4 KSIĘŻY + 3 DZIWKI + 52 KARTY + VW GOLF W PULI =
MORDOBICIE NA PLEBANII http://www.faktyimity.pl
Nr 19 (166) 9 – 15 V 2003 r. Cena 2,20 zł (w tym 7% VAT)
Ü Str. 8
INDEKS 356441
Ü Str. 7
ISSN 1509-460X
est rok 1933. Papież Pius XI mówi rosnącemu w siłę nazizmowi zdecydowane NIE, odwołuje z Berlina swoich przedstawicieli (w tym późniejszego Piusa XII), zrywa stosunki dyplomatyczne z Rzeszą i odmawia podpisania z Hitlerem konkordatu. Co więcej, ex cathedra potępia oficjalnie Adolfa i bezbożny nazizm. W szeregi niemieckich wojsk wkrada się zwątpienie i konsternacja. W ten sposób papież ratuje życie 55 milionów ludzi, którzy mają wkrótce zginąć w największej z wojen. Tak być mogło... ale nie było. Było za to wręcz przeciwnie, a hasło: „Gott mit uns” znalazło się na pasach hitlerowskich żołdaków. Częściowo odtajnione archiwa Watykanu pokazują, jak Hitler, Mussolini, Franco i Ojcowie Święci w jednej – brunatnej – grali drużynie.
Fot. Agencja BE&W
J
Ü Str. 3
2
Nr 19 (166) 9 – 15 V 2003 r.
KSIĄDZ NAWRÓCONY
KOMENTARZ NACZELNEGO
FA K T Y ŚWIAT Chińskie banki masowo piorą pieniądze. Nie chodzi jednak o przestępczy proceder, ale o zabijanie wirusa SARS. Monety i banknoty leżakują w sejfach (wirusy giną bez kontaktu z organizmem ludzkim) lub w specjalnych komorach, gdzie są naświetlane promieniami ultrafioletowymi. Tymczasem Światowa Organizacja Zdrowia alarmuje, że wirus jest groźniejszy niż przypuszczano. Na szczęście Polacy cieszą się ciągle z normalnego zapalenia płuc... POLSKA TVP na wyrost pochwaliła się międzynarodową nagrodą dla najlepszej telewizji publicznej, dumnie podkreślając, że pobiła nawet brytyjską BBC. Tymczasem prezes Europejskiej Unii Nadawców Arne Wessberg – pytany przez zdziwionych tym wyborem polskich dziennikarzy – wyjaśnił, że takiej nagrody Unia w ogóle nie przyznaje, a wyróżnienie dla polskiej telewizji dotyczy „wybitnych osiągnięć w 2002 roku”. Chodzi o sukces rynkowy, wysoką oglądalność, rozwój technologii cyfrowej i stabilność finansową. Co jeszcze może zrobić hochsztapler Kwiatkowski, żeby przedłużyć sobie prezesurę w TVP? Dla odmiany sam da komuś łapówkę? Polacy są rozdwojeni: 31 proc. badanych przez CBOS dobrze ocenia PRL, podobna liczba – 33 proc. – ocenia ją źle. Aborcję bez ograniczeń popiera 32 proc. Polaków, zaś 34 proc. uważa, że powinna być całkowicie zakazana. Natomiast zdaniem 80 proc. – Kościół powinien być apolityczny i oddzielony od państwa. Vox populi – vox Dei, ale nie dla Kościoła... Prokuratura sprawdzi, czy rację ma miesięcznik „Film”, który opisał proceder wyciągania kasy z TVP. Chodzi o finansowanie filmów przez telewizyjną Agencję Filmową, a dokładnie o łapówki odpalane decydentom z agencji z pieniędzy oficjalnie wyłożonych na produkcję. „Film” podaje receptę: „Oszukać na kostiumach, umowach o dzieło, a scenografię spalić. Żeby dostać pieniądze z TVP, wystarczy odpalić od 5 do 40 proc.”. Polak Polakowi Rywinem. Zdrajcy lewicy coraz częściej odwołują się do religii. Premier dziękował publicznie biskupom za wezwanie narodu do udziału w referendum, a prezydent teolog przypominał o grzechu zaniechania. Z kolei biskupi prawią o polityce – i to jest Polska właśnie! Zamiar utworzenia „szerszego prawicowego ugrupowania politycznego, które byłoby oparte na ideach Solidarności i naukach Jana Pawła II” zapowiedział prezydent Łodzi Jerzy Kropiwnicki. Swoje marzenia wyjawił w Warszawie podczas zainicjowanej przez siebie debaty „Trzecia Rzeczpospolita: gdzie jest i co dalej?”. Obecni byli m.in.: Jan Olszewski, Wiesław Chrzanowski i Leon Kieres. To niezwykle nowatorski pomysł z tym oparciem na ideach Solidarności... LPR ruszyła z oficjalną kampanią antyunijną. Będzie walczyć za pomocą ulotek, plakatów i spotów reklamowych w telewizji. Ligusy stawiają na 26-stronicową „ulotkę” Macieja Giertycha, z której można się dowiedzieć, że Unia to „masoński, bezbożny pomysł” na zniszczenie religii, rolnictwa i polskiej tożsamości i że stoją za tym Niemcy, którzy „Polaków nienawidzą i to żadna tajemnica”. To wybitne dzieło ma pojawić się w nakładzie 25 milionów! Niemcy nienawidzą polskich Giertychów i to też „żadna tajemnica”. GDAŃSK 3 ofiary śmiertelne i 12 milionów zł strat to bilans pożaru w Rafinerii Gdańskiej. Strażacy gasili ogień przez 10 godzin. Prezes rafinerii uspokaja, że podwyżki cen paliw nie będzie. Gdyby jednak była, to... przyczyna pożaru jest nieznana. KATOWICE Były prokurator apelacyjny Jerzy H. wyłudził blisko pół miliona zł od 20 firm. Wyciągał forsę od zakładów górniczych i energetycznych, biorąc je na trudną sytuację finansową prokuratury. „Zapomogi” trafiały oczywiście do jego prywatnej kieszeni. A kto miał się później w razie czego odwdzięczyć? Wiadomo, że nie cała prokuratura. KRAKÓW Obyśmy tylko zdrowi byli! Krakowskie pogotowie może wkrótce przestać wyjeżdżać do chorych. Zabrakło pieniążków... ...których całe przyczepy miasto ciągle wywala na Boże Miłosierdzie w Łagiewnikach. Ale to są wyższe cele. POLSKA – IRAK Marek Belka, przyjaciel Millera, ma być zastępcą szefa Biura ds. Odbudowy i Pomocy Humanitarnej w Iraku. Miałby m.in. zabiegać o kontrakty dla polskich firm. Nasz kraj ma też objąć dowództwo nad jedną z czterech stref stabilizacyjnych – prawdopodobnie na zamieszkanej przez Kurdów północy (gdzie ropy jak na lekarstwo). Wyjazd polskich żołnierzy sfinansują Amerykanie. Bush zamierza 30 maja osobiście w Krakowie podziękować nam za wsparcie w wojnie. Tymczasem niemiecka prasa ostrzegła, że Polska oddala się od UE i nie będzie traktowana poważnie. Minister Szmajdziński chce więc zabrać do Iraku Duńczyków i Niemców; ci jednak odmówili. Elity żonglują Polską, ale przyjaciele elit niezmiennie zarabiają. ROSJA – WATYKAN Rosyjski ekspert Siergiej Krawiec, członek komisji badającej ikonę Matki Bożej Kazańskiej, którą papież chce osobiście zwrócić narodowi rosyjskiemu, ujawnił po wnikliwej ekspertyzie, że ikona nie jest oryginałem, lecz XVIII-wieczną kopią. Darowanej, zwłaszcza przez papieża, ikonie pod płótno się nie zagląda. HISZPANIA Papa przeżył 99. wizytę i wprowadził do nieba kolejną piątkę. Przestrzegając Hiszpanię przed sekularyzacją, przypomniał rolę, jaką ten kraj odegrał w ewangelizacji Ameryki. Ech, te parę milionów indiańskich ofiar... WATYKAN Papież planuje „bardziej ambitne podróże” – oświadczył rzecznik Watykanu w nawiązaniu do czerwcowej wizyty w Chorwacji. Papa będzie tam gościł pięć dni zamiast planowanych dwóch. Ambicje podobno rosną z wiekiem. Strach pomyśleć o przyszłości... WŁOCHY Skazani za korupcję są trzej sędziowie trybunału rzymskiego oraz współpracownicy premiera Berlusconiego, m.in. jego adwokat. Sam Berlusconi oskarżony jest o wręczanie łapówki. Tradycja w krajach katolickich jest bardzo trudna do wykorzenienia. TANZANIA Nowy wirus zaatakował świat, na razie zwierząt. 200 pawianów zachorowało na zaraźliwą chorobę weneryczną – zgniły im genitalia, a później odpadły. Wirus HIV też pochodzi od małp... Żeby nieświadome małpy karać za grzech rozpusty?!
...było na co popatrzeć W
ubiegłym tygodniu – wzorem unijnych komisarzy – wizytowałem jeden z krajów Unii Europejskiej pod kątem jego przydatności do zjednoczenia z Polską. Otóż Francja radzi sobie nadzwyczaj dobrze, a „Paryż wart jest mszy”. Na zachodzie Europy staram się bywać możliwie często. Byłoby ideałem, gdyby każdy Polak zobaczył chociaż raz na przykład Niemcy. Dla wielu rodaków byłoby sporym zaskoczeniem, że ulice mogą być równe, trawniki przystrzyżone, toalety publiczne pachnące czystością, domy i ogrodzenia pomalowane, a śmieci tam, gdzie ich miejsce. Pytam się – co daje rządowi, a zwłaszcza rządzącym, promowanie Unii poprzez bzdurne reklamy w telewizji, nic niemówiące plakaty, a przede wszystkim cyrk objazdowy Lecha Nikolskiego? Gdyby to zależało ode mnie, całą kasę na ten cel przeznaczyłbym na autokarowe wypady do Berlina i z powrotem pod hasłem: „Można żyć inaczej”. Być może nawet niejeden wyznawca trójcy Rydzyk – Giertych – Maryja zmieniłby zdanie po ujrzeniu cudu nad Renem, Tamizą lub Sekwaną. Polaków w biedzie i marazmie pogrąża życie w myśl zasady: kto z kim przestaje, takim się staje. A tak, chociaż widziałyby gały, co biorą. W przededniu referendum akcesyjnego postanowiłem, że mój głos musi być jak najbardziej świadomy i raz jeszcze rzuciłem okiem, czy opłaci się powiedzieć... TAK. Francuscy działacze ogólnoświatowej, antyklerykalnej organizacji „My jesteśmy Kościołem” załatwili dla mnie i Marka Szenborna wejściówki do czterech firm w Paryżu i Lyonie. Zwiedzaliśmy od podszewki, wraz z przewodnikami, zakład przetwórstwa owoców i warzyw, firmę komputerową, hurtownię oraz przedsiębiorstwo obróbki kamieni w Lyonie. Ludzie, po prostu SZOK! Spacerując po sterylnie czystych pomieszczeniach, w których komputerów najnowszej generacji jest pięciokrotnie więcej niż ludzi, poczułem się na samym szczycie piramidy cywilizacji. Wrażenie robi zwłaszcza świetna organizacja pracy wysoko wykwalifikowanej kadry, która od szkoły podstawowej kształciła się pod kątem pracy w jednym kierunku, a nawet w konkretnym zakładzie. Każdy wie dokładnie, co do niego należy, i wkłada w to maksimum wysiłku i serca. Pracownicy firm, w których byliśmy, prowadzą bardzo ekspansywną politykę handlową, wciąż szukają nowych rynków. W biznesie – mówią – nie ma żadnych sentymentów, przyjaźni, układów; wszystkie chwyty są dozwolone, bogiem jest ZYSK, wrogiem wszelka konkurencja, a granicą wyłącznie prawo. Ciekawe, że Francuzi na nasze pytanie – co ma zrobić Polska i Polacy, aby dogonić Francję – dali wiele wspólnych odpowiedzi, np.: zapomnieć o wojnie, a myśleć o przyszłości; mniej się modlić, więcej pracować; stosować najnowsze technologie, wykreować swoje sztandarowe, charakterystyczne produkty na unijny rynek. Naturalnie Francuzi nie są ideałami i mają swoje problemy. Ale nad ich niedomaganiami i kompleksami zdecydowanie dominuje poczucie dumy z bycia Żabojadem. A naprawdę mają czym się pochwalić. Południe Francji – najczęściej odwiedzane przez Polaków – jest bardzo urokliwe, ale nie widać tam wielkiego bogactwa tego kraju. Jednak ktoś odwiedzający Paryż po prostu musi doznać zawrotu głowy. Nie ma chyba na ziemi innego narodu, którego dorobek – niemal każdego z pokoleń – byłby tak bogaty, i to pod każdym względem. Z całym szacunkiem dla naszych przodków (choć nie wszystkich) – polskie Łazienki, Wilanów, Łańcut i Huta Katowice przy Luwrze, Wersalu, wieży Eiffla i paryskim Manhattanie to po prostu park miniatur.
Francja, podobnie jak Polska, nie miała bezpiecznego położenia geograficznego i też była 100 lat pod zaborem, tyle że angielskim. Jednak w czasach bliskich współczesnym, kiedy nasz kraj gubiła wolność szlachecka i niemoc króla, przekładająca się na pusty skarbiec, taki Ludwik XIV (rządził 72 lata!) podporządkował sobie wszystkie stany i wszystkich książąt. Dzięki temu Francja, w odróżnieniu od Polski, stawała się coraz bardziej potężna i bezpieczna; poszerzyła swoje granice, a w ciągu 20 lat armia 30 tysięcy robotników zbudowała największy na świecie kompleks pałacowy – Wersal oraz setki innych zdumiewających budowli. Szkoda, że Polacy, zamiast małpować wówczas francuską etykietę, nie naśladowali raczej tamtejszego rozmachu, zaradności i karności wobec władcy. Był przecież okres, kiedy Polska, podobnie jak Francja, długo nie miała sobie równych w Europie. Osłabienie władzy to początek upadku państwa, czego aktualnie wszyscy doświadczamy. Ale dość historii, spójrzmy na realia. Pomimo gromów rzucanych na moją głowę i zapchanej skrzynki e-mailowej po moim powrocie do redakcji – powtórzę raz jeszcze za moim ostatnim komentarzem – umarła Polska, niech żyje Unia! Cała nasza nadzieja w jak najdalej idącym zatarciu wewnątrzunijnych granic i w totalnym przemieszaniu ludzi, pieniędzy, a nawet kultur i religii. Otóż ja, Roman Kotliński, wolę być aż Europejczykiem niż tylko Polakiem. Wolę przyznać się do współtworzenia i współposiadania tunelu pod kanałem La Manche, dorobku kultury zgromadzonego w Luwrze czy British Museum, niż identyfikować się li tylko z odbudową warszawskiej Starówki, trasą W-Z, Muzeum Techniki lub – co gorsza – z wielką płytą, koleinami na drogach czy dziećmi topionymi jak koty przez własnych rodziców. Mam dość kraju, gdzie rządzą głupcy i malwersanci, a obłuda i złodziejstwo są sposobem na życie. Francuzi już ponad 100 lat temu zamienili największe katolickie świątynie na gmachy pod wezwaniem rozumu oraz wolności, równości i braterstwa. Największa katedra Notre Dame (na zdjęciu) pozostała co prawda w rękach Rzymu, ale gdyby komuś przyszło do głowy urządzać wokół niej procesje dewotów, natychmiast trafiłby do paki. Dziś w biednej Polsce buduje się zupełnie nowe pomniki głupoty, a ta głupota wylewa się z nich na polskie ulice. Ja chcę żyć w państwie, gdzie prawo zawsze prawo znaczy, a sprawiedliwość – sprawiedliwość. Gdzie moje dzieci mogą bezpiecznie wyjść do miasta i wrócić bez podbitego oka, z rowerem i komórką. Nie trzeba być prorokiem, aby stwierdzić, że sami – poza Unią – nie damy sobie rady dosłownie z niczym. Polacy mają już chyba ostatnią dziejową szansę, aby żyć i rozwijać się na miarę swoich ambicji i zdolności. Dziś nawet nie wiemy, ilu wśród nas marnuje się Kartezjuszów, Wiktorów Hugo, Eiffelów. Po prostu nie ma środków do ich odkrycia i wyłuskania, nie mówiąc o zapewnieniu właściwej edukacji i rozwoju. Unia pozwoli nam przynajmniej bezpiecznie i jako tako urządzić się w świecie bardzo obecnie niespokojnym, mało stabilnym. W narastającym konflikcie pomiędzy światem biednych i bogatych zdecydowanie lepiej być po stronie tych drugich. Byłem w większości krajów Unii Europejskiej i mogę powiedzieć, że są one dobrze przygotowane na integrację z Polską. Na szczęście dla nas – chcą tej integracji i gotowe są za nią zapłacić. Bycie słabeuszem wśród mocarzy ma naprawdę więcej dobrych niż złych stron, choć dotrzymanie im kroku będzie dla Polaków dużo większym wysiłkiem, niż na przykład wygranie bitwy pod Wiedniem. Może się za to dużo bardziej opłacić. JONASZ
POWIEDZ O NAS SWOIM ZNAJOMYM!
Nr 19 (166) 9 – 15 V 2003 r. ościół odtajnił właśnie poufne dokumenty dotyczące początkowych relacji na linii Watykan–Berlin Anno 1933. Dotarliśmy do nich i według naszej wiedzy owo „odtajnienie” jest cokolwiek fragmentaryczne, mocno wybiórcze i zafałszowane. A jednak i ta niewielka szczelina w mroku najnowszej historii chrześcijaństwa rzuca sporo światła na politykę Watykanu. Ujawnione dokumenty liczą ponad 100 tys. stron i dotyczą jedynie okresu panowania Achille Rattiego (bardziej znanego pod pseudonimem Namiestnik Chrystusa Na Ziemi, papież Pius XI). Można sobie tylko wyobrazić, co kryją podziemia Watykanu w kwestiach dotyczących jego następcy – Piusa XII – znanego patrona nazizmu i osobistego przyjaciela generała Franco. Jak się właśnie okazało, ten – być może w niedalekiej przyszłości – „święty człowiek” gorąco popierał zawarcie swoistego paktu z diabłem Adolfem i tym samym usytuował się po stronie brunatnego nazizmu. Historycy odnaleźli właśnie watykański dokument precyzyjnie datowany na 30 czerwca 1933 roku. Interesujący nas fragment brzmi: „Dopóki Hitler nie wypowie wojny Stolicy Apostolskiej i dostojnikom Kościoła w Niemczech (...), Stolica Apostolska i dostojnicy Kościoła w Niemczech powinni powstrzymać się od potępiania partii hitlerowskiej”. Powyższe zdanie należy odczytać prościej, na przykład tak: Dopóki Pan Adolf nam nie dokucza, to my powstrzymamy się od dokuczania jemu. Choćby robił nie wiadomo co i zamordował nie wiadomo ilu
K
PRZEMILCZANA HISTORIA
ludzi, to dopiero gdy zrobi nam osobistą przykrość, potępimy jego postępowanie. A na razie wszyscy katolicy mają obowiązek lubić wcielonego diabła. Oczywiście, do odtajnionych archiwów dotarli i historycy spod
Czy ich śmierć była skalkulowaną ceną papieskiego spokoju? Co do tego faktu Pius XI nie pozostawia wątpliwości. Napisał bowiem: „Gdyby chodziło o uratowanie choć jednej duszy, o uchronienie innych dusz od większej
była bowiem warta świeczki. Wszak po dojściu do władzy kapral z wąsikiem wypowiedział wojnę nie tylko odwiecznym wrogom papieża – Żydom, ale i komunistom. Piusy: XI, a po nim XII, byli z tego powodu wniebowzięci.
Pakt szatanów
3
I rzeczywiście miała. Wymordowania pierwszych 10 tys. Żydów Watykan w ogóle nie zauważył. Mało tego, gdy Hitler w 1935 roku wprowadził słynne norymberskie ustawy rasowe, sprowadzając ludność semickiego pochodzenia do roli obywateli najniższej kategorii, papież nie dość, że nie zaprotestował przeciwko rasizmowi, to jeszcze ustami swoich niemieckich biskupów kazał wyrazić führerowi swój podziw i szacunek.
Świat obiegła wiadomość: Watykan otwiera swoje archiwa. Oczywiście tylko takie, które propagandowo (i bezpiecznie) chce odtajnić. Spod pożółkłych dokumentów słychać chichot szatana. Tego samego, który jest ponoć Bożym namiestnikiem... znaku Krk i ową konformistyczną postawę tłumaczą tak, że papież był gotowy na daleko idące ustępstwa, byleby tylko ocalić prawowiernie ochrzczonych chrześcijan. Daremne żale... A poza tym, co z tymi „nieprawowiernie ochrzczonymi”?
szkody, mielibyśmy odwagę paktować z samym diabłem”. Rzecz jasna, pan Pius miał tu na myśli jedynie dusze „pokropione”, bowiem co do innych nie zabierał głosu – ot, choćby co do żydowskich dusz jęczących w obozie koncentracyjnym w Dachau. Przeciwnie... ówczesny „Ojciec Święty” zawarł szereg paktów z Hitlerem właśnie (w marcu 1933 roku), a również ze Stalinem i generałem Franco. Wobec takiej nieskrywanej układności Hitler postanowił pójść dalej i zaczął negować fundamentalne dogmaty religii rzymskiej. Ogłosił na przykład, że Chrystus zwalczał „żydowską truciznę”, a później apostoł Paweł zafałszował to przesłanie Zbawcy. Wódz nazistów domagał się przeto korekt w Piśmie Świętym i... nie spotkał się nawet z pomrukiem sprzeciwu ze strony „Piotrowej stolicy”. Gra
GŁASKANIE JEŻA
Palma polska Każdy, kto był ostatnio w stolicy naszego szczęśliwego kraju, mógł sobie obejrzeć palmę. I nie mam tu na myśli rachitycznego habazia z ogrodu botanicznego, tylko wielgachne drzewo w samym centrum miasta – pośrodku Alei Jerozolimskich. Jakim cudem tropikalna roślina znalazła się w „Paryżu Północy”? A takim, że to kretyństwo i szczyt bezguścia wykonano z mrozoodpornego plastiku i tym samym zrównano Warszawę z salonem pani Dulskiej. Może i słusznie, może i proroczo, bowiem palma (która odbija) jest też symbolem aberracji. Ostatnio wzór kiczu utracił całą swoją sztuczną koronę (która notabene wyrżnęła zdrowo w przejeżdżający samochód). No i został z palmy pień – głuchy jak pień na wnerwienie warszawiaków:
– Panie, już nie Syrenka, już nie orzeł, ale ta łysa, plastikowa palma to teraz prawdziwy herb stolicy, a może i całej Polski. Herb głupoty rządzących nami. No bo w Warszawie nie ma już żadnych pilniejszych potrzeb od tego obrzydliwego sztucznego drzewa za 100 tysięcy złotych – denerwował się wiozący mnie przez miasto taksówkarz. Jego wypowiedzi nie cytuję wprost, bo za dużo słów musiałbym wykropkować. A jednak Warszawa nie jest odosobniona w odbijaniu palmy. Każde większe miasto ma dziś swoją palmę, a jedną wielką palmą (która odbija) jest cały kraj. Popatrzmy na Łódź. Tu palma siedzi w ratuszu i nazywa się Jerzy Kropiwnicki (ZChN). Miasto ma miliony problemów: z bezrobociem, z walącą się substancją
W roku 1933 ten XI oświadczył w uniesieniu: „Hitler to pierwszy i jedyny mąż stanu, który otwarcie wypowiada się przeciw bolszewikom!”. Na słowach się jednak nie skończyło. 28 marca 1933 roku ten brunatny papież podczas konferencji biskupów nakazał „odwołać wszelkie zakazy i ostrzeżenia w kwestii NSDAP” (jeśli takowe w ogóle istniały) i wręcz nakazał katolikom „posłuszeństwo wobec prawowitej zwierzchności”. Innymi słowy, rozkaz: „zabić Żyda” stał się powinnością, a odmowa jego wykonania przestępstwem. Droga do zawarcia ścisłego konkordatu pomiędzy Trzecią Rzeszą a Watykanem stała otworem. Wkrótce doszło też do jego podpisania, co Hitler skwitował następująco: „Konkordat stworzył strefę zaufania, która wobec naglącej walki z międzynarodowym żydostwem ma szczególne znaczenie”.
mieszkaniową, z komunikacją, z ulicami w fatalnym stanie, z przestępczością w biały dzień i prostytucją z nędzy. Nie ma za to jednego: pieniędzy na tych bolączek rozwiązanie. Co więc robi nasza palma z plastikowym uśmiechem? Wyszukuje tematu zastępczego i wszczyna głośną na kraj cały awanturę z artystami w Teatrze Nowym. Wyciąga z kapelusza Królikiewicza i na siłę wciska go na stanowisko dyrektora teatru. Aktorów szlag trafia i mówią: „Nie!”, więc w odpowiedzi Kropidło Kropiwnicki deklaruje, że wypieprzy zespół, a Królikiewicz i tak zostanie. Pomysł to niegłupi, bowiem utrzymanie wieloosobowego składu aktorskiego kosztuje krocie, zaś jeden królik z kapelusza może sobie grać monodramy, na przykład pod tytułem: „Kto jest najwybitniejszym w historii prezydentem Łodzi i dlaczego nazywa się on Kropiwnicki?”, a w pustej sali nie trzeba będzie nawet zapalać świateł. A tak naprawdę to dlaczego miłościwie panujący łódzki prezydent wszczął tę bezsensowną awanturę? Dlatego, żeby odwrócić uwagę od faktów, że bandyci w biały dzień,
W końcu jednak demokratyczna pani z kosą upomniała się i o swojego wiernego sługę – jedenastego Piusa w rzędzie. Na biurku konającego (10 lutego 1939 roku) odnaleziono dokument, który można by od biedy uznać za sprzeciw wobec hekatomby Żydów. Czytamy w nim: „Nieszczęśliwy naród, któremu zatwardziali przywódcy ściągnęli na głowę przekleństwo boże”. I choć słowa o przekleństwie bożym można wziąć za próbę obrony niewinnie mordowanych, to przecież następca na tronie Piotrowym, Pius XII, nigdy nie zdecydował się na opublikowanie tego memorandum. Dlaczego? A dlatego, że był to jeszcze większy apologeta nazizmu i może dożyjemy czasów, gdy i jego tajne archiwa ujrzą światło dzienne. Miejmy nadzieję, że stanie się to przed kanonizacją tego „papieża Hitlera”. MAREK SZENBORN Fot. Agencja BE&W
w centrum miasta, grożąc sprężynowcami, odbierają ludziom telefony komórkowe i portfele, że dzieciaki od dawna nie jeżdżą już na rowerach, bo niemal wszystkie zostały im spod tyłków siłą zabrane, że piętnastoletnia dziewczyna gorąco namawia do skorzystania z jej „usług” za 50 złotych, bo w domu czeka głodne rodzeństwo, a ona chce mieć na wiosnę nową sukienkę. Oczkiem w głowie Kropiwnickiego jest też Straż Miejska. No to ja Wam opiszę taki obrazek sprzed dwóch dni: niewielkie targowisko przy ulicy Retkińskiej. Dwaj strażnicy miejscy, grożąc mandatem, przeganiają staruszka handlującego jabłkami z jednej, małej skrzynki. 10 metrów dalej cwaniak w krótkiej skórze ma na straganie wyłożonych kilkaset pirackich płyt kompaktowych. Jego jednak nikt nie przegania, nie wystawia mandatu, nie aresztuje. No, ale ile taki staruszek może odpalić szeryfom z dziesięciu kilogramów owoców? Nie kokosów ani nie daktyli, boć palmy są u nas albo plastikowe, albo takie w główkach. MAREK SZENBORN
4
Nr 19 (166) 9 – 15 V 2003 r.
