NIEMCY FINANSUJĄ POLSKIE „NIE” DLA UNII INDEKS 356441
http://www.faktyimity.pl
ISSN 1509-460X
Nr 22 (169) 30 V – 5 VI 2003 r. Cena 2,20 zł (w tym 7% VAT)
Ü Str. 3, 7
„Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród” – to ulubiona pieśń prawdziwych Polaków, tak zwanych kościelnych patriotów, ostatnio także antyunijnych... Krzysztoniowie to prawdziwi Polacy, jak najbardziej. Zainwestowali w gospodarstwo rolne grube miliony i własne zdrowie, stając się rolnikami na miarę europejską. Doczekali się też zasłużonej nagrody. Polskie państwo chce dorobek ich życia podarować Kościołowi. Ü Str. 7
Płacz i płać
Polska potęgą kolonialną? Miała być Brazylia, miał być Egipt i Madagaskar. Co z tego
Sny o potędze Jaś po pierwszej komunii wyjedzie rowerem, Małgosia na rolkach, a proboszcz passatem. Tak bywa, gdy dzieci muszą księdzu płacić haracz za spotkanie z Chrystusem. Ü Str. 8
wyszło? Z wielu powodów – nic. Obecnie „polski” kawałek Iraku, wartości 400 miliardów dolarów, stał się kolejną szansą dla marzycieli...
Ü Str. 14
2
o
Nr 22 (169) 30 V – 5 VI 2003 r.
KSIĄDZ NAWRÓCONY
KOMENTARZ NACZELNEGO
FA K T Y
POLSKA Wg badań Pentora 15 proc. Polaków weźmie pod uwagę apel Jana Pawła II o poparcie integracji europejskiej. Połowa przyznała, że papież nie ma wpływu na ich decyzję w tej sprawie. Czy te 15 procent wartych było zeszmacenia i miliardów haraczu?
Czarny scenariusz
Przed kościołami w całej Polsce grasują bandy aktywistów LPR rozdających wiernym papieżowi (popierającemu integrację z Unią!) grubiańskie i chamskie ulotki antyunijne. Podejrzewaliśmy, że LPR jest antypapieska i stoi poza Kościołem. W dniach 30–31.05.2003 r. Kraków zostanie zaszczycony wizytą George’a W. Busha. Prezydent USA, i właściwie całej planety, odwiedzi Auschwitz i Wawel, gdzie spotka się z prezydentem Kwaśniewskim. Niestety, wszystko to po drodze do... Sankt Petersburga. George ma wyrazić wdzięczność Polakom za wsparcie w Iraku. Jeśli na wdzięczności ma się skończyć, to my pier... my taki interes. 26 maja prezydent polskich katolików – Kwaśniewski – uzyskał audiencję u szefa polskich katolików – Glempa. Powodem przyjęcia prezydenta był zły stan zdrowia watykańskiego nadzorcy. Prymas Glemp nie wyszedł w trakcie audiencji, bo był chory. Główny kandydat na urząd prymasa, biskup Sławoj Leszek Głódź, zabłysnął pomysłem cenzurowania wszystkich publicznych wypowiedzi księży przez ich zwierzchników – biskupów. Zaprotestował przeciwko temu Pieronek, twierdząc, że byłby to powrót do cenzury. Wolność wyrażania poglądów gwarantuje też konstytucja. A od kiedy prawo boskie stanowione przez biskupów jest mniej ważne od jakiejś konstytucji?! Po dwóch latach śledztwa rozpoczął się proces Grzegorza Wieczerzaka, byłego prezesa PZU Życie. W wyniku gigantycznych nadużyć firma miała stracić co najmniej 173,5 miliona złotych. W aferę Wieczerzaka są zamieszani liczni politycy oraz firmy piorące pieniądze, np. wydawnictwo archidiecezji gdańskiej „Stella Maris”. Wobec plagi „samobójstw” w aresztach radzilibyśmy ostrożność. Wyłudzanie kredytów, fałszowanie dokumentów, przywłaszczanie zboża lub ponowne sprzedawanie raz już sprzedanego – oto obraz afery zbożowej po skontrolowaniu 73 obiektów. Dotąd stwierdzono brak przynajmniej 36 tys. ton zboża (!) wartego 18 mln złotych. Stanowi to 10 proc. polskich rezerw zbożowych. Premier chce dymisji szefostwa Agencji Rynku Rolnego (PSL). Żywią, bronią, okradają... Skandal wokół byłej ekipy Ministerstwa Zdrowia pod dowództwem Łapińskiego. Toczy się dochodzenie prokuratorskie w sprawie korupcji przy umieszczaniu leków na liście refundacyjnej. Do dymisji podał się Aleksander Nauman, szef Narodowego Funduszu Zdrowia, człowiek Millera. Nauman określił niezbite dowody na wspieranie firmy należącej do jego konkubiny „nagonką polityczną”. Czy nie lepiej (i taniej!) byłoby wymienić samego premiera? Od 31.05.2003 r. ma wreszcie ruszyć satelitarna Telewizja „Trwam”. Pierwszym programem będzie transmisja z uroczystej inauguracji telewizji. Rydzykowa stacja ma na razie dwa studia: w Toruniu i Rembertowie k. Warszawy oraz dwa nowoczesne wozy transmisyjne. Są zamówienia na 200 tys. specjalnych zestawów. Teraz dowiemy się, co naprawdę sądzi Maryja na temat Unii. WARSZAWA Aleksander Gudzowaty uratował skórę prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu, zawierając z nim ugodę tuż przed zapadnięciem wyroku w procesie o obronę czci, jaki wytoczył Kaczorowi. Gdyby Lech przegrał, straciłby fotel prezydenta stolicy. Gudzowaty wie, kto będzie rządził w Polsce za kilka lat... KRAKÓW Piotr Boliński, były radny krakowski oskarżony o nadużycia finansowe, załatwia swoje prywatne porachunki za pomocą programu referendalnego w TVP3. Boliński założył stowarzyszenie, które otrzymało darmowy czas antenowy w ramach kampanii przed referendum unijnym. Telewizja nie może ingerować w treść jego wystąpień, bo zabrania tego prawo. Piotr Boliński nie jest w Samoobronie. LUBIN Zakończył pracę specjalny zespół badający inwestycję spółki KGHM Polska Miedź w Kongu. Firma straciła na niej 300 mln zł. W czasie kontroli stwierdzono antydatowanie dokumentów, wysyłanie nieefektywnych misji geologicznych, angażowanie do wielkich zleceń niedoświadczonych firm. Odpowiedzialność za inwestycję ponosi Stanisław Siewierski, obecnie wiceprezes firmy. Polskie firmy wielkimi inwestorami zagranicznymi? A to dopiero! TARNÓW Poseł PO Aleksander Grad nadzoruje z ramienia Sejmu tworzenie systemu IACS (komputerowy system zbierający dane o hodowli i uprawach). Zgodnie z tradycją, wielomilionowe przetargi na budowę systemu wygrywa firma jego żony Małgorzaty. Grad twierdzi, że Małgorzata wygrywa, bo jest najlepsza. Nie wątpimy... Tylko dlaczego podatnicy mają za to płacić?! WATYKAN Kilka dni po nawiedzeniu przez Cimoszewicza i Kwaśniewskiego relikwii Jego Świątobliwości, pośpieszył tam inny „lewicowy polityk” – Grzegorz Kołodko. W czasie prywatnej audiencji nawijał Papie o polskim wzroście gospodarczym i spadku bezrobocia. Staruszek najwyraźniej ministrowi uwierzył, bo „żywo reagował”, jak relacjonuje Kołodko. Rację miał poseł Pęk, że papież jest niedoinformowany... CZECHY Parlament zgodnymi głosami lewicy i świeckiej prawicy odrzucił konkordat z Watykanem. Część posłów uznała dokument za niebezpieczną ekspansję Krk; dla innych był on po prostu zbędnym aktem prawnym. Biskupi uznali wynik głosowania za hańbę dla Czech. W ostatniej dekadzie Krk stracił w Czechach połowę wyznawców. Za sprawą Czech przyjęliśmy kiedyś chrzest. I trzeba nadal brać z nich przykład! IRAK Polakom w administrowaniu strefą będą pomagać Ukraińcy, Brytyjczycy, Bułgarzy oraz żołnierze z wysp Fidżi. Niemcy – jak wyjaśnił Schroeder – nie mają na to pieniędzy (jawny przytyk do polskiej biedy). ONZ zniosła sankcje wobec Iraku, a Amerykanie prowadzą śledztwo w sprawie zniknięcia irackiej broni masowego rażenia, której istnienie było przecież pretekstem do rozpoczęcia wojny. Al-Kaida zapowiedziała ataki na cele amerykańskie, brytyjskie, australijskie i... norweskie. Schroeder z nas kpi, terroryści nas nie doceniają! ŁOTWA Ich Troje zajęli siódme miejsce w konkursie Eurowizji w Rydze. Śpiewanie po niemiecku zdało egzamin; docenili to i Austriacy, i Niemcy. Wygrała turecka diaspora na Zachodzie. Wspólnota Polska mogła zaktywizować rodaków za granicą – zamiast słać im książeczki do nabożeństwa, należało wysyłać płyty Ich Troje!
Z
ewsząd słyszymy, jak to będzie cudownie, kiedy już Polska wstąpi do Unii. Tych głosów jest chyba nawet zbyt wiele. Wydaje się, że publiczne środki przekazu nie są do końca w porządku, usilnie lansując pogląd na TAK. Telewizyjne debaty „na dwa głosy” posiłkowane są np. wyroczniami „eksperta” rządowego lub prezydenckiego. Sam słyszałem, jak dziennikarz prowadzący program spostponował zjednoczone przedstawicielstwa Samoobrony i LPR: „Z opiniami eksperta się nie dyskutuje, tylko przyjmuje za pewnik”. A ja się pytam – co to za ekspert i od kogo jest zależny, bo odnoszę wrażenie, że w Polsce ci niezależni i kompetentni wyginęli wraz z wynalezieniem słów: partia, lewica i prawica. Chyba że przyjmiemy, iż mamy świetnych ekspertów od robienia dziur budżetowych. Z drugiej strony, to sami eurosceptycy są sobie winni. Okrzyk: „Zdrajcy!” – najczęściej słyszany na wiecach z udziałem prezydenta i premiera – może dodawać animuszu konfratrom, ale nie przysporzy nowych zwolenników. W wyścigu polskich białych kołnierzyków do unijnych stanowisk, oprócz słów wyważonych i odpowiedzialnych osądów, płynie też cały potok demagogii na zasadzie – po zwycięskim referendum choćby potop. Za wielkim wodzem Andrzejem należy jednak powtórzyć: „Naród ma to do siebie, że pamięta”. Zapewne zszokowany brakiem gruszek na wierzbie, przypomni sobie naród pustosłowie wielu i do parlamentu europejskiego populistów już nie wybierze. Moim skromnym zdaniem, mówienie o przyszłości Polski w Unii inaczej jak wyłącznie w kategoriach wielkiej, ale tylko SZANSY, to populizm i demagogia właśnie. Jak będzie naprawdę – przekonamy się na własnej skórze. Mało kto natomiast próbuje sobie wyobrazić, co może być, jeśli Polacy powiedzą NIE dla Polski. Nastroje społeczne zdecydowanie się radykalizują i (naturalną koleją rzeczy, w czasie, gdy rządzi obóz przeciwny) skręcają na prawo. Zwłaszcza ci niezdecydowani, których ciągle przybywa, coraz bardziej zwracają uwagę na pragmatykę kandydatów do elit, mniej zaś na ideologię, jaką ze sobą niosą. Natomiast idealnym hasłem wyborczym byłoby dziś: „Nie kradnę!”, a jeśli jeszcze ktoś mógłby to w jakiś sposób udowodnić – powodzenie przy urnach ma gwarantowane. Z każdymi wyborami przybywa również tych, którzy już nigdy na nikogo nie będą głosować, co najdobitniej świadczy o kryzysie politycznym państwa. Do awaryjnego przejęcia państwowych stołków szykują się opusdeiści z PiS, dewoci z LPR i demagodzy z Samoobrony, nie ubliżając uczciwym ludziom z tych ugrupowań. Ich problem polega na tym, że referendum na TAK to wiatr w żagle koalicji rządzącej. Na tym wielkim podmuchu z Zachodu, który musi przynieść choćby niewielką falę optymizmu społecznego, Miller i spółka – lub spółka bez Millera – mogą pożeglować jeszcze rok lub nawet do następnych wyborów o czasie. Rząd będzie z pewnością stymulował ten optymizm, mówiąc o wzroście koniunktury w gospodarce. Ten scenariusz chyba jednak się nie sprawdzi, zważywszy na to, że przed nami co najmniej dwa, trzy lata wzrostu bezrobocia i drenowanie
kieszeni na unijną składkę, a także spłatę coraz większego zadłużenia zagranicznego. Poza tym kierowanie krajem przy na przykład 3-procentowym poparciu społecznym zatrącałoby już chyba nepotyzmem... Kluczowe znaczenie przypisałbym frekwencji. Jeśli tylko przekroczy wymagane 50 procent, Leszek Miller nie będzie przynajmniej musiał iść na wcześniejszą emeryturę i pozostanie szefem SLD. Obserwując kampanię Samoobrony, Ligi czy PiS, można odnieść wrażenie, że wcale nie zależy im na wysokiej frekwencji. Nieważne referendum to dla nich szczyt marzeń i woda na młyn przez kilka następnych lat. Za jednym zamachem skompromitują premiera i ośmieszą prezydenta, podnosząc akcje własnych kandydatów na te urzędy. Decyzją „przypadkowego parlamentu” na TAK wycierać sobie będą buciory, a imienna lista „zdrajców” głosujących za akcesją będzie przez lata ich nieodłączną ściągawką podczas każdej debaty politycznej i wystąpień w Sejmie. Ten i ów da nawet na mszę, żeby nic a nic się w kraju po wejściu do Unii nie poprawiło. Dla porządku zaznaczmy – PiS zależy na integracji z Europą dokładnie tak, jak na zeszłorocznym śniegu. Poparcie bliźniaków było skalkulowane konkurowaniem o ten sam elektorat z Platformą i prawdopodobnie nakazem episkopatu, żeby wierni katoliccy euroentuzjaści mieli na kogo głosować. Przyszła koalicja rządząca PiS i LPR oraz prawego skrzydła PSL (które może się podzielić) jest najbardziej prawdopodobna. Trudno też sobie wyobrazić, aby dłużej mógł czekać Andrzej Lepper, choć jeśli poczeka, to po kolejnych wyborach może rządzić samodzielnie. Tyle że wtedy połowa Polaków będzie już mieszkała na Zachodzie, a w komplecie – na pokładzie Titanica z polską banderą – pozostanie tylko Rodzina Radia Maryja śpiewająca do końca „Nie rzucim ziemi...”. Czy TAK powiemy w referendum, czy zrobi to za nas parlament – jedyną nadzieją SLD na dalsze rządzenie krajem, np. w szerokiej koalicji z Platformą i PSL lub z Samoobroną, są przyspieszone wybory wiosną 2004 roku, chociaż presja opozycji, a także prezydenta (zwłaszcza po nieważnym referendum) na przeprowadzenie wyborów już na jesieni br. będzie ogromna. Co z tego dla nas? Nas powinno interesować, na ile nasz kraj wykorzysta unijne miliony euro, bo na tym będzie polegał sukces lub porażka zjednoczenia. Niestety, prognozy nie są zbyt optymistyczne – samorządom i przedsiębiorcom brakuje pieniędzy na rozpoczęcie inwestycji, a euroentuzjastyczny rząd zapomniał o przygotowaniu administracji do maksymalnego wykorzystania dotacji. Grecy przynajmniej przejedli większość unijnych funduszy, my możemy ich nie zobaczyć na oczy. Wzrośnie bezrobocie i zradykalizują się radykałowie. Lech Kaczyński zostanie prezydentem, a Andrzej Lepper premierem. „Cały naród” zgromadzi się u stóp Matki Najświętszej w Częstochowie. I wtedy nastąpi koniec... Cokolwiek to może oznaczać. JONASZ Za tydzień scenariusz optymistyczny
POWIEDZ O NAS SWOIM ZNAJOMYM!
Nr 22 (169) 30 V – 5 VI 2003 r.
P
olskie banki nie są już polskie, polskie firmy zostały przejęte przez obcy kapitał, polska ziemia jest sprzedawana za bezcen cudzoziemcom – podnoszą larum prawicowe organizacje. No to my udowodnimy, że dokładnie te same organizacje finansowane są przez kapitał niemiecki i dzięki temu żyje im się świetnie. Tym lepiej, że w tle widać dwa bliźniacze cienie dwóch takich, co ukradli księżyc. Jedną z największych, najbardziej krzykliwych (i teoretycznie patriotycznych oraz antyunijnych) organizacji prawicowych są Młodzi Konser-
rozmaitych szkoleń i kongresów oraz na popieraniu najbardziej prawicowej frakcji w AWS. Żeby było dowcipniej, prawicowa młodzieżówka uznała, że jest takim szczęściem dla kraju, iż powinien on fundować im imprezy za darmo. Oznaczało to, że z dnia na dzień przestała płacić rachunki za swoje zjazdy. Np. za tzw. Kongres Międzynarodowy Młodej Prawicy firma Orbis (hotele i żarcie) nie mogła się doczekać kasy, więc wystąpiła do sądu. Do drzwi młodych, prawdziwych Polaków zapukał komornik. Jeszcze lepiej było podczas kolejnego kongresu w roku 2000, pod-
Polnische Jugend watyści. Stowarzyszenie to powstało w roku 1998 z połączenia m.in. młodzieży ZChN, Ruchu 100 i przybocznych Lecha Wałęsy. Nieformalnymi przywódcami tych młodych „prawdziwych Polaków” są: Michał Kamiński (ten, co to wręczył ryngraf mordercy Pinochetowi) i Wiesław Walendziak (pampers telewizyjny, aktywista Opus Dei). Już na dzień dobry postkomuchy (co ciekawe, z AWS) utrudniali życie polnischjugend, nie chcąc ich zarejestrować w sądzie. Warszawski Urząd Wojewódzki miał aż 12 stron maszynopisu uwag co do legalności stowarzyszenia. Dla urzędasów niejasna była np. struktura władz organizacji (celowo zaciemniona) oraz sposób finansowania. Po wielu poprawkach i odwołaniach od odwołań Młodzi Konserwatyści zostali wreszcie zarejestrowani i już całą gębą mogli działać ku chwale ukochanej ojczyzny. A działalność ich polegała głównie na organizowaniu
czas którego miano wybrać nowe, młode władze. Kiedy je w końcu wybrano, to okazało się, że głosowali ci, co nie mieli mandatów delegatów, a prawdziwi delegaci nie głosowali. Jedni protestowali, drudzy w tym czasie pobiegli do sądu rejestrować czym prędzej nowe szefostwo. Sąd przejrzał kwity, zdumiał się bezczelnością, powiedział „takiego wała”, po czym pogonił Młodych Konserwatystów na szczaw. Czy to miało oznaczać koniec młodej konserwy? Ależ skąd, teraz dopiero rozpoczęła się hossa – czyli kassa. Stan mamy taki: MK nie zdołali zarejestrować w sądzie swoich nowych władz (a stare odeszły), więc de facto towarzystwo działa bezprawnie i sąd to potwierdza. Nie przeszkadza im to jednak wyciągnąć łapy na znienawidzony – oczywiście, tylko teoretycznie – Zachód.
połowie ubiegłego stulecia KGB (zbrojne ramię komunistycznej partii Kraju Raju) wymyśliło broń straszną i biologiczną. Nazywała się ona pamieniatcziki. W czym się rzecz ma cała? Otóż małe „radzieckie” dzieci (kilkuletnie) przemycane były do USA i umieszczane w rodzinach amerykańskich komunistów. Tam dojrzewały, chodziły do elitarnych college’ów, później uczy-
W
GORĄCY TEMAT
O
jciec Tadeusz zrobił euroentuzjastom bardzo brzydki kawał. Czyżby zapomniał, że kto daje i odbiera, ten się w piekle poniewiera? Radia Maryja słucham z dziennikarskiego obowiązku, który najchętniej wypełniam podczas długiej, samotnej podróży. Płynące z głośnika brednie pod-
„Unia nie jest niebem, ale nie jest też piekłem. To będzie dla nas wielki czyściec. Być może mamy ten czyściec przeżyć”. Ogłupiali goście wystękali słowa wdzięczności dla o. Dyrektora za tę światłą naukę, zaś kompletnie zdezorientowany prowadzący błyskawicznie audycję zakończył. Resztę znamy. Gdy w piątek rano o. Tadeusz się przebudził, zauważył, że trzyma rękę w nocniku. Media poczęły bowiem rozpływać się w zachwytach nad jego cudownym nawróceniem, a politycy słać wyrazy wdzięczności (min. Danuta Huebner) oraz bić pokłony jego rozumowi (pos. Bronisław Komorowski z PO, pos. Zbigniew Kuźmiuk z PSL) i patriotyzmowi (min. Marek Siwiec, min. Lech Nikolski). Dał im się nacieszyć całe dwa dni, gorączkowo kombinując w tym czasie, jak wybrnąć z głupiej sytuacji. 25 maja wydał specjalny komunikat, w którym czytamy: „Radio Maryja stanowczo protestuje przeciwko próbom manipulowania opinią publiczną w celu zniszczenia autorytetu Radia Maryja i wykorzystania go do propagandy unijnej. (...) Kłamstwo i manipulacja, brak zwyczajnej uczciwości w przywoływaniu wypowiedzi, tworzenie tzw. »faktów prasowych«, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością – są po to, aby sprowokować Radio Maryja...”. Cały Rydzyk, cały on! ANNA TARCZYŃSKA
Rydzyk nawrócony? noszą adrenalinę i nie ma szans, by zasnąć za kółkiem. Tak było również w czwartek, 22.05.2003 r. W toczonych tego dnia „Rozmowach niedokończonych” uczestniczyli poseł Zdzisław Podkański (PSL) i Czesław Kasiak reprezentujący Ogólnopolski Sejmik Chłopów Polskich, oraz Michał Grabianka, zwany przez nich redaktorem. Choć początkowo całkiem sensownie opowiadali o problemach rolnictwa, szybko zeszli na Unię Europejską oraz zbliżające się referendum i wówczas – gorąco dopingowani przez prowadzącego audycję o. Jacka – uwolnili z siebie cały zasób kołtunerii. Gdy wreszcie oddano głos słuchaczom, popłynęły w eter slogany od dawna na antenie Radia Maryja powielane. „To” stało się krótko przed północą po telefonie pacjenta, który z detalami opowiadał o przeżyciach z prowadzonej przez siebie akcji antyunijnej, polegającej na oklejeniu tylnej szyby samochodu plakatem LPR. Był to prawdopodobnie akwizytor taśmy klejącej, gdyż bardzo zachwalał potencjalnym naśladowcom „taką szeroką, w kolorze czekolady”. Gdy wreszcie zdołali mu przerwać, włączył się SAM O. DYREKTOR. O mały włos nie wylądowałam w rowie, słysząc, że Rydzyk żąda... zaprzestania agitacji antyunijnej. „Ani chybi zwariował” – pomyślałam, lecz już po chwili rzecz się wyjaśniła. W bardzo zawiłym wywodzie przeplatanym głębokimi, znaczącymi westchnieniami, starał się przekazać słuchaczom coś takiego: – Wiecie, w jak głębokim poważaniu mam te zakazy biskupów. Ale papież to już nie przelewki. Kombinowałem, czy nie da się jakoś strawnie zinterpretować jego apelu – niestety. Więc, choć aż mnie skręca w środku, muszę mówić to, co słyszycie. Mam nadzieję, że rozumiecie, w jak paskudnej znalazłem się sytuacji. Na koniec łamiącym się głosem faktycznie powiedział:
Ü Dokończenie na str. 7
najczarniejszej prawicy i nigdy w historii Polski nie miała ona tak oddanego i sprawnie działającego agenta. Niemożliwe? No to sprawdźmy! Od roku 1989 prawica polska próbowała dokuczać lewicy, jak tylko mogła. Najmniejsze nawet jej potknięcie było nagłaśniane, omawiane i nicowane na wszystkie strony. Wystarczyło na przykład, żeby poseł SLD z Kra-
GŁASKANIE JEŻA
James Błąd ły się na najlepszych uniwersytetach (wszystko – nie licząc się z kosztami – finansował ZSRR), by ostatecznie dorośli już komuniści mogli zasiąść w elitach władzy i biznesu, realizując latami polecenia swoich mocodawców z Moskwy. Podobno nawet do tej pory na szczytach establishmentu USA można odnaleźć około dwustu pamieniatczikow... A jeden mieszka w Polsce, nazywa się Leszek Miller i został zatrudniony w charakterze premiera III RP. Miller to pamieniatczik – z tym, że nie desygnowany przez komunistów, tylko wręcz przeciwnie. Otóż, proszę Państwa, mam dowody, że uśmiechnięty Leszek jest wtyczką
3
kowa został złapany w stanie wskazującym, a już główne wydania dzienników telewizyjnych robiły z tego wiadomość dnia. Każda wpadka czerwonych, nawet durna i nieistotna – ot, choćby pocałowanie ziemi na lotnisku – urastała w oczach czarnuchów do rangi zdrady narodowej, a Krzaklewscy, Łopuszańscy, Niesiołowscy i inne Giertychy krzyczały: hańba, hańba, hańba! I co? I nic. Poparcie dla lewicy raz było wyższe, innym razem niższe, ale zawsze ci, co (mówili, że) mają serce z lewej strony, mogli liczyć na karne trzydzieści ileś tam procent elektoratu minimum. Nawet kłamstwo w sprawie wykształcenia Olka zabrało lewicy raptem cztery procent w sondażach.
Takiego niefartu czarni dłużej już tolerować nie mogli, więc poszli po rozum do głowy i wymyślili Leszka – pamieniatczika szkolonego zapewne od dziesięcioleci. Zdolny ów agent niezwłocznie wziął się do roboty i doprowadził do sytuacji, o której bezskutecznie marzyli jego mocodawcy: lewica w ciągu dwóch lat osiągnęła w sondażach pokłady mułu pod dnem i długo się nie podniesie. Co ciekawe, agent Miller nawet specjalnie nie ukrywał swojej destrukcyjnej roboty, którą najlepiej widać na przykładzie roszad kadrowych w „rządzie fachowców”. Otóż jeśli premier mianuje ministrem na przykład Kowalskiego, to tym samym daje jasny sygnał ludowi pracującemu miast i wsi, że ów Kowalski jest debeściak najlepszy z najlepszych. No to jakie sygnały swojej sprawności kadrowej dawał Miller? Popatrzmy: Najpierw mianował Piwnikową szefem sprawiedliwości i chwilę później wylał ją na zbity pysk, nie tłumacząc narodowi, za co. Później wyrzucił z roboty Celińskiego od kultury, zastępując go Dąbrowskim. Następnie zmusił do rezygnacji Belkę, sadzając na jego stołku Kołodkę. Ale tego było mało, więc spuścił Kaczmarka od Skarbu Państwa na korzyść Cytryckiego. Długo miejsca w rządzie nie zagrzał też Piechota. Chwilę potem wypieprzono Łapińskiego od zdrowia i zatrudniono Balickiego. Na mordę poleciał też Kalinowski zastąpiony Tańskim, a Żelichowski musiał uznać wyższość Śleziaka.
