Odkryliśmy tajną broń naszych „Złotek”
MAGIA POLSKICH SIATKAREK INDEKS 356441
http://www.faktyimity.pl
D
ISSN 1509-460X
Nr 30 (334) 3 SIERPNIA 2006 r. Cena 3,00 zł (w tym 7% VAT)
ługo zastanawialiśmy się, jak odreagować polską, kaczą rzeczywistość. Jak uwierzyć w waleczną, polską duszę. Co lub kogo zobaczyć, z kim porozmawiać, aby nie zwątpić, a nabrać nadziei lub po prostu ochłonąć. No i kogo wybraliśmy? Polskie dziewczyny. Najpiękniejsze i najwspanialsze na świecie. W dodatku takie, które zdobywają medale. Dla siebie i dla nas. POLSKIE „ZŁOTKA”! Ü Str. 12, 13
2
Nr 30 (334) 28 VII – 3 VIII 2006 r.
KSIĄDZ NAWRÓCONY
KOMENTARZ NACZELNEGO
FA K T Y POLSKA Hitem sezonu ogórkowego jest informacja, że Jarosław Kaczyński i posłanka PiS Jolanta Szczypińska są niezwykle zaprzyjaźnieni. Ćwierkają o tym wszystkie sejmowe wróble. Kaczyński uchodził dotąd za kawalera stroniącego od kobiet. Posłanka zdementowała pogłoski o rychłym ślubie, choć stwierdziła także: „Czy zamierzam wyjść za premiera, czy nie, to nie wiadomo”.
Świat się śmieje
Znając pragmatyzm premiera, może mu chodzić wyłącznie o opiekę nad kotami.
Sejm przyjął prawo umożliwiające każdemu pracodawcy usunięcie pracownika z pracy, jeśli tylko okaże się, że był on tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa PRL. Po tej decyzji ruszy pewnie czarny rynek lewych teczek SB. Wszak niejeden pracodawca dałby wiele za szybkie i bezbolesne pozbycie się nielubianego podwładnego.
Jarosław Kaczyński złożył deklarację na antenie Radia Maryja, że ani jedna złotówka „nie zostanie wydana na niszczenie życia”. Rząd rozważa wstrzymanie płacenia składek do budżetu Unii, gdyż Komisja Europejska chce finansować projekty eksperymentów naukowych na ludzkich embrionach. Decyzja rządu podyktowana jest m.in., jak stwierdził premier, „względami naszej wiary”. Wypieprzą nas z Unii, a niech tam! Ale za wiarę naszą i waszą, Unio!
Amerykanie – w zamian za kawał polskiej ziemi, narażenie Polaków na zamachy i potępienie całego świata – stawiają polskiemu rządowi twarde warunki przed budową tarczy antyrakietowej w północno-wschodniej Polsce. Żądają m.in. tego, aby tereny ich baz miały charakter eksterytorialny, by rząd Polski nie miał wpływu na możliwość używania antyrakiet, a personel baz podlegał wyłącznie prawu i sądom USA. Konrad Mazowiecki już kiedyś, w XIII wieku, wpuścił Krzyżaków w celu obrony...
Bronisław Wildstein wymyślił, że abonament będzie płaciło każde gospodarstwo domowe i każda firma, która ma dostęp do energii elektrycznej. Może kler utrzymywałby TVP? W końcu to firma działająca w jego interesie.
Jerzy Urban zaskarżył Polskę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Urban zarzuca polskiemu wymiarowi sprawiedliwość brak rzetelności i złamanie zasady wolności słowa podczas procesu dotyczącego satyrycznego artykułu „Obwoźne sado-maso”, poświęconego występom publicznym Jana Pawła II. A może byśmy tak wszyscy złożyli pozew o unieważnienie wyborów...
Roman Giertych nie skorzystał z zaproszenia Jerzego Owsiaka do odwiedzenia Przystanku Woodstock, który odbywa się w Kostrzynie nad Odrą. Wicepremier tłumaczy się brakiem czasu i nawałem zajęć. W odpowiedzi na zaproszenie Giertych kazał władzom dwóch okolicznych gmin, aby wprowadziły prohibicję na czas trwania Przystanku.
Polskie Towarzystwo Seksuologiczne wydało oświadczenie, w którym ustosunkowuje się do sugestii części polityków twierdzących, że homoseksualizm i pedofilia są tymi samymi zjawiskami. Lekarze seksuolodzy podkreślają, że jest to mylenie pojęć, o czym wie każde dziecko, ale nie np. poseł Wierzejski. Odżegnują się także od nazywania homoseksualizmu chorobą psychiczną. A co ci naukowcy mogą wiedzieć o seksie i zboczeniach!? Co oni – księżmi są? ŁÓDŹ ABW aresztowała najbardziej znanego polskiego detek-
tywa i byłego posła Samoobrony Krzysztofa Rutkowskiego, którego prokuratura podejrzewa o udział w zorganizowanej grupie przestępczej, pranie brudnych pieniędzy oraz wzięcie 2,5 mln zł łapówki w zamian za obietnicę doprowadzenia do uwolnienia bossa paliwowej mafii. No i po co ci, Krzysiu, było odchodzić z Samoobrony i pyskować Andrzejkowi? GDAŃSK Radny Grzegorz Sielatycki z LPR, która – według
Romka Giertycha – brzydzi się antysemityzmem, jest autorem opublikowanego w 1998 roku tekstu nawołującego do „odżydzenia literatury polskiej”. Uważał, że takich autorów jak Tuwim, Leśmian czy Szczypiorski nie należy traktować jako twórców literatury polskiej, bo „psychika żydowska jest chora, kaleka i nienormalna”. A kaleki i świrów, jak wiadomo, do gazu, do gazu...! UKRAINA Półtora roku po pomarańczowej rewolucji stało
się to, przed czym przestrzegali komentatorzy „FiM” – prorosyjski blok Janukowycza popiera 50 proc. Ukraińców, a prezydenta Juszczenkę – 10 procent. Polska straciła wielką szansę, by siedzieć cicho. Kolejny dowód na głupotę i krótkowzroczność polskich parlamentarnych elit politycznych. TURCJA Na zamówienie i za pieniądze rządu duchowni muzułmańscy prowadzą akcję rozdawania w meczetach prezerwatyw w najbardziej zacofanych regionach kraju. Duchowni zostali też przez rząd przeszkoleni, aby udzielali porad w zakresie antykoncepcji. U nas, niestety, to nie rząd szkoli duchownych, lecz na odwrót...
M
arszałek Sejmu, wierzący w cuda Marek Jurek, na łamach „Faktu” wezwał polityków i cały naród do oddawania większej czci obecnej władzy. Władza, jak wiadomo, od Boga pochodzi i jako taka winna być szanowana. A szacunek ten ma polegać m.in. na tym, że wszyscy Polacy muszą się ze swoją władzą zgadzać i jej bronić. Zwłaszcza wtedy, kiedy robi ona największe głupoty i jest wyśmiewana na całym świecie, jak w przypadku oburzenia i zadęcia na satyrę niemieckiego dziennika. W tych ciężkich dla Kaczorów chwilach naród powinien ich popierać bezkrytycznie i bezapelacyjnie. Odpowiadam pozytywnie na apel Marszałka, a jeszcze dodam coś od siebie: skoro cały świat śmieje się z naszych Kaczorków – na polskich piersiach wyhodowanych, młodymi pokrzywkami i jajeczkiem karmionych – to my śmiejmy się z całego świata, bo też jest z czego. Tylko z dwóch tygodni wynotowałem sobie co smakowitsze kąski, ku pokrzepieniu patriotycznych, polskich serc... Weźmy na początek matury, przez które dostało się ostatnio wicepremierowi Giertychowi. Niesłusznie, ma się rozumieć! W takiej Francji egzamin dojrzałości zdało w tym roku 82 proc. maturzystów i jest to najlepszy wynik w historii tego kraju! U nas zdało 80 proc. i jest to wynik najgorszy. Ale dzięki genialnemu posunięciu ministra Giertycha ten wynik zwiększył się o 55 tys. dusz i tym sposobem przegoniliśmy żabojadów! Natomiast fakt, że na początku tak wielu nie zdało, świadczy tylko o tym, iż poziom polskich egzaminów jest o niebo wyższy. We Włoszech to dopiero jest dno – tam zdało 97 procent. Sąsiedni Watykan też ma problemy i powody do wstydu. Ożeniony w sekcie Moona arcybiskup Lusaki Milingo – po przymusowej pokucie nałożonej na niego jeszcze przez JPII – ogłosił, że wraca do żony i zakłada ruch żonatych księży. A co na to papież? A wypoczywa sobie w górach. Właśnie kazał przy swojej willi założyć ekologiczny warzywniak. Gdyby podobny kryzys moralności, jak ten z Milingo, nastąpił w Polsce, to nasze Kaczory natychmiast przyjechałyby z końca świata do macierzy, choćby na Giertychu. A przy okazji papieskiego ogródka... nasz Wojtyła też sobie kiedyś zażyczył, tyle że basen. Wyszykowali mu w tydzień. Ci papieże to naprawdę czynią cuda – każą i mają, zupełnie jak Jezus! Wstydzić powinien się George Bush, i wcale nie dlatego, że lubi hoop colę. Na szczycie G8 powiedział słowo na g... i nie było to „gorąco”, choć na „o” się kończyło. Świat się przez to nie zawalił. A naszej Kaczuszce małej, schorowanej do usra...j śmierci będą pamiętać „dziada” i staropolskie słowo „spieprzaj”. Na tymże G8 Romano Prodi skarżył się na strajk adwokatów włoskich. Śmiechu warte! Niech przyjeżdżają do Polski, to ich zamkniemy w obozach pracy, może zarobią więcej niż u siebie. Polacy z kolei powinni wyjechać do USA, by wspomóc sojusznika. Okazało się, że największe mocarstwo ma wielkie problemy z zaciągiem żołnierzy do sił specjalnych, walczących z terrorystami. Powód? Niskie zarobki i ciężki trening, który przechodzi jeden na pięciu kandydatów. Cieniasy, Kazio, co? Polacy to dopiero naród silny i plenny. A do tego jaki zdolny! Wszelkie wybory wygrywa u nas jeden mózg rozłożony na dwa bliźniaki. W Wielkiej Brytanii nasi chłopcy i dziewczęta
mnożą się jak króliczki, zgarniając przy okazji ichnie becikowe. Jeszcze kilka lat i bez żenady powiemy: za PRL-u naród był w Polsce, a rząd w Londynie, a teraz jest odwrotnie. Dołóżmy do tego ostatni raport o seksualności, według którego jesteśmy najwierniejszymi partnerami na świecie, i mamy... zaginione pokolenie JPII! To się nawet dobrze składa, bo tylko patrzeć, jak w IV RP zostanie uprawomocniona nierozerwalność małżeństwa. Ale już za zachodnią granicą od bezbożników aż się roi: w Niemczech rozpada się co trzeci formalny związek; w Hiszpanii od 4 lipca 2005 r. zawarto 4,6 tys. małżeństw homoseksualnych, co jak nic grozi biologicznemu przetrwaniu narodu; w Brazylii dziecko (9-letnie!) urodziło dziecko; a w Anglii 21-latek zostanie ojcem po raz siódmy (przypomina mi się znajomy, który nigdy nie uderzył żadnego dziecka w całej wsi, bo boi się, że może być jego). Co najgorsze, jego samego, jego dziewczyny i dzieci – wszystkich utrzymuje opieka społeczna. A Polacy na to wszystko pracują! Zresztą przeludnienie i bieda grozi nie tylko Anglii. W USA 40-latka w trzy lata po urodzeniu trojaczków wydała na świat czworaczki. Takiej płodności to chyba nawet polscy księża nie zalecają. Mnożyć na potęgę chcą się natomiast Żydzi – na złość Arabom. Lekarze w Izraelu odkryli, że leczeniu bezpłodności w tamtejszej klinice dla kobiet sprzyjają występy... klaunów. Ich wygłupy łagodzą stres, a ten hamuje proces owulacji. Tymczasem Polki już dawno odkryły, że w kłopotach z zajściem w ciążę może im pomóc listonosz albo inny hydraulik. I w ogóle położnictwo stoi u nas na wyższym poziomie niż choćby w Anglii, gdzie kobitka przyspieszyła sobie poród, zjadając na kolację makaron superostro przyprawiony sosem chili. I choć urodziła w ciągu pół godziny, to przecież równie dobrze mogła pomodlić się w tej intencji do papieża Wojtyły, patrona tych spraw. To skandal, ale naszego Ojca ignorują też inne narody. Tacy Hindusi, zamiast otaczać czcią największego Polaka, wznoszą modły do mężczyzny, który urodził się z 30-centymetrowym ogonem. Tysiące wiernych uważa go za wcielenie boga małp Hanumana. Facet co prawda rzeczywiście uwielbia chodzić po drzewach i jeść banany, ale lekarze twierdzą, że ma po prostu przerośniętą kość ogonową. Cóż, jak u nas mężczyzna ma duży ogon, to też na jego widok kobitki wołają: o Boże! Ale w zepsutym świecie ogony pachną nie tylko kobietom. Pewien rosyjski rolnik zwrócił się z podaniem do prezydenta Putina o pozwolenie na zaślubiny z krową. Prośbę swą umotywował tym, że w jego wiosce nie ma już kobiet, które mógłby poślubić, bo wszystkie dziewczyny przeniosły się do miasta. A on tak bardzo kocha zwierzęta, np. krowy... Tak więc dzięki katolickim wartościom i planowaniu rodziny stoimy wyżej od innych społeczeństw w sferze edukacji, dzietności i w ogóle moralności. Nie mamy też, jak inne nacje, tylu powodów do wstydu. Twardo i zdecydowanie będziemy wspierać dwóch małych Kaczorków, którzy bronią nas przez wszelkimi zboczeniami, ot choćby przed małżeństwami z krową. I nieważne, że w Rosji krowy nie piastują dwóch najwyższych stanowisk w państwie. JONASZ
Gorąco zachęcam do udziału w sobotniej (29 lipca) antyklerykalnej manifestacji w Warszawie, która o godz. 12 ruszy spod Sejmu w kierunku placu Zamkowego. Szeregi antyklerykałów rosną, co wykazał nasz ostatni, kwietniowy, marsz Krakowskim Przedmieściem. Jeśli jednak znów nie zbierzemy się do kupy, pozostaniemy niezauważeni. Właśnie z uwagi na swoje rekordowe rozmiary poprzednia manifestacja przyciągnęła uwagę mediów, a relację z niej zamieściły nawet Fakty TVN i główne Wiadomości TVP. W 13 rocznicę podpisania hańbiącego dla Polaków konkordatu pokażmy, że jeszcze Polska nie zginęła...
Nr 30 (334) 28 VII – 3 VIII 2006 r.
J
est przystojny, dobrze wykarmiony. Fantastycznie doskonały produkt wolności i demokracji. Jak hamburger z McDonalda. Za kilka lat będzie ważył ze sto dwadzieścia kilogramów i będzie miał kłopoty z krążeniem, ale teraz ma swoje pięć minut. Pięć minut w TVN 24. Jest jednym z prowadzących ten
GORĄCE TEMATY
spotkań, dając radość dziesiątkom tysięcy kibiców na trybunach i przed telewizorami. Heroiczne boje w europejskich pucharach toczył tu jego Górnik, tu reprezentacja Polski podejmowała liczne drużyny światowe – z tak dobrym skutkiem, że stadion zyskał nawet miano szczęśliwego. Tutaj też zdobywali światowe medale i sławę polscy żużlowcy. Stanisław
– kicha z wodą. Może dlatego, że profesor jest w wieku, który każe domyślać się, że sam z rodziną chodził na różne lipcowe imprezy – na przykład na kiermasze książek. Rozmowie towarzyszyły zdjęcia z PRL-owskich obchodów święta lipcowego. Widać było Wojsko Polskie, które prezentowało biało-czerwone sztandary, a nie jakieś inne, słychać było Mazurek Dą-
COŚ NA ZĄB
Jak Knapik na durnia wyszedł program. Jest jak wszyscy: dobrze ubrany, dobrze umalowany, ze swadą, swobodą, sterowany przez słuchawkę w uchu. Onże Knapik prowadził program 22 lipca. – Stadion Śląski jest na Śląsku nielubiany tak samo jak w Warszawie Pałac Kultury, bo jest symbolem PRL – oznajmił nagle z miną nieznoszącą sprzeciwu. Skąd Knapik ma wiedzieć, że Pałac Kultury uratowali sami warszawiacy? Chętnych do rozebrania go było wielu, ale amatorzy rozbiórki rychło przekonali się, że są w znacznej mniejszości. Nadział się więc Knapik i ze Stadionem Śląskim. Stanisław Oślizło, niegdyś doskonały środkowy obrońca Górnika Zabrze i reprezentacji Polski, powiedział, że ten stadion wcale nie kojarzy mu się źle. Rozegrał tu wiele wspaniałych
S
Oślizło za cholerę nie chciał więc wejść w ton poddany z Warszawy przez wykarmionego mądralę. Na całej linii zawiódł go też jeden ze śląskich dziennikarzy. – Stadion Śląski źle się kojarzy? – zapytał retorycznie redaktor. – To tak samo źle powinno się kojarzyć śląskie Planetarium, podobnie jak stadion oddane „na 22 lipca”, oraz katowicki Spodek i dziesiątki innych obiektów... Knapik jednak nie tracił rezonu, robił swoje bez względu na okoliczności. Zaraz po tej nieudanej próbie wyśmiania 22-lipcowych tradycji swobodnie przeszedł do rozmowy z prof. Paczkowskim, który czekał obok. Wydawało się, że przynajmniej ten uczony go nie zawiedzie. Tymczasem
ejm poszedł się pomodlić o deszcz, więc Bozia – wkurzona zawracaniem jej głowy duperelami – jeszcze mocniej przypiekła Polskę. Całe szczęście, że posłowie nie prosili o rozum, bo tu dopiero Najwyższy mógłby się nie na żarty wściec. Wszak czyni On cuda, ale nie rzeczy niemożliwe! Nigdy Polsce nie doskwierała reglamentacja cementu czy kiełbasy zwyczajnej tak dotkliwie jak reglamentacja rozumu. Co ciekawe, ten deficytowy towar całkowicie przeczy prawom rynku. Bo to stanowi tak: im czegoś jest mniej, tym owo coś jest bardziej pożądane. Tydzień temu, w piątek, 372 ludziom zbiorowo odebrało mózgi i przegłosowali ustawę lustracyjną w tak idiotycznym, bandyckim kształcie, że można by się zdrowo uśmiać, gdyby nie fakt, że nie ma na to czasu, bo trzeba zapłakać. Oto teraz IPN (i tylko on) stwierdzać będzie, kto był agentem SB (a nawet jeszcze UB), a kto nie był. Lustracja w przegłosowanym kształcie ma objąć circa 500 tysięcy osób z urzędu od wszelkich funkcjonariuszy publicznych, poprzez nauczycieli, po dziennikarzy. Osoby owe mają z automatu wystąpić do Instytutu z zapytaniem: „Macie coś na mnie, czy nie macie?”. IPN deklaruje, że dziarsko weźmie się do roboty i – pracując na dwie zmiany – jest w stanie zlustrować około 40 tysięcy osób rocznie, czyli ostatnie zaświadczenie wyda w 2018 roku! A więc jak to będzie na przykład z wybranymi wkrótce radnymi szczebli najrozmaitszych? Na dostarczenie zaświadczenia, że nie jest się wielbłądem, mają oni rok. A co po tym roku? Identycznie sprawa ma się z przedstawicielami innych zawodów tzw. zaufania społecznego. I takim bez większego zaufania też, bo każdy szef może sobie
browskiego – dokładnie ten sam, który i dziś kochamy, widać było tłumy ludzi na różnych imprezach. Nie widać było natomiast oddziałów ZOMO zapędzających zastraszone społeczeństwo na spotkanie z „Trybuną
zrobić lustrację w swojej firmie, choćby to był zakład szewski. Nowa lustracja nie dotyczy wyłącznie księży. Polskie święte krowy mają się lustrować same. Przyjrzyjmy się nie radnemu z Pcimia (w końcu mógł nie kandydować), tylko ot, zwykłemu hydraulikowi z firmy „Pan majster i s-ka”. Oto na przykład pan majster wymyśli sobie, że w jego firmie nie będzie żadnych konfidentów. Pełna moralność i etyka przy
Ludu”, nie widać było zapłakanych, wypatrujących „wolności” oczu, ludzie nie nosili w rękach ani różańców, ani książeczek do nabożeństwa, nie modlili się „za ojczyznę”. Przeciwnie – w rytm popularnych przebojów podskakiwali razem z jakimiś niezłymi laseczkami, które śpiewały z estrady. Wszystko dookoła było odświętne, wesołe i takie jakieś, kurna Olek, słabo zniewolone. Może specjalnie tak ustawili kamery? Może wynajęli statystów z KBW i Centralnego Zespołu Artystycznego Wojska Polskiego, może te kapele ściągnęli z milicyjnych klubokawiarni? Coś musieli wykombinować, bo jeśli nie, to ten Knapik we własnym programie sam z siebie
robił koncertowego durnia. A to przecież niemożliwe, człowiek sam sobie nie robi takich rzeczy. Na szczęście z pomocą przyszedł mu wrocławski IPN, władze tego miasta i jakiś jeden mieszkaniec, który zechciał wystąpić przed kamerą TVN 24 i powiedzieć to, co trzeba było powiedzieć, żeby
Na nikogo nie donosiłem, kwity zostały sfałszowane – łka hydraulik przed sądem, który nadzwyczajnie szybko, bo już po trzech latach wziął się za jego sprawę. – Jeśli tak – mówi dobroduszny sąd – to przesłuchamy esbeka. I tu dopiero można dostać zajadów ze śmiechu, jeśli komuś w ogóle chce się śmiać. Oto stosowna ustawa mówi, że za fałszowanie dokumentów PRL-u grozi kara do trzech lat pier-
GŁASKANIE JEŻA
Świniobicie przykręcaniu rur... wężykiem. Wzywa tedy do się swego fachowca i każe mu biec do IPN: – Dawaj zaświadczenie albo sp...j! Instytut jakimś cudem sprawnie – bo już po pół roku – przygotowuje zaświadczenie, że... hydraulik był drzewiej tajnym współpracownikiem. I już! Proszę łaskawie zwrócić uwagę, że mamy tu do czynienia z prawem z góry zakładającym winę, a nie niewinność obywatela. Ale wróćmy do naszego fachowca, który właśnie wyleciał z pracy na zbity pysk, bo to teraz pan majster (i tylko on) decyduje, czy zatrudniać go dalej, czy nie. No więc fachowiec ma jedno jedyne wyjście: pójść do sądu powszechnego i tam udowadniać, że w życiu... że nigdy... itd. – Wrobiono mnie, bo jakiś esbek, chcąc sobie nabić punktów za nabór nowych kadr, założył mi teczkę absolutnie bez mojej wiedzy.
dla. Czy już oczami wyobraźni widzicie funkcjonariusza samobójcę (jeśli jeszcze żyje lub jest do odnalezienia), który w takim przypadku stanie przed Temidą i powie: – O, poznaję... To ten hydraulik, którego wrobiłem. „To było do śmiechu, a teraz kto będzie się śmiał, dostanie w ryj” – chciałoby się powiedzieć, cytując słynny skecz o hydrauliku. Żarty odłóżmy na bok. Jeśli IPN ma przebadać teczki pół miliona ludzi, to z prakseologicznych założeń statystycznych wynika, że operacja na taką skalę opatrzona jest (musi być) marginesem błędu. Nauka przyjmuje, że jest to około czterech procent. Tak oto – statystycznie rzecz biorąc – około 20 tysięcy osób otrzyma złe papiery, co będzie oznaczać dla nich śmierć cywilną, utratę pracy, banicję i infamię. A przecież ci ludzie mają rodziny:
3
uratować program. We Wrocławiu „uczczono” 22 Lipca za pomocą ustawionej na Rynku wystawy „Twarze bezpieki”. Każdy mógł wreszcie spełnić swoje marzenie i śmiało, bez lęku, popatrzeć w twarz „gnębicieli” Polski i Polaków. No tak – skoro to byli wychowankowie szkoły NKWD w Kujbyszewie, to nie wyszkolono ich po to, by bronili na Dolnym Śląsku polskości, tylko interesów sowieckiego imperium. Logika Knapików z IPN oraz władz Wrocławia jest prosta jak konstrukcja cepa: Wrocław to przecież wcale nie „Festung Breslau”, to zawsze było polskie miasto, zewsząd otoczone polskim żywiołem. Nie było Niemców, szabrowników, nie było mętów. Zakorzenionej tu polskości nie trzeba było krwią zdobywać, nie trzeba było krwią wyznaczać granic, nie trzeba było bronić tych ziem przed dezerterami, złodziejami, powojennym bandytyzmem... Tu się nic nie działo. Tu nie sprowadzano żadnych repatriantów, więc nie było kogo osiedlać ani kogo bronić. Na Dolnym Śląsku nie było też przystanku dla umęczonych repatriacją Żydów, więc nie trzeba było organizować dla nich jakiego takiego bytowania przed dalszą podróżą, nie trzeba było ich przed nikim ochraniać. Tu zawsze było sielsko-anielsko, dla Polaków istny raj... Oczywiście, dopóki to ruskie UB tu nie przyjechało i nie zaczęło społeczeństwa niewolić... Ot, i cały świat Knapika. I tych niewidocznych dupków, którzy sterują młodzieńcem przez słuchawkę. MAREK BARAŃSKI
żony (mężów), dzieci, wnuki. Już widzicie to odium: „żona esbeka”, „syn konfidenta”, „wnuk donosiciela”, „córka świni”. To daje w sumie jakieś 100 tysięcy ludzi napiętnowanych, naznaczonych, którzy już nie mają gdzie ani do kogo iść po sprawiedliwość. STO TYSIĘCY całkowicie niewinnych ludzi! A my przecież cały czas mówimy tylko o statystycznym błędzie IPN – błędzie, który musi się pojawić. A co z ogromną rzeszą osób rzeczywiście wrobionych, które bladego pojęcia nie miały, że gdzieś figurują, że są na nie jakieś kwity? Jest jeszcze i inny kawałek populacji Polaków – tych, którzy rzeczywiście coś, gdzieś tam, kiedyś podpisali – bo byli młodzi, bo byli durni, bo w coś tam uwierzyli, bo musieli... Ale IPN (ani nikt) nie będzie badał żadnych okoliczności, uwarunkowań, imperatywów. Masz teczkę – jesteś świnią! Koniec, kropka. Podam taki przykład: znam człowieka, który podpisał (za wiedzą, a nawet namową kolegów z konspiracji) lojalkę i zgodę na współpracę, aby móc swobodnie przemieszczać się w stanie wojennym po kraju. A potrzebne mu to było do przewożenia i kolportowania podziemnej bibuły na skalę hurtową. I co? Czy ten jego wallenrodyzm zostanie teraz doceniony? A gówno prawda... Bohater czy świnia? Oczywiście świnia... W dodatku mocno załamana świnia. Wiem, bo rozmawiałem z nim ostatnio. Od tych wszystkich reguł jest jeden w Polsce wyjątek, a właściwie dwa wyjątki jednojajeczne: bracia Kaczyńscy. Ich teczki w sposób oczywisty zostały sfałszowane. To jasne. Oni i tylko oni mogą spać spokojnie. A Ty, człowieczku? Się – wicie, rozumicie – zobaczy... MAREK SZENBORN
4
ŚWIAT WEDŁUG RODANA
Świrują karpia! W Polsce odbywają się mistrzostwa Europy w piłce nożnej młodzieży do lat dziewiętnastu. W 2001 roku nasi chłopcy zdobyli złoty medal w Mistrzostwach Europy Juniorów. Ale działaczom ich sukcesy potrzebne były jak karpiowi nauszniki. Co więc teraz robią młodzi, zdolni piłkarze? Uciekają za granicę! Nie chcę być gołosłownym, więc podaję kilka przykładów. Pięć lat temu piłkarska reprezentacja Polski do lat osiemnastu zdobyła tytuł mistrza Europy! Wydawało się więc, że naturalną koleją rzeczy młodzi zwycięzcy znajdą się w „dorosłej” kadrze lub na jej bliskim zapleczu. Tak się jednak nie stało. Dlaczego? Ponieważ w PZPN sito jest dziurawe i gubi prawdziwe diamenty, a działacze świrują karpia i nie chcą widzieć, że to idzie młodość. Były wprawdzie protesty dziennikarzy sportowych, ale działacze to olewają. Spośród mistrzowskich juniorów w kadrze na Mundial 2006 znalazł się jedynie Paweł Brożek, a na niemieckim stadionie widziałem również Sebastiana Milę, bowiem Paweł Janas nie pozwolił zagrać temu utalentowanemu piłkarzowi. Dla przykładu podam, że w 2002 roku złoty medal Mistrzostw Europy Juniorów zdobyli Hiszpanie, a ich napastnik Fernando Torres został królem strzelców. Dzisiaj Torres jest podporą hiszpańskiej reprezentacji. Długa jest lista zawodników z Mistrzostw
C
Nr 30 (334) 28 VII – 3 VIII 2006 r.
Z NOTATNIKA HERETYKA
Europy Juniorów, którzy dzisiaj są czołowymi piłkarzami świata. Wymienię zaledwie kilku: Thierry Henry, Gianluigi Buffon, David Trezeguet, Andrea Pirlo, Gallas. I nadszedł czas, właśnie w tym roku, kiedy młodzi zawodnicy wypięli się na PZPN. Z kadry 18–19-latków aktualnych mistrzostw Europy Bartosz Głowacki broni bramki FC Southampton, Jarosław Fojut gra w angielskim Bolton, Tomasz Cywka w Wigan Athletic z Premier Ship. Natomiast o dziewiętnastoletniego Dawida Janczyka, który strzelił trzy bramki Belgii (Polska wygrała 4:1), biją się czołowe kluby Premier Ship: Liverpool i Tottenham Hotspur. Rok temu Legia odkupiła Janczyka od Sandecji Nowy Sącz za... 28 tysięcy złotych, a teraz Anglicy dają za niego... dwa miliony euro! Dodam, że Janczyk nie znalazł uznania w oczach selekcjonerów i na Mundial 2006 się
ieszymy się, że także inne media podejmują poruszane przez nas palące problemy. Szkoda tylko, że tak późno. Za późno. Na łamach „Gazety Wyborczej” ukazał się tekst autorstwa profesora Wojciecha Sadurskiego, dziekana prawa z Florencji. Tekst ma wiele mówiący tytuł: „Giertych – gorszy Heider”. Autor, podobnie jak my, od miesięcy bije na alarm, dowodząc, że jako kraj „przekroczyliśmy pewną linię, której żadne cywilizowane państwo europejskie przekroczyć nie powinno”. Profesor Sadurski za przekroczenie owej linii uważa zaproszenie do rządu Ligi Polskich Rodzin, czyli partii, która nawiązuje w programie do przedwojennych ugrupowań antydemokratycznych, antysemickich, faszyzujących, odrzuca podstawowe w Europie pojęcie tolerancji (wprost w programie swojej młodzieżówki – Młodzieży Wszechpolskiej), chwali ustami swoich przedstawicieli zbrodniarzy (tak Maciej Giertych uczcił generała Franco). Wojciech Sadurski podkreśla, że LPR przyciąga i awansuje ludzi o poglądach jawnie homofobicznych czy wręcz byłych neonazistów, takich jak Piotr Farfał z zarządu TVP. I że samo delikatne odsunięcie się Romana Giertycha od antysemickiej przeszłości własnej rodziny nie wystarczy dla zmiany wizerunku tej partii. Sadurski podkreśla także, że Polska posunęła się dużo dalej niż rząd austriacki, akceptując populistę Joerga Heidera, bo LPR jest dużo groźniejsza niż heiderowska Partia Wolności. Mając na myśli Giertycha, pisze o tym,
nie załapał, chociaż ogrywa wszystkich staruchów z kadry. I niech chłopaki uciekają z Polski i doskonalą swoje umiejętności na zagranicznych stadionach, a nie w budce telefonicznej. Przyznam szczerze, że jak patrzę, kiedy w kraju zaprzepaszcza się talenty młodych piłkarzy, to mi kartofle z piwnicy czwórkami wychodzą. Przesadzam? Nie! Podaję kolejny przykład. Niespełna dziewiętnastoletni Szymon Kaźmierowski strzelił dla juniorskiej kadry... 78 goli. Dziś nie załapał się do reprezentacji U-19. Dlaczego? Bo Michał Globisz, trener kadry, po prostu obraził się na chłopca. Oj, Globisz, Globisz, co ty robisz? Świrujesz jak dziki karp na zakręcie! W Polsce młodzi, utalentowani piłkarze nie pożyją. Gdyby Podolski i Klose zostali w kraju, dziś graliby w rezerwach czwartej ligi. Nikt by ich nie dostrzegł. Najpierw byliby za młodzi, a później za starzy. Z łezką w oku przypominam sobie te dobre czasy, jeszcze za komuny, kiedy Włodzimierz Lubański debiutował w reprezentacji Polski. Miał wtedy 16 lat! ANDRZEJ RODAN
Prowincjałki Młodej kobiecie uwięzionej przez dwie noce na skalnej półce nieopodal Zawratu w Tatrach udało się zwrócić uwagę przechodzących w dole osób, gdy machała swym czerwonym stanikiem. Przechodzącymi okazali się... księża. Na szczęście nie odwrócili swych zgorszonych oczu i dziewczyna została uratowana.
