełniały swoje obowiązki publiczne sumiennie i bez skargi, a Tatiana po ciężkim dniu w szpitalu często uzupełniała dokumenty komitetowe. Aleksandra jej pomagała, ponieważ los uchodźców stawał się z każdym miesiącem coraz bardziej palącym problemem. Budżet Komitetu był ogromny i wzrósł do kilku milionów rubli – prywatne datki przestały wystarczać na jego utrzymanie i musiał interweniować rząd899. Ponieważ Mikołaj spędzał większość czasu w Stawce – kwaterze głównej Naczelnego
Dowódcy przy węźle kolejowym w pobliżu Baranowicz (na terenie dzisiejszej Białorusi) – Aleksandra regularnie informowała go w listach o postępach dziewcząt. 20 września pisała, jak wielką pociechą jest „patrzeć na dziewczynki, jak pracują samodzielnie, i wiedzieć, że dzięki temu dadzą się lepiej poznać i nauczą się być użyteczne”900. Wydawały się szybko dostosowywać do nowych wymagań i jak zauważył Pierre Gilliard, „łatwo pogodziły się z klasztornym życiem, jakie wiodły na dworze”. Gilliard był pod wrażeniem zwłaszcza ich mądrego podejścia do pracy oraz tego, że nie przeszkadzało im, iż muszą zakrywać swoje piękne włosy kwefami pielęgniarskimi podobnymi do zakonnych welonów i większą część dnia spędzać w uniformach. W odróżnieniu od wielu innych szlachetnie urodzonych dam nie bawiły się w pielęgniarki, ale były siostrami miłosierdzia naprawdę godnymi tego miana901. Swietłana Ofrosimowa, która mieszkała w Carskim Siole od kilku lat i zgłosiła się do służby pielęgniarskiej na ochotnika, też to zauważyła. „Uderzyło mnie, jak wielką przeszły przemianę. Najbardziej wzruszało mnie głębokie skupienie widoczne na ich twarzach, bardziej pociągłych i bledszych niż zwykle. Ich oczy nabrały nowego wyrazu”902. Maria Rasputin zgadzała się z nią: „Miałam wrażenie, że urosły, były poważniejsze, świadome odpowiedzialności ciążącej na rodzinie carskiej, gotowe spełniać swoje obowiązki, póki starczy sił”903. To samo można było powiedzieć o młodszych siostrach; choć większość dnia pochłaniały im lekcje, musiały przywyknąć do długich nieobecności starszego rodzeństwa, a wszystkie cztery – ponieważ ojciec był stale w rozjazdach – dzieliły ciężar częstych napadów choroby brata i matki904. Do wybuchu wojny, kiedy tak szeroko dyskutowano perspektywy zamążpójścia Olgi, jak również możliwości objęcia przez nią tronu po Aleksym, większość uwagi naturalną koleją rzeczy skupiała się na niej. Od początku była bardziej towarzyska i rozmowna niż Tatiana, lecz w latach wojny jej młodsza siostra wybiła się na pierwszy plan. Przed wojną zapowiadała się na prawdziwą kokietkę, bo inaczej niż Olga była bardzo świadoma swojego wyglądu, miała świetną figurę i marzyła o wspaniałych strojach oraz biżuterii, takich jakie miały modne petersburskie arystokratki. „Wyglądała dobrze w każdej sukni, choćby nie wiem jak znoszonej – wspominała Iza Buxhoeveden. – Umiejętnie dobierała stroje i lubiła budzić podziw”905. „Była księżną w każdym calu, uosobieniem arystokratyczności i królewskości”, napisała o niej Ofrosimowa906. Tatiana od początku kursu pielęgniarskiego zdradzała pewien rys, który odróżniał ją wyraźnie od wylewnej Olgi, a także od pozostałych sióstr. Zdawała się mieć własny, absolutnie prywatny, odrębny świat907. Nigdy jednak nie pozwalała, aby wchodził w kolizję z jej praktycznymi umiejętnościami pielęgniarskimi czy poczuciem obowiązku. Bardzo skrupulatna i niekiedy nawet apodyktyczna Tatiana mogła wydawać się niektórym nad wiek poważna i – w przeciwieństwie do Olgi – mało spontaniczna. Zawsze jednak była chętna do niesienia pomocy, a jej sumienność w połączeniu z wrodzonym altruizmem czyniły ją idealnym materiałem na pielęgniarkę. Pomagała opiekować się Aleksym za każdym razem, gdy był chory, zgodnie z zaleceniami lekarzy podawała mu
lekarstwa i czuwała przy nim. Z wyrozumiałością podchodziła też do wymagań matki: „umiała sprawić, by caryca ani na chwilę nie przestawała czuć się kochana – wspominał Gilliard – i nigdy nie folgowała własnym chwilowym kaprysom”, co niestety coraz częściej zdarzało się Oldze908. Rzeczywiście, we wszystkim, co robiła, Tatiana Mikołajewna udowadniała wytrwałość tego rodzaju, której brakowało jej bardziej rozchwianej emocjonalnie starszej siostrze. Wiele pielęgniarek i lekarzy, którzy widzieli ją przy pracy – jak również samych pacjentów – mówiło później, że urodziła się, by pielęgnować chorych. Wybuch wojny tak szybko po obchodach Trzechsetlecia zmienił radykalnie powszechne postrzeganie córek cara jako wyniosłych księżniczek. Gdy ich matka ogłosiła „wojenne moratorium” na zakup nowych ubrań dla rodziny, oficjalne fotografie wysmukłych młodych kobiet w strojach dworskich zostały zastąpione wizerunkami dwóch starszych sióstr w uniformach pielęgniarskich i młodszego rodzeństwa w zwyczajnych, pospolitych ubraniach, które zdawały się przeczyć ich imperialnemu statusowi. Aleksandra uważała, że widok jej i córek w uniformach budował poczucie więzi między nimi a ogółem ludności w czasie wojny. Niektórzy byli zdania, że bardzo się myliła: przytłaczająca większość zwykłych Rosjan, zwłaszcza chłopów, wciąż postrzegała rodzinę imperatora jako półboskie istoty i oczekiwała, że ich publiczny wizerunek będzie to potwierdzał. Jak zauważyła hrabina Kleinmichel: „Kiedy żołnierz widział swoją imperatorową ubraną jak każda pierwsza lepsza pielęgniarka, czuł się zawiedziony. Patrząc na carycę, którą wyobrażał sobie jako księżniczkę z bajki, myślał: »To ma być caryca? Przecież nie ma między nami żadnej różnicy«”909. Podobne opinie krążyły wśród piotrogrodzkich arystokratek, które zauważały z drwiną, jakie „prostackie” były stroje wielkich księżnych – „nawet dziewczyna z prowincji nie odważyłaby się włożyć na siebie czegoś takiego”910. Nie podobała im się ta demistyfikacja rodziny cara, a jeszcze bardziej to, że jego córki miały do czynienia z zaropiałymi ranami, okaleczeniami i męskimi ciałami. Były zgorszone na wieść, że imperatorowa nawet obcina pacjentom paznokcie. Lekceważenie protokołu przez Aleksandrę – zachowywanie się jak zwykła pielęgniarka – postrzegano jako beau geste, „tanią metodę szukania poklasku”911. Nawet szeregowi żołnierze byli rozczarowani, widząc, jak caryca i jej córki wykonują te same obowiązki co inne siostry i przysiadają na łóżkach pacjentów, zamiast zachowywać dystans stosowny do swojej pozycji. „Zażyłość rodząca się między imperatorową i jej młodymi córkami a rannymi oficerami rujnowała prestiż monarchii – oceniła hrabina Kleinmichel. – Nie bez kozery mówi się: Il n’y a pas de grand homme pour son valet de chambre”912913. Nawet jeśli miała rację, wielu rannych żołnierzy było wdzięcznych za troskę, jaką otaczały ich Aleksandra i jej córki. W sierpniu 1914 roku Iwan Stiepanow, dziewiętnastoletni ranny żołnierz Pułku Siemionowskiego, przyjechał do aneksu szpitalnego w Carskim Siole z opatrunkami niezmienianymi od ponad tygodnia. Świadomy
swojego odstręczającego wyglądu, czuł się nieswojo na widok pielęgniarek, które otoczyły go w gabinecie lekarskim – jedna z nich, wysoka, uprzejma siostra pochyliła się nad nim z troską, a po drugiej stronie dwie młodsze przyglądały się z zainteresowaniem odwijaniu cuchnących bandaży. Wyglądały znajomo, tylko gdzie on widział te twarze? Nagłe go oświeciło. „To naprawdę były one... imperatorowa i jej dwie córki?”914 Caryca wydawała się taka odmieniona – uśmiechnięta, młodsza, niżby wskazywała na to jej metryka. W czasie pobytu w szpitalu Stiepanow widział wiele podobnych przykładów spontanicznego ciepła i serdeczności imperatorowej – jej córek także. Maria i Anastazja, jak można było się spodziewać, zazdrościły starszym siostrom ich nowej roli i wyzwań. Już wkrótce dostały jednak własny mały szpital i mogły wesprzeć wysiłek wojenny. 28 sierpnia otwarto 17. Szpital dla Rannych Żołnierzy wielkich księżnych Marii i Anastazji Mikołajewnych, dwa kroki od Pałacu Aleksandrowskiego, w tak zwanym Gródku Fiodorowskim915. Wzniesiony w latach 1913-1917 jako dobudówka soboru Fiodorowskiego, był utrzymany w tym samym starym nowogrodzkim stylu – składał się z pięciu budynków otoczonych na wzór kremla niewysokim murem z wieżyczkami916. Dwa budynki zostały przeznaczone na szpital dla niższych rangą żołnierzy, a w 1916 roku dodano jeszcze jeden, dla oficerów. Dwie młodsze siostry Romanowe przychodziły tam codziennie po lekcjach rozmawiać z rannymi, grać z nimi w gry planszowe, a nawet pomagać pacjentom półanalfabetom czytać lub pisać listy. Miały też trudniejsze zadania: przyzwyczajały się do czuwania przy rannych, a niekiedy musiały radzić sobie z traumą ich późniejszych zgonów. Tak jak Olga i Tatiana, robiły sobie niezliczone zdjęcia ze swoimi pacjentami, ale ich wkład bynajmniej na tym się nie kończył. Wspierały koncerty dobroczynne na rzecz swojego szpitala, często odwiedzały też większy szpital w Pałacu Katarzyny, a nawet – z matką – wybrane szpitale w Piotrogrodzie, dokonywały też inspekcji pociągów sanitarnych ponazywanych na cześć różnych członków ich rodziny. Były jeszcze za młode, by opiekować się rannymi, ale z pewnością nie brakowało im wrażliwości na ich cierpienia, co widać z listu Anastazji do Mikołaja z 21 września: Najukochańszy tato! Gratuluję ci zwycięstwa. Wczoraj odwiedziłyśmy pociąg sanitarny Aleksego. Widziałyśmy wielu rannych. Trzech umarło w drodze – w tym dwóch oficerów (...). Rany dość poważne, tak bardzo, że w ciągu następnych dwóch dni jeden żołnierz może umrzeć, jęczeli z bólu. Później wybrałyśmy się do Szpitala Dworskiego: mama i siostry opatrywały rany, a ja z Marią przeszłyśmy się koło wszystkich rannych i z wszystkimi zamieniłyśmy po kilka słów, a jeden pokazał mi ogromny szrapnel, który wyciągnęli mu z nogi razem z dużym kawałkiem [mięsa]. Wszyscy mówili, że chcą wrócić i zemścić się na wrogu917. Dziewczęta pisały wiele czułych listów do ojca przebywającego w kwaterze głównej. Wypełniały je całusami i rysowały symboliczne krzyżyki, które miały go chronić. A że wszystkie cztery, wraz z matką, pisywały z pełną poświęcenia regularnością, Mikołaj
dostawał po kilka listów dziennie. Sporą część z tego, o czym w lakonicznej formie pisały dziewczynki, Aleksandra powtarzała w swoich sążnistych epistołach. Niemniej wynikało z nich jasno, że dziewczynki okrutnie tęskniły za ojcem. „Następnym razem będziesz musiał zabrać mnie ze sobą – oświadczyła Maria 21 września – bo jak nie, to sama wskoczę do pociągu, tak okropnie za tobą tęsknię”. „Nie chcę jeszcze iść spać! Chcę być razem z tobą, gdziekolwiek jesteś, chociaż nie wiem wcale, gdzie to jest”, dodała Anastazja dwa dni później918. Olga i Tatiana z racji przeciążenia pracą pisały często jeszcze bardziej skrótowo, ale specyficzny, indywidualny styl listów Anastazji zwykle to rekompensował. Wesoła z natury – swoje listy podpisywała „Twoja oddana ci służka, 13-letnia Nastazja (Szwyzbik)” – raz interesowała się tym, potem znowu tamtym, a notki od niej na pewno dostarczały Mikołajowi rozrywki w długich tygodniach rozłąki z rodziną. Nastka uwielbiała dworować sobie w listach z pogłębiającego się uczucia Marii do Nikołaja (Koli) Demienkowa, oficera z Garde Equipage, i docinać jej z powodu jego tuszy, nazywając go „Demienkowem grubasem”. Maria sama z radością zwierzyła się ojcu ze swojej sympatii do „kochanego Demienkowa”, gdyż Kola zdążył już stać się ulubieńcem całej rodziny919. Aleksandra pewnego razu zauważyła w rozmowie z Wyrubową, że „większość młodych Rosjanek nie myśli o niczym innym, tylko o oficerach”, ale najwyraźniej nie brała na serio tego, co działo się pod jej nosem920. Jeszcze w 1914 roku infantylizowała swoje córki w listach do męża, pisząc o nich: „małe dziewuszki”, podczas gdy wszystkie szybko wyrastały na młode kobiety i interesowały się mężczyznami. Niewinne, jak się wydawało ich matce, przyjaźnie jej dwóch starszych córek przybierały formę popołudniowych schadzek, przesiadywania na „naszych” łóżkach i flirtów. Pierwszymi ulubieńcami Olgi byli Nikołaj Karangozow, ormiański kornet z pułku kirasjerów lejbgwardii, oraz „niezwykle pociągający, śniady” Dawid Jedigarow, muzułmanin z Tyflisu, kapitan 17. Pułku Dragonów Niżegorodzkich, który przyjechał w połowie października i zawrócił jej w głowie (był jednakże żonaty)921. Jedigarow i Karangozow byli jednymi z pierwszych smagłych, zawadiackich oficerów z Kaukazu – z których wielu miało wspaniałe wąsy – przyjętych do aneksu w czasie wojny. Tatiana tymczasem nie mogła się oprzeć chłopięcemu urokowi gładko ogolonego, pochodzącego z Kubania Kozaka z dowodzonego przez nią pułku ułanów, sztabrotmistrza Dmitrija Malamy, który wsławił się męstwem, ratując innego oficera z pożaru. Wszystkie siostry go lubiły i uważały za szalenie uroczego i dobrodusznego. Inny pacjent, Iwan Stiepanow, wspominał później „jasnowłosego, rumianego” młodego oficera, tak skromnego i oddanego swojemu pułkowi, że wyrzucał sobie, iż leży w szpitalu i „cieszy się życiem”, podczas gdy inni walczą922. Tatiana po raz pierwszy opatrywała mu rany 26 września; była szalenie dumna ze swoich ułanów i już kilka dni później przysiadała na brzegu łóżka Malamy przy każdej nadarzającej się okazji, rozmawiała z nim i oglądała albumy ze zdjęciami, tak jak jej siostra z Karangozowem (obaj leżeli na tym samym
oddziale). Wieczorami często śpiewali, a Olga akompaniowała im na pianinie, dzięki czemu ich oddział, jak wspominał Stiepanow, był najgłośniejszy i najweselszy w całym aneksie923. Te wieczorne spotkania stały się dla Olgi i Tatiany najbardziej wyczekiwanym punktem dnia, ale – podobnie jak Maria i Anastazja – starsze siostry z ogromną radością witały swoich dawnych przyjaciół oficerów, którzy przyjeżdżali na służbę, na przykład starego ulubieńca Olgi AKSZ, odkomenderowanego niedawno do 1. sotni eskorty cara, „słodkiego” jak zawsze, i jego kolegę, sztabkapitana Wiktora Zborowskiego, ulubionego partnera cara do gry w tenisa – w jego obecności Anastazja zdradzała oznaki pełnej uwielbienia cielęcej miłości. Chociaż ich rozkład dnia stawał się coraz bardziej monotonny i dziewczęta nie opuszczały w zasadzie Carskiego Sioła, złe wieści z frontu powodowały, że wszystkie, zwłaszcza Olga, bały się o ojca, mimo że same czuły, że są pod dobrą opieką, chronione przez oficerów z eskorty. W czasie nieobecności ciotki Olgi, pielęgnującej rannych w Równem, Anna Wyrubowa zaczęła zapraszać cztery siostry na herbatki z oficerami do swojego domku koło Pałacu Aleksandrowskiego. „O czwartej byłyśmy na herbacie u Anny ze Zborowskim i Sz[wedowem] – ukochanym”, zanotowała Olga 12 października. „Tak się cieszę, że w końcu mogliśmy się spotkać, wesoło nam się rozmawiało”. Tatiana ze szczególną radością rozmawiała tego samego dnia przez telefon z Dmitrijem Malamą, który poprosił Annę, żeby kupiła jej specjalny prezent od niego – „małego francuskiego buldożka (...). Jest przesłodki. Tak się cieszę!”924. Nazwała go imieniem konia kawaleryjskiego Malamy – Ortipo925. Przed przybyciem szczenięcia napisała jeden z typowych przepraszających liścików do matki: Moja najukochańsza mamusiu, wybacz mi, proszę, że wzięłam tego pieska. Mówiąc szczerze, kiedy mnie zapytał, czy chciałabym mieć pieska, gdybym go dostała od niego, od razu powiedziałam tak. Pamiętasz, że zawsze marzyłam, żeby mieć szczeniaczka, i dopiero później, gdy wróciliśmy do domu, uświadomiłam sobie nagle, że może ty wcale byś sobie tego nie życzyła (...). Proszę cię, kochany aniele, wybacz mi (...). 1000 całusów od twej oddanej i kochającej córki Tatiany (...). Powiedz, kochana mamusiu, że się na mnie nie gniewasz. Ortipo już niedługo wyprawiała harce w pałacu – była psotna i nieokiełznana (a niebawem także w ciąży), ale pojawiła się we właściwym momencie, bo piesek Aleksego Shot umarł niedługo potem i piesek Anastazji Szwyzbik miał towarzystwo. Szczenięta, które urodziła Ortipo, okazały się jednak „małe i brzydkie” i rodzina ich nie zatrzymała926. Dmitrij Malama wyzdrowiał za szybko jak na gust Tatiany. Został wypisany z aneksu 23 października; „O ja biedna, to okropne” – tylko tyle zdołała napisać tego wieczoru w swoim dzienniku927. 4 listopada siostry Romanowe przystąpiły do egzaminu końcowego z chirurgii, a dwa dni
później wraz z czterdziestoma dwiema innymi siostrami odebrały dyplomy pielęgniarskie w kwaterze Czerwonego Krzyża w Carskim Siole. Do tamtego momentu Aleksandra otworzyła już około siedemdziesięciu szpitali w mieście i jego okolicach928. Dla wszystkich czterech sióstr praca w szpitalach wojskowych z początkiem 1915 roku „stała się ośrodkiem życia i absorbowała je bez reszty”, jak opisał to Sydney Gibbes. Do pewnego stopnia odbiło się to na edukacji szkolnej dwóch młodszych, „ale samo to doświadczenie tchnęło w nie nowe życie i choćby dlatego warto było ponieść tę ofiarę”929. Jak pisała wtedy do swojego nauczyciela PWP podekscytowana Anastazja: „Dziś po południu wybrałyśmy się na przejażdżkę, potem do cerkwi i do szpitala – i tyle! Teraz musimy wrócić na obiad, potem znów do szpitala i tak wygląda całe nasze życie!”930. Wojna, jak na ironię, otworzyła przed nimi nowe horyzonty.
ROZDZIAŁ PIĘTNASTY
❧ NIE MOŻEMY PORZUCIĆ PRACY W SZPITALACH W styczniu 1915 roku cztery siostry musiały wziąć na barki dodatkowy ciężar, kiedy Anna Wyrubowa doznała bardzo poważnych obrażeń w wypadku kolejowym między Piotrogrodem a Carskim Siołem. Przywieziono ją do aneksu w stanie krytycznym – ze zwichniętym barkiem, podwójnym złamaniem lewej nogi, ranami na prawej i obrażeniami głowy oraz kręgosłupa. Nie dawano jej szans na przeżycie. Przyjechali jej sędziwi rodzice – Tatiana przywitała się z nimi we łzach i delikatnie poprowadziła ich korytarzem. Walentina Czebotariewa dobrze zapamiętała tamten wieczór: Posłały po Grigorija. Pomyślałam, że to haniebne, ale nie powinnam wydawać takich sądów. Ta kobieta jest umierająca, wierzy w Grigorija, w jego świątobliwość, moc [jego] modlitw. Przyjechał przestraszony, trzęsła mu się ta jego rozwichrzona broda, miał taki rozbiegany wzrok. Chwycił Wierę Ignatiewą [dr Giedroyć] za rękę: „Będzie żyła, będzie żyła”. Powiedziała mi później: „Postanowiłam zagrać z tym księdzem według jego reguł; udałam, że się zastanawiam, po czym oznajmiłam grobowo: »Dziękuję panu, sama ją uratuję«”. Riposta Giedroyć nie uszła uwagi Mikołaja, który akurat wrócił ze Stawki. „Co kto lubi!”, mruknął do niej z lekko kpiącym uśmiechem931. Wieczorem, jak wspominała Czebotariewa, rozmawiał z nią dłużej. Obydwu kobietom wydało się oczywiste, że car „nie wierzy ani w świątobliwość Grigorija, ani w jego moce, ale cierpliwie toleruje jego obecność, niczym umęczony cierpieniem chory, który chwyta się każdej szansy”. Sam Grigorij był wyraźnie zmęczony staraniem się, by siłą woli uzdrowić Annę. Później już zawsze się chwalił, że „wskrzesił Annuszkę”, ponieważ wbrew przewidywaniom lekarzy Wyrubowa jednak przeżyła932. Po sześciu tygodniach troskliwej opieki mogła wrócić do domu, ale miała przed sobą długą rekonwalescencję i do końca życia pozostała kaleką. Tymczasem na początku roku Aleksandra, która mimo słabego zdrowia od pierwszego dnia wojny pracowała ponad siły, załamała się kompletnie. Doktor Botkin kazał jej leżeć przez sześć tygodni. „Opiekowanie się chorymi, asystowanie przy operacjach, opatrywanie i zszywanie najpaskudniejszych ran – tłumaczyła przyjaciółce – nie męczy tak bardzo jak wielogodzinne odwiedzanie szpitali i
rozmawianie z tymi rannymi biedakami”. Próbowała za wszelką cenę kontynuować niektóre ze swoich obowiązków w aneksie: „przychodzę tam w miarę możliwości prywatnie i bez zapowiedzi, ale nie zawsze się to udaje (...). Przebywanie z naszymi drogimi rannymi jest największą pociechą, a ja strasznie tęsknię za moimi szpitalami”933. Kiedy już zupełnie nie miała siły, czytała i opracowywała raporty, leżąc w łóżku i faszerując się „żelazem, arszenikiem i kropelkami na serce”934. Przez kilka następnych tygodni Olga i Tatiana po pracy w szpitalu odwiedzały Annę albo siedziały przy matce lub przy Aleksym, który podczas zabawy nadwerężał sobie mięśnie i cierpiał potem na nawracające bóle ramion. Chwile, kiedy mogły zaznać spokoju i przyjemności, zdarzały się coraz rzadziej, choć Tatiana, kiedy tylko mogła, wymykała się popołudniami, żeby pojeździć konno w samotności. Wieczorami, gdy siostry grały w gry planszowe albo słuchały muzyki z patefonu, a Anastazja krzątała się przy dwóch psach – w szczególności sprzątając po często zdarzających się im „małych wypadkach” – Tatiana siedziała w ciszy i czytała poezje. Ciężko znosiła ostatnią niedyspozycję matki i zadręczała się myślami, że nie jest dla niej wystarczającą podporą: „Mamo słodka, strasznie mi smutno. Tak rzadko cię widuję (...). Nawet jeśli siostry pójdą wcześniej spać, ja będę czuwała. Wolę mniej spać, byle tylko częściej cię widzieć, kochana mamusiu”. „W takich chwilach – powiedziała Aleksandrze – żałuję, że nie jestem mężczyzną”935. Musiała teraz mobilizować całą swoją siłę charakteru, żeby sprostać wszystkim oczekiwaniom, o czym pisała ojcu w maju: Dzisiaj zmieniałam opatrunki temu biednemu, nieszczęsnemu żołnierzowi, któremu amputowano język i uszy. Jest młody, z guberni orenburskiej, ma przemiłą twarz, ale nie może mówić, dlatego zapisał wszystko, co mu się przydarzyło, a mama poprosiła mnie, żebym ci to przesłała (...), był tym bardzo uszczęśliwiony. Księżniczka Giedroyć ma nadzieję, że biedak z czasem odzyska mowę, ponieważ odjęto mu tylko połowę języka. Chłopak strasznie cierpi. Stracił czubek prawego ucha i dół lewego. Żal mi go. Po lunchu pojechałyśmy z mamą do Piotrogrodu na zebranie Rady Najwyższej. Siedziałyśmy półtorej godziny – było koszmarnie nudno (...), później obeszłyśmy z mamą cały skład zaopatrzeniowy. Wróciłyśmy przed chwilą, o 17.30936. Aleksandra wierzyła, że praca w komitecie ma „dobroczynny wpływ na dziewczynki” i uczy je samodzielności, poza tym, jak zauważyła: „rozwiną się jeszcze bardziej, gdy będą musiały myśleć i mówić bez mojej ciągłej pomocy”937. Tym bardziej dziwi, że wyznając takie przekonanie, nie przeznaczyła córkom większej publicznej roli wcześniej; gdyby o tym pomyślała, nie musiałyby teraz walczyć z tak ogromnym stresem na zebraniach komitetów, którym przewodniczyły. Tatiana mawiała, że na tych posiedzeniach ma ochotę „ze strachu schować się pod stół”. Olga – obok udziału w niekończących się zebraniach Rady Najwyższej – musiała także co tydzień przyjmować datki, co zdaniem Aleksandry było dla niej równie korzystne. „Przyzwyczai się do przebywania między ludźmi i będzie
wiedziała, co się dzieje”, powiedziała Mikołajowi, choć zdarzały się jej chwile zwątpienia: „To bystre dziecko, ale nie dość wykorzystuje swój umysł”938. Z nadejściem wiosny 1915 roku rodzina carska mogła jedynie z żalem wspominać swoje minione, przedwojenne życie. W połowie kwietnia, gdy w Carskim Siole nadal sypał śnieg, jedna z ich przyjaciółek z Liwadii przesłała im w prezencie różne gatunki krymskich kwiatów – glicynie, mydleńce, fioletowe irysy, zawilce i piwonie. „Ich widok w wazonach wprawia mnie w melancholię – pisała Alix do Nicky’ego. – Czy to nie dziwne, cała ta nienawiść, rozlew krwi, wszystkie potworności wojny – a tam prawdziwy raj, słońce, kwiaty, pokój (...). Boże drogi, ileż nas już dzieli od tamtego spokojnego, prostego życia na fiordach!”939 Cała rodzina tęskniła za odwiedzanym zwykle o tej porze roku Krymem. Obowiązek był jednak ważniejszy, jak pisała w czerwcu Tatiana do żony Pawła Woronowa Olgi: „To będzie pierwsze lato, którego nie spędzimy w Peterhofie. Nie możemy porzucić pracy w szpitalach. Przykro byłoby tam mieszkać i myśleć, że nie zobaczymy jachtu ani szkierów. Jaka szkoda, że nie ma tutaj morza”940. Dziewczęta nadal widywały od czasu do czasu Pawła i Olgę, gdy oboje przyjeżdżali do Carskiego Sioła, lecz tamto smutne lato 1913 roku, wraz z całym towarzyszącym mu cierpieniem miłosnym, zatarło się w pamięci Olgi, której myśli od końca maja w coraz większym stopniu zajmował nowy pacjent aneksu Dmitrij Czach-Bagow, gruziński adiutant z Lejbgrenadierskiego Erywańskiego Pułku. Był to jeden z najstarszych i najbardziej renomowanych regimentów w rosyjskiej armii i drugi ulubiony rodziny carskiej, zaraz po eskorcie. Pobyt Dmitrija szybko się jednak zakończył: „Po kolacji rozmawiałam przez telefon z Czachem-Bagowem i pożegnałam się z nim, ponieważ jutro wraca do swojego pułku – napisała Olga w dzienniku pod datą 22 czerwca. – Tak mi go szkoda, to okropne, jest taki kochany”941. Ulubiony pacjent Tatiany pochodził z tego samego pułku – chorąży z Azerbejdżanu Siergiej Mielik-Adamow miał klasyczną smagłą urodę i bujne wąsy jak jego poprzednicy, lecz jego dziobata twarz wydawała się innym pacjentom mało atrakcyjna, a głośne żarty trochę żenujące942. Wyjazd Czach-Bagowa wywarł natychmiastowy i wyraźny skutek: „Droga Olga Mikołajewna zrobiła się smutna – wspominał inny pacjent, Iwan Bielajew. – Straciła rumieńce, a oczy pociemniały jej od łez”943. Wkrótce potem do aneksu trafił ranny dowódca Dmitrija Konstantin Popow, który dołączył do Mielika-Adamowa na oddziale „erywańskim”. „Wielkie księżne przywitały mnie jak starego przyjaciela”, wspominał. Zaczął wypytywać je, w jakim stanie był pułk, których jego oficerów znały i tak dalej. Jakie kochane, proste osóbki, pomyślałem w pierwszym odruchu i z każdym dniem coraz bardziej się w tym utwierdzałem. Miałem okazję widzieć je co dzień przy pracy i uderzyła mnie ich cierpliwość, wytrwałość, niezwykła wprawa, z jaką wykonywały trudną pracę, jak też łagodność i życzliwość wobec wszystkich wokół944. Pięć tygodni później ku wielkiej radości Olgi (choć w niewesołych okolicznościach)
Dmitrij Czach-Bagow ponownie trafił do szpitala. Ciężko ranny podczas misji zwiadowczej w pobliżu wsi Zagrody we wschodniej Polsce, przyjechał 2 sierpnia na noszach, z potrzaskaną nogą i raną dłoni, znacznie chudszy niż poprzednio i upiornie blady. Od razu położono go na jego starym łóżku na oddziale erywańskim945. Przeszedł operację i miał nogę w gipsie, ale choć zabroniono mu wstawać, nie wytrzymał długo i już niebawem kuśtykał za Olgą jak wierny pies. „Szybko dało się zauważyć, że wrócił jej humor (...), a jej śliczne oczy znów błyszczały”, notował Iwan Bielajew946. Dmitrij odtąd regularnie pojawia się na kartach dziennika Olgi, nazywany zdrobniale „Mitia”. Olga spędzała z nim każdą wolną chwilę – siadała z nim na korytarzu, na balkonie, na oddziale, a wieczorami w jego towarzystwie sterylizowała narzędzia chirurgiczne i przygotowywała waciki. Miała powody żywić do niego tak głębokie uczucie, Mitia bowiem był lubiany przez wszystkich. Konstantin Popow nie szczędził mu pochwał – w jego przekonaniu był to „wybitny i dzielny oficer, rzadko spotykany przyjaciel i cudownie dobroduszny człowiek. Gdy dodać do tego jego aparycję, to, jak wspaniale prezentuje się w mundurze oraz nienaganne maniery, otrzymamy przykład młodego erywańskiego oficera, który jest prawdziwą chlubą naszego regimentu”947. Mitia był „przeuroczy i nieśmiały jak dziewczyna”, wspominał Bielajew, co więcej – „było oczywiste, że zakochał się na zabój w swojej pielęgniarce Oldze Mikołajewnie. Za każdym razem, kiedy na nią patrzył, oblewał się szkarłatnym rumieńcem”948. Olga może straciła dla niego głowę, ale w żadnym razie nie umniejszało to współczucia i troski, jaką razem z Tatianą otaczały wszystkich swoich pacjentów. Walentinie Czebotariewej zapadła w pamięć jedna wyjątkowo trudna operacja, przy której asystowały siostry, i to, jak gorzko płakały, kiedy pacjent zmarł. „Jaka poetyczna jest troskliwość Tatiany Mikołajewny! Jak ciepło brzmi jej głos, gdy rozmawia przez telefon albo czyta telegramy dotyczące swoich rannych – napisała Walentina w dzienniku. – To dobra i współczująca dziewczyna o czystym sercu”949. Tamtego lata do bólu powściągliwa Tatiana, która do tej pory okazała jedynie przelotne zainteresowanie Dmitrijem Malamą, zakochała się we Władimirze Kiknadze – czy też Wołodii, jak wkrótce zaczęła go nazywać – innym Gruzinie, podporuczniku 3. Pułku Strzelców Gwardii. Dwie siostry niedługo zaczęły urządzać spotkania we czworo i grały z Kiknadze i Czachem-Bagowem w ogrodzie w krokieta, a wymieniane z nimi uśmiechy i zwierzenia stały się obowiązkowymi punktami ich dnia – przesiadywały na łóżkach swoich ulubieńców, przeglądały z nimi albumy, fotografowały się z nimi. Wojna przez chwilę nie wydawała się aż tak ponura.
❧ Od początku 1915 roku Mikołaj tak planował swoje obowiązki, by przyjeżdżać w miarę regularnie do Carskiego Sioła, ale w sierpniu podjął doniosłą decyzję, która pociągała za sobą jeszcze dłuższe okresy rozłąki z rodziną. Seria rosyjskich klęsk na froncie wschodnim
wymusiła zmasowany odwrót z Galicji, a Rosja zapłaciła za nią milionem czterystoma tysiącami zabitych lub rannych oraz milionem wziętych do niewoli. Morale w niedoposażonej carskiej armii spadało na łeb, na szyję. Mikołaj uznał, że w tej sytuacji powinien usunąć wuja, wielkiego księcia Mikołaja, ze stanowiska głównodowodzącego, stanąć na czele armii i przenieść Stawkę – kwaterę główną Naczelnego Dowódcy – do Mohylewa, prawie osiemset kilometrów na południe od Piotrogrodu. Decyzja ta – jak zresztą każda podjęta przez niego w czasie wojny – wypływała z głębokiego przekonania, że naród uważa go za swego duchowego przywódcę i ufa mu, a los jego, jego rodziny i całej Rosji jest w rękach Boga. 22 sierpnia o dziesiątej wieczorem dzieci pojechały z nim na dworzec. „Najdroższy tato! – napisała Olga zaraz po pożegnaniu. – Smutno nam, że nas opuszczasz, ale tym razem żegnamy cię ze szczególną radością, ponieważ wierzymy głęboko, że twoje przybycie tam umocni jeszcze bardziej ducha naszej potężnej narodowej Armii”. „A więc dojechałem, a na moje barki spada znacznie większa odpowiedzialność niż przedtem! – napisał Mikołaj do Aleksandry po przyjeździe na miejsce. – Ale niech się dzieje wola Boża: czuję wielki spokój”950. Dwa miesiące później zdecydował o jeszcze jednym: po wizycie w domu zabrał z sobą do Stawki Aleksego – po części dla towarzystwa, bo tęsknota za rodziną bardzo mu doskwierała, po części dlatego, że oboje z Aleksandrą wierzyli, iż obecność carewicza będzie miała zbawienny wpływ na morale armii. Jedenastoletni Aleksy był wniebowzięty – kochał matkę, ale rozpaczliwie chciał się wyrwać z dusznej atmosfery pałacu, a zapewne także uciec od nadopiekuńczości sióstr. No bo, jak skarżył się później: „Nie cierpię wracać do Carskiego Sioła i być jedynym mężczyzną w tym babińcu”951. Aleksy lubił bawić się w wojnę i dumnie paradował po pałacu w specjalnie uszytym żołnierskim płaszczu – „zupełnie jak malutki żołnierz”, napisała Alix do Nicky’ego – stał na warcie, sypał okopy i budował fortyfikacje w pałacowych ogrodach ze swoimi „wujkami”, nieraz przypłacając to atakami bólu ramion952. Poza tym jednak od dawna nie czuł się tak dobrze i od dłuższego czasu nie miewał poważniejszych krwotoków. Aleksandrze trudno było się z nim rozstać, ale zgodziła się, pod warunkiem że Aleksy nie przerwie nauki. Już teraz miał olbrzymie zaległości i choć PWP i Pierre Gilliard pojechali za nim do Stawki, rzadko wytrzymywał na lekcjach – wolał gry planszowe, grę na bałałajce tudzież zabawy ze swoim nowym psem cocker spanielem wabiącym się Joy953. W Stawce był w swoim żywiole i ochoczo dzielił z ojcem spartańskie warunki, spał na łóżku polowym, jeździł „na wycieczki” do obozów wojskowych, towarzyszył w inspekcjach oddziałów, kolegował się z żołnierzami i – ze szczególną przyjemnością – pływał z ojcem w Dnieprze. Tymczasem w Carskim Siole wszystkim doskwierała nieobecność ojca i syna: „w pałacu imperatora zrobiło się, jeśli to w ogóle możliwe, jeszcze ciszej – wspominała Iza Buxhoeveden. – Zapanowała ogólna martwota. Na wielkim dziedzińcu kompletny bezruch. My, damy dworu, musiałyśmy w drodze do carycy przejść wiele pustych komnat”954. Gdy tylko Mikołaj i Aleksy przyjeżdżali w odwiedziny,
„pałac raptem ożywał”. W Stawce młody następca tronu robił silne wrażenie na wszystkich, którzy mieli z nim do czynienia. Fakt, nadal bywał niesforny – zwłaszcza przy stole, gdzie z upodobaniem rzucał kulkami z chleba w adiutantów ojca955. Ale jego wyjątkowa energia rozjaśniała każdą przestrzeń. „Carewicza zobaczyłem po raz pierwszy, kiedy drzwi naszej kabiny otworzyły się z impetem i wpadł do nas jak wicher”, wspominał amerykański attaché morski Newton McCully. Pełen życia, na oko okaz zdrowia, jedno z najładniejszych dzieci, jakie w życiu widziałem – cieszyłem się, że widzę go z tak bliska szczególnie dlatego, iż słyszałem tyle pogłosek, że jest sparaliżowany – trwale okaleczony – i tym podobne. Czy można sobie wyobrazić urodziwsze dziecko? Jest chory, co do tego nie ma wątpliwości, ale w tej chwili nie zdradza żadnych oznak choroby – może najwyżej wybujałą żywotność, nazbyt nerwowy organizm956. W połowie października Aleksandra z Wyrubową i dziewczętami przyjechały do Mohylewa i wszystkie były świadkami przyznania Aleksemu Orderu Świętego Jerzego IV klasy. Ucieszyły się ogromnie, widząc, że jego zdrowie się poprawiło i przybyło mu sił. „Przez tamto lato rozwinął się pięknie, zarówno jeśli chodzi o wigor ciała, jak i pogodę ducha – wspominała Anna Wyrubowa. – Dokazywał i bawił się ze swoimi nauczycielami, panami Gilliardem i Petrowem, jakby choroba była czymś zupełnie mu nieznanym”957. Odwiedziny w Stawce pozwoliły dziewczętom odetchnąć od praktycznie klasztornego życia w Carskim Siole. Miały większą swobodę ruchów – spędzały czas na zabawach z dziećmi pracowników kolei i miejscowych chłopów (których Tatiana fotografowała do swojego albumu, skrupulatnie zapisując ich imiona i nazwiska), choć i tym razem szeptano, że carskie córki nie powinny tak się pospolitować i że wyglądają nieelegancko oraz „nie po królewsku”958. Dom gubernatora w Mohylewie, w którym ulokowano kwaterę główną, był zbyt ciasny, żeby zmieścić całą rodzinę, dlatego Aleksandra z dziewczętami zostały w pociągu carskim, a Mikołaj z Aleksym przychodzili tam na kolacje. Pociąg stał w zalesionej wiejskiej okolicy, dzięki czemu dziewczynki mogły chodzić na spacery, nie budząc zainteresowania, często nawet nierozpoznane. W lesie rozpalały ogniska i piekły kartofle z oficerami z carskiej eskorty, prawie jak na fińskich wakacjach, spały w słońcu na świeżo skoszonej trawie, niekiedy ojciec dawał im nawet zaciągnąć się papierosem. Resztę czasu wypełniały przejażdżki łódką po Dnieprze, zabawy w chowanego w pociągu, a sporadycznie również wyjścia do kinematografu w Mohylewie959. Jednak na wielu fotografiach zrobionych w październiku tamtego roku Olga sprawia wrażenie zatopionej w myślach i często siedzi w pewnej odległości od pozostałych. Gdy wróciła ze Stawki z nieładnym kaszlem, Walentina Czebotariewa zaczęła się martwić – nie tylko o jej melancholię, ale też o wyraźnie pogarszające się zdrowie:
Ma rozstrojone nerwy, schudła, pobladła. Ostatnio nie jest w stanie robić opatrunków, nie może znieść widoku ran, a w sali operacyjnej jest podenerwowana, łatwo wpada w irytację, nie panuje nad ciałem – ma zawroty głowy. Jest taka smutna i wyczerpana nerwowo, że aż przykro patrzeć. Podobno jest skrajnie przemęczona960. W swoich wspomnieniach Anna Wyrubowa twierdzi, że podczas gdy Tatiana od początku wykazywała „wybitny talent” pielęgniarski, „Olga po dwóch miesiącach [kursu] była tak wyczerpana i załamana, że w zasadzie nie mogła go kontynuować”961. Długie godziny pracy odbijały się na jej zdrowiu, a była mniej odporna psychicznie i fizycznie od Tatiany, także znacznie bardziej roztargniona. Nie umiała poradzić sobie ze wstrząsem, jakiego doznawała podczas niektórych operacji, ani przywyknąć do regularnych godzin pracy równie łatwo jak jej siostra. Sytuację dodatkowo komplikowały uczucia – tym razem do Mitii Czacha-Bagowa. Wyczerpanie fizyczne przeszło w ostrą anemię i podobnie jak jej matce, zaordynowano jej codzienne zastrzyki z arszeniku. „Stan Olgi wciąż daleki od zadowalającego”, telegrafowała Aleksandra do Mikołaja 31 października, a w liście dodała, że ich córka „wstała tylko na przejażdżkę, teraz zaś po podwieczorku została na sofie, kolację będziemy jeść na górze – leczy się jak ja – musi więcej leżeć, bo chodzi blada i umęczona – wiesz, wtedy zastrzyki z arszeniku zadziałają szybciej”962963. Kilka dni później Olga obchodziła dwudzieste urodziny, ale ostatnio prawie w ogóle nie bywała w aneksie, a po jednej ze swoich rzadkich wizyt w szpitalu napisała ojcu: „Nic nie robiłam, tylko siedziałam przy nich. Ciągle jednak każą mi dużo leżeć”. Nie lubiła zastrzyków, które codziennie robił jej doktor Botkin: „Trochę zalatuję czosnkiem i niezbyt to przyjemne”964965. Bez względu na to, co w duchu myślała w tamtym okresie, tak jak jej siostry nadal akceptowała swój los ze stoickim spokojem. Koleżanka ze szpitala Bibi pewnego wieczoru była z wizytą w pałacu, kiedy Olga i Tatiana przebierały się na kolację i zastanawiały nad wyborem biżuterii. „Że też nikomu nie sprawię przyjemności swoim wyglądem, tylko tacie! Co za pech”, zażartowała Olga. Cytując jej słowa, Bibi powiedziała Walentinie, że zostały wypowiedziane bez afektacji. „Raz, dwa i włosy uczesane (choć fryzurą trudno to nazwać), bez zerknięcia do lustra”. Olga generalnie nie przejmowała się swoim wyglądem i mało ją obchodziło to, jak się prezentowała. W czasie kiedy leżała chora w pałacu, pokojowa Niuta przyniosła jej płytę gramofonową z nagraniem Goodbye Lou-Lou. „Bez wątpienia przypominało jej rzeczy widziane w szpitalu”, napisała Walentina w swoim dzienniku, być może w nawiązaniu do piosenek śpiewanych tam przez zaprzyjaźnionych z Olgą oficerów. „To smutne, że biedne dzieci muszą żyć w tej złotej klatce”966. Kiedy Olga wróciła do aneksu, znacznie zredukowano zakres jej obowiązków, ograniczała się w zasadzie do mierzenia temperatury, podawania lekarstw i szycia bielizny pościelowej. Lwia część pracy przy porannej zmianie opatrunków przypadła teraz Tatianie, która dodatkowo robiła zastrzyki i asystowała doktor Giedroyć przy zabiegach. Walentina i Tatiana trochę wcześniej miały do czynienia z wyjątkowo paskudną raną zgorzelinową
wymagającą natychmiastowej amputacji. Kiedy Walentina pobiegła przygotować nowokainę, Tatiana – nieinstruowana – rozłożyła potrzebne narzędzia i przygotowała stół operacyjny oraz płótno. Podczas operacji odciągnięto z rany tak dużą ilość cuchnącej ropy, że tym razem zemdliło nawet Walentinę. „Tatiana Mikołajewna wydawała się tym nieporuszona i tylko wzdrygała się na dźwięk jęków pacjenta, oblewając się pąsowym rumieńcem”. Wróciła do szpitala z Olgą tego samego wieczoru o dziewiątej, żeby wyjałowić narzędzia, a godzinę później, przed wyjściem, zajrzała jeszcze do pacjenta. Niestety, nocą jego stan się pogorszył i ranny zmarł. Była to jedna z tych traumatyzujących sytuacji, z którymi Olga już sobie nie radziła, choć przez większość dni wpadała w odwiedziny, zwłaszcza dopóki był tam Mitia. Teraz Tatiana uradowała się z powrotu ponownie rannego Wołodii Kiknadze. Znów mogli cieszyć się przyjemnymi spotkaniami we czworo, jak na początku lata, a dziewczęta wieczorami ociągały się ze sterylizowaniem narzędzi i szykowaniem wacików. „Któż może zgadnąć, jaki dramat przeżywa Olga Mikołajewna – napisała Walentina. – Dlaczego marnieje w oczach, zrobiła się taka chuda i blada: czyżby zakochała się w CzachuBagowie?”. Siostry poświęcały swoim ulubieńcom dużo czasu, zdaniem Walentiny za dużo: „Jak tylko skończy z opatrunkami, Tatiana Mikołajewna biegnie robić zastrzyki, a potem zajmuje miejsce przy K[iknadze] (...), on siada do pianina, stuka jednym palcem w klawisze i długo, z ożywieniem rozmawia z naszą kochaną dziewczyną”. Bibi podzielała jej obawy – co by było, gdyby Jelizawieta Naryszkina weszła przypadkiem i zobaczyła „tę scenkę”? Chyba by padła trupem967. Czach-Bagow ma gorączkę, a Olga Mikołajewna bez przerwy wysiaduje przy jego łóżku. Wczoraj dołączyła tam do nich druga para – siedzieli ramię przy ramieniu i oglądali zdjęcia w albumie. K[iknadze] się do niej przymila, a słodka, dziecinna twarz Tatiany Mikołajewny nie potrafi niczego ukryć, jest zarumieniona i ożywiona. Tylko czy taka bliskość, całe to dotykanie, nie jest niebezpieczne? Zaczynam się martwić. U innych wzbudza to zazdrość i irytację, wyobrażam sobie, że rozpuszczają plotki na mieście, a może jeszcze dalej968. Doktor Giedroyć podzielała obawy Czebotariewej; obie odniosły wrażenie, że Wołodia Kiknadze to pożeracz niewieścich serc i sprowadza naiwną Tatianę na manowce. Giedroyć postanowiła wysłać go na rekonwalescencję na Krym czy raczej – jak widziały to obie z Walentiną – „w bezpieczne miejsce”. Ubóstwiany przez Olgę Mitia też nie był niewiniątkiem – Giedroyć odkryła, że pewnego razu po pijanemu pokazał innemu pacjentowi osobiste listy od Olgi. „Tego już naprawdę za wiele! Biedne dzieci!”969
❧ 3 grudnia 1915 roku w Stawce Mikołaj zanotował w dzienniku: „Aleksy wczoraj nabawił
się przeziębienia”; kichnął tak mocno, że puściła mu się krew z nosa970. Doktor Fiodorow, nie mogąc zatamować krwotoku, radził, żeby odwieźć chłopca z powrotem do Carskiego Sioła. Trzy dni później, gdy tam przyjechali, Anna Wyrubowa była wstrząśnięta tym, jak woskowata, trupioblada była jego spiczasta buzia, gdy z największą ostrożnością wnoszono go do pałacu i złożono na białym łóżeczku. Ogromne niebieskie oczy patrzyły na nas znad przesiąkniętych krwią bandaży z niewypowiedzianym smutkiem, a wszystkim zebranym wokół łóżka zdawało się, że ostatnia godzina tego nieszczęsnego dziecka jest tuż-tuż. Oczywiście posłano po Grigorija, który stawił się niezwłocznie. Podobnie jak poprzednio, stał chwilę przy łóżku Aleksego i pobłogosławił chłopca znakiem krzyża. Następnie zwrócił się do Aleksandry: „Nie lękaj się, nic mu nie będzie”, i wyszedł971. Aleksandra mimo to czuwała przy synku przez całą noc i zdrzemnęła się dopiero o ósmej rano następnego dnia, a „pół godziny później wstała i pojechała do cerkwi” – informowała Walentinę Tatiana972. Nazajutrz wezwano lekarza specjalistę nazwiskiem Poliakow, któremu udało się przypalić rankę i zatrzymać krwawienie. Aleksy został w łóżku do 18 grudnia, ale był nadal bardzo wymizerowany. Mikołaj, niepocieszony, sześć dni później wrócił do Stawki sam. Przed Bożym Narodzeniem 1915 roku Olga i Tatiana były w minorowych nastrojach – Mitia i Wołodia mieli niedługo zostać wypisani. Dziewczęta błagały matkę, żeby interweniowała i żeby zatrzymano ich chociaż do końca świąt. 26 grudnia „umówiły się, że przyjadą tylko na godzinę, żeby zrobić opatrunki” w aneksie, z „potajemną nadzieją” na rozmowę ze swoimi ulubieńcami, o czym Walentina dobrze wiedziała. Nie mogła się doczekać, kiedy wreszcie pozbędą się Kiknadze, bo doszły ją słuchy, że chwalił się swoim miłosnym podbojem. „Ludzie na oddziale plotkują, widzą, jak on ciągle zabiera ją na stronę, z dala od innych (...), i stale jej coś tam szepcze na osobności”. Doktor Giedroyć „była wściekła” z powodu jego niestosownego zachowania973. 30 grudnia Olga zanotowała tęsknie w dzienniku: „Mitia był na komisji, potem wrócił i prawie cały czas siedzieliśmy razem, grając w warcaby, tak po prostu. Bóg mi świadkiem, że to dobry człowiek”. Wieczorem, rozmawiając z nim przez telefon, usłyszała wiadomość, której się bała: „Nagle przyszedł rozkaz z jego pułku, że za dwa dni ma jechać na Kaukaz”974.
ROZDZIAŁ SZESNASTY
❧ ŻYCIE NA ZEWNĄTRZ Wiosną 1916 roku Imperium Rosyjskie nie wiedziało już, co robić z gigantyczną liczbą uchodźców – było ich około trzech milionów trzystu tysięcy, w tym wielu Żydów wysiedlonych ze strefy osiedlenia na skutek walk na froncie wschodnim975. Nagląca potrzeba zwiększenia liczby schronisk, sierocińców i jadłodajni dla ubogich skłoniła wielką księżnę Tatianę do opublikowania w rosyjskiej prasie płomiennego apelu o pomoc dla jej Komitetu. „Wojna zrujnowała i rozproszyła miliony naszych spokojnych obywateli”, pisała. Pozbawieni chleba i dachu nad głową nieszczęśni uchodźcy szukają schronienia po całym kraju (...). Apeluję do was, wszystkich ludzi dobrej woli, byście wsparli uchodźcę fizycznie i duchowo. A jeśli to niemożliwe, przynajmniej dajcie mu odczuć, że rozumiecie go i współczujecie mu w jego niewyobrażalnym nieszczęściu. Wspomnijcie słowa naszego Pana: „Bo byłem głodny, a daliście mi jeść; byłem spragniony, a daliście mi pić; byłem przybyszem, a przyjęliście mnie” [Mt 25, 35]976. Komitet Tatiany starał się nie tylko udzielać uchodźcom pomocy materialnej, lecz także ewidencjonować ich i łączyć rodziny rozdzielone przez działania wojenne. Przede wszystkim dążył do zabezpieczenia bytu dzieci (wiele z nich przybyło z terenów objętych walkami w opłakanym stanie, były wygłodzone i zawszone) poprzez zakładanie przedszkoli i sierocińców. Na początku 1916 roku otwarto w Piotrogrodzie już siódmy dom dla małych uchodźców pod auspicjami Komitetu. Został on ufundowany przez amerykańskich obywateli rosyjskiej stolicy z inicjatywy żony ambasadora George’a Marye; jeszcze w tym samym roku Amerykanie przekazali piętnaście ambulansów polowych977. Brytyjczycy również nie pozostali bezczynni i przysłali zespół pielęgniarek oraz lekarek do piotrogrodzkiego Brytyjskiego Szpitala Położniczego, który Komitet Tatiany zasilał co miesiąc kwotą około tysiąca rubli978. Po ponad roku wojny o przykładnej pracy carycy i jej dwóch starszych córek wiedzieli już czytelnicy gazet na całym świecie. Olga i Tatiana były przedstawiane jako cnotliwe bohaterki, „piękne wojenne Białe Siostry” na czele armii „posługujących kobiet, niosących śnieżnobiały znak pokoju i czerwony krzyż odkupienia”979. Brytyjski dziennikarz John Foster Fraser napisał o „trzech dniach zbiórki na rzecz uchodźców”, które „rozpoczęły się
wielkim nabożeństwem przed soborem Kazańskim”: Pomysł wspomożenia pośrednich ofiar wojny wyszedł od wielkiej księżnej Tatiany, lat siedemnaście (...). To wysoka, smagła, szelmowska piękność, uwielbiana w Rosji (...). Kiedy założyła swój fundusz, żeby zabiegać o chleb i odzież dla mieszkańców Polski, to jakby machnęła czarodziejską różdżką (...). Któż mógłby się oprzeć apelom tej ślicznej księżniczki? (...). Trudno byłoby znaleźć w Piotrogrodzie sklep, w którego witrynie nie byłoby wystawione duże zdjęcie tej młodej damy, popatrującej z ukosa z błyskiem w oku, jakby pytała: „No, ile już dałeś?”980. Aleksandra z wielką przyjemnością zameldowała Mikołajowi 13 stycznia, że imieniny Tatiany „obchodzono w mieście z wielką pompą. Był koncert i spektakle w teatrze (...). Razem z programem sprzedawano portrety Tatiany z autografem”981. Wpływy ze sprzedaży kart pocztowych i portretów wielkiej księżnej zasiliły fundusz jej Komitetu. „Widziałem starszych panów spacerujących Newskim z rzędem małych fotografii księżniczki przypiętych do baryłkowatych piersi niczym rząd medali na piersi piotrogrodzkiego policjanta – donosił Foster Fraser – i jest to wspaniałe”982. Inni jednak, choćby Amerykanin Richard Washburn Child, uważali, że rodzina imperatora jest „otoczona niejednym, ale kilkoma murami oddzielającymi ją od ludzi”, a „caryca i jej cztery córki, Olga, Tatiana, Maria i Anastazja, wprawdzie trochę interesują się działalnością dobroczynną, lecz poza tym są znane narodowi rosyjskiemu wyłącznie z fotografii”983. Mimo to Tatiana zdobyła znaczny rozgłos dzięki swojej pracy w Komitecie, zwłaszcza w porównaniu z Olgą, której działalność w Radzie Najwyższej nie była aż tak widoczna, choć niewątpliwie miało to też związek ze słabym zdrowiem Olgi. Ich matka przed świętami i po nich też nie uczestniczyła w zebraniach w Piotrogrodzie i nie pojawiała się w aneksie szpitalnym. Przez większą część stycznia oraz lutego zmagała się z nawrotem rozdzierających nerwobóli i bólem zębów, a do tego z dolegliwościami związanymi z „powiększonym sercem”, tak silnymi, że „nie przestawała płakać”984. Doktor Botkin próbował leczyć newralgię za pomocą elektroterapii, a dentysta przychodził niezliczoną ilość razy. Tymczasem Aleksandra nadal faszerowała się najróżniejszymi lekami, opium oraz specyfikami takimi jak „Adonis i inne krople na uspokojenie kołatania serca”985. Anastazja dostała zapalenia oskrzeli, a Aleksy nadwerężył sobie mięśnie rąk na sankach i też nie czuł się dobrze. „Obie ręce ma zabandażowane, wczoraj dosyć mu dokuczało prawe ramię”, donosiła Aleksandra mężowi. Grigorij, który od wypadku Anny stale był w pobliżu, żeby w razie potrzeby się modlić i służyć swoją mądrością, powiedział jej, że ból Aleksego „przeminie za dwa dni”986. Jeszcze większy niż dotychczas wpływ Rasputina na imperatorową pod nieobecność męża i jego „delikatne sugestie” w sprawach wojskowych oraz politycznych dawały większą niż kiedykolwiek pożywkę dla plotek. „Nienawiść do niego rośnie nawet nie z dnia na dzień, lecz z godziny na godzinę – pisała Walentina Czebotariewa – i przenosi się na nasze biedne, Bogu ducha winne dziewczątka. Ludzie
posądzają je o taki sam sposób myślenia jak myślenie ich matki”987. Życie Olgi i Tatiany biegło dalej tym samym wąskim, łatwym do przewidzenia torem. Cóż z tego, że zagraniczna prasa przypominała czytelnikom, iż pielęgniarskie kornety kryją „najpiękniejsze monarsze dzieci w Europie”, i spekulowała na temat małżeńskich sojuszy z krajami bałkańskimi, skoro miłosne zainteresowania Olgi wciąż nie wychodziły poza rodzime podwórko988. Mitia Czach-Bagow wyzdrowiał i miał opuścić szpital z początkiem stycznia, a perspektywa ponownego rozstania była dla niej trudna do zniesienia. „Olga znów ma w oczach ten tragizm co kiedyś”, odnotowała z przykrością Walentina. Jej zdaniem nie bez wpływu na to były plotki o jej matce i Rasputinie. Olga nosiła w sobie „okropne tłumione cierpienie”: Zapewne potęguje je rychłe rozstanie z Czachem-Bagowem – jej wierny rycerz odjeżdża. To naprawdę dusza człowiek. Jest w nią wpatrzony jak w obrazek. „Niech tylko Olga Mikołajewna powie, że ten cały Grigorij ją mierzi, a następnego dnia nie będzie go już wśród żywych – zabiję go własnymi rękami”989. Walentina uważała instynkty Mitii za „prymitywne”, ale był to „uczciwy człowiek”. Tatiana tymczasem nadal sumiennie pracowała, skromna i „wzruszająco łagodna”. „U nas wszystko po staremu – pisała do ojca w lutym. – Nic się nie zmieniło”990. Gdy pewnego razu przyszła wieczorem do szpitala pomóc sterylizować narzędzia i wygotować jedwabne nici, „siedziała sama w oparach fenolu”, wspominała Walentina. Dalej Czebotariewa pisze, że innym razem postanowiła ją ubiec i wyręczyć w tym zadaniu: „przejrzała mój podstęp. »No i po co ten pośpiech? (...) Skoro ty możesz wdychać fenol, to i ja mogę!«”991. Dowiodła tak wysokich umiejętności, że jesienią pozwalano jej już podawać chloroform przed operacjami. Jednak gdy ona pozostawała niezłomna, jej wciąż krucha i coraz bardziej melancholijna starsza siostra pogrążała się w depresji. „Olga wmawia [mi], że chyba zostanie starą panną” – zanotowała Walentina – choć z Czachem-Bagowem „wróżyli sobie nawzajem z ręki i on przepowiedział jej, że urodzi dwanaścioro dzieci”. Dłoń Tatiany była „interesująca”: „linia losu nagle się załamuje i skręca gwałtownie w bok. Podobno ma to oznaczać, że zrobi coś niezwykłego”992. Na razie jednak dzień Tatiany wypełniały przede wszystkim obowiązki – w pałacu i w szpitalu – i nie miała prawie w ogóle czasu dla siebie. 16 stycznia opisała przebieg swojego typowego dnia: Rano niemiecki. O 10.00 do szpitala. Opatrywałam Rogala ze 149. Pułku Czarnomorskiego – rana na głowie, Gajduka z 7. Samogidzkiego Pułku Grenadierów – rana na lewym udzie, Martynowa z 74. Pułku Stawropolskiego – rana na lewym udzie, Szczetinina z 31. Tomskiego – rana na lewym udzie, Mielnika z 17. Archangielskiego – rana na prawym przedramieniu i w dolnej części klatki piersiowej po prawej stronie, Archipowa ze 149. Pułku Czarnomorskiego – rana prawej dłoni z utratą czwartego i piątego palca, rana na prawym udzie. Później jeszcze Bleisha,
Siergiejewa, Czajkowskiego, Ksifilinowa, Martynowa, Jemielianowa – same powierzchowne rany. W południe poszłam z Walentiną Iwanowną na górę, na oddział dla żołnierzy, zmienić opatrunek Popowowi. W znieczuleniu. Usunięto mu nerkę. Po powrocie zajrzałam do Tuznikowa. Lunch, herbata z mamą. Potem lekcja historii. Wszystkie cztery wybrałyśmy się na przejażdżkę trojką z Izą. Następnie do Wielkiego Pałacu na koncert i na nieszpory. Kolacja z mamą i z Anną. Później przyjechał Nikołaj Pawłowicz [Sablin]. Pożegnałyśmy się z nim, bo jutro wraca do swojego batalionu993. Ponieważ Aleksandra nadal była niesprawna, 19 stycznia Oldze i Tatianie przyszło uczestniczyć w ważnej uroczystości z babcią i w imieniu matki dokonać oficjalnego otwarcia Szpitala Angielsko-Rosyjskiego. Szpital został urządzony w pałacu Dymitra Pawłowicza nad Fontanką, koło mostu Aniczkowskiego – książę odstąpił go do wykorzystania w tym celu – i miał sto osiemdziesiąt osiem łóżek, własną salę operacyjną, pokój opatrunkowy, laboratorium oraz aparat Roentgena. Zaopatrzenie przysłał z Anglii Cech Robótek Ręcznych królowej Marii oraz Skład Zaopatrzeniowy Szpitali Wojennych, a jego personel stanowili brytyjscy i kanadyjscy ochotnicy – ośmiu lekarzy oraz trzydzieści pielęgniarek. Jedna z nich, Enid Stoker (bratanica autora Draculi), tak wspominała przygotowania do wielkiego otwarcia: szpital został posprzątany i wypolerowany na błysk, wyglądał przepysznie z wielkimi donicami z kwiatami i palmami, pięknymi płaskorzeźbami, marmurami. (...) około 14.30 cały nasz zespół stał w środku wyelegantowany, wszystko, co mieliśmy na sobie, było wykrochmalone (...). Wtem dały się słyszeć odgłosy grupy sunącej wolno po schodach i weszła mała, niemodnie ubrana kobieta w czerni, jakby brzydsza wersja Aleksandry (carskiej odpowiedniczki naszej królowej) – za to z bardzo ujmującym wyrazem twarzy. Dwie księżniczki, Olga i Tatiana, wyglądały zachwycająco w gronostajowych kapelusikach z białymi egretami i różowych wydekoltowanych sukienkach, gronostajowych futrach i z mufkami994. Cały personel szpitala zwrócił uwagę, jak efektownie prezentowały się dziewczęta Romanowów. Olga całkiem nieźle udawała beztroską i przyjacielską. Enid Stoker uznała, że jest z nich „najładniejsza i w ogóle cudowna”, nie omieszkała jednak dodać, że i jej siostry wyglądały na „radosne i naturalne”. Inni członkowie rodziny cara odwiedzili szpital później – Enid Stoker zapamiętała zwłaszcza przybycie Anastazji „z włosami opadającymi na plecy, uczesanej jak Alicja w krainie czarów” i jeden „niezapomniany” dzień, kiedy przyjechał „mały carewicz” – „jedno z najśliczniejszych dzieci, jakie kiedykolwiek widziałam”995. Meriel Buchanan dostrzegła podobne reakcje, kiedy Olga i Tatiana odwiedziły Szpital Kolonii Angielskiej prowadzony przez jej matkę, zrobiły obchód oddziałów i rozmawiały z pacjentami: „Olga często doprowadzała ich do śmiechu swoją figlarną wesołością, a jej siostra rozmawiała z nimi łagodnie, choć z większą dozą
rezerwy. Były takie życzliwe, powiedzieli mi później żołnierze, wyglądały jak z obrazka”996. Starsze córki Romanowów w tamtym okresie tak rzadko pokazywały się w zwykłych strojach, że ludzie byli zaskoczeni, gdy widzieli je ubrane inaczej niż w pielęgniarskie fartuchy. Któregoś niedzielnego ranka po drodze do cerkwi „[wstąpiły] na pół godziny do szpitala, żeby powiedzieć wszystkim dzień dobry”. Aleksandra później relacjonowała Mikołajowi w liście: „przez te suknie i kapelusze gapili się na nas jak małe dzieci, oglądali nasze pierścionki i bransoletki (panie również) i czułyśmy się onieśmielone, [jak] goście”997.
❧ Francuski dziennikarz, który w 1916 roku dostąpił rzadkiego zaszczytu spotkania z Aleksandrą i jej córkami w szpitalu, zauważył, że „Olga Mikołajewna miała w sobie coś ze spokoju mistyczki”998. Cecha ta chyba bardziej niż jakakolwiek inna określała jej rosyjskość i pogłębiała się z każdym kolejnym rokiem wojny. Olga coraz bardziej gubiła się w swoich osobistych rozmyślaniach o wymarzonym życiu i miłości. Pewnego razu w szpitalu wyjawiła Walentinie, jaki był jej prywatny „ideał szczęścia”: „wyjść za mąż, mieszkać na wsi przez okrągły rok, zimą i latem, przestawać wyłącznie z dobrymi ludźmi i broń Boże żadnych oficjalnych ceremoniałów”999. Dlatego na pewno byłaby zbulwersowana, gdyby doszły ją słuchy, że wielka księżna Władimirowa niedawno zaproponowała jej matce, aby wydała Olgę za mąż za jej trzydziestoośmioletniego syna Borysa. Dla Aleksandry nie było to zaskoczeniem, bo jak potem napisała, „ambicja [wielkiej księżnej], żeby ulokować [Borysa] jak najbliżej tronu, jest wszystkim znana”1000. „Myśl, że Borys miałby zostać jej mężem, jest zbyt odpychająca i nie mam najmniejszych wątpliwości, że Oleńka nie przyjęłaby jego oświadczyn, zresztą byłoby to dla mnie zupełnie zrozumiałe”, napisała do Mikołaja do Stawki, sugerując, że „umysł i serce” ich córki „są zaprzątnięte czym innym” – możliwe, że miała na myśli jej uczucia do Mitii Czacha-Bagowa, o których musiała wiedzieć. „To są święte tajemnice młodej dziewczyny, których znać nikt nie ma prawa – zastrzegła. – Olga to taka wrażliwa dziewczyna, poczułaby się strasznie zraniona”1001. Co się tyczy Borysa: „Na poły zniszczony, zblazowany trzydziestoośmioletni człowiek dla świeżej, osiemnaście lat od niego młodszej dziewczyny, zmuszonej zamieszkać w domu, w którym dzielił swe życie z tyloma kobietami (...). Niedoświadczona, cierpiałaby straszliwie, mając męża po czterech, pięciu lub więcej związkach!”1002. Oferta matrymonialna Borysa boleśnie przypomniała o tym, w jak złe towarzystwo popadł ostatnio Dymitr Pawłowicz, którego typowano kiedyś na męża dla Olgi. W oczach Aleksandry Dymitr był już definitywnie skreślony: „to chłopak bez charakteru i byle kto może go zmanipulować”1003. Przebywał wtedy w Piotrogrodzie, rzekomo z powodu słabego zdrowia, ale „nie hańbił się pracą i nieustannie pił”. Aleksandra chciała, żeby
Mikołaj odesłał go z powrotem do jego pułku. „Miasto i kobiety działają na niego jak trucizna” Jeśli chodzi o Tatianę, idealnym kandydatem byłby „Malamuś”, jak tkliwie nazywała go Aleksandra, gdyby tylko był lepiej urodzony. Malama też wrócił do stolicy, gdy jego pułk, podobnie jak wiele innych rosyjskich pułków kawaleryjskich, został zdziesiątkowany w Prusach Wschodnich; pozostawiony bez możliwości przeniesienia do innej jednostki, został mianowany koniuszym dworskim w Carskim Siole. Aleksandra, która darzyła go szczególnym sentymentem, zaprosiła go na herbatę. „Nie widzieliśmy go od półtora roku – pisała do Nicky’ego. – Ostatnio bardzo zmężniał, ale to wciąż wspaniały chłopak. Muszę przyznać, że doskonały byłby z niego zięć”. No właśnie: „Czemu, ach czemu ci zagraniczni ks[iążęta] nie są tacy mili jak on?”. Tatiana, powściągliwa jak zawsze, nie zdradziła swoich przemyśleń związanych z powrotem Malamy ani w swoim dzienniku, ani w listach10041005. Jej siostra, dla kontrastu, zamanifestowała swoje uczucia aż nazbyt otwarcie, gdy niespodziewanie dostała list od Mitii: „Olga Mikołajewna w ekstazie rozrzuciła wszystkie swoje rzeczy – wspominała Walentina. – Rozgorączkowana, podskakiwała jak małe dziecko: »Czy można mieć zawał w wieku dwudziestu lat? Bo coś mi się zdaje, że go zaraz dostanę«”1006. Masaże, którym poddawano Olgę codziennie rano dla zmniejszenia wahań nastroju, najwyraźniej nie przynosiły większych efektów. Olga nadal popadała ze skrajności w skrajność i była stale „gderliwa, rozespana, gniewna” – skarżyła się Aleksandra Mikołajowi w kwietniu. „Wszystko nam utrudnia przez te swoje humory”1007.
❧ Kiedy starsze siostry były pochłonięte pracą w aneksie, Maria i Anastazja wciąż doglądały swoich rannych w Gródku Fiodorowskim. Anastazja była teraz dumnym honorowym dowódcą własnej jednostki, 148. Kaspijskiego Pułku Piechoty, powierzonego jej przez ojca tuż przed jej czternastymi urodzinami. Już niebawem dumnie podpisywała swoje listy do ojca „Kaspijska Nastka”1008. Niestety, ona i Maria coraz częściej musiały odwiedzać groby swoich dawnych pacjentów: „ciągle mamy tutaj nabożeństwa żałobne”, pisała Maria do ojca w sierpniu. Kilka miesięcy wcześniej, w marcu, w długim i cudownie ekspresyjnym liście, opisała swoje poszukiwania – w głębokim śniegu i zdradliwych warunkach – grobów kilku niższych rangą żołnierzy na cmentarzu wojskowym: Okropnie długo trwało, zanim tam dotarliśmy, ponieważ drogi były w strasznie złym stanie (...). Na skraju drogi były ogromne zaspy, więc musiałam się nieźle natrudzić, żeby się na nie wdrapać na kolanach, a potem zeskoczyć. Śnieg sięgał mi powyżej kolan i choć miałam buty z cholewami, zaraz byłam przemoczona, ale postanowiłam mimo to brnąć dalej. Trochę dalej znalazłam grób z nazwiskiem jednego z naszych rannych, Miszczenki. Położyłam na nim parę kwiatów, przeszłam kawałek i nagle
widzę to samo nazwisko! Sprawdziłam na tabliczce, z którego był pułku, i okazało się, że to był nasz ranny, a nie tamten pierwszy. No więc tam też położyłam kilka kwiatków, ale po kilku krokach wywinęłam orła i leżałam z rozłożonymi rękami i nogami przez prawie minutę, bo było tyle śniegu, że nie miałam się na czym podeprzeć1009. Anastazja i Tatiana tymczasem powędrowały w inną część cmentarza, na grób zmarłej w grudniu damy dworu Aleksandry Soni Orbeliani. Maria musiała poprosić dozorcę o pomoc w zlokalizowaniu drugiego poszukiwanego przez siebie grobu, który, jak się okazało, był zupełnie na skraju, przy ogrodzeniu. Żeby tam dojść – pisała później – trzeba było się przedostać przez szeroki rów. On [dozorca] wskoczył do niego i mówi: „Przeniosę Waszą Wysokość!”, a ja na to, że nie chcę. Ale on nalegał i oczywiście nie udało mu się przenieść mnie na drugą stronę. Wypuścił mnie z rąk w samym środku! Staliśmy obydwoje w tym dole zanurzeni po pas w śniegu, pękając ze śmiechu. Miał straszny kłopot z tym, żeby się wydostać, ja tak samo. W końcu jakoś mu się udało i podał mi rękę. A ja oczywiście zjechałam na brzuchu z powrotem na samo dno ze trzy razy, ale koniec końców się wygramoliłam. Wszystko z kwiatami w rękach. Później nie mogliśmy się przecisnąć między krzyżami, bo obydwoje mieliśmy na sobie grube płaszcze. No ale w końcu znalazłam ten grób i wyszliśmy z cmentarza1010.
❧ W marcu 1916 roku Aleksandra martwiła się coraz bardziej, że stan zdrowia nadal uniemożliwia jej pracę na rzecz ofiar wojny. Stres związany z wychowywaniem pięciorga dzieci samodzielnie też dawał o sobie znać. „Nasz pociąg jest właśnie rozładowywany, a pociąg Marii przyjedzie później, z najciężej rannymi”, pisała do Mikołaja 13 marca. „Jestem w rozpaczy, bo nie mogę pojechać spotkać się z nimi i popracować w szpitalu – a w takim czasie potrzebna jest każda para rąk do pracy”1011. Boleśnie tęskniła za mężem: „samotność strasznie mi doskwiera (...), dzieci, przy całej swojej miłości, myślą trochę inaczej i rzadko podzielają mój punkt widzenia, nawet w drobnych sprawach – zawsze mają rację, a kiedy mówię, jak mnie wychowywano i czego po nich oczekuję, nie rozumieją, nudzi je to”. Niezawodna jak zawsze Tatiana wydawała jej się najrozsądniejsza z całej piątki – „ona jedna chwyta w lot, o co mi chodzi”. Ostatnio nawet posłuszna Maria zaczęła marudzić – zwłaszcza podczas menstruacji: „ciągle tylko burczy i na wszystkich wrzeszczy”. Olga nadal nastręczała kłopotów, „nie można jej nic zaproponować, bo zawsze jest na nie”1012. Wojna wyraźnie przykrzyła się im wszystkim, dlatego na początku maja dzieci Romanowów nie posiadały się z radości, kiedy rodzice zabrali je na wycieczkę pociągiem carskim i mogły nareszcie wrócić na swój ukochany Krym. Po odwiedzeniu ogromnego,
złożonego z czterdziestu oddziałów szpitala pod patronatem Aleksandry dla tysiąca rannych w Winnicy, a także jego składów zaopatrzeniowych, pojechali dalej, do Odessy. Tam po obowiązkowej liturgii, inspekcji oddziałów i posadzeniu pamiątkowego drzewka wsiedli na statek do Sewastopola, gdzie Mikołaj dokonał przeglądu Floty Czarnomorskiej. „Widok morza niezmiernie mnie ucieszył”, napisała Tatiana w dzienniku1013. Była to ich pierwsza wizyta na Krymie od 1913 roku, lecz niestety, nie zatrzymali się w Liwadii, choć lekarze twierdzili, że byłoby to dobre dla zdrowia Aleksandry. „Byłoby, jak to ujęła: »nie w porządku pozwalać sobie na tak wielką przyjemność w czasie wojny«”1014. Siostry wylegiwały się na słońcu, kiedy tylko mogły, i marzyły, by nie musieć wracać: „Strasznie było nam przykro wyjeżdżać z Krymu i zostawić morze, marynarzy i statki”, wzdychała Tatiana1015. Ponieważ Aleksy znów miał się dobrze, pod koniec tej eskapady Mikołaj oznajmił, że zabiera go z sobą do Stawki. W sierpniu Aleksandra poprosiła Sydneya Gibbesa, by dołączył tam do nich i kontynuował z carewiczem naukę angielskiego. Mikołaj awansował już wtedy syna na kaprala; chłopiec okrzepł i w końcu przełamał nieśmiałość wobec obcych.
❧ W połowie maja Dawid Jedigarow i Nikołaj Karangozow, ranni po raz drugi, z powrotem znaleźli się w aneksie. Później, niemal dokładnie rok po pierwszym przyjęciu do szpitala, wrócił do Carskiego Sioła – tym razem w charakterze gościa – Mitia Czach-Bagow ze swoim kolegą Borisem Ravtopulem1016. Nastrój Olgi natychmiast się poprawił: znowu zaczęła wieczorami zaglądać do aneksu, pomagała sterylizować narzędzia i szyć kompresy, znów grała dla pacjentów na pianinie i w ciepłe letnie dni przesiadywała z nimi w ogrodzie. Jeszcze kilka tygodni temu smutna i przybita, teraz wykorzystywała każdy pretekst, żeby zostawać w szpitalu jak najdłużej i gawędzić z Mitią, który często przychodził odwiedzać rannych1017. Czuła się zdrowsza, podobnie jak Aleksandra. Caryca znów pracowała w aneksie, choć rzadko wykonywała czynności wymagające dłuższego stania, takie jak robienie opatrunków czy asystowanie przy operacjach. Najczęściej siadywała przy łóżkach pacjentów i zajęta misternym haftowaniem, do którego miała wybitny talent, zabawiała ich rozmową1018. W czasie nieobecności Mikołaja i Aleksego aneks szpitalny stał się dla wszystkich pięciu drugim domem. Wszystkie tęskniły za swoimi mężczyznami – trudno było „wysiedzieć na piętrze bez Aleksego”. „Za każdym razem, kiedy przechodzę przez jadalnię o szóstej wieczór – pisała do ojca Tatiana – jestem zaskoczona, że na stole nie ma jego nakrycia. No i w ogóle zrobiło się tutaj cicho jak w grobowcu”1019. Praca w aneksie pozwalała im o tym nie myśleć. „Wczoraj spędziłyśmy bardzo miły wieczór w szpitalu – informowała Aleksandra męża 22 maja. – Starsze dziewczynki czyściły narzędzia z Czach-B. i Raftopolo [sic], młodsze trajkotały do 22.00 – ja pracowałam na siedząco, później układałam puzzle – straciłam rachubę czasu i
zasiedziałam się do północy, nawet Pss G [doktor Giedroyć] dała się wciągnąć w te puzzle!”1020 Ranni – wielu w ciężkim stanie – napływali teraz nieprzerwanym strumieniem do obu szpitali sióstr Romanowych. Niestety, Mitia Czach-Bagow opuścił Carskie Sioło 6 czerwca. Pojechał na Kaukaz z podarowaną mu przez Olgę ikonką1021. Walentina solidaryzowała się z Olgą w cierpieniu. Jej uczucie do Mitii było „takie czyste, naiwne i nierokujące żadnych nadziei”, a przez to jeszcze trudniejsze do zniesienia. Walentina uważała ją za „dziwną, wyróżniającą się na tle otoczenia dziewczynę” i widziała, jak bardzo stara się tłumić uczucia: „Kiedy [Mitia] wyjechał, biedulka siedziała sama przez ponad godzinę pochylona nad maszyną do szycia, pracując jak szalona, w olbrzymim skupieniu”. Później dostała nagłej obsesji na punkcie „scyzoryka, który Bagow ostrzył wieczorem przed swoim odjazdem”. Szukała go przez całe rano i – jak wspominała Czebotariewa – „jakaż była jej radość, gdy go wreszcie znalazła”. Wszystko, co kojarzyło się z Mitią, było dla niej cenne: po jego wyjeździe Olga skrzętnie odnotowywała w dzienniku każdą rocznicę związaną z jego pobytem w szpitalu – dnia, w którym został ranny, wypisu, powrotu do szpitala i tak dalej. Walentina zauważyła, że: „Kartkę z kalendarza z 6 czerwca – dnia jego odjazdu – traktuje jak największy skarb”1022. Posępna jak dawniej, mechanicznie wypełniała swoje obowiązki w aneksie – odmierzała i podawała lekarstwa, sortowała pościel, układała kwiaty w wazonach i notowała obojętnie w dzienniku: „Robiłam to, co zwykle. Przykrzy mi się bez Mitii”1023. Każdy kolejny dzień był podobny do poprzedniego, a Olga nie robiła „nic specjalnego”: po południu może spacer albo przejażdżka, wieczorem szycie poszewek na poduszki w szpitalu albo gry planszowe z pacjentami, chwila gry na pianinie, a potem do domu i spać. Gdy Olga marniała jak więdnący kwiat, Tatiana nie straciła nic ze swego wigoru ani zacięcia do pracy. Mikołaj, który często nazywał ją „swoją sekretarką”, teraz wolał kierować do niej – a nie do Olgi – regularne prośby o różne drobiazgi potrzebne mu w Stawce, takie jak papier do pisania czy papierosy. W dziewiętnaste urodziny Tatiany telegrafował do Aleksandry z gratulacjami: „Niech Bóg błogosławi kochaną Tatianę i niech zawsze pozostanie ona tą samą dobrą, kochającą i cierpliwą dziewczyną, którą jest teraz, naszą pociechą na starość”1024. Aleksandra się z nim zgadzała – już we wrześniu, znów znękana i obolała, otwarcie wyznała mężowi: „Bardzo chciałabym szybciej wydobrzeć, mam jeszcze tyle do zrobienia, a wszystko spoczywa na barkach Tatiany”1025.
