VENICE VAMPYR 02 Final Affair Tina Folsom Przekład: bdomelek Korekta: malwina1916 Wszystkie tłumaczenia w całości należą do autorów książek jako ich p...
7 downloads
21 Views
1MB Size
VENICE VAMPYR 02 Final Affair Tina Folsom
Przekład: bdomelek Korekta: malwina1916
Wszystkie tłumaczenia w całości należą do autorów książek jako ich prawa autorskie, tłumaczenie jest tylko i wyłącznie materiałem marketingowym służącym do promocji twórczości danego autora. Ponadto wszystkie tłumaczenia nie służą uzyskiwaniu korzyści materialnych, a co za tym idzie każda osoba, wykorzystująca treść tłumaczenia w celu innym niż marketingowym,łamie prawo.
ROZDZIAŁ 1 Wenecja, Włochy - początek 1800 roku Najpierw pomyślała, że jej lekarz popełnił błąd. Trzy miesiące – lekarz dawał jej tylko trzy miesiące życia. Podczas dwóch ostatnich najprawdopodobniej będzie przykuta do łóżka z powodu oślepiającego bólu. To było niedopuszczalne. Zaledwie kilka dni wcześniej jej guwernantka ostrzegała ją, że mimo ładnej twarzy i powabnej figury, jej bezpośredni sposób bycia i dziwaczne idee odstraszają potencjalnych mężów. Viola nie przejmowała się tym. Zrozumiała, że jeśli konkurent nie potrafił stawić jej czoła, to wolała raczej w ogóle nie wychodzić za mąż. Poza tym, miała zaledwie dwadzieścia jeden lat, a dopóki nie straciła jeszcze terminu przydatności, jeśli chodziło o perspektywę małżeństwa – z powodu swojego żywiołowego usposobienia – to miała na to przed sobą całe życie. No cóż, tak przynajmniej sądziła. Trzy miesiące to nie było całe życie. A jednak, mimo swojego guza mózgu, wykorzysta je w pełni. Najpierw postanowiła udowodnić swojemu lekarzowi, że się pomylił. Udała się w podróż do Szwajcarii – wyruszając w środku nocy i bez przyzwoitki – aby skonsultować się z innym specjalistą. Ale odpowiedź pozostała taka sama – umierała. To dlatego przybyła do Wenecji. Już nie po to, aby udowodnić mu, że się myli, ale by żyć. Nie powiedziała swojej rodzinie dokąd się udaje. Powstrzymaliby ją. Powiedzieliby, że postępuje szalenie i skandalicznie. Ale nie chciała zostać powstrzymana. Viola zaakceptowała to, że umrze, ale była jedna rzecz jakiej pragnęła doświadczyć, zanim opuści ten świat. Nie zgadzała się umrzeć jako dziewica.
Ale była również rozsądna: skandal nie przysłużyłby się jej rodzinie. Już jej nagłe zniknięcie musiałoby zostać zatuszowane, coś z czym jej nadgorliwa matka była bardziej niż zdolna, by sobie poradzić. Poinformowałaby po prostu każdego, że Viola została na wsi, aby pielęgnować starszego krewnego. Było z czego wybierać. Viola zdecydowała się udać tam, gdzie nikt jej nie znał albo gdzie nie natknęłaby się na żadnego ze swoich krewnych i gdzie jej skandaliczne zachowanie nie przyniosłoby żadnych reperkusji dla jej rodziców. Wysłała do nich list ze Szwajcarii, informując ich, że jej stan się pogorszył i została przykuta do szpitalnego łóżka. Poinformowała ich również, w sposób nie budzący wątpliwości, że życzy sobie, aby pozostawiono ją w spokoju i by zapamiętano ją taką jak była zanim zaczęła chorować. Zagroziła też wywołaniem skandalu we Florencji, jeśli jej życzenia nie zostaną uszanowane. Jej groźba powinna zagwarantować to, że matka zastosuje się do jej życzeń i wywrze nacisk na ojca Violi, aby nie podejmowano żadnych prób jej sprowadzenia. Poza tym, jej matka z pewnością będzie szczęśliwa mogąc się jej pozbyć. Ostatecznie, Viola nigdy nie była w stanie sprostać jej wysokim oczekiwaniom. Po odrzuceniu pierwszego – i jedynego – zalotnika, jaki kiedykolwiek ośmielił się do niej zalecać, Viola stłumiła jakąkolwiek życzliwość, jaką jej matka w ogóle do niej czuła. Viola zaaranżowała to tak, aby za trzy miesiące jej rodzice otrzymali list, oznajmiający, że ich córka odeszła w spokoju. Oczywiście, byłoby to kłamstwo, ponieważ zamierzała odebrać sobie życie znacznie wcześniej. Zaraz po tym, gdy osiągnie to, po co przybyła do Wenecji. Kiedy już przestanie być dziewicą, weźmie pistolet, który nosiła w torebce i zakończy swoje życie zanim jej siły osłabi ból. Nie miała zamiaru zmagać się z długą i bolesną śmiercią. Viola wygładziła dłonią spódnicę i poprawiła pelerynę. Nabierając w płuca głęboki oddech, pchnięciem otworzyła ciężkie dębowe drzwi.
Miejsce, do którego weszła było pewnego rodzaju klubem. Według posiadanych przez nią informacji, panowie, którzy szukali kobiecego towarzystwa uczęszczali do zaskakująco przyzwoitej placówki. Mimo, że nie był to burdel, wiele kobiet, które przyłączały się do mężczyzn w klubie, w poszukiwaniu cielesnych przyjemności robiły to dla pieniędzy. Jednak człowiek, który skierował ją do tego klubu, zapewnił ją, że okazyjnie są tam widywane kobiety z wyższych sfer, które zjawiają się po to aby zaznać rozrywek, jakich szanowani mężowie nie są w stanie zapewnić swoim żonom. Miała nadzieję, że ten człowiek miał rację, a ta historia, którą jej szczegółowo opowiedział była wiarygodna. Ostatnią rzeczą jakiej pragnęła, to zwrócić na siebie uwagę. Wystarczająco trudne było przezwyciężenie swojego skrępowania, z powodu konieczności zbliżenia się do nieznajomego i poproszenia go o przespanie się z nią. Jednak zostanie odesłaną bez osiągnięcia zamierzonego celu byłoby jeszcze
gorsze.
Ponieważ
w
tym klubie
obowiązywała jedna zasada, przy której upierali się mężczyźni mimo swojej rozpusty: nikt nie brał do łóżka dziewicy. Miejsce pachniało cygarami, alkoholem i perfumami. Viola wzięła płytki oddech i pozwoliła, aby drzwi zatrzasnęły się za nią. Ciemnoczerwona zasłona z ciężkiego aksamitu oddzielała hol od głównych pokoi z tyłu. Napłynęły do niej muzyka i śmiech. Postąpiła krok do przodu, kiedy powstrzymała ją dłoń na jej ramieniu. Oddech uwiązł jej w gardle, kiedy pospiesznie odwróciła głowę. – Obowiązuje opłata, Signora – powiedziała krępa kobieta, w bogato haftowanej sukni. Piersi wylewały się nad nisko wyciętym dekoltem jej sukni, a duże błyskotki wokół jej szyi błyszczały w świetle świec. – Oczywiście – odpowiedziała Viola i sięgnęła do torebki, odnajdując monetę. Człowiek, który powiedział jej o tym klubie, przygotował ją do tego. Nie byłoby dobrze, gdyby zachowywała się jak niewiniątko, które nigdy wcześniej tego nie robiło. To wywołałoby tylko podejrzenia.
Gospodyni wzięła monetę i sprawiła, że zniknęła ona w fałdach jej sukni. – A zatem dobrze. Chwilę później rozsunęła zasłonę i pozwoliła Violi przez nią przejść. Pokój był większy niż się spodziewała. W rzeczywistości, był równie duży jak sala balowa jej rodziców. Po bokach, zostały wybudowane kabiny, aby zapewnić pozory prywatności każdemu, kto sobie tego życzył. Ale na środku zarówno szezlongi, jak i sofy na równi z ich użytkownikami stały rozmieszczone na oczach wszystkich. Ogromne żyrandole z płonącymi świecami dostarczały światło, a niewielki kwartet smyczkowy zapewniał odpowiedni nastrój. Służący krążyli dostarczając gościom napitki, a po stanie w jakim byli niektórzy goście, jasne stało się, że alkohol płynął swobodnie. Mężczyźni rozwalali się na sofach, niektórzy w pełni ubrani i absolutnie przyzwoici, zaś inni z poluzowanymi fularami i częściowo wyeksponowanymi klatkami piersiowymi. Kobiety można było odnaleźć ułożone na męskich ciałach w bardziej niż nieprzyzwoitych pozach. Czyż jej informator nie twierdził, że to nie był burdel? Viola poczuła przyspieszone bicie serca. Nie była jak te kobiety, które ujrzała w tym miejscu. Wydawało się, że obojętna im była skromność czy prywatność. To nie było to czego się spodziewała. Może ten człowiek źle ją zrozumiał. Szukała miejsca, w którym mogłaby znaleźć mężczyznę, który wziąłby ją do łóżka w zaciszu sypialni i pozwolił jej doświadczyć tego, jak to jest poczuć męskie ciało, które łączy się z jej. To był błąd. Viola cofnęła się do tyłu i wpadła na coś masywnego za sobą. Odwróciła się. – Cześć piękna – przywitał ją przystojny nieznajomy, kiedy obrzucił ją pełnym uznania spojrzeniem. Viola przełknęła ślinę, niezdolna, by odpowiedzieć, a puls na jej szyi bił tak szaleńczo, iż była pewna, że pęknie jej żyła i zrosi mężczyznę jej krwią.
Jej milczenie nie wydawało się mu przeszkadzać. – Widzę, że jesteś tu nowa. Jego dłoń uniosła się i obrysował nią szew jej dekoltu. Viola sapnęła na jego zuchwałość i cofnęła się. – Jestem Salvatore. I będę szczęśliwy mogąc spędzić z tobą ten wieczór. Wzięła uspokajający oddech i obdarzyła go oceniającym spojrzeniem. Był nieco wyższy niż przeciętny mężczyzna. Zadbany w swoim ciemnym stroju i modnym krawacie, tak że nawet jej matka nie miałaby żadnych zastrzeżeń co do niego, aby przyszedł w zaloty. Ale nie był tutaj, aby się do niej zalecać. Ani też tego nie pragnęła. Wszystko czego pragnęła, to wylądować z kimś w łóżku. Czy był do tego właściwym mężczyzną? Czy te eleganckie dłonie pieściły by ją i sprawiły, aby poczuła się jak prawdziwa kobieta, czy też jego dotyk pozostawiłby ją obojętną? Czy jej trzepotanie serca wskazywało na jej zainteresowanie nim, czy po prostu mówiło jej, że była przerażona realnością swojego planu? Nie mogła być tego pewna. Ale jeśli będzie po prostu tak tutaj stała nie podejmując decyzji, to nigdy nie osiągnie postawionego sobie celu. Viola zebrała swoją odwagę i zmusiła się do uśmiechu, odsuwając swoje rosnące wątpliwości. – To byłoby urocze.
ROZDZIAŁ 2 Dante był wściekły. Spojrzał na posiniaczoną twarz Benedetty. – Ile razy ci powtarzałem, abyś nie chodziła do tego klubu? Jasne, że była tylko dziewczyną, która sprzedawała na ulicy rzeźby swego ojca, a on jedynie słabo ją znał, ale w jakiś sposób czuł się za nią odpowiedzialny. Była uboga i taka młoda. Za każdym razem, gdy przechodził obok jej stoiska, czuł się zmuszony do zakupu jednej z tych strasznie wyrzeźbionych figur jej ojca. – Przepraszam – chlipnęła dziewczyna, a jej pęknięte wargi sprawiły, że jej słowa były niewyraźne. – Ale interes tak źle szedł w tym miesiącu. Potrzebowaliśmy pieniędzy. – Kto to zrobił? Benedetta odwróciła wzrok, ale Dante ujął jej podbródek i zmusił ją, by napotkała jego spojrzenie. Skrzywiła się. – Pytałem, kto to zrobił. – Salvatore. – Kurwa! Dante przejechał dłonią przez swoje ciemne włosy. – Nie masz nawet krzty instynktu samozachowawczego? Ze wszystkich ludzi, musiałaś pozwolić, aby to właśnie Salvatore cię dotknął? Nie znał tego człowieka osobiście, ale wiedział, że nie był odpowiednim towarzystwem dla Benedetty.
Zamknęła opuchnięte oczy. – Jedynie on był skłonny zapłacić. – Cholera, dziewczyno. Gdybyś była moją córką, zamknąłbym cię w domu na cztery spusty za twoją głupotę. Żadna kobieta przy zdrowych zmysłach nie pozwoliłaby się dotknąć Salvatore. Jak sądzisz, dlaczego był skłonny za to zapłacić? Wszyscy znają jego reputację. On uwielbia bić kobiety. Łzy spłynęły po twarzy Benedetty. Dante wyjął chusteczkę i otarł nią delikatnie jej twarz. – Dziękuję. – A teraz, idź do domu. Kupię wszystkie rzeźby jakie ci jeszcze dzisiaj zostały. Dante zerknął na jej wózek. Dzisiejszego wieczora, drewniane figurki, które sprzedawała były szczególnie szkaradne. W jego domu, przerodzą się w opał, podobnie jak wszystkie pozostałe przed nimi. Jej twarz rozjaśniła się. – Och, tak bardzo panu dziękuję, Signore di Santori. Jest pan taki miły. Miły? To nie był przymiotnik, którym był zbyt często zaszczycany. Żaden wampir nie był miły, a ze wszystkich najmniej on, ale jeśli Dante czegoś szczególnie nienawidził, to byli to mężczyźni, którzy bili kobiety. Uwielbiał kobiety o każdym kształcie i figurze, jakie się pojawiały. A zwłaszcza, gdy lądowały – w jego łóżku. A podobały mu się jeszcze bardziej, gdy się mógł z nich pożywić. Kobieca krew była bardziej pożywna niż męska. A kiedy pożywiał się od kobiety, było to jeszcze bardziej odurzające, gdy w tym samym czasie
pieprzył ją do nieprzytomności. Właściwie, to był jego ulubiony sposób na zjedzenie kolacji. Nie było w tym nic miłego ani cywilizowanego. Kiedy przyszło co do czego, nie był lepszy od Salvatore – zwyczajnego człowieka – ale wyznaczył sobie granice, jeśli chodzi o krzywdzenie kobiet. W rzeczywistości, żył po to, aby obdarzać je przyjemnością. Jego ukąszenie było bezbolesne, a jego zdolności umysłowe odnośnie podsuwania sugestii, pozwalały mu ukrywać to, co robił. Po nocy spędzonej w jego ramionach, kobiety, które brał do łóżka, nie pamiętały tego namiętnego mężczyzny,
który doprowadził je
do
ekstazy,
czy krwiożerczego
i
nienasyconego wampira, który rozkoszował się pijąc krew z ich szyi. Do czasu zanim dotarł do tego klubu, gdzie Salvatore zwykle spędzał wieczory, gniew Dantego nieco opadł. Przybył na miejsce w bojowym nastroju, chętny do walki. Prawdziwej walki, a nie takiej, gdzie mógłby użyć swoich przeważających wampirzych mocy, aby zmiażdżyć tego człowieka. Pragnął bójki, w której wykorzysta swoje pięści, by okładać nimi tego mężczyznę. Wepchnął się do klubu, ignorując żądanie gospodyni, by uiścił opłatę. Zamierzał zostać tu tylko na tyle długo, aby znaleźć Salvatore i sprać go na kwaśne jabłko. Sprawić, aby wyglądał gorzej niż Benedetta. Wejście Dantego i gniewne narzekania gospodyni za nim, spowodowały, że kilka głów zwróciło się w jego kierunku. Zignorował ich i zamiast tego, przeszukał wzrokiem pomieszczenie. Nie zajęło mu długo, by dostrzec Salvatore w jednej z kabin, które rozstawione były w pokoju. A Salvatore
nie
był
sam.
Pracował
już
nad
swoją
kolejną
niczego
niepodejrzewającą ofiarą. Dante nie zwracał najmniejszej uwagi na spojrzenia pozostałych gości i ruszył prosto w kierunku Salvatore, zatrzymując się jedynie niecały metr przed
nim. Mężczyzna miał dłoń położoną na spódnicach kobiety, a jego głowa znajdowała się blisko jej ucha, szepcząc do niej niewątpliwie słodko brzmiące kłamstwa. Dante głośno odchrząknął. Nie patrząc w górę, Salvatore usiłował go odprawić: – Jestem zajęty. Dante zacisnął szczękę. – Niebawem już nie będziesz. Kobieta szarpnęła ku niemu głowę, a jej oczy rozszerzyły się ze strachu. Najwyraźniej usłyszała groźbę w jego głosie. Dante ją zignorował i chwycił nadgarstek Salvatore, odrywając go z dala od spódnic kobiety i szarpnięciem podrywając go do góry. Salvatore spojrzał na niego, zaskoczony. – Co u diabła? – Oczy Salvatore zwęziły się. – Znajdź sobie własną kobietę. Ta jest moja. – Nie interesuje mnie twoja dziwka. Jestem tutaj z twojego powodu. Salvatore próbował wyrwać nadgarstek z uścisku Dantego, ale mu się to nie udało. – Zostaw mnie w spokoju, ty pedale, albo tak cię urządzę, że się nie pozbierasz. – Masz na myśli ten sam sposób, w jaki urządziłeś Benedettę? Na wzmiankę o imieniu Benedetty, mignięcie strachu przecięło jego twarz. Wiedział, że został przyłapany, ale brawura jeszcze go nie opuściła. – To nie twój pieprzony interes. – Jest moją przyjaciółką. Tak więc, to jest mój interes.
Dante uwolnił nadgarstek mężczyzny i zamachnął się. Jego pięść wylądowała na twarzy Salvatore, w następstwie czego jego głowa poleciała do tyłu. Zbiorowe sapnięcie przeszło przez tłum zgromadzonych gości. W tle, Dante usłyszał przenikliwy głos gospodyni: – Panowie, przenieście swój konflikt na zewnątrz. Ale było już na to za późno. Salvatore doszedł do siebie po pierwszym uderzeniu Dantego i teraz z kolei on zamachnął się na niego pięścią, muskając jego brodę. Dante roześmiał się. – To wszystko na co cię stać? Ten człowiek był słaby. To może w ogóle nie będzie takie zabawne. Nic dziwnego, że ten dupek lubił bić kobiety, ponieważ mężczyźni bez trudu mogli go pokonać. Dante wbił pięść w brzuch Salvatore, sprawiając że zwinął się z bólu. – Następnym razem, kiedy zdecydujesz się pobić kobietę, lepiej się nad tym dobrze zastanów. Po trafieniu hakiem w podbródek Salvatorego, Dante odwrócił się. Zanim zdążył się oddalić, mężczyzna skoczył na niego, przyciskając go do podłogi. W głębi duszy, Dante bardzo się ucieszył. Wreszcie, ten głupiec zaczął walczyć, dzięki czemu stało się to trochę bardziej interesujące. Szarpnięciem łokcia do tyłu, Dante dźgnął go w żebra, a potem przekręcił się, zrzucając Salvatore ze swoich pleców. W ciągu kilku sekund, zaczęli się nawzajem okładać pięściami. Dante ledwo czuł jakiś ból, ale ten człowiek krzywił się po każdym uderzeniu, jakie otrzymał.
– Przestań! Przestań go bić! – Dobiegł go z tyłu kobiecy głos. Trzymając swoją ofiarę na ziemi z jednym ramieniem przyciśniętym do jego szyi, Dante odwrócił się by spojrzeć na kobietę, z którą był Salvatore. Stała nad nim z pięściami zaciśniętymi przy biodrach i groźnym spojrzeniem na twarzy. – Signorina, zrobi pani dobrze, jeśli będzie się trzymać od tego z daleka. – Nie pozwolę ci pobić mojego towarzysza. – Cóż, wolałabyś raczej, aby to on cię pobił, tak jak zrobił to z ostatnią kobietą, którą pieprzył? Czerwony rumieniec zabarwił jej skórę po jego wulgarnych słowach. Ponownie się jej przyjrzał. Teraz, gdy zaczął jej się bliżej przypatrywać, zauważył w niej coś dziwnego. Nie pasowała tutaj. Nie była typem kobiety, które często odwiedzały kluby takie jak ten. Jej maniery wydawały się wyrafinowane, co jeszcze w powściągliwy sposób wyrażała jej droga suknia. Jej twarz była świeża i niewinna, włosy upięte w ciasny kok na jej karku, bez żadnego luźnego, wymykającego się z niego kosmyka, okalającego jej eleganckie, szlachetne rysy twarzy. Wciągnął jej zapach. Tak, pachniała niewinnością i dobrocią. Ale było tam coś jeszcze – coś obcego, co wydawało się przyćmiewać jej bogaty zapach. I to sprawiało, że chciał ją chronić. I trzymać blisko siebie. Dante próbował się otrząsnąć z tego dziwnego wrażenia, gdy jego wzrok ociągał się o kilka sekund dłużej przy jej twarzy. Najbardziej uderzającym w niej atutem były jej oczy. Ich ciemno czekoladowy brązowy kolor, wyglądałby nieciekawie u każdej innej kobiety, ale w połączeniu z jej
porcelanową skórą i tymi czerwonymi ustami, wyglądała jak uwodzicielski żywy obraz. Co taka kobieta jak ona, robiła w takim podłym miejscu jak to? – Powinnaś wyjść – poradził jej i wrócił do Salvatore. Jego ostatni cios, pozbawił go przytomności. Gdy wstał, gospodyni zagrodziła mu drogę. – Signore, nie toleruję tego rodzaju zachowania w moim… Dante uniósł rękę. – Wychodzę. Posuwając się długimi krokami, opuścił klub i wyszedł na chłodne nocne powietrze.
ROZDZIAŁ 3 Viola gapiła się na gospodynię. – Ale nie może mnie pani wyrzucić. Nie miałam z tym nic wspólnego. Gospodyni wcisnęła jej z powrotem monetę do ręki i wskazała drzwi. – Proszę wyjść. Tłumiąc łzy rozpaczy, wyszła na zewnątrz, owijając się szczelnie płaszczem. Gdyby ten straszny człowiek nie pobił jej towarzysza i nie pozbawił go przytomności, mogłaby dzisiejszej nocy stracić swoje dziewictwo. A teraz? Wróciła z powrotem do punktu wyjścia. A co gorsza, została wyrzucona z klubu. To było jedyne miejsce jakie znała, w którym mogła znaleźć to czego szukała. Dokąd ma teraz pójść? Viola wypuściła sfrustrowane westchnienie i uniosła głowę. Jej wzrok wylądował na człowieku, który zaczął bójkę. Stał kilka metrów dalej, poprawiając swój fular1. Podeszła do niego, zanim zdołała stracić odwagę. – To, co pan zrobił było okropne. Posłał jej zdezorientowane spojrzenie. – Powinna mi być pani wdzięczna, a nie wiercić mi dziurę w brzuchu. – Wdzięczna? Przez pana wyrzucono mnie z klubu. – Jak już mówiłem, powinna mi być pani za to wdzięczna. Pani tam nie należy. Jest pani niewinna. Zagotowała się w niej złość.
1
Fular - rodzaj cienkiej tkaniny jedwabnej lub półjedwabnej zawiązywanej pod szyją.
– Nie jestem niewinna – skłamała. – Jestem wdową i znalazłam się tutaj, aby znaleźć jakieś… przyjemności. To było to samo kłamstwo jakim uraczyła Salvatore, choć nie kwestionował jej motywów. Mężczyzna wygiął brew i uniósł jedną stronę swoich ust, drwiąc sobie z niej. – A teraz zniweczył pan moje szanse na spędzenie dzisiejszej nocy z mężczyzną. Mężczyzna zrobił krok do przodu, a jego ciało niemal zetknęło się z jej. Jego głos zabrzmiał nisko, gdy jej odpowiedział. – A teraz mnie posłuchaj, kobieto. Ten mężczyzna, z którym chciałaś być dzisiejszej nocy bije kobiety, które bierze do łóżka. To dzięki temu osiąga orgazm. Jest brutalny i cieszy go oglądanie cierpienia kobiet. Czy to właśnie tego szukałaś? Viola, instynktownie, cofnęła się o krok do tyłu. Czy ten nieznajomy mówił prawdę? Czy naprawdę ocalił ją przed pobiciem? Odrzuciła tę myśl. Nie, ci dwaj mężczyźni prawdopodobnie wcześniej się pokłócili. – To bez znaczenia. Teraz muszę udać się gdzieś indziej, aby znaleźć to, czego potrzebuję. – Oszalałaś? Nie słyszałaś, co przed chwilą powiedziałem? – Słyszałam cię głośno i wyraźnie. A teraz, czy mógłbyś proszę wskazać mi, gdzie mogłabym znaleźć inne miejsce takie jak to? Jesteś mi winien chociaż tyle.