PURPURA I CZERŃ
Na ścianie niedawno odrestaurowanego budynku w Zielonej Górze 17-letni grafficiarz wymalował 15-metrowej długości napis: „Kocham czyste ściany”. Był tak pochłonięty pracą, że nawet nie widział podchodzących do niego policjantów. Stanie przed sądem. Ciekawe, czy zostanie skazany za czyny, czy za poglądy...
GRAFFITI
Poszukiwany 39-letni mieszkaniec Krakowa, broniąc się przed aresztowaniem, kopał, gryzł, groził policjantom śmiercią, a swojej żonie kazał zamknąć drzwi i połknąć klucz. Kobieta polecenia nie spełniła, ale za to wrzeszczała, ile sił w płucach: „Dzieci, chodźcie, zobaczcie, jak tatę mordują!”.
ŻONKA
21-letnia mieszkanka Gliwic poszczuła psem znajomą, którą podejrzewała o romans ze swoim mężem. Agresywny wilczur nie do końca zrozumiał polecenie swojej pani i dotkliwie pogryzł nie domniemaną kochankę męża, ale jej 23-letnią przyjaciółkę.
PIES TROPICIEL
Do recepcji jednego z łódzkich hoteli zgłosiła się kobieta, prosząc o zwrot pozostawionych w pokoju kajdanek z futerkiem oraz wibratora. Zdaniem recepcjonistki, była bardzo speszona. Zupełnie niepotrzebnie. Powodem do wstydu może być jedynie skleroza.
ZGUBY
Na parkingu przed supermarketem w Gdyni 15-letni mafioso ściągał haracze od młodszych od niego dziewczynek, które zarabiały, odprowadzając wózki sklepowe. Utrzymywał posłuch za pomocą ciosów pięścią i kopniaków. Przed sądem dla nieletnich odpowie za 47 wymuszeń rozbójniczych. Opracowała AH
MAFIOSO
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE Godzić w tę instytucję (Kościół kat. – dop. red.), to godzić w fundamenty polskiego życia narodowego (...). Nikt nas nie przekona, że białe jest białe, a czarne jest czarne. (Jarosław Kaczyński w exposé)
¶¶¶
o co my apelujemy od miesięcy: „takim politykom nie powinno się podawać ręki”. Miło, że „Gazeta Wyborcza” opublikowała mądry tekst, choć szkoda, że profesor Sadurski nie napisał słowa o PiS, partii, której wielu polityków, i to czołowych, nie bardzo różni się w poglądach i czynach od kolegów z LPR. Rozumiemy, że takiej krytyki dawnych kolegów z podziemia szpalty „GW” mogłyby już nie udźwignąć. Szkoda także, że apele Sadurskiego to głos wołającego na puszczy. Przecież jedna z czołowych polskich dziennikarek, Monika Olejnik publikująca regularnie na łamach „Wyborczej”, nie tylko zaprasza do swoich programów polityków z LPR (więc dosłownie i w przenośni podaje im rękę), ale przed kilkoma miesiącami zwróciła się do posła Romana Giertycha, wówczas szefa parlamentarnej komisji ds. służb specjalnych, o pomoc, gdy – jak twierdziła – skierowano pod jej adresem pogróżki. To, że szukała pomocy, wcale nas nie dziwi, jednak że pobiegła ze swoim problemem akurat do Giertycha, nie mieści nam się w głowie. Polski świat polityki i mediów stracił orientację, przecedza komara, ale połyka wielbłąda – by nawiązać do ewangelicznego przysłowia. Wściekle atakuje Leppera za to, że jest nieelegancki i pyskaty, a lekceważy prawdziwe zagrożenia, które, czasem z tytułami profesorskimi, nie niepokojone przez nikogo przechadzają się po salonach władzy i mediów. Za tę ślepotę przyjdzie nam drogo zapłacić – zapewne przynajmniej „wpadnięciem w dół”, że znowu odwołam się do Ewangelii... ADAM CIOCH
RZECZY POSPOLITE
Nie podawać ręki
Sam Jarosław Kaczyński uważał, że dwaj Kaczyńscy razem, to może być dla społeczeństwa za trudne. (Donald Tusk o wyjaśnieniu premiera Kaczyńskiego, dlaczego prezydent Kaczyński nie był obecny na exposé)
¶¶¶
Nauczyłem się trochę o atomistyce, też dzięki maturze. W nauce tej funkcjonuje pojęcie „czas połowicznego rozpadu”. Życzę panu, panie premierze, gorąco, by dla pana koalicji czas ten był jak najdłuższy. Dzięki maturze znam się też wystarczająco na innych przedmiotach, na przykład na astronomii. Wiem więc, gdzie szukać gwiazdozbioru Bliźniąt. O tej porze roku na wschodzie, tuż przed wschodem Słońca (...). Życzę na koniec panu, panie premierze, by wasza gwiazda, na wzór Kastora i Polluksa, cały czas lśniła na firmamencie niebieskim. (Krzysztof Szyga, poseł niezrzeszony, w odniesieniu do exposé)
¶¶¶
Przemek jednak ten klub trzyma. Będąc twardzielem, ma też cechy ojcowskie. Potrafi czasami, jak powiemy: Przemek, daj spokój, nie krzycz... To się otwiera. (...) Żal go będzie. Niestety, nie ma dwóch Przemków, nie ma dwóch braci. (Tadeusz Cymański o Przemysławie Gosiewskim i jego odejściu z Klubu Parlamentarnego PiS)
¶¶¶
Nie ukrywam, że nie mam jakiejś szczególnej wiary w siłę sprawczą posłów PiS, bo gdyby tak było, gdyby rzeczywiście poważne problemy Polski można rozwiązywać poprzez modlitwę posłów PiS i, nie ironizuję, tylko podkreślam, nie bardzo wierzę, żeby to była skuteczna metoda rozwiązywania problemów. (Donald Tusk o mszy za deszcz)
¶¶¶
Widzą państwo, ja po was się akurat takiej reakcji nie spodziewałem. Ja państwa zapewniam, że kpiny z liturgii katolickiej rażą bardzo wielu posłów na tej sali, więc proszę o odrobinę kultury. (Marek Jurek, marszałek Sejmu, jw.) Wybrała OH
Nr 30 (334) 28 VII – 3 VIII 2006 r.
NA KLĘCZKACH jest próbą zaradzenia ostremu kryzysowi finansowemu, jaki dotknął niemieckie Kościoły z powodu odchodzenia wiernych. AC
GEJ ARMIA! Kiedy Parlament Europejski potępił polską homofobię, kaczorowy parlament zawył z oburzenia i natychmiast stwierdził, że w Polsce, kraju tolerancyjnym, żadnej homofobii nie ma. Sprawdźmy... Oto Telewizja Polsat postanowiła od 13 lipca emitować skandynawski reality show Gej Armia z dziewięcioma gejami, którzy odbywają szkolenie w koszarach amerykańskich marines. Po jego zakończeniu mają stoczyć pozorowaną bitwę z prawdziwymi żołnierzami piechoty morskiej. Wszystko po to, aby stwierdzić, czy gej jest tak samo przydatny w boju jak wojak hetero. Trudno więc określić ten program jako propagujący homoseksualizm, a ostrożny Polsat postanowił go emitować o 23.30. Jednak to nie zadowoliło strażników moralności. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji ustami swej „przewodniczącej” Elżbiety Kruk zapowiedziała podglądanie sprośnego programu. Oficjalnym powodem zajęcia się Gej Armią były „liczne skargi widzów”, które wpłynęły do KRRiT w liczbie... 150! Zaiste, tłum. Przewodnicząca z nadania Kaczorów stwierdziła przy tym, że „pokazywanie jakichkolwiek zachowań, które mogą mieć negatywny wpływ nie tylko na widzów małoletnich (...), będzie wiązać się z odpowiedzialnością nadawcy”. Jaką? Wiadomo – kilka baniek kary. To wystarczyło, by Polsat wycofał się z planów emisji Gej Armii. A
POZNAJ SIŁĘ SWOICH PIENIĘDZY „Życie Warszawy” podało do wiadomości projekt rządowy, mający na celu wstrzymanie emigracji zarobkowej. Jest nim propozycja podniesienia o 30 zł płacy minimalnej. Podobno ta podwyżka ma dać sygnał, że płace w Polsce będą rosły. Skoro płaca minimalna wynosi np. w Luksemburgu 1503 euro, a w Irlandii 1293 euro, należy się spodziewać, że ta oszałamiająca podwyżka spowoduje gwałtowny powrót do kraju tych wszystkich, którzy wyjechali za chlebem. Żądamy trzydziestozłotowej premii dla braci Kaczyńskich. Niech żyje Porąbanie i Skretynienie, w skrócie PiS! D
lustracji księży. I w ten sposób prosta arytmetyka wskazuje, że żyjemy w domu wariatów. JG
NIECH SIĘ ŚWIĘCI...
TANIE DRANIE
Delegalizacji SLD oraz przeprosin od szefa jego miejskich struktur w Lublinie żąda krakowskie Porozumienie Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych. Powód? Działacze lewicy złożyli 22 lipca kwiaty na płycie Grobu Nieznanego Żołnierza, a to z okazji 62 rocznicy ogłoszenia Manifestu PKWN. Piotr Zawrotniak, przewodniczący lubelskiego Sojuszu, wygłosił przy okazji kilka słów, w których przypomniał o roli tego aktu w historii Polski. Kombatanci spod Wawelu uznali to za złamanie Konstytucji RP i podnieśli larum. Chcą, by sprawą zajęła się prokuratura. Na łamach „Dziennika Wschodniego” odpowiedział im poseł SLD Grzegorz Kurczuk (na zdjęciu): „Niech sobie protestują. Mnie i moich kolegów od nich – prawicowych fanatyków – dzieli przepaść”. CK
DIABLI NADALI Polacy cierpią na wzmożone ataki szatańskie. Tak przynajmniej sądzi Kościół rzymskokatolicki, bo w ciągu zaledwie 9 lat zwiększył liczbę profesjonalnych egzorcystów z 4 do 78, czyli o 1950 procent! Potrzeby, zdaniem hierarchii, lawinowo rosną i wkrótce zaklinaczy diabła ma być więcej niż setka. Co do nas, to dostrzegamy dziwną prawidłowość – wpływy szatańskie zdają się rosnąć wraz ze wzrostem znaczenia Kościoła w Polsce! AC
ŚP. 11 MILIONÓW MY, NARÓD Blisko 77 procent Polaków uważa, że ksiądz, były współpracownik SB, nie ma prawa sprawować funkcji biskupa, 74 procent twierdzi, iż taki delikwent nie powinien być proboszczem, 74 proc. nie chce widzieć konfidenta w charakterze wykładowcy wyższej uczelni, zaś 72 proc. jest zdania, że kapuś nie może uczyć religii, a już broń Boże – spowiadać. Według tych samych badań opinii publicznej, 55 procent populacji Polaków absolutnie sprzeciwia się
dla wielebnych. Wstrzymali się od głosu: Grażyna Kochańska i Piotr Podzielny (niezrzeszeni) oraz Elżbieta Krawczak z Piotrem Kęsikiem (oboje z SLD). AT
Rada Miejska w Szczecinie oddała Kościołowi, a ściślej – sprzedała bez przetargu z 99-procentową bonifikatą – 10 hektarów gruntu oszacowanego na 11 mln zł. Powstanie tam cmentarz katolicki, czyli instytucja przynosząca klerowi krociowe zyski. Radni nawet nie dyskutowali nad uchwałą, bo na wniosek „czarnego” lobby zrezygnowano z debaty. Ku pamięci wyborców podajemy, że jedynie Roman Nowicki (niezrzeszony) i Jędrzej Wijas (SLD) odważyli się sprzeciwić prezentowi
„Tanie państwo” miało być jednym z celów rządów PiS. Tymczasem prezydent Lech Kaczyński i wicepremier Ludwik Dorn wraz ze swoimi świtami na koszt podatników pojechali na uroczystości do krakowskiego sanktuarium w Łagiewnikach. Zresztą, obecni włodarze IV RP jeżdżą tak na okrągło na wszelkie kościelne spędy. Rozumiemy, że dowożenie katolików, nawet najwyżej postawionych, na niedzielne msze – taniego państwa nie dotyczy. MaK
PODGLĄDACZ Adam Wierzbicki, legnicki radny PiS, albo chce doprowadzić do ruiny dyskoteki i inne lokale rozrywkowe, albo... podglądać tam tancereczki. Chce otóż wprowadzić do dyskotek system monitoringu telewizyjnego. Jego zdaniem, będzie to najlepszy sposób na prowadzenie w tych lokalach walki z handlarzami narkotyków. Ale przy okazji policja będzie mogła zobaczyć kto, co i ile wypił, także to, z kim pił, do kogo się przytulał w tańcu, a przede wszystkim – jak tańczy... K
FASZYŚCI W AKCJI? Paweł S., przewodniczący Federacji Młodych Socjaldemokratów w Głogowie, z poparzeniami twarzy i szyi trafił do szpitala, z którego natychmiast został przewieziony na oddział oparzeń w Nowej Soli. Do zdarzenia doszło w piątek około godziny 9. Pan Paweł odprowadzał swoje dziecko do przedszkola. Gdy wracał do samochodu, nieznany sprawca zaszedł go od tyłu i polał twarz i szyję żrącym płynem. Mężczyzna miał sporo szczęścia, bo płyn nie dostał się do oczu. Nie wie, kto mu to zrobił, ale jeśli figurował na faszystowskiej stronie Redwatch, to wszystko jasne. PT
FIRMY WYZNANIOWE Deputowany niemieckiej socjaldemokracji Reinhard Schultz zaproponował, aby podatek kościelny płaciły nie tylko osoby fizyczne, ale także niemieckie firmy. W przypadku trudności z ustaleniem wyznania danego przedsiębiorstwa (sic!) podatek miałby być dzielony pomiędzy różne Kościoły. Firmy miałyby także prawo „wystąpić z Kościoła” i nie płacić podatku. Zabawna inicjatywa ustawodawcza
NA LEWO PATRZ! W cztery lata po przejęciu władzy przez lewicę Brazylii udało się nie tylko utrzymać wzrost gospodarczy, ale także zmniejszyć przepaść między najbogatszą a najbiedniejszą warstwą społeczeństwa. Kraj ten ma jedno z najbardziej rozwarstwionych społeczeństw świata. Rośnie gwałtownie eksport (w tym produktów nowoczesnej technologii), spadło bezrobocie, wzrasta szybko najniższa płaca, rozwija się – mimo protestów Kościoła – profilaktyka HIV/AIDS, a 9 mln najuboższych rodzin otrzymuje pomoc od państwa – m.in. całodzienne wyżywienie dla dzieci chodzących do szkoły. Ale żeby mieć takie osiągnięcia, trzeba mieć lewicę, a nie Kwaśniewskiego z Olejniczakiem i Kaliszem... AC
OSTATNI MANDAT Ksiądz, żałobnicy, czarne chorągwie i... policjant. Na nieszczęście wcale nie w trumnie, tylko żywy aż za bardzo. Stał sobie na poboczu i z coraz większą dezaprobatą przyglądał się konduktowi pogrzebowemu. W końcu nie wytrzymał i wlepił pierwszej w orszaku osobie mandat 60 funtów za notoryczne ignorowanie świateł na skrzyżowaniach. Na lamenty żałobników odpowiedział wręczeniem czterech kolejnych mandatów tej samej wysokości. Zdarzenie miało miejsce w brytyjskim hrabstwie Essex, a żałobnicy nie mogli wyjść z oburzenia. Wiadomo... protestanci! MarS
PROBLEMY ŚWIĘTYCH Ponad 150 Świętych Mikołajów z całego świata (wszechświata?) uczestniczyło w kongresie w Kopenhadze. Podczas dwudniowej konferencji Mikołajowie debatowali nad coraz poważniejszymi problemami
5
zawodu, m.in. faktem, że dzieciaki chętniej wierzą w Batmana niż w nich. Poużalali się też trochę nad niewygodami profesji – np. staniem na mrozie przed centrami handlowymi. Nic nie słychać, aby w najbliższym czasie podobną konferencję zorganizowali Aniołowie Stróże. A szkoda! JG
AUTOR „KODU LEONARDA”... ...Dan Brown ma się w najbliższym czasie spotkać ze zbuntowanym biskupem Lusaki Emanuelem Milingo, znanym z poślubienia wybranki serca w sekcie Moona. Jak wyniuchała włoska prasa, Brown zaproponuje Milingo wspólne napisanie sensacyjnej książki o kryminalnych kulisach Watykanu. Znawcy przedmiotu twierdzą, że z połączenia niezaprzeczalnego talentu amerykańskiego pisarza i wiedzy niepokornego biskupa powstanie bestseller – mieszanka wybuchowa, która przyprawi watykańskich dostojników o rozstrój żołądków, popularnie zwany sraczką. Ale Brown może mieć nie lada konkurenta. Książkę bowiem pisze też papież Benedykt XVI – co oficjalnie potwierdził mediom. MarS
EMMANUEL MILINGO... Słynny arcybiskup z Zambii poinformował, że staje na czele ruchu księży, którzy tak jak on domagają się zniesienia celibatu dla katolickich duchownych. Sam księżulo ma już żonę, którą kilka lat temu poślubił w sekcie Moona! Klecha, z którym nasz papież miał kłopotów i wstydu co niemiara, w minioną środę podczas konferencji prasowej w Waszyngtonie zaapelował do Watykanu, by wyraził zgodę na zawieranie małżeństw przez księży. Poinformował, że na świecie jest 150 tysięcy żonatych duchownych. Oświadczył też, iż Maria Sung będzie już na zawsze jego żoną. To, że celibat zostanie kiedyś zniesiony, jest oczywiste, ciekawe tylko, czy wierni nadal będą tak chętnie dawać na tacę, wiedząc, że ich kasa pójdzie na fryzjera dla proboszczowej... KB
6
Nr 30 (334) 28 VII – 3 VIII 2006 r.
POLSKA PARAFIALNA
Przedwyborczy zajob... ...ogarnia coraz większe kręgi działaczy samorządowych. Oto radny powiatu słupskiego Stanisław Jank wymyślił, żeby brzegi rzeki Słupi na odcinku od Gowidlina do Słupska ukamienować okolicznościowymi obeliskami. Dlaczego? Dlatego, że w 1964 roku na tym właśnie odcinku rzeki miał miejsce spływ kajakowy, a w spływie tym brał udział ksiądz Karol Wojtyła. Pomysłowi radnego Janka natychmiast przyklasnęły samorządy miast i gmin leżących na tym szlaku wodnym. W kwietniu br. na spotkaniu u starosty bytowskiego, Michała Świątka-Brzezińskiego, stosowne porozumienie podpisali prezydent Słupska, starosta bytowski, burmistrz Bytowa, wójtowie gmin Sierakowice, Sulęczyno, Parchowo, Czarna Dąbrówka, Kołczygłowy, Dębnica
Kaszubska, Kobylnica i Słupsk. Dokument określa, że na terenie gmin sygnatariuszy ustawione zostaną kamienne obeliski, a na nich zawisną pamiątkowe tablice ze stosownymi napisami. Ponadto samorządowi dewoci zwrócili się do czternastu czołowych osobistości pomorskiego życia polityczno-społecznego i duchowego o przyjęcie honorowego patronatu nad całym przedsięwzięciem. Nikt nie śmiał odmówić. Kamienowanie brzegów rzeki jedenastoma papieskimi obeliskami ma trwać do końca lipca. Do tej pory ustawiono już kilka. Całe zadanie antycypował prezydent Słupska, Maciej Kobyliński z SLD, który stosowny obelisk wyrychtował już w 2004 r. Nie ma to jak nawyk przodownika pracy! MARCIN SZOBA
Dziką kolonię... ...na plebanii w Gręzówce pod Łukowem odkrył tamtejszy sanepid. W trzech budynkach mieszkało 37 dzieciaków, którym posiłki przygotowywano w kuchni (jedno pomieszczenie) pozbawionej bieżącej wody i będącej w fatalnym stanie technicznym. Oczywiście, ksiądz proboszcz ma kuchnię tuż obok, z wszelkimi wygodami. Ponadto okazało się, że oazowy obóz, który zorganizował Ruch Światło-Życie z siedleckiej kurii, nie był wcześniej zgłoszony do Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w celu sanitarnego zakwalifikowania obiektu.
Przedstawiciel kurii diecezjalnej w Siedlcach ks. Paweł Siedlanowski, odnosząc się do sprawy, stwierdził, że nie wiadomo, czy rekolekcje oazowe należy uważać za kolonie. Ponadto księdzu wypsnęło się, iż w Gręzówce w przeszłości takie imprezy już były organizowane i nikomu nic się nie stało. Organizatorów wykrytego obozu ukarano nadzwyczaj dotkliwie. Udzielono mianowicie instruktażu i informacji o zasadach organizacji kolonii. Innych, świeckich kierowników miejsc wypoczynku dzieci i młodzieży sanepid traktuje o wiele, wiele łagodniej – mandatami i donosami do prokuratury! KC
Boże, ratuj! Wybory za pasem, więc samorządowców na samą myśl o tym, że mogą rozstać się z ciepłymi posadkami, przebiegają dreszcze. Zaprzestali więc jakiejkolwiek działalności na rzecz gminy i kombinują, co by tu wymyślić, żeby poprawić swoje notowania. Sklerykalizowanemu elektoratowi najlepiej przypodobać się stosowaniem przyklęków. Przy każdej okazji. Radni z Lęborka zamówili sobie mszę św. w intencji sprawujących władzę. O tym wiekopomnym
wydarzeniu poinformował publicznie – podczas obrad sesji – Adam Stenka, jeden z kruchtowych liderów Klubu Radnych „Ziemia Lęborska”. Okazja dobra i przemyślana, bo obrady sesji w telewizji kablowej transmituje na żywo prywatna firma za publiczne pieniądze. Z zaproszenia radnego Stenki skorzystało wielu innych radnych, również z opozycyjnej lewicy, którzy karnie stawili się w kościele. MARCIN SZOBA
K
sięża powodują wypadki drogowe jak tysiące Polaków. Tyle że gdy już dojdzie do tragedii, liczą na bezkarność. I zazwyczaj nie mylą się. 12 lutego bieżącego roku około godziny 18.30 ks. Krzysztof Tryk, wikary z Borowa w gminie Annopol, wracał z imprezki, która odbywała się u nauczycielki w Kolonii Gościeradów. W samochodzie nie był sam, choć teraz stara się to skrzętnie ukryć. W pewnej chwili, gdy mijał Gościeradów Plebański, przed maską jego zielonego volkswagena golfa wyrósł człowiek. Kierowca odruchowo wcisnął hamulec, ale samochód po uderzeniu w człowieka toczył się jeszcze kilkadziesiąt metrów. To, co się działo wówczas na drodze, widziało kilka osób, ale boją się zeznawać. Pani Halina, matka przejechanego 33-letniego Sławomira Wójcika, wielokrotnie była później na miejscu zdarzenia. Z rozmów z ludźmi i ze śladów wypadku na drodze wysnuła następujące wnioski: – Ksiądz potrącił samochodem mojego syna, potem wlókł go pod autem kilka metrów, a następnie przejechał po nim. Odjechał z miejsca wypadku, po czym zawrócił, gdyż zauważył nadjeżdżający z przeciwka samochód osobowy. Potem opowiadał, że był przekonany, iż przejechał psa. Do dziś nie wiadomo, kto zadzwonił po pogotowie, w każdym razie karetka przyjechała za późno, gdy właściwie nie było już szans na uratowanie ofiary. Dla rodziców śmierć syna jest oczywiście olbrzymią tragedią – tym większą, że są pewni, iż ktoś celowo broni księdza i fałszuje obraz przebiegu zdarzeń. Jak inaczej można wytłumaczyć zachowanie policji z Gościeradowa,
Kto za nim stoi?
Co roku w Polsce księża, często pod wpływem alkoholu, powodują dziesiątki wypadków. Z reguły uchodzi im to bezkarnie
skoro nawet nie zbadała alkomatem kierującego volkswagenem księdza ani nie zabezpieczyła śladów na miejscu wypadku. – Zapewne dlatego po trzech miesiącach tak prowadzonego śledztwa umorzono je – mówi pani Halina. – Odwołaliśmy się więc do Prokuratury Okręgowej w Lublinie i czekamy na kolejne dochodzenie. Ludzie we wsi zbulwersowani są dodatkowo zachowaniem księdza proboszcza z Gościeradowa, który sprawuje dziekański nadzór nad parafią sprawcy wypadku. – Gdy przyszło do pogrzebu Sławka, ks. Andrzej Kontek robił z tym jakieś dziwne problemy, co wnerwiło wszystkich, a do tego nasz proboszcz nie miał żadnych skrupułów, by zainkasować 700 złotych – mówi zbulwersowana pani Aniela.
J
eśli Zamość nie jest jeszcze miastem wyjątkowym, to z całą pewnością może do takiego miana kandydować. Ma już dwa pomniki JPII. O pomniku-szpitalu nie wspominając. Białe szaleństwo!
W Biłgoraju powołano nową parafię i już buduje się tam nowy kościół. Parafia ma nosić imię JPII. Radni miejscy złamali prawo i przeznaczyli kasę z budżetu miasta wprost na budowę świątyni. Zablokowała ich Regionalna Izba Obrachunkowa, o czym pisaliśmy. Od czasu śmierci Karola Wojtyły aż w siedmiu miejscowościach przemianowano szkoły, nadając im imię JPII. W całej Polsce jest już ponad 360 pomników pana na Watykanie. Tylko w 2000 r. powstało ich 50. Kiedyś zamawiały je głównie parafie, a płacili wierni. Teraz płacą wierni i niewierni, bo kasa na pomnikowe szaleństwo idzie głównie z podatków. Do końca tego roku powstanie jeszcze około 60 pomników. Rzeźbiarze nie robią już nic innego, tylko pracują nad coraz bardziej uduchowionym wizerunkiem Drogiego Ojca, Wielkiego Nauczyciela. W samych Gliwickich Zakładach Urządzeń Technicznych wyprodukowano w tym roku Papę dla Rybnika, Katowic, Piekar Śląskich, Wołomina i Kleszczowa. Gdyby doliczyć wszystkie odlewy, popiersia, tablice pamiątkowe, kolumny i itp., okaże się, że w całej Polsce u progu XXI wieku jeden facet ma ponad 1000 pomników. Nie doliczając tysięcy szkół, ulic, parków, szpitali nazwanych na cześć. Tyle nie mieli Lenin i Stalin razem wzięci. Lecz choć ku JEGO czci organizowane są turnieje sportowe i pielgrzymki, choć leśnicy sadzą drzewka papieskie, a wszyscy cytują nauki JPII, to mentalność Polaków się nie zmienia. No cóż, przecież nie o to chodzi. TOMASZ ŻELEŹNY
Ukrzyżowany kraj Papież z Zamościa ma 3,60 metra wzrostu i powstał w Krakowie. W odlewni. Aby był większy, postawiono go na 2-metrowym cokole tuż przed kościołem pw. Matki Bożej Królowej Polski. Papa z brązu wyciąga rękę w sposób ulubiony w przedwojennych Niemczech i przez Młodzież Wszechpolską. Dodatkiem do pomnika są kłosy zbóż, chabry, maki i gołąb. Autorką tego „arcydzieła” jest Maria Gmyz. Pomnik ma nawiązywać do wizytacji miasta. Zrzutkę – jak zwykle – urządzili parafianie i miejska kasa. To już drugi pomnik papieża w Zamościu, bo pierwszy jest cokolwiek „niesłuszny” – odsłonięto go w 1988 roku, czyli za „bezbożnej” komuny. W Tarnogrodzie, biednym mieście najuboższego regionu całej Unii Europejskiej, od 2005 roku działał komitet budowy pomnika JPII. Byli w nim księża, radni, sołtysi – aktyw przewodniej siły narodu, jak za dawnych czasów. Za jedyne 100 tys. zł stanął przed budynkiem poczty 4,5-metrowy pomnik JPII w szatach falujących na wietrze.
– A przecież Sławek był niegdyś ministrantem i został zabity przez księdza. Nie udało nam się porozmawiać z księdzem Krzysztofem Trykiem. Niedawno został przeniesiony na inną parafię i starannie unika kontaktów z dziennikarzami. Nikt nie wątpi, że wikaremu włos z głowy nie spadnie. Policja nawet na moment nie zatrzymała mu prawa jazdy, a uszkodzony samochód szybciutko wyglądał jak nowy. Kto kryje wikarego? We wsi słyszy się na ten temat różne zdania. Mieszkańcy opowiadają, że ojciec dziewczyny, z którą jechał wikary owego feralnego dnia, jest prominentnym działaczem w tutejszym samorządzie. I ten właśnie trop podpowiadamy lubelskiej prokuraturze! RYSZARD PORADOWSKI Fot. GOSS
Nr 30 (334) 28 VII – 3 VIII 2006 r. Cystersi z Krakowa połknęli ponad 3 ha lukratywnych miejskich gruntów wartych przynajmniej 24 mln zł. O podarunku, niejawnie i mimo sprzeciwu gminy, zdecydowała Komisja Majątkowa. – To wbrew konstytucji – uważa prezydent, a także jego prawnicy. Ziściły się nasze przypuszczenia („FiM” z lutego 2005), że to nie Agencja Nieruchomości Rolnych, ale miasto będzie zaspaka-
nowe roszczenia, zgłoszonym po upływie ustawowego terminu (obowiązywał do końca 1992 roku – dop. red.).
