DOM NOCY – UJAWNIONA Autorstwa
P. C. CAST AND KRISTIN CAST
Tłumaczenie nieoficjalne. KAZchomik.
DLA WSZYSTKICH NASZ...
11 downloads
13 Views
6MB Size
DOM NOCY – UJAWNIONA Autorstwa
P. C. CAST AND KRISTIN CAST
Tłumaczenie nieoficjalne. KAZchomik.
DLA WSZYSTKICH NASZYCH CZYTELNIKÓW, KTÓRZY ZADAWALI INTRYGUJĄCE PYTANIA ODNOŚNIE PRZESZŁOŚCI NEFERET. MAM NADZIEJĘ, ŻE UCIESZĄ WAS ODPOWIEDZI.
PODZIĘKOWANIA Dziękujemy i doceniamy naszą rodzinę w MPS. Z całego serca również nasze wydawnictwo! Dziękujemy, rodzinnego
ponownie, miasta
za
naszym entuzjazm,
przyjaciołom
z
dobry
i
humor
wsparcie zwłaszcza Chera Kimiko, Karen Keith, i Kevin
Marx.
T-Town
jest
NAJLEPSZE.
To
wy
sprawiacie, że się uśmiechamy! Dziękujemy mózgów
i
ci, za
Dusty,
za
wskazanie
pomoc dobrego
podczas kierunku,
burzy gdy
utknęłam. Kocham cię! A mówiąc o burzy mózgów help---CZ, jesteś perłą w super cenie! Jak
zawsze,
kochamy
i
doceniamy
naszego
wspaniałego agenta, Meredith Bernstein, bez której Dom Nocy by nie istniał.
PROLOG
Zoey
„Wow, Z, to serio niesamowita frekwencja. Tu jest więcej ludzi, niż pcheł na starym psie!” Oczy Stevie Rae były ogromne jak spodki, kiedy patrzyła na nowe oświetlenie kretynem,
kampusu. ale
Dallas
wszyscy
był
przyznali,
całkowitym że
migotliwe
światełka, które oplótł wokół pni i konarów starego dębu dały całemu kampusowi magiczny blask, niczym z bajki. „To jest jedno z twoich obrzydliwszych dyniogłowych powiedzonek” powiedziała Afrodyta. „Choć jest dosyć trafne. Zwłaszcza, że pojawiło się sporo miejskich polityków. Całkowite pasożyty” „Postaraj
się
być
miła”
,
powiedziałam.
„Albo
przynajmniej spróbuj być cicho.” „To znaczy, że twój tatuś, burmistrz, jest tu?” Gapiąc się, oczy Stevie Rae stały się jeszcze większe.
„Przypuszczam, że tak. Widziałam, nie tak dawno temu, Cruelle De Mon versus Tę, Która Mnie Urodziła jeszcze nie tak dawno temu” Afrodyta przerwała a jej brwi wystrzeliły w górę. „Powinniśmy chyba rzucić okiem na maluchy z Kociej Ulicy. Widziałam niektóre słodkie, czarne i białe, zwłaszcza takie z puszystym futerkiem. „ Stevie Rae zassała powietrze. „Na boginię, twoja mama, nie będzie naprawdę chciała zrobić z kociego futra płaszczu, prawda?” „Szybciej, niż możesz powiedzieć: Buuba pije, Buuba prowadzi,
ponownie”
Afrodyta
naśladowała
Oklahomski akcent Stevie Rae. „Stevie Rae – ona tylko żartuje. Powiedz jej prawdę” trąciłam ramieniem Afrodytę. „Dobra. Ona nie używa skóry z kociaków. Ani ze szczeniaczków. Tylko dzieci i demokratów” Stevie Rae zmarszczyła brwi. „Widzisz? Wszystko jest w porządku. Dodatkowo, Damian jest na stoisku Kociej Ulicy, i wiesz, że on nigdy nie pozwoliłby, aby nawet jednemu, małemu kotkowi spadł włos z głowy, a co dopiero całe futro na płaszcz.”
Zapewniłam
moją
BFF,
odmawiając
Afrodycie przyjemności popsucia nam nastroju.
„Właściwie
wszystko
jest
nawet
więcej
niż
w
porządku. Zobacz, ile udało nam się zebrać w nieco więcej niż tydzień” westchnęłam z ulgą na sukces naszej imprezy i mój wzrok zaczął wędrować wokół, pośród ludzi na terenie szkoły. Stevie Rae, Shaylin, Shaunee, Afrodyta i ja obsługiwałyśmy stoisko z wypiekami, (podczas, gdy mama Stevie Rae i jej przyjaciółki przeciskały się przez tłum, z próbkami ciasteczek, których sprzedałyśmy już z zylion). Z naszej pozycji obok Statuy Nyx, miałyśmy wspaniały widok na cały kampus. Widziałam długą kolejkę do stoiska lawendy babci. To wywołało mój uśmiech. Nie daleko od babci, Thanatos miała ustawione stoisko z ofertami pracy, i było tam sporo osób wypełniających formularze. Na środku były postawione dwa wielkie, (srebrny i biały)
namioty
ozdobione
ogromną
ilością
migoczących światełek Dallasa. W jednym namiocie Stark
i
Darius
oraz
inni
synowie
Erebusa
demonstrowali bronie. Patrzyłam, jak Stark pokazuje chłopcu jak trzymać łuk. Star podniósł wzrok znad chłopca
i
napotkał
mój.
Podzieliliśmy
szybie,
porozumiewawcze uśmiechy, zanim wrócił do pomocy chłopcu.
W namiocie brakowało Kalony i Auroxa. Z oczywistych względów
Thanatos zdecydowała, że społeczność
Tulsy nie jest gotowy na spotkanie któregoś z nich. Zgadzałam się z nią. Nie byłam gotowa na… Miałam mętlik w głowie. Nie, nie jestem gotowa rozmyślać o sytuacji Aurox/Heath w tym momencie. Zamiast tego zwróciłam swoją uwagę na drugi z wielkich
namiotów.
Była
tam
Lenobia,
uważnie
przyglądająca się ludziom, którzy niczym pszczoły do miodu lgnęli do Mujaji i dużej klaczy perszeron, Bonnie. Travis był przy niej. Travis zawsze był przy niej, co sprawiało, że moje serce ściskało się z radości. To było niesamowite zobaczyć zakochaną Lenobie.
Opiekunka
Koni
emanowała
światłem,
niczym latarnia morska i cała ta ciemność, którą ostatnio
widziałam,
wydawała
się
deszczem
na
pustyni. „Och, na całe to gówno, gdzie ja położyłam moje wino? Czy ktoś widział mój kubek Queenie? Jak to mi dyniogłowa przypomniała, moi rodzice są gdzieś tutaj, a ja będę potrzebowała fortyfikacji do czasu, aż ten krąg
własnej
mruczała
i
adoracji
mnie
szperała
odnajdzie.”
pomiędzy
Afrodyta pudełkami
niesprzedanych
ciastek,
szukając
wielkiego
fioletowego kubka z tworzywa sztucznego, z którego, jak wcześniej widziałam, piła. „Nie masz już wina Queenie? To może powinnaś pójść po beczkę?” Stevie Rae pokręciła głową na Afrodytę. „I będziesz mogła pić z niej pić przez tą swoją słomkę, nie?” Shaunee dołączyła do Stevie Rea, również kiwając głową. „Czy to nie przykre?” „Desperackie czasy wymagają desperackich kroków” zażartowała Afrodyta. „Tu jest zbyt wiele zakonnic by pić
otwarcie
nie
narażając
się
na
wysłuchanie
nudnego wykładu” Afrodyta zerknęła na prawo od nas, gdzie Kocia Ulica ustawiła półksiężyc z klatek, w których
przywieziono
koty
i
pudeł
wypełnionych
kocimi zabawkami na sprzedaż. Kocia Ulica miała swoje własne miniaturowe wersje srebrnego i białego namiotu.
Mogłam
zobaczyć
Damiana
siedzącego
wewnątrz stanowiska kasowego, ale poza nim każdy skrawek miejsca należał do kotów. Między nimi chodziły zakonnice. Jedna z sióstr odwróciła się w moją stronę. Uśmiechnęłam się do siostry przełożonej, a siostra Maria Angela pomachała mi przed powrotem do rozmowy z rodziną, która zakochała się w białym kocie, który wyglądał jak olbrzymia kulka bawełny.
„Afrodyto, zakonnice są fajne, „ przypomniałam jej. „I wyglądają na zbyt zajęte, aby zwracać na ciebie uwagę” powiedziała Stevie Rae. „Wyobraź sobie, że nie jesteś w centrum uwagi wszystkich.”
Shaylin
powiedziała
z
udawanym
zaskoczeniem w głosie. Stevie Rae ukryła chichot kaszlem. Zanim
Afrodyta
zdążyła
powiedzieć
coś
nienawistnego, Babcia pokuśtykała do nas. Inna niż ta osłabiona i blada, wyglądała na zdrową i szczęśliwą. To było tylko trochę ponad tydzień, od kiedy Neferet porwała ją i próbowała zabić, jednak odzyskiwała siły z niesamowitą prędkością. Thanatos powiedziała nam, że to, dlatego, iż jest w świetnej formie jak na kobietę w jej wieku. Wiedziałam, że to z powodu czegoś innego
–czegoś,
co
błogosławieństwa
Bogini,
obie
otrzymałyśmy
która
dawała
–
swoim
dzieciom wolną wolę oraz obdarzała je specjalnymi umiejętnościami.
Babcia
była
ukochaną
Wielkiej
Matki, i pobierała siłę prosto od naszej magicznej Oklahomskiej ziemi. „U-we-tsi-a-ge-ya,
wydaje
mi
się,
że
potrzebuję
pomocy przy stoisku lawendy. Nie mogę uwierzyć w to jak jesteśmy oblegani.” Babcia nim wypowiedziała te
słowa zakonnica pośpieszyła się. „Zoey, Siostra Maria Angela chciałaby skorzystać z twojej pomocy przy wypełnianiu formularzy adopcyjnych kotów” „Pomogę ci, babciu Redbird.” Powiedziała Shaylin. „Uwielbiam zapach lawendy.” „Och, kochanie, to bardzo miłe z twojej strony. Po pierwsze, mogłabyś pobiec do mojego samochodu i dostać się do bagażnika? Jest tam kolejna skrzynka lawendowego mydła oraz saszetek. Wygląda na to, że sprzedam ją w całości” powiedziała babcia radośnie. „Jasne”. Shaylin złapała klucze, które rzuciła jej babcia i pobiegła do głównego wyjścia ze szkoły, które prowadziło na parking, a także linii drzew, która łączyła się z Utica Street. „A ja zawołam moją mamę. Powiem jej tylko jak jesteśmy tutaj zajęte, a ona z przyjaciółkami przyjdą tu.” Powiedziała Stevie Rae. „Babciu, nie masz nic, przeciwko, jeśli podam Kociej Ulicy pomocną dłoń? Marzę, by zobaczyć ich nowy miot kociąt.” „Nie krępuj się, U-we-tsi-a-ge-ya. Myślę, że siostrze Marii Angieli brakuje ciebie i spółki”
„Dzięki, babciu.” Uśmiechnęłam się do niej. Następnie zwróciłam się do Stevie Rae. „Ok, jeśli grupa twojej mamy wraca, pójdę pomóc siostrom.” „Jasne,
nie
ma
problemu”
Wzrok
Stevie
Rae
wypatrywał czegoś w tłumie, dodała „Widzą ją teraz, jest wraz z panią Rowland i panią Wilson.” „Nie
martw
się.
Damy
sobie
radę”
Shaunee
powiedziała. „ Okay”, powiedziałam, uśmiechając się do nich obu. „Wrócę, jak tylko będę mogła.” Zostawiłam stoisko z ciastkami i zauważyłam Afrodytę, ściskającą swój wielki fioletowy kubek z Queenies, za moimi plecami. „Myślałam, że nie chcesz wykładu sióstr.” „Lepsze,
niż
wykład
matek
Stowarzyszenia
Walczących Kurczaków” Zadrżała. „Plus, lubię koty bardziej od ludzi.” Wzruszyłam ramionami. „Dobra nie ważne.” Zaczęłyśmy tylko iść w stronę namiotu Kociej Ulicy, gdy
Afrodyta
zwolniła.
„Poważnie.
Popieprzone.
Żałosne.” Powiedziała mrucząc pod nosem, popijając wino, mrużąc oczy. Do jej spojrzenia dołączył grymas. „Tak, nie ma znaczenia ile razy widzę ich razem, nadal nie ogarniam.” Afrodyta zatrzymała się oglądając na byłą bliźniaczkę Shaunee, Erin, wiszącą na Dallasie.
„Ja naprawdę myślałam, że będzie lepiej” „Najwyraźniej nie” powiedziała Afrodyta. „Eeew”
powiedziałam,
patrząc
na
nich,
niemartwiących się publicznością. „Mówię ci, że nie ma wystarczająco dużo alkoholu w Tulsie, aby oglądać jak ssą sobie twarze.” Powiedziała wydając przy tym dźwięk odruchu wymiotnego, który zmienił się w parsknięcie śmiechem. „Patrz, Kornet, godzina dwunasta”. Rzeczywiście, nie było bardziej rozpoznawalnej z zakonnic, jak siostra Emilii (jedna z bardziej spiętych sióstr)
zwracająca
uwagę
na
bardzo-zajęte-języki
pary. „Ona wygląda tak poważnie” powiedziałam. „Wiesz,
że
zakonnica
przeciwieństwem
może
być
afrodyzjaków?
bardzo To
dobrym
może
być
zabawne. Popatrzymy.” „Zoey!
Tutaj!”
Zboczyłam
z
horyzontu
zdarzeń
i
ujrzałam jak siostra Mary Angela macha do mnie. „Chodź” Pociągnęłam za ramię Afrodytę i zaczęłam ciągnąć ją w stronę namiotu Kociej Ulicy. „Nie byłaś wystarczająco grzeczna, by oglądać.” Zanim Afrodyta zdązyła
cokolwiek
powiedzieć,
stałyśmy
przed
obliczem siostry Mary Angeli. „Oh, cudownie, Zoey i Afrodyto.
Potrzebuję
wskazała
delikatnym
was
obie
ruchem
tu.”
Zakonnica
ręki młodą rodzinę
stojącą obok jednej z klatek dla kotów. „To jest rodzina Cronley. Zdecydowali się na adopcję obu perkalowych
kociąt.
To
urocze, że oba znalazły
wspólny dom – są niezwykle blisko ze sobą od narodzin.” „To świetnie” powiedziałam. „Zacznę przygotowywać papiery” „Pomogę ci. Dwa koty – dwa zestawy dokumentacji” Powiedziała Afrodyta. „Przyjechaliśmy za namową naszego weterynarza” powiedziała
mama
„Po
prostu
wiedziałam,
że
znajdziemy nasze kociaki dzisiejszej nocy”. „Mimo, że nie spodziewaliśmy się znaleźć dwóch z nich” dodał jej mąż. Uścisnął jej ramię i uśmiechnął się do żony z wyraźnym uczuciem. „Cóż,
nie
spodziewaliśmy
powiedziała,
spoglądając
się
także
bliźniaczek”
na
dwie
dziewczynki
chichoczące do puszystych małych syjamskich kociąt. „Ta niespodzianka okazała się dobrym pomysłem. Myślę, że dwa kociaki to idealny element do naszej rodziny” powiedział tata.
Jak wtedy, gdy zobaczyłam Lenobie i Travisa razem – ta rodzina ścisnęła mi serce z radości. Zaczęłam iść w stronę prowizorycznego biurka z Afrodytą, kiedy jedna z małych dziewczynek zapytała, „Hej mamusiu, co to są te czarne rzeczy?” Coś w głosie dziecka zatrzymało mnie, zmieniając kierunek, w który szłam. W klatce dwa kocięta syczały na kilka dużych, czarnych pająków. „Och, fuj!” Powiedziała mama. „Wygląda na to, że wasz szkoła ma problem z pająkami.” „Znam dobrego tępiciela, jeśli potrzebujesz polecenia” powiedział ojciec. „Będziemy potrzebować na to gówno więcej, niż dobrego
tępiciela”
Afrodyta
wyszeptała,
gdy
patrzyłyśmy na klatkę kotków. „Tak, uh, dobrze, nie mamy zwykle tak wielkich tutaj” mój niesmak i bełkot sprawił, że przeszły mnie ciarki po plecach. „Eesh, Tatusiu! Tam jest ich jeszcze więcej.” Mała blond włosa dziewczynka wskazała na tył klatki. Było
ono
całkowicie
pokryte
wydawało się kipieć od nich.
pająkami.
Miejsce
„O mój Boże!” Siostra Maria Angela wyglądała na bladą jak ściana, gdy patrzyła na mnożące się pająki „Ich tu przed chwilą nie było” „Siostro, czemu nie weźmiesz ze sobą tej miłej rodziny do
namiotu
i
nie
zaczniesz
przygotowywać
dokumentów.” Powiedziałam szybko, napotykając jej twarde spojrzenie. „I możesz przysłać do mnie tu Damiana. Skorzystam z jego pomocy by pozbyć się tego problemu z pająkami.” „Tak, tak, oczywiście” Zakonnica nie wahała się. „Weź Shaunee, Shaylin i Stevie Rae” Powiedziałam Afrodycie, trzymając swój głos nisko. „Masz
zamiar
utworzyć
krąg
na
wprost
tych
wszystkich ludzi?” Szepnęła do mnie Afrodyta. „Wolałabyś by te wszystkie pająki Neferet zjadły tych ludzi?” Nagle Stark był tam, obok mnie. Mogłam wyczuć jego siłę i obawy. „To Neferet, nie?” „To pająki. Dużo pająków.” Wskazałam na klatki. „Dla mnie wygląda jak Neferet” powiedział cicho Damien, dołączając do nas. „Wezwę resztę kręgu” Afrodyta upuściła kubek i zaczęła z powrotem biec do stoiska z ciastkami.
„Jaki
jest
plan?”
Spytał
Stark,
jego
oczy
nie
odstępowały pająków. „Chronimy,
co
jest
nasze”
Powiedziałam.
Wtedy
wyjęłam moją komórkę z tylnej kieszeni i wybrałam numer Thanatos. Odebrała po pierwszym sygnale. „Coś się tu zmieniło. Czuję przyjście śmierci.” Wysoka Kapłanka nie podniosła głosu, lecz wyczułam w nim napięcie. „Pająki pojawił się na stoisku Kociej Ulicy. Wiele z nich. Wezwałam mój krąg do siebie.” „Neferet” powiedziała uroczyście, potwierdzając moje przeczucie.
„Przywołajcie
ochronę
elementów.
Cokolwiek Tsi Sgili przywołuje, wiemy, że nie jest to na tyle normalne, by stworzyła natura.” „Zrobię to.” Powiedziałam. „Zacznę loterię fantową – zwróci to uwagę wszystkich na namiot wojowników. Będą tam bezpieczniejsi. Zoey, musisz być na tyle dyskretna, na ile możesz. To tylko przysłuży się Neferet, jeśli dzisiejszy festyn zakończy się paniką i chaosem.” „Rozumiem.” Powiedziałam i się rozłączyłam. „Mam tworzyć krąg?” Spytał Damien.
„Tak. Użyjemy naszych elementów by pozbyć się problemu” Nie wahałam się, ani nie czekałam na resztę
kręgu.
Podczas,
gdy
Stark
rozglądał
się
obronnie, wzięłam Damiena za rękę. „Wietrze,
proszę
przybądź
do
mnie”
powiedział
Damien. Poczułam odpowiedź elementu. „Skup się” powiedziała mu. Skinął głową. „Wietrze, zabierz tą Ciemność z dala od nas” Wiatr, niemal przekornie podniósł włosy Damiana, odleciał od niego, i wirował wokół gniazda pająków, pozwalając im się wić w złości. „Panie i panowie, adepci i wampiry, tu Thanatos, Wysoka Kapłanka Domu Nocy w Tulsie oraz wasz gospodarz dzisiejszego wieczoru. Pytam, czy wszyscy mogliby przejść do centrum kampusu, do srebrnego i białego namiotu wojowników, gdyż nasza loteria zaczyna się i każdy musi być obecny by wygrać” Głos Thanatos przez głośnik brzmiał tak normalnie, jak głos dyrektora, że gniazdo pająków zdawało się jeszcze bardziej odrażające. „Och, nie, nie musicie się martwić o szczegóły.” Siostra
Angela
czuwała
nad
młodą
parą
i
ich
bliźniaczkami przy stoisku. „Moi asystenci przygotują wszystkie kocięta gotowe do odbioru po losowaniu” „Dlaczego
te
dzieci
trzymają się tak za ręce?”
Usłyszałam pytanie małej dziewczynki. „Och, jestem pewna, że oni się tylko modlą” Siostra Maria
Angela
powiedziała
gładko.
Potem za nią
pojawiło się z tuzin zakonnic prowadzących stoisko. „Siostry, upewnijcie się, że ci młodzi ludzie będą mieli prywatność potrzebną do ich modlitwy.” „Oczywiście, Siostro” mruknęły kobiety. Bez pytań, czy wątpliwości, utworzyły półokrąg wokół skutecznie odgradzając nas od gapiów. Następnie Shaunee i Stavie Rae przeszły wraz z Afrodytą przez barierę zakonnic. Zatrzymały się i szeroko otworzyły oczy na kipiące gniazdo pająków. „Ach, cholera!” Shaunee powiedziała. „Na Boginię!” Stevie Rae przycisnęła dłoń do ust z niesmakiem. „Neferet
naprawdę
sprawia,
że
czuję
ból
powiedziała Afrodyta, krzywiąc się na pająki.
dupy”
„Trzeba przywołać wszystkie elementy, aby wykopały te pająki poza kampus.” Powiedziałam. „Nie możemy robić scen” „Tak, bo Neferet chciałaby, by wyglądało to na groźną scenę
odbijającą
się
na
ludziach”
Shaunee
powiedziała. „Nie martw się, Z. Będę trzymać je z daleka.” Przeszłam obok Damiana, wyciągając do niej dłoń, patrząc na ciemną masę i pulsujące nogi. „Ogniu, przyjdź do mnie” Powietrze wokół nas rozgrzało się. Piękna
czarna
dziewczyna
uśmiechnęła
się
i
kontynuowała: „Ciepłem je ogrzej, ale nie przysmaż ich”. Dokładnie tak jak prosiła Ogień spełnił jej życzenie. Nie było dymu, ani ognia, czy fajerwerków, ale wokół nas powietrze zrobiło się gorące i masa pająków drgnęła w oczywistym dyskomforcie. Rozejrzałam się wokół, zauważając, że Shaylin nie dołączyła do nas. „Gdzie jest woda? Potrzebujemy Shaylin do kręgu.” „Ona nie wróciła z parkingu” Stevie Rae powiedziała „Dzwoniłam do niej ze swojego telefonu, ale nie odbierała” „Prawdopodobnie
nie może go usłyszeć” Damien
powiedział. „Sporo się tam dzieje”
„Ok, nie ma problemu. Stanę się wodą” Powiedziała Afrodyta. „To nie będzie tak silne, ale lepsze to niż nie kompletny krąg.” Afrodyta ruszyła w kierunku Shaunee, gdy ręka Erin przedostała się przez barierę zakonnic. „Wiedziałam,
że
tworzycie
krąg.
Czułam
to”
Powiedziała Erin, a potem nadęła wargę na Afrodytę. „Ty zamierzasz wezwać wodę? Ha! Jesteś oszczaną namiastką mnie – prawdziwego elementu” „Na pewno jesteś, czymś prawdziwym” Powiedziała jej Afrodyta. „Ale elementem nie jesteś”. „Mówiłem ci, że nie masz nic wspólnego z tymi cipami” powiedział Dallas, szydząc z zakonnic, które starały się trzymać go poza barierą. „Wiem, co masz na myśli, kochanie” Erin wysłała mu zalotny uśmiech. „Ale wiesz, że muszę robić to, co muszę. I nie będę taka zajebistą wodą pozostawiając krąg” Dallas wzruszył ramionami. „Nieważne. Wygląda to na stratę czasu, jak dla mnie. Właściwie, dlaczego, do cholery, twoja skretyniała ex-przyjaciółka tworzy krąg podczas
dni
otwartych?”
Jego
zmrużone,
ostre
spojrzenie zwęziło się, jakby zdał sobie sprawę,
czemu resztę odgradzał mur z zakonnic. „Hej, co tu się dzieje?” „Nie mamy na to czasu” rzuciłam. „Stark, zabierz stąd Dallasa i upewnij się, że będzie siedział cicho, podczas dni otwartych.” „Chętnie!”
Uśmiechnięty,
podniósł
Dallasa za tył
koszulki i zabrał go z dala od nas i centrum kampusu. Dallas się szarpał i bluźnił, ale był dla Straka niczym natrętny komar. Zwróciłam się do Erin. „Bez względu, co się stało, jesteś wodą i twój element jest mile widziany w naszym kręgu, ale nie potrzebujemy tu negatywnej energii – to najważniejsze” Skinęłam na pająki. Wzrok Erin powędrował za moim i jęknęła. „Co to, do cholery, jest?” Otworzyłam
usta,
by
uniknąć
odpowiedzi na jej
pytanie, gdy brzuch mnie powstrzymał. Spojrzałam w niebieskie oczy Erin. „Myślę, że to jest pozostałość po Neferet. Wiem, że to jest złe i nie należy do naszej szkoły. Pomożesz nam to wykopać?” „Pająki są obrzydliwe.” Zaczęła, ale jej głos się załamał, gdy spojrzała na Shaunee. Uniosła podbródek i odchrząknęła.
„A obrzydliwe rzeczy powinny odejść.” Stanowczo podeszła do Shaunee i się zatrzymała. „To też moja szkoła.” Pomyślałam, że głos Erin zabrzmiał dziwnie i nieco chrapliwie. Miałam nadzieje, że jej uczucia odtajały i, że może, powróci dziewczyna, którą znaliśmy. „Cieszę się, że tu jesteś” Usłyszałam szept Shaunee. Erin milczała. „Bądź dyskretna.” Powiedziałam jej. Erin skinęła głową. „Wodo, przybądź do mnie.” Wyczuła zapach morza i wiosennego deszczu. „Spraw by
zmokły”
kontynuowała.
Woda
zrosiła klatki i
zaczęła tworzyć kałużę przy ich podstawach. Duża część pająków straciła równowagę i spłynęła wraz z wodą po klatce. „Stevie Rae.” Przytrzymałam rękę skierowaną w jej stronę. Wzięła ją, wtedy dzięki Erin, nasz krąg był kompletny. „Ziemio, przybądź do mnie.” Powiedziała. Zapach i dźwięki łąki otoczył nas. „Nie pozwól by zanieczyszczały nasz kampus.”
Nigdy tak lekko ziemia nie zadrżała pod naszymi stopami. Więcej pająków spadło z klatki i wpadły do wody, co je wzburzyło. Wreszcie, przyszła moja kolej. „Duchu, przybądź do mnie. Pomóż elementom w wyrzuceniu Ciemności, która już dłużej nie należy do naszej szkoły.” Dobiegło
do
nas
szeleszczenie,
które
zrzuciło
wszystkie pająki z klatki, spadły one do kałuży. Woda zadrżała i zaczęła zmieniać formę, wydłużając się – rozciągając. Skupiłam
się
elementu,
na z
którym
powinowactwo, wyrzucaną spłuczkę
z w
pokrzepiającym
miałam
wyobraziłam
naszej
szkoły,
toalecie.
uczuciu
ducha,
największe
sobie
kule
pająków
jakby
ktoś
opróżnił
Utrzymując
ten
obraz,
rozkazałam: „A teraz się wynoście!” „Wynocha” zawtórował Damien. „Idź!” Powiedziała Shaunee. „Odejdź.” Rzuciła Erin. „Bye-bye, natychmiast!” Powiedziała Stevie Rae. Następie, jak w mojej wizji, basen pająków zaczął wirować i znikać w ziemi, jednak w przestrzeni pojedyncza nić ciemności zaczęła się zmieniać w
zdeformowany zaokrąglony obraz sylwetki – pięknej, kształtnej i nieśmiertelnej. Neferet! Jej cało nie było w pełni ukształtowane, lecz ją poznałam, jej nienawistna energia z niej promieniowała. „Nie!” Krzyknęłam. „Duchu! Wzmocnij każdy element siłą naszej miłości i lojalności! Wietrze! Ogniu! Wodo! Ziemio! Wzywam was ponownie!” Rozległ się przerażający krzyk, a postać Neferet uniosła się. Zawirowała wokół kręgu i rozpadła się nad Erin niczym czarna fala. Z dźwiękiem rozpadu tysiąca pająków na kawałeczki, widmo uciekło przez główne wyjście ze szkoły, po czym znikło w mroku nocy. „Cholera. To było naprawdę popieprzone.” Powiedziała Afrodyta. Miałam się właśnie zgodzić z Afrodytą, gdy usłyszałam pierwsze, okropne kaszlnięcie. Poczułam rozpad kręgu, zanim złapałam ją nim upadła na kolana. Popatrzyła na mnie i zakasłała ponownie. Krew ozdobiła jej usta. „Nie myślałam, że skończy się to w taki sposób” Wychrypiała. „Pójdę po Thanatos!” Krzyknęła Afrodyta i pobiegła.
„Nie! To nie może być prawda!” Powiedziała Shaunee, rzucając się na kolana obok powiększającej się kałuży krwi
Erin.
„Bliźniaczko!
Proszę.
Wszystko
będzie
dobrze!” Erin osunęła się w jej ramiona. Damien, Stevie Rae i ja patrzeliśmy na to i jak jeden mąż dołączyliśmy do Shaunee,
która
trzymała
w
ramionach
swoją
przyjaciółkę. „Tak
mi
przykro.”
Zaszlochała
Shaunee.
„Nie
myślałam o tobie tak źle jak ci mówiłam.” „Wszystko – wszystko jest w porządku, Bliźniaczko.” Erin mówiła powoli między atakami krwistego kaszlu, który bulgotał w jej gardle. Krew spływała purpurą z oczu, uszu i nosa. „To była moja wina. Ja – ja zapomniałam jak to jest czuć.” „Jesteśmy z tobą” Powiedziałam, gładząc Erin po włosach. „Duchu, ukołysz ją.” „Ziemio, uspokój ją” Powiedziała Stevie Rae. „Wietrze, otocz ją” powiedział Damien. „Ogniu, ogrzej ją” mówiła Shaunee przez łzy. Erin uśmiechnęła się i dotknęła twarzy Shaunee. „Właśnie mnie ogrzewa. Ja – ja nie czuje się dłużej już zimna i samotna. Nic nie czuję poza zmęczeniem…”
„Po prostu odpocznij” Powiedziała Shaunee. „Zostanę z tobą, gdy będziesz spała.” „Wszyscy
będziemy
czuwać”
Powiedziałam,
wycierając łzy rękawem. Erin uśmiechnęła się jeszcze raz do Shaunee, a potem zamknęła Bliźniaczki.
oczy
i
umarła
w
ramionach
swojej
DOM NOCY – UJAWNIONA P. C. CAST AND KRISTIN CAST Tłumaczenie nieoficjalne. KAZchomik.
Rozdział pierwszy
Neferet Odbicie
przeszłości,
które
mistycznym lustrze Zoey
nagle
pojawiło się w
Redbird było okropnym
przypomnieniem śmierci niewinności Neferet. To było tak nieoczekiwane dla Neferet zobaczyć ponownie siebie,
jako
złamaną,
pobitą
dziewczynę,
że
jej
wspomnienia roztrzaskały się narażając ją na atak stworzenia, które było jej naczyniem. Aurox pokonał ją, ugodził uderzyła
i cisnął
o
chodnik
z balkonu poniżej,
penthouse. Kiedy Neferet
–
Wyższa
Kapłanka Nyx, rzeczywiście umarła. Jej śmiertelne serce przestało bić, dusza uniosła się a nieśmiertelna energia, która uczyniła z niej Królową Tsi Sgili, przejęła jej ducha i rozpuściła jej połamane ciało i życie… życie. Masa Ciemności i ducha zagnieżdżone razem, wtopiło się
w
ziemnie,
podczas,
w
czekając,
czasie,
gdy
czekając,
przeżywając,
świadomość
zacierała się w dalszym ciągu.
Tsi
Sigili
Naruszona dziewczyna z lustra ożywiła wspomnienia, które, jak wierzyła Neferet, były od dawna martwe… pogrzebane… zapomniane. Przeszłość powróciła z zdwojoną siłą, z którą nie była przygotowana,
by
walczyć.
Ożyła
ponownie
przeszłość, którą Neferet zabiła. Neferet pamiętała. Była kiedyś córką. Była kiedyś Emilią
Whelier.
Była
kiedyś
bezbronnym,
zdesperowanym dzieckiem, którego ludzki mężczyzna zamiast
być bohaterem molestował ją, używał i
naruszał. Odbicie Emily błysnęło zastępując wszystkie dekady władzy i siły, z których ulepiła mur, odgradzając się od naruszonej i zamordowanej niewinności. Odeszła
potężna
Pozostała
tylko
wampirzyca, Emily,
Wysoka
patrząca
na
Kapłanka. zrujnowane
dzieciństwo. To była Emily, którą ugodził Aurox i rzucił na samotny chodnik przed Hotelem Mayo. To była Emily, która związana z Neferet umarła. Tylko duch Królowej Tsi Sgili przetrwał. Połamane ciało, rozbity umysł, nieśmiertelna energia Neferet, jej świadomość unosząca się na krawędzi rozpadu. Pocieszające nici Ciemności otoczyły ją i wzmocniły, zmieniając na podobieństwo owadów, w
cienie, następnie w mgłę. Duch Tsi Sgili upijał się nocą i wymiotował dniem – pogrążając się w systemie kanalizacji centrum Tulsy i poruszając się powolnie, lecz nieuchronnie w kierunku jednego celu – by znaleźć coś, co pozwoliłoby jej stać się całością ponownie. Duch Tsi Sgili był świadomy, gdy przekroczył granicę między miastem a miejscem, którą znał najlepiej. Miejsce, które bezcielesny duch uznawał, ponieważ przebywał tam od tak wielu lat. Wkroczyła do Domu Nocy w formie gęstej, szarej mgły. Płynęła z cienia do cienia, wchłaniając znajome uczucie. Gdy dotarła do świątyni w sercu szkoły, widomo cofnęło się, choć mgła i cień, nie potrafił przecież odczuć bólu, tak jak nie może odczuwać przyjemności. Złowroga energia Tsi Sgili cofnął się odruchowo, podobnie jak oderwane żabie udko w odpowiedzi na gorącą patelnie. To było tak niezamierzone drgnięcie, że zmieniła kurs, dryfując do miejsca mocy, które wyczuła. Tsi Sgili nie mogła rozpoznać bólu, czy przyjemności, ale to, co wyczuwała Neferet, była moc. Ona zawsze wyczuwała moc.
Te
lepkie
wydobywające
się
krople z
otworu
wilgotnego ziemi.
paliwa
Wchłaniała
pogrzebaną energię wokół niej, i przez to zwróciła uwagę na upiorne pozostałości tego, co z niej zostało.
Tsi Sgili może pozostać taka – bez formy, bez twarzy, po prostu istniejąc. Śmierć nie zmieniła jej podejścia. Jak niewidoczny wiatr przesuwał chmury w kierunku słońca, tak śmierć pozostawała niewidoczna, jednak Tsi Sgili poczuła jej muśnięcie, nim zapoczątkowała początek kaszlu. Śmierć przypominała bardziej widmo, niż szkolne miejsce siły. Śmierć wyciągnęła ją z podziemnego dołu. W pośpiechu podekscytowany duch Tsi Sgili objawił się w pierwotnej formie, w pobliżu miejsca, gdzie
iskrzyła
się
siła
–
z
coraz
większym
zaciekawieniem, zainteresowaniem. Czarne
pająki,
poruszając
się
jak
jeden
mąż,
zmaterializowały się by szukać i karmić się śmiercią. Jak na ironię, to krąg piskląt otworzył przewód energii, który umożliwił Neferet zdobyć świadomość, tak, aby mogła skupić się i użyczyć starożytną moc śmierci i ostatecznie odnaleźć samą siebie ponownie.
Jestem tą, którą nazywali Emily Wheiler, Neferet a następnie Tsi Sgili – królową, boginią, nieśmiertelną! Do tego momentu, znalazła coś na kształt celu. Jak śmierć zstąpiła do piskląt, tak duch Tsi Sgili stąpił do nagromadzonej energii, aby w końcu jej wspomnienia
połączyły się z fragmentów przeszłości i ukazując prawdziwą istotę poznania. Szok
spowodowany
przypieczętowało
jej
poznaniem ducha,
surowej
energii
rozdzielając
nici
Ciemności i napędzając odnowę jej ciała. Była prawie w pełni ukształtowana, gdy elementy ją wypędziły. Eksplodując w kręgu, Neferet uciekła. Postawiła tylko krok za żelazną bramą, która służyła za barierę między ludzką ulicą a terenem szkoły. Wtedy jej ciało się zestaliło i poczuła palącą symfonię władzy, aż ta opuściła ją niczym ostatnie tchnienie. Zostawiając
ją
słabą
niczym
noworodek,
ledwo
trzymającą się świadomości. Neferet przesunęła ręką po chropowatej ścianie, która była granicą Domu Nocy.
Musi się pożywić! Głód
był
wszystkim,
co
wiedziała,
aż
usłyszała
podniesiony głos, złośliwy i sarkastyczny, dowcipny. „Tak, kochanie. Oczywiście masz rację. Zawsze masz racje. Nie mam zamiaru zostać na tej śmiesznej loterii albo raczej absolutnie nie interesuje się pięcioma setkami dolarów, za który kupiłam bilet, by wygrać Forda Thunderbird z 1966 roku, który wampiry mają zamiar oddać. Nie, nie ma problemu! I, tak jak pani
mówiła wiele razy, powinniśmy wezwać kierowcę i wziąć
limuzynę.
Tak,
tak,
przepraszam
za
niedogodności, za czekanie na mnie. „Idź tam gdzie zaparkowaliśmy, bierz samochód, jedź tu z powrotem a nie tak siedzisz na tyłku i odpoczywasz.” Oh, jestem ci bardzo, bardzo wdzięczny, że pozwoliłeś tym dwóm dupkom z Rady Miasta patrzeć na swoje piersi, gdy szeptałaś mi te szalone rzeczy o Neferet. Ha! Ha! Ha!” Ten sarkastyczny śmiech płynął do niej przez noc. „Jeśli rzeczywiście zwracasz uwagę na każdego, sam wiesz, że Neferet potrafi o siebie zadbać. Wandale nie mieli wiele wspólnego z Penthausem? Nic dziwnego. Dla mnie wyglądało na scenę kobieciej furii. Żal mi każdego, kto podniósł ciśnienie Neferet na tyle, że wybuchła, ale jej mi nie szkoda” Neferet zmusiła się by usiąść i słuchać z całej swojej siły. Człowiek wypowiedział jej imię. To musi być znak, darem od boga. Lexus nie stał dalej, niż dziesięć stóp od miejsca, gdzie przykucnęła. Przycisnął przycisk na pilocie i światła samochodu zamrugały. „Przeklęta kobieta. Wszystko, co robi to manipuluje i rozgłasza plotki, plotki i manipulacje. Powinienem posłuchać ojca i nigdy się z nią nie żenić. I tak cały czas w naszym dwudziestopięcioletnim
życiu
z
jej
wysokim
ciśnieniem, zgagą i niewdzięczną córką. Ja mógłbym
być
pierwszym
singlem,
pięćdziesięcioletnim
burmistrzem Tulsy i miał sznury młodych dziewczyn, i napęczniały portfel, gdybym nie był przykutym do niej…” Jego narzekania urwał, gdy usłyszał hałas w tle, który zarejestrował jego wyczulony słuch w miej, niż jedno uderzenie serca. Westchnęła z wdzięcznością. On naprawdę brzmiał jak obiad. Nie chciała dziękować losowi, który jej go zesłał. Zaakceptowała pomoc, jako nic więcej, niż to, na co sama zasłużyła, – czyli powrót do zastępów nieśmiertelnych. Otworzył
drzwi
samochodu,
gdy
wstała.
Neferet
umieściła całe swoje pragnienie i głód w jego imieniu: „Charles!” Zatrzymał się, wyprostował i spojrzał w jej stronę, próbując przebić wzrokiem mur ciemności. „Hallo? Jest tu ktoś?” Neferet nie potrzebowała światła by widzieć. W jej wizji, Ciemność usuwała się przed nią z łatwością. Widziała
jego
staranie
uczesane
włosy,
dobrze
spasowane linie na jego drogim garniturze, pot nad górną wargą, i puls widoczny na szyi, który bił wraz z jego życiodajną krwią.
Podeszła ponownie do przodu i odgarnęła swoje długie, kasztanowe włosy, odsłaniają nagie ciało. Potem, jakby w odruchu, uniosła ręce w nieudanej próbie zasłonięcia swoich najbardziej prywatnych części
ciała
przed
jego
rozszerzonymi
oczami.
„Charles!” Neferet powtórzyła jego imię. Tym razem wraz z szlochem powiedziała, „Oni mnie skrzywdzili!” „Neferet?”
Oczywiście,
zdezorientowany
Charles
zrobił krok w jej stronę, zanim go nie zatrzymała. „To naprawdę ty?” „Tak! Tak! Oh, Bogini, ci, co mnie rozebrali, zostawili mnie tu, nagą, poranioną. To takie potworne! To zbyt dużo bym mogła to znieść!” Neferet płacząc zakryła dłońmi twarz, by mógł przyjrzeć się dokładniej jej ciału. „Nie rozumiem. Co ci się stało?” „Charles!” Jego imię przecięło powietrze za nim z terenu szkoły, sprawiając, że się zatrzymali. „Co ci zajmuje tyle czasu?” „Moja droga, znalazłem-” Charles zaczął odpowiadać żonie, lecz Neferet szybko poruszyła się w jego kierunku. Chwyciła go za rękę, powstrzymując kolejne słowa. „Nie! Nie mów jej, że to ja. Nie możesz pozwolić by
dowiedziała się, co oni mi zrobili.”
Szeptała rozpaczliwie.
Jego
wzrok
był
całkowicie
skupiony
na
nagich
piersiach Neferet, gdy odchrząknął ciągnął dalej: „Frances, kochanie, bądź cierpliwa. Upuściłem pilota od
samochodu
i
dopiero
teraz
go
znalazłem.
Uruchomię samochód w minutkę albo dwie.” „Oczywiście,
że
upuściłeś!
Jesteś
tak
cholernie
niezdarny!” Rzuciła jadowitą ripostę. „Idź do niej! Zapomnij, że w ogóle mnie widziałeś.” Neferet mruknęła kryjąc się w cieniach obok ściany szkoły. „Potrafię o siebie zadbać.” „O czym ty mówisz? Oczywiście, że cię tu nie zostawię, nagą i skrzywdzoną. Trzymaj, włóż mój płaszcz. Powiedz mi, co się stało. Wiem, że twój penthouse został zdewastowany. Zostałaś porwana?” Mówiąc to, Charles zbliżył się do niej. Zdjął marynarkę i podał jej. Neferet przyglądała się jego dłoniom, gdy podawał jej górę
od
garnituru.
„Twoje
ręce
są
tak
duże.”
Przytłoczona obrazami przeszłości, Neferet trudno było mówić przez zmrożone i odrętwiałe usta. „Twoje palce. Tak, tak grube.” Charles zamrugał zdziwiony. „Przypuszczam, że są. Neferet, wszystko w porządku? Wydaje się, że coś cię zmartwiło. Jak ci mogę pomóc?”
„Pomóc mi?” Jej wygłodniały umysł pchnął Neferet w stronę przeszłości Emily. „Mogę ci pokazać jedyny sposób by mi pomóc.” Neferet nie marnowała więcej energii by mówić do niego. W jednym drapieżnym ruchu rozpruła bok zaoferowanej
marynarki i
przyszpiliła Charlsa do
ściany. Wypuścił powietrze i w szoku upadł na trawę, z trudem łapiąc oddech. Nie dała mu czasu, aby go odzyskał. Przypiła go do ziemi kolanem, zmieniając palce w szpony rozrywając mu gardło. Z całej długości rozcięcia, spływała gorąca krew barwiąc mu szyję. Przywarła ustami do rany i zaczęła ją wysysać. Nawet, gdy umierał nie walczył. Całkowicie pod jej urokiem, jęczał i próbował objąć ją ramionami. Jego oddech zacharczał w gardle, kończąc jęki, drgnął nogami spazmatycznie, a siła Neferet wzrosła, gdy przybliżył się do śmierci. Piła i piła, opróżniając ciało i ducha, dopóki
nic
nie
pozostało
w
Charlesie
LaFont,
burmistrzu Tulsy, ani kropla krwi, ani życia. Oblizując usta, Neferet wstała, pozostawiając go za sobą. Przeszyło ją uczucie energii. Jak ona kochała smak śmierci! „Charles, do jasnej cholery! Czy ja wszystko muszę robić sama?” Głos jego żony zbliżał się w jej kierunku.
Neferet uniosła zakrwawioną rękę. „Ciemność i Mgła… Rozkazuję wam. Okryjcie moje ciało. Teraz. Ukryjcie mnie!” Otoczyły ją i ukryły przed wzrokiem w najgłębszych, najciemniejszych cieniach, które drżały niespokojnie. Poprzez noc usłyszała więcej niż odpowiedź: Twoja moc słabnie, odrodzona Tsi Sgili. Rozkażesz nam teraz? Zobaczymy… Zobaczymy… Wściekłość była luksusową emocją, na którą Neferet nie mogła sobie pozwolić. Utrzymywała swoją złość w ryzach, nie podnosząc marynarki Charlesa LaFont’a. Ubrana jedynie w krew, wściekłość i bladnącą moc, Neferet uciekła. Skrywając się w rowie po przeciwnej stronie Utica Street, gdy krzyk żony LaFont’a przeciął noc. Jej krzyk sprawił, że na twarzy Neferet wykwitł uśmiech i choć Ciemność nie wykonywała jej komend i nie ukrywała, nieśmiertelna Tsi Sgili pobiegła. Uciekała
przez
bogate
serce
dzielnicy,
Neferet
wyobraziła sobie, jakie szczęście by miał śmiertelnik, który zobaczyłby ją przez okno. Była szkarłatnym widmem, Banshee z zamierzchłych czasów. Neferet życzyła sobie przywołać do życia Starą Magię, klątwę Banshee, – by każdy śmiertelnik wypełniony pychą, gdyby spojrzał na nią zmieniłby się w kamień.
W kamień… Pragnę… Bo tak chcę… Zostawiła śmierć burmistrza za sobą. Zbyt szybko siłą Neferet znikła. Fale słabości tak mocno ją uderzyły, że potknęła się obok krawężnika, z trudem łapiąc oddech.
Nie ma tu domów. Gdzie ja jestem? Zagubiona, Neferet rozejrzała się dookoła w świetle mrugającej latarnie w stylu z roku 1920 wkoło parku. Instynktownie przeniosła się z dala od światła, głębiej w krzewy i kręte ścieżki w sercu parku. To był mały grzbiet, otoczony krzewami, gdzie Neferet złapała oddech na tyle, aby pozbierać myśli do kupy, by rozpoznać lokalizacje. Woodward Park – nie daleko Domu Nocy. Neferet rozejrzała się, szukając panoramy Tulsy. Mayo było za daleko. Nie dotarłaby tam przed świtem. A nawet, gdyby mogła się tam zjawić nim słońce wzniesie się na horyzont i wchłonie to, co pozostało z jej siły, jak ominie
ludzi
pracujących
w
recepcji?
Ciemność
więcej jej już nie kryła. Odsłonięta, stałaby tam naga, pokryta krwią wampirka – zostałaby zatrzymana – zwłaszcza
w
nocy,
gdy
zamordowany przez wampira.
ich
burmistrz
został
Być może powinnam była być bardziej ostrożna, nim zakończyłam nieszczęśliwe życie LaFont’a. Neferet poczuła pierwszy dotyk paniki. Nigdy nie była tak samotna i podatna na atak od nocy, w której ojciec zabił jej niewinność. Tsi Sgili zadrżała, przypominając sobie jego duże, gorące dłonie, grube palce i smród jego cuchnącego oddechu. Neferet zaszlochała, pamiętając także cienie, które ją pocieszały, gdy była młodą dziewczyną, i Ciemność, która łagodziła jej złamaną niewinność. „Czy wszyscy mnie
opuścili?
Nie ma już mrocznych dzieci mi
wiernych?” Jakby w odpowiedzi, krzewy przed nią zaszeleściły a z wewnątrz wyszedł lis. Istota spojrzała na nią bez śladu strachu. Neferet była onieśmielona pięknem bursztynowego i rudego
futra
oraz
inteligentnymi,
błyszczącymi
zielonymi oczami.
Lis jest moja odpowiedzią – moim darem – moją ofiarą. Neferet
zebrała
resztkę
mocy.
Cicho
i
szybko,
uderzyła, łamiąc kark lisowi jednym uderzeniem. Natychmiast blask jego oczu znikł, Neferet położyła ciało na swoich kolanach i pazurami otworzyła gardło
umierającemu zwierzęciu. Podniosła lisa tak, aby jego krew leniwie spływała po jej ramionach i piersiach, łącząc się z ciepłym wiosennym deszczem. „Jeśli jest to ofiara, której potrzebujesz, ta krew jest dla ciebie! Tylko krew otwiera drzwi. Wróć do mnie i do Tulsy a zapłacę ci więcej… więcej!” Najgłębsze cienie pod krzewami poruszyły się. Powoli, niemal nieśmiało, kilka nici Ciemności podpłynęło w kierunku Neferet. Tsi
Sgili zamrugała przez łzy. Nie
porzuciły
jej!
Przegryzła wargę by powstrzymać łzy radości, gdy pierwsza nić sunęła po jej lodowatym ciele, by zatopić się w ciepłej krwi lisa i zaczęło się nią karmić. Wkrótce dołączyły inne i choć nie przybył ich setki, czy tysiące, jak wtedy, gdy nimi władała, na ziemi zebrało się kotłujące gniazdo Ciemności. Wdychała głęboko nocne powietrze, czując pulsującą siłę. Być może będzie mogła nakarmić je, a one z kolei będą mogły ją ukryć, pielęgnować, dopóki nie odzyska swojej prawdziwej siły i celu.
Mój cel? Jaki jest mój cel? Wspomnienia zalały jej osłabiony umysł kakofonią głosów i wizji: była młodą dziewczyną – twoim celem
było zostać panią domu! Była młodą Wysoką Kapłanką –
twoim celem było podążać ścieżką Nyx! Była
dojrzałym wampirem, zaczęła słuchać podszeptów Ciemności, które zdawały się dryfować do niej przez wiatr – twoim celem było pomóc mi się wyrwać z
ziemskiego więzienia i rządzenie wraz ze mną! Była potężna, karmione przez nią nici ukształtowane z nocy i magii – twoim celem było bawienie mnie i bycie moją
małżonką. „Dość!” Neferet płakała, chowając twarz w miękkim, stęchłym futrze lisiej ofiary. „Mam dość tego, że inni mówią o moim celu. Zabiłam i zostaliście nakarmieni. Teraz pomóżcie i zapewnijcie bezpieczeństwo, ja będę prowadzić” Macki Ciemności oplatały i owijały jej gołe nogi, delikatnie szarpiąc, przekonując, aby szła do przodu. Bez słowa, Neferet podążała za Ciemnością ścieżką, która
doprowadziła
do
szerokich
kamiennych
schodów, wiły się one w dół skalistym grzbietem, aż stanęła na poziomie ulicy w pustym parku. Wpatrując się pusto w groto-podobny teren – jakby schowany między krajobrazem a drogą. Kamienie i krzewy przysłoniły jej usta, które otwarły się na widok trawiastej przestrzeni, która w końcu doprowadziła ją do Dwudziestej Pierwszej Ulicy. Nici zamknęły się na niej przy kamiennej szczelinie. Ponownie, Neferet podążała za nimi, wspinając się do
paszczy groty. Wzięła głęboki, wzmacniający oddech, kiedy
czołgała
się
w
zupełnej
ciemności,
gdy
zatrzymała się w zdumieniu czując dziki, stęchły zapach, który ją otaczał. Jej nici zaprowadziły ją do nory lisa. Neferet zapadła się w ziemi, witając zapach jej zdobyczy. Niemal czuła ciepło zalegającego ciała zwierzęcia
w
gnieździe,
które
niedawno
opuścił.
Neferet pokręciła się w miejscu, otaczając się tylko krwią i nićmi Ciemności, zamknęła oczy i w końcu pozwoliła sobie zasnąć.
DOM NOCY – UJAWNIONA P. C. CAST AND KRISTIN CAST Tłumaczenie nieoficjalne. KAZchomik.
Rozdział drugi Zoey
„Z, tu jesteś! Szukałem cię wszędzie. To naprawdę nie jest fajny czas, aby się tutaj ukrywać.” Głos Starka zaskoczył mnie i podskoczyłam, dostałam gęsiej skórki na gołych ramionach, spojrzałam na niego marszcząc brwi. „Nie ukrywam się. Jestem w tym miejscu…” Mój głos ucichł i rozejrzałam się. Co ja tu robiłam, jeśli się nie ukrywałam? Thanatos zabrała ciało Erin od zszokowanych, gapiących się oczu odwiedzających nas ludzi. Automatycznie, mój krąg podążył
za
nią.
Ona
zaś
zwołała
profesorów
i
wojowników, Synów Erebusa by eskortowali naszych gości z terenu szkoły i zamknęli kampus. Myślę, że każdy zakładał, że będę pomagać eskortować ludzi na zewnątrz.
Pomagałam.
grupa mieszkańców
Zaczęłam,
ale później jak
zaczęła gadać
musiałam się
stamtąd wynieść. To byłoby wkurzające jak diabli, gdyby
kilka
plotkować,
matek
PTA
spekulować
–
i
polityków
szeptaliby
o
zaczęłoby martwym
dziecku, świrując i mówiąc, że nie miała nawet
osiemnastu lat a umarła. Ale nie. Oni mówili o Neferet! Szeptali o tym, jak została zwolniona z Domu Nocy i o jej wystąpieniu publicznym, gdy wyrażała opinie antywampiryczne,
a
potem
o
jej
zniknięciu
i
zdewastowanym penthouse. Usłyszałam nawet od jednego z Rady Miasta Tulsy, że nie
zdziwiłby
się, gdyby
była to wiadomość od
wampirów dla Neferet, aby wyniosła się z miasta i że „biedna Neferet” mogła zostać ofiarą agresji Domu Nocy. To
naprawdę
powiedzieć
mnie
temu
wkurzyło, facetowi?
ale
To
co
nie
mogłam
my
go
zdewastowaliśmy i groziliśmy jej, tylko ratowaliśmy moją babcię z jej złych szponów a potem zrzuciliśmy ją z balkonu? Tak, to byłoby świetne. Słuchać mówiących o „biednej Neferet” było nie na moje siły. Do diabła, mój krąg i ja powstrzymaliśmy „biedną Neferet” przed zmaterializowaniem się w środku
naszego
dnia
otwartego
i
zjedzeniu
zwiedzających! Może nawet „biedna Neferet” była odpowiedzialna za odrzucenie Przemiany przez Erin. Wyglądało to na zbyt duży zbieg okoliczności, że Erin zmarła tuż po powstrzymaniu, na wpół-ukształtowanej ex-Kapłanki, która zaczęła się odradzać.
Tak, więc zamiast krzyczeć na gości, skorzystałam z okazji spowodowanym śmiercią adepta i wymknęłam się, aby usiąść na ławce po drugiej stronie stajni. Wzięłam długi, głęboki oddech i zaczęłam myśleć. „Stark, ja się tu nie ukrywam.” Miałam powód, o którym powiedziałam głośno. „Ja po prostu potrzebuję chwili dla siebie by ogarnąć tą burze, która się rozpętała, to wszystko – ” Machnęłam ręką w kierunku głównego
kampusu
i dokończyłam „ – ten cały
bałagan.” Usiadł obok mnie na ławce i ujął moją dłoń w swoją. „No tak, rozumiem. Dla mnie to też jest trudne.” Powiedział Stark cicho. „Tak” powiedziałam a wraz z tym małym słowem wydałam
krótki
szloch.
O
Bogini,
byłam
taką
hipokrytką! „Wiesz co? Jestem tak samo zła, jak ci plotkujący ludzie. Miałeś rację. Ukrywam się tutaj, czuję się wkurzona i przepraszam za to, zamiast być przerażona śmiercią kogoś z naszego kręgu.” „Z, nie oczekuję, że będziesz idealna. Nikt nie jest.” Stark ścisnął moją rękę. „Wiesz, że nie zawsze tak będzie.”
Poczułam ucisk w żołądku. „Myślę, że to problem. Nie uważam, że nie zawsze tak będzie.” „To już drugi raz jak pokonaliśmy Neferet – nie wyglądała zbyt dobrze tej nocy. Serio – pająki? To wszystko, na co ją stać? Nie można z nami walczyć przez całą wieczność.” „Jest nieśmiertelna, Stark. Nie można jej zabić, więc może
z
nami
walczyć
przez
całą
wieczność.”
Powiedziałam ponuro. „I zmieniła formę z pająków w obrzydliwe,
lepkie,
czarne
gówno,
które
zaczęło
tworzyć jej ciało. Ugh. Ona wróciła.” „Cóż, przynajmniej każdy wie, że okazała się zła” powiedział. „Nie, nie wszyscy wiedzą, że okazała się zła. Wampiry wiedzą – Wysoka Rada zdecydowała ją wywalić. Ludzie, lokalna ludność – do diabła, nawet nasz burmistrz i rada miasta myślą, że jest praktycznie Glendą Dobrą Złotą Wróżką z krainy Oz. Co całkowicie wkurzyło mnie tej nocy, kilku facetów w garniturach i matki PTA mówiły o niej i zastanawiali się, czy nie mamy
nic wspólnego ze zniszczonym penthouse,
ponieważ „biednej Neferet” wypuściłam powietrze, „nikt nie widział do te pory.” „Poważne? Nie mogę uwierzę w to, co mówią.”