❧ Ilekroć któryś z ulubionych oficerów zostawał ranny, rodzina carska specjalnie się o niego troszczyła. Dobrym przykładem był stary przyjaciel z carskiej eskorty porucznik Wiktor Zborowski, który został ciężko ranny pod koniec maja 1916 roku. Na specjalne polecenie Mikołaja przesłane ze Stawki Zborowski został sprowadzony do Carskiego Sioła z rejonu
nowosielickiego na Kaukazie. Ku wielkiej radości Anastazji Witia, jak go czule nazywała, trafił na oddział dla oficerów w Gródku Fiodorowskim. Jego przybycie podniosło wszystkich na duchu – mimo jego poważnego stanu. „Jest opalony i wygląda zdrowo – doniosła Aleksandra Nicky’emu. – Udaje, że nic go nie boli, lecz nieraz widać, jak po twarzy przechodzi mu skurcz. Został ranny w tors, ale odczuwa to w ręce”1026. Eskorta carska – Sobstwiennyj Jego Impieratorskogo Wieliczestwa Konwoj, by przytoczyć pełną nazwę tej jednostki – składała się z czterech sotni Kozaków: dwóch kubańskich i dwóch terskich, a jej członkowie byli rozpoznawani po czerwonych paradnych mundurach oraz czarnych czapach z karakułów. Dowodzona od stycznia 1914 roku przez hrabiego Grabbe, spełniała funkcję przede wszystkim ceremonialną, ale dla rodziny Romanowów była duszą rosyjskiej armii1027. W lipcu, kiedy cztery siostry razem z matką odwiedziły Mikołaja i Aleksego w Stawce, złożyły też niezapowiedzianą wizytę w letnim obozowisku eskorty. Żołnierze śpiewali dla nich stare kozackie piosenki i wykonali swój tradycyjny taniec lezginkę. Tatiana wspomniała o jednym z ich szczególnie emocjonujących wyczynów w liście do Rity Chitrowo, zaprzyjaźnionej pielęgniarki z aneksu: Wczoraj znów wybraliśmy się nad Dniepr. Szwadron naszej eskorty nadjechał z pieśnią na ustach, szybko, żeby nas dogonić. Śpiewali piosenki, grali w różne gry, a my leżeliśmy na trawie i cieszyliśmy się tym. Kiedy się zbierali, papa kazał im jechać tym samym brzegiem Dniepru, my zaś mieliśmy zostać trochę dłużej i później pomknąć automobilem w dół rzeki. Dogoniliśmy szwadron, który się poruszał w tempie marszowym, grając na surmach1028 i śpiewając. Gdy się z nimi zrównaliśmy, puścili się galopem i pędzili za nami. Trochę dalej był stromy wąwóz i zakole rzeki. Musieli pokonać go jednym skokiem, bo ziemia była grząska. Zostali za nami z tyłu, ale jak tylko wydostali się z tego wąwozu, zaczęli nas doganiać cwałem. Ależ to było podniecające. Byli jak prawdziwi kaukascy kawalerzyści, gdy tak gnali. Nie wyobrażasz sobie, jakie to było wspaniałe. Wydawali przy tym bojowe okrzyki. Jeśli w taki sam sposób ruszą na Niemców, zwłaszcza całymi pułkami, tamci pouciekają w popłochu i będą się zastanawiać, co to1029. W świetle powyższego nie jest niczym zaskakującym, że Maria i Anastazja były rozanielone, kiedy Zborowski trafił do Gródka Fiodorowskiego, który poszerzono w czerwcu o nowy oddział dla oficerów, i że o postępach w leczeniu meldowały ojcu regularnie w listach. Przychodziły teraz codziennie, choć wieczory nadal spędzały głównie w aneksie, z Olgą i Tatianą. Gródek dzięki obecności dwóch młodszych sióstr nabierał jeszcze cieplejszej aury. Jesienią 1916 roku przywieziono tam ciężko rannego w nogę Feliksa Dassela, oficera z pułku Marii, 9. Kazańskiego Pułku Dragonów. Dassel od razu zauważył, jaki przytulny i ciepły był szpital – po przyjeździe zastał ogień buzujący w kominku – „zupełnie nie tak wyobrażamy sobie szpital wojskowy”. Jego oddział był
spokojny i kameralny, pościel na łóżku lśniła bielą. Niedługo przyszły z wizytą wielkie księżne i Dassel wspominał je później żywo: „Maria, patronka mojego pułku, krępa, o okrągłej, szczerej twarzy, dobre, przejrzyste oczy, troszkę nieśmiała”, wpadła, żeby zapytać, czy bardzo go boli. „Anastazja, mniejsza z tej dwójki, o chochlikowatych, wesołych oczach”, przywitała się z nim tak samo troskliwie, choć z pewnym roztargnieniem: „oparta na końcu łóżka, dokładnie badała mnie wzrokiem i machając stopą, zwijała w dłoniach chusteczkę”1030. Wkrótce potem Dassel wpadł w malignę i był operowany, a gdy odzyskał przytomność, na stoliku przy łóżku znalazł róże od wielkich księżnych, które regularnie dowiadywały się o jego stan przez telefon. Gdy przebywał w szpitalu, odwiedzały go raz lub dwa razy w tygodniu – Maria niezmiennie „trochę skrępowana”, Anastazja jak zwykle bezpośrednia, „swobodniejsza, figlarna, o sarkastycznym poczuciu humoru” i – jak zauważył – niezrównana w oszukiwaniu siostry w grach planszowych. Lubiła też „droczyć się jak dziecko”, ściągając na siebie pełne wyrzutu, ostrzegawcze spojrzenia Marii1031. (Nadal zdarzały im się kłótnie, podczas których – jak powiedziała Tatiana Walentinie Czebotariewej – często dochodziło do rękoczynów: „Gdy Nastazja wpada w szał, ciągnie [Marię] za włosy i wyrywa je całymi pasmami”)1032. Kiedy Dassel poczuł się lepiej, dziewczęta uczciły jego powrót do zdrowia, pozując z nim do pamiątkowego zdjęcia. Zauważył, jak „niezwykle dumna ze swojego szpitala” jest Anastazja: „czuje się prawie dorosła, na równej stopie ze starszymi siostrami”. Maria podobnie: mówiła z zatroskaniem o wojnie, o głodzie panującym w miastach i niepewności rodzin, które nie wiedziały, czy ich ojcowie lub bracia na froncie jeszcze żyją1033. Kapitan Michaił Gieraszynewski z Lejb-Gwardyjskiego Keksholmskiego Pułku podobnie ciepło wspominał Gródek Fiodorowski, gdzie spędził jako pacjent trzynaście miesięcy. Zauważył, że „dziewczynki przychodziły codziennie, z wyjątkiem dni, kiedy były niegrzeczne” – wydaje się, że była to najskuteczniejsza forma kary nakładanej przez ich matkę1034. Szczególnie zapadła mu w pamięć troskliwa opieka, jaką otoczyły żołnierza cierpiącego na zaniki pamięci po tym, jak kula utkwiła mu w czaszce, i cierpliwość, z jaką wypytywały go o różne fakty w nadziei, że przywróci mu to pamięć1035. Aleksy, kiedy przyjeżdżał ze Stawki, też zaglądał do szpitala, gawędził z żołnierzami i grał z nimi w kości, każąc opowiadać sobie o wszystkim, co dotyczyło wojny. Podobnie jak pacjenci aneksu, tutejsi ranni kochali carskie dzieci za ich otwartość i życzliwość. „Niczym nie różniły się od zwykłych dzieci”, wspominał Gieraszynewski. Jego uwagę zwróciło to, w jak szybkim tempie Aleksy i jego siostry zawsze mówili do nich po rosyjsku – może dlatego że „tak rzadko mieli do czynienia z obcymi osobami i spieszyli się, żeby zdążyć powiedzieć im wszystko, zanim przyjdzie im się z nimi rozstać”1036. Zawsze kiedy Anastazja i Maria siedziały przy łóżkach żołnierzy i grały z nimi w gry planszowe albo w karty, interesowało je przede wszystkim jedno. „Prosiły, żebyśmy opowiadali im o ludziach z życia na zewnątrz. »Życiem na zewnątrz« nazywały wszystko, co działo się poza
murami zamku [sic], i wytężały uwagę, żeby nie uronić ani słowa”1037. Córki Romanowów może nadal mało wiedziały o życiu na świecie, za to świat zdecydowanie chciał wiedzieć więcej o nich. 11 sierpnia Aleksandra poinformowała Mikołaja, że ich córki przez cały dzień pozowały do nowej serii oficjalnych fotografii „przeznaczonych do rozdania członkom ich komitetów”1038. Wykonane wtedy przez Aleksandra Funka zdjęcia okazały się później ostatnimi oficjalnymi fotografiami portretowymi czterech sióstr1039. Dziewczęta mogły nareszcie odpocząć od praktycznych prostych spódnic i bluzek i wystroić się w swoje najlepsze atłasowe sukienki wizytowe z wstawkami z haftowanymi różyczkami, założyć perły i złote bransoletki. Anastazja, która nie osiągnęła jeszcze dorosłości, czyli szesnastego roku życia, miała rozpuszczone włosy, ale jej trzem siostrom zrobiono modną ondulację żelazkową i uczesano włosy w koczki – prawdopodobnie zrobił to nadworny fryzjer carycy Delacroix. Dziewczęta i ich brat byli wtedy regularnie pokazywani również w przeznaczonych do publicznego wyświetlania kronikach filmowych, głównie w trakcie oficjalnych wystąpień. Oglądanie kronik należało do tych nielicznych przyjemności, którymi cieszyli się w latach wojny – sporadycznie pozwalano im też oglądać gagi Maxa Lindera i André Deeda, jak również dzieła z cyklu „ku pokrzepieniu serc”, takie jak Wasilij Riabow, film dokumentalny o bohaterze wojennym rozstrzelanym przez Japończyków w 1904 roku. John Foster Fraser wspominał, jak podczas jego bytności w Piotrogrodzie w lecie 1916 roku Mikołaj polecił operatorowi kinematografu zmontować film ukazujący rodzinę carską „od nieznanej strony”1040. Fraser poprosił o przekazanie mu kopii, którą mógłby pokazywać na wykładach po powrocie do Wielkiej Brytanii, a firma Pathé Frères urządziła dla niego specjalny seans w swojej ciemni w Moskwie: Imperator na huśtawce-równoważni z synem carewiczem. Przeciąganie liny: córki, wielkie księżne, kontra ojciec; imperator przegrywa z kretesem i jest pociesznie wleczony po ziemi. Bitwa na śnieżki, w której car obrywa od swoich dziewczyn. Scenki z pikników. Tańce na królewskim jachcie Sztandart1041. W sumie na dziewięciuset czternastu metrach taśmy filmowej pokazano Romanowów od najradośniejszej, najbardziej swobodnej strony. Mikołaj nie miał nic przeciwko wykorzystaniu filmu przez Frasera, lecz Aleksandra – w trosce o kreowanie ich wizerunku publicznego, a w szczególności przyszłą rolę dynastyczną ich potomka – nalegała, aby przed zaprezentowaniem materiału w Londynie wycięto z niego wszystkie „niegodne” sceny.
❧ Gdy Olga wciąż usychała z tęsknoty za Mitią, Tatiana walczyła z pokusą poddania się podobnie gwałtownym emocjom, kiedy Wołodia Kiknadze ponownie został ranny na
froncie – tym razem w kręgosłup – i wrócił do aneksu we wrześniu 1916 roku. Zwalczyła pokusę i ograniczyła się do odnotowania w dzienniku jego wyjazdu na rekonwalescencję na Krym miesiąc później i wzmianki, że jej smutno. Olga tymczasem czepiała się kurczowo wszystkiego, co choć w niewielkim stopniu przypominało jej o ukochanym Mitii. We wrześniu, kiedy poznała jego matkę, czuła się „niewiarygodnie uszczęśliwiona tą jego cząstką”1042. Widziała się z nim krótko w październiku, kiedy zajrzał do szpitala przejazdem, bez zapowiedzi. Wyglądał dobrze, był opalony i Olga z zadowoleniem zauważyła, że zmienił uczesanie, ale nie pozwoliła sobie na głębsze zwierzenia nawet na kartach dziennika. „Staliśmy na korytarzu, potem usiedliśmy. Cerowałam skarpetki”1043. Konieczność tłumienia tak wielu silnych uczuć wywoływała u niej frustrację, którą rozładowywała po powrocie do domu w dziecinnych zabawach z młodszymi siostrami, ścigając się z nimi na rowerach po pałacu, podczas gdy jej bardziej opanowana siostra siedziała w kąciku z książką. Olga miała niedługo obchodzić dwudzieste pierwsze urodziny, lecz życie i miłość zdawały się przechodzić obok niej. „Zacny wiek!” – zadumała się Aleksandra w liście do Mikołaja – gdyby tylko dziewczynki odnalazły pewnego dnia „namiętną miłość i szczęście, jakie ty, mój aniele, dajesz mi od dwudziestu dwóch lat. To w dzisiejszych czasach wielka rzadkość, niestety!”1044. Może jakąś pociechą był dla Olgi prezent od Aleksego ze Stawki – kotka, nad którą się zlitował. Aleksy był znany w kwaterze głównej z tego, że przygarniał bezpańskie koty i psy1045. W Mohylewie robił istną furorę i z dumą poinformował matkę, że niedawno dostał od Serbów odznaczenie: „złoty medal z wygrawerowanym »Za odwagę«”. „Należy mi się za moje potyczki z nauczycielami!”, pisał do niej1046. W listopadzie poczuł się w obowiązku przypomnieć Aleksandrze, że minął termin wypłaty kieszonkowego: Moja najdroższa słodka ukochana Mamusiu. Jest ciepło. Jutro wstanę z łóżka. Co z moją wypłatą! Błagam cię!!!!! Nie mam co jeeeść! W nain jaune1047 też nie mam szczęścia. No i co!!! Zacznę niedługo sprzedawać swoje ubrania i książki, a w końcu umrę z głodu. Wszyscy całujemy cię w rękę!!1048 Pod spodem Aleksy narysował małą trumnę. Jego krzyk rozpaczy minął się w drodze z listem od matki z załączonymi dziesięcioma rublami i przeprosinami: „Kochany Aleksy, mój drogi kapralu! Przesyłam ci kieszonkowe. Przepraszam, że zapomniałam załączyć pieniądze wcześniej. (...) Całuję czule, twoja oddana mama”. Aleksy był zachwycony: „Jestem bogaty!! Piję kawę zbożową”1049.
❧ W ostatnich dwóch wojennych latach, kiedy Mikołaj przebywał głównie w Stawce, Aleksandra zauważyła, że jej córki bardzo wydoroślały. Pochwaliła się mężowi, że Grigorij był pełen uznania:
Nasz przyjaciel jest zadowolony z naszych dziewczątek, mówi, że w młodym wieku przeszły ciężką „szkołę”, a ich dusze bardzo się rozwinęły – nasze córy są naprawdę przekochane (...). Wszystkie emocje przeżywają razem z nami i to uczy je wrażliwości na innych, i bardzo im się przyda w dalszym życiu1050. Aleksandra uważała, że doświadczenie wojny pomogło ich córkom „dojrzeć” – choć może nie do końca: „Czasem dokazują jak małe szkraby, ale mają intuicję i uczuciowość znacznie mądrzejszych istot”1051. Mając to na względzie, 11 grudnia 1916 roku zabrała wszystkie cztery córki carskim pociągiem na południe, do prastarego rosyjskiego miasta Nowogród, od wieków centralnego ośrodka prawosławia i rosyjskiej duchowości. Wzięły tam udział w dwugodzinnej liturgii w soborze Świętej Sofii, następnie odwiedziły pobliski szpital, muzeum skarbów katedralnych, a po południu szpital okręgowy i ochronkę dla dzieci uchodźców. Ostatnim punktem tej krótkiej pielgrzymki był monaster Diesiatynny, Aleksandrze bowiem bardzo zależało na spotkaniu ze słynną i otaczaną wielką czcią prorokinią, staricą Marią Michajłowną. Olga opisała później Mikołajowi moment, kiedy weszły do celi sędziwej mniszki: była mroczna i bardzo wąska, oświetlała ją tylko jedna mała świeczka, która zresztą od razu zgasła, więc zapalili jakąś lampę naftową, ale bez klosza, i zakonnicy, która ją trzymała, łzawiły oczy. Staruszka leżała w głębi, za zasłoną przypominającą patchwork i pełną dziur, na drewnianej pryczy. Na rękach miała ciężkie żelazne łańcuchy, a jej dłonie były wysuszone i zbrązowiałe, jak relikwie świętej. Ma chyba 107 lat. Bardzo cieniutkie włosy, rozwichrzone, twarz cała poorana zmarszczkami. Oczy jasne, przejrzyste. Dała każdej z nas po malutkiej ikonie oraz trochę prosfory i nas pobłogosławiła. Powiedziała mamie, że wkrótce to wszystko się skończy i będzie znowu normalnie1052. Słodycz staruszki urzekła również Aleksandrę: „Bez przerwy coś robi, krząta się, bez okularów szyje dla skazańców i żołnierzy – w ogóle się nie myje. Ale oczywiście nie czuć od niej żadnego smrodu, żadnego brudu”. Co ważniejsze, mniszka zapewniła ją osobiście – dokładnie tak jak zapamiętała to Olga – że wojna niebawem się skończy. „A ty, ślicznotko – powtórzyła kilka razy – ciężki krzyż poniesiesz, ale się nie bój”, jakby przepowiadając jej osobisty sprawdzian wiary1053. Później opowiadano o tym zdarzeniu rozmaite historie: Anna Wyrubowa zarzekała się, że „gdy caryca podeszła do staricy, ta wykrzyknęła: »Oto caryca Aleksandra Fiodorowna, męczennica!«”. Iza Buxhoeveden wspominała to bardzo podobnie, dodając: „Jej Wysokość udała, że nie słyszy”1054. Po otrzymaniu błogosławieństwa i jabłka dla Mikołaja i Aleksego (które później, na prośbę Aleksandry, posłusznie zjedli w Stawce), caryca opuściła Nowogród „pokrzepiona i pocieszona”, a potem wyznała mężowi, że pielgrzymka umocniła jej wiarę w prosty rosyjski lud. „Co krok taka miłość i serdeczność, bogobojność, jedność i czystość uczuć – nie umiem wyrazić, jak
dobrze mi to zrobiło”1055. Osoby ze świty, które jej towarzyszyły, miały bardzo odmienne uczucia. Usłyszawszy, co powiedziała ascetka na jej widok, „wróciły zasmucone i pełne obaw, gdyż dopatrywały się w przyjęciu, jakie jej zgotowała, złej wróżby”1056. Żarliwa wiara religijna Aleksandry i dalsze wskazówki oraz modlitwy Grigorija bez wątpienia podtrzymywały ją w sytuacji, w której znacznie silniejsza kobieta z podobnymi problemami zdrowotnymi nie dałaby sobie rady. „Ona wierzy w Rasputina, uważa go za człowieka sprawiedliwego, świętego wydrwiwanego i nękanego przez faryzeuszy, jakby cierpiącego na Kalwarii”, oceniał francuski ambasador Maurice Paléologue, „uczyniła go swym przewodnikiem duchowym, swoją ucieczką, pośrednikiem między nią a Chrystusem, świadkiem i orędownikiem przed Bogiem”1057. Ale w grudniu 1916 roku, po powrocie do Carskiego Sioła, Aleksandra nie dopuszczała do świadomości szybko zmieniających się nastrojów w odległej o trzydzieści kilometrów stolicy. Edith Almedingen wspominała „ferwor ostatnich tygodni 1916 roku”, miasto „pogrążone w rozmyślaniach o mrocznie niepewnej przyszłości”. Dowództwu Mikołaja wróżono klęskę, jego armia w dalszym ciągu ponosiła katastrofalne straty, zbliżała się kolejna surowa zima, a „najczarniejsze z możliwych scenariuszy” stawały się coraz bardziej realne1058. Ziąb, udręczenie wojną, głód, ponure realia niedoborów prowadzących do spekulanctwa i pogłosek o klęsce głodu, rodziły niezadowolenie, które niebawem znalazło ujście w strajkach i zamieszkach. „Na ulicach stały długie kolejki szemrzących, skarżących się ludzi”, pisała Almedingen1059. Największy gwar panował jednak tam, gdzie dyskutowano o nadal bliskich związkach imperatorowej z Rasputinem. W aneksie Walentina Czebotariewa martwiła się tym, jak okrucieństwo, z jakim szkalowano carycę, wpływa na jej córki, może nawet naraża je na niebezpieczeństwo. „Olga jakoś się trzyma, choć z trudem – napisała – albo zrobiła się bardziej niefrasobliwa, albo bardziej nad sobą panuje. Trudno mi na nie patrzeć po tym, co usłyszałam. Czy rzeczywiście wisi nad nimi niebezpieczeństwo?”. Doszły ją słuchy, że „młodzi ludzie, socjaliści rewolucjoniści, są zdecydowani obalić ich wszystkich – nawet ją!”1060. „Gdyby imperator pojawił się dzisiaj na placu Czerwonym – teoretyzował ambasador Paléologue w swoim dzienniku 16 grudnia 1916 roku – zostałby przyjęty gwizdami. Imperatorową rozerwano by na strzępy”1061. Jelizawieta Naryszkina przyznała mu rację: „Jak wiele rzeczy dobiega kresu, panie ambasadorze! I to tragicznego kresu”1062. Zabobonnym Rosjanom wydawało się, że rodzina cara jest coraz ciaśniej zaplątana w mistyczne kajdany losu. Ten specyficznie rosyjski pogląd długo przesądzał o tym, że wszystko, co miało się rozpętać w Rosji, traktowano jako wyraz nieubłaganej woli Bożej.
ROZDZIAŁ SIEDEMNASTY
❧ W PETERSBURGU DZIEJĄ SIĘ STRASZNE RZECZY „Ojciec Grigorij zaginął zeszłej nocy. Szukają go wszędzie – to potworne”. To, że nawet Anastazja odnotowała zniknięcie Rasputina, daje pojęcie o poziomie lęku w Pałacu Aleksandrowskim 17 grudnia 1916 roku. Dziewczęta siedziały z matką do północy, „czekając na telefon”, ale się nie doczekały. Były przerażone: „Wszystkie cztery spałyśmy w jednym łóżku. Dopomóż nam, Boże”1063. Nazajutrz w dalszym ciągu nie otrzymały żadnej wiadomości, lecz krążyły już pewne pogłoski. „Podejrzewają Dymitra i Feliksa”, zapisała Maria w swoim dzienniku1064. „Siedzimy razem – wyobrażasz sobie nasze uczucia – myśli”, napisała Aleksandra do Mikołaja swoim charakterystycznym urywanym stylem, jakby bez tchu, dodając, że wiadomo już, iż Grigorij został zaproszony do pałacu księcia Feliksa Jusupowa wieczorem 16 grudnia. „Był wielki skandal (...) wielkie spotkanie, Dymitr, Puryszkiewicz1065 etc., wszyscy pijani. Policja usłyszała strzały, Puryszkiewicz wybiegł, krzycząc do policji, że nasz przyjaciel został zamordowany”. Policja wciąż szukała Rasputina, ale Aleksandra już szalała z rozpaczy: „Nie uwierzę, że został zabity, to niemożliwe. Boże, miej litość”1066. Jeżeli pogłoski były prawdą, to nadzieje carycy na dalszą ochronę rodziny przed niebezpieczeństwami legły w gruzach. Ledwie miesiąc wcześniej dała w liście do Mikołaja kolejny wyraz swojej bezgranicznej wiary w pomoc i przewodnictwo duchowe Grigorija w tych trudnych latach: Pamiętaj, najdroższy, żeby panować, i ze względu na nas, potrzebujesz wstawiennictwa i rady naszego przyjaciela. (...) Moje kochanie, modlę się żarliwie do Boga, żeby dopomógł ci poczuć i zrozumieć, że on się o nas troszczy, gdyby go nie było, nie wiem, co by się mogło stać. On nas ratuje swymi modlitwami i mądrą radą, jest naszą opoką i pomocą1067. Śmierć Rasputina, gdy ją ostatecznie potwierdzono, nie mogła być czymś zupełnie niespodziewanym nawet dla Aleksandry, gdyż o jego przemianie z mesjanistycznego uzdrowiciela w kogoś, kto bezprawnie miesza się w sprawy państwa, a teraz jeszcze pijaka, mówiono już zdecydowanie zbyt wiele. Załamany decyzją Mikołaja o przystąpieniu do wojny, która wedle jego przewidywań miała doprowadzić Rosję do katastrofy, Rasputin
pozwolił, żeby jego życie się rozprzęgło. Wojna trwała, a on, nie widząc żadnej nadziei dla Rosji, zatracał się w niemal permanentnym upojeniu alkoholowym1068. Opowieści o nocnych libacjach z jego udziałem w restauracji Donon i w modnych hotelach, takich jak Astoria, Rossija czy Jewropa, albo o hulankach z chórem cygańskim w knajpie Samarkanda trudno było zliczyć1069. Po kilku głębszych Rasputin chętnie i głośno przechwalał się swoim wpływem na carycę. „Zrobi wszystko, co tylko zechcę”, chełpił się podobno kilka miesięcy wcześniej. Mikołaj wezwał go do Carskiego Sioła i udzielił mu reprymendy. Rasputin przyznał, że zachował się „grzesznie”, ale też nie ulegało wątpliwości, że nad sobą nie panował. Plotki o „magicznych kuracjach i beztroskich libacjach”, które towarzyszyły jego przybyciu do Petersburga, urosły do takich rozmiarów, że Rasputin i imperatorowa jawili się w nich teraz jako wysłannicy „Ciemnych Mocy”, które groziły Rosji pochłonięciem1070. Mówiło się, że Aleksandra „pośredniczy w zdradzieckich intrygach z Niemcami”, a Rasputin to niemiecki szpieg, „który wkradł się w łaski carycy tylko po to, żeby wyciągać od niej tajemnice wojskowe”1071. Pod koniec 1916 roku niechęć do carycy tak bardzo przybrała na sile, że członkowie rodziny carskiej głośno mówili, że dla dobra kraju – i dla jej zdrowia psychicznego – powinno się ją wysłać do jakiegoś odległego klasztoru. Przede wszystkim jednak należało pozbyć się Rasputina. Gdy w Pałacu Aleksandrowskim czekano na wieści, dziewczęta i dwie najbliższe przyjaciółki Aleksandry – Anna Wyrubowa i Lili Dehn – zebrały się wokół rozpaczającej imperatorowej. Następnej nocy Tatiana i Olga spały w pokoju matki. 19 grudnia nadeszło „potwierdzenie, że ojciec Grigorij został zamordowany, najprawdopodobniej przez Dymitra, i zrzucony z mostu Krestowskiego – zapisała w dzienniku Olga. – Znaleziono go w wodzie. To straszne, nie dam rady o tym pisać. Siedziałyśmy przy herbacie z Lili i Anną i cały czas czułyśmy obecność ojca Grigorija wśród nas”1072. Jeden z pełniących wówczas dyżur adiutantów wspominał później, jak na wiadomość zareagowały księżne: Wszystkie cztery usadowiły się na sofie w jednej z najskromniejszych sypialni na górze i mocno się do siebie przytuliły. Było im zimno i najwyraźniej czuły się ogromnie przygnębione, lecz przez cały długi wieczór nie padła w mojej obecności ani jedna wzmianka o Rasputinie. Księżne cierpiały, bo Rasputina nie było już wśród żywych, a także dlatego, iż wyczuły, że wraz z jego odejściem do ich matki, ojca i ich samych zaczęło zbliżać się coś strasznego, coś, na co nie zasłużyli, a co nadchodziło nieubłaganie1073. Jeszcze tego samego wieczoru, o szóstej, przyjechał ze Stawki Mikołaj z Aleksym, po przeczytaniu w telegramie od żony, że: „Istnieje ryzyko, że ci dwaj chłopcy szykują coś jeszcze większego” – zamach stanu, za cichym przyzwoleniem innych członków rodu Romanowów i w zmowie z prawicowymi monarchistami z Dumy Państwowej1074. O możliwym spisku współorganizowanym przez Dymitra Pawłowicza wraz z kompanem od
kielicha Feliksem Jusupowem szeptano już od jakiegoś czasu. Angielska pielęgniarka ze Szpitala Angielsko-Rosyjskiego Dorothy Seymour rozmawiała z Dymitrem przy kilku okazjach na spotkaniach towarzyskich i zapamiętała go jako mężczyznę „o pięknej aparycji, szalenie zarozumiałego, lecz zarazem wspaniałego w swej młodzieńczej werwie”. Wieczorem 13 grudnia Dymitr opowiadał Dorothy przy kolacji „o przeróżnych intrygach”, z czego wywnioskowała, że „kroi się coś poważnego”10751076. W toku śledztwa wyszło na jaw, że Dymitr i Jusupow wraz ze swoim wspólnikiem Puryszkiewiczem zwabili Rasputina do pałacu Feliksa nad Mojką w piątek, 16 grudnia, tuż przed północą. Jusupow zabrał Rasputina spod jego mieszkania na ulicy Gorochowaja i zawiózł do swojego pałacu samochodem. W jadalni w suterenie poczęstowali Rasputina wódką i ciastkami z kremem zaprawionymi cyjankiem potasu. Trucizna nie podziałała. Jusupow, oszołomiony i przerażony, że zamach się nie uda, strzelił Rasputinowi w plecy z browninga należącego do księcia Dymitra. Rasputin jednak uporczywie trwał przy życiu – trzeba było jeszcze dwóch kul Puryszkiewicza (pierwsza chybiła celu, druga trafiła Rasputina w tułów), zanim czwarty, śmiertelny strzał w czoło dokończył dzieła1077. Ciało zawinięto w płótno, skrępowano sznurem i przewieziono samochodem Dymitra Pawłowicza na wyspę Piotrowską, gdzie wrzucono je przez przerębel do Małej Newki1078. Dorothy Seymour wspominała, że o szóstej rano Dymitr Pawłowicz przyjechał „rozszalały” w straszliwym pośpiechu do Szpitala Angielsko-Rosyjskiego z rannym w szyję Jusupowem1079. Po wyłowieniu zamarzniętych, zmasakrowanych zwłok i przeprowadzeniu autopsji doczesne szczątki Rasputina przekazano Romanowom. Pochówek zorganizowano w tajemnicy w parku Aleksandrowskim, przy północnej ścianie budowanej właśnie cerkwi Świętego Serafima, ufundowanej przez Wyrubową z pieniędzy z odszkodowania za wypadek. Kiedy Mikołaj i Aleksandra z córkami przyszli na pogrzeb 21 grudnia o dziewiątej rano, metalowa trumna z ciałem Rasputina była zapieczętowana i stała już opuszczona do grobu10801081. Odmówili modlitwy pod przewodnictwem księdza, rzucili na trumnę po kilka białych kwiatów i oddalili się w milczeniu1082. Tymczasem w Piotrogrodzie trwała uliczna fiesta. „Pies niech jak pies umiera!”, krzyczeli ludzie i obwoławszy Dymitra Pawłowicza bohaterem narodowym, zapalali świece przed ikonami świętego Dymitra we wszystkich cerkwiach, z wdzięczności za ten chwalebny akt patriotyzmu. Dymitr na wniosek Aleksandry został zatrzymany (niezgodnie z prawem) w areszcie domowym, jeszcze zanim Mikołaj przyjechał ze Stawki. Car zajął tak samo twarde stanowisko i odrzucił apele krewnych o łagodne potraktowanie księcia. „Nikt nie ma prawa popełniać morderstwa”, odpowiedział surowo na błagania o łaskę. „Wiem, że wiele osób męczą teraz wyrzuty sumienia, a Dymitr Pawłowicz nie jest jedynym zamieszanym w tę sprawę. Dziwi mnie naprawdę wasza prośba”1083. Natychmiast skierował Dymitra z powrotem do wojska – do Kazwinu na froncie perskim1084. Feliks Jusupow został zesłany do swojej posiadłości tysiąc trzysta kilometrów na południe od Piotrogrodu, w guberni
kurskiej. Reakcji Aleksandry na barbarzyński mord na jej mądrym doradcy trudno było nie zauważyć. „Wyraz jej twarzy zdradzał mimo woli, jak ogromnie cierpiała – wspominał Pierre Gilliard. – Ostatnią jej nadzieję obrócono w gruzy, zabito tego, który jedynie mógł uratować jej dziecko! Obecnie wszystko było możliwe, wszystko najgorsze mogło się stać, najgorsze klęski, najgorsze katastrofy”1085. Opisując stan umysłu carycy, Anna Wyrubowa oceniła, że była ona „bliższa obłędu, o który ją posądzano, niż kiedykolwiek przedtem”1086. „Złamano mi serce – zwierzyła się Aleksandra Lili Dehn. – Trzymam się tylko dzięki weronalowi1087. Jestem nim nasiąknięta jak gąbka”1088. Śmierć Rasputina położyła się upiornym cieniem na całej rodzinie. Olga, wstrząśnięta do głębi, powiedziała Walentinie Czebotariewej niedługo potem: „Może trzeba było go zabić, ale nie w tak makabryczny sposób” – z czego wynikałoby, że doskonale zdawała sobie sprawę z jego zgubnego wpływu na ich matkę. Była zbulwersowana, że w zbrodnię zamieszanych było dwóch członków jej bliskiej rodziny: „wstydzę się przyznać, że to moi krewni”. Szczególnym ciosem dla rodziny cara musiała być rola Dymitra1089. Generał Spirydowicz twierdził później, że Olga od początku „instynktownie wyczuwała, że Rasputin kryje w sobie jakieś zło”1090. Bardziej jednak niepokoiło ją coś innego: „dlaczego ludzie obrócili się przeciwko mojemu ojcu?”. Nikt nie umiał jej tego zadowalająco wyjaśnić i księżnę w dalszym ciągu dręczyły „narastające obawy”1091. Tatiana również bardzo się przejęła śmiercią Rasputina, ale nie zwierzała się nikomu ze swoich uczuć i pieczołowicie przechowywała zeszyt, do którego wpisywała ulubione fragmenty jego listów i telegramów i w którym notowała jego wypowiedzi na różne religijne tematy1092. Jej matka zaś nie rozstawała się z zakrwawioną niebieską atłasową koszulą, którą jej ukochany Grigorij miał na sobie w noc swego „męczeństwa”: „przechowuje ją w charakterze relikwii, swoistego palladium1093, od którego zależy los jej dynastii”1094. Doktorowi Botkinowi przyszło wyrazić głośno to, co myślało wielu innych: „Rasputin martwy będzie jeszcze gorszy niż Rasputin żywy”, napisał do swoich dzieci, dodając proroczo, że Dymitr Pawłowicz wraz z Jusupowem na dobrą sprawę „dali sygnał do rewolucji”1095. „Niech Pan się nad nami zlituje i ma nas w opiece w nowym roku 1917” – tylko tyle miała do napisania Olga u schyłku tego trudnego roku1096.
❧ Styczeń zaczął się dla rodziny cara oraz jej świty ponuro. O północy wszyscy wzięli udział w mszy i złożyli sobie życzenia noworoczne, lecz Pierre Gilliard nie miał wątpliwości, że zaczęło się wyczekiwanie „w śmiertelnej udręce nieuniknionego nieszczęścia”1097. Ostatnią okazją do zasmakowania imperialnego ceremoniału była oficjalna wizyta rumuńskiego księcia Karola i jego rodziców, gdy jego kraj przystąpił wreszcie do wojny po stronie Rosji i jej sojuszników1098. Aleksandra postanowiła wykorzystać okazję i
podczas kolacji wydanej na cześć Karola 9 stycznia dokonać oficjalnej prezentacji Marii na dworze. Razem z Mikołajem nadal myśleli o swojej trzeciej córce – co prawda tkliwie – jako o pulchnej, fajtłapowatej dziewczynie; poprzedniego wieczoru dziewczęta przymierzały suknie i jak zauważyła Tatiana, „Maria tak strasznie utyła, że w żadnej nie mogła się zmieścić”1099. Maszka od dawna śmiała się razem z rodziną z żartów na jej temat – tym razem również. „Wyglądała prześlicznie w bladoniebieskiej sukni i z brylantami, które dostała od rodziców, jak jej pozostałe siostry, na szesnaste urodziny”, wspominała Iza Buxhoeveden, ale niestety „biedula poślizgnęła się w nowych butach na wysokich obcasach i się przewróciła, wchodząc do jadalni pod ramię z wysokim wielkim księciem”. „Słysząc łoskot, car westchnął żartobliwie: »No tak, gruba Maria«”. Po tym, jak „rymnęła z całej siły na posadzkę” – wspominała Tatiana – usiadła na podłodze i śmiała się „tak długo, że aż zrobiło się nam niezręcznie”. Całe przyjęcie upłynęło zresztą w dość komediowej atmosferze: „Po kolacji papa poślizgnął się na parkiecie, a jeden z rumuńskich gości przewrócił filiżankę z kawą”1100. Oldze jednak nie było do śmiechu – wciąż pochłonięta myślami o Mitii, odnotowała w swoim dzienniku dwudzieste czwarte urodziny swojego byłego pacjenta. Walentinie Czebotariewej wydawała się ostatnio wyjątkowo smutna. „Czy to przez waszych gości?”, zapytała ją Czebotariewa. „Och, na razie, dopóki trwa wojna, nic mi nie grozi”, odparła Olga w odpowiedzi na aluzję do jej przyszłego małżeństwa1101. Jelizawieta Naryszkina miała nadzieję, że Olga i Karol mimo wszystko się zaręczą, bo rumuński książę wydał się jej „czarujący”. Wyrubowa zauważyła jednak, że tamtego wieczoru książę Karol „szczególnie upodobał sobie Marię”, pomimo jej niezdarności. Przed wyruszeniem do Moskwy 26 stycznia Karol oficjalnie poprosił Mikołaja o jej rękę. Car „dobrodusznie zbył oświadczyny księcia śmiechem”, tłumacząc, że jego siedemnastoletnia córka „to przecież jeszcze dziecko”1102. Na pożegnalnym lunchu z Karolem cztery księżne, jak zauważyła Naryszkina, wyraźnie trzymały go na dystans i tylko Mikołaj próbował podtrzymywać rozmowę1103. Mimo to nadzieje matki Karola Marii – wtedy już królowej Rumunii – odżyły w dniu ich wyjazdu z Rosji, kiedy wraz z mężem, królem Ferdynandem, otrzymali „zaszyfrowane telegramy od rodziny carskiej”. „Zdaje się, że nadal myślą o Karolu jako o przyszłym mężu dla jednej z córek Nicky’ego”, zwierzyła się swojemu pamiętnikowi. Była zaskoczona i uradowana: „kto by myślał o czymś takim, kiedy nasz biedny kraik prawie nie istnieje, a my nie mamy już nawet własnego domu1104. Lecz ogólnie rzecz biorąc, pochlebia nam to i może być brane za dobry znak!”. Jedyny szkopuł w tym, czy sam Karol tego chciał: „Nie wiem, czy on w ogóle ma ochotę się żenić”1105. Dwie ostatnie osoby, które gościły w Pałacu Aleksandrowskim prywatnie, to lady Sybil Grey, dyrektorka Szpitala Angielsko-Rosyjskiego, oraz Dorothy Seymour. Dorothy, przebywająca w Piotrogrodzie od września 1916 roku, była podekscytowana oficjalnym zaproszeniem na spotkanie z carycą i chwaląc się matce, dodała w liście: „Byłaby to wielka szkoda, gdyby rozpętali rewolucję, zanim zdążę ją poznać”1106. Kiedy z lady Sybil
przyjechały pociągiem do Carskiego Sioła – mimo trudnych okoliczności – całe to doświadczenie wydało się Dorothy „prawdziwie bajkowe”1107. Na stacji przywitali je „wspaniali oficjele, lokaje, śnieżnobiałe, dumnie stąpające konie – cóż za pompa – a u drzwi pałacu dwóch bajecznych lokajów z ogromnymi pomarańczowo-czerwonymi strusimi piórami na głowach”1108. Po lunchu z Izą Buxhoeveden i Nastieńką Hendrikową obie panie zostały poprowadzone „przez całe kilometry pałacu i gigantyczną salę bankietową” do drzwi, które otworzył im „postawny Murzyn”, i zaproszone do środka, na spotkanie z Aleksandrą i Olgą. Imperatorowa, w fioletowym aksamicie i z „olbrzymimi ametystami”, wydała się Dorothy „czarująca” i „pełna wdzięku”, choć w jej „rozpaczliwie smutnych oczach” czaiła się jakaś udręka. Olga, w pielęgniarskim mundurku, wyglądała przy niej bardzo skromnie. „Ładne oczy. Sympatyczne dziewczątko, przemiłe, bezpośrednie”, wspominała Dorothy. Rozmawiały prawie dwie godziny i wyjechały zachwycone uduchowieniem oraz wrażliwością Olgi. Dziewczyna miała „wyraźnie pacyfistyczne poglądy, a wojna i jej potworności [rozstrajały] ją nerwowo”. Dorothy pożegnała się z nimi zasmucona i z dojmującym poczuciem, że pokój, w którym siedziały, tak jak i cały pałac, były już „przesycone tragizmem”1109.
❧ Tamtej zimy widmo choroby nadal prześladowało rodzinę carską: Aleksandrze dawały się we znaki serce i nogi, a Aleksy skarżył się na nawracający ból ręki, później miał też powiększone węzły chłonne. Niedługo po odwiedzinach Dorothy Seymour wciąż mizerna Olga dostała bolesnej infekcji ucha i na czas choroby dzieliła pokój z bratem, 11 lutego przywieziono do pałacu kilku młodych kadetów, z którymi Aleksy zaprzyjaźnił się w Stawce, żeby mógł się z nimi pobawić. Olga w tym czasie pozostała z nimi w pokoju, a Aleksandra zwróciła uwagę, że jeden z chłopców kaszlał. Dzień później zachorował na odrę1110. 21 lutego i Olga, i Aleksy wyglądali już na chorych, lecz lekarze zapewnili Mikołaja, że to nie odra, i car zaczął szykować się do powrotu do Stawki. Tym razem opuszczał Carskie Sioło wyjątkowo niechętnie, świadom rosnącego niebezpieczeństwa zamachu stanu. Ostrzeżenia napływały często nawet od jego krewnych, w tym szwagra Sandra, który przyjechał błagać Mikołaja, żeby zgodził się na powołanie demokratycznie wybranej Dumy Państwowej z prawdziwego zdarzenia, wolnej od ingerencji imperatora: „kilkoma słowami i jednym pociągnięciem pióra mógłbyś uspokoić sytuację i dać krajowi to, za czym tęskni”. Dla Sandra było oczywiste, że Aleksandra przez ustawiczne mieszanie się w sprawy państwa „wciąga męża w otchłań”. Nawet teraz obruszała się na wszelką wzmiankę o kompromisie: „Nicky to władca absolutny. Jak może dzielić się z parlamentem władzą daną mu od Boga?”1111. Z kolei brat Mikołaja, wielki książę Michał, ostrzegał przed rychłym buntem w armii, jeśli car natychmiast nie wróci do Stawki. Mikołaj swoim zwyczajem słuchał Sandra biernie, paląc jednego papierosa po drugim. Nie miał ochoty
walczyć z nikim – ani z krewnymi, ani z żoną, ani ze swoim rządem. Jego życie było w rękach Boga, a on dawno już zrzekł się za nie odpowiedzialności. Nie chciał zostawiać rodziny, ale przemógł się i przygotował do wyjazdu. W tym dniu atmosfera przy lunchu była wyjątkowo napięta. Wszyscy, pełni najgorszych obaw, „woleli rozmyślać, niż rozmawiać”1112. Ledwie Mikołaj – strapiony i z zapadniętymi policzkami – pożegnał się z rodziną, okazało się, że nie tylko Olga i Aleksy zarazili się odrą, ale rozchorowała się też Wyrubowa, i to poważnie. 24 lutego do chorych w zaciemnionym pokoju dołączyła Tatiana, a Aleksandra, w swoim uniformie Czerwonego Krzyża, z poświęceniem opiekowała się już trojgiem swoich dzieci1113. Wszystkich męczył gwałtowny kaszel i gorączka, której towarzyszyły bóle głowy i ucha1114. Mimo że stan dzieci ciągle był poważny, Mikołaj już omawiał z doktorem Fiodorowem w Stawce plany ich rekonwalescencji. Przekazał Aleksandrze w liście, że lekarz uznał za „bezwzględnie konieczne, aby dzieci, a w szczególności Aleksy, po powrocie do zdrowia zmieniły klimat”. Może zabraliby je na Krym tuż po świętach wielkanocnych? „Przemyślimy to spokojnie, jak wrócę (...). Zostanę tutaj tylko dopóty, dopóki nie uporządkuję najważniejszych spraw, a gdy to zrobię, uznam swój obowiązek za spełniony”1115.
❧ W okowach zimy przełomu 1916 i 1917 roku zasypany śniegiem i ścięty bezlitosnym mrozem Piotrogród przedstawiał rozpaczliwie smutny widok. W systemie transportu zapanował kompletny chaos z powodu braku paliwa, a niedostatek siły roboczej, koni i narzędzi utrudniał produkcję i transport żywności. Brakowało mąki i wszędzie ustawiały się długie kolejki po chleb, który wypiekano w niewystarczających ilościach, mięso i wędliny były praktycznie nie do zdobycia, a cukier i masło można było kupić tylko na czarnym rynku. Nie było drewna na opał, na ulicach piętrzyły się zwały śmieci. O rewolucji mówiło się wszędzie. Piotrogród był skazany na zagładę – stał się „Czartogrodem”, jak napisała w swoim dzienniku poetka Zinaida Gippius: Najokropniejsze i najbardziej prymitywne pogłoski poruszają masy. Atmosfera nerwowa... Wydaje się, że lamenty uciekinierów wiszą w powietrzu... Każdy dzień pachnie katastrofą. – Co będzie? Przecież jest nie do wy-trzy-ma-nia! – mówi stary dorożkarz1116. „Pierwsze gromy” rozległy się w dzielnicy robotniczej Wyborska Strona i na wyspie Wasilewskiej, gdzie wybuchły zamieszki i protesty1117. Niebawem wygłodniałe tłumy ruszyły Newskim Prospektem, szturmując piekarnie i sklepy spożywcze. Z końcem lutego, kiedy zelżały mrozy, zamieszki uliczne rozszerzyły się i towarzyszyła im przemoc – podpalenia, szabrownictwo, lincze na policjantach. W stolicy kłębiło się od strajkujących.
Tymczasem w Pałacu Aleksandrowskim caryca nadal sądziła, że to nic poważnego. Wystarczy wprowadzić racjonowanie chleba, a wszystko się unormuje. „To zwykłe chuligańskie wybryki – pisała do Mikołaja. – Młodzi chłopcy i dziewczęta biegają po ulicach i krzyczą, że nie ma chleba; ekscytują się tym (...), gdyby był mróz, pewnie nie wystawiliby nosa za próg. To wszystko przeminie i wróci do normy, jeśli tylko Duma będzie się przyzwoicie zachowywać”1118. Tymczasem pochwaliła mu się, że ich dwie młodsze córki „mówią o sobie opiekunki – sidielki – bez przerwy szczebioczą, non stop gdzieś telefonują. Naprawdę bardzo się przydają”. Pałacowa winda się zepsuła i Aleksandra w coraz większym stopniu polegała na Marii – nazywanej przez nią czule jej „nogami” – która biegała załatwiać różne sprawy za nią1119. Niemniej jednak spodziewała się, że jej młodsze córki też w końcu zachorują na odrę. Aleksy miał paskudną wysypkę i był popstrzony „jak lampart – Olga ma płaskie plamki, Ania tak samo, na całym ciele, wszystkich bolą oczy i gardła”1120. 27 lutego był dniem „ulicznych burd, bomb, strzelanin i licznych rannych lub zabitych”, a okrzyki: „Chcemy chleba i zwycięstwa!” i „Precz z wojną!” słychać było wszędzie na ulicach Piotrogrodu1121. Mikołaj nie mógł opuścić kwatery głównej, tymczasem jego dzieci miały już trzydzieści dziewięć lub więcej stopni gorączki1122. Gdy w pałacu rozprzestrzeniała się odra, a miastem wstrząsały rozruchy, Aleksandra usiłowała zachować równowagę, wmawiając sobie, że niepokoje społeczne przeminą tak samo jak choroba, lecz stres, jaki w związku z tym przeżywała, postarzał ją i zaczęła siwieć. „W Petersburgu dzieją się straszne rzeczy”, napisała w dzienniku na wieść o tym, że pułki gwardyjskie, jak mniemała lojalne wobec tronu – Prieobrażeński i Pawłowski – wszczęły bunt w takiej chwili1123. Bardzo więc ją pokrzepiło przybycie Lili Dehn, która zostawiła synka pod opieką służącej i dzielnie przyjechała do Carskiego Sioła, żeby wesprzeć ją moralnie. Tego samego wieczoru około dziesiątej przyszła jednak wiadomość od przewodniczącego Dumy Michaiła Rodzianki: Aleksandra powinna natychmiast ewakuować się z dziećmi z Pałacu Aleksandrowskiego. „Kiedy twój dom zaczyna się palić – powiedział do hrabiego Benkendorfa, marszałka dworu – zabierasz dzieci w bezpieczne miejsce, nie bacząc na to, czy są chore, czy nie”1124. Benkendorf niezwłocznie zatelefonował do Mohylewa i powiadomił o tym Mikołaja. Car był jednak stanowczy: jego rodzina ma pozostać na miejscu i zaczekać do jego powrotu planowanego na 1 marca rano1125.
❧ Meriel Buchanan wspominała wiele lat później „grobową ciszę Piotrogrodu” w przeddzień rewolucji. „Te same tak dobrze nam znane magistrale, te same pałace, złote iglice i kopuły wyłaniające się z perłowej mgły wydawały się teraz nierealne i obce, jakbym widziała je po raz pierwszy. Jak okiem sięgnąć, wszędzie pustki: zniknęły sznury wozów, zatłoczone tramwaje, dorożkarze, prywatne bryczki, policjanci”1126. Nazajutrz, 28 lutego, gdy w całym
mieście nadal wrzało, park Aleksandrowski przykrywała czapa śniegu, a temperatura spadła do minus trzydziestu siedmiu stopni, przez całe rano z koszar w Carskim Siole dobiegały odgłosy strzałów i krzyki. Pozornie niewinne wystrzały w powietrze bandy pijanych żołnierzy przerodziły się w otwarty bunt większości batalionów garnizonowych i rezerwowych. Niebawem do terkotu karabinów dołączyły dźwięki Marsylianki granej przez orkiestry wojskowe przy akompaniamencie gromkich: „Hurra!”. Rodzina imperatora była zdana na ochronę garstki lojalnych żołnierzy obozujących w parku na trzaskającym mrozie. Widząc, co się dzieje, Lili poprosiła Nikołaja Sablina i jego żonę, mieszkających w tej samej kamienicy co ona, aby zaopiekowali się jej synem, i zaofiarowała się, że zostanie z Aleksandrą1127. Chore dzieci „wyglądały niemal jak trupy”, wspominała później. Słyszały ze swoich łóżek odgłosy strzałów dobiegające z miasta i chciały wiedzieć, co się dzieje. Lili udawała, że nie wie. Na mrozie wszystko brzmi głośniej, odpowiadała. „Jesteś pewna, że to nic groźnego? – dopytywała się Olga. Bo widzisz, nawet mama jest zdenerwowana, a my się strasznie martwimy o jej chore serce. Przemęcza się. Musisz jej kazać odpocząć”1128. Trudno było udawać, że wszystko jest w porządku, lecz Aleksandra postawiła sprawę jasno: dzieci mają nie wiedzieć o niczym, dopóki „utrzymanie tego w tajemnicy jest możliwe”. Tego samego dnia ostrzegła Bibi w rozmowie telefonicznej, że zrobiło się naprawdę niebezpiecznie: „To koniec, wszyscy przeszli na ich [rewolucjonistów] stronę. Módl się za nas, nic więcej nam nie trzeba. W ostateczności jesteśmy gotowi zabrać dzieci, nawet te chore (...). Wszyscy troje leżą w jednym pokoju w zupełnych ciemnościach i okropnie cierpią. Tylko najmłodsze wiedzą, co się święci”. Bibi powtórzyła to Walentinie Czebotariewej, która omówiła sytuację z rannymi w szpitalu. Wszyscy zgodnie orzekli, że Mikołaj po powrocie „skutecznie wesprze rząd Rodzianki”. „Ocalenie jest jeszcze możliwe – napisała Walentina w dzienniku tamtego wieczoru – ale mam mnóstwo wątpliwości”1129. 28 lutego o godzinie dziesiątej wieczorem, pragnąc podziękować żołnierzom, którzy mimo siarczystego mrozu nadal ofiarnie stali na warcie, Aleksandra wyszła na dwór, trzymając Marię za rękę, i podeszła, by z każdym porozmawiać. Ciemności rozświetlała tylko łuna na horyzoncie. Lili Dehn obserwowała Aleksandrę z okna: „Otulona w futra, przechodziła od jednego żołnierza do drugiego, w ogóle nie bojąc się o własne bezpieczeństwo”1130. Park spowijała dziwna cisza zakłócana jedynie odgłosami kanonady w oddali i skrzypieniem śniegu pod butami, gdy caryca z córką „przechodziły jak mroczne widma od jednego szeregu do drugiego”, pozdrawiając żołnierzy uśmiechem1131. Wielu odpowiadało głośnymi okrzykami, a Aleksandra przystawała na chwilę rozmowy, szczególnie z oficerami z carskiej eskorty, którzy otoczyli ją kręgiem, gdy wracała do pałacu. „Na litość boską, proszę was wszystkich, żebyście nie przelali ani kropli krwi z naszego powodu!”, powiedziała na koniec i zaprosiła ich, by weszli do środka i się ogrzali1132.
Aleksandra zdecydowała, że Maria tej nocy będzie spać w jej łóżku. Stało się już tradycją, że któraś z dziewcząt spała przy niej, odkąd Mikołaj wyjechał do Stawki, bo bały się zostawiać matkę samą1133. Lili została ulokowana na szezlongu w salonie dziewcząt, z którego wchodziło się bezpośrednio do ich sypialni, żeby w razie potrzeby była blisko. Anastazja przygotowała pokój dla Lili – na sofie położyła koszulę nocną dla niej, a na stoliku obok ustawiła ikonę oraz zdjęcie Titiego, syna Lili, pochodzące z ich zbiorów1134. Aleksandra poinstruowała Lili i Izę Buxhoeveden, aby nie zdejmowały na noc gorsetów. Miały być w każdej chwili gotowe do wyjazdu. „Nie wiemy, co się może wydarzyć. Car przybędzie jutro między piątą a siódmą i musimy być gotowe wyjść mu na spotkanie”1135. Tej nocy Lili i Anastazja nie mogły zasnąć, a kiedy wstały, żeby wyjrzeć przez okno, zobaczyły na dziedzińcu ogromne działo. Anastazja otworzyła usta ze zdumienia. „Ale się papa zdziwi!”, powiedziała1136. Wielu pałacowych służących uciekło tamtej nocy z Carskiego Sioła, ale w Piotrogrodzie przewodniczący Dumy Rodzianko na razie utrzymywał porządek i sytuacja w stolicy, jak się zdawało, uległa poprawie. „Podobno pojechali do Carskiego Sioła powiadomić imperatorową o zmianie rządu – napisała Jelizawieta Naryszkina, która utknęła w mieście. – Rewolucja dokonała się spokojnie”1137. Niezupełnie: grupki rewolucjonistów zmierzały właśnie w stronę Pałacu Aleksandrowskiego po Aleksandrę. Hrabia Benkendorf zrobił przegląd jednostek, na które mógł jeszcze liczyć: jeden batalion Garde Equipage, dwa bataliony Lejb-Gwardyjskiego Kombinowanego Pułku, dwa szwadrony osobistej eskorty cara, jedna kompania brygady kolejowej i jedna bateria artylerii polowej sprowadzona z Pawłowska1138. 1 marca o świcie nikt już nie spał, wszyscy nerwowo wyczekiwali mającego nastąpić lada chwila przyjazdu cara. Bezskutecznie. Na stacji Mała Wyszera, sto sześćdziesiąt kilometrów na południe, w guberni nowogrodzkiej, żołnierze rewolucjoniści zawrócili jego pociąg – droga do Piotrogrodu i dalej, do Carskiego Sioła, była zamknięta. W tej sytuacji pociąg carski został skierowany do Pskowa. Tam czekała na Mikołaja niezapowiedziana delegacja z Dumy, która przyjechała specjalnym pociągiem w tylko jednym celu: aby zmusić go do abdykacji. W Carskim Siole Aleksandra odchodziła od zmysłów. Słała jeden za drugim listy i telegramy, nadaremnie – odpowiedź nie nadeszła. Na domiar złego Anastazja też w końcu zachorowała na odrę. Aleksandra była wdzięczna za wsparcie Lili Dehn – swemu „aniołowi”, „nierozłącznej” przyjaciółce. Lili robiła, co mogła, żeby uspokoić Anastazję, która „nie mogła się pogodzić ze swoim zachorowaniem i powtarzała z płaczem: »Błagam, nie każcie mi leżeć w łóżku«”1139. „Na pewno zesłał je Bóg, żeby wynikło z nich coś dobrego”, napisała Alix do męża o cierpieniach ich dzieci. Trochę później skreśliła naprędce jeszcze jeden liścik: „Twoja rodzinka jest taka dzielna i spokojna, że możesz być z niej dumny”1140. Mieszkańcy Carskiego Sioła czekali siedemdziesiąt dwie godziny. „Żadnych wieści o
imperatorze, nie wiemy, gdzie jest”, notowała Naryszkina1141. Tymczasem na bocznicy kolejowej w Pskowie, niespełna trzysta kilometrów na południowy zachód, 2 marca Mikołaj podpisał abdykację w imieniu własnym i swojego syna. Decyzję tę, jak się później okazało, podjął pod wpływem szczerej rozmowy z pediatrą Aleksego doktorem Fiodorowem o naturze choroby carewicza. Fiodorow powiedział mu, że choć Aleksy może jeszcze trochę pożyć, to jego choroba jest nieuleczalna. Mikołaj zdawał sobie sprawę, że jeżeli jego syn zostanie carem, a regencję zgodnie z wymogami prawa będzie sprawował jego brat wielki książę Michał, to on i Aleksandra, jako byli monarchowie, nie będą mogli pozostać w Rosji i będą musieli wyemigrować. Ponieważ rozłączenie z synem było dla nich nie do pomyślenia, Mikołaj abdykował również w imieniu Aleksego1142. Ale zrobił to też w szczerej wierze, że będzie to najlepsze rozwiązanie zarówno dla Rosji, jak i dla honoru jego armii – i może ustabilizuje sytuację polityczną1143. W Mohylewie dołączyła do Mikołaja jego matka Maria Fiodorowna, która przyjechała z Kijowa, gdzie ostatnio mieszkała. Uwolniony od odpowiedzialności za kraj Mikołaj usiadł z matką i w ciszy zjadł z nią obiad, później poszedł na spacer, spakował swoje rzeczy, po kolacji zaś zagrał z matką w bezika. Akt zrzeczenia się władzy podpisał po południu, o godzinie trzeciej, a Psków opuścił wreszcie o pierwszej w nocy, „z bolesną świadomością – jak napisał później – tego, co przeżyłem”. Najpierw wyruszył z powrotem do Mohylewa, pożegnać się z personelem Stawki. Wszędzie widział „zdradę, tchórzostwo i oszustwo” i pragnął tylko jednego: być ze swoją rodziną1144. „Skoro mam zostać zwolniony z odpowiedzialności wobec narodu – zauważył w rozmowie z hrabią Grabbe – to może będę mógł spełnić swoje życiowe marzenie i osiąść na farmie gdzieś w Anglii”1145. W Pałacu Aleksandrowskim caryca nadal modliła się żarliwie o wiadomość od męża. Do stolicy tymczasem docierały już pierwsze pogłoski o tym, że Mikołaj abdykował. Niedługo polem Garde Equipage na rozkaz swojego dowódcy wielkiego księcia Cyryla opuścił pałac, Cyryl bowiem związał swój los z nowo powołanym Rządem Tymczasowym. Aleksandra oglądała wyprowadzanie sztandarów w barwach marynarki wojennej, tak dobrze znanych z licznych rodzinnych rejsów carskim jachtem. Podczas gdy straż opuszczała pałac, inni – na przykład Rita Chitrowo, pielęgniarka i jedna z koleżanek Olgi i Tatiany z aneksu – przybywali z pomocą. Nawet niektórzy uciekinierzy z pałacowej służby, którzy utknęli w mieście, wrócili do Carskiego Sioła na piechotę. Pociechą dla wyglądających przez okno dzieci byli ich „kochani Kozacy”: „ze swoimi końmi, stoją wokół oficerów i półgłosem śpiewają piosenki”, informowała ojca Maria1146. Niemniej czas, kiedy Maria z Aleksandrą pilnowały chorych w zaciemnionym pokoju, był dla nich koszmarny: Olga i Tatiana miały się znacznie gorzej, w uszach utworzyły im się ropnie. Tatiana chwilowo straciła słuch, a głowę miała zawiniętą w bandaże. Olga tak kaszlała, że zupełnie ochrypła1147. Premier Rodzianko nie przestawał nalegać, aby wywieziono dzieci w bezpieczne miejsce, lecz Aleksandra nie chciała o tym słyszeć: „Nigdzie nie pojedziemy. Niech robią,
co chcą, ja nie wyjadę, nie zniszczę swoich dzieci [w ten sposób]”1148. Poprosiła ojca Bielajewa z soboru Fiodorowskiego, żeby przywiózł z cerkwi Znamieńskiej cudowną ikonę Matki Boskiej i poprowadził na piętrze pałacu modlitwy w intencji dzieci. „Postawiliśmy ikonę na specjalnie przygotowanym stole. W pokoju było tak ciemno, że prawie nie widziałem obecnych. Imperatorowa, w stroju pielęgniarskim, stała obok łóżka carewicza (...). Przed obrazem zapalono kilka świec wotywnych”, wspominał duchowny1149. Po południu odważnie przyjechała do Aleksandry księżna Helena, żona Joannczika. Przeraziła się, widząc, jak drastycznie caryca się postarzała w ostatnich dwóch tygodniach. Aleksandra była dzielna, to nie ulegało wątpliwości – znosiła wszystko „z wielką godnością”: Mimo najgorszych przeczuć co do losu swojego carskiego małżonka i lęku o swoje dzieci imperatorowa zachowywała podziwu godną zimną krew. To opanowanie zawdzięczała być może angielskiej krwi płynącej w jej żyłach. W tych tragicznych godzinach nie zdradziła żadnych oznak słabości i przeżywała kolejne minuty jak każda kobieta, żona i matka1150. „A więc czwórka naszych pacjentów cierpi dalej”, pisała Aleksandra do Mikołaja tego dnia, nie wiedząc, czy jej list do niego dotrze, „tylko Maria jest na nogach – spokojna, moja pomocnica chudnie i nikomu nie pokazuje swoich uczuć”. Jednak ostatnie wydarzenia niewątpliwie osłabiły bojowego ducha Aleksandry. W jej głosie wyczuwalna była nowa nuta pokory, na przykład gdy zapewniała Mikołaja: „Sunny błogosławi, modli się, trwa dzięki wierze i przez wzgląd na swego męczennika [Grigorija] (...) w niczym nie pomaga ani też nie pośredniczy (...). Jest teraz zwykłą matką z chorymi dziećmi”1151. Po południu 3 marca nowinę o Mikołaju przyniósł wielki książę Paweł (nadal mieszkający w Carskim Siole). „Dowiedziałam się, że N[icky] abdykował, w imieniu własnym i malca”, zanotowała lakonicznie Aleksandra w dzienniku1152. Była zdruzgotana, ale zachowywała pozory spokoju; na osobności gorzko płakała. Przy kolacji rozmawiała z księciem o nowej, zmienionej przyszłości. „Nie jestem już carycą, to prawda, ale nadal pozostaję siostrą miłosierdzia – powiedziała mu. – Będę się opiekowała dziećmi, doglądała szpitala, pojedziemy na Krym”1153. Kiedy wiadomość o abdykacji spadła na nich jak grom z jasnego nieba, Maria jako jedyna z pięciorga rodzeństwa wciąż była zdrowa, ale zwierzyła się Izie Buxhoeveden, że przeczuwa, iż choroba jej „nie ominie”1154. Trudno było jej samej podtrzymywać matkę na duchu i pilnować, żeby nie stała jej się krzywda, co wszystkie cztery siostry robiły tak sumiennie przez całe swoje dorosłe życie. Po południu Aleksandra przyjęła Wiktora Zborowskiego, jednego z najbardziej zaufanych oficerów eskorty strzegących pałacu. Podziękowała mu za lojalność i jeszcze raz podkreśliła, że nie chce, aby przelewali krew, chroniąc jej rodzinę. Maria zatrzymała Zborowskiego w drodze do wyjścia i skończyło się na tym, że przegadali całą godzinę. Zborowski był do głębi poruszony tym, jak bardzo ostatnie dni ją odmieniły. „Nie zostało
w niej nic z dziewczynki, którą była wcześniej” – powiedział później innym oficerom. Stała przed nim „poważna, rozsądna kobieta, która wnikliwie interpretowała to, co się działo, i reagowała w przemyślany sposób”1155. Jednak znać było po niej napięcie. Wieczorem Lili usłyszała dobiegający z pokoju płacz i weszła sprawdzić, co się dzieje: „Księżna Maria siedziała w kucki w rogu. Była blada zupełnie jak jej matka. Wiedziała wszystko! (...) Taka młoda, a taka bezradna, taka zraniona”1156. „Mama strasznie płakała – powiedziała Maria, kiedy Wyrubowa usiadła przy jej łóżku, żeby porozmawiać o abdykacji ojca. – Ja też, ale tylko tyle, ile musiałam, żeby nie dokładać jej zmartwień”; tak naprawdę była przerażona, że przyjdą po matkę i ją zabiorą1157. Jej postawa była tylko jednym z przykładów „dumnego hartu ducha”, którego, jak wspominała później Anna, „imperatorowa i jej dzieci nie straciły do końca tych dni zniweczonych nadziei i katastrofy”1158. Drugim z lojalnych oficerów, któremu pozwolono spotkać się z Aleksandrą tego dnia, był kornet S.W. Markow. Wszedł do pałacu przez piwnicę, pełną, jak zapamiętał, żołnierzy Pułków Kombinowanych chroniących się przed mrozem, i został przeprowadzony przez amfiladę, gdzie nadal jeszcze unosił się zapach kwiatów. W apartamentach dzieci zatrzymał się przed drzwiami z przywieszoną kartką z napisem: „BEZ POZWOLENIA OLGI I TATIANY WSTĘP WZBRONIONY”1159. Na dużym stole na środku pokoju, gdzie Aleksy przed chorobą wycinał i wklejał obrazki, leżały rozrzucone francuskie i angielskie czasopisma, nożyczki oraz farbki wodne. Aleksandra weszła i przywitała go słowami: „Markow, witaj, nasz kochany”. Miała na sobie biały pielęgniarski fartuch, a „jej zapadnięte oczy, zmęczone lękiem i bezsennością, mówiły o niewysłowionym cierpieniu”. Podczas rozmowy zwróciła się do Markowa z prośbą o zdjęcie carskich emblematów – żeby jakiś pijany żołdak nie zerwał mu ich z munduru na ulicy – i poprosiła, żeby polecił innym oficerom zrobić to samo. Przekazała podziękowania wszystkim za wierną służbę i na koniec pobłogosławiła go znakiem krzyża1160. Aleksandra miała powody obawiać się o wiernych żołnierzy wciąż strzegących pałacu, gdyż trwając na posterunku, narażali się na coraz większe niebezpieczeństwo. Wszyscy bardzo się przejęli wiadomością o abdykacji cara, a najbardziej Wiktor Zborowski: „To, co się stało, jest niepojęte, barbarzyńskie, nierealne, niemożliwe do objęcia rozumem – napisał w swoim dzienniku 4 marca. – Grunt usunął nam się spod nóg (...). To się naprawdę stało (...) i nic już nie ma! Pustka, ciemność (...). Jakby dusza opuściła ciągle jeszcze żywe ciało”1161. Od kilku dni, żeby zasiać zwątpienie wśród przebywających w Carskim Siole, rozpuszczano w Piotrogrodzie pogłoskę, że żołnierze eskorty przeszli na stronę rewolucjonistów. Było to jednak dalekie od prawdy. Kiedy Aleksandra zdołała wreszcie skontaktować się z Mikołajem 4 marca, Zborowski dowiedział się o tym od niej jako jeden z pierwszych. Wezwała go na rozmowę, by zapewnić, że ona i jej mąż nic sobie nie robią ze złośliwych plotek i ani przez moment nie zwątpili w lojalność eskorty: „nie bez racji uważamy Kozaków za prawdziwych przyjaciół”. Poprosiła go też, jak wcześniej Markowa,
żeby polecił oficerom eskorty zdjąć z mundurów carskie emblematy. „Zróbcie to dla mnie – nalegała – bo inaczej znowu będę obwiniana o wszystko i może się to odbić na dzieciach”1162. Żołnierze z eskorty, gdy Zborowski przekazał im to polecenie, uznali to za głęboko hańbiące, niektórzy pociągali nosem i nie chcieli się podporządkować. „Czym jest Rosja bez cara?”, pytali1163. Honor był ostatnią rzeczą, jakiej by się zrzekli, i byli gotowi bronić go do upadłego. Gdy 5 marca księżna Elena próbowała połączyć się telefonicznie z Aleksandrą, okazało się, że łącza zostały przerwane. Brak łączności telefonicznej, blokada linii kolejowej do Carskiego Sioła, brak prądu i bieżącej wody, przy kurczących się zapasach żywności i drewna na opał, ucieczki personelu pałacowego i tłum ciekawskich, a zarazem coraz bardziej wrogo nastawionych gapiów gromadzącym się u bram pałacu – wszystko to powodowało, że sytuacja stawała się bardzo niebezpieczna dla Aleksandry i dzieci: „Zasłona bagnetów odgradzała rodzinę carską od reszty świata”1164. Lili Dehn zauważyła, że Aleksandra popala ostatnio papierosy, żeby choć trochę się odprężyć. 5 marca Walentina Czebotariewa zobaczyła wreszcie wiadomość o abdykacji w gazetach. „W szpitalu zaległa grobowa cisza – notowała. – Wszyscy są wstrząśnięci, przybici. Wiera Ignatiewa [Giedroyć] łkała jak bezradne dziecko. Czekaliśmy wszyscy na monarchię konstytucyjną, a tu nagle tron trafił w ręce ludu. W przyszłości – republika”1165. Aleksandra dawała jasno do zrozumienia, że jeśli ktoś z pałacowej świty zechce odejść, ma do tego prawo. Jednak nawet Lili Dehn nie chciała o tym słyszeć, zdecydowana zostać „bez względu na wszystko”1166. Bała się, że nigdy więcej nie zobaczy Titiego ani swojego męża przebywającego z misją wojskową w Anglii, ale zdecydowała się trwać przy swojej imperatorowej. Iza Buxhoeveden, Nastieńka Hendrikowa i Trina Schneider, jak również nieodłączny doktor Botkin i hrabia Benckendorf z żoną także postanowili zostać. Wyrubowa, ciągle chora, leżała w drugim skrzydle pałacu, lecz jej wsparcie moralne w tym czasie miało kluczowe znaczenie, podobnie jak pomoc Jelizawiety Naryszkiny, której w końcu udało się dojechać do Carskiego Sioła z Piotrogrodu. „Ile emocji!”, napisała o ich ponownym spotkaniu. Byłam z imperatorową: spokojna, niezmiernie miła, ogromna wielkoduszność. Uwagę moją zwróciło, że nie pojmuje do końca, że tego, co już nastąpiło, nie da się odwrócić. „Bóg jest potężniejszy niż lud”, słyszę od niej. Że niby śmiertelne niebezpieczeństwo minęło, wszyscy przetrwali, a teraz przywrócono porządek. Nie rozumie, że każdy błąd pociąga za sobą konsekwencje, a już zwłaszcza jej błędy. (...) stan chorych dzieci nadal poważny1167. Pod koniec pierwszego tygodnia marca Aleksandra, za namową Lili Dehn, z żalem zabrała się do niszczenia wszystkich posiadanych listów i swoich dzienników1168. Lili obawiała się, że jeśli dostaną się w niepowołane ręce, mogą zostać błędnie zinterpretowane albo, co gorsza, uznane za świadectwo zdrady i wykorzystane przeciwko
niej oraz Mikołajowi. Przez następny tydzień siedziały razem w salonie dziewczynek i wyjmowały kolejne sterty listów z ogromnej dębowej komody – w której Aleksandra je przechowywała – by spalić je w kominku. Wszystkie najcenniejsze dla niej listy od babki – królowej Wiktorii, od brata Erniego i wielu innych krewnych zostały wydane na pastwę płomieni, ale bez wątpienia najtrudniej było się jej rozstać z setkami listów, które dostała od Nicky’ego od dnia zaręczyn w 1894 roku. Odczytywała fragmenty niektórych, po czym z płaczem rzucała je w ogień. Później przyszła kolej na jej liczne dzienniki, te oprawne w atłas, z dzieciństwa, i późniejsze, w skórze, które prowadziła do tamtej pory1169. Wszystko obróciło się w popiół – z jednym wyjątkiem: listy napisane do niej przez Mikołaja i wysłane ze Stawki w latach wojny postanowiła zachować, by w razie czego mogły posłużyć za dowód ich dozgonnej wierności Rosji1170. W czwartek 9 marca, jak wspominała Lili, jedna ze służących Aleksandry przyszła prosić, żeby tego zaprzestały. Osmalone kartki unosiły się wraz z rozgrzanym powietrzem, wydostawały przez komin i opadały na ziemię w parku, a niektórzy żołnierze podnosili je i czytali1171. Zdrowienie dzieci postępowało opieszale. Choć stan Aleksego się poprawiał, a gorączka ustępowała, Olga borykała się teraz z jednym z powikłań odry, zapaleniem mózgu, a Anastazja miała ciągle niepokojąco wysoką temperaturę. Na dokładkę wieczorem 7 marca stało się to, co musiało się stać: Maria poczuła się źle i wkrótce potem jej temperatura skoczyła do trzydziestu dziewięciu stopni. „A tak chciałam być na nogach, kiedy wróci papa”, powtarzała raz po raz, dopóki nie zemdlała z gorączki1172. W środę 8 marca Aleksandra dostała wreszcie od hrabiego Benkendorfa wieści o Mikołaju – był bezpieczny, przebywał w Mohylewie i nazajutrz rano mieli spodziewać się go w Pałacu Aleksandrowskim. W południe generał Ławr Korniłow, dowódca Piotrogrodzkiego Okręgu Wojskowego, przyjechał z pułkownikiem Jewgienijem Kobylińskim, nowo mianowanym dowódcą garnizonu w Carskim Siole. „Korniłow oznajmił nam, że zostaliśmy zatrzymani (...). Od teraz uznawani za więźn[iów] (...), nie wolno się nam widzieć z nikim z zewn[ątrz]”, zanotowała Aleksandra beznamiętnie1173. Zgodnie z rozeznaniem Benkendorfa para carska miała pozostać w areszcie domowym tylko do czasu, aż dzieci wyzdrowieją, po czym „rodzina imperatora miała zostać przewieziona do Murmańska [niezamarzającego portu arktycznego na najdalszym północno-zachodnim krańcu Rosji], gdzie miał czekać na nich brytyjski krążownik, który zabierze ich do Anglii”1174. Takie właśnie szybkie rozwiązanie kwestii, co zrobić z byłym carem, ogłosił w Moskwie poprzedniego dnia nowy minister sprawiedliwości Aleksander Kiereński w odpowiedzi na propozycję wysuniętą przez króla Jerzego V. „Nie zostanę Maratem rewolucji rosyjskiej”, oświadczył górnolotnie, lecz nadzieje na sprawną i bezpieczną ewakuację rodziny byłego imperatora wkrótce okazały się mrzonką1175. Tamtego ranka Jelizawieta Naryszkina poszła do cerkwi. Zaintonowaną modlitwę za cara zgromadzeni wierni przyjęli gwizdami. Gdy Naryszkina wróciła do pałacu, Benkendorf oznajmił jej:
Zostaliśmy aresztowani. Nie mamy prawa opuszczać pałacu ani telefonować; pisać wolno nam tylko za pośrednictwem Komitetu Centralnego. Czekamy na cara. Imperatorowa poprosiła o zorganizowanie modlitwy o bezpieczny powrót męża. Odmówiono jej!1176 Osoby z pałacowej służby, które chciały odejść – powiedział Korniłow tego ranka Aleksandrze – miały na to czterdzieści osiem godzin; po upływie tego czasu także znajdą się w areszcie domowym. Wielu wyjechało w pośpiechu niedługo potem, w „istnym szale tchórzostwa i głupoty, prezentując nędzną, godną pogardy nielojalność”, wspominał syn doktora Botkina Gleb1177. Doktor Ostrogorski, nadworny pediatra, przysłał wiadomość, że nie może przyjeżdżać więcej do Carskiego Sioła, bo „drogi są zbyt błotniste”1178. Sydney Gibbes, który 10 marca miał wolne i przebywał w Piotrogrodzie, ku swemu rozczarowaniu nie dostał zgody na powrót do pałacu. Na domiar złego rozeszła się wiadomość, że żołnierze carskiej eskorty i pułków kombinowanych mają zostać odkomenderowani i zastąpieni przez trzystu żołnierzy z 1. Pułku Strzelców przysłanych przez Rząd Tymczasowy. Aleksandra nie mogła dłużej ukrywać przed dziećmi (tylko Maria znała już prawdę) faktu abdykacji ich ojca. Przyjęły tę wiadomość spokojnie, choć Anastazja była rozżalona, że mama albo Lili nie powiedziały im od razu – ale „skoro papa przyjeżdża, nic więcej się nie liczy”1179. Iza Buxhoeveden zwróciła uwagę, że Tatiana ciągle nie słyszy wskutek zapalenia ucha towarzyszącego odrze: „nie mogła dosłyszeć wypowiadanych szybko, zachrypniętym od emocji głosem słów matki. Jej siostry musiały spisać najważniejsze rzeczy, zanim dotarło do niej, o co chodzi”1180. Najwięcej pytań miał oszołomiony i przybity rekonwalescent Aleksy. „Czy to znaczy, że więcej nie pojadę z papą do Kw[atery] G[łównej]?” – wypytywał matkę. „Nie zobaczę już swoich pułków i żołnierzy? (...) A jacht i moi przyjaciele na pokładzie – czy już nigdy nie wybierzemy się nigdzie jachtem?”. „Nie – brzmiała odpowiedź. – Już nie zobaczymy Sztandarta (...). On już nie należy do nas”1181. Chłopiec był też zatroskany o przyszłość autokracji. „To kto w takim razie będzie carem?”, pytał Pierre’a Gilliarda. Gdy nauczyciel odparł, że prawdopodobnie nikt, logiczne, że nasunęło mu się pytanie: „Jeżeli nie ma cara, to kto będzie w Rosji panował?”1182. Środa 8 marca była dla Aleksandry szczególnie melancholijnym dniem, gdyż na popołudnie zaplanowano wyjazd eskorty. Poprzedniej nocy nikt z eskorty nie spał, wszyscy ponuro roztrząsali sprawę swojego wymuszonego odejścia i nie mogli „zrozumieć ani uwierzyć, że sytuacja przedstawia się beznadziejnie”1183. Tuż przed odjazdem poprosili Zborowskiego, by zapewnił imperatorową o ich lojalności. Nie mają wyjścia, muszą podporządkować się rozkazom – tłumaczył jej Wiktor – lecz czynią to z najgłębszym żalem. Aleksandra poprosiła, aby podziękował wszystkim w jej imieniu, a także w imieniu dzieci, za lata wiernej służby. „Proszę was, byście nie robili niczego na własną rękę, gdyż może to jedynie opóźnić przybycie imperatora i odbić się na dalszych losach dzieci – apelowała. –
Wszyscy, poczynając ode mnie, musimy podporządkować się wyrokom przeznaczenia”1184. Zborowskiemu głos wiązł w gardle ze wzruszenia, kiedy Aleksandra wręczyła mu kilka małych ikon – pożegnalny prezent dla Kozaków z eskorty. Następnie zaprowadziła go do pokoju Olgi i Tatiany, które nadal były chore i leżały w łóżkach. Musiał starać się ze wszystkich sił, żeby nie wybuchnąć płaczem przy dzieciach. W milczeniu skłonił się głęboko najpierw dziewczętom, a potem Aleksandrze, i ucałował jej dłoń. „Nie pamiętam, jak stamtąd wyszedłem – napisał później w dzienniku. – Wiem tylko tyle, że nie oglądałem się za siebie. W ręce trzymałem święte obrazki, ściskało mnie w piersi, w krtani wzbierał krzyk boleści”1185. Po odjeździe Kozaków zamknięto i zaplombowano wszystkie drzwi do pałacu, z wyjątkiem wyjścia przez kuchnię oraz głównej bramy wjazdowej przeznaczonej dla oficjalnych gości. „Zostaliśmy więźniami”, zanotował sucho w swoim dzienniku Gilliard1186. Lili Dehn zapadł w pamięć wyjątkowo jasny tamtej nocy księżyc: „Śnieg okrywał skuty mrozem park niczym całun. Mróz przenikał do kości. Ciszę, w jakiej był pogrążony wielki pałac, przerywały tylko z rzadka strzępy pijackich przyśpiewek i wulgarny śmiech żołnierzy” (nowej straży pałacowej). Z oddali dobiegały sporadyczne odgłosy wystrzałów1187. Około stu sześćdziesięciu kilometrów na południe – w siarczystym mrozie kolejnej zimowej nocy, potęgowanym przez wiatr – carski pociąg z Mikołajem II, ostatnim carem Rosji, teraz już tylko zwykłym pułkownikiem Romanowem, toczył się z powrotem w stronę Carskiego Sioła.