KOŚCIELNY ROZBIÓR POLSKI rzecz opactwa nieruchomości pozostających dotychczas w zasobach gminy miejskiej Kraków. Co na to prezydent królewskiego grodu? Był zszokowany pozbawieniem gminy własności nieruchomości komunalnych w trybie niejawnym i uznał takie działanie za niezgodne z konstytucją i ustawą z 17 maja 1989 r. o stosunku państwa do Kościoła katolickiego. W kolejnym piśmie wezwał do usunięcia naruszenia prawa powsta-
były one przygotowywane pod przetargi lub opracowano plany ich zabudowy. Według zaniżonej wyceny, zakonnicy zgarną działki warte 24 mln 198 tys. zł! A na dowód, że słowa o zaniżaniu nie są bezpodstawne, damy jeden przykład: działkę nr 224/7 o pow. 1,1020 ha przy ul. Kobierzyńska–Kapelanka w Krakowie Podgórzu zakon wycenił sobie na 6 mln 988 tys. zł, co Komisja Majątkowa zaakceptowa-
Miliony dla cystersów jać rosnące, gigantyczne żądania mnichów, wyceniane w sumie na astronomiczną kwotę 90 mln zł. Przypomnijmy: już w 1994 r. opactwo ojców cystersów w Krakowie Mogile dostało całkowitą rekompensatę za utracony majątek. Po 10 latach okazało się, że to za mało. Po zmianie opata zakonnicy wystąpili do Komisji Majątkowej z nowymi roszczeniami. Tym razem zażądali ponad 45 ha terenów w Nowej Hucie, na których stały bloki mieszkalne oraz sklepy. Ponieważ jednak nieruchomości te zostały trwale zagospodarowane, wnieśli o przyznanie opactwu mienia zastępczego o wartości... 90 mln zł! W październiku 2004 r. Komisja Majątkowa wezwała do udziału w sprawie Agencję Nieruchomości Rolnych oraz Gminę Kraków, zobowiązując je do zajęcia stanowiska. I co się działo dalej? W marcu 2005 r. pełnomocnik prezydenta Krakowa ds. prawnych poinformował Komisję Majątkową, że postępowanie regulacyjne z wniosku opactwa zostało już zakończone orzeczeniem z 29 marca 1994 roku, natomiast żądania z 2004 r. są nowym wnioskiem, zawierającym
U
W sprawie zapanowała totalna cisza... Jak się okazało – złowroga! Wraz z objęciem steru władzy przez PiS sprawa (podobnie jak setki podobnych w całym kraju!) potoczyła się bardzo sprawnie. Już 31 stycznia 2006 r. Komisja Majątkowa dała ultimatum: 90 dni na negocjacje. 29 marca prezydent Krakowa poinformował Komisję, że nie widzi możliwości wyłączenia nieruchomości zamiennych ze względu na to, iż wskazane grunty są objęte innymi zamierzeniami inwestycyjnymi. A ponadto ponownie uznał wniosek zakonników za bezzasadny ze względu na wcześniejsze zaspokojenie ich roszczeń i złożenie nowego wniosku grubo po terminie. Komisja państwowo-kościelna całkowicie olała i prezydenta, i miasto, nie odnosząc się do ich wniosków i zarzutów. Nie wyznaczyła nawet rozprawy, w trakcie której mogłoby dojść do uzgodnienia interesów stron, a następnie – co jeszcze bardziej bulwersuje – na posiedzeniu niejawnym i bez udziału uczestników postępowania i ich organów nadrzędnych orzekła o przeniesieniu na
waga, ostrzegamy rodziców dzieci z okolic Jeleniej Góry: nie wysyłajcie swoich pociech na kolonie organizowane przez Wojciecha Zdzisława K., byłego biskupa Kościoła starokatolickiego. Wspomniany ksiądz już przed laty odsiadywał wyrok za pedofilię, ale dzięki dobremu sercu Wałęsy odzyskał wolność (amnestia). Potem biskup – za podobne czyny – znów trafił za kratki. Niedawno, dzięki wysokiej kaucji, odzyskał wolność, ale proces w jego sprawie nadal toczy się w Wołominie. Gdy kilka lat temu Wojciech Zdzisław K. trafił do więziennej celi, konkurencyjny Kościół rzymskokatolicki natychmiast zaczął dokopywać „braciom mniejszym”, jakby sam nie miał do czynienia z seksualnymi aferami. Do nagonki włączyła się wówczas przykruchtowa katolicka prasa. Na efekty ataku na konkurencję nie trzeba było długo czekać. Z dwudziestu parafii
łego w wyniku powyższego orzeczenia. Jaka była odpowiedź Komisji? Pozostała głucha na argumenty i pisma włodarzy miasta. W zamian wydała nowe skandaliczne orzeczenie o kolejnych lukratywnych działkach miejskich, które należy dać cystersom. W sumie mnisi dostali siedem atrakcyjnych działek przeznaczonych pod usługi, komercję i mieszkalnictwo, chociaż w większości
ła bez zmrużenia oka! Tymczasem wycena dokonana na zlecenie gminy opiewa na kwotę 8 mln 528 tys. zł, czyli drożej o 1 mln 540 tys. zł. Poza tym działka ta była już przedmiotem negocjacji gminy z kupcami krakowskimi. Miało tam powstać duże Centrum Handlowo-Usługowe. Miasto straci więc kolejne miliony na niezapłaconych podatkach. Inna z działek, położona przy ul. Chopina, była przedmiotem
7
postępowania z wniosku poprzednich właścicieli o zwrot. Na kolejnej – przy ul. Wrocławskiej – została już wydana decyzja ustalająca warunki zabudowy dla budynku administracyjno-biurowego. Na tak skandaliczne praktyki Komisji Majątkowej prezydent miasta Jacek Majchrowski poskarżył się ministrowi MSWiA Ludwikowi Dornowi, znanemu rozwodnikowi i klerykałowi. Ponieważ to z pewnością nie pomoże, skarga trafi do Trybunału Konstytucyjnego. A tymczasem to nie koniec roszczeń opactwa. Zostało jeszcze (z 90 mln zł) ponad 65 mln zł do wyssania. Okazuje się, że skandaliczne potraktowanie miasta Kraków przez Komisję Majątkową to nie jednorazowy wybryk, ale nowa praktyka. Oto o działkach przekazanych Stowarzyszeniu św. Brata Alberta starostwo krakowskie dowiedziało się z... ksiąg wieczystych. Komisja Majątkowa nawet nie raczyła poinformować urzędu, że przekazała kościelnemu stowarzyszeniu dwie atrakcyjne działki budowlane o obszarze około 4 ha w Mogilanach pod Krakowem, których realna wartość wyceniana jest na około 4 mln zł. JAROSŁAW RUDZKI
CO OTRZYMALI CYSTERSI? Lokalizacja Powierzchnia (w ha) Działka nr 224/7 1.1020 przy ul. Kobierzyńska–Kapelanka Działka nr 114/110 1.4056 przy ul. Zielińskiego Działka nr 563/3 0.2065 przy ul. Chopina Działka nr 3/1 0.2805 przy ul. Wrocławskiej Działka nr 227 0.2163 przy ul. Bratysławskiej Działka nr 62/3 0.0643 przy ul. Twardowskiego, Dworskiej, Szwedzkiej Działka nr 62/4 0.0036 przy ul. Dworskiej 1) Według wyceny na zlecenie gminy Kraków wartość działki wynosi: 8 528 000 zł 2) To wartość dwóch działek nr 62/3 i 62/4
starokatolickich, na które za sprawą nieuczciwego biskupa padło aferowe odium, do dziś dotrwały zaledwie trzy. Wprawdzie z tej wielkiej awantury wyszły one ostatecznie wzmocnione, ale wątpliwa to nadzieja
Aleksandra, że wspomniana parafia uległa likwidacji z dniem 1 maja br. – To bzdura, istniejemy nadal, bo Wojciech Zdzisław K. od dawna nie jest biskupem i nie ma uprawnień do likwidowania
Biskup notoryczny w obliczu tego, co ponownie szykuje im Wojciech Zdzisław K. Prawdopodobnie z myślą o zemście (po skazaniu na karę więzienia pozbawiony został godności biskupa) Wojciech Zdzisław K. odwiedza liczne urzędy i wypisuje dziesiątki pism, by zdyskredytować swój Kościół. Nie mając już żadnych uprawnień, poinformował Zbór Kościoła Chrześcijan Baptystów w Łodzi, który wynajmuje tutejszej parafii Kościoła starokatolickiego siedzibę przy ul.
czegokolwiek, a tym bardziej największej w Polsce łódzkiej parafii – mówi ksiądz Kazimierz Dorociński. – Choć odwołany został z urzędu, nadal posługuje się starym tytułem. W Wojcieszowie koło Jeleniej Góry, gdzie z Marek przeniósł siedzibę Kościoła, rozsyła podobne pisma szkodzące innym parafiom w kraju. Zamierza też organizować kolonie dla dzieci... Biskup pedofil to w gruncie rzeczy tragikomiczna postać. Nie mogąc sobie poradzić
Wartość (w zł) 6 988 0001) 6 960 000 4 290 000 2 905 000 2 235 000 820 0002)
z seksualnymi skłonnościami, już dwukrotnie trafił za kratki. W przeszłości zasłynął również cmentarnymi posługami, podając się – w zależności od potrzeb – za kapłana różnych kościołów. Wywoływało to nie tylko złośliwe komentarze, ale i irytację rodzin wielu zmarłych. Wśród społeczności starokatolików znane są także inne grzeszki byłego biskupa. Opowiadają oni m.in. o tym, że za pieniądze wiernych zakupił dla siebie wspomnianą siedzibę w Wojcieszowie. – Szkodliwa działalność Wojciecha Zdzisława K. kosztowała nas już bardzo drogo i chcielibyśmy nareszcie spokoju, tym bardziej że udało nam się uzdrowić atmosferę w naszym Kościele – mówi Marek Kordzik, nowy biskup. Jednak o spokoju biskup Kordzik będzie musiał prawdopodobnie zapomnieć. Przynajmniej do czasu, aż jego poprzednik znów nie trafi za kratki. RP
8
Nr 30 (334) 28 VII – 3 VIII 2006 r.
POLSKA PARAFIALNA
Pasterze i etycy Antypolski układ przypuścił wyjątkowo perfidny atak na Kościół. W ciągu zaledwie kilku ostatnich dni lipca za kratki trafiło czterech pedofilów: dwóch księży katolickich, kościelny oraz przełożony ministrantów. – Chodziło o to, że W Płońsku (woj. mazowieckie, ksiądz Witold Zembrzuski, diecezja płocka): „Policjanci wydziadotychczasowy dyrektor zarząłów: dochodzeniowo-śledczego i krydzanego przez nasz Caritas Dieceminalnego Komendy Stołecznej Polizjalnego Ośrodka Rekolekcyjnocji zatrzymali 30-letniego Jarosława N. -Formacyjnego w Ratowie koło RaW trakcie przesłuchania mężczyzna dzanowa, otrzymał nominację na wiprzyznał się do rozpowszechniania kariusza w Płońsku. Potrzebował przez Internet treści pornograficznych trochę czasu, żeby pozałatwiać spraz udziałem nieletnich (co najmniej wy papierkowe, więc ksiądz Jarek 364 pliki zdjęciowe). Komputer, z któmiał do końca lipca pomagać płońrego korzystał, zabezpieczono. Mężczyźskiemu proboszczowi księdzu kanonie grozi kara do 5 lat pozbawienia nikowi Mirosławowi Tabace, a dowolności” – głosi oficjalny komunipiero w sierpniu stawić się zgodnie kat, przemilczając fakt, że ów tajemz przydziałem w Radzanowie. Nie niczy „mężczyzna” jest znanym zdążył... – wzdycha nasz informator. księdzem diecezji płockiej, zaś poAle nic straconego... licyjna akcja miała miejsce na terytorium wielce w Płońsku szanowanej parafii św. Maksymiliana Kolbego. Ks. Jarosław N. został wyświęcony w 2001 r., a że młody kapłan bardzo przypadł do gustu dyrektorowi płockiego Caritasu – księdzu prałatowi Jerzemu Zającowi – biskup ordynariusz Stanisław Wielgus skierował pedofila do pracy w tej instytucji. Oficjalnie pełnił w Caritasie funkcję „instrukTu ksiądz Jarosław tora terapii zajęciowej”, lubił przesiadywać... a faktycznie był prawą ręką szefa i prowadził nawet w je– Nie wystąpiliśmy do sądu z wniogo zastępstwie szkolenia dla Parafialskiem o tymczasowe aresztowanie. nych Zespołów Caritas oraz – co luZastosowaliśmy w stosunku do Jarobił najbardziej – organizował wakasława N. poręczenie majątkowe cyjny wypoczynek dla... najuboższych w kwocie 10 tysięcy złotych oraz podzieci diecezji płockiej. ręczenie osoby zaufania publicznego – Gdy kwestia pedofilii wśród du– ujawnił nam Andrzej Sawicki, szef chowieństwa przestała być tematem Prokuratury Rejonowej w Płońsku. tabu, w kurii pojawiły się sygnały, że Kim jest ta osoba zaufania puz księdzem Jarkiem mogą być kłoblicznego? poty. Myślę, że właśnie dlatego biJak się nieoficjalnie dowiedzieliskup postanowił zwolnić go w czerwśmy, rolę tę pełni kanonik Tabaka. cu z Caritasu i przenieść z Płocka na małą parafię św. Rocha w Radzano¤¤¤ wie nad Wkrą – mówi „FiM” jeden Poszukiwany listem gończym z pracowników kurii. 37-letni ks. Piotr T., do niedawna Do przeprowadzki ks. Jarosław proboszcz z Dębnicy koło Człuchoniespecjalnie się palił, toteż chętnie wa (woj. pomorskie, diecezja pelplińskorzystał z propozycji czasowego zaska), wpadł w ręce policji. O spekstępstwa w znacznie większym przetakularnej ucieczce plebana wraz cież od Radzanowa Płońsku. z 15-letnim uczniem gimnazjum
Biskup Wielgus i poręczyciel ks. Tabaka (w środku)
w Starogardzie Gdańskim pisaliśmy w „Proboszczu na gigancie” („FiM” 21/2006). W toku śledztwa wyszło na jaw, że nie tylko molestował seksualnie ministrantów, ale też poił alkoholem oraz udostępniał narkotyki. Przed awansem na proboszcza w Dębnicy ksiądz T. był (do połowy 2005 r.) wikariuszem parafii św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Starogardzie Gdańskim, gdzie patronował rozbitej przed kilku dniami siatce pedofilskiej, wykorzystującej małoletnich ministrantów. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, „sprawa ma charakter rozwojowy”, gdyż dzieci „wypożyczano”
Niewykluczone, że może być ich więcej. Zatrzymanym przedstawiono zarzuty z art. 200 par. 1 (czynności seksualne z małoletnim), za co grozi kara pozbawienia wolności do lat 10, 59-latkowi także z art. 208 (rozpijanie małoletniego), ponieważ jak wynika z ustaleń policjantów, wielokrotnie dostarczał alkohol nieletnim i nakłaniał do jego spożycia” – komunikuje pomorska policja. Kościelny Waldemar G. oraz prezes ministrantów Tomasz J. (pracownik Wydziału Kultury, Sportu i Promocji Regionu Starostwa Powiatowego w Starogardzie) przyznali się do zarzucanych im czynów. Zabawiali się z nieletnimi ministrantami w pomieszczeniach parafialnych, a najmłodsza z ofiar miała zaledwie 11 lat... – Pracuję w wymiarze sprawiedliwości od 26 lat i dotąd nie zetknąłem się z tak odrażającą i bulwersującą sprawą – powiedział sędzia Zbigniew Ałaszewski z Sądu Rejonowego w Starogardzie, gdzie zapadła decyzja o zastosowaniu 3-miesięcznego aresztu wobec podejrzanych. Proboszczem parafii św. Katarzyny Aleksandryjskiej jest ksiądz kanonik Roman Walkows, członek Rady Kapłańskiej diecezji pelplińskiej, sędzia Sądu Biskupiego i wykładowca etyki w miejscowym wyższym seminarium duchownym... ¤¤¤ ...i tak się to skończyło Biskupi Bernard Szlaga (Pelplin) i Stanisław również księżom z innych parafii, nie Wielgus (Płock) nie komentują intylko diecezji pelplińskiej... cydentów w podległych sobie diecezjach. Niepotrzebnie chowają głowę ¤¤¤ w piasek, gdyż wytłumaczenie jest, „W Starogardzie Gdańskim zaa z racji powszechności stosowania trzymano 59-letniego kościelnego i 24również im powinno być znane. Proletniego szefa ministrantów. Są podejponujemy szybko przeciąć wątplirzani o molestowanie chłopców poniwości wiernych i ogłosić, że „taka kużej 15 lat, ministrantów z tej samej mulacja wydarzeń w okresie... (tu suparafii. 59-latka zatrzymano na teregerujemy wstawić jakąś pasującą danie parafii, a 24-latka w miejscu pratę z kalendarza liturgicznego) nie mocy. Z dotychczasowych ustaleń wynika, że być przypadkiem itd.”, a cała hiże przestępstwa miały miejsce od 1996 storia jest brudną robotą wrogiego r. do 2005 r. Do molestowania dochoKościołowi układu. dziło na terenie parafii. Do tej pory ANNA TARCZYŃSKA ustalono dziesięciu pokrzywdzonych.
Nr 30 (334) 28 VII – 3 VIII 2006 r. Kardynał Józef Glemp odchodzi na emeryturę. W końcu. Książę Kościoła lekceważony przez JPII przez 25 lat rządził najsilniejszą organizacją w Polsce. Skutki odczuwamy wszyscy. Metropolitą i prymasem został w połowie 1981 r. na prośbę kard. Wyszyńskiego (zm. 28 maja 1981 r.), którego był przez pewien czas osobistym sekretarzem. Wyszyński widział w nim kontynuatora swojego ludowego katolicyzmu. Prymas Józef Glemp odpowiada za klerykalizację Polski, konkordat i miliardy złotych, które zamiast służyć potrzebom Polaków, zasiliły kościelne skarbce. Podsumujmy go jednak – choć na to nie zasługuje – zupełnie obiektywnie.
W 1993 r. mówił na Jasnej Górze: „Zboczenia mają uzyskać opiekę prawa i zamiast leczenia mają stanowić czynnik rozkładu społecznego. Skutki propagandy erotycznej są nieobliczalne, ponieważ erotyzm stanowi część kultury śmieci”. W 1995 roku biskup polowy Sławoj Leszek Głódź wydał modlitewnik dla żołnierzy. Kardynał Glemp skomentował prześmiewcze komentarze: „PRL trwa (...) człowiekowi chce się ograniczyć jego publiczne wyznawanie wiary, sprowadzić reli-
POLSKA PARAFIALNA Zdaniem kard. Glempa, w środkach masowego przekazu pracuje „wiele osób zakorzenionych w starym systemie, który był oparty na marksizmie i leninizmie”, a „takie osoby nie lubią wszystkiego, co katolickie i narodowe”. Za jego kadencji utworzono nowe diecezje, a rząd Suchockiej podpisał konkordat. Sejm naciskany przez SLD i UP podjął decyzję o zbadaniu zgodności konkordatu z konstytucją. Glemp ostrzegał: „Kościół chce pokoju, zawsze opowiadał się za współpracą, pokojem, ale Kościół nie boi się wojny”. W sprawie Radia Maryja kard. Glemp zabrał głos w 1997 roku. W liście do prowincjała redemptorystów pisał: „Wielebny Ojciec Rydzyk, mimo popularności i poparcia
zastopował Watykan, który pragnie, aby świątynie nie były budowane ze środków Kościoła. Prymas podkreślał: „Gdybym nie podjął budowy tej świątyni, byłby to z mojej strony grzech zaniedbania”. Glemp odbył także pielgrzymkę do Ameryki, aby zbierać datki na budowę wśród tamtejszej Polonii. Napisał nawet wiersz, używając rymów częstochowskich. Choćby złoty, lecz z miłości Na Świątynię Opatrzności, Choćby złotówka od Polaka Świątynia stanie nie byle jaka. Czuwa cierpliwie Opatrzność Miła, by się Polska odrodziła Twą cegłówkę złóż co prędzej, By Bóg darzył łaską więcej. Niewiele dostał, a 20 mln zł na tę absurdalną budowę wyłożył w tym
9
1 listopada 2002 r. Glemp w telewizyjnym wystąpieniu mówił: „Człowiek powinien zostawić ślady swego życia cielesnego i ślady życia duchowego. Przybywając na cmentarze, pielęgnujemy ślady cielesne. Groby przyozdabiamy kwiatami i zapalamy na nich znicz”. W połowie 2005 roku, komentując senackie poprawki ustawy zdrowotnej dotyczące możliwości refundacji tabletek antykoncepcyjnych, Glemp rzekł: „W związku z tym biedni będą musieli płacić za rozbudzone potrzeby bogatych”. Kiedy umierał papież Polak, Glemp nie był łaskaw przyjechać do Polski z zagranicznych wojaży. Natomiast jedna z jego wypowiedzi była naprawdę obrzydliwa. Komentując zawalenie się dachu hali w Ka-
Szamańskie wersety 13 grudnia 1981 r. w kazaniu wygłoszonym w kościele Matki Bożej Łaskawej w Warszawie powiedział: „Sprzeciwianie się postanowieniom władzy w stanie wojennym może wywołać gwałtowne wymuszenie posłuszeństwa aż do rozlewu krwi włącznie, ponieważ władza dysponuje siłą zbrojną”. O zdelegalizowanej „Solidarności” w wywiadzie dla tygodnika „O Estado de São Paulo” podczas wizyty w Brazylii w 1984 r. stwierdził: „Trzeba wiedzieć, że z 10 mln członków »S« połowę stanowili komuniści, a więc to nie były ideały czysto katolickie. Zawsze mówiłem, że Kościół da pełne poparcie, jeśli będą respektowane początkowe cele obrony robotników. Ale w pewnej chwili »Solidarność« straciła cały sens obrony robotników”. W połowie lat 80. na terenie obozu Auschwitz karmelitanki założyły klasztor. Środowiska żydowskie natychmiast zarzuciły Watykanowi chrystianizację obozu i brak szacunku dla zamordowanych tam ludzi. W 1987 r. delegacje chrześcijańska i żydowska podpisały deklarację w Genewie: klasztor w ciągu dwóch lat miał zostać przeniesiony. Zakonnice nie opuściły go jednak w wyznaczonym terminie. W proteście grupa amerykańskich Żydów modliła się na terenie obozu. Usunięto ich siłą. Prymas na Jasnej Górze skomentował: „Niedawno oddział Żydów z Nowego Jorku dokonał napaści na klasztor w Oświęcimiu... Wprawdzie nie doszło do zabójstwa sióstr lub zniszczenia klasztoru, bo zostali powstrzymani, ale nie nazywajcie napastników bohaterami!”. Dwa lata później Prymas zakwestionował deklarację genewską. Jego komentarz spowodował awanturę międzynarodową, którą Watykan wyciszał.
gię do wymiaru prywatnego (...). Przecież żołnierz z kompanii honorowej, który idzie na mszę, on nie idzie się modlić, on idzie wypełnić służbę. Jeżeli się powie, że niewierzący nie może pójść, no to żołnierz nie lubiący prezydenta może też nie pójść na defiladę”. O planowanym wejściu Polski do Unii Europejskiej w 1995 r.: „Sprawa nie jest wcale teoretyczna, trzeba ją widzieć w kategoriach walki o niepodległość. Nie można teraz ugrzęznąć w zabiegach o uzwierzęcenie człowieka poprzez zapewnienie mu jedynie łatwej pracy, dobrego jadła, rozrywki i seksu”. Prymas Glemp z troską pochylał się nad losem młodzieży: „Jeśli przed młodym człowiekiem jest tylko chaos – Przystanek Woodstok – to jego życie kończy się bagnem, błotem”. Natomiast wszystkich ośmielających się krytykować postępowanie funkcjonariuszy kościelnych nazwał po prostu szczekającymi kundelkami. W 1998 r., broniąc krzyżowca Świtonia i jego skandalicznej akcji, Glemp rzekł: „Do takiej obrony ma prawo nie tylko Episkopat, ale wszyscy, którzy z wiarą ten krzyż przyjmują”, przekonując, że trzeba „w imię prawdy powiedzieć, że ten zespół [Świtonia] powstał nie z fantazji, ale z powodu ciągłego i wzrastającego molestowania przez stronę żydowską o jak najszybsze usunięcie krzyża”. W 22 rocznicę pontyfikatu JPII TVP pokazała amerykański film dokumentalny o papieżu. „To bardzo niedobry, nieszczęśliwy i wrogi film. W telewizji była wola polityczna, aby taki film pokazać, była gestem politycznym, przygotowywanym w związku z ujawnieniem tzw. sprawy kaliskiej (minister Siwiec całował ziemię kaliską – dop. red.)”.
Z kardynałem Glempem żegnamy się bez żalu
wielkich rzesz, nie może żądać dla siebie przywilejów i stać ponad prawem. Kościół musi unikać pobudzania nastrojów wrogości”. Potem zmienił zdanie i więcej Rydzyka nie atakował. W 1997 r. krytykował konstytucję: „Ustanawiający tekst nowej konstytucji politycy są w większości niewierzący albo obojętni, albo oziębli i stąd się bierze lęk o brak zrozumienia dla większości wierzącej. Czy w nowej konstytucji Bóg ma dzielić miejsce z nie-Bogiem?”. W 2001 r. prymas nie pojechał na uroczystości 60 rocznicy zamordowania żydowskich mieszkańców Jedwabnego. „Trudno wypowiadać się na temat zbrodni w Jedwabnem, kiedy jeszcze trwają badania nad jej wyjaśnieniem” – tłumaczył. W 2000 roku rozpoczęto budowę Świątyni Opatrzności Bożej pomysłu Józefa Glempa. Najpierw projekt wspierały państwowe firmy, topiąc tam gigantyczne pieniądze. Ludzie niechętnie dają kasę na budowę. Żeby więc uzyskać fundusze, Prymas postanowił sprzedać miastu budynek Teatru Roma od lat należący do Kościoła. Transakcję
roku Sejm. Kontrowersyjną decyzję prymas przyjął z zadowoleniem. Jeszcze bardziej zadowolił go marszałek województwa mazowieckiego Adam Struzik. Wyłożył kolejne 20 dużych baniek na budowę. W zamian Glemp zrobił brata Struzika szefem parafii przy tej świątyni. Księdza Jana Twardowskiego – wbrew woli zmarłego – pochował w powstającej świątyni. Glemp nie zważał na protesty rodziny i przyjaciół księdza. Podczas mszy powiedział: „Dusza św. pamięci ks. Twardowskiego jak gołąb, jak orzeł uleciała do Boga”. Zapomniał dodać, że jego szczątki doczesne zostały na budowie. Modesta Tomaszewska z domu Kośmicka, rodzona siostra matki Józefa Glempa, mieszkała we wsi Kusowo pod Bydgoszczą. Gdy zmarł jej mąż, została sama jak palec. Jej chrześniak prymas zapomniał o niej. Gdy już było z nią krucho, opiekowali się nią sąsiedzi. Zmarła ponad 20 lat temu w wieku 81 lat. Leży na cmentarzu w miejscowości Dobrcz. Nie miała nawet krzyża na mogile, o porządnym grobowcu nie wspominając.
Fot. WHO BE
towicach i śmierć dziesiątek ludzi, pytał retorycznie: „Czy ludzie wiary w wystarczający sposób prosili Boga o łaskę?”. To za kadencji Glempa wybuchła afera Paetza. Wyszły też na jaw ohydztwa uprawiane przez ks. Skorodeckiego, spowiednika prymasa Wyszyńskiego, który przez lata molestował ministrantów. Głośno było o sprawie wieloletniego molestowania przez księdza z Tylawy pokoleń tamtejszych dziewczynek oraz innego pedofila – ks. Wincentego Pawłowicza. W dniu, kiedy Glemp ogłosił, że wykroczenia drogowe są grzechem, księża z diecezji rzeszowskiej zabili na drodze 11-letnią Anię Betleję. Za jego kadencji powstał kombinat finansowo-festyniarski w Licheniu. Była też afera gdańskiego wydawnictwa Stella Maris. Za jego rządów państwo wykłada miliardy złotych na utrzymanie latyfundiów kościelnych i nic nie wskazuje na to, aby miało się coś zmienić. Ale też za jego kadencji ludzie odwracają się od Kościoła. No bo jak mają reagować na owe „przesłania miłości”! TOMASZ ŻELEŹNY
10
Nr 30 (334) 28 VII – 3 VIII 2006 r.
