Tłumaczenie: kawikawi - Mid-Life LOVE - Korekta: szpiletti TŁUMACZENIE:kawikawi KOREKTA: szpiletti Poniższe tłumaczenie w całości należy do autorki ja...
16 downloads
26 Views
2MB Size
J. Daniels – Sweet Addiction #1 – Sweet Addiction – DreamTeam
1
CHAPTER 1 . . . . . . . . . . . . CHAPTER 2 . . . . . . . . . . . . CHAPTER 3 . . . . . . . . . . . . CHAPTER 4 . . . . . . . . . . . . CHAPTER 5 . . . . . . . . . . . . CHAPTER 6 . . . . . . . . . . . .
3 10 25 38 47 59
J. Daniels – Sweet Addiction #1 – Sweet Addiction – DreamTeam
2
– Dupa. Dupa. Dupa. Joey? Potrzebuję cię! – Jestem zirytowana i spóźniona jak zwykle, szaleńczo próbując zasunąć swoją nową, czarną sukienkę bez ramiączek i ponosząc sromotną klęskę. – Do diabła, Joey. Wyrzucając z frustracji ręce w powietrze, zakładam ulubione czarne czółenka i zbiegam schodami do cukierni, a moje plecy są gołe, całkowicie odsłonięte. Joey, mój asystent i drogi przyjaciel, opiera swoją wysoką, idealnie przyodzianą w garnitur sylwetkę o framugę i przygląda mi się rozbawiony. Uśmiech triumfu rozciąga się na jego twarzy i gdybym nie była tak strasznie rozdrażniona, to doceniałabym to jak przystojnie wygląda. – Co jest do cholery? Możesz mnie zasunąć żebyśmy mogli wyruszyć? Tort mieliśmy dostarczyć godzinę temu. Odpycha się od ściany i idzie do mnie, mina mu łagodnieje. – Nie, kochana, już został dostarczony. Plecy mi się prostują od uczucia metalu zimnego zamka przesuwającego mi się po kręgosłupie. – Co? Nie, nie został. – Tak, został. – Jego dłonie chwytają moje ramiona i okręcają. – Już go zawiozłem wiedząc, że będziesz bzikować tam na górze szykując się i przez to będziemy spóźnieni. – Naprawdę? – pytam unosząc na niego wzrok, nieprzekonana. Przytakuje. – Naprawdę, ptysiu. Uśmiecham się i unosząc na palcach, daję mu szybkiego buziaka w świeżo ogoloną szczękę. – Jesteś najlepszy, wiesz o tym, prawda? – Wiem. – Jego oczy przesuwają się po moim ciele a moje policzki pąsowieją. – Wyglądasz nieziemsko Dylan. Poważnie. – Porusza swoimi brwiami. –... gdyby cycki mnie kręciły...
J. Daniels – Sweet Addiction #1 – Sweet Addiction – DreamTeam
3
Unoszę rękę żeby go powstrzymać, potem żartobliwie moszczę swoje piersi i podrzucam je w górę. – Tak? Wyglądają fantastycznie w tej chwili, no nie? – Uśmiecha się do mnie; jeden jego dołeczek wciągnął się mocno. – Jesteś na to gotowa? – pyta zgarniając mi w tył włosy z ramion. – Wciąż możemy spasować. Jestem całkowicie za olaniem tego gówna i w zamian zrobieniu sobie rundki po barach. – Jego brew unosi się kiedy przeszukuje moją twarz, czekając na odpowiedź. Ciężko wzdycham i chwytam go pod ramię, prowadząc w kierunku drzwi wyjściowych. – Nie, nie możemy tego olać. Juls by się wściekła gdybyśmy się nie pokazali. Poza tym... – W połowie drogi do drzwi chwytam go za ramiona. – Myślałam, że chciałeś robić niegrzeczne rzeczy z facetem, którego już nigdy nie zobaczysz na oczy? – Zdzirowate weselne bzykanko nas czeka i jestem bardziej niż gotowa żeby go doświadczyć. Jego oczy szybko rozświetlają się szelmowsko. No i jest ten rozpustny Joey, którego znam i kocham. – Ma się kurwa rozumieć. No to do dzieła, ptysiu.
**
Ulica Fayette tętni życiem i ludźmi wlewającymi i wylewającymi się ze sklepów w ten piękny, czerwcowy dzień. Zamykam cukiernię i odwracam się, widząc jak Joey z irytacją tupie nogą w kierunku naszego środka transportu. – Żarty sobie stroisz, Dylan? Musimy jechać vanem? Garnitur jest dużo za porządny na jazdę w tym czymś i dobrze wiesz jakimi markami te bogate kurwiszcza będą się tam zjeżdżały. – Omiatając się ręką wskazuje na swój strój, a ja zatrzymuję się po stronie kierowcy. – Przykro mi ale czy masz jakąś inną opcję? Twój samochód jest w warsztacie a to jest jak na ten moment mój jedyny środek transportu. – Otwieram drzwi i wsiadam stając na listwie i patrzę ponad dachem na jego zmiętą twarz. – I bądź miły dla Sama. Ostatnio wiele przeszedł. Ciężko wzdycha. – Jeśli zniszczę sobie ten ładny garniak... i proszę wytłumacz mi dlaczego nadałaś imię tej głupiej rzeczy. Kto nazywa swój dostawczy wóz? – Ignoruję jego ostatni komentarz i uruchamiam silnik. Wsiada do środka a ja piorunuję go wzrokiem chcąc ustrzec się przed dalszymi obelgami.
J. Daniels – Sweet Addiction #1 – Sweet Addiction – DreamTeam
4
– Nie każ mi wsadzić cię na pakę – mówię odbijając od krawężnika, odjeżdżając ku nocy nieuniknionych niezręczności.
**
– O kurde blaszka. Tu jest fantastycznie! – Joey krzyknął gdy wjechałam na podjazd prowadzący do posiadłości Whitmore ustawiając się w długiej kolejce drogich pojazdów. Skrzywiłam się i potarłam kierownicę, przygotowując Sama na spojrzenia, które bez wątpienia otrzyma. – Na litość boską. Widzisz. Mówiłem ci, cholera, że wyjdziemy na idiotów. Czy zdajesz sobie sprawę, że jesteśmy właśnie ściśnięci pomiędzy Mercedesem i Lamborghini. Pieprzonym Lamborghini. – Głośno przełykam. Joey ma rację. Moja dostawcza furgonetka ozdobiona zawijasami, babeczkami i rozpryskami z lukru po obu stronach, jest całkowicie nie na miejscu. Jestem dość świadoma, że będziemy jedynym nie luksusowym samochodem na parkingu. Dzwonek telefonu przestraszył mnie i szybko wyjęłam go z kopertówki wciskając przycisk głośnika. – Hej Juls. – Jesteście już? Nie mogę się doczekać by przedstawić was Ianowi i świcie jego obłędnie przystojnych przyjaciół. HEJ. Co ty robisz? Powinnaś stanąć tutaj z pierwszym drużbą. Jezu, czy muszę tutaj czuwać nad wszystkim? – Zachichotałam na słowa swojej przyjaciółki kiedy centymetr za centymetrem zbliżaliśmy się do parkingowych. Zazwyczaj jest bardzo opanowana i skupiona, za wyjątkiem chwili kiedy przychodzi czas na widowisko. – Proszę powiedz mi, że jeden z tych niedorzecznie gorących przyjaciół Iana woli fiuta od cipki. Muszę kogoś zaliczyć i to na wczoraj. – Joey niemal podskakuje na swoim siedzeniu i śmieję się z niego. Nie ma nic, co lubiłby bardziej od jednorazowych, niezobowiązujących numerków. A wesela oferują najlepsze okazje na takie rzeczy. Szczególnie wesela, na których jest darmowy alkohol. – W sumie to, jego kumpel Billy ani raz nie zapuścił żurawia w mój dekolt kiedy pochylałam się nad Ianem więc myślę, że może ci się poszczęścić, JoJo. – Na te słowa opuszcza osłonę przeciw słoneczną i zaczyna poprawiać już doskonale ułożone blond włosy. – Jesteśmy już przy parkingowych więc za moment widzimy się na górze. – Rozłączam się i zatrzymuję przy trzech młodzikach, którzy mierzą Sama podejrzliwie, a potem patrzą między sobą, bez słów pytając, który chciałby go poprowadzić. Wysiadam ze swoją torebką i podchodzę do nich. – Trzymaj, sprzęgło trochę się przycina więc nie musisz się z nim cackać. – Rzucam kluczyki do najbliżej mnie stojącego, po czym biorę Joeya pod ramię i widzę jak dwóch chłopców, którzy nie muszę zajmować się Samem podśmiewa się z kolegi.
J. Daniels – Sweet Addiction #1 – Sweet Addiction – DreamTeam
5
– Pachnie tutaj babeczkami. – Odrzucam głowę w tył i śmiejemy się razem Joeyem z parkingowego kiedy razem z tłumem zmierzamy do wejścia. Opisać to miejsce jako piękne byłoby mega niedopowiedzeniem. Po wejściu przez rustykalne drzwi otwiera się przed tobą ogromne foyer z przygaszonym oświetleniem jakie dają kryształowe, inspirowane Tiffanym, żyrandole. Witraże otaczają drzwi z obu stron, a pomieszczenie wypełnione jest antycznymi meblami i dziełami sztuki. Goście kierowani są korytarzem do drugiego przestronnego pomieszczenia, gdzie najprawdopodobniej odbędzie się ceremonia. Główne schody, szerokie wystarczająco by zmieścić dziesięć osób idących ramię w ramię, prowadzą nas na drugą kondygnację i wdycham powietrze, zapach starego drewna i kalii wypełnia moje płuca. A niech mnie. Wesele zapowiada się naprawdę szykownie. – Tutaj jesteście. Jasna cholera, Dyl, wyglądasz niesamowicie. Czy to nowa kiecka i kiedy mogę ją pożyczyć? – Moja piękna, najlepsza przyjaciółka ma na sobie granatową sukienkę z podwyższonym stanem, jej ciemno czekoladowe włosy upięte do tyłu w elegancki kok. – Justin posra się w gacie kiedy cię zobaczy. – Szepcze mi do ucha kiedy kończy nasz uścisk. Wolałabym żeby padł trupem na mój widok ale chyba nie jestem aż taką szczęściarą. – Dzięki. Też wyglądasz niesamowicie jak zawsze. Jak panna młoda? – Jej palce poprawiają moje blond fale, które spłynęły mi za ramiona cmokając jednocześnie Joeya w oba policzki. – Wkurzająca. Chodźcie, musicie odnaleźć swoje miejsca i to szybko. Zaraz zaczynamy. – Chwyta moją rękę, a ja ciągnę Joeya za sobą kiedy cofamy się i wchodzimy do pomieszczenia oznakowanego Wielka Sala. – No dobra, gdzie te gorące chłopaki? – Joey przeszukuje pomieszczenie, niemal podskakując w miejscu. Chłopaczyna jest na polowaniu i jego umysł nastrojony jest tylko na jedno. Kręcę na niego głową. – Czy mógłbyś proszę utrzymać to w swoich spodniach podczas trwania ceremonii? Jesteś technicznie moją „z osobą towarzyszącą” i możesz zaczekać do przyjęcia weselnego aby zaliczyć jakiegoś farciarza. – Nie składam żadnych obietnic, ptysiu. – Wygładza marynarkę i porusza brwiami kiedy Juls wskazuje ręką na lewą stronę sali. – Widzisz faceta z kucykiem siedzącego na końcu piątego rzędu od tyłu? Śmieję się a jej oczy się rozszerzają. – Kucykiem? Nie mówiłaś, że Ian ma kucyka? – No więc, ma go. I pozwala mi ciągnąć za niego kiedy dochodzę.
J. Daniels – Sweet Addiction #1 – Sweet Addiction – DreamTeam
6
– Ogniste. Dobra twoja, Juls!– Joey zaczyna wachlować swoją twarz i wiem, że muszę zrobić to samo. Nagle czuję jakby policzki stały mi w ogniu. Aczkolwiek nie powinnam być zaskoczona komentarzem swojej przyjaciółki. Cała nasza trójka ma zdecydowanie zbyt wielką obsesję na punkcie męskich dodatków. – W każdym razie... – kontynuuje sugestywnym tonem – ...ta trójka równie przepysznie wyglądających facetów to jego kumple. A Billy... – patrzy teraz w pożądliwe oczy Joeya – to ten koło którego znajdują się dwa puste miejsca. Lepiej się pośpieszcie zanim ktoś wam je zajmie. O cholera. – Spogląda na swój zegarek i wpycha nas głębiej do sali. – Siadajcie. Szybko. – Błyskawicznie znika stukając obcasami, a ja gapię się na główną aleję, którą lada chwila przejdzie panna młoda. Kurde. Nie mogę przejść tędy na swoje miejsce. To musi być rodzaj jakieś kosmicznej karmy by iść tamtędy, którędy będzie szła przyszła żona twojego byłego chłopaka. Nie, dziękuję bardzo. Nie potrzeba mi tego rodzaju złej wróżby. – Chodź. – Chwytam Joeya za rękaw i ciągnę go na lewą stronę sali, przemierzając szybko rzędy krzeseł aż zatrzymujemy się przy piątym rzędzie. Ian, Pan Kucyk, zerka na mnie i się uśmiecha. Oooooch, jest uroczy. – Przepraszam – mówię cicho próbując się przecisnąć między jego długimi nogami a krzesłem przed nim i starając jak najszybciej dotrzeć do dwóch wolnych miejsc. Nie ma tu wiele miejsca i śmieję się w duchu na myśl o moim mierzącym niemal metr dziewięćdziesiąt, umięśnionym asystencie, odstawiającym za mną ten sam taniec shimmy. Światła zaczynają się przyciemniać dając znać, że ceremonia wkrótce się rozpocznie więc poruszam się szybciej, Joey napiera na moje plecy. – O cholera. – Mój obcas ślizga się na rękawie od marynarki przewieszonej przez oparcie krzesła i lecę do tyłu, wpadając centralnie na kolana faceta siedzącego dwa miejsca od Iana. Jego dłonie szybko chwytają mnie w talii a mnie ucieka sapnięcie. Po prostu super. Brawo Dylan. Zerkam w dół i widzę parę najseksowniejszych dłoni jakie w życiu widziałam. Są duże; ich palce długie i mocno trzymającego moje biodra. Lekko opalona skóra pięknie kontrastuje z moją czarną sukienką i słyszę kilka przytłumionych chichotów rozlegających się wokół mnie. Moje oczy mkną w górę i napotykają Joeya, który szeroko się uśmiecha, patrząc rozbawiony na tego kogoś na kogo kolanach właśnie siedzę. Szybko się podnoszę i odwracam pierwszy raz dobrze przyglądając się osobie, z którą mój tyłek jest teraz dobrze zaznajomiony. – O ja cię. – Wzdycham widząc niewielki uśmiech uformowany w kąciku jego idealnych ust. O Boziu. Chcę tych ust na mnie. Pełnych i różowych z dominującym rozcięciem biegnącym wzdłuż dolnej wargi. Jego język wysuwa się i powoli je oblizuje. Och. – Właśnie to powiedziałaś, serce. – Jasny gwint ten głos. Jaja sobie ze mnie robisz tym głosem? Niski i słodki, niemal mogę go skosztować. Moje oczy szybką przebiegają po reszcie jego twarzy, kiedy Joey szturcha mnie w plecy ponaglając bym się ruszyła. Pieprzyć go. Może poczekać sekundę i dać mi się nacieszyć tym widowiskiem przede mną. Jego ciało jest wysportowane, zbudowane i z pewnością robi dobry użytek z karty członkowskiej do siłowni. Perfekcyjnie rozczochrane ciemno brązowe włosy, lekko odrośnięte, robiące wrażenie zielone
J. Daniels – Sweet Addiction #1 – Sweet Addiction – DreamTeam
7
oczy, które są przyklejone do moich i mocna szczęka. Chryste, czy ten facet jest prawdziwy? Mógłby być cholernym modelem z takim wyglądem. – Ja... um... bardzo mi um... przepraszam. – Głośno przełykam ślinę po mojej kulawej próbie wysłowienia się, szybko się przesuwam i opadam na krzesło znajdujące się bliżej przejścia, moja klatka piersiowa szybko unosi się i opada. – Co to kurwa było? – Joey szepcze kiedy siada obok mnie blokując mi widok na najseksowniejszego faceta jakiegokolwiek widziały na żywo moje oczy. – Nie wiem. Potknęłam się. – Jesteś taką zdzirą, zrobiłaś to celowo. Ja pitolę, niezłe z niego ciacho. – Joey opiera się o krzesło i przelotnie spotykam wzrok tamtego faceta zanim opuszczam głowę, moje policzki momentalnie się rumienią. – Stanął mu? Olbrzymi jest? Wygląda na olbrzymiego. Zakrywam usta i głośno wciągam powietrze. – Chryste, masz zerowy filtr werbalny. Dzięki bogu nie jesteśmy w kościele. Chociaż wygląda na olbrzymiego, co nie? – Chichoczę i pokazujemy sobie prostackie gesty kiedy rozbrzmiewa muzyka weselna. – Założę się, że jest większy od Justina. – Droczy się a moje oczy się rozszerzają. – Nie żartuj? Chłopaczek od obrączek ma zapewne większego od Justina. Opada mu szczęka. – Wiedziałem kuźwa, że ma małego. Nigdy nic nie mówiłaś. – Jep. – Macham na niego swoim małym palcem. – Mogliśmy dać Sarze w prezencie ślubnym wibrator. Będzie go potrzebowała. O. Mój. Boże. Joey mówi bezgłośnie a ja zerkam na przód sali. Moje oczy momentalnie odnajdują Justina, który stoi obok swojego drużby. Jasna anielcia, wygląda dobrze. Liczyłam na to, że utył. – Wszystko gra? – Joey szepcze a ja kiwam głową, powoli okręcając się na krześle tak, że widzę druhny idące wzdłuż alei. Wszystkie ubrane są w powłóczyste suknie w kolorze brzoskwini, które ciągną się za nimi z każdym kolejnym krokiem. Uśmiecham się do dziewczynki, która sypie płatki kwiatów i ustawia z przodu z resztą imprezy. Sala jest piękna, wszystko w bieli i koralu. Wysokie, kryształowe cylindry stoją w szeregu przy każdym rzędzie krzeseł, a małe świeczki unoszą się na wodzie, którą są wypełnione. Kalie porozmieszczane są po całej sali w wazonach, na stołach, a każda z druhen trzyma po jednej. Zmienia się muzyka i wszyscy goście podnoszą się i odwracają swoje głowy na tył sali. Juls stoi przy drzwiach i nasze oczy spotykają się momentalnie. – Trzymasz się? – Porusza wargami.
J. Daniels – Sweet Addiction #1 – Sweet Addiction – DreamTeam
8
– Bez znaczenia – odpowiadam. Podchodzi do drzwi i otwiera je pozwalając Sarze z ojcem przejść przez nie. Resztę ceremonii spędzam na gapieniu się na swoje palce złożone na kolanach. Są świeżo pomalowane na kolor mocnej śliwki i uśmiecham się zauważając rozmazany lukier na kostce lewego palca serdecznego. Wsuwam go do ust i ssę lekko, jęcząc na słodycz cukru kiedy Joey płacze jak dziecko. Ku mojemu zaskoczeniu, nie jestem w ogóle wzruszona. Śluby zazwyczaj robią ze mnie marzącą się idiotkę ale dzisiaj, na tym szczególnym ślubie, nie czuję nic. Myślę, że powinno mi być przynajmniej odrobinę smutno. Nie dlatego, że mój były się żeni z kimś innym niż ja, ale dlatego, że straciłam dwa lata mojego życia na związek, który niemal mnie złamał. A teraz widzę go znowu i to przypomina mi czas, który zmarnowałam. Przykry czas. Czemu do diabła w ogóle tak długo z nim byłam? Zdecydowanie nie z powodu seksu. Seks z Justinem był nijaki i nudny. Ani raz nie doprowadził mnie do orgazmu. Ani raz. Musiałam sama o siebie zadbać kiedy on stoczył się już z łóżka i poczłapał do łazienki. Oczywiście, zawsze pozwalałam mu wierzyć, że doszłam. Coś się w końcu facetowi należało. Unoszę głowę i wbijam wzrok w jego profil. Nie ma za co, fiucie. – A teraz z honorami, przedstawiam państwu po raz pierwszy w historii, panią i pana Banks. Możesz teraz pocałować pannę młodą. – Każdy wstaje i wiwatuje i oczywiście, ja nie odstaję. To byłoby niegrzeczne a ja nie jestem zgorzkniała więc co mi tam, klaszczę. Justin i Sara wymieniają się pocałunkiem zarabiając kilka gwizdów od widowni. Czuję jak ręka Joeya ściska moją i patrzę w te jego duże, niebieskie oczy. – Nie mogę się doczekać aż się nabzdryngolę – szepczę do niego. Pochyla się i dociska wargi do mojego ucha. – A ja nie mogę się doczekać by wsadzić łapy w spodnie tego ogiera obok. Może nieco pobawić się koniuszkiem. – Chryste. Jesteś do tego zdolny. – Każdy przygląda się państwu młodym jak idą wzdłuż alei ale ja jestem pochłonięta dziecinną konwersacją z jednym z moich najbliższych przyjaciół. Chichoczę tak bardzo, że w oczach stają mi łzy. I to będą jedyne łzy wylane przeze mnie w dniu dzisiejszym. – Chodź Dylan, wiesz że chcesz wymknąć się w ciemny kąt ze swoim tajemniczym facetem, na którego kolana przypadkowo upadłaś. Może porobić co nieco innego na tych jego kolanach. Unoszę brew i odchylam się w tył napotykając przenikliwie zielone oczy, które migiem odnalazły moje. Krzywy uśmieszek formuje się w kąciku jego warg. Matko kochana, on jest cudowny. Szybko się prostuję i staram się rozegrać to na chłodno ale daję ciała po całości gdy niegodziwy uśmiech rozciąga się na mojej buzi. – Oooo tak. Zajebiście uwielbiam śluby.
J. Daniels – Sweet Addiction #1 – Sweet Addiction – DreamTeam
9
Goście wytaczają się z Wielkiej Sali i wspinają po klatce schodowej na drugie piętro. Kiedy docieramy tam z Joey’em, zatrzymujemy się na moment aby ogarnąć wzrokiem otoczenie. Cała druga kondygnacja to sala przygotowana na przyjęcie, absurdalnie ustrojona w kalie i barwy koralu. – Jasna cholerka. Czy to aby nie rzeźby z lodu? Mój wzrok podąża za gestem Joey’a w kierunku prawej strony pomieszczenia. – To chyba lekka przesada, co? Oooooch, tam jest tort. – Mówiłem ci, że go dostarczyłem. Czuję, ze wątpisz w moje zdolności jako twojego zaufanego asystenta. Szturcham go w ramię kiedy podchodzimy do stołu z winietkami. – A ja czuję, że ty naprawdę kochasz Sama tylko boisz się do tego przyznać. Odrzucając głowę w tył śmieje się w głos. – Jak popieprzone by to było gdybyśmy zaczęli realizować swoje dostawy Lamborghini. – Popieprzone i nadzwyczaj niepraktyczne. Może kiedy zarobimy swój pierwszy milion to przepuścimy go na luksusowy pojazd dostawczy. – Zgarniam ze stołu nasze winietki. – Chodź, mamy stolik dwunasty. W sumie to nie obchodzi mnie gdzie będziemy siedzieć tak długo jak nie będziemy musieli siedzieć naprzeciw stołu państwa młodych. Justin wciąż nie nawiązał kontaktu wzrokowego i mam nadzieję, że tak pozostanie. A przy takiej ilości zgromadzonych ludzi, unikanie go nie powinno być problemem. Okrągłe stoły pokrywają trzy strony ogromnego, drewnianego parkietu, stół państwa młodych ustawiono na podeście z widokiem na gości. Stoły udrapowano białym lnem z koralowymi wstęgami biegnącymi dookoła krawędzi i pięknymi stroikami z kalii. DJ puszcza już muzykę i kilka par tańczy, kiedy inne kręcą się wokół stołów, rozmawiając i ciesząc swoim towarzystwem.