ROZDZIAŁ OSIEMNASTY
❧ ŻEGNAJ. NIE ZAPOMNIJ MNIE Gdy 9 marca 1917 roku Mikołaj II wrócił do Carskiego Sioła, czekała na niego najprzykrzejsza z niespodzianek: „na ulicy, dokoła pałacu, w parku – warta, a na podjeździe jacyś podporucznicy”1188. Na piętrze pałacu zastał żonę w zaciemnionym pokoju z dziećmi. Wszystkie czuły się dobrze, jedynie Maria była bardzo chora. Mikołaj wracał z wielką ulgą, ale jak się wkrótce przekonał, jego nawet najbardziej niewinne codzienne przyzwyczajenia miały odtąd podlegać surowym ograniczeniom. Po południu nie pozwolono mu wyjść na zwyczajowy długi spacer po parku Aleksandrowskim – mógł się poruszać tylko w obrębie małego ogródka z terenem rekreacyjnym na tyłach pałacu. W tej sytuacji chwycił łopatę i odśnieżył ścieżkę, korzystając z pomocy swojego adiutanta księcia Wasyla Dołgorukiego, jedynego oficera, któremu pozwolono wrócić z nim ze Stawki, a pilnujący ich strażnicy przyglądali się im z rozbawieniem1189. Lili Dehn była zaszokowana wyglądem Mikołaja. Ekscar był „trupio blady, twarz miał pooraną niezliczonymi zmarszczkami, włosy przyprószone siwizną na skroniach, wokół oczu sine obwódki. Wyglądał jak staruszek”1190. Jelizawieta Naryszkina zwróciła uwagę na jego zewnętrzny spokój: podziwiała jego zdumiewające opanowanie i obojętność, z jaką przyjmował to, że zwracano się do niego już nie jak do cara, lecz jak do zwykłego oficera – bo na dobrą sprawę nie był już nikim więcej1191. Komendant pałacu Paweł Kotzebue tytułował go co prawda uprzejmie „byłym carem”, ale większość pilnujących Mikołaja nazywała go „Mikołajem Romanowem” albo nawet „Nikołaszą”1192. Starał się nie reagować na drobne upokorzenia ze strony co bardziej agresywnych strażników. „Dmuchali mu w twarz dymem z papierosów (...). Jeden chwycił go za ramię i pociągnął w jedną stronę, a inni chwycili go z drugiej strony i pociągnęli w stronę przeciwną. Szydzili z niego, wyśmiewali się z jego gniewu i bólu”, wspominała później Wyrubowa1193. Mikołaj nie dawał się sprowokować: „Pomimo warunków, w jakich się teraz znajdujemy – napisał w dzienniku pod datą 10 marca – myśl, żeśmy wszyscy razem, cieszy i sprowadza ulgę”1194. Stan Marii budził jednak coraz większy niepokój – miała już ponad czterdzieści stopni gorączki. Aleksandra i Lili przeniosły ją z małego metalowego łóżka polowego na porządne podwójne łóżko, żeby ułatwić sobie opiekę nad nią. Wyczerpana dziewczyna coraz to popadała w delirium, a one nieustannie przecierały jej ciało gąbką, szczotkowały zmierzwione włosy, zmieniały przepocone koszule nocne i pościel. Na dodatek Maria
nabawiła się zapalenia płuc1195.
❧ Dni po powrocie Mikołaja spędzali w niepewności co do tego, gdzie ostatecznie pozwolą im zamieszkać. Naryszkina radziła, żeby Mikołaj i Aleksandra skorzystali z pierwszej propozycji wyjazdu z kraju, jaka im się trafi; zdeklarowała się, że razem z hrabią Benkendorfem zaopiekują się dziećmi, a gdy ich stan zdrowia wystarczająco się poprawi, przywiozą je do nich1196. Aleksandra rozważała myśl o ewakuowaniu dzieci już wcześniej, przed powrotem Mikołaja, nawet chorych, i omawiała różne możliwości ze swoją świtą1197. Zastanawiała się, czy nie wyprawić ich na północ, do Finlandii, i pytała doktora Botkina, czy jego zdaniem „w obecnym stanie fizycznym” zniosłyby trudy podróży. Botkin odparł wprost: „W chwili obecnej mniej obawiałbym się odry niż rewolucjonistów”1198. Aleksandra porzuciła jednak dalsze rozmyślania, kiedy Mikołaj zdecydowanie się temu sprzeciwił i zażyczył sobie, by zaczekali do jego spodziewanego powrotu 1 marca. Gdyby dotarł wtedy, niewykluczone, że cała rodzina zostałaby niezwłocznie ewakuowana, lecz kiedy został uwięziony w Stawce, a Aleksandra znalazła się w areszcie domowym, sytuacja diametralnie się zmieniła. Brytyjski ambasador sir George Buchanan od początku roku przeżywał męki niepewności. „Nie zaznam spokoju, dopóki nie znajdą się bezpiecznie za granicą”, powiedział, lecz wstępne rozmowy z brytyjskim rządem w sprawie ewentualnego azylu w Anglii szybko weszły w impas1199. Oferta wysunięta przez Jerzego V 9 marca (22 NP), w odpowiedzi na prośbę ministra spraw zagranicznych Rosji Pawła Milukowa, dotyczyła jedynie azylu na czas wojny. Rozważania innych możliwości zaniechano po krótkiej dyskusji: Dania była za blisko Niemiec, we Francji nawet nie brano pod uwagę takiej możliwości. Aleksandrze przyszło na myśl, że najlepszym miejscem byłaby Norwegia, której klimat w jej odczuciu służyłby Aleksemu, choć naturalnie cieszyłaby się, gdyby mogła znowu zobaczyć Anglię1200. Tak czy inaczej, miało to być tylko tymczasowe schronienie do czasu, aż sytuacja się unormuje i będą mogli wrócić do Rosji, i żyć tam spokojnie – najlepiej na Krymie1201. Brytyjski rząd nadal nad tym debatował, tymczasem Aleksander Kiereński rozważał ewakuację rodziny, na przykład do portu Romanow (Murmańska), skąd brytyjski krążownik mógłby przewieźć ją pod białą flagą przez patrolowane przez Niemców wody do Anglii. Król Jerzy V cofnął jednak propozycję. Obawiał się, że przybycie byłego cara do Anglii przysporzy problemów jego rządowi – który już uznał rewolucję za fakt dokonany – a przez to zagrozi bezpieczeństwu jego tronu. Najważniejsze było teraz utrzymanie nowej, rewolucyjnej Rosji po właściwej stronie w wojnie – lojalność wobec Mikołaja, jego krewnego, była kwestią drugorzędną. Zanim minister spraw zagranicznych w rządzie Jerzego Arthur Balfour 24 marca (6 kwietnia NP) został poinstruowany, żeby zaproponować rosyjskiemu rządowi „zmianę planów dotyczących przyszłego miejsca
zamieszkania Ich Cesarskich Wysokości”, stracono stanowczo zbyt wiele cennego czasu1202. Zwłaszcza w szeregach probolszewickich komitetów wykonawczych rad piotrogrodzkich i moskiewskich narastał zdecydowany oddolny sprzeciw wobec wyjazdu carskiej rodziny z kraju1203. Wszelkie próby wydostania rodziny pociągiem zostałyby udaremnione przez mocno upolitycznionych piotrogrodzkich kolejarzy, którzy według dziennika „Izwiestia” (nowego oficjalnego organu władzy sowieckiej) już „rozesłali telegraficznie wytyczne, że każda jednostka kolejowa, każdy naczelnik stacji i każda ekipa robotników obsługujących tory ma obowiązek zatrzymać pociąg Mikołaja II wszędzie tam, gdzie się pojawi”1204. Coraz powszechniejsze w stolicy wrogie nastawienie do cara znajdowało odzwierciedlenie na łamach „Izwiestii”. O ewakuacji nie może być mowy – trąbił dziennik – gdyż ekscar zna wszystkie wojenne tajemnice państwowe i jest „w posiadaniu gigantycznego majątku”, do którego miałby dostęp na uchodźstwie1205. Musi zatem zostać zatrzymany w warunkach najściślejszej izolacji do czasu, aż zostanie mu wymierzona nowa, sowiecka forma sprawiedliwości. Niemniej w ogniu padających pod ich adresem oskarżeń Mikołaj i Aleksandra pozostali bezgranicznie lojalni wobec Rosji, a pogłoski o ich rzekomej zdradzie ojczyzny były wyssane z palca; ba, Mikołaj już wcześniej niepokoił się, że jego abdykacja może zaszkodzić ofensywie ententy. Jeśli chodzi o uchodźstwo, to ani on, ani Aleksandra nie mieli najmniejszego zamiaru żyć na obczyźnie jak sybaryci, „włóczyć się po kontynencie i mieszkać w szwajcarskich hotelach jako eksmonarchowie, obfotografowywani i opisywani przez prasę ilustrowaną”. Wzdrygali się przed „tanim poklaskiem”, jak zapewniała Lili Dehn, i uważali za swój obowiązek pozostać wiernymi Rosji bez względu na to, ile będzie ich to kosztowało1206. Angielsko-irlandzkiego dziennikarza Roberta Croziera Longa, który przyjechał do Rosji zaraz po powrocie Mikołaja ze Stawki, uderzyło od pierwszej chwili „bezprecedensowe odwrócenie hierarchii i stosunków, (...) spowodowane przez rewolucję w tym najbardziej despotycznym i podzielonym klasowo kraju w Europie”. W Carskim Siole, gdzie pojechał, by donosić stamtąd o uwięzieniu cara, zastał nerwową atmosferę. Miasteczko było jak „mikrokosmos rewolucji” – na Dworcu Aleksandrowskim przywitały go „tłumy obdartych żołnierzy rewolucyjnych z czerwonymi odznakami”, funkcję naczelnika stacji pełnił kapral, a „portrety Mikołaja II i jego ojca Aleksandra III leżały potargane na śmietniku”. Władze miały kłopot z utrzymaniem w ryzach elementu skrajnego, który miał im za złe wszelkie oznaki pobłażania dla uwięzionych i rwał się do samosądu na carze i carycy. Pod ogrodzenie parku Aleksandrowskiego ludzie schodzili się jak na przedstawienie – wystawali tam, żeby zobaczyć, jak były car z rodziną wychodzi do ogrodu1207. Porządek dnia rodziny Romanowów, zawsze niezbyt urozmaicony, stał się jeszcze bardziej monotonny. Wszyscy oprócz Aleksandry wstawali wcześnie i już około ósmej często widywano Mikołaja na spacerze z Dołgorukim albo wykonującego jakąś pracę fizyczną – rozbijającego lód na kanałach bądź odgarniającego śnieg. Jelizawiecie
Naryszkinie krajało się serce, gdy na to patrzyła: „Jak nisko upadł ten, który niegdyś mógł chwalić się największymi bogactwami tego świata i oddanym ludem! Jak wspaniałe mogło być jego panowanie, gdyby tylko rozumiał wyzwania swoich czasów!”1208. O pierwszej był skromny lunch, a potem, gdy poprawiła się pogoda, a dziewczęta wyzdrowiały, cała rodzina pracowała w ogródku warzywnym, spulchniając ziemię, aby przygotować ją do sadzenia roślin. Kiedy zrobiło się wystarczająco ciepło, dołączała do nich Aleksandra i siedząc na wózku inwalidzkim, robiła koronki albo haftowała. Po południu młodsze dzieci miały lekcje, a później – jeśli aura nadal była sprzyjająca – wracały do ogrodu i pracowały prawie do zmierzchu. Wartownicy ze zdziwieniem zauważyli, że pilnowana przez nich rodzina jest „spokojna, nieszukająca zwady, niesłychanie uprzejma dla siebie i dla wszystkich wokół, a gdy pogrąża się w smutku, ma w sobie godność, o jakiej oni mogliby tylko marzyć, i mimo woli podziwiali ją za to”1209. Niektórzy wykorzystywali ciekawość gapiów i brali pieniądze od chętnych do przyjrzenia się bliżej carowi oraz jego dzieciom. Rodzina w miarę możliwości usuwała się z pola widzenia, ale nie chroniło jej to przed obelgami, nie tylko ze strony gapiów, lecz również straży. „Kiedy młode wielkie księżne albo imperatorowa pokazywały się w oknie, wartownicy wykonywali obsceniczne gesty, które ich towarzysze kwitowali rykami śmiechu”1210. Kilku innych obstawało przy nazywaniu Mikołaja carem albo byłym carem, a jeden podobno został zwolniony „po tym, jak ktoś zauważył, że pocałował w rękę wielką księżnę Tatianę”, ale były to chlubne wyjątki. Znacznie częściej rodzina cara spotykała się z przejawami bezsensownego okrucieństwa: łódka carskich dzieci została wysmarowana ekskrementami i pokryta bazgrołami, a w parku zastrzelono ulubioną kózkę Aleksego – podobnie zresztą jak jelonka oraz łabędzie – i przypuszczalnie zjedzono1211. Wiele osób było wręcz zatrwożonych biernością Mikołaja w obliczu zniewag. „Car zdawał się nic nie czuć – nie był ani serdeczny, ani okrutny, ani beztroski, ani posępny, wykazywał wrażliwość nie większą niż niektóre najniższe formy życia. »Człowiekostryga« – takim mianem określił go późniejszy komendant Jewgienij Kobyliński”1212. Co do Aleksandry, Jelizawieta Naryszkina nie mogła się oprzeć wrażeniu, że caryca wypowiada się coraz bardziej nieskładnie i niezrozumiale. Na pewno miały na to wpływ ciągłe migreny i napady zawrotów głowy, ale Naryszkina doszła do wniosku, że niestabilność psychiczna Aleksandry przekroczyła granice „patologii”. Miała nadzieję, że „to przesądzi o uniewinnieniu” – gdyby doszło do najgorszego – „i może się okazać dla niej jedynym ratunkiem”. Doktor Botkin był tego samego zdania: „On ma takie same odczucia jak ja, gdy widzi, w jakim stanie jest imperatorowa, i wyrzuca sobie, że nie wychwycił tego wcześniej”1213. W samym pałacu wiele się zmieniło: „Szerokimi korytarzami wyłożonymi grubymi, miękkimi dywanami, po których wcześniej przemykali bezszelestnie sprawni, milczący lokaje, teraz przetaczały się chmary żołdaków w rozchełstanych płaszczach i ubłoconych buciorach, w czapach przekrzywionych na bok, nieogolonych, często pijanych, zawsze
hałaśliwych”1214. Rodzina miała zakaz przyjmowania gości (członkom świty dworskiej pozwalano od czasu do czasu widywać się z krewnymi). Korzystanie z telefonu i telegrafu było niedozwolone, a rodzina musiała rozmawiać między sobą wyłącznie po rosyjsku. Korespondencję cenzurował Kotzebue, który jednakże był życzliwy i często przepuszczał listy bez żadnej kontroli (służył przedtem w pułku ułanów Aleksandry). Niestety, wkrótce został zmieniony, a listy zaczęły być sprawdzane nawet pod kątem ewentualnego użycia atramentu sympatycznego1215. Rodzina nadal mogła uczestniczyć w nabożeństwach odprawianych przez ojca Bielajewa z soboru Fiodorowskiego w niedziele i święta w kaplicy polowej urządzonej za parawanem w rogu pokoju na piętrze1216. W połowie marca Maria wciąż bardzo źle się czuła, a Anastazja dostała tak nieznośnego bólu ucha, że trzeba było nakłuć jej błony bębenkowe, żeby zmniejszyć ciśnienie w uszach1217. Jakby tego było mało, 15 marca u Anastazji wdało się zakażenie wtórne – zapalenie opłucnej, a w tym samym dniu gorączka Marii doszła do czterdziestu stopni i sześciu kresek. Obie leżały wyczerpane napadami gwałtownego kaszlu1218. W liście do Rity Chitrowo Tatiana pisała, że Anastazja nie może jeść, „bo wszystko natychmiast zwraca”. Obie siostry – informowała dalej – „są bardzo cierpliwe i leżą spokojnie. Anastazja ciągle nic nie słyszy i trzeba krzyczeć, żeby wiedziała, co się do niej mówi”. Jej samej słuch już się poprawił, choć nadal miała kłopoty z prawym uchem. Niewiele więcej mogła powiedzieć: „Pamiętaj, że twoje i moje listy są czytane”1219. 18 marca stan Marii był tak poważny, że Aleksandra w przesłanym Annie Wyrubowej bileciku wyraziła obawę, że jej córka umiera. Anastazja również była „w krytycznym stanie, płuca i uszy są niestety objęte zapaleniem”. „Dzieci przy życiu utrzymywał tylko tlen”, podawany przez lekarza, który na ochotnika przyjechał z Piotrogrodu, by się nimi zaopiekować1220. Gorączka u obu młodszych sióstr zaczęła ustępować dopiero 20 marca. Najgorsze nareszcie minęło, a rodzice mogli odetchnąć z ulgą, choć dziewczęta nadal były bardzo osłabione i dużo spały1221. Również Aleksy wracał do zdrowia, a Tatiana, najsilniejsza z piątki rodzeństwa, czuła się znacznie lepiej. Tylko Olga ciągle była w bardzo marnej formie. Mieli teraz nowego pałacowego komendanta – Pawła Korowiczenkę, którego 21 marca przedstawił im przybyły na inspekcję Kiereński. Przed odjazdem Kiereński oznajmił, że Anna Wyrubowa musi zostać usunięta. Piętno jej niegdysiejszych bliskich związków z Rasputinem powodowało, że ciągnęły się za nią zarzuty o udział w „spiskach politycznych”, wymierzonych w nową władzę1222. Sądzono, że jej obecność w pałacu tylko podsyca rewolucyjną nienawiść do rodziny imperatora. Utrata Anny była katastrofą dla wyczerpanej psychicznie Aleksandry, ale jeszcze gorsza okazała się decyzja o odsunięciu od rodziny drugiej bliskiej przyjaciółki, Lili Dehn. Przed wyjazdem Lili Aleksandra pobłogosławiła ją ikonką, którą potem powiesiła jej na szyi, a Tatiana przybiegła z małym skórzanym etui ze zdjęciami rodziców zabranymi ze stolika przy łóżku. „Jeżeli Kiereński cię z nami rozdzieli, przynajmniej będziesz miała papę i mamę na pocieszenie”,
powiedziała, a potem zwróciła się do Anny z prośbą o coś, co mogłaby sobie zatrzymać jako „ostatnią pamiątkę”. Anna dała jej jedyne, co jej zostało – swoją obrączkę ślubną1223. Lili wciąż miała na sobie pielęgniarski fartuch, kiedy ją i Annę wyprowadzano do podstawionego samochodu. Aleksandra i Olga patrzyły na to, jak się zdawało, z niezmąconym spokojem, tylko Tatiana głośno płakała – „dziewczyna, która zdążyła zasłynąć jako »dumna i pełna rezerwy«”, tym razem, jak zapamiętała Lili, „nie kryła żalu”. Anna i Lili były zrozpaczone, że tak niesprawiedliwie i pod przymusem odsuwano je od rodziny po tylu latach wiernej służby. Anna, która po wypadku nigdy nie wróciła do pełni sił i ciągle była osłabiona po przebytej odrze, ledwie chodziła, nawet o kulach. Gdy odjeżdżały w deszczu samochodem, odprowadzała je wzrokiem „grupka odzianych w biel, stłoczonych obok siebie postaci w oknie pokoju dziecinnego”. Z Carskiego Sioła obydwie kobiety przewieziono do Pałacu Sprawiedliwości w Piotrogrodzie. Po dwóch dniach spędzonych w przeraźliwie zimnym pomieszczeniu i prawie bez jedzenia Lili zwolniono i mogła wrócić do domu, do chorego syna Titiego1224. Anna została przeniesiona do osławionego Bastionu Trubeckiego w Twierdzy Pietropawłowskiej, gdzie przesłuchiwano ją i więziono do lipca. Teraz, gdy wszystkie dzieci odzyskały zdrowie, rodzina miała nadzieję, że będzie mogła wyjechać na jakiś czas za granicę – 23 marca Mikołaj zanotował, że przeglądał swoje książki oraz papiery i pakował to, co chciałby zabrać z sobą, „jeśli wypadnie jechać do Anglii”1225. Nastał jednak Wielki Post, a nadal nikt nic nie wiedział. Ojciec Bielajew dostał zgodę na przyjazd do Pałacu Aleksandrowskiego i zatrzymał się tam, żeby odprawiać nabożeństwa, aczkolwiek bez przerwy był pilnie obserwowany przez mocno podejrzliwych strażników. W sobotę, 25 marca, Anastazja pierwszy raz wstała z łóżka i zjadła lunch z rodziną. Nazajutrz rano, w Niedzielę Palmową, usiadła i napisała chyba swój pierwszy list od początku choroby, do osoby najbliższej jej ulubionemu oficerowi – do Katii, siostry Wiktora Zborowskiego. Podobnie jak jej siostry Rimma i Ksenia, Katia pracowała w czasie wojny jako pielęgniarka w Gródku Fiodorowskim1226. Trzy lata starsza od Anastazji, była niekiedy przywożona z Petersburga, żeby bawić się z najmłodszą córką Romanowów i stała się jej serdeczną przyjaciółką, również dzięki wspólnej więzi z jej bratem Wiktorem. Podczas wojny wszystkie cztery siostry często przesyłały swoim ulubieńcom z eskorty upominki – głównie zrobione na drutach ciepłe ubrania do zabrania na front. Przechowywały też jak skarby swoje zdjęcia Witii (Wiktora), Szurika (Aleksandra Szwedowa) i Skworczika (Michaiła Skworcowa) zrobione na podwieczorkach u Anny Wyrubowej. Zamknięte w Pałacu Aleksandrowskim dziewczęta rozpaczliwie pragnęły pozostać w kontakcie z eskortą i Katia stała się ich pośredniczką – dostała zgodę na przychodzenie do pałacu i dostarczanie oraz odbieranie listów1227. Dotychczas pisanie listów szło Anastazji – w porównaniu z siostrami – dość niemrawo, ale teraz z nudów zaczęła pisać do Katii regularnie, głównie żeby dowiadywać się na
bieżąco, co u Wiktora. „Tatiana prosi, żebym przesłała ten koc dla Makjuchy [jednego z oficerów] dla jego synka”, napisała 26 marca. To podobno jej chrześniak. Jak ma na imię? Przekaż pozostałe skarpety i koszule bratu, a ten niech rozda je kolegom. Przykro nam, że nie wystarczy dla każdego, ale przesyłamy wszystko, co nam zostało. Na dnie tych dwóch pudełek jest napisane, które rzeczy są dla naszych byłych pacjentów. Maria ciągle choruje, a ja wczoraj wstałam i bardzo się cieszę, ponieważ nie ruszałam się z łóżka chyba przez cztery tygodnie, choć nogi ciągle mam słabe. Proszę, przypomnij jeszcze raz bratu, żeby zwrócił grupowe [zdjęcia], które wam przesłałyśmy ostatnim razem. Myślimy o was często i ślemy gorące pozdrowienia. Pisz do nas czasami, droga Katiu, jak się wszyscy mają i tak dalej, zawsze cieszymy się z wiadomości. Jim [pies Anastazji] jest zdrowy i wesoły1228. Pozdrów ode mnie Sidorowa. Najserdeczniejsze pozdrowienia dla twojej matki i brata. Wszystkiego dobrego! Całuję serdecznie, twoja Anastazja. Ikonki są od mamy dla wszystkich oficerów1229. Gdy cztery siostry poświęcały czas takim prostym gestom przyjaźni i pamięci, ze szpalt piotrogrodzkich gazet „sączył się jad” nienawiści do rodziny carskiej. Publikowano na przykład drastyczne karykatury byłego cara i carycy – Aleksandra zanurzała się na nich w wannie pełnej krwi, a Mikołaj przyglądał się masowym egzekucjom przez powieszenie – tudzież opisy wyszukanych obfitych dań z kawioru, homara i jesiotra, którymi miała się raczyć rodzina imperatora, podczas gdy Piotrogród głodował. Był rysunek, na którym car zapalał papierosa banknotem sturublowym. Była przyprawiająca o mdłości historia o tym, jakoby wielki książę Aleksy był synem [Monsieur] Philippe’a. Szkice o życiu intymnym młodych wielkich księżnych, napisane rzekomo przez ich kochanków1230. „Wszystkie ekscesy Nerona, Kaliguli, Sforzów i Borgiów razem wzięte brzmiałyby jak bajka dla dzieci” przy sensacyjnych doniesieniach, które, jak wspominała Edith Almedingen, ukazywały się w prasie tamtej wiosny. Wymyślano coraz to nowe oskarżenia pod adresem Mikołaja i Aleksandry, aż wreszcie 27 marca, podczas dochodzenia sądowego w sprawie Anny Wyrubowej, Kiereński zdecydował o rozdzieleniu małżonków, żeby w razie wszczęcia śledztwa uniemożliwić im ewentualną zmowę. Przez następne trzy tygodnie widywali się tylko dwa razy dziennie, przy posiłkach; Mikołaj chwilami sprawiał wrażenie wręcz zadowolonego, że może odpocząć od wyczerpującej psychicznie obecności żony1231. Skrupulatnie przestrzegali narzuconych im zasad, w obawie że w przeciwnym razie mogą zostać zabrani, jak Anna, do Twierdzy Pietropawłowskiej1232. Kiereński istotnie chciał odizolować Aleksandrę i umieścić dzieci przy ojcu, lecz Jelizawieta Naryszkina wstawiła się za nią, przekonując, że byłoby to zbyt wielkie
okrucieństwo: „Dla niej byłby to wyrok śmierci. Dzieci są dla niej całym światem”1233. Kiereński ustąpił – na szczęście, bo 27 marca Olga znów się rozchorowała. Miała opuchnięte węzły chłonne i bolało ją gardło, a temperatura skoczyła jej do prawie czterdziestu stopni1234. 4 kwietnia Aleksandra zanotowała, że jej córka cierpi na „zapalenie okolicy serca”1235. W Wielkanoc wszyscy mieszkańcy pałacu, a także nieliczni pozostali na miejscu służący, byli wdzięczni, mogąc modlić się razem, choć w pewnym momencie ojciec Bielajew musiał przekrzykiwać hałasy dochodzące z parku, gdzie wyprawiono pogrzeb „ofiarom rewolucji” – w rzeczywistości zabitym podczas zamieszek przed sklepem z winami i plądrowania miasta kilka dni wcześniej1236. W Wielki Piątek cała piątka rodzeństwa przystąpiła do spowiedzi – Olga w łóżku, Maria na wózku inwalidzkim. Bielajew był pod wrażeniem ich „łagodności, opanowania [i] posłuszeństwa rodzicom”. Wydały mu się niewinne i „nieświadome całego brudu tego świata”1237. Nocne nabożeństwo eucharystyczne w Wielką Sobotę, 1 kwietnia, było szczególnie przejmujące (choć z powodu choroby ani Olga, ani Maria nie mogły w nim uczestniczyć). Później w osiemnaście osób usiedli do stołu, żeby uroczyście zakończyć post. Udało się zdobyć wielką rosyjską babę wielkanocną, pisanki, szynkę, cielęcinę, kiełbasę i jarzyny, lecz Iza Buxhoeveden nie mogła się oprzeć wrażeniu, że była to „posępna uczta, coś jak stypa w domu pogrzebowym”. Mikołaj i Aleksandra musieli siedzieć osobno, caryca prawie się nie odzywała. Nie tknęła jedzenia, wypiła tylko filiżankę kawy, tłumacząc się, że jest „na diecie, jak zawsze”1238. Niedziela Wielkanocna – „dzień wielkiej radości mimo ogromu ludzkiego cierpienia”, jak wspominała Jelizawieta Naryszkina – przywitała ich cudownie wiosenną pogodą. Naryszkina dostała od Mikołaja porcelanowe jajko z jego monogramem. „Będę je przechowywać z czułością, jak dobre wspomnienie – napisała w dzienniku. – Jak niewiele zostało osób, na których mogą polegać (...). Nikt nie wie, co przyniesie przyszłość: wszystko zależy od tego, czy Rząd Tymczasowy się utrzyma, czy zwyciężą anarchiści – tak czy inaczej, niebezpieczeństwo jest nie do uniknięcia. Bardzo bym chciała, żeby wyjechali najszybciej, jak to możliwe, zwłaszcza że są teraz w miarę zdrowi”1239. Ponieważ była niedziela i święto państwowe, za ogrodzeniem pałacu zbierała się gawiedź i napawała się widokiem cara, który wyszedł popracować w ogrodzie, otoczony przez strażników z bagnetami. „Wyglądamy na złoczyńców otoczonych strażą”, zanotował smętnie Pierre Gilliard1240. Wiele osób przyjechało na cały dzień ze stolicy, żeby stać pod bramą i się gapić, a tak samo liczne tłumy oglądały w Poniedziałek Wielkanocny, jak Mikołaj usuwa śnieg z kanału. Gapie stali w milczeniu, „jakby oglądali dziką bestię w klatce – wspominała Walentina Czebotariewa. – Dlaczego muszą robić takie rzeczy?”1241. Pewnym pocieszeniem dla uwięzionych było odprawione tego dnia kolejne piękne nabożeństwo, ale gdy po jego zakończeniu Naryszkina poszła zajrzeć do chorych sióstr, dotarło do niej, jak rozpaczliwie chuda zrobiła się Maria, choć zarazem wydawała się „znacznie ładniejsza niż
przedtem; miała smutny i łagodny wyraz twarzy. Widać, że wiele przecierpiała, a to, przez co przeszła, odcisnęło na niej głębokie piętno”1242. W aneksie szpitalnym Walentina Czebotariewa smuciła się i niepokoiła brakiem kontaktu z dziewczętami, szczególnie ukochaną Tatianoczką. „Wiemy o sytuacji więźniów bardzo mało, choć listy przychodzą regularnie” – a były to listy wybitnie ostrożne. Czebotariewa starała się nie pisać za często, żeby nie zostało to odebrane jako prowokacja przez tych, którzy nie rozumieli bliskiej przyjaźni łączącej ją z wielkimi księżnymi. Listy podpisane nie imionami, lecz zdrobnieniami, natychmiast brano pod lupę jako mogące zawierać zaszyfrowane komunikaty – problemy pojawiły się na przykład, kiedy władzom nie spodobały się listy podpisane „Lili” albo „Titi”, a niekiedy nawet, co gorsza, „Tili” – zlepkiem obu imion1243. Wiedząc, że już nie wrócą do aneksu, Tatiana poprosiła Bibi i Walentinę o odesłanie rzeczy, które tam zostawiły. Walentina bała się, że to też obudzi podejrzenia, ale spakowała fartuchy pielęgniarskie, albumy ze zdjęciami i inne pamiątki, razem z ostatnim zdjęciem dziewcząt z rannymi zrobionym w jadalni1244. Tatiana zrewanżowała się, przesyłając w imieniu własnym i Olgi koszule, poduszki oraz książki dla pacjentów. „Powiedz naszej najdroższej Bibi, że ją kochamy i czule całujemy”, napisała, dodając nieco płaczliwie: „Co robią Mitia i Wołodia?”1245. W Niedzielę Wielkanocną dziewczęta wysłały życzenia, lecz Walentina przede wszystkim zaniepokoiła się na wieść, że Olga dalej choruje, a „Aleksy Mikołajewicz leży w łóżku – zrobił sobie coś w rękę i znów ma krwotok”. Słyszała, że gdy przy ostatniej wizycie Kiereński zapytał Aleksego: „Masz wszystko, czego ci trzeba?”, chłopiec odparł: – Mam, ale się nudzę, bo bardzo kocham swoich żołnierzy. – Przecież masz ich tylu wokoło i w ogrodzie. – Nie, nie tych mam na myśli, chodzi mi o tych, którzy jeżdżą na front1246. Wokół rzeczywiście było pełno żołnierzy, a Carskie Sioło przezwano teraz Żołnierskim Siołem. Jak zauważył pewien brytyjski przedsiębiorca w Piotrogrodzie: „Władze miejskie Carskiego Sioła są ultraczerwone jak Wersal w 1789 roku”1247. Był już kwiecień i dni zaczynały im się dłużyć – „ciągle to samo, w stanie duchowej udręki”, notowała Naryszkina1248. Tatiana często pomagała Mikołajowi w ogrodzie kruszyć lód wokół mostków, a Aleksandra zajmowała się głównie Olgą i Marią, nadal nieopuszczającymi swoich pokojów. „Olga jest ciągle mizerna, biedactwo – pisała przygnębiona Naryszkina 9 kwietnia. – Dwa miesiące chorowania nadwerężyły jej serce (...). Jest bardzo kochana, a Maria czarująca, choć jeszcze nie wstaje z łóżka, bo zmaga się z pozostałościami zapalenia opłucnej”1249. Tatiana tymczasem tęskniła za aneksem: „To smutne, że teraz, kiedy czujemy się lepiej, nie możemy wrócić do pracy w szpitalu. Dziwne uczucie być w rano w domu i nie robić opatrunków”. Zapytała Walentinę, kto przejął ich obowiązki1250. „Co teraz będzie z naszym starym szpitalem?” „Wybacz, droga Walentino Iwanowno, że tak cię zarzucam pytaniami, ale naprawdę interesuje mnie, co się z tobą
dzieje. Nieustannie wspominamy, jak dobrze nam się pracowało w szpitalu i w jakiej byłyśmy komitywie”1251. Korowiczenko zażarcie bronił prawa dziewcząt do wysyłania i odbierania tak wielu listów. „Pracowały sumiennie, jak prawdziwe siostry miłosierdzia – powiedział Walentinie. – Czemu mielibyśmy odmawiać im radości wymieniania życzeń z byłymi pacjentami i koleżankami z pracy w tygodniu wielkanocnym?” Akceptował treść wszystkich listów sióstr jako „absolutnie niewinną”. „Często siostra Chitrowo i inne pielęgniarki [ślą listy], które im [księżnym] doręczam”. Jednak uzbierało się też „całe pudełko listów adresowanych do rodziny Romanowów”, których postanowił nie przepuścić1252. Wśród tych, które zatwierdził do wysyłki, były listy Anastazji do Katii Zborowskiej. „Istotnie zmartwychwstał!” – tymi słowami rozpoczęła Anastazja jeden z wielkanocnych listów, do którego dołączyła przebiśnieg znaleziony w ogrodzie. Donosiła w nim Katii, że chodzi teraz z Tatianą na spacery i pomaga rozłupywać lód. Niestety, nadmieniła też: „Po tym, jak Olgę rozbolało gardło, coś się stało z jej sercem i teraz ma reumatyzm” – co sugerowałoby, że to, co wydawało się u niej „zapaleniem serca”, było w rzeczywistości znacznie groźniejszym powikłaniem po odrze, ostrym gośćcem stawowym1253. W połowie kwietnia, kiedy młodsze dzieci wróciły do nauki, ustalono dla nich nowy harmonogram lekcji, które rozdzielono między pozostałych w pałacu członków dworskiej świty. Mikołaj zaczął uczyć Aleksego geografii i historii, Aleksandra wzięła na siebie dogmaty religijne i katechizm, a także udzielała Tatianie lekcji niemieckiego, Olga po powrocie do zdrowia pomagała rodzeństwu w angielskim i historii. Iza Buxhoeveden uczyła Aleksego i młodsze siostry gry na pianinie, ponadto całe rodzeństwo pobierało u niej lekcje angielskiego. Trina Schneider odpowiadała za arytmetykę i gramatykę rosyjską, Nastieńka Hendrikowa, we współpracy z Tatianą, uczyła Anastazję historii i plastyki, doktor Botkin zapoznawał Aleksego z literaturą rosyjską, a doktor Derewienko, z własnej inicjatywy, zaczął go uczyć przedmiotów ścisłych. Pierre Gilliard kontynuował lekcje francuskiego z całą piątką. Wszyscy zmobilizowali się, żeby stworzyć możliwie jak normalniejsze środowisko w tych nienormalnych warunkach1254. Rodzina zdawała się ze spokojem przystosowywać do nowego życia obwarowanego tak licznymi ograniczeniami. Jeden z młodych, niższych rangą wartowników przyznał się Naryszkinie w rozmowie, że jest pełen podziwu: „po zejściu z piedestału” nawet imperator wydawał się zadowolony, dopóki nie zakłócano jego porządku dnia i pozwalano mu na „spacery i herbatkę o piątej po południu”1255. Coraz bardziej pochłonięta myślami o Bogu Aleksandra czerpała pociechę z zapoznawania dzieci z Pismem Świętym. Dziewczęta jak zawsze dołożyły starań, by nie zapomnieć o jej imieninach przypadających 23 kwietnia, kiedy to wszyscy „aresztanci” – jak nazywał siebie i swoją rodzinę Mikołaj – wręczyli jej drobne, własnoręcznie wykonane upominki1256. Olga specjalnie dla niej napisała wiersz:
Zawsze udręczona Cierpieniami innych Nie przeszłaś obojętnie Obok niczyjego żalu. Litości nie znasz Tylko wobec samej siebie, Zawsze zimna i bezwzględna. Gdybyś zechciała spojrzeć Z oddali na swój smutek Choć raz łagodnym okiem – Jakże byłoby ci żal siebie. Jakże gorzko byś płakała1257. 30 kwietnia nareszcie przyszła odwilż, a Anastazja uszczęśliwiona donosiła Katii w liście, do którego załączyła kilka pocztówek do Wiktora i innych oficerów: „zaczęliśmy przekopywać warzywnik (...). Pogoda jest dziś cudowna, zrobiło się bardzo ciepło, dlatego pracowaliśmy długo”. Adaptując się do zmienionych warunków, siostry przemeblowały swoje pokoje na górze: „Siedzimy teraz razem i piszemy w tym samym czerwonym pokoju, gdzie ciągle jeszcze mieszkamy, ponieważ nie chcemy się przenosić do sypialni”. Zrobiły sobie huśtawkę na obręczach gimnastycznych w drzwiach: „huśta się nam, że hej – śruby przypuszczalnie nie wytrzymają długo”1258. Nastał maj, lecz ciągle było chłodno. W dniu czterdziestych dziewiątych urodzin Mikołaja padał śnieg i wiał zimny wiatr. Aleksego znowu bolały ręce i leżał, a Jelizawieta Naryszkina przemarzła w nieogrzewanych pokojach i dostała zapalenia oskrzeli. Mikołaj, życzliwy jak zwykle, przychodził i siedział przy niej, Aleksandra zaś podesłała jej bukiecik zawilców zerwanych w ogrodzie, ale 12 maja Naryszkina musiała zostać odwieziona do szpitala w Pałacu Katarzyny na leczenie i pożegnała się z Mikołajem. „Oboje mieliśmy przeczucie – wspominała tamten moment – że już więcej się nie spotkamy. Ściskaliśmy się raz po raz, a on bez przerwy całował moje dłonie”1259. Praca w ogrodzie pozostawała jedynym sposobem na rozładowanie rosnącego napięcia i maj upłynął pod znakiem skrzętnego plewienia grządek z marchewką, rzodkiewką, cebulą i sałatą, podlewania ich i obserwowania z dumą, jak pięćset sadzonek kapusty powoli pęcznieje w główki w równiutkich rzędach. Kiedy w warzywniku nie było już nic do zrobienia, Mikołaj, który wciąż nie rozstawał się ze swoją żołnierską bluzą mundurową, zabrał się ochoczo do ścinania uschłych drzew i cięcia ich piłą na opał na zimę. Ociepliło się i mógł zabierać Aleksego na przejażdżki łódką po stawie wokół Wyspy Dziecięcej, a jego siostry na rowery. Poza tym mieli psy – Joya należącego do Aleksego, Ortipa Tatiany i Jima Anastazji, a także dwoje kociąt, potomstwo kotki, którą Aleksy przysłał Oldze ze Stawki1260. Mikołaj sprawiał wrażenie całkowicie zadowolonego, że może się spocić przy pracy
fizycznej: „Przyjemnie się pracowało w ogródku warzywnym – zanotował 6 maja – zaczęliśmy kopać zagony. Po herbacie nieszpory, kolacja i wieczorna lektura – [przebywam] z kochaną rodziną dużo więcej niż w normalnych latach”1261. Trudno mu było wytrzymać „bez wieści o najdroższej mamie – przyznał – ale wszystko poza tym jest mi obojętne”1262. Kiedy rozkwitły majowe bzy, „ogród pachniał wspaniale, gdy się siadało przy oknie”, zauważył Mikołaj; dziewczęta też się nimi upajały1263. Anastazja była radosna i beztroska w swoich listach do Katii, a 20 maja pisała, jak wielką frajdę sprawia im praca w ogrodzie: Sporą część już obsadziliśmy; na razie w sumie sześćdziesiąt grządek, ale mamy zamiar obsiać więcej. Ponieważ nie ma teraz dużo pracy, często wylegujemy się i grzejemy w słońcu. Zrobiliśmy mnóstwo zdjęć i nawet sami wywołaliśmy film. Trudniej było poinformować Katię – która wyjechała już wtedy z Carskiego Sioła ze swoją rodziną na południe – że ich szpitale mają niebawem zostać zamknięte „i wszyscy odejdą, co przejmuje nas okropnym smutkiem”. Dużo o wszystkich myślimy; gdy piszę ten list, siostry siedzą obok mnie w pokoju i piją herbatę, a Maria przycupnęła na parapecie i też pisze listy; wszystkie bez przerwy trajkoczą, przez co trudno mi się skoncentrować. Przesyłają ci ucałowania. Czy nadal jeździsz na wrotkach? Czy tam, gdzie teraz mieszkasz z mamą, jest przytulnie? Wysyłam ci gałązkę bzu z naszego ogrodu, żeby przypominała ci o wiośnie na północy (...). Katiu, skarbie, muszę kończyć (...). Przekaż wszystkim mnóstwo pozdrowień od nas! Niech Bóg ma was w opiece. Całuję cię tak mocno, jak cię kocham. Twoja A.1264 Myśli sióstr coraz częściej krążyły wokół wszystkiego, za czym tak tęskniły. „Dzisiaj słyszałam cichutkie bicie dzwonów Pałacu Katarzyny – pisała Olga do swojej przyjaciółki Zinaidy Tołstoj. – Bardzo bym chciała móc się czasem wybrać do Znamieńskiej”1265. Anastazja miała podobne odczucia; „Często słyszymy dzwony poczciwego soboru i jest nam okropnie smutno – zwierzyła się Katii 4 lipca – ale zawsze miło powspominać dobre czasy, prawda?”. Stałe rozmyślała, jak się miewa Wiktor i inni oficerowie1266. „Rok temu o tej porze byłyśmy w Mohylewie – wspominała rzewnie 12 maja. – Było tak przyjemnie, tak samo jak ostatnim razem, gdy tam gościłyśmy, w listopadzie! Ciągle o was wszystkich myślimy i rozmawiamy”. Były ze dwie interesujące lub zabawne rzeczy, o których chciałaby jej powiedzieć, ale nie mogła napisać w liście; „Na pewno rozumiesz, prawda?”. W pewnym momencie, jak wspominał hrabia Benkendorf, nawet usłużny Korowiczenko zaczął narzekać na „sążnistą korespondencję młodych wielkich księżnych, która pożerała mnóstwo jego czasu i powodowała, że listy dostarczał z opóźnieniem”1267. Jedną z atrakcji rodzinnego życia, oprócz otrzymywania listów, były okazjonalne pokazy
filmów z kolekcji sprezentowanej Aleksemu wraz z kinematografem przez firmę Pathé w czasie wojny. W pozostałe wieczory Mikołaj dla rozrywki czytał rodzinie na głos. W ciągu pięciu miesięcy niewoli w Pałacu Aleksandrowskim udało mu się przeczytać sporo popularnych francuskich i angielskich powieści w oryginale, takich jak Hrabia Monte Christo Aleksandra Dumasa i opowiadania przygodowe Alfonsa Daudeta Przygody imci pana Tartarena z Taraskonu oraz Tartaren w Alpach. Popularny kryminał Tajemnica żółtego pokoju Gastona Leroux bardzo się spodobał, ale największym przebojem okazały się opowiadania Arthura Conan Doyle’a – Zatrute pasmo, Pies Baskerville’ów, Studium w szkarłacie i Dolina Trwogi. Wycieczki w świat przygody i fantazji pozwalały Romanowom oderwać się na moment od ponurej rzeczywistości. Gdy letnie upały stawały się coraz bardziej nieznośne – w okresie, kiedy rozkoszowaliby się morską bryzą w Peterhofie albo na Krymie – „Carskie Sioło było martwe. Okna były prawie całkowicie zasłonięte rozrastającymi się gałęziami nieprzycinanych drzew – wspominała Lili Dehn – a między kamiennymi płytami na pogrążonym w ciszy dziedzińcu rosła trawa”. Przyjechała tam na krótko przed opuszczeniem Piotrogrodu, w nadziei że uda jej się choć rzucić okiem na rodzinę: „Przechadzałam się tam i z powrotem, zerkając na okna na górze, ale w pałacu nikt nie dawał znaku życia. Miałam ochotę zawołać głośno, że jestem, lecz nie chciałam narażać ani ich, ani siebie”1268. Również Walentina Czebotariewa ubolewała nad tym, w jaki letarg zapadło Carskie Sioło. Jej zdaniem radykalnie zmienił się wtedy jego charakter – nie była to już dumna, tętniąca życiem rezydencja carska. Teraz wszędzie było widać tylko łażących bez celu żołnierzy, łuskających pestki słonecznika i wylegujących się na trawie. Powyławiali ryby ze stawów i podeptali kwietniki w ogrodach publicznych. „Docierają do nas skąpe wieści o dzieciach – napisała z żalem. – Życie płynie tam jednostajnie. Dzieci zabawiają się nawzajem, Olga i Maria odpytują się z historii (...). Kopią w ogródku, same posiały marchewkę”. „Wczoraj – napisały do niej siostry – jeździłyśmy trochę na rowerach. Wieczorami schodzimy się wszyscy i papa czyta na głos. Aleksy dużo więcej teraz z nim spaceruje” – taki był ogólny bilans ich życia. Jeśli chodzi o Aleksandrę – myślała „tylko o przeszłości”1269. Coraz bardziej dewocyjny ton jej listów potwierdzał stanowczą decyzję o wycofaniu się z realnego świata w mistyczną kontemplację śmierci i zbawienia. Pismo Święte i inne pobożne książki, jak mawiała, dawały jej odpowiedź na wszystkie życiowe pytania, a zachowanie jej dzieci napawało ją dumą: „Rozumieją wiele głębokich zagadnień – ich dusze wzrastają poprzez cierpienie”1270. Cierpienie stało się ich specjalnością, a Aleksandra wiedziała, że Bóg szczodrze im to wynagrodzi. Na szesnaste urodziny, 5 czerwca, Anastazja dostała „parę kolczyków”. „I przekłuto mi uszy – pochwaliła się Katii – choć to taka, jak by to powiedzieć, mało istotna wiadomość”1271. Jej radość nie trwała długo, gdyż wkrótce wypadły jej wszystkie włosy. Od zachorowania na odrę włosy wypadały garściami wszystkim dziewczynkom – zwłaszcza Marii – i z początkiem lipca postanowiono ogolić im głowy. Dzień później
Aleksy w geście solidarności poprosił o to samo. Pierre Gilliard uwiecznił ich stoicką reakcję w swoim dzienniku i na zdjęciach: Kiedy wychodzą na spacer do ogrodu, owijają głowy szalem, żeby to ukryć. Właśnie robiłem im zdjęcie, gdy nagle na znak Olgi Mikołajewnej wszystkie zdjęły okrycia głowy. Nie chciałem ich tak sfotografować, ale one się uparły i bardzo były rozbawione pomysłem uwiecznienia ich na zdjęciu w taki sposób; bardzo były ciekawe, jak też zdziwieni i oburzeni będą tym pomysłem ich rodzice. Gilliard czuł się pokrzepiony, widząc, że „ich dobry humor daje o sobie znać od czasu do czasu, i to na przekór wszystkiemu”. Uważał, że „to zasługa młodości”. Ale chociaż same nie rozpaczały nad utratą swoich pięknych, długich włosów, ich chorobliwie introspekcyjna matka widziała sprawę zgoła odmiennie: jej zdaniem na fotografii Pierre’a wyglądały jak potępieńcy1272. Wraz z zaognieniem się konfliktu w Piotrogrodzie powrócił temat ewakuacji rodziny carskiej. 4 lipca Jelizawieta Naryszkina usłyszała plotki o tym, że „grupa młodych monarchistów wpadła na szaleńczy pomysł: chcą zabrać ich pod osłoną nocy samochodem do jednego z portów, gdzie miałby czekać na nich angielski parowiec”. Obawiała się jednak „powtórki scenariusza z Varennes” – próby ucieczki w 1791 roku zdetronizowanego Ludwika XVI z żoną i dziećmi, której finałem było aresztowanie i stracenie pary królewskiej1273. W obliczu groźby zamachu bolszewików na Rząd Tymczasowy i w obawie przed spiskami mającymi na celu porwanie Romanowów Kiereński (który niedawno objął urząd premiera) przybył do Pałacu Aleksandrowskiego spotkać się z Mikołajem. Istniało ryzyko, że radykalny element w Piotrogrodzkiej Radzie podejmie próbę szturmu na pałac, i dlatego wspominano o „prawdopodobnym wyjeździe [rodziny] na południe, ze względu na małą odległość Carskiego Sioła od niespokojnej stolicy”1274. Według hrabiego Benkendorfa Kiereński uważał, że „byłoby najrozsądniej, gdyby Jego Wysokość z rodziną (...) zamieszkali w głębi kraju, z dala od fabryk i garnizonów, w wiejskiej posiadłości jakiegoś właściciela ziemskiego”1275. Brano pod uwagę na przykład posiadłość wielkiego księcia Michała Brasowo koło miasta Orzeł, tysiąc sześćdziesiąt kilometrów na południe od stolicy, szybko jednak odkryto, że tamtejsi chłopi byli wrogo nastawieni do byłego cara1276. Mówiło się nawet o wysłaniu rodziny do monasteru Ipatiewa w Kostromie. Mikołaj i Aleksandra ciągle łudzili się, że wyjadą na Krym, gdzie mieszkały teraz matka i siostry Mikołaja ze swoimi rodzinami, ale Kiereński wykluczył tę możliwość – podróż koleją przez mocno rozpolitykowane przemysłowe ośrodki centralnej Rosji byłaby zbyt karkołomnym przedsięwzięciem1277. „Wszyscy rozmyślaliśmy i rozmawialiśmy o naszym zbliżającym się wyjeździe – napisał Mikołaj 12 lipca. – Dziwnie jest myśleć o wyjeździe stąd po czterech miesiącach odosobnienia”1278. Dzień później zaczął „po cichutku pakować rzeczy i książki”, wciąż
łudząc się nadzieją, że na Krymie będzie „mógł żyć jak cywilizowany człowiek”1279. Wydawało się, że Kiereński planuje wyekspediować ich po urodzinach Aleksego, ale wtedy już – choć Romanowowie jeszcze o tym nie wiedzieli – rozpatrywał inne, bardzo odmienne możliwości1280. Tymczasem nieświadome niczego dzieci mogły skosztować pierwszych wyhodowanych samodzielnie warzyw i uczyły się kosić trawę. Przyszła fala upałów i Aleksy zabawiał się pryskaniem na dziewczyny z ogrodowej pompy. Nie miały mu tego za złe. Tatiana pisała do swojej przyjaciółki Zinaidy Tołstoj: Tak dobrze być na powietrzu, w ogrodzie, choć jeszcze lepiej byłoby zanurzyć się w las, gdzie dzika roślinność, można wędrować wąskimi ścieżynami i w ogóle (...). Taka byłam zazdrosna, kiedy przeczytałam, że widziałaś pancernik Aleksander III i Prut. Tego właśnie strasznie nam brakuje – morza, statków! Przyzwyczailiśmy się, że właściwie całe lato spędzaliśmy na morzu, na szkierach; jeśli mnie o to pytasz, nie ma nic lepszego; to były dla nas najszczęśliwsze czasy – bo w końcu żeglowaliśmy rok w rok od dziewięciu lat, a nawet wcześniej, kiedy byłyśmy małe; teraz to takie dziwne, żeśmy tu byli i przez trzy lata nie widzieli morza. Nie mam z czym tego uczucia porównać, bo mieszkaliśmy w Carskim Siole tylko w zimie, a niekiedy i na wiosnę, a potem od razu hop na Krym! Teraz kwitną lipy i zapach jest boski1281. W połowie miesiąca rodzina rozpoczęła poważne przygotowania do wytęsknionej podróży na południe. Ale oto w piątek, 28 lipca, Mikołaj zanotował zbulwersowany: Po śniadaniu dowiedzieliśmy się od Benkendorfa, że nie wysyłają nas na Krym, tylko do jakiegoś odległego prowincjonalnego miasteczka trzy-cztery dni drogi na wschód! Gdzie dokładnie, nie mówią – nawet komendant nie wie. A myśmy aż do teraz liczyli na długi pobyt w Liwadii!1282 Przez następne dwa dni wszyscy śpiesznie wybierali rzeczy, które najbardziej chcieli z sobą zabrać, ale wciąż nie dawano im jasnych sygnałów, gdzie dokładnie zostaną skierowani. Ostatnie nadzieje prysły, kiedy 29 lipca usłyszeli, że mają „zaopatrzyć się w ciepłe odzienie”. Gilliard był skonsternowany: „Nie pojedziemy więc na południe. Wielki zawód!”. Powiedziano im, że podróż potrwa pięć dni. Mikołaj szybko się zorientował. Pięć dni podróży koleją oznaczało, że jadą na Syberię1283.
❧ Datę wyjazdu ustalono na 31 lipca, a członkowie dworskiej świty musieli zdecydować, czy chcą udać się z rodziną cara w podróż ku bardzo niepewnej przyszłości. Gilliard nie miał wątpliwości, co powinien zrobić, jak tłumaczył w liście do rodziny w Szwajcarii dzień wcześniej: „Przemyślałem wszystkie ewentualności i nie lękam się tego, co mnie czeka.
Czuję, że muszę dotrwać do końca (...) z Bożą łaską. Skoro korzystałem ze szczęśliwych dni, czy nie powinienem również dzielić z nimi złych?”1284. Damy dworu – Trina Schneider i Nastieńka Hendrikowa – również szykowały się do wyjazdu z rodziną, Iza Buxhoeveden, którą czekała operacja, planowała dołączyć do niej później, Sydney Gibbes, wciąż niemogący opuścić Piotrogrodu, miał nadzieję zrobić to samo1285. 30 lipca wszyscy dołożyli starań, żeby godnie uczcić trzynaste urodziny Aleksego. Na prośbę Aleksandry przyniesiono cudowną ikonę Matki Bożej z cerkwi Znamieńskiej, a ojciec Bielajew odprawił specjalne Te Deum. Okazało się to bardzo silnym przeżyciem i wszyscy mieli łzy w oczach. „Było to jakoś wyjątkowo pocieszające, modlić się ze wszystkimi przed Jej świętym wizerunkiem”, napisał Mikołaj ze świadomością, że prawdopodobnie czynią to po raz ostatni1286. Później wszyscy, którzy pozostali w pałacu, wyszli do ogrodu, gdzie zrobiono im wspólne pamiątkowe zdjęcia, a Mikołaj z przyzwyczajenia pociął trochę drewna i poinstruował Benkendorfa (który z racji podeszłego wieku i choroby żony miał pozostać w Carskim Siole), aby rozdał warzywa i drwa na opał tym służącym, którzy w czasie ich uwięzienia pozostali im wierni. Walentina Czebotariewa przesłała tego dnia w notce do Tatiany urodzinowe powinszowania dla Aleksego: „A co do ciebie, moje drogie dziecko, pozwól starej W[alentinie] I[wanownej], która tak bardzo cię kocha, uczynić w myślach nad tobą znak krzyża i mocno cię ucałować”1287. Poinstruowana, aby była gotowa do wyjazdu około północy w poniedziałek, 31 lipca, rodzina o wyznaczonej porze zgromadziła się w półkolistym hallu na parterze, przy tylnym wejściu do pałacu. Elegancki marmurowy salon wyglądał teraz jak „izba celna”, jak zauważyła pokojowa imperatorowej Anna Demidowa. Była przerażona górami bagaży, które dwie godziny później wciąż czekały na przeniesienie do podstawionych ciężarówek. O trzeciej nad ranem tragarze ledwie uszczknęli coś z tych stert i atmosfera zrobiła się nerwowa, bo wyjazd był zaplanowany na pierwszą1288. Gdy wreszcie wszystko zostało załadowane, dotarły wieści, że ich pociąg nie wyjechał jeszcze z Piotrogrodu1289. Wszyscy usiedli, skonani i pełni złych przeczuć. Noc mijała powoli. Dziewczęta zalewały się łzami, a Aleksandra nie potrafiła utrzymać nerwów na wodzy. Doktor Botkin przez całą noc chodził od jednej do drugiej z kroplami walerianowymi. Aleksy próbował położyć się i zasnąć, ale w końcu dał za wygraną. Blady ze zmęczenia, siedział „przycupnięty na skrzyni, trzymając na smyczy ukochanego spaniela Joya”, podczas gdy jego ojciec przemierzał hall tam i z powrotem, paląc jednego papierosa za drugim1290. Wszyscy byli wdzięczni, gdy o piątej rano przynajmniej zaproponowano im herbatę. Tymczasem opracowane przez Kiereńskiego plany ewakuacji zawisły na włosku. Nocą robotnicy z Dworca Mikołajewskiego w Piotrogrodzie, którzy zestawiali skład, zaczęli mieć wątpliwości, czy wypuścić pociąg na trasę. „Całą noc mnożyły się trudności, wątpliwości, wahania. Kolejarze opóźniali przetaczanie i sprzęganie wagonów, wykonywali jakieś tajemnicze telefony, pytali kogoś o coś”1291. Już świtało, kiedy pociąg –
złożony z wagonów sypialnych i wagonu restauracyjnego Kolei Wschodniochińskiej – wtoczył się wreszcie na stację Aleksandrowską w Carskim Siole, opóźniony o ponad pięć godzin, i stanął na torach nieco dalej, w pewnej odległości od peronu1292. Stacja „była otoczona przez żołnierzy i strzelców z naładowaną bronią”, którzy „ustawili się w dwóch szpalerach wzdłuż drogi z pałacu, każdy z pasem zawierającym sześćdziesiąt sztuk amunicji”1293. W Carskim Siole już rozeszła się pogłoska, że coś się szykuje, i o wschodzie słońca 1 sierpnia potrójny kordon strażników przed pałacem musiał powstrzymywać napierający „tłum ludzi gwiżdżących szyderczo i wznoszących złowrogie okrzyki”, żądny zobaczenia ten jeden, ostatni raz wywożonego Nikołaszki duraczoka12941295. Mniej więcej kwadrans po piątej zajechały pod pałac cztery samochody. Było jasne, że nie uda się przeprowadzić rodziny byłego cara koło tłumów zebranych przy bramie wjazdowej, kawalkada musiała więc wyruszyć na dworzec od strony zachodniej, przez park Aleksandrowski. Świta, starając się trzymać fason i zachować optymizm, przy pożegnaniu zamiast zwykłego Do swidanija powtarzała z naciskiem Do skorogo swidanija – „Do rychłego zobaczenia”1296. Ku swej rozpaczy caryca nie mogła się pożegnać ze wszystkimi najwierniejszymi służącymi, zwłaszcza ze swoją dawną główną damą dworu, leciwą Jelizawietą Naryszkiną, która służyła w swoim życiu trzem carycom. Przesłała jej w zamian bilecik: „Żegnaj, ukochana przyjaciółko, nie potrafię napisać nic więcej, bo pęka mi serce”1297. Dopiero teraz, gdy Aleksandra opuszczała pałac, Kiereński, któremu przy poprzednich spotkaniach wydawała się „dumna i nieugięta, przeświadczona o swoim prawie do władzy”, po raz pierwszy zobaczył „byłą imperatorową niespokojną i popłakującą jak zwyczajna kobieta”1298. Kiedy samochody z rodziną carską dotarły na stację w eskorcie dragonów, były car i jego najbliżsi musieli przejść po wilgotnym piasku nasypu kolejowego, żeby wsiąść do pociągu, który dla niepoznaki obwieszono flagami i plakatami „Misji Czerwonego Krzyża”12991300. Aleksandra ledwie przebrnęła przez piach i nie była już w stanie wejść na stopień. Musiała zostać „podciągnięta z wielkim trudem, ale natychmiast upadła do przodu, na kolana”. Pociągiem miała podróżować z rodziną i jej najbliższą świtą eskorta wojskowa pod dowództwem Jewgienija Kobylińskiego; w pobliżu czekał na resztę służby i strażników drugi pociąg1301. Kiedy wszystkie osoby towarzyszące Romanowom zajęły miejsca, Kiereński przebiegł wzdłuż pociągu z okrzykiem: „Mogą jechać!”, a „pociąg nagle szarpnął i ruszył w stronę lokalnej imperialnej linii kolejowej”. Milczący, czujny tłum, który to obserwował, jak jeden mąż „drgnął i zaczął machać rękami, szalikami i czapkami” na pożegnanie, w dziwnie upiornej ciszy1302. Był piękny wschód słońca – jak odnotował Mikołaj – gdy pociąg wyruszył na północ, w stronę Piotrogrodu, by następnie skręcić na południowy wschód, w kierunku Uralu. Po dwudziestu dwóch latach Mikołaj, jako zwykły cywil, pożegnał się ze swoim domem równie flegmatycznie jak z władzą.
„Opiszę ci przebieg naszej podróży”, napisała później Anastazja w wypracowaniu dla Sydneya Gibbesa, jak zwykle walcząc z trudną materią angielskiej pisowni i gramatyki: Wyjechaliśmy rano i kiedy wsiedliśmy po pociągu, usnęłam, jak wszyscy. Byliśmy bardzo zmenczeni, bo nie spaliśmy całą noc. Pierwszy dzień był upalny i bardzo zakurzony. Na stacjach musieliśmy zaciągać zasuony w oknach, żeby nikt nas nie widział. Raz wieczorem wyglądałam, bo zaczymaliśmy się przy małym domku, ale nie było tam stacji, więc mogliśmy patrzyć. Podszedł do mojego okna mały chłopiec i poprosił: „Wujku, proszę, daj mi, jeśli masz, gazetę”. Powiedziałam: „Nie jestem wujkiem, tylko ciocią i nie mam gazety”. Na początku nie wiedziałam, czemu nazwał mnie wujkiem, ale pszypomniałam sobie, że mam obcięte wuosy i śmialiśmy się bardzo z żołnierzami (które stały obok). Po drodze pszydarzyło się mnustwo śmiesznych rzeczy i jeśli znajdę czas, napiszę ci naszą podróż dalej. Żegnaj. Nie zapomnij mnie. Mnustwo całusów od nas wszystkich, moje kochanie! Twoja A.1303 Dopiero teraz, w pociągu, rodzina została powiadomiona o celu podróży1304. „I tak dobiegł końca ten akt tragedii, ostatnia scena z okresu carskosielskiego – napisała Walentina Czebotariewa w swoim dzienniku po ich wyjeździe. – Ciekawe – zastanawiała się – co też ich czeka w Tobolsku”1305.
ROZDZIAŁ DZIEWIĘTNASTY
❧ NA ULICY WOLNOŚCI „Dlaczego w pociągu jest tylu żołnierzy?”, zapytała jedna z wielkich księżnych, gdy skład wytoczył się z Dworca Aleksandrowskiego. Siostry naturalnie były przyzwyczajone do wojskowej eskorty, „lecz tym razem jej liczebność wprawiła ją w zdumienie”1306. W sumie w podróży na Syberię towarzyszyło Romanowom trzystu trzydziestu żołnierzy i sześciu oficerów 1., 2. i 4. Pułku Strzelców Wyborowych; 1. Pułk zajmował przedziały bezpośrednio przed rodziną i za nią. Ilekroć pociąg przejeżdżał przez stację, story w oknach były dokładnie zaciągane, a drzwi zamykane. Zatrzymywali się tylko na bocznicach wiejskich przystanków kolejowych, gdzie nikt lub prawie nikt nie zadawał zbędnych pytań. Tymczasem gdy w Piotrogrodzie rozeszła się nowina o wywiezieniu rodziny cara, powstało spore zamieszanie w związku z tym, dokąd ją zabrano. Jedni mówili o Krymie, inni że pociąg zmierzał na zachód, w kierunku Mohylewa, i miał opuścić Rosję. „Wywołało to panikę w podmiejskiej dzielnicy Narwa”, wspominał Robert Crozier Long: Tłum bolszewickich robotników ogłosił, że kontrrewolucyjny rząd Kiereńskiego, dopuściwszy się zdrady, wysłał cara do Niemiec, skąd lada chwila nastąpi inwazja mająca na celu przywrócenie caratu1307. Gdzie indziej rozpowiadano, że pociąg zmierza aż do Harbinu w Mandżurii – tam już od pewnego czasu szukali schronienia rosyjscy biali uciekający przed rewolucją1308. Możliwe, że Kiereński brał to miejsce pod uwagę jako ostateczny cel, ale na razie ważne było, żeby przewieźć Romanowów gdzieś, gdzie nie sięgają wpływy piotrogrodzkich bojowników1309. Mimo obecności tak licznych strażników Anna Demidowa nie odniosła wrażenia, że podróż jest nieprzyjemna. Pierwszego dnia, jak odnotowała w swoim dzienniku, w pociągu było nieznośnie gorąco, ale przydzielone im przedziały były bardzo wygodne i czyste, a potrawy serwowane w wagonie restauracyjnym, przyrządzane przez chińskich i ormiańskich kucharzy linii kolejowej, zaskakująco smaczne1310. Aleksy i jego matka byli zbyt wyczerpani, by dołączyć do reszty, i zjedli obiad u niej w przedziale. O wpół do ósmej wieczorem wreszcie pozwolono im wysiąść na chwilę z pociągu i rozprostować nogi, a Annie i dziewczętom udało się nawet zerwać trochę brusznic i czarnych jagód. Wszyscy byli jednak pełni obaw w związku z tym, dokąd jadą:
Strach myśleć o tym, dokąd nas zabierają. W podróży myśli się mniej o tym, co ma się przed sobą, ale robi się ciężko na sercu, gdy sobie przypomnisz, jak daleko jesteś od swojej rodziny, kiedy i czy w ogóle ją jeszcze zobaczysz. Nie widziałam się z siostrą od pięciu miesięcy1311. Tamtej nocy Demidowa jednak spała dobrze – ulżyło jej trochę, bo po dwóch tygodniach koszmarnej niepewności i kłopotów ze snem znała przynajmniej cel podróży, choć na myśl o Tobolsku zamierało jej serce. Trochę później tego samego dnia, kiedy pociąg zatrzymał się na wiejskim przystanku, usłyszała rozmowę jednego ze strażników z urzędnikiem kolei: – Kogo wieziecie? – Amerykańską misję Czerwonego Krzyża. – Dlaczego nikt się nie pokazuje i nie wychodzi z wagonów? – Wszyscy są w bardzo złym stanie, ledwie żyją1312. Aleksandra odpoczywała w swoim przedziale i skrzętnie notowała nazwy mijanych stacji: Tichwin – Czerepowiec – Szawra – Katin – Czajkowski – Perm – Kamyszewo – Poklewskaja. Oprócz Permu same bliżej nieznane przystanki w bezkresnym imperium, którego ona i Mikołaj nigdy do końca nie poznali i z którym mieli się rozstać na zawsze. Trochę później, niedaleko miejsca, w którym rzeka Syłwa uchodzi do Kamy, pozwolono im ponownie wysiąść z pociągu na godzinny spacer. Skorzystali z okazji, by podziwiać widok przepięknej doliny rzeki Kungur, a dziewczęta zrywały kwiaty. Anna Demidowa, spokojniejsza niż na początku, wieczorem zagrała w wista z doktorem Botkinem, Ilją Tatiszczewem i Wasilijem Dołgorukim1313. Nazajutrz był kolejny skwarny dzień, a pociąg sunął przez bezkresne rosyjskie stepy z ciągnącymi się aż po horyzont polami dojrzewających zbóż. 4 sierpnia minął wreszcie Ural, wjeżdżając na tereny zachodniej Syberii, i przetoczył się z turkotem przez wielki węzeł kolejowy w Jekaterynburgu. Mikołaj wyczuł wyraźny chłód w powietrzu, kiedy piętnaście po jedenastej wieczorem ich oczom ukazał się pomost wyładunkowy w Tiumeni1314. Ponieważ Tobolsk nie miał połączenia kolejowego i można tam było dotrzeć drogą morską jedynie przez cztery letnie miesiące, rodzina została zaokrętowana na zbudowanym w Ameryce rzecznym parowcu Ruś, aby nim dopłynąć na miejsce. Na pokładzie Romanowowie nie korzystali z żadnych specjalnych przywilejów, dostali takie same zwykłe, twarde koje jak wszyscy. Demidowa była oburzona, że do żadnej z kajut nie dostarczono karafek z wodą, a sanitariaty były z tych najbardziej prymitywnych. Doszła do wniosku, że statek został zaprojektowany z myślą o ludziach, którzy nie myją się zbyt często. Ładowanie bagaży i okrętowanie eskorty wojskowej na dwóch dodatkowych parowcach, Kormilec i Tiumeń, trwało całą noc i Ruś wypłynęła w rejs do odległego o ponad trzysta kilometrów Tobolska dopiero o godzinie szóstej rano 5 sierpnia1315. Nisko położone tereny po obu stronach rzeki były słabo zaludnione i dość nieciekawe.
Syn doktora Botkina Gleb wspominał później: „takie same bure pola, takie same zagajniki rachitycznych brzóz. Ani pagórka, ani najmniejszego wzniesienia, które przełamałoby monotonię krajobrazu”1316. Trzydzieści sześć godzin później parowiec, teraz znajdujący się na wodach szerszej rzeki Toboł, wpłynął na Irtysz – „leniwy trakt, który odprowadza wodę z jednego z wielkich bagnisk wschodniej Syberii”, a ten zawiódł ich do Tobolska1317. Wielu miejscowych, usłyszawszy o spodziewanym przybyciu byłego cara, zebrało się, żeby go zobaczyć. „Nie będzie przesadą, jeśli powiem, że dosłownie całe miasto wyległo na brzeg rzeki”, wspominał komisarz Makarow ze straży1318. Cerkiewne dzwony ogłaszały święto Przemienienia Pańskiego, a gdy Ruś podpłynęła do pomostu 6 sierpnia o wpół do siódmej wieczorem, podróżnych przywitał, jak wspominał później Mikołaj, „widok katedry i domów na wzgórzu”1319. Niżej, po obu stronach Irtysza, samo miasto było bezładnym skupiskiem niskich drewnianych domków pobudowanych na bezdrzewnych terenach bagiennych, przy nieutwardzonych drogach. Wyróżniało się z dwóch powodów: jako dawne miejsce zesłania – Fiodor Dostojewski spędził w tamtejszej celi dziesięć dni po drodze do Omska w 1850 roku – oraz ulubione miejsce komarów, „ponoć największych i najżarłoczniejszych w całej Rosji”1320. Widmo malarii unosiło się nad bagiennymi lasami, które ciągnęły się kilometrami wokół miasta. Niewielki osiemnastowieczny kreml z białego kamienia – jedyny taki na całej Syberii – górował nad miastem ze szczytu stromego urwiska w głębi lądu i w zasadzie tyle Tobolsk miał do zaoferowania żądnym wrażeń turystom. Główną atrakcją kremla był dawny pałac biskupi (zamieniony w sąd), sobór Sofijski oraz muzeum mieszczące „bogate zbiory starych narzędzi tortur: żelazo do wypalania piętna na czołach i policzkach więźniów, instrumenty do wyrywania kości nosowej [ulubione przez katów za panowania Borysa Godunowa], kolczaste kajdany i inne straszne przyrządy”1321. Miasto zdominowały świątynie – na dwadzieścia trzy tysiące mieszkańców było ich dwadzieścia. Kiereński znał Tobolsk – odwiedził go w 1910 roku – i wybrał dla Romanowów nie po to, żeby odegrać się na nich za niegodziwości caratu, lecz dlatego, że nie było tam przemysłowego proletariatu, lokomotywowni ani fabryk pełnych działaczy politycznych, a także dlatego że przez osiem miesięcy w roku był „odcięty od świata (...) tak odległy od ludzkich spraw jak Księżyc”1322. Syberyjska zima czyniła to miejsce więzieniem doskonałym; jak wkrótce przekonała się Olga: „Tobolsk staje się zapomnianą mieściną, gdy rzeka jest zamarznięta”1323. Rodzina czekała na pokładzie Rusi, a Kobyliński, Dołgoruki, Tatiszczew i Makarow poszli obejrzeć przydzielone jej lokum. Dawny dom gubernatora, pośpiesznie przemianowany na Dom Wolności, mieścił się przy – noszącej tę samą, stosownie rewolucyjną nazwę – ulicy Wolności. Był to jeden z dwóch najlepszych budynków, jakimi dysponowało miasto, a jego dodatkowym atutem były rozłożone dookoła kładki z desek, dzięki którym piesi nie musieli grzęznąć w uciążliwym jesiennym błocie. Niestety, dwie godziny później Kobyliński i reszta wrócili z posępnymi minami: „brudny, zabity deskami,
śmierdzący dom” miał „okropne łazienki i toalety” i w obecnym stanie kompletnie nie nadawał się do zamieszkania1324. Trzy dni wcześniej opuścili go delegaci miejscowej Rady Robotniczo-Żołnierskiej, którzy wykorzystywali go w charakterze koszar i zostawili koszmarnie brudny i praktycznie bez mebli. Nie było krzeseł, stołów, umywalek, nawet wykładzin. Podwójne okna, zakładane na zimę, nie zostały zdjęte ani umyte, wszędzie walały się śmieci. Rodzina Romanowów była więc zmuszona pozostać na pokładzie parowca i żeby skrócić sobie czas oczekiwania na przygotowanie domu do zamieszkania, urządzała rejsy wzdłuż rzeki i przy każdej sposobności schodziła na brzeg na spacery. Anna Demidowa włączyła się w przygotowania domu, a widok zapuszczonego wnętrza działał na nią bardzo depresyjnie. Już niebawem, wraz z Nastieńką Hendrikową i Wasilijem Dołgorukim, rozglądała się po mieście w poszukiwaniu wyposażenia do domu: dzbanków do toaletek, wiaderek, puszek z farbą, żelazka, kałamarzy, świec, papeterii, włóczki i nici do cerowania, a także bardzo potrzebnej pomocy domowej, która zajęłaby się praniem rzeczy rodziny. Na bazarze podziwiała wystawione na sprzedaż kożuchy i ciepłe walonki – w okropnie wygórowanych cenach, zawyżonych specjalnie w związku ze spodziewanym przybyciem carskiej świty do miasta. Na kartach dziennika oceniła: „Wszystko jest tutaj bardzo prymitywne”1325. Makarow tymczasem polował na pianino dla Aleksandry i wielkich księżnych, jak również na brakujące meble, podczas gdy ekipa zwołanych naprędce tapicerów, stolarzy, malarzy i elektryków (część z nich stanowili niemieccy jeńcy wojenni) zabrała się do błyskawicznego remontu rezydencji1326. Naprawy wymagała przede wszystkim instalacja wodno-kanalizacyjna, ale poważnym problemem było również to, gdzie zakwaterować personel, który nie mógł zamieszkać w domu gubernatora. „Rodzina cara znosi to wszystko z zimną krwią i bardzo dzielnie – napisał Dołgoruki. – Najwyraźniej szybko adaptują się do nowych warunków, albo przynajmniej tak udają, i wcale się nie skarżą, choć przecież żyli do tej pory w wielkim luksusie”1327. W niedzielę, 13 sierpnia, rezydencja była wreszcie gotowa. Podstawiono tylko jeden powóz, który zabrał Aleksandrę, z Tatianą dla towarzystwa, z parowca do domu; reszta rodziny, służba oraz świta pokonali półtora kilometra do miasta na piechotę. Kiedy weszli do domu, cały parter był zastawiony kuframi i skrzyniami, niemniej pozwolono im wziąć udział w spontanicznie zaaranżowanej niedzielnej mszy odprawionej przez miejscowego księdza, który przeszedł przez pokoje, kropiąc je wodą święconą1328. Chociaż pakowali się w pośpiechu, Aleksandra zadbała o to, żeby zabrali nie tylko osobiste rzeczy i ubrania, ale też wiele swoich ulubionych obrazów, srebrną zastawę stołową, porcelanę z monogramem, obrusy, patefon, płyty, aparaty i sprzęt fotograficzny, ukochane książki, cały kufer albumów ze zdjęciami i jeszcze jeden ze wszystkimi listami i dziennikami Mikołaja (których car nie zniszczył). Dziewczęta zostawiły wszystkie swoje piękne suknie dworskie i kapelusze z dużym rondem, zabrały tylko proste lniane kostiumy, białe letnie sukienki, spódnice, bluzki, kapelusze od słońca oraz – zgodnie z instrukcjami –
dużo ciepłych zapinanych swetrów, szaliki, czapki, kożuszki i grube filcowe płaszcze. Rodzina została ulokowana na pierwszym piętrze dwukondygnacyjnej rezydencji. Dziewczętom przydzielono wspólną narożną sypialnię, od strony ulicy, Aleksy i jego „wujek” Nagorny dostali pokoik obok13291330. Mikołaj i Aleksandra mieli sypialnię, ponadto przygotowano gabinet dla niego, a dla niej prywatny salonik, łazienkę i toaletę. Duża sala balowa na piętrze, naprzeciwko gabinetu Mikołaja, została przeznaczona na nabożeństwa i umeblowana elementami kaplicy polowej przywiezionymi z Carskiego Sioła. Za obrus ołtarzowy posłużyła koronkowa narzuta Aleksandry. Nabożeństwa miał odprawiać ksiądz z diakonem z pobliskiej cerkwi Zwiastowania. Do pomocy mieli cztery siostry z klasztoru Iwanowskiego znajdującego się za miastem, które przyjeżdżały śpiewać liturgię (a także przywoziły w prezencie bardzo potrzebne jaja i mleko)1331. Siostry, jak to one, od razu i bez skargi zajęły się organizowaniem nowej przestrzeni, żeby jak najlepiej odpowiadała potrzebom rodziny. W rogu ich sypialni był tradycyjny, wysoki, biały kaflowy piec, a na środku mała sofa z rozrzuconymi poduszkami oraz stół, który szybko zapełnił się książkami, piórami i papeterią. W nogach każdego z czterech skromnych składanych łóżek dziewcząt stały proste, białe gięte krzesła przywiezione z Pałacu Aleksandrowskiego. Otaczały je parawany przykryte kolorowymi szalami i apaszkami, które dziewczęta udrapowały również na nagich, zimnych białych ścianach, żeby nadać wnętrzu bardziej kameralny charakter. Na szafeczkach nocnych siostry ustawiły swoje ulubione bibeloty, ikony i fotografie. Każda przywiesiła nad łóżkiem mnóstwo zdjęć: dwie młodsze zdecydowały się na miłe pamiątki carskiej eskorty w kozackich mundurach w Mohylewie, a także fotografie innych przyjaciół, krewnych, zwierząt domowych i ukochanych rannych oficerów. Bardziej stateczne gusty starszych odzwierciedlały obrazy religijne oraz duża fotografia przedstawiająca rodziców na pokładzie jachtu Sztandart1332. Na parterze mieściła się jadalnia oraz pokój Pierre’a Gilliarda, który udzielał tam też dzieciom lekcji. Nieco później w wieloosobowych pokojach na dole ulokowano damy dworu – Aleksandrę Tieglewą i Jelizawietę Ersberg, które opiekowały się dziećmi, Marię Tutelberg, która służyła Aleksandrze, oraz innych członków personelu, między innymi pokojowca Mikołaja Terentija Czemodurowa. W jeszcze gorzej przygotowanym i mniej przyjemnym domu Korniłowa naprzeciwko zakwaterowano na razie resztę świty i służących: Nastieńkę Hendrikową z jej pokojową Pauliną Meżanc, doktora Botkina (do którego w połowie września dołączyło dwoje jego dzieci, Gleb i Tatiana), doktora Derewienkę z rodziną, Tatiszczewa i Dołgorukiego. Tam do kobiet zajmujących podzielony lichymi przepierzeniami obszerny hall, w którym hulały przeciągi i trudno było o jakąkolwiek prywatność, dołączyły później Trina Schneider z dwiema swoimi służącymi Katią i Maszą i jeszcze jedna nauczycielka, Kławdia Bitner1333. Chociaż rodzina pozostawała w areszcie domowym i miała prawo wychodzić tylko na podwórze oraz od czasu do czasu do pobliskiej cerkwi, osoby ze świty i służby mogły na razie swobodnie poruszać się po mieście.