POD PARAGRAFEM
P
o pięciu latach pracy zostałam dyscyplinarnie zwolniona, ponieważ kilka razy zaspałam i nie stawiłam się do pracy na czas. Byłam bardzo zmęczona, ponieważ pracowałam po 12–16 godzin, przeważnie w godzinach nocnych (do godz. 24). Po zwolnieniu nie nabyłam prawa do zasiłku. Jak się później okazało, przez ostatnich kilka miesięcy mojej pracy pracodawca nie odprowadzał na mnie składek na ZUS, gdyż na moje miejsce zarejestrował w ZUS-ie swoją ciężarną synową, która u niego nie pracowała. Obecnie jestem w ciąży, bez środków do życia i chciałabym otrzymać od mojego pracodawcy zadośćuczynienie za okres ciąży. Czy mam prawo? (Elżbieta z Węgorzowa)
specjalistom. Proszę wziąć pod uwagę to, że są także inne zawody, z których wykonywaniem wiąże się jakaś odpowiedzialność, np. lekarz czy policjant. Faktem jest również, iż depresja jest chorobą społeczną, na którą cierpi znaczny odsetek populacji. Niektóre przypadki bywają cięższe od innych. W razie zaistnienia wątpliwości co do przydatności do zawodu sędziego to opinia lekarska powinna rozstrzygnąć, czy są one uzasadnione. Jeżeli chodzi natomiast o wymóg posiadania przez sędziego nieskazitelnego charakteru, to – moim zdaniem – odnosi się on bardziej do zachowania sędziego. Powaga zawodu sędziego wymaga od niego, aby postępował etycznie i przestrzegał właściwych wzorców zachowań. Sąd Najwyższy przyjął, iż uzasadnione jest odsunięcie od obowiązków służ-
sobie w całości swoją żonę, nie zaznaczając jednak, że kogokolwiek wydziedzicza. Czy możemy w tej sytuacji wystąpić z mamą o zachowek? Jak to się odnosi procentowo do wartości wkładu mieszkaniowego? (Jadwiga K., Łódź) Do spadku po bracie nie wchodzi mieszkanie, a jedynie spółdzielczy wkład na mieszkanie lokatorskie. Jeżeli wkład mieszkaniowy został wniesiony przed zawarciem małżeństwa lub z darowizny matki przeznaczonej tylko dla brata, to taka część wkładu wchodzi do spadku po bracie. Jeśli wkład mieszkaniowy został wniesiony w czasie małżeństwa, to stanowi on po połowie współwłasność brata i jego żony. Zachowek może przysługiwać wyłącznie dzieciom, małżonkowi oraz rodzicom spadkodawcy. Zgodnie z przepisami, Pani
Porady prawne Rozwiązanie umowy o pracę bez wypowiedzenia może nastąpić w przypadku ciężkiego naruszenia przez pracownika podstawowych obowiązków pracowniczych. W zależności od rodzaju wykonywanej pracy rozbieżna może być ocena, czy niestawienie się do pracy na czas należy do takich naruszeń. W przypadku rozwiązania umowy o pracę bez wypowiedzenia z naruszeniem przepisów przysługuje Pani roszczenie o przywrócenie do pracy na poprzednich warunkach albo odszkodowanie będące równowartością wynagrodzenia za okres wypowiedzenia Z żądaniem takim musi Pani wystąpić do sądu pracy. W przypadku przywrócenia do pracy miałaby Pani prawo do wynagrodzenia za czas pozostawania bez pracy, nie więcej jednak niż za 3 miesiące. Sąd pracy zasądza odszkodowanie w sytuacji, gdy uznaje, iż uwzględnienie żądania przywrócenia do pracy jest niemożliwe lub niecelowe. Nie wykluczam, że może tak być w Pani sytuacji. Najważniejsze jest jednak, aby sąd uznał, iż dyscyplinarne zwolnienie było bezpodstawne, ponieważ dzięki temu nie utraci Pani prawa do zasiłku dla bezrobotnych. Nie bez znaczenia będzie okoliczność, że pracowała Pani w godzinach nadliczbowych oraz w porze nocnej, za które przysługuje dodatkowe wynagrodzenie. Jeżeli chodzi o nieodprowadzanie przez pracodawcę Pani składek na ZUS, to jest to ciężkie naruszenie uprawnień pracowniczych i w takiej sytuacji może Pani zażądać od pracodawcy przed sądem uiszczenia zaległych składek na ZUS wraz z ustawowymi odsetkami za zwłokę. Oczywiście, musi Pani przedstawić dowody, że była Pani w tym okresie jeszcze zatrudniona (podstawa prawna: Kodeks pracy, DzU 1998.21.94). ¤¤¤ Czy osoba chora na depresję może wykonywać obowiązki sędziego sądu rejonowego? Ustawa o ustroju sądów powszechnych stanowi, że na stanowisko sędziego może być powołana osoba nieskazitelnego charakteru, która jest zdolna – ze względu na stan zdrowia – do pełnienia obowiązków sędziego. (Wiktor B., Mińsk Mazowiecki) To prawda, że przepisy wymagają, aby stan zdrowia sędziego pozwalał mu na pełnienie jego obowiązków. Jednakże ustawa nie zawiera zamkniętego katalogu schorzeń, które stanowiłyby przeszkodę w ich wykonywaniu. Trudno stwierdzić, czy depresja jest chorobą na tyle poważną, że jej wystąpienie uniemożliwia wykonywanie funkcji sędziego. Wydaje się, że ustawa pozostawia w tym zakresie ocenę lekarzom
bowych sędziego w przypadku, gdy wszczęto przeciwko niemu za jego zgodą postępowanie karne w związku z wykonywaniem przez niego obowiązków służbowych (podstawa prawna: Ustawa z 27.07.2001 r. Prawo o ustroju sądów powszechnych, DzU 2001.98.1070, Postanowienie Sądu Najwyższego Sądu Dyscyplinarnego z 18.09.2002 r., SNO 25/2002). ¤¤¤ Jestem właścicielem działki o powierzchni 2 ha, na której stoi dom i budynki gospodarcze. Taką samą działkę posiada sąsiad, który w tym roku posadził na niej las tuż obok moich zabudowań. Jak drzewa podrosną, gałęzie będą zaglądać mi do okna, a podczas burzy mogą się przewrócić i uszkodzić budynki. Czy ustawa określa odległość, w jakiej można posadzić las? (Czytelnik, woj. świętokrzyskie) Nie ma przepisów, które określałyby odległość, w jakiej można sadzić drzewa od granicy sąsiedniej nieruchomości. Zgodnie z orzecznictwem Sądu Najwyższego, miejsce sadzenia drzew i krzewów na gruncie wyznacza zasięg korzeni tych drzew i krzewów w stosunku do gruntu sąsiedniego. Jeżeli sąsiad – sadząc drzewa – nie zachowa właściwej odległości, wskutek czego ich korzenie i gałęzie znajdą się na Pana działce, to będzie Pan miał prawo usunąć te gałęzie i korzenie. Jak przypuszczam, sam fakt posadzenia drzew nie utrudni Panu normalnego korzystania z działki i nie obniży jej roli mieszkalnej czy rekreacyjnej. Z drugiej strony, gdyby Pan posadził drzewa na swojej działce, to również istniałoby ryzyko, że mogą one w czasie burzy przewrócić się i uszkodzić nieruchomości sąsiada. Praktyka sadzenia drzew w bliskiej odległości od granicy nieruchomości jest jednak bardzo rozpowszechniona, chociażby ze względu na możliwość odgrodzenia się w ten sposób od sąsiadów. Wydaje się, że ryzyko przewrócenia drzew w czasie burzy jest zbyt niskie i nie pociąga za sobą aż tak poważnych następstw, aby można było zabronić sadzenia drzew nieopodal budynków (podstawa prawna: Kodeks cywilny, DzU z 23.04.1964 r. Nr 16, poz. 9, wyrok SN z 06.02.2003, IV CKN 1731/00). ¤¤¤ W 2004 r. zmarł bezpotomnie mój brat, pozostawiając spółdzielcze lokatorskie mieszkanie. Brat zapisał się do spółdzielni mieszkaniowej, będąc kawalerem, następnie ożenił się, a potem otrzymał mieszkanie. Część pieniędzy na wpłatę wkładu otrzymał od matki. W testamencie powołał do spadku po
nie ma więc prawa do zachowku, ale ma to prawo matka. Jeżeli np. przysługujący tylko bratu udział we wkładzie mieszkaniowym wynosiłby 20 tys. zł, to wówczas mama mogłaby dochodzić od żony zmarłego tytułem zachowku 625 złotych lub 833 zł, jeżeli jest trwale niezdolna do pracy. Zachowek wynosi bowiem połowę lub 2/3 tego, co spadkobierca uzyskałby, gdyby nie było testamentu. Obliczenie udziałów jest skomplikowane, ale wynika z niego, że ma-
ma po śmierci brata odziedziczyłaby jedynie 3/16 części, gdyż pozostałe udziały przypadłyby żonie i siostrze (podstawa prawna: Kodeks cywilny, DzU z 23.04.1964 r. Nr 16, poz. 93). ¤¤¤ W 1990 r. wyjechałem na budowę eksportową do Libii i wróciłem po 2 latach. W 1995 r. ogłoszono upadłość mojego zakładu i zostałem zmuszony do przejścia na wcześniejszą emeryturę. Kiedy zwróciłem się w tym roku o przysłanie mi zaświadczenia o zarobkach w czasie pracy eksportowej, spotkałem się z odmową. Czuję się oszukany, ponieważ rozporządzenie o ustaleniu emerytur i rent upoważnia mnie do ich otrzymania. Posiadam zaświadczenie o pracy na budowie eksportowej. Co robić? (W.R., Ostrowiec Świętokrzyski) Zakład pracy nie powinien odmówić Panu wydania na Pana żądanie zaświadczenia o zarobkach, podobnie jak
ma obowiązek wydać Panu świadectwo pracy po ustaniu stosunku pracy. Dokumenty te mają szczególne znaczenie związane z ubezpieczeniem społecznym, ponieważ na ich podstawie m.in. oblicza się rentę i emeryturę. Niestety, w wielu zakładach pracy nie przechowuje się kompletnej dokumentacji pracowniczej sprzed lat, co praktycznie uniemożliwia wydanie takiego zaświadczenia. W tej sytuacji proszę zażądać od zakładu pracy wydania zaświadczenia o zarobkach pod rygorem powiadomienia Inspekcji Pracy i wystąpienia do sądu pracy. Z załączonego przez Pana do listu zaświadczenia o pracy na budowie eksportowej wynika szereg informacji, w tym gdzie i w jakim okresie był Pan zatrudniony, a także wskazana jest wysokość Pana wynagrodzenia zasadniczego. Być może ten dokument okaże się pomocny w wydaniu zaświadczenia o Pana zarobkach w tamtym okresie. Jeżeli nie dostanie Pan zaświadczenia, to może Pan wystąpić do sądu. Dodam, że wniesienie do sądu pozwu z zakresu prawa pracy jest zwolnione od jakichkolwiek opłat (podstawa prawna: Kodeks pracy, DzU 1998.21.94). ¤¤¤ Ja oraz moja żona jesteśmy emerytami. Żona zawsze była osobą kłótliwą, ale odkąd przeszła na emeryturę, moje życie stało się piekłem. Nie piję, nie palę, nigdzie nie wychodzę, a kiedy żona wyjeżdża na wczasy z córką i wnukami, ja remontuję mieszkanie. Jestem znerwicowany, leczę wrzody na żołądku i mam wszczepiony rozrusznik serca. Żeby żony nie widzieć i nie słyszeć, zamykam się w swoim pokoju, gdzie jem śniadania i kolacje, a na obiady chodzę do baru mlecznego. Mam emeryturę w wysokości prawie 1700 zł, podczas gdy emerytura żony wynosi niecałe 900 zł. Po mojej śmierci żona otrzyma 85 proc. mojej emerytury, czyli zarobi 500 zł miesięcznie za to, że uczyniła piekło z mojego życia. Aby jej to uniemożliwić, musiałbym się z nią rozwieść lub zamieszkać oddzielnie. Czy nie ma innego sposobu? (Józef S., Szczecin) Jeżeli faktycznie jest tak źle między wami i planuje Pan na żonie zemstę zza grobu, to wydaje się, że rozwód albo faktyczne rozstanie rozwiąże Pana problemy. Istotnie, małżonka rozwiedziona lub wdowa, która do dnia śmierci męża nie pozostawała z nim we wspólności małżeńskiej nie otrzyma po nim renty rodzinnej. Innych sposobów na pozbawienie żony prawa do renty rodzinnej nie ma. Jeżeli zdecyduje się Pan na rozwód, to samo orzeczenie separacji przez sąd będzie miało taki skutek, że ustanie wspólność majątkowa małżeńska, a żona nie będzie mogła dziedziczyć po Panu na mocy ustawy (podstawa prawna: Kodeks rodzinny i opiekuńczy, DzU z 1964 r. nr 9 poz. 59, Ustawa z 17.12.1998 r. o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, DzU 2004 nr 39, poz. 353). ¤¤¤ Po śmierci byłego męża ustało moje prawo do alimentów. ZUS poinformował mnie, że obecnie mogę otrzymać rentę rodzinną w wysokości 650 zł. Wybrałam emeryturę, ponieważ okazała się wyższa o 70 zł. Jestem osobą samotną i świadczenie to nie wystarcza mi na leki oraz inne podstawowe opłaty. Czy mam jakąkolwiek szansę otrzymania alimentów z ZUS-u lub z innej instytucji? (Zofia C., Piła) Jeżeli ma Pani ustalone alternatywnie prawo do renty rodzinnej albo do
emerytury i pobiera Pani jedno z tych świadczeń, to nie przysługują Pani inne świadczenia z ZUS-u. Z uwagi na wysokość otrzymywanej renty rodzinnej, nie przypuszczam również, aby mogła Pani uzyskać świadczenia pieniężne z pomocy społecznej, gdyż z zasady przysługują one osobom samotnie gospodarującym, których miesięczny dochód nie przekracza kwoty 461 zł. Dodatkowym wsparciem finansowym z ZUS-u może być dodatek pielęgnacyjny do emerytury lub renty, jednakże przysługuje on tylko osobom, które uznane zostały za niezdolne do pracy i samodzielnej egzystencji albo ukończyły 75 rok życia. Jeżeli ma Pani dzieci lub innych bliskich krewnych, to może Pani żądać od nich alimentów (podstawa prawna: Ustawa z 17.12.1998 r. o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, DzU 2004 nr 39, poz. 353, Ustawa z 12.03.2004 r. o pomocy społecznej, Dz.U.2004.64.593, Kodeks rodzinny i opiekuńczy, DzU z 1964r. nr 9 poz. 59). ¤¤¤ Przez wiele lat pomagałem ojcu przy budowie domku jednorodzinnego. Wkład mojej pracy oceniam na 51 proc. wartości całego domu. Licząc na rewanż, zwróciłem się do ojca o pożyczkę, ale zbył mnie śmiechem. Dodam, że ojciec pomagał finansowo dwóm zięciom, którzy palcem nie kiwnęli, aby pomóc teściowi. Chciałbym otrzymać jakieś zadośćuczynienie za moją pracę, a jestem przekonany, że zostanę wydziedziczony. Jak zabezpieczyć się przed taką sytuacją? (G.G., Radlin Śląski). Istnieje możliwość wystąpienia o zwrot nakładów na cudzą nieruchomość. Nakładem może być także praca. Należy wówczas wystąpić do sądu. Proszę jednak nie zapominać, że korzystał Pan i nadal korzysta z domku, prawdopodobnie nie płacąc czynszu. Wydziedziczenie polega na pozbawieniu w testamencie dziecka (wnuka), małżonka lub rodziców prawa do zachowku. Są trzy podstawy wydziedziczenia. Pierwsza ma miejsce wtedy, gdy spadkobierca wbrew woli spadkodawcy postępuje uporczywie w sposób sprzeczny z zasadami współżycia społecznego; druga – to dopuszczenie się przez spadkobiercę wobec spadkodawcy albo jednej z najbliższych mu osób umyślnego przestępstwa przeciwko życiu, zdrowiu, wolności lub rażącej obrazy czci, a trzecia – gdy spadkobierca uporczywie nie dopełnia względem spadkodawcy obowiązków rodzinnych. Podstawa wydziedziczenia powinna wynikać z treści testamentu. Nie ma takiej możliwości, aby uniemożliwił Pan ojcu wyrażenie w testamencie woli wydziedziczenia kogokolwiek ze spadkobierców ustawowych. Jeżeli jednak obawy Pana się spełnią i ojciec faktycznie Pana wydziedziczy, może Pan żądać przed sądem ustalenia, że wydziedziczenie to jest bezpodstawne. W takiej sytuacji będzie Pan musiał udowodnić, że nie zachodzi żadna ze wskazanych powyżej podstaw wydziedziczenia. Fakt, iż przez wiele lat pomagał Pan ojcu przy budowie domu, do którego następnie wprowadził się Pan z rodziną, świadczy o tym, że pozostawał Pan z ojcem raczej w bliskich stosunkach, aniżeli nie dopełniał obowiązków rodzinnych. Tym mniej prawdopodobne wydają się pozostałe dwie przyczyny wydziedziczenia. Jeżeli natomiast ojciec Pana nie wydziedziczy, a jedynie pominie w testamencie, wówczas może Pan żądać od powołanych w testamencie spadkobierców zachowku, będącego równowartością połowy udziału, jaki by Panu przypadał przy dziedziczeniu ustawowym (podstawa prawna: Kodeks cywilny, DzU z 23.04.1964 r. Nr 16, poz.93) ¤¤¤ Drodzy Czytelnicy! Informujemy, że odpowiedzi na pytania przysyłane do redakcji e-mailem będą zamieszczane na stronie internetowej tygodnika: www.faktyimity.pl Opracował MECENAS
Nr 30 (334) 28 VII – 3 VIII 2006 r.
A TO POLSKA WŁAŚNIE
11
Kod IV RP Poziom zakaczenia prawych rodaków przekroczony 1000 razy w stosunku do normy. Poziom zarydzyczenia przekroczony 125 razy. Poziom zidiocenia niektórych polityków: norma 9, wynik 32 768. Tak widzi IV RP bielski fotografik Bogusław Jaroszek. W Bielsku-Białej miejscy urzędnicy przerazili się wystawy „IV Rzeczpospolita” Bogusława Jaroszka, choć jej nie widzieli. Zobaczyli tylko zaproszenie na fotoinstalację. Płachtą na byka był widok ognia piekielnego z napisem „rzeczywistość”. W ciągu pół godziny od momentu pozostawienia w ratuszu zaproszenia na wystawę plastyk dostał przez telefon wyrok: nie będzie politycznych wystaw. Potem była już tylko lawina sprzecznych wyjaśnień publikowanych tu i ówdzie przez włodarzy miasta. Ale kiedy w końcu otrzymał oficjalną informację, że urząd nic przeciwko wystawie nie ma i nic nie wie o żadnym zakazie, spuentował to krótko: proponuję urzędnikom przepierkę spodni, bo chyba ktoś narobił w gacie. Bielskiego artystę fotografika do podjęcia tematu zmusiła czarna rzeczywistość ostatnich miesięcy, która – jego zdaniem – kręci takie piruety, że nawet on, rozsądny człowiek, nie zdzierżył i chwycił za aparat fotograficzny. Bo za co innego mógł chwycić – za karabin?! I tak powstały zdjęcia wykonane metodą kolażu i fotomontażu. Po skandalicznym zakazie bielskich urzędników Jaroszek dostał zaproszenie od władz Bytomia do zaprezentowania swoich prac. Tu przyjęto go z otwartymi ramionami. – Zaprosiliśmy fotografika, bo nie jesteśmy kołtunami. Sztuka powinna prowokować. A odbiór i interpretacja należy do ludzi, a nie do urzędników – powiedział nam Jacek Wicherski, rzecznik UM w Bytomiu.
1
2
Wśród prac Jaroszka można znaleźć kilka fotomontaży. Najbardziej rzucają się w oczy cztery kolorowe, coraz większe balony z napisami: I RP, II RP, III RP, IV RP na tle biało-czerwonej flagi. Każdy z nich jest coraz większy i odpowiedniej barwy – według kolorytu władzy. – Ostatni balon, IV RP, jest najbardziej nadmuchany, podobnie jak i politycy, którym niewiele brakuje, żeby pęknąć – opowiada fotografik (fot. 1). Kolejna praca – „Jak rozpętałem IV RP” – pokazuje na tle płomieni piekielnych fragment zapisów z pamiętnika Jarosława K. (fot. 2). – To zapis obsesyjnej wojny na górze, zapis ludzi, którzy nie potrafią budować, bo mają we krwi tylko niszczenie i rozpieprzanie wszystkiego – komentuje Jaroszek. Na innym fotomontażu widać wijący się plemnik z głową posła Marka Suskiego (fot. 3), który wsławił się stwierdzeniem, że patriotyzm jest cechą dziedziczną. Zdjęciu towarzyszy hasło: „Genetycznym manipulacjom kategoryczne: NIE” i dopisek:
3 Dla bielskiego fotografika (i nie tylko dla niego!) to, co robią politycy, jest jakimś sztucznym urojeniem, nieważnym dla normalnych ludzi. Nikt w przyszłości nie będzie o tym pamiętał. – Trudno się dziwić, bo władza urządza nam piekiełko, a na Zachodzie traktuje się nas jak ubogą wioskę z tanią siłą roboczą – mówi Jaroszek. Autor pokazał też powiększone fragmenty programu wyborczego PiS-u z 2005 r. z zakreśleniami i dopiskami w miejscach, gdzie dochodzi do rozdźwięku między niebiańskimi
4 „Genetyczni …ioci”. Kolejna praca to gazeta – cominutnik „Głos Wszechświata” z 2306 r. Na pierwszej stronie czytamy artykuł pt. „Sensacyjne znalezisko”, poświęcony odnalezieniu przez archeologów jakiegoś fragmentu gazety sprzed 300 lat, czyli z 2006 roku (fot. 4). Autor z przyszłości zastanawia się, co oznaczają tajemnicze skróty: PiS, PO, SLD, LPR, kim był jakiś tajemniczy prezes K. i co oznacza: kod IV RP.
Z fotografikiem Bogusławem Jaroszkiem rozmawia Jarosław Rudzki
Demony
– Usunięcie Pana wystawy to już chyba paranoja urzędników robiących w gacie na samo słowo „IV Rzeczpospolita”... – Ja to nazywam pomrocznością jasną. Jakiś urzędnik przestraszył się tytułu lub wizji tego, co mógłby zobaczyć, i po prostu tego, że po następnych wyborach straci fotel. Myślę, że jest to także głupota. Bielscy włodarze mieli już wcześniej przypadki cenzurowania podobnych imprez artystycznych, jak choćby podczas ogólnopolskiej akcji pisania wierszy na chodnikach, kiedy jako jedyni w kraju zakazali jej, bo nie wiedzieli, co tam będzie, i bali się krytycznych bądź niecenzuralnych treści. To jest chore. Urząd Miasta ma przecież wspierać kulturę, promować ją bez względu na treści polityczne.
– Co nie podoba się fotografikowi w Rzeczypospolitej Kaczyńskich? – Nie podoba mi się, że traktuje się ludzi jak idiotów. Moja wystawa jest właśnie protestem przeciwko takiemu ogłupianiu obywateli. Jak można mówić: czarne, a pokazywać białe; mówić: zielone, a pokazywać czerwone?! Niektórzy z polityków myślą, że jak coś powiedzą, to wszyscy w to uwierzą. Tymczasem to nie te czasy jak za głębokiej komuny z lat 60. czy 70. Widać jednak, że duchy przeszłości nadal są żywe. Jak inaczej myśleć, skoro wydawałoby się, że mamy wolność i można zrobić sobie wystawę,
a tymczasem okazuje się, że nic bardziej mylnego – nie można, bo jakiś urzędnik uważa, że lud pracujący miast i wsi jeszcze nie dojrzał do takiej krytyki. – Bytomskiej wystawie dodał Pan podtytuł „IV Rzeczpospolita. Gdy rozum śpi, budzą się demony”. Jakie demony budzą się w PiS-owskiej Polsce? – Ten podtytuł idealnie pasuje do tego, co zaprezentowali
Fot. Autor
obietnicami a piekielną wręcz rzeczywistością, która zdaje się nas otaczać. Fotografik przekonuje nas, że wszelkie obietnice dotyczące np. rozwoju budownictwa mieszkaniowego, usprawnienia służby zdrowia, polskiego szkolnictwa czy bezrobocia – to była tylko kiełbasa wyborcza i kolejny raz potraktowano ludzi jak idiotów. Wystawę można oglądać przez cały lipiec w Biurze Promocji Bytomia, ul. Rynek 7. JAROSŁAW RUDZKI Fot. Autor
włodarze Bielska-Białej. Chodzi mianowicie o demony nietolerancji i zniewolenia. Zawłaszcza się każdą możliwą do przejęcia cząstkę naszego otoczenia. Nigdy dotychczas tego nie obserwowałem. To jest chore. Władza chce zagarnąć wszystko. Dokładnie wszystko. Niedługo babcie klozetowe będą musiały mieć legitymacje PiS-u, bo państwo się upolitycznia. A przecież – według programu wyborczego – miały to być rządy fachowców. Okazuje się, że całe życie społeczne, gospodarcze musi być z klucza partyjnego. Wszystko ma się kręcić tak, jak chce władza. – Nie boi się Pan protestów ze strony obrońców „prawomyślności”, posłusznych Kaczyńskim? – Babki z Radia Maryja mogą zrobić pikietę, Młodzież Wszechpolska może całą wystawę zniszczyć, ale ja uważam, że gdyby wszyscy ludzie, którzy chcą coś powiedzieć, bali się, nic by nie powstało i dalej pogrążalibyśmy się w pomroczności polityczno-społecznej.
12
GWIAZDOZBIÓR
Pójdź, złoto, do „Złotek” O reprezentacji polskich siatkarek wiedzieliśmy dotychczas tylko tyle, że grają najlepiej w Europie i przewyższają przeciwniczki urodą. Teraz poznaliśmy sekrety kuchni, w której przygotowują swoje sukcesy, a nawet odkryliśmy ich bardzo tajną broń... Dni, w których Sejm RP obradował na ostatnim przed wakacjami posiedzeniu, spędziliśmy w zbawiennym dla higieny psychicznej otoczeniu kilkudziesięciu pięknych pań. One to sprawiły, że spłynęły po nas niczym woda po kaczce ostatnie przeboje lata, jak np. exposé premiera z efektownym salto mortale (ponowiona obietnica 3 mln mieszkań), występy Giertycha o „transseksualistach niemieckich, którzy przyjeżdżali tutaj za nasze pieniądze, aby uczyć polskie dzieci”, ordynacja wyborcza sklecona wedle „Poradnika majsterkowicza”, zadekretowanie totalnej lustracji, rewolucja w służbie cywilnej itp. numery. Odpuściliśmy je bez żalu, bo mieliśmy niepowtarzalną okazję towarzyszenia polskim „Złotkom”, czyli drużynie najlepszych w Europie siatkarek, przygotowujących się w Szczyrku do cyklu turniejów World Grand Prix (odpowiednik Ligi Światowej w siatkówce męskiej) oraz zaplanowanych na listopad mistrzostw świata w Japonii. O tym, że siatkarki są naszym skarbem narodowym, nikogo chyba przekonywać nie trzeba. Zwycięski mecz finałowy „Złotek” z Włoszkami podczas ubiegłorocznych mistrzostw kontynentu skupił uwagę ponad 5,6 mln rodaków (co trzeci telewidz – według TNS OBOP), a młode damy miały wówczas zdecydowanie wyższą „oglądalność” niż gadające głowy debatujące w „Wieczorze wyborczym” o sensacyjnych wynikach – przeprowadzonych w tym samym dniu – wyborów parlamentarnych. ¤¤¤ Siatkarki trudzą się w Szczyrku niemiłosiernie, żeby swoimi sukcesami dać nam chwileczkę wytchnienia od codziennych trosk i zrekompensować fatalne wrażenie o stanie dyscyplin zespołowych po występach kopaczy na mundialu. Dziewczyny dźwigają, biegają, skaczą, przeobrażają się w motyle i nazajutrz znowu – dźwigają, biegają, skaczą... Ba, gotowe są nawet podjąć ryzyko kontaktu z nieznanym.
Oto na jednym z obserwowanych przez nas treningów pojawił się... najprawdziwszy szaman. Owa tajna broń nazywa się Józef Kurowski, nosi przydomek Kosmiczny Góral i na Żywiecczyźnie uchodzi za wybitnego specjalistę od bioenergoterapii i amuletów leczniczo-ochronnych. Od przybytku głowa nie boli, więc kilka pań dało się namówić na seans u Kosmicznego, a niektóre stwierdziły nawet, że poczuły się odprężone, zaś to i owo przestało im dokuczać. Które? Tego już nie zdradzimy, bo tylko patrzeć jak przydzielą naszym dziewczętom „na odtrutkę” szamana w sutannie... Nawiasem mówiąc, dziwi nas niezmiernie, że jeszcze takowego nie mają, gdyż z charyzmatycznego trenera Andrzeja Niemczyka (fot. obok), który dwukrotnie już poprowadził polskie siatkarki do mistrzostwa Europy, ziółko jest nie lada. Oto co nam powiedział, zanim sam oddał się w ręce Kurowskiego: „FiM”: – Ma pan jakiś wrodzony talent do pracy z kobietami? Niemczyk: – Raczej doświadczenia wyniesione z trzech międzynarodowych małżeństw. – Polka, później Austriaczka, a wreszcie piętnaście lat pożycia z Niemką... – Ale z wszystkimi rozchodziliśmy się w przyjaźni i do dzisiaj utrzymujemy sympatyczne kontakty. – Doczekamy czwartego ślubu? – Miałem bardzo poważne kłopoty ze zdrowiem. Rak i jego konsekwencje... Choć wygląda na to, że go załatwiłem, o ślubie już nie myślę. Kocia łapa niesie naprawdę wiele zalet, a kilka moich przyjaciółek ma jeszcze ze mnie pociechę. – Nie prowadzi pan zbyt higienicznego trybu życia... – W wieku 62 lat mam sobie odmawiać kobiet, kasyna, szklaneczki, góra dwóch, ulubionej whisky i wonnego papierosa?
– Ładny przykład dla „Złotek”... – Nie jesteśmy tu na koloniach, a dziewczyny są dorosłe i wiedzą, co chcą w sporcie osiągnąć. – Że sukcesy, to jasne. Przywieziecie medal z Japonii? – Po to tam jedziemy. Gdy wracaliśmy z mistrzowskim tytułem zdobytym w ubiegłym roku w Chorwacji, Okęcie było pełne kibiców. Wierzę, że po Japonii lotnisko rozpieprzy się w drobiazgi... – Bez Doroty Świeniewicz, podpory (najlepsza siatkarka Europy w 2005 r. – dop. red.) reprezentacji? – Czekają na swoją szansę inne zawodniczki... O wcale niegorszym potencjale. – A czy drużyna wybrała już swojego nowego kapitana? – U mnie nie ma demokracji. Jestem z dziewczynami w świetnych układach, doskonale się rozumiemy, ale każdy powinien znać miejsce w szyku. Na dowódcę wyznaczyłem teraz Olę Przybysz (fot. okładka). – Zwykłym telewizyjnym „oglądaczom” wydaje się, że polska siatkówka stała się sportem tylko dla modelek. – Nie ukrywam, że gdy stoję przed wyborem do kadry jednej z dwóch równorzędnych zawodniczek, większe szanse ma ta, która umie zadbać o swój wygląd. Kobiety są zazdrosne, więc przeciwniczkom muszą puścić nerwy, gdy widzą po drugiej stronie siatki nasze dziewczyny sprawiające wrażenie, że przyszły na boisko prosto z salonu piękności. Ale to tylko wrażenie, bo o urodę „Złotka” muszą dbać we własnym zakresie i korzystając z wzajemnej pomocy. – A jakie są prywatnie, poza boiskiem? – Mądre i sympatyczne. Porozmawiajcie z którąkolwiek, a sami się przekonacie. ¤¤¤ Kto to jest ojciec Rydzyk, bracia Kaczyńscy, Giertych...? I czy w ogóle warto to wiedzieć, skoro Polska ma jeszcze wielu innych, wspaniałych ambasadorów? AT, TS Fot. WHO BE Uwaga: za tydzień sensacyjny konkurs związany z naszymi „Złotkami”. Będą atrakcyjne nagrody. Nie trzeba być kibicem, żeby je wygrać. Znawcą urody niewieściej – raczej tak...
Marta Pluta, Katarzyna Skowrońska, Małgorzata Glinka i Milena Rosner
Agata Mróz i Kosmiczny Góral
Nr 30 (334) 28 VII – 3 VIII 2006 r.
13
Katarzyny: Skorupa i Skowrońska Sylwia Pycia Maria Liktoras
N
Małgorzata Glinka
atalia Bamber ma 24 lata, 187 cm wzrostu i potrafi zbić w ataku piłkę znajdującą się na wysokości 311 cm. Karierę rozpoczynała w rodzinnym Sulechowie, jest złotą medalistką z Chorwacji, a przed dwoma miesiącami w barwach klubu Muszynianka Fakro – wraz z Joanną Mirek i Mileną Rosner, koleżankami z narodowej reprezentacji – zdobyła mistrzostwo Polski. „FiM”: – Znane są w sporcie przypadki, że po zakończeniu kariery wybitny niegdyś zawodnik zostaje z niczym. Nie boi się pani przyszłości? Natalia: – Od marca jestem magistrem ekonomii wrocławskiej Wyższej Szkoły Handlowej o specjalizacji turystyka i rekreacja, znam język hiszpański, wiem, co to znaczy ciężka praca, i nie mam żadnych obaw. – Jak godziła pani naukę ze sportem wyczynowym? – Podczas studiów trenowałam w Gwardii Wrocław. Mieszkałam sama z moim kotem Toffim, a gdy po zajęciach na uczelni i treningach wracałam wieczorem do domu, nie umiałam sobie czasem odpowiedzieć na pytanie, czy jadłam dzisiaj obiad, czy też nie. Profesjonalna siatkówka wymaga wielu wyrzeczeń, ale sukcesy rekompensują ból, pot i łzy... – A dlaczego akurat ta dyscyplina? – ... (śmiech). Żebym się nie garbiła, gdy zaczęłam szybko rosnąć. Mama jest nauczycielką i obawiała się, że wyraźnie wyższa od rówieśników zacznę się instynktownie garbić. Dlatego przeniosła mnie pod koniec podstawówki do klasy sportowej. Później była Szkoła Mistrzostwa Sportowego w Sosnowcu, pierwsze sukcesy (złoty medal na Mistrzostwach Europy Kadetek w 1999 r., a w 2000 r. brązowy w rywalizacji juniorek. Później: złoto na Mistrzostwach Polski Juniorek 2001 r.
oraz srebro na Uniwersjadzie 2005 r. – dop. red.) i już zostałam przy siatkówce. – Trener Niemczyk mówi o pani: „Bardzo zdolne dziecko, choć z nie do końca jeszcze pewną przyszłością”, mając oczywiście na myśli pozycję, na której będziesz grała w reprezentacji. – Skrzydło lub na środku... To od niego zależy, a sądzę, że wszystkie wierzymy mu bezgranicznie. Jest wspaniałym szkoleniowcem i świetnym psychologiem. Wie, jak nas wyciszyć, umie wycisnąć ostatnie poty, docenia jako kobiety. Tworzymy zgrany zespół, w którym pracujemy oraz rywalizujemy ze sobą i w którym mimo wielkich nazwisk, nie ma gwiazd...
