Książka Dana Browna zatrzęsła posadami Kościoła. Film zburzy katolickie mity
„KOD DA VINCI” MÓWI PRAWDĘ! INDEKS 356441
http://www.faktyimity.pl
ISSN 1509-460X
Ü Str. 15
Nr 20 (324) 25 MAJA 2006 r. Cena 2,80 zł (w tym 7% VAT)
olnik zbiera plon raz w roku, nauczyciel w czerwcu podpisuje świadectwa. A ksiądz? Żniwuje na wypominkach 1 listopada, później na kolędzie, święceniu jajek i bierzmowaniu. A coraz obficiej – także w maju. Co roku na pierwszych komuniach księża proboszczowie zarabiają 40 milionów złotych. A to i tak niewiele, bo pobożni rodzice w sumie wydają na to polskie szaleństwo ponad 2 miliarÜ Str. 7 dy złotych!
R
Lis w kurniku Nie uczestniczę ani w handlu żywym towarem, ani gwałcie ze szczególnym okrucieństwem, ani w praniu brudnych pieniędzy – mówi Artur Zawisza, szef sejmowej komisji śledczej ds. sektora bankowego. W dwa pierwsze zapewnienia skłonni jesteśmy uwierzyć, bo pan poseł nie brał udziału w negocjacjach koalicyjnych z Samoobroną i LPR. A co do „prania”, to być może obecnie nie uczestniczy, ale w całkiem nieodległej przeszłości... Ü Str. 11
2
Nr 20 (324) 19 – 25 V 2006 r.
KSIĄDZ NAWRÓCONY
KOMENTARZ NACZELNEGO
FA K T Y POLSKA Tydzień minął pod znakiem imprez pierwszokomunijnych, anty-Giertychowych oraz zadymy chuligańskiej w Warszawie.
Koń dominikański
A pamiętacie te dawne urokliwe majówki w parkach, z flaszeczką i kiełbaską, na zielonej trawce?
Marek Borowski przyznał wreszcie to, co my powtarzamy od miesięcy: to parlamentarna lewica ponosi winę za obecne problemy polityczne Polski, w tym za powstanie skrajnie prawicowo-populistycznej koalicji. – To my wychowaliśmy to dziwne trójkątne stworzenie – powiedział. Po wyznaniu win powinna nastąpić pokuta i zadośćuczynienie. Może byście tak antyklerykałów zaprosili do lewicowej koalicji?
Szefem Telewizji Publicznej został Bronisław Wildstein, skrajnie prawicowy dziennikarz „Wprost”, zaprzyjaźniony z braćmi Kaczyńskimi. Ponosi on odpowiedzialność za wyniesienie z IPN i opublikowanie listy kilkuset tysięcy nazwisk rzekomych współpracowników SB, znanej jako „lista Wildsteina”. To jest prawa i sprawiedliwa Polska Kaczyńskich: oszołomy – ludzie, którzy powinni siedzieć w więzieniu – robią zawrotne kariery.
Siła nowej koalicji sprawdza się w boju. Dwaj posłowie Samoobrony zablokowali licytację, strasząc komornika rzekomym pismem od ministra Ziobry. Ministerstwo Sprawiedliwości odcięło się od sprawy, twierdząc, że posłowie fantazjowali, a komornik bezprawnie wycofał się z licytacji. A skąd wiedzieli, że Ziobro nie dotrzyma umowy koalicyjnej?
Andrzej Sośnierz (poseł PiS, a dawniej PO) został uznany za winnego nielegalnego prowadzenia firmy Śląska Opieka Medyczna. Były szef Śląskiej Kasy Chorych i prawdopodobny nowy szef Narodowego Funduszu Zdrowia prowadził prywatną działalność medyczną bez koniecznego zezwolenia. Sędzia, który go skazał, musi być z układu łże sędziego, to jasne.
„Życie Warszawy” oskarżyło księdza Michała Czajkowskiego, wykładowcę Uniwersytetu im. Kardynała Wyszyńskiego i znanego rzecznika pojednania polsko-żydowskiego, o długoletnią współpracę z SB. Według gazety, która powołuje się na dokumenty IPN, Czajkowski miał donosić m.in. na Jacka Kuronia, abpa Bolesława Kominka i księdza Jerzego Popiełuszkę. Tak się składa, że ten nietuzinkowy ksiądz jest znienawidzony przez Radio Maryja i antysemicką prawicę oraz krytykowany przez episkopat. Był więc nie do „Życia”?
Nieoczekiwanie zacieśniają się stosunki pomiędzy byłym prezydentem Kwaśniewskim i Lechem Kaczyńskim. Panowie spotkali się nieoficjalnie, a Kaczyński obiecał poprzeć Kwaśniewskiego w staraniach o fotel sekretarza ONZ. Podobno przeszli na „ty”. Kwaśniewski co prawda jest z „układu”, ale nie jest dziadem.
Radosław Parda, 27-letni zadymiarz z Młodzieży Wszechpolskiej i poseł Ligi Polskich Rodzin, zostanie wiceministrem sportu. Będzie mógł promować ulubioną dyscyplinę sportową wszechpolaków – rzucanie kamieniami do żywego celu.
Roman Giertych za najpilniejszą potrzebę polskich szkół uznał odcięcie szkolnych komputerów od stron z seksem. Mimo że większość szkół ma odpowiednie filtry, Giertych polecił sprawę ponownie wnikliwie sprawdzić. Nawet najbardziej wyuzdane strony internetowe są mniej demoralizujące od wpływu ideologii Młodzieży Wszechpolskiej.
LPR zaczyna wchodzić w stan ciężkiej paranoi. Roman Giertych wśród uczestników protestów przeciwko swojej nominacji widział nie młodzież w ogóle, ale homoseksualistów i lewaków. Poseł Wierzejewski domaga się od ministra Ziobry śledzenia działaczy gejowskich, sugerując ich powiązania z mafią narkotykową. Wezwał także do bicia homoseksualistów przez policję, a także pałowania... zachodnich polityków, którzy przyjadą na czerwcową paradę, bo – jego zdaniem – to „nie są poważni politycy, tylko zwykli geje”. Uważa, że geje są jednocześnie pedofilami. Biedak, nawet nie ma pojęcia, ilu czcigodnych księży obraził... WARSZAWA W obronę zapowiadanej na 10 czerwca Parady
Równości włączyła się niespodziewanie ambasada amerykańska. Ponieważ przewiduje udział w marszu na rzecz tolerancji 100–200 Amerykanów, zainteresowała się, jaki poziom bezpieczeństwa zapewni im polska policja. Ambasador zapowiedział także wysłanie na paradę swoich obserwatorów. No i Kaczorki znów mają powód do odwołania Parady – udział Amerykanów stwarza zagrożenie zamachami ze strony islamistów! WATYKAN Po tym jak we Włoszech rządy objęła lewica zapo-
wiadająca legalizację wolnych związków, Benedykt XVI nie przestaje atakować pozamałżeńskich form życia rodzinnego. Pozwolił sobie nawet na stwierdzenie, że nie wolno mylić małżeństwa z „innymi typami związków zbudowanych na słabej miłości”. Podobno przed ołtarzem miłość się umacnia. Tylko skąd tyle rozwodów? HISZPANIA O dziwo, kardynał Sevilli Carlos Amigo poparł
rządowy projekt, ułatwiający sądową zmianę płci osobom transseksualnym. Kościół dotychczas zwykł lekceważyć potrzeby tej grupy społecznej lub mnożył problemy w ich życiu, i tak niełatwym, poprzez odmowę przyjmowania do stanu duchownego lub zakaz nanoszenia zmian w metryce chrzcielnej. Kardynał nie bez powodu nabrał ludzkich odruchów – kler w Hiszpanii bez przerwy dostaje po nosie od socjalistycznych władz, a Kościół kłania się tylko silnym.
N
o proszę, tylko dwa tygodnie nie było mnie w kraju, a zmiany w tym czasie zaszły epokowe. Do takich zaliczam powołanie Romana Giertycha na ministra edukacji. To ważny krok na drodze ewolucji. Do tej pory koń pełnił wyłącznie funkcję pociągową, kulinarną i służył do jazdy wierzchem. Cesarz rzymski – Kaligula – mianował co prawda swojego konia senatorem, ale podobno tylko dlatego, że koń mu się podobał, był pijany (cesarz, a nie koń), zaś inni senatorowie go zawieMorze było słone dli. Najwidoczniej Kaczyńscy również nie mieli lepszego kandydata. Teraz koń został ministrem od kształtowania młodego pokolenia, a za całe referencje do tego stanowiska posłużyły mu ksenofobiczne, antysemickie poglądy, doświadczenie w szerzeniu nietolerancji oraz dewocyjny światopogląd. Nie bez znaczenia jest jego praktyka we wpajaniu czystej rasowo Młodzieży Wszechpolskiej faszystowskich poglądów oraz fundamentalistyczno-katolickie, czyli antynaukowe, podejście do nauki. Giertych twierdzi, że z chwilą wyświęcenia na ministra stał się światłym humanistą, ale wierzyć mu nie należy za grosz, bo akurat wałach tego chowu swoich poglądów nie zmienia, podobnie jak krowa. W każdym razie kiedy tylko przekroczyłem granicę IV RParafialnej i po raz pierwszy od 14 dni przełączyłem radio na polskie wiadomości – doznałem pourazowego szoku, zaćmienia oczu i umysłu, po czym z wielkim trudem wyprowadziłem samochód z pobocza. Giertych ministrem edukacji! No i czyż to nie jest kraj cudów... To zupełnie tak, jakby złapanemu na kłusownictwie powierzyć tekę ministra środowiska i ochronę ginących gatunków zwierząt albo złodzieja zrobić ministrem skarbu. Przy okazji – w pełni przyznaję rację swemu imiennikowi, kiedy powiedział, że lewacy mogą sobie teraz do woli protestować przeciwko jego nominacji. Mogli przecież wygrać wybory i mieć innego ministra. I ma facet 100 procent racji – jaki naród, tacy ministrowie! Ja zaś w tych trudnych dla ojczyzny chwilach podjąłem trud pielgrzymowania śladami ojca świętego Jana Pawła II – jak mawiają wójtowie i burmistrzowie, którzy chcą zobaczyć kawałek świata za samorządowe pieniądze. Ja pojechałem za swoje; po pięciu latach siedzenia z nosem w komputerze, bez urlopu. Jako ksiądz jeździłbym co roku, więc i tak sobie pogorszyłem. Na przywitanie ucałowałem piękną, dominikańską ziemię w osobach dwóch nabuzowanych czymś dzikusek, witających turystów na lotnisku. Kraj to do bólu katolicki, podobnie jak Polska. Ale obyczaje lekkie i milsze od naszych, a mentalność pogodna jak bezchmurne niebo i chłodzący upały wiatr od morza. Oczywiście, śladami JPII, którego na Dominikanie bardzo cenią i żywo wspominają, odwiedziłem wielką katedrę w mieście Higüey, którą polski papież pokropił aż
dwa razy. Betonowa konstrukcja wielkiego bunkra, zupełnie niepasująca do lekkich budowli na Karaibach, otoczona ogrodem, stoi pośrodku morza slumsów i klepiącej biedę różnokolorowej masy ludzkiej. Istny kożuch do kwiatów. Cóż jeszcze? Z miejscowymi dziewczynami sambę tańczyłem, rum dominikański piłem, langusty, małże i inne wynalazki jadłem, w morzu pływałem, na rafach koralowych nurkowałem... I w ogóle wybyczyłem się za wszystkie czasy, ładując na plaży akumulatory przy temperaturze bliskiej 100 stopni Celsjusza, w palącym słońcu. Odpocząłem, zwłaszcza psychicznie, tylko dlatego, że przed wylotem rozważnie zabroniłem komukolwiek z Polski informowania mnie o gazecie, partii, Kościele, wizycie papieża i innych klęskach żywiołowych na świecie, a tym bardziej – o całym sejmowo-rządowym polskim zoo. Kaczki widziałem wyłącznie w hotelowej sadzawce, pływające spokojnie wraz z rybkami i żółwiami; a także raz na talerzu. Wkrótce napiszę jeszcze o tym wszystkim długi reportaż. A teraz pozwólcie, że się rozpakuję i wyrównam sobie ciśnienie, gdyż informacja o Giertychu w rządzie pokręciła mi strefy czasowe i zaburzyła błędnik. Skutkiem tego na razie nie wiem jeszcze, kiedy mam jeść, spać, pracować i komu dać po mordzie. Oczywiście za ministra Giertycha. Jedno jest pewne – jestem w domu. JONASZ Katedra w Higüey Dziewczyny gorące
Nr 20 (324) 19 – 25 V 2006 r.
N
o i co, panie ładny? – chciałoby się zapytać. W Krakowie kibole zdemolowali końcówkę meczu Wisły z Arką, w Łodzi – lokalnych przeciwników, a w Warszawie... Warszawę. Świetna okazja, by pokazać społeczeństwu IV RP, jak działają tylekroć obiecane sądy 24-godzinne. Kicha z wodą! Sądów nie ma. Owszem, w stolicy jeszcze przed upływem doby ogłoszono karę – ukarano jednak nie kiboli, a miasto; nie bandziorów, a spokojnych mieszkańców – sympatyków Legii... Oto od-
Co pan Ziobro jeszcze obiecywał? Około 200-osobowy oddział prokuratorów specjalnych, którzy – zgromadzeni w dziesięciu nowych delegaturach do walki z przestępczością zorganizowaną i zaopatrzeni w bardzo wysokie pensje (ok. 12 tys. plus dodatki) – mieliby zastąpić 300 innych prokuratorów, którzy do tej pory tym rodzajem przestępczości się zajmowali, ale zdaniem panów Kaczyńskich nieskutecznie, a często nawet podejrzanie nieskutecznie. Specprokuratorzy mieli działać od marca tego roku. Słyszał ktoś z Państwa, żeby działali? Nie? No właśnie...
COŚ NA ZĄB
Picuś wołano uroczystość wręczenia piłkarzom zwycięskiego trofeum (miała się odbyć w parku Agrykola). Zastosowano odpowiedzialność zbiorową. Jak za okupacji, żeby użyć metafory à la minister Sikorski. Nie ma sądów 24-godzinnych, bo przeciwko traktowaniu prawa „na skróty” protestują adwokaci, sędziowie, także Helsińska Fundacja Praw Człowieka. Już w latach 80. prawa człowieka nie mogły być bezkarnie omijane, bo natychmiast protestowali ich obrońcy z całej Europy, a nawet świata. Dziś prawa człowieka są barierą nieprzekraczalną. Nie do pomyślenia jest zwłaszcza, by je traktowano lekko w jakimkolwiek kraju należącym do Unii Europejskiej. Ale to nie wszystko – żeby 24-godzinne sądy w ogóle mogły wystartować, niezbędne są – oprócz zapewnienia europejskich standardów prawnych – jeszcze pieniądze. Tymczasem nie ma nawet symulacji tych kosztów. Tak sobie tylko panowie o nich gaworzą, bo to fajnie brzmi: krzepko, zdecydowanie, pachnie porządkiem...
A tzw. monitoring elektroniczny – czy działa? Też obiecywali. Przestępcy popełniający czyny karalne, ale mniejszej wagi, byliby obrączkowani specjalnymi elektronicznymi bransoletami, które uniemożliwiałyby im wychodzenie poza wyznaczony teren. Chociaż więc nie przybywaliby za kratami, to jednak... siedzieliby. Też nic z tego. Nie ma pieniędzy. No i nie ma serca, bo to projekt SLD, jeszcze z poprzedniej kadencji, którego PiS-owi nie udało się przechwycić. Pan minister tryskał jeszcze jednym pomysłem: więzienia weekendowe. Mówił? Mówił! Drobniejsi złoczyńcy mieliby się stawiać w więzieniach w weekendy i święta. Ziobrze się powiedziało, a fachowcy do dziś nie mogą opanować śmiechu. Obywatel stawiający się do odbycia kary musi być zbadany przez lekarza. Trzeba by więc to zorganizować, lekarzowi zapłacić – mniej więcej od 40 do 100 złotych. Potem trzeba dać więźniowi czystą pościel, a następnie wyprać ją po nim. Też nie za darmo. Trzeba go nakarmić
GORĄCE TEMATY (to akurat kosztuje najmniej), trzeba pilnować, czyli zorganizować ekstrapłatne dyżury weekendowe dla klawiszy. Trzeba celę zaopatrzyć w prąd, a w zimie – w ciepło... Więziennicy liczą po cichu to wszystko i robią sobie jaja z ministra. Wychodzi im bowiem 100–120 złotych za nocleg, czyli w granicach weekendowych cen promocyjnych w niektórych hotelach. Więc może weekendowe więzienia hotelowe? Wyjdzie na to samo, a jakże zwiększy się „nieuchronność kary”! Niejeden nie tylko będzie musiał, ale wręcz będzie chciał sobie posiedzieć... Na koniec rzecz najbardziej oburzająca. Pamiętacie, jak bardzo pan Ziobro był poruszony aspołeczną postawą Trybunału Konstytucyjnego, który „nie chciał dopuścić młodzieży do zawodów prawniczych”? No to informuję, że pan minister Ziobro osobiście zdecydował, że w tym roku do aplikacji prokuratorskiej dopuszczonych zostanie w całej Polsce tylko 60 osób. W latach poprzednich grupa ta liczyła zawsze 500–600 osób. Podobne proporcje zastosował minister w przypadku aplikacji sądowych. Mało tego – do tej pory o aplikację prokuratorską można było się ubiegać we wszystkich 11 prokuraturach apelacyjnych, a teraz – tylko w czterech! Nieprzypadkowych: gdańskiej (gdzie rządzi następca obecnego prokuratora krajowego Kaczmarka), poznańskiej (szef – Paweł Korbal, mający opinię prawnika całkowicie dla władz przewidywalnego), krakowskiej (prok. Giemza – uczestnik tzw. „grupy hakowej” prok. Wassermanna) i warszawskiej (prok. Marzena Kowalska – znajoma Wassermanna). Jestem jakoś dziwnie przekonany, że nikt, kogo grupa trzymająca władzę uzna za niepożądanego, nie prześliźnie się przez to gęste sito. Tak oto, wrzeszcząc na pokaz, obietnice zmienia się po cichu w funt kłaków, a zawody zaufania publicznego – w zawody zaufania politycznego. MAREK BARAŃSKI
GŁASKANIE JEŻA
Historia i histeria Historia, proszę Państwa, uczy tak naprawdę jednego: że jeszcze nikogo niczego nie nauczyła. Jest też wielką dziwką. Sprzedaje się bogaczowi, łajdakowi i politykowi – a to często ta sama osoba. Na przestrzeni dziejów tylko frazeologia i kontekst zmieniają się nieco... w rytm spadających kartek kalendarza. W roku 1956 i latach późniejszych towarzysz Wiesław grzmiał na plenach KC PZPR: Władza ludowa rozprawi się raz na zawsze z gnijącym, sanacyjnym układem; lud pracujący miast i wsi ma dość burżuazyjnych, inteligenckich elit – siedliska zaplutych karłów reakcji; rewolucja robotniczo-chłopska trwa nadal; obowiązkiem każdego obywatela socjalistycznej ojczyzny jest demaskowanie ukrytej agentury imperialistycznej.
Myślicie, że te upiory przeszłości przykrył kurz dziejów. Tak? No to posłuchajmy braci Kaczyńskich: Należy unicestwić stary, zmurszały układ; prawdziwi Polacy mają już dość łże-elit; potrzebna jest moralna rewolucja, wymiana kadr i zdemaskowanie zadekowanej agentury. Wiesława od Jarosława i Lecha dzieli pięćdziesiąt lat. Aż tyle i tylko tyle. Nic nie łączy – poza chichotem historii. A ta pisana jest ciągle na nowo, a obecnie tworzona na potrzeby dwóch takich, którzy o swojej wielkości sądzą na podstawie długości cienia o zachodzie słońca. Dni temu kilkanaście przeżyłem – nie bez mdłości – narodowe święto 3 Maja. Inne nacje obchodzą swoje święta radośnie, ale nie
3
Hyde Park na Wiejskiej W parlamencie można mówić więcej i dosadniej niż w sławnym londyńskim Hyde Parku – taka konkluzja płynie z wypowiedzi wielu prawników stających w obronie Andrzeja Leppera. Po rozprawie w Sądzie Apelacyjnym w Warszawie i utrzymaniu w mocy wyroku skazującego Andrzeja Leppera za pomówienie z trybuny sejmowej w 2001 r., posypała się lawina dość jednolitych komentarzy. Rzeczywiście, nie było bowiem jeszcze rządu, w którym stanowisko zastępcy premiera objąłby ktoś skazany prawomocnym wyrokiem, i to nie jednym. Tymczasem wspomniany wyrok nie dla wszystkich jest jednoznaczny, budzi kontrowersje. Natychmiast po orzeczeniu sądu cieszący się dużym autorytetem Komitet Helsiński w Polsce wydał znamienne oświadczenie, w którym przypomniał, że już w lutym 2002 r. zwrócił uwagę, „iż wypowiedzi A. Leppera uznane za pomówienia – niezależnie od oceny ich formy i treści – padły podczas debaty parlamentarnej. Swoboda takiej debaty podlega szczególnej ochronie w każdym społeczeństwie demokratycznym. Istnieją instrumenty inne niż ściganie karne, umożliwiające przywołanie do porządku parlamentarzystów, jeśli debata parlamentarna przybiera nieparlamentarne formy”. Zatem, zdaniem Komitetu Helsińskiego, sprawa Leppera nie powinna nigdy trafić do sądu, gdyż leżała w gestii statutowych organów parlamentu. To właśnie Sejm powinien błyskawicznie zareagować na treść i formę wypowiedzi posła, odebrać mu głos lub ukarać.
Polacy. U nas zawsze przy tej okazji musi pachnieć histerią, prochem, martyrologią i śmiercią, a wszystko podlane patriotyczno-dydaktycznym smrodkiem i okraszone historycznym kłamstwem z mogiłami w tle. Jakikolwiek program włączyłem w telewizorze, natychmiast uświadamiano mnie o wielkości trzeciomajowej konstytucji i jej współtwórcy, światłego, mądrego patrioty i mecenasa sztuk, króla Stanisława Augusta. Nikt nie zająknął się ani słowem, że ów królik był tchórzem i zdrajcą, że sprzedał Polskę w zamian za spłatę swoich gigantycznych długów i obietnicę życia na dotychczasowym poziomie. W zamian ów łobuz napisał i podpisał haniebny akt kapitulacji. Jego treści trudno dziś szukać w szkolnych podręcznikach historii, więc spieszę wypełnić tę lukę: „Grodno, 14 listopada 1795 roku. My, Stanisław August, z Bożej łaski król polski i wielki książę litewski (...), nabrawszy przekonania, że nasza troskliwość nie może już być pożyteczna Naszej Ojczyźnie, odkąd nieszczęsna insurekcja, która tu wybuchła,
Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu systematycznie nawołuje do ostrożnego wykorzystywania prawa karnego przy moderowaniu debaty publicznej, szczególnie w odniesieniu do posła opozycji, a takim był wówczas Lepper. Precedensowy wyrok skazujący Leppera „nie przysłuży się dobrze wzmacnianiu demokracji w Polsce, i tak już z wielu powodów zagrożonej”, oświadczyli: Halina Bortnowska-Dąbrowska, Zbigniew Hołda, Jacek Kurczewski, Wojciech Maziarski, Michał Nawrocki, Marek Antoni Nowicki, Danuta Przywara, Andrzej Rzepliński i Stefan Starczewski. Przypomnijmy na koniec, że w sierpniu ubiegłego roku A. Lepper skazany został na rok i trzy miesiące więzienia w zawieszeniu na 5 lat oraz 20 tys. zł grzywny. Andrzej Maksymiuk, jeden z najbliższych współpracowników lidera Samoobrony, uważa, że wspomniany wyrok kładzie się cieniem na wymiarze sprawiedliwości. Sam Lepper twierdzi oczywiście, że jest niewinny. Nie da się obojętnie przejść obok opinii sław prawniczych. Z drugiej jednak strony – czy w nieskończoność należy traktować pana wicepremiera według taryfy ulgowej? Bo co na przykład powiedzieliby ci wszyscy szlachetni ludzie, gdyby to ich z trybuny sejmowej (przy relacji na żywo w TVP) Andrzej Lepper oskarżył o przyjmowanie łapówek od gangsterów? Gdyby powiedział na przykład, że stanowisko Komitetu Helsińskiego w jakiejś społecznie bulwersującej sprawie można kupić za pieniądze... RP
pogrążyła ją w obecny bezwład; zważywszy następnie, że (...) Jej Cesarska Mość, jako też inne sąsiednie mocarstwa, są jedynemi, które mogą zapewnić pokój i uspokojenie Naszym współziomkom (...), zrzekamy się z dobrej i nieprzymuszonej woli wszystkich bez wyjątku praw do korony Polski (...). Niniejszy solenny akt zrzeczenia się korony i panowania w Polsce składamy dobrowolnie i z tą szczerością, która kierowała postępowaniem w ciągu całego Naszego życia, w ręce Jej Cesarskiej Mości Wszechrosji (...), zaklinając Jej Cesarską Mość, aby zechciała swą macierzyńską opieką otoczyć tych wszystkich, nad którymi byliśmy Królem, i aby przykład tej wielkoduszności wpłynął na jej Wysokich Sprzymierzeńców. No... może jakiś odważny prokurator z Instytutu Pamięci Narodowej zająłby się zdrajcą, który poprosił o „bratnią interwencję” i o rozprawienie się z Kościuszką? Przecież stan wojenny to pryszcz przy tym, co uczynił Polsce król Staś. MAREK SZENBORN
4
Nr 20 (324) 19 – 25 V 2006 r.
Z NOTATNIKA HERETYKA
ŚWIAT WEDŁUG RODANA
Chono ino na kino ! Zaczęła się trzecia światowa. Kto ją zaczął? Pornografia i homoseksualiści. Kto nas obroni? Towarzystwo Chrystusowe! Beton nie rośnie, ale z szaloną szybkością się rozmnaża. Typowym przykładem jest Towarzystwo Chrystusowe ze swym generalnym przełożonym – księdzem Tadeuszem Winnickim – oraz dzielnie go wspomagającym księdzem Mieczysławem Piotrowskim. Te cnotki spod latarni, chłopcy działający z upoważnienia samego Chrystusa, traktują nas, ludzi dorosłych, trochę jak doniczki małorolne, gawrony z wytartym dziobem i garbate muły. A o co właściwie chodzi? O pornografię i homoseksualistów. Towarzystwo Chrystusowe chapło zdziwko, że guma jest miękka i nie pęka, szerzy się pornografia, a geje nie wyginęli podczas wybuchu atomowego w Hiroszimie. Według TCH, agresywność kochających inaczej przejawia się w ich paradach oraz „skandowanych czy wypisanych na transparentach hasłach, niewybrednych atakach słownych, rozpowszechnianiu swoich propagandowych ulotek nawet wśród gimnazjalistów, co nosi wyraźne znamiona molestowania seksualnego małoletnich. Agresja upodabnia homoseksualistów do mieszkańców Sodomy, miasta
opisanego w Księdze Rodzaju. Rodzi się nowa forma totalitaryzmu”. I słusznie prawią! Zero tolerancji dla odmieńców – jak powiedział niemy głuchemu, że szczerbaty wygryzł grzywkę łysemu. Zero tolerancji również dla pornografii. Wielebni wyraźnie precyzują, czym jest pornografia: „Jej wpływ jest zawsze zgubny, ponieważ odbiór tego rodzaju treści prowadzi do zwiększonej agresji wobec kobiet i w rezultacie do gwałtu. Prawie połowa gwałcicieli korzystała z pornografii, aby podniecić się i w ten sposób przygotować do poszukiwania ofiary. Erotomania i homoseksualizm są jednostkami chorobowymi”. Pornografia także prowadzi do wszelkiego rodzaju dewiacji seksualnych (czy wielebni z TCH znają to z autopsji?), jak na przykład fellatio,
czyli tzw. miłość francuska (a ja to lubię!) albo wszystko, co nie kończy się we właściwym miejscu, ale na przykład ejakulacją na inne części ciała kobiety (też to, od czasu do czasu, lubię!). A księża cieszą się tak, że prawie merdają ogonem, oraz zapowiadają, że wojnę z pornusami i homosiami prowadzić będą do zwycięskiego końca, choćby mieli powoływać specjalne grupy zwalczające zboczków, tak im dopomóż Bóg! W takiej sytuacji – rozpoczęcia trzeciej światowej – zabieram foremki, idę do domu, zawołam kolesia (chono ino na kino!) włączę ostrego pornola, a jak przyjdzie męsko-damski patrol z Towarzystwa Chrystusowego, to go poszczuję moim gorylem! ANDRZEJ RODAN
Prowincjałki W Środzie Wielkopolskiej 36-letni mężczyzna wjechał na słup oświetleniowy. Przeżył, ale wyszedł z auta wprost pod nadjeżdżający pociąg relacji Poznań–Ostrów Wielkopolski. Zginął na miejscu.
PALEC BOŻY?
Na pogrzebie mieszkańca Zielonej Góry trzech grabarzy wpadło do grobu razem z trumną. Wdowa wniosła sprawę do sądu i otrzymała od zakładu pogrzebowego 2 tys. zł. Grabarze twierdzą, że byli trzeźwi, tylko ciężar ich przerósł. Nieboszczyk z trumną ważył bowiem 220 kg.
NIEBOSZCZYK POCIĄGNĄŁ
Policja z Pabianic po godzinnym pościgu zatrzymała auto jadące wężykiem. Za kierownicą siedziała 40-letnia kobieta, która wydmuchała 4,38 promila. Półprzytomna niewiasta wyjaśniła, że właśnie przestaje pić, wraca do domu i abstynencji.
ABSTYNENTKA
W Kielcach (ach, te „scyzoryki”!) w zsypie blokowym znaleziono dwa ludzkie podudzia i prawą stopę. Dwa bloki dalej, też w zsypie – prawą rękę. Policja obiecuje nagrodę za wskazanie reszty.
POSZUKIWANY, POSZUKIWANA
Do oddziału Inspekcji Handlowej w Słupsku zgłosił się pan z prośbą o pomoc w reklamacji afrodyzjaku kupionego w miejscowym sex-shopie. Inspektorzy odmówili, tłumacząc mężczyźnie, że nie potrafią sprawdzić, czy nabyty produkt działa. A to takie proste!
ZRÓB TO SAM!
Szesnaście dni spędziła w leśnej ziemiance 42-letnia mieszkanka Redy. Trzymał ją tam były konkubent. Kobieta była bita i przykuwana łańcuchami do łóżka. Mężczyzna twierdzi, że bardzo ją kocha, a omal nie zabił jej z zazdrości.
GDZIE CI MĘŻCZYŹNI...
Komendant policji w Chojnicach wydał zarządzenie, aby funkcjonariusze nie jedli w barach szybkiej obsługi. „Policjantom nie przystoi siedzieć w barze z hamburgerem, gdyż ludziom zdaje się, że ulice w tym czasie są pozbawione kontroli” – argumentował. Zalecany jest obiad w domu.