❧ W Tobolsku było gorąco i słonecznie jeszcze długo po pierwszym września, lecz Romanowowie byli niepocieszeni, że „tak zwany ogród” to była „nędzna mała grządka”, na której dałoby się wyhodować co najwyżej parę główek kapusty i kilka brukwi1334. Na tyłach domu, w dobudówce, znajdowały się szklarnia, drewutnia i stodoła, w pobliżu rosło też parę rachitycznych brzóz. Nie było żadnych kwiatów ani krzewów. Jedynym udogodnieniem dla dzieci okazały się huśtawki. Mikołaj srodze się rozczarował, gdy się okazało, że ogród nie daje żadnej możliwości pracy fizycznej ani rekreacji, za którymi tęsknił, choć już za kilka dni ściął uschniętą sosnę i za zgodą komisarza zawiesił drążek, na którym codziennie ćwiczył podciąganie. Na odgrodzonym kwadracie niebrukowanej, pylastej drogi biegnącej obok domu władze urządziły naprędce podwórko do rekreacji – której aresztanci mogli zażywać dwa razy dziennie, między jedenastą a dwunastą w południe oraz po lunchu aż do zmroku. Niewiadome związane z nowym miejscem zamieszkania szybko zaczęły się mnożyć za sprawą coraz bardziej zawodnej poczty. „Moja droga Katiu – pisała Anastazja kilka dni po przybyciu. – Piszę do ciebie ten list w przekonaniu, że go nie dostaniesz (...). Tak przykro nie mieć od ciebie żadnej wiadomości. Często, często o tobie myślimy i rozmawiamy (...). Czy otrzymałaś mój list z 31 lipca i kartkę, którą napisałam dawno temu?” Żeby nie stracić rachuby, numerowała teraz swoje listy. Już teraz wracała myślami do szczęśliwszych czasów: „Spytaj Wiktora, czy jeszcze pamięta zeszłoroczną jesień. Ja dużo teraz wspominam (...) oczywiście same dobre rzeczy!”. Załączając płatek maku z ogrodu, przeprosiła za to, że ma tak niewiele do powiedzenia: „Nie potrafię napisać nic interesującego (...) czas płynie tak jednostajnie”1335. Monotonię wkrótce przełamała niespodziewana wizyta Rity Chitrowo. Przyjaciółka Olgi przyjechała do Tobolska, żeby spotkać się z rodziną i przekazać jej około piętnastu listów (które zaszyła w podróżnej poduszce), a także prezenty od różnych przyjaciół – czekoladę, perfumy, słodycze, herbatniki i ikony1336. Ta impulsywna i uczuciowa dwudziestodwulatka, której szczerość i graniczące z uwielbieniem oddanie Oldze dorównywały tylko jej nieustraszoności, zdecydowała się na tę podróż, nie licząc się z możliwymi konsekwencjami. Gdy nie wpuszczono jej do domu gubernatora, udała się do domu Korniłowa naprzeciwko, pod pretekstem odwiedzin u Nastieńki Hendrikowej, i stamtąd machała i posyłała całusy czterem siostrom, które specjalnie wyszły na balkon. Mimo wszystko jej przyjazd obudził czujność władz. W drodze przesyłała swojej rodzinie pocztówki z podróży, które były przechwytywane. Cenzura dopatrywała się w nich podejrzanych treści, świadczących rzekomo o tym, że zawiązała spisek z Anną Wyrubową i innymi znajomymi monarchistami w celu ratowania rodziny carskiej. W Tobolsku już od jakiegoś czasu chodziły słuchy o tajemniczym spisku „kozackich oficerów”. Na rozkaz Kiereńskiego żołnierze przeprowadzili rewizję wszystkich rzeczy przywiezionych przez
Ritę. Listy zostały przejrzane i uznane za nieszkodliwe, ale Ritę aresztowano i odesłano do Moskwy na przesłuchanie. Walentina Czebotariewa napisała później, że „zrobiono z igły widły”, gdyż Rita wyraźnie dawała do zrozumienia, że jedynym motywem jej podróży była osobista chęć spotkania się z Romanowami. Niechcący jednak wyrządziła im tym krzywdę: „usłużny głupiec jest bardziej niebezpieczny niż wróg”, zauważyła sentencjonalnie Czebotariewa1337. Rząd Tymczasowy odwołał komisarza Makarowa, a jego stanowisko objął Wasilij Pankratow. Pankratow był klasycznym rewolucjonistą starej daty. Ten chłopski syn w latach osiemdziesiątych dziewiętnastego wieku działał w ekstremistycznej organizacji Narodnaja Wola (Wola Ludu), a w 1884 roku został skazany na śmierć za zamordowanie żandarma w Kijowie. Od stryczka wybawił go młody wiek; odsiedział w zamian czternaście lat w osławionej Twierdzy Szlisselburskiej. Potem został zesłany do Jakucji, a w 1905 roku skorzystał z amnestii dla więźniów politycznych. Może Pankratow był rewolucjonistą idealnym, ale dla Mikołaja pozostał „małym człowieczkiem”1338. Tak czy inaczej, były imperator nauczył się go tolerować, bo Pankratow – który starał się dogodzić rodzinie jak mógł, w ramach narzuconych mu ograniczeń – miał być jedynym ogniwem łączącym Romanowów ze światem. W kolejnych tygodniach rodzina i Pankratow dowiedzieli się wiele o sobie nawzajem, a ich stosunki były uprzejme i pełne szacunku. Pierwszym zaskoczeniem dla nowego komisarza był widok rodziny na modlitwie. Pankratow zwrócił uwagę, z jaką pobożnością Aleksandra szykowała prowizoryczny ołtarz, przykrywała go własnoręcznie wyhaftowanymi obrusami, przed przybyciem księdza i mniszek na nabożeństwo ustawiała świece i ikony. Każdy aspekt praktyk religijnych rodziny był przygotowany z największą skrupulatnością: kiedy cała świta i służący już się zebrali i zajęli wyznaczone miejsca, zgodnie ze swoją rangą, rodzina cara wchodziła bocznymi drzwiami, a wszyscy się jej kłaniali. Podczas mszy Pankratow zauważył, jak często i skwapliwie Romanowowie się żegnali. „Cała rodzina byłego cara oddała się głębokiemu przeżywaniu wiary i religii”, budziło to jego mimowolny podziw, nawet jeśli wykraczało poza jego pojmowanie1339. Tak silnie zaznaczona religijna akceptacja własnego losu sprawiła, że Romanowowie bardzo szybko, wręcz niepostrzeżenie, wrócili do tej samej spokojnej, przewidywalnej rutyny, która rządziła ich życiem w areszcie domowym w Pałacu Aleksandrowskim. Mikołaj, który zawsze dbał o kondycję fizyczną, czuł się sfrustrowany brakiem ruchu i nabrał zwyczaju przemierzania podwórka tam i z powrotem po czterdzieści-pięćdziesiąt razy w ciągu godziny. Niebawem zajął się też piłowaniem drewna na zimę. Jeśli chodzi o Aleksego, to do przyjazdu towarzysza zabaw, syna doktora Derewienki Koli, pod koniec miesiąca, jego uwaga skupiała się na domowych psach. Dziewczęta, o ile nie pomagały akurat ojcu piłować kłód, spędzały sporo czasu na odganianiu Joya i Ortipa od sterty śmieci na tyłach podwórka, gdzie psy zawzięcie węszyły za jedzeniem1340. Aleksandra bardzo źle znosiła upały i czasem siedziała na balkonie pod parasolem, szyjąc, a później
wracała do środka. Rzadko wstawała z łóżka przed lunchem, często natomiast siedziała sama w domu, gdy pozostali byli na dworze, i malowała, szyła albo grała na pianinie. Poświęcała dużo czasu kontemplacji religijnej i lekturze Ewangelii, a swoje przemyślenia przelewała w długie, homiletyczne listy do przyjaciół, głównie do Anny Wyrubowej. Jedzenie w domu gubernatora było zaskakująco smaczne i obfite w porównaniu z tym, które można było dostać w cierpiącym rozpaczliwe niedobory Piotrogrodzie. Duża część mieszkańców Tobolska odnosiła się z sympatią do byłego cara i jego rodziny i już niedługo miejscowi zaczęli podsyłać jej w prezencie rozmaite produkty spożywcze. Niektórzy uchylali czapek, mijając dom gubernatora, inni nawet przyklękali i żegnali się. Stare nawyki okazały się trudne do wykorzenienia nawet tutaj i Aleksandra nadal codziennie wypisywała menu skromnych posiłków. Atmosfera także się rozluźniła. Wieczory upływały jak wcześniej przy beziku i dominie albo na grze w bumble puppy czy nain jaune, a Mikołaj, jak zawsze, czytał na głos – na pierwszą lekturę po przyjeździe do Tobolska wybrał powieść przygodową Szkarłatny kwiat. Następnie postanowił wrócić do klasyków rosyjskiej literatury. „Mam zamiar przeczytać raz jeszcze od deski do deski wszystkich naszych najlepszych pisarzy (czytam też dzieła angielskie i francuskie)”, informował matkę1341. Po skończeniu Gogola wziął na warsztat Turgieniewa. Niestety, jak z rozbawieniem odnotował Pankratow, osoby ze świty, najwyraźniej znudzone siedzeniem w milczeniu, gdy Mikołaj czytał, często zaczynały szeptać między sobą albo wręcz zasypiały przy dźwięku jego monotonnego głosu1342. Mimo to czytelnicze wyzwania Mikołaja były niewątpliwym dobrodziejstwem dla całej rodziny. Sydney Gibbes, który przyjechał niedługo po nich, przywiózł jeszcze więcej ulubionych książek dla dzieci: angielskie opowieści przygodowe, takie jak ukochana przez Aleksego Cast Up by the Sea sir Samuela Bakera, powieści Waltera Scotta (Tatiana i Anastazja uwielbiały Ivanhoe), Thackeraya, Dickensa i Henry’ego Ridera Haggarda. Głód słowa pisanego w domu gubernatora był tak przemożny, że Trina Schneider poprosiła w liście PWP, żeby przysłał im z Piotrogrodu więcej książek – utwory Fonwizina, Dierżawina, Karamzina, których dzieci nie miały, jak również gramatyki języka rosyjskiego i historię rosyjskiej literatury1343. Tatiana też napisała do niego, prosząc o przesłanie jej zbioru powieści Aleksego Tołstoja, których niestety nie zabrała z sobą. Lecz nawet najbardziej frapująca literatura nie była w stanie na dłuższą metę obronić ich przed potworną nudą, która udzielała się całej świcie i ujawniała w dziennikach oraz listach pisanych przez wszystkich. Pisany niedbale dziennik Aleksego zawierał teraz wyłącznie monotonne skargi: „Cały dzisiejszy dzień był dokładnie taki sam jak wczorajszy (...). Nudzę się”1344. Nawet Aleksandra nie miała do napisania nic ciekawszego: „Spędziłam dzień jak zwykle”. „Wszystko tak samo jak wczoraj”. Mikołaj wtórował jej w swoim dzienniku: „Dzień minął jak zawsze”. „Dzień minął jak zwykle”1345. Już 25 sierpnia zauważył, że: „Przechadzki po ogrodzie stają się niesłychanie nużące; poczucie zamknięcia jest tutaj o wiele dotkliwsze niż kiedykolwiek w Carskim Siole”1346. Żeby mieć zajęcie,
wykopał wspólnie z Aleksym sadzawkę w ogrodzie dla przywiezionych niedawno kaczek i gęsi, zbudował też drewniany taras na dachu szklarni, żeby móc siedzieć tam razem z dziećmi i wygrzewać się w słońcu, obserwując przy okazji, co się dzieje w dole. Miejscowi byli zafrapowani, gdy dostrzegali ich tam albo na balkonie; szczególne emocje budził widok dziewcząt: „Włosy miały wystrzyżone jak mali chłopcy (...). Myśleliśmy, że w Piotrogrodzie taka moda – wspominał jeden z mieszkańców Tobolska – dopiero później się rozeszło, że to z powodu choroby (...), ale i tak były bardzo ładne i zadbane”1347. W piątek, 8 września – święto Narodzenia Bogurodzicy – w południe Romanowowie po raz pierwszy dostali zgodę na udział w nabożeństwie w pobliskiej cerkwi Zwiastowania. Wybrali się tam na piechotę, pchając wózek inwalidzki z Aleksandrą przez zupełnie pusty park publiczny – jakież było ich zaskoczenie, gdy zobaczyli tłum czekający na nich przed świątynią. Wyglądało na to, że „w Tobolsku imperator był nadal imperatorem”1348. „Było to bardzo nieprzyjemne”, oceniła Aleksandra, choć była „wdzięczna za to, że pierwszy raz od pół roku [mogła] pójść do prawdziwej cerkwi”1349. Pankratow zauważył, jaką przyjemność sprawiło im to drobne ustępstwo: Mikołaj II i dzieci szli przez publiczny park, rozglądając się na prawo i lewo, rozmawiając po francusku1350 o pogodzie, o parku, jak gdyby nigdy wcześniej go nie widzieli, a przecież był on usytuowany dokładnie naprzeciwko ich balkonu, skąd mogli go oglądać codziennie. Ale oglądać coś z daleka, niejako zza krat, to jedno, co innego patrzeć na to, będąc prawie wolnym. Każde drzewo, każda gałązka, krzew czy ławka nabierały jedynego w swoim rodzaju uroku (...). Z ich twarzy i sposobu, w jaki się poruszali, można było wywnioskować, że przeszli jakąś szczególną osobistą próbę1351. Po drodze Anastazja rozglądała się wokół w takim zaaferowaniu, że potknęła się i wywróciła, a siostry z ojcem wybuchnęli śmiechem. Tylko Aleksandra pozostała niewzruszona. „Siedziała majestatycznie na swoim wózku i nie odezwała się słowem”. Poprzedniej nocy dokuczała jej tak silna newralgia połączona z bólem zęba, że nie zmrużyła oka. Tym razem także największą ciekawość przechodniów wzbudzały łyse głowy dziewcząt. „Dlaczego mają tak krótko obcięte włosy jak chłopcy?”, zastanawiali się wszyscy1352. Pod koniec września ich włosy zrobiły się już wyraźnie dłuższe, ale krótkie fryzurki wcale im nie przeszkadzały – jak zdradziła Katii w liście Anastazja – „przyjemnie mieć krótkie włosy”1353. 14 września Romanowowie poszli do cerkwi po raz drugi, tym razem o ósmej rano, żeby uniknąć tłumu gapiów: „Zrozumiesz, jak wielka była nasza radość – napisała Tatiana do ciotki Kseni – gdy przypomnisz sobie naszą kaplicę polową w Carskim Siole i to, jaka była niedogodna”1354. Jednak zimny jesienny deszcz padający poprzedniego dnia odmienił tobolskie ulice, które tonęły w błocie. „Gdyby nie położyli na drodze desek, nie można byłoby się nigdzie dostać”, wspominała Demidowa1355. Mikołaj przebywał teraz jak
najwięcej na dworze, piłując drewno. Pankratow nie mógł się nadziwić, ile były car ma energii. Od czasu do czasu Mikołaj prosił o pomoc Aleksego, Tatiszczewa, Dołgorukiego, a nawet wyraźnie tym zakłopotanego (i nieodpowiednio ubranego – w filcowym kapeluszu i koszuli frakowej) Pierre’a Gilliarda, lecz wszyscy męczyli się szybciej niż on. Gdy Pankratow wspomniał miejscowym władzom, że ekscar pasjami piłuje drewno, te w odpowiedzi przysłały dla niego całe sągi brzozowych kłód do porąbania1356. Cała rodzina doceniała to, jakim szczęściem była przedłużająca się dobra pogoda. „Jest tak ładnie, że wysiadujemy w ogrodzie albo na podwórku przed domem” – donosiła Tatiana ciotce Kseni – niezwykle miło, że mamy balkon, słońce ogrzewa go od rana do wieczora. Dobrze się tam siedzi i ogląda chodzących ulicą ludzi. To nasza jedyna rozrywka... Zdarza się nam pograć w kręgle przed domem, żeby nie wyjść z wprawy grywamy też w coś w rodzaju tenisa, oczywiście bez siatki. Poza tym spacerujemy tam i z powrotem, żeby nie zapomnieć, jak się chodzi – w sumie 120 kroków, czyli znacznie krótszy dystans niż na pokładzie [jachtu Sztandart]1357. Tatiana wyliczyła, że warzywnik można obejść równo w trzy minuty, ale przynajmniej mieli żywy inwentarz, którego trzeba było doglądać – pięć świń ulokowanych w dawnej stajni i przeznaczonych z pewnością na zimowy wikt1358. Na początku października przyjechała długo oczekiwana dostawa dywanów, zasłon i rolet okiennych z Carskiego Sioła, w sam raz na zbliżającą się zimę, ale wino przywiezione z carskich piwnic zostało skonfiskowane i wylane do Irtysza1359. Znacznie większą radość swoim przybyciem sprawił Romanowom Sydney Gibbes, który 5 października przypłynął z Tiumeni – jednym z ostatnich rejsów, zanim lód uczynił rzekę nieżeglowną – wraz z nową nauczycielką dla dzieci Kławdią Bitner. Gibbes przywiózł kartki i prezenty od Anny Wyrubowej, zwolnionej już wtedy z więzienia, między innymi ulubione perfumy, o których Maria mawiała, że przypominają im wszystkim o niej. Napisała do Anny, że bardzo za nią tęsknią: „To strasznie smutne, że się nie widujemy. Spraw, Boże, byśmy się jeszcze spotkali – co to będzie za radość”1360. Już niedługo Sydney Gibbes musiał jak dawniej radzić sobie z wybrykami i nieuwagą Anastazji w klasie. Pewnego dnia nie wytrzymał i kazał jej się „zamknąć” (shut up). Gdy następnym razem oddawała zadanie domowe, dopisała na okładce zeszytu: „A. Romanowa (Shut up!)”1361. Kławdia Bitner też miała z nią siedem światów – Anastazja była leniwa, często zachowywała się niekulturalnie1362. Kławdia uczyła wcześniej w gimnazjum Maryjskim dla dziewcząt w Carskim Siole i po wybuchu wojny zgłosiła się do ochotniczej służby pielęgniarskiej w jednym ze szpitali, gdzie opiekowała się rannym na froncie Kobylińskim. Zakochali się w sobie i kiedy trafił razem z rodziną do Tobolska, Kobyliński namówił Romanowów, aby zatrudnili Kławdię w charakterze nauczycielki języka rosyjskiego, literatury i arytmetyki dla trojga swoich młodszych dzieci. Bitner zgadzała się
z Pankratowem, że dzieci cara – zwłaszcza Aleksy – mają poważne braki w edukacji; prawdopodobnie nie zdawali sobie sprawy, jak trudno było utrzymać ciągłość nauki w chorobie. Pankratow był zaszokowany tym, jak mało dzieci (ich ojciec niestety także) wiedziały o Syberii, jej geografii i zamieszkujących ją ludach1363. Gdy przyszła zima, jedna z wielkich księżnych dziwiła się na widok przechodniów w „dziwnych biało-szarych kostiumach wykończonych futerkiem”. Pankratow uzmysłowił sobie, że chodziło jej o tradycyjne stroje ze skóry renifera noszone przez zamieszkujących tamten region Jakutów, Chantów i Samojedów. Czyżby siostry nigdy w podręcznikach do geografii nie zetknęły się z wizerunkami tych rdzennych mieszkańców ogromnego imperium ich ojca? Właśnie o takich obcych ludziach ze „świata na zewnątrz” dziewczęta pragnęły wiedzieć jak najwięcej, lecz nigdy nie dano im takiej szansy. Pankratowowi wydawały się chwilami szalenie naiwne: gdy zagadywał je o najbardziej prozaiczne sprawy, one „jakby nigdy niczego nie widziały, o niczym nie czytały ani nie słyszały”. Ten mocno tendencyjny pogląd pokazywał dobitnie, że Pankratow nie miał pojęcia, jak wszechstronnie kształcone były dziewczęta, dopóki nie przerwała tego rewolucja1364. Lekcje, przy wszystkich ograniczeniach, jakim podlegały w tych skrajnie trudnych warunkach, pełniły w ocenie Gibbesa dodatkową funkcję, pomagając dzieciom przetrwać monotonny dzień. Bo rzeczywiście, w jego odczuciu spośród wielkich księżnych „apatyczna” wydawała się jedynie Olga, która nie miała formalnych lekcji, choć kontynuowała naukę samodzielnie, pisała poezje i szlifowała francuski, czytając Aleksandrze opowiadania. Niemniej wydawało się boleśnie oczywiste, że najbardziej uciążliwy był dla rodziny – zwłaszcza dla Mikołaja – brak możliwości zażywania ruchu, „podwórko bowiem stanowiło nędzną namiastkę parku Aleksandrowskiego”1365. Któregoś razu Maria nadmieniła w rozmowie z Gibbesem, że tak w ogóle są całkiem zadowoleni i że „mogłaby zostać w Tobolsku na zawsze, gdyby tylko wolno im było od czasu do czasu wychodzić”1366. Jednak Pankratow odrzucał wielokrotnie ponawiane prośby Mikołaja o zgodę na wyjście do miasta. „Czy oni naprawdę się boją, że mógłbym uciec? – utyskiwał były car. – To oczywiste, że nigdy nie opuszczę swojej rodziny”1367. Wydawał się nie pojmować, jak wielkich problemów nastręczyłoby to ochronie. Lokalne władze Tobolska jeszcze jakoś się trzymały, ale niedaleko, w Tomsku, rada robotnicza już się domagała osadzenia Romanowów w więzieniu. „Dzień w dzień robimy to samo”, napisała Anastazja do Katii 8 października i była to mantra powtarzana przez całą rodzinę. Dziewczętom umilały dzień tylko wizyty sprzątaczki, która przyprowadzała z sobą synka Tolę. Uwielbiały się z nim bawić, gdyż przypominał im chłopczyka o imieniu Lenka, którego wzięły pod swoje skrzydła w Stawce. „Spytaj brata, on go poznał”; pisała Anastazja do Katii. Wzmianka o Lence przywołała wspomnienia szczęśliwszych chwil spędzanych z eskortą cara w Mohylewie: „Co porabiacie? Tak strasznie bym chciała was wszystkich zobaczyć! (...) Kiedy wyglądam przez okno na ulicę i wszystko jest przysypane śniegiem, robi mi się smutno, ponieważ jest
już zima, a ja uwielbiam, kiedy jest lato i ciepło”1368. „Dotąd nie mieliśmy powodów narzekać na pogodę, bo było ciepło – napisała Olga do Kseni tego samego dnia – ale teraz jesteśmy przemarznięci”. Zazdrościła jej, że mieszka z matką i siostrą na Krymie. „Tam, gdzie jesteście, jest na pewno cudownie. Morze takie niebieskozielonkawe... Wszyscy mamy się dobrze, lecz nasze życie płynie bardzo jednostajnie, więc nie ma nic ciekawego, o czym mogłabym napisać”1369. W drugiej połowie października przez dziesięć dni Romanowowie mieli odmianę – nie tak znowu miłą – kiedy dawny dentysta rodziny carskiej Siergiej Kostricki przyjechał aż z Krymu skontrolować ich stan uzębienia i wykonać pilne zabiegi stomatologiczne u Mikołaja i Aleksandry, wiecznie nękanych przez problemy z zębami. Kostricki przywiózł listy i prezenty od Marii Fiodorowny, Kseni oraz Olgi i został zakwaterowany u Pankratowa. Siłą rzeczy dyskutował z nim o rodzinie cara i zgodził się, że nawet tutaj, w Tobolsku, Romanowowie nadal „dusili się w gorsecie formalizmu”, jaki panował niegdyś na dworze. Odczuwali przez to wzmożony „duchowy głód” i „pragnienie spotykania się z ludźmi pochodzącymi z innego środowiska”. Skostniała tradycja „przygniatała ich jak ciężar ponad siły i czyniła niewolnikami etykiety”1370. Pankratow może myślał, że należało poświęcić więcej czasu na wszechstronną edukację dziewcząt, zamiast na subtelności w rodzaju „jak stać, jak siedzieć, co powiedzieć i tym podobne”, ale nie krył podziwu, widząc, jak ochoczo siostry rąbały drwa i odgarniały śnieg – „takie proste życie sprawiało im dużą przyjemność”1371. Gdy większość drewna została pocięta, pomagały ojcu układać je w składziku, a także odśnieżać podwórko, schody i dachy budynków gospodarczych. Któregoś dnia Pankratow zorientował się, że Maria usiłuje to robić złamaną łopatą. Zapytał, dlaczego nie poprosiła o nową, dodając, że nie przyszło mu do głowy, że mogłaby chcieć robić takie rzeczy. „Ależ ja kocham taką pracę”, zaprotestowała1372. Dopóki pogoda była ładna i mogły pracować na dworze, na świeżym powietrzu, dziewczęta były zadowolone. „Jasne słońce (...) od razu poprawia mi nastrój”, pisała Olga do PWP, a pogoda była „fenomenalna” jeszcze długo po nastaniu listopada. „Nie myśl więc, że zawsze jest źle. Skądże. Wiesz, że niełatwo popadamy w przygnębienie”1373. Przygnębienie musiało jednak dopaść Romanowów pod koniec miesiąca, kiedy dowiedzieli się o rewolucji październikowej w Piotrogrodzie. „Druga rewolucja – napisała Aleksandra w dzienniku 28 października, gdy nowina dotarła wreszcie do Tobolska. – Rząd Tymczasowy obalony. Bolszewicy, z Leninem i Trockim na czele, zajęli Smolny. Pałac Zimowy mocno ucierpiał”1374. A raptem dzień wcześniej Mikołaj pisał w pogodnym liście do matki: „Rąbię drewno, przeważnie z Tatiszczewem (...). Żywimy się doskonale i obficie, zupełnie inaczej niż w Carskim Siole, toteż wszyscyśmy się dobrze zadomowili w Tobolsku i przybyło nam po 4-5 kilo wagi”1375. Piotrogród i dotychczasowe życie stały się dla Mikołaja tak zamierzchłą przeszłością, że bolszewicki przewrót nie zrobił na nim większego wrażenia i nie doczekał się nawet wzmianki w jego dzienniku. Pogoda była wyśmienita, dużo spacerował, rąbał drwa i tak przedstawiało się całe jego
obecne życie1376. Jeszcze przez długi czas nie skomentował rewolucji październikowej ani słowem. „Mikołaj II cierpiał w milczeniu i nigdy ze mną o tym nie rozmawiał”, wspominał Pankratow. Koniec końców, wyraził oburzenie splądrowaniem Pałacu Zimowego. Minęła połowa listopada, kiedy otrzymał nareszcie gazety z relacjami i uznał tę drugą rewolucję za „znacznie gorszą i bardziej haniebną od wydarzeń z czasów Wielkiej Smuty”. Burzliwe lata bezkrólewia w szesnastym wieku nabrały dla niego głębszego znaczenia teraz niż jeszcze w niedawnej przeszłości1377.
ROZDZIAŁ DWUDZIESTY
❧ DZIĘKI BOGU NADAL JESTEŚMY W ROSJI I RAZEM Dzień urodzin Olgi, 3 listopada, zaczął się od obfitych opadów śniegu. Najstarsza z sióstr dostała w prezencie trzy skromne doniczki cyklamenów i kilka intensywnie pachnących pelargonii. „Nasza kochana Olga kończy dzisiaj dwadzieścia dwa lata – napisał Mikołaj w dzienniku. – Żal mi jej, bo biedactwo musi świętować swoje urodziny w takich okolicznościach”1378. Dla pogrążonej w smutku i rozmyślaniach Aleksandry urodziny Olgi w tym trudnym i przykrym roku 1917 były dniem magicznym – raczej dniem wspomnień niż świętowania. Dokładnie trzydzieści dziewięć lat wcześniej jej maleńka siostrzyczka May umarła na dyfteryt, a przed czternastu laty córka Erniego Elisabeth zmarła nagle w czasie wspólnego pobytu w Skierniewicach. Przy wzmiance o tym w dzienniku Aleksandra narysowała swastykę o ramionach załamanych lewostronnie, ulubiony symbol, który przypominał jej o cyklicznym odradzaniu się życia. Dla samej Olgi – dwudziestodwuletniej, niezamężnej i uwięzionej na skutej lodem Syberii – musiały to być szczególnie ponure urodziny. Wciąż strasznie wychudzona po chorobie, stawała się coraz bardziej wycofana i nerwowa – nawet Gibbesowi wydawała się chwilami trochę zbyt rozdrażniona. Mimo to jej listy do przyjaciół i rodziny nadal emanowały miłością i serdecznością. 9 listopada napisała tkliwie do ciotki Kseni, że wszyscy są zdrowi i pełni optymizmu. Odratowała na wpół uschnięte drzewko cytrynowe w donicy z oranżerii i przywróciła je do życia dzięki starannemu podlewaniu. Było jej przykro, że nie ma nic ciekawego do powiedzenia i że Ksenia nie może przyjechać do nich w odwiedziny: „Bo tak ładnie się tu urządziliśmy i ogólnie czujemy się jak u siebie”1379. „Żyjemy tu niczym na statku pośrodku morza, wszystkie dni są do siebie podobne”, pisał Mikołaj do Kseni w tym samym tonie spokojnej rezygnacji1380. Brak wiadomości ze świata dawał mu się jednak we znaki: „Ostatnio nie dochodzą z Piotrogrodu w ogóle żadne gazety ani nawet telegramy. W tych trudnych czasach to bardzo dokuczliwe”1381. Z gazet, które docierały, niewiele można było się dowiedzieć, a dostępu do „Timesa” im odmówiono. „Byliśmy zdani na jedyną gazetę lokalną, nieprzychylną dla rodziny carskiej, drukowaną na papierze do pakowania – wspominał Pierre Gilliard – która podawała przestarzałe telegramy, najzupełniej poprzekręcane”1382. Mikołaj był wdzięczny za każdy strzęp informacji; Gibbes zauważył, że „czytał gazetę od deski do deski, a kiedy skończył, wracał
do początku i zaczynał jeszcze raz”1383. Podczytywał też swój dziennik z dawnych lat – powiedział, że „miłe to zajęcie”, gdyż pozwalało mu oderwać myśli od codziennej rutyny1384. „W naszym życiu na razie nie wydarzyło się nic bardzo ważnego”, informowała Anastazja Katię 14 listopada. Oprócz bujania się na huśtawce na dworze i lądowania w śnieżnej zaspie albo wożenia Aleksego po podwórku na sankach pozostawało im niekończące się układanie drew na opał. „Dzięki temu mamy czym się zająć. Tak wygląda nasze życie tutaj – niezbyt podniecająco, co?” Anastazja nieustannie przepraszała Katię: „Strasznie mi przykro, że list wyszedł mi taki głupi i nudny, ale nie dzieje się nic, co by było godne uwagi”1385. W kolejnym liście jej frustracja i rozdrażnienie urosły jeszcze bardziej: „Przymierzam się do tego listu do ciebie już trzeci raz, ponieważ wychodzi albo chaotyczny, albo bardzo głupi! (...). Oczywiście od dawna nie grałyśmy w tenisa. Bujamy się na huśtawce, spacerujemy, piłujemy drzewo. W domu czytamy i się uczymy”1386. „Dzieciom zaczyna się przykrzyć bez spacerów”, napisała Anna Demidowa do przyjaciółki pod koniec miesiąca. Mało tego: świtę dopadła straszliwa nuda. Mróz, odwilż, słońce – zmrok. Dni przelatują szybko. Wieczorami czytanie na głos, szydełkowanie albo bezik. Szykujemy prezenty na Święta. Dwudziestego pierwszego, nie wiedzieć czemu, znowu nie pozwolili nam wyjść do kościoła, nie zgodzili się nawet na nabożeństwo w domu – wszystko jest zależne od ich kaprysu. A właśnie w tak trudnych czasach szczególnie tęsknimy za cerkwią (...). Trudno się pisze listy, gdy są czytane przez osoby postronne, ale i tak jestem wdzięczna, że je mogę pisać1387. Zawodność poczty frustrowała wszystkich. W korespondencji dziewcząt i Aleksandry znajdujemy liczne dowody na to, że wiele listów i paczek nie dotarło do nich do Tobolska i wiele przesyłek od nich nie trafiło do adresatów. „Ilekroć przychodziłem do domu – wspominał Pankratow – któraś z wielkich księżnych witała mnie pytaniem: czy są jakieś listy?”1388 W listach księżnych z kolei nieustannie przewijały się pytania o starych przyjaciół, byłych pacjentów, o to, gdzie są i co porabiają – choć nadzieje na uzyskanie odpowiedzi szybko się rozwiewały. „Wybacz, że tak cię o wszystko wypytuję – przepraszała Maria swoją przyjaciółkę Wierę Kapralową – ale bardzo chcę wiedzieć, co u ciebie i jak się wszyscy mają”1389. „Czy masz jakieś wieści o którymkolwiek z naszych? – pisała w tym samym duchu Olga. – Moje kartki do ciebie są jak zwykle nieciekawe i pełne pytań”1390. I jeszcze raz, tego samego dnia, do Walentiny Czebotariewej: „Czy dotarł do ciebie mój list z 12/10? Bardzo mi smutno, że od tak długiego czasu nie mam od ciebie żadnej wiadomości”1391. Spokojniejsza Tatiana wydawała się niemal zadowolona z narzuconej im izolacji: „w naszej zapadłej mieścinie wszystko jest takie ciche. Jak dobrze być tak daleko od kolei i wielkich miast, tu gdzie nie ma samochodów, są tylko konie”1392. Mimo to zwierzyła się Walentinie Czebotariewej: „Mamy uczucie, jakbyśmy żyli na jakiejś
bezludnej wyspie i dostawali wiadomości z innego świata (...). Gram dużo na pianinie. Czas leci szybko, dni mijają zupełnie niepostrzeżenie”1393. Z początkiem grudnia temperatura spadła dużo poniżej zera; 7 i 8 grudnia zanotowano minus dwadzieścia trzy stopnie. „Trzęsiemy się w pokojach – relacjonowała Aleksandra Wyrubowej – a od okien wieje straszliwie”1394. W domu było tak zimno, że nawet zahartowany Mikołaj siedział w swojej kozackiej czerkiesce. Dziewczęta siedziały blisko siebie, próbując ogrzać się nawzajem. „Psy biegają wkoło i proszą się na kolana”, pisała Tatiana do Zinaidy Tołstoj; ciepło miłego zwierzątka sprawiało im radość. „Nie starcza miejsca dla wszystkich – pisała Anastazja do Katii – dlatego jedna z nas musi pisać, siedząc na sofie, z kartką na kolanach. Z zimna grabieją nam palce i trudno utrzymać pióro”1395. Zaczynali upadać na duchu, kiedy Sydney Gibbes wpadł na pomysł, który miał im pomóc przetrwać te mroźne i ciemne zimowe dni: zaproponował dzieciom zabawę w teatr. Przywiózł z sobą wybór jednoaktowych dramatów. Próby rozpoczęli po popołudniowej rekreacji i stworzyli zaimprowizowaną scenę w sali balowej na piętrze. Wieczorem 6 grudnia Maria i Aleksy z Gilliardem odegrali dwudziestominutową jednoaktówkę Le fluide de John Maurycego Hennequina1396. 10 grudnia Romanowowie nareszcie mogli znowu pójść do cerkwi. Tatiana pisała do swojej przyjaciółki Zinaidy Tołstoj: Zawsze się cieszymy, kiedy pozwalają nam wyjść do kościoła, choć tutejszej cerkwi nie da się porównać z naszą katedrą1397, ale zawsze to lepsze niż siedzenie w domu (...). Często wspominam Carskie Sioło i wspaniałe koncerty, które urządzaliśmy w szpitalu, pamiętasz, jakie to było pocieszne, kiedy nasi pacjenci zatańczyli lezginkę? Nie zapomniałam też naszych spacerów po Pawłowsku, twojego powoziku ani porannych przejażdżek przed waszym pałacem. To wszystko wydaje się teraz takie odległe, nie uważasz? Nic, muszę na tym poprzestać1398. Choć z zimna wszyscy nabawili się odmrożeń, przed Bożym Narodzeniem dziewczęta nareszcie miały coś do roboty: pomagały matce szykować prezenty dla świty, a także – co ciekawe – dla pilnujących ich żołnierzy. Aleksandra dziergała wełniane kamizelki, malowała kartki pocztowe i zakładki do książek. Wszystkie wykorzystywały każdy skrawek materiału i włóczki, żeby w Wigilię każdy znalazł coś pod choinką. „Wszystkie świetnie posługiwały się igłą – wspominała Iza Buxhoeveden – i potrafiły wyczarować istne cuda z szorstkiego, ręcznie tkanego wiejskiego lnu, na którym rysowały własne desenie1399. „Dziergam na drutach skarpetki dla małego”, donosiła Aleksandra Annie 15 grudnia. Prosił, żebym zrobiła mu nowe, bo stare są już całe w dziurach. Ja mam ciepłe i grube pończochy podobne do tych, które dawałam rannym – pamiętasz? Teraz wszystko sama robię. Spodnie tatusia są już podarte i pocerowane, a bielizna dziewczynek w strzępach. Straszne to, prawda? Prawie całkiem już osiwiałam. Anastazja, ku swej
rozpaczy, bardzo obecnie utyła i wygląda tak jak kiedyś Maria – okrągła, szeroka w talii, o krótkich nogach. Mam nadzieję, że jeszcze urośnie. Olga i Tatiana są szczupłe, a włosy odrastają im tak wspaniale, że mogą już chodzić bez szalików1400. Ponieważ w Tobolsku było dużo łatwiej o żywność niż w Piotrogrodzie, Aleksandra przesłała Annie w prezencie cenną mąkę, cukier, makaron i kiełbasę, a także własnoręcznie zrobiony na drutach szalik i pończochy. Anna zrewanżowała się paczką z perfumami i niebieskim żakietem z jedwabiu dla Aleksandry oraz pastylkami dla dzieci1401. Aleksandra żałowała, że nie ma starych dzienników ani listów, które mogłaby teraz czytać, tak jak robił to Mikołaj. „Nie został mi ani skrawek listu od ciebie”, napisała do Anny. Spaliła „wszystko”: Cała przeszłość odeszła jak sen. Zostały tylko łzy i słodkie wspomnienia. Wszystkie ziemskie sprawy ulatują, jedna za drugą, domy i posiadane rzeczy obracają się w ruinę, zacierają się ślady przyjaciół. Żyjemy z dnia na dzień. Lecz Bóg przenika wszystko, a natura nigdy się nie zmienia. Widzę wokół cerkwie (tak mi do nich tęskno) i wzgórza, przecudowny świat1402. Zrobiło jej się lżej na sercu, kiedy 19 grudnia Iza Buxhoeveden dotarła wreszcie do Tobolska ze swoją szkocką towarzyszką podróży panną Mather. Niestety, wartownicy z 2. Pułku nie wpuścili jej do domu gubernatora, musiała się więc zatrzymać w domu Korniłowa i zadowolić oglądaniem rodziny z daleka1403. Kiedy dziewczęta ją tam dostrzegły, „zaczęły zawzięcie gestykulować (...), już za moment wszystkie cztery wielkie księżne stały w oknie, machając, a najmłodsza podskakiwała w radosnym podnieceniu”1404. Były ogromnie zawiedzione, że nie dopuszczono do nich Izy, nawet w Boże Narodzenie, a trzy tygodnie później kazano jej znaleźć sobie kwaterę w mieście. „Idą święta – pisała Trina Schneider do swojego kolegi PWP w Piotrogrodzie – ale w tym roku będą wyjątkowo smutne, z dala od bliskich i przyjaciół”. Olga również, odpowiadając na uwagę ciotki Kseni o niedawnych nieszczęściach, usilnie próbowała nie poddawać się melancholii: Mówi się, że nic dobrego ani radosnego nie ostaje się długo, czy też nie może trwać. Ja myślę jednak, że nawet straszne rzeczy muszą się kiedyś skończyć. Czy nie tak? U nas jest tak spokojnie, jak to tylko możliwe, dzięki Bogu. Jesteśmy zdrowi, humor nam dopisuje i nie tracimy ducha. Przyśniła mi się dziś babcia. Przed chwilą założyłam pomarańczowy szal i nie wiedzieć czemu, przypomniał mi się twój salon w Piotrogrodzie. Skaczę z tematu na temat, bo nie mogę zebrać myśli i dlatego ten list jest taki niespójny, za co przepraszam. Cóż więcej mogłabym napisać?1405 Po przygotowaniu licznych prezentów świątecznych dziewczęta wzięły się do ubierania
choinki. „Mamy choinkę – stoi w rogu i przecudnie pachnie, zupełnie inaczej niż te w Carskim”, pisała Olga do Rity Chitrowo. To specjalny gatunek o nazwie „jodła balsamiczna”. Ma bardzo intensywny zapach, przypominający pomarańcze i mandarynki, po pniu cały czas spływa żywica. Nie mamy praktycznie żadnych ozdób, tylko trochę anielskich włosów i woskowych świeczek, oczywiście cerkiewnych, bo innych tutaj nie mają1406. Jodełka „pachniała bosko”, pisała Tatiana do PWP. „Nigdy w życiu nie spotkałam drzewka o tak silnym zapachu”1407. Jego obecność nieuchronnie przywoływała myśli o nieobecnych przyjaciołach. „W te święta będziemy szczególnie wspominać dawne czasy – napisała Anastazja do Katii. – Jaką fantastyczną mieliśmy zabawę (...). Chciałabym tyle ci napisać i powiedzieć, ale to takie przykre, że wszystko jest czytane!”1408 W Wigilię w południe wszyscy zebrali się na nabożeństwo w hallu na górze, a po obiedzie ustawili drzewko i rozłożyli pod nim prezenty. Rodzina przygotowała również małą choinkę dla dwudziestu żołnierzy straży i o wpół do piątej zaniosła im prezenty, a także specjalne świąteczne przysmaki. Aleksandra wręczyła każdemu po egzemplarzu Ewangelii i ręcznie malowanej zakładce. Nie zapomniała też o Izie i wysłała do domu Korniłowa „maleńką choinkę, obrusy i poduszki haftowane przez nią i jej córki, a imperator dołożył wazonik ze swoim monogramem”1409. Po wieczerzy wigilijnej – pisała Olga do Rity – rozdaliśmy wszystkim prezenty, głównie różne rzeczy zrobione przez nas na drutach albo uszyte. Gdy je sortowałyśmy, by zdecydować, która ma trafić do kogo, przypomniały nam się nasze kiermasze dobroczynne w Jałcie. Pamiętasz, jak dużo było zawsze z nimi roboty? Wczoraj wieczorem około 22 mieliśmy liturgię i zapaliliśmy lampki na choince. Było cudownie i przytulnie. Chór był liczny i śpiewał całkiem nieźle, tylko w trochę zbyt koncertowym stylu, co niezbyt przypadło mi do gustu1410. Otoczona ludźmi, którzy dochowali jej wierności przez te ostatnie trudne dziewięć miesięcy, rodzina Romanowów śpiewała z wielkim przejęciem – i nadzieją. Pierre Gilliard odczuwał w te święta wyjątkowo rodzinną atmosferę, jak gdyby wszyscy byli „jedną wielką rodziną duchową”1411. W Boże Narodzenie rodzina przeszła w śnieżnej scenerii do cerkwi na wczesnoranne nabożeństwo przed ikoną Matki Boskiej przywiezioną specjalnie z monasteru w Abałaku oddalonym o niecałe trzydzieści kilometrów od Tobolska. W czasie nabożeństwa, odmawiając mnogoletije – modlitwę o długie życie dla cara i jego rodziny – ojciec Aleksiej Wasiljew wymienił imiona Romanowów, poprzedzając je tytułami carskimi. Bojowo nastawieni żołnierze ze straży, którzy to słyszeli, donieśli o tym Pankratowowi, a ten wydał całkowity zakaz uczęszczania na dalsze nabożeństwa do cerkwi1412. Był to
zniechęcający finał świąt i całego roku. Po wypiciu herbaty wczesnym wieczorem 31 grudnia „rozeszliśmy się przed nadejściem nowego roku”, zanotował Mikołaj w dzienniku. W ostatnich chwilach starego roku był myślami gdzie indziej: „Boże, zbaw Rosję”1413. Aleksandra przedstawiła to bardziej konkretnie: „Bogu niech będą dzięki, że wszyscy siedmioro jesteśmy żywi, zdrowi i razem – napisała w swoim dzienniku tej samej nocy – i przez cały rok miał w opiece nas, a także tych, którzy są nam drodzy”. Podobną myśl wyraziła w liście do Izy z jeszcze większym uczuciem: „Dzięki Bogu nadal jesteśmy w Rosji i razem”1414.
❧ Syberyjska zima uderzyła z całą furią w Tobolsk w styczniu 1918 roku. Wcześniej przeważały znośne, jednocyfrowe, minusowe temperatury, a rodzina Romanowów zaczęła się zastanawiać, czy sroga zima, przed którą ich ostrzegano, przypadkiem nie była mitem. Lecz w kolejnych dniach stycznia Aleksandra notowała spadek temperatury. 17 stycznia było minus piętnaście stopni, a pięć dni później aż minus dwadzieścia dziewięć i na dokładkę wiał zjadliwie mroźny wiatr. W okowach zimy Tobolsk stał się „miastem umarłych”, „żywym grobowcem”, „letargicznym, pozbawionym życia miejscem, którego posępność zapada w duszę”1415. Wszystkie dzieci znów zachorowały – tym razem na różyczkę przywleczoną przez towarzysza zabaw Aleksego Kolę Derewienkę, ale na szczęście już po kilku dniach objawy minęły1416. Siarczysty mróz utrzymywał się przez cały luty, a słupek rtęci podniósł się powyżej zera dopiero około połowy marca. Nawet przy piecach kaflowych, do których dokładano bierwion, było „przeraźliwie zimno”1417. „Drwa były namoknięte, więc zamiast dawać ciepło, tylko dymiły”, pisała Anastazja do Katii1418. Szyby w oknach były pokryte grubą warstwą lodu, a wiatr uderzał we framugi i wnikał w każdą szparę. „Pokój wielkich księżniczek jest prawdziwą lodownią”, zanotował Gilliard w swoim dzienniku. Palce miały tak zgrabiałe, że trudno im było pisać czy szyć1419. Ich pokój, jako narożny, był najbardziej wystawiony na zimowy wiatr i w pewnym momencie temperatura w nim spadła do minus czterdziestu czterech stopni. Dziewczęta opatulały się w swoje najgrubsze, długie swetry, a nawet nosiły po domu filcowe buty, ale i tak świst wiatru w kominie mroził je do kości1420. Z desperacji zaczęły przesiadywać na korytarzach albo przytulone do siebie w kuchni, niestety pełnej karaluchów1421. Długie, szare, zimowe dni mijały wszystkim, „zagubionym w ogromnej i dalekiej Syberii”, w atmosferze cichej akceptacji i „rodzinnego spokoju”, jak wspominali zarówno Gilliard, jak i Gibbes1422. Dzieci były cierpliwe i nie skarżyły się na swój los, zawsze życzliwe i skore do pomocy, chociaż Gibbes nie miał wątpliwości, że dwie starsze siostry „były świadome narastającej powagi sytuacji”. Jeszcze przed opuszczeniem Carskiego Sioła Olga zwierzyła się Izie Buxhoeveden, że „starają się robić dobrą minę do złej gry
przez wzgląd na rodziców”1423. Wszyscy, którzy towarzyszyli rodzinie na wygnaniu, zauważali ich cichy hart ducha w obliczu strasznej, rozpaczliwej wręcz niepewności. „Mój respekt dla wielkich księżnych tylko wzrastał z każdym kolejnym dniem naszego wygnania”, wspominał Gleb Botkin. Odwaga i bezinteresowność, jakie wykazywały, były doprawdy niezwykłe. Mój ojciec nie mógł się nadziwić popisom wesołości – nader często udawanej – którymi usiłowały pomóc rodzicom i ich pocieszyć. „Za każdym razem, gdy imperator wchodzi do jadalni ze smutną miną – powiedział mi ojciec – wielkie księżne szturchają się łokciami i szepczą do siebie: »Papa jest dziś smutny, trzeba go rozweselić«. Tak też robią. Zaczynają się śmiać, opowiadać dykteryjki i już po kilku minutach twarz Jego Wysokości rozjaśnia się uśmiechem”1424. Ujmująca serdeczność dziewcząt znajdowała też wyraz w przyjacielskich stosunkach z pilnującymi ich żołnierzami, zwłaszcza tymi z 1. i 4. Pułku. „Wielkie księżniczki z wrodzoną prostotą, stanowiącą ich największy urok, lubiły z nimi rozmawiać”, zaobserwował Gilliard. Nietrudno było zrozumieć dlaczego: odczuwały „w nich to samo przywiązanie do przeszłości – wypytywały o ich rodziny, rodzinne wsie i walki, w których brali udział w Wielkiej Wojnie”1425. Mikołaj i Aleksy tymczasem tak się zżyli z żołnierzami z 4. Pułku, że wieczorami często zachodzili do wartowni, żeby porozmawiać z nimi i pograć w warcaby. Kławdia Bitner, najnowsza osoba w świcie, szybko wyrobiła sobie zdanie o pięciorgu carskich dzieci w ostatnich miesiącach ich życia. Nie miała wątpliwości, że energiczna i obrotna Tatiana była wyjątkową podporą: „gdyby rodzina straciła Aleksandrę Fiodorownę, jej rolę przejęłaby Tatiana Mikołajewna”. Usposobienie odziedziczyła po matce. Miała wiele jej cech: siłę charakteru, umiłowanie porządku, świadomość własnych powinności. W domu gubernatora zajęła się organizowaniem różnych spraw. Czuwała nad Aleksym Mikołajewiczem. Zawsze towarzyszyła imperatorowi na spacerach po podwórku. Była powierniczką i najbliższą przyjaciółką imperatorowej. (...) Uwielbiała prowadzić dom, haftować i prasować1426. Jedną cechę osobowości dzieliła jednak z ojcem – mianowicie posuniętą do granic milkliwość. Jej nawyk tłumienia i skrywania uczuć w ostatnich miesiącach uwięzienia jeszcze się pogłębił. Tworzyła wokół siebie szczelny pancerz, którego nikt nie był w stanie przeniknąć. „Nie sposób było odgadnąć jej myśli – wspominał Sydney Gibbes – i to mimo że miała bardziej zdecydowane poglądy niż jej siostry”1427. Łagodna Olga, dziewczyna o gołębim sercu, pod wieloma względami przeciwieństwo Tatiany, w odczuciu Kławdii łatwiej dawała się kochać, gdyż odziedziczyła po ojcu serdeczność i nieodparty urok osobisty. W odróżnieniu od Tatiany nie cierpiała dyscypliny
i obowiązków domowych. Ze swoją miłością do literatury i ukochaniem samotności w ocenie Kławdii „rozumiała sytuację znacznie lepiej niż reszta jej bliskich i miała świadomość, jak wielkie grozi im niebezpieczeństwo”. Miała w sobie jakiś smutek, który podpowiadał Kławdii – bardzo podobnie jak kiedyś Walentinie Czebotariewej – że Olga skrywa cierpienie albo rozczarowanie. „Nieraz gdy się uśmiechała, można było wyczuć, że robi to na pokaz, a w głębi duszy wcale nie jest zadowolona, lecz smutna”1428. Wrodzona wrażliwość powodowała, że Olga przeczuwała nadciągającą tragedię – wrażenie to potęgowała jej miłość do poezji i coraz większe skupienie się na lekturach o charakterze religijnym. Coraz bardziej zamykała się w sobie, wsłuchując się w bicie dzwonów licznych tobolskich cerkwi i opisując w listach do przyjaciół piękno czystego nocnego nieba oraz zachwycający blask gwiazd i księżyca1429. Tamtej zimy Olga napisała do przyjaciela rodziny Siergieja Biechtiejewa, brata Zinaidy Tołstoj, który podobnie jak siostra był dobrze zapowiadającym się poetą i opublikował swój pierwszy tomik w 1916 roku. Biechtiejew przesłał kilka swoich wierszy uwięzionym Romanowom, a Mikołaj poprosił Olgę, żeby napisała do niego z podziękowaniem. Zachowany urywek tego listu lepiej niż jakiekolwiek inne dokumenty, które przetrwały do naszych czasów, oddaje nastrój zarówno Olgi, jak i jej ojca w tych ostatnich miesiącach: Tatuś prosi, bym przekazała tym wszystkim, którzy pozostali mu wierni i którzy mają wpływ na inne osoby w swoim otoczeniu, aby nie próbowali go pomścić, przebaczył bowiem każdemu i modli się za wszystkich; aby nie szukali zemsty na własną rękę i aby pamiętali, że zło już teraz obecne w świecie jedynie urośnie przez to w siłę i że złem zła nie zwyciężysz – tylko miłością14301431. Dla Biechtiejewa ten list stał się inspiracją do napisania wiersza, który wyraża te same uczucia i zaczyna się od słów: „Ojciec prosi, byśmy powiedzieli wszystkim: nie ma co płakać ni burzyć się,/ Dni cierpienia zesłano nam wszystkim/ Za nasz wielki wspólny grzech”1432. Urocza, uczynna Maria najbardziej ze wszystkich sióstr trzymała się na uboczu, a jej delikatność i stoicyzm najmniej prosiły się o komentarze czy krytykę. Uwielbiali ją wszyscy, także wartownicy, a nawet komisarz Pankratow. Dla Kławdii Bitner Maria była uosobieniem zdrowej młodej Rosjanki: „życzliwej, wesołej, zrównoważonej i przyjacielskiej”1433. Natomiast Anastazja wydała się Kławdii „nieokrzesana” i nigdy jej nie oczarowała. Jej szelmostwa i nawyk stawania okoniem wobec autorytetów niebawem zaczęły działać jej na nerwy: „Do niczego nie podchodziła poważnie”. Jeszcze gorsze, zdaniem Kławdii, było to, że Anastazja „zawsze wykorzystywała Marię”1434. „Obydwie miały zaległości – wspominała, potwierdzając opinię Pankratowa – nie potrafiły pisać wypracowań i nie nauczono ich logicznego wyrażania myśli”. Anastazja była „wciąż okropnym dzieciuchem i nie można jej było traktować inaczej jak dziecko”. Sydney Gibbes myślał podobnie – w jego odczuciu najmłodsza córka Romanowów zatrzymała się w
rozwoju psychospołecznym i była „jedynym członkiem familii pozbawionym wdzięku”1435. Inni oczywiście postrzegali żywiołową osobowość Anastazji zgoła inaczej – Nastka była rodzinną czirliderką, która dzięki energii i talentowi parodystycznemu dbała o nastroje wszystkich w rodzinie1436. Fakt, chwilami zachowywała się infantylnie, a doktor Botkin był zaszokowany jej „podejrzanymi anegdotkami” o tematyce seksualnej, niestosownej do jej wieku, i zastanawiał się, gdzie je podchwyciła1437. Anastazja uwielbiała też rysować „sprośne” obrazki i rzucać od czasu do czasu bulwersujące uwagi. Jednak ogólnie rzecz biorąc, w Tobolsku jej „wesołe i żywe usposobienie okazało się niezmiernie cenne dla reszty rodziny”, bo jeśli tylko chciała, „potrafiła rozproszyć wszystkie troski”1438. Teraz jednak nawet ją ściskał żal na myśl o ich dawnym szpitalu i tych, którzy umarli: „Przypuszczam, że obecnie nie ma kto odwiedzać grobów naszych rannych – pisała do Katii – bo wszyscy wyjechali z Carskiego Sioła”; mimo to trzymała na biurku pocztówkę z Gródka Fiodorowskiego, ponieważ mile wspominała czas spędzony w szpitalu. Z utęsknieniem czekała na wiadomości od Katii i jej brata Wiktora. „Nie otrzymałam listów nr 21, 23, 24, 26, 28, 29, choć wszystkie wysłałaś na ten adres”, skarżyła się żałośnie, proponując Katii, żeby adresowała je do Anny Demidowej, gdyż „listy do niej nie wzbudzają aż takiego zainteresowania”. „To straszne, jak długo cię nie widzieliśmy (...). Jeśli Bóg pozwoli, spotkamy się jeszcze i będziesz mogła usłyszeć o wielu sprawach, i smutnych, i zabawnych, i ogólnie jak nam się żyje”. Na razie dodała: „Nie będę oczywiście o tym pisać”1439. Być może za szaleństwami Anastazji krył się w istocie „heroiczny wysiłek” – jak postrzegał to Gleb Botkin – pomagania rodzinie, żeby „nie traciła dobrego humoru i nie upadała na duchu”, a jej czupurność była swoistą formą samoobrony1440. Najmłodsza siostra była niekwestionowaną gwiazdą serii krótkich spektakli – w języku angielskim i francuskim – wyreżyserowanych przez Gibbesa i Gilliarda w ostatnich trzech tygodniach stycznia i ostatnich dwóch tygodniach lutego. Największą furorę zrobiła Packing Up – „bardzo wulgarna, a jednocześnie bardzo zabawna farsa Harry’ego Grattana”, w której Anastazja odegrała główną rolę męską, pana Chugwatera, a Maria jego żonę1441. 4 lutego podczas brawurowej gry szlafrok, który miała na sobie Anastazja, podfrunął do góry, odsłaniając jej pulchne nóżki w tatowych kalesonach. Wszyscy „pokładali się ze śmiechu” – nawet Aleksandra, która rzadko śmiała się głośno. Wtedy, jak wspominał Gibbes, „imperatorowa po raz ostatni cieszyła się sposobnością do serdecznego, niepohamowanego śmiechu”. Komedyjka była tak „strasznie zabawna i naprawdę dobrze, śmiesznie odegrana”, jak pisała Aleksandra, że zażyczono sobie powtórki1442. Występy Anastazji przykuwały uwagę, ale to Aleksy podbił serce Kławdii w Tobolsku. „Pokochałam go bardziej od pozostałych” – przyznała później, choć carewicz wydał się jej przygaszony i okropnie znudzony. Chociaż miał ogromne zaległości w nauce i słabo czytał, Kławdia uznała, że to „dobry, miły chłopiec (...), inteligentny, spostrzegawczy, pojętny, bardzo łagodny, a jednocześnie wesoły, tryskający energią”. Podobnie jak Anastazja, był
„bardzo zdolny, ale trochę leniwy” z natury. Niemniej bardzo szybko się uczył, nie znosił kłamać i odziedziczył po ojcu zamiłowanie do prostoty. Kławdia podziwiała cierpliwość, z jaką znosił swoją chorobę. „Chciał wyzdrowieć i miał nadzieję, że to nastąpi”. Często pytał ją: „Myśli pani, że to minie?”1443. W Tobolsku, tak samo jak wcześniej, buntował się przeciwko narzucanym mu ograniczeniom i szalał z Kolą Derewienką, bawiąc się wystruganymi w domu drewnianymi mieczami i karabinami. Na początku stycznia chłopcy pomogli Mikołajowi i innym usypać na podwórku śniegową górkę. Gdy pagórek osiągnął pożądaną wysokość, Gilliard i Dołgoruki polewali go wodą przynoszoną w wiadrach, aż zrobił się idealnie gładki. „Dzieci śmigają do woli z lodowej górki i zaliczają nieprawdopodobnie zdumiewające upadki – opowiadała Aleksandra w liście przyjaciółce. – Aż dziw, że nie skręciły sobie karków. Są całe posiniaczone, ale znowuż to ich jedyna rozrywka – albo to, albo siedzenie przy oknie”1444. Jak można było się spodziewać, Aleksy był poobijany, lecz jak na ironię, to Gilliard okazał się pierwszą prawdziwą ofiarą śniegowej górki – skręcił nogę w kostce i przez kilka dni obolały leżał w łóżku1445. Niedługo potem Maria wywinęła orła i podbiła sobie oko. Większość świty starała się cieszyć rozrywkami zapewnianymi przez lodową górkę i wdrapywała się na nią, żeby zerkać ukradkiem przez ogrodzenie, ale obawy związane z pogarszającą się ogólną sytuacją w kraju dawały o sobie znać. „To, co robią naszemu biednemu krajowi, jest smutne i bolesne – napisała Tatiana do Rity Chitrowo. – Pozostaje mieć nadzieję, że Bóg go nie opuści i ukarze tych szaleńców”1446. Trina Schneider była w głębokiej depresji. Ilekroć dostawała jakieś wieści z zewnątrz, napawały ją one rozpaczą. „Nie czytam już gazet, nawet jeśli tu docierają – pisała do PWP – to jakiś koszmar. Co to za czasy – każdy robi, co mu się żywnie podoba (...). Nie masz pojęcia, co czuję. Żadnej nadziei – żadnej... Nie wierzę w lepszą przyszłość, ponieważ jej nie doczekam – jest niedosiężna”1447. Tymczasem ambicją Aleksandry, jak pisała do przyjaciółki, było już jedynie to, żeby: „móc żyć spokojnie jak zwyczajna rodzina, z dala od polityki, sporów i intryg”1448. 14 lutego – w pierwszy dzień oficjalnego obowiązywania nowego, gregoriańskiego kalendarza1449 – Aleksandra zanotowała z przygnębieniem, że „odeszło wielu najmilszych żołnierzy”1450. Ich ulubieni wartownicy z oddziału specjalnego 4. Pułku Strzelców – dobrzy wojacy, z których wielu zostało powołanych do służby po wybuchu wojny – zostali odesłani, a na ich miejsce przyszli bolszewicy z nowo sformowanej Czerwonej Gwardii; Pankratow również został zdjęty ze stanowiska komisarza odpowiedzialnego za rodzinę carską. 24 lutego rodzina ze szczytu śniegowej górki obserwowała wymarsz kolejnych trzech licznych pododdziałów strzelców. Z trzystu pięćdziesięciu żołnierzy, którzy przyjechali z Romanowami z Carskiego Sioła, pozostało około stu pięćdziesięciu1451. Nowa rewolucyjna straż była zdecydowanie groźniejsza. „Nigdy nie można przewidzieć, jak się zachowają”, stwierdziła Tatiana. Czerwonogwardzistów doprowadzało do furii, kiedy rodzina wchodziła na górkę i była widoczna ponad ogrodzeniem, ponieważ
wystawiała się na przypadkowe strzały, za które gwardziści mogli zostać pociągnięci do odpowiedzialności1452. Natychmiast zdecydowali o likwidacji śniegowej górki i przekopali ją przez środek motykami, choć niektórzy z biorących w tym udział, jak zauważył Gilliard, mieli nietęgie miny: „zdają sobie sprawę, że popełniają nikczemność”. Dzieci, jak można się było spodziewać, były „w rozpaczy”1453. Wkrótce potem nowi strażnicy zwołali kolejne zebranie i przegłosowali decyzję o zakazie noszenia epoletów, dzięki czemu, jak na socjalistów przystało, wszyscy mieli być na równej stopie. Dla Mikołaja, który wciąż przecież był żołnierzem, był to najwyższy dyshonor. Nie podporządkował się i wychodząc na dwór, ukrywał dystynkcje pod płaszczem. Jednak wraz ze zmianą ustroju przyszły dalsze niemiłe wieści. Kobyliński, który nominalnie nadal odpowiadał za dom gubernatora, otrzymał depeszę z zawiadomieniem, że rząd Lenina nie zamierza dłużej pokrywać kosztów utrzymania rodziny byłego cara powyżej sumy sześciuset rubli miesięcznie na osobę, czyli w sumie – na siedmioro członków rodziny – czterech tysięcy dwustu rubli miesięcznie1454. Aleksandra z Gilliardem przez następne kilka dni dokładnie przeglądali księgi rachunkowe i ustalali budżet domowy. Romanowowie już od jakiegoś czasu kupowali u tobolskich sklepikarzy na kredyt i nie byli w stanie dłużej utrzymać tak dużego gospodarstwa. Jedyne, co w tej sytuacji mogli zrobić, to zwolnić dziesięcioro służących. Było to dość dramatyczne, ponieważ wiele z tych osób sprowadziło do Tobolska swoje rodziny, a poświęcenie dla chlebodawców, które kazało im udać się z nimi do Tobolska, jak słusznie przewidywał Gilliard, „miało [ich] przywieść do nędzy”1455. Ostatecznie część z nich zdecydowała się zostać i pracować bez wynagrodzenia. Od 1 marca do ograniczeń budżetowych doszło racjonowanie żywności, które obowiązywało rodzinę podobnie jak cały kraj. Mikołaj Romanow, „ekscar” z ulicy Wolności z sześciorgiem osób na utrzymaniu, otrzymał kartkę zaopatrzeniową nr 54 na mąkę, masło i cukier1456. Kawa (od której Aleksandra była uzależniona) stała się dobrem praktycznie nieosiągalnym. Wkrótce jednak – podobnie jak przedtem – zaczęły napływać dary żywnościowe „od różnych dobrych ludzi, którzy słyszeli, że musieliśmy ograniczyć wydatki na jedzenie”, napisał Mikołaj, a „wzruszająca” hojność darczyńców przerosła jego oczekiwania1457. Aleksandra w ramach podziękowania przesyłała im ikonki, które własnoręcznie malowała na papierze. Kilka dni później jeden z dawnych członków sztabu Mikołaja z Mohylewa przywiózł do Tobolska dwadzieścia pięć tysięcy rubli od monarchistycznych przyjaciół z Piotrogrodu, jak również książki i herbatę1458. Lecz racjonowanie żywności nie było ich jedynym utrapieniem. Ich ubrania coraz bardziej się wycierały, a nowych nie mieli. Dlatego z nastaniem marca Aleksandra była wdzięczna za wszystko, co Wyrubowa przesyłała im w paczkach: ciepłe pulowery i kurtki na ostatnie zimowe chłody, bluzki i kapelusze na wiosnę, wojskowy mundur, kamizelkę, spodnie dla Aleksego. Zinaida Tołstoj przysłała wspaniałą paczkę z Odessy, a w niej perfumy, słodycze, kredki, albumy, ikony i książki – choć trzeba wspomnieć, że kilka innych
wysłanych przez nią paczek nie dotarło1459. Zbliżał się Wielki Post, okres wyrzeczeń, i wszyscy jeszcze bardziej wycofali się w rozmyślania. Aleksandra z dziewczętami ćwiczyły śpiew na prawosławną mszę, gdyż nie było ich już stać na zapłacenie chórzystom. Przykro było słuchać dobiegających z ulicy odgłosów świętowania maslenicy – zapustów, jednego z najradośniejszych okresów w prawosławnym kalendarzu. „Wszyscy ludzie się radują. Pod naszymi oknami przejeżdżają sanie, słychać dźwięk dzwoneczków, grę na harmonii, piosenki”, pisał Gilliard. 16 lutego Aleksy pochwalił się w swoim dzienniku, że zjadł na obiad przed rozpoczęciem Wielkiego Postu (w jego pierwszym tygodniu przestrzegano postu ścisłego) szesnaście blinów. Wszyscy cieszyli się na czekające ich nabożeństwa. „Mamy nadzieję uczestniczyć w nabożeństwach w przyszłym tygodniu, o ile dostaniemy zgodę”, pisała Aleksandra do Lili Dehn. Już się cieszę na tę piękną liturgię – jakże tęsknię za tym, by pomodlić się w cerkwi (...). Przyroda jest piękna, wszystko skrzy się w słońcu, cudownie rozświetlone (...). Nie mamy na co się skarżyć, mamy wszystko, czego nam trzeba, żyje nam się dobrze dzięki wzruszającej życzliwości ludzi, którzy ukradkiem podsyłają nam chleb, ryby, ciasta itp. (...) My także musimy zrozumieć, że Bóg jest ponad tym wszystkim i chce poprzez cierpienia zbliżyć nas do Niego (...). Lecz mój kraj – dobry Boże – kocham go całą sobą, a jego cierpienia przysparzają mi dosłownego, fizycznego bólu1460. 20, 22 i 23 marca pierwszy raz od dwóch miesięcy pozwolono domownikom wyjść do cerkwi, gdzie mogli posłuchać, jak chór śpiewa ich „ulubione, dobrze znane pieśni”1461. Była to dla nich, jak napisała Aleksandra, „wielka radość i pociecha”. „Modlenie się w domu to zupełnie nie to samo”1462. Post był jednak nieuchronnie także czasem smutnej refleksji. Mikołaj wracał myślami do swojej abdykacji w poprzednim roku, do pożegnania z matką w Mohylewie, do dnia powrotu do Carskiego Sioła. „Niechętnie wspominam ten ubiegły, trudny rok! Pytanie, co jeszcze nas czeka? Wszystko jest w rękach Boga. W Nim pokładamy wszystkie nasze nadzieje”1463. Pochłonąwszy w mig większość Leskowa, Tołstoja i Lermontowa, zabrał się do ponownej lektury Biblii od początku do końca. Dzień po dniu odpędzał złe myśli, rąbiąc drewno i układając je w szopie z pomocą dzieci, które z rozkoszą chłonęły wspaniałe wiosenne słońce. W istocie jednak w domu gubernatora panowała niewyobrażalna, ogłupiająca nuda. Gilliard zauważył, że zamknięcie ciąży dzieciom: „kręcą się po podwórzu ogrodzonym wysokim parkanem”1464. Brak ruchu martwił Anastazję: „Jeszcze nie zamieniłam się w słonia – pisała do ciotki Kseni – ale może do tego dojść w niedalekiej przyszłości. Nie rozumiem, jak to się stało, i w dodatku tak nagle. Może za mało się ruszam, nie wiem”1465. Dzieci nadal były rozżalone z powodu bezsensownego zniszczenia śnieżnej górki przez straż, ale starały się znajdować pocieszenie w najbardziej prozaicznych czynnościach na świeżym powietrzu. „Znaleźliśmy sobie nowe zajęcie: piłujemy, rąbiemy i rozłupujemy
drewno – to pożyteczna i bardzo wesoła praca (...), dużo pomagamy (...), zamiatamy ścieżki, odmiatamy przed wejściem”. Anastazja była dumna z tej fizycznej pracy: „jesteśmy teraz jak gospodarze na zagrodzie”; wydarzenia ostatniego, traumatycznego roku nauczyły ją i jej siostry cieszyć się z najmniejszych drobiazgów.
ROZDZIAŁ DWUDZIESTY PIERWSZY
❧ WIEDZIELI, GDY TAM Z NIMI BYŁEM, ŻE TO KONIEC Po przybyciu nowej straży i wyraźnym usztywnieniu postaw wobec rodziny carskiej cała świta coraz bardziej obawiała się o własne bezpieczeństwo. Obecność chuligańskiego, wywrotowego elementu dawała się odczuć także w mieście. Rosja osuwała się w wojnę domową, a skutki załamania się ładu i porządku publicznego dotknęły w końcu także Tobolsk. „Jak długo jeszcze nasza nieszczęsna ojczyzna będzie nękana i rozrywana przez wrogów wewnętrznych i zewnętrznych?”, wzdychał Mikołaj w swoim dzienniku. Jeszcze większy żal zdjął go na wiadomość o podpisaniu przez rząd Lenina w Brześciu traktatu pokojowego z Niemcami – miał poczucie, że jego abdykacja, dla dobra Rosji, nie zdała się na nic. „Wydaje się niekiedy, że nie ma już sił, żeby trwać, nie wiadomo nawet, na co można mieć nadzieję, czego w ogóle pragnąć”, rozpaczał na kartach dziennika1466. W połowie marca „różne pogłoski i obawy” odżyły w domu gubernatora za sprawą przyjazdu do Tobolska z Omska oddziału bolszewickiej Czerwonej Gwardii, który natychmiast zajął się egzekwowaniem swoich żądań od lokalnych władz. Zaraz potem przyjechały jeszcze bardziej agresywne bandy z Tiumeni i Jekaterynburga, które wałęsały się po mieście, terroryzując mieszkańców groźbą wzięcia zakładników (branie zakładników było ulubionym zajęciem bolszewickich radykałów), i nawoływały do porwania Romanowów i usunięcia ich z Tobolska1467. Kobyliński w odpowiedzi podwoił straże w domu gubernatora i wzmocnił patrole wokół niego. Nie pomogło to jednak złagodzić namacalnego niemal poczucia zagrożenia, które wzmacniało defetystyczną postawę wielu osób w świcie. „Przyjechałem tutaj świadom, że nie wyjdę stąd żywy – zwierzył się Tatiszczew Glebowi Botkinowi. – Pragnę tylko, żeby mi pozwolili umrzeć razem z moim carem”1468. Nastieńka Hendrikowa widziała przyszłość równie ponuro i otwarcie wyznała Izie Buxhoeveden, że „ma przeczucie, iż dni nas wszystkich są policzone”1469. Przez chwilę, na początku roku i przed zmianą straży, ucieczka wydawała się Gilliardowi bardzo realną możliwością – biorąc pod uwagę nieskrywaną sympatię Kobylińskiego i dość swobodne podejście większości jego ówczesnych podkomendnych. Gilliard był przekonany, że z pomocą grupy oddanych monarchistycznych oficerów ucieczka mogłaby się udać. Mikołaj i Aleksandra jednak uparli się, że nie ma mowy o
żadnym „ratunku”, który wiązałby się z rozdzieleniem rodziny albo „porzuceniem ziemi rosyjskiej”1470. Byłoby to, jak wyjaśniała Aleksandra, równoznaczne z zerwaniem „ostatniego związku z przeszłością, która umarłaby na zawsze”. „Atmosfera wokół jest, jak by to ująć, naelektryzowana. Przeczuwamy, że nadciąga burza – informowała Annę Wyrubową pod koniec marca – ale wiemy, że Bóg jest miłosierny i będzie miał nas w opiece”. Musiała jednak przyznać: „Wszystko to staje się coraz większą męczarnią”1471. Pod koniec marca troski przysparzał wszystkim stan zdrowia Aleksego, który bardzo kaszlał i nie wstawał z łóżka. Skurcze mięśni w czasie napadów gwałtownego kaszlu wywołały krwotok w pachwinie, a potem rozdzierający ból, podobny do tego, którego doświadczył w 1912 roku. W domu Korniłowa Iza Buxhoeveden rozmawiała ze strapionym doktorem Derewienką po jego powrocie z wizyty u chorego: „Był bardzo zasmucony i powiedział, że krwotok spowodował uszkodzenie nerek, a w tej zapadłej mieścinie lekarstwa, których potrzebuje, są nie do dostania. »Obawiam się, że może się z tego nie podnieść«, powiedział mi, kręcąc głową, z trwogą w oczach”. Upiorne widmo Spały nawiedzało dom gubernatora przez wiele dni, gorączka Aleksego rosła, a ból był tak przeszywający, że chłopiec wyznał matce w pewnym momencie: „Mama, chciałbym umrzeć. Nie obawiam się śmierci”. Sama śmierć nie robiła na nim wrażenia – bał się czego innego: „Boję się tak bardzo tego, co oni nam tutaj zrobią”1472. Aleksandra jak zawsze czuwała przy łóżku Aleksego, starając się go uspokoić i obserwując, jak chłopiec „chudnie i żółknie mu skóra”, a „oczy robią się takie ogromne”, zupełnie jak kiedyś w Spale1473. Kamerdyner Aleksiej Wołkow uważał, że obecny atak był nawet gorszy, gdyż tym razem ból objął obie nogi chłopca. „Cierpiał straszliwie, płakał i krzyczał, bez przerwy wołał matkę”. Aleksandra nie mogła znieść cierpienia syna i własnej bezsilności. „Rozpaczała (...) jak nigdy przedtem (...), nie dawała sobie rady i tylko płakała bez końca, jak nigdy przedtem”1474. Siedziała przy nim całymi godzinami, „podtrzymując jego obolałe nogi”, ponieważ chłopiec mógł leżeć tylko na plecach, a Tatiana na zmianę z Gilliardem rozgrzewali mu nogi aparatem Fohna, który stosowali często do podtrzymywania krążenia krwi1475. Aleksy jednak sypiał bardzo niespokojnie, napady ostrego bólu często wyrywały go ze snu. Dopiero 19 kwietnia doktor Derewienko zauważył sygnały świadczące o tym, że „resorpcja” (wchłanianie krwi z obrzęku) „przebiega prawidłowo”, choć chłopiec nadal był słaby i bardzo cierpiał1476.
❧ Podczas ostatniego kryzysu chorobowego Aleksego, 12 kwietnia, przyszedł rozkaz: ze względów bezpieczeństwa wszyscy z domu Korniłowa – z wyjątkiem dwóch lekarzy, Botkina i Derewienki oraz ich rodzin – mają się przenieść do domu gubernatora. Dom już wcześniej pękał w szwach, ale po przedzieleniu niektórych pokojów parawanami i dokwaterowaniu do nich nowych lokatorów udało się bez większych narzekań ulokować
wszystkich na dole, żeby „nie zakłócać prywatności rodziny carskiej na piętrze”1477. Jedynie Gibbes z miejsca odmówił dzielenia lokum z Gilliardem, gdyż się nie lubili. Pozwolono mu zamieszkać z jego starą, bezzębną służącą Anfisą w pośpiesznie przygotowanej kamiennej przybudówce koło kuchni, gdzie często dochodził smród pomyj1478. Od tej pory tylko lekarze mogli się swobodnie przemieszczać – cała reszta świty nie mogła już wychodzić na miasto i de facto znalazła się w areszcie domowym. Dwa tygodnie później nadeszła wiadomość o przyjeździe do Tobolska wysokiego rangą komisarza politycznego z Moskwy, niejakiego Wasilija Jakowlewa, który miał zastąpić na stanowisku Kobylińskiego. „Wszyscy są niespokojni i przygnębieni – pisał Gilliard. – Z przyjazdem komisarza zawisła nad nami nieokreślona trwoga”1479. W obawie przed rewizją i przeszukaniem ich rzeczy Aleksandra natychmiast przystąpiła do palenia swoich ostatnich listów. Dziewczęta podobnie, a Maria i Anastazja spaliły nawet swoje dzienniki1480. Jakowlew, jak się wkrótce okazało, przyjechał ze stu pięćdziesięcioma nowymi czerwonogwardzistami oraz rozkazem przetransportowania rodziny w bliżej nieokreślone miejsce. Lecz gdy dotarł na miejsce razem ze swoim zastępcą Awdiejewem, zdawało się, że „wymizerowany chłopiec o zażółconej skórze powoli schodzi z tego świata”1481. Aleksy, nerwowo przekonywał Kobyliński, absolutnie nie może podróżować w takim stanie. Jakowlew zgodził się na razie odłożyć wyjazd, ale Komitet Centralny Lenina nie wyraził zgody i zażądał niezwłocznego przeniesienia byłego cara. Mikołaj odparł z całą stanowczością, że nie pojedzie sam w nieznane miejsce. Kiedy Jakowlew pozwolił Mikołajowi zabrać z sobą kogoś do towarzystwa i postawił ultimatum: albo to, albo wywiozą go siłą, Aleksandra stanęła przed prawdziwie tragicznym wyborem. Przerażona na myśl o tym, co mogą zrobić jej mężowi, jeśli zawiozą go do Moskwy (miała wizję procesu przed trybunałem, w rodzaju tych z okresu rewolucji francuskiej), wiele godzin biła się z myślami, usiłując zdecydować, co zrobić. Jej osobista służąca Maria Tutelberg próbowała ją pocieszyć, lecz Aleksandra odpowiedziała: Nie dodawaj mi zmartwień, Tudels. To dla mnie okropnie trudny moment. Wiesz, jak wielkim skarbem jest dla mnie mój syn. A tu każą mi wybierać między mężem a synem. Podjęłam już decyzję, teraz tylko muszę być silna. Będę musiała zostawić mojego malca i dzielić życie – albo śmierć – z mężem1482. Cztery siostry uznały za rzecz oczywistą, że matka nie może jechać bez którejś z nich w charakterze wsparcia. Olga, nadal zresztą osłabiona po chorobie, była potrzebna do pomocy w opiece nad Aleksym. Tatiana była zmuszona w tej sytuacji przejąć prowadzenie domu; nawet Gibbes stwierdził, że „wszyscy traktowali ją teraz jak głowę rodziny w zastępstwie wielkiej księżnej Olgi”1483. Po omówieniu tego między sobą dziewczęta uzgodniły, że Maria pojedzie z ojcem i matką, a nadworny błazen Anastazja zostanie, żeby „rozweselać wszystkich”1484. Miały nadzieję, że za jakieś trzy tygodnie, kiedy Aleksy nabierze sił, dołączą do rodziców.