Z NOTATNIKA HERETYKA
K
ościół, który manipuluje wszystkim wokół, co nie jest nim samym, przyjmuje trzy postawy – postacie, które nazwiemy „Liderami”. Są to: „Lider Spolegliwy”, najlepiej wobec swojej własnej koncepcji Boga (kto śmie go wówczas pouczać), „Lider Prorok” niczym Chrystus cierpiący i współodczuwający za miliony oraz „Lider Rewolucjonista”, najlepiej wobec wrogów wewnętrznych i zewnętrznych zarazem. Wybór właściwego wroga to połowa sukcesu. Nic tak nie stymuluje do integracji, a w konsekwencji do manipulacji, jak poczucie ciągłej walki i ciągłego zewsząd zagrożenia (patrz: Radio Maryja). Dobrze jeśli wróg będzie „Trój-liderem” (Spolegliwym, Prorokiem i Rewolucjonistą) w jednej tylko osobie. „Tam gdzie pol-katolików dwóch, trzy kościoły powstaną”, a co dopiero gdy zbierze się trzech! Teraz spostrzeżenie ważne bardziej z punktu widzenia instytucji monopolistycznej ideologicznie niż naszego Wybrańca: Nasz Superlider nie powinien przypominać konkurencyjnej „bezdusznej, cynicznej instytucji” ustanawiającej zasady, prawa, obowiązki,
Charyzmatycy manipulacji (2) zakazy, nakazy niczym walec drogowy na delikatnej ściółce leśnej, ale raczej – czule przymilając się do „wiernych swoich słuchaczy” – grzmieć niczym „dobrotliwy Prometeo-Zeus” w ich, rzekomo, imieniu. Pokazać ogień skupiony w piorunie, ale „broń Boże” nie dzielić się nim, tylko zbierać niczym iskry od nawiedzonych i ciskać w znienawidzonych, domniemanych wrogów. Cóż wynika z naszego opisu dla umysłowości Superlidera?
ŚWIAT WEDŁUG RODANA
Zajefajna ferajna Jestem katolikiem. Chrzczonym i bierzmowanym. A ongiś – za schyłkowej komuny – brałem ślub kościelny, rozwiodłem się (rozwód trwał dłużej niż samo małżeństwo) i więcej nie ożeniłem. Jako gorliwy chrześcijanin uczęszczałem na msze św. (do pewnego czasu), ale później odeszła mi ta gorliwość, głównie za sprawą tych fetyszystów mamony, entuzjastów drogich samochodów, pazernych drani, czyli sutannowych funkcjonariuszy Pana Boga. Odeszła mi ta gorliwość również przez reprezentantów „chrześcijańskiego” folkloru politycznego, różnych „świętych” kolesiów: Łopuszańskiego, Giertycha, Wrzodaka, Macierewicza, Niesiołowskiego, człowieka bez nazwiska Marka Jurka, Grześkowiakowej, Kropiwnickiego i innych piekielnych perfekcjonistów hucpiarstwa narodowo-katolickiego, których winno się wgrać na twardy dysk ku przestrodze następnych pokoleń. Na murach powinny wisieć ich kolorowe fotki z napisem: „Społeczeństwo oczekuje waszej poprawy”. Jakie hasła głoszą pasierbowie ojca Rydzyka? Antysemityzm, rasizm, antydemokratyczność, nacjonalizm (w tym najbardziej ponurym ujęciu) oraz szermowanie ideologią najskrajniejszego katolicyzmu. Cała ta ksenofobiczna strawa przewija się w wypowiedziach milusich kato-neo-endeków aż do wyrzygania. Oni są bardziej papiescy od papieża i bardziej boscy od Boga. Najlepiej ilustruje to anegdota o pielgrzymce Wyznawców Sekty Rydzyka do Watykanu. Na Placu św. Piotra Roman Giertych mówi do chłopców rydzykowców:
– Zobaczycie, że za chwilę wyjdę z papieżem na balkon i wspólnie pobłogosławimy tłum! – Eeee tam! Zalewasz, Romek! Giertych poszedł gdzieś, zniknął im z pola widzenia. Za chwilę na balkonie pojawia się papież, a obok niego stoi... Roman Giertych. W pewnej chwili do polskiej pielgrzymki podchodzi wycieczka z Arabii Saudyjskiej, a jej przewodnik pyta łamaną angielszczyzną: – Panowie, powiedzcie nam, kim jest ten trzęsący się staruszek w białym kitlu, który stoi na balkonie obok Romana Giertycha?! Sądzę jednak, że Rydzyk ma większą siłę przebicia od swoich klonów. On jest jak Lenin – wiecznie żywy – i tak jak on jest wszędzie. Otwieram wiadome radio – a tam Rydzyk, czytam wiadomą gazetę – a tam Rydzyk, włączę Telewizję „Trwam” – a tam Rydzyk. Aż się boję otworzyć konserwę! A co tam, panie, na lewicy? Ano Józef Oleksy powiedział o premierze – sądząc, że mikrofony są
Cynizm, bezduszność i manipulacje, w ich destruktywnej formie, powinny być zjawiskiem wtórnym, czyli niewynikającym ze złych z założenia intencji, lecz stanowiącym tylko drogę do jedynie słusznego celu. Istnieje możliwość pogodzenia owych pozornie sprzecznych inklinacji. Otóż nasz Wybrany nie może być jawnym oszustem, chociaż wszelkie „postępowe” media tak właśnie go będą opisywać i dlatego tak bardzo będą wobec niego bezradne.
wyłączone – krótko, ale smacznie: „To jest moje największe rozczarowanie co do Leszka, że przestał być decyzyjny. On się na wszystko zgadza, milczy, nie podejmuje, nie jest żadną instancją odwoławczą. Jest dramatem, jeśli lider partii rządzącej nie jest instancją odwoławczą przy tylu aferalnych sprawach, które się dzieją w partii. Nie ma sensu mu czegokolwiek mówić, bo on wysłuchuje, patrzy w przestrzeń i idzie dalej”. Czyżby to był koniec świata szwoleżerów? Chyba zapiszę się do Stowarzyszenia Rozdwojenia Jaźni albo do katolickiego SLD, co na jedno wychodzi. Co do jednego mam pewność – ktokolwiek będzie nami rządził: Lepper, Kwaśniewski z Millerem czy chłopcy rydzykowcy – to ich najbliższymi kolesiami zawsze będą Michniki, Rywiny, Niemczyccy, Kulczyki, Gudzowaci, prałaty Jankowskie, Krauzowie, Solorze... Oni wiedzą, na której półce kredensu stoją konfitury. Jestem katolikiem i dlatego obawiam się, niestety, że gdyby Pan Bóg żył w Polsce, ludzie – wnerwieni zajefajną ferajną rządzących i ich przydupasów bogoli – wybijaliby mu szyby w oknach! ANDRZEJ RODAN
Powinien być oszustem, krętaczem i kłamcą w swoim sposobie działania, ale jednocześnie „dobrodusznie” naiwnym i „uczciwym”, bo „walczącym w słusznej sprawie” z wewnętrznych przekonań i pobudek. Jakkolwiek to dziwnie zabrzmi, powinien być naprawdę najbardziej „nawiedzonym wśród nawiedzonych”, bo źródłem tego nawiedzenia i jednocześnie głównym jego podmiotem będzie on sam. To właśnie ta cecha będzie niezbędna przy budowaniu ogromnego tupetu i nieograniczonej pewności siebie, której żaden pospolity złodziej mieć nie będzie. Każdy bystry oszust ma pewną szczególną podwójną moralność, ponieważ potrafi odegrać dobrze wyćwiczoną rolę uczciwego człowieka, ale jednocześnie świetnie zdaje sobie sprawę ze swej prawdziwej natury. Właśnie ta świadomość powoduje powstanie pewnych naturalnych granic wywierania wpływu. Nasz Superlider będzie zatem potrzebował wielu cech schizofrenicznych i paranoidalnych, ale to nie taka znowu wielka rzadkość wśród wielkich charyzmatyków. Istnieje jedno tylko niebezpieczeństwo, znów z punktu widzenia monopolistycznej instytucji. Wcześniej czy później wymknie się spod kontroli i żadne normy formalno-ideologiczne nie będą miały na niego wpływu. Jego manipulowanie społeczeństwem i elitami stanie się dla wszystkich normalne, najzupełniej naturalne czy wręcz pożądane. Superlider wraz z wielką rzeszą wiernych przypominać będzie natomiast „przedpotopowy”, coraz bardziej bezwładny pociąg ze składem przybywającego „złomu”, który coraz trudniej będzie zatrzymać. Z drugiej strony pamiętajmy zasadę dynamiki Newtona – im większa bezwładność ciała, tym trudniej je przekierować. Cóż,
Prowincjałki 19-letni Rafał T. ze wsi Grabowna był jednym z lepszych strażaków OSP w Twardogórze (okolica dolnośląskiej Oleśnicy). Zawsze jako pierwszy z drużyny gotowy był do gaszenia lasów. A w Twardogórze lasy, łąki, trawy, a szczególnie młodniki sosnowe paliły się niemal bez przerwy. Komendant gminny OSP, policja i leśnicy prowadzili potajemne śledztwo, bowiem podejrzewali celowe podpalenia. I słusznie. Okazało się, że młody strażak płacił 16-letniemu Piotrowi G., a ten latał po lasach i podpalał, co się dało, a wyszło tego aż 27 hektarów. Rafał T. pierwszy przystępował do gaszenia i inkasował 104 zł za udział w akcji, z tego 8 dych odpalał podpalaczowi, a 24 zł odkładał, podobno na własne wesele. Właściwie nie wiem, dlaczego chłopaków zakiblowano? Przecież w sumie jeden z nich spalił 27 ha, ale drugi tyle samo ugasił.
ODPALAŁ PODPALACZOWI
Małżonkowie z Leszna, Marlena i Paweł U., prowadzili filmowe życie. Odwiedzali dyskoteki, w których Marlena fundowała drinki młodym dziewczynom, a potem dosypywała narkotyk do szklanek. Oszołomione, na pół świadome śliczne laseczki wywożone były do mieszkania państwa U., gdzie były bite, gwałcone i filmowane kamerą wideo. Czterdziestokilkuletnia Marlenka szczególnie niekiepska była w scenach lesbijskich z młodymi panienkami. Paweł sprzedawał kasety za granicę i żyli sobie dostatnio. Małżonkowie mieszkali w blokach razem z trójką nieletnich dzieci Marleny i z dwoma groźnymi psami. Marlena wykorzystywała seksualnie również swoje dzieci, szczególnie 10-letnią córkę. Kres temu ohydnemu procederowi położyła policja i leszczyńska prokuratura. No cóż, teraz Liga Ochrony Zwierząt powinna przeprowadzić dochodzenie, czy chutliwe małżeństwo – a szczególnie namiętna Marlena – darowało pieskom. Obawiam się, że wątpię. Opracował A.R.
FILMOWE ŻYCIE MARLENY
Książki Rodana to złodziej czasu! Nieprzespana noc gwarantowana! „KSIĄŻĘ i MAGDALENA” oraz „DISNEYLAND” nowe bestsellery Andrzeja Rodana Demaskatorskie powieści o polskiej rzeczywistości, związkach polityki z mafią i Kościołem. Wartka sensacyjna akcja! Znakomite dialogi, feeria gagów, pieniądze, miłość, seks, wojny gangów, krew i grzeszne namiętności! Cena jednego egzemplarza wraz z kosztami przesyłki: 22 zł. Wpłaty przekazem pocztowym na adres: Aris Poland, skr. poczt. 29, 90-993 Łódź 41 lub na konto bankowe: ING Bank Śląski nr r-ku 10501461-2269706608 (Aris Poland). e-mail:
[email protected] internet: www.rodan.aris.com.pl
jedyna nadzieja w tym, że wcześniej czy później sam się wykolei. Nie będzie bowiem – jak każdy „przyzwoity oszust” – czuł żadnych ograniczeń. Świadomość posługiwania się dobrymi intencjami i poczucie bezkarności zapewnią mu wielką moc działania. Działając w imieniu Najwyższego, nie będzie obciążony kompleksami czy zahamowaniami właściwymi każdemu normalnemu człowiekowi. Przekonanie, że sam jest nowym, doskonalszym wcieleniem Chrystusa, wydaje mi się nieuniknione. Problem tylko w tym, jak być od Niego lepszym. Cóż, poniekąd to nie takie trudne. W końcu minęło dwa tysiące lat. Chrystus miał garstkę wiernych. Założył małą, skromną – nie bójmy się tego określenia – sektę, przynajmniej na początku. Nie dbał przesadnie o swój wizerunek „medialny”. Superlider będzie chciał pójść kilkanaście rzędów wielkości dalej. Własne radio i gazeta już nie wystarczą. Potrzebna będzie nowa telewizja, obejmująca swoim zasięgiem obie półkule i księżyc, i Marsa, bo i tam przecież będziemy kiedyś żyli. Ot, i cały przepis. PIOTR TYMOCHOWICZ
Nr 19 (166) 9 – 15 V 2003 r.
NA KLĘCZKACH
DUSZPASTERZ
PEDOFIL EMERYT
Takie pożegnania zdarzają się coraz częściej. Ludzie czekali całą dobę przed plebanią parafii św. Stanisława Biskupa i Męczennika w Białej k. Kłobucka, żeby wywieźć na taczce proboszcza Stanisława Madeja. Po księżulę przyjechali w końcu zwierzchnicy, którzy – wśród gwizdów i krzyków parafian z okolicznych miejscowości – zapakowali go do swego auta i wywieźli z Białej. Salezjanin przez dwa lata pracy nieźle dał się ludziom we znaki. Frekwencja na mszach spadła o 2/3, zabrakło ministrantów, parafianie byli wyzywani od szumowin i pogan. Proboszcz najchętniej pobierał opłaty, tyle że często zapominał za co... Pewnego dnia na przykład goście ślubni zastali kościół zamknięty, a kiedy ściągnęli księdza, ten odprawił mszę w intencji zmarłego! Wzywany do chorych najzwyczajniej odmawiał, a kiedyś chory nie doczekał innego kapłana. Na pogrzeb trzeba było czekać prawie tydzień, aż ksiądz... odpocznie. Z powodu zmęczenia proboszcz nie chrzcił dzieci w niedzielę. Dobrze dbał jednak o własne interesy: od właścicielki sklepu zlokalizowanego na terenie przykościelnym zażądał opłaty czynszowej za pięć lat z góry, więc kobieta musiała zamknąć interes. Ludzie zagrozili rękoczynami. Dopiero wtedy przełożeni zabrali 70-letniego katabasa. PaS
77-letni katolicki duchowny z Wogezów we wschodniej Francji jest podejrzewany o molestowanie seksualne dziewczynek w wieku 9–11 lat. Ksiądz pochodzący z Saint-Michel-sur-Meurthe w czasie lekcji religii całował dzieci w usta, głaskał je po ciele i klepał po pośladkach. Na czas prowadzenia śledztwa został poddany pod dozór policyjny. Zabroniono mu także wszelkich kontaktów z dziećmi. A.C.
dochód czy rozbudowane systemy pomocy społecznej. Polska, jak na razie, nie spełnia żadnych europejskich wymogów. MP
BEZDOMNI PRZECIW Szansy dla siebie nie dostrzegają jednak najbiedniejsi. Jak wynika z ankiety przeprowadzonej w 16 miastach Polski, bezdomni wcale nie chcą znaleźć się w Unii. Uważają, że nadal nie będą mieli pracy, a trudniej będzie im zdobyć pomoc socjalną. Jedyny plus, jaki dostrzegli, to spodziewane większe poszanowanie ich godności. Wyniki ankiety zostaną przedstawione wszystkim posłom. Organizatorzy referendum dla bezdomnych będą zabiegać, żeby ludzie ci mogli głosować na podstawie numeru PESEL, a nie zameldowania, którego nie mają. PaS
NARODOWY 3 MAJA
obecna konstytucja sprzyja ludziom PRL-u i pozwala na skupianie wpływów w rękach lewicy. W nowej konstytucji miałoby znaleźć się invocatio Dei, ponieważ „wymaga tego tradycja”. Nie chodzi o narzucanie poglądów – przekonywał Kaczor. Prawa niechrześcijan byłyby zawarte nie w preambule, lecz w konkretnych przepisach konstytucyjnych. PaS
Mimo że przepisy, które pozwalają na pobieranie opłat przez ratusze za parkowanie w miastach, zostały przez Trybunał Konstytucyjny uznane za sprzeczne z ustawą zasadniczą, sędziowie postanowili, że nielegalna ustawa pójdzie do kosza dopiero 30 listopada 2003 r. Włodarze miast nie mogą już tworzyć nowych, płatnych parkingów, a robią to nagminnie. Tutaj jednak popełnili błąd. Ich decyzje mogą być bardzo kosztowne dla samorządowych budżetów. Każdy, kto zapłacił za parkowanie w nowej strefie, ma prawo odwołać się do sądu z żądaniem zwrotu wydanych pieniędzy oraz kosztów sądowych. Gdy zrobią to wszyscy – miasto pójdzie z torbami. Pazerność nie popłaca. MP
BAŁAGAN W NBP ZA I PRZECIW Biskupi będą nawoływać do głosowania w referendum unijnym – list episkopatu w tej sprawie zostanie odczytany 1 czerwca we wszystkich kościołach. W liście nie ma wskazówek, jak głosować, ponieważ „sprawa integracji nie wynika z doktryny katolickiej”. Choć Papa poleca Polskę strukturom europejskim, to biskupi uspokajają wiernych, że niepójście do urn nie będzie grzechem. List muszą odczytać wszyscy księża, ale ten obowiązek nie dotyczy największego przeciwnika UE – ojca Rydzyka. Biskupi liczą na to, że dyrektor „Maryi” w ramach kompromisu nie będzie nawoływał swych słuchaczy do głosowania na „nie”. Chyba jednak mu nie ufają, bo chcą w tej sprawie podpisać z Rydzykiem umowę. Jakby ta przed czymkolwiek chroniła. PaS
MOŻE DOŁOŻĄ Według Eurostat – urzędu statystycznego Unii Europejskiej – obowiązująca w Polsce minimalna płaca 201 euro jest jedną z najniższych w Europie. Biedny Luksemburczyk otrzymuje np. 1369 euro. Zbliżone są dochody najuboższych mieszkańców Holandii, Belgii, Francji, Wielkiej Brytanii i Irlandii. Polska może konkurować tylko z Bułgarią (56 euro ) i Rumunią (73 euro). Prawo Unii nakłada na rządy państw członkowskich obowiązek zapewnienia obywatelom podstawowych środków do życia. Służą temu płace minimalne, minimalny gwarantowany
Skrajna prawica, jak co roku, urządziła własne obchody święta konstytucji. Szczytowaniem imprez były msze święte, po których na wiecach spotykali się krótko ostrzyżeni faceci. Frekwencja mało imponująca – w Rzeszowie spotkało się aż 20 skinów. Na Górze Świętej Anny poseł Jerzy Czerwiński z Ruchu Katolicko-Narodowego uświadamiał młodzież, że wszystkiemu winni są Żydzi, a w szczególności „Kuroń i Michnik, dwaj kompani równo obrzezani”. Żydzi i masoni do spółki z komunistami mają do tego wszystkiego zamiar sfałszować referendum unijne. Jedynym ratunkiem jest opanowanie przez prawdziwych Polaków katolików komisji wyborczych i głosowanie w niedzielę. Ma to utrudnić zdrajcom sprzedanie Polski w „europejską niewolę”. Poseł ostrzegł, że życie liderów prawicy (w tym jego) jest zagrożone, a Żydzi i masoni przy pomocy Mosadu mogą wymordować prawdziwych Polaków. MP
PiS-ANIE KONSTYTUCJI W 212 rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 maja PiS zaproponował zupełnie nową ustawę zasadniczą. Chce, żeby była (jakby nie była!) oparta na wartościach chrześcijańskich chroniących rodzinę. Szef PiS Jarosław Kaczyński uważa, że
Banki centralne na całym świecie tworzą rezerwy. Narodowy Bank Polski pod wodzą Leszka Balcerowicza jest przedstawiany (przez niego samego) jako najlepszy bank centralny w Europie Środkowo-Wschodniej. Tę optymistyczną opinię podważyli członkowie rządowej komisji badającej bilans NBP. Odkryli oni ze zdumieniem, że prezes Balcerowicz tworzy rezerwy na zagraniczne lokaty, stosując najbardziej prymitywną metodę ryczałtu: przelicza je na dolary. W odpowiedzi na pytanie, dlaczego to robi, wyjaśnił: „System informatyczny NBP nie jest przygotowany do pracy w systemie memoriałowym”. Innymi słowy – mamy komputery, które nie policzą oddzielnie rezerwy dla każdego typu lokaty. W Europie żaden bank centralny nie stosuje już metody uproszczonej, a w NBP dopiero myślą o zmianie systemu. MP
PAETZ NAD GROBEM Rzadko pokazujący się ostatnio publicznie ulubieniec „FiM”, arcybiskup Juliusz Paetz, pojawił się na pogrzebie kontrowersyjnego księdza Edwarda Orłowskiego – proboszcza z Jedwabnego. Paetz zna dobrze ziemię łomżyńską, gdzie ku uciesze tamtejszych kleryków duszpasterzował w latach 80. – Pragniemy wyrazić wdzięczność zmarłemu za świadectwo wierności Chrystusowi i wiernej służby ojczyźnie – powiedział arcybiskup nad grobem człowieka powszechnie oskarżanego o antysemityzm. M. Krak
zasadniczą uznano fakt wyniesienia na ołtarze bpa Józefa Sebastiana Pelczara związanego z Galicją. Zdaniem Chomy istnieje więc „najwyższa potrzeba złożenia przez mieszkańców Przemyśla chociażby skromnego hołdu Ojcu Świętemu”. Lokalne elity władzy oczekują, że historyczna decyzja... zahamuje deficyt budżetowy i zapobiegnie masowemu exodusowi młodzieży z miasta, w którym stopa bezrobocia osiągnęła już 20 proc. A. Tarczyńska
SKANDAL ZA STÓWĘ BÓJ O GUMY
PAZERNY BURMISTRZ
5
Szwajcarscy biskupi zwyciężyli. Federalne Biuro Zdrowia Publicznego nakazało usunięcie z ulic Berna i Genewy plakatów promujących prezerwatywy. Kościołowi nie spodobało się hasło kampanii: „Rzym umieścił prezerwatywę na indeksie, my radzimy umieścić ją gdzie indziej”. MP
ARGUMENT Pewien 37-letni wrocławianin postanowił się wyspowiadać w Głogowie, więc udał się do tamtejszej parafii św. Mikołaja. Napotkany w zakrystii duchowny nie chciał ulżyć nieszczęśnikowi, gdyż wyczuł gorzałę. Zdenerwowany odmową mężczyzna, poprosił o udostępnienie mu toalety i na to księżulo się zgodził – ze strachu, że gość zarzyga mu warsztat pracy. Wstawiony penitent wyszedł z łazienki, dzierżąc w dłoni myśliwską strzelbę, wcześniej skrywaną za połą płaszcza, i... ponownie zażądał spowiedzi. Policję wezwał organista, któremu udało się zbiec z zakrystii. Ksiądz jednak sam – niczym wytrawny negocjator – przekonał mężczyznę do rezygnacji z użycia niebezpiecznego „argumentu”. Broń nie była nabita. Grzesznik twierdził, że sięgnął po strzelbę, gdyż poczuł się bardzo urażony odmową spowiedzi, a sumienie nie dawało mu spokoju, gdyż tę broń ukradł koledze. A. Tarczyńska
WOJTYŁA NA DEFICYT Rada Miejska w Przemyślu zaaprobowała pomysł prezydenta Roberta Chomy, żeby nadać JPII tytuł honorowego obywatela miasta. Wojtyła miał się wyrazić publicznie „o więzach łączących go z tutejszą ziemią”, jednak za zasługę
Dwóch rumuńskich duchownych prawosławnych dało się podpuścić dziennikarzom jednej z bukareszteńskich gazet, którzy zorganizowali poświęcenie sex-shopu i domu publicznego. Duchownym za usługę religijną zaproponowano po około sto dolarów, a ci ochoczo zabrali się do roboty. Filmową relację z kropienia wodą święconą przybytku uciech cielesnych wyemitowała Telewizja „Prima”. Reportaż wywołał skandal w Cerkwi prawosławnej. Zapowiedziano usunięcie księży ze stanu duchownego. Biskupi najwyraźniej mają niewielkie zrozumienie dla potrzeb cielesnych. A.C.
SINEAD O’BOŻE! Słynna irlandzka piosenkarka Sinead O’Connor zapowiedziała koniec 16-letniej kariery. Sinead jest znana m.in. ze swego antyklerykalizmu. Dziewczyna wywodząca się z katolickiego kraju wielokrotnie wypowiadała się przeciwko klerowi, w telewizji podarła nawet zdjęcie Jana Pawła II, protestując w ten sposób przeciw postawie papieża wobec AIDS i aborcji. „Zorganizowana religia to kłamstwo” – mawiała. Sinead udziela się, niosąc pomoc głodującym w Afryce i walcząc o prawa kobiet. A.C.
MOGĄ NADMUCHAĆ W gotyckim kościółku w Anglii znajduje się kazalnica, ołtarz, okna i organy. A wszystko to jest... nadmuchane. Projektant Michael Gill twierdzi, że pomysł ten może zrewolucjonizować życie kościoła: „Jeśli ludzie nie chcą przychodzić do świątyni, to ona przyjdzie do nich”. Nie stać Anglików na Licheń czy Łagiewniki, niech sobie dmuchają! JS
6
Nr 19 (166) 9 – 15 V 2003 r.
POLSKA PARAFIALNA MYŚLI NIEDOKOŃCZONE, UROJONE
Unia bez Polski byłaby jak król bez korony.
Nie matura, lecz chęć szczera...
