~ 1 ~Demony i PannaWracała do domu sama, było już po 22 i ulice w tym rejonie miasta były opuszczone, a stukot jej obcasów rozchodził się echem. Szła ...
15 downloads
20 Views
172KB Size
Demony i Panna
Wracała do domu sama, było już po 22 i ulice w tym rejonie miasta były opuszczone, a stukot jej obcasów rozchodził się echem. Szła szybko. Nagle wydało jej się, że zobaczyła jakiś dziwny cień, rozejrzała się, lecz nikogo nie było. Przyspieszyła kroku. Nerwowo rozglądała się na boki, czuła, jakby ktoś ją obserwował. Krzyknęła, gdy pod jej nogi wypadł z bramy czarny kot. Złapała oddech i pochyliła się, by go pogłaskać. Poczuła, jak ktoś łapie ją od tyłu, jak jakaś dłoń obejmuje ją w pasie, a druga przyciska plecy tak, że nie mogła się wyprostować. Widziała przed sobą tylko kocie oczy, które wpatrywały się w nią hipnotycznie. Była przerażona. Kot gdzieś odszedł, a napastnik nadal trzymał ją w mocnym uścisku. Czyjeś dłonie wcisnęły w jej usta szmatę i naciągnęły na głowę worek. Te same dłonie złapały ją i została przerzucona przez umięśnione ramię. Szarpała się i wyrywała, chciała krzyczeć, lecz nie mogła wydobyć głosu. Miał ją na ramieniu. Trzymał za nogi pod kolanami, uderzała go pięściami po plecach, lecz nie czuł bólu. Uniósł rękę i przeczesał palcami jasne włosy, po czym wsunął ją pod spódnicę dziewczyny. Czuł narastające podniecenie. Obok niego w ciszy szedł jego kompan, brat, przyjaciel… On też uśmiechał się z zadowoleniem, jego kocie oczy lśniły w blasku księżyca, a czarne włosy zlewały się z czernią nieba. Przesunął dłonią po jej udach, a gdy palce natrafiły na brzeg bielizny, poczuł jak zaczęła się mocniej szarpać. Zaśmiał się tylko i pociągnął majtki w dół. Zacisnął dłoń na jej pośladku. Byli już w opuszczonej dzielnicy, wśród starych budynków i fabryk, szedł wolno nie śpiesząc się. Jego dłoń wcisnęła się między jej pośladki, podniecało go jej przerażenie. Kciukiem zaczął uciskać miejsce, gdzie miał zamiar się dostać. Zaciskała pośladki, ale to jeszcze bardziej działało na niego. Uderzył ją po pośladkach tak, że na chwilę aż zamarła, usłyszał jej głuchy jęk. Zadarł spódnicę do góry, poślinił swój palec i bez żadnej delikatności wepchną go w nią. Czuł, jaka była ciasna, czuł, jak jej ciało napięło się z bólu, wiedział, że musiała płakać. Jego palec wbijał się w nią, głębiej i głębiej, zaczął nim obracać, poruszać nim. Zaśmiał się. Byli już prawie na miejscu, a ~1~
on poruszał dłonią coraz szybciej, jego spodnie stały się bardzo napięte. Ta mała dziwka pozna dziś, co to smak rozkoszy – pomyślał. Palcem wciąż w jej odbycie wszedł do pomieszczenia, w którym niewiele było mebli, dwa materace na ziemi, jakaś kanapa, stolik i stół bilardowy. Przerzucił ją przez oparcie kanapy i klęknął za nią, związał jej ręce na plecach. Jego towarzysz ściągną jej z głowy worek, złapał ja za włosy i uniósł głowę. - Teraz możesz krzyczeć suko do woli – zaśmiał się cynicznie. – Jeśli dasz radę – dodał, po czym wyszarpnął z jej ust szmatę. Zanim krzyknęła na dobre, wepchnął jej w usta swojego członka. Ciągle trzymając ją za włosy, wpychał się w jej usta, które ona zaciskała. W jego dłoni pojawił się nóż, przystawił go jej go gardła. - Ssij dziwko, bo jak nie, to skończę