Balicki, zanim zdążył zobaczyć, o co chodzi w resorcie zdrowia, zastąpiony został Sikorskim, zaś Cytrycki Czyżewskim. Nikolski spadł o kilka oczek w dół. – No i co – zastanawiał się Miller – pokazałem narodowi, że SLD to zbieranina nieudaczników, czy jeszcze nie? Jeszcze nie? No to powołam Naumana na stanowisko szefa Narodowego Funduszu Zdrowia, a gość udowodni, że każdy emeryt i rencista kupujący lekarstwo, ma w jego cenę wliczoną łapówę. Zastępca Pol dostał rozkaz wydarcia ciężko zarobionych pieniędzy od tych, którzy ośmielili się kupić samochód i jeździć nim po polskich drogach. Drugi zastępca, Kołodko, ma za zadanie obrzydzać życie wszystkim podatnikom, nie wyłączając studentów i kalek. No, teraz elektorat powinien mieć już naprawdę dość! I ma. Poparcie dla SLD wynosi obecnie 22 procent, a dla rządu 6 procent. Czegoś takiego nie udało się dokonać nawet „specjaliście” Buzkowi i nikomu innemu w najnowszej historii III RP. Tym większe więc brawa dla speca Millera. A przecież zajęliśmy się tu tylko fragmentem (kadrowym) działalności pana premiera. Na opisanie innych jego poczynań wyciskających z narodu łzy (wdzięczności) zabrakłoby objętości „FiM”. Prawica Ci tych zasług nigdy nie zapomni, agencie 007 – Jamesie Błądzie. MAREK SZENBORN
4
Nr 22 (169) 30 V – 5 VI 2003 r.
Z NOTATNIKA HERETYKA
W
ostatnich dniach rezydujący w Warszawie ambasador pewnego europejskiego kraju publicznie lżył naród polski. Czy wybuchł skandal? Czy media uniosły się świętym oburzeniem? Czy MSZ zażądał przeprosin i zmiany szefa placówki? Nic podobnego się nie stało, bo Polaków obraził... ambasador Watykanu. Skandaliczna wypowiedź arcybiskupa Józefa Kowalczyka z dnia 18.05.2003 r. została zlekceważona, zapewne świadomie, przez wielkie polskie media. To dziwne, bo dzięki serwisowi Polskiej Agencji Prasowej była powszechnie dostępna. Nuncjusz przebywał w tym dniu w Watykanie na urodzinach u Papy jako uczestnik narodowej pielgrzymki. Oto jakimi rozważaniami na temat Polski i Polaków podzielił się dla PAP człowiek reprezentujący w naszym kraju obce państwo. Kowalczyk mówił w kontekście wyniesienia na ołtarze przez JPII Pelczara i Ledóchowskiej. Po pierwsze, zauważył (cytujemy komunikat PAP), że „co najmniej 99 proc. Polaków nie przestrzega zasad świętości
Polak Polakowi nuncjuszem w życiu codziennym”. Nie wiemy zbyt dobrze, czym są „zasady świętości” dla kogoś takiego jak Kowalczyk (kablował Paetzowi na tych jego podwładnych, którzy ośmielili się skarżyć do nuncjatury na sekscesy arcybiskupa...). Czy miarą katolickiej świętości są te dziwaczne postacie wynoszone przez papieża na ołtarze: zakonnice, wieczne dziewice, założyciele zakonów, osoby donoszące inkwizycji na sąsiadów, fanatycy zamieszani w prześladowania religijne...? Jeżeli tak, to wypowiedź Kowalczyka należałoby uznać za wyrafinowany komplement pod adresem Polaków – oznacza to, że większość rodaków jest odporna na ogłupiającą kościelną propagandę. Niestety, opinia nuncjusza o Polakach jest znacznie bardziej
mroczna niż to, co moglibyśmy wnioskować z powyższej wypowiedzi. Purpurat twierdzi, że większość Polaków jest „zagoniona za wódką, za ziemią, za Europą, za łatwym zyskiem, za pieniędzmi, za tym, jak by oszukać”. Jak mówi przysłowie: każdy sądzi według siebie i środowiska, w jakim się obraca. Kler katolicki w Polsce jest jedną z grup zawodowych najbardziej dotkniętych problemem alkoholizmu, goni za darmową ziemią, której dziesiątki tysięcy hektarów uzyskał za frajer od państwa, na ogół popiera akcesję do UE, licząc na dalsze zyski, dąży do zdobycia maksimum dóbr materialnych, a relacjami o krętactwach kolegów Kowalczyka zapełniają się co tydzień nie tylko łamy „FiM”. Nie rozumiemy jednak, dlaczego
P
Paweł II ma się dobrze i znów, jak co roku, nawiedzi ojczyznę, bo go premier Zygmunt Wrzodak ponownie zaprosił. Może i do nas przyjedzie?! Teraz miała przyjechać do Miasteczka minister od kultury, finansów i telewizji, Renata Beger, ale chłopy powiedziały, że ją kłoni-
plebanii za razowca i michę kartoflanki. Przynajmniej głodna nie chodzi, i dobrze, bo jest w ósmym miesiącu. Jak będzie chłopak, to mu damy Jan Paweł Drugi, podobno przy chrzcinach ksiądz daje za to czekoladę. Jak będzie dziewczynka, to jej damy Urszula, po świętej Ledóchowskiej. Mamusia dalej choruje, ale do szpitala jej nie przyjęli, bo biorą tylko z własnym łóżkiem, a nasz materac, wypchany sianem, wsiokami im śmierdział. Pytasz też, co u dzieciaków. Wicuś do szkoły nie chodzi, bo gimnazjum jest 80 kilometrów od nas, a pekaes nie jeździ. Stację kolejową zlikwidowali pięć lat temu, a szyny, szlabany i semafory sprzedali na złom. Zresztą kolej już prawie nie istnieje, jeżdżą tylko dwa pancerne pociągi z Warszawy do Rydzykogrodu (dawniej Toruń). A w ogóle to coraz lepiej u nas, kochany tatusiu, wszystkie chłopy modlą się o drożdże z nieba całymi dniami, ale jakoś nie chcą spadać. Zresztą cukru też nie ma, to po co drożdże. Prezydent Giertych obiecuje, że praprawnukom naszych dzieci będzie lepiej, ale chyba gówno z tego wyjdzie, bo się Białoruś nie zgodziła na unię z Polską. Teraz premier Wrzodak jedzie do Albanii, to może nam dadzą jakąś pożyczkę albo ludzie będą mogli tam do pracy jeździć. A jak ci tam, tatuśku, w gułagu na Żuławach? A mówiłem ci, żebyś proboszcza całował w rękę, to nie posłuchałeś i teraz masz za swoje! A te 20 lat, co ci słusznie przysądzili, minie i wrócisz do nas. Jestem taki szczęśliwy, że nie weszliśmy do Unii i obroniliśmy naszą tożsamość narodową i chrześcijańską kulturę. Całuję cię mocno, twój na wieki wieków, amen, Jędrek. Nie mogę dalej pisać, bo mi się złamało gęsie pióro... ANDRZEJ RODAN
olska wejdzie do Unii Europejskiej albo... nie wejdzie. Wszystko zależy od referendum. Siostry i Bracia Polacy – ruszta dupska! Głosujta za Unią! Jeśli do Unii nie wejdziemy, to za jakiś czas będziemy pisać takie listy, jak ten poniżej.
ŚWIAT WEDŁUG RODANA
Problema nie ma W pierwszych słowach mojego listu pozdrawiam cię, kochany tatusiu, w imię Ojca, Syna i Ducha Świętego oraz powiadamiam, że u nas wszyscy zdrowi, czego i tobie życzymy. Odnieśliśmy zwycięstwo pod sztandarem ojca Rydzyka i do Unii nie weszliśmy! Nam dom w mieście zabrali katoliccy hunwejbini i wysiedlili nas karnie w Bieszczady, bo jesteśmy rodziną „wroga kleru”, czyli ciebie, kochany tatusiu! Tu nawet jest fajnie. Kościół otwierają raz na kwartał, bo się księdzu nie opłaca. Więcej wyda na benzynę do mercedesa niż zbierze na tacę. Z tych samych powodów pogrzeby są zbiorowe raz na pół roku, a ślubów nie ma w ogóle, bo młodzi nie mają kasy i żyją na kocią łapę. Prezydenta Romana Giertycha wieś już nie ogląda w telewizorze, bo proboszcz zasłonił okno firanką. Giertych lubi Millera, bo gdyby nie SLD-owska polityka, nigdy by prezydentem nie został. Rydzyjka też babcia nie słucha, bo we wsi wyłączyli prąd i „Maryja” u nas padła. Nie ma już w ogóle aborcji, bo starej Walczakowej podpieprzyli pogrzebacz i nie ma czym operować. Wszyscy tylko czekają, jak dzieci poczęte się narodzą i do piachu z nimi. I problema nie ma. Jak była 95 rocznica urodzin papieża, to ksiądz mówił, że Jan
cami pogonią, bo cięgiem ich za jaja podłapuje, no to nie przyjechała. Jędruś Lepper jeszcze siedzi (wydała go Beger jako świadek koronny) i na torturach świętej inkwizycji przyznał się do paktu z diabłem. Podobno Lechu Wałęsa wywalił się z łódki na rybach, wpadł do wody, podtopił się i śmichu było w wiosce tyle, że ta jedna krowa – co nam została na cztery wsie – wystraszyła się i przestała dawać mleko. Dobrze, że mamy jeszcze dwa króliki, to może się rozmnożą. Srać chodzimy nadal za stodołę, ale bez „Gazety Wyborczej” do podtarcia, bo zbankrutowała, a Adaś Michnik razem z Lwem Rywinem wyjechali do Szwecji i robią tam za wielkich bogoli. I problema nie ma. „Fakty i Mity” są wydawane w USA jako wysokonakładowe pismo emigracyjne, bo minister spraw wewnętrznych Antoni Macierewicz wydał dekret, że o klerze albo dobrze, albo do pierdla, no to oni zwiali przez zieloną granicę. Zaczęła nadawać taka masońska szczekaczka – „Nowa Wolna Europa”, ale bez przerwy zagłuszają jakimiś dzwonami. Roboty nadal nie mam, no bo bezrobocie przekroczyło 94,6 proc. A te pozostałe procenty, co pracują, to parlament, rząd i eksperci z Watykanu. Baśka sprząta na
Jego Ekscelencja Nuncjusz Watykanu patologię swojej pasożytniczej grupy zawodowej rozciąga na cały kraj i jego obywateli! A teraz poważnie. Zastanawialiśmy się, czy przypadkiem Kowalczyk nie był pijany, kiedy mówił to, co mówił. Żaden bowiem reprezentant obcego państwa nie pozwoliłby sobie przenigdy na takie oceny obywateli kraju, który go gości. Wiedziałby, że to koniec jego dyplomatycznej kariery. Jeżeli natomiast nuncjusz był trzeźwy i poczytalny, to znaczy, że czuje się nad Wisłą zupełnie bezkarny. I nie pomylił się – jego wypowiedź nie spotkała się z żadną ripostą. Ze spokojem zatem może Kowalczyk
dopisać do swojej listy polskich wad kolejne. Podpowiadamy: „Polacy są narodem skundlonym. Jeżeli założy się duchowną kieckę można ich spokojnie poniżać i poniewierać, pocałują za to w rękę, nie zaprotestują ani słowem”. ADAM CIOCH PS Wszystkim, którzy nie czują się zupełnie pozbawieni szacunku wobec samych siebie, którzy chcieliby zareagować na słowa nuncjusza, podajemy adres ambasady Watykanu w Polsce: Nuncjatura Apostolska w Polsce, al. Szucha 12, skr. poczt. 163, 00-585 Warszawa, tel. (22) 628 84 88; 621 23 37; fax (22) 628 45 56 e-mail:
[email protected]
Prowincjałki Ppłk Piotr O., dowódca jednostki wojskowej w Hajnówce (Podlaskie), miał nie lada temperament, szczególnie kiedy sobie popił. Szedł wówczas do dyżurki centrali telefonicznej, gdzie pracowała powabna telefonistka Barbara W. Czynił jej niemoralne propozycje, obłapiał, ślinił kark, próbował pociągnąć kobitkę na służbową kozetkę. Ale Baśka spryciula nagrała zalotnika na magnetofon, a kasetę złożyła w Prokuraturze Garnizonowej w Olsztynie. Do jednostki zjechała się prokuratura oraz żandarmeria wojskowa i na jaw wyszła sprawa nadużyć, ale nie seksualnych, tylko (przy okazji) finansowych. Okazało się, że romantyczny pułkownik załatwił 130 tysięcy zł na premie dla pracowników, z czego 50 tysięcy zgarnął dla siebie. Grozi mu za to do 10 lat więzienia. Jaki z tego morał? Jeśli chcesz pobaraszkować z kobitką, najpierw sprawdź, czy masz czyste ręce!
NIEMORALNA PROPOZYCJA
„Mark znieruchomiał. Wstał, podszedł do mnie i powiedział: – Przepraszam, pani Thomson-Jones – po czym zaczął mnie chlastać nożem po twarzy...”. Potem Mark wziął nóż kuchenny z czterocalowym ząbkowanym ostrzem i uderzył zataczającą się panią Thomson-Jones w tył głowy. Później uczeń pchnął jeszcze swoją nauczycielkę ośmiocalowym nożem kuchennym w brzuch, a kiedy półżywa próbowała doczołgać się do frontowej bramy, Mark rzucił ją na grządkę z kwiatami, wsadził jej palec w usta, żeby nie mogła krzyczeć, i biedna pani Thomson-Jones poczuła, że ostrze noża rozcięło jej policzek. Czy to scenariusz kryminalnej powieści? Nie, to fragment tekstu, który łódzkie kuratorium przygotowało dla tegorocznych maturzystów zdających egzamin z języka angielskiego! Nauczyciele z pabianickiego liceum skierowali do kuratorium protest, że tekst jest instruktażem, co mają zrobić uczniowie, kiedy im nauczyciele podskoczą.
MATURA Z MORDERSTWA
W Katowicach istnieje szkoła specjalna dla upośledzonych dzieci w wieku od 7 do 21 lat. Uczą tam nie tyle zdobywania wiedzy, ile umiejętności życia i przetrwania. Leszek L., nauczyciel, pracował tu od sześciu lat i założył w szkole sekcję olimpijską. Miał do tego wszelkie uprawnienia: był szefem olimpiad szkół specjalnych w Katowicach i mało co nie został radnym Katowic z rekomendacji PO. Właśnie miał bronić doktorat, aż tu taki pech! Jedna z nauczycielek przyłapała go w sali gimnastycznej na zaawansowanych amorach z małoletnią uczennicą. Leszek L. został aresztowany, bowiem okazało się, że w ten sposób uczył „przetrwania” kilka upośledzonych dziewczynek w wieku od 14 do 18 lat. Teraz doktorat może kończyć w pierdlu, najlepszej szkole przetrwania dla pedofilów. Opracował A.R.
SZKOŁA PRZETRWANIA
NIEPOCZYTALNY SPECJALISTA Ordynator oddziału okulistycznego szpi-
tala w Słupsku przez półtora roku kazał płacić sobie od 500 do 1000 zł za soczewki, które przysługiwały pacjentom za darmo. Żądał też pieniędzy za przeprowadzane osobiście operacje lub za ich przyspieszenie. Kiedy sprawa wyszła na jaw, zajęła się nią miejscowa prokuratura i postawiła doktorowi aż 85 zarzutów. Wiesław P. nie stanie jednak przed sądem, ponieważ biegli psychiatrzy (znajomi?) po trzykrotnych badaniach orzekli, że pan doktor w momencie żądania łapówek... był niepoczytalny. Według polskiego prawa oznacza to, że nie może ponosić odpowiedzialności za swoje czyny, a prokuratura nie ma innego wyjścia, jak umorzyć prowadzone postępowanie. Mieliśmy już pomroczność jasną, teraz mamy niepoczytalność okulistyczną. Najfajniejsze jest jednak to, że orzeczenie psychiatrów o niepoczytalności nie oznacza wcale, że pan doktor Wiesław P. nie będzie mógł nadal leczyć, a nawet operować! Decyzję w tej sprawie, pod koniec czerwca, podejmie okręgowa izba lekarska. Już wiadomo, że koledzy doktora P. mają o nim jak najlepszą opinię. Mówią, że ma prawo do wykonywania zawodu, bo jest dobrym specjalistą... J.K.
Nr 22 (169) 30 V – 5 VI 2003 r.
ZA I PRZECIW Biskupi ośmiu krajów środkowoeuropejskich (w tym sześciu kandydatów do UE) napisali list: „Chrystus – nadzieją Europy”, odczytany w parafiach 25 maja. Purpuraci okazali w nim znacznie większą wstrzemięźliwość niż ich watykański pryncypał. Nie tylko nie wezwali do poparcia Unii w referendum, ale nie użyli nawet słowa „Unia”. Opisali za to zagrożenia, jakie rzekomo niesie ze sobą członkostwo w UE. Stwierdzili, że jednocząca się Europa nie jest nadzieją; nadzieją ma być Chrystus, a jedność tylko zadaniem. Dla jasności biskupi zaznaczyli, że Chrystus ma być eucharystyczny, czyli katolicki. Na koniec dzieło jedności powierzyli Maryi. No to sprawa może się rypnąć... A.C.
TYLKO DLA KATOLIKÓW Nauczyciele i rodzice protestują w Łodzi przeciw powstaniu w mieście pierwszej publicznej szkoły katolickiej („FiM” 17/2003). Placówka ma ruszyć od września w dzielnicy Dąbrowa. Właśnie tam – z powodu niżu demograficznego – zamknięto w ciągu ostatnich dwóch lat dwie podstawówki. Otwarcie nowej szkoły oznacza zamknięcie innej – obawiają się mieszkańcy osiedla. Protest dotyczy również sposobu naboru pedagogów: nauczyciele będą dobierani według klucza wyznaniowego – szanse na pracę mają tylko wierzący i praktykujący, a decydująca będzie opinia proboszcza. Protestujący przewidują, że nowa, bezpłatna szkoła będzie oczkiem w głowie prawicowego samorządu, zostanie lepiej wyposażona, przyciągnie uczniów ciekawszą ofertą, a inne placówki nie będą miały szans w tej nierównej walce. Dyrektor wydziału edukacji w łódzkim magistracie, Maria Piotrowicz, już podjęła decyzję – protest zostanie odrzucony. PaS
AUTORYTETY Fałszerstwo i wyłudzenie kilkudziesięciu tysięcy złotych – o to podejrzany jest... ks. dr Andrzej P. – proboszcz parafii św. Jana Apostoła w Mogilnie. A wszystkiemu winna sarna, która śmiała wybiec na jezdnię prosto pod koła multivana volkswagena i uszkodzić cacko duszpasterza. Pech chciał, że księżulo nie miał polisy AC. Takiej straty nie mógł przeboleć, więc załatwił wsteczny przegląd, co pozwoliło mu wyciągnąć odszkodowanie z PZU. Teraz ma na karku policję. Za posługiwanie się sfałszowanym dokumentem i wyłudzenie pieniędzy grozi do 8 lat więzienia. Proboszcz od dawna ma słabość do półświatka. Półtora roku temu było o nim głośno, gdy przyjął księdza wikarego zamieszanego w kradzież tira. Jego podwładny pośredniczył w ukryciu łupu w stodole jednego z rolników. Według proboszcza winne były jednak media, które
o sprawie śmiało pisały. I pomyśleć, że taka zgraja ma monopol na nauczanie moralności. PaS
GRZESZNE REKLAMY
Tematy kościelne stały się tabu dla reklam. Najpierw KRRiT zdjęła reklamę Simplusa wykorzystującą ceremonię komunijną, a największym cenzorem okazała się Danuta Waniek (na zdjęciu) z SLD. Nadawcy tak się przejęli, że niektórzy wycofali też reklamę radiową „Ksiądz”, która zachęca do udziału w konkursie Wirtualnej Polski. Reklama nawiązuje do liturgicznego śpiewu i przykazania „nie pożądaj” w kontekście puli nagród. W TV nie widać też reklamy Canal+, czyli „Żałuj synu, żałuj...”. Podobno media mamy niezależne. Podobno. PaS
ZEGAREK NA WIEŻĘ Mieczysław Radochoński, proboszcz parafii w Gardnie Wielkiej (powiat słupski), kupił sobie nową zabawkę – zegar na wieżę kościelną. Niby normalne, ale... zegarowi coś się pomieszało w trybach i wybija godziny w sposób dość dziwny. Na przykład o drugiej w nocy wybija 7 razy, a w samo południe potrafi uderzyć 10 razy, kompletnie bez ładu i składu! Zdarza się też, że zegar wcale nie wybije godziny. Ta droga i głośna zabawka nikomu do niczego nie służy, ale cieszy oko sutannika. Może by egzorcysta coś zaradził? Adam Sito
POPYT NA RELIKWIE Watykański kardynał Andrzej Maria Deskur obdarował warszawską parafię św. Katarzyny na Służewiu w Warszawie „różańcem, na którym Ojciec Święty modlił się po zamachu na swoje życie”! Kardynał otrzymał go od papieża, który przezornie dba o rozpowszechnianie pamiątek po swojej osobie. Dar trafił w dziesiątkę – popyt na relikwie nasilił się w Polsce do tego stopnia, że nieznani sprawcy ukradli habit świętej Edyty Stein wraz z relikwiarzem znajdującym się w jednej z wrocławskich świątyń. Relikwiarz był w zasadzie bezwartościowy, więc włamywaczom chodziło zapewne o świętą szatę. Błogosławiona wina, jeśli z pobożności wynika! A.C.
5
NA KLĘCZKACH
NA OŚLEP Po słynnej instalacji Doroty Nieznalskiej katolickie bojówki zagięły parol na nowy spektakl Teatru Jeleniogórskiego, uznany przez krytyków za najważniejszą polską sztukę o współczesności. Poszło o plakaty z tytułem, którego katolickie oko znieść nie mogło: „Sen pluskwy, czyli towarzysz Chrystus”. Choć sztuki nikt nie widział, określenie „towarzysz” oburzyło kilkadziesiąt osób, których podpisy pod protestem trafiły do rady miejskiej, kurii biskupiej i dyrekcji teatru. Dyrektor wraz z autorem sztuki zaprosili na rozmowę urażonych katolików, pod warunkiem jednak, że sztukę obejrzą. Okazało się, że po przedstawieniu nie było o czym dyskutować, bo... spektakl się spodobał! PaS
PAPA CZY UNIA Korzystając z chwilowego zamieszania w związku z odwołaniem z biskupiego stolca znanego birbanta Andrzeja Śliwińskiego, podniosły głowy lewicowe władze Elbląga. Chyba nawet władze przesadziły, bo... odmówiły nadania nowemu mostowi imienia Największego Polaka, czyli JPII! Henryk Słonina, prezydent miasta, uznał, że przeprawa na rzece Elbląg będzie nosiła imię Unii Europejskiej. – Wybudowany częściowo z funduszy unijnych most zostanie przecież oddany do użytku w przeddzień referendum – przekonuje szef samorządu. Wrzawę podniosły jednak elbląskie oszołomy. Nie mieści im się w głowach, że Ojciec Święty może przegrać z masońską Unią! Prezydent Słonina podkulił lekko ogon i już obiecuje, że w Elblągu na pewno znajdzie się miejsce i dla papieża. Obiecuje nazwać jego imieniem jakąś znaczącą aleję. Tymczasem powrócił temat starego mostu i oszołomy upominają się o nadanie mu, a także ulicy Tysiąclecia, imienia prymasa Wyszyńskiego. Koszty takiej operacji byłyby ogromne, bo związane z wymianą tablic, pieczątek, dowodów osobistych itp. Prezydent wpadł na genialny pomysł: ulica i most otrzymają niebawem jedną nazwę – Prymasa Tysiąclecia! Tym sposobem kler będzie syty i Unia zadowolona. JK
DIALOG WEDŁUG ARINZE Jak podaje portal IS, szef Papieskiej Rady do spraw Dialogu Międzyreligijnego, nigeryjski kardynał Arinze, wywołał skandal na uniwersytecie Georgetown w Waszyngtonie. Zaproszono go z wykładem o stosunkach chrześcijaństwo–islam na uroczystość rozdania absolwentom dyplomów. Wielebny – zamiast trzymać się tematu – nieprzewidzianie zaatakował aborcję, eutanazję, pornografię, zdradę małżeńską, a homoseksualizm nazwał „drwiną
z wartości”. Osłupiali słuchacze na znak protestu masowo wychodzili z kardynalskiego odczytu. Purpurat najwyraźniej pomylił uniwersytet z wiejskim odpustem. Idziemy o zakład, że w Polsce nikt by nie wyszedł. W końcu kardynał to nie jakiś tam prezydent RP, aby go lekceważyć. A.C.
Z PAPIESKIEGO KRAJU Niewielu pamięta, że Papa jest także prymasem Włoch, wesołego kraju wina, katolicyzmu i zorganizowanej przestępczości. Szef rządu i ulubieniec Watykanu Berlusconi cieszy się dużym zainteresowaniem organów ścigania. Aby z tym skończyć, premier planuje wprowadzić ustawę przyznającą mu immunitet. Berlusconi jest tak skompromitowany, że trudno sobie wyobrazić, jak będzie pełnił funkcję szefa UE, kiedy 1.07.2003 r. rozpocznie się kadencja włoska. Jakby mało było kłopotów, ujawniono, że „wzorowy katolik” Enzo Brusca – nawrócony mafiozo (osiem zabójstw na koncie i odsiaduje w domu karę 30 lat więzienia) pozostający ostatnio pod opieką duchową samego kaznodziei domu papieskiego, ks. Raniera Cantalamessy – zamordował przed laty i rozpuścił w kwasie nieletniego syna jednego ze swych ludzi, który współpracował z policją. Opinia publiczna jest zbulwersowana, natomiast Cantalamessa uważa, że nawrócenie potwora było prawdziwe i piękne, a przebywanie niebezpiecznego mordercy w areszcie domowym to normalka. A.C.
ŚLUB W PROMOCJI Pastor ewangelicki z Fyllingsdalen w Norwegii zaproponował chętnym do zawarcia kościelnego związku małżeńskiego datę 24 maja jako dzień bezpłatnych usług. Wielebny martwi się, bo spada liczba zawieranych małżeństw – w ubiegłym roku pobłogosławił zaledwie dwie pary. Majowa promocja miała zatem zachęcić do ołtarza osoby żyjące bez religijnego błogosławieństwa. Dla pastora z Norwegii mamy dobrą nowinę – po naszym wejściu do Unii nawet nieunijni Norwedzy (należą jednak do układu z Schengen!) będą mogli popracować sobie w Polsce. U nas niemogących żyć bez kleszego błogosławieństwa nie brakuje. Tylko – na Boga – żadnych promocji w maju! W maju ślub, blisko grób – polscy katolicy, choć praktykujący, są jednak zabobonni. A.C.