(„Niedziela”, 4.05.2003) ¶¶¶ Spotykam dawnego studenta-medyka, który mówi: „Mam dobrą pracę, żonę, ale bieda, bo dzieci nie mogę mieć. A ja mu na to: „Wiesz co? Trzeba jakoś zmusić Pana Boga. Zrób coś dobrego dla potrzebujących pomocy”. I znalazł biedną rodzinę, opiekował się nią przez dziewięć miesięcy. I faktycznie, dostał nagrodę, wkrótce został ojcem. (Ks. kard. Henryk Gulbinowicz, „Słowo Polskie”, 18.04.2003) ¶¶¶ Zakonnica zobaczyła samobójcę skaczącego z mostu do rzeki. I przerażona pomyślała: „potępiony!”. Bo przecież samobójca. Ale przy niej stanął Anioł Stróż i mówi: „nie, zbawiony”. Bo lecąc w dół żałował za grzechy. Opamiętał się. (wywiad z ks. kard. Henrykiem Gulbinowiczem, jw.) ¶¶¶ Oczywiście, ryba na haczyku odczuwa ból, ale takie samo odczucie ma ryba holowana na żyłce, złowiona na sztuczną przynętę, a nawet kwiat zerwany w ogrodzie. Te organizmy posiadające nerwy bezsprzecznie odczuwają ból, ale z powodu braku odczuć psychicznych nie można tego nazwać cierpieniem. (Z wędką w garści, „Niedziela”, 27.04.2003) ¶¶¶ Biskupi zawierzyli proces integracji europejskiej Bożej Opatrzności. Podczas modlitwy za Europę, przez wstawiennictwo Maryi i Świętych, ukazali niezbywalny wkład chrześcijaństwa, szczególnie w osobach i dziełach najwspanialszych synów i córek Kościoła – świętych i błogosławionych – w ukształtowanie kultury i tożsamości Europy. Wyrazili pragnienie, by Świątynia Opatrzności Bożej stała się znakiem i symbolem budowania jedności kontynentu Europejskiego. (Komunikat 322 Konferencji Episkopatu Polski, „Niedziela”, 11.05.2003) ¶¶¶ Kiedy po przyjeździe z Rzymu nagle i niespodziewanie zachorowałem na porażającą mnie grypę, pewna pani, która widziała papieskie buty w telewizji, natychmiast zadzwoniła do klasztoru: „Niech Ojciec włoży na nogi papieskie buty. To święty. Wyzdrowieje ojciec natychmiast”. (o. Jan Góra, Internet, christiantas.pl) Opracowała Z.W.
ZŁOWIONE W SIECI O Twoim szefie słów kilka 1. Kto przychodzi do szefa z własnymi przekonaniami – wychodzi z przekonaniami szefa. 2. Kto ma przekonania szefa – robi karierę. 3. Szef nie wrzeszczy – szef dobitnie wyraża swoją opinię. 4. Szef nie flirtuje – szef szkoli żeński personel. 5. Szef nie ględzi – szef dzieli się refleksjami. 6. Szef nie lubi plotek – szef wysłuchuje opinii pracowników. 7. Szef nie wynagradza wazeliniarzy – szef premiuje pracowników lojalnych. 8. Szef się nie spóźnia – szefa zatrzymują ważne sprawy. 9. Szef nie bierze łapówek – szef przyjmuje dowody wdzięczności.
I am from Poland – jestem z Rodziny Radia Maryja fuck you! – odpłyń! to underpepper – podpieprzyć room with you – pokój z tobą I am from Beeftown – jestem z Wołomina a man from iron – Lech Wałęsa I feel a train to Rydzyk – czuję pociąg do Rydzyka in the face of a hedgehog – w mordę jeża! sorry! – szoruj stąd! thanks from the mountain – z góry dziękuję It’s after birds – Już po ptokach yesterday sexdrink – wczoraj miałem na nią chcicę, ale dziś nie jestem już pijany ¤¤¤
Ekonomia dla początkujących (cd.) noc poślubna – przelew kapitału na inwestycje mąż i żona – środki trwałe ciąża – materiały w drodze dzieci – wyroby własnej produkcji dzieci – dostawy niefakturowane seks pozamałżeński – pozyskiwanie obcego kapitału alimenty – nakłady pozaplanowe rozwód – czysty zysk Wybrał JĘDREK
¤¤¤
W związku ze zbliżającym się sezonem wakacyjno-urlopowym podajemy parę zwrotów angielsko-polskich, które mogą się przydać polskim globtroterom.
Drodzy Czytelnicy! Czekamy na Wasze dowcipy i zakręcone pomysły. Ciekawsze będziemy publikować. Przysyłajcie e-maile:
[email protected]
Lokalny działacz PiS w Chełmie pożałował 100 zł, żeby kupić przyzwoicie sfałszowane świadectwo maturalne. Okazało się, że skąpstwo nie popłaca. Lucjan Jonak (na zdjęciu) jest nietuzinkowym członkiem partii o nazwie PiS, grupującej ludzi pragnących uchodzić za prawych oraz sprawiedliwych. Ten 37-letni przedsiębiorca przed wyborami samorządowymi obstawił dobrego konia, włączywszy się do prawicowego komitetu „Kocham Chełm”, którego lider Krzysztof Grabczuk został prezydentem miasta. Jonak zdobył w wyborach 225 głosów i dzisiaj, oprócz sprawowania obowiązków radnego, przewodniczy w Radzie Miejskiej komisjom porządku publicznego, drogownictwa, komunikacji i ochrony przeciwpożarowej. Wrodzona prawość i sprawiedliwość wystarczyły żeby się „załapać”, jednak do uczestnictwa w dalszym podziale łupów niezbędne było wykształcenie. W lutym br. koledzy zaproponowali radnemu etat menedżera nowej hali sportowej w Chełmie. – Pan Jonak złożył dokumenty osobowe, a po upływie półtora miesiąca od chwili zatrudnienia przyniósł kserokopię świadectwa dojrzałości. Choć wymagają tego przepisy, oryginał nigdy do nas nie wpłynął – informuje mnie Beata Renowska prowadząca w MOSiR sprawy kadrowe. Sprawdziłam, że na miejscowym
P
pchlim targu „oryginalne” świadectwo można kupić już za 100 złotych. Ot, skąpiec. Papier dostarczony przez radnego do działu kadr miał zaświadczać, że w 1989 roku pomyślnie zdał on maturę w Zaocznym Technikum
Elektronicznym w Lublinie. A jaka jest rzeczywistość? – Pan Lucjan Jonak był naszym słuchaczem, zaliczając jedynie trzy semestry. Nie otrzymał świadectwa ukończenia szkoły, a tym bardziej dojrzałości – mówi Cecylia Wolska, wicedyrektor Zespołu Szkół Elektronicznych. Gdy tuż przed Wielkanocą urzędnik Inspekcji Pracy przystąpił do kontroli dokumentacji personalnej w MOSiR, chluba chełmskiego PiS-u zapragnęła wymienić złożone przez siebie dokumenty. Pomimo obelg i groźby natychmiastowego
rzed kilkoma tygodniami w artykule „Tolerancja pałki” („FiM” 15/2003) ujawniłam stan „tolerancji” religijnej w Polsce. Posłużyłam się m.in.
My ze swojej strony gwarantujemy „dzieciom gorszego Boga”, że będziemy tropić oraz piętnować wszelkie działania organów państwa realizowane w partykularnym interesie katolickiego monopolisty, uzurpującego sobie wyłączność na prawdę. ANNA TARCZYŃSKA
Tolerancja pałki (postscriptum) zdobytym przez redakcję dokumentem, świadczącym o prowadzonych przez policję województwa pomorskiego „działaniach rozpoznawczych” wobec legalnie funkcjonujących w Polsce niekatolickich kościołów i związków wyznaniowych. Artykuł wywołał ich bardzo żywą reakcję. Wśród wielu listów otrzymaliśmy też oficjalne podziękowanie Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego w Polsce. W dokumencie podpisanym przez Sekretarza Kościoła, pastora Andrzeja Sicińskiego, czytam m.in.: „Okazuje się, że w czasach, w których policyjne poczty sztandarowe uczestniczą w katolickich uroczystościach religijnych, ta sama Policja inwigiluje inne legalnie działające wyznania i zakłada im »teczki« wzorem lat stalinowskich”. Pastor prosi też o wyjaśnienie, „czy Policja w Gdańsku prowadzi też »teczki« na przywódców »katolickiej grupy religijnej«”. W zakończeniu wyraża oczekiwanie, że minister spraw wewnętrznych „uruchomi mechanizmy, które w skali całego kraju zapobiegną podobnym skandalom w przyszłości”.
zwolnienia, B. Renowska odmówiła. Po przerwie świątecznej okazało się, że „nieznany sprawca” dokonał włamania do pomieszczenia, w którym przechowywane są akta personalne pracowników, zaś w teczce menedżera Jonaka w miejsce świadectwa dojrzałości pojawiło się świadectwo ukończenia Zasadniczej Szkoły Zawodowej w Chełmie. – Nie zajmujemy się już tą sprawą, gdyż przejęła ją do dalszego prowadzenia prokuratura – dowiaduję się od Wioletty Pawluk, oficera prasowego lokalnej policji. Prokurator Czesław Wojda, szef Prokuratury Rejonowej w Chełmie, zapewnia mnie, że wszczęto tzw. postępowanie w sprawie. Nie wie jednak, czy i kiedy radny zostanie przesłuchany. – Może za miesiąc, a może za trzy – stwierdza. Tymczasem Jonak płacze, że jest ofiarą spisku. – To prowokacja i próba zdyskredytowania mojej osoby. Nigdy nie mówiłem, że mam średnie wykształcenie. Te dokumenty ktoś spreparował. Zawsze gdy wychodzi na jaw draństwo polityka, niezależnie od szczebla, słyszymy o spisku i prowokacji. Lucjan Jonak pewnie wie, co robi, zachowując się dokładnie tak samo, jak jego guru Kaczyński (ten starszy o 2 minuty) po ujawnieniu „wziątek” z FOZZ-u. ANNA TARCZYŃSKA Fot. archiwum
Nr 19 (166) 9 – 15 V 2003 r. Ta makabra wstrząsnęła Polską. Rodzice zamordowali czwórkę dzieci. Wszędzie na świecie mamy do czynienia ze zbrodnią, z wynaturzonymi patologiami, ale w Katolandzie, gdzie beznadzieja walczy o lepsze z zawartością śmietnika, dewiacja staje się powoli normą.
A TO POLSKA WŁAŚNIE
nie ma w domu, ale policjantom nie dają spokoju tajemnicze plastikowe beczki znajdujące się w szafie. Może w jednej z nich ukrywa się poszukiwany – zastanawiają się przez chwilę. Na wszelki wypadek postanawiają zajrzeć do środka. Jadwiga N. usiłuje ich odwieść od tego zamiaru. Twierdzi, że w środku jest odzież z Caritasu. Policjanci zdejmują pokrywę beczki. Prawie mdleją od niesamowitego smrodu. Są zszokowani – w środku znajdują się częściowo zmumifikowane zwłoki czwórki dzieci. 30-letnia Jadwiga N. ze stoickim spokojem przyznaje, że
Bestie Zwłoki czwórki dzieci znaleziono w plastikowych beczkach. Tragedia przy ul. Radwańskiej 47 w Łodzi odsunęła na dalszy plan aferę Rywina i kabotyńskie popisy prezydenta Łodzi Jerzego Kropiwnickiego przed aktorami Teatru Nowego.
Trumienki z beczek – To był szok dla mieszkańców całej kamienicy – mówi sąsiadka dzieciobójców, małżeństwa Jadwigi i Krzysztofa N. – Wiedzieliśmy o tym, że są jacyś dziwni, że nie żyją w zgodzie z prawem, ale żeby zamordować własne dzieci! To się nie mieści w głowie. Mord wykryto przypadkowo. Pod koniec tygodnia pod drzwiami mieszkania Jadwigi i Krzysztofa N. pojawiają się policjanci z IV Komisariatu. Poszukują ojca rodziny ściganego listem gończym za dokonane wcześniej kradzieże. Krzysztofa N.
A
są to jej dzieci. Będąca w szóstym miesiącu ciąży kobieta jest otępiała, jakby nieobecna. Policjanci nie mogą uwierzyć, że mają do czynienia z tak okrutną zbrodnią. Gdy dowiadują się, że Krzysztof N. ukrywa się gdzieś w Łodzi i ma przy sobie najstarszą, 11-letnią córkę, uruchamiają machinę poszukiwawczą. Spodziewają się kolejnego mordu. Wszystkie patrole przeczesują ulice Łodzi, sprawdzają każdy sygnał. Nocą nadchodzi meldunek, że w parku Poniatowskiego znajduje się jakiś mężczyzna z dziewczynką. Błyskawicznie zostaje zatrzymany i ląduje za kratkami. Monika trafia do szpitala. Nie ma żadnych obrażeń cielesnych, ale jej psychika jest mocno pogruchotana. Dopiero teraz wychodzą na jaw ciemne sprawy małżonków N. – Wiedzieliśmy, że ten mężczyzna jest poszukiwany przez policję
by poprawić wizerunek ZChN-owskiego patrona, łódzcy urzędnicy oświatowi sięgają do arsenału komuszych metod. Bo to metody są sprawdzone... Doktor Jerzy Kropiwnicki (na zdjęciu – w środku) w chwilach wolnych od wykładów w szkole salezjańskiej i występów na antenie Radia Maryja zajmuje się pełnieniem obowiązków prezydenta Łodzi. Gdy już całkiem mu czasu zabraknie, udostępnia fotel w magistracie pewnemu przedsiębiorcy pogrzebowemu, dając miastu chwilę wytchnienia. Po ostatnich wyczynach związanych Fot. Alex Wolf z pacyfikacją aktorów Teatru Nowego zaistniała paląca wprost konieczność podretuszowania prezydenckiego wizerunku. Okazją ku temu były uroczystości Święta 3 Maja, organizowane przez Społeczny Komitet im. Grzegorza Palki – nieżyjącego działacza ZChN. Grono wiernych doradców Kropiwnickiego wymyśliło, że medialny „imidż” prezydenta znakomicie poprawi przybyła na uroczystość młodzież.
– mówi jeden z mieszkańców kamienicy przy ul. Radwańskiej. – Od czasu do czasu zaglądali tu policjanci, ale zachowywali się dziwnie. Choć mówiliśmy im, że wieczorami w mieszkaniu pali się światło, że dochodzi tam do awantur, odchodzili od zamkniętych drzwi, jakby nic się nie stało. Ta zabawa w kotka i myszkę trwała latami. – On wracał wieczorami, przemykał pod murem i szybko znikał w oficynie – opowiada pani Anna. – Gdybyśmy wiedzieli, co naprawdę działo się w tym mieszkaniu, z pewnością zawiadomilibyśmy policję. – Nie zauważyłyście, że z wielodzietnej rodziny pozostało raptem jedno dziecko? Wy, kobiety, nie zauważyłyście tego?! Nie macie teraz wyrzutów sumienia? – pytam kilku kobiet stojących w bramie obskurnej kamienicy, jakich w centrum Łodzi znajduje się bardzo wiele. – Ludzie żyją swoim życiem i nie zaglądają innym do garnka – odpowiada starsza kobieta. – Takie parszywe czasy! Czy rzeczywiście przez kilka lat ludzie nic nie widzieli i nie słyszeli? – Panie, to wszystko było jakieś dziwne – mówi tęgi mężczyzna. – Któregoś dnia najstarsza, Monika, wyszła na balkon i zaczęła krzyczeć, że się boi. Przyjechała straż i policja. Kazali dziecku wejść do mieszkania. Wkrótce pojawili się rodzice i wszystko ucichło. – W ciągu ostatnich kilku lat nikt ich nie odwiedzał – opowiada jeden z sąsiadów. – Nawet ksiądz z naszej parafii nie zaglądał do tego mieszkania i nie interesował się losem dzieci. Dlaczego? Może dlatego, że żyli w biedzie... Rodzinie N. z pewnością się nie przelewało. „Mamusia” ukończyła zaledwie podstawówkę, „tatuś” był z zawodu hydraulikiem, ale żył raczej z kradzieży i kantów. Przez
Maria Piotrowicz, dyrektor miejskiego wydziału edukacji i sportu, w specjalnym telefonogramie zażądała od wszystkich podległych sobie placówek meldunku o gotowości do udziału w obchodach święta. Pani ta nałożyła na kierownictwo szkół obowiązek zorganizowania 20-osobowych delegacji młodzieży oraz pedagogów. Przypomniała przy okazji, że integralną częścią uroczystości jest msza w łódzkiej katedrze. „To niemożliwe, żeby sama wymyśliła akcję, żywcem przejętą z idiotycznych, komuszych obyczajów. Była do niedawna całkiem rozsądną szefową” – dziwi się jeden z nauczycieli XXXIII Liceum Ogólnokształcącego. Większość zażenowanych poleceniem dyrektorów szkół ograniczyła się do przekazania nauczycielom i uczniom informacji o „zaproszeniu”. A zaproszenie to młodzież zignorowała zdecydowanie. Ci, którzy majowy weekend spędzali w Łodzi, preferowali czynne już piwne ogródki. ANNA TARCZYŃSKA
Do katedry marsz
Te beczki służyły jako
kilka lat obydwoje korzystali z zasiłków rodzinnych na dzieci, które w tym czasie były już martwe! Sąsiedzi dopiero teraz przypominają sobie, że przed laty, oprócz Moniki, widzieli tu także inne dzieci. Nigdy nie wychodziły na podwórko, bawiły się tylko na balkonie. Któregoś dnia zniknęły, ale nikt się
7
zastrzeżeń: dzieci były zadbane, czyste, nakarmione... Od września 1999 roku dzieje się jednak coś dziwnego. Kurator za każdym razem zastaje drzwi zamknięte i nie ma możliwości skontaktowania się z rodziną N. Pisze więc kolejne raporty, które lądują na biurku sędziego rodzinnego Elżbiety Szeligowskiej. Ta raz na kwartał przegląda dokumenty, ale... nie podejmuje żadnych decyzji! Przedziwna jest ta potworna znieczulica Szeligowskiej. Dopiero po grudniotrumienki... wym alarmie kuratora, który domaga się odebrania dzieci rodzicom, odbywa się rozprawa. Małżonkowie N. nie pojawiają się jednak w sądzie. W połowie... następnego roku sąd – bez zbadania sprawy – wydaje skandaliczny wyrok: nie przychyla się do wniosku kuratora. Być może natychmiastowa decyzja sądu uratowałaby choć jedno maleństwo.
Według danych NIK, w naszym kraju 1,3 proc. dzieci nie chodzi do szkoły. Oznacza to, że ponad 63 tys. dzieci nie realizuje obowiązku szkolnego. Najczęściej nie wiadomo więc, jak one żyją i czy w ogóle żyją. W samej Łodzi takich przypadków jest aż ponad 1000. Sporo urodzin dzieci... w ogóle nie odnotowano w USC ani w księgach parafialnych! W ostatnich dniach w okolicach Słupska matka zabiła noworodka, a następnie spaliła go. W Szczecinie matka podała silne środki usypiające dwójce swoich ciężko chorych dzieci, a sama podcięła sobie żyły. Kobietę udało się uratować, dzieci już nie... tym zbytnio nie przejął, bo mówiono, że trafiły do domu dziecka. Prawda była zupełnie inna. Bliźniacy Kamil i Adaś, urodzeni w 1994 r., zostali zamordowani pięć lat później. Kamil zmarł rzekomo z powodu choroby nerek. Ojciec twierdzi, że musiał ukryć ciało, bo ciążył na nim wyrok za znęcanie się nad synem i bał się aresztowania. Kiedy i w jakich okolicznościach doszło do zamordowania drugiego bliźniaka? Na razie nie wszystko wiadomo, bo Jadwiga N. milczy jak zaklęta, a jej mąż ma kłopoty z pamięcią. Choć przyznał się do zbrodni, w jego zeznaniach jest sporo niejasności. „Tatuś” zamordował później także dwójkę noworodków: dziewczynkę i chłopca. Utopił je w wannie, jak koty. Gdy już nie oddychały, wrzucił ciała do beczek, uszczelnianych później przez „rodziców” silikonem, bo jak zeznał dzieciobójca – „nie szło przy tym jeść...”.
Nie ma winnego! Sześć lat temu Krzysztof N. stanął przed sądem. Za znęcanie się nad jednym z bliźniaków skazany został na 2 lata więzienia w zawieszeniu na lat 5. Jednocześnie sąd ograniczył prawa rodzicielskie małżonkom N. W ciągu następnych dwóch lat kurator sądowy Anna Klimowicz regularnie zaglądała do mieszkania przy ul. Radwańskiej. Nie miała większych
Prezes Sądu Okręgowego w Łodzi Ewa Chałubińska przyznaje, że sprawą sędziego zajmie się rzecznik dyscyplinarny. Policja również umywa ręce. Ustami rzecznika prasowego Komendy Miejskiej wyjaśnia, że nie było podstaw do wejścia do tego mieszkania. Za wcześnie na wyciąganie wniosków – dodaje standardowo rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji Witold Kozicki. Nic nie mają sobie do zarzucenia pedagodzy ze Szkoły Podstawowej nr 46 przy ul. Wólczańskiej, do której już kilka lat temu mieli trafić Kamil i Adam. Dyrekcja słała jedynie monity i prosiła o pomoc policję, ale ta niezmiennie odpowiadała, że pod wskazanym adresem nikogo nie zastała. Także kuratorzy – a było ich dwóch – uważają, że w tej sprawie należycie wypełnili swoje obowiązki. Dlaczego jednak ich dociekliwość kończyła się pod drzwiami mieszkania N.? Dlaczego nie usiłowali dociec, co naprawdę stało się z dziećmi? 11-letnia Monika znajduje się w jednym z łódzkich szpitali. Mogła być świadkiem makabrycznych zdarzeń. Jest skryta, boi się ludzi. O tragedii nie chce rozmawiać. Pyta jedynie o matkę. Jadwidze i Krzysztofowi N. grozi dożywocie. PIOTR SAWICKI Fot. PAP/Grzegorz Michałowski
8
Nr 19 (166) 9 – 15 V 2003 r.
POLSKA PARAFIALNA
HISTORIA PEWNEGO ROZDANIA, CZYLI...
Wielebny Szu Siedzieli w czwórkę przy stole. Jeden miał fula z ręki, drugi karetę z ósemek, a dwaj pozostali zadowolili się blefem i też przebijali, popijając drinki podawane przez oślinione już panienki. W puli legło 30 tys. złotych. Gracze – księża z Podkarpacia – jak jeden mąż nie umieli przegrywać. Odtwórzmy partię. Pierwsze rozdania przebiegały „bez historii” i wielkiej kasy. Trzech sutannowych postanowiło zabawić się na całego i w tym celu przyjęli zaproszenie czwartego – proboszcza spod Strzyżowa (35 km od Rzeszowa). Żeby było jeszcze milej, zaprosili trzy panieny z pobliskiej agencji towarzyskiej. Ponieważ „nasz klient to nasz pan”, przeto trzyosobowy „dodatek do rozrywki” przywieziony został specjalnym samochodem firmy i miał średnio 19 lat. Rozdawał proboszcz K. z podstrzyżowskiej wsi. Najpierw po trzy karty każdemu, później po dwie. Jego kolega, proboszcz Z., obejrzał karty, wymienił dwie, dostał trójkę i wygrał 900 złotych, bo tyle było w puli. Kilka obrotów odbyło się podobnie – bez historii – więc gracze w sutannach postanowili urozmaicić mecz, rezygnując z limitowanego
Instytucje kontrolne alarmują: „Samorządy lokalne w Polsce nie wiedzą, co zrobić z kasą za koncesje na sprzedaż alkoholu”. Ustawa z 26 października 1982 r. o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi była wielokrotnie zmieniana. Najistotniejsze zmiany wprowadzono w 1997 roku. Zarządzono wówczas pobieranie opłat za wydawanie zezwoleń na sprzedaż napojów alkoholowych i przeznaczenie tych dochodów na realizację gminnych programów profilaktyki i rozwiązywania problemów alkoholowych. Wcześniej opłat za zezwolenia nie pobierano. Skoncesjonowano więc i opodatkowano kolejną dziedzinę handlu. W pierwszych latach samorządności za wydanie zezwolenia na sprzedaż alkoholu prezydenci miast wymuszali haracze, które nie wpływały na dochody budżetów gmin, ale na tzw. środki specjalne, o przeznaczeniu których sami decydowali. Zmiany wprowadzone w 1997 r. miały rozwiązać problemy z przyznawaniem koncesji na alkohol. Dopiero teraz zaczęło się prawdziwe eldorado. Z roku na rok pozyskuje się coraz grubszy szmal, który może być przeznaczony tylko (teoretycznie...) na realizację ustawy o wychowaniu w trzeźwości. Jednak wielu samorządom lokalnym kasa zostaje, bo nie potrafią jej wydać. Ustawa – zamiast wspomóc wychowywanie w trzeźwości – zaczęła
w cywilizowanym świecie trzykrotnego przebicia. Ustalili, że odtąd grają w pokera amerykańskiego, czyli takiego, w którym nie ma górnej stawki przebicia. To jest gra mordercza i wygrywa ten, kto ma najwięcej kasy. Ale nie uprzedzajmy faktów... W rozdaniu jedenastym K. dostał z ręki fula, a ponieważ grali pełną talią (52 karty), trzeba ten fakt uznać za traf nie lada. A jednak złośliwy diabełek postanowił widać inaczej i proboszcz D. z Dukli wziął najpierw trzy ósemki, zaś po wymianie dwóch kart dostał czwartą. Co by nie mówić, kareta (nawet z dwójek) jest lepsza niż ful na asach i królach, więc księżulo mocniej zasiadł w fotelu i walnął na stół 20 tys. nowych polskich złotych. K. miał do wyboru: albo odpaść, albo grać dalej. Problem polegał jednak na tym, że z gotówką w tym momencie było już u niego krucho. Przeto księżulo, czując,
że ful załatwi sprawę, położył na stole dowód rejestracyjny nowiutkiego – sprezentowanego przez parafian – volkswagena golfa. Rywal (dwaj inni już wcześniej rzucili karty) przebił 50 tysiącami, sprawdził i oczywiście wygrał. Wygrał, ale nie dostał nic, bowiem proboszcz K. odmówił wydania samochodu. Co w takim przypadku robi honorowy ksiądz pokerzysta? Oczywiście, wali oszusta
prosto w mordę i... tak też się stało. Ostre mordobicie z użyciem krzeseł i naczyń domowych trwało kilkanaście minut. Pierwsze nie wytrzymały panienki. Ubrały się pospiesznie i przez telefony komórkowe wezwały swoją ochronę. Przybyła niezwłocznie, jednak nie mogła rozdzielić kotłujących się w bijatyce księży, więc też zrejterowała, wzywając krośnieńską policję. Radiowóz gnał na syrenie 30 kilometrów, a gliniarze przez dalsze 20 minut rozdzielali rozsierdzonych hazardzistów. Sporządzono później ze zdarzenia stosowny protokół, który potem jakoś dziwnie wsiąkł w przepastnych szafach Komendy Wojewódzkiej Policji w Krośnie.