z tobą. Jej usta ustąpiły, wbił się w nie gwałtownie. - Lubisz zabawy z kotkami? Lubisz? Widzisz kotek też się z tobą zabawi. – W jego oczach błysnęła zieleń oczu kota, zaśmiał się w jakiś nieludzki sposób. Blondyn, który był za nią rozciągnął jej pośladki, wbijał w nią kolejno każdy palec, potem po dwa, czuł, jak jej skóra się nadrywa. Gdy na jego palcach pojawiła się krew, prawie oszalał, oblizał palce. Pochylił się i przejechał językiem między jej pośladkami. Język miał długi i gruby, zakończony małym rozczepieniem. Nie był to ludzki język. Przytrzymał jej nogi, by nie kopała. Drgając językiem, wdarł się w nią. Czuł, jak jej mięśnie się zaciskają broniąc dostępu. Widział, jak jego kompan, rżnie ją w usta, jak ona się dusi, jak z jej ust cieknie ślina. Widział jej zapłakane oczy. Zacisnął palce na jej pośladkach, język poruszał się w niej, jak wąż. Coraz głębiej i głębiej. Cofnął język i z uśmiechem odpiął swoje spodnie. Wziął fiuta w dłoń , uderzył nim po jej pośladkach, przetarł penisem między nimi. Wycelował i wbił się w nią, a jej ciało się wstrząsnęło. Jego towarzysz wysunął się z jej ust, by dać złapać jej oddech i ponapawać się jej krzykiem, Krzyczała z bólu tak, jak dawno nie słyszał. Uderzał ją, raz za razem, otwartą dłonią patrząc z lubością, jak skóra na pośladkach robi się czerwona. Wbijał się w nią coraz głębiej i coraz mocniej. Brunet znów zaczął posuwać ją w usta, zaciskał jej nos, by nie mogła oddychać, a ona chcąc złapać powietrze, ustami
~2~
sprawiała mu jeszcze większa przyjemność. Wdzierał się w jej gardło mocniej, głębiej, szybciej. Z tyłu to samo, mimo oporu wszedł w nią do końca tak, że jego brzuch złączył się z jej pośladkami. Wiedział, że cierpi, ale to go nie interesowało. To było podniecające. Zaczął wbijać się z całej siły, agresywnie. Rozerwał jej ubranie, by widzieć jej nagie plecy. Obaj wsuwali się w nią w jednym czasie, tak że dopychali ją do siebie nawzajem, jakby chcieli się spotkać gdzieś w środku. Spojrzeli na siebie i zaśmiali się cynicznie, bawił ich jej strach i ból. Poruszali się z coraz większą siłą, z coraz większą mocą. Obaj czuli, że jeszcze chwila, a wybuchną, ich ciała się napięły. Jeden prawie wyrywał jej włosy, drugi wbijał palce w jej pośladki. Obaj zawyli nagle, wyginając ciała w łuk, obaj doszli w tym samym czasie. Sperma pociekła między jej nogami oraz z ust, zmieszana ze śliną i krwią. Ich mięśnie napinały się w rozkoszy, zastygli na kilka sekund. Po chwili otrząsnęli się, obaj spojrzeli na siebie i wydawało się, że bez słów potrafią się porozumieć, co zresztą było prawdą. Ten z kocimi oczami, nożem rozciął więzy na jej rękach. Wiedział, że i tak nie będzie miała siły zbytnio się bronić. Złapał ją w pasie i położył na stole bilardowym. - Teraz zagramy mała – powiedział do niej z cynicznym uśmiechem. Patrzyli, jak ciężko oddycha, na jej przerażone oczy. Kociooki stanął między jej nogami, dłonią przesuną po jej udzie. Czuł, jak zadrżała. Wyciągnął dłoń z nożem, ostrzem przejechał po jej policzku. Oczy mu rozbłysły, gdy na skórze pojawiła się krew. Pochylił się przygniatając ją swoim ciężarem i językiem przesunął po ranie. Smak krwi obudził w nim silniejsze pożądanie. Wyprostował się, widział, jak