ROZKAZ WYKONAĆ!
Mieszkanka Sieradza wysłała do sądu stary garnek z listem w środku. Sąd listu nie przeczytał, bo garnek zdetonowali pirotechnicy. Takie czasy, że ludzi nie stać nawet na koperty. Opracowała AH
LIST
N
ominowanie Andrzeja Leppera na wicepre miera i ministra rolnictwa część komenta torów przyjęła ze zgrozą. Moim zdaniem, sprawa jest raczej śmieszna niż straszna. Awans rządowy Leppera obudził w Polsce falę histerii wywodzącej się z naszych narodowych kompleksów. Środowiska salonowe (okolice PO, Partii Demokratycznej, Zielonych 2004 i częściowo lewicy) zatrzęsły się z oburzenia. Wszystkie te głupawe połajanki o „dekonstrukcji demokracji”, „wstydzie” itp. można by streścić jednym zdaniem: „Nie będzie cham nam – panom – wicepremierował!”. Bo jakże inaczej wyjaśnić ten potok bzdur płynący z ust „demokratów”, jeśli nie odgrzaniem po raz tysięczny starodawnego konfliktu pomiędzy „panami” i „chamami”? Żeby było jasne, Lepper nie jest ulubionym bohaterem z mojej bajki. W jego rycerskie intencje ratowania Polski przed szaleństwem neoliberalizmu jakoś nigdy nie mogłem uwierzyć, a po tym, jak Samoobrona odsprzedała czołowe miejsca na listach wyborczych różnym cwaniakom spod ciemnej gwiazdy – niczym pierwsza lepsza ulicznica swoje dziewictwo – wszystko było już dla mnie jasne. Sądzę, że o motywach i charakterze Leppera – więcej jeszcze niż ten wyborczy handel – mówi fakt, że wszedł do rządu, w którym będzie realizował program gospodarczy Zyty Gilowskiej, znanej w kraju liberałki. Chcąc nie chcąc, Lepper posłusznie zrealizuje to, co tak głośno krytykował, co wyśmiewał i atakował. Mimo tych wszystkich zastrzeżeń i strachów uważam, że Lepper jest stosunkowo niegroźną postacią w porównaniu z Kaczyńskimi czy Giertychem. Szef Samoobrony nie jest opętany żadną ideologią, jest gotowy do
rozmów z każdym, w nosie ma podział na postkomunę i postsolidarność, nie ma w nim nienawiści do żadnej grupy społecznej. Ta otwartość pozytywnie wyróżnia go spośród kolegów z koalicji. Jeden z głównych zarzutów wobec Leppera dotyczy jego konfliktów z prawem. Nie chcę tego bagatelizować, ale nie bez znaczenia jest fakt, że liczne procesy Leppera mają na ogół związek z jego działalnością polityczną, natomiast nikt nie zarzuca mu przestępstw kryminalnych. To go rzecz jasna nie rozgrzesza, ale pozwala spojrzeć na sprawę w bardziej wyważonym świetle, niż to przedstawiają rozhisteryzowane media. Nie przeczę, że ten rząd jest straszny, ale tych wszystkich polityków z eleganckich partii, którzy teraz mówią o „skandalu”, chciałbym spytać, czy nie pamiętają, jak to się stało, że społeczeństwo wpuściło „chamów” na salony? Czy przypadkiem nie był to akt desperacji po kilkunastoletnich rządach tzw. przyzwoitych ludzi często z profesorskimi tytułami przed nazwiskiem i źle ukrywaną pogardą (w mowie i uczynkach) dla zwykłych ludzi? Czy to nie partia intelektualistów wybrała na swojego szefa Balcerowicza? Czy to nie on wykończył polską gospodarkę, a także zmarginalizował politycznie partię, której szefował? Czy to nie on jest odpowiedzialny za Buzkową dziurę budżetową, którą przyszło łatać Baucowi, a potem rządowi Millera? Zamiast teraz histeryzować, płakać i pomstować, pomyślcie, mili panowie i panie, dlaczego wielu rodaków bardziej ufa Lepperowi niż wam? Może ten brak zaufania do was jest wyrazem mądrości zbudowanej na doświadczeniu, a nie na naiwnej lekkomyślności? ADAM CIOCH
RZECZY POSPOLITE
Strachy na Lachy
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE Roman Giertych niespodziewanie został ministrem edukacji. Przewodniczący LPR ma do tego takie kwalifikacje, jak ja do objęcia funkcji tenora orkiestry narodowej albo baletmistrza w „Tańcu z szablami” Chaczaturiana. (...) aż się boję myśleć, że przyboczni Giertycha – działacze Młodzieży Wszechpolskiej – będą uczyli młodych ludzi wychowania obywatelskiego, etyki, patriotyzmu i kultury (...). To jest policzek dla Polski. (Stefan Niesiołowski)
¶¶¶
Jak się koalicja z Samoobroną i LPR rypnie – wrócę. (Krzysztof Cugowski o zawieszeniu członkostwa w PiS)
¶¶¶
W polskiej kulturze nie wypada się szamotać z kobietą.
¶¶¶
(Ludwik Dorn)
Jeden wicepremier daje w papę dziennikarzom, drugi będzie lał pałami gejów. Tę koalicję łączy niepokojąca skłonność do agresji. (Donald Tusk)
¶¶¶
Chcę zredukować obecność polityków w TVP. Oni siedzą w telewizji tyle czasu, że nie mają czasu na politykę. (Bronisław Wildstein)
¶¶¶
Mamy teraz czas Pierwszych Komunii św. zbliżają się dni wizyty Benedykta XVI w Polsce. I teraz właśnie wprowadza się do kin film („Kod da Vinci” – dop. red.) skierowany przeciwko Jezusowi, podważa się wiarygodność Nowego Testamentu. Gdzie my żyjemy? (ks. Ireneusz Skubiś, red. nacz. Tygodnika „Niedziela”) Wybrała OH
Nr 20 (324) 19 – 25 V 2006 r.
NA KLĘCZKACH
DZIEŃ OJCA Romano Germano, jak pieszczotliwie nazywa się młodego Giertycha, rozesłał do kuratorów list, by ci z okazji nawiedzenia Katolandu przez BXVI nie zawracali głowy małolatom jakąkolwiek nauką. Sam zaś wydał rozporządzenie, mocą którego 26 maja br. (piątek) będzie dniem wolnym od nauki dla uczniów szkół podstawowych, gimnazjów i liceów. Powodem laby jest msza, jaką papież Benedykt XVI ma odprawić w tym dniu na placu Piłsudskiego w Warszawie. Zarówno Giertych, jak i całe kierownictwo państwa chcą bowiem, by młódź – jeśli nawet nie będzie w ceremonii uczestniczyć – zasiadła przed telewizorami. Do tej pory 26 maja był Dniem Matki. Teraz będzie dniem Ojca... Świętego. W ślady ministra poszły natychmiast władze kilku wyższych uczelni, m.in. Politechniki i Uniwersytetu Warszawskiego, które zwolniły studentów z zajęć. Premier dał natomiast dzień wolny urzędnikom. KC, RP
PIJANA POSŁANKA Łódzka posłanka PO Iwona Śledzińska-Katarasińska stanie przed sądem za jazdę po spożyciu alkoholu, spowodowanie kolizji z ciężarówką posła Misztala i ucieczkę z miejsca zdarzenia. Do incydentu doszło w lipcu ub.r., ale łódzka policja jakoś opieszale przygotowywała wniosek o ukaranie. Po kątach mówi się, że policyjni stratedzy woleli poczekać, co wyniknie z planów stworzenia PO-PiS-u, bo co, jeśli posłanka zostałaby ministrem z Łodzi... Ponieważ PO jest na aucie, pani poseł zazna przyjemności siedzenia na ławie oskarżonych. Oczywiście, aktywistka PO nie przyznaje się do winy i sugeruje polityczny kontekst sprawy. PS
HABEMUS SZTANDAR Łódź ma swój sztandar („FiM” 16/2006). Jego pokropienie wodą świeconą odbyło się podczas mszy z okazji święta miasta. „Celebrze, w której uczestniczyła Helena Pietraszkiewicz, wojewoda łódzki, przewodniczył abp Władysław Ziółek, metropolita łódzki. Arcybiskup przybił do drzewca sztandaru dwa gwoździe – jeden poświęcony św. Faustynie, patronce Łodzi, drugi we własnym imieniu” – poinformował miejscowy Urząd Wojewódzki. KC
UPADEK KLERU Proboszcz parafii św. Jacka w Piotrkowie Trybunalskim, ks. Władysław K. (l. 70), to bez wątpienia oryginał. Przed laty wsławił się pobiciem dwóch dziewczynek; za kołnierz też nie wylewa. Nie raz donoszono na niego do kurii. Ostatnio, podczas komunii małolatów, na skutek
WYPACZENI PRZEZ RZĄD „przedawkowania” wielebny giął się raz i drugi, po czym stracił równowagę i padł przed ołtarzem jak – nie przymierzając – Krzyżak pod Grunwaldem. Przy pomocy życzliwych parafian pozbierał się jednak i z trudem dotrwał do końca uroczystości. „Upadek kleru” uwiecznili liczni kamerzyści. Film sprzedaje się znakomicie. BS
KOCHLIWY ORGANISTA Kilka miesięcy temu Edmund D., 51-letni organista z Łasku, został oskarżony o molestowanie seksualne i przekazywanie treści pornograficznych 14-latce ze Zduńskiej Woli. Donos złożyli rodzice nieletniej. Sąd nakazał mężczyźnie, by pod żadnym pozorem nie zbliżał się do dziewczyny i nie utrzymywał z nią kontaktów. Organista złamał jednak warunki dozoru policyjnego, uprowadzając i przetrzymując nieletnią wbrew woli opiekunów. Sąd Rejonowy w Zduńskiej Woli zdecydował więc o aresztowaniu kochasia, choć ten nie przyznaje się do winy i sam oskarża małolatę o narzucanie się z uczuciem. Przez najbliższe 3 miesiące będzie miał spokój... RP
WAZELINA SHOW Z okazji 50-lecia kapłaństwa i 25lecia posługi biskupiej arcybiskup warmiński Edmund Piszcz odebrał hołdy jak na pana i władcę przystało. Prezentom, życzeniom i chwalbie nie było końca. W specjalnie wydrukowanym obszernym dodatku „Gazety Olsztyńskiej” znalazły się m.in. życzenia od wojewody warmińsko-mazurskiego, szefa olsztyńskiego Oddziału Agencji Nieruchomości Rolnych i Gospodarstw Skarbu Państwa, dyr. Agencji Mienia Wojskowego w Olsztynie, burmistrza Lidzbarka Warmińskiego, starosty nidzickiego i wielu podległych księży. Wazelina płynęła rzeką niczym Wisła do morza. RP
WYRWIDĄB Proboszcz z Ręczna (diec. częstochowska) Mirosław Nestorowicz (lat 65) odwiedził wystawę fotograficzną w gminnej bibliotece i wpadł w szał. Od szefowej placówki, Elżbiety Strzelczyk, zażądał
natychmiastowego zamknięcia ekspozycji. Co go tak mocno zbulwersowało? Czyżby zobaczył roznegliżowane ciała dorodnych parafianek? Nic podobnego! Na zdjęciach znajdowało się jedynie piękno przyrody widziane okiem kamery. Niestety, przy okazji autorka podpatrzyła wycinkę drzew w pobliżu kościoła. Wielebnego najbardziej zirytował jednak podpis pod zdjęciem ukazującym śmierć 200-letniego dębu: „Przeżyłem setki ludzi, ale umarłem z woli jednego człowieka”. Bibliotekarka nie zamierza ustępować, a wójt jej broni. Każdy w Ręcznie wie, że to właśnie za sprawą proboszcza ktoś wcześniej podpiłował dorodne, wiekowe drzewo. Zresztą wielebny miał chrapkę na usunięcie jeszcze innych okazów przyrody. Co teraz powie gminny wydział ochrony środowiska? BS
SPIEPRZAĆ, BACHORY! W Janowcu nad Wisłą był plac zabaw dla milusińskich. Huśtawki, drabinki i zjeżdżalnię parę lat temu ufundował prywatny sponsor. Jak się okazuje, pieniądze zostały wydane zupełnie niepotrzebnie: w czwartek, 11 maja br., plac zabaw przestał istnieć. W zamian stanął w tym miejscu obelisk upamiętniający wydarzenia Sierpnia ’80 i powstanie „Solidarności”. Pomysł, żeby plac dziecięcej radości przygnieść głazem „S”, zrodził się w głowie Ignacego Czeżyka, wiceprzewodniczącego sejmiku województwa lubelskiego, aktywisty prawicowego. Plac zabaw dla dzieci w tym miejscu nie komponował mu się z okolicą, ale bambulec mu się komponuje... KC
O NAŚLADOWANIU JEZUSA... Los Rosaline Gilbert, 34-letniej Brytyjki, potwierdza tezę, że wszelka przesada szkodzi. Z chwilą uzyskania pełnoletniości i przeprowadzenia się do Londynu, Gilbert przeszła metamorfozę duchową: stała się ortodoksyjną katoliczką, przestrzegającą skrupulatnie wszelkich kanonów wiary. To właśnie natchnęło ją pragnieniem przeprowadzenia – na wzór Chrystusa – 40-dniowej głodówki. W 23 dniu wyłącznie wodnej diety organizm odmówił posłuszeństwa jej pobożnemu duchowi. Rodzina, która przed zgonem dodawała jej animuszu, utrzymując w przekonaniu, że przetrwanie o modlitwie i wodzie jest możliwe, oświadczyła, iż Rosaline zmarła, poświęcając się Panu. „Mówiła, że jest dzieckiem Boga” – wspomina siostra… Materiał na świętą gotowy. ST
Wpływowe brytyjskie Stowarzyszenie Nauczycieli i Wykładowców domaga się ograniczenia przez rząd współfinasowania wyznaniowych szkół prywatnych. Nauczyciele zwracają uwagę, że szkoły takie często podają dzieciom wypaczony, nieobiektywny obraz świata, co może skutkować w przyszłości narastaniem konfliktów religijnych i etnicznych. Szczególne oburzenie wywołuje wśród nauczycieli propagowanie „naukowego kreacjonizmu”. Jak to dobrze, że w Polsce nie ma takich problemów... AC
POTTER JEST CACY „Famiglia Cristiana” – włoski tygodnik katolicki – oczyścił „Harry’ego Pottera” z ciążących na nim oskarżeń o propagowanie okultyzmu i w ogóle złego wpływu na młodzież i dzieci. Massimo Introvigne, badacz sekt i okultyzmu, w obszernym artykule obalił wszystkie zarzuty ciążące na bestsellerze J. Rowling. Dodaje przy tym, że nie jest to książka szkodliwa dla chrześcijan, szczególnie gdy traktować ją jako produkt współczesnej konsumpcyjnej kultury. Gdyby wziąć pod uwagę krytykę „Harry’ego Pottera” ze strony Ratzingera, nie można się oprzeć wrażeniu, że ostatnio szczególnie modne w katolickim Kościele jest robienie owieczkom wody z mózgu. WZ
PRAWICZKI W BURDELU W berlińskiej dzielnicy Kreuzberg otwarto specjalistyczny dom publiczny obsługujący prawiczków. Prostytutki przeszły odpowiednie kursy i poznały sposoby delikatnego i taktownego postępowania z klientami. Wbrew temu, co można by mniemać, nie są to wyłącznie nastoletni chłopcy. Często zdarzają się panowie po czterdziestce. Półgodzinny seans utraty cnoty kosztuje ich 60 euro. To pierwsza tego typu placówka w stolicy Niemiec. „Pracowniczki muszą być świadome, ile odwagi kosztuje klientów zrobienie tego po raz
5
pierwszy w domu publicznym” – zaznacza burdelmama w wywiadzie dla prasy. CS
SZCZĘŚCIARZ BUSH Przywódca USA, indagowany w wywiadzie dla niemieckiego dziennika „Bild”, ujawnił swój najgorszy dzień w urzędzie. Jak można się domyślić, był to dzień, gdy z oczyma w słup przez 10 minut siedział w szkolnej ławce, usiłując przetrawić wyszeptaną mu do ucha wiadomość o ataku na World Trade Center („W takiej sytuacji zabierze trochę czasu, nim się pojmie, co się stało”). Zaś dzień najlepszy? O, tu już nikt by nie zgadł... Najwspanialszym momentem minionej pięciolatki było dla Busha juniora złapanie w prywatnym stawie trzykilowej płoci. Życzymy podobnych sukcesów i radosnych dni! Byle z dala od Białego Domu... TW
SKROBANKA PO KOLUMBIJSKU Sąd Konstytucyjny Kolumbii zalegalizował złagodzenie zakazu przeprowadzania aborcji. Do tej pory groziło to trzema latami więzienia – zarówno kobiecie, jak i lekarzowi. W Kolumbii wykonywano co najmniej 400 tys. nielegalnych skrobanek rocznie, w niehigienicznych warunkach aborcyjnego podziemia. Oczywiście, czołowym obrońcą barbarzyńskich i fanatycznych zakazów jest Kościół katolicki. Sterowane przezeń ugrupowania antyaborcyjne umieszczały w gazetach ogłoszenia utrzymujące, że „aborcja to problem moralny, a nie kwestia z dziedziny zdrowia publicznego”. Obecnie aborcja będzie możliwa i legalna w przypadkach gwałtu, kazirodztwa oraz zagrożenia życia matki lub płodu. Wyrok jest niepodważalny. W Ameryce Południowej totalny zakaz aborcji obowiązuje w Chile i Salwadorze. Kolumbijska debata na temat złagodzenia zakazu aborcji toczyła się w tle kampanii przed wyborami prezydenckimi. Prezydent Alvaro Uribe, konserwatysta, opowiadał się za utrzymaniem dotychczasowych drakońskich rygorów; jego przeciwnicy byli za złagodzeniem przepisów. TN
6
Nr 20 (324) 19 – 25 V 2006 r.
A TO POLSKA WŁAŚNIE
Krakowskie cuda Im bardziej Polacy kochali Jana Pawła II, tym bardziej kosztowne było jego bezpieczeństwo podczas pielgrzymek do ojczyzny. Jednak rzadko koszty te obciążały obywateli bezpośrednio. W związku z wizytą B16 i sprawowaniem władzy przez PiS, ten miły obyczaj został zarzucony. W Krakowie właściciele mieszkań i domków jednorodzinnych, którzy mają szczęście mieszkać w pobliżu planowanych tras przejazdu orszaku papieskiego, otrzymali z Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego wezwanie do przedstawienia protokołów badania szczelności instalacji gazowych. Uzyskanie takiego papierka kosztuje nawet 250 złotych. Pani inspektor postraszyła także, że niegrzeczni i oporni
obywatele, którym nie będzie się chciało osobiście pofatygować do urzędu, mogą trafić na 30 do aresztu lub zabulić 5 tys. zł grzywny. Nieco zdenerwowanym mieszkańcom pracownicy Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego uprzejmie wyjaśnili, że cała akcja ma związek z wizytą Benedykta XVI. Chodzi oczywiście o to, aby podczas przejazdu katolickiego wodza nie wybuchnął gdzieś w pobliżu gaz z nieszczelnej instalacji. Prawdopodobieństwo takiego wybuchu to jak jeden do tryliona, ale przecież cuda się zdarzają. My postanowiliśmy szukać wyjaśnień u samej pani inspektor mgr inż. Stanisławy Górskiej. Jej zastępczyni, mgr inż. Małgorzata Boryczko, potwierdziła, że speckontrole związane są z wizytą papieża. Według PINB, działania te są rutynowe. Najstarsi górale nie pamiętają jednak, aby kiedykolwiek BOR wysługiwał się nadzorem budowlanym. W państwie wyznaniowym zawsze są jednak tzw. wyższe cele. MICHAŁ POWOLNY WZ
CBA – zbrojne ramię PiS Tego należało się spodziewać – po uzyskaniu większości parlamentarnej Prawo i Sprawiedliwość błyskawicznie przeforsowało ustawę o utworzeniu Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Przeciw ustawie głosował tylko SLD, natomiast wśród posłów, którzy wstrzymali się od głosu, znalazło się również 12 z PSL oraz kilku z Platformy Obywatelskiej i SLD. Teraz ustawa trafi do Senatu, gdzie, jak należy się spodziewać, rychło zatwierdzona zostanie według sejmowych wymogów. – Gdzie w tej ustawie tkwi największe zagrożenie dla obywateli? – zapytaliśmy posłankę SLD Katarzynę Piekarską (na zdjęciu z lewej). – Przede wszystkim polega ono na tym, że utworzone na jej podstawie Centralne Biuro Antykorupcyjne znajdzie się faktycznie poza kontrolą demokratycznych instytucji, szczególnie w zakresie zbierania i wykorzystania „wrażliwych danych”, dotyczących np. preferencji seksualnych, przynależności religijnej i politycznej czy stanu zdrowia. Ustawodawca nie zgodził się, by nad sposobem przechowywania tych materiałów sprawował nadzór generalny inspektor ochrony danych osobowych. Paradoksem jest, że wyżej postawiono ochronę danych bankowych niż osobowych. Czy do skutecznej walki z patologią korupcyjną organy ścigania muszą dysponować informacją, że ktoś jest gejem lub buddystą? Moim zdaniem, walka z korupcją będzie wykorzystywana do totalnego zbierania haków na przeciwników politycznych.
Ci, którzy krytykowali PiS-owski projekt ustawy, zwracali uwagę na wiele innych zagrożeń, nazywając CBA zbrojną formacją, instytucją zagrażającą demokracji czy nawet policją polityczną w najgorszym wydaniu. CBA będzie mogło kontrolować praktycznie wszystko, np. sprawdzać naszą korespondencję, podsłuchiwać rozmowy telefoniczne, oglądać billingi telefoniczne... Zdaniem sekre-
Centralne Biuro Antykorupcyjne ma zatrudniać około 500 osób. Budżet tej instytucji na 2006 r. wynosi 70 mln zł. Według oceny Przemysława E. Gosiewskiego, szefa Klubu Parlamentarnego PiS, w Polsce do osób wydających decyzje wpływa rocznie ok. 6 mld dolarów w formie łapówek, czyli swoistych danin korupcyjnych. Na czele CBA stanie Mariusz Kamiński – aktywny „żołnierz” braci Kaczyńskich, najbardziej znany z wcześniejszych antykomunistycznych demonstracji Ligi Republikańskiej, której szefował. tarza generalnego SLD Grzegorza Napieralskiego, będziemy świadkami „wielkiego nękania obywateli”. Ryszard Kalisz mówi wprost: CBA może zagrozić demokracji w Polsce, jako że „jedna partia będzie mogła
kontrolować wszystkie pozostałe”. Wiceszef Klubu Parlamentarnego SLD jeszcze raz podkreślił, że Sojusz opowiada się za walką z korupcją, ale metodami zgodnymi z prawem. Dlaczego PiS chce pełnej kontroli nad Centralnym Biurem Antykorupcyjnym? Dlaczego nie dopuściło do powoływania szefa tej instytucji przez parlament? Dlaczego wreszcie zaakceptowało przepisy dające nieograniczone możliwości swoim ludziom z CBA? – Takich kryjących się zagrożeń oraz wątpliwości widzę bardzo dużo – mówi posłanka K. Piekarska. – Przecież to niedopuszczalne, by w państwie demokratycznym koszty walki z korupcją przerzucano na przykład na przedsiębiorców. A z zatwierdzonego przez Sejm projektu ustawy wynika, że funkcjonariusz CBA będzie mógł żądać wszystkiego. Dziwne jest również i to, że każdym przypadkiem korupcji, nawet drobną łapówką w szpitalu, zajmować się będzie nie miejscowy, a generalny prokurator. Gdzie w takim przypadku będzie ekonomika procesowa, a ponadto czy taki prokurator da radę i nie ulegnie pokusie manipulacji? Dlaczego na szefa CBA wybrano Mariusza Kamińskiego, szczerze nienawidzącego wszystkiego, co trąci lewicowością? Czy jedynym kryterium była wierność braciom K. i „czarne” poglądy? – To dziwne, że w prawie 40-milionowym kraju nie można było znaleźć apolitycznego fachowca – dodaje K. Piekarska. – Jeśli człowiek związany z jedną opcją polityczną ma realizować zapisy ustawy najeżonej tak wieloma minami, jest się czego bać. RP Fot. WHO BE
Nr 20 (324) 19 – 25 V 2006 r.
P
rzed Kościołem stoją nowe wyzwania. Bo czyż to nie skandal, że w 2006 roku z ponad 2 miliardów złotych wpompowanych przez Polaków w biznes komunijny do kieszeni urzędników Pana B. trafi zaledwie 47 milionów! Według Głównego Urzędu Statystycznego, w wiek „komunijny” wkroczyło w bieżącym roku ponad 412,6 tys. dziewcząt i chłopców. Ile z nich nałoży jednosezonowe (wszak po kilku miesiącach niechybnie z nich wyrosną) odświętne stroje i przystąpi do obrządku „symbolizującego zjednoczenie z Chrystusem i całym Kościołem”? Porównując informacje GUS-u dotyczące liczby polskich dziewięciolatków w roku 2001 i 2004 (odpowiednio 515,2 tys. i 433,1 tys.) z danymi Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego o udzielonych w tych latach „sakramentach pierwszej komunii” (482,7 tys. i 416,1 tys.), można przyjąć, że do tegorocznej przystąpi ok. 95 proc. „uprawnionych”, czyli circa 392 tys. drugoklasistów. Popatrzmy teraz, jak zbawienny wywrze to wpływ na stan portfeli księży proboszczów i komunijnych biznesmenów oraz jak głęboko będą musieli wbić zęby w ścianę rodzice i krewni dzieci. ¤¤¤ Zacznijmy od beneficjentów stricte kościelnych: „W naszej parafii do komunii przystępuje 52 dzieci. Rodzice muszą się składać po 150 zł, ale to chyba nie wystarczy. Ksiądz dziekan Jan Krawczyk zażyczył sobie „w prezencie” 30 pelerynek dla ministrantów po 70 zł sztuka. No, a co z siostrą Helenką? Poprzednie roczniki mówiły, że lepiej dać pieniądze, czyli ładną »niedrogą« szkatułkę z kilkusetzłotową zawartością, ale ile dokładnie – jeszcze nie uzgodniono...” – wylicza w liście do redakcji parafianin od Najświętszego Serca Pana Jezusa w Tomaszowie Lubelskim. Polscy księża pieczołowicie podtrzymują „tradycję” gotówkowych prezentów dla nich, tudzież sióstr zakonnych przygotowujących dzieci do Pierwszej Komunii. Kwoty „kopertówek” zależne są od zamożności parafii. Z zebranych przez nas danych wynika, że 100 zł „od łebka” to statystyczne minimum w przypadku księdza, a 20 zł – zakonnicy. Jak łatwo policzyć, jednym z wymiernych efektów tegorocznej komunii będzie 39,2 mln zł w portfelach księży proboszczów oraz 7,8 mln zł w portmonetkach pań konsekrowanych. Przejdźmy teraz do biznesów okołokościelnych, czyli sklepów z dewocjonaliami, „autoryzowanych” przez parafie kamerzystów i fotografów, „zaprzyjaźnionych” kwiaciarni itp. Z uzyskanych przez nas sygnałów wynika, że na tzw. przyjęcie (przygotowanie kościoła, kwiaty i „pamiątka Pierwszej Komunii Świętej”), rodzice każdego z 392 tys. dzieci płacą około 70 zł, co w sumie wysysa z ich kieszeni kolejne 27,44 mln zł.
Inne nieuchronne nakłady to książeczka do nabożeństwa (5–15 zł), świeca z okapnikiem (od 6 do 20 zł za ręcznie zdobioną), wianek dla dziewczynki (10–50 zł), a do tego gadżety typu rękawiczki (10–20 zł), torebka (20–30 zł), buty (60–80 zł), rajstopy, pelerynka, kryza, chusteczka, różaniec... Jeśli więc indywidualne wydatki na same tylko komunijne akcesoria zamkną się w 180 zł, w skali makro będzie to kwota 70,56 mln zł.
