NA PODSTAWIE ORYGINALNEJ OPOWIEŚCI
J.K. ROWLING JOHNA TIFFANY’EGO & JACKA THORNE’A NOWA SZTUKA JACKA THORNE’A
PIERWSZA PRODUKCJA SONIA FRIEDMAN PRODUCTIONS, COLIN CALLENDER ORAZ HARRY POTTER THEATRICAL PRODUCTIONS OFICJALNY SCENARIUSZ ORYGINALNEGO PRZEDSTAWIENIA Z WEST ENDU
EDYCJA SPECJALNA NA POTRZEBY PRÓB TEATRALNYCH
Tytuł oryginału HARRY POTTER AND THE CURSED CHILD PARTS ONE & TWO (Special Rehearsal Edition) Text © 2016 by Harry Potter Theatrical Productions Limited Harry Potter Publishing and Theatrical rights © J.K. Rowling Artwork and logo are trademarks of and © Harry Potter Theatrical Productions Limited HARRY POTTER characters, names and related indicia are trademarks of and © Warner Bros. Ent. All rights reserved. J.K. ROWLING'S WIZARDING WORLD is a trademark of J.K. Rowling and Warner Bros. Entertainment Inc. W książce wykorzystano fragmenty powieści o Harrym Potterze w tłumaczeniu Andrzeja Polkowskiego. Wszystkie postaci i wydarzenia w tej publikacji, poza tymi znajdującymi się w domenie publicznej, są fikcyjne i wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób, żyjących i nieżyjących, jest zupełnie przypadkowe. ISBN 978-83-8008-228-1 Media Rodzina Sp. z o.o. ul. Pasieka 24, 61-657 Poznań tel. 61 827 08 50
[email protected]
lesiojot
J.K. ROWLING Jackowi Thorne’owi, który wkroczył do mojego świata i sprawił, że stał się piękny.
JOHN TIFFANY Joe, Louis, Max, Sonny i Merle... Wam i wszystkim czarodziejom. . .
JACK THORNE Elliottowi Thorne'owi, urodzonemu 7 kwietnia 2016. My prowadziliśmy próby, a on gaworzył.
AKT PIERWSZY
SCENA PIERWSZA KING'S CROSS Pełna ruchu zatłocziona stacja. Mnóstwo ludzi spieszących we wszystkie strony. W tym zgiełku dwie wielkie klatki grzechoczą na szcycie dwóch wyładowanych wózków, popychanych przez dwóch chłopców. Jamesa Pottera i Albusa Pottera. Ich matka Ginny idzie tuz za nimi. trzydziestosiedmioletni mężczyza Harry niesie córkę Lily na barana. ALBUS Tato on znowu zaczyna. HARRY James daj juz spokój. JAMES Powiedziałem tylko ze moze trafic do slyherinu. Bo przecież może... (na widok spojrzenia ojca):Dobrze. ALBUS (patrzy na mamę) Ale będziecie do mnie pisali, co? GINNY Codziennie, jeśli chcesz ALBUS Nie Codziennie. James mówi, że większość uczniów dostaje
od rodziców przeciętnie jeden list na miesiąc. Nie chcę... HARRY W zeszłym roku pisaliśmy do Jamesa trzy razy w tygodniu. ALBUS Co?! James! Albus patrzy oskarżycielsko na Jamesa. GINNY I nie musisz wierzyć we wszystko , co on Ci opowiada o Hogwarcie. Twój brat lubi sobie pożartować. JAMES (z uśmiechem) Możemy już iść? Albus spogląda na tatę, a potem na mamę GINNY Musisz tylko pójść prosto na ścianę pomiędzy peronami numer dziewięć i trzy czwarte. LILY Ale super. HARRY Nie zatrzymuj się i nie bój, że na nią wpadniesz, to bardzo ważne. Najlepiej pobiec, gdy ktoś jest trochę nerwowy. ALBUS Jestem gotowy. Harry i Lily kładą ręce na wózku Albusa, Ginny trzyma wózek Jamesa. Cała rodzina wbiega pędem w barierę.
AKT PIERWSZY SCENA DRUGA PERON DZIEWIĘĆ I TRZY CZWARTE Który pełen jest gęstej, białej pary z lokomotywy Ekspresu Hogwart. Jest też zatłoczony - Jednak nie ludźmi w eleganckich garniturach i kostiumach śpieszących do pracy, ale czarodziejami i czarownicami w szatach, usiłującymi się pożegnać z ukochanym potomstwem. ALBUS A więc to tutaj. LILLY Ojej! ALBUS Peron dziewięć i trzy czwarte. LILLY Gdzie oni są? Są tutaj? Może nie przyszli? Harry wskazuje ręką Rona, Hermionę i ich córkę Rose. Lily podbiega do nich. Wujek Ron! Wujek Ron!!! Ron odwraca się w ich stronę. Lily podbiega do niego, Ron chwyta ją i podnosi. RON No proszę, moja ulubiona przedstawicielka rodziny Potterów.
LILY Masz dla mnie sztuczkę? RON A znasz wydechowy przekręt nosa z certyfikatem Magicznych Dowcipów Weasleyów? ROSE Mamo! Tata znowu tą beznadziejną sztuczkę. HERMIONA Twoim zdaniem beznadziejną, jego genialną, moim przeciętną. RON Czekaj, niech przeżuję... powietrze. A teraz to już tylko kwestia... Wybacz, jeśli lekko zalatuję czosnkiem. Chucha na Lily, która chichocze. LILY Pachniesz owsianką. RON Bim. Bam. Bom. Młoda damo, przygotuj się na całkowitą utratę węchu. Odrywa jej nos. LILY Gdzie mój nos? RON Tadam! W ręce nic nie ma. To beznadziejna sztuczka, ale i tak
wszystkich bawi. LILY Głuptas. ALBUS Wszyscy się znów na nas gapią. RON Na mnie się gapią! Jestem bardzo sławny. Moje sztuczki z nosem to już klasyka! HERMIONA Niewątpliwie coś w nich jest. HARRY Żadnych kłopotów z parkowaniem? RON Żadnych. Hermiona nie wierzyła, że zdam egzamin na mugolskie prawo jazdy. Myślała, że będę musiał rzucić na egzaminatora zaklęcie Confundus. HERMINA Wcale nie. Bezgranicznie w Ciebie wierzyłam. ROSE A ja bezgranicznie wierzę, że skonfundował egzaminatora. RON Ej! ALBUS Tato... Albus ciągnie Harrego za szatę. Harry spogląda na niego. Jak myślisz.... A jeśli.... A jak trafię do Slytherinu?
HARRY A co w tym złego? ALBUS Slytherin to dom węża, czarnej magii. To nie jest dom dzielnych czarodziejów. HARRY Albusie Severusie, nosisz imiona po dwóch dyrektorach Hogwartu. Jeden z nich był Ślizgonem i prawdopodobnie najdzielniejszym człowiekiem jakiego znałem.. ALBUS Ale powiedz, że nie. HARRY Jeśli to dla ciebie takie znaczenie, Tiara Przydziału weźmie pod uwagę twoje uczucia. ALBUS Naprawdę? HARRY Tak było w moim przypadku. Nigdy o tym nie mówił, teraz przez chwilę się zastanawia nad swoimi słowami. Hogwart Cię ukształtuje, Albusie. Daję Ci słowo, że nie ma czego się bać. JAMES Z wyjątkiem trestrali. Uważaj na trestrale. ALBUS Myślałem że są niewidzialne!
HARRY Słuchaj nauczycieli, nie słuchaj Jamesa i po prostu dobrze się baw. Jeśli nie chcesz, żeby pociąg odjechał bez ciebie, to lepiej już do niego wskakuj. LILY Prześcignę ten pociąg! GINNY Lily, wracaj natychmiast! HERMIONA Rose, nie zapomnij ucałować od nas Neville'a. ROSE Mamo, przecież nie mogę całować profesora! Rose rusza do pociągu. Albus się odwraca, ostatni raz ściska Ginny i Harrego, po czym idzie za Rose. ALBUS No dobrze, cześć. Wsiada do wagonu. Hermiona Ginny, Ron i Harry stoją nieruchomo, patrząc na pociąg, na peronie słychać gwizd lokomotywy. GINNY Poradzą sobie, prawda? HERMIONA Hogwart jest taki wielki. RON Wielki. Cudowny. Pełen żarcia. Oddał bym wszystko, żeby tam wrócić.
HARRY Dziwne - Al Się przejmuje że trafi to Slytherinu. HERMIONA To pestka. Rose się przejmuje, że nie zdoła zebrać tylu punktów w quidditchu, żeby pobić rekord już na pierwszym albo drugim roku. I tym, kiedy najwcześniej będzie mogła podejść do sumów. RON Pojęcia nie mam, po kim ta ambicja. GINNY A ty jak się poczujesz Harry, jeśli Al.. Jeśli się okaże.? RON Wiesz Gin, zawsze uważaliśmy, że masz spore szanse trafić do Slytherinu. GINNY Co takiego? RON Serio, Fred i George przyjmowali zakłady. HERMIONA Możemy już iść? Ludzie się gapią. GINNY Ludzie zawsze się gapią, kiedy widzą waszą trójkę. I każde z was osobno. Ludzie zawsze się na was gapią. (Wszyscy odchodzą Ginny zatrzymuje Harrego.) Harry.... Poradzisz sobie prawda? HARRY Oczywiście że tak.
AKT PIERWSZY SCENA TRZECIA EKSPRES HOGWART Albus i Rose idą korytarzem w wagonie pojawia się pani z wózkiem, popycha wózek. PANI Z WÓZKIEM Coś z wózka, kochaneczki? Pasztecik z dyni? Czekoladowa Żaba? Kociołkowy piegusek? ROSE (zauważa zachwyt ALBUSA nad czekoladowymi żabami) AI, musimy się skupić. ALBUS Na czym? ROSE Na tym, z kim się zaprzyjaźnić. Przecież wiesz, że moi rodzice poznali twojego tatę podczas pierwszej podróży Ekspresem Hogwart... ALBUS A więc już teraz musimy wybrać sobie przyjaciół na śmierć i życie? To przerażające. ROSE Wręcz przeciwnie, to fascynujące. Jestem Granger-Weasley, ty jesteś Potter — wszyscy będą chcieli się Z nami przyjaźnić. Mamy wybór.
ALBUS Jak zdecydujemy w którym przedziale usiąść? ROSE Ocenimy wszystkie i podejmiemy decyzję Albus otwiera drzwi i patrzy na jasnowłosego chłopca. Scorpiusa który siedzi sam w przedziale. Albus uśmiecha się do niego, Scorpius odpowiada uśmiechem. ALBUS Cześć, czy ten przedział. SCORPIUS Jest wolny, sam tu siedzę ALBUS Super. Moglibyśmy...wejść...na przeszkadza?
chwilę...jeśli
ci
to
nie
SCORPIUS Pasuje, cześć. ALBUS Albus. Al. Jestem...Mam na imię Albus. SCORPIUS Cześć, Scorpius. TZN, jestem Scorpius. Ty jesteś Albus, ja jestem Scorpius, a ty to na pewno... Rose ma coraz bardziej lodowatą minę. ROSE Rose. SCORPIUS Cześć Rose. Poczęstujesz się musem-świstusem?
ROSE Dzięki, dopiero co jadłam śniadanie. SCORPIUS Mam też wstrząsoladki, pieprzne diabełki i ślimaki-gumiaki. To pomysł mamy-mówi, że (śpiewa): „Dzięki słodyczom przyjaźń rozkwita". (Uświadamia sobie, że śpiewanie było błędem). Chyba głupi pomysł. ALBUS Ja się poczęstuję... Mama nie pozwala mi jeść słodyczy. Od czego byś zaczął? Rose dyskretnie szturcha Albusa tak żeby Scorpius nie zauważył. SCORPIUS To chyba jasne. Zawsze uważałem, ze to pieprzne diabełki rządzą w torbie ze słodyczami. To pieprzowe miętówki, od których dymi z uszu. ALBUS Genialnie, na to właśnie... (Rose znów go szturcha). ALBUS Rose, mogłabyś przestać mnie bić? ROSE Wcale cię nie biję. ALBUS Bijesz i to boli. Scorpiusowi rzednie mina.[L.J]
SCORPIUS Bije cię przeze mnie. ALBUS Co? SCORPIUS Słuchaj, wiem, kim jesteś, więc pewnie i ty wiesz, kim jestem. ALBUS Jak to wiesz kim jestem? SCORPIUS Nazywasz się Albus Potter. Ona to Rose Granger-Weaslay, a ja jestem Scorpius Malfoy, syn Astorii i Dracona Malfoyów. Nasi rodzice się nie dogadywali. ROSE Łagodnie mówiąc, twoi rodzice to śmierciożercy. SCORPIUS (urażony) Tata był śmierciożercą, ale mama nie. Rose odwraca wzrok, Scorpius wie, dlaczego. Słyszałem tę plotkę, ale to kłamstwo. Albus przenosi wzrok zdenerwowanego Scorpiusa.
ze
zmieszanej
Rose
na
ALBUS Jaką plotkę? SCORPIUS Taką że moi rodzice nie mogli mieć dzieci, a ojcu i dziadkowi tak rozpaczliwie zależało na potężnym dziedzicu i przedłużeniu rodu Malfoyów, że... że użyli zmieniacza czasu, żeby odesłać
moją mamę... ALBUS Dokąd odesłać? ROSE Plotkują, że on jest synem Voldemorta, Albusie. (Okropna, krępująca cisza.) To pewnie bzdura. To znaczy. No przecież masz nos. Napięcie nieco opada, Scorpius śmieje się ze wzruszającą wdzięcznością. SCORPIUS I to identyczny jak ojciec! Mam jego nos, włosy i nazwisko, co zresztą wcale nie jest takie super. Tzn... chodzi mi o nieporozumienia z ojcem. Ale koniec końców wolę być Malfoyem niż synem Czarnego Pana. Scorpius i Albus spoglądają na siebie i widać, że nawiązuje się między nimi nić porozumienia. ROSE No tak, chyba powinniśmy usiąść gdzie indziej, Albus, idziemy. Albus zatapia się w myślach. ALBUS Nie (na widok miny Rose): Tu mi dobrze, ale ty idź. ROSE Albusie nie będę czekała. ALBUS Wcale się tego nie spodziewam, ale i tak tu zostaję.
Rose patrzy na niego przez chwilę, po czym wychodzi z przedziału. ROSE Jak sobie chcesz! Scorpius i Albus zostają sami, spoglądają na siebie niepewnie. SCORPIUS Dziękuję. ALBUS Nie ma za co. Nie zostałem z twojego powodu, tylko dlatego, że masz słodycze. SCORPIUS Jest bardzo. .Stanowcza. ALBUS No tak, przepraszam. SCORPIUS Nie to fajne. Wolisz żeby cię nazywać Albus czy Al? Scorpius z uśmiechem wrzuca do ust dwa cukierki. ALBUS (po zastanowieniu) Albus. SCORPIUS (Dymiąc z uszu) Dziękuję że zostałeś tylko dlatego, że mam słodycze, Albusie! ALBUS (ze śmiechem) O rany.
AKT PIERWSZY SCENA CZWARTA SCENA PRZEJŚCIA Wkraczamy w nieistniejący świat zmiany czasu. Ta scena ma charter magiczny od początku do końca. Zmiany przebiegają raptownie. Gdy przeskakujemy między światami. Zamiast całych scen widzimy fragmenty, odpryski, które ukazują ciągły upływ czasu. Początkowo jesteśmy w Hogwarcie, w Wielkiej Sali. Wszyscy kręcą się wokół ALBUSA. POLLY CHAPMAN Albus Potter. JENKINS Potter na naszym roku. YANN FREDERICKS Ma po nim włosy. Są identyczne. ROSE To mój kuzyn. (Odwracają się do niej). Rose Granger-Weasley. Miło was poznać. Tiara przydziału krąży wśród uczniów, którzy pośpiesznie ustawiają się według domów. Szybko staje się jasne, że zmierza ku Rose, która w napięciu czeka na przydział. TIARA PRZYDZIAŁU Na uczniów łepetynach, Powinność czynię starą, Ich myśli porządkuję, Dzielenie, rozsyłanie,
To moje specjalności Więc przywdziej mnie, a dowiesz się, Czyj dom ci wybrał los dziś Rose Granger-Weasiey. Wkłada tiarę na głowę ROSE. GRYFFINDOR! Gryf oni wiwatują, gdy dołącza do nich ROSE. ROSE Dumbledore'owi niech będą dzięki. Obserwowany przez TIARĘ PRZYDZIAŁU, SCORPIUS biegnie zająć miejsce ROSE. TIARA PRZYDZIAŁU Scorpius Malfoy. Wkładu tiarę na głowę SCORPIUSA. SLYTHERIN! SCORPIUS, który się tego spodziewał, uśmiecha się półgębkiem i kiwa głową. Ślizgoni wiwatują, gdy do nich dołącza. POLLY CHAPMAN No, to ma sens. ALBUS przechodzi szybkim krokiem na przód sceny. TIARA PRZYDZIAŁU Albus Potter. Wkłada tiarę na głowę ALBUSA - tym razem waha się dłużej, jakby była całkiem zbita z tropu.
SLYTHERIM. Zapada cisza. Całkowita, głęboka cisza. Taka, która się przyczaja, coś zmienia i niesie ze sobą zniszczenie. POLLY CHAPMAN Slytherin? CRAIG BOWKER JR O rany? Potter w Slytherinie? ALBUS rozgląda się niepewnie. SCORPIUS uśmiecha się radośnie i krzyczy do niego. SCORPIUS Stań obok mnie. ALBUS (całkowicie osłupiały) Dobrze. Tak. YANN FREDERICKS Chyba jednak te jego włosy są jakieś inne. ROSE Albus? To na pewno pomyłka, Albusie. Nie tak ma być. Nagle przenosimy się na lekcję latania z PANIĄ HOOCH. PANI HOOCH Na co czekacie? Niech każdy stanie przy miotle. No już, szybko. Dzieciaki ustawiają się obok mioteł. Wyciągnijcie ręce nad miotłą i powiedzcie: „Do mnie!”. WSZYSCY DO MNIE!
Miotły ROSE i YANNA wpadają im w dłonie. ROSElYANN Tak! PANI HOOCH No już, nie mam czasu dla obiboków. Powiedzcie, „Do mnie". DO MNIE, z naciskiem. WSZYSCY (poza ROSE i YANNEM) DO MNIE! Miotły się podrywają, w tym miotła SCORPIUSA. Tylko miotła ALBUSA nadal leży na ziemi. WSZYSCY (poza ROSE, YANNEM i ALBUSEM) TAK! ALBUS Do mnie. DO MNIE. DO MNIE. Miotła ani drgnie, nawet o milimetr. ALBUS wpatruje się w nią z rozpaczliwym niedowierzaniem. Wśród pozostałych uczniów słychać chichoty. POLLY CHAPMAN Na brodę Merlina, co za upokorzenie. Chyba jednak wcale nie przypomina ojca, co? KARL JENKINS Albus Potter, ślizgoński charłak. PANI HOOCH No dobrze, dzieci, pora na lot. Nagle obok ALBUSA wyrasta jak spod ziemi HARRY, nad
sceną snuje się para. Powracamy na peron numer dziewięć i trzy czwarte. Zegar nieubłaganie tyka. ALBUS jest o rok starszy (HARRY również, choć to mniej zauważalne). ALBUS Proszę tylko, tato, żebyś... Mógłbyś się trochę odsunąć? HARRY (z rozbawieniem) Drugoklasiści nie lubią się pokazywać w towarzystwie tatusiów, co? Wokół nich zaczyna krążyć nadgorliwy czarodziej. ALBUS Nie. Po prostu... Ty to ty, a ja to ja i... HARRY Ludzie tylko patrzą i tyle, lubią się gapić. A zresztą patrzą na mnie, nie na ciebie. Nadgorliwy czarodziej wręcza podpisania. Harry podpisuje.
