1 2 Abbi Glines Th_ Vin]_nt Boys tłumaczenie: MoreThanBooks oraz Artemida89 3 Tytuł oryginału: The Vincent Boys Copyright © 2012 by Abbi Glines ISBN 9...
18 downloads
30 Views
3MB Size
1
Abbi Glines
Th_ Vin]_nt Boys tłumaczenie: MoreThanBooks oraz Artemida89
2
Tytuł oryginału: The Vincent Boys
Copyright © 2012 by Abbi Glines
ISBN 978-1-4714-0151-0
Wydanie I
Nieoficjalne tłumaczenie
3
Dla mojego syna, Austina. Jedynej osoby, która rozumie moją miłość do drużyny futbolowej z Alabamy, bo możliwe, że kocha ją nieco bardziej.
4
Siedem lat temu… − Zauważyłeś jakąś zmianę u Ash? – zapytał mój kuzyn, Sawyer, gdy wspinał się na drzewo, by usiąść obok mnie na naszej ulubionej gałęzi z widokiem na jezioro. Wzruszyłem ramionami, niepewny jak odpowiedzieć na jego pytanie. Pewnie, zauważyłem coś ostatnio u Ash. Jak na przykład to, jak jej oczy jakby iskrzą, kiedy się śmieje, albo to, jak ślicznie wyglądają jej nogi w spodenkach. Ale nie ma mowy, że wyznam to Sawyerowi. Powiedziałby Ash i oboje poryczeliby się ze śmiechu. − Nie – odpowiedziałem, nie patrząc na Sawyera w obawie, że będzie w stanie powiedzieć, że kłamię. − Usłyszałem jakiegoś dnia, jak mama mówiła do taty, że ty i ja zaczniemy wkrótce zauważać zmiany u Ash. Powiedziała, że Ash zaczyna się zmieniać w piękność i sprawy między naszą trójką zaczną się zmieniać. Nie chcę żeby tak się stało – powiedział Sawyer z nutką niepokoju w głosie. Nie mogłem na niego spojrzeć. Zamiast tego, wpatrywałem się w jezioro, mówiąc: − Nie martwiłbym się o to. Ash to Ash. Pewnie, zawsze była ładna, tak myślę, ale to nie jest ważne. Potrafi wspiąć się na drzewo szybciej od nas, sama zakłada przynęty na haczyk, potrafi nalewać wody do balonów jak profesjonalistka. Nasza trójka to najlepsi przyjaciele od przedszkola. To się nie zmieni. – Zerknąłem na Sawyera. Moje przemówienie zabrzmiało całkiem przekonywająco, nawet dla mnie. 5
Sawyer uśmiechnął się i skinął głową. − Masz rację. Kogo obchodzi to, że ma włosy jak jakaś księżniczka wróżek? To jest Ash. Mówiąc o balonach wodnych, czy wy dwoje moglibyście przestać skradać się w nocy i rzucać je na samochody tuż obok mojego domu? Moi rodzice przyłapią was w końcu, a ja nie będę wam w stanie pomóc. Uśmiechnąłem się, myśląc o tym, jak ostatniej nocy Ash zasłaniała usta, by uciszyć śmiech, kiedy wkradliśmy się tutaj, żeby napełnić balony wodą. Ta dziewczyna z pewnością lubi łamać zasady. Prawie tak samo jak ja. − Usłyszałam moje imię. Lepiej przestańcie robić sobie ze mnie żarty z powodu tego głupiego stanika, którego muszę nosić z powodu mamy. Mam już dość tych żartów. Złamię wam obu nos, jeśli z tym nie skończycie. – Zaskoczył mnie głos Ash. Stała na dole, z wiadrem świerszczy w jednej ręce i wędką w drugiej. – Idziemy łowić, czy raczej będziecie się na mnie gapić z góry, jakby mi urosła druga głowa?
tłumaczenie: Artemida89
korekta: Thebesciaczuczek
6
Rozdział 1 Ashton Dlaczego nie mogłam tak po prostu znaleźć się w domu bez natknięcia się na nich? Nie byłam w nastroju, by dobrze odgrywać cholerną Samarytankę dla Beau i jego zdzirowatej dziewczyny. Mimo że go tutaj nie było, Sawyer oczekiwałby, że przyjadę. Z frustrującym warknięciem, zwolniłam i zatrzymałam się przy Beau, który utrzymywał dystans pomiędzy sobą a jego wymiotującą dziewczyną. Najwyraźniej wymiotowanie nie było dla niego odgłosem godowym. − Gdzie zaparkowałeś ciężarówkę, Beau? – zapytałam najbardziej zirytowanym tonem, na jaki mogłam się zdobyć. Błysnął w moim kierunku tym swoim głupim, seksownym uśmiechem, przez który wiedział, że każda dziewczyna w mieście roztapia się u jego stóp. Chciałabym wierzyć, że byłam odporna, po tych wszystkich latach, ale nie byłam. Bycie odporną na miejscowego złego chłopca było niemożliwe. − Tylko mi nie mów, że perfekcyjna mała Ashton Gray oferuje mi pomoc – powiedział, przeciągając samogłoski, i pochylił się, by spojrzeć na mnie przez otwarte okno. − Sawyera nie ma w mieście, więc ten przywilej przypadł mnie. Nie pozwoliłby ci jechać do domu pijanym, a ja też na to nie pozwolę. Zachichotał, co wywołało dreszcz w dół mojego kręgosłupa. Boże. On się nawet śmiał seksownie.
7
− Dzięki, piękna, ale poradzę sobie. Jak tylko Nic przestanie rzygać, wsadzę ją do mojej ciężarówki. Mogę jechać te trzy mile do jej domu. Uciekaj już. Nie musisz gdzieś czasem przeczytać Biblii? Sprzeczanie się z nim było bezcelowe. Zacząłby rzucać coraz bardziej złośliwymi komentarzami, aż w końcu byłabym tak wściekła,
że nie mogłabym widzieć prosto. Nacisnęłam pedał gazu i zawróciłam na parkingu. Jakbym była w stanie go zostawić i pozwolić wracać do domu po pijaku. Potrafił rozwścieczyć mnie z przymrużeniem oka, a ja ciężko pracowałam nad tym, by być miła dla wszystkich. Przeszukiwałam wzrokiem zaparkowane samochody, starając się znaleźć jego czarną ciężarówkę. Jak tylko ją dostrzegłam, podeszłam do Beau i wyciągnęłam dłoń. − Albo dasz mi kluczyki do ciężarówki, albo zacznę przeszukiwać twoje kieszenie. To jak będzie, Beau? Chcesz, żebym przeszukała twoje kieszenie? Krzywy uśmiech pojawił się na jego twarzy. − Tak właściwie to myślę, że mogę się cieszyć, że będziesz je przeszukiwała, Ash. Dlaczego nie możemy wybrać opcji numer dwa. Ciepło zaczęło rozlewać się od mojej szyi aż dotarło do policzków. Nie potrzebowałam lustra, by wiedzieć, że rumienię się jak idiotka. Beau nigdy nie robił sugestywnych komentarzy ani nie flirtował ze mną. Zdawało się, że byłam jedyną rozsądną, atrakcyjną kobietą w szkole, którą kompletnie ignorował. 8
− Nie waż się go dotknąć, ty głupia suko. Klucze są w stacyjce w jego samochodzie – warknęła Nicole, kolejna-z-kolei dziewczyna Beau, podnosząc głowę i przerzucając swoje czarne włosy przez ramię. Przekrwione, niebieskie oczy, przepełniony nienawiścią, obserwowały mnie, jak gdybym śmiała dotknąć tego, co należało do niej. Nie odpowiedziałam jej ani nie spojrzałam na Beau. Zamiast tego, odwróciłam się i ruszyłam do jego samochodu, przypominając sobie, że robię to dla Sawyera.
− Chodźcie i wsiadajcie do ciężarówki – warknęłam do obojga, zanim wślizgnęłam się na miejsce kierowcy. Ciężko było nie skupiać się na fakcie, że byłam po raz pierwszy w samochodzie Beau. Po niezliczonych nocach spędzonych na leżeniu z nim na dachu i rozmawianiu o dniu, kiedy dostaliśmy prawo jazdy i tych wszystkich miejscach, do których moglibyśmy pojechać, byłam właśnie tu, w wieku siedemnastu lat, siedząc w jego samochodzie. Beau podniósł Nicole i zapakował ją do tyłu. − Leż, chyba, że znowu zrobi ci się niedobrze, wtedy rzygaj poza siedzenie – burknął, kiedy zaczął otwierać drzwi od strony kierowcy. – Wyskakuj, księżniczko. Ona zaraz odpłynie, nie będzie jej obchodziło jeśli to ja będę prowadził. Chwyciłam mocniej kierownicę. − Nie pozwolę ci prowadzić. Mówisz niewyraźnie. Nie musisz prowadzić. Już zaczął otwierać usta, by zacząć się sprzeczać, ale wymamrotał 9
coś, co zabrzmiało jak przekleństwo, zanim trzasnął drzwiami i przeszedł przodem auta, by zająć miejsce pasażera. Nic nie powiedział, a ja nawet nie patrzyłam w jego stronę. Bez Sawyera w pobliżu, Beau sprawiał, że robiłam się nerwowa. − Mam już dzisiaj dość kłócenia się z kobietami. Tylko z tego powodu pozwalam ci prowadzić – mruknął, tym razem bez przeklinania. To zaskakujące, że potrafił kontrolować przekleństwa. Chłopak zdążył się upić, nim większość dzieciaków w naszym wieku spróbowała swoje pierwsze piwo. Kiedy koleś ma taką twarz jak Beau, starsze dziewczyny to zauważają. Zaczął dostawać zaproszenia na imprezy na długo przed resztą z nas. Wzruszyłam ramionami. − Nie musiałbyś się ze mną kłócić, gdybyś tyle nie wypił. Zaśmiał się gorzko. − Ty naprawdę jesteś małą, perfekcyjną córką pastora, prawda, Ash? Dawno temu byłaś diabelnie bardziej zabawna. Zanim zaczęłaś przysysać się do twarzy Sawyera, mieliśmy kiedyś całkiem dobre chwile razem. Patrzył na moją reakcję. Wiedząc, że jego oczy były skierowane na mnie, ciężko mi było się skupić na prowadzeniu. − Byłaś moją wspólniczką w zbrodni, Ash. Sawyer był tym dobrym. Ale nasza dwójka, my byliśmy mącicielami. Co się stało? Jak miałam na to odpowiedzieć? Nikt nie znał dziewczyny, która zwykła kraść gumy balonowe ze sklepiku albo która uprowadziła 10
i związała chłopca od gazet, żebyśmy mogli wziąć wszystkie jego gazety i zamoczyć je w niebieskiej farbie, zanim zostawiliśmy je na schodach przed każdym domem. Nikt nie znał dziewczyny, która wymykała się o drugiej nad ranem, by obrzucić samochody kilometrami papieru toaletowego i balonami z wodą zza krzaków. Nikt by nawet nie uwierzył, że robiłam te wszystkie rzeczy gdybym mu powiedziała… Nikt poza Beau. − Dorosłam – odpowiedziałam w końcu. − Kompletnie się zmieniłaś, Ash. − Byliśmy dziećmi, Beau. Tak, ty i ja pakowaliśmy się w kłopoty, a Sawyer nas z nich wyciągał, ale byliśmy tylko dziećmi. Jestem teraz inna. Przez chwilę nie odpowiadał. Przesunął się na siedzeniu i wiedziałam, że jego wzrok już nie jest na mnie skupiony. Nigdy wcześniej nie mieliśmy takiej rozmowy. Nawet jeśli to było krępujące, wiedziałam, że jest spóźniona. Sawyer zawsze stał między mną a Beau, by naprawiać nasze relacje. Relacje tak poplątane, że nawet ja nie wiedziałam dlaczego. Jednego dnia był Beau, moim przyjacielem. Drugiego tylko kuzynem mojego chłopaka. − Brakuje mi tej dziewczyny, wiesz. Była ekscytująca. Wiedziała, jak się bawić. Ta mała, perfekcyjna córka pastora, która zajęła jej miejsce, jest do bani. Jego słowa bolały. Może dlatego, że pochodziły prosto od niego albo może dlatego, że rozumiałam, o czym mówił. To nie tak, że nigdy nie 11
myślałam o tej dziewczynie. Nienawidziłam go za to, że sprawiał, że i mnie jej brakowało. Pracowałam naprawdę ciężko nad tym, by utrzymać ją zamkniętą. Mając kogoś, kto faktycznie chce, by została uwolniona sprawia, że jeszcze ciężej utrzymać ją pod kontrolą. − Już wolę być córką pastora niż pijaną dziwką, która wymiotuje wokół siebie – odwarknęłam, nim zdołałam się powstrzymać. Zaskoczył mnie niski chichot i spojrzałam na Beau zatopionego nisko w siedzeniu, tak, że jego głowa spoczywała na zużytej skórze zamiast na twardej szybie za nim. − Myślę, że nie jesteś w pełni doskonała. Sawyer nigdy nikogo nie przezwał. Wie, że używasz słowa „dziwka”? Tym razem tak mocno ścisnęłam kierownicę, że zbielały mi kostki. Próbował mnie zdenerwować i szło mu fantastycznie. Nie miałam odpowiedzi na to pytanie. Prawda jest taka, że Sawyer byłby zszokowany, gdyby wiedział, że nazwałam kogoś dziwką. Szczególnie dziewczynę jego kuzyna. − Wyluzuj, Ash, nie wydam cię. Skrywam twoje tajemnice od lat. Podoba mi się świadomość, że moja Ash nadal gdzieś tam jest pod tą perfekcyjną fasadą. Odmówiłam spojrzenia na niego. Ta rozmowa zaczynała zmierzać w kierunku, w którym nie chciałam jej kierować. − Nikt nie jest idealny. Nie udaję, że jestem. – To było kłamstwo i oboje o tym wiedzieliśmy.
12
Sawyer był idealny, a ja pracowałam ciężko, by być jego warta. Całe miasto wiedziało, że było mi daleko do błyszczącej reputacji Sawyera. Beau wydał krótki, ostry śmiech. − Tak, Ash, udajesz. Skręciłam na podjazd Nicole. Beau się nie ruszył. − Ona zemdlała. Będziesz musiał jej pomóc – wyszeptałam, bojąc się, że usłyszy ból w moim głosie. − Chcesz mi pomóc z wymiotującą dziwką? – zapytał z rozbawieniem. Westchnęłam i w końcu na niego spojrzałam. Przypominał mi upadłego anioła z poświatą księżyca wokół jego muśniętych słońcem blond włosów. Jego powieki były cięższe niż zwykle, a oczy ukryte pod gęstymi rzęsami − To twoja dziewczyna. Pomóż jej. – Udało mi się powiedzieć gniewnie. Kiedy pozwoliłam sobie na lustrowanie Beau z tak bliska, ciężko było czuć do niego obrzydzenie. Nie odrywając od siebie wzroku, wciąż mogłam dostrzec w nim tego małego chłopca, którego kiedyś podejrzewałam, że zawiesił księżyc. Nasza przeszłość zawsze tam będzie, utrzymując nas od ponownego bycia blisko. − Dzięki za przypomnienie – powiedział, sięgając po klamkę bez przerywania ze mną kontaktu wzrokowego. Spuściłam oczy, by obserwować dłonie spoczywające na moich kolanach. Nicole przewróciła się z boku na bok, powodując lekkie wstrząsy samochodu, przypominając 13
nam, że leży z tyłu. Po chwili ciszy w końcu otworzył drzwi. Beau zaniósł wiotkie ciało Nicole do drzwi i zapukał. Otworzyły się i wszedł do środka. Zastanawiałam się, kto otworzył drzwi. Czy to była mama Nicole? Czy obchodziło ją to, że jej córka była kompletnie pijana? Pozwoli Beau zanieść ją do pokoju? Czy Beau z nią zostanie? Przewracając się z nią na łóżku i zasypiając? Beau pojawił się w drzwiach, zanim moja wyobraźnia posunęła się za daleko. Jak tylko znalazł się w samochodzie, odpaliłam silnik i skierowałam się w kierunku kempingu, na którym mieszkał. − Więc powiedz mi, Ash, twoje nalegania, by odwieźć pijanego kolesia i jego dziwkarską dziewczynę, to dlatego, że jesteś wiecznie dobrą dziewczyną, która pomaga wszystkim? Bo wiem, że nie lubisz mnie za bardzo, ale jestem ciekawy, dlaczego chcesz być pewna, że dotrę bezpiecznie do domu. − Beau, jesteś moim przyjacielem. Oczywiście, że cię lubię. Jesteśmy przyjaciółmi, odkąd skończyliśmy pięć lat. Jasne, już nie spędzamy ze sobą tyle czasu albo nie terroryzujemy już razem okolicy, ale nadal mi na tobie zależy. − Od kiedy? − Od kiedy co? − Od kiedy ci na mnie zależy? − To głupie pytanie, Beau. Wiesz, że zawsze mi na tobie zależało – odpowiedziałam. Wiedziałam, że nie zaakceptuje tak mglistej odpowiedzi. 14
Prawda jest taka, że nie rozmawiałam z nim zbyt dużo. Nicole zwykle owijała się wokół jakiejś części jego ciała. A kiedy już do mnie mówił, to zawsze tylko po to, by zrobić jakiś dowcip. − Ledwie wiedziałaś, że istnieję – dodał. − To nieprawda. Zaśmiał się. − Siedzieliśmy razem na historii przez rok, a ty ledwie patrzyłaś w moją stronę. W czasie obiadu nigdy na mnie nie spojrzałaś, a ja siedziałem przy tym samym stole, co ty. W każdy weekend jesteśmy na tej samej imprezie na polu i, jeśli już spojrzysz w moim kierunku tym swoim wyniosłym wzrokiem, jest to wyraz obrzydzenia. Więc, jestem w lekkim szoku, że nadal uważasz mnie za przyjaciela. Łatwiej byłoby uwierzyć, że to alkohol przez niego przemawiał, ale wiem, że tak nie było. Przez około trzy lata nie byliśmy sam na sam. Odkąd zaczęłam być dziewczyną Sawyera, nasza relacja się zmieniła. Duże dęby sygnalizowały skręt do kempingu. Skręcając na żwirową drogę, bogate piękno południowego krajobrazu było zwodnicze. Jak tylko minęłam duże drzewa, sceneria drastycznie się zmieniła. Wyblakłe przyczepy ze starymi samochodami, ustawione na blokach, i zmaltretowane zabawki rozrzucone na kilka metrów. Więcej niż jedno okno było osłonięte przez drewno lub plastik. Nie patrzyłam na otoczenie. Nie zaskoczył mnie nawet człowiek siedzący na schodach swojego ganku, mający na sobie tylko bieliznę i papierosa zwisającego z ust. Znałam ten kemping bardzo dobrze. To była część mojego dzieciństwa. Stanęłam 15
przed przyczepą Beau. Wzięłam głęboki wdech i odwróciłam się by spojrzeć na Beau. − Nigdy nie rozmawiałam w klasie. Z nikim poza nauczycielem. Nigdy nie rozmawiałeś ze mną na obiedzie, więc nie miałam powodu, by patrzeć w twoim kierunku. Przyciągnięcie twojej uwagi prowadziło do drwin ze mnie. I, na polu, nie patrzyłam na ciebie z obrzydzeniem. To na Nicole tak patrzałam. Mogłeś naprawdę lepiej wybrać. – Uciszyłam się, zanim bym powiedziała coś głupiego. Przechylił głowę na bok, jakby mnie obserwując. − Niezbyt lubisz Nicole, prawda? Nie musisz się bać, że zacznie się kręcić koło Sawyera. On wie, co ma i nie zepsuje tego. Nicole nie może się z tobą równać. Nicole ma coś do Sawyera? Zwykle dręczyła Beau. Nigdy nie przyłapałam jej na tym, by upodobała sobie Sawyera. Wiem, że coś między nimi było przez kilka tygodni w siódmej klasie, ale to było w gimnazjum. To się nie liczyło. Poza tym, ona była z Beau. Dlaczego miałaby się interesować kimś innym? − Nie wiedziałam, że podobał jej się Sawyer – odpowiedziałam, nadal niepewna, czy mu wierzyć. Sawyer był tak bardzo nie w jej typie. − Brzmisz na zaskoczoną – odparł Beau. − No, właściwie jestem. Mam na myśli, ona ma ciebie. Po co jej Sawyer? Zadowolony uśmiech pojawił się na jego ustach, rozświetlając jego 16
ciemne oczy. Nie miałam zamiaru mówić czegoś, co by źle zrozumiał, ale on oczywiście to robił. Sięgnął do klamki, po czym przerwał, spoglądając na mnie. − Nie wiedziałem, że moje dokuczanie ci przeszkadza, Ash. Przestanę. Nie tego się po nim spodziewałam. Niezdolna, by wymyślić jakąkolwiek odpowiedź, siedziałam tam, przytrzymując jego spojrzenie. − Podstawię twój samochód z powrotem, zanim twoi rodzice zobaczą moją ciężarówkę rano pod twoim domem. – Wysiadł z ciężarówki i obserwowałam go, jak, z zuchwałością znaną tylko facetom, szedł do drzwi przyczepy. Beau i ja potrzebowaliśmy tej rozmowy. Nawet gdyby to oznaczało, że moja wyobraźnia ma zamiar zaszaleć na chwilę, co było niepokojące. Moje sekretne przyciąganie do miejscowego złego chłopca musi pozostać tajemnicą. Następnego ranka mój samochód był zaparkowany na podjeździe tak, jak obiecał Beau, z notatką zatkniętą za wycieraczką. Sięgnęłam po nią i mały uśmiech pojawił się na moich ustach. Dzięki za ostatni wieczór. Tęskniłem za Tobą. Podpisał ją po prostu „B”.
tłumaczenie: Artemida89
korekta: Thebesciaczuczek 17
Rozdział 2 Ashton, Hej, kochanie. Przepraszam, że dopiero teraz odpowiadam na Twojego e-maila. Internet jest tutaj bardzo niepewny, a 3G nie istnieje, więc mój telefon nie pomaga. Tęsknię jak szalony. Myślę o Tobie przez cały dzień i zastanawiam się, co robisz. Większość dni spędzamy głównie na wędrówkach. Szlak, który obraliśmy wczoraj, doprowadził nas do niesamowitego wodospadu. Po pięciu milach wspinaczki w skwarze, lodowato zimna woda w nim była świetna. Chciałbym, żebyś tu była. Można śmiało powiedzieć, że rybołówstwo to nie moja przyszłość. Jestem w tym do bani. Cade bije mnie w tym na głowę. Wczoraj mi powiedział, że powinienem pozostać przy futbolu. LOL. Przyjemnie spędza się z nim czas. Dzięki za zrozumienie, bo bardzo potrzebowałem to zrobić. On mnie teraz potrzebuje. Jego starszy brat wyjedzie w ciągu roku, a ja będę tylko pod telefonem i nie będę na jego treningach futbolu ani nie będę mu pomagać z jego pierwszym zauroczeniu. Staram się teraz podzielić z nim moją wiedzą. Kocham Cię, Ashton Sutley Gray, bardzo. Jestem największym szczęściarzem na świecie. Sawyer Sawyerze, Domyśliłam się po Twoich opóźnionych odpowiedziach, że to z po18
wodu Internetu. Sieć w górach nie może dobrze funkcjonować. Przynajmniej nie w odosobnionej chacie, w której wszyscy jesteście. Ja też za Tobą tęsknię. Cieszę się, że nawiązujesz braterską więź z Cade’em. Wiem, że to dla niego dużo znaczy. Jeśli chodzi o mnie, to sporo pracuję w kościele. Nie ma zbyt wiele zajęć, odkąd cię nie ma. Nie chodzę na pole w weekendy. Przeważnie sprzątam kościół i wypożyczam filmy. Leann i Noah są już oficjalnie razem. Kiedy ona nie pracuje, to jest z nim. Więc zostałam sama. Tak bardzo się przyzwyczaiłam, że spędzam z Tobą cały czas. Uściskaj ode mnie Cade’a i Catherine. Odliczam dni, gdy ponownie zobaczę Twoją twarz. Całusy, Ashton
Wpatrywałam się w ekran komputera, po tym jak kliknęłam wyślij. Fakt, że nie wspomniałam o Beau, trochę mnie niepokoił. Powiem mu, że podwiozłam Beau i Nicole do domu. Wcześniej nigdy tak naprawdę nie rozmawialiśmy o Beau. Sawyer czasami mówił, że się o niego martwi. Przez większość swojego życia Sawyer troszczył się o Beau. Beau był synem Vincenta, który prowadził dzikie życie do czasu, gdy któregoś dnia rozwalił swój motor o osiemnastokołową ciężarówkę. Beau był wtedy w pierwszej klasie, gdy to się stało. Pamiętam jego oczy przekrwione od płaczu przez miesiące. Wymykał się ze swojej przyczepy i przychodził do mojego domu w środku nocy. Uciekałam przez okno 19
i potrafiliśmy siedzieć godzinami na moim dachu, myśląc o rzeczach, które mogły sprawić, że poczułby się lepiej. Zwykle te pomysły podpadały pod poważne psoty, które Sawyer musiał nam wybić z głowy. Sawyer był synem tego dobrego z braci Vincent, najstarszego z dwójki. Poszedł do szkoły prawniczej i zarobił fortunę, broniąc zwykłego Joe przeciwko firmie ubezpieczeniowej. Miasto kochało Harissa Vincenta i jego piękną, uczestniczącą w mszach, członkinię klubu, grającą w tenisa żonę, Samanthę Vincent, oraz oczywiście ich wspaniałego starszego syna. To miasto nie było duże, jak każde miasteczko na południu, każdy wiedział, kto czym się zajmuje. Ich przeszłość była powszechnie znana. Przeszłość ich rodziców też nie była sekretem. Nie masz sekretów w Grove, w Alabamie. To było niemożliwe – cóż, może z wyjątkiem pola. W ciemnościach sadu, gdzie rosły orzechy pekan, które otaczało pole, na którym chłopaki Mason organizowali swoje sławne imprezy, z pewnością było wiele tajemnic. To było jedyne miejsce, w którym małe staruszki nie mogły cię obserwować z huśtawek na gankach, a jedyne oczy wokół ciebie były zbyt zajęte własnymi figlami, by zwracać uwagę na otoczenie. Sięgnęłam i podniosłam zdjęcie Sawyera, które mi podarował w zeszłym miesiącu, kiedy byliśmy na imprezie na polu. Jego dobry uśmiech i jasno zielone oczy sprawiały, że czułam się winna. Tak naprawdę nie zrobiłam niczego złego. Po prostu pominęłam fakt, że pomogłam Beau dotrzeć bezpiecznie do domu ostatniej nocy. Powinnam była mu powiedzieć. Odkładając zdjęcie z powrotem na biurko, wstałam i podeszłam do szafy na ubrania. Musiałam wyjść z domu. To lato 20
będzie mijało mi w ślimaczym tempie, jeśli nie znajdę sobie jakiegoś zajęcia. Moja babcia wróciła do domu po odwiedzinach u swojej siostry w Savannah. Mogłabym pójść do domu opieki jako wolontariuszka, a następnie odwiedzić babcię. W ten sposób, kiedy napiszę maila do Sawyera, mogłabym mu powiedzieć, że poszłam do domu opieki zobaczyć się z jego babcią. Spodobałoby mu się to. Jak tylko zrobiłam mój dobry uczynek na ten dzień i odwiedziłam babcię Vincent, udałam się do domu mojej babci. Pragnęłam ją zobaczyć. Zawsze tęskniłam za nią jak wariatka, kiedy wyjeżdżała. Bez Sawyera i babci czułam się całkiem samotna. Przynajmniej ona już wróciła. W chwili, kiedy zamknęłam drzwi do auta, frontowe drzwi się otworzyły i babcia wyszła na zewnątrz, uśmiechając się i trzymając mrożoną herbatę w wysokiej szklance. Jej jasno blond włosy ledwie ocierały się o ramiona, przygryzłam wargę, aby się nie uśmiechnąć. Rozmawiałyśmy przed jej wyjazdem, że powinna ściąć włosy. Były już za długie jak na kogoś w jej wieku. Powiedziałam jej to, na co ona zbagatelizowała to machnięciem ręki, jakbym nie wiedziała, o czym mówię. Widocznie zmieniła zdanie. Iskry w jej zielonych oczach powiedziały mi, że wiedziała, o czym myślę. − Spójrzcie no, kto to zdecydował się wstąpić i odwiedzić swoją babunię. Zaczęłam się zastanawiać, czy oczekujesz w tych dniach pisemnego zaproszenia – droczyła się. Zaśmiałam się i weszłam po schodkach, by ją uściskać. − Dopiero wczoraj wróciłaś do domu – przypomniałam jej. 21
Powąchała moją koszulkę i odchyliła się, by na mnie spojrzeć. − Pachnie tak, jakby ktoś wstąpił do domu opieki, by odwiedzić babcię swojego chłopaka, zanim przyjechał do swojej. − Och, przestań. Dawałam ci czas na odespanie. Wiem, że podróżowanie jest dla ciebie męczące. Wzięła mnie za rękę i zaprowadziła do huśtawki na ganku, bym usiadła koło niej. Diamenty na jej palcach zabłysły w słońcu. Podała mi zimną szklankę z herbatą. − Masz, wypij to. Napełniłam ją, jak tylko zobaczyłam ten mały samochód na podjeździe. Mogłam się tutaj zrelaksować. To była moja babcia. Nie oczekiwała ode mnie, że będę perfekcyjna. Chciała tylko, żebym była szczęśliwa. − Więc, rozmawiałaś ze swoim chłopakiem, odkąd wyjechał, czy spędzasz szczęśliwie czas z innym kolesiem, kiedy twój jest daleko? Wyplułam herbatę i pokręciłam głową, zaczęłam kaszleć. Jak to było, że ona zawsze wiedziała, co się działo, kiedy nikt inny nie miał pojęcia? − No, kto to jest? Sprawia, że wypluwasz herbatę na moje kolana. Przynajmniej chcę znać imię i kilka szczegółów. Kręcąc głową, odwróciłam się tak, by patrzeć w jej oczy. − Nie ma nikogo. Zakrztusiłam się herbatą, bo zadałaś mi szalone pytanie. Dlaczego miałabym zdradzić Sawyera? On jest idealny, babciu. 22
Wydała z siebie „hmm”, sięgnęła i poklepała mnie po kolanie. − Nie ma idealnych mężczyzn, kochanie. Ani jednego. Nawet twój tata nie jest idealny. Choć za takiego się uważa. Zawsze żartowała z taty jako pastora. Był „wcielonym diabłem”, dorastając przy niej. Kiedy opowiadała mi historie jego dzieciństwa, jej oczy jaśniały. Czasami mogłabym przysiąc, że tęskni za tą osobą, jaką kiedyś był. − Sawyer jak tak idealny, jak tylko można. − Cóż, tego nie wiem. Pojechałam do Lowrych tego ranka i jego kuzyn Beau kosił ich trawnik. – Przerwała i potrząsnęła głową z wielkim uśmiechem na twarzy. – Dziewczyno, nie ma w mieście chłopaka, który mógłby konkurować z Beau bez koszulki. − BABUNIU! – Uścisnęłam jej rękę, przerażona tym, że moja babcia podziwiała półnagiego Beau. Zaśmiała się. − Co! Jestem stara, Ashton, kochanie, nie ślepa. – Wiedziałam jak Beau wyglądał bez koszulki i spocony. W poprzednim tygodniu miałam prawie stłuczkę, kiedy przejeżdżałam koło Greenów, a on kosił ich trawnik bez koszulki. Ciężko było nie patrzeć. Powiedziałam sobie, że studiuję jego tatuaż na żebrach, ale oczywiście znałam prawdę. − Nie jestem jedyną starą kobietą, która patrzy. Jestem jedyną, która jest na tyle szczera, że się do tego przyznaje. Pozostałe zatrudniają chłopaka do ścięcia ich trawnika tylko po to, żeby mogły siedzieć w oknie 23
i się ślinić. Dlatego kochałam moją babcię. Przebywanie z nią zawsze sprawiało, że się śmiałam. Akceptowała życie takim, jakie jest. Nie udawała i nie zadzierała nosa. Była po prostu babcią. − Nie mam pojęcia jak Beau wygląda bez koszulki – skłamałam – Wiem, że to same kłopoty. Babcia cmoknęła językiem i użyła stóp, by wprawić w ruch huśtawkę. − Kłopoty mogą być o wiele zabawniejsze. Ta prostota i ograniczenie sprawiają, że życie robi się uciążliwe i nudne. Jesteś młoda, Ashton. Nie mówię, że musisz iść i rujnować sobie życie. Mówię tylko, że trochę ekscytacji może być dobre dla duszy. Obraz Beau rozłożonego na siedzeniu obok mnie w swojej ciężarówce ostatniej nocy, wpatrującego się we mnie spod tych swoich grubych, kręconych rzęs, sprawił, że mój puls wzrósł. On był bardziej niż trochę ekscytujący. − Dosyć o chłopakach. Mam już jednego i nie stoję w kolejce po następnego. Jak podróż? – Babcia się uśmiechnęła i skrzyżowała nogi. Jeden z jej sandałów na wysokim obcasie bez pięt zwisał z jej soczysto różowych paznokci u nóg. Trudno było uwierzyć, że była matką mojego zasadniczego ojca. − Zwiedzaliśmy. Piliśmy whisky. Zaliczyliśmy kilka koncertów w teatrze. To by było na tyle. – Brzmiało jak zwykła podróż do cioci 24
Tabathy. − Tata wstąpił tego ranka, by cię odwiedzić? Westchnęła dramatycznie. − Tak, i oczywiście modlił się o moją duszę. Ten chłopak nie ma za grosz poczucia przygody. Uśmiechnęłam się do mojej szklanki z zimną herbatą. Babcia była rozrywkowa. − Lepiej żebyś mu tego nie powtarzała. Mam już dość jego kazań. – Trąciła moją nogę. − Nigdy, babciu. Babcia po raz kolejny wprawiła nas w ruch na huśtawce. − Tak więc, skoro nie masz zamiaru znaleźć sobie własnego, seksownego wytatuowanego niegrzecznego chłopca, żeby spędzić z nim lato, w takim razie ty i ja musimy coś zrobić. Nie możesz codziennie sprzątać w kościele. Gdzie w tym ekscytacja? − Zakupy. Mogłybyśmy zawsze chodzić na zakupy – odpowiedziałam − Moja dziewczynka. Zrobimy zakupy. Ale nie dzisiaj. Muszę się rozpakować i posprzątać. Umówimy się jeszcze w tym tygodniu. Tylko ty i ja. Może uda nam się znaleźć jakiś chłopaków. Potrząsając głową, zaśmiałam się na jej dokuczliwy komentarz. Ona naprawdę nie była fanką Sawyera. Była jedyną osobą w mieście, która nie 25
myślała, że chodzimy po wodzie.
Po tym, jak zaplanowałam zakupy z babcia, udałam się do domu. Udało mi się spędzić sporą część dnia poza moim pokojem. Mogłabym zakończyć resztę dnia z dobrą książką. Na szczęście żadne z moim rodziców nie było w domu, kiedy zajechałam na podjazd. Gdyby tata był w domu, ciągle wymyślałby jakieś zadania, które powinnam dokończyć w kościele. Nie byłam w nastroju, by spędzić resztę mojego dnia na sprawdzaniu, czy wszystkie ławki miały śpiewniki, albo wycierając stoliki w pomieszczeniach szkolnych. Chciałam po prostu poczytać ekscytujący romans i pobyć przez chwilę w świecie fikcji. W momencie, kiedy weszłam do pokoju, by zmienić ciuchy, które śmierdziały sprejem dezynfekującym i starszymi ludźmi, mój telefon zapiszczał, informując mnie o esemesie. Szperając w kieszeni, wyciągnęłam telefon i stałam, podczas gdy wszelkiego rodzaju emocje przepływały przeze mnie. Beau: Spotkajmy się nad dziurą. Dziura to małe jezioro w najdalszej części własności Sawyera. Beau chciał się tam ze mną spotkać sam? Moje serce przyspieszyło na myśl o tym, co planował Beau. Przesunęłam wzrok na romans, który chciałam przeczytać, i zdecydowałam, że popołudnie w lesie z Beau Vincentem będzie bardziej ekscytujące. Poczucie winy było gdzieś w środku mnie, próbując przebić się przez potrzebę zrobienia czegoś złego. Zanim 26
mogłam pójść po rozum i zmienić zdanie, odpisałam. Ja: Będę tam za 15 minut. Moje serce waliło w klatce piersiowej z nerwowym podnieceniem, a może to był strach przed byciem przyłapaną. Tak naprawdę nie robiłam niczego złego. Mam na myśli – Beau był moim przyjacielem – tak jakby. Też był samotny. To nie tak, że idę do dziury na randkę z nim. On prawdopodobnie chce dokończyć rozmowę, którą odbyliśmy wczoraj w jego ciężarówce. Teraz był trzeźwy. Bardziej niż prawdopodobne jest to, że on chciał po prostu wyjaśnić, że nie chciał, abym zrozumiała coś nie tak jak trzeba. Beau: Załóż strój kąpielowy. Ok. Może pójdziemy popływać. Nie odpisałam. Nie wiedziałam, jak opowiedzieć. Właściwą rzeczą byłoby powiedzieć nie. A ja zawsze robiłam to, co należało. Zawsze. Tylko tym razem chciałam zrobić to, co chciałam. Wypuściłam złą dziewczynę tylko odrobinę. Podeszłam do szafy i sięgnęłam po małą torbę schowaną na najwyższej półce. Czerwone bikini, które kupiłam dla Sawyera, ale nigdy nie założyłam przy nim w obawie, że je potępi, leżało na dnie torby na zakupy. Tyle razy sięgałam po tę torbę, ale nigdy tak naprawdę jej nie wyjęłam. Bikini było zakupem pod wpływem impulsu, gdy w końcu zrozumiałam, że skończy, gnijąc nigdy nieużywane. Mogłam zobaczyć aprobujący uśmiech babci, kiedy powoli uwalniałam kostium, który ona nalegała żebym kupiła. − Co powiesz na to, babciu? – szepnęłam do siebie, nim uciekł ze 27
mnie mały chichot.
Beau Gdy zacząłem rozmyślać o tym, jak bardzo miasto uważa, że moja dusza jest czarna, w tym momencie Ashton wysiadła ze swojej małej, białej Jetty, wyglądając jak anioł z nieba. Wiedziałem już, że moja dusza jest skazana na piekło. Kiedy wysłałem jej esemesa z pytaniem, czy się ze mną spotka, przypominałem siebie, jak bardzo jest nietykalna. Myślałem, że, gdy nie odpowie na mojego esemesa, to będzie znak, by przestać ją dręczyć. Zamiast tego, zgodziła, a moje głupie, czarne serce urosło. Obserwowałem, jak jej kroki zwolniły, kiedy jej śliczne zielone oczy spotkały moje. Bardziej niż cokolwiek chciałem do niej podejść i zapewnić ją, że mam zamiar być dobry. Tylko z nią porozmawiam i popatrzę, jak jej oczy się rozświetlają, kiedy się śmieje albo jak przygryza dolną wargę, kiedy jest zdenerwowana. Ale nie mogłem ulec temu pragnieniu. Ona nie była moja. Nie była moja od bardzo długiego czasu. Nie powinno jej tutaj być, a ja nie powinienem był pytać. Więc zamiast ją zapewniać, dalej leżałem pod drzewem, wyglądając jak diabeł, i miałem nadzieję, że się odwróci i ucieknie. Zaczęła iść w moją stronę a jej idealnie białe zęby złapały jej pełną dolną wargę. Marzyłem o tych ustach zbyt wiele razy. Ledwie zakryła swoje długie opalone nogi parą spodenek, które sprawiały, że miałem ochotę pójść do kościoła w tę niedziele tylko po to, by podziękować Bogu za stworzenie jej. − Hej – powiedziała nerwowo, a na jej policzku zagościł rumieniec. 28
Cholera, była słodka. Nigdy niczego nie zazdrościłem Sawyerowi. Kochałem go jak brata. Był jedynym członkiem rodziny, którego naprawdę kochałem. Kiedy odnosił sukcesy, ja cicho go dopingowałem. Był przy mnie w czasie mojego ciężkiego dzieciństwa, błagając swoich rodziców, by pozwolili mi zostać u nich na noc, kiedy byłem zbyt przerażony, by wracać do ciemniej, pustej przyczepy. On zawsze miał to, czego nie miałem ja. Idealnych rodziców, dom, ale nic z tego się nie liczyło, ponieważ ja miałem Ashton. Oczywiście wszyscy troje byliśmy przyjaciółmi, ale Ash była moja. Była moją partnerką w przestępstwach, jedyną osobą, której powiedziałem wszystkie swoje marzenia i obawy, moją bratnią duszą. Potem, jak zawsze w perfekcyjnym życiu Sawyera, zdobył moją dziewczynę. Jedyna rzecz, którą myślałem, że mogę nazwać swoją, stała się jego. − Przyszłaś – odpowiedziałem w końcu. Bardziej się zarumieniła. − Tak, ale nie jestem pewna dlaczego. − Ja też nie – odparłem, jeśli mamy być szczerzy. Wzięła głęboki wdech i położyła dłonie na biodrach. Nie była to poza, w której musiała stać, z górą bikini jako jej jedyną rzeczą obejmującą pełne piersi. Widok był bardziej stymulujący niż potrzebowałem, więc oderwałem wzrok od jej klatki piersiowej. − Słuchaj, Beau, jestem znudzona i samotna, odkąd nie ma Sawyera. Leann pracuje jako kelnerka u Hanka albo jest z Noah. Myślę, że Moglibyśmy być… przyjaciółmi. Byłeś moim najlepszym przyjacielem przez osiem lat. Chciałabym, żeby znowu tak było. 29
− Ok – powiedziałem, chwytając za brzeg koszulki i zdejmując ją przez głowę. – Chodźmy popływać. Nie zaczekałem, by zobaczyć, czy rzeczywiście wyszła z tych malutkich szortów. Część mnie chciała patrzeć, jak to robi, ale druga wiedziała, że moje serce nie zniosłoby widoku Ashton rozbierającej się z tej przeklętej rzeczy. Moje serce mogło być czarne, ale nadal było zdolne do niewydolności. Chwyciłem gałąź nad głową i podciągnąłem się na nią. Stojąc na grubej gałęzi, sięgnąłem i chwyciłem linę. Przez chwilę znowu byłem dzieckiem, lecąc nad jeziorem. Puszczając się, odwróciłem się i wylądowałem gładko do nieruchomej wody.
Kiedy wypłynąłem na
powierzchnię, odwróciłem się, żeby spojrzeć w kierunku brzegu z nadzieją, że zobaczę jak się rozbiera. Nie miała już na sobie tych małych szortów. Ashton szła w kierunku liny. To nie był pierwszy raz, kiedy widziałem ją w bikini, ale na pewno do tej pory nie pozwoliłem sobie cieszyć się widokiem. Moje serce zaczęło uderzać w klatce piersiowej, ale nie mogłem oderwać od niej wzroku, kiedy zaczęła się wspinać po drabinie, którą zrobiłem lata temu z kawałków drewna przybitych do pnia tak, aby Ash mogła się wspiąć na drzewo. Podeszła powoli na koniec gałęzi i uśmiechnęła się do mnie, zanim chwyciła linę i zakołysała się na niej nad wodą. Po wykonaniu idealnej spirali, zrobiła skok i zanurkowała w wodzie. Zajęło mi trzy popołudnia, by nauczyć ją, jak najlepiej wyskoczyć z liny i wylądować gładko w wodzie. Miała wtedy osiem lat i była zdeterminowana, by robić wszystko to, co ja i Sawyer. Aston wypłynęła i odchyliła się tak, by jej ręce odgarnęły mokre 30
włosy z twarzy. − Nie jest tak zimna, na jaką liczyłam – powiedziała, uśmiechając się zwycięsko. − Jest 35 stopni i rośnie. Nim ten miesiąc się skończy, będzie tutaj jak w wannie. – Próbowałem nie wyglądać na zahipnotyzowanego przez sposób, w jaki jej długie rzęsy sterczały do góry, kiedy były mokre. − Tak, pamiętam. Spędziłam tyle samo lat w tym jeziorze, co ty – powiedziała, zamierając, jakby przypominając nam w czyim jeziorze jesteśmy. Chciałem, żeby czuła się przy mnie komfortowo. Jeśli rozmawianie o Sawyerze pomoże, w takim razie będę o nim mówił. Poza tym, nie zaszkodzi, przypominając mi, do kogo należy. − Punkt dla ciebie. Przepraszam, ta nowa Ashton nie przypomina Ash, którą kiedyś znałem. Czasami zapominam, że ta perfekcyjna dziewczyna Sawyera jest tą samą dziewczyną, która zaczynała walkę na błoto tam na brzegu. − Chciałabym, żebyś przestał zachowywać się, jakbym była teraz inną osobą, Beau. Dorosłam, ale nadal jestem tą samą dziewczyną. Poza tym, ty też się zmieniłeś. Ten stary Beau nie ignorowałby mnie całkowicie, tylko dlatego, że był zbyt zajęty umawianiem się ze swoją dziewczyną, by wiedzieć, że istnieję. − Nie, ale stary Beau nie był napalony – odparłem, puszczając oko i ochlapując ją wodą. Jej znajomy śmiech sprawił mi lekki ból w klatce. − Punkt dla ciebie. Spotykanie się z kimś, kto ma figurę jak Nicole, 31
jest trochę dezorientujące. Widzę, gdzie stary przyjaciel się uszeregował, pod tym, który woli, by go przelecieć. Gdybym wiedział, że Ashton chce tego, odepchnąłbym Nicole i poświęciłbym jej całą swoją uwagę. Ale większość tego czasu była owinięta wokół ramion Sawyera, a ja potrzebowałem odwrócenia uwagi, które zapewniała Nicole. − Nicole nie jest zbyt skromna – odpowiedziałem, próbując zrzucić winę na nią. Dołeczek, którym byłem zafascynowany od dnia, kiedy poznałem Ashton, pojawił się, kiedy obdarzyła mnie pełnym uśmiechem. − Nicole nie zna nawet definicji słowa „skromna”. Chociaż… słowo „wulgarna”… jestem pewna, że jest z nim zaznajomiona. Czy to było tylko moje pobożne życzenie, czy brzmiała na zazdrosną o Nicole? − Nicole nie jest taka zła. Po prostu bierze to, co chce – powiedziałem, pragnąc sprawdzić reakcję Ashton. Zirytowany wyraz pojawił się na jej twarzy, ale zamarła. Nie potrafiłem powstrzymać uśmiechu na twarzy. Podobał mi się fakt, że przeszkadzało jej to, kiedy broniłem Nicole. − Masz zły gust, jeśli chodzi o kobiety, Beau Vincencie – odpowiedziała. Obserwowałem ją, kiedy podpłynęła do kładki, podciągając się, by usiąść na jej krawędzi, dając mi tym samym niezwykle przyjemny widok na jej ledwie zakrytego tyłka. Zajęło mi minutę, by przypomnieć 32
sobie, o czym rozmawialiśmy. Mokre ciało Ashton przede mną było jedyną rzeczą, która zajmowała mój umysł. Potrząsnąłem głową, by oczyścić myśli i przypomnieć sobie jej komentarz o moim złym guście. − Przypuszczam, że Sawyer ma lepszy gust? – zapytałem i podpłynąłem do niej. Zamarła i zagryzła wargę. To nie była reakcja, jakiej się spodziewałem. Miałem zamiar ją rozśmieszyć. − Dlatego ze nie gwałcę go publicznie, ale oboje wiemy, co mógłby zrobić lepiej? Co do diabła miało to znaczyć? − Tak uważasz. – Udało mi się powiedzieć swobodnie. Spojrzała na mnie z małym, smutnym uśmiechem. Późno popołudniowe słońce było dokładnie za nią, powodując, że jej długie blond włosy ukształtowały się miękko wokół jej twarzy. Przypominała anioła. Nietykalna, chyba, że byłeś perfekcyjnym Sawyerem Vincentem. − Nie jestem ślepa, Beau. Nie mówię, że jestem brzydka. Wiem, że jestem jako tako słodka. Mam niezłe włosy, a moja cera nie jest zła. Nie mam dużych niebieskich oczu ani długich rzęs, ale moje oczy nie są złe. Nie jestem aż tak ekscytująca ani uderzająca. Sawyer jest idealny. Czasami ciężko uwierzyć, że mnie chce. Odwróciłem się od niej, bojąc się, że niedowierzający wyraz na mojej twarzy powie jej więcej, niż potrzebowała. Chciałem powiedzieć, jak jej zielone oczy sprawiają, że faceci chcą jej bronić, albo jak bardzo hipnotyzujące były jej słodkie różowe usta albo jak jej dołeczek sprawia, 33
że mój puls wariuje. Chciałem wyznać, jak te długie opalone nogi sprawiają, że faceci potykają się o siebie, a kiedy zakłada te ciasne szorty, walczę z pragnieniem, by podejść do niej i ją zakryć, by żaden z facetów, który ją widział, nie poszedł do domu i zwalił sobie konia mając ją w głowie. Ale nie mogłem niczego takiego powiedzieć. Zmuszając się, by zachowywać się zwyczajnie, spojrzałem na nią. − Sądzę, że się nie doceniasz. Sawyer nie wybrał cię tylko z powodu twojego wyglądu. – To wszystko, co powiedziałem. Westchnęła i położyła się na bok na rękach. Musiałem odwrócić od niej głowę, zanim moje oczy mogły skupić się na jej cyckach. Nie musiałem ich studiować, by wiedzieć, że są idealnie krągłe, miękkie, jędrne i kuszące jak cholera. − Nie zawsze jestem dobra. Naprawdę bardzo się staram, by nią być. Chcę być warta Sawyera, naprawdę, ale jest też inna ja we mnie, która próbuje się wydostać. Walczę z tym, ale nie zawsze wygrywam. Sawyer trzyma mnie w szeregu. Trzyma w szeregu? Czekaj… co? Potrząsając głową, by oczyścić myśli od tego, jak słodkie jej sutki mogłyby być, zmusiłem się, by skupić się na tym, co mówi, niż na tym jak mogłaby smakować. Myślała, że nie jest wystarczająco dobra dla Sawyera? Sawyer dawał jej do zrozumienia, że coś jest z nią nie tak? Z pewnością nie wie, że ona czuje się w ten sposób. − Ash, jesteś idealna, odkąd zaczęłaś dorastać. Jasne, pomagałaś mi 34
wkładać żaby do skrzynek pocztowych, ale tej dziewczyny już nie ma. Chciałaś być idealna i taka się stałaś. Roześmiała się i usiadła. Zaryzykowałem zerknięcie na nią. Pojawił się dołeczek na policzku, kiedy wpatrywała się w wodę. − Gdybyś tylko wiedział. – Tylko tyle powiedziała. − Powiedz mi – powiedziałem, zanim mogłem się powstrzymać. − Dlaczego? Ponieważ cię chcę. Tylko ciebie. Dziewczyna, którą znam, jest tam, ukrywając się przed światem. Chcę z powrotem moją Ash. Nie mogłem tego tak powiedzieć. I tak zobaczyła za dużo. Muszę chronić siebie. − Bo chciałbym wiedzieć, że nie jesteś taka idealna. Chciałbym wiedzieć, że dziewczyna, którą kiedyś znałem, nadal tam gdzieś jest. Znowu się roześmiała i podciągnęła kolana, by oprzeć na nich podbródek. − Nie ma mowy, że powiem ci o wszystkich moich błędach. Zwłaszcza, że większość z nich to tylko moje przemyślenia i nigdy ich nie zrobię. − Nie proszę o ciemne sekrety, Ash. Chcę wiedzieć, co mogłaś zrobić źle, by sądzić, że Sawyer musi trzymać cię w szeregu. Jej policzki zaróżowiły się, ale wzrok nadal był utkwiony w oddali. Po kilki minutach ciszy wstałem i rozciągnąłem się. − W porządku. Tak naprawdę wcale nie muszę usłyszeć o tym, jak 35
nie zawsze uda ci się zapamiętać, by odstawić samochód na miejsce parkingowe albo że nie pracujesz w domu opieki co tydzień. Zacząłem odchodzić, zły na siebie za to, że zachowałem się jak dupek. − To są rzeczy, o których Sawyer musi mi przypominać… ale ja nie do końca nawiązywałam do nich. Powiedziała to tak cicho, że prawie jej nie usłyszałem. Stanąłem i wróciłem do niej. Spoglądała w górę na mnie przez mokre rzęsy. − Jestem jak każda normalna nastolatka. Zazdroszczę Nicole, bo może być, kim chce. Ja nie. Ale to nie jest wina Sawyera. Nigdy nie będę zdolna, by pozwolić sobie ulegać impulsom. Moi rodzice oczekują ode mnie tego, że będę dobra. − Chcesz być taka jak Nicole? – zapytałem z przerażeniem. Roześmiała się i pokręciła głową. − Nie dokładnie. Nie mam zamiaru wymiotować na siebie i być zaniesioną do domu kompletnie zalana… lub być znana jako dziwka. Ale choć raz chciałabym wiedzieć, jakie to uczucie być więcej niż pocałowaną. By być dotkniętą. – Przerwała i spojrzała z powrotem na wodę. – Poznać dreszcz wymykania się z domu albo jakie to uczucie być pożądaną przez kogoś tak bardzo, że ten ktoś nie potrafi się powstrzymać przed całowaniem mnie. – Znowu przerwała i zakryła twarz obiema dłońmi. – Proszę, zapomnij, co powiedziałam. Niewykonalna prośba. Przez dobrą chwilę nie oddychałem. 36
Zdjęła ręce z twarzy i odwróciła się do mnie z poczuciem winy wypisanym na twarzy. Ten zagubiony wzrok mnie zabijał. Chciałem ją zapewnić, że to nic złego. Chciałem jej dokładnie pokazać, jak sprawia, że staję się szalony. Wstała. − Więc teraz znasz moje sekrety, Beau. Jak za starych czasów. Myślę, że to znowu robi z nas przyjaciół, co? – Uśmiech zadrżał na jej ustach. Ja pierdole. − Tak, powiedziałbym, że tak – odpowiedziałem, pożerany przez żal.
tłumaczenie: Artemida89
korekta: Thebesciaczuczek
37
Rozdział 3 Ashton Patrzyłam, jak mini-van moich rodziców wycofywał się z podjazdu, zanim sięgnęłam po telefon i napisałam do Beau. Ja: Chcesz przyjść do mnie i obejrzeć film? Serce zaczęło mi walić w piersi. Co ja robiłam? Już zatarłam dzisiaj granice w dziurze. Nigdy nie powinnam była rozmawiać z Beau o sekretnych pragnieniach. Ale na samą myśl o intensywnym błysku w jego oczach, kiedy wyjaśniałam, czego chciałabym doświadczyć, moje całe ciało zalało podniecenie. Beau: Twoi rodzice? Znał moich rodziców na tyle dobrze, że wiedział, że nie zgodziliby się na to, bym spędzała z nim czas. Nienawidziłam, kiedy wszyscy podejrzewali Beau o to najgorsze. Tylko dlatego, że jego mama była szmatą, nie znaczyło, że i on był hołotą. Ma w sobie tę samą krew, co Sawyer. Ja: Poza miastem. Mój tata zaplanował wypad-niespodziankę na weekend z okazji rocznicy ich ślubu. Wiedziałam o tym od tygodnia, ale on powiedział mojej mamie o tym tego popołudnia. Oboje byli teraz bezpieczni w drodze do Birmingham. Mój telefon zadzwonił, strasząc mnie tak, że go upuściłam. Gramoląc 38
się, by go podnieść, bałam się, że mógł to być Sawyer. Nie byłabym zdolna, by zamaskować poczucie winy w moim głosie, gdybym miała z nim rozmawiać. To był Beau. − Cześć – powiedziałam. − Zostawię moją ciężarówkę w parku i pójdę do ciebie przez las. Zostaw tylne drzwi otwarte. Nie chciał, żeby ktokolwiek zobaczył tutaj jego ciężarówkę. Wiedziałam, że to dla mojego dobra. Tak jest prawdopodobnie najlepiej, że nie zaparkuje ciężarówki pod moim domem. Był tylko moim przyjacielem, ale… był także chłopakiem. Złym chłopakiem. Ashton Grey nie przyprowadza chłopaków podczas nieobecności rodziców. − Dobrze, skoro chcesz tak zrobić. − Tak chcę. – Jego głęboki głos sprawiał, że czułam mrowienie w środku. − W takim razie za chwilę się spotkamy – odpowiedziałam. − Tak – powiedział, zanim się rozłączył. Spojrzałam na telefon. Byłam rozdarta pomiędzy podekscytowaniem a strachem. Miałam zamiar spędzić więcej czasu sama z Beau. Tęskniłam za nim. Bycie zdolnym do szczerości z kimś było dobre. Nie musiałam udawać. No i faktem było, że podobał mi się sposób, w jaki jego oczy wysyłały dreszcze w moim ciele, kiedy się na mnie patrzył . Było coś nikczemnego w tym, jak ciągnęło mnie do Beau. Co było ze mną nie tak? Dlaczego tak bardzo 39
chciałam zgrzeszyć? Rzuciłam telefon na łóżko i skierowałam się pod prysznic. Nie będę myślała o regułach, jakie łamałam. Nie było w tym nic złego. To była malutka reguła z ogólnych reguł. Miałam na myśli, że były większe reguły, które mogłabym złamać. Poza tym, musiałam złamać kilka reguł, zanim bym oszalała. Delikatne pukanie do tylnych drzwi sprawiło, że motyle, które trzepotały w moim żołądku, oszalały. Usłyszałam, jak zatrzask w drzwiach się otwiera, a następnie zamyka. Szybko wślizgnęłam się w letnią białą sukienkę.