14
Nr 30 (334) 28 VII – 3 VIII 2006 r.
ZE ŚWIATA
Macho Einstein P
iekielnie skomplikowaną „teorię względności” Einsteina można tłumaczyć bardzo prosto: wszystko na świecie jest względne – moralność także. Siwy człowiek z bujnym wąsem, z nieobecnym spojrzeniem i kędziorami okalającymi czaszkę, pod którą buzował supermózg analizujący teorię względności, zawiłości czasu i przestrzeni, wobec których zwykły śmiertelnik staje z otwartymi ustami. Albert Einstein. Koryfeusz nauki, geniusz i... jakieś sprawki męsko-damskie? Flirty, skoki w bok? Niemożliwe! Możliwe. Ujawniają to nigdzie dotąd niepublikowane listy fizyka. W domu nie bawił często – ciągle na wykładach, a to gdzieś w Europie, a to w USA. Za to pisał do rodziny setki listów. Pierwsze, nieudane zresztą małżeństwo z Milevą Maric – fizyczką i wspótwórczynią jego osiągnięć, matką dwóch jego synów – zakończyło się rozwodem w roku 1919. Zaraz potem poślubił kuzynkę – Elzę. Zdradzał ją ze swą sekretarką Betty Newman. Ale były i inne panienki.
Niektóre znane z imienia (Estella, Ethel, Toni, Margarita), inne tylko z inicjałów. W latach 80. córka Elzy Margot przekazała 1400 listów Hebraw University, który Einstein założył. Miały być opublikowane 20 lat po jej zgonie. Margot zmarła 8 lipca 1986 r. „To prawda, że M. pojechała za mną do Anglii i nie dawała mi spokoju – pisał Einstein. – Ze wszystkich tych dam byłem naprawdę oddany tylko Mrs. M. która była zupełnie niegroźna i przyzwoita”. Hanoch Gutfreund, kustosz światowej wystawy Einsteina na Hebraw University, sądzi, że publikacja listów rozwieje mit, iż fizyk był oziębły. Mimo że z Elzą ożenił się „dla wygody”, pisał do niej niemal codziennie. „Wkrótce będę miał powyżej uszu teorii względności – pisał w roku 1921. – Wszystko w końcu blednie, gdy poświęca się temu zbyt dużo czasu”. JF
A
merykańska niezależna organizacja Center for Constitutional Rights opublikowała raport obrazujący gwałcenie praw ludzkich w obozie koncentracyjnym w Guantanamo na Kubie. Dane pochodzą z wywiadów z więźniami oraz informacji przekazanych przez ich adwokatów. Na 51 stronach przedstawiono rozmiary tortur, upokorzeń i przemocy w sferze fizycznej, psychicznej, seksualnej, medycznej oraz religijnej. „Raport autorytatywnie dokumentuje systematyczne łamanie praw ludzkich w Guantanamo – stwierdza dyrektor Bill Goodman z Center for Constitutional Rights. – Myślę, że jego treść zaszokuje Kongres USA oraz amerykańską opinię publiczną. Odsłania bezprawne, niemoralne i nieefektywne działania personelu obozu, a zarazem obnaża desperackie próby kłamstw ekipy Busha na temat tego, co się dzieje w Guantanamo. Obrazuje sprzeniewierzenie się naszym prawom na najwyższych szczeblach rządowych”. Raport metodycznie wylicza, jakim praktykom poddawano więźniów Guantanamo. Byli przetrzymywani w izolatce nawet przez rok. Pozbawiano ich normalnego snu przez tygodnie, miesiące, a w jednym przypadku – przez rok. Wystawiano na ekstremalne temperatury. Bito. Grożono przewiezieniem do innych krajów, gdzie będą torturowani. Torturowano w amerykańskich bazach i więzieniach za granicą przed transportem do
S
Guantanamo. Stosowano przemoc seksualną, gwałcono lub grożono gwałtem. Pozbawiano opieki medycznej nawet w poważnych wypadkach, udzielenie pomocy lekarskiej uzależniano od składania zeznań. Rutynowo sku-
W roku 2005 został zwolniony, bo oprawcy doszli do wniosku, że nie jest „nieprzyjacielskim bojownikiem”. Teraz porusza się na wózku inwalidzkim, a do idei amerykańskich ma stosunek cokolwiek ostrożniejszy.
Kaci wano nadgarstki z kostkami nóg i przymocowywano w takiej pozycji do podłogi na całe dni. Żołnierze amerykańscy bestialsko bili zatrzymanych bez żadnego powodu albo pod byle pretekstem. Więźniowie ze skutymi rękami byli podnoszeni i rzucani na ziemię. Leżącym na podłodze skakano po plecach, kopano, bito ich głowami w twarde przedmioty. Jednym z jeńców Guantanamo był Sami al-Laithi – nauczyciel arabskiego i angielskiego na uniwersytecie w Kabulu i w Pakistanie przez 17 lat. Uważał, że w ten sposób pomaga USA, bo „zawsze wierzył w amerykańskie ideały demokracji i poszanowania prawa”. Skacząc mu po plecach i pastwiąc się w inny sposób, strażnicy USA złamali mu kilka kręgów. Wsadzali mu (tak jak wielu innym, bo to była rutynowa tortura) duże przedmioty do odbytnicy. „Czuję bez przerwy ból. Wolałbym zostać żywcem pogrzebany. Przynajmniej cierpiałbym mniej i umarłbym”.
triptizerki i prostytutki zorganizowały demonstrację przed gmachem sądu w centrum Las Vegas. Domagały się dekryminalizacji najstarszego zawodu świata oraz ochrony prawnej. Akcja odbyła się podczas trzydniowej konferencji urządzonej i sponsorowanej przez organizację Sex Workers Outreach Projekt USA. Konferencja była największym od 10 lat spotkaniem naukowców i prawników, a przede wszystkim – przedstawicielek wiadomej profesji. Dyskutowano na temat policyjnej brutalności, omawiano formy organizowania się, wysłuchiwano wykładów. Prostytutki skarżyły się, że ich doniesienia o zgwałceniu są ignorowane przez policję, że funkcjonariusze zatrzymują je, a pretekstem do aresztowania jest już samo posiadanie kondomów. Uczestnicy obrad postulowali
Przed opublikowaniem raportu Sąd Najwyższy USA wydał wyrok stwierdzający, że rząd Busha nie może kontynuować swej polityki odmawiania praw więzionym w Guantanamo, bo narusza to konwencje genewskie. Jeśli zamierza to czynić dalej – podpowiedział sąd – parlament musi uchwalić stosowne prawo, które legalizowałoby łamanie norm międzynarodowych. Republikańska większość natychmiast wzięła się do pracy. Niespodziewanie 11 lipca Pentagon wydał polecenie siłom zbrojnym, by więźniowie zatrzymani w trakcie „wojny z terroryzmem” byli traktowani humanitarnie, zgodnie z konwencjami genewskimi. Nie wiadomo wszelako, jak będzie to wyglądać w praktyce, bo Pentagon opracowuje właśnie nowy regulamin przesłuchiwania więźniów, który ignoruje postanowienia konwencji dotyczące zakazu „poniżającego i degradującego traktowania”. Wywołało to ostry sprzeciw Departamentu Stanu, części senatorów oraz wyższych rangą generałów. TW
„przywrócenie duchowości i godności” (sic!), jakim ich zawód cieszył się za czasów wiktoriańskich. Przed sądem demonstrowano z transparentami: „Popieraj swą lokalną pracowniczkę seksualną” na wzór hasła: „Popieraj swego szeryfa”. W 10 powiatach Nevady prostytucja jest legalna, ale prostytutki mogą zarabiać tylko w 28 burdelach – jedynych legalnych placówkach tego typu w USA. Zatrudniają one prostytutki na kilka tygodni, zmuszają do mieszkania w miejscu pracy i poddawaniu się częstym i kosztownym badaniom lekarskim. „Większość pracowników seksualnych nie chce pracować w tak restrykcyjnych warunkach” – stwierdza 67-letnia Priscilla Alexander, weteranka zawodu i aktywistka organizacji Coyote, która broni praw prostytutek. JF
Rząd i nierząd
Cienko śpiewał C
arlo Broschi był jednym z największych śpiewaków operowych. Dzięki kastracji w dzieciństwie zachował piękny, dziecięcy głos, który zapewnił mu wielki rozgłos. Obecnie Farinellim (takie było sceniczne nazwisko włoskiego mistrza belle canto) interesują się naukowcy. Pragną poznać anatomiczne konsekwencje kastracji. W tym celu kościotrup śpiewaka został wykopany i przewieziony na boloński uniwersytet. Akustycy mają nadzieję na znalezienie resztek strun i aparatu głosowego, bo pozwoliłoby to odkryć, co konkretnie dało śpiewakowi wspaniały, silny głos o wyjątkowej skali. Inni badacze mają własne plany. „Chcemy się dowiedzieć, czy odpowiadały prawdzie ówczesne rysunki,
przedstawiające kastratów raz jako ludzi wysokich i wiotkich, czasem zaś jako posiadających biust i obfite pośladki” – mówi brytyjski naukowiec Nicholass Clapton z Royal Academy of Music w Londynie. Sam Farinelli przedstawiany był na rycinach jako przystojny mężczyzna. Usunięcie jąder powodowało – stwierdza Clapton – że mężczyzna rozwijał się fizycznie normalnie, pojemność jego płuc rosła, zaś głos pozostawał dziecięcy. Kościół katolicki zatrudniał kastratów w chórach w Kaplicy Sykstyńskiej do roku 1904. TN
Ucho od śledzia Bush dostał w podarku od kanclerz Merkel beczułkę śledzi. Wprawdzie nie jest to pierwsza paczka żywnościowa Niemców dla Ameryki (kanclerz Kohl posyłał Reaganowi bockwursty), ale ta może mieć znaczenie symboliczne. Gdy się chce po angielsku powiedzieć, że coś podejrzanie śmierdzi, mówi się, że czuć rybę... Wybór prezentu wydaje się nieprzypadkowy w kontekście tych, które Bush otrzymał wcześniej od innych szefów państw. Nieprzypadkowo na
liście darów (publikowana corocznie przez Departament Stanu) króluje broń. Od władz Gabonu dostał prezydent USA zestaw sztyletów i maczetę. Skórzany bicz to prezent od premiera Węgier. Z darem na czasie – poradnikiem, jak przetrwać w beznadziejnej sytuacji – pospieszył sułtan Brunei. Inne podarki też mają ukrytą wymowę: król Jordanii dał 6 buteleczek nawozu, a hojny sułtan Brunei do poradnika dorzucił grę wzbogacającą słownik, pt. „Zapomniany
angielski”. Niejeden lider wodzi Busha na pokuszenie, bo w ciągu jednego roku ten niepijący alkoholik otrzymał w sumie całą piwniczkę win. Podobnie wymowne prezenty otrzymuje koprezydent Cheney. Chiński wiceprezydent podarował mu specjalną edycję „Sztuki wojennej”. Zastanawiające jest, że od swego najbliższego sojusznika – Tony’ego Blaira, nazywanego w rodzinnej Wielkiej Brytanii ambasadorem USA na świat – George Bush nie dostał nic ani na święta, ani na urodziny. PZ
Nr 30 (334) 28 VII – 3 VIII 2006 r.
N
aukowcy nie mają wątpliwości – badania na komórkach embrionalnych mogą zrewolucjonizować medycynę. Ale gdy Unia Europejska godzi się owe badania finansować, biskupi wpadają w histerię. Dołączają do nich polscy posłowie, narażając nas na kolejną śmieszność. Kilka tygodni temu Parlament Europejski zadecydował, że w latach 2007–2013 Unia w ramach Programu Ramowego przeznaczy na badania i rozwój technologiczny 50 mld euro. 0,1 proc. tych środków pójdzie na badania na embrionalnych komórkach macierzystych. Oznacza to, że kraje, w których lokalne prawo na to pozwala, będą mogły eksperymentować na ludzkich embrionach.
płuc oraz ludzką chrząstkę do transplantacji. Niemal cały czas naukowcy informują o postępie w pracach i nowych polach, gdzie biotechnologia będzie przydatna. Medyczne sławy oceniają, że w ciągu dwóch dekad będą w stanie przedłużyć ludzkie życie nawet do 150 lat! Mimo takich perspektyw nie brakuje przeciwników badań. Po decyzji Parlamentu Europejskiego larum podniósł oczywiście Watykan. Usłyszeliśmy stałe figury retoryczne: „Badania na embrionach zakładają zabijanie żywych istot ludzkich” – protestował Kościół niemiecki; „To poważne wykroczenie etyczne (...). Embrion jest już istotą ludzką” – pieklił się episkopat we Francji. Głos podnieśli też polscy biskupi, pisząc w oświadczeniu: „Wy-
U NAS I GDZIE INDZIEJ Zamiast rzetelnego, naukowego spojrzenia, posłowie wyrazili zaniepokojenie, bo nikt nie chce słuchać... papieża! Posłowie, jak piszą, podejmują uchwałę w trosce o moralny autorytet instytucji Unii Europejskiej (sic!). Przed samym głosowaniem argumentów naukowych bronił poseł SLD Tadeusz Iwiński, a posłanka Joanna Senyszyn pytała: – Dlaczego bardziej chcemy cenić życie poczęte niż życie tych ludzi, dla których takie badania stanowią szansę wyleczenia? Małgorzata Bartyzel, sprawozdawca z PiS, ironicznie odpowiedziała: – To naturalny instynkt ciągłości gatunkowej, jeśli już nie przemawiają do państwa względy moralne, wskazuje na to, że należy chronić życie poczęte. Wiceprzewodnicząca SLD stwier-
Nadzieja w komórkach... szarych Tego nie mogły ścierpieć zatwardziałe łby z naszej polskiej (okazuje się, że nie tylko), zaściankowej prawicy. Nie dość, że PE w ogóle zezwolił na „zabijanie” jajeczek, to jeszcze zgodził się to finansować. Zgroza! Na szczęście nie przeszły próby całkowitego zakazu czy ograniczenia badań (do komórek pozyskanych wyłącznie do 2003 r.). Ostatecznie 284 głosami „za”, 249 „przeciw” i przy 32 wstrzymujących się PE opowiedział się za badaniami oraz ich finansowaniem, chociaż pod ścisłą kontrolą i wieloma rygorami. Nie zgodził się za to m.in. na klonowanie. Stosowna rezolucja legislacyjna trafi teraz do Rady Europy, gdzie będzie ponownie maglowana, by za kilka miesięcy wrócić pod obrady parlamentu. Rada będzie musiała zderzyć się z faktem, że część krajów UE nie dopuszcza badań na embrionach (Włochy, Niemcy, Polska). Biotechnologia oparta na embrionalnych komórkach macierzystych to niezwykle pozytywnie rokująca dziedzina nauki. Doświadczenia pokazują, że może stać się kluczem do wielu chorób. Pobrane z embrionów komórki macierzyste są w stanie rozwinąć się w dowolną tkankę organizmu. Udało się np. otrzymać idealne komórki nerwowe, co jest olbrzymim krokiem w badaniu chorób układu nerwowego i stosowanych leków. Lekarze wkrótce będą w stanie zastępować nimi te uszkodzone w naszych organizmach. Ale to również leczenie wielu innych schorzeń. „Wiele słyszymy o możliwości embrionalnych komórek macierzystych, walki z chorobą Parkinsona, Alzheimera czy cukrzycą. Nasze badania wskazują, że komórki macierzyste mogą zostać użyte z powodzeniem do niszczenia nowotworów, szczególnie białaczki i chłonniaka” – mówił niedawno Dan Kaufman z Uniwersytetu w Minnesocie, który rewelacyjne wyniki badań opublikował w naukowym „Journal of Immunology”. Omawia tam m.in. szanse leczenia anemii sierpowatej. Udało się też wyhodować komórki
nik głosowania Parlamentu Europejskiego budzi w nas bardzo poważne zastrzeżenia natury etycznej, ponieważ badania zarodkowych komórek macierzystych, podejmowane z troski o zdrowie i życie jednych ludzi są dokonywane za cenę unicestwiania innych ludzkich istot”. Wszystkich przebił jednak kolumbijski kardynał Alfonso Lopez Trujillo, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Rodziny, twierdząc, że wykonawców badań nad embrionami, w tym kobietę, lekarzy i naukowców czeka straszna kara: „Eksperymenty z komórkami macierzystymi embrionów są taką samą zbrodnią jak aborcja, ponieważ polegają na zniszczeniu embrionu. Dlatego ich wykonawcy podlegają ekskomunice”. Do obrońców zarodków dołączyli polscy posłowie. Niemal jak przez maszynkę przepuścili w toku dziesiątek głosowań tekst kuriozalnej uchwały potępiającej decyzję Parlamentu Europejskiego. Gdyby nie protest dwóch posłów SLD z mównicy sejmowej, pies z kulawą nogą by nie wiedział, co jest de facto przedmiotem głosowania. Wcześniej usilnie starano się, aby uchwała była przyjęta poprzez aklamację, czyli również głosami lewicy. Podobno niewiele brakowało... Tekst jednak trafił do trzech komisji sejmowych i po konsultacjach wrócił pod obrady. A co zawiera? Otóż uchwała stwierdza wprost: „Instrumentalne wykorzystywanie ciała ludzkiego i niszczenie życia poczętego jest drastycznym naruszeniem praw człowieka. Sejm wyraża zdziwienie pominięciem przez Parlament Europejski najwyższych racji moralnych podniesionych przez Papieża Benedykta XVI i wspólne stanowisko biskupów Europy – w których zwrócono uwagę, że ewentualne finansowanie przez Unię Europejską badań nad embrionami i zarodkowymi komórkami macierzystymi dotyka nienaruszalności życia ludzkiego. Takie odrzucenie dialogu zaskakuje tym bardziej, że Stolica Apostolska udziela stałego i realnego wsparcia procesowi budowania jedności europejskiej”.
dziła, że to nie kwestia moralności ani szacunku dla życia. – Nadwyżkowe embriony, jeżeli nie są użyte do badań, są wyrzucane. Najczęściej wylewa się je do zlewu i spuszcza wodę – wyjaśniała. Ostatecznie 341 posłów było „za” (PiS, część PO, Samoobrona, LPR, PSL), 47 „przeciw” (SLD i dwóch z PO), przy 20 wstrzymujących się od głosu (PO). – Można się powoływać na papieża, ale można też na autorytety naukowe. Nie możemy stać z tyłu tego, co robi Europa. Oczywiście, są to kwestie światopoglądowe, ale musimy patrzeć na to, co przynosi nauka. Przede wszystkim jest to rozwój nowych technologii biomedycznych – powiedział „FiM” zapytany o opinię poseł Sojuszu Zbigniew Podraza, lekarz z wykształcenia. Wanda Nowicka z Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny jeszcze dobitniej oceniła tekst i sytuację: – Ten tekst, nie ujmując niczego papieżowi i jego roli dla ludzi wierzących, jest po prostu śmieszny. Jak można próbować za pomocą argumentów religijnych i autorytetów z innego porządku rozstrzygać kwestie naukowe? Jest to sprzeczne z zasadą rozdziału religii od państwa. – Przecież tu chodzi o ratowanie zdrowia i życia milionów ludzi, o pomoc chorym na białaczkę, nowotwory czy wiele innych chorób. Nasi posłowie działają na szkodę tych ludzi, którzy mogliby skorzystać z efektów badań – stwierdziła oburzona. Unijne Biuro Statystyczne Eurostat przeprowadziło niedawno szerokie badania sondażowe we wszystkich krajach wspólnoty na temat rozwoju naukowego. W jednej z części podjęto kwestię komórek embrionalnych. Z badań wynika, że 68 proc. Polaków, którzy mają wyrobiony pogląd na sprawę, uważa embrion za człowieka. Z drugiej strony – aż 65 proc. wyraża mniejszą lub większą, ale aprobatę dla badań na tych komórkach, czyli – po katolicku – dla zabijania dzieci nienarodzonych. DANIEL PTASZEK
15
Biskupi pod lupą O
rganizacja reprezentująca ofiary księżowskiej pedofilii Survivors Network dobiera się do amerykańskich biskupów. Rzuciła właśnie hasło, że powinni zostać pociągnięci do odpowiedzialności. Zarówno za ukrywanie sprawców przestępstw seksualnych, jak i za własne ciemne sprawki. Władze świeckie USA nie ośmieliły się jeszcze otwarcie rzucić wyzwania Kościołowi i postawić w stan oskarżenia członka hierarchii. A jednak prokuratorzy od dłuższego czasu coraz śmielej i głośniej mówią, że czas dobrać się biskupom do skóry, bo w USA nie może być tak, że dla niektórych jedynym rozliczającym jest papież. W połowie czerwca Survivors Network usiłowała zaprosić na spotkanie i dyskusję nuncjusza papieskiego w USA, abp. Pietro Sambiego, gdy odwiedzał biskupów w Los Angeles. Sambi nigdy na zaproszenie nie odpowiedział. Ale organizacja działa. Co najmniej 18 biskupów w USA wiarygodnie oskarżono o przestępstwa seksualne przeciwko nieletnim. Do najbardziej znanych przypadków należą sprawy abp. Remberta Weaklanda z Wisconsin, bp. Anthony’ego O’Connella z Florydy oraz bp. J. Kendricka Williamsa z Kentucky. Ale Survivors Network jako pierwszego wzięła na celownik byłego szefa diecezji Springfield, bp. Thomasa Duprée. Hierarcha ów z dnia na dzień (11 lutego 2004 r.) złożył przedwczesną (w wieku 70 lat) rezygnację z funkcji, gdy pismo „The Republican” skojarzyło go z zarzutami seksualnej przemocy wobec dwóch chłopców – przed laty, gdy był jeszcze księdzem parafialnym.
Wielka ława przysięgłych natychmiast oskarżyła go o gwałt, ale już nazajutrz prokurator okręgowy oświadczył, że procesu nie będzie, bo przestępstwa uległy przedawnieniu. Duprée się rozpłynął. Nikt (nikt świecki) nie wie, gdzie się podział. Kościół zadekował go skutecznie i zasznurował usta. „Nie tylko parafianie diecezji mają prawo wiedzieć, gdzie Duprée się znajduje – stwierdza prezes Survivors Newtwork, Barbara Blaine – ale także jego sąsiedzi i potencjalni współpracownicy powinni być świadomi ryzyka, jakie stanowi”. W ubiegłym roku Survivors Network wystosowała list do bpa Timothy McDonnella, wzywając go, by zapewnił opinię publiczną, że były hierarcha nie ma dostępu do dzieci. Jak się można domyślić, odpowiedzi nie było. „Protokół z Dallas” – jak zwane są nowe przepisy uchwalone przed czterema laty przez konferencję biskupów, mające przekonać wiernych, że Kościół będzie stanowczo traktować kwestię bezpieczeństwa dzieci w kościołach – nie wspomina słowem o jakiejkolwiek odpowiedzialności biskupów. „Hierarchowie nie chcą przyznać, że są oskarżenia wobec ludzi z ich kręgu, nie zamierzają też ponosić odpowiedzialności, gdyby zostali oskarżeni” – uważa Barbara Blaine. TW
Upiekło się... B
lisko 47-letni ksiądz Barnaby Dowling z Salisbury w Wielkiej Brytanii wpadł po 22 latach nienagannej posługi duszpasterskiej.
Detektywi wykryli jego związki z internetową grupą dystrybucji pornografii dziecięcej. Przyciśnięty do muru przyznał się do przesyłania innym „koneserom” poznanym w Internecie fotografii pedofilskich. Nie byłoby w tym nic aż tak nadzwyczajnego, bo w ostatnich latach bardzo zwiększyła się liczba duchownych poszukujących
erotycznej podniety w komputerze, jako że igraszki w realu stały się zbyt niebezpieczne. Ciekawe jest jednak to, że po procesie ks. Dowling nie trafił do więzienia, lecz został skazany zaledwie na trzy lata rehabilitacji i obowiązkowe zajęcia środowiskowe. Do tego – na symboliczną grzywnę. Diecezja Clifton wyraziła ubolewanie. PZ
16
Nr 30 (334) 28 VII – 3 VIII 2006 r.
MITY KOŚCIOŁA
Polski Jezus Chrystus Było to na początku panowania Miłościwego Pana Zygmunta Starego. Wówczas po naszej ziemi wędrował Jezus Chrystus z apostołami... Fakt ten opisał Marcin Bielski (1495–1575) – pierwszy kronikarz piszący po polsku. O Chrystusie wałęsającym się z apostołami pan Marcin słyszał wiele razy od swojego ojca, który miał zaszczyt osobiście znać te święte persony i „widział, co czynili”. A że Bielski jest wiarygodnym narratorem w sprawach sobie współczesnych, więc z pewnością opisał prawdziwe wydarzenie, a nie jakąś zmyśloną historię. Oto pewni mieszczanie i ziemianie z Krakowa, a wśród nich Piotr Zatorski, oraz wójt z Brzezin Jakub Mielsztyński i jeszcze 13 innych osób, których nazwisk Marcin Bielski nie podaje, uczynili między sobą „zmowę”... Obrawszy jednego spośród siebie na „Krystusa” i podzieliwszy się rolami dwunastu apostołów, a urządziwszy sobie żarty z poważnych spraw niebieskich, zaczęli pielgrzymować po mlekiem i miodem płynącej wówczas Polsce zygmuntowskiej. Byli to ludzie cokolwiek obeznani z Pismem Świętym, przeto umiejętnie naśladowali Chrystusa, odtwarzając wiernie jego cuda. A więc „zmarli”, z którymi uprzednio weszli w zmowę, zmartwychwstawali; ryby – wpuszczone uprzednio do jakiejś kałuży – na uroczysty rozkaz „Chrystusa Pana” polski „święty Piotr” wyławiał całymi garściami. Z pustego pieca na oczach zdumionych tłumów chleby upieczone w imię Pana święte one apostoły wydobywali... Oj, dziwów było co niemiara! A działo się to wszystko – jak mówi Bielski – „z podziwieniem ludzi, których za niemi wiele chodziło”. To święte towarzystwo niebawem zyskało wielkie powodzenie i tak się rozzuchwaliło, że przestało unikać miejsc świętych. A raz nawet, idąc na Śląsk, „apostołowie” owi zawitali na Jasną Górę. Tam o nich jeszcze nie słyszano... Wobec paulinów wystąpili jako pątnicy, którzy przyprowadzili ze sobą opętanego w celu uleczenia egzorcyzmami przez świętych ojców. Roli opętanego podjął się „apostoł Judasz”. Idąc do kościoła na pierwszy leczniczy zabieg, przebrał się w lnianą, „dwoistą” suknię, która miała dobrze ukrytą kieszeń, a w zanadrzu – pełno kamyków. Ów Judasz był dobrym figlarzem... Podobnie zresztą jak każdy paulin, więc w efekcie trafił swój na swego... Otóż bardzo ładnie odegrał on rolę „opsesa” (opętany). Zachowywał się też zgodnie z „normą”
takich ludzi: bluźnił, stroił nieobyczajne miny i opierał się towarzyszom, którzy go siłą do ołtarza wlekli, gdzie czekał już zakonnik specjalista, mający magicznymi zabiegami czarta zeń wypędzić. Gdy prowadzono opętanego przez jasnogórski kościół, dostrzegł on przed jednym z bocznych ołtarzy zakonnika odprawiającego mszę, a przed nim leżące ofiary w złotych monetach. Wyrwał się opętaniec na ten widok z rąk kamratów i w kilku susach znalazł przy ołtarzu. Capnął część pieniędzy i schował do ukrytej kieszeni, a część rzucił na posadzkę i ze wzgardą podeptał. Ksiądz dobrodziej przerwał mszę i uciekł od ołtarza, przestraszony widokiem oraz postępkiem opętańca, nie myśląc nawet zbierać rozrzuconej mamony. Kiedy jednak ochłonął nieco, żal mu się zrobiło straconej ofiary i dalejże z pomocą kilku braci przeszukiwać fałdzistą parciankę „opętanego”. I jakież było ich zdziwienie, a i „smutek mniszy”, gdy zamiast pieniędzy z zanadrza złodzieja jeno kamyczki zaczęły się sypać na ziemię. Biegli w temacie diabelskich sztuczek ojcowie paulini zaczęli je skwapliwie zbierać w mniemaniu, że to złośliwy czart złote pieniądze zamienił w kamyki. Aliści z namaszczeniem zaczęli je kropić święconą wodą i długie modły zanosić do Pana, a także egzorcyzmy nad onymi nikczemnymi kamyczkami odprawiać. Długo to trwało, a skutek był żaden... Najtęższy z klasztornych specjalistów od wypędzania diabłów dobrze się napocił, egzorcyzmując uparte kamienie, a gdy nie chciały postaci swej odmienić, mnich – rozgniewany tak zaciekłym oporem sił nieczystych – ze złością grzmotnął o posadzkę kościelną trzymaną w ręku agendą, aż się echo rozległo po świątyni, a do zasmuconej rzeszy pątników trzymających śliniącego się Judasza przemówił tymi słowy:
– Jeszcze na nas tak chytry czart nie przychodził jako ten; pójdźcie z nim ku wszystkim czartom, żeby go obsiedli; życzylibyśmy mu tego ze swoją szkodą. Pobożni pielgrzymi posłuchali rady i pokornie wyprowadzili Judasza ze świątyni – z mieszkiem pełnym złota w tak niezwykły sposób podprowadzonego z ołtarza. Ale odtąd jakby ciążyło nad nimi życzenie „białego ojca”, bo idąc „ku wszystkim czartom”, śmielej sobie poczynali samozwańczy święci ojcowie i coraz złośliwej karali tych, którzy niezbyt hojną ręką grosz wszelaki płacili. Judasz – zachęcony jasnogórskim występem – chętnie odtąd „robił opętanego”. Chodził po gospodach, wkręcał się do kuchni, a ujrzawszy pieczeń na rożnie, zręcznie
zrywał ją i ciskał w swych współtowarzyszy „apostołów”. W ten oto sposób żywili się dostatnio... Zaszedłszy w pielgrzymce na Śląsk, stanęli w pewnym dworze. Zastawszy tylko dziedziczkę, tak do niej przemówili, strojąc świątobliwe, układne miny: – Pani szlachetna! Nawiedza cię Krystus z apostoły, ofiaruj się im! – Nie ma męża doma, przeto mi się nie godzi samej – odrzekła. Niezrażeni taką odpowiedzią, apostołowie pytali: – Maszli jakie obrusy, libo prześcieradła ku poświęceniu? – Mam – odparła. I wyjąwszy jedno ze skrzyni, pokazała im. – To my ze sobą weźmiemy – rzekli – abyć się przędziwo rodziło. Ukaż drugie. – Nie dam go wam, bo nie śmiem przed mężem – sprzeciwiła się.