J. Daniels – Sweet Addiction #1 – Sweet Addiction – DreamTeam
10
– Tutaj jesteście. – Juls zwinnie podchodzi do nas w swoich niebezpiecznie wysokich szpilach i bierze nas pod ręce kiedy podziwiamy rzeźby. – Jak było? Tylko szczerze. – Przechylam głowę na bok, miętosząc swój nos podczas gdy Joey pociera się po karku jakby go coś bolało. Juls zaczyna panikować, wybałusza oczy i od razu zaczyna masować się po skroniach. – Było kapitalnie! – wykrzykuję gdy zalewa ją fala ulgi zaraz po srogim zamierzam dokopać wam do dupy spojrzeniu. – Jak zwykle, jesteś suczą nie do podbicia, Juls. Jeśli kiedykolwiek zdecyduję się na ślub to będziesz nim rządzić. – Joey pociera jej nagie ramiona a ona puszcza mu oczko. – Dobra, mam tylko kilka minut zanim będę musiała rozkołysać to wesele więc.... – Staje między nami i chwyta nas pod ręce, – ….chodźmy przestawić was paru ciachom. – O cholera, niemal zapomniałam o tym kolanowym kolesiu. Niemal. – O mój boże Juls przegapiłaś to. – Joey mówi śmiejąc się. Wychylam się w tył i syczę przez zęby. – Zamknij się Joey. – Co? Co takiego przegapiłam? – Obraca głową w te i z powrotem między nami, kiedy ja posyłałam mu zabójcze spojrzenia. Nie waż się. Wciąż jestem twoim szefem i tu na miejscu wywalę twoją dupę. Musiał odczytać moje myśli dlatego, że nigdy nie dokończył zdania albo może dlatego, że właśnie w tej chwili stanęliśmy przed chicagowskim bractwem seksownych słodziaków. Czterech z nich stoi w pobliżu stołu prowadząc między sobą konwersację ale wszystkie rozmowy ustają kiedy podchodzimy. Każdy z nich, i to dosłownie każdy z nich, jest zbyt atrakcyjny dla prawidłowego funkcjonowania w ich otoczeniu. I nagle robi się o tysiąc stopni goręcej w tym pomieszczeniu. – I jest moja pani. – Ian wyciąga rękę i Juls wtula się w niego, umieszcza szybkiego całusa na jego policzku po czym się odsuwa. Nie odrywam wzroku od Iana; nie chcąc by podryfował do faceta, którego spojrzenie czuję na sobie. Czuję jak wypala dziurę w moim profilu. – Panowie, chciałabym przedstawić wam moją najlepszą przyjaciółkę, Dylan. – Jej ręka łapie moją i pociąga mnie w przód, kiedy unoszę wzrok i sunę nim przez rząd mężczyzn, zatrzymując się przy najbliżej mnie stojącym. Niech to, stąd nawet wygląda lepiej. – A to jest Joey, najgorętszy gej w Chicago. – Och proszę cię, w całym stanie Illinois. Nie ujmuj mojemu seksapilowi. – Joey prostuje swój krawat a ja staram się nie roześmiać. Mój asystent nie ma za grosz skromności. Juls zerka na swój zegarek od Tiffaniego i jej oczy robią się jak spodki. – Cholera. Ian, dokończysz przedstawianie? Muszę się zająć pewnym gównem.
J. Daniels – Sweet Addiction #1 – Sweet Addiction – DreamTeam
11
– Jasna sprawa, mała. Tylko się pośpiesz. – Mocno chwyta jej dłoń tak, że musi się szarpnąć aby się uwolnić zanim jego uśmiech ląduje na mnie. – Chryste, ale z ciebie pantoflarz. – Blondyn stojący obok Iana mówi ściszonym głosem. Szybko na niego zerkam, uśmiechając się na myśl o tym, że Ian tak bardzo zadurzył się w mojej najlepszej przyjaciółce. Zaczęli się spotykać kilka miesięcy temu i ona całkiem straciła dla niego głowę. Z powodu naszych napiętych harmonogramów to jest nasze pierwsze spotkanie i mogę powiedzieć po sposobie w jaki na nią patrzy, że też jest całkowicie nią zauroczony. Ian spogląda wilkiem na blondyna, który śmieje się upijając swojego drinka po czym kieruje swoją uwagę na mnie. – Dylan, bardzo mi miło w końcu cię poznać. – Wyciąga dłoń a ja ze szczerym uśmiechem nią potrząsam. Ian jest wysoki i dobrze zbudowany, barczysty o prawie czarnych włosach, które są niemal takiej długości, ze mógłby je związać w kucyk. Jego brązowe oczy patrzą na mnie z życzliwością. – Mnie również Ian. Słyszałam od Juls wiele dobrego o tobie. On potrząsa ręką Joeya i wymieniają się uprzejmościami podczas gdy moje oczy wysilają się aby nie spojrzeć na człowieka stojącego bezpośrednio po mojej lewej. – A to są moi współpracownicy i kumple Trent, Billy i Reese – mówi wskazując na rząd mężczyzn. Reese. Oczywiście to musi być jego imię. Facet z takim wyglądem nie nosiłby tak nieseksownego imienia jak Ted czy Joe. Potrząsam ręką Trenta i Billego kiedy mówią jak to im miło jest mnie poznać. Trent, do którego należał komentarz o pantoflarzu jest najniższym z całej grupki z blond białymi włosami wywijającymi się na końcach. A Billy, który w ogóle nie odrywa wzroku od Joeya w tej chwili, ma włosy w odcieniu piaskowego blondu, które ściana super krótko oraz diamentowe kolczyki w obu uszach. Zaczynam przygryzać wewnętrzną stronę policzka kiedy zwracam swoje ciało w kierunku Reese. – Dylan, myślę, że poznaliśmy się już przelotnie. – Wyciąga swoją dłoń a ja umieszczam swoją w jego bez zawahania, czując jak jego chropowate palce łaskoczą moją skórę. Muszę unieść głowę by spojrzeć mu w oczy, mimo że założyłam jedne z najwyższych swoich szpilek. On ma tors, który ciągnie się na mile, taki wokół którego chciałabym się zawinąć. Jego idealny, krojony na miarę ciemno szary garnitur okala jego twarde ciało, niemal niesprawiedliwie a kiedy się uśmiecha maleńkie linie pojawią się obok jego oczu. Wzdycham. Jego atrakcyjność jest nieco niepokojąca. – Tak, przelotnie. Tak mi przykro. – Nie za bardzo. Wciąż trzymając moją dłoń przybliża się, jego oddech ogrzewa moją twarz. – A mnie nie. Chodźmy na drinka.
J. Daniels – Sweet Addiction #1 – Sweet Addiction – DreamTeam
12
Potykam się niezgrabnie od tej bliskości jego twarzy ale jakoś udaje mi się szybko potaknąć głową w odpowiedzi na jego pytanie. W końcu opuszczając dłoń zerkam na Joeya, który posyła mi oczko po czym ramię w ramię idziemy z Reese do baru. Mam ochotę złapać go za rękę ale tego nie robię. To byłoby dziwne. Bądź dzielna. Oprzyj się pokusie. – Co mogę podać? – Młody barman pyta i orientuję się po długiej chwili ciszy, że Reese czeka na moje zamówienie patrząc na mnie z rozbawieniem. – Och, umm, jacka z colą, poproszę. Przystojniak stojący obok mnie unosi brwi na mój wybór. – Nie chcesz żadnego dziewczyńskiego koktajlu? Zaprzeczam kręcąc głową i zakładam sobie włosy za uszy. Nigdy nie byłam typem dziewczyny zamawiającej martini czy jakieś owocowe pianki kosztujące osiem dolców za sztukę. – Poproszę to samo. – Jego palce brzdąkają o kontuar kiedy ja próbuję się nie gapić na jego profil, co jest zadaniem niezmiernie trudnym. Facet jest zbyt piękny by nie gapić się. Dostaję drinka i momentalnie upijam duży łyk. – Wiesz, nie sądzę bym kiedykolwiek poznał kobietę o imieniu Dylan. I z całą pewnością nigdy żaden Dylan nie wylądował na moich kolanach. – Jego wargi dotykają szkła i przyglądam się im znacznie dłużej niżbym chciała, kiedy płyn wlewa się w jego usta. I teraz nagle jestem zazdrosna o jego trunek. Przenoszę ciężar z nogi na nogę przemykając spojrzeniem do jego oczu. – Och, umm, moi rodzice mieli obsesję na punkcie tego piosenkarza. Wybrali imię Dylan zanim poznali płeć dziecka tak, że bez względu na wszystko, to miało być jego imię. No i oto jestem, Uśmiecha się. – Tak, oto jesteś. Lubisz jego muzykę? Zastanawiam się przez moment po czym odpowiadam. – Lubię tę piosenkę American Girl. Lekko się uśmiechając, opiera się o bar, jego wysoka sylwetka góruje nade mną i barmanami. – Śpiewa ją Tom Petty. – Poprawia mnie, jego usta wywijają się w rozbawieniu. – Och, w takim razie nie mam pojęcia czy lubię jakieś jego piosenki czy nie. – Owijam wargi wokół cienkiej słomki a jego szczęka napina się, mały skurcz ujawnia jej ostre kąty. Odchrząkuje i przeczesuje włosy ręką, tworząc z nich nawet bardziej idealny bałagan. Boże nawet jego włosy są seksi. – Pani młoda czy pan młody? – pytam obserwując jak jego dezorientacja przemienia się w uświadomienie.
J. Daniels – Sweet Addiction #1 – Sweet Addiction – DreamTeam
13
Uśmiecha się przez szklaneczkę. – Pani młoda, tak jakby. Tak naprawdę nie znam Sary ale pracowałem z jej ojcem. On zaprosił całą naszą czwórkę. – Ręką wskazuje na stolik przy którym siedzą Ian i Trent. Kręcę głową kiedy uświadamiam sobie, że Billy i Joey zdążyli już się ulotnić. Przewidywalny Joey. Jesteśmy tutaj całe pięć minut. – A ty? Przewracam oczami. – Pan młody, niestety. Podchodzi bliżej ocierając swoim garniturem o moje nagie ramię i opuszczając głowę ku mnie. – Doprawdy? Czemu, słodka Dylan, to zabrzmiało jakbyś naprawę znała pana młodego? Słodka Dylan? O mój. Unoszę wzrok patrząc mu w oczy. – Ponieważ ja naprawdę znam pana młodego. To mój były. Jego oczy robią się wielkie i odsuwa się. – Poważnie? Przytakuję. – Zdradzający były, by być szczegółową. – Kurwa. To jest do kitu. Mam na myśli, czy to nie jest niezręczne dla ciebie? Dlaczego w ogóle tutaj jesteś? Lekko się śmieję i wskazuję wolną ręką przez tłum na stół deserowy. – Widzisz ten piękny, złożony z pięciu pięter, smakowicie wyglądający tort weselny? – Przytakuje i przeszukuje moją twarz. – To moje dzieło. Dlatego tutaj jestem. – Bez jaj? Jesteś cukiernikiem? – Uśmiecham się z dumą kiedy DJ ścisza muzykę. – A teraz, panie i panowie, proszę skierować swoją uwagę na frontowe wejście. Orszak weselny przybył! – Tłum wiwatuje i gwiżdże kiedy poszczególne druhny i przypisani im drużbowie ustawiają się przy drzwiach. Czuję parę warg ocierających się o moje ucho i zastygam, mój puls momentalnie przyspiesza. – Chcesz to oglądać? – Jego twarz jest niebezpiecznie blisko mojej i niemal podcina mi nogi kiedy moje płuca wypełniają się jego zapachem. Pachnie cytrusami i dopada mnie nagła potrzeba zatopienia twarzy w jego szyi i mocnego zaciągnięcia się nim. – Nie bardzo – odpowiadam cicho, patrząc w jego zielone oczy. Raz kiwając głową, chwyta mnie za łokieć i ciągnie przez tłum, zatrzymując się przed stołem deserowym. – No i co my tu mamy. – Przechyla szklankę i upija z niej kiedy oboje podziwiamy moją pracę. Uśmiecham się i emanuję szczęściem na swoje dzieło. Ono naprawdę wygląda bajecznie.
J. Daniels – Sweet Addiction #1 – Sweet Addiction – DreamTeam
14
– Cóż, sam tort to ponczowe ciasto pomarańczowe nasączone Grand Marnier z warstwami bitej śmietany i powideł... – Gestem wskazuję na perły w barwie brzoskwini i kalie kaskadowo spływające w dół – …a te małe punkciki i kalie zrobione są z cukru więc to wszystko jest jadalne. Pochylając się podziwia kwiaty z uniesioną brwią, przyglądając się im uważnie. Doceniam jego zainteresowanie biorąc pod uwagę to jak cholernie ciężko było mi je wykonać ale cicho chichoczę na widok jego głębokiej zadumy. Nigdy nie widziałam pana młodego z taką ciekawością reagującego na tort, który zrobiłam. – Łał. Myślałem, że kwiaty są prawdziwe. Naprawdę można je zjeść? Uśmiecham się dumnie. – Hmm mmm. Są obłędnie słodkie i praktycznie rozpływają ci się na języku jak tylko ciepło twoich ust muśnie lukier. Unosi brew na mnie i prostuje się. – Chryste. Sprawiłaś, że zabrzmiało to tak sprośnie – mówi niskim, ochrypłym głosem. Wzruszam ramieniem jakbym po cichu przyznawała, że ja zawsze sprawiam, że rzeczy brzmią sprośnie co wydaje się śmieszne nawet w mojej głowie. Nic wielkiego, ja tak po prostu mówię. – A czym ty się zajmujesz Reese? – Biorę hojny łyk swojego drinka i patrzę jak jego oczy przemieszczają się do moich warg, moje zęby zaciskają się na słomce. Po chwili zwlekania odpowiada. – Jestem dyplomowanym księgowym u Walkera i s– ki. Niemal krztuszę się na jego odpowiedź, odchrząkam a jego oczy robię się wielkie. – A kysz mi stąd. Jesteś księgowym? Ty? – Chyba sobie jaja robi. Piękny i wysoce inteligentny? Czuję się jakbym znalazła jednorożca. On po prostu przytakuje na potwierdzenie i przygląda mi się z lekkim uśmiechem. – Czy to cię dziwi? – Tak. Facet, który zajmuje się moją księgowością ma łuszczycę i jest w wieku mojego ojca. Nie ma mowy by ktoś tak seksowny jak ty był księgowym. – Chryste. Dylan. Zamykam oczy i potrząsam głową słysząc cichy chichot z jego strony. Kiedy w końcu je otwieram, jestem prześwietlana jego zaciekawionym wzrokiem, jego wargi są lekko rozwarte jakby miał właśnie coś powiedzieć. DJ podchodzi do mikrofonu i go powstrzymuje. – Czas na pierwszy taniec w wykonaniu państwa młodych. Odwracam swoje ciało w kierunku pakietu, który nagle otworzył się by pozwolić Justinowi i Sarze zająć centralne miejsce. Sara wygląda pięknie w sukni bez ramiączek z niesamowitym zdobieniem z kryształków a Justin wygląda przyzwoicie w swoim garniturze.
J. Daniels – Sweet Addiction #1 – Sweet Addiction – DreamTeam
15
Okej, może trochę lepiej niż przyzwoicie ale to nie mówi wiele. Zawsze uważałam, że faceci lepiej prezentują się w garniturze bez względu na to jak wyglądają przed jego włożeniem. Znajoma melodia delikatnie zaczyna rozbrzmiewać nad naszymi głowami a ja się spinam. – Jezu Chryste. Chyba sobie ze mnie jaja robisz. – Wychylam swojego drinka i odkładam szklankę na stół deserowy, kiedy Reese robi krok w moją stronę. – Nie lubisz tej piosenki? – pyta. Każdy ogląda młodą parę z uwielbieniem a ja patrzę na Justina jakbym miała mu przywalić w gardziel. Co za ćwok. – Nie, uwielbiam tę piosenkę. Uwielbiam ją tak bardzo, że uczyniłam z niej naszą piosenką dwa lata temu. – Śmieję się w głos. – Oczywiście, nie powinien mnie dziwić brak oryginalność Justina w tej materii. Nigdy nie był z tych tchnących oryginalnością, szczególnie jeśli wziąć pod uwagę nasze życie seksualne. – Mój wzrok przeskakuje na Reesego, który w tej chwili ssie kostkę lodu. Przegryza ją mocno pozwalając jej ześlizgnąć się mu po gardle kiedy pochyla się, jego nos ociera się o moją skroń. Nieruchomieję. – Doprawdy? Powiedz mi. – Głośno przełykam i zamykam oczy, pragnąc zablokować wszystko co dzieje się wkoło nas a co nie jest nim w tym momencie. Istnieje tylko jego oddech na mojej twarzy, jego zapach i najdrobniejszy kontakt jego skóry z moją. – Czy kiedykolwiek wymknęliście się z wesela by pieprzyć się do utraty zmysłów? Do jasnej anielki. Czy on naprawdę to powiedział? Moje oczy raptownie się otwierają a szczęka opada. Naprawdę mam na to odpowiedzieć? Czy spodobało by mu się gdybym odpowiedziała mu tym co dokładnie chciałam powiedzieć, że chcę by tylko on pieprzył mnie do utraty zmysłów na tym weselu czy jakimkolwiek weselu tak na dobrą sprawę? Przenoszę ciężar ciała z nogi na nogę i przeszukuję głowę za odpowiednim słownictwem kiedy Joey zjawia się przy moim boku, pozbawiony tchu. – Ptysiu, potrzebuję cię na moment. – Chwyta moją dłoń uśmiechając się filuternie do Reesiego i ciągnie mnie w stronę naszego stolika, sadzając mnie stanowczo na krześle. Piorunuję go wzrokiem. – Lepiej dla ciebie żeby to była sprawa życia lub śmierci za odciągniecie mnie od tej rozmowy. Właściwie dopiero co zainsynuował, że z chęcią pieprzył by mnie do nieprzytomności a mnie bardzo się to podoba. – Mój wzrok przeskakuje z powrotem do Reese, który rozmawia teraz z jedną z druhen, jej dłonie żartobliwie napierają na jego klatę kiedy on coś mówi. Och, proszę cię, wyglądasz na taką zdesperowaną. Joey poprawia swój krawat i zdejmuje marynarkę zawieszając ją na oparciu krzesła. – O mój boże ale on jest bezpośredni. Ale wracając do najważniejszej kwestii, Billy właśnie zrobił mi najlepszą laskę w życiu. Mrużę oczy na jego wyszczerzoną gębę przez co wzdryga się nieco na swoim krześle.
J. Daniels – Sweet Addiction #1 – Sweet Addiction – DreamTeam
16
– Ty tak na serio Joey? Po to odciągnąłeś mnie od Reesiego? Nie mogłeś zaczekać do momentu aż sama przeżyję orgazm by mi o tym powiedzieć? – Pochylam się a jego oczy się rozszerzają. – Żebyś kociej mordy dostał, a który koleś, który ci obciągnął, w rekordowym tempie, nie otrzymał tytułu najlepszych ust w Chicago? – To nie wszystko co chciałem ci powiedzieć. – Przysuwa się do mnie bliżej, jego dłoń zaczesuje w tył moje włosy odsłaniając ucho. – W drodze do zacisznego miejsca naszej schadzki widziałem pannę młodą z ustami owiniętymi wokół fiuta jednego z drużbów. – ŻE CO? – Szybko zasłaniam sobie usta dłońmi, kiedy czuję na sobie setki oczu. – Co ty pieprzysz? – Udaje mi się wydusić dużo odpowiedniejszym tonem. Przytakuje kiedy Juls jak burza zjawia się przy naszym stole. – Moje sucze są zajebiście rozwrzeszczane. Co się dzieje? – Nic. – Mówimy z Joeyem jednocześnie. Nie jestem pewna czy powinniśmy uświadamiać Juls odnośnie sytuacji akurat teraz. Najpierw niech jej zapłacą a potem zrzucę tę bombę na jej kolana. Chciałaby rzucić tym Justinowi w twarz, że dostał na co mu się zbierało ale to mogłoby doprowadzić do odwołania wesela i utraty jej prowizji. Strzepuję włosy z ramienia i uśmiechnęłam się do niej słodko. – Skończyłaś już ze swoimi ślubnymi obowiązkami? – pytam chcąc zmienić temat. – Tak, w końcu. – Wywraca oczami. – Pieprzone przyjęcie przed weselne1 było totalną klapą. Jestem dość pewna, że oni wszyscy wzięli udział w jakieś gigantycznej orgii zanim pojawili się tutaj. – Zerkam na Joeya i oboje próbujemy zachować niewzruszone miny. Muzyka przyspiesza i Juls zrywa się na równe nogi sięgając po nasze dłonie. – Oooooch, kocham tę piosenkę! Chodźcie. Pokażmy tym nadętym bogatym snobom jak to się robi na przedmieściach Chicago. – Wiesz o tym dziewczyno. – Joey mówi kiedy próbuję dotrzymać im kroku. Juls zatrzymuje się na moment przy stoliku Iana i moje oczy spotykają się z oczami Reesiego, który uśmiecha się do mnie figlarnie zza swojego drinka. Pozostali panowie prowadzą ze sobą rozmowę. – Chcesz zatańczyć, kotek? – Juls pyta zanim Ian chwyta ją i wciąga na swoje kolana całując namiętnie na oczach wszystkich. Nie mogę nic poradzić na to ale rumienię się i zerkam
to jest takie coś czego u nas nie ma :) Po ślubie w kościele państwo młodzi,drużbowie i najbliższa rodzina (zazwyczaj rodzice i rodzeństwo – ale niekoniecznie) jadą na miejsce przyjęcia ale przed spotkaniem z zaproszonymi gośćmi (na które orszak młodych i drużbów robi wielkie wejście) mają swoje małe prywatne party, czas na złapanie oddechu i napicie się drinka przed głównym przyjęciem weselnym.