Po
przymierzeniu
kilku
innych
codziennych
strojów,
zdecydowałam, że chcę wyglądać ładniej. Sukienka była krótka, z wąskimi ramiączkami, więc wyglądałam dość normalnie na wieczór filmowy… tak jakby. Spojrzałam na moje nagie stopy. Pomalowałam paznokcie u nóg na bawełniany róż i postanowiłam, że zostanę boso. Tym bardziej zwyczajnie. Udałam się do holu, by powitać gościa. Tlen, który wypełniał moje płuca, utknął, kiedy zobaczyłam Beau stojącego w kuchni. Czarny kolor zawsze dobrze na nim wyglądał, ale to, jak stał w mojej kuchni ubrany w czarną koszulkę i parę nisko opadających dżinsów, sprawiło mi mały zawrót głowy. Zdałam sobie sprawę, że wstrzymuję oddech. − Hej. – Udało mi się powiedzieć, w myślach przestraszona bezdechem słyszalnym w moim głosie. Skinął i podarował mi mały uśmiech, zanim podszedł do lodówki i ją otworzył. 40
− Chce mi się pić. Mogę wziąć colę? – zapytał bez patrzenia na mnie. − E, tak, pewnie. Zamówiłam też pizzę. Powinna być tutaj za kilka minut. Jeśli jesteś głodny. Zamknął drzwi lodówki, a następnie otworzył puszkę coli i pociągnął łyk. − Zawsze jestem głodny – odpowiedział. − Ok, dobrze. – Nie wiedziałam, co jeszcze powiedzieć. Zaprosiłam Beau do mnie, by oglądać film. Teraz był tutaj w całej swojej apetycznej chwale, a ja nie wiedziałam, co powiedzieć. Podszedł do mnie, uśmiechając się. − Spokojnie Ash, to tylko ja. – Skinął głową w kierunku salonu. – Chodźmy zobaczyć, jaki masz wybór filmów. Przełykając nerwowo, odwróciłam się i skierowałam do salonu. To był zły pomysł. Zachowywałam się jak idiotka. Nie w taki sposób zachowują się przyjaciele. Jeśli chciałam, żeby był moim przyjacielem, musiałam zacząć się zachowywać jak przyjaciółka, a nie jak zadurzona kretynka. − Wypożyczyłam dwa filmy z Red Boxa. Jeśli żaden z nich ci się nie spodoba, możesz wybrać spośród pozostałych, które mam w pokoju, ale ostrzegam od razu, że w większości są to komedie romantyczne. Te, które wypożyczyłam są prawdopodobnie bardziej w twoim guście. Stałam do niego plecami, bo moje policzki stawały cię coraz bardziej rozgrzane, a nienawidziłam świadomości, że widziałby mnie zaru41
mienioną. Byłam taka głupia. Sięgnęłam po te dwa filmy akcji, które wypożyczyłam i zaczęłam się odwracać, by mu je pokazać, kiedy poruszył się za mną. Zamarłam. Moje ciało stanęło w najwyższej gotowości i wzięłam kilka głębokich wdechów. − Niech spojrzę. – Jego usta były zaskakująco blisko mojego ucha. Następnie wyciągnął ramię, obejmując mnie nim, i chwycił filmy z moich rąk. Kiedy nasze dłonie się otarły, zaczerpnęłam szybko powietrze. Na sekundę znieruchomiał, a potem szybko się wycofał. Moje szalone zachowanie sprawiało, że czuł się niekomfortowo. − Dobry wybór. Chciałem zobaczyć oba filmy, ale Nicole i ja zwykle nie oglądamy filmów. Imię Nicole zabrzmiało dla mnie jak przypomnienie. Odwróciłam się na piętach. − Ok, dobrze. Wybierz jeden i włóż. Idę po pieniądze, zanim przyjedzie pizza. Ale najpierw pójdę ochlapać twarz zimną wodą i się uspokoić. Nie czekałam na jego odpowiedź, nim uciekłam z pokoju. Dzwonek do drzwi zadzwonił akurat, kiedy szperałam w torebce w poszukiwaniu pieniędzy. Koleś z dostawy pewnie będzie kimś ze szkoły. Nie byłoby dobrym pomysłem, żeby Beau otworzył drzwi. Wybiegłam z mojej sypialni i stanęłam twarzą w twarz z Beau. Albo bardziej dokładnie, twarzą z klatką piersiową. Bardzo przyjemnie pachnącą klatką piersiową. Zamknęłam mocno oczy i wzięłam głęboki wdech. 42
− Zaczekam tutaj, kiedy będziesz płaciła – powiedział szeptem. Skinęłam i minęłam go. W momencie, kiedy otworzyłam drzwi, ulżyło mi, że Beau się schował. To był rozgrywający w drużynie futbolowej, Jimmy Noles. − Jak leci, Ashton? – zapytał Jimmy, uśmiechając się. − E, dobrze, dzięki. − Pewnie tęsknisz za Sawyerem. Skinęłam. − Tak, tęsknię. – Podałam mu pieniądze. – Zatrzymaj resztę i dzięki. Uśmiechnął się szerzej. − Super, dzięki Ashton. Do zobaczenia. Uśmiechnęłam się do niego i zamknęłam drzwi. Beau wyszedł z korytarza. − Dobrze pachnie. Faktycznie dobrze pachniało, ale wątpię, bym mogła jeść. Beau wziął ode mnie pudełko, podszedł do kanapy i postawił je na stoliku do kawy. − Przyniosę jakieś talerzyki papierowe – powiedziałam, pragnąc, żebym nie zabrzmiała nerwowo. Otworzył pudełko. − Dla mnie nie przynoś, ale ręcznik papierowy by się przydał. 43
Beau udało się zjeść większość pizzy, zanim ja poradziłam sobie z jednym kawałkiem. Cieszyło mnie, że nie czuł się niezręcznie przez moje szalone zachowanie. Oparł się o kanapę z oczami utkwionymi na filmie po tym jak wytarł ręce w papierowy ręcznik. Położyłam mój talerzyk na stosie magazynów „Garden and Gun”, które mój tata trzyma na stoliku do kawy. − Zostawiłem ci dodatkowe dwa kawałki. Nie możesz być już najedzona. Spojrzałam na niego. − Czyli nie przestałeś jeść, bo byłeś pełen? Pokręcił głową. − Nie, byłem taktowny. Nigdy nie jestem pełen. Oparłam się o sofę. − Zjedz wszystko, ja skończyłam. Nie pochylił się i nie złapał kolejnego kawałka, tak jak się spodziewałam. Zamiast tego, jego uwaga pozostała na mnie. − Dlaczego mnie dzisiaj zaprosiłaś, Ash? Zarumieniłam się. Dlaczego zapytałam, czy tutaj przyjdzie? Odpowiedź na to pytanie nie była prosta. Odkąd przekroczył próg domu, zachowywałam się śmiesznie. Nigdy nie miałam problemu, by mówić Sawyerowi różne rzeczy. Beau wstrząsnął mną. Teraz był zanudzany na śmierć przez córkę 44
pastora, podczas gdy mógł być ze swoją gorącą i seksowną dziewczyną i robić wszystkie te rzeczy, o których ja nie miałam pojęcia. Pozbawiałam go ekscytującego wieczoru. Myśl, że zabawiał mnie przez wzgląd na swojego kuzyna, sprawiała, że czułam się okropnie. Robił mi przysługę, a ja nie potrafiłam nawet sprawić, by było to interesujące dla niego. Cóż, przynajmniej go nakarmiłam. − Przepraszam. Myślę, że nie chciałam być sama, ale w porządku. Możesz iść. Wiem, że to nuda w porównaniu do twoich normalnych zwyczajów. – Udało mi się słabo uśmiechnąć. Jego grymas pogłębił się, kiedy się pochylił i oparł łokcie na kolanach, ale nie oderwał ode mnie wzroku. − Bycie z tobą nie jest nudne. Po prostu wyglądasz na spiętą. Jeśli chcesz, żebym wyszedł, wyjdę. Mam przeczucie, że rozmyślasz na nowo bym był wokół ciebie. Westchnęłam i zaśmiałam się lekko. − Nie. Chcę, żebyś został. Po prostu nigdy nie miałam tutaj żadnego chłopaka poza Sawyerem, a nawet wtedy moi rodzice byli w domu. Jestem zdenerwowana. To nie tak, że nie chcę ciebie tutaj. − Dlaczego sprawiam, że się denerwujesz? – zapytał, obserwując mnie. − Nie wiem – odpowiedziałam zgodnie z prawdą. − Hmm. Tak przy okazji, to się mylisz – powiedział, uśmiechając się. − Z czym? 45
− Miałaś tutaj innych chłopaków. Kiedyś często tutaj przychodziłem. Twój pokój nadal wygląda tak samo. Uśmiechnęłam się. Miał rację. Musiałam tylko pamiętać, że był to ten sam chłopak, który leżał ze mną na łóżku i oglądał filmy. Zamknął przestrzeń między nami, rozciągając się i wyciągając ramię wzdłuż oparcia kanapy. − Nie gryzę, Ash. To tylko ja. Obiecuję. Chodź i sama zobacz. Studiowałam zagięcie jego ramienia, a pomysł tulenia się do siebie był niezwykle kuszący. Ale nie sądzę, żeby miał to na myśli. Więc zamiast tego, oparłam się o kanapę, uważając, by go nie dotknąć. Jego ręka nie owinęła się wokół mnie i nie przyciągnęła bliżej. Pozostała na oparciu kanapy i nie podobało mi się to, że czułam się zawiedziona. − Odpręż się i oglądaj film – powiedział łagodnym głosem, którego nigdy wcześniej u niego nie słyszałam. Sprawił, że czułam się komfortowo i bezpiecznie. Ramię Beau w końcu ześlizgnęło się i znalazło na moim ramionach. Bezwiednie zaczął robić kółka na moim górnym ramieniu. To było tak, jakby małe wstrząsy elektryczne przeszywały moje ciało. Miałam nadzieję, że nie zauważył, jak nieregularny stał się mój oddech. Zamknęłam oczy i marzyłam o tym, jakie byłoby uczucie, gdybym wsunęła dłonie pod jego koszulkę i dotknęła jego miękką skórę na twardej klatce piersiowej. Spojrzałam na niego spod rzęs, jego uwaga była 46
całkowicie skupiona na filmie. Nie miał zielonego pojęcia, jak na mnie działał. Powoli się do niego przysunęłam, dopóki moja głowa nie była ułożona w zagięciu jego ramienia. Zapach mydła „Irlandzka Wiosna” i zapach z zewnątrz wypełnił moje zmysły. Sawyer zawsze pachniał wodą kolońską. Bardziej podobało mi się mydło. Odwróciłam głowę na tyle, by móc lepiej go wąchać. Jego ramię delikatnie zacisnęło się wokół mnie. Nie miał niczego większego przez to na myśli, ale tak było o wiele przyjemniej. Odwróciłam bardziej się w jego stronę i zamknęłam oczy. Moja wyobraźnia wzięła górę i zaczęłam się zastanawiać, jakie byłoby to uczucie, gdyby nie miał na sobie tej uciążliwej koszulki zakrywającej jego klatkę piersiową. − Ash. – Głos Beau przebił się w mojej fantazji. − Hmm... – Udało mi się powiedzieć, kiedy moja ręka dotknęła jego brzucha. − Co robisz? – Jego głos nie brzmiał normalnie. Była w nim panika, która wrzuciła mnie z mojego snu do rzeczywistości. Sapnęłam, gdy zdałam sobie sprawę, że moja noga zawędrowała na udo Beau. Rąbek mojej sukienki ledwie zakrywał moje majtki. Co gorsza, moja dłoń była pod jego czarną koszulką, a jego skóra była taka ciepła i miękka. Już nie było delikatnych kółek na moim ramieniu i jego dłoń już mnie nie dotykała. Horror tej sytuacji zalał mnie, więc wyszarpnęłam rękę spod jego koszuli i usiadłam. − O mój Boże – wydusiłam. – Przepraszam… nie miałam zamiaru… 47
przepraszam. – Nie mogłam na niego spojrzeć. Nie po tym, jak się wokół niego owinęłam! Zamiast tego, zrobiłam jedyną rzecz, o której mogłam myśleć. Uciekłam do mojego pokoju. Pchnęłam drzwi wystarczająco mocno, by trzasnęły, ale to nie nadeszło. − Ash, poczekaj. – Głos Beau sprawił, że chciałam się zapaść pod ziemię. O Boże, DLACZEGO za mną poszedł? Nie mógł po prostu wyjść? Nie mogłam mu spojrzeć w twarz. − Przepraszam. Po prostu… Idź, ok? Skrzyżowałam ramiona i patrzyłam twardo przez okno, czekając aż wyjdzie. Jego ramiona otoczyły mnie od tyłu, a ja jęknęłam, jakby moje upokorzenie stało się gorsze Chciał mnie pocieszyć. − Nie wiem, co się dzieje w twojej głowie, ale ze sposobu, w jaki się zachowujesz sądzę, że to coś całkiem złego. – Opuścił głowę na moje ramię. – Chcesz, żebym sobie poszedł i tak zrobię. Ale najpierw chcę, żebyś coś zrozumiała. Moje gardło było zaciśnięte, a łzy zatkały drogi oddechowe. Odpowiedz była niemożliwa. − To ja to tam zacząłem. Nie ty. Nie byłem przygotowany na taką reakcję. Myślałem, że mnie odepchniesz… a nie, że zaczniesz się tulić. – Przerwał ponownie i jego oddech był ciepły na moim karku, zanim jego usta przycisnęły się do mojego nagiego ramienia. Zadrżałam, a jego dłonie ześlizgnęły się w dół moich ramion, dopóki nie pokryły moich dłoni. – 48
Nie powinienem był cię dotykać. Ale nie mogłem się powstrzymać – wymruczał przy moim uchu. Chciałam się kłócić. To nie była jego wina. Chciałam mu powiedzieć, że to ja byłam tą, która do tego doprowadziła. Ale nie mogłam się zdobyć się na nic innego, jak tylko na małe pochlipywanie. − Nie mogę tego zrobić, Ash. Bóg jeden wie, że chcę, ale nie mogę. – I już go nie było. Odwróciłam się, by zobaczyć, jak wychodził z mojego pokoju. Bardziej niż wszystko chciałam go zawołać, ale nie zrobiłam tego.
tłumaczenie: Artemida89
korekta: Thebesciaczuczek
49
Rozdział 4 Dźwięk nadchodzącego esemesa obudził mnie ze snu. Przetarłam oczy i spróbowałam skupić się, zanim sięgnęłam po telefon. Beau: Doberek. Szok spowodowany ujrzeniem jego imienia na moim telefonie tak wcześnie sprawił, że szybko usiadłam, a następnie opadłam na poduszkę, jak tylko wydarzenia z ostatniego wieczoru wróciły do mnie. Mogłam prawie poczuć usta Beau na moim ramieniu, co sprawiło, że zadrżałam pod kołdrą. Beau: Zadzwoń, kiedy się obudzisz. Powinnam go zignorować. Powinnam zignorować te wiadomości i udawać, jakby ostatni wieczór nigdy się nie wydarzył. Ale wspomnienie jego oddechu na moim uchu i jego rąk pieszczących moje ramiona wyrzuciło wszystkie moje dobre intencje za okno. Ja: Już nie śpię. W ciągu niecałej minuty mój telefon zadzwonił. Musiałam szybko podjąć decyzję. Mogłam go zignorować i zaoszczędzić nam obojgu, Beau i mnie, problemów w przyszłości. Albo odebrać i zapomnieć o Konsekwencjach. − Cześć. − Hej. – Jego głos sprawił, że błyskawicznie ucieszyłam się, że odebrałam. 50
− Jeżeli chodzi o ostatnią noc… – zaczęłam. − Chcę cię dzisiaj zobaczyć – przerwał mi. Serce waliło mi w piersi i uśmiechnęłam się do sufitu. Chciał mnie zobaczyć. − Ok – odpowiedziałam szybko. − Nie masz nic przeciwko, by tutaj przyjechać? − Do ciebie? – zapytałam. − Tak, muszę zrobić kilka rzeczy dla mamy. Dlaczego nie przyjdziesz i nie dotrzymasz mi towarzystwa? Usiadłam na łóżku, uśmiechając się jak idiotka. − Będę za trzydzieści minut. Jadłeś? − Nie, jeszcze nie. − W takim razie przywiozę jedzenie – powiedziałam. − Brzmi nieźle. − Ok, pa. Zawahał się przez chwilę, a następnie dodał: − Do zobaczenia wkrótce. Moje serce nabrało prędkości, jak tylko wyskoczyłam z łóżka i Ruszyłam do kuchni zrobić jakieś bułeczki, zanim wezmę prysznic.
51
Beau Sięgnąłem po telefon przynajmniej dziesiąty raz, by zadzwonić i wszystko odwołać, kiedy Jetta należącą Ashton zakręciła na drodze żwirowej. Świetnie. Skutecznie odpierałem moje dobre intencje wystarczająco długo dla niej, by znaleźć się tutaj. To było złe. Ranienie ludzi to nie coś, z czym mam problem, ale zranienie Sawyera? To nie wchodzi w rachubę. Ashton wysiadła ze swojego samochodu ubrana w inną krótką sukienkę niosąc talerz z jedzeniem. Obserwując, jak jej biodra kołysały się pod tą delikatną tkaniną, kiedy szła w moim kierunku, kąciki jej ust uniosły się w delikatnym zawstydzonym uśmiechu, zdecydowałem, że nie obchodzi mnie, jeśli byłem niemoralny. Sawyera tutaj nie było, a ja nie potrafiłem nie oprzeć. Mój kuzyn powinien był trzymać swój tyłek w domu. − Zrobiłam sausage biscuits1 - powiedziała, kiedy zbliżyła się do drzwi. − Pycha, umieram z głodu – odpowiedziałem, przytrzymując dla niej drzwi. Wiatr rozwiał jej włosy, kiedy przechodziła koło mnie. Dlaczego musiała tak cholernie dobrze pachnieć? Zamknąłem drzwi i odwróciłem się, by nasycić się nią. Wczoraj, kiedy od niej wyszedłem, udałem się prosto do Nicole. Przypomnienie sobie, kim byłem, było niezwykle ważne. 1
Bułeczki z mięsem wyglądające jak hamburger. 52
Nicole była bardzo chętna, ale moje ciało nie mogło zapomnieć, jak dobre było uczucie Ashton owiniętej wokół mnie. − Nie spodziewałam się, że do mnie zadzwonisz – powiedziała delikatnie Ashton, patrząc na talerz z jedzeniem w swoich rękach. Miałem moment intensywnej słabości, kiedy obudziłem się z niezwykle dobrego snu, w którym występowała. Wszystkim, o czym mogłem myśleć, to by znaleźć się znowu blisko niej. − Nie podoba mi się sposób, w jaki pozostawiliśmy sprawy ostatniej nocy. Zarumieniła się i spojrzała na mnie. − Naprawdę przepraszam za to jak się zachowałam. Cholera, cholera, cholera, nie jestem w stanie się jej oprzeć. Wciskając Sawyera w głęboką, ciemną część mojego umysłu, podszedłem do niej i zabrałem talerz, stawiając go na blacie. − Powiedziałem ci wczoraj, ja to zacząłem. To ja powinienem być tym, który przeprasza. Wypuściła delikatny śmiech i spojrzała na stopy. − Nie, wyraźnie pamiętam, że to moja noga znalazła się na twoich kolanach i moja ręka była pod twoją koszulką. Całkowicie przestałeś mnie dotykać. Dzięki, że próbujesz wziąć winę na siebie, ale ja tam byłam, Beau. Owinąłem ramiona wokół jej talii i przyciągnąłem ją do siebie. W tej chwili nie obchodziło mnie, do kogo należała. Chciałem ją i nie mogłem 53
oprzeć się tej potrzebie. − Spójrz na mnie – szepnąłem, chwytając jej podbródek i podnosząc jej głowę tak by widzieć jej oczy. – Jedyny powód, przez który nie złapałem cię i nie wciągnąłem na moje kolana ostatniej nocy, jest taki, że po raz pierwszy w moim życiu pragnę czegoś, co należy do jedynej osoby, którą kocham. Zacząłem dotykać cię wczoraj, bo nie mogłem utrzymać rąk z dala od ciebie. Myślałem, że jeśli dotknę cię tylko trochę, to będę potrafił sobie z tym poradzić. Ale wtedy ty nie zareagowałaś, tak jak się spodziewałem. – Przerwałem i zamknąłem oczy. Ciężko było patrzeć na nią, kiedy wyjaśniałem jej reakcję na mój dotyk. Te duże niewinne zielone oczy wchłaniały każde słowo, które wypływało z moich ust. Boże, była idealna. − I moje dobre intencje szybko zgasły. Gdybyś dotykała mnie przez kilka sekund dłużej, straciłbym to. Wisiałem na cienkiej linie. Bardzo cienkiej. Wysunęła się z mojego uścisku i posłała mi mały uśmiech. − Ok. Dziękuję, że mi to powiedziałeś. – Odwróciła się i podeszła do lady i wzięła owinięte folią bułeczki. – Oboje go kochamy. Żadne z nas nie chce go zranić. Ale… ciągnie nas do siebie. Mamy historię. Nasza trójka. Przez ostatnie kilka lat byliśmy tylko ja i Sawyer. Nie chciałam, żeby tak się to potoczyło, ale tak się stało. Myślę, że znowu możemy być przyjaciółmi. Obiecuję trzymać ręce przy sobie, jeśli obiecasz to samo. Zerknęła na mnie przez ramię, kiedy przeniosła się, by ułożyć bułeczki na talerzach, które znalazła na suszarce do naczyń. Powiedzenie 54
jej, że zrobiłbym wszystko, o co prosiła, nie było najlepszym ruchem. Skinąłem i podszedłem, by wziąć szklanki i sok pomarańczowy, żebyśmy mogli zjeść razem śniadanie. Tak jak kiedyś.
−
PRZESTAŃ, BEAU! – zapiszczała, Ashton, kiedy uciekła na
drugą stronę samochodu, z dala od węża ogrodowego, który kierowałem w jej stronę. − Ale masz pianę na ramionach. Próbuję tylko je spłukać – odpowiedziałem. Jej śmiech sprawił, że coś się we mnie zacisnęło, ale starałem się o tym nie myśleć. − Pewnie, że tak. Przez przemoczenie mnie. Już wolę ramiona w pianie, dziękuję bardzo. − Ach, daj spokój, Ash. Chcę tylko pomóc. Obiecuję, że więcej tego nie zrobię. Poza tym, nie masz nawet na sobie białego podkoszulka. Nie mam powodu, by cię przemoczyć. Przeszła ostrożnie na przód mojej ciężarówki. Nie ufała mi. Upuściłem wąż i uniosłem obie dłonie. − Widzisz, obiecuję – zapewniłem ją. Przechyliła głowę na jedną stronę i przygryzła dolną wargę. − Hmm, ok. Obserwowałem, jak powoli zbliżyła się do wiadra ze spienioną wodą by chwycić gąbkę, którą upuściła. Zanim mogłem zareagować, wstała 55
i rzuciła dużą mokrą gąbkę w mydlinach prosto w moją twarz, potem zapiszczała z zachwytu, zanim odwróciła się i uciekła z powrotem na drugą stronę ciężarówki. − Sama się o to prosiłaś – krzyknąłem do niej i wystartowałem na drugą stronę ciężarówki, by ją złapać. − Przepraszam – krzyknęła poprzez śmiech − Za późno na przeprosiny, kochanie. Już po tobie. − Beau, przepraszam już nie będę! Proszę nie rzucaj we mnie! – Pochyliła się za tyłem ciężarówki. − Cóż, czy to nie jest słodkie? Głos Nicole zbił mnie z tropu. Przestałem gonić Ashton i wrzuciłem mokrą gąbkę do wiadra, zanim odwróciłem się, by znaleźć Nicole opierającą się o wiśniowe Camaro swojej matki. Jej groźne spojrzenie było skierowane wprost na Ashton. Obejrzałem się na Ashton stojącą na tyle mojej ciężarówki, trzymającą mokrą gąbkę i obserwującą nerwowo Nicole. Porównując te dwie dziewczyny, to jakby dzień i noc. W przypadku, gdzie Nicole pasowała do tej zniszczonej przyczepy kempingowej, Ashton wyglądała kompletnie nie na miejscu. Stary Macklery wyszedł przez frontowe drzwi z piwem w ręce, krzycząc przez ramię na swoją żonę, zanim trzasnął drzwiami. Wszystko wokół mnie ucichło, kiedy byłem z Ashton. Nic dziwnego, że przegapiłem przyjazd Nicole. Odwracając się do Nicole, posłałem jej ostrzegawcze spojrzenie. − Nie usłyszałem, jak przyjechałaś. 56
Uniosła brwi i przesunęła swoje wściekłe spojrzenie na mnie. Wiedziałem dlaczego wstąpiła. Obcisła mini spódniczka i bluzka z odkrytymi plecami wiązana na szyi, która ledwie zakrywała jej cycki, oznaczały, że przyszła w poszukiwaniu jakiejś akcji. − Miałeś trochę za dużo zabawy, by zauważyć cokolwiek poza nią. Cholera! Nie było dobrze. Ashton była jedyną osobą, przez która Nicole czuła się zagrożona. Nie miało znaczenia, jak miła była zawsze Ashton w stosunku do Nicole. Nicole jej nienawidziła. Przyłapanie jej w mokrej małej sukience letniej myjącej mój samochód nie wyglądało niewinnie. Ashton była seksowna jak diabli cała w mokra i w pianie. Fakt, który wiedziałem nie uszedł uwadze Nicole. Chętnie widziałaby Ashton rozbitą i w płomieniach. Musiałem coś powiedzieć, ale nie mogłem niczego wymyślić. − Cześć, Nicole. Czas na mnie. Cieszę się, że tu jesteś by zająć moje miejsce – powiedziała Ashton, przerywając napiętą ciszę. Obserwowałem zmartwiony grymas błąkający się w kącikach jej ust. Jeśli wepchnięcie Nicole z powrotem do Camaro i zmuszenie jej do odjechania sprawi, że te piękne usta znowu się uśmiechną i będą śmiać, zrobiłbym to. Oczy Ashton spotkały moje i posłała mi promienny uśmiech. Ten, który kiedyś mi wysyłała. Ten, do którego musiała się zmuszać. Nie ten, do którego przyzwyczaiłem się w ciągu ostatnich kilku dni. − Powiadomię Sawyera, że sprawdziłam, co u ciebie i zajmowałam cię w czasie jego nieobecności, jak prosił. Wygląda na to, że masz kogoś, kto zdecydowanie jest bardziej w twoim guście – dodała, patrząc na mnie. 57
Następnie skierowała swoją uwagę na Nicole i obdarzyła ją tym samym sztucznym uśmiechem. − Bawcie się dobrze. – Pomachała do Nicole. – Do zobaczenia. Patrzyłem, jak Ash skierowała się w stronę swojego samochodu i wślizgnęła do niego cała mokra. Chciałem pobiec do niej i błagać, żeby nie odjeżdżała, ale wiedziałem, że to był jej sposób na uratowanie naszych tyłków od Sawyerem. Nie byłem w stanie niczego wymyślić, by coś powiedzieć i nie wyjaśniłem jej niczego. − Ciężko mi uwierzyć, że Sawyer miał na myśli, by ona tutaj przyjechała i wdała się z tobą w bitwę wodną – powiedziała Nicole, kiedy do mnie podeszła. − Zamknij się – warknąłem i pochyliłem się, by chwycić wąż i spłukać samochód. − Nienawidzę jej, Beau. Wiesz o tym. Jeśli potrzebuje niańki, ktoś inny może się tym zająć. Ona nie jest twoim problemem. − Nie mów mi, z kim mogę, a z kim nie mogę się spotykać, Nicole. − Właśnie, że będę! Ostatnio, kiedy sprawdzałam, byliśmy parą. Jesteś mój. Nie chcę jej wokół ciebie. Trzymaj się, kurwa, od niej z daleka, albo powiem Sawyerowi, jak bardzo się zaprzyjaźniliście, kiedy przyjechałam. Nie jestem ślepa, Beau. Widziałam sposób, w jaki na nią patrzysz. Ta dziewczyna równie dobrze mogła być nago. Odwróciłem głowę i spojrzałem na nią. − Nikt mi nie grozi, Nicole. Wiesz dobrze. Nie popełniaj tego błędu. 58
− Czyli co, możesz obłapywać dziewczynę swojego kuzyna, a ja mam spokojnie siedzieć i to znosić? − Nie obłapywałem jej. Myliśmy moją ciężarówkę. Jesteśmy przyjaciółmi, Nicole. Była moją najlepszą przyjaciółką w dzieciństwie. Nasza przyjaźń teraz to nic wielkiego i Sawyer nie ma z tym problemu. Ashton jest dla mnie za dobra. Ona wie o tym. Ja o tym wiem. Sawyer to wie. Ty powinnaś to wiedzieć. Nicole nic nie odpowiedziała. Zacząłem spłukiwać ciężarówkę, mając nadzieję, że rozmowa dobiegła końca. − Ale przepadasz za nią. To nie brzmiało jak pytanie. Bardziej jak stwierdzenie. − Tak, Nicole. Jest dziewczyną mojego kuzyna. Jest miła i dobra i wszystkim, czym my nie jesteśmy. Wszyscy ją lubią. Wszyscy poza tobą. − Mam na myśli, że ci się podoba. Sposób, w jaki na nią patrzałeś. Chcesz jej. Było milion rzecz, które chciałem powiedzieć. Ale powiedzenie jakiejkolwiek z nich byłoby złym posunięciem. Trzymanie Nicole buzi na kłódkę było ważniejsze. − Ona jest dziewczyną Sawyera. − Czy to ważne? – zapytała. Było. Powinno być. Zawsze miało znaczenie. Moja pięść zacisnęła się na wężu w mojej dłoni i zaskoczyła mnie potrzeba, by wykrzyczeć, jak 59
zajebiście niesprawiedliwe to było. Nie potrzebowałem, żeby Nicole zadawała mi to pytanie. Musiałem uporać się z tym gównem na swój sposób. − Wiesz, że to ważne. Sawyer jest ważny.
tłumaczenie: Artemida89
korekta: Thebesciaczuczek
60
Rozdział 5 Ashton − Och, no chodź, będzie fajnie – zapewniała mnie po raz setny Leann. Wykrzywiłam się do jej pleców, kiedy wysiadała z samochodu. Jakoś udało jej się zaciągnąć mnie na pole Masonów. Kiedy poprosiła mnie, żebym spędziła z nią czas, myślałam, że ma na myśli film i może zakupy. Nie zdawałam sobie sprawy, że chodziło jej o zabranie mnie na pole. Przestałam wypalać jej dziurę w plecach i zerknęłam na zaparkowaną ciężarówkę Beau. Nie miałam wiadomości od niego, odkąd zostawiłam jego i Nicole na podjeździe. Na początku spodziewałam się od niego esemesa albo telefonu, ale po dwudziestu czterech godzinach zdałam sobie sprawę, że się nie odezwie. Nicole nie wyglądała na szczęśliwą, widząc mnie tam. Powinnam się spodziewać takiej reakcji. − No chodź, Ashton. – Leann otworzyła drzwi od mojej strony i uśmiechnęła się do mnie. Jej krótkie, kręcone brązowe włosy podskoczyły, kiedy wskazała ręką w stronę pola. – Tam jest życie poza Sawyerem Vincentem. Przysięgam, że jest. – Drażniła się, poprawiając swoje okulary w czarnej oprawce, które zjechały z jej nosa. Tylko u Leann okulary sprawiały, że wyglądała elegancko. − Wiem o tym. – Nie miała pojęcia, jak bardzo to wiedziałam. – Ale pojawienie się na polu bez Sawyera jest bez sensu. Mam na myśli, Noah niedługo się pojawi i będę piątym kołem. 61
− Nonsens. Noah będzie naszą podwójną randką. – Błysnęła uśmiechem i pociągnęła mnie w kierunku polany. Ognisko i muzyka już pulsowały. Zapach palonego drewna pekanów czuć było w powietrzu. Różne grupy zgromadziły się wokół rozjaśnionej polany, podczas gdy pozostałe pary zmierzały w stronę ukrytych cieni w środku drzew. Szłam przy Leann, słuchając jej gadania w kółko o nowo zakupionej ciężarówce Noah. Bardzo starałam się ignorować otoczenie i każdego wokół mnie, kiedy Leann niespodziewanie usiadła i pociągnęła mnie za sobą na kłodzie. − Spójrzcie, kogo wyciągnęłam z kryjówki. – Leann ogłosiła grupie. − Ashton. Ona żyje – krzyknął przez długość ogniska Ryan Mason i próbował podejść do nas pewnie. Wpływ alkoholu, jakkolwiek, sprawiał, że wyglądało to bardziej jak kiepski taniec. – Brakowało mi tutaj tej ślicznej twarzy – dodał, drażniąc się, kiedy skinął na Leann, by się przesunęła, tak, żeby mógł zająć jej miejsce obok mnie. – Już wiem, jak to jest. Przychodzisz tutaj, tylko kiedy jest Saw. Nie ma miłości dla mnie? – Pochylił się do mnie i spojrzał z pożądaniem. Czułam piwo w jego oddechu i wiedziałam, że wypił o jedno za dużo. To była typowa reakcja Ryana na picie. Flirtował z każdym. − To jest takie jakby miejsce spotykania się par, a mojej drugiej połówki tutaj nie ma. – Zmusiłam się, by uśmiech pozostał na moich ustach. Wsunął rękę wokół mojej talii i przyciągnął mnie do siebie. − Mogę to dla ciebie naprawić, kochanie. Rzucę tą dziwkę, z którą jestem, jeśli obiecasz, że pójdziesz ze mną do lasu. 62
Spojrzałam na Leann w poszukiwaniu pomocy, ale wszystkim, co od niej otrzymałam, to dziki, spanikowany wzrok. Zaczęła przeszukiwać wzrokiem tłum. Wiedziałam, że szuka Noah, by przyszedł z pomocą. − E, jest ok, Ryan – powiedziałam i zaczęłam się podnosić. Nie byłam wystarczająco szybka, bo obie jego dłonie znalazły się na mojej talii i pociągnęły mnie na jego kolona, zanim mogłam uciec. Moje serce waliło i walczyłam z chęcią, by zacząć krzyczeć. − Puść ją, Ryan. Jeśli Sawyer się o tym dowie, to cię zabije. – Głos Leann przebił się przez moje zatkane przez szum uszy. Ryan zachichotał i przebiegł swoją dłonią w górę mojej nogi. Trzepnęłam go w nią i spórbowałam ponownie wstać. − Sawyera tutaj nie ma – odparł, trzymając mnie stanowczo w miejscu. − Ryan, człowieku, puść ją – zawołał Kyle Jacobson, zmierzając w naszą stronę. Szczęśliwie głośny głos Ryana zwrócił uwagę Kyle’a. Wyciągnął rękę, by złapać moją i pociągnął mnie. Ryan zaśmiał się. − Tylko się bawiłem. Jest jedynym gorącym kawałkiem tyłka w tym mieście, którego nie miałem. Sawyer trzyma ją całą tylko dla siebie. Kyle ścisnął moją dłoń. − Jedynym tyłkiem, o który powinieneś się martwić, jest twój własny. Jak tylko Sawyer się o tym dowie, wybije ci to całe gówno. Ryan wstał i potknął się trochę, udowadniając tym, ile musiał wypić. 63
− A, po prostu trochę się zabawiałem. Nic się nie stało. Cała ta nietykalna piękność jest dalej na miejscu. Idź i uciekaj, mała córeczko pastora – krzyknął Ryan, jak tylko się odwróciłam, prosto w kierunku samochodu Leann. Nie odwróciłam się z powrotem i nie sprawdziłam, czy za mną idzie. Wiedziałam, że muszę stamtąd uciec. Sięgnęłam do jej samochodu i pociągnęłam za klamkę, by przekonać się, że jest zamknięty. Łzy, które wstrzymywałam, zaczęły spływać po mojej twarzy. Wzięłam głęboki wdech, uwalniając więcej łez. Dlaczego zachowanie Ryana tak mi przeszkadzało, nie wiedziałam. To nie tak, że mnie zranił. Mój żołądek wywinął koziołka i przycisnęłam obie dłonie do niego, modląc się, by nie zachorować. Sawyer był moją ochroną przez tak długi czas. Nie wiedziałam, jak reagować w sytuacjach, takich jak te. Nienawidziłam bycie tak naiwną. Zła Ashton wiedziałaby, co zrobić. Zaszlochałam i oparłam głowę na chłodnej szybie samochodowej. Para ramion objęła mnie w talii i już zaczęłam krzyczeć, kiedy dotarł do mnie zapach mydła „Irlandzka Wiosna”. − To ja. Jesteś bezpieczna. – Słysząc głos Beau, wypuściłam szloch i odwróciłam się, by rzucić się w jego ramiona. – Przepraszam, że nie było mnie tam. Przyszedłem za późno. Ale przysięgam ci, że Ryan Mason już więcej się do ciebie nie zbliży. Jego słowa spowodowały, że zaczęłam mocniej płakać, przylegając do jego koszuli i chowając głowę w jego klatce piersiowej. −Cii, już dobrze, Ash. Pozwól mi zabrać cię do ciężarówki, zanim 64
ktoś przyjdzie szukać któreś z nas – wyszeptał mi do ucha. Pozwoliłam mu się zaprowadzić i wpakować do jego ciężarówki. – Powiedziałem Leann, że się tobą zaopiekuję – dodał, kiedy wsiadł do ciężarówki. Wytarłam twarz i skinęłam. − Dziękuję. Mówiłam jej, że przyjście tutaj to zły pomysł. To nie jest miejsce dla samotnych kobiet. – Starałam się, żeby mój głos zabrzmiał lekko, ale zawiodłam. Beau odpalił silnik następnie pochylił się i otworzył schowek. Właśnie wtedy zauważyłam krew na jego kostkach. Nabierając tchu, sięgnęłam po jego rękę. − O MÓJ BOŻE! Niski śmiech zawibrował w jego piersi, kiedy wziął szmatkę, którą wyjął ze schowka i wytarł krew z jego ręki. − To nie jest moja krew, Ash – zapewnił mnie. Powoli uwolniłam jego nadgarstek i pozwoliłam mu wytrzeć do końca to, co jak sądziłam, było krwią Ryana. – Tak jak powiedziałem. Ryan już się do ciebie nie zbliży. Skinęłam. Nie byłam pewna, co powinnam powiedzieć. Nigdy wcześniej nikt nie pobił kogoś w mojej obronie. To było dziwne uczucie. Najwyraźniej podobał mi się pomysł jego rozwalającego twarz Ryana. − Przepraszam, że nie zadzwoniłem – powiedział Beau. Oderwałam wzrok od dłoni Beau i spojrzałam mu w oczy. Zmartwiony wyraz w nich szarpnął moje serce. 65
− Nie masz za co przepraszać. Nie miałam powodu, by spodziewać się telefonu od ciebie. Mam nadzieję, że moje pojawienie się u ciebie nie spowodowało problemów między tobą a Nicole. – Dobra, to było kłamstwo, ale on o tym nie wiedział. − Nieważne, co ona powiedziała. Sam podejmuję decyzje. Chciałam go zapytać, co miał przez to na myśli, ale nic nie powiedziałam. − Chcesz już wracać do domu? – zapytał. Nie, jeśli mogłam z nim zostać, ale mówienie mu tego, spowodowałoby nam więcej problemów. −E, cóż, nie mam, gdzie indziej iść. Beau spojrzał na mnie i na jego ustach zatańczył figlarny uśmiech. Nie mogłam się powstrzymać i też się uśmiechnęłam. − Co powiesz na grę w bilard? − Bilard? − Tak, bilard. Jest takie małe miejsce poza miastem, dokąd uciekam i gram w bilard. Skinęłam powoli głową, zanim przyznałam. − Nie wiem, jak się gra w bilard. Uśmiechnął się. − Miałem nadzieję, że to powiesz. 66
Beau zaparkował na małym, żwirowanym parkingu przy barze. Motocykle, poobijane stare samochody i kilka starszych sportowych modeli samochodów wypełniały tą ograniczoną przestrzeń. Zerknęłam na Beau. − To jest bar. Zaśmiał się i pochylił się, by otworzyć drzwi od mojej strony. − Tak, księżniczko, to bar. Piwo i bilard idą w parze. Myślałaś, że dokąd pojedziemy? To brzmiało na zły pomysł. Właściwie, to wiedziałam, że to był zły pomysł. Wahałam się, kiedy Beau wyszedł z ciężarówki. Okrążył auto i zatrzymał się przy moich drzwiach, wyciągając rękę. − Chodź, Ash. Obiecuję, że nikt tam w środku cię nie ugryzie. – Przełknęłam nerwowo i wsunęłam swoją dłoń w jego. Chciałam trochę pożyć, a to zdecydowanie jest życie. − Zróbmy to – powiedziałam, uśmiechając się do niego Ścisnął moją rękę, zanim poprowadził mnie do środka. Kiedy weszliśmy, zespół grał naprawdę fatalną wersję „Sweet Home Alabama” na małej prowizorycznej scenie. Dym papierosowy, piwo i tanie perfumy
zmiksowane
ze
sobą
stwarzały
nieprzyjemny
zapach.
Zawalczyłam chęć zakrycia nosa. Grubi mężczyźni, z brzuchami wypływającymi zza pasków ich spodni, z wytatuowani ramionami i zdzirowato wyglądające kobiety siedzące na ich kolanach lub uwieszone na nich, kiedy tańczyli, wypełniali to miejsce. Beau puścił moją dłoń 67
i objął mnie w talii. Pochylił głowę i wyszeptał. − Muszę tutaj pokazać zaborczość, by utrzymać resztę z dala od ciebie. Nie miałam zastrzeżeń, więc skinęłam głową i przycisnęłam się do niego. −E, nie wywalą nas stąd? Jesteśmy niepełnoletni. Beau zaśmiał się i poprowadził do wolnego stołu bilardowego. − Nie. – Spojrzał w kierunku baru i skinął komuś nieznacznie głową, następnie chwycił dwa kije bilardowe i podał mi jeden. – Teraz kolej na to, bym nauczył cię, jak się gra w bilard. Figlarny błysk w jego oczach sprawiał, że chciałam zgodzić się na wszystko, o co poprosi. − Beau, co ty wyrabiasz, przyprowadzając tutaj córkę pastora? – zapytała kobieta o długich czarnych włosach i ledwie z jakąkolwiek ilością ubrań na sobie, stawiając przed nim piwo. Odwróciła wzrok w moją stronę i zobaczyłam znajome ciemne oczy spoglądające na mnie z niepokojem. To była Honey Vincent, matka Beau. Widywałam ją przelotnie, kiedy pojawiała się w rzadkich okazjach, odbierając Beau od Sawyera. Ale nigdy nie miałam okazji z nią porozmawiać. Była piękna nawet z tą całą tapetą na twarzy i tandetnymi ubraniami. − Mamo, pamiętasz Ashton – powiedział Beau, zanim napił się piwa. Uśmiechałam się do niej, nawet wtedy, kiedy wydawało mi się, że ob.68
serwuje mnie jak dziwne zwierzę w zoo. − Witam, pani Vincent. Miło panią znowu widzieć. Przechyliła głowę i długi lok z jej ciemnych włosów, opadł na jej ramię. − Od kiedy to mała słodka dziewczyna Sawyera zaczęła się włóczyć po barach? Zesztywniałam i zerknęłam na Beau. − Mamo, wystarczy. Ashton i ja jesteśmy przyjaciółmi. Byliśmy przez większość naszego życia. Dotrzymuję jej towarzystwa, kiedy nie ma Sawyera w mieście. – Honey zmierzyła mnie z góry na dół, zanim odwróciła się do Beau, kręcąc głową. − Skoro tak sobie wmawiasz, synu, ale nie jestem głupia, i ze wzgl.du na nią, mam nadzieję, że ona też nie jest. – Następnie dotknęła policzka Beau i odeszła w kierunku baru. − Przynieś Ash colę – zawołał za nią. Podniosła rękę w powietrze i pomachała swoimi długimi czerwonymi paznokciami, potwierdzając. − Przepraszam za nią, ale nie jest wielką fanką rodziców Sawyera, więc wszystko, co łączy się z nimi, jest wątpliwe. Będzie milsza jak tylko lepiej cię pozna. Nie wiedziałam, czy byłam na tyle odważna, by poznać Honey Vincent. Przypominała mi dorosłą wersję Nicole. Zamiast dzielić się tymi przemyśleniami, skinęłam głową. Beau uśmiechnął się i podszedł, by za mną stanąć. 69
− Teraz, co do twojej pierwszej lekcji bilard. Zrobimy kilka rund dla praktyki, zanim zaczniemy naprawdę grać. – Beau postawił swój kij i skinął na mój w mojej dłoni. – Uderzysz białą bilą w pozostałe i rozbijesz je – wyjaśnił. Chwyciłam kij, pochyliłam się nad stołem i próbowałam sobie przypomnieć wszystkie te sceny z telewizji, gdzie ludzie grali w bilard. Zanim mogłam pomyśleć zbyt głęboko, ciepłe ciało Beau zamknęło się za mną. Jego dłoń nakryła moją, wprawiając mnie o zawroty głowy. Zajęło mi sekundę, by przypomnieć sobie, żeby oddychać. − To jest ta część, na którą czekałem – wymruczał w moje ucho, kiedy korygował moją dłoń na kiju. Ciepło jego ciała sprawiało, że miałam ochotę przytulić się do niego. Starałam się skupić, ale czułam jego gorący oddech na moim uchu i biodra dotykające moich. Jego klatka lekko muskała moje plecy. – Drżysz, Ash – wyszeptał. Nie wiedziałam, jak odpowiedzieć. Nie mogłam zwalić winy na to, że było mi zimno. Byłam wewnątrz zbyt gorącego baru, w środku lata. − Teraz jesteś gotowa, by wykonać strzał. – Jego głos wysłał dreszcze w całym moim ciele, i skinęłam, bojąc się, że jeśli bym na niego spojrzała, to rzuciłabym się mu w ramiona. Zamiast tego, pozwoliłam, żeby pokierował mnie do strzału. Różnokolorowe kule przetoczyły się po całym stole, ale nie mogłam się skoncentrować. − Dobra robota. Musimy zdecydować, którą kulę chcemy zatopić twoim kolejnym strzałem. 70
Zamknęłam oczy i wzięłam uspokajający wdech, kiedy wstał i przerwał tę niewielką przestrzeń naszych ciał. Wyprostowałam się, modląc się, by moje kolana nie załamały się pode mną. Spojrzenie Beau przywołało rumieńce na moich policzkach. Zadowolony uśmiech pojawił się na jego ustach i ja niespodziewanie zaczęłam się zastanawiać, jakby to było poczuć te usta przyciskające się do moich. Nie mogłam oderwać od nich wzroku. Nawet kiedy jego uśmiech zniknął, dalej patrzyłam się na nie. − Musisz przestać to robić, Ash – wyszeptał ochrypłym głosem Beau i zamknął przestrzeń między nami. Nagle jego ciało przyciskało się do mojego. Udało mi się otrząsnąć z fascynacji jego ust i spojrzałam w jego oczy. Patrzył na mnie z góry z głodnym błyskiem w oczach, którego się nie spodziewałam. Ale podobało mi się to. Bardzo mi się to podobało. − Ash, naprawdę bardzo mocno staram się być dobry. Dobro nie jest moją mocną rzeczą, ale Sawyer jest dla mnie ważny. Proszę, pamiętaj, że ja także mam granice, a ty obserwujesz moje usta, jakbyś chciała je posmakować. To może mnie pchnąć niebezpiecznie blisko końca tej granicy. Przełykając nerwowo, skinęłam. Nie mogłam na razie nic powiedzieć, bo byłam prawie pewna, że chciałabym go poprosić, by zrobił wszystko to, o czym myślał. Wypuścił sfrustrowany wydech, a następnie odwrócił się twarzą do stołu bilardowego. 71
− Teraz, wracając do tematu. Wygląda na to, że pełne mają najlepsze ustawienie, więc możesz zbić te, a ja wezmę połówki. Twoja czerwona kula jest na najlepszym miejscu. Jest prawie na rogu kieszeni, a biała bila jest bardzo blisko niej. Więc z powrotem na pozycję. Starałam się skupiać na tym, co do mnie mówił, aż ponownie poruszył się za mną, żeby poprawić chwyt na moim kiju. − Powoli i spokojnie, Ash. Wzięłam głęboki uspokajający wdech i uderzyłam w białą bilę. Potoczyła się prosto w czerwoną, a ta wpadła prosto w kieszeń. − Zrobiłam to – pisnęłam i okręciłam się, by zarzucić ramiona wokół szyi Beau. Kiedy jego ramiona objęły mnie i dotarł do mnie bardzo apetyczny zapach mydła, dotarło do mnie, że to nie był najlepszy ruch. − To prawda, zrobiłaś – powiedział, śmiejąc się, a następnie pocałował czubek mojej głowy. Zmusiłam się, by opuścić dłonie i odsunąć się od niego. − Ok, którą teraz mam uderzyć? – zapytałam, uśmiechając się do niego, moje serce waliło mi w piersi przez to, jak mnie trzymał. Obserwował stół i skinął. − Niebieska jest w odpowiednim miejscu.
Dwie rundy później udało mi się to ogarnąć. Obserwowanie grającego Beau okazało się niezłą rozrywką. Nigdy nie zdawałam sobie 72
sprawy, że widok faceta pochylającego się nad stołem bilardowym może być seksowny, ale patrząc na Beau stwierdziłam, że to bardzo seksowna gra. Oprócz jego zgiętego, wysokiego i muskularnego ciała wokół stołu i małej kreski pojawiającej się między brwiami, kiedy był skupiony, która sprawiała, że miałam ochotę ją pocałować, opierał także biodro o stół, kiedy czekał na mój strzał, jakby był modelem w jakimś magazynie. − Nie potrafię zdecydować, czy bardziej wolałem Ash, która potrzebowała mojej pomocy, czy bardziej Ash, która ma wszystko pod kontrolą. W pierwszym przypadku mogę cię dotykać i ujdzie mi to na sucho. Ale w drugim przypadku mogę patrzeć na ciebie pochylającą się nad tym stołem i muszę ci powiedzieć, że jest to bardzo gorący widok. Trzymałam wzrok na stole, zamiast spojrzeć mu w oczy. Usłyszenie od niego, że wyglądam gorąco, sprawiało, że chciałam uśmiechać się jak idiotka. Nie chciałam, by miał okazję zobaczyć, jak jego słowa na mnie wpłynęły. − Zrobiło się późno. Gotowa, by stąd wyjść? – zapytał Beau. Podeszłam do niego i podałam mu kij. − Pewnie powinniśmy już iść – odpowiedziałam. Skinął, zabrał kije i odłożył je na miejsce. Spojrzałam na jedyne piwo, które pił przez cały wieczór i zdałam sobie sprawę, że był ostrożny ze względu na mnie. − Widziałem, jak spojrzałaś na piwo, by sprawdzić, czy nadal jest w połowie pełne. 73
Uśmiechając się, pokręciłam głową. − Wierzę ci. Sięgnął po moją rękę i poprowadził mnie w stronę wyjścia. − Do zobaczenia, mamo – powiedział, kiedy mijaliśmy jego mamę, która niosła tacę wypełnioną kuflami z piwem. Jej wzrok przeskoczył od niego na mnie. Uśmiechnęła się, przypominając mi tym Beau. − W porządku, bądź ostrożny w drodze do domu – odpowiedziała. Nie spodziewałam się takiej odpowiedzi od Honey Vincent. Nie wyglądała na tego rodzaju matkę, która mówi ci, by być ostrożnym, szczególnie, kiedy przyniosła synowi piwo. Beau objął mnie w talii i przyciągnął do siebie. − Zostałaś zauważona przez kilku pijanych kolesi. Po prostu odsyłam ich tym – powiedział cicho, kiedy wychodziliśmy na zewnątrz. Powiedzenie mu, że nie miałam nic przeciwko, by być przyciśniętą do niego, nie wydawało się być dobrym pomysłem, więc trzymałam buzię zamkniętą. Jak tylko zapięliśmy pasy, spojrzałam na zaniedbany bar, w którym właśnie spędziłam kilka ostatnich godzin. Nawet w przybliżeniu nie był tak straszny, jak się spodziewałam, że będzie. Jak tylko zaczęliśmy grać w bilard, zapomniałam o wszystkich wokoło w tym miejscu. Beau skierował samochód na dwupasmową drogę prowadzącą z powrotem do miasta. Światła z parkingu blakły z biegiem odległości, kiedy jechaliśmy 74
dalej od baru, a bliżej do domu. Nie byłam jeszcze gotowa, by wrócić do niego. Dzisiejszy wieczór był najbardziej zabawnym spośród wszystkich randek, jakie miałam. Nawet kiedy to tak naprawdę nie była randka. Śmiałam się, będąc z Beau o wiele więcej niż kiedykolwiek wcześniej. Zapomniałam, jak bardzo potrafił być zabawny. Może właśnie dlatego zawsze go wybierałam do podkradania się jako dziecko. Sawyer zawsze był przy nas, by trzymać nas w szeregu, i kochałam go za to. Ale z Beau zawsze było pełno wrażeń. − Dziękuję za dzisiejszy wieczór. Naprawdę świetnie się bawiłam. − To było widać. Lubię obserwować cię, kiedy się dobrze bawisz. Jesteś niesamowita, pozwalając opaść temu murowi wokół siebie. − Murowi? – zapytałam, odwracając się do niego. Najpierw nic nie powiedział. Ale trzymałam dalej na nim wzrok, czekając. − Twój idealny mur. Ten, który podnosisz dla świata. Ten, który wznosisz, by ukryć pod nim dziewczynę, którą znam. Dziewczynę, która chce się śmiać i bawić. Perfekcjonizm nie jest zabawny, Ash. Uwalniałam złą dziewczynę przy Beau, bo wiedziałam, że nie będzie jej unikał albo karcił. Wiedział o tej części mnie, której nie pokazywałam nikomu innemu. Pewnie, babcia zawsze zachęcała mnie do podejmowania własnych decyzji i pokazywać prawdziwej mnie, ale ja ciągle trzymałam w ukryciu tę moją prawdziwą, złą stronę, nawet przed nią. Miałam ochotę się z nim kłócić i podnieść mój mur, żeby nie mógł zaglądać do mojej duszy, ale nie mogłam. Potrzebowałam go, by pozwalał być mi sobą. Nikt 75
poza babcią nie chciał, abym kiedykolwiek rozwinęła skrzydła. Beau zawsze była tą drugą, jedyną osobą, która pozwalała mi na bycie taką, jaką byłam. Skinęłam i utkwiłam spojrzenie w drodze przed nami. − Nie mogę być tą dziewczyną przez cały czas. Moi rodzice, Sawyer, ludzie w mieście – wszyscy oczekują dobrej dziewczyny. Nie mogę pozwolić, by zobaczyli tę drugą stronę mnie. Ale uwalnianie jej jest naprawdę fajnym uczuciem. Nawet jeśli tylko trochę. Więc, dziękuję ci. Nie zerknęłam w bok, by zobaczyć jego reakcję, ale nie musiałam tego robić. Jego ręka sięgnęła po moją i trzymała ją. Żadne słowa nie były potrzebne, bo on rozumiał.
tłumaczenie: Artemida89
korekta: Thebesciaczuczek
76
Rozdział 6 Obudziłam się, by zobaczyć moją mamę siedzącą na brzegu łóżka. Nawet jeśli ciągle mój wzrok był niewyraźny od snu, trudno było nie zauważyć jej zaczerwienione oczy i cieni pod nimi. − Mamo? – zapytałam, pragnąc sięgnąć po nią i ją pocieszyć. Mała dziewczynka we mnie była przerażona, widząc ją wyraźnie zmartwioną. − Dzień dobry, kochanie. Przepraszam, jeśli cię obudziłam, ale chciałabym z tobą porozmawiać, zanim tata wróci do domu. Mój żołądek natychmiast opadł. − Ashton, skarbie, babcia odeszła. Wszystkie myśli ulotniły się z mojej głowy. − Co? Mama wypuściła mały szloch i sięgnęła po moją dłoń. Jej delikatny uścisk nie ukoił mnie. Zamiast tego przeraził mnie. To było realne. Ona była realna. Och, Boże, nie. − Ostatniej nocy babcia poszła spać. Kiedy tata przyszedł do niej tego ranka, by naprawić jej bojler, zanim uda się do kościoła, znalazł ją w łóżku. To był atak serca. Pokręciłam głową, nie wierząc w to, co mówiła mama. Pewnie ciągle śniłam. To nie mogło się dziać. Miałyśmy plany, babcia i ja. Było tyle rzeczy, które musiałyśmy jeszcze zrobić. 77
− Słonko, wiem, że byłyście ze sobą blisko. To jest ciężkie dla nas wszystkich, ale wiem, że najcięższe dla ciebie. Dobrze jest płakać. Jestem tutaj przy tobie. Nigdy nie rozmyślałam o śmierci babci. Była stałym elementem mojego życia. Moją ucieczką od codzienności. Rozumiała mnie w sposób, którego moi rodzice nigdy nie rozumieli. Babcia nigdy nie oczekiwała ode mnie bycia idealną w przeciwieństwie do rodziców i Sawyera. Przebywanie z nią było jak wolność. To było tak samo jak przebywanie z Beau. Mogłam być sobą i wiedziałam, że mnie kocha. Pustka osiedliła się we mnie, kiedy łzy spłynęły po mojej twarzy. Nadal jej potrzebowałam. Jak mogła odejść? Przecież dopiero, co ją widziałam. Przecież niedawno powiedziała mi, jak to nikt nie może się równać z Beau bez koszulki. Śmiałyśmy się razem. Miała zrobiony pedicure. Jakim cudem mogła być martwa? Nie była gotowa na śmierć. Jej paznokcie były w kolorze wściekłego różu. Była przygotowana na trochę zabawy. Umówiłyśmy się na wspólne zakupy. − Miałyśmy plany – wykrztusiłam. Nie mogłam wymyślić niczego innego do powiedzenia. Nic nie miało sensu. Ramię mamy otoczyło mnie, przytulając mnie. Całe życie znajdowałam w niej pocieszenie, ale teraz czułam tylko odrętwienie. Mojej babci nie będzie na moim ślubie. Nigdy nie pojedziemy razem na wycieczkę i nie będziemy nurkowały na Bahamach. Nie będzie jej, by pewnego dnia robić ciasteczek dla moich dzieci. Gdzie znajdę ucieczkę od presji w moim życiu? Jak mam bez niej żyć?
78
Ashton, Ponownie przepraszam za długie przerwy w e-mailach. Po całym dniu wędrówki, padłem, kiedy wróciliśmy do chaty. Walczę z wyczerpaniem, bym mógł do ciebie napisać. Dzisiaj z Cade’em obraliśmy specjalny szlak, którego mama i siostra nie chciały spróbować. Więc tata został z nimi. Był całkiem stromy w niektórych miejscach. Było świetnie. Widok, który w końcu ujrzeliśmy był niesamowity i Cade zobaczył po raz pierwszy czarnego niedźwiedzia. Myślę, że zrobił mu z tuzin zdjęć. Trzymaj się tam. Twoje znudzenie jest już w połowie skończone. Będę w domu za dwadzieścia dni. Kocham Cię, Sawyer Sawyer, cześć...
Nie chciałam mówić monitorowi, że moja babcia nie żyje. Nie mogłam napisać mu o myciu samochodu z Beau albo graniu w bilard w barze. Mój wzrok był niewyraźny od płaczu i mówienie do komputera było ostatnią rzeczą, jaką chciałam robić. Usunęłam moją odpowiedź, złapałam torebkę i udałam się do mojego samochodu. Mogłam się Okłamywać i mówić, że nie wiem, dokąd się udaję, że muszę uciec i jechać. Ale w głębi dokładnie wiedziałam, dokąd zmierzam. Zaparkowałam moją Jettę przy stodole pana Jacksona. Beau nie było w domu, ale jego mama, gdy tylko spojrzała na moją zapłakaną twarz, 79
powiedziała, gdzie mogę go znaleźć. Usłyszałam traktor, zanim go zobaczyłam. Moje stopy zaczęły prowadzić mnie w kierunku dźwięku. Potrzebowałam kogoś, kto pomoże mi zapomnieć o tej okropnej prawdzie. Nie potrzebowałam głupiego e-maila opowiadającego o wodospadach i niedźwiedziach. Potrzebowałam kogoś tutaj i pierwszą osobą, która przyszła mi do głowy, był Beau. On nie będzie mi mówił, że wszystko będzie w porządku. Nie będzie starał się mnie udobruchać, jakbym była dzieckiem. Potrzebowałam go. W momencie, kiedy zobaczył mnie idącą przez pole, zatrzymał traktor. Utkwił we mnie oczy i zaczęłam biec. Czułam mokre łzy na twarzy, kiedy do niego biegłam. Zeskoczył z traktora, kiedy go dopadłam. Beau złapał mnie, gdy rzuciłam się w jego ramiona. Ciche łzy przemieniły się w głośne szlochanie po raz pierwszy, odkąd mama powiedziała mi, że babcia odeszła. Nie pytał. Wiedziałam, że nie będzie. Chciał poczekać, aż będę gotowa.
