Autorzy fanowskiego tłumaczenia
http://www.artemida.webd.pl/warriorcats/viewtopic.php?t=4611
3. Las Tajemnic (Forest of Secrets)
Autorzy:
- Rozdziały ...
14 downloads
6 Views
567KB Size
Autorzy fanowskiego tłumaczenia
http://www.artemida.webd.pl/warriorcats/viewtopic.php?t=4611
3. Las Tajemnic (Forest of Secrets) Autorzy: - Rozdziały I - XIV: Usmolone Futerko - Rozdział XX: Rudzikowa Łapa - Rozdziały XXI - XXIX: Lamparci Zew - Rozdział XXX: Liliowy Kwiat
Klan Gromu: Przywódca: Błękitna Gwiazda - Szaro-niebieska kotka o srebrzystym pyszczku. Zastępca:
Tygrysi Pazur - Wielki ciemno-brązowy pręgowany kocur z niezwykle długimi przednimi pazurami, wcześniej w Klanie Gromu. Medyk: Żółty Kieł - Stara, szara kocica z szerokim, spłaszczonym pyszczkiem. Wcześniej w Klanie Cienia. Terminator - Okopcona Łapa Wojownicy: Ogniste Serce - Przystojny, zielonooki, rudy kocur. Biała Burza - Duży, biały kocur. Terminator - Jasna Łapa Ciemnopręgi - Czarno-szary pręgowany kocur. Terminator - Paprociowa Łapa Długi Ogon - Srebrny kocur z czarnymi pręgami. Terminator - Szybka Łapa Mysie Futerko - Mała, brązowa kotka. Terminator - Ciernista Łapa Mknący Wiatr - Bury kocur o szybkich ruchach. Wierzbowa Skórka - Bardzo jasna, popielata kotka z niezwykle niebieskimi oczyma. Paprociowe Futro - Złoto-brązowy pręgowany kocur. Popielata Skórka - Ciemny, bury, pręgowany kocur. Piaskowa Burza - Jasnoruda, pręgowana kotka. Terminatorzy: Szybka Łapa - Biało-czarny kocurek. Obłoczna Łapa - Długowłosy, biały kocurek. Jasna Łapa - Biała kotka w rude łaty. Ciernista Łapa - Złoto-brązowy pręgowany kocurek. Paprociowa Łapa - Szara kotka z ciemnymi akcentami o zielonych oczach. Kocice - Matki: Mroźne Futerko - Piękna, biała kotka o błękitnych oczach. Cętkowana Mordka - Samica z bardzo cętkowanym futrem. Złoty Kwiat - Jasnoruda Wojowniczka. Nakrapiany Ogon - Jasna, pręgowana, najstarsza z kocic. Starszyzna: Półogonek - Duży, ciemnobrązowy kocur, który stracił część ogona. Małe Ucho - Szary kocur z bardzo małymi uszami, najstarszy kocur w Klanie Gromu. Łaciata Skórka - Mały czarno-biały kocur. Jednooka - Jasnoszara kotka, pozornie ślepa i głucha. Pstrokaty Ogon - Niegdyś ładna, szylkretowa kotka ze ślicznie nakrapianą sierścią. Złamany Ogon - Długowłosy, ciemnobrązowy kocur, ślepy, dawniej Przywódca Klanu Cienia.
Klan Cienia: Przywódca: Nocna Gwiazda - Stary, czarny kocur. Zastępca: Okopcone Futro - Chudy samiec o szarym futrze. Medyk: Cieknący Nos - Mały szaro-biały kot. Wojownicy: Krępy Ogon - Brązowo-bury kocur. Terminator: Brązowa Łapa Morka Stopa - Szary, pręgowany samiec. Terminator - Dębowa Łapa Mała Chmura - Bardzo mała, bura kocica. Terminator - ? Białe Gardło - Czarny kocur o białej piersi i łapach.
Kocice - Matki: Poranna Chmura - Mała, pręgowana kotka. Ciemny Kwiat - Czarna, smukła i dojrzała kocica. Wysoki Mak - Długonoga, jasnobrązowa i pręgowana samica.
Klan Wichru: Przywódca: Wysoka Gwiazda - Czarno-biały kocur z bardzo długim ogonem. Zastępca: Martwa Stopa - Czarny kocur ze skręconą łapą. Medyk: Kaszląca Mordka - Brązowy kotek z krótkim ogonem. Wojownicy: Ubłocony Pazur - Ciemnobrązowy, marmurowy kocur. Terminator - Pajęcza Łapa Rozerwane Ucho - Pręgowany samiec o rannym uchu. Terminator - Płowa Łapa Jednowąsy - Brązowo pręgowany kocur. Terminator - Biała Łapa Mknący Strumyk - Jasnoszara samica o płynnych ruchach. Kocice - Matki: Popielata Stopa - Szara, dojrzała kocica. Poranny Kwiat - Smukła szylkretka o zielonych oczach.
Klan Rzeki Przywódca: Krzywa Gwiazda - Wielki kocur o jasnym ubarwieniu i wykrzywionej szczęce. Zastępca: Lamparcie Futerko - Wyjątkowo obficie cętkowana, złocista kotka. Medyk: Błotniste Futro - Jasnobrązowy kocur o długim futrze. Wojownicy: Czarny Pazur - Dymno-czarny kocur. Terminator - Ciężka Łapa Kamienne Futro - Szary kot z postrzępionymi uszami. Terminator - Cienista Łapa Hałaśliwy Brzuch - Ciemnobrązowy, rosły samiec. Szaropręgi - Długowłosy, szary kocur. Wcześniej w Klanie Gromu. Kocice - Matki: Mglista Stopa - Szara kotka z błękitnymi oczyma. Mchowa Skórka - Szylkretowa, smukła kotka. Starszyzna: Szara Sadzawka - Chuda, niejednolicie szara kotka z wieloma bliznami.
Koty spoza Klanów: Jęczmień - Czarno-biały kocur żyjący na farmie niedaleko lasu. Krucza Łapa - Lśniący czarny, mieszka na farmie z Jęczmieniem. Okrąglak - Srebrzysty, pręgowany kocur, dawniej w Klanie Cienia. Czarna Stopa - Wielki biały kocur o masywnych, czarnych łapach. Poprzednio Zastępca Klanu Cienia. Księżniczka - Jasnobrązowa, pręgowana kotka z białą szyją i łapami. Kleks - Gruby, biało-czarny Pieszczoch. Mieszka w domu graniczącym z lasem.
Prolog
Zimno opanowało las, pola i wrzosowisko jak mroźny pazur. Śnieg przykrył wszystko, lśniąc w blasku księżyca. Nic nie burzyło ciszy z wyjątkiem lawin śnieżnych, ześlizgujących się z gałęzi drzew i gwizdania wiatru, przelatującego przez nie. Również szum rzeki został wstrzymany przez lód, pokrywający ją od brzegu do brzegu. Był tam migoczący występ na skraju rzeki. Wielki kocur, którego złocisto-brązowe futro stroszyło się przed zimnem emanującym z trzcin. Czuł śnieg pod łapkami tak jak słyszał jego skrzypienie przy każdym kroku. Przed nim dwa chude kotki walczyły ze sobą z radosnymi miauknięciami. Całe były w śniegu, zaś futerko na ich łapkach i brzuszkach posklejało się w lodowe sople, ale kiedy próbowały przestać, kocur trącał je łokciem. Trzy koty podążały wzdłuż rzeki bez tchu, póki nie znaleźli małej wysepki nie tak daleko od brzegu. Otaczały ją szczelne kępy trzcin, ich suche łodygi pokryte były lodem. Karłowate, bezlistne drzewa tworzyły bezśnieżne centrum wyspy. - To tutaj- miauknął pocieszająco złocisto-brązowy kocur - Za mną. Ześliznął się po brzegu w zmarzniętą kotlinę przez zarośla i wskoczył na suchą ziemię wysepki. Większe z dwójki kociąt skoczyło za nim, ale mniejsze poślizgnęło się na lodzie i upadło, miaucząc przeraźliwie. Po chwili kocur skoczył do niego i próbował postawić je na nogi, ale było zbyt roztrzęsione. Samiec polizał je uspokajająco w uszy, a potem podniósł za skórę na szyi i zaniósł na wyspę. Za wierzbami rozciągała się wolna przestrzeń przecinana krzakami i zaroślami. Ślady wielu kocich łapek pokrywały ośnieżoną przestrzeń. Początkowo wyglądało na to, że nie ma tu nikogo, ale jasne oczy błyszczały spod schronienia, śledząc kocura jak ten prowadził do największej kępy krzaków przez zmarznięte trzciny. Lodowy ziąb w powietrzu na zewnątrz tworzył drogę do ciepłej kociarni i zapachu mleka. Głęboko w nagrzanym gnieździe z mchu ssał szarą kocicę mały, pręgowany kociak. Podniosła swoją głowę, kiedy brązowy podsuwał się bliżej i ostrożnie postawił małego kociaka, jakiego niósł. Drugi wszedł do kociarni za nim i próbował wspiąć się na gniazdo. - Dębowe Serce?- miauknęła kocica-matka. - Co tu przyniosłeś? - Kociaki, Szara Sadzawko - odpowiedział Dębowe Serce. - Zaopiekujesz się nimi? Potrzebują matki. - Ale... - pomarańczowe oczy Szarej Sadzawki otworzyły się ze zdumienia. - Czyje to kociaki? One nie są z Klanu Rzeki. Skąd je wziąłeś? - Znalazłem je w lesie. - Wojownik nie patrzył w oczy samicy, mówiąc to. - Miały szczęście, że to lis nie znalazł ich pierwszy. - W lesie? - sapnęła szara z niedowierzaniem. - Dębowe Serce, nie mów do mnie, jakbym była mysim móżdżkiem. Jaki kot zostawiłby swoje kocięta w lesie, zwłaszcza w taką pogodę? Dębowe Serce zamrugał. - Włóczędzy, lub może Dwunogi. Skąd miałbym wiedzieć? Nie mogłem ich tam zostawić, prawda?Powąchał mniejszego kociaka, który leżał kompletnie nieruchomo z wyjątkiem szybko wznoszących się i opadających cienkich żeber, gdy oddychał. - Szara Sadzawko, proszę... Twoje inne dzieci umarły, a te też umrą, jeśli im nie pomożesz. Oczy Szarej Sadzawki wypełniły się bólem. Popatrzyła na dwoje kociąt. Ich malutkie pyszczki otwierały się, gdy miauczały żałośnie. - Mam dużo mleka - zamruczała, jakby do siebie. - Oczywiście, zaopiekuję się nimi. Dębowe Serce odetchnął z ulgą. Podniósł jednego i drugiego kociaka, następnie położył oba przy Szarej Sadzawce. Ta delikatnie popchnęła je do brzuszka i swojego potomka, gdzie zaczęły ssać. - Nadal nie rozumiem. - miauknęła Szara Sadzawka, kiedy je ułożyła. - Czemu dwa kotki były same w lesie w środku Pory Nagich Drzew? Ich matka musi być szalona. Brązowy kocur popchnął kawałek mchu masywną przednią łapą. - Nie ukradłem ich, jeśli to masz na myśli. Szara Sadzawka patrzyła na niego przez długą chwilę. - Wcale nie myślę, że je ukradłeś. - miauknęła w końcu. - Ale nie mówisz mi całej prawdy.
- Powiedziałem ci tyle, ile potrzebujesz wiedzieć. - Wcale nie! - oczy samicy błysnęły złością - Co z ich matką? Wiem, jak to jest stracić kocięta, Dębowe Serce. Nie życzyłabym tego żadnemu kotu. Dębowe Serce podniósł głowę. - Ich matka to prawdopodobnie samotniczka. Jest zbyt zimno na szukanie jej. - Ale, Dębowe Serce... - Po prostu zaopiekuj się nimi, proszę! - Rzeczniak obrócił się do wyjścia i miauknął przez lewe ramię. - Przyniosę ci trochę świeżej zdobyczy. Kiedy poszedł, Szara Sadzawka położyła łebek przy kociakach, liżąc je po zmarzniętych futerkach. Topniejący śnieg zmył prawie cały ich zapach, pomimo to kocica mogła wciąż wyczuć las i zamrożoną ziemię. Było również coś pod tymi zapachami, pachnące wciąż... Szara przerwała toaletę. Czy naprawdę to wyczuła, czy wyobraziła sobie? Pochyliła głowę ponownie i otworzyła swój pyszczek na zapachy kociąt. Jej oczy rozwarły się szeroko, kiedy odstąpiła w najdalszy kąt kociarni. Nie pomyliła się. Futerka tych dwóch kociaków, których pochodzenia Dębowe Serce nie chciał wytłumaczyć, niewątpliwie nosiły zapach wrogiego Klanu!
Rozdział 1
Zimny wiatr nawiewał śnieg prosto w pyszczek Ognistego Serca, jak ten brnął parowem prowadzącym do obozu Klanu Gromu, mysz, którą niedawno zabił, pachniała apetycznie w jego pyszczku. Płatki śniegu opadały tak gęsto, że prawie nie mógł zobaczyć, dokąd idzie. Jego pyszczek wilgotniał, gdy świeży zapach myszki wypełniał jego nozdrza. Nie jadł od wczorajszej nocy, groźny znak jak mało było zdobyczy w porze nagich drzew. Głód wypełniał jego brzuszek, ale Ogniste Serce nie złamał kodeksu wojownika: Klan musi być nakarmiony pierwszy. Duma wypełniła go, gdy Ogniste Serce przypomniał sobie bitwę, jaka rozegrała się trzy dni temu. Wraz z pozostałymi wojownikami Klanu Gromu pomógł Klanowi Wichru, kiedy inne klany zaatakowały ich obóz. Wiele kotów zostało zranionych w tej bitwie, więc było ważne, że były jeszcze te co mogły polować. Kiedy Ogniste Serce brnął przez janowcowy tunel, prowadzący do obozu, poruszył uszami, aby pozbyć się sopli z głowy. Rozdarte drzewa wokół obozu dawały pewne schronienie przed wiatrem, ale środek obozu zamienił się w pustynię; wszystkie koty wolały zostać w swoich legowiskach, gdzie było jeszcze trochę ciepło. Złamane drzewa i gałęzie uginały się pod ciężarem śniegu. Pojedynczy ślad łapek prowadził od legowiska terminatorów do kociarni. Widząc ścieżkę, Ogniste Serce nie mógł nie pamiętać, że nie ma już terminatora, odkąd Okopcona Łapa została zraniona na Grzmiącej Ścieżce. Przedzierał się przez śnieg do centrum obozu, Ogniste Serce upuścił mysz na stertę świeżej zdobyczy niedaleko krzaka, gdzie spali wojownicy. Sterta była zatrważająco mała. Cała zdobycz, którą można było znaleźć była chuda i mała, najwięcej dla najedzonego wojownika. Nie będzie tak dużo jedzenia jak w porze nowego liścia kilka księżyców temu. Ogniste Serce odwrócił się, gotowy wrócić na polowanie, kiedy usłyszał za sobą głośne miauknięcie. Obrócił się dookoła. Stojący na drodze do legowiska wojowników stał zastępca przywódcy Klanu, Tygrysi Pazur. - Ogniste Serce! Ogniste Serce usiadł na śniegu przed nim, pochylając głowę z respektem, ale mimo to wielki pręgowany kocur spojrzał na niego podejrzliwie. Wszystkie hipotezy na temat Tygrysiego Pazura zalały go na nowo. Zastępca był silnym, poważanym i dobrym wojownikiem, ale Ogniste Serce wiedział, że była ciemność w jego sercu. - Nie musisz wychodzić na polowanie tej nocy - warknął Tygrysi Pazur - Błękitna Gwiazda wybrała ciebie i Szaropręgiego na Zgromadzenie. Ogniste Serce poruszył uszami z zadowoleniem. To był honor towarzyszyć przywódczyni na Zgromadzeniu, gdzie cztery klany spotykały się w czasie pełni. - Lepiej jeśli teraz zjesz. Wyruszamy o wschodzie księżyca - dodał ciemny kocur. Odwrócił się i szedł w stronę Wysokiej Skały, gdzie Błękitna Gwiazda przywódczyni Klanu Gromu, miała swoje legowisko. Nagle zatrzymał się i obrócił masywną głowę, spoglądając na Ogniste Serce - Po prostu upewnij się, do którego klanu będziesz należeć na Zgromadzeniu - warknął. Ogniste Serce najeżył się - Słucham? - zapytał zdenerwowany - Myślisz, że mógłbym być nielojalny wobec mego Klanu? Tygrysi Pazur odwrócił się twarzą do niego i Ogniste Serce próbował nie zrozumieć znaczenia napiętych ramion zastępcy. - Widziałem cię w ostatniej bitwie - głos zastępcy był niski i jego uszy były położone wzdłuż głowy - Widziałem cię, jak pozwoliłeś wojownikowi z Klanu Rzeki uciec. Ogniste Serce skrzywił się, wracając myślami do bitwy w obozie Klanu Wichru. To, co powiedział Tygrysi Pazur było prawdą. Ogniste Serce pozwolił wojownikowi Klanu Rzeki uciec bez ran, ale nie z powodu nielojalności. Wojownikiem tym była Srebrny Strumyk. Dla reszty Klanu Gromu było niewiadome, że najlepszy przyjaciel Ognistego Serca, Szaropręgi kochał ją, i Ogniste Serce nigdy by sobie nie wybaczył, gdyby ją zranił.
Ogniste Serce zrobił co mógł rozmawiając z Szaropręgim na ten temat - ich kontakty łamały kodeks wojownika i ściągały na nich oboje wielkie kłopoty. Ale Ogniste Serce nigdy nie zdradziłby przyjaciela. Poza tym, Tygrysi Pazur nie powinien nikogo nazywać nielojalnym. Został na skraju bitwy, patrząc jak Ogniste Serce walczył o swoje życie z innym wojownikiem Klanu Rzeki i odwrócił się, nie pomagając mu. I to nie był najgorszy zarzut, który Ogniste Serce mógł postawić zastępcy. Wiedział, że Tygrysi Pazur zamordował poprzedniego zastępcę Klanu Gromu, Czerwonego Ogona, i nawet planował zostać przywódcą. - Jeśli myślisz, że jestem nielojalny, powiedz Błękitnej Gwieździe- miauknął. Tygrysi Pazur ściągnął wąsiki do tyłu i wysunął swoje długie pazury i prychnął - Nie muszę niepokoić Błękitnej Gwiazdy - syknął - Mogę sobie poradzić z takim pieszczoszkiem jak ty. Wpatrywał się w Ogniste Serce chwilę dłużej. Ogniste Serce uświadomił sobie ze zdumieniem, że w bursztynowych oczach znak strachu, tak jak nieufność. Tygrysi Pazur zastanawia się, jak wiele wiem, pomyślał nagle. Przyjaciel Ognistego Serca, Krucza Łapa, były terminator Tygrysiego Pazura, znał prawdę o zamordowaniu Czerwonego Ogona. Tygrysi Pazur próbował go zamordować, aby zachował milczenie, więc Ogniste Serce zabrał go do Jęczmienia, samotnika, który żył na farmie Dwunogów, niedaleko terytorium Klanu Wichru. Ogniste Serce próbował opowiedzieć Błękitnej Gwieździe opowieść Kruczej Łapy, ale przywódczyni nie chciała uwierzyć, że jej dzielny zastępca mógłby być winny. Kiedy piorunował Tygrysiego Pazura spojrzeniem powróciły wątpliwości; czuł się jakby złamane drzewo przygwoździło go do ziemi. Tygrysi Pazur bez słowa obrócił się i odszedł. Jak Ogniste Serce obserwował go z legowiska wojowników dobiegł szelest i Szaropręgi wytknął głowę przez zarośla. - Co ty najlepszego robisz? - miauknął - W tez sposób zaczepiać Tygrysiego Pazura! Zrobi z ciebie padlinę! - Żaden kot nie może mówić, że jestem nielojalny. - odpowiedział Ogniste Serce. Szaropręgi obrócił głowę i szybko liznął futerko na barku - Przepraszam, Ogniste Serce - zamruczał - Wiem, że to wszystko przeze mnie i Srebrny Strumyk… - Nie, wcale nie - przerwał mu Ogniste Serce - I wiesz o tym. Tygrysi Pazur jest problemem, nie ty. - Strzepnął śnieg ze swojego futerka - Chodź zjeść. Szaropręgi przesunął się do wyjścia i ruszył do stosu świeżej zdobyczy. Ogniste Serce podążył za nim, podnosząc mysz i niosąc ją z powrotem do legowiska wojowników. Szaropręgi przedarł się za nim, niedaleko kurtyny krzaków. Biała Burza i reszta starszych wojowników spała po środku, ale reszta legowiska była pusta. Ich śpiące ciała ogrzewały powietrze i roztapiały śnieg, który dostał się do środka przez gałęzie krzaków. Ogniste Serce ugryzł pełen pyszczek myszy. Mięso było zmarznięte ale był zbyt głodny by wybrzydzać. Skończyła się szybko, ale lepiej to niż nic, i miał nadzieję, że da mu to trochę siły, potrzebnej na podróż na Zgromadzenie. Gdy Szaropręgi skończył swoją porcję w kilku kęsach, dwa koty przybliżyły się do siebie, liżąc zimne futerko przyjaciela. To była radość dla Ognistego Serca, by dzielić języki z Szaropręgim znowu, po trudnym okresie, gdy zanosiło się na to, że miłość Szaropręgiego do Srebrnego Strumyka zniszczy ich przyjaźń. Ogniste Serce wciąż martwił się o przyjaciela, od bitwy, kiedy on i Szaropręgi pogodzili się, więc to był tak blisko jak zwykle. Musieli ufać innemu, aby przetrwać długą porę nagich drzew, i nie tylko, Ogniste Serce wiedział, że potrzebuje pomocy przyjaciela w związku z rosnącą nienawiścią Tygrysiego Pazura. - Zastanawiam się jakie wiadomości usłyszymy dziś wieczorem - miauknął do szarego ucha przyjaciela - Mam nadzieję, że Klan Rzeki i Klan Cienia nauczyli się swojej lekcji. Klan Wichru nie zostanie wygnany ze swojego terytorium ponownie. Szaropręgi przesunął się niespokojnie - Bitwa nie była po prostu walka o terytorium. - zauważył Zdobyczy jest mniej niż zwykle - Klan Rzeki głoduje odkąd Dwunogi zajęły część ich terytorium. - Wiem - Ogniste Serce poruszył uszami z sympatią, rozumiejąc, że jego przyjaciel chce bronić Klanu Srebrnego Strumyka - Ale wygnanie innego Klanu z terytorium nie jest odpowiedzią. Szaropręgi zamruczał ze zgodą i zamilknął. Ogniste Serce wiedział, jak szary musiał się teraz czuć. Minęło zaledwie kilka księżyców odkąd przekroczyli Grzmiącą Ścieżkę, aby znaleźć Klan Wichru i
sprowadzić ich do domu. Ponadto Szaropręgi sympatyzował z Klanem Rzeki z powodu miłości do Srebrnego Strumyka. Nie było prostych odpowiedzi. Brak zdobyczy będzie problemem dla wszystkich czterech klanów przez całą porę nagich drzew. Czując rosnącą senność Szaropręgiego, Ogniste Serce drgnął. Przez zarośla wszedł Tygrysi Pazur, za nim podążali Ciemnopręgi i Długi Ogon. Wszyscy trzej zerknęli na Ogniste Serce, jak przesuwali się w stronę środka legowiska. Ogniste Serce patrzył na nich przez zmrużone oczy, marząc, aby podsłuchać ich rozmowę. Było oczywiste, że mówią o nim. Mięśnie Ognistego Serca stężały jak zrozumiał, że nigdy nie będzie bezpieczny w jego Klanie, dopóki zdrada Tygrysiego Pazura pozostanie w tajemnicy. - O co chodzi? - zapytał Szaropręgi, unosząc głowę. Ogniste serce odprężył się, próbując się uspokoić - Nie ufam im - zamruczał, wskazując uszami Tygrysiego Pazura i jego kompanów. - Nie winię cię - miauknął Szaropręgi - Jeżeli Tygrysi Pazur kiedykolwiek dowie się o Srebrnym Strumyku… - przerwał. Ogniste Serce przysunął się do niego, uspokajając go, jednak jego uszy cały czas próbowały usłyszeć o czym mówi Tygrysi Pazur. Myślał, że usłyszał swoje imię i próbował podpełznąć odrobinę bliżej, ale wtedy napotkał oczy Długiego Ogona - Co ty tu robisz, domowy pieszczoszku? - syknął - Klan Gromu potrzebuje tylko lojalnych kotów. rozmyślnie trącił Ogniste Serce. Ogniste Serce stanął na łapkach - I kto mówi, że ty wiesz co to lojalność? - warknął. Długi Ogon zignorował go. - To jest to! - miauknął Ogniste Serce gwałtownym szeptem do Szaropręgiego - To oczywiste, że Tygrysi Pazur rozprowadza plotki o mnie. - Co możesz zrobić? - zapytał Szaropręgi. - Chcę jeszcze raz porozmawiać z Kruczą Łapą - miauknął Ogniste Serce - Może pamięta coś jeszcze z walki, coś, czego mógłbym użyć, aby przekonać Błękitną Gwiazdę. - Ale Krucza Łapa mieszka teraz na farmie Dwunogów. Będziesz musiał przejść przez terytorium Klanu Wichru. Jak wytłumaczysz przebywanie poza obozem tak długo? To tylko spowoduje, że kłamstwa Tygrysiego Pazura zaczną nabierać sensu. Ogniste Serce wiedział, że chce ponieść ryzyko. Nigdy nie pytał Kruczej Łapy o szczegóły śmierci Czerwonego Ogona podczas bitwy z Klanem Rzeki wiele księżyców temu. Wtedy najważniejsze było, aby zabrać terminatora z drogi Tygrysiemu Pazurowi. Teraz wiedział o co dokładnie chce się spytać Kruczej Łapy. Ponieważ stawał się coraz bardziej przekonany, że przyjaciel musi wiedzieć coś, co przekona Klan jak niebezpieczny jest Tygrysi Pazur. - Pójdę dziś wieczorem - miauknął miękko Ogniste Serce - Po Zgromadzeniu. Zamierzam się wymknąć. Jeśli przyniosę trochę świeżej zdobyczy, mogę powiedzieć, że byłem na polowaniu. - Ryzykujesz - miauknął Szaropręgi, liżąc szybko ucho Ognistego Serca - Ale Tygrysi Pazur jest również moim problemem. Jeśli jesteś zdecydowany, aby pójść, ja pójdę z tobą. *** Śnieg przestał padać i chmury zniknęły, kiedy koty Klanu Gromu, z Ognistym Sercem i Szaropręgim, opuściły obóz i skierowały się w stronę Czterech Drzew. Śnieg na ziemi fosforyzował lekko w świetle pełnego księżyca i szron pokrył każdy kamień i gałęzie. Wiatr wiał prosto w nich, marszcząc powierzchnię śniegu i przynosząc zapach wielu kotów. Ogniste Serce dygotał z podnieceniem. Terytoria wszystkich czterech klanów spotykały się w kotlinie, i w każdą pełnię księżyca panował pokój pomiędzy Klanami, aby można było spotkać się pod czterema wielkimi dębami, które rosły w centrum kotliny. Ogniste Serce stanął za Błękitną Gwiazdą, która gotowała się do skoku przez ostatnie kilka długości ogona do kotliny. Skała wznosiła się po środku pomiędzy dębami. Gdy Ogniste Serce czekał na sygnał od Błękitnej Gwiazdy, patrzył na inne koty z Klanów, witające się. Nie mógł nie zauważyć spojrzeń, jakie rzucał Klan Wichru kotom z Klanu Rzeki i Klanu Cienia. Żaden z nich nie zapomniał o bitwie. Ogniste Serce rozpoznał Wysoką Gwiazdę, przywódcę Klanu Wichru, siedzącego niedaleko Wielkiej Skały ze swoim zastępcą, Martwą Stopą. Niedaleko Cieknący Nos z Błotnistym Futrem, medycy
Klanu Cienia i Klanu Rzeki, siedzieli obok siebie, obserwując inne koty oczami, w których odbijał się księżyc. Obok Ognistego Serca mięśnie Szaropręgiego stężały i jego żółte oczy wypełniły się podekscytowaniem, gdy spojrzał w dół w kotlinę. Podążając za jego wzrokiem, Ogniste Serce zobaczył Srebrny Strumyk wyłaniającą się z cienia, jej czarno-srebrne futerko lśniło w świetle księżyca. - Jeśli zamierzasz z nią porozmawiać, uważaj na to, kto cię zobaczy - ostrzegł przyjaciela. - Nie bój się - miauknął Szaropręgi. Jego przednie łapy ugięły się w oczekiwaniu na moment, kiedy mógłby znowu być z kotem Klanu Rzeki. Ogniste Serce obrócił się do Błękitnej Gwiazdy, oczekując od niej sygnału na zejście, ale zobaczył Białą Burzę, który usiadł na śniegu przed nią. - Błękitna Gwiazdo - Ogniste Serce usłyszał mruczenie białego wojownika - Co zamierzasz powiedzieć o Złamanym Ogonie? Powiesz innym Klanom, że go więzimy? Ogniste Serce czekał niecierpliwie na odpowiedź Błękitnej Gwiazdy. Złamany Ogon był kiedyś Złamaną Gwiazdą, przywódcą Klanu Cienia. Zamordował swojego ojca, Postrzępioną Gwiazdę, i ukradł kociaki Klanu Gromu. Klan Gromu pomógł byłemu klanowi Złamanej Gwiazdy wygnać go z lasu. Nie tak dawno Złamana Gwiazda dowodził grupie samotników w ataku na obóz Klanu Gromu. W walce Żółty Kieł, medyk Klanu Gromu, wydrapała mu oczy, i teraz Złamany Ogon był więźniem, ślepym i zdetronizowanym. Stracił również swoje imię od Gwiezdnego Klanu i był trzymany cały czas pod strażą. Ogniste Serce wiedział, że inne Klany mogłyby oczekiwać od Klanu Gromu zabicia Złamanego Ogona lub wygnania go na pewną śmierć do lasu. Nie powitaliby z zadowoleniem wiadomości, że Złamany Ogon wciąż żyje. Błękitna Gwiazda zerknęła na koty w kotlinie: - Nic nie powiem - odpowiedziała Białej Burzy - To nie jest sprawa innych Klanów. Teraz Złamany Ogon jest sprawą Klanu Gromu. - Dzielne słowa - warknął Tygrysi Pazur ze swojego miejsca obok Błękitnej Gwiazdy - Albo musimy tłumaczyć wszystkim nasze czyny? - Klan Gromu nie musi się tłumaczyć z litości - rzekła Błękitna Gwiazda zimno - Ale nie widzę żadnych powodów, aby szukać kłopotów - Zanim Tygrysi Pazur zdążył zaprotestować, obróciła się na łapach do reszty Klanu Gromu - Słuchajcie! Żaden kot nie powinien mówić o atak u zdrajców, lub o Złamanym Ogonie. To są sprawy tylko Klanu Gromu. Poczekała, póki nie usłyszała miauknięć zgody. Następnie dała sygnał ogonem dla kotów Klanu Gromu, że mogą dołączyć do reszty Klanów. Śmignęła wzdłuż zbocza z Tygrysim Pazurem tuż po niej, jego wielkie łapy rozsypywały śnieg. Ogniste Serce podążył za nimi. Kiedy ześlizgiwał się po zboczu zauważył Tygrysiego Pazura, który zatrzymał się i rzucał mu piorunujące spojrzenia. - Szaropręgi - Ogniste Serce syknął cicho przez ramię - Myślę, że nie powinieneś dziś rozmawiać ze Srebrnym Strumykiem. Tygrysi Pazur… Ogniste Serce nagle zauważył, że Szaropręgiego za nim nie ma. Rozglądając się, zobaczył przyjaciela znikającego za Wielką Skałą. Uderzenie serca później Srebrny Strumyk ominęła grupę kotów Klanu Cienia i podążyła za nim. Ogniste Serce westchnął. Zerknął na Tygrysiego Pazura, myśląc, że zauważył jak odchodzili. Ale on rozmawiał z Jednowąsym z Klanu Wichru, więc Ogniste Serce pozwolił opaść futerku na barkach. Stąpając przez polanę, Ogniste Serce znalazł sobie miejsce niedaleko grupy starszych - Łaciatej Skórki z Klanu Gromu i innych, których nie znał. Zerkając jednocześnie w stronę Szaropręgiego, słuchał ich rozmowy. - Pamiętam porę nagich drzew gorszą od tej - to był stary, czarny kocur, jego pyszczek był pokryty siwizną i jego skóra nosiła znaki wielu bitew. Miał zapach Klanu Wichru - Rzeka zamarzła na wiele, wiele księżyców. - Masz rację, Wronie Futro - zgodziła się pręgowana kotka - I zdobyczy było bardzo mało, nawet dla Klanu Rzeki. Na jedno uderzenie serca Ogniste serce czuł się zdziwiony, że tych dwoje starszych tak spokojnie ze sobą rozmawiało. Ale wtedy przypomniał sobie, że byli starzy. Musieli widzieć wiele bitew w swoim długim życiu. - Dziś młodzi wojownicy - stary czarny kocur dodał po zerknięciu na Ogniste Serce - Oni nie wiedzą jak może być ciężko.
Ogniste Serce starał się wyglądać na pełnego szacunku. Łaciata Skórka przysunął się bliżej do niego i dał mu przyjaznego szturchańca ogonem. - To musiało być wtedy, gdy Błękitna Gwiazda straciła swoje kocięta - odpowiedział starszy Klanu Gromu. Ogniste serce uniósł swoje uszy. Pamiętał, jak Pstrokaty Ogon mówiła coś kiedyś o kociakach Błękitnej Gwiazdy, które urodziły się tuz przed tym, jak została zastępczynią przywódcy Klanu. Ale Ogniste Serce nigdy nie wiedział jak wiele miała kociąt i w jakim były wieku, kiedy zginęły. - I pamiętacie odwilż po tamtej prze nagich drzew? - Krucze Futro przerwał rozmyślania Ognistego Serca, jego oczy zdradzały, że wspomina przeszłość - Rzeka wystąpiła z brzegów. - Koty tonęły - kotka Klanu Cienia przypomniała smutno. - Zdobycz również - dodał Krucze Futro - Koty, które przeżyły prawie umierały z głodu. - Może Gwiezdny Klan sprawi, że tym razem będzie inaczej - miauknął Łaciata Skórka Krucze Futro prychnął - Te młode koty nie poradzą sobie. Wtedy trzymaliśmy się razem. Ogniste Serce zaprotestował - Teraz mamy silnych wojowników… - Kto cię pytał o zdanie? - warknął stary kocur - Jesteś niewiele więcej, niż kociakiem! - Ale… - Ogniste Serce przerwał, kiedy powietrze przeciął ostry okrzyk i wszystkie koty umilkły. Obrócił swoją głowę i zobaczył cztery koty na szczycie Wielkiej Skały, lśniące srebrzyście w blasku księżyca. - Cii! - syknął Łaciata Skórka - Spotkanie się zaczyna - skierował uszy w stronę Ognistego Serca i dodał miękko - Nie zaczynaj z Kruczym Futrem. On szuka winy w Gwiezdnym Klanie. Ogniste Serce spojrzał z wdzięcznością na Łaciatą Skórkę i skierował swoją uwagę na przywódców. Wysoka Gwiazda, przywódca Klanu Wichru, zaczął od tego, jak jego koty kurowały się po potyczce z Klanem Rzeki i Klanem Cienia - Jeden z naszej starszyzny umarł - miauknął - Ale reszta naszych wojowników przeżyła-by walczyć któregoś dnia - dodał. Nocna Gwiazda położył uszy i zmrużył oczy, a Krzywa Gwiazda wydał groźny pomruk z gardła. Futro Ognistego Serca nastroszyło się. Jeśli przywódcy zaczną walkę, reszta kotów będzie również walczyć. Czy zdarzyło się to kiedykolwiek na Zgromadzeniu? Nawet Nocna Gwiazda, przywódca Klanu Cienia, wywoła gniew Gwiezdnego Klanu łamiąc kodeks. Gdy Ogniste Serce obserwował koty, wystąpiła Błękitna Gwiazda - To są dobre wieści, Wysoka Gwiazdo - miauknęła płynnie - Każdy z nas powinien być zadowolony, słysząc, że Klan Wichru znowu staje się silny. Jej błękitne oczy lśniły w świetle księżyca jak popatrzyła na przywódców Klanu Cienia i Klanu Rzeki. Nocna Gwiazda odwrócił wzrok, a Krzywa Gwiazda pochylił głowę, tłumiąc uczucia. To właśnie Klan Cienia pod wodzą Złamanej Gwiazdy wygnał Klan Wichru. Klan Rzeki akceptował ich wygnanie, bo mogli polować na ich ziemiach. Ale po usunięciu Złamanej Gwiazdy, Błękitna Gwiazda przekonała pozostałych przywódców, że życie w lesie jest zależne od czterech Klanów i Klan Wichru powinien powrócić. Ogniste Serce przypomniał sobie długą i ciężką podróż, jaką odbyli wraz z Szaropręgim, aby znaleźć Klan Wichru i sprowadzić ich do domu. To przypomniało mu, że postanowił przebyć jeszcze raz ich ziemie, aby porozmawiać z Kruczą Łapą, westchnął ciężko. Nie chciał wybiegać myślami w przyszłość za daleko. 'Ostatecznie Klan Wichru jest przyjazny względem Klanu Gromu' pomyślał 'Więc nie powinni atakować' - Koty Klanu Gromu również czują się dobrze - powiedziała Błękitna Gwiazda - I od poprzedniego Zgromadzenia dwoje naszych terminatorów zostało pasowanych na wojowników. Teraz nazywają się Popielata Skórka i Piaskowa Burza. Głosy aprobaty rozległy się z masy kotów naprzeciwko Wielkiej Skały-większość od Klanu Gromu i Klanu Wichru. Złapał przelotne spojrzenie Piaskowej Burzy, siedzącej z jej jasnorudą głową uniesioną dumnie. Zgromadzenie przebiegało teraz bardziej pokojowo. Ogniste Serce przypomniał sobie poprzednie Zgromadzenie, kiedy przywódcy próbowali się przekonać do polowania na obcym terytorium, ale żaden kot nie pamiętał tego teraz. Grupa samotników, prowadzona przez Złamanego Ogona, była problemem, ale wiadomości, że zaatakowali oni obóz Klanu Gromu, nie została zdradzona. Sekret Błękitnej Gwiazdy o ślepym Złamanym Ogonie był bezpieczny. Kiedy spotkanie skończyło się, Ogniste Serce poszukał wzrokiem Szaropręgiego. Jeśli zamierzali zobaczyć się z Kruczą Łapą, powinni szybko iść, kiedy reszta Klanu Gromu wciąż była w kotlinie.
Ogniste Serce złapał spojrzenie Szybkiej Łapy, terminatora Długiego Ogona, siedzącego na skraju grupy młodych kotów z Klanu Cienia. Szybka Łapa odwrócił natychmiast wzrok. Kiedy indziej Ogniste Serce może zawołałby go i powiedział mu, żeby poszukał swojego mistrza, ale teraz był zajęty szukaniem Szaropręgiego. Zapomniał o Szybkiej Łapie niemal od razu. Nie było znaku Srebrnego Strumyka. - Tu jesteś! - zawołał Szaropręgi, jego żółte oczy błyszczały. Ogniste Serce mógł zobaczyć, że przyjacielowi spodobało się Zgromadzenie, ale wątpił, żeby jego przyjaciel słuchał rozmowy. - Gotowy? - miauknął. - Aby iść i zobaczyć się z Kruczą Łapą, tak? - Nie tak głośno! - syknął Ogniste Serce, rozglądając się. - Tak, jestem gotowy - miauknął Szaropręgi miękko - Nie mogę powiedzieć, żebym czekał z niecierpliwością. Wszystko, co zabierze Tygrysiego Pazura z mojej drogi… Chyba, że masz lepszy pomysł? Ogniste Serce pochylił łebek - To jedyna droga. Kotlina była wciąż pełna kotów, przygotowujących się do wyjścia w czterech grupach. Żaden kot nie przeszkodził Ognistemu Sercu i Szaropręgiemu, póki nie znaleźli się niedaleko rumowiska, oddzielającego ich od terytorium Klanu Wichru. Wtedy za nimi zabrzmiało miauknięcie. - Hej, Ogniste Serce! Dokąd idziecie? To była Piaskowa Burza. - Eee… - Ogniste Serce posłał Szaropręgiemu desperackie spojrzenie - Idziemy dłuższą drogą improwizował szybko - Ubłocony Pazur z Klanu Wichru powiedział nam o norze z młodymi królikami na skraju naszego terytorium. Pomyśleliśmy, że przyniesiemy z powrotem trochę zdobyczy zaalarmowany tym, że Piaskowa Burza zechce pójść z nimi, dodał - Powiesz Błękitnej Gwieździe, jeśli zapyta? - Pewnie - Piaskowa Burza ziewnęła, ukazując pełen pyszczek ostrych zębów - Pomyślę o was, polujących na króliki, kiedy będę leżała w ciepłym gnieździe - skoczyła z powrotem, machając ogonem. Ogniste Serce nie czuł się dobrze, kłamiąc jej - Chodźmy już! - miauknął do Szaropręgiego - Zanim inny kot nas nie zatrzyma. Dwaj młodzi wojownicy prześlizgnęli się przez krzaki i wspięli się po urwisku. Na szczycie Ogniste Serce zatrzymał się na chwilę, oglądając się do tyłu, aby upewnić się, że nikt za nimi nie podąża. Potem on i Szaropręgi skoczyli na wrzosowiska i biegli, aż do farmy Dwunogów. ' To jedyna droga' powtarzał sobie w myślach Ogniste Serce widzieć, kiedy biegli. Musiał odkryć prawdę. Nie tylko dla Czerwonego Ogona i Kruczej Łapy, ale również dla całego Klanu. Tygrysi Pazur musi zostać zatrzymany… zanim będzie miał szansę, aby znowu zabić.
Rozdział 2
Ogniste Serce węszył ostrożnie na ścieżce, którą utworzyły Dwunogi, idąc. Światło z gniazda Dwunogów oświetlało ją, a gdzieś blisko mógł wyczuć psa. Pamiętał, jak Jęczmień mówił mu, że Dwunogi spuszczają psy z uwięzi na noc. Miał nadzieję, że zlokalizują Kruczą Łapę, zanim on i Szaropręgi zostaną odkryci. Szaropręgi ześlizgnął się po skarpie i stanął obok niego. Zimny wiatr szarpał jego długie futro. - Czujesz coś? - zapytał. Ogniste Serce pochylił łebek, aby posmakować powietrze i niemal od razu wyczuł zapach, którego szukał, dziwny ale znajomy. Krucza Łapa! Tędy - miauknął. Zaczął skradać się po ścieżce, czując nieprzyjemne zimno pod łapkami. Śmiało podążył za zapachem przez drzwi, których drewno zgniło. Węszył, łowiąc w powietrzu świeży zapach kotów. - Krucza Łapa? - szepnął. Kiedy nie było odpowiedzi, powtórzył głośniej - Krucza Łapa? - Ogniste Serce, czy to ty? - zdziwione miauknięcie dobiegło z ciemnego końca, naprzeciwko drzwi. - Krucza Łapa! - Ogniste Serce wszedł do środka przez dziurę w drzwiach, wdzięczny za ochronę przed wiatrem. Zapachy stodoły wypełniały powietrze wokół niego, jego pyszczek zwilgotniał, kiedy poczuł zapach myszki. Stodoła była nikle oświetlona przez okno w dachu. Kiedy jego oczy przywykły do ciemności, Ogniste Serce zauważył innego kota siedzącego przed nim o parę długości ogona. Jego przyjaciel wyglądał na lepiej odżywionego niż Ogniste Serce widział go ostatnim razem. Krucza Łapa radośnie skoczył do Ognistego Serca i trącił się z nim nosami. - Witaj miauknął - Dobrze cię widzieć. - Dobrze cię widzieć - miauknął Szaropręgi, przepychając się prze dziurę w drzwiach za Ognistym Sercem. - Odprowadziliście bezpiecznie Klan Wichru do domu? - zapytał Krucza Łapa. Ogniste Serce i Szaropręgi spotkali go, jak pomagali Klanowi Wichru wrócić do domu. - Tak - miauknął Ogniste Serce - Ale to długa historia. Nie możemy… Co się tu dzieje? - inne kocie miauknięcie przerwało mu. Ogniste Serce obrócił się, kładąc uszy po sobie, gotów do walki z intruzem. Wtedy rozpoznał Jęczmienia, biało-czarnego samotnika, który dzielił swój dom z Kruczą Łapą. - Cześć, Jęczmieniu - miauknął Ogniste Serce, kłaniając się - Musimy porozmawiać z Kruczą Łapą. - Widzę - miauknął Jęczmień - I musi to być ważne, skoro przyszliście to w taką pogodę. - Tak - zgodził się Ogniste Serce. Odwrócił się do byłego terminatora Klanu Gromu - Krucza Łapo, nie możemy tracić czasu. - Krucza Łapa wyglądał na zaintrygowanego. - Wiesz, że możesz ze mną rozmawiać tak dużo jak chcesz. - Zostawię was więc - zaoferował Jęczmień - Czujecie sie jak w domu, aby polować. Mamy tu dużo zdobyczy - mrugnął przyjaźnie do kotów i zniknął w drzwiach. - Polować? Naprawdę? - miauknął Szaropręgi. Ogniste Serce poczuł szarpiący głód. - Oczywiście - miauknął Krucza Łapa - Dlaczego nie zjecie teraz? Potem możecie mi powiedzieć, czemu tu jesteście. *** - Ja wiem, że Tygrysi Pazur zabił Czerwonego Ogona - upierał się Krucza Łapa - Byłem tam i widziałem to. - Trzy koty siedziały w spokojnej stodole Dwunogów. Polowanie nie zajęło dużo czasu. Po desperackiej myśli, żeby znaleźć jedzenie w pokrytym śniegiem lesie, stodoła wyglądała dla głodnych wojowników Klanu Gromu na bardzo przytulną. Teraz Ogniste Serce miał ciepło, brzuszek miał pełen jedzenia. Miał ochotę zwinąć się w kłębuszek i zasnąć, ale wiedział, że musi porozmawiać z Kruczą Łapą właśnie teraz, jeśli miał zamiar wrócić do obozu, zanim zaczną snuć podejrzenia. - Powiedz nam wszystko, co pamiętasz - powiedział do Kruczej Łapy. Krucza Łapa siedział na przeciwko niego. Jego oczy pociemniały, kiedy wrócił myślami do bitwy na Słonecznych Skałach. Czarny kot przypominał sobie wszystko z tamtego dnia. - Zostałem zraniony w ramię - zaczął - I Czerwony Ogon-on był wtedy naszym zastępcą, jak wiecie-abym uciekał przez skały, dopóki były jeszcze bezpieczne. Zamierzałem tak zrobić, kiedy
zobaczyłem jak Czerwony Ogon atakuje kota Klanu Rzeki. Myślę, że to był szary wojownik, zwany Kamiennym Futrem. Czerwony Ogon zwalił Kamienne Futro z nóg i wyglądał, jakby zamierzał zranić go naprawdę swoimi pazurami. - Czemu tego nie zrobił? - przerwał Szaropręgi. - Nagle przybył Dębowe Serce - wyjaśnił Krucza Łapa - Ugryzł Czerwonego Ogona i ściągnął go z Kamiennego Futra - głos mu się zatrząsł Kamienne Futro uciekł - kot zatrzymał się, jakby bał się czegoś, co było blisko do ujawnienia. - Co dalej? - zapytał Ogniste Serce delikatnie. - Czerwony Ogon zaatakował Dębowe Serce. Zapytał go czy wojownicy Klanu Rzeki nie potrafią wygrywać samodzielnie bitew. Czerwony Ogon był dzielny - dodał Krucza Łapa - Zastępca Klanu Rzeki był dwa razy większy od niego. I wtedy… wtedy Dębowe Serce powiedział dziwną rzecz. Powiedział Czerwonemu Ogonowi: Żaden kot z Klanu Gromu nigdy nie może zranić tego wojownika. - Co? - Szaropręgi zmrużył swoje oczy w żółte szparki - To nie ma sensu. Jesteś pewien, że usłyszałeś właśnie to? - Tak - uparł się Krucza Łapa. - Ale Klany walczą cały czas - miauknął Ogniste Serce - Co jest takiego w Kamiennym Futrze? - Nie wiem - Krucza Łapa wzruszył ramionami, uciekając od ich pytań. - Więc, co zrobił Czerwony Ogon po tym, co powiedział Dębowe Serce? - zapytał Szaropręgi. Krucza Łapa zastrzygł uszami i jego oczy rozszerzyły się. - Skoczył na Dębowe Serce. Zwalił go z łap i potoczył go pod zwisające skały. Nie… nie widziałem ich, ale mogłem usłyszeć jak parskają. I wtedy usłyszałem, jak skały spadły na nich! - zatrzymał się, trzęsąc się. - Proszę, mów dalej - miauknął Ogniste Serce. Nie chciał przeprowadzać przez to Kruczej Łapy, ale musiał wiedzieć prawdę. - Usłyszałem pisk Dębowego Serca i zauważyłem jego ogon pomiędzy skałami - Krucza Łapa zamknął oczy, jakby chciał przypomnieć sobie wydarzenia, i otworzył je z powrotem - Właśnie wtedy usłyszałem Tygrysiego Pazura za mną. Kazał mi wracać do obozu, ale przeszedłem jedynie za skraj drzew, kiedy uświadomiłem sobie, że nie wiem, czy Czerwonemu Ogonowi coś się stało. Więc zacząłem skradać się z powrotem, uważając na wszystkich wojowników Klanu Rzeki, którzy uciekali do domu. I kiedy dotarłem do skał, Czerwony Ogon otrzepywał się z kurzu. Jego ogon był sztywny i jego futerko stanęło, ale poza tym był w porządku. Pobiegł do Tygrysiego Pazura, który stał w cieniu. - I wtedy… - zaczął Szaropręgi. - Tak - Krucza Łapa wysunął pazury, jakby wyobrażał sobie, że znowu bierze udział w bitwie Tygrysi Pazur skoczył na Czerwonego Ogona i przygwoździł go do ziemi. Czerwony Ogon szamotał się, ale nie mógł się wydostać. I… - Krucza Łapa przełknął i wpatrzył się w ziemię - Tygrysi Pazur zacisnął swoje zęby na gardle Czerwonego Ogona i to był koniec - Krucza Łapa oparł podbródek na łapkach. Ogniste Serce przesunął się bliżej do niego i przycisnął się do boku przyjaciela. - Więc Dębowe Serce zginął, gdy skały na niego runęły. To był wypadek - zamruczał - Żaden kot go nie zabił. - Ale to wciąż nie tłumaczy, dlaczego Tygrysi Pazur zabił Czerwonego Ogona - rzekł Szaropręgi Nie wierzę, żeby cos z tego nam pomogło. Przez jedno uderzenie serca Ogniste Serce wpatrywał się w niego, niezadowolony. Wtedy jego oczy rozwarły sie szerzej i usiadł, czując w łapkach podekscytowanie. - Ależ tak. Jeśli udowodnimy opowieść Kruczej Łapy, to pokaże, że Tygrysi Pazur kłamał, kiedy powiedział, że Dębowe Serce zabił Czerwonego Ogona i kiedy mówił, że zabił Dębowe Serce w odwecie. - Jeszcze chwila - przerwał mu Szaropręgi - Krucza Łapo, na Zgromadzeniu nie mówiłeś nic o lawinie. Wydawało się, że to Czerwony Ogon zabił Dębowe Serce. - Naprawdę? - Krucza Łapa spojrzał na Szaropręgiego - Nie chciałem. Właśnie to się naprawdę stało, przysięgam. - I dlatego Błękitna Gwiazda nie chciała nas słuchać - powiedział Ogniste Serce - Nie mogła uwierzyć, że Czerwony Ogon mógł zabić innego zastępcę. Ale Czerwony Ogon nie zabił go. Błękitna Gwiazda będzie musiała teraz w to uwierzyć. Głowa Ognistego Serca wypełniona była informacjami. Chciał zadać Kruczej Łapie o wiele więcej pytań, ale mógł wyczuć od przyjaciela
zapach strachu, i wyraz zaszczucia w oczach, kiedy opowiadał im historię śmierci Czerwonego Ogona. - Czy jest jeszcze coś, co możesz nam powiedzieć, Krucza Łapo? - miauknął łagodnie. Krucza Łapa pochylił głowę. - To bardzo wiele znaczy dla Klanu - powiedział mu Ogniste Serce - Miejmy nadzieję, że mamy szansę, aby przekonać Błękitną Gwiazdę, że Tygrysi Pazur jest niebezpieczny. - Jeśli posłucha - powiedział ponuro Szaropręgi - Już przecież zna jedną wersję - dodał - Kiedy wszystko zmienił, nie będzie wiedziała, co jest prawdą. - Ale nie zmieniał wszystkiego - zaprotestował Ogniste Serce, jak Krucza Łapa wzdrygnął się na dźwięk irytacji w tonie Szaropręgiego - Nie zrozumieliśmy po prostu. Jakoś ją przekonam - dodał W końcu znamy już całą prawdę. Czarny kot wyglądał na trochę weselszego, ale Ogniste Serce mógł zobaczyć, że nie chce on więcej pamiętać o przeszłości. Przesunął się do Kruczej Łapy, zachęcająco, i po chwili trzy koty dzieliły ze sobą języki. Potem Ogniste Serce wstał. - Już czas, kiedy powinniśmy wracać - miauknął. - Uważajcie na siebie - miauknął Krucza Łapa - I na Tygrysiego Pazura. - Nie bój się - zapewnił go Ogniste serce - Dałeś nam to, czego potrzebujemy, aby się z nim policzyć - z Szaropręgim za nim, prześlizgnął się przez drzwi i wkroczył w śnieżną zawieruchę. - Można tu zamarznąć! - narzekał Szaropręgi jak wychodzili na skraj farmy Dwunogów Powinniśmy wziąć więcej zdobyczy, aby nakarmić Klan - dodał. - Tak, masz rację - powiedział Ogniste Serce. - I co powiesz Tygrysiemu Pazurowi, kiedy zapyta, gdzie znaleźliśmy w taką pogodę tyle jedzenia? Księżyc prawie zaczął zachodzić, i niedługo niebo zacznie robić się pomarańczowe na horyzoncie. Śnieg zaczął wchodzić Ognistemu Serce pod futerko, jeszcze zimniejszy po ciepłej stodole. Jego łapy marzły; była późna noc, a oni mieli jeszcze przekroczyć terytorium Klanu Wichru, zanim będą mogli odpocząć w obozie. Ogniste Serce nie mógł przestać myśleć o tym, co powiedział Krucza Łapa. Był pewien, że jego przyjaciel mówił prawdę, ale ciężko będzie to udowodnić dla reszty Klanu.. Błękitna Gwiazda i tak nie uwierzyła w pierwszą historię. Wcześniej Ogniste Serce myślał, że to Czerwony Ogon zabił Dębowe Serce. Błękitna Gwiazda nie mogła uwierzyć, że Czerwony Ogon mógł zabić z zimną krwią innego wojownika. Teraz Ogniste Serce znał prawdę, że Dębowe Serce zmarł w skutek wypadku… Ale jak mógł oskarżać Tygrysiego Pazura bez potwierdzenia tego, co mówił Krucza Łapa? - Koty z Klanu Rzeki wiedzą - powiedział na głos, przesuwając się pod zastygłym nawisem. - Co? - miauknął Szaropręgi, przeskakując za nim - Wiedzą co? - Jak zginął Dębowe Serce - odpowiedział Ogniste Serce - Musieli widzieć jego ciało. Mogliby nam powiedzieć, że zginął pod skałami, a nie zabity przez wojownika. - Tak, znaki na jego ciele potwierdzą to - zgodził się Szaropręgi. - I może wiedzą, co Dębowe Serce miał na myśli, mówiąc, że żaden kot Klanu Gromu nie powinien atakować Kamiennego Futra - dodał Ogniste Serce - Musimy porozmawiać z wojownikiem Klanu Rzeki, który brał udział w tej walce, może z Kamiennym Futrem. - Ale nie możesz po prostu iść do ich obozu i pytać - zaprotestował Szaropręgi - Teraz, czy możemy wrócić do obozu zanim moje łapy kompletnie się zamrożą? Dwa koty skoczyły przed siebie, wolniej, bo pogoda się pogorszyła. Zatrzymali się przed Czterema Drzewami, bo napotkali trzy koty. Zimny wiatr przyniósł Ognitemu Sercu zapach patrolu Klanu Wichru. Nie czekając na okazję do wyjaśnienia, szybko obejrzał otoczenie, ale śnieg zasypał wszystkie ewentualne drogi wyjścia. I kiedy było jasne, że koty Klanu Wichru zobaczyły ich, postanowił się przywitać. Ogniste Serce rozpoznał znajomy zapach zastępcy Klanu Wichru, Martwej Stopy, z wojownikiem zwanym Rozerwane Ucho i jego terminatorem, Mknącą Łapą. - Cześć, Ogniste Serce - zawołał Martwa Stopa - Jesteście daleko od domu. - Eee… Tak - przytaknął Ogniste Serce, pochylając głowę z respektem - My po prostu… szliśmy zapachem Klanu Cienia i on doprowadził nas aż tu. - Klan Cienia na naszych ziemiach! - futro Martwej Stopy najeżyło się. - Uważamy, że był to stary zapach - powiedział spokojnie Szaropręgi - Nie trzeba się tym martwić. Przepraszamy, że byliśmy na waszej ziemi. - Zawsze jesteście tu mile widziani - miauknął Rozerwane Ucho - Inne Klany zniszczyłyby nas w ostatniej bitwie, jeśli wasz Klan by nam nie pomógł. Teraz będą trzymać się z daleka. - Ogniste
Serce czuł się zażenowany pochwałami Rozerwanego Ucha. On i Szaropręgi pomogli kiedyś Klanowi Wichru, ale teraz był niespokojny z myślą, że jakiś kot Klanu Wichru zobaczył ich tak daleko. - Teraz lepiej będzie, jeśli wrócimy do domu - zamruczał - Wszystko wygląda tu spokojnie. - Może Gwiezdny Klan oświeca twoją ścieżkę - miauknął Martwa Stopa uroczyście. Reszta kotów życzył Ognistemu Sercu i Szaropręgiemu powodzenia, i odeszła w stronę swojego obozu. - To nie było szczęśliwe spotkanie - mruknął Ogniste Serce, kiedy schodzili do doliny Czterech Drzew. - Czemu? - zapytał Szaropręgi - Koty Klanu Wichru nie są złe, że byliśmy na ich terytorium. Teraz jesteśmy przyjaciółmi. - Użyj swojego mózgu, Szaropręgi - miauknął Ogniste Serce - Co jeśli Martwa Stopa powie Błękitnej Gwieździe, że nas spotkał? Będzie chciała wiedzieć co tam robiliśmy. - Mysi móżdżek! - Szaropręgi zatrzymał się - Nie pomyślałem o tym - spojrzał w oczy Ognistemu Sercu - Błękitna Gwiazda nie będzie zadowolona, jeśli się dowie, że węszyliśmy wokół sprawy Tygrysiego Pazura. Ogniste Serce wzruszył ramionami. - Miejmy nadzieję, że udowodnimy to wszystko przed następnym Zgromadzeniem. Chodź! Powinniśmy spróbować coś złapać przed powrotem. Skoczył, i po chwili dwa koty biegły przez śnieg. Przebiegły przez kotlinę i wybiegły na ziemie Klanu Gromu. Ogniste Serce odprężył sie trochę i zaczął smakować powietrze w nadziei złapania zapachu zdobyczy. Szaropręgi węszył pełen nadziei wokół drzewa i po chwili wrócił, wyglądając na zawiedzionego. - Nic - sarknął - Ani jednej myszy, nawet wąsa! - Nie mamy czasu na szukanie - zadecydował Ogniste Serce. Zobaczył, że niebo zrobiło się trochę jaśniejsze nad drzewami. Czas biegł do przodu, a podejrzenia w związku z ich nieobecnością w obozie rosły z każdym uderzeniem serca. Światło wschodu robiło się coraz mocniejsze. Mięśnie bolały go od zimna. Ogniste Serce poprowadził przez janowcowy tunel, prowadzący do obozu. Wdzięczny, że może znowu być w domu, przesuwał się ciemnym przejściem. Jak dotarł do końca wypchnął go Szaropręgi. - Rusz się, ty wielka kupo futra! - miauknął przyjaźnie Szaropręgi. Ogniste Serce nie odpowiedział. Na skraju o parę długości ogona siedział Tygrysi Pazur. Jego żółte oczy świeciły z triumfem. - Może opowiecie mi, gdzie byliście? - warknął - I czemu tak długo nie wracaliście ze Zgromadzenia?
Rozdział 3
- Więc? - prowokował ich Tygrysi Pazur. - Pomyśleliśmy, że zapolujemy - Ogniste Serce spojrzał w oczy zastępcy - Klan potrzebuje świeżej zdobyczy. - Ale nie mogliśmy niczego znaleźć - dodał Szaropręgi, stając obok Ognistego Serca. - Więc cała zdobycz schowała się w norach, tak? - warknął Tygrysi Pazur. Podszedł do Ognistego Serca i zbliżył do niego nos, obwąchując go, to samo zrobił z Szaropręgim - Więc dlaczego obaj pachniecie myszą? Ogniste Serce wymienił z Szaropręgim spojrzenia. Dużo czasu minęło odkąd polowali niedaleko stodoły i zapomniał, że mogą nosić jeszcze zapach zdobyczy. Szaropręgi wyglądał na załamanego. Zamknął oczy. - Błękitna Gwiazda powinna o tym usłyszeć - warknął Tygrysi Pazur - Za mną. Ogniste Serce nie miał wyboru, jak tylko posłuchać Tygrysiego Pazura. Poprowadził ich przez polankę do legowiska Błękitnej Gwiazdy u stóp Wysokiej Skały. Za kurtyną roślin zasłaniających przejście, Ogniste Serce mógł zobaczyć przywódczynię, z początku śpiącą, ale gdy Tygrysi Pazur wszedł do środka, uniosła głowę i usiadła. - Co się stało, Tygrysi Pazurze? - miauknęła lekko zaskoczona. - Ci dwaj dzielni wojownicy byli na polowaniu - głos Tygrysiego Pazura wypełniony był pogardą - Są najedzeni, ale nie przynieśli żadnej zdobyczy dla Klanu. - Czy to prawda? - Błękitna Gwiazda spojrzała na młodych wojowników. - Nie byliśmy na polowaniu - bąknął Szaropręgi. To była prawda, pomyślał Ogniste Serce. Dokładnie powiedziane, nie złamali kodeksu wojownika przez nie przyniesienie żadnej zdobyczy do obozu, ale wiedział, że to nie było usprawiedliwienie. - Zjedliśmy pierwszą zdobycz, jaką złapaliśmy, aby nabrać sił - miauknął - I potem nie mogliśmy już znaleźć nic więcej. Chcieliśmy przynieść trochę zdobyczy ale nie mieliśmy szczęścia. Tygrysi Pazur prychnął z niesmakiem, jakby nie wierzył słowom Ognistego Serca. - Nawet jeśli - miauknęła Błękitna Gwiazda - Jest tak mało zdobyczy, że każdy kot powinien myśleć o Klanie, a nie o sobie. Zawiodłam się na was obu. Ogniste Serce czuł się okropnie. Błękitna Gwiazda sprowadziła go do Klanu kiedy był kociakiem, i chciał jej pokazać, że zasługuje na zaufanie. Jeśli byłby z nią sam na sam, może próbowałby wyjaśnić co naprawdę się stało. Ale przy Tygrysim Pazurze było to niemożliwe. Poza tym, Ogniste Serce nie był gotowy opowiedzieć jej ostateczną wersję bitwy o Słoneczne Skały Kruczej Łapy. Chciał jeszcze pomówić z Klanem Rzeki, o śmierci Dębowego Serca. - Przepraszam, Błękitna Gwiazdo - zamruczał. - Tu nie chodzi o przeprosiny - ostrzegła go Błękitna Gwiazda - Musisz zrozumieć, że pierwszeństwo mają potrzeby Klanu, zwłaszcza w porze nagich drzew. Podczas następnego dnia, będziesz polował dla Klanu, nie dla siebie. Jeśli reszta Klanu zostanie nakarmiona, wtedy możecie dopiero wziąć coś dla siebie - jej wzrok złagodniał - Wyglądacie na wykończonych - zauważyła - Idźcie i odpocznijcie. Ale oczekuje, że jutro będziecie na polowaniu. - Tak, Błękitna Gwiazdo - Ogniste Serce pochylił głowę i wyszedł z jej legowiska. Szaropręgi podążył za nim, jego futro stroszyło się w mieszaninie zażenowania i strachu. - Myślałem, że wygna nas, na pewno - miauknął, jak dwa koty skręciły w stronę legowiska wojowników. - Dziękujcie więc swojemu szczęściu - głośne warknięcie dobiegło zza ich pleców. Ogniste
Serce spojrzał prze ramię, by zobaczyć Tygrysiego Pazura, wyskakującego za nimi - Jeśli ja byłbym przywódcą, prawdopodobnie bym was wygnał. Ogniste Serce poczuł, że futro jeży mu się ze złości. Jego pyszczek otworzył się w początku prychnięcia. Wtedy usłyszał ostrzegające syknięcie Szaropręgiego, i zachował dla siebie, co chciał powiedzieć, odwracając się znowu od Tygrysiego Pazura. - Bardzo dobrze, kociaczku - warknął Tygrysi Pazur - Wracaj do legowiska. Błękitna Gwiazda może ci ufa, ale ja nie. Widziałem cię w bitwie Klanu Wichru, nie zapominaj wślizgnął się do legowiska wojowników. Szaropręgi wziął głęboki oddech. - Ogniste Serce - miauknął uroczyście - Jesteś prawdopodobnie najdzielniejszym kotem z całym Klanie, lub kompletnym idiotą! Na Gwiezdny Klan, nie denerwuj nigdy więcej Tygrysiego Pazura. - Nie prosiłem go, żeby mnie nienawidził - rzekł Ogniste Serce gniewnie i wślizgnął się do legowiska, by zobaczyć, że Tygrysi Pazur układa się w miejscu niedaleko środka. Ciemny kocur zignorował zupełnie Ogniste Serce, obracając się do dokoła trzy lub cztery razy, zanim zwinął sie do spania. Ogniste Serce ruszył do swojego własnego gniazda. Niedaleko Piaskowa Burza i Popielata Skórka przeciągali się. Piaskowa Burza usiadła, kiedy zauważyła Ogniste Serce. - Tygrysi Pazur wyglądał was odkąd wróciliśmy ze Zgromadzenia - szepnęła - Przekazałam mu twoją wiadomość, ale wątpię, żeby mi uwierzył. Co robiliście? Ogniste Serce czuł się spokojnie pod jej sympatycznym wzrokiem, ale nie mógł przestać ziewać. - Przepraszam, Piaskowa Burzo - bąknął - Muszę się wyspać. Porozmawiamy później, dobrze? Prawie oczekiwał, że Piaskowa Burza się zirytuje, ale ona tylko wstała i podeszła do niego. Kiedy opadł na mech, wyściełający ziemię legowiska, położyła się obok niego i przysunęła. Popielata Skórka otworzył jedno oko i spojrzał na Ogniste Serce. Prychnął i odwrócił się. Ale Ogniste Serce był zbyt zmęczony, żeby przejmować się zazdrością Popielatej Skórki. Już prawie spał. Ostatnią niespodzianką tego dnia było futerko Piaskowej Burzy tuż obok jego. *** Ogniste Serce wędrował wokół szlaku polowania. Jego ciało było pełne energii i miał otworzony pyszczek na zapachy zdobyczy. Wiedział, że był to tylko sen, ale czuł jak jego brzuszek rośnie w oczekiwaniu na jedzenie. Paprocie rosły ponad jego głową. Jasne światło przedostawało się przez nie i świeciło na niego, jakby księżyc był w pełni na bezchmurnym niebie. Każde źdźbło trawy błyszczało i kępy dzikich róż, rosnące po dwóch stronach szlaku, wyglądały, jakby świeciły własnym światłem. Wszędzie wokół Ogniste Serce mógł wyczuć ciepło pory nowych liści. Zimny, pokryty śniegiem obóz był jakby odległy o dziewięć żyć. Kiedy ścieżka zaczęła prowadzić do góry, inny kot wyszedł mu na spotkanie. Ogniste Serce zatrzymał się, jego serce gwałtownie przyspieszyło, gdy rozpoznał Cętkowany Listek. Cętkowana kotka skoczyła do przodu, aż dotknęła swoim miękkim różowym noskiem jego. Ogniste Serce potarł pyszczkiem jej. Kiedy po raz pierwszy przyszedł do obozu, Cętkowany Listek była medykiem Klanu Gromu. Została zabita z zimną krwią przez wojownika Klanu Cienia. Ognistemu Sercu wciąż jej brakowało, ale odwiedziła go w snach więcej niż raz. Cętkowany Listek odwróciła się. - Chodź, Ogniste Serce - miauknęła - Chcę ci coś pokazać - skoczyła do przodu, zerkając na Ogniste Serce od czasu do czasu, aby upewnić się, że za nią podąża. Ogniste Serce biegł za nią, podziwiając światło księżyca na jej futerku. Szybko dotarli na czubek wzgórza. Cętkowany Listek poprowadziła go przez tunel paproci na zieloną łąkę. - Spójrz - miauknęła, wskazując pyszczkiem kierunek. Ogniste Serce posłuchał. Zamiast
znajomego widoku drzew i łąk przed nim, lśniąca powierzchnia wody rozpościerała się tak daleko, jak mógł to zobaczyć. Światło oślepiło go i zamknął oczy. Skąd była ta cała woda? Nie mógł powiedzieć jakiego Klanu były to tereny - srebrna powierzchnia zatopiła wszystko, co było tu znajome. Słodki zapach Cętkowanego Listka owionął go. Jej głos zabrzmiał w jego uchu. - Pamiętaj, Ogniste Serce - zamruczała - Woda potrafi ugasić ogień. Ogniste Serce otworzył ponownie swoje oczy. Mroźny wiatr znad wody powiał pod jego futerko. Cętkowany Listek odeszła. Kiedy Ogniste Serce obracał się we wszystkich kierunkach, szukając jej, światło zaczęło blednąć. Ciepło również, tak jak dotyk trawy pod łapkami. Przez mniej niż jedno uderzenie serca tonął w zimnie i ciemności. - Ogniste Serce! Ogniste Serce! - Jakiś kot wołał go. Ogniste Serce próbował to zignorować, ale usłyszał swoje imię jeszcze raz. To był głos Szaropręgiego. Ogniste Serce otworzył oczy i zobaczył dużego szarego kota, siedzącego dokładnie naprzeciwko. - Ogniste Serce - powtórzył - Wstawaj. Niedługo będzie południe. Ogniste Serce wyszedł ze swojego gniazda i usiadł. Jasne, zimne światło świeciło przez gałęzie, które rosły nad legowiskiem. Wierzbowa Skórka i Ciemnopręgi wciąż spali blisko środka legowiska, ale Piaskowa Burza i Popielata Skórka już wyszli. - Miauczałeś przez sen - powiedział mu Szaropręgi - Czy wszystko w porządku? - Co? - Ogniste Serce jeszcze się nie obudził. Zawsze trudno było mu przyjąć, że Cętkowany Listek nie żyje i nie może jej poprosić o wytłumaczenie snów. - Już niedługo południe - powtórzył Szaropręgi - Powinniśmy być na polowaniu. - Wiem - miauknął Ogniste Serce, próbując się wybudzić. - Więc się pospiesz - Szaropręgi rzucił mu spojrzenie przed wyjściem z legowiska - Spotkamy się przy janowcowym tunelu. Ogniste Serce polizał jedną łapkę i uniósł ją do głowy. Kiedy była już czysta, nagle przypomniał sobie ostrzeżenie Cętkowanego Listka: woda może ugasić ogień. Co chciała mu powiedzieć? Ogniste Serce wrócił myślami do poprzedniej przepowiedni, że ogień ocali Klan. Gdy podążył za Szaropręgim do wyjścia z legowiska, rudzielec czuł dreszcze, ale nie z zimna. Mógł wyczuć kłopoty gromadzące się niczym burzowe chmury. Jeśli woda ugasi ogień, wtedy co ocali Klan? Czy Cętkowany Listek miała na myśli, że Klan Gromu jest stracony?