1
J. Daniels – Sweet Addiction #1 – Sweet Addiction – DreamTeam
17
na Reesiego, który to zauważa i puszcza mi oczko. Serce wyrywa mi się z piersi na ten gest. Spokojnie, to było tylko mrugnięcie. – Chryste. Znajdźcie sobie pokój. – Joey wypluwa ciągnąc mnie w stronę parkietu. – Czekaj. – Wyrywam swoją rękę z jego i szybko okrążam stolik. Zatrzymuję się przed Reese i pochylam się dociskając wargi do jego ucha kiedy ten unosi głowę by na mnie spojrzeć. Jego palce owijają się wokół mojego ramienia i ten kontakt momentalnie wywołuje u mnie zawroty głowy. – Nie spuszczaj ze mnie oczu – mówię kiedy on zasysa oddech. Nasze oczy są unieruchomione a nasze twarze dzielą milimetry. – Jak mógłbym nie patrzeć? – odpowiada łagodnie. Prostuję się i widzę intensywność w jego spojrzeniu, kiedy Joey odzyskuje moją dłoń i wciąga mnie na parkiet, który teraz przepełniony jest weselnymi gośćmi. „Naughty Girl” Beyonce dudni z głośników, bas wibruje przez moje ciało kiedy zaczynam się poruszać. Joey i Juls tańczą przy moim boku, cała nasza trójka stara się zawładnąć parkietem. Moje dłonie suną przez moje ciało, ocierając się o mój brzuch, w górę przez moją pierś i jeszcze wyżej i wokół szyi kiedy zamykam oczy i daję się ponieść muzyce. Kocham tańczyć, szczególnie z moimi najlepszymi przyjaciółmi. Moje dłonie suną przez moje falujące włosy i czuję jak rąbek mojej sukienki unosi się odrobinę, muskając w połowie moje nagie udo. – Dawaj dziewczyno! – Joey skrzeczy i moje oczy otwierają się raptownie widząc go kręcącego się i wirującego wokół mnie jak tylko Joey potrafi. Jak na faceta tak wysokiego i muskularnego potrafi poruszać swoimi ciałem jakby przeszedł profesjonalne kursy. Kołyszę biodrami i poruszam nimi w najbardziej uwodzicielski sposób, mając nadzieję i modląc się o to, że Reese patrzy ale nie mając na tyle jaj by zerknąć i się upewnić. Piszczymy z Juls gdy „S&M” Rihanny rozbrzmiewa nad nami. Para mocnych rąk od tyłu zawija się wokół mojej szczupłej talii i nieruchomieję, czując gorący oddech w swoich włosach. – Nie przerywaj Dylan. – Głos Ressiego wysyła dreszcz przez mój kręgosłup a gęsia skórka pojawia tam gdzie moja skóra jest odsłonięta. Jego biodra poruszają się przy moich plecach kiedy przyciąga mnie do siebie, jego dłonie ślizgają się po moim brzuchu. Oczy Juls robią się jak spodki kiedy zamierza złapać mnie za rękę a to Ian pojawia się przy jej boku i chwyta jej dłoń, piruetem przyciągając do siebie i wyginając w tył do pocałunku. Zamykam oczy i czuję jego dłonie przesuwające się mi po żebrach, jego kciuki muskające dolną część moich piersi kiedy ocieram się tyłkiem o jego padołek. Nie tańczyłam z facetem tak od lat, w zasadzie, to nie wiem czy kiedykolwiek cieszyłam się tym tak bardzo. Mój puls dudni mi w gardle i czuję jak twarz przegrzewa mi się od tego kontaktu. Poruszamy się razem idealnie zsynchronizowani kiedy wyciągam rękę i zawijam wokół jego szyi, czując jego oddech na moich nagich ramionach. Jego ręka okręca mnie i moja klatka piersiowa napiera na jego. – Ta sukienka mnie dobija – mówi, zbierając włosy z mojej buzi i wtykając mi je za uszy. Nie przestajemy się poruszać, jego imponująca erekcja wbija mi się w brzuch, moje ręce
J. Daniels – Sweet Addiction #1 – Sweet Addiction – DreamTeam
18
zawinięte są ciasno wokół jego szyi, kiedy on trzyma mnie za biodra. Nasze usta są blisko; otwarte kiedy nasze urywane oddechy owiewają nasze twarze, dzieląc to samo powietrze. Jeśli któreś z nas przesunęłoby się choćby odrobinę, to byśmy się całowali. – Patrzyłeś na mnie? – To zależy. A tańczyłaś dla mnie? – Oblizuję wargi i przytakuję, jego oczy rozszerzają się kiedy puszcza moją talię i chwyta mnie za rękę, odciągając od parkietu. Jasna anielka. To jest to. Istotnie zaliczę zdzirowaty weselny numerek z najgorętszym facetem na tej planecie. W duchu sama sobie przybijam piątkę kiedy szybko przeciskamy się pomiędzy weselnikami. Idę trzymając się go blisko, moje obcasy niosą mnie tak szybko jak mogą, kiedy schodzimy po schodach, a potem przemierzamy korytarz, który prowadzi do łazienek. Moja klatka piersiowa szybko podnosi się i opada a moja energia podenerwowania dokłada do tego powodując, że praktycznie podskakuję. Pcha drzwi od męskiej toalety i puszcza moją rękę. – Poczekaj tu. – Znika za drzwiami a ja stoję na zewnątrz modląc się do Boga, żeby nikogo nie było w środku. Jestem tak rozemocjonowana w tej chwili, że nie potrafię sobie wyobrazić żebyśmy tego nie zrobili. Nigdy w życiu nie byłam tak napalona. Oblizuję swoje suche wargi kiedy on otwiera drzwi i uśmiecha się. – Nie masz nic przeciwko niewielkiej widowni? Wybałuszam oczy i głośno przełykam widząc jak ironiczny uśmieszek formuje się na jego ustach. – Mam nadzieję, że żartujesz. – Nie będę uprawiała seksu na oczach innych ludzi. Nie ma kurwa mowy. – Żartuję. Chodź. – Chwyta moją dłoń ale ja ani drgnę. – Nie masz dziewczyny, co? Bo jeśli mamy zrobić to co myślę, że mamy zrobić, to to się nie stanie jeśli ją masz. Unosi ma mnie brew, pozornie nie przygotowany na to uzasadnione pytanie. – Nie, żadnej dziewczyny. Nie miałem jej od czasu collegu. – Szarpnięciem przyciąga mnie do siebie. – Jeszcze jakieś pytania zanim cię splądruję? Zaprzeczam powoli kręcąc głową z kokieteryjnym uśmiechem. – Dobrze. – Wciąga mnie do łazienki, zamyka za nami drzwi na zamek i dopycha mnie do nich. Jego dłonie chwytają moją twarz a jego usta delikatnie ocierają się o moje, smakując mnie i drocząc się ze mną. Moja dolna warga zostaje wciągnięta w jego usta i ucieka mi jęk, udzielając mu pełnego dostępu kiedy rozchylam wargi a jego język omiata wnętrze.
J. Daniels – Sweet Addiction #1 – Sweet Addiction – DreamTeam
19
– Ja pieprzę, Dylan. – Porusza swoim językiem przy moim, przygryza i liże moje wargi. Jasna cholera ten facet potrafi całować. Jego usta po ekspercku eksplorują moje, wydawać by mogło się, że przez godziny i powoli czuję jak pociąg buduje się w moim sednie. Ten pocałunek sprawia, że czuję się źle w stosunku do wszystkich innych pocałunków jakie mogę dostać od facetów w przyszłości. Kontuar tutaj jest osadzony śmiesznie wysoko, z pewnością nie osiągalny dla większości męskich osobników. Moje palce przeczesują jego włosy, trzymając jego głowę przy mojej, kiedy moje ciało odpowiada na jego dotyk jękami i skomleniem. Nie ma tu kontroli nad sobą, całkowicie porzucam wszelkie swoje zastrzeżenia i daję wszystko to co czuję. Nagle zostaję podniesiona, moje nogi owinięte są wokół jego pasa kiedy niesie mnie do toaletki i kiedy wciąż całujemy się bez opamiętania. On smakuje miętą i alkoholem kiedy zlizuję go ze swoich warg gdy jego usta przesuwają się na moją szyję. – Smakujesz tak słodko. Założę się, że każde miejsce smakuje w ten sposób. – Jęczę na jego słowa kiedy jego wargi muskają krągłości moich piersi, które wystają z mojej sukienki, moje palce wplątują się w nieład na jego głowie. Jego usta przesuwają się po każdym z obojczyków i po ramionach, smakując i skubiąc każdy fragment odsłoniętej skóry. – Reese. Jego ręce zadzierają moją sukienkę i suną po wnętrzu moich ud. Jego palce przesuwają się po mojej bieliźnie i jego oczy spotykają moje. To są najbardziej zielone oczy jakie widziałam w życiu, bez wmieszanej jakiejkolwiek innej barwy. Wpatrywanie się w nie jest niemal hipnotyzujące. Głębokie otchłanie szmaragdu. Moje figi szybko zostają zsunięte wzdłuż moich nóg, moje oczy rozszerzają się kiedy wkłada je sobie do kieszeni w spodniach. Cholera, to jest gorące. Moje palce pracują szaleńczo przy jego marynarce, skłaniając go by wysunął się z niej i odłożył na bok. Praktycznie szarpię za jego koszulę, grzebiąc się przy jego guzikach swoimi trzęsącymi się dłońmi. Muszę widzieć go nagiego przed sobą. Chcę widzieć jak jego mięśnie się kurczą się kiedy się we mnie porusza, a po sposobie w jaki jego koszula rozciąga się na torsie, nie mam wątpliwości, że to będzie niesamowity widok. – To musi być szybkie, serce. Nie sądzę byśmy mieli czas by całkowicie się rozebrać zanim ktoś zechce się tu dostać. – Dociska swoje czoło do mojego i warczę kiedy jego usta znowu odnajdują moje. Dwa palce wsuwają się we mnie i wykrzykuję. – O Boże. – Jesteś taka mokra i cholernie ciasna. – Jego wargi przemierzają moją szczękę. Dyszę przy nim, wyginając się do jego dotyku. – Dobrze ci tak, serce? – Tak. Proszę. Potrzebuję cię. – Błagam kiedy jego wolna ręka wyciąga prezerwatywę z tylnej kieszeni. Wręcza mi ją. – Szybko.
J. Daniels – Sweet Addiction #1 – Sweet Addiction – DreamTeam
20
Trzymam folię w zębach a moje rozszalałe palce pracują przy guziku i rozporku, nogami pomagam sobie zsunąć spodnie i bokserki do połowy ud. Moje oczy robią się jak spodki na jego długość i jęczę głośno kiedy dogadza mi palcami, kciukiem pocierając łechtaczkę. – Rozpraszam cię? – Jego usta suną przez moją szyję i mogę jedynie przytaknąć i wyjęczeć swoją odpowiedź. Przełykam głośno przy jego ustach i czuję jak jego wargi wywijają się w uśmiech. Jestem już blisko ale chcę poczuć go w sobie, potrzebuję go w sobie. Rok bez seksu był wart czekania na kogoś takiego jak Reese. Odzyskując skupienie, rozrywam zębami folię, nasuwam prezerwatywę na jego długość kiedy nieruchomieje w mojej dłoni. Jego ciężki oddech miesza się z moim, wypełniając pomieszczenie. Wpatruję się zafascynowana jak bardzo to będzie musiało się rozciągnąć by uformować się wokół niego i przesuwam palcami pod spodem słysząc jak ostro wciąga powietrze. Jest długi i ciężki, moje palce ledwo się stykają kiedy go trzymam. Facet jest obdarzony. Szalenie obdarzony. Czy w ogóle będzie do mnie pasował? Mój umysł szamocze się na tę myśl. Nie byłoby to uprzejme pieprz się od Karmy? Dylan, twoje oczy mogą ucztować na tym wyśmienitym penisie, którego nie możesz nawet obsłużyć. Wyciąga ze mnie palce, maluje nimi linię mojego podniecenia na szczycie moich piersi po czym momentalnie ją zlizuje, kiedy unoszę się nad niego. – Smakujesz kurwa nieziemsko. – Odchyla się i patrzy mi w oczy, oblizując wargi. – Muszę znaleźć się w tobie. Dłużej nie wytrzymam. – Jego dłonie owijają się wokół moich bioder kiedy wchodzi we mnie jednym głębokim pchnięciem, głośny jęk opuszcza nasze gardła. – Reese! – Jego uderzenia są głębokie i szybkie kiedy przytrzymuję się jego szyi jedną ręką a drugą krawędzi toaletki, moje kłykcie są całkowicie białe. Nie odrywamy od siebie wzroku kiedy zwalnia swoje ruchy, wyprowadzając swoją długość niemal całkowicie ze mnie po czym wbija się we mnie z powrotem. – Dylan, jasna cholera. – Kontynuuje powolną torturę kiedy kropelka potu skapuje mu z linii włosów na szczękę. Błyskawicznie wysuwa język, zwilża swoją dolną wargę po czym wciąga ją do ust, przygryzając, gdy ja patrzę się jak zahipnotyzowana. Kołysząc biodrami w rytm jego pchnięć, czuję go głębiej niż kiedykolwiek czułam cokolwiek w swoim życiu. Jego zielone oczy wtapiają się w moje, pełne intensywności i pożądania. Jego słowa skierowane do mnie rezonują mi w uszach kiedy stara się kontrolować nasz szybko zbliżający się orgazm. – Tak dobrze. Tak zajebiście dobrze, Dylan. Chcę cię usłyszeć. Krzycz dla mnie. – Żaden facet nie odzywał się do mnie w trakcie seksu i to pewnie jest najseksowniejsza rzecz jaką kiedykolwiek słyszałam. Jego palce wbijają się w moje biodra i myślę, że może zostawić mi siniaki ale w tej chwili mało mnie to obchodzi. Lekki ból jaki mi w tej chwili zadaje faktycznie tylko napędza moją potrzebę.
J. Daniels – Sweet Addiction #1 – Sweet Addiction – DreamTeam
21
– Jestem blisko. Dojdź ze mną. – Stękam widząc jak jego oczy się rozświetlają. Wsuwając rękę pomiędzy nas i pod moją sukienkę, jego kciuk dociska się do mojej łechtaczki i zaczyna nim poruszać, sprowadzając mój orgazm na powierzchnię. Moje paznokcie wbijają się w jego szyję kiedy odrzucam głowę do tyłu i wybucham. – Reese. O Boże. Jego wolna ręka chwyta mnie za szyję i przyciąga do jego pchnięć, które są teraz tak potężne, że myślę iż mogą rozerwać mnie na pół. – Kurwa! – wykrzykuje. Wyciągam rękę i ciągnę go za włosy kiedy dochodzi, jego oczy ani na moment nie odrywają się od moich kiedy moje imię opuszcza jego usta w chwili uwolnienia. Myślałam, że większość facetów zamyka oczy przeżywając orgazm ale nie ten. I coś odnośnie jego patrzącego na mnie, pozwalającego mi zobaczyć go całkowicie wyprutego czyni go nawet seksowniejszym. Nieruchomieje we mnie, przyciąga moją buzię do siebie i łączy nasze usta. Jego pocałunki są miękkie i słodkie, biegnące od jednego kącika moich ust do drugiego. Moje wargi są opuchnięte i spierzchnięte ale nie mogłabym się mniej przejmować. Całowałabym tego faceta dopóki by mi wargi nie odpadły. – Co to kurwa było? – pyta, moje oczy drgając otwierają się i przeszukują jego twarz. Niesamowite. Odurzające. Ponad wszystko co mogłam sobie wyobrazić chcę powiedzieć te rzeczy ale nie mówię, nie do końca rozumiejąc czemu w ogóle zadał mi to pytanie, albo co do cholery w ogóle przez nie rozumie. Zamyka oczy i wysuwa się ze mnie, pozbywając się zużytej prezerwatywy po czym wciąga spodnie i chowa się do środka. Odwracając się w moją stronę podnosi marynarkę, nasuwa ją na swoje szerokie bary, jego twarz jest pozbawiona wyrazu. Ach. Niezręczne „po” po seksie z nieznajomą. Unikam jego oczu kiedy zeskakuję i poprawiam sukienkę w lustrze orientując się, że on wciąż ma moje majtki w swojej kieszeni. Cholera, odda mi je? Spodziewa się, że go o to poproszę? Spotykam jego spojrzenie przelotnie w lustrze ale zrywam ten kontakt natychmiast na widok jego zaciśniętej szczęki i zmarszczonych brwi. Pieprzyć to. Nie będę się prosiła o cokolwiek. Drzwi zakołatały. – Kuźwa. – Jego głos jest szorstki i poirytowany kiedy zerka na mnie po czym rusza w ich stronę. – Naprawdę mi przykro – mówi kiedy jego palce odblokowują zamek i otwiera je wpuszczając do środka dwóch mężczyzn kiedy ja wciąż stoję przy umywalce. – No, no, no. Co my tu mamy? Kręcę głową i przepycham się między nimi, moje ramię ociera się o Reesiego kiedy szybko przemierzam hol a potem pędzę w górę po schodach, zostawiając go za sobą. Jezusie Nazarejski o co mu biega? Za co on kurwa przeprasza? No przecież doszedł, no nie? Furczę ze wściekłości, zaciskam ciasno pięści przy swoich bokach kiedy przeciskam się przez tłum. Idę do stołu, przy którym siedzą moi przyjaciele nakładając sobie jedzenie na talerze. Oboje patrzą na mnie, Joey uśmiecha się szeroko podczas gdy Juls przygląda mi się podejrzliwie.
J. Daniels – Sweet Addiction #1 – Sweet Addiction – DreamTeam
22
– Muszę się stąd wydostać – mówię, chwytając kopertówkę, którą zostawiłam wcześniej na stole, unikając ich wzroku. – Gdzie do diabła się podziewałaś? – Joey pyta odpychając od siebie talerz podczas gdy Juls podnosi się i podchodzi do mnie. – Powiedz mi, że po prosto zostałaś gruntownie zerżnięta. – Tak, Dylan, gdzie byłaś? Przegapiłaś krojenie tortu. – A niech to. No naprawdę, moim marzeniem było to zobaczyć. – Nie pytajcie. – Zerkam w swoje prawo i dostrzegam Reese jak idzie w kierunku swojego stołu, jego oczy spotykają moje na moment po czym odwraca wzrok. Wygląda na równie gruntownie zerżniętego, jego włosy są w seksownym, rozczochranym nieładzie. – O Chryste. Powiedz, że nie zrobiłaś z nim tego co myślę, że zrobiłaś? – Pochylam się i składam szybkiego całusa na policzku Joeya ignorując tym samym przesłuchanie Juls. – Wracasz ze mną? – pytam. – Nie, chcę jeszcze trochę czasu spędzić z Billym. – Przyciąga mnie bliżej do siebie. – Chcę jutro każdego pieprzonego szczegółu. – Przewracam oczami na niego po czym odwracam się i wychodzę z Juls z sali. Dochodzę na sam dół i do frontowych drzwi zanim ona zatrzymuje mnie i domaga odpowiedzi. – No i? – No i co? Zapomniałam o co pytałaś. - Nie zapomniałam. Krzyżuje ramiona na piersi i piorunuje mnie wzrokiem. – Pieprzyłaś się z Reese? Dylan, proszę powiedz mi, że nie. – Technicznie to tak, przeleciał mnie a zaraz po zaczął bzikować. Mogę teraz już iść proszę? Opada jej szczęka. – Pieprzony sukinsyn. Dylan, on jest żonaty. Muszę przytrzymywać się ściany żeby się nie przewrócić. – Co? Ale powiedział, że nie ma dziewczyny. – Teraz moja szczęka opada. – Och, co za dupek. Myślę, że uważał się za naprawdę sprytnego mówiąc mi, że nie miał dziewczyny od collegu. Domyślam się, że żona z technicznego puntu widzenia to nie dziewczyna. – Uczucie ciasnoty w moich wnętrznościach od wcześniejszego orgazmu zostaje zastąpione mdłościami i intensywnym pragnieniem kopnięcia Reese w jaja. – Skąd wiesz, ze jest żonaty? Juls przesuwa ręką po twarzy.
J. Daniels – Sweet Addiction #1 – Sweet Addiction – DreamTeam
23
– Ian powiedział mi, że jest żonaty kiedy w zeszłym tygodniu wybraliśmy się wszyscy na drinka. Łał. Ale menda. – Dokładnie. Menda nawet nie jest blisko opisania go w tej chwili. Myślę, że łajdak, ciul, bydle, pieprzony kutas. Uciskając nasadę nosa kciukiem i palcem wskazującym, szybko odtwarzam w głowie najlepszy seks swojego życia. Upuszczam rękę i zaciskam pięść. Mogłabym go zabić. – Nic dziwnego, że nie mógł zwiać ode mnie wystarczająco szybko po wszystkim. Skąd do cholery mogłam wiedzieć, że jest żonaty? Nie miał obrączki. – Dylan? – Obie przenosimy uwagę na Justina, który stoi u podnóża schodów z szeroko rozwartymi oczami pełnymi szoku kiedy na mnie patrzy. No po prostu, ta noc robi się coraz lepsza. Rzucam szybkie spojrzenie najlepszej przyjaciółce ignorując niewiernego frajera na schodach. – Wychodzę zanim zostanę aresztowana za morderstwo. Zadzwonię do ciebie jutro – mówię do Juls i tylko do Juls. Otwieram drzwi i podchodzę do parkingowych przypominając im, że to ja jestem właścicielką tego dostawczego vana na co zaczynają podśmiewać się między sobą. Wkurzam się nie będąc w ogóle w nastroju na takie gówno. – Obsługujecie pieprzone wesele więc raczej nie rozbijacie się Lexusami. A teraz wypierzać po moją cholerną ciężarówkę – krzyczę na nich i momentalnie się przymykają. Jeden z nich od razu zaczyna biec w stronę parkingu. – Dylan, możemy porozmawiać? – Zza pleców dochodzi mnie głos Justina. – Nie. Moje gratulacje Justin. Nie powinieneś być na górze ze swoją żoną? Śmieje się szyderczo kiedy podchodzi bliżej, jego szare oczy pełne zgorszenia. – Jeśli dobrze słyszałem to żonaci mężczyźni to teraz twoja broszka? – O nie. Nie powiedział tego. Moja ręka sunie szybko i wymierza mu mocny policzek powodując, że zatacza się w tył z szeroko otwartymi oczami i uśmiechem na ustach. – Pierdol się. – Wypluwam, widząc podjeżdżającego Sama i przechodzę na stronę kierowcy. Nie mogę odjechać wystarczająco szybko; koła buksują kiedy tak prędko jak się da mknę długim podjazdem byle dalej od mojego kompletnie zjebanego wieczoru. Nie powinnam była w ogóle przychodzić na ten głupi ślub. Pieprzyłam się z żonatym facetem na weselu mojego byłego chłopaka. Jezu Karma. Ale z ciebie prze podła, nienawistna suka.
J. Daniels – Sweet Addiction #1 – Sweet Addiction – DreamTeam
24
Niedziela była kompletnie rozmyta. Spędziłam cały dzień w łóżku, no chyba, że musiałam skorzystać z łazienki albo wziąć coś z kuchni. Po kilku nieodebranych połączeniach i wiadomościach od Joey’a, w końcu wyłączyłam telefon i zostawiłam go takiego na resztę dnia. Juls prawdopodobnie uświadomiła go, że Reese jest żonaty. Mi natomiast zrobiłaby wykład na ten temat, Joey przybiłby mi piątkę, nalegając, żebym opowiedziała mu każdy smakowity szczegół mojej schadzki. A ja nie byłam w nastroju na żadne z powyższych. Nie chciałam myśleć o najlepszym orgazmie, jaki kiedykolwiek przeżyłam. Nie chciałam myśleć o sposobie w jaki jego wargi opadały na moje, na moją skórę, o smaku jego ust, jego zapachu, o tym jak wyglądała jego twarz gdy dochodził, dźwięku mojego imienia na jego ustach, sposobie w jaki na mnie patrzył kiedy mnie pieprzył obok umywalki, albo jak niedorzecznie ogromny był. Bo był żonaty. Był kurewsko żonaty i był kompletnym fiutem za bzykanie się ze mną za plecami żony. Nie mogę nawet mieć jednonocnej przygody, żeby nie eksplodowała mi w twarz. A potem był ten palant, mój były chłopak. Lezący za mną na zewnątrz i kładący na mnie łapska kiedy to powinien być przyklejony do boku swojej młodej żonki. Mówiąc o kanaliach. Oczywiście, został zdradzony na swoim własnym ślubie czym nie mogłabym się rozkoszować bardziej. Mam nadzieję, że nie odkryje niedyskrecji swojej żony przez jakiś czas i będzie myślał, że trwa w kochającym się małżeństwie, kiedy w rzeczywistości ona pieprzy wszystko co się rusza.