Beau Posadziłem Ashton na moich kolanach, kiedy usiadłem pod starym dębowym drzewem. Jej ramiona zacisnęły się wokół mojego karku, kiedy szlochała żałośnie przy mojej klatce piersiowej. Byłem zbyt przerażony, by zapytać, co się stało. Zamiast tego, trzymałem ją i czekałem. Moja klatka piersiowa bolała tak bardzo z każdym jej szlochem, że ciężko było mi nabrać tchu. Siedzenie i czekanie, by ochłonęła na tyle, żeby mi powiedzieć, do kogo muszę pójść i wybić mu to całe gówno, które 80
przyprawiło ją o płacz, nie było łatwe. Szloch wstrząsnął jej ciałem, więc przytuliłem ją bliżej siebie. Moje serce ściskało się z każdym jej wstrząsem. Nawet kiedy byliśmy dziećmi, nie lubiłem widoku jej zasmuconej. Jedyny raz, kiedy dzieciak zranił jej uczucia na placu zabaw, zareagowałem wepchnięciem jego twarzy w błoto. Kosztowało mnie to dwudniowym zawieszeniem, ale było warto. Nikt więcej jej nie dokuczał. Jej szloch zaczął powoli przechodzić w ciche skomlenie. Spojrzałem w dół, kiedy podniosła głowę z mojej mokrej klatki. Jej duże zielone oczy spojrzały na mnie, uścisk wokół mojej klatki piersiowej zapulsował. Jeśli ktoś ją zranił, zabiję go. Jeśli Sawyer był tego przyczyną, zmiotę go. Kuzyn czy nie, nikt nie miał prawa doprowadzić Ashton do płaczu. − Moja babcia miała w nocy atak serca– wyszeptała. Tego się nie spodziewałem. − Przykro mi, kochanie. − Po prostu mnie trzymaj, proszę – odpowiedziała. Mógłbym ją trzymać wieczność. Ostrożnie odsunąłem jej włosy przyklejone do jej twarzy, mokrej od płaczu, i założyłem za uszy. Spojrzała w dół i zamarła, kiedy w końcu zauważyła, że nie mam na sobie koszulki. Moja klatka była teraz mokra nie tylko od potu, ale i od jej łez. Zacząłem coś mówić, ale słowa utknęły mi w gardle, kiedy jej ręka przesunęła się na moją klatkę i zaczęła delikatnie wycierać ze mnie krople potu. Przestałem oddychać. Wiedziałem, że źle robiłem pozwalając jej na to, ale nie obchodziło mnie 81
to. Przesunęła się na moich kolanach, aż usiadła na mnie okrakiem. Pozwoliłem moim dłoniom opaść na jej talię, kiedy kontynuowała dotykanie mnie. Moje serce zaczęło walić o żebra tak mocno, że wiedziałem, iż musiała to czuć. Musiałem to przerwać. − Beau – powiedziała. Oderwałem wzrok od jej dłoni znajdujących się na mojej klatce i spojrzałem w jej oczy. Pytanie znajdowało się w nich. Mogłem je zobaczyć. Czy tego właśnie teraz potrzebowała? Czy było czymś złym pozwolenie jej na uporanie się z bólem poprzez zrobienie czegoś, co spowoduje nam więcej bólu później? Łzy w jej oczach wyschły. Jej usta były nieznacznie otwarte, kiedy brała głębokie, ciężkie oddechy. Ach, do diabła. − Tak. – Udało mi się powiedzieć zduszonym głosem. Odsunęła swoje ręce ode mnie i wziąłem głęboki wdech, by złagodzić ogień w moich płucach, kiedy zdałem sobie sprawę, dlaczego przestała
doprowadzać
mnie
do
szaleństwa
swoimi
niewinnymi
pieszczotami. Głęboki wdech utknął w moim gardle, kiedy górna część ubrania zniknęła. Bez odrywania ode mnie spojrzenia, rzuciła swój mały bezrękawnik za siebie. Myślałem, że nie ma nic seksowniejszego niż Ashton w bikini, ale tak bardzo się myliłem. Ashton w białym koronkowym staniku była najbardziej seksowną rzeczą, jaką kiedykolwiek widziałem. − Ash, kochanie, co robisz? – zapytałem ochrypłym głosem. Próbowałem zmusić się, by spojrzeć na jej twarz i ocenić, co myśli, ale nie 82
mogłem oderwać oczu od jej miękkiej, opalonej skóry przylegającej do jej górnej części stanika. Tak bardzo chciałem pociągnąć koronkę w dół, by po raz pierwszy zobaczyć jej sutki. − Dotknij mnie – wyszeptała. Fakt, że była dziewczyną Sawyera, przestał już mieć znaczenie. Nie potrafiłem powiedzieć jej nie. Nie potrafiłem sobie powiedzieć nie. Prześledziłem ścieżkę od jej obojczyka do jej dekoltu. Westchnęła głośno i usiadła na moich biodrach, wywierając nacisk na mojego fiuta. Jeśli nadal będzie tak robić, to doprowadzi mnie do szaleństwa. Jakby czytała w moich myślach i chciała mnie sprawdzić, poruszyła tyłkiem na moich biodrach. − Ach, cholera – jęknąłem, zanim złapałem jej twarz i przyciągnąłem jej usta do moich. W momencie, kiedy moje usta dotknęły jej, świat pode mną zaczął się kręcić. Nie potrafiłem mieć dość. Ściągnąłem jej stanik w ciągu chwili. Głośny jęk rozkoszy, który uciekł z jej ust, prawie wysłał mnie na krawędź. Oba sutki były twarde i napierały na moje dłonie, miałem ochotę je posmakować. Miałem ochotę smakować je przez bardzo długi czas. Straciłem cnotę w wieku trzynastu lat i było wiele dziewczyn od tamtego momentu, ale nic nie przygotowało mnie na takie uczucie. Ashton owinęła ręce wokół mojego karku i przycisnęła swoją nagą klatkę piersiową do mojej, przyprawiając mnie o dreszcz po raz pierwszy w życiu. Wycałowałem ścieżkę od jej ust do ucha i w dół jej szyi. Przekroczyłem granicę całując i dotykając jej. Musiałem to przerwać. 83
− Proszę, Beau – błagała i usiadła na kolanach, prezentując swoje różowe sutki moim niewiarygodnie chętnym ustom. Byłem słaby i nigdy wcześniej w życiu aż tak nakręcony. Wciągając jeden sutek do ust, jęknąłem i przycisnąłem biodra do jej ciepła. − OCH, BOŻE – krzyknęła, jej ręce chwyciły mnie mocno za Ramiona i ścisnęły. Drżałem. Potrzebowałem więcej. Potrzebowałem to skończyć. Nie powinniśmy tego robić. Ona była zdenerwowana. Należała do Sawyera. Wypuściłem z ust jej sutek i zamknąłem mocno oczy po to, by nie widzieć drugiego, małego pomarszczonego sutka, którego jeszcze nie posmakowałem. Do jasnej cholery. Jak niby miałem się kontrolować? Ashton przesunęła się na moich biodrach i pomyślałem, że po to, by wstać, ale jej ciepły oddech połaskotał moją skórę tuż poniżej pępka. Zanim mogłem zareagować, jej różowy język wysunął się i polizał tatuaż po mojej lewej stronie, niebezpiecznie blisko mojej kości biodrowej. Otworzyłem usta, by ją powstrzymać, kiedy jej dłoń przesunęła się w górę mojej nogi i spoczęła na mojej twardości i delikatnie ścisnęła. − Jasna cholera – jęknąłem, niezdolny, by przestać przyciskać mojego pulsującego fiuta do jej dłoni. Nie potrafiłem już dłużej kontrolować mojego ciała. Ona w jakiś sposób przejęła jego kontrolę. Kiedy jej palec zatrzymał się na górze moich dżinsów, następnie zaczęła je odpinać, udało mi się wydobyć z głębi siebie cząstkę silnej woli. Przykryłem jej dłoń swoją i przytrzymałem w miejscu. Nie mogłem jej na 84
to pozwolić. Próbowała zatuszować swój ból przyjemnością i tak bardzo, jak chciałbym jej w tym pomóc, nie mogłem. Mimo wszystko mam pierdolone sumienie. Cholera. − Ash, kochanie, nie możemy tego zrobić. Jesteś zdenerwowana – udało mi się powiedzieć ochrypłym głosem. Moje serce nadal waliło w klatce piersiowej, a moja cholerna erekcja była niewiarygodnie bolesna w moich spodniach. − Potrzebuję cię dotknąć, Beau. Proszę – wyszeptała, wpełzając z powrotem na moje biodra i wytyczając ścieżkę pocałunków w górę mojej szyi. Sawyer. Muszę pamiętać o Sawyerze. − Dotknij mnie trochę bardziej – poprosiła, odchylając się i spoglądając na mnie oczami pełnymi smutku i potrzeby. Nie potrafiłem jej odmówić. Nie teraz. Pozwoliłem, by to poszło za daleko. Byłem uzależniony. Zsunąłem ręce w górę jej talii, drażniąc spodnią część jej piersi, zanim nakryłem je dłońmi. Cholera, były zajebiście idealne. Ona była idealna. − Powiedz, gdzie chcesz, żebym cię dotknął – powiedziałem, chcąc by mnie poprowadziła. Wygięła plecy w łuk, przyciskając piersi bardziej w moje ręce. − To jest dobry początek – powiedziała z miękkim jękiem. Widząc, jak jej głowa była odchylona do tyłu i oczy zamknięte, jakby była w środku orgazmu, sprawiało, że wszystko inne zniknęło. Potrzebowałem 85
więcej tego. Potrzebowałem zobaczyć to jeszcze raz. Ześlizgnąłem jedną rękę w dół jej brzucha do jej uda i do środka jej spodenek, które miała na sobie, aż poczułem ciepłą i mokrą tkaninę majtek. Zadrżała przy mnie i krzyknęła. − A to? Chcesz, żebym dotykał cię tutaj? – zapytałem, pochylając się i szepcząc do jej ucha, kiedy wślizgnąłem jeden palec do jej gorąca. − Boże, Beau – wydyszała, drżąc w moich ramionach. Wiedziałem, czego chciała. To mogło psychicznie wpędzić mnie w świat bólu, ale dałem jej to. Jeśli tego właśnie teraz potrzebowała, dopilnowałem, żeby tak się stało. − Poczujesz się jak w niebie, Ash. – Pochyliłem głowę i pociągnąłem sutek, którego jeszcze nie posmakowałem, do ust, zanim poruszyłem palcem do przodu i do tyłu w jej ciasnej dziurce. Chciałem być w niej tak bardzo. Ale nie była jeszcze gotowa na to. Tu chodziło o to, by jej pomóc, nie mnie. − Beau... proszę... Boże... Ach... Beau... proszę... więcej.... proszę… – wysapała, kiedy zaczęła kołysać biodrami przy mojej dłoni. Była blisko. Mogłem to poczuć. I, kurwa, ja też nie byłem blisko. Tylko obserwowanie jej i smakowanie jej i czucie jej wilgoci stawiało mnie na krawędzi. − Mam cię, kochanie. Dojdź dla mnie. – Zachęciłem ją, zanim delikatnie ugryzłem jej sutek. − BEAU! – krzyknęła obniżonym głosem, drżąc przy mojej dłoni. Ku mojemu zaskoczeniu, poszedłem jej śladem.
86
Ashton Otworzyłam drzwi do mojego samochodu i odwróciłam się, by spojrzeć na Beau. Moje serce zatrzepotało dziko na jego widok. Chciałam pójść na całego, ale on nas zatrzymał. Mały uśmiech pojawił się na moich ustach, bo wiedziałam, że nie powstrzymał nas dlatego, że to było złe albo że tego nie chciał. Po prostu to nie był odpowiedni moment. Beau był nieprzytomnie nakręcony jak ja. Patrzył na mnie tymi swoimi pięknymi ciemnymi oczami, już nie ukrywając swoich uczuć. − Możesz wyjść dzisiaj wieczorem? – zapytał, przybliżając się do mnie na tyle blisko, by dotknąć mojej talii. Skóra w miejscu, w którym mnie dotknął, drżała z niecierpliwości. − Tak, ale myślę, że będę późno. Muszę iść do domu babci. Ludzie będą przynosić jedzenie i takie tam. Będę potrzebowała cię zobaczyć, żebyś mnie rozweselił. Pomógł mi zapomnieć. – Wypełzłabym przez okno dla niego, gdybym musiała. Podszedł jeszcze bliżej i obserwowałam, kiedy opuszczał swoje usta na moje. Tak jak poprzednio, świat osunął się spod moich stóp wraz z pierwszym dotykiem jego ust. Przylgnęłam do jego ramion, w obawie, że upadnę, jeśli mnie puści. Przerwał pocałunek i skierował usta do mojego ucha. Zadrżałam i przylgnęłam bardziej do niego. − Napisz, kiedy będziesz gotowa i spotkamy się w parku za twoim domem – wyszeptał i się odsunął. Chwyciłam drzwi dla wsparcia, zanim skinęłam i wsiadłam do samochodu. 87
Beau stał tam i patrzył, kiedy wycofywałam samochód z podjazdu i wjeżdżałam na drogę. Nie chciałam, by czegokolwiek żałował. W tej chwili nie chciałam myśleć o tym, co było z nami nie tak. Czułam się zbyt dobrze, by było to coś złego. Mój telefon zadzwonił i sięgnęłam po niego bez patrzenia, kto to. − Halo. − Przestań oglądać się za mną, patrz na drogę. – Gładki, przeciągnięty głos Beau przedarł się w telefonie. Uśmiechając się, zdałam sobie sprawę, że ma telefon przyciśnięty do ucha. Był już prawie za daleko, by dokładnie go widzieć. − Cóż, nie stój tam bez koszulki, seksowny i rozpraszający – odpowiedziałam. Beau westchnął. − Co my robimy, Ash? Nie wiedziałam, jak na to odpowiedzieć i właściwie w tej chwili nie chciałam tego robić. − Cieszmy się tym – poprosiłam. − Zrobię, co zechcesz. Zawsze. – Było jego odpowiedzią.
− Gdzie wczoraj uciekłaś? – wyszeptała Leann, kiedy opadła na stopniu za mną. Zdecydowałam schować się na schodach, w czasie, kiedy 88
dom babci był wypełniony po brzegi ludźmi. Dusiłam się przy nich. Leann przyszła tutaj z mamą i doceniałam to, ale nie byłam w nastroju do rozmowy. Obserwowałam jej wyraz twarzy, by zobaczyć, czy ma jakieś pojęcie, że Beau zabrał mnie na bilard zanim zawiózł do domu. Napisałam jej esemesa, dając jej znać, że zawozi mnie do domu, bo rozbolała mnie głowa i tak to zostawiłam. − Beau zaproponował mi, że podwiezie mnie do domu, więc się zgodziłam. Nie byłam w nastroju, by posiedzieć po tym, co się wydarzyło z Ryanem. Pochyliła się, uderzając mnie ramieniem. − Dziewczyno, powinnaś widzieć tę krwawą miazgę, jaką Beau zrobił z twarzy Ryana. Wytłukł z niego to całe gówno. To było gorące. Wywróciłam oczami na te słowa, ukrywając dreszczyk spowodowany przez broniącego mnie Beau. − Nie przewracaj oczami. Nie masz pojęcia, jak gorąco wyglądał, kiedy walił w twarz Ryana. Ostrzegł go, że jeśli choćby spojrzy w twoim kierunku, to go zabije. Otworzyłam usta, by odpowiedzieć, kiedy dotarł do mnie intensywny zapach perfum dla staruszek. − Ashton, skarbeńku, tak mi przykro. – Pani Murphy, jedna z dam z kościoła, o której babcia zawsze mówiła, że musi nakładać więcej makijażu, by zakryć worki pod oczami i używać mniej perfum, bo zanieczyszczała atmosferę, zatrzymała się przede mną i wyciągnęła ręce. 89
Wszyscy chcieli mnie przytulać, jakby to sprawiło, że poczuję się lepiej. Zwyczaj oblewania się perfumami przez panią Murphy przyprawił mnie o ból głowy z powodu zbyt bliskiego kontaktu z nią. Tak więc poklepałam jej rękę niezręcznie, w nadziei, że nie złapie jej ani nie przyciągnie mnie do siebie. Widziałam w jej dłoni białe, zużyte chusteczki i nie byłam podekscytowana dotknięciem ich albo by one dotykały mnie. − Dzięki, pani Murphy – odpowiedziałam. Pociągnęła nosem i przyłożyła chusteczkę do oczu. − Po prostu tak trudno w to uwierzyć. Mam na myśli, była przecież w poniedziałek na spotkaniu damskiej pomocy. To okropne. Po prostu okropne. Nie potrzebowałam tego. Nie rozumiałam, dlaczego ludzie chcieli, żebym widziała, kiedy babcia ostatnio z nimi była. Starałam się zapomnieć. Chciałam udawać, że ona i ja będziemy się bujać razem na huśtawce, kiedy wszyscy pójdą, i rozmawiać o zabawnych rzeczach, które widziałyśmy albo które ktoś powiedział. Nie musiałam słuchać w kółko od każdego tutaj, kiedy ostatni raz widzieli babcię żywą. − Dzięki, pani Murphy. Ashton radzi sobie najlepiej jak potrafi. Docenia pani słowa, ale nie jest jeszcze gotowa by o tym mówić. – Słowa Leann były idealne. Pani Murphy posłała mi ostatni smutny uśmiech i skinęła, zanim skierowała się do kogoś, z kim mogłaby porozmawiać. − Dzięki – powiedziałam, spoglądając na Leann. Objęła mnie ramieniem.
90
− Po to właśnie są przyjaciele. Skinęłam i położyłam głowę na jej ramieniu. Będę w tym roku szkolnym za nią tęskniła. Nigdy nie miałam wiele przyjaciółek. Dorastałam z chłopakami Vincent, którzy byli dwójką moich przyjaciół. Nie byłam dobra w przyjaźni z dziewczynami. Leann była moją pierwszą przyjaciółką z pierwszego roku. Była na drugim roku i wzięłam mnie pod swoje skrzydła. − Co ja bez ciebie zrobię w tym roku? − Masz księcia z bajki. Poradzisz sobie. Poza tym, będę pod telefonem. – Łzy piekły moje oczy. Straciłam babcię i zaczęłam tracić Leann.
Mój
świat
zaczął
się
zmienić
tak
szybko.
Naprawdę
potrzebowałam teraz Beau. Znalazłby sens we wszystkim. Wysłuchałby moich narzekań i użalania nad sobą, i nie starałby się mnie przekonać, bym spojrzała na jasną stronę. Owinięta w jego ramionach, to właśnie tam chciałam się teraz znaleźć. Nie tutaj z tabunem ludzi w domu mojej babci i kuchnią pełną zapiekanek i ciast. − Chcesz stąd wyjść? Wyprowadzę cię stąd i upiję – wyszeptała Leann. Nie mogłam zostawić moich rodziców z tym wszystkim samych. − Dzięki, ale nie mogę. Muszę tutaj być. Babcia chciałaby mnie tutaj. – Moje serce zabolało i zwalczyłam łzy. Przejdę przez to. Babcia chciałaby, żebym była silna. Gdyby wiedziała, że spędziłam dzisiejszy dzień, zabawiając się z Beau Vincentem, byłaby podekscytowana. Uśmiech pojawił się na moich ustach, mimo że moje oczy były pełne łez. Jedyna osoba, która miała znaczenie, całym sercem wspierałaby mój czas 91
spędzany z Beau. W jakiś sposób, to mi pomogło.
− Idę do kina z Leann – powiedziałam, jak tylko weszliśmy do domu. Ostatni z gości babci w końcu wyszli, zostawiając nas z ilością jedzenia, jaką mogliśmy zjeść przez rok. Postawiłam słodką zapiekankę ziemniaczaną na blacie i odwróciłam się, by spojrzeć na rodziców. − Idziesz o tak późnej porze do kina? – zapytał tata, zastygając, kiedy postawił kilka ciast, które wniósł do środka. − To nocny seans filmowy filmów o wampirach, czy coś. Ona nie chce iść sama, a ja muszę oderwać myśli. Mama, która wyglądała lepiej tego wieczoru niż rano, uśmiechnęła się. Wyglądała na zadowoloną, że nie planuję wczołgać się do łóżka i płakać. Ciekawe, co by czuła, gdyby wiedziała, że zamiast tego planowałam wczołgać się i płakać w ramionach miejscowego złego chłopca? Nie potrafiłam się przejmować tym, co ona lub tata myślą. Pozostanie tutaj i wpatrywanie się w smutne oczy taty i niepewny uśmiech mamy, sprawiłoby tylko więcej bólu. Kiedy byłam z Beau, mogłam na chwilę zapomnieć. − Dobrze. Idź i rozerwij się trochę. Za dużo czasu spędzasz sama, odkąd Sawyer wyjechał. Nie dobrze jest być samemu przez cały czas – zachęcała mama. Nie wyglądało na to, by tata mógł coś więcej dzisiaj powiedzieć. Patrzenie na niego, przyprawiało o ponowny ból. Spojrzałam z powrotem na mamę. 92
− Wiem. Muszę się przyzwyczaić, że Sawyera nie ma. Nie zdawałam sobie sprawy, ile czasu z nim spędzam, dopóki nie wyjechał. Mamie spodobała się moja odpowiedź. Kochała Sawyera, ale zawsze przypominała mi, że zbyt poważny związek w tak młodym wieku mógł nie być dobrym pomysłem. Nadal mam przed sobą college. Poczucie winy z powodu tego, co robię z Beau, zelżało, kiedy patrzyłam na uśmiech mamy. Okłamywałam ją, z kim się spotykam i dokąd idę, ale ogólnie robiłam to, co chciała, bym robiła. Zwykle w tym momencie tata mówił mi, bym była ostrożna i była w domu o jedenastej. Dzisiaj wieczorem milczał. Pogrążony w świecie bólu. Posłałam im ostatni uśmiech i skierowałam się do drzwi.
tłumaczenie: Artemida89
korekta: Thebesciaczuczek
93
Rozdział 7 Poszłam skrótem od mojego domu do parku. Nie chciałam zostawiać samochodu na parkingu w parku, by każdy go widział. Nie potrwałoby długo, zanim by się zorientowali, że Beau wcześniej tam zaparkował, a teraz mój pusty samochód też stał w tym miejscu. Nikt nie podejrzewał córki pastora o grzech, ale z przyjemnością, by mnie na nim złapali. Nie to, że to tak naprawdę był grzech. Cóż, okłamywanie rodziców tak, ale Beau był kuzynem Sawyera i moim… przyjacielem. Byłam całkiem pewna, że miejsca, w których Beau mnie całował i dotykał, podpadały pod kategorię grzechu, ale nie potrafiłam się tym przejmować. Kiedy dotarłam do parku, prawie przekonałam siebie o naszej niewinności. Park był pusty, z wyjątkiem obitej ciężarówki Beau. Podbiegłam do strony pasażera i wskoczyłam, zanim ktoś mógł tędy przejeżdżać i mnie przyłapać. Beau uśmiechał się do mnie i moje tętno przyspieszyło. − Naprawdę lubię, kiedy nosisz letnie sukienki – powiedział, zanim odpalił i skierował się na drogę. Spojrzałam w dół na niebieskie obszycie sukienki, którą wybrałam, i przebiegł przeze mnie dreszcz oczekiwania. − Nie będę jechał przez miasto. Chodź do mnie – powiedział, klepiąc miejsce obok siebie. Przesunęłam się, jak tylko mogłam, nie dotykając nogą skrzyni biegów. − To nie wystarczy. Usiądź między skrzynią biegów. – Spojrzałam na niego, a on na moment oderwał wzrok od drogi, by spotkać się ze mną spojrzeniem. Moje serce lekko zatrzepotało w piersi. Dźwignęłam nogę 94
nad skrzynią biegów i przesunęłam się, aż moje udo zetknęło się z jego. Zaczęłam mieć nagłe zawroty głowy, kiedy jego ręka znalazła się na skrzyni biegów między moimi kolanami. − Jak długo mogę dzisiaj z tobą być? – zapytał, przerywając moje myśli. − Och, e, nie powiedzieli, ale zwykle nie wychodzę o tak późnej porze. Powiedziałam im, że idę na nocny seans filmowy. Zmienił bieg, a następnie położył dłoń na moim udzie. Zaczęłam rozumieć, dlaczego tak lubił letnie sukienki. − Dobrze, mamy wystarczająco dużo czasu, by pojechać nad zatokę – odpowiedział. Nie byłam nad zatoką od lat. Sawyer nigdy nie chciał tam jeździć. Mówił, że woda jest tam wstrętna, ale ja zawsze uważałam, że to miejsce było piękne. − Pomyślałem, że będzie lepiej, jeśli nie będziemy się tutaj spotykać. Skinęłam, bo wiedziałam, co miał na myśli. Nie wyglądał, jakby przeszkadzał mu fakt, że robi rzeczy, których nie powinien robić z dziewczyną kuzyna. Ta myśl przypomniała mi o wizerunku Beau sprzed kilku ostatnich lat. Grał w gry na swoją korzyść. Seksowny buntownik, który bierze, co chce. Tylko, że ten obraz już nie wydawał się taki dokładny. Trzymał mnie dzisiaj, o nic nie pytając, kiedy płakałam i zaśliniłam go. Przestał pracować, by mnie pocieszyć. Ktoś z samolubnym motywem tak nie postępuje. Poza tym, jeśli to, co robiliśmy, oznacza, 95
że ma czarne serce, to ja też je mam. − Marszczysz brwi. Co ci chodzi po głowie? – zapytał. Pomyślałam, żeby skłamać, odkąd byłam regularnym kłamcą, ale nie mogłabym jego też okłamać. To było coś, o czym musiałam porozmawiać, zanim… no, zanim poszliśmy na całość. − To, że wiem, że robię coś złego i czuję poczucie winy, ale żadna z tych rzeczy nie znaczy aż tyle, by mnie powstrzymać. Ręka Beau opuściła moje udo i powróciła do skrzyni biegów. Obserwowałam jego dużą, opaloną dłoń i zastanawiałam się, jaka to sprawiedliwość dla kogoś obdarowanego tak duża ilością idealnych części ciała. Jego chwyt na skrzyni biegów był tak mocny, że opalona skóra trochę zbladła. Chciałam wyciągnąć rękę i go uspokoić, odegnać napięcie. Ale musieliśmy o tym porozmawiać. Nie powiedział nic ani nie zrobił nic, by mnie dotknąć. Chory węzeł strachu osiedlił się w moim brzuchu, kiedy czekałam, by się przekonać, czy zawróci i odwiezie mnie z powrotem. Przypomniałam mu, jak złe jest to, co robimy, i nie znosił tego dobrze. Kochał Sawyera i nigdy nie wyobrażałam sobie, że zrobi coś takiego swojemu kuzynowi. Sama nie byłam lepsza. Miałam kochać Sawyera i tak było, ale nie w sposób, w jaki powinnam. W przedłużającej się ciszy czekałam, aż Beau zawróci i odwiezie mnie z powrotem do parku, ale dalej kierował się w stronę przystani. Po kilku minutach, kiedy byłam już pewna, że nie zawróci, rozluźniłam się i czekałam. Beau zjechał z polnej drogi, by dalej jechać przez zarośniętą trawę i chwasty, gdzieniegdzie mogłam zobaczyć przejaśnienie. Było razem 96
z pomostem. Beau zawrócił ciężarówkę, tak, by tył przyczepy był zwrócony w kierunku wody. − Gdzie my jesteśmy? – zapytałam. − Na kawałku nieruchomości, którego właścicielem jest mój przyjaciel. Kupił to, żeby wybudować dom, kiedy skończy college – odpowiedział i sięgnął do drzwi, żeby je otworzyć. Zaczęłam się przesuwać, by wysiąść z drugiej strony, kiedy jego ręka dotknęła mojej nogi, przyprawiając mnie o dreszcze, zanim na niego spojrzałam. − Zaczekaj tutaj. Poprawię to tam z tyłu, zanim po ciebie przyjdę i cię zaniosę. Trawa jest wysoka i mogą być w niej węże. Skinęłam i patrzyłam, jak wskoczył w wysoką trawę. Węże trochę mnie niepokoiły, ale pomysł, że będzie mnie niósł, przywoływał inne myśli w mojej głowie, które mnie zajmowały, kiedy czekałam. Po kilku minutach wrócił, stojąc w otwartych drzwiach ciężarówki. Skinął na mnie palcem, bym sie przysunęła. Przesunęłam się na tyle blisko, by mógł mnie chwycić pod nogami i wynieść. W momencie, kiedy mnie podniósł, zmartwiłam się, że mogę być za ciężka. Starałam się nie rozmyślać o mojej wadze, ale zwykle chłopcy nie noszą mnie na rękach. Na szczęście moja waga nie wydawała się być dla niego problemem, kiedy niósł mnie na tył ciężarówki i, uniósłszy nad przyczepę, wsadził z łatwością do środka. Rozłożył w niej kilka kołder i poduszek. Przenośna chłodziarka znajdowała się w kącie. Wdrapałam się na środek i usiadłam. Beau stał na 97
tylnej klapie i obserwował mnie. Cień z blasku księżyca przykrywał jego oczy, więc nie mogłam dokładnie zobaczyć, o czym myślał. − Wchodzisz? – zapytałam, prawie przerażona jego odpowiedzią. − Ta, miałem lekkie odwrócenie uwagi przez ten widok. Dreszcz oczekiwania przeszedł przeze mnie, kiedy wczołgał się do środka przyczepy. Klęknął przede mną, chwycił moją prawą stopę i położył ją na swoim odzianym w dżinsy udzie. Zafascynowana patrzyłam, jak rozwiązywał mój sandał i położył go obok chłodziarki. Położył moją stopę z powrotem na kocu i sięgnął po moją lewą stopę, i z tą samą powolną, ostrożną uwagą zdjął mój drugi but. Kiedy moje stopy były już nagie, podniósł oczy, by spotkać się ze mną wzrokiem. Malutki uśmiech zagościł w kącikach jego ust. − Podobają mi się twoje różowe paznokcie u nóg – powiedział, spoglądając w dół na moje stopy. Moje głupie serce waliło wściekle w piersi i wypuściłam nerwowy śmiech. − To wata cukrowa. Mam na myśli nazwę koloru. – Nie potrafiłam nawet tworzyć spójnych zdań. − Lubię watę cukrową. Jednak twoje palce u nóg mogą być słodsze. Jego ciepła dłoń ścisnęła stopę bliżej do siebie, kiedy przesunął się, by usiąść obok mnie. Żadne z nas nic nie mówiło, kiedy patrzyliśmy w kierunku spokojnej wody. Nigdy w życiu nie byłam tak zdenerwowana.
98
Beau przesunął się obok mnie i położył na poduszkach znajdujących się za nami. Odwróciłam się nieznacznie, by na niego spojrzeć. Chciał, żebym też się położył? Umieszczając jedno ramię za głową, a drugie wyciągając, Beau uśmiechnął się do mnie, jakby czytał w moich myślach. − Chodź tutaj – powiedział. Szybko przesunęłam się i skuliłam się obok niego, kładąc głowę na jego klatce piersiowej. W jego ramionach znajdowałam spokój, którego nie doświadczałam z Sawyerem. To było tak, jakbym wróciła do domu po latach poszukiwań. − Kocham Sawyera, Ash – powiedział cicho Beau, zwracając swoje słowa w ciemność nocy. Brzmiał tak, jakby chciał mnie o tym przekonać. – Przez całe moje życie niczego mu nie zazdrościłem. Ani ojca. Ani matki. Ani jego pieniędzy. Ani jego umiejętności sportowych. – Przerwał i wziął nierówny oddech. Moje serce bolało za niego. Uścisnęłam dłoń ściśniętą w pięść spoczywającą na jego brzuchu, by ukoić go. − Aż do dnia, kiedy obserwowałem z długości boiska, jak cię podniósł i pocałował w usta. To nie był twój pierwszy pocałunek. Mogłem mieć tylko czternaście lat, ale potrafiłem stwierdzić, że nie zostałem dopuszczony do sekretu. Chciałem walnąć go w twarz i wyrwać cię z jego ramion. Kiedy zrobiłem krok w jego kierunku, twoje oczy napotkały moje i zobaczyłem ciche błaganie o wybaczenie lub akceptację. Nie byłem pewien, o co. Wiedziałem, że byłaś teraz Sawyera. Mój najlepszy przyjaciel odszedł. Zazdrościłem mu i nienawidziłem go po raz pierwszy 99
tego dnia. Wreszcie wygrał jedyną nagrodę, która myślałem, że należała do mnie. Zamknęłam oczy przed łzami, które groziły spłynięciem po policzkach. Chciałam powiedzieć, że nigdy nie czułam się słaba, kiedy Sawyer mnie całował albo że ziemia nie poruszała się pod jego dotykiem. Zamiast tego, pozostałam cicho, wiedząc, że nie mogłam. Nawet jeśli to był Beau, którego chciałam, wiedziałam, że nigdy nie będą go miała. Te ostatnie dwa tygodnie były wszystkim, co mieliśmy. Sawyer wróci do domu i ja znowu z nim będę. Nie było innej opcji. Odwróciłam się i oparłam na łokciu, aż mogłam spojrzeć w jego posępne oczy. Mogłam czuć jego serce bijące szybko pod moją dłonią. − Byłeś moim najlepszym przyjacielem, Beau. Nigdy nie traktowałeś mnie ani nie patrzyłeś na mnie jak na kogoś więcej niż na przyjaciela. Jak tylko zaczęłam się zmieniać i wszyscy zaczęliśmy dostrzegać płeć przeciwną, nigdy nie zdawałeś się przejmować mną jako dziewczyną. Sawyer tak. Może dlatego, że nie był moim partnerem w przestępstwach. Może dlatego, że więź, jaką z nim miałam, nie była taka sama, jaką miałam z tobą. Ale on widział we mnie dziewczynę. Myślę, że głęboko w środku czekałam na ciebie, ale kiedy to on mnie pocałował, wiedziałam, że to nigdy nie będziesz ty. Nie byłam dla ciebie. Beau sięgnął i przyłożył dłoń do mojej twarzy. − Byłem bardzo świadomy tego, że byłaś dziewczyną, Ash. Byłem przerażony, bo jedyna osoba na świecie, która znała każdy mój sekret, stawała się najpiękniejszą dziewczyną, jaką kiedykolwiek znałem. Moje 100
uczucia do ciebie były przerażające jak cholera. Pochyliłam się i pocałowałam zmarszczkę między jego brwiami. − Właśnie teraz. Właśnie tutaj. Jestem twoja. Nie Sawyera. On nie jest tym, kogo chcę. Właśnie teraz, wszystkim, czego chcę, to ciebie. – Dobierałam ostrożnie słowa, tak, byśmy oboje zrozumieli ich znaczenie. Złapał mnie w pasie i przesunął się tak, że byłam całkowicie na nim. Zniżyłam usta do jego i westchnęłam, kiedy jego ręce znalazły brzeg mojej sukienki i jego ciepłe dłonie skierowały się w górę moich ud. Dzisiaj oddam się Beau, bo tego chcę. Był miejscowym złym chłopakiem, a ja córką pastora. To nie powinno się zdarzyć w taki sposób. − Ash, pragnę cię. Mocno, bardzo, bardzo mocno. Ale zasługujesz na coś lepszego niż to. Pochyliłam się i ponownie go pocałowałam, zanim odsunęłam się wystarczająco, by wyszeptać: − Nie będzie nic lepszego niż to, Beau. Jego ręce chwyciły mój tyłek i przesunął mnie tak, bym czuła nacisk jego oczywistego podniecenia pomiędzy ciepłem moich ud. − Proszę, Beau – zawołałam, niepewna, o co właściwie proszę, ale wiedziałam, że potrzebuję więcej. Jego ręce chwyciły mnie w talii. − Trzymaj się, kochanie. Mam zamiar o ciebie zadbać. – Chrapliwa potrzeba słyszalna w jego głosie wprawiała mnie tylko w jeszcze większą desperację. 101
Jego biodra zakołysały się przy moich ponownie, przywołując fale przyjemności w moim ciele przez tarcie pomiędzy moim nogami. Beau sięgnął i przyłożył rękę z tyłu mojej głowy i przyciągnął mnie w dół, aż moje usta pokryły jego. To było to, czego potrzebowałam. Ta więź. Surowe, potrzebujące, szczere przyciąganie. Nie coś kontrolowanego i ostrożnego. Potrzebowałam lekkomyślności. Język Beau wślizgnął się między moje wargi i zaczął smakować każdy ciemny zakamarek moich ust, jakbym była czymś egzotycznym, czym chce się delektować. To było coś, za czym zawsze tęskniłam. W jednym gładkim ruchu Beau uniósł się i obrócił mnie, zanim wycisnął szlak pocałunków na mojej klatce piersiowej. Potrzebowałam więcej. Wiercąc się sięgnęłam i pociągnęłam niecierpliwie za jego krótkie pasma włosów. Niski śmiech zawibrował w piersi Beau, zanim ciepła dłoń wsunęła się między moje uda i zaczęłam wspinać się w górę. Nie potrafiłam zatrzymać z moich usta niepokojącego westchnienia. − Jesteś piękna, Ash – wyszeptał Beau, kiedy jego ręka sięgnęła celu. Jeden palec nakreślił zewnętrzną krawędź moich majtek i zaskomlałam, pragnąc więcej. – Uwielbiam, kiedy wydajesz te małe, słodkie odgłosy. Doprowadzają mnie do szaleństwa – wymruczał w mój kark. Kiedy ciepło Beau mnie opuściło, zaczęłam protestować, aż obie jego dłonie wślizgnęły się w moją letnią sukienkę. Jego palce zaczepiły o boki moich majtek i zaczął je zsuwać. Obserwowałam jego twarz, kiedy nabierałam tchu. Podniecenie i potrzeba sprawiały, że trudno mi było nabierać głębokich wdechów. W jego oczach był błysk podziwu i niemal uwielbienia, kiedy ściągnął moje majtki i położył obok siebie. W końcu 102
podniósł swoje oczy, by spotkać się w moimi. − Jesteś pewna? – Powściągliwość w jego głosie była oczywista. Mógł się zatrzymać, gdybym tego chciała. Ufałam mu. Całkowicie. − Tak. Bardzo pewna – odpowiedziałam, podciągając jedną nogę do góry, tak, że sukienka zjechała po mojej nodze i osiadła na mojej talii. Oczy Beau rozszerzyły się z podniecenia. Powoli wyciągnął rękę, by dotknąć mojego kolana, zanim zaczął przesuwać w dół po moim udzie szorstkimi opuszkami palców. Jego klatka piersiowa wznosiła się i opadała z każdym szybkim i krótkim wdechem, który brał, aż jego palce przesunęły się na moje ciepło. − Ash. – Jego głos ściśnięty. − Proszę, Beau – błagałam, potrzebując, by poruszył palcami. Kiedy wsunął jeden, a następnie drugi palec we mnie, wszystkie myśli uciekły i krzyknęłam. Nie widziałam, co dokładnie mówię, ale wiedziałam, że go błagałam. Nie chciałam, by to się skończyło. Zaczął pompować palcami do środka i na zewnątrz, kiedy jego druga ręka odsunęła moją drugą nogę na bok, otwierając mnie całkowicie na jego widok. Nieprzyzwoitość tego, co robiliśmy, zepchnęła mnie na krawędź i zupełnie, tak jak wcześniej dzisiaj, mój świat rozbił się na milion intensywnie kolorowych, wspaniałych wstrząsów.
103
Beau Wiedziałem, że to było złe, ale nie potrafiłem się tym przejmować. Nie teraz. Utrzymywałem wzrok na Ashton, kiedy łapała powietrze i odrzuciłem dżinsy. Była wszystkim, co się liczyło. Musiałem ją mieć. Oczy pod ciężkimi powiekami, które się we mnie wpatrywały, zaczęły rozszerzać się z podniecenia, kiedy patrzyła, jak się rozbieram. Moje ręce drżały, kiedy sięgnąłem do kieszeni spodni, by złapać prezerwatywę, którą wziąłem ze schowka samochodu. Boże, co ona mi robiła? − Mogę ja to zrobić? – zapytała ochrypłym zaspokojonym głosem Ashton. Jej głos sprawił, że mój fiut stał się jeszcze twardszy. To ja sprawiłem, że czuła się tak dobrze. To ja przyprawiłem ją o taki głos. − Co, prezerwatywę? – zapytałem, utrzymując się nad nią, kiedy zacząłem całować jej opuchnięte wargi. Musiałem je posmakować. − Tak – odpowiedziała przy moich ustach. Chichocząc, wsunąłem jej małą paczuszkę prezerwatywy w dłoń. − Tylko dlatego, że nie potrafię ci odmówić. Tylko zrób to szybko, proszę. − Czy to boli? To znaczy, no wiesz, nałożenie tego? – zapytała, kiedy odsunąłem się, klękając między jej nogami. − Nie w sposób, w jaki myślisz. Będzie mi się podobało. Obiecuję. Niegrzeczny błysk w jej oczach przyprawił mnie o jęk frustracji. 104
Cholera, doprowadzi mnie do szaleństwa. Sięgnęła do przodu i przy pierwszym delikatnym dotykiem jej dłoni, prawie doszedłem. Chciałem ją obserwować, ale wiedziałem, że nie mogłem. Nie potrafiłbym się powstrzymać. Zamykając mocno oczy, ścisnąłem dłonie w pięść i czekałem, bardzo starając się nie myśleć o tym, co robiła. Jak tylko kondom był założony, otworzyłem oczy i chwyciłem ręce Ashton, umieszczając je nad jej głową przyciskając jedną moją ręką, dysząc, kiedy patrzyłem na nią z góry. − Daj mi minutę – wyjaśniłem ściśniętym głosem, starając się desperacko zebrać w sobie. Musiałem się uspokoić. Potrzebowała, żebym zwolnił. − Ok – wyszeptała. Schowałem twarz w zgięciu jej szyi i wziąłem głęboki wdech. To była moja Ash. To była ta chwila, o której fantazjowałem przez lata. To było coś, co myślałem, że nigdy nie będę miał. Kolejny dreszcz przeszedł przeze mnie i Ashton odwróciła głowę, by pocałować bok mojej twarzy. − Chcę tego, Beau. Chcę tego z tobą. To były słowa, których zdecydowanie nigdy nie spodziewałem się usłyszeć. Przesuwając się, uwolniłem jej ręce i uniosłem się nad nią. Nie mogłem mówić. Słowa były niemożliwe. Pocałowałem ją delikatnie, zanim opuściłem ciało i byłem w pozycji. Jej delikatne westchnienie, kiedy przyciskałem się do jej ciepła, 105
spowodowało, że przerwałem. Kurwa, to było trudne. Była taka ciasna, taka gorąca, musiałem w niej być. Kiedy uniosła biodra, by wepchnąć mnie do środka, zadrżałem i zagłębiłem się w nią, aż poczułem barierę, która wiedziałem, że będzie dla niej bolesna. Nie chciałem jej zranić. − W porządku, Beau, proszę nie przestawaj – powiedziała, kołysząc się przy mnie. Nakrywając jej usta moimi, wszedłem w nią jednym mocnym pchnięciem. Mały szloch przy moich ustach nakazał mi się zatrzymać i nie ruszać. Zacząłem ją delikatnie całować. Wszystko, byleby odciągnąć jej uwagę od bólu. Powoli zaczęła kołysać się przy mnie i wiedziałem, że jakiekolwiek opanowanie miałem, odeszło. Byłem w Ashton. Nareszcie.
tłumaczenie: Artemida89
korekta: Thebesciaczuczek
106
Rozdział 8 Beau Dziś miałem przyciąć trzy różne trawniki. Jednak właśnie zadzwoniłem i odwołałem wszystko chwilę przed tym, jak Ashton wybiegła z lasu prosto do mojej ciężarówki. Ostatnia noc wszystko dla mnie zmieniła. Chciałem powiedzieć jej wyraźnie o moich uczuciach, ale nie mogłem tego zrobić właśnie teraz. Nie chciałem mieć jeszcze tej rozmowy. Chciałem cieszyć się byciem z nią. Spędzimy dzisiejszy dzień na plaży, mieszając się wśród turystów. Spotykanie się w mieście nie wchodziło w grę. Przynajmniej nie do czasu, aż Sawyer nie wróci i z nim nie porozmawiam. Nie mogłem jej pozwolić odejść. Nie teraz. Przynajmniej tym razem w życiu nie będę siedział i patrzył jak Sawyer ma wszystko. Potrzebowałem Ashton.
Kochałem ją w sposób, w jaki
wiedziałem, że Sawyer nigdy nie będzie w stanie. Otworzyła drzwi od strony pasażera i wskoczyła do środka. Boże, dopomóż, miała na sobie krótkie spodenki i jeszcze krótszy top, dając mi możliwość patrzenia na jej pępek. Plaża była czterdzieści pięć minut jazdy stąd. Chciała mnie doprowadzić do szaleństwa tak ubrana? − Dzień dobry – powiedziała, uśmiechając się, kiedy przysunęła się do mnie i usiadła między skrzynią biegów. Wszystkie zmartwienia związane z Sawyerem wyleciały mi z głowy. − Dzień dobry, piękna – odpowiedziałem i pochyliłem się, by ją pocałować. Natychmiast westchnęła i przysunęła się bliżej mnie, wplatając 107
palce w moje włosy. Zebrałem w sobie całą samokontrolę i odsunąłem się. − Nie chcesz najpierw z stąd wyjechać? - zapytałem. Wydęła wargi, jakbym właśnie zabrał jej ulubioną zabawkę, i usiadła z powrotem, krzyżując ramiona na piersi. − Jak się dzisiaj czujesz? – zapytałem, kierując się w stronę drogi. W jej policzku pokazał się dołeczek. Zebrałem całą samokontrolę, by dalej jechać, zamiast zjechać z drogi, by móc pocałować to słodkie miejsce. − W porządku... To znaczy lepiej niż w porządku. Jestem… – przerwała i spojrzałem na nią w dół, by zobaczyć, jak jej policzki robią się różowe. Nie potrafiłem powstrzymać się od chichotu na tak niewinną reakcję. Sięgnąłem w dół i delikatnie pociągnąłem jedną z jej małych dłoni, które ściskała nerwowo na kolanach i splotłem swoje palce z jej, kiedy pierwsze poruszenie posiadania przeszło przeze mnie. − Jesteś obolała? – zapytałem. Słyszałem, że dziewice są zwykle później obolałe. Mimo wszystko Ashton była pierwszą dziewicą, z jaką byłem. Zaczęła kiwać głową następnie jej rumieniec się pogłębił. − Może troszkę. − Przykro mi – odpowiedziałem, czując przypływ opiekuńczości w sobie w równym stopniu co posiadania. Obracała moje wewnętrzne uczucia w szalonej strefie wojny. Spojrzała w górę na mnie i uśmiechnęła się nieśmiało. − Mi nie. 108
Boże, kochałem ją. Owinęła ręce wokół moich i położyła głowę na moim ramieniu. To był jeden z tych momentów, kiedy nienawidziłem swojej skrzyni biegów. Wolałbym tak już pozostać bez przenoszenia mojej ręki. − Powiedz, że nałożyłaś krem przeciwsłoneczny – powiedziałem, spoglądając na jej lekko opaloną skórę. Słońce na plaży było mocne, nawet dla najlepszych opalaczy. Zachichotała i skinęła głową. Wszystko było w porządku ze światem. Jak tylko wjechałem na autostradę, kierując się na południe, schowałem dłoń między jej uda i cieszyłem się jazdą. Zwykle nie cieszę się plażą zawaloną turystami. Ale dzisiaj było inaczej. Nie przeszkadzały mi krzyczące dzieci sypiące piach prosto w moja twarz, kiedy kopały w piasku, albo ohydnie opaleni ludzie z Północy, którzy karmili cholerne mewy. Ashton sprawiała, że wszystko było lepsze. Słońce mocno paliło i, mimo że Ashton wygrzewała się w tym gorącu, wyciągałem ją między fale razem ze mną. Patrząc, jak się śmieje i bawi, kiedy nurkowaliśmy w napływające fale sprawiało, że jakby nasze wcześniejsze lata zniknęły. Było wtedy i teraz. Czas pomiędzy został wymazany. Przebywanie z nią mnie wypełniało. Zawsze była tą jedyną, która trzymała mnie w całości, kiedy mój świat się rozpadał. − OCH, MÓJ BOŻE. TAM JEST MEDUZA! – Jej krzyk nastąpił po zabawnej próbie ucieczki przez fale w stronę plaży. Powstrzymałem śmiech i podążyłem za nią. Nie wątpiłem, że tam była meduza. To był czas na nie, ale oglądanie jej szeroko otwartych oczu i paniki, było równie słodkie jak zabawne. 109
Ashton − Zawsze wiedziałem, że będziesz nieodparta, jak tylko przestaniesz odgrywać kogoś, kim nie jesteś – wyszeptał w moje ucho Beau, kiedy oplótł swoje ramiona wokół mnie. Wciąż dyszałam od ucieczki przez fale. Wypuściłam śmiech i oparłam głowę o jego twarda klatkę piersiową. − Nie jest łatwo chować złą dziewczynę przed jedyną osobą, która wie, że istnieje – odpowiedziałam. Ramiona Beau zacisnęły się i poczułam jego oddech na szyi, kiedy oparł podbródek na moim ramieniu. − Nie. Nigdy nie widziałem złej dziewczyny. Nie jesteś zła, Ash. Przez tak długi czas udawałaś po prostu kogoś, kim nie jesteś. Tylko po to, by uszczęśliwić twoich rodziców i Sawyera. Dziewczyna, którą naprawdę jesteś, jest niesamowita. Jesteś miła, ale masz odwagę. Jesteś genialna, ale nigdy nie odgrywasz ważniaka. Jesteś ostrożna, ale wiesz, jak się bawić, jesteś tak niesamowicie seksowna, chociaż nie masz o tym pojęcia. Ciężko było się dostrzec w taki sposób, w jaki mnie opisał, ale słyszenie, jak mówi takie rzeczy, sprawiało, że chciałabym, żeby inaczej się to wszystko potoczyło. Nie powstrzymywałam się przy nim. Kiedy byłam z Beau, nikogo nie udawałam. Byłam po prostu sobą. I zamiast złej dziewczyny, widział kogoś pociągającego. Chciałam, by świat też mnie widział w taki sposób, ale wiedziałam, że tylko ktoś taki jak Beau, widział wszystkie moje wady jako atrakcyjne cechy. − Cieszę się, że widzisz mnie w taki sposób. Nie mówię, że się z tym 110
zgadzam, ale cieszy mnie to, że nie widzisz moich wad. Beau zesztywniał za mną na moment, zanim jego ramiona opuściły mnie. Mogłam czuć jak jego ciało się odsuwa ode mnie. − Co się stało? – zapytałam, odwracając się, by na niego spojrzeć. Tylko pokręcił głową. Czekałam, aż się odezwie, i po kilku chwilach milczenia, odwrócił głowę, żeby na mnie spojrzeć. − Dlaczego jesteś z Sawyerem? To nie było pytanie, jakiego się spodziewałam. Pokręciłam głową. − Co masz na myśli? Przeczesał ręką włosy, zamykając oczy, jakby walczył z powiedzeniem czegoś, co miał na końcu języka. − Zachowujesz się jak ktoś inny, kiedy z nim jesteś. Ktoś, kto twoim zdaniem pasuje do niego. Idealna dobra dziewczyna, która przestrzega zasad. Jednak ty chcesz łamać zasady, Ash. Nie jesteś przestępcą, chcesz tylko trochę rozwinąć skrzydła i cieszyć się życiem. Ale chcesz go tak bardzo, że jesteś gotowa odmówić sobie wolności, by być SOBĄ, tak, byś mogła go mieć. - Przestał mówić, ale utrzymywał swój błagający wzrok na mnie. Nie chciałam słyszeć tych rzeczy. Nie były prawdziwe. Byłam dobrą dziewczyną. Byłam tego rodzaju dziewczyną, którą Sawyer mógł kochać. − Jestem dobra. – Zdołałam powiedzieć przez ściśnięte gardło. Czułam się głupio, mówiąc te słowa, kiedy ostatniej nocy straciłam cnotę na tyle jego ciężarówki, kiedy powinnam była opłakiwać śmierć mojej babci. 111
Zamknęłam mocno oczy, starając się odegnać myśli o niej. Nie mogłam teraz o tym myśleć. Nie byłam gotowa. − Nie mówiłem, że jesteś zła. Jesteś dobra, Ash. Nie słuchałaś mnie? Masz wypaczone poczucie tego, co jest dobre. Pragnienie wymykania się z chłopakiem i pragnienie bycia pożądaną i chcianą przez swojego cholernego chłopaka albo pozostawienie cholernego wózka na miejscu parkingowym nie czyni cię złą osobą. Czyni cię człowiekiem Łzy piekły moje oczy, Chciałam mu wierzyć. Żyłam z poczuciem winy tak długo, bo chciałam robić rzeczy, które mówiono mi, że są złe. Ale to był Beau Vincent. Pił za dużo i robił dziewczynom rzeczy w publicznych miejscach, których nigdy w życiu nie robiłam… do czasu, aż zaczęłam z nim spędzać czas. Mama zawsze mówiła mi, że Lucyfer był piękny. −
Myślałem,
że
Ash,
którą
znałem,
całkowicie
zniknęła.
Opłakiwałem ją przez długi czas. Potem pewnego dnia w stołówce, Haley przychodziła do Sawyera i flirtowała z nim przed tobą, jak gdyby ciebie tam nie było. Kiedy odwróciła się, by odejść, ty podstawiłaś jej nogę. Sawyer tego nie widział, ja tak. – Uśmiech zadrżał w rogach jego ust. – Kiedy ona leżała rozpłaszczona na tej podłodze, zobaczyłem mały uśmiech, który zagościł na twoich ustach, zanim pochyliłaś się i pomogłaś jej wstać, przepraszając gorąco. Aż do tego momentu myślałem, że byłaś stracona. Zdałem sobie sprawę, że moja Ash była gdzieś pod tą gładkością i uprzejmością. Po tym dniu zacząłem cię obserwować i cieszyć się tymi przebłyskami momentów prawdziwej ciebie wyślizgującej się na zewnątrz, kiedy nikt nie zwracał uwagi. To dlatego mówiłem ci te rzeczy. Chciałem, 112
żebyś reagowała. Chciałem, żebyś mi odszczekiwała. Te chwile, w których nie mogłaś już więcej znieść i pękałaś… żyłem dla nich. − Byłeś dla mnie wredny, bo chciałeś, żebym się odgryzała? Pokiwał głową, a następnie pochylił się, by pocałować czubek mojego nosa. − Naprawdę lubisz moją brzydką stronę, prawda, Beau? − Nie ma w tobie nic brzydkiego. Jesteś równie piękna wewnątrz jak i na zewnątrz, ale ty tego nie widzisz. To właśnie mnie zabija. Sawyer jest moim kuzynem i zrobiłbym dla niego wszystko. Ale jest szalony, trzymając cię na jakimś cholernym piedestale. Chcę prawdziwą ciebie. Tę, która lubi ubierać krótkie spodenki, wiedząc, że doprowadza mnie tym do szaleństwa. Tę, która biegnie przez las do mojej ciężarówki, uśmiechając się, jakby nic innego się nie liczyło. – Wziął moją twarz w swoje dłonie. – Ta prawdziwa Ashton Grey jest idealna i jestem w niej szaleńczo zakochany. Mój brzuch się zacisnął. Czułam coś do Beau. Dzieliliśmy wspólną historię, a teraz mamy to lato, ale miłość nie była brana pod uwagę. Sawyer stał pomiędzy nami. Usta Beau odnalazły moje i wszystko inne się rozpłynęło. Nie przejmowałam się tymi wszystkimi zmartwieniami i argumentami z tyłu mojej głowy. Chciałam tylko być sobą. W jego ramionach wiedziałam, że mogłam być. tłumaczenie: Artemida89
korekta: Thebesciaczuczek 113
Rozdział 9 Wszyscy z miasta jakoś wtłoczyli się do kościoła, by oddać hołd mojej babci. Nie byłam w stanie przekonać siebie, żeby wstać i spojrzeć na nią, leżącą tam, nieruchomą i bladą. Nie zrobiliby jej idealnego makijażu. Była ekspertką w makijażu i zawsze się pięknie malowała. Lubiłam wiedzieć, że miałam najpiękniejszą siedemdziesięcioletnią babcię na świecie. Kiedy mama i tata nie pozwalali mi jeszcze nakładać makijażu, nawet po moich prośbach i błaganiach, babcia porwała mnie na weekend by nauczyć mnie technik „nakładania twarzy”, jak to nazywała. Kolejna łza spłynęła po moim policzku i sięgnęłam, by otrzeć ją chusteczką, którą ktoś mi wcześniej dał. Tyle razy stałam z babcią w trzecim rzędzie, kiedy tata nauczał. Pisałyśmy liściki między sobą, aż mama rzucała nam ostrzegawcze spojrzenie. To zawsze wprawiało nas w chichot. Babcia udawała, że odkłada kartkę. W rzeczywistości była jeszcze bardziej przebiegła. Babcia była taka jak Beau, w sposobie, w jaki obejmowała złą dziewczynę we mnie. Myślenie o Beau przywoływało kolejną gulę rozwijającą się w moim gardle. Zaczynało mi na nim tak bardzo zależeć. Już niedługo Sawyer przyjedzie do domu i wszystko się zmieni. Myślenie o tym, jak pozwoliłam na to, żeby moje samolubne pragnienie weszło między Beau a Sawyera, sprawiało, że poczucie winy w moim żołądku się zagęszczało. Beau sprawiał, że wszystko wydawało się lepsze. Pożądałam go. I bez wątpienia oddał mi się. Powiedział, że mnie kocha. Nie powinien mnie kochać. Nie mogłam być pomiędzy 114
Sawyerem a Beau. Zakończenie tego było jedynym wyjściem przed zranieniem kogokolwiek. − Hej. – Zaskoczył mnie głęboki głos Beau i podniosłam głowę, by zobaczyć, że stoi przede mną. Nie spodziewałam się, że dzisiaj tutaj przyjdzie. Poza tym, nigdy nie postawił stopy w kościele oprócz Niedzieli Wielkanocnej i Wigilii, więc pomyślałam, że będzie wolał spędzić ten wieczór wolny ode mnie z przyjaciółmi... Albo z Nicole. − Cześć – powiedziałam ochrypłym szeptem. – Nie spodziewałam się, że ty… – zatrzymałam się od powiedzenia czegoś więcej. Uniósł obie blond brwi i przechylił lekko głowę w lewo, kiedy spojrzał na mnie. Zauważyłam, że jego zwykle roztrzepane seksowne blond włosy były teraz starannie zaczesane. Mój wzrok zjechał w dół, obejmując jego szerokie ramiona i klatkę piersiową, i jasnoniebieską zapinaną koszulę, która byłam pewna, że nigdy wcześniej nie była noszona, prócz dzisiaj. Koszula była schowana w parę jasnobrązowych spodni, których również wcześniej na nim nie widziałam. Kiedy ponownie podniosłam wzrok, by spotkać się z nim spojrzeniem, uśmiechnęłam się po raz pierwszy od wielu godzin, widząc jego oczywisty dyskomfort. − Wystroiłeś się – powiedziałam cicho, nie chcąc zwrócić na nas uwagi. Wzruszył ramionami i rozejrzał się wokoło, jakby sprawdzając, ile jeszcze osób to zauważyło. Kiedy jego oczy znowu spoczęły na mnie, pochylił się do mnie. − Byłaś już tam, żeby ją zobaczyć? – Jego delikatny szept przywołał łzy do moich oczu. 115
Pokręciłam głową i wzięłam głęboki wdech, by powstrzymać się od załamania i rzuceniem się na oczach całego miasteczka w jego ramiona, żeby znaleźć nieco pocieszenia. Jego ciepła dłoń przykryła moją i podszedł bliżej, gdy splótł razem nasze palce. Zmieszana, szybko rozejrzałam się po kościele, tym razem by zobaczyć, kto nas obserwował. − Chodź, Ash. Będziesz żałowała, jeśli się z nią nie zobaczysz po raz ostatni. Musisz to zrobić dla swojego spokoju. Zaufaj mi. – W jego oczach znajdował się smutek, kiedy patrzył na mnie błagalnie. – Nie poszedłem zobaczyć mojego taty. Żałuję tego. Po dziś dzień. Jego wyznanie spowodowało, że ból w mojej klatce piersiowej bardziej zapulsował, nie tylko dla mnie i mojej straty, ale dla małego chłopca, który tak dużo stracił. W jakiś sposób potrzebował, żebym to zrobiła. Pozwoliłam, by mnie delikatnie zaprowadził pod ołtarz do otwartej trumny, w której znajdowała się osoba, do której przyzwyczaiłam się, że będzie choćby nie wiem co.
