Belle Aurora – RAW Tłumaczyła: Eiden // http://chomikuj.pl/Eiden Rozdział 5 Z paskiem wokół szyi czułam się jak zwierzę na smyczy. Nie był zaciśnięty ...
95 downloads
78 Views
765KB Size
Belle Aurora – RAW
Tłumaczyła: Eiden // http://chomikuj.pl/Eiden
Rozdział 5
Z paskiem wokół szyi czułam się jak zwierzę na smyczy. Nie był zaciśnięty zbyt ciasno i z pewnością nie odcinał dopływu powietrza, ale mienie na szyi czegoś, co sprawiało, że byłam zwierzakiem… nie czułam się z tym dobrze. Było to poniżające. Twitch odetchnął głośno w moje ucho i moja cipka zacisnęła się, a potem zrobiłam się mokra. Kto by pomyślał, że pieprzenie na sucho będzie takie erotyczne? Świetnie mu szło w odwracaniu mojej uwagi od sprośnych myśli. Gdy tylko wypowiedziałam te słowa, które musiał usłyszeć, to usłyszałam jak przeszedł przez pokój, na co moje serce zamarło a potem zaczęło walić jak szalone. Chciałam tego. Mogłam go okłamywać. Mogłam okłamywać chciała. Ale nie mogłam przeczyć samej sobie. Zawsze chciałam uprawiać seks z nieznajomym. Była to jedna z moich sekretnych fantazji. Słyszałam, że było to coś intensywnego. I właśnie miałam się przekonać, jak bardzo było to intensywne. Gdy zamknęłam oczy, to poczułam jak jego dłonie chwyciły mnie za biodra i obróciły na brzuch. Z twarzą w pościeli, uniósł moje biodra, uwidaczniając mój tyłeczek, że niemal doszłam w tamtej chwili. Coś w
gwałtownym mężczyźnie – mężczyźnie, który wiedział czego chciał i robił wszystko, aby to dostać – nakręcało we mnie coś dzikiego. Wciąż mając zamknięte oczy, czekałam na jego dotyk. Ale zanim zorientowałam się co się stało, coś otoczyło moją szyję. Życie mignęło mi przed oczami. I było to smutne życie. Niczego tak naprawdę nie osiągnęłam. Nie byłam w żadnych prawdziwych związkach. Nikt nie szukałby mnie za prędko. W skrócie, nagle poczułam się żałośnie. Uciekłam od swojej rodziny, aby uciec od toksycznego życia i oto proszę, właśnie uprawiałam niebezpieczny seks z niebezpiecznym mężczyzną. Mężczyzną, który mógłby mnie skrzywdzić na takie sposoby, na jakie nigdy nie chciałabym być skrzywdzona. Wracając myślami do tego, co właśnie działo się w mojej sypialni, otworzyłam usta i pozwoliłam sobie na cichy pisk. Ale został on gwałtownie urwany przez dłoń na moich ustach. Twitch powiedział nakazująco: - Nie. Nie próbuj – i znieruchomiałam. Jakby był to przymus. Potem powiedział łagodnie.- Nie skrzywdzę cię. Po prostu tak lubię. Zostawię go luźno. Nie zrobię ci krzywdy, Lexi. Prawdę mówiąc, to nie wielkiej. Płacz wyrwał mi się z gardła. Nie chciałam, aby stała mi się krzywda w jakikolwiek sposób! … czy chciałam? Twitch przycisnął się do moich pleców i wsunął swoją długość między moje pośladki. Moje łzy go podniecały. To przeraziło mnie jak nic innego. Pasek zacisnął się lekko wokół mojej szyi, gdy zapiął go ostrożnie, zostawiając na tyle miejsca, by można było swobodnie wsunąć palec. Łzy spływały mi po policzkach. Zaczął się przy mnie kołysać, natychmiast odwracając moją uwagę od strachu. Mój szloch zastąpiły ciężkie oddechy. Co sprowadzało nas do teraz.
Wsuwając jedną rękę pod moje ciało, podciągnął mnie do góry, podczas gdy wcisnął się we mnie głębiej. Jego ciało było ciepłe i otaczał mnie jego zapach, ale wszystko o czym myślałam, to to, jak bardzo go pragnęłam. W tym człowieku było coś zwierzęcego. Coś, czego częścią chciałam zostać. Coś, do czego chciałam dołączyć. Był siłą natury. Schylając ku mnie głowę, przycisnął policzek do mojego i nakazał: - Lexi, powiedz mi, do kogo to ciało dzisiaj należy? Zakręciło mi się w głowie od podniecenia, przez co odpowiedziałam natychmiast: - Do ciebie, Twitch. Jest twoje – jego niski pomruk uznania sprawił, że moje serce zabiło szybciej i zamrowiło mnie po kręgosłupie. Bawił się ze mną. - Jesteś pewna? Nie sądzę, abyś była cała moja. Czuję, że się wstrzymujesz. Wciąż próbujesz się trzymać jakiejś części siebie. I nie podoba mi się to. Zmartwienie zalęgło się w moim brzuchu. Nie sądziłam tak. Nie. Byłam pewna, że się nie wstrzymywałam. Ale nie pospieszyłam się wystarczająco z odpowiedzią, gdyż powtórzył się. - Czy to ciało należy dzisiaj do mnie? Zero wahania. - Tak. - Moje, bym mógł zrobić z nim co zechcę? Nieco ciszej. - Tak. Jego ciężki oddech w moim uchu sprawił, że stałam się jeszcze bardziej mokra. Czy było coś bardziej seksownego od dźwięków, jakie wydawał mężczyzna podczas seksu?
Jego ciało poruszało się przy moim w powolnym rytmie i poczułam zawroty głowy, gdy jego fiut zaczął się przesuwać pomiędzy moimi pośladkami. Gdy tak się zastanawiałam, czy mnie w końcu zerżnie, to szepnął mi do ucha. - Jasna cholera, jesteś mokra. Kiedy ostatnio ktoś cię dotknął? Zarumieniłam się i odpowiedziałam szeptem: - Jakieś osiem miesięcy temu. Skubiąc zębami płatek mojego ucha, przesunął dłoń w dół mojego ucha na moje łono i chwycił je pewnie. - Po dzisiejszej nocy nie będziesz chciała nikogo oprócz mnie. Właśnie tego się boję. Jego ręka przesunęła się po moim intymnym miejscu i sięgnął ku mojej piersi. Gdy ją ścisnął, to nakazał: - Nie ruszaj się. Chcę cię zobaczyć – wtedy odsunął się ode mnie. I oto tam byłam, twarzą w dół, z uniesioną pupą i z całkowitym brakiem nastroju. Czując się nieco jak koń na wyprzedaży, zagryzłam wargę, modląc się do Boga, aby spodobało mu się to co zobaczył. Minęła chwila. Potem następna. I moje serce zaczęło bić tak głośno, że myślałam, iż usłyszał rytm jego mocnego bicia. Nie odezwał się ani słowem, przez co poczułam upokorzenie. Nie spodobało mu się to, co zobaczył. Ale mimo to dalej trwałam tam, gdzie byłam. Robiłam to, co mi kazał. Jak kucyk na wystawie. Zamarło mi serce. Ale zaczęło bić znowu, kiedy jego dłonie przesunęły się delikatnie po moich plecach. Przesunął je niżej na biodra, a potem na uniesioną pupę. Rozsuwając moje pośladki, szepnął: - Idealna.
I fala ciepła zalała całe moje ciało, poczynając od czubka głowy po koniuszki palców u stóp. Dzięki Bogu. Napięłam się, kiedy jego kciuki przesunęły się po środku mojego odsłoniętego tyłeczka. Och, proszę, Boże. Nie. Nie tam. Kciukiem musnął moją różową dziurkę i nie zdołałam na to nic poradzić. Ścisnęłam mocno w dłoniach pościel, moje ciało się napięło i niemal krzyknęłam przestań. Ale tego nie zrobiłam. Jego dłoń znieruchomiała na mnie. Cisza zaczęła ciążyć. I pojawiła się niezręczność. I jeszcze był Twitch, który zawsze przesadzał. - Nie chcesz, żebym to zrobił?- jego kciuk przesunął się pomiędzy moimi pośladkami, nieruchomiejąc na moment, przez co zalały mnie zimne poty.- Myślałem, że mamy umowę. Że to ciało jest dzisiaj całe moje. Nie wiedziałam co na to odpowiedzieć. Kładąc kciuk tam, gdzie bałam się tego najbardziej, ogłosił: - To ciało jest moje i mogę z nim zrobić to co zechcę. I jeśli będziesz grzeczna, to cię doprowadzę. Jeśli nie, to każę ci czekać. I już wiem, że będziesz grzeczną dziewczynką. Bo z pewnością nie chcesz mnie rozczarować, prawda Lexi? Na samą myśl o rozczarowaniu Twitcha ścisnął mi się żołądek… i to w zły sposób. - Nie, Twitch. Jego kciuk potarł pomarszczoną dziurkę bardziej pewnie. Pochylając się nade mną, splunął prosto na moje tylne wejście i napięłam się, gdy mokre ciepło spłynęło w dół mojego rozsuniętego ciała. Mój umysł krzyknął na mnie, kiedy czubek jego kciuka wsunął się
we mnie o jakiś cal. Nie wepchnął go głębiej. I wiedziałam co to było. Już zrozumiałam. W ten sposób Twitch utwierdzał swoją rolę. To Twitch pokazywał, kto tu rządził. I chociaż miał ochotę na moją złą końcówkę, to podobało mi się, jak pokazywał swoją dominację. Podniecał mnie tak bardzo, że aż zapomniałam, gdzie był jego kciuk. Kontynuował swój powolny, bolesny atak na mnie, przez co poczułam się, jak robię się coraz bardziej mokra. Zadrżałam na samą myśl, że mogłaby być tam jego długość, ale jego dominacja podniecała mnie tak bardzo, że niemal tego chciałam. Właśnie tak to wyobrażałam sobie w swojej głowie. Ostro i szorstko i sprośnie jak cholera. I nie często się zdarzało, że fantazję wcielały się w życie. Ale ta fantazja? Diabelnie mnie przerażała. Zastanawiałam się, czy niebawem się obudzę, aby się przekonać, że to wszystko było tylko snem. Gdy tak skupiłam się na oddychaniu, to nie zauważyłam, że Twitch się przesunął, dopóki nie przycisnął główki swojego fiuta do mojej dziurki. Jęknęłam cicho z powodu jego ciepła. Och, pragnęłam tego tak bardzo! Gdy odsunął ode mnie kciuk, to odetchnęłam z ulgą i pochyliłąm się do przodu, podczas gdy on szepnął mi do ucha: - Grzeczna dziewczynka. Chwytając samego siebie, potarł główką swojego fiuta o moje fałdki, rozprowadzając na sobie moje soki. Nie odezwał się ani słowem, gdy wsunął się we mnie powoli. Poczułam jak kuleczki jego kolczyka przesuwają się przez moje wejście, dodając coś, czego nigdy wcześniej nie czułam. Byłam ledwie świadoma ich obecności, ale w zły czy rozpraszający sposób. Nie musiał niczego mówić. Wsunął się głębiej, na co jęknęłam cicho. To uczucie jego – jego grubości – sprawiło, że czułam się bardziej pełna niż kiedykolwiek. Poczułam się tak, jakbym straciła część siebie, gdy się cofnął.
A była to niebezpieczna myśl. Taka, o której nie chciałam teraz myśleć. Zamknęłam oczy i westchnęłam z błogością, kiedy po raz kolejny objął ręką moją talię i podciągnął mnie delikatnie do góry, wsuwając się głębiej. Co za dziwne uczucie! Kuleczki jego kolczyka uderzyły w coś w mojej głębi i całe moje ciało zadrżało. Podwinęłam palce u stóp i zacisnęłam dłonie na pościeli, jęcząc głośno. Pisnęłam, gdy Twitch ugryzł mnie w plecy i odpowiedział na moje niezadane pytanie. - To twój punkt G, skarbie. Pomyślałam, że trzeba było bezinteresownego mężczyzny, aby zrobił sobie kolczyk w penisie dla przyjemności kobiet. Gdy już znalazł się cały we mnie, to poczekał chwilę, abym się przyzwyczaiła do jego obecności, zanim nakazał cicho: - Załóż ręce za plecy, Lexi. Z mrowiącym punktem G, zrobiłam to o co prosił be wahania. Założyłam dłonie za plecy i położyłam je obie na jego dużej. Wsunął się we mnie nieco za głęboko i poczułam w brzuchu ukłucie bólu, ale wysunął się szybko i zaczął się we mnie kołysać. O. Mój. Boże. Rozchylając usta, zaczęłam oddychać głębiej i przewróciłam oczy na tył głowy. Był dobry. Naprawdę dobry. Przechylając się na lewą stronę mojego ciała i poruszając się w krótkich pchnięciach, trafiał w kółko w to samo miejsce. I nagle moje ciało zapłonęło, po moim kręgosłupie przechodziły ciarki i pchnęłam biodrami ku niemu. Potem zniknął. Co do cholery? Co do diabła, Twitch? Cholera by to wzięła.
Z niedowierzaniem na twarzy, odwróciłam się, aby spostrzec Twitcha siedzącego na pięta z zaciśniętymi ustami w rozczarowaniu. Zapytałam ostro: - Co do cholery? Dlaczego przestałeś? Pochylając się do przodu, tak blisko, że jego nos niemal dotknął mojego, wyjaśnił, patrząc mi ostro w oczy: - Nie ty tu dowodzisz. Nie dojdziesz bez mojej zgody. To ja jestem odpowiedzialny za twój orgazm, nie ty. Rozumiesz mnie, dziewczyno? Tak naprawdę, to nie rozumiałam, ale chciałam, aby ta głupia rozmowa dobiegła końca, aby mógł mnie nadziać na siebie jak indyka na święto Dziękczynienia. Skinęłam głową, na co zapytał: - Więc dlaczego napierasz na mnie i próbujesz przejąć kontrolę? Czując się jak dziecko, które właśnie zostało skarcone, wydęłam policzki i schyliłam brodę. - Nie zauważyłam, że to robiłam. To dla mnie nowość, Twitch. Jestem przyzwyczajona do odwzajemniania. Przepraszam. Kątem oka dostrzegłam, jak przesunął dłonie na swoje biodra. Odetchnął głęboko i powiedział z westchnieniem: - Naprawdę teraz pieprzysz się z moim mojo. Nie mogłam nic na to poradzić. Parsknęłam śmiechem. Było to najdziwniejsze seksualne zbliżenie jakiego doznałam. W całym swoim życiu. Wciąż chichocząc, spojrzałam na Twitcha. Nie wyglądał na rozbawionego. Przewracając oczami, usiadłam w podobnej pozycji co on. - Och, daj spokój. Nie sądzisz, żeby to było choć trochę zabawne? Jestem w łóżku z nieznajomym, który nie pozwoli mi uczestniczyć w seksie… - muskając palcami końcówkę jego paska, dodałam.- Mam
pasek wokół szyi, a koleś, z którym się pieprzę, mówi mi, że stracił swoje mojo! Ale nie, nie byle jaki facet. Facet, który mnie śledzi każdego dnia! Facet, który uratował mnie przed gwałtem! Ta cała sytuacja… jest diabelnie śmieszna!- dokończyłam ze śmiechem. Kiedy to na twarzy Twitcha nie pojawił się żaden znak, iż uważa, że ta historia była zabawna, to mój śmiech zamarł. Usiadłam na piętach i spojrzałam na niego uważnie. A potem stało się coś cudownego. Jego usta wykrzywiły się w najpiękniejszym i najbardziej olśniewającym uśmiechu, jaki kiedykolwiek widziałam. Odwzajemniając uśmiech, podrapał się po brodzie i przyznał niepewnie: - Nie to na dzisiaj zaplanowałem. Nagle czując zdenerwowanie, odpowiedziałam: - Ja też. Kiedy znowu zrobił twardą minę, to zaryzykowałam swoją dumę. Co było zaskakująco trudną rzeczą do zrobienia. Odwracając się, położyłam się na brzuchu i uniosłam pupę, splatając dłonie na plecach. - Dzisiejszej nocy moje ciało jest twoje i możesz zrobić z nim co zechcesz. Pokaż mi, jak być uległą. Chcę być ci uległa. Zajęło mu długich dziesięć sekund, zanim poczułam jak łóżko się poruszyło, ale moje serce znowu zaczęło bić. Tym razem nie tracąc czasu na grę wstępną, znowu mnie objął wokół brzucha; przycisnął główkę swojego fiuta do mojego wejścia i wsunął się cały. Byłam pełna stalowego gorąca. I rozkoszy. Objął mnie mocniej i zaczął się we mnie poruszać. Tak się starałam, aby tym razem nie zrobić czegoś głupiego, tak jak wcześniej. Potrzebowałam tego, co mi dawał, nawet jeśli było to ostro
pochrzanione. Musiałam odzyskać tą seksualność, którą niemal dzisiaj straciłam. Wbijał się we mnie, pieścił głęboko, na co jęknęłam w dole gardła. Zamykając oczy, poczułam jak jego pierś naparła na moje plecy. Zakołysał się przy mnie i więź – bliskość – była niemal intymna. Chwycił w dłoń moją brodę i ścisnął ją lekko, odwracając moją twarz tak mocno jak tylko mógł. Zaczęło we mnie pulsować i otworzyła oczy. Patrzył na mnie z roześmianymi oczami i twardą miną. Moje spojrzenie poprosiło jego. Musiałam dojść. Teraz! Patrząc mi głęboko w oczy, zapytał: - Zamierzasz dojść na moim kutasie, Lexi? Kilkakrotnie skinęłam głową. Dreszcze rozeszły się wzdłuż mojego kręgosłupa i białe kropki zamgliły mi oczy. Gdy zamknęłam oczy w rozkoszy, to Twitch szepnął: - Dojdź dla mnie. Zaciskając się mocno na jego kutasie, zapulsowałam wokół niego i jęknęłam: - Tak. Boże, tak. Jego pchnięcia stały się mocniejsze, niemal szorstkie. Unosząc się z moich pleców, chwycił mnie mocno za biodra i nabił na swoje pchnięcia. Będąc w seksualnej śpiączce, mogłam tylko jęczeć i wzdychać, gdy robił to co robił. Było nieziemsko. I nagle warknął: - Jesteś na pigułce? Otworzyłam oczy. Moja seksualna śpiączka zniknęła. O cholera! Nie używaliśmy zabezpieczenia! Co do cholery się ze mną działo? Winiłam Twitcha za brak swojego racjonalnego myślenia. Tak mnie nakręcił, że okazało się, iż to ja teraz byłam tą głupią. Uderzenie w mój tyłek sprowadziło mnie do rzeczywistości.
- Tak, jestem na pigułce. Nawet nie sekundę po mojej odpowiedzi, zacisnął palce na moich biodrach i wbił się we mnie mocno i tak głęboko, że poczułam się, jakbym skakała na trampolinie. Zacisnął uścisk. Nadział mnie na siebie po raz ostatni i przytrzymał za biodra w miejscu. I poczułam to. Jego orgazm. Jęknął głośno, gdy jego fiut podskoczył we mnie przy każdym tryśnięciu, powodując, że zalała mnie fala komfortu. I co to było za uczucie! Mokre ciepło zalało mnie od środka. Było niesamowicie. Nigdy wcześniej nie uprawiałam seksu bez zabezpieczenia. Mój mózg przerwał mi z: Zdajesz sobie sprawę, że właśnie uprawiałaś seks z pochrzanionym, bezdomnym prześladowcą, prawda? Również pozwoliłaś, aby ten koleś doszedł w tobie, chociaż znasz go niecałe dziesięć minut – mój mózg otworzył szeroko oczy i skinął głową.- Ty, moja droga, jesteś głupią zdzirą. Twitch wciąż nie wysunął się ze mnie. Jego kciuk bezwiednie pocierał moje biodro i jedyne co słyszałam, to nasze ciężkie oddechy. Uśmiechnęłam się do siebie. Meh. Jutro będę się martwić o zabezpieczenie.