Harry'emu
coś
ALBUS Na Harry' ego Pottera i jego beznadziejnego syna. HARRY Nie rozumiem. ALBUS Patrzą na Harry'ego Pottera i jego ślizgońskiego syna. James mija ich biegiem, z kufrem w rękach.
do
JAMES Slytheryński Ślizgonie, nie zostawaj w ogonie, ślizgaj do pociągu. HARRY To niepotrzebne, James. JAMES (dawno niewidoczny) Do zobaczenia w święta, tato. Harry spogląda z troską na Albusa. HARRY Al... ALBUS Mam na imię Albus, nie Al. HARRY Dzieciaki ci dokuczają? O to chodzi? Może gdybyś postarał się znaleźć paru nowych przyjaciół... Bez Hermiony i Rona nie dałbym sobie rady w Hogwarcie. W ogóle nie dałbym sobie rady. ALBUS Ale ja nie potrzebuję Rona ani Hermiony. Mam przyjaciela, Scorpiusa. Wiem, że go nie lubisz, ale nikogo więcej mi nie potrzeba. HARRY Posłuchaj, najważniejsze, że jesteś szczęśliwy. Tylko to się dla mnie liczy. ALBUS Nie musiałeś mnie odprowadzać na stację, tato. Albus podnosi kufer i szybko odchodzi.
HARRY Ale ja chciałem tu być... Albus jednak już zniknął. Draco Malfoy w doskonale skrojonej szacie z jasnymi włosami ściągniętymi w idealny kucyk, wylania się z tłumu i staje obok Harry'ego. DRACO Potrzebuję przysługi. HARRY Witaj, Draco. DRACO Plotki o pochodzeniu mojego syna nie cichną. Uczniowie w Hogwarcie bez przerwy dokuczają Scorpiusowi. Gdyby Ministerstwo Magii wydało oświadczenie, ponownie potwierdzając, że wszystkie zmieniacze czasu uległy zniszczeniu w trakcie bitwy w Departamencie Tajemnic... HARRY A niech sobie gadają, Draco. Wkrótce im się znudzi. DRACO Mój syn cierpi i... Astoria ostatnio nie najlepiej się miewa... Scorpius potrzebuje wszelkiego wsparcia. HARRY Jeśli zaczniesz reagować na plotki, tylko je podsycisz. Od lat krążą pogłoski, że Voldemort miał dziecko. Scorpius nie jest pierwszym podejrzanym. Ministerstwo nie może się angażować — tak będzie lepiej i dla was, i dla nas. Zirytowany Draco marszczy brwi, scena pustoszeje. Rose i Albus czekają z kuframi.
ALBUS Gdy tylko pociąg ruszy, możesz przestać się do mnie odzywać. ROSE Wiem. Musimy tylko poudawać przed dorosłymi. Podbiega SCORPIUS z wielkimi nadziejami i jeszcze większym kufrem. SCORPIUS (pełen nadziei) Cześć, Rose. ROSE (stanowczo) Na razie, Albusie. SCORPIUS (nadal z nadzieją) Mięknie. Nagle trafiamy do wielkiej sali, profesor McGonagall stoi przed wszystkimi z szerokim uśmiechem na twarzy PROFESOR McGonagall Z przyjemnością przedstawiam najnowszą członkinię drużyny quidditcha Gryffindoru, naszą (uświadamia sobie, że nie powinna być stronnicza) waszą doskonałą nową ścigającą — Rose Granger- Weasley. W sali słychać gromkie okrzyki, SCORPIUS klaszcze wraz z resztą uczniów. ALBUS Też ją oklaskujesz? Nie cierpimy quidditcha, a na dodatek ona gra dla innego domu. SCORPIUS To twoja kuzynka.
ALBUS Myślisz, że ona by mnie oklaskiwała? SCORPIUS Myślę, że jest genialna. Uczniowie znowu otaczają ALBUSA, gdy nagle zaczyna się lekcja eliksirów. POLLY CHAPMAN Albus Potter. Jedna wielka pomyłka. Nawet portrety się odwracają, kiedy wchodzi po schodach. Albus garbi się nad eliksirem. ALBUS A teraz co trzeba dodać — róg dwurożca? KARL JENKINS Zobaczycie, co zrobią Potter i dzieciak Voldemorta. ALBUS Odrobina krwi salamandry... Eliksir eksploduje z hukiem. SCORPIUS Okej. Jaki jest składnik stabilizujący? Co trzeba Mienić? ALBUS Wszystko. Po tych słowach czas znowu mija — oczy Albusa stają się ciemniejsze, twarz blednie. Nadal jest przystojnym chłopcem, ale stara się tego nie podkreślać. Nagle znów trafia na peron numer dziewięć i trzy czwarte, razem z ojcem, który usiłuje
przekonać syna (i siebie), że wszystko jest w porządku. Obaj postarzeli się o kolejny rok. HARRY Trzeci rok. Ważny rok. Tu masz pozwolenie na wyjścia do Hogsmeade. ALBUS Nienawidzę Hogsmeade. HARRY Jak możesz nienawidzić miejsca, którego jeszcze nie odwiedziłeś? ALBUS Mogę, bo wiem, że będzie tam pełno uczniów Hogwartu. Albus gniecie papier. HARRY Przynajmniej spróbuj. Daj spokój, będziesz mógł zaszaleć w Miodowym Królestwie bez wiedzy mamy. Nie, Albusie, ani mi się waż... ALBUS (celuje różdżką w papier) Incendio! Kulka papieru staje w ogniu, unosi się i frunie nad sceną. HARRY Co za głupota! ALBUS O ironio, nie sądziłem, że się uda. Jestem w tym beznadziejny. HARRY AI... Albusie. Wymieniałem sowy z profesor McGonagall.
Twierdzi, że się izolujesz, że nie współpracujesz na lekcjach. Jesteś opryskliwy ALBUS Czego ty ode mnie chcesz? Mam mocą magii stać się popularny? Czarami przenieść się do innego domu? Transmutować się w Lepszego ucznia? Rzuć zaklęcie, tato, i zmień mnie, w co ci się podoba, dobra? Tak będzie lepiej dla nas obu. Muszę iść. Złapać pociąg. Odnaleźć przyjaciela. Albus biegnie do Scorpiusa, który siedzi na kufrze zobojętniały. (zachwycony) Scorpius... (przejęty) Scorpiusie... Wszystko w porządku? Scorpius milczy. Albus próbuje odgadnąć jego myśli. Chodzi o twoją mamę? Pogorszyło się jej? SCORPIUS Bardziej nie mogło. Albus siada obok Scorpiusa. ALBUS Myślałem, że wyślesz mi sowę... SCORPIUS Nie wiedziałem, co napisać. ALBUS A ja nie wiem, co powiedzieć... SCORPIUS Nic nie mów.
ALBUS Czy mogę coś... ? SCORPIUS Przyjdź na pogrzeb. ALBUS Jasne. SCORPIUS I bądź dobrym przyjacielem. Nagle na środku sceny znajduje się tiara przydziału, wróciliśmy do wielkiej sali. TIARA PRZYDZIAŁU Czy prawda cię zatrwoży? Me słowo krew ci zmrozi? Czy Slytherin? Czy Gryffindor? Czy Hufflepuff? Czy Ravenclaw? Ciesz się, dziecino, fach swój znam. Nawet gdy smutek najpierw dam. Lily Potter. GRYFFINDOR. LILY Tak! ALBUS No to super. SCORPIUS A co? Myślałeś że trafi do nas? Potterowie nie pasują do Slytherinu.
ALBUS Ten Potter pasuje. Kiedy próbuje zniknąć w tłumie, inni uczniowie chichoczą. Albus patrzy na nich wszystkich. Nie prosiłem się o to, wiecie? Nie prosiłem się o to, żeby być jego synem.
AKT PIERWSZY SCENA PIĄTA MINISTERSTWO MAGII, GABINET HARRY'EGO Hermiona siedzi w zabałaganionym gabinecie Harry' ego. Przed nią piętrzą się stosy dokumentów, które powoli porządkuje. Harry wchodzi szybkim krokiem. Jego zadrapany policzek krwawi. HERMIONA Jak poszło? HARRY Okazało się, że to prawda. HERMIONA Co z Teodorem Nottem? HARRY W areszcie. HERMIONA A zmieniacz czasu?
Harry wyciąga zmieniacz czasu, który błyszczy kusząco. HERMIONA To oryginał? Jak działa? Cofa czas jedynie o godzinę czy bardziej? HARRY Nic jeszcze nie wiemy. Chciałem go wypróbować, ale mądrzejsi ode mnie mi to odradzili. HERMIONA Nareszcie go mamy. HARRY Na pewno chcesz go zatrzymać? HERMIONA To chyba jedyne wyjście. Popatrz tylko — jest zupełnie inny niż ten, który miałam. HARRY (ironicznie) Najwyraźniej czarodziejstwo poszło naprzód, odkąd byliśmy dziećmi. HERMIONA Krwawisz. Harry przegląda się w lustrze. Przeciera ranę rąbkiem szaty. HERMIONA Nie przejmuj się, będzie pasowało do blizny. HARRY (z uśmiechem) Co robisz w moim gabinecie, Hermiono? HERMIONA Chciałam jak najszybciej dowiedzieć się o sprawie z
Teodorem Nottem i... pomyślałam, że przy okazji sprawdzę, czy dotrzymałeś obietnicy i zająłeś się papierkową robotą. HARRY Aha. No to już wiesz, że nie. HERMIONA Rzeczywiście nie. Harry, jak możesz pracować w takim chaosie? Harry macha różdżką, a papiery i książki układają się w schludne stosiki. Harry się uśmiecha. HARRY I po chaosie. HERMIONA Bałagan zniknął, problem pozostał. Dzieją się całkiem interesujące rzeczy... Górskie trolle jeżdżą na garborogach po Węgrzech, olbrzymy z wytatuowanymi na plecach skrzydłami wędrują po greckich morzach, a wilkołaki gromadnie zeszły do podziemia... HARRY Świetnie, jedźmy tam. Skrzyknę zespół. HERMIONA Harry, rozumiem. Papierkowa robota to nuda... HARRY Nie dla ciebie. HERMIONA Sama mam jej po uszy. To stwory i ludzie, którzy walczyli u boku Voldemorta w obu wojnach czarodziejów. To poplecznicy Ciemności. Oni oraz to, co właśnie znaleźliśmy u Teodora Notta, może o czymś świadczyć. Jeśli jednak szef
Departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziejów nie czyta akt... HARRY Nie muszę ich czytać — jestem na miejscu, znam sprawę. Co do Teodora Notta, to ja usłyszałem plotki o zmieniaczu czasu i to ja się tym zająłem. Nie musisz mnie strofować. Hermiona patrzy na Harry'ego - kwestia jest drażliwa. HERMIONA Masz ochotę na toffi? Nie mów Ronowi. HARRY Zmieniasz temat. HERMIONA Toffi? Owszem. HARRY Nie mogę. Chwilowo odstawiliśmy cukier. Wiesz, że można się od niego uzależnić? Pauza. HERMIONA Co mam powiedzieć? Rodzice byli dentystami, w końcu musiałam się zbuntować. Czterdziestka to trochę późny wiek na bunt, ale... Spisałeś się fantastycznie i wierz mi wcale cię nie strofuję — po prostu chciałabym, żebyś od czasu do czasu zerknął do dokumentów, nic ponadto. Uznaj to za delikatne upomnienie od minister magii. Harry rozumie jej sugestię i kiwa głową. HERMIONA Co u Ginny? I u Albusa?
HARRY Wygląda na to, że z rodzicielstwem radzę sobie równie znakomicie jak z papierkową robotą. Co u Rose i Hugona? HERMIONA (z lekkim uśmiechem) Ron twierdzi, że częściej widuję swoją sekretarkę Ethel (wskazuje ręką kierunek) niż jego. Myślisz że w którymś , momencie dokonaliśmy wyboru — wzorowy rodzic albo wzorowy pracownik ministerstwa? Idź, Harry. Idź do domu, do rodziny. Ekspres Hogwart wkrótce znowu odjedzie. Ciesz się wolnym czasem, który wam pozostał, a potem wróć tu ze świeżym umysłem i przeczytaj te akta. HARRY Jesteś pewna, że coś się szykuje? HERMIONA (z uśmiechem) Możliwe. Jeśli nawet, znajdziemy sposób, żeby to pokonać. Jak zawsze. Znowu się uśmiecha, wrzuca toffi do ust i opuszcza gabinet. Harry zostaje sam. Pakuje aktówkę i wychodzi na korytarz, dźwigając na swoich barkach ciężar całego świata. Zmęczony wchodzi do budki telefonicznej i wykręca 62442. BUDKA TELEFONICZNA do widzenia, harry potterze. Harry jedzie do góry, opuszczając ministerstwo magii. AKT PIERWSZY SCENA SZOSTA DOM HARRY'EGO I GINNY POTTEROW Albus nie może spać. Siedzi u szczytu schodów, z dołu dobiega-(zanim zobaczymy Harry'ego,) jego głos. Harry'emu
towarzyszy starszy mężczyzna na wózku inwalidzkim, Amos Diggory. HARRY Amosie, rozumiem, wróciłem do domu
doskonale
rozumiem,
ale
właśnie
AMOS Zabiegałem o spotkanie w ministerstwie. A oni mówią: „Ach, szanowny panie Diggory, umówmy pana, powiedzmy... na za dwa miesiące". Czekam. Bardzo cierpliwie. HARRY ...nachodzenie mnie w środku nocy, kiedy moje dzieci szykują się do wyjazdu do szkoły... Tak nie można. AMOS Mijają dwa miesiące i dostaję sowę. „Szanowny Panie, niezmiernie mi przykro, ale pan Potter musiał wyjechać w ważnej sprawie i trzeba trochę poprzestawiać w grafiku, więc czy może się Pan zjawi., powiedzmy... za dwa miesiące"? Potem znowu jest to samo, i jeszcze raz. Zbywasz mnie. HARRY Ależ skąd. Po prostu jako szef Departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziejów odpowiadam za... AMOS Odpowiadasz za niejedno. HARRY Słucham? AMOS Moj syn Cedrik... Pamiętasz mojego syna Cedrika? HARRY (wzmianka o Cedriku sprawia mu ból)
Tak, pamiętam twojego syna. Jego utrata... AMOS Voldemort chciał ciebie Nie mojego syna. Sam mówiłeś, że rozkazał: „Zabić niepotrzebnego". Niepotrzebnego. Mój syn, mój piękny syn był niepotrzebny. HARRY Jak wiesz, popieram twoje wysiłki w celu upamiętnienia Cedrika, ale... AMOS Upamiętnienia? Nie interesuje mnie jego upamiętnienie, już nie. Jestem starym człowiekiem, starym i umierającym, a przyszedłem, Żeby cię prosić - ba, błagać— abyś mi pomógł go odzyskać. Harry spogląda na niego ze zdumieniem. HARRY Odzyskać ? Amosie, to niemożliwe. AMOS Ministerstwo ma zmieniacz czasu, prawda? HARRY Wszystkie zmieniacze czasu zostały zniszczone. AMOS Pojawiłem się tu w takim pośpiechu, dlatego że słyszałem z wiarygodnego źródła pogłoski o tym, że ministerstwo przejęło od Teodora Notta nielegalny zmieniacz czasu i zatrzymało go na czas Śledztwa. Pozwól mi skorzystać ze zmieniacza. Pozwól mi odzyskać syna. Na długą chwile zapada głucha cisza. HARRY fatalnie sobie radzi z ta sytuacją. Patrzymy, jak ALBUS podchodzi bliżej i
nasłuchuje. HARRY Amosie, igranie z czasem? Wiesz, ze nam nie wolno. AMOS Ilu zginęło dla Chłopca Który Przeżył? Proszę, żebyś ocalił jedną z tych osób. Harry wyraźnie cierpi. Zastanawia się, jego twarz posępnieje. HARRY Cokolwiek słyszałeś Amosie, wiedz, że opowiastka o Teodorze Notcie to fikcja. Przykro mi. DELPHI Cześć. Albus podskakuje na widok Delphi — dwudziestokilkulatki o stanowczym wyrazie twarzy — która przygląda mu się z dołu schodów. DELPHI Wybacz, nie chciałam cię przestraszyć". Sama uwielbiałam podsłuchiwać na schodach. Siedzieć i czekać, aż ktoś powie coś choćby trochę interesującego. ALBUS Kim jesteś? Bo to tak jakby mój dom. DELPHI Złodziejką, rzecz jasna. Zamierzam ukraść. wszystko, co oddawaj złoto różdżkę czekoladowe żaby! (Robi groźną minę, po czym się uśmiecha). A jeśli nie złodziejka, to Delphini Diggory.
(Wchodzi na schody i wyciąga rękę) Delphi. Opiekuję się nim... Amosem... no, przynajmniej się staram (WskazujeAmosa). A ty to...? ALBUS (z niewesołym uśmiechem) Albus. DELPHI No jasne, Albus Potter. Czyli Harry to twój tata? To chyba super, nie? ALBUS Nie bardzo. DELPHI Hm. Czy coś palnęłam? W szkole mówili o mnie, że nie ma takich kłopotów, w jakie nie mogłaby się wpakować: Delphini Diggory. ALBUS O mnie tez mówią rozmaite rzeczy. Pauza. Delphi (Uważnie przygląda się Albusowi) AMOS Delphi! Delphi już ma odejśd, ale nagle się waha. Uśmiecha się do Albusa. DELPHI
Rodziny się nie wybiera. Amos to nie tylko mój pacjent ale i stryjek. Częściowo z jego powodu przyjęłam pracę w Upper Flagley, ale to utrudnia sytuacje. Trudno żyć z ludźmi którzy utknęli w przeszłości, prawda? AMOS Delphi! ALBUS Upper Flagley? DELPHI Dom Spokojnej Starości dla Czarownic i czarodziejów, imienia Świętego Oswalda. Możesz do nas wpaść, jeśli chcesz. AMOS DELPHI! Delphi uśmiecha się i potyka, idąc po schodach. Wchodzi do pokoju, gdzie są Amos i Harry. Albus się jej przygląda. DELPHI Tak, stryju? AMOS Poznaj niegdyś wielkiego Harry'ego Pottera, teraz zimnego jak lód urzędnika ministerstwa. Dam panu spokój — jeśli spokój to odpowiednie słowo. Delphi, wózek... DELPHI Tak, stryju. Wywozi Amosa z pokoju. Harry zostaje, wyraźnie przygnębiony. Albus przygląda się tej scenie. Widać że głęboko się nad czymś zastanawia.