„Uwierz w to. Podczas konferencji Neferet sprawiła, że będzie wyglądała na ofiarę, cokolwiek by się jej nie przytrafiło.” „Nie ważne. Nie zmienia faktu, że musieliśmy kopnąć ją w dupę, gdy przyszliśmy po twoją babcię. Byliśmy zamaskowani tamtej nocy. Nikt nas nie widział, więc wszystko, co mówią to zwykłe plotki. To niczego nie zmienia.” „Plotki zawsze coś zmieniają, Stark. W tym przypadku myślę, że burmistrz odsyła każdego z kwitkiem, kto jest wampirem i wie, że Neferet jest zła.” „Pewnie masz rację, co do tego, ale mam dobre wieści.” Powiedział Stark. „Huh?” „Neferet nie wie, kiedy się nie wychylać i pozwolić ostygnąć sytuacji. Jestem pewien jak diabli, że nie pozwoli zdjąć z siebie łatki ofiary. Jeśli uda jej się połączyć – dosłownie – i jej ciało nie będzie wyglądać jak czarny smark, wróci, jako dawna ona. Ale w końcu zda sobie sprawę, że miejscowi ludzie nie będą bić pokłonów i ją czcić. Kilkoro z nich będzie jej, co najwyżej współczuć. To sprawi, że się wścieknie i Neferet narobi bałaganu. Znowu. Wtedy ludzie się odwrócą, tak jak zrobiły to wampiry. To będzie niczym zostawienie jej samej z piwem, które naważyła i jeśli
tu zostanie, będzie musiała je wypić. Dlatego znajdzie inne miejsce do nawiedzania. Pozbycie się jej będzie tak proste niczym, to mówi Stevie Rae, budowa cepa.” „Stevie Rae!” Poczułam przypływ winy. „Cholera! Zostawiłam ją samą z tym bałaganem, gdy Erin zmarła.” „Thanatos się tym zajmuje, i jak myślę Shaunee. Stevie Rae i Kramisha są razem z resztą w autobusie. Wszyscy chcieli wiedzieć, gdzie ty jesteś, więc wysłali mnie bym cię znalazł.” „Przepraszam. Myślę, że już złapałam oddech. Jestem gotowa
zanurkować
powiedzieć
babci
w „pa”
tym
szambie.
zanim
Chodźmy
wsiądziemy
do
autobusu.” „Jestem z tobą, Z” Stark wstał, stawiając mnie na nogi i pocałował mnie delikatnie. „Zawsze jestem z tobą, nawet, jeśli to oznacza, że jestem również szalony.” Ciągle
byłam
w
jego
ramionach,
czując
się
bezpieczną, gdy krzyk się rozległ. „Cholera jasna, co to?” Mogłam poczuć napięcie w ciele Starka. „Ktoś wpadł w histerię.” Wziął mnie ponownie za rękę i słuchał przez kilka sekund, zaczął prowadzić mnie w
stronę placu treningowego. „Chodź. To dochodzi z tej strony
szkoły.
Zostań
blisko
mnie.
Mam
złe
przeczucie, co do tego.”
Oh, Bogini! Niech to nie będzie kolejne umierające dziecko… to było wszystko, o czym mogłam myśleć, gdy przecięliśmy plac treningowy i podbiegaliśmy do szkolnego parkingu. Przyszliśmy z innego kierunku, niż wszyscy, więc nikt nas na początku nie zauważył, ja i Stark mieliśmy dobry
widok
parkingu
na
przerażającą
tłoczyło
się
scenę.
wiele
W
środku
oszołomionych
mieszkańców i stado benedyktyńskich zakonnic, które odciągały ją w kierunku głównej bramy szkoły – była wysoką
blondynką
załamanie
nerwowe.
dopasowane kaszmirowy
mając Miała
czarne sweter
wyglądających
pereł.
absolutne na
spodnie, i
grubą Jej
i
całkowite
sobie
starannie
błękitny, nić
obcisły
niesamowicie
ułożone
włosy
w
niesamowity kok były w nieładzie, blond kosmyki wystawał poza jej głowę dając efekt, jakby była podłączona do prądu. Nawet, gdy udało jej się uwolnić z kręgu zakonnic wrzeszczała i wymachiwała rękoma jak osoba szalona. Przyznaję, że moją pierwszą reakcją było uczucie ulgi, że to odbiło miejscowemu a nie umarł kolejny adept.
Siostra Angela wyszła z tłumu i zaczęła próbować uspokoić kobietę. „Wiem, wiem, proszę pani. Wiem, że to przykre, gdy ktoś młody umiera, ale wiemy, że śmierć nigdy nie jest daleko od adeptów. Oni to akceptują i tam musi być.” Krzycząca kobieta przerwała histerię i zamrugała do Siostry Mary Angeli jakby dopiero teraz zdała sobie sprawę,
gdzie
wykrzywiła
jest.
twarz,
Wzięła
głęboki
oddech
i
wyraz
twarzy
z
zmieniając
przerażonego na wściekły tak szybko, że było to przerażające. Później zdałam sobie sprawy, że poznaję ją. „Myślisz, że płaczę przez adepta? To absurd!” Kobieta rzuciła słowa w kierunku zakonnicy. „Przykro mi. Ja nie rozumiem dla–” Afrodyta podbiegła, przerywając zakonnicy i patrząc szeroko otwartymi oczami na płaczącą kobietę. „Mamo? Co się z tobą dzieje?” „O cholera!” Stark szepnął pod nosem do mnie. „To jest mama Afrodyty.” Puściłam jego dłoń i poruszyłam się do przodu nim mój umysł zdążył nadrobić zaległości z moich działań. „Zabili go!” Wrzasnęła jej mama do niej.
„Go? Kogo?” „Twojego ojca! Burmistrza Tulsy!” Tłum za mną wciągnął głośno powietrze. Z twarzy Afrodyty odpłynęła cała krew i stała się blada. Zanim mogła
powiedzieć
cokolwiek,
Lenobia
podeszła,
mówiąc: „Panie i panowie, niektórzy z was pewnie mnie już poznali. Jestem Lenobia, Mistrz jeździectwa tego Domu Nocy i w imieniu naszej Wyższej Kapłanki i naszego domu, przykro mi, że byłaś światkiem tego tragicznego pomóc
zdarzenia
znaleźć
twój
tego
wieczoru.
pojazd
tak,
Pozwól abyś
mi
mogła
bezpiecznie wrócić do domu.” „Na to już za późno!” Afrodyty mama krzyczała na Lenobie. „Tam nie ma niczego bezpiecznego tej nocy. Nikt z nas nie będzie bezpieczny tak długo jak żyjemy z tymi krwiopijcami!”. Kiedy Afrodyta po prostu stała tam wpatrując się w swoją matkę, zrobiłam krok do przodu, zaskoczona jak spokojnie brzmiał mój głos. „Lenobio, to mama Afrodyty. Mówi, że jej mąż został zamordowany.” „Pani LaFont,” Lenobia zareagowała natychmiast. „To musi być jakaś pomyłka. To był jeden z naszych adeptów, który spotkał przedwcześnie śmierć tej nocy.”
„Jedynym błędem jest to, że więcej takich jak ty nie zmarło tej nocy.” Pani LaFont wirowała dookoła, wskazując oskarżycielsko palcem w kierunku ściany szkoły, gdzie spotykało się główne wejście i otwarta żelazna
brama.
Mogłam
jedynie
ujrzeć
coś,
co
wyglądało na kogoś, kto leżał na ziemi. „On tu nadal jest. Tam gdzie umarł osuszony przez wampira!” Tym razem
rozpuściła
się
ponownie
w
histerycznym
szlochem, ściskając mocno córkę. „Ja pójdę.” Głos Dariusa był silny i stabilny. Dotknął ramienia
Afrodyty
delikatnie,
zanim
podbiegł
do
ciemnego kształtu. Po tym, przykucnął. Zawahał się zanim do nas wrócił, stanął i zdjął kurtę zakrywając to, czym musiało być ciało. Potem wrócił do Afrodyty. Ona wciąż trzymała szlochającą matkę. „Przykro mi,” powiedział jej. „To twój ojciec, jest martwy.” Szloch pani LaFont stał się straszny, przenikliwy. Reszta tłumu zaczęła szeptać z niepokojem, czułam jak złość i strach się łączy. Panika rosła stając się niemal namacalną rzeczą. Wiedziałam, że jeśli ktoś nie powie lub nie zrobi czegoś szybko, już okropna noc może potencjalnie szybko stać się niebezpieczna. Podniosłam swój głos, zadowolona, że wciąż brzmiał spokojniej, niż się czułam. „Afrodyto, musisz zabrać swoja mamę do szkoły. Dariusie, zadzwoń na 911 i powiem im, że burmistrz
nie życie. Leniobio, Stark, Siostro Mary Angelo i Siostry
Benedyktynki,
proszę
pomóżcie
ludziom
dotrzeć do swoich samochodów. Ja pomogę Afrodycie i jej mamie i znajdę Thanatos. Ona wie, co zrobić.” Ludzie rzeczywiście zaczęli się ruszać i robić, co im powiedziałam, gdy nagle mama Afrodyty oderwała się od córki. „Nie!”
Krzyknęła,
potrząsając
głową
tak,
że
jej
związane włosy zaczęły latać wokół jej ramion. „Nie wejdę nigdy więcej do tego budynku ponownie. Zabili mojego męża!” „Mamo,”
Afrodyta
próbowała
ją
przekonać.
„Nie
wiemy, jak tata zmarł. Miał wysokie ciśnienie. Może miał atak serca.” „Jego gardło zostało rozprute a jego krew wyssana z ciała. To nie był atak serca. To jest atak wampira!” Jej matka krzyczała na nią. Spojrzałam na Dariusa dla pewności. On lekko skinął głową i mówił dalej przez telefon. Ach, do diabła. „Pani LaFont, jeśli to był atak wampira obiecuję, że znajdziemy zabójcę i doprowadzimy przed wymiar sprawiedliwości.” Powiedziała Lenobia uroczyście.
„Tak jak mówi twoja ex-Wyższa Kapłanka – jesteście brutalni! Dlatego z wami zerwała. Powinniśmy byli jej słuchać. Wszyscy powinniśmy jej słuchać. Biedna Neferet była waszą pierwszą ofiarą…” Pani LaFont szlochała. „Mam zamiar upewnić się, że ludzie nadal wychodzą. Zoey, trzymaj pod kontrolą usta tej kobiety,” Lenobia szepnęła do nas. Potem podniosła głos. „W porządku, panie i panowie, jeszcze raz przepraszam za tragedie dzisiejszego wieczora. Pozwólcie dobrym siostrom i mnie odprowadzić was do samochodów. Policja Tulsy będzie
lada
chwila,
a
ostatnią
rzeczą,
której
potrzebują to zatrzeć ślady zbrodni.” „Lepiej jej pomogę,” Szepnął Stark „Nie, lepiej pomóż mi.” Złapałam jego dłoń. Spojrzał na mnie pytająco.
Obniżyłam głos i pochyliłam się do
niego. „Słyszałeś Lenobie. Jej usta muszą pozostać zamknięte. Potrzebuję jednej ze zdolności czerwonego wampira,” Wyjaśniłam. Jego oczy zrobiły się wielkie, ale skinął głową i szepnął w podpowiedzi, „Co chcesz bym zrobił?” „Pozwól jej płakać, ale nie wrzeszczeć, czy krzyczeć,” powiedziałam cicho.
Znów skinął głową i poszliśmy do Afrodyty, która bezradnie patrzyła na szlochającą matkę. Spotkałam
wzrok
Afrodyty,
chcąc
by
zrozumiała
znaczenie moich słów. „Stark zamierza porozmawiać z twoją mamą. Czy to dla ciebie w porządku?” Oczy Afrodyty przeniosły się ze mnie, potem na Starka i na końcu wróciły do mnie. „Tak. Właściwie, myślę, że to dobry pomysł.” Wzięła mamę za łokieć i mówiła do niej cicho, „Mamo, masz rację. Nie musimy wchodzić do środka szkoły. Ale jest tam całkiem ładny dzieciniec z daleka od wampirów. Czemu ja i ty nie usiądziemy tam na jednej z ławek, póki nie przyjedzie policja? Dobrze?” „Jak powiedziała Lenobia, ludzka policja jest
w
drodze. Teraz Stark i Zoey pójdą z nami by poczekać. Wiesz, że Stark nie jest normalnym wampirem. Jest Strażnikiem. On, uh, pracował z policją zanim – ludzką policją,” Afrodyta opowiadała prowadzą swoja mamę z dala
od
tłumu
w
stronę
ciemnego
podwórza,
zewnętrznych miejsc dla profesorów. „Tak,
więc,
mamo,
chcę
byś
odpowiedziała
na
niektóre pytania Starka, kiedy będziemy czekać na ludzką policję.
Stark podszedł, skinął głową do Afrodyty i zajął miejsce obok pani LaFont. „Proszę pani, naprawdę mi przykro z powodu pani męża,”
powiedział
delikatnym,
uroczym
głosem.
Nawet słyszałam hipnotyzującą magię czerwonego wampira, gdy kontynuował. „Mam zamiar upewnić się, że jest pani bezpieczna i wszystko, czego od pani chcę w tym momencie to by poszła pani ze mną na dzieciniec i cicho tam płakała. To będzie naprawdę pomocne,
jeśli
nie
będzie
pani
wrzeszczeć,
czy
krzyczeć ponownie.” Afrodyta i ja wypuściłyśmy bliźniacze westchnięcia ulgi, gdy usłyszałyśmy echo jego słów, „Pójdę z tobą na dzieciniec i będę cicho tam płakać. Bez wrzasków i krzyków” „Wszystko
w
porządku?”
Zapytałam
Afrodytę,
podczas, gdy szliśmy za Starkiem i jej mamą. Wzruszyła ramionami. „Nie wiem. Oni – znaczy moi rodzice – oni nigdy mnie nie lubili. Właściwie, tacy byli, od kiedy tylko pamiętam. Naprawdę, to była ulga, gdy pozbyłam się ich z mojego życia. Ale to dziwne i smutne uczucie wiedzieć, że ciało mojego taty jest tam pod ścianą.”
Skinęłam
głową
i
objęłam
jej
ramiona,
chcąc
zapewnić jej dotyk, choć wiedziałam, że nie była zwykle wylewna. „Całkowicie rozumiem jak się czujesz. Kiedy moja mama zmarła nie miało znaczenia, jaka była dla mnie przez te lata i, że spisała mnie na starty. Liczyło się tylko to, że straciłam mamę.” „Ona
mnie
przytulała,
gdy
płakała”
Afrodyta
powiedziała, brzmiąc młodo i na załamaną. „Nie pamiętam, kiedy ostatni raz mnie przytulała.” Nie potrafiłam pomyśleć, aby jej odpowiedzieć, po prostu
stałam
tam
z
nią,
obejmując
ją
ciasno,
słuchając szlochu jej mamy, podczas, gdy dźwięk policyjnych syren był coraz bliżej i bliżej. Byłam wdzięczna widząc Detektywa Marxa ponownie, nawet w takich okolicznościach, jak Stark później nazwał kompletnego i totalnego kociego kłębowiska. Marx, przynajmniej, nie był osobą, która nienawidziła wampirów. Miał ładne brązowe oczy, pamiętałam jak zalśniły, gdy mówił mi o siostrze bliźniaczce, która nawet po tym, jak przeszła przemianę, utrzymywała z nim kontakt. Miło było wiedzieć, że co najmniej jeden policjant w Tulsie nie zamierzał otworzyć drzwi do publicznego linczu, ponieważ Stark, czerwony wampir
rzucił urok super szybko a mama Afrodyta była zdecydowanie za linczem. „Aresztować ich!” Pani LaFont cisnęła słowami w detektywa. „Aresztować ich wszystkich! Wampir to zrobił i wampir za to zapłaci.” „Proszę pani, ktokolwiek jest za to odpowiedzialny powinien zamierzam
zapłacić
za
dokładnie
to i
przestępstwo,
starannie
dlatego
zbadać
sprawę
zabójstwa pani męża. Dowiem się, kto to zrobił. Daję ci moje słowo. Ale nie mogę i nie aresztuję każdego wampira w tej szkole.” „Dziękuję Kapłanka
ci,
Detektywie.
zgadzam
się
Jako i
tutejsza
dziękuję
Wyższa
za
twój
profesjonalizm, jak również za uczciwość.” Poczułam ogromną ulgę słysząc autorytarny głos Thanatos. „Zapewniam, że będziemy współpracować podczas dochodzenia.
My
też
burmistrza i pociągnąć ponieważ
nie
chcemy
znaleźć
zabójcę
go do odpowiedzialności,
wierzymy,
że
wampir
jest
odpowiedzialny za tą tragedię.” „Mojemu mężowi rozszarpano gardło i wyssano z jego ciała krew! Tak wygląda atak wampira.” Oczy pani LaFont otaksowały Thanatos. Jej głos był pełen jadu. „To na pewno wygląda jak atak wampira,” zgodziła się Thanatos. „Co jest pierwszym powodem, aby wierzyć,
że to wampir popełnił to przestępstwo. Dlaczego wampir zabił burmistrza Tulsy w Domu Nocy podczas jednego z naszych dni otwartych i zostawił ciało przed naszą bramą wjazdową na odkrycie go przed ludźmi, jak i wampirami? To nie ma sensu.” „Żerujesz na ludziach! To nie ma sensu!” „Panie,
proszę,
argumentując,
nie
pomagacie,”
Detektyw Marks próbował się wtrącić, ale pani LaFont go zignorowała. „Czy możesz zaprzeczyć, że jesteś ściśle powiązana ze śmiercią?” Rzuciła pytanie Thanatos. „Moja Bogini dała mi powinowactwo, rzeczywiście, powinowactwo do śmierci. Mam dar, który umożliwia mi pomoc duszom zmarłych znaleźć ich drogę do Otherworld.” „To jest to, co robisz z moim mężem? Uwodzisz i zatrzymujesz go? Pomagasz znaleźć mu drogę do fikcyjnych, wampirskich zaświatów?” Jej głos stawał się coraz głośniejszy i głośniejszy podczas zadawania pytań Thanatos. „Oczywiście, że nie, pani LaFont. Nie miałam nic wspólnego
ze
odwróciła
się
śmiercią do
pani
Detektywa
męża.” Marxa.
Thanatos „Można
przesłuchać, któregokolwiek z osób, które przebywały
na dzisiejszych dniach otwartych. Zawsze byłam na widoku tragedia
publicznym. i
jeden
Nawet, z
kiedy
naszych
wydarzyła
adeptów
się
odrzucił
Przemianę i zmarł, pozostałam dostępna dla szkoły i naszych studentów.” „Adept umarł również tej nocy?” Zapytał detektyw. Thanatos skinęła głową. „Nie można tego pominąć.” „Dlaczego ją pytasz o adepta? Każdy wie, że mogła wypuścić śmierć w każdej sekundzie. To normalne dla ich rodzaju. Mój mąż został zabity przez wampira. To nie jest normalne!” „Jeśli wampir zabił mojego ojca, mogę ci obiecać, że nie był to wampir z tej szkoły!” Powiedziała wreszcie Afrodyta. Wtedy, każdy zwrócił na nią uwagę, ugryzła się w wargę i rozejrzała się niepewnie. „Mówisz, że wiesz, kto zabił twojego ojca?” Mama Afrodyty brzmiała jak szalona, znowu. Afrodyta przełknęła głośno i zaskoczyła mnie mówiąc: „Jedynym wampirem, którego znam, który mógł zrobić coś takiego jest jedynym, który chciałby zrzucić winę na Dom Nocy.” Przerwała a ja próbowałam złapać jej wzrok by przekazać wielkie NIE MÓW TEGO, ale Afrodyta patrzyła a swoją mamę, jakby naprawdę mogła sprawić, że Frances LaFont jej uwierzy. „Mamo,
nasza była Wyższa Kapłanka, Neferet, miała wielki żal do nas, do nas wszystkich. To znaczy, Mamo. Gorzej, ona jest zła. Ona zrobiła coś takiego.” „To niedorzeczne, Afrodyto! Neferet była przyjaciółką twojego ojca! Powołał ją do bycia łącznikiem między wampirami a miastem. Nie mogła go zabić!” „Neferet tylko użyła Taty i miasta,” Afrodyta nalegała. „Ona nigdy nie chciała się zaprzyjaźnić z ludźmi. Nienawidzi ludzi. Właściwie, jedyną rzeczą, którą bardziej nienawidzi, niż ludzi to Dom Nocy, zwłaszcza po tym jak została stąd wyrzucona. Więc, to ma sens, że zabiła burmistrza Tulsy, podczas dni otwartych Domu Nocy. Ona wie, że to podzieli ludzi i wampiry.” „Wysoka kapłanko?” Marx zwrócił się do Thanatos zanim pani LaFont mogła cokolwiek powiedzieć. „Co wiesz o Neferet i jej motywach?” „Jak powiedziałam podczas wywiadu w Fox News nie więcej niż tydzień temu, Neferet została zwolniona z naszego Domu Nocy. Wierzę, że to, co mówi Afrodyta ma sens. Neferet była bardzo na nas zła.” „Wystarczająco zła, aby zabić?” Zapytał. Thanatos westchnęła. „Obawiam się, że jest wstanie dokonać wiele złego. To jest jeden z powodów, dlaczego Wysoka Rada pozbawiła jej pozycji tutaj i jej
tytułu
Wysokiej Kapłanki
Nyx. Pomimo tego, co
powiedziała burmistrzowi i Członkom Rady Miasta, Neferet
była
jedyną,
która
deklarowała
przemoc
wobec ludziom, a nie my.” „Skoro wiedziałaś, że jest gwałtowna, trzeba było przyjść do nas ze swoimi obawami „ powiedział ponuro Marx. „Nie przyszli do was, ponieważ oni opowiadają stek kłamstw!” Pani LaFont eksplodowała. „Tylko dziś wieczorem
Członkowie
Rady,
Charles
i
ja
rozmawialiśmy o tym, jakie to dziwne, że penthouse Neferet został zdewastowany i że zniknęła, zaraz po tym jak publicznie stanęła przeciw temu co się działo tutaj, w Domu Nocy. Charles sam powiedział, że to nieczysta gra.” Afrodyta wyglądała na zupełnie zszokowaną. „Mamo, ty naprawdę w to wierzysz.” „Oczywiście, że tak! Neferet miała siłę by mówić przeciwko wampirzym mordercą. Twój ojciec trzymał jej stronę. A teraz ona zaginęła a twój ojciec nie żyje.” Odwróciła
płonący
właściwie,
co
wzrok
masz
na
zamiar
detektywa. zrobić
„I
odnośnie
tak tej
odrażającej zbrodni?” „Pani LaFont, proszę–” detektyw zaczął, ale LaFont mu przerwała. „Nie, mam dość. Mój mąż nie żyje i nie
będę biernie siedzieć z jego mordercą i pozwalać winnym
zrzucać
winę
na
innych. Idę do domu.
Zadzwonię do mojego adwokata. To ja będę miała ostatnie słowo.” Jej złośliwe niebieskie oczy znalazł Afrodytę. „A ty idziesz ze mną. Idziemy. Teraz.” Pani LaFont zrobiła kilka kroków przed nami zanim zdała sobie
sprawę,
że
jej
córka za nią nie podąża.
Zatrzymała się, odwróciła i uniosła wargi w grymasie, który
wyglądał
Afrodyty,
zupełnie
gapiłam
się
jak jak
najgorszy turysta.
grymas
„Afrodyto,
powiedziałam, że idziesz ze mną. Teraz. I to mam na myśli.” „Nie,” powiedziała po prostu Afrodyta. Myślałam, że zabrzmi na zmęczoną, ale jej głos był stały. „Jestem w domu i to jest miejsce, w którym zostanę.” „Twój ojciec został zabity przez jednego z nich!” „Mamo, już ci mówiłam, że jeśli wampir zabił Tatę, to nie jeden z nich.” „Afrodyto, nie będę się powtarzać. Chodź ze mną.” „Świetnie. Oznacza to, że nie będę się musiała powtarzać. Przykro mi z powodu śmierci Taty, ale to nie znaczy, że jesteś sama. Ale nie mieszkałam z tobą od prawie czterech lat. Naprawdę nie jesteś już moją rodziną.”
„Detektywie, mogę ją zmusić by ze mną poszła?” Spytała pani LaFont. „Właściwie, to dobre pytanie.” Detektyw spojrzał z Afrodyty na Thanatos. „Nie widzę półksiężyca na jej czole. Jej znak jest ukryty z jakiegoś powodu?” „Nie. Afrodyta jest nietypowym członkiem Domu Nocy. Była raz Naznaczona, ale jej księżyc znikł, choć dar, który dała jej Nyx pozostał. Więc nasza Wysoka Rada nazwała ją prorokinią Nyx. Tak, więc choć nie jest adeptem ani wampirem, została wybrana przez naszą Boginię i zawsze ma miejsce w Domu Nocy.” Detektyw Marx wypuścił długi oddech. „Cóż, była Naznaczona i Wybrana przez Nyx oznacza, że Afrodyta jest wyzwolona od jej ludzkich rodziców. Powiedziałbym, że okoliczności związane z decyzją Wysokiej Rady wampirów sprawia, że jej emancypacja pozostaje ważna. Pani LaFont, wierzę, że nie może pani zmusić córki by szła z panią.” „Afrodyto.” Głos pani LaFont był oziębły. „Zrobisz tak jak mówię i wrócisz ze mną do domy, czy wybierzesz morderców ojca?” „Wybrałam moją prawdziwą rodzinę i prawdziwy dom” Powiedziała bez wahania, przesuwają rękę do Dariusa.
„W takim razie życzyłabym sobie abyś nigdy się nie urodziła. Nie nazywaj mnie matką nigdy więcej. Nigdy nie
odzywaj
się
do
mnie.
Zaprzeczam
twojemu
istnieniu. Jesteś dla mnie martwa jak twój ojciec.” Pani LaFont odwróciła się od swojej córki i odeszła szybko, zostawiając za sobą ciszę. Głos Afrodyty zdawał się bardzo mały, gdy powiedziała: „Naprawdę chciałabym wrócić do domu. Będę w autobusie, czekając na was, aż skończycie tutaj.” „Autobus?” Spytał detektyw Marx. „Tak,” Thanatos powiedziała ze znużeniem. „Niektórzy z naszych studentów i wampirów wybrały życie razem poza kampusem. Świt
jest
bliski. Oni
naprawdę
powinni wracać do domu.” „Czy to nowy dom, ponieważ jest tam nowy rodzaj wampira?” Spojrzał na czerwone tatuaże Starka. „Czerwony wampir?” „Tak, rzeczywiście, jak Neferet ogłosiła w swoim publicznym wywiadzie jest
nowy rodzaj wampira
wśród nas, a niektóre z nich wampiry i adepci zdecydowali mieszkać poza kampusem.” Powiedziała Thanatos. „I to, co Neferet mówiła odnośnie innych rzeczy też jest prawdą?”
„Jeśli masz na myśli tę część o nas dotyczącą przemocy
i
bycia niebezpiecznym
prawda,”
Powiedział
Stark,
– nie. To nie
spotykając
wzrok
detektywa. Marx zawahał się a potem, przez straszną wieczność,
powiedział,
„Wysoka
Kapłanko,
będę
nalegać, aby żaden z adeptów i wampirów nie opuścił szkoły,
dopóki
nie
zostanie
zbadana
dzisiejsza
zbrodnia. Jeśli nie będzie pani skłonna się do tego przychylić myślę, że obudzę paru urzędników.” Bez widocznego wahania Thanatos powiedziała. „Nie ma potrzeby wydawać nakazu. Będę dobrowolnie spełniać żądania. Zoey, powiedz uczniom by wysiedli z autobusu.
Wkrótce
ogłoszę,
opuszczać terenu szkoły.”
że
nikt
nie
może
Tłumaczenie nieoficjalne KAZchomik
Rozdział trzeci
Afrodyta „Nie wiem, co jest gorsze, fakt, że te policyjne dupki nie pozwalają wrócić nam do tuneli, czy fakt, że faktycznie tunelach
zaczęłam jako
o
myśleć
domu,”
o
Afrodyta
tych
zasranych
mruknęła,
gdy
przeszukiwała torebkę. „Gdzie jest moje opakowanie Xanax?” „Pozwól mi pomóc, moja piękna.” Darius delikatnie wziął torebkę Red Valentino od Afrodyty, otworzył boczną kieszeń i wyciągnął opakowanie tabletek. „Xanax albo wino, nie oba,” powiedział, trzymając buteleczkę poza jej zasięgiem. „Mój tata nie żyje,” powiedziała stanowczo. „Myślę, że Darius nie chce zobaczyć martwą również ciebie,” powiedziała Zoey, siadając ciężko na kanapie obok, w małej, szpitalnej poczekalni. „Wiem jak się czujesz i wiem, że to wygląda na świetny pomysł, aby wpaść w odrętwienie, ale nie ma ucieczki od śmierci rodzica.”
„Nawet gównianego rodzica?” Afrodyta spytała Z. „Tak, nawet takiego,” Zoey pokiwała głową. „Będziesz się
musiała
z
tym
kiedyś
pogodzić.
Z
mojego
doświadczenia powiedziałabym, że im szybciej tym lepiej.” Afrodyta
zmarszczyła
czerwonego
wina,
brwi,
z
ale
którego
odłożyła
butelkę
piła
bezpośrednio.
daj.
Nawet
„Dobra. Wybieram Xanax.” „Ale tylko jedną,” Nalegał Darius. „Znowu,
Dobra.
Po
prostu
mi
bycie
lekomanem brzmi teraz dobrze.” Darius
włożył
małą
niebieską
tabletkę
w
dłoń
Afrodyty, gdy głos Shaunee spowodował, że popatrzyli na nią zaskoczeni. „Ja nie chcę być odrętwiała. Nawet wpół odrętwiała.” Shaunee weszła do poczekalni za nią pojawiła się Stevie Rae, Rephaim, Damien i Thanatos. „Jeśli będę odrętwiała zapomnę o tym co się dzisiaj stało, a to oznacza, że zapomnę ostatnią noc z życia Erin. Jej życie zasługuje by o nim pamiętać. I, Afrodyto, życie twojego ojca również na to zasługuje.” Afrodyta włożyła tabletkę w usta i połknęła bez popijania. „Kiedy przypominam sobie mojego ojca, pamiętam słabego człowieka zastraszanego przez moją mamę,
żyjącego jako zastraniec. Nie jestem pewna, czy chcę to pamiętać. Co masz zamiar pamiętać o Erin? Jak miałyście jeden, wspólny mózg przez cały czas, czy to jak wy dwie byłyście rozdzielone?” „Serio, Afrodyto, naprawdę przykro mi, że twój tata zmarł tej nocy, ale to nie powód by wyżywać się na Shaunee.” Powiedziała Stevie Rae. „Stevie Rae, każdy radzi sobie ze śmiercią na swój sposób,” wytłumaczyła Afrodyta, brzmiąc pewniej niż się czuła. „Moim sposobem jest po prostu powiedzieć prawdę, i przepraszam, jeśli to sprawia, że czujesz się niekomfortowo, ale nie będę słodzić. Mówię tylko prawdę. Więc, które z nich, Shaunee?” „Obie,”
powiedziała
powoli
Shaunee.
„Zamierzam
zapamiętać moją Bliźniaczkę taką jaka była, ani nie dobrą, ani nie złą. Większość ludzi nie są ani dobrzy, ani
źli.”
Spojrzała
z
Afrodyty
na
Zoey.
„Jak
zapamiętałaś swoją mamę?” Zoey
wydała
z
siebie
długie
westchnięcie
i
powiedziała. „Staram się pamiętać, jaki obraz Nyx mi dała zanim wkroczyła do Otherworld. Była wtedy taka spokojna i to było dobre wspomnienie.” „Cóż, ja nie mam takiej możliwości z moim tatą,” powiedziała Afrodyta. „Nie jestem pewna gdzie jest, ale przypuszczam, że nie z Nyx w Otherworld.”
„Możesz się zdziwić.” Powiedziała Thanatos. Afrodyta spojrzała na nią w oczywistym szoku. „Mówisz
mi,
że
poprowadziłaś
jego
ducha
do
Otherworldu?” „Nie, nie byłam obecna przy jego śmierci, a jego dusza nie
komunikowała
się
ze
mną,
ale
mogę
ci
powiedzieć, że wyczułam ogromny spokój zalegając w ziemi na miejscu jego śmierci. Mam nadzieje, że to pomoże ci zrozumieć, że czuł oszałamiającą obecność spokoju po jego śmierci, ponieważ jego duch został uwolniony od zawirowań, tragedii, czy smutków życia. Wierzę, że dusza twojego ojca jest wolna i może ponownie
się
odrodzić
w
szczęśliwych
okolicznościach.” Afrodyta zamrugała mocno kilka razy i powstrzymała pojawiające się łzy. Zajęło chwilę nim się pozbierała, lecz jej przyjaciele czekali cierpliwie. Kiedy wreszcie przemówiła, jej głos drżał niespokojnie. „Dzię-dziękuję, że mi to powiedziałaś Thanatos. To pomogło. Szczerze mówiąc, nie pamiętam czasów, kiedy mój tata był naprawdę
szczęśliwy.
Mam
nadzieję–”
przerwała,
odchrząknęła i ciągnęła dalej. „Mam nadzieję, że następnym razem znajdzie szczęście.” „To będzie moją modlitwą do Nyx,” powiedziała Thanatos.
„Moją też. I moją. Tak, moją również.” Powiedzieli wszyscy. „Czy będziemy obserwować ciało Erin przez następne kilka dni?” Pytanie Zoey wydawało się docierać echem z innego pokoju. „To nie będzie konieczne.” Powiedziała Thanatos. „Więc, wiem, że to niezbyt przyjemny temat, ale ktoś musiał to powiedzieć.” Zoey mówiła tak, jakby nie zauważyła, że każdy patrzy na nią z przerażeniem. Afrodyta
ukryła
zaskoczony
uśmiech.
Wow,
Z
naprawdę zaczyna brzmieć jak jędzowata Wysoka Kapłanka. „W
tym
momencie
kontynuowała „adepci,
stojąc
którzy
są
tam
koło
odrzucili
dwa
Starka
wampiry,” i
Przemianę
Stevie i
Z
Rae,
„umarli”,”
wciągnęła powietrze. „Tak jak Erin „zmarli” tej nocy,” zaczerpnęła powietrza ponownie. „i oboje z nich mogą powrócić jako czerwoni adepci w ciągu paru dni. Tak więc, myślę, że musimy–” „Nie, Z,” powiedziała Stevie Rae, patrząc niepewnie. „Erin nie wróci.” „Stevie Rae, powiedziałam, że to nieprzyjemny temat, ale możemy mieć z tym do czynienia.” Zoey odsunęła słowa Stevie Rae. „Ktoś będzie musiał obserwować–”
„Nikt
nie
musi
obserwować
martwego
adepta,”
Thanatos jej przerwała. „Ona jest naprawdę martwa.” „Thanatos
widziała
jak
jej
dusza
wchodzi
do
Otherworldu.” Shaunee powiedziała cicho. „Nyx ją przyjęła.” „Mogę ci obiecać, że Nyx nas nie przywitała, kiedy umarliśmy,
a
następnie
się
obudziliśmy.”
Dodała
Stevie Rae. „Nie, nie było jej.” Zgodził się Stark. „Erin naprawdę nie żyje.” Powiedział Damien. „W porządku, po prostu… nie chcę zabrzmieć chłodno ani nic w ten deseń,” wyjaśniła z wahaniem Zoey. „Po prostu musimy być pewni.” „Jesteśmy pewni.” Powiedziała Thanatos. „Zgadzam się z Zoey co do tego, uważam, że musimy być pewni.” Afrodyta powiedziała. Spotkała mądre spojrzenie Thanatos. „Krąg został zerwany, gdy coś co wyglądało wpół ukształtowane ciało Neferet przeszło przez Erin i uciekło w kierunku, w którym znaleziono mojego tatę. Myślę, że musimy się dowiedzieć co się stało. Neferet zabiła i oboje – Erin i tatę.” Ramiona Thanatos opadły. „Obawiam się, że nie ma sposobu by się upewnić, ale przypuszczenia Afrodyty co do tego, kto może być odpowiedzialny za obie
śmierci ma sens. Czułam obecność śmierci tylko na chwilę
zanim
Zoey
powiadamiając
mnie
zadzwoniła
o
pająkach.
do Śmierć
mnie, mogła
przyjść w odpowiedzi na rozpoczynający się odrzut Przemiany,
albo
aby
pokazać
powrót
Neferet
z
martwych.” Rozejrzała się pytająco wokół grupy. „Czy ktoś z was zauważył oznaki choroby u Erin wcześniej? Czy ktoś słyszał kaszel albo zauważył, że była ostatnio zmęczona?” „Dlaczego
nie
spróbujesz
zapytać
kogoś,
kto
naprawdę wiedział cokolwiek o niej?” spytał Dallas z korytarza
na
zewnątrz
pokoju,
wyglądając
na
wściekłego. „Dallasie, jestem wdzięczna, że do nas dołączyłeś. Chodź, usiądź, porozmawiaj z nami. Gdy będziesz gotowy zabiorę cię, byś mógł zobaczyć ciało Erin i się z nią pożegnać, pójdę z tobą i pomodlimy się o duszę twojej drogiej przyjaciółki do naszej Bogini, dziękując, że
przyjęła
ją
tego
wieczoru
do
Otherworldu.”
Powiedziała Thanatos. „Nie mam nic wam do powiedzenia. Wszystko było z nią w porządku, zanim ten pieprzony krąg został utworzony! Nie chciałem jej pozwolić, by dołączyła. Starałem się ją zatrzymać. I zrobiłbym to, gdyby Pani Ja Jestem Szefem Wszystkich nie kazała swojemu Wojownikowi mnie odciągnąć. Nawet nie wiedziałem,
że Erin umarła po kilku minutach zanim wydostałem się
z
tej
pierdolonej
czerwonymi
szafy.”
szparkami.
„Nie
Oczy mam
Dallasa pojęcia
były kogo
chcecie obwinić za to ogromne popierdolenie ale i tak wszyscy w Domu Nocy dowiedzą się – Erin umarła przez ten gówniany krąg Zoey Redbird i jej przyjaciół. Do tej pory wszystko z nią było w porządku i gdybym ja powstrzymał wciąż by tu była!” Światła w pokoju zaczęły
mrugać
ukazując
namacaną
siłę
złości
Dallasa. „To już czas, abyś się zamknął, Dallas,” powiedział Stark, stając pomiędzy złym czerwonym wampirem a Zoey. Darius do niego dołączył, stając ramię w ramie. „Erin odrzuciła Przemianę. Krąg Zoey nie miał z tym nic wspólnego.” „Nie chciała byś ją powstrzymał” Shaunee zaczęła znowu płakać. „Chciała być częścią naszego kręgu ponownie.” „Nie chciała tego całego, waszego gówna!” krzyknął Dallas. „Nie będziesz podnosił głosu w złości po tym jak młody
adept
zmarł
przedwcześnie.”
Siła
głosu
Thanatos sprawiła, że Dallas cofnął się o krok, światła przestały
mrugać.
„Jeśli
chcesz
pożegnać
swoją
przyjaciółkę w pokoju, miłości i szacunku zapraszam
do tego. Jeśli chcesz jednak rzygać gniewem i siać niezgodę, musisz wyjść, Dallasie, zabierz ze sobą swoją negatywną energie. Nie ma na nią miejsca przy łożu, tego kto niedawno dołączył do naszej Bogini.” „Powiem Erin do zobaczenia w mój własny sposób i nie w towarzystwie osób, które sprowadziły na nią śmierć!” Dallas odwarknął cofając się kilka kroków zanim odwrócił się i wybiegł z ambulatorium. „On będzie poważnym problemem,” powiedział Stark. „On będzie poważnym problemem, wtedy gdy znajdzie się obok mnie lub Rephaima,” Powiedziała Stevie Rae, przegryzając wargę. „To go nakręci.” „To nie twoja wina,” powiedział Rephaim biorąc jej rękę w swoją. „Tak, ale żałuję, że czuję się jakby była,” mruknęła, opierając się o swojego chłopaka. „To po prostu… On był kiedyś tak uroczy a teraz nie dość, że jest dupkiem to jeszcze niebezpiecznym dupkiem.” Spojrzała na Thanatos. „Nie chcę tego mówić,
ale mam wrażenie, że śmierć Erin była
pretekstem, by zrobić coś głupiego jak przychodzenie do nas.” „Tak i jak każdy z naszej grupy zacznie się trzymać razem tu w szkole, Dallas i kumple co za nim łażą
będą
mieszać
jak
tylko
potrafią.”
Powiedziała
Afrodyta. Stark wciągnął głośno powietrze zwracając uwagę grupy na niego. „Osz w mordę – tak samo jak Neferet. Wiemy, że to się zaczęło zanim Neferet porwała Babcię Redbird, Dallas się z nią komunikował.” „Co oznacza, że jeśli Neferet pozbiera do kupy swoje ciało, są szanse, że będzie się ponownie kontaktowała z Dallasem by czerpać informacje o tym, co dzieje się w Domu Nocy,” Zoey zakończyła za Starka. „Z Dallasem obwiniającym nas za śmierć Erin, będzie szczęśliwa jak sęp na wozie mięsa, jeśli namiesza.” Powiedziała Stevie Rae. Afrodyta skrzywiła się na dyniogłową analogię Stevie Rae, ale musiała się zgodzić z jej logiką. „Najgorszą rzeczą jaką może zrobić to wymyśleć sposób by udowodnić jednemu z wampirów Domu Nocy, że zabił mojego ojca.” „Wierzę, że twoja hipoteza jest poprawna. Neferet zabiła twojego ojca. Dodatkowo wierzę, że przeszła przez
ciało
odrzuciła
Erin
co
Przemianę
odpowiedzialna
za
spowodowało – obie
całkiem śmierci
wieczoru.” Powiedziała Thanatos.
taki
szok,
może
że być
dzisiejszego
„Ona będzie chciała zrzucić winę na kogoś innego,” Afrodyta powiedziała. „Ta, będzie chciała zostawić dowody na to, że ktoś stąd to zrobił.” Z zgodziła się z nią. „Dallas jej w tym pomoże. Nie ma co do tego wątpliwości.” „Musimy to powstrzymać,” powiedziała Thanatos. „Jak? To szkoła, a nie wojskowa forteca. Nie trudno się tu zakraść i wyjść, Wszyscy o tym wiedzą – każdy może to zrobić. A trzeba pamiętać, że Neferet zna teren szkoły lepiej, niż my,” powiedziała Afrodyta. „Zatem
moje
zdanie
będzie
dość
proste.
Muszę
wymyślić sposób by zapobiec wejściu na nasz kampus Neferet.” Powiedziała Thanatos. „Właściwie, musisz zapobiec więcej, niż tylko Neferet. Już widzę Dallasa, albo jednego z jego obrzydliwych przyjaciół, prześlizgującego się i jak donosi oraz robi czegokolwiek,
z
którejkolwiek
szalonej
rzeczy
Neferet. Ona nie ma aktualnie nic innego do roboty, lubi dyrygować. To sprawia, że czuje się silna,” powiedziała Afrodyta. „Racja.” Zgodziła się Z. „Pomyślę nad tym a do czasu, aż uzyskam odpowiedź będę pewna o szkołę zlecając pilnie patrole. Kalona i Aurox nie pozwolą nikomu więcej wejść na teren
szkoły
podczas
dnia.”
Powiedziała
Thanatos.
„W
międzyczasie odpocznijcie. Już prawie świta.” Afrodyta wstała i była zaskoczona, gdy pokój zaczął wirować wokół niej. Wdzięczna Xanaxowi, że zaczął działać oparła się na silnym ramieniu Dariusa. „Cóż, powiedziałabym, że nie chcę brzmieć jak suka, ale to byłoby kłamstwo. Ty i reszta Szkolnej Rady musicie wiedzieć, że Darius będzie przebywał ze mną w moim starym pokoju w akademiku.” Powiedziała Afrodyta Thanatos w jej firmowy tonie, który przypomniał jej głos matki. „Wiem, że to sprzeczne z regulaminem, ale również porwanie czyjejś babci, zabijanie ludzi bez powodu i powodowanie odrzucenia Przemiany przez adepta i bezpośrednio jego śmierci – a to tylko trzy z długiej listy przepisów, które złamali niedawno ci źli. Więc, łamię zasady dla tych dobrych. Nie chcę spać bez mojego Wojownika, i mogę ci obiecać, że Z czuje się tak samo.” Afrodyta rzuciła roześmiane spojrzenie Stevie Rae. „Dyniogłowa będzie chciała spać ze swoim Ptasim Chłopcem, ale on będzie wtedy ptakiem i najwyraźniej, wciąż odmawia umieszczeniu go w klatce – prawda, Stevie Rae?” „Nie będę z tobą rozmawiała, gdy nazywasz Rephaima Ptasim Chłopcem” Zmarszczyła brwi na Afrodytę. „Yep, tak jak myślałam. Wciąż nie ma klatki. W każdym razie, walczę ze złem i ratuję świat od
miesięcy i potrzebuję mojego Wojownika. Nie jest mi przykro, jeśli sprawi wam to problemy. Koniec.” Zapadła długa cisza, podczas, gdy Thanatos i Afrodyta krzyżowały spojrzenia, wtedy Thanatos powiedziała, „Wierzę,
że
pierwszeństwem
dla
Wojownika
jest
dzielenie sypialni ze swoimi Kapłankami, zwłaszcza, jeśli
wierzą,
że
ich
Kapłanki
mogą
być
w
niebezpieczeństwie.” „Z zawsze jest w niebezpieczeństwie,” powiedział szybko Stark. „Tak jak moja Prorokini,” Dodał Darius, otaczają obronnie ją ramieniem. Afrodyta uśmiechnęła się. „To wszystko wyjaśnia.” „Stevie Rae, wiem, że będziesz sama spała, jak tylko wzejdzie słońce,” powiedziała cicho Shaunee, „Nie będziesz miała nic przeciwko, będę bardzo wdzięczna, jeśli będziesz ze mną w pokoju, który dzieliłam kiedyś z Erin. Ja – Ja nie sądzę, że dam radę być tam sama.” „Oh, jasne, zostanę z tobą!” powiedziała Stevie Rae obejmując
Shaunee.
„Ale
będę
musiała
zostawić
otwarte okno dla Rephaima.” „Możemy tak zrobić” powiedziała Shaunee. „To nie problem”.
„Tylko upewnij się, że zasłonisz rolety tak, aby słońce nie mogło wpaść do pokoju.” Przypomniała jej Zoey. Spojrzała na swój zegarek. „Ile do wschodu słońca?” „Dwadzieścia cztery minuty,” Stevie Rae i Rephaim powiedzieli razem. „Dobra, ludziska trzeba się zakwaterować. Stark, chodź ze mną do mojego starego pokoju i tak jak powiedziałam Stevie Rae – upewnij się, że zasłony są zaciągnięte.
Ja
sprawdzę
resztę
grupy
by
mieć
pewność, że wszystko jest w porządku, przynajmniej dziś,” powiedziała Zoey. Afrodyta ją obserwowała. Z brzmiała normalnie, ale było coś w niej – na krawędzi jej głosu – napięcie na jej twarzy – ciemne cienie pod jej oczami. Wszystko zbierało się tak każdego dnia Zoey. Każdego dnia Zoey była zmęczona, a nawet w złym humorze raz na jakiś czas, ale zawsze brała się za coś co musiało zostać zrobione. Afrodyta zdała sobie sprawę, że gdy bardziej zaczęła studiować Z, tak bardziej widziała w niej dziewczynę, która robi to co musi robić, ale oczywiście nie utrzymuje potrzebnego dystansu. „Z,
dlaczego
nie
pozwolisz
Thanatos
zająć
się
położeniem dzieci dziś spać. Utrzymałaś nasz krąg razem
i
wykopałaś
stąd
Neferet.
Robienie
tego
wykańcza – psychicznie i fizycznie. Nie ślubowałaś, że
zostaniesz kocią mamą liżącą swoje młode. To jeden wielki ból dupy, że zostajemy w naszym Domu Nocy, ale spójrz na to z innej strony. Nie będzie więcej telefonów po tania pizzę po którą trzeba iść w dół ulicy.
Łuczniczy
Chłopcze,
musisz
zabrać
swoją
dziewczynę do kuchni i dać jej coś dobrego do jedzenia i picia zanim słońce sprawi, że padniesz z nóg,” powiedziała Afrodyta. „Nie potrzebuję byś mówiła jak mam dbać o Z,” rzucił Stark. „Super. Tak odpowiadasz na dobrą radę? To naprawdę dojrzałe,” Afrodyta powiedziała, potrząsając głową. „Gdyby Darius cię nie trzymał wylądowałabyś na dupie.” Powiedział Stark. „Wy dwoje przestańcie się kłócić!” Zoey krzyknęła, a po
tym
wzięła
głęboki
oddech
i
kontynuowała.
„Afrodyta ma racje. Jestem bardzo zmęczona i muszę coś zjeść.” „Odpocznij i odzyskaj energię,” Thanatos powiedziała Zoey. Potem spojrzała z Afrodyty na Starka. „A twoja Wyższa
Kapłanka
ma
rację.
Twoje
kłótnie
nie
pomagają nikomu, poza tym którzy chcą siać zamęt wśród nas.”
„Sorry,”
Stark
mruknął
do
Afrodyty.
„Robię
się
drażliwy, gdy Z jest zmęczona.” „Przeprosiny przyjęte. A ja się kłócę, gdy jeden z moich
rodziców
zostaje
zamordowany.”
Afrodyta
pochyliła się mocno na Dariusa. „Zabierzesz mnie do łóżka, przystojniaku?” „Chętnie” Darius powiedział. Skłonił się z szacunkiem do Thanatos, Zoey i Stevie Rae, a potem praktycznie wyniósł Afrodytę z pokoju. Szli pod starym dębem, przez zacieniony teren wokół internatu dziewcząt, gdy ból zasztyletował Afrodytę, oślepiając
ją.
Jej
ciało
drgnęło
spazmatycznie,
pozwalając jej łzom się wydostać i opaść na ramiona Dariusa, zbliżając się niebezpiecznie blisko ziemi.
Z wielką mocą przychodzi wielki obowiązek. Odważanie przyjemności z przywództwa i luksusu mieczem Damoklesa. Kiedy uwierzy, że starożytny jest kluczem do jej potrzeb Wtedy, gdy wszyscy upadną, Światło upadnie i się wykrwawi.
Afrodyta miała naprawdę przejebane. Nie tylko miała zabójczy ból głowy i była ślepa, zanim pojawiła się wizja, została zmuszona do słuchania poezji. Bogini, ona nienawidzi poezji. Wyrzygiwała język poezji niczym włochate kulki, co było
rzeczywiście
zmuszając
ją
do
uosobieniem korzystania
z
języka
poezji,
czegoś,
czego
nienawidziła, choć nie wiedziała czemu. Chciała śmiać się sama z siebie, ale ból jej na to nie pozwolił. Na skaju świadomości Afrodyta zdała sobie sprawę, że Darius mówi jej imię głaszcząc ją po włosach.
On sprawi, że będę bezpieczna. Okay, Nyx, jestem gotowa na cokolwiek chcesz mi pokazać. Bogini, jestem wdzięczna za zapas Xanax. Byłoby wspaniale, gdyby obok mnie była jeszcze jedna butelka wina, gdy wrócę i– ” Świadomość Afrodyty została oderwana gwałtownie od
ciała
z
siłą,
która
rozsadziła
jej
naczynia
krwionośne powodując, że głowa zaczęła pulsować bólem. Nie tylko to odczuwała. Potem duch Afrodyty stał się srebrną wstążką światła prowadzącą ją daleko… daleko… Duch Afrodyty wpadł w wizji do ciała Zoey.
Bogini,
nienawidziła
rzeczy,
które
przeżywać
przydarzały
się
tych
ludziom,
strasznych zwłaszcza
przyjaciołom. Afrodyta przygotowała się i spojrzała przez oczy Zoey. Z siedziała w kawiarni. Wydawało się, że jest tam sama, z wyjątkiem Auroxa. Wpatrywała się w jego oczy, a on nazwał ją Zo i powiedział
by
wzięła
tabletkę
na
wyluzowanie.
Afrodyta poczuła przypływ emocji Z, jakby jego słowa obudziły coś w jej wnętrzu. Była tak rozdarta między tym co chciała, a tym co powinna zrobić, że wewnątrz jej emocje się kotłowały. Afrodyta mogła poczuć jak ciepło emocji rozwija się w środku klatki piersiowej Z, prawie jakby spalając ją od środka. Zastanawiała się o co do cholery chodzi, ale potem Z, wraz z Afrodytą, degustowały krew Auroxa. Więc, całkiem dużo innych rzeczy weszło do jej umysłu. Pijcie krewi wielkiego blondwłosego byczego chłopca nie było aż tak obrzydliwe dla Afrodyty jak pomyślała – nie tak jak picie krwi dzieci. Może brak zdegustowania nim był fakt, że Z była w euforii wywołaną krwią. Huh. Z naprawdę miała część Auroxa. To było coś co było potrzebne, paleniem.
by
pamiętać.
Wraz
z
tym
dziwnym
Scena się zmieniła i Stark, tak jak zawsze, zepsuł jej (i Z) zabawę. Zachowywał się jak zaborczy dupek, więc on i Zoey kłócili się, co było denerwujące. To było niczym biała gorączka. Afrodyta czuła to co Z. A
dziewczyna
była
bardzo
wkurzona.
Ta
scena
zmieniła się w inną, gdzie jedyną rzeczą jaka istniała była frustracja Z. Afrodyta nie potrafiła określić gdzie jest. Nie było jasno za sprawą światła dziennego, ale na pewno nie była to noc, było wcześniej, ponieważ niebo przeszkadzało, więc Zoey utrzymywała wzrok w dole, dopóki jacyś strasznie ubrani faceci nie zaczęli jej zaczepiać. Zoey stanęła przed nimi, Afrodyta całkowicie zgadzała się z nią, ale wtedy poziom jej gniewu
poszedł
niebezpiecznie
w
górę.
Afrodyta
patrzyła bezradnie jak Z podnosi ręce wypuszczając całą
frustrację,
złość
i
zmieszanie,
które
ją
wypełniało. Afrodyta ledwo spojrzała na twarze tych dwóch facetów, ale ich przerażony wygląd wyrył się w jej pamięci na zawsze. Cisnęła nimi o kamienną ścianę a krew rozprysła się wszędzie. Zmiana sceny ponownie, tym razem Afrodyta nie patrzyła oczami Zoey. Była obserwatorem z odległości. Z wróciła do Domu Nocy. Jej złość się zmieniła, teraz wyglądała na przestraszoną, zdenerwowaną i zdezorientowaną. Ale nie tylko to w tej scenie Afrodyta zobaczyła. Część z
niej była straszna. Mogła zobaczyć, że coś chodzi po Zoey. Ta część była straszna. Wyglądały jak pchły lub pewnego rodzaju mięsożerne wszy przywiązane do Zoey, czołgały się pod jej skórą. Zanim Afrodyta zaczęła się im przyglądać, całkowicie zdegustowana, poruszyły się i przesunęły, wyglądając jak brokat lub może nawet piękny płaszcz, który objął Zoey. Afrodyta zamrugała i wszystko zmieniło się z powrotem w potworne insekty. Afrodyta nie miała pieprzonego pojęcia czym były te rzeczy, ale było oczywistym, że nie pochodziły od Zoey. Nie były jej elementami. Myśli Afrodyty biegły w szaleńczym tempie. Co tak bardzo zdenerwowało Z –
frustracja chłopaka i ludzie zachowujący się głupio. Reakcja Zoey była nieprawidłowa. Może dlatego, że Zoey tak naprawdę nie reagowała – płynęła z niej frustracja i gniew, które przejmowały nad nią kontrole a Zoey nie zdawała sobie z tego sprawy? I do diabła, dlaczego wszystko się zmienia i wygląda pięknie? Afrodyta nie wiedziała co się dzieje, ale rozumiała efekt końcowy. Zoey była zła, potężna i całkowicie poza kontrolą. To przeraziło Afrodytę. Następna scena nastąpiła tak szybko, że Afrodyta poczuła zawrót głowy.
Z punktu widzenia Zoey, Afrodyta patrzyła na samą siebie prowadzoną w kajdankach do więziennej celi. Tuż
przed
zatrzaśnięciem
żelaznych
drzwi,
zamykających ją w klaustrofobicznej izolatce pośród ciemności
celi,
wypełniał
ja
Z tak
opadły
ramiona.
mocno
i
Gniew,
całkowicie,
który zgasł.
Dewastując ją i wypełniając wstrętem do samej siebie. Zoey patrzyła jak zamykają się drzwi, niczym wieko jej trumny. Następnie młoda Wysoka Kapłanka, i jej najlepsza przyjaciółka Afrodyta, udały się do rogu celi, zsunęły się po ścianie, przytuliły kolana do piersi i zaczęły kołysać się tam i z powrotem, tam i z powrotem. Trzy słowa powtarzane wkoło przez umysł Zoey: Zasługuję na to. Zasługuje na to. Zasługuje na
to. Zasługuję na to… Zoey nie pozostała odrobina nadzieja. Następnie, Afrodyta wyszarpnęła się z ciała Zoey, unosząc się na samym centrum wielkiej katedry. Poczuła mdłości, spojrzała w dół aby zobaczyć, że wszyscy
parafianie
byli
martwi.