Uniosła do góry podbródek i czekała. Nieznajomy pokręcił głową. – Nie zrobię czegoś takiego. Idź do domu i ciesz się, że nie zostałaś dzisiaj skrzywdzona. Zmrużyła oczy. – Dobrze… Może ktoś inny mi doradzi. Viola odwróciła się na pięcie, ale zanim zdążyła zrobić choć jeden krok, na jej przedramieniu zacisnęła się dłoń i pociągnęła ją z powrotem do tyłu. Szarpnęła głowę z powrotem do niego, zaskoczona jego zuchwałością i zacisnęła szczękę. – Signore, sugeruję, aby natychmiast zabrał pan swoją dłoń. Nie ustąpił pod wpływem jej groźby. – Nie masz pojęcia o niebezpieczeństwach, które się tam czają. Kobieta taka jak ty, nie powinna wałęsać się w nocy sama. – To nie jest twoja sprawa. Tak więc, puść mnie, chyba że sam chcesz wziąć mnie do łóżka. W momencie, w którym wydobyła z siebie swoją pogróżkę, zdała sobie sprawę, że to było dokładnie to, czego chciała. Gdy obserwowała go jak bił jej towarzysza, widziała tą czystą moc w jego ciele. Ale dostrzegła również, że się powstrzymywał. Był o wiele silniejszy niż pozwalał, by ktokolwiek to dostrzegł. A te oczy, które teraz patrzyły na nią z niedowierzaniem, były najbardziej zmysłowymi oczami, jakie kiedykolwiek widziała u mężczyzny. Były olśniewająco błękitne, co stanowiło wspaniały kontrast z jego czarnymi włosami. Jego twarz miała ostre rysy, bardziej surowe niż eleganckie, a jego
ramiona wydawały się mocno napinać jego płaszcz. Był wysoki, i podnieciła ją już sama myśl o jego dotyku w bardziej intymnych miejscach. Tam gdzie Salvatore był przystojny, ten mężczyzna był piękny. Jednak ponury grymas na jego twarzy sugerował, że nie miał zamiaru zaakceptować jej zaimprowizowanej na poczekaniu oferty. No cóż, może to jej wygląd go nie pociągał. Bardzo się starała nie traktować jego reakcji zbyt osobiście. Ale zdanie sobie sprawy, że nie mogła mieć tego mężczyzny w tym jednym celu, wybiło szczelinę w jej starannie zbudowanej zbroi. – Pozwól mi zatem odejść – powtórzyła, nie chcąc słyszeć jego odrzucenia. Jego twarz mówiła wszystko. Viola szarpnęła swe ramię, usiłując uwolnić się z jego uścisku, ale jej nie puścił. – Chcesz, żebym wziął cię do łóżka? – zapytał. Przełknęła zaskoczenie z powodu jego pytania. Czyżby to rozważał? Jej tętno przyspieszyło. – Jestem już od jakiegoś czasu wdową i tęsknię za dotykiem mężczyzny. – Doprawdy? Jego głos brzmiał tak, jakby jej nie uwierzył. Czy jej historia nie była wystarczająco dobra? Powtarzała ją wiele razy i Salvatore w nią uwierzył. – No cóż, najwyraźniej nie jesteś zainteresowany. Więc, niczym się nie przejmuj. Jestem pewna, że kogoś znajdę. Nie była pewna tylko, gdzie i jak miałaby doprowadzić do skutku ten wyczyn. – Kto mówi, że nie jestem zainteresowany?
Viola spojrzała na jego twarz i zauważyła jak opuścił wzrok i powędrował nim w dół jej ciała. Zadrżała i zwilżyła wargi. Tak, ten mężczyzna coś w niej poruszył. Z jakiegoś dziwnego powodu, przełamał tą niepewność jaką czuła, gdy przebywała w towarzystwie Salvatore. Pomimo słodkich rzeczy, jakie Salvatore szeptał jej do ucha, nic do niego nie poczuła. Tymczasem ten mężczyzna… – Jest pewne miejsce, w dół tej alei, do którego możemy się udać – zasugerował. – Jak się nazywasz? – Signora Costa. Jej gardło było suche jak papier ścierny. – Jak brzmi twoje imię? Jej mózg przestał pracować pod tym intensywnym spojrzeniem, jakim ją obdarzał. – Dlaczego chciałbyś poznać moje imię? – Ponieważ chciałbym krzyczeć twoje imię, gdy będę się w ciebie wbijał.
ROZDZIAŁ 4 Dante pozwolił, aby drzwi skromnej sypialni w karczmie, zatrzasnęły się za nimi i patrzył jak piękna Viola zdejmuje płaszcz. Nie planował zniewolić nikogo dzisiejszego wieczoru, ale nigdy nie zaglądał darowanemu koniowi w zęby. A Viola była czymś więcej niż tylko nieoczekiwaną ucztą: zaintrygowała go. Co przywiodło ją do tego cieszącego się złą opinią klubu? Wydawała się zbyt wyrafinowana, zbyt dobrze wychowana, jak na tego rodzaju miejsce. Szczerze mówiąc, to był bardzo zadowolony z tego, że pojawił się tam we właściwym czasie, ponieważ im dłużej na nią patrzył, tym bardziej pragnął być tym, kto zaspokoi jej ukryte pragnienia. Myśl, że wyszła z domu, by narazić się na kłopoty, wysłała dotkliwy chłód, spływający w dół jego kręgosłupa. Nawet jako młoda wdowa, która poznała rozkosze ciała, nie miała pojęcia, jakie niebezpieczeństwa czaiły się na zewnątrz. W jego oczach, wciąż była niewinna. A on miał słabość do niewinnych kobiet. Tak jak zawsze starał się chronić Benedettę, ledwie piętnastoletnią dziewczynę, tak teraz chciał chronić tę kobietę. Przynajmniej, do pewnego stopnia. Nie chciał jej skrzywdzić, ale gdy będzie ją pieprzył, pragnął jej również posmakować. Pomimo faktu, że pożywił się wcześniej tej nocy, nigdy nie odrzucał oferty deseru. A jeśli jej krew smakowała choć w przybliżeniu równie odurzająco, jak obiecywał to zapach jej skóry, to w istocie, byłby to bardzo przepyszny deser. – No więc… – powiedziała, jej głos drżał na równi z jej palcami. Wyczuwał jej nerwowość i przypuszczał, że jej zmarły mąż był jedynym mężczyzną, jaki ją kiedykolwiek dotykał. Najwyraźniej, było to dla niej trudne. Dante podszedł do niej, rzucając w międzyczasie swój płaszcz na krzesło.
– Pozwól, że pomogę ci z twoją suknią. Viola wzdrygnęła się, gdy położył dłonie na jej ramionach. – Mogę to zrobić sama – wyjąkała. – Ale chciałbym to zrobić, jeśli mi pozwolisz. Dłonią odchylił jej podbródek do góry i pochylił głowę. Jej oddech zmieszał się z jego i wciągnął ten zapach. – Chciałbym cię również pocałować. Nie czekał na jej odpowiedź. Zamiast tego, przycisnął swoje usta do jej warg i trącił je by się otworzyły. Nie tracąc zbędnego czasu, wsunął w jej usta swój język i naparł na nią z żądaniem. Jej odpowiedź była nieśmiała. Dante ruszył za jej językiem i warknął z dezaprobatą. Jeśli chciała uprawiać seks, to z pewnością nie okazywała tego w swej reakcji na niego. Czyżby nie odpowiadał jej upodobaniom? Rozjuszyła go myśl, że ona mogłaby woleć Salvatore z jego szlachetnymi rysami twarzy niż jego z bardziej surowymi. Oderwał od niej usta. – Odwzajemnij mój pocałunek, do cholery. Jej oczy zalśniły niepewnością. – A może zmieniłaś zdanie? Pozwoliłby jej odejść, gdyby tak było. Nie był typem mężczyzny, który zmusza do czegoś kobietę. Przeczące potrząśnięcie jej głowy było szybkie, ale zdeterminowane. – Nie!
Równie szybko, oplotła ramionami jego szyję i przyciągnęła go z powrotem do siebie. – Tak już lepiej – pochwalił i owinął ramiona wokół jej pleców. – A teraz, spróbujmy jeszcze raz, dobrze? Viola zamknęła oczy, jakby przygotowywała się na jego atak. To go zaskoczyło. Czy widziała go jako pewnego rodzaju brutalną bestię? Dante zatrzymał się na chwilę. Nic o nim nie wiedziała, ale widziała co zrobił: brutalnie pobił własnymi pięściami innego mężczyznę. Czy to ją przeraziło? – Nie skrzywdzę cię. Jej oczy otworzyły się. – Wiem. Tym razem, gdy ją pocałował, złagodził nacisk swoich ust na jej miękkie wargi i pociągnął za jej górną wargę, po czym przejechał po niej językiem. Jej usta rozchyliły się powoli. Dante kontynuował skubanie jej ust, aż usłyszał dobiegający od niej cichutki jęk. Teraz zrozumiał: chciała delikatnie i powoli. To na to zareagowała. Mógł to zrobić. Unieruchomił swoje usta. – Trzeba było mi powiedzieć, że chcesz delikatnie. Ponieważ kobiety chodzące do obskurnych klubów, usiłujące znaleźć mężczyznę do seksu, generalnie chcą się pieprzyć do nieprzytomności. Viola sapnęła gwałtownie i wydawało się jakby chciała zaprotestować, ale wycisnął na jej ustach delikatny pocałunek, zanim ciągnął dalej. – To nie ma dla mnie znaczenia. Chcesz łagodnie i delikatnie, to zrobię to właśnie w ten sposób. Ale jeśli chcesz, żebym cię pieprzył szybko i mocno, dasz mi znać, dobrze?
Jej skinienie głowy było ledwie zauważalne. Dante badał ciepłą i wilgotną głębię jej ust, omiatał swoim językiem jej język i delektował się jej smakiem. Była przepysznym kąskiem, a jej delikatna i miarowa reakcja na jego dociekliwy język, podsycała jedynie jego podniecenie. Nakłonienie jej do odpowiedzi było wyzwaniem, a on lubił wyzwania bardziej niż jakikolwiek inny mężczyzna. Im dłużej ją całował, nie pozwalając przejąć kontroli swojej bardziej wymagającej naturze, tym bardziej Viola stawała się pobudzona w jego ramionach. Jej dłonie na jego szyi były teraz gorące od dotyku, a całe jej ciało wydawało się promieniować ciepłem. Przyjął to z zadowoleniem i przesunął dłonie w górę na odsłoniętą skórę jej ramion. Zadrżała, gdy pogładził kłykciami jej puls i usłyszał przyspieszone bicie jej serca. Jej krew pędziła przez żyłę pod opuszkami jego palców, a uczucie to sprawiło, że jego kutas stwardniał w jednej chwili. Tak, uprawianie seksu z tą nieśmiałą młodą kobietą będzie nieoczekiwaną rozkoszą. A wzięcie jej słodkiej krwi sprawi, że to wszystko będzie jeszcze bardziej przyjemne. Dante opuścił rękę i objął jedną pierś, wywołując tym u niej sapnięcie. Uwolnił jej usta. Jej czekoladowe oczy wydawały się być jeszcze ciemniejsze niż wcześniej. A jej usta były opuchnięte od jego pocałunków. Naprawdę podobał mu się ten widok. – Mogę pomóc ci się rozebrać? *** Jego słowa wyrwały ją ze stanu odurzenia. Żaden mężczyzna nigdy nie całował jej w ten sposób. W rzeczywistości, żaden mężczyzna nie całował jej
inaczej niż w dłoń albo w policzek. To było więcej niż się spodziewała. I nie chciała przestać. – Chcę się jeszcze dłużej całować – wymamrotała i odwróciła wzrok. – Będziemy się jeszcze dużo całować, obiecuję ci. Ale najpierw, zdejmij suknię, tak abym mógł cię dotykać podczas całowania. Jego oczy zdawały się ją pożerać. A chropawość w jego głosie niosła obietnicę, o której mówił. – Ty również się rozbierzesz? Roześmiał się. – Chciałabyś mi w tym pomóc? Podnieciła ją myśl o rozebraniu go. Oblizała wargi w oczekiwaniu. Z tego co czuła pod dłońmi, gdy trzymała go blisko siebie, Dante był dużym mężczyzną z silnymi mięśniami. Czuła jakie są twarde, ale było to równocześnie kojące. – Uznam to za tak. Jego uśmiech był ciepły i odwzajemniła go. Zaczął rozsznurowywać jej stanik. Ponieważ przybyła do Wenecji bez pokojówki, czy osoby towarzyszącej, wybierała suknie, które była w stanie założyć i zdjąć bez niczyjej pomocy. Jednak, kiedy poczuła jego place muskające jej tułów, gdy poluzowywał jej suknię, w najmniejszym stopniu nie miała nic przeciwko jego pomocy. Cieszyła się
mrowieniem, które
rozprzestrzeniało się po jej skórze, z każdym naciśnięciem jego dłoni. A on ją zaledwie dotykał przez tak wiele warstw jej stroju. Jak by to było gdyby dotykał jej nagiej skóry?
Gdy Dante rozsunął jej stanik i pozwolił by spódnice opadły z szumem na podłogę, stanęła przed nim w swojej koszuli i bieliźnie. Nie nosiła gorsetu, ponieważ wiedziała, że nie byłaby w stanie zasznurować go sama bez pomocy. Teraz poczuła się obnażona, wiedząc, że mógł ją zobaczyć przez cienką/prześwitującą białą tkaninę jej koszuli. Instynktownie skrzyżowała ramiona na piersi. – Nie – wyszeptał – pozwól mi cię zobaczyć. – Wziął ją za ramiona i rozłożył je. – Jesteś piękna. Nie masz powodu, by to ukrywać. Jego dłoń ujęła jedną pierś, a potem drugą. Poczuła ten dotyk tak, jakby przeszyła ją błyskawica. – Uwielbiam sposób w jaki czuję je w swoich dłoniach. Ścisnął je, a jej tętno podskoczyło. – O Boże. – Dante – poprawił ją. Oczywiście, że to wiedziała. Powiedział jej jak się nazywa w drodze do tej gospody. Ale z jakiegoś powodu jej mózg nie pracował właściwie, gdy jego ręce znajdowały się na niej. – Dante – szepnęła. – Ja też chcę cię rozebrać. Viola położyła dłonie na jego klatce piersiowej, sprawiając, że wypuścił jej piersi. Powoli, odpinała guzik po guziku, odsłaniając umięśnioną pierś delikatnie upstrzoną ciemnymi włoskami. Koncentrowały się głównie na środku jego piersi, po czym zwężały się do brzegu jego bryczesów. Jej oczy podążyły za tą ciemną ścieżką. – Tak – zachęcał ją. – Rozepnij moje spodnie i wyjmij mojego kutasa.
Nikt nigdy nie wymówił przy niej tego słowa, ale wiedziała co ono oznacza. Jej wzrok powędrował niżej do wybrzuszenia ukrytego pod tkaniną. Bardzo dużego wybrzuszenia. Nosił tam wypełniającą wyściółkę? Miała nadzieję, że tak, ponieważ to, co sugerował zarys pod jego bryczesami, byłoby fizycznie niemożliwe, była tego pewna. Viola zawahała się, ale Dante wziął ją po prostu za rękę i położył jej dłoń na wypukłości. Zaskoczona, próbowała się wyrwać, ale przytrzymał jej nadgarstek i zmusił do ujęcia jego erekcji. Ciało pod jej dłonią było ciepłe i pulsowało. Nigdy nie czuła niczego tak podniecającego. Teraz otrzymała swoją odpowiedź: nie nosił żadnej wyściółki. – Odepnij guziki. Bez zastanowienia, podążyła za jego poleceniem. Chwilę później jego bryczesy były rozpięte. Zsunął je w dół i zdjął je całkowicie. Viola odwróciła wzrok, choć pragnęła na niego spojrzeć. Ale przetoczyło się przez nią skrępowanie. Nigdy nie widziała nagiego mężczyzny. – Spójrz na mnie. Głos Dantego był spokojny i kojący. Uniosła wzrok, by napotkać jego spojrzenie. Ale pokręcił głową. – Spójrz na mojego kutasa. Przełknęła na jego zuchwałe stwierdzenia. Jak mogła tak po prostu na niego spojrzeć w tak oczywisty sposób? – Proszę, spójrz na mojego kutasa i weź go w swoją dłoń. Zebrała się na odwagę i opuściła swój wzrok na jego brzuch, a potem niżej. Pośród ciemnego gniazda loków, jego fiut stał naprężony, wyginając się lekko do góry, z pulsującymi purpurowymi żyłami i lśniącą główką w kształcie
grzyba. Zawsze spodziewała się, że mężczyźni będą tam szkaradni, ale nic nie mogło być dalsze od prawdy. Jego poznaczony żyłkami fiut, był niczym dzieło sztuki rzeźbiarskiej. Piękny, dumny i doskonały. Jej dłoń wyciągnęła się z własnej woli, a jej palce musnęły spód jego kutasa. Skóra była tak miękka jak u dziecka, a jednak, gdy owinęła wokół niego palce, mogła poczuć jak był silny. Jak fallus wyrzeźbiony w marmurze. Dante syknął. – Kurwa. Na jego przekleństwo, uwolniła go z zaskoczonym sapnięciem. – Nie. Nie przerywaj. Lubię sposób w jaki mnie dotykasz. Niepewnie, ujęła go ponownie w dłoń. Potem poczuła na sobie jego dłonie, rozpinające górne guziki w jej koszuli, tak że łatwo ześliznęła się z jej ramienia, odsłaniając na jego widok jedną z piersi. Pochylił głowę i polizał językiem jej sutek. Jej dłoń uwolniła go, gdy próbowała poradzić sobie z nowymi, przepływającymi przez nią, doznaniami. Jego język był ciepły i wilgotny, a jego tekstura tworzyła zachwycające tarcie na jej piersi. Jej sutek stwardniał i prosił o więcej. Viola odrzuciła głowę do tyłu. Gdy chłodne powietrze owiało jej skórę, zdała sobie sprawę, że zsunął koszulę z jej ramion i pozwolił opaść jej na podłogę. Potem poczuła jego dłonie na swojej bieliźnie, uwalniające ją również z niej. Powinna czuć się zażenowana, ale czuła tylko szalejące uczucia, do odczuwania których skłonił jej ciało. Jego usta zassały jej sutek, wciągając go w głąb jego ciepła. Wywołało to równie silny ból między jej nogami, gdzie poczuła żar i wilgoć, coś czego nigdy wcześniej nie doświadczyła.
Viola wbiła ręce w jego ramiona, by powstrzymać się przed utratą równowagi, której zachowanie utrudniały jego zabiegi i nakazy jej własnego ciała, od którego po prostu nie mógł się oderwać. Dante warknął i uniósł głowę z jej piersi. – Nie – zaprotestowała, chcąc więcej z tego, co miał do zaoferowania. – Ciii, moje kochanie. Uniósł ją w ramionach i zaniósł do łóżka. Kiedy ułożył ich na nim, poczuła nieodwołalność swoich działań. Uderzyła w nią nutka paniki i zesztywniała. – Co się stało? – zapytał. Viola otworzyła oczy i spojrzała na niego. To był mężczyzna, który miał odebrać jej dziewictwo i przed śmiercią uczynić ją kobietą. Była przerażona, ale wiedziała, że tego potrzebuje, musiała wiedzieć, co to znaczy być kobietą. Mimo strachu, zmusiła się do uśmiechu. – Nic. Dante ułożył się na niej i rozsunął jej uda swoim ciałem. Jego twardy fiut unosił się u szczytu jej ud, gdzie pulsujący ból, którego nie potrafiła opisać, stawał się coraz silniejszy. – Sprawiasz, że jestem taki gorący i twardy. – Przycisnął się, a jego szczęka zacisnęła się, jakby wywierał silny nacisk na coś albo kogoś. – Nie mogę już dłużej czekać. Po czym poczuła jego grubego kutasa przy swoim wejściu tuż przed tym, jak w nią pchnął.
ROZDZIAŁ 5 Dante poczuł jak przełamuje jej barierę i zamarł, gdy usłyszał krzyk Violi. – Jesteś dziewicą? – Oparł się na łokciach, unosząc z niej swój ciężar. – Okłamałaś mnie. Przepłynęła przez niego furia. Kobieta pod nim nie była nieśmiałą wdową, ale zawstydzoną dziewicą. Nic więc dziwnego, że była tak niepewna, gdy ją pierwszy raz pocałował. Viola odwróciła głowę, unikając jego gniewnego spojrzenia. – Zrobiłbyś to, gdybym ci powiedziała, że jestem dziewicą? – Oczywiście, że nie. – Stoczył się z niej z irytacją. – Nie zajmuję się deflorowaniem niewinnych dziewic. – Tak jak żaden z tych mężczyzn w tamtym klubie, więc wymyśliłam… – Wymyśliłaś, że mnie okłamiesz. Zrozumiałem. Jeśli to jakaś sztuczka, żeby mnie zmusić do małżeństwa, to… Jej oczy rozszerzyły się w szoku i usiadła, pociągając nerwowo za prześcieradło, aby się zakryć. – Jak śmiesz insynuować, że chciałam zastawić na ciebie pułapkę?! Nie jestem tobą zainteresowana. Chciałam tylko jednej nocy wypełnionej namiętnością. Wyskoczyła z łóżka i chwyciła z podłogi koszulę. Zauważył, jak trzęsły się jej ręce, gdy wciągała ją na swoje ciało. – Viola, przestań. Co robisz? Założyła bieliznę i sięgnęła po swoją suknię.
– Wychodzę. – I dokąd pójdziesz? – A co za różnica? Dostałam to, po co przyszłam. Zrobiłam to, co chciałam zrobić. Pociągnęła nosem, a on podejrzewał, że była na skraju łez. Cholera, jak on nienawidził płaczących kobiet. – Jeszcze nic nie zrobiłem. Sądzisz, że to było wszystko, co się z tym wiąże? Naprawdę jesteś niewinna. I z jakiegoś dziwnego powodu, spodobała mu się jej niewinność. Tak samo jak jego wciąż stojącemu kutasowi. Viola wciągnęła sukienkę i był zaskoczony jak szybko zawiązała sznurowadła z przodu stanika. – Już nie jestem niewinna. Dante wyskoczył z łóżka, obojętny na swoją nagość. – Ja tylko w ciebie w szedłem. To nie było pieprzenie. – No cóż, nie obchodzi mnie już cała reszta. Chwyciła płaszcz i niewielką sakiewkę, którą ze sobą przyniosła i rzuciła się do drzwi. Dante stał jak wryty. Co tu się właśnie stało? Zdeflorował dziewicę, która właśnie dała nogę z jego łóżka, zanim zdążył ją nawet należycie wypieprzyć. Zdążyła poznać tylko ból związany z jego inwazją na jej zdecydowanie zbyt ciasny kanał. Cholera, jak mogła go aż tak zafascynować w tak krótkim czasie. Gdyby wiedział, mógłby ją lepiej do tego przygotować. Co on gadał? Gdyby wiedział, to nigdy by jej nawet nie dotknął.
Niech to diabli, to nie tak chciał być zapamiętany: jako mężczyzna, który ją zranił. Dante zaklął i chwycił swoje ubrania. *** W chwili, gdy zimne nocne powietrze uderzyło w jej rozgrzane ciało, Viola poczuła w głowie tępy ból. Ciśnienie w jej głowie wzrastało, stając się jak zaciśnięta pięść: jakby nowotwór wewnątrz niej usiłował przepchnąć się przez jej czaszkę, która miała pęknąć jak skorupka jajka przy narodzinach pisklęcia. Tego już było dla niej zbyt wiele. Miała już tego wszystkiego serdecznie dosyć: tego oczekiwania i nerwowości, kiedy po raz pierwszy weszła do tamtego klubu, tego strachu i szoku, gdy wybuchła bójka między Dante i Salvatore, a teraz jeszcze na dodatek do tego wszystkiego, utraty swego dziewictwa. To było bolesne, choć ostry ból trwał jedynie przez chwilę. W chwili, w której spenetrował ją swoją męskością, która była zdecydowanie zbyt duża dla kobiety takiej jak ona, doszło do tego, że te wszystkie zachwycające odczucia jego pocałunków i pieszczot, od razu pierzchły z jej ciała. Jeśli to właśnie był seks, to nie była już tym zainteresowana. No cóż, przynajmniej nie umrze jako dziewica. Teraz, gdy już wiedziała, że doświadczyła wszystkiego, co sobie założyła, poczuła się pusta. Ale zamiast przyjemnej pustki, w głowie czuła tylko pulsujący ból. Jeśli pozwoli, aby to się ciągnęło dalej, to przez wiele godzin będzie miotać się z powodu rozdzierającego bólu. Ale nie zamierzała do tego dopuścić. Wszystkie pozycje na jej liście zostały odfajkowane. Nie istniał żaden powód by to dłużej ciągnąć. Lepiej skończyć z tym teraz.