POLSKA PARAFIALNA z nich to około 100 zł” – mówi toruńskiemu dziennikowi „Nowości” jeden z miejscowych restauratorów. Przejrzeliśmy lokalną prasę w innych regionach Polski i okazuje się, że ceny są dosyć sztywne (tzn. 100 zł od osoby), chociaż gdzie niegdzie można utargować do 60 zł. Taniej (ok. 40 zł) wyjdzie w domu, ale jak ich wszystkich pomieścić? Spróbujmy to jakoś uśrednić: przyjmując, że koszt konsumpcji wyniesie 65 zł na jedną z trzydziestu
pokusie, żeby nie zaszaleć, skoro ludzie patrzą, banki proponują korzystnie oprocentowane kredyty, a hipermarkety – „kredyt tańszy niż zero procent”. „Na niedzielną komunię potrzebuję 500 zł do koperty, bo taki głupi zwyczaj w śląskich rodzinach. Naprawdę nie mam w co się ubrać, a komunia trwa dwa dni. Do tego jeszcze kwiatki i kartka, czyli w sumie około 600 zł, podczas gdy w portfelu posiadam tylko pięćdziesiąt. Ale przecież iść
Komunia non olet No, ale na golasa dziecko przecież nie pójdzie... Najtańszy ubiór (tzw. alba) kosztuje 70–90 zł, prosta sukienka – 80–100 zł, koronkowa – 500 zł. Za wyjątkowo skromny garnitur dla chłopca plus stroik do butonierki, koszulę i odświętną bieliznę trzeba wyłożyć co najmniej 250 zł. I choć znaczna część rodziców decyduje się na bardziej wykwintny ubiór, przyjmijmy ostrożnie, że cała zewnętrzna powłoka obutej pociechy kosztuje średnio 250 zł. Ile na to pójdzie w skali kraju? Ot, skromne 98 mln zł. Wypadałoby to wszystko utrwalić na zdjęciach oraz kasecie wideo, tym bardziej że ksiądz proboszcz ma zaufanego fachowca znającego liturgię i jego tylko dopuści w pobliże ołtarza. Weźmie około 100 zł (w tym koszt odbitek i filmu na kasecie VHS lub DVD) od osoby. Dodatkowa, indywidualna sesja zdjęciowa w zakładzie fotograficznym to 40 zł za jedną pozę. Ale podsumujmy wydatki już bez tych ekstra zdjęć: jakkolwiek by liczyć, wychodzi 39,2 mln zł. ¤¤¤ Przechodząc do branż niezwiązanych z Kościołem, zauważmy, że na komunii będą goście, których trzeba po imprezie nakarmić. „U nas terminy rezerwuje się już jesienią. Standardowe przyjęcie to obiad z deserem, biały tort, często ze zdjęciem dziecka, później jeszcze zakąski. Goście spędzają u nas czas do wieczora. Na ogół jest to 20–30 osób. Menu dla każdej
twarzy goszczonych po komunii, impreza zamknie się kwotą zbliżoną do 2 tys. zł. W wymiarze ogólnopolskim – 784 mln zł. Czy to już wszystkie pieniądze, które przepłyną z kieszeni do kieszeni przy okazji tego pierwszego razu? Absolutnie nie, wszak dochodzą jeszcze prezenty dla bohaterów owej uroczystości... Jeśli chodzi o te wszystkie rowery, komputery, telefony komórkowe, złotą biżuterię, odtwarzacze DVD i MP3, aparaty fotograficzne, kamery i wiele, wiele innych, to my dzieciom nie żałujemy i wolelibyśmy nie liczyć gotówki pozostawionej przez dorosłych w sklepach. Niestety, musimy, no bo skoro wzięliśmy się za oszacowanie wszystkich wydatków na Pierwszą Komunię... Przyjmijmy zatem ostrożnie, że każda ze statystycznych 15 zaproszonych rodzin wysupła na małolata choćby 100 zł. W całym kraju będzie więc tych złotówek co najmniej 588 mln, a uwzględniając armię chrzestnych, dla których 500 zł jest dolną granicą przyzwoitości, otrzymamy dodatkowe 392 mln zł, czyli w sumie prawie miliard (980 mln zł). ¤¤¤ Na komunii zasadniczo się nie pije, ale kac pozostaje, bowiem wydane przez rodziców i gości pieniądze częstokroć są pożyczone. Wszak trudno oprzeć się
muszę, bo chrzestuję dziecku” – martwi się pewna niewiasta na forum internetowym. A co myślą o imprezie same dzieci? Na stronie internetowej kurii biskupiej w Gliwicach ks. Jan Gnat zamieszcza listy napisane przez dziewięciolatków, którzy zwierzają się duchownemu (tak twierdzi), dlaczego pragną przystąpić do Pierwszej Komunii. Oto jedna z wypowiedzi: „Do Komunii Świętej chciałbym przystąpić dlatego, żeby w pełni uczestniczyć we Mszy Świętej. By iść do Pierwszej Spowiedzi i pojednać się z Bogiem. Dlatego, że jestem wychowany na katolika i chciałbym być nim nadal” – recytował „Stefek”. W Internecie wspominają później: „Jak szedłem do komunii, to nic nie kapowałem, co się dzieje, tylko robiłem, co mi powiedzieli. A jak pytali, z czego się cieszę najbardziej w tym dniu, to nie mówiłem, że z prezentów (choć nie ukrywam, że to z nich się cieszyłem), tylko – tak jak powiedział nam ksiądz proboszcz – że Pan Jezus po raz pierwszy zagościł w moim sercu. Takie pranie mózgu własnym dzieciom mogą fundować tylko ludzie głupi i chorzy” – zauważa „wesoły miś” (www.interia.pl). ¤¤¤ Podsumujmy: w komunijny biznes zostanie w okresie maj–czewiec wpompowane ponad 2 miliardy złotych (2 mld 460 tys.). Kwota abstrakcyjna, dopóki nie uzmysłowimy sobie na przykład, że można by za te pieniądze uratować kończyny ponad sześciu tysiącom polskich dzieci chorych na nowotwory złośliwe kości (koszt leczenia to ok. 30 tys. zł). Albo dać w miarę normalne życie czterem tysiącom dzieci cierpiących na dysplazję, chorobę genetyczną objawiającą się karłowatością, zdeformowanymi kręgosłupami, stawami i kończynami (roczny koszt kuracji wynosi ok. 50 tys. zł, ale żeby przyniosła efekty, należy ją stosować przez 10 lat). Ale któż by o tym pomyślał w kraju katolickim, gdzie wybory wygrywa ugrupowanie opowiadające bajki o społecznej solidarności! ANNA TARCZYŃSKA Fot. WHO BE
7
P
o archidiecezjalnym Wydawnictwie „Stella Maris”, które okazało się pralnią brudnych pieniędzy (malwersacje finansowe i oszustwa podatkowe na kwotę 65 mln zł), a także po nadużyciach w salezjańskiej Fundacji św. Jana Bosko w Lubinie na przeszło 500 mln zł – mamy kolejną podobną aferę. Tym razem w tarnowskiej kościelnej Fundacji Oratorium. Bożena Owsiak, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Tarnowie, nie chce na razie zdradzać jej szczegółów. Mówi się, że przez wspomnianą fundację mogły przechodzić pie-
Kolejna „czarna” pralnia niądze nieznanego pochodzenia, być może nawet z działalności przestępczej. Jak słychać, do grona głównych sponsorów należał były senator PSL Józef Sz. ze swoimi synami. Prokuratura w Tarnowie zakończyła natomiast śledztwo dotyczące innego wątku nadużyć w Oratorium. Do sądu trafił już akt oskarżenia w sprawie nadużyć finansowych, jakich dopuścił się ks. Paweł P. Jak wynika z ustaleń śledztwa, wypłacił on z konta Fundacji ponad 4,5 mln zł, które przelał na swoje prywatne rachunki. Pieniądze te wyparowały w nieznanych bliżej okolicznościach. Zdaniem kapłana, przeznaczone zostały na cele charytatywne, czego jednak absolutnie nie potwierdziło postępowanie prokuratorskie. O nadużyciach w Fundacji Oratorium stało się głośno już w 2004 roku, gdy jej operacje finansowe zwróciły uwagę generalnego inspektora informacji finansowej. Jak się okazało, dostęp do pieniędzy miał jedynie ks. Paweł P. z parafii św. Krzyża i św. Filipa Neri w Tarnowie. Ksiądz nie przyznał się do nadużyć, nie potrafił jednak dostarczyć dowodów świadczących o przeznaczeniu pieniędzy na działalność charytatywną. Środki na koncie Fundacji pochodziły od kilkudziesięciu darczyńców, m.in. z Tarnowskich Zakładów Osprzętu Elektrycznego Tarel, kierowanych przez wspomnianego byłego senatora PSL. RP
8
Nr 20 (324) 19 – 25 V 2006 r.
A TO POLSKA WŁAŚNIE
Czy Polacy są niemoblini? Przeprowadzony jeszcze przed wstąpieniem do UE narodowy spis powszechny ujawnił, że za granicą w celach zarobkowych przebywa ponad pół miliona Polaków. Po akcesji, dzięki otwarciu zachodnich rynków pracy, skala emigracji porównywalna jest z okresem międzywojennym. Co prawda nie ma oficjalnych danych na ten temat, ale wielki wzrost pasażerskich przewozów drogą lądową i powietrzną skłania do takiego właśnie wniosku. Dane te wprawiły w osłupienie wielu socjologów i ekonomistów, którzy do tej pory postrzegali polskiego pracownika jako niezaradnego lenia z postsocjalistyczną postawą roszczeniową. Można więc postawić pytanie, jakie przeszkody sprawiły, że podobnego ruchu zarobkowego nie obserwujemy w kraju? Jak się wydaje, stopień mobilności pracowników najemnych zależy od trzech zasadniczych czynników: od informacji, gdzie jest praca i jakie są warunki zatrudnienia; od możliwości znalezienia i utrzymania lokum w miejscowości, gdzie podejmie się nową pracę; od możliwości zmiany zawodu. Te trzy elementy to fundamenty rynku pracy. Ktoś, kto ten rynek urządza i nim zarządza, nie może się bez nich obejść, bo bez nich nie istnieje „zarządzanie rynkiem pracy”. Wydajemy miliony na „aktywizację zawodową”, „inkubatory przedsiębiorczości”, „szkolenia”, a rynek pracy praktycznie nie funkcjonuje. Bezrobotny lub ktoś, kto chce zmienić zatrudnienie, nie wie, w jakich miastach, w jakich przedsiębiorstwach i w jakich zawodach poszukuje się pracowników. Zaledwie 1/10 ofert zatrudnienia przechodzi przez urzędy pracy i ogłoszenia w mediach. Jednocześnie wiele
13
maja br. odbył się X Jubileuszowy Zjazd Krajowy Towarzystwa Kultury Świeckiej, najliczniejszej obecnie organizacji wolnomyślicielskiej działającej w Polsce. Początki Towarzystwa Kultury Świeckiej sięgają odwilży roku ’56, kiedy mogły powstać dwie organizacje wolnomyślicielskie zajmujące się propagowaniem laickości i świeckiego wychowania – Towarzystwo Szkoły Świeckiej oraz Stowarzyszenie Ateistów i Wolnomyślicieli. Wcześniej, po wojnie, próbowała odrodzić się organizacja wolnomyślicielska nawiązująca do przedwojennego ruchu laickiego – Stowarzyszenie Myśli Wolnej. W 1947 r. odbył się jej zjazd, lecz już wkrótce została storpedowana i rozwiązana przez władze – w 1948 r. wstrzymano wydawanie „Głosu Wolnych”, organu stowarzyszenia, aresztowano też
rynkowej obowiązującym modelem przedsiębiorstw sygnalizuje niedobonauczania jest kształcenie ustawiczne. ry kadr i trudności z jej skompletoZakłada ono rezygnację z nauczania waniem. Wydawałoby się, że dzięki wiedzy encyklopedycznej na rzecz szerinformatyzacji urzędów pracy dużą roszej wiedzy ogólnej oraz wyrabiania lę odgrywa Internet. Nieprawda. I tu umiejętności dalszego dokształcania sytuacja wygląda niekorzystnie. się. Integralnym elementem tego sysNatomiast w prasie drukowanej i mediach elektronicznych dominują dwojakiego rodzaju oferty pracy. Pierwsze dotyczą rozbudowy sieci sprzedaży, a drugie związane są z działalnością inżynieryjną lub zarządzaniem. Oznacza to, że tą drogą poszukuje się przede wszystkim kandydatów na stanowiska kierownicze. Tymczasem stanowiska pracy dla specjalistów i kadry zarządzającej w gospodarce stanowią kilkanaście procent całego rynku, wliczając w tę grupę pół miliona nauczycieli. Oferta skierowana do średniego i podstawowego szczebla pracowników jest znikoma. Jeżeli płaca jest atrakcyjna, to Polacy pojadą Przeszkody rodzą taktemu jest zakład pracy, w którym praże abstrakcyjnie wysokie wymagania cownik zostaje przygotowany i przyco do formalnego wykształcenia i zastosowany do konkretnej wymaganej kresu obowiązków przyszłego pracowspecjalizacji bądź zawodu. Po zakońnika. Ogromna większość bezrobotczeniu edukacji szkolnej przedsiębiornych stanie jak wryta przed ogłoszestwo staje się głównym ośrodkiem doniem: „C++, Delphi, PHP, XHTML, skonalenia i przekwalifikowania zaASP, Windows, Linux, J2EE”. Każdy wodowego. Powszechną praktyką z tych terminów z osobna kryje wiepaństw wysoko rozwiniętych jest kształdzę specjalistyczną, możliwą do zdocenie pracownika na koszt przedsiębycia jedynie w toku nieraz wieloletbiorstwa. W Polsce jednak jest inaniej ciągłej praktyki zawodowej. czej. U nas przedsiębiorca oczekuje A przecież często tego typu wymagaod kandydata, że ten obejmie stanonia dotyczą nie tylko specjalistów. wisko natychmiast, bo jest przekonaZ problematyką wymagań zawony, że powinien do niego przyjść ktoś, dowych wiąże się więc system edukakto już ma stosowne doświadczenie, cyjny. We współczesnej gospodarce
przewodniczącego, Teofila Jaśkiewicza, a w 1951 r. organizacja została rozwiązana. Powstałe później Stowarzyszenie Ateistów i Wolnomyślicieli zostało założone przez lu-
Świeckiej” za stowarzyszenie wyższej użyteczności. TKKŚ była wspierana finansowo i organizacyjnie przez państwo i wyrosła na prawdziwego molocha organizacyjnego.
wiedzę i wszystkie potrzebne umiejętności. Na domiar złego nowo zatrudniony od razu, już w okresie próbnym, musi wykazać się nie tylko fachowością, ale i wysoką wydajnością pracy. Nie do rzadkości należy stawianie wymogu wyższego wykształcenia prezenterom produktów czy sprzedawcom bielizny. Jednakże to nie idiotyczne, nieżyciowe wymagania są największą przeszkodą w migracji zarobkowej. Jest nią niemal całkowity (!) brak informacji o podstawowych warunkach za-
nawet na koniec Europy
Fot.
trudnienia, w tym o najniższym wynagrodzeniu, jakie godzi się zapłacić przedsiębiorca. Co więcej – u nas wypytywanie się o przyszłą pensję należy do złego tonu. To często wręcz skreśla kandydata. Mało kogo obchodzi, że bez tej wiedzy poszukujący pracy nie ma najmniejszych szans skalkulować poziomu swoich przyszłych przychodów i kosztów. Tymczasem znajomość tych kwot jest niezbędna do podjęcia decyzji o wyjeździe do pracy do innego miasta. Można zatem postawić tezę, że główną przeszkodą w migracji zarobkowej w kraju jest poziom wynagrodzeń.
Racjonalistów (prowadzone wspólnie z ZHP oraz ZSMP), opracowywanie świeckich ceremonii (m.in. chrzciny, pogrzeby itd.), propagowanie świeckich form życia rodzin-
Kultura świecka na rozdrożu dzi związanych z początkami ruchu wolnomyślicielskiego w Polsce z 1907 r. TSŚ i SAiW przez kolejne lata współpracowały ze sobą, a w roku 1969 doszło do ich zjednoczenia pod nazwą Towarzystwo Krzewienia Kultury Świeckiej. Przez resztę PRL-u TKKŚ miała czekać świetna kariera. W roku 1977 wydano rozporządzenie Rady Ministrów w sprawie uznania „Towarzystwa Krzewienia Kultury
Struktury liczyły tysiące kół (w zakładach pracy, jednostkach wojskowych, szkołach i uczelniach), dziesiątki tysięcy członków, rady na poziomie kraju, województwa, powiatu i gminy. Organem stowarzyszenia było czasopismo „Argumenty”. TKKŚ realizowało swe cele przede wszystkim przez organizację licznych prelekcji i klubów dyskusyjnych, Uniwersytety Powszechne dla Rodziców, Koła Młodych
nego, organizacje olimpiad filozoficznych oraz konkursów religioznawczych. Ośrodki Kształcenia Kadr Laickich kształciły prelegentów TKKŚ. Po 1989 r. przyszedł zmierzch i dramatyczne kurczenie się organizacji, w której dziś zostało może kilkuset członków, i to w większości nieaktywnych. Z tysięcy kół zostało ok. 25, z czego może 10 w miarę aktywnych. W 1992 r. TKKŚ
Przyjrzyjmy się kalkulacji, którą musi przeprowadzić każdy, kto chce pracować gdzie indziej, niż do tej pory mieszkał. Koszt wynajęcia kawalerki, stabilny w ostatnich kilku latach, waha się od 800 do 1200 zł miesięcznie (dodatek pt. „Nieruchomości” do „Rzeczpospolitej”). Do tych wydatków należy doliczyć minimum 300 zł na wyżywienie, 100 zł na koszty transportu, 100 zł na środki czystości, ubranie, abonament telewizyjny itp. Jeśli pracownik jest samotny, to jego wydatki w wariancie optymistycznym wyniosą 1300 zł, co stanowi ok. 80 proc. przeciętnego wynagrodzenia netto (w odniesieniu do roku 2004 r. z uwagi na potrzebę analizy rozkładu wynagrodzeń). W drugim wariancie, przy konieczności utrzymania jednego członka rodziny, wydatki wzrosną do 1900 zł i osiągną 120 proc. płacy przeciętnej netto. Spójrzmy na najświeższe dostępne dane o rozkładzie wynagrodzeń. W październiku 2004 r. powyżej 120 proc. średniej płacy zarabiało zaledwie 23,7 proc. ogółu zatrudnionych w pełnym wymiarze godzin (GUS, „Struktura WHO BE wynagrodzeń według zawodów w październiku 2004 r.”). Tak więc w drugim wariancie (pracownik plus jedna osoba) zaledwie co czwarty bezrobotny posiadał „zdolność migracyjną”. Jednocześnie poniżej 80 proc. średniej pensji zarabiało aż 48,8 proc. zatrudnionych. Co oznacza, że tyleż samo etatów nie dawało szansy na podjęcie pracy w innym mieście nawet samotnym bezrobotnym. Za te pieniądze po prostu nie utrzymaliby się. Dla porównania – zdolność migracyjną według I schematu (samotny bezrobotny) w roku 1992 posiadało 92 proc. pracowników. Od tego czasu grupa ta systematycznie się zmniejsza. Przyczyną
zmieniło nazwę na Towarzystwo Kultury Świeckiej, a w 1998 r. do nazwy dodano imię Tadeusza Kotarbińskiego. Przez okres III RP były to jedyne zmiany statutu. TKŚ nie potrafiło się odnaleźć w nowej rzeczywistości i wypracować nowej formuły działania, która zapobiegłaby dramatycznemu kurczeniu się ruchu wolnomyślicielskiego w Polsce. Na X Zjeździe zebrało się 37 delegatów (z 55 wybranych). Po otwarciu zjazdu przyznano honorowe członkostwo zasłużonym członkom TKŚ – prof. Andrzejowi Nowickiemu oraz Michałowi Horoszewiczowi. Następnie innym zasłużonym członkom przyznano dyplomy i Medale Tadeusza Boya-Żeleńskiego. Zjazd TKŚ dokonał gruntownej zmiany statutu – dostosowano go do nowych warunków społecznych, poprzedni był dostosowany do molocha organizacyjnego. Dzięki
Nr 20 (324) 19 – 25 V 2006 r. tego stanu rzeczy jest nieproporcjonalnie wysoki wzrost kosztów utrzymania w stosunku do wzrostu wynagrodzeń. Analiza danych statystycznych ujawnia więc pewną trwałą i niekorzystną tendencję: choć wynagrodzenie przeciętne wzrasta, to powiększa się krąg pracowników z dolnych i najniższych grup zarobkowych. Co roku do grupy najuboższych pracujących dołącza kolejne sto dwadzieścia tysięcy pracowników! Co znamienne – usługi i handel, które stanowią fundament współczesnej gospodarki, generują najwięcej biednych pracujących. Co drugi pracownik tego sektora zarabiał mniej niż połowa przeciętnego wynagrodzenia. O „zdolności migracyjnej” w tej grupie pracowników w ogóle nie ma co mówić. Trudna sytuacja bynajmniej nie omija przemysłu; 91,4 proc. pracownic zakładów wyrobów galanteryjnych i pamiątkarskich zarabiało mniej niż połowa przeciętnej płacy w sektorze przedsiębiorstw. Przedstawiona analiza wynagrodzeń nie obejmuje zatrudnionych w niepełnym wymiarze oraz drobnych przedsiębiorstw, które zatrudniają co trzeciego pracownika. Z innego raportu GUS („Działalność gospodarcza przedsiębiorstw o liczbie pracujących do 9 osób w 2003 r.”) dowiemy się jednak, że średnie wynagrodzenie w tej grupie firm jest niemal o połowę niższe od wynagrodzenia przeciętnego w gospodarce narodowej. Jeszcze niższe! Wynika stąd, że ludzie nie myślą o wyjazdach za pracą, bo ledwie wegetują. Zupełnie inaczej jest w przypadku ogłoszeń zagranicznych. Mamy tu niemal pełną jawność ofert co do miejsca pracy, zakresu obowiązków i stawki godzinowej lub tygodniowej. Przedsiębiorstwa skore są także do inwestowania w pracowników, przyjmują do pracy nawet osoby nieposiadające stosownych kwalifikacji zawodowych. Czy można się więc dziwić, że samoloty do Europy są pełne Polaków, a rodzime PKS-y jeżdżą puste? TC
wprowadzeniu zasady głosowania jawnego, nawet w sprawach personalnych, sprawnie przeprowadzono wszystkie głosowania, w tym wybór nowych władz. Przewodniczącym znów został prof. Wiatr, I wiceprzewodniczącym – dr Zdzisław Słowik, a II wiceprzewodniczącym – dr Małgorzata Winiarczyk-Kossakowska, sekretarzem zaś Lech M. Nijakowski. Do Rady Krajowej wybrano 32 osoby, ze znaczną przewagą delegatów z Warszawy. Trudno dziś przewidzieć, jakie są perspektywy ruchu laickiego w Polsce. Miejmy nadzieję, że nie będziemy musieli czekać na wprowadzenie publicznej chłosty za nieuczęszczanie do kościoła, aby przełamać marazm tego ruchu. MARIUSZ AGNOSIEWICZ www.racjonalista.pl
PATRZYMY IM NA RĘCE
9
D
la dzisiejszych radiomaryjnych moralizatorów od spraw życia poczętego kobieta ciężarna była kiedyś „materiałem klinicznym”. Skrobali taśmowo. Po cudownym nawróceniu tłumaczą, że przecież jakoś musieli się wykształcić... Profesorowie Michał Troszyński oraz Bogdan Chazan (na zdjęciu) są specjalistami w dziedzinie katolickiej ginekologii i położnictwa. Autorytetami tak wybitnymi, że ojciec Rydzyk odstępuje im swoje gorące ostatnio krzesło podczas „Rozmów niedokończonych” na antenie Radia Maryja i TV Trwam. Pięknie opowiadają tam o bezgrzesznych metodach planowania rodziny oraz konieczności rodzenia dzieci, choćby nawet z góry skazanych na ciężkie kalectwo. Jak wiadomo, żeby zostać wybitnym specjalistą, trzeba się dużo uczyć, a dotyczy to także ginekologów-położników. Rydzykowi eksperci mają więc na sumieniu niejedno życie poczęte, lecz nienarodzone... Prof. dr hab. Michał Troszyński (85 l.) przez lata kierował Kliniką Położnictwa i Ginekologii warszawskie-
Oby tylko pan premier nie zapytał, czy skrobałem...
stanowisku kierownika Kliniki w Instytucie Matki i Dziecka (...). Wybitnie uzdolniony. Pod moim kierunkiem robił szybkie postępy w karierze naukowej. W 1991 r. objął po mnie kierownictwo Kliniki Położ-
rzecz Kobiet i Planowania Rodziny) w listopadzie 2000 r. zarzuciły Chazanowi, że „(...) w imieniu całego szpitala odmawia ze względów światopoglądowych wykonywania pewnych zabiegów medycznych (nie zgodził się na
Pamięć wyskrobana go Instytutu Matki i Dziecka, a obecnie jest tam konsultantem. Figuruje na liście członków Rady Naukowej Instytutu Jana Pawła II w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim i przewodniczy mazowieckiemu oddziałowi Katolickiego Stowarzyszenia Lekarzy Polskich. Mimo dość zaawansowanego wieku chętnie uczestniczy w sympozjach i konferencjach naukowych. Ze strony internetowej www.kosciol.pl dowiadujemy się, że w czerwcu 2004 r., podczas międzynarodowej konferencji „Aborcja – przyczyny, następstwa, terapia” „na podstawie własnej 50-letniej pracy lekarskiej prof. Michał Troszyński (...) ukazywał, jakie skutki dla pracy wielu lekarzy miało wprowadzenie 28.04.1956 r. ustawy dopuszczającej przerywanie ciąży również ze względów społecznych. Wielu dobrych lekarzy, którzy ze względu na wiedzę i sumienie nie chcieli wykonywać aborcji, musiało odejść z pracy w szpitalu. Nie mogli także zrobić specjalizacji z ginekologii ci, którzy nie zgadzali się na wykonywanie aborcji”. Jak już wiemy, Troszyński taką specjalizację zrobił... ¤¤¤ Prof. dr hab. Bogdan Chazan (62 l.) jest dyrektorem Szpitala Ginekologiczno-Położniczego im. Świętej Rodziny w Warszawie. A wcześniej... „Był moim uczniem od 1978 roku i wieloletnim, najbliższym współpracownikiem, a także następcą na
nictwa i Ginekologii” – wspomina Troszyński na łamach tygodnika katolickiego „Niedziela” (6/2005). Chazan sprawował tę funkcję do 2002 r., kiedy to decyzją dyrektora Instytutu – prof. Woj-
ciecha Woźniaka – został usunięty ze stanowiska. A co miał prof. Woźniak na podwładnego? Czyżby chodziło o seminaria dla Młodzieży Wszechpolskiej, w których ten czasem brał udział? Był to odwet za niepoprawne politycznie poglądy – zapewniał Chazan. „Działania przeciwko mnie rozpoczęły w 2001 r. środowiska feministyczne. Ich przedstawicielki energicznie (z oskarżeniem do prokuratury włącznie) atakowały mnie za obronę życia nienarodzonych dzieci” – wyjaśnił w liście otwartym rozpowszechnionym w styczniu 2003 r. Wyjaśnijmy i my, że owe „środowiska feministyczne” (Federacja na
aborcję, mimo że badanie wykazało, iż płód pozbawiony jest nerek – dop. red.). Jako Krajowy Konsultant ds. Ginekologii i Położnictwa (...), nadużywając stanowiska, przyczynił się do tego, iż szpitale odmówiły kobietom prawa do legalnej aborcji dla ratowania zdro-
wia kobiety lub w przypadku poważnego upośledzenia płodu. W wystawionych opiniach powoływał się błędnie na prawo polskie, co oznacza, że albo nie zna prawa, albo świadomie wprowadzał w błąd” (cyt. z listu Federacji do Grzegorza Opali, ministra zdrowia w rządzie J. Buzka). ¤¤¤ Cofnijmy się teraz do lat 80., kiedy to Troszyński był szefem Kliniki Położnictwa i Ginekologii w Instytucie Matki i Dziecka, a jego najzdolniejszy uczeń, Bogdan Chazan, doskonalił się, pracując nad „celem 21 CPBR” (Centralny Program Badań Rozwojowych). W ramach tegoż programu
Fot. PAP/Radek Pietruszka
„wykonano u 110 kobiet biopsję trofoblastu w I trymestrze ciąży...” – czytamy w sprawozdaniu Chazana opublikowanym w miesięczniku „Ginekologia Polska” (wrzesień, 1998 r.). Zdanie brzmi tajemniczo i niewinnie. Dowiadujemy się jednak dalej (str. 523), że „materiał kliniczny stanowiło 110 kobiet posiadających orzeczenie o dopuszczalności przerywania ciąży ze wskazań społecznych i zgłaszających się w latach 1985–1987 w celu przerwania ciąży. W grupie 72 kobiet zabieg przerwania ciąży wykonywany był natychmiast po biopsji, u pozostałych 38 kobiet po 3, 4 dniach. Pacjentki informowano o celu badania, jego przebiegu, rodzaju i stopniu ryzyka i uzyskiwano zgodę na piśmie (...). Wyłączono z badania ciężarne z ujemnym czynnikiem Rh...”. Pomińmy drastyczne dla laika dalsze szczegóły, tym bardziej że ich zrozumienie wymaga medycznego wykształcenia. Nie wymaga wszakże specjalistycznej wiedzy konstatacja, że prowadzone pod okiem Troszyńskiego eksperymenty na „materiale klinicznym” bardzo korzystnie wpłynęły na karierę zawodową Chazana (habilitował się w 1990 r., a w 1998 r. otrzymał tytuł profesora). Masowe skrobanki nie utrudniły też obu panom nawiązania serdecznej komitywy z kat. Kościołem, choć – wedle kodeksu prawa kanonicznego – od dawna pozostają oni ekskomunikowani („Kto powoduje przerwanie ciąży, po zaistnieniu skutku, podlega ekskomunice wiążącej mocą samego prawa” – czytamy w kanonie 1398 kodeksu). ¤¤¤ Chłopakom w sukienkach, którzy o macierzyństwie wiedzą wszystko, choć w ciążę nie zachodzą, przypominamy, że w ich elementarzu jest takie zdanie: „Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy do was przychodzą w odzieniu owczym, a wewnątrz są jak wilcy drapieżni. Poznacie ich po owocach” (Mt 7. 15). HELENA PIETRZAK
10
Nr 20 (324) 19 – 25 V 2006 r.