Mikołaj i Aleksandra przesiedzieli większą część tamtego popołudnia przy łóżku Aleksego; w tym czasie pakowano najpotrzebniejsze rzeczy na podróż. Tatiana zapytała Jakowlewa, dokąd ich zabierają – czy ich ojciec zostanie postawiony przed sądem w Moskwie? Jakowlew zaprzeczył. Z Moskwy rodziców mieli „zawieźć do Piotrogrodu, stamtąd przez Finlandię do Szwecji, a następnie do Norwegii”1485. W ostatni wieczór wszyscy usiedli do kolacji przy należycie nakrytym stole, z menu, jak robili to zawsze. „Spędziliśmy wieczór pogrążeni w smutku”, zapisał Mikołaj w swoim dzienniku. Aleksandra i dziewczynki co chwila wybuchały płaczem. Stoicki spokój opuścił Aleksandrę, gdy stanęła wobec perspektywy rozstania z synem, którego pilnowała tak obsesyjnie przez trzynaście lat. Później, kiedy wszyscy usiedli razem, żeby przed snem napić się herbaty, sprawiała wrażenie opanowanej. Wszyscy „starali się panować nad sobą i ukrywać swe cierpienie – napisał Gilliard. – Mieliśmy uczucie, że gdy tylko choć jeden z nas nie wytrzyma, inni stracą panowanie nad sobą”. „Była to najsmętniejsza i najbardziej przygnębiająca kolacja, na jakiej byłem – wspominał Sydney Gibbes. – Nie rozmawialiśmy wiele, nie było udawanej wesołości. Atmosfera była podniosła, tragiczna, stosowna do mającej się rozegrać nieuniknionej tragedii”1486. Wiele lat później przyznał: „Wiedzieli, gdy tam z nimi byłem, że to koniec”; tamtego wieczoru wszyscy, choć powstrzymywali się od wypowiedzenia tego na głos, nie mieli złudzeń, co może ich czekać1487. Mikołaj zachował pozory spokoju do samego końca, ale „porzucić pozostałe dzieci i Aleksego – w chorobie i w tych okolicznościach – było niemal ponad siły”, przyznał na kartach dziennika, „tamtej nocy nikt z nas oczywiście nie spał”1488. Nazajutrz, 26 kwietnia, o czwartej nad ranem, jak wspominał Gibbes, „wymienił z każdym uścisk dłoni i kilka słów, a każdy z nas pocałował carycę w rękę”, po czym, opatulone w długie płaszcze z karakułów, Aleksandra i Maria wyszły razem z nim do czekających przed domem tarantasów14891490. „Kiedy odjeżdżali, było jeszcze ciemno”, ale Gibbes pobiegł po aparat fotograficzny. „Dzięki długiemu czasowi naświetlania zdołałem uchwycić na zdjęciu tarantasa imperatorowej, choć samego momentu odjazdu nie udało się sfotografować”1491. Siostry szlochały, całując się na pożegnanie, ale to bojaźliwa służąca Demidowa, która wyjeżdżała z carycą (wraz z doktorem Botkinem, Dołgorukim oraz służącymi Terentym Czemodurowem i Iwanem Sedniewem), wyraziła najgłębiej skrywane obawy wszystkich: „Strasznie się boję bolszewików, panie Gibbes. Nie wiem, co oni nam zrobią”. Jej trwoga – kiedy sznur powozów odjeżdżał w zimny, szary świt niczym kondukt, w eskorcie konnej straży Armii Czerwonej – „budziła prawdziwą litość”1492. Tatiana Botkina obserwowała tę scenę z okna domu Korniłowa: Powozy przejechały koło domu z zawrotną szybkością, skręciły gwałtownie za róg i zniknęły nam z oczu. Spojrzałam na rezydencję gubernatora. Trzy szare postacie stały
na schodach jeszcze długo, obserwując wijącą się w oddali wstęgę drogi, po czym odwróciły się i wolnym krokiem weszły do środka1493.
❧ Po odjeździe Mikołaja, Aleksandry i Marii w nieznane „do domu jak śmierć wtargnęła cisza”, wspominał pokojowiec Wołkow. „Przedtem zawsze była tam jakaś werwa, ale po odjeździe pary carskiej cisza i nieutulony żal stały się nie do wytrzymania”1494. „Uczucie to nie oszczędziło nawet żołnierzy”, zauważył Kobyliński1495. Gdy rodzice odjeżdżali, Olga „rozpaczliwie płakała”, ale ona oraz jej siostry nie próżnowały i starały się zająć myśli wypełnianiem zadania powierzonego im przez Aleksandrę1496. Chociaż wiele cenniejszych klejnotów Aleksandry zostało wywiezionych potajemnie na przechowanie do monasterów Abałackiego i Iwanowskiego, skąd miały trafić w ręce monarchistycznych sympatyków cara i zostać wykorzystane do zebrania funduszy na ewentualną ucieczkę (pieniądze te gdzieś przepadły), dziewczęta już od pewnego czasu pomagały Annie Demidowej i służącym – Marii Tutelberg oraz Jelizawiecie Ersberg, „pozbywać się lekarstw wedle tego, co ustalono wcześniej”1497. „Pozbywanie się lekarstw” oznaczało według uzgodnionego wcześniej szyfru zaszywanie kosztowności: pereł, brylantów, broszek i naszyjników w ubraniach, bieliźnie i kapeluszach członków rodziny; większe kamienie ukrywały dla niepoznaki w obciągniętych materiałem guzikach. Świadome, że do wyjazdu pozostały im może już tylko trzy tygodnie, dziewczęta pracowały w gorączkowym pośpiechu pod kierunkiem Tatiany, która uparła się spełnić polecenie matki co do joty, choć radzono jej, żeby zostawiła klejnoty na przechowanie w Tobolsku1498. Aleksy nadal był chory, więc nikt nawet nie myślał o lekcjach. Wszyscy byli pochłonięci zabawianiem go i podnoszeniem na duchu, gdy rzucał się i jęczał „na swoim łożu boleści, wzdychając za matką, która nie mogła do niego przyjść”1499. Chociaż jeden z woźniców, który zawiózł rodzinę aż do Tiumeni, dał znać, że Romanowowie są bezpieczni, minęło kilka dni, zanim przyszły pierwsze listy. Ponieważ rzeki nadal były skute lodem, konwój musiał podróżować drogą lądową, a drogi były prawie nieprzejezdne – „konie szły w wodzie po piersi, gdy przejeżdżali przez rzeki. Kilka razy połamano koła”, dowiedział się później Gilliard od Marii1500. 29 kwietnia przyszedł pierwszy list napisany podczas nocnego postoju w Jewlewie. „Mamę rozbolało serce, bo droga do Tiumeni była okropna – musieli przejechać ponad 200 wiorst [225 kilometrów] końmi po koszmarnej drodze”, pisała Tatiana do przyjaciółki1501. Później warunki podróży się polepszyły, a Aleksandra przesłała telegram: „Podróżujemy wygodnie, jak się ma mały? Bóg z wami!”1502. Jechali teraz pociągiem, ale wciąż nie wiedzieli dokąd. „Kochana, nie masz pojęcia, jaki to koszmar”, pisała Olga do Anny Wyrubowej1503. Jednak dopiero 3 maja, tydzień po wyjeździe rodziców, dzieci dowiedziały się w końcu z depeszy, że Mikołaj, Aleksandra i Maria, wbrew swoim przewidywaniom, nie są wcale w Moskwie,
lecz w Jekaterynburgu, na zachodnich stokach Uralu, pięćset siedemdziesiąt kilometrów na południowy zachód od Tobolska. Trzem siostrom i ich bratu nie pozostawało teraz nic innego, jak tylko przeczekać długie dni dzielące ich od wyjazdu do rodziców. Dziewczęta jednak nie próżnowały i na zmianę czytały Aleksemu albo grały z nim w różne gry. Chłopiec wracał do zdrowia, ale bardzo powoli. Przy dobrej pogodzie zabierały go na dwór w wózku inwalidzkim. Wieczorami Olga była przy nim, kiedy odmawiał pacierz, a później, zamiast siedzieć samotnie na piętrze, dziewczęta schodziły do pokoju Nastieńki. Wcześnie kładły się spać. „Mamo, duszko droga, tak za tobą tęsknimy! Absolutnie i pod każdym względem. Tak tu pusto – pisała Olga do Aleksandry w długim liście rozłożonym na kilka dni. – Od czasu do czasu przychodzę do twojego pokoju i wtedy czuję, jakbyś tam była, co mnie bardzo uspokaja”. Zbliżała się Wielkanoc i dziewczynki starały się jak najlepiej do niej przygotować, choć miały to być dla nich pierwsze święta – najważniejsze w rosyjskim prawosławnym kalendarzu liturgicznym – nie spędzone z całą rodziną. „Dzisiaj była ogromna procesja ze sztandarami, ikonami, całym mnóstwem duchownych i tłumem wiernych. Było pięknie – cudowne słońce, biły dzwony wszystkich cerkwi”1504. Zinaida Tołstoj przesłała pisanki, ciasto i dżem oraz haftowaną serwetkę dla Aleksandry. Wielki Piątek przyniósł jednak wiatr, deszcz i temperaturę niewiele powyżej zera. „To okropne nie wiedzieć, jak się naprawdę macie, gdyż mówią nam dużo różnych rzeczy”, pisała Olga1505. Dziewczynki jednak przystroiły kaplicę domową, umieszczając błyszczące, pachnące sosnowe gałązki po obu stronach ikonostasu – ich zapach przypomniał im Boże Narodzenie – przyniosły też donice z kwiatami i innymi roślinami z oranżerii (choć uniemożliwienie trzem psom ich „podlewania” było trudnym zadaniem). „Jesteśmy bardzo ciekawi, jak świętujecie to Święto Światła i co porabiacie – kontynuowała Olga w Niedzielę Wielkanocną. – Połunocznica i czuwanie przebiegły bardzo dobrze. Było pięknie i kameralnie. Paliły się wszystkie kinkiety, a ponieważ dawały wystarczająco dużo światła, żyrandola nie zapalałyśmy”. Rano siostry złożyły służbie życzenia i rozdały wielkanocne jajka oraz ikonki, jak zawsze robiła to ich matka; zjadły też tradycyjny kulicz i paschę1506. List, który przyszedł nareszcie od Marii i zawierał pobieżny opis ich nowego miejsca pobytu, domu Ipatiewa w Jekaterynburgu, brzmiał bardzo niepokojąco: „Tęsknimy za cichym i spokojnym życiem w Tobolsku – pisała Maria. – Tutaj codziennie spotykają nas niemiłe niespodzianki”1507. Wielkanoc u nich była skromna, wręcz uboga: jedzenie przywieziono z miejskiej stołówki, a rzeczy, które z sobą mieli, były w okropnym stanie po podróży, zakurzone i brudne. Mikołaj zamieścił wzruszające postscriptum dla Anastazji: „Przykrzy mi się bez ciebie, moja kochana. Tak mi brakuje tych śmiesznych min, które stroiłaś przy stole”1508. Trzy siostry odetchnęły z ulgą, gdy wreszcie zaczęły napływać listy z Jekaterynburga. Aleksandra i Maria pisały codziennie, ale duża część z ponad dwudziestu listów, które wysłały, nie dotarła do Tobolska. „To był prawdziwy koszmar, przez cały ten czas nie mieć
wieści od was”, pisała Tatiana 7 maja. Widzimy z okna, że Irtycz [sic] jest tutaj spokojny. Jutro spodziewamy się pierwszego parowca z Tioumeni [sic]. Nasze świnie sprzedano, ale jest jeszcze locha, ta z sześciorgiem prosiąt. (...) Wczoraj zjedliśmy naszego biednego indora, więc została już tylko wdowa po nim (...). W ogrodzie nudy na pudy. Jak tylko wyjdziemy, już patrzymy na zegarki i chcemy wracać (...). Cierpimy bardzo, kiedy o was myślimy, kochani, nasza jedyna nadzieja w Bogu, a pocieszenie w modlitwie1509. Nawet niezłomna Tatiana musiała bardzo się starać, żeby nie upadać na duchu. „Boję się strasznie, że zabraknie mi odwagi – zwierzyła się ojcu. – Modlę się dużo za ciebie (...). Niech Pan Bóg cię strzeże, ocali i chroni przed wszelkim złem. Twoja córka Tatiana, która kocha cię do szaleństwa i po wiek wieków”1510. Lód na rzece ruszył, niebawem Irtysz był żeglowny i statki zaczęły ponownie pływać do Tiumeni. Dziewczynki słyszały z oddali ich syreny i to napawało je nadzieją, że już wkrótce będą mogły wyruszyć w drogę1511. W Jekaterynburgu Maria czekała niecierpliwie na ich przybycie. „Może ten list dojdzie tuż przed waszym wyjazdem – kto wie? Niech Bóg ma was w opiece w czasie podróży i chroni przed wszelkim niebezpieczeństwem (...). Otaczamy was czułymi myślami i modlitwą – obyśmy niedługo byli znowu razem, tylko to się liczy”1512. Ponowne spotkanie było najważniejszym motywem wszystkich listów krążących między Tobolskiem a Jekaterynburgiem w ostatnich dniach – wraz z zapewnieniami o wzajemnej miłości. „Jak się trzymacie i co robicie? – dopytywała się Olga w ostatnim, jak się okaże, liście z Tobolska. – Marzę, żeby być znowu z wami. Ciągle nie wiemy, kiedy wyruszymy (...). Niech Pan ma cię w swej opiece, najdroższa, kochana Mamo, i wszystkich was. Całuję tatę, ciebie i M. mnóstwo razy. Ściskam cię i kocham. Twoja Olga”1513. „Trudno znaleźć coś przyjemnego, o czym można by napisać – przyznała Maria w liście do Aleksego – bo mało tu przyjemnych rzeczy”. Nie traciła jednak optymizmu. „Z drugiej strony Bóg nas nie opuszcza, słońce świeci, ptaki śpiewają. Dziś słyszeliśmy poranne trele”1514. Realia nowego otoczenia były jednak ponure. Już nie cieszyli się żadnym z tych drobnych udogodnień, jakie stwarzano im w Tobolsku, i byli pod ciągłą ścisłą obserwacją. Listy do nich musiały być teraz adresowane: „Do rąk Przewodniczącego, Obwodowy Komitet Wykonawczy, Jekaterynburg”1515. Z trzech sióstr pozostałych w Tobolsku tylko szesnastoletnia Anastazja potrafiła do końca cieszyć się całym sercem z ich coraz bardziej kurczącego się świata. Opowiadała Marii w liście o swoich prozaicznych codziennych zajęciach: Jemy na zmianę śniadanie z Aleksym i zmuszamy go do jedzenia, chociaż w niektóre dni nie musimy mu kazać, gdyż je z własnej woli. Kochani, jesteście w naszych myślach nieustannie. Strasznie smutno i pusto; nie wiem, co mnie nachodzi. Mamy
oczywiście nasze krzyżyki od chrztu i dostaliśmy wieści od was. Tak więc Pan Bóg nam pomaga i będzie pomagał dalej. Przystroiłyśmy pięknie ikonostas na Wielkanoc, świerkiem, bo taki tutaj jest zwyczaj, i też kwiatami. Porobiłyśmy zdjęcia, mam nadzieję, że wyjdą! (...). Huśtałyśmy się na huśtawce, ale się śmiałam, kiedy spadłam, co to było za lądowanie, mówię ci! (...) Mam całą furę rzeczy do opowiedzenia (...). Pogoda jest rewelacyjna! Mogłabym krzyczeć o tym na cały głos! Dziwna rzecz, ale opaliłam się bardziej niż inni, wyglądam jak prawdziwy Arrrab [sic]! (...) Siedzimy teraz razem, jak zawsze, ale brakuje nam waszej obecności w pokoju (...). Przepraszam, że ten list jest taki poplątany, ale wiesz, jak myśli mi się rozbiegają i nie jestem w stanie wszystkiego zapisać, więc wrzucam, cokolwiek przyjdzie mi do głowy. Tak bardzo chciałabym was zobaczyć, tak strasznie mi smutno. Wychodzę na spacer, potem wracam. Nuda w domu, nuda na dworze. Huśtałam się, wyszło słońce, ale było zimno, nie mogę pisać, bo drętwieje mi ręka1516. Siostry śpiewały na wielkanocnym nabożeństwie najpiękniej, jak potrafiły, lecz był jeden szkopuł: „Zawsze kiedy śpiewamy razem – pisała Anastazja do Marii – efekt nie spełnia naszych oczekiwań, ponieważ brakuje nam czwartego głosu. Ale skoro nie możesz być tutaj z nami, obracamy to w żart (...). Nieustannie myślimy i modlimy się za wszystkich: Panie, przyjdź nam z pomocą! Niech Chrystus będzie z wami, najdrożsi! Całuję cię, moja kochana gruba Maszko. Twój Szwyzb”1517.
❧ 17 maja przyjechała do domu gubernatora, tym razem z Jekaterynburga, najbardziej przerażająca z dotychczasowych band czerwonoarmistów, pod komendą niejakiego Rodionowa. Były to „najbardziej odrażające, brudne, obdarte, zapijaczone rzezimieszki”, jakich Gleb Botkin widział w życiu. Rodionow był Łotyszem, w rzeczywistości nazywał się Yan Svikke, i nikt go nie lubił od pierwszego wejrzenia. Kobyliński sądził, że to okrutny, „prymitywny zbir”1518. Rodionow, typ chłodny i podejrzliwy, stale węszył spisek: zarządził upokarzający codzienny apel, a dziewczęta musiały prosić go o pozwolenie, gdy chciały opuścić pokój, zejść po schodach i wyjść na podwórko. Musiały zostawiać w nocy uchylone drzwi do sypialni, a kiedy 18 maja przyszedł ksiądz z zakonnicami odprawić nieszpory, Rodionow kazał ich przeszukać i ustawił wartownika przy ołtarzu, żeby miał dziewczęta na oku, gdy się modliły1519. Kobyliński był zgorszony: „Zgnębił tym wszystkich, a Olga Mikołajewna rozpłakała się i powiedziała, że gdyby wiedziała, że tak będzie, nie poprosiłaby o to nabożeństwo”1520. Aleksy był nadal bardzo osłabiony i nie wytrzymywał w pozycji siedzącej dłużej niż godzinę. Mimo to trzy dni po przyjeździe Rodionow uznał, że stan chłopca pozwala mu na podróżowanie. Personel już od kilku dni przygotowywał ich do odjazdu. „W pokojach robi się pusto, wszystko jest pakowane po trochu. Ściany wydają się bez obrazów takie gołe”,
pisał Aleksy do matki1521. Wszystko, czego nie zabierali z sobą – i czego nie przywłaszczyła sobie straż – mieli „rozdysponować” w mieście. Większość świty szykowała się wraz z nimi do wyjazdu. Córka doktora Botkina Tatiana błagała, żeby pozwolono jej i jej bratu jechać z nimi, ale nie otrzymała zgody. „Czemu taka ładna dziewczyna jak ty miałaby do końca życia gnić w więzieniu albo nawet zostać zastrzelona? – zapytał ją Rodionow szyderczo. – Bo musisz wiedzieć, że najpewniej zostaną rozstrzelani”. Z tą samą bezdusznością informował Aleksandrę Tieglewą o tym, co ich czeka: „Tam życie wygląda zupełnie inaczej”1522. W przededniu wyjazdu carskich dzieci Gleb Botkin przyszedł pod dom gubernatora z nadzieją, że uda mu się zobaczyć je po raz ostatni. Dostrzegł w oknie Anastazję – pomachał i uśmiechnął się do niej. Rodionow w jednej chwili wypadł z domu, krzycząc, że nikomu nie wolno gapić się w okna, a straż zastrzeli każdego, kto ten zakaz złamie1523. W ostatnim dniu pobytu w Tobolsku domownicy zjedli razem dwa pożegnalne posiłki – na obiad barszcz i jarząbka z ryżem, a na kolację cielęcinę z przybraniem i makaron, które popili dwiema ostatnimi butelkami wina schowanymi przed strażą1524. Nazajutrz, 20 maja 1918 roku, o wpół do dwunastej dzieci zostały zabrane na pomost i weszły na pokład znanego im już parowca Ruś, gdzie ku ich wielkiej radości przywitała je Iza Buxhoeveden. Olga powiedziała jej, że mają „szczęście, że jeszcze żyją i mogą spotkać się z rodzicami, bez względu na to, co przyniesie przyszłość”1525. Iza była jednak zszokowana zmianą, jaką dostrzegła u Olgi i Aleksego – obojga nie widziała z bliska od sierpnia poprzedniego roku: Był potwornie wychudzony i nie mógł chodzić, bo od długiego leżenia ze zgiętą nogą zesztywniało mu kolano. Miał bladą cerę, a jego duże, ciemne oczy w małej, pociągłej buzi wydawały się jeszcze większe. Olga Mikołajewna również bardzo się zmieniła. Stres i niepokój związane z nieobecnością rodziców (...) zmieniły śliczną, pogodną dwudziestodwuletnią dziewczynę w steraną życiem, smutną kobietę w średnim wieku1526. Dzieci sądziły chyba, że zgoda na ponowne spotkanie z Izą „była zapowiedzią dalszych drobnych ustępstw” ze strony bolszewickich ciemiężycieli1527. Było to jednak dalekie od prawdy. W trakcie dwudniowego rejsu do Tiumeni były wystawione na ciągłe groźby i upokorzenia. Wyznaczeni do pilnowania ich strażnicy okazali się chamscy i prostaccy i wszyscy się ich bali. Rodionow zachowywał się okrutnie – na noc zamykał Aleksego i Nagornego na klucz w kajucie, nic sobie nie robiąc z przekonywań Nagornego, że chory chłopiec musi mieć dostęp do toalety. Zażyczył sobie, żeby drzwi do kajut trzech sióstr oraz ich towarzyszek były stale otwarte, nawet wówczas, gdy wartownicy stali tuż za drzwiami. Żadna z kobiet nie przebierała się do snu, a nocą musiały znosić odgłosy chuligańskich ekscesów strażników, którzy pili alkohol i pozwalali sobie na wulgarne odzywki przed otwartymi drzwiami1528. Po dopłynięciu do Tiumeni dzieci zostały wsadzone do obskurnego wagonu trzeciej
klasy czekającego w pobliżu pociągu i – ku swej rozpaczy – rozdzielone z Gilliardem, Gibbesem, Buxhoeveden i pozostałymi, których ulokowano w wagonie towarowym z nędznymi drewnianymi ławkami. Po północy 23 maja pociąg zajechał wreszcie na stację towarową na przedmieściach Jekaterynburga. Trzęsąc się z zimna, przemarznięci do szpiku kości – był przymrozek – musieli tam czekać do rana. W końcu Rodionow przyjechał po dzieci z kilkoma komisarzami1529. Ani Gibbesowi, ani Gilliardowi, ani Izie nie pozwolono im towarzyszyć w dalszej podróży. Odmówiono również Tatiszczewowi, Nastieńce i Trinie, podobnie jak całej reszcie personelu z wyjątkiem Nagornego. „Tatiana Mikołajewna próbowała bagatelizować sprawę”, gdy Iza całowała ją na pożegnanie. „Co za sens ciągle się żegnać? Przecież za pół godziny wszyscy będziemy znowu cieszyć się swoim towarzystwem!”, szczebiotała. Jak wspominała później Iza, w tamtej chwili podszedł do niej jeden z wartowników i złowieszczym tonem oznajmił: „Powiedzcie lepiej »żegnaj«, obywatelko”. „Z jego ponurej twarzy wyczytałam, że żegnamy się na dobre”1530. Pierre Gilliard obserwował z pociągu, jak wyprowadzano dzieci: „przeszedł pod oknami Nagorny (...), niosąc na rękach małego, a za nim wielkie księżniczki, dźwigając walizki i inne rzeczy”. Otoczyła je eskorta komisarzy w skórzanych kurtkach i uzbrojonych żołnierzy milicji. Gilliard chciał wysiąść z pociągu, żeby się pożegnać, lecz, jak wspominał później: „straże wtrąciły mnie brutalnie w głąb wagonu”. Patrzył z zakłopotaniem, jak Tatiana usiłuje nadążyć za resztą w marznącym deszczu, taszcząc ciężką walizę, ze swoim psem Ortipem pod pachą, a buty grzęzną jej w błocie. Nagorny, który podsadził Aleksego do jednej z podstawionych jednokonnych bryczek, zwrócił się w jej stronę, żeby pomóc, ale został odepchnięty przez straże1531. Miejscowy inżynier, który usłyszał o spodziewanym przyjeździe do Jekaterynburga carskich dzieci, przyszedł tego ranka na stację i wystawał w ulewie, z nadzieją że je zobaczy. Nagle ukazały mu się „trzy młode kobiety ubrane w ładne, ciemne kostiumy z dużymi guzikami powlekanymi materiałem”. Szły niepewnym, czy raczej nierównym, krokiem. Przypisałem to temu, że każda niosła bardzo ciężką walizę, poza tym droga rozmiękła od padającego bez przerwy wiosennego deszczu. Pierwszy raz w życiu musiały iść z tak ciężkim bagażem i było to ponad ich siły. (...) Przeszły bardzo blisko mnie i bardzo powoli. Przyglądałem się ich żywym, młodym, pełnym ekspresji twarzom trochę niedyskretnie – i w ciągu tych dwóch-trzech minut dowiedziałem się czegoś, czego nie zapomnę do śmierci. Zdawało się, że chociaż napotkałem spojrzenia tych trzech nieszczęsnych młodych kobiet tylko na chwilę, zdążyłem niejako zajrzeć w głąb ich umęczonych dusz i zdjęła mnie litość – mnie, zatwardziałego rewolucjonistę! Niespodziewanie przyszło mi na myśl, że my, rosyjscy intelektualiści, którzy mienimy się pionierami postępu i głosem sumienia, odpowiadamy za to haniebne pośmiewisko, na jakie wystawiono wielkie księżne (...). Nie mamy prawa zapomnieć ani wybaczyć sobie naszej bierności i tego, że w żaden sposób im nie pomogliśmy1532.
Gdy księżne przechodziły obok, był zdumiony, jak wyraziste uczucia malowały się na tych młodych, zdenerwowanych twarzach: radość przed oczekiwanym spotkaniem z rodzicami, duma uciemiężonych młodych kobiet zmuszonych ukrywać swoje cierpienie przed wrogo nastawionymi obcymi ludźmi i wreszcie może przeczucie nadciągającej śmierci (...). Olga, ze swoimi sarnimi oczami, przypominała smutną młodą dziewczynę z powieści Turgieniewa. Tatiana sprawiała wrażenie wyniosłej patrycjuszki, a w sposobie, w jaki na ciebie patrzyła, znać było pewną dumę. Anastazja wyglądała jak przerażone, wystraszone dziecko, które normalnie było urocze, beztroskie i kochające1533. Twarze księżnych prześladowały go do końca życia. Miał nadzieję, „że te trzy młode dziewczyny przynajmniej przez moment odczuły, że to, co odbijało się na mojej twarzy, nie było zwykłą zimną ciekawością ani nawet obojętnością”. Naturalny ludzki instynkt podpowiadał mu, żeby wyciągnął rękę i je pozdrowił – „przyznaję ze wstydem, że nie uczyniłem tego gestu z powodu słabości charakteru, myśląc o swoim stanowisku, o swojej rodzinie”1534. Pierre Gilliard i Sydney Gibbes wystawiali głowy przez okno pociągu, żeby jeszcze raz zobaczyć dziewczęta wsiadające do czekających bryczek, zanim znikną z oczu. „Gdy tylko wszystkie znalazły się w środku, padł rozkaz i konie ruszyły kłusem, a z nimi eskorta”1535. Żadna z osób, które kochały cztery córki Romanowów, służyły im i mieszkały z nimi od ich najmłodszych lat, miała ich już więcej nie zobaczyć.
ROZDZIAŁ DWUDZIESTY DRUGI
❧ WIĘŹNIOWIE OBWODOWEJ RADY URALSKIEJ Tamtego ranka pod koniec maja, kiedy dzieci przyjechały do domu Ipatiewa z Tobolska, w Jekaterynburgu nadal leżał śnieg. Mikołaj i Aleksandra zostali uprzedzeni o ich przybyciu zaledwie kilka godzin wcześniej i choć cieszyli się z ponownego spotkania, z ich twarzy wyczytali natychmiast, że „biedactwa musiały przeżyć w czasie tamtej trzydniowej podróży prawdziwe duchowe męki”1536. Po czterech tygodniach bolesnej rozłąki i niepewności cztery siostry były uszczęśliwione, że znowu są razem. Ich składane łóżka nie dojechały jeszcze z Tobolska, ale dziewczęta ochoczo rozłożyły się na razie w swoim nowym pokoju na podłodze wysłanej płaszczami i poduszkami1537. Radość ze spotkania niebawem jednak przysłoniła gorycz, kiedy Aleksy poślizgnął się i stłukł sobie kolano. Mikołaj i Aleksandra położyli go w łóżku w swojej sypialni, gdzie leżał przez kilka dni w męczarniach; dopiero 5 czerwca mógł wyjść z wszystkimi do ogrodu. Dom Ipatiewa – złowieszczo nazwany przez bolszewików Domem Specjalnego Przeznaczenia – otaczała ogromna podwójna palisada, tak wysoka, że Romanowowie nie widzieli przez okno nawet wierzchołków drzew1538. Skrawek nieba widoczny w górze zniknął w połowie maja, kiedy okna we wszystkich pomieszczeniach zajmowanych przez rodzinę zamalowano białą farbą i wydawało się, jakby na zewnątrz ciągle była mgła1539. W pokojach na pierwszym piętrze, które przydzielono Romanowom, panował koszmarny ścisk i zaduch. Nie był to żadną miarą dom, tylko więzienie, i wszyscy doskonale zdawali sobie sprawę, że będzie ich tu obowiązywał ścisły reżim, inny od tego w Tobolsku czy w Pałacu Aleksandrowskim1540. Uzbrojeni wartownicy byli wszędzie: na ulicy, w obrębie palisad otaczających dom i poza nimi, na dachu, w ogrodzie. Żołnierze obsługiwali również gniazda karabinów maszynowych ulokowane w piwnicy, w mansardzie, w ogrodzie, a nawet na dzwonnicy soboru Wniebowstąpienia po przeciwnej stronie drogi. Opublikowane na łamach pisma „Uralskaja żizn’” obwieszczenie bolszewickiego komisarza wojennego Filipa Gołoszczekina, odpowiedzialnego za ogół spraw związanych z uwięzieniem rodziny w mieście, jednoznacznie wskazywało na usztywnienie postawy władz wobec rodziny byłego imperatora: Wszyscy aresztowani będą uważani za zakładników i każda najmniejsza próba działań
kontrrewolucyjnych w mieście zakończy się ich doraźną egzekucją1541. Jak gdyby w Tobolsku czas nie płynął wystarczająco monotonnie, w Jekaterynburgu zwolnione tempo życia sprawiało, że nuda stała się nie do wytrzymania. Nie doręczano gazet ani listów. Jedyna paczka – z kilkoma jajami, kawą i czekoladą – przyszła od wielkiej księżnej Elli 16 maja. Ella też była teraz więziona, w Ałapajewsku, sto pięćdziesiąt kilometrów dalej na północ1542. Ponieważ zakazem objęto również wymianę korespondencji, dziewczęta zostały pozbawione tej jedynej rzeczy, która do tamtej pory pomagała im przetrwać – kontaktu z przyjaciółmi. Zabronione były rzecz jasna także wizyty gości. Rodzina carska dryfowała jak na tratwie na morzu – nie miała „żadnych wieści od nikogo”, zanotowała w dzienniku Aleksandra1543. Chcąc zażyć ruchu na świeżym powietrzu, mogli w Jekaterynburgu wychodzić tylko do nędznego ogródka z paroma karłowatymi drzewami, jeszcze mniejszego od tego w Tobolsku. Mimo wszystko Mikołaj i dziewczynki, jak dawniej, korzystali z każdej okazji do przebywania na dworze – w czasie dwóch krótkich, codziennych wyjść rekreacyjnych – a siostry czasami huśtały się na dwóch hamakach rozwieszonych dla nich między drzewami przez wartowników. Aleksy, kiedy czuł się na siłach, był znoszony po schodach, najczęściej przez Marię, i siedział w ogrodzie w matczynym fotelu na kółkach. W czasie rekreacji jedna z sióstr zawsze zostawała w domu z mamą, która rzadko wychodziła z domu przy temperaturze powyżej dwudziestu stopni. Lecz nawet te krótkie chwile pozwalały, jak odnotował Mikołaj, poczuć upojny zapach lata „z wszystkich ogrodów w mieście” – było nim przesycone powietrze, mimo że byli odgrodzeni od świata palisadą1544. Odplombowanie jednego małego okienka w ich pokojach 10 czerwca, żeby wpuścić orzeźwiający powiew, dało im pewne wytchnienie w monotonii mocno ograniczonego życia. Na co dzień mieli do czynienia z upokorzeniami ze strony straży, takimi jak rewizje rzeczy osobistych, konfiskata pieniędzy, a nawet próby zerwania Aleksandrze i dziewczynkom z nadgarstków złotych bransoletek. Prośba Tatiany i Marii o zwrot skonfiskowanych aparatów fotograficznych, tak by miały przynajmniej jedną rozrywkę – fotografowanie, także nie została wysłuchana1545. W rodzinie Romanowów ten czerwiec był miesiącem urodzin. Najpierw, 6 czerwca, przypadły czterdzieste szóste urodziny Aleksandry, które przeszły niezauważenie – bolesne hemoroidy nie pozwalały Mikołajowi wstać z łóżka, a Aleksy, mimo pięknej pogody, też spędził większość dnia w czterech ścianach1546, 11 czerwca Tatiana skończyła dwadzieścia jeden lat – tę ważną cezurę w jej życiu świętowano bardzo skromnie, a największą atrakcją dnia był ugotowany przez Charitonowa kompot do obiadu. Prezentów, ma się rozumieć, nie było. Tatiana przez cały ten dzień czytała matce fragmenty jej ulubionej książki Krótkie homilie na każdy dzień w pełnym rocznym cyklu prawosławnego duchownego Grigorija Diaczenki1547. Później grała w karty z Aleksym i czytała mu, przed zaśnięciem zaś przeprała z siostrami chusteczki do nosa całej rodziny1548. Biedna Anna Demidowa
męczyła się sama z praniem rzeczy osobistych rodziny (tylko pościel nadal zabierano do pralni), a siostry chętnie zgłaszały się do pomocy – również przy cerowaniu znoszonych skarpet, pończoch i bielizny wszystkich1549. Dzień siedemnastych urodzin Anastazji – 18 czerwca – był bardzo upalny. Tym razem również nikt nie świętował, a dziewczęta spędzały czas na nauce kolejnej pożytecznej umiejętności pod kierunkiem Charitonowa – zagniatania, formowania i pieczenia chleba1550. Z czasem zaczęły coraz częściej pomagać mu w kuchni, żeby dać w ten sposób odpór nudzie. Ostatnio jednak duchota w domu była nie do wytrzymania i nawet Aleksandra wolała przebywać na powietrzu, gdy zdrowie jej pozwalało. Wieczorami rozgrywali niekończące się partie bezika i czytali po raz wtóry nieliczne książki, które im zostały. Matką i Aleksym opiekowała się głównie Tatiana. Jej umiejętności pielęgniarskie przydały się także, kiedy doktor Botkin dostał ataku kolki nerkowej i Tatiana wstrzyknęła mu morfinę z cennych rodzinnych zapasów1551. Olga była teraz przeraźliwie blada i wychudzona, a po przyjeździe do Jekaterynburga jeszcze bardziej sposępniała i zamknęła się w sobie. Jeden z wartowników, Aleksiej Kabanow, wspominał jej wyraźną zgryzotę, małomówność i to, że „prawie nie rozmawiała ze swoją rodziną, wyjąwszy ojca”, z którym zawsze spacerowała pod rękę w czasie rekreacji w ogrodzie1552. Spędzała tam jednak mniej czasu niż trzy pozostałe siostry, które wydawały mu się znacznie żywsze i weselsze, i spacerując wkoło z psami, często nuciły piosenki ludowe. Maria, dziewczyna silna i zachowująca stoicki spokój, nadal wydawała się najzdrowsza i najodporniejsza, była niczym „uosobienie »skromności wywyższonej cierpieniem«”, jak wspominał jeden z wartowników, przywołując wiersz Fiodora Tiutczewa1553. Początkowo, podobnie jak w Tobolsku, młodsze siostry starały się nawiązać kontakt z pilnującymi ich strażnikami, wypytywały ich o ich życie i rodziny, pokazywały im rodzinne albumy ze zdjęciami. Kiedy nie mogły ścierpieć nudy, skarżyły się im: „W Tobolsku byłyśmy dużo szczęśliwsze”1554. Jednak przyjazd nowego bezwzględnego komendanta Jakowa Jurowskiego, położył kres tej fraternizacji. Pogoda była iście „tropikalna”, jak zanotował Mikołaj w dziewiętnaste urodziny Marii, 27 czerwca1555. Cztery dni wcześniej Romanowowie zaznali „wielkiego dobrodziejstwa w postaci prawdziwej obiednicy i nieszporów”, kiedy ksiądz z diakonem zostali wpuszczeni do domu Ipatiewa, by odprawić pierwsze nabożeństwo dla rodziny od 2 czerwca1556. Należeli do garstki osób, które oglądały Romanowów w tych nowych, bardzo ubogich warunkach. Ci, którzy próbowali zaglądać tam z zewnątrz, mogli jedynie domyślać się upokorzeń, jakich rodzina byłego imperatora Rosji doznawała z rąk swoich bolszewickich oprawców.
❧ W ostatnich ośmiu tygodniach uwięzienia Romanowów wiele osób – ciekawskich,
udających obojętność, lekkomyślnych, a nawet niektórzy królewscy krewni, tacy jak nieustraszona księżna Helena – przychodziło Wozniesienskim Prospektem pod dom Ipatiewa z nadzieją, że uda im się ich zobaczyć. Nie wpuszczano jednak nikogo oprócz doktora Derewienki, który wynajmował mieszkanie w mieście i przychodził leczyć Aleksego, a także zagipsował mu spuchnięte kolano. Miejscowe dzieci były nieco bardziej zuchwałe. Często podchodziły pod samą palisadę i zaglądały do środka przez szpary między palami. Pewnego słonecznego dnia niedługo po przybyciu rodziny carskiej dziewięcioletni Anatol Portnoff wyszedł po porannej mszy z soboru Wniebowstąpienia naprzeciwko i przebiegł przez drogę, żeby popatrzeć. Znalazł lukę między palami i zerknął do środka. Później twierdził, że dokładnie na wprost zobaczył cara Mikołaja „przechadzającego się koło domu”. Zaraz jednak podbiegł do niego wartownik, „bezceremonialnie złapał go za poły płaszcza i przegonił”1557. Władimir i Dmitrij Storożewowie, synowie kapłana z soboru Jekateryninskiego, byli bardziej wytrwali, gdyż ich dom mieścił się tuż obok domu Ipatiewa, i udawało im się niekiedy „za pomocą gestów rozmawiać przez ogrodzenie z dziewczynkami z rodziny carskiej”1558. Jedenastoletni Władimir puszczał latawiec z dachu swojego domu i z tego punktu obserwacyjnego często „widywał dzieci cara bawiące się na podwórku Upatiewa [sic], a sam car wychodził raz na dzień i przez jakąś godzinę rąbał drewno”1559. Rodzina Storożewów obawiała się jednak czerwonoarmistów, którzy pilnowali Romanowów i często dokonywali niezapowiedzianych rewizji w pobliskich domach, aresztując, kogo chcieli. Ich ojciec zdecydował, że wszyscy będą spali w jednym pokoju, przy drzwiach: „żebyśmy byli razem, w razie gdy ktoś wejdzie i zacznie strzelać”1560. Ojciec Iwan Storożew był jedną z ostatnich osób, które widziały rodzinę cara żywą, podczas nabożeństwa w domu o wpół do jedenastej w niedzielę, 14 lipca. Tego dnia z samego rana wartownicy z domu Ipatiewa załomotali do jego drzwi. Duchowny sądził, że przyszli go aresztować, ale nie: chcieli, żeby wstąpił do domu obok i odprawił nabożeństwo dla rodziny. „Róbcie, co macie robić, i nic poza tym – ostrzegli go. – Teraz nie wierzymy w Boga, ale pamiętamy, jak wygląda nabożeństwo... nabożeństwo żałobne. Macie odprawić mszę i na tym koniec. Nie próbujcie się porozumiewać ani nic podobnego, bo będziemy strzelać”1561. Storożew wszedł po schodach, mijając uzbrojonych po zęby młodych wartowników, i zastał rodzinę carską zgromadzoną w salonie oraz stół przygotowany specjalnie do nabożeństwa przez Aleksandrę, a na nim ulubioną przez Romanowów ikonę Najświętszej Matki Boskiej. Dziewczęta były ubrane skromnie, w czarne spódnice i białe bluzki. Storożew zauważył, że od jego ostatniej wizyty, 2 czerwca, bardzo urosły im włosy, które sięgały już ramion. W trakcie liturgii cała rodzina wydała się Storożewowi straszliwie zgnębiona – roztaczała aurę znużenia, wyraźnie odmienną od tej, którą zauważył przy poprzedniej wizycie, kiedy wszyscy byli ożywieni i modlili się żarliwie1562. Tym razem wrócił
wstrząśnięty do głębi tym, co zobaczył. Romanowowie, wbrew temu, co mieli w zwyczaju, uklękli, gdy diakon Bujmirow odśpiewał, zamiast wyrecytować, Ze świętymi daj odpoczynek – prawosławną modlitwę za zmarłych1563. Musiała im ona przynieść ogromną duchową ulgę, jak zauważył, choć tym razem wyjątkowo nie włączyli się do odpowiedzi na kwestie kapłana1564. Pod koniec wszyscy podeszli, żeby ucałować krzyż, a Mikołaj i Aleksandra przystąpili do komunii. Ukradkiem, gdy Storożew mijał je w drodze do wyjścia, dziewczęta wyszeptały słowa podzięki. „Po ich zachowaniu poznałem – wspominał później – że coś groźnego i przerażającego wisi nad rodziną cara”1565. Nazajutrz rano rodzina na chwilę odzyskała spokój, kiedy cztery panie przysłane przez quasi-urzędowo nazwany Związek Zawodowych Pomocy Domowych przyszły umyć podłogi. Możliwe, że sama ich obecność – jako zwykłych ludzi ze świata zewnętrznego – poprawiła im nastrój. Romanowowie sprawiali wrażenie odprężonych, rozsiedli się w salonie i przywitali sprzątaczki uśmiechem. Kobiety miały surowy zakaz rozmawiania z nimi, ale z wymiany spojrzeń i uśmiechów zorientowały się szybko, że cztery siostry chętnie pomogą im przy przesuwaniu łóżek w swoim pokoju; pomogłyby i w zmywaniu podłóg, gdyby miały możliwość. Jedna z pań, Jewdokija Siemionowa, wspominała ich przemiłe zachowanie i to, że „każde łagodne spojrzenie traktowały jak dar”1566. Chociaż Jurowski zarządził, że drzwi do ich pokoju mają pozostać otwarte, dziewczętom udało się porozmawiać z paniami półgłosem w czasie pracy, a kiedy komendant odwrócił się plecami, Anastazja zrobiła gest grania na nosie. Powiedziały paniom, że bardzo brakuje im fizycznej pracy, chociaż Olga niedomaga i nie byłaby w stanie zrobić wiele. Maria – zwłaszcza ona – tryskała energią jak zawsze. „Zabrałybyśmy się do najbardziej żmudnej pracy z największą przyjemnością, zmywanie naczyń nam nie wystarcza”, mówiły1567. Kobiety, poruszone spokojem, z jakim wielkie księżne przyjmowały swój los, powiedziały im, że mają nadzieję, iż ich cierpienia niedługo się skończą. Dziewczęta podziękowały. One też ciągle miały taką nadzieję, i ten błysk w życzliwych oczach. Kobiety wyszły przed obiadem, a Romanowowie powrócili do swojej rutyny: czytania, gry w karty, rundek po ciasnym, zakurzonym spacerniaku w ogrodzie. Lecz we wczesnych godzinach rannych w środę, 17 lipca, zostali wyrwani ze snu i kazano im się ubrać. Powiedziano im, że dla ich własnego bezpieczeństwa, z uwagi na zamieszki i ostrzał artyleryjski w mieście, zostaną przeniesieni do sutereny, więc spełnili rozkaz, nie pytając o nic. Mikołaj, Aleksandra i pięcioro ich dzieci, doktor Botkin oraz troje wiernych służących: Demidowa, Trupp i Charitonow, opuścili swoje pokoje w karnym ordynku, zeszli cicho po drewnianych schodach i przez podwórko przeszli do obskurnej piwnicy. „Bez łez, szlochów czy pytań”1568. Kilka godzin później młody Władimir Storożew bawił się na dachu: „Puszczałem latawca, kiedy ojciec zawołał mnie na dół i powiedział, że zostali rozstrzelani. Było to 17 lipca, pamiętam, bardzo skwarny dzień”1569. Miesiąc później, 16 sierpnia, jedna z ostatnich czułych pocztówek, wysłana przez Olgę
w pierwszym tygodniu Wielkiego Postu do przyjaciółki w Kijowie, jak wiele innych napisanych przez cztery siostry i nigdy nie doręczonych, dotarła do Piotrogrodu opatrzona oficjalną pieczęcią: „Zwrot w związku z sytuacją wojskową”1570.
EPILOG
❧ OFIARY REPRESJI W dniu przyjazdu do Jekaterynburga siedemnaścioro pozostałych osób z carskiej świty zmuszonych było pozostać kilka godzin w pociągu, który przetaczano tam i z powrotem, aż wreszcie zatrzymano. Później Gibbes i Gilliard widzieli, jak kucharz Charitonow, pokojowiec Trupp i kuchcik Leonid Sedniew zostali wyprowadzeni i wsadzeni do bryczek, które zawiozły ich do domu Ipatiewa. W następnej turze zabrano Ilię Tatiszczewa, Nastieńkę Hendrikową, Trinę Schneider i lokaja Wołkowa, ale tylko Tatiszczew trafił do Domu Specjalnego Przeznaczenia – Trina i Nastieńka z Wołkowem zostali przewiezieni do więzienia w Permie. Marnieli tam do 4 września, kiedy przyszła po nich CzeKa. Trinę i Nastieńkę wyprowadzono z grupą zakładników i rozstrzelano. Ich zwłoki zostały przynajmniej odnalezione wkrótce (w maju następnego roku) przez białych1571. Tatiszczew i książę Dołgoruki zostali usunięci z domu Ipatiewa niedługo po swoim przyjeździe i osadzeni w więzieniu, gdzie również ich rozstrzelano, 10 lipca 1918 roku. Ich ciał nigdy nie odnaleziono. Wołkow, którego miała spotkać taka sama śmierć w Permie we wrześniu, cudem uniknął rozstrzelania razem z Triną i Nastieńką – przeżył i mógł zaświadczyć o tym, co widział. Zmarł na wygnaniu w Estonii w 1929 roku1572. Przed opuszczeniem Pałacu Aleksandrowskiego Anna Demidowa wysłała swoje rzeczy do rodzinnego Czerepowca, spodziewając się, że wróci tam, kiedy rodzina carska znajdzie się bezpieczna na emigracji. W latach stalinowskiego terroru jej krewni, powodowani strachem, zniszczyli większość cennych fotografii i dokumentów, które im powierzyła. Jej dziennik, znaleziony w domu Ipatiewa, przetrwał i jest w posiadaniu GARF, Państwowego Archiwum Federacji Rosyjskiej w Moskwie1573. Pozostali służący, którzy zdecydowali się towarzyszyć rodzinie na wygnaniu, tak jak Anna, podzielili straszny los Romanowów, a ich zwłoki wrzucono do zbiorowej mogiły w lesie Koptiaki pod Jekaterynburgiem. Młody kuchcik Leonid Sedniew uszedł z życiem, gdyż dzień wcześniej zabrano go z domu. Został odesłany do rodziny, do Kaługi. Stalinowskie represje w końcu jednak dosięgły i jego – został aresztowany i rozstrzelany przez NKWD w 1941 albo 1942 roku. 23 maja Sydney Gibbes i Pierre Gilliard, coraz bardziej zatrwożeni, byli przetrzymywani w pociągu pod Jekaterynburgiem z Izą Buxhoeveden, Aleksandrą Tieglewą i kilkorgiem innych służących, aż wreszcie o piątej po południu zjawił się Rodionow i oznajmił im, że są wolni. Pociąg stał się jednak ich domem na większą część następnego miesiąca, do czasu uzyskania pozwoleń na opuszczenie miasta. W tym czasie Gibbes i
Gilliard często przechodzili obok domu Ipatiewa i wielokrotnie odwiedzali mieszkającego w pobliżu angielskiego konsula Thomasa Prestona, aby dowiedzieć się, jakie poczyniono kroki, żeby pomóc rodzinie carskiej, ale prośby Prestona o dopuszczenie go do niej również były konsekwentnie odrzucane. Pewnego razu gdy Gibbes i Gilliard przechodzili w pobliżu domu, zauważyli wyprowadzanego stamtąd frontowymi drzwiami lokaja Iwana Sedniewa (stryja Leonida) i „wujka” Aleksego, Nagornego, którzy wkrótce potem także zginęli z rąk CzeKa w Jekaterynburgu. 26 czerwca koczujący w pociągu otrzymali wreszcie rozkaz powrotu do Tobolska, ale po drodze utknęli w Tiumeni – objętej stanem wyjątkowym i oblężonej przez ogromną falę uchodźców uciekających z terenu walk drogą wzdłuż torów Kolei Transsyberyjskiej1574. Tam w lipcu, gdy kończyły się im pieniądze i brakowało żywności, dowiedzieli się w końcu o zamordowaniu cara, choć wtedy nie mówiono jeszcze o losie Aleksandry i dzieci. 25 lipca, kiedy Jekaterynburg został opanowany przez białogwardzistów, Gibbes i Gilliard wrócili do miasta i dostali się do domu Ipatiewa. Wnętrze zostało ogołocone z mebli, ale po pokojach walało się mnóstwo drobnych rzeczy osobistych rodziny carskiej. Gibbes uratował parę rzeczy, między innymi włoski kryształowy żyrandol z sypialni wielkich księżnych. Zeszli też do ciemnego, obskurnego pomieszczenia w piwnicy, gdzie odbyła się egzekucja rodziny cara, i stwierdzili, że widok był „nad wszelki wyraz złowrogi”1575. Ostatecznie, w lutym 1919 roku, Gilliard, Gibbes, Tieglewa i Buxhoeveden wyruszyli na wschód do Omska, gdzie Gilliard przystał do Francuskiej Misji Wojskowej. On, Tieglewa i Gibbes złożyli następnie zeznania przed Komisją Sokołowa, założoną pod koniec lipca 1918 roku przez Aleksandra Kołczaka, jednego z przywódców białej armii, celem zbadania okoliczności mordu na rodzinie cara; przed komisją zeznawali także Kławdia Bitner, Kobyliński, Pankratow i wielu innych. Gilliard i Tieglewa w końcu wyjechali (przez Japonię i Stany Zjednoczone) do Szwajcarii i pobrali się w Genewie w 1922 roku. Gilliard wrócił do nauczania francuskiego i wykładał na uniwersytecie w Lozannie. W 1923 roku opublikował swoją relację z pobytu w Rosji – Trzynaście lat na dworze rosyjskim. Tragedja cara Mikołaja II i jego rodziny. Zmarł w 1962 roku. Sydney Gibbes wstąpił w Omsku do Brytyjskiej Misji Wojskowej, a później wyjechał z Rosji do Harbinu, gdzie przez wiele lat pracował dla Chińskiej Morskiej Izby Celnej. W kwietniu 1934 roku przeszedł na prawosławie i otrzymał święcenia kapłańskie. Po powrocie do Anglii w 1937 roku zamieszkał w Oksfordzie i założył tam wspólnotę religijną pod wezwaniem Świętego Mikołaja Cudotwórcy. Po jego śmierci w 1963 roku wspólnota podupadła, ale obecnie działa prężnie i ma własny kościół w oksfordzkim Headington. Iza Buxhoeveden z Omska pojechała dalej Koleją Transsyberyjską przez Mandżurię do Władywostoku na wybrzeżu Pacyfiku, a stamtąd popłynęła statkiem do Stanów Zjednoczonych i wreszcie wróciła do Europy. Mieszkała przez jakiś czas w Danii, a następnie w Niemczech, później przyjęła posadę damy dworu siostry Aleksandry Wiktorii, markizy Milford Haven, w Anglii. Mieszkała w apartamencie pałacu Hampton Court do
śmierci w 1956 roku i napisała trzy tomy wspomnień z lat spędzonych przy rodzinie carskiej1576. Jelizawieta Naryszkina, która miała siedemdziesiąt dziewięć lat, kiedy Romanowowie opuścili na zawsze Carskie Sioło, opowiedziała historię swojego życia austriackiemu pisarzowi Rene Fülöpowi-Millerowi w Moskwie w latach dwudziestych. Opublikowana w 1931 roku książka Under Three Tsars stanowi jednak mocno zredagowaną wersję jej wspaniałych i niesłychanie cennych dzienników z ostatniego roku w Carskim Siole. Zachowały się one w GARF, a obszerne cytaty z nich przytoczone są w dziennikach Mikołaja i Aleksandry z lat 1917-1918, wydanych w Rosji w 2008 roku. Naryszkina koniec końców wyemigrowała do Paryża i zmarła w Domu Rosyjskich Emigrantów w Sainte Geneviève-des-Bois w 1928 roku. Kławdia Bitner i Jewgienij Kobyliński wzięli później ślub – zamieszkali w Rybińsku w centralnej Rosji i mieli syna o imieniu Innokientij. W 1927 roku Kobyliński został aresztowany pod zarzutem „działalności kontrrewolucyjnej”; był przetrzymywany w budzącym grozę więzieniu Butyrki pod Moskwą, a w grudniu, prawdopodobnie po torturach, został rozstrzelany. Kławdia nie uniknęła represji – we wrześniu 1937 roku także została aresztowana. Dwa tygodnie później zawieziono ją na poligon Butowo, ulubione przez NKWD miejsce egzekucji za czasów Wielkiego Terroru, w lesie, dwadzieścia cztery kilometry za Moskwą. Tam ją zastrzelono, a ciało wrzucono do zbiorowej mogiły – dołączyła do dwudziestu jeden tysięcy ofiar stalinowskich czystek pogrzebanych tam w latach 1937-1938. Osierocony syn Kobylińskiego został porzucony, a jego los pozostaje nieznany. W czasie straszliwej anarchii, jaka rozszalała się w Jekaterynburgu po zamordowaniu Romanowów, obawiając się, że CzeKa weźmie go jako zakładnika, ojciec Iwan Storożew uciekł z miasta. Z kilkoma innymi osobami wykopał norę w piwnicy jednego z klasztorów i zamknął się w niej z zapasem żywności do czasu wyzwolenia miasta przez Korpus Czechosłowacki i białogwardzistów1577. Zaciągnął się do Białej Gwardii jako kapelan i uciekł z rodziną do Harbinu w Chinach. Został poważanym duchownym kościoła prawosławnego Świętego Mikołaja w Harbinie, uczył religii w tamtejszym liceum handlowym i do śmierci w 1927 roku zdążył stać się jednym z czołowych przedstawicieli społeczności emigracyjnej1578. Z grona najserdeczniejszych przyjaciółek sióstr Romanowych ze szpitali w Carskim Siole Ricie Chitrowo udało się wysłać swoje cenne dokumenty, między innymi listy od Olgi i Tatiany, na przechowanie do Paryża. Rita wyemigrowała do Jugosławii, a następnie do Stanów Zjednoczonych i zmarła w Nowym Jorku w 1952 roku; jej archiwum zostało niedawno przekazane w darze GARF. Doktor Wiera Giedroyć zamieszkała w Kijowie, gdzie kontynuowała pracę lekarską i objęła katedrę chirurgii w Kijowskim Instytucie Medycyny. Zmarła na raka w 1932 roku. Po zamknięciu aneksu szpitalnego pod koniec 1917 roku Walentina Czebotariewa dalej pracowała jako pielęgniarka w szpitalach
wojskowych. Zmarła na tyfus w Nowoczerkasku w południowo-zachodniej Rosji 6 maja 1919 roku. Jej syn Gregory wyemigrował do Stanów i ocalił dziennik oraz listy matki, które są dziś jednym z najważniejszych źródeł wiedzy o siostrach Romanowych w latach wojny w Carskim Siole. Po rewolucji przyjaciółka i powierniczka Anastazji Katia Zborowska wyjechała na południe, do rodzinnego domu w Kubaniu, gdzie pracowała jako pielęgniarka w szpitalu dla chorych na gruźlicę. Wiktor, jej brat, walczył dalej, wraz z byłymi członkami carskiej eskorty, po stronie białych na południu Rosji do 1920 roku, kiedy po raz kolejny został ranny. Ewakuowany z rodziną na Limnos, osiedlił się w Jugosławii. Katia była chora i nie mogła wyjechać z rodziną, ale wykazała się dalekowzrocznością i powierzyła jej swoje cenne listy i kartki od Anastazji, a także inne pamiątki po Romanowach, które jej bliscy zabrali z sobą na emigrację. Wiktor zmarł w 1944 roku, ale wdowa po nim i jego córka ostatecznie osiedliły się w Kalifornii i przekazały listy Anastazji do Katii do Hoover Institution Archives, gdzie znajdują się do dziś. Jeśli chodzi o Katię i jej losy, to podobnie jak jej serdeczna przyjaciółka Anastazja, stała się wzorcową „ofiarą represji” w trakcie przerażających ataków na domniemanych wrogów nowego sowieckiego reżimu – zwłaszcza tych mających jakiekolwiek powiązania z rodziną imperatora. 12 czerwca 1927 roku została aresztowana pod sfingowanym zarzutem „działalności kontrrewolucyjnej”, na podstawie osławionego artykułu 58 nowego sowieckiego kodeksu karnego. Trzyosobowy sąd kapturowy – tak zwana trojka – skazał ją, bez procesu, na trzy lata więzienia i 18 sierpnia 1927 roku zesłał do gułagu w Azji Środkowej. Kilka bardzo lakonicznych listów od niej dotarło do rodziny, potem nagle kontakt z nią się urwał. Katia umarła w gułagu, jak wiele milionów innych, którzy zginęli za czasów Stalina. W 2001 roku została zrehabilitowana pośmiertnie jako jedna z ofiar stalinowskiego terroru, zgodnie z ustawą wprowadzoną po upadku komunizmu1579. Musiało minąć kolejnych sześć lat, aby – po długich i żmudnych bataliach sądowych – Prokuratura Generalna Rosji uznała wreszcie za stosowną rehabilitację Olgi, Tatiany, Marii i Anastazji Romanowych, jak również ich rodziców i brata, jako „ofiar represji politycznych”1580.
PODZIĘKOWANIA Książka nigdy nie jest dziełem samotnego autora pracującego jak mrówka we wspaniałej izolacji i przy tej – jedenastej w moim dorobku – bardziej niż kiedykolwiek czerpałam z wiedzy, kompetencji, szczodrości i dobrej woli licznej grupy osób zarówno na miejscu, w Wielkiej Brytanii, jak i na całym świecie. Pomysł napisania książki o czterech siostrach Romanowych przyszedł mi do głowy podczas gromadzenia materiałów i pisania książki Ekaterinburg w 2007 roku. Córki cara były w moich myślach i sercu, kiedy chodziłam po Jekaterynburgu, rozmyślając nad ich życiem i osobowościami, a także tragicznym losem, z nieustannymi echami dramatu Czechowa Trzy siostry gdzieś w tle; aluzja do tej wspaniałej sztuki jest więc zamierzona. Po opublikowaniu książki Ekaterinburg w Wielkiej Brytanii w 2008 roku (i w Stanach Zjednoczonych, jako The Last Days of the Romanovs) miałam wielkie szczęście poznać cudowną społeczność miłośników historii Romanowów podczas Royalty Weekend – konferencji organizowanej rokrocznie w Ticehurst w East Sussex. Od pierwszego dnia spotykałam się wyłącznie z życzliwością, zainteresowaniem i entuzjazmem dla mojego pomysłu oraz wieloma propozycjami podzielenia się materiałem. Wsparcie dla mojej książki, które zaczęło się w Ticehurst, rosło w miarę rozszerzania się kręgu znajomych ekspertów od Romanowów, nawet podczas tego trudnego okresu zawieszenia, kiedy bałam się, że umowa na książkę nie zostanie sfinalizowana. Wytrwanie w decyzji o jej napisaniu zawdzięczam przede wszystkim przyjaźni i bezwarunkowemu wsparciu Sue Woolmans i Ruth Abrahams, które wierzyły w nią równie mocno jak ja i chciały, żebym ją napisała. Dlatego pierwszy i najważniejszy dług wdzięczności mam u nich, nie tylko za niezmordowane dzielenie się materiałami, wynajdywanie nowych faktów, podsuwanie książek, przesyłanie stosów fotokopii, zdjęć i e-maili pełnych cennych informacji, lecz także zabranianie mi myśleć, że sobie z tym nie poradzę. W fazie researchu wiele innych osób udzieliło mi absolutnie bezcennej pomocy: przede wszystkim Rudy de Casseres z Finlandii, który z ogromną pogodą ducha i wytrwałością pomógł mi odczytać najbardziej niejasne odwołania w rzadkich i trudnych do zdobycia rosyjskich źródłach, a na końcowych etapach rygorystycznie sprawdzał fakty. Różne osoby pomagały mi przy tłumaczeniach: Hannah Veale z niemieckiego, Karen Roth z duńskiego, Trond Norén Isaksen ze szwedzkiego. Priscilla Sheringham łaskawie sprawdziła moje tłumaczenia z francuskiego, a David Holohan i Natalia Kolosowa – z rosyjskiego. Mailowałam z niekończącymi się pytaniami do mnóstwa przyjaciół, historyków i autorów – wszyscy odpisywali, dzieląc się wielkodusznie swoimi przemyśleniami i dalszymi informacjami: Janet Ashton, Paul Gilbert ze strony internetowej Royal Russia, Coryne Hall, Griff Henniger, Michael Holman, Greg King, Ilana Miller, Geoffrey Munn z firmy
Wartski, Neil Studge Rees, Ian Shapiro, Richard Thornton, Frances Welch, Marion Wynn i Charlotte Zeepvat. Specjalne podziękowania należą się Willowi Lee za podzielenie się efektami dogłębnych studiów nad osobą wielkiego księcia Dymitra Pawłowicza oraz za tłumaczenia niektórych z niepublikowanych listów księcia, Johnowi Wimblesowi za przekazanie mi kopii niektórych wspaniałych listów księżnej Sachsen-Coburg – owoców jego wieloletniej sumiennej pracy w Archiwum Narodowym Rumunii, Sarah Miller za podzielenie się trudnymi do zdobycia źródłami oraz długie mailowe dyskusje o OTMA, Markowi Andersenowi z miejskiej biblioteki w Chicago za pomoc w odnajdywaniu artykułów ze starych amerykańskich czasopism, Philowi Tomasellemu za sprawdzenie zbiorów National Archives w Kew pod kątem ewentualnych dalszych danych na temat poniechanej propozycji azylu w Wielkiej Brytanii w 1917 roku oraz wskazówki co do brytyjskiego wątku w sprawie zamordowania Rasputina w 1916 roku. Wieloma fotografiami zamieszczonymi w książce podzieliło się ze mną dwoje zapalonych prywatnych kolekcjonerów – Ruth Abrahams i Roger Short. Bez ich niezwykłej hojności w książce nie znalazłoby się tak wiele ilustracji. Jestem też głęboko wdzięczna dwóm innym osobom prywatnym za udostępnienie mi ich cennych rodzinnych archiwów: Johnowi Storojevowi za materiały o jego dziadku, ojcu Iwanie Storożewie, oraz Victorowi Buchli za umożliwienie mi w drodze wyjątku dostępu do listów Katii Zborowskiej przechowywanych w Hoover Institution w Kalifornii, a także podzielenie się ze mną wieloma innymi wartościowymi informacjami i materiałem fotograficznym. W roku 2011 miałam przyjemność odbyć pasjonującą wyprawę badawczą do Sankt Petersburga z Sue Woolmans, Karen Roth i Maggie Field, które dzieliły ze mną radość oglądania tych wszystkich cudownych miejsc związanych z historią Romanowów i z humorem tolerowały moją częstą potrzebę zatrzymywania się na kawę. Jestem wdzięczna Towarzystwu Brytyjsko-Rosyjskiemu za udzielenie mi stypendium na pokrycie kosztów tej podróży, a szczególnie pragnę podziękować doktorowi Davidowi Holohanowi za zorganizowanie prelekcji w Towarzystwie. W Petersburgu byłyśmy pod znakomitą opieką Pawła Bowiczewa, Wasilija Chochłowa i jego brata Jewgienija, którzy zawsze z uśmiechem odpowiadali na niezliczone pytania i służyli nam za kierowców w dużo szerszym zakresie, niż przewidywały ich obowiązki. Paweł nadal wyszukuje dla mnie książki w Rosji i robi zdjęcia poglądowe różnych miejsc w Petersburgu, za co jestem mu niezmiernie wdzięczna. Jak zawsze, czuję się zobowiązana Pameli Clark, archiwistce z Royal Archives w Windsorze, która życzliwie i sprawnie udostępniała mi listy oraz materiały dotyczące wizyt Romanowów w Balmoral i Cowes – jestem wdzięczna za pozwolenie od Jej Wysokości królowej Elżbiety II na cytowanie z nich. Nottingham Archives udostępniły mi dokumenty związane z Meriel Buchanan, a Imperial War Museum – z Dorothy Seymour. British Library dziękuję za listy Aleksandry do biskupa Boyda Carpentera, a Charlesowi Gibbesowi Pavelievowi oraz działowi zbiorów specjalnych Bodleian Library za dostęp do archiwum Sydneya Gibbesa. Słowa podzięki należą się także Tessie Dunlop za sygnał o materiałach
znajdujących się w rumuńskich archiwach państwowych, Stanleyowi Rabinowitzowi z Amherst Center for Russian Culture za dostęp do Archiwum Romana Gula, Richardowi Daviesowi z Leeds Russian Archive za dwa piękne dni kwerendy w tej skarbnicy materiałów, Tani Czebotariew za przesłanie skanów z Archiwum Marii Wasiljewny Fedczenko oraz wspomnień Marii Aleksandrowny Wasilczikowej z Columbia University Archives, a szczególnie Carol Leadenham i Nicholasowi Siekierskiemu z Hoover Institution za pomoc w uzyskaniu dostępu do materiałów związanych z osobą Katii Zborowskiej. Ron Basich, mój wspaniały współpracownik w Hoover Institution, sprawnie przejrzał i zeskanował dla mnie pokaźną ilość materiału. Na moją prośbę tekst Czterech sióstr czytali i komentowali Sue Woolmans, Ruth Abrahams, Rudy de Casseres oraz Chris Warwick – jestem im dozgonnie wdzięczna za wnikliwe uwagi, sugestie i poprawki. Moje koleżanki po piórze i przyjaciółki Christina Zaba i Fiona Mountain również czytały i opiniowały najważniejsze partie, a także służyły mi cennym wsparciem w trakcie pisania. Jestem głęboko wdzięczna Charliemu Vineyowi za to, że z początku reprezentował książkę, i za jego wsparcie w czasie researchu oraz pisania, jak również mojej agentce Caroline Michel za żarliwe zaangażowanie w prowadzenie książki przez proces produkcji do publikacji i dalej. Moi wydawcy okazali mi wiele serca i entuzjazmu, a praca z nimi to prawdziwa radość: jestem niezmiernie wdzięczna Georginie Morley z Pan Macmillan w Wielkiej Brytanii za opiekę, skrupulatną redakcję i energię, a także wrażliwość na tematykę książki. Jestem szczególnie zobowiązana kierownikowi redakcji Nicholasowi Blake’owi za cierpliwość i pieczołowitość, z jaką sprawdził tekst i doprowadził go bezpiecznie do etapu druku. Charlie Spicer z St. Martin’s Press w Stanach Zjednoczonych już od kilku lat służy pełnym poparciem dla mojej pracy i ogromnie cenię sobie jego wierną przyjaźń. Moja rodzina – jak zawsze – z dumą wspiera moją pracę, a mój brat Peter jest wytrwałym administratorem mojej strony internetowej i troszczy się o jej aktualizowanie, za co mu z serca dziękuję. Życie z czterema siostrami Romanowymi było silnym, głęboko poruszającym, ale i bardzo satysfakcjonującym doświadczeniem. Były i są one dla mnie – tak jak Rosja, którą darzę niezmienną miłością – inspiracją pisarską i mam szczerą nadzieję, że oddałam im – oraz ich jakże krótkiemu życiu – sprawiedliwość. Będę wdzięczna za wszelkie nowe informacje, fotografie czy wnikliwe komentarze, którymi czytelnicy zechcą się ze mną podzielić poprzez moją stronę internetową www.helenrappaport.com lub za pośrednictwem mojej agencji – www.petersfraserdunlop.com. Helen Rappaport West Dorset, styczeń 2014
SPIS ILUSTRACJI 1. Carewicz Mikołaj i księżniczka heska Alix (Time Life Pictures/Mansell/The LIFE Picture Collection/Getty Images) 2. Aleksandra Fiodorowna z wielkimi księżnymi – Olgą i maleńką Marią, 1899 (zdjęcie udostępnione dzięki uprzejmości Lotte Hoffman-Kuhnt) 3. Carewicz Aleksy w wieku około trzech lat, z aparatem Brownie (zdjęcie udostępnione dzięki uprzejmości Ruth Abrahams) 4. Wielka księżna Olga, wizytówka handlowa producenta czekolady, firmy Guérin-Bourton, 1906 (ilustracja udostępniona dzięki uprzejmości Rogera Shorta) 5. Wielka księżna Tatiana, wizytówka handlowa producenta czekolady, firmy GuérinBourton, 1906 (ilustracja udostępniona dzięki uprzejmości Rogera Shorta) 6. Wielka księżna Maria, wizytówka handlowa producenta czekolady, firmy GuérinBourton, 1906 (ilustracja udostępniona dzięki uprzejmości Rogera Shorta) 7. Wielka księżna Anastazja, wizytówka handlowa producenta czekolady, firmy GuérinBourton, 1906 (ilustracja udostępniona dzięki uprzejmości Rogera Shorta) 8. Rodzina carska w trakcie wypełniania oficjalnych obowiązków, ok. 1911 (Sueddeutsche Zeitung Photo/Forum) 9. Rodzina carska (ilustracja udostępniona dzięki uprzejmości Rogera Shorta) 10. Caryca w swoim buduarze z Anastazją, Tatianą i Marią (zdjęcie udostępnione dzięki uprzejmości Ruth Abrahams) 11. Car Mikołaj II z wielką księżną Anastazją (zdjęcie udostępnione przez „Siberian Times”/Miejskie Muzeum Regionalne w Złatouście, obwód Czelabiński) 12. Dzień Białego Kwiatu (zdjęcie udostępnione dzięki uprzejmości Rogera Shorta) 13. Anastazja z członkami świty carskiej z jachtu Sztandart (zdjęcie udostępnione dzięki uprzejmości Ruth Abrahams) 14. Olga i Tatiana z dworzanami po zejściu na ląd (zdjęcie udostępnione dzięki uprzejmości Ruth Abrahams) 15. Olga podczas lekcji z Pierre’em Gilliardem (zdjęcie udostępnione dzięki uprzejmości Ruth Abrahams) 16. Anastazja w pokoju do nauki (zdjęcie udostępnione dzięki uprzejmości autorki) 17. Cztery wielkie księżne z ojcem (zdjęcie udostępnione dzięki uprzejmości Rosyjskiego Archiwum Państwowego Filmów Dokumentalnych i Fotografii/Russian Archives Online) 18. Olga, Tatiana i Anastazja z oficerami na pokładzie jachtu Sztandart (zdjęcie udostępnione dzięki uprzejmości Beinecke Rare Book and Manuscript Library, Yale University/Romanov Collection, General Collection)
19. Portrety czterech wielkich księżnych z profilu, 1914. Zgodnie z ruchem wskazówek zegara, od lewego górnego rogu: Olga, Tatiana, Anastazja, Maria (zdjęcie udostępnione przez „Siberian Times”/ Miejskie Muzeum Regionalne w Złatouście, obwód Czelabiński) 20. Olga i Tatiana w strojach dworskich, ok. 1913 (zdjęcie udostępnione dzięki uprzejmości Ruth Abrahams) 21. Olga i Tatiana w uniformach pułkowych, ok. 1913 (zdjęcie udostępnione dzięki uprzejmości Ruth Abrahams) 22. Dymitr Pawłowicz (zdjęcie udostępnione dzięki uprzejmości Rogera Shorta) 23. Maria, Anastazja i Olga z młodymi oficerami na podwieczorku (zdjęcie udostępnione dzięki uprzejmości Rosyjskiego Archiwum Państwowego Filmów Dokumentalnych i Fotografii/Russian Archives Online) 24. Tatiana i Olga zrywające winogrona z ojcem Mikołajem II i Anną Wyrubową (zdjęcie udostępnione dzięki uprzejmości Beinecke Rare Book and Manuscript Library, Yale University/Romanov Collection, General Collection) 25. Tatiana w przebraniu, 1916 (zdjęcie udostępnione dzięki uprzejmości Rosyjskiego Archiwum Państwowego Filmów Dokumentalnych i Fotografii/Russian Archives Online) 26. Olga w przebraniu, 1916 (zdjęcie udostępnione dzięki uprzejmości Rosyjskiego Archiwum Państwowego Filmów Dokumentalnych i Fotografii/Russian Archives Online) 27. Maria w przebraniu, 1916 (zdjęcie udostępnione dzięki uprzejmości Rosyjskiego Archiwum Państwowego Filmów Dokumentalnych i Fotografii/Russian Archives Online) 28. Anastazja w przebraniu, 1916 (zdjęcie udostępnione dzięki uprzejmości Rosyjskiego Archiwum Państwowego Filmów Dokumentalnych i Fotografii/Russian Archives Online) 29. Olga i Tatiana zbierające datki na rzecz rosyjskich żołnierzy („Stolica i usad’ba”/ zdjęcie udostępnione dzięki uprzejmości New York Public Library) 30. Anastazja i Maria z rannymi żołnierzami (zdjęcie udostępnione dzięki uprzejmości autorki) 31. Tatiana zajmująca się rannym żołnierzem (zdjęcie udostępnione dzięki uprzejmości Rosyjskiego Archiwum Państwowego Filmów Dokumentalnych i Fotografii/Russian Archives Online) 32. Tatiana z Władimirem Kiknadze (zdjęcie udostępnione przez „Siberian Times”/Miejskie Muzeum Regionalne w Złatouście, obwód Czelabiński) 33. Olga i Tatiana opatrujące rannych (zdjęcie udostępnione dzięki uprzejmości Beinecke Rare Book and Manuscript Library, Yale University/Romanov Collection, General Collection) 34. Maria i Olga, 1916 (zdjęcie udostępnione dzięki uprzejmości autorki)
35. Tatiana wracająca do zdrowia po durze brzusznym, 1913 (zdjęcie udostępnione dzięki uprzejmości Rosyjskiego Archiwum Państwowego Filmów Dokumentalnych i Fotografii/Russian Archives Online) 36. Anastazja z ogoloną głową (zdjęcie udostępnione dzięki uprzejmości Hoover Institution Library & Archives, Stanford University/Ekatierina Erastovna Zborovskaia letters, Hoover Institution Archives) 37. Ostatnia fotografia zrobiona carowi i carycy, Tobolsk 1917 (Rue des Archives/Forum) 38. Olga i Aleksy przetrzymywani w Tobolsku (zdjęcie udostępnione dzięki uprzejmości autorki) 39. Ojciec Iwan Storożew (zdjęcie udostępnione dzięki uprzejmości Johna Storojeva) 40. Mszał ojca Storożewa (zdjęcie udostępnione dzięki uprzejmości Johna Storojeva)
ILUSTRACJE
Fotografia zaręczynowa carewicza Mikołaja i księżniczki heskiej Alix, Coburg 1894.
Carowa, już jako Aleksandra Fiodorowna, z trzyletnią wielką księżną Olgą i jej nowo narodzoną siostrą Marią, 1899.
Carewicz Aleksy w wieku około trzech lat, z aparatem Brownie.
Wizytówki handlowe producenta czekolady, firmy Guérin-Bourton, z wizerunkami wielkich księżnych Olgi, Tatiany, Marii i Anastazji, 1906.
Rodzina cesarska w trakcie wypełniania oficjalnych obowiązków w Pałacu Jekateryninskim. Carskie Sioło, ok. 1911.
Popularny, produkowany masowo wizerunek rodziny cesarskiej z rosyjskiego kalendarza, ok. 1908.
Caryca w swoim fiołkowym buduarze, z Anastazją, Tatianą i Marią.
Car pozwala Anastazji spróbować papierosa, Liwadia, 1912.
Cztery siostry Romanowe obsługują stoisko na dorocznym kiermaszu dobroczynnym na nabrzeżu w Jałcie, 1914.
Anastazja z członkami cesarskiej świty na pokładzie szalupy jachtu „Sztandart”.
Olga i Tatiana na spacerze po East Cowes w sierpniu 1909, w towarzystwie doktora Botkina i Sofii Tiutczewej.
Olga podczas lekcji francuskiego z Pierre’em Gilliardem.
Anastazja w pokoju do nauki ze swoim nauczycielem angielskiego, Sydneyem Gibbesem.
Cztery wielkie księżne z ojcem. Od lewej do prawej: Anastazja, Maria, Tatiana i Olga.
Na pokładzie jachtu „Sztandart”: Olga siedzi obok Pawła Woronowa, w którym była zakochana. Najdalej po prawej ulubiony partner do gry w tenisa Tatiany, Nikołaj Rodionow. Obok stoi Anastazja.
Portrety księżnych z profilu, wykonane w 1914 jako wzór do kamei umieszczonej w jajku Fabergé podarowanym na Wielkanoc tego roku przez Mikołaja Aleksandrze. Zgodnie z ruchem wskazówek zegara, od lewej na górze: Olga, Tatiana, Anastazja, Maria.
Olga i Tatiana w oficjalnych strojach dworskich na jednej z oficjalnych fotografii z okazji trzechsetlecia dynastii Romanowów, 1913.
Dwie starsze siostry w mundurach swoich pułków – ułanów wozniesienskich (Tatiana) i huzarów jelizawietgradzkich (Olga).
Wielki książę Dymitr Pawłowicz. Jako kuzyn Mikołaja II był przez krótki czas w 1912 roku uznawany przez parę cesarską za idealną partię dla wielkiej księżnej Olgi.
Maria, Anastazja i Olga na jednym z regularnych podwieczorków z oficerami carskiej eskorty. Najbardziej z prawej ulubieniec Anastazji Wiktor Zborowski. Obok niego siedzi AKSZ – Aleksander Szwedow, faworyt Olgi.
Tatiana (z lewej) i Olga (z prawej) zrywają winogrona z ojcem i Anną Wyrubową, prawdopodobnie w winnicy Mikołaja w Massandrze na Krymie.
Tatiana (na górze po lewej), Olga (na górze po prawej), Maria (na dole po lewej) i Anastazja (na dole po prawej) w przebraniu, 1916.
Olga i Tatiana przyjmują datki na rzecz ofiar wojny, Sankt Petersburg.
Anastazja i Maria odwiedzają rannych żołnierzy w swoim szpitalu w Gródku Fiodorowskim.
Tatiana bandażująca rannego żołnierza – prawdopodobnie Dmitrija Malamę – pod nadzorem doktor Wiery Giedroyć po jej lewej stronie i Walentiny Czebotariewej po prawej.
Tatiana z Władimirem Kiknadze, który wywarł na niej duże wrażenie.
Olga i Tatiana zmieniają opatrunki rannemu żołnierzowi.
Bardzo rzadka oficjalna fotografia Marii i Olgi, 1916.
Anastazja z ogoloną głową, po odrze. Zdjęcie zrobione w czasie uwięzienia na terenie Pałacu Aleksandrowskiego, czerwiec 1917.
Tatiana w czasie rekonwalescencji po durze brzusznym, Liwadia 1913.
Ostatnia fotografia Mikołaja i Aleksandry, w niewoli w domu gubernatora w Tobolsku, pod koniec lata 1917.
Olga ciągnie Aleksego na sankach, Tobolsk, zima 1917/1918.
Ojciec Iwan Storożew ze swoją suczką Daisy. Storożew był jedną z ostatnich osób z zewnątrz, które widziały rodzinę Romanowów przed jej zamordowaniem.
Mszał, w którym ojciec Storożew odnotował ostatnią obiednicę odprawioną dla rodziny Romanowów w domu Ipatiewa w Jekaterynburgu 14 lipca 1918.