Viola ruszyła do następnego rogu, gdzie lampa gazowa dawała więcej światła i zatrzymała się. Poluźniła wiązanie przy swojej małej torebce i otworzyła ją. Oprócz chusteczki, kilku monet i swoich pigułek, jedyną rzeczą jaką w niej miała był pistolet, który zabrała z gabinetu ojca. Obserwowała go dość często, gdy go czyścił i ładował. Nawet kiedyś w Szwajcarii raz z niego strzelała, aby upewnić się, że działa. Potem go przeładowała. Jej palce stały się nagle lodowate, gdy wyciągnęła broń z torebki. Uznała swoje powolne ruchy za przejaw tchórzostwa. Była tchórzem jeśli chodzi o odebranie sobie życia, ale była też tchórzem, wahając się przyłożyć pistolet do skroni. Zmusiła się do ustabilizowania swojej drżącej dłoni. To musiało zostać zrobione. Nie chciała siedzieć bezczynnie, czekając na swoją śmierć, gdy ni istniało nic więcej, czego pragnęła od życia, kiedy wszystko, co miało się od teraz wydarzyć, będzie zbyt bolesne. Żadna więcej radość nie stanie na jej drodze. Viola uśmiechnęła się ze smutkiem, przypominając sobie tych kilka chwil czystej i absolutnej błogości, którą poczuła, gdy Dante ją całował. To te właśnie chwile chciała pamiętać w godzinie swojej śmierci, a nie ból, który nadchodził czy te okropne słowa, którymi ją obrzucił. Maleńki szloch wyrwał się z jej piersi, gdy uniosła do głowy broń i zamknęła oczy. Odciągnęła kurek pistoletu, a dźwięk ten rozległ się echem w alei, odbijając się od kamiennych ścian, by obwieścić całemu światu, że odchodzi. Jej palec na spuście zadrżał, ale wzięła uspokajający oddech, a potem jeszcze jeden. Łzy wypłynęły spod jej zamkniętych powiek i spłynęły po jej policzkach. Nacisnęła palec wskazujący i poczuła jak coś uderzyło w jej ciało, w tej samej chwili gdy rozległ się strzał.
ROZDZIAŁ 6 Strzał rozległ się echem w alei, w chwili gdy Dante uderzył w Violę swoim ciałem i równocześnie wytrącił pistolet z jej dłoni. Padając, uderzyli w brukowaną ulicę, a Dante wylądował na niej. Natychmiast się z niej stoczył, ale się nie poruszyła. Jego wyczulone nozdrza niezwłocznie wychwyciły zapach jej krwi. – Nie! – krzyknął. Zjawił się za późno. Gdy ujrzał ją stojącą tam pod gazową lampą, zawahał się, by do niej podejść. Nie wiedział, co ma jej powiedzieć. Zbyt późno dostrzegł w jej dłoni pistolet. Dopiero gdy uniosła go do swojej skroni, zareagował i zaczął biec. Dante przyjrzał się ranie na głowie Violi, odpychając w tym samym czasie łaknienie jej krwi. Powinien się tego wstydzić. Nawet teraz, z krwią sączącą się z jej głowy, nie chciał niczego bardziej, jak jej posmakować. Otrząsnął się ze swoich myśli, tak jak pies otrząsa swe futro po wyjściu z wody. Z wahaniem, pogładził dłonią ranę, ocierając krew, obawiając się tego, co odkryje. Ale jego palce nie natknęły się na otwartą ranę. Wręcz przeciwnie, wszystko co wyczuwał, to otarcie skóry. Krwawiło tylko nieznacznie. Pochylił bliżej głowę, skupiając swoje wyszkolone oczy na ranie. Gazowe lampy dawały trochę światła, a jego ponadprzeciętna zdolność widzenia w ciemnościach zrekompensowała resztę. Nie było rany wlotowej po kuli. Pocisk jedynie ją drasnął i najprawdopodobniej to jego gwałtowny sposób, w jaki powalił ją na ziemię, sprawił, że zemdlała. Dante przycisnął dłoń do jej piersi i poczuł bicie jej serca, choć mógł je też usłyszeć. Ale musiał się utwierdzić w swoim przekonaniu.
Instynktownie, jego dłoń przesunęła się, ujmując jej pierś. Szarpnął ją z dala od niej. Bogowie, był tak zdeprawowany, że pieścił nawet nieprzytomną, ranną kobietę. Jego żołądek zawarczał, a zapach jej słodkiej krwi zaatakował jego zmysły. To było bezcelowe, ponieważ tak długo jak krwawiła, nawet nieznacznie, z rany na głowie, nie był w stanie skupić się na niczym innym. Przysunął usta do jej rany i polizał ją jednym pociągnięciem języka, zmuszając się po tym do natychmiastowego cofnięcia. Jego ślina zamknęła ranę i uleczyła skórę, ale nie zwrócił na to uwagi. Był zbyt rozproszony przez jej smak na swoim języku. Jej krew była słodka, bogata, tak jak się spodziewał, ale znajdował się w niej również inny posmak i nie potrafił określić, co to takiego było. Wydawało się to być czymś nieznanym, dokładnie tak jak jej zapach, który uderzył go jako coś obcego, gdy po raz pierwszy zaciągnął się jej zapachem w klubie. Dante potrząsnął głową. Najprawdopodobniej nie myślał trzeźwo, a jego zmysły nie były zbyt jasne ze względu na szok z jakim się zmierzył. Viola próbowała się zabić z powodu tego, co jej zrobił. Czyżby był aż takim draniem? Może nie był lepszy niż Salvatore. Przynajmniej rany, które Salvatore pozostawiał na kobietach były widoczne i z czasem się leczyły, ale rany, które on zostawił na tej niewinnej kobiecie były wewnętrzne. Nie wiedział, jak bardzo ją zranił. Ale ją skrzywdził… tak bardzo, że chciała znaleźć ukojenie w śmierci. Ta wiedza uderzyła w jego trzewia. Próbowała odebrać sobie życie, minuty po tym jak opuściła jego łóżko, kilka minut po tym jak oskarżył ją o kłamstwo i o to, że próbowała złapać go w pułapkę. Kilka minut po tym jak był w niej i fizycznie ją skrzywdził. Chciała odejść z tego świata z błędnym
przeświadczeniem, że seks był straszną rzeczą, która wyrządza kobietom krzywdę. I że był fatalnym kochankiem. Ta szczególna wiedza uderzyła w jego ego. Żadna kobieta z którą był, nigdy czegoś takiego nie zrobiła… miał przynajmniej nadzieję, że tak się nie stało. Zawsze starał się upewnić, aby kobiety, które pieprzył, dobrze się bawiły. Szczerze mówiąc, jeśli tak było, to stanowiło dla niego jeszcze większą uciechę. Ale Viola… rozczarował ją tak strasznie, że nie potrafiła później z tym żyć. Kogo z niego to czyni? Kogoś więcej niż tylko złego kochanka… czyni go to współwinnym jej śmierci. I to była właśnie jedna z tych rzeczy, o którą nie chciał być obwiniany. Tak, zabijał… ale to byli ludzie, którzy zagrażali jego życiu albo życiu jego pobratymców, wampirów. Nigdy nie zabił kogoś niewinnego i nie zamierzał zaczynać tego teraz. Musiał przekonać tę kobietę, która wciąż spoczywała nieprzytomna na bruku, że warto żyć. I że warto uprawiać seks. Bez przerwy, raz za razem. Wiedząc, co musi zrobić, włożył pistolet do kieszeni swojego płaszcza i zgarnął Violę w ramiona. Ledwie czuł jej ciężar, gdy niósł ją przez piętnaście minut, jakie zajęło mu dotarcie do własnego domu. Światła płonęły, gdy wszedł, a głosy i śmiech popłynęły do niego przez otwarte drzwi salonu. – Dante? – zawołał jego brat Raphael. – Nie teraz. Dante skierował się na schody, ale jego brat znalazł się już przy drzwiach i wszedł do foyer.
– Plotka głosi, że biłeś się w… – Jego brat przerwał. – Czy musiałeś przynosić kolację do domu? Myślałem, że już rozmawialiśmy… Dante obrócił się i spojrzał na brata. – Ona nie jest kolacją. Był zaskoczony obronnym tonem w swoim własnym głosie. – Czuję krew. – Jest ranna. Za nim, wyłoniła się Isabella. – Co się dzieje? Jego bratowa wyglądała olśniewająco jak zawsze. Dante zauważył jak Raphael wziął ją od razu za rękę. Nowożeńcy, sarknął w duchu Dante. – Nic. Ja tylko pomagam rannej kobiecie. Na to stwierdzenie, nawet Isabella uniosła brew. Okazało się, że jego nowa bratowa już się zorientowała, że nie był rodzajem dobrego Samarytanina. – Odkąd to jesteś taki miłosierny, Dante? – zakpił jego brat. Dante wziął głęboki oddech. – Pozwolę sobie przypomnieć, że to również mój dom, i to co robię jest moją sprawą? – Zgoda. Jednak, chciałbym się upewnić, że dziewczyna jest bezpieczna, gdy przebywa w naszym domu. Cierpliwość Dantego wyczerpała się.
– Cóż, spójrzmy na mojego brata, który tak nagle stał się taki przyzwoity. Bez urazy, Isabella, ale twój mąż chyba zapomniał o tym jaki sam był, zanim cię poślubił. Pamiętam wyraźnie, że… – Bądź co bądź, ale wiele się zmieniło. – Raphael uniósł dłoń Isabelli do swoich ust i ucałował jej kostki. – Ustaliliśmy, że nie będziemy narażać Isabelli na bardziej makabryczne aspekty naszej natury. A to obejmuje przynoszenie nieświadomych niczego ludzi do naszego domu i… Dante zrobił krok do przodu. – I co? – Potem spojrzał na twarz Violi, którą tulił do piersi. – Nie zamierzam jej skrzywdzić. Jeśli już musisz wiedzieć, to próbowała dziś odebrać sobie życie. Isabella sapnęła w szoku. – Och, nie. Biedna dziewczyna! – Co się stało? – zapytał Raphael, a jego głos był teraz pełen współczucia. Dante zamknął oczy, walcząc z sobą o to, jak wiele powiedzieć bratu. – Była dziewicą. Ale mnie okłamała i powiedziała, że jest wdową, która szuka pewnych… cielesnych rozrywek. – Spojrzał na twarz Isabelli, zastanawiając się jak wiele jeszcze powinien powiedzieć. Żona jego brata słuchała tego po prostu z zapartym tchem. – Nie poszło… dobrze, to nie było dla niej przyjemne. Dziesięć minut później próbowała popełnić samobójstwo. Udało mi się ją powstrzymać. Pocisk tylko drasnął jej skroń. Przez chwilę, nikt się nie odzywał. Cisza, która zapadła w foyer była ogłuszająca. Czekał na złośliwe uwagi swojego brata, ale nie nadeszły.
– Co, żadnej riposty? – zapytał Dante. – Lepiej zabierz ją na górę. Powiadomię służbę, żeby uważali na to, co mówią. Zakładam, że ona nie wie, kim jesteś? – Głos Raphaela był spokojny i opanowany. Dante pokręcił przecząco głową. – Nie. Wystarczająco złe jest już to, że myśli, iż seks jest czymś strasznym. Jak sądzisz, jak zareaguje, gdy zda sobie sprawę, że to ktoś z naszego rodzaju odebrał jej dziewictwo? Popatrzył w twarz Violi i przyciągnął ją mocniej do swojego ciała. Wydawała się taka krucha i poczuł się jak bestia, która ją zaatakowała. I chciał to zrobić ponownie.
ROZDZIAŁ 7 Viola czuła ciepły kokon, który ją otaczał i wtuliła się głębiej w tą miękkość. Nie spodziewała się, że w życiu pozagrobowym będzie się czuć tak miękko i ciepło. W rzeczywistości, myślała raczej, że przez swój rozpaczliwy czyn jakim było popełnienie samobójstwa, znajdzie się w piekle. Ale nie czuła się jak w piekle. Nie czuła zapachu siarki. Zamiast tego czuła unoszący się zapach wody kolońskiej – męskiej wody kolońskiej – i odrobinę dymu z płonącego w pobliżu ognia. To było dziwne. Otworzyła oczy, by rozejrzeć się po nowym otoczeniu. Szok sprawił, że usiadła. Znajdowała się w ogromnym łóżku z baldachimem, stojącym na środku bogato udekorowanej sypialni – bardzo męskiej sypialni. – Ach, wreszcie się obudziłaś. Viola szarpnęła głowę w kierunku męskiego głosu i zamarła. Dante. Siedział w fotelu przy kominku, a teraz wstał, by zbliżyć się do łóżka. Chwyciła nakrycia i przycisnęła je do swojego ciała, natychmiast zdając sobie sprawę, że miała na sobie tylko koszulkę. – Chciałem sprawić, by było ci bardziej wygodnie. Jego ton brzmiał przepraszająco i nawet jego oczy wyglądały na szczere. – Gdzie ja jestem? – wykrztusiła, gdy chwyciła ją panika. Czy on ją porwał Co się stało? Wyraźnie pamiętała jak przycisnęła broń do swojej skroni i pociągnęła za spust. Dante dotarł do łóżka i usiadł na jego brzegu. Viola spojrzała na niego podejrzliwie.
– Jesteś w moim domu. Nie wiedziałem, gdzie mieszkasz, więc przyniosłem cię tutaj. Jej dłoń instynktownie powędrowała do skroni. Wyczuła niewielkie otarcie skóry, ale nic poza tym. Jego oczy podążyły za jej dłonią. – Pocisk tylko cię drasnął. Wytrąciłem ci broń z ręki. Jej serce waliło, ponieważ zdała sobie sprawę, że wiedział co zrobiła i że to on powstrzymał ją przed popełnieniem samobójstwa. – Jak śmiałeś? – Słucham? Jego czoło zmarszczyło się z dezorientacją. – Słyszałeś mnie. Jak śmiałeś mnie powstrzymać? To był mój wybór. Obdarzyła go wściekłym spojrzeniem. – Wybór? – Wstał, stawiając jej czoła. – Nie wiedziałaś, co robisz. Nie możesz się tak po prostu zabić z powodu czegoś tak trywialnego. – Trywialnego? – Tak, trywialnego. Nie dla każdej kobiety, jej pierwsze seksualne doświadczenie, jest przyjemne. Nie wiesz tego? Myślał, że chciała się zabić, ponieważ to bolało, kiedy się w niej zagłębił? Musiała sobie radzić w życiu ze znacznie silniejszym cierpieniem, niż ten niewielki ból, który trwał zaledwie kilka sekund. Jak pochłonięty sobą on był? – Ty nadęty, arogancki świntuchu! To nie miało nic wspólnego z tobą! Dante popatrzył na nią.
– To wszystko miało związek ze mną. Nie ma potrzeby, by kłamać. W rzeczywistości, byłoby nawet lepiej, dla wszystkich zainteresowanych, gdybyś powiedziała mi prawdę. Bez wątpienia, nie jesteś wdową. Chyba już to ustaliliśmy. Violi nie podobał się jego władczy ton i postanowiła niczego mu nie ułatwiać. Może myślał, że może rozkazywać każdej kobiecie wokół, ale na pewno nie jej. – Równie dobrze mogłabym być mężatką i wciąż pozostawać dziewicą, jeśli… Znalazł się nagle przy łóżku i przytrzymał jej podbródek między kciukiem a palcem wskazującym. – Kłamstwo ci nie przystoi. Więc przestań, albo będę musiał zrobić to, aby cię uciszyć. Wycisnął pocałunek na jej ustach, pocałunek tak krótki, że ledwie mogła nacieszyć się tym uczuciem. – Nie dałam ci pozwolenia, byś mnie pocałował! – zaprotestowała i odepchnęła go, upuszczając w trakcie tego nakrycia. – Dałaś mi pozwolenie, abym zrobił coś więcej niż tylko to. Wyszczerzył zęby w uśmiechu i opuścił wzrok na jej piersi. Z nagłym szarpnięciem, zakryła się prześcieradłem. – Idź, usiądź tam, na tamtym krześle. Chciała by znalazł się tak daleko, jak to tylko możliwe. Kiedy znajdował się tak blisko z tym swoim męskim zapachem, który owijał się wokół niej, nie potrafiła jasno myśleć. Z jakiegoż to jeszcze innego powodu chciałaby go
pociągnąć na łóżko i prosić, by pocałował ją ponownie w taki sposób, w jaki robił to wcześniej, zanim użył na niej tej swojej olbrzymiej męskości? Spojrzenie jakie jej posłał, można by jedynie opisać jako ponure. – Jeśli tego właśnie sobie życzysz. Dante pozwolił sobie opaść na fotel i popatrzył na nią. – A teraz, jeśli powiesz mi gdzie są moje ubranie, torebka i pistolet, to będę mogła przygotować się do wyjścia. – Nie zrobisz czegoś takiego. Viola zmrużyła oczy. – Będziesz mnie trzymał w niewoli? – To dla twojego własnego bezpieczeństwa. A co do twojego pistoletu: to musisz być chyba szalona, żeby myśleć, że tak po prostu oddam ci tą śmiertelną broń, po tym jak próbowałaś się nią zabić. Nie, ty, młoda damo, zostaniesz tutaj, dopóki nie upewnię się, że nie będziesz próbowała zrobić tego ponownie. Odetchnęła gwałtownie. – To nie zależy od ciebie. Moje życie należy do mnie i zrobię z nim to, co mi się spodoba. – Nie, jeśli mogę coś na to poradzić. Dante warknął i wstał. Wyglądał jak tygrys w klatce, gdy ponownie zbliżył się do łóżka. Instynktownie, szybko przesunęła się na drugą stronę łóżka. – Nie możesz tego zrobić. – Mogę zrobić o wiele więcej niż to. Na początek, mam zamiar pokazać ci, że seks może być równie przyjemny dla kobiety, jak i dla mężczyzny. A gdy
już zdasz sobie z tego sprawę, nie będziesz miała żadnego powodu, by odbierać sobie własne życie. Viola po prostu się na niego gapiła. Nie mógł być poważny. Ten mężczyzna miał zupełnie przerośnięte poczucie egocentryzmu, które nie pozwalało jego nie myślącemu trzeźwo mózgowi pojąć, że to nie on był powodem jej chęci opuszczenia tego świata. A ona oczywiście, nie powie mu prawdy. To nie była jego cholerna sprawa. Poza tym, nie chciała niczyjej litości. A co do jego udowodnienia jej, że seks był przyjemny dla kobiet… – Jak to zrobisz? Czasami życzyła sobie, by jej mózg był szybszy niż język, ponieważ najwyraźniej, znowu odezwała się zbyt szybko. Sądząc po jego zadowolonym z siebie szerokim uśmiechu, bawiła go ta sytuacja. – Bardzo powoli i bardzo dokładnie. Spojrzenie, którym ją ogarnął sprawiło, że przeszedł ją dreszcz. Boże dopomóż jej, jeśli to właśnie miał na myśli. – Nie możesz… – …tego zrobić? – dokończył jej zdanie i wskoczył na łóżko na czworakach. – Gdybym był tobą, nie byłbym tego taki pewien. Chwilę później, Dante usiadł okrakiem na jej biodrach i przycisnął jej plecy do poduszek, a jego twarz znalazła się od niej w odległości zaledwie cala. Ciało Violi rozgrzało się, a jej puls przyspieszył. Wiedząc jak przedtem reagowała na jego pocałunki i dotyk, uniemożliwił jej odepchnięcie go. Poczuła się jak sparaliżowana. Jego kłykcie pogładziły delikatnie jej policzek.
– Jak oboje wiemy, jestem od ciebie silniejszy. Więc, zachowaj swój oddech na to, gdy znajdziesz się zdyszana, pragnąc uwolnienia. Ale teraz, poproszę służbę o przygotowanie dla ciebie kąpieli. A kiedy skończysz, będę oczekiwać cię na dole na posiłku. Jej instynkt walki nie opuścił jej jeszcze. Jeśli myślał, że łatwo było ją zastraszyć, to jeszcze nie wiedział jak bardzo była uparta. – Nie zrobię czegoś takiego. – W porządku, w takim razie sam cię wykąpię. Szok przeszył ją na wskroś. – Nie zrobiłbyś… Jego szeroki uśmiech ją powstrzymał. Zrobiłby to. – W porządku. – Teraz, jesteś dobrą dziewczynką. – Chwalił ją, czy z niej kpił? Gdy zeskoczył z łóżka, powinna poczuć ulgę, ale jej ciało natychmiast zatęskniło za jego ciepłem. Podszedł do drzwi. – A jeśli zbyt długo będziesz brała kąpiel, ponieważ będziesz starała się mnie unikać, osobiście wyciągnę cię z wanny i wysuszę. Kiedy pozwolił by drzwi zatrzasnęły się za nim, Viola rzuciła w nie poduszką. – Nie jesteś tak nieodparty, jak ci się wydaje! – mruknęła pod nosem i mogłaby przysiąc, że usłyszała jak zachichotał, gdy schodził na dół po
schodach. Ale przecież, nie było sposobu, by mógł ją usłyszeć przez zamknięte drzwi.
ROZDZIAŁ 8 – Oszalałeś? – wycedził przez zęby Raphael. Dante wzruszył ramionami i kopnął nogę od kominkowego grilla, otrzymując w odpowiedzi syczenie ognia. – Co według ciebie powinienem zrobić? Puścić ją wolno i pozwolić, by spróbowała zrobić to ponownie? Nie zrobię tego. – Jesteś zaskakująco opiekuńczy w stosunku do tej dziewczyny? To do ciebie nie podobne. Jesteś pewien, że dobrze się czujesz? – Bezczelny uśmieszek Raphaela, nie przyczynił się do uspokojenia stanu umysłu Dantego. – Ty wciąż tylko gadasz. Stałeś się miękki odkąd się ożeniłeś. – Wiesz, że cię słyszę, Dante, prawda? – Dobiegł z kanapy głos Isabelli. – Moja droga, ja tylko usiłuję sprawić, aby twój mąż się ode mnie odczepił. – Więc nie powinien kwestionować twojego postępowania? – zapytała. – Jestem panem samego siebie. To, co robię, nie powinno obchodzić ani ciebie, ani twojego męża. – A co z dziewczyną? – wtrącił Raphael i zajął miejsce obok swojej żony. – Obiecuję, że nie stanie się jej żadna krzywda. Nie jestem kompletnym draniem. – To się jeszcze okaże. – Dobiegł od drzwi głos Violi. Dante poderwał się ze swego miejsca i obrócił. Weszła do pokoju, ubrana w suknię, którą miała na sobie wcześniej, tę samą, z której rozebrał ją wiele
godzin temu. Pamięć o tym była jeszcze świeża i sprawiła, że jego puls przyspieszył. Zdusił swoją gwałtowną reakcję na jej obecność. – Wyszłabym, ale wydaje się, że ktoś przypadkowo zaryglował drzwi i nie mogłam znaleźć sposobu, by je otworzyć. – Zwróciła się w stronę Raphaela, który wstał z kanapy. – Może mógłby mnie pan odprowadzić, tak bym mogła stąd wyjść? Moi rodzice będą się martwić, że nie było mnie tak długo. Jej uśmiech był przesadnie słodki, ale Dante wiedział, że Viola bynajmniej nie była. I nie dał się na to nabrać. – Raphael di Santori – przedstawił się jego brat. – Dante jest moim bratem. – Po czym Raphael odwrócił się do swojej żony, która stanęła u jego boku. – A to moja żona Isabella. – Bardzo mi miło. Viola Costa. Przepraszam za kłopot. Jeśli państwo pozwolą, chciałabym wrócić do miejsca swojego zakwaterowania. Posłała im kolejny słodki uśmiech i odwróciła się w stronę drzwi. Jej ostatnie słowa rozbrzmiewały w głowie Dantego. Chciała wrócić do miejsca zakwaterowania, a nie do swojego domu. Dziwne. Zaryzykował. – Jeśli mi pozwolisz, Viola, będę szczęśliwy, towarzysząc ci do twojego hotelu, by upewnić się, że jesteś bezpieczna. Gdzie się zatrzymałaś? – W Aristo… Bardzo szybko zamknęła buzię na kłódkę, ale Dante usłyszał już wystarczająco dużo. – Tak jak myślałem. Nie wracasz do domu do swoich rodziców. Zaryzykuję stwierdzenie, że twoi rodzice nie mają pojęcia gdzie jesteś. – Gdy po jego stwierdzeniu jej policzki zarumieniły się, Dante wiedział, że miał rację. – No proszę. W takim przypadku, przykro mi, moja młoda damo, ale czuję, że
moim obowiązkiem jest zatrzymać cię tutaj pod swoim nadzorem, gdzie nic złego cię nie spotka. W międzyczasie, będę szczęśliwy mogąc skontaktować się z twoimi rodzicami, by mogli po ciebie przybyć. Viola zmrużyła oczy. – To nie będzie konieczne. Sama znajdę drogę do domu. – Nie, nie. Nalegam. Gdy przyjadą twoi rodzice, będę bardziej niż szczęśliwy, mogąc powierzyć cię ich opiece. – Zwrócił się do swego brata. – Myślę, że przynajmniej tyle możemy zrobić jako gościnni Wenecjanie, nie uważasz, Raphaelu? Po raz pierwszy jego brat zgodził się z nim, aczkolwiek z dezaprobatą wypisaną na jego twarzy. – Obawiam się, że byłoby to nierozsądne, by pozwolić młodej damie bez przyzwoitki albo osoby towarzyszącej, opuścić nasz dom. Jeśli podasz mi imiona i adres swoich rodziców, osobiście wyślę posłańca i powiadomię ich o miejscu twego pobytu, panno Costa. Viola prychnęła i postąpiła kilka kroków w stronę Dantego. Musiał trafić w samo sedno. Była zbiegiem i nie chciała zostać odnaleziona. To i dobrze, bo chciał, żeby została z nim tutaj. Do czasu, no cóż… aż z nią skończy. – Ty, ty… Jej skóra lśniła, a jej rozkoszny biust falował z każdym oddechem jaki nabierała. Dźgnęła go w klatkę piersiową, palcem wskazującym. – Ty, ty… – Brakuje ci słów, moja droga? – Dante chwycił jej palec i uniósł go do ust, obdarzając go miękkim muśnięciem warg. – A teraz, co powiesz na coś do jedzenia? Wszystkie te kłamstwa musiały spowodować, że zgłodniałaś.