POD LUPĄ Irańskiej policji obyczajowej nie spodobały się stroje kobiet. Niewiasty mają miesiąc na zmianę garderoby. Otóż ich suknie stały się za krótkie, zbyt przezroczyste i obcisłe, czyli za mało ortodoksyjne. W Iranie wydano zakaz produkcji i sprzedaży takiej odzieży. Jeśli suknie te nie znikną z kobiecych szaf w ciągu 30 dni, ich właścicielki czeka chłosta. PaS
GEJOM YES Amerykanie coraz częściej tolerują homoseksualizm – wynika z ostatnich sondaży. 60 proc. mieszkańców USA uważa, że homoseksualizm powinien być legalny. To prawie o 20 proc. więcej niż pod koniec lat 70. Jednocześnie 51 proc. nie akceptuje homoseksualizmu pod względem moralnym. PaS
ALE MANDAT! 30 tys. dolarów zapłacił norweski biznesmen za jazdę pod wpływem alkoholu. Tyle kosztowało go wychylenie do obiadu lampki czerwonego wina. Mandat, którego wysokość odpowiada półtoramiesięcznym zarobkom, wyliczono na podstawie dochodów za 2001 rok. Bogaty importer samochodów nie przebił jednak szefa fińskiej Nokii, który wcześniej wyłożył ponad 100 tys. dolarów za przekroczenie prędkości. Ten rekordowy mandat odpowiadał jego dwutygodniowej pensji. W miejscu ograniczenia prędkości do 50 km/h mężczyzna miał na liczniku swego motoru jedynie 25 km więcej. Polski policjant na pewno nie dałby mu mandatu... PaS
KROKI ZDEMASKUJĄ Ministerstwo Dziwnych Kroków wymyślone przez brytyjskich komików z grupy Monthy’ego Pytona stało się faktem! Pentagon zamierza badać chód człowieka, bo sposób chodzenia jest tak samo niepowtarzalny jak podpis. Służyć ma do tego specjalny radar, którego fale mogą przenikać ubranie. Radar byłby połączony z największą bazą danych, obejmującą petabajty informacji. Eksperci Pentagonu są przekonani, że taki system pozwoli np. na szybką identyfikację pracowników, istotną dla bezpieczeństwa kraju. Radar śledzący kroki? Tego nawet Orwell nie przewidział. PaS
6
Nr 22 (169) 30 V – 5 VI 2003 r.
KOŚCIELNY ROZBIÓR POLSKI
Ziemie wycyckane Watykan na Opolszczyźnie dostanie ok. 7 tys. ha gruntów rolnych. Gwarantują mu to kuriozalne zapisy ustawy Państwo–Kościół z 1989 roku. Biznesmeni w sutannach liczą, że po wstąpieniu do Unii Europejskiej zyski będą przeliczać w setkach milionów euro.
i jego wartość zależy już od konkretnych targów między klerem a AWRSP. Biznesmeni w sutannach ochłapów nie chcą, wybierają ziemie najwyższej klasy, dobrze usytuowane i jak najbliżej parafii. Czarny scenariusz przejmowania państwowych gruntów przez kler nasilił się ostatnio na Opolszczyźnie, gdzie nie ma tygodnia, żeby któraś z parafii nie występowała po państwowe hektary. Tylko w kwietniu br. wpłynęło 7 takich podań. W trakcie załatwiania – jak nas poinformował Kornel Zieliński, dyrektor opolskiej AWRSP – są wnioski 22 parafii: a11 z diecezji opolskiej, 7 z diecezji
katowickiej z okolic Raciborza i 4 z diecezji wrocławskiej. Dotychczas opolska AWRSP na utworzenie lub powiększenie kościelnych gospodarstw rolnych przekazała nieodpłatnie w województwie śląskim: diecezji katowickiej (4 parafiom i zakonowi) – 93 ha, diecezji gliwickiej dla seminarium, kurii i parafii – 104 ha. W województwie opolskim diecezja opolska otrzymała dla kurii 49 ha gruntów, misyjne seminarium w Nysie – 5 ha, a jednemu ze zgromadzeń zakonnych sprezentowano 8 ha. Podarunkiem w postaci 122 ha nie pogardziło także 12 opolskich parafii. Dotąd diecezja opolska
Według najnowszych danych parafii działających lub powstałych (koniec I kwartału 2003 r.) Agenpo 8 maja 1945 r. na ziemiach zacja Własności Rolnej Skarbu Pańchodnich i północnych, a także tych, stwa (AWRSP) przekazała wszystktóre są tam tworzone obecnie. Ustakim kościołom 65 875 ha gruntów wa nie określa ani wartości gruntu, w całym kraju. Z tego 96 procent ani nie zapobiega w żaden sposób przypadło na Kościół watykański. późniejszemu kościelnemu handloKościelny rozbiór Polski wciąż trwa, wi ziemią. Usytuowanie gruntów a w niektórych rejonach kraju nawet się nasila. Dotychczas najNieruchomości przekazane kościołom z majątku AWRSP więcej ziemi dostali księża na te(dane z I kwartału 2003 r.) renach województwa wielkopolskiego – 15 654 ha – i kujawskoWojewództwo Powierzchnia (w ha) -pomorskiego – 14 113 ha. Według art. 70a wspomnianej ustawielkopolskie 15 654 wy znowelizowanej w 1991 r., kujawsko-pomorskie 14 113 państwo polskie zgodziło się – do odwołania – przekazywać zachodniopomorskie 7 488 każdej parafii i zakonnej placówdolnośląskie 6 365 ce działającej lub podejmującej pomorskie 6 003 działalność po wojnie na tzw. warmińsko-mazurskie 5 454 ziemiach zachodnich i północlubuskie 3 080 nych – grunty rolne. Diecezje, śląskie 2 286 kurie, seminaria duchowne, niżlubelskie 1 596 sze seminaria, szkoły zakonne, podkarpackie 1 595 bursy, czy domy starości mogą małopolskie 706 otrzymać nawet po 50 ha. Paramazowieckie 713 fiom państwo może przekazać podlaskie 407 na własność do 15 ha, zaś zgroopolskie 366 madzeniom zakonnym na gospodarstwa rolne – 5 ha. Wystarczy świętokrzyskie 41 złożyć wniosek do wojewody, uzyłódzkie 8 skać zgodę AWRSP i już pararazem 65 845 fia lub kuria staje się właścicielem państwowych hektarów. Oprac. JR – na podstawie informacji rzecznika prasowego AWRSP w Warszawie Kuriozalny zapis we wspomnianej ustawie dotyczy wszystkich
Ks. Tadeusz Nowok z Bielska-Białej to zasłużony kapłan i dobry obywatel Watykanu – za bezcen wyłudził cztery działki rolne, o których potencjalni kupcy z grubymi portfelami mogli tylko pomarzyć. Tego zbożnego dzieła dokonał przy pomocy swojego współpracownika Marka Piotrowskiego i zaufanego szefa bielskiego oddziału Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa (AWRSP) – Adama Mrowca. Wartość rynkowa watykańskich włości z dnia na dzień rośnie, bo leżą one w centrum planowanych przez miasto inwestycji budowlanych. Wkrótce metr kwadratowy zakupionej przez wielebnego za grosze ziemi będzie kosztował 120 złotych. Dwunastokrotnie więcej! Ks. Tadeusz Nowok to gruba ryba w czarnych strukturach Podbeskidzia. Proboszcz parafii św. Jana Chrzciciela w Bielsku-Białej, dyrektor diecezjalnego radyjka, organizator narodowej pielgrzymki Polaków do Rzymu, a przede wszystkim, od lipca 2000 r., współprzewodniczący Wspólnej Komisji Majątkowej Rządu i Episkopatu. Komisja ta, w czteroosobowym składzie – Zbigniew Wrona, Krzysztof Wąsowski, Aleksandra Sulkowska,
ks. Tadeusz Nowok – od 13 lat przyznaje grunty z AWRSP konkretnym parafiom w ramach rekompensaty za zagarnięte po II wojnie światowej mienie. I wszystko wskazuje, że przyznawać będzie do końca świata i dzień dłużej. Do tej pory pozytywnie rozpatrzyła 3054
I tym razem Piotrowski spisał się wyśmienicie. Szybko dogadał się z Adamem Mrowcem, odpowiedzialnym przed AWRSP w Opolu za państwowe grunty przekazywane parafiom Podbeskidzia na wniosek Komisji Majątkowej. Usłużny Mrowiec wyce-
Ziemie obiecane postulaty. Brawo! Kościelnej karierze Nowoka nie zaszkodziła afera obyczajowa („FiM” 13/2001). Cóż znaczy pożądanie cudzej żony wobec powołania do służby Kościołowi?! Nowok musiałby nie być katolickim księdzem, żeby nie skorzystać z możliwości wzbogacenia się cudzym kosztem. Spryciula dopatrzył się, że i jego parafii państwo jest coś winne. Połakomił się na cztery najatrakcyjniejsze w Bielsku działki o łącznej powierzchni 9,5 ha, ulokowane w strategicznym punkcie – u stóp góry Dębowiec, w rejonie kolejki na Szyndzielnię, gdzie przebiega chętnie uczęszczany szlak turystyczny. Pełnomocnikiem swoich czarnych interesów uczynił Marka Piotrowskiego, który już wielokrotnie z ramienia episkopatu reprezentował instytucje kościelne w AWRSP i negocjował ceny przyznawanych Krk gruntów.
nił księdzu grunty na 15 proc. ich rzeczywistej wartości. Dwa miesiące później proboszcz, w tajemnicy przed kurią, bezprawnie sprzedał parafialny łup. Piotrowski, w podzięce za lojalność i skuteczność, dostał za symboliczne 2 zł od m kw. najatrakcyjniejszą z czterech działek (3,2 ha). Jej wartość szacuje się na 1,2 mln, licząc 40 zł za m kw. według obowiązującego obecnie cennika. Drugą działkę (0,33 ha) ks. Nowok opylił... sam sobie za 10 zł od m kw. Pozostałe dwie działki o łącznej powierzchni prawie 6 ha kupiły prywatnie inne osoby. Urząd Miasta Bielska, wyłączny właściciel wszystkich przyległych terenów, chciał już w 1994 r. wybudować pod Dębowcem nowoczesną bazę turystyczną z pensjonatami, parkingami i pawilonami handlowymi. Przez osiem lat starał się bezskutecznie w bielskiej AWRSP
dostała z mienia AWRSP 184 ha, a diecezja wrocławska – 211 ha. Prawdziwy boom w napływie nowych wniosków w ostatnich miesiącach źle wróży na przyszłość. Na terenie diecezji opolskiej jest 396 parafii i 120 placówek zakonnych. Skromnie licząc, Krk na Opolszczyźnie przejmie ponad 7 tys. ha gruntów. Państwowy tort dla Kościoła na Śląsku Opolskim może mieć wartość – lekko licząc – ponad 35 mln zł, a według cen rynkowych – grubo ponad 140 mln zł. Do tego dochodzi roczna kasa z dzierżawy – ponad 2 mln (ok. 300 zł/ha rocznie – dane AWRSP). Skąd u opolskich proboszczów nagłe zainteresowanie rolnictwem, a raczej ziemią? Odpowiedź jest oczywista. Wstąpienie Polski do Unii Europejskiej z pewnością podniesie ceny gruntów na terenach poniemieckich. Można je będzie sprzedać z wielokrotnym zyskiem lub wydzierżawić. Rozwój kościelnego gospodarstwa wesprą także unijne dopłaty i fundusze. Biznesmeni w sutannach już zacierają ręce i szykują kiesy. Procedura przekazywania państwowych gruntów decyzją wojewody trwa krótko. – Jeśli proboszcz dobrze przygotuje dokumentację geodezyjną, przekazanie gruntów parafii może zająć 3 miesiące. Szczególnie kiedy wnioskuje o przyznanie wybranych już działek i po wstępnych uzgodnieniach z dotychczasowym dzierżawcą – powiedział „FiM” Just Rożynek z Urzędu Wojewódzkiego w Opolu. Dla opolskiego kleru hektary za Bóg zapłać to złoty interes. Dla pustego Skarbu Państwa – tragedia i skandal. Dla społeczeństwa – dowód przewodniej roli Kościoła. JAROSŁAW RUDZKI Fot. Autor
o przyznanie ziemi. Każda z sześciu próśb spotkała się z odmową Mrowca, uzasadnioną tym, że „zgodnie z planem zagospodarowania przestrzennego teren jest przewidziany pod uprawy rolne”. Jakież było zdziwienie urzędników, gdy dowiedzieli się o „zakupieniu” spornego gruntu przez księdza. Pokątna transakcja agentów Watykanu związała miastu ręce. Nie koniec na tym. Zaraz po przejęciu ziemi pod Dębowcem ks. Nowok, wciąż współprzewodniczący Komisji Majątkowej, odpalił parafii św. Bartłomieja w Grodźcu Śląskim, reprezentowanej przez znanego nam Marka Piotrowskiego, kolejne cztery smakowite działeczki w sąsiedztwie Szyndzielni. Wycenę zrobił oczywiście Mrowiec, ustalając stawkę na 3,2 zł za m kw. Z okazji skorzystał znów Nowok i osobiście nabył za 33 tys. zł dwie z czterech działek o łącznej powierzchni 1,4 ha. Cena ziemi w tym miejscu jest co najmniej trzy razy wyższa. Dziś sutannowy szabrownik posiada 1,73 ha świetnie usytuowanej ziemi, zdobytej za mniej więcej 15 proc. realnej wartości. Ile jeszcze musi upłynąć czasu, aby ktoś położył kres podobnej grabieży i walnął pięścią w stół? Księżowski stół?! DAMIAN PLUTA Z ostatniej chwili: Księdza Nowoka odwołano ze Wspólnej Komisji Rządu i Episkopatu.
Nr 22 (169) 30 V – 5 VI 2003 r. Ü Dokończenie ze str. 3 W tym miejscu trzeba zaznaczyć, że konserwatyści powiązani z PiS-em niby widzą Polskę w Europie, ale niemal przy każdej okazji (podobnie jak i PiS) wyrażają swoje głośne niezadowolenie. Faktycznie są bowiem antyunijni! I nagle młodzi przeciwnicy integracji z Unią znajdują sponsora w „Konrad Adenauer Stiftung”
Towarzystwo nigdy w swojej historii nie złożyło do sądu rejestracyjnego sprawozdania finansowego ze swojej działalności, i tak naprawdę nie wiadomo, czy ono w ogóle prawnie istnieje, choć wynajmuje luksusowy lokal w centrum Warszawy. TON na zlecenie młodej prawicy regularnie organizuje szkolenia pod roboczym tytułem: jak obrzydzić narodowi lewicę i co zrobić, by ją skutecznie skompromitować?
Polnische Jugend – fundacji reprezentującej stricte niemieckie interesy. Oczywiście, wszystko jest do tego stopnia tajne, że nie wiadomo nawet, jaką forsę MK dostało od fundacji Adenauera, ale według naszych informacji chodzi o setki tysięcy euro. W tym momencie rodzi się pewien problem: jak się dostaje z Unii kasę, to trzeba się z niej rozliczyć – takie wstrętne zasady mają biurokraci z UE. No to co się robi? No to się tak gmatwa owe rozliczenia, że już nikt na dobrą sprawę nie wie, o co chodzi. Młodzi Konserwatyści biorą tedy do spółki inne podmioty – np. Towarzystwo Oświatowo-Naukowe (finansowane przez Opus Dei). Owo
„Adenauer” to wszystko finansuje, ale kasy jest ciągle za mało, więc z pomocą przychodzi... TP SA, otwierając szczodrze kiesę. Ile? Telekomunikacja odmawia podania takich danych, choć nie zaprzecza, że do sponsoringu doszło. Według naszych ustaleń, w grę wchodzi około miliona złotych. Innymi słowy, Szanowny Abonencie, gdy płaciłeś za rachunek telefoniczny, to finansowałeś przy okazji prawicową, antyuniją młodzieżówkę. Nastał rok 2002 i w tle firmy Towarzystwo Oświatowo-Naukowe lub – jak wolicie – Opus Dei, albo jeszcze inaczej – Młodych Konserwatystów – pojawiają się (już po raz
Niewolnicy biskupa
POLSKA PARAFIALNA kolejny) panowie Rafał Matyja i Paweł Skibiński. Dżentelmeni ci zmieniają oficjalny adres stowarzyszenia (spółka „Srebrna” pod nadzorem braci Kaczyńskich, Warszawa, Aleje Jerozolimskie 127) na namiary prywatnych włości jednego z panów. W ten sposób TON (czyli młoda konserwa) znika dla ZUS-u, urzędu podatkowego, sądów i innych upierdliwych instytucji. Jest to strzał w dziesiątkę, bo – jak się okazuje – znalezienie w Polsce gościa, który zalega z podatkiem od umowy sprzedaży samochodu, nie nastręcza wymiarowi sprawiedliwości żadnych problemów, zaś odnalezienie firmy obracającej milionami jest niewykonalne. Nie przeszkadza to jednak Młodym Konserwatystom poszerzać zakresu działalności. Szkolą (za kasę „Adenauera”) swoje kadry – nawet dzieci – już hurtowo. Szkolenia odbywają się w luksusowych ośrodkach. Uczestniczą w nich np. młodzi radni Prawa i Sprawiedliwości z całego kraju, a nawet pracownicy Kaczora z warszawskiego Urzędu Miasta. Obecnie Młodzi Konserwatyści mają już własny, oficjalny adres. Jakby jakiś sąd lub komornik pytał o szczegóły, to spieszymy poinformować, iż jest to Warszawa, ul. Hoża 50/64. Zapewne tylko przez przypadek jest to biuro posła PiS-u, Pawła Poncyliusza.
Jeśli jakiś Wysoki Sąd akurat ich pod tym adresem nie zastanie, to proponujemy udać się 14 czerwca do Sejmu. Tam to właśnie konserwatywna młodzież polska ma uroczyste posiedzenie rady krajowej (10 lat od powstania) finansowane przez... No, jak myślicie, przez kogo? Przez Fundację Adenauera oczywiście. Jej szef, Henning Teres, zostanie tamże zaszczycony honorowym członkostwem bractwa
antyunijnych konserwatystów. W zamian sfinansuje np. bankiet (z alkoholem) dla uczestników imprezy. Nie wiemy tylko jednego – czy konserwatywni Niemcy z Fundacji Adenauera wspierają kampanię antyunijną polskiej prawicy, bo nie chcą Polski w Europie, czy chcą mieć dobre układy z przyszłym rządem RP? MAREK SZENBORN ANNA KARWOWSKA
słowo, zainwestowali w kompletną ruinę grube miliony. Stworzyli nowy park maszynowy i opracowali system specjalistycznych upraw, zmodernizowali budynki gospodarcze, przeprowadzili kapitalne remonty obory, stodoły, magazynu zbożowego i garaży, zdrenowali tereny podmokłe, odchwaścili teren. W sumie wpompowali w biznes około 8 mln zł (wycenił to niezależny rzeczoznawca), aby można
wizerunku polskiego rolnika, podołamy przeciwnościom i pokażemy, że polski rolnik to nie tylko źle kojarzący się chłop z wozem drabiniastym, ale też menedżer i dobry ekonomista, potrafiący sprostać wszelkim wymaganiom rynku – opowiada „FiM” Leszek Krzysztoń. To nie koniec pomysłów państwa K. Jeszcze w tym roku zamierzali zakończyć budowę potężnej hali przeznaczonej na hurtownię sprzętu instalacyjnego (ponad 3 tys. m kw. na terenie gospodarstwa) i zatrudnić dodatkowo kilkadziesiąt osób. Wszystko do tej pory działo się za zgodą (a nawet namową) AWRSP i odnośnych władz, choć co niektórzy urzędnicy po cichu wy-
dzierżawy i nabrało mocy prawo pierwokupu) Krzysztoniowie zgłosili wniosek o wykupienie gospodarstw, po czym spokojnie czekali na z góry wiadomy wynik ich prośby (choć w Polsce z góry wiadomo jedynie to, że nic nie wiadomo), ta sama AWRSP, która jeszcze niedawno zachęcała ich do nowych inwestycji, nagle odpowiedziała, że... gospodarstwo w Wyrach zostało przeznaczone jako nieruchomość zamienna dla archidiecezji katowickiej i nie zostanie im sprzedane. Dzierżawcy myśleli przez chwilę, że albo śnią, albo to jakiś głupi żart. Nic z tych rzeczy... – Od tej pory (listopad 2002 – przyp. red.), czyli po pół roku, wciąż nie mamy żadnych informacji. Nikt z nami nie rozmawia. Zamiast popierać dochodowe rolnictwo i rodzimy biznes, państwo polskie gnębi i okrada obywateli. Cel ma tylko jeden: zaspokoić żądania kleru – mówi Krzysztoń i zapowiada walkę do upadłego w sądach. W najczarniejszym scenariuszu Krzysztoniowie mogą zostać wyrzuceni z gospodarstwa lub wykończeni astronomicznymi opłatami za dzierżawy. – Jak można w ogóle z nami nie rozmawiać? Czy jesteśmy niewolnikami? Gdzie my żyjemy? W kościelnej kolonii? – pytają zdesperowani gospodarze. Będziemy śledzić rozwój sytuacji, choć na ewentualne akcje gospodarstwa Krzysztoniów nie postawilibyśmy dziś złamanego grosza. Sądy sądami, ale „sprawiedliwość” dla Kościoła musi przecież być. JAROSŁAW RUDZKI Fot. Autor
Krzysztoniowie zainwestowali w gospodarstwo rolne grube miliony i własne zdrowie, stając się rolnikami i biznesmenami na miarę europejską. Doczekali się też zasłużonej nagrody. Polskie państwo chce dorobek ich życia podarować Kościołowi. Dlaczego? A dlatego, że archidiecezja katowicka (tam dzieje się ów skandal) im więcej żre z państwowego koryta, tym bardziej jest nienasycona. Skarb Państwa przygotowuje kolejną porcję wielce smakowitych kąsków dla wiecznie wygłodniałego arcybiskupa Damiana Zimonia. Tym razem Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa w Opolu chce przekazać archidiecezji katowickiej (w ramach nieruchomości zamiennych w prowadzonych przed Komisją Majątkową w Warszawie postępowaniach regulacyjnych) trzy superdochodowe gospodarstwa rolne doskonale usytuowane w śląskiej aglomeracji: w Czechowicach-Dziedzicach – 50 ha, w Świętoszowicach – 112 ha i w Wyrach – 311 ha. Wszystkie trzy gospodarstwa są aktualnie dzierżawione przez rolników i przynoszą doskonały dochód.
Nikt jednak – ani agencja, ani Kościół – nie pyta dotychczasowych dzierżawców o zdanie. Dzierżawca największego gospodarstwa w Wyrach, Leszek Krzysztoń, przysięga, że nie odda ziemi, choćby nie wiadomo co, bo – jak mówi – nie był i w życiu nie będzie kościelnym parobkiem. Uważa, że AWRSP nie ma prawa przekazywać jego gospodarstwa klerowi. Przeciwnie, to przecież on wraz z żoną, jako dzierżawcy, po 3 latach mają prawo pierwokupu. Co więcej, do tej pory AWRSP zachęcała ich jak mogła do nowych inwestycji. A było tak: Krzysztoń wraz z żoną Marią przejęli w 1999 r. gospodarstwo w Wyrach, koło Mikołowa. Uczynili to wyłącznie z tego powodu, że AWRSP zapewniała, iż po 3 latach będą mogli je spokojnie wykupić. Mając urzędowe
7
było powiedzieć o ich rolnictwie, że jest unijne i europejskie. Kolejne 4 mln zł mają pochłonąć dalsze przedsięwzięcia zaplanowane do 2005 roku, kiedy to upływa termin dzierżawy. Na wszystkie plony znaleźli odbiorców. Mówiąc krótko: są po prostu wzorowymi rolnikami, a zatrudniają przy okazji kilkanaście osób. – Wiedzieliśmy, że czeka nas wiele pracy i wyrzeczeń, ale chcieliśmy pokazać, iż mimo negatywnego
śmiewali się, że prędzej im kaktus na dłoni wyrośnie, niż plany te dojdą do skutku. Wygląda na to, że coś wiedzieli... I rzeczywiście! Gdy pod koniec ubiegłego roku (minęły trzy lata
8
Nr 22 (169) 30 V – 5 VI 2003 r.
DZIEŃ DZIECI MYŚLI NIEDOKOŃCZONE, UROJONE
Przodkowie z grobów krzyczą NIE do UE! (Rudolf Jaworek, Wydawnictwo von Borovecky, Warszawa 2003) ¶¶¶ ...liberalizm, relatywizm i konsumpcjonizm, które stworzyły grunt dla rozpowszechniania się zbrodni aborcji i sprzyjają powstawaniu ideologii i ośrodków niszczących kulturę, naród, rodzinę. Z takimi siłami, wrogimi moralności chrześcijańskiej i Kościołowi, przyjdzie zmierzyć się katolikom w przyszłej Europie. (Trudne wyzwanie, „Głos”, 24.05.2003 r.) ¶¶¶ Jak bronić człowieka, jak to ma miejsce w Unii Europejskiej, gdzie zagrożeń jest bez liku – aborcja, eutanazja, homoseksualizm, feministki, poprawność polityczna, pseudotolerancja, utrata pracy, utrata ziemi, utrata niepodległości, przymusowa banicja, a przede wszystkim zżerająca szare komórki ideologia. („Nasz Dziennik”, 22.05.2003 r.) ¶¶¶ Kto nam zamknął drzwi do Europy i kto chce je nam otworzyć za jakąś niebywałą cenę? Nie tylko za cenę naszej suwerenności i za cenę utraty naszej ojczystej ziemi, ale także za cenę wiary w Boga i za cenę wierności Jego przykazaniom, z przykazaniem: „Nie zabijaj!” włącznie. To jest srogi terroryzm. (Ks. arcybiskup Kazimierz Majdański, jw., 24–25.05.2003 r.) ¶¶¶ Już w pierwszej połowie lat 90. Kościół po smutnych doświadczeniach zdystansował się od polityki, odżegnał się od bieżącego życia partii politycznych oraz ich zabiegania o zdobycie władzy. (Ks. Stanisław Tkocz, „Gość Niedzielny”, 25.05.2003 r.) ¶¶¶ Należy opanować wszelkie niekontrolowane odruchy, takie jak potrząsanie nogą, wykręcanie stóp, nerwowa zabawa długopisem, wyłamywanie palców u rąk, o obgryzaniu palców nie wspominając. Błądzenie wzrokiem po pokoju czy patrzenie przez okno w ogóle nie wchodzi w rachubę. (Poradnik dla bezrobotnego, „Niedziela”, 25.05.2003 r.) ¶¶¶ Z bitwą pod Chocimiem wiąże się słynne widzenie ks. Mikołaja Oborskiego, który ujrzał Matkę Bożą z Dzieciątkiem jadącą na rydwanie wśród obłoków i klęczącego przed Nią św. Stanisława Kostkę, który wskazywał błagalnie na obóz polski. Matka Najświętsza, wysłuchawszy różańcowych błagań mieszkańców Krakowa, wyjednała dla Polaków zwycięstwo i odsunęła Turków od granic Rzeczypospolitej. (jw.) Wybrała Z.W.