ona zamiera w panice, wiedział, że się zmieniał. Wydawał się większy, rysy jego twarzy stały się bardziej dzikie, kanciaste. Był pociągający i straszny zarazem. Jego skóra lśniła grafitowo. Chciała uciec, cofnąć się przed nim, lecz złapał ją za uda i przyciągnął do siebie. Krzyczała i wiła się, jakby wstąpiły w nią nowe siły, jednak jego uchwyt był zbyt mocny. Jasnowłosy klęknął na stole przy jej głowie, unieruchomił jej dłonie. Szarpała się z całych sił, co tylko jeszcze ich pobudzało. Ten, który trzymał jej nogi, uniósł górną wargę w grymasie, bielą błysnęły zęby z ostro zakończonymi kłami. - Proszę puśćcie mnie… Błagam!!!!!! – zawołała dziewczyna. ~3~
- Nie dziwko, teraz dopiero zaczyna się zabawa. Tamto to było preludium. Klęczący nad jej głową, chwycił ją za szyję i odchylił głowę do tyłu, zaczął uderzać ją swoim członkiem po policzkach, wodzić nim po jej powiekach. Otworzyła usta do krzyku, a wtedy wepchnął jej go do ust, do końca. Dłonią trzymaną na jej gardle poczuł, jak dotarł do jej przełyku. Obserwował, jak się wyrywa, jak jej oczy otwierają się szeroko, jak walczy o każdy łyk powietrza. Wysuwał się i wsuwał nieprzerwanie. Kociooki chwilę przyglądał się kompanowi, trzymając ją za uda, jego członek ogromny i twardy jak kamień ocierał się o jej najczulsze miejsce, a ona wiła się jak oszalała. Czuła ból, tak wielki jak nigdy do tej pory. Przerażało ją jednak to, że czuła też wielkie podniecenie, jakie nigdy jeszcze nie zawładnęło jej ciałem. Wydawało jej się, że serce nie bije w piersi, lecz tam między udami, gdzie czuła jego męskość. Jęknęła, gdy uniósł jej nogi w górę i jedną dłonią złapał obie w kostkach. Jego język przesuwał się po jej łydkach, druga dłoń pocierała ja między pośladkami. Choć nie chciała wypływały z niej soki dające znać, że jest podniecona. Bała się, dusiła, walczyła o powietrze, lecz jednocześnie pragnęła, by się w nią wdarł i wypełnił, doprowadził do spełnienia. I nagle poczuła nieopisany ból. Wszedł w nią nie zważając na opór, jaki się pojawił. Fakt, że była dziewicą, krew, która pojawiła się przy pierwszych pchnięciach, zapaliła kolejny błysk w jego oczach, Wycofał się i pochylił głowę, jego język zlizywał jej soki i tą delikatną dziewiczą krew. Drażnił ją językiem, by po chwili znów nabić ją na siebie. Dał znak kumplowi, by wyszedł z jej ust, chciał usłyszeć jej krzyki, jej jęki, gdy nadziewał ją na siebie raz za razem. Ciągle trzymał jej nogi, przesuwał po nich językiem, ssał skórę łydek. Jego biodra pracowały coraz szybciej i agresywniej, jej krzyk stał się już jedną ciągłością. Jego kompan, klęczał na jej dłoniach, a sam uciskał jej piersi, szczypał sutki, uderzał w nie. On sam czuł, jakby wszystko z jego ciała zebrało się w jednym miejscu, jak wzdłuż kręgosłupa przechodzi go prąd, biodra mu oszalały. Wbijał się szybko, gwałtownie. Było mu obojętne, co się z nią stanie, mogła nawet umrzeć. W szale rozchylił usta i z zimnym krzykiem zaczął kąsać ja po nogach. Wbijał kły raz za razem. Patrzył, jak po jej łydkach spływa krew, spijał ją, zlizywał i kąsał następne miejsca. Szarpnął jej nogi na boki. Nie wychodząc z niej pochylił się tylko i złapał ją za biodra. Ten drugi ją puścił, a wtedy on przyciągnął ją do siebie.