Viola obruszyła się z sapnięciem jeszcze raz i odwróciła się. Dante nie potrafił powstrzymać się od śmiechu. Zbyt dobrze się bawił przekomarzając się z nią. Cholera, podobało mu się to w tej kobiecie. Isabella położyła dłoń na ramieniu Violi. – Chodźmy, panno Costa. Kucharz przygotował dla nas smaczny posiłek. Zostawmy panów z ich rozmową. *** Viola nie miała wyboru. Nie mogła pozwolić, by Dante albo jego brat, skontaktowali się z jej rodzicami. Gdyby to zrobili, jej rodzice zabraliby ją do domu, pomimo jej wcześniejszej groźby, że wywoła skandal. Do czasu, gdy wszyscy znaleźliby się z powrotem we Florencji, upłynęłoby zbyt wiele czasu. Jej stan zdrowia uległby pogorszeniu na tyle, że nie miałaby wystarczająco siły, by spełnić swą groźbę. A jej rodzice o tym wiedzieli. Nie, nie mogła ryzykować, że zostanie do nich wysłana jakaś wiadomość. Niech wierzą, że przebywa w Szwajcarii. Gdyby tylko pomyślała wcześniej zanim się odezwała, ale Dante od razu wyłapał jej przejęzyczenie, gdy przyznała, że zatrzymała się w hotelu. Pokonał ją w jej własnej grze. Będzie musiała opracować jakąś strategię, aby odzyskać trochę gruntu pod nogami, ale najpierw musiała coś zjeść. Czuła się wygłodniała. Jej żołądek zaburczał jak na komendę. – Musisz umierać z głodu – powiedziała Isabella i wskazała na przeciwległe krzesło przy dużym stole w jadalni. Viola zajęła miejsce i rozłożyła serwetkę na kolanach. – Choć nie rozumiem dlaczego. Już jadłam kolację.
– Nie dzisiaj. Spałaś prawie dwadzieścia godzin po tym jak Dante cię przyniósł… Viola spojrzała na nią zaskoczona. – Jestem tu od wczoraj? – Byłaś nieprzytomna, gdy Dante kładł cię do łóżka. Śmiem twierdzić, że bardzo się o ciebie martwił. To do niego nie podobne. Na twarzy Isabelli pojawiło się zdziwione spojrzenie. Była oszałamiająco piękną kobietą z jedwabistą skórą, hipnotyzującymi zielonymi oczami i długimi ciemnymi włosami, które układały się faliście na jej głowie. – Nie ma żadnego powodu, by się o mnie martwić. Jestem w stanie sama się o siebie zatroszczyć. – Skoro poruszyłaś ten temat, to dlaczego próbowałaś się zabić? Viola zacisnęła szczękę. Nie spodziewała się, że ta na pozór sympatyczna kobieta, będzie mówił atak bez ogródek. – Nikt w tym domu wydaje się nie posiadać żadnego taktu. Isabella wykonała lekceważący ruch ręką. – Och, to. Wiń za to mojego męża i jego brata. Ich zachowanie ma tendencję
do
przenoszenia
się
na
innych
ludzi.
Jesteśmy
bardzo
niekonwencjonalnymi domownikami, delikatnie mówiąc. – Czy to znaczy, że Dante dość często porywa niczego nie spodziewające się kobiety? Zmarszczyła nos i uniosła podbródek w zblazowany sposób. Jeśli pani tego domu nie potrafiła zachować stosownych form towarzyskich, dlaczegóż ona by miała to robić? Nie była nawet gościem, tylko więźniem.
– Cokolwiek chcesz wiedzieć o Dante, jestem pewna, że będzie szczęśliwy mogąc osobiście ci o tym powiedzieć. Ale nie do mnie należy, by o tym mówić. – Potem zmieniła temat. – Jak ci smakuje bażant? Viola dokładnie przeżuła niebiańskie mięsko i przełknęła. – Nienajgorszy. – Wydam polecenie, by kucharz przygotował jutro coś innego, jeśli nie smakuje ci ptactwo. – Do juta mnie już tu nie będzie, więc nie rób sobie kłopotu. Nie mogli jej pilnować w każdej sekundzie dnia i nocy. Wymknie się już wkrótce, gdy przestaną być czujni. Ale w międzyczasie, nabrała na widelec kolejną porcję mięsa. Nie było żadnego powodu, by chodzić głodnym. – Robisz plany beze mnie, Viola? – wycedził Dante od drzwi. Jak mu się udało podkraść do nich w ten sposób? Nie chciała dać mu tej satysfakcji i okazać jak bardzo była zaskoczona jego pojawieniem się, więc zamiast tego wzięła kolejny kęs. – No cóż, najedz się wobec tego do syta, moja słodka, ponieważ wychodzimy. Zobaczymy się w foyer za pięć minut. Szarpnęła głowę w jego kierunku, ale już wyszedł. Co on u diabła planował?
ROZDZIAŁ 9 Dante czekał na Violę, z długim płaszczem zarzuconym na ramiona i płaszczem dziewczyny w dłoniach. Musiał wyjść z domu. Gdyby dłużej pozostał pod czujnym okiem brata i szwagierki, to nigdy nie pocałowałby dziewczyny i nie zaczął jej edukacji w zmysłowej sztuce. Nadszedł czas, by przypomnieć jej o tym, co robili noc wcześniej – nie gdy wszedł w nią bez zbytniego przygotowania, ale kiedy się całowali. Jeśli się nie mylił, to ta część z całowaniem trochę jej się spodobała. Wyłapał jej zapach zanim jeszcze wyszła z jadalni. I tak jak jej krew, smakowała inaczej, gdy ją zlizał z jej skroni, jej zapach miał również w sobie coś obcego. Coś, co sprawiało, że chciał ją chronić. Nie rozumiał w sobie tego dziwnego uczucia. Ostatecznie, był samozwańczym rozpustnikiem, który jedyny interes pokładał w cudzołóstwie i pochłanianiu bogatej krwi do momentu, aż poczuł ten sam rodzaj silnego odurzenia jaki sam wyprodukował u ludzi. Kiedy jego oczy spoczęły na Violi, gdy z determinacją weszła do foyer, jego instynkt opiekuńczy względem niej, wzrósł jeszcze bardziej. Aura jaką wyczuwał
wokół
niej,
wydawała
się
bardzo
delikatna
i
stanowiła
przeciwieństwo jej ostrego języka, którym władała przy nim z taką łatwością. Nie, żeby mu to przeszkadzało. Będzie igrał z tym językiem każdego dnia – lub nocy. Dante odchrząknął i pchnął swoje myśli z powrotem do ciemnych zakamarków swego rozpustnego umysłu. – Tu jesteś. – Gdzie idziemy? – Jej głos brzmiał oceniająco. Podszedł do niej i zarzucił jej płaszcz na ramiona, wiążąc taśmę pod jej brodą. Po czym pochylił głowę, by wyszeptać jej do ucha:
– Będziemy eksplorować. Zanim zdążyła zaprotestować, wyprowadził ją w noc, na zewnątrz. Kilka minut później, znaleźli się przy gondoli i gondolierze, który obiecał mu spokojny rejs po kanałach i dyskretne odwracanie wzroku w innym kierunku, gdy zajdzie taka potrzeba. Dante pomógł Violi wejść do gondoli i wcisnął się obok niej na wygodną ławkę z wysokim oparciem. Była wąska, ale jego masywne proporcje gwarantowały, że nie pozostawało między nimi żadnej przestrzeni. Gdy gondolier odepchnął się od brzegu i skierował w dół kanału, Dante rozsiadł się wygodnie i otoczył Violę ramieniem, by przysunąć ją bliżej do siebie. – Signore! – zaprotestowała. Pochylił ku niej głowę. – Mów mi proszę Dante. Nie chciałbym byś krzyczała „Signore”, gdy rozpadniesz się w moich ramionach. A teraz, ciesz się przejażdżką. Nie odpowiedziała i nie spodziewał się by to zrobiła. Na razie, pragnął tylko by cieszyła się wycieczką. Odkąd przyznała, że zatrzymała się w hotelu, oznaczało to, że nie pochodziła z Wenecji. To podsunęło mu pomysł zabrania jej na małą turystyczną wycieczkę wzdłuż malowniczych kanałów. Nawet w nocy, będzie w stanie zobaczyć wiele tych okazałych rezydencji i pałaców, z których słynęło miasto. Gdy zaczął wskazywać różne budynki i opowiadać drobne anegdoty o ich mieszkańcach, poczuł jak się przy nim rozluźniła. Kątem oka zauważył jak przyglądała się wielu efektownym budowlom z podziwem, z ustami otwartymi i oczywistym zachwytem w oczach. Dzięki podświetleniu od wewnątrz przez
masywne żyrandole, Dante i Viola mogli uchwycić przebłyski majestatycznych wnętrz. – Piękne – szepnęła. Dante był z siebie zadowolony. Viola wydawała się cieszyć z przejażdżki gondolą. Była to część jego planu, by pokazać jej, że warto żyć, choćby dla tego otaczającego ją piękna i emocji. Gdy nagle zadrżała obok niego, przyciągnął ją bliżej. – Zimno? Skinęła głową, a on sięgnął po jej złożone na kolanach dłonie. Były zimne jak lód. Przeklął siebie za to. Tylko dlatego, że on nie odczuwał zimna równie dotkliwie co zwykły człowiek, nie znaczyło, że mógł zapomnieć o jej dobrym samopoczuciu. – Przepraszam, Viola. Rozpiął swój płaszcz. – Nie, wtedy ty zmarzniesz – zaprotestowała. – Nie, nie zmarznę. Chodź. Zanim zdążyła zaprotestować, uniósł ją w ramionach i posadził na swoich kolanach. Przesunął się z powrotem na ławce, zanim owinął ich oboje swoim płaszczem. – Ale… Powstrzymał jej protest, przyciskając ją mocniej do swojej piersi, trzymając swoje ramiona wewnątrz płaszcza, z dala od wścibskich oczu. – W ten sposób obojgu nam będzie ciepło.
– Zrobiłeś to tylko dlatego? Odchyliła brodę w wyzwaniu. – Istnieje jeszcze inny powód. – Co to takiego? – Podobało ci się, kiedy całowałem cię ostatniej nocy? Opuściła powieki na jego pytanie, ale nic nie powiedziała. – Chcesz, żebym cię ponownie pocałował? Odpowiedzią
było
niemal
niedostrzegalne
skinienie
jej
głowy.
Przepłynęło przez niego podniecenie. Nie odczytał jej błędnie poprzedniej nocy. Otrzymał kolejną szansę. – Więc unieś głowę i zaoferuj mi swoje usta. Zrobiła to tak po prostu. Ale zamiast skraść jej namiętny i żądający pocałunek, odepchnął głód swego pragnienia i tylko lekko musnął jej usta swoimi. Były niemal tak lodowate jak jej dłonie. Skubał je, gładząc swym gorącym językiem, próbując ją ogrzać. *** Viola zamknęła oczy i delektowała się delikatnym dotykiem. Dante był inny
niż
poprzedniej
nocy,
mniej
natarczywy,
mniej
wymagający.
Delikatniejszy, łagodniejszy. Jednak w żaden sposób nie mniej odurzający. Wdychała jego bogaty zapach, mieszankę piżmowej wody kolońskiej –
tej
samej którą wyczuła w jego łóżku – oraz głębokiego ziemistego i skórzanego zapachu. Jego usta wahały się przy jej wargach, tylko delikatnie dotykając, ledwie je naciskając. Wymknął jej się sfrustrowany jęk. Chciała, żeby pocałował ją w taki sposób, w jaki całował ją poprzedniej nocy.
– Coś nie tak? – wyszeptał przy jej ustach. – Nie. Nie potrafiła mu właściwie przekazać, czego chciała. Zamiast tego jej ręce powędrowały do jego koszuli i pociągnęły, zmuszając go do włożenia więcej żaru w pocałunek. Czy nie powiedziała mu przed chwilą, że było jej zimno? Czy sądził, że rozgrzeje ją jego krótki nieśmiały pocałunek? Gdy przycisnęła swoje usta do jego warg, zaskoczony jęk wydobył się z jego gardła. Nagle zgiął głowę pod innym kątem i trącił jej usta, prosząc swoim językiem o wejście. Z westchnieniem ulgi, rozchyliła wargi i powitała go. Jej dłoń zacisnęła się na jego koszuli, by przyciągnąć go bliżej, tak by nie przestał jej zbyt szybko całować. W ciągu kilku sekund, jego pocałunek z niewinnego zmienił się w wymagający. Natychmiast poczuła jak ciepło zaczęło narastać w jej brzuchu i rozchodzić falami przez całe ciało, sięgając wszystkich komórek. Rozluźniła się przy nim, roztapiając się przy jego ustach i języku, otwierając się dla niego, tak aby mógł zgłębiać ją dokładniej. Przez cały ten czas, jej dłonie gładziły go przez koszulę. Zachwycała się twardością jego muskularnej piersi i ciepłem, jakie promieniowało z jego ciała. Pragnęła napawać się tym wszystkim i owinąć się jego ciepłem i bliskością. Gdy jego dłoń przeniosła się z boku jej tułowia i sięgnęła spodu jej piersi, jęknęła w jego usta. Ale nie zatrzymał się. Wręcz przeciwnie, zwiększył presję swojego pocałunku, sprawiając, że zapomniała gdzie się znajduje. Jego dłoń ujęła jej pierś i lekko ją ścisnęła. Zakwiliła i odsunęła się od jego ust. – Nie, nie tutaj. Ludzie mogą zobaczyć. – Nikt nie może zobaczyć, co robię pod płaszczem – zapewnił ją i ponownie wziął w posiadanie jej usta, tłumiąc jej kolejny protest.
Jakby dla podkreślenia swego oświadczenia, pociągnął za stanik jej sukni i udało mu się uwolnić jej pierś, pozwalając materiałowi zwinąć się tuż pod nimi. Sprawiło to, że powstał rodzaj półki, na której spoczęły jej piersi, by mógł robić z nimi wszystko, co mu się tylko podobało. – Dante! Usiłowała mu powiedzieć, że to nie było przyzwoite, ale ponownie ją pocałował. Z każdym pocałunkiem, była w coraz mniejszym stanie mu się opierać. Jej całe ciało wydawało się z każdą sekundą coraz bardziej rozpływać, gdy stosował na niej swoje słodkie tortury. Gdy jego dłoń otarła się o jej pierś i musnęła jej sutek, błyskawica przeszyła jej rdzeń. Uczucie to zmyło wszystko na swej drodze i pozostawiło za sobą nieznany ból. Viola wiła się pod jego dotykiem, usiłując uśmierzyć pragnienie, którą pozostawił za sobą jego dotyk. – Spokojnie, moja słodka – zagruchał i skubał pocałunkami jej szyję, podczas gdy jego place dręczyły jej obnażone ciało, zmieniając jej sutek w twardy szczyt. – Dam ci to, czego pragniesz. Skąd mógł wiedzieć czego pragnęła, skoro sama tego nie wiedziała? Wiedziała tylko, że nie chciała, aby przestał jej dotykać. Tak więc, gdy jego dłoń opuściła jej pierś i obniżyła się do jej talii, zaprotestowała. – Nie. Proszę. Chcę… Jego dłoń ścisnęła jej udo i przepłynął przez nią żar, sprawiając, że zapomniała o czym myślała. – Wiem, czego chcesz.
Wiedział? Miała taką nadzieję, ponieważ płonęła. Jej całe ciało było obolałe, a miejsce między nogami pulsowało z rozpaczliwej potrzeby. Jej serce biło w szaleńczym rytmie, a płuca paliły, gdy dyszała. Chwilę później, wstrzymała oddech. Ręka Dantego powędrowała w dół jej nogi i wsunęła się pod spódnice. Chwyciła ją panika. – Co robisz? – Sprawiam, że poczujesz się dobrze. Skubnął jej ucho, przygryzając je lekko. Użądlenie odwróciło jej uwagę od ruchu jego dłoni, ale tylko na chwilę. Gdy jego palce dotarły nagle do szczytu jej ud i wsunęły się pod jej bieliznę, sapnęła na jego śmiałość. – Dante – wyszeptała, mniej w proteście, a bardziej w zachęcie, gdy jego palce dotarły do świeżej wilgoci, która się z niej sączyła. Napięła się, gdy poczuła jak bada jej szczelinę, obawiając się penetracji, która będzie boleć tak jak poprzedniej nocy. Zamarła, przygotowując się na ból, ale nic się nie wydarzyło. Unieruchomił swoje palce. – Ciii – tchnął Dante do jej ucha. – Nie wejdę w ciebie. Chcę poczuć tylko twoją wilgoć i pieścić cię. Viola powoli rozluźniła się przy jego dłoni. Sprzeczne emocje wypełniły jej umysł. Powinna go odepchnąć, nie pozwalając mu na taką intymność. Choć przecież poprzedniej nocy, pozwoliła mu na znacznie więcej niż to. Nie miała siły, by mu się oprzeć, bo podobnie jak poprzedniej nocy, gdy ją całował, pragnęła więcej tego, co teraz robił. A czyż nie po to właśnie przybyła do Wenecji? By doświadczyć cielesnych rozkoszy? Poprzedniej nocy, utrata dziewictwa była nieprzyjemna,
ale to co teraz Dante robił swoimi placami, było bardziej niż przyjemnym uczuciem. Pieszczota jego palców na tej intymnej części ciała sprawiała, że jej ciało rozgrzewało się jeszcze bardziej, a serce zwiększyło swój szalony rytm. – Podoba ci się to? – Ochrypły głos Dantego wywołał w jej ciele kolejną falę ciepła. Zanim zdążyła się powstrzymać, przyznała: – Tak. – Ja też to lubię. Jesteś taka śliska i miękka. A tu… – Przesunął swoje zroszone palce bardziej do góry, z dala od jej fałdek, do miejsca tuż pod jej lokami. – Tam jest. – Potarł tę wrażliwą część ciała, sprawiając, że łapała z trudem powietrze. – Tak, myślę, że odnalazłem to, czego potrzebujesz. Gdy zawirował palcem wokół tego wrażliwego pączka, który był bardziej wrażliwy niż pozostałe części jej ciała, zapulsował jeszcze mocniej niż wcześniej. Poczuła jak więcej wilgoci sączy się z jej rdzenia. Jej głowa opadła do tyłu na jego ramię i zaczęła nierówno oddychać. – Taka wrażliwa – pochwalił i kontynuował swoją słodką torturę. W jego ramionach, poczuła się jak z gumy. Jej uda rozłożyły się szerzej, by umożliwić mu lepszy dostęp do tego szczególnego miejsca. Jego warknięcie powiedziało jej, że pochwalał jej ruch. Jakby w podziękowaniu za to, jego pieszczoty stały się bardziej natarczywe, a nacisk się zwiększył. Coś miało się wydarzyć. Jej ciało napięło się, zarówno ze strachu jak i w oczekiwaniu. Nie wiedziała, czego się spodziewać. Viola wiedziała tylko jedno. – Nie przestawaj! – krzyknęła. Chwilę później jej ciało wybuchło. Napięcie roztrzaskało się w fale nieznanej przyjemności i rozkoszy, przepływając przez nią fala za falą. Pod
powiekami ujrzała eksplozję jasnego światła, tak intensywnego, iż myślała, że umiera. To był jej koniec.
ROZDZIAŁ 10 Drugą noc z rzędu, Dante niósł Violę do swego domu. Podczas gdy poprzedniej nocy była nieprzytomna, to tym razem po prostu spała. Po tym jak w gondoli, doprowadził ją do orgazmu, osunęła się na jego pierś i odpłynęła w sen. I jedyne co mógł zrobić to tylko uśmiechać się, gdy patrzył na jej spokojną twarz. Po raz pierwszy widział ją zupełnie odprężoną i zrelaksowaną. I podobał mu się ten widok. Bardzo. Zastrzygł uszami, gdy usłyszał głos swojego brata. Ale tym razem wiedział, że nikt mu nie przeszkodzi, ponieważ głos Raphaela dobiegał z jego sypialni. A razem z nim była tam jego żona. Dante błogosławił fakt, że te dwa gołąbki nie potrafiły utrzymać rąk z dala od siebie. Przez następne kilka godzin, nie będą ingerować w jego plany. Wniósł cicho Violę po schodach na górę do swojego pokoju, gdzie położył ją na łóżku. Z jakiegoś powodu, ten widok wyglądał właściwie. Jej ciemnoniebieska suknia kontrastowała z białą pościelą, a jej długie, ciemne włosy rozsypały się wokół jej głowy jak aureola. Dante pokręcił głową. Robił się miękki. Przez to, że usiłowała popełnić samobójstwo tuż po tym jak opuściła jego łóżko, zmiażdżyła jego ego. Nie powoli jej odejść, dopóki jego ego nie zostanie na powrót odbudowane i nie stanie się równie silne jak wcześniej – tak by mogło pełnić rolę muru wokół jego serca. Gdy ją rozbierał, jego dłonie korzystały z jej bujnych krzywizn, pieszcząc, obejmując i ściskając wszystko, co miała do zaoferowania. Po tym, na co pozwoliła mu w gondoli, nie widział w tym niczego złego. Kiedy w końcu leżała naga na łóżku, rozebrał się i dołączył do niej. Ogień w kominku płonął jasno i zapewniał przyjemne ciepło. Wydał służącemu polecenie, by dopilnował, aby jego pokój był dobrze nagrzany.
Chciał, by czuła się wygodnie i nie musiała korzystać z grubych narzut. Ponieważ, to co chodziło mu po głowie najlepiej było robić leżąc na nich. – Viola – szepnął do niej i zaczął umieszczać lekkie pocałunki wzdłuż jej ust. Poruszyła się w końcu, a jej powieki uchyliły się lekko. – Hmm? – Twoja lekcja cielesnych rozkoszy jeszcze się nie skończyła. Sprawiedliwie udzielił jej ostrzeżenia. Po czym zsunął się w dół jej ciała, położył dłonie na jej udach i rozsunął je. Ułożył się w przestrzeni jaką dla siebie stworzył. Viola uniosła się. – Co? Nagle w pełni obudzona, z szeroko otwartymi oczami, popatrzyła na niego w szoku. – Gdzie są moje ubrania? Usiłowała zasłonić się rękoma, ale je odepchnął. – Jeśli dobrze pamiętasz, to wszystko widziałem już wcześniej. Nie ma więc potrzeby, aby się zakrywać. A teraz połóż się i czerp z tego przyjemność. Otworzyła usta, po czym ponownie je zamknęła, a jej oczy przez dłuższą chwilę badały jego twarz. Nie potrafił powiedzieć, o czym myślała, ale coś działo się w jej ślicznej główce. Gdy w końcu znów się położyła, opadł ustami na jej płeć.