Poemat pedagogiczny Drodzy Rodzice, jakże wielu z Was zaznało w młodości skutków nakazu: „Duch Święty rózeczką dziateczki bić radzi”. Zaznało i zapamiętało... Więc dlaczego przenosicie ten obyczaj na swoje dzieci? Czyżbyście nadal wierzyli Makarence, który twierdził, że „za jednego bitego dają dwóch niebitych”? Badania socjologiczne przeprowadzone wśród uczniów szkół podstawowych pokazują, że 14 procent dzieci co najmniej raz dostało od rodziców lanie, w wyniku którego doznało urazu (siniaki, zadrapania), a dalsze 12 proc. doświadcza kar fizycznych często i nawet za drobne przewinienia. Co trzecie dziecko zna co najmniej jedną osobę, która doznała urazu z powodu pobicia w rodzinie lub jest systematycznie, z błahych powodów, karana fizycznie przez rodziców. Co czwarte wskazuje na „lanie” jako normalną i najczęściej stosowaną metodę wychowawczą. Choć blisko jedna czwarta dzieci uważa, że stosowana wobec nich przemoc fizyczna jest zjawiskiem powszechnym, bicie nie jest składnikiem życia, na który uskarżają się najbardziej. One znacznie częściej niż dorośli akceptują stosowanie kar fizycznych przez rodziców i opiekunów. Więcej przykrości zdaje się im sprawiać maltretowanie psychiczne oraz
marginalizowanie. 16 proc. uznaje, że rodzice nie interesują się ich problemami i nie rozmawiają z nimi. Połowa ankietowanych dzieci co najmniej raz stała się celem poniżającej agresji werbalnej ze strony rodziców (ten sam odsetek zna osoby regularnie doświadczające poniżania i wyzywania ze strony rodziców). 13 proc. poniżanych i krzywdzonych dzieci nigdy nie zwróciło się o pomoc, bo uznało, że nie ma do kogo, a co piąte jest zdania, że nikomu nie powinno tego ujawniać. Spośród sytuacji rodzinnych, które skutkują emocjonalnym krzywdzeniem dziecka, najpowszechniejsze są wygórowane wobec niego oczekiwania. Jedna czwarta dzieci potrafi wskazać co najmniej jednego rówieśnika namawianego przez dorosłych do oglądania pornografii! Co dziesiąte przyznaje, że uczestniczyło w tym osobiście. Choć fakt kontaktów fizycznych o charakterze seksualnym z osobami dorosłymi ujawnia 4 proc., to już trzykrotnie więcej dzieci słyszało o podobnych doświadczeniach kolegów czy koleżanek. Co piąte dziecko uważa, że co najmniej połowa jego rówieśników pada ofiarą różnych form wykorzystywania seksualnego przez dorosłych. A.T. Dane statystyczne zawdzięczamy Fundacji „Dzieci Niczyje”.
Płacz i płać Pierwsza komunia – pierwsze skojarzenie: Majorka i zmrożony szampan. Oczywiście dla... funkcjonariuszy Kościoła. Maj–czerwiec to okres, który wielu polskim rodzinom na długo zapada w pamięć. Tym głębiej, im niższe posiadają dochody. Rodzicom, których prosiłam o zsumowanie najskromniej liczonych wydatków zasadniczych (ubiór, bezalkoholowe przyjęcie, fotograf, itp.), w żaden sposób nie chciało wyjść mniej niż 2,5 tys. zł (orientacyjny cennik poniżej). Presja rywalizacji w „pokazaniu się” skutkuje więc wielomiesięcznymi wyrzeczeniami, często także spłatą zaciągniętych pożyczek. Wśród dodatkowych, absolutnie niezbędnych wydatków, znaczącą pozycję zajmuje tradycyjna składka „na prezent dla księdza”. Żeby zaś rodzicom (opętanym szaleństwem zakupów komunijnych akcesoriów) coś się nie pochrzaniło i nie kupili plebanowi np. górskiego roweru, odpowiednio wcześniej proboszcz ogłasza z ambony listę życzeń. Przeprowadziłam sondaż, z którego wynika, że
CENY MINIMALNE NIEZBĘDNYCH AKCESORIÓW sukienka komunijna: garnitur: torebka: wianek: buty: koszula: muszka: alba: różaniec: świeca: książeczka: impreza: 70–120
200–400 zł 150–400 zł 10–15 zł 15–40 zł 40–120 zł 15–25 zł 5–8 zł 70–150 zł 5–8 zł 8–15 zł 6–10 zł zł od osoby
w tym roku, na liście najbardziej wytęsknionych prezentów króluje... gotówka, a statystyczne minimum oczekiwań to 100–150 zł „od dziecka”. Wierni płaczą i płacą, lecz w niektórych parafiach zaiskrzyło.
Buntownicze nastroje pojawiły się m.in. w parafii św. Jakuba Apostoła we (nomen omen) Wrzącej Wielkiej (diecezja włocławska), gdzie 15 czerwca ma przystąpić do pierwszej komunii około 40 dzieci. Gdy ksiądz kanonik Eugeniusz Twardowski zażądał po 130 zł na prezent plus dodatkowe 20 zł na przystrojenie kościoła oraz pamiątkowe zdjęcie – we Wrzącej zawrzało. Ludzie wykrzyczeli mu klimę i skórę w zakupionym właśnie, luksusowym vw passacie, a także brak rozliczeń z funduszy parafialnych. Taka bezczelność wobec osoby duchownej – to już było ponad wytrzymałość 66-letniego proboszcza: „Kto nie zapłaci, może zabierać dziecko” – zagroził. Gdy emocje nieco opadły, rodzice podjęli (nieskuteczne jak dotychczas) próby mediacji. „Walnął pięścią w ołtarz i powiedział, żebyśmy się wynosili z kościoła. Kazał gdzieś pożyczyć, bo jak nie, to wyczyta z ambony – relacjonuje zrozpaczona matka jednego
Rodziców portret własny Kochane Dzieci, bicie jest składnikiem wychowania katolickiej rodziny, a większość z Was właśnie w takiej dorasta. Nie miejcie żalu do rodziców. Oni też otrzymali katolickie wychowanie. Krzywdzące zachowania rodziców wobec dzieci są, według wyobrażeń Polaków, bardzo częste. Oceniamy, że blisko 60 proc. dzieci karanych jest „lekkim biciem”, jedna czwarta – surowymi karami fizycznymi, których konsekwencją są urazy ciała, co piąte – biciem po twarzy, a ponad jedna czwarta dzieci jest zaniedbywanych i pozostawionych bez opieki. Jakby tego było mało, ponad 14 proc. kilku- i nastolatków doświadcza różnych form wykorzystywania seksualnego. Analiza wyników badania przeprowadzonego na 1058-osobowej, reprezentatywnej grupie dorosłych Polaków uprawnia przy tym do stwierdzenia, że krzywdzenie dzieci jest zjawiskiem przechodzącym z pokolenia na pokolenie. Stosowane z różnym nasileniem kary fizyczne były powszechną sankcją w okresie dzieciństwa „statystycznego dorosłego”. Tylko jeden na pięciu wychował się
z ośmiolatków. Wydobędę skądś te pieniądze, bo jak by to wyglądało...” – dodaje ze łzami w oczach. Prezentów nigdy za wiele, więc sutannowi z Tczewa (diecezja pelplińska) postanowili złupić, oprócz rodziców, także i dzieciaki. Pierwszą komunię swojego wnuczka relacjonuje nasz Czytelnik, pan Franciszek K.: – Uroczystość odbyła się 11 maja i sprezentowałem wnuczkowi kopertę. Po południu dzieci ponownie poszły do kościoła. Gdy wychodziły, czarni stali przy drzwiach i jeśli któreś z dzieci miało kopertę – zabierali ją. Jeden z chłopców tłumaczył się, że zostawił prezent w domu, a klecha na to: „Na pewno jutro ją przyniesiesz, prawda?”. Kasownicy tłumaczyli, że to na budowę nowego kościoła. Najłatwiej jest ogłupić dzieci... Czy aby na pewno dzieci? Według danych GUS, mamy w Polsce około 510 tys. ośmiolatków. Załóżmy, że z tej liczby do pierwszej komunii przystąpi 90 proc., czyli około 460 tys. dzieci. Przyjmijmy 100 zł jako średnią wpłatę „na prezent dla księdza”. Oto wynik: dzięki akcji „pierwsza komunia” sutannowi mają do przepuszczenia w wakacje co najmniej 46 mln zł, nie licząc obrywów z przykościelnego biznesu (obrazki, świece, medaliki, różańce, książeczki do nabożeństwa). Zapytałam dzieciaka z sąsiedztwa, który w ubiegłym roku przystąpił do pierwszej komunii, co najbardziej przypadło mu wówczas do gustu. – Komputer od wujka i rolki od dziadków – odpowiedział po chwili zastanowienia. – A przeżycie pierwszej spowiedzi? – indagowałam. – Kilka grzechów sam wymyśliłem, a dwa podpowiedziała mi mama. ANNA TARCZYŃSKA Fot. Alex Wolf
w rodzinie, w której nie stosowano bicia. Wśród form krzywdzenia emocjonalnego stosunkowo najczęściej doznawał poniżenia i wyzwisk. Co najmniej raz doświadczenie takie miało blisko 28 proc. badanych. Retrospektywne relacje dorosłych wskazują, że doświadczenia związane z wykorzystywaniem seksualnym w dzieciństwie były udziałem blisko 40 proc. dziewczynek i 29 proc. chłopców. W przypadku co dziesiątej dziewczynki doświadczeniem tym był gwałt lub jego usiłowanie. Ponieważ znaczna część dorosłych (60 proc.) ocenia przemoc na podstawie doświadczeń z własnego dzieciństwa jako skuteczny środek wychowawczy, więc i oni biją. Według deklaracji badanych rodziców, co dziesiąte dziecko dostało „porządne lanie” w ciągu miesiąca poprzedzającego badanie, a co piąte – w ciągu ostatniego roku. Zaledwie 43 proc. stwierdza, że nie bije. Wiek dziecka nie jest przeszkodą w stosowaniu kar fizycznych. Najczęściej bite są przedszkolaki i dzieci poniżej 3 lat, co jest już patologią. W tzw. „dobrych rodzinach” skala stosowania surowych kar nie odbiega od wskazań dotyczących ogółu. Zdecydowana większość (93 proc.) badanych, którzy mają własne dzieci, uważa, że są dobrymi rodzicami. W stosowanych karach fizycznych preferują bicie ręką (80 proc.), a w dalszej kolejności bicie pasem (25 proc.) i bicie w twarz (8 proc.). 5,3 proc. przyznało, że incydentalnie – jak deklarują – zdarzyło im się pobić dziecko na tyle poważnie, że konsekwencją był uraz fizyczny. A.T.
Więcej
Nr 22 (169) 30 V – 5 VI 2003 r. edność europejska to nie tylko wspólne dążenie do dobrobytu i bezpieczeństwa. To także wspólnota kultury i historii wyrosła po części ze starożytnej tradycji grecko-rzymskiej (a więc pogańskiej), tradycji chrześcijańskiej i zdobyczy oświecenia (prawa człowieka). To także wspólne korzenie narodów naszego kontynentu, które w większości wywodzą się ze wspólnej rodziny plemion i języków indoeuropejskich. Więzi te sięgają ponad czterech tysięcy lat i choć nie ma pewności, czy istniał kiedykolwiek wspólny język, kultura i religia, to przecież istnieje łączące nas pokrewieństwo. Nie wiemy dokładnie, skąd przybyliśmy, żeby zasiedlić Europę. Za kolebkę ludów indoeuropejskich uważa się na ogół tereny rozciągające się między nizinami Polski, Morzem Kaspijskim i Azją Środkową. Stamtąd mieli wyruszyć przodkowie Celtów, Germanów, Słowian, Bałtów, ludów mówiących językami romańskimi i Greków. Baskowie zaś są prawdopodobnie żywą skamieliną Europejczyków... praeuropejskich; Węgrzy, Finowie i Estończycy wywodzą się z północno-wschodniej Euroazji, z rodziny narodów ugro-fińskich. Europa zawsze była tyglem narodów wędrujących, walczących z sobą i pertraktujących. W tle Unii Europejskiej stoją wszystkie dotychczasowe próby zjednoczenia, a było ich bez liku.
J
Imperium Romanum Nie byłoby Europy i wspólnej tożsamości jej narodów bez Imperium Rzymskiego. To ono, na ogół przemocą, podporządkowało sobie całą południową i zachodnią Europę wraz z Bałkanami, ale bez Irlandii, Szkocji, wschodnich Niemiec i Skandynawii. Państwo rzymskie obejmowało także północną Afrykę i Bliski Wschód, obszar pozostający dziś pod wpływem islamu. Rzymianie byli zakochani w starszej od nich i subtelniejszej kulturze greckiej. Jej zdobycze techniczne, medyczne, filozoficzne, literackie i artystyczne, wraz z językiem, rozpowszechnili w całym olbrzymim państwie. Sami dołożyli do tego wspaniały zmysł organizatorski i militarny, doskonałe budownictwo, drogi, mosty, akwedukty (niektóre służą do dziś...), kulturę prawną (na prawie rzymskim oparte jest też prawo polskie), no i oczywiście łacinę. Język niby dzisiaj martwy, a jednak używany ciągle, choćby w farmacji czy klasyfikacji gatunków. Zresztą w niektórych językach europejskich do 70 proc. słów jest greckiego i łacińskiego pochodzenia. To dobitnie świadczy o tym, gdzie są nasze korzenie. Mitologia grecko-rzymska przez dwa tysiąclecia (z przerwą na średniowiecze) była i pozostaje źródłem inspiracji dla twórców kultury. Panowanie Rzymian, choć narzucone siłą i nielekkie (podatki!) przyniosło pół tysiąca lat pokoju narodom zamieszkującym imperium. Był to, jak do tej pory, najdłuższy czas bez walk. Mit doskonałego państwa rzymskiego okazał się zdumiewająco
żywotny. W pewnym sensie przetrwał aż do XX wieku. Cesarstwo Zachodnie uległo co prawda zagładzie w V wieku n.e., ale Wschodnie przetrwało do XV wieku (upadek Bizancjum). W Europie Zachodniej zdążyło odrodzić się w roku 800 (Karol Wielki) i przetrwać jako Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego do 1918 r., czyli do upadku państwa Habsburgów. Poza tym cesarze rosyjscy (słowa „cesarz” i „car” nie były nigdy używane w Europie przypadkowo, lecz miały być kontynuacją tytułów rzymskich władców) uważali się za następców cesarzy bizantyjskich, a Moskwę nazywali Trzecim Rzymem. I tak Cesarstwo Rzymskie Narodu Rosyjskiego przetrwało do rewolucji 1917 r. Warto zazna-
DROGA DO UNII część starożytnej kultury, którą ocalili i rozwinęli Arabowie. W szkołach, kościołach i miastach całej Europy można się było porozumiewać jednym językiem – łaciną. Średniowieczna Europa przedsięwzięła także wielkie, wielonarodowe ekspedycje wojskowe – wyprawy krzyżowe.
Czasy nowożytne To, co działo się później, związane było nierozerwalnie z przeszłością, a więc znowu z dorobkiem starożytnym. Renesans odkrył i zachwycił się na nowo wspaniałością kultury grecko-rzymskiej. Nie działo się to bez udziału greckich uchodźców ze zdobytego właśnie przez Turków Konstatynopola. Eksplodowało odrodze-
jednoczyć w „boju ich ostatnim” czerwonoarmiści, jednak bez powodzenia. W międzywojennej Europie powstały nowe inicjatywy zjednoczeniowe. W Wiedniu z inicjatywy hrabiego Richarda Coudenhove-Kalergi powstało Stowarzyszenie Unia Europejska. Europie jednak nie w głowie była jedność. Panowała nieufność (linie: Maginota i Zygfryda) oraz żal i chęć rewanżu, zwłaszcza wśród Niemców. Znalazł się także ktoś, kto chciał przywrócić europejską jedność, tym razem pod dowództwem aryjskiej rasy panów – Adolf Hitler. Jego symbolika odwoływała się do mitologii germańskiej i aryjskiej, czyli praeuropejskiej (swastyka), ale niektóre symbole wojskowe przypominały em-
Europa, Europa... Próby zjednoczenia Europy były podejmowane od czasów starożytnych. Po raz pierwszy jednak – i to na naszych oczach – dokonuje się dobrowolne zjednoczenie na drodze pokojowej, w dodatku oparte na zasadzie wzajemnej pomocy i solidarności silniejszych wobec słabszych. Czy damy szansę Europie? czyć fakt, że pretensje do spadku po Cesarstwie rościło sobie zawsze papiestwo, nie przez przypadek rozpanoszone właśnie w Rzymie i władające rzymskokatolickim kościołem. Językiem urzędowym tego Kościoła jest łacina – język Imperium Romanum, a podstawową jednostką administracyjną – diecezja, czyli starożytne, rzymskie województwo.
Średniowiecze Zanim Cesarstwo Zachodnie uległo zagładzie, zdążyło się jeszcze schrystianizować. To zresztą przyspieszyło jego upadek, bo chrześcijanie zapatrzeni w Królestwo Niebieskie nie mieli wiele serca do obrony ziemskiego państwa. Chrześcijaństwo, obok najazdów barbarzyńskich, ponosi największą odpowiedzialność za upadek i zapomnienie starożytnej kultury. Wyznawcy nowej religii własnymi rękoma zniszczyli niezliczone świątynie i posągi (uzyskany materiał służył do budowy kościołów, m.in. Bazyliki św. Piotra w Rzymie), a przy potępianiu cielesności odwrócili się nawet od higieny (rzymskie łaźnie). Tak więc nastały czasy mroku i zamętu, zanikł handel, upadły gwarne niegdyś miasta, a w centrum milionowej w czasach Imperium metropolii – Rzymu – można było zobaczyć pasące się kozy. Trzy wieki później wspomniany już Karol Wielki, król Franków, podporządkował sobie dzisiejszą Francję, Niderlandy, Niemcy i Włochy, a w zamian za usługi oddane papiestwu uzyskał koronę cesarską i przy okazji także zależność od Kościoła... Mnisi ocalili jednak cząstkę starożytnej spuścizny. Z czasem rozwinęły się uniwersytety, filozofia i nauki lingwistyczne, także w oparciu o tę
nie, zachwyt nad człowiekiem, humanizm. Dodajmy, że jeszcze dwukrotnie Europa przeżyje zachwyt nad starożytnością – gdy przyjdzie moda na styl klasycystyczny, a później empire. Czasy renesansu to także trwalszy podział Europy; rośnie rola języków narodowych, a wreszcie przychodzi reformacja i podział religijny. Nigdy jednak nie zniknie poczucie więzi, wymiana towarów i myśli. Oświecenie z Anglii i Francji rozszerza się w XVIII wieku na cały kontynent. Voltaire koresponduje z koronowanymi głowami wielu krajów. Wybucha rewolucja francuska, której zdobycze poprzez zwycięstwa Napoleona rozchodzą się po całym kontynencie. Imperium „cesarza Francuzów” sięga od Hiszpanii po Litwę. Co prawda wiek XIX to czasy kwitnących nacjonalizmów, ale to także pierwsze wielkie wołanie o unię europejską – dobrowolne zrzeszenie demokratycznych państw kontynentu. „Zjednoczonych Stanów Europy” domagał się wielki francuski pisarz i działacz polityczny – Victor Hugo. Wtedy już zresztą istniał model dla Europejczyków – wielki, wielonarodowościowy, liberalny kraj, zbudowany na ideałach oświecenia – Stany Zjednoczone Ameryki Północnej. Idea przyjaźni wolnych narodów bliska też była Adamowi Mickiewiczowi. Na nic się jednak zdały pokojowe nawoływania – czas bezprecedensowego rozwoju gospodarczego przełomu XIX i XX wieku zakończył się wielką masakrą i rozczarowaniem – I wojną światową. Wojna została uwieńczona niesprawiedliwym i niebywale upokarzającym dla Niemców pokojem wersalskim, który mógł doprowadzić tylko do jednego – do nowej wojny. Tymczasem Europę próbowali
blematy rzymskie – np. orły legionowe. Monumentalne budownictwo nazistowskie też przywodziło na myśl minione czasy. Na kilka lat udało się nawet zmontować sieć faszystowskich dyktatur (od Hiszpanii po Bałkany i Norwegię). Do symboliki cesarstwa rzymskiego odwoływał się także duce Mussolini. III Reich jednak nie powstał, ale za to koszmar II wojny światowej był dla Europejczyków wielką lekcją – nigdy więcej wojny w Europie! Celowi temu miała służyć organizacja polityczno-gospodarcza powstała w 1951 r. pod nazwą Wspólnoty Węgla i Stali, przemianowana w 1957 r. na Europejską Wspólnotę Gospodarczą. Jej założycielami byli Niemcy, Francja, Włochy, Belgia, Holandia i Luksemburg. Nowe stowarzyszenie państw powstało m.in. z inicjatywy francuskiego ministra spraw zagranicznych Roberta Schumana, notabene oddanego katolika. Błękitna flaga z dwunastką gwiazd – według samych projektodawców – nawiązuje do symboliki maryjnej... Tak czy inaczej EWG powstała, odniosła sukces i nigdy (na szczęście!) nie miała religijnego, czy tym bardziej katolickiego charakteru. W 1973 roku przyłączyły się doń Wielka Brytania, Dania i Irlandia, w 1981 r. Grecja, a w 1986 r. – Hiszpania i Włochy. Przed dwoma dekadami chciało się także przyłączyć Maroko, ale odmówiono mu pod pretekstem geograficznym – kraj ten nie leży w Europie.
Do Unii Europejskiej EWG poza zniesieniem barier celnych zaczęła łożyć ogromne kwoty na reformę rolnictwa i pomoc regionom ubogim. Niektóre kraje, zwłaszcza Hiszpania i Irlandia, bardzo na tym skorzystały. Od 1985 r. zaczęto demontować granice, a od 1991 r. przyjęto nazwę Unia Europejska. Rozpoczęto także dalsze zacieśnianie współpracy, zezwolono na swobodne przemieszczanie się mieszkańców (to prawdziwa rewolucja!), wprowadzono wspólną walutę – euro. Nie wszystkie kraje Unii jednakowo
9
uczestniczą w tych inicjatywach. W 1995 r. przyjęto kolejnych kandydatów: Szwecję, Austrię i Finlandię. Nikt nie wie, dokąd ten proces doprowadzi. Czy Unia będzie tylko związkiem niepodległych krajów, czy też federacją na wzór Stanów Zjednoczonych? Dyskusja na ten temat toczy się od lat 50. i jest daleka od zakończenia. Każdy z krajów członkowskich w dużym stopniu sam decyduje, jak głęboko wejdzie w proces integracji. Nie wszyscy chcą wspólnej waluty, nie wszyscy znieśli kontrole na granicach. Ostatnio mówi się o wspólnej polityce zagranicznej i armii, ale na razie są tym zainteresowane tylko cztery kraje członkowskie. Jeżeli za główny cel istnienia EWG, a potem Unii, uznać pokój w krajach doń należących, to inicjatywa odniosła pełny sukces. W dodatku nie widać żadnych przesłanek dla wybuchu konfliktu zbrojnego wewnątrz wspólnoty. Jeżeli chodzi o rozwój dobrobytu krajów członków, to sytuacja wygląda nieźle, choć rysują się nowe wyzwania związane z globalizacją i światową konkurencją. Przyszłość należy do silnych i sprawnych. Dobrze wiedzą o tym Amerykanie, którzy w budowaniu jednolitego, dużego rynku wyprzedzili nas o kilka pokoleń. Sukces wielkiej gospodarki konsumują także Hindusi i Chińczycy (ponad miliard mieszkańców w każdym z tych krajów...). Nowa Europa będzie miała od 2004 r. 450 mln konsumentów.
My i Unia Norwedzy i Szwajcarzy nie weszli do wspólnoty i mają się zupełnie dobrze. Niestety, nie jesteśmy w sytuacji tych krajów. Zacofanie, katolicka mentalność, błędy gospodarcze ostatnich lat, ruina ekonomiczna, nieudolność i demoralizacja elit nie pozostawiają nam wielkiego wyboru. Najgorsze jest jednak to, że nie udało się wynegocjować warunków akcesji na zasadach partnerskich i nasza gospodarka źle zniesie konfrontację z zachodnią konkurencją. Zresztą od dawna znosi to już niezbyt dobrze. Kraj jest jednak w tak złym stanie, że przedłużanie obecnej sytuacji nie ma najmniejszego sensu. Marna praca na Zachodzie jest lepsza dla naszych bezrobotnych niż próżne czekanie przez następne 10 lat w kolejce do pośredniaka. Bycie w Unii to także szansa na powolne ucywilizowanie naszych zdziczałych „elit” i na przemianę kulturową, która pozwoli odkryć, że wyborcy to coś więcej niż banda kretynów, których trzeba oszukać raz na cztery lata. Nie liczyłbym jednak na cud czy też szybką poprawę losu wszystkich obywateli. Szkoda, że zamiast sensownej ogólnonarodowej dyskusji nad integracją mamy z jednej strony żenującą europropagandę, a z drugiej festiwal zaślepionych dewotów straszących „pedalską Unią” i eurokołchozem. Żadnych argumentów i refleksji, tylko żałosny bełkot. Zatem, choć nie będzie słodko (droższy cukier...), chyba warto. Z braku innej, lepszej perspektywy. ADAM CIOCH
10
Katoeurofobia Eurosceptycy biją na alarm, walą w tarabany i larum podnoszą, że ich się do ogólnopolskich mediów nie dopuszcza, że nie mają szans na przedstawienie swoich argumentów na NIE, że są marginalizowani, ośmieszani i sekowani. No to my niniejszym oddajemy im wcale sporo miejsca na łamach „Faktów i Mitów”. Za darmochę! Papież mówi TAK, episkopat mówi (w zasadzie) TAK i nawet tatko Rydzyk ostatnio głosi (na niby) TAK. Ale istnieją w Polsce tysiące parafii, w których mądrzy proboszczowie wiedzą, że Unia skutecznie opustoszy ich tace (czyli kieszenie), więc co niedzielę
prowadzą z ambon swoją własną politykę antyunijną, czyli prokasową i antypapieską. Pojeździliśmy trochę po kraju, posłuchaliśmy i dostaliśmy z rąk przykościelnych dewotek kilogramy antyunijnej makulatury. Z tego wszystkiego wyłania się ob-
raz prawdziwej Polski. Ale... nie uprzedzajmy faktów i spokojnie posłuchajmy argumentów tych, co to 7 i 8 czerwca zostaną w domach albo pójdą i powiedzą – Non possumus! A tak na marginesie, to zobaczcie, Szanowna Eminencjo Glempie, co też w podległych Wam placówkach – podobnych do skoczni narciarskich lub do kotłowni – wciska się ludziskom świątek piątek... A zwłaszcza w niedzielę!
Nr 22 (169) 30 V – 5 VI 2003 r.