POD PARAGRAFEM
Porady prawne Od 1991 r. pobieram rentę rodzinną po zmarłym mężu. Dowiedziałam się, że ostatnio zmieniły się zasady obliczania podstawy wymiaru renty i teraz możliwe jest wyliczenie w oparciu o średnią zarobków z 10 lat pracy, wybranych z ostatnich dwudziestu lat pracy przed pierwszym naliczeniem świadczenia. W trakcie zbierania dokumentacji okazało się, że karty zarobkowe z lat siedemdziesiątych nie zachowały się. W archiwum domowym znalazłam jedynie angaże i decyzje o przyznaniu dodatków specjalnych. W ZUS-ie przyjęto tę niepełną dokumentację. Nie obiecano mi jednak, że te dokumenty będą stanowić podstawę. Czy to prawda, że można również dokonać przeliczenia w oparciu o trzy inne bardziej korzystne lata zatrudnienia? Czy jest szansa na doliczenie wypłat z funduszu premiowego w sytuacji, gdy zakłady pracy potwierdzają fakt tych wypłat, ale nie na piśmie, bo brak jest dokumentacji. (Danuta S., Katowice) To prawda, że podstawę wymiaru emerytury lub renty może teraz stanowić przeciętna podstawa wymiaru składki na ubezpieczenie emerytalne i rentowe lub ubezpieczenie społeczne w okresie kolejnych 10 lat kalendarzowych wybranych z ostatnich 20 lat kalendarzowych. Jeżeli zakłady pracy potwierdzają, iż wypłacały premie, to powinny to zrobić w formie pisemnej. Nie sądzę, aby wysokość zarobków męża mogła zostać zaakceptowana przez ZUS jedynie na podstawie ustnej deklaracji pracodawcy. Z obowiązujących przepisów nie wynika, że można ustalić na nowo podstawę wymiaru renty na podstawie wybranych trzech lat zatrudnienia. Skoro ma Pani możliwość wyliczenia na nowo podstawy wymiaru renty, to proszę to zrobić. Być może świadczenie obliczone na nowych zasadach okaże się wyższe. Jeśli nie, to zawsze może Pani pozostać przy wcześniej ustalonej rencie (podstawa prawna: Ustawa z 17.12.1998 r. o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, DzU 2004 nr 39, poz. 353). ¤¤¤ Jestem panną samotnie wychowującą dziecko, bez prawa do alimentów. Wysokość mojej emerytury to 575 złotych. Córka ma 18 lat, uczy się, dojeżdża do szkoły. W zeszłym roku nie otrzymałam zasiłku rodzinnego ani dodatku dla samotnej matki, bo w związku z ulgą za remont dochód na
1 osobę przekroczył 35 zł. Jakie prawa przysługują samotnej matce, która ma na utrzymaniu uczącą się córkę (Z.G., Debrzno) Zasiłek rodzinny przysługuje w sytuacji, gdy dochód rodziny na 1 osobę nie przekracza 504 zł. Jako matka, co do zasady może go Pani pobierać do czasu ukończenia przez córkę 18 roku życia. Skoro jednak, jak Pani pisze, córka uczy się jeszcze w szkole, to okres ten będzie przedłużony aż do ukończenia przez nią 21 roku życia. Wysokość zasiłku rodzinnego na dziecko powyżej 18 roku życia wynosi obecnie 65 złotych. Do
zasiłku rodzinnego przysługuje dodatek z tytułu samotnego wychowywania dziecka, pod warunkiem, że nie zostały zasądzone na rzecz dziecka alimenty od drugiego z rodziców. Jego obecna wysokość to 170 zł miesięcznie (podstawa prawna: Ustawa o świadczeniach rodzinnych z 28.11.2003 r., DzU 03.228.2255). ¤¤¤ Odkąd wprowadzono nową formę obliczeń zużycia centralnego ogrzewania, tzw. opomiarowanie, spółdzielnia mieszkaniowa nalicza mi o 100 proc. wyższe kwoty niż u innych mieszkańców mojej klatki. Sąsiedzi płacą według nowych obliczeń za 5–6 miesięcy i zawsze mają nadpłatę. Ja mam zawsze dopłatę. Sprawdziłam, że oni faktycznie mają kilkanaście jednostek grzewczych, a ja setki, mimo iż pomieszczenia są nagrzane tylko do 18 stopni. Rada nadzorcza, do której się zgłosiłam, pozostała obojętna. Kto ma prawo wglądu do tych obliczeń i może mi w tej sytuacji pomóc? (Ewa W., Tarnobrzeg) W takiej sytuacji powinna Pani zwrócić się do specjalisty, który zbada, czy prawidłowo naliczane są opłaty za centralne ogrzewanie i jaka może być przyczyna tak wysokich
rachunków. Jeżeli nie uda się tego ustalić, a spółdzielnia nie zweryfikuje swoich obliczeń, to może Pani wystąpić przeciwko spółdzielni do sądu. Czasami, z różnych powodów, zużywa się więcej ciepła. Przyczyną mogą być nieszczelne okna, które przepuszczają sporo ciepła na zewnątrz. Ważne jest również umiejscowienie kaloryferów, w szczególności nie powinny być one zasłaniane meblami. Niestety, również urządzenia służące do pomiaru zużycia centralnego ogrzewania często nie są precyzyjne. Przykładowo, ciepło pochodzące z innych źródeł w tym samym pomieszczeniu, np. kuchenka albo gorąca woda z wanny wpływa na przyspieszenie naliczania poboru ciepła przez ciepłomierz. Dlatego, zanim zdecyduje się Pani na wystąpienie do sądu, proszę dokładnie wszystko rozważyć. ¤¤¤ Siostra oraz szwagier pozostawili po śmierci działkę zabudowaną oraz dług w wysokości ok. 1000 zł. Sąd stwierdził, iż spadek po nich otrzymała czwórka spadkobierców w częściach równych. Żyjąca siostra, nie pytając o zgodę pozostałych spadkobierców, znalazła kupca na działkę i pobrała z góry 20 tys. złotych, aby pokryć istniejące zadłużenie. Nabywca zaoferował 60 tys. zł, podczas gdy jest inny kupiec, który oferuje 90 tys. zł. Czy siostra miała prawo dysponować całym majątkiem spadkowym? (Karol S., Witnica) Z tego, co Pan pisze, wynika, iż działka należy obecnie do czwórki współwłaścicieli. Siostra nie ma więc prawa sprzedać całej działki, ponieważ nie jest jej jedyną właścicielką, a przysługuje jej jedynie udział
to powinna to zrobić za zgodą pozostałych spadkobierców. W braku takiej zgody, rozporządzenie jej będzie skuteczne o tyle, o ile nie naruszy uprawnień pozostałych spadkobierców. W opisanej przez Pana sytuacji decyzja o sprzedaży całej nieruchomości powinna być wspólną decyzją wszystkich współwłaścicieli (podstawa prawna: Kodeks cywilny, DzU z 23.04.1964 r. nr 16, poz.93). ¤¤¤ Czy po przepracowaniu 15 lat jako kierowca mogę przejść na emeryturę o 5 lat wcześniej, tj. w wieku 60 lat? Czy przepisy są tu wspólne dla wszystkich kierowców – niezależnie od wielkości pojazdu? Proszę o podanie podstawy prawnej. (Ryszard K., Gorzów Wielkopolski) Przepisy przewidujące możliwość wcześniejszego przejścia na emeryturę dotyczą wyłącznie kierowców samochodów ciężarowych o dopuszczalnym ciężarze całkowitym powyżej 3,5 tony, jak również specjalizowanych, specjalistycznych (specjalnych), pojazdów członowych i ciągników samochodowych balastowych, autobusów o liczbie miejsc powyżej 15, samochodów uprzywilejowanych w ruchu w rozumieniu przepisów o ruchu na drogach publicznych, trolejbusów oraz motorniczych tramwajów. Jeżeli jest Pan (lub był) kierowcą takiego pojazdu, to uzyska Pan
w działce. W takim wypadku, umowa sprzedaży działki będzie skuteczna, gdy zostanie zawarta między nabywcą a wszystkimi współwłaścicielami. Umowa taka wymaga formy aktu notarialnego. Jeżeli siostra będzie chciała sprzedać tylko swój udział,
prawo do emerytury w wieku 60 lat. Warunkiem jest posiadanie przez Pana wymaganego okresu zatrudnienia, który zgodnie z ustawą wynosi 25 lat dla mężczyzn i 20 lat dla kobiet – w tym 15 lat pracy w charakterze kierowcy ww. pojazdu (podstawa
prawna: Ustawa z 17.12.1998 r. o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, DzU 2004 r. nr 39 poz. 353, Rozporządzenie Rady Ministrów z 7.02.1983 r. w sprawie wieku emerytalnego pracowników zatrudnionych w szczególnych warunkach lub w szczególnym charakterze). ¤¤¤ Jestem zobowiązany wyrokiem sądu do świadczenia alimentacyjnego na rzecz syna, który w roku 2005 ukończył 25 lat, lecz jeszcze studiuje. Jestem skłonny płacić mu alimenty do końca studiów, pod warunkiem że obrona pracy magisterskiej nie zostanie z jego winy przesunięta na dalsze lata. Czy są przepisy prawne ograniczające czasowo płacenie alimentów na rzecz dziecka celowo ociągającego się z nauką? Proszę o podanie ustawy. (Tadeusz S., Płock) Z „Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego” wynika, iż w razie zmiany stosunków można żądać zmiany orzeczenia lub umowy dotyczącej obowiązku alimentacyjnego. Szczegółowych przepisów wskazujących na podstawy uchylenia bądź ograniczenia obowiązku alimentacyjnego wobec dziecka, niestety, brak. Podstawą trwania tego obowiązku jest okoliczność, iż dziecko nie jest w stanie utrzymać się samodzielnie. Sąd Najwyższy przyjmuje, że z żądaniem uchylenia obowiązku alimentacyjnego można wystąpić, gdy dziecko nie wykazuje należytych starań do kontynuowania nauki czy znalezienia pracy. Wydaje się, iż ukończenie przez dziecko określonego wieku oraz czas trwania studiów w jakimś stopniu mogą jednak wpłynąć na ocenę sądu. Jeżeli – Pana zdaniem – syn nie stara się ukończyć studiów w terminie, to uważam, że w takiej sytuacji istnieją podstawy do orzeczenia przez sąd uchylenia obowiązku alimentacyjnego (podstawa prawna: Kodeks rodzinny i opiekuńczy, DzU z 1964 r. nr 9, poz. 59, Wyrok SN z 14.11.1997 r., III CKN 257/97). ¤¤¤ Drodzy Czytelnicy! Nasza rubryka zyskała wśród Was uznanie. Otrzymujemy dziesiątki pytań tygodniowo. Z tego względu prosimy o cierpliwość – będziemy systematycznie odpowiadać na Wasze pytania i wątpliwości. Odpowiedzi szukajcie tylko na łamach „FiM”. Opracował MECENAS
Nr 20 (324) 19 – 25 V 2006 r.
PATRZYMY IM NA RĘCE
Szef Sejmowej Komisji Śledczej ds. Sektora Bankowego nauczał kiedyś harcerzy, co to znaczy „polegać jak na Zawiszy”. Dzisiaj mówi, że nie ma na sumieniu żadnych przekrętów gospodarczych. Czy można polegać na słowach tego Zawiszy? W grudniu 2005 r. zainaugurowaliśmy cykl publikacji dotyczacych przekrętów w założonej przez kilku harcerzy związanych ze Zjednoczeniem Chrześcijańsko-Narodowym spółce Eastern Enterprises, kierowanej w pewnym okresie przez jednego z najbardziej znaczących polityków Prawa i Sprawiedliwości – byłego instruktora Stowarzyszenia Harcerstwa Katolickiego, obecnie posła Artura
wątpiących w jego nieskazitelność krótkim oświadczeniem: „Nie występowałem w jakimkolwiek filmie z wyjątkiem nakręconego kiedyś w rocznicę 10-lecia partii politycznej Zjednoczenie Chrześcijańsko-Narodowe, (...) nie uczestniczę ani w handlu żywym towarem, ani w gwałcie ze szczególnym okrucieństwem, ani w praniu brudnych pieniędzy”. Ostatecznie Sejm wpuścił
Przestępczości Zorganizowanej sygnaturą Ap II Ds. 11/06/S. – Mamy uzasadnione podejrzenia, że ukrywano przychody pochodzące z przestępstw niegospodarności, a następnie transferowano pieniądze do innych powiązanych podmiotów, ukrywając w ten sposób pochodzenie środków finansowych – wyjaśnia rzecznik prokuratury Ewa Piotrowska. Dodajmy, że w spółce będącej na celowniku prokuratury Artur Zawisza (filolog i filozof teoretyczny z wykształcenia) był w latach 2000–2002 przewodniczącym rady nadzorczej, jeśli zaś chodzi o fundację – był jednym z jej pięciu założycieli oraz prezesem zarządu (w okresie 2000–2001). Godzi się ponadto podkreślić, że serdecznym druhem Zawiszy był i jest
uprzedzona o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania – oświadczyła, że pierwsze słyszy, jakoby miała mieć coś wspólnego z produkcją filmową. Małżonkę posła oświeciło, gdy prokurator pokazał jej rachunek za rzekomo wykonaną umowę-zlecenie. „Och, ta moja pamięć!” – westchnęła, przypomniawszy sobie, że owszem, wzięła kasę, ale nie za „prawa autorskie” wpisane do rachunku, lecz za „działania konsultingowe”. Jeden ze świadków dodaje, że nie tylko pani Zawiszowa brała, gdyż znaczna część „pocztowych” pieniędzy została przekazana jako darowizna do Fundacji Rozwoju Komunikacji Społecznej, której prezesem w inkryminowanym okresie był... Artur Zawisza. Poseł z kolei zapewnia: „Nie ma jakiegokolwiek śledztwa,
11
majątku pilnuje od 27 marca – jako szef rady nadzorczej – niejaki Mieczysław Nizio. Człowiek, którego siłą swoich wpływów ustawił na tym „odcinku” towarzysz Jacek Socha (współtwórca programu energetycznego partii – wiadomo jakiej), co wytropiła regionalna „Kronika Tygodnia”. Nominacja Nizia ucieszyła mieszkańców Chełma, wyrażających partii szczerą wdzięczność. Dlaczego? Otóż pan Mieczysław był wcześniej szefem komunalnej spółki Chełmskie Linie Autobusowe (CLA). Jego następca Andrzej Kowalczyk opowiada o zastanej w firmie sytuacji: „To nie jest normalne działanie, to walka o przeżycie. Codziennie zastanawiam się, czy zgodnie z kodeksem spółek handlowych któregoś dnia nie będę musiał złożyć do sądu wniosku o ogłoszenie upadłości.
Lis w kurniku
Zawiszę (na zdjęciu). Przypomnijmy, że pisaliśmy m.in. o wyprowadzaniu potężnych pieniędzy z Poczty Polskiej na jakieś beznadziejne o niej filmiki reklamowe, produkowane po sztucznie zawyżonych kosztach przez Eastern Enterprises w okresie, gdy pocztowcom szefował partyjny kolega Zawiszy, Jacek Turczyński („Hollywood” – „FiM” 48/2005). Nasz temat wziął niedawno jak swój tygodnik „Newsweek”, „odkrywając” w kwietniu (14/2006) „Ciemne układy młodego wilka”, tudzież fakt, że „poseł PiS Artur Zawisza, najpoważniejszy kandydat na szefa bankowej komisji śledczej, przed pięciu laty zarabiał na państwowych układach”. Choć standardy cierpią, urazy o tę kalkę z 5-miesięcznym poślizgiem do „Newsweeka” nie żywimy, bo o sprawie zaczęto wreszcie mówić głośno, a ostatnio nawet z mównicy sejmowej, podczas debaty nad składem komisji śledczej ds. sektora bankowego. Wywołany do parlamentarnej tablicy Zawisza usiłował obrócić wszystko w żart i 12 maja obsikał
lisa do kurnika, powołując Zawiszę w skład 10-osobowej komisji śledczej, a podczas jej pierwszego posiedzenia trzej pozostali partyjni koledzy i dwaj koalicjanci obdarzyli go najwyższym zaufaniem, powierzając funkcję przewodniczącego. Tymczasem dwa tygodnie wcześniej „prokurator Prokuratury Apelacyjnej w Lublinie postanowił wszcząć śledztwo w sprawie podjęcia działań zmierzających do ukrycia korzyści majątkowych uzyskanych w wyniku niegospodarnej działalności państwowych i prywatnych podmiotów gospodarczych, a zatem pochodzenia przestępczego, poprzez wytworzenie fikcyjnej bądź nierzetelnej dokumentacji, oraz transfer tychże korzyści, przy wykorzystaniu spółki Eastern Enterprises w Zamościu i Fundacji Rozwoju Komunikacji Społecznej w Warszawie, to jest przestępstwo z art. 299 par. 1 kodeksu karnego (tzw. pranie brudnych pieniędzy zagrożone karą pozbawienia wolności do lat 8 – przyp. red.)” – czytamy w postanowieniu uruchamiającym 27 kwietnia śledztwo oznaczone w Wydziale ds.
osławiony naszymi publikacjami Iwo Bender (warszawski radny PiS, a do niedawna szef Gabinetu Politycznego Ministra Skarbu). Miarę tej przyjaźni odzwierciedla fakt, że na oficjalnej stronie internetowej posła, wśród polecanych przez niego linków, a więc innych stron wartych odwiedzenia, adres Bendera znajdujemy tuż za stroną partyjną oraz prezydentem Lechem Kaczyńskim, lecz przed marszałkiem Markiem Jurkiem... A że panem Iwo B. i konsekwencjami sprawowania przez niego w 2002 r. funkcji prezesa zarządu spółki EE (por. „Artykuł 233” – „FiM” 50/2005) zajmuje się obecnie Prokuratura Rejonowa Warszawa Śródmieście, to już całkiem inna historia, której zakończenia (tu apel do prokuratora Andrzeja Pasiecznego, żeby przełożył wreszcie te akta na wierzch) jakoś nie możemy się doczekać. ¤¤¤ Wracamy do brzydko pachnących związków szefa sejmowej komisji śledczej z firmami prześwietlanymi przez lubelską prokuraturę... W aktach podejrzanej spółki znaleziono szczęśliwie (bo większość kwitów „zaginęła”) rachunek na 20 tys. zł, które wypłacono Marzenie Zawiszy, traf chciał – żonie Artura. Choć kobitka ma z filmem tyle wspólnego, że ma telewizor i czasem bywa w kinie, dostała te pieniądze za... scenariusz i scenopis do reklamówki na rzecz Poczty Polskiej. Faktyczną robotę wykonał i wynagrodzenie zainkasował pewien reżyser z Lublina, toteż pani Marzena – podczas przesłuchania w prokuraturze
które toczyłoby się w mojej sprawie”, a w lubelskim postępowaniu będzie „być może zeznawał jedynie jako świadek”. Być może, wszak ludność szepce po kątach, że nie po to PiS zawładnął całym wymiarem sprawiedliwości, żeby teraz jego najlepsi synowie mieli jakieś poważniejsze kłopoty... Jakkolwiek by tam faktycznie było, pierwszym śledczym IV RP został człowiek, który – posiadając w 2001 r. zero zasobów pieniężnych, żonę, trójkę dzieci, mieszkanie (80 mkw.) obciążone kredytem hipotecznym, gołą działkę budowlaną (1500 mkw.) w Kolonii Warszawskiej k. Piaseczna, dwuletniego daewoo matiza i zadłużenie na ok. 110 tys. zł – zdołał na „filozofowaniu teoretycznym” dojść w ciągu 5 lat do: ¤ wystawienia na wspomnianej działce ślicznie wyposażonego domu jednorodzinnego (380 mkw.), którego wartość ocenia żartobliwie na 400 tys. zł (mieszkanie sprzedał); ¤ zamiany matiza na dwa, kupione jako nowe, samochody: skodę fabię (nabyta w 2003 r.) i peugeota 406 SW (2005 r.). W międzyczasie miał jeszcze w 2001 r. nowiutkie renault lagunę, ale – niestety – ukradli mu to autko w grudniu 2002 r.; ¤ rozłożonego na 25 lat zadłużenia w kwocie ok. 240 tys. zł. Jeśli chodzi o zasoby pieniężne i rodzinę – utrzymał Zawisza constans, czyli zero, jeden, trzy. ¤¤¤ Skoro już jesteśmy w pobliżu Lublina, opowiemy historię z nieco innej beczki, demaskującą firmę „P(osady) i S(tołki)” oraz te ichnie brednie o konkursach wyłaniających superfachowców na lukratywne stanowiska w spółkach Skarbu Państwa. Przykładów zapewne znalazłyby się już setki, ale skupmy się na Zamojskiej Korporacji Energetycznej (ZKE), w której państwo ma 100 proc. udziałów. Tego ogólnospołecznego
CLA balansują na granicy płynności finansowej, dlatego wciąż próbuję układać się z głównymi wierzycielami” (cyt. za: „Super Tydzień Chełmski”). Gdy już Nizio został przewodniczącym Rady Nadzorczej ZKE, oddelegował się 19 kwietnia do pełnienia funkcji prezesa zarządu i dyrektora naczelnego, po czym zaraz przystąpił do zatrudniania koleżków. I tak: ¤ na rzecznika prasowego wziął sobie Jacka P., byłego dziennikarza uwikłanego w prokuratorskie śledztwo dotyczące nieuczciwej konkurencji i jedynego w chełmskich mediach obserwatora, który dostrzegał „sukcesy” Nizia w CLA; ¤ szefem Biura Zarządu ZKE mianował Waldemara Kuśmierza, który przeszedł tu z działu marketingu CLA, a przy okazji, pokrętnym zabiegiem, otrzymał jeszcze z Chełma sowitą odprawę. Jak? Choć pan Waldemar złożył normalne wypowiedzenie „za porozumieniem stron”, Nizio w ostatnim dniu swojego urzędowania w CLA zwolnił go „z winy pracodawcy”, zostawiając swojemu następcy obowiązek wypłacenia „poszkodowanemu” trzymiesięcznej odprawy; ¤ prezesem zależnej od ZKE spółki Centrum Szkolenia i Rekreacji „Energetyk” w Krasnobrodzie został PiS-owski kandydat do Sejmu Andrzej Olborski, któremu powinęła się noga w ubiegłorocznych wyborach. Ciąg dalszy zapewne nastąpi... ¤¤¤ Taki Nizio i setki jemu podobnych mają doskonałe wzorce i pewność, że idą właściwą drogą. Zajdą dalej, bo wkrótce pobiorą z telewizji korepetycje udzielane przez sejmowych śledczych od bankowości, z Arturem Zawiszą na czele... ANNA TARCZYŃSKA Fot. WHO BE
12
TO IDZIE MŁODOŚĆ
„Roman Giertych musi odejść!”, „Nie chcemy indoktrynacji ani rządów jego szwadronów w szkołach”, „Precz z kaczyzmem!” – skandowała w ostatnim tygodniu młodzież w kilkunastu miastach Polski. Najostrzej było na Śląsku, gdzie studenci spalili kserokopie indeksów i podobizny przywódców koalicji rządzącej oraz na kilka minut zablokowali katowickie rondo. Narastają protesty przeciw nowemu ministrowi edukacji Romanowi Giertychowi z LPR. To już nie mała, sterowana pikieta czy uliczne happeningi grupki uczniów, ale przybierający na sile ogólnopolski oddolny
Młodzież krzyczała dalej: „Roman Giertych musi odejść”. Andrzej Lepper do więzienia! Spieprzaj, dziadu!”, „Precz z kaczyzmem”! Pomimo oficjalnego zakończenia demonstracji młodzi uformowali pochód i ruszyli
-czerwoną flagę, po czym zabrali go lekarze psychiatrzy. W Szczecinie przeciwko obecności Leppera i Giertycha w rządzie protestowało około 500 przedstawicieli różnych środowisk młodzieżowych. Studenci i uczniowie nieśli transparenty z napisami: „Boski Romanie, rządź w Watykanie”, „Lepper do więzienia, Giertych do widzenia”, „Stop terroryzmowi IV RP”, „Giertych na prawnika, Lepper do kurnika”, „Lepper do paki, Giertych w buraki” i „Warchoły, won od szkoły”. Protest w Szczecinie obserwowała Młodzież Wszechpolska, której przedstawiciele zapewniali, że Roman Giertych będzie dobrym ministrem edukacji.
Precz z Giertychem! ruch, który zaczyna przypominać niedawne protesty młodzieży francuskiej, bo postulatów zaczyna przybywać... Każdego dnia na mapie społecznego sprzeciwu przeciwko indoktrynacji polskiej szkoły i przeciwko PiS-owskiej polityce pojawiają się nowe miasta. W ostatnim tygodniu największa demonstracja przeszła ulicami Krakowa, gdzie przeciwko Giertychowi protestowało około 2 tys. osób. „Edukacja tak, indoktrynacja nie”, „Wykopmy faszyzm ze szkół i uczelni”, „Tolerancja w polskich szkołach”, „Religia do kościołów”, „Równość, wolność tolerancja” i „Roman Giertych musi odejść” – to tylko niektóre z haseł na transparentach. Podczas demonstracji zbierano podpisy pod listem do premiera i prezydenta o odwołanie ministra edukacji. Podpisy zbierane będą jeszcze w szkołach i na uczelniach. Najgoręcej było jednak na Śląsku. 13 maja przed Teatrem Śląskim zgromadziło się prawie tysiąc młodych ludzi z gwizdkami, syrenami i gumowymi kaczkami. Przewodzili im młodzi z Inicjatywy Uczniowskiej, Zielonych 2004 i RACJI Polskiej Lewicy. – Nominacja Giertycha na ministra edukacji to mandat dla neofaszystowskich bojówek i przymusowej indoktrynacji uczniów – grzmieli uczestnicy wiecu. – Domagamy się tolerancji, nie chcemy słuchać niekompetentnych oszołomów. Nie chcemy Giertychjugend czy rządów Watykanu. Precz ze szwadronami Giertycha! Chcemy mieć prawo wyboru światopoglądu, seksualności i religijności – śmiało wypowiadali się do mikrofonu uczniowie i studenci. „Precz z Giertychem. Giertych – wyedukuj się sam” – skandowali. Podczas wiecu młodzież spaliła kserokopie swoich świadectw szkolnych i indeksów. Spłonęły także papierowe podobizny Giertycha i Leppera. Podobny los spotkał gumową kaczkę.
w miasto. Przeszli zatłoczonymi centralnymi ulicami Katowic. W końcu skierowali się w stronę katowickiego ronda. Policja – zdezorientowana przebiegiem i wielkością demonstracji – nie interweniowała. Na szczęście nie doszło do tragedii, kiedy tysięczny tłum manifestantów z transparentami oraz okrzykami: „Precz z Giertychem”, „Nie będziemy tuczyć kaczki” czy „Roman w szkole, ja pierdolę!” – zablokował na kilka minut zatłoczone rondo. Wyrozumiali kierowcy oklaskami i klaksonami przyjęli pochód. Na zakończenie młodzież przeszła pod pomnik Powstańców Śląskich, gdzie przez kilka minut wykwakiwała rządzących. Kolejną demonstrację zaplanowano na następny dzień. W Warszawie w demonstracji anty-Giertychowej wzięło udział około pół tysiąca osób. „Nie chcemy brunatnej szkoły”, „Chcemy edukacji, nie indoktrynacji” – głosiły transparenty. Demonstrujący wznosili również okrzyki: „Precz matoły”, „Wolność, równość, edukacja” oraz „Giertych do wora, a wór do jeziora”. Protestujący przeszli głównymi ulicami miasta pod Sejm, gdzie przedstawiciele Inicjatywy Uczniowskiej w przemówieniu stwierdzili, że nominacja Giertycha to zamiana systemu oświaty w system indoktrynacji i wkrótce jedynymi słusznymi poglądami będą poglądy Młodzieży Wszechpolskiej. W pikiecie przed poznańskim ratuszem wznoszono hasła: „Wszechpolacy precz ze szkół” i „Laicka szkoła – otwarty umysł”. Podczas protestu odczytano apel do Jarosława Kaczyńskiego, w którym Stowarzyszenie „Lepszy Świat” wezwało szefa PiS-u do opamiętania. Niezależni artyści przedstawili też happeningową scenkę, w której aktor ucharakteryzowany na lidera LPR symbolicznie odciął uczniowi czubek głowy i zatknął w jej wnętrzu biało-
W Gdańsku pochód demonstrantów przeszedł spod Dworca Głównego pod Kuratorium Oświaty. Skandowano hasła: „Chcemy edukacji, nie indoktrynacji”, „Precz z faszyzmem”, „Roman Giertych musi odejść” oraz „Nasza szkoła jest laicka”. Na znak protestu do szyldu „Kuratorium Oświaty” przyklejono czarną wstążkę. W Rzeszowie demonstrujący mieli ze sobą transparent: „Nauka w szkołach, religia do kościoła”. Wykrzykiwali także: „Roman Giertych musi odejść” i „Wolna szkoła, religia do kościoła”. W Częstochowie wiec zakłóciła kilkuosobowa grupka skrajnie prawicowej młodzieży, wznosząc prowokacyjne okrzyki. Kolejne demonstracje zapowiedziano we Wrocławiu, Toruniu i Siedlcach. Serce raduje fakt, że na naród przyszło wreszcie otrzeźwienie, a za sztandary chwyciła młodzież. Jeśli my wszyscy nie dołączymy do tych protestów, wkrótce możemy obudzić się w państwie faszystowskim. JAROSŁAW RUDZKI Fot. WHO BE, JR, Joanna Gajda Zdjęcia pochodzą z demonstracji w Katowicach, Łodzi i Warszawie
Nr 20 (324) 19 – 25 V 2006 r.
Elf nad Wisłą W roli głównej w zasadzie występuje Benedykt XVI, ale tysiące babskich oczu wypatruje papieskiego bodygarda i przyjaciela w jednym. Przybędzie nad Wisłę już niedługo, za 6 dni. On, Georg Gänswein, obiekt westchnień tysięcy Włoszek, dla których „Don Giorgio” jest po prostu wcieleniem seksu. Jest zresztą takim symbolem również dla wielu włoskich panów, o czym można się przekonać z komentarzy i wspomnień o „niebieskookim elfie”, zamieszczonych na stronie internetowej www.gay.it, co skrzętnie odnotowała niemiecka agencja EPD Medien. Fan(-k)om nie przeszkadza nawet to, że Gänswein jest człowiekiem Opus Dei, a brytyjski „The Guardian” opisywał takie historie o jego skrajnie konserwatywnych
poglądach obyczajowych, że ojciec Rydzyk kuca! Dlaczego więc obie płcie są na niego tak napalone? Mimo swoich 49 lat facet gra w tenisa na poziomie sióstr Williams, śmiga na nartach jak – nie przymierzając – kiedyś nasz Bachleda, a jeśli dodać, że za sterami samolotu czuje się niczym Żwirko i Wigura razem wzięci – wszystko staje się jasne. Dodajmy, że jego włoscy fani modlą się, żeby „Giorgiowi” nie zachciało się z tych samolotów wyskakiwać na spadochronie. Spragnione panie i zgłodniali uczuć panowie cierpią, gdyż Georg jest teraz zajęty. Również w Polsce nie będzie sam. W kilkudniowej podróży po naszym kraju ma mu bowiem towarzyszyć Benedykt XVI. To właśnie na niego skierowane będą kamery, gdyż odgrywana przez Gänsweina rola osobistego sekretarza wymaga pozostawania w cieniu patrona. Poprawi
13
Georg Gänswein urodził się w Waldshut (Niemcy). Studiował we Fryburgu i w Rzymie. Święcenia kapłańskie otrzymał w 1984 r. Początkowo pracował w rodzimej diecezji, następnie studiował prawo kanoniczne w Monachium. Od 1993 r. jest doktorem prawa kanonicznego. Rok później został osobistym referentem arcybiskupa Fryburga i proboszczem tamtejszej katedry. W Rzymie zaczynał od Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, w 1996 r. przeszedł do Kongregacji Nauki Wiary. Wykładał na Papieskim Uniwersytecie św. Krzyża (kuźnia kadr Opus Dei). Od 2000 r. jest prałatem. Prywatnym sekretarzem kard. Ratzingera został w styczniu 2003 r. kapotkę, przytrzyma parasol, przypomni, kim jest rozmówca itp. Tak więc na ekranach telewizorów zapewne tylko przemknie gdzieś w tle i szkoda to wielka, bo facet ściąga wzrok nawet bezpłciowych „moherów”. A zresztą, popatrzmy sami... DOMINIKA NAGEL
14
Latające spodki W
ielu Brytyjczyków przeżyło ogromny zawód na wieść o odtajnieniu 400-stronicowego raportu ministerstwa obrony na temat UFO.
Stwierdza on, że nie odkryto żadnego dowodu na istnienie latających spodków ani innych faktów świadczących o wizytowaniu naszej planety przez międzygalaktycznych turystów. „Istnieją poważne dowody na poparcie tezy, że do powstania niewyjaśnionych zjawisk przyczyniają się fenomeny elektryczne, fizyczne i magnetyczne w atmosferze i jonosferze” – stwierdza sucho opracowanie ekspertów. Raport wojskowy został ujawniony w odpowiedzi na pytanie, jak władze są przygotowane na przyjęcie wizyty z kosmosu.
Na szczęście konkluzje dotyczą tylko obszaru obrony powietrznej Wysp Brytyjskich. UFO mogą je przecież przełamywać, wykorzystując częste mgły i deszcze. W Stanach Zjednoczonych na przykład jest mnóstwo obszarów, gdzie dostrzeżono kosmitów. W tajnej bazie koło miasteczka Roswell w Nowym Meksyku, zwanej Area 52, ponoć przetrzymywani są pasażerowie spodka, który się rozbił, i wielu ludzi da się posiekać za prawdziwość tej informacji. TN
Psy zniewolone D
Nr 20 (324) 19 – 25 V 2006 r.
ZE ŚWIATA
o drastycznego zamachu na psie prawo do swobodnego wyrażania uczuć doszło w norweskim mieście Fjell.