Plebania zamieniona w pizzerię i... biznes się kręci
Pijane koncesje demoralizować urzędników. Bo kasa wycieka na inne cele. – Ustawa zmusza uczciwych ludzi do tworzenia budżetów gmin z zaplanowanym z góry marnotrawstwem publicznego grosza wyduszonego od drobnych sklepikarzy, a pośrednio z naszych kieszeni. Odbiera zaufanie do instytucji państwa w czasach, gdy powszechne są kryzys i bieda – alarmuje Władysław Zagała z Regionalnej Izby Obrachunkowej w Katowicach. Znamy dziesiątki przykładów z „FiM”, jak choćby w Krakowie, gdzie poradnie odwykowe ciułają, żeby nie pójść z torbami, a w magistrackiej kasie pozostają pieniądze na Gminny Program Profilaktyki i Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. W 2001 r. w Krakowie zostało aż 1,5 mln zł. A jeśli gdzieś komuś zostaje jakaś kasa, to prędzej czy później musi się tam zaroić od czarnych sukienek. Kasa na profilaktykę i leczenie choroby alkoholowej płynie więc szerokim nurtem do parafii, a także na... salezjańskie obozy żeglarskie, dominikańskie warsztaty dla policjantów czy kuratorów. Kościółkowe fanaberie w Krakowie kosztują rocznie kilkaset tysięcy złotych z alkoholowej puli (w 2001 r. równe 300 tys. zł). Podobnie jest w innych polskich miastach. A tymczasem rozpijają się nawet urzędnicy od rozwiązywania
Ale w sumie panowie byli do końca honorni. Dziewczyny z agencji dostały swoje wynagrodzenie już nazajutrz po – 500 złotych od... no powiedzmy od łebka plus specjalna premia za fatygę dla ochroniarzy. I czy w tym kontekście może dziwić, że proboszcz z takiej na przykład Wysokiej Strzyżowskiej opodatkował (miesiąc po feralnym pokerze) całą wieś, a ludziska bez szemrania płacą wyznaczony haracz miesiąc w miesiąc... do następnego rozdania? Nikogo też nie dziwi, że plebania została zamieniona w pizzerię. Jakoś trzeba tego golfa odrobić. MAREK SZENBORN Fot. Autor
problemów alkoholowych. W Ostrowie Wielkopolskim z tego powodu doszło nawet do rozłamu w SLD. Urządzono bowiem wycieczkę na Słowację, żeby tam szkolić radnych (w tym 12 z klubu SLD) i urzędników w przeciwdziałaniu alkoholizmowi i dać im siły do pracy w tym zbożnym celu. Seminarium odbywało się pod hasłem: „Człowiekowi potrzeba
kierownika izby wytrzeźwień, który w rewanżu założył Demokratyczną Partię Lewicy. Jak podają statystyki Państwowej Agencji Rozwiązy-
przestrzeni, szumu lasu, śpiewu ptaków, by zgromadzić siły do dalszej pracy”. Towarzystwo się pochlało, bo normalny człowiek nie może inaczej odreagować uczestnictwa w imprezie przepojonej hipokryzją. Kilka osób ukarano wyrzuceniem z partii, w tym
wania Problemów Alkoholowych (PARPA) – na podstawie danych Głównego Urzędu Statystycznego – rocznie na „leczenie” polskiego kaca wydaje się kilkaset milionów złotych. W 2000 r. samorządy lokalne miały do wydania na
ratowanie Polaka-katolika-alkoholika około 290 mln zł, a w 2001 r. już 330 mln zł. Późniejszych danych PARPA nie posiada. Armia 25 tys. członków tzw. gminnych czy miejskich komisji oraz ponad 2 tys. specjalnych pełnomocników – wymyśla coraz to ciekawsze sposoby wydawania pieniędzy tak, żeby jak najmniej w kasie zostało. Urzędnicy są nierzadko organizatorami zakrapianych terapii (np. pełnomocnik w Bestwinie prowadzący gastronomię w Bielsku-Białej). Odważni radni z Polic w 1998 roku zaskarżyli ustawę do Trybunału Konstytucyjnego. Stwierdzili, że sposób wydawania pieniędzy z zezwoleń na sprzedaż napojów alkoholowych jest niezgodny z konstytucją i wyklucza możliwość przeznaczenia opłat na ważniejsze cele, np. społeczne czy oświatę. Sędziowie Trybunału uznali jednak, że nie można zaliczać tych opłat do źródeł przeznaczonych na publiczną działalność gmin. – Ustawa drastycznie narusza zasady konstytucyjne: uprawnienia samorządów oraz interesy obywateli określone w art. 167 i 216 Konstytucji RP. Jest po prostu nieracjonalna – twierdzi Zagała. Art. 167 stanowi, że samorządom zapewnia się dochody odpowiednie do zadań. Jak długo jeszcze będzie szerzyło się marnotrawstwo, a nieuczciwi będą cmokać kasę przeznaczoną na walkę z alkoholizmem? JAROSŁAW RUDZKI
Nr 19 (166) 9 – 15 V 2003 r.
POLSKA SŁUŻBA NIEZDROWA
Kolejka po życie Z roku na rok systematycznie rośnie w Polsce liczba dokonywanych przeszczepów narządów. Jednak żeby dożyć do momentu przeprowadzenia operacji, chory musi mieć bardzo dużo szczęścia. Mimo mizerii polskiej służby zdrowia tym razem – wyjątkowo – nie chodzi o kasę. roku 2002 przeszczepiono w Polsce 1220 narządów. To prawie 5 proc. więcej niż w roku 2001. Mimo to, jak pokazują statystyki,
W
zaledwie co drugi Polak oczekujący na przeszczep ma szansę dożyć do operacji. – To nie jest problem braku pieniędzy. Transplantacje znajdują się
Przeszczepiona wątroba
Z
różnych powodów normalni ludzie nie chcą mieć dzieci i mają do tego prawo. Jeśli są pewni, że już nigdy nie będą ich chcieli, pożyteczny może okazać się zabieg sterylizacji. Jednak panowie w sukienkach z uporem maniaka wmawiają narodowi, że życie pełne ograniczeń jest dobre i fajne. „Sterylizacja (...) jest grzechem ciężkim. Pozbawienie człowieka zdolności rozrodczych okalecza organizm, a tym samym narusza moralny ład ustalony przez Stwórcę” – grzmią ci z Opoki – kościelnego serwisu internetowego. Jak ów ład ma się jednak do wolnej woli danej podobno przez Boga albo do słów Deklaracji Praw Człowieka, że „nie wolno ingerować (...) w czyjekolwiek życie prywatne, rodzinne i domowe (...)”? Świadoma i dobrowolna rezygnacja z płodności nie tylko nie powinna być uważana za przestępstwo, ale należałoby traktować ją na równi z innymi, powszechnie dostępnymi metodami antykoncepcji. Ci, którzy chcą poddać się sterylizacji, zrobią to zresztą (i robią) bez względu na zakaz. Sowicie opłacony lekarz może wykonać zabieg np. w czasie cesarskiego cięcia lub podczas innych operacji narządów płciowych. Zalegalizowanie zabiegu pozwoliłoby wyeliminować owo „podziemie operacyjne”, pomogłoby rodzicom uniknąć przekazywania dzieciom wad genetycznych, przyczyniłoby się do zmniejszenia liczby aborcji. Dałoby także szansę mężczyznom na przejęcie odpowiedzialności za posiadanie czy też nieposiadanie dzieci. Jak na szanujące się państwo religijne przystało, sterylizacja
9
na liście zabiegów wysokospecjaJAK ZOSTAJE SIĘ DAWCĄ SZPIKU listycznych i są finansowane z budżetu centralnego. Mimo że miniChęć zostania dawcą szpiku deklaruje się przez wypełmalny koszt jednego przeszczepu to kilkadziesiąt tysięcy złotych, nienie i przesłanie pod wskazany adres formularza „Oświadznacznie ważniejszym problemem, czenie woli o wpisanie do Ogólnopolskiego Centralnego jak pokazuje praktyka ostatnich lat, Rejestru Dawców Szpiku i Krwi Pępowinowej”, który możjest brak odpowiednich dawców na dostać w stacjach krwiodawstwa i Zakładach Opie– twierdzi Zbigniew Solarz, rzeczki Zdrowotnej oraz w Internecie (www.poltransplant.org.pl). nik prasowy Łódzkiego Oddziału Wojewódzkiego Narodowego FunMożna też zgłosić chęć zostania dawcą szpiku telefoduszu Zdrowia. nicznie lub listownie i otrzymać formularz „Oświadczenie Ostatnie dokonania polskich woli o wpisanie do Ogólnopolskiego Centralnego Rejetransplantologów świadczą, że mastru Dawców Szpiku i Krwi Pępowinowej”. Po zarejemy w Polsce wysoko kwalifikowastrowaniu danych osobowych w Rejestrze, potencjalny nych specjalistów. W Śląskim Cendawca zostanie skierowany do określonego Zakładu Opietrum Chorób Serca w Zabrzu z sukcesem przeprowadzono ostatki Zdrowotnej w pobliżu miejsca zamieszkania. Po zbanio skomplikowany zabieg równodaniu i wykluczeniu współistnienia chorób dyskwalifikuczesnego przeszczepu płuc i serjących go jako dawcę zostanie pobrana próbka krwi ca. W 2000 roku na całym świecie w celu oznaczenia antygenów HLA. Wszystkie wyżej wyprzeprowadzono zaledwie 104 tamienione informacje będą przekazane i zakie zabiegi. Zgodnie rejestrowane, zgodnie z przepisami o ochroW 2002 roku na przeszczep nerz polskim praki oczekiwało w Polsce ponad nie danych osobowych, w OCRDSiKP. wem, każdy, kto 2600 osób, w tym ok. 100 na O zmianie decyzji odnośnie chęci oddania nie zgłosił równoczesny przeszczep nerki szpiku potencjalny dawca powinien posprzeciwu do i trzustki. Przeszczepiono 910 wiadomić niezwłocznie OCRDSiKP w celu Centralnego nerek pobranych ze zwłok Rejestru Sprzeskreślenia go z listy dawców szpiku. (w tym 12 równocześnie ciwów Centrum z trzustką). Wykonano tylko 25 („Zostać dawcą szpiku” – broszura PoltranOrganizacyjnozabiegów przeszczepu nerki od splantu) Koordynacyjneżyjącego dawcy spokrewnionego ds. Transgo (w Europie Zachodniej do 50 i oporów etycznych zasady zgody oczywiste, ale plantacji, wyraproc. wszystkich wykonywadomniemanej. Najważniejsza jest również hierarża tym samym nych przeszczepów nerek). jednak działalność edukacyjna ze chowie Kościozgodę na wykoDane: Centralna Lista Biorców strony szkoły, lekarzy, a przede ła, których mirzystanie po wszystkim tzw. autorytetów. Pełna łość do nowośmierci jego nainformacja o tym, kto i w jakich czesnej medycyny (patrz badania rządów do przeszczepu. Jednak okolicznościach może zostać dawprenatalne czy klonowanie) jest pow praktyce to rodzina zmarłego, cą, pozwoli każdemu z nas na dowszechnie znana. tuż po jego śmierci, pytana jest konanie świadomego wyboru. A jeNależy wprowadzić rozwiązania przez lekarzy o zgodę na pobraśli kiedyś ktoś z naszych bliskich prawne, które pozwolą na składanie narządów. Nikt chyba nie dzilub my sami staniemy w kolejce po nie urzędowych oświadczeń i uzywi się, że ludzie będący w szoku życie – może szanse będą większe skiwanie karty dawcy – dokumenpo nagłej śmierci bliskiej osoby niż pół na pół... tu noszonego w portfelu, który – zazwyczaj odmawiają. W oficjalPAWEŁ A. NOWAK w wielu wypadkach pozwoli na ominych wystąpieniach transplantację Fot. archiwum nięcie budzącej wiele kontrowersji popierają nie tylko lekarze, co jest
w Polsce jest jednak prawnie zabroniona. Legalne wykonanie zabiegu u kobiety możliwe jest u nas tylko w jednym przypadku: kiedy kolejna ciąża jest zagrożeniem zdrowia lub życia kobiety bądź gdy kobieta stoi przed koniecznością poddania się zabiegowi trzeciego z kolei cesarskiego cięcia. A jeśli kobieta jest
z zastosowaniem klipsów także jest odwracalny. Wszystko odbywa się pod znieczuleniem – miejscowym u panów, a całkowitym u pań. Nie boli zatem ani w trakcie operacji, ani po, ale na jakiś czas trzeba powstrzymać się od największych uciech we dwoje. Sterylizacja praktycznie nie wpływa na działanie hormo-
Chłop bez jaj W Polsce nie można się poddać zabiegowi sterylizacji gwarantującej bezpłodność. Jeśli to zrobimy, popełnimy grzech śmiertelny, a lekarz, który wykona zabieg, pójdzie siedzieć nawet na 10 lat. cała i zdrowa, ale piątego czy ósmego bobasa chowanego w biedzie już nie chce? Na podstawie art. 155 § 1 kodeksu karnego, nie można w Polsce ułatwić sobie życia. Grozi za to kara więzienia. Sytuacja ta irytuje tym bardziej, że zabieg jest popularny i powszechnie wykonywany w większości krajów Europy i obu Ameryk. Zabieg polega na prostej operacji podwiązania nasieniowodów w przypadku panów, a jajowodów w przypadku pań, przecięciu tych narządów lub na ich koagulacji, czyli przypaleniu prądem. Są to zabiegi nieodwracalne. Stosuje się też klipsy, które operacyjnie zaciskane są na jajowodach albo nasieniowodach. Zabieg
nów. Nie wymaga stosowania leków ani terapii, nie ma żadnych skutków ubocznych, a przede wszystkim daje gwarancję. Jako metoda zapobiegania ciąży byłaby więc dla wielu par idealna, gdyby prawo jej nie zabraniało i gdyby Kościół nie posyłał nas do diabła na samą myśl o niej. Szkoda, że ta instytucja – zamiast opierać się na własnych mitach – nie posługuje się statystykami. W ostatniej dekadzie policja zanotowała w Polsce pięćset przypadków dzieciobójstwa i sześćset przypadków porzucenia noworodków przez ich matki. Nie da się natomiast zbadać, ile kobiet w momencie odkrycia nieplanowanej ciąży myśli
o samobójstwie. Prawda jest smutna: dla wielu osób wiadomość ta jest katastrofą. Mimo to, jeżeli chcemy poddać się sterylizacji, musimy wybrać się do Danii, Austrii, Norwegii, Szwecji, Wielkiej Brytanii, Finlandii, Japonii, Panamy, Singapuru, niektórych stanów USA, Luksemburga, Australii, Francji, Holandii, Chin lub Korei Południowej. W Czechach zabieg ten wykonuje się w każdej klinice ginekologicznej na pisemną prośbę kobiety, ale tylko z powodów zdrowotnych. Co więcej, dotyczy to tych kobiet, które – nie przekroczywszy trzydziestego piątego roku życia – mają już czwórkę dzieci, i kobiet starszych z trójką dzieci. Na Słowacji sterylizacja jest stosowana na podobnych zasadach. W obu krajach koszty pokrywane są z ubezpieczenia. Zabieg nie jest dostępny dla osób, które nie są obywatelami tych krajów. Na Łotwie natomiast jest to legalna metoda antykoncepcji. Obcokrajowcy, w tym i Polacy, za pieniądze mogą poddać się tu temu zabiegowi, podobnie jak każdy łotysz powyżej dwudziestego piątego roku życia. Operacje wykonywane są między innymi w klinice EGV – (tel. +371 7278183) i w Łotewskim Centrum Rodziny (+371 7132240). Koszty operacji u kobiety to około 300 łat, u mężczyzny – od 150 do 300 łat. (1 łat = 0,5 dol.) W 1975 roku Komitet Ministrów Rady Europy uznał, że sterylizacja na życzenie powinna być dostępną metodą planowania rodziny. E.S.
10
TO TEŻ JEST POLSKA
Pedały na platformy! W katolickim kraju jedna z największych, zdecydowanie najgłośniejsza i najbarwniejsza impreza pierwszomajowa została zorganizowana przez gejów i lesbijki. Tegoroczna Parada Równości była rzeczywiście imponująca – ulicami stolicy od placu Zamkowego pod gmach Sejmu przeszło (w zależności od tego, kto szacował!) 3–5 tysięcy ludzi, a więc dwukrotnie więcej niż w roku ubiegłym. Liczba gejów i lesbijek na paradzie okazuje się porównywalna z liczbą entuzjastów Marszu dla Jezusa, który przeszedł ulicami Łodzi trzy tygodnie wcześniej... To musi niepokoić hierarchów Kościoła, zważywszy, że katolików w Polsce jest rzekomo 90 procent, a gejów i lesbijek zaledwie 5 proc. W dodatku, wzięcie w Polsce udziału w imprezie zorganizowanej przez mniejszości seksualne wymaga sporej odwagi cywilnej, natomiast liczbę uczestników uroczystości kościelnych napędza ich konformizm. Parada Równości 2003 była nie tylko znacznie liczniejsza od poprzednich, ale także bardziej znacząca pod względem politycznym, kulturalnym, a nawet... duchowym. Organizatorzy – (Międzynarodowe Stowarzyszenie Gejów i Lesbijek na rzecz Kultury oraz Kampania przeciwko Homofobii) – zadbali w tym roku o polityczny patronat, który objęły dwie parlamentarzystki: bezkompromisowa w walce o prawa człowieka senator Maria Szyszkowska i holenderska socjaldemokratka Joke Swiebel, deputowana do Parlamentu Europejskiego. Do zgromadzonych pod Sejmem uczestników parady przemówiła m.in. Wanda Nowicka, od lat działająca na rzecz równouprawnienia płci i praw kobiet. Spośród ludzi kultury zauważyliśmy pisarza i aktora Jerzego Nasierowskiego i piosenkarkę Krystynę Prońko. W tłumie wypatrzyliśmy także znanego felietonistę „FiM” Piotra Tymochowicza. Natomiast prawdziwą sensacją manifestacji był pastor jednego z wolnych kościołów na Łotwie, Ernests Ivanovs, który całą trasę pochodu przeszedł w stroju liturgicznym, wzbudzając duże zainteresowanie uczestników, dziennikarzy i tysięcy gapiów. Ksiądz popierający publicznie „pedałów” – tego jeszcze Polska nie widziała!
I my zamieniliśmy z nim kilka zdań – wielebny świetnie mówi po polsku (studiował tu przed laty); doskonale zna i popiera „Fakty i Mity”. Ernests obsługuje w Rydze aż cztery zbory tamtejszego Wolnego Kościoła Reformowanego, przyjaznego gejom i lesbijkom. Pastor nie ukrywa, że sam jest homoseksualistą, i głosi, że „otwartość, szczerość i zaakceptowanie siebie to podstawa życia chrześcijańskiego...”. Na Łotwie są także i inne kościoły akceptujące homoseksualistów, choć – jak przyznaje nasz rozmówca – dwa największe wyznania są wrogie mniejszościom seksualnym. – Tamtejszy arcybiskup luterański wyklął je oficjalnie przed 5 laty, a katolicy udają, że w ich szeregach takowych w ogóle nie ma. Tymczasem zgłaszają się do mnie w poszukiwaniu pomocy duszpasterskiej liczni katolicy homoseksualiści skrzywdzeni przez Krk – mówi pastor. Gorliwi katolicy też zaznaczyli swoją obecność na trasie parady. Na placu Trzech Krzyży kilkunastu członków Młodzieży Wszechpolskiej obrzuciło uczestników pochodu wyzwiskami (kretyni, pedały itp.) oraz przedstawiło genialny program: „Wielka Polska bez pedałów!” i „Zamknąć lesbijki do obozu pracy!”.
Parada jest radosnym pochodem pełnym barw, muzyki, tańca, a więc tym, co lubią nie tylko geje i lesbijki – po prostu dobrą zabawą. W tym roku były dwie platformy z potężnymi głośnikami oraz cadillac kabriolet wypełniony drag queens – artystami parodystami przebranymi za kobiety. Przesadnie umalowane i przybrane w papuzie barwy niby-kobiety to stały i charakterystyczny element gejowskich wielkich imprez. Chodzi nie tylko o wywołanie zaskoczenia i pobudzenie do śmiechu, ale także o wyszydzenie społecznego obrazu homoseksualisty – zniewieściałej „cioty”. Drag queens swoją obecnością mówią gapiom: „Przyszliście zobaczyć pedałów? No to ich macie!”. Jednej z „gwiazd” przebranej za policjantkę zdarzyła się zresztą niemiła przygoda – najzupełniej prawdziwy policjant kazał „jej” zdjąć mundur, a nawet próbował nieszczęsną zatrzymać. Dał sobie spokój dopiero po interwencji organizatorów... spasował wyśmiany i wyklaskany przez tłum. ADAM CIOCH
Fot. Alex Wolf
Nr 19 (166) 9 – 15 V 2003 r.
P
ierwszomajowe święto – niegdyś obchodzone hucznie i być może ciut nieszczerze – dziś przez wielu traktowane jest jako wstydliwy relikt niesłusznej przeszłości. A jednak „dzień robotnika” nabiera obecnie nowego jakby wymiaru. W czasach, gdy „święto pracy” dla kilku milionów ludzi trwa cały rok, 1 maja powinien być zamieniony raczej na „dzień bezrobotnego”. W takim też duchu członkowie Antyklerykalnej Partii Postępu RACJA uczestniczyli w pochodach w kilkudziesięciu polskich miastach. Byliśmy np. w Warszawie, Krakowie, Poznaniu, Szczecinie, Wrocławiu, Łodzi, Bydgoszczy, a nawet w Swarzędzu i Ustrzykach. Pod transparentami RACJI kilka tysięcy osób manifestowało swoje niezadowolenie ze spolegliwości władzy wobec zaborczego Kościoła rzymskiego i domagało się zagwarantowanej w konstytucji laicyzacji urzędów, szkół i życia publicznego. W laickości bowiem widzimy drogę do natychmiastowej poprawy świadomości i bytu Polaków. Dość powiedzieć, że przekazanie samej tylko daniny Funduszu Kościelnego na cele społeczne (około 100 mln zł rocznie) doprowadziłoby do tego, że polskie dzieci zapomniałyby, co to głód. Owa laickość – traktowana na Zachodzie jako norma – w Polsce gwałcona jest na każdym kroku, a zadeklarowani ateiści i wyznawcy innych religii postrzegani są bez mała jako osoby stojące poza prawem. W pierwszomajowych pochodach uczestniczyło ponad 20 tys. RACJO-nalistów. Czy to mało? Nie! To bardzo dużo. W Katolandzie, gdzie wyrażenie negatywnej opinii o proboszczu, biskupie, prymasie czy – nie daj Boże – papieżu jest aktem samobójczej głupoty lub bezprzykładnej odwagi, przemarsz grupy osób pod antyklerykalnymi hasłami zakrawa na prawdziwy heroizm. MarS Fot. archiwum
11
Się święcił...
ŁÓDŹ
SZCZECIN
WARSZAWA
Dekle-rykalne GDAŃSK
KRAKÓW
SWARZĘDZ
SOSNOWIEC
O wszelkich świętościach Jasnej Góry informują pielgrzymów odpowiednie tablice. W kilku językach można przeczytać, co wolno, a czego nie wolno robić w sanktuarium sacro-biznesu. Na dowody uwielbienia dla częstochowskich zakonników można natknąć się na każdym kroku, dosłownie. Wierny lud nie ma pojęcia, że dopuszcza się świętokradztwa, depcząc po... wotywnych darach. A są nimi niewątpliwie metalowe dekle do klasztornych studzienek ściekowych, podarowane jasnogórskim paulinom przez nawiedzone grupy zawodowe. Na niektórych wyryto nawet postacie świętych i prośby do tutejszej Matki Boskiej. Czy tak ważne treści powinny być sprowadzone do poziomu kanału ściekowego i nieustannie deptane? mm Fot. Michał Maciąg
12
Nr 19 (166) 9 – 15 V 2003 r.
ZE ŚWIATA
Komunia za kierownicą R
ozległe pastwisko wypełnione autami, które stoją przy słupkach jak uwiązane krowy. W słupkach zainstalowano głośniki. Na pastwisku postawiono ołtarz. Co to takiego? Msza samochodowa w Daytona Beach na Florydzie.
Niefrasobliwe ubiory, podkoszulki, szorty – ależ proszę bardzo! W trakcie nabożeństwa można się posilać i to nie tylko opłatkiem, który pobiera się przy bramce wjazdowej w małym tekturowym kubeczku. Wszystko jak najbardziej na miejscu, nikt nie będzie rugał z ambony, nie ma też niebezpieczeństwa popełnienia grzechu. Ks. Larry Deich przyznaje, że słyszy sporo głosów krytyki, zwłaszcza od swych kolegów w habitach, ale się nie przejmuje. Mówi: „Prowadziłem tradycyjny kościół katolicki przez 30 lat. Potem postanowiłem przenieść go na zewnątrz, nad morze, tak jak Jezus zrobił. Kiedy im to mówię, zwykle się zamykają”.
Nie ma tu podniosłych pieśni kościelnych ani organów. Dziś leci płyta Ottisa Redinga. Pod koniec mszy po polu zaczynają się uwijać faceci w elektrycznych wózkach golfowych. Przemieszczając się od samochodu do samochodu, zbierają do worków ofiary. Potem odwożą je pod ołtarz. Przebrzmiewają ostatnie takty muzyki i mszę wieńczy donośne beczenie klaksonów. Wierni są ukontentowani. „Taka msza jest lepsza – wyznaje pani z białej toyoty – bo krótsza”. Wąż samochodów powoli przemieszcza się w kierunku atlantyckiej plaży. Jednej z nielicznych w USA, po której można jeździć samochodem... T.S.
Módl się i pracuj M
ichelle Subwick wyrzucono z pracy w firmie WJK Television Productions w Boca Raton na Florydzie. Taka sytuacja to nic nadzwyczajnego w USA w czasach recesji i pogody dla bogaczy. Ciekawa jest jednak przyczyna: Subwick została zwolniona, bo przestała się modlić wspólnie z szefem. Dyrektor firmy Mark Kielar pouczał podwładną, że przewlekłe schorzenie, na które cierpi, to kara za „niewyznane grzechy” i rezultat opętania przez szatana. Poinformował ją także, że traci pracę, bo „taka jest wola boża”. Kielar robił wszystko, żeby pomóc pracownicy. Zalecił jej, by się z nim codziennie modliła. Traktował to jako formę egzorcyzmów, które miały uwolnić ją od demona. Ale Subwick przestała uczęszczać na sesje modlitewne, więc została wylana. Bezbożnica oddała sprawę do
sądu, skarżąc się na prześladowania religijne. Można by podejrzewać, że straciła zatrudnienie z powodów merytorycznych, a teraz cygani, aby wziąć odwet na szefie. Ale dyrektor Kielar ma już jedną podobną sprawę w sądzie: w styczniu inna wyrzucona przezeń pracownica, Rozanne Sonneborn, oskarżyła go o nachalne indoktrynowanie religijne personelu. Do kopert z czekami wypłaty wpychał cytaty z Biblii, wywierał też presję na pracowników, aby uczestniczyli w studiach biblijnych w miejscu pracy itd. K.Z.