M
yliłby się haniebnie ten, kto by twierdził, że Jasna Góra, duchowa stolica Katolandu, jest wyłącznie celem niezliczonych pielgrzymek, miejscem żarliwej modlitwy i oazą ciszy dla strudzonych dusz. Niedawno przekonałem się, że to również teren wrednej propagandy antyunijnej.
11
większość przedsiębiorstw, oddanych za bezcen obcemu kapitałowi, oraz dobiliśmy produkcję rolną importem zachodnich towarów. Proroctwo „silnych Bogiem” brzmi tak: „W UE czeka nas los parobków i żebraków wyciągających ręce po unijne ochłapy”. Tak więc bezpowrotnie zatracimy suwerenność, majątek narodowy ulegnie rozkładowi, dwu-
Polska w gębie silna „UE jest główną przyczyną zapaści gospodarczej i bezrobocia w Polsce!”; „Wejście do UE to samobójstwo dla Polski!”; „Jest tylko jedno wyjście! Wybierzmy polską drogę!”; „Uwierzmy we własne siły!”; „Jeszcze nie jest za późno!”; „Referendum to ostatnia szansa dla Polski! Weź udział, powiedz NIE!”. Taką efekciarską frazeologią witają pątników fruwające po klasztorze agitki organizacji pod nazwą Ogólnonarodowe Porozumienie „Polska Bogiem Silna”. Są dosłownie wszędzie: na furcie, przy dziesiątkach puszek wołających o datki, na parapetach, nawet na ławkach w „cudownej” kaplicy. Ostrzegają, czym grozi ojczyźnie zbratanie się z podszytą diabłem Europą. „Jeśli uważasz się za Polaka, powiel tę ulotkę kilkanaście razy i rozdaj krewnym, sąsiadom, znajomym, przechodniom na ulicy. Wszyscy razem utworzymy jeden łańcuch rąk i serc”. Dzięki prounijnym sentymentom utraciliśmy do tej pory – jak się dowiaduję – 1,15 mln miejsc pracy i 80 proc. banków, doprowadziliśmy do bankructwa
krotnie wzrośnie bezrobocie i koszty utrzymania przy zachowaniu płac na dotychczasowym poziomie. Ponadto 80 proc. ledwie dyszących gospodarstw rolnych zagrabią Niemcy, którzy tylko czyhają aż polski rząd zwróci im przedwojenne dobra na krańcach zachodnich i północnych. Rolnicy i ich rodziny zostaną pozbawieni podstawowych środków do życia. Cóż, zobaczymy. Co gorsza – i tu wychodzą, jak szydło z worka, prawdziwe intencje Unii – jej kręgosłupem jest podobno sprzeczna z prawem bożym etyka ateistyczna. Stanowi ona „śmiertelne zagrożenie dla Kościoła, wiary katolickiej i tysiącletniej polskiej kultury chrześcijańskiej”. Ach, ta aborcja i Harry Potter! Dlatego, aby uratować katolicką tożsamość ojczyzny, powinniśmy solidarnie sprzeciwić się wstąpieniu do UE i pokazać światu, że Polacy są mądrzy przed szkodą. Niestety, watykańscy patrioci nie proponują żadnej alternatywy dla Polski. A już chciałem ich posłuchać. DAMIAN PLUTA
12
Nr 22 (169) 30 V – 5 VI 2003 r.
ZE ŚWIATA
Na ratunek embrionom D
ziałacze amerykańskich ruchów pro life przeszli samych siebie. Aby ratować embriony przygotowane do zapłodnienia in vitro, propagują ich adopcję. Weszli w ślepy zaułek, gdyż tym samym namawiają chrześcijańskie małżeństwa do stosowania zapłodnienia in vitro. Metody, której Krk absolutnie nie uznaje. Snowflakes Embryo Adoption Program powołany do życia przez amerykańską organizację Nightlight Christian Adoptions chce namówić bezdzietne pary do adopcji około 200 000 ludzkich embrionów pochodzących z zapłodnienia in vitro. Na razie taka adopcja nie jest prawnie możliwa, jednak pięć stanów już przygotowuje odpowiednie ustawy. Według Katechizmu Kościoła katolickiego zapłodnienie in vitro jest niemoralne i nie wolno go wspierać. „Akt zapoczątkowujący istnienie dziecka przestaje być aktem, w którym dwie osoby oddają się sobie nawzajem. Oddaje on życie i tożsamość embrionów w ręce lekarzy i biologów, wprowadza panowanie techniki nad pochodzeniem
i przeznaczeniem osoby ludzkiej” (KKk 2377). Od czego jednak selektywna moralność? „Rzeczą moralnie złą jest tworzenie nowych embrionów. Jednak w sytuacji, gdy już są (...), nie może być nic lepszego niż uchronienie ich od morderstwa” – tłumaczy John Neumayer, wykładowca Thomas Aquinas College. Jednak prawdziwe powody akcji zdradza przypadkowo Kate Michelman, przewodnicząca National Abortion and Reproductive Rights Action League: „Idea adoptowania embrionów może doprowadzić do uznania ich za istoty w pełni ludzkie. To może spowodować prawną ochronę embrionów, a w konsekwencji całkowity zakaz aborcji”. O. William Smith, teolog moralista, uważa pomysł adopcji embrionów za całkowicie niemoralny. Jednak z ostateczną oceną radzi poczekać na wykładnię z Watykanu. JERZY SERAFIN
Spoko Amerykanie A
merykanie udowodnili, że broń atomowa im nie straszna. Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej od ponad miesiąca alarmuje i prosi administrację Buscha o zabezpieczenie irackich magazynów uranu i innych pierwiastków promieniotwórczych. Według analityków agencji terroryści już zabrali się za kompletowanie atomowych bombek – bynajmniej nie choinkowych. Jednak administracji nie przekonały nawet satelitarne zdjęcia oraz wzrost promieniowania w najbliższej okolicy składów. Tymczasem zanotowano już pierwsze przypadki choroby popromiennej. I to także nie jest dowód! A co nim jest? Może nic, a Amerykanom po prostu chodzi o to, żeby terroryzm był, bo wtedy można z nim walczyć... M.P.
Bez Boga ani rusz P
rawnicy rządu George’a Busha na 30 stronach przekonują Sąd Najwyższy USA, że powinien unieważnić wyroki apelacyjnego sądu federalnego i pozostawić w Ślubowaniu wierności odwołanie do Boga. Ślubowaniem wszyscy uczniowie w USA zaczynają swój dzień w szkole. Sąd musi uznać – czytamy w petycji – że „(...) Nie można rządowi zabronić oficjalnego uznawania religijnej spuścizny, fundamentu i tożsamości tego kraju. O to właśnie chodzi w odwołaniu do Boga w Ślubowaniu wierności”. Wydając wyrok w sprawie założonej przez kalifornijskiego prawnika i lekarza Michaela Newdowa, który utrzymuje, że jego córka podlega codziennej indoktrynacji dogmatami religijnymi, sąd dwukrotnie orzekł: „Fraza »oddany Bogu« w niedopuszczalny sposób zajmuje
stanowisko w kwestii czysto religijnego pytania o istnienie i tożsamość Boga”. Minister sprawiedliwości i prokurator generalny John Ashcroft przysiągł, że nie dopuści do usunięcia Stwórcy ze ślubowania: „Ministerstwo Sprawiedliwości będzie gorliwie bronić naszego narodowego dziedzictwa i prawa naszych dzieci do recytowania ślubowania”. O wiele łatwiej byłoby wyrzucić z konstytucji i tak już martwy i notorycznie gwałcony paragraf o rozdziale kościoła od państwa. Jednak bez tej fikcji Stany wyglądałyby na państwo teokratyczne... T.Sz.
„Ten artykuł nie służy żadnej lewicowej ani prawicowej ideologii, żadnej sekcie czy partii politycznej i nikomu nie robi reklamy”.
Tajna wojna Busha? (cz. 2) E
ric Hufschmid w swojej pracy pt. „Time for Painful Questions” ujawnia – jego zdaniem możliwe – kulisy ataków na WTC z 11 września 2001 roku. Artykuł ten jest bardzo kontrowersyjny, ale drukujemy jego tłumaczenie jako ciekawy przyczynek do historii najnowszej. ¤¤¤ W poprzednim odcinku zastanawialiśmy się, dlaczego: islamscy terroryści pozostawili ewidentne, dziecinne wręcz ślady, tak jakby chcieli skierować na siebie podejrzenie; Bush na wieść o ataku nie wydawał się wstrząśnięty, przeciwnie, nadal wizytował szkołę, tak jakby wiedział coś wcześniej; samoloty-pociski były niemal puste (bez pasażerów), a prawdziwe nazwiska znanych terrorystów (ściganych listami gończymi) znalazły się na listach pasażerów; runęła konstrukcja WTC obliczona na daleko większe przeciwności losu (czyżby równolegle podłożono pod nią ładunki wybuchowe?). Poza tym udowodniono, że Bush i Blair rozmawiali wcześniej w taki sposób, jakby doskonale wiedzieli, co stanie się 11 września.
Kto dotąd czerpie korzyści z ataków? USA i Izrael opuściły na znak protestu konferencję poświęconą rasizmowi (RPA, lato 2001) – wobec rzekomo antysemickich tendencji owej konferencji. Społeczność międzynarodowa zwróciła wówczas uwagę, że polityka Ameryki skierowana jest na rozszerzenie wpływów i władzy. Dla
W
islamskich terrorystów byłby to najgłupszy moment na jakikolwiek atak terrorystyczny (wrzesień 2001 r.), gdyż taki atak sprowadziłby USA do roli ofiary i dawał mandat do ataku w imię obrony. A jednak 11 września 2001 roku nadszedł i osiągnął zamierzony efekt: Ameryka i cały zachodni świat zjednoczyły się w walce prze-
ciwko terroryzmowi. Konsekwencje były łatwe do przewidzenia – przede wszystkim dla islamskich terrorystów. Czy logiczne było zniszczyć wszystko, co do tej pory zostało osiągnięte, poprzez bezmyślny akt terroru właśnie w czasie, kiedy krytyka wobec USA była ostrzejsza niż kiedykolwiek wcześniej? „Cały świat musi teraz prowadzić wojnę przeciw wrogom Izraela po tym, co wydarzyło się w Nowym Jorku i Waszyngtonie” – powiedział były premier Izraela Ehud Barak (zdjęcie powyżej) gazecie „Le Monde” (z 13.09.2001 r.)
ojna w Iraku została zakończona. Reżim obalono, a ludność Iraku „wyzwolono” – tyle wersja oficjalna, propagandowa. A jakie są faktyczne skutki amerykańskiej agresji? Zniszczono wiele budynków – zarówno rządowych, jak i cywilnych. Dowództwo amerykańskie najwyraźniej za punkt honoru postawiło sobie zrównanie z ziemią pałaców Husajna. To, czego nie zdołały zniszczyć inteligentne pociski, zostało rozkradzione przez szabrowników. Ogółem w Iraku do chwili obecnej zginęło od 2197 do 2670 Irakijczyków. Walki tu i ówdzie trwają nadal, zatem ofiar przybędzie. Ludność pozbawiona została nie tylko pracy, ale także prądu, pożywienia i wody – o ropie nie wspominając. O tym, że podbój Iraku był działaniem barbarzyńskim, niech świadczy sposób, w jaki Amerykanie podeszli do dziedzictwa kulturowego Iraku – dziedzictwa całej ludzkości, bo przecież te właśnie tereny były kolebką cywilizacji. Muzeum w Bagdadzie zostało splądrowane, a iracka Biblioteka Narodowa ograbiona i spalona – wojska supermocarstwa sprawujące wówczas kontrolę nad stolicą nie zrobiły nic, aby temu zapobiec. Naukowcy z całego świata apelowali do dowódców wojskowych na długo przed atakiem, aby ci zabezpieczyli miejsca szczególnie ważne
Wideo z wyznaniem bin Ladena W grudniu 2001 pojawiło się nagle nagranie wideo, które miał znaleźć przypadkowo w Dżelalabadzie oddział US Army. Wśród zgliszcz, kurzu i kamieni afgańskiego miasta amerykańscy żołnierze znajdują kasetę wideo? Czy wszędzie, gdzie tylko weszli, marines przeglądali filmy wideo? Czyżby kaseta nie była podpisana po afgańsku, skoro od razu wpadła im w oko? A może ma ona całkiem inną historię? W każdym razie to nagranie wideo pojawiło się w odpowiednim czasie, żeby słabnącą już w świecie euforię wojny, wzniecić na nowo. Kaseta została nagrana bardzo słabo, a głosy są zadziwiająco źle słyszalne. Decydujące zdania zostały wypowiedziane dokładnie wtedy, gdy twarz bin Ladena osłaniają ciemności, a jego znajomi twierdzili, że nie był to jego głos. Inni krytyczni obserwatorzy mówią, że nie można jednoznacznie stwierdzić, czy ten źle oświetlony, brodaty mężczyzna w turbanie jest rzeczywiście słynnym terrorystą. Jest wielce nieprawdopodobne, żeby bin Laden chełpił się przed kamerą atakami, a uciekający członkowie al-Kaidy zostawili niechcący tę właśnie kasetę. Sam bin Laden dementuje własne uczestnictwo w tym nagraniu, ale dokładnie to, co powiedział, chcieli od niego usłyszeć amerykańscy panowie wojny dla potwierdzenia ich wizji i planów. Jednak to, co
dla świata nauki i kultury. Jednak w obliczu ropy wszystko zeszło na dalszy plan. Amerykanie po raz kolejny wystawili się na ogólnoświatową krytykę. „Skoro wojsko mogło ochronić przed rabunkiem ministerstwo do spraw ropy, dlaczego nie chroniono muzeum?” – z żalem, lecz retorycznie pytała Midal Amin – zastępca dyrektora muzeum w Bagdadzie. Konwencja haska z 1954 r. zobowiązuje do zapobiegania rabunkowi i bezprawnemu zawłaszczaniu dóbr kultury. Nie pierwsza to jednak i zapewne nie ostatnia konwencja, która została zlekceważona przez amerykańską administrację. W Iraku mają teraz rozpocząć swoje działania „siły stabilizacyjne”. Plan funkcjonowania tych sił przewiduje, że Irak zostanie podzielony na trzy sektory, patrolowane przez oddziały z co najmniej 10 państw pod kierownictwem Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Polski. Czyżby zatem historia niczego nas nie nauczyła? W XX wieku Polska okupowana była dwukrotnie – najpierw przez Niemcy hitlerowskie, następnie przez ZSRR. Wygląda na to, że w wieku XXI to Polska stanie się okupantem. „Dziejowa sprawiedliwość” czy raczej ponury żart historii? P.I.
Krajobraz po wojnie
Nr 22 (169) 30 V – 5 VI 2003 r. rzekomo ujawnił bin Laden (zdjęcie poniżej), jest w zasadzie nieprawdopodobne: ataki organizowane były przez niego i Mohameda Attę z Afganistanu i Arabii Saudyjskiej. Terroryści do ostatniego momentu nie wiedzieli, kto nimi bezpośrednio dowodził, ale natychmiast, bez wcześniejszego przygotowania i rozpoznania terenu, byli zdolni z najwyższą precyzją skierować cztery samoloty pasażerskie wprost w wieże WTC i w Pentagon!
Składniki narkotyków Od kiedy USA (a dokładnie CIA) poparło – jako odpowiedź na rosyjską inwazję w Afganistanie w 1979 roku – tamtejszych rebeliantów, kraj ten stał się jednym z największych dostawców surowca do produkcji opium i jego pochodnych... dla CIA właśnie. Później jednak reżim odmówił współpracy z Ameryką i zaczął działać samodzielnie. Co więcej, w lutym 2001 r. talibowie zniszczyli wszystkie zapasy opium (własność USA!). Ta informacja dotarła do mediów i 17 maja 2001 r. sekretarz stanu Colin Powell musiał publicznie pochwalić Afgańczyków za walkę z narkotykami i obiecał im nagrodę w wysokości 43 mln dolarów! Michael C. Ruppert, ówczesny oficer policji z Los Angeles, opublikował w związku z tym sprawozdanie: „Afganistan dostarczał do niedawna 75 procent globalnego udziału surowca na opium – ważnego nieoficjalnego źródła dochodu CIA. Czysty roczny zysk wynosił więcej niż bilion dolarów!”. Kto jeszcze dziś uważa, że tysiące ton narkotyków są szmuglowane przez mafie prywatnych dealerów (w tym przypadku mamy do czynienia z ładunkami wielu samolotów przemycanych przez tajne służby) zauważa równie mało, jak przy atakach z 11 września.
Składniki ropy Nie od dziś wiadomo, że na terenie Morza Kaspijskiego odkryto duże złoża ropy naftowej. Amerykańskie koncerny chcą je eksploatować, budując rurociąg w dół do Morza Arabskiego (przez Afganistan i Pakistan) i natrafiają na przychylność okołokaspijskich władz. Firma, która miałaby poprowadzić budowę „rury” i sporządziła już stosowną ekspertyzę, nosi nazwę Halliburton, a jej ostatni szef został za rządów prezydenta Busha juniora wiceprezydentem USA. O ile jednak sprzyjający Ameryce Pakistan byłby skłonny puścić rurociąg przez swoje terytorium, to Afganistan pod rządami talibów... Nie, to było wykluczone. Atak Ameryki na Afganistan był już wcześniej zaplanowany, potrzeba było tylko pretekstu – zamachu na niespotykaną dotąd skalę Niaz Naik – ówczesny sekretarz stanu pakistańskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych – powiedział
BBC, że już w połowie lipca dowiedział się od wysokiego urzędnika amerykańskiego, że operacja militarna w Afganistanie była planowana na połowę października, zanim jeszcze spadnie śnieg (BBC News, 18.09.2001 r.).
Wybór daty 11 września to data ważnych wydarzeń w historii USA, a Amerykanie są niezwykle przesądni i generalnie wierzą w opatrzność bożą. 11.09.1978 r. został podpisany traktat w Camp David. 11.09.1990 r., krótko po irackiej inwazji w Kuwejcie, prezydent Bush senior wygłosił orędzie, w którym po raz pierwszy publicznie domagał się nowego porządku świata. 11 lat później, w tym dokładnie dniu, nastąpiły ataki, po których „świat już nigdy nie będzie taki jak wcześniej”. Także Pentagon – jeden z celów ataku – jest z tą datą związany. Ceremonia wmurowania kamienia węgielnego pod ów budynek odbyła się 11 września 1941 r. Zatem 60 rocznica została uczczona fajerwerkami w szczególnym wydaniu.
Od 11 września jest dokładnie 111 dni do końca roku. Z tymi liczbami i datami są związane różne tajemne czynniki. Islamscy terroryści nie wybraliby nigdy daty związanej z numerologią i astrologią, które ich zdaniem należą do narzędzi szatana. Ta magia liczb wypływa z talmudycznej kabały. Jej przedstawiciele obliczają każdy krok za pomocą tej techniki, która dla niewtajemniczonych jest absolutnie niezrozumiała.
WTC było prawie puste W World Trade Center jest zazwyczaj 50 000 (lub więcej) osób. Gdyby fanatyczni terroryści zaplanowali zakrojone na tak wielką skalę uderzenie, nie zaatakowaliby o godz. 9 rano, gdy obie wieże są jeszcze względnie puste, a przede wszystkim nie ma w nich jeszcze urzędników wyższych rangą. Początkowo była mowa o dziesiątkach tysięcy zabitych, jednak ta liczba została szybko zredukowana. W sumie okazało się, że zginęło „tylko” po około 1200 osób w każdej z wież.
Zyski na giełdzie 17 września CBS nadało program, w którym poinformowało, że
ZE ŚWIATA wysoko postawione osoby z otoczenia rządu i CIA sprzedały swoje akcje Airline na krótko przed 11 września. Oficjalna wersja brzmiała, że ślad ten będzie sprawdzony, ale nic się nie wydarzyło, a temat nie został więcej poruszony w mediach. Odkryto jednak, że głównym bohaterem giełdowej afery był urzędujący executive director CIA, pan nazwiskiem A. Krongard.
Urabianie opinii dla „nowego porządku świata” Na banknocie jednodolarowym od 30 lat widnieje ilustracja piramidy z „wszystkowidzącym okiem”, zaś pod spodem napis: Novus Ordo Seciorum tłumaczony jako nowy porządek świata. Od przemowy Busha seniora 11 września 1990 r. to pojęcie jest ogólnie znane. Reżim USA, który urzędujący prezydent Białego Domu ironicznie określa pokojowym, jest tak naprawdę bardzo wojowniczy. Od momentu zniesienia prawa mądrego prezydenta Monroe („Żadnej militarnej ingerencji USA poza terenem kraju”) reżim amerykański prowadził liczne wojny i układał się na przykład z masowym mordercą Stalinem. Podczas gdy gospodarka USA – poprzez zachodnie filie spółek – pomagała potajemnie odbudować zrujnowany gospodarczo Związek Radziecki, Ameryka prowadziła tzw. zimną wojnę, a także wiele autentycznych wojen w takich państwach jak: Korea (1950–1953), Gwatemala (1954, 1967–1969), Indonezja (1958), Kuba (1959–1961), Belgijskie Kongo (1965), Wietnam (1961–1975), Laos (1964–1973), Kambodża (1969–1970), Iran (z powodu Iraku, 1980–1988), Libia (1986), Panama (1989), Nikaragua (lata osiemdziesiąte XX w.), Irak (od 1991), Bośnia (1995), Sudan (1998), Serbia (1999). A teraz Afganistan i Irak... Wkrótce Somalia? Jemen? Gdzie następne?
Koniec: co to wszystko znaczy? Czyżby wieże WTC zostały celowo wysadzone, aby USA mogły osiągnąć najróżniejsze krótko- i długoterminowe cele swojej polityki? Wskazuje na to wiele oczywistych śladów: ten swoisty „akt szatana” został zaplanowany i poprowadzony z najwyższego stanowiska, które dysponuje nieograniczonymi finansami i władzą nad tajnymi służbami (ich łączny roczny budżet to 30 miliardów dolarów!). To, co wydarzyło się 11 września 2001 r. nie jest punktem końcowym, lecz początkiem dalszych niewiarygodnych wydarzeń na skalę światową i ogromnych manipulacji, które trudno przewidzieć. Mogą jednak przerażać. Tłumaczyła SANDRA TARKOWSKA Fot. archiwum
13
Seksualna kiełbasa K
andydaci w wyborach – jak świat długi i szeroki – starają się wymyślić najatrakcyjniejszą kiełbasę wyborczą, która skłoniłaby elektorat do głosowania na nich. Członek partii Zielonych, Francisco Garrido, kandydat na burmistrza Grenady w Hiszpanii, przebił wszystkich.
Gdy tylko zostanę burmistrzem – oświadczył Garrido – wydam wszystkim mieszkańcom Grenady w wieku poniżej 25 lat seksualne vouchery umożliwiające im spędzenie nocy w lokalnych hotelach za pół ceny. „Młódź w katolickiej Hiszpanii długo mieszka z rodzicami i nie ma stosownego, intymnego miejsca, żeby załatwiać »te« sprawy. Zamiast kopulować na parkowych ławkach czy w przypadkowych miejscach – argumentuje Garrido – muszą mieć możliwość skorzystania z pokoju hotelowego za cenę, na jaką ich stać. Jest to ważny element wolności
osobistej. Szczęście, dobre samopoczucie i autonomia są bardzo potrzebne” – podkreślał kandydat na burmistrza i dodał, że chodzi o demokrację emocjonalną. Konserwatywni katolicy z Grenady wpadli w furię na wieść o tak jawnej zachęcie do rozpusty i zaczęli bombardować Garrida telefonami, listami i e-mailami. Zielony ma jednak spore szanse, bo młodych jest w Grenadzie więcej niż dewotów. Interesujący projekt polecamy uwadze polskich kandydatów, bo problem mieszkaniowy rodzi u nas podobne jak w Hiszpanii konsekwencje. L.F.
Papież kontra Bush K
to wie, czy Watykan nie trafi na listę krajów (jak np. Francja), na które Stany Zjednoczone są obrażone i z którymi mają porachunki do załatwienia. Papież z niespotykaną wcześniej determinacją potępiał plany agresji na Irak. Ciągle nie popuszcza.
W dwunastu wygłoszonych ostatnio przemówieniach z okazji wręczania listów uwierzytelniających przez nowo mianowanych ambasadorów przy Stolicy Apostolskiej, Jan Paweł II nawiązywał do tematu terroryzmu i tego, co się stało z Irakiem. „Wojna i terroryzm – stwierdził lider katolików – nigdy nie przyczynią się do rozwiązania problemów świata”. Nie wspominając USA, dał jasno do zrozumienia, że przeciwstawia się zamiarom
tego kraju nadzorowania i przeprowadzania odbudowy Iraku. Stwierdził, że jest to zadanie społeczności międzynarodowej: „Bardziej niż kiedykolwiek ONZ powinna zajmować centralne miejsce, jeśli chodzi o decyzje dotyczące rekonstrukcji krajów. To kluczowy warunek przywrócenia zaufania mieszkańców. Wojna, którą znowu się posłużono, nie może być traktowana jako sposób rozwiązywania konfliktów”. T.S.
Jeb w obronie A
nonimowa dziewczyna (określana jako JDS) 19 ze swych 22 lat życia spędziła w grupowym domu opieki dla inwalidów prowadzonym przez władze stanu Floryda. Waży 40 kilogramów, cierpi na autyzm, głębokie upośledzenie psychiczne, porażenie mózgowe i epilepsję. Nie jest w stanie mówić, nie chodzi bez pomocy. Trudno wyobrazić sobie więcej nieszczęść w jednym ciele... A jednak może być jeszcze gorzej! Pięć miesięcy temu dziewczyna została zgwałcona i zaszła w ciążę. Przy jej stanie zdrowia donoszenie ciąży i poród stanowią bezpośrednie zagrożenie życia. W jakim stanie może być dziecko? Jakie będzie miało życie, gdyby dziwnym trafem przeżyło poród? Aborcja wydaje się w tej sytuacji jedynym i absolutnie koniecznym rozwiązaniem. Nie dla wszystkich. Gubernator Florydy, prezydencki brat Jeb Bush, uchylając stanowisko prawników swego rządu stanowego, którzy bazowali na werdykcie Sądu
Najwyższego, sprzeciwił się aborcji i wystąpił o ustanowienie prawnego opiekuna płodu. Decyzję ma podjąć sędzia w Orlando, który kunktatorsko zwleka, bo według prawa florydzkiego po upływie 24 tygodni ciąża jest praktycznie nie do przerwania. Bush używa wyjątkowej tragedii ludzkiej, żeby zapewnić swych konserwatywnych, fanatycznych popleczników, że czuwa i nie dopuści, aby „nienarodzonym dzieciom” stała się jakakolwiek krzywda. Są różne słowa na określenie takiej mentalności. Niestety, ani jedno nie jest cenzuralne. T.Sz.
14
M
Nr 22 (169) 30 V – 5 VI 2003 r.