Radni, rozsierdzeni skargami mieszkańców na nocne szczekanie, postanowili wprowadzić godzinę policyjną dla psów. Po godz. 10 wieczorem czworonogi, które nie potrafią trzymać pysków na kłódkę, mają pozostawać w domach. Właściciele spacerujący nocną porą ze szczekaczami będą skazywani na
grzywnę. Bezpańskie koty chwilowo triumfują, ale nie wiadomo, czy przyszłość nie przyniesie srogich sankcji za przeciągłe miauczenia w okresie rui. 55 procent mieszkańców poparło nowe rozporządzenie, więc psy nie mogą liczyć na pomoc. Pozostanie już chyba tylko skarga do Strasburga... CS
W
roku 2004 telewizja BBC wyprodukowała rysunkowy serial „Popetown” (Papieżewo), który robił sobie bardzo śmiałe jaja z katolickich obrządków oraz głównego mistrza ceremonii. Wtedy Kościół postawił się tak ostro, że z emisji zrezygnowano. Od tego czasu film pokazany został tylko w Nowej Zelandii. Obecnie producenci usiłują ponowić próbę wyświetlenia „Popetown” w Europie. Kościół znów bije na alarm. Do telewizji MTV w Niemczech zaproszono gości, którym pokazano serial i zachęcono do dyskusji. Wzięli w niej udział ludzie o rozbieżnych światopoglądach. Od przedstawiciela młodzieży katolickiej po rapera Smudo. Archidiecezja monachijska odrzuciła zaproszenie MTV. Osoby publiczne już wcześniej odprawiły sąd nad serialem i bez oglądania go opuściły kciuk w dół. Działacze CDU zażądali odebrania MTV licencji, a archidiecezja monachijska wszczęła podchody prawne, by zakazać emisji 10odcinkowego serialu. Jego bohaterem jest pulchny, zdziecinniały, lubiący coca-colę 77letni papież staruszek, który uwielbia zabawę w chowanego i skacze po komnatach na sprężynującym
A
szczudle zwanym pogo, o kształcie odwróconego krzyża. W Popetown dotrzymują mu towarzystwa trzej prawdziwi władcy miasta, skorumpowani kardynałowie rezydujący w ekskluzywnej skrytce za szafą i spędzający czas
stroju służbowym prezentuje swój kabaret. Projekcja „Popetown” mogłaby ujść na sucho, bo MTV kontroluje tylko 2 proc. niemieckiego rynku telewizyjnego i jego programy oglądają głównie młodzieńcy w wieku
„Papieżewo”? Nein! na roztrząsaniu, jak się stać najbogatszymi ludźmi świata. Inny kardynał ma seksualne preferencje ukierunkowane na egzotyczne zwierzątka. Już w pierwszym odcinku papież gubi się w labiryntach korytarzy podczas zabawy w chowanego i ląduje w fabryce opłatka, produkowanego przez niewolników na taśmie produkcyjnej; odmawia przyjęcia na audiencji delegacji sparaliżowanych sierot, wreszcie zostaje zastąpiony na stanowisku przez ortodoksyjnego rabina. Tak obrazoburczego filmu jeszcze w Niemczech nie było. Z drugiej jednak strony niemiecki karykaturzysta Walter Moers bezkarnie malował ludzika zwanego małym dupkiem, występującego jako Jezus. Był epizod serialu „South Park”, w którym Matka Boska krwawiła z pochwy, a komik Gerhard Polt w papieskim
merykańska Ela Kruk, czyli Federal Communication Commission, odmówiła odstąpienia od kary w wysokości 550 tys. dolarów za pierś pokazaną w czasie występu piosenkarki Janet Jackson, transmitowanego podczas meczu futbolu amerykańskiego. To tylko część forsy, którą musieli zapłacić inni nadawcy – w sumie bowiem komisja wymierzyła grzywny na łączną kwotę 4 mln dolarów. Cztery główne sieci telewizyjne USA i ponad 80 związanych z nimi stacji lokalnych wytoczyło FCC proces, domagając się anulowania kar. Ale nie tylko polscy politycy doszli do wniosku, że
14–29 lat. Dyrekcja wpadła jednak na pomysł zaanonsowania „Popetown” reklamami, które spowodowałyby zgorszenie, a więc oburzenie, a więc komentarze, czyli rozgłos i oglądalność. W reklamie Jezus po zstąpieniu z krzyża siedzi przed telewizorem i stwierdza: „Lepiej się trochę rozerwać, niż włóczyć bez celu”. Reakcja przeszła oczekiwania MTV. Dyskusję w studiu telewizyjnym poprzedziły tygodnie burzliwej krytyki, „Popetown” traktowano niemal jak zamach na wiarę. Z Bawarii dobiegał ryk wściekłości. W końcu nawet raper skonstatował: „Niektóre rzeczy są święte”. Telewizyjny prezenter Henry Grundler oświadczył podczas dyskusji: „Bóg jest wielki, zniesie wszystko, nawet religię”. Nie wydaje się jednak, by mogło to uratować los serialu. CES
prawicowość i konserwatyzm to towar, który ma swoich klientów. Konserwatywny lider Senatu USA, Bill Frist, z zawodu kardiochirurg, usiłuje przeforsować kolejną ustawę zwalczającą nieprzyzwoitość. Tym razem przewiduje ona podwyższenie kar dla telewizji za pokazywanie scen rażących purytańskie poczucie przyzwoitości. Po trzech karach ma nastąpić odebranie licencji, równoznaczne z likwidacją nieobyczajnej stacji. Grzywna za „nieprzyzwoitość i profanację” ma wzrosnąć z 32 500 do pół miliona dolarów... „Pół miliona” to ulubiona kara w tych sferach. Elka też przysoliła Polsatowi pół miliona. Jeszcze w złotych. TW
Elka made in USA
Człowiek słoń M
iano najcięższego mieszkańca planety przypada 40-letniemu Meksykaninowi Manuelowi Uribe: 550 kg żywej wagi – tyle, co 5 słoniątek. Tytuł rekordzisty nie daje Manuelowi satysfakcji. „Nie mogę chodzić, nie mogę wstać z łóżka” – narzeka. Do 22 roku życia ważył 130 kg. Potem zaczął tyć. 10 lat temu porzuciła go żona. Co dziwne, jak dotąd Uribe jest względnie zdrowy: poziom cukru i cholesterolu we krwi jest w normie, serce ma wciąż w dobrym stanie. Rekordzista nie zamierza czekać, aż to się zmieni. W telewizji meksykańskiej zaapelował o pomoc. Odpowiedział włoski specjalista od otyłości, dr Giancarlo de Bernardinis z Modeny, który przyjechał z zespołem do Monterrey, zbadał
pacjenta i zaoferował operację. Jeśli w jej wyniku Uribe schudłby po dwóch latach do 150 kilogramów, byłbym szczęśliwy – deklaruje lekarz. Najpierw Uribe musi zrzucić nieco wagi i przygotować się do podróży. Konieczny będzie specjalny samolot... Jak do tej pory, najcięższy pacjent włoskiego doktora ważył 350 kilogramów. W księdze Guinnessa palmę pierwszeństwa wśród żywych tłuściochów dzierżył pan o wadze 508 kg. Najgrubszy w historii księgi był 635-kilogramowy Jon Brower Minnoch, któremu zmarło się w Seattle w roku 1983. TN
Polski pontyfikat w liczbach W Watykanie powstało opracowanie ukazujące sytuację Kościoła katolickiego przed i po pontyfikacie Karola Wojtyły. Od 1978 do 2004 roku liczba wiernych wzrosła o 45 procent, z 757 milionów do 1,1 miliarda. Największy przyrost (o 172 procent) odnotowano w Afryce. Aktywizowała się religijnie Azja (wzrost liczby katolików o 80 proc.), choć katolicy stanowią tylko 2,9 proc. tamtejszej ludności.
Europa wykazywała największą stagnację, gdyż pod koniec polskiego pontyfikatu wiernych było zaledwie o 4,6 procent więcej. Także dane dotyczące liczebności księży pokazują przenoszenie się aktywności religijnej do Afryki i Azji. W tej pierwszej liczba seminarzystów wzrosła o 304 proc., w drugiej – o 153 proc. Liczba księży na świecie spadła o 3,5 proc. od roku 1978, co sam Watykan określa jako „dość
S
Plagiat z Rydzyka
wojego czasu pisaliśmy w „Faktach i Mitach” o wchodzeniu przez Radio Maryja na częstotliwości zarezerwowane dla lotnictwa. Okazuje się, że w Europie nie jest to przypadek odosobniony. W Irlandii katoliccy księża nielegalnie transmitują msze święte. Najprawdopodobniej to jest właśnie powód zakłóceń łączności radiowej,
na które od roku uskarżają się piloci samolotów przelatujących nad tym krajem. Irlandzki urząd ds. telekomunikacji już wystosował ostrzeżenia do trzech parafii. Jeden z kapłanów radiowców tłumaczy, iż
rozczarowujące”. W Europie ów spadek był szczególnie wymowny – aż 20 proc. Wzrastała natomiast liczba biskupów – za czasów Jana Pawła II przybyło ich 4800. Równocześnie zwiększał się wiek mianowanych – nowi biskupi mieli średnio po 67,4 roku (o 5 lat starsi niż przed rokiem 1978). Najgorzej jest w Europie: przeciętny biskup ma 69 lat. Odnotowano także gwałtowny spadek populacji zakonnic – o 23 procent. JOF
wprawdzie wiedział, że nielicencjonowana transmisja to „swego rodzaju szara strefa”, ale nie miał pojęcia, że... łamie prawo. Fajnie ściemnia, jak na prawdomównego z urzędu. KC
Nr 20 (324) 19 – 25 V 2006 r.
K
ardynał Paul Poupard z Papieskiej Rady do spraw Kultury: „To (popularność książki) szokujący i niepokojący fenomen kulturowy, który odzwierciedla z jednej strony ignorancję milionów ludzi, z drugiej zaś, zmysłową rozkosz, jakiej doznają media w promowaniu dzieł, niemających nic wspólnego z prawdą. Jestem zaniepokojony tym, że uczciwi ludzie, niemający odpowiedniego wychowania religijnego, wezmą ten nonsens za rzecz prawdziwą”.
ŚWIAT I MY
(Indie): „Będziemy pikietować kina wyświetlające film. Jesteśmy bardzo urażeni i bardzo rozgniewani. Jeśli rząd niczego nie zrobi, spróbujemy naszych sposobów zablokowania pokazów filmu”. Biskup Wiktor Skworc, ordynariusz tarnowski: „Całe zastępy speców od marketingu, sztaby ideologicznych wrogów chrześcijaństwa chcą posiać zwątpienie, okraść człowieka z fundamentalnej nadziei, będącej pochodną wiary w bóstwo i zmartwychwstanie Jezusa”. Wyraził ubolewanie, że li-
Kościół i „Kod” Arcybiskup Angelo Amato, sekretarz watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary, wzywając katolików do bojkotu filmu, tłumaczył: „To, że Jezus Chrystus był mężem Marii Magdaleny, a potomkowie tego związku mają żyć do dzisiaj, co chrześcijaństwo jakoby konsekwentnie zataja, stanowi fundamentalną sprzeczność z prawowiernym Nowym Testamentem”. W wystąpieniu na rzymskim Uniwersytecie Santa Croce hierarcha podkreślił, że wchodzący na ekrany „film jest zbiorem obelg oraz błędów historycznych i teologicznych”. Kard. Camillo Ruini, przewodniczący episkopatu Włoch i papieski wikariusz dla diecezji rzymskiej: „Film stanowi radykalną i całkowicie bezpodstawną kontestację istoty wiary. Jest symptomem szerzącej się w zachodnich społeczeństwach nienawiści do Kościoła katolickiego. Ale nie możemy ulegać pesymizmowi. Kościół powinien wykorzystać zainteresowanie wywołane przez film i pomóc ludziom odróżnić fakty dotyczące pochodzenia i historycznego rozwoju chrześcijaństwa od fantazji i fałszerstw”. Dolphy D’Souza, rzecznik Zgromadzenia Katolików Bombaju
A
terackie fikcje przynoszą gigantyczne zyski antychrześcijańskim autorom. Dodał, że „wielu wierzących chłonie antychrześcijańskie treści bardziej niż Ewangelię, którą rzadko lub wcale nie biorą do ręki”. Papież Benedykt XVI potępił „wszelkie próby zanegowania prawdy o zmartwychwstaniu Chrystusa”. Te słowa przyjęto jako kolejną krytykę przez Kościół powieści Dana Browna „Kod Leonarda da Vinci” i jego ekranizacji. Papież przypomniał, że zmartwychwstanie stanowi centralne wydarzenie chrześcijaństwa i podstawową prawdę, której trzeba bronić. Podkreślił, że „negowanie tej prawdy oznacza uczynienie wiary daremną” (PAP). Papieski kaznodzieja kapucyn Raniero Cantalamessa: „Pewien film, który niedługo będzie miał premierę”, oznacza, że „Chrystus jest współcześnie sprzedawany nie przywódcom Sanhedrynu za trzydzieści srebrników, lecz wydawcom i księgarzom za miliony dolarów. Bo ludzie, dzięki zręcznemu manipulowaniu antycznymi legendami, wierzą, że Jezus z Nazaretu nie został nigdy ukrzyżowany, a nawet, że uciekł z Marią Magdaleną. Nie możemy pozwolić, aby milczenie wierzących zostało wzięte za ich
meryka obchodziła doroczny Narodowy Dzień Modłów. W 1958 r. ustanowił je Harry Truman. Kiedyś modlono się tak, jak na kraj przodującej demokracji przystało: katolicy, protestanci, żydzi obok siebie, każdy po swojemu, do swojego Boga. Ale dosyć tego! Od kilku lat jest porządek – przynajmniej w pobliżu centrum władzy, u stóp Kapitolu. Tam modlić się mogą wyłącznie fundamentalistyczni chrześcijanie, reprezentujący prawicowe organizacje religijne. Ale Narodowy Dzień Modłów to nie wszystko. Najpierw jest przygotowanie do tego wydarzenia – doroczny maraton czytania Biblii. Czyta się ją od deski do deski na skwerze pod Kapitolem. Wzięło w tym udział kilkudziesięciu kongresmanów wraz z asystentami, grzebiąc tym samym deklarowany rozdział religii i władzy. Biblię czytano przez 90 godzin, specjalnie zwalniając tempo, by młodzi też mogli dukać. „Zależy mi na tym, aby Kapitol nie sprawiał wrażenia czysto świeckiego budynku – wyznał David Barton, założyciel teksańskiego ugrupowania WallBuilders (budowniczowie murów). Fakt
zakłopotanie, a dobra wiara, łatwowierność milionów osób była w prostacki sposób manipulowana przez media”. Arcybiskup Canterbury Rowan Williams w wielkanocnym kazaniu skrytykował zaprezentowane w książce „spiskowe teorie”. Stwierdził, że fałszywie przedstawia Ewangelię jako zmowę, która ma chronić władzę i przywileje. Williams zauważył, iż książka Browna, która rozeszła się w 40 mln egzemplarzy, odwołuje się do cynizmu głęboko zakorzenionego w naturze ludzkiej i pogoni człowieka za sensacją. Zapewnił, że „za Nowym Testamentem nie stoi żadna spiskowa teoria dziejów, lecz idea rewolucyjna”. Marco Carrogio, odpowiedzialny w Opus Dei za kontakty z mediami: „Film zawiera sceny podstępnej przemocy. Warto zadać sobie pytanie, czy nie należałoby uznać tego filmu za niedozwolony dla dzieci. Jeśli dorośli potrafią odróżnić fikcję od prawdy, to dziecku w obliczu manipulowania historią brak kryteriów pozwalających na krytyczne podejście. Opus Dei nie zamierza jednak wystąpić na drogę sądową przeciwko twórcom filmu, ponieważ nie chce robić mu promocji”. Arcybiskup Genui kard. Tarcisio Bertone zorganizował specjalne seminarium w celu „przypomnienia prawdy” – jego zdaniem – wypaczonej w książce i zwrócił się do katolików, aby jej nie czytali. Katolicka zakonnica, 61-letnia siostra Mary Michael, przez 12 godzin na klęczkach protestowała przed katedrą w angielskim mieście Lincoln przeciwko filmowaniu książki, choć – jak powiedziała dziennikarzom – nawet nie wzięła jej do ręki. Dziekan katedry w Lincoln (Anglia) ks. Alec Knight określił książkę jako „kupę bzdur”. Zgodził się jednak na kręcenie w świątyni scen do filmu, gdy amerykańska wytwórnia filmowa Sony zaoferowała mu 146 tys. euro. oprac. AT
– już nie sprawia. – Biblia miała olbrzymi wpływ na twórców konstytucji” – kontynuuje Barton. Autorzy konstytucji ostrzegali przed fuzją religii i władzy. James Madison na przykład mówił, że „rządowa proklamacja modłów napędza błędne wyobrażenie o narodowej religii”. Inny z „ojców założycieli”, prezydent Thomas Jefferson, odmówił takiej proklamacji i oświadczył, że „konstytucja zakazuje rządowi angażowania się w religijne instytucje, ich doktryny, przykazania i nauki”. Ale to było ponad 200 lat temu... Tegoroczny Dzień Modłów podsumował szef państwa, deklarujący osobiste kontakty z Bogiem. Bush oświadczył: „Ameryka jest narodem modlitwy. Nie da się opowiedzieć historii naszego kraju bez historii ludzi, którzy się modlili (...). Zdumiewające, ile razy kompletnie obcy ludzie podchodzą do mnie i zagadują. Mogliby pytać: Jak tam most?; Co z naprawą dziur w drodze? Nie. Oni mówią, że przyszli powiedzieć, że się za mnie modlą”. Jak tak patrzymy i słuchamy, to rzeczywiście – jest się o co modlić. TW
USA jak RP
15
„Kod da Vinci” mówi prawdę! D
o wspaniałej, trzymającej w napięciu książki Dana Browna, jak również do filmu nakręconego na jej podstawie, trzeba podejść dwojako, gdyż z takim właśnie zamysłem dzieła te zostały stworzone. Największy (po „Harrym Potterze”) bestseller ostatnich lat jest przedsięwzięciem komercyjnym, obliczonym na skandal i sukces. Ale jest w nim coś więcej – ukryte, niczym w obrazie Leonarda, przesłanie o fałszywych korzeniach obecnego Kościoła rzymskokatolickiego. Demaskacja oczywistych kłamstw
Kadr z filmu „Kod da Vinci”
Watykanu nie podlega dyskusji, jest jawna i oczywista. Do tego dochodzą ciemne sprawki i zbrodnicze knowania urzędników kościelnych na najwyższych stanowiskach, co zresztą ma wiele odnośników do faktycznych zdarzeń. To jest właśnie główne założenie Browna, który przed napisaniem książki przewertował z pewnością nie tylko apokryfy Nowego Testamentu, ale również większość doktryny katolickiej oraz rzetelnie spisaną historię Watykanu. Autor podważa wymysły papieży, nie atakując ich jednak jawnie i wprost. Na całym świecie spisano już przecież grube tomy takiej krytyki, przeciwstawiając papieskim dogmatom rzetelne studia nad tekstami Biblii. Świadectwem opozycji wobec „Stolicy Piotrowej” jest istnienie setek innych niż rzymskie wyznań chrześcijańskich, ze wszystkimi Kościołami protestanckimi na czele. Dan Brown uczynił coś zgoła innego od dotychczasowych oponentów papiestwa – on katolickim mitom przeciwstawił inny mit – o kodzie ukrytym w obrazie Leonarda da Vinci. Choć nie brak zwolenników, którzy święcie wierzą w ten przekaz wielkiego mistrza renesansu, to jednak historię o Marii Magdalenie – żonie Jezusa, z którą następnie miał on wyemigrować (zamiast zginąć na krzyżu) do Europy – oraz informację o wciąż żyjących potomkach Mistrza z Nazaretu porównać można tylko z kościelnymi bajkami o niepokalanym poczęciu czy wniebowzięciu Marii, Jezusowej matki. Tak też dokładnie zrobił Brown. Tylko
pozornie staje on po stronie ukrytego przesłania malarza; w rzeczywistości na kartach powieści bardzo łatwo można odczytać jego agnostycyzm. Dan Brown chce nam wyraźnie powiedzieć, co następuje: prawdę o Jezusie Kościół przekłamał tak bardzo, że i tak nigdy jej nie poznamy. Równie dobrze można więc wierzyć w ukrzyżowanie (tu już jednak zadał cios w podstawy całego chrześcijaństwa), jak w płomienny romans i poślubną podróż Zbawiciela świata. Tak więc „Kod Leonarda da Vinci” mówi prawdę, ale wyłącznie prawdę o Kościele, nie zaś o życiu i losach Jezusa z Nazaretu. To właśnie zestawienie dwóch mitów – katolickiego i tego z „Ostatniej wieczerzy” – w tak śmiałej i świetnie napisanej książce czyni „Kod” niezwykle dla ideologii tegoż Kościoła niebezpiecznym. Przecież historia opowiedziana przez Browna została już dawno spisana przez Margaret Starbirt w książce „Święta Oblubienica”, a jednak w niczym nie zagroziła ona autorytarnej doktrynie rzymskich papieży. Autor, z całą pewnością antykatolik, słusznie zrozumiał, że jedną bajkę może wyprzeć tylko inna. Skoro ludzie przez wieki święcie wierzyli w mity, nie bacząc na ich oczywiste niezgodności z faktami, to chyba już łatwiej uwierzą w inny mit niż w rzeczone fakty. I tak też się stało. Badania przeprowadzone w Europie Zachodniej i USA dowiodły, że ok. 60 procent ludzi po przeczytaniu „Kodu Leonarda da Vinci” szczerze wierzy w jego treść! To dlatego katolicki kler tak bardzo obawia się projekcji i nieuniknionego sukcesu filmu. Paradoksem w historii całej ludzkości i chichotem bogów może okazać się fakt, że Kościół rzymskokatolicki – instytucja, która oparła się schizmom, herezjom, wojnom, skandalom i nieustannej od chwili swego powstania za czasów cesarza Konstantyna powodzi konstruktywnej krytyki – teraz padnie na kolana przed, a właściwie po superprodukcji Hollywoodu. Chętnie popatrzymy. Także na to, jak na film zareaguje polska kruchta. JONASZ
16
Nr 20 (324) 19 – 25 V 2006 r.
MITY KOŚCIOŁA
ŻYDZI POLSCY (cz. 34)
Pod czerwonym sztandarem Liga Polska i Narodowa Demokracja – forpoczty polskiego ruchu narodowego – widziały w ideologiach lewicowych inspirację żydowską, a nawet spisek zagrażający podstawom bytu katolickiej Europy. Żydzi uczestniczyli we wszystkich organizacjach rewolucyjnych i socjalistycznych, odkąd tylko pojawiły się one na ziemiach polskich. Odgrywali w tych ruchach niebagatelną rolę. Takie nazwiska jak: Rozalia (Róża) Luksemburg, Adolf Warszawski (Warski), Jan Tyszka (Leon Jogiches), Paweł B. Akselrod czy Lejb Bronsztejn (Lew D. Trocki) dowodzą wpływu Żydów i ich znaczenia w szeregach polskiego i rosyjskiego ruchu robotniczego (SDKPiL, SDPRR oraz PPS-u). Różni badacze rozmaicie interpretowali wielkie zaangażowanie Żydów (przede wszystkim inteligencji żydowskiej) w ruchu socjalistycznym. Podkreślano podobieństwa strukturalne między religią mojżeszową a pewnymi aspektami marksizmu, łatwość agitacji wynikającą z kultu wiedzy i powszechnej u Żydów umiejętności czytania oraz rzekomo wrodzoną skłonność Żydów do rewolucji i działań wywrotowych. Pierwsze żydowskie organizacje socjalistyczne powstały na obszarze cesarstwa rosyjskiego w połowie lat 70. XIX w. W 1877 r. w Wiedniu Aaron S. Lieberman stworzył czasopismo socjalistów żydowskich
N
– „Ha-Emet” („Prawda”), silnie antyreligijne, aczkolwiek doszukujące się w Starym Testamencie pierwowzorów idei komunizmu i rewolucji. Od końca lat 70. XIX w. szybko rosło oddziaływanie ideologii socjalistycznej na asymilujące się środowiska Żydów w Królestwie Polskim. Świadczą o tym zmieniające się proporcje nazwisk żydowskich w rejestrach skazanych za działalność polityczną. Działająca od 1883 r. grupa emigrantów z Królestwa, złożona głównie z krawców, wydawała periodyk „Dos Pojlisze Jidl”, pierwsze socjalistyczne czasopismo redagowane w jidysz. Jest rzeczą znamienną, że to nie Warszawa czy Łódź, gdzie tendencje asymilacyjne były najsilniejsze, lecz takie ośrodki jak Białystok i Wilno odegrały główną rolę w formowaniu się na ziemiach polskich socjalizmu żydowskiego. W cesarstwie rosyjskim pierwszą zorganizowaną siłą żydowskich robotników był Powszechny Żydowski Związek Robotników na Litwie, w Polsce i Rosji, utworzony 7–9 października 1897 r. w lasach wileńskich i zwany potocznie Bundem. Ta największa i wierna marksizmowi partia proletariatu żydowskiego istniała
ewton wykrył prawo grawitacji, Franklin ujarzmił piorun, Laplace dociekał powstania świata, Darwin – powstawania gatunków, astronomia udowodniła wielkość zamieszkałych światów, fizyka i chemia – prawidłowość w przyrodzie, a chłop polski wali co roku na Kalwaryę, bije się w piersi i oczekuje cudu. I tak od trzystu lat! „Naprzód” (sierpień 1902) tak pisał o pielgrzymkach do „cudownego obrazu i kaplic” przy klasztorze Bernardynów w Kalwarii: „Trzysta lat Kalwaryi! Dojeżdżamy do stacyi. Z wagonów wysypują się na peron nieprzejrzane tłumy, strojne w barwne suknie. Tłum kłębi się i faluje. Z wagonów wynoszą ludzi chorych, ułomnych, sparaliżowanych; i oni spodziewają się uzdrowienia, gdy odmówią przepisaną liczbę pacierzy lub wypiją wodę z cudownej sadzawki w Betsaidzie. Twarze kobiet, mężczyzn i dzieci ogorzałe, oczy zamglone i zapatrzone w dal, usta rozchylone, twarze wykrzywione potężną sugestyą, jednem słowem – ekstaza religijna. Same miasteczko Kalwarya, położone u stóp świętej góry, przypomina o tyle Palestynę, że gości w swoich, powiedzmy eufemistycznie, murach, kilkadziesiąt rodzin żydowskich, trudniących się tak samo jak mieszczanie maści chrześcijańskiej, handlem i uprzyjemnianiem pielgrzymom chwil pobytu. Naokoło rynku rozłożyły się sklepy, kramy, hotele i domy zajezdne.
w Polsce aż do 1950 r., kiedy to – mimo protestu szeregowych jej członków – decyzją KC Bundu została zlikwidowana, a część jej członków zasiliła szeregi PZPR. Pod zaborami Bund stworzył dobrze zakonspirowany i prężnie działający aparat organizacyjny. Już przed 1905 roku potrafił organizować wielotysięczne demonstracje, co podkreślał J. Piłsudski, pisząc tak: „(...) wśród chrześcijan ruch socjalistyczny rozwija się dotychczas powoli i nie sięgnął tak głęboko do mas, jak wśród Żydów”. W wielu miejscowościach Bund był największy spośród wszystkich istniejących partii socjalistycznych. Podstawowym postulatem, który stał się znakiem firmowym socjalizmu bundowskiego, było żądanie narodowo-kulturalnej autonomii oraz uznanie jidysz za język narodowy Żydów. Bund był zdecydowanie antysyjonistyczny i dążył do współpracy z proletariatem wszystkich narodowości. Rewolucja 1905–1907 r. była w dziejach socjalizmu, w tym również Bundu, okresem masowych wystąpień robotniczych, wzmożonej działalności prasy podziemnej oraz obrony ludności zagrożonej pogromami i represjami. Robotnicy żydowscy – wspólnie z robotnikami innych narodowości – wysuwali zarówno żądania ekonomiczne (skrócenie czasu pracy, podwyżka płac), jak i postulaty polityczne (zapewnienie
Masowy śpiew rozprasza wszelkie wątpliwości, porywa ze sobą w górę, t.j, do klasztoru OO. Bernardynów. Po 15 minutach wspinania się w górę stajemy wreszcie u bram klasztoru. Przed nami wzniesiona jest brama tryumfalna z napisem witającym pielgrzymów. Poza bramą rozpościera się olbrzymi plac, na
wolności osobistej strajkującym, wolności słowa, prasy, zebrań publicznych i organizacji robotniczych). Do najkrwawszych starć doszło podczas pochodów pierwszomajowych oraz na barykadach Łodzi – ośrodka przemysłu tekstylnego – w trakcie tzw. powstania łódzkiego. Rewolucjoniści opanowali wówczas część fabryk i niektóre dzielnice miasta, zbudowali ponad 100 barykad, podejmując walkę z policją i wojskiem. W walkach na barykadach Łodzi (18–25 czerwca 1905 r.) zginęło ponad 150 osób, w tym aż 79 Żydów. Warto przypomnieć, że w kulminacyjnym momencie walk ogłoszony został „List do biskupów Polski, berłu rosyjskiemu podległych” autorstwa Piusa X, w którym nazwał on rewolucjonistów
„szajkami gwałtownych podżegaczy, które zostały zawiązane do burzenia prawa i obyczajów”. Nakazał jednocześnie zachować wierność dla cara „jakoby dla majestatu Boga, przez człowieka wykonującego władzę!”. Po masowych strajkach jesienno-zimowych, kiedy to
wynajęli miejsca pod swoje kramy za stosunkowo znaczne pieniądze. Mimo to ks. Bernardyni głoszą wprost z ambon, aby pątnicy nie kupowali u kramarzy, tylko u nich, przy ich stolikach. Kalwarya jest wielkim przedsiębiorstwem i walczy ze swymi słabszymi konkurentami w sposób przyjęty w świecie kapitalistycznym.