**
Mój budzik irytująco budzi mnie o 5:00 rano, w poniedziałek, jak zwykle. Lubię biegać każdego poranka zanim otworzę sklep, głównie ze względu na dużą ilość konsumpcji cukru, która zdarza się regularnie mi i Joey’mu, podczas pracy. Ubieram się w strój do biegania, łapię telefon i kluczę z nocnej szafki i schodzę do wielkiej kuchni. Mieszkam w małym lofcie nad cukiernią, odkąd otworzyłam to miejsce trzy lata temu. To praktyczne dla mnie mieszkać w pracy, odkąd w mojej branży niekiedy wymaga się ode mnie wstać w środku nocy i pracować nad czymś dla klienta. Mój loft składa się z jednego dużego pokoju, który podzieliłam na dwa
J. Daniels – Sweet Addiction #1 – Sweet Addiction – DreamTeam
25
ozdobną zasłoną, dając mojej przestrzeni sypialnianej odrobinę prywatności od salonu i kuchni. Jest mały, oryginalny i tani. Wynajmowanie pokoju nad cukiernią kosztuje mnie jedynie 850 dolarów miesięcznie, co jest stosunkowo niedrogo dla centrum Chicago. Poniżej loftu, schody prowadzą do wielkiej kuchni/miejsca pracy, w którym spędzam większość mojego czasu, z drzwiami, które prowadzą do głównej części cukierni. Idę w stronę drzwi i uśmiecham się do Joey’a, który zaglądając do środka przyciska twarz do szyby. Nigdy nie przegapił joggingu. Wychodzę na zewnątrz i zamykam drzwi za sobą, widząc jego wkurzoną minę, kiedy odwracam się, żeby go przywitać. – Cóż, dzięki Bogu, że nie jesteś martwa. Co jest kurwa? Dzwoniłem do ciebie wczoraj milion razy. – Rozciąga swoje plecy, kręcąc się z prawej na lewą. – Wierzę, że mówiłem, że chcę szczegółów. Schylam się i sięgam po palce, kiedy on robi to samo. – Przepraszam. Potrzebowałam wczoraj psychicznego resetu. Ten ślub to było trochę za dużo. – Niedopowiedzenie stulecia. Rozciągając ścięgna, prostuję się i przyciskam rękę do szyby cukierni, żeby złapać równowagę. – I zamierzasz tu tak po prostu stać i nie mówić mi co to do kurwy znaczy? – Jestem pewna, że już wszystko wiesz, plotkaro. Czy Juls nie wyjawiła ci wielkiej niespodzianki? Zaczynamy biec chodnikiem, nasze stopy uderzają o bruk w tym samym czasie. Już teraz na zewnątrz jest gorąco jak w piekle i to tylko podkręca mój poziom zirytowania. – Jakiej wielkiej niespodzianki? Juls spędziła resztę przyjęcia ssąc twarz Ian’a i Bóg tylko raczy wiedzieć co jeszcze, a ja pochłonąłem całą masę ciasta po tym jak zobaczyłem Billego flirtującego z kelnerem. – O cholera. Przepraszam, Joey. To naprawdę do kitu. – Cokolwiek. Skończył odwożąc mnie do domu i obciągnąłem mu na tylnym siedzeniu jego Denali za karę. Pcham go w ramię, ale ani drgnie. Ten facet to cała góra mięśni. – Jezu. Cóż, zgaduję, że dałeś mu popalić. – Och, dałem. A teraz, co to za niespodzianka? – Podążamy naszą zwykłą drogą w dół Fayette Street, po opustoszałym chodniku, Joey nadaje tempo jak zwykle. – Reese jest żonaty. – Boże, dzisiaj wypowiedziane na głos to wciąż brzmi do bani. I dlaczego moje serce fizycznie boli słysząc to. Nie mogę być pod takim wpływem weselnego bzykanka, nie ważne jak dobry był seks. Przestaję biec i oglądam się na Joey,’a, który zamarł na chodniku, jego blond loczki już zdążyły przykleić się do czoła przez pot.
J. Daniels – Sweet Addiction #1 – Sweet Addiction – DreamTeam
26
– On jest co? – Rusza ponownie, przez chwilę oszołomiony, a ja ruszyłam za nim. – Słyszałeś mnie. Kurewsko żonaty. Oczywiście, nie wspomniał o tym wcześniej, w trakcie, czy też po naszym gorącym jak piekło seksie w męskiej toalecie. Zwyczajnie zapytał mnie ‘co to kurwa było’ jak tylko doszedł, mówiąc mi, że przeprasza i zajął się swoimi sprawami. – Zmusiłam nogi do biegnięcia szybciej czując pieczenie w udach, kiedy wbiegaliśmy na małe wzgórze. – Co za kutas. Jesteś chociaż tego pewna? To znaczy, nie widziałem obrączki na jego palcu, a dobrze wiesz, że poluję na to na wejściu. – No, to tak jak ja. Podobno Ian powiedział Juls, że jest żonaty. Prawdopodobnie nie nosi swojej obrączki, żeby mógł pieprzyć mnie na ślepo. Och i niemal zapomniałam, wierzchołek wieczoru, Justin poszedł za mną na zewnątrz i zrobił aluzję o mnie pieprzącej jego odkąd żonaci faceci to teraz moja broszka. – Kretyn. Joey strzela głową w moim kierunku, wybałuszając oczy. – Jesteś kurwa poważna, w tej chwili? Gdzie do kurwy byłem ja, kiedy to wszystko się działo? A tak, racja, zajadałem moje przeklęte uczucia. – Podnosi tempo, kiedy szamotam się za nim. – Zwolnij! Twoje nogi są o mile dłuższe od moich. – Cholerka, wybacz. – Wraca do mojego boku. – Przykro mi z powodu Reese, ptysiu. Naprawdę. Ale… – Nawet tego kurwa nie mów, Joey. – Wiedziałam dokładnie jakie będą jego następne słowa. – Ja tylko mówię… – Zamknij się, Holt. – Urywam, kiedy wiruje wokół mnie, żeby zobaczyć moją twarz, bez trudu biegnąc tyłem. – Mogłabyś być seksowną kochanką. Jeśli seks był tak dobry, dlaczego przerywać? – Teraz ja zaczynam biec sprintem i słyszę pisk od niego, kiedy dogania mnie w ciągu sekundy. – Jesteś psychiczny? Nie zamierzam być jego panienką na boku. Nie obchodzi mnie jak niesamowity był seks ani to, jak sprawił, że doszłam tak mocno. Pieprzyć to. – Wycieram czoło tyłem dłoni, pot już zaczął skraplać moją skórę. – Ooooocccchhh, jak mocno sprawił, że doszłaś? Był wielki? Proszę powiedz mi, że nie był dziwnie zakrzywiony jak Billego. – Potrząsnął szybko głową. – Nie jestem jeszcze pewny co czuje w związku z tym.
J. Daniels – Sweet Addiction #1 – Sweet Addiction – DreamTeam
27
– Jezu Chryste. Jest zbyt wcześnie, żeby mówić o rozmiarach kutasów i tym pod jakim kątem są wykrzywione. – Milknę. – Ale tak dla twojej wiadomości, jest ogromny i nieodchylony jak ty w liceum kiedy udawałeś, że jesteś hetero. – Kurewsko to wiedziałem. Ty szczęśliwa sunio. Resztę drogi wokół sąsiedztwa przebiegamy w ciszy, jedyny odgłos jaki się od nas niesie to nasze oddechy i dźwięki butów uderzających o chodnik. Biegnę szybko i mocno, desperacko próbując odepchnąć z mojego umysłu wspomnienia Reesiego i naszej schadzki, mając nadzieję, że od nich ucieknę. Ale nie ma takiej opcji, a przynajmniej nie dzisiaj. I nie działało to też na mojego partnera do biegania. Niemal słyszałam jak obracają się trybiki w mózgu Joey’a, kiedy gnaliśmy przed siebie, najprawdopodobniej wymyślając wszelkie scenariusze mojego i Reese’a sekretnego rendez-vous. Nie trzeba mówić, że nasz pięciomilowy bieg był dzisiaj wykańczający zarówno fizycznie jak i psychicznie. Wzięłam prysznic i ubrałam się po tym jak pożegnałam się z Joey’em, żeby mógł zrobić to samo. Mieszkał jedynie kilka bloków od cukierni i wróci przed otwarciem o 7:00 rano. Był moim jedynym pracownikiem w tej chwili; odkąd nie zatrudniłam jeszcze nikogo innego po tym jak wylałam Tiffany. Nie byłam też do końca pewna czy potrzebowałam aby ktokolwiek jeszcze pracował dla mnie, Joey i ja wydawaliśmy się świetnie sobie radzić. Dorastaliśmy razem, chodziliśmy do szkoły razem, a potem oboje studiowaliśmy zarządzanie. Był bardziej niż wspierający kiedy marzyłam o otwarciu własnej cukierni i nalegał na zostanie moim asystentem, żebyśmy mogli zostać blisko siebie. Choć w głębi duszy myślę, że po prostu chciał próbować wszelkich moich nowych produktów. Dzięki Bogu za nasze codzienne bieganie, w przeciwnym razie oboje byśmy skończyli utuczeni jak świnie. Zawiązuję mój ulubiony fartuch i zaczynam wyciągać ciasta, muffiny, ciasteczka i babeczki z zaplecza i układać w gablotach z przodu. Specjalnością są moje bananowo– orzechowe muffiny, których przepis dopracowywałam przez pięć lat. Są szalenie przepyszne i walczyłam, żeby nie zjeść każdej jednej po wyjęciu z pieca. Sprzedaję wszystkie do południa i nic innego nie napawa mnie większą dumą. Po pięciu minutach od otwarcia, Joey popycha drzwi, niosąc dwie kawy i swój gwiazdorski uśmiech. – Narozmawiałam się już o kutasach, więc nawet nie zaczynaj – mówię, kiedy otwieram kasę i zaczęłam liczyć pieniądze. – Ptysiu, nie można się narozmawiać, wierz mi. Kazałem im dodać dzisiaj extra espresso do twojej kawy, pomyślałem, że może tego potrzebujesz – mówi, okrążając blat. – Chociaż, być może dzisiaj wolisz dodać sobie gorzałki do kawy? – Wręcza mi gorący kubek i uśmiecha się słabo. Jest przystojniakiem, ubrany w ciemne dżinsy i błękitne polo, które wydobywa kolor z jego oczu. – Dziękuję i tak, gorzałka byłaby jak najbardziej pożądana tego poranka, ale nie sądzę, żeby widok mnie zataczającej się po sklepie był dobry dla biznesu. – Biorę łyk i pozwalam
J. Daniels – Sweet Addiction #1 – Sweet Addiction – DreamTeam
28
gorącemu płynowi spłynąć w dół gardła, natychmiast ożywiając mnie, kiedy przednie drzwi się otwierają. – Dzień dobry. Jak się dziś mają moi ulubieni stali klienci? Pan i pani Crisp, mieszkają za rogiem i wpadają codziennie rano na dwie bananowe muffiny. Są bardziej niż uroczy i sprawiają, że zaczynam dzień z uśmiechem, kiedy ich widzę. – Cóż, poza faktem, że ten tu trzymał mnie na nogach przez całą noc przez swoje chrapanie, wszystko u nas dobrze, Dylan. – Pani Crisp wskazuje na swojego męża, który uśmiecha się do niej słodko. – Kochasz to, skarbie. Jestem nawet pewny, że raz powiedziałaś, że moje chrapanie pomaga ci spać. – Pan Crisp pociera z miłością plecy żony, kiedy ona strzepuje jego rękę żartobliwie. – Och to śmieszne, Harry. – Prycha. Wyciągam ich muffiny i z uśmiechem wkładam je do torby, zabierając pieniądze, które zostały położone na blacie. – Jak było na weselu, kochana? Wytrzymałaś do końca obok tego paskudnego, niedobrego, twojego byłego? Wywracam oczami po podaniu panu Crisp jego reszty. – Nie dokładnie w sposób w jaki chciałam. – Krzyżuję ręce na piersi i pochylam się nad ladą. – Jakkolwiek, cieszę się po prostu, że to już za mną. Tort wygadał fantastycznie i podobno był smaczny. – Wskazuję na mojego asystenta, który z przesadną delikatnością pałaszuje mufinkę. – Ten tu sam zjadł całe piętro. Prycha głośno na moją wypowiedź. – To nie było całe piętro. Cóż, w sumie, noo, prawdopodobnie było. – Cała nasza czwórka wybucha śmiechem kiedy pożera swoje śniadanie. Człowiek powinien odłożyć słodycze na bok. Frontowe drzwi otwierają się, przekierowując naszą uwagę na starszego mężczyznę niosącego białe pudełko, który wchodzi do środka i stawia je na blacie. Pan i pani Crisp machają na pożegnanie i wychodzą. – W czym mogę pomóc? – pytałam, gapiąc się podejrzliwie na pudełko. Nie miało żadnych etykiet, nie dając żadnych wskazówek na to skąd pochodzi. Stawia je przede mną z uśmiechem. – Dzień dobry. Przesyłka dla pani Dylan. – Moje oczy się rozszerzają, kiedy Joey staje obok mnie. – Co ty do diabła zamówiłaś? – pyta, kiedy podpisuję odbiór. – Nic nie zamawiałam, tak myślę. Kto to wysłał? – Facet tylko wzrusza ramionami i zabiera swoją podkładkę, przesuwając pudełko po blacie w moją stronę i wychodzi szybko z cukierni. Oboje gapimy się na pudełko, rozglądając się i spotykając swoje spojrzenia.
J. Daniels – Sweet Addiction #1 – Sweet Addiction – DreamTeam
29
– Cóż, nie zamierzasz tego otworzyć? – pyta, podnosząc na mnie brew. Przyglądam się podejrzliwie, zanim odpowiadam. – Nie wiem. Czy bomby nie przychodzą w nieoznakowanych paczkach? – Kto do diabła próbowałby cię wysadzić? – Cóż, na początek pewna żona, pewnego kogoś, którego grzmociłam w sobotnią noc – prycham. Robi minę i ciągnie za białą wstążkę, która jest zawiązana na górze, podnosząc za boki pudełka i odsłania brązową kartkę na górze białej bibułki. Otwieram kartkę i szybko skanuję ręcznie napisaną notkę.
Dylan, Spieprzyłem. Przepraszam. Z chęcią cię znów zobaczę. X Reese
Opada mi kopara. – Musisz sobie ze mnie jaja robić. – Podaję kartkę Joey’owi i słyszę jego sapnięcie po krótkiej chwili. – Cholera jasna. Z chęcią cię znów zobaczy? Dylan! Wyrywając mu kartkę, rozkładam bibułkę i przekrzywiam głowę na bok kiedy gapię się na zawartość pudełka. – Co do diabła? Joey pochyla się i wybałusza gały. – Och. Mój. Boże. Toż to jest najsłodsza rzecz jaką kiedykolwiek widziałem. Wyciągam funt mąki i upuszczam ją na blat kiedy piszczy obok mnie. – Dlaczego wysłał mi mąkę? – Jestem całkiem zmieszana w chwili kiedy mój asystent kica dookoła jak króliczek. Pomyślałby kto po jego reakcji, że gapię się na zaręczynowy pierścionek a nie na zaopatrzenie piekarni. – Nie łapiesz? Zamiast kwiatów wysłał ci mąkę bo jesteś cukiernikiem. Kuźwa, to romantyczne. Pchnęłam go ale nie drgnął. – Romantyczne? Żonaty facet właśnie wysłał mi notkę, mówiąc, że wciąż chcę mnie pieprzyć na boku. On jest żonaty, Joey. To nie jest romantyczne. Jest obskurne i obrzydliwe. –
J. Daniels – Sweet Addiction #1 – Sweet Addiction – DreamTeam
30
Podnoszę moją kawę i odchodzę od blatu, gapię się na mąkę, pijąc hojnymi łykami. To jest szaleństwo a mój asystent to idiota. – Pomijasz niektóre kluczowe przymiotniki. Gorący żonaty koleś chce wciąż należycie pieprzyć cię na boku. Musiałaś wypieprzyć z niego wszelkie myśli, dziewczyno. Plus wysłał ci prezent? Chcę, żeby był moim sekretnym chłopakiem. Potrząsam głową. – Co za pompatyczny dupek. Musi myśleć, że jestem niewiele wartą kurwą, która dobrowolnie poleci na to, cokolwiek to jest. Pieprzony kretyn. – Podnoszę kartkę i wyrzucam ją do śmieci kiedy Joey po nią sięga. – Zostaw to. – Nie. Przynajmniej zatrzymaj ją przez dzień. Możesz zmienić zdanie. – Musisz być ujarany jak świnia jeśli myślisz, że naprawdę to rozważę. – Kurewsko chciałbym być ujarany w tej chwili. To by była wymówka dla mojego szaleństwa podjadania. – Wyrzuca ręce w górę w dramatycznym geście. Oboje chichoczemy na siebie i sytuację. Oczywiście to jest moje życie. Nie mogę mieć gorącego kolesia, który ofiarowuje najlepsze orgazmy i jest mną zainteresowany. Nie, to by było zbyt normalne. On musi być gorącym żonaty kolesiem, dawcą najlepszych orgazmów, z ustami za które zapłaciłabym, żeby położył znów na mnie. To ma sens.
**
Poranek mijał szybko przez stały napływ klientów. Poniedziałki zwykle są ruchliwsze w cukierni, głównie przez specjalne zamówienia, które mnie ogromnie cieszą, a Joey ich nienawidzi. Wolał jak nie byłam związana konsultacjami cały dzień, żebyśmy mogli gawędzić i plotkować. Było blisko południa, kiedy weszła Juls, wyglądając elegancko jak zwykle w swojej ołówkowej spódnicy, białej bluzce i szpilkach, za które można umrzeć. Naprawdę muszę napaść na jej szafę pewnego dnia. Poza różnicą wzrostu między nami, byłyśmy podobnej budowy i łatwo mogłyśmy zamieniać się ciuchami. Obie byłyśmy jeszcze smukłe, dzięki wręcz religijnemu oddaniu naszej ćwiczeniowej rutynie. – Witajcie kochani. I jak wam mija poniedziałek? Ja jęknęłam kiedy Joey uśmiechnął się szeroko, pokazując swój samotny dołeczek.
J. Daniels – Sweet Addiction #1 – Sweet Addiction – DreamTeam
31
– Wyglądasz gorąco, Juls. Masz spotkanie z wkurzającą parką? – pytam kiedy wyrównuję pozostałe babeczki Red Velvet2 w gablotce. – Właściwie to właśnie miałam odwiedzić Ian’a w pracy, żeby zjeść lunch. Wiesz, muszę wyglądać dobrze dla mojej dziecinki. Ożywiam się. Idealnie. Mogę mu osobiście powiedzieć żeby się odwalił. – Będziesz mieć coś przeciwko jeśli się przyłączę? Przechyla głowę teatralnym geście kiedy Joey wzdycha dramatycznie. – Zamierzasz się z nim skonfrontować? – Emocje w jej głosie są niemal namacalne. Kiwam głową z potwierdzeniem. – Jasne, że zamierzam. Jeśli myśli, że może zaproponować mi bycie jego malutkim, brudnym sekrecikiem, jest w poważnym błędzie. – Przepraszam? Co do cholery mnie ominęło? – Juls łapie się pod boki i gapi się na mnie, czekając na wyjaśnienia. Oczywiście, zanim mogę się odezwać, Joey otwiera swoją wielką, gejowską gębę. – Cóż… – opiera brodę na dłoni – … Reese wysłał naszej seksownej przyjaciółce karteczkę i trochę mąki, mówiącą, że przeprasza iż spieprzył i z chęcią zobaczy ją ponownie. – Jego uśmiech wykrzywia otwarte usta. – Czyż to nie jest fantastyczne? Ona gapi się na nas ze zmarszczonym czołem. – Mówisz poważnie? Och niech to cholera, zamierzałam skonfrontować się z nim po weselu, jak wyszłaś, Dyl, ale w sumie zniknął całkiem szybko po tobie. Poza tym, byłam trochę zajęta. I czy naprawdę wysłał ci mąkę? Jak mąkę do pieczenia? – Potwierdzam skinieniem, a ona wykrzywia brwi, jej usta powoli uformowały „O”. – Ach, zamiast tradycyjnych kwiatów. To rzeczywiście całkiem sprytne. Tupię nogą. – A żeby kociej mordy dostał. Dlaczego jestem jedyną osobą, która tego nie łapie? I to nie jest sprytne. To jest głupie, bo on jest głupi. – Łał, naprawdę go wypatroszysz za tą zniewagę. – Joey stwierdza sarkastycznie, kiedy odwiązuję fartuch. Rzucam mu go w twarz.
2
Wyglądają tak ;)
J. Daniels – Sweet Addiction #1 – Sweet Addiction – DreamTeam
32
– No i? – pytam, odwracając się do Juls. – No i co? – Mogę iść z tobą? – Och cholera tak. Z przyjemnością zobaczę jak go przeżuwasz. Nie znoszę kiciarzy. – Obie kierujemy się do drzwi, kiedy kiwałam w zgodzie. – Hej! A co ze mną? – Woła za nami Joey. Odwracam głowę. – Musisz tu zostać i prowadzić sklep. Myślisz, że zamierzam zamknąć? – Niech to cholera jasna! To dlatego potrzebujemy dodatkowego pracownika, Dylan. Kurewsko wszystko mnie omija. – Nie martw się, podzielę się wszystkimi szczegółami po tym jak odetnę mu przyrodzenie. – Juls i ja wychodzimy ze sklepu i idąc do samochodu wygłaszam sobie motywujące przemówienie. Najpierw nawrzeszcz, potem urwij mu jaja albo najpierw urwij mu jaja a potem nawrzeszcz. Cholera, czy to ważne? Powoli zaczynam tracić moje pazurki, kiedy idziemy eleganckim foyer budynku Walker i Spółka. Szpilki Juls stukają o marmur, a ja w duchu przeklinam się za nie zmienienie stroju przed tym jak dzielnie stwierdziłam, że to dobry pomysł. Mam na sobie bladoniebieską koszulę, dżinsy rurki, które są upaprane mąką, i moja ulubione balerinki. To byłoby debeściarskie gdybym miała na sobie coś seksownego i kusego, pokazującego Reesemu, czego już więcej nie dotknie. Niech to cholera, Dylan. Myśl następnym razem. Przynajmniej moje włosy i makijaż są w porządku. Wychodzimy z windy na dwunastym piętrze, podążam za nią uważnie, niepewna gdzie iść. – Zdenerwowana? – pyta kiedy podchodzimy do małej recepcji. – Nie, ale niech on lepiej będzie. – Odrzuca głowę i się śmieje kiedy ja poruszam brwiami. – Julianna Wick do Ian’a Thomas’a, proszę – mówi do ładnej recepcjonistki, która uśmiecha się i podnosi telefon, mówiąc do niego po cichu. Szybko kończy rozmowę. – Może pani wejść, pani Wicks. Wzrusza ramionami żartobliwie. – Kurewsko uwielbiam to gówno. Mój mężczyzna jest tak ważny, że muszę się meldować zanim się tam wpakuję. – Śmieję się z niej i przechodzę za nią przez drzwi, po tym jak puka cicho. – Jest moja dziewczynka. Czekałem na ciebie. – Ian wstaje i obchodzi swoje biurko, przyciągając Juls w ramiona i dusząc ją szybkimi pocałunkami. Chryste, są irytująco uroczy. – Głoduję i nie z powodu jedzenia – szepcze jej do ucha, zanim jego oczy dostrzegają mnie. –
J. Daniels – Sweet Addiction #1 – Sweet Addiction – DreamTeam
33
Dylan. Dołączysz do nas dzisiaj na lunchu? – pyta słodko bawiąc się końcówkami włosów Juls. Brzmi szczerze ale mam wrażenie, że wolałby spędzić lunch sam z moją najlepszą przyjaciółką. Odchrząkuję. Możesz to zrobić Dylan. – Właściwie, zastanawiam się czy Reese tu jest. Muszę z nim pomówić. – Juls jest zbyt zajęta gorączkową pracą nad poluzowaniem krawata Ian’a, żeby nawet pamiętać, że jestem w pokoju. Jestem pewna, że postarałaby się o jakiś sukowaty komentarz gdyby uważnie słuchała. – Och, oczywiście. – Uśmiecha się szeroko. – Po prostu idź korytarzem dopóki nie zobaczysz rudzielca za biurkiem. Wskaże ci kierunek. – Kiwam głową i odwracam się na pięcie, posyłając Juls ostatnie spojrzenie kiedy wychodzę i zamykam za sobą drzwi. On jest żonaty. Jest żonaty. Żonaty. Kogo obchodzi jak szalenie zajebiście jest gorący. On jest żonaty. Moje myśli są tak głośne, iż jestem pewna że rudzielec, przed którą stoję w tej chwili, może je słyszeć. Uśmiecham się do niej słabo. – W czym mogę pomóc? – pyta dość oschłym tonem. – Um, tak. Chciałabym zobaczyć się z Reesem, proszę. Przekrzywia głowę i mruży oczy. Jezu. Schowaj pazury. Podnosząc telefon, wzrokiem obcina mnie z góry na dół. – Masz na myśli pana Carroll’a? I mam powiedzieć, że kto chce się z nim widzieć? Pan Carroll. Och, jak pieprzenie formalnie. Gapię się na nią z góry. – Dylan. – Po prostu Dylan? – Jej ton jest na granicy sukowatości, a ja jestem ponad to w tym momencie. Skarbeńku, to nie jest dzień na testowanie mojej cierpliwości. – Tak, po prostu Dylan. – Odburkuję, zaciskając pięści po bokach. Przewraca oczami i mówi cicho do słuchawki, rzucając nią mocniej niż to prawdopodobnie konieczne. – Wejdź, po prostu Dylan. – Macha szybkim ruchem dłoni na drzwi znajdujące się na końcu korytarza. Jaki ma do diabła problem? – Dziękuję. Miłego dnia – odpowiadam ekstra wesoło, żeby nacisnąć na jej ostatni nerw. Krzywi się. Misja Zakończona. Nie kłopocząc się pukaniem, otwieram drzwi biura i wchodzę do środka, potykając się nieco na widok mężczyzny za masywnym biurkiem. Jep, to właśnie tak wygląda. Całkowicie perfekcyjnie. Jego oczy powoli podnoszą się do mnie od ekranu komputera i miękną. – Dylan, jaka miła niespodzianka. Rozumiem, że dostałaś moją przesyłkę.