Wszyscy.
Gardła
każdego z nich były rozerwane, a ich ciała osuszone z ostatniej kropli krwi. Triumfujący
głos
powtarzał
trzy
słowa
wkoło:
Zasługuję na to. Zasługuję na to. Zasługuję na to. Zasługuję na to.
Z wielką mocą przychodzi wielki obowiązek. Odważanie przyjemności z przywództwa i luksusu mieczem Damoklesa. Kiedy uwierzy, że starożytny jest kluczem do jej potrzeb Wtedy, gdy wszyscy upadną, Światło upadnie i się wykrwawi. Kawałek poezji powtarzany przez umysł Afrodyty przeszkadzał w końcowej scenie zakłócając ją, jej duch eksplodował z powrotem w jej ślepym, pełnym bólu ciele. „Darius!”
jęknęła,
dławiąc
się
powietrzem
i
wyciągając swoje ręce naprzeciw jej zamkniętych, krwawiących oczu. „Jestem tu! Jesteś bezpieczna!” powiedział. „Poślę po Zoey i–” „Nie!” powiedziała mu wkładając w to całą siłę. „Nie pozwól
Z
wiedzieć.
Nie
pozwól
by
ktokolwiek
wiedział.” „Zrobię jak mówisz, moja piękna. Odpoczywaj. Zawszę będę cię strzegł.” Następnie Afrodyta pozwoliła sobie zemdleć.
Tłumaczenie nieoficjalne KAZchomik
Rozdział czwarty
Zoey
„Nigdy nie przypuszczałam, że chciałabym by lekcje nie były odwołane,” powiedziałam, chodząc w tą i z powrotem po pokoju w akademiku. „Nie mam, do diabła,
żadnego
pomysłu,
co
myślała
Thanatos.
Pójście dziś na zajęcia dałoby nam coś do roboty. A jutro
sobota.
My
nie
potrzebujemy
długiego
weekendu.” Stark przekręcił się na łóżku, był potargany i tylko w połowie wybudzony. Posłał mi swój uroczy, pewny siebie uśmiech i wyglądał całkowicie uroczo i pewnie siebie, co nie było takie złe. „Jeśli wrócisz do łóżka, dam ci coś do zrobienia.” Wciąż się martwiłam w środku, więc zamrugałam niewinnie oczami i czarującym głosem zapytałam, „Dasz mi i zajmiesz mi czas zajęć? To ambitne, nawet jak na ciebie, Stark.”
„Wiesz, że nie to miałem na myśli! Sposób na zabicie czasu, Z.” Zrobiłam pauzę w udawaniu poważnej i zaśmiałam się dając mu szybkiego całusa. „Przepraszam, źle spałam. Miałam koszmary o Dallasie i jego obrzydliwych przyjaciołach
szukających
ubrudzonych
krwią
burmistrza ubrań w biurku Thanatos, i w stajni Lenobii, nawet w klasie dramatu Erika. Po tym policjanci aresztowali ich wszystkich, Neferet wróciła tu z powrotem i powiedziała, jaka to jest szczęśliwa z powodu powrotu do starej pracy i przyprowadziła sznurek nowych nauczycieli. W moim śnie Neferet była wielką, czarną pijawką, a jej nowi nauczyciele byli
ogromnymi
pająkami.”
Zadrżałam.
„Eshh.
Nienawidzę pijawek. I pająków.” „Chodź tu.” Stark poklepał miejsce na łóżku obok niego. Westchnęłam, ale usiadłam. Gdy zaczął masować moje ramiona poczułam jak niektóre z moich napięć zaczęły się rozluźniać. „Zawsze wiesz jak sprawić bym czuła się lepiej.” „Taa, i zawsze będę. Po prostu siedź tu trochę i pozwól mi pracować nad napięciami twoich ramion, i spróbuj nie gonić myśli przez kilka minut.”
„Nie
gonię
myśli.
Przygotowuję
się.”
Chciałam
zabrzmieć poważnie jak Wysoka Kapłanka, ale nie było takiej możliwości ani na ziemi, ani na niebie, aby tak brzmieć, gdy
dawał mi naprawdę wspaniały
masaż. „Gonisz myśli. A mamy parę rzeczy do zrobienia dziś. Pójdziemy do kawiarni i zjemy śniadanie z naszymi przyjaciółmi, i upewnimy się, że wszyscy nasi adepci mają pokoje – zwłaszcza nasi czerwoni adepci. Z, musimy
zapewnić
bezpieczeństwo
dzieciakom
podczas kilku godzin światła dziennego. Myślę tak samo, jeśli chodzi o to całe gówno z Dallasem, i nie chcę by kogokolwiek skrzywdził, bo jest taki małym dupkiem.” „On
naprawdę
ma
problem
z
kontrolą
gniewu,”
Powiedziałam. Spróbowałam odsunąć się od Starka, aby
myślało mi się lepiej, ale przyciągnął mnie
ponownie do siebie i dalej pracował nad moimi ramionami. „Nie,
ty
siedzisz
stresujących zrelaksować.
tutaj.
rzeczach, Najlepszy
Musimy ale
porozmawiać
musisz
sposób,
nauczyć
jaki
mogę
o się ci
zaoferować na stres jest masaż.” „Być może będziesz musiał pracować tak przez klika dni.”
„To brzmi zajebiście jak dla mnie.” Powiedział, i pocałował moją szyję, sprawiając, że zadrżałam – tym razem z rozkoszy. „Więc,
dobrze.
To
będzie
twoje
zadanie
przez
najbliższe kilka dni.” Powiedziałam. „Cieszę się słysząc to. Zatem skoro mam receptę na twoje napięcie, chcę byś coś mi obiecała.” „Co?” Na samą myśl zaczęłam się spinać, ponownie. „Przestań.” Zaczął masować moje ramiona mocniej, roztapiając mnie pod swoimi silnymi dłońmi. „Wiesz, że nigdy bym nie poprosiłbym cię o coś strasznego. Wszystko, o co cię proszę o poprowadzenie naszego kręgu podczas pogrzebu Erin bez robienia show.” „Dlaczego? Pomyślałam, że byłoby miło, aby znaleźć sposób by to Shaunee zamknęła. Shaylin już pokazała, że ma powinowactwo z wodą, więc to nie tak, że będzie duże wolne miejsce tam, gdzie stała Erin kiedyś.” „Tak, to też była moja pierwsza myśl. Ale to by anulowało te wszystkie nienawistne bzdury, które powiedział Dallas wczoraj wieczorem.” „Myślisz, że będzie podjudzał na pogrzebie Erin? To złe, nawet jak dla niego.”
„On chce judzić, tego jestem pewien, ale pozostanie tylko on jeden i jego przyjaciele i będą mieli duży problem pod postacią Thanatos. Nie sądzę, że chce wpaść w większe kłopoty, niż już jest. Ale tu jest to, o czym myślę – słyszałaś jak mówił o tym, że Erin nie chciała mieć nic wspólnego z tobą lub kręgiem, nie?” „Tak.” „Z, myślę, że nawet wtedy, gdy Erin dołączyła do kręgu nie wyglądała dla mnie jakby chciała przyjść, ponieważ czuła, że jest jej przykro, tylko dla tego, że była taką suką. Z tego, co słyszałem od niej, nie chciałaby Afrodyta stała na jej miejscu.” „Tak, właśnie tak powiedziała.” Przyznałam. „Czy
jej
zachowanie
zmieniło
się
po
tym
jak
wyszedłem z Dallasem? Przeprosiła was, czy Shaunee, za tą gównianą szopkę, którą odstawiała?” „Nie. Gdy zobaczyła pająki zgodziła się ze mną, że są obrzydliwe
i
powiedziała,
że
obrzydliwe
rzeczy
powinny odejść.” „Z, nie lubię mówić źle o martwych dzieciach, i to nie jest to, co mam na myśli, ale uważam, że to ważne by pamiętać, iż Erin nie zmieniła strony przed śmiercią, nawet skoro wiedziała, że Neferet i Dallas wybrali Ciemność od Światła.”
„Tak, to prawda. Ale czuję się źle będąc przeciw nią. Znaczy, Thanatos widziała jak Nyx zaprasza ją do Otherworld.
Skoro
Bogini jej wybaczyła, my
też
możemy prawda?” „Myślę, że jest duża różnica między wybaczaniem jej a nie czyniąc ją kimś innym, ponieważ umarła. Mogę się mylić, ale wydaję się, że nasza grupa, zwłaszcza Shaunee, idealizuje ją.” „Tak, rozumiem, o czym mówisz i muszę przyznać ci rację. „Widzisz, co mam na myśli, nie chcąc by twój krąg tworzył wielkie show na jej pogrzebie?” „Tak zrobię. Okay, idę pogadać z Shaunee i upewnić się, że jej zamknięcie będzie pochodzić z wiedzy, iż Erin jest w Otherworld w pokoju z Nyx. Nie widzę, dlaczego Thanatos nie chciałaby dobrze poprowadzić jej pogrzebu.” „Musimy się skupić na ruszeniu do przodu – nie patrzeniu wstecz.” Powiedział. „Dobry punkt. Co mi przypominam, że lepiej sprawdzę Afrodytę i upewnię się, że wszystko z nią dobrze. Burmistrz był strasznym ojcem, ale był jej tatą. Może być zawiedziona przez tą śmierć.” „Z, Afrodyta była zawiedzona zanim umarł.”
Puknęłam go w nogę. „Może sobie być znienawidzona, ale jest wciąż moją przyjaciółką.” „I dlatego jest dla mnie tajemnicą.” „Hej, Afrodyta jest jedną z nas, i musimy trzymać się razem i być silni niezależni od złośliwości, które Neferet nam zgotuje.” „Wiem. Właściwie praktycznie żartowałem. Afrodyta to suka, ale jest twoją suką,” powiedział. Zaśmiałam się. „Dokładnie tak jak mówisz.” „Dobrze, myślę, że jesteś jak dobrze wygnieciony makaron.” Stark ścisnął moje ramiona ostatni raz, a potem pocałował mnie w szyję. „Jestem głodny. Chodźmy na śniadanie i zmierzmy się z tym, co szalony dzień przyniesie.”
„To była pierwsza rzecz, która naprawdę urzekła mnie w Domu Nocy.” Powiedziałam radośnie nakładając gigantyczną kulę spaghetti na mój talerz. „Spaghetti! Na śniadanie! Uwielbiam naszą kawiarnię.” „Gdy mówisz spaghetti brzmisz na sześciolatkę,” powiedział Stark, szturchając mnie w ramię zanim poprosił
kucharza
o
inne
śniadanie
do
wyboru,
tradycyjną (nudną) jajecznicę na bekonie. Poszłam do baru z napojami i wypełniłam szklankę brązowym pop
– pełnym cukru – i kofeiny napoju – odpowiedziałam mu, „Nie jak sześcio, ale dziewięciolatka. Wtedy wpadłam
w
piosenkowe
szaleństwo
spaghetti.”
Oczyściłam gardło i zaczęłam „Spa-spa-ghe-ghe-tttti!” i wykonałam taniec spaghetti w drodze do naszego stolika. Myślałam tylko o tym, że może ten dzień nie będzie taki zły. Po wszystkim, zaczęłam ponownie potrząsać ramionami i spaghetti! Ale tylko jak Stark przesunął się obok mnie usłyszałam odbijające się męskim
głosem,
echo
mojej
szalonej
piosenki
spaghetti. Nie musiałam szukać wzrokiem po kafeterii, aby wiedzieć,
kto
śpiewał.
Wszystko,
czego
potrzebowałam było patrzeniem na twarz Starka. Był uśmiechnięty przez moją uroczystość spaghetti, ale to szczęście
znikło
z
jego
twarzy,
pozostawiając
zwątpienie, serio ekspresja sprawiła, że wyglądał na sfrustrowanego i wkurzonego. „Ile miałaś lat, gdy poznałaś Heatha?” Zapytał Stark. „Dziewięć.” Powiedziałam. Sprawiło to, że poczułam się nieszczęśliwa i bezradna, ale mój wzrok nie zatrzymał się na Starku. To był niczym chłopak z obrazu,
wciąż
śpiewał
moją
nakładania spaghetti na talerz.
piosenkę,
podczas
Zastanawiałam się, czy to by prostsze, gdyby Aurox nie był taki uroczy. Wykonał męską wersję tańca ja swoją skończyłam, gdy udał się do baru z napojami. Nie, postanowiłam, czułam w brzuch dziwne motyle rzeczy, które czułam, gdy Heath wchodził do pokoju. Aurox mógłby wyglądać jak troll i nadal sprawiałby, że mój brzuch zwijał się w japonkę, ponieważ posiadał duszę Heatha. „Dzień dobry!” Damien przyszedł wraz z Shaunee, Stevie Rae i Rephaimem, który pomachał i powiedział cześć mnie i Starkowi, gdy napełniali pośpiesznie w swoje
talerze.
Nie
zauważyli,
że
nic
nie
odpowiedzieliśmy. „Hej tam, Aurox. Chcesz klapnąć z nami?” Usłyszałam Damiana dającego mu wesołe zaproszenie. „Jasne, byłoby świetnie,” „Super – Z i Stark są już przy stole. Przy jednym z tamtych.”
Damien
ekspresja
szczęścia
wskazał
na
odleciała
nas, daleko
kiedy i
jego
zastąpiła
wyglądem uh-oh. „Um,, znaczy jeśli jest wystarczająco pokoi i to w porządku z Starkiem i Z, i, um…” Damien urwał niepewnie, a jego policzki się zaróżowiły. „Kurwa!” Stark powiedział pod nosem, tak, abym była jedyną osobą, która go usłyszy. Potem usiadł trochę
prościej i zawołał, „Tak, żaden problem. Znajdziemy pokój dla Auroxa.” Kiedy Aurox usiadł naprzeciwko mnie skupiłam się na wkładaniu łopaty spaghetti do ust. „Więc,
gdzie
nauczyłeś
się
tej
piosenki?”
Stark
wyleciał jak Filip z konopi szokując mnie, pytając o to Auroxa. „Jakiej
piosenki?”
Aurox
odpowiedział
z
ustami
pełnymi makaronu. „Nieważne,” mruknął Stark. Długa, niezręczna cisza, nie została przełamana przez Damiana i do końca, aż nasza grupa nie przecisnęła się po kolejną porcję. „Czy ktokolwiek widziała Afrodytę dzisiaj?” Spytała Stevie Rae. Spojrzałam jak wszyscy kręcą głowami. „Albo Dariusa?” Dodała. Więcej potrząsania głową. „Cholera,” Powiedziałam. „Muszę sprawdzić, co u niej. Nie jest typem outsidera ukrywającego się w pokoju.” „Taa,” Stevie Rae się zgodziła. „Nazywa śniadanie początkiem
dnia
modnej
parady.
Wiesz,
że
ona
naprawdę mi kiedyś powiedziała, że może wskazać,
które dziewczyny będą ukrywać swoje tłuste, obwisłe policzki przez to ile wkładały siły w makijaż na śniadanie?” „Ta dziewczyna jest bardzo szalona.” Powiedziała Shaunee. „Noszenie zbyt dużej ilości makijażu na śniadaniu to dobre czy złe?” Zapytał Damien. „Nie mam pojęcia,” Powiedziała Stevie Rae. „Staram się zbytnio nie słuchać, gdy Afrodyta mówi za długo. Ona rani moje uszy.” „Czy
jej
przewidywania
odnośnie
dziewczyn
jest
częścią jej proroczego daru?” Zapytał Aurox. Nie
mogłam
powstrzymać
się
od
śmiechu
jak
wszyscy. Cóż, wszyscy poza Starkiem. Zamiast się śmiać
przeszywał
wzrokiem
jajecznicę,
jakby
próbował ją zabić. „Nie,” Stevie Rae odpowiedziała Auroxowi. „To część jej daru nienawiści, co, do którego jesteśmy pewni, że nie dostała od Nyx.” „Oh, przepraszam,” Aurox powiedział, wyglądając na zakłopotanego. pytanie.”
„To
było
prawdopodobnie
głupie
„Hej,
nie
martw
się
współlokatorze.”
Powiedział
Damien uśmiechają się uprzejmie do niego. „Afrodyta załamuje nas wszystkich.” „Współlokatorze?”
Usłyszałam
swoje
pytanie.
„Chłopaki dzielicie pokój w akademiku?” „Tak,” powiedział Aurox, spotykając moje spojrzenie po raz pierwszy. „Damien zaproponował, a ja nie chcę być
sam,
ani
nie
pragnę
mieszkać
z
kimś
nieznajomym. Inni, emmm, często patrzą na mnie dziwnie.” „Może przez to, że możesz zmienić się w byka.” Głos Starka był wyprany z emocji. „Myślę, że masz rację.” Odpowiedział Aurox. Spuścił wzrok na widelec i wrócił do jedzenia. „Tak,
dobrze,
że
Stark
poruszył
ten
temat,
rozmawialiśmy o tym wcześniej,” zaczęła. „Taa, rozmawialiśmy Razem.
W
tym
o tym jak się obudziliśmy. samym
łóżku.
Prawda,
współlokatorko?” Stark położył szczególny nacisk na to
słowo.
Moi
przyjaciele
rzucili
zaniepokojone
spojrzenia od Starka do Auroxa. Zmarszczyła brwi. „Stark, każdy wie, że ty i ja śpimy razem.” „Chciałem się tylko upewnić,” powiedział i zaatakował swoje jajka ponownie.
„W każdym razie,” kontynuowałam, czując, że policzki mi się nagrzewają. „Stark i ja rozmawialiśmy o tym, że musimy mieć pewność, że nasi czerwoni adepci jak i wampiry,” udało mi się uśmiechnąć do Stevie Rae, „mają bezpieczny sen do czasu, aż wrócimy do naszych tuneli.” „Rephaim i ja rozmawialiśmy o tym, gdy wrócił do mojego i Shaunee pokoju po zachodzie.” Powiedziała Stevie Rae. „Uważamy, że myślimy tak samo – wszyscy musimy zwiedzić szkołę i znaleźć bardziej podziemne miejsce dla dzieciaków.” „I dla ciebie, też, prawda?” Spytała,. Stevie
Rae
odpowiedziała,
spojrzała „Więc,
nie.
na
Rephaima
Zamierzam
zanim
zostać
w
pokoju z Shaunee.” „Mimo, ze próbowałem z nią o tym rozmawiać.” Powiedział Rephaim. „Hej, wiesz, że ze mną wszystko okay, nie?” Rzuciła szybko Shaunee. „Ostatnia noc była ciężka, ale już mi lepiej. Będę za nią tęsknić, ale wiem, że moja Bliźniaczka jest w cudownym miejscu. Nawet zanim umarła powiedziała, że jej emocje w końcu odmroziły się. W dziwny sposób cieszę się z tego.” Shaunee zamrugała zawracając łzy, ale również uśmiechnęła się.
„Wiem, ale znajdziemy miejsce piwnico podobne, gdzie nie będzie łatwo wejść lub wyjść ptaku, więc masz mnie jako współlokatorkę dopóki nie wrócimy do domu, naszych tuneli,” powiedziała Stevie Rae. „Pamiętam, że Smok coś mówił o tym, że zaczął przechowywać stare tarcze i miecze w szkolnej piwnicy.”
Damien
powiedział.
„Więc, nie musimy
chodzić po omacku, aby znaleźć szlachetne stare bronie Smoka. Wiesz, że on nie pozwoliłby by zostawić rzeczy gdzieś w dowolnym miejscu by rdzewiały, jeśli nie mógłby się tam dostać.” „Cóż, przynajmniej to dobra wiadomość. Czuję, że lepiej
byłoby
wszystkim
czerwonym
adeptom
i
wampirom pod ziemią w ciągu dnia. Jesteście bardziej narażeni.”
Powiedziałam.
Z
niepokojem,
przypomniałam sobie Stevie Rae będącej zbyt blisko promieni słońca i jak nawet mała dawka mogła ją i Starka i resztę z nich zranić. Były nowe rodzaje siły, które przyszły wraz z nowym rodzajem wampira, ale także całkiem nowa, zatrważająca lita nowych rzeczy, które mogły ich zabić. „Rozumiem, co mówisz, Z, ale mam nowy sposób patrzenia adeptów.”
na
problem
Damien
mieszkaniowy
powiedział.
czerwonych
„Wiem,
że
lepiej
odpoczywają, jeśli są pod ziemią i bezpieczni przed promieniami
słońca
a
piwnica
byłaby
dobrym
miejscem, ale będzie miała prawdopodobnie tylko jedno wejście i wyjście. To może nie być taką dobrą rzeczą.” Brwi Starka uniosły się. „Cholera, Damien, masz rację. Pod ziemią nie możemy być uwięzieni, ponieważ jest wiele sposobów by wyjść i wejść z tych tuneli. Z, jeśli dzieciaki będą spędzać czas od wschodu do zachodu w piwnicy, myślę, że ty i ja i Stevie Rae powinniśmy spać gdzieś indziej.” „Wygląda na to, że jest więcej niż jeden sposób, aby były narażone. Macie rację. Nie możemy być gdzieś uwięzieni, zwłaszcza nie wy dwoje.” Kiwnęłam na Stevie Rae i Starka, „trzeba być oddzielonym od głównej grupy adeptów. Jeśli coś się stanie, będziemy potrzebować siły w pełni przemienionego czerwonego wampira by pomógł adeptom.” Westchnęłam. „Ale także nie podoba mi się idea, że wszyscy adepci będą niechronieni podczas snu. Zastanawiam się, czy może nie porozmawiać z Dariusem i Afrodytą by przenieśli się z nimi?” Shaunee prychnęła. „Afrodyta w piwnicy? Chyba, że masz dla niej projektanta wnętrz.” „Wiem, że jesteś jej Wysoką Kapłanką i tak dalej, ale może walnąć focha, jeśli będziesz próbowała ją tam przenieść.” Powiedziała Stevie Rae.
Jak mnie denerwowało myślenie o tym, że Afrodyta mogłaby walnąć focha, wiedziałam, że Stevie Rae ma rację. Starałam się sprawdzić czy warto będzie się o to kłócić, czy nie, gdy Aurox przemówił. „Ja zostanę z adeptami,” powiedział. Zamrugałam zaskoczona. „Ale już powiedziałeś, że chcesz
mieszkać
z
Damienem,
ponieważ
inne
dzieciaki patrzą na ciebie dziwnie.” „To nie znaczy, ze chcę by byli bez ochrony. Rzadko śpię, więc będę mógł ich doglądać. I będę mógł pomóc tobie.” Zawahał się, a potem dodał, „Twoja babcia mi pomogła. Taka prawda, że ja z kolei pomogę tobie.” Jego oczy w kolorze kamieni księżycowych odbiło moje spojrzenie, gdy wtargnął głos Starka. „Brzmi dobrze. I masz rację. Możesz nam pomóc.” „Co do tego – pójdę z tobą, więc wciąż będziemy współlokatorami,”
powiedział
Auroxowi
Damien.
„Wydaje mi się, że świetnie rozwiąże to też twój problem.” „Tak będzie,” zgodził się Rephaim. „Damien pomógł dzieciakom mnie zaakceptować. Założę się, że może to zrobić także dla ciebie.”
„To
kochane,
co
mówisz!”
Wewnętrzny
uśmiech
zapłonął w Damienie, a ja pomyślałam, jak miło jest widzieć go szczęśliwego. „Więc
załatwione,”
Stark
powiedział.
„Okay,
Z,
skończyłaś już jeść? Mówiłaś, że chcesz sprawdzić, co u Afrodyty, i muszę spotkać się z Dariusem – prawdopodobnie
wie,
gdzie
było
pomieszczenie
Smoka. Możemy upiec dwie pieczenie nad jednym ogniem.” Posłałam długie spojrzenie mojemu spaghetti, ale nie miałam już apetytu – nie po tym jak Stark był zły na Auroxa, Aurox posłał mi krótkie spojrzenie, i wszyscy gapili się na naszą trójkę. Wypiłam duszkiem mój brązowy pop i założyłam mój najlepszy fałszywy uśmiech. „Skończyłam! Chodźmy!” „Reszta z nam może zebrać naszych czerwonych adeptów,” powiedziała Stevie Rae. „Od Smoka wiemy, że wykorzystywał do przechowywania starej broni w piwnicy, która jest blisko na terenie szkoły. Jak Bont synchronizujemy zegarki i widzimy się tu za godzinę?” „Brzmi dobrze,” powiedziałam. Stark założył zaborczo ramię wokół mnie i zabrał od stołu. Kiedy dotarliśmy do drzwi przystanął i na oczach pełnej kawiarni,
przyciągnął mnie i pocałował. To znaczy, naprawdę mnie pocałował – z jego językiem i wszystkim. Dobra, ja naprawdę lubię całować się ze Starkiem, ale nie jestem za ślimakiem w miejscu publicznym. Normalnym jest, że trzyma ramię wokół mnie (które nie jest tak nachalne), ale nie robimy tego publicznie. Nigdy. Więc poczułam na twarzy rumieniec, kiedy uwolnił
moje
usta,
założył
ramię
wokół
mnie
i
praktycznie wyprowadził mnie z kawiarni – rzucając wzrokiem zza ramienia na stół i oczywiście na Auroxa. Chciałam go spoliczkować. Zamiast
tego,
jak
tylko
byliśmy
na
zewnątrz,
uwolniłam się od jego i złapałam jego rękę Jak zawsze. Nic nie powiedział. Posłał mi swój uroczy, pewny siebie uśmiech. Stłumiłam
okrzyk
podrażnienia
i
zignorowałam
buzujący gniew, który rozpalił. Jeśli powiem mu jak bardzo zaczął być irytujący i głupi mogłaby zacząć się kłótnia między ważniejszych
nami a mieliśmy o wiele więcej
rzeczy
do
zrobienia,
niż
ten
atak
zazdrości Starka. Plus, nie byłam zainteresowana Auroxem. Wkrótce, miejmy nadzieje, skończy się jego zaborczość.
Ale interesujesz się Heathem, straszny, cichy głosik szeptał wewnątrz mojej głowy. I Heath dzielił duszę z Auroxem. Przypomniałam sobie szepczący głos, który mówił, że Stark jest moim Wojownikiem, moim Opiekunem, moim kochankiem i moim przyjacielem.
I co z Heathem? Nie
żyje!
Powiedziałam
sobie
surowo,
ale
choć
starałam się zamknąć moje serce i umysł, słyszałam echo naszej piosenki spaghetti, którą śpiewał ze mną.
Tłumaczenie nieoficjalne KAZchomik
Rozdział piąty
Zoey
„Ona wciąż śpi,” powiedział Darius, ściszając swój głos i zamykając delikatnie drzwi do pokoju Afrodyty za sobą. „Już
naprawdę
późno.
Wszystko
z
nią
dobrze?”
Spytałam czując się dziwnie stojąc w holu i szepcząc. „Będzie dobrze.” Odpowiedział. „Ostatnia noc była dla niej trudna.” „Jak dużo wypiła?” Stark zapytał szyderczo. „Jej ojciec został zamordowany na terenie naszej szkoły. Piła,” Darius powiedział wymijająco. „A teraz musi leczyć kaca.” Rzucił Stark. „A
teraz
musi
odpocząć,”
Darius
poprawił
go,
prostując się i rosnąc w oczach. Ah, cholera. To wszystko, czego potrzebowałam – Stark i Darius trzepoczący głowami.
„Odpoczynek to dobry pomysł.” Poruszyłam się tak, że stanęłam pomiędzy nimi. „Pamiętam jak strasznie się czułam po tym jak moja mama została zabita. Ty też pamiętasz, czyż nie, Stark?” Spytałam ostentacyjnie. „Nie
przypominam
sobie,
żebyś
była
pijana”
odpowiedział. „I nie pamiętam byś mnie osądzał!” Miałam w końcu dość. „Rany, daj dziewczynie przerwę. Jej ojciec został zamordowany a jej mama wyparła się jej – tej samej nocy. W jaki sposób nie patrzeć, jest do bani.” „Upijanie się nie jest właściwym sposobem radzenia sobie z problemami.” Powiedział Stark. „Kto tak do cholery powiedział? Brzmisz jakbyś miał z zylion lat. Zostaw ją w spokoju,” powiedziałam. „Jesteś jedyną, która mówiła, że chciałaś ją zobaczyć. Zatem jesteś tu a ona jest zbyt skacowana by nawet z tobą porozmawiać,” powiedział Stark. „Nie, powiedziała, że chcę sprawdzić, co u niej.” Zwróciłam się do Dariusa. „Wszystko z nią będzie dobrze?” „Tak, wierzę, że tak,” powiedział. „Proszę” odwróciłam się do Starka. „Sprawdziłam, co z nią.”
„Nie mam na myśli braku szacunku, Kapłanko, ale czy wy dwoje moglibyście znaleźć inne miejsce by się kłócić?
Moja
Prorokini
naprawdę
potrzebuje
odpoczynku,” Darius powiedział. Ramiona Starka opadły i potarł twarz swoją dłonią. „Z i ja nie kłócimy się.” Spojrzał na mnie i uśmiechnął się przepraszająco. „Przynajmniej nie chciałem zacząć kłótni. Przepraszam za to.” „W porządku.” Powiedziałam. „A ja nie chcę kłócić się później.” „Dobrze.” Jego uśmiech poszerzył się i wydawał się jak zwykle słodki i uroczy ponownie. „Hej, Darius, nie chciałem być ironiczny, nie po to przyszedłem tu z Z.” Usta Dariusa pochyliły się. „Cieszę się, że to słyszę.” „Właściwie, przyszedłem zapytać czy nie wiesz czegoś o piwnico podobnym miejscu. Damien wspomniał, że tam właśnie Smok przechowywał stare tarcze i miecze.” „Znam
takie
miejsce.
Rozciąga
się
pod
główną
częścią budynku szkoły. Wejście do niego jest z korytarza między stajnią a salą treningową.” „Czy wiesz może, czy jest tam tylko jedno wejście?” Spytałam.
„Nie jestem pewien. Byłem tam tylko parę razy i wtedy wizyty były krótkie. Musiałem po prostu oddać tarczę do miejsca ich przechowywania. W mojej pamięci był to długi, ciemny pokój. Sufit był niski, ale podłoga jest kamienna i tak samo solidny jak reszta Domu Nocy. „Brzmi świetnie,” powiedział Stark. „Chcesz może pokazać nam jak się tam dostać?” „Jasne.”
Zawahał się i
spojrzał przez ramię na
zamknięte drzwi do pokoju, który dzielił z Afrodytą. „Nie będzie cię długo,” Zapewniłam go. „Tylko pokaż nam
wejście
do
piwnicy
i możesz tu wrócić i
zobaczyć, czy Afrodyta będzie gotowa coś zjeść.” „Duży, tłusty hamburger i frytki są dobrym sposobem na kaca.,” Powiedział Stark. Darius uśmiechnął się. „Afrodyta mówi, że dziewczyny jedzące krowy zaczynają wyglądać jak one.” „Oczywiście, że nie.” Powiedziałam. „Może zamiast możliwości zmiany w krowę zabierz ją na coś, przez co będzie jak seksowny kotek.” „Hej, zapłacę, aby zobaczyć, co zrobi Afrodyta, jeśli Darius
przyniesie
jej
miskę
tuńczyka.” Powiedział Stark.
śmietany
i
puszkę
W trójkę się roześmialiśmy i udaliśmy się z akademiku dziewczyn na zewnątrz budynku. Noc była bardzo ciepła jak na luty. Myślałam, że nawet wyczułam zapach wiosny na miękkim wietrze, który wiał przez kampus. Z pewnością słyszałam odgłosy wiosny – adepci rozmawiający pod lampami i koty miałczące na ich wybranych wampirów. Koty! „Ah, do diabła! Nala i wszystkie inne koty nadal są w tunelach.
Pewnie
całkowicie
przerażone,
że
nie
wróciliśmy,” powiedziałam. „Nic im nie będzie przez parę dni,” powiedział Stark. „One wszystkie mają takie duże auto podajniki i mogą pić z pryszniców, których nie dało się zakręcić, pamiętasz?” „Ich
kuwety
będą
przepełnione.” Skrzywiłam się,
myśląc o tym w jak zły humor wpadną te, które już i tak są zawsze w złym humorze – jak Nala. „Taa, to będzie obrzydliwe.” Powiedział Stark. Darius mruknął zgadzając się. „Czuje się winny, że biedna Cesarzowa utknęła z tymi wszystkimi kotami.” „Hej,
ona
lubi
koty,”
przypomniałam
naprawdę śpi z kotem Damiana Cammy.”
mu.
„Ona
„Każdy
lubi
Cammy
Damiena.”
Powiedział
Stark,
uśmiechając się. „Jeśli mamy zostać tu więcej niż jedną noc, mam zamiar powiedzieć Thanatos, że musimy pójść po nasze koty i Cesarzową, nie ważne co powiedzą na to policjanci.” Powiedziałam. „Nie jesteśmy przestępcami. Nie zrobiliśmy niczego złego i powinniśmy odejść – wrócić do naszego normalnego życia”. Powiedział Darius brzmiąc na sfrustrowanego. „A
przecież jesteśmy
w
zasadzie tu zamknięci.”
Powiedziałam. Żaden z nich nie miał nic więcej do dodania. Bo co było do powiedzenia? Prawda była taka, że szalona nieśmiertelna, która może wciąż mieć za ciało jakieś widomo, zdobyć
zapewne dowody,
dowodami,
ludzka
zjadła
burmistrza.
nawet,
gdybyśmy
policja
uwierzyłaby
Jak
mamy
przyszli w
z
nasze
dowody, czy były dla nich zbyt szalone? Smutna, ale prawdziwa odpowiedź była taka – nie uwierzą nam w to, ponieważ wszystko było bardzo, bardzo szalone. Darius prawe wejście – piwnica była długą, ciemną i zimną kamienną
podłogą. Nie było tam na dole
elektrycznych żarówek, tylko latarnie gazowe wiszące na bardzo starych, żelaznych hakach wzdłuż murów
kamiennych między mieczami i tarczami na ścianie. Kiedy
Stark
i
Darius
zapalili
latarnie,
światła
zamigotały na metalowych powierzchniach, jak gdyby były żywymi, oddychającymi rzeczami. „To mogłoby być sceną Gry o Tron.” Powiedziałam. „Co jest niesamowite,” powiedział Stark. „Jeśli masz na myśli jak niesamowite są lochy i przerażające,” powiedziałam. „Ale jest sucho i pod ziemią.” Powiedział Stark. „Hej, jest tu parę elektrycznych gniazdek na dole. Na ścianach wiszą śpiwory, są też te wielkie puchowe poduchy
do
odtwarzaczami
siedzenia DVD,
to
i
parę lepsze
telewizorów niż
z
kemping.”
Powiedziałam. „Spalanie się na tosty w słońcu nie jest lepsze od kempingu.” Powiedział Darius. „Muszę się z tobą zgodzić.” Powiedział Stark. „Hej, one są prawdziwe?” Spytałam, zahipnotyzowana rękojeścią jednego z mieczy, które było obsadzone kamieniami szlachetnymi – albo oszlifowanym szkłem. „Możesz być pewna, Kapłanko,” powiedział Darius. „Wszystkie kamienie są prawdziwe.”
„O kurczę!” Powiedziałam. „Są piękne i mogą być warte fortunę. Dlaczego Smok schował je tutaj? Nie powinien był je wstawić do gabloty albo zamknąć w skarbcu albo coś?” „Pamiętam, że słyszałem komentarz Smoka, iż nie ufa pokazywaniu innym naszych bogactw.” Powiedział Darius. „Nie brzmiał jak Neferet. Ona pokazywała swoje bogactwa, a Neferet była jego Wyższą Kapłanką.” Powiedział Stark. „Nie jestem pewien, czy Neferet wiedziała o zapasu tej
broni.
Nie
pamiętam
też,
aby
Neferet
tu
przychodziła, czy mówiła o starożytnych mieczach i tarczach.” Darius mówił powoli jakby myśląc na głos. „Nie interesowała się zbytnio bronią, wolała swoją własną moc.” „Uważasz, że ona nie wiem o tym wszystkim tutaj?” Powiedziałam. „Może nie wiedzieć,” zgodził się Darius. „To może być naprawdę dobre dla nas,” powiedział Stark. „Nie tylko nie wie o piwnicy, ale tak jak Zoey powiedziała,
nie
wie
o
fortunie
ulokowanej
kamieniach i złocie wiszących na ścianach.”
w
„Ale każdy Dom Nocy jest niezależnie zamożny,” Darius powiedział. „Dlaczego potrzebujemy ukrywać majątek w kamieniach i złocie?” „Każdy Dom Nocy jest bogaty,” powiedziałam. „Ale my właśnie zerwaliśmy ze szkołą przenosząc się poza kampus. Co jeśli problemy między ludźmi i wampirami pogorszą się z powodu śmierci burmistrza? Czy którykolwiek
z
was
wie,
czy
policjanci
mogą
zablokować nam konta?” Darius pokręcił głową. „Nie wiem.” „Nie
mam
pojęcia.
Wciąż
mam
tą
tamą
kartę
debetową, której uważałem, gdy byłem w Domu Nocy w Chicago,” powiedział Stark. „Nigdy tak o tym nie myślałem.” „Musimy o tym pomyśleć,” powiedziałam. „Weźmiemy wszystkie jako pewnik, że Dom Nocy będzie o nas dbał.” „Nie
wierzę,
że Wysoka Rada Wampirów
będzie
milczeć i zostawi naszą szkołę dryfującą między ludzkim systemem prawnym,” powiedział Darius. „Ale
jeśli
tak
bezpieczeństwa
zrobią, i
będziemy
pieniędzy.
To
potrzebować
są z pewnością
pieniądze wiszące na ścianach, i są one bezpieczne tu n dole, – jeśli Neferet o nich nie wie.” Pomyślałam
sekundę i dodałam. „Założę się, że Kalona będzie wiedział czy ona wie, czy też nie.” „Więc,
zatem,
chodźmy
zapytać
skrzydlatego
nieśmiertelnego,” Stark powiedział. „Nie lubię myśleć o całkowitym odłamaniu się od Domu Nocy,” Darius powiedział ponuro. „Ale zgadzam się
z
twoim
rozumowaniem.
trójka
pośpiesznie
Porozmawiajmy
z
Kaloną.”
Nasza
opuściła
piwnicę
i
zdecydowała, że będzie mądrym pomysłem, abyśmy nonszalancko wili się drogą do głównego budynku szkoły – i zrobili duże koło z powrotem w stronę stajni i starego biura Smoka Lankforda, które zajmował obecnie Kalona. „Nie ma potrzeby, abyśmy zwracali na siebie uwagę wchodząc i wychodząc stamtąd” powiedział Darius. „Tak, a następnie zwrócić uwagę na to miejsce, „ zgodziłam się z nimi, bardziej entuzjastycznie niż było po
prawdopodobnie
konieczne
zmusiłam
się
do
uśmiechu i posłałam go do Kramisha i Shaylin jak wyszły
z
kawiarni.
„Szpiegostwo,”
westchnęłam. „O co chodzi?” spytał Stark.
mruknęłam
i
„Jestem tym zniesmaczona,” powiedziałam. Złapał moją rękę a Darius zachichotał cicho, kiedy zwróciliśmy się w naszą prawą stronę podążając korytarzem w stronę frontu szkoły – i nasza trójka zatrzymała się, zamrugała na widok jasnych świateł skierowanych na nas i gapiła się na małą grupę stojącą w foyer. „Co się dziele? Czy to kamera?” spytał Stark. „Cudownie! Tam jest jeden z nowych czerwonych wampirów! Za mną!” Kobieta wskazała ręką na nas i kamerzysta, dwóch chłopaków
niosących światło
ruszyli za nią w naszym kierunku. Nieprzyjemne jasne światło zamknęło nas w swoim kręgu wraz z kobietą, kamerami i Dianą, wyglądającą na bardzo speszoną wampirzycę, która zazwyczaj służyła, jako swego rodzaju sekretarka w szkole i zawsze pozostawała spokojna i chłodna w stosunku do wszystkiego. „O-Mój-Boże! Myślałam, że widziałem vana Fox 23 na, zewnątrz, ale nie sądziłem, że faktycznie tu są!” Damien zapiszczał jak tylko wpadł do przedpokoju z korytarza, który prowadził o kawiarni. „Chera Kimiko! Trudno mi w to uwierzyć! Jestem jej wielkim fanem!”
Zerknęłam na światła kamer. Jasny gwint! To była gwiazda wiadomości Fox. Moją pierwszą myślą było: Wow, ona jest jeszcze ładniejsza niż w telewizji. Moja druga myśl nie była pozytywna: Wow, burmistrz musiał kopnąć w kalendarz, żeby Chera tu przyjechała. „Dziękuję bardzo! Naprawdę doceniam wszystkich moich fanów,” Chera powiedziała do Damiena, który znajdował się w siódmym niebie, wciąż uśmiechając się do niej. „Damien, czemu nie pójdziesz i nie powiesz Thanatos, że reporter tu jest?” Uśmiechnęłam się i dałam mu lekkie
popchnięcie
w
stronę
schodów,
które
prowadziły do biura Thanatos. „Oh, absolutnie! Zaraz wracam!” jak tylko Damien ruszył, zatrzymał się i dodał, „Naprawdę cię o po prostu kocham!” Chera posłała mu piękny uśmiech i otworzyła swoje ramiona. „Damien, jesteś skarbem. Co powiesz na przytulenie?” „O-Mój-Boże, tak!” uśmiech rozjaśnił jego twarz gdy objął Chere. Usłyszałam jej szept, „Adam powiedział mi, bym przekazała jego cześć.” „Oooh! Powiedz mu cześć ode mnie z powrotem!”
Damien skończył ją ściskać, a potem pośpieszył w stronę biura Thanatos. Przysięgam, że gdyby był szczeniaczkiem zamerdałby się ogonem na śmierć. „Jesteś pierwszym czerwonym wampirem jakiego widziałam
osobiście!
Twoje
tatuaże
są
bardzo
piękne.” Chera i kamera były teraz skupione na Starku. „Tak, uh, jestem czerwonym wampirem,” powiedział, spoglądając nerwowo z niej na kamerę i z powrotem. „Nazywasz się Stark, prawda?” Chera zapytała go. „Zgadza się.” Świadoma migającej, czerwonej lampki nagrywania na kamerze, otworzyłam usta próbując dowiedzieć się,
czy
jeśli
histerycznym
coś
powiem
wrzeszczeniem,
nie
skończy
złapaniem
się
Starka
to i
ucieczki z nim do pokoju, ale Chera wpatrywała się Starka,
uśmiechając
się,
jakby
studiowała
zachwycona jego Znakiem. Przysunęła się bliżej do niego. Brzmiąc przyjaźnie i niegroźnie powiedziała: „Wzór jest intrygujący. Wygląda jak strzały. Nie jesteś z Broken Arrow, czyż nie?” „Um, nie. Jestem z Chicago.” „Strzały są symboliczne?”
„No,
ta,
tak
myślę.
Jestem
całkiem
dobrym
łucznikiem,” powiedział. Chera zwróciła swoje duże, brązowe oczy na mnie i uśmiechnęła się jakbyśmy ona i ja były BFF. „Twoje tatuaże są niesamowite, również. I masz je wszędzie! Myślę,
że
widzę
ptaki
i kwiaty
i, wow, nawet
płomienie i fale w tym filigranowym projekcie. Musisz być bardzo specjalnym młodym wampirem.” Otworzyłam i zamknęłam usta. Nie miała pojęcia co powiedzieć. Jeśli Chera byłaby tępym i nachalnym reporterem nie byłoby trudno rzucić „bez komentarza” i odejść, ale wydawała się brzmieć bardzo ładnie i po prostu grzecznie. Brzmiąc równie nerwowo co Stark spojrzałam i powiedziałam, „Więc, nie czuje się dobrze z całej tej etykiety kogoś szczególnego, nawet jeśli nasza
Bogini
Naznaczyła
mnie
dodatkowymi
tatuażami.” „Ach, rozumiem.” Chera machnęła do kamerzysty. „jery, wytnij tą część.” Potem zwróciła swoją uwagę ponownie do mnie. „Przepraszam. Nie jestem tu by sprawiać by ktokolwiek czuł się niewygodnie.” „Dlaczego tu jesteś?” Spytałam. „Aby
uzyskać
wewnętrzną
burmistrza Tulsy.”
reakcje
na
zabicie
„Nie zabiliśmy burmistrza,” powiedziałam. „Nie chciałam cię oskarżyć! Żadnego z was! Wcale nie,” Chera zapewniła nas, brzmiąc tak szczerze jak wyglądała. „Czy ktoś stwarza zarzuty?” Thanatos przyszła szybko wraz z Damienem podążającym tuż za nią. Chera
spojrzała
na
operatora.
„Jerry
zatrzymaj
nagrywanie, proszę,” Wystawiła rękę do Thatans. „Wyższa Kapłanko, jestem Chera Kimiko, Wiadomości Fox 23.” Thanatos
uścisnęła
jej
rękę.
„Jestem
Thanatos,
Wyższa Kapłanka tego Domu Nocy. I uznaję cię, pani Kimiko.” „Proszę, mów do mnie Chera. Nie jestem tu aby oskarżać kogokolwiek o cokolwiek. Staram się tylko pokazać całą historię, prawdziwą historię śmierci Charlesa LaFont.” Wyciągnęła rękę w stronę jednego gościa od świateł. „Andy, pozwól mi zobaczyć mojego iPada.” Facet podał go jej
–
postukała w ekran, a następnie
przytrzymała go tak, abyśmy mogli zobaczyć mamę Afrodyty
dającą
wywiad
wyglądającemu
na prze
zainteresowanemu mężczyźnie w garniturze, który wcale dobrze na nim nie leżał.
„Pani LaFont, proszę przyjąć nasze kondolencje z powodu śmierci pani męża, naszego ukochanego burmistrza,” powiedział reporter. „Doceniam
sentyment,
ale
będę
naprawdę
pocieszona, gdy wampirzy morderca stanie przed sądem.” Diana
i
ja
wciągnęłyśmy
powietrze.
Thanatos
wydawała się kamiennym posągiem. Darius i Stark wyglądali jakby mieli wybuchnąć. Ale Afrodyty mama wyglądała
pięknie
i
na
zniszczoną
oraz
pełną
determinacji w jej czarnej sukience i perłach. Otarła rogami koronkowej chusteczki swoje niebieskie oczy pełne łez zanim zaczęła kontynuować. „Więc, jesteś pewna, że twój mąż został zabity przez wampira?” spytał reporter. „Absolutnie
pewna.
Byłam
tam.
Znalazłam
jego
brutalnie osuszone z krwi ciało.” Pani LaFont spojrzała z reportera prosto do kamery. „Coś musi zostać zrobione związku z Domem Nocy.” Wywiad się skończył i Chera stuknęła w ekran by wyłączyć ekran. „To
tylko
jedna
strona,
której
wysłuchałam
i
oczywiście współczuję pani LaFont straty, ale jestem dziennikarzem i wierzę, że usłyszę całą historię.”
„Pani Kimiko, nie ma tu ani dramatu, ani intrygi ani historia morderstwa nie została tu ukryta. Są tu tylko uczniowie i profesorzy oraz zakłócony dzień w szkole z powodu tragicznych zdarzeń ostatniej nocy.” „Proszę, Thanatos, nie widź we mnie wroga. Pozwól mi opowiedzieć resztę historii i sfilmować twoich uczniów w normalnych czynnościach. Pozwól pokazać mi Tulsie, kim naprawdę jesteś. Zawsze uważałam, że strach i nienawiść są napędzane przez ignorancję,” Chera powiedziała szczerze, napotykając spojrzenie Thanatos bez wahania. „Jeśli nasze miasto nie ma się czego bać ze strony twojego Domu Nocy, pozwól by moja kamera to pokazała. Pozwól dokształcić Tulse.” „Chera, twoje intencje zdają się dobre, ale tak jak już powiedziałam,
nasi
studenci
mają
zakłócony
harmonogram dnia.” „Wybacz mi, Thanatos.” Damien podniósł rękę. „Tak, Damien. O co chodzi?” „Większość kawiarni.
adeptów To
wciąż jest
normalna
rzecz
na śniadaniu podczas
w
szkolnej
aktywności.” „Bardzo chciałabym sfilmować tam uczniów!” Chera powiedziała.
„Bardzo dobrze. Damien, możesz odprowadzić panią Kimiko do kawiarni. Dołączę do was, ale pozostanę w tle,
aby
nie
zakłócać
autentyczności
sceny
w
kawiarni.” „Ooooh! To będzie fantastyczne!” Rzucił Damien. „To jest dokładnie to, o czym myślę, również.” Chera uśmiechnęła się do niego. „Pani kręcić
Kimiko,” tylko
w
Thanatos kawiarni.
powiedziała.
„Będziemy
Tylko tyle zakłóceń
z
zewnątrz moja szkoła będzie dziś tolerowała.” „Rozumiem
i
doceniam,
nawet
jeśli
to
mała
sposobność,” Powiedziała Chera. „Zatem Damien pokaże drogę do naszej kawiarni,” powiedziała
Thanatos.
„Zoey,
Stark,
Darius,
kontynuujcie to, co robiliście.” Z ulgą skupiłam się z dala od kamer, kiwnęłam Thanatos i nasza trójka pobiegła do drzwi, chociaż czułam zaciekawione spojrzenie Chery podążające za nami. „Myślisz, że każda reklama to dobra reklama?” Spytał Darius. „Nie!” Stark i ja powiedzieliśmy razem.
Kalona Skrzydlaty nieśmiertelny nienawidził faktu, iż człowiek został zabity. Nie miał nic, przeciwko, że mężczyzna stracił życie. Z informacji, które zebrał od innych Kalona
wynikało,
iż
burmistrz
był
słabym,
zmanipulowanym i bezużytecznym ludzkim bytem. Do Kalony docierały informacje o tym, co się działo, od kiedy został Wojownikiem Wysokiej Kapłanki Śmierci, gdy człowiek został zamordowany. Kalona nienawidził również faktu, że to Neferet była oczywistą morderczynią. Z całym tym rozdrażnieniem, Kalona
odchylił
się na przestronnym, skórzanym
krześle i rzucił sztyletem do tarczy, która była zamocowana na ścianie naprzeciw biurka Smoka Lankforda. Trafił w samo centrum w kolorze krwi strzałem za dziesięć punktów. „Powinienem być bardziej czujnym. Powinienem był wiedzieć, że Tsi Sgili znajdzie sposób, aby odzyskać cielesną formę i powrócić do swojej zemsty.” Mówiąc to
rzucił
innym
nożem.
Trafił
milimetr
obok
poprzedniego. „Ale zamiast ochraniać, ukrywałem się” – powiedział to słowo czując na języku jego obrzydliwy smak – „bo miejscowi ludzie doznaliby szoku na mój widok.” Zaśmiał się ponuro. „Nie, zamiast szoku przeze mnie
dostali go przez dwa zgodny.” Kalona sięgnął po inny sztylet, a jego dłoń musnęła delikatnie słonecznika włożonego
do kryształowego wazonu, na którym
znajdowała się wyryta podobizna Nyx, jej ramiona wznosiły się do góry i obejmowały półksiężyc. Ruch spowodował, że wazon zachwiał się tak, że stracił równowagę, przewrócił i upadł w kierunku kamiennej podłogi. Kula
światła, tak jasna jak wschodzące słońce,
eksplodowało w biurze. Czas został zawieszony. Wazon i kwiat przerwały swój upadek, unosząc się tuż nad nieuchronną kamienną podłogą. Ręka, tak opalona, że przynosiła na myśl polerowane złoto, wyszła z kuli światła i przecięła powietrze w kierunku kwiatu, następnie do wazonu z Boginią, ustawiając je po prawo na biurku. „Bracie,
potrzebujesz
pracy,”
Kalona
powiedział
sarkastycznie. „Mam jedną,” powiedział Erebus, wysuwając się z kuli światła.
Rozsiadł
się
lekceważąco
na
skraju
szerokiego, drewnianego biurka Smoka Lankforda. „Chronię to, co jest wspaniałe i piękne.” Wskazał na kryształowy wazon.
Kalona prychnął. „Czy ty porównujesz Nyx do wazonu? Nie jestem pewny, czy Bogini będzie wdzięczna za takie porównanie.” „A jednak to też jest ważne,” powiedział Erebus. „Wazon jest wspaniały i piękny, a ty traktujesz go niedbale. Gdybym nie interweniował, to zostałby rozbity.” „I on zostałby uszkodzony a nie Nyx.” „Postąpiłem
poprawnie.
Porównywanie
Bogini
do
wazonu jest głupie. Nyx nie może zostać tak łatwo rozbita, zwłaszcza, kiedy będzie mieć wiecznie mnie jako jej opiekuna,” Erebus powiedział. „Ty? Opiekunem bogini?” Wesoły śmiech Kalony wypełnił pokój wraz z zimowym chłodem księżyca, powodując, że letni blask Erebusa zbladł. „Bracie, zawsze będziesz tylko jedną rzeczą, ale nie Wojownikiem. Tylko ja spełniłem z nas dwóch zobowiązania Bogini.” „Miłość nie jest zobowiązaniem,” Erebus powiedział. „Nie jest? Nie uważam, że wiem więcej o miłości niż ty, ale ja wiem, że czasem jesteś zobowiązany utrzymać miłość żywą, i nie pozwolić jej zgasnąć.” „Nic
dziwnego,
powiedział
że
Erebus.
nie
mogłeś
„Kochanie
jej bogini
utrzymać,” nie
jest
zobowiązaniem, niezależnie od tego, co próbujesz powiedzieć.” „Ty byłeś tym, który jej nie utrzymał. Skoro w pełni usatysfakcjonowałeś Nyx, dlaczego zwróciła się do mnie?” Kalona uśmiechnął się do brata. Światło Erebusa bardziej pociemniało. „Jednak teraz jej obraz na szkle jest jedyną rzeczą związaną z Nyx, do której możesz się dostać.” „Ale nie zostawiasz mnie w spokoju. Dlaczego tak jest, bracie? Boisz się, że ponownie się do mnie odwróci?” Erebus
uderzył
dłonią
w
biurko,
aż
drewno
zatrzeszczało. Kalona nie drgnął, ani nie odwrócił wzroku od brata, choć ten płonął światłem ojca paląc księżycowe oczy Kalony. „Jestem tutaj tylko, dlatego, że znowu popełniłeś straszny błąd.” Kalona odchylił się do tyłu i skrzyżował ramiona na piersi. „Nie przeczę, że popełniłem długą listę błędów. W
przeciwieństwie
do
Ciebie,
ja,
nigdy
nie
oświadczałem doskonałości. Który, z pośród długiej listy, chcesz przedyskutować?” „Twoje błędy, rzeczywiście, są ogromne. Twoja lista krzywd
przeciw
ludzkości,
jak
również
przeciw
wampirom i Bogini jest długa. Ale nie mam ani czasu, ani ochoty do omawiania ich wszystkich. To twój ostatni
błąd
Kapłankę narzędziem
muszę
Nyx
w
zła.
omówić.
stronę
Zwróciłeś
Ciemności
Uszkodzona
Wysoką
i
stała
się
Kapłanka
stała
się
nieśmiertelna i niewymownie niebezpieczna.” „Neferet była zaintrygowana Ciemnością na długo zanim dowiedziała się o mnie.” „Neferet była złamaną dziewczyną, która stała się złamanym adeptem. Twoje szepty były odpowiedzialne za
karmienie
jej potrzebę kontroli i władzy, co
ostatecznie doprowadziło ją do szaleństwa.” „Mylisz się. Nie wiesz nic o Neferet. Kapłanka była uszkodzona i szalona zanim zaczęła słuchać moich szeptów.” „Wiem, że Neferet spowodowała Bogini wiele bólu, a to oznacza, że musi zostać powstrzymana,” Erebus powiedział. Kalona znów się roześmiał. „A teraz udowodniłeś, że ponad wszelką wątpliwość nie wiesz nic o Neferet. Ona wybrała ścieżkę chaosu. Nawet śmierć nie może ją od tego odwieść.” „A jednak można ją odwieść.”
„Ty idioto – tydzień temu Vessel Aurox w pełni magicznej formie bestii, ugodził Neferet i cisnął ją z balkonu na szczycie budynku. Ostatniej nocy Neferet odzyskała wystarczająco dużo siły fizycznej żeby manifestować swoją obecność w szkole, ponieważ adept
odrzucił
człowieka.
przemianę,
Potem
nieśmiertelna.
znów
Nie
można
i
zabiła
zniknęła. jej
zabić,”
dorosłego Ona
jest
powiedział
Kalona. „A jednak trzeba coś z nią zrobić. Otworzyłeś jej drzwi do nieśmiertelnej władzy – ty je zamkniesz.” Kalona księżyca
pokręcił
głową,
blisko
niego.
zbierając „Kim
zimne
jesteś,
światło aby
mi
rozkazywać? Jesteś moim bratem, nie moją Boginią” „Mówię w imieniu twojej bogini!” Światło Erebusa zapłonęło, płonęło tak jasno, że nawet Kalona nie mógłby nie rozpoznać boskości pożyczonej mocy Nyx, którą władał. „Kiedy pierwszy Spadłeś z Otherworldu siałeś spustoszenie w świecie ludzi, którzy próbowali się od ciebie uwolnić, aż usłyszała ich Nyx, płacze i modlitwy tych Mądrych Kobiet, nazywając je razem i pozwalając korzystać z Boskiej Kobiecości w nich. W ten sposób została ukształtowana A-ya, która więziła cię przez pokolenia.”
„Dobrze pamiętam co się stało,” Kalona warknął. „Nie potrzebuje abyś ty, czy Nyx, mi przypominał o tych ciemnych czasach.” „Cisza, ty idioto! Przychodzę z edyktem od Nyx!” Erebus
zapłonął.