Widząc, że nie wyłudzą nic więcej, a bojąc się czynić gwałt z powodu bliskości służby, apostołowie oddali jej prześcieradło, które dała im tak niechętnie w obawie przed gniewem męża. Białogłowa, nie podejrzewając niczego złego, wzięła je z rąk uczniów „Krystusa” i schowała na powrót do skrzyni, jednak oni niepostrzeżenie włożyli weń tlącą się żagiew. Od niej zajęły się najpierw płótna w skrzyni, a następnie spłonął cały dom. Gdy wrócił mąż, żona przywitała go w zgliszczach, lamentując, że za brak hojności dla Chrystusa i jego apostołów, którzy nawiedzili dom, taki dopust boży ich spotkał. Jednak gospodarz nie tak łatwo uwierzył w dopust boży oraz wizytę Chrystusa z apostołami. – Łotr-ci to jakiś był, a nie Krystus! Zebrawszy służbę, a rozpytawszy, w którą stronę wysłannicy niebios odeszli, ruszył ich śladem. Pościg dopadł świątobliwą gromadkę na odpoczynku w jednym domu. Tam „Krystus”, widząc, że z tej opresji jego nadprzyrodzone pochodzenie może go nie obronić, zwrócił się do św. Piotra, patrząc z nadzieją w stronę jedynego miejsca odwrotu, a mianowicie, na okno. – Pietrze, już się moja męka przybliża – ze smutkiem w głosie rzekł „Krystus”, widząc nadchodzących napastników. – I moja też z tobą, Panie! – odparł przestraszony Piotr. – Pietrze, nielżać mnie, jedno oknem1 – rzekł „Krystus”. A Piotr w onej gorącej chwili, nie zapominając o wierności, odparł: – Panie, ja ciebie nie stanę2, pókim żyw. I obaj uciekli, szlachetny przykład odwrotu pozostałym apostołom dając. Ale chłopi śląscy z kijami w końcu dopadli „apostołów”, a ci – srodze na ciele poturbowani – wrócili do swoich domów w Małopolsce. Ta śląska przygoda skutecznie zniechęciła ich do świętej peregrynacji. Pytani o powód zarzucenia apostolskiego żywota, odpowiadali smętnie: – Trudno nam wytrzymać Krystusową mękę i apostolskie przygody. Marcin Bielski kończy tę relację słowami:
– Tegoć w żadnych kronikach niemasz, tylkom to słuchał od ojca swego, który wszytki dobrze znał i widał, co czynili. Aleć tego więcej było, niźli tu piszę: zdawna frantowie na świecie. Najlepszy interes robi się zawsze na najwierniejszej klienteli Kościoła, która jest bardzo zasobna w klerykalną mądrość. Na tej niwie wszelkiej maści oszuści zawsze odnoszą wielkie sukcesy i zyski... ¤¤¤ Z „Kroniki” wiemy, że władza duchowna krakowskiej diecezji, nader dziwnie pobłażliwie odniosła się do ich „występów”. – Klął je biskup o to – powiada kronikarz – ale mu powiedzieli, iż już za to ciężką pokutę przyjęli, gdy im kijem doprano, przeto prosim o rozgrzeszenie. I byli rozgrzeszeni, a polepszyli się – pisze Bielski. Tyle dziejopis zygmuntowski o tym jaskrawym epizodzie z zakresu religijnego życia ludowego ówczesnej Polski. Po uważnym wczytaniu się w ów fragment bardzo starej „Kroniki”, nabędziemy przekonania, że w ludowych baśniach, w których występuje „polski Chrystus” i „polscy apostołowie”, wędrujący po naszych drogach od chaty do chaty, można zauważyć echo przechowanej prawdy dziejowej o „fałszywym Chrystusie” żyjącym za czasów Zygmunta Starego. Dotąd tłumaczyło się powstawanie tych legend bujną, a zaborczą wyobraźnią ludową, która kwitła na bazie ewangelii, mając za tło oddalone, obce i dalekie ludowi kraje, obcą przyrodę i zamierzchłe czasy. Jednak w tym przypadku ludowa fantazja znalazła oparcie w realnych wydarzeniach. Nasuwa się tu jeszcze pytanie, co spowodowało tak niezwykłą pobłażliwość Kościoła wobec sprawców tej – bądź co bądź – bluźnierczej krotochwili. Można to wytłumaczyć chwilą dziejową, która także dla Polski zwiastowała już świt reformacji... Działalność „fałszywego Chrystusa” ograniczyła się do nizin ludowych, a zatem jakikolwiek proces, nie tylko kościelny, musiałby nabrać rozgłosu. Przy tej okazji wyszłaby na jaw bezgraniczna naiwność oraz ciemnota katolickiego ludu w sprawach wiary, a tego kierownicy Kościoła małopolskiego woleli uniknąć. Był to bowiem okres, kiedy mimo tak lichego uświadomienia religijnego ludu coraz ostrzej krytykowano „papieżników”. I prawdopodobnie ten wzgląd natury taktycznej był powodem ukręcenia łba sprawie „fałszywego Krystusa” i jego apostołów... BOGDAN MOTYL www.alternatywa.com Przypisy: 1 Nie mogę inaczej uciec, jak tylko oknem. 2 Nie stanę: nie opuszczę; nie zostawię.
Nr 30 (334) 28 VII – 3 VIII 2006 r.
P
ierwotnie najwyższe zwierzchnictwo nad Kościołem posiadał cesarz rzymski, jednak bywały okresy, w których dominowała władza duchowieństwa. Później, na kilka wieków, rozgorzała rywalizacja. „Wikariusze Chrystusa” nierzadko wychodzili zwycięsko z owych bojów o wpływy – papieże strącili z tronów co najmniej sześciu królów, a kilkunastu obłożyli ekskomuniką. We wczesnym średniowieczu Karol Wielki (742–814) sam uregulował sprawy kościelne, osądził papieża, rozstrzygał nawet, niczym dawni cesarze rzymscy, sprawy doktrynalne Kościoła. W czasie pontyfikatu Mikołaja I (858–867) papiestwo stało
Grzegorz był niewątpliwie osobą o usposobieniu autokratycznym. Arcybiskup Bremy, Liemar, pisał o nim tak: „Ten niebezpieczny człowiek pozwala sobie rozkazywać biskupom niczym swoim ekonomom”. Kiedy zaognił się spór o mianowanie biskupstwa mediolańskiego, papież wydał dokument zwany Dictatus Papae, który określał absolutną władzę papieża nad światem, cesarzem i innymi władcami. 24 stycznia 1076 r. synod niemieckich biskupów w Wormacji z inspiracji Henryka IV specjalnym oświadczeniem złożył Grzegorza z urzędu papieskiego. Pisał wówczas cesarz do papieża: „Wyrokiem wszystkich naszych biskupów i nas samych
PRZEMILCZANA HISTORIA które dawały jakiekolwiek przesłanki do tego, aby dany kraj uznało się lennikiem papieskim (np. dawne nadania, płacenie świętopietrza i in.). I tak pisał Grzegorz do władców europejskich: „Od ludzi starszych twojej ojczyzny mogłeś wiedzieć, że królestwo węgierskie jest własne świętego Kościoła rzymskiego, od króla niegdyś Stefana świętemu Piotrowi ze wszelkim prawem i władzą oddane. Ty jednak, i w innych sprawach od zacności i obyczajów królewskich odstępując, uszkodziłeś prawo i cześć św. Piotra, ile od ciebie zawisło, gdy – jako słyszymy – przyjąłeś jego królestwo jakoby lenno króla niemieckiego. I nie odzyskasz łaski św. Piotra ani naszej przychylności inaczej, jak chyba gdy naprawiw-
przysięgę koronacyjną: „Ja, Dymitr Wojewoda, przez Ciebie (legata papieskiego) umocowanego chorągwią, berłem, mieczem i koroną inwestowany i do rządzenia królestwem postanowiony, obiecuję wypełnić wszystko, co mi Jego Świętobliwość poleci, tak iż cokolwiek Stolica Apostolska jako też jej legaci w tym królestwie uchwalili albo uchwalą, tego nieodwołalnie dopilnuję; dwieście bizantów trybutu rocznego płacić postanawiam; (...) Ja, Dymitr, z Bożej łaski i z daru Stolicy Apostolskiej król, świętemu Piotrowi i panu memu papieżowi Grzegorzowi, i jego następcom będę wierny” (1076 r.). Świeccy wrogowie Henryka upatrzyli w klątwie papieża szansę dla siebie na obalenie króla. „Książęta
MROCZNE KARTY HISTORII KOŚCIOŁA (15)
Imperium św. Piotra „Nie pozwalajcie się nazywać przewodnikami, gdyż jeden jest przewodnik wasz, Chrystus. Kto zaś jest największy pośród was, niech będzie sługą waszym. A kto się będzie wywyższał, będzie poniżony, a kto się będzie poniżał, będzie wywyższony” Jezus, uważany za założyciela Kościoła (wg Mt 23. 10–12) się potęgą. Sam Mikołaj rozkazywał władcom, „tak jakby był panem całego globu” (Deschner). W X w., w czasie odrodzenia się Cesarstwa Rzymskiego (choć Narodu Niemieckiego), papieże zostali podporządkowani cesarzom. Papiestwo znalazło się na dnie upadku. Cesarz Henryk III (1017–1056), ojciec upokorzonego w Canossie Henryka IV, pozbawił rzymskie stronnictwo arystokratyczne wpływu na wybór papieża, złożył z urzędu trzech papieży i mianował trzech papieży Niemców. Próba wyrwania się Kościoła spod władzy świeckiej doprowadziła do otwartego sporu pomiędzy papieżem Grzegorzem VII (1073–1085) a cesarzem Henrykiem IV w roku 1075. Jeszcze kilka lat wcześniej Grzegorz miał dalekosiężne plany osobistej wyprawy na niewiernych. Jego marzeniem było samodzielne poprowadzenie wielkiej krucjaty dla odbicia Jerozolimy. Proponował nawet Henrykowi IV, aby ten pod jego nieobecność kierował sprawami świata chrześcijańskiego aż do czasu, kiedy papież wróci ze Wschodu. Plany te wkrótce runęły i krucjaty musiały zostać odłożone na kilkadziesiąt lat, bowiem papież rozpoczął wielki konflikt z cesarstwem, znany pod nazwą tzw. sporu o inwestyturę, rozniecony wokół praktyki wręczania przez króla nowo mianowanemu biskupowi pierścienia i pastorału jako symbolu nadawanego biskupstwa. Papież Grzegorz uznał to za zbyt daleko idącą ingerencję władzy świeckiej w sprawy władzy duchowej.
jesteś potępiony, uniż się, zejdź z papieskiego tronu, do którego rościłeś sobie prawo. Pozwól innemu zasiąść na Piotrowym tronie – temu, który nie będzie maskował gwałtu udawaną religijnością, lecz będzie nauczał czystej doktryny św. Piotra. Ja, Henryk, z Bożej łaski król, razem ze wszystkimi naszymi biskupami mówię ci: uniż się, uniż się!”. Dumny Grzegorz, oczywiście, ani o tym myślał. W reakcji podjął rękawicę. Niezwłocznie sporządził wówczas i ogłosił podniosłe wezwanie, w którym pisał: „Jest mi powierzona (...) od Boga dana moc związywania i rozwiązywania w niebie i na ziemi. Wsparty tym zaufaniem, za cześć i w obronie Kościoła (...), w imieniu Wszechmogącego Boga Ojca i Syna i Ducha Świętego (...), zabraniam królowi Henrykowi (...) występującemu z niesłychaną zuchwałością przeciw Twemu Kościołowi, sprawowania rządów w całym królestwie niemieckim i we Włoszech, a wszystkich chrześcijan zwalniam z więzów przysięgi (...), nakładam na niego w Twoim zastępstwie pęta klątwy”. Cała te retoryka bardzo przemówiła do wyobraźni biskupom, z których wielu rychło pognało przez Alpy, by paść na kolana i prosić o wybaczenie. Aby uzyskać odpowiednie wsparcie dla swoich idei supremacji nad cesarzem, papież utworzył krąg sprzymierzeńców Stolicy Apostolskiej. Tworzyły go kraje, które uznały zwierzchność papieża. Należała do nich również Polska. Papież odszukiwał w archiwach watykańskich dokumentów,
Fałszywie zinterpretowana ewangeliczna historia o Piotrze i kluczach stała się fundamentem papieskiej dyktatury
szy swój błąd, uznasz, że to berło, które trzymasz, jest lennem Majestatu Apostolskiego, a nie królewskiego” (do Salomona, 28 grudnia 1074 r.) „Sądzę, iż jest Ci wiadome, że królestwo węgierskie, jako też inne przezacne królestwa, powinno istnieć o własnej swobodzie, a nie podlegać królom innych królestw, lecz tylko świętej i powszechnej Matce, Kościołowi rzymskiemu, która swoich poddanych nie ma za sługi, lecz wszystkich jako synów podejmuje” (do Gejzy, 23 marca 1075 r.) „Chcemy, aby Wam było wiadome, co dla Waszej chwały nie tylko przyszłej, ale i teraźniejszej jest bardzo przydatne, że wedle dawnych ustanowień królestwo hiszpańskie jest nadane św. Piotrowi i św. Kościołowi rzymskiemu na własność, co jednak przeszłych czasów niepokoje i niejaka naszych poprzedników niedbałość przyćmiła...” (do „królów, komesów i innych panów Hiszpanii”, 28 czerwca 1077 r.) Podobnie pisał do władców Anglii i Danii. Ponadto obdarował koronami królewskimi władcę Polski – Bolesława – i władcę chorwacko-dalmatyńskiego – Dymitra Swinimira. Ten ostatni składał taką oto
niemieccy z radością powitali tak nieoczekiwane uświęcenie swego buntu, a jesienią mieli już przyjemność sądzić Henryka na zjeździe w Triburze” (Ch. Brooke). Dostał wówczas alternatywę: albo uzyska od papieża absolucję, albo zostanie pozbawiony tronu. W początkach roku 1077, zagrożony na wschodzie przez Bolesława Śmiałego i obłożony papieską klątwą, cesarz Henryk, przeciw któremu zbuntowali się poddani, czołgał się na kolanach u wrót zamku Canossa, błagając papieża o zdjęcie anatemy. Pierwszy etap sporu papiesko-cesarskiego, zapoczątkowanego przez Grzegorza VII, zakończył się konkordatem wormackim. Utorował on drogę prawu elekcji biskupów przez kapituły katedralne. Wywołał doniosłą zmianę w położeniu Kościoła i stanu duchownego w Niemczech. Sama elekcja biskupia wpłynęła na pewne uniezależnienie się biskupów od króla. Następnie inwestytura biskupia nabrała znamion podobnych do znamion świeckiej inwestytury wasali korony. Uposażenia biskupie stały się bowiem w Niemczech terytoriami o charakterze
17
podobnym do świeckich terytoriów książąt terytorialnych. Biskupi niemieccy stali się władcami w księstwach biskupich, książętami Rzeszy. Przestaną być odtąd posłusznym jak dawniej narzędziem władzy monarszej – obok świeckich książąt walczyć będą o uzyskanie pełnego władztwa terytorialnego, staną się wraz z nimi czynnikami rozbicia jedności kraju. Formowanie przez Hildenbranda (Grzegorza VII) obozu antycesarskiego kontynuowali jego następcy. Pod berłem papieskim znalazły się kolejne państwa: m.in. Szwecja, Krzyżacy, Portugalia, Bułgaria, Litwa. Oczywiście wraz z podległością wasalną należało papieżowi uiszczać odpowiedni „podatek”, niektórzy się z tym ociągali, jednak zawsze ostro napominano opornych. Hadrian IV (1154–1159) pisał do króla Szwedów: „Umiłowani synowie etc. już bez wątpienia Twoja miłość wie, że królestwo Gotów od momentu, kiedy poznano w nim imię Chrystusa, zostało poddane władzy Księcia Apostołów i jego następców, a Goci swoje berła bogobojnie poddają pod stopy św. Piotra, któremu odtąd co roku płacą trybut. Pouczamy tedy waszą miłość i przypominamy, byś bez zwłoki przysłał to, co świętej i powszechnej Matce słusznie się należy...”. Również papież Aleksander III (1159–1181) strofował króla Szwecji: „Król ten spóźnia się z płaceniem regularnego podatku, chociaż dobrze wie, że to królestwo jest własnością Matki – Kościoła świętego i powszechnego”. W 1202 Innocenty III (1198–1216) wydaje sławną bullę, która kontynuuje myśl o zwierzchniej władzy świeckiej Kościoła: „Nie tylko w Państwie Kościelnym, nad którym mamy pełnię władzy w sprawach doczesnych, ale i na innych obszarach – co do niektórych spraw – pełnimy jurysdykcję w sprawach doczesnych w porządku przyczynowym”. I dodaje: „(...) są trzy rodzaje spraw (sądów): pierwsze między krwią a krwią, przez które rozumie się sprawy kryminalne, ostatnie między trądem a trądem, przez które rozumie się sprawy kościelne, i pośrednie, przez które rozumie się sprawy między sprawą a sprawą, które odnoszą się do obu: kościelnych i cywilnych. Jeśliby w tych sprawach coś było trudne lub dwuznaczne, należy uciec się do rozstrzygnięć Stolicy (Apostolskiej)”. Innocenty III zasłynął z podporządkowania sobie Anglii, którą król został zmuszony oddać w papieskie lenno. W 1245 r. papież Innocenty IV (1243–1254) „zdymisjonował” cesarza i odsądził od korony cesarskiej całą dynastię Hohenstaufów. Był to koniec konfliktu, który wybuchł na początku XIII wieku między papieżem Innocentym III (1198–1216) a cesarzem Fryderykiem II. Był to największy upadek cesarstwa, a zwłaszcza dynastii Hohenstaufów – stanowił on preludium ponad dwudziestoletniego tzw. wielkiego bezkrólewia w Niemczech. MARIUSZ AGNOSIEWICZ www.racjonalista.pl
18
Nr 30 (334) 28 VII – 3 VIII 2006 r.
CZYTELNICY DO PIÓR
R
odzice, których córka zaszła w ciążę na kolonii, mogą domagać się odszkodowania. Płacić będzie wychowawca. To najnowszy pomysł Giertychowego ministerstwa. Opiekunowie nastolatek ponosić będą odpowiedzialność za wszelkie uszczerbki na zdrowiu swoich podopiecznych, w tym i za przypadkową ciążę (ciąża, wyłączywszy jej patologie, to chyba stan naturalny, a nie jed-
Te dzieciaki nabyły je dopiero na lekcjach religii i pielgrzymkach. Łże-elity natomiast twierdzą, że to efekt braku edukacji seksualnej i nauki o niepokalanym poczęciu, zamiast edukacji z dziedziny biologii i seksuologii. Odpowiedzialność ponosi wychowawca – twierdzi ministerstwo. A jak organizatorem kolonii jest MEN, to kto? A jak dziecię zostało poczęte w pociągu lub podczas pielgrzymki
zaledwie kilkanaście sekund. Wychowawca powinien brać od każdej podopiecznej i jej rodziców oświadczenie, że stosuje skuteczną antykoncepcję lub że zobowiązuje się do wstrzemięźliwości. Już widzę wkurzone mamusie podpisujące bumagę, że córeczkę wyposażyły w tabletki. Ale skoro nie ma innego wyjścia, wychowawca powinien dostać nagrodę za to, że Kartofle będą miały jednego najemnika więcej, a kler dodatkową owiecz-
Paranoja bez granic! nostka chorobowa). Czyli – według ministerialnego rozporządzenia – jeśli będąca pod opieką wychowawców kolonistka zajdzie w ciążę, mogą oni stanąć przed sądem pod zarzutem niedopełnienia obowiązków. Grozi im za to nawet 5 lat więzienia lub wypłata alimentów. Podobno pierwsze tego typu sprawy toczą się już przed sądami w Krakowie, Gdańsku i Lublinie. Za komentarz do tej paranoi bez granic niech wystarczą spontaniczne wypowiedzi moich rozmówców... Oczywiście wszystkiemu winna komuna i postkomuna oraz krasnoludki z PO. Pociągnąć ich do odpowiedzialności! Nie wpoili właściwych wartości.
– np. do Częstochowy? Kto będzie odpowiedzialny za ciążę w parku? Zieleń Miejska? Zatem za „zajście” w hotelu powinien odpowiadać kierownik hotelu, w szkole – dyrektor, na parkingu – parkingowy itd.! Czy będzie to też dotyczyć księży i zakonnic prowadzących oazy, kolonie, obozy? Zawód wychowawcy kolonijnego/obozowego staje się zawodem niebezpiecznym. Łatwiej bowiem worek pcheł upilnować niż nastolatkę z chcicą. Rozochocona zajdzie nawet na ostatnim siedzeniu w autobusie jadącym na świętą wycieczkę. A ponieważ chłopcy w tym wieku są wyjątkowo „sprawni”, to wystarczy
R
odzice! Nie opowiadajcie swoim latoroślom o potworach i straszydłach. One się potem materializują! Wbrew pozorom nie chodzi mi o dziecięce stresy czy nocne koszmary. Rzecz w tym, że każde straszydło może się zmaterializować, i to w swojej najbardziej odrażającej postaci. Służę przykładem. Łodzianie znają wylot kanału odprowadzającego miejskie ścieki do Jasieni, od ponad wieku skutecznie zatruwającej Ner. Wylot ten jest usytuowany przy zbiegu ulic Wólczańskiej i Pięknej. Od czasu wybudowania do początków lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku wylot był otwarty, co stało się udręką okolicznych mieszkańców. W wylocie czyhali czasem na przechodniów bandyci, często zaś wścibskie dzieciaki właśnie stamtąd rozpoczynały wędrówkę po kanałach pod miastem. Potem godzinami szukały ich brygady kanalarzy przy pomocy policji, a po wojnie – milicji. Zdarzały się zatrucia i utonięcia.
kę do strzyżenia. No, chyba że będą bliźniaki – wtedy kara musowo się należy za małpowanie Kaczek. Ciekawe, czy w tej sytuacji będą chętni na wychowawców? Trzeba będzie z łapanki ich szukać. A dzieci będą siedzieć w domu. To nasza logika. Kowal zawinił, Cygana powiesili. Nieźle, nieźle. Tak trzymać. Nóż się w kieszeni otwiera! Czy my już całkiem skretynieliśmy? Przecież za taki pomysł Giertycha należy wysyłać na przymusowe leczenie. Nie jest bowiem możliwe, by wymyślił to zdrowy człowiek. Ale na prezydenta taki się nadaje, a więc... Giertych na prezydenta! Józef Pawłowski
W końcu rodzice, chcąc odstraszyć dzieci od takich wędrówek, wymyślili i zaczęli opowiadać historię o mieszkającym w kanałach strasznym potworze – okropnej paskudzie. Stwór ten miał jakoby postać końskiego łba osadzonego na kaczych łapach. Wielokrotnie słyszałem tę legendę od szkolnych kolegów. Okazało się potem, że znał ją również mój ojciec, który w dzieciństwie mieszkał przy ulicy Pięknej. I jego straszono koniokaczką. Na początku lat 50. wylot kanału zabezpieczono potężną kratą i wydawać się mogło, że problem przestał istnieć, a kanałowe straszydło stanie się tylko jedną z łódzkich legend. Niestety! Pół wieku później potwór – koński łeb na kaczych łapach – zmaterializował się i znów zaczął dręczyć nasze dzieci, a nawet nas samych! A więc uwaga na bajki! One w naszym kraju zbyt często się materializują. Jerzy Rzep
Paskuda ożyła!
Pani pozna Pana Wdowa, lat 76, z własnym mieszkaniem, niezależna finansowo, zadbana, pozna Pana w odpowiednim wieku. Radzyń Chełmski (1/a/30) Pracująca, bezdzietna 55-latka z Warszawy, w separacji, pozna inteligentnego, wykształconego Pana z poczuciem humoru. Wiek nieistotny – liczy się młodość ducha. Warszawa (2/a/30) Szczupła, zadbana 49-latka, 164 cm wzrostu, pozna Pana do lat 53, przystojnego, zadbanego, z osobowością prawdziwego mężczyzny, potrafiącego kochać i być kochanym, pogodnego i dobrego człowieka. Toruń (3/a/30)
Wolna, 53/164/70, wrażliwa, odpowiedzialna, tolerancyjna, gospodarna i niepaląca, pozna Pana w wieku 50–70 lat, z kraju lub z zagranicy. Kalisz (4/a/30) Rozwiedziona 46-latka, 160 cm wzrostu, pozna bogatego Rosjanina w celu matrymonialnym. Woj. śląskie (5/a/30) Pan pozna Panią Rencista górnik, mieszkający na wsi, 52/172/80, gitarzysta amator, komponujący muzykę i piszący teksty, bez nałogów, z własnym lasem i stawami rybnymi, zmotoryzowany, lubiący dobrze wychowane dzieci, wszechstronny, czytający domator, pozna ubogą, lecz seksowną Panią. Żarnów (1/b/30) Kawaler, 182/29, średnio przystojny, nieśmiały, bez nałogów, z własnym domem, pozna pannę bez nałogów, najchętniej ze wsi lub peryferii. Koziegłowy (2/b/30)
Pan Prezes Rady Ministrów Jarosław Kaczyński
List otwarty Szanowny Panie Premierze Niżej podpisane organizacje pragną wyrazić głębokie zaniepokojenie Pana stanowiskiem przedstawionym w exposé rządu dotyczącym praw kobiet. W wystąpieniu podkreślił Pan, że popiera wyłącznie ten zakres równouprawnienia, który ma chronić kobiety przed opresją i zdecydowanie sprzeciwia się innym jego aspektom. Tymczasem równouprawnienie z definicji oznacza doprowadzenie do takiej sytuacji, w której kobiety i mężczyźni korzystają z równych praw we wszystkich dziedzinach życia społecznego. Równouprawnienie „częściowe” nie jest już równouprawnieniem. Szczegółowo omówił to zagadnienie Komitet Praw Człowieka ONZ w swoim dokumencie „Uwagi ogólne do art. 3 Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych”. W dokumencie tym stwierdza się wprost: „Co więcej, nie mogą istnieć żadne ograniczenia lub wyłączenia równego korzystania przez kobiety z praw człowieka, uznawanych lub istniejących w obowiązującym prawie, konwencjach, regulacjach lub zwyczajach, pod pretekstem tego, iż któreś z nich nie są wymienione w Pakcie lub też są przez niego gwarantowane w węższym zakresie”. Taką samą zasadę stosuje się w filozofii praw człowieka do praw innych grup dyskryminowanych. Polska jako państwo członkowskie Unii Europejskiej ma obowiązek zrównać szanse kobiet i mężczyzn na rynku pracy. Pana exposé jest w tym zakresie niejasne i rodzi obawy, że rząd jest „jak najbardziej przeciw” wywiązywaniu się z tego zobowiązania. Świadczą o tym dodatkowo promowane przez koalicję rządową rozwiązania zmierzające do wypchnięcia kobiet z rynku pracy, np. wprowadzenie okresów ochronnych. Domagamy się, żeby rząd respektował zasady obowiązujące w demokratycznych państwach prawa, do których należy przestrzeganie zasady równości wszystkich obywateli bez jakiejkolwiek dyskryminacji. Prawo do równego traktowania jest podstawowym prawem człowieka, a tych żadnemu rządowi reglamentować nie wolno. Oczekujemy, że Pan Premier dostosuje wytyczne polityki rządu do międzynarodowych standardów i liczymy na szybką odpowiedź. Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, Wanda Nowicka, Aleksandra Solik Stowarzyszenie „Pro Femina”, Małgorzata Księżopolska Stowarzyszenie Kobiet na rzecz Równego Statusu Płci – Pekin 1995, Anita Seibert Koalicja Karat, Kinga Lohmann Fundacja Feminoteka, Anna Czerwińska, Joanna Piotrowska Fragment exposé premiera Jarosława Kaczyńskiego o prawach człowieka, w szczególności – prawach kobiet: „Będziemy także zabiegać, o tym już raz mówiłem, o to, żeby Polska zachowała pełną suwerenność w sprawach kultury i obyczajów. Ustawodawstwo, regulacje prawne Unii Europejskiej nie obejmują tych spraw i nie powinny obejmować. Polska, powtarzam, chce zachować tutaj swoją odrębność. Różnimy się, nie ma sensu tego faktu ukrywać, naszą obyczajowością od wielu innych krajów. I są rzeczy, które warto stamtąd przyjąć. Ja chcę mocno podkreślić, że jeżeli na przykład chodzi o równouprawnienie kobiet, to realne równouprawnienie, ich pozycję w rodzinie, o to wszystko, co ma prowadzić do tego, żeby kobiety mogły znajdować obronę, unikać opresji, która często je spotyka, jesteśmy jak najbardziej za. Ale w innych kwestiach, o których tutaj mówimy, jesteśmy jak najbardziej przeciw. I to podtrzymuję”.
Emerytowany nauczyciel akademicki, kierujący się dewizą: duma, honor i odpowiedzialność, poszukuje przedstawicielki trzeciego wieku. (3/b/30) Samotny kawaler, ciemny blondyn o niebieskich oczach, spokojny i wesoły, pozna Panią, która poważnie myśli o życiu we dwoje, także z dzieckiem. Wiek i uroda nieistotne. Lublin (4/b/30) 29-latek pozna Panią w wieku 25–30 lat, z okolic Poznania. Wyłącznie poważne oferty. (5/b/30) Emeryt, 60/177/77, bez nałogów, pozna Panią, protestantkę z woj. śląskiego. Cieszyn (6/b/30) Spokojny i tolerancyjny emeryt, 61/17/80, pozostający w separacji, bez zobowiązań i nałogów, z samochodem, szuka Pani z mieszkaniem w celu wspólnego zamieszkania. Leszczyny (7/b/30) Inne Samotny z Mazowsza, który opuścił Kościół katolicki, czytający Słowo Boże, szuka przyjaciół Chrystusa, aby zostali jego przyjaciółmi. (1/c/30)
Jak zamieścić bezpłatne ogłoszenie? 1. Do listu z własnym anonsem (krótki i czytelny) należy dołączyć znaczek pocztowy (luzem) za 1,30 zł i wysłać na nasz adres. Jak odpowiedzieć na ogłoszenie? 1. Wybierz ofertę(y), na którą(e) chcesz odpowiedzieć. 2. Napisz czytelny list z odpowiedzią i podaj swój adres (lub e-mail). 3. List włóż do koperty, zaklej ją, a w miejscu na znaczek wpisz numer oferty, na którą odpowiadasz. 4. Kopertę tę wraz ze znaczkiem za 1,30 zł (liczba znaczków musi odpowiadać liczbie odpowiedzi) włóż do większej koperty i wyślij na nasz adres. Oferty bez załączonych znaczków (luzem) nie będą przekazywane adresatom.
Nr 30 (334) 28 VII – 3 VIII 2006 r.
LISTY O, k...a! Tego jeszcze nie było. PiS najpierw „sam” odprawił, a potem wystąpił oficjalnie o odprawienie mszy św. na okoliczność suszy. Odbyły się więc egzorcyzmy, by... spadł deszcz. Marszałek dwojga imion głośno ofuknął lewą stronę, gdy po ogłoszeniu tej wiadomości wybuchł tam spontaniczny śmiech. Ma facet fart, że głupota nie boli. A swoją drogą, czy nie lepiej sprowadzić tam-tamy i czarownika z afrykańskiego buszu, żeby zaklinał chmury, coby się zniżyły?! I znów zagranica będzie miała powód, by stwierdzić – głupie Polaczki! AlaS
Dla objaśnienia dodać napis: Prezydent Polski i Pierwsza Dama w pozycji słusznej, a więc na kolanach. Za nim Pan premier i jego świta, ze zgiętym karkiem i na kolanach, witają szefa Watykanu. Można tę galerię zatytułować „Hołd Polski 2006 r.”. Będzie to pierwszy wkład w nowy przedmiot – historię Polski. Lidka, Bełchatów
Okradziono również emerytów i rencistów poprzez niesolidne naliczanie waloryzacji lub wręcz obniżanie stopy procentowej, i to przez rządy i ZUS po 1989 roku. Żądamy naprawienia szkód wyrządzonych państwu i narodowi. Przewodniczący Zarządu Głównego OZEiR Romuald Bryła
List otwarty do Lecha Wałęsy
Bóg mnie zawiódł
My, renciści i emeryci, niepełnosprawni, bezrobotni i bezdomni nie z własnej winy, tą drogą chcemy złożyć Panu podziękowanie, że
Kaczy dorobek Efekt dojścia do władzy PiS NATURA: 1. Bóg karze nas srogą i długą zimą, jakiej nikt z żyjących nie pamięta. 2. Karze nas upalnym i suchym latem, jakiego nigdy dotąd nie było. 3. Klęska nieurodzaju. POLITYKA: 1. Pogarszające się z dnia na dzień stosunki z zagranicą. Dobre jedynie z Watykanem, który nas na okrągło doi. 2. Po wizycie BXVI na niebie ukażą się niebawem pierwsze F-16. Zostaną poświęcone, by w imię katolickiego Boga mogły sprawnie zabijać wrogów. 3. Karze nas dwoma takimi, co ukradli księżyc, a teraz szykują się na Polskę. Str
Dał nam przykład Zapatero Przykład katolickiej Hiszpanii pokazuje, że można dokonać zmian społecznych, nie oglądając się na klechów i Kościół. Kraj, z którego wyszła inkwizycja, spłaca w tej chwili swoje długi wobec ludzkości. Daje przykład, że prawdziwa lewica może zmienić oblicze ziemi, tej ziemi. Premier lewicy nie wita watykańskiego imperatora, gdy ten przyjeżdża z wizytą do swoich wiernych. Zachowanie polskiego rządu podczas wizyty w Polsce Benedykta XVI pokazuje, jak daleko w tyle jesteśmy i ile jest jeszcze do zrobienia. Waldemar Szydłowski Gdańsk
Wasale Watykanu Roman Giertych polecił zdjąć fotografie byłych – niesłusznych, bo z okresu PRL – ministrów. Żeby wykorzystać gwoździe, proponuję umieścić na nich zdjęcia z powitania B16.