AKT PIERWSZY SCENA SIÓDMA DOM HARRY'EGO I GINNY, POKÓJ ALBUSA Albus siedzi na łóżku, za drzwiami jego pokoju toczy się życie. Tu panuje cisza, tam — nieustanny hałas. Słyszymy ryk Jamesa (w oddali). GINNY James, bardzo cię proszę, zostaw w spokoju swoje włosy i posprzątaj ten przeklęty pokój... JAMES Niby jak mam je zostawić? Są różowe. Będę musiał użyć peleryny niewidki. W drzwiach pojawia się James z różowymi włosami. GINNY Nie po to dostałeś od ojca pelerynę. LILY Kto widział mój podręcznik do eliksirów? GINNY Lily Potter, nie myśl sobie, że włożysz to jutro do szkoły... Lily staje w drzwiach pokoju Albusa. U ramion ma trzepoczące skrzydła wróżki. LILY Uwielbiam je. Trzepoczą. Wychodzi, gdy w progu pojawia się Harry. Rozgląda się po pokoju.
HARRY Cześć. Zapada krępująca cisza. W drzwiach staje Ginny widzi, co się dzieje, i przez chwilę tylko stoi. HARRY Przyniosłem upominki na wyjazd do Hogwartu. To od Rona... ALBUS Fajnie. Eliksir miłości. Spoko. HARRY To chyba jakiś dowcip... Właściwie nie bardzo wiem, o co chodzi. Lily dostała pierdzące gnomy, a James grzebień, który farbuje włosy na różowo. Ron... Cóż, to Ron, sam wiesz. Harry stawia eliksir miłości na łóżku Albusa. HARRY A to... to ode mnie... Wyciąga kocyk. Ginny patrzy na niego, widzi, że Harry się stara, i cicho odchodzi. ALBUS Stary koc? HARRY Długo się zastanawiałem, co ci dać w tym roku. James od zarania dziejów domagał się peleryny niewidki, wiedziałem, że Lily zakocha się w skrzydełkach, ale ty... Masz czternaście lat, Albusie, i chciałem ci podarować coś istotnego. To... To ostatnia rzecz od mojej mamy. Jedyna. Trafiłem do Dursleyów owinięty w ten kocyk. Myślałem, że przepadł na zawsze, ale kiedy twoja cioteczna babka Petunia zmarła, Dudley znalazł go
wśród jej rzeczy i był uprzejmy mi go przysłać. Od tamtego czasu za każdym razem, kiedy potrzebny był mi łut szczęścia trzymałem kocyk w rękach. I zastanawiam się. Czy ty. ALBUS czy też chciałbym go potrzymać? Jasne. Nie ma sprawy. Oby przyniósł mi szczęście. Przydałoby się. Dotyka kocyka. Ale lepiej ty go zatrzymaj. HARRY Myślę,.. Wierzę, że Petunia chciała, żeby do mnie trafił, dlatego go nie wyrzuciła, a teraz ja chcę, żebyś ty dostał go ode mnie. Właściwie nie znałem swojej matki, ale sądzę, że i ona pragnęłaby, żebyś go miał. Może... Może przyjechałbym do ciebie w Noc Duchów? Chciałbym mieć ten kocyk przy sobie w rocznicę ich śmierci. To byłoby dobre dla nas obu... ALBUS Słuchaj, zostało mi sporo pakowania, a ty na pewno masz po uszy ministerialnej pracy, więc... HARRY Albusie, chcę, żebyś wziął ten kocyk. ALBUS I CO z nim zrobię? Skrzydła wróżki mają sens, tato, tak jak peleryny niewidki, ale to? Poważnie? Harry jest podłamany. Patrzy na syna, rozpaczliwie próbując się porozumieć. HARRY Pomóc ci przy pakowaniu? Uwielbiałem pakowanie, bo znaczyło, że wyjeżdżam z Privet Drive i wracam do Hogwartu, a to było... Wiem, że nie przepadasz za Hogwartem, ale...
ALBUS Dla ciebie to najwspanialsze miejsce na ziemi. Biedna sierotka, dręczony przez wuja i ciotkę Dursleyów... HARRY Albusie, proszę... Czy możemy po prostu... ALBUS Gnębiony przez kuzyna Dudleya, uratowany przez Hogwart. Znam to wszystko, tato. Ple, ple, ple. HARRY Nie dam się sprowokować, Albusie Potterze. ALBUS Sierotka, który ocalił nasz świat. Czy mogę zatem w imieniu wszystkich czarodziejów wyrazić ci wdzięczność za bohaterstwo? Mamy się teraz kłaniać czy wystarczy dygnąć? HARRY Albusie, proszę... Wiesz, że nigdy nie domagałem się wdzięczności. ALBUS Ale ja mam jej aż w nadmiarze — to na pewno dzięki temu przemiłemu darowi w postaci zatęchłego kocyka... HARRY Zatęchłego kocyka? ALBUS Czego ty się spodziewałeś? Ze się uściskamy, a ja wyznam, że zawsze cię kochałem? Co? No co? HARRY (w końcu traci cierpliwość) Wiesz co? Przestaję się przejmować twoimi humorami. Ty przynajmniej masz tatę. Ja nie miałem.
ALBUS I ty uważasz to za nieszczęście? Ja nie. HARRY Żałujesz że żyję? ALBUS Nie! Żałuje że jesteś moim ojcem. HARRY (wścieka się) A ja czasem Żałuję, że jesteś, moim synem! Zapada milczenie. Albus kiwa głową. Pauza. Harry uświadamia sobie, co powiedział. HARRY Nie, nie chciałem... ALBUS Chciałeś. HARRY Albusie, potrafisz zaleźć mi za skórę. ALBUS Mówiłeś prawdę, tato. Szczerze mówiąc, wcale ci się nie dziwię. Zapada okropna cisza. ALBUS Chyba powinieneś wyjść. HARRY Albusie, proszę...
Albus podnosi kocyk i go rzuca. Kocyk trafia w eliksir miłości od Rona, płyn zalewa kocyk oraz łóżko i zmienia się w niewielki kłąb dymu. ALBUS Czyli ani szczęścia, ani miłości. Albus wybiega z pokoju. Harry rusza za nim. HARRY Albus... Albusie... Proszę...
AKT PIERWSZY SCENA ÓSMA SEN, CHATA NA SKALE Słychać głośny grzmot, potem donośne gruchnięcie. Dudley Dursley, ciotka Petunia i wuj Vernon kulą się za łóżkiem. DUDLEY DURSLEY Mamusiu, nie podoba mi się to. CIOTKA PETUNIA Wiedziałam, że przyjazd tutaj to błąd, Vernonie. Vernonie? Nie mamy gdzie się schować. w pobliżu nie ma nawet latarni morskiej. Znowu słychad głośny grzmot. WUJ VERNON Spokojnie. Nie panikujcie. Cokolwiek to jest, tu nie wejdzie. CIOTKA PETUNIA Jesteśmy przeklęci? Przeklął nas. Chłopak nas przeklął! (Widzi małego Harry'ego). To wszystko twoja wina. Wracaj do komórki. Mały Harry się
wzdryga, gdy wuj Vernon wyciąga strzelbę. WUJ VERNON Kto tam!? Ostrzegam... jestem uzbrojony! rozlega się ogłuszający łomot i drzwi wylatują z zawiasów. w progu staje Hagrid. Patrzy na wszystkich. HAGRID Może by ktoś zrobił kubek herbatki, Co? Przeleciałem kawał świata. Nie było latko... DUDLEY DURSLEY Ale gość... WUJ VERNON Cofnij się. Cofnij. Stań za mną, Petunia, i ty, Dudley. Zaraz pozbędę się tego szmirusa. HAGRID Że niby kogo? (Wyrywa strzelbę Wujowi Vernonowi). Dawnom takiej pukawki nie widział. (Wygina lufę i zaplątuje ją w supeł). Cholibka. (Nagle dostrzega małego Harry'ego i skupia na nim uwagę). Harry Potter. MAŁY HARRY Cześć. HAGRID Kiedy cię ostatni raz widziałem, byłeś jeszcze niemowlakiem. Wykapany tata, ale oczy to masz po mamie. MAŁY HARRY Znał pan moich rodziców?
HAGRID Gdzie moje maniery? Mnóstwo szczęścia w dniu urodzin. Mam tu coś dla ciebie... w pewnym momencie chyba na tym usiadłem, ale smakuje wciąż tak sarno. Wyciąga z wewnętrznej kieszeni płaszcza nieco zgnieciony tort czekoladowy z napisem z zielonego lukru: „Harry'emu w dniu urodzin". MAŁY HARRY Kim pan jest? HAGRID (ze śmiechem) Cholibka, przecież ja się nie przedstawiłem. Rubeus Hagrid, strażnik kluczy i gajowy w Hogwarcie. (Rozgląda się). No to jak, będzie ta herbatka? Nie odmówiłbym chlapnięcia czegoś mocniejszego , jeśli macie. MAŁY HARRY W jakim Hogwarcie ? HAGRID W Hogwarcie. Chyba wiesz wszystko o Hogwarcie, co? MAŁY HARRY Eee... Nie. Przykro mi. HAGRID Przykro? To tym mugolom powinno być przykro. Wiedziałem, że nie oddają ci listów, ale nie przyszło mi do głowy, że nie będziesz nic wiedział o Hogwarcie! Nigdy się nie zastanawiałeś, gdzie twoi rodzice nauczyli się tego wszystkiego? MAŁY HARRY Czego wszystkiego?
Hagrid odwraca się z groźną miną do wuja Vernona. HAGRID Chcecie mi powiedzieć, że ten chłopiec... ten chłopiec... że on NIC nie wie? WUJ VERNON Zabraniam panu mówienia czegokolwiek temu chłopcu! MAŁY HARRY Mówienia czego? Hagrid spogląda na wuja Vernona i na małego Harry'ego. HAGRID Harry jesteś czarodziejem. Zmieniłeś Najsłynniejszym czarodziejem na calutkim świecie.
wszystko.
Nagle zza widowni dobiega głośny szept, wypowiedziane charakterystycznym głosem. Głosem VOLDEMORTA Haaarry Pottttter...
słowa
AKT PIERWSZY SCENA DZIEWIĄTĄ DOM HARRY'EGO I GINNY POTTERÓW, SYPIALNIA Harry budzi się nagle. Oddycha głęboko w ciemności. Czeka przez chwilę, żeby się uspokoić. Nagle silny ból przeszywa czoło — bliznę na czole. Wokół krąży czarna magia... GINNY Harry...
HARRY Wszystko w porządku, śpij. GINNY Lumos. Światło z jej różdżki rozświetla pokój. Harry patrzy na Ginny. GINNY Koszmar? HARRY Tak. GINNY O czym? HARRY O Dursleyach. Od nich się zaczęło, a potem się zmieniło. Pauza. Ginny przygląda się Harry'emu, próbując rozgryźć, o czym myśli. GINNY Chcesz Eliksir Słodkiego Snu? HARRY Nie, już mi lepiej. Śpij. GINNY Nie wygląda na to, żebyś poczuł się lepiej. HARRY milczy. GINNY (Widząc jego wzburzenie) Na pewno nie było ci łatwo z Amosem Diggorym.
HARRY Z gniewem dałbym sobie radę, ale to, że Amos ma rację, utrudnia sprawę. Przeze mnie stracił syna. GINNY Jesteś dla siebie zbyt surowy. HARRY I nie mogę powiedzieć nic, co by... Nikomu nie mogę nic powiedzieć, no chyba że nie to, co trzeba... Ginny wie co, a raczej kogo ma na myśli. GINNY To cię dręczy? Wieczór w przeddzień wyjazdu do Hogwartu to zawsze przykry moment, jeśli człowiek nie chce jechać. Miło z twojej strony, że próbowałeś dać Alowi kocyk. HARRY I od tego momentu wszystko się posypało. Powiedziałem coś, Ginny... GINNY Słyszałam. HARRY I mimo to ze mną rozmawiasz? GINNY Bo wiem, że kiedy nadejdzie odpowiedni moment przeprosisz i wyjaśnisz, że wcale tak nie myślałeś. Że tamte słowa przysłoniły... inne sprawy. Musisz być wobec niego szczery, Harry. Tylko tego mu potrzeba. HARRY Szkoda, że nie jest taki jak James albo Lily.
GINNY (z przekąsem) Może jednak nie aż tak szczery. HARRY Niczego bym w nim nie zmienił... ale ich potrafię zrozumieć i... GINNY Albus jest inny i bardzo dobrze. Widzi, kiedy ukrywasz się za maską Harry'ego Pottera, a chce zobaczyć prawdziwego ciebie. HARRY „Prawda to cudowna i straszliwa rzecz, więc trzeba się z nią obchodzić ostrożnie". Ginny spogląda na niego ze zdumieniem. Dumbledore. GINNY Dziwnie tak mówić do dziecka. HARRY Nie, jeśli się wierzy, że to dziecko musi zginąć, by ocalić świat. Harry znów wydaje stłumiony okrzyk i z całych sił powstrzymuje się od dotknięcia czoła. GINNY Harry, co się dzieje? HARRY Nic. W porządku. Słyszałem, co mówisz, i postaram.. GINNY Blizna cię boli?
HARRY Nie. Nie, w porządku. Rzuć zaklęcie Nox i idziemy spać. GINNY Harry, kiedy ostatnio bolała cię blizna? Harry odwraca się do Ginny. Jego mina mówi sama za siebie. HARRY Dwadzieścia dwa lata temu.
AKT PIERWSZY SCENA DZIESIĄTA EKSPRES HOGWART Albus w pośpiechu przemierza korytarz pociągu. ROSE Szukałam cię, Albusie. ALBUS Mnie? A po co? Rose nie jest pewna, jak ująć słowami to, co chce przekazać. ROSE Albusie, to początek czwartego roku i początek nowego roku dla nas. Bądźmy znowu przyjaciółmi. ALBUS Nigdy się nie przyjaźniliśmy.
ROSE Też coś? Byłeś moim najlepszym przyjacielem, kiedy miałam sześć lat? ALBUS Czyli dawno temu. Zamierza odejść, ale Rose wciąga go do pustego przedziału. ROSE słyszałeś plotki o wielkiej akcji ministerstwa parę dni temu? Twój tata był podobno niesamowicie odważny. ALBUS Dlaczego ty zawsze wiesz takie rzeczy, a ja nie? ROSE Podobno ten czarodziej, do którego weszli, jakiś tam Teodor Nott, miał rozmaite niezgodne z prawem artefakty, w tym — co ich kompletnie zamurowało —nielegalny zmieniacz czasu. I to taki lepszy. Albus spogląda na Rose. Wszystkie fragmenty układanki zaczynają się dopasowywać. ALBUS Zmieniacz czasu? Tata znalazł zmieniacz czasu? ROSE Ciii! Tak. Super, nie? ALBUS Jesteś pewna? ROSE Na sto procent.
ALBUS Muszę natychmiast znaleźć Scorpiusa. Rusza korytarzem, Rose za nim, nadal zdeterminowana, żeby powiedzieć, co ma do powiedzenia. ROSE Albusie! Albus odwraca się ze zdecydowaniem. ALBUS Kto ci kazał ze mną gadać? ROSE (z napięciem) Okej, może twoja mama wysłała sowę do mojego taty tylko dlatego że się o ciebie martwi, a ja uważam... ALBUS Daj mi spokój, Rose. Scorpius siedzi w tym samym przedziale co zwykle. Albus wchodzi pierwszy, Rose nadal depcze mu po piętach. SCORPIUS O, cześć, Rose, czym tak pachniesz? ROSE Czym tak pachnę?! SCORPIUS No nie, to miał być komplement. Pachniesz jak mieszanka świeżych kwiatów i świeżego chleba. ROSE Albusie, będę tutaj. Gdybyś mnie potrzebował.
SCORPIUS Chodzi mi o to, że jak bochen dobrego chleba, smacznego chleba... Co jest nie tak z chlebem? Rose odchodzi, kręcąc głową. ROSE „Co jest nie tak z chlebem?". ALBUS Wszędzie cię szukałem... SCORPIUS No i mnie znalazłeś. Tadam! Wcale się nie kryłem, wiesz przecież, że lubię wcześniej wsiadać. Przynajmniej ludzie się nie gapią, nie wrzeszczą i nie bazgrzą „syn Voldemorta" na moim kufrze. Nigdy im się nie znudzi. Ona naprawdę mnie nie lubi, co? Albus mocno przytula przyjaciela. Przez chwilę obejmują. Scorpius jest zaskoczony SCORPIUS Okej . No cześć. My się kiedyś ściskaliśmy? Czy my w ogóle się ściskamy? Chłopcy odsuwają się od siebie z zakłopotaniem. ALBUS Po prostu od wczoraj jest jakoś dziwnie. SCORPIUS A co się stało? ALBUS Później wyjaśnię. Musimy wysiąść z pociągu.
Słychać gwizd lokomotywy, pociąg rusza. SCORPIUS Za późno, pociąg już jedzie. Witaj, Hogwarcie! ALBUS No to musimy wyskoczyć z pędzącego pociągu. PANI Z WÓZKIEM Coś z wózka, kochaneczki? Albus otwiera okno, żeby się wydostać. SCORPIUS Z pędzącego magicznego pociągu. PANI Z WÓZKIEM Dyniowy pasztecik? Kociołkowy piegusek? SCORPIUS Albusie Severusie Potterze, nie patrz na mnie tak dziwnie. ALBUS Pierwsze pytanie — co wiesz o Turnieju Trójmagicznym? SCORPIUS (radośnie) O, quiz! Trzy szkoły wybierają trzech reprezentantów, którzy rywalizują w trzech zadaniach o jeden Puchar. Ale co to ma do rzeczy? ALBUS Kujon z ciebie, nie? SCORPIUS Uhm
ALBUS Drugie pytanie. Dlaczego od ponad dwudziestu lat nie urządza się Turnieju Trójmagicznego? SCORPIUS W ostatnim brali udział twój tata i drugi chłopak, Cedrik Diggory. Postanowili podzielić się zwycięstwem, ale Puchar okazał się świstoklikiem i przeniósł ich do Voldemorta. Cedrik zginął i turniej natychmiast odwołano. ALBUS Dobrze. Trzecie pytanie. Czy Cedrik musi być martwy? Proste pytanie, prosta odpowiedź. Nie. Voldemort powiedział: „Zabić niepotrzebnego". Niepotrzebnego. Cedrik zginął tylko dlatego, że był z moim ojcem, a mój ojciec nie mógł go ocalić — my możemy. Popełniono błąd i my to naprawimy. Użyjemy zmieniacza czasu. Cedrik przeżyje. SCORPIUS Z oczywistych powodów nie jestem wielkim fanem takich urządzeń... ALBUS Kiedy Amos Diggory spytał o zmieniacz czasu, mój ojciec oznajmił, że nie została już ani jedna sztuka. Okłamał starego człowieka, który po prostu chciał odzyskać syna, bo go kochał. Ojciec miał to gdzieś — ma to gdzieś. Gadają o jego bohaterskich czynach, ale przecież popełniał też błędy. W sumie ogromne błędy. Chcę naprawić jeden z nich. Chcę, żebyśmy ocalili. Cedrika. SCORPIUS No jasne, to, co trzymało ci klepki w kupie, ewidentnie się rozpadło. ALBUS Zrobię to, Scorpiusie. Muszę to zrobić. I dobrze wiesz, że jeśli
mi nie pomożesz, wszystko schrzanię. No chodź. Uśmiecha się, i znika bez śladu. Scorpius przez chwilę się waha. Krzywi się, po czym wstaje i również znika.