J. Daniels – Sweet Addiction #1 – Sweet Addiction – DreamTeam
34
Zamykam drzwi za sobą i krzyżuję ręce. – Taa, uroczy kalambur. Masz minutkę? Uśmiecha się a ja jąkam się nieco. – Dla ciebie? Mam mnóstwo. Wstaje, z wdziękiem obchodzi biurko i siada na krawędzi, krzyżując swoje długie nogi przed sobą w kostkach i opiera się na rękach. Kręcę głową na jego zarozumiałość. Niech będzie przeklęty. Jeśli nie byłby tak cudownie atrakcyjny, to byłoby o wiele prostsze. Stoi naprzeciwko mnie w jasnoniebieskiej koszuli, szarym krawacie i spodniach khaki, jego włosy są idealnym bałaganem, a zielone oczy zamroziły mnie w miejscu, w którym stoję. Podnosi brew, czekając aż się odezwę. Mogę mówić. Mam wiele do powiedzenia. Ale w tej chwili, chcę nim rzucić i pieprzyć na biurku albo spoliczkować tak mocno, żeby czuł to nawet w przyszłym tygodniu. Hmm, mogę zrobić i to i to. Och, Chryste, Dylan. Nie. Spoliczkuj go. To brzmi satysfakcjonująco. Poruszam się szybko, jego oczy rozszerzają się, kiedy zatrzymuję się przed nim i uderzam go w twarz, głośny trzask odbija się echem w pomieszczeniu. – Jezu Chryste. – Niemal krzyczy, jego dłoń zbliża się i pociera teraz zaczerwieniony policzek. – Za co to kurwa? – Ty pieprzony kutasie. Kim ty do cholery myślisz, że jesteś? Wstaje, górując nade mną w moich płaskich butach. Kurwa, jest wielki jak drzewo. – Okej, prawdopodobnie na to zasłużyłem. – Jego ton jest ostry ale nie brzmi na złego. Wydaje się bardziej zaniepokojony. – Słuchaj… – milknie, pocierając policzek – … przepraszam, że się jakby zamknąłem w sobie po łazienkowej akcji. Nie jestem przyzwyczajony, żeby seks działał na mnie w ten sposób i zachowałem się jak dupek. Widzę na czerwono. – Jesteś poważny w tej chwili? To dla tego jest ci przykro? Bo odbiło ci po? – Tak, cóż i przez fakt, że ci faceci widzieli cię tam ze mną. Jestem pewny, że dokładnie wiedzieli co robiliśmy. – Podchodzi bliżej mnie. – Za co kurwa innego może mi być przykro? Nie jest mi przykro, że to się stało. A tobie? Pchnęłam go w pierś, ale się nie ruszył. Cholera, muszę zacząć podnosić ciężary. – Tak, jest mi przykro, że to się stało. Nie pieprzę żonatych mężczyzn, Reese! – Krzyczę teraz i moje gardło zaczyna boleć, ale nie wystarczająco, żeby mnie zatrzymać. Jednak jego zmieszana mina odbiera nieco mojego ognia. Jest bystrym kolesiem. Dlaczego tego nie łapie? – Okej, dobrze wiedzieć – mówi ze zmarszczonymi brwiami.
J. Daniels – Sweet Addiction #1 – Sweet Addiction – DreamTeam
35
– Świetnie. Teraz wiesz. Więc odpieprz się ode mnie. – Zamierzam wyjść ale zostaje zatrzymana przez jego palce na moim ramieniu, odwracające mnie twarzą do niego. – O czym ty kurwa mówisz? Wyszarpuję mu się i spoglądam w dół na jego lewą rękę, zwężając oczy na jego goły palec. – Ty dupku. Dlaczego nie nosisz swojej obrączki? Liczysz na obciąganie fiuta za tym masywnym biurkiem przez jakąś dziewczynę która nie wie, że jesteś żonaty? Jego wygląd mnie ogłusza. Oczekiwałam, że będzie zły za spoliczkowanie go, może lekko rozczarowany, że nie chcę tego dalej ciągnąć, ale rozbawienie na jego twarzy nie jest tym czego oczekiwałam. Pociera twarz rękami i się śmieje, przestając tylko wtedy kiedy widzi mój wkurzony wyraz twarzy. – Żonaty? Kto ci kurwa powiedział, że jestem żonaty? Robię krok w tył. – Juls. Odpowiedz na moje pytanie. Dlaczego nie nosisz obrączki? – Naprawdę? A gdzie Juls słyszała, że jestem żonaty? Wyrzucam ręce w akcie frustracji. – Co to ma, kurwa, za znaczenie? Od Ian’a. Kogo innego? Łapie mnie za rękę i ciągnie w kierunku drzwi, otwiera je i sztormem mknie korytarzem. – Gdzie idziemy? Puszczaj mnie. – Zamknij się, Dylan. – Moja walka jest bezcelowa. On jest na misji kiedy pochodzi do drzwi biura Ian’a, ciągnąc rozwścieczoną mnie za sobą. – Rozprawimy się z tym teraz. – Rozprawimy się z czym? – Panie Carroll, pan Thomas prosił abym nie przełączała jego rozmów. – W porządku, Jill. – Zrzędzi do miłej recepcjonistki i otwiera szeroko drzwi, wciągając mnie do środka ze sobą. – Kurwa. Co ty odpierdalasz, Reese? – Głos Ian’a powoduje, że się krzywię, a potem skupiam się na tym co się przede mną dzieje. Moje oczy się rozszerzają na widok Juls przewieszonej przez biurko Ian’a, kompletnie nagiej i bzykanej od tyłu. Ian szybko się przesuwa i zasłania ją, kiedy Reese i ja odwracamy się i zamykamy drzwi, żeby zatrzymać wścibskie spojrzenia z korytarza przed darmowym show. – Cholera. Uch, wybacz, stary. To zajmie tylko minutę. – Reese mówi kiedy oboje gapimy się w drzwi.
J. Daniels – Sweet Addiction #1 – Sweet Addiction – DreamTeam
36
– Jezu Chryste, Dylan. Byłam tak kurewsko blisko. – Juls warczy. Podnoszę ręce w górę. – To nie był mój pomysł. Wiń tego dupka obok mnie. – Jego głowa odwraca się w moim kierunku, a ja patrzę na swoje stopy. Noo, to prawda. Powiedziałam to. – Więc? Co jest kurwa? – pyta Ian, wciąż bez tchu. – Dlaczego do diabła powiedziałeś Juls, że jestem żonaty? On się śmieje. – Uch, nie powiedziałem. Ty? Żonaty? To kurewsko komiczne. Kotek, kto powiedział ci, że Reese ma żonę? – Ty powiedziałeś. W zeszłym tygodniu wszyscy poszliśmy do Tawerny po pracy. Prawda? – Brzmiała nerwowo i nagle niepewnie. – To jest tak cholernie głupie. Czy mogę iść, proszę? – pytam, a ramię Reesa wystrzeliwuje i uniemożliwia mi chwycenie za klamkę. Staram się je odepchnąć, ale moje starania są bezcelowe. – Kotek, myślę, że pomyliłaś Reese z Trent’em. Trent ma żonę. Mój żołądek opada. – Och. Och kurwa, masz rację. Dylan, tak mi przykro. Cholera, naprawdę myślałam, że to Reese. To jednak pomyłka, racja? – Chichocze nerwowo i odchrząkuje. Wkładam głowę w dłonie. – Jezu Chryste – jęczę, słysząc stłumiony śmiech dochodzący z mojej lewej i nagle chcę rzucić się przez najbliższe okno. Och Boże, to jest takie niezręczne. – Więc, teraz jak już nie ma zamieszania, czy wy dwa gołąbeczki możecie wypieprzać, żebym mógł skończyć? – Ian mówi przez śmiech. – I zamknijcie za sobą drzwi. – Taa. Uch, spotkamy się na dole, Juls. – Szybko otwieram drzwi, idąc w stronę wind, kiedy para rąk łapie moją talię i mnie obraca. – Och nie. Ani mi się waż. – Reese stwierdza, łapiąc mój łokieć i prowadząc mnie korytarzem prosto do swojego biura. Kurwa. Nie jest żonaty. I co teraz?
J. Daniels – Sweet Addiction #1 – Sweet Addiction – DreamTeam
37
Byłam całkowicie nieprzygotowana na taki rozwój wypadków. Wszystko było wykonane idealnie z mojej strony. Spoliczkowała go, rzuciłam w twarz jego niewiernością i nie pozwoliłam by jego dobry wygląd odstraszył mnie w jakikolwiek sposób. Czułam się potężna kiedy wparowałam do jego gabinetu i zwymyślałam od progu. Ale teraz, teraz czuję się jak potulna malutka mysz kościelna, chowająca się w kącie jego biura. On nie jest żonaty. To nie było coś co spodziewałam się odkryć i z całą pewnością to nie było coś, co byłam przygotowana rozważać. No bo, czy łączyło nas coś innego poza przelotnym weselnym numerkiem? Nic głębszego tutaj się nie działo, no nie? Nie, z pewnością nie. Nikt nie zaczyna związku od zdzirowatego seksu na weselu. To tak nie działa. Jeśli by tak było, Joey co miesiąc byłby w nowym związku. Moje oczy powoli suną w górę jego długiego, smukłego ciała i zatrzymują na jego oczach, które z ciekawością mi się przyglądają. Powrócił do swojego miejsca przy biurku i nie odzywa się słowem, kiedy ja bawię się swoimi palcami, debatując od czego zacząć. Kurwa. Wiszę mu gigantyczne przeprosiny. Odchrząkam i podchodzę bliżej do niego, widząc jak przesuwa się nieco przy biurku. – Więc, tak się zastanawiam, czy istnieje taka możliwość abyś całkowicie zapomniał, że wpadałam tutaj jak szaleniec i na ciebie napadłam? Jeśli nie, nie mam nic przeciwko płaszczeniu się. Przechyla głowę i pociera dłonią szczękę. Odpychając się od biurka, łączy lukę między nami. – No cóż, sądziłaś, że jestem żonatym mężczyzną, który pieprzy się za plecami żony. Myślę, że policzek był uzasadniony z twojego punktu widzenia. – Jego dłoń omiata włosy z mojego ramienia, mały gest, który powoduje, że mój żołądek jest związany w supeł. – Poza tym, nie chciałbym całkowicie zapomnieć jak niewiarygodnie seksownie wyglądałaś taka zadziorna i wkurzona. Lekko się śmieję. – Uważasz, ze to było seksowne? Przytakuje i oblizuje wargę wpatrując się w moje usta. Podchodzę jeszcze bliżej i czuję jak jego dłonie chwytają moje odziane w dżinsy biodra. – No cóż, w takim razie mogłabym spuścić ci manto za to, że zachowałeś się jak skończony gnojek po tym jak mnie przeleciałeś. Twój wybór. – Jego klatka piersiowa unosi się
J. Daniels – Sweet Addiction #1 – Sweet Addiction – DreamTeam
38
i opada gwałtownie, kiedy sunę rękoma w górę jego ramion i zatrzymuję na bicepsach, ściskając raz po czym błyskawicznie przenoszę wzrok do jego. Twarde mięśnie napinają się pod moimi dłońmi. – Czyń swą powinność – szepcze. Moje palce suną wzdłuż jego krawata. Krzyczenie na niego by sprawić by mnie pragnął było kuszące. Naprawdę kuszące. Ale on oficjalnie przeprosił za swoje zachowanie, i teraz, nie chciałam krzyczeć. Chyba, że będzie to za sprawą jego pieprzenia. Chwytając w garść jego krawat, wpycham go z powrotem za biurko i pcham na fotel. – Wybieram płaszczenie się – oświadczam a on wybałusza oczy. Klękam przed nim, uspakajam swoje palce, wsuwam je za pasek i rozsuwam zamek w jego spodniach. – Dylan. Moja dłoń łapie jego długość i wyciągam go, przesuwam językiem po główce i patrzę mu w oczy, które teraz są glazurowane pożądaniem. Mój język wiruje wokół główki i wzdłuż trzonka, liżąc dokładnie. – To takie seksowne, serce. Ssij go mocno. Uśmiecham się i owijam usta wokół niego, prowadząc go do tylnej ściany gardła gdy on syczy. Chcę wziąć go całego ale to nie jest możliwe. Oplatam dłoń wokół nasady, pocieram go ustami, ssąc i liżąc aż jego ręka odnajduje moje włosy. – Jezu. Właśnie tak. Nie przestawaj. Jego ręka prowadzi mnie w tempie jakiego pragnie. W górę i w dół, liżąc wokół główki zanim biorę go tak głęboko jak mogę. Moja dłoń gładzi go mocno, przesuwając się w górę i w dół jego gładkiej długości, a moje usta podążają za nią. Jego palce muskają moją skroń, policzek i przesuwają się na szczękę. Nie odrywam wzroku od jego twarzy, widząc jak mięśnie w jego szyi napinają się z każdym moim posunięciem aż głowa opada mu w tył kiedy liżę jego koniuszek. Jęczy, wypychając biodra kiedy dłonią przytrzymuje moją głowę w miejscu. Nigdy nie byłam wielką fanką robienia laski ale odgłosy pochodzące od Reese czynią to obłąkanie seksownym. Nie tylko jemu dogadzam, dogadzam też sobie. Uda mam ściśnięte mocno kiedy klęczę przed nim i wiem bez żadnych wątpliwości, że mam przemoczone majtki. Pulsuje przy moim języku. Ssąc mocno, wciągam go głęboko i pozwalam mu uderzyć w tył gardła kiedy rozluźniam mięśnie. – Kurwa. Zaraz dojdę. Pocieram go ręką i czuję jego gorące uwolnienie tryskające w moje usta, połykam i czuję się dużo bardziej potężna w tym momencie niż wtedy, kiedy wparowałam do jego biura. Jego nogi napinają się pode mną a gardłowe jęki powodują, że ssę mocniej, wyciskając z niego do ostatka. Poluzowuje uchwyt w moich włosach i odgarnia mi je z twarzy.
J. Daniels – Sweet Addiction #1 – Sweet Addiction – DreamTeam
39
– Ja cię pierdolę. Siadam na piętach i cieszę się swoim drobnym zwycięstwem. Wciąż jest desperacko twardy i mam ochotę zrobić to jeszcze raz, i jeszcze raz. Sprawienie, że rozpadł się w moich ustach było najseksowniejszą rzeczą jaką zrobiłam w swoim życiu. Poza tym on smakuje dobrze. Naprawdę dobrze. Patrzę mu w oczy gdy jego oddech się uspakaja, jego tors napiera na guziki od koszuli. – Nie wiem co jest seksowniejsze, ty wrzeszcząca na mnie czy ty płaszcząca się przede mną – mówi przez uśmiech, który jest równie zaraźliwy jak uroczy. Uśmiecham się i przygryzam wargę kiedy w kieszeni odzywa mi się telefon. Szybko go wyciągam. Juls: Ja doszłam. A ty? Czas się zbierać, cukiereczku. – Dzięki za lunch – mówię żartobliwie, a on na twarzy wciąż ma uśmiech kiedy się poprawia, wstaje i oferuje mi swoją dłoń. Umieszczam swoją w jego i staję na swoich chwiejnych nogach. Jasna anielka. Czuję się jakbym właśnie doszła. – To było niesamowite. – Dociska swoje usta do moich miękko, ociągając się przez moment kiedy mój telefon znowu brzęczy. – Cholera. Sorki, mam cukiernię do poprowadzenia. Na razie, przystojniaku. – Odsuwam się od niego i odwracam by zobaczyć jak kręci głową. – A tak przy okazji, chciałabym odzyskać swoje majtki. – Z ręką na klamce czekam na jego odpowiedź. – Chciałabyś? – Jego głos jest niski i powoduje, że zaciskam uda. Moja żądza by pchnąć go na biurko i ujeżdżać jest silniejsza niż kiedykolwiek. Przytakuję i odzyskuję spokój. – Tak, chciałabym. Ta para tak się składa, że należy do moich ulubionych. Jedną ręką przeczesuje włosy a drugą poprawia sobie krawat. – Szkoda, bo to też moja ulubiona para. – Unosi brew a ja mocniej chwytam klamkę. Niech mnie szlag. – Sądzę, że mogę postarać się o inną parę dla ciebie. Chociaż, nie mam w zwyczaju przeglądania sklepów z bielizną więc mógłbym kupić ci złe. Powinnaś chyba pójść ze mną. O człowieku. Myśl o Reese kupującym mi majtki jest niezwykle gorąca. Mogę sobie go wyobrazić, chodzącego po sklepie i przeglądającego każdą parę z ciekawskim spojrzeniem, jego palce przeczesujące włosy kiedy nie może znaleźć tych, które szuka. Uśmiecham się na ten obrazek ale szybko się otrząsam. Nie powinnam dawać po sobie znać, że on tak na mnie oddziałuje. – Przepraszam, ale czy ja aby nie stoję w gabinecie dyplomowanego księgowego? Jesteś tutaj wspólnikiem, prawda? – Przytakuje, krzyżując ramiona na piersi i bacznie mi się
J. Daniels – Sweet Addiction #1 – Sweet Addiction – DreamTeam
40
przyglądając. – W takim razie bystrzak jak ty, który jak przypuszczam nie załatwił sobie tego stanowiska przez łóżko, nie powinien mieć kłopotu aby uporać się z tym na własną rękę. No chyba, że załatwiłeś sobie tę posadkę przez łóżko? – Unoszę brew i szeroko się uśmiecham, kiedy kręci głową, z całych sił starając się powstrzymać uśmiech. – Możesz je odesłać przez swojego dostarczyciela mąki. – Jego uśmiech wybucha przez co szybko wymykam się z gabinetu z policzkami płonącymi od wypieków.
**
– No i? – Juls pyta w drodze powrotnej do cukierni. – No i nic. Nie jest żonaty ewidentnie. – Staram się zachować powagę ale od wewnątrz cała promieniuję. Robienie laski Reesemu w czasie lunchu, właśnie poprawiło mój tydzień i nie mogę pozbyć się z mojej głowy, jego reakcji na to. Jego rozszerzone oczy kiedy go wyciągnęłam, jego twarz kiedy doszedł, uczucie jego dłoni w moich włosach. Potrząsam głową i wyrywam się z zadumy. Ona się śmieje. – Nie wiem do kogo ci się wydaje, że to mówisz. Ale jestem twoją najlepszą przyjaciółką i znam tę minkę. Lubisz go. – Przepraszam ale czy wypieprzono przed chwilą z ciebie cały rozsądek? Ja go nie lubię. Był tylko moim weselnym ciupcianiem. – Po pierwsze, tak, wypieprzono ze mnie rozsadek bo zawsze tak mam z Ian’em. Facet jest Adonisem. – Bez szczegółów, poproszę. – Chichoczę. – A po drugie, ty totalnie go lubisz, inaczej miałabyś gdzieś czy ma żonę czy nie. Kręcę głową. – Proszę cię. Jedyny powód, dla którego nie miałam tego gdzieś był taki, że sama myśl o tym, że przespałam się z żonatym facetem zżerała mnie żywcem. Teraz, to uczucie wstydu całkowicie odeszło. Zatrzymuje się przed sklepem i wrzuca swoje Escalade na luz. – I teraz to uczucie wstydu zastało zastąpione przez miłość? Parskam śmiechem i otwieram drzwi. – Obawiam się, że jesteś w błędzie. Nasze jutrzejsze drinkowanie wciąż aktualne?
J. Daniels – Sweet Addiction #1 – Sweet Addiction – DreamTeam
41
– O tak. Ucałuj ode mnie JoJo. – Macham do niej, po czym wchodzę do sklepu zauważając Joey’a krążącego niespokojnie za ladą. Jego ręce bez ustanku szarpią za końcówki włosów i wygląda na całkowicie zestresowanego i rozdrażnionego. Odwracając się na dźwięk mojego wejścia, opuszcza ręce w dramatycznym geście. – Kurwa jego mać. Zdychałem tu kiedy wy zdziry odgrywałyście kastrację cudzołożnika. Co się stało? Wchodzę za ladę, dołączając do niego i dopijam całkowicie zimną kawę. – Uspokój się cioto. Nikogo nie wykastrowałyśmy. Unosi brew podejrzliwie. – A czemuż to nie do cholery? Czy nie o to właśnie chodziło w całym tym szturmie? Właśnie mam odpowiedzieć kiedy otwierają się frontowe drzwi. Joey prostuje się i ostro odwraca w stronę wejścia. – Sklep zamknięty. – Wyszczekuje w stronę klienta kiedy ja zginam się w pół ze śmiechu. – Joey. – Szturcham go łokciem a on się śmieje. – On żartuje sobie, proszę pana, w czym mogę pomóc? Mężczyzna o siwych włosach uśmiecha się i podchodzi do lady. – Dzień dobry. Czy dostanę tartę? Uwielbiam tartę a nie jadłem żadnej od lat. – Przebiega wzrokiem przez oszkloną gablotę i lekko stuka w szybę swoimi dłońmi. – Ja jestem kawałkiem tarty słodziaku. – Joey mówi swoim nazbyt flirciarskim głosem. – Dobry Boże. Nie, proszę pana, przykro mi ale nie piekę tart. Ale być może zacznę. Jakiego rodzaju pan lubi? Uśmiecha się mile gdy jego oczy się rozświetlają. – Każdego rodzaju. Truskawkowe, jagodowe, kiwi, wszystkie są przepyszne. Chichoczę na jego entuzjazm i wydobywam brulion robiąc dla siebie notatkę. – Co pan na to, że osobiście upiekę kilka tart i będą czekały tu w sklepie na pana pod koniec tygodnia. Jak się panu podoba ten pomysł? – Wyśmienity. Dzięki słodziaku. Zaglądnę zatem w piątek. – Puszcza mi oczko po czym odwraca się i wychodzi ze sklepu, drzwi z brzdękiem zamykają się za nim. Joey kręci na mnie głową. – Czy wszystkim zawsze musisz dogadzać? Mamy już dość zamówień według specjalnych życzeń.