„Nie
przypominam
ci
czasu.
Przypominam go z twojego powodu. Ty odrzuciłeś swoją Bogini, twoja próba by ją zastąpić się nie udała, aż A-ya została stworzona. Wtedy uznałeś iskrę Nyx w niej. Dlatego byłeś na nią podatny. Dlatego bo ją kochasz.” Kalona oderwał wzrok od Erebusa. Był tam taki czas, nie tak dawno temu, gdy mógłby arogancko odmówić słowom brata i użyć swojej nieśmiertelnej siły by wykorzystać śmiertelników i wrócić do Otherworldu. Ale Kalona się zmienił. A prawda była taka, że jego brat
powiedział mu więcej niż płonące, nieostre
światło Erebusa, które odziedziczył po ojcu, słońcu. Więc skrzydlaty nieśmiertelny milczał, nieruchomo jak posąg,
gdy
Erebus
dotknięty
dotykiem
Bogini
kontynuował. „Ale nie pozostałeś uwięziony. Nawet pochowany w ziemi, owinięty w ramiona, które tchnęła do życia Nyx, nadal pragnąłeś tego, przez co Twoja arogancja spowodowała utratę. Więc wysłałeś swoje szepty, by szukały kogoś innego dotkniętego przez Nyx, – kto
może wypełnić pustkę w tobie. Od tej chwili była Naznaczona,
Neferet
była
wyjątkowa dla Bogini,
ponieważ na przekór przeciwnościom i okropnością przetrwała. Ale w rzeczywistości była podatną, młodą adeptką. Dlatego Neferet była podatna na twoje wołanie. To, dlatego po tym jak dokonała Zmiany, uwolniła cię.” Kalona chciał uciec – biec jak najdalej od bolesnych słów brata, ale coś wewnątrz kazało mu zostać i usłyszeć edykt Nyx, z którym Erebus przyszedł. „A ponieważ była tylko dotknięta przez Boginię a nie wcieleniem Nyx, Neferet nie udało się wypełnić twojej pustki. Jej uszkodzenie zwróciło się do trucizny. Czy zaprzeczasz,
że
nie
kochałeś
jej
tak
jak
tą
dziewczynę, A-ya?” „Niczemu nie zaprzeczam, tak jak uznaję za nic. Wypowiedz edykt i odejdź. Twoje słowa mnie męczą.” „Popatrz na siebie. To nie moje słowa cię męczą. Dzień, w którym możesz przyznać prawdę o twej przeszłości i zaakceptować pełną odpowiedzialność za całe zło, które przyniosłeś do tego świata, to dzień, kiedy twoje światło zacznie jaśnieć.” Gniew w głosie Erebusa złagodniał, choć siła dotyku Bogini nadal w nim błyszczała. „Następnie spotkałeś adepta, Zoey
Redbird, i zwróciłeś na nią uwagę, jej połączenie z Nyx. Chciałeś ją uwieść i zniszczyć.” „Ale tego nie zrobiłem!” „Tylko,
dlatego,
że
połączenie
Zoey
i
Nyx
jest
rzeczywiście jest silne, w przeciwieństwie do A-ya, jest kobietą w pełni ukształtowaną z własne wolnej woli i w przeciwieństwie do Neferet, ona nie jest uszkodzona. Serce Zoey jest lojalne i wierne. Chociaż twoje działania niemal ją zniszczyły. Nie zapominaj, że rozbiłeś dusze dziecka. Nie zapominaj, jak wtargnąłeś do Otherworldu, ryzykując gniewem Nyx. Nie udało ci się, ponieważ Bogini sama wstawiła się za swoją córką.” Kalona spoglądał w nicość dalej, pamiętając krótką chwilę, kiedy gorzko pożałował, że znalazł się w obecności Nyx. Nie wybaczyła mu, Kalona ronił łzy goryczy i żalu. „Neferet
uwięziła
moją
duszę
i
używając
mocy
Ciemności rozkazywała mi. Nie chciałem tego robić.” „Ponownie Jesteś
Neferet.
Sam
odpowiedzialny
stworzyłeś
by
ją
tą kreaturę.
zatrzymać.
Zatem
powiem ci edykt Bogini!” Erebus wykonał zamaszysty gest. Żółte światło słońca mieniło się i stawało się płonącym napisem wywalając słowa w powietrzu:
Ten, co był kiedyś mi umiłowany Musi pokonać tą, której miłość do mnie kiedyś Lśniła. Za pomocą tego polecenia ja wstawiam. Wojownik Śmierci musi chronić tych, którzy są w potrzebie. Jeśli
otworzy
swoje
serce,
ponownie
obnaży
przebaczeniem podbije nienawiść i miłość zwycięży … zwycięży…
Erebus
zacisnął
dłonie
na
drewnianym
biurku
i
pochylił się do przodu, tak, że jego twarz i twarz brata dzieliły cale. Kalona wyczuwał nadchodzące ciepło z jego ciała i zapach nasłonecznionego letniego dnia w jego oddechu, gdy przemówił. „Chciałbym zawiedziesz,
powiedzieć, ale
nie
Nieśmiertelny
nie
może
poświęcenia,
które
jest
że
mam
muszę
tracić
zostać równe
nadzieje,
nadziei.
pokonany
lub
iż
większe,
bez niż
nieśmiertelność. Jesteś w stanie wielkiego gniewu, wielkiej przemocy, wielkiej walki. Nigdy nie będziesz w stanie wielce się poświęcić. Nie uda ci się. Nyx
dalej
będzie
trwała
w
bólu
przez
błędy,
które
popełniłeś a ja będę dalej ją pocieszał.” Gniew Kalony wreszcie okazał się zbyt wielki by go powstrzymać. Z rykiem wstał, przewracając krzesło i podniósł ręce w potężnym klaśnięciu, które zamroziło księżycowym blaskiem powietrze pomiędzy nimi. Zimno, srebrzyste światło przygasiło kule światła słonecznego Erebusa. Z sykiem niczym zanurzenie dopiero, co kutego miecza w wodzie, Erebus zniknął. Rozległo się pukanie do drzwi i głos Dariusa przeciął z łatwością ciszę. „Kalona? Możemy zamienić z tobą słowo?”
Tłumaczenie nieoficjalne KAZchomik
Rozdział szósty Kalona Kalona
podniósł
przewrócone
krzesło,
usiadł,
wygładził włosy do tyłu i wziął głęboki oddech, zanim powiedział, „Możesz wejść.” Kiedy zobaczył, że Zoey i Stark wchodzą za Dariusem do pokoju stłumił jęk rozdrażnienia. Choć wydawało się, że on i Zoey mieli rozejm, rzeczy nie były proste między nimi. Stark, oczywiście, już od dłuższego czasu go denerwował. Kalona nie był zaskoczony brakiem zmiany w jego postawie po tym jak przeszył go włócznią i zabił w Otherworldzie. „Wow,” powiedziała Zoey, patrząc od Kalony na kryształowy
wazon i słonecznik, a następnie na
gobelin, który zajmował całą tylną ścianę za nim, przedstawiając czarny statek z ryczącym smokiem zamiast
dziobu.
„To
super
dziwne
widzieć
te
wszystkie rzeczy Smoka i ciebie razem.” Wskazała na Kalone, siedzącego za biurkiem Mistrza Miecza. „To niepokojące,” powiedział cicho Darius, jakby nie chciał komentować, ale nie mógł się powstrzymać.
„Raczej niepokojące,” powiedział Stark. Jego głos był pewny
siebie,
jakby
cieszył
się
z
drażnienia
nieśmiertelnego.
Ta drzazga nieśmiertelności, którą dzieli ze mną, czyni go
tak
śmiałym
i
irytującym,
pomyślał
Kalona.
Zastanawiam się jak bardzo by się cieszył ten Chłopiec, gdyby wiedział, że ta drzazga nas łączy i mogę śledzić jego duszę? Kalona zachował się tak, jakby nikt nic nie mówił, ale zanotował w pamięci, aby pozbyć się dobytku starego Mistrza Miecza. To był najwyższy czas, aby odświeżyć to miejsce. „Mówiłeś,
że
chciałeś
zamienić
ze
mną
słowo,
Dariusie?” „Tak zrobię. My zrobimy,” Skorygował Darius. „Czy wiesz, że w szkole jest piwnica?” Zapytał Stark. Kalona pokręcił głową. „Nigdy nie widziałem, ale Dom Nocy to stary budynek i logicznym byłoby, gdyby takowa tu była.” „Więc ty i Neferet nigdy nie byliście na dole?” Zapytała Zoey. Napotkał jej spojrzenie, patrzył swoimi starożytnymi oczami głęboko w jej ciemne oczy. „Przebywanie w podziemiach
okazuje
się
skomplikowanym
doświadczeniem dla mnie, dlatego zazwyczaj nie chcę tego powtarzać.”
Celowo, Kalona użył drażniącego,
głębokiego głosu. „Tracisz wątek pytania.” Stark zrobił krok do przodu, tak, że stał pomiędzy Kaloną a Zoey. Kalona uśmiechnął się wyśmiewając chłopca. „Być może to ty zgubiłeś wątek w mojej odpowiedzi.” „Tak? Myślę, że nie. Myślę, że twoje odpowiedzi spierdoliły mój czas,” powiedział Stark. „Zatem przestań zadawać pytania.” Gdy
tylko
Stark
ruszył
naprzód,
ściągając
łuk
zazwyczaj zawieszony na jego plecach, Zoey chwyciła go za nadgarstek, przyciągając go z powrotem. „To nie pomaga,” powiedziała. „To on zaczął!” Krzyknął Stark. „On
to
robi
celowo
bo
wie,
że
zareagujesz,”
powiedziała mu Zoey. Potem zmarszczyła brwi na Kalone.
„Zatrzymaj
to.
Teraz.
Potrzebujemy
porozmawiać z naszym Obrońcą szkoły, nie z mądralą ze skrzydłami.” „Zatem
po
pierwsze
powinnaś
założyć
kaganiec
swojemu zwierzątku.” Powiedział Kalona spokojnie.
„Nie, po pierwsze powinnam ci powiedzieć, że załoga wiadomości Tulsy jest w kawiarni i nagrywa adeptów będących normalnymi dziećmi a nie, krwiożerczymi demonami, więc nie mam czasu na opanowywanie waszych
ego,
co
oznacza,
że
powinieneś
nie
zapominać, że wiąże cię przysięga, aby chronić naszą szkołę tak długo jak Śmierć jest naszą Wyższą Kapłanką – Thanatos wciąż jest naszą Kapłanką, dlatego jesteś winien nam swoją przysięgę!” głos, który
wyszedł z Zoey brzmiał na rozdrażniony i
wypełnionym mocą ducha, tak, że włosy Kalony na przedramieniu stanęły dęba, a jego skóra zadrżała automatycznie w odpowiedzi. „Jestem tutaj by zadać ci pytania mające na celu zabezpieczenie naszych adeptów. Odpowiedz mi i przestań grać w te głupie gierki.” Kalona ostrożnie ukrył uśmiech. To była Zoey, która najbardziej go cieszyła. Była to młoda, silna Kapłanka, która naprawdę pasowałaby dzierżyć władzę Nyx. Kalona zacisnął rękę na jego sercu i zaczął przechylać głowę w formalnym ukłonie, pokazując szacunek Wojownika do Kapłanki. Otworzył usta, by przemówić, gdy słodki, boleśnie znajomy głos szepnął mu w głowie.
Powinieneś pamiętać, że ona nie jest mną…
Ciało Kalony zadrżało się, jakby został dotknięty przez rozgrzany pogrzebacz. Zerwał się na równe nogi. Zatrzymał się, serce szybko mu biło, nie wiedział czy ma płakać z radości czy paść na kolana i płakać. Nyx
przemówiła do niego! „Kalona? Co się dzieje?” Nieśmiertelny
zamrugał,
aby
oczyścić
wzrok
i
zobaczył trójkę młodych ludzi patrzących na niego. Mężczyźni patrzyli na niego podejrzliwie stojąc po bokach
przed
Kapłanką.
Zoey
studiowała
go
z
wyrazem zainteresowania. Wziął głęboki oddech. Zacisną dłoń i, ponownie, skłonił jej się formalnie, po czym zmusił swoje nogi do relaksu i usiadł. „Twoje
słowa
okryły
mnie
wstydem,
Kapłanko.
Potwierdzam moją odpowiedzialność za ochronę tej szkoły. Proszę, usiądź.” Potrząsnął ręką, kiedy skinął na krzesła przed biurkiem. „Pytaj, o co chcesz.” „Okaaaay.” Zoey przeciągnęła słowo wyraźnie nie wiedząc jak ułożyć uczucia, które w niej szalały, ale ona i młodzi mężczyźni siedzieli, patrząc nieufnie. „Oto sprawa,” powiedziała brzmiąc jak normalna dziewczyna. „Jesteśmy tu by spytać cię o piwnicę szkoły, bo musimy wiedzieć, czy Neferet o niej wie.”
Kalona koncentrował swoje chaotyczne myśli na jej pytaniu. „Neferet nigdy nie wspomniała mi o piwnicy.” „Co nie musi oznaczać, że wie o niej,” powiedziała Zoey. „Dokładnie tak jak mówisz,” powiedział Kalona. „Jak wiecie, mam awersję do bycia pod ziemią.” „Tak? Wy dwoje byliście kochankami. Dlaczego nie powiedziała swojemu klaustrofobicznemu kochankowi o piwnicy?” powiedział Stark. „On jest bardziej, niż klaustrofobem,” powiedziała Zoey. „Jego moce się różnią, gdy jest pod ziemią. Tak jakby ziemia wysysała z niego siły. Tak Neferet zmusiła go, aby przyszedł po mnie do Otherworldu. Trzymała
go
uwięzionego
pod
ziemią.
Prawda?”
Zapytała Kalone. „Zgadza się. Ciemność wypełniała Neferet. Użyła jej by zmusić mojego ducha do podróży po Otherworldzie, gdy byłem za słaby, by z nią walczyć.” „Hej, i wszystko jasne – Neferet mogła cię uwięzić i zmusić do Otherworldu, ale nie byś zaatakował Zoey lub mnie, kiedy tam byłeś. To był twój wybór.” „Masz rację. Choć powinieneś wiedzieć, że gdybym nie wykonał jej rozkazu, Neferet by zatrzymała moją duszę dla siebie na czas nieokreślony.”
„Jesteś nieśmiertelny. W przeciwieństwie do Zoey, to by cię nie zabiło,” powiedział Stark. „Nie, to by mnie nie zabiło. Doprowadziłoby to mnie do szaleństwa.” Kalona spotkał spojrzenie Zoey. „Myślę, że możesz sobie to wyobrazić. Twój duch został rozbity i opuścił ciało. Wiesz, co się dzieje z twoim rozsądkiem, gdy tak jest.” Twarz młodej Kapłanki pobladła. „Tak, wiem. To było złe. Bardzo złe.” „Co się nie udało, zrób lepiej,” powiedział Stark. „To
tworzy
„Stark,
nieporozumienia,”
słyszałem,
co
powiedział
powiedziałeś.
Darius.
Wypominasz
Kalonie przeszłość, choć on sprzymierzył się z nami. Musimy o tym pamiętać.” „Ciemność dłużej mną nie steruje,” powiedział Kalona. „Jeśli nic ci nie pokazuje, że moja wierność leży daleko od Ciemności, powinieneś to zaakceptować. „Widzisz, mówisz, że twoja lojalność leży daleko od Ciemności zamiast mówić, że twoja lojalność leży w nas, czy w Nyx. Jeśli mam być szczery – to mnie denerwuje,” powiedział Stark. „Stark ma rację. Mnie też to denerwuje,” powiedziała Zoey. „Nie jestem pewna, czy któryś adept Domu Nocy nie jest pełen Ciemności, czy nie, to ma
znaczenie,
gdy
wszyscy
są
po
naszej
stronie.
Właściwie, wiemy, że większość czerwonych adeptów nie są.” Kalona zaciągnął się głęboko, a potem zadziwił sam siebie, gdy powiedział Zoey, Starkowi i Dariusowi prawdę. "Bogini mnie wybrała, ale Nyx wciąż odwraca się ode mnie. Nie mogę wejść do jej świątyni. Nie wybaczyła mi.” Pokręcił głową, wpatrując się w jej obraz wyryty w kryształowym wazonie. „Nie winię jej. Nie zasługuję na jej wybaczenie. Ale to nie zmienia wyboru, który muszę dokonać. Postanowiłem służyć Bogini znowu, nawet, jeśli w pewnej odległości, ale trudno mi o tym mówić.” Spojrzał poprzez wazon i napotkał Zoey.
spojrzenie Starka. „Jesteś
Wyobraź
sobie,
że
ją
Wojownikiem
stracisz.
Następnie
wyobraź sobie, że ta strata trwa neony. Wtedy zrozumiesz, jakie brzemię niosę.” Głos Zoey przerwał milczenie. „Tak, więc, naprawdę wierzysz, że Neferet nie wie o piwnicy?” „Gdyby Neferet wiedziała o piwnicy tutaj, użyłaby jej by
mnie
zmusić,
zwłaszcza,
gdy
odmówiłem
nazywania się Wcieleniem Erebusa.” „Skoro o tym wspomniałeś, dlaczego odmówiłeś jej? Widziała w świątyni na wyspie San Clemente, faceta ze skrzydłami, który zdecydowanie wyglądał jak ty.
Niektórzy z Wysokiej Rady byli skłonni stanąć po stronie Neferet, większość z nich prawdopodobnie wierzyli, że jesteś nim,” powiedział Stark. Kalona
wypuścił
wypełnionym
pogardą
śmiech.
„Ponieważ, młody Wojowniku, Erebus to mój brat i nienawidzę udawać.”
go
tak
bardzo,
że
nie
mógłbym
go
Zoey „Twój
brat?
bratem?”
Erebus?
Wyglądał
Małżonek
na
Nyx
bardziej
jest
twoim
poważnego,
niż
zazwyczaj. „Jesteśmy bliźniakami. Nie jesteśmy identyczni, ale bardzo podobni. Urodzeni tego samego dnia. Jestem starszy.” Kalona próbował brzmieć nonszalancko, ale bębnił palcami po blacie i rozglądał się wszędzie, ale dla mnie nie powiedział wszystkie, tylko „co”? „Dlaczego nie powiedziałeś nam, że Erebus jest twoim bratem?” Spytałam. Popatrzył na mnie wtedy. „Masz brata?” „Tak,” powiedziałem. „Nigdy jeszcze nie słyszałem byś o nim mówiła.” „Jej
brat
nie
jest
kochankiem
naszej
Bogini.”
Powiedział Stark. „Czekaj, jeśli Erebus jest twoim bratem, dlaczego nie wiemy nic o tobie? Znaczy, nie jestem bardzo pilna, zwłaszcza, jeśli chodzi o mity i takie tam, ale nie powinniśmy słyszeć czegoś o tym, że Erebus ma brata?” Spojrzałam na Dariusa i Starka szukając pomocy. „Czy wy coś o tym wiecie?”
Obaj
pokręcili
głową
i
spojrzeli
podejrzliwie
na
Kalone. Nieśmiertelny westchnął. „Erebus nigdy mnie nie lubił, i jak już wspomniałem odwróciła się ode mnie Nyx. Ballady, w których była o mnie mowa już dawno temu przestały być śpiewane. Poproś swojego intelektualnego przyjaciela Damiena. On może przeczytał jakieś plotki o mnie. Byłem nazywany Strażnikiem Nocy, lub poproś Thanatos. Ona
musi
znać
ramionami
i
zaszeleściły.
stare
jego „To
nie
mity.”
skrzydła jest
Kalona
wzruszył
kruczego
koloru
wielce ważne w
tym
momencie. Więc, coś jeszcze chcesz wiedzieć o szkolnej piwnicy?” Chciałam wiedzieć więcej o tym, że Kalona i Erebus są braćmi (OMG!!!), ale nieśmiertelny zdecydowanie skończył o tym mówić, więc pozwoliłam mu – na razie. „Cóż, wygląda na to, że zostaniemy na terenie szkoły na kilka dni, oraz, że czerwoni adepci lepiej czują się pod
ziemią.”
Powiedziałam. „Darius
pokazał nam
piwnicę i rozmawialiśmy o tym, by przenieść tam dzieciaki.” „Ale nie wszyscy poczują się bezpiecznie, gdy adepci będą razem w jednym pomieszczeniu, jeśli będą wiedzieć,
że
Neferet
wie
o
piwnicy,
lub
nie,”
powiedział Darius. „Dlatego przyszliśmy do ciebie.”
„Neferet nie wie, lub nie była tam, gdy byłem jej Małżonkiem.
Rozumiem,
jakie
stwarza
niebezpieczeństwo i dlaczego chcesz by to miejsce było bezpieczną przystanią dla adeptów, ale jestem zainteresowany rozwijającymi
niebezpiecznymi się
w
Domu
Nocy,
frakcjami gdy
Neferet
ponownie się pojawiła. Dallas cuchnie zdradą. On nienawidzi Stevie Rae i mojego syna. Zachęcał Erin do zerwania z twoją grupą. Teraz Erin zmarła tuż po utworzeniu kręgu z tobą. Dallas będzie spiskował przeciw tobie, co oznacza, że będzie otwarty do sprzymierzania się z Neferet, jeśli już tego nie zrobił. Twoja piwnica nie utrzyma się długo w tajemnicy, zwłaszcza, gdy lokalni reporterzy krążą po terenie szkoły.” „Oni nie krążą swobodnie,” Darius powiedział szybko. „Thanatos
eskortuje
i
obserwuje
ich.
Zostali
ograniczeni do kawiarni.” „I nie wydaje się, że długo tu zostaną.” Powiedziałam. „Wystarczająco długo, aby zaprzeczyć nienawistnym oskarżeniom mamy Afrodyty, które powiedziała dla kanału drugiego.” Powiedział Stark. „Komunikacja
zbyt
łatwo
zmienia
przekleństwo, być tak wygodnym.”
świat.
To
„Mogłabym
poprosić
Thanatos
by
skonfiskowała
telefon Dallasa,” powiedziałam, starając się myśleć o czymkolwiek
–
co
pomogłoby
utrzymać
naszą
działalność w sekrecie. „Skorzystałby
z innego, nawet jeśli musiałby go
ukraść,” powiedział Stark. „I nie zapominaj – ma powinowactwo z elektrycznością. Jeśli będzie chciał komunikować się z Neferet, to i tak zrobi.” „Miejmy nadzieje, że on i jego sojusznicy nie są obecni w kawiarni,” powiedział Kalona. „Rany,
to
taki
ból
dupy,
gdy
się
martwisz, że
zostaniesz zdradzony przez jednego z naszych.” Byłam sfrustrowany jak diabli. „Chciałabym, aby wszyscy byli po prostu w porządku!” „To samo powiedziała młoda Wysoka Kapłanka, która wpajała mi jak ważne to jest, by wszyscy zachowali wolną wole. Również tak uważasz?” Kalona podniósł brwi i zmieniał wygląd na wyśmiewający. „Nie miałam na myśli, że chciałam zabrać ludziom wolny wybór,” powiedziałam. „Nie,
tak
długo,
aż
wybierają
bycie
twoim
sojusznikiem,” powiedział Kalona. „Nie to miała na myśli.” Stark zmarszczył brwi na Kalone. „Po prostu jej nie rozumiesz.”
Kalona
nie
powiedział
niczego,
ale
jego
wzrok
pozostał drwiący… wiedzący…
Czy naprawdę chcę odebrać wolną wolę? Nie! Chcę tylko, aby dzieci dokonywały właściwych wyborów. Rany, to zupełnie, co innego. Boże, to sprawia, że płonę od środka. Po pewnie powoduje, że produkuję więcej kwasu w żołądku… „Co?” Całkowicie przegapiłam, co Stark mówił. „Z, powiedziałem, że Darius i ja chcielibyśmy zabrać te stare rzeczy, które znaleźliśmy w piwnicy i dostać się do innej drogi, więc dzieciaki mogą ruszyć śpiwory i telewizory i inne rzeczy tam na dole.” „oh, uh, rzeczy.” Patrzyłam na Starka. „Co masz zamiar z nimi zrobić?” „Myślę, że spakuje je do pudeł i zapytam Lenobie, czy mogłaby znaleźć trochę miejsca w jednym z nowych magazynów, które wybudowała w stajni po pożarze. Powinny być tam bezpieczne i z dala od dzieciaków.” „Dlaczego nie spalimy ich i nie damy Shaunee powodu do ćwiczeń?” powiedział Kalona. „Ponieważ nie możemy spalić książek!” wymyśliłam w pośpiechu. „Książki?” Kalona wyglądał na zbitego z tropu.
„Tak, stare rzeczy to głównie książki. Wiesz, że zostały przeniesione pewnie dla tego, że zaczęto używać komputerów w bibliotece.” Miałam nadzieje, że nie brzmiało to tak kiepsko jak ja się czułam. Jestem absolutnie beznadziejna w kłamaniu – jestem szczególnie upośledzoną kłamczuchą. „Więc, skoro tak mówisz. Pomogę wam je zebrać –” „Nie!” Stark, Darius i ja powiedzieliśmy razem. Rozbawiony wzrok Kalony mówił mi, że wiedział, iż coś tam kombinujemy. Wiedziałam, że nawet, jeśli nieśmiertelny był po naszej stronie związany przez przysięgę, to nie oznacza, że chcemy by wiedział o starych rzeczach w piwnicy – małym, albo dużym majątku. „Okay, więc, chodzi o to, że” powiedziałam, starając mówić
tyle
przesadzając
prawdy z
ile
historią,
mogłam tak,
aby
ujawnić, nie
nie
wyjść
na
nieudolną kłamczuchę. „Musisz tu zostać i wyjść dopiero wtedy, gdy upewnimy się, że reporterzy opuścili całkowicie naszą szkołę.” „Taa,” Stark powiedział z uśmieszkiem. „Skrzydła trochę rzucą się w oczy reporterom.” Powiedziałam
nim
Stark
zaczął
sprzeczać
się
z
Kaloną. Znowu. „Powiem Damienowi by przyszedł i
powiedział ci, gdy reporterzy znikną. A wtedy już nie będziemy potrzebowali twojej pomocy przy pudłach. Widzisz, wiemy, że, um, rozmawialiśmy o kwestii Dallasa, i wiemy, że jest z nim problem. Zatem, mamy nadzieje, że może dowiesz się o czymś, co utrzyma go zajętego,
gdy
będziemy
oczyszczać
piwnicę
i
wprowadzimy tam czerwonych adeptów, którzy nie nienawidzą nas, by zamieszkali na dole.” „Czy naprawdę oczekujesz, że cokolwiek powstrzyma Dallasa, czy jego grupę przed odkryciem, że twoi adepci urządzili sobie nowy dom w piwnicy?” „Nie, nie na zawsze,” powiedział Stark. „Ale byłoby miło, gdyby nie próbował, gdy będziemy tam pierwszy raz, zejść na dół i próbować zrobić jakąś pułapkę, czy podłożyć ogień lub –” „Jasna cholera, już wystarczy, Stark!” sprawiał, że dostałam bólu głowy. „To co miał na myśli Stark, oczywiście jest pomocne, mamy zamiar wrócić do tuneli jak najszybciej, ale jeśli Dallas i jego grupa będą trochę roztargnieniu, a nasi adepci nie będą wspominać, że spali w piwnicy, wtedy będziemy mieli bezpieczne miejsce na terenie Domu Nocy, o którym Neferet nie wie.” „To zawsze ważne by mieć bezpieczne miejsce do odpoczynku,” Dodał Darius.
„Tak, jak powiedziałam wcześniej, możesz pomyśleć co można zrobić aby pomóc nam trzymać Dallasa z dala, by nie węszył wkoło, gdy będziemy sprzątać w piwnicy
i
nasze
Skończyłam,
dzieciaki
się
tam
uznając, że wszyscy
przeniosą?”
troje jesteśmy
bardzo brzydkimi kłamcami. „Jest pogrzeb adepta,” Kalona powiedział. „Mimo, że była kiedyś jedną z twojej grupy, każdy zdaje sobie sprawę, że ostatnio trzymała stronę Dallasa. Może warto zapytać Dallasa, czy nie chciałby ozdobić budynek i, być może, oświetlić stos? To powinno sprawić, że będzie zajęty, a on, oczywiście, mógłby zapytać swoją grupę, czy mu nie pomoże.” „To naprawdę świetny pomysł,” powiedziałam, „To z pewnością utrzyma Dallasa i jego kupli z dala, a to jest naprawdę miłe dla nas wykonać krok w tył i pozwolić mu publicznie zapalić jej stos i powiedzieć do
zobaczenia.
To
będzie
pokaz,
że
naprawdę
uważamy, że się o nią martwił.” „Jeśli
to
zrobi,” powiedział Stark. „Słyszałeś
go
wczoraj. Powiedział, że powie do zobaczenia Erin na swój własny sposób i nie chce mieć z nami nic wspólnego.” „Jeśli taki jest problem, powiem mu to zamiast Zoey,” powiedział
Kalona.
„Powiem
mu,
że
Thanatos
odsunęła od tego Zoey, zaprosiła go na pogrzeb Erin i zostawiła mu pracę przy tym.” „To go wkurzy,” powiedział Stark. „I to mój cel,” powiedział Kalona. „Może skierować swoją złość na mnie, gdyż to ja nadzoruje budowę stosu dla adepta.” Na ustach nieśmiertelnego pojawił się niegodziwy uśmiech. „Potrafię zrobić dobry stos. Co za wstyd, że ludzie od tego odeszli. Nie wyobrażam sobie jak można cieszyć się nowoczesnym pogrzebem ludzi. To smutne, naprawdę.” „Kalona, gdy tak mówisz przypominasz mi Neferet,” powiedziałam. Uśmiech Kalony się poszerzył, i pomyślałam, że wygląda jak mały chłopiec, który podpalił swoją rodzinę w środku nocy i powiedział swojej małej, uroczej siostrze, że to on ich zabił. „Z, przestań gonić myśli. Kalona sprawi, że Dallas będzie
zajęty
i
nie
musimy
się
już
martwić,”
powiedział Stark. „Chyba, że o reporterów i policje i –” „Stark ma racje,” Darius mi przerwał. „Gonisz myśli.” Niechętnie, zgodziłam się. „Wszystko w porządku. Skupię się na tu i teraz. Powiem Thanatos wkrótce, gdy reporterzy odejdą, a także wskazówkę Stevie Rae.
Ona może spakować rzeczy dzieciaków i nie wychylać się z tym, aż piwnica nie będzie dla nich gotowa. Wtedy będą mogli w połowie drogi zawrócić i uniknąć terenu
kampusu,
gdzie
Dallas
i jego przyjaciele
powinni być zajęciu stosem pogrzebowym.” „Będzie tak jak mówisz, Kapłanko. Przeniesiesz się do piwnicy również?” „Nie,” Stark odpowiedział za mnie, co było bardzo irytujące. „Mam zamiar zatrzymać się w moim starym pokoju ze Starkiem,” Kontynuowałam, bo właściwie mogłam mówić
za
siebie.
„Stevie
Rae
i
Rephaim
prawdopodobnie też zostaną w akademiku.” Kalona
skinął
głową
w
zamyśleniu.
„Mój
syn
potrzebuje miejsca, z którego będzie mógł łatwo wychodzić i przychodzić.” „Tak, i zdecydowanie nie jest dobrym pomysłem dla wszystkich
zostawać
w
jednym
pokoju
razem,”
powiedział Stark. „Zwłaszcza, gdy do jedynego pokoju prowadzi tylko jedno wejście i wyjście.” „Zgadzam się,” powiedział Kalona, wstając. Jego ręce spoczęły na biurku i zwróciły moją uwagę w dół i zauważyłam
coś
dziwnego
zrozumiałam, co widziałam.
na
drewnie.
Patrząc
„Czy to odcisk dłoni?” „Czy
jest?”
Kalona
odpowiedział
mi.
„Nie
zauważyłem.” Moje oczy spotkały jego i zrozumiałam, że nie tylko ja byłam kiepskim kłamcą w tym pokoju.
Tłumaczenie nieoficjalne KAZchomik
Zoey Miałam rację, co do jednego – Thanatos zapewniła Cherze i jej załodze wywiad z kilkoma dzieciakami, zrobili parę zdjęć w naszej kawiarni – i Damien wyjaśnił (przed kamerą), że jego klasa została szybko i bezproblemowo zebrana z akademików dla zespołu Wiadomości Fox. Ucieszyło nas wszystkich, że to stało się w mniej niż trzydzieści minut i Thanatos powiedziała,
że
materiał
będzie
wieczornych
wiadomościach,
jak
wyemitowany i
w
w
Internecie.
Powiedziałam jej, że to genialne zrobić z Damiena rzecznika naszej szkoły, i wprowadziłam ją w nasz Plan. „I
Kalona
powiedział,
że
nie
uważa
by
Neferet
wiedziała cokolwiek o piwnicy, więc zdecydowaliśmy trzymać z daleka Dallasa i jego grupę, gdy będziemy oczyszczać
i
wprowadzać
tam
dzieciaki.
Mamy
nadzieje, że będziemy mieć dzień lub dwa spokoju, i wtedy wrócimy do tuneli,” skończyłam tłumaczyć Thanatos. „Oh, i jeśli nie będzie to zbyt wiele, musimy wrócić po nasze koty i Cesarzową. Mają podajniki wody i jedzenia, ale będą samotne, a kuwety będą obrzydliwe.”
Ciemnooka Wyższa Kapłanka głównie milczała, gdy skończyłam
mówić.
Powiedziałam
jej
o
tym,
że
piwnica jest wykorzystywana do przechowywania starych broni i rzeczy z centrum multimedialnego, i że Darius oraz Stark przeniosą rzeczy do jednego z boksów Lenobii. Nie miałam zamiaru powiedzieć jej, że broń była pokryta klejnotami, i były bardzo stara, i warta jakiś gazylion dolarów. I tak naprawdę nie było tam żadnych rzeczy z centrum multimedialnego. To nie tak, że nie ufałam Thanatos, ale postanowiłam, że im mniej ludzi wie o fortunie, tym lepiej. Stark i Darius się ze mną zgodzili. Właściwie, im więcej o tym myślałam, tym bardziej uważałam, że Smok mógł trzymać bronie w tajemnicy przez długi czas, a Smok był najbardziej wiernym Wojownikiem, jakiego znałam. Oczywiście, być może był inny powód, dla którego ukrywał je dla siebie, ale założę się, że nie był to samolubny powód. Zatem opuściłam szczegół o broni/kamieniach/fortunie w moim komentarzu. „Jestem w absolutnym porozumieniu z tobą w sprawie kotów – i Cesarzowej. Upewnię się, żeby zostały tu przetransportowane, jeśli o to chodzi. Ale jak Kalona ma zająć Dallasa?” spytała Thanatos. „Zamierza powiedzieć Dallasowi, że ja powiedziałam, że nie chcę poprowadzić pogrzebu Erin – że nie chcę
nawet
zbudować
jej
stosu.
Potem
zamierza
powiedzieć mu, że zleciłaś mu tą robotę.” Brwi Thanatos poszły w górę. „Innymi słowy Kalona zamierza zmusić Dallasa do budowy stosu.” „Tak, i mam nadzieje, że również poprowadzi pogrzeb Erin. Po tym wszystkim, co jej się przydarzyło, zdecydowałam, że to naprawdę byłoby najlepsze dla mojego
kręgu,
angażować.”
zwłaszcza
Shaunee,
Zastopowałam
i
by
się
dodałam.
nie
„Mam
nadzieje, że wszystko z tobą w porządku.” „Gdy adept odrzuca Przemianę i umiera, to zawsze trudno
zostawić
to
za
sobą.
W
tym
przypadku
wszystko komplikują wydarzenia otaczające śmierć tego dziecka. Zamierzam zaufać twojemu instynktowi, Zoey. Erin była częścią twojego kręgu – działałaś, jako jej
Wysoka
Kapłanka.
Masz
prawo
do ustalania
szczegółu pogrzebu.” „Dziękuję ci,” Powiedziałam. „Wierzę, że to mądre, że pozwalasz Shaunee użyć swojego żywiołu do oświetlenia stosu. To pomoże szybciej to wszystko zakończyć. To także pomoże Shaunee pokazać jej przyjaciółce, że się z nią żegnać. „Dobrze, tak. Porozmawiam z Shaunee.” „Wierzę, że powinniśmy porozmawiać z Prorokinią.”
„Afrodytą?” Propozycja Thanatos mnie zaskoczyła. „Masz na myśli jej ojca?” „Tak. Ocenimy ostrożnie jej zdrowie psychiczne.” „Huh? Nie uważam, że jestem uprawniona do oceny zdrowia psychicznego Afrodyty.” Nie wspominając, że może wyciąć mi serce i je zjeść, jeśli spróbuję. „Jesteś jej Wyższą Kapłanką, i jak mniemam, jej najbliższą
przyjaciółką.
Bycie
Prorokinią
wybraną
przez Boginię nigdy nie jest łatwym darem, a Afrodyta straciła ojca i matkę jednej nocy – brutalnie i publicznie.” „Sprawdzałam, co u niej dziś. Darius powiedział, że w końcu zasnęła, i jeszcze jej nie budził.” „Obudź ją. Jeśli nie dopuści swojej Wysokiej Kapłanki, może dopuści swoją przyjaciółkę.” „Zrobię, co w mojej mocy.” „Muszę także ostrzec cię przed niepokojem w szkole. Czuję jak Ciemność rośnie w siłę, i jak żywi się gniewem i bólem, strachem i frustracją, nasila się i żywi się gospodarzami, zdobywając nad nimi władzę. Uważaj na swój krąg i na tych, którzy są najbardziej obdarowani przez Boginię. Tam gdzie jest ogromna moc, jest również i Ciemność.”
„Ostatnio mój krąg poniósł dwie wielkie straty,” Martwiłam
się
dotknęła nas
głośno.
„I
naprawdę
śmierć
Erin
wszystkich. Teraz utknęliśmy tu z
dzieciakami, które są zarówno smutne jak i wkurzone. Czy można coś zrobić, by się stąd wydostać?” Miałam ostatnio problemy z kontrolowaniem frustracji – nie miałam
żadnej
wskazówki,
jak
pomóc
moim
przyjaciołom w ich problemach. „Zoey, spotkałam się z Detektywem Maxem zanim załoga Wiadomości Fox przybyła. Właściwie, Chera Kimiko wskazała nam faktyczną sytuację, która nie zostanie szybko rozwiązana.” „Detektyw Max nie znalazł niczego, co wskazywałoby, że to Neferet zabiła burmistrza?” „Wspomniał
o
dowodach
DNA
i
zażądał,
by
porównywać je do wszystkich naszych profesorów, aby ich wykluczyć,” Mina Thanatos była ponura. „Ależ to dobrze! Żaden z naszych profesorów nie zabił burmistrza,” powiedziałam. „Zoey,
jeśli
testować
pozwolę
moich
by
ludzka
profesorów,
władza
przekroczą
zaczęła granicę,
która pomyślnie i bezpiecznie oddziela ludzi i kody wampirów od ponad pięciuset lat.”
Pokręciłam głową. „Nie, wciąż nie widzę w tym nic złego. Przynajmniej nie w tym momencie.” „Tym razem nie jest to złe. Ale następnym razem lokalny ludzki morderca sprawi, że jego zbrodnie będą wyglądały na morderstwo wampira – i być może zdobędzie jeden lub dwa kosmyki włosów od jednej z naszych Wysokich Kapłanek i zostawi na miejscu zbrodni. Jeśli pozwolę by przeniknięto przez nasz obronny
mur,
który
chroni
nas
przed
ludzkimi
prześladowaniami, to on się rozpadnie, co może spowodować powrót fali prześladowań prawda?” Zadrżałam. „Co masz zamiar zrobić? Nie możemy zostać zamknięci tu na zawsze.” „Wysłałam prośbę o audiencje u Wysokiej Rady tej nocy.” „Masz zamiar zapytać, jaki wykonać następny krok w stosunku do ludzi?” Po prostu pomyślałam, że może być cień nadziei. „Tak jest, i potrzebuję cię byś posłużyła, jako świadek objawienia Neferet.” „Dobrze, nie ma sprawy. Zrobię co w mojej mocy,” powiedziałam. „Teraz jest dziewiąta. Mam zaplanowaną konferencję na skype z Wysoką Radą na godzinę dziesiątą, więc,
będziemy mieć tej nocy jeszcze czas by zapalić stos Erin o północy. Proszę dołącz do mnie w przeciągu godziny.” „Czy mogę zabrać Stevie Rae lub Afrodytę?” „Zrób jak uważasz, Kapłanko, a ja uszanuję twoją decyzję.” Zacisnęłam dłoń na sercu i skłoniłam się jej, chcąc oddać tyle szacunku ile mogłam jej umiejętności podejmowania decyzji.
Afrodyta „Chera na żywo jest ładniejsza?” Afrodyta zmarszczyła brwi na Dariusa. Usiadł on na stronie łóżka, na której piła mrożoną kawę, którą jej kupił i złapał podczas katastrofy ostatniego dnia. „O jakie szczegóły muszę cię wypytać?” „Nikt nie błyszczy tak, jak twoje piękno,” powiedział, uśmiechając się. „Po prostu powiedź mi, jaką torebkę miała. Jedną z tych nowych niebieskich Coaches czy błyszczącą Valentino?” Głęboka linia powstała między oczami Dariusa. „Była wykonana ze skóry.” „Kolor?” „Biała?” Afrodyta westchnęła. „Nie ma mowy, aby Chera nosiła białą
torebkę
w
Lutym.
Nie
masz
pojęcia
jak
wyglądała, prawda?” „Żadnego, ale skoro o to pytasz i mówisz, tak jak masz w zwyczaju, myślę, że czuje się lepiej, moja piękna.”
„Przypuszczam, że nie mogę oczekiwać od ciebie byś był idealny, ale następnym razem zwróć uwagę na jej torebkę jak na broń. W taki sposób zapamiętasz, i powiesz mi, jaka była. I, tak, czuję się lepiej. Moje oczy całkowicie się oczyściły, i wiem, że nikt nie oczekuje, że będę spała w paskudnej piwnicy, jak również fakt, że ta kawa jest wypełniona w połowie prawdziwym cukrem, połączenie kawy i cukru sprawi, że mój ból głowy odejdzie.” Afrodyta wzięła kolejny łyk i westchnęła z przyjemnością. „To nie smakuje tak źle, jak wygląda.” „Jeśli to sprawia, że czujesz się lepiej, to nic innego się dla mnie nie liczy.” „Jeśli mój tyłek tak urośnie, że nie zapnę ekspresu w spodniach, cofniesz te słowa.” Powiedziała. Darius uśmiechnął się. „Czujesz się lepiej.” „Taaa, ale wciąż widzę do dupy. Całkiem długo to trwa.” „Jesteś gotowa, by o tym porozmawiać?” „Nie do końca.” Darius spojrzał niespokojnie a Afrodyta pogładziła jego silne ramię i splotła swoje palce z jego. „Hej, to nie tak, że nie chcę z tobą rozmawiać. To dlatego, że
potrzebuję ułożyć sobie to co widziałam i dowiedzieć się, co oznacza.” „Może powinienem pójść po Zoey?” „Nie!”
powiedziała
praktycznie
to
i
zdała
słowo
stało
sobie się
sprawę,
piskiem.
że
„Nie,”
powtórzyła już normalnym głosem. „Nie chcę by ktokolwiek na razie wiedział o tej wizji. Dariusie, potrzebuję trochę czasu by pomyśleć.” „A to mądre zachowywać wizję dla siebie?” „W tym momencie intuicja podpowiada mi, że to nie mądre wypaplać, co widziałam.” Darius pochylił się i pocałował ją delikatnie. Po tym spojrzał jej w oczy i powiedział dokładnie to, co potrzebowała usłyszeć. „Zaufaj swojemu instynktowi, Wieszczko. Wierzę w ciebie i twój dar. Chcę byś wiedziała, że cokolwiek mi powiesz zachowam w sekrecie, ślubowałem ci to jako Wojownik i twój opiekun, nie powiem nikomu, chyba, że mi na to pozwolisz.” Afrodyta opadła mu w ramiona i pozwoliła okropnemu uściskowi w klatce piersiowej zelżeć. Nie musiała sama nieść brzemienia, jakim były wizje. Darius nigdy jej nie zdradzi.
„To takie gówniane w tej miłości. Nigdy nie będę mogła powiedzieć ci jak bardzo dużo, to dla mnie znaczy, że mogę ci zaufać.” Pogładził ją delikatnie. „Nie musisz mi tego mówić. Pokazujesz mi to każdego dnia, gdy jesteśmy razem.” Afrodyta zamknęła swoje oczy i zebrała w sobie całą siłę jego dotyku i słów modląc się po cichu: Proszę,
Nyx, pozwól tym dniom, gdy jesteśmy razem trwać, zamienić je w miesiące, z miesięcy w lata, z lat w dekady. Objęła go mocno, a potem pochyliła się tak, aby spojrzeć mu w oczy. Bez
żadnego
wstępu
powiedziała
mu,
„Dariusie,
potrzebuję byś coś dla mnie zrobił.” „Cokolwiek chcesz,” powiedział. „Obserwuj Zoey.” „Obserwować ją?” „Tak. Obserwuj ją i sprawdzaj jak zachowuje się, gdy jest niezwykle wkurzona.” „A jeśli zobaczę, że zaczyna się robić zła?” „Przyjdź do mnie a ja sobie z nią poradzę. Nie wołaj Starka. On może wyczuwać jej emocje, i jeśli osiągnie swój limit wściekłości myślę, że wybuchnie, jestem
pewna, że jest już prawie gotowa by eksplodować. Plus, należy pamiętać, że Aurox versus Heath jest z nami w Domu Nocy. Wszyscy widzieliśmy odbicie Heatha. Z ma już dość unikania go od tamtej nocy, ale on naprawdę musi na nią wpływać. To w końcu wyjdzie
i,
bądźmy
poważni,
wiesz,
że
nie
ma
pieprzonej możliwości, że Stark będzie dzielił się znów Zoey.” Darius skinął głową w zamyśleniu. „Masz rację, co do tego. Będę ją obserwował.” Urwał a następnie dodał, „Twoja wizja była o Zoey.” To nie było pytanie, ale Afrodyta popijając mrożoną kawę skinęła głową. „Tak, była o Zoey i jej gniewie. Była poza kontrolą.” „Dlaczego
uważasz,
że
nie
powinnaś
jej o tym
powiedzieć? Wie, że twoje wizje są ważne. Być może cię wysłucha.” „Też
tak
poczułam
myślałam, zanim
ale
pierwszą
powiedziałam
rzeczą,
jaką
cokolwiek
było
uczucie, że wizja nie może dotrzeć do Z. Dariusie, to było przeczucie – przeczucie dane przez Boginię. Tak, mogłam coś pomieszać lub źle zinterpretować, ale myślę,
że
nie
powinniśmy
przynajmniej nie teraz.”
mówić
Zoey
–
albo
„Jak już wspomniałem, wierzę w ciebie. Wierzę w twój instynkt i w twój dar od Bogini.” „Mam zamiar, ale mam zamiar też skorzystać z pomocy z zewnątrz, niestety z irytującego źródła.” Darius uniósł brwi. „Zakładam, że nie masz na myśli mnie.” „Nie, przystojniaku, nie miałam na myśli ciebie. Mam na myśli Shaylin.” „Masz zamiar powiedzieć jej o twojej wizji?” „Nie.
Mam
zamiar
powiedzieć
jej
przesadną
interpretację mojej wizji.” „Innymi słowy, zamierzasz ją okłamać.” Afrodyta kochała, to, że mówił tak rzeczywiście, bez wydawania wyroku i bez wykładu. „Tak, właściwie jest tak jak myślisz, ale wole to nazywać przesadną interpretacją, tak jest lepiej.” „Chcesz by również obserwowała Zoey?” „Tak.” „Użyje daru Prawdziwego Widzenia, jak dotąd, okazały się ważne,” powiedział. „To jedyny cholerny powód, że pójdę prosić ją o pomoc. Ona mnie drażni bzdurami na mój temat.”
„A jednak jesteś na tyle mądra, aby nie pozwolić, żeby drażnienie
ciebie
uniemożliwiło
korzystanie
z jej
daru.” Jego uśmiech był pełen ciepła i dumy. „Widzisz, moja piękna, dlaczego ci ufam, prawda?” „Widzę, że ty i ja nie mamy tyle czasu dla siebie.” „Jesteśmy teraz sami.” Jego uśmiech zmienił się w seksowny. „A mój ból głowy zdecydowanie odszedł.” Osuszyła resztkę mrożonej kawy i umieściła puszkę na jej marmurowym
blacie
szafki
nocnej.
Afrodyta
rozciągnęła ręce wokół jego szerokimi ramionami i przyciągnęła
do
siebie.
Darius
przybliżył
się
z
niecierpliwością. Jego pocałunek był głęboki i gdy otworzyła swoje usta, jęknął i złapał ją, tak, że nad nim górowała, dociskała się do niego, gdy jego ręka znalazła krawędź jej T-shirtu i zaczęła poruszać się w gorączce, natarczywie drażniąc jej nagą skórę. Gdy
rozpoczęło
się
pukanie
do
drzwi,
Afrodyta
szepnęła w usta Dariusa, „Zignoruj a sobie pójdzie.” Pukanie
stawało
się
coraz
głośniejsze,
bardziej
natarczywe. Afrodyta podgryzła Dariusa w szyję. „Udawaj, że to z telewizora. Ignoruj.”
„Afrodyto! Hallllo!” Głos Zoey prowadził zza drzwi. „Stark powiedział, że Darius był u ciebie z mrożoną kawą, co oznacza, że jesteś w środku i już wstałaś.” Darius niechętnie zostawił w spokoju jej T-shirt. „Musisz z nią porozmawiać.” Afrodyta pocałowała go jeszcze raz, zanim potupała do drzwi, nie przejmując się włosami, jak i T-shirtem, które były w nieładzie, lub jej zirytowanemu wyrazowi twarzy, i otworzyła je, mówiąc. „Oh, na gówno węża, wejdź, ty antykoncepcjo.” „Co? Antykoncepcjo?” Z weszła. „Nieważne. Już za późno.” „Cześć,” Powiedziała Zoey. „Nie wyglądasz źle.” „Ja nigdy nie wyglądam źle,” Afrodyta powiedziała jej. Z przewróciła oczami i pomachała do Dariusa. „Siemka, Darius. Stark kazał przekazać, że potrzebuje pomocy przy pudłach, tak, w tym momencie. Plan Kalony wypalił i zajmuje się Dallasem i spółką, ustawiają kłody na stosie.” „Jestem już w drodze.” Zatrzymał się i pocałował Afrodytkę szybko, przed wyjściem. „A co do ciebie, wrócę zanim słońce wzejdzie.”
„Sam.”
Afrodyta
ogłosiła
w
tym
słowie
groźbę,
posyłając Zoey spojrzenie. Po zamknięciu drzwi, Z usiadła na jednym z krzeseł obitych aksamitem. „Tak, więc, jeśli czujesz się rozbrykana, nie jesteś już na kacu.” „Rozbrykana nie jest czasownikiem dla osób poniżej osiemdziesiątki
do
opisania
czegokolwiek
oprócz
zachowania koni, I nie jestem wcale na kacu,” Afrodyta poprawiła swój T-shirt, podeszła do lustra i zaczęła czesać włosy. Następnie, patrzyła na Zoey w odbiciu, dodała, „Zatem, okay, może i miałam trochę zamieszania ostatniej nocy, ale sen, kofeina i cukier naprawiły to.” „brązowy pop zawsze mi tak pomaga,” powiedziała Z. „Wiesz, że to nie dobre dla twojej skóry,” Powiedziała jej Afrodyta. „Jak twój drink mimozy?” „Pomarańczowy sok jest całkowicie zdrowy. Ja po prostu lubię rozcieńczony.” „Z alkoholem,” powiedziała Z, potrząsając głową i próbując, nieskutecznie, nie uśmiechnąć się. „Z dobrym alkoholem. Jak Marlin Monroe. I widzisz, jej skóra nie miała zmarszczek.”
„Afrodyto, Marlin Monroe zmarła zanim zaczęła się marszczyć.” „Tak jak mówię. Mimoza jest zdrowa. Koniec.” „Sprawiasz, że dostaję bólu głowy,” powiedziała Z. Afrodyta uśmiechnęła się. „Nie musisz dziękować. Oh, i zanim Darius i ja zaczęliśmy super seksowną grę wstępną, która zamierzała do bardzo gorącego seksu, które całkowicie przerwałaś, powiedział mi o Cherze i kamieniach.” „Po pierwsze, eew, to rozbrykany ton wskazuje na to, że czujesz się o wiele lepiej. Po drugie, Chera wyglądała zajebiście, ale w zasadzie jej przybycie do Domu Nocy oznacza, że wpadliśmy po łokcie w gówno. Po trzecie, musisz zrozumieć, że to nie są klejnoty – to starożytna broń wysadzana diamentami i rubinami i innymi takimi rzeczami.” „Dowodzi skretyniali.
to
jak
Cenne
bardzo
mężczyźni
kamienne
powinny
mogą
być
być wokół
pięknych kobiet – noszone na przykład – na moim ciele.
A
nie
marnowały
się
na
spiczastych
i
metalowych rzeczach.” „Z wyjątkiem tej części o noszeniu ich na twoim ciele, całkowicie się z tobą zgadzam.”
„A ja zgadzam się z tobą, że trzeba trzymać nasze usta zamknięte.” „Tak, to samo powiedziało mi moje przeczucie, ale czułam
się
niezręcznie
nie
wspominając
o
tym
Thanatos.” „Jeśli Thanatos, nie wspomniała nic o broni, to znaczy, że Smok trzymał to z dala od niej, nie od ciebie – nie od nas. Chcę powiedzieć, żebyś zabrała pudła i ukryła je w boksach Lenobii. Jestem pewna, że jeślibym próbowała używać złotej karty mojej mamy dziś, to wyświetliłby mi się komunikat: Niestety szczęście się na ciebie wypięło, więc mówię Tak konieczności tworzeniu finansowych zapasów.” Spojrzenie Zoey napotkało jej w lustrze. „Ostatnia noc była zła. Przykro mi z powodu twojego taty, i przykro mi z powodu rzeczy, które powiedziała ci mama.” Afrodycie
przychodziło
zbyt
łatwo
odpowiadanie
sarkastycznie, wzięła głęboki wdech i była szczera z przyjaciółką.
„Wiem,
że
moja
mama
nigdy
tak
naprawdę o mnie nie dbała, ale wiedzieć to a usłyszeć przed wszystkimi to zupełnie dwie różne rzeczy – dwa różne uczucia. To boli. Bardzo.” „Tak,” Z powiedziała cicho, jej oczy zrobiły się wilgotne. "Wie„, co masz na myśli.”
Afrodyta przesunęła małe krzesło, aby mogła zmierzyć twarz Zoey. „Wiesz, co było pierwszą rzeczą z jakiej się cieszyłam, gdy została Naznaczona?” „Posiadanie
tak
niesamowitych
włosów?”
Z
uśmiechnęła się przez łzy. „Nie, głupia, ja już miałam niesamowite włosy,” zażartowała,
a
następnie
jej
głos
się
zmienił
i
spojrzała w dół na swoje kolana. „Pierwszą rzeczą, która mnie ucieszyła było nauczenie się, że wampiry nie mogą mieć dzieci, więc nie było sposobu abym wpadła i przypadkowo zaszła w ciąże, a następnie być gównianą
mamą
i
unieszczęśliwić
jakieś
biedne
dziecko jak to kurwa zrobiła moja mama mnie.” „Hej, to się nie zdarzy.” Afrodyta otarła oczy i spojrzała na Z. „Taa, nie tak szybko, jeśli zachowam super seks z wampirem na później.” „Dobra, może to i prawda, ale nie o to mi chodziło. To się nie stanie, ponieważ nie jesteś jak twoja mama,” Zoey powiedziała ostrożnie. „Jesteś dobra i lojalna, nie mogłabyś skrzywdzić kogoś, kogo kochasz.” „Dzięki,” Afrodyta zdołała powiedzieć, wycierają oczy ponownie. „I nie nazywaj mnie głupią.” Powiedziała Z.
„Nie nazwałam cię debilem. Chciałam być miła i poprawna
politycznie.”
Afrodyta
odwróciła
się
z
powrotem do lustra i zaczęła poprawiać rozmazany tusz do rzęs. „A ty wciąż znajdujesz powód by powiedzieć słowo na d.” Zoey westchnęła. „Zatem, naprawdę jest okay po stracie ojca?” „Naprawdę jesteś okay po stracie mamy?” Z popatrzyła zaskoczona pytaniem. „Myślę, że będę. Znaczy, jak ty, moja mama też nie była matą dla mnie przez długi czas. Byłam przyzwyczajona do jej braku.” „Zatem ze mną też będzie okay.” „Jeśli potrzebujesz z kimś porozmawiać, wiesz, że możesz ze mną, racja?” „Racja. Tak samo jak ty. Wiem, że ty i dyniogłowa jesteście blisko, ale ona ma perfekcyjną mamę i tatę,” Afrodyta użyła akcentu Stevie Rae. „Nie
ma
niczego
złego
posiadanie
normalnych
rodziców. To właśnie jest normalne.” Afrodyta prychnęła. „Jestem za a nawet, przeciw, ale nie o to mi chodziło. Próbuję powiedzieć, że jeśli potrzebujesz porozmawiać z kimś innym, kto stracił, chociaż jednego rodzica, jestem tu dla ciebie.”
„Dzięki, wiem.” Z chwyciła chusteczkę i wysmarkała głośno
nos.