Otwartość po watykańsku K
ardynał Roger Mahony, szef 5-milionowej, największej w USA archidiecezji Los Angeles, miał w zeszłym roku swoje pięć minut w roli reformatora. Powiedział: „Chcemy, żeby wszystko, co ma związek z przestępstwami seksualnymi kleru – każda pojedyncza sprawa – było na wierzchu, otwarte i ujawnione do rozliczenia, kropka”. W trakcie śledztwa przeciw sześciu księżom archidiecezji, którym zarzuca się molestowanie seksualne nieletnich, prokuratura zażądała od archidiecezji akt personalnych oskarżonych. I tu otwartość Mahony’ego skończyła się. Powiedział stanowczo: „Nie”. Jego prawnicy stwierdzili, że przed spełnieniem polecenia prokuratury archidiecezję chroni pierwsza poprawka do konstytucji, gwarantująca między innymi... swobodę praktyk religijnych. Kardynał broni swego archiwum, bo wie, co ono zawiera i jakie będą konsekwencje otwarcia go do
publicznego wglądu. Podobny przypadek w Bostonie zakończył się rezygnacją jego kolegi, Lawa. Prokuratura z pewnością odwoła się do sądu, a jeśli ten nakaże dokumenty przekazać (i jeśli wyrok ostoi się apelacji) kardynał przegra. Poza Bostonem, próba ochrony księżowskich akt nie powiodła się także w diecezji Louisville w Kentucky. Prokuratura, po zaciekłej, a wygranej walce z Kościołem, będzie bezlitosna. W Bogu jedyna nadzieja. No bo przez przeoczenie nie mianowano żadnego świętego patronem pedofilów. T.S.
Z
apowiadane na koniec maja przez „New York Timesa” i „Il Messagiero” pojednanie biskupów lefebrystowskich z Watykanem („FiM” 18/2003) może się stać jedną z największych sensacji religijnych tego roku. Czy to oznacza zmianę kursu w Watykanie, czy w Bractwie Świętego Piusa X? Watykan od stuleci wydaje się postępować według starej zasady: jeżeli nie jesteś w stanie kogoś zniszczyć, staraj się z nim dogadać. Kiedy nie udało się jakiegoś ruchu heretyckiego zniszczyć, wtedy podejmowane były rozmowy, osiągano kompromis, sypano nawet pieniędzmi, aby „przywrócić jedność ze Stolicą Apostolską”. Tak zrobiono w XV wieku z husytami, tworząc kompromisowy Kościół utrakwistów; tak załatwiono prawie każdy odłam kościoła prawosławnego, budując przybudówki w postaci „kościołów unickich”, czyli atrap z identyczną co „heretycka” liturgią, ale katolicką doktryną i – co najważniejsze – pełną podległością wobec Rzymu. Łapówki, szantaż, przemoc, zbrodnia oraz uwodzenie przywilejami prawosławnej hierarchii były w tym zbożnym dziele „budowania jedności” czymś zupełnie normalnym. Nie inaczej postępuje się z lefebrystami, czyli tą częścią katolików, która nigdy nie zaakceptowała postanowień II Soboru Watykańskiego. Ruch powstał pod koniec lat 60., kiedy to Marcel Lefebvre, emerytowany arcybiskup Dakaru, założył tradycjonalistyczne seminarium duchowne w Econe (Szwajcaria). Niezadowoleni biskupi, księża, mnisi i świeccy zaczęli się organizować. Ruch skupiał osoby o poglądach prawicowych, wywodzące się najczęściej z dawnej arystokracji i zamożnej burżuazji. Ludzie ci uznali reformy soborowe za protestantyzację i zdradę tego, co nazywają tradycją katolicką. Dla nich czas się zatrzymał – uznają jedynie mszę trydencką (odprawianą tyłem do wiernych i po łacinie), odrzucają ekumenizm i wolność religijną, pielęgnują skrajny antysemityzm i drapieżną antylewicowość. Napięcie między Watykanem a Econe stopniowo narastało i osiągnęło apogeum w 1988 roku, kiedy Lefebvre zerwał negocjacje
z kardynałem Ratzingerem i postanowił wyświęcić bez zgody Rzymu czterech biskupów (na zdjęciu). Była to ewidentna schizma – Watykan natychmiast ostrzegł, że ci, którzy stają po stronie Lefebvre’a, będą wykluczeni z Kościoła. Papież powołał do istnienia konkurencyjne wobec organizacji Lefebvre’a Bractwo Świętego Piotra, organizację trady-
integrystów – pod koniec 2001 r. „nawrócił się” jeden z ich biskupów, Licinio Rangel, duszpasterz największego ośrodka lefebryzmu w Campos w Brazylii. Rangel nie wrócił do Kościoła z pustymi rękami – razem z nim przyszło 20 księży, tyluż kleryków i 30 tys. owieczek! Watykan wykonał znany manewr – Rangel pozostał biskupem, a specjalnie dla niego stworzono tradycjonalistyczną jednostkę kościelną, czyli lefebryzm bez lefebryzmu. Kilka miesięcy później sam kardynał Ratzinger uczestniczył w seminarium liturgicznym zorganizowanym przez opactwo Fontgombault. Tam odprawił mszę trydencką i ciepło wyraził się o starej tradycji. Dziś media huczą od plotek: pod koniec miesiąca miałoby nastąpić historyczne pojednanie z Watykanem większości biskupów wyświęconych przez Lefebvre’a. Samo Bractwo Piusa X ustami swego przełożonego – bpa Bernarda Fellaya – wydało dziwaczne oświadczenie w sprawie wydarzeń, które mają nastąpić 24 maja br.: „(...) nie ma żadnych (bliższych) informacji na temat tej sprawy”. Z dobrze poinformowanych źródeł wiemy, że Watykan planuje utworzenie dla skruszonych lefebrystów prałatury personalnej na wzór Opus Dei, czyli sieci placówek niezależnych od lokalnych biskupów, a podległych bezpośrednio Watykanowi. Ten manewr dałby integrystom pełną autonomię w Kościele, a zmarginalizowałby nieprzejednanych (np. bpa Richarda Williamsona). Czekamy zatem w „Faktach i Mitach” na oferty: może Watykańczycy zaproponują nam rolę katolickiego pisma krytycznego, z naczelnym księdzem prałatem Jonaszem, zwolnionym specjalną dyspensą od ślubu celibatu. Zapewniona dystrybucja po mszach niedzielnych, potrojenie nakładu też, i tylko jeden szczegół – treść konsultowana z Zespołem Duszpasterskiej Troski o „Fakty i Mity” przy Episkopacie Polski... ADAM CIOCH Fot. archiwum
Pojednanie? cjonalistów i byłych współpracowników arcybiskupa, wiernych jednak Watykanowi. To stara metoda – wyciągnąć z szeregów niezadowolonych i zakompleksionych działaczy i nobilitować ich pod własnymi skrzydłami. To była pierwsza schizma w schizmie, jakiej dokonał JPII. Przy Lefebvrze pozostało jednak 400 księży, dziesiątki klasztorów i około 150 tys. wiernych we wspólnotach na całym świecie. I to wiernych nie byle jakich, bo – jak już zaznaczyliśmy – na ogół bardzo zamożnych i wpływowych.
Skandal rozłamu był gorszący (walki o budynki kościelne itp.), a straty finansowe i prestiżowe znaczne. Jednak dopiero na przełomie tysiącleci, 10 lat po śmierci nieprzejednanego Lefebvre’a (zmarł w 1991 roku) pojawiła się szansa na postęp. Lefebryści poprosili bowiem o możliwość wspólnotowego odwiedzenia Bazyliki Świętego Piotra w Rzymie w ogłoszonym przez papieża Roku Świętym 2000. Zgodę taką otrzymali i w sierpniu tegoż roku 5 tys. zwolenników Lefebvre’a modliło się o jubileuszowy odpust zupełny „u grobu św. Piotra”. Nie wolno wszak zapominać, że uczniowie Lefebvre’a nie mają świadomości założenia nowej wspólnoty religijnej; oni uważają się za najwierniejszych katolików. Kilka tygodni później tajne rokowania ruszyły pełną parą. Pierwszy ich efekt był zaskakujący dla samych
Biskupi od łajania B
iskupi katoliccy w Nikaragui postanowili zdecydowanie ukrócić wolnościowe zapędy swoich owieczek. „Zrównanie małżeństwa ze związkami nieformalnymi jest faktycznym dyskryminowaniem rodziny opartej na małżeństwie” – zagrzmiał logicznie episkopat Nikaragui. Jako groźne dla rodziny biskupi wymienili również: próby legalizacji przez izbę wyższą parlamentu
Nikaragui związków homoseksualnych, edukację seksualną w szkołach i promowanie środków antykoncepcyjnych. Od zatwardziałych kawalerów z episkopatu oberwało również ONZ, Biuro Praw Człowieka Prokuratora Generalnego Nikaragui oraz tamtejszy Urząd ds. Dzieci i Młodzieży, ponieważ wszystkie te instytucje włączyły się w promowanie grzesznych poglądów. JERZY SERAFIN
Prawda city W
ładze Mount Sterling w stanie Iowa – wiedzione religijną inspiracją – wydały edykt „penalizujący kłamanie na terenie miasteczka”. Każdy unikający mówienia prawdy może stanąć przed sądem i pójść do pierdla albo przynajmniej dostać mandat. Dokładnego wymiaru kary rajcy jeszcze nie opracowali. Pomysł władz Mount Sterling wywołał wielkie zainteresowanie mediów, którego władze miejskie nie oczekiwały, a które już ich zmęczyło. W jednym z kolejnych wywiadów burmistrz wyznał – oczywiście zgodnie z prawdą: „Chcieliśmy ograniczyć plagę kłamania... Poza tym jesteśmy znudzeni, bo zima była bardzo długa”. K.Z.
Nr 19 (166) 9 – 15 V 2003 r.
Pedałożerca S
enator Rick Santorum z Pensylwanii jest trzecim w hierarchii ważności republikaninem w Senacie USA. Jego dalszemu wspinaniu się może poważnie zaszkodzić skłonność do nadmiernego gadulstwa. Podobne schorzenie kosztowało niedawno karierę lidera senatorów republikańskich, Trenta Lotta, który nieostrożnie chlapnął, jak klawo było za czasów oficjalnej segregacji rasowej. Santorum nie mógł się powstrzymać, by nie wyrazić oburzenia z powodu spodziewanego wyroku Sądu Najwyższego USA, który – jak się oczekuje – uniewinni
dwóch homoseksualistów, przyłapanych przez policję na seksie analnym w ich... własnej sypialni. Gliny włamały się tam po doniesieniu czujnego moralnie sąsiada. Geje zostali aresztowani i skazani na grzywnę na podstawie prawa teksańskiego, które zakazuje stosunków doodbytniczych – ale tylko homoseksualistom.
Dobrodziejstwa prohibicji N
oc przez pół roku jest tutaj na okrągło. Mróz jak cholera. Śnieg, zadymki. Do tego zimą białe niedźwiedzie, a latem chmara komarów, agresywnych jak wyposzczone wampiry. Rozrywki – lepiej nie mówić... Czy w takich warunkach można żyć? Nie, niepodobna znieść tego wszystkiego bez płynów krzepiąco-rozweselających. I właśnie do takiego wniosku doszli radni Pilot Station i Atquasuk – dwóch miejscowości położonych na Alasce daleko za kręgiem polarnym. Zadecydowali więc ubiegłej jesieni, że należy znieść prohibicję utrzymywaną od 1985 roku. Niestety, dopuszczenie napojów wyskokowych do alaskańskich przysiółków zamieszkanych przez około 1000 osób okazało się otwarciem puszki Pandory. Pilot Station
i Atquasuk nie trzeźwiały. Widok zataczających się w ciemnościach Eskimosów był normalką. Rodzice przepijali familijny budżet, nastolatki, jeśli w ogóle przychodziły do szkoły, to trzymały się ścian, policjanci stawiali się na służbę mocno wstawieni i kontynuowali balangę w miejscu pracy. Wreszcie starszyzna orzekła: Dość tego! Wracamy do prohibicji! „Tutejsi mieszkańcy są nieodpowiedzialni” – stwierdziła gorzko burmistrz Atquasuk, Elizabeth Hollingsworth. Od połowy kwietnia w obu przysiółkach znów nie wolno sprzedawać alkoholu ani nawet go przywozić. Trunkowym, którzy złapali smak, przyjdzie pruć na saniach przez Cieśninę Beringa – 120 km, ale co to dla kogoś, kto potrzebuje kielicha. T.N.
Kościół przeprasza (bo musi) C
olm O’Gorman jest założycielem i szefem londyńskiej organizacji One in Four zrzeszającej ofiary pedofilii brytyjskiego i irlandzkiego kleru katolickiego. 10 kwietnia br. jego 5-letni proces, wytoczony Kościołowi o zaniedbywanie nadzoru nad księżmi i tolerowanie ich przestępczej recydywy, zakończył się ugodą. O’Gorman był molestowany przez dwa lata przez ks. Seana Fortune’a, który potem popełnił samobójstwo w więzieniu. W ramach ugody Kościół irlandzki zgodził się wypłacić mu 300 tys. euro oraz publicznie go przeprosić. W oświadczeniu odczytanym przez bpa Eamona Walsha Kościół „(...) przyznaje się do winy i żałuje szkód na zdrowiu i wstrząsu psychicznego, jakiego doznał O’Gorman dzięki księdzu dopuszczającemu się przemocy seksualnej (...)”. O’Gorman oskarżył również nuncjusza
papieskiego w Dublinie, który odmówił odpowiedzi na pytanie, co Rzym wiedział o gwałceniu dzieci przez księży w Irlandii. Z pozwu musiał niestety zrezygnować, bo nuncjusz ma immunitet dyplomatyczny. Stwierdził jednak, że „zachowanie papieskiego przedstawiciela mówi samo za siebie. Świadczy o systematycznym braku reakcji na powtarzające się przypadki krzywdzenia dzieci. Jest to równoznaczne z porzuceniem przez Kościół swych owieczek”. Pod koniec marca ruszyło oficjalne śledztwo rządu irlandzkiego w sprawie pedofilii duchownych i chronienia ich przez przełożonych. Na razie ekipa dochodzeniowa nie ma prawa żądania dokumentów kościelnych i wzywania na przesłuchanie duchownych, ale minister zdrowia zapowiedział, że przyzna jej takie uprawnienia, jeśli Kościół będzie utrudniał dostęp do informacji. T.S.
13
ZE ŚWIATA „Jeśli Sąd Najwyższy uzna, że geje mają prawo do uprawiania seksu w domu, za obopólną zgodą, będzie to znaczyło, że każdy ma prawo do poligamii, kazirodztwa, cudzołóstwa. Ma prawo do wszystkiego – oświadczył wzburzony Santorum w wywiadzie dla Associated Press. – Nie mam zastrzeżeń wobec homoseksualizmu, ale mam wobec seksu homoseksualnego”. Normalnym ludziom szczęki opadły. Ale tylko normalnym, a takich nie jest w pruderyjnych Stanach przesadnie wielu. „Mam nadzieję, że on wyjaśni, iż nie chciał zrównywać homoseksualizmu z poligamią czy kazirodztwem” – powiedział Tom Daschle, lider demokratów w senacie. Santorum odmówił jednak wycofania swego komentarza czy przeprosin. Dyplomatyczną solidarność z pedałożercą wyraził Biały Dom. W obronie senatora Santoruma otwarcie stanęli aktywiści katoliccy. Wciąż nie wiadomo, jak zadecyduje konserwatywny sąd. Przewidywania, że uzna prawo teksańskie (podobne obowiązuje w kilkunastu innych stanach) za niezgodne z konstytucją, bazują na tym, że jego kompromitacja byłaby zbyt wielka i oczywista, gdyby apelację gejów oddalił. Ale nie oznacza to wcale wyrozumiałości czy tolerancji najwyższego trybunału dla homoseksualizmu. Poczekamy, zobaczymy. TOMASZ SZTAYER
Ofiara sukcesu G
eorge Kelley ma 76 lat i jest emerytowanym właścicielem kwiaciarni, co wcale nie znaczy, że Bóg nie może powierzyć mu misji wiodącej ludzkość ku zbawieniu. „Odnowa Ameryki – dziecko po dziecku” – oto motto programu pana Kelleya, który w pomysłowy sposób sprzęga amerykański pociąg do zarabiania pieniędzy z edukacją religijną. Reguły gry są następujące: każdy małolat poniżej 16 roku życia zamieszkały w USA, który wykuje na pamięć dziesięć przykazań, dostanie w nagrodę od kwiaciarza 10 dolców. Po dolarze od przykazania. Nie na piękne oczy – do tego stopnia naiwny Mr Kelley nie jest. Kandydat do nagrody musi wyrecytować dekalog dorosłemu świadkowi (rodzice wykluczeni, proboszcz – wskazany), który podpisze odpowiednie zaświadczenie. Od grudnia ub. roku do skrzynki pocztowej Mr Kelleya w Nashville spłynęła lawina 15 tys. poświadczeń wysłanych z 50 stanów. Niestety, pomysłodawca nie był przygotowany na tak wysoką falę religijności i po wypłacie 75 tys. dolarów normalnie splajtował. „Jestem ofiarą sukcesu” – wyznał. Trzeba wstrzymać akcję, dopóki Bóg nie dostarczy dodatkowych pieniędzy... L.F.
Modły ateisty S
tan Utah – jak wiadomo – jest niemal udzielnym księstwem mormonów. W Utah z religią nikt nie wygra. Ale jeden gość wygrał – i to w jakim stylu! Rada miejska Murray, osiedla na przedmieściu Salt Lake City, umyśliła sobie, że jej posiedzenia będą inicjowane wspólnymi modłami. Ale znalazł się niejaki Tom Snyder (71 lat), który powiedział tak: „Modlitwa? Dobrze, ale dla wszystkich”. Następnie zażądał prawa odmawiania modlitwy... ateistów. Zgroza spadła na współziomków, którzy nie podejrzewali, że coś takiego może w ogóle przyjść komuś w Utah do głowy. Sąd pierwszej instancji pogonił Snydera razem z jego religijnymi prowokacjami, ale stanowy sąd najwyższy po zgryzieniu twardego orzecha, musiał orzec: powód, jak każdy, ma prawo do własnej modlitwy, jakakolwiek by ona była. Trudno. Zrobiliśmy demokrację, to ją teraz trzeba jeść. Modlitwa Snydera jest dla słuchaczy bardzo niemiła. Nie dość,
że przedrzeźnia autentyczny pacierz, to jeszcze robi chamskie przytyki do sprawności umysłowej rajców miejskich. Leci to tak: „Matko nasza, któraś jest sztuką w niebie, zbaw nas od złych sił wymuszonej bigoterii, która ma być wszystkim narzucona, uchroń nas od akcji pomylonych, słabych i głupich polityków, którzy nadużywają władzy i wierzą we własną nieomylność”. Czy, mając wyrok sądowy w kieszeni, Snyder będzie miał okazję recytować swą modlitwę? Wątpliwe. On już wcześniej, w roku 1993, wykonał podobny numer sądowo-modlitewny w radzie miejskiej Salt Lake City. W odpowiedzi koledzy rajcy woleli zrezygnować z prawa do swych paciorków, niż pozwolić Snyderowi na korzystanie z uroków wolności słowa... K.Z.
Homilia wodza „A
meryka jest w żałobie po tych, którzy zostali wezwani do Boga. Modlimy się, aby ich rodziny odnalazły w Bogu otuchę i by obdarzył je łaską. Miejmy nadzieję, że cały nasz smutek któregoś dnia zamieni się w szczęście. Szczęście, które już nigdy nie zostanie nam odebrane. Wartość wolności i siła miłości są silniejsze od śmierci”. Kto jest autorem tych bredni? Otóż jest to fragment radiowej homilii... Busha II, głównodowodzącego USA, nadanej z jego posępnego, stepowego rancza koło Crawford w Teksasie. To nie pierwszy kawałek w tym stylu, ale prawdziwa perełka skłaniająca politologów i lingwistów do zadumy. Prezydenci kończący kadencję w wieku przedemerytalnym, tacy jak
Clinton czy Kwaśniewski, mają poważny problem z tym, jak zagospodarować dalsze życie, aby nie wyglądało na obniżenie lotów czy autodegradację. Bush junior nie musi się martwić. Zostanie zapewne kaznodzieją-ewangelistą, typem religijnego nikifora i proroka. Chyba że trans religijny opuści go równie nagle, jak go dopadł i Bush wróci do kieliszka oraz golfa. T.N.
Porachunki w kościele N
iecodzienny przebieg miała msza święta w kościele św. Pawła w Rochester Hills. W chwili, gdy grupa wiernych przyklękła przed ołtarzem i – z otwartymi ustami oraz zamkniętymi oczami – czekała na hostię, rozległy się strzały, a po nich okrzyk: „Tak, jestem tutaj! Zrobiłem to, co powinienem był zrobić dawno!”.
W wyniku kanonady jeden z wiernych – zamiast hostii – dostał kilka kul w potylicę i połączył się na dobre z Panem, a siedem osób odniosło obrażenia, głównie podczas ucieczki ze świątyni przez okna. Jak się okazało w wyniku śledztwa – członkowie imigracyjnej diaspory religijnej załatwiali porachunki. Był to finał 6-letniej międzyklanowej
wendety, która rozpoczęła się gdzieś na prowincji pod Tiraną, a zakończyła w amerykańskim kościele. Na marginesie warto napomknąć, że religijni konserwatyści w USA są gorącymi zwolennikami prawa posiadania broni palnej. W niektórych stanach, np. w Utah, zgodnie z prawem można oficjalnie przychodzić na modły z giwerą. L.F.
14
Nr 19 (166) 9 – 15 V 2003 r.
PRZEMILCZANA HISTORIA
Przewrót majowy Walki na ulicach stolicy. Wojska atakujące przechwytują mosty i tworzą przyczółki w centrum. Trwają walki o gmachy rządowe. W trzydniowej wojnie ginie czterystu żołnierzy obu stron. Ponad 1500 jest rannych. Czy to opis walk w Bagdadzie? Nie, to Warszawa w majowych dniach 1926 roku, a żołnierze obu walczących stron nosili polskie mundury. W 1922 r. we Włoszech w wyniku przewrotu władzę objął faszystowski dyktator, Benito Mussolini. W roku 1923 Adolf Hitler próbował przejąć stery w Niemczech, jednak tzw. pucz monachijski nie udał się (Hitler dojdzie do władzy dopiero w 1933 roku, następnie Mussolini i Hitler pomogą zbrojnie innemu faszyście – Francisco Franco, który przejmie dyktatorską władzę nad Hiszpanią). W Związku Radzieckim niepodzielnie rządził Stalin, a inni dyktatorzy władali Portugalią, Węgrami i Bułgarią. Europejska demokracja była w odwrocie. Józef Piłsudski przejął rządy w wyniku majowego przewrotu i Polska dołączyła do europejskich dyktatur. Na szczęście Piłsudski nie był faszystą. Jednak od maja 1926 roku kraj nasz stał się kolejnym państwem rządzonym przez jednostkę, dodajmy, wybitną jednostkę. Po odzyskaniu niepodległości i po wojnie w 1920 roku okazało się, jak trudno jest zbudować ustrój demokratyczny. Nie wiadomo było też, co zrobić z Piłsudskim, człowiekiem zasłużonym i otoczonym kultem. Chciano, aby został prezydentem, ale konstytucja marcowa z 1921 roku nie dawała prezydentowi takich uprawnień, o jakich myślał twórca
12
legionów. Demokracja zakłada, że władzę przejmuje partia, która zwycięża w wyborach. Ale Piłsudski w szablonach demokracji się nie mieścił. Nie widział siebie w roli partyjnego przywódcy zabiegającego o głosy wyborców. Zresztą, nie miał politycznego zaplecza. Z PPS, dawno zerwał i mógł polegać jedynie na swych dawnych żołnierzach, byłych legionistach. A legioniści tylko na to czekali. Po siedmiu latach wojen ludzie ci nie bardzo nadawali się do zwyczajnej pracy w warunkach pokoju. Czuli się porzuceni, zagubieni i sfrustrowani, tym bardziej że uważali się za współtwórców państwa. Oczekiwali nagrody, chcieli mieć udział w rządzeniu, wierzyli, że „Dziadek” o nich nie zapomni. Funkcja Naczelnika Państwa, którą pełnił Piłsudski, dawała mu niezbyt czytelne kompetencje w zakresie udziału w tworzeniu rządu i wyznaczania premiera, co jeszcze bardziej zaostrzało jego nieustanny konflikt z Sejmem. Wytworzyła się sytuacja niebezpieczna dla demokracji. Z jednej strony, ambitny Komendant i oddani mu kombatanci, z drugiej – niedojrzały ustrój parlamentarny. „Przez cały czas – pisze Andrzej Garlicki (»U źródeł obozu belwederskiego«) – będzie Piłsudski dążyć do skompromitowania istniejącego systemu parlamentarnego, do wykazania jego immanentnej niezdolności do sprawnego funkcjonowania”.
maja 1935 roku zmarł Józef Piłsud ski. Było to 68 lat temu. Do dziś skrzętnie przemilcza się jego spory z narodową demokracją i Dmowskim, a także wyrazy potępienia, z jakimi spotykał się Mar szałek ze strony Kościoła. Dziś Krk zawłaszcza dla siebie Piłsudskiego, podobnie jak Kościusz kę, Mickiewicza i wielu innych wybitnych Pola ków, których dawniej tępił i przeklinał. „FiM” nie są pismem piłsudczykowskim, ale nie godzimy się na to, żeby Kościół przywłaszczał sobie człowieka, który niewiele miał z katolicyzmem wspólnego, co mu zresztą zawsze wypominano, a domorośli inkwizytorzy nie dawali mu spokoju nawet po śmierci. „Po dostatecznym przygotowaniu i pełnym wewnętrznym przekonaniu, przeszedł z wyznania rzymskokatolickiego na wyznanie ewangelicko-augsburskie, w tutejszym ewangelicko-augsburskim kościele Józef Klemens Piłsudski, lat 31, kawaler, zamieszkujący w Łapach, urodzony w majątku Zułowie, syn szlachcica Józefa i Marii z domu Billewicz. Łomża, 24 maja 1899 roku”. „Dokument ten – pisze ksiądz Józef Warszawski (»Piłsudski a religia«) – obciąża z punktu widzenia katolickiego o wiele bardziej postawę religijną odnośnej jednostki”. W przedmowie do książki ks. Warszawskiego Jędrzej Giertych pisze tak: „Józef Piłsudski, chociaż wychowany w tradycjach katolickich, był w istocie ateistą lub co najmniej bliskim ateizmowi”.