Rozdział 4
Ogniste Serce skoczył na zaspę, śnieg pod jego łapami zachrzęścił. Słońce świeciło na jasnym błękitnym niebie i przez to było trochę cieplej, co dało rudzielcowi nadzieję, że pora nowych liści już się zbliża. Tuż za nim Szaropręgi wypowiedział na głos jego myśli. - Może słońce wywabi trochę zdobyczy. - Nie, jeśli będziesz nadal tak hałasował - odezwała się Piaskowa Burza, kiedy pojawiła się za nimi. Paprociowa Łapa, terminator Szaropręgiego, zaprotestował: - On nie hałasuje! Ale Szaropręgi odpowiedział jedynie wesołym miauknięciem. Ogniste Serce poczuł w sobie nową energię. Nawet jeżeli ich dzisiejsze zadania były karą, żaden kot nie kazał im polować oddzielnie, i było dobrze polować z przyjaciółmi. Ogniste Serce skrzywił się na wspomnienie zimnego wzroku Błękitnej Gwiazdy, kiedy ta upominała jego i Szaropręgiego. Mógłby trochę ją udobruchać, jeśli przyniesie więcej zdobyczy. Klan potrzebował tego teraz bardzo. Kiedy on i Szaropręgi opuszczali obóz rano, sterta świeżej zdobyczy starczyłaby zaledwie dla kilku kociaków, więc większość wojowników była na polowaniu. Ogniste Serce spotkał Tygrysiego Pazura przy janowcowym tunelu, wracającego z porannym patrolem. Z jego szczęk zwisała wiewiórka, długi ogon zamiatał śnieg. Oczy zastępcy śledziły rudzielca, ale Tygrysi Pazur nie upuścił zdobyczy, aby coś powiedzieć. Na szczycie zbocza Piaskowa Burza biegła przed siebie, a Szaropręgi pokazywał Paprociowej Łapie, gdzie szukać zdobyczy pomiędzy korzeniami drzew. Ogniste Serce nie mógł się wyzbyć bólu w sercu, kiedy pomyślał o Okopconej Łapie, która była kiedyś jego terminatorem. Byłaby teraz z nim, gdyby nie jej wypadek. Jej złamana łapka była rezultatem potrącenia przez potwora na Grzmiącej Ścieżce. Z tego powodu kotka mieszkała teraz z Żółtym Kłem, medykiem Klanu Gromu. Odganiając te ponure myśli, zaczął się skradać, otwierając pyszczek na leśne wonie. Zimny wiatr przyniósł znajomy zapach. Królik! Pochylając łebek, Ogniste Serce mógł zobaczyć brązowe futerko zwierzątka, szukającego czegoś pod kępą paproci, gdzie spod śniegu wychylały się zielone listki trawy. Ogniste Serce delikatnie postąpił do przodu, łapa za łapą, podszedł bliżej do królika. Do ostatniego momentu zwierzątko nie zauważyło rudzielca, a wtedy myśliwy jednym skokiem zabił swą zdobycz. Triumfalnie, Ogniste Serce poszedł z powrotem do obozu, niosąc w szczękach królika. Kiedy wszedł na polanę, zauważył, że sterta zdobyczy została uzupełniona przez poranny patrol. Błękitna Gwiazda stała obok. - Bardzo dobrze, Ogniste Serce - miauknęła, gdy rudzielec miał zamiar rzucić swego królika na stertę - Zaniesiesz to do Żółtego Kła? Ucieszony pochwałą przywódczyni, Ogniste Serce poszedł do legowiska medyka. Paprociowy tunel, zbrązowiały teraz, prowadził do miejsca, gdzie klanowy medyk miał swoją siedzibę w pękniętej skale. Prześlizgując się pod paprociami, Ogniste Serce spostrzegł Żółty Kieł, leżącą przed legowiskiem z łapami pod głową. Okopcona Łapa siedziała naprzeciw niej, jej dymne futerko było lekko nastroszone i jej oczy utkwione były w płaskiej mordce medyka. - Teraz, Okopcona Łapo - miauknęła stara kotka - Łapy Jednookiej są popękane z powodu zimna. Co zamierzamy dla niej zrobić? - Liście nagietka, jeśli wdała się infekcja - odpowiedziała Okopcona Łapa - Maść z krwawnika, aby zmiękczyć łapy i pomóc im wyzdrowieć. Ziarenka maku, jeśli boli. - Bardzo dobrze - pochwaliła ją Żółty Kieł. Okopcona Łapa wyprostowała się bardziej, jej oczy zalśniły dumą. Ogniste Serce wiedział, że Żółty Kieł nie chwaliła łatwo. - Dobrze, możesz zanieść jej liście i maść - miauknęła stara kotka - Nie będzie potrzebowała ziarenek maku, jeśli pęknięcia nie będą głębsze. Okopcona Łapa wstała i skierowała się w stronę legowiska medyka, kiedy zauważyła stojącego w tunelu Ogniste Serce. Miaucząc radośnie, pospieszyła do niego chwiejnym krokiem. Ogniste Serce poczuł w sercu pazur bólu. Okopcona Łapa była źródłem niekończącej się energii przed wypadkiem na Grzmiącej Ścieżce. Teraz już nigdy nie będzie znowu biegała jak wtedy, nigdy nie zostanie wojowniczką Klanu Gromu. Ale potwór z Grzmiącej Ścieżki nie złamał jej ducha. Jej oczy błyszczały radośnie, kiedy doczłapała do rudzielca.
- Jedzenie! - miauknęła - To dla nas? Świetnie! - Na czas! - warknęła Żółty Kieł, wciąż siedząc przed legowiskiem - Królik jest mile widziany dodała - Miałyśmy tu połowę Klanu, narzekającą na jakiś ból. Ogniste Serce poniósł królika przez polankę i położył przed starą kocicą. - Okopcona Łapo, idź do Jednookiej. Jeśli się pospieszysz, zostanie ci jeszcze trochę królika! Okopcona Łapa zamruczała i dotknęła czubkiem ogona ramienia Żółtego Kła. Potem wyszła do legowiska starszyzny. - Jak ona się trzyma? - zapytał miękko Ogniste Serce - Czy jest już w porządku? - Tak, wszystko dobrze - warknęła medyczka - Przestań się o nią martwić. - Ogniste Serce miał nadzieję, że mógłby. Okopcona Łapa była jego terminatorem. Nie mógł przestać myśleć, że był odpowiedzialny za jej wypadek. Powinien móc ją zatrzymać przed chodzeniem na Grzmiącą Ścieżkę samotnie. Nagle przypomniał sobie dlaczego dokładnie zdarzył się ten wypadek. Tygrysi Pazur poprosił Błękitną Gwiazdę o spotkanie niedaleko Grzmiącej Ścieżki, ale przywódczyni nie mogła iść. Kilku wojowników było w obozie; sam Ogniste Serce właśnie wyruszał na poszukiwanie kociego ziela dla Błękitnej Gwiazdy. Powiedział Okopconej Łapie, żeby nie szła na spotkanie z Tygrysim Pazurem, ale szara koteczka zignorowała polecenia. Wypadek zdarzył się, ponieważ Tygrysi Pazur położył znaki zbyt blisko Grzmiącej Ścieżki. Ogniste Serce podejrzewał, że była to pułapka na przywódczynię i Tygrysi Pazur był odpowiedzialny. Kiedy Ogniste Serce pożegnał się z Żółtym Kłem i powrócił na polowanie, poczuł nową energię, aby dowieść zdrady Tygrysiego Pazura. Dla zamordowanego Czerwonego Ogona, dla Kruczej Łapy, wygnanego z Klanu, dla kulawej Okopconej Łapy. I dla nich wszystkich i dla tych, co byli w niebezpieczeństwie ze strony Tygrysiego Pazura. Nastał dzień po karze - polowaniu. Ogniste Serce zdecydował, że nie było czasu do stracenia przed wizytą na terytorium Klanu Rzeki, aby odkryć, jak zginął Dębowe Serce. Znad granicy lasu poszedł przed zamarzniętą rzekę. Wiatr tworzył świszczący dźwięk w zamarzniętych trzcinach, które wystawały nad pokrywy śniegowej. Obok niego Szaropręgi posmakował powietrze, aby wyczuć zapachy innych kotów. - Mogę wyczuć koty Klanu Rzeki - szepnął - Ale zapach jest stary. Myślę, że możemy przejść bezpiecznie. Ogniste Serce bardziej bał się tym, że koty z jego klanu mogą odkryć co robi, niż natknięcia się na wrogi patrol. Już Tygrysi Pazur podejrzewał go o zdradę. Jeśli zastępca dowie się, co właśnie robili, będą padliną. - Dobra - szepnął w odpowiedzi - Idziemy. Szaropręgi poprowadził go pewną drogą przez lód, ostrożnie stąpając, aby się nie poślizgnąć. Na początku Ogniste Serce był zaskoczony, potem zrozumiał, że Szaropręgi pewnie przechodził przez rzekę wiele razy, aby spotkać się ze Srebrnym Strumykiem. Podążył za przyjacielem ostrożnie, prawie oczekując, że lód załamie się pod jego ciężarem i rudzielec zazna zimnej kąpieli. Tutaj, poniżej Słonecznych Skał, rzeka była granicą pomiędzy dwoma klanami. Futerko Ognistego Serca opadło, kiedy przekroczył rzekę i upewnił się, że żaden kot nie obserwuje ich. Przekroczyli nasyp i ukryli się w trzcinach, i węszyli w powietrzu w poszukiwaniu śladu kotów z Klanu Rzeki. Ogniste Serce był zdziwiony niewytłumaczalnym strachem Szaropręgiego. Każdy mięsień szarego wojownika był napięty kiedy tylko przekroczyli rzekę. - Musimy być szaleni - syknął Szaropręgi do Ognistego Serca - Kazałeś mi obiecać, że będę spotykał Srebrny Strumyk tylko w Czterech Drzewach kiedy tylko będę chciał. A teraz znowu tu jesteśmy, na terytorium Klanu Rzeki. - Wiem - odpowiedział Ogniste Serce - Ale nie można inaczej. Musimy porozmawiać z kotem z Klanu Rzeki, a Srebrny Strumyk pomoże nam lepiej niż jakiś inny kot. Był tak samo pełen obaw jak szary przyjaciel. Wokół nich było dużo zapachów Klanu Rzeki, na szczęście żaden nie był świeży. Ogniste Serce czuł się jakby znowu był domowym kotem, przestraszonym i zagubionym w lesie. Używając trzcin jako kryjówki dwa koty zaczęły iść w górę strumienia. Ogniste Serce próbował stąpać lekko, jakby polował, jego brzuszek szorował śnieg. Czuł się niepewnie, wiedząc, że jego ogniste futro jest doskonale widoczne na śniegu. Zapach Klanu Rzeki stawał się coraz intensywniejszy, i rudzielec domyślił się, że niedaleko jest obóz. - Jak daleko jeszcze? - miauknął miękko do Szaropręgiego.
- Blisko. Widzisz tę wyspę przed nami? Dotarli do miejsca, gdzie rzeka odpływała z terytorium Klanu Gromu i stawała się większa. Niedaleko przed nimi widać było małą wyspę, otoczoną trzcinami. Wierzby wyrastały na brzegach, a gałęzie były zamarznięte. - Wyspa? - powtórzył zaskoczony Ogniste Serce - Ale co się dzieje, kiedy rzeka nie jest zamarznięta? Przepływają? - Srebrny Strumyk mówi, że woda jest tu bardzo wolna - wyjaśnił Szaropręgi - Ale nigdy nie byłem w obozie. - Niedaleko grunt stawał się mokry, otoczony przez trzciny. Na szczycie wyrastały janowce i kępy głogu, gdzie nigdzie widać było zielone liście ostrokrzewu, prześwitujące przez warstwę śniegu. Ale była też tam odsłonięta przestrzeń brzegowa pomiędzy trzcinami a krzakami, bez żadnego miejsca na ukrycie się. Szaropręgi ruszył do przodu, kuląc się. Pochylił łebek, węsząc i rozglądając się wokół. Potem, bez żadnego ostrzeżenia wyskoczył na przestrzeń, biegnąc szybko. Ogniste Serce pospieszył za nim, łapy zapadały mu się w śniegu. Dobiegając do krzaków, prześlizgnął się pomiędzy gałęziami i zatrzymał się. Czekał na usłyszenie krzyków na alarm, lub patrolu, ale nic takiego się nie stało. Skulił się na zmarzniętych liściach i zaczął sapać. - Możemy stąd zobaczyć wejście do obozu - powiedział mu Szaropręgi - Zazwyczaj czekałem tu na Srebrny Strumyk. Ogniste Serce miał nadzieję, że srebrna kotka przyjdzie szybko. Każdy moment spędzony na terytorium Klanu Rzeki zwiększał szanse odkrycia. Zmieniając swoją pozycję mógł mieć dobry widok na spadek i wyspę, mógł także zauważyć mignięcie futerka. Był tak zajęty obserwowaniem wyspy, że nie zauważył pręgowanego kota, który biegł obok ich kryjówki, póki ich nie minął o kilka długości ogona. Z jego pyska zwisała wiewiórka, a wzrok kota był utkwiony w ziemi pod jego łapami. Ogniste Serce zamarł, gotów uciekać, jeśli pręgowana kotka poczuje zapach intruzów. Śledził ją, póki nie zniknęła na wyspie. Na szczęście, pomyślał, zapach zdobyczy, którą niosła, zamaskował woń kotów z Klanu Gromu. Nagle zauważył, że grupa czterech kotów, prowadzona przez Lamparcie Futerko, zastępcę przywódcy Klanu Rzeki, opuszcza obóz. Lamparcie Futerko była nieprzyjazna kotom z Klanu Gromu odkąd jej patrol przyłapał Ogniste Serce i Szaropręgiego na przechodzeniu przez ich terytorium, kiedy wracali z misji przyprowadzania Klanu Wichru do domu. Wojownik Klanu Rzeki zginął w walce i Lamparcie Futerko nigdy tego nie wybaczyła. Jeśli odkryje, że Ogniste Serce i Szaropręgi są na terytorium Klanu Rzeki, nie da im szansy wytłumaczyć powodu wizyty na tej stronie rzeki. Na szczęście patrol nie poszedł drogą obok kryjówki Ognistego Serca. Ruszyli w kierunku Słonecznych Skał - aby patrolować granicę z Klanem Gromu, pomyślał Ogniste Serce. Na końcu pojawiła się srebrno-szara sylwetka. - Srebrny Strumyk - szepnął Szaropręgi. Ogniste Serce patrzył, jak kotka z Klanu Rzeki kroczyła delikatnie przez śniegową zaspę. Była piękna, pomyślał, z szlachetną głową i lśniącym futerkiem. Oczywiste było, czemu Szaropręgi się w niej zakochał. Szaropręgi wstał, gotów aby ją zawołać, kiedy dwa inne koty pojawiły się przy wyjściu z obozu i pobiegły do Srebrnego Strumyka. Jednym z nich był smoliście czarny wojownik, Czarny Pazur, poznany wcześniej na Zgromadzeniu, i mały kot, który musiał być jego terminatorem. - Na polowanie - mruknął Szaropręgi. Trzy koty zaczęły wchodzić na zaspę. Ogniste Serce syknął, trochę z niecierpliwości, a trochę ze strachu. Myślał, że mógłby pogadać ze Srebrnym Strumykiem w cztery oczy. Jak mogłaby opuścić swoich towarzyszy? I co jeśli Czarny Pazur zwęszy intruzów? Nie niósł w pyszczku zdobyczy, która mogłaby zamaskować zapach. Czarny Pazur poprowadził swojego terminatora, a Srebrny Strumyk podążyła kilka długości ogona za nimi. Kiedy patrol mijał krzaki, Srebrny Strumyk zwolniła i zastrzygła uszami, jakby wyczuła znajomy, ale nieoczekiwany zapach. Szaropręgi zasyczał cicho i uszy Srebrnego Strumyka skierowały się w ich stronę. - Srebrny Strumyku! - zamiauczał miękko Szaropręgi. Kotka poruszyła uszami, a Ogniste Serce odetchnął z ulgą. Usłyszała. - Czarny Pazurze! - zawołała do wojownika przed nią - Zapoluję na mysz w tym krzakach tutaj. Nie czekajcie na mnie! Ogniste Serce usłyszał miauknięcie. Chwilę potem Srebrny Strumyk prześlizgnęła się pomiędzy gałęziami i stanęła przed dwoma wojownikami. Przycisnęła swoje futro do Szaropręgiego, mrucząc głośno, i dwa koty spojrzały sobie w oczy z czułością. - Myślałam, że chcesz się ze mną widywać tylko przy Czterech Drzewach - miauknęła Srebrny Strumyk, kiedy przestała się witać z szarym kocurem - Co tu robicie? - Jest ze mną Ogniste Serce - wyjaśnił Szaropręgi - Muszę o coś zapytać.
Ogniste Serce nie rozmawiał ze Srebrnym Strumykiem od ostatniej bitwy, kiedy to pozwolił jej uciec. Pomyślał, że musi ona pamiętać to również, gdyż pochyliła swą głowę z wdzięcznością. Nie było śladu po wrogości. - Tak, Ogniste Serce? - Co wiesz o bitwie, w której zginął Dębowe Serce? - zapytał Ogniste Serce - Byłaś tam? - Nie - odpowiedziała Srebrny Strumyk. Wyglądała na zamyśloną - Czy jest to bardzo ważne? - Tak. Mogłabyś zapytać kogoś, kto wie? Potrzebuję… - Mam lepszy pomysł - przerwała mu srebrna kotka - Sprowadzę do was Mglistą Stopę, aby z tobą porozmawiała. - Ogniste Serce spojrzał niepewnie na Szaropręgiego. Czy był to dobry pomysł? - Wszystko w porządku - miauknęła Srebrny Strumyk, jakby wiedziała, o czym myślał rudy wojownik - Mglista Stopa wie o mnie i Szaropręgim. Nie popiera tego, ale nikomu nie powie. Przyjdzie tu, jeśli ją poproszę. - Ogniste Serce pochylił głowę z wdzięcznością. - Dziękuję - miauknął. Ledwo skończył mówić, a Srebrny Strumyk już odwróciła się i prześlizgnęła pomiędzy krzakami. Ogniste Serce obserwował, jak wraca do obozu. - Czy ona nie jest wspaniała? - zamruczał Szaropręgi. Ogniste Serce nie odpowiedział, usiadł tylko i czekał. Robił się coraz bardziej nerwowy. Jeśli on i Szaropręgi zostaną na terytorium Klanu Rzeki długo, jakiś kot zauważy ich. Będą mieli szczęście, jeśli uda im się uciec z futrem na swoim miejscu. - Szaropręgi - zaczął - Jeśli Srebrny Strumyk nie może… - Właśnie w tym momencie zauważył srebrną pręgowaną, przedzierającą się przez śnieg i lód w ich stronę, za kotką szła jeszcze jedna. Pobiegły przez zaspę, a Srebrny Strumyk poprowadziła drugą w kierunku krzaków. Nowo przybyłą była ładna kotka z szarym futrem i niebieskimi oczami. Przez chwilę Ogniste Serce pomyślał, że wygląda znajomo. Zdecydował, że musiał ją już widzieć na którymś Zgromadzeniu. Kiedy kotka zauważyła Szaropręgiego i Ogniste Serce zamarła. Jej futro nastroszyło się, uszy położyła wzdłuż głowy. - Mglista Stopo - miauknęła cicho Srebrny Strumyk - To są… - Koty Klanu Gromu! - syknęła Mglista Skórka - Co oni tu robią? To jest terytorium Klanu Rzeki! - Mglista Stopo, posłuchaj… - Srebrny Strumyk przerwała przyjaciółce i próbowała ją przekonać do Ognistego Serca i Szaropręgiego. Mglista Stopa została na swoim miejscu. Ogniste Serce widział wrogość w jej oczach. Czy był głupi, kiedy myślał, że Klan Rzeki mu pomoże? - Byłam cicho jeśli chodzi o niego - Mglista Stopa wskazała pyszczkiem Szaropręgiego - Ale nie możesz tu sprowadzać wszystkich kotów z Klanu Gromu! - Nie bądź śmieszna - odpowiedziała Srebrny Strumyk. - Wszystko w porządku, Mglista Stopo - wtrącił się szybko Ogniste Serce - Nie będziemy kraść waszej zdobyczy, ani szpiegować. Muszę porozmawiać z kotem, który brał udział w bitwie na Słonecznych Skałach, kiedy zginął Dębowe Serce. - Czemu? - Mglista Stopa zmrużyła oczy. - To… Ciężko wytłumaczyć - miauknął Ogniste Serce - Ale to nie może w jakikolwiek sposób zaszkodzić Klanowi Rzeki. Przysięgam na Gwiezdny Klan - dodał. Młoda kotka uspokoiła się i tym razem pozwoliła srebrnej przybliżyć się do Ognistego Serca. Szaropręgi wstał i pochylił łebek, aby uniknąć nisko wiszących gałęzi. - Skoro będziecie razem rozmawiać, Srebrny Strumyk i ja pójdziemy sobie. - Ogniste Serce otworzył pyszczek, aby zaprotestować. Nie chciał być samemu na terenie Klanu Rzeki. Ale Szaropręgi i Srebrny Strumyk właśnie opuszczali schronienie. Tuż przed zniknięciem za kolczastymi krzakami, Szaropręgi zerknął na Ogniste Serce. - Och, Ogniste Serce - miauknął cicho - Zanim wrócisz, lepiej wytarzaj się w czymś mocno pachnącym, aby ukryć zapach Klanu Rzeki - zamrugał w zakłopotaniu - Odchody lisa są dobre. - Zaczekaj, Szaropręgi… - Ogniste Serce wstał. Ale już nie było śladu po przyjacielu. - Nie bój się - miauknęła za nim Mglista Stopa - Nie zjem cię. Przyprawisz mnie przecież o ból brzucha - Ogniste Serce obrócił się i zobaczył, że oczy Mglistej Stopy pełne są uciechy. - Jesteś Ogniste Serce, prawda? - zaczęła - Widziałam cię na Zgromadzeniach. Mówili, że byłeś kiedyś domowym kotkiem - jej głos był zimny. - To prawda - przytaknął Ogniste Serce ciężko, ponownie czując znajomą pogardę Klanowych kotów do jego przeszłości - Ale teraz jestem wojownikiem. - Mglista Stopa polizała swoją łapę i uniosła ją powoli w kierunku ucha, mając wciąż oczy utkwione w rudzielcu.
- Wszystko w porządku - miauknęła w końcu - Walczyłam w tej bitwie. Co chcesz wiedzieć? Ogniste Serce zamarł na moment, układając myśli. Będzie miał tylko jedną szansę, aby się dowiedzieć. Nie może popełnić błędu. - No, dalej - warknęła Mglista Stopa - Zostawiłam moje kocięta, aby do ciebie przyjść. - To nie będzie długo trwało - powiedział Ogniste Serce - Co możesz mi powiedzieć o tym, jak zginął Dębowe Serce? - Dębowe Serce? - Mglista Stopa zerknęła na swoje łapy. Wzięła głęboki oddech i zaczęła jeszcze raz - Dębowe Serce był moim ojcem, nie wiedziałeś? - Nie - miauknął Ogniste Serce - Przykro mi. Nigdy go nie poznałem, ale wiem, że był dzielnym wojownikiem. - Był najlepszy i najdzielniejszy - zgodziła się Mglista Stopa - I nigdy nie powinien umrzeć. To był wypadek. - Ogniste Serce poczuł, jak serce zaczyna mu bić szybciej. To było dokładnie to, co potrzebował wiedzieć! - Jesteś pewna? - zapytał -Żaden kot go nie zabił? - Został podrapany, ale to go nie zabiło - miauknęła Mglista Stopa - Po wszystkim znaleźliśmy jego ciało pod skałami. Nasz medyk powiedział, że zginął przez nie. - Więc żaden kot nie był odpowiedzialny… - mruknął Ogniste Serce - Krucza Łapa miał rację. - Co? - szara kotka zamarła. - Nic - miauknął rudzielec szybko - Nic ważnego. To wszystko, co chciałbym widzieć. - Więc jeśli to już koniec… - Nie, Mglista Stopo, zaczekaj! Jest jeszcze jedna rzecz W bitwie jeden z naszych kotów usłyszał, jak Dębowe Serce mówił, że żaden z naszych kotów nie powinien zranić Kamiennego Futra. Wiesz, co miał na myśli? Kotka z Klanu Rzeki przez chwilę była cicho, jej błękitne oczy obserwowały rudzielca. Potem potrząsnęła głową, jakby chciała się pozbyć kropelek wody. - Kamienne Futro jest moim bratem - miauknęła. "Więc Dębowe Serce był również jego ojcem" zrozumiał Ogniste Serce - Dlatego chciał go chronić przed Klanem Gromu? - Nie! - oczy Mglistej Stopy zapłonęły ogniem - Dębowe Serce nigdy nie próbował chronić któregoś z nas. Chciał, abyśmy byli wojownikami, tak jak on, i żebyśmy przynieśli honor dla naszego Klanu. - Więc dlaczego…? - Nie wiem - w jej głosie brzmiało zaskoczenie. Ogniste Serce próbował nie czuć się zawiedziony. W końcu wiedział, jak zginął Dębowe Serce. Ale czuł się trochę dziwnie z tym, co Dębowe Serce powiedział o Kamiennym Futrze. Czy to było istotne czy nie? - Moja matka może wiedzieć - niespodziewanie miauknęła Mglista Stopa, Ogniste Serce obrócił się do niej - Szara Sadzawka - dodała - Jeśli ona nie może tego wytłumaczyć, nikt inny tego nie zrobi. - Mogłabyś ją poprosić? - Może… - Mglista Stopa wciąż była zamyślona, ale Ogniste Serce wiedział, że to przez te słowa Dębowego Serca - Ale lepiej byłoby, gdybyś z nią pogadał osobiście. Ogniste Serce zamrugał, zaskoczony, że Mglista Stopa zasugerowała coś takiego, podczas gdy sama zachowywała się na początku wrogo. - Mógłbym? - zapytał - Teraz? - Nie - Mglista Stopa zadecydowała po chwili - To zbyt niebezpieczne dla ciebie, abyś tu został choć na chwilę dłużej. Patrol Lamparciej Skórki wróci niedługo. Poza tym, Szara Sadzawka jest teraz w starszyźnie i rzadko w ogóle opuszcza obóz. Trzeba z nią porozmawiać, zanim wyjdzie. Pomyślę, jak to zrobić. Ogniste Serce pochylił łebek w przyzwoleniu. Poczuł niecierpliwość w związku z rozmową z Szarą Sadzawką, ale wiedział, że Mglista Stopa miała rację. - Jak się dowiem, że mam ją spotkać? - Prześlę wiadomość przez Srebrny Strumyk - powiedziała Mglista Stopa - Teraz idź. Jeśli Lamparcie Futerko cię tu znajdzie, nie będę mogła ci pomóc. - Ogniste Serce zamrugał. Chciał polizać ucho Mglistej Stopie, ale obawiał się, że ona by tego nie poparła. Wyglądało na to, że przezwyciężyła najgłębszą wrogość, ale nie dało się zapomnieć, że pochodzili z dwóch różnych Klanów. - Dziękuję ci, Mglista Stopo - miauknął - Nie zapomnę tego. I jeśli będę mógł coś dla ciebie zrobić…
- Po prostu idź! - syknęła Mglista Stopa, kiedy Ogniste Serce mijał ją, dodała z rozbawieniem - I nie zapomnij o odchodach lisa!
Rozdział 5
- Nie wierzę, że to robię - zamruczał Ogniste Serce, przechodząc przez janowcowy tunel do obozu. Znalazł trochę odchodów lisa w lesie i wytarzał się w nich. Teraz żaden kot w ogóle nie będzie podejrzewał, że był na terytorium Klanu Rzeki. Cokolwiek powiedzą na temat jego zapachu nie było ważne. Nie wracał do obozu z pustym pyszczkiem, gdyż złowił wiewiórkę po drodze. Kiedy wyszedł z janowcowego tunelu, zobaczył Błękitną Gwiazdę, siedzącą na szczycie Wysokiej Skały. Zrozumiał, że właśnie przegapił jej wołanie na zebranie Kalnu, bo inne koty pojawiały się na polance i siadały, patrząc się na przywódczynię. Ogniste Serce zostawił swoją wiewiórkę na stosie zdobyczy i potruchtał, aby dołączyć do kotów. Po drugiej stronie polanki kociaki Cętkowanej Mordki wychodziły z kociarni, podążając za matką. Ogniste Serce widział syna swojej siostry, Obłoczka, jego białe futro łatwo było zauważyć wśród cętkowanych kociaków. Księżniczka, siostra Ognistego Serca, która wciąż żyła w legowisku Dwunogów, nie chciała zostawić swojego wygodnego życia, ale opowieści rudzielca o Klanie zaciekawiły ją tak, że dała swojego pierworodnego. Na razie klanowe koty nie akceptowały jeszcze jednego kotka Dwunogów, nawet jeśli Cętkowana Mordka traktowała Obłoczka jak swoje własne kocię. Przysunąwszy się bliżej, słyszał narzekanie Obłoczka. - Czemu nie mogę być terminatorem? Jestem niemal tak duży, jak ten rudy syn Mroźnego Futerka! Ogniste Serce zainteresował się szybko. Błękitna Gwiazda musiała zwołać zebranie, aby nazwać dwa oczekujące koty Mroźnego Futerka. Ich siostra i brat, Paprociowa Łapa i Okopcona Łapa, zostały terminatorami kilka księżycy temu, i Ogniste Serce wiedział, że dwa pozostałe muszą z niecierpliwością oczekiwać swojej ceremonii. - Ci! - szepnęła Cętkowana Mordka do Obłoczka - Nie możesz zostać terminatorem, póki nie masz sześciu księżyców! - Ale ja chcę być terminatorem teraz! - Ogniste Serce zostawił Cętkowaną Mordkę, próbującą wyjaśnić Obłoczkowi zwyczaje Klanu, i poszedł usiąść obok Piaskowej Burzy. Jej łebek zwrócił się w jego stronę szybko, kiedy siadał na miejscu. - Ogniste Serce! Gdzie byłeś? Śmierdzisz jak lis, który zdechł przed miesiącem! - Przepraszam - mruknął Ogniste Serce - To był wypadek. Nienawidził tego zapachu tak, jak każdy kot, i nie lubił kłamać Piaskowej Burzy, czemu tak cuchnie. - Dobrze, trzymaj się z dala ode mnie, póki tego nie zmyjesz! - słowa Piaskowej Burzy były ostre, ale jej oczy śmiały się, kiedy odsuwała się od niego na odległość kilku długości ogona. - I wyczyść się, zanim pójdziesz do legowiska - warknął znajomy głos. Ogniste Serce obrócił się i zobaczył Tygrysiego Pazura, stojącego za nim - Nie zamierzam spać z tym smrodem w nosie! Ogniste Serce pochylił łebek w zakłopotaniu, kiedy Tygrysi Pazur odchodził, potem spojrzał na Błękitną Gwiazdę. - Zebraliśmy się tu, aby nadać dwóm terminatorom ich nowe imiona - Spojrzała w dół, gdzie Mroźne Futerko siedziała dumna, z ogonem owiniętym wokół łapek. Dwa koty siedziały po jej dwóch stronach, i kiedy Błękitna Gwiazda zaczęła mówić, większy, rudy jak jego brat Paprociowa Łapa, poderwał się niecierpliwie na nogi. - Tak, podjedźcie tu, oboje - zaprosiła Błękitna Gwiazda ciepło. Rudy kociak szybko podszedł do Wysokiej Skały. Jego siostra podążyła z nim bardziej dostojnie. Była biała, jak matka, z rudymi łatami wzdłuż pleców i rudym ogonem. Ogniste Serce zamknął oczy. Niedawno sam otrzymał Okopconą Łapę jako terminatora. Trochę marzył, aby uczyć jedno z tych dwojga, ale wiedział, że Błękitna Gwiazda uprzedziłaby go. Może go nawet nie wybrać już nigdy, pomyślał z żalem, po tym jak zawiódł z Okopconą Łapą. - Mysie Futerko - miauknęła Błękitna Gwiazda - Powiedziałaś mi, że jesteś gotowa na terminatora. Będziesz uczyć Rozdzierającą Łapę. Ogniste Serce patrzył, jak Mysie Futerko, żylasta, mała kotka z brązowym futrem podchodzi do przodu i staje naprzeciwko rudego kociaka, który poderwał się, by ją przywitać. - Mysie Futerko - zaczęła Błękitna Gwiazda - Jesteś odważną i inteligentną wojowniczką. Myślę, że wszystkie te zalety przekażesz swojemu nowemu terminatorowi. - Kiedy Błękitna Gwiazda mówiła, Mysie Futerko wyglądała na niemal tak dumną jak nowo nazwany terminator. Dotknęli się nosami i
poszli na skraj polanki. Ogniste Serce mógł usłyszeć, jak Rozdzierająca łapa już męczy swojego mistrza pytaniami. Rudo-biała koteczka wciąż stała obok Wysokiej Skały, patrząc na przywódczynię. Ogniste Serce siedział dostatecznie blisko, aby widzieć, jak wąsiki małej drżą z oczekiwania. - Biała Burzo - zaczęła Błękitna Gwiazda - Jesteś wolny, aby mieć nowego terminatora, teraz, gdy Piaskowa Burza została wojowniczką. Będziesz mistrzem Jasnej Łapy. Duży, biały kocur, który siedział na przedzie, wstał i podszedł do Jasnej Łapy. Czekała na niego, jej oczy lśniły. - Biała Burzo - miauknęła Błękitna Gwiazda - Jesteś prawym i doświadczonym wojownikiem. Wiem, że przekażesz wszystkie swoje umiejętności Jasnej Łapie. - Oczywiście - zamruczał Biała Burza - Witaj, Jasna Łapo. Dotknął jej noska swoim i odprowadził ją do czekających kotów. Wszyscy zgromadzili się wokół nowych terminatorów, wołając ich nowymi imionami. Kiedy szedł, aby do nich dołączyć, Ogniste Serce zobaczył Szaropręgiego, niedaleko tunelu. Jego przyjaciel musiał wrócić, kiedy reszta Kalnu była skupiona na ceremonii. - Wszystko przygotowane - miauknął Szaropręgi miękko - Jeśli jutro będzie słońce, Srebrny Strumyk i Mglista Stopa zachęcą Szarą Sadzawkę, by opuścić obóz dla ćwiczeń. Spotkamy się z nimi w południe. -Gdzie? - zapytał Ogniste Serce, niepewny, czy chce znowu iść na terytorium Klanu Rzeki. Nie było bezpiecznie zostawiać tam tyle zapachu kotów z Klanu Gromu. - Jest taka cicha polana, tuż przy granicy, niedaleko od mostu Dwunogów - wyjaśnił Szaropręgi Srebrny Strumyk i ja spotykaliśmy się tam zanim, no wiesz… Ogniste Serce rozumiał. Szaropręgi dotrzymywał swojej obietnicy, że będzie się spotykał z kotką z Klanu Rzeki tylko w Czterech Drzewach. - Dziękuję - mruknął. Kiedy podszedł do sterty zdobyczy, aby wybrać kawałek dla siebie, jego łapy drżały w oczekiwaniu na jutro, gdy dowie się, co Szara Sadzawka wiedziała o tajemnicy. *** - To tutaj - szepnął Szaropręgi. On i Ogniste Serce byli zaledwie kilka króliczych skoków na terytorium Klanu Rzeki. Ziemia opadała tu, przerywana przez kępy krzaków. Śnieg zostawał nawiewany i miały strumyk, zamarznięty, wyrzeźbił przejście pomiędzy dwoma skałami. Ogniste Serce domyślał się, że kiedy nadejdzie pora nowych liści, a śnieg stopnieje, będzie to piękne miejsce i dobra kryjówka. Dwa koty zsunęły się pod osłonę krzaku i usadowiły się na liściach. Ogniste Serce złapał po drodze mysz, jako prezent dla Szarej Sadzawki. Upuścił ją tam, gdzie liście były najczystsze, próbując zapomnieć o głodzie. Wiedział, że przez niego Szaropręgi i on sam znajdują się w niebezpieczeństwie, nie wspominając już o łamaniu kodeksu wojownika i kłamaniu wierzył, że robi to dla dobra Klanu. Słabe światło pory nagich drzew rozjaśniało śnieg na polance. Południe minęło, a Ogniste Serce zaczynał się obawiać, że koty z Klanu Rzeki nie przyjdą, kiedy złapał świeży zapach. Usłyszał także cienki, stary głos od strony rzeki. - To za daleko dla moich starych kości. Zaraz zamarznę na śmierć. - Przesadzasz, Szara Sadzawko, to piękny dzień - to była Srebrny Strumyk - Ćwiczenia dobrze ci zrobią. Ogniste Serce usłyszał powątpiewające prychnięcie. Trzy koty znalazły się w polu widzenia, idąc w stronę polanki. Jedną z nich była Srebrny Strumyk, drugą Mglista Stopa. Trzeciej nigdy nie widział, chuda kotka o szarym futerku i pyszczku białym ze starości. Były już w połowie drogi, kiedy Szara Sadzawka przystanęła i zaczęła węszyć. - Tu są koty z Klanu Gromu! - syknęła. Ogniste Serce zobaczył, jak Mglista Stopa i Srebrny Strumyk wymieniają wystraszone spojrzenia. - Wiem - Mglista Stopa miauknęła w końcu - Wszystko w porządku. Szara Sadzawka spojrzała na nią zaskoczona. - Wszystko w porządku? Co one tu robią? - Chcą tylko z tobą porozmawiać - powiedziała uprzejmie Mglista Stopa - Zaufaj mi. Przez chwilę Ogniste Serce obawiał się, że Szara Sadzawka odwróci się i pobiegnie w stronę obozu, krzycząc na alarm. Ale nie zrobiła tego. Podeszła do Mglistej Stopy, otrzepując swoje łapki. - Szaropręgi? - miauknęła Srebrny Strumyk. Szaropręgi wystawił łebek zza krzaka. - Tu jesteśmy. - Trzy koty z Klanu Rzeki poszły w stronę krzaka. Szara Sadzawka znieruchomiała, kiedy stanęła naprzeciw Ognistego Serca i Szaropręgiego, jej żółte oczy wypełniły się wrogością. - To jest Ogniste Serce, a to Szaropręgi - miauknęła Srebrny Strumyk - Oni… - Dwóch z nich - przerwała Szara Sadzawka - Dobrze by było, gdyby mieli porządne wyjaśnienie.
- Mają - Mglista Stopa zapewniła ją - Są przyzwoitymi kotami, z Klanu Gromu. -Daj im szansę. - Musimy z tobą porozmawiać - zaczął Ogniste Serce, czując, jak wąsiki drgają mu nerwowo. Popchnął mysz w kierunku Szarej Sadzawki - Proszę, przyniosłem ci to. Szara Sadzawka spojrzała na mysz. - Przynajmniej pamiętasz o dobrych manierach - kucnęła i zaczęła jeść - Niechętnie, ale pomogę ci - wymamrotała pomiędzy kęsami. Kiedy jadła, Ogniste Serce starał się znaleźć odpowiednie słowa. - Chciałbym cię zapytać o coś, co powiedział Dębowe Serce, zanim umarł - zaczął. Uszy Szarej Sadzawki drgnęły. - Słyszałem, co stało się podczas bitwy o Słoneczne Skały - kontynuował Ogniste Serce - Zanim umarł, Dębowe Serce powiedział jednemu z naszych wojowników, że żaden kot z Klanu Gromu nigdy nie powinien zranić Kamiennego Futra. Wiesz, co miał na myśli? Szara Sadzawka nie odpowiedziała, póki nie przełknęła myszy do końca. Wtedy usiadła i owinęła ogon wokół łapek. Utkwiła zamyślony wzrok w Ognistym Sercu przez kilka długich minut. - Myślę, że powinniście iść - miauknęła w końcu do dwóch kotek z Klanu Rzeki - Idźcie. Ty też dodała do Szaropręgiego - Porozmawiam z Ognistym Sercem sama. Widzę, że tylko on potrzebuje tu informacji. Ogniste Serce cofnął się lekko. Jeśli będzie się upierał, aby Szaropręgi został, starsza Klanu Rzeki mogłaby się nie zgodzić na rozmowę. Spojrzał na przyjaciela i zobaczył zaskoczenie w jego żółtych oczach. Co takiego chciała powiedzieć Szara Sadzawka, co nie powinny usłyszeć nawet koty z jej własnego Klanu? Ogniste Serce zadrżał, ale nie z zimna. Instynkt podpowiedział mu, że kryła się tu jakaś tajemnica, ciemna jak cień wronich skrzydeł. Ale jeśli to była tajemnica Klanu Rzeki, nie mógł sobie wyobrazić, co ona mogłaby dać Klanowi Gromu. Ze spojrzeń, jakie wymieniły Srebrny Strumyk i Mglista Stopa, były chyba tak zdziwione jak on, ale wycofywały się bez śladu protestowania. - Zaczekamy na ciebie przy moście Dwunogów - miauknęła Srebrny Strumyk. - Nie ma potrzeby - syknęła niecierpliwie Szara Sadzawka - Mogę być stara, ale nie jestem bezradna. Sama wrócę. - Srebrny Strumyk przytaknęła i dwie kotki Klanu Rzeki zniknęły, z Szaropręgim za sobą. Szara Sadzawka siedziała cicho, póki zapachy kotów nie zniknęły. - Teraz - zaczęła - Mglista Stopa powiedziała ci, że jestem jej matką, jej i Kamiennego Futra? - Tak - nerwowość Ognistego Serca zaczęła znikać, kiedy zrozumiał, że była mądra i doświadczona. - Więc - warknęła stara kotka - Nie jestem - kiedy Ogniste Serce otworzył pyszczek ze zdziwienia, dokończyła - Wychowywałam tych dwoje od kociaków, ale nie urodziłam ich. Dębowe Serce przyniósł je w środku pory opadłych liści, kiedy miały zaledwie kilka dni. - Ale gdzie Dębowe Serce je znalazł? - zapytał Ogniste Serce. Oczy Szarej Sadzawki zmieniły się w szparki. - Powiedział mi, że znalazł je w lesie, porzucone przez Samotniki albo Dwunogi - miauknęła - Ale nie jestem głupia, a mój nos zawsze był dobry. Kociaki pachniały lasem, ale tam był jeszcze jeden zapach. Zapach Klanu Gromu.
Rozdział 6
-Co? - Ogniste Serce był tak zaskoczony, że ledwo mógł mówić - Mglista Stopa i Kamienne Futro pochodzą z Klanu Gromu? - Tak - Szara Sadzawka polizała futerko na barku - To właśnie chcę ci powiedzieć. - Ogniste Serce czuł się oszołomiony. - Czy Dębowe Serce je ukradł? - zapytał. Futerko Szarej Sadzawki nastroszyło się, kiedy ściągnęła wargi w warknięciu. - Dębowe Serce był szlachetnym wojownikiem. Nigdy nie ukradłby kociąt. - Przepraszam - zaniepokojony Ogniste Serce położył uszy po sobie - Nie chciałem… W to tak trudno uwierzyć! Szara Sadzawka prychnęła, a jej futerko wygładziło się. Ogniste Serce wciąż czuł się oszołomiony jej wiadomością. Jeśli Dębowe Serce nie ukradł tych kociąt, może samotnicy zabrali je z obozu Klanu Gromu - ale dlaczego? I czemu tak szybko je przetransportowały, skoro zapach Klanu Gromu nie zdążył zniknąć z ich futerek? - Więc… jeśli to były kocięta Klanu Gromu, dlaczego się nimi opiekowałaś? - jaki Klan chciałby brać do siebie kociaki z wrogiego, w sezonie, kiedy zdobycz i tak była mała? Szara Sadzawka prychnęła. - Bo Dębowe Serce poprosił mnie. Nie był wtedy jeszcze zastępcą, ale był dobrym, młodym wojownikiem. Już właściwie urodziłam własne kocięta, ale wszystkie oprócz jednego umarły z zimna. Miałam dużo mleka, a te małe kocięta z Klanu Gromu nie dożyłyby do świtu, gdyby ktoś się nimi nie zajął. Zapach ich prawdziwego Klanu wkrótce zniknął - dodała - I nawet jeśli Dębowe Serce nie powiedział mi o nich całej prawdy, szanowałam go wystarczająco, by nie zadawać pytań. Dzięki Dębowemu Sercu i mnie te kociaki wyrosły na silne koty i teraz są dobrymi wojownikami zaszczytnymi w Klanie. - Czy Mglista Stopa i Kamienne Futro wiedzą o tym? - zapytał Ogniste Serce. - Teraz mnie posłuchaj - powiedziała chrapliwie Szara Sadzawka - Mglista Stopa i Kamienne Futro nic nie wiedzą, a jeśli ty im powiesz, wydrę twoje wnętrzności i dam je krukom - pochyliła swój łebek do przodu i oblizała wargi, mówiąc, i pokazała zęby. Wbrew jej wiekowi, Ogniste Serce cofnął się. - Nigdy nie wątpili, że jestem ich prawdziwą matką - warknęła Szara Sadzawka - Mam wrażenie, że wyglądają trochę jak ja. Kiedy mówiła, Ogniste Serce poczuł coś dziwnego, jakby odkrył mysz, baraszkującą pod zwałami liści w porze nagich drzew. Pomyślał, że to, co Szara Sadzawka przed chwilą powiedziała, znaczyło coś dla niego, ale kiedy próbował odkryć to znaczenie, umknęło mu. Zawsze byli wierni Klanowi Rzeki - naciskała Szara Sadzawka - Nie chcę, aby ich lojalność została teraz zachwiana. Słyszałam plotki o tobie, Ogniste Serce - wiem, że byłeś kiedyś domowym kotem. Wiesz, jak to jest mieć łapę w dwóch miejscach. Ogniste Serce wiedział, że nigdy żaden kot nie zrozumie, jak cierpiał, posądzany o niepełne należenie do Klanu. - Przysięgam, że nigdy im nie powiem - miauknął poważnie - Przysięgam przed Gwiezdnym Klanem. Starsza kotka rozluźniła się i przeciągnęła, wyciągając przednie łapy w powietrze. - Wierzę ci, Ogniste Serce - odpowiedziała - Nie wiem, czy ci to pomogło. Ale teraz możesz zrozumieć, czemu Dębowe Serce nie chciał, aby ktoś z Klanu Gromu zranił Kamienne Futro bądź Mglistą Stopę. Nawet jeśli nie wiedział, skąd pochodzili, na pewno wyczuł zapach waszego Klanu, tak jak ja. Oni są lojalni Klanowi Rzeki. - Jestem ci bardzo wdzięczny - wymruczał Ogniste Serce, starając się być pełnym szacunku - Nie wiem, co to znaczy w sprawie, którą muszę odkryć, ale myślę, że to jest ważne dla obu Klanów. - Tak, jak powinno być - miauknęła Szara Sadzawka - Ale teraz, skoro ci wszystko powiedziałam, musisz opuścić nasze terytorium. - Oczywiście - miauknął Ogniste Serce - Nie będziesz wiedziała, że kiedykolwiek tu byłem. I, Szara Sadzawko… - zatrzymał się tuż przed krzakami, które musiał przebyć, i spojrzał w żółte oczy kocicy - Dziękuję ci.
Myśli Ognistego Serca wyprzedzały się nawzajem podczas powrotu do obozu. Mglista Stopa i Kamienne Futro pochodzili z Klanu Gromu! Ale należeli teraz do Klanu Rzeki, nie podejrzewali nawet, że pochodzą z innego Klanu. Lojalność do pochodzenia i lojalność do Klanu to nie było to samo, zauważył Ogniste Serce. Jego własne pochodzenie nie sprawiło, że lojalność do Klanu Gromu była słabsza. Może teraz, kiedy Mglista Stopa potwierdziła, jak zginął Dębowe Serce, Błękitna Gwiazda będzie musiała uwierzyć, że Tygrysi Pazur zabił Czerwonego Ogona. Ogniste Serce zdecydował, że porozmawia z nią o nowinach Szarej Sadzawki. Przywódczyni może będzie w stanie mu odpowiedzieć, jeśli para jakiś kociaków została skradziona. Kiedy dotarł na polankę, skierował się wprost do Wysokiej Skały. Kiedy zbliżył się do legowiska przywódczyni, usłyszał dwa miauczące koty, i wyczuł zapach Tygrysiego Pazura wraz z wonią Błękitnej Gwiazdy. Szybko przycisnął się do Skały, pragnąc pozostać w ukryciu, kiedy zastępca wychodził przez tunel. - Spróbuję zapolować przy Wężowych Skałach - zawołał przez ramię, zatrzymując się - Żaden kot nie polował tam od kilku dni. - Dobry pomysł - zgodziła się przywódczyni, wychodząc za kocurem - Zdobycz jest wciąż mała. Może Gwiezdny Klan wkrótce nam to wynagrodzi. Tygrysi Pazur skinął łbem i poszedł w stronę legowiska wojowników, nie wyczuwając Ognistego Serca, który przyciskał się do skały. Kiedy zastępca zniknął, Ogniste Serce wszedł do legowiska przywódczyni. - Błękitna Gwiazdo! - zawołał, kiedy srebrna kotka obróciła się, aby na niego popatrzeć - Chcę z tobą porozmawiać. - Bardzo dobrze - miauknęła Błękitna Gwiazda spokojnie - Wejdź. - Ogniste Serce wszedł za nią do legowiska. Kurtyna z porostów zasłoniła jasne odblask światła na śniegu. Błękitna Gwiazda usiadła, patrząc na rudzielca. - Co się stało? - zapytała. Ogniste Serce wziął głęboki oddech. - Pamiętasz historię, którą Krucza Łapa opowiedział, o tym, że Czerwony Ogon zabił Dębowe Serce w bitwie przy Słonecznych Skałach? Błękitna Gwiazda zesztywniała. - Ogniste Serce, to koniec - warknęła - Mówiłam ci przecież, że mam powody, aby wierzyć, iż to nie jest prawda. - Wiem - Ogniste Serce pochylił łebek z szacunkiem - Ale dowiedziałem się czegoś. Błękitna Gwiazda czekała w ciszy. Ogniste Serce nie potrafił zgadnąć, o czym myślała srebrzysta kotka. - Żaden kot nie zabił Dębowego Serca - nie Czerwony Ogon, nie Tygrysi Pazur - zaczął nerwowo Dębowe Serce zginął, kiedy skały runęły na niego. Błękitna Gwiazda zmarszczyła pyszczek. - Skąd to wiesz? - Ja… Poszedłem spotkać się z Kruczą Łapą - wyznał rudzielec - Po ostatnim Zgromadzeniu - był przygotowany na gniewną reakcję przywódczyni, ale srebrna kotka pozostała spokojna. - Więc dlatego spóźniłeś się - zauważyła. - Musiałem poznać prawdę - miauknął Ogniste Serce szybko - I jeszcze… - Poczekaj chwilę przerwała mu Błękitna Gwiazda - Krucza Łapa powiedział ci przecież, że Czerwony Ogon zabił Dębowe Serce. Czemu zmienia wszystko teraz? - To nie tak - zapewnił ją rudzielec - Nie zrozumiałem go. Czerwony Ogon był częściowo odpowiedzialny za śmierć Dębowego Serca, ponieważ popchnął go pod skały. Ale nie chciał go zabić. I to jest powód, dla którego mi nie uwierzyłaś - przypomniał Błękitnej Gwieździe - Czerwony Ogon nigdy nikogo by nie zabił. Poza tym… - Więc? - srebrna kotka była spokojna jak zawsze. - Poszedłem przez rzekę, aby porozmawiać z kotami z Klanu Rzeki - wyznał rudzielec - Po prostu aby się upewnić, że Dębowe Serce zginął pod skałami - spojrzał na swoje łapy, przygotowując się na gniew przywódczyni, że przechodził przez wrogie terytorium, ale kiedy spojrzał jej w oczy, była tam tylko ciekawość. Skinęła mu łebkiem, więc Ogniste Serce kontynuował: - Więc wiemy na pewno, że Tygrysi Pazur kłamał, kiedy mówił, że zabił Dębowe Serce, w zemście za Czerwonego Ogona. Czy nie jest możliwe, że kłamie także w sprawie śmierci Czerwonego Ogona? Kiedy mówił, Błękitna Gwiazda wyglądała na zmartwioną, zamknęła oczy, więc tylko jej srebrne futerko rozjaśniało ciemność. Westchnęła. - Tygrysi Pazur jest dobrym zastępcą - zamruczała - A to są poważne oskarżenia.
- Wiem - zgodził się Ogniste Serce szybko - Ale czy nie możesz zobaczyć, Błękitna Gwiazdo, jaki jest niebezpieczny? Przywódczyni przycisnęła łebek do klatki piersiowej. Przez długą chwilę była cicho, aż Ogniste Serce zaczął się zastanawiać, czy nie powinien wyjść, ale nie został odprawiony. - Jest coś jeszcze - zaryzykował Ogniste Serce - Coś dziwnego o dwóch wojownikach z Klanu Rzeki. Błękitna Gwiazda zainteresowała się, jej uszy skierowały się w stronę rudzielca. Ogniste Serce przez moment pomyślał, że łamie słowo dane Szarej Sadzawce, ale potrzeba odkrycia prawdy dała mu odwagę. - Krucza Łapa powiedział mi, że podczas bitwy na Słonecznych Skałach Dębowe Serce nie pozwolił Czerwonemu Ogonowi zaatakować wojownika, zwanego Kamiennym Futrem. Dębowe Serce powiedział, że żaden kot z Klanu Gromu nie powinien zranić Kamiennego Futra. Ja… miałem szansę, aby porozmawiać z jedną kotką ze starszyzny. Powiedziała mi, że Dębowe Serce przyniósł Mglistą Stopę i Kamienne Futro, kiedy ci byli zaledwie małymi kociakami. Była pora nagich liści, i ona powiedziała, że kociaki umarłyby, gdyby ona, Szara Sadzawka nie zaopiekowałaby się nimi. Powiedziała też, że kociaki pachniały Klanem Gromu. Czy to może być prawda? Czy jakieś kocięta zostały skradzione z obozu Klanu Gromu? Przez długą chwilę miał wrażenie, że Błękitna Gwiazda go nie usłyszała, bo siedziała nieruchomo. Potem jednak wstała i podeszła do niego tak blisko, że niemal stykali się nosami. - I ty w to uwierzyłeś? - syknęła. - Po prostu pomyślałam, że powinienem… - Nie oczekiwałam tego po tobie, Ogniste Serce - warknęła Błękitna Gwiazda. Jej oczy zamieniły się w bryły lodu, a pazury miała wysunięte - Iść na wrogie terytorium i słuchać bezsensownych plotek? Uwierzyć, co kot z Klanu Rzeki ci powiedział? Lepiej byś zrobił, gdybyś myślał o swoich obowiązkach, zamiast przychodzić tu i opowiadać mi bajki o Tygrysim Pazurze - patrzyła na niego przez długi czas - Może Tygrysi Pazur ma rację, kiedy wątpi w twoją lojalność? - Prze… Przepraszam - zająknął się Ogniste Serce - Pomyślałem, że Szara Sadzawka mogłaby mówić prawdę. Błękitna Gwiazda westchnęła. Zainteresowanie, które wykazywała wcześniej, zastąpiło wrażenie zimna i odległości. - Idź - rozkazała - Zrób coś pożytecznego, co należy do wojownika. I nigdy… nigdy nie przypominaj mi o tym ponownie. Rozumiesz? - Tak, Błękitna Gwiazdo - Ogniste Serce wstał i powoli przesuwał się w kierunku wyjścia - Ale co z Tygrysim Pazurem? On… - Idź! - powtórzyła ostro rozkaz. Łapy Ognistego Serca rozrzuciły piach, kiedy spieszył się, aby wykonać rozkaz przywódczyni. Kiedy tylko wyszedł z jej legowiska, szybko oddalił się przez polankę o kilka długości lisa i dopiero wtedy przystanął, aby odpocząć i pomyśleć. Czuł się zdezorientowany. W pierwszym momencie Błękitna Gwiazda wyglądała, jakby była gotowa, by go słuchać, ale kiedy tylko wspomniał o skradzionych kociakach z Klanu Gromu, nie chciała go słuchać. Nagle drżenie przebiegło przez plecy Ognistego Serca. Co, jeśli Błękitna Gwiazda zacznie się zastanawiać, w jaki sposób zdobył te informacje? Co, jeśli dowie się o Szaropręgim i Srebrnym Strumyku? I co z Tygrysim Pazurem? Przez krótki czas Ogniste Serce miał nadzieję, że zdoła przekonać Błękitną Gwiazdą jak niebezpieczny był jej zastępca. Na ciernie i kolce!, pomyślał. Teraz nie będzie już go słuchać! Zepsułem to!
Rozdział 7
Zdezorientowany i nieszczęśliwy Ogniste Serce skierował się ku legowisku wojowników. Zanim tam wszedł, zawahał się. Nie chciał spotkać się z Tygrysim Pazurem i nie był w nastroju, by dzielić języki z przyjaciółmi. Natomiast prawie nieświadomie zawrócił do paprociowego tunelu, który prowadził do legowiska Żółtego Kła. Okopcona Łapa wykuśtykała ze środka i prawie się z nim zderzyła. Ogniste Serce upadł z hukiem na biodra, a Okopcona Łapa poślizgnęła się i zatrzymując, opryskała go śniegiem. - Przepraszam, Ogniste Serce – miauknęła zdyszana – Nie widziałam cię. Ogniste Serce strząsnął śnieg z futerka. Zrobiło mu się lżej na sercu na widok Okopconej łapy. Jej niebieskie oczy błyszczały psotnie, a futerko sterczało w każdym miejscu. Tak wyglądała, kiedy była jego terminatorką. Teraz, po wypadku Ogniste Serce wciąż zamartwiał się, że ta Okopcona Łapa zniknęła na zawsze. - Spieszysz się? – spytał - Idę zebrać zioła dla Żółtego Kła – wyjaśniła Okopcona Łapa – Dużo kotów jest przeziębionych, a jej zapasy szybko się kurczą. Chcę znaleźć tak dużo, jak tylko mogę, jeszcze przed zmrokiem. - Pomogę ci – zaproponował Ogniste Serce. Błękitna Gwiazda poleciła mu, żeby zrobił coś pożytecznego, a nawet Tygrysi Pazur nie znajdzie nic złego w zbieraniu ziół dla medyka. - Świetnie! – Okopcona Łapa miauknęła radośnie. Ramię w ramię skierowali się ku janowcowym tunelu. Ogniste Serce musiał zwolnić krok, by iść koło Okopconej Łapy, ale jeśli nawet była tego świadoma, nie wydawała się o tym myśleć. Zanim dotarli do tunelu, Ogniste Serce usłyszał piskliwe głosy kociąt. Odwrócił się i spojrzał na gałęzie zwalonego drzewa, blisko legowiska starszyzny. Grupka kociąt otoczyła Złamanego Ogona, któremu przydzielono legowisko pomiędzy gałęziami. Od kiedy Błękitna Gwiazda zaproponowała schronienie Złamanemu Ogonowi, zawsze mieszkał sam, a wojownicy na zmianę go pilnowali. Niewiele kotów przechodziło tędy, a kociaki nie miały powodów, żeby być blisko niego. - Samotnik! Zdrajca! – to był głos Obłoczka, wśród drwiącego miauczenia. Ogniste Serce patrzył zaniepokojony, bo biały kociak szturchnął Złamanego Ogona w żebra jedną łapą i wygramolił się z tłumu. Jeden z reszty kociaków zaczął go naśladować piszcząc: - Nie złapiesz mnie! - Ciemnopręgi, którego kolej przypadała w pilnowaniu ślepego kota, nic nie zrobił, aby przegonić kocięta, Usiadł, obserwując, z podwiniętymi pod siebie łapami i iskierką rozbawienia w oczach. Złamany Ogon potrząsnął głową, ale z jego zamglonymi, nic niewidzącymi oczami nie mógł się zemścić. Jego ciemne, pręgowane futro było matowe i poplamione, a szeroka mordka naznaczona bliznami, niektóre z nich pochodziły od pazurów, które wydrapały mu oczy. Teraz nie było żadnych śladów poprzedniej arogancji i krwiożerczego przywódcy. Ogniste Serce wymienił z Okopconą Łapę niespokojne spojrzenia. Wiele kotów, które znał, uważały, że Złamany Ogon zasługuje na cierpienia, ale widząc dawnego przywódcę, starego i potrzebującego opieki, nie mógł nie czuć odrobiny współczucia. Złość zaczęła palić go w środku. - Zaczekaj na mnie – miauknął do Okopconej Łapy Zobaczył Obłoczka bawiącego się ogonem ślepego kocura, gnębiąc go ugryzieniami ostrych ząbków. Złamany Ogon wstał na chwiejne nogi i trzepnął cos łapą na oślep. W jednej chwili Ciemnopręgi doskoczył do jego łap, sycząc. - Dotknij tego kociaka, zdrajco, a ja obedrę cię z pręg na futrze. Ogniste Serce był zbyt rozwścieczony by mówić. Przeskakując blisko Obłoczka, chwycił go za fałd skóry na grzbiecie i zabrał go daleko od Złamanego Ogona. Obłoczek lamentował w proteście: - Przestań! To boli! Ogniste Serce posadził go na śniegu i wypuścił z zębów. - Idźcie do kociarni! – rozkazał reszcie kociąt – Idźcie do kociarni, do waszych matek. Teraz! Kociaki spojrzały na niego z lękiem i uciekły, znikając w kociarni. - Ciebie to też dotyczy – syknął Ogniste Serce do Obłoczka. - Zostaw go – przerwał im Ciemnopręgi, stając obok Obłoczka – On nikogo nie krzywdzi. - Nie wtrącaj się, Ciemnopręgi – warknął Ogniste Serce Ciemnopręgi odwrócił się, wracając do swojego więźnia.