„Dlaczego
nie
jesteś
zasmarkana
i
brzydka, gdy płaczesz?” „Ponieważ
nie
jestem
tak
obrzydliwa,
jak
ty.”
Powiedziała. „Mogę cofnąć te wszystkie miłe rzeczy, które o tobie mówiłam?” „Możesz spróbować. Nie uda ci się, ale wciąż możesz próbować.”
Afrodyta
ściągnęła
z
wieszaka
parę
przylegających jeansów i nacisnęła włącznik, który sprawił, że zapaliło się światło w jej garderobie z butami, która była przepełniona, ale schludna. Złapała za czarne szpilki z czerwoną podeszwą. Spojrzała przez ramię na zszokowaną Z i powiedziała, „Co? Nie mów mi, że te budy nie są doskonałe.” „Nie mogę patrzeć na twoje buty, gdy twoja szafa rozjebała system.” „To tylko jeden z problemów, dlaczego jesteś taką modową katastrofą.” „Czy ty zdajesz sobie sprawę ile masz ciuchów?” „Oh, na gówno węża, moja mama była koszmarem, nie modowym
Cesarem.”
Afrodyta
potarła
czoło.
„O
Jezusie, to się zrymowało, a nie zrobiłam tego celowo. Chodźmy. Muszę się napić i popatrzeć jak nasi
chłopcy,
tragarze
himalajscy,
dźwigają
nasze
klejnoty.” „Dobra, ale jeśli nie będziesz miła przez ten czas, zamierzam powiedzieć Karmishy, że chcesz rymować, bo wtedy czujesz się bosko i czujesz się jak murzyn na Bronx’sie” Zoey uśmiechnęła się do niej. „HA-HA-HA!” „Brak mi słów.” Pokręciła głową, i Afrodyta poszła za Zoey, która chichotała jakby była w trzeciej klasie podstawowej, idąc korytarzem. „A ona zastanawia się, dlaczego pije…”
Tłumaczenie nieoficjalne KAZchomik
Neferet Śmiertelnicy mogliby opisać, to co robiła Neferet jako sen. Powiadają, że bywają koszmary tak żywe, że po przebudzeniu, sny zostają z nimi i wciąż wydają się realne. Zwinięta w jaskini lisa, odziana tylko w krew i Ciemność,
Neferet
rozbudowywała
swoją
świadomość,
rozsianą na poziomach widzialnych i
niewidzialnych światów, w dążeniu do przetrwania.
Nie, nieśmiertelny nie śni. W prawdzie Tsi Sgili ponownie przeżywała swoje życie,
fragment
po
fragmencie
–
chwile,
które
doprowadziły ją do narodzin nieśmiertelnej, i tym samym ponownie je przeżywając miała nadzieje, że odkryje na nowo to, co zobaczyła patrząc w lustro – rozbity cel i prawdziwe ja. Neferet zaczęła od nocy, którą zobaczyła w lustrze, moment, w którym jej niewinność została utracona. Ponownie jeszcze raz stała się szesnastoletnią Emily Wheiler – córką matki, która zmarła zaledwie sześć miesięcy wcześniej – i przeżywała ona noc, w której jej ojciec zaatakował ją i zgwałcił.
Czuła go: koniak, kwaśny oddech, pot, cygara, i pożądanie. Czuła wstręt wiedząc, czego chce, jak i strach, gdy zdała sobie sprawę, że nie ucieknie mu. Po tym odczuła ponownie ból pobitego i rozdartego ciała. Wciąż
jako
Emily
Wheiler,
uciekła,
krwawiąca
i
zdesperowana, odrzucona przez narzeczonego, ale w tym samym czasie uratowana przez Trackera, który Naznaczył ją jako adepta i na zawsze zmienił jej przeznaczenie. Bezpieczna
w
Domu
Nocy
z
Chicago,
jej
ciało
uzdrowiło się pod czujnym okiem jej pierwszego mentora. Ale jej umysł nie uleczył się. Głos jej mentora był tak wyraźny jak nic innego tej nocy w 1893 roku. „...Nienasycona potrzeba zemsty i odwetu staje się trucizną, która splami twoje życie i zniszczy twoją duszę...” Jej mentor wyjaśnił Emily, że jest w obliczu między wyborem o zapomnieniu co ojciec zrobił z nią i przejściem do jej nowego życia jako adept – albo tarzaniem się, użalaniem się nad sobą i noszeniem blizn
jakie
wyrządził
zapomnieć i wybaczyć.
jej
ten
potwór
nie
mogąc
Adept, którym była Emily Wheiler nie wybrała żadnej z tych dróg. Ciało Tsi Sgili drgnęło spazmatycznie. Jej
oddech
przyśpieszył,
choć
nie
obudziła
się.
Pozostawała w głębokiej śpiączce, w zupełnie innym czasie
–
innym
miejscu
–
przeżywała
narodziny
Neferet, Królowej Nocy. Wróciła do Domu Wheiler, domu jej ojca, jako mściciel, dusząc go śmiertelnie i oznajmiając jej nowe imię, jej nowe życie – bez przebaczenia, wątpliwości, czy litości. Ręce Neferet drgnęły jako widmo jej przeszłości zmieniając się w nici pereł, gładkie i śmiertelne, czując jak zakończyła żałosne życie Barretta Wheiler. Neferet poczuła także coś jeszcze – ponownie została napełniona pierwszym morderstwem. Nie smakowała jego krwi. Nie przeszło jej to nawet przez myśl, a następnie poczuła moc kończącego się oddechu, zatrzymania bicia serca, wiedząc, że spowodowała, iż jego dusza opuściła pękniętą, śmiertelną powłokę. Chłód, który zalał nieskazitelną, rozgrzaną skórę Neferet wydawał się mieć znaczenie.
Żyjąc
na
towarzysząc
nowo
uciekła
małej
grupce
z
Chicago
wampirów,
pociągiem, które
były
skautami Nowego Domu Nocy umiejscowionego na wschodzie. Gdy tylko pociąg się zatrzymał, Emily Whelier ukryła pamiętnik. W brudnej ziemi, która dała początek Oklahomie, pochowała jedyny zapis tego, co jej się przytrafiło. Pamiętała jak cięła ziemię, niczym otwartą ranę, która była czerwona, jak zaschnięta krew byka i przyniosła zapach końca wszystkiego. Z tego
smutnego
pochówku
pozostała
zemsta
po
zgubionej niewinności i gwałtu, tak powstała pierwsza iskra nowego życia Neferet. To nie było łatwe życie. Ale zawsze w tej iskrze odrodzenia było ciemne miejsce, które nigdy już nie puściło Neferet. Noc była jej światem, a cienie w najmroczniejszych miejscach świata okrywały ją pociechą, akceptacją i dawało jej schronienie. Rada Szkoły Chicago postanowiła, że nie byłoby u nich bezpiecznie
dla
młodej
Neferet,
więc
została
przeniesiona do Domu Nocy w St.Louis' Tower Grove. Tam jej dar się ujawnił. Neferet zwinęła się w kłębek, przeżywając kolejny moment, w którym zadecydowała kim się stanie.
Kot był mały, krótkowłosy, czarny z szarymi pręgami. Był zbyt mały, zbyt zwyczajny i zbyt mało atrakcyjny dla Neferet by ją w ogóle zauważyła, gdyby nie inteligencja
święcąca
w
oczach
oraz
dodatkowy
palec, który miała przy obu przednich ciapach. To była zima w St. Louis, mroźna i śnieżna, a młoda Neferet pomyślała by założyć kotu pręgowane rękawiczki. Zirytowany kucharz nazwał kota Chloe, po ludzkim złodzieju, który został złapany na próbie włamania się do szkoły, ponieważ nie był w stanie powstrzymać kota przed włamaniu się do kuchni, bez względu jak często okna były zamknięte, mając czuje spojrzenie na
pokojówki,
które
w
roztargnieniu
zapominały
zamknąć drzwi. Tego dnia Chloe weszła przez otwarte okno,
wskoczyła
na
belkę
sufitu,
następnie
na
lodówkę i zajadała się najświeższą zapiekanką z nerek.
Wampir
wyrzucał
bestię
ze
spiżarni,
gdy
Neferet się to przydarzyło. „Jak zawsze znajduje sposób by założyć te zużyte rękawiczki?” młoda Neferet krzyknęła, ratując Chloe z zaspy śnieżnej, przez co kot był cały w białych płatkach i uśmiechał się zawadiacko. Kucharz zaśmiał się do Neferet kpiąco. „Wiem,
że
jesteś
młoda,
ale
to
nie
powód
by
zachowywać się jak prostak. Chloe to polydactyl –
sześciopalczasty.
Z
pewnością
widziałaś
naszą
Wysoką Kapłankę i jej kociego przyjaciela. Same polydactyle. Ten brzydki mały karzeł musi być z nimi spokrewniony,
choć
nie
widzę
podobieństwa,
z
wyjątkiem tych łap.” Stary wampir odwrócił się, wciąż gdacząc, kręcąc głową i mrucząc, „Rękawiczki dla kota. Dziecko jest piękne, ale ma pustą głowę...” Neferet pamiętała jak jej twarz zapłonęła ze wstydu i złości, dopóki Chloe nie spojrzała w jej oczy. Wtedy świat Neferet się zmienił. Przeszył ją dreszcz – wiedziała co było wewnątrz umysłu kota. Nie słyszała w rzeczywistości słów – koty nie myślą słowami. Usłyszała emocje, a emocje opowiadały historię. Chole
była
zniesmaczona.
Jej
brzuch
był
pełen,
wypełniony ciepłem i była senna. Ale najważniejsze, kot spojrzał w jej oczy z miłością, lojalnością i radością, i wybrał Neferet do końca swego życia. Pandeia, długoletnia Wysoka Kapłanka w St. Louis, nie nazwała jej prostakiem, ani nie zakpiła z niej, gdy młoda adeptka przyszła do niej, trzymając śpiącą Chloe, i opowiadając z zapartym tchem i zachwytem obrazy ze snów, które wyciągnęła z jej małego umysłu. „I, Wysoka Kapłanko, mogę dotknąć również umysłu twojego
kota!”
Neferet
trysnęła,
wskazując
wampirzycy grubego perkala leniwie wskakującego na parapet. „Jest szczęśliwa,bardzo szczęśliwa, bo jest w ciąży!” Wysoka Kapłanka uśmiechnęła się tak, że przyćmiła szyderczy uśmiech kucharza. „Droga Neferet, Nyx dała ci wspaniałe powinowactwo, specjalną więź z kotami, zwierzętami najbardziej związanymi z naszą Boginią. Nyx musi cenić cię wysoko skoro udzieliła ci taki dała.” Wspaniały dzień zbladł i doświadczenie Neferet się zmieniło. Miesiące mijały tak szybko, jak biło serce Tsi Sgili. Wciąż była adeptką, ale starszą. Rada doceniła ją – po pierwsze przez jej powinowactwo z kotami, które wędrowały po Domu Nocy jako towarzysze adeptów i wampirów. Następnie, gdyż okazało się, że Neferet była w stanie dotknąć umysłów innych niemal równie łatwo, jak robiła to u kotów. Obrazy zawieszone w przeszłości, jeden po drugim, wirowały z zawrotną prędkością. „Neferet, byłoby to pomocne, gdybyś poszła ze mną do miasta. Muszę wiedzieć, czy w mieście ponownie rośnie niepokój związku z naszym rytuałem pełni księżyca.” Jej Wysoka Kapłanka zapytała ją.
Poszła z Pandeią, otwierając się na napór i nienawiści, zazdrości jaką kierowali ludzie w stronę Wysokiej Kapłanki, choć byli i tacy, którzy kłaniali się i zdejmowali kapelusze dla niej, oraz ci, którzy omijali ją wzrokiem, zupełnie jakby nie istniała. „Neferet, profesorów
ludzki
Małożonek
wydaje
się
jednego
smutny,
z
byłoby
naszych pomocne,
gdybyś powiedziała mi, czy chce odejść, ale boi się o to zapytać,” Pandeia poprosiła innym razem. Neferet weszła do umysłu człowieka. Nie był smutny. Był niewierny swemu wampirowi, wykradał się za dnia, gdy ona spała on uprawiał hazard i kurwił się na prawo i lewo. Profesorka odesłała go i szybko o nim zapominając, przechodząc do innego, bardziej lojalnego Małżonka wciągu dwóch tygodni. Ale Neferet nie zapomniała czego dotknęła w umyśle człowieka. Pożądanie i zazdrość – chciwość i namiętność. To ją zaraziło. Widząc, jak bardzo Wysoka Kapłanka ceniła jej rady, inni do niej przyszli, zawsze poszukując odpowiedzi ukrytych pod maskami innych. Gdy Neferet zdobywała doświadczenie, czuła jaki urazy innych stawały się jej własnymi. Wszyscy tak bardzo tego potrzebowali! Nawet Wysoka Kapłanka.
„Neferet, powiedz mi, czy ten Syn Erebusa, Wojownik myśli, że jestem naprawdę piękna...” „Neferet, chcę wiedzieć, czy mój współlokator mówi mi prawdę o...” „Neferet, powiedz mi...” „Neferet, chce...” „Neferet, dlaczego...?” Tsi
Sgili
zadrżała,
ale
wciąż
się
nie
obudziła,
doświadczenie za doświadczeniem, wspomnienie za wspomnieniem, atakowały ją dostając się do jej krwi, tworząc kolaż potrzeb i pragnień, chciwości i zdrad, kłamstw i pożądania. Ciemność ją uratowała. Jak wtedy, gdy była Emili. Zwróciła uwagę na kwitnące nocą ogrody Tower Grove. Najbardziej mrocznym miejscu w jej Domu Nocy, gdzie byli jej znajomi przyjaciele. Mogła tam zniknąć, noc przemawiała przez nią, tak, że inni patrzyli tuż nad nią i obok, ale nigdy jej nie widzieli... Chloe rozumiała. Była inteligentna i mądra, i nie ważne czego zmęczony umysł Neferet podsłuchał, zawsze
znajdywała
sposób
by
wywołać
u
niej
uśmiech. Szepnęła do kota z uczuciem, czego nigdy się nie nauczyła się mówić głośno – nigdy nie
pokazywała innym adeptom – nigdy, przenigdy nie ujawniła żadnemu wampirowi. „Nienawidzę,
gdy
Pandeia
prosi
mnie
bym
podsłuchiwała ludzkie umysły, zwłaszcza mężczyzn,” młoda Neferet powiedziała jej mruczącemu kotu. „Wszystkie są niedobre. Mają obsesję na punkcie naszych ciał – posiadaniu nas – nawet, gdy czują tak silny strach, że prawie cuchną kwaśnym oddechem, potem i nienasyconym pragnieniem.” Chloe dotknęła ją nosem i przetarła łebkiem jej policzek, wypełniając Neferet bezwarunkową miłością i akceptacją. „Gdy ja będę Wysoką Kapłanką, będę używała moich mocy, tylko wtedy, gdy sama będę tego chciała. Nie zgadzam się z Pandeią i resztą z nich. Tylko dlatego, że jestem obdarzona, nie znaczy, że muszę być na ich zawołanie. Ja dostałam dar, nie oni. Powinnam z nim robić co zechcę.” Zamiast przytulić się do niej, jak zwykle, mały kotek nastroszył
uszy
i
stanął,
na
kolanach
Neferet
i
wpatrywał się w przykryty nocnym płaszczem ogród Domu Nocy. W swoim schronieniu, Tsi Sgili jęknęła głośno, nie chcąc
przeżywać
tego
co
miało
się
następnie
wydarzyć, lecz nie była w stanie uciec od wizji jej przeszłości. Tower Grove Domu Nocy posiadał bujne tereny, które rozciągały się na więcej niż dwóch setkach hektarów nieużytków wokół głównego kampusu. Tereny są, oczywiście, starannie zagospodarowane, ale to był początek dwudziestego wieku i St. Louis było wiąż znane jako brama dzikiego zachodu. Ogród był domem wodolubnych i kwitnących nocą kwiatów. Chloe niuchała powietrze. Neferet wzięła głęboki oddech wraz z małym kotkiem. Gdy wygięła plecy w łuk, warcząc wściekle, Neferet obnażyła zęby, również, ukazując jej wściekłość, gdyż intruz wszedł do Domu Nocy. Zanim Chloe nie zeskoczyła z jej kolan, Neferet nie wróciła do siebie i poczuła strach. Pobiegła po swojego kota. Ryś polował na króliki i ścigał je, aż do norek, niedaleko od ciemnego kąta, w którym Neferet i Chloe siedziały. Sfrustrowany po stracie zdobyczy, duży samiec oznaczył teren wokół polany, oznaczając go jako swój. Chloe wbiegła na teren samca.
Wykrzykując
ostrzeżenie,
Ryś
w
obliczu
małej
pręgowanej fuknął, Chloe poleciała w stronę samca, wraz z pazurami i zębami. „Nie!” Neferet krzyknęła wraz z Chloe, gdy ryś uderzył raz po raz, pacając kota, jakby był irytującym owadem i rozplatając jej brzuch, starannie ją patrosząc. Ogromna bestia, trzy razy większy od Chloe, stał obok niej
gdzie
leżała
wypatroszona,
skręcając
się
i
krwawiąc, gdy Neferet dotarła do polany. Zemsta wypełniła adepta, i wydała ona zwierzęcy ryk pełen nienawiści. Ryś położył uszy wzdłuż czaszki. Jego żółte oczy spotkały płonące, szmaragdowe spojrzenie. To co tam ujrzał zatrzymało go. Tak szybko, jak działał jego instynkt zabójcy, jego instynkt samozachowawczy przejął
kontrolę,
i
cofnął
się,
ukrywając
się
w
krzakach. Neferet rzuciła się do jej kota. Chole wciąż żyła. Jej małe serce biło i dyszała w panice i bólu. „Nie! Bogini, nie!” Neferet rozerwała swoją sukienkę i próbowała wcisnąć
jelita
z
powrotem
do
brzucha
kota,
i
zatamować straszną powódź krwi. „Pomóż jej, Nyx! Błagam, jeśli jestem tak dla ciebie ważna, jak inni mówią, błagam, proszę cię, pomóż jej!”
Przepełniona bólem kota i swoją rozpaczą. Neferet płakała tej nocy. „Pomóż jej, Bogini! Proszę o pomoc!” Powietrze
ponad
polaną
mieniło
się
srebrnym
światłem, jak błyszczące gwiazdy, które opadły na ziemie,
kobieta
zmaterializowała
się
obok
umierającego kota. Jej włosy były długie i białe jak pełnia
księżyca.
Miała
na
sobie
suknię
koloru
zmierzchu i nakrycie głowy pokryte babim latem, na który nawleczono diamenty. W jaskini, Tsi Sgili niespokojne skurcze ciała ucichły. Jej oddech stał się płytki. Jej naga skóra była blada a jej chłód wydawał się niemal przezroczysta, gdy przeżywała jej pierwsze spotkanie z Nyx. „Córko jesteś dla mnie ważna,” Bogini jej powiedziała. „I to nie tylko dlatego, że widzę wielką moc w tobie. Kocham cię, jak każde z moim dzieci, z powodu twojej prawdziwości – tak jak, gdy byłaś poddana cierpieniu i ranna, ale na tyle odważna, by ciągle żyć, rozwijać się i kochać.” „Zatem proszę, Bogini. Ocal Chloe. Jest najważniejszą osobą w moim życiu. Kocham ją,” Neferet błagała. Nyx
podniosła
ramiona,
a
jej
jedwabna
skóra
zamieniła się światłem księżyca odbitym na wodzie.
„Daję ci ostatni dar – zdolność by ukoić cudzy ból twym dotykiem. Niech cię to nauczy współczucia hartując kiełkującą moc w tobie” Nyx przycisnęła swoje dłonie do jej serca, a potem pochyliła się i położyła dłonie na głowie Neferet. W
zimnej,
ciemnej
jaskini,
Neferet
przeżywała
ponownie wypełnienie tym boskim dotykiem a jej oddech zatrzymał się w jej wspomnieniach. Dotyk Bogini nie napełnił jej siłą. Wypełnił ją łagodnością. „Och, bądź błogosławiona, Nyx!” „To jest Bogini! Bądź błogosławiona, Bogini Nocy!” Radosne
okrzyki
rozchodziły
się
wokół
Neferet,
zarówno jak dorosłych wampirów, jak i adeptów, którzy przyszli słysząc jej wołanie o pomoc, znajdując polanę. „Bądźcie
błogosławione,
moje
córki.
Wesołego
spotkania, wesołych części, spotkamy się ponownie i wesoło.” Nyc powitała innych, uśmiechając się błogo zanim znikła w promieniach księżyca. Neferet nie patrzyła jak Nyx odchodzi. Musiała skupić się na wszystkim co dotyczyło jej kota. Zacisnęła ręce na jej krwawiącym ciele, ukierunkowując magiczny dotyk Bogini.
Neferet poczuła różnicę natychmiast. Dyszenie Chloe ustało. Jej serce zwolniło. Jej przepełnione bólem oczy pojaśniały, na jeden moment, ich spojrzenia spotkały się, spojrzeniem wypełnionym
miłością,
radością
i
ulgą.
Potem,
całkowicie szczęśliwa i uwolniona od bólu, jej kot zwinął się wokół jej rąk, mrucząc z zadowolenia, przytulił się i umarł. „Nie! Nie! Miałam być w stanie cię uratować!” Neferet wciągnęła Chloe na kolana, zaczęła obejmować jej martwe ciało, gdy ból eksplodował na jej czole. Wciąż kołysząc ciało Chloe, Neferet zwinęła się, aż jej twarz wcisnęła się w trawę, ziemia wchłaniała krew i jej szloch. „Neferet, dziecko! Jestem tu z tobą. Wszystko będzie dobrze!”
To
własnoręcznie
była ją
Wysoka
Kapłanka,
podniosła.
„Oh,
Pandeia,
błogosławiona
Bogini, dziękuję ci” Pandeia wykrzyknęła, gdy Neferet podniosła
twarz.
„Nie
tylko
Nyx
obdarzyła
cię
leczącym dotykiem, ale także pobłogosławiła cię Zmieniając tej nocy.” Wciąż płacząc i ściskając ciało Chloe, Neferet była oszołomiona
zamieszaniem.
W
spojrzeniu
Pandei
Neferet ujrzała swoje nowe Znaki ozdabiające jej twarz, ogłaszając światu, że jest dorosłym wampirem oraz
ciało
małego
kota.
„Oh,
to
Chloe.
Jestem
zasmucona wraz z tobą, Neferet.” Wysoka Kapłanka pogłaskała nieruchomą głowę kota. „Ale twój dotyk uzdrowił jej ból i weszła do Otherworldu, gdzie będzie igrać z Boginią.” W jaskini, Tsi Sgili wciągnęła głośno powietrze, a następnie
powiedziała
na
głos
słowa,
które
powiedziała w przeszłości. „Nie uleczyłam jej. Chloe nie żyje.' Spojrzenie Pandei był miły, a jej głos był pełen zrozumienia. „Wiem, że to straszna strata, i trudne dla ciebie, aby to znieść, ale musisz myśleć o tej nocy obiektywnie,
uświadom
sobie,
że
byłaś
zdolna
dotknąć jej ducha i uspokoić małą Chloe – to było więcej niż uzdrowienie, niż naprawienie jej fizycznych ran. Nyx hojnie cię obdarzyła.” W jaskini, Neferet szepnęła słowa, które pomyślała wiele lat temu: Nyx odebrała mi jedyną rzecz jaką
kochałam. Złość pobudzała Tsi Sgili, przesuwając ją w kierunku świadomości. Jej oddech przyśpieszył, a ona prawie otworzyła oczy, ale zanim się obudziła, czas ruszył do
przodu, zabierając ją do następnego doświadczenia poznanego w przeszłości. Dzień, w którym zabiła swojego kochanka i rozpoczęły się uwodzicielskie szepty
skrzydlatego
zdrajcy, Kalony...
nieśmiertelnego
–
kłamcy
i
Tłumaczenie nieoficjalne KAZchomik
Zoey „Zo, Thanatos wysłała mnie, bym cię znalazł. Konferencja z Wysoką Radą się rozpoczęła,” powiedział Aurox. „O cholera! Całkowicie straciłam poczucie czasu.” „Konferencja Wysokiej Rady? WTF?” Powiedziała Afrodyta. „Tak, znowu, cholera.” Sprawdziłam mój telefon: 22:10. Tak, miałam dziesięciominutowe spóźnienie. „Niestety, z powodu przenoszenia tych wszystkich rzeczy do piwnicy zapomniałam wam powiedzieć. Thanatos postanowiła zwrócić się do Rady, ponieważ ludzie chcą pobrać DNA wampirów związku ze śledztwem. Chce żebym dołączyła do niej i opowiedziała o materializacji Neferet, o tym jak to się stało super szalone i jak nasz krąg wykopał ją stąd, co się stało zanim zjadła burmistrza.” Zatrzymałam się i posłałam przepraszające spojrzenie Afrodycie. „Przepraszam za to, jak to zabrzmiało.” Wzruszyła ramionami. „Mówisz po prostu to jak jest.” „Zatem, mogła powiedzieć to w milszy sposób,” powiedziała Stevie Rae, posyłając mi grymas.
„Dyniogłowo, miło byłoby, gdybś zabrała to całe gówniane pudła ode mnie. Z powiedziała tylko to jak jest.” „Hej, wszyscy wiemy, że zmarnowałaś ostatnią noc i nie możesz funkcjonować praktycznie przez cały ten dzień. Nie ma sensu udawać, że do czegokolwiek się teraz nadajesz,” powiedział Stark. Wymierzył komentarz w Afrodytę, ale nie patrzył na nią. Patrzył na Auroxa i zmarszczył brwi. „Stark, dwa słowa: Zamknij się,” powiedziała Afrodyta. „Oh, i jeszcze dwa: bardzo zazdrosny?” Bogini, chciało mi się rzygać od ich kłótni. „Afrodyto, ponieważ nie sprawia ci problemu mówienie o tacie, chcę byś poszła ze mną na Skype z Wysoką Radą.” powiedziałam szybko, zanim Stark mógł powiedzieć jakiś małostkowy komentarz, otworzył usta by powiedzieć, czy to do Afrodyty, czy to do Auroxa. „Stevie Rae, też pójdziesz ze mną.” „Okie dokie,” powiedziała. „Lepiej chodźmy. Thanatos wysłała Auroxa, by aportował, ponieważ się spóźniłaś,” powiedział Stark, łapiąc mnie za rękę i brzmiąc jak przychlast. Uniosłam brwi na niego i wyrwałam swój nadgarstek z jego uścisku. „My, oznacza Afrodytę, Stevie Rae i mnie idące teraz. I tak,
jestem spóźniona, ponieważ muszę wszystkich wyciągać z zylionów drobnych pożarów, i muszę się tu ciągle kręcić. Gdy będziemy rozmawiać z Wysoką Radą potrzebuję, byś upewnił się, że czerwoni adepci przenieśli wszystkie swoje rzeczy do piwnicy, potem pomóż Dariusowi i Damienowi zebrać wszystkich razem, aby poszli na pogrzeb. Tam się spotkamy.” „Ale chciałem–” „Co chciałeś?” Wiedziałam, że brzmię jak suka, ale moja cierpliwość się wyczerpała. To było oczywiste, że chciał się upewnić, że będzie przy mnie, gdy Aurox jest w pobliżu., „Stark, nie widziałeś jak Neferet się zmaterializowała. A to właśnie chce usłyszeć Wysoka Rada.” „Po prostu pomyślałem, że potrzebujesz mnie bym– ” Przerwałam mu znowu. „Potrzebuję cię, byś się nie kłócił z Afrodytą lub mną, i że pogrzeb Erin nie zmieni się w durną walkę gangów.” Aurox oczyścił gardło. „Pójdę przodem by powiedzieć Thanatos, że wkrótce, za chwilę do niej dołączysz.” „Tak, dzięki Aurox,” powiedziałam z roztargnieniem, ciesząc się, że moje napięcie znikło, gdy tylko odszedł. Mogłam zobaczyć jak zakłopotany i najprawdopodobniej zraniony był Stark, ale
naprawdę nie miałam czasu czy siły by mu matkować. Więc, nie powiedziałam nic. Stark nie powiedział nic. Nikt nic nie mówił, aż Stark zacisnął rękę na sercu, skłonił się do mnie formalnie i powiedział, „Będzie tak jak każesz, Kapłanko. Mam nadzieje, że twoja konferencja z Wysoką Radą pójdzie dobrze,” i odszedł, w ciszy Darius i Damien poszli za nim. „Okay, to skomplikowane,” powiedziała Afrodyta. „Wiesz, że Stark jest po prostu zazdrosny, ponieważ Aurox jest częścią Heatha. Nie potrzebujemy najeżdżającego dzieciaka naprzeciw Byczego Chłopca.” „Nie najeżdżam na niego!” „Właściwie, Z, brzmiało to dość średnio,” powiedziała Stevie Rae. „Chcesz powiedzieć, że zawsze jesteś super słodka dla Rephaima, nawet jeśli ten wkurwia cię jak cholera?” Powiedziałam, czując się przykro z powodu, iż straciłam panowanie nad sobą przed Starkiem, zwłaszcza przed moimi przyjaciółmi, ale wciąż czułam się zirytowana na niego. „Tak, chcę powiedzieć, że Rephaim nigdy nie był na moim celowniku,” powiedziała Stevie Rae. „A to pewnie dlatego, że jest chłopcem tylko w połowie czasu. Pewnie trudno wściekać się na
ptaka. To jak umawianie się z psem. Zawsze jest szczęśliwy i macha ogonem za każdym razem, gdy wraca by się z tobą zobaczyć,” powiedziała Afrodyta. „Ło jezu, wyczerpuje mnie myślenie o tym.” „Ty, jestem przyzwyczajona do nienawiści, więc nie powiem ci „zajmij się swoją dupą”.” Stevie Rae odwróciła się od Afrodyty. „Coś z tobą nie tak, Z? Jesteś nerwowa jak kot na gorącym, blaszanym dachu.” „Elizabeth Taylor była boginią,” Afrodyta powiedziała. „Szaloną suką, ale boginią.” „O czym ty mówisz?” spytałam. „O filmie. Zapytaj Królową Damien. Jestem pewna, że wie kim jest Elizabeth Taylor.” „Afrodyto, czasem myślę, że mówisz innym językiem, ale oficjalnie oto co ze mną jest nie tak: jestem zmęczona waszymi wszystkimi kłótniami. Jestem zmęczona dziwnym zachowaniem Starka przy Auroxie. Jestem zmęczona niewiedzą jak postępować, gdy koło mnie jest Aurox versus Heath. Jestem zmęczona ludźmi dającymi się zjeść. Jestem zmęczona zamartwianiem się, co do cholery Neferet zamierza robić. I jestem w chuj zmęczona siedzeniem w Domu Nocy jak więzień.” Afrodyta i Stevie Rae spojrzały na mnie jakby wyrosły mi skrzydła.
„Cholera, Z, musisz zacząć pić.” powiedziała Afrodyta. „A melisa działa na adeptów?” Stevie Rae zapytała ją. „Warto spróbować.” powiedziała. „Ja tu wciąż stoję. Nie lubię pić, a i nie chcę melisy.” „Pokombinuję jak przemycić dla niej brązowy pop,” powiedziała Afrodyta. „Zgoda,” rzuciła Stevie Rae. Potem obje zaczęły się śmiać. Pokręciłam głową. „Wy dwie nie jesteście śmieszne, i jesteśmy spóźnione.” Odeszłam od nich. Poszły za mną, nadal śmiejąc się ze mnie.
Byłam zaskoczona widząc Kalone stojącego za Thanatos, z naga klatką piersiową i muskularnymi ramionami, wyglądał jak statua anioła zemsty. Dlaczego on nigdy nie nosi koszulki? Spytałam się w myślach. Wtem Thanatos wykonała gest zapraszający nas byśmy dołączyli, powiedziała, „Ah, całe szczęście. Zoey tu jest. Jestem wdzięczna, że widzę ją w akompaniamencie młodej Kapłanki Stevie Rae, jak i naszej Prorokini Afrodyty.” Kalona cofnął się tak, że nasza trójka mogła
pojawić się w kamerze komputera wraz Thanatos. Duży ekran ukazał Wysoką Izbę Rady w świątyni na Clemente Island, tuż u wybrzeży Wenecji. Siedem kamiennych tronów, bogato rzeźbione, każdy na pozór identyczny. Sześć tronów było zajęte. Wiedziałam, że siódmy należy do Thanatos. Nie byłam pewna, jak się czuję z faktem, że nie zajęła miejsca w Wysokiej Radzie. Podobało mi się, że Thanatos jest z nami, zwłaszcza, że wciąż miała dość siły, by utrzymać swoje miejsce w Wysokiej Radzie. Nie podobało mi się, że może tam wrócić w każdej chwili. Zdałam sobie sprawę, że nikt nic nie mówi i wszyscy gapia się na mnie. Moja twarz zapłonęła i zacisnęłam rękę na moim sercu, kłaniając się szybko. „Miłego spotkania, Wysoka Kapłanko. Przepraszam za moje spóźnienie, um-” Przerwałam, całkowicie gubiąc to co chciałam powiedzieć zmieniając wypowiedź w bełkot. „Jest zestresowana, ponieważ wszyscy tu utknęliśmy,” Afrodyta zakończyła za mnie. Jej brwi wystrzeliły w górę.”Miłego spotkania. To ja, Afrodyta.” „Pamietamy, kim jesteś, Prorokini,” Duantia przemówiła pierwsza. „To byłoby raczej trudne dla nas zapomnieć naszą pierwszą ludzką Prorokinię.”
Siedziała w najbardziej ozdobionym tronie, i oczywiście, prowadziła Wysoką Radę. Następnie Duantia zwróciła swoje ciemne oczy na mnie, mogłam poczuć ich moc nawet przez te tysiące kilometrów, które nas dzieliły. „Spóźnienia czasem są nieuniknione. Stres jest nieunikniony. Uczenie się ograniczać jedno i drugie jest częścią bycia Kapłanką.” Zanim zaczęłam ponownie przepraszać, spojrzała na Stevie Rae. „Miłego spotkania, Stevie Rae. Zanim spotkanie ruszy, Rada i ja chcielibyśmy zaprosić ciebie i twojego niezwykłego Małżonka, Rephaima, na wizytę do San Clemente Island. Jesteśmy zaintrygowani waszą dwójką. Prawdą jest, że chłopak faktycznie zmienia formę z ludźkiej na kruka codziennie?” „Miłego spotkania,” Stevie Rae powiedziała, kłaniając się formalnie. Potem uśmiechnęła się nieco nieśmiało, ale odpowiedziała na pytanie Duantiny bez wahania lub zakłopotania. „Tak, proszę pani, Rephaim jest normalnym chłopcem w nocy, ale tak szybko jak słońce wschodzi zmienia się w Kruka.” „Nie pamięta godzin, gdy jest bestią?” inny członek Wysokiej Rady zapytał. „Nie, raczej nie. Albo przynajmniej nigdy mi o tym nie powiedział. Rephaim nie lubi rozmawiać o tym zbytnio.”
„porozmawiamy więcej, gdy ty i twój Małżonek odwiedzicie nas,” Duatia powiedziała. „Lepiej kup jedną taką, bardzo dużą skrzynie podróżną dla psów,” Afrodyta szepnęła do Stevie Rae. Szturchnęłam ją. „Wracając do tematu, o którym mówiliśmy,” Duantia kontynuowała. „Thanatos podsumowała wydarzenia ostatniej nocy. Afrodyto, Rada rozszerza nasze kondolencje dla ciebie. Śmierć rodzica nigdy nie jest łatwa.” „Dziękuję.” „Zoey, Stevie Rae, Afrodytyo, byłyście na prezentacji, gdy zamanifestowana została obecność na waszym kampusie. Thanatos donosi nam, że wierzy, iż była to Neferet. Czy wasza trójka się z tym zgadza?” „Tak,” powiedziałam. „Afrodyta i ja zobaczyłyśmy pająki pierwsze. Wiedziałam, że to Neferet. Ona wcześniej pojawiała się jako pająki, tu w Domu Nocy, jak i, gdy spadła z balkonu widziałam jak jej ciało rozpada się i zmienia w gniazdo pająków.” „Oczywiste było, że pająki nie były normalne,” Afrodyta dodała. „I tylko bardziej stało się to oczywiste, gdy Z rozpoczęła formowanie kręgu.” „Tak jak już mówiłam, poczułam zmianę w energii szkoły zanim Zoey zadzwoniła zdać
raport z tego co się dzieje. Na początku myślałam, że wyczuwam przyjście śmierci, i śmierć odwiedziła nasz kampus tej nocy, ale po zastanowieniu się, ja też wyczułam przybycie Tsi Sgili. Jej moc pochodzi od śmierci i Ciemności – to jest to, co napedza jej nieśmiertelność. Zgadzam się z Zoey i jej kręgiem. Neferet próbowała manifestować.” „Widzieliśmy ją,” powiedziałam, nie podobało mi się, że członkowie Rady wyglądali na niezdecydowanych. „To było zdecydowanie ciało Neferet, prawie odrodzone zanim elementy wyrzuciły ją z terenu szkoły.” „Nie tak znowu daleko,” Powiedziała Afrodyta. „Zabiła mojego ojca przy głównym wejściu do szkoły. Pewnie potrzebowała siły, więc opróżniła kogoś.” „Uważamy również, że może być odpowiedzialna za odrzucenie Przemiany przez adepta, które miało miejsce tej nocy,” Powiedziała Thanatos. „Jej widmo przeszło przez dziewczynę, gdy uciekała przed kręgiem, a adept zmarł zaledwie chwile później.” „Tak, dziecko z powinowactwem z wodą,” Duantia powiedziała. „Szkoda tracić obdarzonego przez Boginię adepta.” „To ma sens, że nieśmiertelny, który jest zasilany przez śmierć i Ciemność może
spowodować śmierć adepta w taki sposób,” powiedział inny członek Rady. „To może być tym, co daje jej siłę, której oczywiście potrzebuje.” „Neferet zabiła Erin i ojca Afrodyty,” powiedziałam stanowczo. „Nawet próbowaliśmy powiedzieć to detektywowi, ale nie ma sposobu, aby wyjaśnić całą tą prawdę. Nie ma szans by nam uwierzyli.” „A teraz proszą nas by profesorowie poddali się badaniu DNA, aby porównać je z dowodami, które znajdują się na ciele Burmistrza,” powiedziała Thanatos. Usłyszałam jak zaskoczona Afrodyta wciągnęła powietrze i zdałam sobie sprawę, że powinnam była powiedzieć jej o tych szczegółach. Cholera! Naprawdę muszę zarządzać lepiej czasem. „Ludzie chcą poprowadzić sprawę morderstwa w twoim Domu Nocy.” Duanita nie sprawiła, że zabrzmiało to jak pytanie, ale Thanatos odpowiedziała jej tak czy siak. „Tak, a to jest w bezpośredniej sprzeczności z naszą tradycją. Nie pozwolę na wkroczenie do szkoły. Dlatego jestem zmuszona pytać o wasze wstawiennictwo,” powiedziała Thanatos. „Wszystkie ludzkie władzę muszą zrozumieć, że społeczność wampirów odpłaci Neferet za śmierć burmistrza, i że dokładamy wszelkich starań, aby odnaleźć ją i przyprowadzić przed
wymiar sprawiedliwości. Mogą zakończyć swoje dochodzenie i znieść ograniczenia względem Domu Nocy. W zamian otrzymają naszą przysięgę, że będziemy całkiem pewni, iż Neferet zapłaci za swoje zbrodnie.” „A jednak miejscowi ludzie wierzą, że Neferet sama jest ofiarą przemocy,” powiedziała Duantia. „Ponieważ nie możemy wyjaśnić im, że użyła Ciemności by porwać moją babcię, i jak musieliśmy użyć magii by ją uratować!” nie miałam zamiaru krzyczeć, ale byłam tak sfrustrowana jak cholernie niesprawiedliwe to wszystko było! „Jest wiele rzeczy, które nie mogą być wytłumaczone ludziom, Zoey,” Duanitia powiedziała. „Śmierć twojej matki z rąk Neferet jest smutnym przykładem.” Kiwnęłam głową, nie ufając memu głosu. „Zoey, jeśli ograniczenia zostaną zdjęte z Domu nocy, czy ty i Stevie Rae nadal, jak to określacie, będziecie żyć poza kampusem, oddzielone od szkoły?” Członek Rady, który milczał, zapytał wreszcie. „Tak,” powiedziałam. „Tunele pod dworcem są bardziej komfortowe dla czerwonych wampirów i adeptów.” „Ale nimi nie jesteś.”
Zmarszczyłam brwi. „Cóż, nie jestem normalnym adeptem od jakiegoś czasu.” podniosłam dłonie, zewnętrzną stroną, tak, że sieć tatuażów, które umieściła tam Bogini, były w pełni widoczne przed kamerą. „A ja nie jestem normalną Prorokinią Nyx,” powiedziała Afrodyta. „Zatem, będę z nimi.” „Jestem pierwszą czerwoną Wysoką Kapłanką,” Stevie Rae. „To też nie jest normalne, więc, zostanę z Afordytą i Zoey. Nie chcemy sprawiać problemów, ale tak jest – trzymamy się razem.” „Nie rozumiem problemu, iż będziemy mieszkać w tunelach. Wcześniej dla was to było w porządku.” powiedziałam. „Tak, to było zanim Neferet została sprowokowana do porwania twojej babci i zabicia adepta i człowieka, zanim lokalne władze rozpoczęły śledztwo w twoim Domu Nocy,” powiedział ten sam członek. Nie mogłam uwierzyć w to co mówił. „To nie była nasza wina” „Nikt cię nie wini,” powiedziała Duantia szybko. „My tylko próbujemy przejść przez wiele ostatnich tragicznych wydarzeń.” Nagle jej uwaga się poruszyła. „Kalona, Jesteś tu jako nieśmiertelny, jaka jest twoja opinia?” pytanie Duanti wydawało się zaskoczyć nas wszystkich. Thanatos przesunęła się na krześle, ja i Afrodyta
przesunęłyśmy się trochę, tak aby Kalona stanął twarzą w twarz z Wysoką Radą. Skłonił się, położył rękę na sercu, zanim udzielił odpowiedzi. „Nie widzę żadnego problemu, aby Zoey i jej grupa, wliczając w to mojego syna, Rephaima, zamieszkali w tunelach. Są strzeżone przez silnych, lojalnych Wojowników, a tunele zapewnią im bezpieczeństwo. Jeżeli chodzi o zbrodnie, nie mam wątpliwości, że ta istota, Neferet, pojawiła się i spowodowała obie śmierci, i że człowiek nie może sprawić, że zapłaci ona za swoje zbrodnie.” „Kalona, przyjęliśmy cię jako część naszej społeczności z powodu twojej przysięgi, którą złożyłeś Thanatos, ale jesteśmy ciekawi jak odpowiesz w szczególności na nasze jedno pytanie.” powiedziała Duantia. Skrzydła Kalony szeleściły, jego ciało napięło się, ale jego głos był stały. „Odpowiem na jakiekolwiek pytanie jakie sobie zażyczysz zadać, Wysoka Kapłanko.” „Choć nigdy w pełni nie przedstawiłeś się jako Erebus, który zszedł na ziemię, Neferet tak nam powiedziała. Dodała również, że oszukałeś ją by ci uwierzyła.” „A jednak nigdy nie twierdziłem, że jestem Erebusem, i stoję tutaj, zaprzysięgły Wojownik jednego z członka waszej Rady, z dala od
Neferet, która morduje dzieci i ludzi.” „Tak, to ciekawy zwrot wydarzeń. Nasze pytanie: Kim jesteś?” Każdy, nawet Thanatos, gapili się na Kalone. Czy on ma zamiar powiedzieć, że jest bratem Erebusa? Ło Jezu! „Byłem wieloma rzeczami – bogiem, kochankiem, niszczycielem, zbawicielem. Teraz jestem Owocem Jogobelli (sorrka, ale nie mogłam się powstrzymać-tłumacz) Wojownikiem Śmierci.” powiedział. „Do tego jestem również nieśmiertelny.” Myślałam, że mówiąc powie wszystkim, że jest bratem Erebusa, ale nie. Już było za późno, popatrzyłam na nieodpowiedzialną Radę, musieli wiedzieć jak jestem zirytowana na nich wszystkich do diabła. Nie wyprowadziłam ich z błędu, a następnie Kalona nic już nie powiedział. Albo co gorsza, niczemu nie zaprzeczył. Tak więc, dla odmiany, trzymałam usta zamknięte. „Kalona, modliłam się do Nyx z zapytaniem o ciebie, by powiedziała mi, czy stanowisz niebezpieczeństwo dla Thanatos, lub Domu Nocy,” powiedziała Duantia. „ I co Bogini odpowiedziała?” Spytał Kalona. „Nyx milczy.” „Myślę, że to odpowiedź sama w sobie,” powiedziała Thanatos. Myślę, że zabrzmiała na
wkurzoną. Ona i Duantia miały cichą walkę na spojrzenia, które Duantia zakończyła zwracając się do Rady. „Kapłanki, usłyszałam wszystko, czy mamy rozpatrzyć wniosek Thanatos, zmienić wyrok i wstawić się za ludźmi Tulsy?” Pięć Wysokich Kapłanek przemówiło jako jeden głos, „Nie.” Duantia zwróciła się do nas ponownie. „Zatem decyzja została podjęta. To co dzieje się w Tulsie to prowokacja zamieszek między wampirami i ludźmi, jak również między adeptami i wampirami w obrębie samego Domu nocy w Tulsie. Część z was została oderwana od reszty, nie jest to zdrowe dla społeczności wampirów. Będziemy unikać Neferet. Nie jest dłużej naszym problemem. W naszej odpowiedzialności nie leży doprowadzenie jej do wymiaru sprawiedliwości.” „Ale Neferet jest przyczyną problemów. W jej celu leży, by ludzie nas winili – a to ją trzeba winić.” praktycznie dusiłam w sobie wrzask. „Ona jest nieśmiertelna. Jak powiedział Kalona nie może zostać pociągnięta do odpowiedzialności przez ludzi,” Duantia powiedziała. „Oczekujesz, że to my wymierzymy sprawiedliwość,” Kalona powiedział. „Tak, my,” powiedziała Duantia. „Dlatego nie
wstawiam się za lokalnymi ludźmi. Ani nie będziemy dłużej tolerować separacji adeptów i wampirów z Domu Nocy.” „Sgiach jest wampirem oraz Wysoką Kapłanką i żyje w separacji od was – pozwalacie na to od wieków,” próbowałam im to uświadomić. „Sgiach nie powoduje niepokoju wśród ludzi. Sgiach nie prosi nas o pomoc,” powiedziała Duantia. „Wiesz, to ma sens, teraz już wiem dlaczego zostaje na wyspie i ignoruje cię,” powiedziałam im. „Być może, w swoim czasie Tulsa stanie się również wyspą.” Thanatos brzmiała ponuro i mocno. „Abdykuję z bycia członkiem Rady w trybie natychmiastowym.” „Thanatos, chyba nie masz na myśli, aby prowadzić swój Dom Nocy i zerwać stosunki z Wysoką Radą!” Duantia wstała. Reszta Rady wyglądała na super zszokowaną lub super wkurzoną. „Mam na myśli zmianę i adaptację. Chodzi mi o to, aby pozostać Wysoką Kapłanką tu, w Domu Nocy w Tulsie. Chodzi mi oto, aby wpierać te dwie niezwykłe Wysokie Kapłanki i tą Prorokinię w ich pragnieniach, w odnalezieniu swojego własnego miejsca. A najważniejsze, mam na myśli to, że należy przynieść Neferet przed
oblicze sprawiedliwości, nie pozwalając na wkroczenie do mojej szkoły.” „Ale to nie–” „To moja przysięga; niechaj tak będzie!” Następnie Thanatos kliknęła przycisk rozłączenia. Skype wydał swój zabawny dźwięk, a ekran zgasł.