Zresztą polski system parlamentarny, obciążony tradycjami staropolskiej anarchii, sam się skutecznie kompromitował. Oto co donosił „Kurier Poranny” 4 kwietnia 1922 roku: „Z kanaliami nie będę dyskutował – oświadczył poseł Putek pod adresem posła Bryla. Ten ostatni okrążył ławy i dwukrotnie uderzył z tyłu Putka. Przyjaciel Putka, poseł Sejb, usiłował trafić śliną posła Bryla”. Skąd my to znamy... Ciągłe awantury i nie-
parlamentu. „Niewątpliwie – pisze A. Garlicki – na kształtowanie się koncepcji oparcia się na grupie legionowej duży wpływ wywarł sukces faszyzmu włoskiego w 1922 roku”. Marsz na Rzym ukazywał realną perspektywę sięgnięcia po władzę przy pomocy wojska. W lipcu 1923 roku Piłsudski przeniósł się do podwarszawskiego Sulejówka, co pozornie wyglądało na rezygnację z udziału w rządzeniu krajem. Nie była to jednak polityczna emerytura. Marszałek jeździł po kraju, brał udział w zjazdach legionistów. Był też nieustannie odwiedzany przez legionowe delegacje, które zapewniały go o swej wierności.
możność stworzenia trwałej większości sprawiały, że Sejm nie funkcjonował skutecznie, a często bywał pośmiewiskiem. Pozostawał jednak główną instytucją demokratycznego państwa, forum dla swobodnych wypowiedzi, trybuną dla opozycji. Alternatywą były systemy totalitarne, które obywały się bez udziału
Najliczniejsza grupa przybyła 15 listopada 1925 r. Składała się z około tysiąca legionistów – w tym kilkunastu generałów. „Niesiemy Ci, prócz wdzięcznych serc, pewne i w zwycięstwach zaprawione szable” – oświadczył gen. Gustaw Orlicz-Dreszer. Pod koniec listopada ministrem spraw wojskowych został wierny
Piłsudski non grata Cytowany dokument z 1899 roku łączy się z tym, że Piłsudski pragnął poślubić rozwódkę, Marię Juszkiewicz z domu Koplewską. Ponieważ nie mógł z nią zawrzeć ślubu katolickiego, zmienił wyznanie na ewangelicko-augsburskie. Piłsudski nigdy tego nie ukrywał, jednak w katolickiej II Rzeczypospolitej fakt ten stanowił pilnie strzeżoną tajemnicę państwową. O konsekwencjach złamania tej tajemnicy przekonał się znany historyk Władysław Pobóg-Malinowski, który w 1934 r. przygotowywał do druku biografię Marszałka. W „Kurierze Porannym” opublikowano fragment jego książki z aktem ślubu Piłsudskiego, a z dokumentu tego jasno wynikało, że uroczystość odbyła się w kościele ewangelicko-augsburskim. „Następnego dnia – pisze A. Garlicki (»U źródeł obozu belwederskiego«) – wezwał Poboga do siebie ówczesny minister spraw wewnętrznych, Marian Zyndram-Kościałkowski i oświadczył mu, że wydał policji polecenie opieczętowania drukarni, która przygotowywała pierwszy tom biografii. Rozmowa była dramatyczna i trwała z pięć godzin, może dłużej. W rezultacie Pobóg zgodził się wycofać z książki tekst aktu ślubu”. Ale istnieje również dokument mówiący, że Józef Piłsudski znów stał się katolikiem i „złożył wyznanie wiary rzymskokatolickiej
we własnym mieszkaniu, leżąc w łóżku” (był chory na influencę – przyp. J.C.). „W obecności szefa sztabu 1. Brygady Legionów ppłk. Kazimierza Sosnkowskiego i por. Wieniawy-Długoszowskiego, akt ten spisał ks. Henryk Ciepichał, kapelan 1PP 1. Brygady. (W Karasinie, 28 lutego 1916 roku)”. Tego dokumentu też nie omieszkał skomentować kościelny demaskator Piłsudskiego, ks. Józef Warszawski. Jego zdaniem, dokument jest nieważny, bo Piłsudski nie spełnił wymogów „publicznego i zaprzysiężonego wyznania wiary katolickiej”, nie spełnił też postulatu „potępienia herezji, z której się nawraca”, ani nie złożył wymaganej w takich przypadkach przysięgi. Komentarze ks. Warszawskiego przerażają... Okazuje się, że w oczach Krk innowierca nie jest (jak się oficjalnie głosi) „bratem w wierze”, lecz heretykiem, a jeżeli chce stać się katolikiem, to nie wystarcza wyrażenie takiej woli. Trzeba jeszcze potępić religię, którą poprzednio wyznawał i publicznie zaprzysiąc wierność katolicyzmowi. A Piłsudskiemu sprawy religii były w gruncie rzeczy obojętne. Edward
Piłsudskiemu generał Lucjan Żeligowski, który z innymi oficerami wywodzącymi się z legionów zaczął przygotowywać w Warszawie zaplecze wojskowe pod zamach stanu. Bezpośrednim pretekstem do przewrotu było utworzenie 10 maja 1926 roku nowego rządu opartego na koalicji ludowego „Piasta” z Narodową Partią Robotniczą, endecją i chadecją. Zdaniem lewicy i piłsudczyków, stwarzało to warunki sprzyjające innemu przewrotowi. Bo o zamachu stanu myślała także popierana przez Kościół Narodowa Demokracja, która miała własnego „silnego człowieka”, Romana Dmowskiego. Dyktatura w tym wykonaniu zapewne niewiele by się różniła od wzoru faszystowskiego. Piłsudski wyruszył z Sulejówka 12 maja na czele kilku legionowych pułków. Do dziś nie jest pewne, czy od początku myślał o przejęciu władzy, czy też chciał jedynie doprowadzić do dymisji rządu i uprzedzić przewrót prawicowo-endecki. Na moście Poniatowskiego doszło do spotkania z prezydentem Stanisławem Wojciechowskim, dawnym towarzyszem Piłsudskiego z PPS. Prezydent stanowczo potępił wszelkie próby użycia siły wojska dla wywierania presji politycznej. Jednak Piłsudski nie mógł się już wycofać. Doszło do wojny domowej, która trwała trzy dni, po których stolica została opanowana przez piłsudczyków. W nocy z 14 na 15 maja prezydent i rząd złożyli dymisje. Wprawdzie Piłsudski zachował Sejm, ale tylko na krótko godził się z istnieniem opozycji parlamentarnej, a także z wolnymi wyborami. Przewrót majowy oznaczał koniec polskiej demokracji w okresie międzywojennym. JANUSZ CHRZANOWSKI Repr. archiwum
Ligocki, który znał go osobiście, wspomina w swym „Dialogu z przeszłością” rozmowę między nim a gen. Józefem Hallerem. Zapytał on Piłsudskiego, czy jest za walką z Kościołem, i usłyszał w odpowiedzi: „Ja jestem bezwyznaniowy, ale szanuję zapatrywania innych”. Wiedział Piłsudski, że polski przywódca, jeśli chce być zaakceptowany przez katolicką większość, powinien – formalnie – być katolikiem, choćby dla świętego spokoju. Nigdy go jednak Marszałek nie zaznał, bo inkwizytorzy czuwali. Nie podobała im się jego tolerancyjność wobec innych wyznań, a także jego sprzeciw wobec prób uczynienia z katolicyzmu wyznania uprzywilejowanego. Kościół nigdy nie wybaczył Piłsudskiemu socjalistycznej przeszłości. Należał przecież do PPS od 1893 roku, czyli od 26 roku życia,
Nr 19 (166) 9 – 15 V 2003 r.
J
anina Barycka pisała w latach 30. XX wieku: „O ile o Kościele mowa, słyszy się często opinję, że Śląsk Górny Kościołowi głównie zawdzięcza swój polski charakter. Zapewnienia te brzmią specjalnie fałszywie na tle germanizacyjnej działalności kleru śląskiego. Jeśli dziś na Śląsku rozbrzmiewa język polski, to dzieje się to nie dzięki zasługom kleru, ale mimo jego germanizacyjnych usiłowań, faktem jest bowiem, że tak, jak to dziś czynią księża na Śląsku Opolskim czy w Prusach Wschodnich, tak samo przed wojną kler śląski wytężał wszystkie siły, by ludowi polskość jego odebrać. Faktu tego nie zmieni powoływanie się na działalność niektórych jednostek z pośród kleru, które istotnie w bardzo ciężkich czasach dla ratowania polskości Śląska poważne położyły zasługi. Ale... jednostki owe, czujące po polsku i pracujące dla polskości, są tylko jaśniejszemi punktami w ponurej masie księży renegatów, pracujących na rzecz niemczyzny”.
Wielkopolska Choć podaje się, że w Wielkopolsce Kościół był ostoją polskości, to jednak znów – jeśli idzie o hierarchię – sprawa jest złożona. Arcybiskup Teofil Wolicki (od 1828 r.), który troszczył się o język polski, w szczególności w szkołach parafialnych, bronił narodowego charakteru Kościoła oraz utrzymania archidiecezji gnieźnieńskiej jako symbolu polskości. Za polskiego patriotę uznać również można abpa Leona Przyłuskiego (od 1845 r.), a wreszcie Edmunda Dalbora (od 1915 r.), który popierał udział duchowieństwa w powstaniu wielkopolskim (1918–1919) i akcji plebiscytowej na Śląsku i Warmii. Bardziej dwuznaczna była postawa innych arcybiskupów: Mieczysław
PRZEMILCZANA HISTORIA
Kościół, polskość, (2) zabory Ledóchowski (od 1866 r.) początkowo współpracował z rządem pruskim i ograniczał udział duchowieństwa w propagowaniu haseł narodowych, a nawrócił się na patriotyzm, kiedy rząd wystąpił z metodycznym atakiem na katolicyzm w okresie Kulturkampfu; Juliusz Dinder (od 1886 r.) wzburzył opinię publiczną, wprowadzając nauczanie religii w języku niemieckim już od najniższych klas gimnazjalnych, jednak później sprzeciwiał się polityce germanizacyjnej rządu pruskiego; Florian Stablewski (od 1892 r.) występował co prawda w obronie prawa do używania polskiego języka, ale prowadził politykę ugodową wobec władz. Bardziej zajmowała go walka z socjalizmem. W 1894 r. mówił: „Potępiam propagandę polską na Górnym Śląsku, bo w tej dzielnicy, oddzielonej na podstawie prawno-państwowej przez 5 czy 6 stuleci od Polski; a zatem w czasie, w którym uczucia narodowego w naszem zrozumieniu w ogóle nie było, rozbudzanie tego uczucia nie posiada w dobie dzisiejszej żadnego uprawnienia”. Ale już zdecydowanie negatywnie ocenić należy postawę arcybiskupów: Jana Gabriela Podolskiego
wydawał „Robotnika”, był też członkiem centralnego komitetu partii, choć później jego drogi rozeszły się z socjalistami, a Piłsudski „wysiadł z czerwonego tramwaju na przystanku »Niepodległość«”. Czy był jednak socjalistą? Sam o sobie tak mówił: „Starałem się poznać i zgłębić idee socjalizmu. Zacząłem czytać »Kapitał« Marksa. Ale gdy spotkałem się z dowodzeniem, że stół równa się surdutowi, czy też surdutowi równać się może, jeśli chodzi o ilość i wartość pracy, jaką reprezentują oba te przedmioty, zamknąłem książkę, gdyż takie ujęcie sprawy wydawało mi się bzdurstwem”. Powiedzenie premiera Francji George’a Clemenceau, że kto za młodu nie jest socjalistą, ten wyrośnie na łajdaka, pasuje do Piłsudskiego jak ulał. Związał się z PPS, bo był patriotą pragnącym walczyć o niepodległość, a PPS była wówczas jedyną organizacją bojową. Był jednym z tych ludzi, „dla których proletariat nie był celem, lecz narzędziem. Nie chęć walki o interesy klasowe proletariatu kierowała ich do ruchu socjalistycznego, ale przekonanie, że tylko klasa robotnicza może stworzyć siłę zdolną wywalczyć niepodległość Polski” (Andrzej Garlicki „U źródeł obozu belwederskiego”). W odrodzonym państwie dawny dowódca Legionów nie potrafił funkcjonować jako demokrata. Przerażał go parlamentaryzm, który nazywał „sejmokracją”, nieustanne spory w izbie ustawodawczej i słabość władzy wykonawczej. W latach 20. polska demokracja była jeszcze
(od 1767 r.), który był współorganizatorem konfederacji radomskiej (1767 r.), zaś w czasie konfederacji barskiej czynił zabiegi w celu utworzenia stronnictwa prosaskiego współdziałającego z Rosją; Antoniego Kazimierza Ostrowskiego (od 1777 roku) – wykonawcę poleceń Rosji, symbol hańby polskiego kleru, gdyż na sejmie w latach 1772–1775 przewodniczył delegacji podpisującej traktaty rozbiorowe Polski i pozostawał na żołdzie ościennych mocarstw; Ignacego Raczyńskiego (od 1806 r.)
młoda i głupia, podobnie jak obecnie. Piłsudski nie pozwolił jej wydorośleć. Mija 77 lat od wojskowego puczu, w wyniku którego Marszałek przejął pełnię władzy w państwie i sprowadził parlament do roli dekoracji sceny politycznej. Następnie rozwiązał sejm w 1930 roku, aresztował opozycyjnych posłów (w tym i PPS-owskich, dawnych towarzyszy partyjnych) i uwięził ich w brzeskiej twierdzy. Wreszcie, w 1934 roku, kazał utworzyć obóz koncentracyjny dla przeciwników politycznych w Berezie Kartuskiej („FiM” 6/2003 r.) Te jego posunięcia spodobały się nawet katolickiej prasie. Okoliczności śmierci Piłsudskiego zostały przez Krk z detektywistyczną skrupulatnością zbadane pod kątem, czy stary ateista pojednał się z Bogiem, czy nie. Stwierdzono, że nie, bo umierający i tracący przytomność Marszałek nie dopełnił wszystkich formalności. Miał go wyspowiadać ks. Władysław Korniłowicz. Zdaniem ks. Józefa Warszawskiego, Piłsudski... umierał w sposób niewłaściwy i powinien był zachować do końca przytomność: „Piłsudski ani się spowiada, ani komunikuje, i wątpliwe, czy przyjmuje w pełni świadomie sakrament ostatniego świętymi olejami namaszczenia”. Rząd wiedział, że uzyskanie zgody na pochowanie Piłsudskiego na Wawelu może napotkać sprzeciw ze strony władz kościelnych. Na rozmowy z krakowskim arcybiskupem księciem
– całkiem uległego wobec zarządzeń władz pruskich; czy w końcu Edwarda Likowskiego (od 1906 roku), który również prowadził politykę uległości wobec Prusaków. Wraz z prałatem Dorszewskim wydał odezwę wzywającą Polaków pod sztandary niemieckie, gdyż – jak powiadał – „w narodzie polskim nie wymarło poczucie obowiązku względem władzy z woli Boga nad nim postawionej”. Jednocześnie przestrzegał, żeby nie dawano się zwodzić „agentom i burzycielom pokoju”, którzy odwodzili Polaków od prawowitej władzy. Arcybiskup lwowski, Józef Bilczewski, w odezwie z 4 sierpnia 1914 roku nakazywał Polakom bić się za Austrię. Kiedy w proteście przeciw rusyfikacyjnej polityce władz rosyjskich w Królestwie Polskim rozpoczął się strajk i bojkot szkół rządowych (1905 r.), arcybiskup warszawski Popiel wydał odezwę (23 lipca), odczytaną we wszystkich warszawskich kościołach, a wzywającą młodzież do powrotu do rosyjskich szkół.
Zrywy niepodległościowe Kiedy wybuchło powstanie listopadowe, ówczesny papież Grzegorz XVI pospiesznie wydał encyklikę do polskiego duchowieństwa, w której nazwał powstańców „podłymi buntownikami, nędznikami, którzy pod pozorem dobra powstali przeciw władzy swojego monarchy” (prawosławnego cara!). Grzmiał z Rzymu: „Słyszeliśmy, że nieszczęście okropne, jakie nawiedziło wasze Królestwo, nie
A.S. Sapiehą wydelegowano gen. Bolesława Wieniawę-Długoszowskiego. W memoriale „Dlaczego zgodziłem się wprowadzić do Katedry Wawelskiej marszałka Piłsuskiego” Sapieha pisał: „Zdałem sobie sprawę, że zachodzić będzie konieczność ustąpienia i zgody na tę prośbę, wolałem to zrobić wcześniej z własnej inicjatywy, jak czekać na nacisk i zmuszony ustępować”. Pogrzeb odbył się w Krakowie i zwłoki Piłsudskiego pochowano w krypcie św. Leonarda w podziemiach wawelskiej katedry. Jednak Krk nie pogodził się z tym, że stary socjalista leży tam, gdzie królowie. Arcybiskup Sapieha uznał to miejsce za tymczasowe i twierdził, że w krypcie św. Leonarda panuje wilgoć, mało jest miejsca, a przybywa za dużo ciał itd. Zaczęto rozważać przeniesienie zwłok Marszałka pod wieżę Srebrnych Dzwonów. Sąd konkursowy miał wybrać projekt sarkofagu, sprawa się przeciągała... Sapieha postanowił wykorzystać wizytę króla Rumunii, który chciał złożyć hołd Marszałkowi. W liście do Wieniawy arcybiskup napisał, że jednoczesna obecność w katedrze katolickiego prezydenta RP oraz prawosławnego króla wywoła dyplomatyczne kłopoty, „(...) bowiem prezydent przyjmowany jest wedle rytuału kościelnego, co dla króla, członka wyznania schizmatycznego, byłoby niemożliwe. Robienie zaś różnic wywołałoby niemiłe i szkodliwe konsekwencje dyplomatyczne. Gdy zaś wejdą z zewnątrz katedry, trudności te odpadną”.
15
miało innego źródła, jak machinacje kilku krętaczy i agitatorów, którzy pod płaszczykiem religijnym podnieśli głowy przeciwko uświęconej prawem potędze władcy”. W dziesięć lat później tłumaczył się, że został wprowadzony w błąd i stąd ten surowy osąd. Uwiecznił to Juliusz Słowacki w „Kordianie”, gdzie papież mówi: „Niech się Polaki modlą, czczą cara i wierzą, (...). Niech wasz naród wygubi w sobie ogniów jakobińskich zaród albo na pobitych Polaków pierwszy klątwę rzucę”. W „Beniowskim” wyraził to jaśniej (papież nazwany jest tam „podstępnym Włochem”): „Polsko – Twa zguba w Rzymie”. Jeszcze bardziej ponuro ukazuje papieża w utworze „Poema Piasta Dantyszka”: „I w dymie stanął anioł, jak ogień czerwony, i szepnął mi do ucha: »Ja mord – lecę z Rzymu«(...). Tak, żem spytać go musiał: »A któż tam mordował?« A on mi znów szepnął z cicha: »Ojciec Święty«”. Jeszcze bardziej radykalne uczucia przelewa na papier poeta romantyczny Seweryn Goszczyński, ogłaszając w czasie powstania listopadowego, w marcu 1931 r., wiersz pt. „Modlitwa”: Precz z Bogiem co w dłoń zabobonu Powierza sztandar złej sławy, Co z piorunowego tronu Gnębi świat krwawymi prawy! Precz z nim, precz z opieką jego, On nie jest Bogiem wolności! Kościół dążył później, już po odzyskaniu niepodległości, do stopienia sprawy religijnej z narodowowyzwoleńczą. Przedstawiał siebie jako obrońcę sprawy narodowej. Jednak to kolejny mit, gdyż najwybitniejsi działacze, poeci, pisarze i filozofowie tego okresu jawnie temu przeczą. (Cdn.) TOMASZ WOLTAREWICZ
W końcu wybuchł skandal. 22 czerwca 1937 roku trumna ze zwłokami Marszałka została, na polecenie arcybiskupa Sapiehy, przeniesiona do krypty pod wieżą Srebrnych Dzwonów. „Stała się rzecz niesłychana – pisał PPS-owski »Robotnik«. – Ks. metropolita Sapieha kazał usunąć trumnę ze zwłokami marszałka Piłsudskiego z krypty św. Leonarda na Wawelu. Wbrew prośbie prezydenta Rzeczypospolitej! Wrażenie tego niesłychanego wyczynu – ogromne. Krok – zdawałoby się – niepojęty, szalony. Wojna z państwem? Walka z naczelnymi władzami? (...) Kler chciałby nie tylko przewodzić w sprawach oświatowych, społecznych i politycznych, ale także położyć dłoń na suwerenności Polski”. „Lewica chce wykorzystać zatarg do walki z Kościołem – replikował katolicki »Mały Dziennik« redagowany przez Maksymiliana Kolbego. – Dalsze tolerowanie wybryków antykatolickich może sprowadzić głęboki rozłam w państwie”. Przez kraj przetoczyła się fala demonstracji protestujących przeciw samowoli kościelnych hierarchów. Wielki wiec odbył się w Warszawie, a w Krakowie manifestanci pomaszerowali na Wawel. Zapytajcie o te sprawy, Drodzy Licealiści, na lekcjach historii. Do dymisji podał się wówczas rząd Felicjana Sławoja-Składkowskiego. Prezydent Ignacy Mościcki dymisji nie przyjął i konflikt zażegnano. Przypominamy dziś o nim, bo chyba nikt inny w Polsce tego nie zrobi, a pamiętać trzeba. J.C.
16
Nr 19 (166) 9 – 15 V 2003 r.
WIARA I NAUKA
Za optymalną dla człowieka Bóg uznał dietę wegetariańską (Rdz 1. 29). Po potopie dopuścił spożywanie mięsa niektórych zwierząt (Rdz 9. 3). Powodem był chwilowy niedobór roślin. Ludzie jednak rozsmakowali się w mięsie. Z jakim skutkiem? Biblista P. Gradzikiewicz w książce pt. „Chrześcijanin a zdrowie” napisał: „W oparciu o biblijną relację łatwo zauważyć, że w wyniku wprowadzenia do spożycia mięsa nastąpiło skrócenie życia ludzkiego. Podczas gdy średnia wieku dziesięciu patriarchów, niespożywających mięsa wynosiła... 857 lat, to przeciętna wieku drugiej dziesiątki patriarchów (żyjących po potopie) wynosiła już tylko 317 lat, a w czasach Mojżesza, a więc około 1000 lat po potopie stwierdzono, że »życie nasze trwa lat siedemdziesiąt, a gdy sił stanie
zęby są lepiej przystosowane do rozdrabniania pokarmu niż rozrywania mięsa, a nasze zęby trzonowe do ścierania pokarmów niż do ich cięcia, jak to czynią ostre zęby zwierząt mięsożernych. Nasz układ trawienny sprzyja trawieniu pokarmów roślinnych, które zawierają wiele błonnika, dlatego jelita człowieka są aż dwanaście razy dłuższe od tułowia, tak jak u zwierząt roślinożernych. Jelita zwierząt mięsożernych są jedynie trzy razy dłuższe od ich tułowia, dzięki czemu spożyte mięso jest wydalone, zanim zacznie gnić. W ludzkich jelitach zjedzone mięso rozkłada się i zatruwa organizm, co przyczynia się do raka jelita. Dietę jarską jako optymalną dał Bóg człowiekowi nie tylko na początku (Rdz 1. 31), ale także wtedy, gdy prowadził lud Izraela do ziemi obiecanej – manna była przecież pokarmem jarskim (Wj 16. 21). Czy wegetarianizm miał udział w geniuszu takich umysłów jak Einstein, Newton czy da Vinci? Możliwe, że tak. Dieta wysokotłuszczowa osłabia sprawność umysłu, powodując zakłócenia w funkcjono-
Z KSIĘGI POCZĄTKÓW (9)
Dieta patriarchów lat osiemdziesiąt«”. Czy istnieje związek między jedzeniem mięsa a skróceniem życia po potopie? Fizyk prof. H. Ross napisał: „Wegetarianizm doskonale współgra z długością życia pierwszych ludzi, gdyż mięso zawiera od 10 do 10 000 razy większą koncentrację metali ciężkich niż rośliny”. Jego zdaniem, dieta mięsna wpływa na organizm podobnie jak powietrze o wysokim stężeniu przemysłowego zanieczyszczenia. Ludzie odżywiający się mięsem nie mogliby żyć dużo dłużej niż 120 lat, a to ze względu na kumulujący wpływ na organizm metali ciężkich w mięsie. Pierwsze pokolenia ludzi po potopie wciąż żyły ponad dwa razy dłużej niż człowiek współczesny, co przynajmniej częściowo mogło być rezultatem diety jarskiej, do której byli przyzwyczajeni przed potopem. Potwierdza to analiza mikroskopowa sposobu, w jaki ścierały się zęby najwcześniejszych ludzkich przodków, przeprowadzona przez prof. A. Walkera z uniwersytetu Johna Hopkinsa. Z badań wynika, że pierwsi ludzie byli jaroszami. Z długowieczności słyną ludy, które nie spożywają wiele mięsa i pustych kalorii (cukier, biała mąka). Należą do nich Hunzowie w Himalajach, Abchazi w Rosji czy mieszkańcy Okinawy. Hunzowie do niedawna praktycznie nie jedli mięsa i cukru, spożywali natomiast zboża, orzechy, warzywa, owoce i rośliny strączkowe. Nie znając raka ani wrzodów, dożywali zwykle 120 lat. Dla porównania – Eskimosi, których dieta opiera się niemal wyłącznie na mięsie i tłuszczach zwierzęcych, ledwie przekraczają 30 lat. Ludzie nie zostali stworzeni do jedzenia mięsa. Nasze przednie
waniu pamięci, gdyż tłuszcz, wchodząc w reakcję z insuliną, utrudnia dostawę glukozy do komórek nerwowych, co osłabia zdolność zapamiętywania. Spożyte mięso wywołuje uczucie ociężałości, gdyż jest ciężkostrawne. Budzi też agresywność. Znane są przypadki koni, a nawet owiec, które zasmakowały w żywych kurczakach i stały się agresywne wobec otoczenia. Skoro początkowo wszystkie zwierzęta były roślinożerne (Rdz 1. 30), to dlaczego niektóre mają ostre zęby? Na początku wszystko było „bardzo dobre” (Rdz 1. 34), ale z grzechem przyszła na świat również zmiana w zachowaniu zwierząt, a nawet w ich diecie. Istnienie ostrych zębów samo w sobie nie dowodzi, że zwierzę musi być mięsożerne. Znana jest historia łagodnej afrykańskiej lwicy Little Tyke, która przez całe życie nie tknęła mięsa. Jej amerykańscy właściciele, przestraszeni opinią naukowców, że zwierzęta mięsożerne nie przetrwają bez mięsa, starali się rozwinąć w małej lwicy łaknienie mięsa, ale nadaremnie. Lwica rozwijała się wspaniale na diecie z gotowanego zboża, jaj i mleka, czasem przeżuwając wysoką trawę. Znawcy twierdzili, że była najlepszym, jaki widzieli, okazem swego gatunku. Ludzie – widząc ją obok jagnięcia i cieląt – wspominali proroctwo Izajasza o królestwie Bożym, w którym: „Będzie wilk gościem jagnięcia, a lampart będzie leżał obok koźlęcia, cielę i lwiątko, i tuczne bydło będą razem, a mały chłopiec je poprowadzi. Krowa będzie się pasła z niedźwiedzicą, ich młode będą leżeć razem, a lew będzie karmił się słomą jak wół...”. A.J. PALLA
Izrael w proroctwach Czy obecna sytuacja państwa izraelskiego znajduje odbicie w biblijnych proroctwach? Według Apokalipsy Izrael zatriumfuje w czasach końca. Czy chodzi jednak o kraj w Palestynie, jak uważa wielu chrześcijan? Proroctwa dotyczące przyszłości Izraela znajdują się zarówno w Starym, jak i w Nowym Testamencie. W Księdze Zachariasza (r. 14) jest mowa o dniu Jahwe, kiedy to wszystkie narody zostaną zgromadzone do bitwy przeciw Jerozolimie. Miasto zostanie zdobyte i zniszczone. Gdy wszystko wyda się stracone, Bóg sam pokona wrogów Izraela. Garstka ocalałych buntowników będzie czcić Jahwe w Jerozolimie. W tym samym czasie zmieni się ukształtowanie powierzchni Ziemi Świętej. Przyjście Pana spowoduje rozstąpienie się góry Oliwnej, a z miasta wypłyną dwie rzeki na wschód i zachód. Jedynym wzniesieniem będzie Jerozolima. Tu przybędą wszystkie narody, by służyć Bogu. Podobny konflikt i interwencję Pana opisuje Ezechiel, dodając wizję nowej świątyni, z której wypływa rzeka przywracająca życie na pustyni. Paralelny obraz rysuje też Apokalipsa. Po odnowieniu ziemi przez Boga, Nowe Jeruzalem staje się centralnym miejscem kultu Jahwe. Podobne opisy powtarzają się u innych proroków, choćby Izajasza czy Abidiasza: królestwo pokoju w Jerozolimie i zagłada pogańskich narodów. Żadne z tych proroctw nie wypełniło się jednak. Spora grupa protestantów (tzw. dyspensjonaliści) interpretuje te
proroctwa dosłownie i wierzy, że nadejdzie taki czas, kiedy Izrael odbuduje swoją świątynię. Wtedy wrogowie otoczą Jerozolimę i gdy będą bliscy jej zdobycia nastąpi Boża interwencja: Jezus powróci na ziemię. Przy takiej interpretacji rodzi się jednak zasadniczy problem: co z Kościołem chrześcijańskim, skoro ostatnie wydarzenia skupić się mają na literalnym Izraelu? Dyspensjonaliści uciekają się więc do nauki o tzw. sekretnym pochwyceniu: chrześcijanie będą wtedy w niebie pochwyceni wcześniej w sposób niedostrzegalny. Kościół znika po to, aby starotestamentowe proroctwa mogły zostać wypełnione.