Rozmawiałyśmy o moim ślubie
i o tym, jak zrobiłaby moje włosy i mnie umalowała. Planowałyśmy kolory sukni druhny i jaki bukiet kwiatów powinna zaaranżować. Rozmawiałyśmy o tym, jak zrobiłaby suknię do chrztu dla moich dzieci. Tyle było planów. Tyle było snutych marzeń, siedząc na jej ganku i pijąc słodką herbatę i zajadając się ciasteczkami. Trumna była z pięknego białego marmuru z różową podszewką. Bardzo by jej się spodobała. Uwielbiała róż. Masywna ilość białych i różowych róż, które leżały u dołu trumny, by ją zachwyciła. Te busze róż, którymi się opiekowała i gruchała każdej wiosny i lata, były jedną z jej radości w życiu. Chciałam podziękować wszystkim, którzy wysłali te 116
duże bukiety kwiatów leżące wzdłuż ścian kościoła, szczególnie te z różami. Ciepła strużka spłynęła po moim podbródku i skapnęła na moją rękę. Sięgnęłam wolną dłonią, by otrzeć twarz, ale to było bezcelowe. Łzy spływały teraz po moich policzkach. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że płaczę. − Nie zostawię cię, ale musisz tam podejść i się z nią pożegnać. Będę stał tuż za tobą – wyszeptał za mną Beau. Odkąd przeszłam dzisiaj tutaj tymi znajomymi podwójnymi drzwiami, czułam ciasny węzeł wokół moje klatki piersiowej sprawiający trudności w oddychaniu. Teraz, kiedy stałam tutaj i przygotowywałam się, by pożegnać kobietę, którą tak szczerze kochałam, ogarnął mnie spokój. Puściłam rękę Beau, którą trzymałam w ciasnym uścisku, i podeszłam do przodu. Uśmiechała się. Byłam zadowolona, że się uśmiechała. Często się uśmiechała. Użyli jej produktów do makijażu. Wszędzie poznałabym tę szminkę koloru dojrzałej maliny. Zapach róż był gęsty, przypominając mi jeszcze bardziej o popołudniach spędzonych na pogawędkach przed jej domem. − Ubrali cię w twoją ulubioną sukienkę – wyszeptałam, kiedy patrzyłam na jej nieruchome ciało. – I użyli twoich produktów do makijażu. Chociaż ty lepiej sobie z tym radziłaś. Cień do powiek jest trochę za ciemny. Ktokolwiek go nakładał, nie znał zasady im mniej, tym lepiej. 117
Dziwnie było do niej tak mówić. Zaśmiałaby się na komentarz o makijażu. Wymyśliłybyśmy plan, by dać kosmetyczce z kostnicy czy kto tam nakłada makijaż na niedawno zmarłego, lekcję w sztuce „nakładania twarzy. Kąciki moich ust uniosły się. − Pamiętasz, jak rozmawiałyśmy o tym, by po naszej śmierci krążyć po ziemi na tyle długo, by być na naszym własnym pogrzebie? Cóż, w razie, gdybyś przekonała Boga o tym pomyśle i jesteś gdzieś tutaj i słuchasz… – przerwałam i przełknęłam szloch, który próbował się wydostać. – Jeśli jesteś tutaj... kocham cię. Tęsknię za tobą. Będę myślała o tobie każdego dnia i o tych wszystkich planach, jakie miałyśmy, zachowam je. Tylko obiecaj, że tam będziesz. Obiecaj, że przekonasz szefa, by pozwolił ci przyjść tutaj w odwiedziny. Tym razem szloch wyrwał się z moich ust. Zakryłam usta dłonią i spuściłam głowę, kiedy ogarnęły mnie wspomnienia. Świadomość tego, że widzę ją po raz ostatni, przedarła się przez moją pierś. Kojące ramię owinęło się wokół moich ramion i przyciągnęło do jego twardej klatki piersiowej. Beau nie powiedział nic, by mnie pocieszyć. Pozwolił mi po prostu wyrzucić z siebie to ostatnie pożegnanie w jedyny sposób, w jaki mogłam. Kiedy łzy zaczęły ustępować, a ból w piersi wydawał się łagodnieć, podniosłam głowę, żeby na niego spojrzeć. − Jestem święcie przekonany, że Bóg nie wyrwie cię prosto do nieba. Myślę, że pozwoli ci się pożegnać. I twoja babcia nigdzie by nie poszła, gdyby nie mogła tego zrobić. – Wypuściłam mały śmiech i skinęłam. Oczywiście miał rację. Nawet Bóg nie byłby w stanie poprowadzić jej dalej, gdyby nie była gotowa. 118
− Żegnaj, babciu – wyszeptałam ostatni raz. − Gotowa? – zapytał Beau, splatając swoje palce z moimi. Odwróciłam się i skierowałam z powrotem do nawy, podczas kiwania i rozmawiania z innymi, którzy podchodzili i składali kondolencje. Beau stał cicho i cierpliwie obok mnie. Zauważyłam, że kilka osób kierowało swoje zaciekawione spojrzenie na miastową czarną owcę stacjonującą przy mnie. To rozejdzie się po całym mieście, zanim wieczór dobiegnie końca. W jakiś sposób to nie miało teraz znaczenia. Beau był moim przyjacielem, odkąd pociągnął mnie za włosy na placu zabaw, a ja w zamian wykręciłam mu rękę za plecami. Potem, jak nauczycielka zwróciła nam uwagę i zagroziła, że zadzwoni do rodziców, Beau spojrzał na mnie i zapytał: − Chcesz usiąść koło mnie i mojego kuzyna na śniadaniu? Mogli sobie gadać. Beau przychodził mi na ratunek, kiedy najbardziej tego potrzebowałam. Może i nie był najlepszym obywatelem, ale babcia zawsze mówiła, że idealne jest nudne. Spodobałoby się jej, że olewałam plotkarzy na jej pogrzebie. Odwróciłam się przez ramię, uśmiechając się. Była gdzieś tutaj i prawie mogłam usłyszeć jej śmiech, kiedy wychodziłam z kościoła, trzymając Beau za rękę.
Beau − Nie wiem, czy oni się po tym otrząsną – powiedziałem, przytrzymując otwarte drzwi ciężarówki i pomagając Ashton. 119
− Co? – zapytała, marszcząc na mnie brwi. Czy ona naprawdę nie wiedziała, co miałem na myśli, czy starała się zachowywać, jakby to nie było nic ważnego? Bo to było coś ważnego. Moje pojawienie się dzisiaj było krokiem, o którym wiedziałem, że dowie się Sawyer. Nie obchodziły mnie konsekwencje. Nie mogłem znieść myśli o Ashton otoczonej ludźmi, którzy nie wiedzieli, przez co przechodzi, czy czuje. Potrzebowała mnie. − Będą gadać, Ash – powiedziałem ostrożnie, czekając, by zobaczyć, czy jest aż tak załamana śmiercią babci, że nie myślała o tym, jak ewidentnie razem wyszliśmy z kościoła. Wzruszyła ramionami. − No to co? Oni to właśnie robią. Gadają. Przejdzie im. Niech to cholera, jeśli nie miałem ochoty wdrapać się i przycisnąć jej plecy do zużytej skóry siedzenia i całować, aż oboje błagalibyśmy o więcej. Ale nawet ja nie zrobiłbym tego na parkingu kościoła. Zamykając drzwi, okrążyłem przód ciężarówki i wskoczyłem do środka. Nie pytałem, czy chce wracać do domu. Zamiast tego, zabieram ją do siebie.
Dzisiejszego wieczoru mama pracowała, a ja chciałem Ash
w moim pokoju. Chciałem zobaczyć ją w swoim otoczeniu. Wiedzieć, jakie to uczucie. Czuć blisko jej zapach, nawet kiedy już wyjdzie. Ashton przesunęła się bliżej, aż znalazła się przy mnie. − Dokąd jedziemy? − Czy to ważne? – zapytałem, zamiast jej odpowiedzieć. 120
Wydała cichy, smutny śmiech. − Nie. Nie bardzo. Wystarczy, że jestem z tobą. Moja klatka uderzyła o moją pierś i zaborcza bestia wewnątrz mnie zaryczała z zadowolenia. Była moja, do cholery. Muszę to naprawić. Nie mogę jej znowu oddać Sawyerowi. − Chcę zobaczyć cię w moim pokoju. Chcę, żeby moje poduszki pachniały tobą. Chcę mieć obraz ciebie leżącej na plecach na moim łóżku odciśnięty w mojej głowie. Ashton odwróciła głowę, by na mnie spojrzeć. Zerknąłem w dół, w jej duże zielone oczy, zanim spojrzałem z powrotem na drogę. − Kiedy stałeś się taki słodki i uroczy? Odkąd byłem zanurzony w jedynej dziewczynie, jaką kiedykolwiek kochałem. Choć jej tego nie powiem. Nie była gotowa na to, bym znowu powtórzył swoje uczucia. Ostatnim razem zamarła, kiedy jej powiedziałem, co czuję. − Tylko mi nie mów, że dopiero teraz zauważyłaś, jaki słodki i uroczy jestem? Parsknęła
i
przycisnęła
swoje
usta
do
mojego
ramienia,
by powstrzymać się od śmiechu. Kochałem słyszeć, jak się śmiała. Zwłaszcza po tym, jak wcześniej widziałem ją, gdy się załamywała i słyszałem jej płacz. To mnie rozrywało na pół. Nie chciałem, by była smutna. Nie chciałem, by czuła jakikolwiek ból. Chciałem ją przede wszystkim chronić. Wiem, że to brzmiało śmiesznie, ale nic nie mogłem 121
na to poradzić, że czułem się w ten sposób. Zatrzymując samochód między dębami, które prowadziły na kemping, gdzie mieszkałem całe życie, pochyliłem się i pocałowałem czubek głowy Ashton. To właśnie tak powinno być od zawsze. Ashton obok mnie. Tak miało być. − Więc, co będziemy robić w twoim pokoju? – zapytała Ashton. Otworzyłem drzwi i owinąłem rękę wokół jej talii. Przyciągnąłem do siebie, kiedy zacząłem wysiadać. − Grać w Monopol? – odpowiedziałem z uśmiechem. Ashton położyła dłonie na moich ramionach, a ja przyciągnąłem ją do siebie i postawiłem na ziemi. − Jestem kiepska w Monopolu. Wiesz o tym. Lepiej zabrzmiałoby, że była beznadziejna w Monopolu. Sawyer zawsze pozwala jej się ograć, kiedy graliśmy jako dzieci. Nie ja. Zawsze zabierałem jej każdego dolara, jakiego miała. Ashton nie lubiła łatwych rzeczy. Lubiła wyzwania. Wiedziałem o tym nawet wtedy. − Tak, jesteś. – Położyłem rękę na jej plecach, kierując ją do frontowych drzwi. – Możemy zagrać w rozbieranego pokera. Ashton zaśmiała się i pokręciła głową. − W tym też mnie zawsze ogrywałeś. Cóż, jak już to poker. Będę naga w mniej niż piętnaście minut. − Ok, przekonałaś mnie. Gramy w rozbieranego pokera – przer122
wałem jej. − Jeśli chcesz, żebym była naga, nie musisz mnie pokonywać w kartach – odpowiedziała zaczepnie. Cholera, tak. Moja dziewczyna. − Umowa stoi. Rozbieraj się – zażądałem, jak tylko zamknąłem za nami drzwi. Ashton odchyliła głowę do tyłu i się roześmiała. Już nie było smutku czającego się w jej oczach. Do tego właśnie zmierzałem. Cóż, chciałem ją też nagą, ale to nie było moim priorytetem. To przyszło w ciągu sekundy. − Mogę najpierw się napijemy? – zapytała Ashton, przesuwając dłonią po mojej klatce piersiowej. − Myślę, że jeśli tego tak naprawdę chcesz – odpowiedziałem, opuszczając usta, by wyznaczyć pocałunki wzdłuż jej szczęki, zanim schowałem twarz w miękkiej skórze za jej uchem. Ręce Ashton przesunęły się na mój kark, kiedy wygięła się w moją stronę. Możemy nie dotrzeć do mojego pokoju, jeśli dalej tak będzie robiła. − Zmieniłam zdanie – wyszeptała Ashton, zanim zsunęła dłonie w dół moich dżinów i pociągnęła za guzik. − Jesteś pewna? – zapytałem, przygryzając jej płatek ucha. Zadrżała w moich ramionach i skinęła głową. To nigdy nie mogło być złe. Zbyt właściwie uczucie. 123
− Trzeba się ich pozbyć – wyszeptała, kiedy odpięła moje dżinsy i zaczęła ściągać je w dół. Też chciałem się ich pozbyć, ale nie w moim pokoju dziennym. Chciałem ją z powrotem w moim pokoju. Na moich prześcieradłach. Tak, że kiedy pójdzie, mógłbym ją wyczuć. − Do mojego pokoju – powiedziałem, całując ją w dół szyi. Delikatny dreszcz, który przez nią przeszedł, jeszcze bardziej mnie nakręcił. Sięgnąłem w dół, złapałem rąbek jej krótkiej sukienki i podciągnąłem do góry, tak, by móc złapać ją za tyłek. Oba delikatne pośladki były nagie. Zamarłem i wpatrywałem się na nią w dół, kiedy przesunąłem rękę w dół i znalazłem cienki pasek. − Jasna cholera, kochanie. Masz na sobie stringi? – Teraz potrzebowałem pozbyć się jej sukienki. Słodka córka pastora była niegrzeczna jak diabli, i kochałem każdy jej cal. Ashton tylko skinęła i ścisnęła usta razem w próbie ukrycia uśmiechu. Kochała świadomość tego, że mogła doprowadzić mnie do szaleństwa. − Zdjąć. Trzeba zdjąć tę sukienkę – rozkazałem. Nie czekałem na jej pomoc. Znalazłem zamek i rozpiąłem go w dół jej bioder, a następnie ściągnąłem ją przez jej ramiona. Zapomniany materiał upadł na podłogę, kiedy wpatrywałem się w Ashton ubraną w czarny koronkowy stanik i pasujące, ledwie zakrywające majtki. Nie widziałem powodu, by zakładać majtek, które tak niewiele zakrywały, ale nie narzekałem. Robiły bardzo dobre rzeczy z moją wyobraźnią. − Przepraszam, kochanie, ale nie mogę zrobić tego w moim pokoju – 124
przeprosiłem, jak tylko ją podniosłem i przycisnąłem do ściany w moim pokoju dziennym.
tłumaczenie: Artemida89 i Thebesciaczuczek
korekta: Thebesciaczuczek
125
Rozdział 10 Ashton Ashton, Nie odpisałaś mi, więc albo to oznacza, że mój email nie doszedł, co jest prawdopodobne z tym zawodnym dostępem do tutejszego Internetu, albo coś jest nie tak. Próbowałem dzwonić kilka razy, ale nie mogę nigdzie znaleźć zasięgu, gdziekolwiek stanę. Mam dobrą i złą wiadomość. Zła wiadomość jest taka, że Catherine dostała reakcję alergiczną na jakąś nieznaną roślinę i wykwitła cała w pokrzywce i tata musiał szybko zawieźć ją do najbliższego miasta. Wrócił jakąś godzinę temu i nic jej nie będzie, ale mama jest gotowa, by wrócić do domu. To sprowadza mnie do dobrej wiadomości. Wracam do domu. Pakujemy się, kiedy to piszę i, jak tylko będę w zasięgu sieci, zadzwonię do ciebie. Trzymaj przy sobie telefon. Potrzebuję usłyszeć twój głos. I jeszcze, zadzwoń do Beau w moim imieniu i powiedz mu, że wracam do domu. On i ja możemy pójść na siłownię tydzień szybciej, by być w formie na treningi futbolu. Powiedz mu także, by odstawił piwo. Mój najlepszy skrzydłowy musi być w formie. Kocham Cię, Sawyer
126
Wpatrywałam się w ekran laptopa przez dłuższą chwilę. Nie byłam pewna, co zrobić. Komu powiedzieć. Dokąd pójść. Zamknęłam powoli komputer i zsunęłam go z kolan na łóżko. Budząc się rano wiedziałam, że będę musiała zmierzyć się z pytaniami moich rodziców dotyczących mojego wyjścia razem z Beau z kościoła poprzedniego wieczoru. Ta rozmowa przyprawiała mnie o strach, ale to było o wiele gorsze. Ekran na moim telefonie zabłysnął, zanim „Eye of the Tiger” zaczęło grać pierwszy raz od trzech tygodni. Sawyer ustawił „Eye of the Tiger” jako swój indywidualny dzwonek. Otępiała, sięgnęłam po telefon i wcisnęłam odbierz, zanim przyłożyłam go do ucha. − Cześć. − Aaaa, człowieku, kochanie, dobrze jest usłyszeć twój głos. Dostałaś wiadomość? Czekałem, aż się obudzisz, by zadzwonić. Powinniśmy być za jakieś dwie godziny. Tata podrzuci mnie pod twój dom. Nie mogę się doczekać, by cię zobaczyć. Poczucie winy, frustracja, gniew, panika wszystko to zdawało się na raz we mnie osiedlić. Mój chwyt na telefonie się zacieśnił, kiedy brałam kilka głębokich wdechów. − E, hej, tak, właśnie dostałam twoją wiadomość. Nie mogę uwierzyć, że wracacie do domu tak szybko. – Brak entuzjazmu w moim głosie był wyraźny. Nastąpiło kilka sekund ciszy i wiedziałam, że mózg Sawyera pracuje na pełnych obrotach. − Właśnie się obudziłaś? Nie wydajesz się być naprawdę szczęśliwa na wieść o moim powrocie do domu. Spodziewałem się pisków radości, 127
czy coś takiego. Świetnie, wywołaj w nim podejrzenia, zanim nawet tutaj dotrze. Musiałam to naprawić. Nie mogłam wejść pomiędzy Beau a Sawyera. Byli sobie bliscy jak bracia przez całe życie. Nigdy nie zdołam sobie wybaczyć, jeśli wywołam pęknięcie między nimi. Fakt, że bardziej martwiłam się o związek między Beau a Sawyerem, zamiast o związek między mną a Sawyerem, zaskoczył mnie. − Przepraszam, jestem zachwycona. Tylko właśnie się obudziłam. Wczoraj odbyło się czuwanie przy babci, a dzisiaj po południu jest jej pogrzeb. Ostatnie dni były ciężkie. − Co? Ash, kochanie. Twoja babcia odeszła? Och, kochanie, tak mi przykro. Dlaczego mi nie powiedziałaś? – Zapomniałam o tym, że nie wiedział. E-mail, który nigdy nie napisałam, błysnął mi w pamięci. Zamiast powiedzieć mu o babci, pobiegłam do Beau. Czy wszystko by się tak potoczyło, gdybym po prostu wysłała Sawyerowi tę wiadomość i poszła z mamą, by zmierzyć się z przygotowaniami do pogrzebu tego dnia? Czy chciałabym, aby rzeczy potoczyły się inaczej? − Nie było to coś, o czym chciałam napisać w e-mailu – wyjaśniłam w nadziei, że zrozumie albo przynajmniej zaakceptuje moją wymówkę − Wracam do domu. Pojadę do domu i przebiorę się, zanim do ciebie przyjadę, tak, bym nie musiał wychodzić przed pogrzebem. Mogę cię tam zawieźć. Będzie dobrze. Już niedługo tam będę. Obiecuję. Jakby się poczuł, gdybym mu powiedziała, że już wszystko jest w porządku? Beau pomógł mi się pożegnać. Beau trzymał mnie, kiedy 128
płakałam. Teraz moja łzy były wyschnięte. Wiedziałam, że babcia była szczęśliwa z tymi fantazyjnymi złotymi ulicami i wspaniałymi posiadłościami. Zawsze mówiła, że Bóg da jej duży stary ogród różany, by miała się tam, czym zająć. − Ash, w porządku? − Przepraszam, myślałam o pogrzebie. Zobaczymy się, kiedy tutaj dotrzesz. − Ok. Kocham Cię. – Zawsze to mówił, kiedy się rozłączaliśmy. Zwykle to ja mówiłam je jako pierwsza. Tym razem kompletnie zapomniałam. − Też cię kocham – powiedziałam posłusznie, zanim się rozłączyłam. Kochałam go. Zawsze go kochałam, tylko nie tak, jak powinnam. Głęboko w środku zawsze wiedziałam, że miedzy nami jest coś nie tak. Aż do tych ostatnich kilku tygodni z Beau nie potrafiłam wyraźnie wskazać, czego brakowało w naszym związku. Z Beau mogłam być sobą, kochał mnie taką. Sawyer kochał tę mnie, nad którą ciężko pracowałam, by nią być. Gdyby Sawyer poznał prawdziwą mnie, tę, którą myślał, że zostawiłam wraz z dzieciństwem, nigdy by mnie nie pokochał. Nie mógłby. Ale nie mogłam być z Beau. Nigdy nie mogłabym wybrać go ponad Sawyera. To rozerwałoby na strzępy długoletnią przyjaźń. Sawyer był jedyną osobą, która dbała o Beau w dzieciństwie. Opiekował się nim i dzielił z nim wszystkim, co miał. Nawet teraz Sawyer chronił Beau przed tyloma rzeczami. Choćby w zeszłym roku trener gotów był wykopać Beau z drużyny futbolowej za pojawienie się na treningu na kacu. Sawyer 129
wybłagał trenera i obiecał, że osobiście dopilnuje, żeby Beau stawiał się trzeźwy i gotowy w dni treningów. Beau potrzebował Sawyera. Nie mogłam stawać między nimi. Rzuciłam poduszkę, która ściskałam w ramionach przez pokój, i warknęłam z frustracji. To było śmieszne. Ja byłam śmieszna. Jak mogłam do tego dopuścić? O czym ja myślałam? Pozwoliłam na to, by za bardzo zaczęło mi zależeć na Beau Vincencie. Nie tylko mi na nim zależało, chciałam go. To była najgorsza rzecz na świecie, jaką mogłam zrobić. Bycie z nim oznacza wyrwanie z jego życia jedynego członka rodziny, na którym mu zależało. Miałabym całe miasto mówiące o nim i nienawidzące go za skradzenie dziewczyny Sawyera. To było niemożliwe. Ta cała głupia sytuacja. − Skarbie, nie śpisz? – Głos taty dobiegł z drugiej strony zamkniętych drzwi. Westchnęłam. To była ta rozmowa, której się obawiałam. Ta bezcelowa rozmowa. Ta, na którą nawet nie musiał się wysilać. − Tak tato, wejdź – odpowiedziałam. Moje drzwi się otworzyły i stał tam z małym skrzywieniem na twarzy, które rzadko widziałam, by było skierowane na mnie. Wszedł do środka i zatrzymał się przy końcu mojego łóżka. Jego ręce były skrzyżowane na piersi i mogłam wyczuć jego wodę po goleniu. Tę samą, którą używał przez całe moje życie. − Co dokładnie wydarzyło się ostatniego wieczoru? – Był bezpośredni i zmierzał do celu. Musiałam mu to przyznać. Usiadłam prosto na łóżku i spojrzałam bezpośrednio na niego. Musiałam to wszystko zatuszować. Wygładzić. Reputacja Beau w tym mieście i relacja 130
z Sawyerem zależały od tego. − Domyślałam się, że nawiązujesz do Beau Vincenta? – Jakbym musiała o to pytać. Brwi taty wystrzeliły w górę, jak gdyby myślał, że postradałam zmysły, myśląc, że mógłby nawiązywać do czegoś innego. − Tak, Ashton, do tego. Westchnęłam, pokręciłam głową i nawet wywróciłam oczami dla bardziej dramatycznego efektu. − Beau jest moim przyjacielem. Razem dorastaliśmy. Jest kuzynem i najlepszym przyjacielem mojego chłopaka. Sawyera tutaj nie było, a ja zmierzałam się z najcięższą rzeczą w moim życiu i Beau pojawił się, by stać koło mnie i mnie wesprzeć. Kocha Sawyera i wiedział, że Sawyer tego by od niego oczekiwał. Poza tym, Beau wiedział, jak blisko byłam z babcią. Kiedyś przesiadywał na jej ganku i jadł ze mną jej ciasteczka. Wtedy to, że jego mama była kelnerką w barze, nie było problemem. Gorycz w moim głosie była nieunikniona. Brwi taty zetknęły się. Nie podobał mu się ton mojego głosu, ale widziałam, jak myślał o mojej wymówce. Czekałam w ciszy, modląc się, by uwierzył. Po chwili, która zdawała się wiecznością, skinął i wypuścił ciężki wydech. − Rozumiem, że to dla ciebie ciężkie. Bez Sawyera, z mamą i mną załatwiającymi sprawy z pogrzebem i krewnymi przyjeżdżającymi spoza miasta, nie byliśmy wystarczająco przy tobie. Doceniam to, że Beau zauważył to, że kogoś potrzebujesz i przyszedł. Jednak, Beau Vincent nie jest typem chłopaka, z którym chciałbym, żebyś przebywała. Jest kuzynem Sawyera i, kiedy Sawyer jest w pobliżu, to w porządku. Ale Beau nie jest 131
z dobrego gniazda. Jego tata był dziką kartą, a mama jest ladacznicą. Możesz zostać otoczona złą reputacja, spędzając czas z takimi jak on. Złe towarzystwo psuje dobre maniery. Pamiętaj o tym. Chciałam wstać i krzyczeć do sufitu, że nie miał pojęcia o gnieździe Beau. Nie miało znaczenia, kim byli jego rodzice. Obwinianie dziecka o grzechy rodziców było złe. Czy biblia, którą czytał codziennie, mówiła o osądzaniu ludzi i przebaczaniu? Ugryzłam język, aż poczułam krew w próbie wstrzymania się przed krzykiem z frustracji. − Kto dzwonił do ciebie tak wcześnie? – zapytał tata, patrząc na telefon rzucony obok poduszki. − Sawyer – powiedziałam. Widoczna ulga przeszła przez jego twarz. Naprawdę musiał stąd wyjść, zanim stracę cierpliwość. − Naprawdę? Jak on się ma? − Jest w drodze do domu. Przyjedzie na czas pogrzebu. Tata uśmiechnął się radośnie, przywołując tym chory węzeł w moim żołądku. − Cóż, dobrze, dobrze. Cieszę się, że przyjedzie do domu na pogrzeb twojej babci. To taki dobry chłopak. Z zadowolonym wyrazem twarzy tata odwrócił się i wyszedł z pokoju, zamykając za sobą drzwi. Wpatrywałam się na te zamknięte drzwi w taki sposób, w jaki mogłabym się patrzeć na niego. Właśnie dlatego nie mogłam pozwolić na to, by moje uczucia jeszcze bardziej spieprzyły życie Beau. Nie byłam dla niego dobra. Jeśli wybiorę 132
Beau, to on straci Sawyera. On potrzebował rodziny. Nie mogłabym zapełnić tej pustki dla niego. Serce zabolało mnie w piersi, bo wiedziałam, co musiałam zrobić. Wiedziałam też, że zranienie Beau, w celu ochronienia go, mnie zabije. Ja to zrobiłam. Wszystko namieszałam, bo nie byłam zdolna trzymać się od niego z daleka. Teraz przyszedł czas, bym to naprawiła.
Zaparkowałam na żwirowym podjeździe, zanim zgasiłam silnik. Ciężarówka Beau była jedynym pojazdem zaparkowanym na zewnątrz przyczepy. Jego mamy tutaj nie było. To była jedyna dobra rzecz w tej wizycie. Musiałam zrobić to sama. Sawyer będzie w mieście w przeciągu najbliższych trzydziestu minut. Przyjechałabym szybciej, ale po mojej rozmowie z tatą tego ranka zdecydowałam, że lepiej będzie, kiedy poczekam, aż uda się do kościoła. Moja klatka piersiowa bolała. Przycisnęłam dłoń do serca, starając się zmniejszyć ból. Musiał być jakiś limit złamanego serca, jaki jedna osoba potrafi znieść w ciągu tygodnia. Z pewnością Bóg zauważył, że ja właśnie do takiego limitu doszłam? Potrzebowałam cudu. Gorzki śmiech wyszedł ze mnie na myśl o Bogu pomagającym mi w tej sytuacji. Bóg nie pomaga dziewczynom przy złych chłopakach. Ale Beau nie był zły w środku. Nie naprawdę. Zachowywał się w jedyny sposób, jaki znał. Był wychowywany przez kelnerkę z baru, która skakała z łóżka jednego mężczyzny do drugiego, niezależnie od jego stanu cywilnego. Nikt nie starał się nauczyć Beau zachowywać się w odpowiedni sposób. W środku był cudowną osobą. Był opiekuńczy, wrażliwy, zabawny, cierpliwy 133
i wyrozumiały. Był akceptujący. Coś, czego nikt w moim całym życiu inny nie był w stanie prócz babci. Drzwi od przyczepy stanęły otworem i Beau wyszedł. Stanął na górnym stopniu i patrzył na mnie. Jedyną rzeczą, jaką miał na sobie, to para nisko wiszących dżinsów. Nawet jego stopy były bose. Przełknęłam łzy. Przyjechałam tutaj to zakończyć i czułam, jakby moje serce było wyrwane z ciała, zanim powiedziałam choćby słowo. Jakby w powolnym ruchu, sięgnęłam po klamkę od drzwi i wyszłam na żwir. Nasze oczy spotkały się, kiedy zamknęłam drzwi. Skrzywienie zastąpiło seksowny uśmiech na jego twarzy. Potrafił tak dobrze ze mnie czytać. Zawsze też wiedział, o czym myślałam. Kiedy byliśmy dziećmi, nigdy nie musiałam mu mówić, kiedy byłam zdenerwowana. Wiedział i próbował to naprawić, zanim Sawyer miał pojęcie, że moje delikatne kobiece uczucia zostały zranione. Nie poruszył się. Zamiast tego obserwował, jak stawiałam jedną nogę za drugą, pragnąc bardziej niż czegokolwiek na świecie, bym nie musiała tego robić. Chociaż tym razem chciałam być samolubna i wziąć to, czego pragnęłam. Zapomnieć o konsekwencjach i rzucić się w ramiona Beau. Chciałam mu powiedzieć, że go kocham. Chciałam całować jego twarz właśnie tutaj, stojąc przed jego przyczepą, ze wszystkimi ludźmi przyciskającymi nosy do szyb i patrzącymi w tę stronę. Chciałam oznaczyć Beau jako mojego, ale nie mogłam zrobić żadnej z tych rzeczy. Nasza bajka nigdy by nie zadziała. Straciłby Sawyera. Miasto znienawidziłoby go, zamiast mamrotać o tym, jak zamienia się w swojego ojca. Mój ojciec nigdy by go nie zaakceptował. Pewnie byłabym zamknięta w pokoju albo wysłana do szkoły dla dziewcząt. Nikt by na to nie pozwolił. Nie mogłam pozwolić, 134
by Beau wiedział. Był odważniejszy ode mnie. Walczyłby o mnie. Straciłby to trochę, co ma w tym głupim mieście dla mnie na darmo. Moi rodzice nigdy nie pozwoliliby, by to się stało. To, czego chciałam, nie było ważne. Przyszłość Beau była. − Coś mi mówi, że to nie jest wizyta, na jaką miałem nadzieję, kiedy zobaczyłem, jak parkuje ten mały samochód. – Jego głos brzmiał mocno. Walczyłam, by utrzymać łzy przed spłynięciem po twarzy. Musiałam to zrobić. To było dla dobra. Dla dobra Beau. − On wraca dzisiaj do domu – powiedziałam pomimo guli w moim gardle. Beau cofnął się i dał znak, żebym weszła do środka. Oderwałam od niego wzrok i weszłam do jego przyczepy po raz drugi i ostatni. Nigdy nie będę w stanie tu wrócić. Nie z Sawyerem. Nie byłabym zdolna, by zapomnieć o śniadaniu, które razem dzieliliśmy przy stole w kuchni. O śmiechu i sposobie, w jakim pracowała jego szczęka, kiedy przeżuwał. Byłam zafascynowana obserwowaniem go tego ranka, kiedy jadł. I potem ostatnia noc. Nigdy nie będę zdolna zapomnieć o ostatniej nocy i o rzeczach, które robiliśmy w tym pokoju. W jego sypialni. W korytarzu. Och Boże, jakim cudem mam go zostawić? Drzwi zamknęły się za mną i stałam, wpatrując się w stół. Pudełko otwartych płatków śniadaniowych postawione było w pustej misce. Ramiona Beau owinęły się wokół mojej talii. Wiedziałam, że powinnam się odsunąć, ale nie potrafiłam się do tego zmusić. To był dom. Bycie w jego ramionach jak teraz było miejscem, gdzie znajdowałam spokój. 135
Świadomość tego, że jest to ostatni raz, kiedy mnie dotyka, sprawiało, że ta chwila była słodko-gorzka. Odetchnęłam głęboko, napawając się jego zapachem, jego ciepłem, jego rękami przy moim brzuchu. − Wiedzieliśmy, że ten dzień nadejdzie. Jest tylko szybciej, niż się spodziewaliśmy. Myślałem o tym i chcę, żebyś pozwoliła mi z nim porozmawiać. Myślę, że potrafię. − Nie – odpowiedziałam, przerywając mu. Musiałam coś powiedzieć, zanim powie za dużo. Jego plany były bezcelowe. Nie było niczego do planowania. Odwrócił mnie twarzą do siebie, a następnie wsunął ręce w moje włosy. Patrzyłam bezradnie, kiedy jego głowa opadła, aż jego usta dotknęły moich. Wiedziałam, że powinnam go zatrzymać, ale jedynym, co mogłam, to łapczywie oddawać mu pocałunek. Miękki dudniący jęk w jego piersi sprawił, że zmiękły mi kolana. Zamykając mocno oczy, odsunęłam się od niego. − Nie mogę z tobą być, Beau. – Nie otworzyłam oczu. Patrzenie w jego twarz, kiedy powiem te słowa, które wiedziałam, że muszą zostać powiedziane, zabiłoby mnie. Nie powiedział nic ani nie sięgnął, by mnie dotknąć. Wiedziałam, że czeka aż dokończę. Wzięłam drżący wdech. – Kocham Sawyera. Nie mogę go zranić. Przepraszam. – Było o wiele więcej tego, co chciałam powiedzieć. Tyle rzeczy, które powtarzałam w drodze tutaj, ale gula w moim gardle walczyła przeciwko mnie. − Ok – odpowiedział prawie szeptem. Powoli podniosłam głowę i otworzyłam oczy, by zobaczyć jego 136
twarz. „Ok” nie było dokładnie tym, czego się od niego spodziewałam. Zaparło mi dech, kiedy spojrzałam na jego reakcję. Nie wyglądał na zranionego. Nie wydawał się nawet wkurzony. Zamiast tego wyglądał na… znudzonego. Zwalczyłam potrzebę rozpłakania się, a on wydawał się kompletnie niewzruszony. Zamiast ulgi, poczułam, jak moje serce się zachwiało. Czy to wszystko znaczyło dla niego tak mało? Powiedział, że mnie kocha. Dlaczego miałby skłamać w takiej sprawie? Patrzyłam, jak wyciąga telefon z kieszeni i zaczyna pisać do kogoś esemesa. Chciałam zacząć na niego krzyczeć, by pokazał jakieś emocje. By pokazał mi, że mu na mnie zależało. Że to dla niego również było trudne. Myślałam, że będzie o mnie walczył. Jego ciemne oczy podniosły się by na mnie spojrzeć. − Muszę zadzwonić. Jeśli to wszystko, czego chciałaś. – Skinął głową w kierunku drzwi, jakby prosząc mnie, bym wyszła. Otępiała przeszłam obok niego bez słowa. Nie powiedział nawet do widzenia.
tłumaczenie: Artemida89
korekta: Thebesciaczuczek
137
Rozdział 11 Beau W momencie, kiedy usłyszałem, jak Ashton odpaliła samochód, rzuciłem telefon, który trzymałem w dłoni, o ścianę. Upadł na podłogę w kawałkach. Wiedziałem, jakie to uczucie. Złamany. Zniszczony. Byłem taki pewien, że mnie kocha. Nawet jeśli nigdy nie wypowiedziała tych słów, byłem tak cholernie pewny, że mnie pragnęła, nie mojego idealnego, dobrze wychowanego kuzyna. Wcześniej nigdy w całym moim życiu nie nienawidziłem Sawyera, ale teraz, nienawidziłem go. Nienawidziłem go za odebranie jej. Nienawidziłem go za kontrolowanie jej. Nienawidziłem go, bo miał jej miłość. Ryk wypełnił pokój i ledwie rozpoznałem ten wściekły warkot wydobywający się z moich ust. Nie będę w stanie tutaj zostać. Jak miałem na nich patrzeć? Jak miałem pójść do szkoły i patrzeć jak ją dotyka? Trzyma ją za rękę? Och, Boże, i całuje jej usta? Obchodziło ją, że po prostu mnie zniszczyła? Czy to wszystko było dla niej grą? Kiedy nie ma księcia, spędza ten czas ze złym chłopcem? CHOLERA, ASH. Mój zniszczony telefon zaczął dzwonić. W panice, że to mogła być ona, że mogła zmienić zdanie, podbiegłem do niego i szarpnąłem za baterię, trzymając ją w miejscu, kiedy wcisnąłem kilka razy „odbierz”, zanim zadziałało. Ekran był czarny. − Cześć. 138
− Zgadnij, kto wraca wcześniej do domu i pierwszą rzeczą, jaką zrobi rano, to zabierze twój leniwy tyłek na siłownię? Wesoły głos Sawyera pojawił się na drugiej linii i walczyłem z potrzebą, by rzucić telefon jeszcze raz o ścianę. Co miałem mu powiedzieć? Jak miałem się cieszyć z jego powrotu do domu? − Beau? Jesteś tam? − Ta, jestem. − Co jest ze wszystkimi? Czy chociaż ktoś mógłby się ucieszyć z mojego wcześniejszego powrotu do domu? Zdusiłem mały promyk nadziei próbujący przedostać się przez moje myśli. Na pewno nie miał na myśli Ashton − Jestem pewny, że twoja… Ash cieszy się z twojego powrotu – powiedziałem. Zastanowiłem się, czy zauważył, że powstrzymałem się od nazwania jej jego dziewczyną. Już nie byłem w stanie tego zaakceptować. Wypuścił sfrustrowany wydech. − Nie, wydaje się roztargniona. Właśnie dowiedziałem się o jej babci. Człowieku, nienawidzę tego, że mnie tutaj nie było. Myślę, że jest o to zła i gniewa sie, że jestem samolubny, że chcę, by ucieszyła się z mojego powrotu. Widziałeś się z nią? Jak ona się ma? Musiałem być ostrożny. Ona podjęła swoje decyzje. O nie znaczy, że byłem zdolny zmienić jej decyzję, ale musiałem uważać. Musiałem ją chronić. − Jest zmartwiona. Czasami na siebie wpadaliśmy. Pomogła mi 139
i Nicole jednej nocy, kiedy za dużo wypiłem. Podwiozła nas do domu. Udałem się też wczoraj do kościoła, by złożyć wyrazy szacunku. I takie tam. Pamiętam jej babcię. Była dobra dla mnie. Sawyer westchnął. − Dzięki, stary. Doceniam to, że idziesz. Wiem, że to dużo znaczy dla Ashton. – Walnąłem pięścią o ścianę. Nie potrzebowałem, by mi dziękował. Nie zrobiłem tego dla niego. – Cóż, zobaczymy się w takim razie na pogrzebie? Nie, nie byłem gotowy na to, by zobaczyć ich razem. Obserwowanie Sawyera, kiedy jej dotyka, może mnie doprowadzić do ślepej furii na pogrzebie jej babci. − Mam coś do zrobienia. Poszedłem wczoraj, ale ty już wróciłeś, a ja już spełniłem swój obowiązek. − Ok. No, jeszcze raz dzięki. Nie żartuję o siłowni jutro rano. Twój mięsień piwny musi być w formie. − Jasne, na razie. Rzuciłem rozwalone części mojego telefonu na stolik do kawy. Potrzebowałem planu. Musiałem o tym pomyśleć. Czy nawaliłem, pozwalając jej odejść? Chciała, żebym ją zatrzymał? Ashton Gray doprowadzi mnie do szału.
140
Ashton − Powiedziałaś Sawyerowi, że jest mile widziany, by zjeść z nami, prawda? Tata stał w drzwiach mojego pokoju. Wróciłam do domu z pogrzebu i poszłam od razu pod prysznic, by mógł płakać na osobności. Jak tylko woda zrobiła się zimna, wytarłam łzy i zmusiłam się, żeby się ogarnąć. Co doradziłaby mi babcia? Poradziłaby, bym szła za głosem serca? Czy widziałaby mądrość w mojej decyzji? Wróciłam myślami do tego, jak Beau zareagował na moje słowa. Spodziewałam się, że jak zareaguje? Upadnie we łzach u moich stóp? Powinnam się cieszyć z tego, że tak dobrze to zniósł. Nie musiałam go ranić i dodawać do tego poczucia winy. − Tak. Będzie tutaj o szóstej. – Usiadłam z pozycji półleżącej na łóżku. Tata wydawał się zadowolony z takiej odpowiedzi. − Byłaś tak bardzo zamknięta od świata tego lata. Ulżyło mi, że Sawyer wraca do domu. Zmusiłam się do uśmiechu, tak, by taka nie zauważył, że coś było nie w porządku. Wyszedł i zamknął za sobą drzwi. Położyłam się na plecach i wpatrywałam w sufit, zastanawiając się, jak mam spojrzeć Sawyerowi w oczy z tą całą winą spowodowaną tym, co zrobiłam. Kochałam Sawyera. Moje działania tego
nie potwierdzały,
ale kochałam go. Ale problem był w tym, że nie byłam w nim zakochana. Nie zdawałam sobie sprawy, że jest inny rodzaj miłości, który mogłaś czuć do chłopaka. Sawyer był wszystkim, co szanowałam. Był słodki i opiekuńczy. Nigdy nie musiałam się obawiać, że mnie zostawi albo zrani. 141
Trudno go było nie kochać. Niestety, miał dziewczynę, która była jednym wielkim fałszem.
Zasługiwał na to, by wiedzieć jak fałszywa byłam,
ale jak miałam mu wytłumaczyć, że odstawiałam show dla niego, moich rodziców, dla całego cholernego miasta? Nie mogłam nic powiedzieć Sawyerowi. W małym mieście słowo szybko się roznosi. Moja matka byłaby zdruzgotana. Mój tata dostałby furii. Zraniłabym ich oboje dla czego? Dla chłopaka, któremu nie zależało na tyle, by zareagować, kiedy z nim zrywałam? Moje serce pękało, a on pisał do kogoś esemesa. Pewnie do Nicole. Myśl Beau z Nicole przyprawiała mnie o mdłości. Podnosząc telefon po raz tysięczny, odkąd wyjechałam od Beau, sprawdziłam, czy do mnie napisał. To było bezsensowne. I tak tego nie zrobi. Widziałam ten wyraz w jego oczach. Nie walczył o mnie. To nie miało sensu. Zanim go odepchnęłam, był gotów osobiście powiedzieć Sawyerowi, ale wiedział, jak Sawyer by zareagował. Czyżby starał się zmniejszyć moje poczucie winy? Czy wyświadczyłam mu przysługę? Czy zdał sobie sprawę, że tak naprawdę nie jest we mnie zakochany, ale tylko w moim wyobrażeniu? Łzy zgromadziły się w moich oczach. Przyciągając kolana do klatki piersiowej, schowałam w nich głowę i zapłakałam cicho. Nic już nigdy nie będzie takie same. Zrujnowałam siebie. Moje serce zawsze będzie należało do kogoś, kto je nie chciał, a Sawyer będzie marnował swoją miłość na kogoś, kto na nią nie zasługiwał. Zasługiwał na o wiele więcej niż dziewczynę, która pragnęła kogoś innego. Zadzwonił dzwonek do drzwi i siedziałam, nasłuchując, jak Sawyer wszedł do środka i rozmawiał z moim tatą. Wycierając łzy z oczu, udałam się do łazienki, żeby doprowadzić się do porządku, zanim pójdę na dół, by się z nim przywitać i udawać, że czułam się dobrze. 142
− Pozwól mi posprzątać. Nie widziałaś Sawyera od tygodni. Idziecie już. Wiem, że chcecie spędzić trochę czasu razem. – To nie był mój tata. Zwykle chciał, żebyśmy zostali tutaj przy nich albo przynajmniej na dworze na ganku. Rzadko zachęcał nas wyjścia i spędzania czasu razem. Najwidoczniej był bardziej przejęty Beau, niż mi się zdawało. Ale miał powody do zmartwień w stosunku Beau. Może to była rodzicielska intuicja. Sawyer wstał z talerzem i kubkiem w rękach, zawsze gentelman. Nie tylko uprzątnie to miejsce przy stole, ale także załaduje naczynia do zlewu. Samantha Vincent dobrze wyszkoliła swojego syna. Albo przynajmniej tak mówi moja mama. − Dziękuję państwu za kolację. Była przepyszna. – Sawyer uśmiechnął się do moich rodziców, następnie odwrócił do mnie i puścił oczko, zanim zabrał swoje naczynia do zmywarki. Nie był tak wysoki jak Beau. Nigdy wcześniej nie zwracałam na to uwagi. Mieli tyle wspólnych cech fizycznych, a jednak byli tak różni. Ciemno brązowe włosy Sawyera były na tyle długie, by dotykały jego kołnierzyka i zakręcały się na końcach. Jego usta nie były tak pełne jak Beau, ale jego ramiona były szersze. Zawsze żartowali, że ma mocniejszą rękę, jeżeli trzeba było rzucić piłką, ale Beau miał mocniejszą rękę, jeżeli trzeba było komuś przywalić. Spojrzałam na mamę, która uśmiechała się tym głupim szczęśliwym uśmiechem, który miała zawsze, kiedy Sawyer był w pobliżu. Wina w mojej piersi urosła. Nigdy by się tak nie uśmiechała, gdybym była z Beau. − Taki dobry chłopak – powiedziała. 143
Zmusiłam się do setnego uśmiechu tego wieczoru i pokiwałam głową. Sawyer podszedł za mną i wziął mnie za rękę. − Przywiozę ją do domu o jedenastej, proszę pana – powiedział, patrząc na mojego tatę. − Och, nie przejmuj się czasem. Wiem, że wy dwoje macie sporo do nadrobienia. Sawyer wyglądał na równie zaskoczonego jak ja. Gdybym nie wiedziała lepiej, pomyślałabym, że tata zażył trochę pigułek lękowych mamy.
W momencie, kiedy Sawyer zamknął drzwi do swojej lśniącej jednorocznej ciężarówki Dodge’a, sięgnął po moją rękę i przyciągnął mnie bliżej do siebie. Żadna skrzynia biegów nie stała na przeszkodzie. − Boże, tęskniłem za tobą – wyszeptał, zanim złapał moją twarz i pocałował mnie delikatnie w usta. To było tak miłe, jak zapamiętałam. Słodkie, łagodne i bardzo kojące. Sięgnęłam i wsunęłam palce w jego gęste włosy i wypróbowałam na nim moje nowe sztuczki w całowaniu, by zobaczyć, czy osiągnę te wstrząsające światem uczucie, które zawsze wywoływały pocałunki Beau. Sawyer wydał dźwięk, który przypomniał mi warkot i zsunął dłonie na moją talię, by przyciągnąć mnie bliżej. Ale nadal, to było… miłe. W końcu odsunął się, oddychając ciężko, przyłożył swoje czoło do mojego. 144
− To było… wow. – Uśmiechnęłam się, życząc, bym też mogła to powiedzieć. – Jeśli byłbym zmuszony, by zostać jeszcze tydzień z dala od ciebie, myślę, że nie dałbym rady. Kocham moją rodzinę, ale miałem poważny „przypadek Ashton”. Wina we mnie zakręciła się okrutnie. Łzy napłynęły mi do oczu i położyłam głowę na jego klatce piersiowej. Był taki dobry. − Ash, coś jest nie w porządku. Widziałem to w środku przy stole. Wyglądałaś na taką smutną, a twoi rodzice inaczej się zachowują. − Utrata babci była szokiem. Mocny cios dla nas wszystkich. Wydaje mi się, że tata mógł wziąć jedną lub dwie tabletki mamy, bo zgadzam się, że zachowuje się dziwnie. Ale ja zmagam się z tym. Przepraszam, jestem tak przygnębiająca, a ty dopiero wróciłeś do domu. Uścisnął moje ramię. − W porządku. Rozumiem. Wycofał samochód z podjazdu i skierował się w kierunku swojego domu. Jechaliśmy do dziury. Nie musiałam pytać. Było to miejsce odosobnione i bezpieczne. Prawdopodobnie zadzwoni do taty i da mu znać, że tam jesteśmy. Tylko po to, by upewnić się, że wszystkie jego zasady były spełnione. Parking nigdy nie byłby wzięty pod uwagę. To naruszyłoby jego reputację, a tego byśmy nie chcieli. Mogłam usłyszeć kpiący ton w moich myślach i zamknęłam oczy, by skarcić się w milczeniu. Zła dziewczyna może nie wrócić tym razem bez walki z powrotem do klatki.