Tłumaczenie nieoficjalne KAZchomik
Afrodyta „O ja pierdole! Thanatos, masz jaja. Wielkie jak moja głowa,” powiedziała Afrodyta. Thanatos uniosła brwi. „Zignoruję wulgaryzmy i przyjmę komplement, Prorokinio.” „Musisz wiedzieć, że to ogromny komplement.” Afrodyta powiedziała, kłaniając głową z szacunkiem do Thanatos. „Naprawdę postarałaś się dla nas. Dziękuję, Wysoka Kapłanko,” powiedziała Stevie Rae. Kalona i Zoey wymienili spojrzenia. „Tak więc zostaliśmy sami i mamy mieć do czynienia z Neferet i lokalną społecznością na własną rękę,” powiedział. „Znowu,” dodała Zoey. „To nie tak, że po raz pierwszy Wysoka Rada pokazała jak im nasz los wisi.” „Chcieli dobrze,” powiedziała Thanatos, brzmiąc gdzieś pomiędzy smutkiem i cynizmem. „Myślą, że robią to, co jest najlepsze dla całej społeczności wampirów, to jest to co kreuje Rada przez eony.” „Ona tkwi w średniowieczu!” Zoey rzuciła. Afrodyta obserwowała ją uważnie. Tak, Wysoka Rada to dupki, ale oni mieli wciąż Thanatos – moc ich kręgu – dwie Prorokinie (nawet, jeśli
Shaylin była bólem dupy), Byczego Chłopca, i nieśmiertelnego po ich stronie. „Zatem mówię: Spoczywajcie w pokoju. To tylko kilka starych bab – bez obrazy, Thanatos,” Powiedziała Afrodyta. „Z, jedynym co mogli nam zapewnić to plecy. Nie potrzebujemy ich pozwolenia by stworzyć własne miejsce na świecie. To jest nasz świat, także i my będziemy tworzyć swoje miejsce. „Tak, też tak uważam,” zgodziła się Stevie Rae. Zoey skrzyżowała ramiona na piersi. „Więc, wszyscy tkwimy tu razem, nie robiąc nic.” „Dopóki nie złapiemy Neferet, obawiam się, że tak,” powiedziała Thanatos. Afrodyta zauważyła, że nie była jedyna osobą, która obserwowała Zoey ściśle. Brwi Thanatos uniosły się, a ona przechyliła głowę na bok. „Kapłanki, wszyscy zgadzamy się, że Neferet jest odpowiedzialna za śmierci, które miały miejsce zeszłej nocy, czyż nie?” „Neferet to zrobiła,” powiedziała Z. „Zatem Neferet musi być odnaleziona i oddana władzom. Do tego czasu, prawda jest taka, że ludzkie organy ścigania nie znajdą dowodu, by udowodnić nam winę, ponieważ nie jesteśmy winni.” „Moment. Czy to oznacza, że zamierzasz pozwolić profesorom, aby poddali się badaniom
DNA?” Zoey zapytała. „Nie. To oznacza, że znajdziemy Neferet i dostarczymy jej DNA władzom ludzkim.” „Neferet jest potężną nieśmiertelną. Ona nie pozwoli nam ją złapać, a co dopiero zabrać się gliniarzom.” „Zoey, można powiedzieć, że tobie i twojemu kręgu udało się ją pokonać, potężną nieśmiertelną i uratować twoją babcię przed nią.” „Pokonaliśmy ją wcześniej. Pobijemy ją ponownie.” Stevie Rae brzmiała o wiele bardziej pozytywnie, niż Z. „Właściwie, wszystko co musimy zrobić, to znaleźć Neferet. Zabrać ją do miejsca publicznego i zacząć przygwoździć trudnymi pytaniami. Straci swoją pewność siebie i zacznie świrować, zwłaszcza, jeśli detektyw poprosi ją o próbkę DNA.” powiedziała Afrodyta. „Tak, to będzie kijowe, gdy wybuchnie pająkami lub zje kilku miejscowych, czy cokolwiek, ludzie zaczną rozumieć, że tam się dzieje więcej niż konfrontacja człowieka i wampira, ale to nie będzie bardziej kijowe, niż areszt domowy i obwinianie za to całe gówno, którego nikt tu nie zrobił.” „Wierzę, że nadszedł czas, gdy ludzie zrozumieją, że to coś więcej, niż problem między
człowiekiem i wampirem.” Kalona zaskoczył Afrodytę zgadzając się z nią. „Zło zawsze jest wzmacnia się, gdy panuje niewiedza.” „Zamierzasz ujawnić się ludziom?” „Mam zamiar doprowadzić Neferet przed wymiar sprawiedliwości i ochronić tą szkołę. Jeśli to oznacza ujawnienie się ludziom, tak też się stanie.” „Mam pytanie.” Stevie Rae podniosła w połowie rękę. „Tak?” powiedziała Thanatos. „Jak mamy zamiar znaleźć Neferet?” „To będzie łatwe. Zostaniemy tutaj, pozostając w zgodzie ze ścieżką Bogini i poczekamy, aż Neferet sama wyjdzie z cienia,” powiedziała Thanatos. „To durnota!” Z brzmiała jakby miała zaraz wybuchnąć. „Kiedy Neferet porwała Babcię siedziałam w kuchni, w tunelach. Tylko czekałam i jęczałam do Nyx, by pomogła mi uratować Babcię. I co? Bogini pojawiła się i w zasadzie pojawiła mi to, że jestem dzieckiem co tylko siedzi i płacze. Wysoka Kapłanka faktycznie jakoś działa. Zatem, teraz mówisz mi, że naszą wielką decyzją będzie siedzenie i czekanie?” „Nie, to co ci mówię oznacza, że mamy pokazać mądrość i działać cierpliwie. Mamy pogrzeb
jednego z nas, a potem wznowimy zajęcia, i nasze życie oraz nie dopuścimy do naszej szkoły rozzłoszczonych mieszkańców, lub nie dopuścimy by zalazła nas Ciemność tak jak w przypadku Neferet. Oczekuję, że ty i Stevie Rae pokażecie swoje umiejętności przywódcze i pomożecie mi i reszcie utrzymać spokój oraz wydzielić zadania. A teraz, jeśli skończyłaś mnie pouczać odnośnie Bogini, której służę wiernie przez wieki, mam pogrzeb, któremu będę przewodniczyć.” Ton Thanatos wskazywał, że usłyszał już wystarczająco dużo – zwłaszcza od Zoey - i wstała. Z Kaloną podążającym za nią jak jej cień, opuściła pokój. Afrodyta stanęła między Zoey a drzwiami. „Ryzykując, że zabrzmię jak ty, a tego nie chcę, mam zamiar ci powiedzieć, że musisz dostosować swoje nastawienie. Z zmrużyła oczy. „Ta sytuacja cię nie wkurza?” „Oczywiście, że tak, ale jedna zgryźliwa młoda Wysoka Kapłanka co jest po naszej stronie zachowuje się głupio.” „Z, brzmisz na nieco zgryźliwą.” Stevie Rae wyglądała niepewnie, ale to nie powstrzymało ją od powiedzenia tego. Zoey wzięła głęboki oddech i wypuściła go powoli, wkładając palec w kamienny krąg, wyglądający jak koło ratunkowe co wisiał na
długim, srebrnym łańcuszku na jej szyj. „Jestem po prostu cholernie sfrustrowana czekaniem na to całe gówno Neferet ponownie i czekaniem na jej kolejny ruch.” „Okay, powiedziałaś „cholera” i „gówno” w jednym zdaniu, więc mam nadzieje, że może zniesiesz tą durną barierę w twojej głowie, jeśli chodzi o używanie „brzydkich” słów,” powiedziała Afrodyta. „Poza tym, wciąż mówię ci, że musisz zmienić swoje nastawienie. To nie to samo co wtedy, i nie ta sama Neferet. Została wygnana przez Wysoką Radę.” „Tak, jest jak kurczak z obciętą głową, wciąż biega choć jest trupem,” dodała Stevie Rae. „Nazwałabym ją bardziej opisowo, niż kurczak, ale puenta ta sama. I mamy całą szkołę przeciw jej. Neferet nie może ukrywać się wiecznie – jak właśnie powiedziałyśmy, nie ma innego wyjścia, ona jest zbyt cholernie szalona by nie zacząć rzucać się w oczy przez długi czas.” „Nie,” Powiedziała Z. „Tu jest część problemu – nie cała szkoła jest przeciw niej. Dallas i jego przyjaciele są definitywnie po jej stronie, a już na pewno przeciw nam.” „Ale, Z, Neferet zabijając tatę Afrodyty zmieniła wszystko.” Stevie Rae spojrzała na Afrodytę. „Przepraszam raz jeszcze.” Afrodyta wzruszyła ramionami a Stevie Rae powtórzyła gest. „Tak
jak powiedziałaś, tym razem zrobiła to publicznie. Ona zjadła burmistrza. Policja się w to wmieszała. Thanatos ma zamiar upewnić się, że dostaną dowody, że to ona, a Dallas nie będzie chciał mieszać się w sprawę morderstwa, czy pomagać mordercy.” powiedziała Stevie Rae. „Dallas i jego obrzydliwi przyjaciele nie będą dobrze czuć się w więzieniu. Będą musieli siedzieć na dupach i być cicho. Pewnie, będziemy mieć ból dupy przez nich, ale nie wiele różniący się od tego jaki zwykle ma się w normalnej szkole,” Powiedziała Afrodyta. „Tak, chyba macie rację,” powiedziała Z. ”Przepraszam za te całe bycie „trzy razy nie, dziękujemy”. Ja po prostu naprawdę chcę zrobić coś co naprawi to wszystko. Wiecie, by wszyscy byli w porządku i nie owijali się Ciemnością.” „To nie było „trzy razy nie, dziękujemy.” Bardziej brzmiało na „ale się na was zawiodłam”. Ludzie ssą. Robią głupie rzeczy i nie są w porządku. Koniec kropka.” Afrodyta jej powiedziała. „Jako potwierdzenie tej reguły, idziemy na pogrzeb Erin. Nie postępowała w porządku, i jestem cholernie pewna, że jej pogrzeb będzie ssał.” Afrodycie chciało się rzygać, gdy uczestniczyła w pogrzebie. Nie było tak źle, gdy ktos
przyzwoity, jak Smok Lankford czy biedny, mały gej Jack, zmarł, to było smutne i ssało i nie można było założyć lepszych, wyrażających siebie ubrań. Czarne. Nudne. Depresyjne. I jeszcze położona wisienka na te całe gówniane lody w postaci Zoey, która miała problem z kontrolowaniem złości. Warczała na Wysoką Radę. Warczała na Thanatos. To nie była Zoey – wychowana na kulturalną. Zawiodła nie mówiąc, że policja ma dowody DNA na to, kto zabił jej ojca. Afrodyta spojrzała na Z. Szła obok Stevie Rae i wskazywała coś dyniogłowej rozmawiając z nią, ale nie wyglądała jak zwykle na uśmiechniętą, jak to miała w zwyczaju będąc przy swojej BFF. Z zmarszczyła brwi. Wyglądała na zmęczoną. Nie, właściwie, wyglądała na zirytowaną. Albo wkurzoną. Tak, Z zdecydowanie wyglądała na wkurzoną. Afrodyta nie wiedziała co ma kurwa robić. Może Zoey potrzebowała usłyszeć jej ostatnią wizję, tą w której stała się Bez Kontroli I Złą Z i jak skończyła w więzieniu oraz jak grono ludzi zostało zjedzone. Ale instynkt Afrodyty wciąż podpowiadał, że to jeszcze nie czas, w którym Zoey mogłaby by powiadomiona – albo czy w ogóle kiedykolwiek zostanie to wszystko jej wyjawione. Może po pogrzebie jej przejdzie. Może Z jest po
prostu bardzo spięta, ponieważ pogrzeby są okropne. Ich trójka doszła do środka kampusu – wszystko wyglądało jak zawsze podczas pogrzebu, stos pośrodku terenu, gdzie rosły ogromne dęby. Thanatos i Kalona byli na czele stosu, stojąc przed Dallasem, Thanatos powiedziała mu coś, przez co miał kamienną twarz. Jego przyjaciele stworzyli półokrąg katastrofy mody zanim. Darius odwrócił jej uwagę. „Tam są nasi chłopcy,” powiedziała, i zmieniła kierunek patrzenia na Wojowników i resztę kręgu, Stevie Rae i czerwoni adepci stworzyli identyczny układ co tamci, tylko, że po drugiej stronie stosu. Darius objął ją i Afrodyta pozwoliła oprzeć się na jego ramionach, chcąc by zostali już sami. „Thanatos i Kalona wyglądają ponura. Czy spotkanie z Wysoka Radą poszło, aż tak źle?” wyszeptał jej do ucha. „Pociąg się wykoleił. Wyjaśnię później,” odszeptała, patrząc jak profesorowie wypełniali brakujące części po naszej stronie, tworząc kompletny okrąg, jakby szkoła tworzyła jedną wielką grupę. Co, oczywiście, było całkowita nieprawdą. Thanatos przemówiła pierwsza. Jej głos był silny i czysty – była właściwie całkiem dobrym
mówcą, ale gdy zaczęła odprawiać rytmiczną modlitwę, uwaga Afrodyty powędrowała gdzie indziej. Obserwowała Dallasa. W jej mniemaniu zawsze był za niski i miał małe, świńskie oczy – nawet zanim stracił zmysły i stał się czerwony. Tej nocy wpatrywał się w stos i owinięte ciało Erin, ocierając oczy co jakiś czas wewnętrzną stroną rękawa. Technicznie, płakał, ale głównie spoglądał wściekło. Spojrzenie Afrodyty powędrowało po czerwonych adeptach za Dallasaem. Żaden z nich nie płakał. Większość albo wyglądała jakby się modliła, albo patrzeli na Thanatos. Cóż, niektórzy gapili się na Kalone, ale dzieci zawsze się na niego gapiły. Oczy Afrodyty podróżowały po kręgu i zauważyła, że Nicole nie dołączyła do grupy Dallasa. Stała obok Lenobi i Travisa w środku kępy profesorów. Jakby czując jej wzrok, Nicole spojrzała na Afrodytę, ale to nie było sukowate spojrzenie, ale też nie przyjazne. Afrodyta jeśli chciałaby wyrazić słowami to spojrzenie powiedziałaby, WTF? Afrodyta przytrzymała jej spojrzenie nieco dłużej, potem pozwoliła im poruszać się dalej po kręgu. Jej wzrok zatrzymał się ponownie, gdy dotarła do Shaylin. Stała obok myślącego penisem Erika. Fakt, że Shaylin zawsze
wydawała się, jakby miała skończyć u boku Erika, sprawiało, że oceniała ją. Erik był niezaprzeczalnie gorący. Gdyby nie był gorący Afrodyta by z nim nie była, ostatecznie z nim skończyła i poszła dalej. Oczywiście nigdy nie spotkała Shaylin i Erika robiącego cokolwiek co przypominałoby ssanie twarzy. On nigdy nie trzymał jej nawet za rękę publicznie. Niemożliwym też było, żeby Shaylin go prześladowała. Może Erik kręcił się wokół niej, bo była pierwszym adeptem jakiego Naznaczył. To była jakaś możliwość. Shaylin była w stanie odczytywać kolory aury czy jakkolwiek ona to nazywała, ponoć Erik był coraz mniejszym dupkiem, a Shaylin mogła to zobaczyć choć taka możliwość była nieprawdopodobna. Afrodyta przeczesała palcami włosy. Shaylin odczytała jej kolory. Strasznie ją wkurzyła, była prawdziwą suka na początku, ale później ja przeprosiła. I prawda taka, że Shaylin miała rację, gdy powiedziała Afrodycie: Masz złocisty płomień pośrodku twojego księżycowego światła... Jest to część twojej wyjątkowości – twojego ciepła... jest małe i ukryte, ponieważ chowasz ciepło i dobroć przez większość czasu. Ale to nie zmienia, że one wciąż tam są. Wspominając, Afrodyta przeczesała włosy
ponownie. To tak irytujące, jej instynkt mówił, że Shaylin była prawdziwą okazją – posiadała Prawdziwe Widzenie, a Bogini obdarowała ją umiejętnością interpretacji. Afrodyta spojrzała tam, gdzie Zoey stała obok Stevie Rae i Rephaima, pomiędzy Starkiem i Shaunee. Naturalnie, Shaunee i Stevie Rae miały mokre oczy. Z jednak nie, to wydawało się dziwne. Z zazwyczaj płakała, zasmarkując się całkowicie podczas pogrzebu, a mimo że Erin zawiodła zanim zmarła, była częścią oryginalnego kręgu Z. Gdy Afrodyta spojrzała z powrotem na Shaylin dziewczyna nie patrzyła już na Thanatos. Patrzyła na Zoey i jej ekspansję mówiąc, że nie podoba jej się to co widzi. To wtedy Afrodyta podjęła decyzję. Następnie skierowała ponownie uwagę na pogrzeb, gdzie Dallas podniósł płonącą pochodnię, natomiast Thanatos uniosła ręce i przemówiła władczym głosem, „Dallasie, zostałeś wyznaczony byś oświetlił stos Erin, a moją decyzją nakazuję, by Shaunee użyła jej daru Bogini by pomogła ciału upadłej córki powrócić do ziemi w postaci popiołu.” Thanatos wskazała, aby Shaunee dołączyła do jej boku przy stosie. Policzki Shaunee były obmywane łzami, ale nie
zawahała się. Podeszła do stosu i złapała za pochodnię Dallasa. Razem dotknęli suche kłody, a ona powiedziała w noc, „Ogniu, przybądź do mnie!” Jej długie, czarne włosy uniosły się na rozgrzanym powietrzu, co oznaczało, że żywioł się pojawił. „Obejmij ciało mojej Bliźniaczki uwalniając ją! Zatem proszę, niech tak się stanie!” Zaszumiało a stos eksplodował w ogniu. Wszyscy, za wyjątkiem Shaunee zmuszeni byli wykonać kilka kroków w tył odsuwając się od blasku. Afrodyta sondowała jej oczy i ręcę, nie mogąc oderwać wzroku od Shaunee. Nadal płakała, ale uśmiechała się a jej element otaczał ją. Afrodyta pomyślała, że wygląda jak bogini ognia. Nigdy nie powiedziałaby tego Shaunee, ale wciąż... Gdy tylko Thanatos zamknęła krąg i pobłogosławiła wszystkich, Afrodyta szepnęła do Dariusa, „Mam coś do zrobienia i to szybko. Spotkamy się ponownie w naszym pokoju.” Pocałowała go, a potem przecisnęła się przez tłum, starając się złapać spojrzenie Shaylin, i mając nadzieje, że ta zostanie w miejscu. Rozproszona, prawie biegła do tego cholernego drzewa. Dobrze, że tego nie zrobiła, ponieważ po drugiej stronie, Rephaim trzymał Stevie Rae, która wylewała wiadrami łzy na przód jego
koszulki. „Wiem, że to trudne, ale Erin jest z Nyx.” Rephaim mówił do Stevie Rae. Spojrzał w góre, akurat, gdy Afrodyta potknęła się obok dużego dębu. Położyła palec na swoich ustach i wypowiedziała bezgłośnie „ćsssii”, potrząsając głową. To było wszystko czego potrzebowała – Stevie Rae spodziewającej się, że Afrodyta dołączy do niej. Na szczęście, Rephaim nie zwracał już na nią uwagi, i wrócił do rozklejonej Stevie Rae, podczas gdy Afrodyta szła na placach dalej. Poczuła dreszcze, nie przyjemne uczucie i chłód. Jej wzrok napotkał natychmiast Dallasa. Przynajmniej, nie mógł jej zobaczyć. Drzewo było na jej drodze, ale Afrodytę bez problemu zobaczyć, choć stąpała ostrożnie jak jałówka. Był zbyt zajęty wgapianiem się w Rephaima i Stevie Rae. Nienawiść w jego spojrzeniu była przerażająca. W milczeniu, Afrodyta pracowała nad obejściem wkoło drzewa, zbliżając się do Dallasa. Mówił coś cicho, mrucząc do siebie. Afrodyta skoncentrowała się, obserwując jego zbyt wąskie usta i słuchała w pełni skupiona. „To nie w porządku. Moja jest martwa a jej nawet nie jest człowiekiem. To nie w porządku...” To było to. To było wszystko co Dallas mruczał.
Afrodyta czekała, obserwowała, gotowa by ostrzeć Rephaima i ewentualnie Dariusa, jeśli Dallas próbowałby coś zrobić, ale dzieciak ciągle tylko powtarzał to samo gówno, ciągle i ciągle, nawet, gdy poszedł dalej. Afrodyta pokręciła głową. Z Dallasem naprawdę coś było nie tak. Z może i ma problem mentalnego załamanie, ale ona przynajmniej nie chce utknąć w Domu Nocy wraz z nim. „Okay, do zobaczenia jutro, Erik!” słysząc głos Shaylin, Afrodyta westchnęła z ulgą i przyśpieszyła nadrabiając czas, gdy Shaylin machała na do widzenia Erikowi i zaczęła iść ku akademiku dziewcząt. „Pssst!” Afrodyta zawołała do niej. Shaylin spojrzała na nią pytająco. „Tutaj. Teraz.” Afrodyta wskazała na cienie migoczące poza światłem latarni gazowych, które oświetlały część chodnika. Dotarły do ciemnej części razem. Shaylin skrzyżowała ręce na klatce piersiowej. „Nie możesz ustawiać mnie po kontach.” „A jednak zrobiłaś dokładnie to co powiedziałam.” bez słowa Shaylin odwróciła się i zaczęła odchodzić. „Weź na wstrzymanie! Tylko żartowałam. Wracaj.”
Gdy Shaylin nie przestała iść, Afrodyta westchnęła i dodała, „Proszę.” Shaylin natychmiast do niej wróciła. „Proszę to jedyne słowo, którego potrzebujesz. Następnym razem spróbuj go użyć na początku.” „Dobra. Dobra. Nieważne.” Afrodyta spojrzała na Shaylin. Shaylin spojrzała na nią. Afrodyta przeczesała włosy. Oczy Shaylin rozszerzyły się. „Czy ty się stresujesz?” „Nigdy się nie stresuje.” „Zakręcasz włosy na palec.” „Przeczesuję włosy.” „Musisz coś chcieć ode mnie.” Shaylin uśmiechnęła się. „Nie. Nie chcę niczego od ciebie. Afrodyta, Prorokini Nyx, potrzebuje czegoś od ciebie.” „Jeśli zaczniesz mówić o sobie w trzeciej osobie zacznę czuć się naprawdę nieswojo.” „Po prostu się zamknij i słuchaj: Miałam wizję, miałam do czynienia z Zoey, która straciła kontrolę nad swoim temperamentem i złe rzeczy się przez to wydarzyły.” Uśmiech Shaylin znikł. „Powiedziałaś Z?” „Nie sądzę, żebym powinna. Albo przynajmniej sądzę, że to nie jest odpowiednia chwila.” „Czyli ty modliłaś się i naprawdę usłyszałaś odpowiedź Nyx?” „Tak, kretynko. Oczywiście, że tak. Dostałam
odpowiedź, dlatego stoję tu teraz z tobą a nie z Zoey.” „Nie nazywaj mnie kretynką,” powiedziała Shaylin. „To nie brzmij jak jedna. Już wiesz, że coś się dzieje z Z.” Shaylin przygryzła dolną wargę. „Więc?” Afrodyta naciskała. „Nie jest zbyt wygodne by mówić o tym z tobą.” „Zapomnij, że mówisz do mnie. Udawaj, że rozmawiasz jak Prorokinia z drugą Prorokinią, ponieważ właśnie tak jest.” Afrodyta napotkała jej spojrzenie. „To nie plotkowanie. To nie tak. To nasza praca.” „Jej kolory robią się coraz dziwniejsze,” powiedziała cicho Shaylin. „Dziwniejsze? To już się dzieje?” „Tak, rozmawiałam z nią o tym w tunelach. Zauważyłam, że jej kolory coraz bardziej mętną i mieszają się ze sobą, i powiedziałam jej, że wydaje mi się, iż się o coś martwi.” „I co dalej?” „Powiedziała, że mam trochę racji, i w zasadzie, że nie wszystkim musi paplać o swoich sprawach.” „Tak, rozumiem, dlaczego tak powiedziała,” powiedziała Afrodyta. „Nie zamierzam nic nikomu mówić – nawet Zoey.
Shaylin, czy kolory Zoey dalej mętną?” „Bardzo, mieszają się, prawie jak jacuzzi, czy w tornadzie.” „Co to do diabła znaczy?” „Gniew. Zamieszanie. Frustracja. Zasadniczo, to niedobrze. Okay, tu mam przykład: kolory Dallasa ciągle się mieszają.” „Cholera! Kolory Zoey też ciągle się mieszają?” „Nie, to dopiero się zaczyna, i zatrzymuje się. Była zamieszana, gdy na początku dołączyła do kęgu tej nocy, ale, gdy Thanatos mówiła i się modliła, ona coraz bardziej się zatrzymywała i oczyszczała. Gdy Shaunee zapaliła stos, ona wróciła z powrotem do jej normalnego fioletu ze złotymi plamkami. Przeprasza, wiem, że brzmi to dziwnie,” powiedziała Shaylin, potrząsając głową. „Właściwie, myślę, że robisz dobrą robotę opisując to.” kiedy Shaylin zaskoczona zamrugała, Afrodyta dodała, „Mówiłam ci, Afrodyta, Prorokini Nyx mówi, że masz rację.” „W trzeciej osobie – straszne.” „przyzwyczaj się. Oto czego Prorokini chce od ciebie – obserwuj Zoey i mówi mi, gdy tylko znów zacznie wirować.” „Jak teraz?” „Taak, kretynko. Jak teraz.” „Brzmisz bardziej na Afrodytę, niż na Prorokinię
w tym momencie,” powiedziała Shaylin. „To dlatego, że ona i ja jesteśmy jednym. Rób co ci mówię a nikt nie zostanie skrzywdzony,” powiedziała Afrodyta. „Jesteś cholernie dziwna,” powiedziała Shaylin. „Normalność jest przereklamowana. Mamy umowę?” „Czy obiecujesz, że nie powiesz nikomu poza Zoey i Nyx co ci mówię?” Afrodyta zawahała się, po czym skinęła głową. „Obiecuję. Masz moją przysięgę. Nie będę plotkować o Zoey.” Shaylin studiowała ją. „Wierzę ci. Obu wam.”
Tłumaczenie nieoficjalne KAZchomik
Aurox Aurox zastanawiał się, czy kolejne pogrzeby będą łatwiejsze. Byłyby mniej smutne, gdyby przeżył już dekady? Gdyby miał przyjaciół z którymi mógłby porozmawiać później? Odszedł od głównej grupy, zmierzając w żadne konkretne miejsce. Nikt do niego nie przemówił. Nikt nie zauważał go. Ale Aurox zauważał wszystko i wszystkich. Shaunee pozostała przy płonącym stosie, płacząc cicho, mimo że ciepło płomieni ocierało jej łzy niemal natychmiast. Thanatos stała blisko niej, na tyle by pomoc jej to znieść. Skrzydlaty nieśmiertelny tkwił w tej samej pozycji, niczym posąg stał w cieniu, jego oczy skanowały obszar wokół stosu, jakby spodziewał się stawić czoło prochom adepta. Aurox przeniósł się szybko i cicho, przebywając poza linią wzroku Kalony. Czy był ich przyjacielem, wrogiem, czy też bogiem, którego celem było obserwowanie ich i śmianie się z nich? Aurox poruszał się jak cień. Rephaim pocieszał Stevie Rae. Aurox zazdrościł ich bliskości, zwłaszcza sposobu w jakim Stevie Rae była
wstanie całkowicie zaakceptować Rephaima, bez wyroków lub wahania. Zauważył również Dallasa. Młody czerwony wampir wydawał się nieszczęśliwy, pełen gniewu i zazdrości. Auroxowi nie podobało się jak patrzył na Stevie Rae i mruczał do siebie. Być może powinien pomówić z Thanatos o nim, choć Wysoka Kapłanka, zresztą jak reszta Domu Nocy, wydawała zdawać sobie sprawę z potencjału Dallasa do przemocy. Afrodyta przemknęła się. Aurox widział jak rozmawiała z Shaylin. Czuł, że to właściwe, że dwie Prorokinie szukały się nawzajem, zwłaszcza podczas tego trudnego czasu. Powinien kontynuować spacer – nadal znikać w nocy i czekać, aż czerwoni adepci Stevie Rae będą musieli rozliczyć się z godzin dziennych ukryci w nowej piwnicy. Wtedy będzie ponownie stać na straży. Aby chronić. Milczeć i być czujnym, aby nie chcieć niczego więcej, poza służeniem temu Domu Nocy, i być chronionym przez ten Dom Bogini Nyx. Ale, jak zawsze, zwrócił wzrok na Zoey. Aurox zatrzymał się, i pozwolił otoczyć się przez cienie, by obserwować ją. Stark trzymał jej rękę, kiedy rozmawiała z Damienem i Dariusem. Mówiąc nie patrzyła na nich, tylko na Shaunee. Zoey pokiwała głową, angażując się w rozmowę,
ale Aurox mógł bez problemu stwierdzić, że jej uwagę przykuwała przyjaciółka, która stała tak blisko stosu, płacząc. Zoey pewnie zostanie tu, aż Shaunee nie powie ostatecznie Żegnej, pomyślał Aurox. Przez jedną krótką chwilę zastanawiał się jakby było dobrze – czekać z Zoey. Być może mógłby powiedzieć lub zrobić coś co by pomogło. Nie. Stark zostałby z Zoey, a Stark pozwoliłby mu tu zostać, jeśli Zoey nie byłoby w pobliżu. Na dodatek Aurox wyczuł aluzję Starka, iż ona jest jego młodą Kapłanką. Aurox lubił go jako Wojownika. Nie było dzisiaj momentu, kiedy nie pomagał Starkowi i Dariusowi przygotowywać piwnicę dla czerwonych adeptów, pracowanie razem przychodziło im łatwo. Aurox miał prawie wrażenie, że należał do ich grupy. Następnie Stark i Darius odesłali go i spotkał Thanatos – poprosiła by znalazł Zoey – spóźniała się na spotkanie. Aurox łatwo znalazł Zoey. Pomyślał, że zawsze może znaleźć Zo. Ale Stark był z nią, i nagle Wojownik zaczął zachowywać się dziwnie, zimno, zamroził go i doprowadził do tego, że Zoey skrytykowała go przy wszystkich. On jest o mnie zazdrosny, pomyślał Aurox, choć wiedział, że nie było powodu, by Stark czuł
najmniejszy stopień zazdrości. Zoey nie zwracała uwagi na Auroxa. Ona rzadko nawet patrzyła w jego kierunku. Wcześniej, wydawało mu się, że ledwo mogła znieść jego obecność przy stole w kawiarni. Aurox wiedział, że była w nim dusza ludzkiego chłopca imieniem Heath. Ten chłopak był miłością Zoey – jej przeznaczonym małżonkiem – chociaż była związana Przysięgą Wojownika Miecza. Aurox zapytał o to Damiena, a Damien wyjaśnił mu sytuację z cierpliwością i dobrocią, choć jego wyjaśnienia nie za bardzo mu pomogły. To nie tak, że Aurox nie zrozumiał, że to było akceptowane przez adeptów, czy wampirów mieć ludzkich Małżonków, tak jak Wojowników a nawet obu w przypadku starych wampirów. To miało sens dla Auroxa. Miłość jest zbyt skomplikowana, by ją ograniczać i wyznaczać limity. To czego Aurox nie rozumiał była możliwość, że posiadał duszę ludzkiego chłopca. Gdzie był ten Heath? Aurox próbował go dosięgnąć. Próbował rozmawiać z nim. Nigdy nie otrzymał żadnej odpowiedzi. Tak, raz na jakiś czas miał dziwne sny, gdzie łowił ryby lub uprawiał sport. Albo całował Zoey.
Nie, te sny nie były czyjeś. Śnił o całowaniu Zoey, ponieważ chciał całować Zoey. Była piękna. Była silna. Wierzyła, że nie był wypełniony złem, zanim sam w to uwierzył. Aurox otrząsnął się mentalnie. To wszystko mało co się liczyło, jaka była Zoey, bo nie była. Nie interesowała się nim, ponieważ straszna prawda była taka, że dzielenie duszy z jej ludzką miłością nie wystarczy, aby Zoey zapomniała jak Aurox został stworzony. Przyszedł na świat poprzez śmierć jej matki. Nie mógł sobie tego wybaczyć. Więc, jak mogła to zrobić Zoey? Ale ja nie zamordowałem jej matki! Umysł Auroxa zawołał. Gdyby jej matka nie umarła, nie istniałbyś! Przypomniało mu sumienie. To nie był mój wybór! To nie moja wina! Tak, ale wciąż jesteś odpowiedzialny za śmierć! Ponieważ jestem produktem tej śmierci! Wyczerpany psychicznie wewnętrzną debatą, która nigdy nic nie zmieni – nigdy nie może być wygrana – Aurox jedyne co wiedział, że musi uciszyć wewnętrzne walki. Niezauważony przez nikogo, Aurox ruszył do muru, który odgradzał resztę świata od Domu Nocy. Miał dwanaście metrów wysokości i dwa szerokości. Z nadnaturalną siłą Aurox wskoczył na górną
część ściany i opadł cicho na jego szczyt. Ścina miała dokładnie 6823 metry długości. Aurox wiedział to nie dlatego, że spojrzał do rejestru szkoły. Wiedział, ponieważ tak wiele razy stawiał na nim swoje stopy, w cieniu wielkiego muru, biegał, biegał, biegał, wokół i wokół terenu szkoły skryty w ciemności, aż wszystko co wiedział, było walką o oddech, walenie jego serca, palenie w ciele oraz wojna, która dobiegła końca w jego umyśle. Więc Aurox biegł. Nie było tam świateł, wysoko, zawieszonych na żelaznych ramionach, które w regularnych odstępach wystawały ze ściany. Światła te były jedynymi elektrycznymi reflektorami w Domu Nocy i były skierowane na zewnątrz, aby skutecznie oślepić ludzi, którzy chcieliby zajrzeć na zacieniony teren szkoły. Reflektory te również tworzyły cienie na ścianie Auroxa po której biegł, skryty przed oczami jakiegokolwiek człowieka, jakiegokolwiek wampira, mógłby tak biec bez końca. Poprzedniej nocy, po tym jak adeptka i człowiek zmarli, wziął dziesięć okrążeń wokół szkoły by uspokoić swoje zmysły. Myślał, że dziś weźmie więcej, inaczej się nie wyciszy. Odetchnął głęboko, stopniowo, pompując tlen w jego ramiona i prowadząc po całym ciele.
Aurox położył na lewym ramieniu kamień, gdy minął pierwszy łuk północno-zachodniej części szkoły. Nie zauważył metalowej beczki. Nie zauważył ludzi. Wpadł na obu ludzi i metal i upadł, koniec końców, przetoczył się kilka metrów zanim mógł sam się zatrzymać. „O kurwa! Wampir!” krzyknął męski głos. „Nic nie widzę!” inny mężczyzna zawołał. Oszołomiony, Aurox wstał, odwrócił się i stanął twarzą w twarz z niebezpieczeństwem. Nim ich dojrzał wyczuł lęk, który unosił się od dwóch mężczyzn, przygotował się by nie poniosły go emocje, by nie przemienił się w stworzenie kochające bitwę – tylko tak był wstanie chronić Dom Nocy. Dwóch nastolatków trzymało jajecznicę z dala od Auroxa. Trzymali w dłoniach czerwone kubki wypełnione cieczą zanim Aurox w nich uderzył. Razem złapali małą metalową beczkę i próbowali przyciągnąć ją do siebie, wycofując się z dala od niego. „Hej, to nie jest cholerny wampir,” jeden z chłopców powiedział. Ten drugi zerknął na Auroxa, wpatrując się w jego nieoznakowane czoło. „Cholera, masz rację Zack.” Przestali przeciągać beczkę. „Ja pierdziele,
człowieku, przez ciebie wylaliśmy nasze piwo. Prawie sprawiłeś, że uciekliśmy zostawiając beczkę.” „Taa, to nie fajnie,” powiedział drugi, potrząsając głową i ocierając się z cieczy, która zdobiła przód jego koszulki. Po tym zamarł. „Moment – on biegł. Wampir cię gonił?” „Gonił mnie? Nie,” powiedział Aurox. „To po jakiego tak biegłeś?” „Bo chciałem,” odpowiedział Aurox zgodnie z prawdą. „Stary, następnym razem znajdź inne miejsce do biegania.” Całkowicie zdezorientowany Aurox powiedział, „Co ty tu robisz?” „Ja pierdziele, stary, to samo co ty. Próbuję przyjrzeć się jakimś wampiryjskim cipkom.” „Wampiryjskie cipki?” Pierwszy chłopak westchnął. „Słuchaj, nie pokażemy ci jak trzymać swoje usta zamknięte.” „Wampiryjskie cipki,” Aurox powtórzył, nie będąc pewien, czy rozwalić im łby, czy się śmiać. „Po prostu pokaż mu, Jason. To nie tak, że jest jednym z nich. A jeśli powie komuś będzie miał przejebane tak samo jak my.” Jason wzruszył ramionami. „Spoko, ale nie mów więcej takiego gówna.”
„Nie mówię gówna,” powiedział Aurox. „Racja. Obczaj to.” Gestykulując, Jason zaprowadził Auroxa do ściany. Zatrzymał się i wskazał na metalową beczkę. „Weź ją. Jest za wysoko by bez niej cokolwiek zobaczyć.” Aurox podniósł metalową beczkę i wziął ją do ściany, stawiając obok Jasona. „Ło kurde, stary, jesteś silny. Ta jebana beczka waży tonę,” powiedział Jason z uznaniem, przesuwając ją tak, aby została umieszczona przy murze. Następnie ostrożnie, stanął na niej, łapiąc równowagę włożył trzy palce między cegły. „Tutaj. Możesz zajrzeć.” Chłopiec przycisnął twarz do ściany, a jego oczy zniknęły, gdy zajrzał. „Jest w chuj ciemn, ale czasem, zazwyczaj teraz, możesz zobaczyć wampiry. I nie ma znaczenia jak jest zimno – one nie mają na sobie dużo. Widziałem raz gołe nogi i cycki.” zeskoczył. „Oblukaj.” Czując się nierealnie, Aurox podążył śladami Jasona. Bez problemu złapał równowagę i zauważył, że na wysokości oczu miał dziurę wielkości pięści w ścianie szkoły. Aurox był w stanie zobaczyć chodnik rozciągający się między akademikami. Zauważył dwie adeptki. Słyszał ich głosy, lecz słowa gubiły się w nocy. Mógł je zobaczyć, ale nie rozpoznał ich. Z małym wstrząsem zauważył nagie nogi zwieńczone
spódnicami i topy rozciągające się ciasno na piersiach. Aurox zeskoczył z beczki i spojrzał na dwóch chłopaków. „Widziałeś jakieś?” Zapytał Zack, oczy miał jasne z podniecenia. „Nie,” powiedział Aurox. „Chujowo. Nic się tam dziś nie dzieje, nic nie widać,” powiedział Jason. „Więc, chcesz piwa? Mamy jeszcze kubek.” Nie wiedząc co robić, Aurox skinął głową. „Jestem Jason, a to mój kuzyn Zack.” Powiedział Jason, otwierając wieko beczki, a następnie podając mu pełny kubek. „Za gorące laseczki!” Powiedział Zack, podnosząc wraz z Jasonem swoje kubki. Obaj spojrzeli na niego wyczekująco. „Tak!” Aurox próbował brzmieć normalnie i entuzjastycznie. Kiedy chłopcy stuknęli swoje kubki, pociągnął długi łyk z plastikowego kubka. Piwo było zimne i miało trochę gorzki smak, ale lubił je. Nawet bardzo. „Pij kurwa,” powiedział Jason. „Mamy od chuja piwa. Inni mieli się z nami tu spotkać, ale to cioty jedne.” „Hej, więcej dla nas!” powiedział Zack. Aurox pił, myśląc, że to w porządku stać z dwoma chłopcami i, że nikt nie patrzy na niego
jak na dziwadło. Aurox pociągnął kolejny łyk, kończąc kubek. Otarł pianę z ust wierzchem dłoni, a następnie usłyszał swój głos, „Jestem Heath. Często tu przychodzicie?” Jason napełnił wszystkie kubki, a następnie chłopcy usiedli. „Nie, po prostu znaleźliśmy to miejsce kilka dni temu.” „Jak?” Aurox zapytał i napił się. „Więc, nikomu nie zawadzaliśmy i załatwialiśmy swoje sprawy, gdy Zack powiedział „Stop widzę jasny tunel!”. Myślałem, że jest szalony.” „Myślałeś, że jestem pijany,” poprawił go Zack. „Staary, boje byliśmy” powiedział Jason i zaśmiał się. „Tak, ale miałem rację. Kiedy podeszliśmy podsadziłem go, Jason znalazł dziurę.” „Teraz było łatwiej bo porozwieszali lampki choinkowe na całym kampusie. Mamy dobre miejsce na patrzenie na wampiryjskie cipki. Kurwa, te dziewczyny są gorące.” „Adeptki.” poprawił go automatycznie Aurox. „A co to?” „Najprawdopodobniej nie widziałeś wampirzyc. Tylko adeptki.” „A kogo to obchodzi? Widziałem nogi i cycki i to było gorące,” powiedział Jason. „Więc też
znalazłeś dziurę?” „Nie,” powiedział Aurox. „Kurwa! Miałem nadzieje, że znalazłeś coś więcej by popatrzeć,” powiedział Jason. „Hej, cioto, ciesz się z tego co masz. To najlepsze miejsce by pooglądać prawdziwe wampiry,” Zack powiedział do kuzyna. „Adeptki,” Aurox poprawił ponownie, opróżniając kubek z piwa. Jason ponownie otworzył wieko, wypełniając jego kubek, ale Zack przyjrzał się ostrożnie Auroxowi. „Skąd tyle o nich wiesz?” Zapytał Zack. Jason wyprostował się. „Hej, jesteś jednym z ich ofiar? Pozwalasz im pić twoją krew?” „I pierdolić cię?” Dodał Zack. „Nie. Nie,” powiedział Aurox, potrząsając głową czując się dziwnie – zamroczony – a ziemia zdawała się kołysać nieco pod nim. „Słuchaj, nie powiemy nikomu ale powiedz jak się dostać na ten koncert.” Powiedział Zack. „Poważnie nikomu. Nawet jedna osoba się nie dowie,” powiedział Jason. „Nie jestem niczyyjm koleżką,” Aurox powiedział i beknął. Potem się roześmiał. Mówienie stawało się problemem, ale czuł się dobrze. Naprawdę dobrze. „Stary, z czego się śmiejesz?”
„To nie jest kurwa śmieszne, że trzymasz to gówno dla siebie.” Aurox wypił trzeci kubek piwa jednym łykiem. „Śmiałem się z bąbelków w mojej głowie.” Zack zmarszczył brwi. „Waga ciężka. Lepiej dla ciebie byś nie miał daleko do domu.” „Nigdzie nie jadę,” Aurox powiedział radośnie. „Ale wtedy tu zostaniesz!” powiedział Zack. Aurox zamrugał parę razy, starając skupić się na chłopcach. „Czaaaasem tak robie,” powiedział niewyraźnie. „Spoko, słuchaj, nie żartujemy. Wampiry mogłyby z nas pić. Nie musiałyby nawet nam płacić,” powiedział Jason (powiedz to Neferet ona wysłucha twoich próśb – dopisek tłumacza). „Ale nie faceci. Na to się nie piszę,” powiedział Zack. „A no tak. Nie z facetami,” Zgodził się Jason. „Ale z laseczkami, tak. OOOOŁ JEAH!” „Więc co mamy robić?” Zapytał Zack. Głowa Auroxa została wypełniona Niesamowitymi Małymi Bąbelkami i poczuł, że jego nogi są zabawnie ciężkie. Ale jego umysł wydawał się działać sprawnie. Wiedział, że chłopcy nie powinni tu być, i wiedział, że on – z pewnością – nie powinien wpaść na nich. Ale wszystko co wydostało się z jego ust było, „Czeeeekaj. Myyyyślę.”
Jason westchnął i pociągnął kolejny łyk piwa. „Może po wysysaniu krwi spierdolił się limit spożycia alkoholu.” „Nie pierdol, mam to w dupie dopóki mogę oddać tak krew.” powiedział Zack. „Taa słyszę cię,” powiedział Jason. Patrzyli na Auroxa. Aurox rozważał i odrzucał możliwości. A gdy rozważał wyciągnął rękę po kolejny kubek. „Jesteś pewny? Jesteś już porządnie napierdolony,” powiedział Jason. „Myślę,” powiedział niewyraźnie. Zack wzruszył ramionami. „Daj mu więcej. Gorzej być nie może.” Aurox myślał o opcjach, gdy pił. Mógł zamienić się w byka i wystraszyć chłopców. Albo po prostu ich stąd wykopać, i wskazać drogę powrotną i ryknąć. Tak czy siak się wystraszą. Chociaż mógłby zatrzymać piwo. Ale, gdy o tym myślał Aurox stwierdził, że to zły pomysł. Dom Nocy i tak miał już na pieńku z prawem, brakuje tylko wystraszonych chłopców idących na policję. To czego potrzebował Aurox była podróż w czasie. Mógłby cofnąć czas i nie wpaść na nich. Wciąż mógłby zatrzymać piwo. Wszystko czego potrzebował stopiło się z nocą. Odeszło. Zapomniał. Jakby nigdy się nie
wydarzyło. Poza piwem. Zack pochylił się nad Auroxem. „Hej, wszystko w porządku?” „Chcesz byśmy po kogoś zadzwonili, czy co? Jak już mówiłem, nie powiemy o niczym.” To wtedy Aurox wpadł na pomysł. To był nawet dobry pomysł. Mógłby naprawić problem z chłopakami, którzy znaleźli dziurę w murze, pokaże to Starkowi, który nie jest jego wrogiem – w rzeczywistości chciał by zostali przyjaciółmi. Plus, mógłby zachować piwo. Uśmiechnął się do chłopców. „Brak numeru. Poczekajcie tu. Przyniose je dla was.” „Poważnie?!” Zack powiedział. „Wampiry?!” Jason wydawał się mniej sceptyczny. „Nie kobiety. Przyniosę wam ochroniarzanajbardziejhotwampirekwdomunocy” Aurox połączył słowa. „Uh, ale nie chcemy facetów,” powiedział Jason. „Nie, stary, zamknij ryja! On przyprowadzi faceta co skołuje dla nas laski,” powiedział Zack. „Nie możesz po prostu wejść po murze jak gdyby nigdy nic. Są prawa fizyki, które trzeba przestrzegać. Dobra, Heath?” „Tak,” powiedział Aurox. „Są zasady, które trzeba łamać.” wstał, napełnił kubek i opróżnił go. Potem wskazał na Zacka i na Jasona. „Ty. I
ty. Zostać. Wracę z wampirem i zasadami.” Nalał sobie ponownie w kubek, przykucnął i odbił się od ziemi. Wskoczył na ścianę dwanaście stóp wyżej. „To było niesamowite!” powiedział Jason. „Nic dziwnego, że wszyscy mają mordy zamknięte. Jakby wszyscy wiedzieli, że od ssania krwi dostaje się super moce rozjebaliby ten mur by dostać się do tej popierdolonej szkoły!” powiedział Zack. „Zostać,” powiedział Aurox. Skoczył z muru na teren szkoły. Chodziło mu o to, aby działać szybko. To tam było wejście do piwnicy i to tam najprawdopodobniej będzie Stark, pomagający czerwonym adeptom ulokować się. Ale Aurox nie biegł – przypominało to raczej taniec rumby. I zamiast szybko, ukradkiem wejść na teren ćwiczebny, stawiał źle kroki i gdy w końcu udało mu się otworzyć drzwi, wpadł do środka, zatoczył się po piasku, dalej korytarzem, który prowadził do piwnicy i wpadł na Karmishe. „Cholera, Aurox! Paczaj jak łazisz.” rzuciła do niego. „Nie chciałem – nie mogłem drzwi – więc, sorry.” w końcu wydukał. Zauważył, ze patrzy na niego, i że cała grupa patrzy zza niej, patrzyli na jego piwo. Podążył za ich wzrokiem, spojrzał w dół na niemal pełny kubek. Gdy spojrzał w górę z
niewinnym uśmiechem odrzucił niewypowiedzialne oszczerstwo, „Jaaa nic nie piłeem!” „Kłamiesz prosto w oczy,” powiedziała mu Kramisha. Potem odwróciła się w stronę otwartych drzwi do piwnicy i krzyknęła. „Z! Twój chłopak leci sobie w kulki z nami!” „Nieeeee! Nie Zo, potrzebuję – ” Aurox próbował szepnąć do niej, ale Kramisha machnęła ręką przed twarzą, złapała się za nos i odsunęła się od niego. „Fuuuu!” „Kramisha?” Zoey zbliżała się od strony piwnicy. Aurox z ulgą zobaczył Starka tuż za nią. „To strasznie cuchnie.” Kramisha wskazała na Auroxa. „Pił. I to dużo. Nie jestem pewna ile, ale jest zalany i kłamie prosto w twarz.” Inni wpatrywali się w Auroxa, aż w końcu powiedziała. „Chodźmy się rozpakować. I zostawmy Z z jej sprawami.” Patrzył jak odchodzi, Aurox powiedział. „To nie tak.” Zoey i Stark podeszli do niego. Zoey pociągnęła nosem i spojrzała na jego prawie pełen kubek i na jego twarz. Jej duże, ładne oczy zrobiły się większe, ale nie ładniejsze. „Jasny gwint! Jesteś pijany!”
Tłumaczenie nieoficjalne KAZchomik
Stark „Pijany?” powiedział Aurox. Wyglądał na zaskoczonego, i cóż, całkiem pijanego. „Pijany,” powtórzył jak dziecko. Potem skinął głową z przesadną powagą. „Tak. Pijany.” Zoey otworzyła usta, nie było wątpliwości, że chce zapytać Auroxa co do diabła się dzieje, ale on zignorował ją, wszedł w przestrzeń osobistą Starka, i wzbogaconym zapachem piwa oddechem mówił głośniejszym szeptem, niż próbował. „Stark, idziesz ze mną. Musisz udawać wampirzego-specjalistę-co-załatwia-dawcówkrwi i spraw by zapomnieli o wampiryjskich cipkach.”* Zoey wydała z siebie dźwięk, który brzmiał jakby się zadławiła. Stark nie patrzył na nią. Był zbyt zajęty, aby nie parsknąć śmiechem. Aurox był całkowicie pijany! I po prostu powiedział wampiryjskie cipki – na głos. Ludzie, Zoey się nieźle wpieni. To wszystko było niesamowite. „Aurox, jak wiele ich opróżniłeś?” Stark wskazał na prawie pełny czerwony kubek. Aurox zerknął na kubek. Stark obserwował jak liczy na palcach. „Jeden, dwa, trzy, cztery. Ten jest czwarty i nie wylałem nic. Nawet, gdy *ON TO NAPRAWDĘ POWIEDZIAŁ! GE-NIA-LNE xD
wskoczyłem i zeskoczyłem ze ściany. Stark, piwo jest dobre!” „Moja głowa zaraz eksploduje,” powiedziała Zoey. „Nie! Nie! Nie!” Aurox zapewnił ją, rozlewając piwo wokół nich. „Nic złego się nie stanie. Stark sprawi, że ludzcy chłopcy zapomną.” Nagle, Stark nie myślał już, że Aurox jest zabawny. „Moment – jacy ludzcy chłopcy?” „Tacy jedni co weszli na beczkę, szukając wampiryjskich cipek,” powiedział Aurox, całkowicie rzeczowo. „Co tu się do diabła dzieje!” Zoey krzyknęła. „Ciiii, Zo, weź zrób sobie melisę,” powiedział Aurox. „Ja i Stark sobie poradzimy.” Tylko przez ten moment Aurox brzmiał zupełnie jak Heath, Stark zobaczył jak twarz Zoey zbladła. Jej ręka powędrowała do Widzącego Kamienia zawieszonego na szyi, a ona bawiła się nim między palcami. „Zoey.” Stark przemówił cicho, starając się ją uspokoić. „Wszystko będzie dobrze. Cokolwiek się dzieje, Aurox ma rację. On i ja damy sobie radę.” Zoey spotkała jego wzrok i skinęła głową, nie mówiąc nic. Stark odwrócił się do Auroxa. Cholera, to było cholernie dziwne! Dzieciak nie wyglądał jak Heath. Zwykle brzmiał i
zachowywał się nie-jak-Heath. Wciąż tu był duch Heatha, skąpany w piwie, błyszczący w Auroxie tak, że prawie oślepiał. „Daj mi to.” Stark wziął od Auroxa piwo i rzucił na piaszczystą podłogę domu ćwiczebnego. Aurox patrzył jak wylewał je, jak gdyby Stark marnował wodę na pustyni. „Teraz, powiedz mi co właściwie się dzieje.” „Piłem z nimi piwo. To było dobre, i byli dla mnie mili, ale nie powinno ich tu być. Nie chciałem ich wystraszyć by później mówi o tym innym ludziom,” zatrzymał się i użył swojego przesadzonego szeptu znowu, „Wiesz, jako byk. Więc, powiedziałem im by poczekali i przyszedłem po ciebie, żebyś sprawił, że sobie pójdą i zapomną.” „Są tu gdzieś ludzcy chłopcy?” Zapytała Zoey. * Twarz Auroxa zmarszczyła się, gdy skrzywił się na nią. „Nie tu. Na zewnątrz – tam.” Wskazał w kierunku drzwi na zewnątrz. „Na zewnątrz domu ćwiczebnego!” omal nie krzyknęła. „Zo, czasami mam wrażenie, że twój słuch nie jest już tak dobry jak kiedyś,” powiedział Aurox. Wciąż marszczył na nią brwi, mówił dalej powoli, jakby starając się by zrozumiała coś w obcym języku. „Dwaj chłopcy. Na zewnątrz ściany. Na *Pewnie chce kolejnego do swojego haremu :P
beczce. Z kubkami. Oni-Chcą-GorącejWampirzycy.” „Okay, myślę, że rozumiem.” Stark złapał Auroxa pod ramię i zaczął ciągnąć go w kierunku drzwi z dala od Z, która już miała coś powiedzieć, chociaż to mogłoby być śmieszne jak diabli. „Znalazłeś dwójkę dzieciaków, z piwem, próbujących przejść przez ścianę, tak?” „Widzisz, ty lepiej słuchasz.” Aurox poklepał go po plecach, prawie przewracając się wraz z Starkiem. „Ale oni tylko patrzą przez dziurę na wampiryjskie cipki, nie próbują przejść przez mur.” „Jeśli powiesz cipka jeszcze jedne raz wybije ci to słowo z głowy,”powiedziała Zoey, podchodząc do nich. „Nie możesz iść!” Aurox potknął się i zatrzymał. „Masz nogi i cycki!”* „O-moja-Bogini. Zamierzam go zabić!” Stark stanął między nimi. Frontem do Zoey. Jej twarz z białej przeszła przez wszystkie odcienie czerwieni w mniej niż sekundę. „Z, myślę, że do tego potrzebny jest Wojownik.” Za nim, Aurox beknął, wysyłając nową dostawę zapachu piwa w ich stronę. Zoey zmrużyła oczy i wskazała na Auroxa. „Nigdy nie potrafiłeś pić!” Po tym odwróciła się i *Hahaha! Jaki troll! Kto jest za tym, żeby Aurox ZAWSZE chodził pijany? Ta część w końcu zyskała na wartości!
wróciła tupiąc nogami do drzwi wejściowych do piwnicy, i trzasnęła nimi głośno. „Wydaje się wściekła. Może powinniśmy przynieść jej piwa?” Powiedział Aurox. Stark ukrył śmiech kaszlem. „Ym, nie. Z nie lubi piwa.” „Nie lubi piwa? Powinna. To sprawiłoby, że w jej głowie pojawiłyby się bąbelki i byłaby szczęśliwa.” Starkowi nie udało się ponownie ukryć śmiechu. „Chciałbym, by tak to działało, ale niestety tak nie jest.” „Ponieważ ma nogi i cycki?” Stark wiedział, że to złe, ale nie mógł się powstrzymać. „Nie jestem pewien. Może powinieneś ją o to zapytać następnym razem.” Aurox kiwnął głową, wyglądając poważnie – jak to mają w zwyczaju pijani. „Tak zrobię.” „To może być zabawne. Ale póki co, pokaż mi gdzie są ci ludzie, i pójdziemy tam oraz powiedz mi, co się stało przed i po tym jak zacząłeś zaglądać do czerwonego kubka.”
Zoey Aurox był Heathem. Irytującym, głupim, żłopiącym piwo Heathem. Wampiryjskie cipki – kto do diabła tak mówi? Znałam odpowiedź na to śmieszne pytanie: pijani nastoletni chłopcy. „Cóż, wyglądają równie przyjemnie jak pchły na starym psie,” powiedziała Stevie Rae, przerywając mój wewnętrzny dialog i odwracając moją uwagę, na szczęście, od pijanego Auroxa/Heatha i faktu, że ani on, ani Stark nie wrócili jeszcze do piwnicy. „Jak długo do świtu?” Spytałam ją. „Trochę mniej niż godzina,” powiedział Rephaim. „Hej, Stark jeszcze nie wrócił?” Afrodyta zapytała jak to ona, Darius i Shaylin dołączyła do nas. „Nie. Jeszcze nie,” powiedziałam. „Ale Aurox był naprawdę pijany. Może wrócić w każdej chwili.” Kramisha powiedziała wszystkim o pijanym Auroxie. Chciałabym powiedzieć, że Stark go otrzeźwi, może po tym jak pogrzebie w umysłach dzieci, którzy upili Auroxa. Mielli wystarczająco dużo stresu jak na jeden dzień – do diabła, jak na cały rok – i nie chciałam nikogo straszyć bez powodu. I jakzwykle Stark miał rację – może
zrobić niemal wszystko samemu, więc się z tym pogodziłam. Oczywiście mam zamiar wysłuchać każdego małego, pojedynczego szczegółu, gdy tylko przytarga swój tyłek z powrotem do mnie. Mam też kilka gotowych słów dla Auroxa/Heatha, gdy tylko wytrzeźwieje. Kretyn. „Zgadzam się z Kramishą. Picie Auroxa nie jest najprawdopodobniej dobrą rzeczą” * powiedziała Stevie Rae. „Typowe zachowanie chłopca,” mruknęła Afrodyta. „Cóż, Heath był pijakiem. Pamiętam, gdy pojawił się pijany i–” Stevie Rae zaczęła, ale przerwała, gdy Afrodyta ją szturchnęła. „Oh, uh, Racja.” Po tym w oczywisty sposób zmieniła temat. „Hej, ludziska, wykonaliście naprawdę dobrą robotę tu na dole!” Wyściskała Rephaima i uśmiechnęła się do Dariusa. „Taa,” przytaknęłam, wdzięczna, że zmieniła temat. „Wszystko wygląda dobrze – przytulnie i miło.” Stark, Darius i Rephaim wykonali większość ciężkiej pracy – gdy czerwone pisklęta Stevie Rae po cichu i szybo przyniosły śpiwory, poduszki i inne takie rzeczy do piwnicy po pogrzebie (a jednocześnie Dallas i jego przyjaciele poszli Bogini jedna wie gdzie). *Raz się chłopaczyna napił i robią takie wielkie Halo... Wiem, że w USA można piwko popijać od 21 roku życia, ale bez przesady, są większe problemy, niż problemy alkoholowe Auroxa...
„Dziękuję.” Rephaim uśmiechnął się. „Dobrze poszło,” Darius powiedział, kiwając głową w uznaniu. „To jak wielkie piżama paty!” Powiedziała Stevie Rae. „Właśnie dlatego Darius i ja tu nie zostajemy,” powiedziała Afrodyta. „Właściwie,” udała potężne ziewnięcie, „Wierzę, że już jestem gotowa by się położyć. A co z tobą, przystojniaku?” „Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem, moja piękna.” Powiedział Darius, całując ją. „To najprawdopodobniej dobry pomysł dla wszystkich co wciąż zostają w akademiku by poszli do swoich pokoi – oczywiście,” powiedziałam. „Czy ktoś widział Dallasa i jego zidiociałych przyjaciół?” spytała Afrodyta. „Nie, ale muszą być gdzieś na terenie kampusu,” powiedziałam. „A ja mówię, że powinniśmy się cieszyć, że się tu nigdzie nie szwendają,” powiedziała Stevie Rae. „Może Dallas wrócił do swojego pokoju, bo czuje się smutny przez pogrzeb. Erin była jego dziewczyną.” „Ostatni raz, gdy go widziałam czuł się wściekły, nie smutny,” powiedziała Afrodyta. „Co masz na myśli?” spytałam ją.
„Po pogrzebie złapałam go jak obserwował Stevie Rae i Rephaima,” powiedziała Afrodyta. „Jego kolory są złe,” powiedziała Shaylin. „Wiry gniewu. Zgadzam się z Afrodytą. Jest wściekły, nie smutny. Nienawidzę tego mówić, ale jeśli on i jego okropni przyjaciele ukrywają się w pokoju to nie dlatego, że próbują sprawić by czuł się lepiej. Założę się, że będzie chciał zemsty, a nie uleczenia.” „Zatem musi iść po Neferet. Jeśli ktokolwiek jest winny za śmierć Erin, to ona,” powiedziałam. „Jego kolory nie potwierdzają, że też tak uważa,” powiedziała Shaylin. „Jest wściekły. Kropka. I chce walnąć kogoś kto jest akurat obok.” „Musimy go obserwować,” dodała Afrodyta. „Szczególnie ty, Shaylin. Jeśli zobaczysz, że jego kolory są jakieś szalone, że występuje zawirowanie i inne gówna, upewnij się, że jeden z naszych Wojowników się dowie – szybko. A następnie znajdź Thanatos lub Z.” Spojrzałam na jedną Prorokinię i drugą. „Podoba mi się jak pracujecie razem.” „Mi też,” powiedziała Stevie Rae. „Wykonujemy swoją robotę,” powiedziała Afrodyta. „Nie potrzeba całusów i uścisków. A jeśli mówimy o pracy – ktoś sprawdził co z
Shaunee?” Westchnęłam. „Najprawdopodobniej wciąż jeszcze jest przy stosie. Dlaczego wszyscy po nią nie pójdziemy? Potrzebuje prysznica i trochę snu.” „Okie dokie,” powiedziała Stevie Rae. „Cieszę się, że jestem z nią współlokatorką. Upewnię się, że dostanie coś do jedzenia zanim pójdzie do łóżka.” „Dobra, muszę zapytać – jak do diabła Rephaim wróci do pokoju? Zostawisz po prostu otwarte okno, czy co?” powiedziała Afrodyta. „Pytasz mnie bo masz coś na myśli?” „Nie, dyniogłowa. Nie tym razem. Pytam bo jestem ciekawa.” Nie powiedziała nic. Prawda była taka, że też byłam ciekawa. Shaylin i Darius pozostali też cicho. Okay, ponieważ to było dziwne, że Rephaim zmienia się w ptaka każdej nocy, a my chcieliśmy poznać więcej szczegółów. „Zostawia otwarte okno, ale tylko trochę,” Rephaim odpowiedział jej. „Huh, powiedziała Afrodyta. „Więc wylatujesz i wlatujesz?” „Tylko wlatuje, zazwyczaj,” powiedział Rephaim. „Wychodzę na zewnątrz tuż przed wschodem. Wracam, gdy słońce zachodzi.” „A co z twoimi ubraniami?” Shaylin zadała
pytanie, które chciałam zada, ale nie mogła, ponieważ nie uważam, żeby obchodziło to Wysoką Kapłankę. „Zdejmuje je zanim słońce wschodzi,” powiedziała Stevie Rae. „A ja zabieram je do naszego pokoju. Potem wkłada je z powrotem, gdy jest sobą.” „Założę się, że to ssie, jeśli źle wyliczysz czas,” powiedziała Shaylin. Rephaim uśmiechnął się. „Masz rację. Nienawidzę myśli, gdy wiszę za oknem trzy piętra nad ziemią i wrzeszczę, by ktoś wciągnął mnie do środka.” Stevie Rae zachichotała. „Będziesz wtedy nago.” „To jak w moim śnie jestem-naga-i-stoję-wklasie-podczas-lekcji,” powiedziałam. „Też takie miewam!” powiedziała Shaylin. „Są okropne. Nigdy nie mogę znaleźć moich butów. Kto by się martwił o buty, gdy jest się nagim w szkole?” „Jestem wdzięczna, że jesteś po prostu wysokim, przystojnym, muskularnym Wojownikiem,” Afrodyta powiedziała Dariusowi, stojąc na palcach i całując go. „Nagi ptak mógłby mnie zestresować.” „On nie jest nagi, gdy jest ptakiem,” powiedziała Stevie Rae. „On ma pióra.” „Chodźmy,” powiedziała, zanim ta dwójka
sprawiłaby mi ból głowy. Pomachaliśmy na pożegnanie grupie dzieci, które owijały się w śpiwory, koce, poduszki, wszystkie stłoczone wokół największego płaskiego ekranu powieszonego za nami przy wąskich schodach piwnicy. Podążała za nami szalona piosenka rozpoczynająca film Django. „Nie mogę się zdecydować, czy ten film mi się podoba, czy też nie,” powiedziałam. „Z, Quentin Tarantino to geniusz. Oczywiści szalony, ale wciąż – geniusz,” Afrodyta mówiąc to, zamknęła drzwi do piwnicy. „On jest twoim przeciwieństwem. To ty jesteś szalona,” powiedziała jej Shaylin. Stevie Rae chichotała z Shaylin, gdy Nicole wyszła z pola treningowego na korytarz, przerywając jej chichot zupełnie jakby nacisnęła wyłącznik. Z szumem skrzydeł, Kalona pojawił się za nią. „Co ona tu robi?” Stevie Rae ignorowała Nicole i przemówiła do Kalony. „Znalazła mnie i powiedziała, że cie szuka,” powiedział Kalona. „Szpiegowanie i nic więcej,” powiedział Stevie Rae. „Szpiegowanie? Serio? To głupsze niż nazywanie Tarantino geniuszem,” powiedziała Nicole.