Z DZIEJÓW KOŚCIELNEJ GŁUPOTY
Dziady kalwaryjskie którym koncentruje się całe życie handlowe i umysłowe Kalwaryi. Pod względem konstytucyjnym panuje na placu przed kościołem absolutna swoboda. Sprzedawane są setkami tysięcy cudowne bibułki Matki Boskiej z Campocavallo i pierścionki srebrne, które leżały rzekomo przy cudownym pierścieniu ametystowym w Perugii. Z jaką łapczywością konsumują pielgrzymi literaturę odpustową, świadczy fakt, że cudowne bibułki ks. Siedleckiego połykane bywają w niezliczonej ilości. Biedak, który całe życie głodował, połyka zamiast chleba bibułkę, która jest tańszą, łagodniejszą w smaku i jak zapewnia ks. Siedlecki, o wiele skuteczniejszą. Właściciele kramów są rozgoryczeni z powodu praktyk zarządu klasztoru. Kramarze
Silne wrażenie na pątnikach wywołuje obraz przedstawiający morderstwo rytualne. Na obrazie widać grupę żydów ubranych w strój rytualny i uzbrojonych w ostre narzędzia. Na miednicy zaś znajduje się ciało dziecka, któremu krew bucha z rozmaitych miejsc. Dziecko spogląda boleśnie i łagodnie ku niebu, co jednak nie wzrusza okrutnych żydów. Przed obrazem gromadzą się tłumy ludzi i słuchają objaśnień przewodników, którzy nie żałują czarnych kolorów, ażeby morderców dziecka przedstawić we właściwem świetle. Słuchacze, a zwłaszcza kobiety, są wzruszone opowiadaniem i wybuchają płaczem... Wiele cudów dzieje się przy cudownej sadzawce w Betsaidzie – tak zapewnia kronika klasztorna.
w całym imperium rosyjskim ogłoszono strajk powszechny, ponad tysiąc socjalistów żydowskich znalazło się wśród zesłanych na Sybir. Dziesiątki zginęły na ulicach. W 1906 r. car, pragnąc uspokoić rewolucjonistów, wprowadził pospiesznie nową konstytucję i ustanowił parlament – Dumę. Skutkiem tego posunięcia było powszechne prawo wyborcze dla mężczyzn, które wielu Żydom wydawało się jeszcze jedną dziwaczną innowacją, wymyśloną przez budzącą grozę władzę. Snuto domysły, w jaki sposób i do jakich celów jej przedstawiciele wykorzystają wyniki wyborów. Potwierdzeniem tego zdawał się być przypadek, jaki miał miejsce w Warszawie. Otóż nieuświadomieni Żydzi wybrali tam kandydata do Dumy – antysemitę. Doprowadziło to później do protestów, a Żydzi poczuli się ofiarami politycznych machinacji. Szczególnie ostry zatarg między Żydami a Polakami wybuchł w Warszawie w związku z wyborami do Dumy w 1912 roku, gdy – za sprawą elektoratu żydowskiego – zwyciężył kandydat socjalistów Eugeniusz Jagiełło, a przepadł narodowy demokrata. Wtedy to Narodowa Demokracja, Liga Polska, neokonserwatyści ze Stronnictwa Postępowego oraz cała masa niezorganizowanych ksenofobów wezwała do bojkotu sklepów i firm żydowskich. ARTUR CECUŁA
Do sadzawki tej, dość szczupłej, cisną się liczni pielgrzymi. Chorzy obmywają w niej swoje rany; inni znów czerpią z niej konewkami i dzbankami, piją cudowną wodę na miejscu, a nadto zabierają ją do domu. Piszący te słowa oglądał naocznie i słyszał zapewnienia od wiarygodnych osób, że wodę z sadzawki, zanieczyszczoną odpadkami chorych, pije ludność okoliczna. Władze sanitarne patrzą na to wszystko obojętnie – jakkolwiek nie jest obojętnem roznoszenie bakteryj chorobotwórczych po całej zachodniej Galicyi! Stosunki zdrowotne na Kalwaryi są wprost przerażające. Ani zarząd klasztoru, ani władze sanitarne nie poczyniły żadnych przygotowań, aby setki, tysiące ludzi przybyłych z rozmaitych stron uchronić od wybuchu jakiejś zakaźnej choroby. Noc przebyta w Kalwaryi, wśród śpiących pątników, wywołuje wprost potworne wrażenie. Po lasach otaczających klasztor, po norach mieszkalnych, szopach leży w nocy gęsto obok siebie tysiące ludzi, tak mężczyzn, jak kobiet i dzieci. Na tem samem miejscu śpią i załatwiają swoje potrzeby naturalne. Fetor, który unosi się nad tem całem obozowiskiem, jest nie do zniesienia. Że i moralność nie jest przytem zbyt ściśle obserwowaną, rozumie się samo przez się. Dziwną, a jednak bardzo częstą jest ta kombinacja podniecenia religijnego i seksualnego”. Zachowano pisownię zgodną z oryginałem. DYSTEN
Nr 20 (324) 19 – 25 V 2006 r. W roku 327 cesarz Konstantyn Wielki wydał wiele aktów dyskryminujących pogaństwo. Na wzgórzu Golgoty w Jerozolimie rozebrano świątynie Jowisza i Afrodyty. Zamknięto wielką świątynię boga słońca w Heliopolis w Syrii (dziś Baalbek). Na jej miejscu wzniesiono bazylikę.
już w imperium jedynowładcą. Trzy lata później nakazał zamknąć wszystkie świątynie, aby „pozbawić pogan możności grzeszenia”. Jednocześnie zabronił składania ofiar i oddawania czci posągom bóstw, winnym zaś naruszenia tych postanowień groziła kara śmierci i konfiskata mienia. Antypogańskie prawa Konstancjusza rozpaliły fanatyzm chrześcijan. Już w roku 346 świeżo nawrócony neoplatonik Firmicus Maternus z gorliwością neofity nawoływał synów Konstantyna do zastosowania jak najostrzejszych środków przeciwko wyznawcom starych bogów, nie wyłączając nawet członków własnej rodziny. Traktat Maternusa słusznie nazwano podręcznikiem nietole-
PRZEMILCZANA HISTORIA wierzyli (...) w jedną boskość Ojca i Syna, i Ducha Świętego w czcigodnej Trójcy. Idąc za tym prawem, nakazujemy, aby wszyscy stali się chrześcijanami katolikami, traktując innych jako bezbożnych i głupich, podtrzymujących zniesławioną doktrynę heretycką (...), podlegającą najpierw karze boskiej, a po naszym zarządzeniu wydanym, o czym jesteśmy przekonani, z natchnienia niebiańskiego, karalną również śmiercią”. W 381 roku Teodozjusz wydał edykt (rozszerzony na całe państwo w roku 391 r.) pozbawiający odstępców zdolności testamentowej: „(...) za apostazję grozi pozbawienie wszelkich swobód i przywilejów, wieczna infamia i zrównanie z najniższą klasą”.
przenoszenie chorych. Terroryzowali oni wszystkich, którzy narazili się głowie kościoła aleksandryjskiego. Ich dziełem było niszczenie świątyń pogańskich i pogromy żydów i heretyków”. Biskup Teofil również zajmował się niszczeniem świątyń pogańskich lub zamienianiem ich w kościoły (np. dawna świątynia Dionizosa). Wykazywał przy tym wiele poczucia humoru, urządzając parodiujące procesje, w których niesiono fragmenty wyposażenia niszczonych świątyń (dziś chrześcijanie nazywają to profanacją i ścigają jako obrazę uczuć religijnych). W 391 r. zniszczył (za pomocą topora) olbrzymi posąg boga Serapisa dłuta znanego artysty greckiego Bryaksisa (IV w. p.n.e.).
17
umieszczenie tam znaku szacownej religii chrześcijańskiej”. Papież Leon I (440–461) wygłosił mowę, w której stwierdził m.in., że gdyby winnych herezji nie karano śmiercią, prawa boskie i ludzkie doznałyby poważnej ujmy. „Kościół, przyswajając sobie tę potworną doktrynę, kazał przelewać strumienie krwi przez trzymających władzę świecką, aż do dnia, kiedy ta ostatnia, nazbyt późno oświecona, odmówiła służenia za narzędzie szałowi nienawiści teologicznych” (S. Reinach). W okresie panowania Tyberiusza II (578–582) pogaństwo zyskało trochę więcej swobody. Na tym tle około roku 580 zaczęły się wielkie rozruchy motłochu chrześcijańskiego.
MROCZNE KARTY HISTORII KOŚCIOŁA (5)
Dziedzictwo nietolerancji tolerancji W 328 r. dokonano konsekracji Konstantynopola, a towarzyszyło temu ścięcie filozofa Kanonarisa, który odważył się krytykować cesarza za jego odstępstwo od wiary przodków. Był to prawdopodobnie pierwszy męczennik pogański. W 331 r. stracono za uprawianie magii innego filozofa, Sopatrosa – bliskiego współpracownika cesarza. Padł on ofiarą intryg chrześcijańskiego konsula Ablabiusza, który oskarżył Sopatrosa o wzburzenie morza (w czasie importu pszenicy zatonął statek, w który Ablabiusz zainwestował). Na Zachodzie cesarz musiał ograniczyć prześladowania pogan ze względu na nacisk arystokracji pogańskiej, na Wschodzie jednak akcja niszczenia pogańskich miejsc kultu postępowała energicznie. Przy pomocy wojska zburzono potężną świątynię Afrodyty z Aphaka (Liban) pod zarzutem uprawiania tam rozpusty. Z kolei w przypadku świątyni Asklepiosa w Ajgaj w Cylicji dzieło zniszczenia podyktowane było tym, że Asklepios niebezpiecznie źle się kojarzył – czczono go jako odkupiciela, który uzdrawiał, czyli był zbyt podobny do nowego boga. Wobec oporu ludu także i tutaj posłużono się wojskiem. „Korzystano z okazji, aby profanować sanktuaria i znieważać uczucia religijne czcicieli bogów, wystawiając na pośmiewisko symbole kultu” (W. Dziewulski). Pomimo dyskryminacji lub nawet prześladowania pogan za czasów Konstantyna Wielkiego, nie nabrały one charakteru zorganizowanej akcji prześladowczej. Ostry kurs antypogański rozpoczął dopiero jego syn Konstans I. W 346 r. doszło do porozumienia zwierzchników Wschodu i Zachodu – Konstancjusza II i Konstansa I – a efektem było rozciągnięcie na obszar całego imperium edyktu Konstansa z 341 r. o prześladowaniu pogan. Od 353 r., po pokonaniu propogańskiego Magnencjusza, był on
rancji, bo zaraz rozpoczęły się pogromy świątyń, kierowane zwykle przez dostojników kościelnych, szczególnie w Syrii, Azji Mniejszej i Egipcie. W 356 roku Artemiusz, dowódca garnizonu w Aleksandrii, za namową miejscowego biskupa ariańskiego wprowadził żołnierzy do głównej świątyni pogańskiej – Sarapeionu – i obrabował ją z obrazów, ozdób i darów. Władze państwowe udzielały swego poparcia i ochrony organizatorom akcji pogromowej, a sam Konstancjusz kazał burzyć gmachy świątyń i zużywać materiał na budowę kościołów. Często zamieniano je na spichrze, a nawet umieszczano w nich prostytutki. Bardzo specyficznie „unieszkodliwiano” funkcjonujące jeszcze wyrocznie – magii pogańskiej przeciwstawiano magię chrześcijańską. I tak cezar Gallus (351–354) w siedzibie wyroczni Apollina w Antiochii umieścił relikwie św. Babylasa, co Apollina miało uczynić impotentem w zakresie przepowiadania. Za czasów Juliana Apostaty (361–363) doszło do reakcji pogańskiej, jednak cesarz niedługo zginął (w podejrzany sposób) – w czasie bitwy z Persami. Po jego śmierci chrześcijanie nie ukrywali swej radości i znów zaczęli burzyć świątynie pogańskie lub przekształcać je w kościoły. Jowian, następca Apostaty, zrekompensował wszystkie straty poniesione przez chrześcijan, jednak nie zechciał, jak życzyli sobie tego biskupi, prześladować pogan. Ponieważ wielu chrześcijan wracało do pogaństwa, cesarze postanowili zatrzymać tę falę. W 380 r. cesarz Teodozjusz I wydał edykt, który przekreślił zasadę tolerancji mediolańskiej (313). Oto jego najistotniejsze fragmenty: „Chcemy, aby wszystkie narody znajdujące się pod naszymi łaskawymi rządami wyznawały taką religię, jaką jest religia przekazana Rzymianom przez boskiego Apostoła Piotra (...), to znaczy, abyśmy
W tym czasie w Bizancjum położone w miejscowym akropolu świątynie Heliosa, Afrodyty i Artemidy zostały przeznaczone na cele świeckie; w jednej z nich ulokowano dom publiczny. Dziś Kościół lubi użalać się nad tym, jak to komuniści zamieniali kościoły na muzea, a przecież w przeszłości sam taki proceder inspirował i praktykował wobec tradycyjnych wierzeń. W Azji Mniejszej za sprawą biskupa Konstantynopola, Jana Chryzostoma, zniszczono sławną świątynię Artemidy w Efezie. Regularne akcje burzenia świątyń i posągów oraz wycinania świętych gajów zapoczątkował w rejonie Paryża i Normandii św. Marcin, biskup Tours. Dzięki nadzwyczajnej gorliwości w profanowaniu ołtarzy i wizerunków pogańskich bóstw wkrótce z jego diecezji zniknęły wszystkie świątynie pogańskie. Na Wschodzie burzenie świątyń pogańskich przebiegało zdecydowanie intensywniej niż na Zachodzie, gdzie cesarze ograniczali bandycki proceder. 1 listopada 397 r. rząd konstantynopolitański polecił namiestnikowi Antiochii, aby materiały uzyskane z rozbiórki świątyń pogańskich przeznaczano na reperację dróg, mostów, wodociągów i murów miejskich. 10 lipca 399 r. cesarz wydał nakaz zniszczenia wszystkich istniejących jeszcze na Wschodzie świątyń pogańskich. Relacja chrześcijańska podaje, że około roku 530 na skutek gorących modłów biskupa koptyjskiego Mojżesza runęło pięć pogańskich świątyń w okolicy Abydos w Górnym Egipcie. Bardziej prawdopodobne jest, że swe modły ów biskup wznosił za pomocą kilofa i armii mnichów. Jak podaje Dziewulski, „z zamiłowania do środków gwałtownych słynęli biskupi aleksandryjscy. Od czasu św. Atanazego utrzymywali oni swego rodzaju bojówki liczące setki uzbrojonych w kije tzw. parabolanów, tj. ludzi, których oficjalnym zadaniem było
Pomimo tych akcji represyjnych szacuje się, że około roku 400 chrześcijanie stanowili jedynie 12–30 proc. ludności państwa. Tym samym rządziła tam zdecydowana mniejszość, która terroryzowała większość. W 408 r. Honoriusz zakazał poganom sprawowania urzędów publicznych, a 10 lat później nakazał spalić wszystkie pisma antychrześcijańskie. W roku 431 sobór powszechny w Efezie w podobny sposób potraktował wszystkie dzieła Porfiriusza. Decyzję tę cesarz Teodozjusz powtórzył w roku 448. Dzięki takim akcjom nie dotrwało do naszych czasów niemal nic z tamtejszej literatury. 14.11.435 r. cesarz zabronił składania wszelkich ofiar oraz zarządził ostateczne zburzenie istniejących świątyń i innych miejsc pogańskiego kultu. Na ich miejscu stawiano krzyże. Przywrócono też karę śmierci za naruszenie praw antypogańskich. Od 438 r. w całym państwie zaczął obowiązywać wymierzony przeciwko poganom „Kodeks Teodozjański”, którego ostatni przepis stanowił: „Rozkazujemy, by wszystkie świątynie – o ile istnieją jeszcze takie, co nie doznały szwanku – zostały zburzone na polecenie osobistości rządowych, a miejsca po świątyniach oczyszczone poprzez
Kiedy doszło do kilku samosądów, cesarz obiecał zmienić swój stosunek do pogan. Zaczęła się nowa fala terroru. „Dokonano nowych aresztowań w Syrii i Azji Mniejszej i więzienia stolicy napełniły się aresztowanymi. Z uwagi na wielką liczbę oskarżonych senat zastosował skrócone postępowanie sądowe, wydając masowo wyroki śmierci. Skazanych rzucono dzikim bestiom na pożarcie, resztki zwłok zaś palono. Wśród nich było kilku duchownych chrześcijańskich (oskarżonych o sprzyjanie pogaństwu – przyp. red.). Szczególnie okrutną śmiercią zginął Anatolios. Najpierw go storturowano, następnie szarpały go zwierzęta, zwłoki zaś przybito do krzyża. Trupy przyjaciela Anatoliosa – Teodora – i jego syna, zmarłych na torturach, spalono” (Dziewulski). Nastąpiło tragiczne odwrócenie ról i zdeptanie wzniosłych założeń: rzucani dzikim zwierzętom, teraz sami zaczęli rzucać; wyznawcy ukrzyżowanego Boga sami zaczęli krzyżować. Sienkiewicz pytał: Quo vadis, Domine?, ale powinien jednak napisać drugą część tej powieści, w której zadałby pytanie nawiązujące do szału prześladowań IV–VI w.: Quo vadis, Ecclesia? MARIUSZ AGNOSIEWICZ www.racjonalista.pl
18
Nr 20 (324) 19 – 25 V 2006 r.
CZYTELNICY DO PIÓR
OPOWIADANIE
Król Kaczor Król Kaczor Elekt Pierwszy spojrzał ukosem na swoich podwładnych. – Fuj, co za zbieranina – pomyślał. Z pewnym trudem zgramolił się z nocnika ustawionego na czterech skrzynkach po wyborowej, który miał symbolizować długo oczekiwany tron. Teraz, kiedy już wiedział, że wkrótce otrzyma ten prawdziwy (wciąż był w budowie, brakowało surowców, choć i tak zdrapano już wszystkie złocenia z klamek i żyrandoli na Wawelu) – siadał na nim znacznie rzadziej niż podczas kampanii. I nerwów mniej, i żołądek jakoś się ustabilizował. Zasapany nieco po niemal ekwilibrystycznym wyczynie odwrócił się i stanął oko w oko z samym sobą. – Kurwa, po co oni tu postawili to lustro? Zdenerwowany chwycił, co mu w rękę podeszło. Zamachnął się z całej siły krucyfiksem, by stłuc ten żałosny sprzęt przypominający o jego mizernym wyglądzie i zaiste cesarskim wzroście. O dziwo, lustro w ostatniej chwili odsunęło się, unikając miażdżącego ciosu. Nim zdążył pomyśleć: „O mój boże marksistowski”, jego podobizna jednym ruchem ręki wyrwała mu krucyfiks. – Co ty robisz, do cholery?! – wysapał jego brat bliźniak. Chcesz mnie zabić? Teraz, gdy wygrałem dla ciebie wybory? Lechu zadrżał. Uświadomił sobie pomyłkę. Przecież gdyby faktycznie ubił Jarosława, zostałby sam z tym motłochem i swoją żoną. Zawsze się zastanawiał, dlaczego Jarek pozwolił mu poślubić najlepszą laskę w Rzeczyniepospolitej. Pewnie
z powodów reprezentacyjnych – wiadomo, król powinien dobrze się prezentować na forum. Zresztą i tak korzystał z niej jedynie sporadycznie. Małżeński obowiązek zwykle pozostawiał bratu, który zresztą nie pozostawiał mu wielkiego wyboru. Właśnie, żona ostatnio skarżyła się odrobinę... – Jarek, Marysia mówi, że znowu pierdzisz pod kołdrą. Jeszcze się z tego nie wyleczyłeś? Wiesz, mi to tam nie przeszkadza, przywykłem, ale ona... – umilkł pod ciężkim spojrzeniem Jego Eminencji Jarka. – Dobrze, już dobrze – z czym przychodzisz? – zapytał. – Dzieje się źle – powiedział Jarosław Niewielki. Już od dwóch
P
iszę, żeby podzielić się z wami moją radością z powodu wejścia na ekrany kin filmu „Kod da Vinci”. Myślę, że może to być kolejny element prowokujący ludzi do samodzielnego myślenia. Zwłaszcza młode pokolenie – pokolenie, które poszukuje i nie jest całkowicie bezwolne, budzi moje wielkie nadzieje.
dni nie odwiedziłeś ojca dyrektora. Dlaczego zapominasz o przyjaciołach? Z czego oni mają żyć? Czy chcesz, żeby założyli czarny Dyrektoriat i spalili nas na stosie za niepłacenie dobrowolnej daniny? Myślisz, że tak wielka osobistość zadowoli się wyłącznością na rozprowadzanie informacji religijnych i państwowych? Co z tego, że nadałeś mu jedyne słuszne prawo nadinterpretowania Pisma i Konstytucji? Zwolnienie z wszelkich doczesnych i wiecznych podatków też nic nie zmienia – przecież i tak ich nie płacił! A komisarze religijni w wojsku wcale nie mają jeszcze absolutnej kontroli nad armią! I w kraju pozostało jeszcze 14 Żydów! Wstyd! Ojciec już rozważa tekst ekskomuniki, nie sprawdzasz się, bracie. Co zamierzasz z tym zrobić? – Wybacz, Bracie wszechmogący... Staram się jak mogę... – Czarny Dyrektoriat był zmorą wszystkich władców Polski. Władza, jaką dysponował, potrafiła wnieść na wyżyny bądź strącić w przepaść każdego władcę, z woli ludu i ojca dyrektora. Nic dziwnego, że Lechowi łamał się głos. – Natychmiast ogłoszę ekspropriację wszelkich majątków nieprzykościelnych dzieci z nieprawego łoża. I dodam grant na budowę świątyni Niepoczytalności Opatrznej... Wystarczy...? – zapytał z nadzieją. – No, nie wiem. – Jaro zamyślił się wyraźnie. – W sumie ekspropriacje to trochę dziewiczy grunt... – spojrzał i chrząknął. – Czy wyrażam się wystarczająco wyraźnie? – Oczywiście, bracie – ucieszył się Lechu. – Oczywiście, nowe dziewice też podeślę. Obu płci, ma się rozumieć. Ojciec własno... ręcznie będzie mógł je ochrzcić, biedne sierotki... – No, to zgoda między nami, bracie. No to ja idę, niech będzie pochwa... loony. – Szczęść w zbożu, bracie. ADAŚ STRUPEK
Jeszcze może dwa pokolenia i nadejdzie nowy czas. Ja i mój mąż staramy się nauczyć naszą córeczkę samodzielnego myślenia, tolerancji dla wszelakiej różnorodności i szacunku dla życia. Może jej dzieci będą żyły już w lepszym kraju, choć z pewnością nie idealnym, bo w bajki nikt z nas nie wierzy. Agnieszka Branewska
Kod młodości
Pani pozna Pana Dobra gospodyni domowa, niezależna, bez nałogów, zadbana, średniego wzrostu, pozna uczciwego kawalera do lat 38, poważnie myślącego o życiu, bez nałogów i zobowiązań, lubiącego przyrodę – w celu matrymonialnym. Kraków i okolice. Niepołomice (1/a/20)
Wdowa, 69/152/72, tolerancyjna, spokojna, pracowita, nieznosząca kłamstwa, kochająca przyrodę, pozna niepijącego Pana do lat 75, poważnie myślącego o życiu we dwoje – w celu wspólnego zamieszkania u niej. Woj. śląskie (2/a/20) Bardzo samotna emerytka o spokojnym usposobieniu, 70/156/54, pozna samotnego Pana do lat 75, kulturalnego, o podobnym usposobieniu i otwartym umyśle, z wykształceniem minimum średnim, lubiącego podróże i wycieczki. Bydgoszcz (3/a/20) Niezależna i spontaniczna wdowa, 64/166/72, kochająca sport, taniec i turystykę, pozna kulturalnego Pana do lat 70., bez nałogów, o wesołym
A
ja się cieszę, że żyję w Polsce! Historia i życie codzienne uczy nas, że po wyjściu z największej opresji, po długiej i męczącej walce i pokonaniu silnego wroga smak zwycięstwa jest bardziej intensywny.
Kondycja Polski jest najlepszym dowodem, że ów wpływ nie jest dobry. Kojarzy mi się to z pasożytem, który żeruje na organizmie. Pasożytnictwo to nic innego jak forma współżycia między organizmami, która przynosi korzyść tylko pasożytowi. Na-
Zwalczymy chorobę! Jestem młody i całe życie przede mną. Nieraz zastanawiam się nad wyjazdem za granicę. Kurczę, przecież w Irlandii czy w Anglii mógłbym zarabiać pięć razy więcej! Mógłbym odkładać na konto i spełniać swoje marzenia. Jednak za każdym razem coś mówi mi, że można jeszcze ten zmierzający wprost na górę lodową polski statek uchronić przed zderzeniem. Zadanie trudne, ale o życie zawsze się walczy. Czytam „FiM” i cieszę się, że taka gazeta w ogóle istnieje. Jesteście w stanie poruszyć ludzi. Dajecie nadzieję. Watykan to państwo, które jak każde inne prowadzi politykę. Lecz jako jedyne posiada swoich polityków chyba w każdym państwie na ziemi. Polska jest pod ogromnym wpływem polityków tego obcego państwa. Podobnie było przed zaborami...
sze państwo jest żywicielem, któremu taki związek przynosi tylko szkody. Co gorsza, pasożyt może doprowadzić żywiciela do wyniszczenia, a nawet śmierci. Warto jednak pamiętać, że zdrowa część organizmu potrafi wygrać z chorobą nawet wtedy, gdy wydaje się to wręcz niemożliwe. Trzeba tylko pobudzić mózg i wolę do działania. Czasami wystarczy jakiś impuls. Takim impulsem może być Wasza gazeta. W czasie reformacji Kościoła druk odegrał znaczącą rolę. Historia lubi się powtarzać. Co ważne – w dobie telewizji, radia i Internetu prasa ciągle ma mocną pozycję. Myślę, że nadszedł czas na skuteczną reklamę Waszej gazety, którą powinni prowadzić przede wszystkim sami czytelnicy, bo to daje najlepsze rezultaty. Jak to ktoś kiedyś powiedział: „Aby istnieć, człowiek musi się buntować”. Wacek
Tresura Chore pomysły Ministerstwa Edukacji i powołanie na to stanowisko Giertycha jako szefa resortu wywołały istną burzę. Ta część społeczeństwa, której nie jest obojętny los neutralności światopoglądowej polskich szkół, odważnie protestuje. Niestety – niebezpieczeństwo, które wisi nad świecką szkołą, nie tylko jest realne, ale też nie wzięło się znikąd. Najpierw wprowadzono do szkół religię katolicką. Zasługi ministrów UW – Anny Radziwiłł i Henryka Samosonowicza – w tym dziele są niekwestionowane. Podobnie jak prof. Zolla – wówczas prezesa Trybunału Konstytucyjnego. Kolejna sprawa to krzyże w salach szkolnych. W Niemczech na przykład kanclerz Kohl (należący do chadeckiego ugrupowania) opowiedział się zdecydowanie za usunięciem krzyży i innych symboli
usposobieniu, najchętniej z samochodem – w celu wspólnego spędzania czasu. Jaworzno (4/a/20) Pan pozna Panią Emeryt oczekuje listu od Pani powyżej 55 roku życia, zawodowej pielęgniarki, gotowej zmienić miejsce zamieszkania, najlepiej z rodziną, mogącą dziedziczyć jego majątek. Czeladź (1/b/20) Poznam Panią, dla której seks jest pięknem samym w sobie, ateistkę. Wiek obojętny. Bolesławiec (2/b/20) Przystojny rencista po rozwodzie, bez nałogów, 45/173/73, pozna miłą, zgrabną Panią. Bełchatów (3/b/20)
religijnych, gdyż uznał je za „godzące w uczucia niechrześcijan i naruszające zasadę neutralności światopoglądowej państwa”. W Polsce symbol religijny (krzyż) wisi w gmachu Sejmu, który podobno jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli. Również niekatolików. I niechby ktoś spróbował go zdjąć! Inną kwestią są podręczniki do historii pisane na przykład przez prof. Roszkowskiego. Mniejszości wyznaniowe (w tym świadkowie Jehowy) określane są tam mianem sekt. Domyślam się, że prof. Roszkowski ma świadomość, w jaki sposób odbierane jest przez społeczeństwo słowo „sekta”? Więcej – domyślam się, że właśnie dlatego, że to wie, tak pisze. Po owocach ich poznacie... Na szczęście jest Unia Europejska, jest dokąd wyjechać. Polska młodzież już z tej możliwości korzysta. Wróci normalna. Libre Pensee
Jak zamieścić bezpłatne ogłoszenie? 1. Do listu z własnym anonsem (krótki i czytelny) należy dołączyć znaczek pocztowy (luzem) za 1,30 zł i wysłać na nasz adres. Jak odpowiedzieć na ogłoszenie? 1. Wybierz ofertę(y), na którą(e) chcesz odpowiedzieć. 2. Napisz czytelny list z odpowiedzią i podaj swój adres (lub e-mail). 3. List włóż do koperty, zaklej ją, a w miejscu na znaczek wpisz numer oferty, na którą odpowiadasz. 4. Kopertę tę wraz ze znaczkiem za 1,30 zł (liczba znaczków musi odpowiadać liczbie odpowiedzi) włóż do większej koperty i wyślij na nasz adres. Oferty bez załączonych znaczków (luzem) nie będą przekazywane adresatom.
Nr 20 (324) 19 – 25 V 2006 r.
LISTY To paranoja O konkursie na PRZYGŁUPA czy DEBILA roku 2006 nie słyszałam, a tu posłowie z partii koalicyjnych urządzają wyścigi, która partia wykaże w swoich szeregach najwięcej „sztucznej inteligencji”. Panowie posłowie, zwolnijcie! Wasza głupota wprost promieniuje i nikt racjonalnie myślący nie posądzi was o istnienie takiego organu jak mózg. To, co się ostatnio dzieje w tym kraju, przechodzi ludzkie pojęcie. To już paranoja. Jeszcze nie otrząsnęłam się z szoku, jakiego doznałam po ostatnich nominacjach na stanowiska ministerialne (nacjonalista Giertych, Rafał Wiechecki, którego LPR wytrzasnął chyba z łapanki na kibiców, Lepper i pozostałe oszołomy z partii koalicyjnych), a tu już kolejne pomysły: kara chłosty w szkole, zakaz handlu w niedziele oraz ograniczenie pracy dla nauczycieli akademickich. Te oszołomy nie wiedzą, że ludzie uczą się zaocznie, bo oni sami nie spędzali w szkole zbyt dużo czasu, co widać, słychać i czuć. Czekam jeszcze na wprowadzenie obowiązkowego udziału w mszach niedzielnych i powołanie specjalnych „funkcjonariuszy”, np. z Młodzieży Wszechpolskiej, którzy będą sprawdzać, czy wszyscy obywatele noszą przy sobie zdjęcie JPII i różaniec. Bo chyba już niedługo zajęcia w szkołach będą poprzedzane przez codzienne msze. Oczywiście – z ofiarą. Niedługo B16 nawiedzi bogatą Polskę i podczas wizyty tego „dostojnego” gościa TV nie będzie emitowała reklam podpasek i papieru toaletowego. Ciekawe, czy będzie można chodzić z krótkim rękawem i bez moheru na głowie. Zastanawiam się, jak nazwać ten rodzaj „demokracji”, która panuje w Polsce, bo to jakaś specjalna odmiana – zrozumiała tylko dla zagorzałych katolików, nacjonalistów i faszystów, antysemitów, rasistów, homofobów. Bo tym charakteryzują się ludzie, którzy rządzą Polską. Pozostaje tylko nadzieja, że naród polski kaczyzmu nie wytrzyma i dojdzie do obalenia tego rządu. Marzena G.