145
Zarzucało nami w ciężarówce, kiedy pozwoli zmierzaliśmy drogą na ścieżkę polną. Nie było oświetlenia w dziurze. Światła z ciężarówki oświetlały drogę, a różne małe zwierzęta schodziły nam z drogi. Gdy tylko przedarliśmy się przez porośniętą drzewami ścieżkę, w oddali światło księżyca odbijało się od wody i Sawyer zatrzymał się. Sięgnął ręką i zgasił silnik zanim przekrzywił głowę, by spojrzeć na mnie. − Przepraszam, że mnie tutaj nie było, Ash. Utrata babci w taki sposób musiała być okropna. Jesteś na mnie zła za to, że byłem daleko? – Coś, czego nie potrzebowałam – Sawyer mający poczucie winy, kiedy nie miał absolutnie żadnego powodu. Przez to czułam się jak szumowina. − Oczywiście, że nie jestem na ciebie zła, Sawyer. Chciałabym, żebyś mógł wrócić do szczęśliwej, wesołej dziewczyny. Nie zasługujesz na to. Poklepał mnie po kolanie, a ja przyjrzałam się jego dłoni. Nie była tak duża jak Beau ani tak opalona. − W porządku. Wiem, że dawna Ash znowu się pokaże, jak tylko skończysz żałobę. – Przerwał, a ja spojrzałam na niego. Mała zmarszczka pojawiła się na jego czole. Coś go niepokoiło. Znałam go większość mojego życia i znałam ten wyraz jego twarzy. − Kilka pań z kościoła wspomniało, że Beau trzymał twoją rękę na czuwaniu. - Wypuścił wymuszony chichot. – To je martwiło i uznały, że powinienem o tym wiedzieć. Zamiast wpaść w panikę, wkurzyłam się. Głupie wścibskie baby. To 146
było dokładnie to, czego się spodziewałam, że się stanie. Wszyscy staną po stronie Sawyera i zaczną złorzeczyć Beau. Jakby Beau potrzebował, żeby go nie lubili jeszcze bardziej niż teraz. Miałam ochotę zawyć z frustracji. Zamiast tego, wzięłam uspokajający wdech i zaczęłam liczyć od dziesięciu do zera w głowie. Co jakiś czas musiałam zaczynać od początku. Kiedy byłam już pewna, że mogę odpowiedzieć spokojnie, powiedziałam pierwszą rzecz, jaka przyszła mi na myśl: − Kiedy byliśmy dziećmi, Beau był mi równie bliski, jak ty byłeś. Siedział na ganku babci tyle samo razy, co ty. Jadł ciastka mojej babci i grał z nią w Uno tak samo jak ty. Była częścią jego dzieciństwa. Jeden z niewielu jasnych punktów. Wiedział, że ciebie nie ma i wiedział, że będę zdruzgotana. Więc przyszedł go kościoła i zapytał, czy byłam ją zobaczyć. Przyznałam, że nie byłam i nie byłam pewna, czy będę w stanie. On wtedy zachęcił mnie do tego, bym poszła się z nią pożegnać i powiedział, że pójdzie ze mną. Myślę, że zobaczył strach w moich oczach i sięgnął po moją rękę. Potem razem przeszliśmy na przód kościoła. Puścił moją rękę i odsunął się, kiedy miałam kilka ostatnich chwil z babcią. Następnie chwycił mnie za rękę i wyprowadził mnie z kościoła, ponieważ, tak jak i ty, wiedział, kiedy jestem bliska załamania. I znał tę małą dziewczynkę we mnie wystarczająco, by wiedzieć, że nie chciałam się załamać przed wszystkimi. Nie chciałam, żeby mnie otaczali. Siedzieliśmy w ciszy przez kilka minut. Słyszałam gniew w moim głosie. Bez wątpienia on też go słyszał. − Przypomnij mi, żebym mu podziękował za zaopiekowanie się moją dziewczyną. Jestem mu to winien. Czas, byście oboje zrozumieli, 147
że byliście najlepszymi przyjaciółmi przez większość waszego życia. Zawsze czułem się trochę winny przez to, że się to skończyło. Potem znowu zaczął mówić o tym, jak to czuje się winny. Chciałam tylko wrócić do domu i zakopać się pod kołdrą. Za dużo tego było. Poczucie winy, gniew, frustracja, ból – to wszystko doprowadzi mnie do szału.
tłumaczenie: Artemida89
korekta: Thebesciaczuczek
148
Rozdział 12 Ashton Poszliśmy w stronę ogniska. Zdecydowałam, że nie powiem Sawyerowi o głupim incydencie z pijanym Ryanem w zeszłym tygodniu. To już się zdarzyło i tak naprawdę w gruncie rzeczy nie było aż tak straszne. Oczywiście dotykający mnie Ryan był czymś obrzydliwym, ale zakończyłam ten wieczór, grając z Beau w bilard. Wspomnienie jego uśmiechu przez stół, kiedy przygotowywałam się do uderzenia, przyprawiało mnie o ból w sercu. Tak bardzo mi go brakowało. Kiedy zmierzaliśmy na polanę, kilka osób zatrzymywało Sawyera, witając go. Każdy chciał rozmawiać o futbolu. Uśmiechałam się i wyglądałam tak, jakbym cierpliwie czekała, w czasie, kiedy skanowałam tłum w poszukiwaniu Beau. Nie widziałam go, od kiedy wyszłam z jego przyczepy bez pożegnania. Od tego czasu, każdej nocy leżałam w łóżku, trzymając telefon, nakłaniając go, by do mnie zadzwonił albo chociaż napisał. Ale tego nie robił. Myśl o tym, że wszystko mogło wrócić do tego stanu z przeszłości, przerażała mnie. Nie mogłam być z nim w taki sposób, w jaki bym chciałam, nie mogłam wszystkiego stracić. Mój gniew spowodowany tym, jak mnie odprawił, zelżał. Teraz chciałam go po prostu zobaczyć. Porozmawiać z nim. Zobaczyć, jak się do mnie uśmiecha. − Chodź, widzę Beau i Nicole – powiedział Sawyer, przesuwając rękę za moje plecy i prowadząc mnie do małej grupy graczy futbolu i ich dziewczyn. Grupa siedziała na tylnych klapach ciężarówek i trzech starych oponach od traktora, które przywlekli tutaj lata temu, by móc na nich 149
siedzieć. Mały ogień trzeszczał pośrodku grupy, dając ciepły blask na ich twarzach. − Sawyer. Koleś wrócił – powiedział Ethan Payne, uśmiechając się ze z klapy swojej ciężarówki. Brooke Milery przytulała się do niego i podniosła dłoń, by pomachać swoimi jasnoróżowymi paznokciami. Zerwali ze sobą ostatniej wiosny, ale najwidoczniej byli znów razem albo zmierzali w tym kierunku. Jej nogi były przełożone przez jego kolana, a jego ręka ciasno schowana pomiędzy jej udami. − Chodź pogadaj z nami. Powiedz, jak masz zamiar poprowadzić nas na Mistrzostwa – powiedział Toby Horn, który wiedziałam, że grał na pozycji tylnego obrońcy, ponieważ przechwycił podanie na mistrzostwach stanowych w zeszłym roku, następnie przeskoczył nad dwoma blokującymi, zanim zdobył przyłożenie doprowadzające nas do wygranej. Po tym meczu jego status wzrósł. Co tłumaczyło, dlaczego liderka cheerleaderek, Kayla Jenkins, siedziała na jego kolanach. W zeszłym roku była bardzo zdeterminowana, by zdobyć uwagę Beau. Wyglądało na to, że ruszyła dalej. − To nie ja jestem tym, który przybił zwycięstwo na ostatnim meczu stanowym - przypomniał mu Sawyer, opierając się na ciężarówce i przyciągając mnie plecami do siebie. − Wiesz co, to prawda. Musimy się upewnić, że trener naszej gwieździe obrońców trochę więcej da akcji na skrzydłach boiska – wtrącił Ethan. − Zgadzam się – odpowiedział Sawyer. 150
Dalej rozmawiali o futbolu, ale nie potrafiłam się na tym skupić. Beau był dokładnie na wprost mnie. Musiałam zebrać w sobie cała siłę woli, żeby nie patrzeć w jego kierunku. Uśmiechałam się i starałam się nie wyglądać na sztywną, mimo to czułam się niekomfortowo z ramieniem Sawyera owiniętym wokół mojej talii. Sawyer pochylił się i pocałował mnie od niechcenia w skroń, w czasie kiedy rozmawiał. Usłyszałam coś o blitz2 i uppingu w czasie treningu. Ale cała moja uwaga była skupiona na tym, by nie patrzeć w stronę Beau. − Ziemia do Ashton. – Głos Kayli przedarł się przez moje myśli. Poderwałam głowę i spojrzałam się dokładnie na nią. Wyglądała, jakby czekała na moją odpowiedź. − E, nie usłyszałam cię, przepraszam – powiedziałam, czując jak rumieniec wypływa w górę mojej szyi. Zachichotała i okręciła kawałek loka wokół palca. − Zapytałam, czy chcesz w tym roku zostać jedną ze spirit girls. Może w tym roku nasz rozgrywający zaakceptuje spirit girls, jeśli będzie mógł wybrać ciebie. Spirit girls były dziewczynami, które cheerlederki przypisywały do swoich numerów, tak by każdy gracz miał swoją dziewczynę, która sprawiałaby mu przyjemności w dniu meczu. Poza nawiasem, spirit girls pomagały graczom w ich pracach domowych, zamawiały pizzę do szkoły, tak by była dostarczona w porze lunchu, oraz kilka nieoficjalnych rzeczy, 2
Blitz – zagranie w futbolu amerykańskim lub kanadyjskim następujące, gdy zawodnicy defensywni znajdujący się poza linią wznowienia gry otrzymują polecenie przekroczenia tej linii, celem wykonania szarży na rozgrywającego drużyny atakującej. 151
jak na przykład masaż pleców i inne „ręczne” aktywności. Starterzy zawsze pierwsi wybierali dziewczyny, a następnie reszta graczy chodziła w kapeluszach, a dziewczyny wypisywały imiona. −E, tak, pewnie – odpowiedziałam. Sawyer zaśmiał się. − W takim razie Ash jest moja. Kayla uśmiechnęła się, ale wyglądała bardziej na znudzoną niż na rozbawioną. − W tym roku przypisujemy jedną dziewczynę do dwóch graczy. Więc będziesz musiała zaopiekować się jeszcze jednym chłopakiem. Chłopcy jeszcze nie wybrali, ale wątpię, by któryś wybrał ciebie, odkąd jesteś Sawyera. Będziesz musiała napisać imię. Nicole
zaśmiała
się,
a
ja
automatycznie
zesztywniałam,
przygotowując się na jej wredny komentarz. Bez zastanowienia, spojrzałam w kierunku dźwięku i natychmiast tego pożałowałam. Beau siedział na trawie, opierając się o oponę traktora. Dokładnie pomiędzy jego umięśnionymi nogami, siedziała Nicole. Jedno ramię miała owinięte wokół jego karku, drugie spoczywało na jego kolanie. Prościej byłoby, gdyby po prostu wstała i walnęła mnie prosto w brzuch. Może zrobiła kilka razy. W tej chwili ból byłby mile widzianym odwróceniem uwagi od uczucia zaciskania w mojej piersi. Oczy Beau napotkały moje. Po tym wszystkim, przez co razem przeżyliśmy, miałam nadzieję, że zobaczę chociaż mały strzęp… och… 152
nie wiem. Czegokolwiek. Ale on wcale nie wyglądał na wycofanego w stosunku do mnie. Wyglądało to tak, jakby te dwa tygodnie nigdy się nie wydarzyły. Połknęłam gulę w moim gardle. − Wiesz, Ashton, zawsze zastanawiałam się nad tym, co takiego jest w tobie, co trzyma Sawyera na tak krótkiej smyczy. Mam na myśli to, że musisz chować w sobie jakieś ukryte zdolności. – Słowa Nicole były niewyraźne, ale głośne, więc byłam przekonana, że każdy je usłyszał. Nawet ludzie, którzy nie byli w naszej małej grupie, która nas otaczała. Mój żołądek wywrócił się i zacisnął. Boże, miałam tylko nadzieję, że się nie pochoruję. − To nie chodzi tylko o jedną rzecz, ona jest idealna we wszystkim, co robi. – Głos Sawyera brzmiał tak samo spokojnie i miło jak zawsze. Nicole warknęła: − Wątpię w to. Ty po prostu zapomniałeś, co oznacza miło spędzony czas. Sawyer zesztywniał, jego ramiona zacisnęły się mocniej wokół mnie, jak gdyby mnie ochraniał. Zawsze mnie zastanawiało, co Sawyer robił z Nicole w siódmej klasie. Czasami byłam zazdrosna, kiedy patrzyła na mnie w sposób, jakby znała go lepiej ode mnie. Ale wtedy tak bardzo uważał, by nie robić czegoś więcej poza pocałunkami, więc pomyślałam, że był tak samo niewinny jak ja. „Był” było tutaj ważnym słowem. − Zamknij się, Nicole. – To nie były słowa Sawyera. Głęboki głos Beau przedarł się. Nicole zachichotała i pochyliła się do przodu, by potrząsnąć przed Sawyerem swoimi piersiami, które były bez stanika. 153
− Pamiętasz, ile z tym było zabawy, prawda Saw. Bardzo dużo się bawiliśmy – wymamrotała. − Zamknij się do diabła, Nicole – zawarczał groźnie Beau, odpychając ją od siebie. Powinnam czuć się zraniona tym, że mój chłopak nie był tak niewinny, jak mi się wydawało. Fakt, że nie był w stanie trzymać rąk z dala od Nicole i nie mieć żadnego problemu z nie dotykaniem mnie, powinno mnie martwić. Ale nie martwił. Wszystkim, co czułam, to ulga, widząc Beau odpychającego od siebie Nicole. − Co się dzieje? Nie spodobało ci się usłyszenie o tym, jak twój kuzyn miał mnie pierwszy? Hmm… nie bądź zazdrosny, skarbie. Jesteś jedynym, który dobierze się dzisiaj do moich majtek. – Nicole próbowała zamruczeć, ale jej bełkot sprawił, że zabrzmiało to bardziej na jęczenie. Sawyer przeszedł przede mną i wziął mnie za rękę, by odciągnąć mnie na bok. Poczułam na sobie wzrok Beau i odwróciłam się do niego. W tym momencie byłam w stanie dostrzec Beau, którego myślałam, że mnie kocha. Jego oczy wyglądały przepraszająco, kiedy odciągał z dala Nicole. Ani razu nie zerwał ze mną kontaktu wzrokowego, kiedy Sawyer prowadził do mnie sadu pecanów. W tych oczach, które nawiedzały mnie we śnie, był ból. Posłałam mu smutny uśmiech, zanim odwróciłam się, by iść za moim chłopakiem w cień pomiędzy drzewa. Blask z ogniska znikł tak samo jak głosy. Księżyc zdawał się wyglądać poprzez gałęzie drzew, wydając z siebie na tyle jasnego światła, by uchronić nas na wpadnięcie na drzewo lub potknięcie się o gałąź. − Ash, tak bardzo przepraszam – powiedział Sawyer, przyciągając mnie w swoje ramiona, jak tylko weszliśmy do jego ciężarówki. – Ona jest 154
podłym człowiekiem, nie wiem dlaczego. Chciałbym, żeby Beau się jej pozbył. – Pocałował mnie w czubek głowy, jakbym była dzieckiem, które trzeba ukoić. Nie chciało mi się płakać. Ale chciałam wiedzieć dlaczego. Przez tak długi czas wydawało mi się, że jest bez grzechu i to ja byłam tą, która trzeba było oswoić, ale to nie była prawda. − Uprawiałeś z nią, Sawyer? – zapytałam, patrząc się na niego. Poczucie winy wymalowane na jego twarzy, dało mi odpowiedź. Dotknął dłonią mojego policzka. − Ash, to było tak dawno temu. Była moją pierwszą dziewczyną, chociaż jak na trzynastolatkę była trochę dzika, nadal byliśmy zbyt młodzi. Oczywiście, że nie uprawialiśmy seksu. − Ewidentnie coś zrobiliście. Ledwie mnie dotykasz, jednak wychodzi na to, że z Nicole robiłeś dużo więcej niż tylko pocałunki. Sawyer zamarł. Nie spodziewał się, że powiem głośno to, co czuję. Zwykle uspokajałam go, kiedy był zdenerwowany. Nigdy nie chciałam go zdenerwować. Ułatwianie życia Sawyerowi było moją mantrą przez tak długi czas. Cóż, ta część tej szarady, w której żyłam, dawno się skończyła. Koniec z poklepywaniem go po ramieniu. − Ashton, popełniłem kilka złych decyzji z Nicole. Wymusiła na mnie kilka rzeczy. Podporządkowałem się. Ale ty, ty jesteś inna. Jesteś dobra. Między nami nie chodzi o seks. Jak można było być w kimś zakochanym i nie pragnąć uprawiać z nim seksu? Byliśmy ludźmi. On był nastolatkiem, na litość boską. Miał hormony. 155
− Nie jesteś zainteresowany mną w te sposób? Mam na myśli, wiem, że nie mam ciała Nicole i nie wygram żadnego konkursu piękności, ale jeśli mnie kochasz, to czy seks ze mną nie przemawiałby do ciebie? Trzy tygodnie temu nie miałabym odwagi powiedzieć tych słów. Bycie z Beau tak bardzo mnie zmieniło. Emocje Sawyera były gdzieś pomiędzy szokiem a zmieszaniem. − Ashton, szanuję cię. Zasługujesz na szacunek. Jesteś wszystkim, czego kiedykolwiek chciałem w dziewczynie. Nie jesteś jakąś dziewczyną, z którą skończę wraz z zakończeniem roku szkolnego. Mam zamiar poślubić Cię pewnego dnia. Poślubić go? Co? Poważnie? Och, BOŻE. Uśmiechnął się na widok szoku malującego się na mojej twarzy. − Kocham Cię, Ashton. Mam zamiar zatrzymać cię na wieczność. Jestem bardzo tobą zainteresowany. Po prostu nie chcę, żeby moja przyszła żona straciła dziewictwo na tyle przyczepy samochodowej.
Beau To jakieś bzdury. Ona nie była szczęśliwa. Widziałem to na jej twarzy. Do diabła, była tak bardzo sztywna, kiedy Sawyer stał tam i trzymał ją, trudno było tego nie zauważyć. To również mnie wkurzało. Nienawidziłem widzieć jej tak nierozluźnionej. Wtedy Nicole otworzyła swoją głupią buzię i zdenerwowała ją jeszcze bardziej. Chciałem wierzyć 156
w to, że zasługiwała na to wszystko, ale nie potrafiłem. Coś było nie tak. Myliłem się, nie zadając jej pytań, kiedy przyszła do mnie. Moja głupia duma pozwoliła jej odejść. Spierdoliłem to na dobre. − Przestań być taki wredny – powiedziała Nicole, opierając się o moje ramię, broniąc się tym samym przed upadkiem na twarz. Złapałem ją za ramiona i ściągnąłem w dół, by usiadła i oparła się o oponę za nami. Nie potrafiła sama stać bez pomocy, a ja nie chciałem czuć jej rąk na sobie. Spojrzenie Ash, kiedy nasze oczy się spotkały, sprawiło, że wszystkie te miejsca, które Nicole dotykała, były tanie i brudne. Chciałem trzymać ją z dala ode mnie. − Co się dzieje pomiędzy tobą a Ash? – Pytanie Kayli oderwało mnie od mojego wewnętrznego zamieszania i podniosłem swój wzrok, by napotkać jej zaciekawione spojrzenie. Cholera. Tylko kobieta potrafi zobaczyć rzeczy, których inni nie widzą. − Nic się nie dzieje pomiędzy mną a Ash. Uniosła brew w niedowierzaniu. − Hmm… nieważne, Beau – odpowiedziała, zanim podniosła swój czerwony kubek do ust. Laska zawsze była wścibska. − Zabierzesz Nic do domu? – zapytałem Ethana, oddalając się na tyle, by nie mogła mnie obrzygać. Ethan wzruszył ramionami. − Tak, tak myślę. Jeśli zacznie na mnie lecieć, skopiesz mi jutro tyłek? 157
− Nie, baw się dobrze. Ethan parsknął i pokręcił głową. Nie czekałem, by usłyszeć, jakie jeszcze głupie komentarze wyjdą z jego ust. Skierowałem się do mojej ciężarówki. Pozostanie tutaj było niemożliwe. Przyszedłem tylko dlatego, bo wiedziałem, że ona tutaj będzie. Pragnienie ujrzenia jej było moim największym pragnieniem ponad zmierzeniem się z Nicole i Sawyerem. Tęskniłem za nią. Tak zajebiście za nią tęskniłem. Po tym smutnym uśmiechu i pełnym nadziei wzroku, kiedy odchodziła, miałem w sobie nową nadzieję, że może to wszystko to jeszcze nie jest koniec. Może nadal miałem szansę.
tłumaczenie: Artemida89
korekta: Thebesciaczuczek
158
Rozdział 13 Ashton Parking przy szkole był prawie pusty. Pozostało jedynie kilka zaparkowanych samochodów. Rozpoznałam samochody Sawyera i Beau. Oboje nadal byli na treningu. Przeciągałam powrót do domu przez ponad godzinę. Sawyer był na siłowni i nie odpowiedział na moją ostatnią wiadomość. Udanie się do domu było czymś, z czym nie potrafiłam się jeszcze zmierzyć. Moja ciocia Caroline i jej córka Lana pojawiły się w naszym domu ostatniej nocy i pozostaną w nim przez nieokreślony czas. Wujek Nolan został przyłapany z sekretarką na rzeczach, których nie powinien z nią robić na maszynie do ksero, a ciocia Caroline uciekła z ich domu w Mississippi. Byliśmy „jedynym miejscem, o którym mogła myśleć”, a to nie czyniło z nas wygranych w totka. Ciocia Caroline płakała i raczyła każdego, kto chciał, słuchać o tym, jak odkryła, co mój wujek robił. Słuchanie tego po raz pierwszy było wystarczająco ciężkie. Naprawdę nie chciałam słuchać tego ponownie. Lana naruszała moją przestrzeń osobistą, przyprawiając mnie o frustrację. Była tak bardzo uprzejma i pełna ogłady. Chciałam zacząć krzyczeć albo ewentualnie potargać jej włosy i walnąć parę razy, aż w końcu pokazałaby trochę emocji. Leann już wyjechała do college’u, Sawyer był cały czas zajęty futbolem, a Beau zachowywał się tak, jakbym nie istniała. W takich chwilach jak te, kiedy czułam się samotna i opuszczona, biegłam do babci, by sprawiła, że wszystko było znowu dobrze. Życie tak bardzo było 159
niesprawiedliwe. − Co złego zrobił twój samochód? Głos Beau zaskoczył mnie. Okręciłam się, by zobaczyć go tylko kilka stóp za mną z kaskiem i naramiennikach w jednej ręce i koszulką, którą powinien mieć na sobie, w drugiej. Boziu, czy musiał chodzić wokoło bez koszulki? Podniósł wzrok z mojego samochodu do mojej twarzy. Poszurałam nerwowo stopami. Nie byliśmy sami od szesnastu, nie, siedemnastu dni. − Stoisz tutaj i wpatrujesz się w swój samochód od pięciu minut. Zakładam, że w jakiś sposób cię obraził. Łzy napłynęły mi do oczu. Posiadanie go tak blisko siebie i świadomość tego, że patrzył i mówił do mnie, były cudowne, a jednocześnie niesamowicie bolesne. − Co się dzieje, Ash? Połknięcie guli w moim gardle nie pomogło. Przygryzłam dolną wargę i wzruszyłam ramionami. Stał tam przez chwilę w ciszy. Widziałam niezdecydowanie na jego twarzy. W końcu sięgnął po moją torbę na książki i dotknął mojej talii. − Chodź ze mną. Będziesz mogła mówić, a ja będę słuchał. Nie kłóciłam się. Chciałam tego. Potrzebowałam go. Pozwoliłam zaprowadzić się do jego ciężarówki i Beau otworzył drzwi od strony pasażera, bym mogła wejść. Na początku nie rozmawialiśmy. Pracowałam nad tym, żeby 160
zapanować nad moimi emocjami, kiedy skierował ciężarówkę w dół znajomej drogi, która prowadziła do naszego miejsca nad zatoką. − Chcesz mi powiedzieć, co się zdenerwowało? – zapytał. Zerknął na mnie przez sekundę, ale szybko odwrócił wzrok z powrotem na drogę. Nie byłam pewna, jak odpowiedzieć na to pytanie. Z wieloma rzeczami było nie tak jak powinno być. Byłam z Sawyerem, zachowując się jak nie ja. Zdałam sobie sprawę, że jak ktoś, kogo nawet nie lubię. Szkoła się zaczęła i Beau był tam każdego dnia na korytarzach, w stołówce, w moich klasach. Mogłam go widzieć, ale nie dotykać. To nie zabijało. No i oczywiście była też ciocia Caroline i Lana, które zagarnęły jedyne schronienie, jakie miałam. Mój dom. Mój pokój. − Dalej, Ash, powiedz mi, co jest grane. − Mój wujek zdradził moją ciocię i teraz moja ciocia i kuzynka wprowadziły się do mojego domu. Lana ciągle przebywa w moim pokoju. Nie mam prywatności. Moja ciocia płacze i na nowo opowiada o tym, jak to przyłapała go na zdradzie. Nie ma gdzie się ukryć. Mam ochotę pobiec do lasu i krzyczeć. Miękki śmiech obok mnie powinien mnie wkurzyć z naśmiewania się z moich kłopotów, ale tak bardzo brakowało mi tego dźwięku, że też się uśmiechnęłam. − Rodzina potrafi być niezłą suką – powiedział trochę posępnie. Ciekawe, czy nie miał na myśli Sawyera. Obchodziło go, że byłam z Sawyerem? Nie potrafiłam stwierdzić. Chciałam wierzyć, że chował 161
swoje uczucia przede mną, ale wyglądało to mało prawdopodobnie. Śmiał się i flirtował z każdą ładną twarzą w szkole, tak jak zawsze to robił. − Więc znalazłem cię stojącą kilka stóp od twojego samochodu wpatrującą się w niego, jakby miał zęby i miał zamiar cię ugryźć, bo nie chciałaś wracać do domu? Myślałam o tym, by przyznać się, że za nim tęskniłam. O tym, że każdego dnia zwalczam chęć, by wsiąść do samochodu i pojechać do baru, do którego zabrał mnie na grę w bilard, w nadziei, że go tam znajdę. Poklepał miejsce obok siebie i przysunęłam się do niego bez chwili wahania. Jego ręka odnalazła moją i ścisnął ją. Po raz pierwszy, odkąd Sawyer wrócił do domu, czułam się kompletna. Przebywanie z Beau pozwalało mi wierzyć, że wszystko będzie dobrze. Wierzyć, że problemy, które trzymają nas rozdzielonych, nie zawsze będą miały znaczenie i wszystko ewentualnie dobrze się ułoży. Wjechaliśmy na nasz kawałek ziemi w widokiem na Mobile Bay. Wszystko wyglądało inaczej w świetle dnia. Puścił moją dłoń i zaczęłam się odsuwać, kiedy jego ręka wślizgnęła się za mnie, by przyciągnąć mnie bliżej. Wypuściłam zadowolone westchnienie i położyła głowę w zgięciu jego ramienia. Żadne z nas nic nie powiedziało. Po prostu siedzieliśmy tam i obserwowaliśmy, jak słońce chowa się za wodą. Moje powieki zaczęły opadać i uśmiechnęłam się na myśl o tym, jak wszystko było przy nim proste. − Ash. – Oddech Beau łaskotał moje ucho. Moje oczy się otworzyły i zajęło mi chwilę by przypomnieć sobie, gdzie się znajduję. Przecierając 162
oczy powoli usiadłam. − Przysnęłam – wymamrotałam. Beau zaśmiał się. − Tak, przysnęłaś. − Przepraszam. Nie miałam zamiaru. Beau umieścił kosmyk moich włosów za ucho i posłał mi ten krzywy uśmiech, który zawsze przyprawiał moje serce o drżenie. − Nie przepraszaj. Nie przypominam sobie o lepszym czasie, jaki spędziłem, odkąd… cóż, odkąd. Co miał przez to na myśli? Odkąd? Odkąd tego lata byliśmy tylko my dwoje? Odkąd pozwolił mi wyjść ze swojej przyczepy bez kłótni? − Muszę cię odwieźć z powrotem. Sawyer pisał i dzwonił do ciebie kilka razy. Ostatnim razem, kiedy zadzwonił, zdecydowałem, że pora cię obudzić. Jednak podobała mi się świadomość tego, że śpisz na mnie. Serce zabiło w mojej piersi. To, jak mówił do mnie takie rzeczy, dawało mi nadzieję. Nadzieję na co, nie wiedziałam. To, jak byłam tą, która zdecydowała, że nie było warto. Podał mi mój telefon. − Odpowiedz mu. Będzie wystarczająco ciężko to wytłumaczyć i tak. Przeczytałam obie wiadomości, w których pytał, gdzie byłam. W ostatniej wydawał się być zmartwiony. Niepokoił go mój samochód pozostawiony na parkingu.
163
Telefon Beau zadzwonił i spojrzał na niego, marszcząc brwi. − To Sawyer. Sięgnęłam po jego telefon. − Daj, pozwól mi odebrać. Równie dobrze ja mogę wyjaśnić. Poza tym, nie robiliśmy nic złego. Halo? − Ash? Gdzie jesteś? Dlaczego odebrałaś telefon Beau? Próbowałem się do Ciebie dodzwonić. − Przepraszam. Wiem. Właśnie miałam do ciebie zadzwonić. Zasnęłam. Beau znalazł mnie na parkingu przy szkole. Nie chciałam wracać do domu i stawiać czoła całemu dramatowi. Zaproponował, że mnie wysłucha i skończyłam, zasypiając. Pozwolił mi spać. Ale właśnie zabiera mnie z powrotem do mojego samochodu. Sawyer przez chwilę był cicho. Spojrzałam na Beau, który obserwował mnie w sposób, jaki przypominał lwa, który wyczuł niebezpieczeństwo i jest gotów zaatakować. − Ok, zaczekam na ciebie przy samochodzie – odpowiedział w końcu. Nie mogłam wyczuć po tonie jego głosu, o czym myślał. Zwykle mogłam określić jego nastrój przez telefon. − W takim razie widzimy się niedługo – powiedziałam i podałam telefon Beau. Zamknął go i skinął w stronę miejsca dla pasażera. − Jeśli ma zamiar na nas czekać, prawdopodobnie powinnaś się 164
przesunąć. Nie jestem pewny, czy byłby aż tak wyrozumiały. Beau odpalił silnik i skierował go z powrotem do miasta. Niechętnie przesunęłam się z powrotem w najdalszy kąt ciężarówki. Jak najdalej od jego ciepła. − Beau… dziękuję. Potrzebowałam tego. Potrzebowałam, potrzebowałam… ciebie. Wypuścił ciężki wydech i pokręcił głową. − Mówienie do mnie takich rzeczy sprawia, że staje się to cholernie ciężkie. Zawsze będę w pobliżu. Ale nie mów mi, że mnie potrzebujesz. − Ale nic nie mogę na to poradzić. Tak jest. − Cholera, Ash. Nie mogę tego słuchać. Nie mogę o tym myśleć. Mogę żyć ze świadomością tego, czego mogę sobie odmówić. Czego chcę. Ale nie mogę odmawiać sobie ciebie. − Kochasz Sawyera. Jest dla ciebie jak brat. Naprawdę mógłbyś skrzywdzić go w taki sposób? Naprawdę mógłbyś go stracić dla dziewczyny? Nie wiem, czy pozwoliłabym ci to zrobić. Pewnego dnia mógłbyś obwinić mnie za wejście między was. Nigdy nie byłbyś w stanie mnie pokochać. Zawsze przypominałabym ci o tym, że byłam powodem, przez który straciłeś Sawyera. Oparłam głowę o zagłówek i zamknęłam oczy. Było tyle powodów, dla których nie mogłam mieć Beau. I za każdym razem, kiedy mówiłam głośno o jednej z nich, wypalało to dziurę w moim sercu. − Masz rację – powiedział ochrypły szeptem. 165
Usłyszenie, jak przyznaje mi rację, było, jakby wbił sztylet w moją pierś. Zdusiłam szloch i odwróciłam od niego głowę. Żadne z nas już nic więcej nie powiedziało. Kiedy
zaparkował
na
miejscu
parkingowym
obok
mojego
samochodu, Sawyer znalazł się po stronie pasażera ciężarówki Beau, natychmiast otwierając drzwi i sięgając po mnie. −
Przepraszam,
kochanie.
Tak
byłem
zajęty
futbolem,
że ignorowałem cię. Dopiero co straciłaś babcię i twoi krewni znaleźli się w twoim domu. Przyciągnął mnie w swoje ramiona, a ja pozwoliłam mu się w nich trzymać. W tym momencie moja klatka piersiowa tak bardzo bolała, że potrzebowałam kogoś, kto by mnie trzymał. Nawet jeśli tym kimś nie był Beau. − Dziękuję, Beau. Byłeś przy niej, kiedy mnie nie było. Mam u ciebie dług – powiedział ponad moją głową Sawyer. Nie patrzyłam na Beau. Trzymałam moją twarz zakopaną w klatce piersiowej Sawyera. − Nie ma za co – odpowiedział Beau. Sawyer zamknął drzwi ciężarówki i usłyszałam, jak opony zachrzęściły na żwirze. Dźwięk odjeżdżającego Beau i zostawiającego mnie tutaj z Sawyerem. − Chodź ze mną do mojego domu. Grilluję razem z tatą na zewnątrz i rodzice byliby zachwyceni mieć cię obok siebie – powiedział Sawyer, patrząc na mnie z góry. Nie potrafiłam odmówić. Nie chciałam odmówić. 166
Powrót do domu oznaczał więcej Lany i więcej cioci Caroline. − Dobrze.
tłumaczenie: Artemida89
korekta: Thebesciaczuczek
167
Rozdział 14 Beau − Hej, Beau. Odwróciłem się, aby zobaczyć Kaylę idącą obok mnie z podkładką do pisania w ręce. Korytarze były wypełnione uczniami, którzy zatrzymywali się przy swoich szafkach pomiędzy lekcjami. Kayla ścigała mnie, by zadać mi pytanie. To było niemożliwe, aby uciec od niej w tym tłumie. Posłała mi zalotny uśmiech i oblizała swoje usta. Kayla była tylko na tyle odważna, aby mówić do mnie, kiedy Nicole nie było nigdzie w pobliżu. − Kayla – odpowiedziałem i szedłem dalej, zmuszając ją, aby pobiegła trochę, by nadążyć za mną. Normalnie podkładka i Kayla oznacza, że kapitan cheerleaderek zamierza spróbować, wplątać cię w coś. − Nie wybrałeś jeszcze swojej spirit girl. Ten komentarz nie nadawał się nawet do odpowiedzi. Nigdy nie wybierałem mojej spirit girl. Ktoś zawsze robił to za mnie. Właściwie to zwykle miałem kilka wolontariuszek przy mojej szafce w dzień gry, chętnych i gotowych, aby spełnić wszystkie moje potrzeby. − Mogę umieścić twoje imię w kapeluszu, aby jedna z dziewczyn je wylosowała, lub możesz wybrać sam. Reszta z pierwszego składu już wybrała. Więc kilka dziewczyn ma już swoich dwóch chłopaków. Jeśli chcesz jedną z najlepszych, musisz wybrać ją teraz. Znowu nie mam powodu, aby odpowiedzieć. − Okay, więc to są najlepsze i najbardziej popularne typy, którym 168
nadal zostało jedno wolne miejsce: Heather Kerr, Blair, Heidi, Noel, Heather Long i Amy. Ashton stała obok swojej szafki, starając się nie wyglądać, tak jakby podsłuchiwała. Widziałem, że obserwowała mnie kątem oka. To przykuło moją uwagę. Ból, który osiedlił się w mojej piersi, ostatnio się nasilił, przypominając mi dlaczego tam był. Czy to uczucie nigdy nie odejdzie? Jak długo sam jej widok będzie mi sprawiał taki ból? − Och, i Ashton oczywiście. – Radosny głos Kayli odezwał się w końcu, mówiąc coś, czego nie mogłem zagłuszyć. − Co z Ashton? – zapytałem, odwracając mój wzrok z dala od niej, by spojrzeć na dół na Kaylę. − Jest ciągle dostępna. Nikt jej nie wybrał z wyjątkiem Sawyera oczywiście. Nie wydaje mi się, żeby ktokolwiek to zrobił. Nikt jej nie chce, ponieważ wiedzą, że nie będą traktowani specjalnie przez nią. Całe specjalne traktowanie będzie przeznaczone dla Sawyera. − Chce ją. − Chcesz? Naprawdę? − Tak. -Ale wiesz, Noel ma coś do ciebie i mogę obiecać, że spełni wszystkie twoje potrzeby – zaczęła mówić Kayla. − Chcę Ashton – powtórzyłem i spojrzałem na nią przed odwróceniem się i wyjściem na zewnątrz na dziedziniec. Prosząc o Ashton mogłem otworzyć się na więcej bólu, ale myśl o niej, że robiła rzeczy dla Sawyera, wystarczyła, aby doprowadzić mnie do szału. A myśl o niej, robiącej ciasteczka dla jeszcze jednego faceta i dekorującej jego szafkę oraz robiącą mu kartki rozwścieczyła mnie. Poza 169
tym, nie radzę sobie świetnie na chemii. Potrzebuję korepetycji. Jednego rodzaju, do którego koledzy nie byli dopuszczeni. − To był jeden z cholernych chwytów – powiedział Sawyer, kiedy podniósł nasze kaski, które rzuciliśmy na ubocze, zanim zaczęliśmy samobójczy bieg. Nie patrzyłem na niego, jak odwróciłem się i ruszyłem w kierunku pięćdziesiątego jardu, by złapać rękawice, które zdjąłem wcześniej. − Byłem dzisiaj trochę bardziej skoncentrowany – odpowiedziałem, biegnąc, by złapać moje rękawice. Sawyer ruszył za mną. Potrzebowałem trochę dystansu od niego. Dzisiaj popchnął mnie trochę za daleko ze swoją miłością do Ashton. On oczywiście o tym nie wiedział. − Zacząłem martwić się o ciebie. Podczas ostatnich kilku treningów wyglądałeś na wyłączonego. Ale dzisiaj wygląda na to, że znalazłeś punkt optymalnego trafienia piłki. Tydzień temu przez jego komentarz poczułbym się winny. Ale po tym, jak musiałem znosić to, że codziennie ją całował i dotykał, moje nieczyste sumienie zostało zastąpione przez wściekłość. Dlaczego, do cholery, to on powinien mieć to wszystko? Przez całe nasze życie miał wszystko, ale nigdy mi na tym nie zależało. Nigdy nie chciałem ani nie prosiłem go o nic. Teraz miał jedyną rzecz, którą chciałem bardziej niż powietrza i on nawet o niej nie wiedział. Dziewczyna, którą kocha, nie istnieje. − Chyba po prostu zardzewiałem tego lata – wymamrotałem. − Dobrze, że jesteś z powrotem. Wyglądałeś tam świetnie. – Sawyer się uśmiechnął. 170
Jego telefon zapiszczał i zmusiłem się, aby odwrócić wzrok, kiedy spojrzał na wiadomość. Nienawidziłem wiedzieć, że to prawdopodobnie Ashton do niego pisze. Nienawidziłem tego, jak bardzo chciałem wiedzieć, co do niego napisała. Powiedziała mu, że go kocha? Czy wysyłała mu wiadomości, pytając go, czy spotka się z nią u niej? Czy zrobiła te seksowne małe jęki… PRZESTAŃ. Musiałem przestać myśleć o nich jak o parze. − Hej, Beau, ty i Ash zbliżyliście się do siebie tego lata. Mam na myśli to, że rozładowywała z tobą stres związany z domem i jej twarz nie zaciska się już, kiedy wspominam twoje imię. Co jest dobrą rzeczą. Cieszę się, że dwie osoby, które znaczą dla mnie najwięcej, przypomniały sobie, że byli kiedyś przyjaciółmi. Jak miałem na to odpowiedzieć? Więc tylko skinąłem głową. − Czy, y, mógłbyś wyświadczyć mi przysługę? To znaczy, jeśli ty i Nic nie macie żadnych planów na wieczór. Bo powiedziałem Ashton, że zabiorę ją gdzieś, żeśmy coś zjedli albo obejrzeli film. No wiesz, żeby zabrać ją z dala od domu i od szalonych krewnych. Ale tata właśnie do mnie napisał, że potrzebuje mnie, abym poszedł z nim na spotkanie z jego przyjacielem, który jest w mieście wieczorem i ma związek z działem sportowym na Uniwersytecie. To ważne, a tata bardzo się starał, aby ustawić to spotkanie. Ale nie chcę też zawieść Ash. Możesz zabrać ją dla mnie? Jeśli nie jesteś już umówiony z Nic. Ponieważ oboje wiemy, co czuje do Nic. Nie chcę wrzucić jej w sytuację, która sprawi, że będzie czuć się niekomfortowo. Czy on naprawdę poprosił mnie, abym zabrał gdzieś Ash dziś wieczorem? Czy on oszalał? On na nią nie zasługuje. Żaden facet, który 171
olałby ją dla czegoś, co chce jego tata, nie powinien jej mieć. − Jasne – odpowiedziałem, słysząc urywany ton w swoim głosie. Głupi idiota – mój kuzyn nie miał pojęcia, o co mnie poprosił. Byłem już w piekle, równie dobrze mogę teraz cieszyć się jazdą. − Świetnie, dzięki, stary. Jej ulubionym miejscem do jedzenia jest Seafood Shack. Spotkaj się tam z nami o szóstej. Mogę coś wypić i spędzić z wami kilka minut, zanim będę musiał spotkać się z tatą. Nienawidziła smażonych krewetek w Seafood Shack ani ich słodkiej herbaty, która zawsze smakowała gorzko. To było ulubione miejsce Sawyera i nie miała żadnych wątpliwości, żeby się z nim zgodzić, że to najlepsze miejsce do jedzenia w mieście. On jej w ogóle nie zna. − Skoro zgodziłem się pomóc, zróbmy to po mojemu. Nienawidzę Seafood Shack. Jestem pewny, że Księżniczka Ashton nie będzie miała nic przeciwko, aby odwiedzić ubogich w Hank’s. Hamburgery są lepsze niż cokolwiek, co jest w Seafood Shack, a ona naprawdę musi spróbować ich słodkiej herbaty. Sawyer zmarszczył na chwilę brwi, po czym skinął głową. − Ok, Ash się zgodzi, jestem pewny, że będzie w porządku z Hank’sem. Wziąłem ją tam kilka razy i myślę, że może się z tobą zgadzać, jeśli chodzi o hamburgery. Pamiętam, jak się nimi zajadała. Hamburgery z bekonem i serem na tostowej bułce. Ona wydaje nawet te małe słodkie dźwięki przyjemności, kiedy je je. Jedna z wielu rzeczy, których nie wierzę, że o niej nie wie.
Znajomy zapach tłuszczu i hamburgerów spotkał mnie w drzwiach, kiedy wszedłem do środka Hank’sa. Skinąłem na Hanka, gdy minąłem 172
grill i udałem się do tyłu. Z tyłu było więcej zacisznych boksów. Nie chciałem miejsca, gdzie każdy mógłby nas obserwować. Jeśli miałem mieć Ashton dla siebie, chciałem cieszyć się nią bez cholernej widowni. Poszedłem dalej i zamówiłem herbatę dla Ash i dip serowy, który uwielbiała. Kiedy Sawyer napisał do mnie, by powiedzieć mi, że są w drodze, byłem zaskoczony. Chociaż się na to zgodziłem, nie myślałem, że zrobi to Ashton. Fakt, że przyszła, wprawił mnie w bardzo dobry nastrój.
Ashton − Tam jest, z tyłu – powiedział Sawyer, biorąc mnie za rękę i prowadząc mnie na tyły Hank’sa. Moje serce przyspieszyło na myśl bycia sam na sam z Beau w zacisznym boksie. − Hej, stary, przepraszamy za spóźnienie. Musiałem podrzucić kwiaty do domu opieki – wyjaśnił Sawyer. Dał znak, żebym weszła pierwsza. Przysunęłam się do ściany, a on wsunął się obok mnie. Beau przysunął do mnie szklankę słodkiej herbaty − Nie jestem tu zbyt długo. Kiedy przyszedłem, zamówiłem napoje dla mnie i dla Ash, ale nic dla ciebie. Nie byłem pewny, co chcesz – powiedział Beau. Mój ulubiony serowy dip stał na przeciwko niego. Przesunął go do mnie. − Śmiało, częstuj się. Miałem go tyle, ile chciałem. Moje policzki stały się ciepłe, przypominając sobie ostatnią noc, kiedy dzieliliśmy się tym serowym dipem. To było w drodze do domu, gdy wracaliśmy z naszego dnia na plaży. 173
− Jest w porządku, ale dzięki. Mam tylko kilka minut, później spotykam się z tatą – powiedział Sawyer. Beau zerknął na mnie, a potem zwrócił się z powrotem do Sawyera. − Powodzenia na twoim spotkaniu. − Dzięki, przyda się. Nienawidzę zostawiać mojej dziewczyny, ale to może być ważne dla mojej przyszłości. Doceniam to, że spotykasz się z nią dzisiaj. − Cóż, wisisz mi przysługę. W zasadzie nawet kilka. Dzisiaj wybrałem również Ash na moją spirit girl. Ktoś inny mógł ją dostać i pomyślałem, że nie chciałbyś tego. Brzmi tak, jakby wyświadczaj jakąś wielką przysługę Sawyerowi. Nie byłam dzieckiem, które potrzebowało niańczenia. Nie przyszłam tu dzisiaj dlatego, że nie mogłam wytrzymać w domu. Przyszłam tu, bo chciałam być z Beau. − Daj mi znać, kiedy będziesz chciał pobrać przysługi. I dziękuję za wybranie Ash. Wiem, że mogłeś wybrać kogoś innego, kto mógłby uczynić cię szczęśliwszym, ale doceniam to, że osłaniasz moje plecy. Sawyer brzmiał, jakby Beau, spotykając się ze mną i wybierając mnie na swoją spirit girl, ponosił ogromną ofiarę. Zrobiłam wszystko, co w mojej mocy, aby powstrzymać się przed powiedzeniem im, żeby szli w cholerę i wybiegnięciem z restauracji. − Na pewno tak zrobię, kiedy będę ich potrzebował – powiedział Beau z uśmiechem na twarzy. Nagle chciałam go spoliczkować. − Okej, muszę już lecieć – odparł Sawyer, pochylając się, aby mnie pocałować. Odwróciłam swoją twarz i spojrzałam na ścianę za nim, zmuszając jego usta do wylądowania na moim policzku. 174
− A ja postaram się nie być problemem dla twojego kuzyna – odpowiedziałam z niewątpliwym gniewem w moim głosie. Sawyer zmarszczył brwi na mój ton. Udałam uśmiech, bo wiedziałam, że mi uwierzy. To wydało być się wystarczające dla niego. Skinął głową i oddalił się. Czekałam do czasu, aż drzwi zamknęły się za nim, przed tym, jak odwróciłam się w kierunku Beau. − Nie jestem jakimś dzieckiem, które potrzebuje uspokojenia. Potrafię zadbać o siebie. Tak szybko, jak opuści parking, mam zamiar zacząć iść do domu. Beau siedział, uśmiechając się do mnie tak, jakbym powiedziała mu, że właśnie wygrał milion dolarów. − Boże, jak ja za tym tęskniłem – powiedział Beau. − Co? − Widzenie prawdziwej ciebie. Prawie to uwolniłaś, właśnie tutaj, przy nim. Mogłem zobaczyć zmieszanie na jego twarzy, kiedy mówiąc do niego, użyłaś tego seksownego warczenia. Cholera, to było gorące. Siedziałam tam, patrząc na niego, kompletnie zdezorientowana. Czyżby rozwścieczył mnie celowo? − Czy mówisz mi, że to była przynęta? Próbowałeś wydobyć mnie przy nim? – spytałam, próbując kontrolować mój temperament. − Ach, i to ponownie nadchodzi, ale tym razem pana Idealnego tu nie ma, więc mam zamiar zobaczyć to w pełni sił. Oczy zapiekły mnie od łez. Wyobrażałam sobie dzisiejszy dzień zupełnie inaczej. Miałam być sam na sam z Beau, a Sawyer miał o tym wiedzieć i być z tym w porządku, to brzmiało dla mnie jak marzenie, które 175
się spełnia. Zamiast tego, Beau postanowił traktować mnie jakbym była jakimś zabawnym teleturniejem. − Nie jestem tu dla celów rozrywkowych, Beau. Zgodziłam się dzisiaj na to, bo chciałam spędzić z tobą wieczór. Tęsknię za tobą. I pomyślałam... Myślałam, że ty też zgodziłeś się dlatego, że tęskniłeś za mną. W moim gardle utworzyła się bryła i chwyciłam za torebkę. Musiałam wydostać się stąd, zanim zrobiłabym z siebie idiotkę i zaczęła płakać. Byłam emocjonalnym wrakiem. Nie mogłam wytrzymać, kiedy Beau mnie ranił. To było po prostu zbyt wiele. − Ash, poczekaj. – Słowa Beau kazały mi się zatrzymać, ale nie spojrzałam do tyłu. Chciałabym być jaskinią, wtedy mogłabym otworzyć się na trochę więcej bólu. Pobiegłam do drzwi.
tłumaczenie: xxaniia16xx korekta: Thebesciaczuczek
176
Rozdział 15 Mój dom znajdował się siedem mil stąd, a pójście po ciemku tak daleko nie byłoby mądre. Poza tym, Beau mógłby mnie znaleźć i jechać obok, przekonując mnie, żebym wsiadła do jego głupiego samochodu. Zawróciłam i pobiegłam w dół wąską asfaltową drogą prowadzącą do liceum. Światła uliczne oświetlały zadrzewioną drogę wystarczająco, aby powstrzymać ją od bycia upiorną. Byłam w miejscu znajdującym się mniej niż milę od Hank’sa i mogłam usiąść na trybunach boiska, czekając, aż Sawyer skończy swoje spotkanie i mnie odbierze. Mój telefon zawibrował i spojrzałam na wiadomość. Beau: Ash, przepraszam. Proszę powiedz mi gdzie jesteś. Kliknęłam ignoruj i w dalszym ciągu kierowałam się w stronę boiska do futbolu. Tuż przed otworzeniem bramy, reflektory rozświetliły się w ciemności za mną. Nie przestawałam iść. Jeśli to Beau, a byłam prawie pewna, że to był on, potrzebowałam uciec od niego. Chciało mi się płakać, a nie mogłam tego zrobić, kiedy na mnie patrzył. Drzwi jego ciężarówki trzasnęły i usłyszałam dźwięk jego stóp biegnących po żwirze. Nigdy nie byłam w stanie go wyprzedzić, ale mogłam spróbować. − Ash, przepraszam. – Jego ramiona zaplotły się wokół mnie, zanim mogłam wyrwać się do biegu. − Beau, pozwól mi odejść. Chcę być sama. Zadzwonię do Sawyera, może po mnie przyjechać później i zabrać mnie do domu. − Nie – odpowiedział. − To nie było pytanie. To było żądanie. Teraz, odejdź. − Ash, musisz mnie wysłuchać. Nie miałem na myśli nic z tego, co 177
powiedziałem. Próbowałem tylko zobaczyć ten ogień, który jest za twoimi oczami. Brakowało mi tego, zamachnąłem się egoistycznie wiedząc, że się zezłościsz. Myliłem się i jest mi bardzo przykro. Proszę. Ukrył swoją twarz w zgięciu mojej szyi i wziął głęboki oddech. Jeśli miałam jakieś intencje, by być na niego zła, wyleciały przez okno, kiedy zrobił coś tak wrażliwego, jak przytulenie się do mojej szyi. − Więc nie uważasz, że to jest opieka nad dzieckiem, za którą Sawyer jest ci coś winien? – zapytałam o wiele miększym głosem niż do tej pory. − Boże, nie, wiesz to – odpowiedział, w dalszym ciągu przytulając się do mojej szyi. Chwycił za moje ręce i splótł swoje palce z moimi. − I prosząc o mnie na swoją spirit girl nie wyświadczałeś mu jakiejś wielkiej usługi? Ponieważ mogę odmówić, a ty możesz poprosić o inną dziewczynę. Uspokoił się, a następnie zaczął śledzić pocałunkami moją szyję. − Myśl o tym, że robisz rzeczy dla Sawyera w dniu meczu jest wystarczająco ciężka. Nie mogłem wyobrazić sobie ciebie robiącej ciasteczka dla jeszcze jakiegoś kolesia, dekorowania mu szafki, czy całowania go w policzek na pep rally. Jesteś jedyną spirit girl, jaką kiedykolwiek będę chciał. Odwróciłam się w jego ramionach i spojrzałam na niego. − Nie jestem teraz naprawdę zbyt silna emocjonalnie. Ze wszystkim, co dzieje się w domu i chodzeniem do szkoły i widzeniem ciebie… – Przestałam wyjaśniać. Powiedzenie mu, jak bardzo nienawidzę tego, że Nicole jest w jego ramionach i wisi na nim, nie było w porządku. Ujął moją twarz w swoich dłoniach. 178
− A ja jestem największym dupkiem na świecie dlatego, że nie myślałem o tym, zanim zacząłem traktować cię w ten sposób. Przepraszam, Ash, proszę, wybacz mi. Stanęłam na palcach i pocałowałam go. − Wybaczam – wyszeptałam, po czym cofnęłam się niechętnie. – Powinniśmy iść – powiedziałam, odwracając się w stronę jego samochodu. Nie zwiałam z siedzenia, gdy wycofał z parkingu. Spojrzałam na dół na jego rękę i zauważyłam, że cały czas mocno ją trzyma na drążku do zmiany biegów. To nie tak miał wyglądać nasz dzisiejszy wieczór. Ponownie byłam w samochodzie Beau. Byliśmy sami, a Sawyerowi to nie przeszkadzało. Westchnęłam i odwróciłam głowę, by wyjrzeć przez okno i patrzeć na drzewa, które mijaliśmy w drodze do Hank’sa. − Poczekaj tu. Zaraz wracam – powiedział, a następnie wyskoczył z samochodu i wszedł do środka. Wrócił kilka sekund później z torbą z jedzeniem na wynos w swojej ręce. Patrzyłam, jak wsiadał z powrotem do furgonetki, dając mi swój krzywy uśmiech. − Bekonowy cheeseburger na tostowej bułce – wyjaśnił, kiedy podawał go do mnie. − Dziękuję – odpowiedziałam, czując, jak moje serce puchnie na prosty fakt, że pamiętał, co lubiłam tu jeść. − Nie mogłem pozwolić ci pójść do domu bez nakarmienia cię. Zwłaszcza po tym, jak upewnię się, że zjemy w miejscu, które lubisz. Nie uratowałem cię przed Shrimp Shack za nic. Więc dlatego Sawyer zmienił lokalizację. Uśmiechnęłam się i otworzyłam torbę. 179
− Cóż, nadal wisisz mi swoje towarzystwo, kiedy jem. Uniósł brwi. − Naprawdę... tak myślisz? − Zdecydowanie. Będę czuć się oszukana, jeśli będę zmuszona samotnie zjeść. Skinął głową i zawrócił swoją ciężarówkę na obrzeża miasta. Wyglądało na to, że skończymy naszą noc grą w bilard. − Myślisz, że pamiętasz te umiejętności, których cię nauczyłem? Bo naprawdę chciałbym widzieć cię pochylającą się nad stołem przez resztę wieczoru. Dokuczliwy ton w głosie Beau rozproszył mnie trochę od jego słów. Moja twarz stała się ciepła i odwróciłam się od niego. − Cholera. Moja wyobraźnia uciekła razem ze mną – powiedział Beau napiętym głosem, kiedy potrząsnął głową. – Muszę pomyśleć o czymś innym. Szybko. Też musiałam pomyśleć o czymś innym, ale mój umysł ciągle odtwarzał noc na tyłach jego furgonetki. Każdy dźwięk. Każdy dotyk. Przez moje ciało przeszły dreszcze od tego wspomnienia. − Proszę, Ash. Nie patrz tak na mnie. Mam zamiar zabrać nas do baru. Pogramy w bilard. To wszystko. Nie mogę myśleć o niczym innym. Jeśli to zrobię... cóż, po prostu nie mogę. Mój oddech był trochę płytki, ale przytaknęłam, a następnie zmusiłam moje usta, aby się otworzyły, żebym mogła wziąć kolejny kęs burgera. Wszystko, byleby mój umysł odciął się od myśli, jak dobrze było być w jego ramionach. Żadne z nas nie odezwało się ponownie, dopóki nie wjechaliśmy na 180
parking koło baru. Otworzyłam drzwi ze swojej strony, zanim on mógł to zrobić za mnie, i skoczyłam na dół. Złym pomysłem było to, że Beau dotykał mnie, kiedy moje ciało było w wysokiej gotowości, wiedząc, jak mógł sprawić, żebym się czuła. − Od kiedy Sawyer jest z powrotem w mieście, nie spodziewałam się, zobaczyć ciebie przychodzącego z nią tutaj – powiedziała Honey Vincent, kiedy Beau i ja weszliśmy do baru. − Zajmuję się nią dla Sawyera, mamo. Zostaw to w spokoju. Jej brwi powędrowały do góry i spojrzała na mnie. − Więc Sawyerowi to pasuje, że wychodzisz z Beau, co? No, niech mnie. Jestem pewna, że nie będzie zbytnio zadowolony, gdy dowie się, że wasza dwójka spędza czas razem. − Beau i ja byliśmy przyjaciółmi tak długo jak ja i Sawyer. Sawyer jest zadowolony, że ożywiamy naszą przyjaźń – wyjaśniłam, zanim Beau mógł powiedzieć coś złośliwego. − Założę się, że on nie ma pojęcia, że włóczysz się po barze z Beau. Jeśli się dowie, że Beau ciąga cię tutaj, nie będzie już taki zadowolony z tego, że wy dwoje się ze sobą spotykacie. − To nie twoja sprawa, mamo. Jesteśmy tutaj, żeby zagrać z bilard. Pozwoliłam Beau zabrać mnie z dala od Honey, zanim ich dwójka wda się w sprzeczkę o to, co Sawyer zaakceptowałby, a czego nie. Byłam prawie pewna, że byłby przeciwny temu, ale to stało się zwyczajem dla mnie i dla Beau. Nie byłam zdolna z tego zrezygnować. Spojrzałam z powrotem na Honey, gdy Beau prowadził mnie do stołu bilardowego. Nieakceptacja w jej oczach była oczywista. Obserwowała mnie przez 181
chwilę, zanim potrząsnęła głową i odwróciła się, by pójść z powrotem do baru. − Przepraszam za nią. Ona ociepliła swój stosunek do ciebie, ale w dalszym ciągu nie szaleje za rodziną Sawyera i to, że jesteś jego dziewczyną, stanowi cię jej częścią. Zrozumiałam niewypowiedziane słowa. Ponieważ zostałam z Sawyerem i nie wybrałam Beau, to stanowiło przeciwko mnie. W jej oczach zdradzałam ją i Beau. − Jest ok. Rozumiem – zapewniłam Beau i podniosłam kij. − W porządku, Ash, to czas dla mnie, aby skopać ci ten gorący mały tyłek. − W twoich snach, kolego – odpowiedziałam, wiedząc dobrze, że no cóż, mógłby mnie pokonać. Byłam coraz lepsza, ale nie na tyle dobra, aby pokonać Beau. Dwie gry później, dostałam wiadomość od Sawyera. S: Jesteś w domu? Powoli podniosłam oczy, aby spotkać Beau. – To Sawyer, pyta, czy jestem w domu. Beau umieścił swój kij w drążku i sięgnął po mój. − Powiedz mu, że zabieram cię teraz do domu. Nie chciałam iść do domu już teraz, ale nie było innego wyjaśnienia, które mogłam dać Sawyerowi. A: Beau zabiera mnie teraz do domu. Beau skinął w kierunku drzwi. – No chodź, idziemy. Nie sięgnął po moją rękę ani nie dotknął moich pleców w sposób, 182
jaki miał zwyczaj to robić, kiedy stąd wychodziliśmy. Zamiast tego szedł obok mnie, nie dotykając mnie ani patrząc na mnie. Dostałam kolejną wiadomość S: Powiedz mu, żeby zabrał cię do mnie. Wszyscy są w łóżkach, a ja jestem w domku przy basenie. Chodź się ze mną zobaczyć. Zabiorę cię do domu. To nie było coś, o co mogłam prosić Beau, aby to zrobił. Był wspaniały po naszej dzisiejszej kłótni. Proszenie go, żeby podrzucił mnie do Sawyera – to było zbyt wiele. Kiedy byliśmy w samochodzie, bawiłam się telefonem, starając się zdecydować, co powiedzieć Sawyerowi. − Co jest, Ash? Co powiedział, że zaczęłaś żuć swoją wargę? Westchnęłam i skupiłam wzrok na telefonie, na moich kolanach. − On chce, abyś zabrał mnie do jego domku przy basenie. Nie chcę, żebyś to zrobił. Beau zatrzymał samochód na poboczu, a następnie odwrócił się, by na mnie spojrzeć. − Dlaczego? Spojrzałam na niego. − Bo tak – odpowiedziałam. Beau warknął i uderzył dłońmi o kierownicę, co spowodowało, że podskoczyłam. − Nie mogę tego zrobić, Ash. To mnie zabija. Mieć cię tak blisko i nie dotykać ciebie, doprowadza mnie do szaleństwa. Jesteś jego, Ash. Jesteś jego. Dokonałaś swojego wyboru i rozumiem dlaczego wybrałaś 183
jego. Nie robię tego przeciwko tobie, cholera, Ash, to boli. Czułam jakby moja klatka piersiowa była rozrywana i otwierana ponownie. − Tak mi przykro Beau. Przepraszam, że ci to zrobiłam. Przepraszam za wszystko. Przykro mi, że nie mogę sprawić, aby było lepiej. Przepraszam. − Przestań, Ash. Nie masz za co przepraszać. Ja to zacząłem i ja jestem tym, który musi to zakończyć. Po prostu nie potrafię się zmusić do tego, by trzymać się z daleka od ciebie. Przesunęłam się do niego i położyłam głowę na jego ramieniu. Objął mnie ramieniem i pociągnął tak, abym była na przeciwko niego. Zamknęłam oczy, kiedy pocałował mnie w czoło. Żadne z nas nie wiedziało, co powiedzieć. Siedzieliśmy w ciszy, trzymając się nawzajem, do czasu, aż mój telefon zaalarmował nas o kolejnej przychodzącej wiadomości. Zaczęłam się odsuwać, ale Beau przytrzymał mnie u swego boku i odpalił samochód. − Po postu pozwól mi cię trzymać trochę dłużej – wyszeptał ochryple, gdy skierował się z powrotem na drogę. Kiedy zatrzymaliśmy się przy ulicy Sawyera, Beau pocałował mnie w głowę raz jeszcze. – Lepiej rusz się teraz.
tłumaczenie: xxaniia16xx korekta: Thebesciaczuczek
184
Rozdział 16 Lana siedziała na brzegu mojego łóżka, przeglądając mój album ze zdjęciami z poprzedniego lata, kiedy w końcu dotarłam do domu. Zamknęłam drzwi do mojego pokoju, trochę mocniej, niż to było konieczne, niezdolna do ukrycia frustracji spowodowanej tym, że przeglądała ponownie moje rzeczy. Jej głowa powędrowała do góry w zdziwieniu. Dobrze, mam nadzieję, że ją przestraszyłam. Ma to, na co zasłużyła, grzebiąc w moich rzeczach. − Och. Hej, Ash, jesteś w końcu w domu – powiedziała, uśmiechając się uprzejmie. Ta dziewczyna nie była prawdziwa. Była zawsze małomówna i nigdy nie pokazywała żadnych emocji. To tak, jakby moja ciotka Caroline urodziła pieprzonego robota. Mój nastrój był kiepski i widząc ją infiltrującą moją przestrzeń osobistą nie poprawił się. − Mam nadzieję, że nie przeszkadza ci to, iż wyjęłam twoje albumy. Nasze matki, szeptały do siebie, a ja się znudziłam. Cieszę się, że już tutaj jesteś. Na jej twarzy był szczery uśmiech, sprawiając, że poczułam się odrobinę winna za bycie zdenerwowaną na nią. To znaczy, jej ojciec był dupkiem, a jej matka nie starała się jej pocieszać. Zamiast tego, sprawiała, że każdy w domu w kółko przeżywał jej doświadczenia. Współczucie dla tego, co musi przechodzić, zwyciężyło nad moją złością, więc podeszłam i usiadłam obok niej. − Przepraszam, za to, że zostawiłam cię z nimi na tak długo. Skończyłam spotkanie z Sawyerem później, niż zamierzałam. 185
To nie do końca prawda, ale to było wszystko, co powinna wiedzieć. Marzycielski uśmiech rozjaśnił jej twarz i spuściła wzrok z powrotem na album leżący na jej kolanach. Spojrzałam na dół i zobaczyłam, że jest otwarty na zdjęciu Sawyera na plaży. Jego opalona klatka piersiowa połyskiwała wodą i miał na twarzy głupi uśmiech, który zawsze przypominał mi, czasy, gdy byliśmy dziećmi. − Masz szczęście Ash. Sawyer musi być najpiękniejszym facetem na świecie. Pamiętam, że kiedy byliśmy dziećmi, marzyłam o tym, by zamienić się z tobą miejscami, ponieważ zawsze bawiłaś sie z nim i jego kuzynem. Juz wtedy był taki szarmancki i przystojny. Szarmancki i przystojny? Kto używa takich słów do opisania chłopaków? Może moja mama. Pokręciłam głową i opadłam na łóżko. − On nie jest doskonały – odpowiedziałam, zaskakując samą siebie. Po raz pierwszy w moim życiu przyznałam, że Sawyer Vincent miał wady. Lana odwróciła głowę, aby na mnie spojrzeć. Obydwie jej kasztanowe brwi uniosły się do góry w pytaniu. – Nikt nie jest idealny, Lana. Wydawało się, że zastanawia się nad tym przez chwilę, po czym odwróciła się z powrotem do studiowania mojego albumu. − Zgaduję, że to prawda. Kiedyś myślałam, że mój tata jest idealny – urwała. Moje serce skręciło się trochę z bólu, słysząc jej ton głosu. Nie wiedziałam, czy chciała o tym rozmawiać, czy o tym zapomnieć. Ponieważ jej matka ciągle o tym gadała, myślę, że chciała zapomnieć. − Ten drugi kuzyn. Jak brzmiało jego imię? Bill czy Ben? − Beau – odpowiedziałam, ciekawa, co miała zamiar powiedzieć. - No właśnie. Y, pamiętam, jak Beau przykuł mnie kajdankami do 186
łańcucha ogrodzenia, gdzie tata Sawyera trzymał swoje psy myśliwskie. Byłam przerażona, będąc tak blisko od bramy. Pamiętam, jak myślałam, że te warczące psy miały zamiar jakoś ugryźć moją rękę przez ogrodzenie. Zaśmiałam się na to wspomnienie, Lana przekręciła się na łóżku i skrzywiła się na mnie. − To nie jest śmieszne. Wiesz, ja boję się głupich psów. I ten okropny chłopak sprawił, że śpiewałam w kółko „I’m a Little Tea Pot”3 ile sił w płucach. Za każdym razem kazał mi śpiewać głośniej, jeśli chciałam się uwolnić. I im głośniej byłam, tym wścieklejsze były psy. To było straszne. – Zatrzymała się i miękki uśmiech dotknął jej ust, usuwając poprzedni grymas. – Wtedy pojawił się Sawyer i skarcił Beau, a następnie mnie uwolnił. W końcu pojawiłaś się znikąd i miałaś jakieś słabe wymówki, że potrzebujesz Beau, aby ci w czymś pomógł. Wasza dwójka pobiegła gdzieś z chichotem. Sawyer tylko potrząsnął głową, gdy patrzył jak odchodzicie i przeprosił za swojego kuzyna. Był taki słodki. Zapomniałam o tym wybryku. Mieliśmy ich tak wiele, że nie jestem w stanie ich wszystkich pamiętać. Ale słuchając opowieści Lany, śmiałam się na głos przypominając sobie. Ukrywałam się za wielkim dębem tylko kilka stóp dalej. Beau kazał zostać mi w ukryciu, w razie gdyby Sawyer się pojawił. Musiałam przyłożyć pięść do ust, aby powstrzymać się od głośnego śmiechu, słysząc Lanę śpiewającą tak głośno i bez wyjścia. − Byłam pewna, że wasza dwójka skończy razem. Ty wciąż się śmiejesz z mojego cierpienia sprzed siedmiu lat. Wy dwoje byliście źli. Oparłam się na łokciach i uśmiechnęłam do Lany. − Jeśli dobrze pamiętam, powiedziałaś do mnie, że jestem paskudna i 3
„Jestem małym czajniczkiem”. 187
śmierdząca jak stara ryba i żaden chłopak nigdy nie będzie chciał za mnie wyjść, bo śmierdzę i moje włosy zawsze są tak żylaste jak u nędznego psa. Lana zarumieniła się i zakryła swoje usta. Oczywiście zapomniała o tej części. − Nie powiedziałam tego, prawda? – zapytała, wyglądając na zażenowaną. Skinęłam głową i zdusiłam kolejny śmiech, spowodowany wyrazem jej twarzy. − O, tak, powiedziałaś. Beau się to zbytnio nie spodobało, więc zdecydował, że musisz zapłacić za powiedzenie do mnie czegoś niemiłego. To jest powód, dla którego przykuł cię kajdankami i kazał śpiewać. Lana posłała mi rozumiejący uśmiech. − Ukrywałaś się za drzewem, zza którego wybiegłaś, kiedy pojawił się Sawyer, prawda? Cały ten czas, kiedy byłam torturowana, słuchałaś. – Położyłam się z powrotem na dół i wsunęłam ręce pod głowę. − Taa, słyszałam to wszystko. Poduszka uderzyła mnie w głowę, zaskakując mnie tym, więc chwyciłam jedną leżącą obok mnie, aby oddać uderzenie mojej chichoczącej kuzynce. Kto wiedział, że Lana może być głupiutka? − Dziewczęta? – Głos mojej matki przerwał nam i zamarłyśmy z poduszkami, które trzymałyśmy w górze, gotowe, aby uderzyć siebie nawzajem. Mama zawahała się przed wejściem przez drzwi. Swoje blond włosy miała ściągnięte w koński ogon, a z jej twarzy został zmyty makijaż. Widziałam stres i zmartwienie w jej oczach. Ten bałagan z ciotką wpływaj na nią emocjonalnie. 188
− Tak, proszę pani – odpowiedziała natychmiast Lana, upuszczając poduszkę, tak jakby została przyłapana na robieniu czegoś strasznie złego. Mama skierowała spojrzenie pomiędzy nas dwie. Uśmiech dotknął jej ust, kiedy zdała sobie sprawę, że się bawiłyśmy, a nie walczyłyśmy. − Przepraszam za przerwanie wam walki na poduszki – powiedziała – ale muszę przez chwilę porozmawiać z Ashton na osobności, jeśli to w porządku, Lana. – Lana natychmiast skinęła głową i pobiegła w kierunku drzwi. – Dziękuję – p wiedziała mama, gdy ją minęła, a Lana wymamrotała coś, trzymając głowę nisko. Przyszło mi do głowy, że Lana pomyślała, że mam kłopoty i zachciało mi się śmiać. Ta dziewczyna była paranoiczna. Rzuciłam poduszkę, którą trzymałam w ręku z powrotem na łóżko, i usiadłam na dużym miękkim purpurowym fotelu. − Co jest? – zapytałam. Mama usiadła na brzegu łóżka, siedząc prawie tak samo jak Lana przedtem. Jej plecy były proste, a ręce złożone na kolanach. Nigdy nie zdawałam sobie sprawy, jak rzeczywiście różniłam się od mojej mamy. − Potrzebuję, abyś coś dla mnie zrobiła. Właściwie, to przysługa dla Lany. Jutro wieczorem twój wujek Nolan będzie tu, aby omówić rzeczy z ciocią Caroline, podczas, gdy twój tata i ja będziemy sędziować. Wszyscy wierzymy, że będzie lepiej, jeśli Lana nie będzie świadkiem tego, co będzie powiedziane. Jestem pewna, że czasami może tu być głośno i emocjonalnie. Ona już tak wiele przeszła. Nie widzę powodu, aby zmusić ją do tego, by była narażona na ten dramat. Twój ojciec i ja chcemy ją chronić i jeśli mogłabyś zabrać ją gdzieś jutro wieczorem byłoby wspaniale. Nie zmusiłabym cię do tego, odkąd szkoła się zaczęła, a ty 189
byłaś z daleka od Sawyera całe lato, ale potrzebuję twojej pomocy. Zgodziłam się, że nie było mowy, żeby Lana mogła być tu dla krzyków, które miały się pojawić jutro wieczorem. Jednak planowałam iść na polną imprezę z Sawyerem. Może wzięcie Lany ze sobą nie byłoby takie złe. Miałabym więcej szans, aby wykraść spojrzenie na Beau, z Laną w pobliżu. Mogłabym zdystansować się trochę od Sawyera, używając tego jako wymówki, że muszę sprawić, aby czuła się komfortowo. − Pewnie. Nie ma sprawy. Będę trzymać ją z daleka, do późna.