Pomyłki dyspensjonalistów Jak na chrześcijan, którzy oczekują odbudowania świątyni i składania w niej ofiar, jest to dziwne i przewrotne rozumienie Biblii. Jak odnieść to do wyraźnych pouczeń apostoła Pawła, że końcem prawa jest Chrystus – czyżby świątynia i system ofiarniczy były ważniejsze od Golgoty? Dlaczego zbawieni mają być w sekrecie porwani do nieba, skoro Biblia mówi o widzialnym dla wszystkich przyjściu Jezusa, któremu ma towarzyszyć zmartwychwstanie umarłych i przemienienie ciał żyjących? Nauki dyspensjonalistów nie potwierdza ani opis powrotu Chrystusa, ani chronologia wydarzeń: czas ucisku
ma być przecież skrócony ze względu na wybranych, a więc muszą oni przez niego przejść. Z drugiej strony, skoro dyspensjonaliści się mylą, to jak poprawnie interpretować proroctwa dotyczące chwalebnej przyszłości Izraela? Bardzo ważne jest tu zrozumienie zasady przymierza z Bogiem. Miało ono dwa aspekty: błogosławieństwa jako rezultatu posłuszeństwa oraz przekleństwa jako efektu odstępstwa. Prawdziwi prorocy powoływali się na ten drugi aspekt, gdy Izrael odchodził od Boga, fałszywi prorocy natomiast pomijali warunkowość obietnicy i dowodzili, że Bóg musi błogosławić Izraelowi bez względu na okoliczności. Kiedy Izrael odrzucił Mesjasza, uniemożliwił wypełnienie się starotestamentowych obietnic, które dane były warunkowo. Sytuacja Izraelitów uległa zmianie. Jezus mówił do nich: „Królestwo Boże będzie wam zabrane, a dane narodowi, który wyda jego owoce” (Mt 21. 43). Wszystkie przymierza z Bogiem opierały się na Jego łasce. To On najpierw wychodził człowiekowi naprzeciw, często go ratował i pomagał, a dopiero potem zawierał przymierze oparte na błogosławieństwie i posłuszeństwie prawu (Noe, Abraham, Hebrajczycy). Bóg zawsze pragnął społeczności opartej na miłości. Posłuszeństwo miało być odpowiedzią wdzięcznego serca na Bożą łaskę. To za sprawą miłości przestrzega się przykazań, a nie odwrotnie: z przestrzegania przykazań nie wypływa automatyczne zbawienie. Prawdziwa więź wyklucza suchy legalizm. Droga zbawienia była i jest taka sama – z łaski przez wiarę w Baranka. Tak zostało to objawione Abrahamowi,
Tomasz Hobbes – filozof antyklerykalny „Władza doczesna i duchowa to tylko dwa zwroty wprowadzone na to, by ludzie widzieli podwójnie i mylili się, co do swego prawowitego suwerena”. Tomasz Hobbes Tomasz Hobbes znany jest przede wszystkim jako autor „Lewiatana” i słynnej sentencji bellum omnium contra omnes (wojna wszystkich przeciwko wszystkim). Niewiele natomiast mówi się o jego poglądach na religię i rolę Kościoła w życiu społeczeństw. Niewątpliwie Hobbes miał to szczęście, że żył w kraju, gdzie mógł sobie pozwolić na otwartą krytykę Kościoła katolickiego. Dzięki temu ów konsekwentny burzyciel przesądów wyprzedził swą myślą całą epokę.
Filozof z Malmesbury przez całe swe długie życie (a żył ponad 90 lat!) walczył ze średniowieczną scholastyką i jej ostojami. Scholastyka była dla niego wiedzą i mądrością całkowicie fałszywą, dlatego chciał ją zastąpić nowoczesną, racjonalną nauką, filozofią i polityką. Teologia, która jest przecież główną podporą scholastyki, według Hobbesa nie miała racji bytu, a to z tego względu, że Boga nie sposób pojąć racjonalnie ani też wyrazić. Dlatego nie można mówić o racjonalnej teologii. Autorzy takiej szkodliwej scholastyki i ściśle z nią związanej irracjonalnej teologii to rzecz jasna papiestwo i kler katolicki. Dlatego też najlepszym rozwiązaniem – zdaniem Hobbesa – byłoby całkowite usunięcie kleru i zastąpienie religii racjonalnym poglądem na świat. Biorąc jednak pod uwagę nieoświecone masy plebejskie,
autor „Lewiatana” uznał, że należy pozostawić jakąś religię. Jednak w żadnym wypadku nie powinna to być religia związana z papiestwem i jego klerem, albowiem prowadzi to do dwuwładzy i buntów przeciwko suwerennej władzy państwowej. Hobbes był zdania, że należy uznać religię typu protestanckiego – podporządkowaną jednej suwerennej władzy państwowej (dla niego podział na władzę duchową i świecką był czystą fikcją) – zracjonalizowaną, a więc i pozbawioną elementów, w które obfituje rzymski katolicyzm. Należałoby też – twierdził filozof z Malmesbury – wobec niemożliwości całkowitej likwidacji duchowieństwa wyeliminować dostojników kościelnych i książąt kościoła. Resztę kleru natomiast traktować jako państwowych urzędników, pełniących zlecone im obowiązki służbowe.
Nr 19 (166) 9 – 15 V 2003 r. Noemu i Izraelowi. Dobre uczynki nie mogą przynieść zbawienia, ale są nieodłączną częścią, konsekwencją wiary, która z kolei odpowiada na dar zbawienia. Przymierze z Izraelem stało się „stare”, gdy ludzie zaczęli je opierać na własnych uczynkach, zamiast na właściwym stosunku serc do Boga. Podkreślił to Jeremiasz (31. 31–33), gdy prorokował o nowym przymierzu z domem izraelskim i o wpisaniu prawa w ludzkie serca.
Izrael Nowego Testamentu Czym zatem jest dom izraelski nowego przymierza? Kto go stanowi? Odpowiedź daje apostoł Paweł, mówiąc o Kościele jako Izraelu. Z kolei Piotr w stosunku do chrześcijan używa tych samych określeń, jakie wcześniej odnoszono do Izraela: ród wybrany, królewskie kapłaństwo i święty naród. Po odtrąceniu Mesjasza do Królestwa Bożego miał być włączony, zamiast narodu żydowskiego, Kościół chrześcijański. Ludem wybranym według Nowego Testamentu nie jest literalny Izrael – jako państwo czy naród – ale naśladowcy Chrystusa. Każde proroctwo odnoszące się do przyszłości Izraela powinno być odczytywane w świetle tego faktu. Starożytny Izrael został zastąpiony przez Izrael duchowy – każdego, kto żyje w duchu ewangelii. Pisał o tym Paweł: „Bo Żydem nie jest ten, który jest nim na zewnątrz... Nie wszyscy bowiem, którzy pochodzą od Izraela są Izraelem” (Rz 2. 28; 9. 6). Chrześcijanie są dziećmi obietnicy – dziećmi Abrahama: „Jeżeli zaś należycie do Chrystusa to jesteście też potomstwem Abrahama i zgodnie
Hobbes postulował, żeby pozbawić teologię uprawnień dyscypliny naukowej. Był on ponadto gorącym zwolennikiem odklerykalizowania uniwersytetów – owych kuźnic scholastyki i teologii. Nauczały one – zdaniem autora „Lewiatana” – o doktrynach niezgodnych, a nawet sprzecznych z interesem państwa i pokoju wewnętrznego. Chociaż papiestwo, traktowane przez świadomych Anglików jako siła niebezpieczna dla państwa, zostało u nich wyeliminowane, utrzymało jednak swe dawne pozycje w niektórych miejscach na kontynencie, np. w Polsce. Ojczyzna Hobbesa, która zdobyła się na tak radykalny krok zerwania z Rzymem, powoli zaczęła rosnąć w siłę. Znamy bardzo dobrze linię rozwojową takich państw jak Anglia – wyzwolona spod wpływów katolickiego kleru i papiestwa – oraz takich jak arcykatolicka Hiszpania. Podczas gdy Anglicy stworzyli światowe imperium oparte na wolnorynkowej gospodarce, Hiszpania i inne katolickie kraje pogrążyły się w ciemnocie i zastoju. Wyobraźmy sobie, co by się działo z cywilizacją zachodnią, gdyby Anglia pozostała krajem
z obietnicą dziedzicami” (Ga 3. 28). 12 apostołów stanowiło kontynuację 12 pokoleń Izraela, Jakub nazwał chrześcijan 12 pokoleniami żyjącymi w rozproszeniu (Jk 1. 1), Nowy Testament przeniósł na Kościół apostolski atrybuty starożytnego Izraela, a chrześcijanie odziedziczyli przywilej bycia „światłością świata”. Absurdalne jest w tym kontekście oczekiwanie chrześcijan na odbudowę świątyni, skoro Jezus w rozmowie z Samarytanką odciął się od wszelkich ziemskich miejsc kultu, włącznie z górą Moria, wskazując na siebie jako centrum nabożeństwa: „Tu jest coś większego niż świątynia” (Mt 12. 6).
NAUKA I WIARA
gdyby Izrael spełnił swoją misję: ludzie mieli być długowieczni, spożywać owoc swej pracy, wyzysk i trud byłyby nieznane, panowałby pokój zarówno wśród ludzi, jak i zwierząt
(Iz 65. 17–20). Tak się nie stało, dlatego niektóre elementy tego proroctwa nie spełnią się nigdy, a inne znajdą wypełnienie na odnowionej ziemi po powtórnym przyjściu Chrystusa i zmartwychwstaniu. Na to wskazuje Apokalipsa (Ap 21. 1–4). Mowę o budowie nowej świątyni znajdziemy m.in. w księdze proroka Amosa. (Am 9. 11). Dyspensjonaliści widzą tu zapowiedź literalnej świątyni, podczas gdy apostoł Jakub już dawno zinterpretował prorocze zapisy: cytując Amosa, ukazał wypełnienie jego proroctwa w Kościele chrześcijańskim (Dz 15. 14–17). „Odbudowa przybytku Dawida” to nic innego jak „wybranie sobie ludu spośród pogan”. Nie będzie trzeciej świątyni na górze Moria, bo jest nią lud Boży (1 Kor 3. 16; 1 P 2. 5). Nowy Testament używa starotestamentowych terminów, odnosząc je do Kościoła Bożego, a nie do realiów geograficznych. Apostoł Paweł kieruje wzrok chrześcijan z ziemskiej świątyni na tę w niebie, gdzie jako „arcykapłan przymierza wiecznego” usługuje Chrystus (list do Hebrajczyków). Interpretacja proroctw, która – zamiast Jezusa i przybytku w niebie – ma w centrum jerozolimską świątynię, prowadzi do podobnego błędu, jaki popełnili przywódcy w czasach Jezusa. Trzymali się proroctw wywyższających Izrael, ignorując warunki przymierza z Bogiem. Zbyt wielu chrześcijan jest dziś żądnych sensacji i zbyt wielu w tym celu nadużywa Biblii. Tymczasem prawdziwe chrześcijaństwo nie opiera się na sensacjach, lecz na głębokim oddaniu się Bogu i duchowym, a nie intelektualnym przygotowaniu się na Jego powrót. PAULINA STAROŚCIK
katolickim. Być może i rzymscy papieże nadal byliby noszeni w lektykach, całowano by ich po stopach, nosiliby tiary na czcigodnych głowach... ale w dziedzinie nauki tkwilibyśmy nadal w skostniałej scholastyce, Kopernik byłby na indeksie, takoż i Modrzewski. Nie byłoby żadnego śladu po Hobbesie i jego dziełach, bo spłonąłby na stosie jak Bruno. Wbrew postulatom Hobbesa w Anglii zwyciężył protestantyzm w wersji episkopalnej. Jednak, zgodnie z jego koncepcją, kler anglikański przestał być niebezpiecznym konkurentem dla władzy państwowej. Choć nadal okazały, nie wrócił już do dawnej potęgi i władzy. Co więcej, pod koniec życia Hobbesa kler angielski pozbawiono prawa palenia „heretyków” na stosie. Później zniesiono także karę śmierci za tzw. czary (już u schyłku XVII w. wykształcona część społeczeństwa anglikańskiego przestała wierzyć w czarownice). Spełniony też został inny postulat Hobbesa: kler przestał sam ustalać wysokość podatków i zgodnie z ustawodawstwem ogólnym musiał płacić takie same podatki jak inni obywatele.
„Religię zazwyczaj zmieniają dwie rzeczy – pisał Hobbes w swoim traktacie »O człowieku« (1658) – obie zależne od kapłanów: niedorzeczne dogmaty i obyczaje niezgodne z religią, jakiej uczą”. Hobbes był przekonany, że ludzie – wbrew przypisywanej im przez kler katolicki ignorancji – dojdą w końcu do przekonania, iż religia, którą głosi Kościół, jest fałszywa. Stąd albo będą chcieli ją poprawić, albo usunąć z państwa. Najgorsza jest niewiedza kapłanów. Nic dziwnego, że za takie poglądy spotykały Hobbesa liczne inwektywy. Nazywano go monstrum z Malmesbury, arcyateistą i arcybezbożnikiem, dzikim zwierzem swego wieku, straszydłem narodu. Niemniej, ów pontifex maximus bezbożnictwa był dla najwybitniejszych intelektualistów swej epoki filozofem pierwszej wielkości. Po śmierci Hobbes uznawany był za niebezpiecznego burzyciela ustalonego porządku. Oksford potępił go, m.in. za to, co dziś uchodzi za normę życia społecznego, tj. zasadę, która mówi, że władza pochodzi od ludu. ZIEMOWIT DOBRZESZOWSKI
Nowy interpretuje Stary Proroctwa Boże, które wiążą się z ludzkim wyborem, mają zawsze warunkowy charakter, co doskonale oddaje historia Jonasza i Niniwy. Prorok Izajasz opisał stan ziemi na czas,
17
Rozmowa z prof. Marią Szyszkowską, filozofem, senatorem RP – Nikt nie lubi być samotny, a jednocześnie w każdym z nas jest potrzeba oddzielenia od innych... – Tak, są w nas dwie sprzeczne tendencje: z jednej strony pragniemy być częścią jakiejś grupy, być przez nią zaakceptowani, a z drugiej strony jest w nas potrzeba wyodrębnienia, bycia innymi aniżeli reszta. Chcemy być razem z innymi, ale także powinniśmy być sami ze sobą. Potrzebujemy samotności, aby poukładać wzburzone uczucia, żeby uporać się z nadmiarem informacji. Niewątpliwe jest to, że w czasach rozkwitu techniki działa na nas zbyt wiele informacji. One nas odkształcają, utrudniają odnalezienie naszego „ja”. W tym kontekście samotność jest bardzo potrzebna. Należy jednak odróżniać od samotności stan osamotnienia. Osamotnienie to
Fot. Krzysztof Krakowiak
oczywiście wyjątki. Łatwiej jednak liczyć na nawiązanie przyjacielskiej więzi pomiędzy dwiema kobietami i dwoma mężczyznami. Istnieje przecież coś takiego jak wieczna kobiecość i wieczna męskość; są uwarunkowania hormonalne naszej struktury psychicznej. Świat kobiecy różni się od świata męskiego, więc kontakty czy związki pomiędzy przedstawicielami płci odmiennych wcale nie są taką idyllą i harmonią, jak to się często przedstawia. – Często starość łączy się z osamotnieniem, niezrozumieniem, izolacją. Czy taka jest naturalna kolej rzeczy?
OKIEM HUMANISTY (23)
Samotność stan destrukcyjny; jeżeli dłużej trwa, to może być nawet chorobotwórczy, może doprowadzić do załamania psychicznego i zamachów samobójczych. Osamotnienie to sytuacja, w której pragniemy obecności innych, pragniemy kogoś, kto byłby do nas psychicznie podobny. I nie możemy takiego człowieka znaleźć. Trzeba siły charakteru, aby przetrwać taki etap życia. Trzeba wtedy szukać kogoś podobnego do siebie. Natomiast samotność to stan, który powinniśmy świadomie wybierać, aby wiedzieć, czego my sami chcemy, a co inni nam wmówili. Powinniśmy wiedzieć, czego my pragniemy, a co inni nam zasugerowali jako rzekomo nasze pragnienie. – Lekarstwem na osamotnienie może być przyjaźń. – Oczywiście, przyjaźń jest drogą wyjścia z osamotnienia. Może nią być także miłość. Ale nie w każdym przypadku intensywne nawet uczucie miłości wiąże się z przenikalnością psychiczną... – Chrześcijaństwo szczególnie jest wielkim propagatorem idei komplementarności płci. Uważa się, że małżeństwo jest stanem idealnym, który przełamuje osamotnienie, życiową nieporadność, z jaką boryka się osobno mężczyzna i kobieta. Według tej teorii, męskość w cudowny sposób uzupełnia kobiecość. Tymczasem rzeczywistość jest mniej barwna. – Ta rzekoma komplementarność płci jest ogromnym złudzeniem. Przecież w rzeczywistości osoby podobne do siebie, a więc na przykład dwie osoby jednej płci, mogą łatwiej nawiązać głębszy kontakt psychiczny. To jest reguła, od której są
– Tak nie musi być i tak być nie powinno. Natomiast jednym ze źródeł takiego stanu rzeczy są pewne uprzedzenia. Jednym z nich jest przekonanie, że przyjaźń nawiązuje się w wieku szkolnym. Poza tym dominujący w Polsce nakaz, aby wszystko poświęcać trosce o potomstwo, jest również jedną z przyczyn osamotnienia. Kiedy dzieci odchodzą z domu, rodzice nagle doświadczają dramatycznego osamotnienia. Poza tym jest w społeczeństwie jakaś milcząca aprobata dla traktowania ludzi sędziwych instrumentalnie. Mają oni być pomocą dla młodszych członków rodziny. Nie daje im się prawa do własnego życia, na przykład do kochania kogoś. – Czy Pani doświadczała w swoim życiu okresów osamotnienia? – Tak, przeżywałam je kilkakrotnie i za każdym razem bardzo dotkliwie. Było to poczucie osamotnienia w życiu rodzinnym, gdzie teoretycznie takiego osamotnienia nie powinno być. Wtedy ratunkiem były dla mnie powieści; w iluzoryczny sposób zespalałam się z ich bohaterami, w nich odnajdywałam swoje własne przeżycia i odczucia. Dramatyczny jest czas osamotnienia, ale ratowało mnie także to, że znajdywałam w sobie siłę, aby poznawać nowych ludzi. W ten sposób po jakimś czasie odnajdywałam osoby bliskie mi psychicznie. Mam głębokie przekonanie, że nie wolno zamykać się w kręgu własnego środowiska rodzinnego, zawodowego czy towarzyskiego. Trzeba pielęgnować w sobie gotowość poznawania nieznanych nam dotąd osób. Rozmawiał ADAM CIOCH
18
Nr 19 (166) 9 – 15 V 2003 r.
BEZ DOGMATÓW
BYŁEM, WIDZIAŁEM
U czarnych na czarno Jak dotąd – przynajmniej kilkaset osób wyjechało z Polski pracować u czarnych na czarno. Popyt na tanią siłę roboczą zmusza pracodawcę do zainwestowania w ludzki kapitał z zagranicy. Oto wybrane przykłady tego zjawiska: – w XVIII i XIX wieku amerykańscy plantatorzy sprowadzali czarnoskórych niewolników z Afryki; – w latach 50. XX wieku sycylijskie rodziny mafijne organizowały „biura emigracyjne”, które za haracz proponowały ubogim mieszkańcom Włoch pracę na terenie USA; – pod koniec lat 80. włoskie zakony i święte instytuty, przerażone spadkiem powołań pośród rodzimej młodzieży, rozpoczęły nieoficjalną politykę imigracyjną. Drogą powietrzną, morską i lądową zastępy Hindusów, Afrykańczyków i Polaków podążały ku słonecznej Italii... Na terenie Polski kolorowe ulotki i zaproszenia rozpowszechniane były drogą pantoflową oraz poprzez współpracujące z włoskimi „rodzinami zakonnymi” polskie klasztory, seminaria i przyzakonne centra powołaniowe. Cała akcja adresowana była do młodzieży potencjalnie zainteresowanej życiem w atmosferze czystości, ubóstwa i posłuszeństwa. Kusiła obietnicą obcowania z Chrystusem w lepszej, kapitalistycznej rzeczywistości. Pomimo głęboko przemyślanej kampanii agitacyjno-propagandowej nie zawsze pojawiało się wielu chętnych. Organizowano spotkania w różnych miastach Polski. Nie wybrzydzano, werbowano „jak leci”: młodych i naiwnych (bezpośrednio po maturze); uchylających się od służby wojskowej (tych lipnie wpisywano w rejestr polskich duchownych); w średnim wieku, po przejściach, niedoszłych absolwentów seminariów diecezjalnych i zakonnych (często wielokrotnie wydalanych za niesubordynację i rozmaite przewinienia); starych cwaniaków (księży), którzy popadali w otwarty konflikt z biskupem lub też mieli nadzieję na lepszą dolę w parafiach na
Zachodzie. Nie wymagano oficjalnej rekomendacji macierzystego biskupa. Nie nalegano na dostarczenie opinii proboszcza parafii, z której pochodził kandydat (w polskich seminariach było to niezbędne). Brak aktu urodzenia, chrztu i bierzmowania również nie stanowił poważnej przeszkody. Wystarczył aktualny paszport i adres stałego zameldowania. Przyjeżdżających witały przyzakonne domy rekolekcyjne lub pomieszczenia wydzielone w ośrodkach młodzieżowych i szkołach katolickich. Zakonne „obozy dla uchodźców”, gdzie odbywała się kwarantanna nowo przybyłych kandydatów na włoskiego klechę, stawiały sobie za cel zapoznanie i integrację międzykulturową z przedstawicielami innych importowanych nacji (byli to głównie skatolicyzowani mieszkańcy
Indii i Afryki). Dawały również czas na naukę podstaw języka oraz załatwienie podstawowych formalności związanych z pobytem na terenie Włoch (zameldowanie i karta legalnego pobytu – soggiorno). Tej ostatniej zainteresowany z reguły nie otrzymywał do rąk własnych. Byłaby niebezpiecznym dokumentem pozwalającym posiadaczowi spokojnie opuścić „rodzinę zakonną” i udać się na poszukiwanie świeckiej pracy. Obrzęd inicjacji w obcym środowisku rozpoczynał się ogólnowłoskim tournée po bardziej znaczących placówkach zakonnych. Ten objazdowy casting miał w założeniu służyć
Laureatami naszego świątecznego konkursu „Krzyżówka z jajem” zostało 14 osób. Prawidłowe rozwiązanie brzmi: DIABEŁ NIE ŚPI Z BYLE KIM. Oto lista osób, które otrzymują nagrody książkowe: T. Gruza – Nidzica, M. Kołton – Tarnowskie Góry, J. Subocz – Złotoryja, M. Kulikowska – Zielona Góra, J. Białasińska – Aleksandrów Łódzki, W. Sitarz – Radom, B. Kasperczyk – Chełmek, B. Ciupa – Mogilno, O. Olter – Mielec, G. Krysińska – Miastko, E. Kasierska – Poznań, J. Szymański – Licheń Stary, A. Bankowicz – Gdów i J. Czarnecki – Szczecin.