Odetchnął głęboko, pragnąc wchłonąć ten uwodzicielski aromat jej ciała. Jej loki połaskotały jego usta, więc zsunął się niżej, aż jego usta zrównały się z jej wilgotną szczeliną. Nie potrafił powiedzieć, czy nadal była mokra z powodu tego, iż sprawił, że doszła w gondoli, czy ponownie pokryła się sokami ponieważ rozebrał ją do naga. Ale była mokra, a miód sączył się z jej szparki. Dante poczuł jak jej mięśnie napięły się, jakby obawiała się, że ją zrani. Ale nie miał zamiaru tego robić. Wmawiał sobie, że chciał tylko sprawić jej przyjemność i oczywiście jedynie połechtać własne ego. Wysunął język i polizał wilgotne kobiece fałdki, rozdzielając je w trakcie lizania. Jej obfite soki pokryły jego język, pobudzając jego kubki smakowe i sprawiając, że jego ciało stanęło w płomieniach. Smakowała jak wiosenny poranek, świeży i niewinny. – Och! Jej zdyszany okrzyk sprawił mu przyjemność, a fakt, że w tym samym czasie rozluźniła swoje mięśnie, był potwierdzeniem tego, iż pragnęła żeby kontynuował. Nie to, by zamierzał zatrzymać się w tym miejscu. Odbudowa jego ego była zbyt ważna. A poza tym, lizanie jej rozkosznej cipki sprawiło, że był twardy jak kamień. Ten przepyszny kąsek, na którym ucztował nie miał pojęcia, jaki miał na niego wpływ i nie zamierzał jej o tym mówić. Nie, nigdy nie chciał dać kobiecie tego rodzaju władzy nad sobą. Najprawdopodobniej, jego reakcja na nią była i tak tymczasowa. Jedynym powodem, dla którego czuł się przez nią tak podniecony, było to, że zraniła jego ego i sprawiła, że potrzebował jej uznania. A gdy poradzi sobie z tą kwestią, nie będzie już stanowiła dla niego pokusy. Miał bardzo wiele doświadczonych kobiet w swoim łóżku – kobiet, które posiadały najbardziej niesamowitą wiedzę o tym, jak sprawić mężczyźnie
przyjemność. A on nigdy nie odmówił. Viola nie była tego rodzaju kobietą. A nawet gdyby ją tego nauczył, nie było mowy, aby zrobiła rzeczy, jakich oczekiwał od kobiety. Zwłaszcza nie wtedy, gdy zależało mu na tym, aby pozostała w pobliżu przez jakiś czas. Miękki jęk Violi popłynął do jego uszu i zwiększył nacisk języka na jej miękkie ciało. Chłepcząc jej śmietankę, przeciągnął językiem do góry, w kierunku małego pączka ciała, który dręczył wcześniej palcami. Był zaskoczony tym, jak bardzo wrażliwa była na jego dotyk i jak łatwo było jej odnaleźć właściwy rytm, by tak gwałtownie szczytować. Wciąż pamiętał drżenia, jakie podrywały jej ciało. I nawet teraz, czuł jak dreszcz przeszywa jego własne ciało na samo wspomnienie o tym. Jej perełka była obrzmiała, jeszcze w większym stopniu niż to miało miejsce wcześniej. Gdy chwycił ją w usta i gładził delikatnie językiem, wiła się pod jego uchwytem, a jej oddech przeszedł w płytkie dyszenie. Kątem oka widział, jak jej dłonie zacisnęły się w pięści na pościeli, a kostki stały się niemal białe z powodu siły, z jaką wydawała się walczyć z reakcjami własnego ciała. To tylko sprawiło, że zaczął mocniej pracować. Jedną ręką rozłożył ją jeszcze szerzej, otwierając dla siebie jeszcze pełniej. Palcem drugiej dłoni drażnił jej szparkę bez wchodzenia w nią. Jej biodra zakołysały się przy nim, jakby chciała go zmusić, aby w nią wszedł. Ale nie poddał się. Zamiast tego, jego język ocierał się o jej perełkę, ten mały guziczek, który teraz był w pełni naprężony. Dante zmienił pozycję między jej nogami, aby poprawić położenie swojego kutasa tak, aby ocierał się o nakrycia. Był naprężony jak napięta sprężyna, gotów wybuchnąć w jednej sekundzie. To mu się nigdy nie zdarzyło, aby mógł dojść tylko od samego lizania jej słodkiej cipki. Zdusił swoje pożądanie i skupił się na jej ciele. Ponownie
wciągnął pulchną grudkę ciała do swoich ust i zassał. Viola wydała głośny jęk i rzuciła się przy nim. Sekundę później jej ciało zaczęło się trząść. W tym samym momencie wsunął palce w jej kanał i poczuł jak jej mięśnie kurczą się wokół niego, gdy pochłonął ją orgazm. Gdy tylko jej ciało znieruchomiało, co wydawało się trwać wieczność, uwolnił ją i przesunął swoje ciało do góry, tuląc ją w swoich ramionach. – Och. Odsunął się i przetoczył na bok, patrząc na jej zarumienioną twarz. Stwierdził, że podoba mu się ten widok bardziej niż powinien. Ale nie zapomniał o własnych potrzebach. Właściwie, to jego kutas pulsował teraz boleśnie. Gdy owinął wokół niego rękę i zaczął pompować, opuściła na niego wzrok. – Tak, patrz na mnie, moja słodka. – Podniecały go jej oczy na nim. – Widzisz, co mi robisz? Sprawiasz, że jestem tak twardy, że nie mogę wytrzymać. Ciśnienie w jego jądrach wzrastało, a jego dłoń – wilgotna od miodu Violi – poruszała się szybko w górę i w dół jego kutasa, ściskając go tak mocno, jak wiedział, że ściskałaby go jej dziewicza szparka. Jego serce zaczęło bić w szalonym rytmie, a oddech stał się urywany. Ale jego przyspieszony oddech nie był jedynym, który wypełniał pokój. Oddech Violi pasował do jego własnego. Jej skóra lśniła od wilgoci, która zgromadziła się na jej czole i szyi, a maleńkie strumyczki zaczęły spływać ku jej piersiom. Spojrzał na te piersi, gdy kontynuował pompowanie pięścią. Gdy wymknął jej się jęk, uniósł wzrok i spojrzał na jej twarz. Ten widok go poruszył. Oblizała usta, a jej różowy język wysunął się, jakby chciała go posmakować.
– O Boże, Viola. Jego kutas szarpnął się i sekundę później, nasienie wystrzeliło z jego fiuta, tryskając na jej brzuch i jego własną skórę. Raz za razem, wystrzeliwał więcej nasienia, dopóki jego orgazm nie odpłynął i upadł na plecy.
ROZDZIAŁ 11 Viola wciąż była jak zahipnotyzowana, po tym jak Dante otarł z nich obojga swoje nasienie i przyciągnął ją do piersi. Nigdy nie widziała, by mężczyzna dotykał się w taki sposób. Ale na Boga, spodobał jej się ten widok. To sprawiło, że pociekła jej ślinka i zapragnęła poczuć jego smak. W podobny sposób jak on ją smakował. Nigdy nie sądziła, że coś takiego było możliwe, aby mężczyzna położył swoje usta na kobiecie, w taki sposób jak on to zrobił. Ale gdy to robił, jej mózg się wyłączał i całe jej ciało po prostu na niego reagowało. Myśl o tym, że ciało było zdolne do osiągnięcia takiej absolutnej rozkoszy sprawiała jej zarówno radość, jak i przynosiła rozpacz. Teraz gdy poznała prawdziwą rozkosz, jak mogła nie rozpaczać z powodu faktu, że już niebawem umrze? Westchnęła lekko. Klatka piersiowa Dantego uniosła się pod jej dłonią. – Nie podobało ci się to? – Włożył dłoń pod jej brodę i nakłonił by uniosła głowę do góry. Na jego twarzy malowało się zaniepokojenie, gdy jego wzrok zderzył się z jej spojrzeniem. – Czy to budziło w tobie obrzydzenie, gdy się dotykałem? – Nie – zaprotestowała natychmiast. Nic nie mogło być dalsze od prawdy. Ale jak miała mu powiedzieć, że to ją podniecało, gdy czuła się zażenowana własnymi wyuzdanymi uczuciami? – Ja… – Nie musisz oszczędzać moich uczuć. Następnym razem zajmę się tym, gdy będę sam. I pozbawi ją zmysłowego widoku swego ciała będącego w ekstazie? – Dlaczego miałbyś to zrobić?
Posłał jej zdziwione spojrzenie. – Mężczyźni potrzebują uwolnienia, zupełnie tak jak… Położyła mu palec na ustach, żeby go powstrzymać, gdy zdała sobie sprawę, że źle zrozumiał jej pytanie. – Nie, dlaczego miałbyś chcieć ukryć to przede mną? Nie podobało ci się, gdy na ciebie patrzyłam? Wyraz jego oczu zmienił się natychmiast. Jego ciemnobrązowe tęczówki stały się niemal złote, ale to prawdopodobnie spowodował blask bijący od ognia, który sprawił, że jego oczy zalśniły tak pięknym odcieniem. – Podobało ci się obserwowanie mnie? Viola skinęła lekko głową. – Czy to cię podnieciło? Bardziej niż cokolwiek innego. – Tak. Dante pochylił głowę i musnął jej usta swoimi w delikatnym pocałunku. – Uwielbiam, gdy na mnie patrzysz. Świadomość tego, że mnie obserwujesz, gdy sam się zaspokajam sprawia, że jestem tak cholernie mocno napalony. – Przerwał i odetchnął gwałtownie. – Już od dawna nie doszedłem tak mocno. Już sama myśl o tym jak wtedy wyglądał sprawiła, że ponownie poczuła wszędzie gorąco. Bez namysłu, opuściła rękę i przesunęła ją w dół jego klatki piersiowej. Poczuła jak jego mięśnie napięły się pod jej dłonią, gdy kontynuowała przesuwanie jej na południe. Zatrzymała się, gdy dotarła do gęstwiny loków.
– Proszę – wymamrotał Dante przy jej ustach. – Dotknij mnie. Viola pozwoliła, by jej dłoń zsunęła się jeszcze niżej i napotkała twardą część ciała, której wcześniej dotykał, gdy go obserwowała. I był twardy, równie twardy, jak wtedy gdy sam się dotykał. Zaraz po tym, jak doszedł, jego męskość zmniejszyła nieco swój rozmiar, ale teraz, zaledwie kilka minut później, ponownie stał wyprężony i był równie twardy jak marmur. Dante wypuścił urywany oddech. – Viola. Owinęła swą maleńką dłoń wokół niego, nie do końca sięgając, by objąć go całego. – Dlaczego jest taki twardy? Roześmiał się . – Przez ciebie. – Co masz na myśli? Oparła się na łokciu gładząc równocześnie jego erekcję. Podobało jej się to jaki był w dotyku. Pomimo swej twardości, jego powierzchnia była niemal jak aksamit, taka miękka i gładka. Dał jej lekkiego prztyczka w nos. – Jesteś w moim łóżku, równie naga jak w dniu, gdy się urodziłaś i pachniesz tak cholernie kusząco, że żaden mężczyzna z pulsem nie mógłby się powstrzymać przed tym, żeby mu stanął na twój widok. Czy masz pojęcie jakie to dla mnie trudne, żeby cię teraz nie wsunąć pod siebie i pieprzyć mocno, aż do nieprzytomności?
Przeszył ją szok i nic nie mogła poradzić na lekkie wzdrygnięcie. Pamiętała ból, gdy zrobił to wcześniej i nie chciała powtórki. *** Dante spojrzał w jej rozszerzone oczy i błyskawicznie zdał sobie sprawę, że dał się ponieść. Nigdy nie powinien był mówić tego, co czuł. Wciąż bała się ponownej penetracji, a on zrobił najgorszą rzecz jaką mógł, przyznając, że pragnął ją pieprzyć i wbić się w nią swoim twardym kutasem aż po rękojeść. – O, cholera – zaklął. – Viola, przepraszam. Zapomnij proszę, że to powiedziałem. Dopiero teraz zauważył, że wypuściła z uścisku jego fiuta. Ale to nie miało teraz znaczenia. On po prostu nie chciał, aby się go bała. Opuściła wzrok i odwróciła od niego spojrzenie. – Rozumiem. I dlaczego nie miałbyś dostać tego, czego naprawdę pragniesz? Byłeś dobrym nauczycielem. Pokazałeś mi to, co chciałam wiedzieć. Przyszła pora, bym za to zapłaciła. Jej głos załamał się. – Przestań. – Nie, jestem twoją dłużniczką. A nie należę do osób, które nie spłacają swoich długów. – Wyrwała się z jego uścisku i położyła płasko na plecach. – Śmiało. Rób to, co chcesz. Dante wyskoczył z łóżka i pospieszył w stronę kominka, wystarczająco daleko od niej, aby oprzeć się pokusie. – Nie. Nie zrobię tego. – Ale ja wiem, że chcesz. Sam tak powiedziałeś. Nie mam nic przeciwko.
Nie miała nic przeciwko? Przejechał dłonią przez potargane włosy. – O to właśnie chodzi. Nie będę cię pieprzył tylko dlatego, że nie masz nic przeciwko temu. Chce cię pieprzyć, ponieważ pragniesz mnie mieć wewnątrz siebie. Ponieważ mnie pożądasz. A nie dlatego, że nie masz nic przeciwko. Wyrzucał z siebie te słowa, usiłując pozbyć się gorzkiego smaku jaki pozostawiały one w jego ustach. Co do cholery było z nim nie tak? Nigdy wcześniej nie odrzucił takiej oferty. A jego fiut był twardy jak nigdy. Nawet jej oziębła oferta nie zdołała sprawić, że sflaczał. Jednak stał tutaj nagi jak niemowlę i napalony jak marynarz, z odmową wypływającą z jego ust. Ktoś go powinien zakołkować za jego głupotę. A skoro już jesteśmy przy temacie jego głupoty, to dlaczego u licha on jej jeszcze nie ugryzł? Miał mnóstwo okazji, by wziąć jej krew nawet bez użycia swej mocy perswazji. Jednak niczego takiego nie zrobił. Jak potulne zwierzątko, pieścił ją i zajmował się jej potrzebami, zamiast zatroszczyć się o swoje własne. Czy to właśnie działo się z mężczyznami, gdy kobiety zdeptywały ich ego? Dante zacisnął dłonie w pięści, pragnąc kogoś kopnąć. Poczuł jak zaciska się jego szczęka i ku swemu przerażeniu zrozumiał, że na powierzchnię chciała wypłynąć jego wampirza strona. Swędzenie, które zawsze towarzyszyło wydłużaniu się jego kłów, już się rozprzestrzeniało. Czując ogarniającą go panikę, zaczął szukać swojej odzieży. Gdy ruszył w stronę swoich ubrań i porwał je z podłogi, usłyszał dochodzący z łóżka niepewny głos Violi:
– Czy zrobiłam coś złego? Nie spojrzał w jej stronę w obawie, że zawiesi wzrok na jej ciele i ulegnie pokusie wzięcia jej w najbardziej dziki sposób, w jaki tylko potrafił. A wtedy nie dotarłby dalej niż do tej pory. Nigdy już nie ugłaskałaby jego ego i nie odbudowała go, gdyby ją teraz skrzywdził. – Śpij. Wrócę później. Do świtu nadal pozostało kilka godzin. Po wydaniu instrukcji służącym, aby nie pozwolili Violi opuścić domu, podążył w noc, by zapolować. Potrzebował krwi, a im więcej tym lepiej. Tylko wtedy, gdy jego pragnienie krwi ustanie, pozwoli sobie wrócić do domu. Wtedy powinien być w stanie lepiej kontrolować swoje cielesne pragnienia. Ponieważ uwolnienie ich i zranienie Violi, nie zaspokoi jego potrzeby przebaczenia. Przebaczenia? Jak tylko to słowo rozbrzmiało w jego umyśle, zdał sobie sprawę, że kieruje nim poczucie winy – winy, ponieważ doprowadził ją do tego, że przyłożyła sobie pistolet do głowy i pociągnęła za spust. To wtedy zrozumiał, że jego działania i uczucia nie mają nic wspólnego z jego ego. Miało to związek z faktem, iż uratował jej życie – nawet jeśli to on doprowadził ją do tego, aby je sobie odebrała. Zachowanie tego stanu stało się teraz jego misją.
ROZDZIAŁ 12 Viola obudziła się z rozsadzającym bólem głowy. Gdyby była sama, jęczałaby z bólu, ale okazało się, że leży wtulona w ramiona Dantego. Był całkowicie ubrany i spał. Ogień się wypalił, ale węgle wciąż się żarzyły, zapewniając w pokoju wystarczającą ilość ciepła. Nie chcąc zaalarmować Dantego o swoim stanie, zrobiła to co zawsze w takim przypadku usiłowała robić, by sprawić, że ból odejdzie – oddychała miarowo i wyobrażała sobie, że znajduje się na łące. Spowolniła oddech i usiłowała skupić się tylko na obrazie stworzonym w swoim umyśle, ale tym razem ten obraz się nie pojawił. W swoim umyśle widziała tylko Dantego – sposób w jaki dotykał ją w gondoli, to jak przyłożył usta na jej płci i lizał ją, dopóki nie krzyczała z rozkoszy. Dante, Dante, Dante. Jego imię rozbrzmiewało w jej głowie, jak skandowanie. Jej oddech zamiast zwolnić, przyspieszył. Zamiast ciała zapadającego w spokojny sen, gdzie nie istnieje ból, poczuła jak jej skóra rozgrzewa się, a żołądek zaciska z potrzeby. Potrzeby, by być dotykaną. Przez Dantego. Jej ból głowy odszedł w zapomnienie. Wszystko, co teraz istniało, to jego ciało blisko niej. Viola objęła jego rękę i przyciągnęła ją do swojej nagiej piersi. Ten kontakt skóra przy skórze koił ją, ale to jej nie wystarczało. Potrzebowała by ją gładził, drażnił sutki, tak jak robił to już wcześniej. By ściskał jej piersi i sprawił, że ból odejdzie. Gdy chwyciła jego dłoń i przycisnęła do siebie, tym samym zaciskając jego dłoń na swojej piersi, poruszył się. Niewyraźne mamrotanie wyrwało się z jego ust, ale nie obudził się. Westchnęła z frustracji. To nie działało. Spojrzała na jego rozluźnioną postać. Jego twarz wyglądała niemal na łagodną i spokojną podczas snu. A jego męskość – ta twardość, którą czuła pod
palcami ostatniej nocy, zdawała się nie istnieć. Wybrzuszenie pod tkaniną wydawało się mniejsze. Viola przyłożyła do niej dłoń i poczuła pod spodem ciepło. Gdy delikatnie ścisnęła, Dante nagle się poruszył. Uniosła wzrok na jego twarz akurat w chwili gdy otworzył oczy, a zaskoczenie przemknęło przez jego twarz. – Dzień dobry – szepnęła. – Jeśli nie usuniesz dłoni z obecnej pozycji, to nie mogę zagwarantować, co jeszcze uniesie się dzisiejszego ranka. Posłał jej znaczące spojrzenie. Ale zamiast cofnąć dłoń, ponownie go ścisnęła. Coś w jego oczach powiedziało jej, że nie traktował swoich słów jako groźby. – A co jeśli tego nie zrobię? – droczyła się, nagle będąc bardziej pewną siebie, gdyż pod swoją dłonią już mogła poczuć jak nabrzmiewa. Okazało się, że ostatniej nocy nie skłamał – podniecała go jej obecność w jego łóżku. – Czego chcesz? Jego głos był teraz niższy, a pomruk jaki w nim słyszała, rozpoznała jako oznakę pobudzenia. Tego samego pobudzenia, które sprawiało, że trzymała teraz twardą długość jego męskości. – Chcę więcej. – Chcesz więcej tego, co robiliśmy ostatniej nocy? – Tak. Ale tym razem… Zawahała się, nie wiedząc w jaki sposób sformułować swoją prośbę.
– Tym razem? – namawiał Dante. – Ja też chcę cię dotykać. – Viola, chcesz mnie zabić? Nie zamierzała być gwałtowna, musiał to wiedzieć. – Nie zranię cię. Widziałam jak sam to robiłeś. Mogę zrobić… Wypuścił powietrze. – Nie o to mi chodziło. Wiem, że mnie nie skrzywdzisz. Ale doprowadzisz mnie do utraty wszelkiej kontroli, jeśli pozwolę ci się dotknąć. Nie widzisz tego? Jak mogę pokazać ci rozkosze ciała, gdy nie będę potrafił zachować nad sobą kontroli? Nie rozumiała, jak bardzo różniło się to od tego, co on jej robił. – Ale ja straciłam kontrolę, gdy mnie dotykałeś. To nie byłoby sprawiedliwe, gdyby nie udało mi się zrobić tego samego. Dante pokręcił głową i westchnął. – Sądzę, że nie mogę się z tym sprzeczać, prawda? – Czy to znaczy „tak”? Przeszyło ją podekscytowanie, gdy skinął głową. Będzie dotykać jego pięknego ciała, pompować w swojej dłoni jego twardego fiuta i zmusi go do poddania się jej w ten sam sposób, w jaki poddała się w jego ramionach, gdy obsypywał ją swoimi pieszczotami. W oczekiwaniu oblizała wargi. *** Dante spojrzał na rozchylone usta Violi i niemal poczuł jak ustaje bicie jego serca. Chciała go dotykać, nie dlatego, że ją do tego nakłaniał albo całował
do nieprzytomności, ale dlatego, że… No właśnie, dlaczego to robiła? Dlaczego miałaby pieścić ten sam instrument, który dwie noce temu sprawił jej ból? Ale jej chętne dłonie, które rozpinały teraz jego bryczesy i wyjęły jego kutasa w pełnej erekcji z ograniczającej go tkaniny, były wystarczającym świadectwem, że chciała sprawić mu przyjemność swoim dotykiem. A on znalazł się już za daleko, aby ją przed tym powstrzymać. W chwili, gdy jej miękka dłoń owinęła się wokół niego, zamknął oczy i wydał z siebie głęboki jęk. Nic nie mogło być lepsze od dotyku jej rąk na nim. – Czy tak jest dobrze? – zapytała z wahaniem w głosie. – Dobrze? – wychrypiał, gdy nagle jego gardło stało się suche jak papier ścierny.– Jest doskonale. Po tym stwierdzeniu, stracił zdolność mówienia i mógł jedynie pomrukami wyrażać swoją aprobatę dla jej delikatnych poczynań. Viola posiadała magiczny dotyk. Przynajmniej, tak to postrzegał Dante. Jej dłoń była stanowcza, choć delikatna. Silna choć miękka. Pompowała jego fiuta po mistrzowsku, używając odpowiedniego nacisku i szybkości, wykonując na zmianę długie i krótkie pociągnięcia, na przemian ściskając mocno, po czym ledwie przebiegając palcami w górę i w dół jego kutasa. Kochał wszystko, co robiła. Każda pieszczota wiodła go dalej w stronę szaleństwa, bo tym właśnie to było. Pozwolenie jej na sprawienie mu w ten sposób rozkoszy było szaleństwem, gdyż doskonale wiedział, że ostatecznie prowadzi to do jednego – jego zanurzającego swojego kutasa w jej miękkie fałdki. A to nie było to, czego od niego chciała. Chciała łagodności i delikatności, gładzenia i
ssania,
całowania i lizania. A on by jej to dał, ale gdy gładziła jego kutasa w ten sposób,
mógł myśleć tylko o tym, jakie to byłoby uczucie, gdyby jej cipka zaciskała się wokół niego w ten sposób. – O Boże, Viola, zaraz dojdę! – krzyknął w momencie, gdy wzrosło ciśnienie w jego jądrach. Potem jego ciało szarpnęło się przy niej. Jego nasienie wystrzeliło w powietrze i rozlało się na jej dłoń, tak samo jak na jego koszulę i bryczesy. Ale nie wypuściła go. Nadal go pompowała, aż ustał ostatni z jego spazmów. Ostatkiem sił przyciągnął ją do piersi i pocałował we włosy. – Dziękuję. Przycisnął ją mocno do siebie, nie chcąc wypuścić tej cudownej kobiety ze swoich ramion. Ułożyła się przy nim w tak naturalny sposób, że z ledwością dostrzegał gdzie kończył się on, a zaczynała ona. – Podobało mi się to. Głos Violi rozgrzał jego serce. – Nie tak bardzo jak mnie. Zachichotał i poczuł jak szeroki uśmiech rozciąga się na jego twarzy. Kto powiedział, że dziewice są bezużyteczne w łóżku? Okazało się, że ta niemal dziewica była znacznie lepszą uczennicą niż on nauczycielem.
ROZDZIAŁ 13 – Nie możemy tego zrobić – zaprotestowała Viola i oblała się rumieńcem. – Oczywiście, że możemy. Nawet nie zauważą. Przez ostatnie trzy dni i noce, tak wciągnęło go spędzanie czasu z coraz bardziej nienasyconą Violą, że Dante opuszczał dom tylko po to, by się pożywić. Teraz gdy zapoznał ją z uczuciami do jakich odczuwania zdolne było jej ciało, wyglądało na to, że nie mogła się tym nasycić. To wyglądało tak, jakby usiłowała nasycić się tym wszystkim i przechować to na chude lata. Istniały tylko dwie rzeczy, których z nią do tej pory nie zrobił – nie pieprzył jej naprawdę i nie pozwolił, by go ssała. Biorąc pod uwagę pierwszą z wymienionych rzeczy, obawiał się ją przerazić, a gdyby zrobiła mu to drugie, to nigdy nie byłby w stanie kontrolować reakcji własnego ciała. Poza tym nie miał powodu by sądzić, że chciałaby mu obciągnąć. Jednak zdawało się, że chce wiedzieć więcej na temat seksu, więc postanowił pokazać jej, co robili inni. Ponieważ podniecił ją widok jak sam siebie zaspokajał, to może czerpałaby przyjemność z obserwowania innej pary. – No chodź, myślę że to może ci się spodobać. Obserwowanie jak ktoś się kocha może być bardzo podniecające. Zauważył, że jej policzki zaróżowiły się jeszcze bardziej. Gdy próbowała spuścić oczy, aby uciec przed jego wzrokiem, oparł jej podbródek na swojej dłoni i zmusił by na niego spojrzała. – Będę cię dotykał, gdy będziesz patrzyła. Jej usta rozchyliły się i pojawił się jej różowy języczek, gdy się oblizała. Dostrzegł jak w rezultacie tego stwierdzenia przyspieszył jej puls. Potem powoli skinęła głową.