J. Daniels – Sweet Addiction #1 – Sweet Addiction – DreamTeam
42
Odkładam notes na ladę i kładę rękę na biodrze. – Ej, spełnianie życzeń to jest to co wyróżnia Dylan's Sweet Tooth spośród innych cukierni w okolicy. Nie możesz ot tak wejść do Crumbs Galore na głównej ulicy i poprosić o coś czego nie mają w ofercie. Lubię być otwarta i przychylna. To daje mi przewagę. – Przewraca oczami ale uśmiecha się do mnie wiedząc, że mam sto procent racji. Rozeszło się pocztą pantoflową jak to klienci u mnie mogą poprosić o upieczenie czegokolwiek, co miało ogromny wpływ na rozwój mojego biznesu w przeciągu ostatnich trzech lat. Wzruszam ramionami i kontynuuję. – Teraz chcesz rozmawiać o tym jak niesamowici jesteśmy w porównaniu do naszej konkurencji czy o tym, jak to Reese nie jest żonaty? Oczy robią mu się jak spodki i się jąka. – Nie jest? Co znaczy, że jest singlem? Że możesz dalej go pieprzyć? Omiatam wzrokiem gablotę i prostuję się. – Hmmm, zaczekaj. Brakuje nam czekoladowych babeczek. – Odwracam się w stronę drzwi na zaplecze kiedy Joey chwyta mnie za ramię. – Pieprzyć czekoladowe babeczki. Wisisz mi przynajmniej godzinę niczym niezakłóconych plotek. – Jego twarz jest czerwona a oczy na mnie wyłupione. – I zdradzę ci każdy soczysty szczegół jak tylko przyniosę babeczki. – Puszcza wiązankę przekleństw i zezwala mi wejść na zaplecze. Wypełniłam obietnicę i nie szczędziłam żadnych szczegółów Joey’owi kiedy układałam babeczki w gablocie. Cofnął się całkowicie oczarowany podsumowaniem mojej lunchowo– biurowej eskapady. Opowiedziałam mu jak przyłapałam Juls na ciupcianiu się z Ianem na jego biurku i o tym jak ona pomyliła Reese z Trentem. Wspomniałam o tym jak Reese uważał moją wściekłą tyradę za seksowną i o tym jak miałam ochotę znowu na niego nawrzeszczeć ale zdecydowałam się ostatecznie na zrobienie mu loda aby należycie przeprosić go za wymierzony policzek. I jak całkowicie pochłonęły mnie jego słowa kiedy przeprosił mnie za swoje dziwaczne zachowanie się na weselu. – Powiedział, że nie przywykł by seks tak go poruszył? Co to do cholery w ogóle miało znaczyć? – Joey pyta wycierając szybę w gablocie. Wzruszam ramionami i skubię mufinkę. – Nie wiem. Miałam nadzieję, że ty powiesz mi coś mądrego. Ja nie jestem ekspertem w tego typu gównie czy coś. Zastanawia się przez chwilę w ciszy, jego ręka wciąż trzyma ścierkę na szybie.
J. Daniels – Sweet Addiction #1 – Sweet Addiction – DreamTeam
43
– Może ma na myśli, że ty go poruszyłaś. Że zawsze dla niego było to tylko tym czym było, zdzirowatym weselnym seksem, jednorazowym numerkiem, ekscytującymi harcami z druhną... – Nie byłam druhną. – Wtrącam na co unosi rękę aby mnie uciszyć. – Wiesz o co mi chodzi. Spodziewał się jednorazowej przygody ale to czego się nie spodziewał to ty. O mój Boże, zmieniasz zasady gry. On chcę więcej niż tylko zdzirowatego weselnego ruchanka. Właśnie zaczęłam przewracać oczami ale się powstrzymałam. Czy właśnie o to mu chodziło? Czy aż tak na niego zadziałałam, że zbzikował? Czy w ogóle jest to coś dobrego? Nie. Nie ma mowy. Kręcę głową. – Myślę, że ty i Juls jeszcze nie wytrzeźwieliście od wesela. Facet jest za seksowny dla mnie. Tak, w jakiś sposób udało mi się go uwieść po tym jak walnął kilka drinków jestem pewna, ale w zwykłym codziennym życiu kiedy alkohol nie leje się swobodnie strumieniami, a ja zazwyczaj jestem upaćkana mąką i lukrem, on z pewnością znajduje się daleko poza moją ligą. – Dokańczam mufinkę i wyrzucam papierek do kosza. – Poza tym powiedział mi, że nie miał dziewczyny od collegu, co jestem pewna, było z wyboru. Spójrz na niego. Joey obchodzi gablotę, chwyta moje dłonie i całuje ich wnętrze. – Tak, roztacza wokół siebie tę całą otoczkę nieosiągalnego kawalera. I jestem pewny, że ma pełno dup, ale w tej chwili, on chce twojej dupy. – Wygina brew żartobliwie. – Tak dla pamięci, tak się składa, że ja lubię cię upaćkaną mąką. I jesteś równie seksowna jak on. Uśmiecham się słodko i opuszczam dłonie po czym wracam do sprzątania. Dwójka moich najbliższych przyjaciół właśnie postradała rozumy. I pewna jestem, że mój ślub z Ressem będą mieli zaplanowany w przeciągu przyszłego miesiąca.
**
Gównianie mi się spało tej nocy. Obrazy orgazmicznej twarzy Reese nawiedzały wciąż moje sny kiedy ja starałam pozbyć się go z głowy. To było bezcelowe. Nie ważne jaka myśl pojawiała mi się w głowie, czy przeszukiwałam swój mózg za tym czym dokładnie był kwaśny tort na rocznicę porozumienia na wtorkowy ranek; jego piękna twarz pojawiała się nieproszona. Rzucając się po łóżku i teraz cała już pokryta potem, siadam i patrzę na zegarek. 3:15. Chryste, za dwie godziny muszę być na nogach a jeszcze nawet nie zmrużyłam oka. Opadam na poduszkę. To nie może się dziać. Nie mogę pozwolić by jakieś bzykanko miało taki wpływ na mnie. Nigdy już porządnie się nie wyśpię. Mogę zapomnieć o swoich porannych przebieżkach z Joeyem i funkcjonowaniu w sklepie jak należy. Stracę firmę i wszystko na co tak ciężko pracowałam. Nie.
J. Daniels – Sweet Addiction #1 – Sweet Addiction – DreamTeam
44
Chrzanić to. Wyskakuję z łóżka i funduję sobie lodowato zimny prysznic i czuję się jeszcze bardziej rozbudzona. Sen jest dla mięczaków. Nie ma mowy bym dzisiaj zasnęła więc równie dobrze mogę zająć się pieczeniem. Ubieram się, chwytam komórkę i zbiegam na dół, biorąc po dwa stopnie naraz. Dokładnie wiedziałam co zrobię. Zawsze to piekę kiedy nie mogę spać albo potrzebuję rozproszenia. Moje babeczki mokka z kremem kawowym. Idealne połączenie kofeiny i czekolady, które dam radę pochłonąć w ogromnych ilościach w tym momencie. Otwieram moją wystrzępioną książkę z przepisami i przewracam kartki aż zatrzymuję się na znajomym odręcznym piśmie. To był przepis mojej babci, według którego piekła kiedy byłam małą dziewczynką, potykającą się bezradnie po jej kuchni kiedy ona przez cały dzień zajęta była wypiekaniem. Robiła je co tydzień i zawsze pozwalała mi pomagać, moje duże brązowe oczy obserwowały ją z całkowitym podziwem kiedy jedną ręką rozbijała jajka i nigdy nie potrzebowała do tego łyżki do odmierzania ponieważ „prawdziwy kucharz ponad wszystko inne ufa swoim kubkom smakowym”. Moja mama nie znosiła kiedy wykorzystywała tę recepturę ze mną, ponieważ pochłaniałam je w ogromnych ilościach a potem byłam na bajońskim cukrowo–kofeinowym haju przez godziny. Moje zejście następowało szybko i gwałtownie przez co zazwyczaj zasypiałam na podłodze pośrodku salonu. Zawsze myślę o mojej babci kiedy je robię. Odeszła dziesięć lat temu i smuci mnie to, iż nigdy nie dowie się jaki miała na mnie wpływ. Po przygotowaniu wszystkich składników i uruchomieniu ekspresu do kawy, wysyłam zbiorczą wiadomość do Juls i Joeya. Ja: Tak żebyście oboje byli świadomi, jest 3:30 a ja piekę moje babeczki mokka. Tak, przeczytaliście poprawnie i tak, to dlatego, że w ogóle nie zmrużyłam oka. Joey, daruj sobie pytanie czy pójdę z tobą pobiegać. Jest już po ptokach. Jak tylko kawa się zaparzyła, dodałam do niej espresso w proszku i odstawiłam na bok do ostudzenia a potem szybko wymieszałam pozostałe składniki. Sam zapach nieco mnie ożywił i nie czułam się dłużej jak żałosna, pozbawiona snu, ofiara losu. To znałam. Pieczenie. Byłam w tym dobra i mogłam robić to we śnie. Co w tej chwili zakrawało na ironię biorąc pod uwagę mój obecny stan przypominający zombie. Mój umysł zaczął odpływać kiedy ubijam masło obserwując łopatki miksera mieszające jajka z cukrem. Ciekawe czy Reese lubi babeczki czekoladowo–kawowe? A może jest z tych facetów co wolą ciasteczka? Kuźwa. Wyłączam mikser, odstawiam misę na stół i trę oczy. Skup się, Dylan. Możesz stracić pieprzony palec. Łączę miksturę z jajek z masłem i szybko ubijam po czym rozkładam masę równomiernie do papilotek. Po umieszczeniu blachy w piecu zabieram się za polewę. Polewa wykonana jest z rozpuszczalnego espresso, wanilii, masła i cukru pudru. Jest niedorzecznie słodka i jedną z moich ulubionych. Mogłabym na niej żyć jeśli bym musiała. No bo szczerze, czy istnieje coś lepszego od polewy? Seks z Reese, jego usta, ręce mnie dotykające, jego dźwięki...
J. Daniels – Sweet Addiction #1 – Sweet Addiction – DreamTeam
45
– TFU! – krzyczę, uderzając rękami w chłodny stół cukierniczy. To szaleństwo. Co się kurwa ze mnę dzieje? Nigdy żaden facet tak na mnie nie podziałał. Byłam z Justinem przez dwa lata i mogły minąć dni bez widzenie się z nim i nawet nie zatęskniłam za tym dupkiem. Co z perspektywy czasu myślę, że było oczywistą wskazówką. No bo, czy nie chcecie oglądać swojej drugiej połówki non stop? Ale ja nie chciałam, i to już coś mówi o naszym związku. To, czymkolwiek to jest co z Reese robimy czy robiliśmy i mogę być kompletnie szalona sądząc, że będziemy kontynuować robienie tego. To nie jest nic poważnego. I muszę w końcu wziąć się w garść i przestać tak zachowywać. Wyciągam babeczki z pieca, odkładam na blat do wystygnięcia i próbuję polewę. – Mmmm. Idealna. – Niemal się łamię, chcąc powiedzieć walić to, wziąć łyżkę i zaszyć się na górze z misą lukru. Ale zamiast tego ziewam. I znowu ziewam. Zerkam na telefon i rozmazane cyferki pokazują 4:27 nad ranem, powieki mam na zapałkach. Po trzecim ziewnięciu, wyciągam taboret, siadam, podpieram głowę na ręce i czekam aż babeczki wystygną. Potem pokrywam je polewą i szykuję się na swój dzień pracy. Jep. Dokładnie to właśnie zamierzam. Nie potrzebuję snu. Ponieważ ze snem pojawią się sny o Reese a ja nie potrzebuję tego. Moje powieki opadają a oddech się wyrównuje. Nie, zdecydowanie nie potrzeba mi snu. Ani Reesego.
J. Daniels – Sweet Addiction #1 – Sweet Addiction – DreamTeam
46
– Ptysiu, myślę, że musisz się już obudzić. Moje oczy powoli trzepoczą otwierając się, a jasne światło słoneczne wpadające przez okna, sprawia, że muszę ponownie je zamknąć. – Cholera. – Przewracam się i przykrywam głowę poduszką, słysząc miękki chichot Joey’a. – Poważnie Dylan, prześpisz cały dzień jeśli nie wstaniesz. Prześpisz cały dzień? Odpycham się i spoglądam na zegarek. – Jest 3:30? Po południu? Kurwa. – Wystrzeliwuję z łózka i biegnę do łazienki. – Joey, dlaczego do diabła pozwoliłeś mi spać do tej godziny? I jak w ogóle tu wylądowałam? – Idzie za mną do łazienki i pochyla się przy drzwiach kiedy szczotkuję zęby i niesforne włosy. – Po pierwsze, przyszedłem rano i znalazłem cię leżącą twarzą w dół na cukierniczym stole. Więc, będąc miłym kolesiem jakim to jestem, podniosłem cię i położyłem do łóżka. Spryskuję twarz zimną wodą i wycieram ją ręcznikiem, odwracając się do niego z uśmiechem. – Och Boże. Założę się, że to był widok. – Wzrusza ramionami i odsuwa się, kiedy wchodzę do sypialni i zaczynam się ubierać. – A po drugie, starałem się obudzić cię przez ostatnie cztery godziny. Wywracam oczami na jego oświadczenie. Oczywiście, że próbował mnie obudzić i to przespałam. Czy nie potrafię przespać wszystkiego, prócz mojego budzika? Wsunęłam się w jeansy i czarny top zanim wyszłam zza zasłonki. – Cztery godziny? Jezu. Och kurwa. – Mój żołądek opadł. – Przegapiłam konsultacje. Uśmiecha się do mnie słodko, a ja mam ochotę go walnąć. Czy on jest psychiczny? To stracone pieniądze. – Odpręż się, zająłem się tym. Pani Frey była bardziej niż zadowolona spotykając się ze mną, odkąd cierpiałaś na ból żołądka. Proszę bardzo.
J. Daniels – Sweet Addiction #1 – Sweet Addiction – DreamTeam
47
– Kocham cię. Wiesz to, prawda? Otacza mnie ramionami w wielkim uścisku i całuje czubek mojej głowy. – No myślę. Chodź, muszę ci coś pokazać. Idę za nim schodami do cukierni. Wszystko jest w idealnym porządku, i wiedziałam, że tak będzie. Joey bez problemu jest w stanie ogarnąć całe to gówno, kiedy przesypiałam swoje życie. – Boże, umieram z głodu. Czuję się jakbym nie jadła od kilku dni. Oooooccch, i schłodziłeś babeczki mokka. – Wyciągam jagodową muffinę z niemal pustej gabloty i zaczynam ją skubać, przesuwając pozostałe przysmaki. Joey wychodzi z zaplecza ze znajomo wyglądającym białym pudełkiem. Och Boże. – Oczywiście, że je schłodziłem. I sprzedają się jak szalone wraz ze wszystkim dzisiaj. Zatrzęsło nami. – Kładzie pudełko na ladzie przede mną i przełyka głośno. – Ale kogo obchodzą babeczki czy cokolwiek innego jadalnego w tej chwili. Nie masz pojęcia jak trudne było nie otworzenie tego. – Popycha je bliżej mnie. – A teraz się za to zabierz. Moje serce zaczyna bić tak szybko w mojej piersi, że nie jestem pewna czy nie połamie mi mostka. – Może później. – Odpycham je z łatwością od siebie. Hmm. Zdecydowanie nie mąka. – Pieprzysz bzdury. Ponieważ nie zamierzasz dobrowolnie powiedzieć mi co nie pozwalało ci spać całą noc, przez co zamierzam założyć, że pewien ktoś chodził ci po głowie, więc chcesz otworzyć to w tej chwili. – Pchnął to z powrotem do mnie i pociągnął za wstążkę. – Ten sam gostek przywiózł? – pytam, a on przytakuje. Nie żebym miała jakieś wątpliwości. Odkładając moją w połowie zjedzoną muffinę, otwieram pudełko, łapiąc brązową kartkę, która leży na górze bibułki. – Przeczytaj na głos – skrzeczy. – Nie. Co jeśli przyznaje się do morderstwa? Nie chciałabym abyś był współwinny. – Joey mamrocze coś pod nosem kiedy rozkładam kartkę i robię krok w tył, dając sobie odrobinę iluzji prywatności.
Dylan, Następnym razem kiedy pójdę do Agent Provocateur, żeby zastąpić coś co ci zabrałem, będziesz mi towarzyszyć. X Reese
J. Daniels – Sweet Addiction #1 – Sweet Addiction – DreamTeam
48
– Ja pieprzę. – Rzucam kartkę w Joey’a i przekopuję się przez bibułkę, powoli wyciągając parę koronkowych, fioletowych majtek z malutkimi wstążeczkami po bokach. Uderza dłonią o ladę. – Ja cię sunę. Kupił ci majteczki? – Taa. To znaczy gwizdnął mi te co miałam na weselu i w żartach powiedziałam mu, żeby kupił mi zastępczą parę. – Gapię się na majteczki, moja twarz błyskawicznie się rozgrzewa kiedy zdaję sobie sprawę, że Reese naprawdę zrobił dla mnie bieliźniane zakupy. Chryste, to serio jest gorące – Przecież naprawdę całkowicie żartowałam. Jeoy czyta kartkę kilka razy zanim się do mnie odwraca, wachlując nią twarz. – Toż to jest najseksowniejszy liścik jaki kiedykolwiek czytałem. Mógłbym serio dojść tylko od czytania tego. – Jego usta się otwierają kiedy podchodzi krok bliżej mnie, podziwiając majteczki, które mam w ręce. – Czekaj chwilę, co masz na myśli mówiąc, że zatrzymał twoje majtki z wesela? Wróciłaś do domu bez bielizny? Wyrywam mu kartkę i chowam ją do kieszeni. – Wstrzymaj się z osądzaniem, proszę. Jakbyś ty nigdy nie wracał bez swoich koronek. – Patrzy na sufit wspominając i uśmiechając się kiedy się z niego nabijam. – Kuźwa, Joey. Jak gorące to jest? – Grzesznie gorące. Słodki Panie, musisz wypieprzyć go znowu i to szybko zanim go odurzę i przeciągnę na moją stronę. – Śmieję się dopóki mój bok nie zaczyna boleć i przerywam tylko dlatego, że sklepowy telefon się rozdzwania. – Dylan’s Sweet Tooth – chichoczę do telefonu kiedy Joey bada moje majtki jak dziwak. – Oddaj to, ty zboczeńcu – szepczę z dala od słuchawki. – Dylan? Prostuję plecy i niemal upuszczam telefon. Znam ten głos. Odchrząkując i udając, że tak nie jest, odpowiadam po chwili. – Tak, tu Dylan. – Tu Reese. – Och, cześć. – Trącam Joey’ego, żeby uzyskać jego uwagę i bezgłośnie mówię to on. Upuszcza moje majtki na blat i szybko wyrywa mi słuchawkę. Co? Nie! – Reese. Ty ogierze ty. Moja dziewczynka nie może się doczekać, żebyś ją zapłodnił. – ODDAJ MI TELEFON. Szczerzy się i kiwa głową kiedy skaczę i próbuję go wyrwać. Niech będzie przeklęty za to jak jest wysoki.
J. Daniels – Sweet Addiction #1 – Sweet Addiction – DreamTeam
49
– Jep. Właśnie otworzyła twoją paczkę. Mówiąc o paczuszkach, jak duży jest twój fiut? Tak niezapomniany jak mówi? – Zamierzam go zabić. Powoli. Wyrywając mu telefon z ręki, uderzam go w ramię tak mocno jak umiem, kiedy się ze mnie śmieje. – Dupek. Kuźwa, moja ręka. Jesteś pieprzonym trupem, Holt. – Potrząsam ręką w powietrzu i przykładam telefon do ucha. – Halo? – mówię z grymasem z powodu bólu. Och Boże. Proszę powiedz mi, że niczego nie słyszał. – Cześć, serce. O co chodzi z tym, że chcesz rodzić moje dzieci? – Mogę usłyszeć uśmiech w jego głosie; oczywiście zajebiście się ubawił. Ja, z drugiej strony, chcę rzucić się pod pędzący samochód. – Wybacz. Joey pije. – To jest upokarzające. – Czy mogę ci w czymś pomóc? – Z twoją ręką w porządku? Klient wszedł do środka i Joey poszedł mu pomóc. Po pokazaniu mu faka, widzę jak chichocze do mnie, gdy ulatniam się na zaplecze dla odrobiny prywatności. – Tak, w porządku, tak myślę. – Zaciskając ją w pięść i rozciągając, uśmiecham się na mój kolejny ruch. Wysłał mi nieprzyzwoitą notkę; dostanie więc nieprzyzwoitą Dylan. – A jak twoja ręka? – Moja ręka? A dlaczego coś złego miałoby być z moją ręką, słodka Dylan? Wzdycham. Słodka Dylan. Panie dopomóż, ten facet jest taki dobry. – Cóż, po prostu założyłam, że musiałeś wielokrotnie się onanizować kiedy wyobrażałeś sobie mnie w każdej jednej rzeczy z tego sklepu. Właściwie, liczę na to. – Dźwięk kaszlu dochodzi z drugiej strony linii, a ja chichoczę. – Więc powiedz, dlaczego właściwie powinnam ci towarzyszyć w Agent Provocateur? Mam wystarczająco wszystkiego. Po kilku chwilach słuchania tylko jego oddechu w moim uchu, co sprawia, że włosy na mojej szyi się podniosły, mówi: – Czy masz jakieś pasy do pończoch? – Jego głos jest niski i kuszący. Chryste, brzmi uwodzicielsko nawet w pracy. Mogę wyczuć mój puls uderzający w szyi kiedy przygryzam dolną wargę. – Możliwe, a co? – Załóż je dzisiaj. Dzisiaj? Dzisiaj wychodzę drinkować z Joey’em i Juls. Oczywiście, tam gdzie chodzi Juls, chodzi i Ian. A Ian musiał powiedzieć o tym Reesemu. Naglę nie mogę się doczekać drinkowania.
J. Daniels – Sweet Addiction #1 – Sweet Addiction – DreamTeam
50
– Wiesz, że to całkiem sporo kosztuje, prawda? Nie chciałabym stracić tak drogiej rzeczy kiedy zdecydujesz się ją ukraść. – Nawet jeśli całkowicie mi to nie przeszkadza. Może skonfiskować każdy ciuch jaki mam, a mnie nic to nie będzie obchodzić. – Kto powiedział cokolwiek o ściąganiu ich? Chwytam się blatu i zamykam oczy, nagle czując, że mogę spłonąć. – Reese. – Dylan. Spoglądam w dół na moją koszulę, moje sutki są bardzo widoczne w tej chwili. Jęczę miękko do telefonu zanim szepczę: – Jestem teraz taka mokra. Słyszę głośne stuknięcie w odpowiedzi i wiem, że upuścił telefon. Ach, słodkie zwycięstwo. – Mówisz serio? – mruczy, a ja chichoczę na jego odpowiedź. – Cholera. Nie możesz mi mówić takich rzeczy kiedy jestem w pracy. Przesuwam ręką w górę, wokół szyi, czując wilgoć na mojej skórze. – Cóż, jestem. Tak działa na mnie twój głos. Joey wsuwa głowę przez drzwi i natychmiast zamieram. – Ptysiu, potrzebujemy więcej eklerek. Kiwam szybko z szeroko otwartymi oczami, kiedy uśmiech Joey’a się powiększa. – Zgaduję więc, że zobaczymy się później? – pytam, przesuwając się w kierunku regału z ciastami. Wiem, że moja twarz jest czerwona jak burak i czuję się, jakbym właśnie została przyłapana na masturbacji. Kuźwa, praktycznie zostałam. Wzdycha ciężko do telefonu. – Liczę na to. – Połączenie się kończy, pozwalając mi chwycić pojemnik z eklerkami obiema rękami, po tym jak odkładam telefon na blat. Obracam się szybko i widzę Joey’a patrzącego na mnie ze skrzyżowanymi rękami. – Wyglądasz na rozgorączkowaną i udręczoną. – mówi, uśmiechając się. – Bo tak jest. I nie jestem pewna co czuję w związku z tym. Przechodząc obok niego, podchodzę do gabloty i uzupełniam ją słodkościami. Opiera się o framugę. – Co masz na myśli? Pragnie cię; oczywiście, ty pragniesz jego, znowu, to oczywiste, więc z czym masz problem?