Co to do kurwy było? Bolała mnie głowa od pustego miejsca w którym powinien być mój mózg.
Wynoś się stąd, stary. Nie tak miało być. Miała być przerażona, słaba i krucha. Nie taka… o kurwa. Miała był wszystkim, czego było mi trzeba. Miała być czymś, nad czym mógłbym popracować. A kto mówi, że nie jest? Byłem przyzwyczajony do ignorowania swoich myśli, gdy wygadywały takie głupoty. Gdy powiedziała magiczne słowa – poddaję się – to mój fiutek ześwirował. Nie mogłem się doczekać, aby ją złamać i czekałem na to lata. Ale nie. Nie poddała się tak łatwo… i nawet gdy myślała, że tak było, to oddała mi tylko małą część siebie. A nie tego potrzebowałem od niej, aby zadziałało. I to zdecydowanie mi nie wystarczyło. Potrzebowałem jej. Pragnąłem jej. I będę ją miał. Pragnienie, aby ją ukarać, stawało się coraz gorsze. Więc dlaczego tego nie zrobiłeś? Szukając koszulki, znalazłem ją przy drzwiach, razem z resztą swoich ubrań i założyłem ją przez głowę. Tak jak powiedziałem, dzisiejsza noc nie poszła tak jak zaplanowałem. I musiałem od niej uciec. Od jej słodkiego zapachu i miękkich ust. Musiałem pomyśleć. Wracając do jej pokoju, usiadłem na brzegu łóżka, aby założyć buty. Bez odwracania się do niej, poszedłem na korytarz, ściągnąłem kurtkę z kanapy i podszedłem do frontowych drzwi. Dając jej fałszywą wskazówkę co ta noc oznaczała dla mnie. Nic. Wiem, że byłem dupkiem. I nie było mi przykro z tego powodu. Gdy zamknąłem za sobą drzwi, to z trudem spojrzałem w dół, upewniając się, aby nie zaglądać w korytarz i w te duże, niebieskie oczy.
Nie. Dzisiejsza noc nie poszła tak, jak zaplanowałem.
Usłyszałam kliknięcie, gdy Twitch wyszedł z mojego mieszkania. Nie byłam pewna, czego się spodziewałam… ale to nie było to. Przynajmniej spodziewałam się jakiegoś słowa na dobranoc. Zmarszczyłam czoło. Mój mózg zaczął pracować. Przez co zaczęłam myśleć o sobie jak o puszczalskiej zdzirze, która odpłaciła się swojemu bohaterowi poprzez seksualne usługi. I nagle poczułam się brudna. Wstając na drżących nogach ze spływającymi naszymi wspólnymi płynami, dobiegłam do łazienki w samą chwilę, aby zwymiotować.
Następnego ranka obudziłam się w podłym nastroju. Nie tego się spodziewałam. Poszłam do łóżka w podłym nastroju i nie było sensu, abym się w nim budziła. Po tym jak Twitch wyszedł, to opróżniłam swój żołądek w toalecie i wzięłam drugi prysznic tego wieczoru. I podczas kąpieli, zastanawiałam się, co do diabła sobie myślałam, pozwalając mężczyźnie, którego nie znałam – i to potencjalnie niebezpiecznemu mężczyźnie – aby tak ze mną postąpił. Zaćmiło mi umysł. Nie miałam odpowiedzi. Była to czysta głupota. Coś, czego już nigdy nie zrobię. Przysięgłam sobie, że już nigdy niczego takiego nie zrobię. Bo byłam kimś lepszym niż to.
- Co dzisiaj się z tobą dzieje?- zapytała mnie Ling, mrużąc oczy. Ledwie rzuciłem na nią okiem, podczas gdy dalej czytałem gazetę bez odpowiadania. Ale jako że Ling była Ling, to nie mogła się powstrzymać. - Nie, poważnie, Twitch? A może powinnam pozbyć się t-w i dodać b zamiast tego? 1
Usłyszałem uśmiech w jej głosie i chciałem ją przerzucić przez kolano. Nie byłoby to dla nas nic nadzwyczajnego. Prawdę mówiąc, to większość poranków prowadziła do ostrych, szybkich numerków. Ale dzisiaj myślałem o ostatniej nocy. Więc w skrócie mówiąc, nie miałem na to ochoty. Bardziej mój fiut nie miał na to ochoty. Ling nie była osobą, z którą chciał się zabawić. Myślałem o wielu rzeczach, które wydarzyły się w nocy. Rozejrzałem się wokół się, po pokojach mojego domu, które były 1
Twitch = Bitch – czyli suka ;)
widoczne z mojej jadalni i pomyślałem o tym, że ten widok powinien mnie uszczęśliwić. Ale dzisiaj tak nie było. Co się robiło, kiedy cel, na który pracowało się przez całe swoje życie, poszedł z dymem? Właśnie. Znajdowało się nowy cel. I dzisiejszego dnia ustanowiłem swój nowy cel. Lexi. Uśmiechnąłem się okrutnie do swojej gazety. Zamierzałem ją złamać.
Rozdział 6
Minął tydzień. Tydzień złych nastrojów. Tydzień wielkiego niepokoju. Tydzień cichej depresji. Ech. To był ciężki tydzień. Pytacie dlaczego? Cóż, to całkiem proste. Twitch zniknął. Przez cały tydzień go wypatrywałam, mając nadzieję, że się pojawi. Pokaże się. Cokolwiek. Zazwyczaj wyczuwałam na sobie jego wzrok, zanim w ogóle zobaczyłam. Czułam coś. Ale teraz po prostu… zniknął. Przez co następujące myśli kłębiły mi się w głowie: Seks naprawdę był taki kiepski? Tak kiepski, że twój prześladowca cię rzucił? Wiem, że czułam się niezręcznie, ale skończyło się dobrze… prawda? Dostanie kosza od swojego stalkera jest całkiem kiepskie. To znaczy, obserwuje cię co tydzień od ponad roku, a potem uprawiacie seks i on na to „wham, bam, dziękuję panienko. Już nie zajmujesz pozycji ofiary. Nie dzwoń do nas; my zadzwonimy do ciebie. To nie ty… to ja. Jesteśmy po prostu już w innym etapie naszego związku prześladowca/prześladowana. Potrzebuję przestrzeni.”
Jak bardziej mogłoby być żałośnie? Już jesteś przygnębiona, przez to, że twój stalker nie kryje się w cieniu. To po prostu… żałosne. Wiem, że to było dziwne, do cholery! Co było po części powodem mojego super złego nastroju. Więc gdy usiadłam przy biurku i uniosłam kawę do ust, to ktoś przerwał mi pukaniem do drzwi. Warknęłam. Owszem. Prawdę mówiąc, to warknęłam na głos. - Kto tam? Pojawił się Charlie, wysuwając swoją słodką, okrągłą twarz przez drzwi. - Hej Lex, masz chwilkę? Jak kiedykolwiek mogłabym się zezłościć na Charliego? Zawsze był uprzejmy i łagodny kiedy mówił. Teraz czułam się jak suka za to, że na niego nawarczałam. Przez to poczułam się jeszcze gorzej, gdy na jego twarzy pojawiło się zmartwienie i zapytał cicho: - Lex, wszystko w porządku? Wyglądasz na przybitą. Cholera. Teraz czujesz się jak kretynka, co nie?! Zmuszając się do uśmiechu, powiedziałam mu: - Tylko nieco boli mnie głowa. Naprawi to kilka tabletek przeciwbólowych. Jego niepokój nie zniknął. - Powiem, żeby zrobił to ktoś inny. To nic wielkiego. Uśmiechnęłam się mocniej, uderzając w biurko. - Ja to zrobię, Charles! O co chodzi? Był chyba bardziej przekonany, bo wyjaśnił: - Mamy nowego sponsora. Firma plastyczna chce przekazywać nam dotację przez pięć kolejnych lat. To było cudowne! Mimo tego, że otrzymywaliśmy pieniądze z rządu, to całe mnóstwo non-profitowych organizacji potrzebowało
pieniędzy, aby robić to co robili. Rząd pomagał tyle ile mógł, ale fundusze były ograniczone, więc większość z nich się nie załapywała. Co było naprawdę smutne. Organizacje takie jak schroniska dla kobiet czy jadłodajnia dla bezdomnych i przytułki dla dzieci z ulic polegały na prywatnych dotacjach, aby utrzymać się na powierzchni. I jeżeli mówiliśmy tu o pięcioletnim angażu, to była też mowa o wielkich pieniądzach. Tłumiąc swoje nagłe podekscytowanie, zapytałam cicho: - Ile na rok? Uśmiech Charliego rozpromieniał: - Pięćset tysięcy. I chwyciłam się biurka, aby nie zsunąć się na podłogę. Było to mnóstwo pieniędzy, jakie mogłaby przekazać firma. Dawało to dwa i pół miliona w ciągu roku! Było to niesamowite… cudowne… niezwyczajne! Była to suma, z której pomocą mogliśmy zrobić coś wielkiego. Wielkie pieniądze oznaczały wielkie projekty. Nie mogłam się doczekać! Wstałam tak szybko, że zakręciło mi się w głowie i podeszłam do Charliego, by położyć dłonie na jego ramionach i ścisnąć je z podekscytowania. Otworzyłam usta, aby wyrazić poziom swojego zadowolenia… ale nic się nie pojawiło. Charlie przyglądał się moim ustom i zachichotał cicho. - Właśnie dlatego chciałem, abyś to właśnie ty zajęła się szczegółami – jego spojrzenie złagodniało.- Nikt nie troszczy się o ludzi bardziej niż ty, Lex. Odnajdując głos, uśmiechnęłam się tak naprawdę po raz pierwszy w tym tygodniu. - Przyślij mi ich. Jego uśmiech zniknął.
- Dobrze. Ale Lex… - urwał i uniosłam brwi w pytaniu. Ale Charlie pokręcił lekko głową i dodał.- Tylko… tylko pamiętaj o naszym motto, dobrze? Odwrócił się i wyszedł z mojego biura, zostawiając mnie zdezorientowaną i zmartwioną. Nasze motto. Równość nad stereotypy. W naszej dziedzinie mieliśmy do czynienia z ludźmi z różnych środowisk, ras i religii. W naszej pracy nie było czegoś takiego jak normalność. I smutna prawda była taka, że łatwiej było ocenić kogoś kogo się nie znało prostymi stereotypami. Jedno spojrzenie na człowieka i już wszystko poukładało się w głowie, aby ocenić osobę, którą myśleliśmy, że była. Myliliśmy się w dziewięćdziesięciu dziewięciu procentach. Cóż, teraz nieco się denerwowałam. Chwytając za kawę, podeszłam do drzwi i poślizgnęłam się w swoich szpilkach. Przez moment się chwiałam, ale nie przed tym jak wylałam kawę na podłogę. Unosząc głowę w cichej modlitwie, wzięłam głęboki oddech, a potem wróciłam do biurka i wzięłam w garść chusteczki. Unosząc nieco spódnicę, uklękłam na podłodze i zaczęłam wycierać bałagan. Ktoś odchrząknął. Bardziej precyzyjnie, to zrobił to mężczyzna. Stopę od siebie dostrzegłam parę skórzanych, włoskich butów. Ładne. Przesuwając wzrok po czarnych spodniach, które zakrywały silne, grube i bardzo męskie nogi, mój wzrok prześlizgnął się po jego kroczu, do paska… Tego paska. Otworzyłam szeroko oczy. Tego paska! Spoglądając na białą koszulę, jedwabisty, czarny krawat i stylową marynarkę, moje oczy natrafiły na parę brązowych, przymrużonych oczu.
Serce zaczęło mi szybciej bić. Co tu się dzieje? Przyglądając się jego twarzy, gdy tak patrzył na mnie, spostrzegłam małą „13” wytatuowaną na jego policzku, a niżej artystyczne zawijasy, kolory i ciebie, które wystawały spod koszuli na szyi. Spędziliśmy chwilę, przyglądając się sobie uważnie. Ja próbowałam się zorientować co do diabła się tu działo, podczas gdy on oceniał moją reakcję, gdy zobaczyłam go na bardziej… profesjonalnej płaszczyźnie. Zbliżył się do mnie o krok, przez co byliśmy niemożliwie blisko. Moja pierś otarła się o jego kolano. Jego usta drgnęły i wskazał na mnie, gdy tak klęczałam na podłodze. Używając swojej wytatuowanej ręki, aby poprawić przeciwną spinkę do mankietu, powiedział schrypniętym głosem: - Mam wrażenie, że już kiedyś byliśmy w takiej sytuacji. O mój cholerny Boże. To się nie działo.
Cholera.
Nie podejrzewałem, że nasze spotkanie zacznie się właśnie w taki sposób, gdy zobaczyłem piękną Alexe Ballentine na kolanach przede mną. I doszedłem do wniosku, że ona też nie, gdy zauważyłem jej oszołomioną minę. A jednak tu byliśmy. Jej niebieskie oczy przesunęły się na mój pasek, a jej źrenice rozszerzyły się, gdy szybko nabrała powietrza. Kurwa, kurwa, kurwa! Lubiła ten pasek. Nikt nie lubił tego paska. Do cholery, przecież dusił. Uciekł ze mnie warkot, na co poderwała głowę do góry. Próbowała uniknąć mojego spojrzenia. Nie spodobało mi się to. Wyciągając rękę, chwyciłem delikatnie, ale pewnie jej brodę i uniosłem jej twarz. Nie miała innego wyboru jak nawiązać ze mną kontakt wzrokowy, a gdy spotkały się nasze spojrzenia, to jej twarz zarumieniła się i zacisnęła usta w wyraźnej frustracji i irytacji. - Co ty tutaj robisz?- szepnęła. Nigdy nikomu niczego nie ułatwiając, odpowiedziałem równie cicho: - Już jesteś mokra, prawda, Alexa? Zasysając oddech, zamknęła oczy. - Nie powinno cię tu być. Mam spotkanie. Chwytając ją mocniej za brodę, mruknąłem znudzonym tonem: - Wiem. Falcon Plastics. Donacja. Wywiad. I cała reszta bzdur. Otworzyła szeroko oczy. I wyjąkała: - W-więc wciąż mnie obserwujesz? M-myślałam, że nie ma cię pobliżu. Nawet cię n-nie czułam. Po prostu założyłam, że skończyliśmy… Przerywając jej, chwyciłem ją za ramię i podniosłem delikatnie. Wstała, naciągając spódnicę z powrotem na kolana, przy czym ogłosiłem:
- Falcon Plastics należy do mnie, Lexi – jej zaszokowana mina była… bezcenna. Uwielbiałem ją. Niezręczne napięcie wypełniło biuro. Było tak gęste, że można było przeciąć je nożem. I to też mi się podobało. Była to moja ulubiona czynność. Wprawianie ludzi w niezręczność było zabawne.- To ja jestem twoim spotkaniem, kochanie – uśmiechnąłem się zbyt radośnie. To co powiedziała następnie, starło mi uśmiech z twarzy. - A-ale myślałam, że jesteś bezdomny – wymamrotała. Zagotowała się we mnie krew. Nie. Nie spodobało się to… mojej dumie. Byłem bezdomny. Przez większość swojego życia. Nie żartuję. Kiedy miałem osiem lat, to zdecydowałem, że bycie bezdomnym było lepsze niż bycie workiem treningowym dla obleśnego kolesia z nadwagą, który zasługiwał na śmierć… i w końcu się z nią spotkał. I było to lepsze. Znalazłem tam dzieciaki, które były strasznie podobne do mnie. Które uciekły z domu. Uciekły przed pewną śmiercią. Większość ludzi myślała o domu jak o bezpiecznym miejscu. Jak o przystani. Nie ja. Mój dom był… przerażający. Był pierdolonym koszmarem. Cofając się o dwa kroki, powoli przekręciłem znak i zakluczyłem drzwi. To pomieszczenie było teraz Zajęte. Kiedy zamknąłem drzwi, które kliknęły głośno, to Lexi podskoczyła… z przerażenia? Oczekiwania? Z potrzeby? Nie byłem pewien. Kobiety to skomplikowane stworzenia. Odwracając się do niej, sięgnąłem do sznurka wiszącego u mojego boku, pociągnąłem go i przyglądałem się spokojnie jak żaluzja zasłoniła okno od ulicy, pozostawiając nas w kompletnej prywatności. Na twarzy Lexi pojawił się strach. Ale wiedziałem lepiej. Nie bała się mnie. Och nie. Bała się samej siebie. Swojej reakcji wobec mnie. Ostrzegłem ją. I miałem na myśli to, co powiedziałem. Już nigdy nie będzie chciała nikogo innego, gdy z nią skończę.
A gdy z nią skończę, to odejdę. Nie odwracając się za siebie. Wracając do rzeczy, moje palce przesunęły się do prawego mankietu, odpinając spinkę. - Jak widzisz, zdecydowanie nie jestem bezdomny – powiedziałem powoli schrypniętym głosem. Już nie. I już nigdy nie będę. Gdy do niej podszedłem, to cofnęła się aż do biurka, gdy to jej nogi natrafiły na nie z cichym puknięciem. Palce mojej prawej dłoni pracowały przy drugim mankiecie i gdy go odpięły, ściągnąłem swoją marynarkę, rzuciłem ją na jej biurko i podwinąłem rękawy koszuli aż po łokcie. Mój umysł – nawet gdy kalkulował – sugerował, że bawiłem się z najnowszą zabawką. Kim byłem, aby odmówić sobie prostej przyjemności? Nie mogłem powiedzieć nie. Wyglądała teraz na tak niepewną. A ja byłem w pełni twardy. Podczas gdy w Rzymie… Moje stopy zatrzymały się tuż przed nią; sięgnąłem do jej policzka i gdy moja dłoń musnęła skórę jej policzka, to jej ciało poderwało się z szoku. Zadrżał mi kutas. Lubiliśmy to. Pochylając głowę ku jej, potarłem czubkiem nosa jej. - Jestem gotów dać ci wiele pieniędzy, panno Ballentine - jej oddech ogrzewał mi usta. Ulegle przesunęła się o cale ku moim wargom. Odsunąłem się, dodając.- A ty co jesteś gotowa dać mnie? Spojrzała mi w oczy. Pojawiło się w nich tak wiele emocji. Złość. Podniecenie. Wstyd. Patrzyłem na nią spod przymrużonych powiek, niczym się nie zdradzający. Wreszcie opuściła twarz, na co uśmiechnąłem się w zwycięstwie. Powiedziała cicho: - Chcesz powiedzieć, że nie przekażesz nam ich, jeśli ja… - z trudem przełknęła ślinę i wyjąkała.- … jeśli my nie… to znaczy, jeśli nie pozwolę ci…
Ratując ją przed nią samą, poluźniłem krawat i kołnierzyk. - Pewnie. Jeśli to musisz usłyszeć. Jeżeli potrzebujesz powodu aby usprawiedliwić ssanie mojego kutasa o dziewiątej rano w swoim biurze w poniedziałek – w zamyśleniu przechylając głowę na bok, powiedziałem bezzwłocznie.- Obciąganie dla kontraktów… - rozkoszowałem się widokiem wściekłości w jej oczach. Zaskoczyła mnie, gdy uniosła ręce i mocno pchnęła mnie w ramionach. Zrobiłem krok do tyłu i uśmiechnąłem się, aby nie poczuła się zbyt pewnie. Lexi warknęła: - Nie jestem cholerną prostytutką, Twitch. Nie zrobię tego. I tak zamierzałeś przekazać pieniądze, więc zrób to wreszcie i wyjdź. Widzieliście? Podobała mi się ta jej wściekła strona. Był w niej gniew o którego istnienie nigdy bym jej nie posądził. To odkrycie niemożliwie mnie zadowoliło. Będzie zabawnie. Oczywiście złamanie jej. Biorąc moją odległość za szansę do ucieczki, stanęła za biurkiem, wyciągnęła fotel i wskazała abym usiadł na fotelu dla gości, zanim sama to zrobiła. Wiem, że nie powinienem, ale nie mogłem się powstrzymać. Znacie tą rzecz, kiedy ludzie mówią wam, że robicie coś złego albo posuwacie się za daleko? Taa. Ja nie miałem takich skrupułów. Obchodząc jej biurko, odsunąłem ją w fotelu używając przy tym nieco siły. Uniosła głowę i skrzywiła się na mnie. - Co ty wyprawiasz? Biorąc jej dłonie w słonie, podniosłem ją i usiadłem w jej fotelu. Chwytając ją za biodra, popchnąłem ją delikatnie, aż jej tyłeczek natrafił na brzeg jej biurka. Na jej twarzy pojawiło się pokonanie. Wyglądała na pokonaną. Bardzo pokonaną.