AKT PIERWSZY SCENA JEDENASTA EKSPRES HOGWART, DACH Wiatr wieje ze wszystkich stron, na dodatek ostry wiatr. SCORPIUS Okej, jesteśmy na dachu pociągu. Pędzimy, jest szybko, przerażająco i cudownie. Czuję, że sporo się o sobie dowiedziałem, o tobie też trochę, ale... ALBUS Właśnie wyliczyłem, że niedługo powinniśmy dojechać do wiaduktu, a potem przejdziemy kawałek piechotą do Domu Spokojnej Starości dla Czarownic i Czarodziejów imienia Świętego Oswalda... SCORPIUS Co? Gdzie? Słuchaj, cieszę się tak samo jak ty, Ze po raz pierwszy w życiu się zbuntowałem hurra, dach, super jazda, ale sam rozumiesz... Och. Scorpius zauważa coś, czego wolałby nie zauważyć. ALBUS Woda bardzo się przyda, jeśli nasze zaklęcie Poduszjujące nie zadziała.
SCORPIUS Albus? Pani z Wózkiem. ALBUS Chcesz kupić coś na drogę? SCORPIUS Nie. Pani z Wózkiem idzie do nas. ALBUS No co ty, przecież jesteśmy na dachu pociągu... Scorpius wskazuje Albusowi właściwy kierunek. Albus widzi panią z wózkiem, która podchodzi do nich jak gdyby nigdy nic, pchając wózek. PANI Z WÓZKIEM Coś z wózka, kochaneczki? Dyniowy pasztecik? Czekoladowa żaba? Kociołkowy piegusek? ALBUS Och. PANI Z WÓZKIEM Ludzie niewiele o mnie wiedzą. Kupują moje kociołkowe pieguski, ale mnie nie zauważają. Nie pamiętam, kiedy ostatnio ktoś spytał, jak się nazywam. ALBUS Jak się pani nazywa? PANI Z WÓZKIEM Nie pamiętam. Mogę tylko powiedzieć, że kiedy Ekspres Hogwart ruszył w pierwszą trasę, sama Ottalina Gambol zaproponowała mi tę pracę.
SCORPIUS To było sto dziewięćdziesiąt lat temu. Pracuje tu pani od stu dziewięćdziesięciu lat? PANI Z WÓZKIEM Te ręce zrobiły ponad sześć milionów dyniowych pasztecików. Jestem w tym dość dobra. Nikt jednak nie zauważył, jak łatwo dyniowe paszteciki zmieniają W coś zupełnie innego... Bierze do ręki dyniowy pasztecik i ciska go granat. Pasztecik eksploduje. Nie uwierzycie, co potrafię zrobić z czekoladowymi żabami. Nigdy — podkreślam: nigdy — nie wypuściłam nikogo z pociągu, dopóki nie dojechał do celu. Kilku próbowało — Syriusz Black i jego kompani oraz Fred i George Weasleyowie. I NIC Z TEGO. ŻADNEMU SIĘ NIE UDAŁO, BO TEN POCIĄG NIE LUBI, KIEDY SIĘ Z NIEGO WYSIADA. Ręce pani z wózkiem zamieniają się w bardzo ostre szpikulce. Pani z wózkiem się uśmiecha. PANI Z WÓZKIEM A zatem wróćcie na swoje miejsca, proszę, i pozostańcie tam przez resztę podróży. ALBUS Miałeś rację, Scorpiusie. To magiczny pociąg. SCORPIUS Akurat w tym momencie niespecjalnie mnie cieszy, że miałem rację. ALBUS Ja też miałem, co do wiaduktu. Jest tam woda, pora na zaklęcie poduszkujące. SCORPIUS To słaby pomysł.
ALBUS Czyżby? (Waha się przez chwilę, po czym uświadamia sobie, że to nie pora na wątpliwości). Za późno. Trzy. Dwa. Jeden. Molliare! Skacząc, wypowiada zaklęcie. SCORPIUS Albusie... Albusie... Spogląda z przerażeniem w dół, a potem na zbliżającą się panią z wózkiem, na jej rozwichrzone włosy i wyjątkowo ostre szpikulce. Wygląda pani wybitnie rozrywkowo, ale niestety muszę dogonić przyjaciela. Zatyka nos i skacze za Albusem, wypowiadając zaklęcie. Molliare!
AKT PIERWSZY SCENA DWUNASTA MINISTERSTWO MAGII, GŁÓWNA SALA KONFERENCYJNA Scena pełna jest czarodziejów i czarownic. Hałasują i paplają, jak to tylko potrafią prawdziwi czarodzieje i czarownice. Wśród nich są Ginny, Draco i Ron. Na podium przed nimi stoją Hermiona i Harry. HERMIONA Spokój. Spokój. Mam wymusić ciszę zaklęciem?
(Macha różdżką, żeby uspokoić zebranych). Świetnie. Witam na nadzwyczajnym zebraniu plenarnym. Cieszę się, że dotarło was aż tak wielu. Konflikty od dawna nie nękały magicznego świata. Dwadzieścia dwa lata temu pokonaliśmy Voldemorta w bitwie o Hogwart i z radością oświadczam, że dorosło już całe pokolenie czarodziejów, którzy mieli do czynienia jedynie z pomniejszymi zatargami. Aż do teraz. Harry? HARRY Dawni poplecznicy Voldemorta już od kilku miesięcy wykazują aktywność. Śledziliśmy trolle przemierzające Europę, olbrzymy, które ruszyły przez morza, i wilkołaki... Cóż, z przykrością informuję, że kilka tygodni temu straciliśmy je z oczu. Nie wiemy, dokąd zmierzają ani kto je do tego nakłania, jednak wiemy, że to robią, i zastanawiamy się, o czym to świadczy. Dlatego pytamy, czy ktokolwiek z was coś widział albo poczuł. Każdy, kto chciałby zabrać głos, proszony jest o podniesienie różdżki. Profesor McGonagall, bardzo proszę. PROFESOR McGONAGALL Wygląda na to, że włamano się do zapasów składników do eliksirów, co stwierdziliśmy po powrocie z wakacji, ale niewiele brakuje — trochę much siatkoskrzydłych i skórki boomslanga. Nie zaginęło nic z rejestru zakazanych składników. Sądzimy, że to sprawka Irytka. HERMIONA Dziękujemy, pani profesor. Zbadamy tę sprawę. (Rozgląda się po sali). To wszystko? Dobrze, a zatem teraz najpoważniejsza kwestia, coś, co nie zdarzyło się od czasów Voldemorta — Harry'ego znowu rozbolała blizna.
DRACO Voldemort nie żyje. Voldemorta już nie ma. HERMIONA Tak, Draco, Voldemort nie żyje, ale to wszystko prowadzi do wniosku, że Voldemort mógł powrócić pod taką czy inną postacią. Przez salę przetacza się niespokojny szmer. HARRY To drażliwy temat, jednak żeby wyeliminować tę możliwość, musimy zapytać was z Mrocznym Znakiem... Czy cokolwiek poczuliście? Choćby lekkie ukłucie? DRACO Wracamy do piętnowania tych z Mrocznym Znakiem, co, Potter? HERMIONA Nie, Draco, Harry próbuje tylko... DRACO Wiecie, o co tak naprawdę chodzi? Harry zwyczajnie chce się znowu znaleźć na pierwszych stronach gazet „Prorok Codzienny" w kółko donosi o powrocie Voldernorta... Nie ma roku, w którym nie publikowałby plotek... HARRY Nie ja rozpowszechniam te plotki! DRACO Czyżby? Czy twoja żona nie jest redaktorką „Proroka Codziennego"?
Wściekła GINNY robi krok w jego kierunku. GINNY Pracuję w dziale sportowymi. HERMIONA Draco, Harry zwrócił uwagę ministerstwa na tę sprawę. Ja jako minister magii... DRACO Dostałaś stołek tylko dzięki przyjaźni z Potterem. Ginny przytrzymuje Rona, który usiłuje rzucić się na Dracona. RON Chcesz w gębę? DRACO Spójrzcie prawdzie w oczy — jego status gwiazdy odbija się na was wszystkich. Najlepiej skłonić ludzi, żeby znowu mówili o Potterze powtarzając (naśladuje Harry'ego): „Blizna mnie boli, blizna mnie boli". Dobrze wiecie, co to oznacza — że plotkarze zyskają kolejną okazję do oczerniania mojego syna poprzez powtarzanie bzdur o jego pochodzeniu. HARRY Draco, nikt nie twierdzi, że to ma cokolwiek wspólnego ze Scorpiusem DRACO Moim zdaniem to całe zebranie to jakaś szopka. Wychodzę. Wychodzi. Inni idą w jego ślady.
HERMIONA Nie, tak nie można... Wracajcie Potrzebujemy strategii.
AKT PIERWSZY SCENA TRZYNASTA DOM SPOKOJNEJ STAROŚCI DLA CZAROWNIC I CZARODZIEJÓW IMIENIA ŚWIĘTEGO OSWALDA Panuje tu przesycony magią chaos. W domu spokojnej starości dla czarownic i czarodziejów imienia świętego Oswalda jest absolutnie cudownie. Balkoniki zachowują się jak żywe, kłębki wełny kłębią się bez ładu i składu, a pielęgniarze zmuszeni są tańczyć tango. Na tych ludziach nie ciąży już obowiązek wykorzystywania magii w konkretnym celu. Zamiast tego czarodzieje i czarownice używają magii dla zabawy — a bawią się doskonale. Albus i Scorpius wchodzą, rozglądają się wokół: z rozbawieniem i, szczerze mówiąc, z lekkim przestrachem. ALBUS I SCORPIUS przepraszam... Przepraszam... Przepraszam. SCORPIUS Okej, to jakaś dzicz. ALBUS Szukamy Amosa Diggory 'ego. Nagle zapada absolutna cisza, wszystko zamiera w atmosferze lekkiego przygnębienia. KOBIETA Z WŁÓCZKĄ A czego chcecie od tego biednego starego durnia, chłopcy?
Pojawia się uśmiechnięta Delphi. DELPHI Albus? Albus! Przyszedłeś? Cudownie! Chodź się przywitać z Amosem!
AKT PIERWSZY SCENA CZTERNASTA DOM SPOKOJNEJ STAROŚCI DLA CZAROWNIC I CZARODZIEJÓW IMIENIA ŚWIĘTEGO OSWALDA, POKÓJ AMOSA Amos spogląda z irytacją na Scorpiusa i Albusa. Delphi obserwuje całą trójkę. AMOS Ustalmy fakty. Podsłuchałeś rozmowę, która nie była przeznaczona dla twoich uszu, i postanowiłeś — bez żadnej zachęty ani pozwolenia — wtrącić się w cudze sprawy. I to jak się wtrącić ALBUS Wiem, że mój ojciec pana okłamał. Mają zmieniacz czasu. AMOS Jasne, że mają. Możecie już iść. ALBUS Co? Nie Przyszliśmy pomóc. AMOS Pomóc? A na co mi para wyrostków?
ALBUS Mój ojciec udowodnił, że nie trzeba być dorosłym, żeby zmienić świat czarodziejów. AMOS Więc wolno ci się w to mieszać, bo się nazywasz Potter? Myślisz, że wystarczy znane nazwisko, co? ALBUS Nie! AMOS Potter ze Slytherinu — a tak, czytałem O tobie —przychodzi do mnie razem z Malfoyem, który może być synem Voldernorta? I kto mi zaręczy, że nie paracie się czarną magią? ALBUS Ale... AMOS Potwierdziłeś to, co było oczywiste, ale dałeś świadectwo prawdzie. Twój ojciec rzeczywiście kłamał. A teraz idźcie stąd obaj i nie marnujcie dłużej mojego czasu. ALBUS (z mocą i naciskiem) Nie, musi mnie pan wysłuchać . Sam pan mówił, że mój ojciec ma krew na rękach. Proszę pomóc mi to zmienić. Proszę pozwolić mi naprawić jeden z jego błędów. Proszę mi zaufać. AMOS (podniesionym głosem) Głuchy jesteś, chłopcze? Czemu miałbym ci ufać? Idź stąd wreszcie, zanim cię do tego zmuszę. Groźnie podnosi różdżkę. Albus patrzy na nią i traci rezon. Amos go zniechęcił.
SCORPIUS Chodź, stary. Jeśli cokolwiek potrafimy, to rozpoznać, kiedy nas nie chcą. ALBUS nie ma ochoty wychodzić. Scorpius ciągnie go za ramię. Albus się odwraca i obaj odchodzą. DELPHI Znam powód, dla którego powinieneś im zaufać! Chłopcy przystają. DELPHI Tylko oni zaproponowali pomoc. Są dzielni i gotowi ponieść znaczne ryzyko, by zwrócić ci syna. Szczere mówiąc, jestem pewna, że sporo zaryzykowali, zjawiając się tutaj. AMOS Mówimy o Cedriku... DELPHI I czy sam nie wspominałeś, że dobrze by było mieć swojego człowieka w Hogwarcie? Delphi całuje Amosa w czubek głowy. Amos patrzy na Delphi, po czym odwraca się do chłopców. AMOS Dlaczego? Dlaczego chcecie się narażać? Co będziecie z tego mieli? ALBUS Wiem, jak to jest być niepotrzebnym. Pański syn nie zasłużył na śmierć. Pomożemy panu go odzyskać.
AMOS (w końcu okazuje emocje) Mój syn... Mój syn był najlepszym, co mnie w życiu spotkało. Masz rację, to niesprawiedliwe, bardzo niesprawiedliwe. Jeśli mówicie poważnie... ALBUS Śmiertelnie poważnie. AMOS Ale to niebezpieczne. ALBUS Wiemy. AMOS Czy byłabyś skłonna im towarzyszyć? DELPHI Jeśli cię to uszczęśliwi stryju.. Uśmiecha się do ALBUSA on odpowiada jej uśmiechem. AMOS Rozumiecie, że ryzykujecie życie, już tylko próbą zdobycia zmieniacza czasu? ALBUS Jesteśmy gotowi zaryzykować życie. SCORPIUS Jesteśmy? AMOS (uroczystym głosem) Mam nadzieję, że wystarczy wam odwagi.
AKT PIERWSZY SCENA PIĘTNASTA DOM HARRYTGO I GINNY POTTERÓW, KUCHNIA Harry, Ron, Hermiona i Ginny jedzą razem posiłek. HERMIONA Ciągle powtarzam Draconowi, że nikt w ministerstwie nie mówi nic o Scorpiusie. Te plotki to nie nasza sprawka. GINNY Napisałam do niego po śmierci Astorii z pytaniem, czy możemy mu jakoś pomóc. Pomyślałam, że skoro Scorpius jest tak dobrym przyjacielem Albusa, to może zechce spędzić u nas część świątecznych ferii. Moja sowa wróciła z listem złożonym z jednego zdania: „Powiedz mężowi, żeby raz na zawsze zdementował pogłoski o moim synu". HERMIONA Ma obsesję. GINNY Jest w kiepskim stanie — i cierpi. RON Przykro mi z powodu jego straty, ale kiedy oskarża Hermionę... (spogląda przez stół na Harry'ego). Stary, ciągle jej powtarzam, że to pewnie nic wielkiego. HERMIONA Jej? RON Trolle mogły się wybrać na imprezę, olbrzymy na ślub, ty masz koszmary, bo martwisz się o Albusa, a blizna cię boli, bo
się starzejesz. HARRY Starzeję się? Wielkie dzięki, stary. RON Poważnie, ja za każdym razem kiedy siadam, stękam: Uff! Uff! A moje stopy? Mógłbym pisać pieśni o bólach stóp. Może z twoją blizną jest podobnie. GINNY Wygadujesz okropne głupoty. RON Bo to moja specjalność. To i własny rodzaj Bombonierek Lesera. I miłość do was wszystkich. Nawet do Ginny Chudziny. GINNY Jeśli nie będziesz grzeczny, Ronaldzie Weasley, to naskarżę na ciebie mamie. RON O nie, nie zrobisz tego. HERMIONA Jeśli jakakolwiek cząstka Voldemorta przetrwała, w takiej czy innej formie, musimy być przygotowani. Boję się. GINNY Ja też się boję. RON Mnie tam nic nie przeraża. Poza mamą. HERMION Ja mówię poważnie, Harry. Nie zamierzam iść w ślad
Korneliusza Knota i chować głowy w piasek. Mam to gdzieś, jeśli przez to stracę w oczach Dracona! RON Nigdy nie byłaś szczególnie popularna, co? Hermiona gromi Rona wzrokiem i podnosi rękę, żeby go uderzyć, ale Ron uskakuje. Pudło. Ginny wymierza cios Ronowi, który się krzywi. Trafiony. Bardzo mocno. Nagle w kuchni pojawia się sowa. Pikuje i rzuca list na talerz Harry'ego. HERMIONA Trochę późna pora na sowę, prawda? HARRY otwiera list. Jest zdumiony. HARRY To od profesor McGonagall. GINNY Co napisała? Harry poważnieje. HARRY Ginny, chodzi o Albusa... Albusa i Scorpiusa. Nie dotarli do szkoły. Zaginęli!
AKT PIERWSZY SCENA SZESNASTA WHITEHALL, PIWNICA Scorpius mruży oczy i patrzy na butelkę. SCORPIUS Tak po prostu wypijemy? ALBUS Muszę tłumaczyć super kujonowi i specjaliście od eliksirów, czym jest Eliksir Wielosokowy? Dzięki nieocenionej pomocy Delphi wypijemy eliksir i się przemienimy, a potem wejdziemy bez problemów do Ministerstwa Magii. SCORPIUS Okej, dwa pytania. Po pierwsze — czy to boli? DELPHI Bardzo, o ile mi wiadomo. SCORPIUS Dziękuję. Dobrze wiedzieć. Po drugie — czy któreś z was wie, jak smakuje Eliksir Wielosokowy? Słyszałem, że ma smak ryby, a jeśli to prawda, puszczę pawia. Mam problem z rybami. Od zawsze. Na zawsze. DELPHI Dziękuję, wiemy, na czym stoimy (wypija eliksir) Nie smakuje jak ryba. (zaczyna się zmieniać) To piekielnie bolesne. Właściwie jest całkiem smaczny, mniam. Boli, ale... (głośno beka). Cofam to. Trochę... (znowu beka i zmienia się w Hermionę). Lekki - dominujący - rybi posmak.
ALBUS O rany, to... Ale numer! SCORPIUS Ale numer do kwadratu! DELPHI/HERMIONA Wcale nie czuję się jak... Nawet mówię jak ona! Ale numer do sześcianu! ALBUS No dobrze, teraz ja. SCORPIUS Mowy nie ma. Zapomnij, stary. Jeśli mamy to zrobić, zrobimy to (z uśmiechem zakłada parę charakterystycznych okularów) razem. ALBUS Trzy. Dwa. Jeden. (Wypijają eliksir). To całkiem niezłe (zwija się z bólu). Już mniej... Obaj zaczynają się zmieniać, przy czym ogromnie cierpią. Albus zmienia się w Rona, Scorpius w Harry'ego. Patrzą na siebie. Zapada cisza. ALBUS/RON Będzie trochę dziwnie, co? SCORPIUS/HARRY (dramatycznym tonem — widać, że dobrze się bawi) Do pokoju. Marsz prosto do pokoju. Byłeś niesamowicie okropnym i złym synem. ALBUS/RON (ze śmiechem)
Scorpius... SCORPIUS/HARRY (zarzucając pelerynę na ramię) To twój pomysł, żebym był nim, a ty Ronem. Chcę się trochę zabawić, zanim... (Nagle głośno beka). Okej, to naprawdę ohydne. ALBUS/RON Wiesz, wuj Ron dobrze się maskuje, ale brzuch mu rośnie. DELPHI/HERMIONA Nie uważacie, że powinniśmy iść? Wychodzą na ulicę i znikają w budce telefonicznej, po czym wykręcają 62442. BUDKA TELEFONICZNA Witaj, Harry Potterze. Witaj, Hermiono Granger. Witaj, Ronie Weasleyu. Uśmiechają się, gdy budka telefoniczna znika w chodniku.