LISTY OD CZYTELNIKÓW
tak dużo dobrego dla nas uczynił. Zacznijmy od obalenia tak wrogiego ustroju, który jednak gwarantował pracę, wypoczynek, darmowe leki, sanatoria, wczasy, kolonie dla dzieci, szkolnictwo i bardzo ważne mieszkalnictwo. Następnie przegonił Pan z paroma kolesiami z „Solidarności” rosyjskie wojska, potem każdy z nas otrzymał po 100 mln starych zł i oprócz wolnych sobót i niedziel także wolne poniedziałki, wtorki, środy, czwartki i piątki, z czego jesteśmy bardzo dumni. Bardzo pożyteczne są stołówki i jadłodajnie utworzone ze śmietników i koszy na śmieci, gdzie duża część społeczeństwa spożywa zostawione tam przez sponsorów darmowe posiłki. Również utworzenie sanatoriów i domów wypoczynkowych w adaptowanych na ten cel dworcach PKP i PKS jest bardzo pożyteczne. Renciści i emeryci uważają Pańskie wypowiedzi za kłamstwa i brednie, gdyż nigdy z Pańskiej poręki nie otrzymali żadnych pieniędzy. Nie załatwił Pan zniesienia wiz do USA, tylko doprowadził z kolesiami kraj do ruiny, a ludzi do nędzy, bezrobocia, głodu, bezdomności, także samobójstw, zabójstw, tworząc obiecaną drugą Japonię, ale tylko dla siebie i kolesiów. Zakłady pracy i majątek państwa, wypracowany przez teraźniejszych emerytów, doprowadził Pan do ruiny i rozgrabienia.
Mówią, że Bóg jest miłością, że Jego łaska trwa na wieki, że jest ojcem, który nikogo nie opuszcza i nikim nie gardzi, a tymczasem to wszystko nieprawda, i to potwierdzona przez życie. Przez 72 lata byłem nieustannie doświadczany: poprzez choroby, głód II wojny światowej, dwa pożary domu, powódź, chorobę i śmierć żony, bezpiekę polską, nikczemność ludzką, niepowodzenia, kataklizmy pogodowe, niedostatek i nędzę materialną itd. Tonąłem w morzu zła i cierpienia, a Boga Ojca, Jezusa Odkupiciela i Matki Boskiej Nieustającej Pomocy nie było. Przez 72 lata. W końcu trzy lata temu dobili mnie udarem mózgu i uczynili kaleką. Dwa lata przeleżałem w łóżku, a w trzecim roku zacząłem chodzić o kuli. Strasznie cierpię i nie wiem za kogo i za co, bo sobie samemu nie mam nic do zarzucenia. Byłem wzorowym katolikiem. Od dziecka byłem czcicielem Maryi i wiernym sługą Chrystusa. Należałem do Sodalicji Mariańskiej, a w dorosłym życiu do Kapłańskiego Ruchu Maryjnego. Zostałem na lodzie, opuszczony i zapomniany. I doszedłem do wniosku, że wszystkie obietnice są oszustwem, zwodniczymi obiecankami bez pokrycia. I przeklinam wiarę, która mnie tak zawiodła. Kończę życie w złym nastroju i nie chcę żadnego pocieszenia ze strony Kościoła. Zawiódł mnie całkowicie razem z Jezusem i Maryją. Zygmunt Warzyńczak Jastarnia
Noga za strajk Lekarze zapewniali, że strajki nie będą miały wpływu na leczenie pacjentów. Moja mama po upadku w lutym tego roku została przewieziona do jednego z łódzkich szpitali. Zdiagnozowano pęknięcie panewki biodrowej i zalecono leżenie w domu przez miesiąc. Po miesiącu lekarz przyszpitalnej przychodni ortopedycznej stwierdził, patrząc na zdjęcie, że „ładnie się oblewa” i trzeba leżeć trzy miesiące. Po trzech miesiącach inny
lekarz stwierdził, że nie nastąpiła poprawa i uraz się nie oblał. Zalecił rehabilitację i próby chodzenia. Lekarz rehabilitant po trzech tygodniach od dostarczenia skierowania po wizycie domowej dał skierowanie do szpitala na oddział rehabilitacji. W szpitalu skierowania nie przyjęto z powodu strajku. Zapisano i wyznaczono termin grudniowy lub styczniowy. Tymczasem noga zaczęła boleć i sinieć. Lekarz pierwszego kontaktu przepisał zastrzyki. Próbowałem zapisać mamę do ortopedy w szpitalu, lecz „z powodu strajku i braku zagrożenia życia” do wizyty nie doszło. W piątek do pacjentki zostało wezwane pogotowie. Lekarz obejrzał i kazał smarować maścią rozgrzewającą. Z powodu strasznego bólu w niedzielę o świcie zostało wezwane pogotowie i ten sam lekarz przewiózł mamę do innego szpitala. Nastąpiło zagrożenie życia i skończyło się na amputacji nogi do połowy uda. Mama ma 81 lat i przez 40 lat należała do średniego personelu medycznego. Co dalej, panowie politycy, lekarze i wszyscy odpowiedzialni za zdrowie w TYM kraju? Co na to Kościół, który wziął w obronę małych pacjentów. A co ze starymi pacjentami, księże biskupie? Pavulon? Czy kogoś to obchodzi, ile było podobnych przypadków? To się dzieje w kraju Unii Europejskiej w XXI wieku. Konkludując – lekarze mają podwyżki, moja mama nie ma nogi. Krzysztof
Egzekucja 19.06.2006 r. między godziną 17 a 18 w Kudowie Zdroju pseudomyśliwy wykonał egzekucję na bezbronnym
19
psie – owczarku niemieckim. Pies został przez właścicielkę – zakonnicę – zamknięty w kojcu, a pseudomyśliwy Jan K. zastrzelił zwierzę z broni palnej. Stało się to w miejscu zaludnionym, przy stawie w parku zdrojowym. Gdzie „miłosierdzie” Zgromadzenia Sióstr Niepokalanej Marii? Te bezwzględne kobiety w habitach zleciły mord na suce, która przez 6 lat pilnowała im domu. Była dorodna, inteligentna, bardzo zdrowa i żywotna. Miała świetną kondycję. Weterynarz odmówił uśpienia zdrowego psa. Trzeba było słyszeć rozpacz tej psiny! Anna Ptak
Reklamujmy „FiM”! Gdyby czytelnikom zechciało się pochodzić trochę po mieście, to za 3 miesiące „Fakty i Mity” miałyby nie 200 tys. czytelników, tylko 500 tys. I nie sądzę, żeby była to liczba mocno przesadzona. Ja w moim 50-tysięcznym mieście znalazłem ok. 40 tablic i na każdej wieszam ulotki „FiM” (dostępne na stronie internetowej gazety). Około 10 tablic stoi przy głównych ulicach miasta – tam ulotka dłużej niż 1 dzień nie powisi, bo zaraz przysłoni ją inna, ale na pozostałych, które wcale nie stoją na bezludziu, ulotki wiszą czasami spokojnie ponad tydzień, chyba że ktoś zerwie. Dlatego apeluję do czytelników również o taką formę reklamy. Naprawdę, w zaistniałej sytuacji politycznej zaczynam się bać o „Fakty i Mity”. A przecież im więcej czytelników, tym lepiej, bo w razie czego będzie miał kto stanąć w jej obronie. W jedności siła... Alleluja i do przodu! Krystian Jawor
[email protected]
20
Nr 30 (334) 28 VII – 3 VIII 2006 r.
CZUCIE I WIARA
PYTANIA CZYTELNIKÓW
Kult maryjny Nurtuje mnie pytanie, jak przedstawia się sprawa z Marią, matką Jezusa. Czy słusznie została nazwana Matką Boską i czy należy się do niej modlić? Zacznijmy od tego, że Biblia ani razu nie wspomina o Marii jako Matce Boskiej. W ten sposób nie nazywał jej ani Jezus, ani apostołowie, ani chrześcijanie pierwszych wieków. Nowy Testament w ogóle wspomina o niej bardzo rzadko, co świadczy o tym, że Maria nie zajmowała jakiejś szczególnej pozycji w pierwotnej wspólnocie chrześcijańskiej, a tym bardziej takiej, jaką nadał jej Kościół rzymski. Ewangelie podają, że między Jezusem a Marią istniał wyraźny dystans. W jednej z nich czytamy: „I przyszła do niego matka z braćmi jego, ale nie mogli dotrzeć do niego z powodu tłumu. I doniesiono mu: Matka twoja i bracia twoi stoją na dworze i chcą widzieć się z tobą. On zaś odpowiedział im: Matką moją i braćmi moimi są ci, którzy słuchają Słowa Bożego i wypełniają je” (Łk 8. 19–21). Wbrew temu, co głosi Kościół rzymski, że Maria przyczynia się do wysłuchania modlitw i że Jezus nigdy nie odmówił żadnej z jej próśb, powyższy tekst mówi coś innego. Podaje, że Jezus nie tylko pozostał nieczuły na prośbę matki i udzielił jej publicznej reprymendy, ale również nie dał jakichkolwiek podstaw dla jej kultu. Że Jezus był przeciwnikiem boskiej adoracji Marii, dowodzi również inna Jego wypowiedź, kiedy na słowa pewnej słuchającej Go niewiasty: „Błogosławione łono, które cię nosiło, i piersi, które ssałeś” – odpowiedział: „Błogosławieni są raczej ci, którzy słuchają Słowa Bożego i strzegą go” (Łk 11. 27–28). Przytoczone teksty dowodzą więc, że Jezus nie tylko nie wyróżniał Marii, ale – jak podają Ewangelie – nawet nie nazywał jej matką, lecz niewiastą. Takim też zwrotem skierował się do niej w Kanie Galilejskiej: „Czego chcesz ode mnie, niewiasto” (J 2. 4)? Hierarchowie katoliccy często powołują się na słowa konającego Chrystusa: „Niewiasto, oto syn twój! (...) Oto matka twoja” (J 19. 26–27). Twierdzą, że Maria jest nie tylko matką Kościoła, ale również matką całej ludzkości. Panią wszechświata. Czy słusznie? Przede wszystkim przypomnijmy, że Maria została nazwana Matką Kościoła dopiero w II połowie XX wieku, pod koniec obrad Soboru Watykańskiego II, i to niewielką liczbą głosów: 1114 głosów za, 1074 przeciw, 5 wstrzymujących się. A więc przewaga wynosiła zaledwie 40 głosów.
Po drugie – gdyby Chrystus rzeczywiście chciał uczynić z Marii matkę wszystkich wierzących, to powiedziałby o tym wyraźnie. Nigdy jednak tego nie uczynił. Nie uczynił też tego na Golgocie, gdzie oprócz Jana znajdowali się i inni wyznawcy Jezusa – głównie kobiety. Gdyby więc wolą Chrystusa było ogłosić Marię duchową matką wszystkich wierzących, wówczas zamiast w liczbie pojedynczej kierować się do Jana, powiedziałby: „Niewiasto, oto dzieci twoje (...). Oto matka wasza!”. Ale Jezus nigdy tak nie powiedział. Po trzecie – według Nowego Testamentu Maria zajmowała w pierwotnej wspólnocie chrześcijańskiej bardzo skromną pozycję. Dzieje Apostolskie wspominają o niej tylko jeden raz, nazywając ją matką Jezusa (Dz 1. 14). Zaś w Listach Apostolskich nie wymienia się jej ani razu. Cokolwiek by więc powiedzieć o próbach biblijnego uzasadnienia kultu maryjnego, jedno jest pewne: kult ten nie ma żadnych podstaw w Piśmie Świętym. Fakty jednoznacznie przemawiają za tym, że kult maryjny miał po prostu zastąpić popularny kult starożytnego Wschodu: mit bogini matki. Religijnym pierwowzorem kultu Marii jako Matki Boskiej była Izyda, bogini matka czczona w starożytnym Egipcie. Historyk H.G. Wells napisał o niej: „Przyciągała rzesze wyznawców. W świątyniach jej stały wizerunki przedstawiające ją jako Królową Niebios, z dzieciątkiem Horusem na ręku. Zapalano przed nią świece, składano jej dary wotywne” („Historia świata”). Kult boskiej dziewicy, Izydy, z dziecięciem na ręku rozprzestrzenił się po całym prawie Imperium Rzymskim i trwał aż do końca IV wieku naszej ery. Tak więc na długo przed zapoczątkowaniem kultu maryjnego Izyda była czczona jako „umiłowana Pani”, „matka pełna miłości”, „bogini panująca”, „królowa niebios”, „obdarzająca łaskami”, „ocalająca”, „niepokalana”, „Matka Boska” (K. Deschner, „I znowu zapiał kur”, t. I). Podobne podobieństwa występują pomiędzy Marią a babilońską Isztar, którą utożsamiano z „królową niebios” (por. Jr 7. 16–20; 44. 17–19), z kananejską Aszerą, czyli Asztarte, uważaną za małżonkę Baala (1 Krl 14. 23; 16. 30–33; 2 Krl 17. 9–10), a szczególnie z boginią płodności, Artemidą efeską, której kult był rozpowszechniony w starożytnym świecie hellenistycznym i rzymskim.
Z tym ostatnim kultem, którego siedzibą był Efez, wiążą się też burzliwe obrady soboru w 431 roku, podczas którego po długim sporze dogmatycznym Marię włączono do sfery boskiej, uznając ją za Bożą Rodzicielkę (Theotokos), czyli Matkę Boską. Od tego soboru we wspomnianym ośrodku kultu Artemidy zaczął się rozwijać kult Marii, która otrzymała prawie wszystkie tytuły swoich pogańskich poprzedniczek. W spuściźnie po Artemidzie Marii został również poświęcony miesiąc maj, a na wzór posągu Artemidy, wykonanym ze złota, metali szlachetnych i czarnego kamienia, podobnym do czarnych wizerunków Izydy, powstały później czarne Madonny w niektórych krajach katolickich, z polską Częstochową na czele. Izydzie Maria zawdzięcza również ozdobiony gwiazdami błękitny płaszcz oraz jej atrybuty: półksiężyc i gwiazdę. Tak więc tytuły nadane Marii, posągi z dzieciątkiem, świątynie jej poświęcone, procesje i funkcje jej przypisywane to pozostałości po pogańskich kultach Dziewicy Matki. Przypomnijmy, że właśnie w Efezie, gdzie znajdowała się największa
świątynia poświęcona Artemidzie (Dz 19. 23–28), ap. Paweł ostrzegał przed odstępstwem (Dz 20. 28–30). Później w tym samym Efezie powstała właśnie Bazylika Matki Bożej i ogłoszony został pierwszy dogmat maryjny! Biblia nie daje jednak żadnych podstaw dla tego dogmatu. Nie nazywa jej matką Boga. Maria nie urodziła bowiem Boga, który nie ma początku ani końca (1 Tm 1. 17; 6. 16), lecz człowieka – Jezusa. Maria przekazała więc Chrystusowi człowieczeństwo, a nie bóstwo. Jak czytamy: „A Słowo ciałem się stało i zamieszkało wśród nas, i ujrzeliśmy chwałę jego, jaką ma jedyny Syn od Ojca, pełne łaski i prawdy” (J 1.
14). Tak więc Ten, który istniał „zanim świat powstał” (J 17. 5), zawdzięczał wszystko Bogu, a nie Marii! Biblia też mówi, że Maria nie jest pośredniczką i nie należy się do niej modlić. Apostoł Paweł jednoznacznie wyklucza taką możliwość. Napisał: „Albowiem jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek Chrystus Jezus” (1 Tm 2. 5, por. Rz 8. 34; Hbr 7. 25; 1 J 2. 1). Pismo Święte zaprzecza temu, co głosi Kościół rzymski, że Maria została przez Boga ustanowiona rozdawczynią i hojną szafarką łask, że gdy ona prosi Syna, to On spełnia jej prośbę, że jest pośredniczką łaski i wspomożycielką. Wyklucza pośrednictwo Marii. Głosi, że jedynie Jezus – jeden Pośrednik – jest szafarzem Bożych łask (J 1. 16) i że tylko w Chrystusie dostępne są wszelkie duchowe błogosławieństwa niebios (Ef 1. 3). Ponadto Biblia uczy, że nikt nie może przyjść do Boga, jak tylko przez Jezusa (J 14. 6). Do Chrystusa jednak – jak On sam powiedział – wszyscy mogą przyjść bezpośrednio (Mt 11. 28, por. J 6. 37 ). Co zaś się tyczy modlitwy, Jezus wyraźnie uczył, jak należy się modlić: „A wy tak się módlcie: Ojcze nasz, któryś jest w niebie” (Mt 6. 9, por. J 14. 6, 14). A zatem katolicka doktryna i przekonanie, że „gdy Ojciec rózgą siecze, szczęśliw kto do matki się uciecze”, zaprzecza nie tylko słowom Pisma Świętego, ale również przedstawia w fałszywym świetle zarówno Boga, jak i Chrystusa. Biblia bowiem mówi o „Bogu miłosiernym i łaskawym, nieskorym do gniewu, bogatym w łaskę i wierność” (Wj 34. 6; por. Ps 103. 13–14; Jon 4. 2; Jk 1. 17). Czytamy także „Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny” (J 3. 16). Tak więc katolickie twierdzenie: „Przez Marię do Chrystusa” nie znajduje absolutnie żadnego uzasadnienia w Biblii. Aby się o tym przekonać, wystarczy przeczytać Ewangelie i poszukać odpowiedzi na następujące pytania: Kto umarł za nas na Golgocie: Chrystus czy Maria? Kto miłuje bardziej grzeszników: Chrystus czy Maria (J 10. 11)? Czy jakikolwiek grzesznik przyszedł po zbawienie do Marii, czy do Jezusa (Łk 15. 1)? Czy kiedykolwiek Jezus powiedział: Idź do Marii – ona ciebie zbawi? Czy Jezus nie wzywał wszystkich, aby przyszli do Niego (Mt 11. 28)? Czy kiedykolwiek odwołał te słowa (Hbr 13. 8)?
Nowy Testament odpowiada na te pytania jednoznacznie: „Nie ma w nikim innym zbawienia; albowiem nie ma żadnego innego imienia pod niebem, danego ludziom, przez które moglibyśmy być zbawieni” (Dz 4. 12). Tym imieniem jest Jezus! Przecież w NT czytamy: „(...) nadasz mu imię Jezus; albowiem On zbawi lud swój od grzechów jego” (Mt 1. 21). Skoro Pismo Święte mówi, że do Jezusa (a nie do Marii) przychodzili nawet najgorsi grzesznicy (Łk 7. 37; 15. 1; J 8. 11), a On nikogo nie odrzucił (J 6. 37), to znaczy, że również dziś każdy może „przystąpić z ufną odwagą do tronu łaski, aby dostąpić miłosierdzia i znaleźć łaskę ku pomocy w stosownej porze” (Hbr 4. 16). Jednocześnie każdy też musi sobie zdać sprawę z tego, że jeżeli Maria nie może wstawiać się za nim, jeżeli nie może odpowiedzieć na jego modlitwy, jeżeli nie jest Matką Bożą i Królową Niebios, to znaczy, że każdy jej wielbiciel został oszukany i modli się do kogoś, kto wcale nie jest tym, za kogo ją uważał (por. J 8. 44; 2 Kor 11. 14). A zatem kult Marii – innej Marii – obcej Pismu Świętemu, cześć dla jej posągów i obrazów oraz modlitwy do niej kierowane, są sprzeczne z wolą samego Boga (Wj 20. 3–6). Jak napisał ap. Paweł – „oddawanie czci i służenie stworzeniu zamiast Stwórcy” jest namacalnym dowodem fałszywej doktryny (Rz 1. 25), głoszeniem innej ewangelii (Ga 1. 6–8), odejmowaniem i dodawaniem do Pisma (Ap 22. 18–19) oraz daleko idącym odstępstwem i zwiedzeniem (2 Tes 2. 3–10). Kim więc była rzeczywista Maria, matka Jezusa? Była Żydówką, matką kilkorga dzieci (Mk 3. 31; 6. 3), kobietą skromną, pokornie przyjmującą napomnienia Mesjasza, bogobojną, wyznającą jednego Boga, odrzucającą wszelkie przejawy bałwochwalstwa z czynieniem obrazów i posągów włącznie, zachowującą szabat, biblijną dietę i przestrzegającą wszelkich przepisów Tory (Łk 2. 22–24, 42; 23. 54–56). Jej słowa: „Oto ja, służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego” (Łk 1. 38) oraz: „Co [On] wam powie, czyńcie” (J 2. 5), są przykładem respektu Marii dla Słowa Bożego. Maria była więc taka, jakiej Kościół rzymskokatolicki nie chce naśladować. Nie była przedmiotem kultu i nikogo nie uprawniła do adoracji jej osoby. Gdyby zaś mogła przewidzieć, że zostanie nazwana tytułami pogańskich bogiń matek, rozdarte zostałyby nie tylko jej szaty, ale również jej serce. Wielbiciele Marii powinni wiedzieć, że Jezus nie oczekuje bałwochwalczego kultu Jego matki, lecz posłuszeństwa Bogu. Powiedział bowiem: „Matką moją i braćmi moimi są ci, którzy słuchają Słowa Bożego i wypełniają je” (Łk 8. 21). BOLESŁAW PARMA
Nr 30 (334) 28 VII – 3 VIII 2006 r.
T
ekst zwany Apokalipsą Piotra długo uznawany był za pismo święte, cho ciaż przeczy temu, że to Chry stus – we własnej osobie – cierpiał i umarł na krzyżu. Do dzieł przypisywanych niepiśmiennemu Piotrowi – oprócz Pierwszego i Drugiego Listu Piotra, Ewangelii Piotra, Dziejów Piotra i Kerygmy Piotra – należy również Apokalipsa Piotra. Zredagowano ją przy-
krzyżu. Ludzie ci nadają sobie tytuły „biskupów” albo „diakonów”, choć tak naprawdę – jak wyjaśnia „Chrystus” – są „kanałami bez wody” (ApPt 79). Potem następuje zdumiewająca relacja z wizji, w której „Piotr” zobaczył ukrzyżowanie Jezusa i był zdziwiony tym, co ujrzał: „Gdy to powiedział, zobaczyłem go, wyglądał jakby został pochwycony przez nich, i rzekłem: »Cóż to ja widzę, o Panie, czy to ciebie samego ujęto? (...) kim jest
NIEŚWIĘTE PISMO
Apokalipsa Piotra puszczalnie między 125 a 150 r. – prawdopodobnie w Antiochii. Przez wielu chrześcijan ApPt uważana była za autentyczną i natchnioną, choć – jak podaje pewne źródło wczesnochrześcijańskie – „nie wszyscy chcieli, by była czytana w Kościele”. Włączona do tzw. kanonu Muratoriego używana była jeszcze w V w. w liturgii Wielkiego Piątku w niektórych kościołach Palestyny, mimo że jej autor – co wynika z treści – zaprzeczał realnej śmierci Chrystusa. Dokument ten rozpoczyna się od informacji, którą przekazuje Zbawiciel apostołowi Piotrowi, iż wielu powstało fałszywych nauczycieli, którzy są „głusi i ślepi”, uczą kłamstw i przeklinają prawdę. Nie są oni w stanie pojąć prawdziwej gnozy, czego dowodem jest to, że przyłączają się „do imienia Zmarłego”. Innymi słowy, błędnie upatrują zbawienia w człowieczej śmierci Jezusa na
N
ten nad drzewem [krzyża] i jest pogodny, a kim ten drugi, któremu przebijają jego nogi i ręce?«”. Wtedy Jezus udziela szokującej odpowiedzi, w której wyjaśnia kulisy ukrzyżowania: „Ten, którego widzisz nad drzewem, który jest pogodny i śmieje się,
owy premier oświadczył w swoim exposé, że poza katolickim żaden inny system wartości nie jest powszechnie znany. Panie Kaczyński, niech Pan mówi za siebie, a nie za całą ludzkość! Jarosław Kaczyński wyznał, że „Kościół jest depozytariuszem jedynego powszechnie znanego systemu wartości”. Takie oświadczenie może dziwić w ustach człowieka, który ukończył studia prawnicze w latach 70., w tamtej dekadzie zrobił doktorat, a nawet pracował naukowo. Musiał mieć zajęcia z historii filozofii, bo taki był wówczas tok studiów. Na owych wykładach powiedziano mu przecież, że systemów wartości są setki, a znaczna część z nich pretenduje do miana powszechnych. Być może teraz część młodych absolwentów studiów wyższych tego już nie wie, bo w ramach podlizywania się elit uniwersyteckich klerowi stwarza się wrażenie, że żaden inny system wartości poza papieskim już nie istnieje albo że nikt o istnieniu takowego nie słyszał. Pan premier kończył jednak uczelnię w „strasznych czasach zniewolenia”, kiedy jeszcze w szkołach wyższych uczono w oparciu o doświadczenia i wiedzę, a nie papieskie encykliki, zaś rektorzy nie biegali hurtem do Najświętszej Panienki. Wbrew temu, co się teraz mówi, wcale tak masowo nie podlizywali się wówczas partii i jej ideologii. To raczej partia podlizywała się im. Nie można jednak wykluczyć, że Jarosław Kaczyński miał marnych wykładowców albo – co pewniejsze – że sam w końcu uwierzył w propagandę, jaką głosi od dwóch dekad współtworzone przez niego solidarnościowe
SZKIEŁKO I OKO to właśnie żyjący Jezus. Ten zaś, któremu przebijają gwoździami ręce i nogi, to owa cielesność należąca do niego, to znaczy to, co podmieniono. Czynią z niego przedmiot zawstydzenia z tego, który powstał według jego obrazu. Popatrz na niego i na mnie” (ApPt 81). Wielu – a wśród nich również „Piotr” z ApPt – wyznawało pogląd współczesnego apostołowi Janowi „heretyka” Cerynta, który twierdził, że boski Chrystus zstąpił na człowieka Jezusa dopiero wtedy, gdy ten miał 30 lat – podczas chrztu w Jordanie – by następnie, tuż przed Męką, opuścić jego ciało. Chrystus-Logos cierpiał więc tylko pozornie. ApPt zasługuje na uwagę z jednego jeszcze powodu. Znalazł się w niej pierwszy szczegółowy opis piekła i mąk piekielnych, który wielokrotnie, aż do końca średniowiecza, stanowić będzie prototyp powielany przez ojców Kościoła i artystów. W Apokalipsie tej piekło umiejscowione zostało naprzeciwko nieba – zapewne po to, żeby lepiej było je widać. Delektowanie się bowiem widokiem potępionych to jedna z największych atrakcji pobytu w niebie. „I widziałem – opowiada „Piotr” – jak niektórzy spośród przebywających tam zawieszeni byli za języki (...) i pod nimi płonął ogień przyprawiający ich o męczarnie. Widziałem morderców i ich wspólników, ściśniętych w wąskiej przestrzeni pełnej okrutnych gadów. Bestie owe tak ich dręczyły, że skręcali się w męczarniach. A dusze ich ofiar przyglądały się męce tych morderców, powtarzając: »Boże, sprawiedliwe są wyroki Twoje«. ARTUR CECUŁA
środowisko. Nie byłby to pierwszy przypadek, że członek grupy, która mitologizuje rzeczywistość, sam wierzy w swoje kłamstwa. Takie nieszczęście jest tym bardziej prawdopodobne, że bracia Kaczyńscy nie znają, zdaje się, żadnych języków obcych, więc skazani są na tkwienie w odmętach polskojęzycznej, katolickiej propagandy medialnej. A ta po ogłoszeniu, że watykańska religia jest jedynie słuszna, znajduje się obecnie na etapie dowodzenia, iż katolicyzm jest systemem jedynie i powszechnie przyjmowanym. Cytowany fragment exposé jest skandalem, i to dowodzącym nie tylko niewiedzy Kaczyńskiego. Sejm nie jest miejscem do składania wyznań wiary urzędników państwowych, bo oddzielenie spraw administracyjnych od światopoglądowych gwarantuje konstytucja. Niedopuszczalne jest deprecjonowanie innych systemów wartości przez sugerowanie, że „Polska jest pod tym względem państwem niemalże jednolitym”, czyli że niekatolickie systemy wartości mają znaczenie marginalne. Nie jest to twierdzenie prawdziwe, bo wszelkie, nawet katolickie badania, dowodzą, że jedynie 20-25 procent Polaków akceptuje w pełni światopogląd katolicki. Reszta albo go nie akceptuje, albo wybiera sobie z niego to, na co ma ochotę. W bardzo wielu krajach świata katolicyzm jest zupełnie nieznany albo ma znaczenie marginalne, nie sposób go więc uznać za system wartości o jakimś wyjątkowym znaczeniu. Ale aby o tym wiedzieć, trzeba czytać jeszcze jakieś inne książki oprócz książki do nabożeństwa... MAREK KRAK
ŻYCIE PO RELIGII
Klerykalne zaćmienie
W
drugiej połowie XX wieku pojawiają się książki dowodzące wyższości kobiet nad mężczy znami i pierwotności żywiołu żeńskiego wobec męskiego, a stąd już tylko krok do uzna nia, że stwórca i pan kosmo su nie jest w istocie stwórcą, lecz stwórczynią. Wiadomo już, że organizm kobiety jest odporniejszy na choroby i ból i żyje dłużej, a wśród noworodków śmiertelność chłopców jest znacząco wyższa. Oczywiście, w patriarchalnym społeczeństwie, które opiera się na patriarchalnej ideologii politycznej i religijnej, kobieta jest traktowana jako płeć słabsza i gorsza, lecz historia pokazuje, że przynajmniej niektóre przedstawicielki płci pięknej podejmowały próby wyrwania się z tego zamkniętego kręgu dzieci, kuchni, domu i antykobiecej religii.