– Ale ja też chcę cię dotykać. Dante uśmiechnął się i pocałował jej uroczy nosek. – Mam taką nadzieję. Jak daleko sięgał pamięcią, to nigdy nie był w tak dobrym nastroju. Jakimś sposobem ta dzierlatka wydobywała na powierzchnię jego jaśniejszą stronę. Niedługo potem, gdy już poinstruował ją, co ma założyć – a dla ścisłości czego ma nie zakładać – wziął ją za rękę. Na bosaka, zakradli się do jednego z małych pomieszczeń gospodarczych, znajdującego się przy sypialni jego brata. Wiele lat temu, Dante odkrył, że lustro nad kominkiem w pokoju Raphaela było przezroczyste, pozwalając każdemu, kto o tym wiedział, szpiegować go. Dante odkrył to tylko dlatego, że szukał w tym pomieszczeniu starej książki. A z tego co wiedział to nikt inny nie posiadał do niego dostępu, ponieważ wyłącznie on dysponował jedynym kluczem. Nie to, by miał w zwyczaju szpiegować własnego brata. Nie interesowało go to, niemniej jednak, mogło zapewnić pewien rodzaj podniety dla Violi i wszystko odbywało się w bezpiecznym otoczeniu. Gdy weszli do pomieszczenia, Dante zamknął za nimi drzwi, tak by nikt im nie przeszkodził. Zauważył jak spojrzenie Violi skupiło się na poduszkach, które leżały na wzniesionym drewnianym podwyższeniu, które na początku zostało wybudowane do przechowywania starych gratów. Dante dopilnował, aby jego powierzchnia była czysta i rozłożył wystarczającą liczbę poduszek dla nich obojga, by było im wygodnie podczas podglądania Raphaela i jego żony. Gdy Viola otworzyła usta, aby coś powiedzieć, Dante przyłożył palec do jej ust.
– Cii. Musimy być cicho. Mój brat ma wyjątkowo dobry słuch. Wszystkie wampiry miały. Poprowadził ją w czterech krokach do podwyższenia i odsunął czarną zasłonę na ścianie, w kierunku której było zwrócone. Lustro znajdujące się za nią było oknem na sypialnię Raphaela, gdzie jego brat właśnie rozbierał Isabellę. – Och! – sapnęła Viola i odwróciła się ze skrępowaniem. – Oni nie mogą nas zobaczyć – zapewnił ją Dante. Odwróciła się z wahaniem i spojrzała przez szybę. Dante nie patrzył na to, co dzieje się w pokoju Raphaela. Zamiast tego spojrzał na Violę. Kazał jej założyć tylko gorset, pończochy z podwiązkami, a na wierzch szlafrok. Szlafrok był tylko po to, aby nikt nie zobaczył jej półnagiej, gdy przechodzili przez korytarz. On założył tylko szlafrok bez skrawka odzieży pod spodem. Już teraz jego fiut był w pełnej gotowości, a nawet nie uwolnił jej jeszcze ze szlafroka i nie podziwiał jej skąpo odzianego ciała. Ale zajmie się tym od razu. Viola usiadła, podkulając pod siebie nogi, a jej oczy przyklejone były do tego, co działo się w drugim pokoju. Dante rzucił pospieszne spojrzenie w tym samym kierunku i zobaczył, jak Raphael kładzie na łóżku nagą Isabellę, podczas gdy on stanął przy jego krawędzi, nagi i twardy. Dante położył dłonie na ramionach Violi i pociągnął za szlafrok. Bez dalszej zachęty, rozwiązała pasek. Był pewien, że nie wiedziała nawet co robi, tak bardzo była zahipnotyzowana widokiem, jaki miała przed sobą. Dante pozbawił ją szlafroka. Gorset, który dał jej do założenia był półgorsetem – sięgał od szczytu jej łonowych włosów, tylko do spodu jej
nabrzmiałych piersi, w efektywny sposób prezentując je jak na tacy. Dla niego. Pasujący do niego czarny pas do pończoch miał koronkowe tasiemki, które spływały w dół jej rozkosznych pośladków. Te koronkowe tasiemki przytrzymywały na miejscu jej pończochy. Położył ręce na biodrach Violi i uniósł ją na kolana, tak aby mógł w pełni podziwiać jej kuszący tyłeczek w kształcie serca. Jego dłonie zsunęły się niżej, by ją pieścić i miękki jęk wyszedł z jej ust. Odgarnął na bok jej długie włosy, odsłaniając jej bladą szyję. Bez pośpiechu, pogładził palcami jej obrzmiałą żyłę, która pulsowała pod jej jedwabistą skórą. Jego usta tęskniły za jej smakiem, więc opadł nimi na jej ciało. Drżenie Violi, przywitał z czystą męską satysfakcją. Wiedza, że jego dotyk ją podniecał, sprawiła, że stał się jeszcze twardszy. – Szepcz do mnie, co widzisz. – Nie mogę. Pocałował ją w szyję, wciągając na krótko do ust miękką skórę. Potem zsunął dłoń na jej kuszący tyłeczek i popieścił jej doskonałe pośladki. Jej odpowiedzią był przerywany oddech. – Proszę, powiedz mi, co widzisz. Poczuł jak jej serce przyspiesza bijąc w szaleńczym rytmie. – Rozkłada jej nogi. Szeroko. Jej głos był niski, bardziej chrapliwy, niż kiedykolwiek wcześniej. – Chcę byś ty również rozłożyła swoje nogi – polecił.
Rozsunęła kolana. Gdy tylko to zrobiła, zapach jej podniecenia stał się silniejszy, drażniąc jego nozdrza w najbardziej kuszący sposób. Jego ręka opadła między jej uda i sięgnęła do przodu. – Jest między jej nogami i on… wtargnął w nią. O Boże! Dante przesunął palcem po jej zmoczonych fałdkach, pokrywając się jej obfitą śmietanką. Potem sięgnął do przodu i okrążył jej perełkę. Zakwiliła, a jej ciało ponownie zaczęło drżeć. – Wchodzi w nią tam i z powrotem, a ona, ona… jej się to podoba. W jej głosie pojawiło się zmieszanie, jak gdyby Viola nie spodziewała się takiej reakcji po Isabelli, jaką ta okazywała w odpowiedzi na dotyk swojego męża. Dante odsunął dłoń od jej perełki i drażnił jej mokrą szparkę palcami, ślizgając się wzdłuż ciepłego ciała, długimi, powolnymi muśnięciami, kąpiąc się w jej miodzie. – Tak, lubi mieć twardego kutasa swojego męża w swoim wnętrzu, wypełniającego ją, rozciągającego jej ciasny kanał. Czy chce więcej? Zachęca go? Poczuł skinienie głowy Violi. – Tak, złapała jego biodra. Przyciąga go ku sobie. Chce więcej. Głębiej Mocniej. – Każde słowo było dyszeniem. Ciało Violi poruszało się rytmicznie przy jego dłoni. – Głębiej, mocniej – skandowała. Po jej słowach, Dante stracił kontrolę. Bez namysłu, wsunął w nią głęboko swój palec. Bryknęła przy nim jakby chciała więcej. Wymruczane „głębiej” zaskoczyło go, ale zastosował się. Wyciągając palec, zanurzył go ponownie w jej wnętrzu. Jej kanał był jeszcze ciaśniejszy niż się spodziewał i
nieskończenie bardziej kuszący niż wszystko inne, co kiedykolwiek mu zaoferowano. Dante wjeżdżał w nią raz za razem, a jego druga dłoń objęła jej pierś i uszczypnęła jej twardy sutek. Viola krzyknęła i odrzuciła głowę do tyłu. – Więcej. Tak, ona uwielbia jego kutasa. – Jej słowa brzmiały tak jakby majaczyła w gorączce. – Chce być wypełniona. Rozciągnięta. Wtedy zrozumiał. Udawała kogoś innego, tak by mogła żądać tego, czego tak naprawdę pragnęła. – Czy ona chce jego kutasa w swoim wnętrzu? – zapytał i wstrzymał oddech. Czy ona chciała jego kutasa? Viola ciężko dyszała. Jej puls przyspieszył. – Chce, żeby wypełnił ją jego duży kutas. – Czy jest pewna, że właśnie tego chce? Jego kutasa w swoim wnętrzu? Dante nie przestawał pieprzyć jej swoim palcem, zwiększając swój rytm, nie chcąc, aby wyszła z transu w jakim się znajdowała. Rozciągał ją, przygotowując na inwazję swojego kutasa. – Tak. W odpowiedzi, Dante pchnął ją do przodu i przycisnął do poduszek. Potem wyciągnął palec z jej cipki i rozsunął jej nogi. Obraz jej pięknie zaokrąglonego tyłeczka uniesionego w górę, dał mu doskonały widok na jej błyszczące płatki i niemal pozbawił go kontroli. Zerwał szlafrok ze swojego ciała i ustawił się między jej udami, ze stojącym i gotowym kutasem. – Teraz – szepnęła. – Ona potrzebuje jego kutasa teraz.
Rozłożyła się przed nim dla jego przyjemności. Nie mógł już dłużej czekać. Dante trącił ją swoim kutasem, rozsuwając jej wilgotne fałdki. – Więcej. – Wszystko – wymamrotał. – Dam ci wszystko. A potem powoli, bez pośpiechu, wsunął się w nią. Jej kanał rozciągnął się, dostosowując do niego i jednocześnie, ściskając go jak ciasna rękawiczka. To było jak niebo. Kiedy zanurzył się w niej głęboko aż po same jądra, zadyszała. Zatrzymał swoje ruchy i obserwował jej reakcję. Viola odwróciła głowę i spojrzała na niego. – Dante. – Było wszystkim co powiedziała, ale po sposobie, w jaki to wymówiła, z przyspieszonym oddechem, lśniącymi ustami, zarumienionymi policzkami, wiedział, że wszystko będzie dobrze. Wyraz jej oczu to potwierdzał. Pragnienie jakie w nich lśniło było niezaprzeczalne. – Viola, moja słodka. Wsunął się w nią i przez kilka dręczących sekund, myślał, że się natychmiast spuści. Ale nie mógł do tego dopuścić, ponieważ potrzebował od niej więcej niż tylko szybkiego baraszkowania. Musiał patrzeć jej w oczy i całować ją, mieć pewność, że go widzi, iż ma świadomość tego, że to właśnie on się z nią kocha. Dante wysunął się z niej, ignorując jej rozczarowane westchnienie i przekręcił ją na plecy, zanim wbił się w nią z powrotem. – Musze cię widzieć.
Nie dając jej złapać drugiego oddechu, pocałował jej czerwone usta i przechylił
głowę
pod
innym
kątem,
aby
bardziej
nimi
zawładnąć.
Odpowiedziała mu splatając z nim swój język, zapraszając go do przepysznej groty swoich ust.
ROZDZIAŁ 14 Pocałunek Dantego sprowadził ją z powrotem do rzeczywistości i po raz pierwszy, ta rzeczywistość była piękniejsza niż jej fantazje. To nie przypominało tego pierwszego połączenia, którego doświadczyła z nim tej pierwszej nocy w obskurnym zajeździe, do którego ją zabrał. Nie było to też do końca jak te rzeczy, które robili przez ostatnie trzy dni, jak dotykanie, całowanie czy pieszczoty. To było wszystkim i jednocześnie czymś więcej. Tym razem, Viola nie czuła bólu. Jej ciało go przyjęło, a wilgoć, która wyciekała z jej kanału umożliwiła mu łatwe wejście mimo jego imponującego rozmiaru. I tym razem nie spieszył się, posuwając się naprzód cal po calu, jakby był gotów wycofać się w każdej chwili, gdyby wyraziła swoje zaniepokojenie. Ale to było doskonałe. Pełnia jakiej doświadczała i która sprawiała, że wszystkie jej zakończenia nerwowe mrowiły, różniła się od sposobu w jaki jej ciało reagowało, gdy dotykał ją swoimi ustami i palcami. Jego kutas w jej wnętrzu sprawiał, że czuła się kompletna. Nie potrafiła opisać tego w inny sposób. I pragnęła więcej. Gdy Dante przerwał pocałunek, posłała mu zdumione spojrzenie. – Coś nie tak? Uśmiechnął
się
jednym
z
najnikczemniejszych
uśmiechów
jaki
kiedykolwiek u niego widziała. – Nie. Tylko miej otwarte oczy. Chcę, żebyś widziała z kim się kochasz. Zaskoczył ją nacisk w jego głosie i sprawił, że spojrzała na niego innymi oczami. Czy coś się zmieniło między nimi? Nagle, wydał jej się kimś więcej niż tylko nauczycielem, którym się stał. Teraz był po prostu mężczyzną, którego oczy mówiły jej, że zamierza wziąć własną rozkosz bez powstrzymywania się – i nie pozostawi jej za sobą.
Jej ciało przeszył dreszcz na obietnicę kryjącą się w jego spojrzeniu. Nie mogła oderwać od niego wzroku. Gdy wsunęła dłonie w jego włosy i przyciągnęła go do kolejnego pocałunku, zaczął się w nią wbijać w powolnym i stałym rytmie. Jego język badał ją w rytmie jego pchnięć, po czym wycofywał się, naśladując poczynania jego fiuta. Z każdym jego ruchem, wzrastała temperatura jej ciała. Pot pokrył jej czoło i kark. Jej serce biło szaleńczo, szybciej i bardziej nieregularnie niż kiedykolwiek wcześniej, jak gdyby ścigało się biegnąc w kierunku mety. Jej łono zacisnęło się i była pewna, że jego kutas docierał głębiej z każdym pchnięciem.
Zafalowała
biodrami,
pragnąć
zwiększyć
nacisk,
wychodząc naprzeciw jego ciała, gdy się w niej zanurzał. Dudniący jęk wyszedł z jego ust, gdy oderwał je od jej warg. – O Boże, Viola, pozbawiasz mnie mojej kontroli. Ale nie zwolnił, ani nie złagodził swoich ruchów. Raczej je przyspieszył. Ich biodra wirowały przy sobie, za każdym razem mocniej, sprawiając, że jej ciało nuciło, a jej perełka mrowiła z podniecenia. Znała już sygnały jakie wysyłało jej ciało. Dante dobrze ją tego nauczył. Wiedziała, że napięcie, które teraz buduje się w jej płci, ten żar, który przeszywa jej ciało, gdy ją wypełniał i rozciągał, było tym samym uczuciem, które odnosiła ilekroć lizał albo dotykał centrum jej rozkoszy. – O tak, Dante, tak, proszę, więcej. I dał jej więcej. Ujeżdżał ją mocniej, brał ją z większą siłą, rozciągając ją bardziej niż sądziła, że jej ciało jest do tego zdolne. To samo robił swoimi ustami – zawładnął jej ustami jak gdyby był zdobywcą, zamierzającym zatwierdzić dla siebie nowy kontynent. Jego dłonie gładziły ją wszędzie tam,
gdzie zdołały dosięgnąć: jej twarz, piersi, szyję. Jak gdyby nie potrafił się nią nasycić, tak samo jak ona nie potrafiła odsunąć się od niego. Włosy Dantego były mokre od potu, a strumyczki wilgoci spływały po jego szyi i piersi, kąpiąc ją w niej. Jej piersi ślizgały się przy nim, a jej wrażliwe twarde sutki płonęły od tego dotyku. Jeszcze nigdy nie czuła się tak dobrze. – Tak, och, tak! – krzyknął, po czym przeciągał otwartymi ustami, całując jej szyję. – Jesteś zbyt słodka. To zbyt wiele. Poczuła jak jego zęby ocierają się o jej skórę, a to obce uczucie sprawiło, że zadrżała z żądzy. Odchyliła głowę, mając nadzieję, że powtórzy swą czynność i jego zęby ponownie otarły się o jej skórę. *** Dante przygryzł wrażliwą skórę na szyi Violi i poczuł jak nabrzmiała żyła zapulsowała pod spodem. Jego całe ciało skręcało się jak napięta sprężyna, rycząc na niego, by wziął jej krew. A sposób, w jaki odchyliła na bok głowę, by dać mu lepszy dostęp, sprawił, że oparcie się temu było jeszcze trudniejsze. Ale musiał się temu oprzeć. Gdyby się z niej napił, musiałby użyć swoich mocy perswazji, aby przytępić jej zmysły tak, by tego nie pamiętała – a to była ostatnia rzecz, jakiej pragnął. Chciał, aby Viola zapamiętała każdą sekundę ich kochania. Aby niczego nie przeoczyła. Przez wiele dni sprawiali sobie nawzajem przyjemność wyłącznie pocałunkami i pieszczotami. Teraz, gdy wreszcie był głęboko zanurzony wewnątrz jej boskiego ciała, nie mógł odrzucić tych uczuć, by zaspokoić swe pragnienie jej krwi. Musiał doświadczyć pierwszego orgazmu wewnątrz niej i potrzebował, aby była tu z nim, czując jak jego nasienie rozlewa się w jej wnętrzu.
Dante odepchnął potrzebę posmakowania jej krwi i pocałował ją w szyję, wdychając jej odurzający zapach. Jego kutas wsuwał i wysuwał się z jej ciała, w długich i gorących pociągnięciach, wbijając się głębiej za każdym razem. Jej kanał był tak rozkosznie ciasny, że nie potrafił sobie nawet przypomnieć, dlaczego kiedykolwiek wcześniej był przeciwnikiem pieprzenia dziewic. Była śliska i gorąca, a jej reakcje tak szczere i prawdziwe, iż wiedział, że żadna inna kobieta, którą miał w swoim łóżku, nigdy nie reagowała w tak autentyczny sposób. Żadna kobieta nigdy nie otworzyła się dla niego tak, jak zrobiła to Viola. Jak robiła to teraz. Uniósł usta z jej szyi i spojrzał na nią. Jej oczy były rozszerzone z namiętności, a jej skóra zaczerwieniona. To był najpiękniejszy widok jaki kiedykolwiek widział. – Poszybuj ze mną – wyszeptał przy jej ustach, dociskając do niej swe biodra i głębiej wbijając się swoim kutasem. Potem wziął jej usta i przelał w ten pocałunek wszystko, co miał. Każdą uncję namiętności, żądzy i czułości, jakie do niej czuł. Jego dłoń wsunęła się między ich ciała i sięgnął do trójkąta jej loków, gdzie jego palce nacisnęły na jej perełkę. Jęk dochodzący z jej ust powiedział mu, że znalazł to właściwe miejsce. – Tak, dojdź ze mną. Teraz. Potarł jej nabrzmiały guziczek i wbił się w nią głębiej swoim fiutem. Jej mięśnie chwyciły go jak nigdy wcześniej, zaciskając się, a następnie rozluźniając. Odczuwał fizycznie te falowania, które przechodziły przez jej ciało i pozwolił sobie dojść. Chwilę później dołączył do jej orgazmu, strzelając gorącymi strumieniami nasienia, głęboko w jej gościnnej cipce, aż wydoiła go do ostatniej kropli.
Nie opuszczając jej ciepłego ciała, przekręcił się na bok, trzymając ją w ramionach, przyciśniętą mocno do jego piersi. – Nigdy nie czułem czegoś tak doskonałego. Zaskoczył samego siebie tymi słowami. Nigdy nie należał do mężczyzn, którzy mówią kobiecie o swoich uczuciach. Jej oddech pieścił mu szyję i zdał sobie sprawę, że bardzo lubi to uczucie, gdzie zwykle po seksie wolał zachować pewien dystans. – Bardzo mi się to podobało. Jej słowa rozgrzały mu serce. A następne przyspieszyły jego bicie. – Możemy to zrobić jeszcze raz? – Daj mi dziesięć minut, a będziemy mogli zrobić cokolwiek zapragniesz. I również wszystko, czego pragnął Dante –Viola pod nim, Viola na nim, Viola przed nim. Viola, Viola. Dopóki nie będzie upojony jej zapachem i smakiem.
ROZDZIAŁ 15 Pomimo wspaniałej nocy jaką spędziła z Dante, Viola obudziła się z rozsądzającym bólem głowy. Nie chcąc zaalarmować go o swoim stanie wymknęła się z łóżka i wyjęła z torebki jedną ze swoich pigułek. Dostała je od lekarza, który powiedział, że i tak na długo nie pomogą. Gdy ból stanie się zbyt silny, pigułki nie będą już miały żadnej skuteczności. Wiedząc, że to trochę potrwa zanim lek stłumi ból, mając na sobie tylko szlafrok zeszła na dół do salonu. W domu panowała cisza. Zdawało się, że nawet służący śpią. Musiała przyznać, że to był dziwnie prowadzony dom. Na początek weźmy choćby to, że nikt nie wstawał wcześniej niż późnym popołudniem, może oprócz robiącej to okazyjnie Isabelli, ale ani Raphael, ani Dante nigdy wcześniej nie opuszczali łóżka. Dziwne było również to, że żaden z mężczyzn nie towarzyszył im nigdy przy posiłku. Zawsze wydawali się mieć w tym czasie inne plany. Nie wyglądało na to, aby przeszkadzało to Isabelli i zauważyła również, iż nigdy nie skarżyła się mężowi na to, że nie jada z nią kolacji. Niemniej jednak, Isabella była zawsze uszczęśliwiona, gdy Viola dołączała do niej w jadalni. A biorąc pod uwagę fizyczną aktywność, jakiej ona i Dante oddawali się przez większość nocy, Viola zawsze była głodna. To w jaki sposób Dante, czy Raphael zarabiali na życie było niejasne. Ale obaj wydawali się absurdalnie bogaci. Co czyniło bardzo ciekawym fakt, że wspólnie dzielili dom. Nowa fala bólu przerwała jej proces myślowy i sprawiła, że mocno chwyciła się sofy. Udało jej się usiąść zanim ból zwalił ją z nóg. Zamknęła oczy, wdzięczna, że nawet w ciągu dnia służący trzymali zaciągnięte zasłony, wpuszczając do domu światło jedynie w minimalnym zakresie. Mimo, iż na początku uznała to za dziwne, to teraz była za to bardziej niż wdzięczna,
ponieważ światło zdawało się przyczyniać do tego, że jej bóle głowy stawały się jeszcze bardziej intensywne. Viola oparła się o poduszki i powoli wdychała i wydychała powietrze. Czy sprawiło to jej oddychanie, czy był to efekt pigułek, które połknęła, niemniej jednak ból zmniejszył się i przygasł do tępego pulsowania, które – choć niezbyt przyjemne – było możliwe do zniesienia. Sprawiło to, że mogła pozwolić podryfować swoim myślom z powrotem do Dantego. Miała szczęście, że go spotkała. Pomimo początkowego bólu, jaki jej sprawił – a który z pewnością sprawiłby jej każdy mężczyzna – to nie mogłaby znaleźć lepszego kochanka, który wprowadziłby ją w cudowny świat rozkoszy, jaką mężczyzna i kobieta mogą się nawzajem obdarzać. Początkowo była zażenowana reakcją własnego ciała na niego i z powodu tego, co pozwalała mu robić. Ale biorąc pod uwagę jej wyjątkową sytuację, zepchnęła te myśli na bok. Nie miała nic do stracenia. A w każdym razie, niczego, co byłoby dla niej ważne. Jej reputacja nie miała znaczenia. To nie było tak, że miała przed sobą długie życie, podczas którego żałowałaby utraty swego dziewictwa albo rozpustnego życia, które wiodła: dzieląc dom i łoże z nieznajomym, który nawet gdyby żyła, nigdy nie miał zamiaru się jej oświadczyć. Nie zrobiłby tego gdy była dziewicą, a już z pewnością nie teraz, po tych wszystkich rzeczach, które robiła. Żaden mężczyzna nie zechciałby takiej zbrukanej kobiety jak ona – w każdym razie nie za żonę. Viola potrząsnęła głową, usiłując odepchnąć te głupie myśli. Nie powinna myśleć o małżeństwie i wszystkich rzeczach, jakie się z tym wiążą, gdyż doskonale wiedziała, że to wszystko było poza jej zasięgiem. Powinna być wdzięczna – przynajmniej zaznała prawdziwej rozkoszy w ramionach mężczyzny. Mężczyzny tak namiętnego, który sprawiał, że miękły jej kolana, a
serce trzepotało za każdym razem, gdy rzucał jej to pożądliwe spojrzenie, które mówiło, że chciał ją zjeść żywcem. Jeszcze przez kilka dni będzie się cieszyć tym, czym tak hojnie ją obdarzał. Będzie to chłonąć i owijać się w kokon tych doznań, które wyczarowywał dla niej Dante. Ale wiedziała, że to nie może wiecznie trwać. Już teraz wyczuwała jak ból w jej głowie narasta. Może koniec nadchodził szybciej niż zakładał to jej lekarz. Jej plan, aby zakończyć swoje życie nim nie będzie w stanie kontrolować własnego ciała, wciąż czekał na zrealizowanie. Wykona go, gdy będzie wiedziała, że zbliża się nieuniknione. *** Dante przewrócił się w pościeli, a jego dłonie wyciągnęły się, aby przyciągnąć Violę w ramiona. Ale łóżko było puste. Otworzył oczy i zupełnie niespodziewanie uderzył w niego błysk prawdziwego rozczarowania. Po doświadczeniu najbardziej niesamowitego seksu w swoim życiu w ramionach Violi, ponownie pragnął tych ramion owiniętych wokół siebie. Teraz. Natychmiast. Jego głód w stosunku do niej był jeszcze silniejszy niż jego żądza krwi. A biorąc pod uwagę, że nie pożywiał się od dwóch nocy i był bliski zagłodzenia, to było to dla niego zupełnie nowym odkryciem. Przewrócił się na plecy i po prostu gapił się w sufit. Co się z nim działo? Nie był typem mężczyzny, który każda noc spędzał z tą samą kobietą. Lubił odmianę. Uwielbiał wszelkie rodzaje różnych kobiet. Po ostatniej nocy wiedział, że jego ego wróciło stanowczo na miejsce, a poczucie winy, które nękało go za sprawienie jej bólu za pierwszym razem, zostało zmazane przez entuzjastyczną deklarację Violi, że chce zrobić to ponownie. I zrobili to ponownie. I jeszcze raz. I znowu, aż stracił rachubę. A za każdym razem, patrzyła na niego tymi błyszczącymi oczyma i uśmiechała się jak kotek, który właśnie odkrył niewyczerpaną miseczkę ciepłego mleka.
