Spis treści
Karta tytułowa
Karta redakcyjna
rozdział 1
rozdział 2
rozdział 3
rozdział 4
rozdział 5
rozdział 6
rozdział 7
rozdział 8
rozdział 9
rozdział 10
rozdział 11
rozdział 12
rozdział 13
rozdział 14
rozdział 15
rozdział 16
rozdział 17
rozdział 18
rozdział 19
rozdział 20
rozdział 21
rozdział 22
rozdział 23
rozdział 24
rozdział 25
rozdział 26
rozdział 27
rozdział 28
rozdział 29
rozdział 30
rozdział 31
rozdział 32
rozdział 33
rozdział 34
rozdział 35
rozdział 36
rozdział 37
rozdział 38
rozdział 39
rozdział 40
rozdział 41
rozdział 42
rozdział 43
rozdział 44
rozdział 45
rozdział 46
rozdział 47
rozdział 48
rozdział 49
rozdział 50
rozdział 51
rozdział 52
rozdział 53
rozdział 54
rozdział 55
rozdział 56
rozdział 57
rozdział 58
rozdział 59
rozdział 60
Tytuł oryginału: Endymion
Copyright © 1996 by Dan Simmons
Copyright for the Polish translation © 2018 by Wydawnictwo MAG
Redakcja: Urszula Okrzeja
Korekta: Elwira Wyszyńska
Projekt typograficzny, skład i łamanie: Tomek Laisar Fruń
Projekt graficzny serii, projekt okładki oraz ilustracja na okładce: Dark Crayon
Nazwa serii: Vanrad
Redaktor serii: Andrzej Miszkurka
ISBN 978-83-7480-947-4
Wydanie III
Wydawca:
Wydawnictwo MAG
ul. Krypska 21 m. 63, 04-082 Warszawa
tel. 22 813 47 43, fax 22 813 47 60
e-mail
[email protected]
www.mag.com.pl
Wyłączny dystrybutor:
Firma Księgarska Jacek Olesiejuk
Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością S.K.A
ul. Poznańska 91, 05-850 Ożarów Maz.
tel. 22 721 30 00
www.olesiejuk.pl
Skład wersji elektronicznej
[email protected]
Nie wolno nam zapominać, iż dusza ludzka,
bez względu na to, jak niezależną
czyni ją nasza filozofia,
w swych narodzinach i rozwoju
pozostaje nierozerwalnie związana
ze wszechświatem, w którym istnieje.
– Teilhard de Chardin
Dajcie nam bogów.
O, bogów nam dajcie!
Mamy już dość ludzi
i koni mechanicznych.
– D. H. Lawrence
rozdział 1
Czytasz te słowa z niewłaściwych przyczyn.
Jeżeli chcesz się dowiedzieć, jakie to uczucie kochać się z mesjaszem –
naszym wspólnym mesjaszem – nie powinieneś czytać dalej, bo jesteś niewiele
lepszy od zwykłego podglądacza.
Jeśli sięgnąłeś po ten tekst wiedziony uwielbieniem dla spisanych przez
starego poetę „Pieśni” i zżera Cię ciekawość dalszych losów ludzi, którzy
przybyli z pielgrzymką na Hyperiona, czeka Cię zawód. Nie mam pojęcia,
co spotkało większość z nich. Wszyscy oni żyli i zmarli niemal trzy stulecia
przed moim przyjściem na świat.
Jeżeli moje słowa zainteresowały Cię, ponieważ pragniesz głębiej przeniknąć
posłanie Tej, Która Naucza, powinieneś również liczyć się z rozczarowaniem.
Tak, przyznaję – znacznie bardziej intrygowała mnie jako kobieta niż
nauczycielka czy mesjasz.
Wreszcie, jeśli czytasz moje zapiski, by się przekonać, co ją ostatecznie
spotkało – lub nawet, co spotkało mnie – wybrałeś niewłaściwy tekst. Chociaż
nasze losy nie toczyły się szczególnie odmiennie od losów wszystkich ludzi
w dziejach, to nie byłem świadkiem jej śmierci, a na ostatni akt własnego życia
czekam dopiero w tej chwili.
Przede wszystkim jednak będę bardzo zdziwiony, jeżeli w ogóle ktokolwiek
te notatki przeczyta. Z drugiej strony nie byłby to pierwszy raz, kiedy rozwój
wypadków zdołał natchnąć mnie zdumieniem. W ciągu kilku ostatnich lat
nieprawdopodobne sytuacje zaskakiwały mnie jedna po drugiej, a każde z tych
wydarzeń było jeszcze wspanialsze i z pozoru bardziej nieuchronne
od poprzedniego. Piszę właśnie po to, by się tymi wspomnieniami podzielić.
Nie, nie wiem, czy akurat dzielenie się jest moją naczelną motywacją – mam
przecież niemal niezbitą pewność, że moje zapiski nigdy nie zostaną
odnalezione. Być może zamierzam utrwalić te wydarzenia na piśmie, by nadać
im porządek i kształt we własnej głowie.
„Skąd mam wiedzieć, co myślę, póki nie ujrzę tego, co mówię?” – powiedział
pewien prozaik z czasów przed hidżrą. Celne spostrzeżenie. Ja również muszę
wszystkie te wypadki zobaczyć, by się przekonać, co właściwie dla mnie znaczą.
Muszę zdarzenia i uczucia przelać na papier, by móc uwierzyć, że naprawdę
miały miejsce, a ja rzeczywiście byłem ich uczestnikiem.
Jeżeli więc czytasz te słowa z identycznego powodu, dla którego je notuję –
jeśli chciałbyś wyłowić z chaosu wypadków ubiegłych lat jakikolwiek porządek;
narzucić formę kolejnym przypadkom, jakie od kilku standardowych dekad
władały naszym życiem – być może Twoje nastawienie istotnie jest właściwe.
Tylko od czego zacząć? Może od wyroku śmierci? Ale którego? Wydanego
na mnie czy na nią? Jeśli miałbym się zająć swoim, to którym konkretnie? Parę
ich było. Niewykluczone, że najbardziej stosowny będzie tu ostatni. Tak, zacznę
zatem od końca.
Spisuję te słowa, tkwiąc, niczym kot Schrödingera, w pudełku obiegającym
po wysokiej orbicie objętą kwarantanną planetę Armaghast. Pudełko nie jest
tu najszczęśliwszym słowem – jego kadłub ma kształt gładkiego jaja
o wymiarach sześć metrów na trzy ...