~4~
Blondyn, jakby tylko na to czekając, wsunął się pod nią i usiadł na stole. Czarnowłosy, który ją trzymał, uniósł ją wyżej i pomógł nakierować się towarzyszowi, by tamten mógł się w nią wedrzeć od tyłu. Nie miała siły już krzyczeć. Czuła, jak coś w niej pęka. Siedziała na kolanach jednego, który wbity był między jej pośladki, dłońmi ściskał jej piersi i lizał jej kark. Kociooki przed nią, rozsunąwszy jej nogi do oporu, wdzierał się w jej ciało od przodu. Czuła, jak oba członki ocierają się o siebie w jej wnętrzu, słyszała, jak obaj dyszą coraz mocniej, a ich sapanie było, jak sapanie dzikich zwierząt. Kły, które wbiły się w jej kark, nie były już w stanie sprawić jej większego bólu. Gdy po chwili ten z przodu też przyłożył usta do jej szyi i kolejne ugryzienie pozbawiało ją krwi, nawet nie jęknęła. Krew spływała do ich ust, gardeł. Obaj coraz silniej zaciskali szczęki rozrywając jej skórę. Tak, jak zęby szyję, tak ich ostre i twarde paznokcie, raniły resztę jej ciała. Była coraz słabsza. Od bólu, cierpienia i coraz większej utraty krwi. Zaczynała tracić świadomość, gdy dotarło do niej, że za chwilę obaj osiągną apogeum… Oderwali od niej usta. Ich ruchy były pozbawione wszelkiej kontroli. Ich ciała pokrywał pot. Ona zaczęła pierwsza przeżywać to, do czego oni zmierzali. Skurcze mięśni raz po raz dawały znać o orgazmie, rozkosz mieszała się z bólem. Mężczyźni zamarli, wbici w nią, ich sperma tryskała w nią rytmicznymi strumieniami, kolejnymi porcjami. Jej i ich soki zmieszane z jej krwią wypływały z jej wnętrza. Mięśnie zdawało się, że nigdy się nie rozkurczą, a ich krzyki były, jak wycia dzikich zwierząt. Brunet odchylił do tyłu głowę wyjąc, jak wilk do księżyca. Nagle z jego twarzą zaczęło się dziać coś dziwnego. Stała się, jakby zamglona, rozmyta. Dziewczynie wydawało się, jakby świadomość płata jej już figle, lecz gdy pochylił głowę i zobaczyła wyraz jego twarzy – czerwone, wściekłe oczy, sadystyczny grymas na ustach – wiedziała, że stanie się coś strasznego. Ich spojrzenia spotkały się i wtedy on otwierając usta krzyknął – głośno, nieprzerwanie, długo. Pochylił się w jej stronę, jednak nie zderzył się z nią, tylko jego głowa przeniknęła jej, jakby był duchem. Jego krzyk wdarł się nie tylko do jej uszu, ale także do mózgu. Każda komórka, każdy milimetr ciała wypełniony był jego dzikim wrzaskiem. Myślała, że oszaleje. Serce zdawało się walić, jak oszalałe, coraz szybciej i mocniej. Krew zdawała się je rozsadzać.
~5~
I nagle przestało bić, wszystko zamarło. Tylko ten wrzask wypełniający jej całe ciało, dotykający od wewnątrz każdego mięśnia, każdej komórki, każdej kropli krwi. Ona była tym krzykiem. Ostatnią świadomą myślą, jaka się pojawiła był „gwałt umysłu”. Potem nie było już nic. Gdy w końcu zamilkł i cofną głowę, która stała się na powrót normalna, ona patrzyła szeroko otwartymi oczami, lecz już nic nie widziała, nic nie czuła, nic nie słyszała. Nie było jej, zwisała miedzy nimi jak kukła. - Masz ochotę na świeże serce ? – zapytał kociooki towarzysza z zimnym uśmiechem.
~6~