PRZEMILCZANA HISTORIA
agellan, Kolumb, Cook ani Pizarro nie byli Polakami. Nie było też Polaków wśród konkwistadorów podbijających nieznane kraje i kontynenty. Dla bohaterów „Ogniem i mieczem” świat kończył się za porohami na Dnieprze, a dalej był już „finis orbis”. Polacy, jeśli już działali za granicą, to z reguły w obcej służbie. Na przykład Krzysztof Arciszewski był uczestnikiem holenderskiej ekspedycji do Brazylii w 1629 roku i w Ni-
poparcia udzielił mu sam prezydent Beniamin Franklin i amerykańscy finansiści. Francja czyniła wszystko, żeby ekspedycji przeszkodzić. Na przykład dowódcą statku „Interpid”, którym płynął Beniowski z towarzyszami, okazał się francuski agent. W 1785 roku Beniowski dotarł jednak na Madagaskar i przy pomocy sprzyjających mu miejscowych plemion zaczął budowę warownej osady, którą nazwał Mauritanią. Miała to być przyszła stolica niepodległego Madagaskaru.
wielu polskich podróżników i naukowców działało na wszystkich kontynentach, zyskując światową sławę i uznanie. Żaden z nich nikogo nie kolonizował ani nie podbijał. Przyjaciel Mickiewicza, filomata Ignacy Domeyko, został profesorem uniwersytetu w chilijskim Santiago. Stworzył naukowe podstawy eksploatacji bogactw naturalnych, założył sieć stacji meteorologicznych i jego imieniem nazwano pasmo górskie w Andach. Ernest Malinowski, powstaniec z 1830 roku, inżynier kolejowy i dro-
(wydawano nawet polskie gazety i delegowano posłów do miejscowego parlamentu). Do dziś wiele tysięcy Brazylijczyków z dumą
pielęgnuje polskie pochodzenie,
a władze tego kraju przyznają, że osadnicy znad Wisły postawili brazylijskie rolnictwo na nogi. Po odzyskaniu niepodległości w 1818 roku Polska otrzymała niewielki dostęp do Bałtyku – 120 kilometrów w wersji optymistycznej, bo z uwzględnieniem długości Helu w obie strony. Zapachniało oceanami i etosem dalekich rejsów. Od 1919 roku rozpoczęła działalność Liga Żeglugi Polskiej przekształcona w 1924 r. w Ligę Morską i Rzeczną, a następnie, w 1930 roku, w Ligę Morską i Kolonialną. Jej prezesem został gen. Gustaw Orlicz-Dreszer, zwolennik szybkiej rozbuCzy polska strefa w Iraku okaże się dla Polski gowy, działał w Peru, gdzie zaprojekdowy floty wojennej i przekształcenia sukcesem, czy też kompromitacją? Czas pokaże... tował i zbudował najwyżej położoną Polski w mocarstwo morskie. A jednak to nie pierwsze w naszej historii marzenia linię kolejową na świecie. Niektóre Wkrótce pojawiły się także kolojej odcinki przebiegają na wysokości nialne nadzieje i ambicje. Mocno o zamorskich koloniach... 4769 m n.p.m. spóźnione. W latach 20. i 30. XX w. kolonializm już się kończył. Wprawderlandach mianowano go admiraW odpowiedzi Francja wysłała Benedykt Dybowski, zoolog dzie większa część Afryki i znaczne łem. Maurycy August Beniowski, przeciw Beniowskiemu ekspedycję zesłany za udział w powstaniu połacie Azji były nadal podzielone konfederat barski, zesłany był na karną. Skala krwawych zmagań bystyczniowym, badał wschodnią Symiędzy kolonialne mocarstwa, ale naKamczatkę, ale uciekł stamtąd i w ła mikroskopijna. Beniowski kieroberię i położył pionierskie zasłurastał w nich ruch niepodległościokońcu znalazł się na... Madagaskawał oddziałem liczącym piętnastu gi w badaniu endemicznej fauny wy i było oczywiste, że wkrótce utrzyrze. Właśnie z tym człowiekiem koEuropejczyków wspieranych przez jeziora Bajkał. mywanie tych obszarów w zależności jarzone były najczęściej polskie amgrupę Malgaszów, natomiast wojsko Inny zesłaniec, geolog Jan politycznej okaże się zbyt kosztowne. bicje kolonialne. Niesłusznie! francuskie liczyło sześćdziesięciu żołCzerski, jeden z pierwszych badaPolska, która po I wojnie świaUciekając wraz z towarzyszami nierzy dowodzonych przez kapitana czy wschodniej Syberii. Zapocząttowej nie dostała odszkodowań, miaz zesłania, uprowadził carski okręt Larchera. Francuzi przypuścili kował kierunek ewolucyjny w geoła nadzieję na otrzymanie „Święty Piotr” i po długiej podróży szturm na drewniany fort dziesięciu procent dawnych dotarł do Francji, gdzie złożył Luotoczony palisadą. kolonii niemieckich adminidwikowi XVI kilka propozycji do„Byłem o kilka kroków strowanych przez Ligę Natyczących krajów, które poznał podod palisady – pisał kapitan rodów. Nic z tego nie wyczas podróży z Kamczatki do EuLarcher – gdy ujrzałem Beszło, bo Niemcy znów rosły ropy. Zaproponował m.in., żeby niowskiego, który strzelił do w siłę, a Hitler domagał się Francja umocniła się na Madaganas z karabinu i opuścił go zwrotu dawnych – cesarskich skarze. Ludwik XVI zgodził się na zaraz ku ziemi, podnosząc – kolonii. to, ponieważ na wyspę mieli także lewą rękę do serca, a praJednak sanacyjny rząd do apetyt Anglicy. wą naprzód, w naszą stroproblemu kolonii podchodził nę. Zrobił jeszcze kilka kroBeniowskiemu powierzono nadal zupełnie poważnie, nie ków, by zejść z nasypu w 1773 roku kierownictwo ekspemyśląc wprawdzie o podboi upadł. Sforsowaliśmy padycji, która w ciągu dwóch lat opajach, lecz raczej o kupnie zalisadę i wpadliśmy do fortu”. nowała znaczne obszary wyspy, barmorskich obszarów lub też Ostatnie słowa Maurydzo rzadko uciekając się do przeo uzyskaniu możliwości osiecego Augusta Beniowskiego mocy. Hrabia Maurycy, działając dlenia tam polskich obywabrzmiały podobno tak: „najako francuski gubernator, zdobył teli. Uważano, że wieś polzwij mnie głupcem”. W tym zaufanie malgaskich plemion, któska jest przeludniona, a w kontekście można chyba re na zgromadzeniu ludowym miastach nie ma możliwości uznać Beniowskiego za prezorganizowania odpowiedkursora antykolonializmu obrały go i walki narodów Afryki prze- Polski pan w koloniach, czyli Mieczysław niej liczby miejsc pracy. Poswoim wielkim królem. siadanie zamorskich terytociw obcej dominacji. Lepecki na Madagaskarze riów mogłoby rozwiązać proSzlachecka RzeczpospoZdawać by się mogło, że Franblemy surowcowe, demograficzne lita nie wzięła udziału w podziale świamorfologii i jego imieniem nazwacja powinna być mu wdzięczna, gdyż i zahamować rosnące bezrobocie. Myta na kolonie. Chciała wprawdzie skono dwa syberyjskie pasma górskie. rozszerzył jej panowanie. Nic z tych ślano o Madagaskarze i Kamerunie, lonizować Ukrainę, ale powstania korzeczy. Francuzi chcieli eksploatować Paweł Edmund Strzelecki, poale przede wszystkim zackie położyły kres tej ekspansji. zasoby wyspy, a jej ludność przekształdróżnik, geolog i badacz Australii, Wkrótce sama utraciła niepodległość. cić w niewolników, natomiast były zeodbył naukową podróż dookoła Aby ją odzyskać, Polacy brali udział słaniec – wychowany w duchu wolświata w latach 1834–43, dokonuoczy Polaków znów w rozmaitych wojnach i rewolucjach, nościowych dążeń – sprzeciwiał się jąc wielu odkryć geologicznych. Zbazwróciły się ku Brazylii. walcząc „za wolność naszą i waszą”, niewolnictwu. „Tubylcy Madagaskadał Alpy Australijskie, których najchociaż nie tylko za wolność. Żołru – pisał w swoim memoriale – są wyższy szczyt zdobył i nazwał GóLiga Morska i Kolonialna zakunierze polscy byli bowiem wykorzyludźmi bardzo wartościowymi, gdy porą Kościuszki. piła tamże 30 tys. ha ziemi dla osadstywani także zostają wolni, natomiast wykazują brak A jednak Polacy jęczący pod knuników, jednak uczyniła to w fatalnym wszelkich zasad, jak również odwagi, tem zaborców nie porzucili snów momencie historycznym, bowiem na gdy są zdegradowani do niewolników”. o potędze i wielkiej Polsce. Próbotaki sam pomysł wpadły faszystowdo podbijania W 1776 roku Ludwik XVI uznał, wano ją stworzyć na drugim końcu skie Niemcy i Włochy. Brazylijczycy innych krajów, że działalność Beniowskiego zbyt duświata – w Brazylii. To tam, w prowyczuli, co się święci. T. Białas cytużo Francję kosztuje i kazał odwołać wincji Parana powstała w latach je wypowiedź polskiego posła w Brachoćby Hiszpanii przez Napoleona. go z Madagaskaru. Jednak konfede1875–1877 „Nowa Polonia” – cały zylii, Tadeusza Skowrońskiego A walki polskich legionów na Santo rat nie dał za wygraną. W ciągu nasystem polskich większych i mniejz 1938 roku: „Powstało w Brazylii Domingo to udział w klasycznej wojstępnych lat zorganizował nową wyszych osad, np. Orleans, San Ignapodejrzenie, że wraz z Niemcami i Włonie kolonialnej. prawę na wyspę. Znalazł sponsorów cio, Lamenha, w których „w porychami Polska również dąży do wykroPodczas zaborów, gdy Rzeczypow Stanach Zjednoczonych, gdzie wach” mieszkało 100 tysięcy ludzi jenia sobie posiadłości kolonialnej spolitej nie było na mapie świata,
POLSKIE AMBICJE KOLONIALNE, CZYLI..
Sny o potędze
z terytorium brazylijskiego”. Liga Morska i Kolonialna musiała zaprzestać dalszych prób ekspansji w Ameryce Południowej. Wcześniej, w roku 1934, zawarła umowę handlową z Liberią. Jak każdy poważny traktat międzynarodowy, dokument ten miał część jawną i tajną. W jawnej była mowa o wymianie handlowej i dzierżawieniu ziemi przez polskich plantatorów, a w tajnej Liberia zgodziła się m.in., aby w razie wojny w Europie Polska mogła wcielić do swej armii 100 tys. Murzynów... Zapewne nosiliby rogatywki. W wyniku podpisania traktatu Liga Morska i Kolonialna wysłała do Liberii statek ss „Poznań” wyładowany najgorszą tandetą, bo sądzono, że Murzynów kupi się za byle co. Zarówno polityczne, jak i ekonomiczne działania polskie w Liberii zakończyły się kompromitacją. W owym czasie nasilała się emigracja Żydów z Polski do Palestyny. Zarządzający tym krajem Brytyjczycy ograniczali liczbę żydowskich osadników. W odpowiedzi rząd polski postanowił wziąć sprawy we własne ręce. Naciskany był bowiem przez wewnętrzne siły szowinistyczne i faszyzujące, które chciały upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu: uzyskać kolonie i pozbyć się Żydów z Polski. To wówczas narodziło się hasło:
„Żydzi na Madagaskar!” Zorganizowano nawet w tym celu ekspedycję, która wyruszyła na Madagaskar w maju 1937 roku. Na jej czele stanął major Mieczysław Lepecki – wiceprezes Międzynarodowego Towarzystwa Osadniczego. Stronę żydowską reprezentowali Salomon Dyk, znawca osadnictwa żydowskiego w Palestynie, oraz Leon Alter, rektor Żydowskiego Towarzystwa Emigracyjnego JEAS. Po 10 tygodniach badań ekspedycja wróciła do Polski i w swoim sprawozdaniu zawarła następujący wniosek: „Centralny Madagaskar, położony powyżej 800 metrów n.p.m., nadaje się do osadnictwa, opartego na pracy fizycznej osadnika na gospodarce rolnej”. Nic z tego nie wyszło. Żydzi woleli osiedlać się w Palestynie, bo tam, ku historycznej ojczyźnie, kierował ich ruch syjonistyczny. Jedynym rezultatem ekspedycji było odkrycie, że niektóre malgaskie plemiona noszą czapki przypominające rogatywki. Jako miejsca polskiej ekspansji kolonialnej brano też poważnie pod uwagę portugalską Angolę i Mozambik. Powstał komitet organizacyjny spółki pod nazwą „Polangola”, która miała przejąć handel z Portugalią i jej zamorskimi posiadłościami, oraz Towarzystwo dla Kolonizacji Angoli. Kozielewski – autor notatki z 28 marca 1939 roku, pt. „Ekspansja polska w Afryce” (archiwa Ministerstwa Spraw Zagranicznych) – zaleca, aby Polska zainteresowała się szczególnie tymi właśnie obszarami, bo „Portugalia, ze względu na słabość militarną nie wystąpiłaby zbrojnie przeciw Polsce mającej poparcie Wielkiej Brytanii i Francji”. Mrzonki te snuto pół roku przed wrześniem 1939. JANUSZ CHRZANOWSKI MarS
Nr 22 (169) 30 V – 5 VI 2003 r.
PRZEMILCZANA HISTORIA
Kościelny fiskus Aż do czasów rewolucji francuskiej w całej Europie duchowieństwo zachowało nabyte w średniowieczu prawo wolności podatkowej. Tzw. immunitet podatkowy (privilegium immunitatis) był przywilejem, który wzbraniał poborcom podatkowym wkraczania na dobra immunizowane. Kościół sam nie płacił podatków, wszyscy za to mieli obowiązek płacenia podatków na Kościół, a do najważniejszych należało świętopietrze i dziesięcina. Świętopietrze było daniną płaconą na rzecz papiestwa przez kraje uznające jego zwierzchnictwo lenne. Zostało wprowadzone w Anglii w VIII wieku, a następnie – wraz z postępem chrystianizacji – w innych krajach katolickich. W Polsce Mieszko I, przyjmując chrzest, ofiarował tym samym swoje ziemie Stolicy Apostolskiej, co potwierdza dokument „Dagome iudex”. Papież wprawdzie przekazał mu je z powrotem w użytkowanie jako „ziemię św. Piotra”, jednak ta „darowizna” wiązała się z płaceniem Rzymowi stosownej daniny za opiekę Kościoła. Początkowo płacili ją tylko władcy, później obowiązek ten dosięgnął wszystkich poddanych – od XII wieku jako danina od dymu (podymne) i od 1318 r. do 1556 r. w formie podatku od każdej głowy (pogłówne). Najobfitszym i zarazem najpewniejszym źródłem kościelnych dochodów była jednak dziesięcina – stała danina pobierana przeważnie w naturze. Ten rodzaj kościelnego podatku wykształcił się na przełomie III i IV stulecia (do III w. na utrzymanie kapłanów wierni składali dobrowolną daninę) i początkowo pobierany był bez jakiejkolwiek sankcji kościelnej. Sytuacja oczywiście uległa całkowitej zmianie wraz z uzyskaniem przez chrześcijaństwo statusu religii państwowej. Na synodzie w Rzymie
N
papież Damazy I (366–384) nakazał płacenie dziesięciny pod karą anatemy. W 567 roku drugi synod w Tours wezwał wiernych do płacenia dziesięciny w celu przejednania gniewu Bożego, czyli zapobieżenia wojnom i klęskom żywiołowym. A synod w Macon w 585 roku uczynił z dziesięciny świadczenie obowiązujące prawnie i zastrzeżone ekskomuniką. Przedmiotem dziesięciny były wszelkie dobra materialne, co dekret Gracjana (ok. 1140/1150) uzasadniał obowiązkiem okazywania wdzięczności Bogu za życie, zdrowie i dobytek. Poborcy podatkowi posuwali się nawet do szantażu wobec krnąbrnych
wiernych, którzy ociągali się z oddaniem Bogu – co boskie... ale na ręce Kościoła. Argumentem miały być sfałszowane „listy Chrystusa”, w których grożono katolikom, że jeśli nie będą płacili, to Bóg ześle na nich kary: staną się bezpłodni, dotknie ich kalectwo lub skrzydlate węże pożrą ich żony. W ten sposób danina przeznaczona na utrzymanie
awet chrześcijańscy cesarze rzymscy musieli wydawać akty prawne powstrzymujące pazerność kleru. Od tamtej pory minęły długie stulecia, a w dzisiejszej Polsce nie ma mężów stanu gotowych dla dobra społecznego położyć tamę wielebnej chciwości. Cesarz Julian zwany przez chrześcijan Apostatą (Odszczepieńcem) był wychowywany w duchu dominującej od niedawna religii chrześcijańskiej, później wszakże powrócił do tradycyjnych wierzeń rzymskich. Edykty wydawane przez tego władcę godziły szczególnie w majątek Kościoła, toteż zyskał sobie wśród hierarchów śmiertelnych wrogów. Zapewne oni przyczynili się do jego gwałtownej śmierci w czasie wyprawy wojennej do Persji. Władca postanowił bowiem w edykcie z 361 roku, aby wszelkie budynki, przedmioty i posiadłości pogańskich świątyń zagarnięte przez Kościół zostały zwrócone.
duchowieństwa została wyniesiona do rangi obłożonej surowymi sankcjami karnymi „powinności religijnej wyższego rzędu”. Sprawność kościelnego fiskusa mogłaby wzbudzić podziw i zazdrość każdego ministra finansów. Wszelkie przestępstwa związane z dziesięciną podlegały bowiem sądownictwu kościelnemu, a za przetrzymywanie, przywłaszczenie, zmniejszenie lub odmawianie dziesięciny synody legackie, metropolitalne i diecezjalne przewidywały szereg sankcji. Skuteczność współcześnie stosowanych przez urząd skarbowy kar jest niczym wobec ówczesnych konsekwencji nakładanych przez władze kościelne – interdyktów, ekskomunik, utraty przywilejów lub odmowy udzielenia rozgrzeszenia. Nie inaczej było w Polsce,
bo i tu na opornych Kościół hojnie rzucał klątwy, a zaprzestał tego procederu dopiero w roku 1750; chyba dlatego, że wtedy mało kto się ich już obawiał. Kościelna dziesięcina została z czasem przejęta przez świeckie systemy fiskalne, co bardzo nie spodobało się katolickim kapłanom. Nic więc dziwnego, że szybko doszło
Julian powiedział kiedyś nie bez złośliwości: „Rozkazaliśmy przejąć wszystkie pieniądze Kościoła Edessy (...), aby, żyjąc w ubóstwie, zachowywali spokój i nie utra-
Pecunia non olet (pieniądze nie śmierdzą) – powiedzenie to pochodzi od rzymskiego cesarza Wespazjana, który nie czuł (nomen omen) żadnych obiekcji, opodatkowując publiczne latryny. Także i Kościołowi obojętne było źródło, z jakiego czerpał bezpośrednie korzyści. Nie pogardził wcale haraczem ściąganym z domów publicznych, chociaż tak bardzo brzydził się seksem i piętnował wszelkie jego przejawy. W 1161 r. król Henryk II zagwarantował Kościołowi podatki płacone przez domy publiczne przez kolejne czterysta lat. Dzięki tej wspaniałomyślności monarchy i pracowitości panienek lekkich obyczajów stanął w Londynie niejeden kościół. Z kolei papież Sykstus IV wprowadził w 1471 roku bezpośredni podatek dla prostytutek i wykorzystał go na finansowanie budowy Bazyliki św. Piotra w Rzymie (m.in. ufundował słynną Kaplicę Sykstyńską). Nie koniec jednak na tym, bo pomysłowy kler posunął się nawet do obłożenia podatkiem nocy poślubnej. W wielu regionach Europy szczęśliwi nowożeńcy, jeżeli nie chcieli przez pierwsze trzy wspólnie spędzone noce po ślubie poprzestać wyłącznie na adoracji Najświętszej Panienki, musieli zapłacić słony okup miejscowemu proboszczowi. Zwyczaj ten stosowano w Polsce jeszcze w XVIII wieku. do konfliktów między tym, co boskie, a tym, co cesarskie. W końcu – nikt nie lubi konkurencji. Zanim jednak dziesięcinę zniesiono – najpierw w XVI wieku w krajach objętych reformacją, a na przełomie XVIII i XIX wieku, po rewolucji francuskiej i Wiośnie Ludów, także w krajach katolickich – kwestia świadczeń finansowych Kościoła na rzecz państwa stanowiła jedną z głównych przyczyn zatargów pomiędzy władzą świecką a hierarchią katolicką. Kościół bowiem skupiał w swoich rękach olbrzymie majątki, od których kler nie płacił żadnych podatków. Dlatego wielu monarchów podejmowało próby (z bardzo różnym skutkiem) ograniczania jego potęgi. Wreszcie u schyłku XIII wieku Filipowi Pięknemu (1268–1314) udało się obłożyć podatkiem duchowieństwo we Francji. Skutek był łatwy do przewidzenia. Papież Bonifacy VIII wydał przeciw niemu aż trzy bulle. I... na nic się to
a jakiekolwiek ich zapisy na rzecz parafii lub kapłanów uznał za nieważne. Jednak niecny proceder musiał rozwijać się nadal, skoro po dwudziestu latach, w 390
Cesarze kontra Kościół cili królestwa niebieskiego, w które tak ufają”. Przyglądając się dzisiejszym pałacom biskupim czy wystawnym plebaniom, przyznać trzeba, że katoliccy kapłani, podobnie jak ich poprzednicy sprzed wieków, niewiele sobie robią z królestwa niebieskiego. A może warto, żeby wspomnieli na biblijną przypowieść o wielbłądzie i uchu igielnym. W podobnym duchu działał również chrześcijański cesarz Walentynian, który w lipcu 370 roku, walcząc z plagą zapisów majątków na rzecz Kościoła, zakazał kapłanom odwiedzania domów wdów i panien,
15
roku, edykt powtórzył arcychrześcijański cesarz Teodozjusz Wielki, zakazując kobietom przed przekroczeniem 60. roku życia sprawowania urzędu diakonisy i zapisywania majątku na rzecz kościoła bądź duchownych. Postanowienia poprzedników ponowił jeszcze raz jeden z ostatnich cesarzy zachodnio-rzymskich – Majorian, który w swoich edyktach zakazał przyjmowania przez Kościół darowizn z krzywdą najbliższych krewnych darczyńcy. Należy wspomnieć na zakończenie o jeszcze jednym edykcie, wydanym przez cesarza
zdało! Król w odwecie zabronił urzędnikom papieskim wywozu złota z Francji do Rzymu. Zakaz ten ograniczył znacznie wpływy Stolicy Apostolskiej, gdyż Francja była wówczas jednym z jej największych płatników. Jedynym świadczeniem, jakie udało się pozyskać od kościelnych suwerenów na rzecz państwa, było subsidium charitativum, czyli „zasiłek miłosierny”. Miało to miejsce w czasach reformacji i było związane z realną groźbą sekularyzacji kościelnych majątków. Jednak już sama nazwa tego podatku jest wielce symboliczna; była wyrazem wielkiej łaski okazywanej władzy świeckiej przez tę „prawdziwą i upoważnioną” władzę duchowną. Rzecz jasna, wymiar tej ofiary także był nader symboliczny. Jeszcze gorzej było w Polsce, gdzie w XV–XVIII wieku Kościół miał teoretycznie obowiązek płacenia subsidium charitativum na rzecz skarbu państwa. Jego wysokość była zróżnicowana w zależności od dochodów poszczególnych sług bożych, ale stawka podatku była tak niewygórowana, że zazwyczaj rezygnowano całkowicie z jej płacenia i dochodzenia płatności. ANNA KALENIK
Jana. Około 424 roku poddał on duchowieństwo w sprawach cywilnych sądownictwu świeckiemu. W Polsce po ponad 1500 latach rzetelne orzecznictwo sądowe w stosunku do osób duchownych ciągle znajduje się w sferze marzeń, co „lewicowemu” rządowi zupełnie nie przeszkadza. Jednakże niedawne wydarzenia, np. w Czerwonce k. Makowa Mazowieckiego, wskazują, że księża sukienka nie gwarantuje już zupełnej bezkarności, a parafianie niejednokrotnie potrafią zastąpić kulejący wymiar sprawiedliwości. Oj, przydałaby się w niby-świeckim państwie nad Wisłą realizacja starych rzymskich edyktów odnoszących się do funkcjonariuszy Kościoła. Te akty prawne dowodzą, że z nadużyciami księży i ich pazernością na doczesne dobra można i należy walczyć. Nie ma to bowiem, o czym zapominają polscy politycy, nic wspólnego z walką z religią i wiarą. APOSTATA
16
Nr 22 (169) 30 V – 5 VI 2003 r.