Jego pierś napęczniała z dumy na myśl, że to właśnie on umieścił ten uśmiech na jej pięknej twarzy. Dante wyszczerzył zęby w uśmiechu. Chciał to zrobić jeszcze raz, ponieważ nie mógł się nacieszyć widokiem jej uśmiechu. O dziwo, myśl ta nie sprawiła, że chciał poszukać schronienia, jakby właśnie miało wzejść słońce. Może spędzenie więcej niż jednej nocy z tą samą kobietą, nie było takie złe jak zawsze sądził. Z jednego powodu – poznał jej ciało już tak dobrze, że mógł sprawić, aby rozpadła się ilekroć tak postanowił – co robił często. Może jego brat Raphael miał rację co do tego ustatkowania się i poślubienia właściwej kobiety. Wydawał się szczęśliwy, a z tego co Dante widział przelotnie przez lustro poprzedniej nocy, to ich życiu seksualnemu z pewnością niczego nie brakowało, mimo tej zażyłości, której po takim czasie spędzonym ze sobą musieli już doświadczać. Nigdy wcześniej o tym nie myślał. No cóż, takie rozważania i tak były przedwczesne. Może teraz jego zauroczenie Violą szybko wygaśnie, gdy już w końcu wypieprzył ją tak gruntownie. Tak, zgadza się – gruntownie. I może to był właśnie powód, dla którego pragnął jej teraz ponownie – jego ciało było po prostu w odpowiednim nastroju na seks i chciało więcej. Był niemal pewien, że taki był właśnie tego powód. Niemal. Dante wstał i umysł się szybko, zanim ubrał się i zszedł na dół, a jego nozdrza rozszerzyły się, gdy wyłapał jej zapach. Znalazł Violę w salonie, wyciągniętą na kanapie, z zamkniętymi oczami. Delikatne unoszenie się i opadanie jej klatki piersiowej wskazywało, że spała. Usiadł na kanapie i wziął ją w ramiona, przenosząc na swoje kolana. Poruszyła się, ale on tylko ułożył ją przy swojej piersi i pogładził dłonią jej plecy. Wymamrotała coś przez sen, ale nie miał serca, by ją obudzić. Wyglądała
na tak spokojną i zadowoloną. Zamknął oczy i odprężył się. Kiedy trzymał Violę w ramionach, wszystko wydawało się o wiele lepsze.
ROZDZIAŁ 16 – Jesteście pewni, że wasza dwójka nie chce się do nas przyłączyć – zapytała Isabella, gdy Raphael założył jej na ramiona czarny płaszcz i podał parę długich rękawiczek. Jego brat w końcu zrozumiał, że Dante robił to wszystko w najlepszym interesie Violi. I jeśli właściwie odczytywał sporadyczne uśmieszki Raphaela, to był zadowolony z rozwoju sytuacji między nimi. Dzień wcześniej Raphael powiedział mu tylko tyle: – Gdybym cię lepiej nie znał, to powiedziałbym, że jesteś nią całkowicie oczarowany. Dante tylko na to prychnął i odmówił odpowiedzi na ukryte w tym stwierdzeniu pytanie brata. – Jesteśmy pewni. Dante siedział teraz w swoim ulubionym fotelu przed kominkiem, a sytuację jeszcze bardziej przyjemną czynił fakt, że Viola tuliła się do niego, siedząc na jego kolanach. Dlaczego miałby chcieć wychodzić gdziekolwiek, gdy tutaj miał wszystko, czego pragnął? – Bawcie się dobrze. Zabiorę Violę na tańce innego wieczoru. Gdy frontowe drzwi w końcu zatrzasnęły się za nimi, spojrzał na zaróżowione policzki i czerwone usta Violi, umierając z pragnienia ich posmakowania. – Nie chciałaś wychodzić, prawda? Potrząsnęła długimi włosami, które spływały falami na jej nagie ramiona. Miała na sobie nisko wyciętą sukienkę, którą zamówił dla niej w pośpiechu. Nie zabrała ze sobą wielu ubrań, a niebieska sukienka, którą miała na sobie, gdy ją
spotkał, zaczęła robić się pomięta i brudna. Poza tym, podobało mu się oglądanie jej w stroju, który odsłaniał więcej skóry niż jej własna suknia. Podczas ostatniego tygodnia wpadli w przyjemną rutynę i ku zaskoczeniu Dantego, wciąż jeszcze się nią nie znudził. Było wręcz przeciwnie, im więcej czasu z nią spędzał, tym bardziej pragnął jej towarzystwa. – Wolę być tutaj z tobą. – Zrobiła przerwę. – Sama. Jego penis drgnął niecierpliwie, z zapałem, na jej sugestywny ton. Znał to ochrypłe brzmienie głosu i to z czym się ono wiązało. I był bardziej niż gotowy na to, co miała na myśli. – Jestem twoim niewolnikiem. Zachichotała. – Wcale tak nie myślisz. Dante dotknął palcem jej nosa. – Naprawdę tak myślę. Jesteś panią mego ciała i mojego se… Serca – powiedział niemal bez zastanowienia. Nie mógł sobie pozwolić na to, aby powiedzieć coś takiego, nawet jako żart. Viola była tak słodka, że nie prosiła go o to, nie domagała się, aby się zdeklarował. Zamiast tego złożyła delikatny pocałunek na jego ustach i zsunęła się z jego kolan. – Nie odchodź – błagał. Uśmiech powrócił na jej twarz, a w oczach zabłysły figlarne ogniki. – Nigdzie się nie wybieram.
Opuściła się na podłogę, sadowiąc między jego nogami, rozsuwając jego kolana tak, aby mogła przysunąć się bliżej. Gdy jej wzrok opadł na jego krocze, omal się nie zakrztusił. Nigdy go nie ssała. Nigdy od niej tego nie zażądał, nigdy nie poprosił, mimo tych wszystkich rzeczy, które robili w łóżku i poza nim. W jakiś sposób zawsze czuł, że nie była na to gotowa. A jednak w tej chwili zdawało się, że chętnie to zrobi. – Chcesz to zrobić? Skinęła głową. – Tutaj? Kolejne przytaknięcie. – Teraz? Jego kutas nabrzmiał i napierał na bryczesy, rozpaczliwie pragnąć, aby uwolniono go z jego ograniczenia. Rozerwał pierwszy guzik. Ale wtedy powstrzymała go jej dłoń. – Pozwól mi to zrobić. Dante pozwolił, aby jego głowa opadła na oparcie fotela i wypuścił powietrze. – Dlaczego teraz? Czuł się tak jakby umarł i poszedł do nieba. – Chcę ci dać coś, o co nigdy nie poprosiłeś. Pogładził dłonią jej twarz i przesunął kciukiem po ustach. – Wiesz, że nie musisz tego robić.
Ale pragnął tego. Na Boga, jakżeż on pragnął poczuć jej usta wokół swego kutasa. Viola rozpięła pozostałe guziki i uwolniła jego twardego fiuta. – Jesteś piękny. Jej oddech owiał jego nagą skórę, pieszcząc go i drażniąc. Patrzył jak jej mała dłoń owija się wokół niego i uniósł się w fotelu, aby zsunąć niżej spodnie, zapewniając jej lepszy dostęp nie tylko do swojego kutasa, ale też do swoich jąder. Pomogła mu ściągnąć tkaninę w dół do kostek, tak aby mógł rozsunąć szeroko uda, otwierając się na nią. Gdy przysunęła się bliżej i pochyliła nad jego kroczem, wydał jęk. Zachichotała. – Jeszcze nawet nie zaczęłam. – Wiem, moja słodka, ale nie masz pojęcia, co potęga sugestii może zrobić z mężczyzną. Jeśli niebawem nie weźmiesz mnie w swoje piękne usta, dojdę nawet bez jednego dotyku z twojej strony. – Nie możemy do tego dopuścić. W chwilę po jej wymruczanej odpowiedzi, Dante znalazł się w niebie. Zamiast pierwszej niepewnej próby polizania jego kutasa, czego się spodziewał, Viola zamknęła wokół niego usta i zsunęła się w dół jego całej długości, otaczając go swoim ciepłem i wilgocią. Jej jęk, będący powtórzeniem jego własnego, odbił się przy jego wrażliwym ciele. Jej dłoń okrążyła go u podstawy, podczas gdy drugą oparła się na jego udzie. Dante objął dłonią jej głowę i przytrzymał delikatnie, bez kierowania nią. Pragnął, by ssała go w taki sposób jak chciała – powoli czy szybko, to nie miało dla niego znaczenia. Już teraz wiedział, że nie wytrwa zbyt długo. Jego ciało
płonęło jakby stanął w promieniach słońca – ale to był rozkoszny rodzaj ognia. Ognia,
którego
nigdy
wcześniej
nie
doświadczył.
Ogrzewającego,
rozpalającego, kojącego. Nie tego, który niszczy, ale ognia, który odnawia. Uznał, że to właśnie Viola była tą, która podsycała w nim ten ogień i rozpalała te płomienie – swoim językiem liżącym w górę i w dół jego fiuta, ustami ssącymi mocno i palcami poruszającymi się w górę i w dół zgodnie z jej ustami. Podarowała mu miękkość i ciepło. A jeśli chodzi o pożądanie jakie do niej czuł? Wiedział teraz, że wraz z upływem czasu będzie tylko rosło, a nie zmniejszało się. Nie mógł pozwolić jej odejść. – Viola – krzyknął. – Potrzebuję cię. Nie miało znaczenia to jaka była młoda i niedoświadczona. Liczyło się tylko to, że w jej ramionach czuł się całością. Dante spojrzał na jej twarz. Miała zamknięte oczy, jakby naprawdę kochała to, co mu robiła. Nie potrafił oderwać wzroku od widoku swojego kutasa znikającego między jej czerwonymi ustami, a potem pojawiającego się, gdy się cofała. – Nigdy nie czułem się tak dobrze. Dla każdej innej kobiety, słowa wypowiedziane przez niego zabrzmiałyby jako zachęta do tego, aby ssała go mocniej, ale wszystko, co chciał przez to powiedzieć Violi, to że rzuciła go na kolana. Gdy przesunęła dłoń i objęła jego jądra tak delikatnie jak to tylko możliwe, wziął jeden głęboki oddech, wiedząc że długo nie potrwa zanim jego orgazm pogna przez niego. – Dochodzę – wychrypiał, usiłując wysunąć się z jej ust. Ku jego zaskoczeniu, trzymała usta zaciśnięte mocno wokół niego. Eksplodował w ich wnętrzu i poczuł jak przełknęła jego nasienie. Ani jedna kropla nie wyciekła z jej ust.
Jak tylko odzyskał oddech, pociągnął ją na swoje kolana, nakrywając jej obrzmiałe usta swoimi i zanurzając w niej swój język, aby okazać jej jak wiele to dla niego znaczyło. Był bez tchu, gdy ją uwolnił. Dante oparł swoje czoło o jej, usiłując spowolnić szaleńcze bicie swego serca, ale ono nie zwalniało. Zbyt dużo podniecenia pompowały przez jego żyły i zbyt wiele rzeczy, które sobie uświadomił, uderzyło w niego w tym samym czasie. – Viola? – Dante. Jego imię wypłynęło z jej ust jak pieszczota. Cokolwiek chciał powiedzieć przepadło. Zwyciężyła tylko jedna myśl. – Wyjdź za mnie.
ROZDZIAŁ 17 Viola poderwała się szybko z jego kolan, z oczami szeroko otwartymi w szoku, jakby powiedział coś naprawdę przerażającego. Z otwartymi ustami, cofnęła się o kilka kroków do tyłu, a jej ręce wyciągnęły się jakby chciała go odepchnąć. Czy tak właśnie było? – Viola – wycedził przez zęby, podczas gdy szarpnął w górę swoje spodnie i wstał z fotela. – Nie, proszę. Nie wierzę – ty nie możesz… – Tu jesteś, Dante. Na ten głos, Dante obrócił się na pięcie i ujrzał jak jego przyjaciel Lorenzo wchodzi do pokoju. Gdy wzrok Lorenzo spoczął na nim, a następnie na Violi, skłonił się lekko. – Mam nadzieję, że w niczym nie przeszkodziłem. Dante widział jak zrobił wdech i wiedział, że do tej pory już wyłapał w powietrzu zapach seksu, który nadal wisiał ciężko w pokoju. Gdy oczy Lorenzo zamigotały z zainteresowaniem, Dante rzucił mu ostrzegawcze spojrzenie. Lubieżna sugestia, którą jego przyjaciel miał wyraźnie na końcu języka, natychmiast znikła. Przynajmniej jedna katastrofa została zażegnana, ponieważ otrzymanie propozycji od przyjaciela, w której sugerowałby, że podzielą się Violą podczas godzinnej niezmąconej zabawy, nie wydarzy się. Tak, on i Lorenzo dzielili się mnóstwem kobiet – i robili to w każdy możliwy do wyobrażenia sposób – jednak za cholerę nie pozwoli innemu mężczyźnie położyć swoich łap na Violi. Nawet swojemu najlepszemu przyjacielowi.
Dante odchrząknął. Pojawienie się Lorenzo i przerwanie im nie mogło nastąpić w gorszym momencie. Do diabła, oświadczył się Violi. Było to coś, czego nigdy nie spodziewał się zrobić, dopóki te słowa rzeczywiście nie wypłynęły z jego ust. I na pierwszy rzut oka, nie uwierzyła, że mówił poważnie. Ale tak było. – Lorenzo, widzę, że nadal twoim sposobem radzenia sobie z moją służbą jest gładka gadka, aby pozwolili ci wejść, nawet gdy jestem zajęty ważniejszymi sprawami. Lorenzo zbliżył się z uśmiechem. – Gdybym tego nie robił, rzadko bym cię widywał. Gdzie się podziewałeś przez cały tydzień? Nikt cię nie widział. Dante spojrzał na Violę, która stała przy kominku z pustym wyrazem twarzy. Przyjrzał się jej uważnie. – Byłem zajęty ważniejszymi sprawami. – Przerwał i spotkał się z nią wzrokiem. – Znacznie ważniejszymi rzeczami. Powietrze wypełniło kłujące napięcie między nimi. Zrywając z nią kontakt wzrokowy, odwrócił głowę z powrotem do swego przyjaciela, na którego twarzy malowało się zaskoczenie. – Czy mogę przedstawić ci Signorinę Costa? Viola, to jest mój przyjaciel Lorenzo. – Jestem oczarowany – odpowiedział Lorenzo i skłonił się w kierunku Violi. – Signore – pozdrowiła go uprzejmie. – Teraz, gdy już upewniłeś się, że ze mną wszystko w porządku, to chciałbym…
Lorenzo uniósł rękę. – Tak bardzo jak szanuję twoją prywatność, musisz mnie najpierw wysłuchać. W mieście na coś się zanosi. Dante uniósł brew. – Zanosi? Po raz pierwszy nie był zainteresowany angażowaniem się w cokolwiek, co mogło dziać się poza jego własnymi czterema ścianami. – Nico pojawił się u mnie godzinę temu. Najwyraźniej wkurzyłeś jakiegoś człowieka, który teraz wykrzykuje o krwawym morderstwie. Coś o tym, że ukradłeś jego kobietę. – Lorenzo spojrzał w stronę Violi. – Nie to, bym naprawdę cię o to winił. Dante nie musiał posiadać umiejętności czytania w myślach, aby wiedzieć, kto mógłby mu w ten sposób wygrażać. – Zakładam, że masz na myśli niejakiego Salvatore. Usłyszał, jak stojąca za nim Viola wciąga gwałtownie powietrze. – Tegoż samego. – On nie stanowi dla mnie zagrożenia. – A dla niej? Dante zassał oddech. – Viola jest pod moją ochroną. Nie opuści tego domu beze mnie. Usłyszał za sobą jej sapnięcie i odwrócił się. Jej oczy były szeroko otwarte, ale nie było już w nich szoku. Wypełniało je niedowierzanie. – Nadal jestem twoim więźniem? Myślałam…
– Trzymasz ją w niewoli? – zapytał Lorenzo zanim Dante mógł ukoić obawy Violi. – Trzymaj się z dala od tego, Lorenzo. A poza tym, to nie jest prawda. – Jak mogłeś? Jej głos był niski, bez tchu. Niewylane łzy wypełniły jej oczy, gdy rzuciła się w stronę drzwi. Nie próbował jej zatrzymać, ale nie zarzucił tego tematu. – Nie dałaś mi jeszcze odpowiedzi, Viola, a otrzymam ją. Porozmawiamy, gdy Lorenzo wyjdzie. Nie odpowiedziała na jego słowa i wybiegła z pokoju. Słuchał, jak tupie wchodząc na górę po schodach, zanim odwrócił się do swego przyjaciela. – Odpowiedzi na co? – Odkąd to zmieniłeś się we wścibską praczkę? – Odkąd zacząłeś się bardzo dziwnie zachowywać – odparował Lorenzo. – Nie zachowuję się dziwnie. – Oczywiście, że to robisz. I podejrzewam, że to ta dzierlatka ma z tym coś wspólnego. Odkąd to cholernie obchodzi cię co sobie myśli jakaś dziwka? Szybciej niż mogłoby trwać mrugniecie oka, Dante chwycił Lorenzo za kołnierz i obnażył kły. – Ona nie jest kurwą! Jest kobietą, z którą zamierzam się ożenić! Oszołomiony
wyraz
twarzy
Lorenzo
niemal
wynagrodził
jego
niezapowiedziane pojawienie się i grubiańskie przerwanie im. Niemal, ale nie całkiem. Dante zwolnił swój uchwyt.
– Ty? Najpierw twój brat, a teraz ty? Co do kurwy jest w tej krwi, którą wy obaj pijecie? Ponieważ jestem pewien, że będę unikać tego źródła jak ognia. Czy wyście wszyscy powariowali? – Zapewniam cię, że czuję się całkiem dobrze. A teraz jeśli zechcesz mi wybaczyć, chciałbym porozmawiać z Violą i otrzymać swoją odpowiedź. – Masz na myśli, że cię nie przyjęła? – Jeszcze – sprostował z naciskiem Dante. Jeszcze. Ponieważ nie mógł istnieć żaden realny powód, dla którego mogłaby go nie chcieć. Spędzili razem niesamowity tydzień, obdarzając się nawzajem niewymowną przyjemnością. Dlaczego nie miałaby ciągnąć tego dalej pod ochroną bycia mu poślubioną? Dlaczego miałaby nie chcieć bezpieczeństwa, jakie zapewniłoby jej małżeństwo? Oczywiście, fakt, że był wampirem był jedynym odkryciem, które mogłoby działać przeciwko niemu, ale ona nawet o tym nie wiedziała. To oczywiście nie mogło być powodem jej sprzeciwu. – Cóż, życzę ci szczęścia. Jednak chciałbym zwrócić z powrotem twoją uwagę na tego kolesia Salvatore. Moja sugestia jest taka, aby zdusić tą sytuację w zarodku i zająć się każdym istniejącym zagrożeniem, zanim ulegnie eskalacji. Dante przejechał palcami przez włosy i westchnął. – Co sugerujesz? *** Viola wepchnęła do torby swoją sukienkę i zacisnęła mocno troki. Nie wiedziała, co Dante zrobił z jej pistoletem, ale to nie miało znaczenia. Postara się wkrótce o nowy. Wszystko co się teraz liczyło, to wydostanie się z jego domu i znalezienie daleko od niego.
Chciał się z nią ożenić. Jak mógł jej to zrobić? Jak mógł nęcić ją tym marzeniem, gdy ono nie mogło się nigdy urzeczywistnić, gdyż wiedziała, że będzie martwa w ciągu zaledwie kilku tygodni? Nawet nie mogła go za to winić. Ostatecznie, trzymała przed nim w tajemnicy swoje bóle głowy, upewniając się, by nigdy nie miał powodu sądzić, że nie czuje się dobrze. Wyjdź za mnie. Te słowa rozbrzmiewały echem w jej głowie, pieszcząc jej serce. Uniosły ją one na chmurkę chwilowego szczęścia, tylko po to by chwilę później zapewnić jej twarde lądowanie. Nie powiedział jej, że ją kocha, ale to można było odczytać w jego oczach. Pomimo faktu, że jego orgazm ogarnął go zaledwie kilka chwil wcześniej, poznała że jego oferta małżeństwa była szczera. To nie było jedynie następstwo jego stanu oszołomienia żądzą. Miał otwarte oczy, a ona wejrzała w jego duszę. Szloch wyrwał się z jej piersi. Nie, nie mogła pozwolić sobie na pławienie się w marzeniach o tym, co by mogło być, jeśli tylko byłaby zdrowa, gdyby tylko nie umierała. To prowadziło tylko do większego bólu – zarówno dla niego jak i dla niej. Jeśli opuści go teraz, to przynajmniej nie złamie mu serca. Będzie wściekły i rozczarowany, ale jego miłość do niej, nie mogła być jeszcze na tyle głęboka, aby zniszczyć jego serce. Ale gdyby pozwoliła mu, aby ją poślubił, to patrzyłby jak marnieje w oczach w ciągu następnych kilku tygodni. Nie chciała go w ten sposób zranić. Już i tak zbyt wiele dla niej zrobił. Nie chciała się odpłacić, zadając mu ból. Wyjaśnienie, którego udzielił swojemu przyjacielowi Lorenzo, że nie wolno jej samej opuścić domu, dało jej tylko amunicję do tego, aby go odepchnąć. Tak było łatwiej odejść. Nie podąży za nią, jeśli znieważyła go przez uparte twierdzenie, że ją uwięził. Jego duma zostanie zraniona, ego
zdruzgotane, ponieważ uwierzył – słusznie zresztą – że do tej pory przebywała z nim z własnej woli. Dante mógł uwięzić ją tej pierwszej nocy, a może nawet i drugiej, ale później wybór by zostać, należał do niej. Wprawdzie nie rozmawiali o tym, ale nigdy nie słyszała by powiedział choć słowo do służby albo swojego brata, czy bratowej, że nie wolno jej odejść. Viola żałowała, że wszystko skończyło się tak szybko. Rzuciła ostatnie spojrzenie na łóżko, które dzielili przez ostatni tydzień, a jej ciało od razu przypomniało sobie przyjemność jaką ją obdarzał, czułości jakimi ją obsypywał. Nawet teraz jej łono zacisnęło się z rozpaczliwej potrzeby jego dotyku. Ostatniego pocałunku. Ale nie mogła ryzykować. Gdyby pozwoliła mu na jeszcze jeden ostatni pocałunek, ostatni uścisk, to nigdy by go nie opuściła. Łzy w jej oczach paliły, ale płakała w milczeniu. Żaden dźwięk nie wydostał się z jej ust, gdy zeszła po schodach na dół z pantoflami w dłoniach, tak aby nie robić hałasu. Gdy dotarła na półpiętro zatrzymała się i nasłuchiwała. Dante i Lorenzo wciąż byli w salonie. Drzwi były uchylone i słyszała jedynie ich przytłumione głosy. Cicho jak mysz kościelna, dotarła do ciężkich dębowych drzwi wejściowych i położyła dłoń na klamce. Viola wstrzymała oddech, gdy ją nacisnęła.
ROZDZIAŁ 18 Dante usłyszał głuchy odgłos zamykania frontowych drzwi i wystrzelił ze swojego fotela. Nie poświęcając Lorenzo nawet spojrzenia, rzucił się sprintem do przedpokoju i szarpnięciem otworzył drzwi. Jego oczy błyskawicznie dostosowały się do panującej ciemności, gdy przeszukiwał słabo oświetloną aleję. Viola dotarła aż do rogu piątego domu zanim ją dogonił i chwycił w ramiona. – Nie, pozwól mi odejść. Jej walka była bezcelowa. Nie pozwoli jej odejść. Wiedział, że żywiła do niego jakieś uczucia. Nie był pewien, jak głębokie one były, ale czuł, że nie jest jej obojętny. Więc dlaczego nie chciała za niego wyjść? – Nie mogę pozwolić ci odejść, Viola. Szarpała się w jego uścisku, więc złagodził ucisk tak, by jej nie zranić, ale nie puścił jej. – Proszę – błagała, z oczami pełnymi łez. – Kocham cię. –Jego następne słowa były skokiem w nieznane. – I wiem, że ty również mnie kochasz. Więc, dlaczego mnie opuszczasz? Uniosła podbródek, a jej wzrok zderzył się z jego. Jej usta drżały, ale pomimo tego rozchyliła je. Napłynął do niego jej słodki oddech i zaciągnął się jej zapachem. – To się nigdy nie uda. Proszę, pozwól mi odejść. Potrząsnął głową i zacisnął szczękę. Ukrywała coś przed nim, mógł to wyczuć. Zazdrość uniosła swe paskudne oblicze.