Podobało mi się to. Robiłem z nią postęp, którego nie spodziewałem się tak szybko. Planowałem upić ją winem, zabrać na kolację i powoli zbudować w niej zaufanie i przywiązanie, zanim bym jej to pokazał. Prawdziwego siebie. A co ważniejsze, dlaczego taki jestem. Za bardzo mi to ułatwiała. Czułem, że potrzebowała nagrody za dobre zachowanie. Jak nie patrzeć, gdy piec robisz sztuczkę i jest grzeczny, to dostaje nagrodę. I Lexi powinna dostać swoją nagrodę. Odchylając się w jej fotelu, założyłem ręce za głowę, podczas gdy jej wzrok powędrował po odkrytych rękach. Podobały się jej tatuaże. Głupia część mojego mózgu była zadowolona z tego, że podobały się jej moje tatuaże. Pstryknąłem palcami, na co jej wzrok wrócił do mojego. Dobry psiak. - Unieś spódnicę. Odchylając się ode mnie, przyglądała mi się spod zmrużonych oczu. Patrzyła na mnie, jakbym zwariował. Wiedziałem, że ani drgnęła. I chciałem, aby podniosła spódnicę. Więc powtórzyłem: - Podnieś ją. Rozejrzała się z boku na bok, jakby rozważała za i przeciw. Osładzając umowę, powiedziałem szeptem: - Jeśli uniesiesz spódnicę, to zrobię to tak dobrze, że będzie warto, jeśli nas przyłapią. Prostując się na chwilę, pokręciła głową, gdy sięgnęła do rąbka spódnicy i wymamrotała: - Co takiego jest w tobie, że chcę robić bardzo głupie rzeczy? I chociaż uśmiechnąłem się tylko do niej, to roześmiałem się w głębi duszy. Czasami była naprawdę słodka. Co za szkoda.
Podciągając materiał na kolana, przyglądałem się spod przymkniętych powiek, jak spódnica unosi się coraz wyżej i wyżej na jej gładkich udach, aż dostrzegłem białą bawełnę między jej nogami. Odchylając głowę do tyłu, powstrzymałem się od jęknięcia, ale tylko ledwo. Przysuwając się nieco, bez pozwolenia sięgnąłem pod spódnicę, wsunąłem kciuki za majtki i pociągnąłem. Zniknęły. Proste, bawełniane majtki. Takie majtki na kimkolwiek innym obrzydziłyby mnie. Lubiłem, kiedy kobiety ubierały się ładnie; wliczając w to bieliznę. Lexi wyszła ze swoich majtek i z powrotem zajęła swoje miejsce na brzegu biurka. Spoglądając na nią, powiedziałem z pełną powagą: - Powiedz mi czego ode mnie potrzebujesz, aby ten kontrakt był legalny. Niedowierzanie na jej twarzy było bezcenne. Rozglądając się po pomieszczeniu ze zdumioną miną, powiedziała automatycznie: - Umm, więc dobrze. Potrzebujemy dowodu, że jesteś właścicielem Falcon Plastics, a również… - uniosłem jej nogi oparłem jej stopy w szpilkach na swoich ramionach i ukryłem twarz w cieple jej cipki. Pisnęła i zawołała: - … Ayyye! Unosząc głowę na chwilę, ostrzegłem: - Jeśli przestaniesz wyjaśniać, to ja też przestanę. Możesz na to liczyć. Opuszczając głowę do jej ogolonej cipki, nie traciłem czasu na grę wstępną. To było grą wstępną. I tłumaczyłem sobie, że pośpieszanie tego nie miało niczego wspólnego z tym, że pachniała cholernie dobrze, że kurwa musiałem jej spróbować, zanim bym ją pożarł. Delikatnie musnął językiem jej szparkę, tak że zakręciło mi się w głowie od jej smaku. Smakowała nieziemsko. Tak jak powinna smakować jej cipka. Nieco piżmowo, lekko i odrobinę pikantnie.
Kutas szarpnął mi się w spodniach. Poczułem, jak zaczyna z niego wyciekać moje podniecenie. Nie powinienem tego robić. To ona powinna mi obciągnąć. Ale nie mogłem przestać jej smakować. Mamrotała informacje, których nie potrzebowałem i byłem pewien, że nie miały sensu tylko po to, abym nie przestawał swojej słodkiej tortury. I muszę przyznać, że cieszyło mnie, że potrafiła wykonywać polecenia pod presją. Było dobrze wiedzieć, że jeśli się coś popierdoli między nami, to będzie się słuchać. Przynajmniej odrobinkę. Spoglądając na nią spomiędzy jej nóg, zanurzyłem język w jej ciepłej wilgoci i przyglądałem się jej uważnie. Miała zamknięte oczy i mówiła cicho, gdy przesunąłem dłonie w górę jej ciała i ścisnąłem ją za pierś, podczas gdy drugą zacząłem się bawić jej przeciwnym sutkiem. Nie będąc już w stanie dłużej się powstrzymać, jęknąłem w nią i poczułem jak jej mięśnie zacisnęły się na moim języku. Niesamowite. Nigdy pożeranie cipki nie sprawiało mi takiej przyjemności. Ale to była cipka Lexi. Sięgając pod nią, położyłem dłonie na jej pupie i ścisnąłem mocno jej pośladki, podczas gdy przycisnąłem ją do swojej twarzy, głębiej wsuwając język. Na chwilę przestała mówić i jęknęła nisko i gardłowo. Kiedy pomyślałem, że wygrałem, gdy tylko jej mamrotanie ucichło, to zaczęła znowu, tym razem znacznie ciszej. Zbyt cicho. Nawet nie zrozumiałem co mówiła. Ale wynagrodziłem ją za próbowanie. Mogła dokończyć. Pozwoliłem na to. Wysuwając się z niej, rozpłaszczyłem język na jej wejściu i zacząłem ją lizać strasznie powoli, muskając językiem jej cipkę. - Blisko?- zapytałem. Potakując, otworzyła oczy i spojrzała na mnie jak przez mgłę, którą czułem tak samo jak ona. - Chcę, abyś doszła, Alexa – powiedziałem jej.
Nigdy nie powiem jej „Możesz dojść kiedy chcesz”. Brzmiało to jak za zadanie. Którym nie było. Byłem wymagającym facetem. Pozwijcie mnie. Przesuwając wargi na jej łechtaczki, possałem ją delikatnie w stałym rytmie, zanim zrobiłem to mocniej. Dłonie Lexi przesunęły się ku mojej głowie i zaczęła ocierać się o moją twarz. Jej oddechy stały się głębsze i jęknęła nisko w gardle. Wciąż kontynuowałem swój seksualny atak, liżąc i ssąc. Wymuszony spokój w jej głosie zaskoczył mnie. Potrzeba, aby przełamać jej kontrolowanie była silna. Zanurzyłem w niej język i tama pękła. Uczepiając się mojej głowy, zadrżała niekontrolowanie, wciągając mnie głębiej w swoją pulsującą cipkę. Trwało to chwilę, aż minęło. Wstając natychmiast, poprawiłem erekcje w swoich spodniach, obszedłem biurko, podniosłem marynarkę i otworzyłem drzwi. - Czekaj! Odwracając się, dostrzegłem że twarz Lexi znowu byłą zdezorientowana. Biedna Lexi. Nauczy się. Kiedyś. - Dokąd idziesz? Musisz podpisać papiery – powiedziała, wyglądając na bardziej wkurzoną niż zdezorientowaną, gdy naciągnęła na kolana pogiętą spódnicę. -Wiem. Przyślę kogoś, kto się tym zajmie. - Myślałam, że to ty jesteś właścicielem firmy!- powiedziała od razu. - Bo jestem – i dodałem, zapinając spinki.- Po części. Happy przyjdzie podpisać, to co trzeba. Zadzwonię, Lexi. - Czekaj!- krzyknęła.- Jak masz na imię? Wiedziałem, czego chciałem. I nie dostanie tego. Nie, dopóki nie będę gotów sam tego dać.
- Lexi, już przez to przeszliśmy. Jestem Twitch. Po prostu… uśmiechnąłem się.- … Twitch. Odwracając się i ignorując jej prośbę, bym poczekał, zamknąłem za sobą drzwi i skinąłem głową Happy’iemu, który czekał na korytarzu. Happy zastukał do drzwi biura, z którego wyszedłem i nawet się nie odwróciłem, aby zobaczyć jak wchodzi spotkać zarumieniony bałagan jakim była Lexi. Uśmiechnąłem się do siebie. To było zabawne. Wygładzając krawat, zachichotałem cicho. Przesunąłem językiem po dolnej wardze, wciąż czując jej smak. Powinniśmy to kiedyś powtórzyć.
Rozdział 7
O Boże, jestem wkurzona czy co? Kilkakrotnie stukając długopisem o brzeg klawiatury, potwierdziłam kilka detali które musiałam. - Tak więc, panie Ahmadi, nie rozumiem tego tak do końca. Jest pan właścicielem Falcon Plastics wraz z panem… Czekałam, aż zdradzi mi nazwisko Twitcha, ale podczas gdy czekałam, to zdałam sobie sprawę, że to się nie stanie. Ten facet nie był głupi. Wiedział, o co chodziło. To znaczy, znał Twitcha. I tyle starczyło. Jego chłodna postawa byłą dziwna. Nie był niemiły. Nawet w przybliżeniu. Prawdę mówiąc, to był dżentelmenem, ale jego osobowość była chłodna. Niemal złowroga. Odpowiedział w biznesowym stylu: - Proszę, nazywaj go Twitch. Tak woli. A ja wolałbym, abyś zwracała się do mnie Happy. Lecz jeśli wolisz aby wszystko odbywało się formalnie, w takim razie Farid. Proszę. Happy? Dziwny pseudonim. Zwłaszcza gdy ktoś nie wyglądał na… szczęśliwego.
- Dobrze, Farid. Widzę, że nie wyciągnę z ciebie żadnych informacji o moim niespodziewanym gościu, prawda?- drobne drgnięcie kącika jego ust było jego odpowiedzią. Kiwając głową w rezygnacji, wyciągnęłam papiery, które były potrzebne do długotrwałego kontraktu. Farid podał mi wszystkie papiery firmy, które musiałam skopiować; podpisał je i w ciągu pół godziny skończyliśmy. I oto w naszym budżecie znalazło się pięćset tysięcy. I znowu zakręciło mi się w głowie. Farid przyglądał mi się spod swoich gęstych brwi, jakby nie mógł mnie rozgryźć. Jego niemal czarne oczy były otoczone gęstymi, czarnymi rzęsami; jeżeli jego imię nie podpowiedziało mi, że pochodzi z środkowego wschodu, to zrobiłby to jego wygląd. Był ogolony na łyso, zaś jego czaszka błyszczała się w świetle lamp. Był niemal tak wysoki jak Twitch, ale bardziej obszernej sylwetki, przez co zastanawiałam się, czy był mięśniami Twitcha. I nie mogłam nic na to poradzić. Mój uśmiech stał się większy. - To coś dla ciebie znaczy, prawda?- zapytał. Whoa. Trudne pytanie. - Nawet nie masz pojęcia – zamrugałam oczami, czując nagle przytłaczające emocje. Bardziej zmarszczył brwi, zanim skinął głową. Wyciągając rękę, chwyciłam ją, gdy powiedział szczerze: - Cieszę się, że mogliśmy ci pomóc. Cieszę się również, że ktoś, kto przyjął naszą dotację, jest kimś, kto wyraźnie uwielbia swoją pracę i upewni się, że pieniądze zostaną wykorzystane w dobry sposób. W tej chwili byłam strasznie wdzięczna za takich ludzi jak. Którym szczerze zależało. Większość ludzi, którym zależało tak jak jemu, sama przez coś przeszła – przez coś trudnego – więc znali wartość instytucji charytatywnych. Tylko tak podejrzewałam, ale mogłam stwierdzić, że Farid przeszedł przez trudne chwile, tak jak Twitch.
- Dziękuję. Tak bardzo ci dziękuję. Nawet nie masz pojęcia ile to dla mnie znaczy. Dla kogoś oznacza to ciepłe łóżko, w którym będzie mógł spać, albo ciepło podczas zimy, a nawet przyzwoity posiłek. Możemy uczyć dzięki tym pieniądzom. Możemy dzięki nim szkolić. Dzięki nim możemy stworzyć różnicę. Dziękuję, Faridzie. Cieszę się, że cię spotkałam. Mile mnie zaskoczył, kiedy nakrył nasze drżące dłonie swoją wolną i powiedział: - Mam nadzieję, że będziesz zwracać się do mnie Happy. Proszę, mów mi Happy. Nie miałam pojęcia co zrobiłam, że ten chłodny mężczyzna tak szybko rozgrzał się w moją stronę, ale było to niesamowite. Uśmiechając się głupio, znowu skinęłam i powtórzyłam: - Happy. Puszczając moją dłoń, sięgnął do tylnej kieszeni i podał mi swoją wizytówkę. Nie było na niej imienia, tylko numer. Happy pochylił się ku mnie i szepnął: - Jeśli kiedykolwiek wpakujesz się w kłopoty, takie jak w zeszłym tygodniu i Twitcha nie będzie w pobliżu, to zadzwoń na ten numer. Wtedy ktoś się zjawi. Włosy stanęły mi dęba na karku. Nagle zabrakło mi słów. Happy był tą osobą, do której Twitch zadzwonił, aby pozbyć się mojego problemu. Poczułam, jak cała krew odpłynęła mi z twarzy, co nie uszło uwadze Happy’iego. Ściskając mnie delikatnie za ramię, zapewnił mnie: - Nie wszyscy jesteśmy tacy źli. Twitch jest… cóż… jest skomplikowany – chciałam krzyknąć „dobrze to ująłeś!”, kiedy dodał.- Nie jest zły. Jest po prostu… - Happy spojrzał mi w oczy swoimi ciemnymi i powiedział szczerze.- … nie zna na to innego sposobu. I potem zniknął.
Opierając się o krawędź swojego biurka, przeczesałam dłonią włosy i pomyślałam o tym, co właśnie się stało. Wow. Co za pokręcony poranek. O co do diabła chodzi z tymi wizytami Twitcha? A co najważniejsze, dlaczego tak szybko mu uległam? Proste. Chciałaś poczuć na sobie jego brudny ust. A konkretniej, chciałaś, aby jego brudne usteczka zrobiły z twoim ciałem nieprzyzwoite rzeczy. Chociaż nie zaprzeczyłam całkowicie błędnej interpretacji swojego mózgu, to nie zgodziłam się z nią tak do końca. Nie teraz, w ogóle. Bo Twitch był dziwakiem, który mnie obserwował. I jak dla mnie, posiadanie intensywnych uczuć dla mężczyzny, który robi coś takiego… cóż… co to świadczy o mnie? Pozwolenie sobie na chwilę, aby pomyśleć o tym, w ogóle mi się to nie przydało. Prawdę mówiąc, bardziej mnie to rozzłościło na to, co wydarzyło się nawet nie godzinę temu. Ten facet myśli, że kim jest? Pochrzanionym bogiem? No i co z tego, że wygląda jak bóg? Nie może mną pomiatać. I właśnie to chciałam mu powiedzieć. I dokładnie to zamierzałam zrobić.
Siedząc w swoim samochodzie obok parkingu Falcon Plastics, wpatrywałam się w pustkę, z nerwów stukając nogą. W ogóle nie powinnam tu przyjeżdżać. Normalna osoba by się wkurzyła, zjadła cały karton lodów, kiedy wróciłaby z pracy do domu, a potem poszła do łóżka, myśląc o wszystkich ripostach, jakich by użyła podczas konfrontacji. Krok jeden i trzy już miały miejsce i podejrzewałam, że krok numer dwa niebawem też się pojawi, ale byłam pewna, że normalna osoba nie pojechałaby do miejsca pracy potencjalnie niebezpiecznego mężczyzny, aby się z nim pokłócić. Ale ja? Podejrzewałam, że byłam wyjątkowa na inny sposób. Żując gumę niemal tak szybko jak stukając nogą, niemal się posikałam i krzyknęłam w niebogłosy, kiedy do okna mojego samochodu rozległo się stukanie.
Kładąc jedną dłoń na swojej piersi i otwierając szeroko oczy z przerażenia, odwróciłam się do znajomych, czarnych oczu, które się we mnie wpatrywały. I te oczy… uśmiechały się. Otwierając drzwi mojego samochodu, Happy oświadczył z rozbawieniem: - Szef się zastanawia, kiedy wyjdziesz z samochodu i wejdziesz do środka. Zarumieniłam się. I odpaliłam: - Może nie przyjechałam tu, aby się z nim zobaczyć. - Siedzisz w samochodzie w dzielnicy przemysłowej, wyglądając jak zdesperowana ćpunka, która czeka na kolejną działkę i to już pół godziny. Więc przyjechałaś tutaj po dragi, albo… Urwał i naprostowałam go, nienawidząc go. Cóż, tylko trochę. Czując się poniżona, że byłam obserwowana przez ten cały czas, przewróciłam oczami: - Dobra, po prostu się zastanawiałam, czy to, co zamierzam zrobić, można uznać za nieprofesjonalne. - To już jest nieprofesjonalne – Happy oznajmił z poważną miną. Nie będąc pewna, czy był poważny czy tylko dobry w sarkazmie, z trudem przełknęłam ślinę i otworzyłam usta, aby wytłumaczyć swoje zachowanie, kiedy dodał z kolejnym uśmiechem: - Ale to Twitch to zaczął – mój żołądek nieco się rozluźnił na jego normalne zachowanie. Otwierając drzwi na całą szerokość, abym mogła wysiąść, chwyciłam za torebkę i zszokowana wpatrywałam się, jak Happy sięgnął do mojego samochodu, wyciągnął kluczyki ze stacyjki i zamknął drzwi, zakluczając je. Uśmiechając się, wyciągnął ku mnie łokieć i po tym jak to spoglądałam przez minutę to na niego to na swój samochód, to położyłam dłoń w zgięciu jego łokcia. Happy przeprowadził mnie przez parking i wprowadził do biurowca. Odważyłam się rozejrzeć. Nie
wyglądało ono jak jakiekolwiek inne biura. Ściany były pomalowane na neutralny, biały kolor, tak samo jak reszta przedmiotów. Przedziały, biurka, zasoby, nawet pracownicy zdawali się trzymać neutralnego koloru. To co zauważyłam, to właśnie pracowników. Byli szczęśliwi. Uśmiechy, śmiechy i rozmowy wirowały wokół nas, gdy Happy poprowadził nas do windy. Pojechaliśmy na drugie piętro i ruszyliśmy korytarzem. Gdy tylko dotarliśmy do jego gabinetu, to wiedziałam o tym. Oczywiście taki pompatyczny cień człowieka jak on zrobiłby swoje rzeczy inne, niż te w całym budynku. Drzwi z przodu były zaprojektowane tak, aby zastraszać. No dobra, były świetnie wykonane. Były grubymi, podwójnymi drzwiami z gotyckimi wzorami, które przyprawiły mnie o dreszcz. Na każdej części drzwi były takie same wierzby wiejące na wietrze w każdą stronę. Wyglądały tak samo, a jednak inaczej, poprzez różny kierunek wiania wiatru. Wyglądały płynnie. Osoba, która zrobiła te drzwi, była wyraźnie utalentowana. Nie miałam wątpliwości, że Twitch zapłacił za nie sporą sumę. I właśnie zdałam sobie sprawę, że popełniłam duży błąd. Odwracając się do Happy’iego, spojrzałam mu w oczy na co zmarszczył brwi. - Zmieniłam zdanie. Chcę stąd natychmiast wyjść – syknęłam szeptem. Pociągnęłam go za łokieć, podczas gdy on tam stał w miejscu, przyglądając mi się przez pełne dziesięć sekund, zanim uniósł rękę i zastukał knykciami w drzwi. Och, co? Nie mogłam uwierzyć, że to zrobił! Otwierając szeroko oczy, spojrzałam na niego z mordem, który można było odczytać zwariowałeś? Jego leniwe spojrzenie odpowiedziało mi w stylu Nie mam pojęcia o czym mówisz.