Wspólnie z papieżem Hura! Papież Benedykt 16 z nami! Nie ma wątpliwości, że niedawna wypowiedź papieża, który krytykował niektórych kandydatów na duchownych za to, że nie kierują się religijnością, ale pobudkami materialnymi i ambicjonalnymi, skierowana była przede wszystkim do polskich księży i biskupów, znanych ze swojej pazerności na władzę i dobrobyt, z licznych afer i traktowania tzw. wiernych przede wszystkim jak stada dojnych krów. Warto
parafrazować dawne hasło: „Kościół tak, wypaczenia nie”. Jak pamiętamy – oryginalne kierowane było do socjalizmu. Przecież my, wszyscy antyklerykałowie, poprzez nasze działania pośrednio dążymy do naprawy Kościoła, który tak bardzo odszedł od pierwotnych ideałów. Pomagamy duchownym, piętnując ich niekatolickie postępowanie, w dostąpieniu tzw. zbawienia wiecznego,
LISTY OD CZYTELNIKÓW ołtarze monstra, w czasie wizyty kraj „stoi”, parlamentarzyści i urzędnicy śpieszą w miejsce spotkań pojazdami służbowymi, wielomilionowe przemieszczanie wiernych to standard, a angażowanie tysięcy policjantów i medyków jest potrzebą chwili. I za to wszystko płacimy my, podatnicy, zarówno wierzący, jak i niewierzący, a także wszyscy, którzy są innych wyznań.
członkiem bandy Jaruzelskiego i innych. Chcę dokonać samokrytyki, dobrowolnie poddać się karze jako członek organizacji przestępczej o charakterze zbrojnym – według katowickiego oddziału IPN (Instytut Poniżania Narodu). Wprawdzie nikogo nie zabiłem, ale sam fakt przynależności powinien wystarczyć, by być spalonym na stosie. Proszę więc o zamieszczenie tego listu na Waszych łamach, gdyż liczę na kontakt z innymi tego typu „zbrodniarzami”, których proszę o e-maile – wówczas tłumnie zgłosimy się do IPN, by spłonąć na stosie „miłości bliźniego”. Ryszard Skibiński
[email protected]
Kompromitacja
gdyż obecnie mało który z nich ma szansę dostąpić tej łaski. Za nasze zasługi dla Kościoła katolickiego mamy prawo oczekiwać wdzięczności od całego duchowieństwa, a zwłaszcza od najwyższych władz Kościoła. Władysław Salik Zielona Góra
Obrazoburcza reklama? „Gazeta Wyborcza” z 9 maja poinformowała, że na czas pielgrzymki B16 wstrzymana będzie m.in. reklama pokazująca początek stosunku – za przeproszeniem – płciowego (zaawansowana i przyśpieszona gra wstępna) z meczem w tle, mająca zachęcić do kupna telewizora. Ma ona rzekomo nie pasować do „podniosłej atmosfery wizyty Ojca Świętego”. Podpowiadam ewentualną linię obrony. Owa młoda para – z pewnością po ślubie, nieskażona AIDS, a więc i bez prezerwatywy – pragnie odbyć stosunek wyłącznie w celu poczęcia nowego obywatela IV RP, czyli prokreacji. Mecz natomiast jest po to, by odwrócić ich grzeszne myśli od mogącej w skrajnych przypadkach wystąpić... przyjemności. Jerzy S., Zamość
Pod papieskim ciężarem 24 mln 356 tys. zł przeznaczył rząd na organizację wizyty Benedykta XVI w Polsce. A gdzie koszty samorządów miast, do których zawita papież? O tym się milczy! Polemizując z „kosztami”, pragnę przypomnieć, że jak przyjeżdża do Polski Bush lub Putin, ewentualnie inni przywódcy państw, to podatnik polski ponosi minimalne nakłady przyjęte w ogólnoświatowej dyplomacji. W zasadzie dostojnicy ci przywożą swoje limuzyny, ochronę itp. W przypadku papieża budujemy
Czy o tym „rządzący” pamiętają w obliczu niedofinansowania służby zdrowia, szkolnictwa itp.? Tadeusz D., Olsztyn
Zacznijmy od Kaczek Lech Kaczyński znowu chce badać. Tym razem okoliczności, w jakich powstały niektóre partie w parlamencie. O jakie partie chodzi – nawet dziecko się domyśli. A badania należałoby rozpocząć od panów Kaczek – od zdrowia psychicznego po posiadane wykształcenie, które powinno budzić wiele wątpliwości. Jak ludzie po studiach prawniczych mogą nie znać języka obcego?! Jak to możliwe, aby profesor prawa podważał wyroki sądu w sprawach toczących się przeciwko niemu, ponieważ nie podobał mu się wyrok wydany przez ten sąd?! Człowiek, który jest po prawie, nie zna zasad postępowania w sprawach karnych? Czy to, że człowiek prawa ignoruje prawo, wynika z aroganckiego stosunku do sądownictwa czy po prostu z braku znajomości prawa, które podobno studiował? Niech wreszcie znajdzie się ktoś, kto sprawdzi ich dyplomy i powiązania braci z ich ojcem, który kiedyś wykładał na dwuletnich zaocznych studiach dla kacyków partyjnych („FiM” 42/2005), po których ci otrzymywali dyplomy ukończenia studiów. MG
Wyznanie Kochani, za Waszym pośrednictwem chcę przyznać się do potwornej zbrodni. Tak, ZBRODNI!!! Mianowicie: w latach 1975–1977 służyłem w Ludowym Wojsku Polskim, a potem, od 1 maja 1981 roku, zostałem funkcjonariuszem milicji, przemianowanej następnie na policję. Widać więc wyraźnie, że byłem
Zanim jeszcze rozpoczął się mecz, grupy bandytów napadały na autobusy i niszczyły je. Poza tym w niektórych dzielnicach, na przykład na Starej Pradze, na Cyryla i Metodego, tuż pod okiem komendy dzielnicowej, chuligani przez wiele godzin wrzeszczeli i nie było zupełnie żadnego patrolu. Co więc robi policja za nasze pieniądze? Wszystkim wyłapanym należy dać zajęcie przy robotach na rzecz miasta, aby mogli się tam „bezwzględnie” wyżyć... Siły porządkowe nie potrafiły zabezpieczyć najbliższych okolic stadionu, skupiły się tylko wokół niego. Przy takiej imprezie sportowej nie było objazdów komunikacji miejskiej, nie mówiąc już o innych rejonach Warszawy. Policja w Warszawie nie spełnia swoich podstawowych zadań
19
– to kompromitacja komendantów nieudaczników z nadania PiS-u. Czytelnik z Warszawy
Redaktorzy IV RP! Polacy są przez Was – Kaczych dziennikarzy – oszukiwani niedomówieniem na temat tragedii we wsi ukraińskiej, gdzie polska partyzantka wymordowała setki mieszkańców (taką informację podajecie!). To sprytnie utkane słowne niedomówienie oznacza brak rzetelnej informacji, że mordercy tych Ukraińców to Polacy z formacji zbrojnej Armii Krajowej, sterowanej politycznie przez Akcję Katolicką założoną przez religijnego bandytę A. Hlonda, zawiadowcę i prymasa ówczesnej Polski z ramienia mafii relikatolickiej z Watykanu... W związku z tym, że taka manipulacja jest dziś możliwa i sterowana w Waszej wymarzonej IV RP, należy ją już o kant dupy potłuc, bo niczym nie różnicie się od szuj komunistycznych, trzymających nas wówczas za rozumy. Jezus powiedział: „Mówcie prawdę, a ona was oswobodzi”. A Wy co czynicie? Wstydliwy to prezent dla obejmującego rządy nad TVP Bronisława Wildsteina, którego darzę wielkim szacunkiem... fred
Świecki mistrz ceremonii pogrzebowej Tel. 509 275 907 Cena 150 zł + koszty dojazdu
20
Nr 20 (324) 19 – 25 V 2006 r.
CZUCIE I WIARA
PYTANIA CZYTELNIKÓW
Ekskomunika W dniach 4–5 maja media podały, że w Chinach wyświęcono dwóch biskupów bez zgody papieskiej. Watykan uznał święcenia za nieważne i zagroził wyświęconym biskupom ekskomuniką. Czy słusznie? Co mówi Biblia o wyświęcaniu biskupów i z jakich powodów można kogoś ekskomunikować? Dziś najsurowszą karą stosowaną przez Kościół rzymski jest ekskomunika, czyli wykluczenie wiernego bądź duchownego ze wspólnoty wierzących. Według ,,Kodeksu prawa kanonicznego” – ,,Kościół posiada wrodzone i własne prawo wymierzania sankcji karnych wiernym popełniającym przestępstwo” (kan. 1311). Najsurowiej karane są m.in. przestępstwa przeciwko religii i jedności Kościoła (kan. 1364–1369). Do przestępstw tych zalicza się: odstępstwo od wiary, herezję, powodowanie schizmy, wychowanie dzieci w religii niekatolickiej, czyny świętokradcze, krzywoprzysięstwo oraz publiczne bluźnierstwa przeciwko Kościołowi. Do innej kategorii przestępstw zalicza się przestępstwa przeciwko władzy kościelnej i wolności Kościoła (kan. 1370–1377), czyli przymus fizyczny wobec biskupa i innych osób duchownych, nieposłuszeństwo wobec Stolicy Apostolskiej i jej przedstawicieli oraz nawoływanie do nieposłuszeństwa wiernych. Trzecia grupa przestępstw dotyczy uzurpacji kościelnych zadań (kan. 1378–1389). Sankcje w przypadku popełnienia tych przestępstw wymierzone są przeciwko tym duchownym, którzy na przykład uczestniczą w grzechach nieczystości, dopuszczają się symonii lub uzurpacji urzędu kościelnego. Stąd: ,,Biskup, który bez papieskiego mandatu konsekruje kogoś na biskupa, a także ten, kto od niego konsekrację przyjmuje, podlega ekskomunice wiążącej mocą samego prawa, zastrzeżonej Stolicy Apostolskiej” (kan. 1382). Kolejna kategoria przestępstw dotyczy fałszu (kan. 1390–1391) oraz przestępstw przeciwko obowiązkom duchownych (kan. 1392–1396), m.in. zawarcie małżeństwa. ,,Gdy po upomnieniu [duchowny] nie poprawia się i nadal daje zgorszenie, może być karany stopniowo pozbawieniami lub także wydaleniem ze stanu duchownego” (kan. 1394, par. 1). Te same kary stosuje się wobec tych duchownych, którzy trwają w innym grzechu przeciwko przykazaniu ,,Nie cudzołóż”, wywołując zgorszenie. Wobec tych duchownych, oprócz wydalenia ze stanu kapłańskiego, mogą być zastosowane inne sankcje, gdy grzechy nieczystości ,,połączone są z użyciem przymusu lub gróźb
albo [gdy są popełnione] publicznie lub z osobą małoletnią poniżej lat szesnastu” (kan. 1395, par. 1 i 2). Wykaz kończą przestępstwa przeciwko życiu i wolności człowieka (kan. 1397–1398). Według ,,Kodeksu prawa kanonicznego”, Kościół rzymskokatolicki może więc stosować takie czy inne środki dyscyplinarne wobec swoich wiernych i duchownych. Zachodzi jednak pytanie: czy doktryna Kościoła dotycząca przestępstw i sankcji karnych jest zgodna z Biblią oraz co Pismo Święte mówi o biskupach i ich wyborze. Przede wszystkim Nowy Testament wykazuje, że pomiędzy pierwszymi biskupami z czasów apostolskich, a tymi, którzy dziś chcą za ta-
kich uchodzić, zachodzi zasadnicza różnica. Polega ona chociażby na tym, że pierwsi biskupi byli członkami miejscowych zborów i po ustanowieniu ich biskupami nadal pozostali w tych zborach. To znaczy, że w przeciwieństwie do Kościoła rzymskiego i innych, gdzie biskup jest dostojnikiem, którego władza rozciąga się nad całą diecezją (szeregiem parafii), pierwsi biskupi byli przełożonymi tylko lokalnych zborów. Według Dziejów Apostolskich, posługa biskupa związana była z miejscowym zborem. Innymi słowy: w każdym zborze był biskup (Dz 14. 23). Poza tym takie słowa jak: ,,biskup”, ,,starszy”, ,,prezbiter” – odnoszą się do jednej i tej samej osoby. Potwierdza to samo znaczenie pojęć: biskup (gr. episkopos, dosł. ten, który dogląda stada); prezbiter (gr. presbiteros, starszy), pochodzenie funkcji starszego ze starotestamentowych wzorów żydowskich (por. Lb 11. 16–17, 24–25) oraz stosowanie tych określeń zamiennie. Na przykład w Dziejach Apostolskich (20. 17) wspomina się
o ,,starszych”, którzy nieco dalej nazwani są ,,biskupami” (w. 28). Podobnie rzecz przedstawia się w Liście do Tytusa (por. 1. 5 z w. 7). Ustanowienie biskupów związane więc było z powstaniem miejscowego zboru, a nie diecezji. Gdziekolwiek powstał zbór, tam ustanawiano biskupów starszych, którzy byli wybrani spośród miejscowych wierzących (Dz 14. 23). Kto jednak ustanawiał biskupów i kto może czynić to dzisiaj? Na początku starsi wyznaczani byli przez apostołów (Dz 14. 21–23). Jednak – jak podają Dzieje Apostolskie – wybór starszych nie tyle był inicjatywą ludzi, co wyrazem Bożego powołania (por. Dz 13. 1–3; 20. 28). Apostołowie „w modlitwie i poście” prosili jedynie o Boże prowadzenie i dar rozpoznania duchowych kwalifikacji tych, którzy mieli już Boże powołanie.
Z upływem czasu apostoł Paweł przedstawił w swoich listach moralne i duchowe cechy tych, którzy mają być biskupami, czyli starszymi zboru (1 Tm 3. 1–7; Tt 1. 5–9, por. 1 P 5. 1–3). Dzięki temu, oprócz indywidualnego prowadzenia Bożego, możemy również dziś rozpoznać, kto w miejscowym zborze jest biskupem ustanowionym przez Ducha Świętego, a kto pseudobiskupem nieposiadającym takich cech. Według apostolskich wytycznych, do ustanowienia biskupa nie jest potrzebne jakieś szczególne posiedzenie rady Kościoła, ceremonia wyświęcenia czy specjalne szaty
liturgiczne, lecz wyłącznie dostosowanie się do biblijnych zaleceń. Potwierdza to również przykład opisany w Liście do Tytusa, któremu ap. Paweł polecił ,,ustanowić po miastach starszych” (1. 5). Chociaż Tytus dysponował jedynie listem od Pawła, to list ten zawierał wystarczające wskazówki dotyczące duchowych i moralnych kwalifikacji starszych. Tak więc skoro Tytus mógł rozpoznać Boży wybór i wyznaczyć po zborach biskupów, to również współcześni misjonarze mogą czynić to samo. A zatem każdy misjonarz zaangażowany w pionierską pracę ewangelizacyjną, na skutek której powstaje zbór, jest również uprawniony, w oparciu o biblijne wytyczne, do wyznaczenia starszego danego zboru. Z chwilą wyznaczenia starszego zboru główną pieczę nad zborem sprawuje ów starszy, a nie misjonarz, którego praca ma zupełnie inny charakter. W świetle tego, co do tej pory zostało powiedziane, katolicka procedura wyświęcania biskupów lub sankcji stosowanych wobec nich – w przypadku ich ordynacji bez zgody papieskiej – nie ma żadnych
podstaw biblijnych. Przeciwnie. Powoływanie starszych jest przede wszystkim sprawą Bożą, konkretnych misjonarzy oraz lokalnego zboru, a nie inaczej (Dz 20. 28). Ponadto ,,biskup ma być nienaganny, mąż jednej żony, trzeźwy, umiarkowany, przyzwoity, gościnny, dobry nauczyciel, nieoddający się pijaństwu, nie zadzierzysty, lecz łagodny, nie swarliwy, nie chciwy na grosz, który by własnym domem dobrze zarządzał, dzieci trzymał w posłuszeństwie i wszelkiej uczciwości, bo jeżeli ktoś nie potrafi własnym domem zarządzać, jakże będzie mógł mieć na pieczy Kościół Boży? A powinien też cieszyć się dobrym imieniem u tych, którzy do nas nie należą” (1 Tm 3. 1–7). Czy współcześni biskupi odpowiadają tym normom? A z sankcjami wobec niepokornych
wiernych i duchownych? Przede wszystkim należy zwrócić uwagę, że Kościół rzymskokatolicki w wielu przypadkach stosuje sankcje karne tam, gdzie Biblia nie daje ku temu żadnych podstaw. Na przykład Kościół potępia odstępstwo od wiary, nieposłuszeństwo wobec Stolicy Piotrowej i jej przedstawicieli itp. I to w przypadku, gdy ,,trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi” (Dz 5. 29)! A przecież nic nie zrobił, aby potępić agresję hitlerowskich Niemiec i niewiele robi, gdy w grę wchodzą poważne wykroczenia, takie jak skandale pedofilskie księży, pijaństwo duchownych i różnego rodzaju nadużycia z samowolą wielu dygnitarzy włącznie, mimo że te przestępstwa potępia zarówno Biblia, jak i społeczeństwo. Czy można pogodzić tak rażącą sprzeczność, jaka zachodzi pomiędzy biblijnym nakazem, aby biskupi byli żonaci, a ekskomuniką duchownych, którzy wstępują w związki małżeńskie? Odpowiedź nasuwa się sama. Z jakich więc powodów można kogoś wykluczyć ze społeczności wiernych? Biblia podaje wiele powodów. Piętnuje m.in. takie grzechy jak: różne rodzaje wszeteczeństwa, rozpusta, chciwość, grabież, bałwochwalstwo, oszczerstwo, pijaństwo, czary, pasożytniczy tryb życia oraz odstępstwo od Słowa Bożego i powodowanie odszczepieństwa (1 Kor 5. 1–2, 9–13; Ga 1. 9; 5. 19–21; 2 Tes 3. 6–15; Tt 3. 10–11; 2 J 9–11). Nowy Testament zaleca jednak ogromną ostrożność w stosowaniu środków dyscyplinarnych oraz odpowiednią procedurę postępowania wobec tego, który grzeszy. Decyduje o tym nie jednostka, lecz cały zbór (Mt 18. 15–20). Niestety, mimo tych biblijnych wytycznych, trzeba przyznać, że również w społecznościach protestanckich i ewangelicznych zdarzają się przypadki pochopnych sądów, bez dokładnego zbadania dowodów lub ich rewizji. Dotyczy to szczególnie spraw bardzo osobistych, gdy w grę wchodzi zawarcie ponownego związku małżeńskiego, a ,,dowody” tylko pozornie przemawiają na niekorzyść wykluczonych. W innych zaś społecznościach (dzięki Bogu – nielicznych!) wyklucza się wierzących z powodów tak absurdalnych, jak na przykład odrzucenie wegetariańskiego sposobu żywienia (por. Rz 14. 1–6). Cokolwiek by jednak powiedzieć o współczesnych nadużyciach, jedno jest pewne: środki dyscyplinarne są potrzebne, ale mają być stosowane jedynie wtedy, gdy jest to konieczne. Mają służyć dwóm zasadniczym celom: chronić zbór przed destrukcyjnym wpływem (1 Kor 5. 6) oraz skłonić błądzącego do opamiętania, aby się odwrócił od grzechu i powrócił do Boga i społeczności zborowej (por. 2 Kor 2. 5–10). BOLESŁAW PARMA
Nr 20 (324) 19 – 25 V 2006 r.
R
eligii biblijnych patriar chów daleko było do etycznego monoteizmu ugruntowanego przez proroków. Święte dęby były miejscem kul tu rozmaitych pogańskich boż ków oraz... Jahwe. Pewne fragmenty Starego Testamentu dotyczące dziejów patriarchów wspominają o kulcie betyli, czyli świętych kamieni uważanych za siedziby bogów i duchów. Nawiązaniem do
SZKIEŁKO I OKO
miał doświadczyć szeregu teofanii (wizji Jahwe) – w tym słynnych odwiedzin przez trzech wędrowców, którzy przepowiedzieli mu narodziny syna Izaaka z niepłodnej i starej już żony Sary (Rdz 18. 1–16). W dolinie Mamre jeszcze w IV w. rozwijał się kult bałwochwalczy. Za wstawiennictwem Eutropii, macochy Konstantyna Wielkiego, miejsce to zostało oczyszczone z pogańskich bożków. Cesarz nakazał Makariuszowi
NIEŚWIĘTE PISMO
Święte dęby tych praktyk jest w ST opowiadanie o „drabinie Jakubowej” (Rdz 28. 10–22). Oprócz świętych kamieni w czasach patriarchalnych wielką wagę przywiązywano do świętych drzew i gajów. Szczególnie czczonym drzewem był dąb, poświęcony zazwyczaj bogom burzy: w Grecji i Rzymie – Zeusowi-Jowiszowi ciskającemu pioruny, a na obszarze germańskim – Torowi. Kiedy pytający o przyszłość wchodzili na święty obszar wyroczni w Delos, poruszał się święty dąb, a pelejady (święte gołębie), które zamieszkiwały w jego gałęziach, śpiewały: „To mówi Zeus”. U podnóża dębu natchniona kapłanka czytała, ze szmeru tryskającego źródła. Główną i ulubioną siedzibą patriarchów w południowym Kanaanie była okolica miasta Hebron, a konkretnie – dąbrowa (terebint) Mamre pod Hebronem (Septuaginta, grecki przekład Symmacha, i syryjska Peszitta mówią o „dębie Mamre”, a nie o dąbrowie). Tutaj Abraham
Z
i innym biskupom Palestyny wznieść bazylikę godną Kościoła katolickiego i apostolskiego. Położenie tego pradawnego miejsca kultu – tradycyjnego miejsca licznych objawień, nie tylko Jahwe – zostało ustalone dzięki niemieckiej ekspedycji archeologicznej pod kierownictwem E.A. Madera. Znajduje się ono w dzisiejszym Ramet el-Halil pod Hebronem. Stwierdzono, że początki słynnego w starożytności sanktuarium Mamre sięgają trzeciego tysiąclecia przed Chrystusem. Na północny-wschód od tzw. studni Abrahama rósł prawdopodobnie ów
daniem wielu ludzi o poglądach konserwatywnych, to, co jest stare i powszechnie czczone, godne jest kontynuacji i szacunku. Nie ma chyba większej bzdury od tego właśnie twierdzenia. Polska słusznie uchodzi za kraj konserwatywny, którego mieszkańcy z chęcią oddają się kultywowaniu tradycji. Prawda ta jest tym bardziej jasna i bolesna teraz, kiedy u władzy są środowiska skrajnie zachowawcze, a wszystko, co nowe, jest uroczyście potępiane i odsądzane od czci. W poprzednim numerze („FiM 19/2006) pisaliśmy o Henryku Urbanie z Prawa i Sprawiedliwości, który wezwał do przywrócenia w szkołach kary chłosty. Stwierdził on, że europejska edukacja – zrywając z biciem uczniów – „niesłusznie odrzuciła wielowiekową tradycję”. To stwierdzenie jest samą kwintesencją konserwatyzmu i tradycjonalizmu, które w tym, co wiekowe, odnajdują poczucie bezpieczeństwa i fundament życia obecnych i przyszłych pokoleń. Ludzie myślący tymi kategoriami nie zastanawiają się jednak nad konsekwencjami swojego sposobu postrzegania świata i oceny zjawisk. Nie widzą też, że to, co dziś uznają za niemal odwieczne (więc nieomylne!), jeszcze przedwczoraj uchodziło za gorszące i zgubne w skutkach nowinkarstwo. Przypomnę banalny przykład bożonarodzeniowych choinek, które trzy pokolenia temu były rzeczą w wielu rejonach kraju nieznaną i obcą „polskiej tradycji i kulturze”. Teraz natomiast ci, którzy nie mają ochoty ich ubierać, uchodzą za ekstrawaganckich dziwaków, nieszanujących „odwiecznej” narodowej tradycji i dobrego, rodzinnego obyczaju.
słynny dąb, gdyż tu Mader odkrył wyraźne wypustki pokryte posadzką. Dęby, rosnące także dziś w dolinie Mamre, mogą być dowodem, że kiedyś mógł mieszkać tutaj również Abraham. Według Józefa Flawiusza, jeszcze w jego czasach (I w.) pokazywano w okolicy Hebronu olbrzymi terebint, który – zgodnie z podaniami – stał tam od stworzenia świata („Wojna żydowska” 4.9.7). Niełatwo jest dziś ustalić historyczną wartość zachowanych w Księdze Rodzaju opowiadań o patriarchach. Za historyczne uważa się na ogół te z nich, które przekazują zwyczaje odbiegające od późniejszych zwyczajów izraelskich oraz takie, które istniały u ludów kulturowo zbliżonych do przodków Izraela. Zielone drzewo uważane było w Kanaanie za symbol płodności, pod nimi też odbywały się związane z kultem płodności obrzędy (Jr 2. 20; 3. 6; Ez 6. 13; Iz 57. 5). Kult oddawany drzewom patriarchów z czasem stał się kłopotliwy dla jahwizmu i został zakazany dopiero wtedy, gdy jednoznacznie potępiono kananejskie miejsca kultu, znajdujące się „na górach wysokich, na wzgórzach i pod każdym drzewem zielonym” (Pwt 12. 2). Także przedislamscy beduini arabscy znali święte drzewa i do dziś drzewa takie obwieszane są w Palestynie częściami garderoby lub kawałkami tkanin pojmowanymi jako dary ofiarne. A. CECUŁA
Warto przypomnieć także, że wiele praktyk, które obecnie uważamy za odrażające i niemoralne, było kultywowanych przez tysiąclecia i stanowiło niezbywalną część kulturowej tożsamości wielu społeczeństw. Jedną z najbardziej długowiecznych był kanibalizm, praktykowany w wielu rejonach świata do połowy XX wieku. Praktyka ta dostarczała cennego białka, zapobiegała marnotrawieniu mięsa (nie wolno marnować darów bożych!) i rozwiązywała kłopotliwy problem pochówków. Miała jeszcze i ten walor, że często towarzyszyła jej otoczka religijno-mistyczna, która pomagała zacieśniać więzy rodzinne, tak cenione przez konserwatystów. Do chwili obecnej przetrwała jedynie w formie symbolicznej, w liturgii chrześcijańskiej. Na miejscu działaczy PiS rozważyłbym jej wskrzeszenie, bo czy godzi się, aby poszła w zapomnienie tak cenna i „wielowiekowa tradycja”? Podobnie ma się sprawa z niewolnictwem. Ta starożytna instytucja, od XIX wieku istniejąca w formie szczątkowej, należy także do głównego nurtu dziedzictwa ludzkości. Uważano ją w ciągu tysiącleci za moralną, zgodną z naturą i wolą boską. Czołowi ojcowie i doktorzy Kościoła uzasadniali jej istnienie Pismem Świętym. PiS, tak przywiązany do tradycji, powinien poważnie się zastanowić nad przywróceniem niewolnictwa, a Zyta Gilowska bez trudu opracowałaby ekspertyzę ekonomiczną wskazującą, jak istnienie niewolników wspaniale wpływa na wzrost konkurencyjności naszego kraju. Z masową, niewolniczą siłą roboczą przegnalibyśmy wnet Chiny i Indie we wzroście PKB. Niech żyje „wielowiekowa tradycja”! MAREK KRAK
ŻYCIE PO RELIGII
Tradycje
J
ednym z motorów rozwoju średniowiecznej Eu ropy był triumf nomina lizmu w filozofii. Głównym (choć nie jedynym) autorem owego triumfu jest Roscelinus, czyli Roscelin (1050–1120). Ten francuski zakonnik, wykładowca filozofii i teologii w Compiègne, zajmował postawę wielce jak na tamte czasy oryginalną. Głosił bowiem, że naszym zmysłom dostępne są tylko poszczególne, odrębne rzeczy, w których obserwujemy rozmiar, kształt, kolor, smak, zapach itd. A zatem nasze określenia tych rzeczy, zwłaszcza nazwy ogólne (uniwersalia), ujmujące całe ich grupy czy rodzaje, są wyłącznie wytworem ludzkiego umysłu. Innymi słowy, zawsze widzimy tyl-
21
cechy, to muszą być odrębnymi bóstwami. Oczywiście, większość ówczesnych myślicieli europejskich nie odważyła się zaakceptować idei nominalistycznych. Tylko uczeń Roscelinusa Piotr Abelard (1079–1142) nadal rozwijał koncepcję swego mistrza. Uznał, że istnieją tylko pojedyncze rzeczy świata realnego (a zatem i trzy odrębne bóstwa Trójcy) oraz pojedyncze słowa jako dźwięki, a w języku dodatkowo pojęcia ogólne, które opisują wspólne cechy rzeczy zaliczanych do jednego rodzaju. A zatem każdy pojedynczy stół jest niepowtarzalny i odrębny, lecz z innymi stołami łączą go wspólne cechy, dzięki którym zaliczamy go do ogólnego rodzaju „stół” i nazywamy stołem. Znowu moż-
HISTORIA WOLNEJ MYŚLI
Szatańskie wolnomyślicielstwo ko konkretny stół z konkretnymi cechami, lecz nie ma stołu „w ogóle”, który obejmowałby wszystkie stoły istniejące kiedyś, teraz i w przyszłości. Nazwa „stół” jest tylko dźwiękiem, który wymyślił człowiek i poza ludzkim umysłem ten dźwięk nie ma żadnego związku z konkretnym stołem. Tak samo nie ma czerwieni poza czerwonymi przedmiotami ani ciężaru niezależnego od konkretnych ciężkich przedmiotów. Nie istnieje też mądrość poza mądrymi ludźmi i zło poza tymi, którzy to zło czynią. Z pozoru są to stwierdzenia tak oczywiste i banalne, że nie powinny wywoływać żadnych wątpliwości. A jednak Roscelinus został okrzyknięty przywódcą groźnej „sekty” nominalistów. W istocie nie była to sekta, lecz nurt filozoficzny, głoszący odrębność świata rzeczy realnych od świata naszych słów opisujących te rzeczy, na co wskazywał już Porfiriusz z Tyru (III/IV w. n.e.) we wstępie do dzieł Arystotelesa, a potem Eryk z Auxerre (IX wieku). Jednak dopiero Roscelinus zbudował spójny system filozofii nominalistycznej. Spotkało go za to potępienie przez biskupów na synodzie w Soissons w roku 1092, ponieważ Roscelinus głosił – zgodnie ze swoją teorią – że skoro trzy osoby TrójAbelard i cy Świętej mają różne
na stwierdzić, że są to oczywistości niewarte dyskusji. A przecież nie bez powodu filozofia Abelarda została potępiona na synodach w Soissons (1121) i Sens (1141) jako zagrażająca Kościołowi, a nominalizm stał się synonimem szatańskiego wolnomyślicielstwa. Jeszcze w XX wieku kolejni papieże próbowali godzić z religią nominalistycznie nastawioną naukę (choćby słynne stwierdzenie Jana Pawła II o rzekomej równorzędności wiary i wiedzy), lecz nie potrafili odwrócić kierunku przemian. Dla Europejczyka stało się oczywiste, że słowa i pojęcia języka są wtórne wobec obiektywnego świata. To zaś oznacza zwrot ku ścisłej logice, badaniom, eksperymentom, matematyzacji poznania oraz nastawieniu na precyzyjne określanie celów i ich osiąganie. LESZEK ŻUK
Heloiza
22
Nr 20 (324) 19 – 25 V 2006 r.