AKT PIERWSZY SCENA SIEDEMNASTA MINISTERSTWO MAGII, SALA ZEBRAŃ Harry, Hermiona, Ginny i Draco krążą po niewielkim pomieszczeniu. DRACO Czy dokładnie sprawdziliśmy obszar w pobliżu torów...? HARRY Mój departament już tam szukał, teraz robią to ponownie.
DRACO A Pani z Wózkiem nie potrafi powiedzieć nic istotnego? HERMIONA Pani z Wózkiem jest wściekła. Ciągle mówi o tym, jak zawiodła Ottalinę Gambol. Szczyci się swoją nienaganną historią dostaw do Hogwartu. GINNY Czy pojawiły się doniesienia mugoli na temat użycia magii? HERMIONA Jak dotąd nie. Poinformowałam mugolskiego premiera o sytuacji. Zaklinał się - oczywiście nie magicznie - że zajmie się sprawą. DRACO A więc teraz liczymy na to, ze mugole znajdą nasze dzieci? O bliźnie Harry'ego też już wiedzą? HERMIONA Tylko poprosiliśmy mugoli o pomoc. Nie wiemy, czy blizna ma cokolwiek wspólnego ze zniknięciem chłopców, ale traktujemy sprawę bardzo poważnie. Aurorzy obecnie sprawdzają każdego, kto parał się czarną magią i... DRACO To nie ma nic wspólnego ze śmierciozercami. HERMIONA Chciałabym podzielać twoją wiarę. DRACO To nie jest wiara, tylko pewność. Czarną magią parają się teraz wyłącznie idioci. Mój syn to Malfoy, nie ośmieliliby się.
HARRY Chyba że pojawiłyby się nowe okoliczności. GINNY Zgadzam się z Draconem. Jeśli to porwanie, zrozumiałabym, że zabrali Albusa, ale jednego i drugiego... Harry wymienia spojrzenia z Ginny. To oczywiste, co jej zdaniem powinien powiedzieć. DRACO Pomimo moich starań Scorpius pozostał typem wykonawcy, nie przywódcy. Bez wątpienia to Albus zabrał go z tego pociągu. Moje pytanie brzmi: „Dokąd?" GINNY Harry, oni uciekli i oboje o tym wiemy. Draco spostrzega, że Harry ż Ginny wpatrują się w siebie DRACO Oboje o tym wiecie? O czym? Czego nam nie mówicie? Zapada cisza. Jeśli ukrywacie jakieś informacje, sugeruję, żebyście je teraz ujawnili. HARRY Niedawno Albus i ja trochę się pokłóciliśmy. DRACO I... Harry waha się, po czym śmiało patrzy w oczy Dracona.
HARRY I powiedziałem mu, że czasami żałuję, że jest moim synem. Znowu zapada cisza, głucha i głęboka. Nagle Draco robi gwałtowny krok w kierunku Harry'ego. DRACO Jeśli coś się stanie Scorpiusowi... Ginny staje pomiędzy Draconem i Harrym. GINNY Draco, przestań grozić. Proszę, nie rób tego. DRACO (wrzeszczy) Mój syn zaginął ! GINNY (równie głośno) Mój też! Patrzą na siebie. W pomieszczeniu szaleją emocje. DRACO (wykrzywia usta, całkiem jak jego ojciec) Jeśli potrzeba wam złota, Malfoyowie oddadzą wszystko. To mój jedyny dziedzic... Moja jedyna rodzina. HERMIONA Ministerstwo ma spore rezerwy, dziękuję, Draco. Draco odwraca się do wyjścia, ale przystaje i spogląda na Harry'ego. DRACO Mam gdzieś, co zrobiłeś i kogo ocaliłeś. Jesteś przekleństwem mojej rodziny, Harry Potterze.
AKT PIERWSZY SCENA OSIEMNASTA MINISTERSTWO MAGII, KORYTARZ SCORPIUS/HARRY To na pewno tutaj? Mija ich strażnik SCORPIUS/HARRY IDELPHI/HERMIONA (próbują wcielić się w role.) Tak, pani minister, zdecydowanie uważam, że gruntowne rozważenie tego zagadnienia leży w gestii ministerstwa. Strażnik (kłania się) pani minister. DELPHI/HERMIONA Zatem rozważmy je wspólnie. Strażnik idzie dalej, oboje wzdychają z ulgą. DELPHI/HERMIONA To stryj zaproponował, żeby użyć Veritaserum —zaprawiliśmy nim napój urzędnika z ministerstwa. Zdradził nam, że rzeczywiście przejęli zmieniacz czasu i że trzymają go w gabinecie samej minister magii. Wskazuje drzwi. Nagle wszyscy troje słyszą hałas. HERMIONA (z oddali) Harry, musimy o tym porozmawiać. HARRY (z oddali) Nie ma o czym.
DELPHI/HERMIONA O nie... ALBUS/RON To Hermiona i tata. Wpadają w nagłą, zaraźliwą panikę. SCORPIUS/HARRY Musimy się ukryć. Tylko gdzie? Nie ma gdzie. Ktoś zna jakieś zaklęcia niewidzialności? DELPHI/HERMIONA Może schowamy się... w jej gabinecie? ALBUS/RON Przecież tam wejdzie. DELPHI/HERMIONA Nie mamy wyjścia. Próbuje otworzyć drzwi. Próbuje ponownie. HERMIONA (z oddali) Powinieneś porozmawiać o tym ze mną albo z Ginny... SCORPIUS/HARRY Cofnijcie się. Alohomora! Celuje różdżką w drzwi, a one się otwierają. SCORPIUS/HARRY (uśmiecha się z zachwytem.) Albus, zatrzymaj ją. Tylko ty to możesz zrobić. HARRY (z oddali) O czym tu rozmawiać?
ALBUS/RON Ja? Dlaczego ja? DELPHI/HERMIONA My nie możemy. Przecież jesteśmy nimi. HERMIONA (z oddali) To, co powiedziałeś, było oczywiście niewłaściwe, ale e w grę wchodzi więcej czynników i w... ALBUS/RON Ale ja nie mogę... Nie mogę... Po małym zamieszaniu ALBUS/RON staje przed drzwiami, gdy z boku wyłaniają się Hermiona i Harry. HARRY Dziękuję za troskę, Hermiono, ale nie ma potrzeby... HERMIONA Ron? ALBUS/RON Niespodzianka! HERMIONA Co ty tu robisz? ALBUS/RON Czy mąż potrzebuje pretekstu, żeby zobaczyć się z własną żoną? (Mocno całuje Hermionę.) HARRY To ja już pójdę...
HERMIONA Harry, chodzi mi o to, że — niezależnie od opinii Dracona roztrząsanie tego, co powiedziałeś do Albusa, nic nam nie da. ALBUS/RON Aaa, rozmawiacie O tym, co powiedział Harry. Podobno (poprawia się) czasem żałuje, że jestem... że Albus jest jego synem. HERMIONA Ron! ALBUS/RON Lepiej mówić, niż dusić w sobie, zawsze to powtarzam... HERMIONA On zrozumie. Wszyscy czasem mówimy rzeczy, których wcale nie chcemy powiedzieć. On to wie. ALBUS/RON A jeśli czasami mówimy rzeczy, które chcieliśmy powiedzieć? Co wtedy? HERMIONA Ron, to nie najlepszy moment. ALBUS/RON Oczywiście. Pa, pa, kochanie. Hermiona odchodzi, a ALBUS/RON podąża za nią wzrokiem, licząc na to, że Hermiona minie gabinet i pójdzie dalej. Niestety, jego nadzieje są płonne. ALBUS/RON biegnie, by zatarasować jej drogę, nim Hermiona wejdzie do środka. Blokuje ją raz, potem drugi, przesuwając biodra na przemian w lewo i w prawo.
HERMIONA Dlaczego blokujesz wejście do mojego gabinetu? ALBUS/RON Niczego nie blokuję. Hermiona znów bezskutecznie próbuje wejść. HERMIONA Owszem. Wpuść mnie, Ron. ALBUS/RON Zróbmy sobie jeszcze jedno dziecko. Hermiona próbuje go wyminąć . HERMIONA Co takiego? ALBUS/RON A jeśli nie dziecko, to wakacje. Chcę dziecka albo wakacji i będę się przy tym upierał. Omówimy to później, kochanie? Hermiona po raz ostatni usiłuje dostać się do gabinetu ALBUS/RON zatrzymuje ją pocałunkiem. Przez chwilę oboje się mocują. Może przy drinku w Dziurawym Kotle? Kocham cię. HERMIONA (ustępując) Jeśli znowu zostawiłeś w gabinecie cuchnącą gałkę, nawet Merlin ci nie pomoże. Dobrze. I tak musimy przekazać mugolom najświeższe informacje. Odchodzi, Harry razem z nią. ALBUS/RON odwraca się do drzwi. Hermiona wraca, tym razem sama.
HERMIONA Dziecko albo wakacje? Czasami naprawdę ci odbija, wiesz? ALBUS/RON Przecież dlatego za mnie wyszłaś, prawda? Ze względu na moje szelmowskie poczucie humoru. Hermiona znowu odchodzi. ALBUS/RON uchyla drzwi, ale natychmiast je zatrzaskuje, bo Hermiona wraca ponownie. HERMIONA Czuję zapach ryby. Mówiłam ci, żebyś się trzymał Z daleka od kanapek z paluszkami rybnymi. ALBUS/RON Masz rację. Hermiona odchodzi. ALBUS/RON upewnia się, że poszła na dobre, po czym z wielką ulgą otwiera drzwi.
AKT PIERWSZY SCENA DZIEWIĘTNASTA MINISTERSTWO MAGII, GABINET HERMIONY SCORPIUS/HARRY oraz DELPHI/HERMIONA czekają po drugiej stronie drzwi gabinetu Hermiony, gdy wchodzi ALBUS/RON. Garbi się wyczerpany. ALBUS/RON To naprawdę przedziwne. DELPHI/HERMIONA Jestem pod wrażeniem. Niezły z ciebie bramkarz.
SCORPIUS/HARRY Nie wiem, czy przybić ci piątkę, czy skrytykować cię za całowanie ciotki jakieś pięćset razy. ALBUS/RON Ron lubi okazywać uczucia. Próbowałem tylko odwrócić jej uwagę, Scorpiusie. I udało mi się. SCORPIUS/HARRY Ale to, co powiedział twój tata... DELPHI/HERMIONA Chłopcy, ona wróci. Nie mamy dużo czasu. ALBUS/RON (do SCORPIUSA/HARRY'EGO) Słyszałeś to? DELPHI/HERMIONA Gdzie Hermiona ukryłaby zmieniacz czasu? (Rozgląda się dookoła, zauważa regały). Przeszukajcie regały. Zaczynają szukać. Przejęty SCORPIUS/HARRY patrzy na przyjaciela. SCORPIUS/HARRY Dlaczego mi nie powiedziałeś? ALBUS/RON Tata żałuje, że jestem jego synem. Świetny wstęp do rozmowy, co? SCORPIUS/HARRY zastanawia się, co powiedzieć. SCORPIUS/HARRY Wiem, że ta plotka o Voldemorcie... nie jest prawdą, ale... czasem mi się wydaje, że tata myśli: „Jakim cudem
stworzyłem coś takiego?". ALBUS/RON To i tak lepiej niż mój tata. Jestem pewien, że przez większość czasu myśli: „Jak by go zwrócić?" DELPHI/HERMIONA usiłuje SCORPIUSA/HARRY'EGO do regałów.
zaciągnąd
DELPHI/HERMIONA Może spróbujemy się skupić na najbardziej palącej sprawie. SCORPIUS/HARRY Chodzi mi o to, że nie przypadkiem zostaliśmy przyjaciółmi, nie przypadkiem na siebie trafiliśmy, wiesz? I jakkolwiek się skończy ta przygoda... Nagle zauważa na regale książkę, na widok której marszczy brwi. Widziałeś książki na tych półkach? To ciężki kaliber. Księgi zakazane. Przeklęte. ALBUS/RON Jak odciągnąć uwagę Scorpiusa od trudnych problemów emocjonalnych? Należy go zabrać do biblioteki. SCORPIUS/HARRY To księgi z działu Ksiąg Zakazanych. Są tu wszystkie i jeszcze inne. Najczarniejsze zakamarki magii. Diabły piętnastego wieku. Sonety czarnoksiężnika — to zakazane nawet w Hogwarcie. ALBUS/RON O cieniach i o duchach. Pod osłoną nocy — przewodnik po nekromancji.
DELPHI/HERMIONA To dopiero coś, prawda? ALBUS/RON Prawdziwa historia ognistego opalu. Klątwa Imperius i jak jej nadużywać. SCORPIUS/HARRY No proszę, a co my tu mamy? Na własne oczy i gdzie wzrok nie sięga autorstwa Sybilli Trelawney. Książka na temat wróżbiarstwa. Hermiona Granger nienawidzi wróżbiarstwa. To dopiero znalezisko. Wyciąga książkę z regału. Książka się otwiera i zaczyna przemawiać. KSIĄŻKA Pierwsza na czwartą się zaczyna, upiora z piekieł jest początkiem. Zabierz mu drugą, krótszą część? a trafnym wnet podążysz wątkiem. SCORPIUS/HARRY Okej. Gadająca książka. Trochę to dziwne. KSIĄŻKA Następna skrótem ledwie jest, który krainy lodu wskaże. Symbol to obcy, lecz dobrze znany poszukiwaczom mocnych wrażeń. Trzecia wyznacza drogę smokom, zionącym dymem oraz parą. ALBUS/RON To zagadka. Zadała nam zagadkę. KSIĄŻKA Istoty te kochają pęd i równą drogę lśniącą stalą.
DELPHI/HERMIONA Coś ty zrobił? SCORPIUS/HARRY Tylko otworzyłem książkę. Lata spędzone na tej planecie nauczyły mnie, że to nieszczególnie groźna czynność. Książki wychylają się i chwytają ALBUSA/RONA. Ledwie udaje mu się wyśliznąć z ich uścisku. ALBUS/RON Co to ma być? DELPHI/HERMIONA Uzbroiła je. Uzbroiła bibliotekę. Tu jest zmieniacz czasu. Rozwiążcie zagadkę i znajdziemy zmieniacz. ALBUS/RON Pierwsza na czwartą się zaczyna. Upiora z piekieł jest początkiem. Szatan... Nie, na czwartą literę alfabetu. Diabeł? Demon? Zabierz mu drugą, krótszą część... Część wyrazu? Książki próbują połknąć DELPHI/HERMIONĘ. SCORPIUS/HARRY Następna skrótem ledwie jest, który krainy lodu wskaże... DELPHI/HERMIONA (dramatycznie) Północ! Skrót to eN! „Dem" to większość demon". Dem-en... Tor! Bo lokomotywa jedzie po stalowym torze! (Regały wciąga). Albus! ALBUS/RON Delphi! Co się dzieje?
SCORPIUS/HARRY Skup się, Albusie. Rób, co powiedziała. Znajdź książkę o dementorach i zachowaj ostrożność. ALBUS/RON Tu jest! Dominacja dementorów. Prawdziwa historia Azkabanu. Książka otwiera się i groźnie rzuca się na SCORPIUSA/HARRY'EGO. Ten robi unik i wpada na regał, który próbuje go skonsumować. KSIĄŻKA Zrodziłem się więźniem, by tkwić za kratami. Z wściekłością rozniosłem je w pył. Choć Riddle'ami Zatrutą mam krew, z Gauntów jestem. To oni Sprawili, żem już się z okowów uwolnił. ALBUS/RON Voldemort. Delphi wynurza się spośród książek, już w swojej postaci. DELPHI Myślcie szybciej! Wrzeszczy, kiedy regał znów ją wciąga. ALBUS/RON Delphi! Delphi! Próbuje chwycid ją za rękę, ale Delphi znika. SCORPIUS/HARRY Znowu stała się sobą, zauważyłeś?
ALBUS/RON Nie, bo bardziej się przejmowałem, że zżera ją regał! Trzeba znaleźć cokolwiek o Voldemorcie. (Znajduje książkę. Dziedzic Slytherina? ) Jak myślisz? Wyciąga książkę z regału, książka się opiera. Regał pożera ALBUSA/RONA. SCORPIUS/HARRY Albusie! Albusie! Albus jednak znika. Okej. To nie to. Voldemort. Voldemort. Voldemort. (Przygląda się półkom.) Marvolo: Prawda, to musi być to... Otwiera książkę, ta się wyrywa i wystrzeliwują z niej strugi światła. Słychać głos głębszy niż poprzednio. KSIĄŻKA Nie stworzeniem jestem, lecz śladem, pośpiechem. Wiesz, że jestem sobą i twym wiernym echem. Czasem idę przodem, czasem podążam tyłem, Twój wieczny towarzysz, zawsze z tobą byłem. Spomiędzy książek wylania się Albus w swojej postaci. SCORPIUS/HARRY Albus... Próbuje go złapać. ALBUS Nie, lepiej — MYYYYŚL. Regał gwałtownie wciąga Albusa.
SCORPIUS/HARRY Ale nie mogę. Ślad echa? Sprawdzam się tylko w myśleniu, a kiedy muszę myśleć, nie mogę Książki go wciągają, jest bezsilny. To przerażające. Zapada cisza. Nagle słychać HUK — strumień książek sypie się z regału i Scorpius pojawia się ponownie. Gwałtownie odrzuca książki na bok. SCORPIUS Nie! Dosyć Sybillo Trelawney! Rozgląda się dookoła. Ugrzązł, ale jest pełen energii To wszystko nie tak. Albus, słyszysz mnie? Wszystko dla zakichanego zmieniacza czasu. Myśl, Scorpius. Myśl... (Książki próbują go pochwycić.) Wieczny towarzysz. Czasem idzie przodem, czasem z tyłu. Zaraz. Umknęło mi. Cień. Jesteś cieniem. O cieniach i duchach. To na pewno to... Wspina się po regale, co jest przerażające, bo regał chce go złapać. Atakuje go na każdym kroku. SCORPIUS wyciąga książkę z półki. Gdy mu się to udaje, hałas nieoczekiwanie cichnie i nastaje spokój. Czy to... Nagle słychać gruchnięcie. Albus i Delphi spadają z półek na podłogę. Pokonaliśmy ją. Pokonaliśmy bibliotekę! ALBUS Delphi, jesteś...? DELPHI O rany. Ale jazda. Albus zauważa książkę, którą Scorpius przyciska do piersi.
ALBUS Czy to ta? Scorpiusie, co jest w tej książce? DELPHI Chyba warto się przekonać, prawda? Scorpius otwiera książkę. W samym środku obraca się zmieniacz czasu. SCORPIUS Znaleźliśmy zmieniacz czasu — nie sądziłem, że nam się uda. ALBUS Stary, skoro już to mamy, trzeba ocalić Cedrika. Nasza podróż dopiero się rozpoczęła. SCORPIUS Tak, i omal nas nie zabiła. Nieźle. Będzie nieźle. Szepty zmieniają się w ryk. Zapada ciemność.