- Pieszczoszek Dwunogów! – zadrwił przez ramię Mięśnie Ognistego Serca napięły się. Chciał skoczyć na Ciemnopręgiego i wepchnąć mu tę obrazę powrotem do gardła, ale się powstrzymał. To nie był czas, by klanowi wojownicy walczyli jeden przeciw drugiemu. Poza tym musiał porozmawiać z Obłoczkiem. - Słyszałeś to? – zapytał, spoglądając w dół, na białego kociaka - Pieszczoszek Dwunogów? - I? – buntowniczo burknął Obłoczek – Co to Pieszczoszek Dwunogów? Ogniste Serce uświadomił sobie, że nie powiedział Obłoczkowi, co jego korzenie znaczą dla klanu. - Pieszczoszek Dwunogów to kot, który żyje z Dwunogimi – zaczął ostrożnie – Niektóre klanowe koty nie wierzą w to, że kot, który urodził się Domowym Pieszczoszkiem może zostać dobrym wojownikiem. I to dotyczy mnie, ponieważ, tak jak ty, urodziłem się w gnieździe Dwunogów. Kiedy Ogniste Serce mówił, oczy Obłoczka robiły się coraz szersze. - O czym ty mówisz? – zamiauczał – Urodziłem się tutaj! Ogniste Serce spojrzał na niego. - Nie, nie urodziłeś się tutaj – zamiauczał – Twoją matką jest moja siostra, Księżniczka. Mieszka w gnieździe Dwunogów. Dała cię klanowi, kiedy byłeś bardzo mały, więc możesz być wojownikiem. Przez kilka chwil Obłoczek stał sztywno, jakby był kociakiem ze śniegu i lodu. - Czemu mi nie powiedziałeś? – w jego głosie wyraźnie było słychać pretensje - Przepraszam – zamiauczał Ogniste Serce – Ja… ja myślałem, że wiesz. Myślałem, że Cętkowana Mordka ci powiedziała. Obłoczek cofnął się o dwie długości ogona. Szok w jego niebieskich oczach był powoli wypierany przez zimne zrozumienie. - To dlatego inne koty mnie nienawidzą. Myślą, że nigdy nie będę dobry, bo nie urodziłem się w lesie. To głupie! Ogniste Serce borykał się ze znalezieniem właściwych słów, żeby go uspokoić. Nie mógł pomóc przypominając sobie jak podekscytowana była Księżniczka, kiedy dawała Klanowi Gromu swojego syna i jak on jej przyrzekał, że Obłoczek będzie miał z nim wspaniałe życie. Teraz narzucał Obłoczkowi myślenie o przeszłości i problemach, które miał, zanim klan go zaakceptował. Co będzie jeśli kociak zacznie myśleć, że Księżniczka i Ogniste Serce podjęli złą decyzję? Ogniste Serce westchnął. - To może być głupie, ale tak to już jest. Słuchaj – zaczął wyjaśniać cierpliwie – Wojownicy tacy jak Ciemnopręgi uważają, że bycie Pieszczoszkiem Dwunogów to coś złego. To tylko znaczy, że musimy pracować dwa razy ciężej, żeby pokazać, że krew Pieszczoszka Dwunogów to nic, czego należałoby się wstydzić. Obłoczek wyprostował się. - I co z tego? – zamiauczał – Zamierzam być najlepszym wojownikiem w klanie. Będę walczył z każdym, kto powie, że nie jestem najlepszy. Będę tak odważny, żeby zabijać wygnańców, takich jak stary Złamany Ogon. - Ognistemu Sercu ulżyło, kiedy duch Obłoczka przykrył zaskoczenie nowym odkryciem. Ale nie był pewien czy kociak naprawdę zrozumiał znaczenie Kodeksu Wojownika. - Bycie wojownikiem to coś więcej niż tylko zabijanie – upomniał Obłoczka – Prawdziwy wojownik, najlepszy wojownik nie jest okrutny i nikczemny. Nie rozszarpuje przeciwnika, który nie może walczyć. Czy to jest godne wojownika? - Obłoczek schylił łepek, unikając wzroku Ognistego Serca. Ogniste Serce miał nadzieję, że dobrze wyjaśnił sprawę. Rozglądając się za Okopconą Łapą, zobaczył, że podeszła do Złamanego Ogona i obejrzała jego ogon w miejscu, gdzie ugryzł go Obłoczek. - Wszystko jest w porządku – miauknęła do ślepego kocura. Złamany Ogon skulił się, swoje niewidzące oczy zbliżył do łap i nic nie odpowiedział. Ogniste Serce niechętnie podszedł i szturchnął starego kota. - Chodź – miauknął – Zaprowadzę cię do twojego legowiska. - Złamany Ogon odwrócił się w milczeniu i pozwolił Ognistemu Sercu zaprowadzić siebie do nory pod obumarłymi gałęziami. Ciemnopręgi obserwował ich, pogardliwie machając ogonem. - Dobrze, Okopcona Łapo – miauknął Ogniste Serce, kiedy Złamany Ogon był już w legowisku – Możemy iść i poszukać tych ziół. - Gdzie idziecie? – pisnął Obłoczek, podskakując w ich kierunku – Mogę iść? Ogniste Serce się zawahał, jednak Okopcona Łapa miauknęła: - Pozwól mu iść, Ogniste Serce. Wpada w kłopoty, bo nudzi mu się. A my będziemy mieli jeszcze kogoś do pomocy. - Oczy Obłoczka połyskiwały prosząc i głośne mruczenie wydobyło się z jego gardła, kolosalny dźwięk wydobywający się z małego, puszystego ciałka.
- Dobrze. Ale jeśli napsocisz, to będziesz w kociarni, zanim zdążysz wymówić „mysz”! - Miarowo kuśtykając, Okopcona Łapa wyszła drogą przez parów do kotlinki, gdzie terminatorzy mają swoje treningi. Słońce zaczynało zachodzić, oblegając śnieg długimi, błękitnymi cieniami. Obłoczek pognał przed siebie przyglądając się bacznie otworom w skale i śledząc wyimaginowaną zdobycz. - Jak znajdziesz zioła pośród śniegu? – spytał Ogniste Serce – Nie będą zamarznięte? - Na pewno będą jeszcze jagody – wskazała Okopcona Łapa – Żółty Kieł powiedziała, żebym poszukała jałowca – jest dobry na kaszel i ból brzucha – i żarnowiec, na okłady na złamane kończyny i rany. O i jeszcze kora olchy na ból zębów. - Jagody! – podszedł do nich z boku Obłoczek – Znajdę ich dla was mnóstwo! – oddalił się szybko w kierunku kępy krzewów, wspinając się po zboczu kotlinki. Okopcona Łapa machnęła z rozbawienia ogonem. - Ale zapalony – zauważyła – Kiedy będzie terminatorem, szybko będzie się uczyć. - Ogniste Serce wydał z siebie nieokreślony dźwięk. Energia Obłoczka przypomniała mu o Okopconej Łapie, kiedy była jego terminatorką. - Jeśli będzie moim terminatorem, lepiej żeby zaczął się mnie słuchać – mruknął - Ach tak? – Okopcona Łapa posłała Ognistemu Sercu dokuczliwe spojrzenie – Jesteś bardzo twardym mistrzem – wszyscy twoi terminatorzy będą trząść swoimi futrami na twój widok! Ogniste Serce spotkał jej roześmiane oczy i odprężył się. Jak zwykle, Okopcona łapa podniosła go na duchu. Przestał się martwić o Obłoczka i zabrał się za szukanie ziół. - Okopcona Łapo! – Obłoczek zawołał zza kotlinki – Tu są jagody – chodź i zobacz! Ogniste Serce uniósł głowę i zobaczył białego kociaka przykucniętego pod małym krzakiem o ciemnych liściach zagradzający drogę pomiędzy dwiema skałami. Jasne, szkarłatne jagody rosły na łodyżkach. - Wyglądają apetycznie – zamiauczał Obłoczek do dwóch kotów. Otworzył szeroko pyszczek, by zerwać kilka. W tym momencie Okopcona Łapa sapnęła. Ku rozbawieniu Ognistego Serca wystrzeliła do przodu pędząc przez śnieg tak szybko na ile pozwalała jej ranna nóżka. - Obłoczku, nie! – wykrzyknęła. Zwaliła się na niego, przetaczając go na bok. Obłoczek pisnął w zaskoczeniu i dwa koty sczepiły się w walce na ziemi. Ogniste Serce doskoczył do nich, niespokojny, czy aby Obłoczek nie zranił nóżki Okopconej Łapy, ale kiedy zobaczył jak kotka odepchnęła kociaka od siebie i posadziła naprzeciwko, dysząc. - Dotknąłeś choć jednej? – zażądała odpowiedzi - N-Nie – Obłoczek zająknął się, zakłopotany – Ja tylko… - Zobacz – Okopcona Łapa pchała go naprzód zanim jego nosek nie był oddalony od krzaka o długość myszy. Ogniste Serce nigdy nie słyszał jej głosu tak srogiego – Patrz, ale nie dotykaj. To cis. Jagody są tak trujące, że nazywa się je jagodami śmierci. Nawet jedna może cię zabić. Oczy Obłoczka były okrągłe jak księżyc w pełni. Oniemiały spojrzał na Okopconą Łapę z przerażeniem. - Już dobrze – powiedziała bardziej łagodnie, liżąc kociaka po barku – Tym razem nic się nie stało. Ale przyjrzyj się dobrze, to nie popełnij już więcej tego błędu. I nigdy – słyszysz? – nigdy nie jedz nic jeśli nie wiesz co to jest. - Tak, Okopcona Łapo – obiecał Obłoczek. - Teraz idź i poszukaj jagód – Okopcona Łapa trąciła kociaka łapą – I zawołaj mnie, jeśli coś znajdziesz. Obłoczek oddalił się, spoglądając do tyłu przez ramię raz lub dwa. Ogniste Serce nie pamiętał go tak cichego. Był zaskoczony reakcją zuchwałego kociaka. - Dobrze, ze tu byłaś, Okopcona Łapo – miauknął czując ból winy, że nie wiedział na tyle dużo, by ostrzec Obłoczka – Dużo się nauczyłaś od Żółtego Kła. - Jest dobrą nauczycielką – odpowiedziała Okopcona Łapa. Otrzepała śnieg z futerka i zaczęła wspinać się po zboczu kotlinki za Obłoczkiem. Ogniste Serce szedł koło niej, zwalniając kroku, by iść równo z nią. Tym razem Okopcona Łapa to zauważyła: - Wiesz, moja noga nigdy nie zagoiła się dobrze – zamiauczała cicho – Będzie mi przykro opuścić legowisko Żółtego Kła, ale nie mogę zostać tam na zawsze – spojrzała na Ogniste Serce. Psota zgasła w jej oczach, natomiast pojawiło się cierpienie i niepewność w niebieskiej głębi. – Nie wiem co mam robić. Ogniste Serce zbliżył się do niej i pocieszająco otarł pyszczkiem o jej mordkę. - Błękitna Gwiazda będzie wiedzieć.
- Może – wzruszyła ramionami – Od kiedy była małym kociakiem chciałam być taka jak Błękitna Gwiazda. Jest taka szlachetna, oddała większość swojego życia dla klanu. Ale teraz, co ja mogę dać? - Nie wiem – przyznał Ogniste Serce. Kot może całe życie być prowadzony Klanową drogą, od kociaka do terminatora, do wojownika, czasem do matki, i wreszcie odejść z powodu swojego wieku do starszyzny. Ogniste Serce nie miał pojęcia co dzieje się z kotami, które nie nadawały się do wojowniczego życia, chodzić na długie patrole, polowania, walczyć, czego żądało się od każdego wojownika. Wszystkie matki, które opiekowały się kociętami były wojowniczkami, o umiejętnościach, które pozwalały im karmić i chronić swoje maleństwa. Okopcona Łapa była odważna i inteligentna i przed wypadkiem posiadała niekończącą się energię i była zaangażowana w życie Klanu. Czy to wszystko ma zostać zmarnowane? „To wina Tygrysiego Pazura – myślał ponuro Ogniste Serce – Opracował drogę, która skończyła się wypadkiem.” - Powinnaś porozmawiać z Błękitną Gwiazdą – zaproponował głośno – Spytaj się co o tym myśli. - Możliwe, że zapytam – wzruszyła ramionami Okopcona Łapa - Okopcona Łapo! – przerwało im przenikliwe miauczenie Obłoczka – Chodź i zobacz co znalazłem! - Idę, Obłoczku! – Okopcona Łapa pokuśtykała, miaucząc do Ognistego Serca – Może tym razem to zabójcza psianka. - Ogniste Serce obserwował jak idzie. Miał nadzieję, że Błękitna Gwiazda znajdzie w Klanie stanowisko dla Okopconej Łapy. Okopcona Łapa miała rację: Błękitna Gwiazda była świetną przywódczynią, nie tylko w walce. Naprawdę dbała o wszystkie swoje koty. Pamiętając o tym, Ogniste Serce poczuł się nieco zdezorientowany, kiedy przypomniał sobie jej reakcję na informacje od Szarej Sadzawki. Czemu tak dziwnie się zachowała kiedy powiedział jej, że wojownicy Klanu Rzeki są kociętami Klanu Gromu? Była to tak skandaliczna historia, że przymknęła oko na niebezpieczeństwo ze strony Tygrysiego Pazura. Ogniste Serce potrząsnął łebkiem. Była to głęboka tajemnica wiążąca z sobą te koty, a on zaczynał czuć, że nigdy nie będzie mógł jej zrozumieć.
Rozdział 8
Ogniste Serce był w kociarni i obserwował miot kociaków ssących mleko matki. W tym momencie wydawało mu się że widzi młode które będą przyszłością klanu. Coś go zdziwiło. Klan Gromu nie miał kociąt tak młodych jak te. Skąd przybyły te kocięta? Obserwował jak poruszają się przy matce. Nie widział jej dokładnie ale miała srebrno-szarą sierść. Nie widział jej twarzy. Ogłuszył go krzyk przerażenia. Srebrna kotka zniknęła, i zrobił się ciemno. Kocięta wierciły się wydając piski przerażenia i zguby. Zawiał chłodny wiatr owiewając wszystko ciepłym, kojącym zapachem. Pochylił głowę ku łapom i próbował namierzyć piski bezradnych kociąt w ciemności. „Nie mogę was znaleźć!” Miauknął ”Gdzie jesteście?” A potem pojawiło się lekkie, złote światło. Zobaczył kotkę siedzącą naprzeciw niego i kociaki między jej łapkami. To była Cętkowany Listek. Ogniste Serce otworzył pyszczek by cos powiedzieć. Ona rzuciła mu spojrzenie bezkresnej ufności zanim wszystko zniknęło. Ogniste Serce znalazł się w swoim gnieździe, w legowisku wojowników. - Musisz robić taki hałas? - narzekał Popielata Skórka - Nie możesz przyjąć do wiadomości że niektórzy chcą spać? Ogniste Serce usiadł - Przepraszam - mruknął Rzucił okiem w kierunku centrum legowiska gdzie spał Tygrysi Pazur. Zastępca narzekał już wcześniej że Ogniste Serce hałasuje gdy on śpi. Ku jego uldze, Tygrysiego Pazura tam nie było. Ogniste Serce widział lekkie światło prześwitujące przez gałęzie więc słońce nie doszło jeszcze do szczytu nieba. Zrobił szybką toaletę próbując ukryć przed Popielata Skórką jak wstrząsający miał sen. Przestraszone, osamotnione kocięta… kocięta których matka stopniowo blednie i oddala się. Czy to przepowiednia? I jeśli tak, to jakie ma znaczenie? Klan nie miał teraz tak młodych kociąt. A może to poprzednie kocięta Klanu Gromu Mglista Stopa i Kamienne Futro? Czy ich prawdziwa matka w jakiś sposób znikła? Kiedy on czyścił futerko Popielata Skórka rzucił mu ostatnie wściekłe spojrzenie i wyszedł przez dziurę w gałęziach pozostawiając Ogniste Serce samego z Długim Ogonem i Mknącym Wiatrem śpiących na swych miejscach. Nie było śladu Szaropręgiego i Ogniste Serce zauważył że jego legowisko jest zimne jakby był na zewnątrz od świtu. „Poszedł do Srebrnego Strumyka” przypuszczał. Spróbował zrozumieć odczucia przyjaciela ale nie mógł powstrzymać zaniepokojenia i tęsknoty do dawnych czasów kiedy obaj byli terminatorami. Ogniste Serce wychylił głowę zza gałęzi i zobaczył zaproszony śniegiem obóz migoczący w świetle zimnego, zimowego słońca. Jeszcze żadnego znaku odwilży. Obok sterty świeżej zdobyczy Piaskowa Burza jadła swój przydział. - Cześć Ogniste Serce - powitała go pogodnie - jeśli chcesz jeść zrób to szybko póki coś zostało. Ogniste Serce Uświadomił sobie że brzuch boli go z głodu. Czuł się tak jakby nie jadł nic przez księżyc. Podszedł do granicy stosu i zobaczył co Piaskowa Burza jadła. Zostało tylko kilka części. Wybrał szpaka i wycofał się by zjeść z Piaskową Burzą. - Będziemy mieć dziś polowanie - powiedział między kęsami. - Biała Burza i Mysie Futerko wyszli ze swoimi terminatorami. Jasna Łapa i Rozdzierająca Łapa nie mogły się doczekać! Ogniste Serce przez chwilę pomyślał że Szaropręgi mógł też wziąć swego terminatora na trening, lecz chwilę potem zobaczył Paprociową Łapę samego przed legowiskiem terminatorów. Jasno pręgowany terminator rozglądał się chwilę zanim podbiegł do Ognistego Serca. - Widziałeś gdzieś Szaropręgiego? - zapytał - Przepraszam. - Wzruszył ramionami - Wyszedł zanim się obudziłem. - Nigdy go nie ma - miauknął smutno Paprociowa Łapa - Jak tak dalej pójdzie to Szybka łapa będzie wojownikiem przede mną. Jasna Łapa i Rozdzierająca Łapa też. - Bzdura - miauknął Ogniste Serce. Poczuł się zły na Szaropręgiego z jego obsesją na punkcie kotki z Klanu Rzeki. Żaden wojownik nie miał prawa lekceważyć terminatora takiego jak ten. - jesteś świetny Paprociowa Łapo. Jeśli chcesz, możesz iść ze mną na polowanie. - Dzięki - biedny Paprociowa Łapa trochę się rozweselił.
- Ja też pójdę - zaoferowała się Piaskowa Burza, porzuciła resztki posiłku i pobiegła przez janowcowy tunel. Zwolniła i trzy koty przeszły przez tunel. - Teraz Paprociowa Łapo - miauknął Ogniste Serce gdy doszli do krawędzi szkoleniowej kotlinki gdzie jest dobre miejsce by szukać zdobyczy? - Pod drzewami - odpowiedział Paprociowa Łapa machając ogonkiem z podniecenia. - tam myszy i wiewiórki szukają ziaren i orzechów - Dobrze - miauknął Ogniste Serce - Zobaczmy czy to prawda. Szli wokół pustkowia, po drodze mijali Cętkowaną Mordkę, która szukała swoich kociąt tonących w śniegu. - Potrzebowały rozprostować łapki - tłumaczyła - cały ten śnieg je niepokoi. Obłoczek siedział pod krzakiem cisu z kilkoma kolegami i objaśniał im z powagą że nazywa się je jagodami śmierci i nigdy, nigdy nie mogą ich jeść. Bawiła go powaga małego kociaka, Ogniste Serce miauknął na powitanie gdy przechodził obok niego. Pod drzewami na górze kotlinki śnieg nie był tak gruby i pasy brązowej ziemi ukazywały się wśród bieli. Trzy koty wlokły się naprzód, Ogniste Serce słyszał stąpanie malutkich łapek i czuł zapach myszy. Automatycznie ugiął się do polowania, stąpał i ślizgał się naprzód kładąc ciężar ciała na tylne łapy tak by nie alarmować zdobyczy. Mysz nie zdawała sobie sprawy z niebezpieczeństwa. Siedziała tyłem i skubała ziarno. Gdy Ogniste Serce był od niej na długość ogona, skoczył i zawrócił tryumfalnie do przyjaciół, niosąc zdobycz w szczękach. - Dobry chwyt - powiedziała Piaskowa Burza. Ogniste Serce zakopał swa zdobycz by wrócić po nią później. - Następna sztuka jest twoja Paprociowa Łapo - miauknął. Paprociowa Łapa zadarł dumnie głowę i zaczął skradać się naprzód, rzucając spojrzenia to w jedną, to w drugą stronę. Ogniste Serce zauważył czarnego ptaka siedzącego na krzaku ostrokrzewu ale się powstrzymał. Terminator zauważył ptaka prawie w tej samej chwili kiedy robił to Ogniste Serce. Poruszał się cicho łapa za łapą wlokąc się na tym. Zakołysał biodrami w jedną i drugą stronę by być przygotowanym do ataku. Uważaj, pomyślał. Już długo powstrzymywał bicie serca. Czarny ptak wyczuł że jest obserwowany, zatrzepotał skrzydłami i wzbiła lecz Paprociowa Łapa wykonał potężny skok i wybił się w powietrze. Trzymał jedną łapą swoją zdobycz i popatrzył na Ogniste Serce. - Źle odliczyłem czas - zauważył - Czekałem za długo. - Może - odpowiedział Ogniste Serce - ale nie zwracaj uwagi ten błąd. Złapałeś i to się liczy. - Gdy będziemy wracać możesz zanieść to starszym - miauknęła Piaskowa Burza Paprociowa Łapa rozpromieniał - Tak ja… - zaczął. Został zagłuszony przez przenikliwe, przerażające zawodzenie dobiegające ze środka kotlinki. Ogniste Serce obrócił się wokół. - To krzyk kociaka Po jego bokach stali Piaskowa Burza i Paprociowa Łapa. Pobiegł w kierunku dźwięku. Rozrywał gałęzie, puścił się pędem do granicy kotlinki i spojrzał w dół. - Na Gwiezdny Klan! - sapnęła Piaskowa Burza. Poniżej trzech kotów ukazał się obraz kudłatego, biało-czarnego zwierzęcia; Ogniste Serce wyczuł zapach borsuka. Nigdy żadnego nie spotkał choć nieraz słyszał jak hałasuje w krzakach. Jedną masywną, podrapaną łapą sięgał do przerwy między dwiema skałami gdzie ukrywał się Obłoczek. - Ogniste Serce! - krzyczał - Pomóż mi! Ogniste Serce poczuł jak jeży mu się każdy włos na ciele. Pobiegł w dół kotlinki. Jego przednie pazury wysunęły się do ataku. Był napięty zdając sobie sprawę że Piaskowa Burza i Paprociowa Łapa biegną przy jego barkach. Ogniste Serce wbił pazury w brzuch borsuka i spiął się z ogromnym zwierzęciem ryczącym i kłapiącym na niego zębami. To działo się bardzo szybko; mógłby nawet złapać Ogniste Serce, gdyby Paprociowa Łapa nie skoczył na plecy borsuka drapiąc go w oczy. Borsuk zarzucał głową wokół i Piaskowa Burza zatopiła zęby w jednej z jego tylnych łap. Został zrzucona i potoczyła się w śniegu. Ogniste Serce znów wbił pazury w bok borsuka. Krople szkarłatnej krwi spadły na śnieg. Borsuk warczał lecz teraz brzmiało to odlegle, gdy Piaskowa Burza zadała kolejny cios w łapę, splunął i pogramolił się w dół parowu. Ogniste Serce obrócił się do Obłoczka - Coś ci zrobił?
Obłoczek wywlókł się z szczeliny w skale drżącym, niepewnym krokiem. - N-Nie ogniste Serce odczuwał drżenie z ulgi. - Co się stało? Gdzie jest Cętkowana Mordka? - Nie wiem. Bawiliśmy się turlałem się dookoła i nie mogłem nic zobaczyć. Pomyślałem że pójdę was poszukać i tam był borsuk… - wydał przerażone miauknięcie i przysiadł z głową opartą na łapkach. Ogniste Serce wyciągnął szyję by dać mu pocieszające szturchnięcie gdy Piaskowa Burza krzyknęła - Ogniste Serce, spójrz! Obrócił się. Po jego boku stał Paprociowa Łapa, z jego łapy skapywała na śnieg krew. - To nic - powiedział niepewnie, starając się utrzymać na łapach. - Stój nieruchomo a my to obejrzymy - rozkazała Piaskowa Burza. Ogniste Serce podszedł i zbadał ranę. Ku jego uldze rana była długa, ale nie głęboka i krew prawie przestała ciec. - Miałeś szczęście, podziękuj Gwiezdnemu Klanowi - miauknął - i uratowałeś mnie od ugryzienia. To było bardzo odważne Paprociowa Łapo. Oczy terminatora rozjaśniły się dumą z pochwały. - To nie było takie odważne - miauknął - nie miałem czasu do namysłu. - Wojownik nie zrobiłby tego lepiej - miauknęła Piaskowa Burza - ale co tu robił borsuk w świetle dnia? One przecież polują w nocy. - Musiał być bardzo głodny - pomyślał Ogniste serce- inaczej nie atakowałby czegoś tak dużego jak Obłoczek. Obrócił się do kociaka i podniósł go delikatnie na łapki. - Chodź. Musimy cię zabrać do obozu. Piaskowa Burza pomogła Paprociowej Łapie się podnieść i podtrzymywała jego kulejący bok do szczytu kotlinki w kierunku parowu. Ogniste Serce szedł z Obłoczkiem, który szedł bardzo blisko niego. Gdy doszli do niego, Cętkowana Mordka szaleńczo nawoływała Obłoczka. Inne koty wyszły z obozu przez jej uderzająca panikę, Ogniste Serce minął Mknący Wiatr i Popielatą Skórkę, jego serce stanęło gdy ujrzał Tygrysiego Pazura wyglądającego zza tunelu. Cętkowana Mordka doskoczyła do obłoczka i dała mu niespokojne liźniecie. - Gdzie byłeś? - warknęła - Szukałam cię wszędzie. Nie powinieneś tak odbiegać byle gdzie. - Nie zrobiłem tego! - zaprotestował Obłoczek - O co chodzi? - Tygrysi Pazur podszedł do grupy kotów. Ogniste Serce wyjaśniał podczas gdy Cętkowana Mordka kontynuowała wygładzanie zmierzwionego futerka Obłoczka. - Przegoniliśmy borsuka - powiedział zastępcy - Paprociowa Łapa był bardzo odważny. Cały czas gdy mówił, Tygrysi Pazur przyglądał mu się prześwietlającymi, bursztynowymi oczami, ale Ogniste Serce trzymał głowę wysoko; teraz nie miał z jakiego powodu czuć się winnym. - Lepiej idź do Żółtego Kła żeby zobaczyła i dała ci cos na tą nogę - rozkazał zastępca Paprociowej Łapie - Co do was… obrócił wzrokiem i spojrzał groźnie na Obłoczka. - Co ty sobie myślisz narażając się na niebezpieczeństwo? Myślisz że wojownicy nie maja nic lepszego do roboty oprócz ratowania cię? Obłoczek stulił uszy. - Przepraszam Tygrysi Pazurze. Nie chciałem narazić się na niebezpieczeństwo. - Nie chciałeś! Myślisz że będziesz lepszy od innych gdy będziesz uciekał gdzie popadnie? - Jest tylko kociakiem - zaprotestowała grzecznie Cętkowana Mordka spoglądając łagodnie na zastępcę. Tygrysi Pazur wygiął wargi warcząc. - Miał większą ilość kłopotów niż wszystkie kociaki razem wzięte - warknął - już czas by dostał lekcję. Mógłby spróbować dla odmiany prawdziwej pracy. Ogniste Serce otworzył pyszczek ale się opanował. Choć raz Obłoczek mógł nie być powodem zmartwień; jego strach był dostateczną karą za błąkanie się daleko od Cętkowanej Mordki. Ale Tygrysi pazur mówił dalej - Możesz iść i zaopiekować się starszymi - rozkazał - oczyścisz ich brudne legowiska i dasz czyste posłania. Upewnij się że mają świeżą zdobycz i oczyścisz ich futra z kleszczy.
- Kleszcze! - jęknął Obłoczek tracąc ostatnią nadzieję - Nie zrobię tego! Dlaczego nie mogą sami pozbyć się swoich kleszczy? - Bo są starsi - syknął Tygrysi Pazur - Powinieneś zacząć rozumieć pewne rzeczy w życiu w klanie jeśli chcesz być kiedyś terminatorem. - patrzył wściekle na Obłoczka - Idź stąd. I pracuj dopóki nie karzę ci przerwać. Obłoczek przez chwile patrzył na Tygrysiego Pazura wyzywająco ale nie odezwał się znowu. Spojrzał tylko na niego gorącymi, niebieskimi oczami i pobiegł w kierunku tunelu. Cętkowana Mordka wydała z siebie bolesne miauknięcie i pobiegła za nim - Zawsze myślałem że przyjmowanie domowych kociaków do klanu to zły pomysł - warknął do Popielatej Skórki parząc przy tym na Ogniste Serce jakby prowokował młodego wojownika do protestu. Ogniste Serce odwrócił się. - Chodź Paprociowa Łapo. - Miauknął ukrywając swoją złość. Nie było żadnego punktu zaczepienia do walki. - zabiorę cię do Żółtego Kła. - Pójdę wrócę i zobaczę czy znajdę naszą zdobycz - zaoferowała się Piaskowa Burza - nie wiadomo czy borsuk jej nie zabrał - i pobiegła z powrotem do parowu. Ogniste Serce miauknął podziękowanie zanim przeszedł przez obóz z Paprociową Łapą. Terminator bardzo kulał i wyglądał na zmęczonego. Gdy on i terminator weszli do tunelu z paproci, Ogniste Serce niespodziewanie zauważył Złamanego Ogona potykającego się przy boku Żółtego Kła. Dwaj strażnicy, Ciemnopręgi i Długi Ogon byli w pobliżu. - Musimy być ostrożni z takimi jak on - mruknął Długi Ogon - co jeśli ucieknie? - Ucieknie? - zachrypiała Żółty Kieł - a może jeszcze powiesz że jeże umieją latać? Nigdzie nie ucieknie ty głupia kępko futra.- starannie zgarnęła śnieg z gładkiej skały i przeprowadziła na nią Złamany Ogon. On załatwił się, obrócił swoją ślepą twarz do słońca i wciągnął powietrze. - Dziś jest piękny dzień - zamruczała i przycisnęła swoje kościste, szare ciało do niego. Ogniste Serce nigdy nie słyszał by jej głos był tak delikatny. - niedługo śniegi stopnieją i nadejdzie pora nowych liści. Zdobycz będzie smaczna i tłusta. Poczujesz się wtedy lepiej. Słuchając tego Ogniste Serce przypomniał sobie o czymś czego nikt inny nie wie - że Żółty Kieł jest matką Złamanego Ogona. Nawet Złamany Ogon tego nie wiedział i nie zwracał uwagi na uprzejme słowa Żółtego Kła. Ogniste Serce widział ból w oczach kociego medyka. Była zmuszona oddać Złamany Ogon innej matce po jego urodzeniu ponieważ medykom nie wolno mieć kociąt. I później oślepiła go by ratować jej nowy klan przed atakiem łajdackich kotów. Ale ona nadal go kochała chociaż nie okazywała że kocha go bardziej niż każdego kota z Klanu Gromu. Ognistemu Sercu nie przeszkadzało to w sympatii do niej. - Będę musiał powiedzieć o tym Tygrysiemu Pazurowi, - miauknął Ciemnopręgi siedząc przy granicy skały gdzie siedziały koty. - nie pozwalał żeby ktokolwiek inny pozwalał więźniowi na wyjście z obozu. Podchodząc do niego Ogniste Serce przybliżył swój pysk do twarzy Ciemnopręgiego - Błękitna Gwiazda była przywódczynią gdy ostatnio patrzyłem - fuknął - i jak myślisz, kogo posłucha - ciebie czy medyka? Ciemnopręgi wspiął się na tylne łapy, wygiął wargi by pokazać kły. Za nim Ogniste Serce usłyszał alarm Paprociowej Łapy. Poradził że lepiej nie zaczepiać starszego wojownika ale zanim wybuchła walka przerwała to z wściekłym warkotem Żółty Kieł. - Skończcie te nonsensy. Co się stało Paprociowej Łapie? Jej spłaszczona twarz zjawiła się nad krawędzią skały z wyrazem zmartwienia. - Podrapał go borsuk - odpowiedział rzucając ostatnie spojrzenie Ciemnopręgiemu. Stary medyk zeskoczyła ze skały i obejrzała nogę Paprociowej Łapy, obwąchując całą ranę. - Będziesz żyć - stwierdziła - Idź do mojego legowiska. Okopcona Łapa da ci tam zioła na tę ranę. - Dziękuję Żółty Kle - Miauknął Paprociowa Łapa i pokuśtykał do jej legowiska. Ogniste Serce zawrócił ale zanim wszedł do tunelu paproci spojrzał za siebie. Żółty Kieł wróciła z powrotem na skałę i usiadła przy jej granicy, blisko Złamanego Ogona, delikatnie liżąc jego futro. Ogniste Serce mógł usłyszeć jej miękkie pomrukiwania jakby była kotką spodziewającą się kociąt. Ale Złamany Ogon był równie nieprzewidywalny jak zły. Obrócił się do kotki i odtrącił jej język.
Przygnębiony Ogniste Serce wszedł do tunelu. Niewiele jest rzeczy silniejszych niż więź matki i jej kociąt. Żółty Kieł wciąż odczuwała to co czują matki, nawet po tym wszystkim jak Złamany Ogon zabił swojego ojca, zniszczył swój własny klan z jego żądnymi krwi kompanami, zaatakował Klan Gromu z bandą łajdackich kotów. Ale o jednym nadal pamiętała, on wciąż jest jej kociakiem. Ogniste Serce myślał czy Mglista Stopa i Kamienne Futro też byli oddzieleni od swojej matki? Dlaczego Dębowe Serce przyniósł ich do Klanu Rzeki? I najważniejsze - dlaczego żaden kot z Klanu Gromu nie próbował ich znaleźć?
Rozdział 9
W legowisku Żółtego Kła Ogniste Serce wytłumaczył co się stało, podczas gdy Okopcona Łapa sprawdzała rozcięcie i nałożyła opatrunek na nogę Paprociowej Łapy. - Lepiej, żebyś został tutaj na noc i odpoczął – powiadomiła terminatora szara koteczka – Ale jestem pewna, że twoja noga będzie jak nowa za dzień lub dwa. Miauczała wesoło, bez żadnej goryczy w głosie, mimo, że jej własna noga nigdy tak dobrze się nie zagoiła. Odwracając się do Ognistego Serca dodała: - Przed chwilką był tu Obłoczek. Mówił mi, że idzie usunąć kleszcze starszym, więc dałam mu nieco mysiej żółci. - Do czego służy? – spytał Paprociowa Łapa - Jeśli nałożysz trochę na kleszcze, szybko odpadną – wyjaśniła mu Okopcona łapa, jej niebieskie oczy błyszczały z rozbawienia – Ale nie liż potem swoich łap. Mysia żółć ma obrzydliwy smak. - Jestem pewien, iż Obłoczek będzie zachwycony – Ogniste Serce wykrzywił pyszczek – Szkoda, że Tygrysi Pazur go ukarał, przecież to nie jego wina, że borsuk go zaatakował. Okopcona Łapa wzruszyła ramionami. - Nie ma co dyskutować z nim. - To prawda – zgodził się Ogniste Serce – Swoją drogą, pójdę i sprawdzę czy z Obłoczkiem jest wszystko w porządku. Kiedy tylko jego łapy stanęły w legowisku starszyzny, jego nos zmarszczył się, kiedy wyczuł smród mysiej żółci. Małe Ucho leżał na boku, podczas gdy Obłoczek szukał w jego szarym futrze kleszczy. Starszy drgnął, kiedy Obłoczek dotknął żółcią jego tylnej nogi. - Uważaj młodzieńcze! Schowaj pazury. - Są schowane – wymamrotał Obłoczek, jego mordka wykrzywiła się z obrzydzenia – Gotowe. Skończyłem, Małe Ucho. Pstrokaty Ogon, która obserwowała ich uważnie, spojrzała na Ogniste Serce. - Twój siostrzeniec jest bardzo zdolny, Ogniste Serce – zachrypiała – Nie, Obłoczku – dodała, bo kociak podszedł do niej, niosąc nasączony żółcią mech – Jestem pewna, że nie mam żadnych kleszczy. I nie chciałabym na twoim miejscu budzić Jednookiej – wskazała łebkiem w kierunku gdzie spała stara kotka, zwinięta w kłębek przy pniu zwalonego drzewa – Nie podziękowałaby ci za przeszkodzenie jej w drzemce. Obłoczek rozejrzał się. Nie było nikogo z reszty starszyzny. - Więc mogę iść? – spytał - Możesz zajrzeć do Jednookiej później – miauknął Ogniste Serce – Teraz lepiej wynieść stąd brudną ściółkę. Chodź, pomogę ci. - Upewnij się czy mech jest suchy – warknął Małe Ucho Razem, Ogniste Serce i Obłoczek wyrzucili na zewnątrz stary mech i wrzosy i pokonali kilka razy drogę z legowiska, by wynieść go z obozu. Ogniste Serce pokazał Obłoczkowi jak oczyścić łapy z mysiej żółci pocierając nimi w śniegu. - Teraz pójdziemy i nazbieramy świeżego mchu – miauknął – Chodź, znam dobre miejsce. - Jestem zmęczony – skarżył się Obłoczek, wlokąc się za Ognistym Sercem – Nie chce mi się tego robić. - Cóż, niestety musisz – odparował Ogniste Serce – Uwierz mi, może być gorzej. Mówiłem ci, że kiedy byłem terminatorem sam musiałem opiekować się Żółtym Kłem? - Żółtym Kłem! – oczy Obłoczka rozszerzyły się – Phi, założę się, że ciągle zrzędziła. Podrapała cię? - Tylko językiem – odpowiedział Ogniste Serce – Ale i tak było ostro! Obłoczek zamruczał z ubawienia. Ku uldze Ognistego Serce przestał marudzić i kiedy dotarli do kępy mchu zaczął wykopywać go ze śniegu, naśladując Ogniste Serce. Wracali do obozu, z ich pyszczków zwisła mech, kiedy Ogniste Serce zobaczył kota wynurzającego się z janowcowego tunelu, idącego w kierunku jeżyn. Masywne ciało i pręgowane futro było nie do pomylenia. Był to Tygrysi Pazur.
Ogniste Serce zmrużył oczy. Zastępca wyglądał bardzo tajemniczo, rozejrzał się wokół zanim opuścił tunel i zniknął za jeżynami tak szybko jak było to możliwe. Ogniste Serce dziwnie się poczuł. Coś było nie tak. - Obłoczku – miauknął, upuszczając swój mech na ziemię – zanieś swoją część ściółki do legowiska starszyzny i wróć po moją. Muszę coś zrobić. Obłoczek miauknął w zgodzie przez swój pełen mchu pyszczek i zaniósł go dalej w kierunku tunelu. Ogniste Serce odwrócił się i popędził do miejsca, gdzie zniknął Tygrysi Pazur. Zastępca był poza zasięgiem wzroku, ale czując jego zapach i widząc ogromne ślady łap na śniegu, Ogniste Serce nie miał trudności w podążaniu za nim. Uważał na to, by nie zbliżyć się zbytnio, na wypadek, gdyby Tygrysi Pazur go zauważył lub wywęszył. ślad prowadził prosto przez Wysokie Sosny, następnie przez Miejsce Wyciętych Drzew. Ze wstrząsem zdał sobie sprawę, że Tygrysi Pazur kieruje się do Siedliska Dwunogów. Jego serce zakołatało ze strachu. Czyżby zastępca chciał odnaleźć Księżniczkę, siostrę Ognistego Serce? Może był tak zły na Obłoczka, że postanowił zranić matkę kociaka. Ogniste Serce nigdy nie mówił klanowi, gdzie mieszka Księżniczka, ale nie było niemożliwe dla Tygrysiego Pazura wyodrębnić jej zapach od tych, które przylgnęły do Obłoczka. Ogniste Serce był cicho, uważał by poruszać się bezszelestnie. Kiedy trop prowadził przez kępę janowców, ruch w kącie oka przykuł jego uwagę. Mysz krzątała się pod jednym z krzaków. Ogniste Serce nie chciał się zatrzymywać i polować, ale ta mysz praktycznie zachęcała do złapania. Jego tułów instynktownie przyjął pozycję do polowania, kiedy skradał się w kierunku ofiary. Trafił ją pazurami, następnie poświęcając jeszcze chwilę na zakopanie myszy w śniegu, zanim znów zaczął śledzić Tygrysiego Pazura. Ogniste Serce szedł teraz szybciej w obawie przed tym, co zastępca już zrobić. Kiedy okrążał pień zwalonego drzewa, prawie zderzył się z Tygrysim Pazurem, odskakując w przeciwległe miejsca. Zastępca cofnął się do tyłu, zaskoczony. - Mysi móżdżek! – syknął – Co tu robisz? Ognistemu Sercu ulżyło. Tygrysi Pazur nie miał czasu, by dojść do Siedliska Dwunogów i wyrządzić krzywdę Księżniczce. Wtedy zdał sobie sprawę, że zastępca patrzył na niego podejrzliwie z zainteresowaniem w bursztynowych oczach. „Nie musi wiedzieć, że go śledziłem.” – desperacko myślał Ogniste Serce. - Ja… ja wyszedłem, żeby pokazać Obłoczkowi dobre miejsce do wybierania ściółki – wyjąkał – I wtedy pomyślałem, że równie dobrze mogę zapolować. - Nie widzę żadnej zdobyczy – warknął Tygrysi Pazur - Jest zakopana niedaleko – Ogniste Serce wskazał głową w kierunku, z którego przyszedł. Wojownik zmrużył oczy. - Pokaż mi. Wściekły, że Tygrysi Pazur mu nie dowierza, ale też wdzięczny szczęściu, które poprowadziło do złapania czegokolwiek. Ogniste Serce poprowadził go do myszy i zgarnął śnieg z myszy, którą zakopał przed chwilą. - Zadowolony? Zastępca zmarszczył nos. Ogniste Serce mógł niemal wyczytać jego myśli; chciał o coś oskarżyć Ogniste Serce, ale nie miał o co. W końcu chrząknął. - Poluj więc dalej – schylił głowę, aby podnieść mysz Ognistego Serca i odszedł w kierunku obozu. Ogniste serce patrzył jak odchodzi, po czym puścił się biegiem za tropem w kierunku Siedliska Dwunogów. W końcu mógł się dowiedzieć, gdzie był Tygrysi Pazur. Odwracał uszy od czasu do czasu – nie chciał, żeby Tygrysi Pazur zawrócił i poszedł za nim, nie słyszał jednak nic i stopniowo zaczął się odprężać. Zapach Tygrysiego Pazura kończył się blisko ogrodzeń Dwunogów. Ogniste Serce chodził wkoło pod drzewami, badając ziemie. Śnieg był usiany śladami wielu łap, byt wielu by mógł je rozróżnić. Było tu także sporo dziwnych zapachów. Kilka kotów tutaj było, także ostatnio. Ogniste Serce zmarszczył nos z obrzydzenia. Kocie zapachy były przemieszane z ich nieświeżą zdobyczą i smrodem śmieci Dwunogów. Dwunogów wyjątkiem zapachu Tygrysiego Pazura, trudno było zidentyfikować którykolwiek z pozostałych. głęboko zamyślony Ogniste serce usiadł, myjąc łapy. Nie było sposobu, by określić czy Tygrysi Pazur spotkał się z nieznajomymi kotami czy tylko przeciął ich szlak. Właśnie miał wyruszyć do obozu, kiedy usłyszał z tyłu miauczenie. - Ogniste Serce, Ogniste Serce!
Okręcił się wokół. Na ogrodzeniu, na końcu ogrodu jej Dwunogów siedziała jego siostra, Księżniczka. Ogniste Serce podszedł pod ogrodzenie i wskoczył na nie obok niej. Księżniczka zaczęła głęboko mruczeć i potarła policzkiem o jego pyszczek. - Ogniste Serce, jesteś strasznie chudy! – wykrzyknęła – Czy masz wystarczająco dużo jedzenia? - Nie, podobnie jak każdy kot w Klanie – przyznał – Zwierzyny jest niewystarczająco wskutek pogody. - Jesteś głodny? – siostra spytała – Jest mnóstwo jedzenia w moim gnieździe Dwunogów. Jeśli chcesz, możesz wziąć. Przez kilka uderzeń serca Ogniste Serce milczał. Zaślinił się z myślą o napełnieniu brzuszka jedzeniem, którego wcześniej nie musiał łapać. Ale zdrowy rozsądek wygrał. Nie mógł wrócić do obozu cały w zapachach Dwunogów, Kodeks Wojownika zabraniał mu jeść przed nakarmieniem reszty klanu. - Dzięki, Księżniczko, ale nie mogę – miauknął - Mam nadzieję, że karmisz Obłoczka – Księżniczka miauknęła niespokojnie – Wyczekiwałam na ciebie całymi dniami, więc możesz mi powiedzieć wreszcie jaki jest. - Jest w porządku – odpowiedział Ogniste Serce – Niedługo zostanie terminatorem. Oczy Księżniczki błysnęły dumą, a Ogniste Serce poczuł ukłucie niepewności. Wiedział jak dużo znaczy dla siostry oddanie klanowi jej pierworodnego syna. Nie chciał, aby siostra powątpiewała, w sposób w jaki Obłoczek wstępował w klanowe życie. - Obłoczek jest silny i odważny – powiedział jej – I inteligentny. „Oraz wścibski, zarozumiały, rozpuszczony i nonszalancki” – dodał u duchu – „ale pewnie Obłoczek nauczy się wszystkiego, kiedy podrośnie. - Jestem pewien, że będzie dobrym wojownikiem – miauknął Księżniczka zamruczała. - Oczywiście, że będzie, jeśli zostaniesz jego mistrzem. Uszy Ognistego Serca zadrgały z zakłopotania. Księżniczka myślała, że łatwo jest zostać wojownikiem. Nie wiedziała jakie on ma problemy w klanie lub jak trudno jest zrobić ruch w sprawie, która ma wpływ na cały klan. - Lepiej pójdę – miauknął – Wkrótce znów przyjdę cię odwiedzić. A kiedy nadejdzie pora nowych liście przyprowadzę ze sobą Obłoczka. Czule polizał Księżniczkę na pożegnanie i zostawił ją mruczącą jeszcze bardziej na myśl o zobaczeniu swojego ukochanego kociaka. Ogniste Serce podążał zapachem Tygrysiego Pazura, jednocześnie rozglądając się za ofiarami, kiedy szedł przez las. Po tym jak powiedział Tygrysiemu Pazurowi, że poluje, wiedział, że lepiej jak wróci do obozu ze sporą ilością zwierzyny. Stopniowo uświadamiał sobie, że otacza go nieznany odgłos. Musiał przerwać i pomyśleć, zanim zdał sobie sprawę co to było. W niektórych miejscach kapała woda. Patrząc wokół, zobaczył srebrne kulki bulgoczące na końcu cierniowej gałązki. Krople powiększały się i błyszczały w świetle słońca zanim spadły, by wytopić małą dziurkę w śniegu. Ogniste Serce podniósł łepek. Kapanie wody słychać było wszędzie, ciepły powiew zmierzwił mu futerko. Z radością uzmysłowił sobie, że ostra pora nagich drzew dobiegała końca. Wkrótce nadejdzie pora nowych liści i znów będzie obfitość zwierzyny. Zaczęła się odwilż.
Rozdział 10
Wróciwszy do obozu, Ogniste Serce zauważył Błękitną Gwiazdę wyłaniającą się z kociarni. Szybko dołożył swoją zdobycz do sterty i podszedł do niej. - Witaj Ogniste Serce, co się stało? - zapytała przywódczyni. Jej głos był opanowany ale rudzielec zauważył brak ciepła w jej tonie, nie zapomniała jego wypytywania o zaginione kocięta Klanu Gromu. Pochylił głowę z szacunkiem. - Błękitna Gwiazdo, polowałem niedaleko Siedliska Dwunogów… - Dlaczego tam? - przerwała Błękitna Gwiazda. - Wydaje mi się, że czasami spędzasz zbyt dużo czasu w pobliżu tego miejsca, Ogniste Serce. - Ja…ja tylko pomyślałem, że tam jest mnóstwo zdobyczy i… - jąkał się Ogniste Serce. - Zresztą kiedy tam byłem, trafiłem na ślad obcych kotów. Błękitna Gwiazda zaniepokojona zastrzygła uszami i wlepiła oczy w rudego wojownika. - Ile kotów? Z jakiego klanu? - Nie jestem pewny ile. - przyznał Ogniste Serce. - Pięć lub sześć najmniej. I nie są raczej z żadnego klanu. - zmarszczył nos próbując sobie przypomnieć. - Pachnieli padliną więc raczej nie są domowymi kociakami. Błękitna Gwiazda patrzyła na niego z rozwagą i ku uldze Ognistego Serca, jej wrogość zdawała się słabnąć. - Jak świeży był ten zapach? - spytała. - Całkiem świeży. Ale nie widziałem żadnego z tych kotów - odpowiedział. Z wyjątkiem Tygrysiego Pazura, dodał w myślach. Ale zdecydował nie opowiadać Błękitnej Gwieździe więcej tej historii. Przywódczyni nie była w nastroju do słuchania więcej oskarżeń dotyczących jej zastępcy a Ogniste Serce nie miał zresztą dowodów, że Tygrysi Pazur robił cokolwiek z obcymi kotami. - Samotnicy niedaleko Siedliska Dwunogów, mówisz? - zamyśliła się Błękitna Gwiazda. - Dziękuję Ogniste Serce. Wyślę patrol, żeby sprawdził tamto miejsce. Wątpię aby zagrażali klanowi ale musimy być ostrożni. Ogniste Serce biegł do obozu ze świeżą zdobyczą w szczękach. Słońce świeciło na błękitnym niebie a kiedy dwa dni potem odwiedził Księżniczkę, śniegu już w ogóle nie było. Rośliny kwitły a na drzewach zaczęły pojawiać się małe zielone listki. A co ważniejsze, w lesie było coraz więcej zwierzyny. Łatwiej było zapełnić magazyn i na początku księżyca Klan Gromu miał już wystarczająco dużo jedzenia. Wchodząc na polankę zauważył, że kocice matki wymieniają posłania w kociarni. Dorzucił zdobycz do sterty i poszedł tam, widząc, że Obłoczek też pomaga. - Pokażę innym kociętom najlepsze legowiska z mchu - miauknął kociak z dumą, zataczając się obok z posłaniami. - Dobry pomysł - przytaknął rudzielec. Zauważył nawet, że gdy Tygrysi Pazur zwolnił go z obowiązku sprzątania starszyźnie, Obłoczek i tak to robił. Może wreszcie w kociaku obudziło się trochę lojalności wobec klanu. Nagle zauważył Złoty Kwiat wychodzącą z kociarni i popchnął ku niej kępę mchu. Brzuch kotki był zaokrąglony i ciężki od noszonych kociąt. - Witaj Ogniste Serce. - miauknęła. - Czy nie wspaniale znów cieszyć się słońcem? Ogniste Serce polizał ją przyjaźnie w ramię. - Nadchodzi pora młodych liści - powiedział. - Jeszcze zanim urodzą się twoje kocięta. Jeśli… przerwał nagle słysząc tuż za sobą głos Tygrysiego Pazura. - Ogniste Serce, jeśli nie masz nic lepszego do roboty oprócz plotkowania z matkami, to mam dla ciebie zajęcie. Ogniste Serce ze złości nie wiedział jak zareagować. Polował cały ranek i przerwał pracę tylko na chwilę, żeby porozmawiać ze Złotym Kwiatem.
- Chcę żebyś poprowadził patrol wzdłuż granicy z Klanem Rzeki. - kontynuował zastępca. - Nie byliśmy tam od kilku dni i musimy odświeżyć nasz zapach. Oraz upewnić się, że Klan Rzeki nie poluje na naszym terytorium. Jeśli tak, wiesz co masz robić! - Dobrze, Tygrysie Pazurze - odmiauknął rudzielec. Jeże musiały wyhodować skrzydła, pomyślał, skoro Tygrysi Pazur każe mi poprowadzić patrol! Wtedy uświadomił sobie, że Tygrysi Pazur nie jest taki głupi, by okazywać mu wrogość publicznie. Zastępca wolał być ostrożny i traktował go jak każdego innego wojownika, na wypadek gdyby Błękitna Gwiazda to zauważyła. Ale i tak ci nie ufam!, pomyślał rudy, zanim odpowiedział. - Kogo mam zabrać ze sobą? - Kogo tylko chcesz. Co, potrzebujesz mnie może jeszcze do pilnowania swoich łap? - dodał drwiąco Tygrysi Pazur. - Nie, Tygrysi Pazurze. - Teraz Ogniste Serce musiał ledwo mógł utrzymać język za zębami; miał wielką ochotę przejechać pazurami po tym pokrytym bliznami pysku kocura. Wymiauczał pośpieszne pożegnanie do Złotego Kwiatu i podążył do legowiska wojowników. Piaskowa Burza siedziała na posłaniu i energicznie wylizywała futerko a Szaropręgi i Mknący Wiatr dzielili języki. - Kto pójdzie na patrol? - zawołał Ogniste Serce. - Tygrysi Pazur chce, żebyśmy sprawdzili granicę z Klanem Rzeki. Szaropręgi spuścił wzrok na swoje łapy podczas gdy Mknący Wiatr podniósł się powoli. Piaskowa Burza przerwała mycie i spojrzała na Ogniste Serce. - A właśnie miałam nadzieję na trochę spokoju. - westchnęła. - Byłam na polowaniu od świtu. Ale jej ton wskazywał na dobry humor, nie była tak nieprzyjemna i nieprzyjazna jak wtedy, kiedy przybył po raz pierwszy do klanu, pomyślał Ogniste Serce. Od razu wstała i otrzepała się. - Więc dobrze. - miauknęła. - Prowadź. - A co z Paprociową Łapą? - zapytał Ogniste Serce Szaropręgiego. - Chcesz żeby poszedł z nami? - Biała Burza i Mysie Futerko zabrali terminatorów. - wyjaśnił Mknący Wiatr. - Wszystkich terminatorów. Mają upolować świeżą zdobycz dla starszych. Ogniste Serce prowadził drogą wychodzącą z obozu, czuł mrowienie w łapach idąc poboczem parowu. Poczuł, że już od księżyca biegł tędy bez śniegu mrożącego łapy i zimna rozlewającego się po mięśniach. - Pójdziemy do Słonecznych Skał - miauknął. - A potem wzdłuż granicy do Czterech Drzew. Podążył żwawo między drzewami, ale nie na tyle szybko, żeby nie zauważyć zielonych liści paproci na młodych gałązkach, czy też jasnych pączków pierwiosnków wyłaniających się z zielonej okrywy. Słychać było śpiew ptaków i czuć jak wszystko budzi się do życia. Zwolnił nieco, gdy patrol zbliżył się do brzegu lasu. Mógł usłyszeć rzekę, która dotąd była pokryta lodem. - Jesteśmy prawie na granicy. - zamiauczał cicho. - Lepiej bądźmy czujni. Mogą tu być koty z Klanu Rzeki. Szaropręgi zatrzymał się i rozwarł szczęki wdychając zapach niesiony przez wiatr. - Nie czuję żadnego. - oznajmił. Ogniste Serce zastanawiał się, czy przyjaciel nie jest rozczarowany, że nie ma w pobliżu Srebrnego Strumyka. - Teraz, kiedy rzeka nie jest zamarznięta, mają dużo zdobyczy. - dodał Szaropręgi. - Czemu by mieli kraść naszą? - Lepiej nic nie zostawiajmy Klanowi Rzeki - mruknął Mknący Wiatr. - Ukradliby ci futro z grzbietu, gdybyś go nie pilnował. Ogniste Serce widział jak Szaropręgi się najeżył. - Chodźmy bliżej - miauknął pośpiesznie, próbując rozproszyć uwagę przyjaciela, zanim powiedziałby coś na temat jego podzielnej lojalności. - Idziemy! Pognał między drzewami i wybiegł na otwartą przestrzeń. To co zobaczył sprawiło, że zahamował ślizgając się i wspomnienie snu uderzyło w niego jak grom. Tuż przed kotami ziemia obniżała się powoli do rzeki - a raczej była już rzeką. Topniejący śnieg sprawił, że i rzeka wystąpiła z brzegów, woda zalewała trawę zaledwie o długość królika od łap Ognistego Serca. Koniuszki trzciny ledwo było widać; na dodatek Słoneczne Skały stały się szarą wysepką po środku migoczącego srebrnego jeziora. Odwilż niechybnie wróciła, ale teraz rzeka wylała i spowodowała powódź.
Rozdział 11
- Gwiezdny Klanie! - jęknęła Piaskowa Burza. Dwa inne koty chrząknęły potwierdzająco ale Ogniste Serce zamarł z przerażenia. Patrząc na lśniącą powierzchnię wody przypomniał sobie złowieszcze słowa Cętkowanego Listka: "Woda może ugasić ogień". Przepełnił go lęk bo zrozumiał, że powódź może być zagrożeniem dla Klanu Gromu, nie zauważył nawet, że Szaropręgi próbuje zwrócić na siebie jego uwagę, dopóki szary kocur nie trącił go w bok. Panika zalała bursztynowe oczy Szaropręgiego i Ogniste Serce nie musiał pytać, dlaczego. Przyjaciel bał się o Srebrny Strumyk. Ziemia przy granicy Klanu Rzeki była niska, woda mogła dopłynąć jeszcze dalej. A skoro obóz był na wyspie… Rudzielec zastanawiał się, jak wiele znalazło się pod wodą. W sumie lubił Srebrny Strumyk, szanował też Mglistą Stopę i Szarą Sadzawkę. Nie chciał sobie nawet wyobrazić, co się mogło stać z ich obozem. Mknący Wiatr podszedł do brzegu wody i spojrzał na rzekę. - Klanowi Rzeki się to nie spodoba - mruknął. - Ale to chyba dobrze. Przynajmniej przestaną przełazić na nasze terytorium. Ogniste Serce czuł jak Szaropręgi sztywnieje słysząc satysfakcję w głosie Mknącego Wiatru. Rzucił przyjacielowi ostrzegające spojrzenie. - Dobrze, więc nie będziemy musieli teraz patrolować tej granicy. - stwierdził. - Lepiej wracajmy do obozu i złóżmy raport. Chodź, Szaropręgi! - dodał stanowczo, widząc, że przyjaciel co chwila ogląda się w stronę rzeki. Wkrótce, gdy Błękitna Gwiazda usłyszała co się stało, wskoczyła na Wysoką Skałę i zawołała: - Niech wszystkie koty wystarczająco dorosłe, by samodzielnie polować, zbiorą się tutaj, pod Wysoką Skałą. Koty wyłaniały się ze swoich legowisk i siadały na polance. Ogniste Serce zajął swoje miejsce w tłumie i zjeżył się z irytacji, że Obłoczek przybiegł za Cętkowaną Mordką, mimo że był za młody na klanowe spotkania. Zobaczył też Żółtego Kła i Okopconą Łapę wyglądające z paprociowego tunelu. Pojawił się nawet Złamany Ogon, prowadzony przez Mysie Futerko. Jasny poranek dobiegł końca. Chmury zakryły słońce a polankę owiał chłodny wietrzyk, mierzwiący futerka kotów zgromadzonych przy Wysokiej Skale. Ogniste Serce zadrżał, sam nie wiedząc czy z zimna, czy z obawy. - Koty Klanu Gromu - miauknęła Błękitna Gwiazda. - Nasz obóz jest w niebezpieczeństwie. Nie ma już śniegu, ale rzeka wystąpiła z brzegów. Część naszego terytorium jest całkiem zalana. Głosy niedowierzania rozległy się w tłumie, ale Błękitna Gwiazda podniosła głos, próbując przekrzyczeć wycie. - Ogniste Serce, powiedz Klanowi, co widziałeś. Rudzielec wstał i powiedział ze szczegółami, co się wydarzyło przy Słonecznych Skałach. - To nie wygląda na niebezpieczne - parsknął Ciemnopręgi, kiedy rudy skończył. - Mamy wystarczające tereny i dużo zdobyczy. Niech Klan Rzeki się tym martwi. Rozległo się mruczenie pełne aprobaty, jednak Ogniste Serce zauważył, że Tygrysi Pazur milczy. Usiadł przy Wysokiej Skale i tylko ogon mu drgał. - Cisza! - krzyknęła Błękitna Gwiazda. - Wiemy dobrze, że woda może dotrzeć i tutaj! Nie możemy wiele na to poradzić. Nie chcę słyszeć o tym, żeby koty Klanu Rzeki miały umrzeć od powodzi! Ogniste Serce zauważył, że gdy to mówiła, miała dziwny błysk w oczach. Pamiętał, jak zła była, kiedy rozmawiała z nim o wojownikach Klanu Rzeki; teraz widać było w jej oczach, że sympatyzuje z tym klanem. Łaciata Skórka przemówił z grona starszyzny. - Pamiętam jak ostatnio wydarzyło się coś takiego, wiele księżyców temu. Koty z wszystkich klanów tonęły. Tak samo zdobycz, chodziliśmy głodni jeszcze długo po wyschnięciu wody. To nie jest problem tylko Klanu Rzeki. - Dobrze mówisz, Łaciata Skórko - zamiauczała Błękitna Gwiazda. - Też pamiętam te dni i miałam nadzieję, że to nigdy się nie powtórzy. Ale skoro już się stało, takie są moje rozkazy: żaden kot nie
wychodzi z obozu samotnie. Kocięta i terminatorzy muszą być pod opieką przynajmniej jednego wojownika. Patrole będą sprawdzać, jak wygląda sytuacja z rzeką. Tygrysi Pazurze - zajmij się tym. - Tak, Błękitna Gwiazdo, - miauknął zastępca. - Wyślę też patrole myśliwskie. Musimy zgromadzić dość zdobyczy, zanim woda podniesie się wyżej. - Dobry pomysł - zgodziła się Błękitna Gwiazda. Podniosła głos, by jeszcze raz zwrócić się do Klanu. - Zebranie jest zakończone! Wracajcie do swoich zajęć. - Zeskoczyła lekko z Wysokiej Skały i podążyła by porozmawiać ze starszyzną. Ogniste Serce czekał, czy Tygrysi Pazur dołączy go do patrolu, gdy nagle zauważył Szaropręgiego, wymykającego się z tłumu. Podążył za nim, doganiając przy tunelu. - Co ty wyprawiasz? - syknął do ucha szarego wojownika. - Błękitna Gwiazda zakazała wychodzić samotnie! Szaropręgi odwrócił się z paniką w oczach. - Ogniste Serce, ja muszę zobaczyć się ze Srebrnym Strumykiem! - zaprotestował. - Muszę być pewny, że wszystko z nią w porządku. Rudzielec rzucił mu pełne złości spojrzenie. Rozumiał, co przyjaciel czuje, ale nie mógł wybrać gorszej pory na odwiedzanie swojej partnerki. - Jak zamierzasz przedostać się przez rzekę? - zapytał. - Poradzę sobie - obiecał Szaropręgi. - To tylko woda! - Ale z ciebie mysi móżdżek! - warknął Ogniste Serce, pamiętając jak Szaropręgi wpadł kiedyś pod lód, wtedy właśnie Srebrny Strumyk go uratowała. - Kiedyś już prawie utonąłeś. To ci nie wystarcza? Przyjaciel nie odpowiedział, tylko ruszył do parowu. Ogniste Serce obejrzał się. Koty zbierały się w małe grupki, porządkowane przez Tygrysiego Pazura, gotowe ruszyć na patrol. - Stój, Szaropręgi! - syknął do szarego wojownika. - Poczekaj chwilę. Kiedy upewnił się, że Szaropręgi go posłuchał, podbiegł do zastępcy. - Hej, Tygrysi Pazurze! - zamiauczał. - Szaropręgi i ja jesteśmy gotowi. Możemy skontrolować granicę przy Słonecznych Skałach, w dół strumienia. Tygrysi Pazur zmrużył oczy, niezadowolony, że Ogniste Serce pozbawił go szansy decyzji, jaki teren mogą patrolować. Ale nie mógł się sprzeciwić przy Błękitnej Gwieździe. - W porządku - warknął. - Spróbujcie wracając coś upolować. - Tak, Tygrysi Pazurze - odpowiedział Ogniste Serce pochylając głowę, po czym wrócił do Szaropręgiego. - W porządku! - powiedział. - Jesteśmy na patrolu, więc żaden kot nie będzie się zastanawiał, gdzie poszliśmy. - Ale.. - próbował zaprotestować Szaropręgi. - Wiem, gdzie chcesz iść - miauknął Ogniste Serce. - Ale zamierzam iść tam z tobą. Mówiąc to, poczuł się jak przestępca. Nawet na patrolu nie powinni przekraczać granic. Błękitna Gwiazda byłaby wściekła, gdyby wiedziała, że jej wojownicy ryzykują życie dla innego Klanu, podczas gdy ich własny Klan potrzebuje pomocy. Jednak Ogniste Serce nie mógł stać i pozwolić Szaropręgiemu iść samotnie. Przyjaciel mógłby już nigdy nie wrócić. - Dzięki, Ogniste Serce - wymruczał Szaropręgi, kiedy wyszli z tunelu. - Nigdy tego nie zapomnę. Ramię w ramię dwaj wojownicy wgramolili się na pochyłą skałę. Ruszyli w las tą samą drogą co na wcześniejszym patrolu. Ogniste Serce zauważył, jak błotnista jest ziemia pod łapami. Topniejący śnieg wsiąkł w ziemię jak najcięższy deszcz, nawet gdy woda tutaj nie dotarła. Gdy dotarli do granicy drzew, uświadomił sobie, że woda podniosła się jeszcze wyżej. Słoneczne Skały były już prawie zupełnie zatopione. - Nigdy się nie przedostaniemy - miauknął. - Chodźmy w dół strumienia. - zasugerował Szaropręgi. - Będzie nam łatwiej przejść po kamieniach. - Możemy spróbować - zamiauczał niepewnie Ogniste Serce. Już miał podążyć za przyjacielem, kiedy coś usłyszał - niesione przez wiatr, piskliwe wołanie. - Czekaj! - zawołał. - Też to słyszysz? Szaropręgi odwrócił się i oba koty nasłuchiwały. Wtedy Ogniste Serce znów to usłyszał - pełne paniki i niedoli miauczenie kociąt.