NASZA RACJA
ZEBRANIA RACJI PL Augustów – Bogdan Nagórski, tel. 601 815 228; Bełchatów – Marek Szymczak, tel. 603 274 363,
[email protected]; Będzin – zebrania w każdy trzeci poniedziałek miesiąca, godz. 18, ul. Małachowskiego 29; Białystok – dyżury: wt.–czw., godz. 16–18, DH „Koral”, ul. Wyszyńskiego 2, lok. 309, tel. 502 443 985; Biłgoraj – 21.05, godz. 13, ul. Kościuszki 28 (siedziba SLD) – zebranie; Bolesławiec – Wiesław Polak, tel. (75) 734 34 25; Brzeg – zebrania w każdy ostatni czwartek miesiąca, godz. 19, restauracja „Laguna” (przy obwodnicy). Koordynator na Brzeg: Zenon Makuszyński, tel. 696 078 240; Busko Zdrój – 25.05, godz. 17, pensjonat „Willa Ewa”, ul. Kusocińskiego 4a. Zapraszamy członków i sympatyków RACJI PL oraz czytelników tygodnika „FiM”. Kamil Oliwkiewicz, tel. 600 121 793;
[email protected]; Bydgoszcz – ul. Garbary 24, dyżury w każdy czwartek, godz. 17–19; Bytom – dyżury w czwartki, godz. 17–19, ul. Dworcowa 2; Chełm – zebrania w każdą ostatnią niedzielę m-ca, ul. Stephensona 5a, godz. 15, tel. (82) 563 51 93, 501 711 386; Cieszyn – kontakt tel.: 661 210 589; Dąbrowa Górnicza – zebrania w każdą trzecią środę m-ca, godz. 17 w siedzibie Polskiego Związku Wędkarskiego przy ul. Wojska Polskiego 35; Dębica – kontakt: Małgorzata Król-Gierczak, tel. 601 548 707; Gdańsk – kontakt: (58) 302 64 93, 691 943 633; Gdynia – kontakt: 604 906 246; Gliwice – kontakt: Andrzej Rogusz, tel. 600 26 70 76; e-mail:
[email protected]; Gorzów Wlkp. – Czesława Król, tel. 604 939 427; Gryfice – Henryk Krajnik, tel. 603 947 963; Gubin – Mirosław Sączawa, tel. 600 872 683; Jasło – Józef Juszczyk, tel. 600 288 627; Jastrzębie – 27.05, godz. 17, ul. Jasna, bar „Caro” – zebranie członków i sympatyków RACJI PL; kontakt: Jan Majewski: 512 203 524 lub (32) 476 55 64 Kalisz – Stanisław Sowa, tel. (62) 599 88 15, 512 471 675; Katowice – dyżury w każdą pierwszą sobotę m-ca od godz. 16. w siedzibie miejskiej SLD przy ul. św. Jana 10, (III p.); Ryszard Pawłowski, tel. (32) 203 20 83, 606 202 093; Kielce – Zarząd Województwa Świętokrzyskiego – dyżury we wtorki w godz. 14–18, ul. Warszawska 6, p.7; tel. (41) 344 72 73, 609 483 480; Kluczbork – Dariusz Sitarz, tel. (77) 414 20 47; Kołobrzeg – dyżury członków zarządu powiatowego w każdy poniedziałek w godz. 16–18 w siedzibie, ul. Rybacka 8, tel. 505 155 172; Konin – 29.05, godz. 18, salka konferencyjna w Hali Sportowej, ul. Popiełuszki 4 – zebranie członków i sympatyków z Konina i powiatu. Zbigniew Górski, tel. 601 735 455; Kostrzyn – Andrzej Andrzejewski, tel. 502 076 244; Kraków – Zarząd Wojewódzki RACJI PL, 31-300 Kraków 64, skr. poczt. 36, tel. (12) 636 73 48; (12) 626 05 07; 695 052 835. Spotkania w trzeci czwartek miesiąca o godz. 17, korty WKS Wawel, budynek nr 38, ul. Podchorążych 3. Zarząd RACJI PL w Krakowie poszukuje chętnych do organizacji struktur powiatowych w Niepołomicach, Wieliczce, Suchej Beskidzkiej, Wadowicach, Andrychowie, Nowym Targu, Bochni i Brzesku, tel. (12) 636 73 48; Legnica – kontakt: Krzysztof Lickiewicz, tel. 854 86 55, 607 375 631; Łowicz – Mirosław Iwański, tel. 837 78 39; Łódź – cotygodniowe zebrania odbywają się we wtorki w godzinach 16–18, ul. Zielona 15, I piętro, pokój 10, tel. (42) 632 17 84. Kontakt: Jolanta Komorowska, tel. (42) 684 47 55; Mielec – Zbigniew Maruszak, tel. (17) 788 91 01; Mysłowice – druga sobota każdego m-ca w Brzęczkowicach, lokal „Alf” (naprzeciwko Mini Kliniki), godz. 17, Remigiusz Buchalski, tel. 508 496 086;
Myszków – Daniel Ptaszek, tel. 508 369 233; Niemodlin – Bogdan Kozak, tel. 694 512 707; Nowa Sól – Mieczysław Ratyniak, tel. (68) 388 76 20; Nowy Targ – każdy 3 piątek m-ca, godz. 17, bar „Omega”, ul. Szaflarska 25, Stanisław Rutkowski, tel. (18) 275 74 04; Nowy Tomyśl – Barbara Kryś, tel. (68) 384 61 95; Nysa – Andrzej Piela, tel. (77) 435 79 40; Olsztyn – tel. kontaktowy: 693 656 908; Opatów – tel. (15) 868 46 76; Ostrowiec Świętokrzyski – Arkadiusz Frejlich, tel. 697 264 490; Piła – Henryk Życzyński – tel. (67) 351 02 85; Pińczów – kontakt tel. 888 656 655; Płock – Jerzy Paczyński, tel. 603 601 519; Poznań – 5.06, godz. 17.30, klubokawiarnia „Proletaryat”, ul. Wrocławska 9 – zebranie członków i sympatyków z Poznania i powiatu. Witold Kayser, tel. (61) 821 74 06. Koordynator na powiaty jarociński, pleszewski i krotoszyński – Marcin, tel. 692 675 579; powiat słupecki – Włodzimierz Frankiewicz, tel. 692 157 291; Radom – Maciej Tokarski – przewodniczący Koła RACJA PL w Radomiu, tel. 660 687 179; Rybnik – Bożena Wołoch, tel. (wieczorami) 880 754 928; Rzeszów – spotkania w drugi i ostatni poniedziałek miesiąca, godz. 16, pub „Korupcja”, ul. Króla Kazimierza 8 (boczna od Słowackiego), tel. 606 870 540, (17) 856 19 14; Sanok – kontakt: Klaudiusz Dembicki, e-mail:
[email protected], tel. 606 636 273; Siedlce – zebranie członków i sympatyków RACJI PL w każdy pierwszy piątek miesiąca o godz. 17 w barze „Smaczek”, ul. Kazimierzowska 7. Kontakt: Marian Kozak, tel. 606 153 691; adres: Siedlce 6, skr. poczt. 9; Siemianowice Śląskie – każdy drugi poniedziałek miesiąca, godz. 16, ul. Szkolna 7, kontakt: Zygmunt Pohl 501 797 260; Słupsk – kontakt: 505 010 972; Starachowice – tel. (41) 274 15 76; Stargard Szczeciński – 21.05, godz. 17 (spotkanie przełożone z 25.05), Sala PCK przy ul. Limanowskiego 24 – zebranie członków i sympatyków RACJI PL. Marian Przyjazny, tel. 601 961 034; Staszów – Dariusz Klimek, tel. 606 954 842; Szczecin – 27.05, godz. 15 pod pomnikiem Czynu Polaków odbędzie się manifestacja pod hasłem „O świeckie państwo”, połączona z rozdawaniem ulotek i egzemplarzy „FiM”. Dnia 28.05 o godz. 11 zapraszamy na PIKNIK ANTYKLERYKALNY. Zbiórka na pętli na Głębokiem; e-mail:
[email protected]; Świnoujście – zebrania członków i sympatyków RACJI PL w każdą ostatnią sobotę miesiąca o godz. 17 w lokalu przy ul. Grunwaldzkiej 62C; Tarnów – Bogdan Kuczek, tel. (14) 624 27 93; Toruń – zapraszamy codziennie do naszego biura przy ul. Broniewskiego 15/17 od poniedziałku do piątku w godz. 10–12 i 16–18; Przewodniczący Zarządu Wojewódzkiego J. Ziółkowski zaprasza w każdy piątek w godz. 16–18; tel. 607 811 780, e-mail:
[email protected]; Turek – kontakt: Wiesław Szymczak, tel. 609 795 252; Wałcz – zebrania w każdy pierwszy piątek m-ca, godz. 17, ul. Dworcowa 14. Kontakt: Józef Ciach, tel. 506 413 559; Warszawa (Mazowsze) – osoby zainteresowane organizowaniem struktur terenowych w powiatach: mławskim, ostrołęckim, wyszkowskim, pułtuskim, sokołowskim, wołomińskim, mińskim, garwolińskim, otwockim, lipskim, białobrzeskim, grójeckim, piaseczyńskim, pruszkowskim, żyrardowskim, sochaczewskim, płońskim i ciechanowskim, proszone są o kontakt z Krzysztofem Mróziem w celu uzyskania pełnomocnictw. Tel. 608 070 752, (22) 646 82 12, mail:
[email protected]; Wrocław – kontakt: Jerzy Dereń, tel.: (71) 392 02 02; (71) 392 07 53; Zawiercie – Daniel Ptaszek, tel. 508 369 233; Zielona Góra – Bronisław Ochota, tel. 602 475 228; Żary – Andrzej Sarnowski, tel. 507 150 177.
20.05.2006 (sobota) o godzinie 15 RACJA PL zaprasza na pikietę w obronie Grobu Nieznanego Żołnierza na placu Katedralnym Jana Pawła II w Łodzi.
KATEDRA PROFESOR JOANNY S.
Martini raz, czyli mniejsze dobro Motto: Pewien kardynał z Mediolanu Narobił w Kościele rabanu. Odpuścił zło mniejsze I grzechy najcięższe. Martini raz! Za zbrodnię stanu! Martini. Carlo Maria. Lat 79. Kardynał. Emerytowany arcybiskup Mediolanu. Wybitny teolog. Przed rokiem najpoważniejszy kontrkandydat Ratzingera do Piotrowego stolca. Ogłosił niedawno, że prezerwatywy i legalna aborcja są mniejszym złem. Zapłodnienie in vitro wręcz dobrem. Choć też mniejszym. Martini. Bianco, Rose, Rosso, Extra dry. Włoskie wino ziołowe o specyficznym gorzkawym posmaku piołunu. Znakomite z lodem oraz jako dodatek do koktajli. Z wódką – ulubiony drink Jamesa Bonda. Pity jako wstrząśnięty, nie zmieszany. Martini-Henry. Angielski karabin jednostrzałowy. Wprowadzony do uzbrojenia w drugiej połowie XIX wieku. Używany podczas wojny w Afganistanie (1878–1880) i wojen z Zulusami (1879 r.). W jednostkach Home Guard dotrwał do wybuchu I wojny światowej. Martini. Nazwa własna wina i karabinu. Łączy je mediolański arcybiskup. Też Martini. Wytrawny jak drink
Bonda. Wystrzelił jak angielski karabin. Raz, a mocno. Na razie jest jak samotny żagiel. Nie biały. Czerwony. Biały byłby, gdyby purpurat został rok temu papieżem. Stworzyłby wtedy nowy kanon katolickiej moralności. Opartej na formowaniu sumień i pomocy w odróżnianiu dobra od zła. Na razie wciąż mamy stary. Ale wyłom w zakazowej doktrynie został zrobiony. Katolicy usłyszeli, że zakazy niczemu nie służą. Martini wskazał wiernym nowe kierunki myślenia. Gorzej. Pokazał, że można i trzeba myśleć. Nawet w sprawach tak trudnych jak katolicka etyka. Spór o dopuszczalność używania prezerwatyw nie jest w Kościele nowy. Trwa od lat. Powoli guma zaczyna wygrywać ze wstrzemięźliwością seksualną. Na razie jako połowiczna profilaktyka AIDS. Dla małżonków, z których jeden już jest chory. Tu kardynał Martini jedynie wsparł obóz racjonalistów. W walce z ortodoksami. Nowy i rewolucyjny jest jego pogląd na aborcję i zapłodnienie in vitro. Sztuczne zapłodnienie popiera dlatego, że jest alternatywą dla niszczenia embrionów. Legalizację przerywania ciąży – bo eliminuje aborcyjne podziemie. Watykan zaniemówił. Jest i wstrząśnięty, i zmieszany. Nie komentuje.
Woli udawać, że nic się nie stało. Zachowanie rodem ze stalinowskiego systemu i Orwellowskiego „Roku 1984”. Hierarchowie Kościoła katolickiego wierzą, że sprawa przyschnie. Pomagają im katolicy świeccy. Też nie przyjmują do wiadomości. Nie tylko aprobującej. W ogóle. RP – jak zwykle – bardziej papieska niż Watykan. Trudno się dziwić. Myśl polskich biskupów nie wykracza poza utarte ścieżki XIX-wiecznej moralności. Bliski jest im także tamten model kapitalistycznego wyzysku. Karmią swoje owieczki nieco już zatęchłą strawą. Duchową, bo tańszą. Potem doją. Także via Radio Maryja. Dlatego zachowali imperium Rydzyka. Pod ochronnym nadzorem. Jako bastion moherowej moralności. Pań i panów. Dulskich, Pospieszalskich, Cejrowskich. Watykan syty i Rydzykowa rozgłośnia cała. Jeszcze przez jakiś czas można będzie udawać, że nic się nie stało. Jednak monolit został naruszony. Ciąg dalszy nastąpi. Wstrząśnie Kościołem bardziej niż kod Leonarda i ewangelia Judasza. Razem wzięte. Dlatego warto wypić martini. Za zdrowie mediolańczyka. Pokazał, że myśl jest bronią potężniejszą niż karabin. I groźniejszą. Vivat, Martini ! Raz, dwa, lewa! JOANNA SENYSZYN
Pełne obroty RACJI Po styczniowej konwencji partii, podczas której m.in. zmieniono nazwę, narosło wiele obaw o przyszłość RACJI. Część członków wyraźnie się zdystansowała. Nie trwało to jednak długo. Dzisiaj już wiadomo, że zmiany na pewno nie przyniosły negatywnych efektów. Są poważne podstawy, aby sądzić, że po wielu przejściach RACJA powoli wychodzi na prostą. Przyjęty pod koniec ubiegłego roku przez Radę Krajową pakiet reform stopniowo jest wprowadzany w życie. Partia odbudowuje swoje struktury, jest coraz częściej widoczna w mediach, podczas protestów wychodzi na ulice itd. Chętniej podejmowane są różne inicjatywy lokalne. Skutkuje to wyraźnie wzrastającą liczbą nowych deklaracji członkowskich. Bilans jest zdecydowanie dodatni. W ostatnim czasie najwięcej energii pochłonęła organizacja marszu przeciwko klerykalizacji Polski. Choć sama manifestacja została oceniona dobrze, Zarząd Krajowy wyciągnął stosowne wnioski po to, aby kolejne były jeszcze lepsze. Tym bardziej że w niedalekiej przyszłości powinna się odbyć kolejna, jeszcze większa demonstracja. Sam marsz miał dwa główne cele: wyrażenie protestu w aspekcie ideowym oraz promocję partii. Oba zostały zrealizowane. Liczne reportaże o partii w prasie, Internecie czy telewizji pozwoliły kolejnym Polakom dowiedzieć się o jej istnieniu. Kwietniowy marsz to jednak nie wszystko. Nie można zapominać o szerokim w skali kraju udziale w obchodach Święta Pracy, o obecności na niemal wszystkich demonstracjach przeciwko Romanowi Giertychowi, protestach wobec działalności KRRiT i udziale w manifestacji przeciwko wojnie w Iraku. Trudno wymienić wszystkie konferencje i spotkania organizacji lewicowych, w których RACJA aktywnie uczestniczyła, a także często zawierane lokalne porozumienia samorządowe. Działalność partii to również inicjatywy lokalne. Wśród nich np. protest wobec chęci przejęcia przez Kościół majątku na Łysej Górze, pomoc represjonowanym pracownikom w Łodzi i Kołobrzegu, obrona klubu Le Madame, walka o zachowanie neutralności światopoglądowej w urzędach w Zielonej Górze, Gorzowie Wielkopolskim, Toruniu, Zawierciu oraz wiele innych w całej Polsce. Warto też wspomnieć o druku nowej ulotki informacyjnej (kilkaset tysięcy sztuk), dostępnej u przedstawicieli. RACJA PL, jako jedyna partia ideowo antyklerykalna w Polsce, będzie odważnie walczyć o świeckość państwa, a także o równouprawnienie, większą dostępność aborcji, legalizację związków partnerskich, wycofanie polskich wojsk z Iraku itd. Ale jako partia o szerokim programie socjaldemokratycznym będzie podejmować również inne kwestie. RACJA opowiada się m.in. za społeczną gospodarką wolnorynkową, szeroko dostępną, bezpłatną lub tanią edukacją i służbą zdrowia, wsparciem państwa dla najsłabszych, stypendiami dla młodzieży, wolnością słowa, respektowaniem reguł demokracji. Pełny program dostępny jest w Internecie i u przedstawicieli. Partia chce być skuteczna i realnie działać! Aby jednak było to możliwe, muszą być spełnione dwa podstawowe warunki. Po pierwsze, musi mieć ideowych i odważnych członków w całym kraju. Dlatego zapraszamy wszystkich, którzy mają już dosyć degrengolady państwa. Obowiązki członkowskie to niewysoka składka miesięczna i co najważniejsze – aktywne działanie! Po drugie, partia musi mieć pieniądze. RACJA utrzymuje się wyłącznie ze składek i darowizn. Bez nich nie zrobi zupełnie nic. Z tego względu prosimy o wsparcie. Konto: ING BSK nr 04 1050 1461 1000 0022 6600 1722. RACJA PL, ul. E. Plater 55/81, Warszawa. Należy podać imię, nazwisko, nr PESEL oraz dopisek „darowizna”. Za wpłaty z góry serdecznie dziękujemy i zapraszamy do osobistego zaangażowania się. Daniel Ptaszek
Nr 20 (324) 19 – 25 V 2006 r.
Powtórka z „rozrywki”...
Fot. rkl
ŚWIAT SIĘ ŚMIEJE lekarz Kobieta ma rodzić, kę do jej przykłada słuchaw „Czy ty jebrzucha i słyszy: ?”. Zdumiosteś moim ojcem tora, który ny woła ordyna kę i słyprzykłada słuchaw nie. Zdecyszy to samo pyta a sprowadowali, że trzeb u słuchawdzić ojca. Dali m ty jesteś kę i znowu: „Czy ciec odpomoim ojcem?”. Oj Wów cz as k. w ia da , że ta po czym , się dziecko rodzi stką po pią a zaczyna tłuc ojc j, a jedcie yb głowie, coraz sz iło to „M i: nocześnie mów ”. k? tak, przyjemnie ta
Dzieci miały przynieść do szkoły rożne przedmioty związane z medycyną. Małgosia przyniosła strzykawkę, Kasia bandaż, a Basia słuchawki. – A ty co przyniosłeś? – pyta nauczycielka Jasia. – Aparat tlenowy! – Tak? A skąd go wziąłeś? – Od dziadka. – A co na to dziadek? – Eeech... cheee.... ¤¤¤ Przychodzi Żyd do redakcji gazety i mówi: – Zmarła moja żona, chciałbym w waszej gazecie zamieścić nekrolog. Redaktor pyta uprzejmie, jaki ma być ów nekrolog. Żyd na to, że najtańszy. – Mamy tu taki najprostszy, podstawowy typ nekrologów: pięć słów. Żyd się zgodził. – Proszę zatem podać treść nekrologu. – Poproszę tak: „Zmarła Helena Zimmermann”. – Płaci pan i tak za pięć słów... Może jakoś zechciałby pan ten nekrolog rozbudować? Żyd po chwili namysłu: – „Zmarła Helena Zimmermann, sprzedam opla”.
23
Dylematy XXI wieku N
awet jeśli bardzo nam się nie chce i tak czasem do głowy przychodzą pytania, na które nijak nie możemy znaleźć odpowiedzi. Oto kilka z nich. 1. Dlaczego kobiety nie mogą umalować oczu z zamkniętymi ustami? 2. Dlaczego w gazetach nie ma tytułów typu: „Wróżka wygrała w totka”? 3. Dlaczego, żeby skończyć pracę Windows, trzeba nacisnąć na „Start”? 4. Dlaczego sok cytrynowy jest robiony z koncentratu, a płyn do mycia naczyń – (podobno) z prawdziwej cytryny? 5. Dlaczego nie ma pokarmu dla kotów o smaku myszy i ptaszków? 6. Dlaczego Noe nie zabił tych 2 komarów w arce? 7. Po co sterylizować igłę przed wykonaniem kary śmierci poprzez zastrzyk? 8. Dlaczego samoloty nie są robione z tego samego materiału co czarne skrzynki? 9. Skoro do teflonu nic się nie przykleja, to jak przyklejono teflon do patelni? 10. Dlaczego kamikadze nakładają kaski? 11. Jaki jest synonim słowa „synonim”? 12. Skoro Superman jest taki mądry, to dlaczego zakłada majtki na spodnie? 13. Dlaczego w lodówce jest światło, a w zamrażalniku nie? 14. Kaczor Donald zawsze chodzi bez dolnej części garderoby, dlaczego więc kiedy wychodzi spod prysznica, zawsze jest zakryty ręcznikiem? Na podst. Internetu opracowała @ Przychodzi mały Jasio do apteki i mówi do aptekarza: – Proszę mi dać coś na zapobieganie ciąży! Aptekarz ściszonym głosem zwraca Jasiowi uwagę: – Po pierwsze, to o takim czymś mówi się szeptem, a nie na cały głos. Po drugie – to nie jest dla dzieci. Po trzecie – niech ojciec sam sobie przyjdzie. A po czwarte – są tego różne rozmiary. Na to Jasio: – Po pierwsze – w przedszkolu uczyli mnie, żeby mówić głośno i wyraźnie. Po drugie – to nie jest „nie dla dzieci”, tylko przeciwko dzieciom. Po trzecie – to nie dla ojca, tylko dla mamy. A po czwarte – mama jedzie do sanatorium i potrzebuje wszystkie rozmiary.
Określenia słów znajdujących się w tym samym wierszu (lub kolumnie) diagramu zostały oddzielone. Poziomo: 1) wspiera reżysera l czasami do góry nogami (np. na prezydenckiej limuzynie) l pierwszy po Bogu nad Wisłą 2) usłyszysz, odwijając cukierek l zdrowe źródło l przytomna wyspa 3) pada przed ołtarzem l wada skazańca l trunkowy mebel 4) czy to jej wada, że żelazo zjada? l po zwiewnej szacie ją poznacie l „Powrót taty” albo piosenka o dniu wypłaty 5) upierzenie papugi l wydawca z greckim rodowodem l jajko na papierze 6) do przebijania głową l nim mierzą lanie Amerykanie l senna zjawa w Marakeszu l szyfr Leonarda 7) koniec trasy l króluje w koszarach l po tańcach i hulankach 8) strugany bez piątej klepki l o warszawiaku na górskim szlaku l ni jezioro, ni bajoro Pionowo: A) przyprawa po obiedzie l leży na boisku B) hokejowa budowla l gdy za dużo kry l suknia w komisariacie C) malowanie na ścianie l jędza w przełyku l nie może wziąć pracy do domu D) na liście l skończył na palu l witajcie na Hawajach E) jeździ traktorem po górach l dworcowy bywalec l głupi niedopałek F) na scenie przed przedstawieniem l nie lata, choć jest skrzydlata l adresat głupiego śmiechu G) krzywy, gdy biletu brak l królewscy z Madrytu l tam wieje wiatr od Tatr H) majowe widziadło l larwa bez środka l w niej wota I) odgrodzi nas od powodzi l sina dla kochasia l wyszedł z formy
Rozwiązanie krzyżówki z numeru 18/2006: „Spieprzaj, dziadu!”. Nagrody (koszulka + czapka „FiM”) wylosowali: Weronika Dębska z Katowic, Agnieszka Piłat z Bolesławca, Bogdan Fiuk z Bełżyc. Gratulujemy! Aby wziąć udział w losowaniu nagród, wystarczy w terminie 10 dni od ukazania się aktualnego numeru „FiM” przesłać hasło krzyżówki e-mailem na:
[email protected] lub pocztą WYŁĄCZNIE NA KARTKACH POCZTOWYCH na adres redakcji podany w stopce. W rozwiązaniu prosimy podać numer tygodnika, wybrany wzór (do obejrzenia na www.faktyimity.pl), rozmiar koszulki oraz adres, na który mamy wysłać nagrodę.
Litery z ponumerowanych pól utworzą rozwiązanie z cyklu „Niezapomniane słowa wybrańców narodu” (Andrzej Lepper o stanowisku wicepremiera)
TYGODNIK FAKTY i MITY (ISSN 356441); Prezes zarządu i redaktor naczelny: Roman Kotliński (Jonasz); Zastępcy red. naczelnego: Marek Barański, Marek Szenborn; Sekretarz redakcji: Adam Cioch – tel. (42) 637 10 27; Dział reportażu: Ryszard Poradowski – tel. (42) 630 72 33; Dział historyczno-religijny: Bolesław Parma; Redaktor graficzny: Tomasz Kapuściński; Fotoreporter: Hubert Pankowski; Dział promocji i reklamy: tel. (42) 630 73 27; Dział łączności z czytelnikami: (42) 639 85 41; Adres redakcji: 90-601 Łódź, ul. Zielona 15; e-mail:
[email protected]; Wydawca: „BŁAJA News” Sp. z o.o.; Sekretariat: tel./faks (42) 630 70 65; Druk: POLSKAPRESSE w Łodzi. Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych oraz zastrzega sobie prawo do adiustacji i skracania tekstów. WARUNKI PRENUMERATY: 1. W Polsce przedpłaty przyjmują: a) Urzędy pocztowe i listonosze – do 25 maja na trzeci kwartał 2006 r. Cena prenumeraty – 36,40 zł za jeden kwartał; b) RUCH SA – do 25 maja na trzeci kwartał 2006 r. Cena prenumeraty – 36,40 zł kwartalnie. Wpłaty przyjmują jednostki kolportażowe RUCH SA w miejscu zamieszkania prenumeratora. 2. Prenumerata zagraniczna: Wpłaty przyjmuje jednostka RUCH SA Oddział Krajowej Dystrybucji Prasy na konto w PEKAO SA IV O/Warszawa nr 12401053-40060347-2700-401112-005 lub w kasie Oddziału. Informacji o warunkach prenumeraty udziela ww. Oddział: 01-248 Warszawa, ul. Jana Kazimierza 31/33, tel.: 0 (prefiks) 22 532 87 31, 532 88 16, 532 88 19, 532 88 20; infolinia 0 800 12 00 29. Ceny prenumeraty z wysyłką za granicę w PLN dla wpłacających w kraju: pocztą zwykłą (cały świat) 132,–/kwartał; 227,–/pół roku; 378,–/rok; pocztą lotniczą (Europa) 149,–/kwartał; 255,–/pół roku; 426,–/rok; pocztą lotniczą (reszta świata) 182,–/kwartał 313,–/pół roku 521,–/rok. W USD dla wpłacających z zagranicy: pocztą zwykłą (cały świat) 88,–/rok; pocztą lotniczą (Europa) 99,–/rok; pocztą lotniczą (reszta świata) 121,–/rok. Prenumerata zagraniczna RUCH SA płatna kartą płatniczą na www.ruch.pol.pl 3. Prenumerata w Niemczech: Verlag Hûbsch & CO., Dortmund, tel. 0 231 101948, fax 0 231 7213326. 4. Dystrybutorzy w USA: New York – European Distribution Inc., tel. (718) 782 1135; Chicago – J&B Distributing c.o., tel. (773) 736 6171; Lowell International c.o., tel. (847) 439 6300. 5. Dystrybutor w Kanadzie: Mississauga – Vartex Distributing Inc., tel. (905) 624 4726. Księgarnia „Pegaz” – Polska Plaza Wisła, tel. (905) 238 9994. 6. Prenumerata redakcyjna: do 25 maja na trzeci kwartał 2006 r. Cena 36,40 zł. Wpłaty (przekaz pocztowy) dokonywać na adres: BŁAJA NEWS, 90-601 Łódź, ul. Zielona 15. 7. Zagraniczna prenumerata elektroniczna:
[email protected]. Szczegółowe informacje na stronie internetowej http://www.faktyimity.pl Prenumerator upoważnia firmę „BŁAJA News” Sp. z o.o. ul. Zielona 15, 90-601 Łódź, NIP: 725-00-20-898 do wystawienia faktury VAT na prenumeratę tygodnika „Fakty i Mity” bez podpisu.
24
Nr 20 (324) 19 – 25 V 2006 r.
JAJA JAK BIRETY
ŚWIĘTUSZENIE Nur für... musulmaner
W
spomnienia – dobra rzecz. Kiedy dotyczą szkolnych czasów, od razu nasuwają się na myśl dzienniczki. W nich najzabawniejsze były... uwagi!
Koleżanka F. wleciała do klasy, wrzuciła rogaliki i krzyknęła: „Oddacie mi w naturze”. ¤¤¤ Kolega S. wykrzykuje w stronę kolegi T., że jest pedałem.
Nie ćwiczy na WF, twierdząc, że kolega postrzelił go z uzi. ¤¤¤ Ucisza uczniów słowami: „Słuchać, k***a!”. ¤¤¤
Rogalik w naturze
Rys. Tomasz Kapuściński
Zakaz wstępu dla niemuzułmanów widnieje na drzwiach do sali modlitw niczym na bramie do raju (Sousse, Tunezja). A mówi się, że religie łączą ludzi... Fot. AC
Mateusz leży pod ławką na lekcji geografii, udając rodzącą kobietę i wydając przy tym realistyczne odgłosy. ¤¤¤ Uczeń rozpyla gaz z 5-litrowej butli (propan-butan). Twierdzi, że napełnia zapalniczkę gazem. ¤¤¤ Uczeń śmierdzi na lekcji. ¤¤¤ Zamknął panią szatniarkę w szatni i żąda okupu. ¤¤¤ Przy podejściu do odpowiedzi powiedział, że nie będzie odpowiadał bez adwokata. ¤¤¤ Romek próbuje przekupić nauczyciela. ¤¤¤
¤¤¤ Koleżanka D. próbowała uciszyć klasę, lecz jej się nie udało. ¤¤¤
Cieszy się, że dostaje coraz więcej uwag. ¤¤¤ Twierdzi, że uwagi są potrzebne, bo może się potem śmiać z nich z ojcem. ¤¤¤ Poproszony o zmazanie gąbką tablicy, zmazał ją, a następnie wycisnął gąbkę do mojej kawy. ¤¤¤ Wysłany po kredę, przyniósł cały karton, twierdząc, że pani woźna zwiększyła wydobycie rudy kredy. Na podstawie joemonster.org opracowała @