– Czy jest ktoś inny? – Nie! – Jej protest był natychmiastowy i gwałtowny. – Proszę, Dante, jeśli naprawdę mnie kochasz, to musisz pozwolić mi odejść. – Dlaczego? Powiedz mi dlaczego? Jego głos odbił się od ścian sąsiednich budynków. Viola opuściła w tym samym czasie głowę i ramiona. Została pokonana, ale nie czuł radości, ponieważ bez swojego ducha, nie była taka sama. Jej głos był cichy i spokojny, gdy w końcu mu odpowiedziała: – Ponieważ ja umieram, Dante. Mam guza mózgu. Za kilka tygodni będę martwa. To dlatego nie mogę za ciebie wyjść. Rozluźnił na niej swój uchwyt, ponieważ osłabił go szok po jej rewelacji. Wydostała się z jego uścisku, zrywając kontakt z jego ciałem. Było tak jakby uderzył go zimny podmuch powietrza. Przez chwilę czuł się oszołomiony i zdezorientowany. Ale wtedy krew popłynęła do jego mózgu i zaczęła się dziko kłębić. Teraz zrozumiał. Ten obcy zapach i smak jej krwi – to oznaczało jej chorobę. To był sposób, w jaki jej ciało mówiło mu, że jest chora. A on tego nie rozpoznał. Ale czuł, że musi ją chronić, że była wrażliwa. Dopiero teraz uświadomił sobie, jak bardzo była podatna na zranienie. Ale nie pozwoli się odepchnąć z tego powodu. – Czy to jedyny powód dla którego nie chcesz za mnie wyjść? Przez to działanie był gotów na podjęcie sporu o to, że był pewien jej uczuć do niego. Jeśli go nie kochała… – Czy to nie wystarczy? – szepnęła.
Dante świdrował ją swoimi oczami. – Powiedz mi prawdę. Kochasz mnie? Wyrwał się jej szloch, ale usłyszał ją pośród tego. – Tak, bardziej niżbym chciała. Jego serce radowało się. – Czy jesteś gotowa spędzić ze mną resztę swego życia? – Dante, nie dręcz mnie. – Odpowiedz mi, Viola. – Tak, chcę spędzić z tobą ostatnie tygodnie swojego życia. Pokręcił głową. – To nie o to pytałem. Pytałem o wieczność. – Nie mam wieczności, Dante. Nie rozumiesz? Pogodziłam się z tym. Naprawdę. Ale gdybym miała wieczność, to nie ma na tym świecie nikogo innego z kim chętniej bym ją spędziła, jak tylko z tobą. Dante skinął głową. – To wszystko, co chciałem wiedzieć. Będzie należała do niego. Teraz, gdy wiedział, że go kocha, wszystko się ułoży. Wyjawi jej to, kim jest – wampirem, stworzeniem nocy – nieśmiertelną istotą. I ją również może uczynić nieśmiertelną – zmieniając ją w jedną z ich rodzaju. Jakakolwiek choroba, którą posiada zniknie, gdy osuszy ją z krwi i nakarmi własną. Będzie prawie tak niezniszczalna jak on. I będzie żyć. I zostanie jego żoną. Na zawsze.
– Chodź, wracajmy do domu, a opowiem ci o naszym wspólnym życiu. Będziesz… – Dante, uważaj! – dobiegł go z tyłu krzyk Lorenzo. *** Wydarzenia potoczyły się zbyt szybko, aby zapłakane oczy Violi mogły wszystko wychwycić. Lorenzo podążył za Dantem z domu, ale pojawił się tam również inny cień, który wyskoczył z wejścia. Poznała go od razu. Salvatore – mężczyzna, który spędziłby z nią noc, gdyby Dante się nie wtrącił. Światło księżyca było dla niej wystarczające, aby ujrzała, że był uzbrojony w pistolet – pistolet, który był teraz wymierzony w Dantego. Nie mogła do tego dopuścić. Zaakceptowała własną śmierć, ale nie mogła pozwolić, aby stracił życie mężczyzna, którego kochała. Bez zastanowienia, skoczyła przed Dantego, gdy huknął strzał. Ledwo poczuła ból, gdy pocisk przeszył jej plecy. To było jak zwyczajne ukłucie, użądlenie. Może tak właśnie wyglądała śmierć – cały ból znikał. Więcej strzałów w alei dobiegło jej uszu, pojawiło się więcej biegnących ludzi. Niektórzy walczyli ze sobą, ale ona czuła tylko Dantego. Trzymało ją jego silne ciało. Jego głos zabrzmiał w jej uchu. – O Boże, nie! Pojawiły się inne głosy, w tym Lorenzo. – Zabierz ją do domu. Kroki, biegnący ludzie, głosy brzmiące echem w alei – jej umysł nie potrafił przetworzyć wszystkiego, co się działo.
– Mam go – nie żyje. Raphael wydawał się pojawić znikąd. Kiedy zdążył wrócić z balu? – … wyjąć kulę. Napływały do niej fragmenty. – Trzymaj się, kochanie. Pojawił się ponownie pocieszający głos Dantego. – … tak dużo krwi. Nie przeżyje tego – usłyszała wołający głos Isabelli. Potem kojący głos Raphaela, niski i opanowany. – Dante się tym zajmie. Czuła kroki Dantego, gdy szedł niosąc ją, ale jej oczy były zbyt zamroczone, by dostrzec jego twarz. – Tak zimno – wymamrotała. – Wiem, moja miłości. Tylko wytrzymaj. Wszystko będzie dobrze. Obiecuję. Ale słyszała strach i desperację w jego głosie. Ból – prawdziwy ból, którego chciała mu oszczędzić. – Wybacz mi, Dante – wydusiła, a te kilka słów pozostawiło ją bez tchu. – Nie! Zostań ze mną. Słyszysz mnie?! – krzyknął. – Tutaj, na sofę. Musisz to zrobić teraz – pojawił się ponaglający głos Raphaela. – Ona nie wie. – Kochasz ją?
– Tak – powiedział Dante, głosem stanowczym i silnym. Wtedy poczuła na sobie jego usta, całujące ją delikatnie. – Kocham cię. Zaufaj mi proszę, robię to ponieważ cię kocham. Potem jego usta przeniosły się na jej szyję. Piekła ją skóra. Poczuła jak drasnęły ją jego zęby, przypominając jej o tej nocy, kiedy po raz pierwszy naprawdę się z nią kochał. Jęknęła cicho. – Tak. Gdy jego zęby przebiły jej skórę, podskoczyła, ale przytrzymało ją w miejscu silne ciało Dantego. Walczyła tylko przez chwilę zanim poddała się wrażeniom. To przypominało jej seks – seksualny akt, gdzie początkowa penetracja również bolała, ale tylko przez chwilę. Później, to było bardzo przyjemne. Właśnie tak jak teraz. Viola nigdy nie sądziła, że doświadczy swojej śmierci w tak obrazowy sposób, ale zamiast po prostu odpłynąć w sen, na nowo przeżywała każdą chwilę czasu spędzonego z Dante. Jak ruchomy obraz, odgrywany przed jej umysłem, aż do momentu gdy wszystko stało się czarne i ucichło. I zapadła ciemność.
ROZDZIAŁ 19 Krew Violi wciąż znajdowała się na języku Dantego, gdy przebił własny nadgarstek kłami. Osuszył ją z takiej ilości krwi, że jej puls spadł do zaledwie dwudziestu uderzeń na minutę. Była teraz nieprzytomna, ale wciąż żyła. Pomimo faktu, że jego brat i Isabella stali w salonie, w domu panowała niesamowita cisza. Nikt nie wymówił ani słowa odkąd Dante rozpoczął cały proces. Cała jego koncentracja była skupiona na Violi. Gdyby przegapił moment, w którym jej ciało mogło przyjąć jego krew, umarłaby. Jego ciało napięło się, gdy czekał aż jej bicie serca zwolni jeszcze bardziej, a całe widowisko, jakie miało miejsce w alei wciąż rozgrywało się przed jego oczami. Ujrzał Salvatore na ułamek sekundy przed tym, jak zaalarmował go o tym Lorenzo. Obojętne mu było własne bezpieczeństwo – myślał tylko o wyciągnięciu Violi z niebezpieczeństwa. Nigdy nie spodziewał się, że ona zadziała tak szybko i osłoni go przed napaścią Salvatore. Poświęciła dla niego swoje życie, bez żadnego powodu. Pistolet Salvatore by go nie zranił. Tylko srebrne kule mogły zabić wampira. Serce Violi biło teraz jeszcze wolniej. Nadszedł czas. Uniósł nadgarstek i umieścił go przy jej zamkniętych ustach. – Nie! – krzyknął Lorenzo, gdy wpadł jak burza do pokoju. – Przestań, zabijesz ją! Dante uniósł głowę i warknął. – Kula jest wykonana ze srebra. Lorenzo wyciągnął ku niemu otwartą dłoń. Trzymał w niej pierścień.
Szok przeszył Dantego. Odsunął nadgarstek od ust Violi. Rozpoznał symbol umieszczony na czarnym onyksowym pierścieniu: krzyż, który przecinały trzy fale. Symbol Strażników Świętej Wody, grupy zamożnych Wenecjan, których misją było wyeliminowanie z ich szeregów wampirów. Tajne stowarzyszenie, z którym on i jego pobratymcy wampiry walczyli przez ostatnich kilka lat. – Znalazłem go przy Salvatore zanim pozbyłem się jego ciała. – Był Strażnikiem? – sapnął ze zdziwieniem Raphael. Lorenzo pospiesznie skinął głową. Wiedza, że Salvatore był członkiem tego
nieuchwytnego
towarzystwa
mogła
ich
przybliżyć
o
krok
w
poszukiwaniach pozostałych Strażników. Ale zajmą się tym później, gdy Violi nie będzie już zagrażać niebezpieczeństwo. – Musisz wyjąć kulę, zanim ją przemienisz – powiedział Raphael. – Albo ona umrze – szepnął do siebie Dante. Gdyby zostawił w niej srebrną kulę, to w momencie przemiany w wampira, ten zabójczy metal wypaliłby jej ciało od środka i zabił ją. Jeśli zostałaby postrzelona kulą wykonaną z innego metalu, jej nowe wampirze ciało, wydaliłoby po prostu obcy przedmiot i uleczyło się. Dante pogładził dłonią twarz Violi. Osłaniając go przed kulą Salvatore, naprawdę uratowała mu życie. Teraz on musiał ocalić jej, albo to wszystko będzie na próżno. Posłał bratu rozpaczliwe spojrzenie. – Pomóż mi. Raphael bez wahania pojawił się u jego boku, z wystającymi z palców ostrymi pazurami. Dante pokręcił głową:
– Nie, ty ją przytrzymaj. Sam wyciągnę kulę. Przeniósł Violę i ułożył ją w ramionach Raphaela tak, aby jej plecy i otwarta rana były skierowane w jego stronę. Gdy zostanie wampirem, jej ciało uleczy się samo w ciągu kilku minut. – Szybko – poinstruował go Raphael. Palce Dantego już zmieniły się w pazury. Przeciął wierzchnie warstwy skóry i mięśni, podążając ścieżką wyżłobiona przez kulę. Gdy dotknął kuli, która utkwiła w kości, srebro poraziło go błyskawicą bólu. Sycząc zacisnął zęby i zgiął pazur, usuwając srebro z kości. Z jękiem wyciągnął kulę z jej ciała, po czym rzucił ją na podłogę. Jego ciało paliło w miejscu gdzie weszło w kontakt z metalem. Ale zignorował ból. Nie było czasu do stracenia. Nie mógł jej stracić. Biorąc Violę od Raphaela, przyłożył krwawiący nadgarstek do jej warg i zmusił jej usta do otworzenia się. Krew kapała, wypełniając jej usta. – Przełknij, Viola – przynaglał ją. – Przełknij, do cholery. Jej usta nie poruszyły się. Jego serce ścisnęło się. Nie, potrzebował jej żywej, tak aby i on mógł żyć. Była wszystkim czego pragnął. – Proszę – wyszeptał. Pochylił się nad jej twarzą, a samotna łza wypłynęła z jego oka. Opadła na jej wargi i spłynęła do kącika ust, a następnie podążyła ścieżką, jaką utworzyła wcześniej jego krew. – Nie opuszczaj mnie. Zaskoczył go bulgot, dobiegający z jej ust. Przełknęła. Wzięła głęboki oddech.
– Viola! Oddechy ulgi jego towarzyszy wypełniły pomieszczenie. Ale Dante widział tylko Violę. To jak jej klatka piersiowa uniosła się, gdy brała kolejny oddech. Jak różowiły się jej policzki. Jak jej gardło pracowało, by przełknąć resztę jego krwi. – Viola, moja miłości. Jej oczy otworzyły się, a wszystko co mógł zrobić, to uśmiechnąć się do niej. – Dante, och Dante, jesteś ranny? Krwawisz. Oczy Violi skierowane były na jego nadgarstek. Pokręcił głową i roześmiał się, pełen ulgi. Okazało się, że jej pierwsze myśli dotyczyły jego. – Nie, kochanie, nigdy nie czułem się lepiej. – Potem przytulił ją do swojej piersi i uścisnął. – Kocham cię, Viola, kocham cię tak bardzo. – Salvatore – wybełkotała. – Czy on cię postrzelił? Dante odsunął się tylko na tyle, aby mógł spojrzeć na jej twarz. –To ty przyjęłaś kulę na siebie. Uratowałaś mi życie. Na jej twarzy pojawił sie zdziwiony wyraz. – Ale… nie rozumiem. Czuję się dobrze. Właściwie… – przerwała. – Czuję się nawet lepiej niż dobrze. Musiał chybić, chociaż… Czułam jak trafia mnie kula. Złożył delikatny pocałunek na jej ustach.
– Zostałaś postrzelona. Niemal umarłaś. Wyjąłem z ciebie kulę. Ale to nie wszystko. Dante spojrzał na brata. W jaki sposób miał jej powiedzieć, co się stało? Jak mógł wyjaśnić jej to kim był? Kim ona również teraz się stała? – Po prostu jej powiedz – stwierdził Raphael. Dante przełknął ciężko. – O czym masz mi powiedzieć? *** Viola patrzyła na Dantego, który wydawał się niepewny po raz pierwszy, odkąd go spotkała. Było w tym coś dziwnego. Choć mogłaby przysiąc, że poczuła uderzenie pocisku i ból jaki po tym nastąpił, to czuła się lepiej niż miało to miejsce już od dłuższego czasu. Nie była zmęczona, a po jej bólu głowy nie pozostał nawet cień. Żadnego pulsowania, tępego bólu, nic. Czuła się tak jak przedtem, zanim zachorowała. Nie, nawet lepiej. Czuła się tak pełna energii, że chciała pobiec w wyścigu, tylko tak dla zabawy. Wszystkie jej zmysły wydawały się również bardziej wyostrzone. Jej wzrok był lepszy – nie to, by wcześniej był zły, ale teraz mogła dostrzec najdrobniejszy szczegół na haftowanej sukni Isabelli, a nawet skomplikowany filigran na guzikach, które zdobiły kamizelkę Raphaela. Nie mówiąc już o jej zmyśle węchu. Jej nozdrza zafalowały, gdy odchyliła głowę bardziej w kierunku Isabelli. Pachniała wyraźnie inaczej niż pozostali trzej mężczyźni znajdujący się w pomieszczeniu. Nigdy wcześniej nie dostrzegła tej różnicy. – Moja miłości. – Czułe słówko Dantego oderwało ją od jej obserwacji. – Na początku może ci się to wydać dziwne, ale muszę ci powiedzieć coś ważnego.
Viola uniosła dłoń i objęła nią jego policzek. Wiedza, że żyje i ma się dobrze była wszystkim, czego potrzebowała. Nic innego nie mogło być równie ważne. Dante odwrócił głowę i pocałował wnętrze jej dłoni. – Zmieniłem cię w jedną z nas. Słowa Dantego nie miały sensu. – Jedną z was? – Tak, jesteś teraz taka jak ja, Raphael i Lorenzo. Nieśmiertelna. Roześmiała się lekko. – Jesteś zabawny. – Nie. Dałem ci swoją krew, tak byś mogła żyć. Viola, jestem wampirem. Podskoczyła na jego stwierdzenie, a jej dłoń zsunęła się z jego twarzy. Chyba dobrze nie usłyszała. – Przepraszam, mógłbyś to powtórzyć? Myślę, że się przesłyszałam. Dante powoli pokręcił głową. – Dobrze słyszałaś. Jestem wampirem. I zmieniłem cię w jednego, inaczej byś umarła. Nawet jeśli nie zostałabyś postrzelona przez Salvatore. Przykro mi, ale nie było czasu na wyjaśnienia. Musiałem działać. Szybko. Viola słuchała jego słów, które powoli, docierały do jej świadomości. – Wymykałaś mi się. Nie mogłem pozwolić ci umrzeć. Musiałem cię natychmiast zmienić. Usiłowała zrozumieć konsekwencje jego słów.
– Jesteś wampirem? Nieśmiertelnym? Skinął głową. – I ja też nim jestem? Ale mój guz mózgu… Ja wciąż umrę. Ciepły uśmiech wygiął jego usta i rozprzestrzenił się na całą twarz. Rozkwitła w niej nadzieja. – Nie umrę? – Nie. Każda choroba jaką posiadałaś została zniszczona podczas przemiany. Jesteś zdrowa. Twój guz zniknął. Jesteś nieśmiertelna. Twój guz zniknął. To były jedyne słowa, które naprawdę zrozumiała. Będzie żyć. Jej życie się nie skończyło. Otrzymała jeszcze jedną szansę. Jej serce wypełniło się radością, czyniąc ją tak pełną, że mogłaby wybuchnąć, gdyby nie dała ujścia swym emocjom. Łzy napłynęły do jej oczu i spłynęły na policzki. – O mój Boże. Twarz Dantego skrzywiła się jakby z bólu. – Bardzo mi przykro, Viola. Opuścił głowę i unikał patrzenia na nią. – Wybacz mi. – Wybaczyć ci? Podarował jej nowe życie, najlepszy prezent jaki mogła sobie kiedykolwiek wymarzyć. Nigdy nie była szczęśliwsza. Ujęła jego podbródek i zmusiła by na nią spojrzał. Żal był widoczny w jego oczach. Niewłaściwie odczytał jej łzy.
– Chcę ci teraz dać odpowiedź na twoje pytanie. – Moje pytanie? Uśmiechnęła się i przysunęła do niego. – Chcę zostać twoją żoną. Na wieczność. Zanim zdążyła skończyć ostatnie słowa, jego usta znalazły się na jej wargach, całując ją do utraty tchu. Uniósł je tylko na wystarczająco długi czas, aby wymruczeć „tak” przy jej ustach, zanim zatwierdził ją swoim językiem, wsuwając go głęboko. Tylko rozliczne pochrząkiwania, jakie zabrzmiały w pokoju sprawiły, iż zdała sobie sprawę, że nie byli sami. Dante przerwał pocałunek i na krótko odwrócił głowę w stronę pozostałych osób znajdujących się w pokoju. – Odejdźcie. Viola zachichotała. – To niegrzeczne, Dante. – Nie dbam o to. Chcę się teraz z tobą kochać. Raphael roześmiał się głośno: – Ostatnim razem jak sprawdzałem, to miałeś własną sypialnię, mój drogi bracie. Sugeruję abyś z niej skorzystał. Zawahał się na krótką chwile, zanim kontynuował: – I Dante, to pomieszczenie gospodarcze obok mojego pokoju, jest od tej chwili objęte zakazem wstępu. Szukaj podniet gdzie indziej.
ROZDZIAŁ 20 Drzwi zamknęły się z głośnym hukiem, który odbił się echem w całym domu. Dantego nie obchodziło, co ktoś sobie pomyśli. Nie był nawet zaskoczony tym, iż Raphael wiedział, że obserwowali jak on i Isabella się kochali. Ostatecznie, Viola była dość głośna tamtej nocy i Raphael wyłapał te dźwięki swoim wyostrzonym wampirzym słuchem. Ale nic z tego nie miało znaczenia. Viola żyła i zaakceptowała to, kim był. Dante pochwycił swoją już wkrótce przyszłą żonę, między swoje ciało, a drzwi za jej plecami, przyciskając ją do nich. – Czy twój brat jest na nas zły? – Raphael? Na pewno nie. Jestem pewien, że sam się tym podrajcował, wiedząc, że obserwujemy jego i Isabellę. – Ale nie możemy tego ponownie zrobić? Figlarny uśmieszek wygiął jej piękne usta. Dante przycisnął swojego twardniejącego kutasa do jej miękkiego brzucha. – Nie. Ale jestem pewien, że mogę zorganizować dla nas coś innego do podglądania, gdybyś chciała. Jego serce zabiło mocniej, gdy ujrzał jak Viola unosi z zainteresowaniem brew. Jej głos bez tchu tylko podkreślił jej podniecenie. – Tak?
– Wszystko, co zechcesz, moje kochanie. Ponieważ zaspokajanie cię stanowi moją misję. Własną wolą sprawił, by jego palce zmieniły się w pazury. Powoli, upewniając się, że widziała co miał zamiar zrobić, umieścił pazury w miejscu, gdzie dekolt odsłaniał jej bujne piersi. Wciągnęła oddech, a ta czynność sprawiła, że jej ciało docisnęło się bardziej do jego ostrych pazurów, ale nie odsunęła się. – Co zamierzasz zrobić? To nie było pytanie – nie, biorąc pod uwagę sposób, w jaki to powiedziała. To było wyzwanie. Które był bardziej niż szczęśliwy, aby je podjąć. Szybciej, niż mogło to wychwycić ludzkie oko, przeciął przód jej stanika, rozrywając go na pół. – Masz na myśli, to co właśnie zrobiłem? – poprawił. Viola zerknęła w dół na swoją podartą suknię, potem uniosła głowę i spojrzała na niego, a jej oczy zalśniły złotem. Wyczuwał w niej siłę, moc wampira i wiedza, że należała do niego – że będzie należeć do niego na wieczność – chwyciła go za serce. – Boże, jesteś taka piękna. Uniosła dłoń. Przed jego oczami, jej eleganckie palce zmieniły się w pazury. Dotknęła nimi jego szyi, zjechała w dół do miejsca, gdzie znajdowały się rozpięte górne guziki jego koszuli. Z nikczemnym uśmieszkiem, przejechała nimi w dół przez jej środek. A jej pazury nie zatrzymały się tam, jedynie zamarły na chwilę w oczekiwaniu. Dante wywarczał swoją aprobatę. Była jego drugą połówką – odważną, śmiałą i nienasyconą.
Viola rozcięła tkaninę jego bryczesów, ostrożnie omijając jego twardą długość. Wciągnął gwałtownie oddech, gdy chłodne powietrze uderzyło w jego pobudzenie, a jej nieoczekiwanie miękkie palce zacisnęły się wokół niego. – Ty jesteś piękny – wyszeptała tym ochrypłym głosem, który tak kochał, ponieważ dawał mu wejrzeć w jej duszę, obnażając to, co do niego czuła. Nie mogąc się powstrzymać, zdarł z niej suknię i wystawił jej nagość na swoje spragnione oczy. – Moja, cała moja! Przyciskając ją mocniej do drzwi, chwycił w dłonie jej uda, rozsunął je i uniósł. Zapach jej podniecenia stał się teraz odurzający, przytłaczający i niemożliwy do odparcia. Z głębokim jękiem, umieścił swojego kutasa przy jej rdzeniu i wbił się w jej żar, uderzając nią o drzwi. – Tak! – krzyknęła, jej ramiona otoczyły jego szyję, a jej nogi owinęły się wokół jego bioder. Przepłynęły przez niego żądza i pożądanie, tak jak świadomość, że już nie musiał się powstrzymywać. To rozpaliło jego lędźwia i zaczął uderzać mocniej. Viola była teraz wampirem, istotą równie silną jak on i niezniszczalną. Nie mógł jej skrzywdzić. Teraz mógł jej wreszcie pokazać wszystko, co czuł – dzikość z jaką ją kochał, pożądał jej i potrzebował. Była dla niego wszystkim. – Jutro – wycedził przez zęby – zostaniesz moją żoną. Zamrugała w potwierdzeniu. – Ale dzisiaj, uczynię cię swoją partnerką.
Uniósł dłoń do jej twarzy i potarł palcem jej usta, trącając je by otworzyły się szerzej. – Pragnę cię – powiedziała bez tchu. Jakby wiedziała, czego chciał, otworzyła usta i obnażyła zęby. – Tak – zachęcił ją, gdy jego kutas zaczął się w nią mocniej wbijać. Jej kły wydłużyły się, gdy pokierował nią instynkt. Jej tęczówki, podobnie jak jego, przybrały teraz czysto złoty odcień. Przechylił na bok głowę, oferując jej swą szyję. – Później, zabiorę cię na polowanie – wychrypiał – ale teraz, chcę żebyś napiła się ze mnie. Dante zawsze będzie pamiętał dokładnie ten moment, gdy kły Violi zanurzyły się po raz pierwszy w jego ciele. To była chwila czystej i całkowitej rozkoszy i ekstazy. Celebrowanie miłości i namiętności, żądzy i pożądania. Kiedy wessała w siebie jego esencję, jego orgazm wybuchł, obmywając go jak pływowe fale zatapiające na zawsze Wenecję. A wraz z tym nadeszła kolejna fala – orgazm Violi, której mięśnie zacisnęły się wokół jego długości, dojąc go i żądając ostatniej kropli, jaką miał do zaoferowania. I oddawał jej wszystko, co posiadał. Swoje bogactwo, swoje ciało, a przede wszystkim, swoje serce. Na wieczność. – Na zawsze – szepnęła Viola i pocałowała go swoimi splamionymi krwią ustami.