- Gdzie one są? - zapytał, rozglądając się wokoło. - Nie widzę ich! - Tam! - Szaropręgi trzepnął ogonem w stronę Słonecznych Skał. - Ogniste Serce, one utoną! Ogniste Serce zobaczył, że prąd łamie i przeciąga gałązki o Słoneczne Skały. Dwa kociaki balansowały na nich niepewnie, ich małe mordki były szeroko otwarte w wołaniu o pomoc. Ogniste Serce właśnie zobaczył, jak prąd ciągnie je, co groziło spadnięciem kociaków. - Chodź! - zawył do Szaropręgiego. - Musimy im jakoś pomóc! Wziął głęboki wdech i wszedł do wody. Natychmiast wsiąkła mu w futro, poczuł jak przeszywa go zimny strach. Prąd rzeki utrudniał mu każdy krok. Szaropręgi wszedł zanim, ale gdy woda dosięgła mu do brzucha, zatrzymał się. - Ogniste Serce… - zaczął. Rudy odwrócił się i rzucił mu uspokajające spojrzenie. Rozumiał, jak rzeka przerażała Szaropręgiego po tym, jak kilka księżyców temu omal nie utonął. - Zostań tutaj - miauknął. - Spróbuję je do ciebie przynieść. Szaropręgi kiwnął głową, drżąc. Ogniste Serce wszedł do wody na tyle daleko, by móc płynąć i instynktownie zaczął przebierać łapami w czarnej wodzie. Kocięta był blisko, jeśli Gwiezdny Klan się zlituje, uratuje je. Przez chwilę robione przez wiatr fale sprawiły, że stracił je z oczu, mógł tylko słyszeć ich przerażony płacz. Próbował płynąć szybciej, czując jak zalewa go panika. Prąd wzmógł się i Ogniste Serce wpadł na skałę, tracąc dech. Próbował utrzymać się na jej szorstkiej powierzchni i nagle znalazł się twarzą w twarz z dwoma kociakami. Oba były bardzo małe - matka powinna je jeszcze karmić, pomyślał Ogniste Serce. Jedno było czarne, jedno szare, futerka przylepiały się do ich małych ciałek a w ich ślicznych błękitnych oczkach lśniło przerażenie. Przykucnęły na tamie z gałązek, liści i śmieci Dwunogów, jednak gdy zobaczyły rudzielca próbowały zbliżyć się do niego. Kiwały się na boki a ich zawodzenie wzmogło się gdy ochlapała je woda. - Trzymajcie się! - sapnął Ogniste Serce, walcząc z nurtem. Zastanawiał się, czy nie wspiąć się na skały i nie zabrać tam kociąt, ale nie był pewny, czy zanim mu się to uda, Słoneczne Skały nie znikną pod wodą. Najlepszym rozwiązaniem było przeniesienie ich do Szaropręgiego. Odwrócił się i zobaczył czekającego w dole strumienia przyjaciela. - Chodźcie - wymamrotał Ogniste Serce. - Och, Gwiezdny Klanie, pomóż nam! Odepchnął się od skały, napierając na tamę pyszczkiem, by poprowadzić ją z prądem. Dwoje kociąt zakwiliło i rozpłaszczyło się na gałązkach. Ogniste Serce wykorzystywał każdą drobinkę energii by przytrzymać noskiem i łapami tamę przed sobą. Czuł jak wyczerpanie i odrętwienie rozlewa mu się po wszystkich członkach. Futro miał przemoczone, było mu zimno i ciężko oddychał. Gdy podniósł głowę by zamrugać i pozbyć się wody z oczu, z przerażeniem uświadomił sobie, że nie widzi Szaropręgiego ani brzegu. Miał wrażenie, że nie ma świata poza wzburzoną wodą, tamą z gałązkami i dwoma przerażonymi kociętami. Wtedy usłyszał, gdzieś bardzo blisko, głos przyjaciela. - Ogniste Serce! Ogniste Serce, tutaj! Ogniste Serce popchnął znów przed sobą tamę, próbując podążać za tym głosem. Nagle jego głowa znalazła się pod wodą. Kaszląc i parskając wynurzył się na powierzchnię i zobaczył Szaropręgiego stojącego na ziemi zaledwie kilka długości ogona od niego. Przez chwilę poczuł ulgę, że jest już tak blisko. Zamglonymi oczami zerknął na kocięta i znów zalał go lęk. Tama zaczęła pękać. Ogniste Serce bezradnie patrzył jak gałązki pod szarym kociątkiem łamią się i małe stworzonko wpada do wzburzonego potoku.
Rozdział 12
- Nie! - zawył Szaropręgi, nurkując za tonącym kociakiem. Ogniste Serce stracił obydwoje z oczu. Kociak pozostawiony na tamie piszczał żałośnie, próbując wczepić się w gałązki, unoszone przez prąd. Resztką sił Ogniste Serce zmusił się, by popłynąć naprzód, złapać w zęby kark malutkiego stworzonka i wyciągnąć je na suchy brzeg. W ciągu kilku chwil poczuł kamienie pod łapami i spróbował stanąć. Skamieniały ze zmęczenia zatoczył się i upuścił czarne kocię na trawę na krawędzi powodzi. Jego oczka były zamknięte, Ogniste Serce nie był pewny czy kociątko jeszcze żyje. Spoglądając w dół rzeki zobaczył Szaropręgiego wynurzającego się z płycizny, mocno trzymającego w zębach szarego kociaka. Podszedł do Ognistego Serca i usadził je delikatnie na ziemi. Ogniste Serce obwąchał obydwoje kociąt. Leżały nieruchomo, ale gdy Ogniste Serce przyjrzał się uważniej, mógł dojrzeć słabo unoszące się i opadające boki kociaków, gdy oddychały. - Dzięki Gwiezdnemu Klanowi - wymamrotał. Zaczął lizać czarne kocię, tak jak matki w kociarni swe młode, które obserwował, przeciągając językiem wzdłuż futerka, by obudzić i rozgrzać kocię. Szaropręgi przycupnął obok niego i tak samo uczynił z szarym kocięciem. Wkrótce czarny kociak poruszył się i wypluł pełen pyszczek wody z rzeki. Szaremu kocięciu zajęło to więcej czasu, ale w końcu wykaszlało całą wodę i otworzyło ślepka. - Żyją! - krzyknął Szaropręgi, z głosem przepełnionym ulgą. - Tak, ale nie pożyją długo bez matki - zauważył Ogniste Serce. Obwąchał uważnie czarnego kociaka. Woda z rzeki prawie zmazała zapach Klanu, ale wciąż mógł wyczuć lekki trop. - Klan Rzeki - zamiauczał, niezaskoczony - musimy zabrać je do domu. Odwaga Ognistego Serca prawie go opuściła, gdy pomyślał o przekroczeniu spienionej rzeki. Prawie utonął ratując kocięta i był wyczerpany. Kończyny miał zimne i sztywne, a futro przemoczone. Pragnął niczego innego jak tylko wślizgnąć się do legowiska i przespać cały księżyc. Szaropręgi, wciąż przykucnięty nad szarym kociakiem wyglądał jakby czuł dokładnie to samo. Jego gęste szare futro przylegało do ciała, a bursztynowe oczy były szerokie z niepokoju. - Myślisz, że damy radę przejść przez rzekę? - miauknął. - Musimy, inaczej te kocięta zginą. Walcząc by stanąć na łapy, Ogniste Serce uniósł ponownie czarne kocię za mały kark i skierował się w stronę strumienia. - Zobaczmy czy nie możemy przejść przez głazy, jak mówiłeś. Szaropręgi podążył za nim, niosąc szare kocię przez mokrą trawę na skraju wylanej rzeki. Kiedy rzeka była na swoim zwykłym poziomie, głazy były dla kotów z Klanu Rzeki łatwym przejściem. Najdłuższy sus z kamienia na kamień mierzył nie więcej niż długość ogona, a Klan Rzeki kontrolował tereny po obu stronach rzeki. Teraz woda całkowicie zakryła głazy. Ale tam, gdzie niegdyś przebijały taflę rzeki, zwalone drzewo, ogołocone z kory, przecinało rzekę. Ogniste Serce domyślił się, że niektóre z gałęzi musiały natrafić na podwodne głazy. - Dzięki Gwiezdnemu Klanowi! - wykrzyknął. - Możemy użyć tego drzewa, by przejść rzekę. Poprawił uchwycone kocię i przebrnął przez wodę w kierunku odłamanego pnia. Kocię, widząc pieniącą się wodę zaledwie o długość myszy poniżej noska, zaczęło kwilić i trząść się. - Nie ruszajcie się obydwoje - warknął miękko Szaropręgi, gdy posadził kociaka na chwilę, by poprawić chwyt. - Znajdziemy waszą matkę. Ogniste Serce nie był pewien czy przerażone kocię jest wystarczająco duże by zrozumieć, ale na szczęście znieruchomiało, co sprawiało, że łatwiej było je nieść. Musiał trzymać głowę wysoko w górze, by nie zmoczyć maleńkiego stworzenie, gdy brnął w kierunku drzewa. Dotarł do niego bez potrzeby płynięcia i skoczył naprzód, wbijając pazury dla równowagi w miękkie, spróchniałe drewno. Kiedy się podniósł, jego główną troską było by nie ześlizgnąć się z gładkiego, śliskiego pnia. Ostrożnie stawiając każdą łapę w prostej linii, Ogniste Serce szedł naprzód w kierunku przeciwległego brzegu, z grzmiącą rzeką tuż pod nim, zasysając drzewo, jakby chciała je zmieść
razem z ciężarem jaki stanowiły koty. Ogniste Serce zerknął do tyłu, by ujrzeć za sobą Szaropręgiego wraz z szarym kociakiem, ze zdeterminowaną miną na pyszczku. Na szarym końcu pień drzewa rozwidlało się w gąszcz połamanych gałęzi. Ogniste Serce dał nura między nie, ostrożnie, by futerko kociaka nie zaczepiło się o drzazgi. Im gałęzie bardziej się zwężały, tym trudniej było znaleźć miejsce na łapy. Unikał wszystkiego, co mogło nie wytrzymać jego ciężaru, kiedy wciąż znajdował się kilka lisich długości od drugiego brzegu. Ogniste Serce wziął głęboki wdech, ugiął tylne kończyny i skoczył. Jego przednie łapki uderzyły o brzeg, podczas gdy tylne młóciły dziko w grzmiącym prądzie rzeki. Kociak zaczął wiercić się ponownie, gdy woda rozprysnęła się po bokach. Ogniste Serce zacisnął zęby na jego ofutrzonym karku, wbijając pazury przednich łap w miękką ziemię i wspinając się w górę, dopóki nie stał bezpiecznie na brzegu. Pochylił się, przechodząc kilka kroków i usadził kociaka delikatnie. Rozglądając się na boki, ujrzał Szaropręgiego wydostającego się z wody nieco dalej, w dole rzeki. Upuścił szare kocię i otrzepał się. - Rzeka jest obrzydliwa - parsknął. - Ale pomyśl - zasugerował Ogniste Serce. - Przynajmniej zamaskuje twój zapach. Koty z Klanu Rzeki nie będą wiedzieć, że jesteś wojownikiem, który wciąż wkracza na ich teren. Jeśli by się dowiedzieli - Urwał, gdy trójka kotów wykroczyła z gąszczy tuż za Szaropręgim. Ogniste Serce spiął się rozpoznając zastępczynię Klanu Rzeki, Lamparcie Futerko i wojowników Czarnego Pazura i Kamienne Futro. Zmuszając swoje zmęczone łapy do ruchu, uniósł czarnego kociaka i podszedł do Szaropręgiego, by stanąć koło niego. Szary wojownik uniósł się, i dwójka kotów usadziła kocięta, by stanąć razem naprzeciw wrogom. Ogniste Serce zastanawiał się, czy koty z Klanu Rzeki usłyszały co mówił do Szaropręgiego. Wiedział, że on i Szaropręgi są zbytnio zmęczeni, by zmierzyć się z patrolem silnych wojowników i jego głowa opadła, gdy spróbował wykrzesać z siebie nieco energii do walki. Ale na szczęście koty z Klanu Rzeki zatrzymały się kilka długości ogona od nich. - Co to? - warknęła Lamparcie Futerko. Jej złota sierść w cętki była najeżona, a uszy przylegały do łebka. Obok niej stał Czarny Pazur, obnażając zęby. - Czemu najeżdżacie na nasz teren? - zażądał odpowiedzi. - Nie najeżdżamy - odparł Ogniste Serce cicho. - Wyciągnęliśmy dwójkę waszych kociąt z rzeki, by odnieść je do domu. - Myślicie, że niemal się utopiliśmy tylko dla zabawy? - kłapnął Szaropręgi. Kamienne Futro postąpił kilka kroków naprzód na tyle blisko, by móc obwąchać kocięta. - To prawda! - Jego niebieskie oczy otworzyły się szeroko. - To kocięta Mglistej Stopy! Ogniste Serce zesztywniał, zachwycony. Wiedział, że niedawno Mglista Stopa urodziła kocięta, ale nie zdał sobie sprawy, że kociaki, które uratowali są jej potomstwem. Był nawet bardziej wdzięczny za to, że mogli je uratować, ale wiedział, że nie może pozwolić tym kotom dowiedzieć się, że Mglista Stopa ma przyjaciół w Klanie Gromu. Lamparcie Futerko nie pozwoliła opaść futru na barkach. - Skąd mamy wiedzieć, że je uratowaliście? - warknęła. - Mogliście próbować je porwać. Ogniste Serce spojrzał na nią. Po ryzykowaniu własnego życia, nie mógł uwierzyć, że zostali oskarżeni o kradzież kociąt. - Nie bądź mysim móżdżkiem! - parsknął. - Żaden kot z Klanu Gromu nie próbował ukraść waszych kociaków, kiedy mogliśmy przejść przez rzekę po lodzie. Czemu mielibyśmy tego próbować teraz? Niemalże utonęliśmy! Lamparcie Futerko wyglądała na zamyśloną, jednak Czarny Pazur zbliżył się i przysunął swoją głowę naprzeciw mordki Ognistego Serca. Ogniste Serce warknął, gotowy odparować uderzeniem. - Czarny Pazurze! - miauknęła ostro Lamparcie Futerko. - Cofnij się! Pozwolimy tym kotom wytłumaczyć się Krzywej Gwieździe. Zobaczymy czy on im uwierzy. Ogniste Serce otworzył pyszczek, by zaprotestować, ale nie wydobył z siebie słowa. Poszliby razem z Klanem Rzeki; w ich wymęczonym stanie on i Szaropręgi nie mieliby szans na wygranie walki. Przynajmniej Szaropręgi miałby możliwość spotkania się ze Srebrnym Strumykiem. - W porządku - miauknął Ogniste Serce. - Mam tylko nadzieję, że wasz przywódca ujrzy prawdą, którą ma tuż pod nosem.
Lamparcie Futerko poprowadziła drogą wzdłuż brzegu, podczas gdy Czarny Pazur wziął do pyszczka jedno z kociąt i znalazł się obok Ognistego Serca i Szaropręgiego. Kamienna Futro osłaniał tyły, niosąc drugie kocię. Kiedy dotarli do wyspy stanowiącej obóz Klanu Rzeki, Ogniste Serce ujrzał szerokie koryto mknącej wody oddzielające ją od wału suchej ziemi, docierające do zwisających konarów wierzb. Przez trzciny nie widać było żadnych kotów, a Ogniste Serce mógł zobaczyć srebrną wodę poruszającą się między zaroślami kryjącymi obóz. Lamparcie Futerko stanęła, ślepia rozszerzyły jej się szeroko. - Woda podniosła się, odkąd opuściliśmy obóz - miauknęła. Kiedy mówiła, nawoływanie dobiegło do nich z pagórka, gdzie Ogniste Serce i Szaropręgi skryli się, by porozmawiać ze Srebrnym Strumykiem. - Lamparcie Futerko! Tutaj! Ogniste Serce odwrócił się, by ujrzeć Krzywą Gwiazdę, wyłaniającego się ze schronienia zarośli. Jego jasnobura sierść była przemoknięta, futerko sterczało na wszystkie strony, a wykrzywiony pyszczek sprawiał wrażenie, jakby wzgardzał przybyszami i ich jeńcami. - Co się stało? - zażądała odpowiedzi Lamparcie Futerko, docierając do przywódcy. - Zalało obóz - odpowiedział Krzywa Gwiazda. Jego głos był płytki. - Musieliśmy się przenieść wyżej. Kiedy mówił, dwójka lub trójka kotów wymknęła się z krzaków. Ogniste Serce zauważył jak Szaropręgiemu jaśnieją oczy, gdy ujrzał, że jednym z nich jest Srebrny Strumyk. - I co nam przynieśliście? - ciągnął Krzywa Gwiazda. Zmrużył oczy, patrząc na Ogniste Serce i Szaropręgiego. - Szpiegów z Klanu Gromu? Jakbyśmy nie mieli większych problemów! - Znaleźli kocięta Mglistej Stopy - powiadomiła go Lamparcie Futerko, skinając łebkiem Kamiennemu Futru i Czarnemu Pazurowi, by podeszli bliżej z kociętami. - Twierdzą, że wyłowili je z rzeki. - Nie wierzę w choć jedno słowo! - parsknął Czarny Pazur, usadzając kocię, które niósł. - Nie można wierzyć kotom z Klanu Gromu! Na wzmiankę o kocięciu, Srebrny Strumyk odwróciła się i nagle zniknęła pod osłoną krzaków. Krzywa Gwiazda podszedł bliżej i obwąchał małe tobołki. Właśnie zaczęły się uspokajać po swoich przejściach i próbowały usiąść, wciąż przemoczone. - Kocięta Mglistej Stopy zniknęły, gdy zalało obóz - skomentował Krzywa Gwiazda, zwracając chłodne spojrzenie zielonych oczu na Ogniste Serce i Szaropręgiego. - Jak je znaleźliście? Ogniste Serce wymienił z Szaropręgim rozdrażnione spojrzenia, zmęczenie uczyniło go niecierpliwym. - Przelecieliśmy nad rzeką - miauknął sarkastycznie. Przerwało mu głośne wołanie. Mglista Stopa wybiegła z zarośli i mknęła ku nim. - Moje kocięta! Gdzie są moje kocięta? Przycupnęła nad maleńkimi kociakami, rozglądając się wokół dziko, jakby sądziła, że jakiś inny kot będzie próbował ją od nich odciągnąć. Wtedy zaczęła wylizywać je nerwowo, starając się uspokoić oba naraz. Kamienne Futro oparł się o nią i zamiauczał jej coś do ucha, by ukoić kotkę. Srebrny Strumyk wolniej podążyła za nią i stanęła obok ojca, Krzywej Gwiazdy, mierzyć wzrokiem koty z Klanu Gromu. Ogniste Serce z ulgą patrzył jak jej wzrok z pozorną obojętnością przebiega obok Szaropręgiego. Był pewny, że ich nie wyda. Więcej kotów wyłoniło się za nią i zebrało wokół. Ogniste Serce rozpoznał Szarą Sadzawkę, która nie dawała żadnych znaków, że widziała go kiedykolwiek wcześniej, i Błotniste Futro, medyka Klanu Rzeki, który przycupnął obok Mglistej Stopy, by zbadać kociaki. Wszystkie koty z Klanu Rzeki były przemoczone, futra przylegały do ich boków, ukazując, że były chudsze jak nigdy dotychczas. Ogniste Serce zawsze myślał o Klanie Rzeki jako o kotach pulchnych, o gładkich futrach, dobrze odżywionych na rybach z rzeki. Tak było dopóki Srebrny Strumyk nie powiedziała mu o Dwunogach koczujących przy rzece w czasie pory zielonych liści, kradnących i straszących większość ich pokarmu. Dwunogi porzuciły las teraz, gdy trwała pora nagich drzew, ale Klan Rzeki nie może polować tam, gdzie rzeka jest zmrożona. A zamiast przynosić więcej potrzebnego jedzenia, wylew rzeki wypędził koty z obozu.
Mimo współczucia, Ogniste Serce widział także wrogość w ich oczach, spłaszczonych uszach i drgających koniuszkach ogonów. Ogniste Serce wiedział, że on i Szaropręgi będą musieli się napracować, by przekonać Krzywą Gwiazdę, że naprawdę uratowali kocięta. Przywódca Klanu wreszcie dał im szansę do wytłumaczenia się. - Mówcie co się wydarzyło - rozkazał Krzywa Gwiazda. Ogniste Serce zaczął w momencie gdy usłyszał płacze kociąt i ujrzał je przy tamie na rzece. - Od kiedy to Klan Gromu ryzykuje dla nas życie? - wtrącił Czarny Pazur z wzgardą w głosie, gdy Ogniste Serce opisywał jak wyniósł kocięta z rzeki na brzeg. Ogniste Serce odpowiedział ripostą, a Krzywa Gwiazda syknął na wojownika. - Cicho, Czarny Pazurze! Pozwól mu mówić. Jeśli kłamie, wkrótce się dowiemy. - Nie kłamie. - Mglista Stopa podniosła wzrok z miejsca, gdzie wciąż tuliła kocięta. - Dlaczego Klan Gromu miałby kraść kocięta, kiedy wszystkim Klanom trudno wyżywić swoich członków? - Opowieść Ognistego Serca ma sens - skomentowała spokojnie Srebrny Strumyk. - Musieliśmy porzucić obóz i schronić się w tych krzakach, gdy poziom wody znów się podniósł - wytłumaczyła Ognistemu Sercu. - Kiedy przyszliśmy, by przenieść kocięta Mglistej Stopy, odnaleźliśmy tylko dwójkę z nich. Pozostała dwójka zniknęła. Cała kociarnia została zmieciona do rzeki. Musiały zostać poniesione do miejsca w którym je znaleźliście. Krzywa Gwiazda skinął powoli łebkiem, a Ogniste Serce uświadomił sobie, że wrogość kotów Klanu Rzeki odpływała - z wyjątkiem Czarnego Pazura, który odwrócił się od Klanu Gromu z prychnięciem wyrażającym obrzydzenie. - W takim razie jesteśmy wdzięczni - miauknął Krzywa Gwiazda, choć z urazą, jakby nie mógł znieść, że ma dług wobec pary kotów z Klanu Gromu. - Tak - zamiauczała Mglista Stopa. Znów spojrzała w górę, jej oczy błyszczały z wdzięcznością. Bez was moje kocięta by zginęły. Ogniste Serce schylił łebek. Impulsywnie, spytał - Czy możemy coś dla ciebie zrobić? Jeśli nie możecie wrócić do obozu, i zwierzyna jest wystraszona powodzią - Nie potrzebujemy żadnej pomocy od Klanu Gromu - warknął Krzywa Gwiazda. - Koty z Klanu Rzeki same potrafią o siebie zadbać. - Nie bądź głupi. - To przemówiła Szara Sadzawka, spoglądając na swojego przywódcę. Ogniste Serce poczuł przypływ szacunku dla niej; domyślał się, że niewiele kotów mogłoby się odważyć na mówicie do Krzywej Gwiazdy takim tonem. - Jesteś zbyt dumny, na swoją niekorzyść - sapnęła starsza, - Jak możemy się wyżywić, nawet w czasie odwilży? Nie ma żadnych ryb. Rzeka jest praktycznie cała zanieczyszczona, wiesz o tym. - Co? - wykrzyknął Szaropręgi. Ogniste Serce był zbyt zszokowany, by powiedzieć cokolwiek. - To wszystko przez Dwunogów - wytłumaczyła im Szara Sadzawka. - Ostatniej pory nowych liści rzeka była czysta i pełna ryb. Teraz jest wypełniona śmieciami Dwunogów pochodzącymi z ich obozu. - A ryby są zatrute - dodał Błotniste Futro. - Koty, które je jadły, chorują. W tej porze nagich drzew leczyłem więcej kotów z powodu bólu brzucha, niż kiedykolwiek wcześniej od kiedy zostałem medykiem. Ogniste Serce wpatrywał się w Szaropręgiego, a po chwili na głodne koty z Klanu Rzeki. Większość z nich nie potrafiła spojrzeć mu w oczy, jakby wstyd im było, że kot z innego Klanu wie o ich problemach. - Więc pozwólcie nam pomóc - przekonywał ich wszystkich. - Będziemy łapać zwierzynę na naszym terenie i przynosić ją wam dopóki minie powódź i rzeka będzie czysta. Wiedział, że łamie kodeks wojownika, który wymagał lojalności tylko wobec swojego Klanu. Błękitna Gwiazda byłaby wściekła, gdyby odkryła co zamierza zrobić z cenną zdobyczą Klanu Gromu. Ale Ogniste Serce nie mógł zostawić innego Klanu w potrzebie. Sama Błękitna Gwiazda mówiła, że nasza siła polega na posiadaniu w lesie czterech Klanów, przypomniał sobie. Na pewno jest to wola Gwiezdnego Klanu. - Naprawdę to dla nas zrobicie? - spytał wolno Krzywa Gwiazda, mrużąc oczy podejrzliwie. - Tak - miauknął Ogniste Serce. - Ja także pomogę - obiecał Szaropręgi, zerkając na Srebrny Strumyk.
- Klan wam dziękuje - odchrząknął Krzywa Gwiazda. - Żaden z moich kotów nie będzie wyzywał was na naszych terenach dopóki powódź nie przeminie i będziemy mogli powrócić do naszego obozu. Ale wtedy sami o siebie zadbamy. Odwrócił się i poprowadził przez zarośla. Jego wyciszone koty podążyły za nim, zerkając za siebie na Ogniste Serce i Szaropręgiego. Nie wszystkie z nich, Ogniste Serce to widział, ufały im lub wierzyły w ich obietnicę pomocy. Jako ostatnia szła Mglista Stopa, stawiając na łapki swoje kocięta i prowadząc je pod górę. - Dziękuję wam obojgu - mruknęła. - Nie zapomnę tego. Ogniste Serce i Szaropręgi zostali sami, kiedy Klan Rzeki zniknął w krzakach. Kiedy wyruszyli swoją drogą w kierunku rzeki, Szaropręgi potrząsnął łebkiem, nie wierząc. - Polowanie dla innego Klanu? Musimy być szaleni. - A co możemy zrobić? - odciął się Ogniste Serce. - Pozwolić im głodować? - Nie! Ale musimy być ostrożni. Będziemy padliną, jeśli Błękitna Gwiazda się dowie. - Albo Tygrysi Pazur - dodał cicho Ogniste Serce. Już podejrzewa, że ja i Szaropręgi mamy przyjaciół w Klanie Rzeki. A jesteśmy o krok o dostarczenia mu dowodów.
Rozdział 13
Był zimny, szary poranek. Ogniste Serce wygrzebał się niechętnie ze swego legowiska i pospieszył szturchnąć Szaropręgiego. -…Co? - Szaropręgi drgnął, po czym znów ułożył się wygodnie zasłaniając ogonem nos. - Idź sobie, Ogniste Serce. Ogniste Serce zniżył głowę i trącił nią szeroki szary bark. - Chodź, Szaropręgi. - miauknął prosto do ucha przyjaciela. - Musimy zapolować dla Klanu Rzeki. Słysząc to Szaropręgi podniósł się i rozwarł szczęki w ogromnym ziewnięciu. Ogniste Serce czuł się równie zmęczony jak jego przyjaciel; zaopatrywanie Klanu Rzeki w świeżą zwierzynę, a zarazem wypełnianie wszystkich obowiązków wobec Klanu Gromu zajmowało cały ich czas i energię. Przechodzili przez rzekę niosąc w pyszczkach zdobycz już kilkakrotnie i jak na razie ich szczęście się nie wyczerpało. Żaden kot z Klanu Gromu nie odkrył, co naprawdę robili. Przeciągając się Ogniste Serce ostrożnie rozejrzał się po legowisku. Większość wojowników leżała skulona na mchu, zbyt mocno pogrążona we śnie by zadawać niezręczne pytania. Tygrysi Pazur był tylko wielką kulką ciemnego, pręgowanego futra w swoim legowisku. Ogniste Serce prześlizgnął się między gałęziami osłaniającymi wejście do legowiska. Na początku myślał, że wszystkie inne koty jeszcze śpią; dopiero wtedy zobaczył Cętkowaną Mordkę wychodzącą z kociarni i unoszącą pyszczek, by powąchać powietrze. Jak gdyby nie spodobał jej się witający ją surowy, wilgotny wiatr prawie natychmiast wycofała się do kociarni. Ogniste Serce obejrzał się na Szaropręgiego, który otrzepywał właśnie futerko z kawałeczków mchu. - W porządku. - miauknął. - Możemy iść. Dwa koty pospieszyły przez polankę w stronę janowcowego tunelu. W momencie, gdy znaleźli się tuż przy nim znajomy głos zawołał za nimi: - Ogniste Serce! Ogniste Serce! Ogniste Serce zamarł i odwrócił się. W jego stronę pędził Obłoczek, wołając: - Ogniste Serce! Poczekaj na mnie! - Ogniste Serce. - warknął Szaropręgi. - Dlaczego twój krewniak pojawia się zawsze w najmniej odpowiedniej chwili? - Gwiezdny Klan raczy wiedzieć. - westchnął Ogniste Serce. - Gdzie idziecie? - wysapał podekscytowany Obłoczek gdy wyhamował tuż przed wojownikami. Mogę iść z wami? - Nie. - powiedział Szaropręgi. - Tylko terminatorzy mogą wychodzić z wojownikami. Obłoczek rzucił Szaropręgiemu niechętne spojrzenie. - Ale ja niedługo będę terminatorem! Prawda, Ogniste Serce? - Niedługo to nie teraz. - przypomniał mu Ogniste Serce starając się zachować spokój. Jeżeli zostaną tutaj jeszcze dłużej, cały klan się obudzi i będzie chciał wiedzieć, gdzie wychodzili. - Tym razem nie możesz iść, Obłoczku. Idziemy na specjalną misję dla wojowników. Niebieskie oczy Obłoczka zrobiły się okrągłe z zaciekawienia. - Czy to tajemnica? - Tak. - syknął Szaropręgi. - Przede wszystkim przed wścibskimi kociakami. - Nie powiem o tym żadnemu kotu. - ochoczo przyrzekł Obłoczek. - Ogniste Serce, proszę pozwól mi pójść. - Nie. - Ogniste Serce wymienił zirytowane spojrzenie z Szaropręgim. - Posłuchaj Obłoczku, wróć teraz do kociarni, a może później wezmę cię na trening myśliwski. Dobrze? - Jasne… tak myślę. - Obłoczek nadąsał się, ale odwrócił się i poszedł w stronę kociarni. Ogniste Serce obserwował go aż do momentu, gdy kociak doszedł do wejścia, a później zniknął w paszczy tunelu. Chwilę później pędził już przez jar wraz z Szaropręgim. - Mam tylko nadzieję, że Obłoczek nie powie całemu Klanowi, że z samego rana ruszyliśmy na specjalną misję dla wojowników. - sapnął Szaropręgi. - Będziemy się tym martwić później. - odpowiedział mu Ogniste Serce.
Dwa koty skierowały się w stronę kamieni ułatwiających przejście przez rzekę. Przewrócone drzewo wciąż tam było, by ułatwić im przejście rzeki; poza tym polowanie blisko niego oznaczało krótszą drogę do przebycia ze świeżą zdobyczą w pyszczku. Ponadto mniej prawdopodobne było, by ktoś ich tam zauważył. W czasie, gdy dotarli do skraju lasu światło słoneczne wzmocniło się, chociaż wschód słońca skrył się za masą szarych chmur. Wiatr niósł ze sobą małe kropelki deszczu. Ogniste Serce nie mógł oprzeć się wrażeniu, że bardziej wrażliwa na pogodę zwierzyna będzie dziś głęboko schowana w swoich norach. Podniósł łebek i zaczął węszyć. Wiatr przyniósł do jego nozdrzy zapach wiewiórki, świeży i niedaleki. Ostrożnie zaczął się skradać wśród drzew. Niedługo później udało mu się zauważyć swoją ofiarę - szukała czegoś u stóp dużego dębu. Gdy tak obserwował stworzonko usiadło i zaczęło ogryzać orzeszek trzymany w przednich łapkach. - Jeżeli nas zobaczy lub usłyszy - Szaropręgi szepnął mu do ucha. - w mgnieniu oka wdrapie się na to drzewo. Ogniste Serce przytaknął. - Idź naokoło. - mruknął. - Podejdź ją od tamtej strony. Szaropręgi zaczął sunąć jak najdalej od niego, szary kształt w cieniu drzew. Ogniste Serce przypadł do ziemi i zaczaił się z łatwością, którą dawały długie ćwiczenia i zaczął skradać się w stronę wiewiórki. Zobaczył, jak jej uszy drgnęły i głowa odwróciła się, jakby coś ją zaalarmowało; być może mignął jej skradający się Szaropręgi lub poczuła jego zapach. Gdy jej odwaga odwróciła się Ogniste Serce wypadł na otwartą przestrzeń. Jego pazury przygwoździły wiewiórkę do podłoża, a w chwilę później Szaropręgi przybiegł i zakończył walkę. - Dobra robota. - mruknął Ogniste Serce. Szaropręgi wypluł kłębek futra. - jest nieco stara i żylasta, ale może być. Dwóch wojowników kontynuowało polowanie dopóki nie złapali królika i paru myszy. Wtedy pomimo tego, że nie można było zobaczyć słońca Ogniste Serce zdał sobie sprawę, że musi ono stać już wysoko na niebie. - Lepiej zanieśmy to Klanowi Rzeki. - miauknął. - Niedługo w obozie zaczną się zastanawiać, gdzie poszliśmy. Uginając się nieco pod ciężarem wiewiórki i jednej z myszy ruszył w stronę przewróconego drzewa. Ku jego uldze woda wcale się nie podniosła i przechodzenie przez rzekę wydawało się dużo prostsze teraz, kiedy robił to już kilkakrotnie. Jak zwykle jednak Ogniste Serce czuł się niepewnie wdrapując się na gałęzie wiedząc, że każdy patrolujący skraj lasu kot z Klanu Gromu mógłby go zauważyć. On i Szaropręgi przepłynęli ostatnie parę lisich długości i wyszli na brzeg po stronie Klanu Rzeki. Kiedy otrząsnęli już wodę z futerek szybko wślizgnęli się między krzaki, gdzie Klan Rzeki urządził swój tymczasowy obóz. Jakiś kot musiał siedzieć na straży, ponieważ gdy tylko się zbliżyli Lamparcie Futerko wyszła im naprzeciw. - Witajcie. - miauknęła zdecydowanie bardziej przyjaźnie niż wtedy, gdy on i Szaropręgi przynieśli do obozu Klanu Rzeki dwa uratowane przez siebie kociaki. Ogniste Serce ruszył za nią do schronienia z głogowych zarośli przypominając sobie, jak on i Szaropręgi czekali tam na Srebrny Strumyk. Koty z Klanu Rzeki ciężko pracowały od kiedy powódź zmusiła je do opuszczenia obozu - zniosły mech na wyściółkę i zrobiły miejsce na stos świeżej zdobyczy u korzeni dużego krzaka. Dziś nie było jej więcej niż nędzna kolekcja kilku myszy i pary kosów co sprawiało, że pomoc wojowników z Klanu Gromu była bardzo mile widziana. Ogniste Serce upuścił swoją zwierzynę na stos; Szaropręgi zrobił to samo. - Czy to więcej jedzenia? - pojawił się Kamienne Futro, a Srebrny Strumyk szła tuż za nim. Świetnie! - Najpierw trzeba nakarmić starszyznę i kocice-matki. - przypomniała mu Lamparcie Futerko. - Wezmę coś dla starszyzny. - zaproponowała Srebrny Strumyk. Rzuciła Szaropręgiemu długie spojrzenie i miauknęła: - Możesz mi pomóc. Weź tamtego królika, dobrze? Ogniste Serce poczuł ukłucie strachu. Czemu Srebrny Strumyk ryzykowała spędzenie kilku chwil z Szaropręgim w środku własnego obozu? W czasie wcześniejszych wizyt trzymała się z daleka. Szaropręgi jednak nie potrzebował drugiego zaproszenia.
- Jasne. - miauknął, biorąc królika i wychodząc za Srebrnym Strumykiem z krzaków. - To dobry pomysł. - miauknął Kamienne Futro. - Ogniste Serce, możesz zanieść wiewiórkę kocicom-matkom? Będą mogły same ci podziękować. Czując się nieco oszołomiony Ogniste Serce zgodził się. Idąc za Kamiennym Futrem po raz kolejny pomyślał jakie to dziwne patrzeć na wojownika Klanu Rzeki wiedząc, że należy do Klanu Gromu szczególnie dlatego, że Kamienne Futro sam o tym nie wiedział. W tymczasowej kociarni Ogniste Serce z zadowoleniem zauważył Mglistą Stopę leżącą na boku i karmiącą swoje kociaki. Nie mógł jednak przestać martwić się o Szaropręgiego. Kiedy przywitał się już z kotkami i pomógł im podzielić wiewiórkę, szepnął do Kamiennego Futra: - Możesz mi pokazać, gdzie poszedł Szaropręgi? Powinniśmy wracać zanim w obozie zauważą naszą nieobecność. - Jasne, tędy. - miauknął Kamienne Futro. Zaprowadził Ogniste Serce do miejsca leżącego wzdłuż krawędzi, gdzie troje lub czworo kotów ze starszyzny leżało na posłaniach z wrzosu i paproci zajadając się świeżą zdobyczą. Niewiele zostało już z królika prócz kilku strzępków futra. Szaropręgi i Srebrny Strumyk obserwowali w ciszy siedząc obok siebie, jednak nie dotykając się, z ogonami dokładnie zawiniętymi wokół łapek. Gdy tylko zauważyli Ogniste Serce wstali i ruszyli ku niemu. Żółte oczy Szaropręgiego płonęły mieszaniną podekscytowania i strachu. - Ogniste Serce! - szybko się wygadał. - Nie uwierzysz, co właśnie powiedziała mi Srebrny Strumyk! Ogniste serce rzucił okiem za siebie, jednak Kamienne Futro znikał akurat w krzakach. Starszyzna skończyła jeść i wyglądała na śpiącą, ponadto żaden z kotów nie zwracał najmniejszej uwagi na Szaropręgiego. - No dobrze, co? - miauknął Ogniste Serce czując, że futerko zaczyna go świerzbić z niepokoju. Ale mów cicho. Szaropręgi wyglądał jak, jakby zaraz miał wyskoczyć ze skóry. - Ogniste Serce. - szepnął. - Srebrny Strumyk urodzi moje kocięta!
Rozdział 14
Serce rudego wojownika dudniło głucho, kiedy przesuwał wzrok z Szaropręgiego na Srebrny Strumyk. Kotka trzęsła się ze szczęścia, a jej zielone oczy błyszczały dumą. - Twoje kocięta? – powtórzył przerażony Ogniste Serce – Czy wy oboje postradaliście rozumy? To przecież fatalnie! Szaropręgi mrugnął starając się nie patrzeć w oczy przyjacielowi. - Niekoniecznie. Ja uważam, że te kocięta oznaczają połączenie nas na zawsze, razem. - Ale jesteście z różnych Klanów! – zaprotestował Ogniste Serce. Z niepokoju w wyrazie twarzy Szaropręgiego zrozumiał, że jego przyjaciel doskonale wie, jakie problemy przyniosą te kocięta. – Nie powinieneś rościć sobie praw do bycia ojcem dla tych kociąt, Szaropręgi. A ty, Srebrny Strumyku – dodał, zwracając się w stronę kotki z Klanu Rzeki – nie jesteś chyba zdolna, by powiedzieć komukolwiek z twojego klanu kto jest ich ojcem? - Nie obchodzi mnie to. – upierała się Srebrny Strumyk, wygładzając futerko na klatce piersiowej jednym liźnięciem – JA będę wiedziała. Tylko to się liczy. Szaropręgi nie wyglądał zbyt pewnie. - To głupie, żeby oni nie wiedzieli. – wymamrotał – Nie zrobiliśmy niczego, czego mielibyśmy się wstydzić. – Podszedł do boku Srebrnego Strumyka i rzucił Ognistemu Sercu bezradne spojrzenie. - Wiem, co czujesz. – zgodził się Ogniste Serce – Ale nie jest dobrze, Szaropręgi, wiesz, że nie jest. To będą kocięta Klanu Rzeki. – Jego serce zamarło na samą myśl o kłopotach, które ta sytuacja mogłaby wywołać w przyszłości. Kiedy te kocięta urosną i zostaną wojownikami, Szaropręgi będzie musiał walczyć przeciwko nim! Będzie rozdarty między lojalnością do swojej rodzinnej krwi a lojalnością do swojego klanu oraz kodeksu wojownika. Ogniste Serce nie widział żadnego rozwiązania, które godziłoby te obie sprawy. Czy to będzie to samo co z Mglistą Stopą i Kamiennym Futrem? Czy ich rodzice z Klanu Gromu będą musieli walczyć przeciwko nim? Pamiętał o Dębowym Sercu, który próbował obronić ich przed atakiem Klanu Gromu; jak wojownik Klanu Rzeki miał im to przedstawić? To była niemożliwa sytuacja i właśnie to samo miało się stać z nowym miotem kociąt. Ale Ogniste Serce wiedział, że teraz mówienie tego wszystkiego było bezsensowne. Rzucił okiem na krzewy sprawdzając czy żaden kot nie nadchodzi. - Już czas na nas. Słońce musi być na najwyższym punkcie nieba. Mogą nas potrzebować w obozie. – miauknął. Szaropręgi delikatnie dotknął nosem Srebrny Strumyk. - Ogniste Serce ma racje. – mruknął – Musimy iść. Nie martw się. Będą najpiękniejszymi kociętami w lesie. Oczy Srebrnego Strumyka wypełniły się miłością. Jej głos zmienił się w głębokie mruczenie. - Wiem. Znajdziemy sposób na to wszystko. Została, by obserwować jak Ogniste Serce i Szaropręgi przeszli przez gąszcz i schodzili zboczem, ku wylanej rzece. Szaropręgi co raz patrzył za siebie, jakby nie mógł ścierpieć, że ją zostawia. Ogniste Serce czuł się tak, jakby nosił w piersi zimny, ciężki kamień. Jak długo to będzie trwało zastanawiał się - dopóki jakiś kot odkryje prawdę? Wciąż czuł się przygnieciony obawami, kiedy przeszli po pniu drzewa i wchodzili powrotem na terytorium Klanu Gromu, pomimo tego, że próbował wyrzucić ten problem z głowy. Aktualnie o wiele ważniejsze było wymyślenie co powiedzieć, jeżeli jakiś kot zaobserwował ich absencje. - Myślę, że powinniśmy zapolować. – powiedział do Szaropręgiego – Wtedy, ewentualnie… Przerwał mu zachwycony głos dochodzący ze skraju lasu. - Ogniste Serce! Ogniste Serce! Ogniste Serce wytrzeszczył oczy w niedowierzaniu kiedy mały, biały kształt wyskoczył z paproci. Obłoczek! - Och, mysi bobku! – mruknął Szaropręgi. Ogniste Serce przypadł do ziemi, jego serce zamarło. - Obłoczku, co ty tu robisz? – zapytał – Powiedziałem ci, że masz zostać w kociarni.
- Śledziłem się. – oznajmił z dumą Obłoczek – Całą drogę z obozu. Kiedy Ogniste Serce spojrzał w niebieskie, błyszczące oczy kociaka poczuł się chory od obaw. Ich szansa na powrót do obozu z historią o wczesnym polowaniu po prostu wyparowała. Obłoczek musiał widzieć jak przekraczali rzekę. - Podążałem za twoim zapachem aż do kamieni, po których można przejść na terytorium Klanu Rzeki. – kontynuował Obłoczek – Ogniste Serce, co robiliście na terytorium Klanu Rzeki? Zanim Ogniste Serce zdążył pomyśleć o odpowiedzi usłyszał inny głos – niskie warknięcie. - Tak, to jest to, czego ja również chciałbym się dowiedzieć. Ogniste Serce poczuł, jak łapy się pod nim uginają, gdy zobaczył Tygrysiego Pazura, który przepychał się wśród kruchych, zbrązowiałych paproci. - Ogniste Serce jest bardzo odważny! – miauknął Obłoczek, podczas gdy Ogniste Serce wciąż z na wpół otwartym pyszczkiem panicznie zmieniał jego mózg w pióra. – Wyruszył na specjalną misję, sam mi powiedział. - Och, tak? – syknął Tygrysi Pazur, w jego oczach zabłyszczało zainteresowanie – A czy powiedział ci co to za specjalna misja? - Nie, ale mogę zgadnąć. – Obłoczek dygotał z podniecenia – Poszedł z Szaropręgim śledzić Klan Rzeki. Ogniste Serce, czy ty… - Cicho, kociaku. – burknął Tygrysi Pazur – A więc? – rzucił wyzywająco do Ognistego Serca – Czy to prawda? Ogniste Serce spojrzał na Szaropręgiego. Jego przyjaciel był zmrożony, jego żółte oczy ze strachu wytrzeszczone były na zastępcę; jak widać nie było co liczyć na jego pomoc. - Chcieliśmy zobaczyć jak daleko dotarła powódź. – miauknął Ogniste Serce. Właściwie, nie było to kłamstwem. - Och? – Tygrysi Pazur zamilkł na chwilę, rozważając – A co się stało z resztą waszego patrolu? Przecież jakiś kot musiał was wysłać. – po czym dodał, zanim Ogniste Serce mógł odpowiedzieć – To nie byłem ja, a wszystkie koty wysłałem na inne patrole. - Po prostu myśleliśmy… - Szaropręgi zaczął mówić słabym głosem. Tygrysi Pazur zignorował go. Zbliżył głowę do Ognistego Serca wystarczająco blisko, by ten mógł poczuć jego gorący, zjełczały oddech. - Jeżeli mnie pytasz o zdanie, pieszczoszku dwunogów, jesteś zaprzyjaźniony z Klanem Rzeki. Możliwe, że jesteś tutaj, by szpiegować… a może ty szpiegujesz dla nich? Po której jesteś stronie? - Nie masz podstaw, by mnie oskarżać! – złość zjeżyła futro na karku Ognistego Serca – Jestem lojalny Klanowi Gromu. Głębokie warknięcie wydobyło się z gardła Tygrysiego Pazura. - W takim razie nie będziesz się przejmował, jeżeli powiemy Błękitnej Gwieździe o waszej ekspedycji. Wtedy zobaczymy czy ona też uważa, że jesteś taki lojalny. A co do ciebie… - rzucił piorunujące spojrzenie na Obłoczka, który starał się wytrzymać to bursztynowe spojrzenie dzielnie, jednak nie zdołał się powstrzymać od cofnięcia się o parę kroków – Błękitna Gwiazda powiedziała, że kocięta nie mogą opuszczać obozu samotnie. Czy może sądzisz, że klanowe zasady nie dotyczą ciebie, tak jak twojego kuzyna-pieszczoszka? Obłoczek nie odpowiedział od razu; jego błękitne oczy pełne były strachu. Tygrysi Pazur obrócił się i majestatycznym krokiem podążał z powrotem między drzewami, - Chodźcie, tracimy czas. Idźcie za mną, wszyscy. – warknął. *** Kiedy dotarli do obozu Ogniste Serce zobaczył Błękitną Gwiazdę stojącą pod Wysoką Skałą. Patrol złożony z Białej Burzy, Długiego Ogona i Mysiego Futerka składał jej raport. - Strumień wylał aż do Grzmiącej Ścieżki. – Ogniste Serce usłyszał słowa Białej Burzy – Jeżeli woda nie opadnie nie będziemy mogli dotrzeć na następne Zgromadzenie. - Jest jeszcze trochę czasu, zanim… - Błękitna Gwiazda urwała kiedy zauważyła Tygrysiego Pazura podążającego w jej stronę – O co chodzi? - Przyprowadziłem dla ciebie te koty – warknął zastępca – Jeden nieposłuszny kociak i dwóch zdrajców. - Zdrajców! – powtórzył Długi Ogon. Jego oczy z nieprzyjemnym lśnieniem. spotkały się ze wzrokiem Ognistego Serca. – Wszystko, czego oczekiwałem od pieszczoszka. – zadrwił.
- Wystarczy. – rozkazała Błękitna Gwiazda ze słabym warknięciem w głosie. Pochyliła głowę w stronę kotów z patrolu – Możecie odejść, wszyscy. – Kiedy odeszli zwróciła się do Tygrysiego Pazura. – Powiedz mi, co się stało? - Zobaczyłem jak ten kociak opuszcza obóz, – zaczął Tygrysi Pazur i trzepnął ogonem Obłoczka – po tym jak rozkazałaś, że żadne kocię lub terminator nie mogą opuszczać obozu bez wojownika. Poszedłem, żeby go zawrócić, ale kiedy doszedłem do wąwozu zrozumiałem, że on podąża za śladem zapachowym. – zamilkł na chwilę, patrząc wyzywająco na Ogniste Serce i Szaropręgiego – Ślad prowadził do kamieni, po których można się przedostać na drugą stronę rzeki, poniżej Słonecznych Skał. I co innego mogłem zobaczyć niż tych dwóch odważnych wojowników… - wypluł te słowa – powracających z terytorium Klanu Rzeki. Kiedy zapytałem ich co robią poczęstowali mnie jakąś mało przekonującą historią o sprawdzaniu jak daleko wylała rzeka. Ogniste Serce przygotował się na złość Błękitnej Gwiazdy, jednak przywódczyni Klanu pozostała spokojna. - Czy to prawda? – zapytała. Podczas drogi Ogniste Serce miał czas na przemyślenie tej sprawy. Nie mógł sobie wyobrazić w jak wielkich byłby kłopotach gdyby próbował po raz kolejny skłamać Błękitnej Gwieździe. Teraz, widząc mądrość na jej twarzy i przenikające spojrzenie wiedział, że musi powiedzieć prawdę. - Tak. – wyznał – Możemy wyjaśnić, ale… - Rzucił okiem na Tygrysiego Pazura. Błękitna Gwiazda zamknęła oczy na dłuższą chwilę. Kiedy otworzyła je wyraz jej twarzy był nieodgadniony jak nigdy dotąd. - Tygrysi Pazurze, uporam się z tym. Możesz iść. Zastępca wyglądał, jakby chciał protestować, ale pod czystym wzrokiem Błękitnej Gwiazdy zachował milczenie. Ukłonił się szorstko i podążył w stronę stosu zwierzyny. - Obłoczku – miauknęła Błękitna Gwiazda, zwracając się w stronę białego kociaka – Czy wiesz dlaczego zakazałam wychodzić kociętom i terminatorom wychodzić samotnie? - Ponieważ powódź jest niebezpieczna. – odparł Obłoczek posępnie – Ale ja… - Nie posłuchałeś mnie i musisz zostać ukarany. Takie jest prawo Klanu. Przez moment Ogniste Serce myślał, że Obłoczek zacznie protestować, ale ku jego uldze kociak tylko schylił głowę i miauknął: - Tak jest, Błękitna Gwiazdo. - Niedawno Tygrysi Pazur wziął cię do pomocy starszyźnie, prawda? Świetnie, możesz to kontynuować. To honor usługiwać innym kotom w Klanie, tak samo jak honorem jest respektować prawa Klanu, musisz się tego nauczyć. Idź już i sprawdź, czy mają dla ciebie jakąś pracę. Obłoczek ukłonił się jeszcze raz i pobiegł przez polankę z wysoko uniesionym ogonem. Ogniste Serce podejrzewał, że kociak tak naprawdę lubił pomagać starszyźnie i ta kara nie była dla niego tak straszna jak powinna być. Wciąż nie mógł przestać martwić się, że Obłoczek nadal nie rozumie lekcji o respektowaniu zasad Klanu. Błękitna Gwiazda położyła się na ziemi, chowając łapy pod siebie. - Powiedzcie mi, co się stało. – zachęciła wojowników. Wziąwszy głęboki oddech Ogniste Serce opowiedział o tym, jak pomogli kociętom Klanu Rzeki i jak zostali zabrani do obozu Klanu Rzeki przez ich wojowników. - Problem w tym, że nie mogliśmy wejść do ich obozu. – miauknął – On jest pod wodą. Aktualnie muszą siedzieć wśród krzewów na wyższej wysokości. - Widzę… - wymruczała Błękitna Gwiazda. - Nie mają schronienia. – kontynuował Ogniste Serce – I bardzo trudno jest im złapać zwierzynę. Powiedzieli nam, że Dwunogi zatruły rzekę. Koty są chore jeżeli jedzą ryby. Kiedy mówił, zauważył zmartwione spojrzenie Szaropręgiego, jakby jego przyjaciel myślał, że niebezpiecznie jest mówić zbyt wiele o chorobach Klanu Rzeki. Niektóre koty mogłyby widzieć w tym dobrą szansę na zaatakowanie Klanu Rzeki, Ogniste Serce o tym wiedział. Ale wierzył, że Błękitna Gwiazda nie była taka. Ona nigdy by nie próbowała brać korzyści z kłopotów innych kotów, szczególnie w czasie pory nagich drzew. - Czuliśmy, że musimy coś zrobić. – kończył – Zaoferowaliśmy, że będziemy łapać zwierzynę dla Klanu Rzeki na naszym terytorium. Dzisiaj Tygrysi Pazur zauważył nas, kiedy wracaliśmy. - Nie jesteśmy zdrajcami. – dodał Szaropręgi – My po prostu chcieliśmy pomóc.
Błękitna Gwiazda spojrzała na niego, po czym odwróciła się z powrotem do Ognistego Serca. Wyglądała srogo, ale w oczach był błysk zrozumienia. - Rozumiem. – wymruczała – I respektuję wasze dobre intencje. Wszystkie koty mają prawo do przeżycia, bez względu na ich Klan. Ale doskonale wiecie, że nie możecie brać spraw w swoje łapy w ten sposób. Byliście fałszywi i potknęliście się na swoim gruncie. Skłamaliście Tygrysiemu Pazurowi – lub, jak wolicie, nie powiedzieliście mu całej prawdy. – dodała, zanim Ogniste Serce mógł zaprotestować – I polowaliście dla innego Klanu przed nakarmieniem własnego. To nie jest zachowanie wojownika. Ogniste Serce przełknął ślinę i spojrzał na Szaropręgiego. Głowa jego przyjaciela była schylona, a on sam przyglądał się swoim łapom zawstydzony. - Wiemy o tym. – przyznał Ogniste Serce – Przepraszamy. - Przeprosiny nie wystarczą. – miauknęła Błękitna Gwiazda z jakąś ostrością w głosie – Musicie być ukarani. Ponieważ nie zachowywaliście się jak wojownicy, sprawdzimy, czy pamiętacie jak to jest być terminatorem. Od tego momentu będziecie polować dla starszyzny i doglądać ich. I kiedy będziecie polować zawsze ma być z wami jakiś wojownik. - Co? – Ogniste Serce nie mógł się pozbyć tonu urazy w swoim głosie. - Złamaliście kodeks wojownika. – przypomniała Błękitna Gwiazda – Skoro nie można wam zaufać, będziecie chodzić z kimś komu można. Nie możecie nigdy więcej odwiedzać Klanu Rzeki. - Ale nie będziemy znowu terminatorami? – miauknął trwożnie Szaropręgi. - Nie. – w spojrzeniu Błękitnej Gwiazdy pojawiło się rozbawienie – Wciąż jesteście wojownikami. Liść nie może na powrót stać się pączkiem. Ale będziecie żyli jak terminatorzy dopóki nie uznam, że lekcja do was trafiła. Ogniste Serce zmusił się do oddychania równomiernie. Był bardzo dumny z tego, że jest wojownikiem Klanu Gromu i hańba go przytłoczyła, gdy pomyślał, że właśnie stracił swoje wojownicze przywileje. Ale wiedział, że nie mógł się kłócić z Błękitną Gwiazdą, a w głębi siebie czuł, że kara jest słuszna. Skłonił głowę z szacunkiem. - Doskonale, Błękitna Gwiazdo. - I bardzo przepraszamy. – dodał Szaropręgi. - Wiem. – Błękitna Gwiazda skinęła głową – Możesz iść, Szaropręgi. Ogniste Serce, zostań jeszcze chwilę. Zaskoczony Ogniste Serce czekał nieco nerwowo na to, co powie Błękitna Gwiazda. Przywódczyni czekała, aż Szaropręgi oddali się z zasięgu słuchu. - Powiedz mi, Ogniste Serce. Czy jakiś kot z Klanu Rzeki umarł przez powódź? – Była rozproszona i nie patrzyła Ognistemu Sercu w oczy. – Jakiś wojownik? - Nie, nie wiem nic na ten temat – oznajmił Ogniste Serce – Krzywa Gwiazda nie wspominał, żeby jakikolwiek kot utonął. Błękitna Gwiazda zmarszczyła brwi, ale nie pytała o nic więcej. Lekko schyliła głowę, jakby do siebie. Potem, po chwili wahania, odprawiła Ogniste Serce. - Znajdź Szaropręgiego i powiesz mu, że oboje macie zjeść. – powiedziała, a jej głos znów był silny i energiczny – I przyślij do mnie Tygrysiego Pazura. Ogniste Serce skinął głową i wstał, by odejść. Kiedy szedł przez polankę odwrócił się, by spojrzeć na Błękitną Gwiazdę. Szara kotka wciąż leżała pod skałą, jej oczy wpatrywały się w jakiś odległy punkt. Nie mógł się pozbyć zagadkowego pytania krążącego w jego głowie, które zadała jego przywódczyni. Dlaczego ona tak bardzo przejmuje się wojownikami Klanu Rzeki? zastanawiał się.
Rozdział 15
-Więc co jeśli to nie nasz nowy terminator, Ognista Łapa! Ogniste Serce popatrzył w górę znad jego nornicy aby zobaczyć Długiego Ogona zataczającego się w kierunku Ognistego Serca z ogonem falującym w powietrzu. –Gotowy na sesję treningową?zadrwił wojownik –Tygrysi Pazur przysłał mnie do ciebie aby być twoim mistrzem. Aby zyskać na czasie Ogniste Serce przełknął resztki nornicy i podniósł się. Mógł zgadnąć co się stało. Błękitna Gwiazda powiedziała Tygrysiemu Pazurowi o karze i Tygrysi Pazur nie tracił czasu w organizowanie pierwszego patrolu. Wybrałby kota do nadzorowania polowania, który najbardziej nie lubił Ognistego Serca. Obok niego Szaropręgi wyskoczył i zrobił krok w stronę Długiego Ogona –Uważaj na to co mówiszwarknął –Nie jesteśmy terminatorami -To nie jest wyjście, słyszałem to- odpowiedział Długi Ogon, uderzając chwalebnie językiem o wargi tak jakby przełknął łakomy kąsek. -Obyś miał rację- syknął Ogniste Serce –Chcesz żebym rozszarpał ci drugie ucho? Długi Ogon zrobił krok w tył; dobrze pamiętał przybycie Ognistego Serca do obozu. Walczył z Długim Ogonem zacięcie nie ukazując strachu wbrew szyderstw wojowników z „kociaka domowego”. Ogniste Serce wiedział że nawet jeśli inne koty pozwolą zapomnieć Długiemu Ogonowi o porażce, jego poszarpane ucho będzie mu o tym przypominać wiecznie. -Lepiej uważajcie- groził wojownik –Tygrysi Pazur będzie mieć wasze ogony jeśli mnie dotkniecie -To jest tego warte- odparł Ogniste Serce –Jeszcze raz nazwiesz mnie Ognistą Łapą, a zobaczysz Długi Ogon nic nie odpowiedział, odwracając głowę aby polizać jego jasne futro. Ogniste Serce odprężył się porzucając groźną postawę –Chodźmy w końcu- mruknął –Jeśli idziemy polować, to ruszajmy. On i Szaropręgi prowadzili drogą, wychodząc z janowcowego tunelu i w górę wąwozu. Długi Ogon podążył za nimi, głośno sugerując gdzie polować tak jakby to było jego obowiązkiem, ale skoro tylko znaleźli się w lesie, Ogniste Serce i Szaropręgi robili wszystko aby go ignorować. Dzień był zimny i szary, i zaczął padać rzadki deszcz. Ciężko było znaleźć zwierzynę. Szaropręgi zauważył jakiś ruch w liściach paproci, poszedł to sprawdzić, ale Ogniste Serce był bliski rezygnacji, kiedy zobaczył ziębę obdziobującą korzenie leszczyny. Przypadł do ziemi, pełzając łapa za łapą, gdy ptak dziobał nieświadomy niebezpieczeństwa. Już szykował się do skoku chwiejąc zadem z boku na bok, kiedy Długi Ogon wyszydził –Nazywasz to skradaniem się? Widziałem lepsze u trzynogiego królika- gdy tylko powiedział zięba panicznie odleciała wzniecając głośny alarm. Ogniste Serce odwrócił się wściekle –To była twoja wina!- warknął. –Gdy tylko usłyszała…-Śmieć- miauknął Długi Ogon –Nie rób wymówek. Nie mógłbyś złapać myszy siedzącej pomiędzy twoimi łapami. Ogniste Serce nastroszył uszy i obnażył zęby, ale kiedy szykował się do walki, nagle pomyślał że Długi Ogon prowokował go rozmyślnie. Długi Ogon miałby wiele do powiedzenia Tygrysiemu Pazurowi jeśli Ogniste Serce zaatakowałby go. -Dobrze- mruknął Ogniste Serce przez zęby –Jeśli jesteś taki dobry, pokaż nam jak to zrobić -Jeśli będzie jakaś zwierzyna, po tym hałasie który zrobił tamten ptak kiedy go wystraszyłeś -No i kto teraz robi wymówki?- sprzeczał się. Zanim Długi Ogon mógł odpowiedzieć, Szaropręgi wyłonił się z paproci z nornicą w pyszczku. Upuścił ją obok Ognistego Serca i zaczął kopać w ziemi, aby ją zakopać i dopiero do czasu kiedy będą gotowi do powrotu do obozu. Długi Ogon użył przerwy aby odwrócić się i podejść do tunelu, który zrobił Szaropręgi w paprociach. Szaropręgi obserwował go –Co mu jest? Wygląda jakby przełknął mysią żółć. Ogniste Serce wzruszył ramionami –Nic. Chodźmy dalej Po tym Długi Ogon zostawił ich samych, i zachodzie słońca młodzi wojownicy zebrali niemały stos świeżych zdobyczy do zabrania do obozu.
-Weźmiesz trochę dla starszyzny- zaproponował Ogniste Serce, Szaropręgiemu kiedy wlekli ostatnie kawałki. –Ja idę zobaczyć się z Żółtym Kłem i Okopconą Łapą- wybrał wiewiórkę i skierował się w kierunku legowiska medyka. Żółty Kieł siedziała przed szczeliną w skale, z Okopconą Łapą siedzącą przed nią. Dawna terminatorka Ognistego Serca wyglądała na szczęśliwą i żwawą. Siedziała bardzo sztywno, z ogonem zawiniętym dookoła łap, jej błękitne oczy były zatrzymane na Żółtym Kle kiedy słuchała starej medyczki. -Możemy przerzuć listki jakubka i zmieszać je z rozgniecionymi jagodami jałowca- zgrzytnęła Żółty Kieł –To jest dobre lekarstwo na bóle. Chcesz spróbować to? -Okej!- miauknęła Okopcona Łapa entuzjastycznie. Wyskoczyła i obwąchała stos ziół. Żółty Kieł leżała na ziemi –Czy to jest niedobre? -Nie- odpowiedziała Żółty Kieł –ale nie połykaj tego. Trochę nic ci nie zrobi, ale za dużo wywoła ból brzucha. Tak Ogniste Serce czego chcesz? Ogniste Serce przeszedł przez polankę, wlokąc wiewiórkę przed przednimi łapami. Okopcona Łapa już przycupnęła naprzeciwko jakubka, żując energicznie, ale machnęła ogonem Ognistemu Sercu na przywitanie. -To dla ciebie- miauknął Ogniste Serce kiedy upuścił wiewiórkę obok Żółtego Kła -Och, tak Mknący Wiatr powiedział mi że wróciłeś do obowiązków terminatora - mruknęła medyczka –Mysi móżdżek. Chyba wiedzieliście że jakiś kot odkryje że pomagacie Klanowi Rzeki. -A więc to się stało teraz- Ogniste Serce nie chciał mówić o karze. Ku jego uldze, Żółty Kieł wyglądała na zadowoloną ze zmiany tematu. -Cieszę się że przyszedłeś- miauknęła –ponieważ chcę zamienić z tobą słowo. Widzisz tamto lekarstwo?- podniosła głowę w stronę zielonej papki, przeżutą przez Okopconą Łapę. –To dla Małego Ucha. Jest teraz w moim legowisku, w najgorszym wypadku zatwardziałe stawu. Widzę od księżycy. Ciężko mu się ruszać. I jeśli mnie zapytasz to będzie wszystko bo jego legowisko zostało niedawno wymienione na wilgotny mech- jej głos był łagodny, ale jej żółte oczy płonęły kiedy patrzyła na Ogniste Serce. Ogniste Serce poczuł że jego serce zamarło –Chodzi o Obłoczka, tak? -Tak myślę- zamiauczała Żółty Kieł –Nie dbał o posłanie jakie przyniósł. Jeśli chciałbyś wiedzieć. -Ale pokazałem mu jak…- Ogniste Serce przerwał. Miał wystarczająco dużo swoich problemów, pomyślał że to było nie fair że musiał pouczać Obłoczka. Wziął głęboki oddech –Pogadam z nimprzyrzekł. -Zrób to- zgrzytnęła. Okopcona Łapa podniosła się, wypluwając resztki jakubka -Czy to jest wystarczająco przeżute? Żółty Kieł sprawdziła jej pracę –Doskonale- miauknęła. Błękitne oczy Okopconej Łapy błyszczały z zadowolenia, podczas gdy Ogniste Serce patrzył z uznaniem na starą medyczkę. Dało mu to ciepłe odczucie kiedy widział jak Żółty Kieł dała odczucie Okopconej Łapie jaka jest użyteczną i potrzebną. –Teraz możesz przynieść jagody jałowca. – kontynuowała Żółty Kieł –Zobaczymy – trzy wystarczą. Wiesz gdzie je trzymam? -Tak Żółty Kle- Okopcona Łapa skierowała się do wylotu u skały, skacząc mimo utykania na nogę, z wysoko uniesionym ogonem. Z wylotu legowiska popatrzyła do tyłu –Dzięki za wiewiórkę Ogniste Serce- miauknęła zanim zniknęła. Żółty Kieł popatrzyła na nią pochwalająco i wydała z siebie rdzawe mruczenie –Teraz jest kot który wie co ona robi- mruknęła. Ogniste Serce zgodził się z nią. Chciałby powiedzieć to samo o swoim krewnym –Teraz lepiej pójdę i znajdę Obłoczka- westchnął, dotykają nosem boku Żółtego Kła zanim wyszedł z jej legowiska. Biały kociak nie był w kociarni, więc Ogniste Serce spróbował znaleźć go w legowisku starszyzny. Kiedy wszedł, usłyszał głos Półogonka –Tak więc przywódca Klanu Tygrysa podchodził lisa dniami oraz nocami, i drugiej nocy… cześć Ogniste Serce. Przyszedłeś słuchać opowieści? Ogniste Serce rozejrzał się dookoła. Półogonek był zwinięty w kłębek w mchu z Łaciatą Skórką i Nakrapianym Ogonem, obok Obłoczek był skulony schronieniu z ciała wielkiego pręgowanego kota, jego błękitne oczy były otwarte szeroko jakby ze zdziwienia jakby zobaczył ciemno pręgowane koty z Klanu Tygrysa. Trochę resztek świeżej zdobyczy leżało na podłodze legowiska, i z zapachu myszy, która przylgnęła do futra Obłoczka, Ogniste Serce zgadł że starszyzna podzieliła się z nim. –Nie, dzięki Półogonku- miauknął –Nie mogę zostać. Chciałem tylko porozmawiać z Obłoczkiem. Żółty Kieł powiedziała że przyniósł mokre posłanie.