Rozwiązanie konkursu
prezentacji nowego narybku miejscowym współbraciom i wszystkim zainteresowanym. Przez cały czas aklimatyzacji włoscy bracia w wierze karmili kandydatów niezliczoną ilością narodowych potraw (kilkudaniowe obiady, gorące kolacje, lody, desery, owoce i duża ilość mocnej kawy). I oryginalne wina do kolacji w ilościach, ile dusza zapragnie. Wolno było palić. Młodych adeptów sztuki zakonnej wyposażano w niewielkie kieszonkowe. Sponsorowano im bilety wstępu na baseny, safari, do muzeów itp. Wyglądało to zachęcająco, zwłaszcza w porównaniu z siermiężną wówczas rzeczywistością krajową. Wino i grappa (wódka z winogron) dodawały fantazji i pozwalały snuć ewangeliczne oraz te bardziej przyziemne plany na przyszłość. Jeśli dodać prywatne zakonne plaże z widokiem na młode Włoszki opalające się topless – żyć nie umierać (z Chrystusem)! Jednak idylla nie trwała zbyt długo! Dość szybko polscy kandydaci pojmowali (nie tylko poprzez wyraźne aluzje), gdzie ich miejsce. Dokładnie było ono pośrodku, pomiędzy rdzennymi Włochami, Amerykanami i Brytyjczykami (i tacy się zdarzali) a kolorowymi, importowanymi z krajów Trzeciego Świata. Jedzenie stawało się z dnia na dzień coraz gorsze, wino – wcale nie cudownie – zamieniało się w wodę. Korespondencja podlegała kontroli zakonnych przełożonych (zawsze znaleźli się chętni do tłumaczenia jej z polskiego na włoski). Obietnicę wyjazdu do domu na święta zastępowały przymusowe praktyki (przynieś, podaj, pozamiataj) na zabitej dechami włoskiej prowincji. Z upływem czasu kandydaci dowiadywali się, że przed nimi byli tam już inni. Nie wyjaśniano im jednak, dlaczego poprzedników już nie ma... Coraz bardziej dokuczała nostalgia, brak kontaktu z rodziną, ciężka praca fizyczna (ora et labora), psychiczne naciski mające na celu sterylizację z niepożądanych naleciałości etnicznych („We Włoszech rozmawiamy po włosku!”). Włosi są nacjonalistami – wykorzystują każdą okazję, aby podkreślić swoją wyższość, a szczególnie rodowód sięgający cesarskiego Rzymu. Praktyczny wymiar świętej egzystencji we wnętrzu „rodziny zakonnej” w niczym nie przypominał tego z ulotki. Jedynym logicznym wyjściem była szybka i skuteczna ewakuacja. Tak też się działo w większości wypadków. Na terenie słonecznej Italii pozostało tylko niewielu importowanych Polaków. Operatywni potrafili skutecznie przechytrzyć „rodzinę zakonną”, podejmując świeckie studia, pracę lub emigrując np. do USA. Inni powrócili do Polski, traktując całą sprawę jak ciekawą przygodę i zagraniczne wakacje. Najgorzej wyszli na tym ci, którymi powodowała autentyczna intencja szczerej służby Bogu poza granicami komuszego kraju. Zostali po raz kolejny potraktowani przez Matkę Kościół według zasady: z buta i do przodu! TYMOTEUSZ
OGŁOSZENIA PARTYJNE Centrala APP RACJA, ul. Zielona 15, 90-601 Łódź, tel. (42) 630 73 25, e-mail:
[email protected] Sympatyków Antyklerykalnej Partii Postępu RACJA, którzy chcą wspomóc finansowo jej działania, prosimy o wpłaty na konto: APP RACJA, ING BANK ŚLĄSKI Oddział w Łodzi, 10501461-2266001722. KONTO ZJAZDU ZAŁOŻYCIELSKIEGO Wszystkich zainteresowanych wspomożeniem finansowym Komitetu Organizacyjnego Zjazdu prosimy o dokonywanie wpłat na konto: Jerzy Wróbel PKO BP 50102055581111118322500096 z dopiskiem ZJAZD Wszystkim sympatykom i członkom partii oferujemy możliwość przesłania drogą internetową biuletynu APP RACJA. Prosimy o kontakt:
[email protected] lub telefoniczny – Arkadiusz Henszel, 0-602 405 282. Spotkania Andrychów – 9.05 oraz 23.05, godz.16, ul. Lenartowicza 7, klub osiedlowy Andrychów Biłgoraj – 15.05, godz. 17, restauracja „Pod Łabędziem” Chełm – 9.05, godz. 17, ul. Stephensona 5a, siedziba rady miejskiej SLD Cieszyn – 21.05, godz. 17, ul. Stawowa OSP Bobrek Czeladź – Będzin – 9.05, godz.18, ul. Małachowskiego 29 – biuro zarządu powiatowego Dąbrowa Górnicza – 14.05, godz. 17, ul. Staszica 34, restauracja „Juran” Ełk – 11.05, godz. 17, ul. Kojki 2, siedziba Mniejszości Niemieckiej, kontakt: Zbigniew Draniewicz, tel. (87) 610 18 79 Gdynia – 11.05, godz. 13, restauracja „Arkadia” Siemianowice Śląskie – 12.05, godz. 18, ul. Szkolna 7, biuro zarządu powiatowego Sosnowiec – 21.05, godz. 17, ul. Przyjaciół Żołnierza 5a, hotel „Orion” Stargard Szczeciński – 11.05, godz. 17, pub YES (róg ul. Szczecińskiej i Wieniawskiego) Tarnowskie Góry – 10.05, godz. 16, ul. Sienkiewicza 17, Spółdzielnia Rzemieślnicza, Tarnów – 11.05, godz. 11, ul. Rynek 14, restauracja „U Jana” – spotkanie z udziałem posłanki Mirosławy Kątnej oraz przewodniczącego Terenowego Komitetu Ochrony Praw Dziecka Andrzeja Wrożka. Warszawa – 11.05, godz. 12, ul. Twarda 16a – spotkanie członków i sympatyków partii całej Warszawy. Gościem spotkania będzie przewodniczący APP RACJA Włocławek – 9.05, godz. 17, hotel „Kujawy” Kontakty KUJAWSKO-POMORSKIE Na zebraniu w dniu 12.04 wybrano Zarząd Miejsko-Powiatowy APPR w składzie: Stanisław Gęsicki – przewodniczący, tel. (56) 651 93 58 Stanisław Stronka – skarbnik, tel. (56) 648 03 53 Regina Zielska – sekretarz, tel. 0-694 622 988 Jan Walichniewicz – członek, tel. (56) 651 77 76 Tomasz Sikorski – członek, tel. 0-691 087 648 ¤¤¤ Komisja Rewizyjna: Teresa Hiszpańska – przewodnicząca – Rypin, tel. (54) 280 32 41, 0-607 781 830 ¤¤¤ Sąd Koleżeński: Aleksander Ważkowski – przewodniczący, tel. (56) 623 21 25 ¤¤¤ Przewodniczący Zarządu Miejsko-Powiatowego Torunia – Stanisław Gęsicki, tel. (56) 651 93 58 – prosi wszystkich sympatyków i chcących wstąpić do partii o kontakt: Kazimierz Zyglerski – Łysomice, tel. (56) 678 32 72 Jerzy Kowalski – Chełmża, tel. (56) 675 67 54 Teresa Hiszpańska – Rypin, tel. (54) 280 32 41, 0-607 781 830
MAZOWIECKIE Zainteresowanych wspomożeniem mazowieckiego oddziału partii prosimy o dokonywanie wpłat na konto wojewódzkie: APP RACJA Oddział Wojewódzki w Warszawie ING BANK ŚLĄSKI SA 60105010 38-1000002271547404. ¤¤¤ Warszawa: Żoliborz – Ewa Zalewska, 0-502 850 547 Mokotów – Mirosława Zając, 0-502 362 404 Śródmieście – Michał Struszewski, 0-504 150 733 Praga – Marek Foryś, 0-502 383 166 Wola – Waldemar Cieśluk, 0-604 913 577 Ochota – Marek Dembowski, 0-691 539 445 Włochy – Piotr Skorko, 0-506 979 978 Targówek – Alfred Stęplewski, 0-609 133 308 Bemowo – Alicja Dominiak, 0-503 433 133 Otwock – Stanisław Wiśniewski, 0-605 416 076 Pruszków – Krystyna Laskowska, 0-600 248 875 Płock – Gabriel Kemicer, 0-504 587 261 Sochaczew – Sylwester Sionek, 0-601 942 662 Nowy Dwór – Zbigniew Kwaśniewski, 0-601 230 614 Ostrołęka – Dariusz Odrowski, 0-600 293 325 Siedlce – Marian Kozak, 0-606 153 691 Radom – Marek Motyka, 0-603 196 411 Ciechanów – Lidia Cyranowicz, (23) 671 35 20 PODKARPACKIE Stalowa Wola – Krzysztof Wolak, 0-504 136 679 lub (15) 844 63 11 Dębica – Piotr Michoń, (14) 681 55 63 Tarnobrzeg – Jerzy Osemlak, (15) 825 71 23 Strzyżów – Elżbieta Wojtun, (17) 276 70 06 Nisko – (15) 841 49 13 Jarosław – (16) 621 26 39 POMORSKIE Biuro Zarządu Wojewódzkiego, ul. Toruńska 10 (wejście od Grodza Kamienna przy Dolnej Bramie) tel. (58) 305 17 30. Dyżury: środy 15–18, soboty 10–15 ŚLĄSKIE ZARZĄD WOJEWÓDZKI Przewodniczący – Tomasz Sroka, 0-501 858 115
[email protected] Wiceprzewodniczący – Aleksander Skoczek, (32) 426 65 76
[email protected] Wiceprzewodniczący – Henryk Wiedehoeft, 0-605 369 803
[email protected] Sekretarz – Jan Barański, (32) 282 32 59
[email protected] Rzecznik – Małgorzata Kasprzak, 0-505 874 977
[email protected] Skarbnik – Piotr Szafarczyk, 0-501 450 446
[email protected] Członek – Kordian Konieczny, 0-503 427 730
[email protected] Członek – Andrzej Bąk, 0-502 085 148 Członek – Maciej Kołodziejczyk, 0-601 505 890
[email protected] Członek – Andrzej Kania, (32) 219 87 52 Członek – Bogdan Starski, 0-506 914 047 Członek – Kazimierz Zych, 0-601 404 945
[email protected] Członek – Tadeusz Muzyka, 0-694 309 198 ZACHODNIOPOMORSKIE Spotkania członków i sympatyków odbywać się będą w każdy wtorek w pubie przy al. Wojska Polskiego 99 w godz. 16–18 w Szczecinie. WARMIŃSKO-MAZURSKIE Olsztyn – Jan Kuliziak, (089) 534 23 66, Biskupiec – Tadeusz Markiewicz, (089) 715 31 98, Elbląg – Daniel Justyński, (055) 643 32 80, Ełk – Zbigniew Draniewicz, (087) 610 18 79, Giżycko – Bożena Markwordt, (087) 428 32 96, Iława – Kazimierz Jeziorski (089) 649 34 08, Ostróda – Jan Bobowski, (089) 646 63 37.
Nr 19 (166) 9 – 15 V 2003 r.
LISTY Złoty interes! 20 euro dla młodzieży do 30 lat i 40 euro dla pozostałych kosztowały bilety wstępu na mszę odprawianą przez Papę podczas pielgrzymki do Hiszpanii. Arcybiskup Madrytu wyjaśnił, że pieniądze zebrane w ten sposób są drobnym wkładem w sfinansowanie papieskiej wizyty. W ramach opłaty wierni mogli wybrać prezent: plecak, płytę, różaniec i modlitewnik albo dwa posiłki z McDonald’sa. Na mszy było podobno milion wiernych... Maciej P.
swoich poglądów? Czy monopol na szerzenie swoich poglądów ma tylko kler rzymskokatolicki? Dlaczego naucza się religii również te dzieci, które (względnie ich rodzice) tego nie chcą? Dlaczego żołnierz, czy tego chce, czy nie, w niedzielę musi iść do kościoła? Dlaczego zarówno o APP RACJA, „Faktach i Mitach”, jak również związkach religijnych, chociażby świadkach Jehowy, żaden z publikatorów nie ośmieli się czegoś napisać, nawet słów oburzenia? Jak oni mogą w tym kraju istnieć? Dlaczego niszczy się w tym kraju składnice i magazyny oficyn wydających książki i pisma niezgodne z „jedy-
LISTY OD CZYTELNIKÓW „Nie” dla Millera Byłem członkiem SLD, ale z powodu czołgania się p. Millera przed klerem musiałem zrezygnować z popierania tej partii. Jeżeli w dniu głosowania ww. będzie jeszcze premierem, to wbrew sobie i zdrowemu rozsądkowi zagłosuję przeciwko wejściu do UE. Bogumił G., Sopot
Przyszłość oświaty Kiedyś nauka kosztowała. Ludzie byli biedni i nie mogli posiąść praktycznie żadnej wiedzy. Wierzyli w to, co powiedział pleban i co ka-
sieje wśród nich zło i nienawiść. Nawet wejście do Unii ma być na klęczkach, z modlitwą na ustach i z krzyżem (chyba też) zawieszonym w Parlamencie Europejskim. Tak chce Kościół katolicki w Polsce, no i głowa Watykanu – Wielki Papa. Zryw solidarnościowy nie był nigdy rdzennym impulsem do walki o swoje. Ja to widziałam i boleśnie przeżyłam ten rzekomy „rdzenny impuls”. To był reżim kościelny, który okaleczał ludzi, zabierając im godność. Nie wolno było wyrażać głośno swoich poglądów. Mimo to niejednokrotnie to robiłam. Wynikiem była utrata pracy i wielkie tragedie w moim życiu. Urszula Rybakowska
Tolerancja pałki
Eurowątpliwości
Zaszokował mnie artykuł pt. „Tolerancja pałki” („FiM” 15/2003). Z tego artykułu, a także z innych źródeł (np. własna obserwacja) wyciągam wniosek, że Krk zajął miejsce po upadłej komunie, przejmując część jej metod działania (teczki, inwigilacja). Skąd ja to znam? Sama, będąc w opozycji, byłam właśnie prześladowana przez poprzedni ustrój. Na podstawie słowa Bożego i historii można stwierdzić, że prawdziwi chrześcijanie nigdy nie prześladowali innych. To oni byli prześladowani (stale stanowili mniejszość), co zresztą wyraźnie przepowiadał Jezus Chrystus. Cieszę się, że w wieku 42 lat opuściłam rzymskokatolicką instytucję, która prowadziła mnie donikąd. Najgorszym koszmarem była dla mnie spowiedź. Księża pytali wyłącznie o seks i o to, czy jestem z kimś związana. Zaproponowano mi nawet randkę. Nie odmówiłam od razu, bo mnie zatkało... Przekonałam się osobiście, że część księży poznaje swoje partnerki przy konfesjonałach. No cóż, to najlepsze miejsce na pierwsze spotkanie i tak wiele można od kobiety wyciągnąć! Stała Czytelniczka
Dlaczego media (także i „FiM”) rozsiewają tylko propagandę euroentuzjastów, a o racjach eurosceptyków tylko od czasu do czasu coś im się wyrwie? Przecież mówią nam wokół, że jest DEMOKRACJA w tej RP! Poza tym zanosiło się na to, że z jedynie słuszną drogą do społecznej szczęśliwości (poza zbawieniem wiecznym!) skończyliśmy już w czerwcu 1989 r. I dlaczego na każdym kroku karmi się nas propagandowo ekonomicznym sukcesem Hiszpanii, nie mówiąc nic o warunkach, na jakich Hiszpania przystępowała do UE, a na jakich ma przystąpić Polska? Czy to jest uczciwie? Przecież NRD weszła do UE już w 1989 r. jako część państwa, które od lat już jest w Unii, państwa niebiednego, ale na pewno byli NRD-owcy nadal nie mogą, a może tylko nie umieją, czuć się w pełni szczęśliwymi z powodu przynależności do UE. My i tak do Unii wejdziemy, bo jeżeli naród wypowie się na NIE, to Sejm mamy taki, co już zapomniał, kogo reprezentuje... A nawet gdyby
Co to za kraj?! Nie wiem, dlaczego w wieku 68 lat spotyka mnie to szczęście, że wbrew wszelkim prawom konstytucyjnym, panuje u nas totalitaryzm nie gorszy od poprzednich. Co ma Kościół do publicznych wypowiedzi członków kierownictwa innej partii i czym wypowiedź sekretarza SLD pana Dyducha naruszyła „wartości”? Jak czarni i fioletowi mogą zabraniać wypowiadania swoich poglądów, bo chyba nie na podstawie „miłosierdzia Bożego”? Jak oni mogą lekceważyć Konstytucję RP i zawarte w niej prawo obywateli do głoszenia
nie słuszną i prawdziwą doktryną Kościoła rzymskiego”? Dlaczego strzela się w okna redakcji naszej gazety? I mógłbym tu wymieniać tysiące, jeśli nie dziesiątki tysięcy, przykładów na to, jak rządzi się Katoland w naszym kraju. Maksymilian Zastawny, Kraków
Miała być Japonia Jestem 23-letnim studentem i chce mi się rzygać na obecną sytuację w Polsce, a zwłaszcza na nieudolne rządy czerwonych i czarnych. Jak może być w kraju, w którym polityka i gospodarka sięgnęły bruku, a kolejne rządy permanentnie i z wielką inklinacją płaszczą się przed facetami w czarnych sukienkach, chcącymi jak najszybciej napełnić swe szkatuły? Mimo że wkrótce będę magistrem, nie widzę dla siebie żadnych perspektyw w tym kraju. Kraju władanym przez dyletantów i pseudopragmatyków, gdzie tylko k... i złodzieje żyją dostatnio. W państwie, w którym według przysłowia tylko ryby nie biorą, a kumoterstwo i nepotyzm sięgnęły granic absurdu. Jak daleko sięgam pamięcią, nie było dnia (oprócz wizyt pana papieża), bym nie słyszał i nie czytał defetystycznych wiadomości o polityce i gospodarce kraju, chcącego aspirować do miana ziemi cywilizowanej.
[email protected]
zał, robili. Nie wolno było się sprzeciwiać. Teraz czasy są jeszcze gorsze, ludzie biednieją i nie mogą się kształcić, bo nauka kosztuje. Wiadomo, że wiedza i postęp to najwięksi wrogowie Kościoła. Wiara jako taka w człowieku siedzi, ale mądremu nie tak łatwo zrobić wodę z mózgu. Dlatego koszty nauczania będą niebawem tak wysokie, że znowu głupi kmiotek zrobi się posłuszny. Tak się go przerobi, że wszystko zobaczy w „czarnym” kolorze. Marcin D.
Księża na czatach Witam. Nie do końca wierzyłem, że księża są na czatach gejowskich. Chciałem zobaczyć na żywo. Wczoraj, podając nick KLERYK na czaterii, zaobserwowałem, że spośród 12 osób, które przeszły na priv. chyba cztery lub pięć to księża. Większość po krótkim wstępie (bajerowaniu w stylu: „Mam fajną brykę” itp.) przechodziła do rzeczy – co lubię, czy mam kogoś, jak wyglądam – bynajmniej nie na twarzy. Dostałem kilka maili i numerów telefonów komórkowych. Zobaczyłem – uwierzyłem. Andy z Rzeszowa
19
i Sejm powiedział Unii NIE, to Rząd z Panem Prezydentem wezmą na siebie odpowiedzialność przed Historią i Bogiem, aby mieć ciepłe posadki w UE. Stanisław Fudali
Klony Wiem o „podkradaniu” przez gazety ogólnopolskie materiałów, które zdobyliście pierwsi. Dlaczego o tym mówię? Chciałbym założyć gazetę nieklerykalną w szkole. Będzie to możliwe, jeżeli zgodzi się Pan, Panie Jonaszu, na nieodpłatne użycie artykułów z Pańskiej gazety w nowej gazecie szkolnej. Istnieje coś takiego jak prawa autorskie (o czym chyba nie wiedzą ludzie z „Rzeczpospolitej” i innych gazet, które kradną Wasze tematy). Chciałbym otworzyć oczy rówieśnikom (mam 18 lat) na polski Kościół oraz kler, ponieważ widzę, jaka ślepota panuje w kraju. Proszę o odpowiedź. Radosław Grabowski e-mail:
[email protected] Zgody udzielam i z serca błogosławię. Jonasz
Żerują na „FiM” „Playboy” (4/2003) w artykule „Anatomia śledztwa” zamieścił wzmiankę o tym, że wreszcie „Rzeczpospolita” w artykule „Grzech w pałacu arcybiskupim” ujawniła całą prawdę o arcybiskupie Juliuszu Paetzu. „FiM” są gazetą plotkarską, nieprofesjonalną, aferalną, nierzetelną? O co tu chodzi? Na urzetelnianiu plotek, na żerowaniu na „FiM” robi się wielkie pieniądze. Prawdopodobnie wszystkie „wielkie dzienniki” zaczynają od analizy „FiM”. To im się opłaca. Nordycki
KGB to małe piwo KGB to małe piwo w porównaniu z Watykanem. Kler jest wszędzie tam, gdzie można ludzi ogłupiać,
płatne przy odbiorze
TYGODNIK FAKTY i MITY Prezes zarządu i redaktor naczelny: Roman Kotliński (Jonasz); Zastępca red. naczelnego: Marek Szenborn; Sekretarz redakcji: Ryszard Poradowski – tel. (0–42) 637–10–27; Dział reportażu: Anna Tarczyńska – tel. (0–42) 639–85–41; Dział historyczno–religijny: Adam Cioch, Paulina Starościk – tel. (0–42) 630–72–33; Redaktor graficzny: Tomasz Kapuściński; Fotoreporter: Marcin Bobrowicz; Dział promocji i reklamy: tel. (0–42) 630–73–27; Dział łączności z czytelnikami: (0–42) 630–70–66; Adres redakcji: 90–601 Łódź, ul. Zielona 15; e–mail:
[email protected]; Wydawca: „BŁAJA News” Sp. z o.o.; Sekretariat: tel./fax (0–42) 630–70–65; Druk: POLSKAPRESSE w Łodzi. Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych oraz zastrzega sobie prawo do adiustacji i skracania tekstów. WARUNKI PRENUMERATY: 1. W Polsce przedpłaty przyjmują: a) Urzędy pocztowe i listonosze – do 25 maja na trzeci kwartał 2003 r. Cena prenumeraty – 28,60 zł za jeden kwartał; b) RUCH SA – do 25 maja na trzeci kwartał 2003 r. Cena prenumeraty – 28,60 zł kwartalnie. Wpłaty przyjmują jednostki kolportażowe RUCH SA w miejscu zamieszkania prenumeratora. 2. Prenumerata zagraniczna: Wpłaty przyjmuje jednostka RUCH SA Oddział Krajowej Dystrybucji Prasy na konto w PEKAO SA IV O/Warszawa nr 12401053–40060347–2700–401112–005 lub w kasie Oddziału. Informacji o warunkach prenumeraty udziela ww. Oddział: 01–248 Warszawa, ul. Jana Kazimierza 31/33, tel.: 0 (prefiks) 22 532–87–31, 532–88–16, 532–88–19, 532–88–20; infolinia 0–800–1200–29. Ceny prenumeraty z wysyłką za granicę w PLN dla wpłacających w kraju: pocztą zwykłą (cały świat) 132,–/kwartał; 227,–/pół roku; 378,–/rok; pocztą lotniczą (Europa) 149,–/kwartał; 255,–/pół roku; 426,–/rok; pocztą lotniczą (reszta świata) 182,–/kwartał 313,–/pół roku 521,–/rok. W USD dla wpłacających z zagranicy: pocztą zwykłą (cały świat) 88,–/rok; pocztą lotniczą (Europa) 99,–/rok; pocztą lotniczą (reszta świata) 121,–/rok. Prenumerata zagraniczna RUCH SA płatna kartą płatniczą na www.ruch.pol.pl 3. Prenumerata w Niemczech: Verlag Hûbsch & CO., Dortmund, tel. 0–231–101948, fax 0–231–7213326. 4. Dystrybutorzy w USA: New York – European Distribution Inc., tel. (718) 821 3290; Chicago – J&B Distributing c.o., tel. (773) 736 6171; Lowell International c.o., tel. (847) 439 6300. 5. Dystrybutor w Kanadzie: Mississauga – Vartex Distributing Inc., tel. (905) 624 4726. Księgarnia „Pegaz” – Polska Plaza Wisła, tel. (905) 238 9994. 6. Prenumerata redakcyjna: do 20 czerwca na trzeci kwartał 2003 r. Cena 28,60 zł. Wpłaty dokonywać na konto: BŁAJA NEWS, 90–103 Łódź, ul. Piotrkowska 94, Bank Przemysłowo–Handlowy PBK SA o/Łódź 87 1060 0076 0000 3300 0019 9492. 7. Zagraniczna prenumerata elektroniczna: p–
[email protected]. 8. Prenumerata na całym świecie: www.exportim.com. Szczegółowe informacje na stronie internetowej http://www.faktyimity.pl
20
Nr 19 (166) 9 – 15 V 2003 r.
JAJA JAK BIRETY
ŚWIĘTUSZENIE
Idzie nowe?
PÓŁ ŻARTEM, PÓŁ SERIO, CZYLI
Być kobietą
Rys. Tomasz Kapuściński
Niełatwo jest być kobietą! A już bycie kobietą samotną to żaden biznes. Dlatego dałam ogłoszenie matrymonialne: „Mądra, zgrabna i powabna poszukuje mężczyzny swojego życia. Jeśli nie jest przystojny – powinien być bogaty”. Może niepotrzebnie napisałam „mądra”, ale w ostateczności dla tego jedynego, wybranego mogę zgłupieć. Nie pisałam „inteligentna”, bo inteligencja jest wielką zaletą kobiet pod warunkiem, że potrafią ją ukryć. Dostałam ponad dwieście odpowiedzi. W pierwszej selekcji ofert odrzuciłam te w stylu: „Wiem, kiedy powinienem być poważny, a kiedy śmiać się, przez co jestem lubiany, głównie przez starsze osoby” albo takie: „Jeśli chodzi o alkohol, piję tylko koniak, a że mnie na niego nie stać, to nie piję wcale”, albo takie perełki: „Ładne kobiety lubię, ale jestem monogamistą i dlatego wszystkie mi się podobają”. Nie kręciły mnie też wynurzenia w stylu: „Nie mam przyjaciół, bo jedni założyli rodziny, inni stali się skinami albo siedzą w więzieniu, a pozostali zeszli na samo dno, palę jedną paczkę dziennie i nie mam dwóch zębów z przodu”.
Z pozostałymi panami umawiałam się na krótkie zapoznawcze spotkanie. Pierwszy kandydat podjechał po mnie samochodem. I już po przywitaniu błysnął dowcipem: – Co robi blondynka po stosunku? – ??? – Wysiada z samochodu.
Tak się złożyło, że jestem blondynką à la Marilyn Monroe, więc zakręciłam się na szpilkach i bez słowa opuściłam powiatowego Banderasa. Uff, tacy faceci jak ten nie potrafią zrobić nawet kostek lodu. Ciągle zapominają przepisu... Z innymi byłam już bardziej ostrożna i umawiałam się w kawiarniach.
Gapili się na mnie, ale nie można było z nimi nawiązać kontaktu wzrokowego, bo – niestety – moje piersi nie mają oczu. Faceci są jak spódniczka mini – jeśli nie uważasz, zaraz odsłoni ci majtki. Niby proponują: „Może pójdziemy do kina?”, ale myślą: „Chodźmy do łóżka!”. Mówią: „Chodźmy na kawę”, ale myślą: „Chodźmy do łóżka!”. Przy pożegnaniu myślą: „Kiedy pójdziemy do łóżka?”, a mówią: „Może byś do mnie wpadła?”. Tylko w jednym wszyscy są zgodni. Kiedy mówią: „Napiłbym się piwa”, to rzeczywiście chce im się piwa! Dokonałam więc niezwykle ostrej selekcji i... spośród tych, co to ewentualnie mogłabym poślubić, na ostateczne rozmowy „kwalifikacyjne” wybrałam dziesięciu. Niestety, dwóch z nich nie zamierzało się żenić, a pozostałych ośmiu było już, jasna cholera, żonatych. Dlaczego więc mężczyźni uganiają się za kobietami, których nie zamierzają poślubić? Odpowiedź jest prosta jak konstrukcja gwoździa. Z tego samego powodu, dla którego psy uganiają się za samochodami, którymi nie zamierzają jeździć. I tak sobie pomyślałam, że rezygnuję z mężczyzn. Oswoję sobie inne zwierzątko. ZOSIA WITKOWSKA