WIARA I NAUKA
Sumeryjskie utwory o stworzeniu świata, długowieczności patriarchów i globalnym potopie pokrywają się w istotnych punktach z relacją Biblii. I nic dziwnego, skoro mezopotamska literatura ma początki w Sumerze, który był kolebką cywilizacji po potopie (Rdz 11. 2). Jednym z najbardziej intrygujących utworów jest Epos o Adapie, który wydaje się odpowiednikiem biblijnej historii o Adamie. Bóg Ea stworzył Adapę, który służył w jego świątyni. Jakiś czas potem bóg Anu wezwał go do nieba. Adapa przyjął podarowaną mu przez Anu szatę i olej, ale odrzucił chleb i wodę. Tak poradził mu Ea, któremu służył na ziemi jako kapłan. Odrzucając chleb i wodę życia, Adapa utracił szansę na życie
grecki Oannes i zapewne biblijny Adam. Pierwsze wersety eposu wychwalają zalety Adapy, a zwłaszcza jego nadzwyczajną mądrość. Adapa ukazany jest tak, jakby jego pozycja i reputacja przerastały pierwszego króla, a to pasuje tylko do Adama, który był według Biblii pierwszym człowiekiem i przekazał ludzkości mądrość, jaką otrzymał od Boga. W. Shea, znawca literatury bliskowschodniej, zauważył: „Takie pochwały wobec człowieka, który nie był królem, są niespotykane w literaturze klinowej. Podkreślają jego wyjątkową pozycję jako pierwszego, a zarazem największego z przedpotopowych mędrców”. Na związek między Adapą i Adamem wskazuje podobieństwo imion. Spółgłoski wargowe, takie jak „p” i „m” czy „b” i „w” występują często wymiennie. Na przykład semicki bóg słońca, Szamasz, występuje w tekstach ugaryckich jako Szapasz. W jednym ze starożytnych słowników mezopotam-
Z KSIĘGI POCZĄTKÓW (12)
Epos o Adapie wieczne. Przypomina to słowa diabła, który powiedział, że jeśli człowiek zje z drzewa poznania, będzie żyć wiecznie i zrówna się z Bogiem (Rdz 3. 4–5). Podobieństw między obu historiami jest więcej. Na przykład Adapa przyjął szatę od boga Anu, podobnie jak Adam przyjął ubranie ze skóry od Boga, gdy na skutek grzechu utracił chwałę Bożą (Rdz 3. 21). Adam nie przeszedł próby związanej ze spożyciem pokarmu i utracił szansę na nieśmiertelność, podobnie jak Adapa, który nie przyjął chleba i wody życia. W obu przypadkach wyrok jest podobny. Anu zapowiedział Adapie: „Nie będziesz żył”, nakazując, aby zabrano go na ziemię, zaś Bóg nakazał Adamowi opuścić ogród Eden, zapowiadając: „Wrócisz do ziemi, z której zostałeś wzięty; bo prochem jesteś i w proch się obrócisz.” (Rdz 3. 19). Decyzja Adama – podobnie jak Adapy – sprowadziła szkodliwe konsekwencje na całą ludzkość. Imię Adapa występuje czasem w literaturze babilońskiej ze słowem apkallu, czyli „mądry”, „uczony”. Tak w tradycji sumeryjskiej zwano linię przedpotopowych mędrców, która była odrębna od linii przedpotopowych władców, podobnie jak linia potomków Kaina jest w Biblii wyodrębniona od linii patriarchów z rodu Seta. Pierwszego z owych apkallu uważano za założyciela ludzkiej cywilizacji, bo przyniósł wiedzę o rolnictwie, rzemiośle i innych sztukach, dzięki którym ta cywilizacja powstała. Sumeryjskie mity w tej roli ukazują Adapę, którego odpowiednikiem był
skich słowo adaap tłumaczone jest jako „człowiek”, tak jak „Adam” w języku hebrajskim. Z lingwistycznego punktu widzenia imiona Adam i Adapa można uznać za identyczne. Nie znaczy to, że obie historie są identyczne. Istnieją między nimi duże różnice natury filozoficznej, moralnej i religijnej. Adapa, według mezopotamskiego eposu, to człowiek mądry, poświęcony, godny zaufania, posłuszny i pokorny, którego zawiódł bóg Ea, a bóg Anu wyśmiał i odesłał na ziemię. Adam natomiast – według relacji biblijnej – okazał się człowiekiem niegodnym zaufania, nieposłusznym i próbującym zrównać się z Bogiem, zaś Bóg jest mądry, godny zaufania i poświęcenia, dlatego oddał siebie w Chrystusie. Mezopotamska historia powiada, że człowiek musi pójść do nieba, aby zdobyć życie wieczne własnym staraniem. Biblia zaś – że Bóg przyszedł z nieba, aby poprzez swoją ofiarę uzyskać życie wieczne dla człowieka. Zbieżności między Eposem o Adapie a biblijną relacją o Adamie są zbyt liczne, aby wyjaśnić je inaczej niż wspólnymi korzeniami. Najprawdopodobniej obie powstały na kanwie wydarzeń, które ze względu na swój kaliber przetrwały w pamięci wielu kultur, podobnie jak potop. Sumer był jedną z pierwszych cywilizacji, jakie powstały po potopie, dlatego tamtejsze pisma zachowały najwięcej punktów stycznych z Biblią. W miarę upływu czasu przybywało w nich ubarwień i zniekształceń o mitologicznym charakterze. A.J. PALLA
ŚWIĄTYNIA ŻYDOWSKA, CZYLI...
Opowieść o Mesjaszu Świątynia izraelska została wykonana według ścisłego wzoru ukazanego przez Boga. Każdy szczegół, tak sprzętu świątynnego, jak i ceremonii żydowskich, był niesłychanie ważny. W ten sposób Bóg opowiedział Izraelitom historię o Mesjaszu i zbawieniu. Chrystus jest centrum nie tylko Nowego, ale i Starego Testamentu. Zapowiadali Go nie tylko prorocy – o Jego misji opowiadała też żydowska świątynia. Stanowiła ona swoistą ewangelię w obrazkach dla mieszkańców starożytnej Palestyny. Choć Izraelici mieli głosić okolicznym narodom jedynego Boga, to zamknęli się we własnym towarzystwie, a ze świątyni uczynili luksusowe centrum zbawcze dla wybranych. Świątynia obejmowała dziedziniec oraz tzw. przybytek, w którym znajdowało się Miejsce Święte i Najświętsze. Na dziedzińcu, który symbolizował świat, umiejscowiono ołtarz całopalenia ofiar oraz olbrzymią kadź do rytualnych obmywań. Na ołtarzu spalano codziennie rano i wieczorem ciało jednorocznego baranka bez skazy, który symbolizował ofiarę, jaką miał z siebie złożyć Mesjasz. Kadź mieszcząca dziesiątki ton wody zawsze była pełna, gdyż reprezentowała nieskończoność oczyszczającej łaski Bożej. Przed wejściem do przybytku, który z kolei symbolizował niebo, każdy kapłan musiał najpierw się obmyć. Owa „kąpiel odrodzenia” była zapowiedzią obrzędu chrztu, który dla chrześcijan jest rodzajem „przepustki do nieba”, zgodnie ze słowami Chrystusa: „Kto uwierzy
i ochrzczony zostanie, będzie zbawiony” (Mk 16. 16). Chrzest powinien być oczywiście świadomym wyznaniem wiary i stanowi jedynie zewnętrzny znak więzi z Bogiem. Do Miejsca Świętego prowadziło dziesięć stopni między dwoma jedenastometrowymi filarami. Prawdopodobnie służyły one za ogromne świeczniki, w których nieprzerwanie palił się olej z kadzidłem, przypominając Izraelitom, że Bóg prowadził ich do Ziemi Obiecanej jako słup ognia w nocy i obłok za dnia. W Świętym stał palący się dzień i noc siedmioramienny złoty świecznik oraz stół z chlebami pokładnymi. Oba przedmioty zapowiadały Chrystusa: „światłość świata” i „chleb żywota”. Przaśnych placków było dwanaście, co wyraźnie odwołuje się do dwunastu plemion Izraela, zastąpionych w czasach chrześcijańskich przez dwunastu apostołów. Tuż przed zasłoną oddzielającą Święte od Najświętszego stał złoty ołtarz kadzenia. Unoszący się nad nim dym ze spalanego kadzidła symbolizował modlitwy wiernych zanoszone do Boga.
Święte Świętych Miejsce Najświętsze stanowiło symbol tronu Bożego, samego centrum nieba. Wypełniała je Arka skrywająca dwie tablice z Dekalogiem. Wszystkie inne nakazy Prawa złożono obok niej, co oznacza,
Szarganie świętości jest czynnością satysfakcjonującą, często popłatną i – wbrew pozorom – stosunkowo bezpieczną.
że miały charakter przemijający (żydowskie prawo ceremonialne) w przeciwieństwie do niezmienności i wieczności prawa moralnego. Obrzędy i ceremonie były tylko „cieniem rzeczy przyszłych”, zapowiadających misję Jezusa. Zostały „nałożone do czasu nowego porządku” (Hbr 9. 10). Sama żydowska świątynia była – jak tłumaczył apostoł Paweł – „odbiciem prawdziwej” znajdującej się w niebie (Hbr 9, 24; 8. 5). Dlatego Bóg nakazał Mojżeszowi, by uczynił wszystko według wzoru „ukazanego na górze” (Hbr 8. 5; Wj 25. 9). Arkę przykrywało złote wieko – tzw. ubłagalnia. Spoczywając nad Dekalogiem ilustrującym Bożą sprawiedliwość, symbolizowała Boże miłosierdzie, dzięki któremu są nam odpuszczane przestępstwa Bożego Prawa. Nad Arką ukazywała się Szekina, czyli chwała Boża – obłok oznaczający obecność Pana wśród Izraela. Umieszczenie Arki z Prawem Bożym w centrum Najświętszego podkreślało, że Dekalog jest podstawą rządów Bożych i normą tak dla ziemi, jak i nieba. Dziesięcioro przykazań leżało u podstaw każdego przymierza Bożego, stąd określenie „Arka Przymierza”. Złożone w niej Prawo było świadectwem o Bożym charakterze, dlatego Arkę zwano Skrzynią Świadectwa. Podstawą przykazań, które określają więzi między człowiekiem a Bogiem (pierwsza tablica) oraz więzi międzyludzkie (druga tablica) jest prawo miłości (Mt 22. 37–40). Dekalog odzwierciedla moralną naturę Boga, a jego nakazy zapisane są w sumieniu każdego człowieka bez względu na rasę czy kulturę, co podkreślał apostoł Paweł (Rz 2.
bazującą na rozmowach ze znanym teologiem mediolańskim, Gianfranco Ravasim, który opowiadał o rezultatach swych badań. Książka analizuje 60 nieprawdziwych stwierdzeń, błędów interpretacyjnych i fałszerstw zawartych w Biblii. Beretta i Broli to nie jacyś heretycy, ale ludzie szanowani i cieszący się błogosławieństwem Watykanu. Gazeta „Avvenire”, w której pracują, jest oficjalnym pismem Papieskiego Komitetu Biblijnego. Konkluzje i reinterpretacje zawarte w książce są efektem niedawnych odkryć naukowych. Zostały one zaakceptowane (a raczej „przełknięte”) przez Kościół. „Wiara zawsze ma dwie gałęzie, jedną dla wykształconej elity i drugą dla maluczkich, których przez wieki trzyma się w nieświadomości, żeby nie byli rozczarowani i oburzeni” – stwierdził prezes stowarzyszenia teologów, Enrique Miret. Żydzi nie przeszli na drugi brzeg Morza Czerwonego po suchym dnie. Przedostali się tam po płyciźnie podczas odpływu. Wojska egipskie zatrzymała fala przypływu. Nawet dekalog nie ostał się rewizjonistom. Okazuje się, że przykazań było 12, a nie 10, i nie Mojżesz otrzymał je od Boga. Wedle najnowszych badań, dekalog był komponowany
Bibliożercy Ulubionym rekwizytem „szargaczy” jest świętość najwyższa – Biblia. Wielu wiernych jest przekonanych, że zawiera ona prawdę absolutną i należy się stosować do wniosków, morałów i nauk z jej treści płynących. Szargacze biblijni to jednak żadna łobuzeria, ale oprószeni siwizną panowie z budzącymi respekt tytułami naukowymi przed nazwiskiem. Jedyną ich „zbrodnią” jest to, że nie poprzestali na dziecięcej ufności wiary, lecz zaczęli myśleć, zadawać pytania, analizować, podważać. Ostatnio obserwuje się inwazję bibliożerców, którzy w swych konkluzjach posuwają się coraz dalej. Do podważania biorą się ci, od których oczekiwano, że będą dawać odpór. Włoscy dziennikarze – Roberto Beretta i Elisabetta Broli – wydali ostatnio książkę pt. „11 przykazań”,
Nr 22 (169) 30 V – 5 VI 2003 r. 14–15). Przestrzeganie przykazań wtedy przynosi błogosławieństwa i owoce, gdy motywacją ich przestrzegania jest miłość. Jej brak prowadzi do suchego legalizmu, kiedy „przecedza się komara, a połyka wielbłąda”. Moc Arki nie tkwiła w niej samej, lecz w Bogu. Dlatego Izraelici odnosili z nią sukcesy tylko wtedy, gdy trwali w przymierzu z Panem. Arka nie chroniła ich przed porażkami, gdy odstępowali od Boga, jak w przypadku wojny z Filistynami (1 Sm 4. 10–18). Niektórzy chrześcijanie do dziś nie wyciągnęli wniosków z tej historii: ufają świętym obrazkom czy poświęconym krzyżykom, zapominając, że prawdziwa moc tkwi w Chrystusie, a nie w magicznych przedmiotach. Ilu wciąż rusza do boju w imię Boga, ale bez Niego?
Ród kapłański Służba świątynna dzieliła się na codzienną (ofiary poranne i wieczorne) i doroczną (siedem świąt liturgicznego roku żydowskiego). Mogli ją pełnić tylko Izraelici z pokolenia Lewiego, wybrani przez Boga ze względu na szczególną lojalność okazaną po wyjściu z niewoli egipskiej. Jako jedyni nie kłaniali się bowiem przed złotym cielcem ulanym pod górą Synaj. Lewici mieli się koncentrować na służbie świątynnej i nauczaniu Słowa Bożego, więc nie posiadali ziemi, z której żyło pozostałych jedenaście pokoleń. W zamian otrzymywali część darów, z jakimi Izraelici przychodzili do świątyni. Lewici pracowali głównie na dziedzińcu, do wnętrza świątyni wstęp mieli tylko kapłani, a więc
NAUKA I WIARA
potomkowie szczególnego Lewity – Aarona, brata Mojżesza. Kapłani prowadzili nabożeństwa, składali ofiary i sprawowali opiekę nad świątynią. Najważniejszy był arcykapłan, a namaścić na ten urząd można było jedynie pierworodnego z linii Aarona. Jego rola polegała głównie na służbie raz w roku w Dniu Pojednania. Tylko on i tylko wtedy wchodził do Miejsca Najświętszego. Arcykapłan symbolizował Mesjasza, do czego odwołuje się apostoł Paweł w liście do Hebrajczyków. Tak jak arcykapłan wchodził do świątyni z krwią ofiar, podobnie i Chrystus, jako „sługa świątyni i prawdziwego przybytku, który zbudował Pan, a nie człowiek” wszedł tam „z własną krwią swoją, dokonawszy wiecznego odkupienia” (Hbr 8. 2; 9. 12). Jego służba arcykapłańska jest
gdyż symbolizowała doskonały charakter Mesjasza. Złoty zawój noszony na głowie był ozdobiony diademem z napisem „Poświęcony Jahwe”. Na piersiach arcykapłana spoczywał pektorał z dwunastoma osadzonymi w złocie kamieniami szlachetnymi – na każdym było imię jednego z plemion Izraela. Najwyższy kapłan, jako jedyny, był na początku swego urzędowania namaszczany olejkiem. Podobnie Jezus, przyjmując chrzest w Jordanie, został namaszczony (pomazany) Duchem Świętym na początku swej misji (stąd określenie Pomazaniec). Historię zbawienia opowiadały z zadziwiającymi szczegółami
17
Rozmowa z prof. Marią Szyszkowską, filozofem, senatorem RP – Wzywa Pani często do tego, żeby każdy człowiek pokochał siebie. Czy to nie jest zachęta do egoizmu? – Każdy z nas jest dla siebie ostatecznym oparciem w życiu. I dlatego sprawą o podstawowym znaczeniu jest pogodzenie się z sobą samym, osiągnięcie wewnętrznej harmonii. Może się to stać tylko wtedy, gdy będziemy siebie w jakiejś mierze lubić. Oczywiście, niebezpieczna i śmieszna byłaby postawa Narcyza. Natomiast zaaprobowanie siebie jest warunkiem harmonijnego życia. Taka aprobata nie wyklucza procesu wewnętrznego doskonalenia, przemiany. Chodzi o życzliwość dla siebie samego w dążeniu do zmiany pewnych swoich właściwości. Polubić siebie to mieć odwagę odrzucić schematy myślenia, schematy obyczajowe, które są dla nas dotkliwe i przykre.
Fot. Krzysztof Krakowiak
godność i prawa. Nie uczy się nas respektu dla naszych cech indywidualnych. – Od dzieciństwa wmawia się nam, że jesteśmy grzeszni, brudni, niedoskonali, mali w obliczu autorytetu Boga, papieża, Kościoła. – Tak dokładnie jest. A jeszcze do tego krzyż, który wisi w tak wielu domach, ma przypominać, że życie jest cierpieniem, że mamy nieść swój krzyż. To jest chore cierpiętnictwo, które genialnie krytykował w swoich dziełach Fryderyk Nietzsche. Kult krzyża jest zaprzeczeniem radości, tworzenia własnej potęgi psy-
OKIEM HUMANISTY (26)
Pokochać siebie
– w przeciwieństwie do ludzkiej – nieprzechodnia, „bo żyje zawsze, aby się wstawiać za nami” (Hbr 7. 24–25). Arcykapłan reprezentował przed Bogiem cały naród, tak jak Chrystus reprezentuje przed Ojcem swoich naśladowców. Jego szata była w całości tkana i nie mogła być rozerwana,
stopniowo – aż do ukończenia w VII wieku p.n.e. Żydowski dekalog ma wciąż 12 przykazań. Manna z nieba nie była zrzutem żywnościowym z niebios, bowiem substancja żywiczna, którą wzięto za boskie dożywianie, ciągle występuje na krzewach w rejonie góry Synaj. Mury Jerycha nie zawaliły się pod wpływem dźwięku żydowskich trąb. Miasto wówczas w ogóle nie istniało. Wieloryb nie połknął Jonasza... Trzej królowie, gwiazda betlejemska, wół i osiołek, żłóbek w stajence – to wszystko mity. Nawet Jezus wcale nie urodził się w pierwszym roku naszej ery. Data narodzin domniemanego Syna Bożego to 5 lub 6 rok p.n.e. Zawinił skryba – mnich Dionisio el Exiguo – który błędnie zinterpretował kalendarz. Chrystus, wedle posiadanych dowodów, został ukrzyżowany 7 kwietnia 30 roku, miał więc wówczas 36–37 lat. Prof. Colin Humphreys z Cambridge University w wydanej ostatnio książce „The Miracles of Exodus” (Cuda Wyjścia) utrzymuje, że nadprzyrodzone zjawiska opisane w Księdze Wyjścia mają naturalne podłoże i mogą być naukowo wyjaśnione. Humphreys precyzyjnie tłumaczy genezę wielu tzw. cudów, na przykład tajemnicę gorejącego krzaka, dziesięciu plag egipskich, przejścia przez Morze Czerwone. W tym ostatnim przypadku dowodzi, że
codzienne i doroczne żydowskie ceremonie. Zarówno ofiary ze zwierząt (najczęściej z baranka), jak i święta liturgiczne, kreśliły historię krzyża i zmartwychwstania oraz niebiańskiej służby Chrystusa. Cdn. PAULINA STAROŚCIK
rozstąpienie się wody było następstwem silnych wiatrów w zatoce Akaba. „Na długim i wąskim jeziorze Erie w Ameryce silne wiatry powodują, że z jednej jego strony poziom wody jest o 5 metrów wyższy niż z drugiej. Przekalkulowałem to i wyszło mi, że przy huraganowym wietrze w zatoce Akaba woda może zostać odepchnięta od brzegu na odległość kilkuset metrów i stworzyć falę ponadmetrowej wysokości” – twierdzi prof. Humphreys. Liberalni teologowie od dawna podważają jedno z centralnych wierzeń katolicyzmu – zmartwychwstanie ukrzyżowanego Chrystusa. Już podczas II wojny Rudolf Bultmann oświadczył, że zmartwychwstanie nie jest faktem historycznym. W roku 1984 ks. David Jenkins, później konsekrowany na biskupa Durham (czwarte w hierarchii stanowisko kościelne w Anglii), określił zmartwychwstanie jako „kuglarski trik wyznawców Jezusa”. Dezawuują je również – we wspólnie wydanej książce – teolodzy: John Dominic Crossan (De Paul University w Chicago) i Gerd Ludemann (Vanderbild Divinity School w Nashville). Prawda naukowa to piękna rzecz. Ale czasem lepiej trzymać owieczki z dala od niej, bo wymowa faktów mogłaby niebezpiecznie nadwątlić wiarę tychże owieczek. TOMASZ NIEPISZEWSKI
– Większość z nas wychowała się w domach mniej lub bardziej przesyconych chrześcijańską wizją człowieka, z nakazem poświęcania się dla innych, rezygnacji z własnego „ja” i z własnych pragnień. – Te nakazy odciskają swoje piętno na życiu wielu osób, zwłaszcza kobiet. Oto pani, która ma wnuki, nie wychodzi ponownie za mąż albo nie rozwodzi się z mężem, bo co by sobie wnuki o niej pomyślały! Rezygnuje w ten sposób z czegoś, co mogłoby ją uszczęśliwić. Powinniśmy mieć szacunek dla własnych pragnień, własnego widzenia szczęścia, naszej wrażliwości i sposobu przeżywania świata. Czy to jest egoizm? Być może tak, ale to jest na pewno twórczy egoizm. Wyłącznie na drodze lubienia siebie i harmonii z sobą możemy innym dać coś z siebie. Kiedy prześledzimy historię kultury, to okaże się, że ci, którym stawiamy pomniki, byli... twórczymi egoistami. Kolumb nie poświęcał się, szukając nowych lądów, podobnie Pasteur, pracując w swoim laboratorium. Oni realizowali swoje pasje i pragnienia. – Wspomniała Pani o szacunku dla siebie. To jest coś, czego nam brakuje jako społeczeństwu i jednostkom. Dajemy się poniżać, oszukiwać, okłamywać duchownym, politykom, urzędnikom... – To wynika z całego sytemu wychowania, jakiemu jesteśmy poddani. Czynienie czegoś dla siebie nie jest mile widziane, podobnie jak upominanie się o własną
chicznej. Unikam oglądania kościołów; razi mnie widok ukrzyżowanej postaci ociekającej krwią. To budzi grozę i nie zawsze jest estetyczne. – Czy należy akceptować także własne wady? – Powinniśmy akceptować w sobie to, czego nie możemy zmienić. Często zresztą pozostaje dyskusyjne – co jest wadą, a co zaletą. Na przykład upór, przez wielu uważany za wadę, ja traktuję jako wielką zaletę. Poza tym pozwalajmy sobie na rozmaite przyjemności, które dodają życiu barwy i smaku. Nie bądźmy zanadto restrykcyjni wobec siebie. Starajmy się żyć w zgodzie ze sobą. – W krajach o tradycji chrześcijańskiej mówi się często o „miłości bliźniego” lub „miłości nieprzyjaciół”. Czy te zwroty nie zakłamują przypadkiem rzeczywistości? – Nie chciałabym mieć do czynienia z człowiekiem, który kocha nieprzyjaciół, bo to znaczy, że cierpiętnictwo w nim osiągnęło niebotyczne rozmiary: pogardzany przez nieprzyjaciół nadal ich uporczywie kocha... To byłaby jakaś forma masochizmu. Za tym się kryje zakłamanie. Uważam, że wystarczy, iż nie szkodzimy innym ludziom, a tym, których uważamy za swoich przyjaciół, staramy się pomóc. Obowiązuje nas życzliwość wobec innych, ale na pewno nie miłość. Miłość jest niekontrolowanym uczuciem, którym nie możemy sterować. Miłowanie wszystkich jest absurdalne. Rozmawiał ADAM CIOCH
18
ZŁOWIONE W SIECI Mężczyźni w pytaniach i odpowiedziach kobiet Jaka jest różnica pomiędzy mężczyzną a jogurtem? – Jogurt ma kulturę. Jak poznać, że facet miał orgazm? – Chrapie. Jak poznać, że mężczyzna ma ochotę na seks? – Podaj mi piwo... bardzo proszę, kochanie moje! Dlaczego seks z mężczyzną jest jak serial brazylijski? – Kiedy zaczyna być interesująco, wszystko się kończy... aż do następnego razu. Po czym poznać, że twój facet cię zdradza? – Zaczyna się myć dwa razy w tygodniu. Dlaczego mężczyzna jest najbardziej inteligentny, kiedy uprawia seks? – Bo jest podłączony do kobiety. Kobiety w pytaniach i odpowiedziach mężczyzn Jakie cztery przyciski ma kobieta na czole? – Pranie, gotowanie, odkurzanie, off. Jaka jest różnica między mądrą kobietą a yeti? – Yeti ktoś, kiedyś, podobno widział. Jaka jest różnica pomiędzy kobietą mającą okres a terrorystą? – Z terrorystą można negocjować. Jak nazywa się choroba, która paraliżuje kobiety od pasa w dół? – Małżeństwo. Dlaczego dziewczyny nic nie mówią podczas uprawiania seksu?
1. Bo mamy zawsze im mówiły, aby nie rozmawiać z nieznajomymi. 2. Bo mamy zawsze im mówiły, że nie należy mówić z pełnymi ustami. Dlaczego mężczyźni całują kobiety? – Żeby im choć na chwilę zamknąć usta. Dalsza część bezpłatnych korepetycji na podstawie oryginalnych wyimków z prac waszych koleżanek i kolegów. Siema! Język polski Chmielnicki wąchał się z Tatarami. Było to bardzo niehigieniczne. U Żeromskiego ludzie dzielili zapałkę na czworo i też się zapalała. Antek ciężko pracował rękami, a Boryna językiem. Harem to człowiek posiadający zbiór kobiet. Zygier miał ospowatą sylwetkę kulturysty, a jego wyłupiaste oczy ładnie przylegały do twarzy. Jego trzyletni przyjaciel po ukończeniu studiów popełnił małżeństwo. Tata kupił samochód do spółki ze stryjem, którym dojeżdża do pracy. Krzyżacy palili, mordowali i gwałcili kobiety, starców i dzieci. Miał tak wielkie szczęście w miłości, że został kawalerem. „Chłopi” są epopeją, która należy do grubych. Jagna wyszła za Borynę, bo miał pasujące do niej morgi. Zagłoba miał konia, pod którym się uginał. „Bogurodzica” śpiewana była często na rozpoczęcie bitwy pod Grunwaldem. Historia Cesarz Klaudiusz był nieśmiały, więc nie odważył się zabić żony. Barbarzyńcy byli bardzo miłymi i uprzejmymi ludźmi. Koń trojański to była zdradziecka sztuka.
UWAGA apowiadaliśmy od kilku tygodni konkurs wakacyjny... No to dotrzymujemy słowa. Dotrzymujemy, ale i ostrzegamy. UWAGA! Nie będzie to łatwy spacerek po parku ścieżką w dół. Przeciwnie. Takie postawimy przed Wami zadania, aby większość konkursowiczów odpadła już w przedbiegach, a do mety dotarli tylko najwytrwalsi. Ci właśnie będą mieli okazję na... ale o tym za chwilę. Na razie zasady gry. W każdym kolejnym numerze (dziś pierwszy raz) zamieścimy specjalny kuponik wielkości znaczka pocztowego i w ten to kuponik należy wpisać jedno, jedyne słowo – takie, które w bieżącym numerze „FiM” zostało wydrukowane DO GÓRY NOGAMI! To słowo może się znaleźć w jakimś tytule, w artykule, w podpisie pod zdjęciem, w listach do redakcji, a nawet w redakcyjnej stopce. Dosłownie wszędzie! Co więcej, może być to nawet niewinny spójnik, np. jedno tylko „i” postawione na głowie. Odnalezione słowo należy wpisać w ów kuponik (w oznaczonym miejscu) i broń Boże nie wysyłać go do redakcji. Wręcz przeciwnie... kuponik naklejamy na czystą kartkę
Z
Nr 22 (169) 30 V – 5 VI 2003 r.