BIBLIOGRAFIA ŹRÓDŁA ARCHIWALNE Aleksandra Fiodorowna, pamiętnik (w jęz. francuskim), Mariia Aleksandrovna Vasil’chikova Papers, Bakhmeteff Archive, Columbia University. Alicja, księżniczka heska, listy do królowej Wiktorii, Royal Archives. Barbara Dołgoruki, księżniczka, wspomnienia („Gone for Ever. Some Pages from My Life in Russia, 1885-1919”), Hoover Institution Archives. Bosanquet Dorothy, listy z Carskiego Sioła, Bosanquet Family Papers, Leeds University Library, GB 206 1456/182-4. Buchanan Meriel, dzienniki 1910-1917 oraz wycinki prasowe, Buchanan Collection, Bu B 6, Nottingham University Library. Elżbieta Fiodorowna, wielka księżna, listy do królowej Wiktorii, Royal Archives. Pocock L.C., dziennik piotrogrodzki 1916-1917, box ref. 85/28/1, Imperial War Museum. Rodzina carska, dokumenty dotyczące wizyty w Balmoral (1896) i Cowes (1909), Royal Archives. Ryabinin A., „Tsarskaya Semya v Krymu osen 1913 goda”, „Zhizn’ i Tsarstvovanie Imperatora Nikolaya II. Sbornik”, Tarsaidze Papers, cz. 2, Hoover Institution Archives. Sablin Nikolay Pavlovich, „S tsarskoy semei na »Shtandarte«”, mszps, Roman Gul’ Archive, Amherst Center for Russian Culture, Massachusetts. Seymour Dorothy, dziennik, Piotrogród 1916-1917, rkps, box ref. 95/28/1, nr kat. 3210, Imperial War Museum. Tian-Szanskij N., Semonow D., „Carstwiennija Dieti”, w: „Żizn’ i carstwowanije Impieratora Nikołaja II. Sbornik”, cz. 1, mszps, Tarsaidze Papers, Hoover Institution Archives. „Vospominaniya o Marii Fedorovne Geringere”, rkps, w: Mariia Vasil’evna Fedchenko Papers, Bakhmeteff Archive, Columbia University. Zborowska Ekaterina Erastovna, listy, 1917-1918, collection no. 2000C3, Hoover Institution Archives. CZASOPISMA „Anglo-Russian” „Atlantis Magazine” „Cassell’s Magazine” „Cosmopolitan” „Current Literature” „Current Opinion”
„European Royal History Journal” „Daily Mirror” „Girl’s Own Paper” „Girls’ Realm” „Harper’s Weekly” „Illustrated London News” „Ladies’ Home Journal” „Letopis wojny”, 1913-1918 „Literary Digest” „Littell’s Living Age” „McClure’s Magazine” „Munsey’s Magazine” „New York Times” „Niwa” „Nowyj żurnał” „Nowoje wriemia” „Ogoniok” „Outlook” „Pearson’s Magazine” „Penny Illustrated Paper” „Quiver” „Review of Reviews” (edycja brytyjska) „Royalty Digest” „Russkoje słowo” „Scribner’s Magazine” „Stolica i usad’ba” 1913-1918 „Strand Magazine” „Washington Post” „Westminster Review” „World’s Work” „Young Woman” „Youth’s Companion” CYFROWE ARCHIWA PRASOWE I HISTORYCZNE 19th-century UK Periodicals (Dziewiętnastowieczne czasopisma brytyjskie), British Library 19th-century Newspapers (Dziewiętnastowieczne gazety codzienne), British Library Alexander Palace Time Machine Newspaperarchive.com „New York Times” Digital Archive
Papers Past, New Zealand Proquest British Periodicals Proquest Periodicals Archive Proquest Periodicals Index Royal Russia News Archive „The Times” Digital Archive Trove Digitised Newspapers „Washington Post” Digital Archive ŹRÓDŁA PODSTAWOWE Listy i dzienniki rodziny Romanowów Listy i dzienniki OTMA nie zostały opublikowane w osobnych kompletnych edycjach i pozostają rozproszone po różnych źródłach.
1913 Diary of Grand Duchess Olga Nikolaievna, red. R. Baker, tłum. M. Petrov, Ontario 2008. Alix an Gretchen, Breife der Zarin Alexandra Feodorovna an Freilin Margarethe v. Fabrice aus den Jahren 1891-1914, red. H. Graf von Spreti, wyd. własnym nakładem, Niemcy 2002. Akfieriew E., Pisma swiatych carstwiennych muczenikow iz zatoczenija, St. Petersburg 1998. Bing E., The Secret Letters of the Last Tsar. Being the Confidential Correspondence between Tsar Nicholas II and the Dowager Empress Marie, New York 1938. Bochanow A., Aleksandra Fiodorowna, Moskwa 2008 (listy napisane między marcem 1917 a kwietniem 1918, s. 276-352). Bokhanov A. i in., The Romanovs. Love, Power and Tragedy, London 1993. Bonieckaja N., Carskije dieti, Moskwa 2004. Brewster H., Anastasia’s Album, London 1996. Dniewniki impieratora Nikołaja II 1894-1918, t. 1, 1894-1904, red. S. Mironenko, Moskwa 2011. Dniewniki Nikołaja II i Impieratricy Aleksandry Fiedorowny 1917-1918, red. W. Chrustalew, t. 1-2, Moskwa 2008. Fjellman M., Louise Mountbatten, Queen of Sweden, London 1968 (apendyks: listy od rodziny carskiej, s. 222-228). Foman S., Skorbnyj angieł. Carica muczenica, Aleksandra Fiedorowna, nowaja w pismach, dniewnikach, wospominanijach, Moskwa 2005. Gałuszkin N., Sobstwiennyj Jego Impieratorskogo Wieliczestwa Konwoj, Moskwa 2008. Gonczarenko O., Pisma carskoj siemji iz zatoczenija, Moskwa 2013. Grèce de E., Le Tsarévitch, enfant martyre, Paris 1990 (listy i dzienniki Aleksego z lat 1916-1918; listy OTMA z 1918).
Joann Konstantynowicz, wielki książę, listy do rodziny, w: Rossijskij archiw. Istorija otieczestwa w swidietielstwach i dokumientach, t. XV, Moskwa 2007, s. 392, 419-420, 435-436. Korszunowa T. i in., Pisma prepodobnomuczenicy wielikoj kniagini Jelizawiety Fiedorowny, Moskwa 2011. Kozlov V., Khrustalev V., The Last Diary of Tsaritsa Alexandra, przedm. R. Massie, London 1997. Kudrina J., Impieratrica Marija Fiedorowna. Dniewniki, pisma, wospominanija, Moskwa 2001. Kuhnt L., Briefe der Zarin von Russland an ihre Jugendfreundin Toni Becker (1887-94), Norderstedt 2009. Kulikovsky P. i in., 25 Chapters of My Life, Forres 2009. Lichnevsky M., Lettres des Grands Ducs à Nicholas, Paris 1926. Malutin A., Cesarewicz. Dokumienty, wospominanija, fotografii, Moskwa 1998. Mandache D., Dearest Missy, Falkopin 2010. Maylunas A., Mironenko S., Mikołaj II i Aleksandra. Nieznana korespondencja, tłum. M. Dors, Warszawa 1998. McLees N., Diwnyj swiet, Moskwa 1998. Mikołaj II, Dniewnik Nikołaja Romanowa [1913-1918], Moskwa 2007. Mikołaj II, Dziennik cara Mikołaja II, tłum. L. Kozłowski, Warszawa 1998. Mikołaj II, Pamiętnik Mikołaja II, oprac. J. Kutta, Bydgoszcz 1990. Olivier Coutau-Begari, katalog sprzedaży (w jęz. francuskim), 14 listopada 2007 (autografy listów Aleksandry, Olgi, Marii i Tatiany wysłanych z Tobolska od października 1917 do maja 1918), dostępne pod adresem http://tinyurl. com/culcvbq. Nepein I., Pieried rosstriełom. Poslednije pisma carskoj siemji... 1917-18, Omsk 1992. Steinberg M., Khrustalev V., The Fall of the Romanovs, London 1995. Syrobojarsky A., Skorbnaja pamiatka 1918-17 VII-1928, wyd. własnym nakładem, New York 1928. The Complete Wartime Correspondence of Tsar Nicholas II and the Empress Alexandra, April 1914-March 1917, red. J. Fuhrman, Westport 1999. The Correspondence of the Empress Alexandra of Russia with Ernst Ludwig and Eleonore, Grand Duke and Duchess of Hesse, 1878-1916, red. P. Kleinpenning, Norderstedt 2010. Tschebotarioff G., Russia My Native Land, New York 1964 (listy od Olgi i Tatiany). Wilson Rev. MacLean T., Separation and Uncertainty – przetłumaczone na angielski fragmenty Journal Intime de Nicolas, t. 2, 1934, oraz listy rodziny carskiej na wygnaniu z okresu kwiecień-maj 1918, „Royalty Digest. A Journal of Record 3”, nr 25, 26, 27, 28, czerwiec-październik 1993. Zwieriewa N., Awgustiejszyje siestry milosierdija, Moskwa 2006.
Wspomnienia, dzienniki, listy oraz biografie królewskiego i rosyjskiego dworu carskiego
dotyczące
brytyjskiego dworu
Alexander, Grand Duke, Once a Grand Duke, New York 1932. Almedingen E., The Empress Alexandra 1872-1918, London 1961. Anon. [Albert Stopford], The Russian Diary of an Englishman, Petrograd, 1915-1917, London 1919. Anon. [Rebecca Insley Casper], Intimacies of Court and Society. An Unconventional Narrative of Unofficial Days by the Widow of an American Diplomat, New York 1912. Bariatinsky A., My Russian Life, London 1923. Beloved & Darling Child. Last Letters between Queen Victoria & Her Eldest Daughter 1886-1901, red. A. Ramm, Stroud 1990. Beloved Mama. Private Correspondence of Queen Victoria and the German Crown Princess, 1878-1885, red. R. Fulford, London 1981. Benkendorff P., Last Days at Tsarskoe Selo, London 1927. Bogdanowicz A., Tri poślednich samodierżca, Moskwa 1990. Botkin G., The Real Romanovs, London 1932. Buchanan G., My Mission to Russia, t.1, London 1923. Buchanan M., Ambassador’s Daughter, London 1958. Buchanan M., Diplomacy and Foreign Courts, London 1928. Buchanan M., The Dissolution of an Empire, London 1932. Buchanan M., The Grand Duchess Olga Nicholaievna, w: Queen Victoria’s Relations, London 1954. Bulygin P., The Murder of the Romanovs, London 1935. Buxhoeveden S., Before the Storm, London 1938. Buxhoeveden S., Left Behind. Fourteen Months in Russia During the Revolution, London 1929. Buxhoeveden S., The Life and Tragedy of Alexandra Fyodorovna, London 1928. Collier M., A Victorian Diarist. Extracts from the journals of Mary, Lady Monkswell, London 1944. Czebotariewa W., W dworcowom lazarietie w Carskom Siele. Dniewnik 14 ijulja 1915-5 janwarja 1918, „Nowyj żurnał” 1990, nr 181, s. 173-243: oraz nr 182, s. 202-272. Darling Child. Private Correspondence of Queen Victoria and the German Crown Princess, 1871-1878, London 1976. Dehn L., The Real Tsaritsa, London 1922. Demidowa A., Iz dniewnika A.S. Demidowoj, w: O. Kowalewskaja, Z cariem i za caria. Muczeniczeskij wieniec carskich sług, Moskwa 2008, s. 56-70. Duff D., Hessian Tapestry, London 1979. Durland K., Royal Romances of To-day, New York 1911. Eagar M., Six Years at the Russian Court, Bowmanville [1906], z przedmową Ch.
Zeepvat, 2011. Elton R., One Year at the Russian Court 1904-1905, London 1918. Eulalia, Infanta of Spain, Court Life from Within, New York 1915. Fabrickij S., Iz proszłogo. Wospominanija flegiel-adjutanta gosudaria impieratora Nikołaja II, Berlin 1926. Galitzine, Princess Nicholas, Spirit to Survive. Memoirs of Princess Nicholas Galitzine, London 1976. Gavriil Konstantinovich, Grand Duke, Memories in the Marble Palace, Bowmanville 2009. Gilliard P., Tragedja cara Mikołaja Ili jego rodziny. Trzynaście lat na dworze rosyjskim, tłum. M. Dąbrowa, Rzeszów 1926. Girardin D., Précepteur des Romanov, Lausanne 2005. Gromov A., My Recollections through Fifty Years. Recollections of an Artisan Worker of the Winter Palace... 1879-1929, red. i tłum. S.R. de Angelis, Sunnyvale 2009. Helena Augusta Victoria, Sell K., Alice, Grand Duchess of Hesse, London 1885. Hibbert Ch., Queen Victoria in Her Letters and Journals, London 1984. Hough R., Advice to a Granddaughter. Letters from Queen Victoria to Princess Victoria of Hesse, London 1975. Hough R., Louis and Victoria. The First Mountbattens, London 1974. Hough R., Mountbatten. Hero of Our Time, London 1985. Iswolsky H., No Time to Grieve, Philadelphia 1985. Kalinin N., Zemlaniczenko M., Tajna Wielikoj Kniaziny, rozdz. 8 książki Romanowy i Krym, Simferopol 2007, s. 237-264. Kamarowskaja E., Wospominanija, Moskwa 2003. Kleinmikhel, Countess, Memories of a Shipwrecked World, London 1923. Kokowcow, Graf V. N., Iz mojego proszłogo. Wospominanija 1903-1919 gg., t. 1-2, Paris 1933. Kowalewskaja O., S cariem i za caria. Muczeniczeskij wieniec carskich sług, Moskwa 2008. Lady Lytton’s Court Diary, red. M. Lutyens, London 1961. Marie, Queen of Romania, The Story of My Life, New York 1934. Marie Pavlovna, Grand Duchess, Things I Remember, London 1930. Markow S., Pokinutaja carskaja siemja 1917-1918, Carskoje Sielo-TobolskJekatierinburg, Moskwa 2002. Mielnik-Botkina T., Wospominanija o carskoj siemje, Moskwa 2009. Mossolov A., At the Court of the Last Tsar, London 1935. Naryshkin-Kurakin E., Under Three Tsars, New York 1931. Noel G., Princess Alice. Queen Victoria’s Forgotten Daughter, London 1974. Paléologue M., An Ambassador’s Memoirs 1914-1917, London 1973. Paoli X., My Royal Clients, London 1911.
Poore J., The Memoirs of Emily Loch, Discretion in Waiting, Forres 2007. Popow K., Wospominanija kawkazskogo grenadiera, 1914-1920, Beograd 1925. Radziwill C., The Taint of the Romanovs, London 1931. Ross N., Gibiel’ carskoj siemji, Frankfurt am Main 1987. Sablin N., Diesiat let na impieratorskoj jachtie „Sztandart”, St. Petersburg 2008. Sazonov S., The Fateful Years 1906-1916, London 1928. Speranski V., „La Maison à destination spéciale”. La tragédie d’Ekaterinenbourg, Paris 1929. Spiridovich A., Last Years of the Court at Tsarskoe Selo, Bowmanville 2010. Spiridovich A., Les Dernières années de la court de Tsarskoe Selo, t. 1-2, Paris 1928. Stoeckl A. de, My Dear Marquis, London 1952. Stoeckl A. de, Not All Vanity, London 1951. The Memoirs of Count Witte, red. S. Harcave, New York 1990. The Private World of the Last Tsar, red. P. i B. Grabbe, London 1985. Trewin J., Tutor to the Tsarevich. Charles Sydney Gibbes, London 1975. Tiutczewa S., Za nieskolko let do katastrofy. Wospominanija, dostępne pod adresem http://bib.rus.ec/b/327889/read. Vassili P., Behind the Veil at the Russian Court, London 1913. Virubova [Wyrubowa] A., Keisarinnan Hovineiti, Helsinki 1987. Vorres I., The Last Grand Duchess, London 1964. Vyrubova A., Memories of the Russian Court, New York 1923. Vyrubova A., Romanov Family Album, London 1982. W. B. [Rosjanin], Russian Court Memoirs, 1914-1916, London 1917. Wheeler P., Rives H., Dome of Many Coloured Glass, New York 1955. Wołkow A., Około carskoj siemji, Moskwa 1993. Woronoff O., Upheaval, New York 1932. Zimin I., Dietskij mir impieratorskich riezidiencyj. Powsiedniewnaja zizn’ rossijskogo impieratorskogo dwora, St. Petersburg 2010. Artykuły z dzienników i czasopism Alien’s Letter from England. Cowes Regatta Week, „Otago Witness”, 29 września 1909. Autocrat of the Nursery, 20 czerwca 1912; oraz Forming the Tsarevitch’s Character, 11 lipca 1912, „Youth’s Companion”, 1912, nr 86, s. 330, 356. A Visit to the Czar, „Cornhill Magazine”, grudzień 1912, nr 33 (nowa seria), s. 741-748. Belloc M., Her Imperial Majesty the Czarina of Russia, „Woman at Home”, luty 1895. s. 427-433. Biddle W., The Czar and His Family, „Munsey’s Magazine”, luty 1914, t. LI, nr 1, s. 3-5. Camera Bug to Czar Nicholas Photograph Album of G.N Taube, „Life Magazine”, 9 czerwca 1972, nr 72, s. 69-70.
Chernavin T., The Home of the Last Tsar, „Slavonic and East European Review”, 19381939, nr 17, s. 659-667. Children without a Smile, „Washington Post”, 28 maja 1905. Czerkaszyn N., Kniazina i miczman. Istorija posledniej lubwi doczeri Nikołaja II, „Rossijskaja gazieta”, 1 listopada 2003, nr 3336, dostępne pod adresem http://www.rg.ru/2003/11/01/olga.html. Daughters of Royal Houses. The Grand-duchess Olga of Russia, „Woman’s Life”, 27 marca 1897, t. 68, nr 6, s. 81-82. Demidowa A., Dniewnik 1917, „Wecze. Niezawisimyj russkij almanach”, München 1989, nr 36, s. 182-192. Dubensky major-general, With the Tsar and Tsarevitch at the Front, „20th Century Russia and Anglo-Russian Review”, październik 1916, s. 31-33. Eagar M., Christmas at the Court of the Tsar, „Quiver”, styczeń 1906, s. 26-30. Eagar M., Further Glimpses of the Tsaritsas Little Girls, „Girl’s Own Paper and Woman’s Magazine”, 1909, t. XXX, s. 366-367. Eagar M., More about the Little Grand Duchesses of Russia, „Girl’s Own Paper and Woman’s Magazine”, 1909, t. XXX, s. 535. [Eagar M.], The Russian Court in Summer, „The Star” (Christchurch, Nowa Zelandia), 30 września 1905, przedruk z „Woman at Home”. Erdeli M. [Rita Chitrowo], Razjasnienije o mojej pojezdkie w Tobolsk, „Dwugłowyj orieł”, maj 1922, t. 30, nr 1 (14), s. 6-11. Farson D., Au Pieds de l’Impératrice, „Wheeler’s Review”, 1983, t. 27, nr 3, s. 14-18. Foster Fraser J., Side Shows in Armageddon, „Harpers Monthly”, styczeń 1919, s. 264269. Four Little Maids. Home Life of the Children in the Royal Family of Russia, „Delphos Daily Herald” (Ohio), 16 lipca 1901. Gelardi J., Carol & Olga. „They must decide for themselves”, „Royalty Digest”, sierpień 2000, t. X, nr 2, s. 50-57. Geraschinevsky M., The Ill-Fated Children of the Tsar, „Scribner’s Magazine”, luty 1919, t. 65, nr 2, s. 158-176. Hall C., „No Bombs, No Bandits”. Holidays in Finland, cz. 2, „Royalty Digest”, czerwiec 2003, nr 144, s. 360-365. Hall C., Why Can Other Boys Have Everything...?, „European Royal History Journal”, czerwiec 2004, s. 3-7. Hall C., The Tsars Floating Palace. The Shtandart, „European Royal History Journal”, sierpień 2911, t. LXXXII, s. 23-30. Hall C., The Tsars Visit to Cowes, „Royalty Digest”, sierpień 1996, t. VI, nr 2, s. 39-42. Hapgood I., Russia’s Czarina, „Harper’s Bazaar”, luty 1906, nr 40, s. 103-109. Harris C., The Succession Prospects of Grand Duchess Olga Nikolaevna (1895–1918), „Canadian Slavonic Papers”, marzec-czerwiec 2012, t. LIV, nr 1-2, s. 61-84.
Helena, Princess of Serbia, I Was at Ekaterinburg, „Atlantis Magazine. In the Court of Memory”, 1999,1.1, nr 3, s. 78-92. Henninger G., „To Lessen Their Suffering”. A Brief History of the Empress Alexandra’s War Relief Organizations, July 23 1914-March 2 1919, niepublikowany referat, Southern Conference of Slavic Studies, Savannah, 30 marca 2012. Hodgetts B., The Czar of Russia at Home, Minute Picture of Court Life at St. Petersburg During the Last Century, „Cassell’s Magazine”, wrzesień 1904, nr 30, s. 342-343. How the Czar’s Five Children Live in the Shadow of Death, „Current Literature”, grudzień 1912, nr 53, s. 642-646. How the Czarina’s Superstitions Helped to Bring the Russian Revolution, „Current Opinion”, wrzesień 1920, nr 69, s. 358-360. How the Russian Censor Works, „Strand Magazine”, 1905, t. 29, nr 170, s. 206-216. Hulme J., The Homely Tsar, „Pearson’s Magazine”, styczeń 1902, nr 7-8, s. 34-41. Imperial Russia. Her Power and Progress, „Illustrated London News”, 31-stronicowy dodatek specjalny, lipiec 1913. Janin M., Au G.Q.G. russe, „Le Monde Slave”, maj 1916, s. 1-24. King G., Livadia under Nicholas II, „Atlantis Magazine. In the Courts of Memory”, specjalny podwójny numer o Krymie i Romanowach, (b.d.), t. 3, nr 3, s. 5-35. King G., Requiem, The Russian Imperial Family’s Last Visit to Darmstadt, 1910, „Atlantis Magazine. In the Courts of Memory” (b.d.), t. 2, nr 2, s. 104-114. King G., Wilson P., The Departure of the Imperial Family from Tsarskoe Selo, „Atlantis Magazine. In the Courts of Memory”, wydanie specjalne pt. Fate of the Romanovs, wrzesień 2003, s. 12-31. Dostępne także pod adresem http://www.kingandwilson.com/fotrextras/. Malama P., The Romanovs – The Forgotten Romance, „Royalty Digest”, grudzień 2004, nr 162, s. 184-185. Markylie M., L’lmpératrice en voile blanc. Tsarskoé-Sélo et les Hopitaux de Sa Majéste Alexandra Féodorovna, „Revue des deux mondes”, 1 kwietnia 1916, s. 566-583. Mee A., Empress of a Hundred Millions, „The Young Woman”, październik 1899, t. VIII, s. 1-6. Mikołaj archimandryta [Charles Sydney Gibbes], Ten Years with the Russian Imperial Family, „Russian American Monthly”, grudzień 1949, t. VI, nr 87, s. 9-15. Minzlov S. [Siergiej Minclow], Home Life of the Romanoffs, II, „Littell’s Living Age”, 1924. nr 322, s. 161-166. Morris E., The Czar’s Simple Life, „Cosmopolitan”, 5 września 1902, nr 33, s. 483-490. Norregaard B., The Czar at Home, „Daily Mail”, 10 czerwca 1908. Ofrosimowa S., Carskaja siemja (iz dietskich wospominanij), „Bieżyn ług”, 1995, nr 1, s. 135-148. People of Note. The Home Life of the Czar, „The London Journal”, 14 lutego 1903, s. 150. Rowley A., Monarchy and the Mundane. Picture Postcards and Images of the Romanovs
1890-1917, „Revolutionary Russia”, grudzień 2009, t. 22, nr 2, s. 125-152. Royal Mothers and Their Children, „Good Housekeeping”, kwiecień 1912, t. 54, nr 4, s. 457. Schwartz T., The Czarina and Her Daughters, „Munsey’s Magazine”, 1908, nr 39, s. 771778. Seawell M., The Annual Visit of the Czar and Czarina to Darmstadt, „Alaskan Magazine”, październik 1900, t.1, nr 7, s. 323-334. Sentimental Crisis in the Careers of the Czar’s Eldest Daughters, „Current Opinion”, 1913, nr 55, s. 323-324. Sołowiewa N., La Tristesse Impériale, „Rodnoje dali” (Los Angeles) 1971, nr 202, s. 1215. Switkow N., Olga Nikołajewna, Wielikaja Kniazina i carewna-muczenica (1895-1918), „Prawosławnaja żizn’”, 1951, nr 7, s. 8-13. The Children of the Tsar, „The Scrap-Book”, styczeń-czerwiec 1908, nr 5, cz. 1, s. 60. The Czar at Home, „Harper’s Weekly”, 17 września 1904, nr 48, s. 143-145. The Czarina, „Canadian Magazine”, maj-październik 1902, nr 19, s. 301-304. The Most Beautiful Woman on any Throne, „Current Literature”, listopad 1906, t. XLI, nr 5, s. 514-516. The Tottering House of the Romanoffs, „The Washington Post”, 26 listopada 1905. The Truth about the Tsar, „Daily News”, 15 grudnia 1900. The Tsar’s Children, „Daily Mirror”, 29 grudnia 1903. Titow I., OTMA. O wielikich kniazniach: Olgie, Tatianie, Marii i Anastazii Nikołajewnych, „Dworianskoje sobranije”, 1996, nr 4, s. 28-45. Two Russian Girls, A Nestful of Princesses. The Four Little Daughters of the Tsar, „Girls’ Realm”, czerwiec 1901, nr 4, s. 937-941. Warth R., Before Rasputin. Piety and Occult at the Court of Nicholas II, „Historian”, 1985, t. 47, nr 3, s. 323-337. Which Prince Shall She Wed, „The Woman’s Magazine”, 1914, nr 29-30, s. 7. Wilson Rev. McLean T.A., Granny is Marvellously Kind and Amiable to Us, „Royalty Digest”, wrzesień 1996, t. XXX, s. 66-70. Wynn M., „Princess Alix was Always Extremely Homely”. Visit to Harrogate, 1894, „Royalty Digest”, lipiec 2000, t. XI, nr 1, s. 51-54. Wynn M., Romanov Connections with the Anglo-Russian Hospital in Petrograd, „Royalty Digest”, styczeń 2003, t. XII, nr 7, s. 214-219. Zeepvat Ch., The Lost Tsar, „Royalty Digest”, lipiec 1998, t. VIII, nr 1, s. 2-6. Zeepvat Ch., The Valet’s Story (Aleksiej Wołkow), „Royalty Digest”, cz. 1, marzec 2000, nr 105, s. 258-263; cz. 2, maj 2000, nr 106, s. 302-307; cz. 3, czerwiec 2000, nr 107, s. 329-334. Zeepvat Ch., „This Garden of Eden”. The Russian Imperial Family and the Crimea, „Royalty Digest”, lipiec 1992, t. II, nr 1, s. 2-14.
Zeepvat Ch., Two Olgas – and the Man They Loved, „Royalty Digest”, marzec 2002, nr 129, s. 258-263. Źródła dodatkowe Aleksiejewa I., Miriel Biukenen. Swidietielnica wielikich potriasienij, St. Petersburg 1998. Almedingen E., Tomorrow Will Come, London 1961. Arbenina S., Through Terror to Freedom, London 1929. Ashton J., The German Woman, Huddersfield 2008. Azabal, Lilie Bouton de Fernandez (hr. Nostitz), The Countess from Iowa, New York 1936. Azabal L. (hr. Nostitz), Romance and Revolutions, London 1937. Barkovets A., Tenikhina V., Nicholas II. The Imperial Family, St. Petersburg 2002. Bartlett E., The Riddle of Russia, London 1929. Bibesco M., Royal Portraits, New York 1928. Bowra M., Memories 1898-1939, London 1966. Buchanan M., Queen Victoria’s Relations, London 1954. Cantacuzene J., Revolutionary Days, Chicago 1999. Cassini hr. M., Never a Dull Moment, New York 1956. Crawford R., Crawford D., Michael and Natasha. The Life and Loves of the Last Tsar of Russia, London 1997. Czernowa O., Wiernyje. O tiech, kto nie priedał carstwiennych muczenikow, Moskwa 2010. Dassel F., Grossfürstin Anastasia Lebt, Berlin 1928. Delafield E., Straw without Bricks. I Visit Soviet Russia, London 1937. Dorr R., Inside the Russian Revolution, New York 1917. Durland K., Red Reign. The True Story of an Adventurous Year in Russia, New York 1908. Elchaninov A., The Tsar and His People, London 1914. Elsberry T., Marie of Romania, London 1973. Emery M., Russia through the Stereoscope. A Journey across the Land of the Czar from Finland to the Black Sea, London 1901. Fraser J. Foster, Red Russia, London 1907. Fraser J. Foster, Russia of To-day, London 1915. Fuhrmann J.T., Rasputin. The Untold Story, New York 2012. Ganz H., Russia the Land of Riddles, New York 1904. Gippius Z., Dzienniki petersburskie, tłum. H. Chłystowski, Warszawa 2010. Glyn A., Elinor Glyn. A Biography, London 1968. Glyn E., Romantic Adventure, New York 1937. Greenwall H., Mirrors of Moscow, London 1929. Griffith H., Seeing Soviet Russia, London 1932.
Hall C., Little Mother of Russia, Teaneck 2006. Hapgood I., Russian Rambles, London 1895. Harmer M., The Forgotten Hospital, Chichester 1982. Heresch E., Blood on the Snow. Eyewitness Accounts of the Russian Revolution, New York 1990. Holmes B., Burton Holmes Travelogues, t. 8, St. Petersburg Moscow, The Trans-Siberian Railway, New York 1910. Holmes B., The Traveler’s Russia, New York 1934. Hough R., Edward and Alexandra. Their Private and Public Lives, London 1921. Howe De Wolfe M., George von Lengerke Meyer. His Life and Public Services, New York 1918. Hunt V., The Flurried Years, London 1926. Jakowlew V., Aleksandrowskij dworiec-muziej w Dietskom Siele, Leningrad 1927. Joffe G., Rewolucyja i sud’ba Romanowych, Mokwa 2012. Jonge A. de, Life and Times of Grigory Rasputin, London 1982. Kelly M., Mirror to Russia, London 1952. Kerensky A., The Catastrophe, New York 1927. King G., The Court of the Last Tsar, New York 2006. King G., The Last Empress, London 1995. King G., Wilson P., Resurrection of the Romanovs, New York 2011. Kochan M., The Last Days of Imperial Russia 1910-1917, London 1976. Ktorowa A., Minuwszeje. Praszczury i prawnuki, Moskwa 2007. Kuchumov M., Recollections and Letters of Chief Curator Mikhail A. Kuchumov, red. i tłum. S. Angelis, Sunnyvale 2011. Long R., Russian Revolution Aspects, New York 1919. Małofiejew G., Russkije kniaziny, w: Romanowy, podwig wo imia lubwi, red. W. Dalmatow, Moskwa 2010, s. 63-84. Massie R., Mikołaj i Aleksandra, tłum. K. Kwiatkowski, Warszawa 1995. Merry W., Two Months in Russia July-September 1914, Oxford 1916. Michael, Prince of Greece, Maylunas A., Nicholas and Alexandra. The Family Albums, London 1992. Miller I., The Four Graces. Queen Victoria’s Hessian Granddaughters, East Richmond Heights 2011. Miller S., The Lost Crown, New York 2011. Mintsłow S., Petersburg w 1903-1910 gg., Riga 1931. Moe R., Prelude to the Russian Revolution. The Murder of Rasputin, Chula Vista 2011. Nekliudoff A., Diplomatic Reminiscences, London 1920. Nelipa M., The Murder of Grigorii Rasputin, Bowmanville 2010. Nicholas and Alexandra. At Home with the Last Tsar and His Family, red. M. Swezey, Washington 2004.
Paléologue M., Alexandra-Féodorowna impératrice de Russie, Paris 1932. Pipes R., Rewolucja rosyjska, tłum. T. Szafar, Warszawa 1994. Płotnikow I., Gibiel’ carskoj siemji. Prawda istorii, Jekaterinburg 2003. Radzinski E., Jak naprawdę zginął car Mikołaj II, tłum. E. Siemaszkiewicz, Warszawa 1994. Radziwill C., It Realty Happened. An Autobiography, New York 1932. Radziwill C., Nicholas II, the Last of the Tsars, London 1931. Rappaport H., Ekaterinburg. The Last Days of the Romanovs, London 2008. Rasputin M., Rasputin – dlaczego?, tłum. M. Urbański, Warszawa 2008. Rasputin M., Rasputin My Father, London 1934. Rasputin M., The Real Rasputin, London 1929. Rounding V., Alix and Nicky. The Passion of the Last Tsar and Tsarina, New York 2012. Sawczenko P., Russkaja diewuszka, Moskwa 2001. Shelley G., The Blue Steppes. Adventures among the Russians, London 1925. Shelley G., The Speckled Domes. Episodes in an Englishman’s Life in Russia, London 1925. Shoumatoff A., Russian Blood. A Family Chronicle, New York 1990. Slater W., The Many Deaths of Tsar Nicholas II. Relics, Remains and the Romanovs, London 2007. Souny-Sedlitz, Baroness, Russia of Yesterday and Today, wyd, własnym nakładem, New York 1917. Spiridovich A., Raspoutine, d’apres les documents russes et les archives privés de l’auteur, Paris 1935. Spiridovich A., Wielikaja wojna i fiewralskaja rewolucyja 1914-1917 godow, t. 1-3, New York 1960-1962. Sydacoff B. von, Nicholas II. Behind the Scenes in the Country of the Tsar, London 1905. Szawelskij G., Wospominanija posledniego protopreswerita russkoj armii i flota, t. 1-2, New York 1954. Szemanskij A., Geiczenko O., Poslednije Romanowy w Petergofie. Putiewoditiel’ po Niżnej Dacze, Leningrad 1930. Tillander-Godenhielm U., The Russian Imperial Award System during the Reign of Nicholas II 1894-1917, „Journal of the Finnish Antiquarian Society” (Helsinki) 2005, nr 113, s. 357-359. Tuomi-Nikula J., Impieratory na otdychie w Finlandii, St. Petersburg 2003. Ular A., Russia from Within, London 1905. Vacaresco H., Kings and Queens I Have Known, London 1904. Vay de Vaya, Luskod, Count P., Empires and Emperors of Russia, China, Korea and Japan, London 1906. Vecchi J., The Tavern in My Drum. My Autobiography, London 1948. Warwick Ch., Ella, Princess, Saint and Martyr, Hoboken 2006.
Wasiutinskaja E. i in., Na dietskojpolowinie. Dietstwo w carskom domie OTMA i Aleksieja, Moskwa 2000. Welch F., The Romanovs and Mr Gibbes, London 2002. Welch F., The Russian Court at Sea, London 2011. Wilton R., Telberg G., The Last Days of the Romanovs, London 1920. Windt H. de, Russia as I Know It, London 1917. Wortman R., Scenarios of Power. Myth and Ceremony in Russian Monarchy, wyd. skrócone, Princeton 2006. Wyrubowa A., Muistelmia Wenäjän howista ja wallankumouksesta, Pori (Finland) 1923. Zeepvat Ch., From Cradle to Crown. British Nannies and Governesses at the World’s Royal Courts, Stroud 2006. Zeepvat Ch., Zmierzch Romanowów. Ostatni wiek imperialnej Rosji, tłum. B. WaligórskaOlejniczak, Warszawa 2008. Zimin I., Carskaja rabota, XIX-naczało XX w. Powsiedniewnaja żizn’ rossijskogo imperatorskogo dwora, Moskwa 2011. Zimin I., Carskije dien’gi. Dochody i raschody doma Romanowych, St. Petersburg 2011. Zimin I., Wzrosłyj mir. Powsiedniewnaja żizn’ rossijskogo impieratorskogo dworca, St. Petersburg 2010.
SKRÓTY UŻYTE W PRZYPISACH ASM N. Zwieriewa, Awgustiejszyje siestry miłosierdija BL British Library (narodowa biblioteka Wielkiej Brytanii) Correspondence The Correspondence of the Empress Alexandra of Russia..., red. P. Kleinpenning DN1 Dniewniki impieratora Nikołaja II 1894-1918, t. 1, 1894-1904, red. S. Mironenko Dniewniki Dniewniki Nikołaja II i Impieratricy Aleksandry Fiedorowny 1917-1918, red. W. Chrustalew, t. 1-2 DON 1913 Diary of Grand Duchess Olga Nikolaievna, red. R. Baker EEZ Ekaterina Erastovna Zborowska, listy, 1917-1918, Hoover Institution Archives Fall M. Steinberg, V. Khrustalev, The Fall of the Romanovs IWM Imperial War Museum (Imperialne Muzeum Wojny) LD V. Kozlov, V. Khrustalev, The Last Diary of Tsaritsa Alexandra MIA A. Maylunas, S. Mironenko, Mikołaj II i Aleksandra Mikołaj Mikołaj II, Dniewnik Nikołaja Romanowa [1913-1918] NŻ W. Czebotariewa, W dworcowom lazarietie w Carskom Siele, „Nowyj żurnał” 1990 RA Royal Archives (Królewskie Archiwa) SA S. Foman, Skorbnyj angieł SL E. Bing, The Secret Letters of the Last Tsar WC The Complete Wartime Correspondence of Tsar Nicholas II and the Empress Alexandra, red. J. Fuhrman
PRZYPISY [←1] Aleksy, formalnie rzecz biorąc, był cesarzewiczem, a jego ojciec – cesarzem (władca Rosji tytułował się cesarzem od czasów Piotra I), jednak sam Mikołaj II wolał nazywać się carem i taką formę przyjęto w tłumaczeniu (przyp. tłum.).
[←2] Kotkę Zubrowkę dał Aleksemu w Stawce – kwaterze głównej Naczelnego Dowódcy – w 1916 roku generał Wojejkow, jeden z zaufanych podwładnych cara. Zob. A. Bochanow, Aleksandra Fiodorowna, Moskwa 2008, s. 286. Kwestia, kto był jej właścicielem, pozostaje niejasna. W listach do Katii Zborowskiej Anastazja wspomina o niej jako własności Olgi; zob. np. list z 8/9 czerwca: „Kotka Olgi ma dwa kocięta, takie śliczne, że chciałoby się je zjeść; jedno rude, a drugie szare”, oraz list z 26 czerwca: „Kotka Olgi Zubrowka (z Mohylewa, pamiętasz?) (...) ma dwa małe kotki”, EEZ.
[←3] N. Sołowiewa, La Tristesse impériale, „Rodnoje dali” (Los Angeles) 1971, nr 202, s. 12. [W przypisach oraz w bibliografii przyjęto dwojaką transkrypcję nazwisk rosyjskich – w wypadku źródeł rosyjskojęzycznych nazwiska (i tytuły) zapisano w polskiej transkrypcji, natomiast w wypadku dzieł napisanych przez rosyjskich autorów po angielsku lub ich tłumaczeń pozostawiono nazwiska w transkrypcji angielskiej (przyp. tłum.)].
[←4] Zob. R.C. Long, Russian Revolution Aspects, New York 1919, s. 6; M. Kuchumov, Recollections and Letters of Chief Curator Mikhail A. Kuchumov, red. i tłum. S. Angelis, Sunnyvale 2011, s. 19.
[←5] Przewodnik po Carskim Siole, 1934, dostępny pod adresem http://www.alexanderpalace.org/palace/detskoye.html.
[←6] Zob. Ch. Zeepvat, Zmierzch Romanowów, tłum. B. Waligórska-Olejniczak, Warszawa 2008, s. 327-330.
[←7] M. Kelly, Mirror to Russia, London 1952, s. 176.
[←8] B. Holmes, The Traveler’s Russia, New York 1934, s. 238; H. Griffith, Seeing Soviet Russia, London 1932, s. 67.
[←9] M. Kelly, dz. cyt, s. 178.
[←10] E.M. Delafield, Straw Without Bricks. I Visit Soviet Russia, London 1937, s. 105; M. Kelly, dz. cyt., s. 178.
[←11] E. Bartlett, The Riddle of Russia, London 1929, s. 241.
[←12] E. Cerutti, Ambassador’s Wife, London 1952, s. 99.
[←13]
E. Bartlett, dz. cyt., s. 249.
[←14] Tamże; H. Greenwall, Mirrors of Moscow, London 1929, s. 182.
[←15] M. Pavlovna, Things I Remember, London 1930 (przekł. z franc. i ros.), s. 34.
[←16] E. Bartlett, dz. cyt., s. 248.
[←17] Zob. W. Jakowlew, Aleksandrowskij dworiec-muziej w Dietskom Siele, Leningrad 1927, s. 388-389, 393-395.
[←18] H. Greenwall, dz. cyt., s. 182.
[←19] I. Hapgood, Russia’s Czarina, „Harper’s Bazaar”, luty 1906, nr 40, s. 108.
[←20] M. Kuchumov, dz. cyt., s. 20-22; S. Massie, Pavlovsk. The Life of a Russian Palace, London 1990, s. 178.
[←21] E. Bartlett, dz. cyt., s. 249.
[←22] W. Czebotariewa, wpis z dziennika z 6 sierpnia, SA, s. 587-588.
[←23] „Saturday Review”, 23 kwietnia 1935, nr 159, s. 529.
[←24] M. Seawell, The Annual Visit of the Czar and Czarina to Darmstadt, „Alaskan Magazine”, październik 1900, nr 7, s. 324; zob. też I. Miller, The Four Graces. Queen Victoria’s Hessian Granddaughters, East Richmond Heights 2011, fragment o dzieciństwie sióstr.
[←25] „Evening Star”, 3 lipca 1862.
[←26] K. Baedeker, A Handbook for Travellers on the Rhine from Holland to Switzerland, London 1864, s. 171.
[←27] M. Seawell, dz. cyt., s. 323.
[←28] „Davenport Daily Leader”, 8 lipca 1894.
[←29] Helena Augusta Victoria, K. Sell, Alice, Grand Duchess of Hesse, London 1885, s. 14.
[←30] D. Duff, Hessian Tapestry, London 1979, s. 91.
[←31] G. Noel, Princess Alice. Queen Victoria’s Forgotten Daughter, London 1974, s. 169, 177.
[←32] Darling Child. Private Correspondence of Queen Victoria and the German Crown Princess, 1871-1878, red. R. Fulford, London 1976, s. 159.
[←33] The Czarina, „Canadian Magazine”, maj-październik 1902, s. 302.
[←34] Beloved Mama. Private Correspondence of Queen Victoria and the German Crown Princess 1878-1885, red. R. Fulford, London 1981, s. 23, 24.
[←35] „Childrens Friend” 1896, nr 36, s. 167.
[←36] Tamże.
[←37] Helena Augusta Victoria, K. Sell, dz. cyt., s. 270.
[←38] G. Noel, dz. cyt., s. 215.
[←39] Helena Augusta Victoria, K. Sell, dz. cyt., s. 304.
[←40] Tamże, s. 295.
[←41] G. Noel, dz. cyt., s. 230.
[←42] List z 19 grudnia 1882, RA VIC/Z/87/121.
[←43] Np. list z 26 grudnia 1891, RA VIC/MAIN/Z/90/82-3, list 19.
[←44] List z 15 kwietnia 1871, cyt. za: A. Bokhanov i in., The Romanovs. Love, Power and Tragedy, London 1993, s. 49.
[←45] G.W. Weippiert, „Davenport Daily Leader”, 8 lipca 1894.
[←46] Wpis w dzienniku królowej Wiktorii z 27 kwietnia 1892, cyt. za: Ch. Zeepvat, From Cradle to Crown. British Nannies and Governesses at the World’s Royal Courts, Stroud 2006, s. 133.
[←47] R. Hough, Advice to a Granddaughter. Letters from Queen Victoria to Princess Victoria of Hesse, London 1975, s. 116.
[←48] 15 lutego 1887 do Vicky, A. Bokhanov i in., dz. cyt., s. 53; R. Hough, dz. cyt., s. 88.
[←49] Ch. Hibbert, Queen Victoria in Her Letters and Journals, London 1984, s. 318, 329.
[←50] H. Vacaresco, Kings and Queens I Have Known, London 1904, s. 161.
[←51] P. Vassili, Behind the Veil at the Russian Court, London 1913, s. 226
[←52] 26 grudnia 1893, RA VIC/Z/90/66.
[←53] J. Poore, The Memoirs of Emily Loch, Discretion in Waiting, Forres 2007, s. 154.
[←54] 21 października 1894, cyt. za: I. Miller, dz. cyt., s. 93.
[←55] Wcześniej wielka księżna Maria Aleksandrowna, córka Aleksandra II, która poślubiła syna królowej Wiktorii, księcia Alfreda. Przyjęła tytuł księżnej Edynburga i pozostała nią do 1893 roku, kiedy Alfred odziedziczył tron dynastii Sachsen-Coburg-Gotha po rezygnacji jego starszego brata Bertiego.
[←56] D. Mandache, Dearest Missy, Falköping 2010, s. 172.
[←57] J. Poore, dz. cyt., s. 155.
[←58] „Westminster Budget”, 6 czerwca 1894, s. 37.
[←59] Listy do Mikołaja: 22 kwietnia 1894, MIA, s. 78; 25 maja 1894, MIA, s. 78, 89.
[←60] „Westminister Budget”, 22 czerwca 1894, s. 4.
[←61] M. Neesom, Bygone Harrogate, Derby 1999, s. 9.
[←62] MIA, s. 87.
[←63] Concerning Her Grand Ducal Highness, Princess Alix of Hesse, „Armstrong’s Harrogate Almanac”, Harrogate 1895, s. 2.
[←64] Tamże.
[←65] Rok później, na pierwsze urodziny bliźniąt, Alix przesłała im w prezencie rosyjskie sztućce ze złota i emalii, pierścienie na serwetki oraz solniczki z carskim herbem i inicjałami dzieci, a oprócz tego dwie jednakowe sukienki, różową i niebieską, które sama uszyła specjalnie na tę okazję. Kolejne prezenty napłynęły z Rosji w 1910 roku, kiedy bliźnięta przystąpiły do konfirmacji, oraz w 1915, kiedy skończyły dwadzieścia jeden lat.
[←66] Nicholas and Alexandra. At Home with the Last Tsar and His Family, red. M. Swezey, Washington 2004, s. 58.
[←67] Wszystkie wydarzenia w Rosji przed lutym 1918 roku są datowane według używanego tam wtedy kalendarza juliańskiego (starego porządku – SP). Tam, gdzie łatwo o nieporozumienia, dodano w nawiasie daty nowego porządku (NP).
[←68] Correspondence, s. 157.
[←69] MIA, s. 130.
[←70] „New Weekly Courant”, 1 grudnia 1894.
[←71] C. Radziwill, It Really Happened. An Autobiography, New York 1932, s. 88-89.
[←72] 26 listopada 1894 (SP), Correspondence, s. 166.
[←73] 20 listopada 1894 (SP), Correspondence, s. 163, 164.
[←74]
Królowa Wiktoria do Wiktorii Hessen-Darmstadt, 31 marca 1889, cyt. za: R. Hough, Louis and Victoria. The First Mountbattens, London 1974, s. 149.
[←75] Letters of Queen Victoria... 1886 to 1901, red. G. Buckle, t. 2, London 1931. s. 454.
[←76] „Guardian”, 7 listopada 1894.
[←77] S. Buxhoeveden. Before the Storm, London 1938, s. 148.
[←78] I. Vorres, The Last Grand Duchess, London 1964, s. 73.
[←79] MIA, 11 grudnia 1894, s. 136.
[←80] Correspondence, 20 lutego 1895, s. 180.
[←81] Tamże, 28 lutego 1895, s. 181.
[←82] Tamże.
[←83] Tamże, 5 marca 1895, s. 183.
[←84] Omówienie rosyjskich praw sukcesyjnych można znaleźć np. w: C. Harris, The Succession Prospects of Grand Duchess Olga Nikolayevna (1895-1918), „Canadian Slavonic Papers”, marzec-czerwiec 2012, t. LIV, nr 1-2, s. 61-84.
[←85] Correspondence, 17 grudnia 1894, s. 170.
[←86] W.T. Stead, Interview with Nicholas, cyt. za: J. Baylen, The Tsar’s „Lecturer-General”. W.T. Stead and the Russian Revolution of 1905, Atlanta 1969, s. 49.
[←87] V. de Vaya, P. Luskod, Empires and Emperors of Russia, China, Korea and Japan, London 1906, s. 10.
[←88] Correspondence, 30 czerwca 1895, s. 197.
[←89]
Tamże, 5 lipca 1895, s. 203.
[←90] Nicholas and Alexandra. At Home with the Last Tsar and His Family, red. M. Swezey, Washington 2004, s. 2-3.
[←91] Correspondence, 15 września 1895, s. 222.
[←92] Jewgienija Konradowna Günst (Rosjanka niemieckiego pochodzenia) była rozchwytywaną położną europejskich rodzin królewskich i odebrała kilkoro dzieci krewnych Mikołaja i Aleksandry, między innymi syna królowej Rumunii Marii Karola w 1893 oraz jej córkę Elżbietę w 1894 roku. Po odebraniu Elżbiety, dziecka Ernesta i Ducky, w Darmstadt w lutym 1895 roku, Günst wróciła do Rosji, by czekać na narodziny pierwszego dziecka wielkiej księżnej Kseni – Iriny – w lipcu. Nadal usługiwała królewskim klientom w 1915 roku, kiedy z kolei odebrała pierwsze dziecko Iriny i jej męża księcia Feliksa Jusupowa. W książce D. Mandache Dearest Missy pojawiają się liczne wzmianki o niej w tym kontekście.
[←93] Correspondence, 21 sierpnia 1895, s. 216.
[←94] RA VIC/MAIN/Z/90/81: 31 października (12 listopada NP) 1895.
[←95] SL, s. 98-99.
[←96] Tamże, s. 100 (cyt. za: R. Massie, Mikołaj i Aleksandra, tłum. K. Kwiatkowski, Warszawa 1995, s. 50).
[←97] Correspondence, 9 października 1895, s. 225.
[←98] Depesza Agencji Reutera, „North Eastern Daily Gazette”, 12 listopada (NP) 1895; „Aberdeen Weekly Journal”, 4 listopada 1895 (NP).
[←99] RA VIC/MAIN/Z/90/83: 4 listopada (17 listopada NP) 1895.
[←100] M. Collier, A Victorian Diarist. Extracts from the Journals of Mary, Lady Monkswell, London 1944, s. 4.
[←101] DN1, s. 166.
[←102] RA VIC/MAIN/Z/90/83: 4 listopada (17 listopada NP) 1895.
[←103] MIA, s. 150, DN1, s. 234, 246; zob. też list Elli do królowej Wiktorii: RA VIC/MAIN/Z/90/83.
[←104] DN1, s. 166, cyt. za: MIA, s. 150-151.
[←105] Dziennik królowej Wiktorii, t. 102, s. 116, dostępny pod adresem http://www.queenvictoriasjournals.org/home.do.
[←106] RA VIC/MAIN/Z/90/82: 13 listopada (25 listopada NP) 1895.
[←107] K. Durland, Royal Romances of To-day, New York 1911, s. 134.
[←108] M. Collier, dz. cyt., s. 4.
[←109] „Woman’s Life”, 27 marca 1897.
[←110] U. Tillander-Godenhielm, The Russian Imperial Award System during the Reign of Nicholas II 1894-1917, „Journal of the Finnish Antiquarian Society” 2005, nr 113, s. 357-359.
[←111] MIA, s. 150.
[←112] Two Russian Girls, A Nestful of Princesses. The Four Little Daughters of the Tsar, „Girls’ Realm”, czerwiec 1901, nr 4, s. 937; S. Buxhoeveden, The Life and Tragedy of Alexandra Fyodorovna, London 1928, s. 56; MIA, s. 268. Źródła podają różne liczby, lecz sto jeden i trzysta jeden wydają się prawidłowe. Zgodnie z prawem ustanowionym przez Mikołaja I w 1834 roku przewidywano dwieście jeden salw dla każdego kolejnego syna urodzonego po męskim następcy tronu. Zob. N. Slawnickij, Sankt-Pietierburskaja Kriepost i ceremonii, swiazannyje s rossijskim carstwujuwszym domom, „Kultura i iskusstwo w epoku Nikołaja I” (materiały z konferencji), St. Petersburg 2008, s. 143-144.
[←113] Alleged Dynamite Conspiracy, „Daily News”, 15 września 1896.
[←114] „Pall Mall Gazette”, 16 listopada 1895 (NP).
[←115] „Woman’s Life”, 27 marca 1897 (NP), s. 81.
[←116] „Westminster Budget”, 17 stycznia 1896 (NP), s. 14.
[←117] M. Collier, dz. cyt., s. 4; „Westminster Budget”, 29 listopada 1895 (NP).
[←118] DN1, s. 166; MIA, list do królowej Wiktorii z 12 listopada 1895, s. 151.
[←119] M. Collier, dz. cyt., s. 4. Pełniejszy opis ceremonii chrztu (Marii, trzeciej córki): M. Eagar, Six Years at the Russian Court, Bowmanville 2011, s. 78-79.
[←120] 10 grudnia 1895, D. Mandache, Dearest Missy, Falköping 2010, s. 145.
[←121] Zob. Ch. Zeepvat, From Cradle to Crown, Stroud 2006, s. 39; S. Buxhoeveden, The Life and Tragedy..., dz. cyt., s. 99. Orchie później wróciła do Anglii, gdzie zmarła w 1906 roku.
[←122] Correspondence, 12 grudnia 1895, s. 227.
[←123] DN1, s. 242; Correspondence, s. 229.
[←124] Ch. Zeepvat, dz. cyt., s. 20; MIA, s. 153.
[←125] „Birmingham Daily Post”, 27 listopada 1895.
[←126] Correspondence, 9 stycznia 1896, s. 229-230.
[←127] Tamże, 13 kwietnia 1896, s. 230; DN1, s. 178.
[←128] RA VIC/ADD1/166/27: 20 maja 1896.
[←129] Tamże.
[←130] Lady Lytton’s Court Diary, red. M. Lutyens, London 1961, s. 79.
[←131] F. Welch, The Russian Court at Sea, London 2011, s. 56; DN1, s. 270.
[←132] Correspondence, 12 lipca 1896, s. 232.
[←133] Niemniej jednak Mikołaj skorzystał ze sposobności i odbył kilka ważnych, obejmujących wachlarz tematów
politycznych rozmów z brytyjskim premierem lordem Salisbury.
[←134] Zob. obszerne relacje o domniemanym spisku dynamitowym w prasie brytyjskiej od lipca do września 1896 roku, dostępne pod adresem http://www.britishnewspaperarchive.co.uk/.
[←135] RA VIC/MAIN/H/47/92.
[←136] „Leeds Mercury”, 26 września 1896.
[←137] DN1, s. 297.
[←138] Beloved & Darling Child. Last Letters between Queen Victoria & Her Eldest Daughter 1886-1901, red. A. Ramm, Stroud 1990, s. 195.
[←139] Lady Lyttons Court Diary, dz. cyt., s. 75.
[←140] „Huddersfield Daily Chronicle”, 1 października 1896.
[←141] „Yorkshire Herald”, 2 października 1896.
[←142] DN1, s. 297.
[←143] „Windsor Magazine”, grudzień 1914, nr 240, s. 4-5; „Hampshire Telegraph”, 23 stycznia 1897.
[←144] S. Buxhoeveden, The Life and Tragedy..., dz. cyt., s. 73.
[←145] SL, s. 114; Daughters of Royal Houses, „Woman’s Life”, 27 marca 1897, s. 81-82. Kiedy kilka lat później marynarze na Sztandarcie w żartach nazwali Olgę „duchesse”, ta obruszyła się i odparła, że nie jest żadną duchesse, tylko rosyjską księżniczką. Zob. N. Sablin, Diesiat let na impieratorskoj jachtie „Sztandart”, St. Petersburg 2008, s. 140.
[←146] Zob. np. „Church Weekly”, 14 września 1900.
[←147] I. Zimin, Carskije dien’gi. Dochody i raschody doma Romanowych, St. Petersburg 2010, s. 177. Dwa tygodnie po narodzinach Olgi wpłacono na fundusz przeznaczony dla dziecka oraz zainwestowano w papiery wartościowe sumę 318 913 rubli oraz 60 000 franków francuskich. W 1908 roku wartość funduszu wynosiła 1 756 000 rubli.
[←148] Daughters of Royal Houses, dz. cyt., s. 82.
[←149] D. Mandache, Dearest Missy, dz. cyt., s. 281.
[←150] E. Almedingen, The Empress Alexandra 1782-1918, London 1961, s. 64.
[←151] R. Moe, Prelude to the Russian Revolution. The Murder of Rasputin, Chula Vista 2011, s. 100.
[←152] Correspondence, 26 marca 1897, s. 239.
[←153] Tamże, s. 240.
[←154] Günst przyznano dożywotnią pensję w nagrodę za umiejętne użycie kleszczy przy porodzie Tatiany. Zaprzestano jej wypłacania w 1917 roku. Położna otrzymała również regularne darmowe wczasy na Krymie. Zob. I. Zimin, dz. cyt., s. 19.
[←155] M. Mouchanow, My Empress, New York 1918, s. 91.
[←156] RA VIC/ADDU/127.
[←157] DN1, s. 343-344; Nicholas and Alexandra. At Home with the Last Tsar and His Family, red. M. Swezey, Washington 2004, s. 66.
[←158] MIA, s. 183.
[←159] „Isle of Man Times”, 12 czerwca 1897.
[←160] „Boston Daily Globe”, 14 czerwca 1897.
[←161] Opisy fiołkowego buduaru Aleksandry można znaleźć w: G. King, The Court of the Last Tsar, New York 2006, s. 199; M. Pavlovna, Things I Remember, London 1930, s. 34-35; S. Buxhoeveden, The Life and Tragedy of Alexandra Fyodorovna, London 1928, s. 51-52; Famous Opal-hued Boudoir of Alexandra, dostępne pod adresem http://www.alexanderpalace.org/palace/mauve.html.
[←162]
„Brisbane Courier”, 19 października 1897.
[←163] P. Vassili, Behind the Veil at the Russian Court, London 1913, s. 291-292; SL, s. 126-127.
[←164] M. Pavlovna, dz. cyt., s. 34.
[←165] (fr.) Dzień dobry, kochana mamusiu! Czy dobrze dziś spałaś? (przyp. tłum.).
[←166] Something about Dolls, „English Illustrated Magazine” 1901, nr 24, s. 246; „Danville Republican”, 30 grudnia 1897.
[←167] MIA, s. 186.
[←168] A.M. Bariatinsky, My Russian Life, London 1923, s. 88.
[←169] SL, 21 listopada 1897, s. 128-129.
[←170] Jeżeli Aleksandra poroniła, stało się to na bardzo wczesnym etapie ciąży. Niektórzy przypuszczają, że do poronienia doszło również tuż przed koronacją lub tuż po niej, w maju 1896 roku, ale ponieważ zaraz potem widziano carycę jeżdżącą konno, wydaje się to mało prawdopodobne. Zob. R. Hough, Advice to a Granddaughter. Letters from Queen Victoria to Princess Victoria of Hess, London 1975, s. 13; G. King, dz. cyt., s. 123.
[←171] J. Poore, The Memoirs of Emily Loch, Discretion in Waiting, Forres 2007, s. 194.
[←172] Tamże, s. 194-195; The Good Works of the Empress of Russia, „Review of Reviews”, lipiec 1902, nr 151, s. 58.
[←173] J. Poore, dz. cyt., s. 199-200.
[←174] Tamże, s. 224.
[←175] E. Almedingen, The Empress Alexandra 1872-1918, London 1961, s. 76.
[←176] Correspondence, 2 kwietnia 1898, s. 244.
[←177] D. Mandache, Dearest Missy, Falköping 2010, s. 349.
[←178] MIA, 20 września 1898, s. 193-194.
[←179] SL, 30 października 1898, s. 130-131.
[←180] G. King, dz. cyt., s. 124.
[←181] Ch. Zeepvat, wstęp do: M. Eagar, Six Years at the Russian Court, Bowmanville 2011, s. 7-8, 14.
[←182] M. Eagar, dz. cyt., s. 49.
[←183] Maria Pawłowna była często nazywana „młodszą” dla odróżnienia od Marii Pawłowny „starszej”, żony wielkiego księcia Władimira. Dla uniknięcia nieporozumień starsza Maria Pawłowna będzie nazywana wielką księżną Władimirową.
[←184] Tamże, s. 52; M. Pavlovna, dz. cyt., s. 34; o Wiszniakowej zob.: I. Zimin, Dietskij mir impieratorskich riezidiencyj. Powsiedniewnaja żizn’ rossijskogo impieratorskogo dwora, St. Petersburg 2010, s. 73-74.
[←185] M. Pavlovna, dz. cyt., s. 34-35, 51.
[←186] Zob. MIA, s. 204; DN1, s. 470-471; MIA, s. 197.
[←187] S. Buxhoeveden, dz. cyt., s. 92; DN1, s. 476.
[←188] MIA, s. 205.
[←189] Tamże, s. 206.
[←190] D. Mandache, dz. cyt., s. 383.
[←191] „Lloyds Weekly Newspaper”, 2 lipca 1899 (NP).
[←192] „Weekly Standard and Express”, 29 lipca 1899 (NP).
[←193]
„Lloyds Weekly Newspaper”, 2 lipca 1899 (NP).
[←194] M. Eagar, dz. cyt., s. 78-79.
[←195] MIA, s. 208.
[←196] „Lloyds Weekly Newspaper”, 6 sierpnia 1899; „Fort Wayne Sentinel”, 5 sierpnia 1899; „Cedar Rapids Evening Gazette”, 5 sierpnia 1899.
[←197] M. Eagar, dz. cyt., s. 52.
[←198] Tamże, s. 70-71.
[←199] The Czarina of Russia, „Otago Witness”, 4 stycznia 1900; M. Eagar, The Russian Court in Summer, „The Star”, 30 września 1905.
[←200] A. Vyrubova, Memories of the Russian Court, New York 1923, s. 3; A.M. Bariatinsky, dz. cyt., s. 66, 87.
[←201] S. Buxhoeveden, dz. cyt., s. 78-79; E. Almedingen, dz. cyt., s. 70-71.
[←202] A. Mee, Empress of a Hundred Millions, „Young Woman”, październik 1899, s. 1-6.
[←203] I. Zimin, dz. cyt., s. 15-16.
[←204] „Daily News”, 15 grudnia 1900; „Sunday Gazette”, 11 grudnia 1898.
[←205] W RGIA, Państwowym Archiwum Historycznym w Petersburgu, zachowało się ponad dwieście sześćdziesiąt takich listów.
[←206] Podobne dziwaczne pomysły były w Rosji traktowane poważnie jeszcze długo w dwudziestym wieku; w autobiografii z 1990 roku były rosyjski prezydent Borys Jelcyn opisuje, jak radzono mu położyć „pod poduszkę siekierę i czapkę wojskową (...), a na pewno urodzi się chłopiec” B. Jelcyn, Wyznania, tłum. W. Sokołowski, Warszawa 1990, s. 78.
[←207] I. Zimin, dz. cyt., s. 17-18; W.F. Ryan, The Bathhouse at Midnight. Magic in Russia, Stroud 1999, s. 112.
[←208] SL, s. 138-139.
[←209] Zob. np. „Standard”, 30 listopada 1900.
[←210] Od 1897 roku krążyło wiele plotek o tym, jakoby w następstwie rany głowy zadanej Mikołajowi przez zamachowca podczas wizyty w Japonii w 1891 roku pod jego czaszką gromadziły się skrzepy krwi, które uciskały mózg. Mówiono ponadto, że niemiecki chirurg doktor Bergman dla złagodzenia bólu zrobił mu trepanację czaszki podczas jego wizyty w Darmstadt w 1899 roku – informacja ta została zdementowana, ale nie położyło to kresu plotkom. Zob. „Middlesborough Daily Gazette”, 18 stycznia 1897; „Dundee Courier”, 27 stycznia 1897; „Westminster Budget”, 29 stycznia 1897; „Daily News”, 24 listopada i 15 grudnia 1900.
[←211] The Truth about the Czar, „Daily News”, 15 grudnia 1900.
[←212] DN1, s. 564.
[←213] Zob. C. Harris, Succession Prospects of Grand Duchess Olga Nikolaevna (1895-1918), „Canadian Slavonic Papers”, marzec-czerwiec 2012, nr 1-2, s. 65-66.
[←214] The Memoirs of Count Witte, red. S. Harcave, New York 1990, s. 194; R. Crawford, D. Crawford, Michael and Natasha. The Life and Loves of the Last Tsar of Russia, London 1997, s. 25-26.
[←215] The Memoirs of Count Witte, dz. cyt., s. 297; A. Bogdanowicz, Tri poslednich samodierżca, Moskwa 1990, s. 269.
[←216] The Truth about the Czar, „Daily News”, 15 grudnia 1900. W 1917 roku Ernest Rumley Dawson przytoczył przypadek carycy w wydanej w Londynie książce The Causation of Sex in Man (na s. 218). Dowodził w niej, że „aby zapewnić inną płeć dziecka niż dziecka ostatnio urodzonego, musimy wpierw ustalić, z której owulacji poczęło się ostatnie dziecko, to jest miesiąc, w którym doszło do zapłodnienia uwolnionej komórki jajowej”, a następnie „wyznaczyć miesiące odpowiadające temu, z którego pochodziła ostatnia komórka jajowa”. Prosty wniosek Dawsona był taki, że „w tych miesiącach nie należy podejmować współżycia”. Dalej twierdził, że jego metoda poskutkowała u kilkorga jego klientów ze szlachty i z arystokracji. Rozpatrując przypadek carycy, wywnioskował, że powiła ona cztery córki z rzędu i dopiero potem syna, „ponieważ cztery razy niefortunnie doszło do zapłodnienia po żeńskiej owulacji”. „Długo wyczekiwany następca tronu, carewicz, urodził się w sierpniu 1904 roku. Gdy się cofniemy w przeszłość, dojdziemy do tego, że miesiącem owulacji musiał być listopad roku 1903. Jeżeli zatem wrzesień 1900 roku był okresem żeńskiej owulacji i dał nam w efekcie księżniczkę Anastazję, wiemy, że wrzesień 1901 byłby miesiącem męskiej, wrzesień 1902 żeńskiej, a wrzesień 1903 męskiej owulacji, dlatego w październiku 1903 nastąpiłaby owulacja żeńska, a w listopadzie tegoż roku owulacja męska, po której doszło do zapłodnienia, a w sierpniu 1904 roku, jak można się było spodziewać, urodził się wyczekany syn i następca, a jego narodziny zostały zgodnie z tym planem prawidłowo przeze mnie przepowiedziane”. Nie wiemy, czy Mikołaj i Aleksandra konsultowali się z Dawsonem albo postępowali zgodnie z jego teoriami, starając się o syna. Profesor Schenk zmarł w 1902 roku.
[←217]
Four Little Maids, „Delphos Daily Herald”, 16 lipca 1901.
[←218] Tamże.
[←219] SL, s. 139.
[←220] DN1, s. 599.
[←221] MIA, s. 225; w Alix an Gretchen, Breife der Zarin Alexandra Feodorovna an Freilin Margarethe v. Fabrice aus den Jahren 1891-1914 (red. H. Graf von Spreti, wyd. własnym nakładem, Niemcy 2002, s. 117) choroba została opisana jako tyfus.
[←222] List do Toni Becker, 19 maja 1901, cyt. za: L. Kuhnt, Briefe der Zarin von Russland an Ihre Jugendfreundin Toni Becker, Norderstedt 2009, s. 123; M. Eagar, dz. cyt., s. 131-132.
[←223] I. Zimin, dz. cyt., s. 16.
[←224] DN1, s. 599.
[←225] M. Eagar, dz. cyt., s. 132.
[←226] Anon. [Rebecca Insley Casper], Intimacies of Court and Society. An Unconventional Narrative of Unofficial Days by the Widow of an American Diplomat, New York 1912, s. 137.
[←227] MIA, s. 226.
[←228] „Daily Mail”, 19 czerwca 1901.
[←229] M. Paléologue, Alexandra-Feodorovna imperatrice de Russie, Paris 1932, s. 16.
[←230] Anon. [Rebecca Insley Casper], dz. cyt., s. 137.
[←231] X. Paoli, My Royal Clients, London 1911, s. 124.
[←232]
(fr.) Wygląda jak na pogrzebie.
[←233] M. Cassini, Never a Dull Moment, New York 1956, s. 150.
[←234] B. Holmes, Burton Holmes Travelogues, t. 8, New York 1910, s. 50.
[←235] Philippe przebywał w Znamience od 9 do 21 lipca. Zob. DN1, s. 605-607.
[←236] S. Minclow, Peterburg w 1903-1910, Ryga 1931. s. 37-38; I. Hapgood, Russian Rambles, London 1895, s. 50.
[←237] K. Durland, Royal Romances of Today, New York 1911, s. 135.
[←238] W kwestii pisowni i kolejności imion Philippe’a istnieją duże rozbieżności. „Nizier Anthelme Philippe” to wersja, którą wyryto na jego nagrobku. Zob. R. Warth, Before Rasputin. Piety and the Occult at the Court of Nicholas II, „Historian XLVII”, maj 1985, s. 323-326 (s. 327, przyp. 16). Warth to najrzetelniejsze źródło informacji nt. Philippe’a; zob. też: A. Spiridovich, Les Dernières années de la court de Tsarskoe Selo, t. 1, Paris 1928, s. 80-84.
[←239] M. Paléologue, An Ambassador’s Memoirs 1914-1917, London 1973, s. 185-186.
[←240] C. Hall, Little Mother of Russia, Teaneck 2006, s. 190-191.
[←241] I. Zimin, Dietskij mir impieratorskich riezidiencyj. Powsiedniewnaja żizn’ rossijskogo impieratorskogo dwora, St. Petersburg 2010, s. 19.
[←242] DN1, s. 588.
[←243] Zob. MIA, s. 228-229: A. Szemanskij, D. Geiczenko, Poslednije Romanowy w Petergofie. Putiewoditiel’ po Niżnej Dacze, Leningrad 1930, s. 90.
[←244] Zob. lipcowe wpisy Mikołaja do dziennika, DN1, s. 605-606, a także 629, 642.
[←245] M. Paléologue, dz. cyt., s. 188; zob. też: I. Zimin, dz. cyt., s. 25-26.
[←246] A. Szemanskij, D. Geiczenko, dz. cyt., s. 52.
[←247] MIA, s. 237.
[←248] DN1, s. 654.
[←249] E. Naryshkin-Kurakin, Under Three Tsars, New York 1931, s. 171.
[←250] „Prawitielstwiennyj wiestnik”, 21 sierpnia 1902, nr 183.
[←251] Choroba Aleksandry nazywana jest dzisiaj zaśniadem groniastym. Zaśniad groniasty powstaje w macicy, kiedy niezdolna do przetrwania komórka jajowa – zwykle zapłodniona przez dwa plemniki – implantuje się w łożysku macicy i zaczyna rosnąć. Zamiast mnożyć się prawidłowo, komórki mutują i mogą rakowacieć, a w łożysku tworzy się torbiel. Organizm Aleksandry ostatecznie odrzucił komórki mnożące się w łożysku, jednak schorzenie spowodowało zapewne podwyższenie poziomu hormonów, a co za tym idzie, nudności i męczliwość, które zdarzały jej się podczas wszystkich ciąż i utwierdzały ją w przekonaniu, że ciąża przebiega normalnie. Rosyjski historyk Igor Zimin odnalazł nieoficjalny raport w tej sprawie w rosyjskich archiwach w 2010 roku. Zob. I. Zimin, dz. cyt., s. 2225.
[←252] Tamże, s. 21-22. Autorem libretta jest Aleksander Puszkin. Cyt. za: Bajka o carze Sałtanie, tłum. J. Brzechwa, Mińsk 1987, s. 7.
[←253] The Tsar. A Character Sketch, „Fortnightly Review”, 1 marca 1904, t. 75, nr 467, s. 364.
[←254] „Anglo-Russian”, listopad 1902, t. VI, nr 5, s. 653.
[←255] Tamże, s. 654.
[←256] R. Moe, Prelude to the Russian Revolution, Chula Vista 2011, s. 104, przyp. 114.
[←257] I. Zimin, dz. cyt., s. 27; J. Fuhrmann, Rasputin. The Untold Story, New York 2012, s. 36.
[←258] „Post-Standard” (Syracuse), 21 września 1902; „Boston Sunday Globe”, 16 listopada 1902; „Post-Standard” (Syracuse), 17 listopada 1902.
[←259] „Pittsburgh Chronicle-Telegraph”, cyt. za: „Kalona News”, Iowa, 8 listopada 1901.
[←260] Anon. [Rebecca Insley Casper], Intimacies of Court and Society. An Unconventional Narrative of Unofficial
Days by the Widow of an American Diplomat, New York 1912, s. 133.
[←261] „The Times”, 11 lipca 1903.
[←262] E. Naryshkin-Kurakin, dz. cyt, s. 175.
[←263] Zob. M. Paléologue, dz. cyt., s. 190-191; DN1, s. 740-741. Pełniejszy opis wizyty w Sarowie można znaleźć w: V. Rounding, Alix and Nicky. The Passion of the Last Tsar and Tsarina, New York 2012, s. 44-47; R. Moe, dz. cyt., s. 54-57. Więcej o losie szczątków Serafima zbezczeszczonych przez Sowietów: J. i C. Garrard, Russian Orthodoxy Resurgent. Faith and Power in the New Russia, Princeton 2008, rozdz. 2.
[←264] Przyszłych rodziców Filipa, księcia Edynburga, małżonka Elżbiety II.
[←265] M. Eagar, Six Years at the Russian Court, Bowmanville 2011, s. 159-160.
[←266] DN1, s. 764; M. Eagar, dz. cyt., s. 164-165.
[←267] K. Durland, dz. cyt., s. 165-166; „Daily Mirror”, 29 grudnia 1903; M. Eagar, dz. cyt., s. 169.
[←268] DN1, s. 765.
[←269] M. Eagar, Christmas at the Court of the Tsar, „Quiver”, styczeń 1906, s. 30.
[←270] Tamże.
[←271] MIA, s. 264.
[←272] K. Durland, dz. cyt., s. 185-186; M. Eagar, Six Years..., dz. cyt., s. 172.
[←273] M. Eagar, Further Glimpses of the Tsaritsa’s Little Girls, „Girl’s Own Paper” 1909, t. XXX, s. 366; M. Eagar, Six Years..., dz. cyt., s. 177.
[←274] Cyt. za: „Brisbane Courier”, 1 października 1904.
[←275]
List do Boyda Carpentera, 29 grudnia 1902 (SP), BL Add. 46721 f. 238; A. Bochanow, Aleksandra Fiodorowna, Moskwa 2008, s. 147, przytoczenie stów amerykańskiego pisarza George’a Millera.
[←276] E. Almedingen, The Empress Alexandra 1872-1918, London 1961, s. 68.
[←277] Zob. I. Zimin, dz. cyt., s. 28-29.
[←278] New Czarevitch, „Daily Express”, 13 sierpnia 1904.
[←279] S. Buxhoeveden, Before the Storm, London 1938, s. 237-238.
[←280] DN1, s. 817; MIA, s. 268.
[←281] I. Zimin, Carskije dien’gi. Dochody i raschody doma Romanowych, St. Petersburg 2010, s. 28.
[←282] „The Christian Register” 1904, t. 83, s. 901.
[←283] Więcej szczegółów: The Cesarevitch, „The Times”, 25 sierpnia 1904.
[←284] MIA, s. 268.
[←285] U. Tillander-Godenhielm, The Russian Imperial Award System during the Reign of Nicholas II 1894-1917, „Journal of the Finnish Antiquarian Society” 2005,1.113, s. 358.
[←286] Wospominanija o Marii Fiedorownie Gieringiere, s. 27-28, Fedchenko Papers.
[←287] S. Buxhoeveden, dz. cyt., s. 240-241. Nie jest jasne, czy wszystkie cztery siostry brały udział w ceremonii – źródła różnią się znacznie w tej kwestii. Olga i Tatiana na pewno szły w procesji do cerkwi, lecz według dziennika „The Times” nie uczestniczyły w ceremonii bezpośrednio, tylko oglądały ją „z wnęki” – zob. „The Times”, 25 sierpnia 1904.
[←288] Iwan Konstantynowicz, list z Liwadii do jego rodziny, 9-17 września 1904, „Rossijskij archiw” 2007, t. XV, s. 426.
[←289] M. Eagar, Six Years..., dz. cyt., s. 223; S. Buxhoeveden, dz. cyt., s. 241.
[←290] K. Durland, dz. cyt. s. 135; E. Almedingen, dz. cyt., s. 106.
[←291] Passing Events, „Broad Views”, 12 września 1904, s. 266.
[←292] M.A. Howe, George von Lengerke Meyer. His Life and Public Services, New York 1918, s. 100.
[←293] Passing Events, dz. cyt.
[←294] T. Mott, Twenty Years as a Military Attaché, London 1937, s. 131.
[←295] I. Zimin, Dietskij mir, dz. cyt., s. 31.
[←296] MIA, s. 279.
[←297] R. Romanoff, Det var et rigt bus..., Erindringer af Roman Romanoff prins of rusland, 1896-1919, Copenhagen 1991, s. 58-59. Dziękuję Karen Roth za przetłumaczenie tego fragmentu z duńskiego.
[←298] Wospominanija, Fedchenko Papers, s. 15.
[←299] M. Pavlovna, Things I Remember, London 1930, s. 61.
[←300] I. Zimin, Carskije dien’gi, dz. cyt., s. 30-31.
[←301] The Hope of Russia – the Infant Tsarevich, „Illustrated London News”, okładka, 31 marca 1906.
[←302] Jeszcze na początku dwudziestego wieku hemofilia była chorobą mało rozumianą i uważano, że jej przyczyną są słabe naczynia krwionośne. Dopiero w latach trzydziestych naukowcy odkryli, że powoduje ją brak białek w płytkach krwi, który zaburza jej krzepnięcie.
[←303] MIA, s. 264; R. Wilton, G. Telberg, The Last Days of the Romanovs, London 1920, s. 33.
[←304] Taka była przewidywana długość życia aż do lat sześćdziesiątych, kiedy wprowadzono pierwszy rzeczywiście skuteczny lek – czynnik VIII, białko wspomagające krzepnięcie krwi.
[←305] Zob. F. Doloman, How the Russian Censor Works, „Strand Magazine”, luty 1905, t. 29, nr 170, s. 213.
[←306] MIA, s. 275.
[←307] R. Elton, One Year at the Russian Court, 1904-1905, London 1918, s. 110; zob. też: M. Bariatinsky, My Russian Life, London 1923, s. 134-135; Cannon Fired at the Czar, „The Call” (San Francisco), 20 stycznia 1905.
[←308] Rok później carskie służby bezpieczeństwa nalegały, aby ceremonia odbyła się poza miastem, nad jeziorem przed Pałacem Katarzyny w Carskim Siole.
[←309] Zabójczyni Mina, Zinaida Konoplannikowa, została powieszona niedługo potem w twierdzy Szlisselburg – pierwsza kobieta rewolucjonistka stracona od czasu Sofii Perowskiej, jednej z winnych zamachu na Aleksandra II w 1881 roku. Amerykański ambasador w Petersburgu George von Lengerke Meyer opracował dla amerykańskiego senatora Lodge’a raport podsumowujący statystyki zamachów i zabójstw dokonanych w Rosji w latach 1900-1906: „Zabitych lub ranionych przez bomby, rewolwery albo w wyniku napaści: 1937 wysokich rangą urzędników i ważnych osobistości, 1 wielki książę, 67 gubernatorów, generalnych gubernatorów oraz prefektów miejskich, 985 oficerów policji i policjantów, 500 oficerów i żołnierzy, 214 funkcjonariuszy cywilnych, 117 fabrykantów, 53 duchownych”. Zob. M.A. Howe, George von Lengerke Meyer, New York 1918, s. 329.
[←310] M. Pavlovna, Things I Remember, London 1930, s. 76.
[←311] Home Life of the Czar, „London Journal”, 14 lutego 1903, s. 150.
[←312] Tamże.
[←313] A. Spiridovich, Last Years of the Court at Tsarskoe Selo, Bowmanville 2010, s. 12-17.
[←314] A. Mossolov, At the Court of the Last Tsar, London 1935, s. 36.
[←315] Zob. Terrible Bomb Outrage, „Advertiser” (Adelaide), 2 października 1906.
[←316] Children without a Smile, „Washington Post”, 28 maja 1905.
[←317] A. Amalrik, Rasputin. Dokumientalnaja powiest, http://www.erlib.com/AHApefi_AMaAbpMK/PacnyTMH/9/.
[←318]
rozdz.
IX,
dostępna
pod
adresem
Tamże; W. Kokowcow, Iz mojego proszlogo. Wospominanija 1903-1919 gg., t. 2, Paris 1933. s. 348; A. Wyrubowa, Muistelmia Wenäjän howista ja wallankumouksesta, Pori (Finlandia) 1923, s. 105.
[←319] A. Wyrubowa, dz. cyt.; zob. też P. Wheeler, H. Rives, Dome of Many Coloured Glass, New York 1955, s. 348349. Pomnik ofiar ataku na willę Stołypina stanął w tym miejscu w 1908 roku i – o dziwo – przetrwał czasy sowieckie.
[←320] Bardziej obiektywną opinię o Rasputinie bliskiej krewnej, która miała z nim bezpośredni kontakt, można znaleźć w pamiętnikach Olgi Aleksandrowny w: I. Vorres, The Last Grand Duchess, London 1964, rozdz. 7, s. 133-146. Ciekawe i bezstronne spojrzenie, które w dużej mierze go demistyfikuje, znajdujemy także w: G. Shelley, The Blue Steppes. Adventures among the Russians, London 1925, rozdz. V, „The Era of Rasputin”.
[←321] A. Spiridovich, dz. cyt, s. 109; zob. wpisy Mikołaja do dziennika z 1 listopada 1905, 18 lipca, 12 października, 9 grudnia 1906, dostępne pod adresem http://lib.ec/b/384140/read#t22.
[←322] P. Gilliard, Tragedja cara Mikołaja II i jego rodziny. Trzynaście lat na dworze rosyjskim, tłum. M. Dąbrowa, Rzeszów 1926, s. 13. Część cytatów z książki Pierre’a Gilliarda, której pełne tłumaczenie na język polski ukazało się pod tytułem Tragedja cara Mikołaja II i jego rodziny w roku 1926 nakładem Księgarni Władysława Uzarskiego, przytoczono w innym przekładzie (według fragmentów zamieszczonych w książce Mikołaj i Aleksandra. Nieznana korespondencja), miejscami bliższym oryginałowi. Pisownia cytatów z wydania z 1926 roku została nieznacznie uwspółcześniona (przyp. tłum.).
[←323] J. Poore, The Memoirs of Emily Loch, Discretion in Waiting, Forres 2007, s. 301.