AKT DRUGI
SCENA PIERWSZA SEN, PRIVET DRIVE, KOMÓRKA POD SCHODAMI CIOTKA PETUNIA Harry. Harry. Garnki same się nie wyszorują. GARNKI SĄ. W OKROPNYM STANIE. HARRY POTTERZE, obudź się! Mały Harry budzi się i widzi ciotkę petunię, która gromi go wzrokiem. MAŁY HARRY Ciociu Petunio, która godzina? CIOTKA PETUNIA Ta co trzeba. Wiesz, kiedy zgodziliśmy się ciebie wziąć, mieliśmy nadzieję, że cię naprawimy, że przy nas wyjdziesz na ludzi, wyrośniesz na przyzwoitego człowieka. Pewnie możemy winić tylko siebie, że tak okropnie wszystkich rozczarowałeś. MAŁY HARRY Staram się... CIOTKA PETUNIA Starasz się, ale nic ci nie wychodzi? Na szklankach są tłuste ślady. Na garnkach jakieś rysy. Wstawaj i biegnij do kuchni szorować.
Harry wstaje z lóżka. Z tyłu na ma mokrą plamę. CIOTKA PETUNIA O nie. O nie. Coś ty zrobił? Znów zmoczyłeś łóżko. Odrzuca kołdrę. Tak być nie może . MAŁY HARRY Przepraszam, chyba śnił mi się koszmar. CIOTKA PETUNIA Obrzydliwe chłopaczysko. Tylko zwierzęta sikają Pod siebie. Zwierzęta i obrzydliwe małe chłopaczyska. MAŁY HARRY Śnili mi się mama i tata. Chyba widziałem, jak... jak umierają. CIOTKA PETUNIA Niby dlaczego miałoby mnie to interesować? MAŁY HARRY Jakiś człowiek krzyczał Adkava Ad... coś tam... Acabra-Ad — i syczał wąż. Słyszałem też krzyki mamy. Ciotka petunia przez chwilę dochodzi do siebie. CIOTKA PETUNIA Gdybyś naprawdę widział ich śmierć, słyszałbyś tylko pisk hamulców i okropne łupnięcie. Twoi rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Wiesz o tym. Wątpię, żeby twoja matka miała czas krzyczeć. Lepiej dla ciebie, żebyś za dużo o tym nie wiedział. A teraz ściągaj pościel i biegnij do kuchni szorować. Nie zamierzam tego więcej razy powtarzać. Wychodzi z hukiem. Mały Harry zostaje sam, ściskając pościel.
Scena się przeobraża, wyrastają drzewa, a sen zmienia się w coś zupełnie innego. nieoczekiwanie pojawia się Albus i stoi, patrząc na małego Harry'ego. nagle z widowni dobiega głośny szept w języku węży. Nadchodzi. Nadchodzi. Słowa wypowiedziane charakterystycznym głosem. Głosem VOLDEMORTA... Haaarry Pottttter...
AKT DRUGI SCENA DRUGA DOM HARRY'EGO I GINNY POTTERÓW, SCHODY Harry budzi się w ciemności i oddycha głęboko. Jest wyraźnie wyczerpany i zalękniony. HARRY Lumos. Wchodzi Ginny, zdumiona światłem. GINNY Wszystko dobrze? HARRY Spałem. GINNY Fakt. HARRY A ty nie. Jakieś wieści? Sowy czy coś? GINNY Nic.
HARRY Śniło mi się, że byłem pod schodami i wtedy wyraźnie go usłyszałem. Voldemorta. GINNY Voldemorta? HARRY A potem zobaczyłem Albusa. W czerwieni — miał na sobie szaty Durmstrangu. GINNY Szaty Durmstrangu? Harry myśli. HARRY Ginny, chyba wiem, gdzie on jest...
AKT DRUGI SCENA TRZECIA HOGWART, GABINET DYREKTORKI Harry i Ginny stoją w gabinecie profesor McGonagall. PROFESOR McGONAGALL Ale nie wiemy, gdzie konkretnie w Zakazanym Lesie? HARRY Od lat nic podobnego mi się nie śniło. Był tam Albus, wiem na pewno. GINNY Musimy jak najszybciej rozpocząć poszukiwania.
PROFESOR McGONAGALL Pozwolę wam zabrać profesora. Longbottoma. Jego wiedza na temat roślin może się przydać i... Nagle słychać łoskot w kominie. Profesor McGonagall z przejęciem spogląda na kominek, z którego wypada Hermiona. HERMIONA To prawda? Mogę pomóc? PROFESOR McGONAGALL Pani minister, co za nieoczekiwana wizyta... GINNY To przeze mnie. Przekonałam redakcję do publikacji nadzwyczajnego wydania „Proroka Codziennego" z prośbą o ochotników. PROFESOR McGONAGALL Rozumiem. Bardzo roztropnie. Zapewne zjawi się ich całkiem sporo. Wpada Ron, cały w sadzy. Ma na sobie serwetę poplamioną sosem. RON Coś przegapiłem? Nie wiedziałem, którą siecią podróżować, i tak się złożyło, że wylądowałem w kuchni.
Fiuu
Hermiona piorunuje go wzrokiem. Ron ściąga serwetę. RON No co? Nagle znowu słychać łoskot w kominie, a w kłębach sadzy i
pyłu twardo ląduje Draco. Wszyscy spoglądają na niego ze zdumieniem. Draco wstaje i strzepuje z siebie sadzę. DRACO Wybacz stan podłogi, Minerwo. PROFESOR McGONAGALL No cóż, to moja wina, bo skoro mam kominek... HARRY Nie spodziewałem się tu ciebie, Draco. Sądziłem, że nie wierzysz w moje sny. DRACO Bo nie wierzę, za to uważam, że masz szczęście. Harry Potter zawsze jest tam, gdzie coś się dzieje, a ja chcę, żeby mój syn bezpiecznie do mnie wrócił. GINNY Więc chodźmy do Zakazanego Lasu i znajdźmy ich obu.
AKT DRUGI SCENA CZWARTA SKRAJ ZAKAZANEGO LASU Albus i Delphi patrzą na siebie, trzymając różdżki. ALBUS Expelliarmus! Różdżka Delphi frunie w powietrzu.
DELPHI Zaczynasz chwytać, w czym rzecz. Jesteś w tym niezły. Zabiera mu swoją różdżkę. Z akcentem z wyższych sfer: Doprawdy, rozbrajający z ciebie młodzieniec. ALBUS Expelliarmus! Jej różdżka znowu wylatuje w powietrze. DELPHI No i mamy zwycięzcę. Przybijają piątkę. ALBUS Zawsze słabo sobie radziłem z zaklęciami. Z tyłu sceny pojawia się Scorpius. Obserwuje, jak jego przyjaciel rozmawia z dziewczyną. Częściowo mu się to podoba, częściowo ani trochę. DELPHI Ja w ogóle sobie nie radziłam i nagle coś zaskoczyło. Tak też będzie z tobą. Nie żebym była super czarownicą, ale moim zdaniem stajesz się niezłym czarodziejem, Albusie Potterze. ALBUS Więc powinnaś być w pobliżu i dalej mnie uczyć. DELPHI Pewnie, że będę w pobliżu, w końcu jesteśmy przyjaciółmi, prawda? ALBUS Tak. Tak. Zdecydowanie przyjaciółmi. Zdecydowanie.
DELPHI Super. Dalej SCORPIUS co dalej? Scorpius podchodzi do nich stanowczym krokiem. ALBUS Rozgryzłem to zaklęcie. To znaczy, jest proste, ale udało mi się. SCORPIUS (z przesadnym entuzjazmem, próbując się dopasować) A ja znalazłem drogę do szkoły. Słuchajcie, to na pewno zadziała? DELPHI Tak ALBUS Plan jest genialny. Jeśli chcemy, żeby Cedrik ocalał musimy uniemożliwić mu wygranie Turnieju Trójmagicznego. Nie wygra, nie zginie. SCORPIUS Doskonale to rozumiem, ale... ALBUS Więc musimy całkowicie przekreślić jego szanse na wygraną w pierwszym zadaniu, które polegało na odebraniu złotego jaja smokowi. Cedrik odciągnął uwagę smoka... Delphi podnosi rękę. Albus się uśmiecha i gestem oddaje jej głos. Oboje doskonale się rozumieją.
DELPHI Mów, Diggory. ALBUS ...przemieniając kamień w psa. ALBUS Malutki Expelliarmus i nic z tego. Scorpius nie jest zachwycony duetem Delphi-Albus. SCORPIUS Dobra, dwa pytania. Po pierwsze, czy mamy pewność, że smok go nie zabije? DELPHI Zawsze zadaje dwa pytania, zauważyłeś? Jasne, że smok go nie zabije. Przecież to Hogwart. Nie ma mowy, żeby któremuś zawodnikowi stało się coś złego. SCORPIUS Okej. Druga sprawa, ważniejsza. Przeniesiemy się w przeszłość, ale nie mamy pojęcia, czy po wszystkim uda nam się powrócić. To bardzo emocjonujące, jednak może najpierw powinniśmy się cofnąć, czy ja wiem, o godzinę, i sprawdzić... DELPHI Wybacz, Scorpiusie, nie ma czasu do stracenia. zwlekanie tak blisko szkoły jest zbyt niebezpieczne. Na pewno będą was szukać. ALBUS Racja. DELPHI Teraz musicie to włożyć.
Wyciąga dwie duże papierowe torby. Chłopcy wyjmują z nich szaty. ALBUS Przecież to szaty Durmstrangu. DELPHI Pomysł stryja. Jeśli włożycie szaty Hogwartu, ludzie będą się dziwili, że was nie znają. W Turnieju Trójmagicznym biorą też udział dwie inne szkoły. W szatach Durmstrangu znikniecie w tłumie. ALBUS Dobry pomysł? Zaraz, a gdzie twoje szaty? DELPHI Pochlebiasz mi, ale wątpię, żeby ktokolwiek wziął mnie za uczennicę. Będę trzymała się z tyłu, udając, dajmy na to, poskramiaczkę smoków. Zresztą i tak to ty rzucisz zaklęcie. Scorpius spogląda na nią, a potem na Albusa. SCORPIUS Nie powinnaś przenosić się z nami. DELPHI Co? SCORPIUS Sama powiedziałaś, że nie ty rzucisz zaklęcie. A skoro nie możesz nosić uczniowskich szat, narazisz nas na duże niebezpieczeństwo. Wybacz, Delphi, powinnaś zostać. DELPHI Ale ja muszę tam być! To mój kuzyn. Albusie?
ALBUS Uważam, że Scorpius ma rację. Przykro mi. DELPHI Naprawdę? ALBUS Niczego nie spaprzemy. DELPHI Beze mnie nie uruchomicie zmieniacza czasu. SCORPIUS Przecież nas nauczyłaś, jak go używać. Delphi jest wyraźnie przygnębiona. DELPHI Nie, nie pozwolę wam... ALBUS Sama radziłaś stryjowi, żeby nam zaufał. Teraz twoja kolej. Szkoła jest już blisko. Powinniśmy cię tu zostawić. Delphi patrzy na nich obu i bierze głęboki wdech. Z uśmiechem kiwa głową. DELPHI No to ruszajcie, ale musicie wiedzieć jedno. Dziś stajecie przed szansą, która dana jest niewielu. Dziś możecie zmienić bieg historii, zmienić czas. Co więcej, macie okazję zwrócić staremu człowiekowi syna. Uśmiecha się. Spogląda na Albusa, pochyla się i delikatnie całuje go w oba policzki. Odchodzi do lasu, a Albus nie spuszcza z niej wzroku.
SCORPIUS Zauważyłeś, że mnie nie pocałowała? (Spogląda na przyjaciela). W porządku, Albus? Trochę pobladłeś. I poczerwieniałeś. Jesteś jednocześnie blady i czerwony. ALBUS Do roboty.
AKT DRUGI SCENA PIĄTA ZAKAZANY LAS Las wydaje się rozrastać i gęstnieć, pośród drzew kręcą się ludzie poszukujący zaginionych czarodziejów. Po woli jednak się wykruszają, aż zostaje sam Harry. Słyszy coś i odwraca się w prawo. HARRY Albus? Scorpius? Albus? Słyszy stukot kopyt. Jest zaskoczony. Rozgląda się w poszukiwaniu źródła hałasu. Nagle w świetle pojawia się ZAKAŁA, dostojny centaur. ZAKAŁA Harry Potter. HARRY Zgadza się. Nadal mnie rozpoznajesz. Witaj, Zakało. ZAKAŁA Postarzałeś się.
HARRY Owszem. ZAKAŁA Ale rozumu ci nie przybyło. Znów wdarłeś się na naszą ziemię. HARRY Zawsze szanowałem centaurów. Nie jesteśmy wrogami. Dzielnie walczyliście w bitwie o Hogwart, a ja walczyłem u waszego boku. ZAKAŁA Zrobiłem swoje w obronie swojego stada i naszego honoru, nie dla ciebie. Po bitwie las został uznany za terytorium centaurów. Skoro bez pozwolenia przebywasz na naszej ziemi, jesteś naszym wrogiem. HARRY Mój syn zaginął. Nie zdołam go odnaleźć bez pomocy. ZAKAŁA Jest tutaj, w naszym lesie? HARRY Tak. ZAKAŁA Zatem jego głupota dorównuje twojej. HARRY Pomożesz mi, Zakało? Zapada milczenie. Zakała wyniośle patrzy na Harry'ego. ZAKAŁA Mogę tylko powiedzieć ci to, co wiem. Pamiętaj jednak, że
robię to nie ze względu na ciebie, lecz dla dobra stada. Centaury nie chcą następnej wojny. HARRY My też jej nie chcemy! Co wiesz? ZAKAŁA Widziałem twojego syna. Widziałem go w gwiazdach. HARRY W gwiazdach? ZAKAŁA Nie powiem ci, gdzie jest, ani nie powiem ci, jak go znaleźć. HARRY Ale coś widziałeś? Coś wywróżyłeś? ZAKAŁA Twojego syna spowija czarna chmura, groźna czarna chmura. HARRY Czarna chmura spowija Albusa? ZAKAŁA Czarna chmura, która może zagrozić nam wszystkim. Wkrótce odnajdziesz syna, Harry Potterze. Być może jednak wtedy utracisz go na zawsze. Wydaje z siebie dźwięk przypominający końskie rżenie, po czym szybko odchodzi. Zdezorientowany Harry wraca do poszukiwań, teraz z jeszcze większą determinacją. HARRY Albusie! Albusie
AKT DRUGI SCENA SZÓSTA SKRAJ ZAKAZANEGO LASU Scorpius i Albus wychodzą zza zakrętu i kierują się w stronę prześwitu między drzewami. Prześwit jaśnieje intensywnym blaskiem. SCORPIUS Oto on. ALBUS Hogwart. Nigdy nie widziałem go z tej perspektywy. SCORPIUS Na ten widok nadal mam gęsią skórkę, a ty? Między drzewami objawia się HOGWART, imponująca konstrukcja, pełna potężnych gmachów i wież. Odkąd o nim usłyszałem, marzyłem, żeby się tu uczyć. Tacie niezbyt się tu podobało, ale nawet on opisywał go w taki sposób... Od dziesiątego roku życia każdego ranka przeglądałem „Proroka Codziennego", pewien, że dojdzie do jakiejś tragedii i nigdy tu nie trafię. ALBUS A potem tu trafiłeś i okazało się, że naprawdę jest okropnie. SCORPIUS Nie mnie. Zaskoczony Albus patrzy na przyjaciela. Zawsze pragnąłem tylko jednego - wyjechać do Hogwartu i
mieć kumpla, z którym będę robił zadymę Takiego jak Harry Potter. I trafił mi się jego syn. Mam niesamowite szczęście. ALBUS Ale ja zupełnie nie przypominam taty. SCORPIUS Jesteś lepszy od niego. Jesteś moim najlepszym przyjacielem, Albusie, i teraz robimy zadymę na całego. To super, ekstra, tylko muszę przyznać - i wcale się tego nie wstydzę... no, trochę... że mam lekkiego stracha. Albus z uśmiechem spogląda na Scorpiusa. ALBUS Ty też jesteś moim najlepszym przyjacielem. I nic się nie martw, mam dobre przeczucia. Spoza sceny dobiega głos Rona, który niewątpliwie jest w pobliżu. RON Albus? Albus! Wystraszony Albus odwraca się w kierunku Rona. ALBUS Musimy działać, i to natychmiast. Albus zabiera Scorpiusowi zmieniacz czasu i go naciska. Zmieniacz zaczyna wibrować, a następnie gwałtowni się porusza. Obaj chłopcy patrzą, jak scena się przeobraża. Błyska oślepiające światło i przy wtórze potężnego huku czas się zatrzymuje, potem zawraca, a po chwilowym wahaniu zaczyna biec wstecz... z początku powoli...A potem przyśpiesza.
AKT DRUGI SCENA SIÓDMA TURNIEJ TRÓJMAGICZNY, SKRAJ ZAKAZANEGO LASU, 1994 Zewsząd słychać hałas, Albus i Scorpius nikną w tłumie. Równie nieoczekiwanie na scenie pojawia się „największy showman świata" (jak sam siebie nazywa). Za sprawą zaklęcia wzmacnia swój głos i w dużym skrócie. Świetnie się bawi. LUDO BAGMAN Panie i panowie, chłopcy i dziewczęta, zapraszam na największy, najwspanialszy i jedyny w swoim rodzaju TURNIEJ TRÓJMAGICZNY! Gromkie okrzyki. Jeśli jesteście z Hogwartu, wznieście okrzyk! Gromkie okrzyki. Jeśli jesteście z Durmstrangu, wznieście okrzyk. Gromkie okrzyki. JEŚLI JESTEŚCIE OKRZYK!
Z
BEAUXBATONS,
WZNIEŚCIE
Dość słabe okrzyki. Goście z Francji wydają się nieco mniej rozentuzjazmowani.