Minęła co najmniej godzina, kiedy Lana wróciła do mojego pokoju. Samotność była miła. Sprawdziłam swoje maile. Odpowiedziałam na jeden od Leann. Byłam wtedy skulona na łóżku i słuchałam mojej ulubionej playlisty. Kiedy Lana cicho weszła do mojego pokoju, była już w piżamie, a jej włosy wisiały zwinięte w luźne wilgotne loki, które okalały jej bladą twarz. Zawsze zazdrościłam jej tych pięknych czerwonych włosów. Mogłabym się obejść bez jej bladej cery i piegów, ale chciałabym mieć takie włosy. Sięgając wyżej, wyciągnęłam słuchawki z uszu. − Hej – powiedziała, podchodząc do podwójnego materaca na podłodze obok mojego łóżka. − Hej – odpowiedziałam, zastanawiając się, co wpłynęło na to, że ma smutny wyraz twarzy. Znając moją ciotkę, powiedziała Lanie, że jej tata przychodzi jutro. Ta kobieta była tak głupia jak pudełko skał. Jak była spokrewniona z moją matką pozostawało dla mnie niewiadomą. − Wszystko w porządku? – zapytałam, gdy odsunęła kołdrę na 190
swoim materacu i wsunęła się pod nią. Wzruszyła ramionami, a następnie odwróciła do mnie głowę. − Wiem, że przychodzi. – Skinęłam głową. – Dzięki za branie mnie ze sobą. Nie sądzę, że jestem gotowa go zobaczyć. W jakiś sposób mogłam to zrozumieć. Nie tylko zdradził jej matkę, ale ją również. Byłabym wściekła na swojego tatę za zrobienie czegoś takiego. Ale to i tak nie sprawiłoby, że przestałabym go kochać, czy tęsknić za nim. Lana nie widziała swojego ojca od ponad tygodnia. Z pewnością jej go brakowało. Chociaż trochę. − Czy kiedykolwiek będziesz gotowa, aby się z nim zobaczyć? – zapytałam, zastanawiając się, czy przypadkiem nie powinnam trzymać języka za zębami. Nie odpowiedziała od razu i zaczynałam myśleć, że nie zamierza. − Któregoś dnia. Tylko jeszcze nie teraz – wyszeptała, dotykając swojego podbródka. Położyłam się na moją poduszkę i zaczęłam patrzeć się w sufit. Moi rodzice może doprowadzali mnie do szału, z tym, że chcieli bym była idealna, ale przynajmniej nigdy nie sprawili mi takiego bólu, który wiedziałam, że Lana musi doświadczać.
tłumaczenie: xxaniia16xx korekta: Thebesciaczuczek
191
Rozdział 17 Beau Postanowiłem całkowicie skończyć z Nicole. Nie przyjęła tego dobrze, ale Nicole nie była przyzwyczajona do odrzucenia. Wyszedłem na polanę, gdzie zaatakowała mnie głośna muzyka i znajomy zapach palonego drewna. Słyszałem, jak ktoś krzyczał moje imię kilka razy na powitanie, ale nie zwracałem uwagi, kto to był. Nie byłem tutaj dziś w celach towarzyskich. Przyszedłem tu z jakiegoś powodu. Były inne rzeczy, które mogłem dzisiaj robić. Ale te rzeczy nie obejmowały patrzenia na Ashton. Mój świat obracał się wokół spotkań z nią. Jeśli wiedziałem, że gdzieś będzie, szedłem tam. To był punkt, w którym zastanawiałem się, czy nie zacząć chodzić do kościoła w niedzielę. Wiedziałem, słysząc jak Sawyer o tym rozmawia, że Ash śpiewała solo przez większość niedziel w chórze. Nie słyszałem jej słodkiego głosu śpiewającego od lat. − Czy to prawda? Naprawdę zerwałeś z Nicole? – Odwróciłem się, aby zobaczyć Kyle’a Jacobsona podchodzącego do mnie z uśmiechem. Zawsze coś czuł do Nicole. Miałem załatwić mu noc. − Tak – odpowiedziałem, sięgając po kubek i wypełniając go zimnym piwem z beczki. − Więc jest wolną grą, czy zamierzasz sprać faceta, jeśli za nią pójdzie? – Wziąłem łyk piwa i zachichotałem. Praktycznie zapłaciłbym komuś, żeby tylko ją ode mnie zabrał. W momencie, w którym uświadomi sobie, że ją porzuciłem, ponieważ byłem zakochany w Ashton, jej pazury 192
wyjdą. Nie mogłem pozwolić jej skrzywdzić Ash. − Człowieku, ona jest wolnym ptaszkiem. Proszę bardzo. Kyle klepnął mnie w plecy. − CHOLERNIE GORĄCA. Jeśli by tylko wiedział. Dziewczyna miała problemy z długimi dystansami. Skinąłem głową i nadal piłem piwo, przeszukując tłum dla jakiegokolwiek znaku Ash. W momencie, w którym weszła na polanę, trzymając Sawyera za rękę, moje serce przyśpieszyło. Samo zobaczenie jej trochę mnie nakręcało. Nienawidziłem widoku jej ręki w Sawyera, ale nie zwracała na niego żadnej uwagi. Przeszukiwała tłum dla mnie. Wrzuciłem mój kubek do kosza i podszedłem do nich. Kiedy wyszedłem z cienia, jej oczy znalazły moje i zadowolony uśmiech uniósł kąciki jej ust. Pragnienie zakiełkowało w moim brzuchu, sprawiając, że ciężko mi było nie wyszarpać jej z rąk Sawyera i trzymać jako moją. Nie powinien jej dotykać. − Sawyer – powiedziałem, kiwając głową do mojego kuzyna, zanim pozwoliłem sobie jeszcze trochę pogapić się na Ashton. Ciasne dżinsy, które na sobie miała, uwydatniały jej biodra, a płaski, opalony brzuch grał w chowanego pod rąbkiem bladoniebieskiego podkoszulka. Wiedziałem dokładnie, jak miękki był ten pasek skóry pod moimi palcami. Podniosłem oczy z jej brzucha, aby napotkać jej spojrzenie. – Ash. – Patrzyłem, jak rumieniec wypływa na jej policzki, i spojrzała na osobę stojącą obok niej spod rzęs. Podążyłem za jej wzrokiem i zobaczyłem osobę, którą mogła być jedynie starsza wersja Lany. Uśmiechnęła się do mnie, ale mogłem 193
zobaczyć, że było to udawane. Musiałem bardzo mocno się starać, aby nie zachichotać. Dręczyłem tę dziewczynę, kiedy byliśmy dziećmi, ale zawsze była taka złośliwa dla Ash. − Beau, pamiętasz Lanę. Pamiętam, jak kiedyś przypiąłeś ją kajdankami do ogrodzenia dla psów i zmusiłeś ją do śpiewania na głos, żeby ją uwolnić. Wprowadzenie Ashton sprawiło, że się zaśmiałem. Tym razem nie mogłem się powstrzymać. Pamiętałem jak blond loki Ashton wystawały zza pnia drzewa, kiedy na mnie zerkała, zakrywając usta, gdy jej ramię drżało od śmiechu. Byłem z siebie tak dumny, że uratowałem jej honor i jednocześnie sprawiłem, że się śmiała w tym samym czasie. Napotkałem rozbawiony wzrok Ashton, chcąc milionowy raz, aby wszystko poszło inaczej i aby była moja. − Pamiętam to. Dręczyłeś Lanę tak bardzo, że to dziwne, że nie uciekła z krzykiem, kiedy cię dzisiaj zobaczyła. – Głos Sawyera zaskoczył mnie. Zapomniałem, że tam stał. Nie mogłem myśleć o niczym innym, z Ashton uśmiechającą się do mnie tak słodko. Odchrząknąłem i zwróciłem uwagę na Lanę. − Ach, tak, ale wierzę, że się o to prosiłaś. Zwykle mówiłaś jakieś niemiłe rzeczy do Ash, a ja nigdy nie pozwalałem, żeby ktokolwiek tak do niej mówił. Lana posłała mi uśmiech, który mówił, że wiedziała więcej niż powinna. Czyżby Ashton powiedziała swojej kuzynce o nas? Pomysł, że powiedziała komuś o naszym wspólnym lecie, sprawił mnie bardziej 194
szczęśliwszym, niż powinien. Chciałem, żeby o tym pomyślała. Chciałem, żeby potrzebowała o tym komuś powiedzieć. Cholera, chciałem tylko ją. − Gdzie jest Nicole? – zapytał Sawyer, zerkając przez ramię, jakby spodziewał się, że Nicole wpadnie na mnie w każdej chwili. Zajęło mi całą siłę woli, aby nie popatrzeć na Ashton, kiedy powiedziałem: − Zerwałem z Nic. Nie obchodzi mnie, gdzie teraz jest. – Chciałem zobaczyć wyraz twarzy Ashton. − Hę, naprawdę? Nie spodziewałem się. Nie jest w ciąży, prawda? – Oskarżenie Sawyera, że zerwałem z Nicole z powodu zaciążenia jej, podziałało na moje nerwy. Czyżby zakładał najgorsze dla mnie? − Nie. To koniec – odpowiedziałem twardszym tonem, niż zazwyczaj z nim rozmawiałem. − Jest ktoś inny? – zapytał Sawyer. Zastanawiałem się, jakby zareagował, gdybym mu powiedział, że tym kimś innym była jego dziewczyna. Nie ulega wątpliwości, że stracę go na zawsze. Jego ramię owinęło się wokół talii Ashton. Właśnie teraz ciężko było mi pamiętać, że był moim kuzynem. Mogłem skupić się jedynie na intensywnym pragnieniu, aby oderwać jego rękę od Ashton i od całego jego ciała. − Dlaczego nie dołączymy do grupy i przestaniemy maglować Beau? – Tym razem nie mogłem nic poradzić na to, że spojrzałem na Ashton. Uśmiech dotknął jej ust, zanim odwróciła się ode mnie i spojrzała na 195
Sawyera. − Masz rację, kochanie. Mogę go wypytać innym razem – odpowiedział Sawyer i mrugnął do mnie, zanim poprowadził Ashton w kierunku grupy. Stałem tam niezdolny do podążenia za nimi. Widok jej przytulającej się do jego boku był bolesny. Zerwanie z Nic było niesprawiedliwą rzeczą, którą zrobiłem, odkąd używałem jej tylko do radzenia sobie, ale teraz nie było żadnego odwrócenia uwagi, abym nie oglądał Sawyera i Ash. − Może to nie moja sprawa, ale sposób, w jaki ty i Ash na siebie patrzycie, jakbyście chcieli się ugryźć, w końcu dotrze do twojego kuzyna. Jest zaufaną osobą, ale nie sądzę, że jest głupi. Odrywając wzrok od Ashton i Sawyera, zwróciłem się, aby zobaczyć Lanę wciąż tam stojącą i marszczącą na mnie brwi, z rękami na biodrach. Co ona wiedziała? − Masz rację, to nie twoja sprawa – rzuciłem i ruszyłem w stronę beczki. Potrzebowałem kolejnego drinka.
Ashton Sawyer wychodził ze swojej skóry, aby upewnić się, że Lana czuła się ze wszystkimi komfortowo. Wprowadził ją do głównej grupki jego przyjaciół, a nawet poszedł dla niej po wodę. To mi nie przeszkadzało. W rzeczywistości dało mi to czas na oglądanie Beau bez rozproszeń. Nie mając Nicole owiniętej wokół swojego ciała było ulgą, ale sprawiało 196
również, że niemal niemożliwe było oderwanie od niego oczu. Beau złapał mnie na gapieniu się i mrugnął. Zagryzłam dolną wargę, aby się nie zaśmiać. Ostry łokieć szturchnął mnie w żebra, sprawiając, że zaczęłam ciężko oddychać i wykręciłam się, aby znaleźć osobę, która to zrobiła. Lana uśmiechała się do mnie niewinnie. − Jesteście oczywiści – syknęła, utrzymując na twarzy fałszywy uśmiech. Jego znaczenie, mimo wszystko, wypaliło się we mnie. – Muszę iść do samochodu i wziąć telefon. Mama prawdopodobnie dzwoniła już do mnie z dziesięć razy – ogłosiła Lana. − Pójdę z tobą – odpowiedziałam szybko, spoglądając na Sawyera, który wydawał się zadowolony, że byłam ewidentnie miła dla mojej kuzynki. Kiedyś poszukiwałabym u niego tego rodzaju zgody, ale teraz mnie to irytowało. Jeśli nie lubiłam swojej kuzynki, mogłabym stanąć jej na nogę, tylko po to, aby go wkurzyć. Kiedy byłyśmy bezpieczne na polanie i szłyśmy w kierunku samochodu, Lana zatrzymała się i spojrzała na mnie. − Masz dziesięć minut, aby zebrać się w sobie, zanim twój rycerz w lśniącej zbroi przyjdzie tu, szukając nas. Mam zamiar iść po telefon i wykonać kilka połączeń. Zmarszczyłam brwi. − Co masz na myśli? − Chodzi mi o to, że musisz przestać tak otwarcie flirtować z Beau, kiedy cała drużyna piłkarska, stojąca obok, jest tego świadkiem. To tak, 197
jakbyście oboje sądzili, że znajdujecie się tam sami. Wszyscy mają oczy, wiesz. Odwróciła się i skierowała w głąb sadu pekanów, gdzie zaparkowała samochód. − Ona ma rację, ale to moja wina. – Głos Beau powinien mnie zaskoczyć, ale tak się nie stało. Jakoś wiedziałam, że znajdzie sposób, aby pobyć ze mną sam. − Tak, prawdopodobnie – powiedziałam złośliwie, kiedy się odwróciłam, aby spojrzeć mu w oczy. Beau zrobił krok w moim kierunku, a następnie przeczesał dłonią włosy, mrucząc przekleństwa. − Chcę oderwać jego cholerne ręce od jego ciała, Ash. Sawyer, dla którego zrobiłbym wszystko. Chcę go skrzywdzić. Jeśli znowu cię przy mnie dotknie, złamię się. Nie zniosę tego. Zmniejszyłam przestrzeń między nami i moje ramiona owinęły się wokół jego talii. Zrobiłam to. Moja potrzeba bycia blisko Beau stworzyła tę niemożliwą sytuację. − Przepraszam – wyszeptałam do jego piersi, żałując, że nie mogę nic zrobić, aby to zniknęło. Westchnął i objął mnie, przyciągając do siebie bliżej. − Nie przepraszaj. Po prostu staraj się nie pozwolić mu się dotknąć. Kiedy cię dotyka, widzę w czerwieni. Nie mogę tego znieść. Nie chcę widzieć ani jego, ani nikogo innego dotykającego ciebie. 198
Odepchnęłam się lekko od niego, tak, abym mogła na niego spojrzeć. Jego szczęka była mocno zaciśnięta. Wiedząc, że myśli o Sawyerze z taką wściekłością sprawiło, że poczułam się winna. Nie chciałam wejść między nich, a jednak i tak to robiłam. − Co mogę zrobić, aby to było właściwe, Beau? Nie chcę wchodzić między was. To jest główny powód, dla którego to robię. Jest twoją rodziną. Beau wsunął palce w moje włosy i przytrzymał moją głowę. − Przebywanie z nim. Pozwalanie mu dotykać ciebie, trzymać – BOŻE. To mnie zjada żywcem. Możesz odciągać Sawyera od nienawidzenia mnie, ale to tylko sprawia, że ja zaczynam go nienawidzić. Wyciągnęłam rękę i chwyciłam jego ramiona, odciągając je z dala mojej głowy, kiedy się cofnęłam. Łzy rozmazały moją wizję. − Co mam zrobić, Beau? Ty mi powiedz. Co powinnam zrobić? Otworzył usta, żeby odpowiedzieć i zamknął je, kiedy jego oczy spoczęły na czymś nad moim lewym ramieniem. Zaborczy błysk błysnął w jego oczach, jakby chciał ostrzec drapieżników, że nie powinni zbliżać się do czegoś, co było jego. Wiedziałam, bez odwracania głowy, na kogo patrzył się tak intensywnie. Nie spojrzałam w tył na Sawyera. Nie byłam pewna, co powiedzieć. − Co się dzieje? Ashton nigdy nie krzyczy na ludzi. Jakie gówno jej zrobiłeś, Beau? − To moja wina. 199
Głos Lany odciągnął moją głowę od defensywnej postawy i odwróciłam się, aby na nią gapić. − Co? – powiedzieli w tym samym momencie Beau i Sawyer. Lana posłała nam wszystkim dramatyczne westchnienie i wzruszyła ramionami. − Beau flirtował ze mną, a Ash się to nie spodobało. Myśli, że nie jest dla mnie wystarczająco dobry, czy coś. Zaczęli się sprzeczać, kiedy powiedziała Beau żeby zostawił mnie w spokoju. Nie mogłam uwierzyć własnym uszom. Czy Lana właśnie skłamała tak niewiarygodnie dla mnie i Beau? Uśmiechnęła się i ugryzła paznokieć, kiedy robiła swoje zalotne gesty i zaśmiała się. − Co? Równie dobrze możesz powiedzieć mu prawdę. Nie sądzisz, że jego kuzyn jest godny twojej kuzynki. Oderwałam wzrok od mojej nieśmiałej, łagodniej kuzynki-grającejdramę, aby prześledzić twarz Sawyera. Czy rzeczywiście w to uwierzył? Na pewno nie. Marszczył brwi na Beau. − Beau, odczep się od kuzynki Ash. Ona nie jest jedną z twoich nocnych przygód. Znajdź sobie jakąś inną dziewczynę na atak. Nie ma sensu, aby Ash nad tym pracowała. Niewiarygodne. Spojrzałam na Beau i jego mina powiedziała mi, że był ponad 200
wściekłością. Był gotowy zabić Sawyera. Weszłam między nich, przyciskając plecy do Sawyera, błagając Beau w milczeniu. Bezgłośne powiedziałam „proszę” i patrzyłam, jak jego gniew lekko się załagodził, zanim się odwrócił i ruszył w głąb sadu pekanów. Musiałam się upewnić, że było z nim wszystko w porządku, ale nie mogłam tego zrobić z Sawyerem stojącym za mną i czekającym na mnie, abym wróciła z nim na pole. Wróciłam do udawania. Wróciłam do bycia nieszczęśliwą. − Wszystko w porządku? – zapytał Sawyer, zmniejszając dystans między nami i biorąc obie moje ręce w swoje. Nie, nie było w porządku. Nigdy nie miało być w porządku. Beau był w ciemności, zdenerwowany i zły. Utknęłam tutaj, udając z Sawyerem. I moja święta kuzynka kłamała dla mnie. − Chcę po prostu wrócić do domu. Nie czuję się dobrze – powiedziałam, mając nadzieję, że Sawyer nie doszuka się niczego więcej. − Oczywiście. Nie ma problemu. – Sawyer odwrócił głowę w stronę Lany. – Wszystko w porządku? Przepraszam za Beau. Potrafi być czasami trudny. Po prostu go olej. − W porządku. Czuje się dobrze, naprawdę – odpowiedziała Lana. Słyszałam poczucie winy w jej głosie. To ją zje. Uwielbiała Sawyera. Wiedząc, że chętnie do dla mnie okłamała, kuło mnie w oczy. Byłam przyczyną całego bólu wokół mnie. Wszystkie moje złe 201
decyzje spadały lawinowo. W pewnym momencie musiałam przejąć winę na siebie i poradzić sobie z konsekwencjami. Nie mogłam pozwolić ludziom, na których mi zależało, aby przyjmowali ciosy za mnie. Nie podobała mi się osoba, którą się stawałam.
tłumaczenie: DziejeSie korekta: Thebesciaczuczek
202
Rozdział 18 Kiedy weszłyśmy do mojej sypialni, sięgnęłam po włącznik światła. Lana ominęła mnie i upuściła torebkę na mojej komodzie, a następnie spojrzała na mnie z dezaprobatą. Nie powiedziała nic w drodze do domu. Byłam zmuszona prowadzić rozmowę z Sawyerem, jakby nic się nie stało, a ona siedziała cicho z tyłu. Najwyraźniej teraz była gotowa rozmawiać. − Zrobiłam to dzisiaj dla ciebie, nie dlatego, że myślę, że to, co robisz, jest dobre czy złe, ale dlatego że potrzebujesz pobudki, nie ukrzyżowania. – Uniosłam brwi na jej wyjaśnienie. – Sawyer jest dobrym facetem. On i Beau zawsze byli blisko. Pamiętam, jak udawali złodziei, kiedy wasza trójka była jeszcze dziećmi. Zazdrościłam ci tej przyjaźni z chłopcami. Mieliście coś wyjątkowego. Coś wyjątkowego. Nie mogłam po prostu stać i patrzeć, jak to wszystko się rozpada. Poza tym, przez wyraz twarzy Beau obawiałam się, że zabiłby Sawyera gołymi rękoma, jeśli ten powiedziałby coś złego. Usiadłam na łóżku i ukryłam twarz w dłoniach. To była katastrofa. Miała rację. Rujnowałam naszą życiową przyjaźń. − Co mam zrobić? – zapytałam, wiedząc, że również nie miała niesamowitej odpowiedzi. Lana usiadła obok mnie i poklepała po plecach. To tylko sprawiło, że poczułam się gorzej. Miałam tutaj problem z dwoma facetami, a ona wyszła ze mną dzisiaj wieczorem, ponieważ jej ojciec kłamał jej matce prosto w twarz. W tym układzie jej problemy były znacznie większe.
203
− Wybierz jednego i pozwól drugiemu odejść. Brzmiało to tak prosto, ale było niemożliwe. Czy ona tego nie widziała? − Nie mogę. Któregokolwiek wybiorę, jeden z nich będzie nienawidzić drugiego i być może i mnie. Wybranie jednego z nich niczego nie naprawi. − Masz rację. Nie naprawi. Musisz obojgu pozwolić odejść. Jeśli to zrobisz, wtedy pewnego dnia wszyscy zrozumiecie, że ta przyjaźń jest niszcząca. Nie podobało mi się to, że jej słowa miały sens. Musiałam zerwać z Sawyerem i cała nasza trójka potrzebowała pójść dalej. Moja klatka piersiowa ścisnęła się na myśl, że musiałam odejść od Beau. Nie będę już czuła jego ramion owiniętych wokół mnie ani nie będę mogła ukryć swojej twarzy w jego piersi. Ale nie mogłam go mieć. Posiadanie go mogło oznaczać utracenie. Nigdy nie przeboleję straty Sawyera. Mógł żyć beze mnie. Ciepła łza spłynęła mi po policzku, a ja wyciągnęłam rękę i otarłam ją. Zrobiłam bałagan: ja go tylko mogłam posprzątać. − Masz rację – wyszeptałam, patrząc prosto przed siebie – ale chciałabym, żebyś nie miała. Ciche pukanie do drzwi przypomniało mi o innych kwestiach dziejących się w domu dzisiejszego wieczora. Sięgnęłam i uścisnęłam dłoń Lany, zanim drzwi się otworzyły i weszła jej matka. Kolor jej włosów był taki sam jak mój i mojej mamy, ale to było jedyne rodzinne podobieństwo. Kiedy moja mama była krucha i mała, ciotka duża i przysadzista, na 204
twarzy ciągle nosiła grymas. Nigdy nie wydawała się szczęśliwa. Jeszcze zanim złapała męża na zdradzie. Nie było jej tutaj, kiedy wróciłyśmy. Mojej mamy i taty również. Przez dźwięki z dołu zrozumiałam, że wszyscy wrócili. − Hej, dziewczyny. E, Lana, kochanie, chodźmy porozmawiać, dobrze. Dłonie Lany ścisnęły moje, zanim mnie puściła, i wstała. Jeśli ciotka by mi pozwoliła, poszłabym z nią i trzymałabym jej rękę przez całą rozmowę. Lana skończyła, będąc moim przyjacielem, którego tak bardzo potrzebowałam w ubiegłym tygodniu. Moje drzwi zamknęły się za nimi i położyłam się na łóżku, szepcząc krótką modlitwę dla Lany. Bóg wiedział, że potrzebowała tego z taką matką. Beau: Przepraszam za dzisiejszy wieczór. Powinienem cię chronić. Brał winę na siebie za coś, co ja zrobiłam. Musiałam znaleźć sposób, aby to powstrzymać. Ja: Nie zrobiłeś niczego złego. To była moja decyzja. Tego lata pozwoliłam, aby to się stało. Nie mogę zmienić tego, co czuję, ale mogę kontrolować to, jak będę sobie radzić z rzeczami. Robię wszystko nie tak. Beau: Co masz na myśli? Co chcesz zrobić? Nie byłam pewna. Musiałam trochę więcej pomyśleć. Powiedzenie Beau, że zrywałam z Sawyerem nie było czymś, o czym musiałam mu napisać. Ja: Nie wiem. Myślę o tym. 205
Czekałam, ale po kilku minutach bez odpowiedzi, odłożyłam telefon obok. Gdybym mogła cofnąć czas i zmienić to wszystko, zrobiłabym to? Beau: Kocham cię. Ciepło, które się we mnie rozlało, odpowiedziało na moje pytanie za mnie. Nie. Nigdy nie cofnęłabym tych momentów, które w lecie miałam z Beau. Zamykając oczy, odpłynęłam w sen.
Byłam zmęczona pożegnaniami. Lana i jej matka stały w naszych drzwiach, z walizkami w rękach. Moja ciocia ruszała z powrotem do domu, aby wziąć z rozwód z mężem. Lana miała przed sobą dużo dramatu i bólu. Błagałam ją, żeby została tutaj z nami. Mogła pozwolić swoim rodzicom samym zmierzyć się ze sobą, ale powiedziała, że matka jej teraz potrzebowała. W pewien sposób zrozumiałam, ale wtedy zaczęłam się zastanawiać, czy jeśli byłabym na miejscu Lany, też byłabym taka miła? Była naprawdę lepszym człowiekiem. Ja byłam samolubnym dzieciakiem. − Będę za tobą tęsknić – powiedziałam, chcąc, aby mój głos nie brzmiał tak beznadziejnie. Dziwnie, jak można myśleć, że ktoś zrujnuje ci życie,
a
potem
stać
się
najlepszym
przyjacielem.
Byłam
tak
zdenerwowana, że musiałam dzielić swoją przestrzeń i słuchać cioci, że nie zdawałam sobie sprawy, że miałam przyjaciela tuż pod swoim nosem, kiedy potrzebowałam go najbardziej. Wciąż go potrzebowałam. − Również będę za tobą tęsknić. Ciągle informuj mnie o swoim... życiu – odpowiedziała z niewielkim uniesieniem brwi. Skinęłam głową, a następnie pochyliłam się, aby ją przytulić. 206
− Dziękuję – szepnęłam do jej ucha. − Nie ma za co – również szepnęła. − Jestem taka dumna, że nasze dziewczyny ponownie się zaprzyjaźniły, po tych wszystkich latach. Musimy niedługo wrócić i znowu was odwiedzić. Po tym, jak przejdziemy przez rozwód i to wszystko. Może wydamy te dodatkowe pieniądze, aby zabrać was dwie na rejs? Nie byłoby zabawnie? – zapytała ciotka. Zajęło mi całą silną wolę, aby nie odrzucić jej propozycji. Nie było mowy, abym pojechała na wycieczkę z tą szaloną kobietą, tym bardziej na statek, gdzie nie miałabym, jak od niej uciec. Uśmieszek na twarzy Lany sprawił, że zachichotałam. Wiedziała bardzo dobrze, że nie było mowy, abym pojechała na wycieczkę z jej mamą. − Dobra, będziemy w kontakcie – powiedziała radośnie ciocia i odwróciła się, aby podejść do swojego Lincolna Town Car. Stałam, patrząc, jak mój tata pomagał im załadować rzeczy do bagażnika, i jak moja matka przytulała i rozmawiała ze swoją siostrą. Lana pomachała do mnie z siedzenia pasażera. Mój pokój będzie cichy i znowu cały mój... ale to już nie brzmiało atrakcyjnie.
Są pewne rzeczy, których nie spodziewasz się zobaczyć i Beau Vincent idący do kościoła w niedzielę rano jest jednym z nich. Ukończenie mojej solówki nie było łatwe. Moje oczy chciały go zjeść, kiedy siedział samotnie w ławce z tyłu w swoich dżinsach i dopasowanym granatowym polo, rozciągniętym na jego szerokiej piersi. 207
Sawyer nie zauważył swojego kuzyna, ponieważ siedział w drugim rzędzie od przodu. Siedział tam, odkąd byłam małą dziewczynką. Moi rodzice oczekiwali, że również będę siedzieć w drugim czy pierwszym rzędzie. Nie mogłam pójść dalej. Sawyer nigdy nie narzekał. W każdą niedzielę czekał tam na mnie aż do końca śpiewów chóralnych. Moje spojrzenie wróciło z powrotem, aby spotkać się z Beau, chociaż wiedziałam, że to zły pomysł. Był w stanie spowodować, że zapominałam słów. Powolny, podniecający uśmiech dotknął jego warg. Sanktuarium nagle wydawało się mieć sto stopni. Moja twarz zaczerwieniła się i oderwałam wzrok od jego ciała i przemiłego uśmiechu. Jakoś udało mi się skończyć słowa „How Great Thou Art.” bez zamieszania. Chór zaczął wychodzić przez boczne drzwi z boku sceny, a ja zazwyczaj ruszałam do swojej ławki. Dziś jednak musiałam odetchnąć. Ruszyłam za Mary Hill i westchnęłam z ulgą, kiedy wyszłam na ciepłe promienie słońca. − Wychodzisz? – zapytał Jason Tibbs, wystawiając swoją twarz za drzwi i marszcząc na mnie brwi. Jego ojciec był zaprzyjaźnionym pastorem, więc czuł, jakby nasz skromny związek dawał mu prawo do kwestionowania moich zachowań. Zamiast zlekceważenia go, wzięłam głęboki oddech, a następnie zmusiłam się do uśmiechu, patrząc na niego. − Nie, boli mnie głowa. Muszę wziąć cichą przerwę. Uśmiechnął się, pokazując zbyt wiele gumy i migając swoim krzywym zgryzem. Jego tata naprawdę potrzebował wysłać chłopaka do ortodonty i dermatologa. − Dobrze, zostawię otwarte drzwi, więc nie będziesz musiała chodzić 208
dookoła budynku, żeby wrócić do środka. Skinęłam głową i powiedziałam obowiązkowe: − Dziękuję. Drzwi zamknęły się za mną cicho i wiedziałam, że mam niewiele czasu, zanim ludzie zaczną zauważać mój brak w drugim rzędzie. − Ukrywasz się tutaj ze względu na mnie? Głos Beau sprawił, że krzyknęłam. Jego długie nogi deptały trawę, kiedy zmniejszał odległość między nami. Nie mogłam powstrzymać się od oglądania go. To było po prostu niesprawiedliwe, że ktoś wyglądał tak dobrze w parze dżinsów Levisa. − Brak odpowiedzi oznacza tak – powiedział z uśmiechem na twarzy, zatrzymując się cale ode mnie. Wiedział, że się przyglądałam i lubił to. Postanowiłam odzyskać część swojej godnej postawy i wyprostowałam się, przerzucając włosy za ramiona, kiedy na niego patrzyłam. − Zawszę tutaj przychodzę na świeże powietrze, zanim pójdę usiąść na godzinne kazanie – skłamałam. Beau zachichotał i przejechał palcem od mojego ucha do ust. − Dlaczego ci nie wierzę? – zapytał. Jego głos pogłębił się, kiedy studiował moje usta. Wszystko, o czym mogłam myśleć, to rzucenie się w jego ramiona. Jego kciuk delikatnie dotykał mojej dolnej wargi, jakby prosząc o przyjęcie, a ja przegrałam. Staliśmy tuż obok kościoła, z którego każdy mógł wyjść i nas przyłapać, ale wszystkim, o czym mogłam myśleć, to przyciśnięcie swoich ust do jego. Beau stawał się koniecznością, a nic o 209
takim objawie nie mogło być pozytywne. − Beau, co ty robisz? – wychrypiałam. − Tak, Beau, też chciałbym wiedzieć, co ty robisz – powiedział głos, który nie należał do Beau. Kilka rzeczy wydarzyło się na raz. Kciuk Beau przestał mnie pieścić, ale nie opuścił ręki. Czułam, jak jego ciało napina się na dźwięk głosu Sawyera. To, co powinnam zrobić, a to, co zrobiłam, były zupełnie innymi rzeczami. Ponieważ cofnięcie się i stworzenie dystansu między mną i Beau byłoby logicznym, inteligentnym posunięciem. Sięgnięcie i ściśnięcie jego ręki były moją natychmiastową reakcją. − Czy któreś z was zacznie mówić, czy tylko będziecie się nadal gapić na siebie nawzajem? Ostry ton głosu Sawyera obudził mnie z transu, w który wpadłam i zabrałam rękę, którą trzymałam na Beau, robiąc kilka kroków do tyłu. Jeśli Sawyer zamierzał zachowywać zimną krew, musieliśmy zachować między nami trochę miejsca. Oczy Beau się we mnie wpatrzyły. Cicho mnie błagał. Niemal słyszałam jego myśli. Potem odwróciłam się do jego kuzyna. Czas na konfrontację, której miałam nadzieję, że nigdy się nie stanie. − Co dokładnie sugerujesz, Sawyer? – zapytał Beau śmiertelnie spokojnym tonem, którego nigdy nie używał do kuzyna. − Och, no nie wiem, może fakt, że przyszedłem tu szukać swojej dziewczyny i znalazłem ją, jak się nad nią znęcałeś. 210
Beau zrobił krok do przodu i niski pomruk wydobył się z jego piersi. Podbiegłam i chwyciłam go za ramię obiema rękami. Może to nie pomagało temperamentowi Sawyera, ale powstrzymywałam Beau przed uderzeniem go w twarz. Obaj faceci byli w bojowym stanie, ale Beau miał złą reputację. Nie mogłam mu pozwolić zrobić czegoś, czego potem nie mógłby sobie wybaczyć. Sawyer spojrzał na mnie niewzruszenie. Mogłam sobie tylko wyobrazić, co się dzieje w jego głowie. Smutne było to, że wiedziałam, że nawet nie zbliżył się do prawdy. Sawyer nie wyobrażał sobie, żebym straciła dziewictwo z Beau w łóżku w ciężarówce. − Chcesz mi powiedzieć, co się dzieje, Ash? – Jego głos był zraniony. Nienawidziłam tego, że wiedziałam, że słowa, które chcę powiedzieć, nie wymażą tego, ale tylko pogorszą. Pchnęłam Beau za siebie, kiedy wyszłam do przodu. − Idź do domu, Beau. Sawyer i ja musimy porozmawiać, a nie chcę tu ciebie. – Odwrócenie się, aby zobaczyć reakcję Beau było kuszące, ale nie zrobiłam tego. Zamiast tego, trzymałam oczy na Sawyerze, modląc się po cichu, żeby Beau posłuchał mojego polecenia i odszedł. To był czas, abym to skończyła i uratowała ich przyjaźń, zanim będzie za późno. − Nie chcę cię zostawiać samej – odparł ze stalowym głosem. − Beau, proszę. Nie pomagasz. Po prostu idź. Sawyer nie oderwał ode mnie wzroku. Próbował tak bardzo czytać między wierszami. Chciałam powiedzieć mu trochę prawdy. Ale wystarczająco, aby nie zniszczyć jego związku z Beau. 211
Chrzęst suchej trawy pod butami Beau powiedział mi, że zgodził się na moje życzenie i skierował do samochodu. Wygrałam tę bitwę. Teraz, największa patrzyła mi w twarz i nie miałam pojęcia, co mam powiedzieć.
Tłumaczenie: DziejeSie Korekta: Thebesciaczuczek
212
Rozdział 19 − Zacznij od początku, Ash, i powiedz mi wszystko. Nie było sposobu, abym powiedziała mu wszystko. Wpatrywałam się w drogę, kiedy ciężarówka Beau odjeżdżała. Cisza była ogłuszająca, kiedy Sawyer czekał, aż zacznę mówić. − Tego lata, Beau i ja odnowiliśmy naszą przyjaźń. Byliśmy kiedyś blisko, Sawyer, wiesz o tym. – Przerwałam i wzięłam głęboki oddech. – On mnie rozumie. Wie, kiedy jestem pełna głupich bzdur i wie, że nie jestem doskonała, mimo tego, że bardzo staram się być. Z Beau mogę pozwolić sobie odpuścić i nie martwić o utratę jego przyjaźni. − Więc, to tylko przyjaźń? Ponieważ w sposób, w jaki pieścił twoje usta i pożerał cię wzrokiem, wydaje się trudno w to uwierzyć. − Wszystko, co wiąże się z Beau to przyjaźń. Wie to. Beau jest czuły. Dotyka ust wielu dziewczyn. Sawyer uniósł brwi, jakby myślał, że to, co mówię jest niedorzeczne. − Nie wiem, czy mówimy o tym samym facecie, ale Beau, mój kuzyn Beau, nie patrzy tęsknie na nikogo, tak jak przyłapałem go na patrzeniu na ciebie. Jesteś zbyt naiwna, żeby to zobaczyć, ale uwierz mi kochanie, chce ciebie, a ja zamierzam skopać mu tyłek. Dobra, nie to chciałam osiągnąć. Wina na mnie, nie Beau. Musiałam przekierować jego gniew. − Źle zrozumiałeś, to, co widziałeś. Próbował dzisiaj ze mną 213
porozmawiać, aby wyrzucić mi z głowy to, co chciałam zrobić. Uważa, że ty i ja powinniśmy być na zawsze razem. Ja nie. Jesteśmy młodzi i potrzebujemy przestrzeni. Nie jestem gotowa na rozmawianie o poślubieniu ciebie pewnego dnia. To mnie przeraża. Najpierw jest jeszcze tyle do przeżycia. Beau myśli, że popełniam błąd, ponieważ myśli, że jesteś najlepszą rzeczą, jaka kiedykolwiek mi się przytrafiła. To, co widziałeś było niczym innym, jak przekonywaniem mnie, abym z tobą nie zrywała. Niedowierzanie i szok, które pojawiło się na twarzy Sawyera było trochę obraźliwe. Dlaczego tak trudno było mu uwierzyć, że z nim zrywam? − Ty, ty… zrywasz ze mną? – Potrząsnął głową i cofnął się ode mnie z dala. Jego twarz zrobiła się blada, jakbym właśnie powiedziała mu, że już nigdy więcej nie zagra w piłkę nożną. To nie był koniec świata. − Udaję przy tobie, Sawyer. Nie jestem tak dobrą dziewczynką, jaką myślisz, że jestem. Kochasz tę fałszywą Ashton. Starałam się być godną ciebie tak długo, że jestem już zmęczona. Nie lubię odwozić głupich wózków na parkingach i nie lubię czuć się tak, jakbym musiała być dobrą Samarytanką dla wszystkich, których spotkam. Czasami po prostu chcę uciec i martwić się o SIEBIE. Jestem egoistką i prostaczką, przez dużą fałszywość. Ta dziewczyna, którą kochasz i z którą chcesz się ożenić, nie istnieje. To było tak, jakby duży ciężar został mi zdjęty z ramion. Powietrze wypadło z moich płuc, a ja pierwszy raz od trzech lat, wzięłam głęboki oddech. 214
− To szaleństwo – powiedział Sawyer, potrząsając głową. Byłam tak blisko wolności, którą już teraz mogłam posmakować. Stanie tutaj i słuchanie, jak próbuje mnie przekonać, że nie wiem, co mówię, mnie irytowało. Ale mogłam to teraz kontrolować. Prawdziwa Ashton miała twarde kości. − Nie, to prawda. Chcę iść na parking i zrobić tak, aby mój biustonosz zginął pod siedzeniem samochodu. Chcę pokazać Nicole środkowy palec, kiedy patrzy na mnie na korytarzu w szkole. Chcę nosić swoje czerwone bikini i cieszyć się tym, że faceci będą na mnie patrzeć. Nie jestem tym, kim myślałeś. Nigdy nie byłam i nigdy nie będę. Zamknęłam przestrzeń między nami i stanęłam na palcach, umieszczając szybki buziak na jego policzku. Znajomy zapach jego wody kolońskiej sprawił, że moja pierś ścisnęła się z emocji. Będę za nim tęsknić, ale nie aż tak, żeby udawać kogoś innego żeby z nim być. Teraz widział mnie inaczej. Widziałam to w jego twarzy. Emocje, które zalewały jego niebieskie oczy, kiedy w końcu zobaczył, kim naprawdę jestem, były słodko-gorzkie. Odwróciłam się i podbiegłam do mojej Jetty. Bez spoglądania za siebie, odjechałam. Po raz pierwszy opuściłam kościół, zanim skończyła się msza.
Leann siedziała na schodach trzypiętrowego starożytnego akademiku z cegły, w którym została umieszczona w tym roku, kiedy wjechałam na parking. Stąd mogłam zobaczyć, jak obgryza swój prawy kciuk. Leann maltretowała tylko paznokcie na kciukach, kiedy była zdenerwowana. Nie wiedziałam, jaki był powód mojego przyjazdu, kiedy zadzwoniłam, gdy 215
już zdecydowałam, gdzie jadę. Wjechałam na puste miejsce parkingowe. Powiedzenie komuś o wszystkim stało się dla mnie niezbędne, więc przyjechałam tutaj. Musiałam wyrzucić to ze swojej piersi. Uderzenie w moje okno zaskoczyło mnie i odwróciłam się, aby zobaczyć Leann nadal gryzącą swojego kciuka, z dezaprobatą kręcąca głową. Wymuszając uśmiech, otworzyłam drzwi i cofnęła się, żebym mogła wysiąść. − Przysięgam, że chyba posiwiałam, czekając tu na ciebie – powiedziała, sięgając po moją rękę i ciągnąc mnie w uścisk. – Nie mogę uwierzyć, że tu jesteś i nie mogę uwierzyć, że opuściłaś kościół tak wcześnie, nie mówiąc nikomu, co się dzieje. Odsunęłam się i spojrzałam jej w oczy. − Nie powiedziałam ci tego. Przewróciła swoimi dużymi, brązowymi oczami i położyła ramię na moim, kierując mnie do akademika. − Kochanie, w chwili, w której było wyraźnie widać, że nie wracasz na nabożeństwo, dostałam wiadomość od mojej cioci Lindy i Kayli, a następnie Kyle zamieścił to na swojej ścianie na Facebooku. Jęknęłam i położyłam głowę na jej ramieniu. Leann poklepała moje ramię i poprowadziła mnie na ławkę w zacisznym miejscu, w cieniu wielkiego dębu. Opadając w dół, poklepała puste miejsce obok siebie. − Chodź i gadaj. Niepewność mnie zabija. Nigdy nie byłaś przyczyną jakichkolwiek plotek. Ta musi być dobra. 216
Usiadłam na drewnianym siedzeniu i patrzyłam na moje ręce na kolanach. Przyznanie się było jedną rzeczą. Patrzenie na twarz Leann, kiedy będę wylewać na nią wszystkie swoje błędy, było inną. Byłyśmy przyjaciółkami przez trzy lata i nie jeden raz wspominałam o moim łagodnym pociągu do Beau. − Wiesz, że Beau i ja byliśmy blisko jako dzieci... – Zdecydowałam się tutaj zacząć. Wydawało się to najlepszym miejscem. − Och, dobry Boże, to znaczy, że chcesz mi powiedzieć, że masz coś z BEAU? Beau Vincentem? Skuliłam się i skinęłam głową, nie patrząc na nią. − Tak, to wszystko ma coś wspólnego z Beau – wyszeptałam. Ręka Leann objęła mnie i znalazłam trochę otuchy w tym geście. − Och, mój drogi Panie, to będzie o wiele gorsze niż sobie wyobrażałam – odpowiedziała. − Tego lata Beau i ja zaczęliśmy spędzać razem czas. Ty byłaś z Noahem albo pracowałaś, a Sawyera nie było. Myślałam, że byłoby dobrze, jeśli odnowilibyśmy przyjaźń z Beau, jaką kiedyś mieliśmy. Leann ścisnęła moje ręce, a ja kontynuowałam wyjaśnienia, jak poszliśmy pływać w dziurze, oglądaliśmy film w moim domu, graliśmy z bilard w barze, gdzie pracowała jego matka, a potem zatrzymałam się, wiedząc, co mam jej zaraz powiedzieć, i będzie to dla niej trudne do zrozumienia. Po tym wszystkim, ja byłam dobrą dziewczyną. − Tej nocy na tyle jego samochodu, Beau i ja... my... – Przełknęłam i 217
ścisnęłam swoje powieki. – Uprawialiśmy seks. Leann puściła moje ręce i zamiast tego owinęła swoje ramię wokół mnie. − Wow. – Było jedyną odpowiedzią. − Wiem. To nie był oczywiście jedyny raz i mimo wszystko, wiem, że to się nie powtórzy.... myślę... myślę, że go kocham. Może zawsze kochałam. Nie. Wiem, że zawsze kochałam. Kiedy jestem z Beau, czuję rzeczy, których nigdy nie czułam z Sawyerem. Mogę być sobą. Nie ma żadnego udawania. Beau zna moje najgorsze wady. − Serce chce tego, czego chce. Nie możemy nic na to poradzić – powiedziała Leann. Westchnęłam i wreszcie podnosiłam na nią oczy. Niewylane łzy rozmazywały moją wizję. − Ale zrujnowałam mu życie. Wszystko, co kiedykolwiek miał to Sawyer. To prawda, że to ja poszłam do Beau. Mogę spojrzeć wstecz i widzę to. To wszystko moja wina. Nigdy nie powinnam wejść między nich. – Pociągnęłam nosem i schowałam głowę w jej ramieniu. − Beau mógł powiedzieć nie. Wiedział, że niszczy twój związek z Sawyerem w każdej chwili, którą spędzał z tobą. Nie bierz na siebie całej winy. – Ostry ton w głosie Leann spowodował jedynie, że zaczęłam płakać mocniej. Beau potrzebował Sawyera. Może nie zdawał sobie sprawy, ale tak było. Musiałam to jakoś naprawić. − Jak to naprawić? Jak pomóc Beau znowu odzyskać Sawyera? 218
− Nie możesz rozwiązywać ich problemów za nich. Beau wiedział, co robił, Ash. Wybrał ciebie zamiast Sawyera. Teraz, kiedy pozwoliłaś odejść Sawyerowi, wybierzesz Beau? Otarłam łzy z policzków i spojrzałam na nią. − Wybranie Beau spowoduje, że wszyscy w Grove zaczną go nienawidzić. Wszyscy zobaczą go jako faceta, który zabrał dziewczynę Sawyerowi. Nie mogę mu tego zrobić. Leann wzruszyła ramionami. − Nie sądzę, aby Beau dbał o innych. Sprawił to oczywistym, kiedy zdecydował się wymykać z dziewczyną jego kuzyna i robił to, co chciał. Musi cię kochać, Ash. Nigdy w całym życiu, nie pomyślałabym, że Beau zrobi coś, aby zranić Sawyera. Kocha go. Więc to tylko może oznaczać, że ciebie kocha bardziej. – Sięgnęła w dół i poklepała mnie po ramieniu. – Pytaniem jest, czy ty też tak zaciekle go kochasz? Czy jesteś gotowa pokazać nos swojej rodzinie i na ludzi w mieście, aby go mieć?
Tłumaczenie: DziejeSie Korekta: Thebesciaczuczek
219
Rozdział 20 Beau − No, piekło zamarzło. Sawyer Vincent wchodzi do baru. – Głos mojej mamy zabrzmiał głośno i wyraźnie w pustym pokoju. Odłożyłem piwo, które sączyłem odkąd tutaj wszedłem, pięć minut temu. Ashton nigdzie nie było, więc przyszedłem tutaj, mając nadzieję, że też mnie szuka. − Nie jestem tu dla wizyty towarzyskiej, ciociu Honey. Przyszedłem tu, zobaczyć się z działającym za moimi plecami, kłamliwym sukinsynem, który jest moim kuzynem. Mama wydała z siebie niski gwizd i pokręciła głową. − Powinnam wiedzieć lepiej, a nie uwierzyć w to, że wiedziałeś o Beau i Ashton włóczących się razem po mieście. − Zamknij się, mamo – powiedziałem, nie patrząc w jej stronę. Skupiłem oczy na Sawyerze. Nienawiść w jego oczach nie była czymś, czego mógłbym kiedykolwiek się spodziewać z jego strony w stosunku do mnie. Pomimo tego, że wiedziałem, iż na to zasłużyłem, nadal było ciężko mi to przełknąć. Jego włosy były schowane za uszy, a zęby były tak mocno zaciśnięte, że mogłem zobaczyć, jak jego szczęka drga. − Czy ona jest tutaj? – zapytał Sawyer, przeszukując pusty bar. Myślał, że mogłaby do mnie przyjść. − Nie. − Gdzie ona jest? − Nie wiem. Sawyer ruszył w moją stronę. Boże, nie chciałem go uderzyć. Po 220
prostu chciałem Ash. Prawdziwą Ash. Tę, której nie znał. Tę, której nigdy nie będzie w stanie kochać. − Jak mogłeś to zrobić, Beau? Jesteś dla mnie jak brat. Ból w jego oczach, sprawił, że czułem, jakby nóż skręcał się w moim wnętrzu. Nie było to wystarczające, aby sprawić, żebym żałował czegokolwiek, ale bolało jak diabli. − Nie znasz jej. Nigdy nie znałeś. − Nie znam jej? NIE ZNAM JEJ? Jak myślisz, kim do DIABŁA jesteś, Beau? Była moja przez trzy lata. TRZY LATA. Wasza dwójka ledwo wytrzymywała ze sobą przez ostatnie trzy lata. Później wyjechałem na lato i zbliżyliście się do siebie? Zostaliście przyjaciółmi? Co właściwie się stało? Ponieważ ten stek bzdur, którymi próbowała mnie karmić przed kościołem, mi nie wystarcza. Powinienem powiedzieć mu prawdę? Zasłużył na prawdę, ale nie mogłem powiedzieć mu wszystkiego bez zgody Ash. To była również jej historia. −
Zbliżyliśmy
się
do
siebie.
Spędzaliśmy
razem
czas.