Zaciskając mocno oczy, modliłam się do boga, aby dodał mi siły, kiedy usłyszałam najbardziej seksualnie podniecający głos jaki słyszałam w całym swoim życiu: - Wejdź. Stwardniały mi sutki, tak bardzo, że aż bolało. Miałam zapamiętać ten głos. Po prostu w życiu były rzeczy warte zapamiętania. I ten głos był jedną z tych rzeczy. Przybierając najlepszą pokerową twarz, uniosłam głowę i zmarszczyłam nos, jakbym wyczuła noś śmierdzącego. Happy zachichotał u mojego boku, przez co chciałam go kopnąć w kostkę. Happy otworzył drzwi i przeprowadził mnie przez nie. Zrzedła mi mina, kiedy dostrzegłam bardzo drobną i bardzo piękną Azjatkę, która siedziała na końcu chujowego biurka Twitcha. No dobra, biurko również było zbudowane z mahoniu i było ogromne, ale nazwanie je chujowym było niegrzeczne. Tak samo jak fałszywe. Widziałam, jaki miał sprzęt. Nie potrzebował żadnego dowartościowania. Miss Azja spojrzała na Happy’iego i na mnie, nie kryjąc swojego grymasu, który natychmiast został wycelowany we mnie. Wkurzyło mnie to. Machnąwszy swoimi idealnie prostymi, czarnymi włosami, które sięgały jej do ramienia, stanęła za Twitchem i położyła dłoń na jego ramieniu. Mogła pokazywać co chciała. Kurwa! Dziewczyna dupka. Wspaniale! Po prostu wspaniale. Co robi ze mnie tą kobietę. Tą drugą kobietę. Happy delikatnie chwycił mnie za dłoń na jego łokciu, zanim opuścił ją u mojego boku. Twitch, który nie oderwał wzroku od swojej pracy papierkowej, odezwał się znad swojej lektury: - Śledzisz mnie? I mój obecny stan z wkurzonej awansował na lekko wkurwionej.
Słowa wyślizgnęły się ze mnie jak po maśle. - Ty śledzisz mnie. Myślałam, że taki mamy fetysz. Ponure spojrzenie Miss Azji zmieniło się w mordercze spojrzenie i zwalczyłam pragnienie, żeby jej przywalić, gdy zacisnęła usta. Natomiast wargi Twitcha drgnęły w kącikach; uniósł głowę, aby przyjrzeć mi się spod przymkniętych powiek o których nie mogłam przestać myśleć i włożył pióro do ust, przygryzając jego końcówkę. Żałowałam, że to pióro nie było moimi ustami. Jego uważne spojrzenie wystarczyło, abym poczuła się niepewnie, ale zwalczyłam to uczucie resztką swojej siły, która została w moim ciele. Potem nagle ogłosił: - Wszyscy wyjść. Cholera. To jednak był zły pomysł. To naprawdę się działo. Mieliśmy dojść do sedna. Happy nie marnował czasu, aby zakwestionować decyzję Twitcha. Odwrócił się i wyszedł. Jednak Miss Azja zdecydowała, że był to dobry moment na zmierzenie się ze mną na spojrzenia. Jej brązowe oczy kształtu migdałów wbiły się we mnie. Nie odwróciłam wzroku. Przez jakiś czas byłam dzieckiem z ulicy. Znałam metody zastraszania. Nie robiły na mnie zbytniego wrażenia, jeśli były słane od kobiety. Jednak jeśli chodziło o Twitcha… Twitch przerwał moje myśli, kiedy wstał powoli i odwrócił się do swojej dziewczyny. Nie wyglądając na zadowolonego, warknął: - Ling – patrzyła mi w oczy tylko sekundę dłużej, zanim spojrzała na niego. Jej czerwone usta pasowały do jej idealnego… wszystkiego. I muszę przyznać, że ta kobieta strasznie mi się nie spodobała. Twitch spojrzał na nią w ostrzeżeniu, na co jej twarde spojrzenie zmiękło. - Słyszałaś mnie, suko, czy musimy zbadać twoje uszy?
I tak po prostu zaczęłam jej współczuć. Nie tak mówiło się do swojej dziewczyny. Nie zwracało się tak do żadnej dziewczyny. Spojrzałam z niezadowoleniem na Twitcha, kiedy Ling minęła mnie zdecydowanie zbyt blisko. Szturchnęła mnie ramieniem i choć nie bolało, to cholernie mnie wkurzyło. Och, a te współczucie które czułam? Zniknęło. Taa. Spadaj, Zdziro McGee. Drzwi zamknęły się mocniej niż powinny i Twitch okrążył swoje biurko, aby usiąść na jego przodzie. - Co ty tutaj robisz? Zmieniając temat, ogłosiłam: - Nie sądzę, aby twoja dziewczyna mnie lubiła – przybierając najbardziej znudzoną minę, na jaką się zdołałam, powiedziałam z powagą.- Jestem rozdarta. Kręcąc na mnie głową, mruknął: - Taa, to widać. Unikanie pytań. Poziom: ekspert. Nastąpiła niezręczna cisza. Długa, niezręczna cisza. I nie ułatwiając mi tego ani trochę, Twitch przyglądał mi się spod swoich długich rzęs, zaś na jego twarzy nie pojawiła się żadna emocja. Ten koleś włożył we mnie swojego fiuta. Zawiązał wokół mojej szyi swój pasek. Pozwoliłam mu włożyć kciuk do swojego dziewiczego tyłka. Doprowadził mnie do orgazmu. Więcej niż raz. I nie wiedziałam o nim niczego. Wszystko, co myślałam, że o nim wiem, było błędem i całkowitym nieporozumieniem. Wzdychając głęboko, zapytał zwięźle:
- Przyjechałaś gapić się na mnie cały dzień, czy wreszcie dojdziesz do senda?- zapaliła mnie twarz od jego chamskiego zachowania. Patrząc na mnie bardziej twardo, warknął.- Mów. I po tym wypaliłam: - Nie podoba mi się to, co ze mną robisz. Krzyżując przed sobą swoje długie nogi, powiedział z całkowitym brakiem zainteresowania: - Nie. Nie podoba ci się co pozwalasz mi ze sobą robić. Zaczęłam nad tym myśleć. I doszłam do wniosku, że prawdopodobnie (zdecydowanie) miał rację, na co zapytałam słabo: - Dlaczego nie zdradzisz mi swojego imienia? Jego odpowiedzią było znudzone spojrzenie w moją stronę. Sięgając do kieszeni, wyciągnął paczkę kolorowych czekoladek, wysypał je na dłoń i wrzucił do ust. Gdy przeżuwał je powoli, to przyglądałam się jak jego gardło poruszało się, gdy przełykał rozpuszczoną, lepką słodycz i zacisnęłam mocniej uda, próbując zaprzeczyć faktowi, że ten człowiek miał na mnie wpływ. Zbierając się na odwagę, zrobiłam krok do przodu i ogłosiłam z fałszywą odwagą: - Nie wiem kim jesteś, ale się dowiem… Twitch. Na jego pięknej twarzy pojawiła się wściekłość, a jego oczy zabłyszczały. Wstał nagle i poszedł za swoje biurko i usiadł na fotelu, który zwał tronem. Opanowując się nieco, podniósł jakiś dokument i pochylił się nad nim. - Nie szpieguj, Alexa. Znajdziesz tylko same kości – nie wiedziałam co na to powiedzieć, ale mój żołądek zacisnął się mocno. Wciąż czytając, dodał.- Rób tak dalej, a stanie ci się krzywda. Napięłam kręgosłup. - Czy to groźba?
Unosząc głowę, jego łagodne twarde spojrzenie stwardniało. - To kurwa obietnica. Serce zaczęło mi szybciej bić. Musiałam stąd uciec. To jednak był zły pomysł. Z trudem przełykając ślinę, odetchnęłam głośno i cofnęłam się o krok, podczas gdy została mi resztka dumy. Gdy znalazłam się w połowie drogi do drzwi, to zapytał: - Masz jakieś plany na ten weekend? Zatrzymując się w pół kroku, pokręciłam głową. Otwierając szufladę, wyciągnął złotą kopertę, wyciągnął kartę ze środka i napisał coś na niej. Wyciągając kartę w moją stronę, abym ją wzięła, zawahałam się na moment, zanim przezwyciężyła moja ciekawość. Gdy już znalazłam się przy jego biurku, to wzięłam od niego kartę i przeczytałam w ciszy. Maskarada. Cel charytatywny. Sobotnia noc. Bal kostiumowy. Znałam dwoje ludzi, którym by to się spodobało. Czując się niekomfortowo, zapytałam cicho: - Mogę kogoś przyprowadzić? Usta Twitcha uniosły się w kącikach. - Żadnej randki. Hmm. Interesujące. Później o tym pomyślimy. Pokręciłam głową i zaczęłam: - Nie, dwójka moich przyjaciół chętnie by… - przerwał mi, gdy pochylił się nad biurkiem, wyrwał mi kartę z ręki i dopisał coś na przodzie. Odwracając kartę, napisał coś na dole i oddał mi ją. Opuszczając głowę do swojej pracy, odesłał mnie: - Widzimy się w sobotę, Alexa.
Zbyt oszołomiona, aby się z nim pożegnać, wyszłam z jego biura, zamknęłam za sobą drzwi i spojrzałam na kartę w swojej dłoni. Alexa Ballentine wraz z gośćmi. Uśmiechnęłam się lekko. Musiałam podzwonić.
Rozdział 8
Drzwi od mojego mieszkania otworzyły się i oto stała tam Nikki, wyglądając na wykończoną. Uśmiechnęłam się i otworzyłam usta, aby ją przywitać, ale przerwała mi machnięciem ręki. - Nie! Powiedziałaś, że mi powiesz. Teraz obie mamy wolne, więc możesz mi powiedzieć. Co do diabła wydarzyło się tamtego dnia? Nie unikaj już mnie! Dlaczego ludzie zawsze muszą mi przerywać? Wzdychając, wstałam z kanapy. - Kawy? Zajmując moje poprzednie miejsce z jękiem, odpowiedziała ze zmęczeniem: - A czy niedźwiedzie srają w lesie? Chichocząc, poszłam zrobić kawę, zastanawiając się ile powinnam jej powiedzieć. Nikki i ja nie miałyśmy między sobą tajemnic, ale w tym przypadku może musiałam zrobić wyjątek. Rozbolał mnie żołądek. Musiałam z tym skończyć.
Kładąc kubki kawy na stole, usiadłam z dala od niej w fotelu, abym mogła mieć nieco przestrzeni, podczas gdy opowiedziałabym jej co się wydarzyło. - Pamiętasz, jak ci mówiłam, że odnoszę wrażenie, że ktoś mnie obserwuje?- momentalnie jej oczy wypełniły się zmartwieniem. Przytaknęła, na co dodałam ostrożnie.- Cóż, wychodzi na to, że faktycznie… - pauza.- … ktoś… - pauza.- … mnie obserwuje. Nawet nie zamrugała, otwierając szeroko oczy i usta. Użyłabym do tego słowa szok. Była zdecydowanie zszokowana. Niepewna co z tym dalej zrobić, krzyknęłam słabo: - Niespodzianka. Przymykając oczy, pokręciła głową, aby się w niej nieco rozjaśniło. - Skrzywdził cię? Zdefiniuj krzywdę. Popijając swoją kawę, nagle chciałam bronić Twitcha. Jak nie patrzeć, to mnie uratował. - Nie. Gdyby nie było go tam, gdy zostałam zaatakowana… - Nikki jęknęła i zakryła usta dłonią.- … to zostałabym zgwałcona. Może nawet zabita – spoglądając Nikki w oczy, powiedziałam szczerze.- Nie wiem, co by się stało, gdyby go tam nie było, Nik. Uratował mnie. - O mój Boże – powiedziała. Odchylając się w fotelu, przytaknęłam. - Taa. To zdumiewające. Wciąż będąc w szoku, powtórzyła odlegle: - O mój Boże. Przytakując, powiedziałam jej. - Mogło być znacznie gorzej.
I wiedziałam w której chwili to wreszcie do niej dotarło, ponieważ poderwała się, zakryła usta obiema dłońmi i krzyknęła za nich: - O mój pieprzony Boże! Rzucając się na mnie, niezręcznie objęłam ją ręką, podczas gdy balansowałam kubkiem z kawą w drugiej. Ściskając mnie mocno, powiedziała: - Zostałaś zaatakowana i dziwaczny stalker cię uratował! I stała ci się krzywda! Stała ci się krzywda, Lex! O mój Boże. Nie mogę w to uwierzyć. Takie rzeczy nie przytrafiają się ludziom których znam, do cholery! Słodka, słodka Nikki. Pocierając ją po plecach, stwierdziłam cicho: - Nic mi nie jest. Tak jak powiedziałam, mogło być znacznie gorzej, prawda? Kiwając głową przy moim ramieniu, wymamrotała: - Masz straszne szczęście, że cię obserwuje. Wiem o tym. Odsuwając się ode mnie, zapytała ze złością: - Masz stalkera? Przyjaciółki mówią sobie o takich rzeczach, Lexi! Jeśli ten facet ci coś zrobił, to myślisz, że jak będę się z tym czuć, jeśli będziesz miała przede mną tajemnice? Od jak dawna wiesz, że ten koleś cię śledzi, Lex? To naprawdę głupie z twojej strony, że mi wcześniej o tym nie powiedziałaś. To on mógł cię zaatakować! Mógł cię zabić! Czując się jak skarcone dziecko, powiedziałam słabo: - Ale nie zrobił tego. I nie zrobi. Uratował mnie, Nikki – jej gniew nie minął, więc wyjaśniłam.- Nigdy się do mnie nie zbliżył. Nigdy. Po prostu zawsze tam… był. Zrozumiałam, że nie był groźny, ale masz rację. Całkowitą rację. Ponieważ gdy się pojawił i gdy zobaczyłam to, co zrobił z tamtym mężczyzną, który mnie zaatakował, to przez chwilę myślałam, że pojawił się tylko po to, aby mi pomóc – patrząc jej w oczy,
powiedziałam jej stanowczo.- Ale tego nie zrobił. Pomógł mi się podnieść i spójrz na mnie. Jest nieco dziwny, ale ja… - spoglądając na swoje dłonie, powiedziałam cicho.- Czuję się przy nim bezpiecznie. Oddychając głęboko, wypuściła powietrze, zanim skinęła głową w stronę mojej kawy. - Myślę, że trzeba nam czegoś mocniejszego, niż tylko to. Robiąc minę w stylu proszę, nie bądź na mnie zła, zaoferowałam: - Kakało a la Lexi? Zmrużyła oczy i wiedziałam, że chciała się na mnie gniewać nieco dłużej, ale jej gniew momentalnie się ulotnił, gdy drgnęły jej wargi. - Taa. Zrób podwójną. Uśmiechając się tak mocno, że rozbolały mnie policzki, ulotniłam się do kuchni, by zrobić nam mocniejsze kakało. Gdy wróciłam do niej z dwoma pełnymi kubkami, to podałam jej jeden, na co zamknęła oczy z rozkoszy, gdy wzięła pierwszy łyk, na co powiedziałam: - Tak nawiasem, to zostałam zaproszona na maskaradę w ten weekend. Na cele charytatywne. I choć wiem, że bale kostiumowe są beznadzieje, to pomyślałam, że mogłybyśmy zabrać Dave’a, aby przestał się nad sobą użalać. Dave i Phil wciąż nie naprawili spraw między sobą. I nie żeby przez to, że Dave nie próbował. Rozmawiałam z Philem online i wyjaśnił mi dlaczego potrzebował nieco czasu, aby zdecydować się, czego chciał w życiu i czy Dave mógł się stać jego częścią. To nigdy nie był dobry znak. Dave zranił go do głębi. I teraz za to płacił. Można było naciskać na osobę tylko do momentu, w którym te naciskanie odepchnęłoby ich w przeciwną stronę. Każdy ma swoje granice. Dave musiał przemyśleć swoją taktykę divy.
Jednakże Nikki udało się wychwycić słowo zaproszenie. - Skąd przyszło to zaproszenie? Wspominasz o tym trochę późno. Trudno znaleźć przebranie na ostatnią chwilę. Unikając jej pierwszego pytania, spróbowałam odpowiedzieć na dylemat z kostiumami. - Na karcie jest adres. Sklep z kostiumami w mieście został całkowicie zarezerwowany do korzystania z kostiumów w celu maskarady. Wszystko co musimy zrobić, to zjawić się tam i coś sobie wybrać. Nikki całkiem szybko zauważyła mój unik. - Kto nas zaprosił? Byłam beznadziejna w maskowaniu emocji. Teraz mogła je ze mnie wyczytać jak z otwartej księgi. Więc gdy otworzyłam szeroko oczy i wymamrotałam: - Tak n-naprawdę, to nie jestem pewna, myślę, że j-jak… - Przestań pieprzyć i powiedz mi! - Twitch – wypaliłam. - Na zdrowie. Parskając śmiechem, powtórzyłam: - Twitch. Tak ma na imię. Twitch. Ten mężczyzna, który mnie obserwuje. Ten, który mnie śledzi. Odchylając się ode mnie, skrzywiła się. Uśmiechając się, skinęłam głową. Zapytała z niedowierzaniem. - Twój stalker ma na imię Twitch? - Tak jest. Po chwili wymamrotała pod nosem: - Pieprzeni hippisi.