[←324] The Tsar’s Children, „Daily Mirror”, 29 grudnia 1903.
[←325] The Tottering House of the Romanoffs, „The Washington Post”, 26 listopada 1905.
[←326] M. de Heyden, Les Rubis portent malheur, Monte Carlo 1967, s. 27.
[←327] N. Bonieckaja, Carskije dieti, Moskwa 2004, s. 332.
[←328] A. Spiridovich, dz. cyt., s. 26.
[←329] D. Girardin, Précepteur des Romanov, Lausanne 2005, s. 45.
[←330] Tamże. W 1906 Stana rozwiodła się z księciem i wyszła za szwagra swojej siostry, wielkiego księcia Mikołaja, na jakiś czas jeszcze bardziej zacieśniając więzy z Mikołajem i Aleksandrą, dopóki Stana i Mikołaj nie oddalili się od pary carskiej w następstwie rosnących wpływów Rasputina.
[←331] Opis przebiegu dnia rodziny carskiej w Carskim Siole można znaleźć na przykład we wspomnieniach A. Wolkowa, rozdz. 10, dostępnych pod adresem http://www.alexanderpalace.org/volkov/8.html.
[←332] MIA, list od Aleksandry z okolic Pskowa, 4 sierpnia 1905, s. 302.
[←333] „Kocham mamę, która obiecuje i daje swojemu dziecku tyle całusów, i łagodnie mu wybacza, zawsze kiedy jest niegrzeczne”. Tatiana najprawdopodobniej skądś to przepisała, ponieważ pisząc o sobie, użyłaby formy gramatycznej „quelle est méchante”.
[←334] A. Bokhanov i in., The Romanovs. Love, Power and Tragedy, London 1993, s. 112.
[←335] The Tottering House of the Romanoffs, dz. cyt.
[←336] S. Buxhoeveden, Before the Storm, London 1938, s. 258.
[←337] The Tsar’s Children, dz. cyt.
[←338] Tamże.
[←339] R. Wortman, Scenarios of Power. Myth and Ceremony in Russian Monarchy, Princeton 2006, s. 331; list do Boyda Carpentera z 29 grudnia 1902 (11 stycznia 1903 NP), BL Add 46721 f. 238.
[←340] MIA, s. 280.
[←341] K. Durland, Royal Romances of To-day, New York 1911, s. 187; M. Eagar, Six Years at the Russian Court, Bowmanville 2011, s. 163.
[←342] M. Eagar, Christmas at the Court of the Tsar, „Quiver”, styczeń 1906, s. 27.
[←343] M. Eagar, Six Years..., dz. cyt., s. 214.
[←344] MIA, s. 243.
[←345] M. Eagar, Six Years..., dz. cyt., s. 169.
[←346] „Daily Mirror”, 29 grudnia 1903.
[←347] K. Durland, dz. cyt., s. 197.
[←348] A. Virubova [Wyrubowa], Keisarinnan Hovineiti, Helsinki 1987, s. 230.
[←349] S. Minzlov, Home Life of the Romanoffs, II, „Littell’s Living Age” 1924, nr 322, s. 163; M. Eagar, Further Glimpses of the Tsaritsa’s Little Girls, „Girl’s Own Paper” 1909, t. XXX, s. 367; K. Durland, dz. cyt., s. 188.
[←350] M. Eagar, Six Years..., dz. cyt., s. 71.
[←351] S. Minzlov, dz. cyt., s. 162. Chyba najlepszy portret często opisywanej Anastazji można znaleźć w relacji jej ciotki Olgi przytoczonej w: I. Vorres, dz. cyt., s. 108-113. Warto zauważyć, że te bardzo szczegółowe i osobiste wspomnienia stały się dla Olgi Aleksandrowny podstawą do zdecydowanej krytyki podającej się za carównę Anny Anderson.
[←352] S. Minzlov, dz. cyt., s. 162.
[←353] M. Eagar, The Russian Court in Summer, „The Star”, 30 września 1905, s. 390.
[←354] K. Durland, dz. cyt., s. 202-203.
[←355] M. Eagar, Further Glimpses..., dz. cyt., s. 366-367.
[←356] G. King, P. Wilson, Resurrection of the Romanovs, New York 2011, s. 24.
[←357] S. Buxhoeveden, dz. cyt., s. 245.
[←358] Zob. I. Zimin, Carskaja rabota, XIX-naczało XX w. Powsiedniewnaja żizn’ rossijskogo impieratorskogo dwora, Moskwa 2011, s. 262-264.
[←359] Zob. SL, s. 216-218; C. Hall, „No Bombs, No Bandits”. Holidays in Finland, cz. 2, „Royalty Digest”, czerwiec 2003, nr 144, s. 360-365.
[←360]
The Private World of the Last Tsar, red. P. i B. Grabbe, London 1985, s. 91.
[←361] Szczegółowy opis wnętrza jachtu Sztandart i życia na jego pokładzie w 1906 roku można znaleźć w: N. Sablin, Diesiat let na impieratorskoj jachtie „Sztandart”, St. Petersburg 2008, s. 18-39. Zob. też: G. King, The Court of the Last Tsar, New York 2006, s. 274-285; oraz: J. Tuomi-Nikula, Impieratory na otdychie w Finlandii, St. Petersburg 2003.
[←362] N. Sablin, dz. cyt., s. 234.
[←363] Orbeliani otrzymała własny apartament w Pałacu Aleksandrowskim, a Aleksandra płaciła za jej opiekę i troszczyła się o nią w miarę pogarszania się jej stanu. Sonia umarła na jej rękach w grudniu 1915 roku. Zob. A. Vyrubova, Memories of the Russian Court, New York 1923, s. 371. Troska Aleksandry o Orbeliani jest znamiennym przykładem na to, że caryca zawsze dbała o tych, którzy byli jej bliscy. Zob. I. Zimin, Dietskij mir impieratorskich riezidiencyj. Powsiedniewnaja żizn’ rossijskogo impieratorskogo dwora, St. Petersburg 2010, s. 365-366.
[←364] L. Dehn, The Real Tsaritsa, London 1922, s. 38; I. Vorres, The Last Grand Duchess, London 1964, s. 137. Sylwetkę Wyrubowej zamieszcza L. Dehn w The Real Tsaritsa, dz. cyt., s. 48-49.
[←365] The Private World..., dz. cyt., s. 57.
[←366] 21 września 1906, MD, dostępne pod adresem http://lib.ec/b/384140/read#t22.
[←367] Zob. L. Predovsky, The Playhouse on Children’s Island, „Royalty Digest”, maj 2001, nr 119, s. 347-349.
[←368] Take the „Bumps”. Little Grand Duchesses Experiment with Toboggan in Czar’s Park, „The Washington Post”, 25 marca 1907.
[←369] P. Kulikovsky i in., 25 Chapters of My Life, Forres 2009, s. 75.
[←370] Tamże.
[←371] Tamże; I. Vorres, dz. cyt., s. 111.
[←372] I. Vorres, dz. cyt.
[←373] P. Kulikovsky, dz. cyt., s. 75.
[←374] I. Vorres, dz. cyt., s. 112.
[←375] Tamże; P. Kulikovsky, dz. cyt., s. 74.
[←376] Ch. Zeepvat, wstęp do M. Eagar, Six Years at the Russian Court, Bowmanville 2011, s. 33, 34.
[←377] N. Bonieckaja, Carskije died, Moskwa 2004, s. 332. Więcej o Trinie Schneider, Niemce bałtyckiej, właśc. nazwisko Schneiderlein: O. Czernowa, Wiernyje. O tiech, kto nie priedat carstwiennych muczenikow, Moskwa 2010, s. 169-75, 565.
[←378] Pieszczotliwe przezwisko „Sawanna” to zlepek imienia i otczestwa – Sofia Iwanowna. Zob. S. Tiutczewa, Za nieskolko let do katastrofy. Wospominanja, http://bib.rus.ec/b/327889/read.
[←379] Według noty redakcyjnej wspomnienia te zostały podyktowane przez Tiutczewą bliskiej krewnej w styczniu 1945 roku.
[←380] L: Dehn, dz. cyt., s. 75.
[←381] The Children of the Czar, „Scrap-Book”, styczeń-czerwiec 1908, t. V, cz. 1, s. 60.
[←382] M. Eagar, dz. cyt., s. 226.
[←383] Epps urodził się w 1848 roku, a do Rosji wyjechał w 1880, mając trzydzieści dwa lata. Gdy umierał w Australii w roku 1935, miał w posiadaniu liczne rysunki i zeszyty czterech córek Romanowów. Przedmioty te zaginęły na wiele lat, aż w końcu odnalazły się w Australii w 2004 roku u jego krewnej Janet Epps. Niestety, autorce nie udało się do niej dotrzeć ani ustalić aktualnego miejsca przechowywania tych bezcennych pamiątek. Zob. http://www.abc.net.au/worldtoday/content/2004/s1220082.htm.
[←384] Zob. J. Trewin, Tutor to the Tsarévitch. Charles Sydney Gibbes, London 1975, s. 10; Ch. Zeepvat, From Cradle to Crown, Stroud 2006, s. 223.
[←385] I. Zimin, Dietskij mir..., dz. cyt., s. 163.
[←386] Archimandryta Mikołaj [Gibbes], Ten Years with the Russian Imperial Family, „Russian American Monthly”, grudzień 1949. t. VI, nr 87, s. 9. S. Gibbes Papers, lista 1 (76), oświadczenie Gibbesa, 1 grudnia 1928.
[←387]
F. Welch, The Romanovs and Mr Gibbes, London 2002, s. 33.
[←388] Szczegóły planu lekcji dziewczynek można znaleźć w: D. Girardin, Précepteur des Romanov, Lausanne 2005, s. 49; I. Zimin, Dietskij mir..., dz. cyt., s. 162-164; I. Zimin, Wzrosłyj mir. Powsiedniewnaja żizn’ rossijskogo impieratorskogo dworca, Petersburg 2010, s. 497-498, aczkolwiek między tymi źródłami istnieją pewne rozbieżności w rozkładzie lekcji.
[←389] Spiskowcy – jedenastu mężczyzn i siedem kobiet z Partii Socjalistów-Rewolucjonistów, wśród nich „podobna do Madonny” Maria Prokofiewa i równie atrakcyjna córka generała „Madame Fedosieff”, obie opisywane w prasie zagranicznej jako pierwowzory Maty Hari – w sierpniu stanęli przed sądem. Rozprawa toczyła się za zamkniętymi drzwiami i zakazano informowania o niej w prasie. Trzech spiskowców (mężczyzn) skazano na śmierć i powieszono, a kilka zamieszanych w spisek kobiet ukarano więzieniem albo, jak w wypadku Prokofiewej, skazano na wygnanie. Zob. Beautiful Women Accused of Plotting against the Tsar, „Penny Illustrated Paper”, 31 sierpnia 1907; SL, s. 228.
[←390] B. Norregaard, The Czar at Home, „Daily Mail”, 10 czerwca 1908.
[←391] Tamże.
[←392] A. Vyrubowa, dz. cyt., s. 33.
[←393] Silny fizycznie i pełen inwencji Dina – jak nazywał go Aleksy – w coraz większym stopniu przejmował odpowiedzialność za kompleksową ochronę carewicza i otrzymywał za to hojne wynagrodzenie. Od tamtej pory we wszystkich carskich rezydencjach sypiał w pomieszczeniach sąsiadujących z pokojem Aleksego. Zob. I. Zimin, Dietskij mir..., dz. cyt., s. 82-83.
[←394] J. Tuomi-Nikula, dz. cyt., s. 188-189; zob. też opis w: A. Spiridovich, Last Years of the Court at Tsarskoe Selo, Bowmanville 2010, s. 174-175.
[←395] N. Sablin, S carskoj siemjej na „Sztandartie”, mszps, Roman Gul’ Archive, Massachusetts, s. 4; zob. też A. Spiridovich, dz. cyt., rozdz. 9; oraz N. Sablin, Diesiat let..., dz. cyt., s. 100-104.
[←396] Zob. J. Tuomi-Nikula, dz. cyt., s. 188-190; A. Vyrubowa, dz. cyt., s. 34.
[←397] L. Dehn, My Empress, London 1922, s. 81.
[←398] The Three-year-old Heir to the Throne of the Czar, „Current Literature”, 1 lipca 1907, t. 43, nr 1, s. 38.
[←399] G. Botkin, The Real Romanovs, London 1932, s. 28; A. Spiridovich, Last Years of the Court at Tsarskoe Selo,
Bwomanville 2010, s. 179.
[←400] K. Durland, The Royal Romances of To-day, New York 1911, s. 206; N. Bonieckaja, Carskije dieti, Moskwa 2004, s. 324.
[←401] P. Wheeler, H. Rives, Dome of Many Coloured Glass, New York 1955, s. 356.
[←402] F. Welch, The Romanovs and Mr Gibbes, London 2002, s. 37.
[←403] R. Fülöp-Miller, Święty demon. Rasputin i kobiety, tłum. W. Bernard, Łódź 1985, s. 93-94.
[←404] C. Radziwill, The Taint of the Romanovs, London 1931, s. 196; zob. też: The Three-year-old Heir..., dz. cyt., s. 3638.
[←405] I. Vorres, The Last Grand Duchess, London 1964, s. 142, cyt. za: R. Massie, Mikołaj i Aleksandra, tłum. K. Kwiatkowski, Warszawa 1995, s. 180. Olga Aleksandrowna jako jedna z nielicznych była źródłem rzetelnych informacji na temat pierwszych poważnych ataków hemofilii Aleksego. Zob. też: I. Zimin, Dietskij mir impieratorskich riezidiencyj. Powsiedniewnaja żizn’ rossijskogo impieratorskogo dwora, St. Petersburg 2010, s. 35.
[←406] Tamże.
[←407] M. Rasputin, Rasputin – dlaczego? Wspomnienia córki, tłum. M. Urbański, Warszawa 2008, s. 157-158.
[←408] O tym wydarzeniu z 1907 roku można przeczytać w: I. Zimin, dz. cyt., s. 35; I. Vorres, dz. cyt., s. 142-143; A. Spiridovich, Raspoutine, d’apres les documents et les archives privés de Tauteur, Paris 1935, s. 71; M. Rasputin, dz. cyt., s. 158; R. Massie, dz. cyt., s. 180.
[←409] A. de Jonge, Life and Times of Grigory Rasputin, London 1982, s. 154.
[←410] I. Vorres, dz. cyt., s. 142.
[←411] S. Buxhoeveden, Before the Storm, London 1938, s. 119.
[←412] B. Dolgorouky, Gone for Ever, mszps, Hoover Institution, s. 11.
[←413]
A. Bochanow, Aleksandra Fiodorowna, Moskwa 2008, s. 193; L. Dehn, dz. cyt., s. 103.
[←414] Wospominanija o Marii Fiedorownie Gieringierie, Fedchenko Papers, Columbia University, s. 27; zob. też: A. Amalrik nt. przydomka „Nowy” wymyślonego przez Aleksego http://www.erlib.com/AHApeii_AMaAbpMK/PacnyTKH/9/.
[←415] I. Vorres, dz. cyt., s. 138.
[←416] C. Bechhofer, A Wanderer’s Log, London 1922, s. 149 oraz rozdz. VII.
[←417] Tamże, s. 150.
[←418] L. Dehn, dz. cyt., s. 103.
[←419] G. Shelley, The Blue Steppes. Adventures among the Russians, London 1925, s. 85; zob. rozdz. VI, „Days and Nights with Rasputin”
[←420] M. Nelipa, The Murder of Grigorii Rasputin, Bowmanville, s. 26-29.
[←421] N. Sablin, S carskoj siemjej na „Sztandartie”, mszps, Roman Gul’ Archive, Massachusetts, s. 9.
[←422] Tamże, s. 10.
[←423] Tamże.
[←424] F. Welch, dz. cyt., s. 43; M. Bowra, Memories 1898-1939, London 1966, s. 65.
[←425] Według E. Almedingen (The Empress Alexandra 1872-1918, London 1961, s. 121) Aleksandra wysłała do Rasputina do Pokrowskoje dwa telegramy, a on zapewnił ją, że „jej synek nie umrze na swoją chorobę”.
[←426] SL, s. 231; I. Zimin, dz. cyt., s. 35; R. Massie, dz. cyt., s. 124.
[←427] E. Almedingen, dz. cyt., s. 122.
[←428]
Marie, Queen of Romania, The Story of My Life, New York 1934, s. 474-475.
[←429] Tallin, dzisiejsza stolica Estonii.
[←430] A. Ular, Russia from Within, London 1905, s. 41; C. Radziwill, dz. cyt., s. 208.
[←431] I. Zimin, dz. cyt., s. 36.
[←432] E. Almedingen, dz. cyt., s. 122; cyt. za: R. Massie, dz. cyt., s. 145.
[←433] Pisząc po angielsku, siostry posługiwały się specyficzną ortografią i popełniały błędy gramatyczne.
[←434] MIA, s. 118.
[←435] MIA, s. 342.
[←436] N. Bonieckaja, dz. cyt., s. 400.
[←437] MIA, s. 341.
[←438] Tamże.
[←439] N. Bonieckaja, dz. cyt., s. 407-408.
[←440] Tamże, s. 409.
[←441] Tamże.
[←442] MIA, s. 343; A. Bochanow, dz. cyt., s. 195.
[←443] MIA, s. 343.
[←444] A. Bochanow, dz. cyt., s. 195.
[←445] I. Vorres, dz. cyt., s. 141.
[←446] Poza tym premier Stołypin prywatnie zlecił Ochranie przeprowadzenie śledztwa w sprawie Rasputina. Obciążający raport – jak ten w sprawie Philippe’a w 1902 roku – został przedstawiony Mikołajowi i Aleksandrze, ci jednak postanowili go zignorować.
[←447] E. Naryshkin-Kurakin, Under Three Tsars, New York 1931, s. 196.
[←448] Zob. http://traditio-ru.org/wiki/nHCbMa_itapcKnx_A04epeH_rpMropnio_PacnyTMHy. W posiadanie listów wszedł przyjaciel Rasputina mnich imieniem Iliodor (właśc. Siergiej Trufanow), który utrzymywał, że w 1909 roku w Pokrowskoje Rasputin pokazał mu spory plik listów przesłanych mu przez Aleksandrę i dziewczynki i dał mu siedem z nich „na pamiątkę”. Listy zostały opublikowane w książce o Rasputinie napisanej przez rosyjskiego dysydenta Andrieja Amalrika i wydanej po francusku w 1982 roku. Rosyjski tekst książki jest dostępny pod adresem http://www.erlib.com/AHApeM_AMaAbpHK/ PacnyrnH/9/. Niektóre z tych listów przytoczono w: S. Istratowa, Żytie bludnogo starca Griszki Rasputina, Moskwa 1990, s. 1015-1016. Warto zauważyć, że najprawdopodobniej zostały one w pewnym momencie zredagowane i są cytowane przez różne źródła w różnych formach. Dotychczas żadne źródło nie podało ich w całości.
[←449] Olga ma na myśli sobór Wniebowstąpienia w Sofii pod Carskim Siołem, gdzie modlili się członkowie świty imperatora do czasu, kiedy specjalnie dla nich wybudowano sobór Fiodorowski w pobliżu Pałacu Aleksandrowskiego.
[←450] Zob. też: L. Dehn, The Real Tsaritsa, London 1922, s. 105; J. Fuhrmann, Rasputin. The Untold Story, New York 2012, s. 94-95, cyt. za: GARF (Państwowe Archiwum Federacji Rosyjskiej), 612, op. 1, d 42, 1.5. Nie sposób ustalić jednoznacznie, jakiego Nikołaja Olga miała na myśli – mógł to być któryś z oficerów carskiej świty, którego widywała co niedzielę w cerkwi. Zdaniem niektórych Olga zakochała się w Nikołaju Sablinie, na co miała wskazywać częstotliwość, z jaką fotografowała się z nim na pokładzie jachtu Sztandart. Jednak ten dwudziestodziewięcioletni (prawie dwa razy starszy od niej) zaufany członek świty cara wydaje się mało prawdopodobnym obiektem westchnień nastoletniej dziewczyny.
[←451] Zob. http://traditio-ru.org/wiki/rincbMa_irapcKnx_AOuepeń_rpnropnio_PacnyTMHy/.
[←452] S. Tiutczewa, Za nieskolko let do katastrofy. Wospominanija, http://bib.rus.ec/b/327889/read/.
[←453] N. Sablin, Diesiat let na impieratorskoj jachtie „Sztandart”, St. Petersburg 2008, 145.
[←454] Ch. Zeepvat, One Summer for the Tsar, „Royalty Digest”, marzec 2009, nr 2, s. 12.
[←455] „Anglo-Russian”, 11 maja 1909, t. XII, s. 1265.
[←456] K. Neilson, T. Otte, The Permanent Under-Secretary for Foreign Affairs, 1854-1946, Abingdon 2009, s. 133.
[←457] Zob. Petitions of protest against the visit to England of the Emperor of Russia, RA PPTO/QV/ADD/PP3/39. Oryginały listów można obejrzeć w National Archives w londyńskim Kew.
[←458] The Detective, „Nebraska State Journal”, 9 października 1910; Guarding the Tsar, „Daily Mirror”, 3 sierpnia 1909.
[←459] Lord Suffield, My Memories, 1830-1913, London 1913, s. 303.
[←460] W brytyjskiej prasie ukazało się wiele obszernych relacji, np. w „Daily Mirror”, między 31 lipca a 5 sierpnia opublikowano przy okazji liczne fotografie. O wizycie z rosyjskiego punktu widzenia można dowiedzieć się np. z: A. Spiridovich, Last Years of the Court at Tsarskoe Selo, Bowmanville 2010, s. 312-319; N. Sablin, dz. cyt, s. 148158.
[←461] R. Hough, Edward and Alexandra. Their Private and Public Lives, London 1921, s. 236.
[←462] Zob. N. Sablin, dz. cyt., s. 151; A. Forsyth, Sovereigns and Steam Yachts. The Tsar at Cowes, „Country Life”, 2 sierpnia 1984, s. 310-312; Cowes Week, „The Times”, 7 sierpnia 1909.
[←463] The Cowes Week, „Isle of Wight Country Press”, 7 sierpnia 1909.
[←464] RA QM/PRIV/CC25/39,6 sierpnia 1909.
[←465] Gdy rozważano możliwość udziału księcia Walii w koronacji Mikołaja w Moskwie w 1896 roku, jeden z rosyjskich urzędników sarknął podobno: „Nie zdołamy ochronić dwóch carów naraz!”. Zob. Alien’s Letter from England, „Otago Witness”, 29 września 1909.
[←466] A. Edwards, Matriarch. Queen Mary and the House of Windsor, London 1984, s. 169.
[←467] Duke of Windsor, A King’s Story, London 1998, s. 129.
[←468] Cowes Regatta Week, „Otago Witness”, 29 września 1909.
[←469] R. Hough, dz. cyt, s. 381.
[←470] H. Lucy, Diary of a Journalist, t. 2, London 1921, s. 285.
[←471] Correspondence, s. 284.
[←472] I. Zimin, Dietskij mir impieratorskich riezidiencyj. Powsiedniewnaja żizn’ rossijskogo impieratorskogo dwora, St. Petersburg 2010, s. 381; zob. też: list Aleksandry do Tatiany, 30 grudnia 1907, MIA, s. 329.
[←473] A. Spiridovich, dz. cyt., s. 322 (nb. Spirydowicz określa doktora skrótem M.X. – zapewne Monsieur X); zob. też: E. Naryshkin-Kurakin, Under Three Tsars, New York 1931, s. 192-193.
[←474] Potwierdzenie znajduje się w liście sir Mackenzie Wallace’a do lorda Knollysa, RA W/55/53,7 sierpnia 1909. Zob. też: A. Spiridovich, dz. cyt., s. 321-323.
[←475] Według Zimina wiele osób dopatrywało się lesbijskich podtekstów w zachowaniu Wyrubowej wobec Aleksandry. Doktor Fischer też to wyczuwał, dlatego koniec końców został zwolniony i zastąpiony przez bardziej ugodowego Botkina. Zob. I. Zimin, dz. cyt., s. 380-383; A. Bogdanowicz, Tri poślednich samodierżca, Moskwa 1990, s. 483.
[←476] E. Almedingen, The Empress Alexandra 1872-1918, London 1961, s. 123.
[←477] MIA, s. 342.
[←478] A. Spiridovich, dz. cyt., s. 347.
[←479] Tamże.
[←480] Zob. R. Dorr, Inside the Russian Revolution, New York 1917, s. 113.
[←481] A. Spiridovich, dz. cyt., s. 347.
[←482] A. Amalrik, http://www.erlib.com/AHApeii_AMaAbpMK/PacnyTMH/9/.
[←483] G. Alexinski, Modern Russia, London 1915, s. 90.
[←484] A. Spiridovich, dz. cyt., s. 409.
[←485] P. Wheeler, H. Rives, Dome of Many Coloured Glass, New York 1955, s. 347. Zapomniana dziś relacja Posta Wheelera i jego żony Hallie Rives wyjątkowo żywo opisuje lata 1906-1911 w Petersburgu.
[←486] Tamże, s. 342-343.
[←487] J. Fraser, Red Russia, London 1907, s. 18,19.
[←488] Tamże, s. 20.
[←489] P. Wheeler, H. Rives, dz. cyt., s. 411.
[←490] A. Ular, Russia from Within, London 1905, s. 71, 83; tam fascynujący opis wielkich książąt, zob. s. 71-100.
[←491] P. Wheeler, H. Rives, dz. cyt., s. 347.
[←492] Uważane za mocno erotyczne, wręcz perwersyjne, Trzy tygodnie, opublikowane w 1907 roku, były zakazane w wielu krajach. Niektórzy uważali, że pierwowzorem bohaterki była caryca Aleksandra, ale Glyn, pisząc swą powieść, z pewnością nie ją miała na myśli. Zob. J. Hardwick, Addicted to Romance. Life and Adventures of Elinor Glyn, London 1994, s. 1155. Książka sprzedała się w pięciu milionach egzemplarzy i dała asumpt do popularnej rymowanki: „Co myślisz o tym, by/ zgrzeszyć z Elinor Glyn/ na futrze tygrysim?/ Czy raczej masz wolę/ swawolić na stole/ lub skórze bawolej?”
[←493] A. Glyn, Elinor Glyn. A Biography, London 1968, s. 178.
[←494] E. Glyn, Romantic Adventure, New York 1937, s. 180.
[←495] Tamże, s. 182, 183.
[←496] Tamże, s. 182.
[←497] Tamże, s. 184.
[←498] Tamże.
[←499]
Tamże, s. 204.
[←500] Tamże, s. 194, 204-205. Niestety, rękopis książki Glyn i bez wątpienia fascynujący dziennik z jej pobytu w Rosji spłonęły w pożarze domu w 1956 roku.
[←501] Opublikowana w październiku 1911 roku powieść Glyn His Hour, oparta na jej przeżyciach w Rosji i dedykowana wielkiej księżnej Marii Pawłownie, również odzwierciedlała jej przeczucie nadchodzącej katastrofy w Rosji.
[←502] Tamże, s. 347.
[←503] Tamże, s. 354.
[←504] Tamże.
[←505] A Former Lady in Waiting Tells of a Visit to Tsarskoe Selo, „The Washington Post”, 2 maja 1909.
[←506] P. Wheeler, H. Rives, dz. cyt., s. 355-356.
[←507] A Visit to the Czar, „Cornhill Magazine” 1912, nr 33, s. 747.
[←508] S. Minzlov, Home Life of the Romanoffs, „Littells Living Age” 1924, nr 322, s. 164; A. Riabinin, Carskaja siemja w Krymu osien’ 1913 goda, Tarsaidze Papers, Hoover Institution Archives, s. 83.
[←509] MIA, s. 352-353, listy z 7 i 11 marca.
[←510] MIA, s. 334, 17 maja 1910.
[←511] Cyt. za: I. Titow, OTMA. O wielikich kniazniach: Olgie, Tatianie, Marii i Anastazii Nikołajewnych. „Dworianskoje sobranije” 1996, nr 4, s. 44. Anastazja zniszczyła wszystkie swoje dzienniki w 1917 roku, lecz kilka zeszytów zachowało się w GARE. Ten cytat wydaje się z nich zaczerpnięty.
[←512] A. Bogdanowicz, dz. cyt., s. 506-507.
[←513] Zob. N. Sablin, dz. cyt., s. 215-216.
[←514] A. Vyrubova, Memories of the Russian Court, New York 1923, s. 63.
[←515] MIA, s. 352.
[←516] W swojej książce Rasputin My Father (s. 56) Maria Rasputin stanowczo zaprzecza tym oskarżeniom: „Ojciec nigdy nie był przyjmowany w sypialni Ich Wysokości ani wielkich księżnych, lecz tylko u Aleksieja Mikołajewicza [sic!] albo w jednym z salonów i raz czy dwa w pokoju do nauki”.
[←517] MIA, s. 353; E. Naryshkin-Kurakin, dz. cyt., s. 196.
[←518] MIA, s. 364.
[←519] A. Ktorowa, Minuwszeje. Praszczury i prawnuki, Moskwa 2007, s. 88; L. Dehn, The Real Tsaritsa, London 1922, s. 102.
[←520] Zob. A. Ktorova, dz. cyt., s. 87.
[←521] E. Almedingen, dz. cyt., s. 125.
[←522] SL, s. 254; A. Vyrubova, Memories of the Russian Court, New York 1923, s. 50.
[←523] G. King, Requiem. The Russian Imperial Family’s Last Visit to Darmstadt, 1910, „Atlantis Magazine” (b.d.), t. 2, nr 2, s. 106.
[←524] V. Hunt, The Flurried Years, London 1926, s. 133.
[←525] Tamże.
[←526] Tamże, s. 133-134.
[←527] Baronowa Knell w „Gleaner”, 6 grudnia 1910.
[←528] W biografii Mountbattena wydanej w 1985 roku Hough mylnie podaje, że spotkanie to odbyło się w Heiligenbergu w 1913 roku. Rodzina nie wyjeżdżała tamtego roku z Rosji. Ostatni raz odwiedziła Niemcy latem 1910. Dickie już nigdy
więcej nie zobaczył Marii, ale też nigdy jej nie zapomniał. Później do końca życia trzymał jej fotografię na gzymsie kominka w swojej sypialni.
[←529] R. Hough, Mountbatten. Hero of Our Time, London 1985, s. 22-23; J. Termine, Life and Times of Lord Mountbatten, London 1980, s. 25.
[←530] J. Poore, The Memoirs of Emily Loch, Discretion in Waiting, Forres 2007, s. 305.O wizycie z perspektywy Emily Loch można przeczytać na s. 302-311. W lutym 1912 Aleksandra zdecydowała o wypłacaniu po 5 rubli kieszonkowego miesięcznie dwóm młodszym córkom. I. Zimin, Dietskij mir impieratorskich riezidiencyj. Powsiedniewnaja żizn’ rossijskogo impieratorskogo dwora, St. Petersburg 2010.
[←531] Maria Battenberg (księżniczka Erbach-Schönberg), Reminiscences, London 1925, s. 358.
[←532] Tamże, s. 359.
[←533] Maria Wasilczikowa, wspomnienia, s. 14; zob. też: M. Zanotti, cyt. w: C. Radziwill, Nicholas II, The Last of the Tsars, London 1931, s. 195. O wizycie w Nauheim pisze G. King w Requiem, dz. cyt.
[←534] R. Hough, dz. cyt., s. 23.
[←535] R. Hough, Louis and Victoria. The First Mountbattens, London 1974, s. 262, list z 29 grudnia 1911.
[←536] MIA, s. 357.
[←537] Tamże, s. 357.
[←538] S. Buxhoeveden, Before the Storm, London 1938, s. 288.
[←539] Tragedy of a Throne. Czarina Slowly Dying of Terror, „Straits Times”, 6 stycznia 1910.
[←540] „Advertiser” (Adelaide); 12 stycznia 1910.
[←541] P. Wheeler, H. Rives, Dome of Many Coloured Glass, New York 1955, s. 405.
[←542] Tamże.
[←543] Tamże.
[←544] (fr.) Mój Boże! Jaki on jest uroczy! (przyp. tłum.).
[←545] Tamże, s. 406.
[←546] C. Hall, Little Mother of Russia, Teaneck 2006, s. 234.
[←547] P. Wheeler, H. Rives, dz. cyt., s. 407.
[←548] Correspondence, 19 kwietnia, s. 290.
[←549] T. Korszunowa i in., Pisma pripodobnomuczenicy wielikoj kniagini Jelizawiety Fiedorowny, Moskwa 2011, s. 258.
[←550] MIA, s. 364.
[←551] Zob. list księcia Joanna Konstantynowicza z 7 marca 1903, „Rossijskij archiw”, t. XV, Moskwa 2007, s. 392.
[←552] N. Sablin, Diesiat let na impieratorskoj jachte „Sztandart”, St. Petersburg 2008, s. 241.
[←553] Dziennik M. Buchanan, wpis z 19 sierpnia 1911, Bu B 6, MB Archive, Nottingham University; zob. też: Correspondence, list Aleksandry do Onor z 13 sierpnia, s. 350.
[←554] Książę Artur w końcu się ustatkował – w 1913 roku poślubił Aleksandrę Duff, księżnę Fife.
[←555] Tamże.
[←556] G. Konstantinovich, Memories in the Marble Palace, Bowmanville 2009, s. 128.
[←557] Ioann Konstantynowicz, listy do ojca z 2 listopada 1909 i 3 grudnia 1910, „Rossijskij archiw”, t. XV, Moskwa 2007, s. 415-419.
[←558]
A. Bokhanov i in., The. Romanovs. Love, Power and Tragedy, London 1993, s. 127.
[←559] Correspondence, s. 351.
[←560] Zamach na Stołypina opisuje S. Tiutczewa w: Za nieskolko let do katastrofy. Wospominanija, http://bib.rus.ec/b/327889/read.
[←561] MIA, s. 365.
[←562] S. Tiutczewa, dz. cyt.
[←563] Correspondence, s. 351.
[←564] G. von Meek, The Death of Stolypin, w: M. Glenny, N. Stone, The Other Russia, London 1990.
[←565] Correspondence, s. 351.
[←566] S. Tiutczewa, dz. cyt.
[←567] Correspondence, s. 351.
[←568] „The Creation of Nadezhda Isakovlevna Mandel’shtam”, w: Fruits of Her Plume. Essays on Contemporary Women’s Culture, red. H. Goscilo, New York 1993, s. 90.
[←569] S. Tiutczewa, dz. cyt.
[←570] Ch. Zeepvat, The Valets Story, „Royalty Digest”, maj 2000, nr 106, s. 304.
[←571] S. Tiutczewa, dz. cyt.
[←572] W. Curtis, Around the Black Sea, London 1911, s. 265.
[←573] W czasie wojny krymskiej w latach 1854-1856 brytyjscy żołnierze w listach do rodzin zachwycali się polnymi kwiatami porastającymi cały półwysep. Wielu z nich wykopywało bulwy krymskich krokusów i przebiśniegów, żeby
zawieźć je do Anglii.
[←574] S. Buxhoeveden, dz. cyt., s. 294; A. Vyrubova, dz. cyt., s. 37.
[←575] S. Sazonow, wstęp do: P. Gilliard, Impierator Nikołaj II i jego siemja, Wien 1921, s. VI. Nie wiadomo, czy były to słowa Olgi czy Tatiany. Zob. też: The Private World of the Last Tsar, red. P. i B. Grabbe, London 1985, s. 75.
[←576] N. Kalinin, M. Zemlaniczenko, Romanowy i Krym, Simferopol 2007, s. 80.
[←577] Zob. A. Vyrubova, Romanov Family Album, London 1982, s. 84-87.
[←578] I. Vorres, The Last Grand Duchess, London 1964, s. 110; A. Vyrubova, Romanov Family Album, dz. cyt, s. 103; I. Zimin, Wzrosłyj mir. Powsiedniewnaja żizn’ rossijskogo impieratorskogo dwora, St. Petersburg 2010, s. 323.
[←579] H. Brewster, Anastasia’s Album, London 1996, s. 30.
[←580] N. Kalinin, M. Zemlaniczenko, dz. cyt., s. 243; M. Korszunow, Tajna tain moskowskich, Moskwa 1995, s. 266.
[←581] A. Mossolov, At the Court of the Last Tsar, London 1935, s. 61.
[←582] Jagielski pracował dla firmy K.E. von Gann z siedzibą w Carskim Siole.
[←583] Zob. V. Belyakov, Russia’s Last Star. Nicholas II and Cinema, „Historical Journal of Film, Radio and Television”, październik 1995, t. 15, nr 4, s. 517-524.
[←584] N. Kalinin, M. Zemlaniczenko, dz. cyt., s. 83.
[←585] A. de Stoeckl, My Dear Marquis, London 1952, s. 127. Niektórzy wskazują, że propozycja padła później, ale de Stoeckl umiejscawia to zdarzenie w roku 1911.
[←586] Zob. N. Sablin, dz. cyt., s. 234.
[←587] Zob. A. Spiridovich, Les Dernières années de la court de Tsarskoe Selo, t. 2, Paris 1928, s. 142-143.
[←588]
A. Mossolov, dz. cyt., s. 247.
[←589] D. Girardin, Précepteur des Romanov, Lausanne 2005, s. 51.
[←590] Zob. I. Zimin, Carskije dien’gi. Dochody i raschody doma Romanowych, St. Petersburg 2011; A. Mossolov, dz. cyt., s. 41.
[←591] A. Spiridovich, dz. cyt., t. 2, s. 151.
[←592] A. Vyrubova, Romanov Family Album, dz. cyt., s. 86; zob. też: A. Spiridovich, dz. cyt., t. 2, s. 148-149.
[←593] A. de Stoeckl, Not All Vanity, London 1951, s. 119.
[←594] A. Vyrubova, Romanov Family Album, dz. cyt., s. 86.
[←595] A. Spiridovich, dz. cyt., t. 2, s. 151.
[←596] I. Titow, OTMA. O wielikich kniazniach: Olgie, Tatianie, Marii i Anastazii Nikołajewnych, „Dworianskoje sobranije” 1996, nr 4, s. 33. W GARF znajduje się dwanaście tomów dzienników Olgi obejmujących okres 19051917, lecz wiele z nich jest niekompletnych lub zawiera krótkie wpisy, a roku 1910 brakuje. Z dziennika Olgi z 1917 roku zachowały się tylko pierwsze strony.
[←597] Opis balu można znaleźć w: E. Kamarowskaja, Wospominanija, Moskwa 2003, s. 173-176; A. Spiridovich, dz. cyt., t. 2, s. 150, 151.
[←598] A. de Stoeckl, Not All Vanity, dz. cyt., s. 120; E. Kamarowskaja, dz. cyt., s. 173-176.
[←599] A. Mossolov, dz. cyt., s. 61.
[←600] A. Vyrubova, Romanov Family Album, dz. cyt., s. 86.
[←601] E. Naryshkin-Kurakin, Under Three Tsars, New York 1931, s. 201.
[←602] A. Vyrubova, Memories..., dz. cyt., s. 44.
[←603] V. Chirol, In Many Lands. III: Glimpse of Russia before the War, „Manchester Guardian”, 15 sierpnia 1928.
[←604] M. Rasputin, Rasputin My Father, London 1934, s. 75-76.
[←605] M. Bowra, Memories 1898-1939, London 1966, s. 65-66.
[←606] N. Sołowiewa, La Tristesse Imperiale, „Rodnoje dali” (Los Angeles) 1971, nr 202.
[←607] A. Vyrubova, Memories of the Russian Court, New York 1923, s. 64.
[←608] C. Hall, Little Mother of Russia, Teaneck 2006, s. 238.
[←609] Rasputin twierdził później, że Iliodor ukradł mu listy.
[←610] Niektórzy są zdania, że listy zostały sfałszowane, jednak zarówno Wyrubowa, jak i Kokowcow widzieli je i nie mieli wątpliwości co do ich autentyczności. Zob. W. Kokowcow, Iz mojego proszłogo. Wospominanija 1903-1919 gg., t. 2, Paris 1933, s. 20, 27, 42-44; R. Moe, Prelude to the Russian Revolution, Chula Vista 2011, s. 204-207; A. Vyrubova, dz. cyt., s. 65.
[←611] O metodach wychowawczych Tiutczewej pisze A. Bogdanowicz w Tri poślednich samodierżca, Moskwa 1990, s. 511. Bardzo potępiającą i może stronniczą opinię o Tiutczewej zamieszcza A. Bochanow w książce Aleksandra Fiodorowna, Moskwa 2008, s. 217-219.
[←612] A. Vyrubova, dz. cyt., s. 65.
[←613] MIA, S. 353-354.
[←614] Tamże, s. 373; S. Buxhoeveden, The Life and Tragedy of Alexandra Fyodorovna, London 1928, s. 152.
[←615] S. Buxhoeveden, dz. cyt., s. 152-153.
[←616] W zbiorach GARF w Moskwie znajduje się sześćset szesnaście arkuszy listów napisanych przez Tiutczewą do Anastazji w latach 1911-1916.
[←617]
I. Zimin, Dietskij mir impieratorskich riezidiencyj. Powsiedniewnaja żizn’ rossijskogo impieratorskogo dwora, St. Petersburg 2010, s. 75; MIA, s. 353.
[←618] A. Vyrubova, dz. cyt., s. 81; I. Vorres, The Last Grand Duchess, London 1964, s. 141; A. Bochanow, dz. cyt., s. 220.
[←619] Zob. Correspondence, list do Erniego z 29 lipca 1912, s. 312; I. Zimin, dz. cyt., s. 75.
[←620] Według Gleba, syna doktora Botkina, Schneider była „okropnie kołtuńska” do tego stopnia, źe „zakazała wielkim księżnym odegrać sztukę, ponieważ dialog zawierał bardzo nieprzyzwoite słówko »pończochy«”. G. Botkin, The Real Romanovs, London 1932, s. 79.
[←621] Correspondence, s. 317.
[←622] Tamże, s. 354-355.
[←623] O Wallisonie jest mowa w artykule Kings and Emperors Like Their American Dentists, „The Call” (San Francisco), 15 listopada 1903.
[←624] Rejestr ten obejmował wydatki poczynione od maja 1909 do maja 1910 roku, ale daje dobre pojęcie o kwotach przeznaczanych na garderobę sióstr. Cytat dzięki uprzejmości Boba Atchisona, http://www.alexanderpalace.org/palace/mexpenses.html.
[←625] G. King, Livadia under Nicholas II, „Atlantis Magazine” (b.d.), t. 3, nr 3, s. 23.
[←626] Tamże, s. 21.
[←627] S. Buxhoeveden, Before the Storm, London 1938, s. 296; S. Buxhoeveden, The Life and Tragedy..., dz. cyt, s. 180 (cyt. za: R. Massie, Mikołaj i Aleksandra, tłum. K. Kwiatkowski, Warszawa 1995, s. 158).
[←628] O działalności dobroczynnej Aleksandry i jej dzieci można przeczytać np. w: G. King, dz. cyt., s. 25; G. King, The Court of the Last Tsar, New York 2006, s. 450; I. Zimin, dz. cyt., s. 322: A. Vyrubova, dz. cyt., s. 34-37, 46; A. Spiridovich, Les Dernières années de la court de Tsarskoe Selo, Paris 1928, s. 145-146; S. Buxhoeveden, Before the Storm, dz. cyt., s. 293-296.
[←629] N. Sablin, Diesiat let na impieratorskoj jachtie „Sztandart”, St. Petersburg 2008, s. 257.
[←630]
Tamże.
[←631] A. Vyrubova, dz. cyt., s. 46.
[←632] Tamże, s. 80.
[←633] „Hackney Express”, 19 września 1903; „The Times”, 18 września 1911.
[←634] A. Bokhanov i in., The Romanovs. Love, Power and Tragedy, London 1993, s. 124.
[←635] „The Washington Post”, 25 czerwca 1911.
[←636] Won’t Wed Czar’s Daughter, „The Washington Post”, 30 listopada 1913.
[←637] E. Radzinski, The Last Tsar. The Life and Death of Nicholas II, London 1992, s. 106.
[←638] Marie, Grand Duchess of Russia, Princess in Exile, London 1932, s. 71.
[←639] Zob. C. Harris, The Succession Prospects of Grand Duchess Olga Nikolaevna (1895-1918), „Canadian Slavonic Papers”, marzec-czerwiec 2012, t. LIV, nr 1-2, s. 75-76.
[←640] List do Mikołaja z 16 października 1911 (tłumaczenie dzięki uprzejmości Willa Lee); Nikołaj II i wielikije kniazija, red. W. Newskij, Leningrad 1925, s. 46.
[←641] L. Davidson, sylwetka Dymitra Pawłowicza, http://alexanderpalace.org/palace/Dmitri.html.
[←642] List do Marii Pawłowny z 4 maja 1908, mszps (tłumaczenie dzięki uprzejmości Willa Lee).
[←643] A. Spiridovich, dz. cyt., t. 2, s. 186.
[←644] A. Bogdanowicz, dz. cyt., s. 510.
[←645] Cupid by the Thrones, „The Washington Post”, 21 lipca 1912.
[←646] Dziennik M. Buchanan, sierpień 1912, s. 33.
[←647] O stosunkach Dymitra z Jusupowem można przeczytać w: R. Moe, dz. cyt., s. 238-239 (informacje o skłonności Dymitra Pawłowicza do hazardu zawdzięczam Willowi Lee).
[←648] DON, s. 9; dziennik M. Buchanan, s. 42.
[←649] Zob. V. Rounding, Alix and Nicky, New York 2012, s. 190; R. Wortman, Scenarios of Power. Myth and Ceremony in Russian Monarchy, Princeton 2006, s. 380-382.
[←650] SL, s. 270-271.
[←651] A. Nekliudoff, Diplomatic Reminiscences, London 1920, s. 73.
[←652] Zob. R. Wortman, dz. cyt., s. 381-382; A. Bochanow, dz. cyt., s. 217-218.
[←653] Correspondence, 15 września 1912, s. 360.
[←654] G. Botkin, The Real Romanovs, London 1932, s. 73-74.
[←655] A. de Stoeckl, My Dear Marquis, London 1952, s. 125.
[←656] Mszps listu księcia Dymitra z 7 lutego 1910 roku z Carskiego Sioła do siostry Marii Pawłowny (tłumaczenie dzięki uprzejmości Willa Lee). Warto odnotować, że w książce o ciężkiej hemofilii ich syna R. Massie i S. Massie również twierdzili, że „Aleksy miał stosunkowo łagodną postać hemofilii (...). Jednakże gdy zaczynał krwawić, krwotok był praktycznie nie do zatamowania” – innymi słowy, postać tego schorzenia w dzisiejszych czasach nie byłaby groźna dla życia, problem tkwił w stanie ówczesnej medycyny, która jeszcze nie potrafiła sobie z nim radzić; R. Massie, S. Massie, Journey, New York 1975, s. 114.
[←657] C. Radziwill, The Taint of the Romanovs, London 1931, s. 397.
[←658] Mszps wspomnień (bez tytułu), Lista 1 (82), Sydney Gibbes Papers, Bodleian Library, s. 4.
[←659] Tamże.
[←660] Tatiana pewnego razu stwierdziła w rozmowie z Wyrubową, „że nie byłaby w stanie podtrzymać konwersacji po francusku”, wszystkie dzieci natomiast od kołyski mówiły płynnie po angielsku. R. Dorr, Inside the Russian Revolution, New York 1917, s. 123.
[←661] G. Hamilton, The Way it Was with Me, London 1969, s. 29.
[←662] MIA, s. 373.
[←663] Tamże.
[←664] Oficjalne oświadczenie z 3 listopada 1912 roku, przytoczone dzień później w „The Times”. Według niektórych źródeł, zob. np.: A. Spiridovich, Les Dernières années de la court de Tsarskoe Selo, t. 2, Paris 1928, s. 284-285, do krwotoku doszło, kiedy Aleksy uderzył się, zeskakując z krawędzi dużej majolikowej wanny. Wypadek na łódce podaje jako przyczynę sam Mikołaj w liście do matki: SL, s. 275; a także: A. Mossolov, At the Court of the Last Tsar, London 1935, s. 150-151; A. Vyrubova, Memories of the Russian Court, New York 1923, s. 90; I. Vorres, The Last Grand Duchess, London 1964; oraz P. Gilliard, Tragedja cara Mikołaja II i jego rodziny. Trzynaście lat na dworze rosyjskim., tłum. M. Dąbrowa, Rzeszów 1926, s. 17.
[←665] Zob. A. Vyrubova, dz. cyt., s. 92.
[←666] SL, s. 276.
[←667] A. Spiridovich, dz. cyt., t. 2, s. 93; A. Vyrubova, dz. cyt., s. 93.
[←668] P. Gilliard, dz. cyt., s. 15.
[←669] Tamże.
[←670] A. Mossolov, dz. cyt., s. 151.
[←671] T. Mielnik-Botkina, Wospominanija o carskoj siemje, Moskwa 2009, s. 124.
[←672] MIA, s. 378.
[←673] A. Vyrubova, dz. cyt., s. 94; M. Rasputin, Rasputin – dlaczego? Wspomnienia córki, tłum. M. Urbański, Warszawa 2008, s. 276; M. Rasputin, Rasputin My Father, London 1934, s. 72. Inaczej przytacza treść wiadomości
generał Mosołow (A. Mossolov, dz. cyt., s. 151), według którego Rasputin prosił carycę, by nie pozwoliła „lekarzom zamęczyć carewicza”. Wiele źródeł wydaje się łączyć treść obu telegramów.
[←674] M. Rasputin, Rasputin – dlaczego?, dz. cyt., s. 276.
[←675] A. Mossolov, dz. cyt., s. 152.
[←676] Aleksandra Fiodorowna, list do Boyda Carpentera z 24 stycznia 1913, s. 241-242.
[←677] T. Mielnik-Botkina, dz. cyt., s. 125.
[←678] SL, s. 275.
[←679] „Daily News” (Maryland), 23 października 1912.
[←680] Tamże; zob. też artykuł Tragedy of the Czarevitch z 12 grudnia 1912, powtarzający plotkę o ślubie Dymitra Pawłowicza z Olgą i wyznaczeniu go na następcę tronu.
[←681] „The Times”, 4 listopada 1912.
[←682] Tamże.
[←683] „The New York Times”, 10 listopada 1912.
[←684] A. Mossolov, dz. cyt., s. 152; zob. też: A. de Jonge, Life and Times of Grigory Rasputin, London 1982, s. 213-214.
[←685] Correspondence, s. 361.
[←686] List do generała Aleksandra Pfuhlsteina z 20 grudnia 1912, cyt. za: Alix an Gretchen, Breife der Zarin Alexandra Teodorovna an Freilin Margarethe v. Fabrice aus den Jahren 1891-1914, red. H. Graf von Spreti, wyd. własnym nakładem, Niemcy 2002, s. 187-188.
[←687] A. Spiridovich, dz. cyt., t. 2, s. 293-294.
[←688]
List do generała Aleksandra Pfuhlsteina z 20 grudnia 1912, cyt. za: Alix an Gretchen..., dz. cyt., s. 188.
[←689] Aleksandra Fiodorowna, list do Boyda Carpentera, BL Add 467221, t. 5, 24 stycznia-7 lutego, s. 240-241.
[←690] I. Vorres, The Last Grand Duchess, dz. cyt., s. 143.
[←691] Aleksandra Fiodorowna. list do Boyda Carpentera, BL Add 4672t, t. 5, 24 stycznia-7 lutego, s. 243.
[←692] Aleksandra obmyśliła swój prywatny trzystopniowy kod, którym w bilecikach do córek określała intensywność swojego bólu serca.
[←693] MIA, s. 385.
[←694] Baroness Souiny-Sedlitz, Russia of Yesterday and Tomorrow, wyd. własnym nakładem, New York 1917, s. 119.
[←695] Przydatne omówienia obchodów Trzechsetlecia można znaleźć np. w: G. King, The Court of the Last Tsar, New York 2006, rozdz. 23; R. Wortman, Scenarios of Power. Myth and Ceremony in Russian Monarchy, Princeton 2006, s. 383-396.
[←696] „The Times”, 7 marca 1913.
[←697] Imperial Russia, dodatek do „Illustrated London News”, lipiec 1913, s. XVIII, XXI; E. Radzinsky, The Last Tsar, London 1992, s. XXI, 109.
[←698] The Romanoff Celebrations, „The Times”, 6 marca 1913.
[←699] R. Wortman, dz. cyt., s. 383.
[←700] Cyt. za: R. Wortman, dz. cyt., s. 386; zob. też: „The Times”, 7 marca 1913.
[←701] C. Radziwill, dz. cyt., s. 404.
[←702] G. Konstantinovich, Memories in the Marble Palace, Bowmanville 2009, s. 165; M. Buchanan, The Dissolution of an Empire, London 1932, s. 35.
[←703] R. Wortman, dz. cyt., s. 384.
[←704] M. Buchanan, dz. cyt., s. 34-35.
[←705] Zob. R. Wortman, dz. cyt., s. 388.
[←706] Zob. http://nicholasandalexandra.com/dresso&t.html.
[←707] L. Wasilczikowa, Isczeznuwszaja Rossija. Wospominanija... 1886-1919, St. Petersburg 1995, s. 267.
[←708] A. Vyrubova, dz. cyt., s. 99.
[←709] M. Buchanan, dz. cyt., s. 36 (cyt. za: R. Massie, Mikołaj i Aleksandra, tłum. K. Kwiatkowski, Warszawa 1995, s. 210-211).
[←710] M. Buchanan, dz. cyt., s. 36-37; zob. też: C. Hall, Little Mother of Russia, Teaneck 2006, s. 244 -245.
[←711] DON, s. 23.
[←712] S. Buxhoeveden, The Life and Tragedy of Alexandra Fyodorovna, London 1928, s. 175.
[←713] W listach Aleksandra określała go jako „tyfus”, podobnie jak chorobę Mikołaja w 1900 i Olgi w 1901 roku – nazwy tych dwóch różnych chorób często stosowano wówczas zamiennie. Tyfus (plamisty) jest jednak przenoszony przez wszy i szerzy się w brudnych, przeludnionych miejscach, trudno zaś mówić o takich warunkach w wypadku córek cara. Uważa się, że Tatiana zaraziła się durem przez wypicie zakażonej lemoniady w Pałacu Zimowym.
[←714] Zob. M. Buchanan, The Dissolution of an Empire, London 1932, s. 36-37; G. Konstantinovich, Memories in the Marble Palace, Bowmanville 2009, s. 165.
[←715] M. Buchanan, dz. cyt., s. 37.
[←716] DON, s. 24.
[←717] M. Buchanan, Queen Victoria’s Relations, London 1954. s. 211.
[←718] Zob. C. Harris, The Succession Prospects of Grand Duchess Olga Nikolaevna (1895-1918), „Canadian Slavonic Papers” 2012, t. LIV, nr 1-2, s. 74-75; R. Crawford, D. Crawford, Michael and Natasha, London 1997, s. 134.
[←719] Dziennik M. Buchanan, styczeń 1913, BuB 6, MB Archive, Nottingham University, s. 41.
[←720] Tamże, 19 lutego 1913, s. 45.
[←721] DON, s. 19.
[←722] Długie okrycie bez kołnierza noszone tradycyjnie przez Czerkiesów.
[←723] N. Sablin, Diesiat let na impieratorskoj jachtie „Sztandart”, St, Petersburg 2008, s. 286. Mikołaj zdawał sobie sprawę z uczucia Tatiany do Nikołaja Rodionowa, ale postanowił nie niszczyć mu kariery przeniesieniem na inne stanowisko, Zob. A. Vyrubova, Keisarinnan Hovineiti, Helsinki 1987, s. 226; oraz dyskusja na forum internetowym pod adresem http://forum.alexanderpalace.org/index.php?topic=7272.o.
[←724] Correspondence, s. 362, 18 marca 1913: „Tatiana nadal leży w łóżku, ale jutro przeniesie się na sofę. Jest wesoła jak szczygieł i do twarzy jej z krótkimi włosami”; oraz 27 grudnia 1913: „Włosy Tatiany odrosły piękne i gęste, co oznacza, że nie musi już nosić peruki”.
[←725] M. Rasputin, The Real Rasputin, London 1929, s. 100-101.
[←726] Zob. DON, s. 8, 9,11,12,16,18, 21.
[←727] S. Ofrosimowa, Carskaja siemja (iz dietskich wospominanij), „Bieżyn ług” 1995, nr 1, s. 138.
[←728] Zob. A. Spiridovich, Les Dernières années de la court de Tsarskoe Selo, Paris 1928, s. 234-235; Imperial Russia. Her Power and Progress, dodatek do „Illustrated London News”, 19 lipca 1913.
[←729] N. Sablin, dz. cyt., s. 297-298.
[←730] Dom w Jekaterynburgu, gdzie przetrzymywano Romanowów w 1918 roku, jak na ironię nosił tę samą nazwę – Dom Ipatiewa, od nazwiska jego właściciela, inżyniera kolei transsyberyjskiej Nikołaja Ipatiewa.
[←731] Przebieg uroczystości w Kostromie opisuje R. Wortman, Scenarios of Power. Myth and Ceremony in Russian
Monarchy, Princeton 2006, s. 391-393.
[←732] E. Naryshkin-Kurakin, Under Three Tsars, New York 1931, s. 206 (cyt. za: R. Massie, Mikołaj i Aleksandra, tłum. K. Kwiatkowski, Warszawa 1995, s. 211).
[←733] DON, s. 61.
[←734] N. Sablin, dz. cyt., s. 296-297.
[←735] DON, s. 63.
[←736] Książę Wilhelm, Episoder, Stockholm 1951, s. 144-145 (tłumaczenie na angielski dzięki uprzejmości Tronda N. Isaksena).
[←737] E. Heresch, Blood on the Snow, New York 1990, s. 41.
[←738] Sierżant Alexander Bułhakow, cyt. za: E. Heresch, dz. cyt., s. 42.
[←739] DON, s. 64.
[←740] Tamże, s. 70.
[←741] Zob. A. Rowley, Monarchy and the Mundane, „Revolutionary Russia”, grudzień 2009, t. 20, nr 2, s. 138-139.
[←742] A. Elchaninov, The Tsar and His People, London 1914, s. 58-59. Omówienie wizerunku publicznego Romanowów w czasie jubileuszu zamieszcza W. Slater w rozdziale 7 The Many Deaths of Tsar Nicholas II. Relics, Remains and the Romanovs, London 2007. Ukazało się również angielskie wydanie monografii w miękkiej okładce, w cenie dwóch szylingów.
[←743] M. Buchanan, Queen Victoria’s Relations, dz. cyt., s. 212; A. Elchaninov, dz. cyt., s. 60.
[←744] O wakacjach pisze Mikołaj w swoim dzienniku we wpisach od 10 czerwca do 11 lipca, w: Mikołaj, s. 48-58.
[←745] Zob. np. DON, s. 81, 82, 87.
[←746] Tamże, s. 87-88.
[←747] Tamże, s. 91.
[←748] Mikołaj, 17 lipca 1913, s. 59.
[←749] G. Konstantinovich, dz. cyt., s. 177.
[←750] N. Sablin, dz. cyt., s. 324-325.
[←751] D. Girardin, Précepteur des Romanov, Lausanne 2005, s. 60.
[←752] Correspondence, s. 317; P. Gilliard, Tragedja cara Mikołaja II i jego rodziny. Trzynaście lat na dworze rosyjskim, tłum. M. Dąbrowa, Rzeszów 1926, s. 24.
[←753] N. Kalinin, M. Zemlaniczenko, Romanowy i Krym, Simferopol 2007, rozdz. „Tajna Wielikoj Kniaziny”, s. 245-246. Ten świetny rozdział prezentuje ciekawe omówienie relacji Olgi z Woronowem.
[←754] N. Czerkaszyn, Kniazina i miczman. Istorija pośledniej lubwi doczeri Nikołaja II, „Rossijskaja gazieta”, 1 listopada 2003.
[←755] A. Barkovets, Grand Duchess Olga Nikolayevna, w: Nicholas and Alexandra, red. M. Swezey, Washington 2004, s. 78.
[←756] DON, s. 126.
[←757] Tamże, s. 141.
[←758] A. Barkovets, dz. cyt., s. 76.
[←759] DON, s. 148.
[←760] N. Kalinin, M. Zemlaniczenko, dz. cyt., s. 257; DON, s. 143, 148, 154.
[←761] Tamże, s. 156.
[←762] Mikołaj, s. 100.
[←763] A. Barkovets, dz. cyt., s. 79.
[←764] Tamże.
[←765] DON, s. 172.
[←766] Nicholas and Alexandra, dz. cyt., s. 79.
[←767] Po wybuchu pierwszej wojny światowej Paweł Woronow walczył w 2. Batalionie Gwardii i służył w eskorcie cara. Zachorował jednak na serce i od lutego do marca 1917 roku, kiedy wybuchła rewolucja, przebywał na urlopie. W kwietniu tegoż roku został przeniesiony do Floty Krymskiej, a w sierpniu do rezerwy, po czym ukrywał się przed bolszewickimi komisarzami. Zimą 1920 roku Paweł i Olga uciekli z Rosji brytyjskim parowcem Hanover i osiedlili się w Stanach Zjednoczonych, gdzie Paweł zmarł w 1964 roku. Nigdy nie spisał wspomnień z okresu służby u rodziny carskiej, być może z poszanowania dla uczuć, jakimi darzyła go Olga Mikołajewna. Wzmianki o tym romansie nie ma również we wspomnieniach jego żony Olgi.
[←768] W.B., Russian Court Memoirs, 1914-1916, London 1917, s. 64.
[←769] E. Almedingen, The Empress Alexandra 1872-1918, London 1961, s. 131.
[←770] W.B., dz. cyt., s. 64; Anon. [Rebecca Insley Casper], Intimacies of Court and Society. An Unconventional Narrative of Unofficial Days by the Widow of an American Diplomat, New York 1912, s. 138.
[←771] Niektóre z najbarwniejszych relacji z tamtego ostatniego sezonu towarzyskiego podaje w różnych publikacjach wspomnieniowych córka ambasadora Meriel Buchanan; zob. np.: Diplomacy and Foreign Courts (London 1928), The Dissolution of an Empire (London 1932) albo Ambassador’s Daughter (London 1958); zob. też: M. Kochan, The Last Days of Imperial Russia 1910-1917, London 1976, rozdz. 2 („Haute Societe in St. Petersburg”); oraz G. King, The Court of the Last Tsar, New York 2006, rozdz. 27 („The Last Season”).
[←772] M. Buchanan, Diplomacy and Foreign Courts, dz. cyt, s. 147-148, 155; M. Buchanan, Ambassador’s Daughter, dz. cyt., s. 116.
[←773] H. Iswolsky, No Time to Grieve, Philadelphia 1985, s. 83.
[←774] Tamże.
[←775] Tamże.
[←776] Tamże, s. 85.
[←777] S. Buxhoeveden, The Life and Tragedy of Alexandra Fyodorovna, London 1928, s. 181.
[←778] (fr.) Nie znam tutaj nikogo (przyp. tłum.).
[←779] H. Iswolsky, dz. cyt., s. 85.
[←780] Księżna Sachsen-Coburg do Marii, księżnej Rumunii, 17-19 lutego 1914, mszps (udostępniony przez Johna Wimblesa).
[←781] Tamże.
[←782] M. Buchanan, Diplomacy and Foreign Courts, dz. cyt., s. 160.
[←783] H. Iswolsky, dz. cyt., s. 85.
[←784] Księżna Sachsen-Coburg do Marii, księżnej Rumunii, 17-19 lutego 1914, mszps (udostępniony przez Johna Wimblesa).
[←785] M. Buchanan, Diplomacy and Foreign Courts, dz. cyt., s. 160.
[←786] „Lloyds Weekly Newspaper”, 2 listopada 1913.
[←787] Sentimental Crisis in the Careers of the Czar’s Eldest Daughters, „Current Opinion” 1913, nr 55, s. 323.
[←788] Tamże.
[←789] Tamże, s. 324. Nawet Sydney Gibbes zwrócił uwagę, że dziewczętom brakuje stylu: „ich »toalety« niekiedy
wyglądały strasznie nie na miejscu, byty zbyt pospolite”; marynarze na jachcie Sztandart również zauważyli, że księżne „ubierały się po prawdzie nie zawsze modnie, a często staromodnie”. S. Gibbes, Wspomnienia, mszps, lista 1 (82), s. 7; N. Sablin, Diesiat let na impieratorskoj jachtie „Sztandart”, St. Petersburg 2008, s. 317-318.
[←790] Tamże.
[←791] „Lloyds Weekly Newspaper”, 2 listopada 1913.
[←792] W. Biddle, The Czar and His Family, „Munsey’s Magazine” luty 1914, t. LI, nr 1, s. 6.
[←793] DON, s. 162.
[←794] O politycznych następstwach ewentualnego małżeństwa pisze J. Gelardi, Carol & Olga. „They must decide for themselves”, „Royalty Digest”, sierpień 2000, t. X, nr 2.
[←795] N. Kalinin, M. Zemlaniczenko, Romanowy i Krym, Simferopol 2007, s. 260; S. Sazonov, The Fateful Years 19091916, London 1928, s. 109.
[←796] May Wed Czar’s Daughter, „The Washington Post”, 1 lutego 1914; W. Biddle, dz. cyt., s. 6.
[←797] List do księżnej Marii, żony następcy tronu Rumunii, z 27 stycznia 1914, mszps (udostępniony przez Johna Wimblesa).
[←798] Tamże.
[←799] Księżna Sachsen-Coburg do księżnej Marii z Rumunii, 7 lutego 1914, mszps (udostępniony przez Johna Wimblesa).
[←800] Księżna Sachsen-Coburg do księżnej Marii z Rumunii, 17-19 lutego 1914 (udostępnione przez Johna Wimblesa).
[←801] Księżna Sachsen-Coburg do księżnej Marii z Rumunii, 7 lutego 1914 (udostępniony przez Johna Wimblesa).
[←802] Tamże.
[←803] Syn królowej Wiktorii Leopold, książę Albany, który zmarł w wieku trzydziestu jeden lat po ataku hemofilii wywołanym upadkiem, miał syna i córkę: jego syn Charles nie był hemofilikiem, lecz córka Alice była nosicielką i przekazała chorobę swoim synom, Maurice’owi, który zmarł we wczesnym dzieciństwie, oraz Rupertowi, który
wykrwawił się na śmierć po wypadku w wieku dwudziestu lat.
[←804] Tamże.
[←805] Tamże.
[←806] Tamże.
[←807] I. Titow, OTMA. O wielikich kniazniach: Olgie, Tatianie, Marii i Anastazii Nikolajewnych, „Dworianskoje sobranije” 1996, nr 4, s. 29.
[←808] Tamże, s. 34.
[←809] Romanians in 1910s lang=i&sec=9&art=2828o.
Russia,
artykuł
dostępny
pod
adresem
http://www.rri.ro/arh-art.shtml?
[←810] J. Houghteling, A Diary of the Russian Revolution, New York 1918, s. 10; A. Virubova [Wyrubowa], Keisarinnan Hovineiti, Helsinki 1987, s. 230.
[←811] „The Times”, 31 marca 1914.
[←812] N. Sablin, dz. cyt., s. 316, 318.
[←813] Tamże, s. 318.
[←814] L. Azabal, The Countess from Iowa, New York 1936, s. 144; L. Azabal, Romance and Revolutions, London 1937, s. 140-141.
[←815] Urzędnik Foreign Office książę Jean Woroniecki i hrabia Jacques de Lalaing, sekretarz poselstwa belgijskiego, gościli w rodowej posiadłości Nostitzów w Jałcie.
[←816] L. Azabal, Romance and Revolutions, dz. cyt., s. 141.
[←817] A. de Stoeckl, Not All Vanity, London 1951, s. 137-138.
[←818] Tamże, s. 138.
[←819] S. Sazonov, dz. cyt., s. 110 (cyt. za: R. Massie, Mikołaj i Aleksandra, tłum. K. Kwiatkowski, Warszawa 1995, s. 222).
[←820] T. Elsberry, Marie of Romania, London 1973, s. 101; A. Spiridovich, Les Dernières années de la court de Tsarskoe Selo, t. 2, Paris 1928, s. 455; P. Gilliard, Tragedja cara Mikołaja II i jego rodziny. Trzynaście lat na dworze rosyjskim, tłum. M. Dąbrowa, Rzeszów 1926, s. 54.
[←821] M. Bibesco, Royal Portraits, New York 1928, s. 92.
[←822] Tamże, s. 93.
[←823] Księżna Maria z Rumunii do księżnej Sachsen-Coburg, 18 czerwca 1914.
[←824] M. Bibesco, dz. cyt., s. 94.
[←825] P. Gilliard, dz. cyt., s. 55.
[←826] Księżna Maria z Rumunii do księżnej Sachsen-Coburg, 1 czerwca 1914.
[←827] Tamże.
[←828] M. Bibesco, dz. cyt., s. 94.
[←829] Tamże, s. 95.
[←830] Marie, Queen of Romania, The Story of My Life, New York 1934, s. 329.
[←831] M. Bibesco, dz. cyt., s. 96.
[←832] Księżna Maria z Rumunii do księżnej Sachsen-Coburg, 18 czerwca 1914; T. Elsberry, dz. cyt., s. 100-101.
[←833]
Marie, Queen of Romania, dz. cyt., s. 575.
[←834] S. Buxhoeveden, dz. cyt., s. 182; M. Bibesco, dz. cyt., s. 99; T. Elsberry, dz. cyt., s. 102.
[←835] Marie, Queen of Romania, dz. cyt., s. 330.
[←836] Istnieją dowody wskazujące na to, że po nieudanej próbie zeswatania Olgi z Karolem i w obliczu zawartego w 1912 roku morganatycznego małżeństwa jego brata Michała Mikołaj zaczął poważnie rozważać zniesienie ograniczeń dotyczących małżeństw w rodzinie carskiej, szczególnie gdy zwrócono mu uwagę na problemy, które mogą wystąpić, kiedy carewicz osiągnie pełnoletność, a „na całym świecie nie będzie ani jednej odpowiedniej [królewskiej] kandydatki na żonę dla niego”. Zob. „Royalty Digest”, styczeń 2005, t. 15, nr 7, s. 220.
[←837] Księżna Maria z Rumunii do księżnej Sachsen-Coburg, 18 czerwca 1914.
[←838] M. Bibesco, dz. cyt., s. 99.
[←839] M. Buchanan, The Dissolution of an Empire, dz. cyt., s. 73.
[←840] M. Buchanan, Ambassador’s Daughter, dz. cyt., s. 118.
[←841] N. Sablin, dz. cyt., s. 343.
[←842] Harold Tennyson był wnukiem Alfreda Tennysona, brytyjskiego poety laureatusa. Utonął w styczniu 1916 roku, gdy jego okręt HMS Viking wpłynął na minę na kanale La Manche.
[←843] Harold Tennyson R.N. The Story of a Young Sailor Put Together by a Friend, London 1919, s. 198.
[←844] M. Buchanan, Queen Victoria’s Relations, London 1954. s. 216.
[←845] Tamże, s. 217.
[←846] M. Buchanan, Diplomacy and Foreign Courts, dz. cyt., s. 164.
[←847] A. Vyrubova, Memories of the Russian Court, New York 1923, s. 103; Correspondence, s. 368.
[←848] G. Buchanan, My Mission to Russia, t. 1, London 1923, s. 204.
[←849] L. Dehn, The Real Tsaritsa, London 1922, s. 106.
[←850] P. Gilliard, dz. cyt., za: MIA, s. 419.
[←851] ASM, s. 13.
[←852] „The Times”, 3 sierpnia 1914 (NP).
[←853] Tamże.
[←854] W. Merry, Two Months in Russia July-September 1914, Oxford 1916, s. 83.
[←855] W.B., dz. cyt., s. 73.
[←856] ASM, s. 13.
[←857] E. Almedingen, dz. cyt., s. 134.
[←858] M. Paléologue, An Ambassador’s Memoirs 1914-1917, London 1973, s. 41.
[←859] M. Pavlovna, Things I Remember, London 1930, s. 162.
[←860] L. Azabal, Romance and Revolutions, dz. cyt., s. 153.
[←861] J. Cantacuzène, Revolutionary Days, Chicago 1999, s. 162.
[←862] L. Azabal, Romance and Revolutions, dz. cyt., s. 153; M. Pavlovna, dz. cyt., s. 163.
[←863] Tamże.
[←864] ASM, s. 13.
[←865] Mikołaj, s. 157.
[←866] S. Arbenina, Through Terror to Freedom, London 1929, s. 20-21.
[←867] MIA, s. 420.
[←868] R. Wortman, Scenarios of Power. Myth and Ceremony in Russian Monarchy, Princeton 2006, s. 401.
[←869] „The Times”, 4 sierpnia 1914 (NP).
[←870] Rasputin przebywał w szpitalu w Tiumeni na Syberii i dochodził do siebie po tym, jak w lecie niezrównoważona psychicznie kobieta ugodziła go nożem.
[←871] A. Warłamow, Grigorij Rasputin – Nowyj, Moskwa 2007, s. 424.
[←872] G. Buchanan, dz. cyt., s. 214.
[←873] F. Farmborough, Nurse at the Russian Front, London 1974, s. 21; M. Buchanan, Queen Victoria’s Relations, dz. cyt., s. 217; M. Buchanan, The Dissolution of an Empire, dz. cyt., s. 102.
[←874] G. Buchanan, dz. cyt., s. 214-215.
[←875] A. Vyrubova, dz. cyt., s. 105.
[←876] ASM, s. 14.
[←877] L. Dehn, The Real Tsaritsa, London 1922, s. 69.
[←878] Zob. np. numer 25 z 5 stycznia 1915, s. 21. Kilka innych członkiń rosyjskiej rodziny carskiej zostało na czas wojny pielęgniarkami – w szczególności wielka księżna Olga Aleksandrowna i wielka księżna Maria Pawłowna – a ich zdjęcia także pojawiały się na łamach czasopisma.
[←879] E. Almedingen, Tomorrow Will Come, London 1961, s. 84.
[←880] WC, s. 15, cyt. za: MIA, s. 423.
[←881] G. Henningen „To Lessen Their Suffering”. A Brief History of the Empress Alexandra’s War Relief Organizations, July 23 1914-March 2 1919, niepublikowany referat, Southern Conference of Slavic Studies, Savannah, 30 marca 2012, s. 5.
[←882] A. Gromow, Moji wospominanija za 50 let, s. 30.
[←883] Edith Almedingen służyła lady Buchanan w Rosji za tłumaczkę. Szpital Kolonii Brytyjskiej był znany również jako Szpital Króla Jerzego V.
[←884] O pracy Szpitala Kolonii Brytyjskiej pisze M. Buchanan w rozdz. XI swej książki The Dissolution of an Empire, London 1932.
[←885] Podobnie jak wiele Rosjanek, którym odmówiono prawa do studiowania medycyny w Rosji, Giedroyć wyjechała na studia do Szwajcarii i odebrała dyplom w Lozannie w 1898 roku, a dwa lata później wróciła do Rosji, by tam pracować jako lekarz. Jako wybitna specjalistka z zakresu chirurgii jamy brzusznej służyła na linii frontu w czasie wojny rosyjsko-japońskiej. Zob. J. Bennett, Princess Vera Gedroits. Military Surgeon, Poet and Author, „British Medical Journal”, 19 grudnia 1992, s. 1532-1534.
[←886] Zob. SA, s. 234, 250-252; ASM, s. 5-7.
[←887] Dla odróżnienia od Szpitala Dworskiego i szpitala w Pałacu Katarzyny nadano mu oficjalną nazwę Szpital nr 3 Ich Cesarskich Wysokości. Dla jasności będzie odtąd nazywany w tekście „aneksem”.
[←888] NŻ 181, s. 178. Warto zauważyć, że wiele fragmentów z dziennika Czebotariewej przytoczonych w SA zostało radykalnie okrojonych przez redaktora Fomaana, który wyciął z nich wszystkie negatywne komentarze na temat dziewcząt i złego zachowania Aleksego. W szczególności całkowicie została usunięta krytyka związku imperatorowej z Anną Wyrubową i Rasputinem. Zob. np. dalej, rozdz. 15, przyp. 931. Dlatego wszystkie wpisy odnoszące się do tych kwestii zostały zaczerpnięte z pełnej wersji NŻ.
[←889] Szczegóły planu dnia Olgi i Tatiany w aneksie szpitalnym można znaleźć w ich listach oraz wpisach do dzienników z lat 1914-1916, w ASM. Zob. też artykuły Stiepanowa i Bielajewa, dziennik W. Czebotariewej w SA, jak również pełniejszą wersję dziennika w NŻ, oraz: K. Popow, Wospominanija kawkazskogo grenadiera, 1914-1920, Beograd 1925, s. 131-132.
[←890]
SA, s. 337.
[←891] G. Tschebotarioff, Russia My Native Land, New York 1964, s. 60.
[←892] SA, s. 337.
[←893] A. Vyrubova, Memories of the Russian Court, New York 1923, s. 109.
[←894] Zob. ASM, s. 18,19; SA, s. 234.
[←895] WC, s. 53.
[←896] P. Gronsky, N. Astrov, The War and the Russian Government, New York 1973, s. 30-31. Fotografie Olgi i Tatiany przyjmujących datki w piotrogrodzkich komitetach można znaleźć w nr 23 „Stolicy i usad’by”, 1 grudnia 1914, s. 2021.
[←897] N. Tian-Szanskij, „Carstwiennija dieti”, w: Żizri i carstwowanije Impieratora Nikołaja II. Sbornik, cz. 1, mszps, Tarsaidze Papers, Hoover Institution Archives, s. 55.
[←898] Pawłow w SA, s. 413.
[←899] W.B., Russian Court Memoirs, 1914-1916, London 1917, s. 159; A. Vyrubova, Romanov Family Album, London 1982, s. 117; T. Mielnik-Botkina, Wospominanija o carskoj siemje, Moskwa 2009, s. 17-18; S. Ofrosimowa, Carskaja siemja, „Bieżyn ług” 1995, nr 1, s. 144-145.
[←900] WC, s. 16.
[←901] SA, s. 235, 249.
[←902] S. Ofrosimowa, dz. cyt, s. 144.
[←903] P. Gilliard, Tragedja cara Mikołaja II i jego rodziny. Trzynaście lat na dworze rosyjskim, tłum. M. Dąbrowa, Rzeszów 1926, s. 76.
[←904] M. Rasputin, The Real Rasputin, London 1929, s. 103.
[←905] S. Buxhoeveden, The Life and Tragedy of Alexandra Fyodorovna, London 1928, s. 155; W.B., dz. cyt., s. 159.
[←906] S. Ofrosimowa, dz. cyt., s. 146.
[←907] Tamże.
[←908] P. Gilliard, dz. cyt., cyt. za: MIA, s. 429.
[←909] Countess Kleinmikhel, Memories of a Shipwrecked World, London 1923, s. 216-217, 327; M. Buchanan, dz. cyt., s. 125; zob. też; A. Rowley, Monarchy and the Mundane. Picture Postcards and Images of the Romanovs 1890-1917, „Revolutionary Russia”, grudzień 2009, t. 22, nr 2, s. 125-152.
[←910] Countess Kleinmikhel, dz. cyt., s. 217.
[←911] A. Bochanow, Aleksandra Fiodorowna, Moskwa 2008, s. 275.
[←912] Kleinmichel cytuje sławny aforyzm pani de Cornuel: „Nikt nie jest bohaterem dla własnego kamerdynera” który w wersji oryginalnej brzmi trochę inaczej: Il n’y avoit point de heros pour son valet de chambre.
[←913] Countess Kleinmikhel, dz. cyt., s. 217.
[←914] SA, s. 251.
[←915] Zob. SA, s. 812-813.
[←916] Mocno uszkodzony podczas drugiej wojny światowej, jest teraz przywracany do stanu używalności przez patriarchę Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego.
[←917] ASM, s. 22.
[←918] Tamże, s. 23, cyt. za: MIA, s. 424, 425.
[←919] Zob. ASM, list Anastazji do Mikołaja z 26 sierpnia 1916, s. 124. Maria – zob. np. ASM, s. 44, 49. Aleksandra, która zdawała się akceptować uczucie córki do Demienkowa, nazywała go „grubym kolegą Marii”‘; zob. WC, s. 335.
[←920] A. Vyrubova, dz. cyt., s. 4; MIA, s. 427.
[←921] ASM, s. 34.
[←922] SA, s. 271.
[←923] Zob. P. de Malama, The Romanovs – The Forgotten Romance, „Royalty Digest”, grudzień 2004, nr 162, s. 184185.
[←924] ASM, s. 32.
[←925] Tamże, s. 33; P. de Malama, dz. cyt., s. 185.
[←926] MIA, s. 426; ASM, s. 136.
[←927] ASM, s. 41.
[←928] Tamże, s. 5; Wyrubowa, w Memoirs of the Russian Court, dz. cyt., s. 108, mówi jednak o „osiemdziesięciu pięciu szpitalach” w Carskim Siole.
[←929] S. Gibbes, mszps wspomnień (bez tytułu), Gibbes Papers, Bodleian Library, s. 9.
[←930] H. Brewster, Anastasia’s Album, London 1996, s. 46.
[←931] NŻ 181, s. 180-181. Warto zauważyć, że większa część tego wpisu dotycząca Rasputina została wycięta w wersji dziennika Czebotariewej w SA, s. 295.
[←932] A. de Jonge, Life and Times of Grigory Rasputin, London 1982, s. 248.