Nakrapiamy Ogon wydał z siebie syk –Co za nonsens! -Słuchała Małego Ucha- miauknął Łaciata Skórka –Poskarżyłby się gdyby Gwiezdny Klan zszedł ze Srebrnej Skórki aby przynieść jego posłanie. Futro Ognistego Serca najeżyło się z zażenowania. Nie spodziewał się że starszyzna będzie szukać wymówek dla Obłoczka –A więc tak, czy nie?- zapytał, patrząc na kociaka. Obłoczek zamrugał oczami do niego –Próbowałem to zrobić dobrze, Ogniste Serce. -Jest tylko kociakiem- Nakrapiany Ogon podkreślił to czule. -No cóż- łapy Ognistego Serca podrapały podłogę legowiska –Małe Ucho ma bóle stawów -Małe Ucho ma bóle stawów od sezonów- miauknął Półogonek –Od chwili zanim to kocię się urodziło. Pilnuj swojego nosa Ogniste Serce i nie wtykaj swojego nosa w nie swoje sprawy i pozwól nam zająć się naszymi. -Przepraszam- wymruczał –Pójdę więc, Obłoczku tylko upewnij się, że jesteś naprawdę ostrożny z mokrym mchem w przyszłości Wyszedł z legowiska. Kiedy wyszedł usłyszał miauknięcie Obłoczka –Kontynuuj Półogonku. Co zrobił przywódca Klanu Tygrysa później? Ogniste Serce był zadowolony z ucieczki na polankę. Nie mógł nie myśleć że Obłoczek prawdopodobnie nie dbał o mech, ale wygląda na to że reszta starszyzny nie powiedziała ani słowa na ten temat. Teraz zdobycz, którą złowił dla starszyzny mógł wziąć dla siebie. Truchtał w kierunku stosu, gdy zauważył Złamanego Ogona leżącego przed swoim legowiskiem. Tygrysi Pazur był obok niego, i dwa koty dzieliły języki jak starzy przyjaciele. Zaskoczony widokiem zatrzymał się. Czy ta łagodna strona Tygrysiego Pazura była rzadkim widokiem? Mógł usłyszeć brzmienie głosu Tygrysiego Pazura, ale był za daleko by usłyszeć słowa. Złamany Ogon odpowiedział krótko i wyglądał na dużo bardziej rozluźnionego jakby odpowiadał na przyjazność zastępcy. Nagle wszystkie dawne wątpliwości co do postawienia Tygrysiego Pazura przed wymiarem sprawiedliwości. Wezbrało się w nim. Każdy kot wiedział że Tygrysi Pazur jest zaciętym i odważnym wojownikiem, i dzierżył obowiązki zastępcy z pewnością siebie i bez jakiegokolwiek wysiłku. Ogniste Serce nie widział nic co wskazywało, że Tygrysi Pazur miał łagodność prawdziwego przywódcy aż do chwili obecnej, gdy zobaczył go ze Złamanym Ogonem. Ogniste Serce miał mętlik w głowie. Może Błękitna Gwiazda,a rację że Tygrysi Pazura jest niewinny śmierci Czerwonego Ogona. Może wypadek Okopconej Łapy był po prostu wypadkiem, a nie pułapką. Co jeśli byłem całkowicie w błędzie? pomyślał Ogniste Serce. Może Tygrysi Pazur jest tym czym wydaje się być: lojalny i dobry zastępca? Ale nie mógł zmusić się do uwierzenia w to. I kiedy Ogniste Serce szedł trochę wolniej do stosu zdobyczy. Bardzo chciałby aby być wolny od ciężaru swojej wiedzy.
Rozdział 16
Ogniste Serce wyszedł z paproci które otaczały legowisko terminatorów i wyciągnął przednie łapy. To było zaledwie po wschodzie słońca i niebo było już błękitno-niebieskie, zapowiadające dobrą pogodę po dniach zachmurzeń i opadów. Według Ognistego Serca spanie w legowisku terminatorów było najgorszą częścią kary. Za każdym razem kiedy tam był Jasna Łapa i Ciernista Łapa wytrzeszczali wielkie oczy na niego tak jakby nie wierzyli w to co widzą. Paprociowa Łapa tylko patrzyła ostro z zakłopotaniem podczas gdy Szybka Łapa – zachęcany przez jego mistrza, Długiego Ogona, jak przypuszczał Ogniste Serce – otwarcie go wyszydził. Ogniste Serce był bardzo ciężko zmęczony, a jego drzemka została przerwany przez sen w którym Cętkowany Listek skoczyła w jego kierunku miaucząc ostrzegawczo tak, że nigdy nie mógłby zapamiętać kiedy obudził się. Ogniste Serce rozwarł szczęki potężnie ziewając. Usadowił się aby się wymyć. Szaropręgi wciąż spał; wkrótce Ogniste Serce miał go obudzić i znaleźć wojownika który nadzorowałby ich na następnej wyprawie myśliwskiej. Kiedy Ogniste Serce mył się, zobaczył Błękitną Gwiazdę i Tygrysiego Pazura siedzących u podnóża Wysokiej Skały, głęboko pogrążonych w rozmowie. Daremnie zastanawiał się o czym rozmawiają. Potem Błękitna Gwiazda trzepnęła ogonem aby go wezwać. Ogniste Serce zerwał się na raz i przemierzył obóz. -Ogniste Serce- miauknęła Błękitna Gwiazda kiedy się zbliżył –Tygrysi Pazur i ja uważamy że wystarczy kary. Ty i Szaropręgi znów możecie być pełnymi wojownikami. Ogniste Serce poczuł niemalże zawrotu głowy z ulgi –Dziękuję Błękitna Gwiazdo! – miauknął -Miejmy nadzieję że to was czegoś nauczy- mruknął Tygrysi Pazur. -Tygrysi Pazur zamierza poprowadzić patrol w górę do Czterech Drzew- ciągnęła dalej Błękitna Gwiazda zanim Ogniste Serce mógł odpowiedzieć. –Za dwie noce będzie pełnia, i potrzebujemy wiedzieć jak dostać się na Zgromadzenie. Tygrysi Pazurze weźmiesz Ogniste Serce z sobą? Ogniste Serce nie mógł zrozumieć błysku w bursztynowych oczach zastępcy. Nie wyglądał na zadowolonego – bo nigdy nie był – ale była tam pewna ciemna satysfakcja, tak jakby lubił poddawać Ogniste Serce próbom. Ogniste Serce nie dbał o to. Przejął się tym że Błękitna Gwiazda znów powierza mu misję wojownika. -Może iść- miauknął Tygrysi Pazur –Ale jeśli postawi łapy, będę chcieć wiedzieć dlaczego- jego ciemna sierść zmarszczyła się kiedy podniósł się na łapy –Znajdę jeszcze innego kota, który z nami pójdzie Ogniste Serce patrzył na niego jak kroczy przez polankę i znika w legowisku wojowników. -To Zgromadzenie będzie ważne- mruknęła Błękitna Gwiazda obok niego –Musimy dowiedzieć się jak inne Klany radzą sobie z powodzią. To ważne dla naszego Klanu być tam -Znajdziemy drogę Błękitna Gwiazdo- zapewnił ją Ogniste Serce. Jego pewność odpłynęła tak szybko kiedy chwilkę później zobaczył że Tygrysi Pazur znów wynurzył się z legowiska wojowników. Kot, który za nim podążał to był Długi Ogon. Wyglądało to tak jakby Tygrysi Pazur wybrał trzeciego członka patrolu, rozmyślnie na niekorzyść Ognistego Serca. Poczuł niemiły uścisk w brzuchu. Nie był pewien czy chce iść sam z Tygrysim Pazurem i Długim Ogonem. Pamięć o bitwie z Klanem Rzeki była zbyt świeża, kiedy Tygrysi Pazur obserwował go szarpiącego się z zaciętym wojownikiem i nie ruszając się aby mu pomóc. A co do Długiego Ogona, był jego wrogiem odkąd postawił swoją łapę w obozie. Przez chwilę przerażający obraz dwóch kotów atakujących go w głębiach lasu, mordujących go przemknął przez jego myśli. Ogniste Serce wstrząsnął się. Bał się podobnie jak kociak słuchający opowieści starszyzny. Bez wątpienia Tygrysi Pazur wystawiłby go na ciężką próbę, a Długi Ogon miałby uciechę z tego. Ogniste Serce nie obawiałby się wyzwania. Pokazałby im że jest wojownikiem dorównującym im na każdym kroku. Żegnając się z Błękitną Gwiazdą z wielkim szacunkiem, przebiegł przez polankę, podążając za Tygrysim Pazurem i Długim Ogonem poza obóz. Słońce uniosło się wyżej a niebo zrobiło się
bardziej błękitne, kiedy koty podążyły przez las w kierunku Czterech Drzew. Paprocie były obciążone błyszczącymi kroplami rosy, które przylegały do jego futra kiedy otarł się o nie. Ptaki śpiewały i gałęzie szeleściły szeroko otwartymi liśćmi. Pora Nowych Liści w końcu nadeszła. Kiedy szedł za Tygrysim Pazurem i Długim Ogonem, Ogniste Serce był rozproszony kuszącymi ruchami w podszyciu gdy zwierzyna przebiegała tam i powrotem. Po jakimś czasie zastępca pozwolił się im zatrzymać i zapolować. Ogniste Serce pomyślał że zastępca był w niezwykle dobrym humorze, wystarczająco odprężony aby pochwalić płomienno futerkowego wojownika kiedy rzucił się za szczególnie szybką nornicę. Nawet Długi Ogon zatrzymał nieprzyjemne komentarze dla siebie. Kiedy ruszyli w brzuchu Ognistego Serca było ciepło i pełno od nornicy którą zjadł. Jego niepokój zanikł. W dzień taki jak ten nie musiał podtrzymywać optymizmu, oczywiście wkrótce zaniosą dobre wiadomości do Błękitnej Gwiazdy. Potem wspięli się na szczyt stoku i popatrzyli w dół w kierunku strumienia przecinającego terytoria Klanu Gromu, oddzielających ich od Czterech Drzew. Tygrysi Pazur wydał z siebie długi, miękki syk, a Długi Ogon wrzasnął przerażająco. Ogniste Serce podzielił ich irytację. Zazwyczaj strumień był wystarczająco płytki, aby koty przechodziły łatwo, zachowując suche łapy skacząc ze skały na skałę. Teraz woda była rozlana w lśniącą taflę po obu brzegach, podczas gdy prąd przewalał się wzdłuż dawnego nurtu. Ziemia pięła się lekko w górę, znacznie wcześniej Ogniste Serce mógł zobaczyć że lśniąca tafla była poprzecinana pękami trawy oraz kępkami paproci wystających ponad wodę. -To nie jest tak głęboko jak ostatnio Biała Burza raportował- miauknął Tygrysi Pazur –Spróbujmy to przejść. Ogniste Serce miał wątpliwości co do tego że woda będzie wystarczająco płytka, ale zatrzymał to dla siebie. Wiedział że jeśli się sprzeciwi to wyśmieją jego pochodzenie pieszczocha. Zamiast tego, cicho podążył za Tygrysim Pazurem, który już przedzierał się przez rozlew. Nie musiał się wysilać aby zobaczyć że uszy Długiego Ogona drgają nerwowo, kiedy chlapnął obok niego. Woda była zimna kiedy chlupnęła na nogi Ognistego Serca. Przemierzył drogę ostrożnie, tworząc zygzak prowadzący do najbliższego brzegu strumienia, skacząc z jednego pęku trawy na następy. Krople wody błyszczały w świetle słońca, kiedy przesunął się naprzód. W pewnym momencie pęk wyślizgnął się spod jego łap, prawie powodując że stracił równowagę, ale poprawił się zanurzając pazury w mocno nasiąkniętym wodą pękiem. Przed nim nurt był brązowy gdzie mieszał się z błotem z dna strumienia. Było zbyt szeroko dla kota do skoku, kamienie po których stąpali, były całkowicie zanurzone. Mam na dzieję że Tygrysi Pazur nie oczekuje od nas pływania pomyślał Ogniste Serce wzdrygając się. Nawet gdy słowa przemykały przez jego myśli, usłyszał wycie z dalszej części strumienia. –Chodź tutaj! Popatrz na to! Ogniste Serce zmierzył w ich kierunku. Zastępca i Długi Ogon stali obok niego na brzegu strumienia. Gałąź była usadowiona przed nimi, zepchnięta przez nurt tak rozciągnięta z brzegu na drugi. -To właśnie to czego potrzebujemy- mruknął usatysfakcjonowany Tygrysi Pazur –Ogniste Serce, sprawdzisz czy to jest bezpieczne? Ogniste Serce spojrzał na gałąź niepewnie. Była cieńsza niż zwalone drzewo które używał do przejścia na terytoria Klanu Rzeki. Gałązka wystawała we wszystkie kierunki, wciąż z martwymi liśćmi wiszącymi od niej. Z każdą chwilą gałąź lekko drgała, kiedy nurt chciał ją porwać. Z jakimkolwiek innym starszym wojownikiem, lub nawet z Błękitną Gwiazdą, Ogniste Serce mógłby dyskutować jak bezpieczna była gałąź zanim postawił na niej łapę. Ale żaden kot nie kwestionowałby rozkazu Tygrysiego Pazura. Ogniste Serce był zdeterminowany na wszystko. Nie pokaże lęku przed tymi kotami i nie pozwoli na przyjemność doniesienia o tym reszcie Klanu. Zgrzytając zębami, wszedł na koniec gałęzi. Natychmiast ugięła się pod jego łapami, i wtopił mocno pazury, walcząc o równowagę. Mógł zobaczyć brązową wodę, rwącą nie dalej niż o długość myszy, i przez kilka uderzeń serca pomyślał, że gładko wpadnie w to. Potem odzyskał równowagę. Zaczął posuwać się naprzód ostrożnie, przemieszczając łapy w prostej linii, jedna za drugą. Cienka gałąź uginała się za każdym krokiem. Gałązka zahaczyła o jego futro
zagrażając równowadze. Nigdy w ten sposób nie dostaniemy się na Zgromadzenie pomyślał Ogniste Serce. Powoli zbliżał się do środka strumienia gdzie nurt był najsilniejszy. Gałąź zwężała się aż była cienka jak jego ogon, robiąc trudność do znalezienia odpowiedniego miejsca do położenia łapy. Zatrzymując się, Ogniste Serce, ocenił odległość która pozostała i czy był wystarczająco bliski aby skoczyć bezpiecznie. Gałąź ugięła się pod nim. Instynktownie uchwycił się mocno. Usłyszał wycie Tygrysiego Pazura –Ogniste Serce! Wracaj! Przez uderzenie serca Ogniste Serce zakołysał się niepewnie. Następnie gałąź znów się ugięła i nagle była wolna, spływająca wzdłuż fali wody. Ogniste Serce poślizgnął się obok dróg, myśląc że słyszy wrzask Tygrysiego Pazura jeszcze raz kiedy fale zakryły jego głowę.
Rozdział 17
Kiedy zanurzył się w strumieniu, zdołał się uczepić jedną łapą gałęzi. Czuł się tak jakby walczył z kolczastym, drewnianym przeciwnikiem, gałązki które go uderzały, przebijały się przez jego futro, podczas gdy jego oddech bulgotał w ciemnej wodzie. Jego głowa wnurzyła się błyskawicznie na powierzchnię, ale zanim mógł zaczerpnąć powietrza, gałąź przekręciła się i obróciła go znowu pod wodę. Niebezpieczeństwo uczyniło go dziwnie spokojnym, tak jakby czas zwolnił. Część jego myśli podpowiadało mu aby puścić gałąź i walczyć aby wydostać się na powietrze, wiedział że gdyby to zrobił to zaryzykowałby swoim życiem i nurt był o wiele za silny, aby pływać. Siła wody oznaczała że nie było nic co mógłby zrobić oprócz wbicia mocno pazurów i wytrwania. Gwiezdny Klanie, pomóż mi! Pomyślał wściekle. Jego zmysły zaczęły w ciemności kiedy gałąź znów obróciła się i wyniosła go na powierzchnię. Dusząc się i wypluwając wodę, przywarł do gałęzi, woda kipiała z każdej strony. Nie mógł zobaczyć brzegu. Próbował utrzymać się jak najdalej od wody, ale jego przemokłe futro było za ciężkie, a koniczyny sztywniały od zimna. Nie wiedział jak długo może wytrzymać. Już kiedy czuł że był bliski zrezygnowania, coś spowodowało że gałąź zatrzymała się ze zgrzytem. Cała wstrząsnęła się prawie zrzucając Ogniste Serce. Kiedy przywarł rozpaczliwie, usłyszał jak kot, wykrzykuje jego imię. Przekręcając głowę zobaczył że drugi koniec gałęzi był zablokowany przez skałę, która wystawała ze strumienia. Długi Ogon przykucał na skale, nachylając się w jego kierunku –Rusz się pieszczochu!- mruknął. Resztką sił Ogniste Serce gramolił się wzdłuż gałęzi. Gałązki ocierały się o jego mordkę. Poczuł że gałąź znów się przechyliła zrzucając go na skałę, jego przednie łapy drapały ją, podczas gdy tylnie łapy odpychały się od wody. Łapy prawie dotykały skały kiedy gałąź wyślizgnęła się spod niego. Przez uderzenie serca Ogniste Serce pomyślał że podąży za nią. Skała była gładka i nie było oparcia dla jego łap. Potem Długi Ogon sięgnął w dół i Ogniste Serce poczuł jego zęby zatapiające się w jego karku. Z jego pomocą zdołał podciągnąć się pazurami w górę aż do chwili kiedy przycupnął na wierzchołku skały. Dygocząc, wykaszlał kilka pełnych pyszczków wody zanim popatrzył w górę. –Dzięki, Długi Ogonie- wysapał. Twarz wojownika był bez wyrazy. –Nie ma sprawy Tygrysi Pazur wywlókł się zza skały –Jesteś ranny?- zapytał –Możesz chodzić? Wstrząsając się, Ogniste Serce podniósł się na łapy. Woda spłynęła z jego sierści kiedy otrzepał się. –W-wszystko w porządku Tygrysi Pazurze- wyjąkał Ogniste Serce Tygrysi Pazur cofnął się do tyłu aby uniknąć kropli z futra Ognistego Serca –Patrzcie; wszyscy już jesteśmy wystarczająco mokrzy- podchodząc znów do Ognistego Serca i kichnął na długość jego ciała. –Wracaj z powrotem do obozu- rozkazał –faktycznie to wszyscy wracamy. Żaden kot nie przejdzie przez tą wodę; udowodniłeś to; jeżeli nie coś innego Ogniste Serce kiwnął głową i nic już nie mówiąc podążył za zastępcą do lasu. Zziębnięty i bardziej zmęczony niż kiedykolwiek pamiętał, nie chciał nic więcej niż zwinąć się w kłębek i spać w plamie światła słońca. Podczas gdy czuł jakby jego koniczyny były jak nasiąknięty kamień wodą, jego myśli były wirem obaw i podejrzeń. Tygrysi Pazur wysłał go na gałąź, kiedy inny kot mógłby dostrzec że to niebezpieczne. Ogniste Serce nie mógł nie zastanawiać się Tygrysi Pazur rozmyślnie przemieścił gałąź aby się upewnić że został zrzucony do wzburzonego strumienia. Nie jeśli Długi Ogon patrzył zadecydował. W końcu Długi Ogon uratował go; tak jak Ogniste Serce nie lubi Długiego Ogona, musiał przyznać, że jasny pręgowany kocur trzymał się ściśle Klanowego kodeksu, kiedy inny wojownik potrzebował go. Nawet jeśli tak, Tygrysi Pazur mógł to zrobić tak aby Długi Ogon nie widział tego, lub Długi Ogon nie rozumiał co się działo. Ogniste Serce chciałby go o to zapytać ale wiedział że jeśli by zapytał, Długi Ogon doniósłby o tym Tygrysiemu Pazurowi. Spojrzał na Tygrysiego Pazura i zobaczył wściekłe spojrzenie zastępcy z źle ukrywaną nienawiścią. Kiedy Ogniste Serce spotkał bursztynowe spojrzenie, zobaczył że oczy Tygrysiego Pazura zwężają
się jakby z niewypowiedzianej groźby. W tej chwili Ogniste Serce wiedział że jakoś Tygrysi Pazur usiłował go zamordować. Tym razem nie udało mu się. Ale co z następnym razem? Zmęczony mózg Ognistego Serca uciekł od tego co było oczywiste. Następnym razem Tygrysi Pazur upewni się że plan nie zawiedzie. W chwili kiedy dotarli do obozu, ciepłe słońce pory nowych liści, wysuszyło futro Ognistego Serca, ale był tak wycieńczony że ledwo stawiał jedną łapę przed drugą. Piaskowa Burza, która wygrzewała się przed legowiskiem wojowników, podniosła się tak szybko jak go zobaczył i doskoczyła do jego boku –Ogniste Serce!- krzyknęła –Wyglądasz okropnie! Co się stało? -Nic wielkiego- mruknął –Ja… -Ogniste Serce poszedł popływać, to wszystko- przerwał Tygrysi Pazur. Spojrzał na młodego wojownika –Chodź. Powinniśmy o tym raportować Błękitnej Gwieździe- przeszedł przez Wysoką Skałę z Długim Ogonem depczącym mu po piętach. Ogniste Serce zachwiał się za nimi, Piaskowa Burza przycupnęła obok niego, znów przyciskając swoje ciepłe ciało, aby podtrzymać go. -A więc?- zapytała Błękitna Gwiazda kiedy koty stanęły prze nią –Znaleźliście gdzieś coś do przejścia? Tygrysi Pazur wstrząsnął masywną głową –To niemożliwe. Poziom wody jest za wysoki -Ale każdy Klan powinien być obecny na Zgromadzeniu- zaznaczyła Błękitna Gwiazda –Gwiezdny Klan będzie zły jeśli nie spróbujemy znaleźć suchej drogi. Tygrysi Pazurze powiedz mi właściwie gdzie poszliście. Tygrysi Pazur zaczął opisywać szczegółowo wydarzenia tego poranka, łącznie z próbą Ognistego Serca przejścia przez gałąź. –To było odważne, ale głupie- mruknął –Myślałem że przypłaci tym życiem. Piaskowa Burza popatrzyła dookoła, Ogniste Serce wiedział tak dobrze jak Tygrysi Pazur że nie miał wyboru co do wejścia na gałąź. -Na przyszłość bądź ostrożniejszy Ogniste Serce- ostrzegła Błękitna Gwiazda –Idź lepiej do Żółtego Kła gdybyś przeziębił się. -Dobrze się czuję- powiedział jej Ogniste Serce –Potrzeba mi tylko snu, to wszystko Oczy Błękitnej Gwiazdy zwęziły się –To był rozkaz Powstrzymując ziewnięcie, Ogniste Serce skinął głową z szacunkiem –Tak Błękitna Gwiazdo -Chodź do legowiska kiedy skończysz- miauknęła Piaskowa Burza liżąc go –Przyniosę ci trochę świeżej zdobyczy. Ogniste Serce miauknął dziękując i powlókł się chwiejnie do legowiska Żółtego Kła. Polanka była pusta, ale kiedy zawołał imię Żółtego Kła, stara medyczka wysunęła głowę z szczeliny w skale. – Ogniste Serce? Na Gwiezdny Klan, wyglądasz jak ta wiewiórka która spadła z tamtego drzewa! Co się stało? Przycupnęła w jego kierunku kiedy zawołała. Okopcona Łapa powłóczyła nogę za nią i usiadła obok Ognistego Serca, jej błękitne oczy rozszerzyły się, kiedy usłyszała że omal nie utonął. Widząc ją Ogniste Serce nie mógł nie przypomnieć sobie jak została poszkodowana obok Grzmiącej Ścieżki. Czyżby kolejny wypadek zaplanowany przez Tygrysiego Pazura? Nie wspominając o morderstwie Czerwonego Ogona z zimną krwią? Obrócił głowę ze zmęczenia, Ogniste Serce zastanawiał się jak mógłby powstrzymać Tygrysiego Pazura zanim inny kot umrze przez chore ambicje zastępcy -Dobrze- zgrzytnęła Żółty Kieł przerywając jego niepokojące myśli. –Jesteś silnym kotem, i może nie zaziębiłeś się, ale sprawdzimy aby się upewnić. Okopcona Łapo czego powinniśmy szukać kiedy kot przemoknie? Okopcona Łapa usiadła sztywno z ogonem owiniętym wokół łap, i oczami utkwionymi w Żółty Kieł, wyliczyła –Słabe oddychanie, złe samopoczucie, pijawki w futrze -Dobrze- chrząknęła –Zrób to Bardzo ostrożnie Okopcona Łapa obwąchała Ogniste Serce na długość jego ciała, oddzielając futro jedną łapą aby upewnić się że żadna pijawka nie wpiła się w jego skórę. -Z oddychaniem wszystko w porządku?- zapytała cicho –Źle się czujesz? -Nie wszystko w porządku- miauknął –Chciałbym się tylko przespać przez księżyc -Myślę że jest w porządku Żółty Kle- doniosła Okopcona Łapa. Przycisnęła policzek do policzka Ognistego Serca i liznęła go szybko kilka razy –Ale nie chodź więcej skakać do rzeki, co?
Żółty Kieł wydała z siebie ochrypłe mruczenie –Dobrze Ogniste Serce, teraz możesz iść i przespać się Okopcona Łapa trzepnęła uszami z zaskoczenia –Nie zamierzasz sprawdzić czy wszystko dobrze? Co jeśli coś przeoczyłam? -Nie potrzeba- miauknęła Żółty Kieł –Ufam tobie Okopcona Łapo Stara kocica przeciągnęła się tworząc łuk z jej chudego grzbietu, potem rozluźniła się –Zamierzam o czymś z tobą pomówić na chwilkę- ciągnęła dalej –Widziałam wiele mysio móżdżkowatych kotów i prawdziwa zabawa znaleźć jakiegoś z rozumem. Ty szybko się uczysz i dobrze radzisz sobie z chorymi kotami -Dziękuję Żółty Kle!- wykrzyknęła Okopcona Łapa, jej oczy były bardzo szeroko otwarte ze zdumienia na pochwałę Żółtego Kła. -Bądź cicho. Nie skończyłam jeszcze. Robię się stara i nadszedł czas aby myśleć o znalezieniu terminatora. Okopcona Łapo jakbyś się czuła zostając następnym medykiem Klanu Gromu? Okopcona Łapa przycupnęła na łapkach. Jej oczy iskrzyły i drżała z nerwów. –Naprawdę to?szepnęła -Oczywiście że tak- mruknęła –Nie rozmawiam dla przyjemności słuchania własnego głosu tak jak inne koty -W tym wypadku tak- mruknęła Okopcona Łapa podnosząc główkę z szacunku –To jest lepsze niż cokolwiek innego na tym świecie! Ogniste Serce poczuł że jego serce zaczęło bić szybciej ze szczęścia. Tak bardzo martwił się o Okopconą Łapę. Wpierw myślał że może umrze, potem stało się jasne że jej poszkodowana noga zatrzyma jej trening na wojownika. Pamiętał jak desperacko zastanawiała się co dalej zrobi ze swoim życiem. I teraz to wyglądało tak jakby Żółty Kieł znalazła idealne rozwiązanie. Zobaczenie młodej kotki tak szczęśliwej i podnieconej przyszłością było czymś więcej na co Ogniste Serce mógł mieć nadzieję. Ogniste Serce wrócił do legowiska wojowników na miękkich łapach aby podzielić się świeżą zdobyczą z Piaskową Burzą, a potem zasnąć. Kiedy obudził się, światło w legowisku było czerwone od promieni słońca. Szaropręgi trącał go nosem –Wstawaj- miauknął przyjaciel –Błękitna Gwiazda zwołała zebranie Ogniste Serce opuścił legowisko, aby znaleźć Błękitną Gwiazdę już stojącą na szczycie Wysokiej Skały. Żółty Kieł była obok niej i kiedy koty zebrały się, stara medyczka przemówiła pierwsza. -Koty z Klanu Gromu- zgrzytnęła –Chcę coś ogłosić. Jak wiecie nie jestem młodym kotem. Nadszedł czas abym wzięła terminatora. Więc wybrałam jedynego kota którego mogę wziąć- Żółty Kieł wydała z siebie rozbawione mruczenie –I jedynego kota który mógłby mnie zastąpić. Waszym następnym medykiem będzie Okopcona Łapa Rozległ się chór zadowolonych miauknięć. Okopcona Łapa usiadła na stopie Wysokiej Skały, jej oczy błyszczały, a futro było wylizane starannie. Zniżyła główkę nieśmiale kiedy Klan gratulował jej. -Okopcona Łapo- głos Błękitnej Gwiazdy uniósł się nad wrzawą. –Czy akceptujesz stanowisko terminatora Żółtego Kła? Okopcona Łapa podniosła głowę aby spojrzeć na przywódcę Klanu Gromu –Tak, Błękitna Gwiazdo -A więc w następną kwadrę księżyca musisz się udać do Matczynego Pyszczka aby zostać zaakceptowaną przez Gwiezdny Klan przed innymi medykami. Dobre życzenia z całego Klanu Gromu pójdą z tobą. Żółty Kieł wpół zeskoczyła, wpół ześlizgnęła się ze skały i schyliła się do Okopconej Łapy aby styknąć się nosami z nią. Potem reszta Klanu zgromadziła się dookoła nowego terminatora. Ogniste Serce dostrzegł Paprociową Łapę usilnie przytulającego mocno swoją siostrę, jego oczy błyszczały dumą i nawet Tygrysi Pazur podszedł do niej i miauknął parę słów. To było jasne że Okopcona Łapa była odpowiednim wyborem na tą ważną pozycję. Kiedy czekał aby pogratulować jej, Ogniste Serce nie mógł pomóc pragnieniu żeby wszystkie jego problemy można by było rozwiązać gładko.
Rozdział 18
Słońce zaczęło zachodzić trzeci raz od czasu gdy Ogniste Serce prawie utopił się. Młody wojownik mył futro przed swoim legowiskiem, liżąc językiem przez futro. Wciąż wyobrażał sobie, że może jeszcze spróbować błotnistą wodę. Kiedy obrócił głowę aby umyć grzbiet, usłyszał kroki zbliżających się łap i spojrzał w górę, widząc Tygrysiego Pazura pojawiającego się przed nim. -Błękitna Gwiazda, chce żebyś poszedł na Zgromadzenie- mruknął zastępca –Spotkasz ją przed jej legowiskiem – i weź Piaskową Burzę i Szaropręgiego- odszedł zanim Ogniste Serce mógł odpowiedzieć. Ogniste Serce podniósł i przeciągnął się. Patrząc dookoła, rozpoznał Szaropręgiego i Piaskową Burzę jedzących przed kępką pokrzyw, i przyspieszył dołączając do nich. –Błękitna Gwiazda wybrała nas na Zgromadzenie- oznajmił. Piaskowa Burza skończyła swojego kosa i oblizała różowym językiem wargi. –Ale możemy dostać się na Zgromadzenie?- miauknęła zaintrygowanym głosem. –Myślałam że to niemożliwe przejść przez strumień -Błękitna Gwiazda powiedziała że Gwiezdny Klan będzie zły jeśli nie spróbujemy- miauknął Ogniste Serce. –Chce teraz z nami porozmawiać – może ma jakiś plan Szaropręgi przemówił przez pyszczek zapchany nornicą –Mam na dzieję że nie oczekuje od nas pływania- wbrew jego słowom, jego oczy zaświecił ze zdenerwowania, kiedy połknął resztę świeżej zdobyczy i skoczył na łapy. Ogniste Serce wiedział że musi szukać szansy zobaczenia się ze Srebrnym Strumykiem, i dziwił się że udawało im się spotykać od czasu gdy on i Szaropręgi zostali przyłapani na przekraczaniu rzeki po ich fatalnej misji łowczej dla Klanu Rzeki. Ogniste Serce pomyślał o kociętach Srebrnego Strumyka, i zdziwił się jak Szaropręgi będzie się zachowywał widząc je wyrastające w innym Klanie. Czy Srebrny Strumyk będzie mogła powiedzieć im że Szaropręgi, wojownik Klanu Gromu, był ich ojcem? Ogniste Serce próbował wyzbyć się tych pytań z jego myśli kiedy on i jego przyjaciele przeszli przez polankę do Wysokiej Skały. Błękitna Gwiazda siedziała przed jej legowiskiem, z Białą Burzą, Mysim Futerkiem i Wierzbową Skórkę już przy jej boku. Chwilę później Tygrysi Pazur i Ciemnopręgi dołączyli do nich. -Jak wiecie, dzisiaj jest pełnia- zaczęła Błękitna Gwiazda kiedy wszystkie koty zgromadziły się dookoła jej. –To będzie ciężkie dostać się do Czterech Drzew, ale Gwiezdny Klan będzie oczekiwać od nas próby znalezienia suchej drogi. Więc wybrałam jedynie wojowników – to nie podróż dla starszyzny lub terminatorów, lub matek oczekujących kociąt. Ciemnopręgi prowadził patrol aby sprawdzić strumień tego ranka. Powiedz co znaleźliście -Poziom wody opada- miauknął Ciemnopręgi –ale nie wystarczająco szybko. Patrolowaliśmy aż do Grzmiącej Ścieżki, i nie ma miejsca gdzie kot nie musiałby pływać. -Strumień zwęża się tam wyżej- miauknęła Wierzbowa Skórka –Moglibyśmy to przeskoczyć? -Może jeśli urosną ci skrzydła- odpowiedział Ciemnopręgi –Wszystko co masz to twoje łapy… -Ale tam jest najlepsze miejsce do spróbowania- uparł się Biała Burza. Błękitna Gwiazda skinęła głową –Zaczniemy stamtąd- zadecydowała –Może Gwiezdny Klan zaprowadzi nas do bezpiecznego miejsca- podniosła się na łapy i poprowadziła koty cicho z obozu. Słońce zaszło i zmierzch rozmazywał kształt lasu. W oddali sowa zahuczała i Ogniste Serce mógł usłyszeć szeleszczącą zwierzynę w podszyciu lasu, ale wojownicy byli zbyt pochłonięci ich wyprawą aby polować. Błękitna Gwiazda zabrała ich prosto przez drzewa do miejsca gdzie strumień wypływa ze stwardniałego kamiennego tunelu pod Grzmiącą Ścieżką. Ich najczęstsza trasa do Czterech Drzew nie przebiegała tak blisko Grzmiącej Ścieżki, i Ogniste Serce zastanawiał się co przywódczyni planuje zrobić. Kiedy dotarli do tunelu, zobaczył że woda z powodzi rozlała się na obydwie strony, odbijając blade światło wschodzącego księżyca. Woda pokrywała Grzmiącą Ścieżkę także, koty oglądały przejeżdżającego potwora, poruszającego się wolno, który wyrzucił brudną falę z okrągłych czarnych łap. Kiedy potwór zniknął w oddali, Błękitna Gwiazda poprowadziła koty do krawędzi wody na powierzchni Grzmiącej Ścieżki. Powąchała wodę, marszcząc nos z powodu smrodu, i ostrożnie położyła łapę w potoku. –Tu jest wystarczająco płytko- miauknęła –Możemy iść w górę Grzmiącej
Ścieżki dopóki jesteśmy na drugim brzegu strumienia, i dostaniemy się do Czterech Drzew wzdłuż terenów z Klanem Cienia. Iść w górę Grzmiącej Ścieżki! Na samą myśl o rozmyślnym podążaniu trasą potworów. Wypadek Okopconej Łapy pokazał co mogły zrobić kotu, a była tylko na krawędzi. -Co jeśli inne potwory, przybędą?- głos Szaropręgiego, wzbudził obawę u Ognistego Serca. -Będziemy się trzymać boku- odpowiedziała spokojnie –Widziałeś jak tamten potwór poruszał się. Może nie lubią moczyć swoich łap. Ogniste Serce zobaczył że Szaropręgi wciąż wygląda na niepewnego. Podzielał obawy swojego przyjaciela. Ale nie było sensu więcej protestować. Tygrysi Pazur wyśmiałby ich od tchórzów. -Błękitna Gwiazdo poczekaj- zawołał Biała Burza, kiedy przywódczyni brnęła przez wodę. – Pamiętasz jak nasze terytorium jest nisko na drugiej stronie strumienia? Nie mogę przestać myśleć o tym że tam jest także powódź. Nie myślę, że dostaniemy się do Czterech Drzew, bez wchodzenia na terytoria Klanu Cienia, które są wyżej. Kot blisko Ognistego Serca wydał z siebie lekki syk, i Ogniste Serce poczuł inny ostry strach. Grupa wojowników kładąca łapy przez granicę z Klanem, z którym świeżo walczyli? Jeśli patrol ich złapie, pomyślą że to najazd. Błękitna Gwiazda zatrzymała się z wodą chlupiącą pod jej łapami, i popatrzyła do tyłu na Białą Burzę. –Może- przyznała –ale musimy zaryzykować jeżeli to jedyna droga. Podniosła się nie dając jej kotom czasu na sprzeciw. Nic nie było do zrobienia tylko podążyć. Ogniste Serce chlapnął wzdłuż krawędzi Grzmiącej Ścieżki za Białą Burzą. Tygrysi Pazur szedł na tyle aby ostrzegać przed potworami nadjeżdżającymi z tyłu. Wpierw wszystko było cicho, spodziewając się głosu potwora, podróżujących w przeciwnym kierunku na drugiej stronie Grzmiącej Ścieżki. Potem Ogniste Serce usłyszał znajome ryczenie i pryskanie zbliżającego się potwora. -Uwaga!- zawył Tygrysi Pazur z końca szeregu. Ogniste Serce zastygł, przyciskając się do niskiej ściany która była krawędzią Grzmiącej Ścieżki kiedy przejechał przez strumień. Ciemnopręgi wygramolił się na szczyt tego, i kucnął obnażając kły na potwora kiedy przejechał. Przez chwilę dziwne błyszczące kolory odbijały się w śmierdzącej wodzie, fala wody zmyła go z tego mocząc Ogniste Serce aż do futra jego brzucha. Potem zniknęła, a Ogniste Serce mógł znów oddychać. Kiedy dostali się na drugą stronę strumienia Ogniste Serce mógł zobaczyć że Biała Burza miał rację. Nisko leżący ląd po stronie Klanu Gromu był pokryty wodą. Nic nie można było zrobić jak tylko iść dalej krawędzią Grzmiącej Ścieżki. Ogniste Serce podniósł głowę i otworzył pyszczek. Silny obrzydliwy smród zapełnił jego nozdrze. Zapach Klanu Cienia! Podążyli Grzmiącą Ścieżką z terytoriów Klanu Gromu i teraz skrawkiem lądy Klanu Cienia leżącym pomiędzy nimi a Zgromadzeniem przy Czterech Drzewach. -Nie powinniśmy być tutaj- mruknęła Wierzbowa Skórka niespokojnie. Jeśli Błękitna Gwiazda usłyszała uwagę, zignorowała to, przyspieszając chód aż kiedy przebiegali przez rozmokłe torfowiska. Było tam parę drzew, a krótka trawa nie oferowała osłony dla przechodzących kotów. Serce Ognistego Serca zaczęło bić szybciej i to nie tylko z szybkości podróży. Jeśli Klan Cienia złapie ich, będą mieć kłopot, jednak Cztery Drzewa już niedaleko, może szczęście im dopisze. Potem zauważył cień poruszający się błyskawicznie przed nimi w kierunku, który odcinał Błękitną Gwiazdę od czoła jej patrolu. Więcej cieni podążyło, wściekłe wycie przerwało ciszę nocy. Przez jedno uderzenie serca Błękitna Gwiazda przyspieszyła chodu, jakby chciała wyprzedzić prześladowców. Następnie zwolniła aby zatrzymać się. Jej wojownicy zrobili to samo. Ogniste Serce stał dysząc. Cienie przybliżyły się, i zobaczył że to Koty z Klanu Cienia prowadzone przez ich przywódcę Nocną Gwiazdę. -Błękitna Gwiazdo- fuknął kiedy zatrzymał się przed przywódcą Klanu Gromu. -Dlaczego przyprowadziłaś swoje koty na tereny Klanu Cienia? -W tej powodzi to była jedyna droga aby dostać się do Czterech Drzew- odpowiedziała Błękitna Gwiazda wolnym i pewnym głosem –Nie mieliśmy zamiaru zrobić nikomu krzywdy, Nocna Gwiazdo. Wiesz, że jest rozejm na Zgromadzeniu
Nocna Gwiazda syknął, płaszcząc uszy, jego głowa i futro zjeżyło się. –Rozjem panuje przy Czterech Drzewach- warknął. –Tutaj nie ma rozejmu Instynktownie Ogniste Serce skulił się w obronie. Koty z Klanu Cienia – terminatorzy, starszyzna tak jak wojownicy – prześlizgnęli się cicho tworząc półkole wokół mniejszej grupki Klanu Gromu. Podobnie do Nocnej Gwiazdy, ich futra były najeżone a ogony chłostały ze złości. Ich wrogie oczy odbijały blask księżyca. Ogniste Serce wiedział że jeśli dojdzie do walki, Klan Gromu nie ma nadziei na przewagę liczebną. -Nocna Gwiazdo, przepraszam- miauknęła Błękitna Gwiazda –Nigdy nie wkraczalibyśmy na cudze terytoria bez powodu. Proszę pozwól nam przejść. Jej słowa nie zaspokoiły kotów z Klanu Cienia. Popielate Futro, zastępca Klanu Cienia dźwignął się obok jego przywódcy, niewyraźny w świetle księżyca. –Myślę, że są tutaj aby śledzić- mruknął delikatnie -Śledzić?- Tygrysi Pazur przepchnął się do przodu aby stanąć obok Błękitnej Gwiazdy, jego głowa wypchnęła w stronę Popielatego Futra aż do chwili gdy ich nosy były bliżej niż długość myszy. –Co możemy śledzić? Nie jesteśmy nigdzie w pobliżu waszego obozu. Szyderczy uśmieszek zniknął z twarzy Popielatego Futra, kiedy odsłonił ostre zęby. - Nocna Gwiazdo wydaj nam rozkaz, a rozerwiemy ich na strzępy - Tylko spróbujcie- syknął Tygrysi Pazur. Przez kilka uderzeń serca Nocna Gwiazda milczał. Ogniste Serce napiął mięśnie. Obok niego Szaropręgi wydał ze swojego gardła warkot. Mysie Futerko obnażyła zęby na najbliższych wojowników z Klanu Cienia, a jasne złote oczy Piaskowej Burzy błyszczały gotowością do walki -Trzymajcie się z tyłu- w końcu zgrzytnął Nocna Gwiazda do swoich wojowników. –Pozwolimy im przejść. Chcę, aby koty z Klanu Gromu były na Zgromadzeniu - Chociaż jego słowa były przyjazne, syknął na nich przez obnażone zęby. Nagle nieufny Ogniste Serce szepnął do Szaropręgiego. –Co przez to ma na myśli? Szaropręgi wzruszył ramionami. –Nie wiem. Nie mamy żadnych wieści od Klanu Cienia od czasu, gdy powódź się zaczęła. Kto wie co można się po nich spodziewać? -Nawet was eskortujemy- kontynuował Nocna Gwiazda, przymrużając oczy –Tylko po to by upewnić się że dostaliście się bezpiecznie do Czterech Drzew. Nie chcemy przecież aby Klan Gromu przestraszył się złej myszki prawda? Pomruki zgody uniosły się z wojowników Klanu Cienia. Przesunęli się tak że otoczyli kot z Klanu Gromu ze wszystkich stron. Z lekkim skinięciem głowy Nocna Gwiazda ustawił się obok Błękitnej Gwiazdy. Inne koty podążyły; patrol Klanu Cienia deptał Klanowi Gromu po piętach. Klan Gromu kierował się na Zgromadzenie całkowicie otoczony przez Ich wrogów. Księżyc był u szczytu kiedy Ogniste Serce i inne koty z Klanu Gromu stłoczyły się w dziurze przed czteroma dębami. Zacięte, zimne światło padało na członków Klanu Rzeki i Klanu Wichru którzy już się zgromadzili. Wszyscy oni obrócili się aby wytrzeszczyć oczy na grupkę schodzących ze stoku. Ogniste Serce wiedział że on i reszta jego Klanu musieli wyglądać jak więźniowie. Przeszedł dumnie, z głową i ogonem wysoko uniesionymi, sprzeciwiając się każdemu kotu, który mówił że zostali pobici. Ku jego uldze, koty z Klanu Cienia wyślizgnęły się do cieni tak szybko jak dotarli do dziury. Błękitna Gwiazda kierowała się prosto do Wielkiej Skały z Tygrysim Pazurem przy jej boku. Ogniste Serce rozejrzał się dookoła za Szaropręgim widząc że jego przyjaciel już zniknął i chwilę później dostrzegł go zbliżającego się do Srebrnego Strumyka, ale srebrna pręgowana była otoczona przez innych z Klanu Rzeki, a Szaropręgi mógł jedynie kręcić się wyglądając na zawiedzonego. Ogniste Serce stłumił westchnienie. Wiedział jak bardzo Szaropręgi pragnął znów zobaczyć Srebrny Strumyk, zwłaszcza teraz oczekującej kociąt, ale teraz było olbrzymie ryzyko spotykania się na Zgromadzeniu, gdzie każdy kot mógłby ich przyłapać razem. -Co jest z tobą?- Mysie Futerko spowodowała że podskoczył –Wyglądasz jakbyś miał coś na myśli Ogniste Serce wytrzeszczył oczy na brązową wojowniczkę. –Ja… ja myślałem o tym co Nocna Gwiazda powiedział- sklecił szybko –Dlaczego powiedział że chce koty z Klanu Gromu tutaj? -Jestem pewna jednej rzeczy. Nie robi się uprzejmy i pomocny- miauknęła Piaskowa Burza nadchodząca z Wierzbową Skórką ku jej boku. Liznęła łapę i przejechała sobie nią po uchu. – Wkrótce dowiemy się wystarczająco
-Kłopoty nadchodzą- miauknęła Wierzbowa Skórka znad ramienia kiedy poszła w stronę grupki matek z Klanu Wichru –czuję to w moich łapach Trudniej niż zwykle Ogniste Serce wlókł się do tyłu i do przodu pod drzewami nasłuchując jednym uchem kotów dookoła. Większość z nich dzieliła niewinne plotki, dowiadując się o wieściach z innych Klanów, i nic nie usłyszał o tym co Klan Cienia planuje. Chociaż zauważył że wszystkie koty z Klanu Cienia, które minął spoglądały na niego z zaciętą wrogością. Zobaczył jednego lub dwóch z nich wpatrujących się w Wielką Skałę tak jakby nie mogli doczekać się rozpoczęcia spotkania. W końcu wycie rozległo się z wierzchołka skały, i pomrukiwania zgromadzonych poniżej ucichły. Ogniste Serce znalazł miejsce na krawędzi dziury gdzie miał dobry widok na czterech przywódców Klanów, ich sylwetki czerniły na tle nieba. Piaskowa Burza usiadła obok niego, przykucając z łapami wsuniętymi pod pierś. –Nareszcieszepnęła wyczekująco. Nocna Gwiazda wystąpił na przód na sztywnych nogach z niemalże stłumioną furią –Koty z wszystkich Klanów, posłuchajcie mnie- syknął rozkazująco –Posłuchajcie i zapamiętajcie. Aż do ostatniej pory zielonych liści, Złamana Gwiazda był przywódcą Klanu Cienia. Był… Wysoka Gwiazda, przywódca Klanu Wichru wystąpił naprzód aby stanąć obok Nocnej Gwiazdy – Dlaczego wymawiasz to znienawidzone imię?- mruknął. Jego oczy błysnęły, i Ogniste Serce wiedział równie dobrze jak każdy inny kot że Wysoka Gwiazda pamiętał jak Złamana Gwiazda i jego wojownicy wygnali Klan Wichru z ich terytoriów. -Znienawidzone, owszem- zgodził się Nocna Gwiazda. -Z uzasadnionego powodu, który znacie równie dobrze jak każdy inny kot, Wysoka Gwiazdo. Ukradł kocięta z Klanu Gromu. Zmusił kocięta z własnego Klanu do zbyt wczesnej walki i zginęły. W końcu był tak pożądany krwi że my – własny Klan – wygnaliśmy go. I gdzie teraz jest?- głos przeszedł w krzyk –Został porzucony w lesie, lub wydalony by żyć pomiędzy Dwunogami? Nie! Ponieważ tego wieczoru są tutaj koty, które przygarnęły go. Są zdrajcami do kodeksu wojownika i do każdego kota w lesie! Ogniste Serce wymienił niespokojne spojrzenie z Piaskową Burzą. Zobaczył do czego zmierza i przez zaniepokojone spojrzenie które mu odwzajemniła zrozumiał że ona także to dostrzegła. -Klan Gromu!- wrzasnął Nocna Gwiazda –Klan Gromu daje schronienie Złamanej Gwieździe!
Rozdział 19
Zszokowane i gniewne okrzyki podniosły się wśród kotów otaczających Wielką Skałę. Każdy mięsień w ciele Ognistego Serca skłaniał go do przekradnięcia się tyłem w krzaki i ukrycia przed ich furią. Musiał zebrać wszystkie siły, aby pozostać na swoim miejscu. Piaskowa Burza wtuliła się w jego bok roztrzęsiona podobnie jak on sam i odczuł jej kojące ciepło. Na szczycie Wielkiej Skały Wysoka Gwiazda odwrócił się w stronę Błękitnej Gwiazdy. - Czy to prawda? - warknął. Błękitna Gwiazda z początku nie odpowiedziała. Z wielką godnością podeszła do Nocnej Gwiazdy. Światło księżyca lśniło na jej futrze tak, że wydawało się ono być srebrne, aż Ogniste Serce mógłby niemal uwierzyć, że to wojowniczka Gwiezdnego Klanu zeszła ze Srebrnej Skórki, by znaleźć się pośród nich. Odczekała, aż odgłosy z dołu ucichną. - Skąd to wiesz? - spytała chłodno Nocną Gwiazdę, gdy już mogła dobrze słyszeć. - Czyżbyście szpiegowali nasz obóz? - Szpiegowali! - prychnął Nocna Gwiazda. - Nie ma potrzeby szpiegować, gdy wasi terminatorzy plotkują tak swobodnie. Moi wojownicy usłyszeli to na ostatnim Zgromadzeniu. Śmiesz zatem stać tu teraz i mówić mi, że się mylą? W czasie, gdy to mówił, Ogniste Serce przypomniał sobie, że na końcu ostatniego Zgromadzenia widział Szybką Łapę z terminatorami Klanu Cienia. Nic dziwnego, że młody kot wyglądał na winnego jeśli powiedział swoim przyjaciołom wszystko o więźniu Klanu Gromu wkrótce po tym jak Błękitna Gwiazda rozkazała całemu Klanowi nic o tym nie mówić. Błękitna Gwiazda zawahała się. Ogniste Serce poczuł do niej iskrę sympatii. Wiele kotów z jej własnego Klanu było niezadowolonych z jej decyzji, by udzielać schronienia ślepemu Złamanemu Ogonowi. W jaki sposób zamierza wybronić się przed innymi Klanami? Wysoka Gwiazda stanął przed nią przypłaszczając uszy do głowy. - Czy to prawda? - spytał ponownie. Przez chwilę Błękitna Gwiazda nie mówiła nic. W następnym momencie hardo podniosła głowę. - Tak, to prawda. - miauknęła. - Zdrajczyni! - fuknął Wysoka Gwiazda. - Wiesz co zrobił nam Złamana Gwiazda. Czubek ogona Błękitnej Gwiazdy drgnął. Ze swego miejsca pod skałą Ogniste Serce mógł zobaczyć napięcie w każdym mięśniu jej ciała i wiedział, że walczy ze sobą, by zachować spokój. - Żaden kot nie ośmieli się nazywać mnie zdrajczynią! -syknęła. - Ja się ośmielę. - odrzekł Wysoka Gwiazda. - Nie jesteś niczym jak zdrajczynią kodeksu wojownika jeśli chcesz dawać schronienie tej...tej stercie lisich bobków! Wszędzie wokół koty z Klanu Wichru zrywały się na równe łapy krzycząc za swoim przywódcą. - Zdrajczyni! Zdrajczyni! U stóp Wielkiej Skały Tygrysi Pazur i Martwa Stopa, zastępca Klanu Wichru, stali naprzeciw siebie. Ich wargi odsuwały się w tył, ukazując ostre kły, ich nosy dzieliła zaledwie długość myszy. Ogniste Serce podniósł się także, jego instynkt walki napełniał jego łapy energią. Przelotnie ujrzał Wierzbową Skórkę warczącą na matki z Klanu Wichru, z którymi dzieliła języki kilka chwil wcześniej. Para wojowników z Klanu Cienia zmierzała groźnie w stronę Ciemnopręgiego i Mysiego Futerka, która doskoczyła do jego boku gotowa do ataku. - Przestańcie! - krzyknęła Błękitna Gwiazda ze swego miejsca na Wielkiej Skale. - Jak możecie w ten sposób łamać rozejm? Chcecie ściągnąć na nas gniew Gwiezdnego Klanu? W czasie gdy to mówiła światło księżyca zaczęło ciemnieć. Każdy z kotów, jakie znajdowały się wokół, zamarł. Spoglądając w górę Ogniste Serce zobaczył smugę chmur, przysłaniającą powoli księżyc. Zadrżał. Czy to było ostrzeżenie od Gwiezdnego Klanu, ponieważ klany zamierzały złamać święty rozejm? Kiedyś już raz chmury zakryły księżyc, był to znak gniewu Gwiezdnego Klanu, który zakończył Zgromadzenie. Kiedy chmury przesunęły się, światło księżyca ukazało się z powrotem. Chwila kryzysu minęła. Większość kotów usiadła, znowu spoglądając jeden na drugiego. Biała Burza wszedł pomiędzy Martwą Stopę i Tygrysiego Pazura, po czym zaczął łagodnie miauczeć coś do ucha zastępcy Klanu Gromu.
Na szczycie Wielkiej Skały Krzywa Gwiazda podszedł naprzeciwko Błękitnej Gwiazdy. Wyglądał na spokojnego; Ogniste Serce uświadomił sobie, że ze wszystkich klanów Klan Rzeki miał najmniej przyczyn, by nienawidzić Złamanego Ogona. Nie przedzierał się przez rzekę na ich terytorium, ani nie kradł ich kociąt. - Błękitna Gwiazdo. - miauknął. - Powiedz nam dlaczego to zrobiłaś. - Złamany Ogon jest ślepy. - odrzekła Błękitna Gwiazda, jej głos zadźwięczał tak, że każdy kot wokół mógł ją słyszeć. - Jest starym, pokonanym kotem. Nie stanowi zagrożenia, nigdy już nie będzie. Chcielibyście zostawić go w lesie na śmierć głodową? - Tak! - podniósł się piskliwy i stanowczy głos Nocnej Gwiazdy. - Żadna śmierć nie jest zbyt okrutna dla niego! - krople piany wytaczały się z warg przywódcy Klanu Cienia. Agresywnie obrócił głowę w kierunku Wysokiej Gwiazdy i warknął: - Wybaczysz kotu, który was wygnał? Przez chwilę Ogniste Serce zastanawiał się dlaczego Nocna Gwiazda tak gorączkowo, tak zdecydowanie wzmaga w ten sposób w Wysokiej Gwieździe nienawiść. Był teraz przywódcą klanu. Jaką szkodę mógł mu wyrządzić ślepy więzień? Wysoka Gwiazda cofnął się od przywódcy Klanu Cienia wyraźnie zaskoczony jego wściekłością. - Wiesz jak wiele znaczy to dla mojego klanu. - miauknął. - Nigdy nie przebaczymy Złamanej Gwieździe. - Więc powiem wam, że jesteście w błędzie. - miauknęła Błękitna Gwiazda. - Kodeks Wojownika nakazuje nam okazywać współczucie. Wysoka Gwiazdo nie pamiętasz co Klan Gromu zrobił dla was kiedy byliście pokonani i wygnani ze swoich terenów? Znaleźliśmy was i sprowadziliśmy do domu, a później razem z wami walczyliśmy przeciwko Klanowi Rzeki. Czyżbyś zapomniał co nam zawdzięczacie? Dalekie od uspokojenia Wysokiej Gwiazdy słowa Błękitnej Gwiazdy rozgniewały przywódcę Klanu Wichru bardziej, niż kiedykolwiek. Zbliżył się ku niej, jego futro się najeżyło. - Czy Klan Gromu uważa nas za swą własność? - parsknął. - Czy to jest przyczyną, dla której sprowadziliście nas z powrotem? Abyśmy spełniali wasze zachcianki i akceptowali wasze decyzje bez dyskusji? Czy myślisz, że Klan Wichru nie ma swego honoru? Błękitna Gwiazda pochyliła głowę przed wściekłością przywódcy Klanu Wichru. - Wysoka Gwiazdo. - miauknęła. - Masz rację, że żaden klan nie może sobie przywłaszczyć innego. Nie to miałam na myśli. Ale przypomnij sobie jak się czułeś, będąc słabym i spróbuj okazać współczucie teraz. Jeśli wypędzimy Złamanego Ogona na śmierć, nie będziemy od niego lepsi. - Współczucie? - parsknął Nocna Gwiazda. - Nie opowiadaj nam bajek dla kociąt Błękitna Gwiazdo! Jakie współczucie okazał kiedykolwiek Złamana Gwiazda? Gdy to mówił krzyki poparcia przeszyły powietrze. Nocna Gwiazda dodał: - Musisz wypędzić go teraz Błękitna Gwiazdo albo zechcę poznać przyczynę dlaczego go trzymasz. Oczy Błękitnej Gwiazdy zwęziły się w lśniące niebieskie szparki. - Nie mów mi jak mam kierować moim klanem! - Powiem ci tak. - warknął Nocna Gwiazda. - Jeżeli Klan Gromu nadal będzie udzielał schronienia Złamanej Gwieździe, możecie ściągnąć na siebie kłopoty. Klan Cienia dopilnuje tego. - Klan Wichru także. - warknął Wysoka Gwiazda. Przez chwilę Błękitna Gwiazda była cicho. Ogniste Serce wiedział, że zdawała sobie sprawę z tego jak niebezpieczne było robić sobie wrogów z dwóch klanów naraz, szczególnie kiedy niektórzy z członków jej własnego klanu byli nieszczęśliwi z powodu jej decyzji, aby opiekować się Złamanym Ogonem. - Klan Gromu nie będzie przyjmował rozkazów od innych klanów. - miauknęła w końcu. - Robimy to, co uważamy za stosowne. - Stosowne? - zadrwił Nocna Gwiazda. - Udzielać schronienia temu krwiożerczemu... - Dość! - przerwała Błękitna Gwiazda. - Nie ma więcej argumentów. Są inne sprawy do przedyskutowania na tym Zgromadzeniu, czyżbyś o tym zapomniał? Nocna Gwiazda i Wysoka Gwiazda wymienili ze sobą spojrzenia, a podczas kiedy jeszcze się wahali Krzywa Gwiazda wystąpił naprzód, aby zakomunikować jakie zniszczenia spowodowała powódź w obozie Klanu Rzeki. Pozwolili mu mówić, jednak Ogniste Serce nie sądził, aby wiele kotów go słuchało. Kotlina aż wrzała z powodu szokującej wieści na temat Złamanego Ogona. Piaskowa Burza przycisnęła się bardziej do Ognistego Serca i miauknęła mu do ucha:
- Wiedziałam, że z powodu Złamanego Ogona będą kłopoty już w chwili kiedy Nocna Gwiazda zaczął mówić. - Wiem. - odrzekł Ogniste Serce. - Ale Błękitna Gwiazda nie może go teraz wygnać. To by wyglądało jakby się poddała. Żaden kot z Klanu Gromu czy jakiegokolwiek innego klanu nie okazywałby jej po czymś takim szacunku. Piaskowa Burza przytaknęła mu cichym mruczeniem. Ogniste Serce próbował skoncentrować się na reszcie Zgromadzenia, ale było to trudne. Nie mógł odpędzić od siebie świadomości, że ze wszystkich stron kierują się ku niemu wrogie spojrzenia kotów z klanów Wichru i Cienia i pragnął, aby Zgromadzenie wreszcie się skończyło. Zdawało się, że minął długi czas zanim księżyc zaczął zachodzić, a koty rozchodzić do swych patroli, aby wrócić do domu. W zgodnej ciszy wojownicy Klanu Gromu podążyli ku Błękitnej Gwieździe gdy tylko opuściła Wielką Skałę i utworzyli ochronny krąg wokół niej. Ogniste Serce domyślał się, że podobnie jak on nie byli pewni czy rozejm się utrzyma. W czasie kiedy wojownicy zbierali się wokół Błękitnej Gwiazdy, Ogniste Serce dostrzegł Jednowąsego, przemykającego obok, aby dołączyć do grupy kotów z Klanu Wichru. Ich oczy spotkały się i Jednowąsy przystanął na chwilę. - Przepraszam za to wszystko, Ogniste Serce. - miauknął łagodnie. - Nie zapomniałem jak sprowadziliście nas do domu. - Dzięki Jednowąsy. - odrzekł Ogniste Serce. - Chciałbym... Przerwał gdy Tygrysi Pazur zdążał do kręgu kotów, spoglądając na nich i szczerząc kły na Jednowąsego, który odszedł w stronę kotów z Klanu Wichru. Ogniste Serce spiął się, czekając na skarcenie, ale zastępca minął go bez słowa. - Mam nadzieję, że jesteś zadowolona. - Tygrysi Pazur warknął na Błękitną Gwiazdę, gdy zajął miejsce obok niej. - Teraz dwa klany pragną naszej krwi. Powinniśmy wyrzucić ten strzępek robactwa już dawno temu. Ogniste Serce nie mógł nie być zaskoczony nastawieniem Tygrysiego Pazura do więźnia Klanu Gromu. Nie tak dawno temu widział jak Tygrysi Pazur dzielił języki ze Złamanym Ogonem, co by wskazywało na to, że zastępca jest za pozostaniem kota w klanie. Ale może nie było to tak zaskakujące, że był poruszony, jak oni wszyscy, przez kłótnię z Klanem Wichru i Klanem Cienia. - Tygrysi Pazurze, to nie jest miejsce, aby dyskutować o tym między sobą. - odrzekła cicho Błękitna Gwiazda. - Kiedy wrócimy do obozu... - I jak zamierzacie wrócić? - przerwał im głos Nocnej Gwiazdy, który przechodził właśnie obok wojowników Klanu Gromu. - Mam nadzieję, że nie tą samą drogą, którą tu dotarliście. Jeżeli postawicie choćby jedną łapę na terytorium Klanu Cienia, rozszarpiemy was na strzępy. - odwrócił się i zniknął wśród cieni, nie czekając na odpowiedź. Przez chwilę Błękitna Gwiazda wyglądała na zakłopotaną. Nie było innej drogi powrotnej do obozu Klanu Gromu, Ogniste Serce wiedział, że w ostateczności spróbują przepłynąć strumień. Zadrżał na myśl o sile prądu, która niemal kosztowała go utratę życia. Może powinni zostać przy Czterech Drzewach dopóki woda z powodzi nie opadnie? Nagle poczuł zapach Klanu Rzeki i odwrócił się, dostrzegając Krzywą Gwiazdę nadchodzącego z kilkoma wojownikami. - Słyszałem to. - pręgowany kocur zwrócił się w stronę Błękitnej Gwiazdy. - Nocna Gwiazda się myli. W takim czasie jak teraz wszystkie koty powinny sobie pomagać. Mówiąc to spojrzał na Ogniste Serce i młody wojownik domyślił się, że pamięta jak razem z Szaropręgim pomogli Klanowi Rzeki, dzieląc się z nim zdobyczą. Ale żaden z obecnych tu kotów z Klanu Gromu, za wyjątkiem Błękitnej Gwiazdy nic o tym nie wiedział i Ogniste Serce słyszał niespokojne szepty od otaczających go wojowników. - Mogę zaproponować wam drogę do domu. - kontynuował Krzywa Gwiazda. - Aby się tu dostać przekroczyliśmy rzekę przez most Dwunogów. Jeśli pójdziecie tą drogą, możecie podróżować przez nasze terytorium i przejść z powrotem niżej, tam jest martwe drzewo zaraz przy przejściu z kamieni. Zanim Błękitna Gwiazda zdążyła się odezwać, Tygrysi Pazur syknął: - A dlaczego mielibyśmy ufać Klanowi Rzeki? Krzywa Gwiazda zignorował go, jego bursztynowe oczy spoczywały na Błękitnej Gwieździe kiedy czekał na jej odpowiedź. Kotka z szacunkiem skłoniła głowę. - Dziękuję Krzywa Gwiazdo. Przyjmujemy twoją propozycję.
Przywódca Klanu Rzeki nieznacznie skinął głową i odwrócił się, aby eskortować ją z tego miejsca. Wciąż jeszcze rozlegały się szepty pośród kotów z Klanu Gromu gdy Błękitna Gwiazda prowadziła swoich wojowników przez zarośla i w górę zbocza kotliny. Koty z Klanu Cienia i Klanu Wichru syczały na nich, jednakże wojownicy Klanu Rzeki osłonili ich, chroniąc z obu stron. Ogniste Serce ze wstrząsem zdał sobie sprawę, że podziały wewnątrz lasu wywołały zmiany na całej przestrzeni jednego Zgromadzenia. Odczuł ulgę kiedy wspięli się na szczyt zbocza i zostawili nieprzyjazne Zgromadzenie za sobą. Zauważył Szaropręgiego, który próbował iść bliżej Srebrnego Strumyka, ale inna matka z Klanu Rzeki zagradzała mu drogę, od czasu do czasu obdarzając Srebrny Strumyk liźnięciem. - Na pewno nie jesteś zmęczona? - spytała. - To długa droga kiedy spodziewasz się kociąt. - Nie, Zielony Kwiecie, czuję się dobrze. - odrzekła spokojnie Srebrny Strumyk, rzucając sfrustrowane spojrzenie na Szaropręgiego nad głową swej przyjaciółki. Tygrysi Pazur szedł na tyłach patrolu, agresywnie przekręcając swą wielką głowę z jednej strony na drugą jakby się spodziewał, że koty z Klanu Rzeki mogą w każdej chwili zaatakować. Z kolei Błękitna Gwiazda wyglądała na całkiem nie przejmującą się podróżowaniem z innym klanem. Gdy już oddalili się od Czterech Drzew pozwoliła Krzywej Gwieździe objąć prowadzenie, samej tymczasem zawracając, by dołączyć do Mglistej Stopy. - Słyszałam, że masz kocięta. - miauknęła, jej głos był łagodny. - Czy dobrze się miewają? Mglista Stopa wyglądała na lekko zaskoczoną zwróceniem się do niej przywódcy Klanu Gromu. - Dwa...dwa z nich zostały porwane przez rzekę. - zająknęła się. - Ogniste Serce i Szaropręgi uratowali je. - Przykro mi. Musiałaś się o nie martwić. - zamruczała Błękitna Gwiazda, jej niebieskie oczy zalśniły sympatią. - Cieszę się, że wojownicy Klanu Gromu byli w stanie pomóc. Czy twoje kocięta wyzdrowiały? - Tak, teraz czują się dobrze, Błękitna Gwiazdo. - Mglista Stopa wciąż wyglądała na niedowierzającą, że jest tak poufale pytana przez przywódcę Klanu Gromu. - Wszystkie czują się dobrze. Niedługo będą terminatorami. - Jestem pewna, że staną się świetnymi wojownikami. - miauknęła ciepło Błękitna Gwiazda. Obserwując swoją przywódczynię i matkę z Klanu Rzeki idące ze sobą krok w krok, Ogniste Serce nie mógł przestać myśleć jak ich błękitnoszare futra lśnią wręcz identycznie w świetle księżyca. Miały takie same zgrabne, smukłe ciała, a kiedy musiały przeskoczyć nad pniem, który leżał na ich ścieżce, obie napinały te same partie mięśni w łapach. Podążający za nimi Kamienne Futro był kopią swojej siostry ze srebrnym połyskiem na swojej sierści i godną pozazdroszczenia zręcznością ruchów. Jeżeli koty z różnych klanów mogły wyglądać tak podobnie, zastanawiał się Ogniste Serce, dlaczego nie mogły również podobnie myśleć? Dlaczego musiało być tak wiele sprzeczności pomiędzy nimi? Z nieprzyjemnym uczuciem przypomniał sobie wrogość okazywaną jego klanowi przez Klan Cienia i Klan Wichru oraz ich rozgoryczenie z powodu obrony Złamanego Ogona przez Błękitną Gwiazdę. Kiedy podszedł do mostu, czujny na zapach Dwunogów, Ogniste Serce poczuł zimne wichry wojny zaczynające zbierać się nad lasem. Następnego ranka po Zgromadzeniu Ogniste Serce obudził się w legowisku wojowników i zauważył, że Szaropręgiego już wyszedł. Zagłębienie w mchu, gdzie jego przyjaciel spał było całkiem zimne. Poszedł się spotkać ze Srebrnym Strumykiem. - pomyślał Ogniste Serce z nutą rezygnacji. Nie było to zbyt zaskakujące, teraz kiedy Szaropręgi wiedział, że kotka spodziewa się jego kociąt, ale to znaczyło, że Ogniste Serce będzie musiał znowu ukrywać jego nieobecność. Ziewając szeroko Ogniste Serce przecisnął się przez gałęzie krzewów i otrząsnął swoją sierść z mchu następnie rozglądając się wokół. Słońce zaczynało przeświecać przez paprociowy mur, rzucając długie cienie na nagą ziemię. Niebo było czyste, bezchmurne i błękitne. Śpiew ptaków rozlegający się wokół zwiastował obietnicę łatwej zdobyczy. - Hej Paprociowa Łapo! - zawołał Ogniste Serce do terminatora, który mrugając siedział przed wejściem do swojego legowiska. - Chciałbyś iść na polowanie? Paprociowa Łapa zerwał się na równe nogi i przebiegł przez środek obozu do Ognistego Serca. - Teraz? - spytał z zadowoleniem lśniącym w jego oczach. - Tak, teraz. - miauknął Ogniste Serce nagle podzielając zapał młodego kota. - Nie potrafię nic zrobić bez pysznej świeżej myszy, a ty?