Przypomnieliśmy sobie, dlaczego byliśmy tak blisko, kiedy byliśmy młodsi. – Zatrzymałem się i spojrzałem na niego. Była jedna prawda, którą powinien znać. Jedna prawda, którą powinienem powiedzieć ja. Ale przyznanie tego prawdopodobnie mogło zabić jakąkolwiek szansę, jaką jeszcze mieliśmy. Wszystko to sprowadza się do tego, kto jest ważniejszy. Mój kuzyn. Jedyny koleś, który wiedziałem, że zawsze stanie po mojej stronie, niezależnie od czego, mój najlepszy przyjaciel. No i jeszcze Ash. Jedyna osoba, bez której nie mogłem żyć. Już nie. – Kocham ją. Sawyerowi opadła szczęka, a następnie ją zacisnął. Przygotowywał 221
się do zadania mi ciosu. Mogłem zobaczyć to w jego postawie. − Ty. Ją. Kochasz. – Powtórzył z gniewnym niedowierzaniem. – Czy wiesz, że zamierzam poślubić ją pewnego dnia? Co z tobą, Beau, co? Planujesz ją poślubić? Przenieść ją do przyczepy twojej mamy? Może mogłaby dostać tu pracę razem z ciocią Honey, kiedy jej rodzice kompletnie się od niej odetną. Moja pięść uderzyła prosto w jego twarz, zanim zorientowałem się, co się dzieje. Sawyer zachwiał się do tyłu, a krew ściekała z jego nosa. Głośny ryk wydobył się z jego piersi i opadł na mnie, przyszpilając mnie do podłogi. Pozwoliłem mu się uderzyć, tylko dlatego, że wiedziałem, iż na to zasłużyłem. Ale to był ostatni cios, który od niego przyjąłem. Krew spływała z jego nosa na jego usta, uczyniła, że robiłem wszystko, co w mojej mocy, aby go obezwładnić. Nie chciałem uderzyć go ponownie, ale niech mnie szlag, jeśli pozwoliłbym uderzyć siebie. − Przestańcie, obydwoje. – Mama krzyczała na nas, ale Sawyer nie przestawał próbować, zamachnął się na mnie, a ja nie przestałem blokować jego ciosów. − Jesteś draniem, Beau. Ona jest dobrą dziewczyną. Nie możesz dać jej tego, co ja. – Słowa Sawyera spowodowały, że chwilowo straciłem swój zdrowy rozsądek i moja pięść wylądowała na jego twarzy ponownie. Cholera. Do diabła, musiał w końcu się zamknąć. − Zamknij się, Saw – krzyknąłem, odpychając go ode mnie i wstając. − To prawda i ty to wiesz. Jest zbyt głupia, żeby to przyznać. – Nie zdążył dokończyć zdania, bo powaliłem go na ziemię i trzymałem moją dłoń zaciśnięta na jego gardle. − Nigdy więcej nie nazywaj jej głupią – ostrzegłem. Przekroczył 222
granicę. Kochałem go, ale ją bardziej. − Koniec. Zostaw go, Beau. To zaszło już za daleko. Pozwalacie, żeby dziewczyna zniszczyła wasze relacje. Żaden z was jej nie poślubi. Jesteście dziećmi. Ona jest słodka i ładna, mogę wam to przyznać, ale nie jest warta, żeby porzucać swoją rodzinę. Mama stała nad nami, jej cień zakrywał twarz Sawyera. Złagodziłem chwyt na jego szyi, na wypadek, gdyby stał się niebieski i nie mógł tego powiedzieć. − On nie jest moją rodziną. – Słowa Sawyera kłuły, ale jeśli zabrałby Ash ode mnie, czułbym się tak samo. Puściłem jego szyję i wstałem ponownie, tworząc dystans pomiędzy nami. Nigdy nie odrywając oczu od niego. − Przepraszam, dzieciaku, ale bycie wkurzonym na niego za dziewczynę, nie zabierze krwi, która przez was przepływa. Jesteście rodziną i zawsze nią będziecie. Sawyer zadrwił, wstając i ocierając rękawem krew z nosa. − On jest po prostu bękartem przegranego brata mojego ojca Nie zareagowałem. Chciał, żebym to zrobił. Ale ja tego nie zrobiłem. Mama kliknęła językiem, jak zawsze, kiedy wie coś ważnego, czego nikt więcej nie wie. Moje oczy powędrowały do niej na chwilę, aby zobaczyć, co zamierza. − Właściwie, Beau nie jest bękartem brata twojego ojca. Jest bękartem twojego ojca. Krew w jego żyłach jest taka sama jak w tobie, chłopcze. Nie popełniaj błędu, którym jest walka. Zamarłem w miejscu i pozwoliłem słowom mamy wsiąknąć we mnie. Potknąłem się do tyłu i chwyciłem krawędzi stołu bilardowego dla 223
wsparcia, kiedy patrzyłem na nią, czekając na jakiś znak, że kłamała. − Nie. – Było jedyną odpowiedzią Sawyera. Nie mogłem na niego spojrzeć. Nie teraz. − Tak. Zapytaj swojego tatusia. Cholera, zapytaj swoją mamę. To powinno być zabawne. I tak mnie nienawidzi. Równie dobrze mogę sprawić, żeby nienawidziła mnie jeszcze bardzie, pozwalając, aby prawda wypłynęła na powierzchnię. Mówiła prawdę. To było w jej głosie. Słyszałem jej kłamstwa przez całe życie. Wiem jak to rozróżnić. − Nie. Jesteś po prostu głupią dziwką. Mój tata nigdy by tego nie zrobił. Mama zachichotała i obeszła bar, aby chwycić ręcznik i rzucić go do Sawyera. − Wytrzyj krew ze swojej twarzy i idź do domu. Kiedy uświadomisz sobie, że mówię prawdę, ty i twój brat będziecie mogli wszystko naprawić. Tak jak powiedziałam, żadna dziewczyna nie jest warta walki o nią. Pewnie będziesz chciał zapytać o to również swojego tatusia. Jestem pewna, że ma swoje zdanie na ten temat. Patrząc, jak jabłko spada niedaleko od jabłoni. Co ona powiedziała? Gorzki uśmiech rozprzestrzenił się na jej twarzy. − Nie wiem, co jest gorsze. Odkrycie, że jesteś śmieciem po tym wszystkim, czy to, że twoja mama próbuje narzucić ciebie mojemu tacie. – Sawyer wypluł słowa przed odwróceniem się i pójściem z powrotem do drzwi, przez które wszedł tylko piętnaście minut temu.
224
Ashton − Dobrze, babciu, jestem z powrotem. Nadszedł czas, żeby wypić piwo, jakie nawarzyłam – powiedziałam, kiedy położyłam pojedynczą różę na nagrobku mojej babci. Wstałam o czwartej tego ranka, po spędzeniu nocy z Leann, żeby zdążyć do szkoły. Nie potrzebuję nieusprawiedliwionej nieobecności dodanej do mojej listy występków. Moi rodzice prawdopodobnie i tak zamierzali uziemić mnie na całe życie. Usiadłam na drewnianej ławce, którą moja mama przeniosła tu z ganku mojej babci. − Narobiłam dużego bałaganu. Nie było cię tutaj, więc pojechałam do Leann, co zapewne pogorszyło tylko sprawy. Opuściłam nawet kościół po występie chóru. Wątpię, że mama i tata wiedzą dlaczego, ale nie sądzę, że to w tej chwili jest ważne. Wzięłam łyk latte, którą kupiłam w drodze do miasta. Szkoła nie zacznie się jeszcze przez następną godzinę, a pojechanie teraz do domu mogłoby być złe. − To wszystko z powodu Beau. Kocham go. Szalone, co? Beau Vincent, miastowy zły chłopak, a ja muszę go kochać. Ja, dziewczyna jego najlepszego przyjaciela i kuzyna. Ale pozwolił mi być sobą, babciu. Właśnie tak jak ty. Nie jest zły, jak każdy myśli. Nikt nie zna jego serca. Nie potrafią zobaczyć, że jego niewyparzona buzia, picie piwa czy buntownicza postawa, jest przez to, że jest chłopakiem bez ojca. Nikt nie wyciągnął do niego ręki i nie próbował nauczyć go, jak być lepszym. Był zostawiony sam sobie, gdy dorastał. To niesprawiedliwe. Każdy go osądza, wiedząc, że nie ma pozytywnego wzorca w swoim życiu. Jego 225
wujek na pewno nie starał się dbać o jego dyscyplinę ani nie interesował się nim. Myślę, że okazał się być wspaniałym, pomimo, iż został wychowany przez nieodpowiedzialnych ludzi. Nienawidzę tego, jak wszyscy osądzają każdego. Nazywają to miejsce Bible Belt, ale naprawdę, babciu, myślę, że wszyscy potrzebują przeczytać ich Biblie jeszcze kilka razy. Dokładnie pamiętam, że Jezus okazywał przyjaźń grzesznikom, nie osądzał ich. Beau potrzebuje kogoś, kto w niego uwierzy, a ja to zrobię. Wzięłam kolejny długi łyk latte i odchyliłam się na ławce. Cmentarz był cichy we wczesnych porannych godzinach. Szkolny autobus był jedynym przejeżdżającym znakiem życia. Mój telefon zasygnalizował, że dostałam wiadomość. Spojrzałam na dół i zmarszczyłam brwi. Sawyer: Gdzie jesteś i gdzie jest Beau? Wahałam się, nie wiedząc, co odpisać. Fakt, że Beau zaginął jednak mi przeszkadzał. Ja: Jestem na grobie mojej babci. Nie widziałam Beau, odkąd wczoraj wyszedł z kościoła. Czekałam na odpowiedź, ale nie przyszła. Chwytając moje kluczyki z ławki, wstałam. − Muszę już iść, Babciu. Kocham cię – powiedziałam i wysłałam buzi w kierunku jej nagrobka, zanim udałam się do samochodu.
Tłumaczenie: xxaniia16xx Korekta: Thebesciaczuczek
226
Rozdział 21 Zanim mogłam zamknąć moje drzwi od samochodu, Sawyer stał już przede mną. Wyglądał, jakby nie spał całą noc, miał ranę na nosie i siniaka pod prawym okiem. − Co się stało? − Gdzie on jest? – nakazał Sawyer, odcinając się na moje pytanie. Pokręciłam głową, wpatrując się w niego i próbując pojąć, dlaczego był taki zdeterminowany, aby znaleźć Beau. − Mówiłam ci, że nie wiem. Opuściłam kościół i pojechałam zobaczyć się z Leann. Zostałam u niej na noc i wróciłam dzisiaj rano. Sawyer wymamrotał coś, co brzmiało jak przekleństwo, a moje oczy wytrzeszczyły się w szoku. Słońce oświetliło mu twarz i mogłam zobaczyć obrzęk, który przebiegał wzdłuż jego prawej kości policzkowej, pod siniakiem. Najwyraźniej wczoraj jakimś sposobem znalazł Beau. − Czy to zrobił Beau? Podniosłam rękę, aby dotknąć jego twarzy, ale on odsunął ją z warknięciem: − Nie dotykaj mnie. Pościeliłaś swoje łóżko Ashton, teraz możesz na nim leżeć. Nie jestem twój, abyś mnie dotykała. Oczywiście, miał rację. Po prostu skinęłam głową. Gniew zapalił się w jego niebieskich oczach. − Wiesz, ty to zrobiłaś. Odszedł przez ciebie. Zniszczyłaś jego życie. Mam nadzieję, że było warto. – Głos Sawyera przeplatał się z gniewem migającym w jego oczach. Jedno było pewne: nienawidził mnie. 227
Tym razem nie kiwnęłam głową. Po prostu obeszłam go wokoło i odeszłam. Ta nienawiść w jego oczach skierowana do mnie bolała za bardzo. Musiałam znaleźć Beau. To, że nie zadzwoniłam do niego wczoraj było złym posunięciem, ale odmówiłam uwierzenia w to, że mógł uciec. Był gotowy o mnie walczyć. Z poobijanej twarzy Sawyera widać, że o mnie walczył. Byłam gotowa wybrać jego, ponad wszystkich innych. Był to czas, abym szła pod wiatr i zdobyła to, co chcę. A chciałam Beau.
Osiem godzin później, stałam na zewnątrz przed barem, w którym pracowała Honey Vincent, gapiąc się na drzwi. Nie byłam tu nigdy w świetle dnia. Odpadająca farba i poobijane drzwi nie były widoczne w ciemności. Beau nie pojawił się w szkole. Ludzie, którzy wcześniej ze mną rozmawiali, zachowywali się, jakbym nie istniała. Przeszkadzałoby mi to, gdybym tak bardzo nie martwiła się o Beau. Pisałam do niego niezliczoną ilość razy, ale nigdy nie dostałam odpowiedzi. Sawyer skierował na mnie swój gniew tylko raz: kiedy szedł na boisko szkolne, przeszedł przy mojej szafce i potrząsnął swoją głową, jakby chciał pokazać, że wini mnie za nieobecność jego kuzyna. Strach, że miał rację, stawał się silniejszy przez cały dzień. Powinnam zadzwonić do Beau wczoraj. Nie, powinnam być przy nim. Zamiast tego, przy pierwszym znaku walki, skłamałam i uciekłam, zostawiając go trzymającego torbę. Jestem okropną osobą. Drzwi do baru otworzyły się, Honey stała z ręką na biodrze, patrząc na mnie. Jej długie, ciemne włosy ściągnięte były w niski kucyk na bok. Miała na sobie wygodne dżinsy i za dużą bluzę. To był pierwszy raz, kiedy widziałam jej ciało tak dobrze zakryte. − No, dalej, wchodź, na litość boską. Jak długo będziesz tu stać i 228
obserwować te drzwi? Nie ma go tu, więc nie wyjdzie do ciebie. Więc Beau tutaj nie było, ale może ona wiedziała, gdzie jest. Pobiegłam za nią, kiedy odwróciła się i weszła z powrotem do środka. Bar wyglądał inaczej o trzeciej po południu. Zasłony były odsłonięte, pozwalając promieniom słonecznym dostać się do środka, okna były otwarte, dzięki czemu świeże, chłodne powietrze niosło się przez to miejsce. Prawie zabierając smród zwietrzałego piwa i papierosów... prawie. − Wyjechał wczoraj. W domu też go nie ma. Zawiodłaś tych dwóch chłopców, dobra dziewczyno. – Honey potrząsnęła głową, kiedy poszła wyczyścić szklanki, potem odłożyła je z powrotem na bar. − Wiem. Muszę to naprawić. Pokręciła głową i wydała z siebie ciężki śmiech. − Sądzę, że to mogłoby być dobre, ale szkody już zostały wyrządzone. Ci chłopcy wybijali sobie wczoraj gówno z głów. Doprowadziłaś ich do szaleństwa. Nigdy nie sądziłam, że dziewczyna stanie pomiędzy nimi, ale nigdy też nie domyśliłabym się, że spojrzysz na Beau w ten sposób. Kiedy zaczęłaś pokazywać, że jesteś nim zainteresowana, wiedziałam, że wszystko pójdzie w cholerę bardzo szybko. Zawsze byłaś słabością mojego chłopca. Usiadłam na stołku przy barze, naprzeciwko niej. Mój żołądek przepełniła wina. Co zrobiłam Beau? Jak mogłam powiedzieć mu, że go kocham i skrzywdzić go tak bardzo? Miłość nie była samolubna. − Jestem okropnym człowiekiem. Zabrałabym to wszystko, gdybym mogła. Nie mogę uwierzyć, że mu to zrobiłam. Honey zatrzymała się i uniosła swoje wypielęgnowane brwi. 229
− Komu? − Beau – odpowiedziałam, marszcząc brwi. Smutny uśmiech pojawił się na jej ustach i pokręciła głową. − Cóż, zgaduję, że nie jest taki głupi, jak myślałam, że był. Myślałam, że chłopak rzucił wszystko dla jakieś małej dziewczynki, aby dobrze się bawić. Nie myślałam, że tobie również naprawdę na nim zależy. Chciałam się wściec, ale jak bym mogła? Nie zrobiłam nic, żeby udowodnić, że mi na nim zależy. Miłość nie była samolubna. − Wie pani, gdzie on jest? Chcę z nim tylko porozmawiać. Muszę to naprawić. Honey westchnęła i postawiła szklankę na stojak nad jej głową, zanim spotkała mój wzrok. − Nie, Ashton, nie wiem. Wyszedł, po tym jak poobijał twarz swojego kuzyna. Był zraniony i zły. Myślę, że potrzebuje trochę czasu, a po tym wyjdzie z ukrycia. Na razie powinnaś martwić się, o to, by rozwiązać problemy z Sawyerem. Kręcę głową. − Nie ma żadnego rozwiązania problemu z Sawyerem. Nienawidzi mnie. Wszystko, na co mogę mieć nadzieję, to, to, że pewnego dnia zrozumie, ale nie mam czasu, aby zajmować się nim. Honey położyła oba łokcie na barze i przyglądała mi się przez chwilę. − Chcesz powiedzieć mi, że nie zamierzasz wracać do Sawyera? Nie martwisz się nawet o to, że tracisz tę dobrą przyszłość, którą planował ci dać? Nigdy nie było przyszłości z Sawyerem. Wiedziałam to już od 230
dłuższego czasu. − Kocham Sawyera, ale nie jestem w nim zakochana. Nigdy nie planowałam przyszłości z Sawyerem. Muszę tylko zobaczyć się z Beau. Jedyną relacją, jaką chcę mieć z Sawyerem, jest to, aby namówić go, by wybaczył Beau. Honey skinęła głową, wyciągnęła rękę i poklepała mnie po ramieniu. − Myślę, że mogłabym cię polubić, dziewczyno. Pomyśl. Lubiłabym córkę pastora. Szalone gówna się zdarzają. Uśmiech pojawił się na mojej twarzy, po raz pierwszy dzisiejszego dnia. Właśnie teraz przypomniała mi Beau. Jej rozbawienie i te same orzechowe oczy. − Muszę z nim porozmawiać. Proszę, jak tylko go pani zobaczy, niech mu pani powie mu, żeby do mnie zadzwonił. Honey skinęła głową i wróciła do wycierania szklanek. Wstałam i ruszyłam w kierunku drzwi. List, który napisałam na literaturze, z przeprosinami i prośbą, aby porozmawiał ze mną, był w mojej kieszeni. Planowałam podrzucić mu go do jego szafki, ale nigdy się nie pokazał w szkole. Wyciągnęłam go i wróciłam z powrotem do Honey. − Czy mogłaby pani dać mu to, gdy go pani zobaczy? – zapytałam, przesuwając złożony papier w jej stronę. Wyciągnęła rękę i podniosła go, patrząc mi w oczy. − Oczywiście, kochanie. Upewnię się, że go dostanie.
Obydwa samochody moich rodziców stały na podjeździe, kiedy w końcu dotarłam na miejsce, była piąta po południu. To był czas, żebym wypiła piwo, jakie sobie nawarzyłam. Nikt nie spotkał się ze mną w 231
drzwiach, co było dobrą rzeczą. Weszłam do środka i spotkałam ojca patrzącego na mnie przenikliwym wzrokiem. Siedział w fotelu, a na kolanach trzymał otwartą Biblię, gdy spojrzał na mnie znad okularów. Był zły, zraniony i rozczarowany. Mogłam zobaczyć to wszystko w jego oczach. Rzuciłam torebkę na stolik do kawy i usiadłam na kanapie, naprzeciwko niego. − Cieszę się, że w końcu dotarłaś do domu. Twoja krótka wiadomość, powiedziała mi, że wszystko z tobą okej i zostajesz na noc u Leann, ale to nie było zbyt pocieszające. Twoja matka położyła się do łóżka z bólem głowy i zmartwieniem. − Przepraszam, tato – odpowiedziałam. Naprawdę jest mi przykro, że ich zmartwiłam. Nawet jeśli zrobiłabym to jeszcze raz w mgnieniu oka. − Przepraszasz, co? Cóż, nie wydajesz się zmartwiona. Muszę powiedzieć, że jestem zadowolony, że udało ci się dostać do szkoły na czas i nawet starczyło ci czasu, żeby odwiedzić grób babci. Nie wyglądaj na zaskoczoną. Odwiedzam go codziennie i zauważyłem świeżą różę na jej nagrobku. Tylko ty mogłabyś przynieść jej pojedynczą różę z jej własnego różanego ogrodu. Nikt więcej nie pomyślałby o tym. Jesteś dobrą dziewczyną, Ashton. Zawsze byłaś, ale tego lata coś się z tobą stało i musimy to wyprostować. Obwiniałby za to wszystko Beau, gdyby wiedział. Chciał, żeby to była wina kogoś innego. Fakt, że jego córka była jednym wielkim fałszem, nie został dostrzeżony. − Beau Vincent również zniknął. Wszyscy myśleli, że uciekliście razem. Ale potem napisałaś, że jesteś u Leann, a jej dozorca to potwierdził, kiedy tam zadzwoniłem. Więc nie byłaś z Beau, ale te okropne 232
podejrzenia, że jego też nie ma, i Sawyer ma podbite oko. Co się stało w kościele, Ashton? Pytał, ale tak naprawdę nie chciał znać odpowiedzi. Żaden ojciec nie chciał poznać takiego rodzaju prawdy. Pokręciłam głową. − Pokłóciłam się z Sawyerem i zerwaliśmy. Uciekłam zobaczyć się z Leann. To wszystko, co wiem. – Stawałam się taka dobra w kłamaniu. Nic, z czego powinnam być dumna. Tata skinął głową i zamknął Biblię. − Dobrze. Nie chciałbym usłyszeć, że zadawałaś się z kimś takim jak Beau. Zerwanie z Sawyerem jest prawdopodobnie dobrą rzeczą. Wasza dwójka była zbyt poważna, a ty masz college w następnym roku. Musisz być wolna od chłopców, żebyś mogła skupić się na swojej przyszłości. Wstał i położył Biblię na stoliku do kawy. Jego zielone oczy spotkały moje i wskazał na książkę, którą dopiero odłożył. − Złe towarzystwo psuje dobre maniery. Jeśli czytałabyś swoją Biblię trochę częściej, wiedziałabyś to. Patrzyłam, jak się odwraca i idzie do swojej sypialni. Naprawdę chciałabym, żeby nie zmuszał mnie do nienawidzenia czytania Biblii. Po tym, jak przez całe życie wciskał mi ją w gardło, lektura stała się trochę gorzka. Wierzyłam w nią. Ale mój tata używał jej do własnych korzyści zbyt wiele razy i ignorował części, które mogłyby wskazywać jego winę. Jak na przykład osądzanie Beau, nawet go nie znając. To również było w Biblii.
tłumaczenie: xxaniia16xx korekta: Thebesciaczuczek
233
Rozdział 22 Beau Beau,
Tak mi przykro. Za niedzwonienie do ciebie. Za uciekanie. Za Sawyera. Zniszczyłam wszystko dla ciebie. Byłam taka samolubna. Nie mogę powiedzieć, jak przykro mi jest. Tylko proszę, wybacz mi. Mogę znieść wszystko inne, jeśli wiem, że możesz mi wybaczyć. Może to, co zrobiliśmy, było złe. Może powinniśmy poradzić sobie z tym w inny sposób, ale nie mogę żałować żadnej chwili, którą z tobą spędziłam. Dałeś mi wspomnienia, które będę pielęgnować. Nie sprawię, aby było to dla ciebie ciężkie. Pozwolę ci iść własną drogą. Daj mi tylko znać, że mnie nie nienawidzisz. Kocham cię, Ashton
Przebiegłem kciukiem przez słowa „Kocham cię”, kiedy patrzyłem na list Ashton. Kochała mnie. Ashton Gray kochała mnie. Pozwoliłem jej, aby myślała, że to jej wina. Panika w jej słowach była wyraźna. Myślała, że mogłem ją nienawidzić? Czy nie słuchała niczego, co mówiłem? Czy moje działania nie powiedziały jej wystarczająco? Poświęciłem dla niej wszystko. Jak mogła myśleć, że jej nienawidziłem? To nie było w ogóle 234
możliwe. Stały ból, który pojawił się, kiedy moja matka wyrwała mi serce z piersi i rzuciła nim we mnie, złagodził się, kiedy raz jeszcze przeczytałem słowa „kocham cię”. Teraz potrzebowałem jej ramion wokół mojej szyi, tak, abym mógł się wypłakać. Płakać za człowiekiem, który był moim jedynym ojcem, jakiego kiedykolwiek znałem i którego straciłem w tak młodym wieku. Płakać za brata, którego nigdy nie zdawałem sobie sprawy, że i tak kocham. Płakać za jedyną dziewczynę, którą kiedykolwiek kochałem, jedyną rzecz Sawyera, za którą kiedykolwiek umierałem, i za niemożliwą sytuację, w której byliśmy. Tak bardzo ją kochałem. Wybrałem ją ponad Sawyerem i zrobiłbym to ponownie. Ale wszystko się zmieniło. Sawyer stał przed obliczem takiego samego bólu, którego ja doświadczyłem. Może i bardziej, ponieważ to jego ojciec, nasz ojciec, zdradził swoją żonę, ignorował mnie całe życie i okłamywał go. Łza stoczyła się po moim policzku i szybko przesunąłem list, żeby moje łzy nie rozmazały słów. Musiałem wiedzieć, że kogoś obchodzę. Że ktoś mnie kochał. Składając kartkę, tak abym mógł zobaczyć słowa „Kocham cię” i jej imię, przycisnąłem wiadomość do mojego serca i położyłem się na poluzowanej beli siana. Dzisiaj wieczorem nie będę za wiele spać, ale mam słowa Ashton, które mnie ocieplą.
Ashton Liceum zawsze było dla mnie łatwe. Posiadanie Sawyera jako chłopaka chroniło mnie przed molestowaniem. Kiedy stałam przed swoją 235
szafką i patrzyłam na słowo „dziwka” namalowane czerwonym lakierem do paznokci na bladoniebieskiej szafce, która była nietknięta przez ostatnie trzy lata, zdałam sobie z tego sprawę. Naprawdę nie miałam pojęcia, jakie było naprawdę liceum. Może byłam dziwką. Nie byłam już dziewicą i nie byłam zamężna. Czy to czyniło mnie zdzirą? Nikt nie wiedział o mnie ani o Beau, więc fakt, że byłam naznaczona jako dziwka, tylko oznaczał, że zgadywali. Westchnęłam i szybko przekręciłam zamkiem, otwierając szafkę. Nagle cieszyłam się, że nie było w niej otworów wentylacyjnych. Nie wiadomo, co chcieliby wcisnąć do środka. Słyszałam za sobą szepty, kiedy wyciągnęłam książki na pierwszą lekcję. Nikt do mnie nie mówił i dla mnie nie wstawał. Nie to, żebym tego oczekiwała. To był dzień trzeci Unikania Ashton. Nie mogłam nawet winić za to Sawyera, ponieważ w tym nie uczestniczył. Nie chronił mnie przed tym, ale też nie przyłączał się do zabawy. Wszyscy go kochali i chcieli go bronić. Jakby ośmieszanie mnie sprawiało, że tak się czuli, mogłam to znieść. To tylko słowa. Jakbym powiedziała to głośno, zostałam popchnięta od tyłu na moją szafkę. Uderzyłam o róg szafki bokiem głowy, a to sprawiło, że trochę zakręciło mi się w głowie. Chwyciłam się drzwiczek modląc, aby nie zemdleć. Śmiech innych dziewczyn rozbrzmiał za mną, a ja zamknęłam oczy, aż ból nie zmalał. − Och, na litość boską. Czy po prostu będziesz tak stać i to przyjmować? – Powoli odwróciłam głowę, aby zobaczyć, jak Kayla potrząsa na mnie głową z rozdrażnionym wyrazem twarzy. Złapała mnie za rękę, aby mnie uspokoić. – Rozumiem, że uważasz, że zasługujesz na to 236
czy coś, ale przychodzi moment końca. Musisz sprawić, aby przestali, albo nadal będą ci dokuczać. Nabierz trochę pazurów, dziewczyno. Wzięła książki z moich ramion i zamknęła szafkę. − Chodź, zabieram cię do pielęgniarki, ponieważ jesteś oszołomiona i masz zdezorientowane spojrzenie. Jeśli powie, że wszystko w porządku, wrócisz do klasy. Byłam oszołomiona pomagała?
Była
i
szefową
zdezorientowana. cheerleaderek.
Dlaczego Myślałam,
Kayla
mi
będzie
że
przywódczynią w pozycji anty-Ashton. − Naprawdę powinnaś to przemyśleć, zanim zdecydowałaś się oszukać księcia miasta. Ktoś taki jak Sawyer ma zbyt wielu lojalnych poddanych. Wszystkich wkurzyłaś. Nienawidzą cię, ponieważ miałaś go tak długo i skrzywdziłaś go. Czują się usprawiedliwieni wobec swojej brutalności dla ciebie. Więc załatw sobie ochroniarza albo bądź twarda. To się nie skończy z dnia na dzień. To może trwać cały pieprzony rok. Kayla
poprowadziła
mnie
korytarzem
w
kierunku
gabinetu
pielęgniarki. − Wiem. Pomyślałam po prostu, że jeśli pozwolę im wyładować swój gniew, być może to szybciej ucichnie – wyjaśniłam. Kayla prychnęła. − Nie ma szans. Albo Sawyer ich zatrzyma, albo ty. Gdzie jest Beau? Jeśli przyprowadziłby tu swój tyłek, on mógłby to wszystko zatrzymać. Chciałam Beau. Brakowało mi go. Wyciągnęłam rękę i dotknęłam 237
swojej kieszeni, aby upewnić się, że list, który napisałam wczoraj, jeszcze tam był. Zdecydowałam się zabrać go do Honey dzisiejszego popołudnia. Na wypadek, gdyby mogła mu dostarczyć ten liścik. Chciałam upewnić się, że wiedział, jak się czułam. Nie chciałam, żeby był sam. − Naprawdę to zrobiłaś? Znaczy, oszukiwałaś Sawyera z Beau? Trudno mi w to uwierzyć, że Beau zrobił coś takiego Sawyerowi. Ale Sawyer nic nie mówi, a Beau jest ZWA4. Nie będę więcej kłamać. Sawyer znał prawdę. Nie miałam jego uczuć do stracenia. Kłamanie byłoby zaprzeczeniem Beau. Nie mogłam mu odmówić. − Tak, zrobiłam to. Kayla przerwała i myślałam, że upuści moje książki, lub zrobi jakąś inną dramatyczną scenę, ale zamiast tego tylko cicho zagwizdała. − Przyznałaś to. Wow. Wzruszyłam ramionami. − Wszyscy to wiedzą. Zerwałam z Sawyerem. Nie ma powodu, aby kłamać. Kayla uniosła brwi. − Mogę myśleć o jednym powodzie, aby skłamać. Banda szaleńców, którzy myślą, że muszą bronić Sawyera, przez robienie z ciebie worka treningowego. 4
Zaginiony w akcji. 238
− Być może, ale nie zamierzam kłamać o Beau i o mnie. On na to nie zasługuje. Nie mam się, czego wstydzić, z wyjątkiem zniszczenia ich relacji. Kayla otworzyła drzwi do gabinetu pielęgniarki. − Jesteś naprawdę wyjątkowa. Nic dziwnego, że chłopcy Vincent o ciebie walczą.
Poza brzydkim guzem z boku mojej głowy, nie było żadnych innych uszkodzeń. Jednak, zaczęłam marzyć o tym, aby potrzebne były szwy, ponieważ miałabym pretekst, żeby wyjść dzisiaj. Do pory lunchu wytrącono mi z rąk książki tyle razy, że straciłam rachubę. Kayla zatrzymała się raz, aby pomóc mi je pozbierać, ponownie mówiąc, że potrzebowałam ochroniarza. Dozorca posprzątał moją szafkę i cała szkoła została zagrożona zawieszeniem, jeśli złapią na bezczeszczeniu szkolnego mienia. Więc zamiast tego, na szafce znalazłam karteczki z okrutnymi komentarzami. Przestałam je czytać od razu, kiedy zdałam sobie sprawę, że były po prostu kolejną formą kary. Sawyer obserwował cicho, jak ludzie zwalali moje książki na podłogę przez cały dzień. Kiedy nasze oczy się spotkały, po tym, jak wyczyściłam moją szafkę z ostatniego ataku wiadomości, ale nic nie powiedział, a kiedy odszedł, zdecydowałam, że może trochę go nienawidzę. Nie był idealnym facetem, którym myślałam, że był. Może również umieściłam go na piedestale. Sawyer, którego znałam, nie stałby bezczynnie, kiedy ktoś był tak zastraszany. Moje oczy otworzyły się na kolejną jego stronę. Tę, która 239
była prawdziwa, ale której za bardzo nie lubiłam. Nie mogłam się doczekać, aby zabrać tacę i wyjść na zewnątrz, żeby zjeść sama i cieszyć się ciszą i spokojem. Podchodząc do kolejki do lunchu, zignorowałam wszystkich wokół mnie. Moją mantrą stało się nie nawiązywanie kontaktu wzrokowego. Wydawało się, że to tylko wszystko pogorszyło. Więc zamiast tego, ćwiczyłam wizualizację tunelu. I pewnie właśnie dlatego nie zobaczyłam coli, zanim nie wylano mi jej na głowę. Zapiszczałam, kiedy lód zaczął spływać mi po twarzy, a cola paliła w oczy. Spływała mi na koszulkę, a moje włosy przylepiły mi się do głowy. Stołówka wybuchła śmiechem. Nicole stała przede mną z pustą szklanką i uśmiechem na twarzy. − Ups – powiedziała na tyle głośno, by usłyszała ją sala, zanim zawirowała na szpilkach i dumnie przeszła przez uwielbiający ją tłum. Stałam tam, zastanawiając się, jak sobie z tym poradzić. Kayla powiedziała, że musiałam być twarda, ale wola walki ze mnie uciekła. Chciałam, aby Beau wrócił do domu. Sięgnęłam i wytarłam colę z moich oczu, wygładzając włosy, które przylepiły mi się do twarzy. Wtedy, nie dając nikomu satysfakcji z mojej reakcji, skierowałam się z powrotem do podwójnych drzwi, prowadzących na korytarz. Mogłam teraz iść do domu. To było wystarczającym pretekstem. Drzwi się otworzyły, zanim dotarłam do nich i stanęłam twarzą w twarz z Sawyerem. Jego niebieskie oczy, które kiedyś kochałam, rozszerzyły się w szoku, kiedy spojrzał na mój wygląd. To nie była jego wina. Nie bardzo.
240
− Przepraszam – powiedziałam najgrzeczniej, jak tylko mogłam, obeszłam go i skierowałam się korytarzem do gabinetu. Nie odwracając się, wciąż czułam jego wzrok na swoich plecach. Być może to była jego ostateczna granica. A może i nie.
Tłumaczenie: DziejeSie Korekta: Thebesciaczuczek
241
Rozdział 23 Beau Kochany Beau,
Tęsknię za tobą. Tęsknię za twoim uśmiechem. Tęsknie za twoim śmiechem. Tęsknie za tym, jak wyglądasz w dżinsach. Tęsknie za złym błyskiem w twoich oczach, kiedy masz zamiar zrobić coś niedobrego. Tęsknię za tobą. Proszę, wróć do domu. Myślę o tobie całe dnie i noce. To naprawdę psuje mój sen, wiesz. Kładę się na dachu w nocy i myślę o tych wszystkich nocach, kiedy leżeliśmy i patrzyliśmy na te same gwiazdy. Zanim nasze życia się spierdoliły. Zanim wybrałam złego chłopca Vincent. Sawyer ci wybaczy. Myślę, że zdaje sobie sprawę, że to, co mieliśmy, on i ja, to nie była miłość. Nie prawdziwa. Nie znał prawdziwej mnie i okazało się, że ja nie znałam prawdziwego jego. Rzeczy, które mi się w nim podobały, już tak naprawdę nas nie trzymają. On nie jest tobą. Nigdy nie był. Ale mimo tego, w mieście może być tylko jeden śmiesznie seksowny zły chłopak. Uważam, że to temat dyskusyjny. Jestem rozdrażniona. Nie jesteś zły. Masz tak wiele dobrych cech. Podziwiam cię. Chciałabym, żeby wszyscy zobaczyli takiego Beau, jakiego ja widzę. Gdyby tylko wiedzieli, jak wyjątkowy naprawdę jesteś. Proszę, wróć do domu. Nie mogę powiedzieć tego wystarczająco. Tęsknie za tobą. Kocham cię, Ashton 242
Tęskni za mną. Chciałbym wrócić i ją zabrać. Złapać i uciec. Ale spojrzenie w twarz mojemu wujkowi, który ani razu nie próbował nawet nawiązać ze mną jakiejkolwiek relacji, nie było czymś, na co byłem gotowy. Jednak chciałem Ash. Mogła się ze mną ukryć. Gdybym zapytał, wątpię, czy by przyjechała. Ale już wciągnąłem ją w ten okropny bałagan. Nie mogłem jej więcej skrzywdzić. Była bezpieczna w swoim domu. Rodziców, którzy ją kochali. Nie potrzebowała tego stracić. To było ważne. To był prezent. Taki, którego nigdy nie dostałem i będę przeklęty, jeśli zniszczę jej. Zamiast włączenia telefonu i sprawdzenia esemesów, które do mnie wysłała, przycisnąłem list do mojego serca i zamknąłem oczy. Na razie to musiało wystarczyć. Może mama przyniesie mi jutro kolejny list. Lubiłem wiedzieć, że Ash spotykała się z moją matką, kiedy mnie tam nie było. Mama powiedziała, że rozmawiały. Zdecydowała, że Ashton wcale nie jest taka zła. Podziw w głosie mamy sprawił tylko, że ból w mojej klatce piersiowej się pogorszył. Ashton Gray była dla mnie zbyt dobra. Ale i tak jej chciałem. Nie była samolubna. To ja byłem.
Ashton − Nie upuść żadnej. Te cholerne rzeczy kosztują zbyt dużo – krzyknęła Honey z kuchni. Stałam wycierając kieliszki i kufle, zanim postawiłam je za barem. Zaczęłam przychodzić tu codziennie po szkole, aby przynieść Beau list i zobaczyć, czy Honey coś od niego słyszała. Moje częste wizyty zaczęły się wydłużać – tak bardzo, że Honey zaproponowała mi pracę. Chętnie ją 243
zaakceptowałam. W ten sposób mogłam mówić o Beau komuś, kto by wysłuchał, i nie musiałam iść sama do domu, do mojej sypialni. − Tank zabiera pięć dolarów z mojej pensji za każdą stłuczoną szklankę. Wiedząc dobrze, cholernie dobrze, że te rzeczy nie kosztują pięć dolarów za sztukę – mruknęła, wracając za bar z kuchni, skąd wyniosła kolejny stojak z wyczyszczonymi kubkami i szklankami. − Uważam – zapewniłam ją, odkładając kubek na stojak pod ladą. − Dobrze. Teraz, powiedz mi ponownie o ten szafkowej sprawie – powiedziała Honey, kiedy podniosła szklankę i zaczęła wycierać ją obok mnie. − Po prostu przyklejają karteczki i brzydkie listy do mojej szafki, grożąc mi i takie tam. To głupie. Poza tym, kiedyś zostałam popchnięta na szafkę i uderzyłam się w głowę, ale nie doznałam żadnych obrażeń. − A ten przemilutki sukinsyn nie powstrzymuje ich od traktowania cię w ten sposób? Wzruszyłam ramionami, myśląc o Sawyerze oglądającym ich w milczeniu z daleka. − Jest taki jak jego ojciec. Nie wiem, dlaczego mnie to zaskakuje. Powrót Beau nic nie pomoże. Kiedy mój chłopak się dowie, że Sawyer pozwolił na to wszystko, będzie szalenie wkurwiony. Miałam nadzieję, że tych dwoje naprawi swoje stosunki, kiedy Beau wróci. − Nie mam zamiaru powiedzieć Beau o niczym. Nie dowie się, co się stało, i mam nadzieję, że kiedy wróci, to wszystko się uciszy. W ten 244
sposób, nie będzie miał powodu, aby być złym na Sawyera. Honey prychnęła i uderzyła w ladę przede mną ręcznikiem. − Dziewczyno, dorastałaś z Beau. Powinnaś wiedzieć lepiej. Nie będzie obojętny. Poza tym, ktoś mu doniesie, a kiedy to zrobi, straci nad sobą panowanie. Westchnęłam i podniosłam pustą tacę, aby zabrać ją z powrotem do kuchni. − Wiem, że się dowie, ale chcę, aby się pogodzili. Nigdy sobie nie wybaczę, jeśli tego nie zrobią. Honey skinęła głową. − Tak, cóż, moja rada dla ciebie jest taka, abyś trzymała się z dala od chłopców. Wiem, że uważasz, że kochasz mojego chłopca, ale chłopcy Vincent są kłopotami. Oboje. Mają problemy, których nie znasz i potrzebują czasu. Zamieszasz jedynie w ich łowach. Poza tym, uciekają, kiedy sprawy robią się ciężkie. Beau jest teraz doskonałym przykładem. Gdzie jest teraz, kiedy jesteś traktowana, jakbyś miała cholerną szkarłatną literę na czole? Sawyer nie jest lepszy. Pozwala dziewczynie wziąć karę na siebie, nie mówiąc słowa. Kocham obu moich chłopców, ale żaden nie jest typem faceta, z którym powinnaś planować przyszłość. Musisz ruszyć dalej, dziewczyno. Znajdź kogoś, czyim nazwiskiem nie jest Vincent.
Ponieważ w ostatnich dniach byłam niemile widzianą osobą, postanowiłam, że sama przyniosę sobie lunch i ukryję się w bibliotece, aby 245
go zjeść. W ten sposób byłam z dala od Nicole i jej wody, przez co zostawałam sucha i ładna. Nikt nie zdawał się zauważyć, że mnie brakowało, lub po prostu ich to nie obchodziło. Pięć minut przed dzwonkiem, wsadziłam swój pusty worek na lunch do plecaka i ruszyłam w stronę swojej szafki. Starałam się jej jak najbardziej unikać, poza samym ranem przed zajęciami, a potem w trakcie powrotu do domu. Po prostu nosiłam ze sobą wszystkie książki w torbie. Siniaki na moim lewym ramieniu od paska plecaka, spowodowane jego wagą, były niczym w porównaniu z mierzeniem się
notatkami
przyklejonymi na mojej szafce. Karteczki w ogóle nie zmniejszyły liczebności, co było zaskakujące. Korytarz był pełen ludzi, który mnie nienawidzili, ale moje plecy paliły od ciężaru, więc musiałam zostawić kilka książek w szafce. − Księżniczka upadła tak nisko, że teraz musi się ukrywać w trakcie lunchu – przywitał mnie rozbawiony ton Nicole, kiedy podeszłam do swojej szafki. Powoli podniosłam wzrok, aby spotkać się z jej spojrzeniem. Nie byłam pewna, dlaczego nienawidziła mnie tak bardzo. Czy nie sądziła, że już zapłaciłam za swoje grzechy przeciwko niej? Stanęła bezpośrednio przede mną i moją szafką. Ominięcie jej byłoby głupie. Zamiast tego, czekałam aż powie to, po co przyszła. − Jak to jest być szumowiną, co? Musiałam ugryźć się w język, żeby jej nie odpowiedzieć, że nie wiedziałam, ponieważ nią nie byłam. W walce uderzyłaby mnie w twarz. 246
Poza tym, nie chciałam dać jej satysfakcji tego, że jej słowa na mnie działały. − Nie ignoruj mnie. – Uśmiechnęła się, robiąc krok w moją stronę. Uspokoiłam się. Czysta nienawiść migająca w jej oczach była ostrzeżeniem, żeby zachowywać się ostrożnie. − Chcę tylko dostać się do mojej szafki, potem pójdę. Nie próbuję wywoływać kłopotów. Nicole zachichotała jak jakaś obłąkana wiedźma. − Już wywołałaś kłopoty, suko. – Wyciągnęła rękę i pociągnęła za kosmyk moich włosów, sprawiając, że w oczach pojawiły mi się łzy z nagłego bólu. – Myślisz, że jesteś taka piękna i idealna, że możesz po prostu brać, co chcesz. Cóż, mam dla ciebie wiadomość, kurwo – nie możesz zabrać tego, co moje. Nicole zmniejszyła przestrzeń między nami i jednym szybkim ruchem popchnęła mnie na podłogę, ciosem w pierś. Świetnie. Pakowałam się w bójkę na korytarzu szkolnym, a nawet nic nie zrobiłam. Tylko to, co było potrzebne. Moi rodzice byliby wściekli, gdybym została zawieszona. Wstanie wydawało się nie mieć sensu. Trzymałam głowę w dole i czekałam, aż stanie się coś jeszcze. Nie trwało to długo. Moja torba została mi zerwana z ramion, a książki wysypane na moją głowę. Skuliłam się i wydałam zduszony okrzyk, kiedy moja głowa została zaatakowana przez ciężkie podręczniki, które zmuszone byłam nosić ze sobą cały dzień. − Wystarczy. Przesuń się. – Głos Sawyera uciszył śmiechy i rozmowy zapełniające korytarz. – Zostaw ją, Nicole. Masz interes z Beau. 247
Nie z Ashton. Nie chcę widzieć, jak znowu ją dotykasz. To dotyczy wszystkich. Cofnąć się. Nikt nie wie, co tu się stało i to nie jest nikogo interes. Przestańcie zachowywać się jak banda palantów i zostawcie ją w spokoju. Stopy zaczęły szurać wokół mnie, a śmiechy zamieniły się w szepty, kiedy tłum zrobił dokładnie tak, jak nakazał Sawyer. Panujący książę przemówił. Zabrało mu to tydzień, ale w końcu to zakończył. Jego ręka pojawiła się przed moją twarzą i gapiłam się na nią przez chwilę, po czym zignorowałam i wstałam na własną rękę. Nie nawiązałam z nim kontaktu wzrokowego ani też nie podziękowałam mu. Jego ingerencja była trochę po czasie, więc moja wdzięczność straciła ważność. Zaczęłam zbierać swoje porozrzucane książki. − Spojrzysz na mnie przynajmniej? – zapytał Sawyer, kiedy wziął moją torbę z książkami. Wzruszyłam ramionami i ledwo na niego rzuciłam okiem, przed wetknięciem książek do torby, którą trzymał otwartą. – Sama to na siebie sprowadziłaś, wiesz. To była ostatnia kropla. Byłam workiem treningowym o pięć dni za długo. Wyrwałam swoją torbę z jego rąk i spojrzałam w górę na te niebieskie oczy, które kiedyś myślałam, że były takie piękne. Teraz wydawały się blade i nudne. − Nikt nie zasługuje na to, czemu zostałam poddana. Może zasłużyłam na twój gniew, ale nie zasłużyłam na gniew całej szkoły. Nic im nie zrobiłam. Więc wybacz mi, jeśli nie wiem gdzie kupiłam sobie warte tygodniowe znęcanie nade mną.
248
Odwróciłam się i zaczęłam zmierzać w kierunku drzwi. Skończyłam na dzisiaj. − Ashton, poczekaj. – Sawyer pobiegł za mną i sięgnął do mojego ramienia. – Proszę, zaczekaj. Posłuchaj. − Co? –rzuciłam, nie chcąc, aby moja ucieczka się nie udała. − Muszę ci coś powiedzieć. Po prostu posłuchaj, proszę. Skinęłam głową, ale trzymałam wzrok skupiony na drzwiach, przez które tak desperacko pragnęłam uciec. − Byłem w błędzie. Pozwalając im robić te rzeczy przez cały tydzień, a nie mówienie było straszne. Przykro mi. Naprawdę. W mojej obronie, ja cierpię, Ash. Nie straciłem tylko ciebie, straciłem również najlepszą przyjaciółkę. Mój kuzyn... mój brat. Wszystko się zwaliło na raz i nie mogłem sobie z tym poradzić. Powiedziałem sobie, że zasługujesz na to, aby walczyć we własnych walkach. Myślę, że po prostu czekałem, aby zobaczyć tę kulę ognia, którą pamiętałem, jak byliśmy dziećmi. Jeśli bym ją zobaczył, wtedy zrozumiałbym, dlaczego odeszłaś do Beau. Ale reagowałaś, tak jak moja Ash by reagowała. Nie walczyłaś ani nie brałaś odwetu. Po prostu przyjęłaś to. I Boże, to boli tak bardzo. Krzywdzili cię. Dziewczynę, którą kochałem całe moje życie. Chciałem skoczyć i chronić cię, ale obraz Beau dotykającego twoich warg i ty, patrzącą na niego, jakbyś chciała go zjeść, błysnął w mojej głowie i stawałem się wściekły na nowo. Westchnął i jego uścisk na moim ramieniu zniknął.
249
− Kocham cię. Znam również prawdziwą ciebie. Myślisz, że nie, ale jak łatwo można zapomnieć, że byłem tym, który w kółko wyciągał was z kłopotów jako dzieci. Nie prosiłem idealnej Ashton o bycie moją dziewczyną, kiedy miałem czternaście lat. Prosiłem o jedyną Ash, którą znam. Zmieniłaś wszystko na własną rękę. Nie będę kłamać. Byłem dumny z dziewczyny, którą się stałaś. Mój świat był kompletny. Miałem doskonałą rodzinę, idealną dziewczynę, idealną przyszłość. Pozwoliłem sobie zapomnień o dziewczynie, którą kiedyś byłaś. Beau jej nie zapomniał. Przełknęłam gulę w gardle. To była rozmowa, którą powinniśmy przeprowadzić, jak tylko Sawyer wrócił do domu tego lata. Zamiast tego, uciekałam od prawdy. − Nigdy nie chciałam cię skrzywdzić – odpowiedziałam, kiedy patrzyłam na swoje buty tenisówki. − Ale zrobiłaś to.
Tłumaczenie: DziejeSie Korekta: Thebesciaczuczek
250
Rozdział 24 Jedna prosta odpowiedź sprawiła, że poczułam się, jakby ktoś pchnął mnie pięścią w brzuch. − Wiem, że mnie nienawidzisz. Nie obwiniam cię. Ale Beau. Beau cię potrzebuje. Proszę, nie nienawidź również i jego. W końcu podniosłam oczy, aby spotkać się z nim wzrokiem. Skrzywił się, zmarszczył czoło i powoli pokręcił głową. − Nie nienawidzę cię, Ash. I nie nienawidzę Beau. Chciałbym, żeby wrócił. Kiedy wyszedłem w niedzielę z baru, nie zdawałem sobie sprawy, że może przez to uciec. Powinienem się domyślić, ale byłaś ty i wiedziałem, że nie będzie chciał cię opuścić. − On cię kocha. Zranił cię i nie może się z tym zmierzyć. Smutny uśmiech zagościł na jego ustach. − Nie, Ash. To nie dlatego odszedł. Sawyer rozejrzał się po pustym korytarzu. Byliśmy spóźnieni na zajęcia, ale nie obchodziło mnie to. I tak chciałam iść do domu. − Chodź. Jest coś, o czym muszę ci powiedzieć – powiedział Sawyer, gdy odwrócił się z powrotem do mnie. Wyszłam za nim na zewnątrz, do jego samochodu. To było dziwne, wspinać się do środka bez jego pomocy, bez jego otwierania mi drzwi i podnoszenia na siedzenie. Ale jakimś sposobem czułam się z tym dobrze. To właśnie tak powinno być od początku. Sawyer wyjechał z parkingu i skręcił na południe. Najwyraźniej, aby porozmawiać, musieliśmy wyjechać z miasta. − W niedzielę poszedłem za Beau. Wiedziałem, że znajdę go w barze 251
przy stole bilardowym. To tam zawsze chodzi, aby się rozluźnić. Kiedy tam dotarłem, powiedzieliśmy sobie kilka rzeczy i wymieniliśmy się kilkoma ciosami. – Sawyer spojrzał na mnie i uśmiechnął się. – Chciałbym powiedzieć, że Beau wyglądał gorzej, ale oboje wiemy, że skłamałbym. Może i mam rękę do rzucania, jeśli chodzi o football, ale on może mnie pokonać, jeśli chodzi o ciosy. Faktem jest, że mógł sprawić, żeby mocno mnie bolało. Spędził większość czasu, blokując moje ciosy. – Sawyer zatrzymał się i wypuścił sfrustrowane westchnienie. Nie widziałam ich walki, odkąd mieliśmy dziesięć lat, i Sawyer oskarżył Beau o to, że stwarza kłopoty, później powiedział, że ciągnie mnie za sobą w dół. Tego popołudnia Beau również wymierzył kilka ciosów. Sawyer skończył, tracąc zęba. Na szczęśnie nie był to stały ząb i tak, by wypadł. − Moja ciocia Honey tam była. Byliśmy tylko we troje. Próbowała przerwać walkę, ale nie słuchaliśmy jej. Albo powinienem powiedzieć, że ja jej nie słuchałem. Chciałem zobaczyć krew Beau. Oboje temu zaprzeczaliście, ale ja wiedziałem, że cię pocałował. Do diabła, to Beau, wiedziałem,
że
prawdopodobnie
zrobiliście
znacznie
więcej.
Nienawidziłem myśli, że w końcu straciłem ciebie na rzecz jego. To było coś, co zawsze mnie przerażało. Nawet kiedy wasza dwójka nie rozmawiała zbyt często ze sobą, on cię obserwował i kiedy myślałaś, że nikt nie patrzy, też go obserwowałaś. Nie jestem kompletnym idiotą. − Nigdy, nie uważałam, że nim jesteś, Sawyer. Kłamałam na temat Beau, mając nadzieję, że uratuję twoją relację z nim. W pełni przygotowałam się, by odejść od was obu. Sawyer roześmiał się, ale humor nie sięgnął jego oczu. 252
− Naprawdę myślisz, że Beau pozwoliłby ci tak po prostu odejść? Nie w tym życiu. − On cię kocha – argumentowałam. − Wiem. Chodzi o to, że ciebie kocha bardziej. Zaczęłam potrząsać moją głową. − Ash, Beau nie zdradziłby mnie, gdyby nie był zakochany w tobie po uszy. Nie ma sensu temu zaprzeczać. − Okej – zgodziłam się. Może miał rację. Chciałam, żeby miał. – Co chcesz mi powiedzieć, że sprowadziłeś mnie tutaj, Sawyer? Sawyer zatrzymał się na opuszczonym parkingu i wyłączył silnik. Czekałam cierpliwie, gdy zbierał myśli razem. Pusta plastikowa torba tańczyła na wietrze, obserwowałam ją, myśląc o tym, że wiedziałam jak to jest. To była ścieżka, której nie można było kontrolować. Tak jak mnie. − Ash, Beau nie jest moim kuzynem. On jest moim... on jest moim bratem. Siedziałam tam, kiedy pozwalałam jego słowom wsiąknąć we mnie. Czy miał to na myśli w sensie metaforycznym? To znaczy, wiedziałam już, że Beau był dla niego jak brat. − Nie rozumiem. – W końcu udało mi się odpowiedzieć. − Szczerze mówią, sam ciągle próbuję to zrozumieć. – Sawyer poprawił się na swoim siedzeniu i odwrócił do mnie. – Kiedy krzyczeliśmy na siebie w niedzielę i powiedzieliśmy rzeczy, których naprawdę nie mieliśmy na myśli, albo przynajmniej moglibyśmy je później cofnąć, Honey poinformowała nas, że mój tata nie był tylko moim tatą. Ale również i Beau. − Co? 253
− Honey była licealną miłością mojego taty. Później mój tata poszedł do college’u i poznał moją mamę na pierwszym roku szkoły prawniczej. Była córką jednego z jego profesorów. Zakochał się w niej i poślubił. Zaraz po ukończeniu i zdaniu aplikacji, przeniósł się z powrotem do Grove, aby otworzyć swoje biuro. Honey ciągle tu była, wywołując piekło i najwyraźniej łamiąc serca. Ona i mój wujek Mack spotykali się ze sobą i w końcu ze sobą zamieszkali. Więc kiedy zaszła w ciążę i poślubiła Macka, każdy sądził, że dziecko jest właśnie jego. Moja mama zaszła w ciążę w tym samym roku. Nie miała pojęcia o Beau, do czasu, aż skonfrontowałem się z tatą, właśnie przed nią w niedzielny wieczór. Sawyer orzerwał na chwilę. − Tata i Honey spotkali się pewnej nocy w barze, po tym jak on i moja mama pokłócili się o to, że ona wydaje zbyt dużo pieniędzy na meble – dodał. – Pili tequilę i tata powiedział, że wszystkim, co pamięta, to, jak wychodził następnego ranka z łóżka Honey. Sześć tygodni później, waliła w jego drzwi i krzyczała, że jest w ciąży. Nie uwierzył jej albo przynajmniej nie wierzył, że dziecko jest jego. Więc mój wujek Mack ja poślubił. On jej uwierzył. Kiedy Beau się urodził, wujek Mack zagroził, że jeśli tata nie zgodzi się na test ojcostwa, powie mojej mamie o nocy spędzonej z Honey. Tata zrobił jeden. Beau był jego. Wujek Mack powiedział, że wychowa go, jakby był jego. Zakochał się w mojej cioci Honey. To było od czasu liceum. Dalszą historię znasz. Umarł. Honey była najbardziej leniwą matką na ziemi, a Beau był zostawiony sam sobie. Siedziałam tam, wyglądając przez okno, niezdolna do patrzenia na Sawyera. Jak jego ojciec mógł zrobić coś takiego? Wiedział, jak bardzo Beau cierpiał. Oparłam czoło o zimną szybę i zamknęłam oczy. Łzy 254
poleciały i spływały po moich policzkach. Nic dziwnego, że Beau opuścił miasto. Wystarczająco złym było to, że czuł się niechciany przez matkę. Teraz musiał zmagać się z byciem niechcianym przez ojca. Mack Vincent był tylko jego wujkiem. Jedyne wspomnienia stabilnego życia, jakie miał Beau, były z Mackiem. − Beau cię nie porzucił, Ash. Po prostu potrzebował czasu, aby się z tym zmierzyć. − Gdzie on jest? – zapytałam, gdy szloch wyrwał się z mojej klatki piersiowej. − Chciałbym wiedzieć. Sawyer nie powiedział już nic więcej. Odpalił samochód i w ciszy udaliśmy się z powrotem do miasta. Wiedziałam, że powinnam coś powiedzieć, ale nie miałam żadnych słów. Nie do tego. Sawyer zatrzymał się przy mojej Jettcie i wreszcie na niego spojrzałam. − Przepraszam. Wiem, że to było dla ciebie trudne. Teraz rozumiem, dlaczego nie powiedziałeś mi nic o tym, co stało się w weekend. Masz większe zmartwienia niż jakieś małe szkolne problemy. – Wyciągnęłam rękę i ścisnęłam jego. – Dziękuję, Sawyer. Za powiedzenie mi o tym. Za bycie przyjacielem. Za wszystko. Uśmiech zagościł w kąciku jego ust. − Nie ma usprawiedliwienia dla tego, jak cię traktowałem w tym tygodniu, ale dziękuję za próby odciągnięcia mnie od tego. − Teraz rozumiem. To mi wystarczy. Skinął głową, a ja zabrałam rękę i wyskoczyłam z jego samochodu. 255
To było nasze zakończenie. Sawyer oficjalnie był za mną. Był moją przeszłością. Gdybym tylko mogła odnaleźć moją przyszłość.