Znowu parsknęłam śmiechem. - To nie jego prawdziwe imię, skarbie, po prostu tak siebie nazywa i z tego co zauważyłam, to każdy się tak do niego zwraca. Nie chce, aby ludzie znali jego prawdziwe imię i jak na razie nie przeszkadza mi to. Jest współwłaścicielem biznesu - wielkiego biznesu – więc wiem, że łatwo będzie go znaleźć – zmarszczyłam czoło i zacisnęłam nieco usta.- Ale to z jakiegoś powodu jest dla niego ważne. Więc jeśli nie chce, aby ludzie wiedzieli, to nie będę szperać. Nie, dopóki sam mi o tym nie powie. Spoglądając na Nikki, dostrzegłam, że przyglądała mi się uważnie i zdałam sobie sprawę, że to spieprzyłam. Nagle otworzyła szeroko oczy, pochyliła się do przodu i syknęła: - Przeleciałaś go!- kiedy moje brwi niemal uniosły się pod samą linię włosów, to zawołała.- Ty zdziro! Ty brudna zdziro! Kiedy to się stało? I co ważniejsze, było dobrze? Obie znowu zajęłyśmy miejsce na kanapie, gdzie oparłam się na poduszkach. - Kolejnej nocy. Nie wiem, czy to do mnie wróciła moja seksualność i nie pozwoliłam przez to na to swojemu napastnikowi czy to… westchnęłam.- … po prostu Twitch. Naprawdę nie mogę ci go wyjaśnić. To coś, co sama musisz doświadczyć. Lubi kontrolować i nie boi się dać tego ludziom do zrozumienia. W jednej chwili potrafi być pieprzonym arogantem i wkurza cię, a w kolejnej sprawia, że chcesz przyjmować od niego polecenia. Jest intensywny. I nieco przerażający. I chcę go poznać lepiej. Więc nieco się wstrzymam i poczekam, aż się otworzy przede mną – krzywiąc się, spojrzałam jej w oczy i dodałam cicho.- Stało mu się coś złego, Nik. Mogę to wyczuć. Spojrzała na mnie ze smutkiem. - Och, kochanie. Cieszę się, że jesteś bezpieczna i w ogóle, ale czy naprawdę możesz mu zaufać? Ledwo go znasz i sama powiedziałaś, że jest w jakiś sposób przerażający – gdy spróbowałam się odezwać, to przerwała mi.- Ufam ci. W całym swoim życiu nie podjęłaś żadnej złej decyzji. Wiem o tym. Razem przeszłyśmy przez wiele. I może masz rację.
Może kogoś potrzebuję. Ale nie chcę, żebyś to ty tworzyła mu projekt. Musisz przestać się martwić o chronienie każdego dookoła i zacząć dbać o siebie. Patrząc jej prosto w oczu, uśmiechnęłam się i szepnęłam: - Jest demonem w łóżku. Jej ciało zadrżało od cichego śmiechu. - Och, muszę o tym usłyszeć. Opowiedz mi. I w moim brzuchu wzleciały motyle. I nagle nie mogłam się doczekać soboty.
Nie wiem, czy jestem w stanie dalej to robić. Potrzeba dotknięcia jej jest przytłaczająca. Jako że nigdy nie odmawiałem samemu sobie, pozwoliłem swoim palcom, aby przesunęły się po jedwabie skóry jej ramienia.
Obudziłam się z paniką, kiedy poczułam na ramieniu szorstką dłoń, acz uspokoiłam się, gdy poczułam jego. Moje napięte ciało natychmiast się rozluźniło. Mrok w moim pokoju pozwolił mi poudawać sen nieco dłużej, rozkoszując się delikatną słodkością dotyku, jaki zarezerwował dla swoich prywatnych chwil. Chwil jak te, które były ulotne. Wiedziałam, że nigdy nie dotknąłby mnie w taki sposób, gdyby wiedział, że nie śpię. Odtwarzacz CD na mojej szafce wciąż nisko nucił muzykę, gdyż nigdy nie byłam w stanie usnąć bez włączonego telewizora czy grającej muzyki. Było to coś, co zostało mi po tym jak opuściłam dom. Jako dziecko, musiałam czymś zagłuszyć ciągłe kłótnie. Muzyka pasowała. I trzymałam się tego. Kiedy jego palce odsunęły się od mojej ręki, to zebrało mi się na płacz. Chciałam ich z powrotem. Chciałam jego. Rozpaczliwie.
Zatrzepotało mi w brzuchu, gdy usłyszałam dźwięk ściąganych ubrań, przez co musiałam zwalczyć chęć by zawiwatować i zaklaskać. Podniósł kołdrę i znalazł się na mnie. - Twitch?- zapytałam sennie. Nastąpiła długa cisza, a potem usłyszałam schrypnięte: - Taa – ściskając materiał mojego topu między kciukiem a palcem wskazującym, pociągnął go i powiedział.- Ściągaj. Wyginając się, ściągnęłam top, podczas gdy on pozbył się spodni mojej piżamy i majtek za jednym pociągnięciem. I oto leżałam naga na środku łóżka, nie będąc w stanie zobaczyć niczego konkretnego, oprócz sylwetki dużego, męskiego ciała. I to ciało skierowało się ku mnie, a potem nakryło moje. Pierś do piersi, położył się na mnie płasko, skóra przy skórze. Jego ciepłe, mocne ciało otuliło moje. Wcisnął mnie w materac, kładąc na mnie swój ciężar. Naciskał na mnie. Nie było niewygodnie, ale w ten sposób mnie ograniczał. Sięgając w dół, splótł palce z moimi i powoli uniósł moje ręce nad moją głowę. Wiedziałam, czego chciał. Dzisiejszej nocy nie dostanie walki. Poddałam się. Tak bardzo, jak tylko było to dla mnie możliwe. Spoglądając na moje ciało, powoli mnie zapamiętał. Patrzył na mnie tak, jakbym była bezcenna. Powoli westchnął, sprawiając, że na moim ciele wyskoczyła gęsia skórka i zarumieniłam się. Wepchnął kolano między moje nogi, rozsuwając je siłą. Zrozumiałam. Rozsunęłam dla niego nogi, na co znalazł się między nimi i przysunął twarz ku mojej. Był tak blisko, że jego wargi dotknęły kącika moich, kiedy powiedział. - Nogi wokół mnie. Jego oddech ogrzewał mi wargi. Skinęłam głową. Owinęłam nogami jego biodra i zacisnęłam je mocno. Tej nocy nie ucieknie ode mnie tak łatwo.
Uwalniając jedną dłoń, zacisnął ją na swoim fiucie i potarł moją już mokrą dziurkę. Za każdym razem, gdy jego kolczyk dotykał mojej łechtaczki, to przewracałam oczy na tył głowy i jęczałam głośno. Więc byłam zaskoczona, kiedy warknął: - Już mokra. Wiedziałem, że będziesz. Byłam na niego gotowa, kiedy wsunął we mnie główkę. Gotowa czy nie, miauknęłam jak kotka w rui. Pełność, satysfakcja, sztywne gorąco… było idealnie. Jakbym mogła chcieć czegoś więcej niż to? Czułam się kompletna. I właśnie wtedy otworzyłam oczy, gdy przypomniałam sobie jego słowa. „Nie będziesz chciała nikogo innego oprócz mnie.” Gdy mój umysł zaczął panikować, to Twitch wślizgnął się do domu. Rozchyliłam wargi w cichym jęku i zamknęłam oczy. Po raz kolejny splatając nasze palce, trzymał moje dłonie mocno nad moją głową, kołysząc się we mnie powoli, ale głęboko. - Tęskniłaś za mną? Usłyszałam uśmiech w jego głosie i nie mogąc się powstrzymać, sama się uśmiechnęłam. - Dupek z ciebie. Jego głos się zmienił. Silna zgoda. - Wiem. Wsunął się głęboko, na co zacisnęłam się na nim mocno. Niemal jakby moje ciało się bało, że to ostatni raz i nie chciało go puścić. Nie miałam pojęcia, co mnie opętało, ale słowa wyleciały z moich ust w jęku: - Pocałuj mnie. Pchnięcie. Pchnięcie. Pchnięcie. - Nie.
Cóż, w takim razie w porządku. Warto było spróbować. Tak sądzę. Dzięki Bogu, że w pokoju było tak ciemno, że mój rumieniec wstydu został niezauważony. Kiedy przestał we mnie wchodzić i spróbował odwinąć moje nogi, to zacisnęłam je mocniej wokół jego talii. Opuszczając ręce, powiedział w niskim ostrzeżeni: - Lexi. I wydymając usta, pozwoliłam aby mnie odplątał. Chwycił mnie za biodra, przeciągnął w dół łóżka, oparł moje nogi na swoich ramionach i wszedł we mnie mocno. Uciekł ze mnie jęk. Gdy Twitch go usłyszał, to coś w nim pękło. Uderzył we mnie mocno. Pod tym kątem wchodził tak głęboko. Tak głęboko, że niemal bolało. Ale podobała mi się każda chwila. Dalej pieścił moje ciało jak w szale. Odrzucając głowę z boku na bok, jęknęłam głośno i chwyciłam w garście pościel. Pierwszy skurcz uprzedził nas, że mój orgazm nadchodził szybko i mocno. Więc wysunął się. Znowu. Wykończona i niezaspokojona, warknęłam z frustracji. Nie mogłam się powstrzymać od tego pytania pomiędzy ciężkimi oddechami: - Więc dzisiaj nie wolno mi dojść? Dysząc i nie trudząc się, aby mi odpowiedzieć, przewrócił mnie na bok i położył się za moimi plecami. Obejmując moją talię ramieniem, przyciągnął mnie do siebie i ugryzł w ucho. - Chcesz dojść, skarbie?- jego palce przesunęły się po wrażliwym pączku i powoli zatoczyły koło. Moje sutki stwardniały. - Tak. Poproszę.
Ssąc miejsce w którym moja szyja łączyła się z ramieniem, zaczął pieścić mnie szybciej, aż przed oczami zabłysły mi białe fajerwerki. - Chcę, abyś błagała, Lexi. Byłam tak bliska finiszu, że przyszło mi to bez trudu. - Och kurwa, Twitch! Proszę, proszę, pozwól mi dojść. Tak bardzo tego potrzebuję. Włóż we mnie swojego fiuta. Proszę! Teraz! Wsuwając swoje kolano między moje, rozsunął moje nogi i wjechał we mnie. Uciekł ze mnie długi jęk, gdy zaczęło się tarcie. Szepnął: - Och, skarbie, jeszcze niczego widziałaś. Dreszcze przebiegły wzdłuż mojego kręgosłupa, kiedy klepnął w moją cipkę. Mocno. Krzyknęłam: - O pieprzony Boże – i moje ciało zaczęło drżeć gwałtownie, gdy doszłam wokół niego. Przyciągnął mnie do siebie, wchodząc jeszcze głębiej, zaś jego pchnięcia stały się płytsze. Dysząc w swoim orgazmie, uciekł ze mnie płacz. Uniósł wolną rękę i zaczął ugniatać moją pierś i poczułam znajome łaskotanie w dole pleców, gdy tak drżałam przy nim. Powiedział bez tchu: - Kurwa, tak. Wiedziałem. Kurwa, wiedziałem. Zacisnęłam oczy i zadrżałam, kiedy jego kciuk i palec wskazujący ścisnęły mnie za sutek. Wolną ręką zaczął lekko klepać moją łechtaczkę i to się stało. Nigdy, w całym swoim życiu, nie miałam wielokrotnego orgazmu. Nigdy. Przenigdy. Ale oto byłam żywym dowodem, że nie były bajką.
Łaskotanie zapanowało nad moim ciałem i moja cipka zapulsowała lekko. Pisk zamienił się w jęk, kiedy zaczął wchodzić we mnie mocniej i głębiej. Kiedy warknął i ugryzł mnie w ramię, to odchyliłam głowę do tyłu i krzyknęłam głośno. Moje ciało się napięło, kiedy zaczęłam pulsować. Twitch ugryzł mnie mocniej i ta mikstura bólu i rozkoszy przełamała coś we mnie. Jeżeli niebo naprawdę istniało, to byłoby to malutkie miejsce, w które uderzał kolczyk Twitcha, gdy doszłam na nim. Łzy spłynęły mi po policzkach w całkowitej rozkoszy. W chwili w której znieruchomiał, to jęknął wokół mojego ramienia. Jego kutas zadrżał we mnie i ciepło zalało mnie od środka i zrozumiałam – po raz kolejny – że nie założył prezerwatywy. Jeśli byłby to ktoś inny, to byłoby to coś wielkiego. Ale to nie był ktoś inny. Wokół mojej talii zacisnęła się mocno. Odsuwając zęby z mojego ramienia, oparł miejsce na ich miejscu. Leżeliśmy tak oboje przez kilka minut, dysząc ciężko. Szybciej niż mi się to spodobało, wysunął się ze mnie, potem z łóżka i szybko ubrał, odchodząc ode mnie bez słowa. Albo tak mi się zdawało. Odwrócił się przy drzwiach i powiedział w mrok. - Zadzwonię. Nagle coś przyszło mi do głowy, powodując skurcz żołądka i nie zastanawiając się dwa razy, wypaliłam: - Jesteś czysty, prawda? Zajęło mu chwilę, zanim odpowiedział ze śmiertelną powagą: - Oczywiście. Moje ciało i umysł rozluźniły się. Zamykając oczy, przysłuchiwałam się w kroki, które coraz bardziej oddalały się ode mnie i pomyślałam jedno:
Proszę, nie skrzywdź mnie.
Rozdział 9
Odwracając się w swoim fotelu w gabinecie do okna, oparłem stopę na przeciwnym kolanie i zacząłem się zastanawiać dlaczego nie mogłem się dzisiaj skoncentrować. Zamykając oczy, postukałem piórem o skroń i spróbowałem uniknąć myślenia o kobiecie, której cipka smakowała tak dobrze, że chciałem ją dla siebie przez godziny. O kobiecie, dla której już miałem cel. O kobiecie, która jakimś cudem wciąż tkwiła mi w myślach. Miało to być zabawne. I tak się zaczęło. Ale już nie było takie zabawne. Julius by mnie wyśmiał, jeśli dowiedział by się, że zacząłem czuć coś więcej niż tylko fizyczny pociąg do tego wróbelka. Julius był moim przyjacielem. I osobą, dla której zrobiłbym wszystko. I był jedną z nielicznych osób, których słuchałem. To właśnie on zapewnił mi bezpieczeństwo w poprawczaku i nigdy o tym nie zapomnę.
Uratował mnie. Drzwi od mojego gabinetu uchyliły się i dźwięk stukających szpilek poinformował mnie, że ktoś chciał ode mnie czegoś. Jak zwykle. Kiedy pojawiła się przed moimi oczami, to odwróciłem głowę, aby spojrzeć na uśmiechniętą Ling. - Masz chwilkę? Gdy skinąłem głową, to jej uśmiech stał się drapieżny. I mój umysł westchnął. Nie dzisiaj. Ling i ja mieliśmy długoterminową umowę. Nie było to nic wielkiego. Tylko seks. Ale nie dotknąłem jej od dnia, w którym oberwało się mojej dziewczynie. Trudno było jasno myśleć, kiedy w grę wchodził seks. Zbliżając się do mnie o krok, przesunęła swoją drobną dłoń z długimi, czerwonymi paznokciami po moim zgiętym kolanie, a potem wyżej na udo. Nie traciła czasu, aby dotrzeć do mojego krocza. Warknąłem mentalnie. Wiedziała co się działo, kiedy postępowała ze mną zbyt swobodnie, co oznaczało, że zaryzykowała, aby otrzymać ode mnie reakcję. Kiedy nie zareagowałem, gdy chwyciła mnie w dłoń, to wydęła czerwone usta. Chciała walki. I nie dostanie żadnej. Jej migdałowe oczy zmrużyły się w szparki, kiedy bardziej się do mnie przycisnęła. Próbowała zamaskować furię na twarzy. - Co do cholery się z tobą dzieje, Twitch? Nie dotknąłeś mnie od wieków. Nie odpowiedziałem. Dalej ściskała mojego wiotkiego fiuta, szukając w nim jakichś oznak życia, ale mały Twitch nie chciał tego, co dzisiaj było w menu. Smak małego Twitcha się zmienił. Próbując uzyskać ode mnie jakąś reakcję, mocno ścisnęła mojego kutasa i wbiła w niego
paznokcie. Syknąłem i obnażyłem na nią zęby. Jej oczy błysnęły w podekscytowaniu. Trwało to zbyt długo. Dotykając jej twarzy dłonią, odepchnąłem ją mocno. Potknęła się na swoich szpilkach i upadła na tyłek. - Właśnie tego chcesz, Ling? Chcesz na ostro? Odpierdol się. Nie jestem w nastroju. Z falującą piersią, wciąż siedziała na podłodze, podczas gdy jej twarz poczerwieniała. Podchodząc do niej, wyciągnąłem ku niej rękę, ale odtrąciła ją. Ta mała kobietka miała w sobie zbyt wiele dumy. Nigdy się nie nauczy. Wstając, wygładziła przód swojej sukienki i zapytała nazbyt spokojnie: - Pieprzysz się z kimś? Zero wahania. - Taa. - Chcesz ją zatrzymać? Ling znała mnie dobrze. Obserwowała. Bezwiednie podrapałem się po brodzie. - Taa. Zatrzymam tą jedną. Na jej twarzy pojawiło się niedowierzanie. Wyraźnie była to odpowiedź, której się nie spodziewała. Potem drobny uśmieszek wkradł się na jej usta. Przebiegły uśmiech. - To ona, prawda? - Kto?- zapytałem z obojętną miną. Ling uśmiechnęła się.
- Ona. Ta dziewczyna, która przyszła do biura. Lexi – jej oczy pociemniały.- No wiesz. Tą, którą obserwujesz. Nie spodobał mi się jej ton. Dlatego też wezbrała we mnie wściekłość. Przechodząc przez pokój w szybkich krokach, zacisnąłem dłoń na jej gardle i wycofałem ją pod ścianę, aż natrafiła na nią z cichym uderzeniem. Zaciskając dłoń na tyle mocno, aby zrozumiała ostrzeżenie, ale nie żeby zrobić jej krzywdę, zdałem sobie sprawę, że nigdy w całym swoim życiu nie byłem tak poważny, kiedy zagroziłem: - Ling, przysięgam, że jeśli to dla mnie spierdolisz… - jej oczy były wypełnione pożądaniem, przygryzła też wargę. Pochylając się do przodu, szepnąłem.- To cię kurwa zabiję. Ścisnąłem jej gardło mocniej, zanim ją puściłem. Ale Ling nie zrozumiała. Uśmiechając się, spojrzała na mnie spod przymkniętych powiek i odszepnęła: - Jednak możemy wciąż się zabawić. Nie obchodzi mnie, że też jej chcesz. Nikt mnie nie zna tak jak ty. Nikt nie wie co lubię. Przewracając oczami, wyrzuciłem to z siebie. - To nieprawda. Wiem, że pieprzysz się z Happy’im – i z jakimiś dziesięcioma innymi facetami. Zarumieniła się. - On nie jest taki jak ty. Parsknąłem nierozbawionym śmiechem i po raz kolejny przytaknąłem. - Taa. Bo ma serce. Ling miała niecodzienny gust. Może właśnie dlatego ją polubiłem. Na jakiś czas. Był czas, kiedy myślałem, że jesteśmy tacy sami, ale nie trwało długo, aby dostrzegł, że wszystko co myślałem, że w niej lubiłem, teraz mnie wkurzało.