Paprociowa Łapa podążał za nim, gdy szli w stronę janowcowego tunelu. Ogniste Serce zdał sobie sprawę, że nigdy nie pytał gdzie jest Szaropręgi. Szaropręgi nigdy nie traktował poważnie swoich obowiązków jako mistrza, pomyślał z nutą zmartwienia. Od samego początku był bardziej zainteresowany Srebrnym Strumykiem. W tym czasie Ogniste Serce brał na siebie większą lub mniejszą część treningu Paprociowej Łapy. Podobało mu się to i lubił poważnie myślącego rudawego kocurka, ale przejmował się, że lojalność dla klanu nie znaczy więcej dla Szaropręgiego. Odsunął te myśli na bok kiedy prowadził Paprociową Łapę w górę wąwozu, omijając błotniste kałuże, gdzie woda z powodzi wysychała. Nie dało się być smutnym lub zatroskanym w taki jasny, ciepły dzień jak ten. Gdy powódź opadała coraz bardziej i bardziej każdego dnia, nie było już dłużej żadnego zagrożenia, że Klan Gromu zostanie wypędzony z obozu przez podnoszącą się wodę. Na szczycie wąwozu Ogniste Serce przystanął. - Dobrze, Paprociowa Łapo. - miauknął. - Powęsz trochę. Co czujesz? Terminator stanął z podniesioną głową, jego oczy były zamknięte, a szczęki rozchylone kiedy wciągał powietrze. - Mysz. - miauknął w końcu. - Królik i kos i...jeszcze jakiś ptak, którego nie znam. - To dzięcioł. - powiedział Ogniste Serce. - Coś jeszcze? Paprociowa Łapa skupił się i jego oczy w niepokoju otworzyły się gwałtownie. - Lis! - Świeży? Terminator powęszył znowu, po czym rozluźnił się, wyglądając na trochę zawstydzonego z samego siebie. - Nie, stary. Myślę, że dwu albo trzydniowy. - Dobrze, Paprociowa Łapo. Teraz ty pójdziesz tamtą drogą tak daleko jak rosną dwa stare dęby, a ja pójdę tędy. Przez kilka chwil obserwował Paprociową Łapę gdy terminator oddalał się powoli w cieniu drzew, przystając co kilka kroków, aby powęszyć. Trzepot skrzydeł pod krzakiem zwrócił uwagę Ognistego Serca; odwrócił głowę i ujrzał drozda trzepoczącego, aby utrzymać równowagę kiedy wyciągał robaka z ziemi. Ogniste Serce przykucnął i skradał się do niego łapa za łapą. Drozd wyciągnął robaka na zewnątrz i zaczął go zjadać; Ogniste Serce napiął mięśnie do skoku. - Ogniste Serce! Ogniste Serce! - gorączkowe miauczenie Paprociowej Łapy przerwało ciszę. Jego łapy opadły na zeschłe liście kiedy wypadł spomiędzy drzew przed wojownika. Chociaż Ogniste Serce rzucił się na drozda, ptak był za bardzo zaalarmowany. Pofrunął na niską gałąź, skrzecząc w panice, gdy łapy Ognistego Serca uderzyły o pustą ziemię. - Co ty wyprawiasz? - Ogniste Serce odwrócił się z zagniewanym pyszczkiem do terminatora. Złapałbym tego drozda, a teraz posłuchaj tego! Każdy kąsek zwierzyny w lesie będzie... - Ogniste Serce! - szepnął Paprociowa Łapa, zatrzymując się przed nim. - Oni nadchodzą! Wyczułem ich; potem ich zobaczyłem! - Kogo wyczułeś? Kto nadchodzi? Oczy Paprociowej Łapy były okrągłe ze strachu. - Klan Cienia i Klan Wichru! - miauknął. - Nadchodzą, by zaatakować nasz obóz!
Rozdział 20
- Gdzie? Ilu wojowników? – Spytał Ogniste Serce. - Tam – Paprociowa Łapa śmignął ogonem w stronę dalszej części lasu. – Nie wiem, ilu ich jest. Przedzierają się przez zarośla. - Dobra… - Ogniste Serce myślał szybko, starając się ignorować nieznośne bicie serca. – Wracaj do obozu. Powiadom Błękitną Gwiazdę i Tygrysiego Pazura. Potrzebujemy tu natychmiast wojowników! - Tak, Ogniste Serce – Paprociowa Łapa odwrócił się i pomknął w dół wąwozu. Jak tylko zniknął, Ogniste Serce wszedł do lasu poruszając się ostrożnie między paprociami. Na początku wszystko wydawało się być w porządku, do czasu aż poczuł wiele zapachów należących do kotów z Klanu Wichru i Klanu Cienia. Gdzieś dalej odezwał się ptak, alarmując o niebezpieczeństwie Ogniste Serce schował się za drzewa. Nadal nic nie zobaczył. Futro na jego grzbiecie się najeżyło. Wybił się w górę, wdrapując po korze na drzewo, aż mógł bezpiecznie przyczaić się na jednej z niższych gałęzi. Tak czatujący spojrzał w dół przez liście. Las wydawał się spokojny i pusty. Następnie Ogniste Serce dojrzał, że coś ruszało się między liśćmi paproci. Chwilę później, pod drzewem ukazała się ciemna głowa, w której rudy wojownik rozpoznał Nocną Gwiazdę. - Za mną. – Rozległo się od niego ciche miauknięcie. Przywódca Klanu Cienia wyszedł z paproci i pognał po otwartej przestrzeni. Banda kotów ruszyła za nim. Ogniste Serce jeszcze bardziej się przeraził, gdy zobaczył jak jest ich wiele. Wojownicy z Klanu Wichru i Klanu Cienia mknęli prosto na ich obóz. Ogniste Serce rozpoznał Wysoką Gwiazdę, Okopcone Futro, Martwą Stopę, Krępy Ogon, Mokrą Stopę i Jednowąsego, wszystkich biegnących ramię w ramię jakby byli z jednego miotu. Nie tak dawno temu jeszcze koty te walczyły ze sobą w zaśnieżonym Obozie Klanu Wichru. Teraz jednak byli zjednoczeni w nienawiści do Złamanego Ogona i Klanu Gromu za ukrywanie go. Ogniste Serce wiedział, że będzie musiał z nimi walczyć. Mimo, że myślał o wojownikach Klanu Wichru jak o przyjaciołach, stanie po stronie swojego lidera i swojego klanu. Jak tylko rudy wojownik zebrał się w sobie, usłyszał wściekłe miauknięcie ze strony obozu, w którym rozpoznał głos Tygrysiego Pazura który wzywał wojowników do walki. Mimo całej swojej nieufności skierowanej do zastępcy, Ogniste Serce nie mógł nie poczuć ulgi. Teraz Klan Gromu potrzebuje właśnie wielkiej odwagi Tygrysiego Pazura i jego umiejętności w walce. Kocur zeskoczył z drzewa, uderzając w ziemię wszystkimi czterema łapami i rzucił się w kierunku walczących. Kiedy minął ostatnie drzewa, spostrzegł, ze otwarty teren na górnej części wąwozu jest pokryty masą parskających i kotłujących się kotów. Tygrysi Pazur zmagał się pełen furii z Nocną Gwiazdą. Ciemnpręgi walczył z jakimś wojownikiem Klanu Wichru. Mysie Futerko rzuciła się w górę, parskając gniewnie, prosto na Okopcone Futro. Poranny Kwiat, niegdyś kocica matka z Klanu Wichru ciągnęła pazurami z przeciągłym wyciem Długiego Ogona w dół wąwozu. Ogniste Serce skoczył w kierunku kotki, czując jak gniew pulsuje mu w żyłach. Nie mógł zapomnieć, jak pomógł nieść jej synka w drodze powrotnej do Obozu Klanu Wichru po tym jak wygnał ich Złamana Gwiazda. Odskoczyła od niego i przez chwilę mierzyli się wzrokiem. Rudy wojownik dostrzegł w jej oczach smutek i wiedział, ze ona również pamięta co musieli razem znieść. Nie mógł zmusić się do ataku i po chwili wycofał się, znikając w walczącej masie kotów. Zanim jednak zdążył cokolwiek zrobić, ktoś uderzył go od tyłu powalając na wilgotną ziemię. Spróbował bezskutecznie wstać. Gdy wykręcił szyję, zobaczył zacięte oczy wojownika Klanu Cienia, Krępego Ogona. Uderzenie serca później wojownik Klanu Cienia zanurzył kły w jego ramieniu. Wyjąc z bólu, Ogniste Serce zaczął uderzać w brzuch przeciwnika tylnymi łapami, wyrywając pazurami kępki burej sierści. Krew Krępego Ogona roztrysnęła się na boki, a sam wojownik wycofał się i zniknął. Ogniste Serce podniósł się i rozejrzał. Walki przesunęły się w dół wąwozu. Wrogowie napierali do przodu, wyraźnie decydując się na zaatakowanie obozu. Mając przewagę liczebną, wojownicy Klanu Gromu nie umieli ich utrzymać na dawnej pozycji. Ale gdzie jest Błękitna Gwiazda? Wtem Ogniste Serce ją zobaczył. Wraz z Białą Burzą i Popielatą Skórką stała przy Janowcowym Tunelu, gotowa do ochrony tego miejsca nawet kosztem własnego życia. Jednowąsy i Martwa Stopa, którym udało się przełamać obronę Tygrysiego Pazura, już się tam zbliżali. Ogniste Serce patrzał przerażony, jak Martwa Stopa rzuca się na Błękitną Gwiazdę. Ogniste Serce pomknął w dół z górnej części
wąwozu. Spośród całego Klanu Gromu tylko on i Żółty Kieł wiedzieli, że to było już ostatnie życie niebieskiej kotki. Gdyby zmarła w tej bitwie Klan Gromu zostałby bez przywódcy, lub, co gorsza, władzę objąłby Tygrysi Pazur. Gdy był blisko tunelu, pomknął w dół, łapami ledwo dotykając zdradzieckiego stoku i stromych kamieni. Z poślizgiem wpadł w wir walki. Zacisnął zęby na gardle Mokrej Stopy, odciągając go od Błękitnej Gwiazdy. Przywódczyni Klanu Gromu cięła pazurami futro szarego, pręgowanego kocura aż do czasu, gdy ten nie udało mu się wyrwać i uciec. Fala kotów naparła na Ogniste Serce i inne koty będące przy Tunelu. Rudy wojownik drapał już instynktownie, nie wiedząc nawet z jakim kotem walczył. Nagle ostre pazury przecięły mu czoło, a krew zaczęła ściekać do oczu. Próbował złapać oddech. Miał uczucie jakby dusił się zapachem wrogów. Z trudem usłyszał jak Błękitna Gwiazda szepnęła mu do ucha: - Przedarli się! Cofnij się- broń obozu! – Ogniste Serce po omacku próbował utrzymać się na łapach. Czuł, jak najeźdźcy wygrywają bitwę w Tunelu. Kolce janowca szarpały jego futro niczym wrogie pazury. Nie można było tu walczyć, więc cofnął się i pognał przez tunel w stronę obozu. Na polanie Wierzbowa Skórka, Mknący Wiatr i Piaskowa Burza poderwali się do pilnowania kociarni i ochrony matek i ich kociąt. Długi Ogon pośpiesznie lizał swoje rany, jednocześnie broniąc legowiska Złamanego Ogona mając obok siebie Paprociową Łapę. Wśród gałęzi zwalonego drzewa Ogniste Serce dojrzał ciemne, pręgowane futro i niewidzące oczy byłego przywódcy Klanu Cienia. Nie mógł oprzeć się frustracji, ze zostali zaatakowani właśnie przez wgląd na tego okrutnego i morderczego kota. Nocna Gwiazda i Jednowąsy byli pierwszymi, którzy przedarli się przez Janowcowy Tunel i pognali w stronę legowiska Złamanego Ogona. Wysoka Gwiazda przepchnął się między kolczastymi gałązkami i dołączył do nich. Następni najeźdźcy ciągle się pojawiali. - Zatrzymacie ich! – Wrzasnął Ogniste Serce, wzywając innych wojowników podczas szaleńczego biegu po polanie – Chcą Złamanego Ogona! – rzucił się na Nocną Gwiazdę, uderzając czarnym kocurem o zakurzoną ziemię. Nie mógł się powstrzymać, przed zastanawianiem się ile tak naprawdę kotów z Klanu Gromu naprawdę chciało bronić byłego przywódcy Klanu Cienia. Wiele z nich pewnie z ochotą wydałoby go innym klanom. Jednak Ogniste Serce był również pewny, że pozostaną lojalni wobec Klanu Gromu. Pociągnął Nocną Gwiazdę w dół, zaciskając zęby na kościstym ramieniu przywódcy. Nocna Gwiazda wił się pod nim, a następnie poderwał w górę. Ogniste Serce stracił równowagę i nagle został uwięziony- wojownik, mimo że stary, wciąż był zaciekle silny. Nocna Gwiazda obnażył kły, jego oczy błyszczały. Nagle poderwał się, pozwalając rudemu kocurowi wstać. Gdy Ogniste Serce strząsnął z oczu krew, zobaczył Paprociową Łapę który odwrócił uwagę przywódcy Klanu Cienia wskakując mu na Pelcu i drapiąc wszystkimi czterema łapami. Nocna Gwiazda próbował na próżno pozbyć się go, a następnie przewrócił się na plecy przygniatając Paprociową Łapę do ziemi. Terminator wydał z siebie wściekłe wycie. Ogniste Serce ciął Nocną Gwiazdę pazurami, ale nagle między nimi przemknął Wysoka Gwiazda, kierując się do legowiska Złamanego Ogona. Ku swojemu przerażeniu Ogniste Serce poczuł, ze został zmuszony do odsunięcia się w tył. Przybył Tygrysi Pazur. Jego futro w wielu miejscach było zalane krwią i naznaczone ranami oraz ubabrane błotem, ale jego bursztynowe oczy wciąż błyszczały ogniem walki. Walnął potężną łapą Wysoką Gwiazdę przewracając go i odrzucając od legowiska. Pojawiło się więcej kotów z Klanu Gromu: Biała Burza, Mysie Futerko, Mknący Wiatr i Błękitna Gwiazda. Bitwa uległa zmianie, teraz to najeźdźcy zostali zmuszeni do odwrotu i usunięcia się do Janowcowego tunelu. Rozpoczęli odwrót. Ogniste Serce patrzył, jak ogon Jednowąsego znika w tunelu. Bitwa się skończyła. Złamany Ogon cały czas przebywał w swojej norze z opuszczoną nisko głową. Nie wydał w czasie bitwy nawet jednego dźwięku. Ogniste Serce był ciekaw, czy w ogóle wiedział ile Klan który go przyjął dla niego ryzykował. Tuż obok stał, ledwo trzymając się na łapach, Paprociowa Łapa. Jego futro wisiało na ramieniu w strzępkach a ciało pokryte było kurzem i krwią. Oczy mu błyszczały. - Dobra robota! Walczyłeś jak prawdziwy wojownik. – Miauknął Ogniste Serce. Oczy terminatora zaświeciły jeszcze bardziej. Tymczasem pozostałe koty z Klanu Gromu zebrały się wokół Błękitnej Gwiazdy. Wszystkie były ubłocone i zakrwawione, a Ogniste Serce czuł ich wyczerpanie. Początkowo milczeli ze spuszczonymi głowami. Nikt nie cieszył się ze zwycięstwa. - Ty to na nas ściągnęłaś! – Był to Ciemnopręgi mówiący do Błękitnej Gwiazdy. – Kazałaś nam go tu trzymać, a teraz o mało nie zostaliśmy rozszarpani broniąc go! Jak długo jeszcze nikt z nas nie zginie dla jego dobra?
- Nigdy nie mówiłam, że to będzie łatwe, Ciemnopręgi. Musimy jednak robić to, co według nas jest sprawiedliwe – Błękitna Gwiazda wyglądała na zmartwioną. - Dla Złamanego Ogona? – Prychnął z pogardą ciemny wojownik. Kilka innych kotów zamiauczało zgadzając się z nim. - Ciemnopręgi… - Tygrysi Pazur zaczął przepychać się barkami między innymi, by stanąć obok Błękitnej Gwiazdy – Rozmawiasz z przywódczynią. Okaż trochę szacunku. – Ciemnopręgi spojrzał na tę dwójkę, po czym schylił głowę. Tygrysi Pazur zaczął rozglądać się ponad głowami kotów swoimi bursztynowymi oczami. - Ogniste Serce, zawołaj Żółty Kieł – Zamiauczała Błękitna Gwiazda. Ogniste Serce skierował się ku legowisku medyka, lecz dwie kotki już biegły by pomóc rannym. Szybko sprawdzały rany wojowników, odszukując, komu najbardziej przyda się szybka pomoc, kto jest najbardziej potrzebujący. Gdy Ogniste Serce czekał na swoją kolej, zobaczył jak jakiś kot wchodzi przez obozowe wejście. Był to Szaropręgi. Jego futro było lśniące i nienaruszone a z pyszczka zwisała mu zdobycz. Nim rudy wojownik zdążył się ruszyć, Tygrysi Pazur wyrwał się Okopconej Łapie i ruszył w stronę będącego na środku polany Szaropręgiego. - Gdzie ty byłeś? – warknął. Zdezorientowany Szaropręgi wypuścił z pyska zdobycz. - Polowałem. Co tu się stało? – Miauknął. - A na co to wygląda? – Prychnął zastępca – Klan Wichru i Klan Cienia zaatakowali, próbując odebrać Złamanego Ogona. Potrzebowaliśmy każdego wojownika, ale ciebie jakoś nie było. Gdzie byłeś? – „Ze Srebrnym Strumykiem”, pomyślał Ogniste Serce. Dziękował Gwiezdnym, że Szaropręgi przyniósł choć trochę zwierzyny, co mogło usprawiedliwić jego nieobecność. - Dobra, mogę wiedzieć co się tu stało? – Szaropręgi zaczął wyglądać na poirytowanego – I czy muszę za każdym razem prosić cię o pozwolenie, gdy chcę wystawić łapę poza obóz? – Ogniste Serce się skrzywił. Szaropręgi powinien wiedzieć, że w takiej chwili lepiej nie prowokować Tygrysiego Pazura. Lecz być może poczucie winy uczyniło go lekkomyślnym. - Zbyt często się oddalasz, jak na mój gust. Ty, i Ogniste Serce – Warknął głucho ponury wojownik. - Byłem tu dzisiaj, gdy oni zaatakowali! I to przecież nie wina Szaropręgiego, że go nie było! – Zimne spojrzenie powędrowało z szarego kocura na rudego. - Wystarczy być ostrożnym. Mam oko na was obu – zastępca odwrócił się i majestatycznym krokiem wrócił do Okopconej Łapy. - Dzięki za troskę – Mruknął Szaropręgi, lecz nie spojrzał przyjacielowi w oczy Gdy ten oddalił się by dorzucić swoją zdobycz do stosu, Ogniste Serce kulejąc podszedł do medyczek, by obejrzały jego rany. - Hmpf! – Burknęła Żółty Kieł, gdy skierowała swe wprawne oko na niego. – Gdyby wyrwali ci jeszcze trochę futra, wyglądałbyś jak węgorz. Ale żadna z ran nie jest głęboka. Będziesz żył. – Okopcona Łapa podeszła z pajęczyną, którą zaczęła przyciskać do rany nad okiem Ognistego Serca. - Byłeś dzielny, Ogniste Serce – szepnęła i delikatnie dotknęła jego nos swoim. - Nie bardzo. Każdy robił to, co miał robić – Miauknął zakłopotany. - Ale to nie jest łatwe – Odezwała się niespodziewanie Żółty Kieł. – W swoim czasie walczyłam w wielu bitwach i wiem. Błękitna Gwiazdo – Zwróciła się do stojącej naprzeciw niej przywódczyni. – Dziękuję. To wiele dla mnie znaczy, że chcesz ryzykować dla obrony Złamanego Ogona. - Nie musisz dziękować, Żółty Kle – Błękitna Gwiazda pokręciła głową – To sprawa honoru. Pomimo tego co zrobił Złamany Ogon, teraz zasługuje on na nasze współczucie. – Stara medyczka pochyliła głowę. Cicho, tak, aby tylko Błękitna Gwiazda i Ogniste Serce mogli ja usłyszeć, wyszeptała: - On przyniósł wielkie niebezpieczeństwo nad mój nowy Klan i przepraszam za to – Błękitna Gwiazda zbliżyła się do niej i polizała po szarym futrze. Przez chwilę w oczach przywódczyni było widać wyraz, który widzi się zwykle w ślepiach matki pocieszającej swoje dziecko. Ognistemu Sercu przypomniało się Zgromadzenie i trzy świecące tak samo w świetle księżyca srebrne futraBłękitnej Gwiazdy, Mglistej Stopy i Kamiennego Futra. Ogniste Serce sapnął. Czy naprawdę widział właśnie to? Trzy koty tak podobne, że musiałyby być rodziną? Wiedział, że Mglista Stopa i Kamienne Futro byli rodzeństwem… i Szara Sadzawka powiedziała mu kiedyś, że nosili zapach Klanu Gromu. Czy to możliwe, że kocięta Błękitnej Gwiazdy nie umarły wiele księżyców temu? A jeśli to Mglista Stopa i Kamienne Futro są zagubionymi dziećmi przywódczyni Klanu Gromu?
Rozdział 21
Gdy Okopcona Łapa skończyła opatrywanie ran Ognistego Serca, poszedł odszukać Szaropręgiego. Przyjaciel przeciągał się w legowisku wojowników, jego złote oczy wyrażały zmartwienie. Spojrzał na prześlizgującego się między gałęziami Ogniste Serce. - Przepraszam – wygadał się. – Wiem, że powinienem być tutaj. Ale musiałem zobaczyć się ze Srebrnym Strumykiem. Nie mógłbym spotkać się z nią na Zgromadzneiu. Ogniste Serce westchnął. Przez chwilę myślał o prawdziwym podzieleniu się swymi podejrzeniami o Mglistej Stopie i Kamiennym Futrze z przyjacielem, lecz uświadomił sobie teraz, że Szaropręgi ma wystarczająco dużo zmartwień z jego powodu. - Już dobrze, Szaropręgi. Jeszcze będziemy mogli polować, chodzić na patrole i wędrować. Ale jeśli nie będę cię widział w okolicy obozu w następnych dniach, Tygrysi Pazur na pewno się spostrzeże. Szaropręgi bezmyślnie drapnął kępkę mchu. Ogniste Serce przypuszczał, że już organizował następne sportkanie ze Srebrnym Strumykiem. - Teraz chciałbym porozmawiać o czymś innym – miauknął, nie decydując się na sprzeczkę o Paprociowej łapie. Szybko opisał, jak on i terminator wyszli wcześnie i jak Paprociowa Łapa wywęszył wrogie stado kotów. - Walczył też wspaniale – zauważył Ogniste Serce. – Myślę, że czas, by został wojownikiem. Szaropręgi zamruczał zgodnie. - Czy Błękitna Gwiazda o tym wie? - Jeszcze nie. To ty jesteś jego nauczycielem. To ty powinieneś jej go zarekomendować. - Ale mnie tutaj nie było. - To inna sprawa – Ogniste Serce dał przyjacielowi kuksańca. - Chodź, teraz pójdziemy powiedzieć Błękitnej Gwieździe. Przywódczyni Klanu Gromu i najwięcej wojowników było tuż obok, gdy Żółty Kieł i Okopcona Łapa rozdzielały pajęczynę do tamowania krwawienia i ziarenka maku na ból. Cętkowana Mordka wypuścił swoje kocięta, by popatrzeć, jak biegają. Obłoczek brykał wokoło, dręcząc kolejnego wojownika pytaniami o bitwę. Paprociowa Łapa też tam był, poddając się gruntownemu myciu; Ognistemu Sercu ulżyło, bo nie wydawało się, że terminator został poważnie zraniony, Dwóch wojowników wspięło się do Błękitnej Gwiazdy, a Ogniste Serce jeszcze raz opowiedział historię umiejętności Paprociowej łapy, jak wywęszył ich wrogów i jak dzielnie walczył w bitwie. - To Paprociowej łapie należą się podziękowania za to, że ostrzegł nas wszystkich – miauknął. – Myślimy, że powinien stać się wojownikiem – dodał Szaropręgi. Błękitna Gwiazda skinęła głową w zamyśleniu. - Zgadzam się. Paprociowa Łapa pokazał się dzisiaj z godnej szacunku strony – wstała, wkroczyła pomiędzy swoje koty i podniosła głos: - Niech wszystkie koty wystarczająco dorosłe, by samodzielnie polować zbiorą się pod Wysoką Skałą na zebranie Klanu. Złoty Kwiat wyjrzała natychmiast z kociarni, podążając za Nakrapianym Ogonem, a Małe Ucho wykuśtykał powoli z legowiska starszyzn. Gdy zgromadzili się wokół Błękitnej Gwiazdy, ta miauknęła: - Paprociowa Łapo, podejdź tutaj.
Terminator spojrzał w górę, zaskoczony i stanął nerwowo przed Błękitną Gwiazdą. Ogniste Serce mógł dostrzec, że miał przynajmniej pomysł podejścia. - Paprociowa Łpo, to ty byłeś tym, który ostrzegł dzisiaj Klan i walczyłeś dzielnie w bitwiemiauknęła Błękitna Gwiazda, - Nadszedł czas, byś stał się wojownikiem. Szczęka terminatorowi opadła. Jego oczy błyszczały z ekscytacji, gdy Błękitna Gwiazda wypowiadała rytualne słowa. - Ja, Błękitna Gwiazda, przywódczyni Klanu Gromu, wzywam moich walecznych przodków, by spojrzeli z góry na tego terminatora.. Trenował ciężko, by zrozumieć reguły waszego szlachetnego prawa, a ja powierzam go wam, gdy stanie się wojownikiem – jej błękitne spojrzenie spoczywało na terminatorze. – Paprociowa Łapo, czy przysięgasz bronić Klanu, nawet kosztem własnego życia i przestrzegać Kodeksu Wojownika? Paprociowa Łapa drżał trochę, ale jego głos był pewny, gdy mówił: - Przysięgam. - A więc z mocy Gwiezdnego Klanu nadaję ci imię wojownika. Paprociowa Łapo, od tej pory będziesz się zwał Paprociowym Futrem. Gwiezdny Klan uznaje twoją przezorność i determinację, a my witamy cię jako wojownika Klanu Gromu. Gdy Błękitna Gwiazda skończyła mówić, zeszła do Paprociowego Futra i oparła swój pyszczek na jego pochylonej głowie. Paprociowe Futro polizał jej bok w pełnym szacunku geście, a potem odszedł, by stanąć przed Szaropręgim i Ognistym Sercem. Obserwujące koty podniosły głosy do skandowania nowego imienia wojownika: - Paprociowe Futro! Paprociowe Futro! – zaczęli tłoczyć się wokół niego, gratulując mu i życząc mu szczęścia. Jego matka, Mroźne Futerko, przycisnęła pyszczek do jego boku, a jej oczy pałały zachwytem. - Dzisiejszej nocy masz samotnie czuwać – miauknęła Piaskowa Burza, dając świeżo upieczonemu wojownikowi przyjacielskiego kuksańca. – Dzięki Gwiezdnemu Klanowi! Możemy się nocą wyspać! Paprociowe Futro był zbyt przytłoczony stosownymi odpowiedziami, ale przebił się przez głębię zadowolonego mruczenia. - Dzię… Dziękuję Ci, Szaropręgi – wyjąkał. – I tobie też, Ogniste Serce. Ogniste Serce poczuł przypływ dumy, gdy patrzył na kota uczynionego wreszcie wojownikiem, jak gdyby Paprociowe Futro był jego własnym terminatorem. Wymyślił to trochę, jakby zrozumiał, że nigdy nie przejdzie przez coś takiego z Okopconą Łapą. Gwiezdny Klan miał dla niej inny los. Teraz, gdy ceremonia się skończyła, zmęczenie ogarnęło Ogniste Serce. Właśnie wracała do legowiska wojowników, gdy dostrzegł Okopconą Łapę kuśtykającą do swojego brata. - Gratulacje, Paprociowe Futro! – miauknęła, a jej błękitne oczy błyszczały, gdy myła jego uszy. Mruczenie młodego wojownika łamało się, a jego oczy patrzyły niespokojnie. - Powinnaś być ze mną – mruknął, delikatnie wskazując jej zranioną nóżkę. - Nie, dobrze mi tak, jak jest – uparła się Okopcona Łapa. – To ty miałeś być wojownikiem z nas dwojga. A ja mam zaklepaną posadę największego medyka, jakiego widział las! Ogniste Serce spojrzał na ciemnoszarą kotkę z podziwem. Wiedział, że Okopcona była naprawdę szczęśliwa, będąc uczennicą Żółtego Kła. Będzie wspaniałą medyczką. Jej niezwykły duch sprawiał, myślał Ogniste Serce, że nie zazdrościła swemu bratu jego triumfu. Jak zawsze, widok kalectwa Okopconej Łapy przypominał Ognistemu Serce Tygrysiego Pazura. Kocur był pewien, że to zastępca przyczynił się do jego wypadku. Jeszcze tego samego dnia Tygrysi Pazur walczył z siłą Gwiezdnego Klanu. Bez niego mogliby przegrać bitwę. Jeśli udowodnisz jego zdradę, pomyślał sobie Ogniste Serce, to kto wtedy obroni Klan Gromu?
Po napadzie Ognistemu Sercu ulżyło, gdy widział Szaropręgiego dotrzymującego obietnicy zostania w pobliżu obozu, patrolowania albo pomagania Żółtemu Kłowi i Okopconej Łapie w uzupełnianiu zapasów. Tygrysi pazur nic nie powiedział, ale Ogniste Serce miał nadzieję, że zwrócił na to uwagę. Trzeciego ranka Ogniste Serce został, jak zawsze, obudzony przez ruch w gnieździe obok niego. Otworzył oczy akurat w czas, by zobaczyć Szaropręgiego wyślizgującego się z legowiska. - Szaropręgi? – mruknął, lale jego przyjaciel zniknął bez odpowiedzi. Ostrożnie, by nie obudzić Piaskowej Burzy, która spała po jego drugim boku, Ogniste Serce wstał i prześliznął się między gałęziami. Mrugając wychynął na zewnątrz i zobaczył Szaropręgiego
znikającego w tunelu z jałowców. Dostrzegł też Ciemnopręgiego przyczajonego obok stosu świeżej zdobyczy, spoglądającego ku górze z nornicą zwisającą z jego szczęk. Jego oczy były wlepione w wejście do tunelu. Ogniste Serce poczuł szarpnięcie, tak jakby miał w brzuchu zimny kamień. Jeśli Ciemnopręgi widział ucieczkę Szaropęgiego, to znaczyło, że Tygrysi pazur będzie o tym zaraz wiedział. A wtedy zastępca będzie chciał wiedzieć dokładnie, gdzie chadza Szaropręgi, ba! Wypuści się za wojownikiem i zdybie go ze Srebrnym Strumykiem. Prawie nieświadomie Ogniste Serce wyskoczył naprzód. Zmusił się do energicznego kroku, ale bez zbytniego pośpiechu. Gdy mijał stos świeżej zdobyczy, odezwał się: - Dzień dobry, Ciemnopręgi! Mamy wolne od polowania. Koty wstają wcześnie, żeby czaić się na zdobycz! – nie czekając na reakcję Szaropręgiego, wszedł w tunel. Raz wyszedł na polanę, przyspieszył, wspiął się na szczyt wąwozu. Szaropręgi był poza zasięgiem wzroku, ale jego zapach była silny, prowadził na Słoneczne Skały. A zgodzili się na spotkania tylko przy Czterech Drzewach, pomyślał. Ogniste Serce gnał dalej, ignorując kuszące dźwięki i zapachy w podszycie. Miał nadzieję, że złapie Szaropręgiego i odwróci jego uwagę, zanim przyjaciel znajdzie Srebrny Strumy, na wypadek, gdyby Tygrysi Pazur był już na otwartej przestrzeni, ale przez ten czas byłby w zasięgu widoku ze Słonecznych Skał – zastępca nie mógłby go zobaczyć.. Ogniste Serce zatrzymał się na granicy drzew i pił pachnące powietrze. Szaropręgi jest w pobliżu, był tego pewien, ale zapachy obu kotów pokrywały się z czymś, co zjeżyło futro Ognistego Serca – zapach krwi! W tej chwili usłyszał wysokie, niesamowite zawodzenie z granicy skał, niewątpliwie głos kota w strasznym niebezpieczeństwie. - Szaropręgi! – krzyknął. Wystrzelił naprzód, rozpłaszczając się na powierzchni najbliższej skały. To, co ujrzał ze szczytu sprawiło, że się przewrócił. Poniżej, w głębi plaży, pomiędzy skałami i jeszcze dalej, Srebrny Strumyk kładła się na boku. Gdy Ogniste Serce ruszał, przerażony, mocny skurcz wstrząsnął całą długością jej ciała, a jej łapy zadygotały. Wyła lodowato. - Szaropręgi! - wydyszał Ogniste Serce. Szary kocur kulił się obok Srebrnego Strumyka, gorączkowo myjąc jej falujący bok. Spojrzał w górę, gdy usłyszał głos Ognistego Serca. - Ogniste Serca! To kocięta… wszystko jest nie tak. Sprowadź Żółty Kieł! - Ale… - Ogniste Serce zagryzł swój protest. Jego łapy były już w ruchu, niosły go po skałach z powrotem do luki między drzewami. Ogniste Serce pędził tak jak jeszcze nigdy przedtem, nawet gdy mała, chłodna część umysłu mówiła mu, że to koniec. Każdy kot w każdym Klanie mógł dowiedzieć się o Srebrnym Strumyku i Szaropręgim. Co zrobią Błękitna Gwiazda i Krzywa Gwiazda, gdy to wszystko się skończy? Przedtem wiedział. Gdy był z powrotem w obozie, sturlał się w głąb wąwozu, zaskakując Okopconą Łapę w wejściu do tunelu. Cofnęła się z miaukiem protestu, rozrzucając zioła, które zgromadziła. - Ogniste Serce, co… - Gdzie jest Żółty Kieł? – sapnął rudzielec. - Żółty Kieł? – Okopcona Łapa nagle spoważniała, gdy dostrzegła sens w desperacki Ognistego Serca. – Poszła na Wężowe Skały. To najlepsze miejsce do szukania krwawnika. Ogniste Serce zerwał się do biegu, wtem jednak przystanął, sfrustrowany. Chciałby mieć ilość czasu wystarczającą do sprowadzenia Żółtego Kła na Słoneczne Skały, Srebrny Strumyk potrzebowała pomocy teraz! - Co to za sprawa? – miauknęła Okopcona Łapa. - Tam jest kotka… Srebrny Strumyk… tam, na Słonecznych Skałach. Rodzi kocięta, ale coś jest źle. - Pomóż jej, Gwiezdny Klanie! – krzyknęła Okopcona Łapa. – Wrócę. Zaczekaj. Wezmę rzeczy. Zniknęła w pyszczku jałowcowego tunelu. Ogniste Serce czekał, jego łapy dreptały z niecierpliwością, dopóki nie zobaczył ruchu na wlocie tunelu. Ale to nie była Okopcona Łapa, tylko Paprociowe Futro. - Okopcona Łapa wysłała mnie po Żółty Kieł – powiedział, gdy mijał rudzielca, kierując się w stronę parowu. Wreszcie Okopcona Łapa wróciła. Jej szczęki były zaciśnięte na pęczku ziół zawiniętych w liście. Gdy się zbliżyła, trzepnęła ogonem na Ogniste Serce, sygnalizując, że ma podążyć za nią.
Każdy krok tej podróży była dla Ognistego Serca udręką. Okopcona Łapa radził sobie lepiej, ale jej zmaltretowana nóżka strasznie ją spowalniała. Czas wydawał się dłuższy. Z przerażeniem Ogniste Serce przypomniał sobie sen o bezimiennej srebrnej matce, która znikała, zostawiając swoje płaczące kocięta bezradne, w ciemności. Czy to miała być Srebrny Strumyk? Gdy tylko Słoneczne Skały znalazły się w zasięgu wzroku, Ogniste Serce wyprzedził Okopconą Łapę. Gdy sięgnął podnóża skały, zobaczył drugiego kota przyczajonego na szczycie, spoglądającego w rów, gdzie byli Szaropręgi i Srebrny Strumyk. Mroźne pazury wbijały się w serce wojownika. Masywnego ciała Tygrysiego Pazura nie dało się pomylić. Ciemnopręgi musiał go zawiadomić, a zastępca podążył za zapachem Szaropręgiego. Ogniste Serce pewnie minął go w swoim sprincie do obozu, nie zdając sobie z tego sprawy. - Ogniste Serce – warknął Tygrysi pazur kręcąc łbem, gdy rudzielec wdrapał się na skałę. – Co o tym wiesz? Ogniste Serce spojrzał w dół. Srebrny Strumyk nadal leżała na boku, ale silnie falujący dotąd dół jej ciała opadał między słabymi skurczami. Przestała zawodzić; Ogniste Serce sądził, że była zbyt wyczerpana. Szaropregi skulił się obok niej. Ucichł, mruczał tylko delikatnie z głębi piersi, a jego złote oczy były wpatrzone w mordkę kotki. Ogniste Serce nawet nie pomyślał, że którejś z nich było świadome obecności Tygrysiego Pazura. Zanim Ogniste Serce zdołał odpowiedzieć na pytanie zastępcy, Okopcona Łapa podeszła, ślizgając się wokół podnóża skały, przepychając się rowem do boku Srebrnego Strumyka. Upuściła pęczek ziół i zatrzymała się, by obwąchać srebrno-szarą kotkę. - Ogniste Serce! – zawołała chwilę później. – Zejdź tutaj! Potrzebuję cię! Ignorując furiackie syczenie Tygrysiego Pazura, Ogniste Serce zeskoczył do rowu, zgrzytając boleśnie pazurami po pionowej skale. Gdy tylko dotknął łapami ziemi, Okopcona Łapa podeszła do niego. Niosła bardzo małe kociątko z zamkniętymi ślepkami, uszkami przylepionymi do głowy i ciemnoszarym futerkiem przyklepanym do ciałka - Jest martwe? – wyszeptał Ogniste Serce. - Skąd! – położyła kociątko i przysunęła je do rudzielca. – Pracuj językiem, Ogniste Serce! Ogrzej je, wtedy krew zacznie krążyć! Gdy tylko skończyła mówić, odwróci8ła się w wąskim przejściu i powróciła do Srebrnego Strumyka. Jej ciało blokowało Ognistemu Sercu widok tego, co się działo, ale słyszał uspokajające miauknięcia przyszłej medyczki i zaniepokojone pytania Szaropręgiego. Ogniste Serce pochylał się and kociakiem, a jego język szorował po maleńkim ciałku. Przez dłuższy czas malec nie reagował, a wojownik zaczął myśleć, że Okopcona Łapa mogła nie mieć racji i kociak był martwy. Wtedy wyczuł delikatne drżenie przebiegające przez ciałko i kociak otworzył pyszczek w cichym płaczu. - Żyje! – wysapał. - Mówiłam – zawołała Okopcona Łapa do niego. – Liż dalej. Będzie jeszcze jeden, jeszcze trochę. Już dobrze, Srebrny Strumyku, będzie dobrze. Tygrysi Pazur zeskoczył ze skały i zatrzymał się u wylotu z rowu z pyszczkiem miotającym gromy. - To tylko kot z Klanu Rzeki! – wysyczał. – Czy jedno z was może mi powiedzieć, o co tu chodzi? Zanim któryś z kocurów znalazł czas na odpowiedź, Okopcona Łapa wydała okrzyk triumfu. - Już po wszystkim, Srebrny Strumyku! – chwilę później wróciła z drugim kociątkiem w pyszczku i położyła je przed Tygrysim Pazurem. - Tutaj. Liż. Tygrysi Pazur rzucił jej wściekłe spojrzenie. - Nie jestem medykiem. Błękitne spojrzenie Okopconej łapy płonęło, gdy kroczyła wokół zastępcy. - Ale język masz, nieprawdaż? Liż, bezużyteczna kupo futra. Chcesz, żeby kociak umarł? Ogniste Serce cofnął się, spodziewając się, że Tygrysi Pazur rzuci się na nią i rozszarpie ją swymi silnymi pazurami. Zamiast tego opuścił ciemny łeb i zaczął wylizywać drugiego kociaka. Okopcona Łapa natychmiast odwróciła się do Srebrnego Strumyka. Rudzielec usłyszał jej miauknięcie: - Potrzebujesz jaskółczego ziela. Proszę, Szaropręgi, nakarm ją gdy tylko będzie mogła jeść. Musimy powstrzymać krwawienie.
Ogniste Serce przerwał na moment swe żywiołowe wylizywanie. Jego kociak oddychał już równomiernie i wydawało się, że niebezpieczeństwo już minęło. Pragnął się dowiedzieć, co działo się w rowie z przodu; słyszał powarkiwania Okopconej łapy: trzymaj się, Srebrny Strumyku i głośne, spanikowane miauczenie Szaropręgiego: - Srebrny Strumyku! Gdy płacz przyjaciela wzmógł się, Ogniste Serce nie mógł już ustać. Porzucając kociaka, przepychał się naprzód jak tylko mógł, aż przycupnął obok Okopconej Łapy. Zdążył na czas, by zobaczyć, jak Srebrny Strumyk unosi głowę i słabo przytula nos do mordki Szaropręgiego. - Do zobaczenia, Szaropręgi – wyszeptała. – Opiekuj się naszymi kociętami. I srebrno-pręgowane ciało przeszył bolesny dreszcz. Jej głowa opadła, łapy kopnęły powietrze, a ona sama – ucichła. - Srebrny Strumyku… - szepnęła Okopcona Łapa. - Nie, Srebrny Strumyku, nie – głos Szaropręgiego był cichy. – Nie idź, proszę. Nie zostawiaj mnie. Pochylił się nad jej bezwładnym ciałem, delikatnie się do niego przytulając. Nie ruszała się. - Srebrny Strumyku! – krzyknął Szaropręgi, odchylając głowę do tyłu. – Srebrny Strumyku! Okopcona Łapa przysiadła na dciałem jeszcze na chwilę, szturachając futerko Srebrnego Strumyka, ale w końcu przyznała się do porażki. Podniosła się i spojrzała wokół, a jej błękitne oczy blakły i obojętniały. Ogniste Serce podszedł do niej. - Okopcona Łapo, kocięta są bezpieczne – wymamrotał. Rzuciłą mu takie spojrzenie, że zamroziło mu serce. - Ale ich matka nie żyje. Zgubiłam ją, Ogniste Serce. Skały szeptem powtarzały upiorne wycie Szaropręgiego. Zjawił się Tygrysi Pazur, pchając się do innych kotów. Wyciągnął masywną łapę, by trzasnąć szarego wojownika za uszami. - Zamilcz. Szaropręgi padł cicho, bardziej z szoku i wyczerpania, pomyślał Ogniste Serce, niż z posłuszeństwa do zastępcy. Tygrysi Pazur spojrzał na nich wszystkich. - Czy teraz ktoś mi powie, o co tu chodzi. Szaropręgi, wiesz coś o tym kocie z Klanu Rzeki? Szaropręgi spojrzał w gorę. Jego oczy stawały się matowe i chłodne, jak kamienie, - Kochałem ją – wyszeptał. - Co? To twoje kocięta? – Tygrysi Pazur wydawał się zszokowany. - Moje i Srebrnego Strumyka – słaba iskra buntu zadrżała w Szaropręgim. - Wiem, co powiesz, Tygrysi Pazurze. Nie kłopocz się. Nie dbam o to – odwrócił się z powrotem do Srebrnego Strumyka, przyciskając nos i mrucząc cicho do jej futerka. W międzyczasie Okopcona Łapa otrząsnęła się dostatecznie, by zbadać dwójkę kociąt. - Myślę, że przeżyją – miauknęła, chociaż dla Ognistego Serce zabrzmiało to niezbyt pewnie. Musimy zanieść je do obozu i znaleźć im matkę, która je wykarmi. Tygrysi Pazur odwrócił się do jej mordki. - Oszalałaś? Dlaczego Klan Gromu miałby je wychować? Są półkrwi. Klan ich nie zechce. Okopcona Łapa go zignorowała. - Ogniste Serce, weź jedno – zakomenderowała. – Ja przeniosę drugie. Ogniste Serce poruszył wąsami na znak zgody, ale zanim podniósł kociaka, podszedł do Szaropręgiego i przytulił się do szarego boku przyjaciela. - Chcesz iść z nami? Szaropręgi potrząsnął głową. - Zostanę tu i ją pochowam – szepnął. – Tutaj, pomiędzy Klanem Rzeki i Klanem Gromu. Po tym wszystkim nie chciałaby, by jej Klan ją opłakiwał. Ogniste Serce poczuł, jak jego serce rozłamuje się w drzazgi nad przyjacielem, ale nie mógł nic zrobić dla niego. - Wrócę – obiecał i chociaż wcześniej zastanowiłby się, czy Tygrysi Pazur go usłyszał, dodał: - Pochowam ją razem z tobą, Szaropręgi. Była dzielna i wiem, że cię kochała. Przyjaciel nie zareagował. Ogniste Serce złapał kociaka w zęby i opuścił Szaropręgiego trwającego przy kotce, którą kochał bardziej niż Klan, bardziej niż honor, bardziej niż własne życie.
Rozdział 22
Tygrysi Pazur szedł przodem i po jakimś czasie Ogniste Serce i Okopcona Łapa dotarli do obozu z kociętami Srebrnego Strumyka. Cały Klan wiedział, co się stało. Wojownicy i terminatorzy zebrali się przed legowiskami, obserwując w ciszy. Ogniste Serce mógł niemalże wyczuć ich szok i niedowierzanie. Błękitna Gwiazda stała w wejściu do kociarni, jak gdyby na nich czekała. Ogniste Serce prawie spodziewał się, że ich odprawie, odmawiając opieki nad obcymi Klanowi kociętami, ale miauknęła tylko cicho: - Wejdźcie do środka. W sercu jeżynowego gąszczu wszystko było zaciemnione i ciche. Cętkowana Mordka owinęła się wokół kociąt; pogrążone we śnie mnóstwo szarego i brunatnego futra z białym futerkiem Obłoczka lśniącym wśród nich jak plama śniegu. Obok niej, w gnieździe z mchu wyścielonym ptasim puchem, leżała na boku Złoty Kwiat karmiąca swoje nowe kocięta. Jedno było jasnorude jak sama matka, a drugie ciemnopręgowane. - Złoty Kwiecie - wymruczała Błękitna Gwiazda. - Chcę cię o coś spytać. Czy możesz wziąć jeszcze dwójkę? Ich matka umarła. Złoty Kwiat podniosła głowę, jej przestraszone spojrzenie złagodniało, gdy zobaczyła dwa bezradne strzępki futra zwisające z pyszczków Okopconej Łapy i Ognistego Serca. Zaczynały się słabo wiercić, wyczerpane cienkim, wysokim płaczem strachu i głodu. - Sądzę... - zaczęła Złoty Kwiat. - Czekaj - przerwała Nakrapiany Ogon; wpadła do kociarni zaraz za Ognistym Sercem. - Zanim się zgodzisz na cokolwiek, Złoty Kwiecie, niech Błękitna Gwiazda ci powie, czyje to kocięta. Ogniste Serce poczuł nagle przypływ niepokoju. Chociaż Nakrapiany Ogon byłą dobrą matką, miała okropny charakter i przypuszczalnie nie spojrzałaby nawet na kocięta, które nie byłyby ani z tego, ani z innego Klanu. - Nie chciałam ukrywać tej sprawy przed nią - miauknęła Błękitna Gwiazda spokojnie. - Złoty Kwiecie, to kocięta Szaropręgiego. Ich matką była Srebrny Strumyk, kotka z Klanu rzeki. Oczy Złotego Kwiatu rozszerzyły się w zdumieniu, a Cętkowana Mordka zbudziła się z drzemki i postawiła uszy. - Szaropręgi musiał wymykać się od księżyców na schadzki z nią - wysyczała nakrapiany Ogon. Co to za lojalność? Oboje zdradzili swoje Klany. Zła krew płynie w tych kociętach. - Bzdura - Błękitna Gwiazda splunęła za siebie, a jej sierść nagle się zjeżyła. Ogniste Serce rzadko widywał przywódczynię tak zagniewaną. - Cokolwiek myślimy o Szaropręgim i Srebrnym Strumyku, kocięta są niewinne. Złoty Kwiecie, czy je przyjmiesz? Bez matki umrą. Złota matka wahała się, a potem wypuściła powietrze. - Jak mam odmówić? Mam dużo mleka. Nakrapiany Ogon prychnęła z dezaprobatą i odwróciła się nieżyczliwie, gdy Ogniste Serce i Okopcona Łapa kładli delikatnie kocięta w gnieździe Złotego kwiatu. Jasnoruda matka pochyliła się i przysunęła je do swojego brzucha, a ich żałosny płacz ucichł, gdy ogrzały się w cieple jej ciała i znalazły miejsce do ssania. - Dziękuję, Złoty Kwiecie - zamruczała Błękitna Gwiazda. Ogniste Serce uświadomił sobie, że szara kotka spogląda z góry na małe kotki z nieokreśloną tęsknotą. Zastanowił się, czy myślała o swoich zaginionych ogni kociętach, a jego wątpliwości na temat: "co się wtedy naprawdę stało?" wróciły falą. Czy to mogli być Mglista Stopa i Kamienne Futro, którzy żyli spokojnie w Klanie Rzeki? Miałaby taki pomysł? Jego rozmyślania zostały przerwane, gdy Okopcona Łapa odwróciła się nagle i wyszła z legowiska. Ogniste Serce podążył za nią, by znaleźć ją skuloną na zewnątrz, z głową złożoną na przednich łapach. - Co się stało? - zapytał. - Srebrny Strumyk umarła - Ogniste Serce ledwie mógł dosłyszeć jej stłumioną odpowiedź. Zabiłam ją..
- Nieprawda! Okopcona Łapa spojrzała w górę, mrugając. Jej błękitne oczy były sadzawkami nieszczęścia. - Podobno mam być medykiem. Podobno mam ratować życia. - Ocaliłaś dwójkę kociąt - przypomniał jej Ogniste Serce, przyciskając bok swojej mordki do jej policzka. - Ale nie uratowałam Srebrnego Strumyka. Fala sympatii wezbrała w Ognistym Sercu. Rozumiał to, jak się czułą teraz Okopcona Łapa i chciał jej powiedzieć, że to źle, że się wini, ale nie znał słów. Czując się bezużyteczny i smutny, zaczął myć ją łagodnie. - O co chodzi? - Ogniste Serce podniósł wzrok i zobaczył Żółty Kieł stojącą naprzeciw nich i zdumienie na jej szerokiej, szarej mordce. - Słyszałam o Szaropręgim i matce z Klanu rzeki. Co się stało? Okopcona Łapa nawet nie udawała zainteresowania obecnością nauczycielki. Wyjaśnienia spoczęły na barkach Ognistego Serca. - Okopcona Łapa była świetna - powiedział starej medyczce. - Kocięta umarłyby bez niej. Żółty Kieł skinęła głową. - Widziałam Tygrysiego Pazura - zgrzytnęła. - Paprociowe Futro prowadził mnie na Słoneczne Skały, wtedy się na niego natknęliśmy. Był wściekły na kocięta. Ale nie na ciebie, Okopcona Łapo dodała. - Zna twoje obowiązki, którym podoła tylko medyk. Okopcona Łapa spojrzała w górę. - Nigdy nie będę medykiem - odwrócił się z goryczą. - Jestem bezużyteczna. Zabiłam Srebrny Strumyk. - Co?! - warknęła gniewnie Żółty Kieł, wyginając w łuk swe chude, szare ciało. - To najbardziej mysiomóżdżkowate myślenie, o jakim słyszałam. - Żółty Kle... - Ogniste Serce zaczął protestować przeciw jej surowemu tonowi, ale medyczka go zignorowała. - Uczyniłaś najlepiej, Okopcona Łapo - warknęła. - Kot nie może więcej. - Ale nie byłam wystarczająco dobra - podkreśliła tępo Okopcona Łapa. - Jeśli byś tam była, uratowałabyś ją. - Och! Gwiezdny Klan ci to powiedział, tak? Okopcona Łapo, koty czasem umierają i nikomu nic do tego - wydała skrzypiące miauknięcie, pół śmiejąc się, pół ganiąc. - Nawet mnie. - Ale ja ją opuściłam, Żółty Kle. - Wiem. To trudna lekcja - teraz w miauczeniu starej kotki była szorstka sympatia. - Mam kilka zmarłych kotów, ale wieloma więcej się zaopiekowałam. Każdy medyk na świecie ma. Żyj z tym i z tym odejdź - szturchnęła Okopconą Łapę poznaczoną bitewnymi bliznami mordką i dalej szturchała, dopóki młoda kotka nie stanęła niepewnie na łapach. - Chodź. Jest robota do wykonania. Małe Ucho znowu narzeka na bóle w stawach. Zagoniła Okopconą Łapę w kierunku swego legowiska i zatrzymała się, by otrzeć się bokiem o Ogniste Serce. - Nie martw się - powiedziała. - Wydobrzeje. Ogniste Serce obserwował dwie kotki przecinające obóz i znikające w legowisku Żółtego Kła. - Możesz wierzyć Żółtemu Kłowi - gdy rozległo się ciche miauknięcie, Ogniste Serce odwrócił się i zobaczył Błękitną Gwiazdę. - Przejrzała Okopconą Łapę. Przywódczyni właśnie usiadła przed kociarnią, ogon owinęła schludnie wokół łap. Na złość całemu zamieszaniu w związku ze śmiercią Srebrnego Strumyka i wykryciu nielegalnego związku Szaropręgiego, zawsze wyglądała na spokojną. - Błękitna Gwiazdo - miauknął niepewnie Ogniste Serce. - Co się teraz stanie z Szaropręgim? Zostanie ukarany? Błękitna Gwiazda spojrzała troskliwie. - Nie mogę jeszcze odpowiedzieć, Ogniste Serce - przyznała się. - Przedyskutuję to z Tygrysim Pazurem i innymi wojownikami. - Szaropręgi sobie nie pomógł - wypaplał lojalnie Ogniste Serce, - Nie pomógł? Gdy zdradził swój Klan i Kodeks Wojownika będąc ze Srebrnym Strumykiem? - oczy Błękitnej Gwiazdy błysnęły, ale ton jej głosu nie był tak gniewny, jak Ogniste Serce się spodziewał.
- Obiecuję ci jedno - dodała. - Nie zrobię niczego, dopóki pierwszy szok nie minie. Będziemy ostrożni w całej delikatności sprawy. - Nie jesteś specjalnie zaskoczona, nieprawdaż? - odważył się spytać Ogniste Serce. - Wiedziałaś, że to się stanie? - prawie spodziewał się, że Błękitna Gwiazda nie odpowie. Trzymała go w niepewności przez kilka uderzeń serca, przeszywając swoim spojrzeniem. Widział mądrość, a nawet ból w jej oczach. - Tak, podejrzewałam - miauknęła w końcu. - To działka przywódcy wiedzieć o pewnych sprawach. Nie byłam całkiem ślepa na Zgromadzeniach. - Więc dlaczego tego nie przerwałaś? - Miałam nadzieję, że Szaropręgi sam przypomni sobie o lojalności wobec Klanu - odpowiedziała Błękitna Gwiazda. - Wiedziałam, że nawet jeśli on tego nie zrobi, to prędzej czy później stanie się coś, co skończy to za niego. Nie chciałam tylko, by zakończyło się to tak tragicznie dla nich dwojga. Chociaż nie wiedziałam, jak Szaropręgi wytrzyma, patrząc na swoje kocięta dorastające w innym Klanie. - Rozumiesz to, tak? - słowa te zostały już kiedyś zaryzykowane w myślach, ale Ogniste Serce ich nie wypowiedział. - To przydarzyło się tobie. Błękitna Gwiazda zesztywniała, a Ogniste Serce wzdrygnął się na widok płomienia gniewu w jej oczach. Gdy się rozluźniła, wściekłość została zastąpiona zamglonym spojrzeniem straty. - Domyśliłeś się - wymamrotała. - Zastanawia mnie twoja moc. Tak, Ogniste Serce, Mglista Stopa i Kamienne Futro byli kiedyś moimi kociętami.
Rozdział 23
- Chodź – zakomenderowała Błękitna Gwiazda. Zaczęła powoli iść w kierunku swojego legowiska, nie pozostawiając Ognistemu Sercu innego wyboru, poza pójściem za nią. Gdy tylko znaleźli się w środku, kazała mu usiąść i usadowiła się na swoim spaniu. - Ile wiesz? – zapytała Ognistego Serca. Jej błękitne oczy świdrowały go przenikliwie. - Tylko to, że Dębowe Serce przyniósł kiedyś dwójkę kociąt Klanu Gromu do Klanu Rzeki – przyznał się Ogniste Serce. – Powiedział Szarej Sadzawce, kotce, która je wykarmiła, że nie wie, skąd pochodzą. Błękitna Gwiazda skinęła głową, jej spojrzenie złagodniało. - Wiedziałam, że Dębowe Serce pozostanie lojalny wobec mnie – wymamrotała. Podniosła głowę. – Był ojcem kociąt – dodała. – Domyśliłeś się czegoś jeszcze? Ogniste Serce potrząsnął głową, ale zaczął dostrzegać w tym wszystkim sens. To dlatego Dębowemu Sercu tak bardzo zależało, by Szara Sadzawka zaopiekowała się kociętami. - Co właściwie się stało z twoimi kociętami? – zażądał informacji, ciekawość uczyniła go nieostrożnym. – Dębowe Serce ich nie ukradł, prawda? Uszy przywódczyni poruszyły się w niecierpliwie. - Oczywiście, że nie – jej oczy spotkały Ogniste Serce i nagle pociemniały z bólu, którego on nie mógł sobie wyobrazić. – Sama mu je oddałam. Ogniste Serce gapił się z niedowierzaniem. Nie mogąc nic tam nie zrobić, ale czekał na wyjaśnienia kotki. - Moje imię wojowniczki brzmiało Błękitne Futerko – zaczęła. – Tak jak ty nie pragnęłam niczego innego ponad służbę Klanowi. Dębowe Serce i ja spotkaliśmy się na Zgromadzeniu w Porze Opadłych Liści, gdy byliśmy jeszcze młodzi i głupi. Nie byliśmy razem zbyt długo. Gdy dowiedziałam się, że będę miała kocięta, postanowiłam urodzić je dla Klanu Gromu. Koty nie pytały mnie, kto był ojcem – jeśli matka nie życzy sobie mówić, to jej sprawa, - Ale wtedy…. – podpowiedział jej Ogniste Serce, Oczy Błękitnej Gwiazdy były utkwione w dalekim punkcie, jak gdyby znalazła się w zamierzchłej przeszłości. - Wtedy nasz zastępca, Brunatna Cętka, zdecydował się na emeryturę. Wiedziałam, że mam niezłą okazję i chęć, by zająć jego miejsce. Nasz medyk już mi powiedział, że Gwiezdny Klan szykował dla mnie wielkie przeznaczenie. Ale wiedziałam też, że Klan nigdy nie uzna matki niańczącej kocięta za zastępcę. - Więc je oddałaś? – Ogniste Serce nie mógł powstrzymać niedowierzania w swoim głosie. – Nie mogłaś poczekać, aż opuszczą kociarnię? Z pewnością mogłabyś zostać zastępcą, gdyby kocięta były na tyle duże, by się sobą zająć. - To nie była łatwa decyzja – rzekła mu Błękitna Gwiazda. – Mieliśmy ciężką Porę Opadłych Liści, Klan przymierał głodem, a moje mleko ledwo wystarczało, by wykarmić kocięta. Wiedziałam, że w Klanie Rzeki dobrze się nimi zaopiekują. W tamtych dniach rzeka była pełna ryb, a koty Klanu Rzeki nigdy nie były głodne. - Ale żeby zaraz je tak… - Ogniste Serce zamrugał. Czuł bolesną sympatię. - Ogniste Serce, nie potrzebuję cię po to, żebyś mi mówił, jak trudny był mój wybór. E Si Zasypiałam i budziłam się przez wiele nocy, zastanawiając się, co zrobić. Co byłoby lepsze dla kociąt… dla mnie… i dla Klanu. - Czyli musiał być inny wojownik, gotowy zostać zastępcą? – Ogniste Serce w ciszy zmagał się z zaakceptowaniem tego, że Błękitna Gwiazda była aż tak ambitna, by oddać własne kocięta. Przywódczyni podniosła buntowniczo podbródek. - Och tak. To był Osetowy Pazur. Dobry wojownik, silny i odważny. Ale jego odpowiedzią na wszystkie problemy była walka. Czy miałam patrzeć, jak staje się zastępcą, potem przywódcą i pozwolić mu wyniszczyć Klan w niepotrzebnych wojnach? – potrząsnęła za smutkiem głową. – Zginął, jak żył, Ogniste Serce, kilka sezonów przed twym przyłączeniem się do nas, atakując patrol Klanu Rzeki na granicy. Dziki i arogancki do końca. Nie mogłam czekać i pozwolić mu zniszczyć swój Klan. - Oddałaś kocięta Dębowemu Sercu osobiście? - Tak. Rozmawiałam z nim na Zgromadzeniu i zgodził się jej przyjąć. Pewnej nocy wymknęłam się z obozu i zabrałam je na Słoneczne Skały. Dębowe Serce czekał i dwójkę z nich przeprawił przez Rzekę. - Dwójkę z nich? – Ogniste Serce był przerażony. – Znaczy się… było ich więcej niż dwoje?
Była trójka – skinęła głową Błękitna Gwiazda. – Trzecie kocię było zbyt słabe, by podołać tej podróży. Zmarło ze mną, nad rzeką. - Co powiedziałaś reszcie Klanu? – Ogniste Serce wrócił myślami do Zgromadzenia, gdy Łaciata Skórka powiedział tylko, że Błękitna Gwiazda „straciła” swoje kocięta. - Zro.. zrobiłam tak, żeby wyglądało to na to, że wyniósł je z kociarni lis lub borsuk. Wydarłam korytarz w ścianie, tuż przed tym, jak wyszłam i gdy wróciłam do obozu, powiedziałam, że byłam na polowaniu i że zostawiłam swoje kocięta bezpieczne, śpiące – całe jej ciało drżało, a Ogniste Serce mógł powiedzieć, że to wyznanie kłamstwa sprawiało Błękitnej Gwieździe więcej bólu niż tracenie życia. - Wszystkie koty szukały – kontynuowała. – Ja też szukałam, chociaż wiedziałam, że nie było nadziei na odnalezienie ich. Klan był wstrząśnięty – opuściła wzrok na swe łapy. Zapominając na chwilę, że jest przywódczynią, Ogniste Serce przemierzył legowisko i delikatnie polizał Błękitną Gwiazdę po uszach. Nagle przypomniał sobie swój sen i bezimienną matkę, która zanikała, zostawiając płaczące za nią kocięta. Pomyślał, że tą matką była Srebrny Strumyk, ale uświadomił sobie, że to była też Błękitna Gwiazda. Ten sen był przepowiednią i pamięcią Klanu zarazem. - Dlaczego dzielisz się tym akurat ze mną? – zapytał. Gdy Błękitna Gwiazda podniosła spojrzenie, Ogniste Serce nie mógł znieść widoku żalu w jej oczach. - Na wiele sezonów wyrzuciłam kocięta z mojego umysłu – odpowiedziała. – Zostałam zastępcą, potem przywódczynią, a mój Klan mnie potrzebował. A niedawno powódź i zagrożenie dla Klanu rzeki, a także twoje poszukiwania, Ogniste Serce, sprawiły, że przypomniałam sobie o czymś, co wiedziałam od dawna… A teraz inna para kociąt pół-krwi Klanu Gromu i Klanu Rzeki… Być może dzisiaj dokonałabym lepszego wyboru. - Ale dlaczego mówisz to mnie? – powtórzył Ogniste Serce. - Być może kiedyś zechcę, by koty poznały prawdę – miauknęła Błękitna Gwiazda, odrobinę marszcząc brwi. – Myślę, że ze wszystkich kotów to ty możesz zrozumieć, Ogniste Serce. Czasami nie są to proste sprawy. Ale Ogniste Serce nie był pewien, czy wszystko pojął. Jego umysł szalał. Na jednej łapie mógł sobie wyobrazić młodą wojowniczkę Błękitne Futerko, zawziętą, ambitną, zdeterminowaną, by stać się lepszą dla Klanu, nawet jeśli zmierzało to do niewyobrażalnych ofiar. Ale teraz widział matkę opłakującą kocięta, które porzuciła tak dawno temu. I pierwsze pasowało mu bardziej niż drugie, bo zdolna przywódczyni robiła to, co uważała za najlepsze i dźwigała ciężar w samotności, - Nie powiem żadnemu kotu – obiecał, wyobrażając sobie, jak bardzo musiała mu ufać, by wyjawić swój sekret - Dziękuję, Ogniste Serce – odpowiedziała. – Ciężkie czasy przed nami. Klan nie potrzebuje więcej trosk – wstała i przeciągnęła się, tak jakby wstała po długim śnie. - Teraz muszę pomówić z Tygrysim Pazurem. A ty, Ogniste Serce, idź i znajdź swego przyjaciela.
Słońce opadało, zmieniając rzekę we wstęgę odbitego ognia, gdy Ogniste Serce wracał na Słoneczne Skały. Szaropręgi przycupnął przy skrawku świeżo zruszonej ziemi nad brzegiem rzeki, a jego spojrzenie błądziło po lśniącej wodzie. - Pochowałem ją na brzegu – szepnął, gdy Ogniste Serce umościł się i usiadł obok niego. – Kochała rzekę – zwrócił głowę tam, gdzie wschodziły pierwsze gwiazdy Srebrnej Skórki. – Teraz poluje z Gwiezdnym Klanem – dodał cicho. – Któregoś dnia ją odnajdę i będziemy razem. Ogniste Serce był niezdolny do mówienia. Przytulił się mocno do boku Szaropręgiego i dwa koty trwały w milczeniu, gdy zanikało krwawoczerwone światło. - Co zrobiłeś z kociętami? – miauknął w końcu Szaropręgi. – Powinny być pochowane razem z nią. - Pochowane? – powtórzył, Ogniste Serce. – Szaropręgi, nie wiesz? Kocięta żyją. Szaropręgi popatrzył na niego, szczęka mu opadła, a jego złote oczy zabłysnęły radością. - Żyją – kocięta Srebrnego Strumyka – moje kocięta? Ogniste Serce, gdzie one są? - W kociarni Klanu Gromu – Ogniste Serce szybko musnął go językiem. – Złoty Kwiat je karmi. - Ale ona nie może się nimi opiekować. Może? Czy wie, ze są Srebrnego Strumyka? - Cały Klan wie – rzekł mu Ogniste Serce. Niechętnie. – Tygrysi Pazur rozpowiedział. Ale Złoty Kwiat nie wini kociąt, Błękitna Gwiazda też nie. Będą miały dobra opiekę, Szaropręgi, zobaczysz. Szaropregi stanął na łapy, poruszając się sztywno po swojej długiej warcie. Zerknął niepewnie na Ogniste Serce, jak gdyby nie mógł wierzyć, że Klan Gromu naprawdę zechciał zaakceptować kocięta. - Chcę je zobaczyć.