Tłumaczenie: xxaniia16xx Korekta: Thebesciaczuczek
256
Rozdział 25 Głowa Honey powędrowała do góry, w momencie, w którym weszłam do baru. Pozwoliłam drzwiom zamknąć się samym i popatrzyłam na kobietę, która okłamywała swojego syna przez całe życie, nie mówiąc, kim naprawdę jest. Przez ostatni tydzień zaczęłam lubić Honey. Nie zgadzałam się z jej umiejętnościami wychowawczymi, ale wiedziałam, że kochała Beau i to mi wystarczało. Teraz chciałam zobaczyć poczucie winy w jej oczach. Coś, co pokazałoby mi, że wiedziała, iż go skrzywdziła. −
Przestań
się
na
mnie
gapić,
jakbym
była
cholernym
eksperymentem. Co cię dzisiaj ugryzło? – zapytała Honey, obchodząc bar i nie spuszczając ze mnie wzrok. Starała się dowiedzieć, co wiem. Widziałam, jak mierzyła mnie wzrokiem. − Dlaczego mi pani nie powiedziała, jaki był prawdziwy powód ucieczki Beau? Pozwoliła mi pani wierzyć, że to przeze mnie i Sawyera. Podniosła cienką ciemną brew i westchnęła. − Zgaduję, że Sawyer postanowił podzielić się z tobą dobrą nowiną. − Nie uważam faktu, że Beau był okłamywany przez całe życie, za „dobrą nowinę”. Honey wyciągnęła taboret i usiadła, przewracając na mnie oczami, jakbym przesadzała. − Po co tu przyszłaś, Ashton? Besztać mnie? Oskarżać mnie? Osądzać mnie? Śmiało. To nie tak, że do tego nie przywykłam. Ale upewnij się, że pójdziesz też do tatusia swojego starego chłopaka i powiesz mu to samo. Ponieważ, dziewczynko, do tanga trzeba dwojga. − Nie przyszłam tu, by panią osądzać, czy robić coś z tych innych 257
rzeczy. Jestem tu, gdyż martwię się o Beau. Żałuję, że mi pani nie powiedziała. Mogłabym go wtedy szukać. − To nie była moja historia do opowiedzenia, prawda? Kiedy powiedziałam o tym chłopcom, stała się ich historią. Kiedy chcieli, żeby ktoś o tym wiedział, mogli podjąć decyzję, żeby mu o tym powiedzieć. Nie ja. Poza tym, jaki jest sens szukania kogoś, kto nie chce zostać znaleziony, co? Nie ma żadnego. Podeszłam trochę i usiadłam na pustym stołku obok niej. Honey wiedziała przez cały ten czas, że Beau nie ukrywał się przed swoimi problemami. Nie uciekał. Starał się poradzić sobie z bombą zrzuconą na niego, która zmieniła jego życie. − Dlaczego pozwoliła mi pani myśleć, że uciekał ode mnie? Od Sawyera? – zapytałam, patrząc na jej twarz, w celu znalezienia jakiejś oznaki skruchy. − Bo tak było lepiej. Nigdy nie będziesz niczym więcej jak ścianą stojącą pomiędzy tymi chłopcami, a teraz potrzebują się wzajemnie. Bardziej niż kiedykolwiek. Mogę nie być idealnym rodzicem, ale kocham swojego chłopca. Wiem, że potrzebuje swojego brata. Jesteś słodka i uczciwa. Lubię cię. Naprawdę lubię. Nie jesteś taka, jak na początku założyłam. Ale nie jesteś dla nich dobra. Musisz się trzymać z daleka od ich życia, żeby mogli ruszyć dalej i znaleźć sposób na poradzenie sobie z tym. Miała rację. Zawsze będę tą jedną rzeczą stojącą pomiędzy nimi. Kochałam Beau. Kochałam go wystarczająco, żeby pozwolić mu odejść. − Ma pani rację – odpowiedziałam. Honey wyciągnęła rękę i poklepała mnie czule po ramieniu. 258
− Jesteś dobrą dziewczyną z naprawdę wielkim sercem. Twoja mama wychowała cię dobrze. Jestem wdzięczna, że Beau ma twoją miłość. Czuję się dobrze w środku, wiedząc, że ktoś taki jak ty, może go kochać. Dziękuję. Wstałam i owinęłam ramiona wokół Honey. Zesztywniała, a następnie się zrelaksowała i jej ramiona powoli owinęły się wokół mnie. Zastanawiałam się, jak dużo czasu minęło, od kiedy ostatni raz ktoś ją przytulał. Ścisnęłam ją mocniej przed tym jak ją puściłam. − Dziękuję za przebywanie ze mną w tym tygodniu – powiedziałam, oczyszczając moje gardło. Jej niebieskie oczy były zamglone, gdy dała mi smutny uśmiech. − Podobało mi się towarzystwo. Zanim stałam się szlochającym bałaganem, pomachałam jej i odwróciłam się, by udać się do drzwi. − Jest z powrotem w mieście – dodała. – Tak, żebyś wiedziała. Dałam mu twoje listy. Ścisnęłam mocniej klamkę i wpatrywałam się w stare drewniane drzwi. Musiałam pozwolić mu odejść. Pytając, gdzie był i jak długo jest z powrotem w mieście, tylko bolałoby mocniej. Z każdą uncją mojej silnej woli pociągnęłam za klamkę i popchnęłam drzwi. To był czas, bym wróciła do domu.
Pukanie do drzwi mojej sypialni, było następstwem: − Ashton, kochanie, jesteś tam? Spojrzałam na zegar stojący na moim nocnym stoliku. Było po ósmej. Tata dopiero wrócił do domu, co było niezwykłe. 259
− Tak – odpowiedziałam. Otworzył drzwi i wszedł do środka mojego pokoju. Jego twarz była zmarszczona, jakby spędził gdzieś stresujący wieczór. − Wszystko w porządku? – zapytałam, pamiętając ostatni raz, kiedy moi rodzice weszli do mojego pokoju smutni. − Tak, jest dobrze. Chciałem tylko z tobą o czymś porozmawiać – odpowiedział i usiadł na purpurowym krześle obok mojego łóżka. Najwyraźniej będzie to długa rozmowa. Nigdy tutaj nie usiadł. − Okej – namawiałam. Jego dziwne zachowanie, sprawiało, że się denerwowałam. − Ty i Sawyer zerwaliście – powiedział to jak oświadczenie, nie pytanie. Więc tylko skinęłam głową w potwierdzeniu. – Rozmawiałaś z nim o czymś ostatnio? Może coś dzieje się z jego rodziną? – Skąd mój tata widział? Chyba, że… − Tak. Dzisiaj, jeśli to ma znaczenie – odparłam, zastanawiając się, jakie może być jego następne pytanie. Tata odchrząknął i pochylił się do przodu, opierając łokcie na kolanach. − Co ci powiedział? Zrozumiałam, że jego zmarszczona twarz i przyjście do domu tak późno oznaczało, że był dzisiaj psychologiem. − Powiedział mi coś o Beau. Nie zamierzałam powiedzieć tacie o sekrecie Beau, na wszelki wypadek, gdybym się pomyliła i tata nie spędziłby ostatniej godziny z rodzicami Sawyera. − Powiedział ci, kto jest ojcem Beau? Powili skinęłam głową, nie chcąc powiedzieć więcej. 260
Tata westchnął i odchylił się do tylu na krześle. − Sawyer i jego mama byli u mnie dziś wieczorem. Nie radzą sobie dobrze z tą wiadomością. Ale martwię się o Beau. On jest tym, który został skrzywdzony najbardziej. Wiesz gdzie on jest? Pokręciłam głową. − Powiedziałabyś mi, gdybyś wiedziała? Ponieważ naprawdę myślę, że musi z kimś porozmawiać. Uciekanie i ukrywanie się przed tym nie jest dla niego zdrowe, Ashton. − Nie, tatusiu. Beau nie dzwonił do mnie ani nie przyszedł sie ze mną zobaczyć od niedzielnego poranka. Ale… wrócił z powrotem. Honey powiedziała, że jest z powrotem w mieście. Widział się z nią. Tata pokiwał głową i potarł policzek, jego oczy wypełniła dezaprobata. Chciał pomóc Beau. Wyobrażenie sobie taty, który pomaga Beau, ogrzało mnie. Chciałam wstać i zarzucić moje ręce na jego szyję, ale zostałam na miejscu. Beau nie chciałby jego pomocy. Nie chciałam mu tego powiedzieć. − Czy on jest na ciebie zły? Zaczęłam kręcić głową, ale potem przestałam. Nie byłam pewna, czy jest, czy nie. Nie szukał mnie. Nie dzwonił ani nie pisał. Może był na mnie zły. Może żałował wszystkiego. − Chcę cię przeprosić, za rzeczy, które o nim powiedziałem. Myliłem się. Nie znałem go. Sawyer wieczorem mnie trochę oświecił. Beau miał skompilowane wychowanie, ale przezwyciężył tak wiele rzeczy. Oceniłem go niesprawiedliwie. Kiedy przyszedł na czuwanie przy twojej babci i podszedł do ciebie, byłem zaskoczony. To nie pasowało do osobowości, którą go oznaczyłem. Złe nasienie nie robi czegoś dobrego dla kogoś 261
innego. Ale to mnie przeraziło. Przerwał na chwilę. − Beau był synem awanturnika. Znałem Macka Vincenta w szkole i był niczym więcej jak kłopotami – dodał. – Nie chciałem tego dla ciebie. Byłem pewny, że krew jego ojca jakoś go skaziła. Zamiast tego, w jego żyłach płynie krew najbardziej szanowanego obywatela tego miasta. Zamiast zadbać o to, co było jego, wyparł się własnego syna. Mack kochał tego chłopca. Pamiętam, jak patrzyłem na niego z Beau i byłem zdumiony jego życzliwością w stosunku do swojego syna. Fakt, że Beau nawet nie był jego, a on o tym wiedział, pokazuje mi tylko znowu, jaki jestem zły. Byłem. Biblia mówi nam, żeby nie osądzać. Przepraszam, że ci nie ufałem. Zobaczyłaś dobro w Beau, a ja odmówiłem, aby w to uwierzyć. Tym razem wstałam z mojego miejsca i podeszłam do mojego taty. Bez żadnego słowa wspięłam się na jego kolana i położyłam głowę na jego ramieniu, w sposób, jaki to robiłam jako mała dziewczynka. − Jest okej, tato. Wiem, że chciałeś dobrze. Starasz się mnie chronić. Ale masz rację. Beau jest wyjątkowy. Jakimś sposobem to, co wycierpiał, nie zabrało mu wewnętrznego ducha. Jeśli kiedykolwiek miałbyś szansę go poznać, pokochałbyś go. Ciężko jest go nie kochać. − Kochasz go? − Tak i dlatego, że go kocham, pozwalam mu odejść. Nie może być ze mną i jednocześnie ratować swojej relacji z Sawyerem. Zawsze będę przypomnieniem jego zdrady. Rozumiem to. Tata potarł moja rękę i przytulił mnie do swojej piersi. − Nie chcę widzieć, jak cierpisz, ale masz rację. Nie widzę innego rozwiązania. Ci chłopcy mają wiele ran do zagojenia. Potrzebują siebie. 262
− Wiem. − Ale to ciągle boli – odpowiedział tata. − Tak, to ciągle boli.
Beau Chodziłem tam i z powrotem przy szafkach na boisku szkolnym, czekając aż Sawyer się pojawi. Pisałem do niego, aby się tu ze mną spotkał. Zanim spotkałem się z Ashton, musiałem porozmawiać najpierw z Sawyerem. Bez uczestnictwa w tym naszych pięści. Sawyer był moim bratem, odkąd byliśmy dziećmi. Nawet przed tym, jak dowiedzieliśmy się, że mamy wspólnego ojca. Kochałem go. Może moje działania tego nie dowodzą, ale tak właśnie było. Ashton jest jedyną rzeczą, o którą z nim walczyłem. Wiedziałem, że żadne usprawiedliwienie nie sprawi, że to, co się stało, będzie lepsze, ale przynajmniej potrzebowałem, żeby mnie wysłuchał. Nie chciałem, żeby nienawidził Ashton. Nie zasłużyła sobie na jego nienawiść. Myślałem, jakich słów mogę użyć, aby nie były słabe i płytkie. Sawyer był drugą najważniejszą osobą w moim życiu. Po prostu trzy lata temu zabrał jedyną osobę, którą postawiłbym nad nim. A teraz nadszedł czas, abym ją odzyskał. Nie ważne, w co wierzył, ale kochałem ją bardziej. Znałem ją. Rozumiałem ją. Ciężkie drzwi zatrzasnęły się, a moja głowa odwróciła się i spotkałem się z surowym spojrzeniem Sawyera. Cholera, nie przyszedłem tu po to, żeby się z nim bić. Tym razem chciałem porozmawiać. Wyglądał jak człowiek gotowy do podjęcia walki. − Wróciłeś. W samą porę – wycedził i trzymał się na dystans. 263
− Taa, wróciłem. Miałem czas, żeby sobie to wszystko poukładać. Sawyer wydał z siebie twardy, zimny śmiech. − Naprawdę? Cóż, może mógłbyś poukładać również za mnie to gówno, ponieważ nie jestem w stanie zrobić to samemu. Do momentu, w którym Sawyer nie wyszedł z kościoła i nie znalazł mnie z Ashton, nigdy nie słyszałem, żeby przeklinał. Teraz jego język stawał się tak zły jak mój. Kiedy cofnąłem się trochę do tyłu, mały uśmiech pojawił się na moich ustach. Nie powinienem cieszyć się z faktu, że mój perfekcyjny kuzyn trochę pękał. − Rozmawiałeś z Ashton? – zapytałem, krzyżując ręce na piersi i opierając się o szafki znajdujące się za mną. Sawyer zmarszczył brwi i zaczął kręcić głową, następnie zatrzymał się i westchnął. − Taa, raz. Powiedziałem jej o tacie. Pomyślałem, że musi wiedzieć, dlaczego opuściłeś miasto. Myślała, że uciekłeś przez nią. Nie chciałem, żeby w dalszym ciągu myślała, że to wszytko jej wina. Myślała, że to jej wina? Kurwa. Nie pomyślałem o tym. Odpychając się od szafek, sięgnąłem do kieszeni po mój telefon. Musiałem go włączyć i przeczytać wiadomości od niej. Zostawiłem ją tu, żeby się martwiła? Nie wiedziała, że ze mną wszystko dobrze? Mama nie wyjaśniła jej, że zmagam się z jakiś rodzinnym gównem? − Miała ciężki tydzień – powiedział Sawyer, a ja podniosłem oczy, aby spotkały się z jego. Co miał przez to na myśli? Martwiła się? − Jak to? – zapytałem, szukając jakichkolwiek oznak kłamstwa. Przebiegł palcami po swoich ciemnych włosach i wypuścił sfrustrowane westchnienie. 264
− No cóż, nie każdemu podobał się fakt, że zdradziła mnie z tobą. Co to, kurwa, miało znaczyć? Kogo, do cholery, to była sprawa? − Wyjaśnij to – zażądałem, robiąc krok w stronę jego i drzwi. − Musiała radzić sobie z kilkoma osobami wybierającymi strony. To wszystko. Czy ludzie jej unikali? Czy była z tym wszystkim sama? − Co to za ludzie? – rzuciłem. Sawyer uniósł ręce. − Uspokój się. Musimy porozmawiać o nas. Z Ashton jest w porządku. Upewniłem się, żeby tak było. − Jesteś tego pewny? – Potrzebowałem potwierdzenia. Nie byłbym w stanie skupić się na te rozmowie, jeśli nie byłbym pewny, że jest z nią okej. − Tak, jestem pewny. Kiwając głową, schowałem ręce w kieszeniach moich dżinsów i oparłem się plecami o krawędzie szafki. − Okej. Ty pierwszy – powiedziałem. Poprosiłem, żeby sie ze mną tutaj spotkał, ale wiedziałem, że miał mi coś do powiedzenia. Chciałem pozwolić mu na to, żeby mówił pierwszy. Przynajmniej na to zasłużył. Sawyer podszedł do ławki i usiadł na niej. Wyglądał, tak, jak ja się czułem. Nigdy nie mieliśmy walki, która trwałaby dłużej niż dziesięć minut i miałaby więcej niż kilka ciosów. Teraz była duża szansa, żebyśmy nigdy nie ruszyli dalej. − Znam prawdziwą Ashton. Zdaję sobie sprawę, że znasz ją lepiej niż ja. Jesteście do siebie tacy podobni. Ale nigdy nie myślałem, że jest 265
doskonała. Nigdy nie oczekiwałem od niej, żeby była taka dobra. Kocham prawdziwą Ashton. Kocham ją odkąd byliśmy dziećmi. Tak jak ty, Beau. Ukradła mi serce, zanim zrozumiałem, co to oznacza. – Urwał i przeciągnął ręką po twarzy. – Ale ty jesteś moim bratem. Byłeś moim bratem przez całe moje życie. Nawet zanim dowiedziałem się, że mamy tego samego ojca. Tak bardzo, jak chcę cię nienawidzić, nie mogę. Ashton wybrała ciebie. Ciężko jest od niej odejść. To coś, co rozumiałem. Nie byłem pewny, czy mi wybaczył, ale nie zamierzałem z niej zrezygnować, jeśli właśnie to miał na myśli. Może być moim bratem, ale nie mogę pozwolić jej odejść do niego. − Mam zamiar o nią walczyć – odpowiedziałem. Musiał to zrozumieć. Sawyer skinął głową. − Wiem. Nie będziesz musiał ciężko walczyć. Jesteś tym, którego chce. Rozmawiał z nią o mnie? Starał się ją odzyskać? − Ona ci to powiedziała? – Boże, miałem nadzieję, że tak. Sawyer podniósł głowę i duży uśmiech uformował się na jego ustach. − Czy musiała? Myślę, że jej działania mówią głośniej niż jakiegokolwiek słowa. Nie mogę walczyć o kogoś, kto mnie nie chce. Jaki jest w tym sens? Zawalczyłbym o nią. Sprawiłbym, by zobaczyła, że byłem tym, którego chciała. Nie było mowy, że mógłbym odejść tak łatwo, jeśli byłbym na jego miejscu. To był tylko kolejny dowód na to, że kochałem ją mocniej. Zawsze kochałem. 266
− Czy z nami będzie okej? – zapytałem, musząc wiedzieć, czy to znaczy, że mógłbym go stracić. Sawyer wstał i wzruszył ramionami. − Może któregoś dnia. Teraz potrzebuję czasu. Nie zmienia to faktu, że jesteś moją krwią. Potrzebuję trochę dystansu. Od wszystkiego. Byłem bękartem jego ojca i odciągnąłem jego dziewczynę z daleka od niego. Rozumiałem to. To był cud, że mnie nie nienawidził. − Jestem tu. Kiedy będziesz gotowy – powiedziałem do niego. Skinął głową. − Taa, wiem.
Tłumaczenie: xxaniia16xx Korekta: Thebesciaczuczek
267
Rozdział 26 Ashton Całą noc spałam z telefonem komórkowym mocno trzymanym w ręku. Tylko w wypadku, gdyby Beau napisał, czy zadzwonił. Tak, pozwoliłam mu odejść, ale to nie znaczyło, że nie martwiłam się o niego. Gdybym tylko mogła wiedzieć, że był w domu w swoim łóżku. Dzisiaj szłam przez korytarz, nie martwiąc się, czy ktoś nie zamierza mnie rzucić na ścianę. Szyderstwa się skończyły. Było tak, jakby wszyscy skupiali się na czymś nowym. Nie byłam już w centrum uwagi. Dzięki Bogu. Zwróciłam się w kierunku mojej szafki, a moje stopy zwolniły, kiedy oczy wylądowały na boleśnie znajomej sylwetce stojącej przy mojej szafce. Moje serce przyśpieszyło, kiedy na niego patrzyłam. Mogłabym teraz otwarcie podziwiać jego tyłek w dżinsach. Uśmiech dotknął moich ust, ale szybko zniknął, kiedy zrozumiałam, co robił. Beau zrywał karteczki nadal tkwiące na mojej szafce z poprzedniego dnia. Byłam znużona zdejmowaniem ich, a po mojej wczorajszej rozmowie z Sawyerem, zupełnie o nich zapomniałam. Mimo że nie widziałam jego twarzy, rozpoznałam złość w jego postawie, kiedy zrywał każdą karteczkę i rzucał na ziemię. Czy on właśnie zawarczał? Podeszłam wolno i ostrożnie w jego stronę. Spięte ramiona ostrzegły mnie, abym nie wykonywała żadnych gwałtownych ruchów. Był naciągnięty mocno jak łuk i gotowy do wystrzału. − Beau – powiedziałam delikatnie, zanim do niego nie dotarłam i 268
dotknęłam jego ramienia. Ostatnia z karteczek spadła na podłogę z jego rąk. Nie spojrzał na mnie. Zamiast tego, zamknął mocno oczy. Tik w jego szczęce tylko sprawił, że jego ostre i doskonałe kości policzkowe bardziej się odcinały. − W porządku. Karteczki mi nie przeszkadzają – zapewniłam go, chcąc żeby coś powiedział. Cokolwiek, co załagodziłoby nerwy. − Pozwolił im na to. Zabiję go. – Jego słowa były tak pełne furii, że zaczęłam ponownie martwić się o bezpieczeństwo Sawyera. − Nie, powiedział im, aby przestali – zapewniłam go, przysuwając się bliżej. Beau wreszcie otworzył oczy i odwrócił głowę. Jego niebieskie oczy, tak pełne emocji, studiowały moja twarz. − Kiedy? Ponieważ oni chyba, cholera, nie przestali. Zsunęłam rękę w dół jego ramienia i splotłam z nim palce. − To mi nie przeszkadza. Naprawdę. Nie obchodzi mnie to. Beau warknął i uderzył pięścią w moją szafkę. − Mnie tak. Nikt nie będzie mówił do ciebie w ten sposób. Nikt, Ash. – Odwrócił się i groźnie spojrzał na korytarz pełen uczniów. – Nikt – krzyknął. Jego dłoń wyrwała się z mojej i tłum rozstąpił się, kiedy odszedł. Zamierzał znaleźć Sawyera. Po cichu zaczęłam się modlić, aby pozwolił mu żyć. Ciekawskie oczy patrzyły, jak Beau idzie, a potem zwróciły się na mnie. Nie będzie więcej karteczek na mojej szafce. Beau wrócił i 269
pozytywnie myślałam, że przestraszył właśnie wszystkich uczniów. Małe kawałki papieru u moich stóp były wszystkim, co zostało z mojego tygodnia jako wyrzutek społeczny. Pochyliłam się, aby je pozbierać. Zobaczyłam dwa zdarte buty, zanim Toby Horn pochylił się obok mnie. − Pomogę ci. Nie sądzę, aby Beau chciał, żebyś ty to sprzątała. Uśmiechnęłam się do niego. Obserwował wszystko z tego tygodnia z boku, bez powiedzenia słowa. Wiedziałam, że pomagał teraz, ponieważ starał się znaleźć jakąś odkupieńczą łaskę w oczach Beau. − Nie chcę, aby woźna musiała to sprzątać. To nie jej wina. − On zabije Sawyera, jeśli się dowie, że to było najmniejsze, co ci zrobili. Westchnęłam, wiedząc, że ma rację. Jeśli Beau był zły, wtedy graffiti z lakieru do paznokci i incydent z colą sprawią, że dostanie ślepej furii. − Modlę się, aby nikt mu nie powiedział. Toby przerwał i spojrzał na nie przez chwilę. Mogłam powiedzieć, że próbował zdecydować, czy naprawdę rozumie to, co powiedziałam. − Nie chcesz zemsty? Pokręciłam głową i wstałam, a moje obie ręce były pełne papieru. − Nie, nie chcę zemsty. Jeśli ten tydzień to było coś, czego potrzebował Sawyer, żeby poradził sobie ze wszystkim, wtedy było warto. Oczywiście Beau nigdy nie zobaczy tego w ten sposób. 270
− Skończy na tym, że zacznie się obwiniać, że zostawił cię tutaj. Wrzuciłam papier do kosza na śmieci i wytarłam ręce o dżinsy, odwracając się w stronę Toby’ego. − Ma swoje powody. Zarówno ja i Sawyer to wiemy. − Więc ty i Sawyer pogodziliście się? Zaśmiałam się. Sawyer i ja nigdy do końca się nie pogodzimy. Zbyt wiele złej wody pod mostem. − Pogodziliśmy, jak tylko można. Toby skinął głową, jakby rozumiał. − A Beau? – zapytał, patrząc niepewnie, jakby to się stało zbyt osobiste. − Beau i ja jesteśmy przyjaciółmi. – To wszystko, co musiał wiedzieć. Toby skinął głową i przesunął swoim plecakiem wyżej na ramię. − Przykro mi za ten tydzień. Powinienem coś powiedzieć. Czekałem aż Sawyer wkroczy. − Nie martw się. To już się skończyło. − Beau wrócił – zgodził się, a następnie z ostatnim przepraszającym uśmiechem odwrócił się i odszedł.
271
Beau Musiałem w coś uderzyć. Wychodząc, położyłem obie ręce na frontowych drzwiach i pchnąłem je mocno, zanim wyszedłem na parking. Chwytając mój telefon z kieszeni, w końcu go włączyłem. Najwyraźniej, Sawyer nie powiedział mi wszystkiego. Miał swoją szansę, aby wyjaśnić mi, co znaczyło, że Ashton miała ciężki tydzień. Zawalił w mówieniu mi, że była wyśmiewana. Dlaczego sam nie zdjął tych kartek z jej szafki? Gdzie był? Cieszył się, kiedy widział, jak traktują ją tak źle? Moja krew zagotowała się i mocno zacisnąłem rękę. Miałem zamiar wykopać z niego to gówno. Patrząc na mój telefon, miałem dziesięć nieprzeczytanych wiadomości tekstowych. Czy Ashton napisała mi o tym wszystkim? Wyłączenie go było chujową rzeczą. Chciałem się ukryć przed wszystkim i wszystkimi, i tarzać w moim bólu. Podczas gdy Ashton potrzebowała mnie, ja ukrywałem się, pozwalając, żeby radziła sobie z tym wszystkim. Moja klatka piersiowa skręciła się. Przejrzałem wiadomości. Ashton: Kocham cię. Przykro mi. Proszę, wróć do domu. Ashton: Zostawiłam wiadomość twojej mamie. Dostałeś ją? Ashton: Rozmawiałam dziś z Sawyerem. Powiedział mi. Beau, proszę, wróć do domu. Proszę. Kyle: Hej, człowieku. Nie wiem, gdzie jesteś, ale chyba warto wrócić. Ash cię potrzebuje. Ethan: Nie jest tu ładnie. Ash jest w coraz większym gównie w 272
szkole. Pomyślałem, że może chcesz wiedzieć. Kayla: Kilka zdjęć, które może będziesz chciał zobaczyć. Przewinąłem w dół na zdjęcia Nicole wtykającej głowę Ashton do jej szafki. Kolejne, gdzie Ashton leżała na podłodze z książkami wysypywanymi z jej torby na głowę. Mój
żołądek
przewrócił
się.
Nie
musiałem
czytać
więcej.
Zamierzałem zabić brata. Wybrałem numer Sawyera w telefonie i czekałem, jak dzwonił. − Hej. – Ostrożny ton w jego głosie powiedział mi, że wiedział, że właśnie się dowiedziałem. − Spotkaj się ze mną na boisku, teraz – warknąłem. − Wiesz – odpowiedział zmęczonym głosem. − Tak, głupi pojebańcu, wiem. Zakończyłem rozmowę i wepchnąłem telefon do kieszeni, udając się na boisko. Nie chciałem uderzyć Sawyera ostatnim razem. Chciałem tylko zablokować jego ciosy. Ale teraz to było wszystkim, o czym mogłem myśleć. Kiedy wszedł na boisko i podszedł do mnie, spojrzałem na niego, czekając aż będzie wystarczająco blisko. Chęć uderzenia go była przytłaczająca. Wściekłość na to, co zostało zrobione Ash, sprawiało, że niemożliwym było, abym jasno myślał. − Czujesz się lepiej, widząc jak ona cierpiała? – zawołałem, kiedy 273
podszedł bliżej. Nie odpowiedział. Nie musiał. Oboje wiedzieliśmy, że tak. Pozwolił jej cierpieć, ponieważ był zraniony. − Teraz mam zamiar poczuć się lepiej, ty głupi egoistyczny dupku – poinformowałem go spokojnym, zimnym głosem. − Śmiało, Beau, uderz mnie. Nie potrzebowałem kolejnego zaproszenia.
Ashton Stanęłam na zewnątrz kawiarni, patrząc na podwójne drzwi. Beau pojawił się dzisiaj na lekcji literatury, ale siedział po drugiej stronie klasy i ani razu nie spojrzał w moja stronę. Wiem, bo patrzyłam na niego przez całe półtorej godziny. Sawyer nie pojawił się na fizyce. Nie było żadnych liścików na mojej szafce i przeżyłam cały ranek bez złośliwych komentarzy lub podstawianych stóp, aby mnie przewrócić na przejściach w klasie. Tylko kilka osób rzeczywiście ze mną rozmawiało. To było tak, jakby nie byli pewni jeszcze, jak mnie traktować. Beau mnie ignorował. To było niemożliwe do przegapienia. W pewnym momencie, wszyscy chcieli odpocząć i jedna odważna dusza poszła zbadać wodę. Naprawdę nie chciałam, żeby to się zdarzyło podczas lunchu. Mój lunch był spakowany, a biblioteka na górze pusta. − Wchodzisz?
274
Odwróciłam się i zobaczyłam Kaylę stojącą obok mnie. Jej dłoń na drzwiach. Moje tętno się podniosło i zdecydowałam. Nie byłam gotowa zmierzyć się z tłumem w środku. Pokręciłam głową. − Nie sądzę. − Dlaczego? Nikt nie zniszczy ci włosów po porannym przedstawieniu Beau. Nie byłam gotowa się z tym mierzyć. − Co jest? – Głos Beau mnie zaskoczył i odwróciłam się, aby zobaczyć, jak stoi obok mnie z błyskiem bronienia swojego terytorium w oczach. − Nic – jęknęłam i szybko go wyminęłam. Wyciągnął rękę i chwycił moją delikatnie, ale na tyle mocno, abym musiała się zatrzymać. − Gdzie idziesz? Stołówka jest w tę stronę. − Biblioteka. Odkąd Nicole wylała colę na jej głowę podczas lunchu, ukrywała się w bibliotece, aby zjeść własne jedzenie. – Radość w głosie Kayli, kiedy mu powiedziała o Nicole, była oczywista. Wiedziałam, że nie mówiła tego Beau dla mnie. Mówiła to, aby zareagował. Ogień, który zapalił się w jego oczach, wywołał ogromny uśmiech na twarzy Kayli, przed tym, jak okręciła się dookoła i skierowała do środka stołówki. − Nie będziesz się chować w cholernej bibliotece, Ash. Jeśli ktoś 275
nawet źle na ciebie spojrzy, naprawię to. – Beau spojrzał na mnie po raz pierwszy tego ranka. Rozpadłam się na odrobinę jego uwagi. Byłam żałosna. − Okej – odpowiedziałam. Odmówienie mu było niemożliwe. Ominął mnie i pchnął drzwi. − Chodź. Weszłam przed nim i cała sala zamilkła. To może było i gorsze od śmiechu i dogryzania. − Potrzebujesz czegoś ze stołówki? – zapytał Beau, biorąc mnie pod łokieć. Pokręciłam głową, skanując tłum i szukając Sawyera. − Gdzie Sawyer? – szepnęłam, kiedy nigdzie go nie zobaczyłam. − W domu. Ma wstrząs mózgu. Zamarłam i spojrzałam na niego. − Co? – zapytałam, przerażona. Beau jeszcze bardziej zmarszczył brwi. − Nie powinien pozwolić im cię nękać. To był jego błąd. Wie to… teraz. − Beau! – syknęłam, wyrywając łokieć z jego uścisku. To właśnie dlatego nie mogłam mieć tego, czego chciałam. Przeze mnie Beau spowodował u swojego kuzyna – NIE – brata wstrząs mózgu. Nie mogłam pozwolić, aby to się dalej działo. – Dlaczego to zrobiłeś? Wszystko z nim 276
dobrze? − W porządku. Możesz sprawdzić co u niego po szkole. – Zatrzymał się i zacisnął szczęki. – Nie, cofam to. Musisz się trzymać z daleka od niego. Nie jestem pewien, czy mogę znieść, jak teraz się o niego martwisz. Potrzebuję czasu. − Beau, ja… − Idź usiąść z Kaylą. Macha ci. Jesteś bezpieczna, Ash. Odwrócił się i zostawił mnie stojącą tak, patrzącą, jak wycofuje się do drugiego końca stołówki.
Tłumaczenie: DziejeSie Korekta: Thebesciaczuczek
277
Rozdział 27 Pomyślałam, że to, o czym Beau nie będzie wiedział, nie zaboli go. Siedziałam w swoim pokoju, debatując, czy iść sprawdzić co u Sawyera od godzin. W końcu moje sumienie wzięło nade mną górę i pojechałam tam. Spotkanie twarzą w twarz z jego matką nie było wysoko na liście moich rzeczy, które chciałam zrobić. W tym roku ani prawdopodobnie nigdy. Przeszłam przez jego podjazd i zwróciłam brudną drogą prowadzącą do dziury. Kiedy już tam byłam, zaparkowałam samochód i wysłałam Sawyerowi wiadomość, żeby wiedział, że idę do niego sprawdzić, jak się trzyma. Kiedy czekałam, pomyślałam, że pójdę cieszyć się naszym ulubionym miejscem z dzieciństwa po raz ostatni. Wspinanie się na drzewo nie było takie proste jak kiedyś. Ale nasza ulubiona lipa nie była tak wysoka jak kiedyś i zabrało mi tylko jeden mały krok od pnia drzewa, żeby dostać się bezpiecznie na gałąź, gdzie wspólnie z chłopcami Vincent siedziałam, podczas naszego dzieciństwa. − Imponujące. Sprawiłaś, że wygląda to na coś prostego. – Głos Sawyera mnie zaskoczył. Spojrzałam na dół, aby zobaczyć, że opierał się o pobliskie drzewo. Jego ciemne loki tańczyły na wietrze, przypominając mi o czasach, kiedy oglądałam je z dokładnie tą samą fascynacją. Kochałam zagrzebywanie palców z jego gęste włosy i owijanie się wokół jego loków. Naprawdę był piękny. − Byłem już tutaj, kiedy wysłałaś mi wiadomość – odparł z 278
rozbawionym
uśmiechem.
Mój
wyraz
twarzy
musiał
ukazywać
zmieszanie. − Och – powiedziałam. − Czemu zawdzięczam tą wizytę? – zapytał, wstając i podchodząc do moich nóg. Ledwie musiał podnosić głowę, żeby spojrzeć w moje oczy. − Chciałam sprawdzić, co u ciebie. Beau powiedział, że masz wstrząs mózgu. Sawyer zachichotał i rzucił kamień, który trzymał w ręku, w wodę. − Powiedział ci, dlaczego mam wstrząs mózgu? − Tak – odpowiedziałam, czując się winna. − Zasłużyłem na to. Byłem dla ciebie skurwielem przez cały tydzień. Czy Sawyer właśnie przeklną? − Yy – Nie wiedziałam, co powiedzieć. Miał rację, był, ale nie zasługiwał na pobicie przez własnego brata. − Nie powinienem był pozwolić im robić tobie tych rzeczy. Szczerze mówiąc, to, że Beau wykopał ze mnie to gówno, było ulgą. Sam bym siebie pobił. Miłym uwolnieniem było, kiedy ktoś ze mnie fizycznie wykopał. − Co? – zapytałam. Sawyer odwrócił swoje niebieskie oczy z powrotem na mnie. − Ash, byłaś moją dziewczyną przez lata. Ale przed tym, byliśmy 279
przyjaciółmi. Najlepszymi przyjaciółmi. Nigdy nie powinienem był pozwolić jednemu szkopułowi wejść w drogę i odwrócić się na ciebie, jak zrobiłem. To był błąd. Wzięłaś całą winę za coś, co nie do końca było twoją winą. To było Beau i moje. − Wasza? Co? − Wiedziałem, że Beau cię kochał. Widziałem sposób, w jaki na ciebie patrzył. Wiedziałem, że ty również go kochasz, bardziej niż mnie. Wy dwoje mieliście więź, której nie mogłem z wami dzielić. Byłem zazdrosny. Beau był moim kuzynem, a ty najpiękniejszą dziewczyną, jaką kiedykolwiek widziałem. Chciałem cię dla siebie. Więc zaprosiłem cię na wyjście. Zamiast pójścia najpierw do Beau, nigdy nie pytając, jak się z tym czuł. Zgodziłaś się i, jak za sprawą magii, zerwałem więź wiążąca was dwoje. Nigdy więcej nie rozmawialiście. Nie było więcej późnych nocnych rozmów na dachu i ratowania was z kłopotów. Beau był moim przyjacielem, a ty byłaś moją dziewczyną. To tak, jakby wasza przyjaźń nigdy nie istniała. Byłem samolubny i ignorowałem poczucie winy, aż odeszło. Tylko kiedy widziałem, jak na ciebie patrzy, z tym bolesnym, potrzebującym wyrazem, mój brzuch skręcał się z winy. Zmieszane było ze strachem. Obawą, że zobaczysz, co zrobiłem, i pójdziesz do niego. Strachem, że ciebie stracę. Sięgnęłam w dół i przebiegłam dłonią przez jego włosy. − Też cię kochałam. Chciałam być dla ciebie wystarczająco dobra. Chciałam być taką dobrą dziewczyną, na jaką zasłużyłeś. − Ash, byłaś doskonała właśnie taka, jaka byłaś. Byłem tym, który 280
pozwolił ci się zmienić. Podobała mi sie zmiana. To jeden z wielu powodów, dla których obawiałem się, że cię stracę. W głębi duszy, wiedziałem, że kiedyś ten wolny duch każe ci walczyć za uwolnienie. To się stało. A fakt, że stało się to z Beau, najmniej mnie dziwi. − Przykro mi, Sawyer. Nigdy nie chciałam cię skrzywdzić. Zrobiłam bałagan. Nie będziesz musiał oglądać mnie i Beau razem. Zrezygnowałam z was obu. Możesz odzyskać to, co straciłeś. Sawyer sięgnął i chwycił mnie za rękę. − Nie rób tego, Ash. On cię potrzebuje. − Nie, to jest to, czego chce. Dziś ledwie się do mnie przyznawał. Mówił do mnie tylko wtedy, kiedy chciał, żeby wszyscy zrozumieli, że mają mnie zostawić w spokoju. Sawyer wydał z siebie smutny śmiech. − To nie będzie trwać długo. Nigdy nie był w stanie cię ignorować. Nawet kiedy wiedział, że go obserwuję. Teraz ma do czynienia z dużą ilością spraw. I radzi sobie z tym sam. Nie odpychaj go. Zeskoczyłam w dół z gałęzi i przytuliłam Sawyera. − Dziękuję. Twoja akceptacja oznacza dla mnie wszystko. Ale właśnie teraz potrzebuje ciebie. Jesteś jego bratem. Będę tylko przeszkodą u was obydwu w radzeniu sobie ze wszystkim. Sawyer wyciągnął rękę i zakręcił kosmykiem moich włosów wokół palca.
281
− Nawet jeśli popełniłem błąd, biorąc cię bez zastanowienia się nad uczuciami Beau, nie mogę tego żałować. Spędziłem z tobą trzy wspaniałe lata, Ash. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Ja też miałam dobry czas, ale żałowałam wyboru niewłaściwego chłopca Vincent. Posłał mi ostatni smutny uśmiech, a potem opuścił moje włosy i odszedł.
Beau Sawyer nie wrócił do czterokołowca, którym tutaj przyjechał. Kierował się prosto do mnie. Powinienem był wiedzieć, że czuł, jak ich obserwowałem. Nie wyszedłem z cieni. Zamiast tego, czekałem aż do mnie dołączy w ciemności. Z daleka od wzroku Ashton. Moje ciało było naprężone jak struna. Kiedy go uścisnęła, nie byłem pewny, czy byłem w stanie powstrzymać się od szarpnięcia go z dala od niej i wrzucenia go do cholernego jeziora, tak bardzo jak zbliżył się do jej ust. − Widziałeś i słyszałeś wystarczająco? – zapytał Sawyer, zbliżając się do mnie, aby odwrócić się i spojrzeć na Ashton. Już nie patrzyła za Sawyerem. Zamiast tego, odwróciła się do wody. Bryza bawiła się jej długimi, blond włosami, przez co moje ręce zaczęły swędzieć, z ochoty przebiegnięcia przez nie. − Tak – odpowiedziałem, nienawidząc, że byłem przez nią tak zahipnotyzowany. − Teraz jest cała twoja, bracie. Znaleźliśmy nasz koniec. 282
Nie potrzebowałem błogosławieństwa, ale wiedziałem, że Ashton tak. − Od chwili, kiedy ją trzymałem, stała się moja. Przykro mi, że zrobiłem to tobie, ale naprawdę nigdy nie kochałeś prawdziwej Ashton. Ja tak. Sawyer skinął głową. − Wiem. − Zrobię wszystko, co mogę, żeby być jej wart. Jest wszystkim, czego kiedykolwiek chciałem. − Nie zmieniaj się dla niej. Zrobiła ten błąd ze mną. Zakochała się w takim tobie, jakim jesteś. Bądź sobą, Beau. Po prostu bądź sobą. Kochała mnie. Słyszenie tych słów wysłało dreszcz rozkoszy przez moje ciało. W końcu wygrałem swoją dziewczynę. − Miała Pana Idealnego, a zamiast tego wolała mnie. Nie ma to żadnego sensu – powiedziałem, uśmiechając się do Sawyera. − Nie dyskutuje się o gustach – zachichotał i szturchnął mnie w żebra. – Idź po nią, człowieku. Jest przekonana, że musi wyjść z naszego życia, abyśmy mogli naprawić nasze relacje. Jej serce się łamie. Widziałem to w jej oczach. Jest gotowa poświęcić swoje szczęście, aby zrobić to, co myśli, że jest dla ciebie najlepsze. Idź wybawić swoją dziewczynę z jej nieszczęścia. Wyjść z mojego życia. Za cholerę.
283
Uderzyłem Sawyera w plecy i udałem się, aby ją naprostować. Ale najpierw zamierzałem świętować na tych pełnych ustach, które były ściągnięte z dezaprobatą.
Ashton Dwoje ramion owinęło się wokół mnie. − Boże, pachniesz tak cholernie dobrze. – Głos Beau był stłumiony na mojej szyi. Jego ciepły oddech powodował gęsią skórkę na moich ramionach. − Beau? – wychrypiałam. − Mmmm – odparł, całując mnie w szyję i gryząc ucho. Przechyliłam głowę na bok, dając mu lepszy dostęp, kiedy powinnam starać się go powstrzymać. Ale przez jego ciepło, otaczające mnie, i jego dłonie, poruszające się po moich bokach, zdecydowałam, że nie obchodzi mnie to w tym momencie. − Co? – Udało mi się odsunąć, kiedy jego dłonie badały dolną część paska mojego stanika. Przytłaczał mnie. Nie mogłam zebrać spójnych myśli. − Kocham cię, Ash – wyszeptał mi do ucha i pocałował od ucha do łopatki. − Uch – pisnęłam. Jego kciuk wepchnął się pod mój stanik, a moje kolana zaczęły mięknąć. Tak dawno mnie dotykał ostatni raz. 284
− Spokojnie, kochanie – mruknął, przyciągając mnie ponownie do swojej piersi, kiedy oparł się o drzewo, które było dla nas wyjątkowe. Jego noga wsunęła się między moje uda i zadrżałam. – Nie pozwolę ci odejść. Jesteś moja, Ash. Nie mogę bez ciebie żyć. – Jego głos był niski i ostry, kiedy trzymał mnie mocno. − Ale Sawyer... − Sawyerowi to nie przeszkadza. Rozmawiałem z nim. On i ja popracujemy nad tym. Ale, Ash, nie mogę być nadal z daleka od ciebie. Kochać cię i nie mieć. Mógłbym skończyć w więzieniu, jeśli ktoś próbowałby cię dotknąć, i Boże, uchowaj, jeśli próbowałabyś się z kimś umówić. Obróciłam się w jego ramionach i położyłam ręce na jego twardej piersi. Kochałam jego pierś. Zwłaszcza, kiedy była naga. − Chcę tylko ciebie – powiedziałam mu, patrząc w jego oczy. Te długie, czarne rzęsy nie powinny być tak śmiesznie seksowne, ale były. Beau wplątał obie ręce w moje włosy i westchnął. − To dobrze, ponieważ ja też ciebie chcę. Teraz. Na zawsze. Tylko ciebie. Myśl o byciu na zawsze z Beau wysłała dreszcz radości przez moje ciało i wystrzeliła prosto do mojego serca. Lęk i strach, który czułam, kiedy Sawyer powiedział, że chce mnie pewnego dnia poślubić, nie miał tutaj miejsca. Ponieważ Beau był tym, kogo chciałam. To zawsze był Beau. 285
− Chodź do samochodu ze mną – powiedział Beau ochrypłym szeptem do mojego ucha. Kiwając, pozwoliłam mu wziąć się z a rękę i poprowadzić mnie z powrotem przez las do jego samochodu, gdzie zostawił go ukrytego. Czy Sawyer go przysłał? − Sawyer był tutaj – powiedziałam mu, kiedy jego dłoń zsunęła się pod moją koszulkę. − Tak, wiem. Rozmawialiśmy. Odjechał. Jesteś tylko ty, ja i mój samochód – odpowiedział z szelmowskim uśmieszkiem na twarzy. Otwierając drzwi po stronie pasażera, podniósł mnie i posadził na siedzeniu. Jego ręce przykryły moje kolana i otworzył moje nogi, zanim wślizgnął się między nie i położył na siedzeniu. Uniósł się nade mną, nie zrywając kontaktu wzrokowego. Byłam zahipnotyzowana. Głodny błysk w jego oczach sprawił, że zadrżałam z podniecenia. To było to, czego chciałam. Chciałam być z Beau. Chciałam go dotykać i próbować bez poczucia winy. − Ash, kochanie, potrzebuję cię dzisiaj wieczorem – szepnął, opuszczając swoje ciało na moje, aż jego erekcja nie przycisnęła się do mnie. Kochałam wysłuchiwanie desperacji i pragnienia w jego głosie. − Okej – odparłam bez tchu, podnosząc biodra wyżej i przyciskając do niego. − Nie mam prezerwatywy – powiedział mocno, kiedy otarliśmy się o siebie nawzajem. 286
− Pocałuj mnie – odpowiedziałam. Nie martwiłam się jeszcze o prezerwatywy. Potrzebowałam go. Usta Beau przykryły moje, a jego język pogładził mnie w jednym szybkim ruchu. Wyginając się do niego, niski, zadowolony jęk, który zawibrował w jego piersi, sprawił, że lekko oszalałam. Więcej. Chciałam więcej. Beau wciągnął moją dolną wargę w usta i zaczął delikatnie ssać, przed otwarciem ust, a następnie wsunięciem języka do środka, sprawdzając mnie i smakując. Gorączkowo kontynuowałam poruszanie się przy nim i sięgnęłam po rąbek jego koszuli, szarpiąc nim przez jego ciało, i zmuszając go, aby się cofnął do tyłu, tak abym mogła ściągnąć mu ją przez głowę. Zaśmiał się, kiedy na mnie spojrzał. − Próbujesz mnie rozebrać? − Tak, poproszę – powiedziałam szybko, a on sięgnął do mojej koszulki, ściągając ją równie szybko. Rozpiął zapięcie z przodu stanika, odsłaniając moje piersi. − Tak niewiarygodnie doskonała – wyszeptał, przesuwając dłonią przez moje naprężone sutki. − Proszę, Beau. Beau opuścił głowę, nadal trzymając na mnie wzrok, kiedy wysunął język i śmignął przeze mnie nim kilka razy, powodując moje piski i skręcanie się pod jego uwagą. 287
− Mmmm, słodka – powiedział z aprobatą, zanim wciągnął mnie do swoich ust i ssał uważnie. Kiedy zaczął odpinać moje szorty i opuścił zamek, uniosłam biodra, aby mógł je ściągnąć. Zdjął moje majtki wraz ze spodniami i rzucił je na deskę rozdzielczą. Jego usta opuściły prawy sutek i zaczął całować mnie w dół brzucha, aż dotarł do poziomu nieco poniżej pępka. Jego ręce pieściły wnętrze moich ud, zanim je odepchnął i otworzył bardziej moje nogi. Drżąc, patrzyłam bezradnie, jak kontynuuje swoją drogę. Wiedziałam, dokąd idzie, ale nie mogłam nic zrobić, aby go zatrzymać. Byłam zamrożona od pożądania i potrzeby. Na pierwsze machnięcia jego języka mój świat eksplodował, ale on się nie zatrzymał. Każde liźniecie wysyłało dreszcze szczęścia, którego nigdy jeszcze nie zaznałam. Wciskając moje paznokcie w jego ramiona i dłonie, krzyczałam w kółko jego imię, kiedy sprawił, że wszystko inne zniknęło. Wszystkim, co się teraz liczyło, to Beau i to, jak sprawiał, że się czułam.
Tłumaczenie: DziejeSie Korekta: Thebesciaczuczek
288
Rozdział 28 Beau Tłum rzucił się na boisko, kiedy ostatnie sekundy na zegarze zostały odliczone. Zdobyliśmy mistrzostwo stanu, 27-6. Rodziny otoczyły moich kolegów z drużyny, gratulując i przytulający ich. Nie chciałem, żeby moja mamusia się pokazała. Pracowała dziś. Zdjąłem swój kask, kiedy Sawyer i Ethan wylewali resztę napojów na głowę trenera. Rzucił do góry ręce i roześmiał się głośno. Sawyer był szczęśliwy. Uśmiech na jego twarzy wywołał uśmiech na mojej. To był jego żywioł. Wygrywanie zawsze było. Było częścią tego, kim był. Jego matka podeszła z tyłu i przytuliła go mocno w pasie. Ciotka Samantha nigdy nie była moją fanką, a teraz, kiedy znała prawdę o moim DNA, byłem całkiem pewny, że nie lubiła mnie jeszcze bardziej. Nie mogłem jej za to winić. Samantha Vincent była wszystkim, czym nie była moja mama. Porcelanowa, grzeczna, wykształcona i kochająca. Nieraz, dorastając, mogłem myśleć o grze, kiedy ciocia Samantha nie była na trybunach, dopingując swojego syna. Jako dziecko udawałem, że była też moją mamą i to całe jej dopingowanie było przeznaczone również dla mnie. Kiedy dorosłem, było to dla mnie trudniejsze do udawania. Zwłaszcza, kiedy jej twarz skrzywiała się z dezaprobatą za każdym razem, kiedy na mnie patrzyła. Oczy Sawyera spotkały się z moimi i jego uśmiech zniknął. Dobrze sobie radził ze mną i Ash, ale zdrada nadal tam była. Wiedziałem, że minie 289
sporo czasu, zanim zostanie całkowicie zapomniana. Jeśli kiedykolwiek. Skinąłem głową i powiedziałem „Dobra gra”, wiedząc, że łatwo odczyta to z moich ust. Odpowiedział „Ty też”. To na razie byłoby na tyle. Harris Vincent stanął przed Sawyerem, blokując mi widok. Patrzyłem, jak człowiek, który zawsze był moim niezainteresowanym wujkiem, poklepał syna, którego kochał, z uznaniem po plecach. Nie słyszałem, co mówił, ale nie musiałem. Promienny uśmiech na twarzy Samanthy powiedział mi, że chwalili zwycięstwo Sawyera. Pochylił się i pociągnął go do uścisku. Nagły uścisk w klatce piersiowej mnie zaskoczył. Nie mogłem na to pozwolić. To musiało być coś, o czym musiałem zapomnieć i ruszyć dalej. Mój tata odszedł. Nie miałem teraz żadnego innego. Nasienie, które spowodowało moje stworzenie, nie było teraz moim ojcem. Nie musiałem się z nim przytulić i byłem pewny jak cholera, że nie potrzebowałem jego uznania. Oczy Sawyera spotkały się ze mną, nad ramieniem jego ojca. Widziałem w nich niepokój. Wiedziałem, co myślał. Ten mały gówniarz martwił się o mnie. Nie chciałem, żeby się o mnie martwił. Byłem w porządku. Nie potrzebowałem nic od Harrisa Vincenta. Poradziłem sobie przez osiemnaście lat bez niego. Był dla mnie taki dobry, jakby był martwy. − Wygrałeś! – pisk Ashton wbił się do moich myśli i odwróciłem się, aby zobaczyć ją, jak przeciska się przez tłum, dopóki nie była wolna, aby rzucić się w moje ramiona. − Hej, ty – odpowiedziałem, trzymając ją mocno. Potrzebowałem tego. Nie chciałem myśleć o tym, dlaczego teraz musiałem ją tak bardzo 290
przytulić, ale musiałem. Ashton była idealną osobą, żeby mi w tym pomóc. − Byłeś niesamowity. Jutro będę chrypiała przez to, że krzyczałam tak głośno. Ostatni chwyt, który wykonałeś na dwudziestce, był piękny – powiedziała, kiedy całowała mnie na całej twarzy. − Jestem spocony, kochanie – powiedziałem do niej, kiedy zaśmiałem się z jej podniecenia. − Nie obchodzi mnie to. Wygrałeś zawody stanowe. To powód do świętowania. Schowałem twarz w jej szyi i wdychałem jej słodki, seksowny zapach. Znacznie lepszy niż spoconych facetów. − Mogę myśleć tylko o kilku sposobach, w których mógłbym świętować – wymamrotałem do jej szyi. − Brzmi obiecująco – zachichotała i przebiegła dłońmi przez moje włosy. − Och, to prawdziwa obietnica – zapewniłem ją. Ashton odepchnęła się tak, żeby mogła na mnie spojrzeć. − Moi rodzice chcą wiedzieć, czy mogą nas zabrać wieczorem na kolację. Niespokojny ton w jej głosie powiedział mi, że faktycznie martwiła się, że mógłbym odmówić. Fakt, że jej rodzice brali pod uwagę zaakceptowanie mnie, było wystarczająco dobre, aby zaakceptował 291
wszystko, o co by prosili, nawet krótki pobyt z daleka od Ashton. − Brzmi dobrze – powiedziałem, wyciskając pocałunek na jej nosie. – Gdzie nas zabierają? − Oczywiście do Hank’sa. Chcę hamburgera. Przyciągnąłem ją do pocałunku i cieszyłem się miękkim dotykiem jej warg na moich. Nie bała się ani nie martwiła, kto może to zobaczyć. Zamiast tego, owinęła swoje ramiona wokół mojej szyi i pogłębiła pocałunek. Może nie miałem rodziców, którzy by mnie kochali, ale miałem Ashton. Nic więcej naprawdę nie miało znaczenia. Była wszystkim, czego potrzebowałem.
Ashton Nie byłam w łóżku zbyt długo, kiedy mój telefon zaczął dzwonić. Podniosłam go, aby zobaczyć imię Lany wyświetlające się na moim ekranie. Nie rozmawiałam z nią przez tydzień. Ciekawa, dlaczego dzwoni tak późno, wcisnęłam „OK” i przyłożyłam telefon do ucha. − Halo? − Hej, mam nadzieję, że nie jest za późno – odpowiedziała. − Nie. Wcale. Co się dzieje? – zapytałam, wiedząc, że nie dzwoniłaby do mnie o północy, bo chciała porozmawiać. − E, cóż, zastanawiam się, czy może nie mogłabym przyjechać do ciebie tego lata w odwiedziny. 292
Wyobrażenie sobie ciotki Caroline w moim domu, nawet na tydzień przez lato sprawił, że zadrżałam. Ale tęskniłam za Laną. Nie mogłam jej nie zobaczyć, ponieważ jej matka doprowadzała mnie do szału. − Jasne. O jakim tygodniu na przyjazd myślisz? – zapytałam, mając nadzieję, że to tylko tydzień. Lana zatrzymała się na chwilę. − Miałam małą nadzieję, że mogłabym przyjechać po zakończeniu i być z tobą przez całe lato. Zanim pojedziemy na studia – może odpoczniemy przez nasze ostatnie lato? Czekajcie... całe lato? Nie było sposobu, abym mogła pogodzić się z ciotką Caroline na całe lato. Mój tata mógł się nawet wynieść, jeśli tak by się stało. Ale na pewno ciotka Caroline nie pozwoliłaby, by Lana zadzwoniłaby do mnie sama, żeby zobaczyć, czy mogą zostać na lato. Po prostu zadzwoniłaby do mojej mamy. Więc to znaczyło... − Czy masz na myśli, że… będziesz… sama… na lato? Nie z mamą? Lana wypuściła z siebie lekki uśmiech, na drugim końcu linii. − Tak, mam na myśli tylko siebie. Mama musi zrobić kilka rzeczy tego lata. Potrzebuję pewnej odległości od niej, zanim oszaleję. Ona i tata wciąż skaczą sobie do gardeł. − Więc, TAK! Bardzo chciałabym, żebyś spędziła tutaj lato… Zatrzymałam się, zdając sobie sprawę, że Lana nie była fanką Beau i że on będzie ze mną przez całe lato. Czy to był dobry pomysł? Nie chciałam, żeby poczuł się niechciany. Miał dość swojego głupiego ojca i 293
ciotki. − Myślę, że to świetny pomysł. Chciałabym się z tobą zobaczyć, ale musisz zrozumieć, że jestem teraz z Beau...? – Zamarłam, czekając na jej odpowiedź. − Och, tak, wiem. Cieszę się, że wszyscy to w końcu rozpracowali. Jak się mają sprawy w tych ostatnich dwóch dniach? Czy Sawyer daje sobie radę z tym, że między tobą a Beau jest teraz lepiej? Niezupełnie. Być może. Nie chciałam dawać jej przyczyny, aby znielubiła Beau jeszcze bardziej, więc zdecydowałam się na małe białe kłamstwo. − Tak, wszyscy idziemy dalej. Sawyer i Beau nawet znowu nawiązują więzi. Wkrótce wszystko będzie jak zeszłoroczny śnieg. − To wspaniale. Tak się cieszę, że wszystko wyszło dla ciebie tak dobrze. – Szczerość w jej głosie sprawiła, że poczułam się winna. Kochałam Lanę, ale jej słodkie, niewinne, kochające serce sprawiło, że czasami czułam się jak straszna osoba. − Tak, życie jest dobre. – To nie było kłamstwo. Życie było dobre. Miałam Beau. − Więc, myślisz, że mogłabyś porozmawiać ze swoją mamą, żeby zadzwoniła do mojej mamy i przekonała ją, że ta sprawa z latem jest dobra? Naprawdę musiała uciec, jeśli już planowała ucieczkę. Przynajmniej tyle mogłam dla niej zrobić, żeby namówić mamę, żeby pomogła jej uciec. 294
Poza tym, to będzie zabawne. Mogłabym zeswatać ją z Kyle’em, Ethanem czy Justinem. Ethan był najsłodszy z całej trójki. Był najprawdopodobniej najlepszym kandydatem. − Porozmawiam z nią rano. Jestem pewna, że spodoba się jej ten pomysł. − Tak bardzo dziękuję – dopowiedziała Lana. Słyszałam podniecenie w jej głosie. Tak, też byłabym podekscytowana, gdybym miała uciec cioci Caroline kilka miesięcy wcześniej, niż planowałam. − Nie ma problemu. Będzie fajnie – zapewniłam ją. Pożegnałyśmy się i rozłączyłyśmy. Przewróciłam się na plecy i spojrzałam na wentylator na suficie. Dzisiejszy wieczór był niesamowity. Moi rodzice byli mili dla Beau i pogratulowali mu. Mieliśmy dobrą kolację. Wtedy tata nawet pozwolił Beau odwieźć mnie do domu. Jechał bardzo powoli i korzystałam z niego w pełni, podczas kiedy on jechał. Uśmiech na moich ustach pogłębił się, kiedy myślałam o tym, jak seksownie wyglądał podczas jazdy i starał się zachować spokój, kiedy się z nim drażniłam. Wtedy obraz Sawyera błysnął w mojej głowie. Nie rozmawiałam z nim po meczu. Jego rodzice byli z nim, a ja nie byłam jeszcze gotowa na stawienie im czoła. Miał też kilka cheerleaderek wiszących na jego ramieniu. Nie obchodziło mnie to, ale pomyślałam, że lepiej trzymać dystans. Może pójdzie dalej z jedną z nich. Chciałam znaleźć dla nas sposób, aby zostać przyjaciółmi. Brakowało mi go. Był dla mnie ważny. Nie należał do mnie, ale byliśmy przyjaciółmi, zanim skończyliśmy w 295
związku. Sięgając po telefon postanowiłam, że zostawię mu wiadomość, zanim stchórzę. Małe kroki, które pomogą zlikwidować dziurę miedzy nim a Beau i mną. Ja: Doskonale dzisiaj grałeś. Jestem z ciebie dumna. Nacisnęłam wyślij i czekałam. Kiedy już myślałam, że nie odpisze, mój telefon zawibrował. Sawyer: Dzięki.
Tłumaczenie: DziejeSie Korekta: Thebesciaczuczek
296