SCORPIUS (z uśmiechem) Udało się, To Ludo Bagman. LUDO BAGMAN Oto i oni. Panie i panowie, chłopcy i dziewczęta, przedstawiam wam tych, dla których tutaj się zebraliśmy reprezentantów! Oto zawodnik z Durmstrangu. Te brwi! Ten sprężysty krok! Co za chłopak. Miotła nie ma przed nim żadnych tajemnic. Przed państwem Wiktor Krewki Krum! SCORPIUS I ALBUS (którzy naprawdę się wczuli w role uczniów Durmstrangu) Krum, Krum, do boju! Krum, Krum, do boju! LUDO BAGMAN Z Akademii Beauxbatons - uzi alors, oto Fleur Delacour! Tu i ówdzie uprzejme oklaski. A Hogwart reprezentują aż dwaj uczniowie, na widok pierwszego miękną nam kolana. Przed państwem Cedrik doskonały Diggory! Tłum szaleje. LUDO BAGMAN Drugiego reprezentanta znacie jako „Chłopca Który Przeżył" Ja go znam jako chłopca, który nieustannie nas zaskakuje... ALBUS To mój tata. LUDO BAGMAN Tak jest, oto Harry Przebojowy Potter! Słychać okrzyki. Szczególnie entuzjastycznie reaguje wyglądająca na spiętą dziewczynka na obrzeżach tłumu. To
młoda Hermiona. Nie da się nie zauważyć, że okrzyki na cześć Harrego są nieco mniej donośne niż te na cześć Cedrika. LUDO BAGMAN A teraz proszę o ciszę. Oto pierwsze zadanie: należy zdobyć złote jajo, które leży w gnieździe... SMOKÓW! Tak jest, panie i panowie, chłopcy i dziewczęta, właśnie tak! A smoków pilnuje CHARLIE WEASLEY. Kolejna porcja wiwatów. MŁODA HERMIONA Jeśli chcecie stać tak blisko, to wolałabym, żebyście na mnie nie chuchali. SCORPIUS Rosę? Co ty tu robisz? MŁODA HERMIONA Jaka znowu Rosę? I dlaczego nie mówisz z akcentem? ALBUS (z obcym akcentem) Wybacz, Hermiono, Pomyliłem cię z kimś innym. MŁODA HERMIONA Skąd wiesz, jak mam na imię? LUDO BAGMAN Żeby nie tracić czasu, zapraszamy pierwszego reprezentanta. Panie i panowie, ze smokiem szwedzkim krótkopyskim zmierzy się CEDRIK DIGGORY! Ryk smoka przyciąga uwagę młodej Hermiony, a Albus sięga po różdżkę. Cedrik Diggory jest już na arenie. Wydaje się gotowy. Wystraszony, ale gotowy. Robi unik w jedną stronę i potem
w drugą. Dziewczęta mdleją, gdy pikuje, by się ukryć i krzyczą donośnie: „Panie Smoku, nie rób krzywdy naszemu Cedrikowi!" Scorpius wygląda na zaniepokojonego. SCORPIUS Albus, coś jest nie tak. Zmieniacz czasu się trzęsie. Słychać tykanie, nieustające złowieszcze tykanie, które dobiega ze zmieniacza czasu. LUDO BAGMAN Cedrik skręca w lewo i daje nura w prawo, szykując różdżkę. Jakiegoż to asa w rękawie ma ten dzielny młody przystojniak? ALBUS (unosi różdżkę) Expelliarmus! Różdżka Cedrika wpada w dłoń Albusa. LUDO BAGMAN O nie, co się dzieje? Czy to czarna magia, czy coś całkiem innego? Jego różdżka odfruwa. Cedrik Diggory jest bezbronny! SCORPIUS Albusie, coś się dzieje ze zmieniaczem czasu... Zmieniacz czasu tyka jeszcze głośniej. LUDO BAGMAN Nic nie idzie po myśli Diggory'ego. Być może dla niego to koniec zadania i koniec turnieju. Scorpius chwyta Albusa. Tykanie staje się coraz donośniejsze, potem widzimy błysk. Czas wraca do teraźniejszości, a Albus wrzeszczy z bólu.
SCORPIUS Albus! Jesteś ranny? Albusie, co ci... ALBUS Co się stało? SCORPIUS To musi być jakieś ograniczenie - zmieniacz ma chyba wbudowany limit czasu... ALBUS Myślisz, że nam się udało? Myślisz, że coś się zmieniło? Nagle na scenę z różnych stron wpadają Harry, Ron (który ma przedziałek z boku i zaskakująco tradycyjny strój), Ginny i Draco. Scorpius przygląda się im wszystkim i wsuwa zmieniacz czasu do kieszeni, Albus patrzy na nich pustym wzrokiem - wyraźnie cierpi. RON Mówiłem. Mówiłem, że ich widziałem. SCORPIUS Zaraz się dowiemy. ALBUS Cześć, tato. Coś się stało? Harry patrzy z niedowierzaniem na syna. HARRY Owszem. Można tak powiedzieć. Albus osuwa się na podłogę, Harry i Ginny śpieszą mu z pomocą.
AKT DRUGI SCENA ÓSMA HOGWART, SKRZYDŁO SZPITALNE Albus śpi w szpitalnym, łóżku. Zaniepokojony Harry siedzi obok niego. Nad nimi wisi portret zatroskanego mężczyzny o dobrodusznym obliczu, Harry przeciera oczy, wstaje i zaczyna krążyć po pomieszczeniu. Przeciąga się. W pewnej chwili spogląda na portret mężczyzny, który wydaje się zaskoczony, ze ktoś na niego patrzy, Harry również jest zdumiony. HARRY Profesor Dumbledore. DUMBLEDORE Dobry wieczór, Harry. HARRY Brakowało mi pana, profesorze, Ostatnio za każdym razem, gdy wpadam do gabinetu dyrektorki, pańska rama świeci pustkami. DUMBLEDORE No tak, od czasu do czasu lubię zajrzeć do swoich innych portretów. (Spogląda na Albusa). Wyjdzie z tego? HARRY Od wczoraj jest nieprzytomny, w zasadzie zgodnie z planem, bo pani Pomfrey musiała nastawić mu rękę. Powiedziała; że to bardzo dziwne - całkiem jakby ręka połamała się ze dwadzieścia lat temu i potem zrosła w „wyjątkowo nieoczekiwanych" kierunkach. Ale podobno Albus wydobrzeje.
DUMBLEDORE Nie wątpię, że trudno jest patrzeć na cierpienie swojego dziecka. Harry spogląda na Dumbledora, a potem na Albusa. HARRY Jakoś nigdy nie pytałem, co pan sądzi o tym, że dałem mu pańskie imię, prawda? DUMBLEDORE Szczerze mówiąc, Harry, obarczyłeś tego biednego chłopca ogromną odpowiedzialnością. HARRY Potrzebuję pańskiej pomocy i rady. Zakała twierdzi, że Albus jest w niebezpieczeństwie. Jak mam chronić syna panie profesorze? DUMBLEDORE Akurat mnie pytasz o to, jak ustrzec dziecko przed strasznym niebezpieczeństwem? Nie da się uchronić młodych ludzi przed krzywdą. Cierpienie musi przyjść i przyjdzie. HARRY Więc mam stać i patrzeć? DUMBLEDORE Nie. Masz go nauczyć, jak stawić czoło życiu. HARRY Jak? On nie chce słuchać. DUMBLEDORE Może po prostu czeka, aż wreszcie go zauważysz.
Harry marszczy brwi, próbując zrozumieć słowa profesora. (łagodnie) To przekleństwo i błogosławieństwo dla portretu, że słyszy różne rzeczy. Ludzie gadają w szkole, w ministerstwie... HARRY Jakie plotki krążą o moim synu? DUMBLEDORE To nie plotki, tylko troska. Ludzi martwi, że się nie dogadujecie. Mówią, że chłopiec jest trudny i zły na ciebie. Odnoszę wrażenie, że być może miłość do niego cię zaślepia. HARRY Zaślepia? DUMBLEDORE Musisz widzieć go takim, jaki jest. Dowiedz się, co go rani. HARRY A widziałem go inaczej'? Co rani mojego syna (Zastanawia się).Czy może raczej: kto go rani? ALBUS (mamrocze przez sen) Tato... HARRY Ta czarna chmura to ktoś, nie coś, prawda? DUMBLEDORE Doprawdy, jakie znaczenie ma moja opinia? Jestem tylko farbą i wspomnieniem, Harry. Farbą i wspomnieniem. Nigdy nie miałem syna. HARRY Ale i tak potrzebuję pańskiej rady.
ALBUS Tato? Harry spogląda na Albusa, a potem przenosi wzrok na portret, Dumbledore jednak już zniknął. HARRY No nie, dokąd się pan teraz wybrał? ALBUS Jesteśmy w skrzydle szpitalnym? Harry ponownie skupia uwagę na Albusie HARRY (nerwowo) Tak, wszystko będzie dobrze. Pani Pomfrey nie była pewna, co ci przepisać, więc powiedziała że powinieneś jeść mnóstwo czekolady. Pozwolisz, że ja się też poczęstuję? Muszę coś powiedzieć i raczej nie sądzę, aby ci się to spodobało. Albus spogląda na tatę, zastanawia się co zaraz usłyszy Postanawia zachować spokój. ALBUS Dobrze. Chyba. Harry sięga po czekoladę, zjada Zdezorientowany Albus patrzy na ojca.
duży
kawałek
.
Lepiej? HARRY O wiele. Podaje czekoladę synowi, Albus odłamuje kawałek. Ojciec i syn przez moment jedzą w milczeniu.
HARRY Jak tam ręka? Albus porusza ręką. ALBUS Bardzo dobrze. HARRY (łagodnie) Dokąd się wybrałeś, Albusie? Nie masz pojęcia, jak się przez to czuliśmy. Twoja mama się zamartwiała... Albus podnosi wzrok. Jest znakomitym kłamcą. ALBUS Nie chciało nam się wracać do szkoły. Postanowiliśmy zacząć od początku, w świecie mugoli. Okazało się, że to był błąd. Akurat szliśmy do Hogwartu, kiedy nas znaleźliście. HARRY W szatach Durmstrangu? ALBUS Co do tych szat... Scorpius i ja, ta cała sprawa... jakoś nie pomyśleliśmy. HARRY Ale dlaczego... Dlaczego w ogóle uciekłeś? Przeze mnie? Z powodu tego, co powiedziałem? ALBUS Nie wiem. Hogwart to niezbyt przyjemne miejsce, kiedy człowiek tu nie pasuje. HARRY Czy Scorpius zachęcał cię do tego?
ALBUS Scorpius? Skąd. Harry patrzy na Albusa, jakby usiłował dostrzec aurę wokół niego, i głęboko się zastanawia. HARRY Chcę, żebyś trzymał się z dala od Scorpiusa Malfoya. ALBUS Co? Od Scorpiusa? HARRY Nie wiem, jakim cudem w ogóle się zaprzyjaźniliście, ale tak się stało, więc teraz musisz... ALBUS Mam się trzymać z dala od mojego najlepszego przyjaciela? Jedynego przyjaciela? HARRY Jest niebezpieczny. ALBUS Scorpius niebezpieczny? Poznałeś go? Tato, jeśli uważasz, że to syn Voldemorta... HARRY Nie wiem, kim jest. Po prostu chcę, żebyś, trzymał się od niego z daleka. Zakała powiedział mi... ALBUS Jaki Zakała? HARRY Centaur, który doskonale potrafi przewidzieć przyszłość
stwierdził, że otacza cię czarna chmura. ALBUS Czarna chmura? HARRY I mam uzasadnione powody, by wierzyć, że czarna magia powraca. Muszę chronić cię przed nią i przed nim. Przed Scorpiusem. Albus waha się przez chwilę, po czym zaciska usta. ALBUS A jeśli tego nie zrobię? Jeśli nie będę się trzymał od niego z daleka? Harry patrzy na syna i myśli gorączkowo. HARRY Istnieje pewna mapa, niegdyś wykorzystywana przez tych, którzy coś knuli. Teraz użyjemy jej, żeby przez cały czas mieć na was oko. Profesor McGonagall będzie śledziła każdy wasz ruch. Jeśli tylko zobaczy was razem, od razu się zjawi, podobnie jeśli spróbujecie opuścić Hogwart, Oczekuję, że będziesz chodził na lekcje, ale od teraz już nie razem ze Scorpiusem. Przerwy masz spędzać w pokoju wspólnym Gryffindoru! ALBUS Nie zmusisz mnie do zmiany domówi Jestem Ślizgonem! HARRY Dość tych gierek, Albusie, dobrze wiesz, w którym jesteś domu. Jeśli pani profesor przyłapie cię ze Scorpiusem rzucę na was zaklęcie, dzięki któremu będę znał i widział każdy wasz ruch, podsłucham każdą rozmowę. Tymczasem mój departament rozpocznie dochodzenie w sprawie prawdziwego
pochodzenia Scorpiusa! ALBUS (płacząc) Ale tato, nie możesz... Naprawdę.... HARRY Długo uważałem, że nie jestem dość dobrym ojcem, bo mnie nie lubisz. Dopiero teraz dotarło do mnie, że wcale nie musisz mnie lubić. Masz mnie słuchać, bo jestem twoim tatą i wiem lepiej. Przykro mi, Albusie. Tak właśnie musi być.
AKT DRUGI SCENA DZIEWIĄTA HOGWART, SCHODY Albus biegnie za Harrym przez scenę. ALBUS A jeśli ucieknę? Ucieknę. HARRY Albusie, wracaj do łóżka. ALBUS Znowu ucieknę. HARRY Nie, nie uciekniesz. ALBUS Właśnie że tak. I tym razem zrobię wszystko, żeby Ron nas nie znalazł.
RON Czyżbym słyszał swoje imię? Ron wchodzi na schody. Ma przylizane włosy z przedziałkiem z boku, odrobinę za krótką szatę i wyjątkowo tradycyjne ubranie. ALBUS Wujek Ron! Dumbledore'owi niech będą dzięki. To idealna chwila na jeden z twoich dowcipów. Zdumiony Ron marszczy brwi. RON Dowcipów? Nie znam żadnych dowcipów. ALBUS Oczywiście, że znasz. Przecież masz sklep „Magiczne Dowcipy" RON (teraz całkiem zdezorientowany) Sklep? No cóż. W każdym razie dobrze, że na was trafiłem. Zamierzałem przynieść jakieś słodycze, tak na zdrowie, ale... Padma lepiej się zna na tych sprawach i uznała, że bardziej przyda ci się coś do szkoły. No to kupiliśmy ci zestaw piór. Otóż to. Właśnie. Popatrz na , tych zawodowców. Najlepszy sort. ALBUS Kim jest Padma? Harry spogląda na Albusa, marszcząc brwi. HARRY To twoja ciocia. ALBUS Mam jakąś ciotkę Padmę?
RON (do Harry'ego) Confundus rzucił mu się na mózg czy co? (Do Albusa): Pamiętasz moją żonę Padmę? Kiedy mówi, nieco za bardzo przybliża twarz i lekko pachnie miętą. (Pochyla się). Padma, mama Panju! (Do Harry'ego): Właśnie dlatego tu jestem, rzecz jasna. Panju znowu wpakował się w tarapaty. Chciałem wysłać mu wyjca, ale Padma nalegała, żebym zjawił się osobiście. Nie wiem, po co. On się tylko ze mnie nabija. ALBUS Przecież jesteś mężem Hermiony. Pauza, Ron nic a nic nie rozumie. RON Hermiony. Nie. No nieeeee, na brodę Merlina. HARRY Albus również niby przypadkiem zapomniał, że trafił do Gryffindoru. RON No cóż, staruszku, przykro mi. Tak się składa, że jesteś Gryfonem. ALBUS Ale jak trafiłem do Gryffindoru? RON Nie pamiętasz, jak przekonałeś Tiarę Przydziału? Panju założył się z tobą, że za żadne skarby nie dostaniesz się do Gryffindoru, więc wybrałeś Gryffindor, żeby go wkurzyć. Wcale ci się nie dziwię. (Oschle): Czasem wszyscy chcielibyśmy zetrzeć mu ten uśmieszek z twarzy, prawda?
(Zprzerażeniem): Tylko nie powtarzaj Padmie że to powiedziałem. ALBUS A ten Panju to kto? Ron i Harry wpatrują się w Albusa. RON O psiakrew, jednak nie jesteś sobą, co? Lepiej już pójdę, zanim sam dostanę wyjca. Odchodzi niepewnym krokiem. Ani trochę nie przypomina dawnego siebie. ALBUS Ale to... nie ma sensu. HARRY Albusie, cokolwiek udajesz, to nie działa. Nie zmienię zdania. ALBUS Tato, masz wybór: albo zabierzesz mnie do... HARRY Nie, to ty masz wybór. Albo to zrobisz, albo wpakujesz się w znacznie poważniejsze kłopoty. Rozumiesz? SCORPIUS Albus? Nic ci nie jest. Fantastycznie! HARRY Jest całkiem zdrowy. Musimy już iść. Albus patrzy na Scorpiusa i pęka mu serce. Idzie przed siebie.
SCORPIUS Wściekasz się na mnie? Co jest grane? Albus się zatrzymuje i odwraca do Scorpiusa. ALBUS Udało się? Czy coś się udało? SCORPIUS Nie... Posłuchaj, Albusie... HARRY Albusie, nie wiem, o czym tam bredzisz, ale masz natychmiast przestać. To ostateczne ostrzeżenie. Albus jest rozdarty między ojcem a przyjacielem. ALBUS Nie mogę, rozumiesz? SCORPIUS Czego nie możesz? ALBUS Po prostu lepiej nam będzie bez siebie. Rozumiesz? Scorpius stoi i patrzy za nim. Jest zrozpaczony.
AKT DRUGI SCENA DZIESIĄTA HOGWART, GABINET DYREKTORKI Profesor McGonagall wydaje się nieszczęśliwa, Harry zdeterminowany, a Ginny nie bardzo wie, jak powinna się czuć. PROFESOR McGONAGALL Nie jestem pewna, czy właśnie do tego miała służyć Mapa Huncwotów. HARRY Jeśli zobaczysz ich razem, idź do nich najszybciej, jak to możliwe. Nie powinni ze sobą przebywać. PROFESOR McGONAGALL Harry, jesteś pewien, że to właściwa decyzja? Daleka jestem od powątpiewania w mądrość centaurów, ale Zakałę przepełnia złość i nie zdziwiłabym się, gdyby dla własnych celów modyfikował układ gwiazdozbiorów. HARRY Ufam Zakale. Albus powinien trzymać się z daleka od Scorpiusa, dla dobra swojego i innych. GINNY Harry chce chyba powiedzieć... HARRY (stanowczo) Minerwo wiem, co chcę powiedzieć. Ginny patrzy na Harry'ego, zdumiona, że odezwał się do niej takim tonem.
PROFESOR McGONAGALL Albusa sprawdziło grono największych czarownic i czarodziejów w kraju. Nie da się wyczuć ani zaklęcia, ani klątwy. HARRY A Dumbledore... Dumbledore powiedział... PROFESOR McGONAGALL Co takiego? HARRY Rozmawiałem z jego portretem. Mówił to i owo, całkiem do rzeczy... PROFESOR McGONAGALL Dumbledore nie żyje, Harry. Mówiłam ci już, że portrety nie przypominają portretowanych nawet w połowie. HARRY Powiedział, że miłość mnie zaślepiła. PROFESOR McGONAGALL Portret dyrektora to tylko wspomnienie. Ma mi pomagać przy podejmowaniu decyzji. Kiedy przyjmowałam tę pracę, radzono, żebym nie myliła portretu z osobą. I tobie radzę to samo. HARRY Ale on miał rację, teraz to widzę. PROFESOR McGONAGALL Harry, bardzo wiele przeszedłeś. Zaginięcie Albusa, poszukiwania, lęk przed tym, co może oznaczać ból blizny... Ale uwierz, kiedy ci mówię, że popełniasz błąd. HARRY Albus nie lubił mnie wcześniej i być może nadal nie będzie
mnie lubił, ale przynajmniej będzie bezpieczny. Z całym szacunkiem, Minerwo, nie masz dzieci... GINNY Harry! HARRY ...więc nie rozumiesz. PROFESOR McGONAGALL (głęboko urażona) Śmiem twierdzić, że życie poświęcone nauczaniu oznacza... HARRY Mapa przez cały czas będzie pokazywała, gdzie przebywa mój syn. Oczekuję, że będziesz jej używała. Jeśli usłyszę, że tego nie robisz, zajmę się tą szkołą najwnikliwiej, jak potrafię, przy użyciu wszelkich środków, jakimi dysponuje ministerstwo. Czy wyrażam się dostatecznie jasno? PROFESOR McGONAGALL (zaskoczona jego zjadliwością) Absolutnie. Ginny patrzy na Harry'ego, niepewna, co się z nim stało. Harry nie odwzajemnia jej spojrzenia.