Sięgając i chwytając mnie za dłoń, nakierowała ją pod swoją sukienkę na jej nagą cipkę i potarła, masturbując się przy moich rozluźnionych palcach. Zamknęła oczy. Otarła się o mnie i jęknęła: - Zrób to. To normalnie by mnie podnieciło. Normalnie. Wiedziałem, czego chciała. Byłem tak podniecony, że bym to zrobił. Ale to oznaczałoby, że wygrała. Nie ma mowy. Rozglądając się po pomieszczeniu ze znudzoną miną, westchnąłem: - Kończysz już? Mam robotę do zrobienia. Otworzyła oczy; pojawił się w nich ból. Szybko doszła do siebie, ocierając się swoją mokrą cipką o moją otwartą dłoń. - No dalej, kochanie. Pomóż. Kiedyś to uwielbiałeś – jej stwierdzenie brzmiało bardziej jak prośba. Nie będąc w stanie tego już dłużej znieść, wyciągnąłem dłoń spod jej spódnicy i powiedziałem stanowczo, lecz cicho: - Wystarczy. Poniżasz samą siebie. Jej śliczna twarz wykrzywiła się w czymś brzydkim i obłąkanym. Używając swoich obu drobnych dłoni, pchnęła mnie w ramiona. - Pierdol się, Twitch! Myślisz, że jesteś jedynym facetem, który może mnie zadowolić? Cóż, mylisz się, kurwa! Mogę mieć każdego faceta! Jakiegokolwiek zechcę! Zaśmiałem się z faktu, że praktycznie przeczyła samej sobie i pokręciłem głową. - Taa. W porządku. A teraz możesz już stąd wyjść, suko? Tak jak powiedziałem, mam robotę. Odwracając się do niej plecami, przysłuchiwałem się stukotowi jej szpilek, gdy wyszła z mojego gabinetu i trzasnęła drzwiami. Gdy
usiadłem w swoim fotelu, pierwsze co mi przyszło na myśl to słodki uśmiech kobiety, której nigdy nie powinienem mieć. Mój fiut się poruszył. Przecierając twarz dłonią, pomyślałem długo i mocno o tym, co trzeba było zrobić, cały czas wiedząc o tym, że nigdy nie dam jej odejść.
Po raz kolejny z rzędu, zastanawiałam się co do cholery robiłam w swoim samochodzie, który znajdował się na parkingu Falcon Plastics. Zanim stchórzyłam, to chwyciłam za torebkę i wygramoliłam się z samochodu, upewniając się, że pamiętałam powód dla którego tutaj przyjechałam. Albo co ten powód mówił. Zerkając na zegarek na nadgarstku, upewniłam się, że była 5:46 i zastanawiałam się, czy ktoś faktycznie jeszcze tu będzie. Na samą myśl, że wszyscy poszli już do domu, poczułam ulgę. Taa, bo nie chcesz się zobaczyć z tym wytatuowanym przystojniaczkiem, który posuwa cię jak zawodowiec. Jaki był cel w zaprzeczaniu, że go lubiłam? To co tutaj robiłam, miało z tym wiele wspólnego. Chciałam świeżego startu i znałam tylko jeden sposób, aby zrobić pierwszy krok z taką osobą jak Twitch. Podchodząc do drzwi, pociągnęłam za klamkę i napotkałam opór. Mój mózg zawiwatował, podczas uśmiechnął się i powiedział: „No cóż! Spróbowałyśmy! Może poszczęści się nam następnym razem!” Stojąc tam przez moment, zastanawiałam się, czy powinnam już się wycofać; kiedy się odwróciłam w stronę interkomu, to drzwi otworzyły się przede mną i wpadła na mnie młoda kobieta. Trafiła prosto we mnie i pisnęła:
- O jezu! Tak bardzo przepraszam! Nie zauważyłam cię tu. Chwytając ją za rękę, uśmiechnęłam. - Nic nie szkodzi. Nie zauważyłam, że drzwi były zamknięte. Przesuwając swoje hipsterskie okulary wyżej na nos, wygładziła swoją sukienkę. - Prawdę mówiąc, to już zamknęliśmy, ale szefowie wciąż są na miejscu – kiedy uniosła ku mnie twarz, to znowu pisnęła.- Panna Ballentine! Pan T. powiedział, że byłaś tu ostatnio. Jeśli teraz cię nie wpuszczę, to się wkurzy. Spieszy mi się, ale jeśli dasz mi chwilę, to zaprowadzę cię do jego biura. I oto mój dzień zaczął się robić interesujący. - Zakładam, że pan T. to Twitch?- skinęła głową.- Dobra, wiem jak dojść do jego biura. Mogę pójść sama? Jej mina momentalnie się rozluźniła. - Nawet nie masz pojęcia jak bardzo będę ci wdzięczna. I tak już jestem spóźniona, aby odebrać córkę ze szkoły a zamykają o szóstej. I tak już przedłużam – otworzyła dla mnie drzwi i dodała szybko.- Kod do windy to 2245. Śmiało! Uśmiechając się do niej, skinęłam głową i przeszłam przez teraz pusty budynek. Było tu tak cicho w porównaniu do poprzedniego dnia. Było tak ponuro, że przeszły mnie ciarki. Kod do windy zadziałał i zanim się zorientowałam, to już stałam przed podwójnymi, mahoniowymi drzwiami, które prowadziły w nieznane. Unosząc zaciśniętą pięść, zawahałam się aby zapukać, kiedy usłyszałam jęk i coś, co brzmiało jak uderzanie. Poczerwieniałam. O cholera. Jest zajęty.
Nagle ścisnął mi się żołądek. Bolało to w tak irracjonalny sposób, że aż kwestionowało to mój rozsądek. Co gorsza, byłam pewna, że posuwał tam swoją zbyt idealną sukowatą dziewczynę. Wiedziałam, że powinnam odejść, ale… po prostu nie mogłam. Kładąc dłoń na klamce, nacisnęłam ją i uchyliłam nieco drzwi. Kiedy go zobaczyłam, to zadrżało mi serce. Przyglądając mu się przez szparę, uśmiechnęłam się i zaśmiałam cicho. Cóż, to mogło być żenujące. Stał do mnie plecami bez koszulki, przez co mogłam się przyjrzeć jego tatuażem. Na jego plecach znajdował się jeden duży obraz. Coś, co wyglądało jak anioł – bardziej jak upadły anioł – który zakrywał jego ciało w najbardziej realistycznym tatuażu jaki kiedykolwiek widziałam. Anioł stał dupnie w poszarpanej, czarnej pelerynie, wysuwając smukłą, długą, bosą nogę. Jej blond włosy zwiewały na bok, zaś kaptur delikatnie odsłaniał jej twarz. Z jednej strony była śliczna. Z drugiej była oszpecona. Nie rozumiałam co to oznaczało, ale jej twarz była wypełniona dumą, która była piękna w swój pokręcony sposób. Wciąż stojąc do mnie plecami i dysząc, zapytał głośno: - Będziesz tak tu stać przez całą noc, czy wejdziesz wreszcie? Przyłapana. Zarumieniłam się. Otwierając drzwi, przyglądałam się jak walił w worek bokserki na środku biura, zanim odpowiedziałam: - Nie byłam pewna, czy jestem mile widziana. - Nie jesteś. Cóż… cholera. Właśnie wtedy odwrócił się do mnie i dodał z uśmiechem:
- Ale to i tak mnie nie powstrzymuje. Podchodząc do biurka, podniósł ręcznik i wytarł twarz, ramiona i ciężko unoszącą się pierś. Wiedziałam, że ćwiczy. - Podoba ci się to, co widzisz?- arogancki dupek. Nie odrywając wzroku od jego ciała, przełknęłam z trudem. - Tak – kiedy dostrzegłam, że zrobił krok w moją stronę, to szybko uniosłam ręce i cofnęłam się.- Nie!- powiedziałam to w taki sposób, jakbym mówiła nie psu, który próbował skraść moje jedzenie. I to zaskoczyło Twitcha. Wiedziałam o tym, ponieważ w niedowierzaniu uniósł brwi. Ja też byłam zszokowana.- Nie. Nie dzisiaj. Przyszłam tylko ci podziękować. Zmarszczył czoło. - Za co? - Za dotację. Za pieniądze. Zdałam sobie sprawę, że w ogóle ci nie podziękowałam, co naprawdę nieuprzejme z mojej strony. Moja mama by się na mnie zezłościła. Nawet nie masz pojęcia ile możemy zrobić z tymi pieniędzmi. To… - urwałam na moment, rozpaczliwie próbując zapanować nad swoimi emocjami. W końcu szepnęłam.- To jak dar z niebios. Zatrzymał się w półkroku, aby przyjrzeć się mi uważnie. Obserwował mnie leniwie spod przymkniętych powiek. A potem zmrużył je niebezpiecznie: - Nie wspominaj o tym – stając przy drzwiach biura, poczułam się tak niezręcznie, że mogłabym go pocałować, kiedy jego oczy zmrużyły się w kącikach.- Mogę ci pokazać, jak możesz mi podziękować. Uśmiechnęłam się, schylając brodę. - Nie dzisiaj. Jestem tutaj z czysto zawodowych powodów. Uniósł brwi.
- Doprawdy, panno Ballentine? Skinęłam głową i przyjrzałam się jego umięśnionemu ciału, gdy usiadł na krawędzi biurka. Dobry Boże, co za ciało! Nie miałam pojęcia, czy bardziej podobał mi się bez koszulki czy w cholernym garniturze. Nie potrafiłam się zdecydować. Był do zjedzenia w obu wydaniach. Krzyżując przed sobą swoje długie nogi, zapytał mnie zwięźle: - A jaki powód cię tu dzisiaj sprowadził, Alexo?- sposób w jaki wypowiedział moje imię, nie było to tylko słowo czy imię, ale troska. Opierając się o ścianę, ogłosiłam cicho i nerwowo: - Chcę wiedzieć, jak pracujesz. Jak działa twoja firma. Chcę wiedzieć, co tutaj robisz. Jego mina stwardniała. Nie miałam pojęcia, co takiego powiedziałam, aby to się stało, ale zaczęły pocić mi się dłonie. Przesuwając językiem po zębach, podciągnął nosem, potem skinął głową i wskazał na fotel przed sobą. - Siadaj. Kiedy nie ruszyłam się, to spojrzał mi w oczy i powiedział bardziej stanowczo: - Siadaj, Lexi. Robiąc małe kroczki na drżących nogach, upewniłam się że nie upadnę, patrzyłam jak pchnąć fotel jedną stopą i usiadłam. Spoglądając w jego łagodne, brązowe oczy, które przypatrywały mi się przez długą chwilę, powiedział: - Firma jest przykrywką. Otworzyłam szeroko oczy, gdy kontynuował: - Owszem, jesteśmy firmą plastyczną. I to taką, która odniosła sukces. Ogromny sukces. Ale jest tylko jeden powód, dlaczego człowiek
taki jak ja, kupiłby takie miejsce – powiedział cicho. – I myślę, że domyślasz się o co mi chodzi. Jesteś mądrą dziewczyną, Lexi. Myślisz, że co tu produkujemy i sprzedajemy? W mojej głowie natychmiast pojawiła się jedna myśl, ale spróbowałam ją zignorować, gdy krew zaczęła dudnić mi w uszach. Przypomniałam sobie tamten dzień, w którym Happy pomógł mi wysiąść z samochodu. „Siedzisz tu w swoim samochodzie w dzielnicy przemysłowej jak ćpunka czekająca na kolejną działkę od pół godziny. Więc jesteś tu albo po dragi albo…” Dragi. Produkowali i sprzedawali narkotyki z hurtowni. Na jego twarzy pojawił się pokręcony uśmiech. - Zrozumiała. Ścisnął mi się żołądek. Rozczarowanie i żal zmieszały się w moim sztywnym ciele. Musiała wyjść. Tak jakby już wczoraj. Wstając i próbując uniknąć kontaktu wzrokowego, wymamrotałam drżącym głosem: - To było głupie z mojej strony, że tu przyszłam. Przepraszam, że ci przeszkodziłam, Twitch. To już się nie stanie. Dłoń na moim ramieniu powstrzymała mnie przed ucieczką. - Czekaj – i to zrobiłam, ale kiedy zobaczył moją oczywistą panikę, to szepnął.- Oddychaj. Z powrotem siadając, przez pełną minutę walczyłam ze swoim drżeniem, zanim zalał mnie gniew. Szepnęłam: - Dlaczego mi o tym powiedziałeś? Ledwo mnie znasz. Nie odpowiedział. Kiedy na niego spojrzałam, to dostrzegłam, że na jego twarzy tkwiła odpowiedź. Że znał mnie lepiej, niż myślałam. Wciąż nie mogłam w to uwierzyć.
- Co do cholery jest z tobą nie tak? Zmrużył oczy, przyglądając się leniwie mojej twarzy i powiedział ze znudzeniem: - Zadaje sobie to pytanie każdego dnia mojego nieszczęśliwego życia. Nie zwróciłam uwagi na jego komentarz. Teraz nie była pora na współczucie. Czując się sprowokowana, powiedziałam: - Mogę powiedzieć policji. Wyciągając rękę, przesunął palcami po moim policzku. Oddychając głęboko, odpowiedział z westchnieniem: - Mogłabyś. Ale tego nie zrobić – zamknęłam oczy i przylgnęłam do jego dotyku, który teraz przesunął się na moją szczękę.- Nie zrobisz tego, bo wiesz co się z tobą stanie, co się dzieje z kapusiami, prawda Lexi? Moje ciało się napięło. Odsunęłam się powoli od jego zapraszającego dotyku. - Czy to groźba? Powoli kręcąc głową, spojrzał mi w oczy i powiedział: - Nie. Tylko fakty. Wpatrując się w niego, pohamowałam się, aby powiedzieć mu, że wiedziałam wszystko o narkotykach. I żadna z tych informacji nie pochodziła z mojej pracy, ale dlatego, że wyciągałam igły z ramienia swojego brata, kiedy był zbyt naćpany, by zauważyć, że sam tego nie zrobił. Ale właśnie to zrobiło z człowiekiem życie w naszym domu. Moi rodzice nigdy nie byli typem rodziców, którzy chcieli wygrać nagrodę dla rodzica roku. Bardziej jak, hura, wasze dzieci wciąż żyją. Tato był alkoholikiem i po prostu był wtedy. Mama była dobra w udawaniu, że wszystko było dobrze, podczas gdy pracowała przez długie godziny.
Sumując to wszystko, miałam dwójkę rodziców, którzy w ogóle nie byli rodzicami. Mój brat znalazł sposób na ucieczkę przed faktem, że nigdy nie wydostaniemy się z tego piekła. Gdy myślałam o swoim bracie, to zawsze przychodziły mi na myśl słowa piosenki Me, You and My Medication Boys and Girls. „Wszyscy jesteśmy uzależnieni od czegoś, co odbiera nam ból.” Było tyle prawdy w tym zdaniu. Ścisnęło mi się serce, gdy nagle wróciłam pamięcią do zapomnianych wspomnień. Wróciłam do rzeczywistości, kiedy Twitch mnie podniósł i postawił przed sobą. Rozsuwając nogi, ścisnął moją dłoń, podczas gdy stanęłam między nimi. Spoglądając na mnie, stwierdził ze zdumieniem: - Myślę, że jestem teraz gotów na usta. Jego wzrok przesunął się na moje rozchylone wargi i zadrżałam. Objął mnie w talii, przyciskając do siebie mocno. Mój przód przycisnął się do jego, zaś mój język przesunął się po dolnej wardze. Strasznie pragnąc tego pocałunku, mój głos zdawał się być słaby nawet mnie. - Manipulujesz mną. Dotykając mojej twarzy wolną ręką i odgarniając kosmyk włosów, przyznał swobodnie: - Taa - pochylając się ku mnie, otarł się wargami o moje przez ulotną chwile, zanim szepnął przy moim policzku.- Nawet nie masz pojęcia jak wielkim darem są moje słowa. Ale zrozumiesz. Nie miałam pojęcia, co chciał przez to powiedzieć. Zanim zdążyłam o tym pomyśleć, to nakazał: - Teraz, pocałuj mnie, Lexi. Nie po proszę o to drugi raz. Oddychając ciężko, dotknęłam jego nagiego torsu. Była to drobna pieszczota na pewnym cieple. Pokonując odległość między nami, nasze wargi się spotkały i moje ciało się szarpnęło. Jęknęłam cicho, naciskając
nieco pewniej, aż nasze usta się rozchyliły przy sobie i oddychaliśmy sobą nawzajem. Ręka wokół mnie zacisnęła się mocniej. Jego smak. Czekolada i mięta. Po prostu… wspaniale. Miałam zapamiętać ten smak na zawsze. I jeden kęs nie wystarczył. Zamknęłam usta na jego, wyciskając miękki pocałunek na jego zaskakująco biernych wargach. Wysunął język i na chwilę zapomniałam kim byłam. Odsuwając się nieco, uśmiechnęłam się, kiedy warknął, przyciskając mnie z powrotem do swojego ciała. Bam! Zapiekł mnie tyłeczek i krzyknęłam w zaskoczeniu. Już nie bierne, jego usta pożarły mnie, wygłodniale smakując i zachęcając mój język do zabawy. Już byłam mokra. Sięgając między nasze ciała do jego policzka, pozwolił mi na to tylko przez chwilę, zanim delikatnie odsunął moje dłonie, odsuwając mnie. Powietrze w gabinecie było tak gęste, że jedynym dźwiękiem były nasze oddechy, gdy Twitch nagle wstał, odchodząc ode mnie. - Zadzwonię. I tak po prostu zostałam odesłana. Wyszłam z Falcon Plastics z nieco większą wiedzą i całym mnóstwem niepokoju, ale szczerze mówiąc, to nie miałam pojęcia z kim miałam do czynienia.
Rozdział 10
Było około siódmej rano, kiedy zadzwonił mój telefon. Ledwie obudzona i siorbiąca kawę, otworzyłam wiadomość i przeczytałam ją: Nieznany numer: Sobota. Załóż coś ładnego. Przez chwilę wpatrywałam się w wiadomość, wiedząc z całą pewnością kto to wysłał. Ja: Kim jesteś? Nie minęło nawet dziesięć sekund, gdy otrzymałam wiadomość. Nieznany numer: Lexi… I niemal usłyszałam ostrzeżenie w jego głosie, gdy przeczytałam wiadomość i zaśmiałam się, gdy sama odpisałam. Ja: Dobrze, TWITCH. Rozumiem. Mam się ładnie ubrać. Coś jeszcze? Ta odpowiedź musiała go zaskoczyć, bo przez kolejne pięć minut nie usłyszałam żadnego dzwonka.
Nieznany numer: Nie. Uśmiechając się do siebie, szybko zapisałam numer w kontaktach i poszłam do łazienki, włączyłam prysznic i starałam się nie myśleć, że facet w którym się zakochałam, był tak naprawdę dilerem.
W chwili w której wyczułam jego spojrzenie na sobie, to uśmiechnęłam się głupio. Po tym jak zabrałam swoje sushi i butelkę wody z baru sushi blisko miejsca mojej pracy, to usiadłam w parku naprzeciwko i dyskretnie się za nim rozejrzałam. Miałam na nosie okulary przeciwsłoneczne i wyciągnięty telefon, więc nikt nie był świadom tego, co robiłam tak naprawdę. Gdy nagle ścisnął mi się żołądek. On wciąż cię obserwuje. Zapomniałaś, że jest dilerem? I wyraźnie ma problemy z kontrolowaniem gniewu. Jak w ogóle możesz myśleć, że ten facet jest dla ciebie odpowiedni? Jest wszystkim tym, przeciw czemu pracujesz. Nie
spieprz swojego życia dla jakiegoś faceta. Jest tylko facetem. I to niebezpiecznym. Obudź się! Popierałam to. Ciężko pracowałam, aby być w teraz gdzie byłam. Nie zamierzałam zrobić niczego, co naraziłoby mnie na utratę pracy. I gdy to sobie powiedziałam, to wiedziałam, że to kłamstwo. Bo oto byłam tutaj, wciąż pragnąć interakcji ze swoim stalkerem i chociaż powiedział mi okropne rzeczy przez które z pewnością wyleciałabym z pracy. Nie był tego wart. Wiedziałam o tym. Więc dlaczego… Ping Niemal upuszczając telefon, podskoczyła zaskoczona i położyłam dłoń na piersiach. Twitch: Coś nie tak? Spoglądając na wiadomość, najpierw pomyślałam „ty”, zanim odpisałam prostą wiadomość. Ja: Nie sądziłam, że wciąż mnie obserwujesz. Zaskoczyłeś mnie. I natychmiast rozbrzmiał sygnał świadczący o kolejnej wiadomości. Twitch: Nigdy wcześniej nie byłaś. Zmarszczyłam brwi. Ja: Cóż, bo nie ukrywałeś się za dobrze. Czekałam, czekałam i czekałam. Minęło kilka minut i nic nie nadeszło. Opuszczając telefon, napiłam się wody, kiedy rozbrzmiał dzwonek i gdy przeczytałam kolejną wiadomość, to eksplodowały mi myśli. Twitch: Może w ogóle się nie ukrywałem. Unosząc głowę, już się nie przejmując tym, czy zauważyłby, że go wypatrywałam, rozejrzałam się w prawo i lewo, szukając cienia mężczyzny.