21
scenie. Warto przypomnieć wybitne kobiety, które zdołały przebić się nawet w społeczeństwach patriarchalnych. Należą do nich Hatszepsut i Kleopatra – królowe Egiptu; Elżbieta I – królowa Anglii, Murasaki Shikibu, która w XI wieku wytyczała nowe drogi literatury w Japonii. Z kręgów chrześcijańskich zaś można przypomnieć Wilgefortis, córkę władcy Luzytan, która wbrew ojcu przyjęła chrześcijaństwo, odmówiła poślubienia poganina i została ukrzyżowana. Kontrowersyjna święta nigdy nie była mile widziana przez duchowieństwo i hagiografów, ponieważ mimo ofiary poniesionej za religię, wykazała skandaliczną krnąbrność wobec mężczyzny, a jej śmierć podejrzanie wygląda na parodię śmierci Jezusa. Ciekawe, że ukrzyżowanie mężczyzny – św. Andrzeja – nie jest poczytywane za parodię. Podobnie procesy o czary dotyczyły głównie
HISTORIA WOLNEJ MYŚLI
Bóg jest kobietą? Pod pewnymi względami szczytowym punktem walki o równouprawnienie kobiet był rok 1913. Wtedy to w Wielkiej Brytanii niemal 200 sufrażystek, czyli bojowniczek o prawa kobiet, trafiło do więzienia. Spotkała je kara za manifestacje na ulicach, czynne ataki na policję i urzędy państwowe oraz tak zwaną obrazę zasad moralnych. Przede wszystkim zaś chodziło o prawa wyborcze, które przysługiwały wyłącznie mężczyznom. Na czele brytyjskiego ruchu sufrażystek stała Emmeline Pankhurst, która wkrótce miała zostać ikoną światowego ruchu feministycznego. Jej najsłynniejszym wyczynem było przykucie się do żelaznego ogrodzenia wokół królewskiego pałacu, aby zwrócić uwagę władz na los kobiet. Skazana na więzienie – stała się symbolem feminizmu. Trzeba jednak przyznać, że protesty i demonstracje jeszcze długo mogłyby nie odnieść zamierzonego skutku, gdyby nie wybuchła I wojna światowa. Nagle okazało się, że pogardzane kobiety są potrzebne w fabrykach, ponieważ mężczyźni tkwią w okopach i giną setkami tysięcy w imię patriotycznych haseł. Okazało się, że zbuntowane kobiety miały rację: udowodniły, że potrafią pracować i samodzielnie – bez mężów – prowadzić dom, bez ich pomocy organizować całe swoje życie. Kiedy więc mężczyźni wrócili w końcu z frontów, wielu z nich odnalazło kobiety wyemancypowane, bardziej pewne siebie, żądające szacunku i oczekujące równego traktowania. Trzeba jednak pamiętać, że Emmeline Pankhurst, aczkolwiek jest symbolem, nie zjawiła się na pustej
niewiast, bo mężczyźni, a zwłaszcza antyfeministyczni chrześcijanie, obawiali się inteligentnych i samodzielnych kobiet. Z tych samych powodów Kościół niechętnie patrzył na Joannę d’Arc, która przejęła rolę mężczyzn. Dopiero na początku XX wieku uznano ją za świętą, aby zrównoważyć coraz mocniejsze wpływy bezbożnych feministek spod znaku Emmeline Pankhurst czy Francuzki Olympe de Gouges. Ta ostatnia działała w okresie Wielkiej Rewolucji Francuskiej – ogłosiła nawet manifest pod tytułem „Prawa kobiety”, żądając politycznych praw. Jednak nawet rewolucjoniści nie byli skłonni przyznać kobietom racji... Na rozkaz Robespierre’a de Gouges została ścięta za działalność antyrewolucyjną (1793), a wszystkie kobiece organizacje zlikwidowano. Znamienne, że kobiece ambicje w równym stopniu oburzały męskich rewolucjonistów, co i patriarchalny Watykan – Pius VI rzucił klątwę na rewolucję i potępiał feministki. W roku 1848 w Seneca Falls (stan Nowy Jork) feministki ogłosiły deklarację wolności kobiet, a w 1890 założyły National American Women’s Suffrage Association. Później, na wystawie w Paryżu, feministki utworzyły Unię Powszechną Kobiet (1889 r.), w roku 1893 w Chicago – Międzynarodową Radę Kobiet, a w 1910 r. w Kopenhadze ustanowiły Święto Kobiet (8 III). Nie trzeba dodawać, że wszystkie te inicjatywy spotkały się z potępieniem ze strony kolejnych papieży i z akcjami policyjnymi, których ofiarą padła właśnie Emmeline Pankhurst. Mimo to świat po wystąpieniu Emmeline już nigdy nie wrócił w stare koleiny. LESZEK ŻUK
22
Nr 30 (334) 28 VII – 3 VIII 2006 r.
NASZA RACJA
ZEBRANIA RACJI PL Będzin – zebrania w każdy trzeci poniedziałek miesiąca, godz. 18, ul. Małachowskiego 29; Białystok – dyżury: wt.–cz,. godz. 16–18, DH „Koral”, ul. Wyszyńskiego 2, lok. 309, tel. (85) 744 49 39; Brzeg – zebrania w każdy ostatni czwartek miesiąca, godz. 19, restauracja „Laguna” (przy obwodnicy). Koordynator na Brzeg: Zenon Makuszyński, tel. 696 078 240; Bydgoszcz – dyżury w każdy czwartek, godz. 17–19, ul. Garbary 24; Bytom – dyżury w czwartki, godz. 17–19, ul. Dworcowa 2; Chełm – zebrania w każdą ostatnią niedzielę m-ca, ul. Stephensona 5a, godz. 15. Tel. (82) 563 51 93, 501 711 386; Dąbrowa Górnicza – zebrania w każdą trzecią środę m-ca, godz. 17 w siedzibie Polskiego Związku Wędkarskiego przy ul. Wojska Polskiego 35; Gdynia – 5.08 – z okazji Dnia Antyklerykała zapraszamy na spotkanie integracyjne przy grillu; zgłoszenia pod numerem tel.: 663 02 68 i 604 906 246; Katowice – dyżury w każdą pierwszą sobotę m-ca od godz. 16 w siedzibie miejskiej SLD przy ul. św. Jana 10, (III p.); Ryszard Pawłowski, tel. (32) 203 20 83, 606 202 093; Kołobrzeg – dyżury członków zarządu powiatowego w każdy poniedziałek w godz. 16–18 w siedzibie, ul. Rybacka 8, tel. 505 155 172; Kraków – Zarząd Wojewódzki RACJI PL, 31-300 Kraków 64, skr. poczt. 36, tel. (12) 636 73 48; (12) 626 05 07; 695 052 835. Spotkania od czerwca pod nowym adresem: ul. Kamienna 19, restauracja „Pod Szablą”, godz. 17, w każdy trzeci czwartek m-ca. Zarząd RACJI PL w Krakowie poszukuje chętnych do organizacji struktur powiatowych w Niepołomicach, Wieliczce, Wadowicach, Andrychowie, Bochni i Brzesku. Zgłoszenia prosimy kierować na nr tel. (12) 636 73 48; Łódź – cotygodniowe zebrania odbywają się we wtorki w godzinach 16–18, ul. Zielona 15, I piętro, pokój nr 10, tel. (42) 632 17 84. Kontakt: Jolanta Komorowska, tel. (42) 684 47 55; Mysłowice – druga sobota każdego m-ca w Brzęczkowicach, lokal „Alf” (naprzeciwko Mini Kliniki), godz. 17, Remigiusz Buchalski, tel. 508 496 086; Nowy Targ – każdy 3 piątek m-ca, godz. 17, bar „Omega”, ul. Szaflarska 25, Stanisław Rutkowski, tel. (18) 275 74 04; Olkusz – zebrania w każdą drugą niedzielę m-ca w kawiarni „Arka” w Rynku. Kontakt tel. (32) 642 49 48; Opole – osoby zainteresowane wstąpieniem do partii lub organizacją struktur lokalnych w woj. opolskim proszone są o kontakt: Stanisław Bukowski, tel. 663 335 416;
Poznań – Witold Kayser, tel. (61) 821 74 06. Koordynator na powiaty jarociński, pleszewski i krotoszyński – Marcin, tel. 692 675 579; powiat słupecki – Włodzimierz Frankiewicz, tel. 692 157 291; Radom – Maciej Tokarski – przewodniczący Koła RACJA PL w Radomiu, tel. 660 687 179; Rumia – 5.08 – z okazji Dnia Antyklerykała zapraszamy na spotkanie integracyjne organizacji pomorskiej przy grillu. Zgłoszenia: (58) 663 02 68, 604 906 246; Rzeszów – dyżury w drugi i ostatni poniedziałek miesiąca, godz. 18–19, pub „Korupcja” ul. Króla Kazimierza 8 (róg Słowackiego), Andrzej Walas, tel. 606 870 540; Siedlce – zebranie członków i sympatyków RACJI PL w każdy pierwszy piątek miesiąca o godz. 17 w barze „Smaczek”, ul. Kazimierzowska 7. Kontakt: Kozak Marian, tel. 606 153 691; adres: Siedlce 6, skr. poczt. 9; Siemianowice Śląskie – każdy drugi poniedziałek miesiąca, godz. 16, ul. Szkolna 7. Kontakt: Zygmunt Pohl, tel. 501 797 260; Szczecin – poszukujemy koordynatorów w miejscowościach: Koszalin, Szczecinek, Gryfino, Kamień Pomorski, Choszczno, Dziwnów, Międzyzdroje, Darłowo, Łobez, Nowogard, Chojna, Mieszkowice, Trzebież; e-mail:
[email protected]; Świnoujście – zebrania członków i sympatyków RACJI PL w każdą ostatnią sobotę miesiąca o godz. 17 w lokalu przy ul. Grunwaldzkiej 62C; Toruń – zapraszamy do naszego biura przy ul. Broniewskiego 15/17 od poniedziałku do piątku w godz. 10–12 i 16–18; Przewodniczący zarządu wojewódzkiego J. Ziółkowski zaprasza w każdy piątek w godz. 16–18; tel. 607 811 780, e-mail:
[email protected]; Wałcz – zebrania w każdy pierwszy piątek m-ca, godz. 17, ul. Dworcowa 14. Kontakt: Józef Ciach, tel. 506 413 559; Warszawa (Mazowsze) – osoby zainteresowane organizowaniem struktur terenowych w powiatach: mławskim, ostrołęckim, wyszkowskim, pułtuskim, sokołowskim, wołomińskim, mińskim, garwolińskim, otwockim, lipskim, białobrzeskim, grójeckim, piaseczyńskim, pruszkowskim, żyrardowskim, sochaczewskim, płońskim i ciechanowskim, proszone są o kontakt z Krzysztofem Mróziem w celu uzyskania pełnomocnictw. Tel. 608 070 752, (22) 646 82 12, mail:
[email protected]; Wrocław – dyżury w lokalu PKPS we Wrocławiu przy ul. Zelwerowicza 4, w środy o 16 i w piątki o 18. Zapraszam – Jerzy Dereń, tel.: (71) 392 02 02, 698 873 975; Zawiercie – 9.08, godz. 17, restauracja „Kameralna-Szafir” (ul. Piłsudskiego 91 – wejście od tyłu budynku) – zebranie członków i sympatyków partii; mile widziani czytelnicy „FiM”. Po zebraniu symboliczna lampka szampana z okazji Dnia Antyklerykała. Wojciech Siatko, tel. 509 643 904.
Po 13 latach Co przyniósł Polsce obowiązujący już 13 lat konkordat? Czy jego podpisanie było dla Polski korzystne? Na te i inne pytania spróbują odpowiedzieć uczestnicy debaty „Polska z konkordatem po 13 latach”. Do udziału w debacie zaprosiliśmy osoby, które można określić mianem ekspertów w temacie. O ekonomicznym mecenacie państwa nad Kościołem opowie współautorka inicjatywy zniesienia Funduszu Kościelnego – senator Krystyna Sienkiewicz. Polskie prawo wyznaniowe przedstawi specjalizujący się w tej dziedzinie dr Paweł Borecki z Uniwersytetu Warszawskiego. Czesław Janik, prezes Stowarzyszenia na rzecz Państwa Neutralnego Światopoglądowo „Neutrum”, podda analizie scenariusze i tendencje w polskiej polityce wyznaniowej, a Mariusz Agnosiewicz z portalu Racjonalista.pl dokona porównania sytuacji polskiej i europejskiej. W spotkaniu wsród publiczności zasiadą inne znane osoby, m.in. prof. Maria Szyszkowska oraz liderzy RACJI PL. Spotkanie będzie kontynuacją marszu „Polska socjalna – NIE klerykalna”, który rozpocznie się w sobotę o godzinie 12.00 przed Sejmem. Debata odbędzie się dzień później, w niedzielę, o godzinie 15.00 w Centrum Spotkań Chłodna 25 (róg Żelaznej) w Warszawie. Daniel Ptaszek
KATEDRA PROFESOR JOANNY S.
Narodowy solidaryzm 19 lipca 2006. Kolejna ważna data w historii państwa. Kaczyńskich. Niestety, także państwa polskiego. Exposé prezesa PiS i Rady Ministrów. Ostateczna zapowiedź IV RP i jej nowej doktryny. Narodowego solidaryzmu. 11.30. Posłowie na posterunku. Galeria wypełniona po brzegi. Rośnie napięcie i opóźnienie. 11.39. Na salę obrad wkracza Jarosław K. Posłowie PiS i koalicjanci wstają. Długotrwałe oklaski. Marszałek udziela głosu. Napięcie rośnie. Wódz wstępuje na trybunę. Zgodnie z zapowiedziami, bez kartki. Za to ostrzyżony i w nowych, lśniących butach. Wizerunek psuje przykusa marynarka. Chciałoby się rzec, po młodszym bracie. Może właśnie dlatego nie ma prezydenta. Pana prezydenta, jak się zwykło mawiać w RP, bezsensownie personifikując każdy urząd. Oczywiście powinien być. To psi obowiązek głowy państwa. W tym wypadku – koci. Nic nie usprawiedliwia nieobecności. Tłumaczenia, że nie należało rozpraszać mediów, są żenujące. Jeszcze gorsze niż wzdęcie, rozstrój żołądka czy duszy. Zauroczeni zwolennicy zdają się tego wszystkiego nie dostrzegać. Są w euforii. Jeszcze nie zaczął mówić, ponownie oklaskują. Tym razem, nie wiedzieć czemu, krótko. Zaczyna się przemówienie, które potrwa pięć kwadransów. Będzie 63 razy przerywane oklaskami. W tym zaledwie pięciokrotnie długotrwałymi. Kuchciński źle zaczął. Zawalił aplauz. Gdyby szefem klubu był nadal „Gosiu”, lepsza byłaby i proporcja, i ogólna liczba braw. Ostatecznie,
doliczając burzę wieńczącą exposé, wyniosła 66. Każdy ma takiego szatana, na jakiego zasługuje. Exposé było nudne i chaotyczne. Pełne powtórzeń i błędów. Wszelakich. Bełkot. Nawet nie intelektualny. Raczej pod publiczkę. Wcześniejsze zachwyty, że po raz pierwszy w historii „będzie z głowy, nie z kartki”, okazały się chybione. Potwierdziła się zasada, że jeśli nikt tego nie robi, coś w tym jest. Zatem dlaczego Jarosław K. wolał mówić? Diagnoza jest prosta. O prekursorskiej formie zadecydowała chorobliwa nieufność premiera. Bał się przecieków. Wszak układ jest wszędzie. I czyha. W pierwszych słowach swojego wystąpienia wódz okazał niewysłowioną dobroć. Podziękował poprzednikowi. Za to, że mały Kazio dał się tak łatwo spuścić. Misję rządu określił kurtuazyjnie jako kontynuację, ale i nowy porządek. W chwilę potem był to już „nowy początek”. Widać nie mógł się zdecydować, co lepsze. Jak mantrę powtarzał podstawowe założenie (niestety, nie wyjawił czego), zasadę zasad: „Warto być Polakiem”. Miało powiać nadzieją i optymizmem. Zapewnił, że „sukces to jest słowo klucz, jeśli chodzi o przyszłość Polski”. Odmieniał go przez wszystkie przypadki. Ludową, narodową koalicję rozpierała duma. Premier chce dobrze. Obiecał, że będą strzec małżeństwa, jako związku kobiety i mężczyzny, bo jest „fundamentem życia społecznego”. I Kościoła, bo „godzić w tę instytucję, to godzić w fundamenty polskiego życia narodowego”. Uznał, że trzeba dużo budować. Polską
wspólnotę, świadomość polskiej wspólnoty, mieszkania, drogi, dumę Polaków, Muzeum Historii Polski, Muzeum Wolności, fabryki na wsi. To ostatnie – jak sądzę – aby zrekompensować likwidację huty wybudowanej za PRL we wsi Mogiła. Choć akurat do Nowej Huty premier się bezpośrednio nie odniósł. Za to do równouprawnienia kobiet, i owszem. Był nawet lepszy niż Wałęsa i jego słynne „jestem za, a nawet przeciw”. Powiedział: „Jeśli na przykład chodzi o to wszystko, co ma prowadzić do tego, żeby kobiety mogły znajdować obronę, unikać opresji, która często je spotyka, jesteśmy jak najbardziej za, ale w innych kwestiach jesteśmy jak najbardziej przeciw”. Zakończył wiekopomnym stwierdzeniem, że „Polska zasługuje na więcej”. Z tym zgodziła się nawet opozycja, ale kwiatów nie dała. Musiały wystarczyć koalicyjne. Wzmocnione wymownym całusem poseł Szczypińskiej. Kiedy umilkły oklaski, nasunęły mi się jakieś dziwne skojarzenia. Czy ktoś już kiedyś nie mówił o wyższości i wielkości narodu? O tradycyjnych wartościach rodzinnych? Nie był za interwencjonizmem państwowym i pomocą socjalną, ale też nie negował prywatnej własności środków produkcji? U progu IV RP te przebrzmiałe tezy przybrały pozornie przyjazną formę narodowego solidaryzmu. Teraz jeszcze Rydzyk powinien zapewnić, że Bóg będzie z tym rządem. I zacznie się spełniać mój ubiegłoroczny sen o nadejściu zwyczajnego kaczyzmu. JOANNA SENYSZYN
Nr 30 (334) 28 VII – 3 VIII 2006 r.
Jakież było zdumienie ginekologa, który przy okazji przyjęcia do domu starców badał 90-letnią staruszkę... dziewicę! – Jak to, babciu, możliwe, że mając trzech mężów, dochowałaś cnotę do tak późnego wieku? – Aaaa, panie doktorze, bo pierwszy mąż był kuśnierzem – pogłaskał, pogłaskał futerko i szedł spać... Drugi był Francuzem – polizał, polizał i szedł spać... – A trzeci? – spytał. – A trzeci był I sekretarzem Wojewódzkiego Komitetu PZPR – ten, jak to zwykle u nich – obiecywał, obiecywał, obiecywał...
ŚWIAT SIĘ ŚMIEJE
23
– O, kochanie – mówi żona do męża. – Daj mi jeszcze jednego buziaczka, a będę twoja na wieki. – Dzięki, że mnie ostrzegłaś! ¤¤¤ Mąż wraca do domu i zastaje w łóżku żonę z kochankiem. Bez zbędnych ceregieli wyrzuca kochanka przez okno z pierwszego piętra. Następnego dnia to samo. Kochanek zabandażowany, ale znowu w łóżku z żoną. Ponownie wyrzuca go przez okno. Trzeciego dnia wraca i widzi w łóżku kochanka ze złamaną ręką. Zbliża się do niego, aby go wyrzucić, a kochanek pyta: – Czego pan ode mnie chce? – Przestań pan przychodzić do mojej żony! – To trzeba było od razu tak powiedzieć, a nie rzucać aluzjami. ¤¤¤ Facet u kochanki, a tu nagle słychać klucz w zamku... Babka, niewiele myśląc, mówi mu: – Stań na środku, tak jak jesteś – goły, a ja powiem staremu, że taką statuę kupiłam. Mąż wchodzi, rozgląda się i pyta: – A to co?! – No, kupiłam taką statuę... Znajomi też mają, teraz taka moda... Mąż machnął ręką i poszedł spać. Żona też. W środku nocy mąż wstaje, idzie do kuchni, wyciąga chleb, smaruje masełkiem, kładzie szyneczkę, serek, ogóreczka, podchodzi do statui i wręcza jej kanapkę ze słowami: – Masz, ja tak trzy dni stałem i nikt mnie nie nakarmił... ¤¤¤ Rozmowa małżeńska: – Aniu, czytałem tyle książek o wadach palenia i picia, że postanowiłem to rzucić... – Palenie czy picie? – Czytanie...
Odgadnięte słowa wpisujemy WĘŻOWO, tzn. ostatnia litera odgadniętego wyrazu jest równocześnie pierwszą literą następnego. 1) modlitwa do Róży?, 2) grzeszne dziecię z Koryntu, 3) Będziesz mój, maleńki!, 4) ... amandi w alkowie, 5) wyciąga Kormorana, ze slipek, 6) tam pod platanem, pani grucha z panem, 7) nie z gór, lecz z kur, 8) przepustka za granicę, 9) gdzie się kręci najwięcej pedałów?, 10) znudzony czworonóg, 11) nici w życi, 12) jak na nią pęka sznurowadło, 13) mieszkaniec wschodniego świata, 14) miara w zakrystii, 15) sprzedaje „Fakty i Mity”, w kruchcie, 16) biblijny adresat złych wieści, 17) boskie drzewo, 18) wspólnota Szkota, 19) niezbędny jeden głębszy przed wyborami, 20) ile waży troszkę szczęścia?, 21) najtrwalsza telewizja świata, 22) z kopytami, na dnie, 23) wypada krowie spod ogona, 24) zabawa dla grzeszników, 25) do diety zmusza, 26) dziurki w abażurze, 27) sługa z draba, 28) zawierucha, co wybucha, 29) zakopany przez pojednanych, 30) bliźniaki – cwaniaki albo: tanie państwo – oszukaństwo, 31) stały mieszkaniec Majorki, 32) krzywy bilet na imprezę, 33) wydaje owieczkom polecenia, 34) posępne ptaszysko, 35) słoneczny na Hawajach, 36) perłowy schowek, 37) toczony bez tokarki, 38) linia zapoczątkowana w sypialni, 39) turbo do ścigania, 40) mistrz od ducha, 41) na celowniku IV RP, 42) zielony w portfelu, 43) żeby lancia nie skakała, 44) wspiera grawera, 45) bryka z kozicą, 46) ma innych bogów przed Nim, 47) można nim mówić, 48) telegram z komórki, 49) zrewolucjonizował żniwa, 50) czy leci z nami?, 51) wychodzi z domu, 52) palący problem czarownicy, 53) śpiew drzew, 54) ma dwie strony, 55) nie ma ochoty wziąć się do roboty, 56) samolotem – tam i z powrotem.
Litery z pól ponumerowanych w prawym dolnym rogu utworzą rozwiązanie z cyklu „Niezapomniane słowa wybrańców narodu” – Stefan Niesiołowski o Jarosławie Kaczyńskim.
Rozwiązanie krzyżówki z numeru 27/2006: „On sam jest demonem”. Nagrody (koszulka + czapka „FiM”) wylosowali: Izabela Dąbrowska z Sulechowa, Paweł Sadkowski z Kalisza, Wojciech Różanowski z Tczewa. Gratulujemy! Aby wziąć udział w losowaniu nagród, wystarczy w terminie 10 dni od ukazania się aktualnego numeru „FiM” przesłać hasło krzyżówki e-mailem na:
[email protected] lub pocztą WYŁĄCZNIE NA KARTKACH POCZTOWYCH na adres redakcji podany w stopce. W rozwiązaniu prosimy podać numer tygodnika, rozmiar koszulki oraz adres, na który mamy wysłać nagrodę. TYGODNIK FAKTY i MITY (ISSN 356441); Prezes zarządu i redaktor naczelny: Roman Kotliński (Jonasz); Zastępca red. naczelnego: Marek Szenborn; Sekretarz redakcji: Adam Cioch – tel. (42) 637 10 27; Dział reportażu: Ryszard Poradowski – tel. (42) 630 72 33; Dział historyczno-religijny: Bolesław Parma; Redaktor graficzny: Tomasz Kapuściński; Fotoreporter: Hubert Pankowski; Dział promocji i reklamy: tel. (42) 630 73 27; Dział łączności z czytelnikami: (42) 639 85 41; Adres redakcji: 90-601 Łódź, ul. Zielona 15; e-mail:
[email protected]; Wydawca: „BŁAJA News” Sp. z o.o.; Sekretariat: tel./faks (42) 630 70 65; Druk: POLSKAPRESSE w Łodzi. Redakcja nie zwraca materiałów niezamówionych oraz zastrzega sobie prawo do adiustacji i skracania tekstów. WARUNKI PRENUMERATY: 1. W Polsce przedpłaty przyjmują: a) Urzędy pocztowe i listonosze – do 25 sierpnia na czwarty kwartał 2006 r. Cena prenumeraty – 36,40 zł za jeden kwartał; b) RUCH SA – do 25 sierpnia na czwarty kwartał 2006 r. Cena prenumeraty – 36,40 zł kwartalnie. Wpłaty przyjmują jednostki kolportażowe RUCH SA w miejscu zamieszkania prenumeratora. 2. Prenumerata zagraniczna: Wpłaty przyjmuje jednostka RUCH SA Oddział Krajowej Dystrybucji Prasy na konto w PEKAO SA IV O/Warszawa nr 12401053-40060347-2700-401112-005 lub w kasie Oddziału. Informacji o warunkach prenumeraty udziela ww. Oddział: 01-248 Warszawa, ul. Jana Kazimierza 31/33, tel.: 0 (prefiks) 22 532 87 31, 532 88 16, 532 88 19, 532 88 20; infolinia 0 800 12 00 29. Ceny prenumeraty z wysyłką za granicę w PLN dla wpłacających w kraju: pocztą zwykłą (cały świat) 132,–/kwartał; 227,–/pół roku; 378,–/rok; pocztą lotniczą (Europa) 149,–/kwartał; 255,–/pół roku; 426,–/rok; pocztą lotniczą (reszta świata) 182,–/kwartał 313,–/pół roku 521,–/rok. W USD dla wpłacających z zagranicy: pocztą zwykłą (cały świat) 88,–/rok; pocztą lotniczą (Europa) 99,–/rok; pocztą lotniczą (reszta świata) 121,–/rok. Prenumerata zagraniczna RUCH SA płatna kartą płatniczą na www.ruch.pol.pl 3. Prenumerata w Niemczech: Verlag Hûbsch & CO., Dortmund, tel. 0 231 101948, fax 0 231 7213326. 4. Dystrybutorzy w USA: New York – European Distribution Inc., tel. (718) 782 1135; Chicago – J&B Distributing c.o., tel. (773) 736 6171; Lowell International c.o., tel. (847) 439 6300. 5. Dystrybutor w Kanadzie: Mississauga – Vartex Distributing Inc., tel. (905) 624 4726. Księgarnia „Pegaz” – Polska Plaza Wisła, tel. (905) 238 9994. 6. Prenumerata redakcyjna: do 25 sierpnia na czwarty kwartał 2006 r. Cena 36,40 zł. Wpłaty (przekaz pocztowy) dokonywać na adres: BŁAJA NEWS, 90-601 Łódź, ul. Zielona 15. 7. Zagraniczna prenumerata elektroniczna:
[email protected]. Szczegółowe informacje na stronie internetowej http://www.faktyimity.pl Prenumerator upoważnia firmę „BŁAJA News” Sp. z o.o. ul. Zielona 15, 90-601 Łódź, NIP: 725-00-20-898 do wystawienia faktury VAT na prenumeratę tygodnika „Fakty i Mity” bez podpisu.
24
ŚWIĘTUSZENIE Pocztówka z Eurosodomy
Kartka pocztowa pt. „Wybacz mi, Ojcze” wydana przez firmę Icon. Po prostu ohyda i obraza uczuć...
Czarny humor Proboszcz egzaminuje z katechizmu parę, która wkrótce ma stanąć na ślubnym kobiercu. Narzeczonej idzie świetnie, narzeczony mętnie duka odpowiedzi.
Rys. Tomasz Kapuściński
Nr 30 (334) 28 VII – 3 VIII 2006 r.
JAJA JAK BIRETY
– Pani zdała, a pan musi jeszcze raz przyjść za miesiąc. Para przychodzi po tygodniu. – Przecież mówiłem: za miesiąc! – Księże proboszczu, to nie tamten! Znalazłam takiego narzeczonego, co zna ten katechizm na pamięć!
P
o ostatnich wyczynach naszej reprezentacji zobaczmy, co na ten temat ma do powiedzenia były już selekcjoner. Selekcja kadry – powołałem najlepszych zawodników, jakich w tej chwili ma Polska. Dowodem na to jest Bosacki, który został bohaterem naszej ekipy. Inni zawodnicy, którzy się wyróżnili, to: Mila – ani razu się nie przewrócił, Kosowski – wreszcie wpuścił koszulkę w spodnie, Giza i Gancarczyk – będący dobrymi duchami naszej ekipy, i Grzesiu Rasiak – przez 10 minut skutecznie wprowadzał chaos w szeregach rywali. Bank informacji – rywali rozpracowaliśmy doskonale. Potwierdziło się na 100 proc., że Ekwadoru nie można lekceważyć, Kostaryka to najsłabszy zespół w naszej grupie, a Niemcy to gospodarze tej imprezy. Przygotowania fizyczne – przygotowani byliśmy świetnie, co było widać przez pierwsze 10 minut każdego meczu. Zamknięte treningi – ukrywanie przed rywalami naszej siły, a zwłaszcza rozgrywanie stałych fragmentów gry miało sens i przyniosło efekty, gdyż 100 proc. bramek na tych mistrzostwach zdobyliśmy właśnie po stałych fragmentach. Analiza i taktyka – moja taktyka sprawdziła się doskonale – nagłą zmianą systemu tuż przed mistrzostwami, pozornie dziwnymi roszadami w składzie, wystawianiem
pomocników do napadu, a napastników do pomocy wprawiłem w zakłopotanie naszych rywali. Na zarzuty, że zbyt defensywnie ustawiałem zespół, odpowiem, że ja to widziałem inaczej. Mieliśmy po 3, 4 napastników w składzie i dziwię się, że nie strzeliliśmy
ileż można odpowiadać na te same pytania! Przecież wszystko było widać gołym okiem. Nieprawda, że przerywałem dziennikarzom w połowie wypowiedzi, byłem po prostu błyskotliwy, bo wiedziałem, o co chcą spytać. Nieprawda, że się peszę, irytuję i wście-
Raport Janasa bramek w pierwszych dwóch meczach. Chłopaki perfekcyjnie realizowali moje założenia. Fakt, że nie grali na swoich pozycjach, ale zakładana wymienność pozycji potwierdziła się w wygranym w meczu z Kostaryką, gdzie bramki zdobywał obrońca. Przecież tak się teraz gra na świecie. Jedyne, czego żałuję, to że od początku nie wystawiłem Żurawskiego w obronie, Bąka w napadzie, Boruca na skrzydle a Kosowskiego na bramce. Motywacja i podejście mentalne – uważam, że dobrze zmotywowałem chłopaków, co było widać po odwadze, z jaką wychodzili na boisko i śpiewali hymn, po ich wybieganiu, chęci do gry, nieodpuszczaniu rywalowi w żadnym momencie. To nieprawda, że osłabiłem zespół mentalnie, nie zabierając zawodników z charakterem i niepokornych, bo nie lubię sprzeciwu i denerwuję się, gdy ktoś ma inne zdanie niż ja. Współpraca z mediami – być może współpraca nie była idealna, ale
kam, gdy zadają niewygodne pytania o skład i taktykę na mecz. Nie robię tego z dwóch powodów: po pierwsze – nie będę zdradzał prasie całego świata naszej taktyki i koncepcji; po drugie – wymyślam ją 15 minut przed meczem. Ledwie zdążę przekazać wszystko chłopakom, a to chyba ważniejsze niż rozmowa z mediami. Na zakończenie tego punktu dodam, że bardzo zależało mi na dobrym wizerunku medialnym, czego dowodem wysyłanie na konferencje prasowe zawodników rezerwowych, fizjologa oraz naszego sympatycznego kucharza. ¤¤¤ Uważam, że nie mam sobie nic do zarzucenia i nie popełniłem błędów w przygotowaniach do mistrzostw świata. Z czystym sumieniem, pokornie i z nadzieją, że zostanie wydana obiektywna ocena mojej pracy, czekam na decyzję Zarządu Komisarycznego PZPN, a zwłaszcza mojego przyjaciela Michała Listkiewicza. Opracowała @