J. Daniels – Sweet Addiction #1 – Sweet Addiction – DreamTeam
51
Zamykam gablotę. – Nie mam problemu. To tylko seks. Naprawdę kurewsko dobry seks. Więc, żadnych problemów. – Przechodzę obok niego i potrząsam głową, cicho komunikując mu, że ta rozmowa dobiegła końca. Bo to jest tylko seks. I nawet jeśli zawsze myślałam, że jestem związkowym typem dziewczyny, jestem bardziej niż zdolna do radzenia sobie z gorącym, przygodnym seksem. Prawda?
**
Joey i ja dotarliśmy do Tawerny o wpół do dziewiątej, po tym jak spędziłam godzinę debatując nad tym co założyć. Skończyłam na kremowej, letniej sukience, która otulała moje krzywizny w najbardziej grzeszny sposób. Marszczyła się z przodu, podkreślając mój dekolt i opadając tuż nad kolana. To w połączeniu ze szpilkami i pończochami przylegającymi do moich nóg, sprawiało, że potajemnie czułam się seksi. Moje ręce drżą, kiedy przechodzę przez drzwi, a Joey rusza do oblężonego baru. Nie mam pojęcia dlaczego się denerwuję. Już uprawiałam seks z tym kolesiem. I teraz wiem na pewno, że podobało mu się tak samo bardzo jak mi i tego nie żałuje. Ale z jakiegoś powodu, moje serce dudni mi w uszach, a mój żołądek zawiązał się w supeł. No dawaj, Dylan. Możesz to zrobić. On cię pragnie i jesteś pewna jak cholera, że ty pragniesz jego. Podążam za Joey’em do baru gdzie Juls siedzi na stołku, bawiąc się telefonem. Bez członków męskiego klubu chicagowskich słodziaków w pobliżu, oddycham z ulgą. – Wreszcie. Jasna cholera, Dylan. Co za sukienka. Kuźwa, to może faktycznie go zabić. – Szczerzy się złośliwie i przesuwa wzrokiem po moim ciele. Okręcam się szybko, kiedy Joey gwiżdże. – Sucze, wkurzacie mnie swoimi gorącymi, drobnymi sylwetkami – burczy, przywołując barmana. – Joey stawia bo jest pojebem, który kradnie telefony z cudzych rąk – mówię do Juls, która zeskakuje ze stołka. – Wspaniale. Uwielbiam kiedy Joey jest pojebem. Biały Zinfandel dla mnie, JoJo. Gapi się na nią a potem na mnie. – Nie waż się patrzeć na mnie w ten sposób. Powiedziałeś Reesemu, że chcę mieć jego dzieci. Masz szczęście, że jedynie kupujesz nam drinki. – Przekrzywiam głowę i posyłam mu spojrzenie. – Ha! O mój Boże. Mielibyście najpiękniejsze dzieci. – Juls piszczy.
J. Daniels – Sweet Addiction #1 – Sweet Addiction – DreamTeam
52
– Co nie? – On powtarza. Wywracam oczami. – Oboje jesteście szurnięci. Juls łapie moją rękę i ciągnie mnie przez tłum, zatrzymując się przy pustym stoliku. Moje oczy skanują pomieszczenie kiedy sadowię się na stołku. Szybko stukam palcami o stolik i przygryzam wnętrze policzka. – Jesteś zdenerwowana – stwierdza, kiedy moje oczy spotykają jej po drugiej stronie stolika. – Nie wiem, może to zły pomysł. Wygina na mnie brew. – Czuję się jakbym starała się zbyt mocno. To znaczy, mam na sobie pas do pończoch na miłość Boską. – Tak jak i ja. Przybij piątkę, słodka. – Nie mogę nic poradzić na to, że chichoczę na jej frywolny entuzjazm kiedy uderzam w jej rękę. Oczywiście, że Juls nosi pas do pończoch. Tak między nami, jestem pewna, że posiadamy każdą jedną rzecz z Agent Provocateur. Joey wraca chwilę później z naszymi drinkami. – Więc, w razie gdyby Billy się nie pojawił, barman jest chętny na moje lizanko. Łapię drinka i biorę łyk kiedy Juls parska. – Co jest między tobą a Billym? Rozmawiałeś z nim po weselu? – pytam. Bierze łyk piwa zanim odpowiada. – Pisał do mnie kilka razy. Ale znasz mnie, zawsze mam kogoś czekającego na mnie w zapasie. – Gada mało konkretnie. Joey nigdy nie jest mało konkretny. – Ubóstwiam to, że sądzisz, iż ta odpowiedź nas usatysfakcjonuje. I od kiedy milczysz na temat swoich podbojów? – mówię kiedy Juls kiwa w zgodzie. – Poważnie, JoJo, do cholery myślisz, że do kogo mówisz? Przypadkiem wiem z bardzo wiarygodnego źródła, że Billy i ty widzieliście się ostatniej nocy. I tak w sumie to każdej nocy od wesela. – Ian ci to powiedział? Chryste ale z niego pantoflarz. Twoja cipka musi być jakąś pieprzoną nirvaną albo innym gównem. Opada mi szczęka, kiedy Juls uśmiecha się i wzrusza ramionami żartobliwie.
J. Daniels – Sweet Addiction #1 – Sweet Addiction – DreamTeam
53
– Och, czy to prawda? Myślałam, że nie jesteś pewny co czujesz w związku z nim i jego zakrzywionym penisem. Szybko rozgląda się po pomieszczeniu i bierze łyk piwa. – To uczucie wzrasta. – Założę się, że tak, uczucie wzrasta i on wzrasta w tobie. – Juls odszczekuje i śmiejemy się jak głupki kiedy jej telefon się rozświetla. – Oooocch, już tu są – piszczy podekscytowana. Moje plecy sztywnieją a puls przyśpiesza. Jakby moje ciało było w jakiś sposób połączone z jego, patrzę w stronę drzwi właśnie jak wchodzi przez nie za Ian’em. Słucham mojego ciężkiego oddechu kiedy przesuwa się płynnie przez tłum ludzi. Oczy ciemne i zachmurzone w blasku bursztynowego światła baru, włosy w idealnym nieładzie, że aż moje palce bolą z potrzeby aby je dotknąć i seksowne jak diabli usta, które błyszczą bo właśnie je oblizał. Dobry Boże, jest wspaniałym widokiem. Potrzebując odwagi w płynie, wypijam mojego drinka przez co zarabiam zaszokowane spojrzenie od Joey’a, kiedy mężczyźni podchodzą do naszego stolika. – Hej, skarbie. – Juls mówi kiedy Ian owija ramiona wokół jej pleców. Dusi ją szybkimi pocałunkami, a ona cichutko jęczy. – Dylan, Joey, miło was widzieć – mówi Ian. Podnoszę szklankę w jego stronę, a Joey robi to samo, moje oczy nie opuszczają Reese’a. Obchodzi stolik, jego wzrok nigdy nie opuszcza mojego, kiedy przychodzi i staje obok mojego stołka. – Cześć. – Jego głos jest niski i miękki, kiedy jego ręka spoczywa na dolnej części moich pleców, roszcząc swoje prawa przed wszystkimi. Tak, to prawda. Jestem z nim. Zjeżdżać paniusie. – Cześć i tobie. – Odwracam moje ciało i zakładam nogę na nogę, rąbek mojej sukienki się podnosi na udo i przykuwa jego uwagę. Podziwiam go, kiedy on podziwia moje nogi. Wygląda gorąco jak zawsze w koszuli i krawacie, który jest częściowo poluzowany i pozdrawia mnie słodko, z łagodnym spojrzeniem i rozchylonymi wargami. – Wyglądasz… – Przesuwa rękami przez włosy i uśmiecha się, jego oczy powoli skanują moje ciało. – …podoba mi się twoja sukienka. Bardzo. – Dziękuję. Poczekaj aż zobaczysz co jest pod nią. Podchodząc bliżej mnie, tak że jego noga ociera się o moją, powoli przesuwa ręką po moim udzie pod stołem i zatrzymuje się na metalowych klipsach pasa do pończoch. Jego szyja pulsuje kiedy przełyka i zabiera rękę, poprawiając moją sukienkę. – Jak prosiłeś – mówię kiedy jego usta unoszą się przy kącikach.
J. Daniels – Sweet Addiction #1 – Sweet Addiction – DreamTeam
54
– Więc, Dylan, jak idzie cukierniczy biznes? Ten tort weselny, który zrobiłaś, był naprawdę kurewsko dobry, prawda, Joey? Czy nie zjadłeś jakiś sześciu kawałków? – Mówi Ian, kradnąc stołek Juls i sadzając sobie ją na kolanach. Ona przesuwa palcami przez jego kołnierzyk, błogo nieświadoma niczego poza nim. – No i co. Spaliłem je później z Billym. – Cóż, to dobrze, że mogliście cieszyć się z tortu ponieważ ja nie. Byłam trochę zajęta własnym dramatem. – Moje oczy szybko przeskakują na Reese’a, który patrzy na mnie, studiuje mnie z małym uśmiechem. Szybko do niego mrugam zanim wracam do Ian’a. – Ale taa, biznes ma się dobrze. Zajęci jak zwykle w okresie letnim. Myślę, że mam zajęty każdym weekend aż do września weselnymi wypiekami. – Taa, jesteśmy szalenie zapracowani. Ale kiedy nie ubija weselnych ciast, unosi się na niebiańskiej chmurce po całym sklepie przez te miłosne liściki i paczki, które otrzymuje. – Joey wzdycha teatralnie, kiedy cała sztywnieję. – To wszystko jest takie romantyczne. Dłoń Reesego przemieszcza się po moich plecach, jego kciuk pociera materiał mojej sukienki. Szybko szturcham mojego mielącego ozorem przyjaciela i wylewam trochę jego piwa na stolik. – Przypomnij mi dlaczego zatrudniłam cię jako mojego asystenta? – Bo jestem wspaniały i potrafię każdemu wszystko sprzedać – odpowiada żartobliwie. – Proszę cię, mówisz tak jakby moje słodkości same się nie sprzedawały. – Kręcę lodem w mojej szklance. – Jeśli już to bardziej odpowiedzialność prawna mieć cię w pobliżu. Ile seksualnych pozwów zostało ci wytoczonych w zeszłym miesiącu? – Nie żeby miał jakikolwiek, ale nie zdziwiłoby mnie jakby Joey codziennie flirtował z klientami. Wywraca oczami kiedy Juls chichoczę przy Ian’ie. – Jezu Chryste. Wasza dwójka kłóci się jak stare małżeństwo. – Billy mówi, kiedy wraca do stolika z trzema piwami, podając dwa z nich Ian’owi i Reesemu. – Praktycznie nim jesteśmy i zanim zapytasz, to ja noszę spodnie w tym związku – odpowiadam, ssąc kostkę lodu przed upuszczeniem jej z powrotem do szklanki. Reese śmieje się cicho obok mnie, spoglądam na niego spotykając jego spojrzenie. – Kochanie słyszysz co ja muszę codziennie znosić? Powiedz Dylan, żeby była dla mnie miła. – Joey głaszczę ramię Billego i widzę moją szansę. – Hej, Joey, chcesz, żebym przyniosła ci coś z baru? Kolejne piwo, coś do jedzenia, może twoje jaja? – Juls uderza dłonią w stół i śmieje się, kiedy twarz Billego się rozjaśnia. Ian i Reese obaj chichoczą kiedy Joey piorunuje mnie wzrokiem.
J. Daniels – Sweet Addiction #1 – Sweet Addiction – DreamTeam
55
– Suka – mruczy. – Tak czy inaczej… – Billy rozciąga się zanim spogląda na Reesego i szybko na mnie. – … Reese mówił mi, że myślałaś, że ma żonę. To prawdopodobnie najśmieszniejsza rzecz jaką usłyszałem w tym roku. – Odpieprz się. – Reese mamrocze w szklankę. Billy chichocze i słodko pociera ramię Joey’go. – Och, no proszę cię. Ty? Usidlony? – Oczy Billego przesuwają się od Ressego do moich po tym jak zauważam jak lekko kręci głową. – To było nawet zabawniejsze kiedy usłyszałem, że spuściłaś mu za to łomot. – Cholera, tak było. – Ian wtóruje i całuje szybko Juls w policzek. – Zapłaciłbym, żeby to zobaczyć. – Wzruszam ramionami i spoglądam na Reese’a, który wydaje się o czymś myśleć, jego wzrok utkwiony jest w stoliku. – Powinieneś zobaczyć jak wkurwiona była w sklepie. Właściwie myślałem, że wróci do pracy z twoimi jajami w swojej torebce. – Joey kieruje w stronę Reesego, a ja kręcę się na swoim miejscu, czując na sobie jego spojrzenie, powoli podnoszę wzrok i spotykam jego. – Cóż, tak się składa, że jestem bardzo przywiązany do moich jąder, więc cieszę się, że to gówno się wyjaśniło. – Spogląda na wszystkich, zanim wraca spojrzeniem do mnie. Pochylając się, trzyma moją szyję jedną ręką i szepcze w moje włosy: – Jedź ze mną do domu. Zaprzeczam powoli kręcąc głową i uśmiecham się, rozglądając wokół stołu. Joey i Billy są głęboko pogrążeni w rozmowie idąc w stronę baru, a Juls siedzi okrakiem na kolanach Ian’a. Słodki Jezu, niech znajdą sobie pokój. Moje spojrzenie wraca do Ressego. Jego oczy zwężają się kiedy podnosi moja szklankę i zasysa kostkę lodu, powoli ssąc ją i sprawiając, że moja skóra mrowi. Przełykam głośno. – Dlaczego nie? Chcę cię zabrać do łózka, natychmiast. Mrugam powoli, nagle czując się pijana jego głosem i jego intensywnością. – Żadnych łózek – mówię stanowczo, widząc zmianę w jego spojrzeniu na zaciekawione. Tłumaczę: – Łóżka są intymne. A my po prostu dobrze się bawimy. Zachowujemy to przygodnym. Prawda? Bacznie mi się przygląda kiedy odkłada moją pustą szklankę. – Oczywiście. – Seks w łóżku prowadzi do nocowania, a ja myślę, że będzie dla mnie lepiej, jeśli do tego nie dojdzie. – To musiało zostać powiedziane. Jeśli zamierzam spróbować przygodnego seksu z Reesem, nie mogę robić niczego co mnie do niego przywiąże. Już nie mogę spać przez tego faceta a ledwo się znamy.
J. Daniels – Sweet Addiction #1 – Sweet Addiction – DreamTeam
56
– Mówisz zatem, że jestem ograniczony do pieprzenia cię tylko w miejscach publiczny? – Mówisz to jakby to była zła rzecz. – Nie, serce, pieprzenie cię gdziekolwiek nigdy nie mogłoby być złą rzeczą. Po prostu nastawiłem się na posiadanie twojego małego seksownego tyłeczka w moim łóżku. – Jego oczy wypalają moje, kiedy jego dłoń wytyczała szlak w dół mojego ramienia. Wygładzam jego krawat kiedy jego palce delikatnie spływają po moim ramieniu. – Po prostu myślę, że tak będzie lepiej. Poza tym, jest tutaj przynajmniej kilka twardych powierzchni, o których myślałeś, żeby mnie na nie rzucić. Jego zaraźliwy śmiech skusił mnie i dołączyłam do niego. – Tak, masz rację co do tego. – Jego ręka trzyma bok mojej twarzy, kiedy pochyla się, ocierając swoje usta delikatnie o moje, zanim odsuwa się o cal. – Ale chcę cię nagą i wolałbym nie mieć publiczności. Czy masz coś przeciwko pieprzeniu się w pojazdach? Po przesunięciu językiem po wardze, żeby go skosztować, chwytam torebkę i wstaję. – W ogóle. Prowadź, przystojniaku. Pożegnaliśmy się z Juls i Ian’em, którzy zaszczycili nas odrobiną uwagi. Praktycznie uprawiali seks przy stoliku w tej chwili, nie żeby obchodziło ich co robimy. Reese łapie moją rękę i ciągnie mnie przez bar do drzwi, prowadząc chodnikiem i zatrzymując się przez pojazdem, który sprawia, że moja szczęka rozbija się o ziemię. – Do jasnej anielki. Jeździsz Range Roverem? – pytam, kiedy wyciąga kluczyki i wciska przycisk otwierający drzwi. – Tak. Czy to coś złego? – Czy to coś nie kosztuje jakieś dwieście pięćdziesiąt patoli? – Moje oczy hulają po samochodzie ze zdumieniem. On śmieje się i otwiera tylne drzwi. – Coś w tym stylu. Piszczę kiedy zostaję podniesiona i wepchana na tylne siedzenie. Reese wsuwa się za mną i zamyka drzwi. Wciąga mnie na kolana, siadam okrakiem na jego talli, kiedy jego dłonie zsuwają się po moich bokach i łapią mocno moje biodra. Jego kciuk naciska na moją miednicę i czuję jak mój rdzeń się zaciska. – Jesteś pewna, że nie przekonam cię, żebyś pozwoliła mi zabrać cię do mnie? Chcę pochłaniać cię powoli i czuję, że to miejsce nie pozwoli mi tego docenić w pełni.
J. Daniels – Sweet Addiction #1 – Sweet Addiction – DreamTeam
57
Śmieję się przy jego ustach, powoli liżąc jego dolną wargę, aż otwiera się dla mnie i splata swój język z moim. Chryste, zapomniałam jakie to dobre. Samo całowanie się. Jakimś cudem odrywam się na chwilę. – Mmm, pochłonąć mnie, huh? Kiwa głową, przechylając moją swoją ręką i całując mnie w szyję. Drugą ręką unosi rąbek mojej sukienki, a jego palce suną po pończosze, spotykając podwiązkę. – Będziesz w stanie pochłonąć mnie na kanapie? Odsuwa się a ja opuszczam głowę. – Kanapy nie są intymne? – Ani trochę. A ja chcę zostać pochłonięta na twojej. Powoli. – Jego czoło opiera się na moim i oboje dyszymy. Łatwo poddałam się pomysłowi pójścia z nim do domu, naprawdę łatwo. Ale szczerze, ten facet mógłby przekonać mnie do czegokolwiek w tej chwili. Jestem prawie pewna, że jeśli poprosiłby mnie o współudział w poważnym przestępstwie, zrobiłabym to ochoczo razem z pieprzonym uśmiechem na twarzy, jaki mam w tej chwili. Jego oczy się rozszerzają i zsuwa mnie z kolan. – O tak kurwa. Jedźmy, serce.
J. Daniels – Sweet Addiction #1 – Sweet Addiction – DreamTeam
58
Stanie w windzie z Reese Carrol w wielkim budynku pełnym luksusowych mieszkań jest jedną z najbardziej surrealistycznych chwil w moim życiu jak dotąd. Nie mogę uwierzyć w to co robię, albo co zamierzam robić z tym człowiekiem. Oczywiście, wiedziałam, że nasze wspólne wyjście dzisiejszego wieczoru zakończy się seksem z nim, ale rozważałam też inne możliwości od tej. Myślałam, że wymkniemy się do ubikacji w Tavernie albo do ciemnego i zacisznego kąta by pieprzyć się jak króliki. Ale jestem tutaj, jadę windą na dziesiąte piętro z nim lustrującym mnie z drugiego końca niewielkiej przestrzeni. Każdą uncję samokontroli kosztuje mnie pokonanie chęci padnięcia na kolana na tę nieskazitelną, marmurową posadzkę i zrobienia mu dobrze tu i teraz. Czuję zielone oczy na sobie kiedy patrzę wprost przed siebie na panel z cyferkami, kochając to, że nie oderwał ode mnie wzroku odkąd wysiedliśmy z jego auta. – Widzisz coś co ci się podoba? – pytam swawolnie kiedy on opiera się o ścianę z luster. – Bardzo. Ale dlaczego stoisz tak daleko ode mnie? Obawiasz się, że mógłbym pochłonąć cię zanim w ogóle dotrzemy do kanapy? Głośno przełykam. Pochłonąć mnie? Tak, w każdej chwili. Winda brzdęka i drzwi otwierają się, zanim jestem w stanie odpowiedzieć. Tyle co dobieramy do drzwi jego mieszkania, on zamyka je kopnięciem i już jestem dociśnięta do ściany. Jego usta są gorące i potrzebujące przy moich, ssą i smakują każdy zakamarek kiedy nasze języki poruszają się razem. Chwytam go za tył głowy i wciągam jego język w moje usta i ssę powoli, uzyskując długi jęk z jego rozchylonych warg. Jego ręce badają całe moje plecy a potem przesuwają do rąbka mojej sukienki. – Ściągaj to – rozkazuje chwytając moje biodra i ciągnąc mnie ze sobą, prowadząc z przedpokoju do ogromnego salonu. Robię wielkie oczy. – O rany. Twoje mieszkanie jest naprawdę ładne. – Szybko się rozglądam. Zatrzymujemy się przed długą, czarną, skórzaną sofą, która stoi naprzeciw kominka z olbrzymim telewizorem zamontowanym na ścianie. – Dylan, zdejmuj sukienkę.
J. Daniels – Sweet Addiction #1 – Sweet Addiction – DreamTeam
59
Uśmiecham się i patrzę na niego spod rzęs, powoli odwracając się i zbierając włosy na jedno ramię. – Rozepnij mnie proszę. – Nieco się wzdrygam na dotyk jego dłoni na moich nagich ramionach, jedną tam zatrzymuje a druga powoli ciągnie metalowy suwak wzdłuż mojego kręgosłupa, zatrzymując się tuż nad pupą. – Dziękuję – mówię cicho kiedy wciąż odwrócona od niego wyciągam ręce z rękawów, pozwalając sukience opaść na podłogę i słysząc ostre zaciągniecie się powietrzem za swoimi plecami. I właśnie dlatego wynaleziono pasy do pończoch. Uśmiecham się ale on o tym nie wie. – O kurde. Odwróć się. – Mmm, podoba mi się władczy Reese. Zwlekając nieco dłużej niż mogłoby mu się podobać, odwracam się na szpilkach i wychodzę z sukienki, stając centralnie przed nim w koronkowym, kremowym biustonoszu, figach do kompletu, podwiązkach i zwykłych, przezroczystych pończochach. Klatka piersiowa szybko unosi się i opada mu pod koszulą kiedy wolno sunie wzrokiem w dół mojego ciała i nawet jeszcze wolniej w górę do mojej twarzy. Widzę jak podskakuje mu jabłko Adama. – Bądź łagodny – szepczę i przez moment coś błyska w jego oczach. Coś co myślałam, że sama czuję a nie sądziłam, że on dostrzeże. Czy on się denerwuje? – Jesteś tak obłędnie piękna – mówi. Topię się na miejscu. Żaden mężczyzna wcześniej nie nazwał mnie piękną. Seksowną, gorącą, raz nawet nadającą się do schrupania. Ale nigdy piękną. Kurde, czemu musiał powiedzieć coś takiego? Podchodzi do mnie i owija ramię wokół talii, przyciągając do swojej piersi i powoli opuszcza na kanapę. – Och! – Wykrzykuję gdy zimna skóra mebla styka się z moimi nagimi plecami. Klęka na podłodze przy mnie, bierze jedną moją nogę i zakłada ją za tył kanapy a drugą przyciąga do siebie i wspiera na swoim barku. Zaczynam drżeć wiedząc doskonale do czego zmierza. Przesuwając się w górę wewnętrznej strony uda zostawia ścieżkę lekkich pocałunków. – Marzyłem by znowu cię skosztować. O niczym innym nie myślałem. – Przesuwa się na drugie udo i powtarza czynność, powodując, że przeszywa mnie dreszcz. – Tak mnie tutaj kurewsko nakręciłaś Dylan. Dojdziesz w moich ustach wielokrotnie zanim cię przelecę. – Jezu, mów tak dalej a dojdę zanim w ogóle mnie dotkniesz. – Moje ciało wyciąga się do jego ust i on śmieje się przy mojej skórze. Wiem, że ma rację. Wiem, że da mi dzisiaj wiele orgazmów bo jest tak dobry. Jego ciepły oddech ogrzewa mnie przez bieliznę i ucieka mi jęk, czuję jak jego palec przesuwa cienki, przezroczysty materiał na bok, delikatnie jak nigdy. – Ach. – Głośno jęczę. Jego pierwsze muśnięcie jest powolne i ociągające, zakończone ostrym, szybkim draśnięciem łechtaczki wywołującym mimowolne drżenie całego mojego ciała. Wyrzucam ręce za głowę i chwytam się mocno podłokietnika. Patrzę w dół mojego ciała i spotykam jego oczy. Jego język porusza się między moimi wszystkimi fałdami i obraca nim wokół i wewnątrz mnie.