- No to chodź – miauknął Ogniste Serce, czując nagły przypływ ulgi, ze jego przyjaciel czuł się gotowy stawić czoła Klanowi. – Błękitna Gwiazda kazała mi przyprowadzić cię do domu. Prowadził drogą przez ciemniejący las. Szaropręgi dreptał za nim, ale spoglądał w tył, jakby nie mógł udźwignąć pozostawienia tam Srebrnego Strumyka. Nie mówił, a Ogniste Serce pozwolił mu milczeć z jego wspomnieniami. Gdy dotarli do obozu, zaciekawione mruczenie grupek wojowników i terminatorów ustało i wszystko wyglądało jak normalny wieczór Pory Nowych Liści. Popielata Skórka i Paprociowe Futro przysiedli przy kępie paproci, dzieląc się kawałkami świeżej zdobyczy, a przed legowiskiem terminatorów Cierniowa Łapa i Jasna Łapa turlali się dookoła w walce na niby, czemu przyglądał się Szybka Łapa. Tygrysi Pazur i Błękitna Gwiazda byli poza zasięgiem wzroku. Ogniste Serce odetchnął z ulgą. Chciał zostawić Szaropręgiego samego, aż ten odwiedzi kocięta, poza zmartwieniami i wrogością towarzyszy-wojowników. Wtedy, na drodze do kociarni minęli Piaskową Burzę. Przystanęła raptownie, przenosząc spojrzenie z Ognistego Serca na Szaropregiego i z powrotem. - Cześć – Ogniste Serce starał się brzmieć tak przyjacielsko jak zawsze. – Idziemy obejrzeć kocięta. Zobaczymy się potem w legowisku. - Jasne – warknęła Piaskowa Burza, patrząc wściekle na Szaropręgiego . – Tylko trzymaj go z daleka ode mnie, to wszystko – najeżyła się, głowę i ogon trzymała prosto. Serce rudzielca oklapło. Przypomniał sobie, jak nieprzyjazna była dla niego Piaskowa Burza, gdy dołączył do Klanu. Dużo czasu minęło, zanim go w końcu polubiła. Jak długo potrwa, aż ponownie zaakceptuje Szaropręgiego jako jego przyjaciela. Szaropręgi znowu przytulił uszy do czaszki. - Ona mnie tu nie chce. Nikt nie chce. - Ja chcę – miauknął Ogniste Serce, mając nadzieję, ze brzmi dostatecznie zachęcająco. – Dalej, idź i zobacz swoje kocięta.
Rozdział 24
Ogniste Serce skoczył z jednego kamienia-mostu przez szybko płynącą rzeką na następny. Powódź cofnęła się i głazy były znów dobrze widoczne. To był dzień po śmierci Srebrnego Strumyka; niebo było szare, deszcze trochę siąpił, jak gdyby Gwiezdny Klan też robił nad nią łzy. Ogniste Serce szedł tą ścieżką, by przekazać wiadomość o śmierci Srebrnego Strumyka Klanowi Rzeki, mimo, że nie spytał wcześniej Błękitnej Gwiazdy o pozwolenie. Wymknął się, nie mówiąc nic nikomu, ponieważ uważał, że Klan Srebrnego Strumyka ma prawo wiedzieć, co się stało. I podejrzewał, że nie każdy kot w Klanie Gromu by się z nim zgodził. Osiągnąwszy przeciwny brzeg, Ogniste Serce stanął z podniesioną głową, kosztując zapachy ze świeżego powietrza. Schwycił jeden, prawie od razu i uderzenie serca później mały pręgowany kocur wynurzył się z paproci na ścieżkę. Podskoczył, z przerażeniem na pyszczku, zanim podkradł się chyłkiem do podnóża nasypu, by spotkać się z Ognistym Sercem. - Jesteś Ogniste Serce, tak? – miauknął. – Pamiętam cię z poprzedniego Zgromadzenia. Co robisz po naszej stronie rzeki? Starał się brzmieć pewnie, ale Ogniste Serce mógł wykryć w jego głosie zdenerwowanie. Był bardzo młodym kotem-terminatorem, jak sądził Ogniste Serce, zaniepokojonym bieganiem z dala od obozu bez mistrza. - Nie jestem tu by walczyć lub szpiegować – przyrzekł Ogniste Serce. – Chciałbym porozmawiać z Mglistą Stopą. Możesz ja do mnie przyprowadzić? Terminator odskoczył, jak gdyby chciał zaprotestować. Potem przyzwyczajenie wykonywania poleceń zwyciężyło i podreptał wzdłuż brzegu rzeki w kierunku obozu Klanu Rzeki. Ogniste Serce popatrzył na jego bieg i wdrapywanie się na brzeg do miejsca, gdzie zniknął w paprociach, aż do pojawienia się Mglistej Stopy. Dużo czasu minęło, zanim przyszła, ale w końcu Ogniste Serce dostrzegł jej znajomy, niebiesko-szary kształt truchtający w jego kierunku. Znajomy z powodu Błękitnej Gwiazdy, uświadomił sobie z wstrząsem. Córka przywódczyni była praktycznie jej kopią. Gdy zatrzymała się, by powąchać powietrze, zawołał cicho do niej: - Mglista Stopo! Tutaj! Uszy kotki drgnęły; chwilę później torowała sobie drogę do niego wśród paproci. - Co jest? – miauknęła. Wyglądała na zmartwioną. – Wiesz coś odnośnie Srebrnego Strumyka? Nie widziałam jej od wczoraj. Ogniste Serce poczuł się tak, jakby kość stanęła mu w gardle. Przełkną niewygodę, - Mglista Stopo… - miauknął. – To zła nowina. Przykro mi… Srebrny Strumyk nie żyje. Mglista Stopa wlepiła w niego rozszerzone oczy pełne niedowierzania. - Nie żyje? – powtórzyła. – Nie mogłaby! – zanim Ogniste Serce zdążył odpowiedzieć, dodała bardzo surowo – Czy któryś z waszych wojowników ją schwytał? - Nie, nie – odpowiedział pośpiesznie Ogniste Serce. – Była na Słonecznych Skałach z Szaropręgim i właśnie się kociła. Coś było nie tak… Było dużo krwi. Zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy, ale… Och, Mglista Stopo, tak mi przykro… Ból zalewał oczy Mglistej Stopy, gdy mówił. Wydała z siebie długi, niski i zawodzący dźwięk, odrzucając głowę do tyłu, a jej pazury przeryły ziemię. Ogniste Serce przysunął się, by ją pocieszyć i wyczuł, że każdy jej mięsień jest sztywny ze strachu. Nie było słów, które mógłby wypowiedzieć, a które by cos poprawiły. W końcu straszny krzyk odszedł i Mglista Stopa trochę się rozluźniła. - Wiedziałam, że nic dobrego z tego nie przyjdzie – wymamrotała. Nie było gniewu ani oskarżenia w jej głosie, tylko zmęczony smutek. - Mówiłam jej, żeby nie spotykała się z Szaropręgim, ale czy chciała słuchać? A teraz… nie mogę uwierzyć, że nigdy jej już nie zobaczę. - Szaropręgi pochował ją na Słonecznych Skałach – powiedział Ogniste Serce. – Jeśli spotkasz mnie któregoś dnia, pokażę ci miejsce. Mglista Stopa skinęła głową. - Dobrze, Ogniste Serce. - Jej kocięta żyją – dodał rudzielec, starając się ułagodzić trochę gniew matki. - Kocięta? – Mglista Stopa poderwała się, znów czujna.
- Dwójka kociąt – miauknął Ogniste Serce. – Przyszły na świat zdrowe. Mglista Stopa zamrugała, pogrążając się w myślach. - I Klan Gromu je chce, mimo, że są w połowie z Klanu Rzeki? - Jedna z matek je karmi – zapewnił ją Ogniste Serce. – Klan gniewa się na Szaropręgiego, ale nikt nie chce wyrzucić kociąt. - Rozumiem – Mglista Stopa milczała przez chwilę, cicho zamyślona, a potem wstała. – Muszę wrócić do obozu i powiedzieć Klanowi. Oni nawet nie wiedzą o Szaropregim. Nie mogę sobie wyobrazić, co powiedzieć jej ojcu. Ogniste Serce wiedział, jak się czuła. Wielu kocich ojców nie zostawało przy swoich kociętach, ale Krzywa Gwiazda utrzymywał bliską więź ze Srebrnym Strumykiem. Jego gniew spowodowany jej śmiercią mógłby się skrzyżować ze złością, że zdradziła swój Klan, wybierając Szaropręgiego na partnera. Mglista Stopa liznęła Ogniste Serce w ucho. - Dziękuje – miauknęła. – Dziękuje, ze mi powiedziałeś. Potem odeszła, ślizgając się gwałtownie między paprociami. Ogniste Serce poczekał dopóki nie stracił jej z oczu, zanim podążył w dół kamienistą plażą i przeszedł po kamieniach z powrotem na swoje własne terytorium. Głód wyrwał Ogniste Serce ze snu. W słabym świetle docierającym do legowiska wojowników zobaczył, że Szaropręgi szykuje się do opuszczenia swego gniazda. Och, nie! – pomyślał nerwowo rudzielec. – Idzie znowu zobaczyć się ze Srebrnym Strumykiem! Wtedy sobie przypomniał. To był już drugi świt od jej śmierci, Szok Klanu spowodowany jej związkiem z Szaropręgim zaczął opadać, chociaż żaden z wojowników nie przypuszczał, że Ogniste Serce i Paprociowe Futro będą z z Szaropręgim rozmawiać lub chodzić z nim na patrole. Błękitna Gwiazda milczała – nie ogłosiła przydzielonej mu kary. Ogniste Serce przeciągnął się i ziewnął. Każdej nocy jego sen był zakłócany przez drżenie i szlochanie Szaropręgiego, ale psychiczne znużenie dotykało go bardziej niż to. Nie mógł wyobrazić sobie, jak Klan może powrócić do siebie po ciosie zadanym przez przygodę z nielojalnością szarego wojownika. Czuło się to w atmosferze niepewności i nieufności, która tłumiła rozmowy i żarty rodzinnego rytuału dzielenia języków. Ze zdecydowanym drgnięciem Ogniste Serce wymknął się przez paprocie i podążył do stosu świeżej zdobyczy. Słońce wschodziło, cętkując obóz złotym światłem. Gdy schylił się, by podnieść tłuściutką nornicę, usłyszał nawołujący głos: - Ogniste Serce! Ogniste Serce! Rudzielec odwrócił się. Obłoczek gnał ku niemu z kociarni. Cętkowana Mordka i jej miot szli znacznie wolniej, a ku zaskoczeniu Ognistego Serca była z nimi Błękitna Gwiazda. - Ogniste Serce! – wysapał Obłoczek, ślizgiem hamując przed wojownikiem. – Zostanę terminatorem! Zaraz! Ogniste Serce upuścił nornicę. Nie mógł powstrzymać uczucia radości, gdy ujrzał podekscytowanie kociaka, zmieszanym z nagłym poczuciem winy, że kompletnie zapomniał o tym, że Obłoczek osiągnął wiek sześciu księżyców. - Oczywiście zostaniesz jego nauczycielem, Ogniste Serce? – miauknęła Błękitna Gwiazda, gdy dotarła. – Czas, byś dostał następnego terminatora. Wykonałeś kawał dobrej roboty z Paprociowym Futrem, nawet jeśli nie był twój. - Dziękuję – miauknął Ogniste Serce, przyjmując jej pochwałę, Nie mógł nie myśleć ze smutkiem o Okopconej Łapie. Nigdy nie pozbył się uczucia, że ponosi częściową odpowiedzialność za jej wypadek i postanowił lepiej spisać się z Obłoczkiem. - Będę pracował ciężej niż każdy kot! – obiecał Obłoczek z rozszerzonymi źrenicami. – Będę najlepszym terminatorem ze wszystkich, jacy kiedykolwiek byli! - Da się załatwić – mruknęła Błękitna Gwiazda, a Cętkowana Mordka zamruczała ubawiona. - Dręczył mnie dniem i nocą – miauknęła czule. – Wiem, że uczynisz go najlepszym. Jest silny i inteligentny. Oczy Obłoczka zalśniły na tę pochwałę. Zdaje się, że ma za sobą uważanie się za pieszczoszka, pomyślał Ogniste Serce. Ale jest arogancki i ledwo wie, czym jest Kodeks Wojownika, nie mówiąc o przestrzeganiu go. Czy dobrze postąpiłem, przynosząc go tutaj? zastanowił się raz jeszcze. Wiedział, że uczenie go nie będzie łatwe.
- Zwołam zebranie – miauknęła Błękitna Gwiazda, kierując się w stronę Wysokiej Skały. Zerkając na Ogniste Serce, Obłoczek podskakiwał za nią, a miot rozsypał się za nim. - Ogniste Serce – miauknęła Cętkowana Mordka. – Jest coś, o co chcę cię zapytać. Ogniste Serce stłumił zdziwienie. - Co się stało? – oczywiście nie miał zamiaru jeść swojej nornicy przed ceremonią Obłoczka. - Chodzi o Szaropręgiego. Wiem, że sporo przeszedł, ale nigdy nie wychodzi z kociarni, pilnuje tylko tych dwóch kociąt. To tak, jakby myślał, ze Złoty Kwiat nie potrafi sama się nimi odpowiednio zająć. Włazi nam wszystkim w drogę. - Powiedziałyście mu? - Próbowałyśmy zasugerować. Nakrapiany Ogon nawet zapytała, czy myśli, że sam urodził kocięta. Niczego nie bierze do siebie. Ogniste Serce rzucił nornicy ostatnie, pełne żalu spojrzenie. - Powiem mu, Cętkowana Mordko. Jest tam teraz. - Tak, był w kociarni cały ranek. - Wyciągnę go na zebranie – Ogniste Serce podążył w kierunku placu. Dochodząc do kociarni usłyszał Błękitną Gwiazdę wzywającą Klan ze szczytu Wysokiej Skały. Gdy wszedł do kociarni, wstrząsnął nim widok wychodzącego Tygrysiego Pazura. Przystanął z boku, by przepuścić zastępcę, zastanawiając się, co ten mógł porabiać w kociarni, dopóki nie przypomniał sobie, że jedno z kociąt Złotego Kwiatu jest ciemnopręgowane. Tygrysi Pazur musiał być ojcem. Kociarnia była ciepła i pełna przyjemnej, mlecznej woni. Złoty Kwiat leżała w swoim gnieździe z Szaropręgim przycupniętym przy niej, obwąchującym kłębek kocięcia. - Dostają wystarczająco mleka? – miauknął z niepokojem. – Są takie małe. - To dlatego, że są młodziutkie – odparła Złoty Kwiat cierpliwie. – Urosną. Ogniste Serce podszedł, by obejrzeć czwórkę kociąt pracowicie ssących w cieple ciała matki. Ciemnopręgowane maleństwo wyglądało regularnie jak Tygrysi Pazur. Dwójka Szaropręgiego była mniejsza, ale ich futerka były do tego stopnia nastroszone, że wyglądały jak każdy inny zdrowy kociak. Jedno było tak samo ciemnoszare jak Szaropręgi, podczas gdy drugie miało srebrne futro ich matki. - Są piękne – szepnął Ogniste Serce. - Ładniejsze, niż on na to zasługuje – chrapnęła Nakrapiany Ogon, wytaczając się swoją drogą, by stawić się na wezwanie Błękitnej Gwiazdy. - Nie słuchaj jej – miauknęła Złoty Kwiat, gdy stara matka wyszła. Pochyliła się nad kociętami i musnęła srebrne maleństwo nosem. – Będzie tak piękna, jak jej matka, Szaropręgi. - A co, jeśli umrą? – paplał. - Nie umrą – uparł się Ogniste Serce. – Złoty Kwiat się nimi opiekuje. Kocica patrzyła na wszystkie cztery kocięta z taką sama miłością i podziwem, ale Ogniste Serce nie mógł zaprzeczyć, że wyglądała na zmęczoną, wyzutą z sił. Być może cztery kocięta do wykarmienia to było dla niej zbyt wiele. Jednak z drugiej strony… Więź między matką a kociętami była silna, ale lojalność wobec Klanu też, więc Złoty Kwiat dawała z siebie, co mogła, bo były pół-krwi Klanu Gromu. Miała złote serce. - Chodź – Ogniste Serce szturchnął Szaropręgiego. – Błękitna Gwiazda zwołała zebranie. Mianuje Obłoczka terminatorem. Przez jedno uderzenie serca Szaropręgi nie mógł się zdecydować, a Ogniste Serce pomyślał, że odmówi pójścia. Wtedy przesunął się i puścił Ogniste Serce przed nim w kierunku wyjścia, co chwilę oglądając się na kocięta. Na zewnątrz na placu głównym pozostałość Klanu się już zgromadziła. Ogniste Serce usłyszał, jak Wierzbowa Skórka oznajmia szczęśliwa Mysiemu Futerku i Mknącemu Wiatrowi: - Niedługo przenoszę się do kociarni. Jestem w ciąży. Mknący Wiatr wymruczał gratulacje, Mysie Futerko obdarzyła przyjaciółkę radosnym liźnięciem w ucho. Ogniste Serce nie mógł sobie wyobrazić, kto mógłby być ojcem kociąt, a gdy się rozejrzał wokół, zauważył Białą Burzę, dumnie patrzącego z dystansu. Wiadomość o kociętach Wierzbowej Skórki dodała Ognistemu Sercu otuchy. Nie ważne, jaką katastrofę napotykali, Klan żył dalej. Z Szaropręgim u boku wytorował sobie drogę do czoła tłumu, tuz pod Wysoką Skałę. Był tam Obłoczek, podrywający się, bardzo nakręcony i ważny u boku Cętkowanej Mordki. Tygrysi Pazur zajął miejsce w pobliżu, z chmura gradową dezaprobaty na pyszczku. Ogniste Serce wyobrażał sobie, co się stało, co wprawiło zastępcę w taki zły humor. - Koty Klanu Gromu – zaczęła Błękitna Gwiazda ze szczytu Wysokiej Skały. – Zwołałam was tu z dwóch powodów: jednego radosnego i jednego złego. Wszyscy wiecie, co się stało kilka dni temu, gdy zmarła Srebrny Strumyk z Klanu Rzeki, a my daliśmy dom kociętom jej i Szaropręgiego.
Wrogie mamrotanie rozniosło się w tłumie. Szaropręgi przypadł do ziemi, wycofując się, a Ogniste Serce przytulił się do niego, próbując mu dodać otuchy. - Wiele kotów pytało mnie, co powinno się stać z Szaropręgim – kontynuowała Błękitna Gwiazda. – Starannie to przemyślałam i zdecydowałam, że wystarczającą karą jest śmierć Srebrnego Strumyka. Co gorszego mógłby uczynić mu inny kot niż to, co przecierpiał? Jej decyzja doprowadziła do miauknięć oburzenia i sprzeciwu. Długi Ogon zawołał: - Nie chcemy go w Klanie! To zdrajca! - Gdy zostaniesz przywódcą, Długi Ogonie, takie decyzje będą należeć do ciebie – miauknęła chłodno Błękitna Gwiazda. – Do tego czasu będziesz szanował moje powiedziałam, że nie będzie kary. Jak na razie, Szaropręgi, przez trzy księżyce nie będziesz chodził na Zgromadzenia. To nie jest kara, ale upewnienie się, ze nie ma ryzyka ze strony Klanu Rzeki, który mógłby pokusić się o złamanie rozejmu z powodu twojego czynu. Szaropręgi skinął głową: - Rozumiem, Błękitna Gwiazdo. Dziękuję ci. - Nie dziękuj – miauknęła przywódczyni. – Ale od teraz pracuj ciężko i walcz dobrze dla twojego Klanu. Któregoś dnia będziesz świetnym nauczycielem swych kociąt. Ogniste Serce zauważył, że Szaropręgi się trochę rozjaśnił, jakby ujrzał światło nadziei. Tygrysi Pazur, jak zwykle, a może nawet bardziej zawzięcie patrzył wilkiem. Ogniste Serce sądził, że chciał surowej kary dla wojownika. - Teraz mogę wrócić do weselszych obowiązków – miauknęła Błękitna Gwiazda. – Obłoczek osiągnął już wiek sześciu księżyców i jest gotowy, by stać się terminatorem – zeskoczyła ze skały i skinęła na Obłoczka, który podskoczył do niej. Dygotał z podekscytowania, jego ogon ciął powietrze nerwowo, a wąsy drżały. Jego błękitne oczy lśniły jak bliźniacze gwiazdy. - Ogniste Serce – miauknęła Błękitna Gwiazda – jesteś już gotowy na drugiego ucznia, a Obłoczek jest twoim siostrzeńcem. Będziesz go uczył. Ogniste Serce wstał, ale zanim zdołał podejść do Wysokiej Skały, Obłoczek smyrgnął mu naprzeciw i podniósł głowę, by dotknąć go nosem. - Jeszcze nie! – mruknął Ogniste Serce przez zęby. - Ogniste Serce, wiesz, jak to jest być jednym z nas, mimo, że urodziłeś się poza Klanem – kontynuowała Błękitna Gwiazda, ignorując impulsywność Obłoczka. – Ufam, że przekażesz wszystko, czego się nauczyłeś Obłocznej Łapie i pomożesz mu stać się wojownikiem, z którego Klan Gromu będzie dumny. - Tak, Błękitna Gwiazdo – Ogniste Serce opuścił głowę z szacunkiem i w końcu pozwolił Obłocznej Łapie dotknąć noskiem jego nosa. - Obłoczna Łapa! – miauknął triumfalnie świeżo upieczony terminator. – Jestem Obłoczna Łapa! - Obłoczna Łapa! – w Ognistym Sercu wezbrała duma z siostrzeńca, gdy członkowie Klanu podeszli, by pogratulować nowemu terminatorowi. Starsi, zauważył Ogniste Serce, wywoływali nad nim szczególny zamęt. Ale rudzielec dostrzegł też, że ktoś z Klanu się wstrzymał. Tygrysi Pazur nie ruszył się z miejsca u stóp Skały, a Długi Ogon podszedł, by usiąść obok niego. Gdy Ogniste Serce cofnął się, by dopuścić inne koty do swego terminatora, Ciemnopręgi wepchnął się przed niego na dróżce do legowiska wojowników. Ogniste Serce dosłyszał jego zdegustowane, rozmyślnie głośne miauczenie: - Zdrajcy i pieszczoszki! Czy w tym Klanie nie ma już przyzwoitych kotów?
Rozdział 25
Ogniste Serce zatrzymał się na skraju drzew. - Czekaj – ostrzegł Obłoczną Łapę. – Jesteśmy blisko gniazd Dwunogów, więc mamy być ostrożni. Co wyczuwasz? Obłoczna Łapa posłusznie podniósł nos i powęszył. On i Ogniste Serce byli właśnie na pierwszej, długiej wyprawie jego treningu, szukając klanowych granic i odnawiając ślady zapachowe. Teraz byli niedaleko starego domu Ognistego Serca, przy ogrodzie, gdzie żyła matka Obłocznej Łapy, Księżniczka. - Czuję mnóstwo kotów – miauknął kocurek. – Nie znam żadnego z nich. - To dobrze – odrzekł Ogniste Serce. – To w większości pieszczoszki, może samotnik lub dwóch. Nie-Klanowcy. Wychwycił też resztkę zapachu Tygrysiego Pazura, ale nie wtajemniczył w to Obłocznej Łapy. Przypomniał sobie dzień dawno temu, gdy na ziemi leżał śnieg, gdy wytropił w tym miejscu Tygrysiego Pazura i znalazł woń zastępcy zmieszaną z zapachami wielu obcych kotów. Teraz zapach Tygrysiego Pazura znów go tu sprowadził. Ogniste Serce jeszcze nie mógł powiedzieć, czy spotkał inne koty, czy ich tropy krzyżują się przypadkiem. Ale dlaczego Tygrysi Pazur miałby przychodzić do gniazd Dwunogów, skoro gardził nimi i wszystkim, co z nimi związane. - Ogniste Serce, możemy teraz pójść zobaczyć się z moją matką? – domagał się Obłoczna Łapa. - Czujesz psy, albo świeżą woń Dwunoga? Obłoczna Łapa powęszył ponownie i potrząsnął głową. - W takim razie chodźmy – miauknął Ogniste Serce. Rozglądając się ostrożnie dookoła wyszedł na otwartą przestrzeń. Obłoczna Łapa podążał za nim z przesadną ostrożnością, jak gdyby chciał pokazać Ognistemu Sercu, jak szybko się uczy. Od ceremonii dzień wcześniej, Obłoczna Łapa był niezwykle cicho. Oczywiście starał się bardzo być dobrym terminatorem, słuchając wszystkiego, co Ogniste Serce do niego mówił z powagą w rozszerzonych oczach. Ale Ogniste Serce nie mógł przestać się zastanawiać, jak długo ta pokora potrwa. Każąc Obłocznej Łapie czekać, wskoczył na płot i spojrzał w ogród. Jaskrawokolorowe kwiaty pięły się po ogrodzeniu, a pośrodku trawnika jakieś skórki Dwunogów wisiały na kolczastym, pozbawionym liści drzewie. - Księżniczko? – zawołał cicho. – Jesteś tam? Liście zadrżały na krzaku tuż obok domu i białopręgowana postać Księżniczki kroczyła miękko po trawie. Gdy zobaczyła go, zawołała zachwyconym głosem: - Ogniste Serce! Wskoczyła na ogrodzenie, wylądowała przy nim i przytuliła się do niego policzkiem. - Tak długo cię nie było, Ogniste Serce! – zamruczała. – Dobrze cię widzieć. - Przyprowadziłem kogoś – odrzekł jej kocur. – Spójrz w dół. Księżniczka zerknęła przez ogrodzenie, w dół, gdzie na ziemi siedział patrzący do góry Obłoczna Łapa. - Ogniste Serce! – wykrzyknęła. – To nie może być Obłoczek! Jest za duży! Nie czekając na zapowiedź, Obłoczna Łapa wskoczył na Ogrodzenie, wściekle skrobiąc łapami gładkie drewno. Ogniste Serce pochylił się i chwycił go zębami za kark, by podciągnąć go na ostatnich dwóch mysich długościach, tak żeby mógł usiąść na płocie obok matki. Obłoczna Łapa spojrzał na Księżniczkę z rozszerzonymi, błękitnymi ślepiami. - Naprawdę jesteś moją matką? – spytał. - Naprawdę – zamruczała Księżniczka z podziwem, oglądając syna od stóp do głów. – Och, jak dobrze widzieć cię znowu, Obłoczku. - Poprawka, już nie jestem Obłoczek – oznajmił dumnie puchaty, biały kocurek. – Teraz nazywam się Obłoczna Łapa. Jestem już terminatorem. - To cudownie! – Księżniczka zaczęła obsypywać syna liźnięciami, mrucząc tak mocno, że nie łapała na tyle powietrza, by mówić.
- Och, jesteś taki chudy… dostajesz wystarczająco dużo jedzenia? Masz przyjaciół? Mam nadzieję, że robisz to, co Ogniste Serce ci mówi. Obłoczna Łapa nawet nie próbował odpowiadać na lawinę pytań, Wywinął się z matczynych pieszczot i powoli odsunął się tak daleko od niej, na sam skraj ogrodzenia. - Wkrótce będę wojownikiem – pochwalił się. – Ogniste Serce uczy mnie walczyć. Księżniczka przymknęła na moment oczy. - Masz być dzielny – zamruczała. Przez chwilę Ogniste Serce myślał, że żałowała decyzji o oddaniu syna Klanowi, ale wtedy znów otworzyła oczy i zadeklarowała: - Jestem taka dumna z was obu! Obłoczna Łapa Az się wyprostował, chłonąc jej pochwałę. Wykręcił głowę, by poprawić się gwałtownymi pociągnięciami różowego języczka i gdy był zajęty, Ogniste Serce wyszeptał: - Księżniczki, czy widziałaś w okolicy jakieś dziwne koty? - Dziwne koty? – wyglądała na zdumioną, a Ogniste Serce zastanowił się, czy trafił w punkt z pytaniem. Księżniczka nie odróżniała włóczęgów czy samotników od zwykłych kotów z Klanu Gromu. Wtedy kotka zadrżała. - Tak, słyszę ich wycie po nocach. Moi państwo wstają i na nich krzyczą. - Nie widujesz dużego, ciemnopręgowanego? – spytał Ogniste Serce, jego serce waliło. – Kocura z pobliźnionym pyszczkiem? Księżniczka potrząsnęła głową, źrenice się jej rozszerzyły. - Tylko ich słyszałam. - Jeśli zobaczysz ciemnopręgowanego, trzymaj się z dala od niego – ostrzegł Ogniste Serce. Nie wiedział, co Tygrysi Pazur robił tak daleko od obozu, jeśli to naprawdę był on – ale nie chciał, by Księżniczka się na niego przez przypadek natknęła. To sprawiło, że kotka wyglądała na tak przerażoną, że zmieniła temat, zachęcając Obłoczną Łapę, aby opisał swoją ceremonię i oprowadzając ich wokół podwórka. Wkrótce znów była szczęśliwa, zachwycając się wszystkim, co mówił jej syn. Słońce już dawno doszło do szczytu nieba, gdy Ogniste Serce miauknął: - Obłoczna Łapo, czas iść do domu. Obłoczna Łapa otworzył pyszczek, jakby chciał zaprotestować, ale zreflektował się w czas. - Tak, Ogniste Serce – miauknął posłusznie, a do Księżniczki rzekł – dlaczego nie pójdziesz z nami? Będę łapał dla ciebie myszy i będziesz mogła spać w moim legowisku. Księżniczka wydała rozbawiony pomruk. - Prawie żałuję, że mogę – odparła uczciwie. – Ale jestem naprawdę szczęśliwa jako pieszczoszka. Nie chcę uczyć się walczyć, ani spać na dworze w zimnie. Macie tylko wkrótce wpaść i mnie odwiedzić. - Tak, odwiedzimy, przyrzekam – miauknął Obłoczna Łapa. - Zabiorę go – miauknął Ogniste Serce. – I… Księżniczko… - dodał, gdy szykował się do zeskoku na ziemię. – Jeśli zobaczysz coś… coś niepokojącego w okolicy… Proszę, powiedz mi o tym.
Ogniste Serce zatrzymał się w drodze powrotnej, tak, by mogli zapolować. Po pewnym czasie on i Obłoczna Łapa dotarli do wąwozu. Słońce zbliżało się ku zachodowi, kąpiąc las w purpurowym świetle i rzucając długie cienie na ziemie. Obłoczna Łapa pęczniał z dumy, dźwigając zwierzynę, którą zamierzał zabrać do starszych. Przynajmniej zajmowało to jego szczękę i powstrzymywało jego nieustanne trajkotanie. Ogniste Serce czuł się wykończony po całym dniu w jego towarzystwie, ale przyznał, że był bardziej zaskoczony, niż się spodziewał. Odwaga Obłocznej Łapy i jego błyskotliwy, w lot pojmujący umysł mówiły, że może się on stać wspaniałym wojownikiem. Gdy zsuwali się w dół cienistego parowu w kierunku tunelu, Ogniste Serce przystanął. Nieznajomy zapach połaskotał jego nozdrza, sunąc ku niemu w powiewie, który toczył się przez las. Obłoczna Łapa też się zatrzymał i wypuścił łup. - Ogniste Serce, co to? – posmakował powietrze; w jego oddechu zarysowało się to jako dyszenie. - Pokazywałeś mi to rano. To Klan Rzeki!
- Bardzo dobrze – miauknął nerwowo Ogniste Serce. Rozpoznał woń na uderzenie serca przed Obłoczną Łapą. Spoglądając w kierunku wylotu wąwozu, mógł rozpoznać trzy koty powoli szukające drogi przez kamienie. – To Klan Rzeki. I wygląda na to, że tu idą. Wracaj do obozu i powiedz Błękitnej Gwieździe. Upewnij się, że zrozumiała, że to nie atak. - Ale ja chcę… - młody terminator przerwał, gdy Ogniste Serce zmarszczył brwi. – Przepraszam, Ogniste Serce, już idę – skierował się do wejścia do tunelu, nie zapominając zabrać swojego łupu. Ogniste Serce stanął tam, gdzie był. Czekał, dopóki trójka kotów nie zarysowała się dokładniej. Rozpoznał Lamparcie Futerko, Mglistą Stopę i Kamienne Futro. Gdy byli oddaleni zaledwie o długość ogona, zapytał: - Czego chcesz, Klanie Rzeki? Dlaczego jesteś na naszej ziemi? Chociaż kwestionował ich wejście na terytorium Klanu Gromu, nie próbował brzmieć zbyt wrogo. Nie chciał przysparzać jakichkolwiek możliwych kłopotów z Klanem Rzeki. Lamparcie Futerko zatrzymała się, z Mglistą Stopą i Kamiennym Futrem zaraz za sobą. - Przychodzimy w pokoju – miauknęła. – Są do omówienia sprawy pomiędzy naszymi Klanami. Krzywa Gwiazda wysłał nas, byśmy porozmawiali z twoja przywódczynią.
Rozdział 26
Ogniste Serce usiłował ukryć swoje złe przeczucia, gdy prowadził trzech wojowników Klanu Rzeki tunelem do obozu. Klanowe koty rzadko odwiedzały się na terytoriach, a kocur wyobrażał sobie, że, co było tak pilne, że nie mogło czekać do następnego Zgromadzenia? Zawiadomiona przez Obłoczną Łapę, Błękitna Gwiazda w gotowości siedziała u stóp Wysokiej Skały, a obawy Ognistego Serca wzrosły, gdy zobaczył u jej boku Tygrysiego Pazura. - Dziękuję, Obłoczna Łapo – odesłała terminatora szara kotka, gdy Ogniste Serce dotarł z gośćmi. – Zanieś swoją świeżą zdobycz do starszych. Obłoczna Łapa wyglądał na niezadowolonego, że go wyganiają, ale poszedł bez dyskusji. Lamparcie Futerko podeszła do Błękitnej Gwiazdy i skłoniła z szacunkiem głowę. - Błękitna Gwiazdo, przychodzimy do waszego obozu w pokoju – zaczęła. – Jest sprawa, o której musimy porozmawiać Tygrysi Pazur warknął z niedowierzaniem, jakby wolał zedrzeć skórę z wtrącających się kotów, ale Błękitna Gwiazda nie zwróciła na niego uwagi. - Mogę się domyślić, co was tu przywiodło – miauknęła. – Ale o czym tu rozmawiać. Co się stało, to się nie odstanie, a żadna kara dla Szaropregiego nie zostanie przyjęta przez Klan. Gdy mówiła do Lamparciego Futerka, Ogniste Serce zauważył, ze jej oczy błądzą przy Mglistej Stopie i Kamiennym Futrze. To był pierwszy raz, gdy widział przywódczynię z wojownikami Klanu Rzeki odkąd dotarło do niego, że są jej kociętami. Nie sadził, że wyobraził sobie smutek w jej oczach, gdy na nich patrzyła. - Mówisz prawdę – zgodziła się Lamparcie Futerko. – Dwoje młodych kotów wykazało się głupotą, ale Srebrny Strumyk nie żyje, a kara Szaropregiego nie leży w kompetencjach Klanu Rzeki. Jesteśmy tu w sprawie kociąt. - Kociąt? - Należą do Klanu Rzeki – miauknęła Lamparcie Futerko. – Przyszliśmy zabrać je do domu. - Należą do Klanu Rzeki? – oczy Błękitnej Gwiazdy zwężyły się. – Dlaczego tak mówisz? - I jak się o nich dowiedziałaś? – zdenerwował się Tygrysi Pazur, rzucając wściekłe spojrzenia. – Szpiegowaliście? Jakiś kot wam powiedział? Mówiąc odwrócił się do Ognistego Serca, ale rudzielec stał spokojnie, a Mglista Stopa siedziała cicho, nie zdradzając go nawet spojrzeniem. Tygrysi Pazur nie mógł wiedzieć, że Ogniste Serce nie żałował tego, co zrobił. A Klan Rzeki miał prawo do prawdy. - Siadaj, Tygrysi Pazurze. – mruknęła. Zerknęła na Ogniste Serce, a on uświadomił sobie, że jego przywódczyni wie, co zrobił tak dokładnie, jakby widziała go na brzegu rzeki.. – Kto wie, może patrol Klanu Rzeki zobaczył, co się stało? Takich rzeczy nie da się ukrywać zbyt długo. Ale, Lamparcie Futerko – kontynuowała, odwracając się do zastępczyni – kocięta są pół-krwi Klanu Gromu, a jedna z naszych matek dobrze się nimi opiekuje. Dlaczego powinnam wam je oddać? - Kocięta należą do Klanu matki! – wybuchnęła Lamparcie Futerko. – Klan Rzeki wychowałby je bez dowiadywania się, kto był ich ojcem, gdyby Srebrny Strumyk żyła i to czyni je naszymi! - Błękitna Gwiazdo, nie możesz oddać kociąt! – Ogniste Serce nie mógł powstrzymać się od wtrącania. – Dla Szaropręgiego są wszystkim! Warczenie znów wydobyło się z gardła Tygrysiego Pazura, ale to Błękitna Gwiazda odpowiedziała: - Ogniste Serce, cicho bądź. To nie twoja sprawa. - Owszem, moja – ośmielił się miauknąć Ogniste Serce. – Szaropregi jest moim przyjacielem. - Milcz! – wysyczał Tygrysi Pazur. – Czy przywódczyni ma ci powtarzać? Szaropręgi jest zdrajcą Klanu. Nie ma prawa ani do tych kociąt, ani do czegokolwiek innego. Wściekłość zalała Ogniste Serce. Czy Tygrysi Pazur nie szanował bolesnego żalu Szaropręgiego? Gwałtownie odwrócił się do zastępcy. Wstrzymał się przed skokiem na niego tylko dlatego, że patrzyły koty z innych Klanów. Tygrysi Pazur obnażył zęby w grymasie. Błękitna Gwiazda gniewnie strzeliła na nich ogonem. - Dosyć! – rozkazała. – Lamparcie Futerko, zgadzam się z tym, że Klan Rzeki ma pewne prawa do tych kociąt. Ale Klan Gromu też. Po za tym kocięta są małe i słabe. Nie mogą jeszcze podróżować, a na pewno nie przez rzekę. To zbyt niebezpieczne. Sierść Lamparciego Futerka zaczęła się jeżyć, a jej oczy zwężyły się w szparki.
- To tylko wymówka. - Nie – uparła się Błękitna Gwiazda. – Żadna wymówka. Chcesz ryzykować życiem kociąt? Pomyślę o tym, co powiedziałaś i przedyskutuję to z moimi wojownikami, a na następnym Zgromadzeniu przedstawię wam naszą odpowiedź. Lamparcie Futerko zjeżyła się, jakby chciała coś jeszcze powiedzieć, ale było jasne, że Błękitna Gwiazda ją odsyła. Po kilku pełnych napięcia chwilach skinęła głową i odeszła z Mglistą Stopą i Kamiennym Futrem za sobą. Tygrysi Pazur krążył wokół nich, dopóki nie opuścili tunelu. Pozostając sam na sam z Błękitną Gwiazdą Ogniste Serce poczuł, jak gniew zaczyna go opuszczać, ale dalej nie był zadowolony. - Nie możemy im pozwolić na zabranie kociąt. Wiesz, jak czuje się Szaropręgi. Ponure spojrzenie Błękitnej Gwiazdy dało mu do zrozumienia, że się zagalopował, ale jej głos był łagodny, gdy odpowiadała: - Tak, Ogniste Serce, wiem. I chciałabym dać mu się nimi opiekować. Ale jak daleko posunie się Klan Rzeki, by je zabrać? Będą walczyć? Ilu wojowników ma ryzykować życiem dla kociąt pół-krwi Klanu Rzeki? Futerko Ognistego Serca zaswędziało ze strachu przed obrazem, który namalowała mu kotka. Klany w stanie wojny o płaczące kocięta, lub Klan Gromu – gdy wojownicy zwalczą między sobą. Czy to było przeznaczenie, które Gwiezdny Klan ustalił dla Klanu, gdy Cętkowany Listek ostrzegła, że woda może ugasić ogień? Może to nie powódź mogła zniszczyć Klan Gromu, lecz koty pochodzące z nad rzeki? - Głowa do góry, Ogniste Serce – napomknęła go Błękitna Gwiazda. – To jeszcze nie bitwa. Wytargowaliśmy sobie czas do następnego Zgromadzenia. Kto wie, może coś zdarzy się wcześniej. Ogniste Serce nie podzielał jej pewności siebie. Kwestia kociąt nie powinna być odwlekana. Ale nie mógł zrobić nic, poza kiwnięciem głową z szacunkiem i wycofaniem się do legowiska wojowników. A teraz, pomyślał bez nadziei, co mam powiedzieć Szaropręgiemu?
Gdy Srebrna Skórka rozciągnęła się na niebie, cały Klan Gromu wydawał się wiedzieć, po co przybyli wojownicy Klanu Rzeki. Ogniste Serce sądził, że to Tygrysi Pazur powiedział swoim ulubionym wojownikom, a oni podzielili się informacją z resztą Klanu. Jak przewidziała Błękitna Gwiazda, zdania były podzielone. Większość kotów myślała, że im szybciej Klan pozbędzie się pół-krwistych kociąt, tym lepiej. Ale było tez kilku gotowych do walki tylko po to, by oddać kocięta, gdyby Klan Rzeki odniósł zwycięstwo. Szaropręgi w tej sytuacji milczał, przesiadując w legowisku wojowników. Opuszczał je tylko wtedy, gdy chciał odwiedzić kociarnię. Gdy Ogniste Serce przyniósł mu świeżą zdobycz, odwrócił głowę. Nie jadł od śmierci Srebrnego Strumyka. O ile Ogniste Serce się znał, szary kocur wyglądał na wychudzonego i chorego. - Możesz coś dla niego zrobić? Cokolwiek? – spytał Żółtego Kła, wybrawszy się do jej legowiska któregoś dnia po przebudzeniu. – Nie może spać, ani jeść… Stara medyczka potrząsnęła głową. - Nie ma ziół leczących złamane serce – wymamrotała. – Tylko czas. - Czuję się taki bezradny – zwierzył się Ogniste Serce. - Twoja przyjaźń pomaga – zgrzytnęła Żółty Kieł. – Być może on teraz tego nie dostrzega, ale któregoś dnia… Przerwała, gdy Obłoczna Łapa dotarł i upuścił pęczek ziół u stóp Żółtego Kła. - Są dobre? – zapytał. Żółty Kieł obwąchała rośliny. - Tak, to te – miauknęła. – Nie możesz jeść przed ceremonią – miauknęła – ale ja mogę. Jestem zbyt stara i za bardzo skrzypię, by dojść do Wysokich Kamieni i z powrotem bez czegoś pokrzepiającego – przysiadła nad ziołami i zaczęła je połykać. - Wysokie Kamienie? – powtórzył Ogniste Serce. – Ceremonia? Obłoczna Łapo, o co tu chodzi? - Dzisiaj półksiężyc – miauknęła radośnie Okopcona Łapa. – Żółty Kieł i ja idziemy do Matczynego Pyszczka, bym mogła zostać mianowana „właściwym” terminatorem – zakręciła się radośnie. Ognistemu Sercu ulżyło. Zdawało się, że miała już za sobą rozpacz po śmierci Srebrnego Strumyka i ponownie patrzyła w przyszłość, na nowe życie medyczki. Jej oczy odzyskały dawny blask, ale była w ich głębokim błękicie nowa mądrość i troskliwość. Dorosła, pomyślał Ogniste Serce z dziwnym żalem. Jego radosna, czasem roztrzepana terminatorka dojrzała do świata kotów o wielkiej, wewnętrznej mocy. Wiedział, że powinien cieszyć się ze ścieżki
wybranej dla niej przez Gwiezdny Klan, ale część kocura życzyła sobie, żeby mogli wyjść jeszcze razem na polowanie. - Pójdę z tobą wieczorem, jeśli chcesz – zaofiarował się, - W każdym razie do Czterech Drzew. - Och, chciałbyś, Ogniste Serce? Dziękuję! – miauknęła Okopcona Łapa. - Ale nie dalej niż do Czterech Drzew – zastrzegła Żółty Kieł, wstając i oblizując się. – Dzisiejszej nocy Matczyny Pyszczek należy tylko do medyków – zatrzęsła się energicznie i poprowadziła ścieżką między paprociami. Gdy Ogniste Serce podążył za Okopconą Łapą, dojrzał Obłoczną Łapę, myjącego się przy trzech pniakach przy legowisku terminatorów. Biały kocurek podskoczył zaraz po tym, jak ujrzał Ogniste Serce i przygnał do niego. - Dokąd idziecie? – zapytał. – Mogę z wami/ Ogniste Serce spojrzał na Żółty Kieł, a gdy ta nie wyraziła sprzeciwu, odparł: - Jasne. To będzie dobre ćwiczenie, a w drodze powrotnej możemy zapolować. Truchtając wąwozem za kotkami, wytłumaczył Obłocznej łapie dokąd idą oraz co będą robić Żółty Kieł i Okopcona Łapa same w Wysokich Kamieniach. Głęboko wewnątrz tunelu znanym jako Matczyny Pyszczek znajdował się Księżycowy Kamień, który lśnił niepokojącym światłem, gdy oświetlił go księżyc. Ceremonia Okopconej Łapy odbędzie się w jego nieziemskim świetle. - Co się wtedy stanie? – spytał z zaciekawieniem Obłoczna Łapa. - Ceremonie są tajemnicą – warknęła Żółty Kieł. – Więc nie wypytuj Okopconej Łapy, gdy wróci. Nie jest upoważniona do opowiadania tego tobie. - Ale każdy kot wie, ze otrzyma specjalne moce od Gwiezdnego Klanu – dodał Ogniste Serce. - Specjalne moce! – oczy Obłocznej Łapy zaokrągliły się, a kocurek wgapił się w Okopconą Łapę, jakby spodziewał się, że ta zacznie sypać przepowiedniami tu i teraz. - Nie martw się. Pozostanę tą samą, starą Okopconą Łapą – zapewniła go z ubawionym mruczeniem. – To się nigdy nie zmieni. Słońce grzało, gdy cztery koty wkroczyły na ścieżkę do Czterech Drzew, Ogniste Serce był wdzięczny za głęboki cień pod drzewami, za chłodną świeżość długiej trawy i za kępki paproci, gdy te ocierały się o jego rude futro. Wszystkie jego zmysły były czujne, zajęte pilnowaniem Obłocznej Łapy, który wąchał powietrze i donosił o wszystkim, co wyczuł. Ogniste Serce nie mógł zapomnieć ataku Klanu Wichru i Klanu Cienia. Raz już zostali pokonani, ale to nie znaczyło, że nie spróbują znowu zabić Złamanego Ogona. Poza tym Ogniste Serce spodziewał się problemów ze strony Klanu Rzeki w sprawie kociąt Szaropręgiego. Westchnął. Tak pięknego ranka jak ten, ze świeżą zielenią na drzewach i zdobyczą praktycznie wyłażącą z krzaków i czekającą na złapanie, ciężko było myśleć o ataku i śmierci. Na przekór zmartwieniom grupa kotów dotarła do Czterech Drzew bez problemów. Gdy prześliznęli się przez krzaki do kotliny, Ogniste Serce pozostał w tyle, by dotrzymać Okopconej Łapie jej nierównego kroku. - Jesteś pewna tego, co robisz? – zapytał cicho. – Czy tego naprawdę chcesz? - Jasne! Nie widzisz, Ogniste Serce? – błękitne oczy przeszyły go, nagle poważniejąc. – Będę się uczyć tak dużo, jak tylko mogę, by żaden kot nie umarł, bo nie potrafiłam mu pomóc, tak jak Srebrnemu Strumykowi. Ogniste Serce wzdrygnął się. Pragnął sposobu na wyjaśnienie przyjaciółce, że śmierć Srebrnego Strumyka nie była jej winą, ale wiedział, że straciłby tylko oddech. - Ale czy to uczyni cię szczęśliwą? Wiesz, że medyk nie może mieć kociąt – przypomniał je, myśląc o tym, jak Żółty Kieł zmusiła do kapitulacji Złamanego Ogona i jak zachowała w tajemnicy swoje pokrewieństwo z nim. Okopcona Łapa zamruczała, by go uspokoić. - Cały Klan będzie moimi kociętami – obiecała. – Żółty Kieł mówi, że czasem potrzebują tak wiele troski co nowonarodzone kocięta! Wyforowała naprzód tak, ze zbliżyła się do boku Ognistego Serca i czule potarła o niego mordką. - Ale ty zawsze będziesz moim najlepszym przyjacielem, Ogniste Serce. Nigdy nie zapomnę, że byłeś moim pierwszym mistrzem. Ogniste Serce polizał jej ucho. - Żegnaj, Okopcona Łapo – miauknął cicho. - Nie odchodzę na zawsze! – zaprotestowała. – Wrócę jutro o zachodzie słońca. Ogniste Serce w jakiś sposób wiedział, że Okopcona Łapa odchodziła na zawsze. Gdy wróci, będzie miała nowe moce i powinności, dane jej nie przez przywódcę, a przez Gwiezdny Klan. Bok w bok przemierzali kotlinę pod czterema masywnymi dębami i wspięli się na strome zbocze, gdzie czekali Żółty Kieł i
Obłoczna Łapa. Rozległe wrzosowisko rozciągało się przed nimi, chłodny wiatr wyginał kępki wytrzymałego wrzosu. - A czy Klan Wichru was nie zaatakuje, gdy wkroczycie na ich teren? – miauknął z niepokojem Obłoczna Łapa. - Wszystkie Klany mają bezpieczną drogę do Wysokich Kamieni – odrzekła mu Żółty Kieł. – No i żaden wojownik nie odważy się napaść na medyka. Gwiezdny Klan zabronił! Odwróciwszy się do Okopconej Łapy, zapytała: - Gotowa? - Tak, idę – Okopcona Łapa obdarzyła Ogniste Serce ostatnim liźnięciem i podążyła za starą kotką na wrzosowisko. Wiatr mierzwił jej futerko, gdy kuśtykała szybko nie oglądając się za siebie. Ogniste Serce patrzył na jej chód, a jego serce ciążyło, wiedział, że jego przyjaciółka zaczynała nowe, szczęśliwsze życie, ale mimo wszystko nie mógł stłumić uczucia słodko-gorzkiego żalu z powodu życia, które mogłaby mieć.
Ogniste Serce obserwował słońce wspinające się po drzewach. - Tygrysi Pazur chce, żebym wyprawił dzisiaj Obłoczną Łapę na samotną wyprawę łowiecką. Szary wojownik zerknął ku górze, zaskoczony. - To wcześnie, no nie? Ledwie został terminatorem. Ogniste Serce wzruszył barkami. - Tygrysi Pazur sądzi, że jest gotowy. W każdym razie, powiedział mi, żebym za nim szedł i patrzył, jak sobie radzi. Chciałbyś ze mną pójść i mi pomóc? Był to poranek po powrocie Okopconej Łapy z Matczynego Pyszczka. Ogniste Serce spotkał ją o zmierzchu, gdy ta ześlizgiwała się po ścianie. I chociaż powitała go czule, oboje wiedzieli, że nie może powiedzieć, przez co przeszła. Jej pyszczek nosił jeszcze ślady zachwytu i zdawało się, że księżyc wygląda z jej oczu. Ogniste Serce usiłował nie mieć wrażenia, że zgubił ją na nieznanej ścieżce. Teraz siedział obok kępy pokrzyw, smakując soczystą mysz. Szaropręgi, przycupnięty obok, wziął ze stosu srokę, ale ledwie ją tknął. - Nie, Ogniste Serce, dzięki – miauknął. – Obiecałem Złotemu Kwiatowi, że zajrzę do kociąt. Otworzyły oczy – dodał z nutką dumy. Ogniste Serce sądził, że Złoty Kwiat wolałaby raczej, żeby Szaropręgi trzymał się z daleka, ale wiedział, że szarego kocura nie da się przekonać do opuszczenia kociąt. - Dobra – miauknął. – Zobaczymy się potem – przełykając ostatni kęs myszy poszedł poszukać Obłocznej Łapy. Tygrysi Pazur był tego ranka zajęty, rozsyłając patrole; jeden Białej Burzy, by odnowił zapachy wyznaczające granicę z Klanem Rzeki i drugi, Piaskowej Burzy, by zapolował przy Wężowych Skałach, więc nie zadbał o poinformowanie Ognistego Serca, dokąd ma iść na polowanie Obłoczna Łapa. Ogniste Serce nie czuł potrzeby przypominania mu o tym. - Możesz zahaczyć o Gniazdo Dwunogów – miauknął do Obłocznej Łapy. – Wtedy nie wejdziesz w drogę innym patrolom. Nie zobaczysz mnie, ale ja będę cię obserwował. Spotkamy się przy płocie Księżniczki. - Mogę z nią porozmawiać, jeśli tam będzie? – spytał Obłoczna Łapa. - Dobrze, pod warunkiem, że złapiesz wcześniej mnóstwo świeżej zdobyczy. Ale nie szukaj jej w ogrodach Dwunogów. Ani w ich gniazdach. - Nie będę – oczy Obłocznej Łapy zalśniły, a jego śnieżne futerko napuszyło się z podekscytowania. Ogniste Serce nie mógł sobie nie przypomnieć, jaki zdenerwowany był przed swoim pierwszym sprawdzianem, w przeciwieństwie do Obłocznej Łapy, który pękał z pewności siebie. - Więc ruszaj – miauknął Ogniste Serce. – Spróbuj tam dotrzeć, gdy słońce dojdzie do szczytu nieba – patrzył, jak młody terminator gna w kierunku tunelu. – Uspokój się! – zawołał za nim. – Czeka cię długa droga! Ale Obłoczna Łapa nie zwolnił, gdy znikał wśród jałowców. Wzruszając ramionami, bardziej rozbawiony niż zirytowany, Ogniste Serce rozejrzał się za Szaropręgim, ale przyjaciel nie był nigdzie widoczny. Napoczęta pozostała obok kępy pokrzyw. Musi być teraz w kociarni, pomyślał Ogniste Serce i odwrócił się, by podążyć za Obłoczną Łapą poza obóz. Mocna woń terminatora wskazywała, gdzie młody kocur krążył tam i z powrotem przez las w poszukiwaniu zdobyczy. Zgubione piórka mówiły o schwytaniu drozda, a odrobina krwi na trawie wskazywała, gdzie w jego pazury wpadła mysz. Niedaleko od skraju Wysokich Sosen Ogniste Serce odnalazł miejsce, gdzie Obłoczna Łapa zakopał zdobycz, by móc wrócić po nią później.
Pozytywnie zaskoczony tym, że jego terminator tak dobrze poluje w tak wczesnej fazie treningu, Ogniste Serce zwiększył prędkość w nadziei, że zdybie Obłoczną Łapę i zobaczy jego podchodzenie zwierzyny. Ale zanim dotarł do gniazda Dwunogów, dojrzał Obłoczną Łapę gnającego z powrotem wzdłuż własnego śladu. Jego sierść jeżyła się, a szaleństwo jaśniało w jego oczach. - Obłoczna Łapo! – Ogniste Serce popędził mu na spotkanie; jego ciało mrowiło z nagłego strachu. Obłoczna Łapa zatrzymał się ślizgiem, pazurami rozsypując sosnowe igły. Ledwo poradził sobie z uniknięciem zderzenia z Ognistym Sercem. - To straszne! – wysapał. - Co? – lodowe pazury ścisnęły brzuch Ognistego Serca. – Chodzi o Księżniczkę? - Nie, nic z tych rzeczy. Ale widziałem Tygrysiego Pazura z jakimiś obcymi kotami. - W gnieździe Dwunogów? – ostro miauknął Ogniste Serce. – Tam, gdzie ich wywęszyliśmy, gdy odwiedzaliśmy Księżniczkę? - Tak – wąsy terminatora drgnęły. – Tłoczyli się razem na skraju drzew. Próbowałem dostać się bliżej, by posłuchać, o czym rozmawiali, ale bałem się, że zobaczą moje białe futro, więc poszedłem cię szukać. - Dobrze zrobiłeś – odrzekł Ogniste Serce, jego umysł pracował gorączkowo. – Jak wyglądały te koty? Miały klanowy zapach? - Nie – zmarszczył nos Obłoczna Łapa. – Śmierdzieli strawą wron. - I ich nie rozpoznałeś? Obłoczna Łapa potrząsnął głową. - Byli chudzi i wyglądali na głodnych. Ich futra były całe poszarpane. Byli potworni, Ogniste Serce! - I rozmawiali z Tygrysim Pazurem – zmarszczył brwi Ogniste Serce. To był szczegół, który go niepokoił. Mógł się domyślić, co to były za koty – dawni wojownicy Klanu Cienia, którzy opuścili Klan razem ze Złamanym Ogonem, gdy ten został wygnany. Nie sprawiali wcześniej kłopotów, a nie było innych włóczęg z lasu, których znał Ogniste Serce – ale to, co Tygrysi Pazur z nimi robił było tajemnicą. - W porządku – miauknął do Obłocznej Łapy. – Za mną. I bądź tak cicho, jakbyś podchodził mysz – ostrożnie odwrócił się w kierunku gniazd Dwunogów, dostawiając łapę do łapy ponad cicho trzaskającymi sosnowymi igłami. Na długo przed dotarciem na skraj lasu uchwycił silny odór kotów. Jedynym, którego mógł rozpoznać był Tygrysi Pazur i jak gdyby przywołał go myślą, zastępca wszedł na chwile w pole widzenia rudzielca, skacząc przez las w kierunku obozu. Nie było pod sosnami zapewniającego schronienie podszytu. Wszystkim, co mogli zrobić Ogniste Serce i Obłoczna Łapa było płaszczenie się w jednej z głębokich bruzd wygryzionych przez należącego do Dwunogów pożeracza drzew i modlitwa do Gwiezdnego Klanu o to, żeby pozostali niezauważeni. Grupa kościstych kotów podążyła z Tygrysim Pazurem z rozdziawionymi ochoczo szczękami i błyskiem w oczach. Wszystkie były tak skupione na drodze, że wcale nie zauważyli mistrza i terminatora przyczajonych w swojej kryjówce kilka króliczych skoków dalej. Ogniste Serce podniósł głowę i obserwował ich bieg aż opuścili jego pole widzenia. Na chwilę zamarzł ze zgrozy i niedowierzania. Uświadomił sobie, że było ich więcej niż tych, którzy opuścili Klan Cienia ze Złamanym Ogonem księżyce temu. Tygrysi Pazur musiał ściągnąć skądś więcej samotników. I prowadził ich prosto do obozu Klanu Gromu!
Rozdział 27
- Biegnij! – rozkazał swemu terminatorowi Ogniste Serce. – Biegnij tak, jak nigdy przedtem! Już gnał między drzewami, nie zatrzymując się, by sprawdzić czy Obłoczna Łapa mógł za nim nadążyć. Nadzieja, że prześcignie Tygrysiego Pazura i ostrzeże Klan była nikła. Wysłał tego ranka wszystkie patrole, pomyślał Ogniste Serce, walcząc z paniką. I powiedział mi, żebym szedł za Obłoczną Łapą. Zostawił obóz z ledwie wojownikiem do obrony. Planował to cały czas! Ogniste Serce przedzierał się przez drzewa, jego silne mięśnie kurczyły się i rozkurczały, gdy się przebijał. Ale gdy dotarł do wąwozu, uświadomił sobie, że nie biegł dostatecznie szybko. Zady i ogony ostatnich włóczęg właśnie znikały w jałowcowym tunelu. Skacząc w dół stromego zbocza wąwozu, z Obłoczną Łapą zsuwającą się za nim, Ogniste Serce zawył: - Klanie Gromu! Wrogowie! Napaść! Wcisnął się do tunelu i w tej samej chwili usłyszał inny krzyk z przodu obozu: - Do Mnie, Klanie Gromu! Znajomy, bitewny odgłos, ale to był głos Tygrysiego Pazura. Myśl wdarła się do zszokowanego umysłu rudzielca. A co, jeśli popełnił błąd? Co, jeśli włóczędzy gonili Tygrysiego Pazura, a nie za nim podążali? Wpadł na polanę właśnie wtedy, gdy zastępca odwrócił się do bandy włóczęg , którzy rozproszyli się, wyjąc. Zastępca naprawdę wyglądał, jakby próbował wypędzić wrogów z obozu, ale Ogniste Serce był na tyle blisko, by widzieć, że miał schowane pazury. Jego serce pękło. Cała jego dzielna obrona była udawana. Przyprowadził tu napastników, ale był wystarczająco przebiegły, by ukryć swoją własną zdradę. Nie było czasu, by dłużej myśleć. Jakkolwiek włóczędzy się tu dostali, teraz atakowali obóz. Ogniste Serce zwrócił się szybko do Obłocznej Łapy: - Idź i znajdź patrole – rozkazał. – Biała Burza jest gdzieś na granicy z Klanem Rzeki, a Piaskowa Burza poszła na Wężowe Skały. - Tak jest, Ogniste Serce – popędził z powrotem do tunelu. Ogniste Serce skoczył na najbliższego włóczęgę, ciemno nakrapianego i przerył pazurami wzdłuż jego boku. Włóczęga warknął i wykręcił się do niego, łapy rozcapierzyły się do ataku. Usiłował przyszpilić Ogniste Serce, ale tylne łapy rudzielca skopały jego brzuch i wycofał się, wyjąc. Ogniste Serce poderwał się i przypadł do ziemi, z chłoszczącym ogonem i jeżącym się futrem, rozglądając się dookoła za innymi wrogami. Przed wejściem do kociarni Szaropręgi mocował się z włóczęga o bladej sierści, obaj turlali się na wierzch, gdy próbowali chwycić się zębami i pazurami. Cętkowana Mordka i Nakrapiany Ogon walczyły przeciw kotu dwa razy większemu od nich. Mysie Futerko ryła przednimi pazurami w barku ogromnego pręgowanego kocura, gdy tylnymi strzępiła jego bok. Ogniste Serce zamarł, zszokowany. Po drugiej stronie polany Złamany Ogon skoczył na swego obrońcę, Popielatą Skórkę, zaciskając zęby na gardle młodego kota. Popielata Skórka szamotał się zajadle, by się uwolnić. Chociaż Złamany Ogon był ślepy, nadal pozostawał groźnym przeciwnikiem i trzymał się kurczowo. Ogniste Serce uświadomił sobie ze strachem, że walczył po stronie swojej dawnej kompanii, po stronie kotów, które razem z nim opuściły Klan Cienia – nie za Klan Gromu, który zaryzykował tak wiele, by go chronić, gdy był ranny i samotny. Maleńki obraz przemknął przez umysł Ognistego Serca: Tygrysi Pazur i Złamany Ogon leżący bok w bok, dzielący języki. To nie był dowód współczucia zastępcy. Tygrysi Pazur zaplanował to razem z dawnym tyranem Klanu Cienia. To nie był czas na myślenie o tym. Ogniste Serce popędził przez polanę, by pomóc Popielatej Skórce, ale zanim przebył połowę drogi został zbity przez włóczęgę. Jego bok zakłuł, gdy przeorały go pazury. Zielone oczy zalśniły mysią długość od jego własnych. Ogniste Serce obnażył kły i spróbował wgryźć się w bark napastnika, ale kot odepchnął go. Pazury rozpruły jego uszy. Jego brzuch był obnażony i nie mógł się wyrwać. Nagle jego napastnik zajęczał i go puścił. Ogniste Serce dojrzał młodego terminatora Cierniową Łapę z zębami zaciśniętymi na ogonie włóczęgi. Ten wlókł go za sobą przez pył, dopóki Cierniowa Łapa go nie puścił i wróg uciekł. Sapiąc, Ogniste Serce poderwał się poderwał się na łapy. - Dzięki – wydyszał. – Dobra robota. Cierniowa Łapa skinął krótko głową zanim popędził do Szaropręgiego walczącego jeszcze przed kociarnią. Ogniste Serce znów się rozejrzał. Popielata Skórka zniknął, a Złamany Ogon potykał się na polanie, wydając dziwaczne wycie, które wbijało się dreszczem w serce rudzielca. Nawet ślepy, dawny
przywódca Klanu Cienia opętany straszną mocą wydawał się prowadzony przez coś więcej niż śmiertelnika. Polana falowała od zmagających się kotów, ale gdy Ogniste Serce się uspokoił by połączyć strzępy uświadomił sobie coś, co strachem zmroziło całą długość jego kręgosłupa. Gdzie była Błękitna Gwiazda? W uderzenie serca Ogniste Serce uświadomił sobie, że wcale nie widzi Tygrysiego Pazura. Wszelkie instynkty mówiły mu, że nadciągało niebezpieczeństwo. Wyminął Wierzbową Skórkę, która przylgnęła do grzbietu o wiele większego włóczęgi, zaciskając zęby na jego uszach i podążył w kierunku legowiska Błękitnej Gwiazdy. Ulżyło mu, gdy zbliżył się do wejścia i usłyszał miauknięcie przywódczyni: - Pomartwimy się o to później. Klan potrzebuje nas teraz. Przez kilka uderzeń serca nie było odpowiedzi. Wtedy Ogniste Serce znowu usłyszał głos Błękitnej Gwiazdy: - Tygrysi Pazurze, co ty robisz? Warknięcie w odpowiedzi: - Przypomnij o mnie Gwiezdnemu Klanowi, Błękitna Gwiazdo. - Co to ma być, Tygrysi Pazurze? – miauknięcie Błękitnej Gwiazdy było teraz ostrzejsze, na skraju gniewu, nie strachu. – Jestem przywódczynią twojego Klanu, zapomniałeś? - Już nie długo – warknął Tygrysi Pazur. – Zabiję cię, a potem zrobię to ponownie. Tak długo, aż dołączysz do Gwiezdnego Klanu na zawsze. Nadszedł mój czas panowania nad Klanem Gromu! Protest Błękitnej Gwiazdy został nagle skrócony przez dźwięk łap łomoczących na twardym podłożu legowiska, poprzedzonych przez okropne warczenie.