Ale jak zwykle zniknął. Upuszczając telefon na kolana, wyprostowałam się na ławce i odetchnęłam. Nie obchodziło mi, czy przez niego zginę, ale zamierzałam się dowiedzieć czegoś więcej o tym dziwnym człowieku. I wiedziałam, że w tym przypadku cierpliwość była konieczna.
Sobotnia noc nadeszła szybko, przez co przyjrzałam się swojemu odbiciu w lustrze. - Dlaczego to ty zawsze musisz być Kleopatrą? Ja chciałam być Kleopatrą – powiedziałam posępnie, spoglądając na odbicie Nikki, która siedziała na moim łóżku, nakładając brzoskwiniową szminkę na wydęte usta. Nawet na mnie nie patrząc, dalej rozprowadziła kolor i powiedziała łagodnie:
- Bo Kleopatra jest bardziej w moim stylu. Nie możesz być Kleopatrą. Była jak zabić tą osobę i tamtą też, a ty jesteś jakbyśmy mogli pomóc tym ludziom?- zaśmiałam się cicho. Miała rację.- Nie, kochanie. Nie jesteś Kleopatrą. Jesteś aniołem. I to w dodatku pięknym. Warknęłam, gdy trzaśnięcie drzwiami przykuło moją uwagę. Stał tam nachmurzony Dave ze swoim mieczem u pasa. - Nie mogę tego założyć. Nie był w tak dobrym nastroju na jaki miałam nadzieję, że będzie. Wyglądało na to, że Phil cieszył się swoim życiem singla i najwidoczniej Dave nie przyjął tej wiadomości zbyt dobrze. Podeszłam do niego, wzięłam od niego pas i zapięłam go wokół pasa. Dzisiaj był piratem, więc miał na sobie skórzane spodnie i pufiastą koszulę, zasłonkę na oko i miecz. Każda by go przeleciała. Zajęło mi to kilka sekund, ale wreszcie zapięłam pas, na co westchnął: - Dzięki, skarbie. Spojrzałam w jego nieobecne oczy i powiedziałam cicho: - Nie musimy iść. Możemy wypożyczyć filmy i posiedzieć tutaj, zajadając się przekąskami, aż urwie się nam film. I uśmiechnął się. Był to pierwszy uśmiech jaki zobaczyłam od tygodnia. I wtedy zauważył mój kostium. Odsuwając się o krok, aby lepiej mi się przyjrzeć, powiedział łagodnie. - Jesteś prawdziwym aniołem. I wyglądasz pięknie. To dla ciebie idealne przebranie. Dotknęłam jego policzka i przyjął mój gest, acz tylko na chwilę, zanim odchrząknął i wycofał się z mojego pokoju. - Będę w salonie. Czekając, aż Nikki dokończy makijaż, który wszedł w parze z jej kostiumem, odwróciłam się do lustra i po raz ostatni rzuciłam na siebie okiem.
Długa, biała suknia, którą miałam na sobie, była słodka i prosta, miała długie rękawy i była ozdobiona małymi perełkami i błyszczącymi kryształkami. Była oszałamiająca. Cena na tym kostiumie wynosiła ponad tysiąc dolarów, ale była piękna. Twitcha było na nią stać. Więc była tego warta. Moje skrzydła były zdumiewająco lekkie, biorąc pod uwagę, że sięgały mi aż za pośladki. Kostium nie miał aureoli, ale jej miejsce zajęła tiara, która także błyszczała dzięki perłom i kryształom. Moje długie, ciemne włosy zostały puszczone w lekkich falach i Nikki zrobiła cuda z moim makijażem, który był perłowo biały i oszałamiający. Moje wargi były pokryte delikatnym błyszczykiem i oto byłam gotowa pójść. - Gotowa?- Nikki zawołała za moich pleców. Kiwając głową do swojego odbicia, odpowiedziałam słabym: - Tak. Tak gotowa, jak nigdy.
Zastanawiałam się ile wynajem na jedną noc takiego miejsca musiał kosztować, gdy zajechaliśmy do historycznej posiadłości w Darling Point. Wiedziałam, że Twitch miał dużo pieniędzy, ale to miejsce musiało kosztować z jakieś dwadzieścia milionów dolarów, więc byłam pewna, że wynajęcie na noc musiało kosztować setki tysięcy. Taksówka zatrzymała się i nasza trójka spojrzała po sobie w niedowierzaniu. - Jesteś pewna, że to właśnie to miejsce?- Dave zapytał. Biorąc pod uwagę ilość samochodów, która była zaparkowana wokół miejsca, powiedziałabym tak, ale wolałam jeszcze sprawdzić zaproszenie. - Tak. To to miejsce. - Jest nieziemsko. Tak pięknie – Nikki powiedziała w zdumieniu. Zgodziłam się. To miejsce zapierało dech w piersiach. Zapłaciliśmy taksówkarzowi i ruszyliśmy w stronę pięknej posiadłości. Ochroniarze stali przy wielkiej, żelaznej bramie i sprawdzili nasze zaproszenia oraz dowody. Spojrzałam na swoich przyjaciół z miną Jestem pod wrażeniem, na co odpowiedzieli mi tym samym. Podchodząc do ogromnego ochroniarza, podałam mu zaproszenia i dowody. Ścisnął mi się żołądek, kiedy facet spojrzał na mnie, a potem wyciągnął swoje walkie talkie i oznajmił: - Przyjechała. Żadnego uśmiechu. Niczego. Koleś powiedział: - Poczekajcie – jakbym miała tanecznym krokiem przejść obok niego, powodując awanturę. Zwalczając chęć przewrócenia oczami, otworzyłam usta, by się odezwać, kiedy oznajmił głęboki i znajomy głos:
- Widzieliście? Prawdziwy i to żywy anioł. Nadszedł Happy i ku mojemu zaskoczeniu pocałował mnie w policzek, ściskając lekko. Uśmiechnęłam się do niego. - Nie masz kostiumu? Jego uśmiech się poszerzył. - Nie. Dzisiaj ja dowodzę ochronie. Albo lepiej powiedzieć, że zgłosiłem się na ochotnika, bo nienawidzę przebieranek – puścił mi oczko, dając nam do zrozumienia, że właśnie to miało miejsce. Chichocząc, przedstawiłam wszystkich sobie. - Nikki i Dave, to jest Happy – kiedy się odwróciłam, to spostrzegłam, że oboje się gapili z pożądaniem na brązowoskórego, łysego mężczyznę, na co skuliłam się w środku. Cholera. To dopiero niezręczne. Ale Happy zaskoczył mnie po raz kolejny, gdy się uśmiechnął i zmierzył ich wzrokiem. Ich oboje. O cholera… Wow! Tego się nie spodziewałam. Happy wyciągnął ku mnie łokieć i drugi zaoferował Nikki; chwyciłyśmy się go i poprowadził nas do wózka golfowego, który był zaparkowany tuż przy bramie. - Twitch nie był pewien, czy założyłybyście dzisiaj szpilki. Nie chciał, abyście przeszły całą drogę do domu – wyjaśnił Happy. Nikki odwróciła się do mnie z psimi oczami i wymamrotała cicho: - Jak słodko! Och drogi Boże. Zobaczmy, czy pomyśli tak po tym, jak do spotka. Wózek golfowy pokonał nie taką krótką drogę do posiadłości. Dojazd tam zajął nam jakieś pięć minut, podczas gdy machaliśmy do rozmawiających ludzi, którzy maszerowali wzdłuż długiego podjazdu. Gdy już dotarliśmy do przodu domu, to Happy zaparkował z boku i
pomógł Nikki wysiąść, podczas gdy Dave pomógł mnie. Happy spojrzał na nas i obiecał: - Zobaczymy się później. Zachowacie dla mnie taniec? Cała nasza trójka przytaknęła, na co zachichotał i odszedł. - Jest mój!- Dave od razu zaznaczył. Nikki wykrzywiła swoją śliczną twarz w grymasie: - Wyraźnie leci na kobiety, Dave. Widziałeś, jak na mnie patrzył? Chce mnie. - Suczko, proszę cię. Patrzył na ciebie, bo masz błyszczyk na zębach – Dave prychnął. Ach. Oto wróciła diva, za którą wszyscy tęskniliśmy! Nikki jęknęła głośno. - Kłamiesz!- podczas gdy szukała w torebce lusterka. Pocierając palcami zęby, spojrzała na Dave’a i mruknęła.- Jesteś wredny. Uśmiechając się niczym dupek, którym był, wzruszył ramionami i odszepnął: - Leci na mnie. I szczerze mówiąc, to nie miałam pojęcia kogo chciał Happy. Trudno było mi go rozgryźć. Dave zajął miejsce między nami i wraz z Nikki złapałyśmy go pod ramie i ruszyliśmy. Wejście prowadziło do holu, który sam mógłby być salą balową. Jedwabne draperie wisiały od sufitów i ciągnęły się po samą podłogę w szmaragdowych zieleniach i rubinowych czerwieniach. Czysta klasa. To miejsce było eleganckie. Stylowe. I z wyczuciem smaku. Został tu umieszczony kawałek arcydzieła i chociaż powinno wyglądać to dziwnie, to wcale tak nie było. Było cudownie. Zajmując
miejsce w kolejce do Sali balowej, czekaliśmy aż usłyszeliśmy jak kobieta odchrząka u mojego boku Odwracając się, dostrzegłam bardzo znudzoną Ling. Wyglądała wspaniale. No oczywiście. Nie byłam pewna czym miała być, ale była ubrana w czarną suknię, jej włosy były spięte, a do tego wszystkie dobrała długie, czarne rękawiczki i perły. Gdy przyjrzałam się jej bliżej, to przypominała Audrey Hepburn a la Śniadanie u Tiffany’ego. Ledwo powstrzymała przewrócenie oczami, gdy powiedziała automatycznie: - Nie będziecie czekać w kolejce. Chodźcie ze mną. Suka. Nie odzywając się słowem, poszliśmy za Ling, mijając długą kolejkę, kierując się do ukrytych drzwi za pięknymi draperiami. Spoglądając na Dave’a, oblizała usta i powiedziała: - Skrót. Kiedy odwróciła się do nas plecami, to Dave uniósł brwi, na co przewróciłam oczami w stylu nie pytaj. Długi, wąski korytarz, który zdawał się ciągnąć w nieskończoność, doprowadził nas prosto do kuchni. Pracownicy pracowali w pocie czoła, podczas gdy ich mijaliśmy. Przyłapałam Nikki na podwędzeniu czegoś z tacy i wepchnięciu do ust tak szybko, jak zdołała. Zmarszczyłam czoło w ostrzeżeniu na co wzruszyła ramionami, przeżuwając zanim szepnęła: - Przepyszne. Kiedy dotarliśmy do kolejnego korytarza, to Ling odwróciła się do mnie, ale przemówiła bez patrzenia na mnie. - Idźcie korytarzem. Pierwsze drzwi po lewej – zerknęła na Dave’a spod długich rzęs, gdy przesunęła palcem po jego torsie i brzuchu, zanim oblizała wargi i odeszła. Wszyscy wpatrywaliśmy się za nią długo, zanim Nikki wymamrotała: - Jej gejradar chyba się zepsuł.
Śmiejąc się cicho, otworzyłam drzwi i oczy mi zabłyszczały, kiedy zorientowałam się, że znaleźliśmy się w Sali balowej. To miejsce… O Boże, co to było za miejsce! Było oszałamiające. Chciałam w nim zamieszkać. Na wieki. Amen. Był to ucieleśnienie elegancji. Błyszcząca podłoga z białych płytek była świeżo wypolerowana i nawoskowana, znajdowały się w niej wysokie, grube kolumny w greckim stylu, które co kilka metrów jaśniały swą bielą. Zdawały się podtrzymywać pomieszczenie, podczas gdy ściany błyszczały w kolorach złota i brzoskwini. Zasłony, które także były brzoskwiniowego koloru, zdobiły sześć ogromnych okien po obu stronach Sali. Okrągłe stoły, przy których znajdowało się osiem krzeseł, były strategicznie umiejscowione wokół pomieszczenia. Białe obrusy były dopasowane do białych obić krzeseł, zaś każde z krzeseł było ozdobione grubą, brzoskwiniową i złotą kokardą, która była związana z tyłu. I oto byliśmy tu, trójka maluczkich, których nie powinno być stać, aby dostać się na taki charytatywny bal, którzy wgapiali się w swoje otoczenie. Minęła dobra chwila, zanim Nikki mruknęła: - Może powinniśmy założyć maski. Przez cały czas trzymałam swoją maskę. Na zaproszeniu było napisane, że podczas gdy kostiumy były wymogiem, to maski były wolnym wyborem i z tego co widziałam, to większość kobiet miała je już założone, podczas gdy mężczyźni się tym nie przejmowali. Co było sprawiedliwe, ponieważ gdy zapytałam Dave’a którą maskę wybierze, to po prostu mnie wyśmiał. A potem pośmiał się nieco więcej. Skinąwszy do Nikki, podeszła do mnie, aby pomóc założyć mi maskę. Była nieco niezwykła, ale nie mogłam odmówić. Była zrobiona z białej koronki i kształtem przypominała motyla i była uzupełniona aksamitem; przypięła ją do boków moich włosów. Była tak lekka, że sprawiała wrażenie, jakbym w ogóle niczego nie miała na sobie, chociaż
zakrywała mi większość twarzy. Maska Nikki była koloru czerni i złota i przypominała oczy kota, którą trzymała w dłoni na długim patyku. Obydwie zamaskowane, uśmiechnęłyśmy się do siebie i złapałyśmy Dave’a pod łokieć. Przechodząc obok długich, spiralnych schodów, wyczułam na sobie spojrzenie. Zatrzymując się w pół kroku, spojrzałam w górę. Dostrzegłam go u szczytu schodów, gdy szedł ku mnie. Miał na sobie czarne spodnie, białą koszulę i czarne, jedwabne skrzydła. Jego skrzydła były postrzępione i rozwiane. Jego spodnie były podarte, podczas gdy koszula rozdarta i pocięta. Czerwone krople wysuszonej farby ściekały z jego serca. Coś czarnego, co przypominało sadze, było rozsmarowane na jego twarzy. Kiedy do nas dotarł, zmierzył Dave’a zanim mruknął schrypniętym głosem: - Zakładam, że to należy do mnie. Wyciągnął ku mnie dłoń uniesioną wnętrzem, przez co nawet nie myślałam, gdy puściłam Dave’a i stanęłam u jego boku. Wsuwając moją dłoń w zgięcie swojego ramienia, wyciągnął walną rękę ku Dave’owi i przedstawił się. - Ty pewnie jesteś David Allen- oniemiały Dave skinął głową. Puszczając dłoń Dave’a, chwycił drobną dłoń Nikki i pocałował jej wierzch.- A ty musisz być uroczą Nicole Palmer. O mój Boże. Co za tupet! Żeby zachowywał się tak pozornie uprzejmie wśród moich przyjaciół. Gah! Zaciskając zęby i chwytając się mocno jego koszuli, przyglądałam się jak moi przyjaciele wgapiali się w Twitcha, podczas gdy miałam ochotę krzyknąć „To pułapka! Nie ufajcie mu!”, gdy go cały czas się go trzymałam. Przez jakiś czas rozmawiał z Nikki i Dave’e, podczas gdy Nikki posłała mi spojrzenie pełne uznania. I to często. Dostrzegłam, że Dave miał pewne wątpliwości, gdy przyglądał się wytatuowanym dłoniom i szyi Twitcha. Chciałam dać mu pstryczka w nos i powiedzieć mu, żeby nie myślał według stereotypów, ale w tym przypadku bym się myliła.
Twitch zdecydowanie był przykładem tych stereotypów. I to było do bani. Chciałabym, aby był inny. Nie do końca był materiałem na chłopaka. I miał dziewczynę. Przynajmniej tak myślałam. Sukę Ling. Pasowała do niego. Nagle szliśmy w przeciwną stronę, niż moi przyjaciele. Marszcząc czoło, zapytałam: - Dokąd idziemy? Powiedział bez wyrazu: - Powiedziałem im, że jesteś moją dzisiejszą partnerką – gdy bardziej się skrzywiła,, to spojrzał na mnie i drgnęły mu usta.- Zdaje się, że Nicole mnie lubi. David nie bardzo. Prychnęłam: - To dlatego, że to wszystko bzdura! Nikki jest cholerną romantyczką, podczas gdy Dave potrafi z kilometra wyczuć kłamstwo – nie odpowiedział, po prostu idąc i kiwając głową. Zatrzymaliśmy się w opuszczonym rogu sali, gdzie Twitch niespiesznie przyjrzał się mojemu przebraniu. Im bardziej patrzył, tym bardziej zdawał się być zirytowany. I nagle olśniło mnie, że źle wybrałam. Starając się oderwać od siebie jego uwagę, zapytałam: - A ty niby kim jesteś? Jeszcze raz przesunął po mnie wzrokiem. Jego zmrużone oczy dotarły wreszcie do moich. Przez długi czas przyglądając się mojej twarzy, odwrócił się wreszcie, wpatrując się w tłum: - Miłością. Moje całe ciało pokryło się gęsią skórką i wyraźnie zadrżałam.
Miłością? On jest miłością? Co do diabła? Zdaje się, że oboje mamy zupełnie inne wyobrażenie miłości. To smutne. Po prostu… smutne. Dostrzegając moje spojrzenie, skrzywił się: - Nie rób tego – zrzedła mi mina i już zamierzałam zapytać o co mu chodzi, gdy dodał.- Nie współczuj mi. I nie zakładaj, że mnie znasz. Nie wiesz o mnie gówna. Zarumieniłam się i chcąc uniknąć kłótni, puściłam jego rękawa i zaczęłam odchodzić. Złapał mnie za dłoń i ścisnął ją mocno, prowadząc w przeciwną stronę. - Dokąd idziemy?- zapytałam zdezorientowana. Prowadził mnie przez długą chwilę, zanim odpowiedział: - Oprowadzę cię po swoim domu.
Rozdział 11
Czy on właśnie powiedział jego dom? To jest jego dom? Otwierając usta w niedowierzaniu, pozwoliłam by przeprowadził mnie przez salę, krótki korytarz i poprowadził po wąskich schodach. Gdy dotarliśmy do szczytu schodów, to odwrócił się by spojrzeć na mnie i na moją minę. - Nie bądź taka zaskoczona, Lexi. Wiesz, z czego się utrzymuję. Pieniądze przychodzą łatwo. Wydawanie ich jest jeszcze prostsze. I nie mam tak wielu domów – znudzony ton jego głosu zaczął się robić irytujący. Gdy przyciągnął mnie bliżej, to wypaliłam: - Ling to twoja dziewczyna? Dostrzegłam, że jego usta uniosły się w kącikach. - Ma to jakieś znaczenie? Tak!