J. Daniels – Sweet Addiction #1 – Sweet Addiction – DreamTeam
60
– O mój boże, jesteś w tym taki dobry. – Moja klatka piersiowa faluje gwałtownie, zaciska mi się żołądek kiedy robi mi dobrze. Nigdy w taki sposób nie przeżywałam seksu oralnego, nawet blisko do tego. Silna potrzeba powoli zaczyna budować się w moich trzewiach kiedy ociera się mocno o moją łechtaczkę i wciąga ją w swoje usta, ssąc nieubłaganie. – Poczuj to Dylan. Poczuj co mogę ci zrobić – mówi gwałtownie wciskając we mnie swój język i pieprząc mnie, nim moja noga, która znajduje się za kanapą osuwa się i zaczynam się o niego ocierać. Jego ręka momentalnie pcha ją na swoje miejsce, zostawiając mnie szeroko otwartą dla niego by fachowo badał mnie ustami. – O Boże – krzyczę, napinając każdy mięsień w moim ciele. Dwa palce zajmują miejsce jego języka kiedy liże nad swoją dłonią, szczególną uwagę poświęcając mojej napęczniałej grudce. Porusza się powoli, rozciągając mnie swoimi palcami kiedy zaczynam kręcić biodrami o jego twarz. Orgazm uderza we mnie mocno i nagle, i krzyczę jego imię i ręką przytrzymuję go tam gdzie go potrzebuję. – Mmm. – Jęczy przy mej skórze a wibracja wystrzeliwuje w moje ciało i uderza w każdy nerw. Jego palce spowalniają swoją torturę gdy nie przestaje mnie pocierać, sprowadzając mnie powoli na ziemię ale nie wystarczająco szybko by złagodzić pulsowanie. – O Boże. Reese, proszę. Wiedziałam, że błaganie go nic nie da. No i czy ja naprawdę chciałam żeby przestał? Nigdy nie przeżyłam orgazmu za sprawą męskich ust i wiedziałam, że kolejny nie był daleko w tyle. Jęczę głośno i przygryzam wargę gdy sunie jedną ręką w górę mojego ciała, masując piersi kiedy liże mnie między nogami. – Smakujesz niesamowicie. Mógłby robić to całymi dniami, serce. Jęczę i unoszę plecy nad kanapę, jego dłonie unoszą mój tyłek w powietrze. – Nie przestawaj. – Moja skóra staje w ogniu i żar, który ledwie został ugaszony z rykiem budzi się we mnie do życia. Jedyne części mojego ciała, które teraz dotykają kanapę to moje barki i głowa. Reese podtrzymuje wszystkie inne części kiedy szybko porusza palcami, wślizgując trzeci do środka i napiera kciukiem na moją łechtaczkę z idealnym wyczuciem. Jego wargi skubią wrażliwą skórę mojego uda i wykrzykuję. – Reese. OmójBoże. – Dojdź dla mnie, Dylan – warczy. Znów dochodzę i ten raz jest nawet głębszy od poprzedniego. Noga, która wisiała za kanapą teraz jest oparta o jego ramię, kiedy z siłą zaciskam uda na jego głowie. Ssie moją łechtaczkę i stawia czoło orgazmowi razem ze mną, w końcu pozwalając opaść moim plecom po tym jak przestaję się trząść. Zsuwając nogi ze swoich barków delikatnie układa je na kanapie i tym razem zimna skóra jest mile widziana w kontakcie z moim połyskującym ciałem.
J. Daniels – Sweet Addiction #1 – Sweet Addiction – DreamTeam
61
– To było... to tam... było... – Brakuje mi słów. Nie wynaleziono takich słów, które mogłyby to opisać. Oddycham z takim trudem, że ledwie mogę mówić nawet jeśli mam te słowa. Otwieram oczy i widzę go stojącego przy kanapie z rozbawieniem na twarzy, powoli pociągającego za swój krawat. – Epickie? Szybko robię wymach nogami na bok i wstaję, moje chwiejne, orgazmiczne kończyny powodują, że potykam się i wpadam mu w ramiona. – Jezu, zrobiłeś ze mnie kalekę. – Połóż się z powrotem. Jeszcze nawet z tobą nie zacząłem, serce. Powoli unoszę na niego wzrok i oblizuję wargi. – Domyślam się, ale chcę cię rozebrać. Unosi brew i zlizuje moje podniecenie ze swoich warg kiedy wyciąga do mnie swoje ręce. Wychodzę ze szpilek i staję się niższa o kilka cali, czubek mojej głowy ląduje tuż pod jego nosem. Powoli sięgając w górę, rozwiązuję krawat i przeciągam go wokół jego szyi, upuszczając u swoich stóp. – Marzyłam by zobaczyć cię nagiego. O niczym innym nie myślałam – mówię kiedy moje palce zaczynają pracować przy guzikach od koszuli. – Jak dla mnie masz na sobie zdecydowanie za dużo ubrań. – Majstruję nerwowo, niecierpliwość aby zdjąć z niego ubranie powoduje, że guzdrzę się z deka ale mam to gdzieś. Skupiam się na swoim zadaniu. – Taa, znam to uczucie. Wyglądasz niesamowicie ale nie mogę się doczekać aby zdjąć to z ciebie. Zerkam na niego spod rzęs i rozchylam usta widząc jego oczy na mojej klatce piersiowej. Nie pomyślałam o tym, że on też jeszcze nie widział mnie nago. Wciąż mam na sobie wszystko co założyłam wcześniej pod sukienkę. Sięgam ręką za plecy i rozpinam stanik, kiedy drugą trzymam pewnie umieszczoną na jego torsie. Powoli zsuwam go po ramionach i pozwalam opaść na podłogę, słysząc cichy jęk pochodzący od niego. Moje ciężkie piersi podskakują swobodnie i mrowią w oczekiwaniu jego ciała na nich. Unosi ręce i przegarnia nimi swoje włosy. – Jakiś problem? – pytam rozpinając dalej koszulę. Kręci głową z oczami utkwionymi w mojej klatce piersiowej. – Nie, żaden problem. One nigdy nie mogłyby stanowić problemu. Uśmiecham się i zsuwam mu koszulę z barków i wzdłuż ramion, szybko sięgając po dół podkoszulka i przeciągając mu go przez głowę. O ja cię. Oddech mi przyspiesza kiedy przebiegam dłońmi wokół ostrych konturów jego torsu i w dół do mięśni brzucha, śledząc linie
J. Daniels – Sweet Addiction #1 – Sweet Addiction – DreamTeam
62
jego sześciopaka. Albo ośmiopaka? Jezuniu. Nigdy nie widziałam czy dotykałam ciała jak to. Jest twarde i umięśnione ale jego skóra jest gładka i napina się kiedy muskam każdy jej centymetr. – Jesteś taki piękny – mówię cicho, oblizując wargi kiedy zaczynam szarpać za jego pasek. Lekki śmiech powoduje, że unoszę wzrok. – Czy mógłbym być proszę czymś odrobinę bardziej męskim? Termin piękność powinien być zarezerwowany jedynie dla ciebie. – Przesuwa wierzchem dłoni w górę mojego brzucha i muska spód mojego biustu. – Przystojny zatem? Ekstremalnie męski? – Uśmiecham się do niego a on przytakuje, kącik jego warg wywija się w górę. Jego kciuki okrążają pobudzone sutki. Chrzanić wolne dotykanie. Potrzebowałam go w tej chwili. Moje palce budzą się do życia i rozpinam i rozsuwam go szybko, zsuwając mu spodnie i bokserki i dębieję na widok jego erekcji. Jep, tak ogromny jak zapamiętałam. Szalona myśl wpada mi do głowy kiedy zdejmuje buty i skarpety, wychodząc ze spodni. Nie szalona, szatańsko obłąkana. Ale zanim jestem w stanie pomyśleć skąd do cholery ona się wzięła, moje usta się otwierają. – Nie sypiam z nikim innym – mówię szybko, moje oczy obiegają jego nagie ciało. Jest wąski w pasie a wydatne V wpatruje się prosto we mnie. Długie, muskularne nogi ciągnące się na mile, nawet jego stopy są idealne. Jezu, jego ciało jest zabójcze. Unoszę wzrok na niego i widzę jego minę. Obserwuje mnie, analizuje mnie. – Ja tylko, wiem, że to sam seks nic więcej ale nie planuję sypiać z nikim innym poza tobą – mówię tak szybko, że nie wiem czy w ogóle nadąża za tym co bredzę. Skąd w ogóle mi się to wzięło? – Chcę byśmy byli monogamicznie niezobowiązani, czy bez zobowiązaniowo monogamiczni. Kurwa, mówi się tak w ogóle? Sama już nie wiem. Ale nie musimy być. To znaczy jeśli chcesz sypiać z innymi kobietami, no to w porządku. Ale jeśli nie chcesz... – Dylan. – Przepraszam. – Zakrywam twarz i czuję się całkowicie upokorzona ale nie zatrzymuję się. Tak jakbym wymiotowała słowami w tym momencie. – Tylko, że chcę cię poczuć. Tylko ciebie. Nigdy wcześniej nie robiłam tego bez prezerwatywy i jestem zdrowa. Byłam dotąd tylko z jednym facetem i zawsze się zabezpieczaliśmy. A ja od lat jestem na środkach antykoncepcyjnych. – Ja pieprzę, ale ze mnie idiotka. – Chryste, mniejsza z tym. Zapomnij, że w ogóle coś mówiłam. Mam gumkę w torebce, pójdę po nią. – Opuszczam ręce i odwracam się w stronę przedpokoju gdzie upuściłam torebkę w żarze namiętności. Chwyta mnie za nadgarstek i zatrzymuje. – Skąd ta nagła nerwowość u ciebie? Już uprawialiśmy seks i dwa razy doszłaś dzisiejszego wieczoru. Powinnaś czuć się całkowicie swobodnie ze mną.
J. Daniels – Sweet Addiction #1 – Sweet Addiction – DreamTeam
63
Patrzę wszędzie tylko nie na jego twarz. Jego klatka piersiowa aż prosi się by być dotykaną, jego szerokie bary i jego wyrzeźbione ramiona. Czuję jego dłoń na mojej brodzie kiedy unosi ją bym spojrzała mu w oczy. – Nie wiem, jesteś goły. – Wskazuję na cud stojący przede mną. Jego napięte ciało zdecydowanie robi mi papkę z mózgu. – Mam problemy z logicznym myśleniem. Tłumi śmiech. – Rozluźnij się. Sypiałem z kimś do czasu tamtego ślubu ale zakończyłem to. To i tak nie było nic poważnego. Zazwyczaj nie angażuję się na poważnie. – Okej, to było logiczne. – Myślę, że monogamicznie nieformalni mówi się i jeśli chcesz żebyśmy właśnie tym byli to będziemy. – Urywa i podchodzę do niego udzielając mu dostępu do mojego ciała. Zawija rękę wokół mojej talii i trzyma mnie przy sobie, skóra przy skórze. To doznanie błyskawicznie mnie rozgrzewa. – I zawsze używałem prezerwatyw. Zawsze. I jeśli tego właśnie chcesz i masz pewność... Ocieram wargi o jego przerywając mu w pół słowa. – Nie może liczyć się tylko co ja chcę. Jeśli ty nie... – Dylan, oczywiście że też tego chcę. Sądzisz, że nie myślałem o tym? – Pociera dłonią mój policzek kiedy ja śledzę kontury jego piersi. Ma poważną minę i nagle czuję wdzięczność za mój skrajny przypadek gębowej biegunki. – Okej. – Robię krok w tył od jego ramion i zahaczam palce o majtki. Obserwuję go jak on obserwuje mnie, kiedy wolno je zsuwam wzdłuż nóg, a potem z nich wychodzę zostając tylko w pasie i pończochach. Jeśli to w ogóle możliwe, robi się twardszy. Oczy wyskakują mi z orbit kiedy siada na kanapie, ciągnąc mnie ze sobą. O Boże, on chce mnie na górze? Powoli, niemal z wahaniem siadam na nim okrakiem kiedy on nie spuszcza ze mnie wzroku. Wspieram się na kolanach. – Umm, nie przywykłam robić to w ten sposób. Tak naprawdę to nie wiem czy będę dobra w tym w takiej pozycji. Drga mu kącik ust. – Nie możesz być w tym niedobra, serce. – Jego duże dłonie nakrywają moje piersi i powoli zaczyna je masować, moje brodawki drapią o jego szorstkie dłonie. Przysuwam się bliżej i trochę rozluźniam, wciągam gwałtownie powietrze kiedy ociera się o mnie w najbardziej doskonale wyobrażalny sposób. Jęczy cicho. – Widzisz, cokolwiek daje ci przyjemność będzie bez wątpienia przyjemne i dla mnie. – Och. OCH łał. – Jęczę ocierając się o niego, w górę i w dół mojej wilgotności kiedy jego ręce zjeżdżają po bokach do bioder. Kontroluje moje ruchy, nie powalając mi przyspieszyć kiedy ja tego chcę albo unieść się nad niego by dać mu siebie spenetrować. Łapię jego głowę między dłonie i patrzymy sobie w oczu kiedy moje ciało odpowiada na jego.
J. Daniels – Sweet Addiction #1 – Sweet Addiction – DreamTeam
64
– Reese, potrzebuję cię. – Mmmm, kocham kiedy tak mówisz. – Mocno zaciska powieki, niski pomruk opuszcza jego gardło po czym otwiera je ponownie. – Kurwa, tak wspaniale czuć cię na mnie. Możesz dojść w ten sposób? – Składa powolne pocałunki na mojej szczęce. Wiedziałam, że mogłabym. To niemal tak dobre uczucie jak jego usta na mnie. On jest niesamowicie twardy a ja kompletnie przemoczona. No i pod tym kątem nasze twarze dzielą centymetry i widzę jak bardzo on się tym cieszy. Ciche, głębokie pomruki uciekają z jego lekko rozwartych warg a czoło lśni od potu. Jęczę zanim odpowiadam. – Tak, ale chcę ciebie we mnie. Proszę, proszę pozwól mi się pieprzyć. Porusza się i wciąga moją dolną wargę w swoje usta, pilnie przesuwając językiem po moim. Smakuje jak ja, jak mój orgazm i to jest zadziwiająco seksowne. Jęczę i wkładam wszystko co mam w ten pocałunek. Nie mogę się nasycić. Jego usta potrafią zadowolić każdy fragment mojego ciała i chcę mu się poddać całkowicie. Kurde, w tym tempie powinnam po prostu przepisać prawa do swojego ciała na niego, i mieć to już z głowy. Nigdy żaden inny mężczyzna nie sprawi, że tak się poczuję. Moje uda drżą przy jego i poruszam się szybciej, przesuwając się po jego długości mną przesączonej. Moje ręce chwytają jego głowę, mierzwią mu włosy kiedy moje ciało zaczyna drgać. – Proszę, potrzebuję cię. Jego jedna ręka trzyma kurczowo moje biodro, jego palce wbijają się w moją skórę, ustawia się pode mną i prowadzi swoje biodra w górę i we mnie. Razem jęczymy. W ten sposób jest tak głęboko, głębiej niż kiedykolwiek miałam okazję poczuć. – Reese. – Zaczynam kołysać się na nim kiedy chwyta mnie mocniej. – Kuźwa, ani drgnij. – Zamyka oczy i jego głowa opada na oparcie kanapy. Patrzę na niego oczami wielkimi jak spodki kiedy podskakuje mu jabłko Adama w szyi, żyły po obu jego stronach nabrzmiewają i pulsują. O holender. Co się stało? – Czy to okej? To znaczy, czy to dobre uczucie? – Nagle dopadają mnie wątpliwości czy całkowicie to schrzaniłam bo to do diabła całkiem nie moja działka. Ale to uzasadnione pytanie. Naprawdę nie mam pojęcia co ja tutaj wyczyniam. Unosi głowę i patrzy na mnie z ciekawością, zakładając mi włosy za ucho. – Czy to okej? Staram się nie wybuchnąć w tobie w tym momencie a ty nawet się nie ruszasz. – Robię wielkie oczy i nie mogę opanować uśmiechu. Doprowadzam go do szaleństwa. Tak! – Daj mi chwilkę. – Okej, nie ma pośpiechu. – Jestem całkowicie oszołomiona kiedy powraca do wcześniejszej pozycji, zamyka oczy i odchyla głowę w tył. Trwa w całkowitym bezruchu, moje
J. Daniels – Sweet Addiction #1 – Sweet Addiction – DreamTeam
65
dłonie powoli snują się po jego szyi do ramion. Dopasowuję dłonie do jego ciała wykorzystując okazję do poczucia każdego mięśnia. Przesuwam dłońmi wzdłuż jego rąk a potem znowu w górę, delikatnie masując jego biceps i triceps. Zjeżdżając po jego piersi śledzę odznaczające się linie brzuszne, które są teraz mocno zaciśnięte i zdają napinać się jeszcze bardziej od mojego dotyku. – To naprawdę przyjemne – mówi unosząc głowę i przyglądając mi się. – Co? Ty we mnie czy moje dłonie na tobie? – Nie odrywam od niego wzroku kiedy masuję go, pragnąc poczuć każdy centymetr skóry pod palcami. To wspaniałe uczucie tak go dotykać, czując jak jego ciało reaguje na moje i widzieć jak relaksuje się na ten kontakt. Jego ręka unosi się do mojej twarzy i pociera szczękę. – To i to – odpowiada, jego zielone oczy wtapiają się w moje. Puszczam mu oczko gdy moje palce sunę w górę jego boków i z powrotem do klatki piersiowej. – Jakie to uczucie? – Być w tobie jak teraz? – Przytakuję i on kontynuuje. – Czuję ciepło i miękkość. – Jego oczy opadają między nas. Tam. Głośno przełykam. – Czuję, że idealnie cię wypełniam. To coś nieznanego wcześniej, przynajmniej dla mnie. A ty kiedykolwiek czułaś się tak wcześniej? Wpatruję się w niego, niezdolna by choć zamrugać kiedy on bacznie mi się przygląda. Co ma przez to na myśli? Czy odnosi się jedynie do seksu? Czy chodzi mu po prostu o bycie ze mną? Naszą dwójkę razem? Kuźwa. Jego pytanie pieprzy się z moją głową. Pewna jestem jak diabli, że nigdy się tak nie czułam, na oba sposoby. Czuję pociąg do tego mężczyzny. Niezaprzeczalne, namacalne przyciąganie między nami jest elektryzujące. Ale pewne jest, że tylko jednostronne. Jemu chodziło tylko o seks. – Nigdy. Mogę się teraz poruszyć proszę? Umieram tutaj. – Nigdy nie byłam na górze podczas seksu i nagle odczuwam mocne, obezwładniające pragnienie by to zrobić i zrobić dobrze. Chwytając się jego ramion, kołyszę biodrami o jego, głośno jęcząc kiedy wysuwa się z mojej wilgoci. Napieram w dół i ujeżdżam go, w tył i w przód, do góry i na dół, niemal całkowicie wysuwając go z siebie a potem znów go przyjmując. – Ja pieprzę. Właśnie tak, serce. – Zaciska zęby i wbija się we mnie kiedy ja na nim jeżdżę, wpychając siebie głębiej i głębiej z każdym ruchem. Jedna ręka drażni i masuje moją pierś kiedy druga trzyma mnie za bok. – Jezu, niesamowicie jest cię czuć. Tak zajebiście dobrze, Dylan. – Nie odrywa ode mnie wzroku kiedy schyla się i wciąga mój sutek w usta. Odrzucam głowę w tył i krzyczę jego imię kiedy gorączka zaczyna rozprzestrzeniać mi się po ciele. Ssie i gryzie mnie kiedy uspakajam swoje ruchy, wyginając plecy by dać mu pełny dostęp do piersi. Opuszczam wzrok i spotykam jego oczy kiedy jego wargi pozostają zamknięte wokół mnie, wciągają sutek i muskają go językiem.
J. Daniels – Sweet Addiction #1 – Sweet Addiction – DreamTeam
66
– Kocham twoje usta. Cień uśmiechu pojawia się na jego wargach kiedy przesuwa się na bok mojej piersi i ssie mocno, zostawiając bardzo widoczny ślad na mojej bladej skórze. Jego oczy badają moją reakcję czekając na aprobatę. – Zrób to znowu. Liże ścieżkę do mojej drugiej piersi, która teraz jest drażniona przez jego palce. Zasysając skórę tuż nad brodawką odsuwa się po kilku sekundach i podziwia swoje dzieło. Jestem naznaczona przez niego, tam gdzie tylko jego usta mi dogadzały i to jest najseksowniejsza rzecz jaką widziałam. Uznaje moje ciało za swoje a ja z chęcią mu na to pozwalam. Jego ręce przesuwają się na mój tyłek i chwyta mnie mocno, podnosząc moje tempo. – Tak. Oboże. Oboże. – Ściska i skręca mnie w brzuchu a moja cipka boli. Jego jedna ręka prześlizguje się po mojej talii i w dół po brzuchu dopóki jego kciuk nie zaczyna pracować nad moją łechtaczką. Dygoczę, trzęsę się przy nim. Już byłam na progu szczytowania zanim runęłam na niego a uczucie jego we mnie bez żadnej bariery i teraz pracującego nade mną w sposób jaki to robi, szybko zaprowadza mnie na krawędź. Odrzucam głowę w tył i poddaję się uwolnieniu. – Reese, dochodzę. – Chwyta ręką moją buzię i kieruje w dół, zmuszając mnie do spojrzenia na niego. Jego oczy wtapiają się w moje i biorą w niewolę kiedy głośno jęczy. – Dylan, o KURWA. – Czuję jak jego orgazm wybucha we mnie, ciepły i długotrwały i nigdy niczego bardziej nie pragnęłam jak jego w tym momencie. To jest nieziemskie. Wszystko co go dotyczy jest nieziemskie. Pompuje raz, dwa, trzy razy i nieruchomieje, jego oczy nie odrywają się od moich dając mi satysfakcję zobaczenia jak się rozpada. I wtedy opadam na niego, moja głowa uderza w jego tors a jego ręce unoszą się tam mnie przytrzymując. Nigdy czegoś takiego nie czułam. Nawet temu bliskiego. On oficjalnie zrujnował dla mnie wszystkich innych mężczyzn a ja nie mam zupełnie nic przeciwko temu.
J. Daniels – Sweet Addiction #1 – Sweet Addiction – DreamTeam
67