TO I OWO Powstanie listopadowe było w listopadzie, tak jak rewolucja październikowa. Niewolnicy w Rzymie byli używani do najcięższych prac, niektórzy jako nauczyciele. Mumie służyły jako wkłady do grobów i były robione przez Egipcjan. Ludzie pierwotni, gdy chcieli rozpalić ogień, musieli pocierać krzemieniem o krzemień i podkładali stare gazety. Żołnierze noszą zielone mundury, żeby udawać trawę. W czasie totalnej mobilizacji wcielano do wojska nawet dzieci w podeszłym wieku. Matematyka Całka całki to jak córka córki, czyli wnuczka. Prostokąt różni się od kwadratu, że raz jest wyższy, a raz szerszy. Pierwszy człowiek na ziemi nie czuł się samotny, bo nie umiał liczyć. Linijka, kątomierz i cyrkiel to narządy matematyczne. Biologia Liść ma taką rolę w życiu, że musi wdychać i wydychać. Meduza może żyć w jelicie grubym człowieka, więc jest pożyteczna. Alkoholik nie może mieć dzieci, bo się trzęsie. Choroby weneryczne są rozpowszechniane przez radio, prasę i telewizję. Wścieklizną można się zarazić, jeśli się bawi ze wściekłym psem. Węgiel może być kamienny i brutalny. Koryto należy umyć po zjedzeniu świń. Szczur jest bardzo inteligentny, bo nie lubi trutki. Higiena to jest wtedy, kiedy myjemy się częściej, niż musimy. Wybrał JĘDREK
KONKURS!!!
formatu A-4 i czekamy, czekamy spokojnie na następny numer „FiM”, a w nim na następne postawione na głowie słowo i na następny kupon, który naklejamy obok poprzedniego. I tak dalej.
z kosztami przejazdu w obie strony, noclegu i dobrej napitki oraz wyżerki w towarzystwie Jonasza) może stać się dla laureatów życiową przygodą. Będą oni bowiem brali od rana do wieczora udział w normalnym życiu gazety, w kolegiach redakcyjnych, w omawianiu tekstów i planowaniu kolejnego numeru (co nie wyklucza również rutynowego opieprzania przez Jonasza). Każdy będzie miał też możliwość spróbowania swoich sił w prawdziwym dziennikarstwie i nawet otrzymania honorarium za ewentualny, samodzielnie napisany artykuł. Dalsza owocna współpraca niewykluczona! Przewidujemy też liczne nagrody pocieszenia dla tych, którym tym razem mniej się poszczęści. Będą to na przykład luksusowe wydawnictwa książkowe – rzecz jasna antyklerykalne. No to – do roboty! Wasza Redakcja
Startujemy! Ciąg tych słów (na razie nie powiemy, ilu) da w efekcie – pod koniec konkursu – celną sentencję filozoficzną i dopiero wówczas poprosimy Was o przesłanie do nas całego dzieła – kartki z naklejonymi, oryginalnymi (a nie ksero!) wypełnionymi kuponikami. Nie koniec na tym. Trzeba będzie jeszcze napisać, KTO I KIEDY TO POWIEDZIAŁ! A nagroda? Pierwszych dziesięciu laureatów (postaramy się wybrać tych, którzy najlepiej wywiążą się z zadania, a dopiero wobec ewentualnej mnogości identycznych, poprawnych rozwiązań dojdzie do losowania szczęśliwców) zostanie zaproszonych do Łodzi, do redakcji „Faktów i Mitów”. POJEDYNCZO! Dwudniowy, całkowicie finansowany przez nas pobyt (wraz
Przy korycie Ü POMYSŁOWY GRZEŚ Wicepremier Kołodko cały czas kombinuje, jak by tu zwiększyć dochody państwa. Tłumaczy, że robi to wszystko, bo musi, bo każdy minister finansów tak się zachowuje. Jest jednak coś, co odróżnia Kołodkę od innych ministrów. Oni bowiem analizują możliwe konsekwencje decyzji; Grzegorz uważa, że nie musi. Pierwszy pomysł to zmiana ustawy o podatku VAT. To cholerstwo płacimy wszyscy, robiąc codzienne zakupy. Przedsiębiorcy przeklinają wadliwe prawo i biurokratyczne przeszkody, bo pomyłka o jeden złoty może kosztować miliony. Niestety, przygotowany projekt jeszcze bardziej utrudni prowadzenie biznesów. Najgroźniejsze pomysły to: – wprowadzenie dodatkowego scentralizowanego systemu ewidencji podatników handlujących z krajami Unii Europejskiej; – kaucja gwarancyjna w wysokości 400 tysięcy złotych dla wszystkich wysyłających towary do państw Unii; – faktyczne nałożenie podatku VAT na umowy o dzieło czy zlecenia; – nałożenie 22-procentowego VAT-u na zakup działek budowlanych; – podwyżka podatku na materiały budowlane z 7 procent na 22 proc.; – wydłużenie terminów zwrotu podatku VAT w przypadku firm budowlanych; – Kołodko chce nałożyć na niemal wszystkie rzeczy i usługi podatek 22-procentowy. Kolejny pomysł to opodatkowanie kontraktów realizowanych w ramach programów offsetowych (są one związane z zakupami nowoczesnego uzbrojenia, a jego producenci zobowiązali się wydać w Polsce miliardy dolarów). Urzędnicy po prostu uznali, że inwestycje, nowoczesne maszyny czy technologie przyniosą dochód, a skoro kosztów nie było, to i podatek będzie wysoki. Wiele firm, które dzięki offsetowi miały się odbić od dna, doprowadzi to do bankructwa! Pracownicy Ministerstwa Finansów tłumaczą to tak: jeśli firma była słaba, to i nowoczesne maszyny jej nie pomogą, a jak jest silna, to niech płaci. Część członków rządu, np. ministrowie Hausner i Kleiber, naciskają na Kołodkę, aby nie ośmieszał naszego kraju i zwolnił z podatku firmy uczestniczące w tych programach. Palaczom Kołodko zafundował drastyczną podwyżkę cen papierosów, czyli wzrost akcyzy. Ona zaś bezpośrednio wpłynie na wysokość cen. Wynika to z regulacji Unii Europejskiej. Bruksela jednak sugeruje, aby nie wprowadzać nowych regulacji od razu, lecz
stopniowo i planowo. Grześ postanowił, że to on co roku będzie określał stawki akcyzy. Na koniec zostawiliśmy podatek dochodowy. Tutaj Kołodko – obok opodatkowania zasiłków z pomocy społecznej – przygotował kilka bardzo groźnych dla gospodarki niespodzianek. Urzędnicy Ministerstwa Finansów postanowili dobić polską giełdę i obłożyć podatkiem dochody osiągane z inwestycji w akcje. Według ekspertów spowoduje to spadek i tak wątpliwej atrakcyjności warszawskiego parkietu w porównaniu z giełdami w Paryżu, Wiedniu czy nawet w Pradze. Tam giełdowi gracze podatku nie płacą. Kolejny pomysł to likwidacja wszystkich ulg budowlanych i remontowych. Biznes komentuje to tak: wraz z podwyżką VAT-u jest to zaproszenie do szarej strefy i niepłacenia podatku w ogóle. Rynek mieszkaniowy odczuje także skutki kolejnego pomysłu. Otóż Kołodko chce znieść zwolnienie od podatku Kowalskiego, jeśli ten sprzedaje jedno mieszkanie, aby kupić drugie lub żeby spłacić kredyt. Ma być wprowadzony 19-procentowy podatek od takich transakcji, a od ceny sprzedawanego lokum łaskawie zezwolono odliczyć to, co wydaliśmy na jego remonty. Musimy jednak kolekcjonować faktury. No tak, według Kołodki, im większe będą podatki, tym lepiej będzie się obywatelom żyło. Polityka obniżania podatków, którą realizują np. władze Litwy, Łotwy czy Estonii, jest według ministra finansów i jego otoczenia drogą donikąd. Wicepremierowi zwracamy grzecznie uwagę, że polskie kieszenie też mają swoje dno. Dla Pana Kołodki może to być miarą sukcesu – otóż właśnie Pan to dno osiągnąłeś!
Ü TIR-ANIA Nasz bohater Kołodko uznał, że polskie drogi są najlepsze w świecie i nie potrzeba na nie już ani złotówki! Żart? Nie! Po badaniach i analizach urzędnicy resortu finansów wpadli na pomysł odebrania Generalnej Dyrekcji Dróg Publicznych i Autostrad 700 milionów złotych. To kwota, którą płacą rocznie kierowcy zagranicznych TIR-ów za tak zwaną nadwagę, czyli za zbyt ciężkie samochody. Teraz jej już płacić nie będą, bo MF likwiduje tzw. środki specjalne (cokolwiek miałoby to oznaczać). Pomysł ambitnego Grzegorza już wkrótce wejdzie w życie i zagraniczne TIR-y będą mogły za darmo żłobić koleiny w polskich drogach. Karne opłaty dla ciężkich samochodów zapłacą wszyscy obywatele. A TIR-y? Niech sobie odtąd ważą, ile chcą! Opracował M.P.
Nr 22 (169) 30 V – 5 VI 2003 r.
LISTY Dla kogo Unia? W powodzi zachwytów nad Unią, w jednym z programów ekonomicznych wyłowiłam niedawno stwierdzenie, że osiemdziesięciu procentom małych firm po wejściu do Unii grozi upadek. A przecież jeżeli tak będzie, to miliony ludzi zostaną bez środków do życia. Prowadzę w Polsce firmę importującą z Austrii meble kuchenne. Mam sygnały od swoich kontrahentów, że po naszym wejściu do Unii radykalnie obniżą ceny swoich towarów, tak żeby być konkurencją dla naszych fabryk mebli, nie mówiąc o małych manufakturach stolarskich... Unia ma być lekiem na całe zło za 15 czy 20 lat, czyli dla naszych dzieci lub wnuków. A co z nami, ludźmi około 40.? Iwona Smentkowska
zastrzeżeń co do poczytalności Stwórcy, gdyby premierem był Tusk z Platformy. Rokita jest po prostu niedowiarkiem. To zwykła rzepa. Czarna tylko z wierzchu, na pokaz, a tak naprawdę – biała. Przypomina to niektórych dawnych towarzyszy, którzy na każdą okazję mieli na podorędziu cytat z Lenina, a prywatnie potrafili być krytykami ludowej władzy i ustroju. Tych nazywano z kolei rzodkiewkami. Z wierzchu czerwoni, a w środku – biali. Z. Dunek, Kopenhaga
Szanowny Panie Doktorze Palla (Autorze z „FiM”) Misja Jezusa z Nazaretu nadal jest owiana mgłą tajemnicy. Na ten
LISTY OD CZYTELNIKÓW uwagę innych opracowań i krytycznych analiz Biblii. A szkoda. Edward Urbanowicz – IssaSai
Biskup do więzienia?! Biskup Andrzej Śliwiński, siedząc za kółkiem w stanie nietrzeźwym, spowodował wypadek. Grożą mu 2 lata więzienia. Gdyby się to zdarzyło niżej podpisanemu, to z pewnością znalazłby się za kratkami. W przypadku biskupa – nie ma mowy! Nie zdziwiłbym się, gdyby Jego Ekscelencja kazał sędziom przybyć do swego pałacu i pozwolił się osądzić. Ci – zgię-
będą datki zebrane od wiernych na „dzieci Afryki”? I tu padła odpowiedź, że w pierwszej kolejności na zakup Biblii; następnie – na pomoc materialną dla misjonarzy i – po trzecie – na dożywianie dzieci przebywających w misjach. Kasha, Gdynia
Usługa czy posługa? Kiedy ksiądz ochrzci dziecko, przygotuje do pierwszej komunii, udzieli ślubu czy wreszcie weźmie udział w pogrzebie – wszystko to nazywa się posługą kapłańską. Posługą, za którą rodzina słono płaci. Jest to więc posługa czy usługa? Biskup Pieronek w rozmowie z Panem Dyduchem („Sekretarz kontra biskup” – „Angora” 13.04.2003) powiedział: „Kościół nie jest instytucją usługową, jest sposobem na życie człowieka
Mam dosyć! Mam już dosyć głupoty polityków, mam już dosyć ich nadużyć. Powiedziano dużo słów, ale nic nie zrobiono, aby politycznych nieudaczników pociągnąć do odpowiedzialności. Nastał czas, aby powiedzieć, że nie trzeba nam władzy, która – zamiast mądrze rządzić – trwoni czas i publiczne pieniądze na salonach. Nastał czas wyjaśnienia, gdzie giną pieniądze z podatków. Nastał czas rozliczeń i wymierzenia kar. Dopóki za nieudolność będą nagrody i wysokie pensje, dopóki nie będzie konfiskaty majątków nieuczciwie zdobytych, dopóki nie pozbawi się wolności winnych nadużyć – nie będzie żadnej przyszłości w tym kraju! Robert Darmetko
Niedowiarek Rokita Przesłuchiwany przez speckomisję sejmową prof. Sołtysiński z Agory stwierdził w pewnym momencie, że jest przekonany, iż wszelka władza pochodzi od Boga. Na co natychmiast odezwał się Rokita (poseł): „Niech Pan nie miesza do tego wszystkiego Boga i nie twierdzi, że to z Jego woli mamy premiera Millera”. Z wypowiedzi tych wynika, że prof. Sołtysiński wierzy w Boga i przyjmuje Jego wyroki bez zastrzeżeń, a Rokita (poseł) woli patrzeć Bogu na ręce. I nie uznaje Jego sprawstwa, gdy premierem jest Miller, chociaż pewnie nie miałby
temat napisano wiele. Pan, jako znawca Biblii, opiera się na czterech ewangeliach, jako jedynej prawdzie o działalności Nauczyciela. Ale chyba Pan też wie, iż ewangelie były pisane dużo później po ukrzyżowaniu i zatwierdzone na kolejnym soborze przez Kościół, kiedy ten miał już silne politycznie usytuowanie. Z wielu opracowań wiadomo, że w tych ewangeliach jest wiele niekonsekwencji i sprzeczności – nie będę tu ich przytaczał. Poza tym krążyły inne pisma zaliczone później do apokryfów. Tak naprawdę to nie wiadomo, kim był Jezus. Można jedynie domniemywać, ale tylko to. I na tych informacjach przez całe wieki utrwalała się wiara w Jezusa, którą nazywamy Tradycją. Nawet w pismach ówczesnych kronikarzy nie ma wzmianki o Nim, chociaż Jan Chrzciciel jest wspomniany. Nowa religia, chrześcijaństwo, została zapoczątkowana nie przez Jezusa, ale przez Pawła z Tarsu. To też Pan chyba wie. Jezus nie zamierzał stworzyć kościoła lub religii, On nauczał. W tamtych czasach działalność Rabbiego była uznawana za sekciarską w naszym obecnym rozumieniu. Proroków było wtedy na pęczki. Panie Doktorze, pisze Pan, że ewangelie są „wiarygodnymi sprawozdaniami świadków wydarzeń”. Wydaje mi się, że takie stwierdzenie ociera się o sofistykę wynikającą z pańskiej wiary. Nie bierze Pan pod
ci we czworo – z pewnością spełniliby życzenie. Franciszek Rzeczyca, Nałęczów
Pochówek bez księdza Chcemy mieć pochówek świecki, a chodzi nam o to, żeby władza kościelna i proboszcz nie mieli prawa odmowy takiego pochówku na naszym cmentarzu parafialnym. Czy są możliwości prawne spisania umowy bądź testamentu, żeby nikt nie mógł podjąć innej decyzji? Wanda Renartowicz
i dlatego wchodzi rzeczywiście w każdy zakamarek”. Jako młody chłopak byłem ministrantem przez kilka lat. Obecnie blisko mi do siedemdziesiątki. Choruję na hemoroidy i nie chciałbym, aby Kościół i jego przedstawiciele wchodzili w każdy mój zakamarek, bo to byłoby podwójnie bolesne. Wasz sympatyk Tadeusz
Chapanie Hapki W parafii Damno (pow. słupski) ks. Wojciech Hapka wymyślił nowy haracz dla swych poddanych. Taki Balcerowicz, Belka czy inny
19
Kołodko przy księdzu Hapce to tylko mały pryszcz na pupci. Ów pan w spódnicy maksi wymyślił, co następuje: za dopuszczenie do spowiedzi płaci się do skarbonki ministranta „co łaska” (minimum 5 złotych). Wtedy petent ma prawo pobrać od drugiego ministranta imienną karteczkę (wyższe opłaty mile widziane) i już można wywalać spowiednikowi swoje nieczystości sumienia. Po odpukaniu rozgrzeszenia należy obowiązkowo oddać imienną kartkę ks. Hapce. Ksiądz Hapka ogłosił, że do chapania pieniędzy za spowiedź ma nakaz z kurii. Jeżeli to prawda, to szczególne gratulacje dla biskupa Bernarda Szlagi. Zdzisław Rybaczuk Karżniczka
Nie chcą szpiku? Chciałam oddać szpik. W łódzkiej stacji krwiodawstwa pobrano próbkę. Minęły 2 lata i dotąd nie poinformowano mnie, czy zakwalifikowałam się jako dawczyni. Tak więc państwu nie zależy na moim szpiku. Sytuacja nie wygląda tak różowo, jak w artykule („FiM” 19/2003) red. Pawła A. Nowaka. Jolanta Kołudzka, Żychlin
Kontrola spowiedzi Mam 12 lat. We wrześniu, tak jak inne dzieci, zaczęłam naukę w budzie (szkole). Zmienili mi spoko katechetkę na siostrę zakonną. I odtąd zaczęłam nienawidzić lekcji religii, ponieważ ona kazała nam założyć kalendarz spowiedzi. Zaznaczamy, kiedy byliśmy u spowiedzi, a za każdy niewyspowiadany miesiąc wędruje do dziennika jedynka. To mnie bulwersuje. Jakim prawem ktoś będzie sprawdzał moje rozmowy z Bogiem? Alina
Aktualna ustawa o cmentarzach i chowaniu zmarłych z 1959 r. w art. 8 ust. 2 mówi, że w miejscowościach, w których nie ma cmentarza komunalnego, zarząd cmentarza wyznaniowego jest obowiązany umożliwić pochowanie na tym cmentarzu BEZ JAKIEJKOLWIEK DYSKRYMINACJI osób zmarłych obcego wyznania lub niewierzących. Gdy jest wiele cmentarzy (ust. 3), zarząd cmentarza nie może odmówić pochówku, kiedy wchodzi w grę prawo nabyte do grobu. Redakcja
Dzieci na końcu W TV oglądałam wywiad z przedstawicielem misjonarzy, którego zapytano, na co przeznaczone
TYGODNIK FAKTY i MITY Prezes zarządu i redaktor naczelny: Roman Kotliński (Jonasz); Zastępca red. naczelnego: Marek Szenborn; Sekretarz redakcji: Ryszard Poradowski – tel. (42) 637 10 27; Dział reportażu: Anna Tarczyńska – tel. (42) 639 85 41; Dział historyczno-religijny: Adam Cioch, Paulina Starościk – tel. (42) 630 72 33; Redaktor graficzny: Tomasz Kapuściński; Fotoreporter: Marcin Bobrowicz; Dział promocji i reklamy: tel. (42) 630 73 27; Dział łączności z czytelnikami: (42) 630 70 66; Adres redakcji: 90-601 Łódź, ul. Zielona 15; e-mail:
[email protected]; Wydawca: „BŁAJA News” Sp. z o.o.; Sekretariat: tel./fax (42) 630 70 65; Druk: POLSKAPRESSE w Łodzi. Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych oraz zastrzega sobie prawo do adiustacji i skracania tekstów. WARUNKI PRENUMERATY: 1. W Polsce przedpłaty przyjmują: a) Urzędy pocztowe i listonosze – do 25 maja na trzeci kwartał 2003 r. Cena prenumeraty – 28,60 zł za jeden kwartał; b) RUCH SA – do 25 maja na trzeci kwartał 2003 r. Cena prenumeraty – 28,60 zł kwartalnie. Wpłaty przyjmują jednostki kolportażowe RUCH SA w miejscu zamieszkania prenumeratora. 2. Prenumerata zagraniczna: Wpłaty przyjmuje jednostka RUCH SA Oddział Krajowej Dystrybucji Prasy na konto w PEKAO SA IV O/Warszawa nr 12401053-40060347-2700-401112-005 lub w kasie Oddziału. Informacji o warunkach prenumeraty udziela ww. Oddział: 01-248 Warszawa, ul. Jana Kazimierza 31/33, tel.: 0 (prefiks) 22 532 87 31, 532 88 16, 532 88 19, 532 88 20; infolinia 0 800 12 00 29. Ceny prenumeraty z wysyłką za granicę w PLN dla wpłacających w kraju: pocztą zwykłą (cały świat) 132,–/kwartał; 227,–/pół roku; 378,–/rok; pocztą lotniczą (Europa) 149,–/kwartał; 255,–/pół roku; 426,–/rok; pocztą lotniczą (reszta świata) 182,–/kwartał 313,–/pół roku 521,–/rok. W USD dla wpłacających z zagranicy: pocztą zwykłą (cały świat) 88,–/rok; pocztą lotniczą (Europa) 99,–/rok; pocztą lotniczą (reszta świata) 121,–/rok. Prenumerata zagraniczna RUCH SA płatna kartą płatniczą na www.ruch.pol.pl 3. Prenumerata w Niemczech: Verlag Hûbsch & CO., Dortmund, tel. 0 231 101948, fax 0 231 7213326. 4. Dystrybutorzy w USA: New York – European Distribution Inc., tel. (718) 821 3290; Chicago – J&B Distributing c.o., tel. (773) 736 6171; Lowell International c.o., tel. (847) 439 6300. 5. Dystrybutor w Kanadzie: Mississauga – Vartex Distributing Inc., tel. (905) 624 4726. Księgarnia „Pegaz” – Polska Plaza Wisła, tel. (905) 238 9994. 6. Prenumerata redakcyjna: do 20 czerwca na trzeci kwartał 2003 r. Cena 28,60 zł. Wpłaty dokonywać na konto: BŁAJA NEWS, 90-103 Łódź, ul. Piotrkowska 94, Bank Przemysłowo-Handlowy PBK SA o/Łódź 87 1060 0076 0000 3300 0019 9492. 7. Zagraniczna prenumerata elektroniczna: p–
[email protected]. 8. Prenumerata na całym świecie: www.exportim.com. Szczegółowe informacje na stronie internetowej http://www.faktyimity.pl
20
Nr 22 (169) 30 V – 5 VI 2003 r.
JAJA JAK BIRETY
ŚWIĘTUSZENIE
Wyłowione z sieci
PÓŁ ŻARTEM, PÓŁ SERIO, CZYLI
Dzień bachora
Czarny humor
Rys. Tomasz Kapuściński
Jasio ma słabe oceny. Mama mówi więc do taty: – Porozmawiaj z Jasiem po męsku, popatrz na jego oceny, przemów mu do rozumu. Ojciec pomyślał, wziął flachę i puka do Jasia: – Mogę wejść? – Wejdź tato, proszę. – Przyszedłem pogadać. Dziobniemy po kieliszku? – Dobra. Popili troszkę. – Może zapalimy? – proponuje ojciec. Jasio zdziwiony: – Dobra, zapalimy. Po jakimś czasie ojciec: – No to może jakiś świerszczyk? No i wyjął z rękawa. Oglądają, a Jasio zaczerwieniony, podniecony (wpływ alkoholu, papierosów, no i w ogóle z ojcem...) pyta:
– Tato, a kto ma taaakie dziewczyny? – PRYMUSI, synu, prymusi! ¤¤¤
Rozmawiają dwaj koledzy: – Poszedłem do apteki po syrop od kaszlu, a tam przez pomyłkę dali mi syrop na... przeczyszczenie. – I co, kaszlesz jeszcze? – Nie mam odwagi. ¤¤¤
W autobusie komunikacji miejskiej siedzi młody chłopak i czyta gazetę. W pewnym momencie tuż obok niego staje babcia podpierająca się laską. Autobus jedzie, a babcia zaczyna stukać laską w podłogę. Chłopak, podderwowany sytuacją, zwraca babci uwagę: – Babciu, gdybyś założyła gumkę na laskę, nie byłoby słychać stukania! Babcia zdenerwowana odpowiada: – Gdyby twój ojciec nałożył gumkę, to ja teraz miałabym gdzie usiąść!
– Mamusiu, kto to jest ta pani z marmuru? Tam, na pomniku! – To jest, córeczko, Dziewica Orleańska. – A dlaczego Orleańska? – Bo z Orleanu. – A dlaczego dziewica? – Bo z marmuru. Znamy te tysiące pytań, którymi zasypują nas dzieci, a na które trudno znaleźć satysfakcjonujące ich odpowiedzi. Te wszystkie: „a dlaczego woda w morzu jest słona?”; albo: „a dlaczego cukier jest słodki?”; albo: „a dlaczego ptaszki latają, a ludzie nie?”; „a dlaczego ciocia mówi do wujka chlaj, chlaj, to ci wątroba zgnije?!”. No i przede wszystkim klasyka: „a skąd się biorą dzieci?”. Niestety, często jedyną odpowiedzią na te z pozoru głupie pytania, jest: „pij mleko, bo w łeb dostaniesz!” albo „nie garb się, ośle!”. To prawda, że trafia nas niekiedy szlag, ale musimy to znosić, bo przecież za lat kilkanaście szlag trafi także ZUS razem z naszymi składkami, a dziecko będzie najważniejszym filarem naszej emerytury. Trzeba więc z nimi dobrze żyć, bo to najlepsza inwestycja na starość.
Poza tym warto mieć dzieci, bo tatusiowie mogą się pobawić kolejką elektryczną, a dla mamuś jest to najlepsza szkoła przetrwania, tudzież często jedyna okazja do utrzymania przyzwoitej wagi. No i jaka radość będzie, kiedy już o parę lat starsze przyniosą ze
szkoły świadectwo z samymi piątkami, co nam nigdy się nie udało! Dzień Dziecka to piękne, rodzinne święto, kiedy to dajemy naszym kijankom prezenty, składamy życzenia, przytulamy, całujemy, na wszelkie sposoby okazujemy im miłość, mamy dla nich czas, czyli dajemy im
to, czego nie mają na co dzień. Dzień Dziecka obchodzony jest na całym świecie, chociaż nie wszędzie 1 czerwca. Na przykład w Japonii – 3 marca świętuje się Dzień Dziewczynek, a 5 maja – Dzień Chłopców. W Turcji Dzień Dziecka obchodzony jest 23 kwietnia. We Francji 6 stycznia obchodzi się Dzień Rodziny, gdzie dzieci odgrywają pierwszoplanową rolę. Piecze się ciasto z „wróżbami”, a dziecko, które wyciągnie wróżbę, dostaje koronę „króla” lub „królowej”. To piękny dzień, niby fajny, ale jednak nie zajefajny, brakuje mi czegoś. Z okazji Dnia Dziecka proponuję więc, aby nasi kochani duszpasterze – w odpowiedzi na apel Ojca Świętego zawarty w encyklice Ewangelium vitae – ustanowili nowe, dodatkowe święto: Dzień Dziecka Poczętego, a co za tym idzie: Dzień Jaja i Dzień Plemnika. To przecież źródło naszego życia, jakże przy tym bezbronne, zabijane miliardami w obleśnych prezerwatywach! I na zakończenie: najlepsze życzenia dla dzieciaków, tych małych i tych dużych, a wszystkim Wam i grzecznym, i niegrzecznym, życzę prezentów, które sobie wymarzyliście, a w szkole samych piątek i szóstek! Młodym małżeństwom powiem krótko: doprawdy warto mieć dzieci, bo wtedy zrozumiecie, co to jest ponosić długotrwałe konsekwencje krótkotrwałej przyjemności! ZOSIA WITKOWSKA