Przejmując jego znudzony ton, skłamałam przez zaciśnięte zęby: - Nie bardzo. Tak bardzo, jak nie będzie miało to wpływu na mnie oraz mężczyzn z którymi… - ahem.- … się widuję. Mocniej ścisnął moją dłoń i nagle zostałam przyciśnięta do ściany. Oddychając ciężko, przyglądałam się jak przemienił się z księcia mroku w coś demonicznego. Jego oczy błysnęły a na jego twarzy pojawiła się wściekłość; sięgając w dół, chwycił moje łono przez suknię i powiedział przez zaciśnięte zęby: - Nikt nie ma prawa cię dotknąć. Rozumiesz? Tak długo jak cię chce, nikt cię nie dostanie, a potem jak z tobą skończę… – polizał linię mojej szczęki. Zatrzepotały mi powieki. Przycisnął swoją erekcję do mojego usta.- … na zawsze pozostaniesz niezaspokojona. Nikt się tobą nie zajmie tak jak ja. W taki sposób w jaki wiem, że tego chcesz. Wiem, czego ci trzeba, Lexi, nawet jeśli ty sama tego nie wiesz. Ale nauczę cię. Serce niemal wyskoczyło mi z piersi. Byłam nieco przerażona i nie miałam pojęcia co zrobić z tym, co właśnie mi powiedział. Z wyjątkiem faktu, że powiedział, iż mnie zostawi. Nie być może. Był to fakt. I to właśnie dlatego powinnam odejść. I musiałam to wyrazić. Więc to zrobiłam. - Muszę od ciebie odejść – wyszeptałam drżącym głosem. Przesunął nosem po długości mojego i zamknęłam oczy. Jego dolna warga ledwie dotknęła mojej górnej, gdy odszepnął: - Skąd ta myśl, że ci na to pozwolę, Alexa? Ścisnął mi się żołądek. Otwierając oczy, zapytałam poważnie: - Dlaczego mnie obserwujesz? Muszę wiedzieć. Żołądek ścisnął mi się po raz kolejny, kiedy wziął oddech, spojrzał na moją twarz, jakby była dziełem sztuki i pochylił się do przodu, całując mnie w czubek nosa. I zrobił to tak delikatnie, tak czule, że zabolało mnie serce. - Wszystko w swoim czasie. Nie znasz mnie. Jeszcze.
To brzmiało niemal jak obietnica. Moje serce znowu zaczęło bić. Mogłam z tym żyć. Na teraz mała obietnica wystarczyła. Nie spodziewałam się wiele, więc brałam dokładnie to, czego się spodziewałam. Biorąc głęboki oddech, spojrzałam na jego brudną od sadzy twarz i zmieniłam temat. - Pobrudzisz mnie. Jego oczy pociemniały tak bardzo, że aż zmieniły odcień. - Już to zrobiłem, skarbie – i wiedziałam, że to co powiedział, nie miało nic wspólnego z sadzą. Sięgając za mój lewy bok, rozbrzmiało skrzypnięcie klamki i otworzył drzwi. Patrzyliśmy na siebie jeszcze przez chwilę, zanim chwycił mnie za łokieć i wprowadził do ogromnej sypialni. Mój środek zacisnął się z podniecenia, gdy dostrzegłam łóżko królewskich rozmiarów przy prawym boku pokoju, ale udało mi się jakoś niczego nie dać po sobie poznać. Twitch stanął u mojego boku, bawiąc się swoimi spinkami do mankietów, które przy bliższej inspekcji, dzisiejszego wieczoru były koloru czarnego onyksu w kształcie czaszek ze skrzyżowanymi piszczelami. - To twój pokój kiedykolwiek tu będziesz. Sprawimy ci klucz i twoje własne kody do wejścia. Będziesz miała dostęp do całego domu i wolałbym, abyś spędzała tu przynajmniej trzy noce w tygodniu – oznajmił. Gdy tylko usłyszałam słowa twój pokój, to mój umysł zaczął szybciej pracować i syknął, „Ten chłopak postradał rozum. Będzie najlepiej, jeśli natychmiast stąd pójdziemy.” Nie będąc w stanie przetworzyć tego, o czym właśnie rozmawialiśmy, skorzystałam z tej szansy, aby przejść się po pokoju. Podchodząc do mocnej, antycznej szafki i podniosłam jeden z dwóch szklanych, ozdobnych części z wierzchu, czując się jak u siebie w domu,
będąc najwidoczniej w swoim cholernym pokoju. Jedna misa była wypełniona kolorowymi czekoladkami, druga zaś spinkami do mankietu różnego rodzaju. Zmarszczyłam brwi. - Ale to twój pokój. Wytatuowana dłoń sięgnęła wokół mnie i wzięła garść czekoladek. Bez odwracania się, usłyszałam jak wrzucił je do ust. - I w dodatku jesteś bystra – powiedział sarkastycznie. Odwracając się, skrzywiłam się w irytacji. - Nie rozumiem, dlaczego miałabym spędzić tu trzy noce w tygodniu. Przeżuwając czekoladę, sięgnął po następne, wyglądając na zatraconego w myślach. Wreszcie wzruszył ramionami: - A dlaczego by nie? Opierając się o komodę, uniosłam dłoń i palec wskazujący. - Po pierwsze, nawet cię nie znam, Twitch – unosząc środkowy palec, dodałam.- Po drugie, to to miejsce, jak już wiesz, znajduje się strasznie daleko od mojej pracy – unosząc palec serdeczny, dokończyłam.- I po trzecie, nie ma tu kompletnie niczego, co byłoby do mnie. Więc byłoby to dla mnie dziwne. Wrzucając do ust garść kolorowych czekoladek, przeżuł, chwycił mnie za dłoń i poprowadził do drzwi przy łazience. Kiedy je otworzył, to rozdziawiłam usta. To już było niedorzeczne! Spanikowałam. Zaczęłam się pocić. Nie czułam się dobrze. I zrobiło mi się niedobrze. Zginając się w pasie, sięgnęłam do tyłu i zebrałam włosy w drżącą dłoń, kiedy zaczęłam hiperwentylować. Naprawdę zaczęłam żałować, że
nie miałam papierowej torby z którą byłoby mi łatwiej oddychać. I właśnie w tym momencie Twitch zapytał ze śmiertelną powagą: - Zbyt wiele? Prostując się, mrugałam przez jakieś pół minuty, zanim wskazałam na otwartą szafę, wypełnioną po brzegi kobiecymi ubraniami, które wyglądały na mój rozmiar. - Och, no bo przecież to nie jest dziwne! W ogóle, Twitch! Uśmiechnął się tak rozkosznie, że chciałam go polizać. Ale gdy powiedział: - Skarbie – jakbym to ja była niedorzeczna, to straciłam nad sobą kontrolę! - Nie! Nawet tego nie próbuj, mój panie! Nie skarbuj mi tu! Mam na sobie szpilki i nie zawaham się użyć ich jako broni, jeśli będę musiała. Odpowiesz mi teraz na kilka pytań – czując się na nieco zbyt odważną, dodałam nieco pokorniej.- Jeśli tego nie zrobić, to wychodzę. I nie wrócę. Wrzucając do ust cukierki, possał je i wymamrotał: - Taa, co do tego. Nie podoba mi się, gdy ktoś mi grozi. I zdecydowanie nie przyjmuję rozkazów. Ale nauczysz się tego. Ewentualnie. Łapię, że znam cię lepiej niż ty sama, ale jest kilka rzeczy, które powinnaś wiedzieć o mnie. I tym razem ci to ułatwię – parodiując moje unoszenie palców, uniósł wskazujący.- Po pierwsze, będziesz tu, bo chcesz tu być, a nie dlatego, że cię zmuszę. Kiedykolwiek – unosząc środkowy, dodał.- Po drugie, ta szafa jest twoja i oczekuję, że będziesz korzystać z tego co znajduje się w niej oraz twoich szufladach – unosząc serdeczny, powiedział.- Po trzecie, jesteś taka seksowna gdy się złościsz, że bardzo bym chciał, abyś mi obciągnęła. A kiedy mówię, że bardzo bym czegoś chciał, to mam na myśli, żebyś mi obciągnęła, Lexi. Teraz. Moja cipka zacisnęła się mocno, gdy ścisnęłam razem uda. Zdecydowanie chciałam to zrobić.
- Nie chcę. Jego usta drgnęły i wkroczył w moje pole ochronne, które wokół siebie stworzyłam. Unosząc swoje dłonie, położył je na bokach mojej szyi, wsuwając je do połowy w moje włosy i powiedział cicho: - Nikomu nie powiem. Wiem, co cię podnieca, skarbie. Nie zaprzeczaj samej sobie. Nie podoba mi się to – odsuwając dłonie od mojej szyi, zaczął ściągać moją maskę, a kiedy wreszcie odsłonił moją twarz, to jego oczy zmarszczyły się w kącikach, gdy nagle pchnął mnie na kolana przed sobą. Przesuwając obie dłonie na moje ramiona, zachęcił.- Potrzebujesz tylko pchnięcia we właściwym kierunku. A teraz zobaczmy, czy zdołasz powalić mnie na kolana. Wyzwanie przyjęte. Zmarszczyłam brwi w podnieceniu. Odpięłam pasek, po czym wysunął go ze szlufek swoich spodni i zapiął go wokół mojej szyi. Wiedziałam, że nie powinno mnie to podniecić. Wiedziałam, że było to złe na wiele sposobów. Ale cholernie tego chciałam. Była we mnie część, która chciała wszystkiego, co Twitch miał do zaoferowania, nie ważne jak bardzo było to popieprzone. Odpinając guzik i rozporek, rozchyliłam spodnie i zagryzłam wargę, gdy jego gruba, w połowie twarda długość z kolczykiem znalazła się na poziomie moich oczu. Kiedy pasek wokół mojej szyi zacisnął się nieco zbyt mocno, to spojrzałam na niego z paniką w oczach. Jego oczy przemówiły do mnie. Mówiły Będę na ciebie uważać. Albo przynajmniej chciałam w to wierzyć. Z tego co wiedziałam, to równie dobrze mogły mówić Mam ochotę cię udusić na śmierć. Gdy tylko go zapiął, Twitch owinął długość paska wokół ręki i pociągnął delikatnie. Nacisk wokół mojej szyi był alarmujący i niekomfortowy. Więc dlaczego byłam taka mokra? Przyłapał mnie na drżącym oddechu i uśmiechnął się. Wiedział. Zawsze wiedział!
Uśmiech zniknął, jego przymknięte oczy pociemniały i nakazał: - Spraw, bym zrobił się twardy – i pociągnął za pasek, przyciągając mnie do swojego krocza. Nie czekając ani chwili dłużej, owinęłam jedną dłoń wokół jego twardniejącego fiuta i nakierowałam go do swoich ust, uważając aby nie zadławić się kuleczkami jego kolczyka. Gdy tylko mój język dotknął jego wrażliwego spodu, to westchnął: - Taa. Właśnie tak. Przyciągając pasek bliżej swojego boku, przyciągnął mnie bliżej siebie, przez co wepchnął się głębiej do moich ust. Zamykając oczy, pieściłam go swoimi ustami. Mlaszczące dźwięki odbiły się echem od ogromnego pokoju. Nagle wsunął się zbyt głęboko, na co się zakrztusiłam. Otworzyłam oczy. Spojrzał mi w oczy, gdy trzymał swoją długość zbyt głęboko mojego gardła. - Patrz na mnie. Nie każ mi się powtarzać drugi raz. Zaciskając gardło wokół niego, poczułam jak zaszkliły mi się oczy i potaknęłam żywiołowo. Całkowicie wysunął się z moich ust, na co złapałam oddech i poczułam jak ślina spłynęła mi po brodzie w mało atrakcyjny sposób. Czule dotknął mojego policzka. - Grzeczna dziewczynka. Nie dając mi nawet chwili, abym złapała oddech, znowu wsunął się do moich ust. Zaczęłam się pomału bać. Nie chciałam się znowu udławić. Twitch musiał to wyczuć, bo powiedział: - Zrób to co mówiłem, a to już się nie stanie. Pomyślałam, że lepiej było się go posłuchać. Było coś w podejmowaniu decyzji, które były zarówno wyzwalające jak i przerażające. Poddanie się czyjejś kontroli było czymś wielkim.
Okazaniem zaufania. I czasami wolałam być zabrana na przejażdżkę, niż zostać przejechaną. Mrugając kilkakrotnie, spojrzałam w jego łagodne, brązowe oczy, gdy brałam go powoli ale głęboko w swoje usta. W tej konkretnej chwili wszystko co mogłam zrobić, to chłonąć go. Jego białą koszulę, podartą i poplamioną farbą, rozchylone wargi, przymknięte oczy w rozkoszy i jego brudną twarz, która wyglądała niemal anielsko, gdy rozluźnił się przy każdym wsunięciu się w gorącą wilgoć moich ust. Mogłam tak na niego patrzeć przez cały dzień. Potem zamknął oczy i odchylił głowę do tyłu w rozkoszy; mięśnie jego szyi napięły się na chwilę, zanim z trudem przełknął ślinę, zaś wytatuowane dzieła sztuki powstały do życia za każdym razem, gdy poruszały się mięśnie jego gardła. Był oszałamiający. Pomimo tego, że już na mnie nie patrzył, aby przypilnować mnie, czy wykonywałam jego polecenia, to… nie mogłam oderwać od niego oczu. Skrzypnięcie paska blisko mojego ucha poinformowało mnie, że znowu wzmocnił nacisk na pasek. Nie będąc w stanie się powstrzymać, przerwałam swoje pasywne zachowanie i postarałam się bardziej. Wiedziałam, że był blisko. Wiedziałam o tym, bo gdy szybciej zaczęłam kołysać swoją głową, to syknął: - Kurwa, Aniele. Tak, skarbie, ssij dobrze. Zamykając oczy, zaczęłam go pieścić w stałym rytmie. Poczułam, jak wsunął palce pod obrożę, którą był jego pasek i wiedziałam, co nadchodziło. I dlatego że wiedziałam, to przygotowałam się na to. Pociągając za moją obrożę, wydyszał: - Jestem gotów. Bierz to. Zasysając oddech przez nos, zostałam naciągnięta na niemożliwie twardego fiuta. Rozluźniłam się i moje gardło się rozluźniło. Jego biodra szarpnęły się spazmatycznie przy pierwszych zrywach orgazmu i nagle wsunął mi się głęboko do gardła.
Chcecie wiedzieć, co było dziwne? Nie czułam tego dyskomfortu, co wcześniej? Twitch jęknął długo i nisko. Poczułam jak drży, a potem ciepło jego orgazmu spłynęło w dół mojego gardła. I byłam przez to tak mokra, tak napalona, że teraz pojedynczy dotyk posłałby mnie w niebiosa. Nieruchomiejąc, zaczął się wysuwać. Moje gardło odruchowo się zacisnęło i zakrztusiłam się nieco, gdy jego kolczyk uderzył o górę moich ust. Wreszcie całkowicie się wysunął. Poczułam, jak ciepła wilgoć spłynęła mi z kącika ust. Jego nozdrza zafalowały i błysnęły mu oczy. Używając kciuka, otarł lepką wilgoć i wysunął go w moją stronę. Z obolałymi ustami od tarcia, wysunęłam powoli języczek i owinęłam go wokół jego kciuka. Przyglądałam się z zadowoleniem, jak jego niemal wiotki penis podskoczył. Zamykając usta wokół jego kciuka, possałam delikatnie i uwolniłam go z pyknięciem. Twitch zachwiał się tam gdzie stał i zagryzłam wargę, aby powstrzymać się od zwycięskiego uśmiechu. Twitch nie był osobą, której mówiło się A nie mówiłam?, więc upewniłam się, że tego nie zrobię. Tak ostrożnie, jak tylko mogłam, schowałam go do spodni i zapięłam. Jednak zostawiłam pasek wokół swojej szyi. Nie byłam pewna, czy zrobiłam to dobrze. A ostatnie czego chciałam, to dać mu powód, aby mnie ukarał. Lubiłam, kiedy był ze mnie zadowolony. Jednak niezadowolenie go wywołało u mnie lekki dreszczyk. Kto wiedział? Zamykając oczy, wyraźnie zadrżał, zanim je otworzył, zanim spojrzał na mnie z pełnym szacunkiem. Jego usta uniosły się w kącikach. - Kurwa. Nieźle mi obciągnęłaś – opuścił dłoń i pogładził mnie po włosach.- Świetnie się spisałaś, Aniele – mruknął.
Uśmiechnęłam się lekko. Sposób w jaki nazwał mnie aniołem, brzmiał tak, jakby naprawdę wierzył, że nim byłam. Lgnąc do jego dotyku, poczułam jak nieco za szybko jego palce delikatnie odpięły pasek z mojej szyi. I przeszyła mnie myśl. Nie chciałam, aby go odpiąć. I zaczęłam się nad tym zastanawiać. Whoa. Pogięło cię. Pomagając mi wstać, pożądliwie objął ręką moje ramiona i przyciągnął mnie do siebie. Wtulając się w jego tors, zaciągnęłam się jego zapachem i przylgnęłam do jego ciepła. Wyprowadził nas z jego pokoju na korytarz. W dół przeciwnego końca z którego przyszliśmy. I właśnie wtedy to usłyszałam. Kobiecy krzyk: - Pomocy! Nie! Nie! Przestań!- płacz.- Proszę, nie! Nie chcę, żebyś to robił! Proszę! Zmroziło mi krew w żyłach. Moje ciało momentalnie się napięło i otworzyłam szeroko oczy. Spojrzałam na Twitcha, który przyglądał mi się uważnie z żalem w oczach. To co mnie zszokowało, to brak jego chęci do pomocy. Kiedy kobieta krzyknęła z całych sił, Twitch westchnął, jakby kobieta nie została zaatakowana, ale była wrzodem na jego tyłku. Krew zadudniła mi w uszach. I przepadłam. Wykrzywiając twarz w obrzydzeniu, wyszarpnęłam się mu i zaciskając zęby, pchnęłam go w ramiona zanim pobiegłam korytarzem, szukając źródła wołania o pomoc. - Lexi! Nie idź tam! Kurwa, zaczekaj!
Ale nie zaczekałam. Pobiegłam. Rozpaczliwie szukając kobiety, która potrzebowała pomocy. Jej jęki, warknięcia i płacz było słychać coraz bliżej, aż wreszcie zatrzymałam się przed drzwiami, bojąc się je otworzyć. Bojąc się tego, co mogłabym tam znaleźć. Serce zabiło mi mocniej w piersiach. Otworzyłam szeroko oczy i drżącą dłonią sięgnęłam do klamki. Obracając ją powoli, usłyszałam jak kliknęła i uchyliłam drzwi, kiedy zostałam przyciągnięta do twardego ciała. Dłoń zacisnęła się na moich ustach i zaczęłam walczyć. Oddychając ciężko przez noc, walczyła, dopóki Twitch nie odezwał się prosto do mojego ucha: - Przestań. Patrz. Wszystko dobrze, Lex. Gdy wciąż walczyłam, to jego dłoń mocniej zacisnęła się na moich ustach. Łzy zaczęły mi płynąć po policzkach i zadrżało mi ciało. Przyciągając bok mojej twarzy do swojego policzka, zachwiał się wraz ze mną, łagodnie kołysząc z boku na bok. - Ssssh. Po prostu patrz. Zamykając oczy na długą chwilę, zdałam sobie sprawę, że to się nie skończy, dopóki nie zrobię tego, co powiedział. Podciągnęłam nosem, otworzyłam oczy i wchłonęłam widok, który dział się za uchylonymi drzwiami. Zamarło mi serce. Furia wypełniła moje żyły niczym płynna lawa. Byłam przerażona. I pękło mi serce. Musiałam zadzwonić na policję.