Rozdział 28
Ogniste Serce skoczyło przodu i przedarł się przez zasłonę z porostów. Tygrysi Pazur i Błękitna Gwiazda wili się na podłodze legowiska. Jej pazury cięły raz po raz bok Tygrysiego Pazura, ale cięższy zastępca trzymał ja przyszpiloną w miękkim piasku. Kły Tygrysiego Pazura chowały się w jej gardle, a silne pazury szarpały jej plecy. - Zdrajco! – zawył Ogniste Serce. Rzucił się na Tygrysiego Pazura, celując w jego oczy. Zastępca cofnął się, zmuszony zwolnić ucisk na gardle Błękitnej Gwiazdy. Ogniste Serce poczuł, jak jego pazury rozpruwają ucho zastępcy, wypryskując w powietrze krew. Błękitna Gwiazda pogramoliła się do boku legowiska, wyglądając na pół-oszołomioną. Ogniste Serce nie potrafił powiedzieć, jak poważnie została zraniona. Ból wbił się w niego, gdy Tygrysi Pazur zranił jego bok ciosem z tylnych łap. Łapy Ognistego Serca pośliznęły się na piasku i stracił równowagę, uderzając w podłoże z Tygrysim Pazurem na nim. Bursztynowe oczy zastępcy zalśniły nad nim. - Mysi bobku! – wysyczał. – Oprawię cię, Ogniste Serce. Tak długo na to czekałem. Ogniste Serce przywołał każdy posiadany skrawek umiejętności i siły. Wiedział, że Tygrysi Pazur mógł go zabić, ale mimo to czuł się dziwnie wolny. Kłamstwa i potrzeba oszustwa skończyły się. Tajemnice – Błękitnej Gwiazdy i Tygrysiego Pazura – wszystkie zostały odkryte. Trzeba było tylko zażegnać niebezpieczeństwo bitwy. Wycelował w gardło Tygrysiego Pazura, ale zastępca uchylił głowę i pazury Ognistego Serca zadrasnęły nieszkodliwie grube pręgowane futro. Ale cios rozluźnił nieco na nim chwyt zastępcy. Ogniste Serce odtoczył się, ledwo unikając śmiertelnego ugryzienia w kark. - Pieszczoszek! – zadrwił Tygrysi Pazur, zginając uda do ponownego skoku. – Podejdź i dowiedz się, jak walczą prawdziwi wojownicy! – rzucił się na Ogniste Serce, ale rudzielec w ostatniej chwili odskoczył w bok. Gdy Tygrysi Pazur spróbował odwrócić się w wąskim legowisku, jego łapy pośliznęły się na plamie krwi i trzasnął niezdarnie na jeden bok. Ogniste Serce natychmiast dostrzegł swoją szansę. Jego pazury wcięły się w otwartą ranę w brzuchu Tygrysiego Pazura. Krew trysnęła, wsiąkając w futro zastępcy. Ten miauknął wysoko. Ogniste Serce skoczył na niego, ponownie wbijając pazury w jego brzuch i chwytając zębami kark Tygrysiego Pazura. Na darmo szamotał się, by się uwolnić, jego ruchy słabły w miarę upływu krwi. Ogniste Serce wypuścił jego kark, sytuując jedną łapę na wyciągniętej przedniej kończynie Tygrysiego Pazura, a drugą na jego klatce piersiowej. - Błękitna Gwiazdo! – zawołał. – Pomóż mi go przytrzymać! Błękitna Gwiazda przysiadła za nim w swoim gnieździe wyścielonym mchem. Krew sączyła się z jej czoła, ale to nie zaniepokoiło Ognistego Serca tak bardzo jak widok jej oczach. Były niewyraźne, mętnobłękitne, a ona patrzyła przerażona przed siebie, jak gdyby była świadkiem zniszczenia wszystkiego, na co zawsze pracowała. Gdy Ogniste Serce się wypowiedział, podskoczyła jak kot nagle wybudzony ze snu. Poruszając się powoli jak lunatyk, przemierzyła legowisko i przygniotła sobą zad Tygrysiego Pazura, unieruchamiając go. Nawet z ranami zdolnymi oszołomić mniejszego kota Tygrysi Pazur jeszcze walczył o wolność. Jego bursztynowe oczy płonęły nienawiścią, gdy pluł przekleństwami na Ogniste Serce i Błękitną Gwiazdę. Cień padł na wejście do legowiska i Ogniste Serce usłyszał zachrypnięty, przerywany oddech. Obrócił głowę, spodziewając się widoku jednego z najeźdźców, ale to był Szaropręgi. Przerażenie odpłynęło na widok przyjaciela. Krwawił mocno z boku i jednej z przednich łap, a krew z jego pyszczka pieniła się, gdy się jąkał: - Błękitna Gwiazdo, prze… - urwał, zapatrzony. – Ogniste Serce, co się dzieje? - Tygrysi Pazur zaatakował Błękitną Gwiazdę – odparł mu szybko Ogniste Serce. – Cały czas mieliśmy rację. To zdrajca. Przyprowadził tu włóczęgów, by nas zaatakowali. Szaropręgi dalej się wpatrywał, zszokowany, jakby dopiero co wylazł z głębokiej wody. - Przegrywamy – miauknął. – Jest ich zbyt wielu. Potrzebujemy twojej pomocy, Błękitna Gwiazdo. Przywódczyni spojrzała na niego, ale nie odpowiedziała. Ogniste Serce mógł dostrzec, że jej oczy były ciągle matowe i niewidzące, jak gdyby odkrycie prawdy o Tygrysim Pazurze potłukło jej duszę. - Ja pójdę – zaofiarował się Ogniste Serce. – Szaropręgi, mógłbyś pomóc Błękitnej Gwieździe przytrzymać Tygrysiego Pazura? Rozmówimy się z nim po bitwie. - Spróbuj, pieszczoszku – zadrwił Tygrysi Pazur z pyszczkiem pełnym piachu.
Szaropręgi przykuśtykał przez legowisko i zajął miejsce Ognistego Serca, kładąc pazury na piersi Tygrysiego Pazura. Przez uderzenie serca Ogniste Serce nie był pewien, czy ranny Szaropręgi i zszokowana Błękitna Gwiazda poradzą sobie z Tygrysim Pazurem. Ale zastępca ciągle tracił krew, a jego szyderstwa stawały się zdecydowanie słabsze. Ogniste Serce odwrócił się szybko i wystrzelił ponownie na zewnątrz. Na pierwszy rzut oka polana wydawała się wypełniona włóczęgami, jakby cały Klan Gromu został wypędzony. Wtedy Ognistemu Sercu błysnęły tu i tam znajome kształty – Długi Ogon wijący się pod wielkim pręgowanym kocurem, Łaciata Skorka grzebiący się ledwo poza zasięgiem chudego, szarego wyrzutka, kręcącego się, by wygrzebać nos z rozcapierzonych pazurów, zanim rzucił się na brzuch włóczęgi. Ogniste Serce usiłował zebrać siły. Walka z Tygrysim Pazurem wyczerpała go, a rany zadane pazurami zastępcy paliły jak ogień. Nie wiedział, jak długo wytrzyma. Przewrócił się instynktownie, gdy ruda kotka próbowała wbić mu pazury w plecy. Kątem oka dostrzegł gibkie, szaro-błękitne ciało gnające przez polane, wykrzykujące wyzwanie. Błękitna Gwiazda! Pomyślał zdumiony i wyobraził sobie, co stało się Tygrysiemu Pazurowi. Wtedy uświadomił sobie, że wojowniczka, którą widział nie była Błękitną Gwiazda. To była Mglista Stopa. Z wielkim trudem Ogniste Serce wyrwał się rudej kotce i wstał. Wojownicy Klanu Rzeki wysypywali się z tunelu. Lamparcie Futerko, Kamienne Futro, Czarny Pazur… Za nimi Biała Burza ze swoim patrolem. Silni i pełni energii zwalili się na najeźdźców z rozcapierzonymi pazurami i ogonami bijącymi w furii. Przestraszeni przez przypadkowe pojawienie się posiłków, włóczędzy rozproszyli się. Ruda kotka uciekła z zszokowanym wyciem, inni podążyli za nią. Ogniste Serce w pościgu przetrząsnął kilka miejsc, sycząc i plując, byle popędzić ich na ścieżce, ale to nie było konieczne. Zdziwieni, gdyż spodziewali się pewnego zwycięstwa i pozbawienie przywództwa schwytanego teraz Tygrysiego Pazura, włóczędzy nie walczyli uciekając. Odeszli w kilka uderzeń serca. Jedynym pozostałym wrogiem był Złamany Ogon, krwawiący mocno z głowy i boków. Ślepy kot grzebał się w piachu, miaucząc słabiutko jak chory kociak. Koty Klanu Rzeki gromadziły się ponownie z pomrukami niepokoju, gdy Ogniste Serce dokuśtykał do nich. - Dziękuję wam – miauknął. – Nigdy w życiu nie cieszyłem się tak na widok innego kota. - Rozpoznałam niektórych starych wojowników Klanu Cienia – odpowiedziała z powagą Lamparcie Futerko. – Tych, którzy odeszli ze Złamaną Gwiazdą. - Tak – Ogniste Serce nie chciał powiedzieć czegoś o udziale Tygrysiego Pazura. – Skąd wiedzieliście o tym, że potrzebujemy pomocy? – spytał, zaintrygowany. - Nie wiedzieliśmy – odparła Mglista Stopa. – Przyszliśmy porozmawiać z Błękitną Gwiazdą o… - Nie teraz – wtrąciła Lamparcie Futerko, jednak Ogniste Serce domyślił się, co chciała powiedzieć Mglista Stopa. O kociętach. - Klan Gromu potrzebuje czasu do odbudowy – wytwornie skinęła głową Ognistemu Sercu. – Jesteśmy zadowoleni, ze mogliśmy pomóc. Powiedz swojej przywódczyni, że niebawem wrócimy. - Oczywiście, powiem – obiecał Ogniste Serce. – Jeszcze raz dziękuję. Popatrzywszy na odejście kotów z Klanu Rzeki rozejrzał się, czując jak jego boki opadają ze zmęczenia. Polana była zaśmiecona futrem i krwią. Żółty Kieł i Okopcona Łapa zaczynały przepytywać ranne koty. Mimo że Ogniste Serce nie dostrzegł ich w walce, obie nosiły ślady wrogich pazurów. Wziął głęboki oddech. Nadszedł czas, by porachować się z Tygrysim Pazurem, ale nie wiedział, jak zebrać siłę. Jego rany tętniły bólem, a każdy mięsień jego ciała krzyczał z każdym krokiem. Gdy doczłapał się do legowiska Błękitnej Gwiazdy, zabrzmiał za nim głos: - Ogniste Serce! Co się stało? Odwrócił się by ujrzeć Piaskową Burzę, która niedawno powróciła na czele swego patrolu, z Obłoczną Łapą sapiącym tuż za nią. Wpatrywała się w polanę, jakby nie mogła uwierzyć w to, co widzi. Ogniste Serce potrząsnął głową ze znużeniem. - Wygnańcy Złamanego Ogona. - Znowu? – Piaskowa Burza splunęła zdegustowana. – Może teraz Błękitna Gwiazda drugi raz przemyśli ochronę Złamanego Ogona. - To bardziej skomplikowane – Ogniste Serce czuł się niezdolny do wyjaśnienia tego. – Piaskowa Burzo, zrobisz coś dla mnie, nie zadając pytań. Piaskowa Burza spojrzała na niego podejrzliwie. - Zależy co to będzie. - Idź do legowiska Błękitnej Gwiazdy i zajmij się tym, co tam znajdziesz. Lepiej weź też innego wojownika. Paprociowe Futro, mógłbyś? Błękitna Gwiazda powie wam, co zrobić.
W końcu taką mam nadzieję, dodał sobie Ogniste Serce, gdy Piaskowa Burza, ciągle zmarszczona, machnęła głową na Paprociowe Futro i poprowadziła do Wysokiej Skały. Po wszystkim co się stało najbardziej niepokoiło Ogniste Serce było to, że zdawało się, że Błękitna Gwiazda straciła wolę przewodzenia Klanowi. Ogniste Serce stał zdrętwiały na środku polanki, obserwując, jak Żółty Kieł przepytuje Złamanego Ogona, a potem zaczyna go pół popychać, pół ciągnąć do swojego legowiska. Dawny zastępca Klanu Cienia był ledwo przytomny, strużka krwi ściekała z kącika jego pyszczka. Naturalnie ona ciągle o niego dba, pomyślał w zmieszaniu Ogniste Serce. Nawet po wszystkim nie może zapomnieć, że był kiedyś jej kociakiem. Odwracając się od Żółtego Kła, Ogniste Serce zobaczył Piaskową Burzę wyłaniającą się z legowiska pod Wysoką Skałą. Szła za Tygrysim Pazurem, który wyrywał się do przodu dziwnymi, szarpiącymi ruchami. Jego futro pokryte było kurzem i krwią, a jedno oko przymknięte. Zatrzymując się potknął się i upadł przed skałą. Paprociowe Futro wlókł się blisko niego, wyczulony na jakikolwiek sygnał, że zastępca zamierza atakować lub uciekać. Za nim szła Błękitna Gwiazda. Z opuszczoną głową i ogonem ciągnącym się w pyle. Wróciły najgorsze przeczucia rudzielca. Zdawało się, ze silna przywódczyni, którą szanował Ogniste Serce zniknęła, zostawiając w zamian tę słabą, ranną kotkę. Ostatni ze wszystkich, Szaropręgi wykuśtykał z legowiska i legł na boku w cieniu Wysokiej Skały. Okopcona Łapa pospieszyła do niego i zaczęła sprawdzać jego rany z niespokojnie zmarszczonymi brwiami. Błękitna Gwiazda podniosła głowę i rozejrzała się. - Chodźcie tu, wszyscy – zgrzytnęła, kiwając końcem ogona. Gdy pozostała część Klanu się gromadziła, Ogniste Serce podszedł do Okopconej Łapy. - Możesz dać Tygrysiemu Pazurowi coś na jego rany? – zapytał. – Coś, co uśmierzy ból? Sądził, że chciał pokonać Tygrysiego Pazura bardziej, niż cokolwiek innego, ale teraz zrozumiał, że nie mógł znieść widoku niegdyś wielkiego wojownika wykrwawiającego się na śmierć w pyle. Okopcona Łapa odwróciła wzrok od badania Szaropręgiego. Ku uldze Ognistego Serca nie miała nic przeciwko jego prośbie o ulżeniu zdradzieckiemu zastępcy. - Jasne – miauknęła. – Przyniosę też coś dla Szaropręgiego - pokuśtykała w kierunku legowiska Żółtego Kła. Klanowicze zajęli zwoje miejsca w czasie jej powrotu. Ogniste Serce mógł zobaczyć ich wzajemne spojrzenia, niespokojnie wyobrażające sobie, co mogło się stać. Okopcona Łapa doczłapała się z pęczkiem ziół w pyszczku. Upuściła trochę obo Tygrysiego Pazura, a resztę oddała Szaropręgiemu. Zastępca zaczął podejrzliwie obwąchiwać liście, a potem je przeżuwać. Błękitna Gwiazda patrzyła na niego przez chwilę, a potem zaczęła mówić. - Przedstawiam wam Tygrysiego Pazura, nowego więźnia. ZaataPrzerwał jej chór zaniepokojonego mruczenia. Każdy kot wyglądał na zszokowanego i przerażonego. Ogniste Serce zauważył, że nie rozumieją, co się stało. - Więźnia? – powtórzył Ciemnopręgi. - Tygrysi Pazur to zastępca. Co takiego zrobił? - Powiem wam – głos Błękitnej Gwiazdy brzmiał jak zwykle, ale Ogniste Serce widział, ile wysiłku ją to kosztowało. – Przed chwilą, w moim legowisku, Tygrysi Pazur zaatakował mnie. Mógłby mnie zabić, gdyby Ogniste Serce nie zareagował na czas. Głosy sprzeciwu i niedowierzania zabrzmiały głośniej.. Z tyłu tłumu starsi wydawali dziwne zawodzenia. Ciemnopręgi tupnął łapą. Był jednym z najsilniejszych pomagierów Tygrysiego Pazura, jak wiedział Ogniste Serce, ale nawet on wyglądał niepewnie. - To jakaś pomyłka! – huknął. Błękitna Gwiazda uniosła podbródek. - Myślisz, ze nie wiem, kiedy kot próbuje mnie zamordować? – spytała sucho. - Ale Tygrysi Pazur… Ogniste Serce podskoczył. - Tygrysi Pazur jest zdrajcą Klanu! – splunął. – Przyprowadził dzisiaj tych włóczęgów! Ciemnopregi okrążył go. - Nigdy by tego nie zrobił! Udowodnij, pieszczoszku! Ogniste Serce spojrzał na Błękitną Gwiazdę. Ta skinęła na niego głową. - Ogniste Serce, powiedz Klanowi, co wiesz. Wszystko. Ogniste Serce podszedł powoli do jej boku. Teraz, gdy nadeszła chwila wyjawienia wszystkiego, poczuł dziwna niechęć, chociaż gdy zeskakiwał z Wysokiej Skały pomyślał, że nic nie będzie takie samo ponownie.
- Koty Klanu Gromu – zaczął. Jego głos był piskliwy, jak u kociaka i przerwał, by go opanować. – Koty Klanu Gromu, pamiętacie, jak zmarł Czerwony Ogon? Tygrysi Pazur powiedział, że zabił go Dębowe Serce, ale to było kłamstwo. To Tygrysi Pazur zabił Czerwonego Ogona! - Skąd wiesz? – to był Długi Ogon, ze swą zwykłą drwiną na pyszczku. – Nie walczyłeś w tej bitwie. - Wiem, bo rozmawiałem z kimś, kto walczył – odparł pewnie Ogniste Serce. – Krucza Łapa mi powiedział. - Och, jak sprytnie! – warknął Ciemnopręgi. – Krucza Łapa nie żyje. Możesz powiedzieć, że mówił cokolwiek i nikt ci nie udowodni, że kłamiesz. Ogniste Serce zawahał się. Utrzymywał prawdę o ucieczce Kruczej Łapy w tajemnicy, by chronić go przed Tygrysim Pazurem, ale teraz, gdy zastępca był więźniem, nie mógł być już niebezpieczny. Musiał ujawnić wszystko. - Krucza Łapa nie umarł – wypalił szybko. – Zabrałem go daleko po tym, jak Tygrysi Pazur próbował go zabić za to, że wiedział za dużo. Powstał jeszcze większy harmider, gdy każdy kot wykrzykiwał swoje pytanie lub sprzeciw. Czekając na to, aż się ponownie usadzą, Ogniste Serce spojrzał na Tygrysiego Pazura. Gdy zaczęły działać zioła Okopconej Łapy, wielki kocur zaczął odzyskiwać siły. Napiął uda i usiadł, wpatrując się w tłum oczami jak głazy, jak gdyby rzucał wyzwanie każdemu kotu, który podszedł za blisko. Wiadomość o Kruczej Łapie musiała nim wstrząsnąć, ale nie pokazał po sobie niczego poza pojedynczym drgnięciem wąsów Gdy zamieszanie nie zamierało, Biała Burza podniósł głos: - Cisza! Niech mówi! Ogniste Serce skłonił głową do starszego wojownika w podziękowaniu. - Krucza Łapa powiedział mi, że Ogniste Serce zginął, gdy spadła na niego lawina kamieni. Czerwony Ogon wydostał się spod skał i podbiegł do Tygrysiego Pazura, a on skoczył na niego i go zabił. - To prawda – podniósł głowę Szaropręgi z miejsca, gdzie jeszcze leżał w cieniu, z Okopconą Łapa przykładającą zioła do jego ran. – Byłem przy tym, jak Krucza Łapa opowiadał wszystko Ognistemu Sercu. - Spytałem też kotów z Klanu Rzeki – dodał Ogniste Serce. – Potwierdzili wersję o śmierci Dębowego Serca w lawinie kamieni. Ogniste Serce spodziewał się teraz hałasu, ale ten nigdy nie nastąpił. Niesamowita cisza spadła na Klan. Koty patrzyły na siebie, jakby szukały zrozumienia dla tych strasznych wieści w pyszczkach swoich przyjaciół? - Tygrysi Pazur spodziewał się zostać wtedy zastępcą – kontynuował Ogniste Serce. – Ale Błękitna Gwiazda wybrała Lwie Serce. Wtedy on zginął w walce z Klanem Cienia i w końcu Tygrysi Pazur spełnił swe ambicje. Ale zostanie zastępcą mu nie wystarczyło. Myślę… Myślę, że nawet zastawił pułapkę na Błękitną Gwiazdę przy Grzmiącej Ścieżce, ale wpadła w nią Okopcona Łapa – gdy mówił, spojrzał na terminatorkę, by zobaczyć, jak jej oczy się rozszerzają, a szczęka opada w zaskoczeniu. Błękitna Gwiazda też wyglądała na zdziwioną. - Ogniste Serce podzielił się ze mną swoimi podejrzeniami – wymamrotała. – Nie wierzyłam, nie mogłam mu uwierzyć. Ufałam Tygrysiemu Pazurowi – pokręciła głową. – To był błąd. - Ale jak on mógł spodziewać się, że zostanie przywódcą, gdyby cię zabił? – spytała Mysie Futerko. – Klan nigdy by go nie poparł. - Myślę, ze to dlatego zaplanował zaatakować w ten sposób - zaryzykował Ogniste Serce. – Sądzę, że myślał, że będziemy myśleć, że to jeden z włóczęgów zabił Błękitną Gwiazdę. Po wszystkim – głos Ognistego Serca stwardniał – kto podejrzewałby Tygrysiego Pazura, lojalnego zastępcę, o zatopienie pazurów we własnej przywódczyni? – zamilkł. Całe jego ciało drżało, a on czuł się tak słaby jak nowonarodzony kociak. - Błękitna Gwiazdo – odezwał się Biała Burza. – Co teraz powinno się stać z Tygrysim Pazurem? Jego pytanie wywołało lawinę wściekłego wycia ze strony Klanu. - Zabić go! - Oślepić! - Wygnać do lasu! Błękitna Gwiazda usiadła w bezruchu, zamknęła oczy. Ogniste Serce mógł wyczuć wylewający się z niej falami ból, gorzki smak zdrady, gdy odkryła, że zastępca, któremu ufała tak długo miał czarne serce. - Tygrysi Pazurze – miauknęła w końcu. – Czy masz coś do powiedzenia na swoją obronę? Tygrysi Pazur zakołysał głową i wlepił w nią żółte spojrzenie. - Bronić się przed tobą, ty przebaczająca pozbawionym charakteru wojownikom? Co z ciebie za przywódczyni? Utrzymywać pokój między Klanami! Pomagać im! Ledwie ukarałaś Szaropręgiego i Ogniste Serce za dokarmianie Klanu Rzeki, wysłałaś ich, by sprowadzili Klan Wichru do domu! Nigdy nie
okazałabym takiego pobłażania pieszczoszkowi. Chciałem przywrócić dni Klanu Tygrysa! Chciałem uczynić Klan Gromu wielkim! - A ile kotów musiałoby zginąć? – wymruczała Błękitna Gwiazda, prawie do siebie. Ogniste Serce wyobraził sobie, że myślała o Osetowym Pazurze, aroganckim i krwiożerczym wojowniku, któremu nie mogła pozwolić zostać zastępcą w jej miejsce. - Jeśli nie masz już niczego do powiedzenia, skażę cię na wygnanie – ogłosiła przywódczyni, jej głos załamywał się. Każde słowo wydawało się z niej wywlekane. – Opuścisz teraz terytorium Klanu Gromu, a jeśli jakikolwiek kot zobaczy cię tu po jutrzejszym wschodzie słońca, będzie miał moje pozwolenie na zabicie cię. - Zabicie mnie? – rzekł Tygrysi Pazur, warcząc buntowniczo. – Chciałbym zobaczyć, jak próbuje. - Ogniste Serce cię pokonał – oznajmił Szaropręgi. - Ogniste Serce – Tygrysi Pazur zwrócił swoje bursztynowe spojrzenie na swego wroga, a Ogniste Serce poczuł, jak jego futro jeży się na widok nieskrępowanej nienawiści. – Przetnij znowu moją ścieżkę, śmierdząca kulo futra, a zobaczymy, kto jest najsilniejszy. Ogniste Serce podskoczył na łapy. Gniew użyczył mu siły. - Innym razem, Tygrysi Pazurze – splunął. - Nie – warknęła Błękitna Gwiazda. – Nigdy więcej walki. Tygrysi Pazurze, zejdź nam z oczu. Tygrysi Pazur powoli się podniósł. Jego ciężka głowa obracała się w tę i z powrotem, gdy patrzył w tłum. - Nie myślcie, że jestem skończony – wysyczał. – Będę jeszcze przywódcą. A każdy kot, który pójdzie za mną na tym nie straci. Ciemnopręgi? Ogniste Serce wyciągnął szyję, by ujrzeć głównego sprzymierzeńca Tygrysiego Pazura. Czekał, aż Ciemnopregi się podniesie i podejdzie do Tygrysiego Pazura, ale gładki, pręgowany kocur pozostał na swoim miejscu, nieszczęśliwie zgarbiony. - Ufałem ci, Tygrysi Pazurze – sprzeciwił się. – Myślałem, że jesteś najwspanialszym wojownikiem w lesie, a ty sprzymierzyłeś się z tym… tyranem – Ogniste Serce wiedział, że mówił o Złamanym Ogonie – i nic mi nie powiedziałeś. I teraz spodziewasz się, że z tobą pójdę? – rozmyślnie spojrzał w dal. Tygrysi Pazur wzruszył ramionami. - Potrzebowałem pomocy Złamanego Ogona, by skontaktować się z włóczęgami. Jeśli odebrałeś to tak osobiście, to twój problem – warknął. – Długi Ogonie? Długi Ogon zaczął nerwowo. - Pójść z tobą, Tygrysi Pazurze? Na wygnanie? – głos mu drżał. – Nie… nie mogę. Jestem lojalny wobec Klanu. ]i]No i jesteś tchórzem,[/i] dodał cicho Ogniste Serce, chwytając woń strachu, gdy Długi Ogon kurczył się w tłumie. Po raz pierwszy widmo niepewności błysnęło na pyszczku Tygrysiego Pazura, gdy kilka kotów, którym ufał, odwróciło się do niego. - A co z tobą, Popielata Skórko? – zdenerwował się. – Osiągniesz ze mną więcej niż kiedykolwiek w Klanie Gromu. Młody, brązowy kocur specjalnie wstał i przecisnął się przez otaczające go koty, dopóki nie stanął przed Tygrysim Pazurem. - Patrzyłem na ciebie z dołu – miauknął czystym, wysokim głosem. – Chciałem być taki jak ty. Ale Czerwony Ogon był moim mistrzem. Zawdzięczam mu więcej niż komukolwiek. A ty go zabiłeś – gniew i złość sprawiły, że jego łapy drżały, ale kontynuował. – Zabiłeś go i zdradziłeś Klan. Prędzej umrę niż podążę za tobą. Pomruki uznania urosły wśród słuchających kotów, a Ogniste Serce usłyszał szept Białej Burzy: - Dobrze powiedziane, młodzieńcze. - Tygrysi Pazurze – przerwała Błękitna Gwiazda. – Nic z tego. Odejdź. Tygrysi Pazur wyprostował się na całą swoją wysokość, jego oczy płonęły zimną furią. - Idę. Ale wrócę. Możecie być tego pewni. Zemszczę się na was wszystkich! Odtruchtał nierówno od Wysokiej Skały. Gdy zbliżył się do Ognistego Serca, przystanął, cofając wargi w grymasie. - A co do ciebie… - zasyczał. – Otwórz oczy, Ogniste Serce. Słuchaj uważnie. Oglądaj się za siebie. Bo któregoś dnia cię znajdę, a wtedy staniesz się strawą wron. - Ty jesteś nią teraz – odparł Ogniste Serce, walcząc, by ukryć strach, który pełzł wzdłuż jego kręgosłupa. Tygrysi Pazur splunął, a potem odwrócił się i odszedł. Klan rozsunął się, by go przepuścić, a każde oko śledziło go, gdy szedł. Wielki wojownik nie trzymał się całkowicie stabilnie na łapach – jego rany musiały
osłabiać go bardziej mimo ziół Okopconej Łapy, uświadomił sobie Ogniste Serce – ale nie zatrzymał się ani nie obejrzał się za siebie. Odszedł, połknięty przez jałowcowy tunel.
Rozdział 29
Obserwując porażkę swego znikającego wroga, Ogniste Serce nie mógł zebrać się na najmniejsze poczucie triumfu. Zdziwił się, czując nagły cios wyrzutów sumienia. Tygrysi Pazur mógł być wojownikiem, którego wyczynami będą raczone pokolenia kociąt – gdyby tylko postawił lojalność nad ambicjami. Ogniste Serce mógł niemalże zapłakać nad tą stratą. Wszyscy, którzy rozmawiali wokół niego znowu zaczęli się wydzierać, jakby koty pilnie musiały omówić zaskakujące wydarzenia. - Kto teraz zostanie zastępcą? – dosłyszał pytanie Mknącego Wiatru. Ogniste Serce spojrzał na Błękitną Gwiazdę, by zobaczyć, czy myśli o podjęciu decyzji, ale kotka ześlizgiwała się z Wysokiej Skały w kierunku legowiska. Miała spuszczoną głowę i powłóczyła łapami, jakby była chora. Nie ogłosiłaby tego jeszcze. - Sądzę, że to Ogniste Serce powinien zostać zastępcą! – oznajmił Obłoczna Łapa, podskakując z podekscytowania. – Dobrze by się sprawił! - Ogniste Serce? – oczy Ciemnopregiego zwężyły się. – Pieszczoszek? - A co jest złego w byciu pieszczoszkiem? – Obłoczna Łapa zjeżył się przed o wiele większym wojownikiem. Ogniste Serce rozciągał obok łapy i już miał się wtrącić, gdy Biała Burza wcisnął się między Ciemnopręgiego i młodego terminatora. - Dość – warknął. – Błękitna Gwiazd powie nam, kogo wybrała zanim księżyc dojdzie do szczytu nieba. Taka jest tradycja. Ogniste Serce pozwolił swoim barkom opaść, gdy Obłoczna Łapa popędził do innych terminatorów. Mógł dostrzec, że jego terminator nie do końca zdaje sobie sprawy z powagi tego, co się stało. Starsi wojownicy, którzy znali Tygrysiego Pazura bardzo dobrze spoglądali na innych tak, jakby ich świat właśnie się skończył. - Cóż, Ogniste Serce – Szaropręgi spojrzał na Ogniste Serce, gdy ten podszedł dołączyć do przyjaciela i Okopconej Łapy. – Chciałbyś zostać zastępcą? – w jego oczach był ból, krew ściekała ciągle z jego pyszczka, a mimo to wyglądał na bardziej żywego, niż widywał go Ogniste Serce od śmierci Srebrnego Strumyka, jakby bitwa i łajdactwo Tygrysiego Pazura oczyściły na chwilę jego umysł z żalu. Ogniste Serce nie mógł powstrzymać lekkiego dreszczyku podekscytowania pełznącego wzdłuż jego kręgosłupa. Zastępca Klanu Gromu! Wtedy uświadomil sobie, jak cięzka byłaby to praca, zebrać te wszystkie załamane koty razem i włączyć je na nowo do Klanu. - Nie – odpowiedział Szaropregiemu. – A Błękitna Gwiazda nigdy mnie nie wybierze – wstał, potrząsając głową, jakby chciał wyrzucić to ze swych myśli. - Jak się czujesz? – spytał. – Czy te rany są poważne? - Wyzdrowieje – miauknęła Okopcona Łapa – ale ma rozdrapany język i ciągle krwawi. Nie wiem, co się robi z taką raną. Ogniste Serce, mógłbyś przyprowadzić Żółty Kieł? - Jasne. Ogniste Serce widział ostatnio Żółty Kieł, gdy ta ciągnęła Złamanego Ogona do swojego legowiska; nie pojawiła się na skazaniu Tygrysiego Pazura. Przeszedł przez polankę do paprociowego tunelu. Gdy wcisnął się między miękkie, zielone łapy liści usłyszał głos Żółtego Kła. Było w nim coś – może łagodność, tak niezwykła u Żółtego Kła – co kazało mu zatrzymać się w kryjówce z paprociowych łuków na dłuższą chwilę. - Leż spokojnie, Złamany Ogonie. Straciłeś życie – mruczała. – Będzie dobrze. - Co masz na myśli? – parsknął Złamany Ogon, jego głos osłabł z upływu krwi. – Skoro zostało mi jeszcze jedno życie, dlaczego moje rany ciągle bolą? - Gwiezdny Klan uleczył rany zanim cię zabiły – wyjaśniła Żółty Kieł, dalej mrucząc tym samym delikatnym tonem, który wywoływał u Ognistego Serca dreszcze. – Inni potrzebują umiejętności medyka. - Więc na co czekasz, stara, chuda jędzo? – wysyczał Złamany Ogon. – Zajmij się tym. Daj mi coś na uśmierzenie bólu. - Dobrze, dam – głos Żółtego Kła stał się nagle lodowato zimny, a strach musnął Ogniste Serce. – Proszę. Zjedz to jagody, a ból odejdzie na dobre. Ogniste Serce wyjrzał ostrożnie z paproci, by zobaczyć, jak Żółty Kieł chwyciła coś łapą. Ostrożnie i powoli potoczyła trzy jasnoczerwone jagody przed Złamanego Ogona, prowadząc jego łapę dopóki ich
nie dotknął. Nagle Ogniste Serce wrócił pamięcią do śnieżnego dnia w porze nagich drzew. Obłoczek wpatrywał się w mały krzak o ciemnych liściach, który rodził szkarłatne owoce, a Okopcona Łapa mówiła: Te jagody są tak trujące, że nazywamy je jagodami śmierci. Nawet jedna mogłaby cię zabić. Wziął wdech, by go ostrzec, ale Złamany Ogon już przeżuwał jagody. Żółty Kieł obserwowała go z kamiennym pyszczkiem. - Ty i mój Klan wygnaliście mnie i przybyłam tutaj – wysyczała mu wprost do ucha. – Byłam więźniem, jak ty. Ale Klan Gromu traktował mnie dobrze i w końcu zaufali mi na tyle, że zostałam ich medyczką. Ty też mogłeś zdobyć ich zaufanie. Ale teraz – czy ktokolwiek będzie w stanie ci uwierzyć? Złamany Ogon warknął pogardliwie. - Sądzisz, że o to dbam? Żółty Kieł usiadła jeszcze bliżej kocura, jej oczy płonęły. - Wiem, że o nic nie dbasz. Ani o swój Klan, ani o swój honor, ani o swoja rodzinę. - Nie ma rodziny – Złamany Ogon wypluł te słowa. - Mylisz się. Twoja rodzina jest bliżej, niż kiedykolwiek o tym śniłeś. Jestem twoja matką. Z gardła ślepego wojownika wydobył się osobliwy, dyszący dźwięk, jakby próba straszliwego śmiechu. - Pająki oplotły siecią twój mózg, starucho. Medycy nie mogą mieć kociąt. - Dlatego cię oddałam – odpowiedziała Żółty Kieł, każde słowo ociekało latami goryczy. – Ale nigdy nie przestałam o ciebie dbać… nigdy. Gdy byłeś młodym wojownikiem, byłam z ciebie taka dumna – jej głos opadł do przygnębionego warczenia. – A potem zabiłeś Postrzępioną Gwiazdę. Własnego ojca. Zabiłeś kocięta naszego Klanu i to ja poniosłam za to winę. Doszczętnie zniszczyłbyś nasz Klan, więc nadszedł czas, by przerwać tę zdradę. - Przerwać? Co ty knujesz, stara… - Złamany Ogon spróbował wstać, ale jego kończyny odmówiły posłuszeństwa i runął ciężko na bok. Jego głos podniósł się do cienkiego pisku, który zmroził Ogniste Serce aż do kości. – Co ty zrobiłaś? Nie… nie czuję łap. Nie mogę oddychać… - Nakarmiłam cię jagodami śmierci – źrenice oczu Żółtego Kła były normalne, gdy patrzyła na niego. – Wiem, że to twoje ostatnie życie. Medyk zawsze wie. Żaden kot nie zostanie już przez ciebie zraniony. Pyszczek Złamanego Ogona rozwarł się w płaczu i szoku. Ogniste Serce pomyślał, że za bardzo żałuje tego, co tu usłyszał, ale ślepy wojownik był niezdolny do powiedzenia urwanego słowa. Jego kończyny drgały, a pazury drapały piach. Pierś mu falowała, gdy walczył o powietrze. Nie mogąc dłużej patrzeć, Ogniste Serce odwrócił się i skulił na drugim końcu tunelu, drżąc, dopóki odgłos ostatniej drgawki Złamanego Ogona nie ucichł. Wtedy, pamiętny prośby Okopconej Łapy, przedarł się z powrotem, upewniając się, że tym razem Żółty Kieł może usłyszeć jego przedzieranie się przez paprocie. Złamany Ogon leżał w bezruchu na środku małej polanki. Stara medyczka przycupnęła obok niego, muskając nosem jego bok. Gdy Ogniste Serce podszedł, podniosła głowę. Jej oczy były pełne bólu. Wyglądała starzej i słabiej niż kiedykolwiek. Ale Ogniste Serce wiedział, że była na tyle silna, ze żal po Złamanym Ogonie jej nie złamie. - Zrobiłam wszystko, co mogłam, ale umarł – wyjaśniła. Ogniste Serce nie mógł powiedzieć, czy medyczka wiedziała, że on wiedział, że kłamała. Nigdy nie powiedziałby żadnemu kotu, co przed chwilą zobaczył i usłyszał. Próbując opanować głos, miauknął: - Okopcona Łapa wysłała mnie, żebym zapytał się ciebie, co zrobić z podrapanym językiem. Żółty Kieł zmagała się ze swoimi łapami, jakby tez czuła odrętwiający dotyk jagód śmierci. - Powiedz jej, że już idę – sapnęła. – Tylko wezmę właściwe zioła. Ciągle niespokojna, słaniając się opuściła legowisko. Nie odwróciła się, by spojrzeć na nieruchome ciało Złamanego Ogona.
Ogniste Serce sądził, że nie będzie mógł zasnąć, ale był tak wyczerpany, że zapadł w głębokie odrętwienie gdy tylko zwinął się w kłębek w swoim gnieździe. Śnił, że stał gdzieś wysoko, z wiatrem głaszczącym jego futro i gwiazdami Srebrnej Skórki płonącymi zimnym ogniem nad jego głową. Ciepły, znajomy zapach wśliznął się w jego nozdrza, a gdy uniósł głowę odwrócił głowę, zobaczył Cętkowany Listek. Dotarła do niego i subtelnie dotknęła swoim noskiem jego nos. - Gwiezdny Klan cię wzywa – zamruczała. – Nie bój się. Wtedy zniknęła, pozostawiając go tylko z wiatrem i gwiazdami. Gwiezdny Klan mnie wzywa? Pomyślał Ogniste Serce, zdumiony. Wiec umieram? Strach szarpnął nim i zbudził się, dysząc z ulgi, gdy zorientował się, że jest bezpieczny w słabym świetle legowiska. Jego rany z bitwy ciągle bolały, a gdy się podnosił, jego zesztywniałe mięśnie zaprotestowały,
lecz jego siły wracały. Ciężko mu było opanować drżenie. Czy Cętkowany Listek przepowiedziała właśnie jego śmierć? Wtedy uświadomił sobie, że chłód, który czuł, nie bierze się tylko ze strachu. Legowisko, zazwyczaj ogrzane śpiącymi ciałami, było zimne i puste. Mógł usłyszeć pomruki wielu kotów na zewnątrz. Gdy torował sobie do nich drogę, zobaczył, że niemal cały Klan zebrał się na polanie, razem z jasnymi światłami świtu dopiero co wyłaniającymi się zza drzew. Piaskowa Burza przepychała się przez grupę kotów. - Ogniste Serce! – miauknęła nagląco. – Księżyc doszedł do szczytu nieba i zaszedł, a Błękitna Gwiazda nie mianowała nowego zastępcy. - Że co? – Ogniste Serce wgapił się w jasnorudą kotkę, zaniepokojony. Został złamany Kodeks Wojownika. – Gwiezdny Klan będzie się gniewał – wymamrotał. - Musimy mieć zastępcę – kontynuowała Piaskowa Burza, bijąc ogonem powietrze w nerwach. – Ale Błękitna Gwiazda nie chce nawet wyjść ze swojego legowiska. Biała Burza próbował z nią porozmawiać, ale go odesłała. - Ciągle jest w szoku po Tygrysim Pazurze – podkreślił Ogniste Serce. - Ale jest przywódczynią tego Klanu – odparła Piaskowa Burza. – Nie może po prostu zwinąć się w kłębek w swoim legowisku i o nas zapomnieć. Ogniste Serce wiedział, że miała rację, ale nie mógł stłumić sympatii wobec Błękitnej Gwiazdy. Wiedział, jak bardzo zależało jej na Tygrysim Pazurze, jak lojalnie broniła go przed oskarżeniami Ognistego Serca. Wybrała go na swojego zastępcę i uwierzyła, że pomoże jej przewodzić Klanowi. Musiała być zdruzgotana, gdy dotarło do niej, że cały czas się myliła i ze już nigdy nie będzie mogła liczyć na jego siłę i sprawność bojową. - Nie zapomni… - zaczął i urwał. Błękitna Gwiazda potykała się wokół Wysokiej Skały po wyjściu z legowiska. Wyglądała na starą i wyczerpaną, gdy usiadła przed skałą, nie wysilając się na wspinaczkę. - Koty Klanu Gromu – zgrzytnęła, lewie głośno, by być słyszana ponad zaniepokojonymi pomrukami. – Wysłuchajcie mojego wyboru. Wszystkie koty odwróciły się w tej chwili do niej, a na polankę opadła zimna cisza. - Wypowiadam te słowa przed Gwiezdnym Klanem, aby duchy naszych przodków mogły usłyszeć i potwierdzić mój wybór – Błękitna Gwiazda znów przerwała, opuszczając wzrok na swoje łapy na tak długo, ze Ogniste Serce pomyślał, że zapomniała, co miała powiedzieć. Być może nawet jeszcze nie zdecydowała, kto powinien być jej nowym zastępcą. Jeden czy dwa koty zaczęły szeptać niespokojnie, ale gdy Błękitna Gwiazda podniosła głowę przestały. - Nowym zastępcą będzie Ogniste Serce – oznajmiła czysto. Gdy tylko skończyła mówić, wstała i skierowała się do legowiska na łapach, które zdawały się być z kamienia. Cały Klan zamarł. Ogniste Serce poczuł, jak cierń przeszywa mu serce. On miałby być zastępcą? Chciał zawołać Błękitną Gwiazdę z powrotem i powiedzieć jej, ze to jakaś pomyłka. Był ledwo wojownikiem! Wtedy usłyszał piskliwy, radosny głos Obłocznej Łapy. - Wiedziałem! Ogniste Serce jest zastępcą! Tuż obok Ciemnopręgi warknął. - Doprawdy? Cóż, nie przyjmę rozkazów od pieszczoszka! Kilka kotów podeszło do Ognistego Serca, by mu pogratulować. Piaskowa burza i Szaropręgi byli wśród pierwszych, a Okopcona Łapa, mrucząc radośnie i rzucając się na niego, by dokładnie wylizać mu pyszczek. Ale inne koty, jak zauważył Ogniste Serce, cicho się oddaliły i w końcu się do niego nie odezwały. Było jasne, że byli tak przerażeni wyborem Błękitnej Gwiazdy jak sam Ogniste Serce. Czy to miała na myśli Cętkowany Listek w jego śnie, gdy powiedziała mu, że wzywa go Gwiezdny Klan? Wzywa do odpowiedzialności za Klan? Nie bój się, powiedziała mu. Och, Cętkowany Listku, pomyślał rozpaczliwie Ogniste Serce, gdy strach i niepewność zalały jego umysł. Jak mam się nie bać?
Rozdział 30
-Cóż, zastępca klanu- Biała Burza miauknął mu cicho do ucha. -Co chcesz żebym teraz zrobił?- Ogniste Serce zdał sobie sprawę sobie sprawę, jego oferta była prawdziwa,spojrzał z wdzięcznością na wielkiego białego wojownika Wiedział ze Biała Burza mógłby się spodziewać, że to on zostanie zastępcą, dlatego jego wsparcie będzie bardzo cenne w najbliższych dniach. -Tak ... teraz ..."Ogniste Serce zaczął gorączkowo myśleć, jakie są w tej chwili najpilniejsze priorytety Z wstrząsem, zdał sobie sprawę, że próbuje sobie wyobrazić, co zrobiłby tygrysi Pazur. -Żywność. Wszyscy musimy jeść. Obłoczna Łapo, idż na polowanie dla starszyzny. Weź innych uczniów, aby pomogli w kociarni". Obłoczna Łapa odbiegł z machnięciem ogona. -Mysie Futerko, Ciemnopręgi, znajdźcie jeszcze sobie po dwóch lub trzech wojowników i wyjdźcie na patrol i polowania. Podzielcie terytorium między wami. Potrzebujemy więcej świeżej zdobyczy. I zachować ostrożność czy nie wyczuwacie tych łotrów lub Tygrysiego Pazura.Mysie Futerko odeszła ze spokojnym skinieniem głowy, zabierając po drodze Paprociowe Futro i Wierzbową Skórkę. Ale Ciemnopręgi patrzył na Ogniste serce tak długo, że Ogniste Serce zaczął się zastanawiać, co by zrobił, gdyby ciemny wojownik naprawdę odmówił posłuszeństwa. Spotkał jasnoniebieskie spojrzenie i stopniowo, Ciemnopręgi zaczął się odwracać aż w końcu odszedł, miaucząc do Długiego Ogona i Popielatą Skórkę żeby poszli za Nim. -Wszyscy sympatycy Tygrysiego Pazura- Biała Burza obserwował jak odchodzą.-Musisz mieć na nich oko.-Tak, wiem,przyznał Ogniste Serce -Ale okazali klanowi większą lojalność niż wobec Tygrysiego Pazura, prawda? Mam nadzieję, że przyjmą mnie jeśli nie deptał im po ogonach. -Mam coś zrobić?- Zapytał Szaropręgi.-Tak-Ogniste Serce liznął szybko przyjaciela w ucho.-Idź z powrotem do gniazda i odpoczywaj. Zostałeś wczoraj ranny. Przyniosę ci kawałek świeżej zdobyczy.-Oh, w porządku. Dzięki,Ogniste Serce-. Szaropręgi zwrócił liźnięcie i zniknął w gnieździe. Ogniste Serce podszedł do stosu świeżej zdobyczy, gdzie znalazł Okopconą Łapę wybierającą srokę z małej sterty.-Zaniosę to Błękitnej Gwieździe- ofiarowała. -Muszę sprawdzić jej rany. A potem wezmę trochę zdobyczy dla Żółtego Kła-. -Dobry pomysł - miauknął Ogniste serce zaczynał czuć się pewniej, gdy widział, że jego szybkie polecenia wydawały się przywrócić rzeczy do stanu normalnego. -Powiedz jej, jeśli potrzebuje pomocy do zbierania ziół, może wziąść Obłoczną Łapę, jest u starszyzny.-.Okay-. Okopcona Łapa zachichotała-Na pewno wiesz, jak Twój uczeń pracuje, Ogniste Serce.- Pochyliła się by podnieść srokę, lecz natychmiast ja wypuściła z pyszczka z krzykiem obrzydzenia. Ciało martwego ptaka spadło, odsłaniając masę wijących się białych robaków. Ani śladu mięsa Ogniste Serce skrzywił się. Okopcona Łapa cofnęła się oblizując wargi i patrzyła na zgniłą. Jej ciemne szare futro było zjeżone, a jej niebieskie oczy rozszerzone.- Padlina- miauknęła-Padlina wśród świeżej zdobyczy. Co to znaczy?- Ogniste Serce nie miał pojęcia jak padlina dostała się do obozu. Żaden kot nie przyniósłby czegoś takiego, nawet najmłodszy terminator to wiedział. -Co to znaczy?- powtórzyła Okopcona Łapa. Ogniste Serce uświadomił sobie, że myślał tylko pod względem praktycznym, jak padlina znalazła się w stosie.-Czy myślisz, że to znak?-zamiauczał -Wiadomość od Gwiezdnego Klanu?-.-Może tak być.-Okopcona Łapa zadrżała i spojrzała na niego ogromnymi niebieskimi oczami.-Gwiezdny Klan jeszcze nie przemówił do mnie od ceremonii przy Księżycowym Kamieniu. Nie wiem, czy to znak, czy nie, ale jeśli jest to ...-.-To musi być dla Błękitnej Gwiazdy.-Zakończył Ogniste Serce. Jego Futro zjeżyło się gdy zorientował się, że to był pierwszy sygnał uprawnień Okopconej Łapy jako ucznia medyka.- Miałaś wziąść srokę dla niej.Poczuł dreszcz przerażenia na myśl, co może oznaczać omen. Czy Gwiezdny Klan próbuje powiedzieć, że przywództwo Błękitnej Gwizdy gnije od środka,choć zewnętrzne zagrożenia takie jak Tygrysi Pazur odeszły?-Nie- Miauknął mocno-To nie może być prawda. Problemy Błękitnej Gwizdy się skończyły. Jakiś kot był nieostrożny i przyniósł padlinę przez pomyłkę, to wszystko.-Ale on sam nie wierzył własnym słowom, i mógł powiedzieć, że Okopcona Łapa też nie. -Poproszę Żółty Kieł,- miauknęła, potrząsając głową w oszołomieniu.-Ona wie-.Okopcona Łapa szybko
podniosła nornicę ze stosu i zaczęła szybko kuleć przez polanę. Ogniste Serce zawołał za nią: -Nie mów żadnemu kotu z wyjątkiem Żółtego Kła. Klan nie musi wiedzieć. Ja to pogrzebie.- Śmignęła ogonem na znak, że słyszała, i zniknęła wśród paproci. Ogniste Serce rozejrzał się by upewnić się, że żaden inny kot podsłuchał ich rozmowę, lub widział rozkładającą się srokę. Gula urosła mu w gardle, chwycił ptaka za końcówkę jednego z skrzydeł i zaciągnął go do skraju polany. Nie rozluźnił się, dopóki nie zakopał głęboko padliny. Nawet wtedy, że nie mógł się tego pozbyć umysłu. Jeśli gnicie, robaki wypełniające padlinę to rzeczywiście omen, to jakie nowe katastrofy Gwiezdny Klan ześle na Klan Gromu? Gdy słonce było u szczytu nieba, klan rozłożył się w obozie by odpocząć. Patrole polowania wróciły, wszystkie koty były nakarmione i pełne i Ogniste Serce doszedł do wniosku, że nadszedł czas by udać się do Błękitnej Gwiazdy żeby sprawdzić, czy chce z nim porozmawiać o prowadzeniu klanu. Rozproszył go ruch w jałowcowym tunelu. Cztery koty z Klanu Rzeki przedzierały się przez tunel, te same cztery, które dołączyły w bitwie poprzedniego dnia: Lamparcie Futerko, Mglista Stopa, Kamienne Futro i Czarny Pazur. Lamparcie Futerko urodziła niedawno, miała ranę przechodząca przez pstrokate ramię i Czarny Pazur miał rozdarte na końcu ucho, dowód jak dzielnie walczyli z Klanem Gromu aby wypędzić włóczęgi. Ogniste Serce chciał wierzyć, że przyszli tylko by się dowiedzieć, czy wojownicy Klanu Gromu mają się dobrze. Ale w głębi duszy wiedział, że ich misja miała coś wspólnego z potomstwem Szaropręgiego. Starając się ukryć ciężar swego serca, pochylił głowę do Lamparciego Futerka-nie szacunku jak wojownika z zastępcą, ale uprzejme powitanie między równymi. -Witaj- miauknęła Lamparcie Futerko, jej oczy wyrażały zdziwienie zachowaniem Ognistego Serc Musimy porozmawiać z przywódczyniąOgniste Serce zawahał się, wiedząc, jak wiele jest do wyjaśnienia. Potrzeba by całego dnia, aby opowiedzieć całą historię zdrady Tygrysiego Pazura i opisać, jak Ogniste Serce sam został mianowany zastępcą. W mgnieniu oka, zdecydował się nic nie mówić patrolowi, który przybył z wizytą. Nawet Klan Rzeki, choć wydawał się teraz przyjaźnie nastawiony, może się skusić do ataku klanu, który wydawał się być słaby. Wystarczająco szybko będzie jeśli dowiedzą się na następnej pełni. Skłonił głowę jeszcze raz i poszedł szukać Błękitnej Gwiazdy.. Od jego mianowania, przywódczyni klanu siedziała w swojej jaskini, kończąc kawałek świeżej zdobyczy. Przypominała już dawną siebie niż kiedy Ogniste Serce widział ją po ataku Tygrysiego Pazura. Miauknął przy wejściu by ogłosić swoje przybycie, Błękitna Gwiazda spojrzała w górę, połykając ostatni kęs myszy. Oblizała szczęki, i miauknęła- Ogniste Serce?Wejdź Mamy wiele do omówienia.-.-Tak, Błękitna Gwiazdo - miauknął Ogniste Serce, ale nie teraz. Wojownicy z Klanu Rzeki są tutaj. -.- Ah -. Błękitna Gwiazda stanęła na łapy i przeciągnęła się. -Spodziewałam się ich, choć miałam nadzieję, że nie wrócą tak szybko.Wyprowadziła go na zewnątrz gdzie czekał obcy patrol. Szaropręgi pojawił się i rozmawiał z Mglista Stopa. Ogniste Serce miał nadzieję, że nie mówił jej za dużo, usiadł w odpowiedniej odległości od patrolu z Klanu Rzeki. Inne koty też zbierały się na polanie, ich pyszczki wyrażały ciekawość spowodowaną wizyta kotów z Klanu Rzeki. Kiedy Błękitna Gwiazda witała przybyszów, Lamparcie Futerko zaczęła. -Rozmawialiśmy długo o kociętach Srebrnego Strumyka i zdecydowaliśmy, że należą one do Klanu Rzeki. Dwa kocięta z Klanu Rzeki zmarły wczoraj. Urodziły się zbyt szybko. Ich matka, Zielony Kwiat, zgodziła się karmić te kocięta. Uważamy, że może to być znak od Gwiezdnego Klanu. Kocięta będą zadbane.-.-Są zadbane tutaj!Wykrzyknął Ogniste Serce. Lamparcie Futerko spojrzała na niego, ale wciąż przemawiała bezpośrednio do Błękitnej Gwiazdy. -Krzywa Gwiazda wysłał nas żeby je przyprowadzić.- Jej głos był spokojny, ale zdecydowany, pokazując, że naprawdę wierzyła w to, że jej Klan ma prawo do kociąt. -Poza tym,- Mglista Stopa dodała: -Kocięta są teraz starsze, a rzeka spadła na tyle, aby umożliwić bezpieczne przejście w poprzek. Będą one w stanie poradzić sobie z podróży do naszego obozu. -.- Tak -, miauknęła Lamparcie Futerko, zapatrzona w młodszego wojownika. -Mogliśmy wziąć kocięta wcześniej, ale zależy nam tak samo o ich dobru.- Błękitna Gwiazda wyprostowała się. Mimo, że poruszała się sztywno w ciąż wyglądała na wyczerpaną, to pozornie nadal miała autorytet przywódczyni. -Kocięta są pół-krwi Klanu Gromu- przypomniała Lamparciemu Futerku. -Już mówiłam, dam wam moją decyzję na następnym Zgromadzeniu.-.-Decyzja nie należy do
ciebie-. Ton zastępczyni Klanu Rzeki był chłodny jak lód. Na jej słowa miauczenie protestu podniosło się wśród zebranych kotów. -Cheek- splunęła Piaskowa Burza, która siedziała blisko Ognistego Serca. "Kim ona jest, że przychodzi tu i mówi nam, co robić?- Ogniste Serce podszedł do Błękitnej Gwiazdy i szepnął jej do ucha: -Błękitna Gwiazdo, to są kocięta Szaropręgiego. Nie można ich odesłać.-Błękitnej Gwieździe drgnęły uszy. -Możecie powiedzieć, Krzywej Gwieździe.spokojnie zwróciła się do gości, "że Klan Gromu będzie walczył o utrzymanie tych kociąt.Lamparcie Futerko cofnęła się warcząc, a koty z Klanu Gromu zamiauczały potwierdzająco. Potem ponad hałasem wybiło się miauknięcie -Nie!- Futro Ognistego serca zaczęło swędzieć. To był Szaropręgi. Duży szary kot podszedł do Błękitnej Gwiazdy i stanął obok. Ogniste Serce skrzywił się, gdy zobaczył jak podejrzliwie patrzy na niego Klan Gromu i jak i jak cofa się, gdy przechodzi. Ale Szaropręgi wydawał się być odporny na ich wrogość. Spoglądając na patrol Klanu Rzeki a następnie na koty własnego klanu, miauknął -Lamparcie Futerko ma rację. Kocięta należą do klanu ich matki. Myślę, że powinniśmy pozwolić im odejść. -Ogniste Serce zamarł. Chciał protestować, ale nie mógł znaleźć słów. Reszta Klanu była tak samo cicho, z wyjątkiem Żółtego Kła, która mruknęła: -On jest szalony-. -Szaropręgi, pomyśl jeszcze raz,- Błękitna Gwiazda namawiała go. -Jeśli pozwolę Lamparciemu Futerku wziąć te kocięta, będą utracone na zawsze. Będą one dorastać w innym Klanie. Nie będą wiedzieć, że jesteś ich krewnym. Pewnego dnia możesz nawet z nimi walczyć -.Ogniste Serce usłyszał smutek w jej głosie, gdy mówiła, i zobaczył, że jej oczy błądzą po Mglistej Stopie i Kamiennym Futrze Jej słowa były tak pełne gorzkiej świadomości, że zastanawiał się, jak każdy kot, który jej słucha, nie jest w stanie uświadomić sobie prawdę o kociętach swojej przywódczyni, które straciła tak dawno temu. -Rozumiem, Błękitna Gwiazdo- Miauknął Szaropręgi . -Ale ja spowodowałem wystarczająco dużo kłopotów dla tego klanu. Nie będę prosił ich, by walczyć o moje kocięta. -Zatrzymał się i dodał do Lamparciego Futerka- Jeśli Błękitna Gwiazda zgodzi się, przyniosę kocięta do przejścia o zachodzie słońca. Daję ci słowo. -.- Szaropręgi, nie ... -Wybuchnął Ogniste Serce. Szaropręgi zwrócił żółte oczy na jego przyjaciela. Ogniste Serce zobaczył tam ból, i niezmierzone nieszczęście, ale także ustalenie,które uświadomiły mu,że Ogniste Serce sam jeszcze nie rozumie. -Nie ...- powtórzył cicho, ale Szaropręgi nie odpowiedział. Piaskowa Burza włożyła nos w futro Ognistego Serca i wyszeptała kilka słów pocieszenia, ale Ogniste Serce czuł zbyt wielkie zdrętwienie by odpowiedzieć. Był niewyraźnie świadomy, że Okopcona Łapa trąca Piaskową Burze po drugiej stronie i szepcze: -Nie teraz, Piaskowa Burzo. Niestety nie możemy nic powiedzieć. Zostaw go. -Błękitna Gwiazda pochyliła głowę przez kilka długich chwil. Ogniste Serce mógł zobaczyć, jak wiele jej pośpiesznie wezwana siła uciekała w wyniku konfrontacji i jak rozpaczliwie potrzebowała odpoczynku. W końcu odezwała się. -Szaropręgi, czy na pewno?-Szary wojownik podniósł podbródek. -Jestem pewny.- -W takim wypadku- Błękitna Gwiazda mówiła dalej: -Wyrażam zgodę Lamparcie Futerko. Szaropręgi przyniesie kocięta do przejścia o zachodzie słońca -. Lamparcie Futerko spojrzała zaskoczona, że tak szybko wygrała. Wymieniła spojrzenie z Czarnym Pazurem, prawie tak, jakby pytając, czy może być tutaj jakieś oszustwo. -Wtedy trzymamy cię za słowoMiauknęła, zwracając się do przywódczyni Klanu Gromu-W imię Gwiezdnego Klanu.- Skinęła głową Błękitnej Gwieździe i poprowadziła koty do tunelu. Ogniste Serce patrzył jak odchodzą i odwrócił się by porozmawiać z Szaropręgim ale jego przyjaciel, juz znikał w kociarni. Kiedy słonce zniknęło za drzewami, Ogniste Serce czekał w jałowcowym tunelu. Liście szeleściły nad głową, a powietrze wypełniało się ciepłym zapachem późnej pory zielonych liści, ale Ogniste Serce był ledwie świadomy swego otoczenia. Jego umysł był pełen myśli o Szaropręgim. Miał szanse by spróbować przekonać Szaropręgiego, żeby nie porzucał swoich kociąt. W końcu Szaropręgi wyszedł z kociarni, razem z dwoma kociakami na krępych nogach, które nie pewnie szły przed siebie. Małe, ciemno-szare kociątko już wydawało się, że wyrośnie na solidnego wojownika, a kotka z jej srebrzystym płaszczem była kopią matki, obiecując tym samym piękno i szybkość. Złoty Kwiat wyszła za nimi z kociarni i pochyliła głowę by dotknąć nosków obu kociąt. -Żegnajcie, moje kochane,miauknęła smutno . Kociaki miauczały zdezorientowane kiedy Szaropręgi trącił je, i własne kocięta Złotego Kwiatu przytuliły się do boku matki, jak gdyby chciały ja pocieszyć. -Szaroptęgi- Zaczął Ogniste Serce, idąc do przodu, i jak jego przyjaciel zbliżył się do kociąt. -Nie mów nic- Szaropręgi przerwał mu. -Zrozumiesz wkrótce. Czy pójdziesz ze mną do przejścia?? Ja ... potrzebuję twojej pomocy do prowadzenia kociąt. -.- Oczywiście, jeśli chcesz
żebym to był ja -. Ogniste Serce był gotowy zgodzić się na wszystko, co dawało najmniejsze szanse na przekonanie Szaropręgiego do zmiany zdania i zachować kociąt. Dwóch wojowników szło razem po lesie, jak to miało miejsce wcześniej wiele razy. Każdy z nich prowadził jednego z kociaków,które wykręcały się jakby chciały iść na własnych łapach. Ogniste Serce nie wiedział, jak jego przyjaciel mógł z nich zrezygnować. Czy Błękitna Gwiazda czuła się tak samo jak on, kiedy oddawała swoje kocięta Dębowemu Sercu?- zastanawiał się, Kiedy dotarli do stopni, czerwone światło słońca juz blakło. Księżyc zaczynał rosnąć, a rzeka była srebrną wstążką, która odzwierciedla bladość nieba. Jej szmer wypełniał powietrze, a Ogniste Serce poczuł pod łapami jak świeże i chłodne są długie trawy na skraju brzegu. Ogniste Serce położył kociątko przy sobie w miękkiej kępce trawy, i Szaropregi umieścił drugą delikatnie obok. Potem odszedł i szarpnięciem głowy wskazał Szaropręgiemu żeby poszedł za nim. -Miałeś rację- zamiauczał. -Nie mogę zrezygnować z kociąt-.Nagła radość zalała Ogniste Serce. Szaropręgi zmienił zdanie! Mogli wziąć w domu kocięta i stawić czoła zagrożeniu z Klanu Rzeki. Wtedy jego serce zamarzło kiedy Szaropręgi mówił dalej. -Idę z nimi. To wszystko co mam po Srebrnym Strumyku, powiedziała mi, żebym się nimi zajął. Chciałbym umrzeć gdybym rozstał się z nimi -. Ogniste Serce patrzył na niego, z otwartym pyszczkiem -Co? Nie możesz! -Jęknął. -Należysz do Klanu Gromu-.Szaropręgi potrząsnął głową. -Teraz już nie. Nie chcą mnie, nie, ponieważ dowiedzieli się o mnie i Srebrnym Strumyku. Nigdy nie zaufają mi ponownie. I nie wiem nawet, czy chcę, żeby mi już ufali. Nie sądzę, mam żadnej lojalności Klanu po swojej stronie. -Jego słowa chwyciły brzuch Ognistego Serca jak szpony wroga, starając się rozerwać go na strzępy. -Och, Szaropręgi,"wymruczał. Co ze mną? Chcę się tam. Ja Tobie ufam i nigdy Cię nie zdradzę.Żółte oczy Szaropręgiego były przepełnione smutkiem. -Wiem-, mruknął. "Nie znajdę nigdy takiego przyjaciela jak ty. Oddałbym życie dla ciebie, Ty wiesz, że -.- Więc zostań w Klanie Gromu! -.- Nie mogę.. To jedyna rzecz, której nie mogę zrobić dla Ciebie. Ja należę do moich kociąt i one należą do Klanu Rzeki. Oh, Ogniste Serce, Ogniste Serce ... -Jego głos przemienił się w dręczący lament. -Jestem rozdarty dwoje!- Ogniste Serce przytulił się do niego, liżąc mu ucho i czując drżenie które wstrząsało potężnym ciałem przyjaciela. Byli razem przez tak wiele. Szaropręgi był pierwszym kotem z Klanu jakiego poznał, jako pieszczoszek zagubiony w lesie. Był jego pierwszym przyjacielem w Klanie Gromu. Ćwiczyli razem i dokonali wielkich czynów jako wojownicy. Mieli polować w gorące dni pory zielonych Liści gdy powietrzu unosił się zapach i szum pszczół, i przez gorzką porę nagich liści, kiedy cały świat został zamrożony. Wspólnie odkryli prawdę o Tygrysim Pazurze i ryzykowali gniew Błękitnej Gwiazdy by to zrobić. A teraz zbliżało się do końca. Ale najgorsze, że Ogniste Serce mógł znaleźć słów, aby dyskutować z przyjacielem. Prawdą jest, że Klan Gromu nadal pamiętali o tym, że szary wojownik Kochał Srebrny Strumyk, a oni nie wykazywali oznak, że będą zawsze w pełni akceptować jego kociąt. Jeśli walczyli by je zachować, byłoby tylko o honor rodu. Ogniste Serce nie widział przyszłości dla swojego przyjaciela lub kociąt w Klanie Gromu. W końcu Szaropręgi odszedł i wrócił do kociąt. Kocięta miauczały wysokimi głosikami. -To czas- zamiauczał łagodnie Ogniste Serce. -Do zobaczenia na następnym Zgromadzeniu- .-To nie będzie już takie samo.-Szaropręgi zatrzymał na nim wzrok na dłuższą chwilę. -Nie, to nie będzie takie samo.- Potem odwrócił się i poprowadził jednego z kociaków w dół brzegu do kamieni, przeskakując szczeliny z kociątkiem bezpiecznie trzymając go za skórę. Na przeciwległym brzegu, szary kształt wymknął się z trzciny i czekał aż Szaropręgi wrócił po drugie kociątko. Ogniste Serce wiedział,że Mglista Stopa była najlepszą przyjaciółką Srebrnego Strumyka. Wiedział, że kocha te kociaki jak własne. Ale żaden kot nie może czuć się bardzie związany tak jak Ogniste Serce związał się z Szaropręgim przez te cztery długie okresy. Nigdy więcej, jego serce płakało. Nigdy więcej patroli, nigdy więcej walk na niby, lub dzielenia języków po dniu polowania. Nigdy więcej wspólnego śmiechu lub Zagrożenia . To już koniec. Nie było niczego, co mógłby zrobić lub powiedzieć. Patrzył bezradnie, jak Szaropręgi i drugi kociak osiągają drugi brzeg rzeki. Mglista Stopa dotknęła nosem z szarego wojownika, a następnie pochyliła się by obwąchać kociaki. Z niepisana umowa, ona i Szaropręgi wzięli po jednym kociątku, i wszystkie cztery koty zniknęły w trzcinach. Ogniste Serce pozostał tam przez długi czas, oglądając srebrne wody. Kiedy księżyc wzniósł się powyżej drzew, zmusił swoje łapy do pójścia w las. Poczuł smutek i samotność, lepiej niż cokolwiek kiedykolwiek czuł przed, ale jednocześnie czuł przypływ energii z głębi siebie. On objawił prawdę o Tygrysim Pazurze i zatrzymał zastępce przed większymi zniszczeniami w Klanie. Błękitna Gwiazda zaszczyciła go ponad miarę, wybierając go na
swojego zastępce. Mógł teraz prowadzić Klan, a Gwiezdny Klan czuwa nad nim. Nieświadomie, jego tempo przyspieszyło i kiedy biegł do obozu jego płomienne futro rozmyło się na tle zmierzchu koloru bzu, biegł nie mogąc się doczekać jego nowego życia jako zastępcy Klanu Gromu.