Afrodyta wydała z siebie dźwięk podobny do syczenia kota. Zrobiłam krok do przodu, czując jak Darius przesuwa się w moim stronę. „Czego chcesz, Nicole?” Spotkałam stałe spojrzenie czerwonego adepta. „Mam coś do powiedzenia Stevie Rae.” „Więc powiedz to,” powiedziałam. „Jest tutaj.” Nicole wzięła głęboki oddech, a potem podeszła do Stevie Rae. Rephaim obserwował ją ostrożniem, Kalona stanął po prawo za nią. Napięty, gotowy na cokolwiek szalonego mogła zrobić, ale poczułam dotyk na moim ramieniu. „Nie,” Shaylin powiedziała cicho. „To nic złego.” I Shaylin miała rację. Nicole zatrzymała się przed Stevie Rae, zacisnęła dłoń na sercu i skłoniła się z szacunkiem. „To co chcę powiedzieć: Przepraszam za bzdury, które spowodowałam wcześniej. Przepraszam, że próbowałam cię skrzywdzić. Nie ma żadnego usprawiedliwienia na to co zrobiłam. To było złe. Zmieniłam się, i chcę też zmienić strony. Chcę byś była moją Wysoką Kapłanką.” Mogłam powiedzieć, że Stevie Rae była w szoku – myślę, że wszyscy byliśmy w szoku. Cóż, może nie Shaylin, ale reszta z pewnością tak. Stevie Rae spojrzała na mnie. Wzruszyłam ramionami. Spojrzała na Nicole i spytała ją, „Dlaczego mam
ci wierzyć?” „Cóż, myślałam o tym, zanim przyszłam porozmawiać z tobą, ale nie mogłam wymyślić cokolwiek, jakiejś sensownej odpowiedzi, więc pomyślałam, że po prostu jest szansa, że mi właściwie uwierzysz, ponieważ jesteś Wysoką Kapłanką i po prostu wiesz pewne rzeczy. Jeśli to prawda, to wiesz, że to prawda.” „Odwołaj się do Prorokini,” powiedział Kalona. „Hej, nie mam nic. Żadnej wizji. Nie czuje, żadnego uczucia na nie. Tralala,” powiedziała Afrodyta. „Zapytaj Shaylin.” Stevie Rae spojrzała na inną Prorokinię. „Co widzisz?” „Jej kolory są ładne. Nie jest już czerwona. Jest różowa, jak kwiat. Nie ukrywa niczego, z wyjątkiem, że jest o wiele bardziej zdenerwowana, niż się wydaje.” Shaylin zatrzymała się i uśmiechnęła się do Nicole. „Przepraszam za ostatnią część, ale muszę powiedzieć Stevie Rae prawdę.” Usta Nicole zmieniły się w cienką linię. Skinęła głową, a potem powiedziała szybko. „Rozumiem. Masz rację. Jestem zdenerwowana.” „Gdzie jest Dallas?” Stevie Rae spytała. „Ostatni raz widziałam go, gdy byłam w drodze do pokoju. Mówił, że idzie do chłopaków. Robią maraton Resident Evil w jego pokoju.
Powiedziałam mu, że nie może tego zrobić. Było wystarczająco krwi i śmierci jak na tą chwilę,” powiedziała. „Więc, nie chcesz się podłączyć do niego ponownie?” Spytała Afrodyta. Nicole spojrzała jej prosto w twarz. „Nie chcę mieć nic z nim wspólnego.” „Bo jesteś wciąż wkurzona, że zdradził cię z Erin?” Afrodyta szturchnęła. „Bo nie chce być z kimś takim. Dallas jest taki,” powiedziała. „Ona mówi prawdę,” powiedziała Shaylin. „Masz obowiązek dać jej szansę,” powiedział Kalona. Na początku pomyślałam, że to dziwne usłyszeć takie słowa od niego, ale tak naprawdę też o tym myślałam. Jeśli ktokolwiek wiedział coś o drugiej szansie, był nim właśnie Kalona. „Myślę, że ma racje,” powiedziałam. „Jesteś jedyną czerwoną Wyższą Kapłanką jaką ma, i jeśli przysięga ci wierność, to musisz ją zaakceptować i dać szansę, aby udowodniła, że jej przysięga jest coś warta.” „Czy to właśnie robisz? Przysięgasz mi swoją wierność?” „Tak.” „Zatem, daję ci szansę,” powiedziała Stevie Rae.
Patrzyłam jak kolor znów napełnił twarz Nicole, i jak mruga naprawdę intensywnie, jakby miała zamiar się rozpłakać. Stevie Rae oczywiście też to zauważyła, ponieważ przemówiła do Nicole ponownie, a jej głos zmiękł. „Muszę upewnić się, czy z Shaunee wszystko w porządku, więc mam zamiar poprosić Shaylin by zabrała cię do reszty dzieciaków.” „Do akademika?” Spytała Nicole. „Nie, moi czerwoni adepci są zwinięte w piwnicy,” powiedziała Stevie Rae. „To jest niesamowite!” Poczułam jak wszelkie wątpliwości odchodzą i mogła się zrelaksować. Ona naprawdę wyglądała, jakby nie wiedziała o piwnicy. „Shaylin, będzie w porządku, jeśli weźmiesz ją na dół i pomożesz jej się osiedlić?” zapytała Stevie Rae. „Absolutnie! I tak zostaję na dole w każdym razie. Chodź, Nicole, chodźmy złapać resztę Django. To krew i flaki, też, ale przynajmniej jest szczęśliwe zakończenie.” Zanim Nicole odeszła, uśmiechnęła się do Shaylin, położyła dłoń na sercu i ukłoniła się Stevie Rae jeszcze raz. „Dziękuję ci, Wysoka Kapłanko.” Stevie Rae pochyliła głowę z wdziękiem w odpowiedzi i, brzmiąc zupełnie jak dorosła,
niesamowita Wysoka Kapłanka, „Bądź pozdrowiona, Nicole.”
powiedziała,
Tłumaczenie nieoficjalne KAZchomik
Shaunee „Nie musisz zostawać,” Shaunee powiedziała Thanatos. Nie wyglądała jak Wysoka Kapłanka. Skupiała swój wzrok na płonącym stosie. „Będę czuwać. Myślę, że powinnam, plus to coś co naprawdę chcę robić.” „Byłaś dobrym przyjacielem dla niej,” powiedziała Thanatos. „Mam nadzieję, że byłam. Starałam się, ale sprawy przybrały dziwny obrót i nie było takie, jakim spodziewałam się, że będą.” „Córko, takie jest życie: brudne, mylące, bolesne, ale wspaniałe. * Wszystko co każdy z nas może zrobić, stara się by było najlepsze, i uczymy się na naszych błędach, jak również na naszych zwycięstwach.” „Cóż, w tym momencie najlepsze co mogę zrobić to zostać tu, z Erin, i pilnować jej, aż do świtu.” „Jest to starożytna tradycja, że ci co najbardziej kochali osobę, którą zabrała śmierć czuwali przy stosie od pierwszego płomienia, po pierwszy płomień świtu. Zostawię cię z twym czuwaniem, życząc, byś była błogosławiona, Shaunee.” Shaunee zacisnęła rękę na serccu i skłoniła się z szacunkiem przed Thanatos zanim odwróciła *Powiedź to Neferet – ona zrozumie twe słowa :P
się by oglądać blask stosu. „Też nie musisz zostawać,” Shaunee przemówiła do nieśmiertelnego, wiedząc, że obserwował z cieni. „Stevie Rae i Zoey cię potrzebują. Wszystko będzie dobrze.” „Nie podoba mi się jak Dallas wyglądał tej nocy. * Chce zadośćuczynienia za tą śmierć, co jest niemożliwe,” powiedział Kalona. „Wyglądał na smutnego, gdy zapalił stos. Może to wszystko, że ona jest – była jego dziewczyną,” powiedziała Shaunee, chcąc w to uwierzyć. „Gdyby naprawdę ją kochał, czuwałby tak jak ty.” Kalona powiedział to o czym Shaunee nie chciała myśleć. „Każdy płacze inaczej,” powiedziała. „Uznaję jego sposób żałoby*, i wiem, że zmieni się w gniew. Będzie chlastał, starając się zagłuszyć ból przemocą i zemstą.” „To jest to co sam zrobiłeś?” Shaunee spojrzała zza stosu na Kalone. Skrzydlaty nieśmiertelny był tak piękny, jak jasne były płomienie, promieniował srebrnym blaskiem Otherworldu. „Tak,” przyznał powoli. „Tak, to właśnie uczyniłem. Dlatego uznaję to w Dallasie. Również dlatego rozumiem, jak niebezpieczny może się stać.” „Oto, czego nie rozumiem,” Shaunee *Ten jego nie gustowny ubiór – dodał w myśli Kalona głosem Macieja Piróga xD *Ja też uwielbiam Resident Evil, ale tylko do 3 części, później to już masakra. Gry z tej serii polecam, ale do 4 części :)
powiedziała. Jak można zatracić się w miłości, tak, że chce się zniszczyć ludzi? Kiedy Erin i ja nie byłyśmy już Bliźniaczkami byłam smutna i samotna. Ale nie uważam, że tak z nią było, czy z Dallasem, nawet, jeśli sądzę, że nie był dla niej wystarczająco dobry.” Kiedy nieśmiertelny nie odpowiedział jej, Shaunee odwróciła się do niego, podniosła rękę, wskazując dłonią na stos, kontrolowała swój element i pozwoliła by znajome ciepło ukoiło smutek w niej. „Wierzę, że na twoje pytanie może odpowiedzieć tylko poszczególne jednostki.” „Więc, nie odpowiesz mi?” Kalona zawahał się, i Shaunee mogła zobaczyć jak kilka emocji przewija się po jego przystojnej twarzy: smutek, wątpliwości, a nawet irytacja. Jego skrzydła poruszyły się niespokojnie, ale w końcu odpowiedział jej. „Gdy straciłem Nyx jedynym sposobem bym mógł to znieść, było zastąpić całą miłość gniewem. Tak długo jak paliła mnie złość uwierzyłem, że miłość do Bogini była kłamstwem.” Kalona spotkał spojrzenie Shaunee, a ona pomyślała, że może zobaczyć eony nędzy w jego bursztynowych oczach, „Utrzymywanie tego gniewu miało cenę a była nią przemoc i zniszczenie, śmierć i ciemność.” „Ale nie było w tym więcej sensu, gdybyś
poszedł do Nyx i wyznał, że nie chcesz żyć bez niej?”* Uśmiech Kalony był nieskończenie smutny. „Moja duma powstrzymuje mnie przed znalezieniem drogi do niej.” „Nadal?” „Nie. Nyx sama dobrze wie, kto jest teraz po jej stronie,” powiedział Kalona. „Nie uważam, że ona zawsze wie,” powiedziała Shaunee. „Jesteś młoda,” powiedział. „Nie żyjesz wystarczająco długo, aby życie zabiło w tobie nadzieje.” „Cóż, nie wiem o Nyx tak dużo jak ty, ale jestem absolutnie pewna, wierzę, że ona po prostu jest wybaczającą boginią. Udowodniła mi tym to razem. Widziałam to, a mam tylko osiemnaście lat.” Shaunee zastopowała. „Może tu nie o to chodzi, jak długo żyjesz, lub czy posiadasz zdolność do nadziei. Może chodzi o to ile masz wiary.” „Mam wiarę, młoda adeptko. Wierzę, że Nyx wybacza tym, którzy zasługują na pebaczenie,” powiedział. „Myślisz, że nie zasługujesz na jej wybaczenie?” „Wiem, że nie.” Skłonił głowę lekko do niej. „Zostań pilnować przyjaciela. Nie będę ci *„Życie
to nie film. To jest wojna! Musicie zabijać! Albo nie przeżyjecie!” B. Linda – Detektyw Inwektyw. Facet nigdy nie przyzna się do pomyłki :P
przeszkadzać.” po tym zniknął w ciemnościach. Shaunee odwróciła się do stosu i uniosła drugą dłoń. Zrobiła krok bliżej, zamknęła oczy i pozwoliła jej elementowi prowadzić się, gdy to zrobiła przemówiła do stosu niosąc słowa do Nyx. „Bogini, to jest moje do widzenia dla Erin. Wiem, że jest z tobą i wreszcie odzyskała spokój. Dziękuję za to, że kochałaś ją i dbałaś o nią. Również, dziękuję za miłość, którą obdarzyłaś Kalone i za opiekę nad nim, też, bez względu na to co, wiem, że nie odwracasz się od ludzi, których kochasz.” „Myślisz, że jesteś kurwa lepsza ode mnie, nie?” Głos Dallasa dołączył do niej, i Shaunee nie mogła nic powiedzieć, gdyż kontrolowała swój element. Płonący stos odzwierciedlił jej szok, i Shaunee nie mogła się skupić i przywrócić kontrolę, naturalnym było, że mogła pochłonąć Dallasa. Gdy uzyskała kontrolę nad elementem ponownie i mogła zwrócić swą uwagę na Dallasa, głupi dzieciak stał tam, uśmiechając się i patrząc na nią swoim chujowym spojrzeniem* nie zauważając faktu, że właśnie uratowała życie temu idiocie. „Nie, Dallas, nie uważam się za lepszą od ciebie. *Nie pytajcie jak takie spojrzenie wygląda...
Prawda jest taka, że nie myślę zbyt dużo o tobie,” powiedziała. „Erin powiedziała, że jesteś spiętą kurwą,” powiedział. Shaunee przygryzła wargę, zamiast odpowiedzieć mu. Mogłaby spalić go jednym ruchem, lyb słowem. Ale nie chciała tego zrobić, zwłaszcza, szczególnie przy stosie Erin. Więc, pomyślała o tym przez jedną długą, niewygodną chwilę, a następnie powiedziała najmilszą rzecz o jakiej mogła pomyśleć. „Jesteś pewien, że wiedziałeś co Erin tak naprawdę myślała?” „Pierdoliłem ją! Oczywiście, że wiedziałeś co myślała.” Zrobił kilka kroków z ciemności w kierunku Shaunee a jego uśmiech stawał się szydzący. „Chyba, że powiesz mi, że z nią też się pierdoliłaś.” Shaunee patrzyła na niego, zbyt wstrząśnięta ignorancją jego słów, by móc odpowiedzieć. „Kuuurwa! Wiedziałem, że wy dwie byłyście nienormalnie blisko. Pierdoliłaś ją! I nigdy mi o tym nie powiedziała. Jaki wstyd.* Nasza trójka mogła mieć dobrą zabawę.” Płomienie, które powstały w niej rozgrzały Shaunee do białej gorączki. Jej umysł oczyścił się. Uwięziła Dallasa jednym spojrzeniem. „Nie lubiłam cię, gdy byłeś z Stevie Rae. Zawsze *Właśnie to powiedzieli jego rodzice, gdy po raz pierwszy go zobaczyli: JAKI WSTYD!!!!!
miałeś coś do mnie. Plus, jesteś za niski,” nie mogła się powstrzymać by tego nie dodać. Po tym skupiła się i powiedziała prawdę, bez wyzwisk, czy złośliwych komentarzy. Przekazała mu ogień, ale zamiast spalić go, Shaunee przypaliła go prawdą. „Przez całe jej życie, Erin największym pragnieniem było znaleźć, kogokolwiek, cokolwiek, co pozwoliłoby jej poczuć coś. Ty byłeś tylko ostatnim w długiej liście kogokolwiek. Rozumiem jak wrażliwa i zawiedziona była, i naprawdę dbałam o nią, nawet po tym jak już nie była moim najlepszym przyjacielem. Jeśli naprawdę troszczyłeś się o nią, pokażesz to zostając tu ze mną, aż nastanie świt i poszanujesz jej pamięć, nawet jeśli jej już nie ma.” Dallas nie wydawał się uciekać od niej wzrokiem. Jego oczy były pełne łez, a potem przepełnione. Shaunee mogła dostrzec prawdziwego chłopca na sekundę – chłopca, który może rzeczywiście był w stanie kochać Erin. Potem zamrugał i otarł policzki tyłem jego rękawku. Jej warga zadrżała. „Jesteś tak głupia jak Erin cię opisywała. Nie mogę zostać tu, aż do wschodu słońca. Jestem czerwonym wampirem. Słońce mnie spali.” Element Shaunee wypełnił ją i uspokoił. Nie wróciła do jadowitej retoryki. „Zawsze wiesz,
kiedy nastanie świt. Możesz odejść tuż zanim słońce wstanie, i tyle. Ja będę czuwać przez resztę tego czasu z nią. Erin to doceni.” „Myślałem, że byłem ostatni na długiej liście kogokolwiek,” powiedział. „Nie powinnam była tego mówić – to nie było właściwe – aby kłócić się przy stosie Erin. Dallas, przepraszam.” Zaśmiał się sarkastycznie. „Nie jest mi przykro, jesteś słaba. Erin wiedziała to, gdy od ciebie odeszła. Tak jak ja wiedziałem, gdy opuszczałem Stevie Rae.” „Nie zostawiłeś Stevie Rae. Stevie Rae zakochała się w Rephaimem. Ona ciebie zostawiła, i nie mogłeś nic na to poradzić. To dlatego zwróciłeś się do Ciemności, i ciągle tu wracasz.” „Pierdolić Stevie Rae! Pierdolić was wszystkich! Twoi przyjaciele są winni śmierci Erin!” Dallas krzyknął, biorąc agresywny krok w jej kierunku. Shaunee uniosła rękę. Ściana ciepła kierowana przez nią stanęła pomiędzy nimi. Osłaniając twarz ramieniem, Dallas zatoczył się. „Zapłacisz za to, co zrobiłaś. Wszyscy za to zapłacicie!”
Stark „Ten dzieciak będzie jutro cierpiał,” powiedział Stark, gdy wszedł do starego pokoju Zoey w akademiku. Zostało tylko dziesięć minut do świtu, a on czuł masę zmęczenia utkwionego gdzieś głęboko w nim. „Zajęło ci to wieczność. Zaczęłam się martwić, że nie wrócisz przed wschodem słońca,” powiedziała Zoey, siadając na łóżku i odrzuciła książkę, którą czytała. „Taa, sorrka, nie mogłem go zostawić tak samemu po tym wszystkim.” Uśmiechnął się do Z i podszedł do zlewu. „Z Shaunee wszystko dobrze?” Zoey spojrzała zirytowana pytaniem. „Taaa, wydaje się w porządku. Cóż, jest trochę smutna i tak dalej, ale jest w porządku. Zostanie przy stosie dopóki słońce nie wstanie. Zgaduję, że Dallas przyjdzie i zrobi jakąś głupią scenę, która jest w jego stylu, ale Shaunee go zleje.” „Nie sądzisz, że trzeba było z nią zostać?” „Z Shaunee? Przy stosie?” Zoey zmarszczyła na niego brwi. „Tak. Jesteś jej Wysoką Kapłanką.” „Cóż, technicznie, tak długo jak utknęliśmy
tutaj, Thanatos jest jej Kapłanką, nie ja. I Shaunee powiedziała Thanatos, że chce zostać przy stosie sama. Thanatos uszanowała jej życzenie – pomyślałam, że i ja powinnam. Masz z tym problem?”* Stark ujął w dłonie wodę by spłukać mydło z twarzy, zastanawiając się jak rozmawiać z Z. Była tak cholernie drażliwa od tej całej sprawy z balkonem, gdy ujrzała, że Aurox był Heathem, a Heath był Auroxem. To sprawiało, że czuł się jak jeżozwierz! „Nie,” powiedział wreszcie. „Nie mam z tym żadnego problemy. Z, nie próbowałem się z tobą kłócić. Po prostu chciałem wiedzieć co z Shaunee.” „Pogrzeb Erin się skończył. Z Shaunee wszystko w porządku. To tyle. Naprawdę chcę wiedzieć co z Auroxem i tymi ludzkimi chłopcami. Nie ogarniam o co chodziło i o czym mówił Heath.” Żołądek Starka skurczył się. „Masz na myśli Auroxa.” „Taaa, Auroxa.” Zoey zmarszczyła brwi. „Tak właśnie powiedziała,. Więc co się dzieje?” Stark był zbyt zmęczony, żeby się z nią kłócić *, więc zignorował jej Freudowski poślizg, mimo iż poczuł ból w sercu. „Dwoje facetów jakoś znalazło dziurę w ścianie niedaleko akademika. *Kojarzycie takich dresów z komiksów? „Masz jakiś problem? No to będzie wpierdol!” Tak właśnie Zoey się zachowuje, jak osiedlowy dres :P *Przecież on to uwielbia. Wiecznie szuka zaczepek.
Pili i szukali gorących wampirów.” „To tyle.” powtórzył jej słowa, zdjął koszulkę i zaczął szczotkować zęby. „Stark, serio? Opuszczasz ważne szczegóły.” Wzruszył ramionami, powiedział z szczoteczką w zębach, mając nadzieje, że to zakończy jej przesłuchanie. „Nic wielkiego. Wykorzystałem moje super moce czerwonego wampira i sprawiłem, że uwierzyli, że jestem policjantem i, że mają szczęście. Powiedziałem, że nie chcę ciągać ich do więzienia, za zakłócanie spokoju, i wzywać ich rodziców. Myślą, że Dom Nocy jest pod moim patrolem, więc nie będą teraz już nikogo tu nachodzić.” „No, to dobre.” Nie powiedziała nic więcej, tak długo ile zajęło mu zakończenie mycia zębów o dostał się do łóżka, ale wiedział, że przygryzła wargę i zmarszczyła czoło co oznaczało, że ma więcej do powiedzenia. Plus, mógł wyczuć jej napięcie. Zawsze mógł wyczuć jej napięcie. Zdał sobie sprawę, że może rozmasować jej ramiona i starać się by się zrelaksowała, ale nie mógł ominąć powodu jej napięcia. Aurox był Heathem. Zoey kochała Heatha. I tak uczucia Starka sprawiły, że czuł się jak gówno. Więc, położył się obok niej i zgasił małą gazową
lampkę, mając nadzieje, że wszystko czego chce to to, aby Zoey zwinęła się w jego ramionach i by objęła go rękoma i powiedziała, że nie musi się martwić o to, że chce Auroxa, czy Heatha, czy kogokolwiek oprócz niego. Zamiast tego, z ciemności, Zoey powiedziała, „Dlaczego był zewnątrz?” Stark westchnął. „Biegał wokół szkolnego muru. Nie pytaj mnie dlaczego i tak nie potrafię tego wyjaśnić samemu sobie.” „Bieganie wycisza jego umysł,” powiedziała Zoey. „Skąd wiesz?” Nastąpiła krótka cisza, i mógł prawie usłyszeć jak myśli, zanim powiedziała, „Tak robił Heath, gdy miał problem. Musiał się zmęczyć by wyłączyć myśli.” „Oh,” powiedział Stark, czując mdłości przez moment. „Gdzie jest teraz?” spytała. „Nieprzytomny w piwnicy,” powiedział Stark. „Nie myślę, że śpi.” „Może nie, ale mogę ci obiecać, że jest nieprzytomny.” „Położyłeś go na boku tak, żeby nie udusił się, jeśli się zrzyga?”* „Nie, ale nie krępuj się by go tu przytargać, jeśli *Jakie to romantyczne :3
tak się cholernie o niego martwisz.” „Stark, ja tylko – ” „Wiem co tylko. Wiem wszystko, Zoey. W tym problem.” „Nie musisz się na mnie wściekać,” powiedziała. „Nie jestem wściekły. Jestem zmęczony. Słońce zaraz wstanie i muszę spać. Dobranoc.” Stark przewrócił się na bok. Odwrócił się do niej, zwinął się, mając nadzieje, że owinie go ramionami i przyciągnie do siebie i powie, że wszystko będzie w porządku, że ogarną to razem. Zamiast tego usłyszał jej miękki głos, „Dobranoc.” Czuł jak przesuwa się z dala od niego. Stark nigdy nie był tak zadowolony, że nie miał problemu by zasnąć po wschodzie słońca.
Stevie Rae To zawsze jest strasznie trudne powiedzieć do widzenia Rephaimowi. Stevie Rae zwinęła się, sama na jej łóżku. Była wyczerpana – słońce wstało kilka minut temu, i nawet chwila walki ze
snem była ciężką batalią. Ale to był ten czas, gdy jej umysł wyłączał się. Nie mogła przestać myśleć o tym, jak pragnęła, aby Rephaim był tam z nią. Nie chciała być niewdzięczna, ale po pogrzebie Erin, zerwaniu stosunków Thanatos z Wysoką Radą, przysięgą Nicole wierności (jej!), nie wspominając o Neferet co-nikt-nie-wie-gdziejest, sprawiało, że naprawdę, naprawdę chciała wtulić się w ramiona Rephaima i czuć się bezpieczna i kochana. Zamiast tego powiedziała do widzenia do niego na zewnątrz chwilkę przed wschodem i poszła do pokoju, który dzieliła z Shaunee. Stevie Rae wzięła łóżko najbliżej okna, nawet jeśli nie był to najmądrzejszy pomysł. Ich pokój wychodził na wschód i był wypełniony słońcem z rana. Jeśli nie miałyby rolety, usmażyłaby się jak bekon na patelni. Ale one miały rolety – duże, z grubego ciemnego materiału. Były tak ciężkie i tak mocno ze sobą związane, że Stevie Rae mogła mieć otwarte okno przez cały dzień, podczas gdy spała, nawet najsilniejszy wiatr nie powodował ich ruchu. To było dobre, ponieważ ona zawsze zostawiała otwarte okno. Co jeśli Rephaim będzie chciał do niej przyjść? Jeśli wpadnie w jakieś kłopoty, gdy będzie krukiem i będzie potrzebował bezpiecznego miejsca? Chciała wierzyć, że coś z
chłopca, którego kocha pozostaje głęboko w nim, nawet, gdy jest bestią. To dlatego chciała by pozwolił jej zostać i oglądać jak zmienia się w kruka. * Sporo myślała o tym, i chciała go dotknąć – oswoić go. „Po tym wszystkim” powiedziała mu dzień po tym, gdy Bogini wybaczyła Rephaimowi i ofiarowała mu postać ludzkiego chłopca w godzinach między zachodem a wschodem słońca, „Oswoiłam już raz bestię. Może uda mi się jeszcze raz!” powiedziała Rephaimowi spowiedziewając się, że doprowadzi go uśmiechu i śmiechu, jak to miał w zwyczaju – wydawał się taki szczęśliwy będąc blisko niej. Lecz nie. Był całkowicie poważny i wziął ją za ręce, powiedział: „Kiedy byłem Raven Mocker miałem trochę człowieka w sobie. Musisz pamiętać, że jestem teraz inny. Gdy jestem chłopcem, jak teraz, jestem całkowicie człowiekiem. Gdy jestem krukiem, jestem niczym więcej, niż bestią. Znam tylko niebo i potrzebuję lecieć z wiatrem.” To ją przeraziło. I powiedziała mu to. Nie chciała ukrywać rzeczy przed Rephaimem – byli zbyt blisko na to. „Ale zawsze wrócisz do mnie. To nie znaczy, że coś wciąż jest w środku kruka?” *Niech przyzna, że chce oglądać go bez majciochów :D
Spojrzał smutno, ale powiedział jej prawdę jak obiecał. „Kiedy jestem krukiem jestem bestią. Nie wiem kochana. Nie znam cię. Proszę nie zmuszaj go do niczego.” „Ale wrócisz do mnie!” „Stevie Rae.” Ujął jej twarz w ręce. „Myślę, że to dlatego, że jest w tym coś z magii Nyx.” „Jakby umieściła w tobie GPS byś mógł mnie znaleźć?” „GPS?” „Nowoczesna magia, która pomaga znaleźć drogę do domu.” Uśmiechnął się. „Tak! Nyx włożyła we mnie GPS i mogę cię znaleźć.” Stevie Rae zrzuciła koc i spojrzała na puste łóżko Shaunee. Starała się nie zasnąć i mieć pewność, że z Shaunee wszystko w porządku. To było straszne stracić najlepszą przyjaciółkę, i chociaż Erin i Shaunee miały problemy, to nie zmienia jednak faktu, że do kilku tygodni temu, były nierozłączne od czasu, gdy przyszły do Domu Nocy. Była duża różnica między kłótnią z BFF a śmiercią twojej BFF. Umysł Stevie Rae automatycznie wrócił do nocy, gdy Erin zaczęła kaszleć krwią i zmarła. Zoey była z nią każdą sekundę. To pomogło. Shaunee była tam dla Erin by jej pomoc.
A teraz Shaunee robiła właściwą rzecz – czuwała przy stosie do rana. Stevie Rae przekręciła się znowu i spojrzała na czarne zasłony, próbując mieć otwarte oczy – próbując zwalczyć drenaż energii, który był w jakiś sposób naturalny dla czerwonych adeptów i wampirów, gdy słońce było na niebie. Nie było dla niej możliwe by utrzymać przytomność za dnia. To było po prostu trudne. Naprawdę trudne. Jej powieki zatrzepotały. Być może, mogłaby odpocząć tylko przez chwilę. Usłyszała Shaunee jak wchodzi i obudziła się ponownie i sprawdziła ją... Drzwi otworzyły się tak cicho, że prawie nie obudziły Stevie Rae. Leżała na boku, z twarzą do okna, starając się w pełni się obudzić. Shaunee jest tak cicho, powiedziała sobie Stevie Rae. Może chce po prostu spać. Stevie Rae zdecydowała, że przekręci się i otworzy oczy, ale nie powiedziała nic – po prostu niech Shaunee wie, że ona tu jest i nie śpi (prawie) jeśli chce pogadać. Zaczęła się obracać i nagle usłyszała dziwny trzask tuż nad jej ramieniem. Próbowała usiąść a trzeszczenie zmieniło się w buczenie jak rażenie prądem, jakby elektryczność statyczna na sterydach, trafił ją, przyciskając ją do łóżka. Natychmiast obudziła się i całkowicie ożywiona,
Stevie Rae próbowała usiąść ponownie, mówiąc „Shaunee, coś tu jest nie tak.” Mimo, iż nic nie widziała, energia elektryczna przeszła przez nią ponownie! Wciąż po swojej stronie, Stevie Rae przytuliła się do łóżka, starając się trzymać z dala od niewidzialnego niebezpieczeństwa wiszącego nad nią. „Shaunee!” Wrzasnęła. „Pomóż mi!” „Nie ma jej tu. Wciąż jest przy stosie Erin. Pierdolona hipokrytka.” Oddech Stevie Rae zmienił się w mały i płytki, przepełniła ją panika, gdy rozpoznała głos. „Dallas, co ty tu robisz?” Automatycznie, Stevie Rae zaczęła docierać do ochrony elementem, ale pokój Shaunee był na trzecim piętrze akademika – zbyt dużo metrów nad ziemią, by jej element pomógł bez pomocy całego kręgu i zwiększania mocy Zoey. Wszedł w jej widok, ciemna sylwetka na tle czarnych zasłon.* Widziała, że trzymał jedną rękę ku górze, otwarta dłoń w jej kierunku. Dłoń emanowała światłem. Drugą ręką sięgnął gruby przewód, którym związane były zasłony. „Powiedzmy, że jestem tutaj, aby rozpocząć zwrot z inwestycji.” Stevie Rae próbowała wstać z łóżka. Elektryczne pole trzeszczało i uderzało przez *Jak to się mówi? Widziałam za dużo interentów by wiedzieć jak to się skończy :P Rape Time Bitch!
nią, co sprawiało, że chciała krzyczeć i płakać z bólu. „Dallas, to szaleństwo! Shaunee zaraz tu będzie.” „Będzie za późno dla ciebie. I nie martw się, upewnię się, że jej też się coś przytrafi. Ale najpierw, twoja kolej.” Jego oczy były puste. Jego głos pełen nienawiści. „Zabiję ją szybko, jednym trzaśnięciem. Ale nie ciebie – zasługujesz na cierpienie. Zdradziłaś mnie z pierdolonym dziwactwem – teraz usmaż się za to!” Dallas pociągnął mocno za kabel, uwalniając rolety. Wyciągając połowę kurtyny, ale uważając, aby utrzymać je z dala od siebie. Światło dzienne zalało pokój przez otwarte okno, padając bezpośrednio na Stevie Rae. To było jakby weszła do pieca. Elektryczne pole przypieło ją do łóżka, światło zaczęło palić jej skórę. Stevie Rae zakryła twarz, wijąc się w agoni i zaczęła krzyczeć. Potem wszystko okazało się bardzo szalone. Był straszny pisk, tak głośny, że przebił agonię Stevie Rae. „Ahhhh! Spierdalaj!” Dallas wrzasnął i zatoczył się po pokoju. Pole elektryczne, które utrzymywało Stevie Rae na łóżku opadło a wraz z nim zsunęła się i ona.
Przytuliła się do boku łóżka, uciekając w chłodny cień. Dallas przechylił się obok niej, oczywiście starając się dostać do drzwi, ale atak ogromnego kruka był nieugięty. Całkowicie zszokowana, Stevie Rae obserwowała ptaka malującego Dallasa krwią, ryjąc pazurami po jego podniesionych rękoma jak bił potężnymi skrzydłami w powietrze i wrzeszczał w bólu. Drzwi otworzyły się i do pokoju wpadła Shaunee. „Stevie Rae! Co do – ” Dallas chwycił ją, trzymając ją przed sobą, używając jak tarczy. „Nie Rephaim nie skrzywdź Shaunee!” Kruk cofnął się w ostatniej chwili milimetry od twarzy Shaunee i zaatakował ponownie przyszpilając ich do ściany. Dallas popchnął Shaunee na kruka, a następnie pobiegł, rzucając się przez drzwi, trzaskając nimi za sobą. Shaunee zwymiotowała na podłogę obok Stevie Rae. „OMÓJBOŻE! Twoja skóra! Oh, Stevie Rae jesteś strasznie spalona! Nie ruszaj się – nie ruszaj się. Zamknę zasłonę i pomogę.” Stevie Rae chwyciła ja za rękę. Dyszała z bólu, ale zmusiła się by coś powiedzieć. „Najpierw Rephaim. Będzie się bał.” Shaunee nie musiała szukać kruka. Latał nad
nimi, szumiąc skrzydłami tak, że Stevie Rae poczuła jak porusza powietrze. Wylądował na oparciu łóżka. Spojrzał na Stevie Rae, przechylając głowę. „No dalej,” powiedziała, starając się brzmieć spokojnie i normalnie. „Nic mi nie jest. Wyjdź na zewnątrz. Stevie Rae podniosła rękę, wskazała słabym gestem w stronę otwartego okna i zignorowała fakt, że jej ręka – jej ramie – i z pewnością twarz - miała umazaną w krwi. „Shaunee zajmie się mną teraz. Zobaczymy się o zachodzie słońca.” Przechylił głowę i ponownie wykonał miękki krakanie. Stevie Rae pomyślała, że to najpiękniejszy ptak jaki kiedykolwiek widziała. „Kocham cię, Rephaim,” powiedziała. „Dziękuję ci za uratowanie mnie.” Jakby to było to, na co czekał, wielki kruk rozpostarł skrzydła i poszybował przez okno. Shaunee pobiegła do okna, zamknęła je, i wzięła następnie szarpnęła rolety, wiążąc je szybko bezpiecznie. Przykucnęła sobok Stevie Rae. „Chcesz bym przeniosła cie do łóżka?” „Nie. Idź po pomoc.” Gdy Shaunee wybiegła sprintem z pokoju, Stevie
Rae przycisnęła twarz do podłogi i modliła się by to przeszło.
Tłumaczenie nieoficjalne KAZchomik
Neferet Nyx zabrała ode mnie jedyną rzecz, którą kocham. W jej norze, wyszeptane słowa otoczyły ją, powodując, że macki Ciemności zadrżały na jej skórze. Owinięta w ich zimno, ostry dotyk, świadomość Neferet ruszyła przez czas i wymiary, jakby omijała kamienie na dnie jeziora, jakby dotykała przeszłości. Już jako adeptka była szanowana i ceniona. Po jej przemianie w wampira, Neferet stała się Wysoką Kapłanką. Nie musiała szukać tego tytułu. Sam przyszedł do niej, bez trudu, jakby zasłużyła na niego. Zatem, również, Wojownik przyszedł do niej. Miał na imię Alexander. Pamiętała jak pierwszy raz zobaczyła go na Letnich Igrzyskach. Stał się Mistrzem Miecza tego dnia i pokonał wszystkich przeciwników w wyścigu po koronę – wieniec oliwny tkany z szkarłatnych wstążek. Jako najmłodsza Wysoka Kapłanka Domu, Neferet umieściła wianek na głowie i dała uroczysty pocałunek w usta. Pamiętała zmieszany zapach jego potu i krwi pokonanych przeciwników. Jego oczy podążały za nią przez całą uroczystość. Później
powiedział jej, że nigdy nie próbował uwieść ją tej nocy – nie kiedy był brudny, wciąż jeszcze rozpalony po zwycięstwie w kolarstwie. Ale Neferet uwiodła go – nie pozwoliła mu się umyć i przygotowała go sama dla siebie. Uśmiechając się opowiadał historię znowu i znowu – jako jego Wysoka Kapłanka pragnęła go i nie mogła czekać na jego kąpiel. Na to czego Alexander nie zrozumiał było za późno, ponieważ Neferet pragnęła go, ponieważ został pokryty potem i krwią.* W ciągu reszty Letnich Igrzysk, Alexander stawał się coraz bardziej w niej zauroczony. Będąc zakochanym przeniósł się do Nowojorskiego Domu Nocy przy St. Loui's Tower Grove School, gdzie Neferet nauczała czarów i rytuałów. Jako nowo koronowany zwycięsca Igrzysk Letnich, jego wniosek o przeniesienie został zaakceptowany. Neferet wyrzuciłaby go wkrótce po przyjeździe, jak to robiła z innymi kochankami, gdyby nie kot. Alexander, oczywiście, słyszał opowieści o śmierci Chloe i o wspaniałym „darze” Neferet, którym obdarzyła ją Nyx tamtej nocy. Więc po tym jak przybył do Tower Grove, klęknął na kolana, ukłonił się z szacunkiem przed nią i ściągnął plecak zarzucony na plecy, aby *Że co do jasnej ciasnej?! Po polsku – nie kapnął się, że jej chodziło o jego zapaszek spod paszek i umorusanie krwią...
wyciągnąć miauczącego, czarnego kociaka, który wbił w jego rękę ostre pazury, co lśniły na jego dwunastu palcach. Neferet sięgnęła po kociaka. „Polydactyl! Skąd go wziąłeś?” „Z nabrzeża Manhattanu na brzegu East River. Marynarze doceniają sześciopalczaste koty. Mówią, że wyłapują dwa razy więcej szczurów, niż zwykłe. Gdy ją znalazłem, wiedziałem, że powinna należeć do mnie – tak ja wiedziałem, że ty powinnaś należeć do mnie.* Zachwycona złośliwym spojrzeniem kociaka, Neferet nie odrzuciła Alexandra. Był potężnym Wojownikiem. Alexander miał talent do miecza prawie taki sam jak Neferet do leczenia. Neferet lubiła ironię jego miłości do niej. Mógł sprowadzić ludzi do parteru. Neferet mogła go leczyć – nawet, jeśli leczenie nie było niczym innym niż uspakajającym dotykiem odprowadzającym do Otherworldu. Oczywiście Alexander nigdy nie sprowadzał ludzi do parteru – nie, chyba, że on lub Dom Nocy był zagrożony, i w roku 1899 było kilku, którzy ośmielili grozić silnemu i zamożnemu Tower Hill Domu Nocy. Miała małą Claire – inną miłość, złośliwego kota jak ona sama. I, co najważniejsze, jej moc rosła *A to cwaniak. Najlepszy podryw od czasów Lorena i jego „Dałem ci kolczyki a teraz daj dupy”
z dnia na dzień. Każda z tych rzeczy była bardziej interesująca niż honorowy, niezawodny i nudny Alexander. Często korzystała ze swoich umiejętności dyplomatycznych by nie zawadzał na jej drodze. Na początku roku 1900 Neferet otrzymała niezwykłe zaproszenie. Była najmłodszą Wysoką Kapłanką, którą zaproszono na San Clemente Island, gdzie Wysoka Rada miała prowadzić dyskusję na temat, jaki kierunek społeczeństwo wampirów powinno obrać w tym nowym wieku, w którym ich zdaniem wynalazki, nauka i technologie ruszą w niesłychanym tempie. Alexander poprosił Neferet, aby mógł jej towarzyszyć. Stanowczo odmówiła. Nie miała zamiaru wysłuchiwać i tolerować jego stałego, nadmiernego cukrowania, gdzie nie będzie mogło zwrócić uwagi na nowych Wojowników, z którymi miała zamiar się wybrać. Po tym wszystkim, najbardziej silni i doświadczeni Wojownicy zostali wybrani by ochraniać Wysoką Radę Wampirów i Dom Nocy na San Clemente Island. Pozwoliła mu, żeby przewiózł ją karetą do rzeki Mississippi i Domu Nocy – zrobił jak kazała, przewożąc ją w stylu królowej – nie, jeszcze lepiej, jak boginię – do portu w Nowym Orleanie. Tam dołączyła do grona innych Wysokich
Kapłanek by przekroczyć Atlantyk. Właśnie przybyli nad rzeczną estakadę, gdy złodzieje zaatakowali. Pomylili powóz Domu Nocy z mahoniowym bogatego hazardzisty, sześciu ludzi, zwabieni tylko jednym powożącym i brakiem dodatkowej eskorty dla takiego powozu, rzucili się na Alexandra. W ciemności nie widzieli skomplikowanych tatuaży, które Naznaczyły go na wieczność jako wampira. Zbyt późno zauważyli jego miecz. Neferet obserwowała przez okno powozu, urzeczona tym jak Alexander zabił wszystkich sześciu napastników, szybko i brutalnie. Neferet pomyślała, że dźwięk jaki miecz wykonuje tnie powietrze na plastry, niczym śpiew mitycznej Walkirii, jakby unosił się nad nordycką walką, czekając by wybrać martwych wojowników, których zabrałaby do Valahalli. Ociekając krwią, podszedł do drzwi powozu, wyrywając je, gdy otworzył. Ciężko oddychając powiedział, „Moja Kapłanko! Dziękuję Bogini, że wyszłaś bez szwanku.” „Ja dziękuję w zamian tobie.” Wzięła go tam, pokrytego krwią, wciąż niosący słodki odór walki, jego krew i ona płonęli przez zabijanie. Po tym upadł na kolana przed nią i skłonił się, mówiąc: „Wysoka Kapłanko Neferet, miłości mojego
życia, zobowiązuję się by być twoim Wojownikiem, ciałem, sercem, zmysłem i duszą. Proszę zaakceptuj mnie!” „Akceptuję twoją Przysięgę,” Neferet usłyszała swoje słowa, podczas gdy jej ciało wciąż pulsowało od jego dotyku. „Od teraz jesteś moim Wojownikiem.”* Minął dokładnie jeden pełen dzień i noc, gdy zaczęła żałować przyjęcia Przysięgi Alexandra. Na szczęście, dar Neferet tamował jej pokłady emocjonalnej fali, która zazwyczaj płynęła między Wojownikiem a jego Kapłanką. Alexander ubolewał nad faktem, że nie może wyczuć jej potrzeb, czy usłyszeć jej emocji. Zamartwiał się na głos, że gdyby była w niebezpieczeństwie, mógłby tego nie wiedzieć, jak inni Wojownicy związani Przysięgą. Neferet tylko wzruszyła ramionami i powiedziała ironicznie, że jej zdolności empatyczne musiały jakoś negatywnie wpłynąć na psychiczną więź Wojownik-Kapłanka. Był tak głupi, że jej uwierzył. Jak mógł nie zauważyć, że kontrolowała ich więź? Bardzo o to dbała, Neferet chciała wyjaśnić mu, że powinien być wdzięczny, że nie zna jej prawdziwych myśli i emocji. W tym czasie dotarli do Wenecji, Neferet *Oto sposób jak za darmo jechać do Włoch.
myślała o wyrzuceniu go za burtę oceanicznego liniowca trzysta sześćdziesiąt jeden razy, on żeglował zaś w błogiej nieświadomości prawdy. Neferet miała rację, jeśli chodziło o Wojowników San Clemente. Byli spektakularni. A najjaśniejszym z nich był Artus, Mistrz Miecza Wysokiej Rady. Artus prowadził się jak bóg. Był na uboczu i nietykalny. Jego słowo było prawem Synów Erebusa. Odpowiadał tylko Duantii, Liderce Wysokiej Rady. A co najważniejsze, kochał walkę. Był bezlitosny, tylko kończąc sesję treningową, po tym jak upuścił krwi co najmniej trzy razy każdemu przeciwnikowi sprawiał, że każdy z nich byli mu posłuszni. Artus nie był przystojny – był wspaniały. Był wysoki. Jego mięśnie były długie i smukłe. Jego skóra była czarna jak krucze skrzydła. Inaczej niż Alexander, którego młody organizm był smukły, muskularny i wolny od blizn, Artus był pokryty dowodami, zilustrowany życiem w przemocy. Ale to nie tak, że po prostu jego wygląd przyciągał Neferet. To był to, co dusiło się pod. Użyła swojego daru i zbadała jego umysł, odczytała jego pragnienia, wiedziała, czego chce. Artus kwitł w bólu *. Przez to, że pchnął *Dupy...
swojego Wojownika za mocno. Właśnie dlatego stał się prowadzącym Mistrzem Miecza poprzedniego wieku, jak i pozostał nowego. Nie był również związany z żadną Wysoką Kapłanką. Nie chciał, aby żadna z nich dowiedziała się prawy o nim – odkryła jego prawdziwą potrzebę. Zamiast pomyśleć o wampiryjskiej kochance, Artur wybierał ludzkie prostytutki, aby zaspokoić swoje pragnienia. Zaskakująco, Neferet usłyszała trochę plotek o wyborze partnerów łóżkowych Artusa. Inne Wysokie Kapłanki zastawały go odpychającego. Był zbyt zdystansowany, zbyt poważny. Wykonywał swoja pracę i robił to lepiej, niż jakikolwiek innych Wojownik na świecie – to było tą rzeczą, która zainteresowała wampiry z San Clemente. To było wszystko co rozumieli o nim. Ale Artus nie mógł ukryć siebie przed Neferet. Dla niej był zwojem, napisanym krwią, łatwym do odczytania, łatwym do zadowolenia. Neferet pożądała go mocniej, niż kogokolwiek przed tym. Postanowiła, że go zdobędzie. Uwodzenie Artusa było trudniejsze, niż spodziewała się Neferet. Nawet wśród nieziemsko pięknych z najsilniejszych i najważniejszych Wysokich Kapłanek czasów, Neferet była lepsza od nich wszystkich. Ale Artus zdawał się nie dopuszczać do siebie jak
piękna była Neferet. Jego rezerwa podsyciła tylko jej płomień pożądania. Studiowała go.* Nauczyła się jego nawyków. Neferet zaczęła nosić tradycyjny strój Włoskiej Starożytnej Wysokiej Kapłanki, który sprawiał, że jej piersi były obnażone, wplatała ozdobne kwiaty i bluszcz w włosy, a po jej bujnych biodrach spływała przejrzysta tkanina koloru rumieńca dziewczyny. Po tym tworzyła krąg, aby codziennie modlić się do Nyx o błogosławieństwo w sprawie Synów Erebusa. Mogła poczuć wzrok Artusa na jej ciele, ale, gdy próbowała napotkać jego wzrok i przyciągnąć jego uwagę, zawsze szybko odwracał wzrok. Niestety, Alexander był blisko niej. Zawsze. Jej Wojownik nigdy nie szczędził czasu i uwagi na Wojowników i pole ćwiczebne. Z dumą cieszył się zazdrosnym spojrzeniom nowych przyjaciół Wojowników. Chwalił się, że siła Neferet jest tak samo wielka jak jej piękno. Wypełniał każdy jej kaprys jak pies. Alexander był zaskoczony tym, jak bardzo ją to irytowało. Jak mógł nie zauważyć, że było to jedynie jej refleksja? Badanie Wojownika nie przyniosło żadnego postępu, i nic nie znalazła. Jego uczucia były prawdziwe. Był kompletnie *Na kierunku „Zarządzania” Uniwersytetu San Clemente
zakochany w niej i całkowicie zwiedzony, wierząc, że czuła to samo do niego. Alexander nie mógł bardziej się mylić. Neferet pragnęła czegoś ciemniejszego, bardziej zmysłowego, bardziej satysfakcjonującego. * Pragnęła Artusa. Następnym razem, kiedy prowadziła modlitwę dla Wojowników i Artus spoglądał na jej ciało, Neferet skupiła całą siłę swojego daru i sięgnęła głęboko w jego umysł. Została hojnie nagrodzona. Odkryła jak uwieść Wojownika. Neferet odegrała scenę ostrożnie. Poczekała, aż było po świcie. Wiedziała, że Artus będzie kończył ćwiczenia Wojownika. Był w swojej kwaterze na tylnej części domu treningowego, przygotowując się do sześciogodzinnego wypoczynku. Po czym weźmie najbardziej niewygodną zmianę straży, kiedy słońce będzie w najjaśniejszym momencie na niebie. Wysoka Kapłanka zakładała, że Artus weźmie tą zmianę z powodu jego przywiązania do nich. Neferet znała prawdę. Artus kwitł w bólu fizycznym podczas niewygodnej zmiany, gdy słońce padało na niego. Neferet trzymała ten pyszny sekret blisko siebie tak jak planowała i określała uwodzenie. *Chciała seksu analnego... Na Boginię niech to się wreszcie skończy!
Po pierwsze, pozbyła się adepta Wojownika, którzy służył Artusowi jako sekundant. To było najprostszym krokiem. Pozwoliła by adept pieścił ją – udawała, że pragnie jego młodości i idealnego ciała – sprawiła, że uwierzył, iż odsyła adepta z jego miejsca, gdzie miał służyć o świcie Artusowi, by chłopak mół spotkać się z nią w dyskretnej karczmie na wyspie Torcella. Oczywiście zaprzeczała próbie uwiedzenia go. Właściwie rozbawiło ją to, że Artus wymierzy mu karę, gdy odkryje, że chłopiec uchyla się od obowiązków. Następnie, wyślizgnęła się Alexandrowi. Pomyślała o wysłaniem go do Wenecji by znalazł dla niej doskonały kawałek jedwabiu w niemożliwym kolorze, ale nie straciła energii by sfabrykować misję głupca. Zamiast poczekać, aż jego uwaga skupi się na czymś innym, wezwała mgłę, cienie i ciemność do siebie tak, aby ukryć się zanim on pomyśli, że musi jej poszukać. Spojrzał na nią, a ona nie była pewna. Zawsze na nią patrzył. Wykrzywiła usta z niesmakiem. Nie chciała o nim myśleć – nie chciała splamić przyjemności tego co miało nadejść. Zaczerwieniona z podniecenia, Neferet dotarła do domu ćwiczebnego niewidzialna. Weszła przez tylne drzwi – te, które były obok kwatery
Artusa. Potem czekała. Neferet nie musiała czekać długo. Z tego czego się nauczyła, Artus był wampirem z nawykami. Kiedy jego adept nie pojawił się dokładnie trzydzieści minut po świcie, otworzył drzwi do kwatery i szorstko zawołał, „Salvatore! Chłopaku! Gdzie jesteś?” „Salvatore tu nie ma. Nikogo tu nie ma za wyjątkiem ciebie i mnie,” powiedziała. Zmarszczył brwi, gdy wyszedł z kwatery, z mokrymi włosami, obnażonym torsem, z ręcznikiem owiniętym luźno i nisko wokół jego wąskich bioder. „Kapłanko, nie masz swojego Wojownika?” Neferet podniosła podbródek i zaostrzyła swój ton. „Wojowniku, czy nie winien mi jesteś szacunku? Jestem Wysoką Kapłanką. Spodziewałam się jako takiego powitania.” Artus podniósł jedną ciemną brew, ale uczynił co powinien, położył rękę na sercu i pokłonił się przed nią. „Co mogę dla ciebie zrobić, Neferet?” „Ah, ty znasz moje imię.” „Każdy na San Clemente zna twoje imię. Co mogę dla ciebie zrobić, Neferet?” powtórzył. „Jestem tu na lekcję,” powiedziała. „Twój Wojownik jest utalentowanym Mistrzem Miecza. Dlaczego nie weźmiesz u niego lekcji?” Jej pełne usta wykrzywiły się w grymasie a jej
głos przeszedł w pomruk. „Oh, ale źle mnie zrozumiałeś. Jestem tu by dać ci jedną.” Jego ciemne oczy rozszerzyły się, gdy wyjęła skórzany pasek z fałd sukni i podniosła sztylet, który ukryła za sobą.* Po tym pociągnęła za ramiączko, a jej suknia prześlizgnęła się po jej ciele. Naga, podeszła do niego, nie mówiąc dopóki nie zajęła odpowiedniego dystansu. „Podnieś ręce przed siebie i trzymaj je złączone nadgarstkami.” „Neferet, co ty –” „Nie powiedziałam, że możesz mówić! Mów to co rozkazuję!” Gdy stał tak jak stał, jak malowane ciele na niedziele, uniosła sztylet i dotknęła jego piersi. Jego oddech był ostry, ale nie ruszył się, patrząc gdzieś za nią. Neferet uśmiechnęła się, i zmieniła swój głos w ostry, okrutny. „Słuchaj się mnie!” „Tak, Wysoka Kapłanko.” Jego głos był głęboki. Podniósł ręce, łącząc nadgarstki. Neferet owinęła skórzany pasek wokół nich, spinając, dopóki nie zobaczyła, że jest mu niewygodnie. Oddech Artusa przyśpieszył. Pot obsypał jego hebanowe ciało błyszczącymi koralikami. „Dobrze, ale nie słuchasz mnie wystarczająco *Hahahaha! Ktoś tu był niegrzecznym chłopcem xDD
szybko. Muszę cię ukarać, ale dopiero, gdy będziesz mnie błagał.” Ich oczy spotkały się. W jego ujrzała szok i potem zrozumienie i pragnienie. „Proszę, Neferet, ukaż mnie,” zabłagał. * Czuła się szczęśliwa robiąc to. W jego kwaterze, ciało Neferet rozgrzało się na pamiątkę w jaki sposób go ukarała. * Dominowała nad Artusem, wyobrażając siebie jako starożytną boginię dominacji ofiarnego byka, kiedy Alexander znalazł ją. Wypłakał jej imię, brzmiąc jak pobity uczeń. Całkowicie w fetorze ekstazy i bóli, odwróciła się od Artusa by stanąć twarzą w twarz z Alexanderm i opadła bariera, którą między nimi ukształtowała. „Zobacz kim naprawdę jestem! Zobacz, jak naprawdę o tobie myślę!” Jej emocję uderzyły Alexandra. Pamiętała jak bezbarwna była jego twarz, gdy dalej szlochał i uciekł. Prawie równie bezbarwny jak, gdy znaleziono go następnego dnia po tym, jak upadł na swój miecz, kończąc marne, nudne życie. Musiała udawać publiczne załamanie, oczywiście, nie po raz pierwszy, i nie ostatni w jej życiu. Sfabrykowała historię, która przedstawiała Alexandra jako zniszczonego *Nie wiem, czy mam się śmiać, czy płakać... *Przyczepiała do niego plastry do depilacji xD
młodego Wojownika. Szlochała i powiedziała, że przyjęła jego przysięgę, ponieważ wierzyła, że będzie w stanie go uleczyć. Jej troska o jego niestabilne emocje sprawiły, że spędzała tyle czasu na terenie domu ćwiczebnego – dlatego, że prowadziła Modlitwy dla Wojowników. Wysoka Rada zareagowała z współczuciem, chwaląc jej próbę uzdrowienia, tego co był oczywiście uszkodzony. Nie było to zaskoczeniem. Neferet już jako adeptka manipulowała Wysokimi Kapłankami. Odpowiedź Artusa na samobójstwo Alexandra było niespodzianką. Przyszła do niego następnego świtu, zamaskowana w ciemności i skradała się do jego kwatery. Odrzucił ją. Jego słowa były wypowiadane z szacunkiem, ale widziała to w nim. Był nią zdegustowany. Neferet nie podzielała jego postawy. „Powiedź komukolwiek dlaczego naprawdę Alexander się zabił, a ja wyjaśnię szczegółowo Wysokiej Radzie twoją potrzebę bycia ukaranym. Wiesz co zrobią. To dlatego ukrywasz swoje pragnienia w ludzkich prostytutkach, płacąc za ich milczenie. Powinny cię zdemaskować, Wysoka Rada się dowie, jakie są twoje potrzeby i odseparuje cię od siebie jako Wojownika i zdyskryminuje cię przed rywalami.”
„Jesteś całkowicie pozbawiona współczucia.” Neferet nigdy nie zapomniała wstrętu w jego głosie. „Każde z nas nosi swoje maski, prawda? Zachowaj moją a ja zachowam twoją.” Następnego dnia, zaraz po zapaleniu stosu Alexandra, Neferet opuściła San Clemente. Wysoka Rada zrozumiała i współczuła. Oczywiście powinna była wrócić do swojego Domu Nocy natychmiast. Strata Więzi i Przysięgi Wojownika było prawdziwą zmianą w życiu Wysokiej Kapłanki. Artus milczał. Rok później Neferet usłyszała, jak wstrząśnięta była Wysoka Rada, gdy jego ciało zostało znalezione pływające w Canal Grande. Nie było żadnych śladów przemocy na jego ciele, tylko jego liczne blizny. Najwyraźniej się utopił. Neferet uśmiechnęła się słysząc tą wiadomość. Sama ruszyła w drogę powrotną i Neferet wpadła w rozpacz. Zaczęła wierzyć, że nie ma mężczyzny, człowieka, czy wampira, co mógłby być jej równy. Jej rozpacz urosła większa, gdy zbliżała się końca swej podróży. Z oceanu, fale emocji Neferet wzrastały przed nią, myjąc linię brzegową, przenikając teren i mocząc całe grunty.
To wtedy zaczęły się sny. Śniła, że została obdarowana wielką mocą, wyniesiona na piedestał, ceniona poza bólem i przyjemnością. „Nie ma śmiertelnego mężczyzny, który mógłby być ci równy, ponieważ zasługujesz na boga!” jego piękny głos szepnął i Neferet zaczęła słuchać.