[←933] List do Evelyn Moore z 26 grudnia 1914 (8 stycznia 1915), w: Adventure in the Royal Navy 1847-1934. Life and Letters of Admiral Sir Arthur William Moore, red. E. Moore, Liverpool 1964, s. 121-122. Siostra admirała Evelyn Moore była damą dworu królowej Wiktorii. Aleksandra znała ją sprzed swojego ślubu.
[←934] WC, s. 112; zob. przyp. 962.
[←935] MIA, s. 456-457.
[←936] ASM, s. 99-100.
[←937] WC, s. 28.
[←938] Tamże, s. 237-238.
[←939] Tamże, s. 122,130.
[←940] List do Olgi Woronowej z 2 http://www.alexanderpalace.org/palace/tdaries.html.
czerwca
1915,
dostępny
pod
[←941] ASM, s. 111.
[←942] SA, s. 311.
[←943] Tamże, s. 315.
[←944] K. Popow, Wospominanija kawkazskogo grenadiera, 1914-1920, Beograd 1925, s. 131.
[←945] SA, s. 315.
[←946] Tamże; K. Popow, dz. cyt., s. 133.
[←947] Cytat dostępny pod adresem http://saltkrakan.livejournal.com/658.html; zob. też: K. Popow, dz. cyt., s. 133.
[←948] SA, s. 311.
[←949] Tamże, s. 298, 300.
[←950] ASM, s. 122; WC, s. 181.
adresem
[←951] Anon. [Albert Stopford], The Russian Diary of an Englishman, Petrograd 1915-1917, London 1919, s. 37.
[←952] WC, s. 261.
[←953] Anon. [Albert Stopford], dz. cyt., s. 37.
[←954] S. Buxhoeveden, The Life and Tragedy of Alexandra Fyodorovna, London 1928, s. 210, 212.
[←955] Zob. G. Szawelskij, Wospominanija pośledniego protopreswerita russkoj armii i flota, t. 1, New York 1954, s. 360-362.
[←956] N. McCully, An American Naval Diplomat in Revolutionary Russia, Annapolis 1993, s. 98.
[←957] A. Vyrubova, Memories of the Russian Court, New York 1923, s. 143.
[←958] O OTMA w Stawce zob. N. Gałuszkin, Sobstwiennyj Jego Impieratorskogo Wieliczestwa Konwoj, Moskwa 2008, s. 199-202.
[←959] Zob. np. fotografie w: Michael of Greece, A. Maylunas, Nicholas and Alexandra. The Family Albums, London 1992, s. 215-221; oraz The Private World of the Last Tsar, red. P. i B. Grabbc, London 1985, s. 152-158. SA, s. 302; zob. też: WC, s. 279.
[←960] SA, s. 302; zob. też: WC, s. 279.
[←961] A. Vyrubova, dz. cyt, s. 109.
[←962] Arszenik był w tamtym czasie popularnym remedium na takie dolegliwości. Na przykład Dorothy Bosanquet, żona dyplomaty, przebywała w Carskim Siole w kwietniu 1916 roku, lecząc się z zapalenia opłucnej i codziennie po południu jeździła do szpitala pałacowego na zastrzyk z arszeniku po pięćdziesiąt kopiejek za każdy.
[←963] WC, s. 279.
[←964] Po podgrzaniu arszenik utlenia się i przechodzi w trójtlenek arszeniku, który pachnie podobnie do czosnku. Zwykły arszenik pachnie jak czosnek również wtedy, gdy wyparowuje.
[←965] ASM, s. 145.
[←966] NŻ 181, s. 206-207.
[←967] SA, s. 305.
[←968] NŻ 181, s. 206.
[←969] Mikołaj, s. 285.
[←970] Tamże.
[←971] A. Vyrubova, dz. cyt., s. 170.
[←972] NŻ, s. 207.
[←973] Tamże, s. 208.
[←974] ASM, s. 151.
[←975] S. Kon, The Cost of the War to Russia, London 1932, s. 33.
[←976] Na podst. przedruku w „Argus” (Melbourne), 23 lutego 1916.
[←977] „Logansport Journal-Tribune”, 2 stycznia 1916; „New York Times”, 25 września 1916.
[←978] Na temat pracy Komitetu Tatiany zob. P. Gatrell, A Whole Empire Walking. Refugees in Russia during World War I, Bloomington 1999. s. 44-47; oraz V. Thurstan, The People Who Run. Being the Tragedy of the Refugees in Russia, London 1916, która podaje wiele informacji o szpitalu położniczym w Piotrogrodzie.
[←979] „Atlanta Constitution”, magazyn, 14 listopada 1915.
[←980] J. Fraser, Russia of To-day, London 1915, s. 24-25.
[←981] WC, s. 366.
[←982] J. Fraser, dz. cyt., s. 26.
[←983] R. Child, Potential Russia, London 1916, s. 76.
[←984] SA, s. 337.
[←985] WC, s. 361; zob. też: WC, s. 366 nt. zażywania przez nią opium.
[←986] Tamże, s. 381.
[←987] SA, s. 336.
[←988] „Daily Gleaner”, 4 sierpnia 1915.
[←989] NŻ 181, s. 210-211.
[←990] ASM, s. 157.
[←991] SA, s. 338.
[←992] NŻ 181, s. 211.
[←993] ASM, s. 156.
[←994] D. Farson, Au Pieds de l’Impératrice, „Wheeler’s Review” 1983, t. 27, nr 3, s. 16; M. Mariner, The Forgotten Hospital, Chichester 1982, s. 73-75; dziennik L. Pocock, 19 stycznia-1 lutego 1916, w: G.M. and L.C. Papers, IWM. Fotografie: „Stolica i usad’ba”, 15 marca 1916, nr 54, s. 9; także: „Ogoniok”, 31 stycznia 1916, nr 3.
[←995] D. Farson, dz. cyt., s. 17.
[←996] M. Buchanan, Queen Victoria’s Relations, London 1954, s. 218.
[←997] WC, s. 486.
[←998] M. Markylie, L’Impératrice en voile blanc. Tsarskoié-Sélo et les Hopitaux de Sa Majesté Alexandra Féodorovna, „Revue des deux mondes”, 1 kwietnia 1916, s. 17.
[←999] SA, s. 337.
[←1000] WC, s. 404.
[←1001] WC, s. 369-370; notabene cytat ten został przypisany przez Fuhrmanna jako odnoszący się do Olgi Aleksandrowny, siostry Mikołaja, ale biorąc pod uwagę kontekst, z pewnością jest to błąd.
[←1002] WC, s. 388, cyt. za: R. Massie, Mikołaj i Aleksandra, tłum. K. Kwiatkowski, Warszawa 1995, s. 344.
[←1003] Tamże, s. 356.
[←1004] Nasuwa się pytanie, czy – gdyby ich losy potoczyły się inaczej – Mikołaj i Aleksandra po zakończeniu wojny nie uznaliby, że jedynym sposobem na to, aby ich córki szczęśliwie wyszły za mąż w Rosji, byłoby zezwolenie im na małżeństwa morganatyczne z wysokiej rangi oficerami.
[←1005] Tamże, s. 421. Mimo że Aleksandra nie wspomina o nim więcej w swojej wojennej korespondencji, Malama najwyraźniej pozostał w Carskim Siole, a po wybuchu rewolucji wrócił do południowej Rosji. W sierpniu 1919 roku, jako dowódca jednostki Białej Armii walczącej z bolszewikami na Ukrainie, został wzięty do niewoli, a niedługo potem rozstrzelany przez pluton egzekucyjny. Niektóre źródła twierdzą jednak, że zginął na polu walki; według Petera de Malamy ciało Mitii zostało odnalezione i pochowane z honorami wojskowymi w Krasnodarze. Zob. P. de Malama, The Romanovs – The Forgotten Romance, „Royalty Digest”, grudzień 2004, nr 162.
[←1006] SA, s. 339.
[←1007] WC, S. 450.
[←1008] Mikołaj, s. 239; ASM, s. 107, także przyp. na s. 439.
[←1009] ASM, s. 162-163.
[←1010] Tamże, s. 163.
[←1011] WC, s. 412.
[←1012] Tamże, s. 432, 413.
[←1013] ASM, s. 178.
[←1014] S. Buxhoeveden, The Life and Tragedy of Alexandra Fyodorovna, London 1928, s. 238.
[←1015] ASM, s. 179.
[←1016] Boris Ravtopulo stał się wielkim admiratorem Tatiany, odkąd po raz pierwszy zobaczył ją na zdjęciach. Jako młody oficer brał udział w obchodach Trzechsetlecia w Petersburgu w 1913 roku i na balu z udziałem dwóch sióstr (zanim Tatiana zachorowała na dur brzuszny) złamał etykietę, prosząc ją do tańca. Pozwolił sobie poprosić ją po raz drugi, ryzykując odmowę. Później odprowadził ją na miejsce, pocałował w rękę i – jak twierdził później – obiecał, że „już nigdy nie zatańczy z żadną inną, odtąd aż po grób”. Dotrzymał obietnicy przez szesnaście lat, w 1929 roku w końcu się ożenił. Zob. http://saltkrakan.livejournal.com/2520.html.
[←1017] Zob. ASM, s. 179,181, 182, 186.
[←1018] SA, s. 412.
[←1019] ASM, s. 180.
[←1020] WC, s. 472.
[←1021] Zob. ASM, s. 185-186.
[←1022] NŻ, s. 231.
[←1023] ASM, s. 186.
[←1024] WC, s. 482.
[←1025]
Tamże, s. 590.
[←1026] Tamże, s. 500.
[←1027] Eskorta została sformowana w 1811 roku jako specjalna straż Aleksandra I podczas wojen napoleońskich, jednak obowiązek chronienia rodziny carskiej dawno został przejęty przez Ochranę i ludzi Spirydowicza. Podczas wojny jedna sotnia pozostała w Carskim Siole z imperatorową, druga służyła w Stawce przy Mikołaju, trzecia stacjonowała w Piotrogrodzie, a czwarta, na zmianę z pozostałymi trzema, walczyła na froncie.
[←1028] Surma (zurna) – azerski lub turecki instrument dęty popularny na Kaukazie.
[←1029] List do Rity Chitrowo ze Stawki, lipiec 1916; Hoover Tarsaidze Papers, Box 16, Folder 5. Oryginalny rękopis zawiera luki. Cytat przytoczony w całości można znaleźć w: N. Gałuszkin, Sobstwiennyj Jego Impieratorskogo Wieliczestwa Konwoj, Moskwa 2008, s. 241-242.
[←1030] F. Dassel, Grossfürstin Anastasia Lebt, Berlin 1928, s. 16. Feliks Dassel później został wplątany w oszustwo Anny Anderson vel Franciszki Szankowskiej, która podawała się za wielką księżnę Anastazję cudem ocalałą z egzekucji w domu Ipatiewa. Dassel opublikował swoje wspomnienia ze szpitala w Gródku Fiodorowskim na pięć miesięcy przed poznaniem Anderson w 1927 roku; zob. G. King, P. Wilson, Resurrection of the Romanovs, New York 2011, s. 166-167, s. 303.
[←1031] Tamże, s. 19, 22.
[←1032] NŻ, s. 223.
[←1033] F. Dassel, dz. cyt., s. 20, 25.
[←1034] M. Geraschinevsky, Ill-Fated Children of the Czar, „Scribner’s Magazine”, luty 1919, t. 65, nr 2, s. 159.
[←1035] Tamże, s. 171.
[←1036] Tamże, s. 160.
[←1037] Tamże.
[←1038] WC, s. 556.
[←1039] Zob. tamże. Przed wojną Aleksander Funk pracował u petersburskiego fotografa Karla Bulli, ale w czasie gdy urządzono tę sesję, zajmował się głównie fotografią wojenną.
[←1040] J. Fraser, Side Shows in Armageddon, „Harper’s Monthly”, styczeń 1919, s. 268-269; zob. też: M. Paléologue, An Ambassador’s Memoirs 1914-1917, London 1973, s. 507.
[←1041] J. Fraser, Side Shows..., dz. cyt, s. 268-269.
[←1042] ASM, s. 217.
[←1043] Tamże, s. 220. Kilka tygodni później otrzymała od niego telegram z Mozdoku w północnej Osetii na Kaukazie. Widziała się z nim krótko 22 grudnia 1916 roku (zob. ASM, s. 237), ale nie wspominała o nim więcej, nie licząc wzmianki o jego urodzinach 9 lutego 1917. Inny oficer z aneksu słyszał, że został później komendantem pociągu sanitarnego (zob. AS, s. 220). O dalszych losach Dmitrija Czacha-Bagowa nic więcej nie wiadomo, poza tym, że być może przebywał na Zakaukaziu jesienią 1920 roku, kiedy Armia Czerwona była tam o krok od zwycięstwa, a jedną z jazydzkich grup ruchu oporu z Eczmiadzyna dowodził oficer nazwiskiem Czach-Bagow. Bardzo możliwe, że był to Dmitrij, który podobnie jak Dawid Jedigarow mógł być gruzińskim muzułmaninem. Fotografie i podsumowanie znanych faktów o ulubieńcu Olgi Mitii można znaleźć pod adresem http://saltkrakan.livejournal.com/6s8.html.
[←1044] WC, s. 636.
[←1045] N. Gałuszkin, dz. cyt., s. 197.
[←1046] A. Bokhanov i in., The Romanovs. Love, Power and Tragedy, London 1993, s. 268.
[←1047] Była to ulubiona gra planszowa Aleksego i jego sióstr. Plansza jest podzielona na pięć części, każda mieści jedną kartę. Gra się przy użyciu kostki, żetonów i kartoników. Chodzi o to, aby pozbyć się kart z ręki, grając nimi według starszeństwa od asa do króla i zbierając punkty po drodze.
[←1048] Tamże, s. 228, cyt. za: MIA, s. 494.
[←1049] Tamże, s. 233.
[←1050] WC, s. 660.
[←1051] Tamże, s. 681.
[←1052] ASM, s. 233; zob. też: WC, s. 670. Starica Maria zmarła w styczniu 1917 roku i później została kanonizowana.
[←1053] WC, s. 670.
[←1054] A. Vyrubova, Memories of the Russian Court, New York 1923, s. 148; S. Buxhoeveden, dz. cyt., s. 223.
[←1055] WC, s. 670.
[←1056] S. Buxhoeveden, dz. cyt., s. 223.
[←1057] M. Paléologue, dz. cyt., s. 541, 677.
[←1058] Tamże, s. 676.
[←1059] E. Almedingen, The Empress Alexandra 1872-1918, London 1961, s. 92.
[←1060] SA, s. 349.
[←1061] M. Paléologue, dz. cyt., s. 731.
[←1062] Tamże, s. 680.
[←1063] ASM, s. 236. Anastazja zniszczyła później swoje dzienniki, ten jednak, przypuszczalnie prowadzony w zeszycie, przetrwał.
[←1064] Tamże.
[←1065] Członek Dumy Władimir Puryszkiewicz był reakcjonistą i monarchistą, należał do radykalnego ugrupowania o nazwie Czarna Sotnia, które stawiało sobie za cel ratowanie autokracji przed rujnującym wpływem Rasputina.
[←1066] WC, s. 684.
[←1067] Tamże, s. 651.
[←1068] J. Fuhrmann, Rasputin. The Untold Story, New York 2012, rozdz. 11, s. 112.
[←1069] Tamże, s. 140.
[←1070] Tamże, s. 228. „Ciemne Moce” („Dark Forces”) stały się kryptonimem Rasputina używanym przez brytyjskie służby specjalne.
[←1071] E. de Savitsch, In Search of Complications. An Autobiography, New York 1940, s. 15 i 16.
[←1072] ASM, s. 236.
[←1073] A. Mordvinov, cyt. za: MIA, s. 532.
[←1074] WC, s. 68; M. Paléologue, An Ambassador’s Memoirs 1914-1917, London 1973, s. 740.
[←1075] Francuski ambasador Maurice Paléologue zauważył w tamtym czasie, że kilku wielkich książąt, w tym trzej synowie wielkiej księżnej Władimirowej i wielki książę Mikołaj (którego car pozbawił stanowiska głównodowodzącego), „mówili wręcz o ratowaniu caratu przez zmianę suwerena”. Plan zakładał ponoć zmuszenie Mikołaja do abdykacji na rzecz Aleksego z Mikołajem Mikołajewiczem jako regentem. Aleksandra miała zostać „zamknięta w klasztorze’’.
[←1076] D. Seymour, dziennik, rkps, 26 grudnia (NP) 1916; M. Paléologue, dz. cyt., s. 740. Dorothy Nina Seymour była ustosunkowaną córką lorda i wnuczką admirała. Zanim zgłosiła się do Ochotniczych Oddziałów Pomocy, była damą dworu córki królowej Wiktorii Heleny, księżnej Szlezwiku-Holsztynu i żony księcia Krystiana – notabene wielkiej patronki kobiecego wojennego pielęgniarstwa. Dorothy opuściła Piotrogród 24 marca (NP) 1917 i w grudniu tego samego roku poślubiła generała sir Henry’ego Cholmondely Jacksona. Zmarła w roku 1953. Jej barwny i zajmujący dziennik, obejmujący okres od listopada 1914 do maja 1919 roku, znajduje się w posiadaniu Imperialnego Muzeum Wojny (IWM), podobnie jak czterdzieści dziewięć napisanych w tym okresie listów, choć niestety tych z Piotrogrodu jest zaledwie kilka, ponieważ wysyłanie listów z Rosji w czasie wojny i rewolucji było bardzo utrudnione.
[←1077] Do dziś nie wiadomo, kto wystrzelił czwartą kulę, która trafiła Rasputina w czaszkę. Niedawno badacze postawili tezę, że morderstwo współorganizowali agenci Brytyjskiej Specjalnej Misji Wywiadowczej w Piotrogrodzie, Oswald Rayner i Stephen Alley. Pojawiły się też przypuszczenia, że Rasputin przed zastrzeleniem był torturowany – na co miały wskazywać rany na jego zwłokach – w związku z podejrzeniem o szpiegostwo na rzecz Niemiec. Jeśli w istocie tak było, brytyjscy agenci mogli mieć w tym udział. Specjalna Misja Wywiadowcza z całą pewnością wiedziała o spisku, a jej agenci mieli powody, żeby poprzeć każdy spisek mający na celu zabicie Rasputina albo przynajmniej odsunięcie go od imperatorowej, aby nie mógł dłużej wywierać na nią wpływu.
[←1078] Literatura na temat Rasputina i okoliczności jego zamordowania jest bardzo obszerna, obfituje w sprzeczności i nierzadko budzi kontrowersje. Niedawno ukazały się np.: J. Fuhrmann, Rasputin (New York 2012); R. Moe, Prelude (Chula Vista 2011; zob. rozdz. IX, „Death in a Cellar”); a także dogłębne studium M. Nelipy The Murder
of Grigorii Rasputin (Bowmanville 2010) zawierające szczegółowe materiały ze śledztwa policyjnego i analiz kryminalistycznych. O udziale Brytyjczyków można przeczytać w; R. Cullen, Rasputin. The Role of the British Secret Service in his Torture and Murder, London 2010; oraz A. Cook, To Kill Rasputin, Stroud 2006.
[←1079] D. Seymour, dziennik, rkps, 30 grudnia 1916.
[←1080] Aleksy z powodu bólu brzucha leżał w łóżku i nie wziął udziału w pogrzebie.
[←1081] ASM, s. 237.
[←1082] A. Vyrubova, Memories of the Russian Court, New York 1923, s. 182-183; L. Dehn, The Real Tsaritsa, London 1922, s. 122-123. Rasputin niedługo spoczywał w pokoju – jego doczesne szczątki zaraz po rewolucji wykopano, przewieziono do Piotrogrodu i spalono. Według najnowszych ustaleń historyków zostały skremowane w kotłowni Instytutu Politechnicznego na północnych przedmieściach Piotrogrodu, a prochy rozrzucone przy drodze. Zob. M. Nelipa, dz. cyt., s. 459-460.
[←1083] O. Płatonow, Rasputin i „dieti diawoła”, Moskwa 2005, s. 351, cyt. za: MIA, s. 542.
[←1084] M. Paléologue, dz. cyt., s. 735; NŻ 181, s. 208; D. Seymour, dziennik, rkps, 6 stycznia (NP) – 24 grudnia (SP), IWM.
[←1085] P. Gilliard, Tragedja cara Mikołaja II i jego rodziny. Trzynaście lat na dworze rosyjskim, tłum. M. Dąbrowa, Rzeszów 1926, s. 113.
[←1086] R. Dorr, Inside the Russian Revolution, New York 1917, s. 121.
[←1087] Popularny i ogólnie dostępny barbituran stosowany w bezsenności.
[←1088] L. Dehn, dz. cyt., s. 137-138.
[←1089] NŻ 182, s. 207.
[←1090] A. Spiridovich, Les Dernières années de la court de Tsarskoe Selo, t. 2, Paris 1928, s. 453.
[←1091] Tamże, s. 452; M. Buchanan, Queen Victoria’s Relations, London 1954, s. 220.
[←1092]
Ten stupięćdziesięcioośmiostronicowy zeszyt prowadzony w latach 1905-1916 zachował się w Rosyjskich Archiwach Państwowych, GARF 651 1 110.
[←1093] Talizman chroniący od złego.
[←1094] M. Paléologue, dz. cyt., s. 739, cyt. za: MIA, s. 537.
[←1095] G. Botkin, The Real Romanovs, London 1932, s. 127.
[←1096] ASM, s. 239.
[←1097] P. Gilliard, dz. cyt., s. 113.
[←1098] W swoich wspomnieniach zarówno Iza Buxhoeveden, jak i Anna Wyrubowa napisały, że wizyta odbyła się jesienią 1916 roku, ale uwagi Aleksandry i Mikołaja w dziennikach dotyczące niefortunnego wypadku Marii wyraźnie datują go na 8 stycznia 1917. Zob. Dniewniki 1, s. 46.
[←1099] NŻ 182, s. 204.
[←1100] S. Buxhoeveden, The Life and Tragedy of Alexandra Fyodorovna, London 1928, s. 235; NŻ 181, s. 204.
[←1101] NŻ 182, s. 205.
[←1102] Dziennik Naryszkiny, cyt. za: Dniewniki 1, s. 50; A. Vyrubova, dz. cyt., s. 86. Warto zauważyć, że rękopis dziennika Naryszkiny, niezmiernie cenna relacja naocznego świadka ostatnich miesięcy Romanowów w Carskim Siole, znajduje się w zbiorach archiwów państwowych w Moskwie (GARF f. 6501. op.1.D.595).
[←1103] Dziennik Naryszkiny, cyt. za: Dniewniki 1, s. 96.
[←1104] Niemiecka inwazja zmusiła rumuńską rodzinę królewską do opuszczenia Bukaresztu w grudniu 1916 roku i wyjazdu do Jassy w północno-wschodniej części kraju.
[←1105] Dziennik Marii, królowej Rumunii, 12-26 stycznia 1917, Rumuńskie Archiwa Państwowe. Autorka pragnie podziękować Tessie Dunlop za wskazanie tego źródła.
[←1106] List do matki i siostry Dorothy Seymour, 1 grudnia 1916, IWM.
[←1107] 17 grudnia (4 grudnia SP), list do matki i siostry.
[←1108] D. Seymour, dziennik, rkps, 4 lutego (NP) 1917, IWM.
[←1109] Tamże.
[←1110] Zob. Dniewniki 1, s. 134, 139; P. Sawczenko, Russkaja diewuszka, Moskwa 2001, s. 43.
[←1111] Grand Duke Alexander, Once a Grand Duke, New York 1932, s. 282-283.
[←1112] Dniewniki 1, s. 166.
[←1113] Tamże, s. 171; ASM, s. 241.
[←1114] Zob. http://www.alexanderpalace.org/palace/mdiaries.html.
[←1115] WC, s. 691.
[←1116] Z. Gippius, Dzienniki petersburskie, tłum. H. Chłystowski, Warszawa 2010, s. 53.
[←1117] E. Almedingen, The Empress Alexandra 1872-1918, London 1961, s. 190.
[←1118] WC, s. 692; zob. też: R. Dorr, dz. cyt., s. 129-130.
[←1119] S. Buxhoeveden, dz. cyt., s. 251.
[←1120] WC, s. 694, 695.
[←1121] E. Naryshkin-Kurakin, Under Three Tsars, New York 1931.s. 217, 212.
[←1122] NŻ 182, s. 211; zob. też s. 210-212, Dniewniki 1, s. 193.
[←1123] Dniewniki 1, s. 200: S. Buxhoeveden, dz. cyt., s. 267.
[←1124] Ch. Zeepvat, The Valet’s Story, cz. 1, „Royalty Digest”, marzec 2000, nr 105, s. 329.
[←1125] Dniewniki 1, s. 206.
[←1126] M. Buchanan, Ambassador’s Daughter, London 1958, s. 146.
[←1127] L. Dehn, dz. cyt., s. 155.
[←1128] Tamże, s. 152; zob. też: S. Buxhoeveden, dz. cyt., s. 254, o nocy 28 lutego.
[←1129] NŻ 182, s. 213.
[←1130] L. Dehn, dz. cyt., s. 156.
[←1131] S. Buxhoeveden, dz. cyt., s. 255; zob. też Dniewniki 1, s. 223; N. Gałuszkin, Sobstwiennyj Jego Impieratorskogo Wieliczestwa Konwoj, Moskwa 2008, s. 262.
[←1132] N. Gałuszkin, dz. cyt., s. 265.O eskorcie carskiej w Pałacu Aleksandrowskim w pierwszych dniach rewolucji i o kluczowej roli Wiktora Zborowskiego w tym okresie dobrze pisze Gałuszkin, dz. cyt., s. 262-280.
[←1133] L. Dehn, dz. cyt., s. 184.
[←1134] Tamże, s. 151-152.
[←1135] Tamże, s. 157-158.
[←1136] Tamże, s. 158.
[←1137] Dziennik Naryszkiny, cyt. w: Dniewniki 1, s. 232.
[←1138] S. Buxhoeveden, dz. cyt., s. 254; P. Benkendorff, Last Days at Tsarskoe Selo, London 1927, s. 6-7.
[←1139] L. Dehn, dz. cyt., s. 160; WC, s. 698.
[←1140] WC, s. 700.
[←1141] Dziennik Naryszkiny, cyt. w: Dniewniki 1, s. 253.
[←1142] Jako następny w kolejności Michał dzień później otrzymał propozycję objęcia tronu, lecz jej nie przyjął.
[←1143] Dniewniki 1, s. 253.
[←1144] Tamże, s. 254, 266.
[←1145] P. Grabbe, Windows on the River Neva, New York 1977, s. 123.
[←1146] List do Mikołaja z 3 marca, dostępny pod adresem http://www.alexanderpalace.org/palace/mdiaries.html.
[←1147] Tamże; L. Dehn, dz. cyt., s. 164; S. Buxhoeveden, dz. cyt., s. 251.
[←1148] Dniewniki 1, s. 258.
[←1149] Fall, s. 138.
[←1150] Dniewniki 1, s. 259; P. Sawczenko, Gosudarynia impieratrica Aleksandra Fiedorowna, Beograd 1939, s. 91.
[←1151] WC, s. 701.
[←1152] Dniewniki 1, s. 290.
[←1153] Tamże, s. 293.
[←1154] S. Buxhoeveden, dz. cyt., s. 262.
[←1155] N. Gałuszkin, dz. cyt., s. 274.
[←1156] L. Dehn, dz. cyt., s. 166.
[←1157] A. Vyrubova, dz. cyt., s. 338.
[←1158] Tamże.
[←1159] Markow, cyt. za: Dniewniki 1, s. 309.
[←1160] S. Markow, Pokinutaja carskaja siemja 1917-1918, Carskoje Sieło – Tobolsk – Jekatierinburg, Moskwa 2002, s. 93,95-97; zob. też: L.. Dehn, dz. cyt., s. 170; Dnevniki 1, s. 309-310.
[←1161] N. Gałuszkin, dz. cyt., s. 276.
[←1162] Tamże.
[←1163] Tamże.
[←1164] P. Wilson, The Memoirs of Princess Helena of Serbia, „Atlantis Magazine” 1999,1.1, nr 3, s. 84.
[←1165] NŻ 182, s. 215.
[←1166] A. Ktorowa, Minuwszeje. Praszczury i prawnuki, Moskwa 2007, s. 96. Mąż Lili Charles, porucznik w Garde Equipage, w chwili wybuchu rewolucji przebywał z misją wojskową w Anglii.
[←1167] Dziennik Naryszkiny, cyt. za: Dniewniki 1, s. 333.
[←1168] L. Dehn, dz. cyt., s. 174. Aleksandra wspomina o niszczeniu swoich dokumentów we wpisach do dziennika z 8 marca; Lili wspominała, że zaczęło się to dzień wcześniej. Zob. Dniewniki 1, s. 340, 366, 378, 382 itd.
[←1169] Aleksandra zabrała swój ostatni dziennik do Tobolska i pisała w nim do wieczoru przed śmiercią w lipcu 1918 roku. Został on odnaleziony po zamordowaniu rodziny carskiej i znajduje się obecnie w rosyjskich archiwach państwowych (GARF).
[←1170] L. Dehn, dz. cyt., s. 173-174, 176. Dzięki temu ocalało około tysiąca siedmiuset listów i depesz wymienianych przez Mikołaja i Aleksandrę w latach wojny. Dziś znajdują się one w zbiorach GARF w Moskwie. Zob. przedmowa Fuhrmanna do WC, s. 8-11.
[←1171] L. Dehn, dz. cyt., s. 178.
[←1172] Tamże, s. 174, 184.
[←1173] Fall, s. 42.
[←1174] P. Benkendorff, dz. cyt., s. 8; Fall, s. 114.
[←1175] Fall, s. 114.
[←1176] Dziennik Naryszkiny, cyt. za; Dniewniki 1, s. 352.
[←1177] G. Botkin, dz. cyt., s. 141, 142. Jednym z tych, którzy rzekomo porzucili rodzinę w tamtym czasie, był jej dotychczasowy bliski przyjaciel Nikołaj Sablin, który spędził sporą część życia na emigracji w Stanach Zjednoczonych, tłumacząc się z tego, dlaczego nie wyjechał z Romanowami do Tobolska. W rozmowie z Romanem Gulem w Paryżu tuż przed śmiercią w 1937 roku Sablin powtórzył kilka razy: „Imperator przekazał przez [admirała] Nitowa, że postąpiłem dobrze, nie jadąc z nimi”. Mimo to – jak zauważył Gul – dręczyły go wyrzuty sumienia i był krytykowany w emigracyjnych kręgach monarchistycznych, od których słyszał: „Pańskim obowiązkiem było pozostać przy rodzinie imperatora do samego końca”. Generał hrabia Ilia Tatiszczew, który dobrowolnie pojechał do Tobolska w miejsce Sablina, został zamordowany wraz z rodziną carską w Jekaterynburgu w 1918 roku. Zob. R. Gul, S carskoj siemjej na „Sztandartie”, mszps, Amherst Center for Russian Culture; zob. też: E. Radzinsky, The Last Tsar. The Life and Death of Nicholas II, London 1992, s. 189.
[←1178] Tamże.
[←1179] L. Dehn, dz. cyt., s. 183.
[←1180] S. Buxhoeveden, dz. cyt., s. 270.
[←1181] L. Dehn, dz. cyt., s. 183.
[←1182] P. Gilliard, dz. cyt., s. 135.
[←1183] N. Gałuszkin, dz. cyt., s. 279, 280.
[←1184] Tamże, s. 279.
[←1185] Tamże, s. 280.
[←1186] P. Benkendorff, dz. cyt., s. 17; P. Gilliard, dz. cyt., s. 135.
[←1187] L. Dehn, dz. cyt., s. 185.
[←1188] Mikołaj II, Dziennik cara Mikołaja II, tłum. L. Kozłowski, Warszawa 1998, s. 352.
[←1189] T. Mielnik-Botkina, Wospominanija o carskoj siemje, Moskwa 2009, s. 63; Dniewniki 1, s. 370.
[←1190] L. Dehn, The Real Tsaritsa, London 1922, s. 189.
[←1191] E. Naryshkin-Kurakin, Under Three Tsars, New York 1931, s. 220.
[←1192] R. Long, Russian Revolution Aspects, New York 1919, s. 13.
[←1193] R. Dorr, Inside the Russian Revolution, New York 1917, s. 132.
[←1194] Mikołaj II, dz. cyt., s. 353.
[←1195] L. Dehn, dz. cyt., s. 1297; S. Buxhoeveden, The Life and Tragedy of Alexandra Fyodorovna, London 1928, s. 262-263.
[←1196] S. Buxhoeveden, dz. cyt. s. 274.
[←1197] Pewien tajemniczy trop wskazuje, że myśli o wydostaniu dzieci z Rosji zakiełkowały Aleksandrze w głowie jeszcze wcześniej – może z końcem 1916 roku. List przechowywany w archiwach Royal Navy Submarine Museum w Gosport opisuje, jak pewien angielski przedsiębiorca, niejaki Frank Best, właściciel dużej firmy handlującej drewnem nad Bałtykiem, w Rydze i Lipawie, eksportujący drewno przez Archangielsk w czasie pierwszej wojny światowej, pod koniec 1916 roku został wezwany na potajemne spotkanie w ambasadzie brytyjskiej. Omawiano tam z nim, w
obecności carycy, możliwość udostępnienia potajemnie jego tartaku dzieciom Romanowów do zamieszkania do czasu, aż przypłynie po nie statek Royal Navy i zabierze je do Anglii. Best zgodził się chętnie, a caryca w geście wdzięczności podarowała mu ikonę świętego Mikołaja, patrona dzieci. Niestety, nie odnaleziono żadnych pisemnych dowodów na poparcie tej historii, poza listem napisanym po wielu latach, w 1978 roku, i zawierającym pobieżny opis tego planu. Zachowała się jednak ikona – wdowa po Beście przekazała ją w darze kaplicy bazy HMS Dolphin w 1962 roku. Zob. list pastora G.V. Vaughana-Jamesa z 13 marca 1978, Royal Navy Submarine Museum, A1917/16/002.
[←1198] G. Botkin, The Real Romanovs, London 1932, s. 140.
[←1199] M. Buchanan, The Dissolution of an Empire, London 1932. s. 195.
[←1200] S. Buxhoeveden, dz. cyt., s. 276.
[←1201] E. Almedingen, The Empress Alexandra 1872-1918, London 1961, s. 211.
[←1202] MIA, s. 591.
[←1203] Zob. R. Pipes, Rewolucja rosyjska, tłum. T. Szafar, Warszawa 1994. s. 263.
[←1204] Cyt. za: A. Tyrkova-Williams, From Liberty to Brest-Litovsk, London 1919. s. 60.
[←1205] Cyt. za: Dniewniki 1, s. 384-385.
[←1206] L. Dehn, dz. cyt., s. 198. Fiasko planu ewakuacji sprowokowało wiele dyskusji i wzajemnych oskarżeń formułowanych wobec Kiereńskiego i jego rządu, brytyjskiego ambasadora Buchanana, premiera Lloyda George’a, a nawet samego Jerzego V. Córka Buchanana Meriel doszła później do wniosku, że Lloyd George odradzał to z obawy przed utratą poparcia społeczeństwa brytyjskiego dla Rosji jako sojusznika wojennego. Historyk Bernard Pares, wielki autorytet w dziedzinie ówczesnej Rosji, był jednak zdania, że udzielenie Romanowom azylu „nie miałoby większego wpływu na armię rosyjską, już wtedy znajdującą się w rozsypce”, i że Kiereński zrobił „wszystko, co w jego mocy, dla ratowania rodziny carskiej”. Patrząc z perspektywy czasu i biorąc pod uwagę skrajnie nieprzewidywalną sytuację w rewolucyjnym Piotrogrodzie wiosną 1917 roku, trzeba uznać, że przedsięwzięcie to było praktycznie niewykonalne ze względu na trudności logistyczne, których nastręczałoby wydostanie rodziny z tak olbrzymiego kraju jedynym możliwym środkiem transportu – koleją – do Murmańska albo jakiegoś innego portu umożliwiającego wypłynięcie z Rosji. Jego fiasko było więc w ogólnym rozrachunku raczej pochodną okoliczności niż braku woli. Później, przed kolejną falą wstrząsów w lipcu, otworzyła się następna możliwość ewakuowania rodziny i temat powrócił. Obszerniejsze omówienie kwestii udzielenia Romanowom azylu można znaleźć w: H. Rappaport, Ekaterinburg. Last Days of the Romanovs, London 2008, rozdz. 11.
[←1207] R. Long, dz. cyt., s. 5, 7.
[←1208] E. Naryshkin-Kurakin, dz. cyt., s. 222.
[←1209] E. Almendingen, dz. cyt., s. 211.
[←1210] Countess Kleinmikhel, Memories of a Shipwrecked World, London 1923, s. 245.
[←1211] Tamże, s. 246; L. Dehn, dz. cyt., s. 183; S. Buxhoeveden, dz. cyt., s. 284.
[←1212] R. Long, dz. cyt., s. 14.
[←1213] Dziennik Naryszkiny, cyt. w: Dniewniki 1, s. 434, 436, 438, 439.
[←1214] M. Pavlovna, Things I Remember, London 1930, s. 305.
[←1215] R. Long, dz. cyt., s. 13.
[←1216] Dniewniki 1, s. 383.
[←1217] S. Buxhoeveden, dz. cyt., s. 262.
[←1218] Zob. Dniewniki 1, s. 398, 399; E. Naryshkin-Kurakin, dz. cyt., s. 221.
[←1219] Cyt. za: Dniewniki 1, s. 400-401.
[←1220] A. Vyrubova, Memories of the Russian Court, New York 1923, s. 221; Anon. [Albert Stopford], The Russian Diary of an Englishman, Petrograd 1915-1917, London 1919, s. 144; S. Buxhoeveden, dz. cyt, s. 266-267.
[←1221] Dniewniki 1, s. 405.
[←1222] L. Dehn, dz. cyt., s. 211; P. Benkendorff, Last Days at Tsarskoe Selo, London 1927, s. 29.
[←1223] L. Dehn, dz. cyt., s. 213-214; A. Vyrubova, dz. cyt., s. 225.
[←1224] A. Vyrubova, dz. cyt.; L. Dehn, dz. cyt. Lili Dehn uzyskała później pozwolenie na wyjazd na południe i opuściła Rosję z synem, podróżując przez Odessę. Udało jej się wywieźć swoje listy i inne dokumenty do Anglii, gdzie dołączyła do męża. Później mieli jeszcze dwie córki i mieszkali w Anglii przez siedem lat. Lili owdowiała w 1932 roku i odziedziczyła posiadłość w Polsce, ale w 1939 znowu musiała uciekać. W 1947 roku wyemigrowała z Titim do Wenezueli i wreszcie dołączyła do swojej córki Marii. Zmarła w Rzymie w 1963 roku. Po wyjściu z więzienia Anna Wyrubowa przebywała w areszcie domowym w domu swojej ciotki na ulicy Znamieńskiej w Piotrogrodzie. Stamtąd została deportowana do Finlandii, gdzie zmarła w 1964 roku.
[←1225] Mikołaj II, Pamiętnik Mikołaja II, oprac. J. Kutta, t. 2, Bydgoszcz 1990, s. 197.
[←1226] Rodzina Zborowskich miała długą tradycję służby Imperium. Ojciec Wiktora i Katii Erast Grigorjewicz służył przez wiele lat jako oficer za panowania Aleksandra III i został uhonorowany wieloma odznaczeniami, przez jakiś czas pełnił też funkcję zastępcy dowódcy eskorty carskiej. Aleksander III był ojcem chrzestnym Kseni Zborowskiej.
[←1227] N. Gatuszkin, Sobstwiennyj Jego Impieratorskogo Wieliczestwa Konwoj, Moskwa 2008, s. 329: „Dwie pielęgniarki ze szpitala Fiodorowskiego wielkich księżnych dostały zgodę na zobaczenie się z imperatorową. Jedną z nich była siostra sotnika Zborowskiego. Za każdym razem kiedy wracała z pałacu, przynosiła pozdrowienia od imperatorowej i wielkich księżnych”.
[←1228] Pies jest różnie nazywany w rozmaitych źródłach – Jim, Jem albo Jemmy, lecz listy Katii potwierdzają powyższą wersję. Niektórzy uważają, opierając się zapewne na błędnych twierdzeniach Wyrubowej, którą w tej sprawie zawiodła pamięć, że Jim należał do Tatiany, lecz podobnie jak w poprzedniej kwestii, z listów Anastazji do Katii wynika jednoznacznie, że pies należał do niej.
[←1229] Tamże, s. 362.
[←1230] E. Almedingen, dz. cyt., s. 209-210; zob. też: S. Buxhoeveden, dz. cyt., s. 288.
[←1231] P. Benkendorf, dz. cyt., s. 65-66.
[←1232] 12 kwietnia decyzja ta została cofnięta i pozwolono im znowu dzielić sypialnię.
[←1233] Tamże, s. 65; Dniewniki 1, s. 430, 433.
[←1234] Dniewniki 1, s. 429, 434.
[←1235] Tamże, s. 429, 452.
[←1236] Zob. opis liturgii wielkanocnej o. Bielajewa w: Fall, s. 140-146.
[←1237] A. Bochanow, Aleksandra Fiodorowna, Moskwa 2008, s. 145.
[←1238] Bielajew, cyt. w: Dniewniki 1, s. 447; S. Buxhoeveden, dz. cyt., s. 296.
[←1239] Dniewniki 1, s. 449.
[←1240] P. Gilliard, Tragedja cara Mikołaja II i jego rodziny. Trzynaście lat na dworze rosyjskim, tłum. M. Dąbrowa, Rzeszów 1926, s. 142.
[←1241] NŻ 182, s. 220.
[←1242] Dniewniki 1, s. 451.
[←1243] NŻ 182, s. 217; Dniewniki 1, s. 473.
[←1244] NŻ 182, s. 218; Dniewniki 1, s. 472.
[←1245] NŻ 182, s. 218.
[←1246] Tamże.
[←1247] Anon. [Albert Stopford], dz. cyt., s. 145.
[←1248] Dniewniki 1, s. 460.
[←1249] Tamże, s. 465.
[←1250] NŻ 182, s. 222.
[←1251] SA, s. 584.
[←1252] NŻ 182, s. 224.
[←1253] List do Katii z 12 kwietnia 1917, EEZ.
[←1254] M. Diterichs, „W swojem krugu”, w: N. Bonieckaja, Carskije dieti, Moskwa 2004, s. 366; T. Mielnik-Botkina, dz. cyt., s. 57-58; zob. też list w: Dniewniki 1, s. 492.
[←1255] Dniewniki 1, s. 478.
[←1256] Tamże, s. 484.
[←1257] Fall, s. 148; oryginał rosyjski w: Dniewniki 1, s. 486.
[←1258] List do Katii z 30 kwietnia 1917, EEZ.
[←1259] E. Naryshkin-Kurakin, dz. cyt., s. 227.
[←1260] List Marii do Katii z 8-9 czerwca 1917, EEZ; zob. też: list Anastazji do Katii z 29 czerwca 1917, EEZ.
[←1261] Dniewniki 1, s. 503.
[←1262] Tamże, s. 548.
[←1263] Tamże, s. 518; zob. też: list Anastazji do Katii, nr 4 z 30 maja, EEZ.
[←1264] List Anastazji do Katii, nienumerowany, z 20 maja 1917, EEZ.
[←1265] Cyt. za: Dniewniki 1, s. 598.
[←1266] List do Katii, nr 8, z 4 lipca 1917, EEZ.
[←1267] List do Katii, nr 11, z 12 lipca 1917, EEZ; P. Benkendorf, dz. cyt., s. 97.
[←1268] L. Dehn, dz. cyt., s. 233.
[←1269] NŻ 182, s. 233.
[←1270] List do Aleksandra Syrobojarskiego z 28 maja 1917, A. Bochanow, dz. cyt., s. 277. Ten list ma mocno religijny wydźwięk, typowy dla wielu listów Aleksandry z tamtego okresu.
[←1271] List Anastazji do Katii z 11 czerwca 1917, EEZ.
[←1272] P. Gilliard, dz. cyt., s. 146, cyt. za: MIA, s. 599; zob. też: Dniewniki 1, s. 576-577 oraz 599 – list Tatiany do wielkiej księżnej Kseni z 20 lipca.
[←1273] Dziennik Naryszkiny, cyt. za: Dniewniki 1, s. 578.
[←1274] Mikołaj II, dz. cyt., s. 356; A. Kerensky, The Catastrophe, New York 1927, s. 271.
[←1275] P. Benkendorf, dz. cyt., s. 49; Dniewniki 1, s. 588-589.
[←1276] Tamże, s. 613; zob. też: Dniewniki 2, s. 11.
[←1277] P. Bulygin, The Murder of the Romanovs, London 1935, s. 119-120.
[←1278] Dniewniki 1, s. 591.
[←1279] Mikołaj II, dz. cyt, s. 356; R. Long, dz. cyt., s. 240.
[←1280] T. Mielnik-Botkina, dz. cyt., s. 62-63.
[←1281] List Tatiany do Zinaidy Tołstoj z 17 lipca, cyt. za: Dniewniki 1, s. 596-597.
[←1282] Tamże, s. 606.
[←1283] P. Gilliard, dz. cyt., s. 147; E. Naryshkin-Kurakin, dz. cyt., s. 228.
[←1284] D. Girardin, Précepteur des Romanovs, Lausanne 2005, s. 119.
[←1285] S. Buxhoeveden, dz. cyt., s. 306.
[←1286] Dniewniki 1, s. 611.
[←1287] NŻ 182, s. 235.
[←1288] Iz dniewnika A.S. Demidowoj, w: O. Kowalewskaja, Z cariem i za caria. Muczeniczeskij wieniec carskich sług, Moskwa 2008, s. 57, wpis z 2 sierpnia.
[←1289] Tamże.
[←1290] S. Buxhoeveden, dz. cyt., s. 305-306; NŻ 182, s. 236.
[←1291] A. Kerensky, dz. cyt., s. 275; P. Bulygin, dz. cyt., s. 129.
[←1292] Dniewniki 2, s. 8.
[←1293] R. Dorr, dz. cyt., s. 137.
[←1294] (ros.) Głupiego Mikołajka.
[←1295] NŻ 182, s. 237.
[←1296] Vospominanya o Marii Fedorovne Geringere, rkps, Mariia Vasilevna Fedchenko, Papers, Bakhmeteff Archive, Columbia University, s. 38, 39.
[←1297] Princess Nicholas Galitzine, Spirit to Survive. Memoirs of Princess Nicholas Galitzine, London 1976, s. 60.
[←1298] R. Abraham, Alexander Kerensky, London 1987, s. 157; A. Kerensky, dz. cyt., s. 275.
[←1299] Źródła podają sprzeczne informacje co do tego, pod flagą jakiego państwa jechał pociąg. Niektóre, że pod japońską,
inne – np. Anna Demidowa w swoim dzienniku – że pod amerykańską. Demidowa pisze wyraźnie, że w wagonie restauracyjnym pracowali chińscy kucharze, a robotnik kolejowy, naoczny świadek, potwierdza, że wagony należały do Kolei Wschodniochińskiej działającej jako przedłużenie Kolei Transsyberyjskiej i biegnącej do Mandżurii przez Harbin, a dalej aż na wybrzeże Pacyfiku, do Władywostoku.
[←1300] Iz dniewnika A.S. Demidowoj, dz. cyt., s. 57, wpis z 2 sierpnia.
[←1301] P. Bykov, The Last Days of Tsardom, 1935, s. 40; E. Naryshkin-Kurakin, dz. cyt., s. 229.
[←1302] T. Mielnik-Botkina, dz. cyt., s. 63; Dniewniki 2, s. 80.
[←1303] J. Trewin, Tutor to the Tsarevich. Charles Sydney Gibbes, London 1975, s. 75.
[←1304] Dniewniki 2, s. 8.
[←1305] NŻ 182, s. 237.
[←1306] R. Dorr, Inside the Russian Revolution, New York 1917, s. 139.
[←1307] R. Long, Russian Revolution Aspects, New York 1919, s. 241.
[←1308] Dokumenty archiwalne wskazują, że uralskie władze jeszcze w sierpniu obawiały się, iż pociąg jedzie aż do Harbinu – sądzono, że tajny plan przewiduje ewakuację rodziny do Japonii. Zob. TsAGOR CCCP f. 1235 (VTsIK op. 53.D.19.L.19), cyt. za: G. Joffe, Riewolucyja i siemja Romanowych, Moskwa 2012, s. 197.
[←1309] Według jednej z hipotez Kiereński uważał Tobolsk za tymczasowe rozwiązanie i miał nadzieję, że stamtąd uda mu się ewakuować rodzinę carską do Japonii Koleją Transsyberyjską przez Mandżurię.
[←1310] Iz dniewnika A.S. Demidowoj, w: O. Kowalewskaja, Z cariem i za caria. Muczeniczeskij wieniec carskich sług, Moskwa 2008, s. 57, wpis z 2 sierpnia.
[←1311] Tamże, s. 58.
[←1312] Tamże, s. 59.
[←1313] Tamże.
[←1314] Dniewniki 2, s. 17.
[←1315] Iz dniewnika A.S. Demidowoj, dz. cyt., s. 60, wpis z 4 sierpnia.
[←1316] G. Botkin, The Real Romanovs, London 1932, s. 155.
[←1317] R. Dorr, dz. cyt., s. 140.
[←1318] Starszy sierżant P. Matveev, „Notes and Reminiscences about Nicholas Romanov”, Archiwum Swierdłowska, cyt. w: E. Radzinsky, The Last Tsar. The Life and Death of Nicholas II, London 1992, s. 192.
[←1319] Dniewniki 2, s. 21.
[←1320] K. Durland, Red Reign. The True Story of an Adventurous Year in Russia, New York 1908, s. 373; H. de Windt, Russia as I Know It, London 1917, s. 121.
[←1321] K. Durland, dz. cyt., s. 373-374; H. de Windt, dz. cyt., s. 121-122.
[←1322] R. Dorr, dz. cyt., s. 140; zob. też: Kiereński, cyt. w: Dniewniki 1, s. 589-560.
[←1323] List do Zinaidy Tołstoj, I. Nepein, Pieried rosstrielom. Poslednije pisma carskoj siemji, Omsk 1992, s. 136.
[←1324] Wasilij Dołgoruki, list do brata z 14 sierpnia, cyt. za: MIA, s. 605.
[←1325] Iz dniewnika A.S. Demidowoj, dz. cyt., s. 62-63,65; S. Buxhoeveden, The Life and Tragedy of Alexandra Fyodorovna, London 1928, s. 310-311.
[←1326] T. Mielnik-Botkina, Wospominanija o carskoj siemje, Moskwa 2009, s. 69.
[←1327] MIA, s. 606.
[←1328] Dniewniki 2, s. 29-30.
[←1329]
Drugi „wujek” Aleksego, Derewienko, nie pojechał z nimi do Tobolska. Od wybuchu rewolucji jego zachowanie wobec chłopca się zmieniło. Stał się surowy i gburowaty w stosunku do Aleksego i przestał być postrzegany jako życzliwy oraz godzien zaufania opiekun.
[←1330] Ocena zachowania Derewienki po wybuchu rewolucji pozostaje kwestią otwartą. Wydaje się, że sowicie wynagradzany pieniężnie i dobrze traktowany przez rodzinę carską, której hojność rozciągała się na jego dzieci, a nawet chorych krewnych, Derewienko został zwolniony po tym, jak wyszło na jaw, że podkradał rzeczy Aleksego. Przesyłał z Piotrogrodu rozliczne prośby o zgodę na ponowne dołączenie do rodziny w Tobolsku (to wskazuje, że nie wyzbył się do końca lojalności wobec rodziny), ale odmówiono mu, co dało asumpt do oskarżeń o to, że zdradził cara i jego rodzinę. Uważa się, że zmarł na tyfus w Piotrogrodzie w 1921 roku. Zob. I. Zimin, Dietskij mir impieratorskich riezidiencyj. Powsiedniewnaja żizn’ rossijskogo impieratorskogo dwora, St. Petersburg 2010, s. 86-88.
[←1331] Dniewniki 2, s. 50; zob. list Marii z 17 maja, w: I. Nepein, dz. cyt., s. 166.
[←1332] Zachowały się trzy fotografie pokoju dziewcząt zrobione z różnych punktów – zamieszczony w tekście opis opiera się na nich. Zob. np. J. Trewin, Tutor to the Tsarevich. Charles Sydney Gibbes, London 1975, s. 84-85. Bardzo zniszczoną fotografię przesłaną Katii Zborowskiej można znaleźć w EEZ.
[←1333] Iz dniewnika A.S. Demidowoj, dz. cyt., s. 68.
[←1334] Dniewniki 2, s. 30.
[←1335] List Anastazji do Katii, nr 13, z 15 sierpnia, EEZ.
[←1336] P. Bulygin, The Murder of the Romanovs, London 1935, s. 195; E. Zinovieff, A Princess Remembers, New York 1997, s. 119.
[←1337] O. Czernowa, Wiernyje. O tiech, kto nie priedal carstwiennych muczenikow, Moskwa 2010, s. 449; NŻ 2, s. 246,248; Iz dniewnika A.S. Demidowoj, dz. cyt., s. 65; R. Wilton, G. Telberg, The Last Days of the Romanovs, London 1920, s. 183. Chitrowo napisała później własną relację pod nazwiskiem po mężu: M. Erdeli, Razjasnienije o mojejpojezdkie w Tobolsk, „Dwugłowyj orieł”, maj 1922, t. 30, nr 1 (14), s. 6-11. Szczegółowe omówienie tego incydentu można znaleźć w: G. Joffe, dz. cyt., s. 201-207; oraz O. Czernowa, dz. cyt., s. 447-453; zob. też: S. Buxhoeveden, dz. cyt., s. 314-315.
[←1338] E. Radzinsky, dz. cyt., s. 199.
[←1339] Dniewniki 2, s. 64.
[←1340] Zob. list Olgi do Piotra Wasiljewicza Pietrowa z 23 listopada, w: Dniewniki 2, s. 175.
[←1341] List do Marii Fiodorowny z 27 października, cyt. za: Dniewniki 2, s. 138.
[←1342] Wspomnienia Pankratowa, cyt. za: Dniewniki 2, s. 75.
[←1343] T. Schneider, list do Piotra Wasiljewicza Pietrowa z 9 października 1917, cyt. za: Dniewniki 2, s. 114.
[←1344] H. Brewster, Anastasia’s Album, London 1996, s. 53, cyt. za: MIA, s. 626.
[←1345] Zob. np. Dniewniki 2, s. 45, 46, 52, 54, 55. Na temat Mikołaja zob. tamże, np. s. 54-55.
[←1346] Tamże, s. 47.
[←1347] E. Radzinsky, dz. cyt., s. 195.
[←1348] S. Buxhoeveden, dz. cyt., s. 313.
[←1349] Dniewniki 2, s. 72; zob. też opis Tatiany w liście do Kseni, w: I. Nepein, dz. cyt., s. 147-148.
[←1350] Niewątpliwie po to, aby strażnicy nie rozumieli, o czym rozmawiają.
[←1351] Pankratow, cyt. za: Dniewniki 2, s. 73.
[←1352] Pankratow, cyt. za: Fall, s. 265.
[←1353] List Anastazji do Katii, nr 14, z 20 września, EEZ.
[←1354] Dniewniki 2, s. 80.
[←1355] Iz dniewnika A.S. Demidowoj, dz. cyt., s. 670.
[←1356] Dniewniki 2, s. 87; Fall, s. 265-266.
[←1357] Cyt. za: Dniewniki 2, s. 86.
[←1358] Cyt. za: Dniewniki 2, s. 106.
[←1359] Dniewniki 2, s. 88.
[←1360] A. Vyrubova, Memories of the Russian Court, New York 1923, s. 325.
[←1361] J. Trewin, dz. cyt., s. 73.
[←1362] N. Ross, Gibiel’ carskoj siemji, Frankfurt am Mein 1987, s. 424.
[←1363] Dniewniki 2, s. 148.
[←1364] Pankratow, cyt. za: Dniewniki 2, s. 142. Angielskie tłumaczenie fragmentu wspomnień Pankratowa – zob. Fall, s. 259-297 (nie pokrywa się ono jednak całkowicie z urywkami przytoczonymi w Dniewnikach).
[←1365] Gibbes, mszps wspomnień (bez tytułu), Bodleian Library, f. 8.
[←1366] Tamże, f. 12.
[←1367] Pankratow, cyt. za: Dniewniki 2, s. 160-161.
[←1368] List Anastazji do Katii, nr 16, z 8 października, EEZ.
[←1369] Cyt. za: Dniewniki 2, s. 112.
[←1370] Tamże, s. 128.
[←1371] Tamże, s. 129.
[←1372] Tamże, s. 148.
[←1373] Cyt. za: Fall, s. 199-200.
[←1374] Dniewniki 2, s. 139.
[←1375] Cyt. za: Dniewniki 2, s. 138.
[←1376] Tamże, s. 139.
[←1377] Tamże, s. 163, 168.
[←1378] Dniewniki 2, s. 150, cyt. za: MIA, s. 611; zob. też list Mikołaja do Kseni z 9 listopada, tamże, s. 159.
[←1379] J. Trewin, Tutor to the Tsarevich. Charles Sydney Gibbes, London 1975, s. 72; Dniewniki 2, s. 159.
[←1380] Fall, s. 201, cyt. za: MIA, s. 611.
[←1381] Dniewniki 2, s. 161.
[←1382] P. Gilliard, Tragedja cara Mikołaja II i jego rodziny. Trzynaście lat na dworze rosyjskim, tłum. M. Dąbrowa, Rzeszów 1926, s. 152.
[←1383] M. Bowra, Memories 1898-1939, London 1966, s. 66.
[←1384] Mikołaj II, Pamiętnik Mikołaja II, oprac. J. Kutta, t. 2, Bydgoszcz 1990, s. 203.
[←1385] List Anastazji do Katii z 14 listopada, EEZ.
[←1386] List Anastazji do Katii z 21 listopada, EEZ.
[←1387] Cyt. za: Dniewniki 2, s. 176.
[←1388] Tamże, s. 85.
[←1389] I. Nepein, Pieried rosstriełom, Omsk 1992, s. 163.
[←1390] Tamże, s. 126.
[←1391] Tamże, s. 158.
[←1392] Cyt. za: Dniewniki 2, s. 183.
[←1393] Tamże, s. 197.
[←1394] A. Vyrubova, Memories of the Russian Court, New York 1923, s. 242, cyt. za: MIA, s. 616.
[←1395] List do Z. Tołstoj z 10 grudnia, cyt. za: Dniewniki 2, s. 199; Anastazja, list do Katii (nr 22) z 10 grudnia, EEZ.
[←1396] Zob. Dniewniki 2, s. 193-194. W nowym roku odbyły się kolejne przedstawienia, 14, 21, 28 stycznia, 4, 11, 18 i 25 lutego (SP). Zob. J. Trewin, dz. cyt., s. 78-83.
[←1397] Chodzi o sobór Fiodorowski w Carskim Siole.
[←1398] Dniewniki 2, s. 199.
[←1399] S. Buxhoeveden, Left Behind, London 1929, s. 29.
[←1400] A. Vyrubova, dz. cyt., s. 249, cyt. za: MIA, s. 618.
[←1401] Fall, s. 211; A. Vyrubova, dz. cyt., s. 318.
[←1402] A. Vyrubova, dz. cyt, s. 313; Fall, s. 213-214.
[←1403] Zob. Dniewniki 2, s. 216; S. Buxhoeveden, dz. cyt., s. 23-24.
[←1404] Dniewniki 2, s. 217.
[←1405] I. Nepein, dz. cyt., s. 121.
[←1406] Dniewniki 2, s. 224.
[←1407] List do Piotra Wasiljewicza Pietrowa z 27 grudnia, Dniewniki 2, s. 218.
[←1408] List Anastazji do Katii z 5 grudnia, EEZ.
[←1409] S. Buxhoeveden, dz. cyt., s. 29.
[←1410] Cyt. za: Dniewniki 2, s. 224.
[←1411] P. Gilliard, dz. cyt., s. 155.
[←1412] G. Botkin, The Real Romanovs, London 1932, s. 178-179.
[←1413] Mikołaj II, dz. cyt., t. 2, s. 205.
[←1414] Dniewniki 2, s. 230; S. Buxhoeveden, The Life and Tragedy of Alexandra Fyodorovna, London 1928, s. 313.
[←1415] H. de Windt, Ex Czar’s Place of Exile. A Picture of Tobolsk, przedruk z „Manchester Guardian”, w: „Poverty Bay Herald”, 6 lutego 1918.
[←1416] Zob. dziennik Aleksego, w: E. de Grèce, Le Tsarévitch, enfant martyre, Paris 1990, s. 207; dziennik Hendrikowej cytowany w: N. Ross, Gibiel’ carskoj siemji, Frankfurt am Mein, 1987, s. 226; R. Massie w przedmowie do The Last Diary of Tsaritsa Alexandra (s. 21) potwierdza, że Anastazja zaraziła się różyczką, choć niektóre źródła temu przeczą. Potwierdzenie znajdujemy też w liście do Katii, nr 25, z 19 stycznia 1918, EEZ.
[←1417] List Aleksandry do A. Wyrubowej, w: A. Wyrubowa, dz. cyt., s. 327.
[←1418] List z 26 stycznia 1918, EEZ.
[←1419] P. Gilliard, dz. cyt., s. 157.
[←1420] O chłodzie tamtej zimy pisze Anastazja w liście do Anny Wyrubowej z 23 stycznia 1918, w: A. Vyrubova, dz. cyt., s. 327; Olga w liście do Rity Chitrowo z 21 stycznia 1918, w: I. Nepein, dz. cyt., s. 129; Mikołaj we wpisach do dziennika z 17-23 stycznia, Dniewniki 2, s. 258-265.
[←1421] Zob. list Anastazji do Katii z 26 stycznia, EEZ; I. Nepein, dz. cyt., s. 129.
[←1422] P. Gilliard, dz. cyt., s. 152. Mikołaj archimandryta [Charles Sydney Gibbes], Ten Years with the Russian Imperial Family, „Russian American Monthly”, grudzień 1949, t. VI, nr 87, s. 12.
[←1423] Tamże; S. Buxhoeveden, The Life and Tragedy..., dz. cyt, s. 322.
[←1424] G. Botkin, dz. cyt., s. 178-179.
[←1425] P. Gilliard, dz. cyt., s. 154.
[←1426] K. Bitner w: N. Ross, dz. cyt., s. 422-423.
[←1427] J. Trewin, dz. cyt., s. 73.
[←1428] K. Bitner w: N. Ross, dz. cyt., s. 423.
[←1429] Zob. np. list do Z. Tołstoj z 14 stycznia 1918, O. Coutau-Begari, katalog, s. 35; oraz do W. Czebotariewej z 12 stycznia 1918, w: E. Alfieriew, Pisma swiatych carstwiennych muczenikow, St. Petersburg 1998, s. 200.
[←1430] W słowach Olgi pobrzmiewa echo wersetów z Listu do Rzymian (12,19 i 21): „Umiłowani, nie wymierzajcie sami sobie sprawiedliwości, lecz pozostawcie to pomście Bożej! Napisano bowiem: Do mnie należy pomsta, ja wymierzę zapłatę – mówi Pan”. „Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj”.
[←1431] „Prawoslawnaja żizn’”, lipiec 1968, nr 7, s. 3-4. Pochodzenie tego fragmentu zostało potwierdzone w niepublikowanych wspomnieniach księżniczki Barbary Dołgoruki „Gone for Ever. Some Pages from my Life in Russia, 1885-1919”, Hoover Institution Archives, mszps, fo. 8. W 1920 roku Biechtiejew udał się na emigrację i osiedlił najpierw w Serbii, a później w Nicei, gdzie list ten i oparty na nim wiersz stały się dobrze znane w rosyjskich kręgach emigracyjnych. Zob. też: O. Czernowa, Wiernyje, Moskwa 2010, s. 476-477.
[←1432] Cyt. za: I. Titow, OTMA, „Dworianskoje sobranije” 1996, nr 4, s. 36.
[←1433]
K. Bitner, cyt. za: N. Ross, dz. cyt., s. 423-424.
[←1434] Tamże.
[←1435] J. Trewin, dz. cyt., s. 74.
[←1436] G. Botkin, dz. cyt., s. 179.
[←1437] Tamże, s. 180.
[←1438] Tamże, s. 179.
[←1439] List do Katii, nr 25, z 19 stycznia, oraz nr 24, z 24 stycznia, EEZ.
[←1440] G. Botkin, dz. cyt., s. 179, 180.
[←1441] Lista 1 (14), książki z Tobolska, Sydney Gibbes Papers; J. Trewin, dz. cyt., s. 82-83.
[←1442] J. Trewin, dz. cyt., s. 74; LD, s. 41.
[←1443] Świadectwo K. Bitner w: N. Ross, dz. cyt., s. 424.
[←1444] LD, s. 17.
[←1445] O Aleksym pisze Aleksandra w dzienniku pod datą 26 i 30 stycznia, tamże, s. 32, 36.
[←1446] Cyt. za: Dniewniki 2, s. 252.
[←1447] Cyt. za: Dniewniki 2, s. 267.
[←1448] Tamże, s. 268.
[←1449] 31 stycznia bolszewicki rząd przeszedł na kalendarz gregoriański, przeskakując do przodu o dwa tygodnie, do 14
lutego. Mikołaj w swoim dzienniku trwał jednak przy datach starego porządku, a Aleksandra zapisywała obie. Dziewczęta w swoich listach używały dat różnie, raz według starego, raz według nowego porządku, przez co często trudno odróżnić jedne od drugich. Dla jasności wszystkie daty po 14 lutego 1918 roku są podane według nowego, gregoriańskiego kalendarza.
[←1450] LD, s. 38.
[←1451] Dniewniki 2, s. 292.
[←1452] List do Zinaidy Tołstoj z 6 stycznia 1918, Coutau-Begari, katalog, s. 35.
[←1453] R. Wilton, G. Telberg, The Last Days of the Romanovs, London 1920, s. 196; P. Gilliard, dz. cyt., s. 159.
[←1454] J. Kobyliński w: R. Wilton, G. Telberg, dz. cyt., s. 197.
[←1455] P. Gilliard, dz. cyt., s. 159.O budżecie domowym – Dniewniki 2, s. 296-298.
[←1456] MIA, s. 632-633.
[←1457] Dniewniki 2, s. 312.
[←1458] Tamże, s. 332.
[←1459] A. Vyrubova, dz. cyt., s. 337; Coutau-Begari, katalog, s. 35.
[←1460] Cyt. za: R. Massie, Mikołaj i Aleksandra, tłum. K. Kwiatkowski, Warszawa 1995, s. 423; L. Dehn, The Real Tsaritsa, London 1922, s. 244, 246.
[←1461] Dniewniki 2, s. 325.
[←1462] Cyt. za: LD, s. 72.
[←1463] Dniewniki 2, s. 328.
[←1464]
P. Gilliard, dz. cyt., s. 159.
[←1465] Dniewniki 2, s. 327-328.
[←1466] Dniewniki 2, s. 316.
[←1467] Tamże, s. 336.
[←1468] G. Botkin, The Real Romanovs, London 1932, s. 192.
[←1469] S. Buxhoeveden, Left Behind, London 1929, s. 68-69.
[←1470] P. Gilliard, Tragedja cara Mikołaja II i jego rodziny. Trzynaście lat na dworze rosyjskim, tłum. M. Dąbrowa, Rzeszów 1926, s. 160.
[←1471] A. Vyrubova, Memories of the Russian Court, New York 1923, s. 341.
[←1472] J. Trewin, Tutor to the Tsarevich. Charles Sydney Gibbes, London 1975, s. 95; S. Buxhoeveden, dz. cyt., s. 49, cyt. za: R. Massie, Mikołaj i Aleksandra, tłum. K. Kwiatkowski, Warszawa 1995, s. 428-429.
[←1473] A. Vyrubova, dz. cyt., s. 338.
[←1474] A. Wołkow, w: N. Ross, Gibiel’ carskoj siemji, Frankfurt am Mein 1982, s. 450.
[←1475] A. Vyrubova, dz. cyt., s. 338.
[←1476] LD, s. 102.
[←1477] G. Wilton, R. Telberg, The Last Days of the Romanovs, London 1920, s. 200.
[←1478] T. Mielnik-Botkina, Wospominanija o carskoj siemje, Moskwa 2009, s. 95-96.
[←1479] P. Gilliard, dz. cyt., s. 162.
[←1480] Dniewniki 2, s. 368.
[←1481] Fall, s. 238.
[←1482] N. Ross, dz. cyt., s. 412.
[←1483] R. Wilton, G. Telberg, dz. cyt., s. 250.
[←1484] LD, s. 108.
[←1485] T. Mielnik-Botkina, dz. cyt., s. 106; G. Botkin, dz. cyt., s. 194.
[←1486] P. Gilliard, dz. cyt., s. 164; J. Trewin, dz. cyt., s. 98.
[←1487] British Abbot who was Friend of Murdered Czar, „Singapore Free Press”, 20 marca 1936. Już jako prawosławny ksiądz Mikołaj, Gibbes udzielił wywiadu w drodze przez Singapur do Ziemi Świętej. Mikołaj archimandryta [Charles Sydney Gibbes], Ten Years with the Russian Imperial Family, „Russian American Monthly”, grudzień 1949, t. VI, nr 87, s. 13-14.
[←1488] Dniewniki 2, s. 374.
[←1489] Aleksandra i Maria podróżowały luksusowym jak na te warunki krytym tarantasem, natomiast Mikołaj i inni byli zdani na miejscowy, syberyjski środek transportu zwany koszewą – pojazd bez kół, zawieszony nisko na długich drągach, wymoszczony w środku słomą i bez siedzeń.
[←1490] J. Trewin, dz. cyt., s. 98; S. Buxhoeveden, The Life and Tragedy of Alexandra Fyodorovna, London 1928, s. 331.
[←1491] Mikołaj archimandryta [Charles Sydney Gibbes], dz. cyt., s. 14; P Bulygin, The Murder of the Romanovs, London 1935, s. 209; J. Kobyliński, w: N. Ross, dz. cyt., s. 304.
[←1492] J. Trewin, dz. cyt., s. 98.
[←1493] T. Mielnik-Botkina, dz. cyt., s. 104.
[←1494]
Ch. Zeepvat, The Valet’s Story, cz. 1, „Royalty Digest”, marzec 2000, nr 105, s. 332.
[←1495] N. Ross, dz. cyt., s. 304.
[←1496] K. Bitner, tamże, s. 423.
[←1497] J. Trewin, dz. cyt., s. 100, cyt. za: R. Massie, dz. cyt., s. 441.
[←1498] J. Trewin, dz. cyt., s. 130; T. Mielnik-Botkina, dz. cyt., s. 108.
[←1499] Ch. Gibbes, wspomnienia, mszps, f. 12.
[←1500] P Gilliard, dz. cyt., s. 165.
[←1501] G. Tschebotarioff, Russia My Native Land, New York 1964, s. 197.
[←1502] P Gilliard, dz. cyt., s. 165.
[←1503] A. Vyrubova, dz. cyt., s. 342.
[←1504] List Olgi, 28 kwietnia-5 maja 1918; T. Wilson, Separation and Uncertainty, „Royalty Digest. A Journal of Record”, nr 25, s. 4. Listy z okresu kwiecień-maj 1918 roku przetłumaczone na angielski w tym cyklu artykułów (nr 25-28) zostały zaczerpnięte z francuskich wersji rosyjskich oryginałów opublikowanych jako Journal Intime de Nicolas II, 1934; oraz E. de Grèce, Le Tsarévitch, enfant martyre. Cytaty pochodzą więc z trzeciej ręki, gdyż oryginalne rosyjskie rękopisy – jeśli się zachowały – nie są obecnie dostępne.
[←1505] Tamże, s. 5.
[←1506] Tamże.
[←1507] Zob. http://www.tzar-nikolai.orthodoxy.ru/n2/pism/12.htm#9.
[←1508] T. Wilson, dz. cyt., nr 26, s. 41.
[←1509]
Tamże, nr 27, s. 82.
[←1510] Tamże, s. 83.
[←1511] Tamże, s. 84.
[←1512] Cyt. za: Dniewniki 2, s. 417.
[←1513] T. Wilson, dz. cyt., nr 28, s. 114.
[←1514] Tamże, s. 115.
[←1515] Maria, pocztówka do Elli, cyt. za: Dniewniki 2, s. 430.
[←1516] Dniewniki 2, s. 425-426. Nb. transkrypcje tego często przytaczanego listu różnią się od siebie, a niektóre tłumaczenia oparte na nich (np. w Fall, s. 301-302) mogą zawierać błędy.
[←1517] Tamże, s. 426.
[←1518] P. Bulygin, dz. cyt., s. 228.
[←1519] Tamże, s. 229.
[←1520] R. Wilton, G. Telberg, dz. cyt., s. 213.
[←1521] T. Wilson, dz. cyt., nr 28, s. 114.
[←1522] P. Bulygin, dz. cyt., s. 230; G. Botkin, dz. cyt., s. 207.
[←1523] G. Botkin, dz. cyt., s. 208.
[←1524] J. Trewin, dz. cyt., s. 101-102.
[←1525]
M. Buchanan, Queen Victoria’s Relations, London 1954. s. 231.
[←1526] S. Buxhoeveden, Left Behind, s. 68-69.
[←1527] Tamże, s. 71.
[←1528] P. Bulygin, dz. cyt., s. 230; Mikołaj archimandryta [Charles Sydney Gibbes], dz. cyt., s. 14.
[←1529] Rodionow został w Jekaterynburgu i pomagał organizować straż w domu Ipatiewa. Według I. Płotnikow, Gibiel’ carskoj siemji (Jekaterinburg 2003, s. 195, 475-476), większość siedemdziesięciodwuosobowej eskorty do Jekaterynburga stanowili łotewscy czekiści. W latach trzydziestych Rodionow pracował w NKWD.
[←1530] S. Buxhoeveden, Left Behind, dz. cyt., s. 73.
[←1531] P. Gilliard, dz. cyt., s. 269.
[←1532] V. Speranski, „La Maison à destination spéciale”, Paris 1929, s. 158-159.
[←1533] Tamże, s. 159-160,161.
[←1534] Tamże, s. 161.
[←1535] J. Trewin, dz. cyt., s. 104; Mikołaj archimandryta [Charles Sydney Gibbes], dz. cyt., s. 14.
[←1536] Dniewniki 2, s. 438.
[←1537] Tamże.
[←1538] LD, s. 157.
[←1539] Dniewniki 2, s. 427.
[←1540] Tamże, s. 458.
[←1541] Cyt. za: Dniewniki 2, s. 456.
[←1542] LD, s. 137.
[←1543] Tamże, s. 151.
[←1544] Dniewniki 2, s. 487.
[←1545] Dniewniki, s. 475.
[←1546] LD, s. 159; Dniewniki 2, s. 465.
[←1547] LD, s. 194.
[←1548] Dniewniki, s. 469; LD, s. 163.
[←1549] Zob. LD, 27 maja, 10 czerwca, s. 148, 162.
[←1550] Tamże, s. 169, 170; Dniewniki 2, s. 479.
[←1551] Dniewniki 2, s. 490; LD, s. 175.
[←1552] Zeznania A. Striekotina, w: J. Żuk, Ispowied carienbijcow, Moskwa 2008, s. 450; zeznania A. Kabanowa, tamże, s. 129; zob. też: s. 144.
[←1553] V. Speranski, „La Maison à destination spéciale”, Paris 1929, s. 164.
[←1554] Zeznania A. Striekotina, w: J. Żuk, dz. cyt., s. 446, oraz podobna wypowiedź na s. 450.
[←1555] Dniewniki 2, s. 497.
[←1556] LD, s. 175.
[←1557] The 90th Birthday of A.E. Portnoff, dostępne pod adresem http://www.holyres.org/en/?p=223.
[←1558] P. Hudd (Hudiakowski), nagrane wspomnienia, Archiwa University of Illinois Springfield, dostępne pod adresem http://uis.edu/archives/memoirs/ HUDD.pdf.
[←1559] A. Shoumatoff, Russian Blood, A Family Chronicle, New York 1990, s. 142.
[←1560] P. Hudd, wspomnienia, dz. cyt.
[←1561] Tamże.
[←1562] Zeznania J. Storożewa, w: N. Ross, Gibiel’ carskoj siemji, Frankfurt am Main 1987, s. 98.
[←1563] Modlitwa ta jest zazwyczaj tylko śpiewana (a nie recytowana) na rosyjskich prawosławnych pogrzebach.
[←1564] Tamże, s. 100; A. Shoumatoff, dz. cyt., s. 142.
[←1565] Kak eto było, „Tientsin Evening Journal”, wyd. ros., 17 lipca 1948, pierwsza strona.
[←1566] V. Speranski, dz. cyt., s. 119; zob. też zeznania Starodumowej w: N. Ross, dz. cyt., s. 81-82.
[←1567] V. Speranski, dz. cyt., s. 120.
[←1568] Oświadczenie P. Miedwiediewa, w: E. Radzinsky, The Last Tsar, London 1992, s. 336.
[←1569] A. Shoumatoff, dz. cyt., s. 142.
[←1570] Katalog firmy aukcyjnej Christie’s, 29 listopada 2012, pozycja nr 116. Kartka wysłana z Tobolska, 29 marca 1918.
[←1571] Dniewniki 2, s. 572.
[←1572] Zob. A. Wołkow, Souvenirs d’Alexis Volkov, Paris 1928; angielskie tłumaczenia fragmentów można znaleźć w: Ch. Zeepvat, Valet’s Story, „Royalty Digest”, marzec 2000, nr 105.
[←1573] Dziennik Demidowej można znaleźć w: GARF f. 601. Op. 1. D. 211. Został opublikowany w Monachium w „Veche. Niezawisimij ruskij almanach” 1989, nr 36, s. 182-192. O losie jej pamiątek związanych z Romanowami można przeczytać pod adresem http://www.ogoniok.com/archive/1916/4461/30-40-42.
[←1574] O przeżyciach Gibbesa, Gilliarda i Buxhoeveden po rozdzieleniu z rodziną Romanowów pisze Trewin w Tutor to the Tsarevich, Gilliard w Tragedji cara Mikołaja II i Buxhoeveden w Left Behind.
[←1575] P. Gilliard, Tragedja cara Mikołaja II i jego rodziny. Trzynaście lat na dworze rosyjskim, tłum. M. Dąbrowa, Rzeszów 1926, s. 171. Kryształowy żyrandol Gibbes zabrał do Anglii. Przez jakiś czas był przechowywany w jego kaplicy w Oksfordzie, a następnie przewieziony wraz z resztą należącej do Gibbesa kolekcji pamiątek po Romanowach do wiejskiej posiadłości Luton Hoo, gdzie pozostawał, dopóki posiadłość nie została sprzedana i zamieniona w hotel. Nie wiadomo, gdzie obecnie się znajduje.
[←1576] Zob. S. Buxhoeveden, Before the Storm, The Life and Tragedy of Alexandra Fyodorovna oraz Left Behind.
[←1577] A. Shoumatoff, Russian Blood, New York 1990, s. 142.
[←1578] Na emigracji w Harbinie Anatol Portnoff (zob. przyp. 22, rozdz. 22) śpiewał w chórze ojca Storożewa. Informacja prywatna.
[←1579] Informacja prywatna.
[←1580] Zob. http://rt.com/news/members-of-russia-s-royal-family-rehabilitated/
Spis treści SPIS POSTACI NOTA OD AUTORKI PROLOG. Pierwsze i ostatnie drzwi ROZDZIAŁ PIERWSZY. Matczyna miłość ROZDZIAŁ DRUGI. La petite duchesse ROZDZIAŁ TRZECI. Mój Boże! Cóż za rozczarowanie! Czwarta dziewczynka! ROZDZIAŁ CZWARTY. Nadzieja Rosji ROZDZIAŁ PIĄTY. Duża Para i Mała Para ROZDZIAŁ SZÓSTY. Sztandart ROZDZIAŁ SIÓDMY. Nasz przyjaciel ROZDZIAŁ ÓSMY. Królewscy kuzyni ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY. W Petersburgu pracujemy, a mieszkamy w Liwadii ROZDZIAŁ DZIESIĄTY. Amor przy tronach ROZDZIAŁ JEDENASTY. Maleńki nie umrze ROZDZIAŁ DWUNASTY. Niech Pan ześle szczęście mojemu ukochanemu ROZDZIAŁ TRZYNASTY. Boże, chroń Cara! ROZDZIAŁ CZTERNASTY. Siostry miłosierdzia ROZDZIAŁ PIĘTNASTY. Nie możemy porzucić pracy w szpitalach ROZDZIAŁ SZESNASTY. Życie na zewnątrz ROZDZIAŁ SIEDEMNASTY. W Petersburgu dzieją się straszne rzeczy ROZDZIAŁ OSIEMNASTY. Żegnaj. Nie zapomnij mnie ROZDZIAŁ DZIEWIĘTNASTY. Na ulicy Wolności ROZDZIAŁ DWUDZIESTY. Dzięki Bogu nadal jesteśmy w Rosji i razem ROZDZIAŁ DWUDZIESTY PIERWSZY. Wiedzieli, gdy tam z nimi byłem, że to koniec ROZDZIAŁ DWUDZIESTY DRUGI. Więźniowie obwodowej rady uralskiej EPILOG. Ofiary represji PODZIĘKOWANIA SPIS ILUSTRACJI ILUSTRACJE BIBLIOGRAFIA
SKRÓTY UŻYTE W PRZYPISACH PRZYPISY