Tłumaczenie nieoficjalne KAZchomik
Zoey „Ah, cholera. Wygląda gorzej, niż się spodziewałam.” powiedziała Afrodyta. „Tak, dokładnie.” Mój głos zabrzmiał niepewnie, gdy ja i moi przyjaciele spojrzeliśmy przez wielkie okno w naszym szpitalu. Shaunee przyszła po Starka, mnie, Afrodytę i Dariusa. W drodze do szpitala opowiedziała nam szybko co Dallas zrobił. Powiedziałam sobie, że nie będę płakać – będę silną, dojrzałą Kapłanką i będę dobrym przykładem, ale jedno spojrzenie na Stevie Rae całkowicie mnie przeraziło i wypełniło chęcią płaczu. Miała na sobie duży Tshirt z koncertu Kenny Chesney, ale wszystko zakrywał – jej twarz, ramiona i nogi – były jasno czerwone i pokryte źle wyglądającymi pęcherzami, z których sączyła się krew. Margareta, wampirzyca pracująca w szpitalu, powiedziała, że nie odzyskała całkowicie świadomości, i to nie są dobre wieści, ponieważ Stevie Rae musi być przytomna by pić krew, czy cokolwiek, gdyż jeszcze nie zaczęła się regenerować. „Nie można zrobić jej transfuzji, czy coś?” powiedziała Afrodyta. „Już o to pytałam,” powiedziała Shaunee
podczas ocierania oczu i pociągnęła nosem. Stark podał mi chusteczki. „Wampiry nie są jak ludzie. Transfuzja nie pomoże. Absorbujemy krew przez nasze usta, i gardła, i wiesz – wszystko – aby się uleczyć.” „Mam nadzieję, że wiesz, jak paskudnie to brzmi,” Powiedziała Afrodyta. „Afrodyto, będę żuła kupę i spluwała w dół jej gardła, jeśli to sprawi, że poczuje się lepiej,” powiedziałam. „To nie będzie konieczne.” Głos Thanatos dobiegł nas z wejścia do ambulatorium. Otworzyła drzwi. Kalona wszedł do środka. Rephaim tupał piętami. Był boso i zakładał swoją właśnie swoją koszulkę, pobiegł śladami ojca. Poszedł prosto do Stevie Rae. Tłoczyliśmy się przy drzwiach, obserwując i czekając. „Stevie Rae, już czas by się obudziła.” Rephaim usiadł obok na jej łóżku szpitalnym. Łzy spływał po jego policzkach, ale głos nie drżał. Wydawał się spokojny i pewny siebie. „Przyszedłem tu tak szybko jak mogłem. Przepraszam, że trwało to tak długo, ale wiesz, że mam problem ze słońcem. Nie ja jeden.” Próbował się zaśmiać, ale zamiast tego wydał z siebie szloch. Odchrząknął i otarł oczy, mówiąc, „Nie tak wielki problem jaki ty masz ze słońcem.” Wyciągnął się jakby zamierzał dotknąć jej
policzka, ale wzdrygnął się na pęcherze. Zamiast tego położył rękę na jej klatce piersiowej, na sercu. * „Hej, musisz się obudzić,” powtórzył, jego łzy spadały coraz szybciej i szybciej. Kalona przepchnął się koło nas, aby stanąć obok syna. „Rephaim, musisz sprawić by się z ciebie napiła. Jesteś z nią związany, oraz w twoich żyłach pulsuje siła nieśmiertelności. Tylko ty możesz ją uleczyć.” Rephaim spojrzał na ojca. „Jest nie przytomna. Nie obudzi się.” „Zatem zmuś ją do picia.”* Rephaim skinął głową. Podniósł rękę z serca Stevie Rae i ugryzł się sam. Nie musiałam widzieć jak krew sączyła się przez ugryzienie. Mogłam ją wyczuć. To było super dziwne. W jakiś sposób śmierdziała, jak pleśń lub nowo wykopany dół, ale był też coś innego, przypomniała mi się ciemna czekolada i przyprawy, i wiatr smagany księżycowym światłem w środku upalnej letniej nocy. „Wow, co za dziwny zapach,” Mruknął Stark. * Nie powiedziałam nic, bo nie mogłam się powstrzymać od ślino toku. Wszystko co mogłam zrobić to stać i oglądać w zazdrości jak Rephaim pochylił się i delikatnie tulił głowę *Po czym krzyknął „Cyyyyckiiii!”... Tak było.... Naprawdę... *Jakbym słyszała znajomych. „Ona nie chce z nami pić!” „Więc zmuś ją!” „Pij kur*a!” *To tylko ty brudasie. Ja nie zapomniałam, że umyłeś tylko twarz przed pójściem spać...
Stevie Rae przyciskając ją krwawiącą ręką by zalać jej usta. „Pij, Stevie Rae. Musisz,” powiedział Rephaim. Stevie Rae nie reagowała. Krew Rephaima spływała z kącików jej ust i plamiąc szpitalne prześcieradło wyglądając smacznie... nieodparcie... „Zoey! Pomóż jej.” Zdałam sobię sprawę, że patrzyłam jak zahipnotyzowana w krew Rephaima, gdy głos Kalony szarpnął mnie z powrotem do rzeczywistości. „J-Jak?” Zająknęłam się. * Thanatos odpowiedziała za niego. „Wezwij Ducha. Niech wzmocni i wypełni nią. Jej ciało się uzdrowi, jeśli jej duch obudzi się, i zacznie pić z jej partnera.” „Oczywiście – rozumiem, przepraszam.” Oczyściłam swoje gardło i odetchnęłam głęboko, ignorując nową dawkę zapachu krwi, który wypełnił moje płuca. „Duchu, przybądź do mnie!” Poczułam się lepiej, gdy mój ulubiony element odpowiedział – więcej siebie – więcej kontroli. Uziemiając go ponownie, rozkazałam, „Idź do Stevie Rae. Wypełnij ją i wzmocnij by wróciła do nas!” Moje włosy uniosły się, gdy duch opuścił mnie i wlał się do Stevie Rae. Natychmiast, wzięła *Przekaż jeden procent podatku na jej rzecz...
głęboki oddech, zakasłała, gdy krew wlała się jej do gardła. Wtedy otworzyła oczy i zacisnęła ręce wokół ręki Rephaima, ssąc jego nadgarstek – pijąc głęboko. „Nie tak dużo, by cię osłabiła. Kalona położył ręce na ramionach syna. „Będzie musiała napić się z ciebie ponownie, i znowu, dopóki całkowicie się nie wyleczy, a ty musisz być na tyle silny by ona mogła to zrobić.” Rephaim kiwnął głową i delikatnie wyjął rękę z uścisku Stevie Rae. „Stevie Rae, musisz przestać. Dostaniesz więcej później.” Widziałam jej oczy, gdy spojrzała na niego. Były w czerwonym odcieniu. Jej wyrazem była dzikość. „Oho,” powiedział Stark. On i Kalona napięli się w tym samym momencie, ale głos Thanatos był jak balsam, kojący napięcie w pokoju. „Niech tak będzie. Stevie Rae jest wampirem – Wysoką Kapłanką. Zaufajcie jej. Odnajdzie samą siebie.” I, rzeczywiście, Stevie Rae zamrugała kilka razy, a jej oczy wyblakły do normalnego koloru. Odsunęła rękę Rephaima od swoich ust, ociekających krwią i wyglądała jakby miała się rozpłakać. „Zraniłam cię? Tak mi przykro, Rephaim!” „Ćsii,” uspokoił ją, obejmując. „Nigdy mnie nie
skrzywdzisz.” Nagle usiadła, wpatrując się w Rephaima. Byłam zdumiona widząc, że jej skóra była już mniej popalona. „Uratowałeś mnie! Kiedy byleś krukiem!” „Potrzebowałaś mnie. Czułem twój ból. Przyszedłem do ciebie.” Shaunee powiedziała nam jej wersję tego co się wydarzyło, ale słysząc to od Rephaima wydawało mi się to surrealistyczne. Nie był wtedy sobą, był ptakiem. Uratował życie Stevie Rae. „Jesteś najcudowniejszym facetem we wszechświecie!” Stevie Rae uśmiechnęła się z miłością i radością do niego. „Pamiętasz to?” Rephaim otarł łzy i uśmiechnął się do niej. Tym razem dotknął jej czerwonego policzka. „Pamiętam tylko to, że potrzebowałaś mnie i wściekłość kruka.” „Więc, to dla mnie wystarczające,” powiedziała. Potem zwróciła swoją uwagę na Thanatos. „Dallas próbował zabić mnie i Shaunee.” „Oh, Bogini!” powiedziała Shaunee. „Wiedziałam, że był zły, gdy wrócił do stosu Erin, ale nie wiedziałam, że był szalony.” „Nie był szalony,” Stevie Rae powiedziała. „On jest szalony.”
„Jest silny,” dodała Thanatos. „Zajmij się nim,” zwróciła się do Kalony. „Przyprowadź go do mnie. Wysoka Rada może i się od nas odwróciła, ale Śmierć wciąż jeszcze może ocenić i wymierzyć sprawiedliwość.” Kalona zacisnął rękę na sercu, w uznaniu jej polecenia. Jak tylko wyszedł Stark powiedział. „Idę z nim.” „Zrób tak, i upewnij się, że nieśmiertelny nie zabije Dallasa. Chcę by do mnie trafił jak najbardziej żywy,” powiedziała Thanatos. „Tak, Wysoka Kapłanko.” Stark szybko jej się skłonił, a potem śpiesznym krokiem ruszył za Kaloną. „Moi czerwoni adepci,” powiedziała Stevie Rae. „Wszystko z nimi w porządku?” Thanatos skinąła głową. „Kalona i Aurox strzegli ich, gdy spali podczas dnia.” „I Darius udał się bezpośrednio do piwnicy by dołączyć do Auroxa jak najszybciej po tym co powiedziała nam Shaunee,” powiedziała Afrodyta. Byłam zaskoczona, gdy usłyszałam imię Auroxa. Teraz definitywnie nie był czas by o nim myśleć, ale czy on czasem nie był pijany jak świnia i leczył kaca cały dzień? „Więc Shaunee i Stevie Rae były jego celem?” spytałam.
„Nie wiem,” powiedziała Shaunee. „Wydawał się wkurzony na wszystkich. Cóż, mówiąc wszystkich mam na myśli krąg Zoey. Myslę, że obwinia nas za odrzucenie Przemiany Erin.” „Tak, powiedział mi, że to tylko początek jego odpłaty zabicie mnie i Shaunee,” powiedziała Stevie Rae, opierając się na Rephaimie jakby pobierała z niego życiodajną energię. „To śmieszne,” powiedziała Afrodyta. „Jeśli trzeba kogoś obwiniać to Neferet.” „Jesteśmy bardziej dogodnym celem,” powiedziała Shaunee. „Nikt nie będzie celem ponownie – nie dopóki Śmierć króluje tu jako Wysoka Kapłanka,” powiedziała Thanatos. „Ale dopóki Kalona i Stark nie znajdą Dallasa wszyscy musimy mieć się na baczności.” zwróciła się do mnie. „Zoey, wiem, że wszyscy mieliśmy obawy odnośnie adeptów w jednym miejscu, ale mam zamiar dowodzić tobą i twojemu kręgu – wraz z Prorokinią – i resztą Czerwonych Adeptów. To daje nam dwie linię obrony. Pierwszą będzie Darius i Synowie Erebusa. Drugim będziesz ty i twój krąg.” „Masz na myśli czerwonych adeptów Stevie Rae, tak?” powiedziałam. „Dallas ma swoją grupę, która podąża za nim.” „I są równie nienawistni,” dodała Stevie Rae.
„Tylko ostatniej nocy, czerwona adeptka, Nicole, wiesz ta, która pomagała Lenobii uratować konie podczas pożaru?” Thanatos kiwnęła i Stevie Rae kontynuowała. „Więc, ona oficjalnie opuściła grupę Dallasa i dołączyła do mojej – w zasadzie, ponieważ, wiedziała jak nienawistna jest grupa Dallasa.” Otworzyłam usta by zgodzić się z Stevie Rae – nie ma mowy bym utknęła w piwnicy z kutasiarzami, których Dallas nazywa przyjaciółmi – ale Thanatos przemówiła pierwsza. „Kiedy mój wyrok nad Dallasem będzie gotowy, nie będzie adeptów, którzy będą za nim.” Jej głos był niczym lód. Zastanawiałam się, jak Thanatos sprawi, że kijowi czerwoni adepci będą mili, ale ona ma, jak nic, z zylion lat doświadczenia i jest potężna. Kto wie co wampiry mają w swoim rękawie? Mam nadzieję, że to będzie coś skutecznego. Prawda była taka, że po tym co zdarzyło się tej nocy, przestałam być cierpliwa dla kogokolwiek kto ranił mnie lub moich przyjaciół – i nawet jeśli Thanatos ma zamiar skorzystać ze starej szkoły kar cielesnych, tak będzie. „Zoey, możesz sprawdzić moje dzieciaki? Powiesz mi, że wszystko będzie ze mną dobrze? Wiesz jakie są Karmisha i Shaylin, zaczną
wariować, gdy usłyszą co się stało.” Głos Stevie Rae był coraz słabszy mimo iż uśmiechała się do mnie i trzymając rękę Rephaima, leżała na poduszkach, wyglądając na zmęczoną i przypieczoną. „Nie ma problemu,” zapewniłam ją. „Nie chcę byś się o cokolwiek martwiła. Afrodyta i Shaunee i ja sprawdzimy co z dzieciakami i upewnimy się, że dowiedzą się, iż wszystko z tobą w porządku.” „Dobrze. Gdy będziesz rozmawiała z czerwonymi adeptami powiedź im, że jest Sobota i odrabiamy dzień wolny za wczoraj. Zawiadomiłam już profesorów, ogłoszę to za chwilę. Spodziewam się, że każdy zacznie swoją pierwszą lekcję o godzinie dwudziestej. Opóźnienia będę zaakceptowane. Przemoc i nienawiść nie będą wnosić do mojego Domu Nocy chaosu,” powiedziała Thanatos. „Oh, kurde – szkoła – ehh,” Afrodyta mruknęła pod nosem. „Myślę, że to dobry pomysł,” powiedziała Stevie Rae. „Zrób dla mnie notatki, Z.” „Okie dokie,” powiedziałam, myśląc, że Damien zrobi dla niej notatki. „Zobaczymy się po zajęciach.” „Wszyscy,” powiedziała Shaunee. Afrodyta przytaknęła.
Tak, ze Stevie Rae było całkowicie dobrze. Jej czerwoni adepci byli przerażeni. Kramisha zastąpiła nam drogę, gdy wchodziłyśmy do piwnicy. „Jeśli z nią nie będzie dobrze, skopię dupę Dallasowi sama.” „Ze Stevie Rae będzie dobrze,” Zapewniłam ją i inne dzieciaki, które zebrały się wokół. „On naprawdę próbował ją zabić, prawda?” Wszyscy zwrócili się do Nicole, która stała poza grupą, tylko Shaylin była obok niej. „Dallas próbował zabić Stevie Rae i Shaunee,” powiedziałam, spotykając jej wzrok i patrząc jak wszyscy na nią, ponieważ może znała jego plan. Twarz Nicole nie wyrażała nic poza niesmakiem. Pokręciła głową. „Jest coraz gorszy i gorszy, ale nie sądziłam, że będzie czegoś próbował tutaj w Domu Nocy,” powiedziałam. „Kiedyś, byłaś jak on,” powiedziałam. „Masz rację. Byłam. Już nie jestem. Nie na tą chwilę.” „Skąd mamy wiedzieć, że mówisz prawdę?” Shaunee zapytała.* „Wierzę jej.” Shaylin powiedziała bez wahania. „Widziałam jak zmienia swoje kolory.” Spojrzałam na Afrodytę. „Wciąż jej ufasz?” *Po kiego to dalej wałkować? Nie ty skretyniała idiotko. Nie będziesz wiedzieć, że ktoś kłamie chyba, że jesteś pierdzielonym wykrywaczem kłamstw...
„Której? Shaylin czy Nicole?” „Obu,” powiedziałam. Spojrzenie Afrodyty powędrowało do Shaylin i z powrotem do mnie. „Wierzę osądom Shaylin. Jeśli mówi, że dziewczyna się zmieniła, wierzę w jej słowa.” „Kiedyś była dziewczyną Dallasa, a Dallas próbował zabić Stevie Rae i mnie!” wypaliła Shaunee. „Nie jestem dziwką – tak tylko mówię.” Słyszałam pomruki kilku adeptów zgadzających się z nią. Twarz Nicole zbladła, ale uniosła podbródek i spojrzała na Shayline. „Erin była dziewczyną Dallasa a ty wciąż dbałaś o nią i stałaś przy jej stosie, aż do świtu.” „Znałam Erin bardzo długo,” powiedziała Shaunee. „Ciebie znam może z dwie sekundy.” „Erin była idealna przez cały czas jak ją znałaś?” Spytała Nicole. Shaunee spotkała wzrok czerwonej adeptki. „Nie. Nie, nie była.” „Ja też nie byłam idealna, ale, jestem i proszę o drugą szansę.” Usłyszałam wystarczająco. Moje Prorokinie i moje przeczucie przekonało mnie. „To wystarczające dla mnie,” powiedziałam głośno. „I to musi wystarczyć dla was wszystkich, również. Jeśli każdemu wytykalibyśmy jego przeszłość, Kalona nie mógłby być Wojownikiem
naszej Wysokiej Kapłanki. Do diabła, Stevie Rae nie byłaby moją BFF.” „Zostałbym odrzucony i wyrzucony z Domu Nocy wraz z Neferet,” powiedział Aurox. * Nie zauważyłam go wcześniej.* Stał za nami, tylko w środku wejścia do piwnicy. Nie spojrzałam na niego, ale zgodziłam się. „A jeśli Aurox nie dostałby drugiej szansy, moja babcia byłaby martwa. Shaunee, musisz patrzeć na wszystko, nie na jeden przypadek. Zbyt dużo się stało byśmy mieli przestać sobie ufać.” Shaunee spojrzała krótko na Nicole, a następnie jej wzrok napotkał mój. „Dobrze, jesteś moją Wysoką Kapłanką. Ufam ci.” „Dziękuję,” powiedziałam. Rozejrzałam się po grupie. „Ktoś ma jeszcze coś do powiedzenia?” „Czy ze Stevie Rae będzie dobrze?” Spytała Kramisha. „Całkowicie,” powiedziałam. „Naprawdę Rephaim uratował ją, gdy był ptakiem?” Shaylin spytała. Uśmiechnęłam się do Shaunee. „Powiedź im historię, ale szybko. Pamiętaj, że Thanatos powiedziała, że chce byśmy dziś w klasach i każdy chce się przygotować na pierwszą godzinę lekcyjną a to już o dwudziestej.” Było kilka jęków na tę wiadomość, ale zostały *A ten tu skąd? *Nie-Ma-Takiej-Możliwości żeby nasza ZOEY go nie wyczuła! Przecież ona reaguję na każdego mężczyznę w promieniu pięćdziesięciu metrów kisielem w majtach :P
skrócone przez opowieść Shaunee o tym, co zdarzyło się wcześniej. Skorzystałam z okazji, aby wyjść do Dariusa, który stał przy wejściu do piwnicy. Afrodyta oczywiście poszła ze mną. Przechodząc obok Auroxa szybko na niego spojrzałam. Dzieciak wyglądał na wymęczonego. Jego oczy były przekrwione i opuchnięte, a jego doskonała skóra wyglądała nieco kredowo. * „Kac jest do dupy, co?” nie mogłam się powstrzymać by go o to zapytać, choć nie czekałam, by usłyszeć odpowiedź. Afrodyta olała wszystko i pobiegła w górę schodów. „Kalona i Stark szukają Dallasa?” Darius zapytał, gdy dołączyliśmy do niego. „Taaa,” powiedziałam. „Thanatos chce go dostać w swoje ręce. Powiedziała, że zrobi też coś z jego czerwonymi adeptami.” „To będzie ciekawe zobaczyć co rzeczywiście zrobi z nimi wszystkimi,” powiedziała Afrodyta. „Więc, dobrze jeśli uda im się znaleźć Dallasa. Musi poważnie nie chcieć być znaleziony.” „Nieśmiertelny go znajdzie, nie ma co do tego wątpliwości,” powiedział Darius.* „Czy ktoś zauważył by jego przyjaciele też się ukrywają? Powiedziałam. „Zrobiłem szybki rekonesans, gdy upewniłem się, że nasi adepci są bezpieczni. Dallasa *Jego DOSKONAŁA skóra if you know what i mean :D *A jak już go znajdzie zrobi mu sex niespodziankę...
zdecydowanie nie ma, ale nie wierzę by ktoś uciekł z nim,” powiedział Darius. „Mam nadzieję, że cokolwiek zrobi Thanatos sprawi, że zostawią nas w spokoju na dobre,” powiedziała Afrodyta. Westchnęłam. „Nie wiem, jak chcesz zamknąć dzieciaka, który kontroluje energię elektryczną. * To przygnębiające, jeśli pomyślę na ile sposobów mógłby uciec.” „Thanatos jest mądra. Wykona sprawiedliwy wyrok,” powiedział Darius. „Martwię się, że wyrok a jego wykonanie to dwie zupełnie inne rzeczy,” powiedziałam. „Jako twój Wojownik nie jestem pewien, czy jestem w stanie powiedzieć ci byś nie stała w miejscu i nie martwiła się,” powiedział Darius. „Jest tępogłowa. Nie będzie słuchać,” powiedziała Afrodyta i pocałowała go w szyję. „Ale dziękuje za próbę. Uśmiechnął się do niej. „Jestem przyzwyczajony do czynienia z tępogłowymi kobietami.” „Zdradzasz mnie z upartym kaszalotem?” powiedziała Afrodyta, udając wkurzoną. „Nie każ mi wydrapywać jakieś biednej, mniej atrakcyjnej dziewczynie oczu.” Darius zaśmiał się i przyciągnął ją do siebie. Przewróciłam oczami. „Idę zobaczyć, czy mogę *Trzeba zamknąć go w gumowym kondonie :D
liczyć na dwa szczęśliwe dni z rzędu i dostanę spaghethii na śniadanie. Pa, Darius. Aforodyto, widzimy się na pierwszej lekcji.” Zdecydowałam, że podejdę do mojego pokoju w akademiku, uczeszę włosy i poprawię makijaż przed pójściem do kafeterii, gdy jego głos wypowiedział moje imię. Prawdę mówią, nie chciałam się zatrzymać. Chciałam udawać, że niczego nie słyszałam i popędzić do mojego pokoju i zostać w nim tak długo jak to możliwe. Ale widziałam jak ten dzieciak biega. To nie tak, że nie potrafiłby mnie złapać. Wzięłam głęboki oddech i zatrzymałam się, czekając na niego. „Zoey, mógłbym z tobą porozmawiać przez moment?” Aurox zapytał mnie, gdy tylko mnie dogonił. Brzmiał tak nie-ja-Heath i formalnie, że rozluźniłam się na chwilę.”Tak, oczywiście.” „Wierzę, że jestem winien ci przeprosiny.” „Za co?” Zmarszczył brwi. „Wierzę, że powiedziałem coś niegrzecznego do ciebie w nocy.” „Wierzysz?” „Moja pamięć wydaje się osłabiona. Mogę pamiętać tylko fragmenty tego co powiedziałem.” „Aurox, upijanie robi więcej niż pogarszanie pamięci. Może to sprawić, że będziesz cholry, i
będziesz gadać głupie rzeczy. Nie musisz mnie przepraszać, po prostu nie upij się następnym razem.” Westchnął i potarł czoło, jakby miał ból głowy, który zaczął mijać. „Ale, Zo, piwo jest dobre.” * Poczułam się jakby uderzył mnie w brzuch. „Jak ty to robisz?” Jego ręka spadła z czoła i dał mi widok rozbrojonego chłopaka. „Że lubię smak piwa?” „Nie!” Wyrzuciłam ręcęe do góry w ataku frustracji. „Brzmisz zupełnie jak Heath.” „Brzmię?” „Nie zawsze, ale wtedy, gdy nazywasz mnie Zo.” Aurox zamrugał kilka razy, a potem powiedział, „Przepraszam. Nie chciałem cię obrazić.” „Nie obraziłeś mnie. Zwodzisz mnie,” powiedziałam. „Ty mnie też zwodzisz,” powiedział. „Dlaczego?” „Bo czuję do ciebie rzeczy, które wiem, że są złe.” „Złe uczucia? Jakie?” Wstrzymałam oddech, podczas gdy on odpowiedział. „Przyciągają mnie do ciebie. Zależy mi na tobie. Myślę o tobie. Często,” powiedział powoli. „A wiem, że te uczucia są złe, bo brzydzisz się mną.” *O-Mój-Boże jaki on jest uroczy :3
Otworzyłam usta, aby powiedzieć, że nie brzydzę się nim, do diabła, nawet go nie nie lubię, ale podniósł rękę zatrzymując moje słowa. „Nie, rozumiem, dlaczego się mną brzydzisz. To nie dlatego, że jesteś złą osobą. Jesteś naprawdę dobrą osobą – specjalną osobą. To nie twoja wina, że tak czujesz w stosunku do mnie.” Aurox zaczął się cofać. „Po prostu chciałem przeprosić za cokolwiek nieuprzejmego powiedziałem ostatniej nocy. Zostawię cię teraz samą.” „Aurox, poczekaj. Nie idź nigdzie. Muszę ci coś powiedzieć.” Skinęłam na niego i do jednej z wielu kamiennych ławek, które zostały umieszczone pod ogromnym dębem na terenie szkoły. „Dobrze, usiądź ze mną na chwilę i pozwól mi pozwól mi ułożyć to co chcę powiedzieć właściwie.” Usiadł obok mnie. Cóż, naprawdę nie obok mnie. Głównie siedział na tej samej ławce, ale jak najdalej ode mnie. * Westchnęłam. „Dobra, jedziemy.” Wzięłam głęboki oddech i wyrzuciłam z siebie, „Czuję, że mnie przyciągasz, jak ja ciebie. Myślę o tobie. Czekaj, nie, to nie właściwie to. Staram się nie myśleć o tobie, ponieważ myślę o tobie.” westchnęłam ponownie. „Jakie to mylące. Tak, czy owak, tu *On jest po prostu uroczy. Wiem! Powtarzam się, ale na jego widok robię „Iiiiikkk!” jak nastolatka na widok Bibera x3
jest problem – mam siedemnaście lat, a w środku ciebie jest dusza dzieciaka, którego kochałam przez prawie połowę mojego życia. Ale nie jesteś tym dzieciakiem, i to mówię sobie cały czas, a przede wszystkim staram się w to uwierzyć. Potem robisz coś jak śpiewanie piosenki spaghetii, czy nazywasz mnie Zo, używając tonu głosu jaki miał tylko Heath, czy upijasz się jak idiota i mówisz mi rzeczy totalnie jak to robił Heath, boję się, że nie mogę w to wierzyć już dłużej,” skończyłam w pośpiechu. „Ja?” Zmarszczyłam brwi. „Widzisz, właśnie to powiedziałby Heath. Kiedyś nie zdążyłam i straciłam cię.” „Przykro mi, Zo.” „Robisz to znowu! I boję się, że nie mogę uwierzyć, że ty i Heath jesteście tą samą osobą.” „Oh,” urwał i mogłam praktycznie zobaczyć jak jego tryby pracują. „Ty wciąż kochasz Heatha.” Spotkałam jego spojrzenie i powiedziałam mu absolutną prawdę. „Zawszę będę kochać Heatha.” Nie patrzył na mnie, gdy jego oczy zaczęły błyszczeć jak to robił Heath, „To dobrze.” powiedział. „Nie, to jest mylące, zwłaszcza, ponieważ Stark
jest moim Wojownikiem jak i moim chłopakiem.” powiedziałam. „Ale kochałaś wcześniej Heatha i Starka razem?” „Więc, tak, ale to było dość skomplikowane. I stresujące. Dla naszej trójki.” „Jednak wciąż ich kochałaś.” On nie wyraził tego jak pytanie, ale odpowiedziałam. „Tak, i to, co usiłuję zrozumieć to to jak można kochać więcej, niż jednego faceta w tym samym czasie.* Stark zastanawia się nad tym samym.” „Stark był dla mnie miły ostatniej nocy.” „Więc, Stark i Heath skończyli jako przyjaciele. Coś w tym rodzaju.” „To może wszyscy znów będziemy przyjaciółmi” powiedział Przyjaciele zabrzmiało bezpiecznie. Kto nie potrzebuje więcej przyjaciół? „Możemy spróbować.” „Możesz pić moją krew, jeśli chcesz.”* „Aurox! Nie. Nie, nie chcę pić twojej krwi,” skłamałam, pamiętając jak zupełnie przytłaczająco niesamowite to było picie krwi Heatha i jak Heathowi się to podobało. Zmrużyłam oczy na dzieciaka. „Aurox, czy masz wspomnienia Heatha?” *Oj, Zoey... Ty to potrafisz nawet czterech naraz :P Loren, Heath, Erik, Stark :P jedyną selekcję naturalną u ciebie jest śmierć ofiary, którą pokochałaś :P czekam, aż Loren zmartwychwstanie:D wtedy będzie ciekawiej *Hahahaha jaki bezpośredni xD
Potrząsnął głową. „Nie sądzę. Czasem mówię lub robię rzeczy dla mnie zaskakujące, bo nie mogę sobie przypomnieć skąd je znam. Jest tylko jedna rzecz, którą odziedziczyłem od Heatha.” Wiedziałam, że nie powinnam pytać, ale usłyszałam jak z moich ust wychodzą słowa, „Co jest tą jedyną rzeczą?” „Jego miłość do ciebie, Zo.”
Tłumaczenie nieoficjalne KAZchomik
ROZDZIAŁ SZESTANSTY Stark „Jesteś pewny, że wciąż jesteśmy na jego tropie?” Stark zapytał skrzydlatego nieśmiertelnego pomiędzy łapaniem powietrza ścigając Kalone. * „Nie wyczuwasz zapachu jego krwi?” * Kalona obejrzał się przez ramię, potem, oczywiście widząc, że Stark stara się za nim nadążyć, zwolnił do truchtu i wskazał na trawę. „Tu, widzisz grunt zawiera krew wampira, ponieważ nią nasiąkła? Mój syn dobrze zrobił raniąc jego głowę – krew z rany głowy ciężko jest zatamować.” „Taa, zwłaszcza, jeśli poruszasz się tak szybko jak on.” Stark otarł pot z czoła i dołączył do Kalony. „Kto by pomyślał, że Dallas mógłby tak biec? Ja bym pomyślał, że dogonilibyśmy go teraz. Dzieciak może szybko się poruszać. Zawsze myślałem o nim jako o jednym z dzieciaków-grających-w-gry-o-szybkich-palcach – o miękkich i słabych ramionach chyba, że jest *Kondycja siada... jego ego jest tak ciężkie, że nie jest w stanie biegać :] *Ja wciąż pamiętam, że się nie umył... Kalona jesteś wstanie wyczuć coś poza Starkiem?
Zorgiem z Planet Org, wtedy może zniszczyć cały świat ze swoimi grubymi palcami.” Kalona zmarszczył brwi. „Twój świat wciąż mnie zaskakuje od czasu do czasu, ale mogę ci powiedzieć dlaczego Dallas porusza się tak szybko. Ucieka od swojego życia.” „Hej, Thanatos wyraźnie powiedziała, że masz go nie zabić.” „To wstyd. Byłby gdybym dokończył to co rozpoczął mój syn,” powiedział Kalona. „Nie mogę powiedzieć, że się z tobą zgadzam.” Kalona wyciągnął rękę, zatrzymując Starka. Śledzili szlak Dallasa, który prowadził ciągle na zachód, i biegł prosto do Riverside Drive. „Tutaj.” Kalona wskazał na drugą stronę ulicy, gdzie śliska powierzchnia rzeki Arkansas błyszczała w świetle księżyca. „Myśli, że używając wody zmyje z siebie zapach krwi i nas zmyli.” „Myśli? To znaczy, że nie działa?” „Na mnie nie zadziała. Krew sączy się z niego – jesgo zapach jako zapach jego drogi.” „Huh. To dobrze,” powiedział Stark. Podążał za nieśmiertelnym poprzez cztery pasma jezdni, był wdzięczny, że było późno i zimno, by biegacze i rowerzyści nie krążyli wokół. Jasne, Kalona założył długi płaszcz, ale skrzydła były do
rozpoznania.* Kalona wstrzymał się zanim przeszli przez dróżkę rowerową, pochylił się by bliżej przyjrzeć się liściom. „Oto gdzie wspiął się w dół rzeki.” Stark patrzył na chwasty i pociągnął nosem, starając się zauważyć bądź wyczuć krew Dallasa. Wszystko co mógł wyczuć był błotnisty zapach rzeki. Kiedy dotarli do banku, Kalona zatrzymał się ponownie. Tym razem przykucnął. * Wydawało się, że wziął duży chełst powietrza, podczas gdy patrzył na leniwie płynącą wodę. Było całkiem sucho od czasu burzy śnieżnej w grudniu, i stan rzeki opadł, pokazując połacie piasku pomiędzy powolnym nurem wody. „Nie wiedziałem, że jesteś tak dobrym tropicielem,” powiedział Stark, kucając obok. „Spędziłem eony, śledząc złe istoty, więc ten mały wampiry nie jest wstanie mnie zmylić. Takich umiejętności nie łatwo zapomnieć,” powiedział Kalona.* Stark obserwował go kątem oka i zastanawiał się, nie po raz pierwszy, co robił dla Bogini zanim Upadł. A jeśli był tak cholernie dobry w swojej pracy, że wieki później mógł nadal śledzić tak przerażająco dobrze, dlaczego w ogóle upadł?* *Pamiętacie może stare filmy z Klosem? Tam jak ktoś kogoś śledził ZAWSZE miał na sobie prochowiec. I zawsze było już z kilometra widać, że ktoś kogoś śledzi :D tak właśnie to widzę. *O ja cie pierdziele, kij mnie to obchodzi niech go już złapią :/ *Kalona przypomina mi dziadka, tylko zamiast mówić „za moich czasów” zaczyna „spędziłem eony” :D *Tego dowiemy się w książce pt. „Upadek Kalony”
„Tam!” Kalona wskazał. „Widzisz go, tam, obok banku po drugiej stronie?” Stark uśmiechnął się. „Nie muszę widzieć czegoś by to uderzyć. Po prostu daj mi trochę miejsca i bądź gotowy by pozbierać dupka po tym jak go postrzelę, bo teraz ja mogę robić to w czym jestem przerażająco dobry.” * Wstał, nałożył strzałę i naciągnął łuk. Pogłaskał pióra strzały myśląc o Dallasie, Stark skupił się na konkretnym celu – i pozwolił strzale lecieć. Strzała pomknęła z charakterystycznym świstem, przecinając powietrze, niewidoczna, ale zabójcza. „Aaaaaah!” Krzyk Dallasa z łatwością rozniósł się po okolicy poprzez wodę. Stark uśmiechnął się zapalczywie do Kalony i powiedział: „Przynieś go.”*
*Z dupy sobie ten łuk wyciągnie chyba... *I co myślisz, że jesteś taki fajny? I tak nikt cię nie lubi -.-
Zoey Nie zanosiło się by pierwsza godzina miała się kiedykolwiek skończyć. Zazwyczaj lubiłam specjalne zajęcia z Thanatos. Nie była najbardziej wciągającym profesorem w szkole (uh, to mógłby być Erik *), ale była bardzo inteligentna i prosiła byśmy pytali o cokolwiek – tak długo dopóki mieliśmy do niej szacunek i do siebie nawzajem.* Wierciłam się na moim krześle i spojrzałam za siebie. Dallasa oczywiście nie było w klasie. O ile wiedziałam, Stark i Kalona nie wrócili do kampusu, z nim czy bez niego. Ale reszta czerwonych adeptów była tutaj. Dzieciaki, które nie były częścią grupy Dallasa, jak Shaylin i Kramisha, Johnny B, Ant i reszta czerwonych adeptów Stevie Rae, siedzieli na przodzie klasy, tuż za pierwszym rzędem, w którym siedział mój krąg i Afrodyta i ja. Nicole przyszła z Shaylin i usiadła obok niej. Całkowicie ignorowała swoją exprzyjaciółkę, która patrzyła na nią jakby chciała ją zabić, gdy przechodziła obok. Aurox nie siedział tam gdzie zawsze samemu. Gdy wszedł zawahał się, gdy koło nas przechodził, a Damien zawołał goi i powiedział *WTF?! Zoey czy ty znowu chcesz go wciągnąć do swojego haremu? *Czyli nici z pytania typu „jak często się golisz”. Jak nam Zoey w pierwszej części mówiła, wampirom szybko rosną włosy :D
mu, że Rephaim jest z Stevie Rae w szpitalu, i dwa miejsca obok niego są wolne. Aurox nie hamował się długo, wystarczył mu rzut oka na mnie. Skinęłam na niego głową i wzruszyłam ramionami, a potem podziękował Damienowi i usiadł obok niego. Więc, tylko Afrodyta i Damien byli pomiędzy mną a nim. * Mogłam zobaczyć jak robi notatki, gdy Thanatos otworzyła książkę i zaczęła mówić o pięciu głównych rytuałach opisanych w podręczniku dla adeptów. Huh. Może Aurox jest dobrym uczniem.* To nie byłoby w stylu Heatha. To prawie wywołało u mnie chichot – niczym początek histerii, to nie było zabawne aby chichotać – zamaskowałam go kaszlem. „Wszystko w porządku?” Shaunee zapytała mnie cicho. Siedziała po mojej lewej i widziałam, że ją zmartwiłam. „Całkowicie w porządku. To tylko drapanie w gardle,” odpowiedziałam jej szybko. Thanatos zwróciła się do Tablicy Interaktywnej i przesunęła obraz na super dekoracyjny nóż. Z tyłu ktoś rzucił na moje biurko kulkę z papieru. Mogłam zobaczyć, że coś na niej napisano. Marszcząc brwi, wygładziłam ją i przeczytałam: ŹLI NIE UMIERAJĄ.* *Chciałabym mieć takie problemy... OMG między mną a nim są tylko dwie osoby! Nie powstrzymam kisielu, który ze mnie wypływa! *Na pewno lepszym od ciebie... *Hahahaha xD powinno być UMRZESZ ZA SIEDEM DNI
Afrodyta chwyciła kartkę i zgniotła ją, wrzucając do swojej torebki. „Ignoruj ich,” wyszeptała. „Nawet ja potrafię lepiej czarować od nich.” Czerwoni adepci Dallasa nie byli takimi kutasiarzami, jak gdy był z nimi Dallasa. Zamiast tego siedzieli cicho, gotując się w sobie. Nie odpowiedzieli na żadne pytania Thanatos i niczego nie skomentowali podczas wykładu. Oni po prostu nie mieli żadnego pomysłu poza rzuceniem kartką, gdy Thanatos się odwróciła. I przysięgam, ze ich małe, paciorkowate oczy patrzą na mnie. Spojrzałam przez ramię. „Nie patrz na nich,” Afrodyta szepnęła, gdy Thanatos robiła kopie podręcznika dla nas. „Oni pragną uwagi. Nie daj im jej.” „Chciałabym wiedzieć, czy Dallas został złapany.” odszeptałam. „Będzie. Nie jest dość mądry by uciec Kalonie,” powiedziała. „Chciałabym omówić przez sekundę Główne Rytuały opisane w tym rozdziale, Ochronny Rytuał Kleopatry.” Rozkazujący głos Thanatos przykuł naszą uwagę. Wskazała na Tablicę Interaktywną i do galerii zdjęć ozdobnych sztyletów. „Kto mi powie jak nazywano je, gdy za ich pomocą odprawiane były wyłącznie rytuały i uroki?”
Ręka Damiana wystrzeliła w powietrze. „Damien?” „Athame,” powiedział. „Wiedziałam to,” szepnęła Afrodyta. „Zgadza się. Dziękuję ci, Damien,” powiedziała Thanatos. „Zauważ, że w najczystszej i najstarszej formie rytuału ochronnego, ogień jest tradycyjnym elementem, który się przywołuje.”* Pochyliła głowę i uśmiechnęła się krótko do Shaunee, która entuzjastycznie odkiwnęła. „Jakie to mamy szczęście, że adept w naszej szkole ma powinowactwo z ogniem i może nam powiedzieć, wszystko co powinniśmy wiedzieć o znaczeniu Rytuału Ochrony.” „Oh, to proste! To Wysoka Kapłanka, która tworzy rytuał jest najważniejsza. * Nawet, jeśli ogień jest niesamowitą ochroną, jest tak silną ochroną, jak silna jest Kapłanka, która dopełnia urok,” powiedziała Shaunee. Byłam bardzo zadowolona, że powiedziała to w ten sposób, ponieważ wszyscy pamiętają, że Rytuał Ochronny, który rzuciła Kleopatra zawiódł, ponieważ była zakochana w Marku Antoniuszu i pod koniec zmarł a jej element zmienił się w płonącego węża, który ją zjadł. Eesh...* *W niektórych przekładach Athame jest uosabiany z ogniem, w innych z powietzrem, ale Thanatos ma skleroze i o tym nie wspomniała. *Ego Zoey zaraz znów wypełni całą szkołę... *WTF?! Za mało chyba wypiłam by w to uwierzyć.
„Absolutnie poprawnie, Shaunee. Dziękuję ci. Zatem, uczniowie, lekcja, którą musimy przyswoić o Ochronnym Rytuale jest to, że nie jest wstanie ochronić wszystkich. Chodzi o skupienie i integralność i cel,” powiedziała Thanatos. „Wydarzenia w tej szkole upewniły mnie, że lekcje o Ochronnym Rytuale są konieczne. Gdy medytowałam na tej lekcji, dotarło do mnie, że w starożytnym świecie, wampiry były bardziej utalentowane, od dzisiejszych wampirów.” Thanatos za pauzowała i spojrzała na mnie. „Mimo, że ostatnio otrzymujemy mniej darów i mniej siły to młode wampiry zdają się obalać to myślenie.” Nie wiem co miała na myśli, ale na pewno przykuła moje zainteresowanie. „Rozważmy, przez moment, konsekwencję takiej zmiany. W starożytnych czasach, bardzo utalentowane wampiry, takie jak Kleopatra, zostały pociągnięte do odpowiedzialności za swoje wybory i ich działanie mocy, którą sprawowali. Jak możecie przeczytać w podręczniku, i doniesień naszych historyków, Kleopatra nadużywała daru, który otrzymała od Bogini. Przestała słuchać swoich ludzi. Wzięła swój dar za pewniak. Myślała wyłącznie o swoich pragnieniach i potrzebach. Ostatecznie, jej element, ogień, pochłonął ją.”
Starałam się nie denerwować. Czy Thanatos próbowała mi powiedzieć, że zawiodłam? * Znaczy, wiem, ze ostatnio mało słucham ludzi – i ta cała sprawa z Aurox/Heath była kłopotliwa i frustrująca – ale czy mówi mi bym panowała nad pięcioma elementami? Do diabła! Mam nadzieję, że nie! Robię wszystko jak najlepiej potrafię. Taa, jestem sfrustrowana i rozdrażniona, ale nie marudziłam zbyt wiele. Ostatnio. Ręka Afrodyty wystrzeliła, zaskakując mnie i wyłączając mój wewnętrzny bełkot. „Tak, Afrodyto, masz pytanie?” Thanatos zapytała ją. „Tak, myślałam o tym co mówiłaś – jak wampirze dary były potężniejsze i częstsze w starożytnych czasach – i jak to się zmienia i zastanawiam się, czy masz jakiś pomysł dlaczego jest taka zmiana mocy.” „To jest dobre pytanie, Afrodyto. Mam nadzieję, że odpowiem na twoje pytanie. Mogę ci powiedzieć, że wierzę, iż mamy do czynienia z główną zmianą w balansie pomiędzy Ciemnością a Światłem.” „Może Nyx daje nam dary byśmy mogli walczyć i przywrócić równowagę ponownie,” powiedziała Shaunee. *Nie kretynko... Ona mówi o Dallasie, ale skoro ty nie umiesz interpretować jej słów a jesteś głównym protagonistą serii, to jak do cholery kutasiarze Dallasa mają to ogarnąć?! God damn it!!!
„Być może,” Thanatos skinęła głową. „Czy to może mieć coś wspólnego z Starą Magią?” spytał Aurox. Wszyscy się na niego gapili. „Czemu o to pytasz?” powiedziała Thanatos. Wzruszył ramionami i spojrzał niepewnie. „Byki. Nie są one przejawem Starej Magii?” „Są” powiedziała. „Widzący Kamień Zoey jest Starą Magią, również. Czyż nie?” powiedziała Afrodyta. Zmarszczyłam brwi. „To również jest prawdą,” powiedziała Thanatos. „Dobra, ale nie każdy z nas wie, czym jest Stara Magia tak naprawdę?” powiedziałam, zirytowana całym tym tematem. „Stara Magia nie przejawiała się poza Isle of Skye odkąd zostałam Naznaczona,” Thanatos zaczęła powoli, jakby przypominała sobie i myślała o tym głośno w tym samym czasie. „Z tego co wiem o tym, najlepszy opis mogę wam dać, to to, iż jest to energia na najbardziej podstawowym poziomie, surowa, potężna i neutralna. Stara Magia tworzy i niszy jednocześnie.” „I pewnie dlatego starożytne zaklęcia, jak Rytuał Ochronny Kleopatry, były tak zależne od Kapłanki, która je tworzyła,” powiedział Damien. „Może tak być, że pięć Głównych Rytuałów miały
korzenie w Starej Magii.” „To wydaje się logiczne,” Powiedziała Thanatos. „To nadal nie wyjaśnia dokładnie, czym jest lub dlaczego jest aktywna,” powiedziała Afrodyta. „Ale możemy przyznać, że znów z całą pewnością jest aktywny. Czyż nie, Z?” Na szczęście, dźwięk otwierających się drzwi i Kalona schodzący w dół przerwał jej. Skrzydlaty nieśmiertelny skłonił się z szacunkiem do Thanatos. „Wysoka Kapłanko, wróciłem z twoim więźniem.” „Dobrze się spisałeś,” powiedziała, a następnie wobec całej klasy. „Chcę was wszystkich prosić o zebranie w centrum kampusu obok stosu natychmiast. Lekcje są odwołane.” Gdy wyszliśmy z klasy, widziałam jak Thanatos mówiła szybko do Kalony. Zauważyłam jak oczy nieśmiertelnego rozszerzają się, a potem skinął głową, i skłonił się jej ponownie – tym razem niezwykle nisko, trzymając go nieco dłużej. Gdy wciąż się kłaniał, Thanatos podeszła do biurka, podniosła słuchawkę, i wcisnęła przycisk. Jej głos odbijał simę echem od radiowęzła szkolnego. „Wszyscy uczniowie i personel zbiorą się w centrum kampusu przy stosie! Profesorowie, którzy są członkami naszej Rady zgłoszą się w Izbie Rady natychmiast. Wszystkie zajęcia są zawieszone, aż do zakończenia
naszego zgromadzenia.” Potem rozłączyła się i wyszła tylnym wyjściem w klasie z Kaloną depczącym jej po piętach. Miałam co do tego złe przeczucia. „Zastanawiam się co do cholery się dzieje?” „Nie mam pojęcia,” powiedziała Afrodyta. „Al cokolwiek to jest, to odbędzie się na oczach wszystkich i zwalnia nas z ostatnich lekcji, więc czy może to być tak źle?” Poszliśmy w prawo po stronie stosu i utworzyliśmy wielki krąg wokół czarnej, spalonej powierzchni, które było zbyt często używane ostatnimi czasy. Szukałam wzrokiem Starka, ale nie widziałam ani jego ani Kalony. Darius spotkał się z nami, wziął Afrodytę za rękę i powiedział, że nie wie co się dzieje. Właśnie wtedy, gdy wszyscy zaczęli ze sobą rozmawiać a ja myślałam, że rozsadzi mi głowę naprzeciwko grupa adeptów rozsunęła się. Thanatos wkroczyła jako pierwsza. Zmieniła swoje ubrania na długą, czarną, aksamitną suknię, która została przyozdobiona godłem Nyx srebrną nicią i z podniesionymi rękoma obejmującymi półksiężyc. Thanatos pozwoliła swoim włosom opaść, tworząc grubą zasłonę wokół jej talii. W ich głębi widziałam srebrne lśniące pojedyncze włosy, które przypominały mi nici używane do haftowania Nyx. Jej twarz była
ponura. Myślałam, że będzie wyglądać groźnie, ale była jeszcze piękniejsza – ponadczasowa, starożytna. Wtedy moją uwagę przykuli Kalona i Stark, którzy weszli w pole widzenia. Dallas kuśtykał między nimi. Wyglądał jak gówno. Jego ręce były związane przed nim. Jego twarz była zakrwawiona, tworząc krwawy bałagan. Jego ubrania były mokre i brudne. Pióra, były jedynym kolorowym akcentem, jedna ze strzał Starka trafiła w jego prawe udo. Kalona i Stark wyglądali na poważnych i potężnych jak Thanatos, gdy wprowadzili Dallasa na centrum naszego zgromadzenia. Nie zatrzymali się dopóki nie stanęli na prawo od sczerniałego miejsca po stosie. Dallas nie wyglądał ponuro, czy potężnie. Wyglądał na wściekłego. Widziałam, gdy jego oczy znalazły Shaunee. Uśmiechnął się drwiąco, następnie zacharkał soczyście, następnie splunął w popiół przed nią. „Profesorowie Rady Domu Nocy w Tulsie, wystąpcie!” Rozkazała Thanatos. Lenobia, Pentesilea, Garmy i Erik wystąpili z tłumu i stanęli po stronie Thanatos. Pomyślałam, że Rada się przerzedziła z powodu braku Smoka, Anastazji Lankford i profesor Nolan, gdy Thanatos kontynuowała, „I także wzywam nasze
dwie Prorokinie, wystąpcie!” „O kurwa,” Afrodyta szepnęła, ale puściła dłoń Dariusa i dołączyła do Thanatos. Shaylin zajęło to dłużej, aby dotrzeć do przodu, ale kiedy dołączyła do Thanatos, Wysoka Kapłanka kiwnęła każąc stanąć jej obok Afrodyty. „Nasza szkoła została bogato obdarzona dwiema Wysokimi Kapłankami. Niestety, jedna z nich, pierwsza czerwona Wysoka Kapłanka, Stevie Rae, jest nieosiągalna by zająć swoje miejsce obok mnie dziś bo została ciężko ranna.” Właśnie zdałam sobie sprawę, żśe mówi o nas, gdy ciemne spojrzenie Thanatos znalazło mnie. „Ale mogę wezwać naszą drugą Wysoką Kapłankę, aby dołączyła do mnie. Zoey Redbird, wystąp!” Czując się nerwowo i niepewnie, poszłam stanąć obok Afrodyty i Shaylin. Thanatos zwróciła sę do Dallasa. „Czy jesteś czerwonym wampirem znanym jako Dallasa?” Dallas przygryzł wargę. „Wszyscy wiedzą kim jestem.” „Dallasie, o świcie zaatakowałeś czerwoną Wysoką Kapłankę, Stevie Rae, z zamiarem odsłonienia jej na działanie promieni słonecznych, aż umrze. Zaprzeczasz temu?” „Nie, nie zaprzeczam.” „Dallasie, o świcie planowałeś również zabić
adeptkę Shaunee mocą, którą obdarzyła cię Nyx. Zaprzeczasz temu?” „Nie da się niczemu zaprzeczyć!” Jego głos był jak jego oczy, błyszczały wściekłością. „Wyrzuć mnie! Jestem już gotowy na wyjazd z tej zadupiastej szkoły.”* Thantaos odwróciłą się tak, aby stać przodem do tłumu. „Wiem, że ten wampir ma zwolenników, którzy podzielają te same poglądy. Wierzę, że wiedzieli, a może wspomagali go w tej zbrodni. Oni również, powinni podzielić jego los. Teraz przywołuję zwolenników Dallasa, którzy chcą stanąć wraz z nim!” byłam bardzo ciekaw, co się wydarzy. Było około dziesięciu dzieciaków, którzy krążyli wokół Dallasa. Cóż, teraz dziewięciu odkąd Nicole porzuciła ciemną stronę. Oczekiwałam, że całe stado czerwonych wampirów wystąpi, pieprząc jak kutasiarze i zwracając na siebie uwagę innych. Tylko dwoje dołączyło do Dallasa. Jednym z nich był wielki dzieciak imieniem Kurtis. Pamiętam jak walczył w tunelach. Był całkowitym dupkiem. Innym dzieciakiem był Elliott, adept, którego widziałam jak umarł kilka miesięcy temu w klasie angielskiego. Wiem, że Elliot był oddychaczem (dzieciakiem, który nie *Wojna polsko-ruska „Osama i tak cię zapierdoli! Osama cię zajebie!”
robił w klasie nic innego poza oddychaniem), ale sądziłam, ze jest za leniwy by stanąć po stronie Dallasa, zwłaszcza, że wyglądało, że będzie wyrzucony ze szkoły razem z nim. Oh, moment. To ma sens. Dzieciak nie lubi szkoły. Dołączenie do Dallasa wydaje mu się jako wakację. „Elliott i Kurtis, czy oboje jesteście świadomi, że stajecie po stronie wampira jako współsprawcy jego zbrodni?” zapytała Thanatos. „Tak, kurwa!” powiedział Kurtis. Rozglądał się nerwowo wokół, ale starał się brzmieć na silnego i pewnego siebie. „Taaa, jakkolwiek,” powiedział Elliott. * „Teraz pytam moją Radę – czy potwierdzacie winy tego wampira i jego adeptów?” Natychmiast, gdy Thanatos zadała pytanie, mój Widzący Kamień zaczął emitować ciepło. Przyłożyłam rękę do niego, chcąc wiedzieć jaki był powód jego reakcji, i chcą widzieć co z tym zrobić.* Każdy członek Rady odpowiadał Thanatos uroczyście, „Tak.” „Prorokinie Nyx, ci troje zostali uznani za próbę morderstwa wampirzej Wysokiej Kapłanki. Spójrzcie w siebie. Użyjcie swoich darów. Czy zgadzacie się ze mną, że tak jak w czasach *Co za debil xD *To przez Elliotta... On jest winny tylko bycia kretynem
starożytnych, ich kara powinna być szybka i publiczna?” Afrodyta odpowiedziała pierwsza. „Zgadzam się z tobą.” Shaylin zajęło to dłużej. Przeszła kilka kroków bliżej Dallasa, Kurtisa i Elliotta, stanęła i studiowała ich. Jej twarz krzywiła się jakby czuła jakiś obrzydliwy zapach, ale nie powiedziała nic do nich. Wróciła na swoje miejsce w pobliżu Thanatos. Nadal nic nie powiedziała. Po prostu patrzyła na Thanatos, przez niewygodnie długi czas. Wreszcie, Shalin wzięła głęboki oddech i powiedziała, „Wierzę, że właściwym jest zgodzenie się z tobą.” Następnie Shaylin pochyliła głowę. Byłam prawie pewna, że również zamknęła oczy i wyglądało na to, że zaczęła się modlić, ale tego nie sprawdziłam, gdyż nie miałam czasu, teraz nadeszła moja kolej, aby być przyzwanym. „Zoey Redbird, jako inna Wysoka Kapłanka obecna, czy zgadzasz się z moim osądem i moim prawem do potępienia tej trójki, którzy przyznali się do spiskowania oraz popełnienia zbrodni?” Poczułam się jakby zadano mi proste pytanie. „Tak, zgadzam się,” odpowiedziałam szybko. Widzący Kamień zaczął palić mi rękę. Thanatos podniosła swoje ramiona. Moc trzeszczała wokół niej, unosząc włosy na moim
karku i ramionach. Głos przybrał moc Nyx i zabrzmiała zupełnie jak uosobienie Śmierci. „Zatem zainwokuję moje prawo jako Wysoka Kapłanka tego Domu Nocy. Zbrodnie wobec Wysokiej Kapłanki pod moją opieką będą karą, jaką były w czasach starożytnych. Dowodzę moją Przysięgą Wojownika by wykonać wyrok na czerwonym wampirze a następnie wypędzeniu jego dwóch adeptów tak daleko, aby byli z dala od jakiegokolwiek wampira, żeby ich ciała odrzuciły Przemianę i również, by musieli umrzeć!”* Nie miałam sekundy by westchnąć. Kalona przeniósł się z szybkością błyskawicy. Złapał swoją włócznię, która w jednym szybkim ruchu trafiła w Dallasa. Stark odszedł, gdy ciałem zaczęły wstrząsać konkluzje i krew zaczęła spływać z jego szyi. Nie mogłam przestać gapić się na głowę Dallasa. Jego oczy były szeroko otwarte. Spoglądał zdumiony. A usta na przemian otwierały się i zamykały – otwierały się i zamykały – jak ryba wyciągnięta z wody.* Kurtis i Elliott wrzasnęli i zaczęli uciekać. Skrzydlaty nieśmiertelny złapał ich zanim opuścili krąg zszokowanego tłumu. Chwycił ich w pasie. *Ups... I nici z wakacji Elliott ^_^” *Nosz kur... przed chwilą jadłam skur....!
Tłum odsunął się od niego a on podbiegł do przodu, biorąc wielkie kroki, jego ogromne skrzydła uderzyły w powietrze, raz, dwa, trzy razy, i wtedy on wraz z chłopcami znaleźli się w powietrzu.* Chłopcy kopali i krzyczeli, ale to nie wpłynęło na Kolone w ogóle, po chwili zniknął mi z oczu, rozpływając się na zachodzie, w ciemności. „Cisza!” Komenda Thanatos była jak wyłącznik. To wtedy zdałam sobie sprawę, że wszyscy wokół mnie, z wyjątkiem Starka, Shaylin i członków Rady Szkoły, nie płakał w przerażeniu lub nie szlochali w szoku. „Czas na słabość i konflikty się zakończył. Przemoc wobec naszego Domu Nocy będzie pomszczona. Nasza Bogini jest miłosierna, ale wszyscy powinni poczuć jej sprawiedliwy gniew. Niech to będzie ostrzeżenie i moja obietnica dla was – ktokolwiek kto stanie po stronie z Boginią i mną będzie chroniony. * Ci którzy staną przeciw nas zostaną ukarani.”
*Wiecie, że w tym momencie mój mózg zanucił I belive I can fly pana Kelly? *Jak Neferet wyjdzie z lisiej nory i się ogoli to za tą akcję nastawi ludzi przeciw was.