AKT DRUGI SCENA JEDENASTA HOGWART, LEKCJA OBRONY PRZED CZARNĄ MAGIĄ Albus nieco niepewnie wchodzi do klasy. HERMIONA No proszę, nasz uciekinier z pociągu. Nareszcie do nas dołącza.
ALBUS Hermiona? Wydaje się zdumiony tym, że Hermiona prowadzi lekcję. HERMIONA Wydaje mi się, Potter, że należy się do mnie zwracać „pani profesor". ALBUS Co ty tu... Co pani profesor tu robi? HERMIONA Nauczam, choć nie wiem, za jakie grzechy. A co ty tu robisz? Mam nadzieję, że się uczysz. ALBUS Ale przecież jesteś... pani profesor jest ministrem magii. HERMIONA Znowu te sny, Potter? Dziś zajmiemy się Zaklęciem Patronusa. ALBUS (zdumiony) Uczysz nas obrony przed czarną magią? Uczniowie chichoczą. HERMIONA (zniecierpliwiona) Odejmuję Gryffindorowi dziesięć punktów za głupotę. POLLY CHAPMAN (wstaje z oburzeniem) Nie, nie , nie. On to robi celowo. Nienawidzi Gryffindoru i wszyscy to wiedzą.
HERMIONA Siadaj, Chapman, zanim pogorszysz sytuację (Polly wzdycha, a potem siada). Sugeruję, żebyś do niej dołączył, Albusie. Skończ tę farsę. ALBUS Przecież ty nie jesteś taka wredna. HERMIONA Odejmuję Gryffindorowi dwadzieścia punktów, żeby Albus Potter przekonał się, że jestem taka wredna. YANN FREDERICKS Albus, jeśli teraz nie usiądziesz... Albus siada. ALBUS Mogę tylko powiedzieć... HERMIONA Nie, nie możesz. Lepiej się ucisz, Potter, bo stracisz nędzne resztki sympatii kolegów. Ktoś mi powie, co to jest patronus? Nie? Nikt? Straszne z was miernoty, niestety. Hermiona uśmiechu się krzywo. Naprawdę jest wredna. ALBUS No nie, to głupie. Gdzie Rose? Niech ona ci wyjaśni, że zachowujesz się absurdalnie. HERMIONA Kim jest Rose? Twoją niewidzianą przyjaciółką? ALBUS Rose Granger-Weasley! To twoja córka!(nagle do niego dociera).No jasne — przecież nie jesteś żoną Rona wiec Rose.
Klasa rechocze. HERMIONA Jak śmiesz? Gryffindor traci pięćdziesiąt punktów i gwarantuję, że jeśli ktoś znowu mi przerwie, odejmę wam sto punktów Rozgląda się po sali. Nikt nie śmie się poruszyć. Doskonale. Patronus to magicznie przywoływana projekcja najbardziej pozytywnych uczuć, która przyjmuje kształt ulubionego zwierzęcia. To dar światła. Jeśli uda się wam wyczarować Patronusa, obronicie się przed światem. W wypadku części z nas taka konieczność może się pojawić zaskakująco szybko.
AKT DRUGI SCENA DWUNASTA HOGWART, SCHODY Albus wchodzi po schodach, rozglądając się dookoła. Nic nie widzi. Wychodzi. Schody poruszają się tak płynnie, jakby tańczyły. Scorpius wchodzi za nim. Wydaje mu się, że widział Albusa, ale uświadamia sobie, że go tam nie ma. Osuwa się na podłogę, podczas gdy schody się przemieszczają. Wchodzi pani Hooch i wspina się po schodach. Na szczycie gestem daje znać Scorpiusowi, żeby się odsunął. Scorpius odsuwa się i odchodzi. To oczywiste, że jest przeraźliwie samotny. Albus wchodzi i wdrapuje się po jednych schodach, Scorpius wraca i wspina się po drugich. Schody się spotykają. Chłopcy patrzą na siebie. Są zagubieni i pełni nadziei - wszystko razem. Potem Albus odwraca wzrok i nastrój pryska, a jednocześnie - jak się wydaje - kończy się ich przyjaźń. Teraz schody się rozdzielają, chłopcy patrzą na siebie. Jednego przepełnia poczucie winy, drugiego cierpienie. Obaj są nieszczęśliwi.
AKT DRUGI SCENA TRZYNASTA DOM HARRY'EGO I GINNY POTTERÓW, KUCHNIA Ginny i Harry spoglądają na siebie nieufnie. Kłótnia dosłownie wisi w powietrzu i oboje o tym wiedzą. HARRY To słuszna decyzja. GINNY Sam prawie w to uwierzyłeś. HARRY Kazałaś mi być szczerym wobec niego, jednak przede wszystkim musiałem być szczery wobec siebie. Postanowiłem iść za głosem serca... GINNY Harry, mało który czarodziej w historii miał tak wielkie serce jak ty. Nie wierzę, że to ono podpowiedziało ci coś takiego. Słychać pukanie do drzwi. Na razie ci się upiekło. Wychodzi. Po chwili zjawia się Draco. Jest wściekły, ale dobrze to ukrywa. DRACO Ja tylko na chwilę. To nie potrwa długo. HARRY Mogę ci w czymś pomóc?
DRACO Nie przyszedłem się kłócić. Rzecz w tym, że mój syn zalewa się łzami, więc jako jego ojciec chcę cię zapytać, dlaczego rozdzielasz dwóch tak bliskich przyjaciół. HARRY Wcale ich nie rozdzielam. DRACO Zmieniłeś im plany lekcji, groziłeś i nauczycielom, i Albusowi. Dlaczego? Harry uważnie patrzy na Dracona, po czym się odwraca. HARRY Muszę chronić syna. DRACO Przed Scorpiusem? HARRY Zakała powiedział mi, że wyczuwa ciemność wokół Albusa. W pobliżu Albusa. DRACO Co sugerujesz, Potter? Harry odwraca się i patrzy Draconowi prosto w oczy. HARRY Jesteś pewien... Jesteś całkowicie pewien, że to twój syn, Draco? Zapada przerażająca cisza. DRACO Odszczekaj to... Natychmiast.
Harry milczy. Draco wyciąga różdżkę. HARRY Nie zrobisz tego. DRACO Owszem, zrobię. HARRY Nie chcę cię skrzywdzić, Draco. DRACO Interesujące, bo ja chcę skrzywdzić ciebie. Obaj stają do walki i uwalniają moc z różdżek. DRACO I HARRY Expelliarmus! Różdżki wzajemnie odpierają atak, po czym się rozdzielają. DRACO Incarcerous! Harry uchyla się przed uderzeniem mocy z różdżki Dracona. HARRY Tarantallegra! Draco rzuca się w bok. Ćwiczyłeś, Draco. DRACO A ty się rozleniwiłeś, Potter. Densaugeo!
Harry'emu udaje się uskoczyć. HARRY Rictusempra! Draco zasłania się krzesłem przed falą uderzeniową. DRACO Flipendo! Harry, wirując, frunie przez pomieszczenie, a Draco wybucha śmiechem. Dalej, staruszku! HARRY Jesteśmy w tym samym wieku, Draco. DRACO Ale ja się lepiej trzymam. HARRY Brachiabindo! Draco zostaje mocno spętany. DRACO Tylko na to cię stać? Emancipare! DRACO uwalnia się z więzów. Levicorpus! HARRY (musi uskoczyć z drogi.) Mobilicorpus!
DRACO Aż za dobrze się bawię... Draco odbija Harry'ego od stołu jak piłkę. Gdy Harry turla się na bok, Draco wskakuje na stół i podnosi różdżkę, ale w tej samej chwili Harry rzuca zaklęcie... HARRY Obscuro! Draco niemal natychmiast ściąga opaskę z oczu. Obaj nadal walczą — Harry ciska krzesłem. Draco przykuca i spowalnia krzesło różdżką. GINNY Wyszłam stąd zaledwie trzy minuty temu! Patrzy na bałagan w kuchni i zawieszone w powietrzu krzesła, po czym ściąga je na podłogę machnięciem różdżki. Co przegapiłam? (z nieopisaną ironią)
AKT DRUGI SCENA CZTERNASTA HOGWART, SCHODY Scorpius z nieszczęśliwą miną schodzi ze schodów. Delphi nieoczekiwanie podbiega z drugiej strony. DELPHI W zasadzie nie powinno mnie tu być. SCORPIUS Delphi?
DELPHI Teoretycznie zagrażam całej operacji... co nie jest... Tak naprawdę nie lubię ryzyka. Nigdy nie byłam w Hogwarcie. Marną macie ochronę, wiesz? Tyle portretów i korytarzy I duchów! Ten prawie bezgłowy, dziwaczny duch powiedział mi, gdzie was znajdę, uwierzysz? SCORPIUS Nigdy nie byłaś w Hogwarcie? DELPHI W dzieciństwie przez kilka lat... nie czułam się najlepiej. Inni mogli tu przyjechać... ja nie. SCORPIUS Też chorowałaś? Przepraszam, nie wiedziałem. DELPHI Bo się tym nie chwalę. Nie chcę, żeby się nade mną litowano. To przykuwa uwagę Scorpiusa, który otwiera usta żeby coś powiedzieć, jednak Delphi nagle się chowa, gdyż - pojawia się jeden z uczniów. Scorpius stara się nie wzbudzać podejrzeń, kiedy uczeń go mija. DELPHI Poszedł? SCORPIUS Delphi, może niepotrzebnie ryzykujesz, kręcąc się tutaj... DELPHI Ktoś musi coś zrobić. SCORPIUS Delphi, nic nie wyszło ze zmiany czasu. Nie udało się nam.
DELPHI Wiem, Albus wysłał mi sowę. Historia się zmieniła, ale za mało, i Cedrik jednak zginął. Po porażce w pierwszym zadaniu tym bardziej chciał zwyciężyć w drugim. SCORPIUS A Ron i Hermiona kompletnie się rozminęli — nadal nie rozumiem, dlaczego. DELPHI I dlatego sprawa Cedrika musi zaczekać. Zrobił się straszny mętlik i masz całkowitą rację, że nie wypuszczasz zmieniacza czasu z rąk, Scorpiusie. Chciałam tylko powiedzieć, że ktoś musi coś zrobić w sprawie waszej dwójki. SCORPIUS Och. DELPHI Jesteście najlepszymi przyjaciółmi. W każdym liście, który mi przysyła, czuję twoją nieobecność. To go niszczy. SCORPIUS Wygląda na to, że ma się komu wypłakać. Ile sów zdążył ci już wysłać? Delphi uśmiecha się łagodnie SCORPIUS Wybacz. Nie chodziło o to, że... po prostu nie rozumiem, co się dzieje. Próbowałem się z nim zobaczyć, pogadać, ale za każdym razem ucieka. DELPHI Wiesz, w twoim wieku nie miałam najlepszego przyjaciela. Marzyłam o nim. W dzieciństwie sobie nawet takiego wymyśliłam, ale...
SCORPIUS Ja też. Mój nazywał się Dmuszek. Pokłóciliśmy się o zasady gry w gargulki. DELPHI Albus cię potrzebuje, Scorpiusie. I to jest wspaniałe. SCORPIUS Do czego mnie potrzebuje? DELPHI Na tym właśnie polega przyjaźń, prawda? Nie wiesz, czego potrzebuje twój przyjaciel, wiesz tylko, że potrzebuje. Znajdź go, Scorpiusie. Jesteście przyjaciółmi z prawdziwego zdarzenia.
AKT DRUGI SCENA PIĘTNASTA DOM HARRY'EGO I GINNY POTTERÓW, KUCHNIA Harry i Draco siedzą daleko od siebie. Ginny stoi między nimi. DRACO Przepraszam, że zdemolowałem ci kuchnię, Ginny. GINNY To nie moja kuchnia. Gotuje głównie Harry. DRACO Nie dogaduję się ze Scorpiusem, zwłaszcza od... odkąd nie ma Astorii. Nawet nie potrafię porozmawiać z nim o tym, jak to na niego wpłynęło. I chociaż bardzo się staram, nie jestem w stanie do niego dotrzeć. Ty nie umiesz porozumieć się z
Albusem, ja ze Scorpiusem. O to w tym chodzi, nie o to, że mój syn rzekomo jest zły. Możesz sobie wierzyć w to, co ci powiedział przemądrzały centaur, ale znasz siłę przyjaźni. HARRY Draco, cokolwiek myślisz... DRACO Wiesz, zawsze ci zazdrościłem Weasleya i Granger. Miałem... GINGNY Crabbe'a i Goyle'a. DRACO Dwóch przygłupów, którzy nie potrafili odróżnić jednego końca miotły od drugiego. Wasza trójka wręcz promieniała. Lubiliście się, dobrze się bawiliście. Tego właśnie zazdrościłem ci najbardziej. GINNY Ja też im zazdrościłam. Harry spogląda na nią zaskoczony. HARRY Muszę go chronić... DRACO Mój ojciec przez większość czasu starał się mnie chronić, tak przynajmniej myślał. Moim zdaniem w pewnym momencie trzeba dokonać wyboru, kim chcesz zostać. I powiem ci, że w takiej właśnie chwili potrzebujesz albo rodzica, albo przyjaciela. Jeśli zdążyłeś znienawidzić rodzica i nie masz przyjaciół, jesteś zupełnie sam, a taka samotność jest bardzo trudna. Ja byłem sam, przez co na długo pogrążyłem się w ciemności. Tom Riddle również był samotnym dzieckiem. Ty możesz tego nie rozumieć, Harry, ale ja tak — i Ginny inny
pewnie też. GINNY Ma rację. DRACO Tom Riddle już nie wyłonił się z ciemności i dlatego stał się Lordem Voldemortem. Może czarną chmurą, którą widział Zakała, była samotność Albusa. Jego ból i nienawiść. Nie trać syna, bo będziesz tego żałował, on również. Albus potrzebuje i ciebie, i Scorpiusa, nawet jeśli o tym nie wie. Harry patrzy na Dracona, zastanawia się. Otwiera usta, żeby coś powiedzieć. Nadal się zastanawia. GINNY Harry? Ty pójdziesz po proszek Fiuu czy ja mam to zrobić? Harry spogląda na żonę.
AKT DRUGI SCENA SZESNASTA HOGWART, BIBLIOTEKA Scorpius pojawia się w bibliotece. Rozgląda się na prawo i lewo, zauważa Albusa, a Albus jego. SCORPIUS Cześć. ALBUS Scorpiusie, nie mogę...
SCORPIUS Wiem. Teraz jesteś Gryfonem. Nie chcesz mnie widzieć. Ale i tak się tu zjawiłem. Mówię do ciebie. ALBUS Cóż, nie mogę rozmawiać, więc... SCORPIUS Musisz. Myślisz, że możesz zignorować wszystko, co się stało? Nie zauważyłeś, że świat zwariował? ALBUS Przecież wiem. Ron zdziwaczał, Hermiona jest nauczycielką, wszystko wygląda nie tak, ale... SCORPIUS A Rose nie istnieje. ALBUS Wiem. Posłuchaj, nie rozumiem wszystkiego, ale nie wolno ci tu być. SCORPIUS Przez to, CO zrobiliśmy, Rose nawet się nie urodziła. Pamiętasz opowieści o Balu Bożonarodzeniowym? Każde z czwórki reprezentantów wybrało się z osobą towarzyszącą. Twój tata z Parvati Pati, Wiktor Krum z.. ALBUS Hermioną. Ron był zazdrosny i zachował się jak palant. SCORPIUS Niezupełnie. Przeczytałem o tym w książce Rity Skeeter. Było zupełnie inaczej. Ron zaprosił Hermionę. ALBUS Co?
POLLY CHAPMAN Ciiii!!!! Scorpius spogląda na Polly i ścisza głos. SCORPIUS Poszli jako przyjaciele. Tańczyli po przyjacielsku, było miło, potem Ron tańczył z Padmą Patil i było jeszcze milej, zaczęli się spotykać, Ron się trochę zmienił, potem się pobrali, a Hermiona została... ALBUS ...psychopatką... SCORPIUS Hermiona miała iść na ten bal z Krumem - a wiesz, dlaczego nie poszła? Bo podejrzewała, że dwaj nieznani jej chłopcy z Durmstrangu, których spotkała przed pierwszym zadaniem, byli zamieszani w zniknięcie różdżki Cedrika. Wierzyła, że na rozkaz Wiktora załatwiliśmy Cedrika przy pierwszym zadaniu. ALBUS O rany! SCORPIUS Ron nie dostał ataku zazdrości, a ta zazdrość była bardzo ważna. Tak więc Ron i Hermiona nadal blisko się przyjaźnili, ale nie zakochali się w sobie, nie wzięli ślubu, nie poczęli Rose. ALBUS To dlatego tata jest taki... On też się zmienił. SCORPIUS Jestem całkowicie pewien, że twój tata jest dokładnie taki sam jak wcześniej. To szef Departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziejów, mąż Ginny, ojciec trójki dzieci.
ALBUS To dlaczego zachowuje się jak... Z tyłu wchodzi bibliotekarka. SCORPIUS Albus, czy ty w ogóle mnie słuchasz? Tu chodzi o coś więcej niż o ciebie i twojego tatę. To prawo profesora Croakera — można cofnąć się w czasie o nie więcej niż pięć godzin, gdyż każda odleglejsza wyprawa jest potencjalnie bardzo niebezpieczna dla podróżnika i dla czasu jako takiego. A my cofnęliśmy się o lata! Najdrobniejsza chwila, najdrobniejsza zmiana tworzy zmarszczki. Stworzyliśmy fatalne zmarszczki. Z powodu tego, co zrobiliśmy, Rose nigdy się nie urodziła. Rose... BIBLIOTEKARKA Ciii!!! Albus myśli intensywnie. ALBUS Dobra, wracamy to naprawić. Trzeba odzyskać Cedrika i Rose. SCORPIUS To niewłaściwy wniosek. ALBUS Nadal masz zmieniacz czasu, prawda? Nikt go nie znalazł? Scorpius wyjmuje zmieniacz z kieszeni. SCORPIUS Tak, ale... Albus wyrywa mu go z ręki. Nie. Nie rób tego, Albusie. Nie rozumiesz, jak bardzo możemy pogorszyć sytuację? Scorpius
wyciąga rękę po zmieniacz czasu, Albus odpycha Scorpiusa, przez chwilę nieudolnie się siłują. ALBUS Trzeba ponaprawiać różne rzeczy, Scorpiusie. Ocalić Cedrika, sprowadzić Rose. Będziemy ostrożniejsi, bez względu na to, co mówi prawo Croakera. Zaufaj mi, zaufaj nam. Tym razem zrobimy to jak trzeba. SCORPIUS Nie, nie zrobimy tego. Oddawaj, Albus! Oddawaj! ALBUS Nie mogę. To zbyt ważne. SCORPIUS Tak, to zbyt ważne — dla nas. Jesteśmy w tym słabi. Coś pokręcimy. ALBUS Niby dlaczego mielibyśmy coś pokręcić? SCORPIUS To chyba oczywiste - bo nic nam się nie udaje. Psujemy. Przegrywami. Jesteśmy, frajerami, stuprocentowymi frajerami. Jeszcze to do ciebie nie dotarło? Albus w końcu zyskuje przewagę i przygważdża Scorpiusa do podłogi. ALBUS Nie byłem frajerem, dopóki nie spotkałem ciebie. SCORPIUS Wiem, że próbujesz udowodnić coś ojcu, ale to zły sposób.
ALBUS Nie muszę mu niczego udowadniać. Muszę ocalić Cedrika, żeby ocalić Rose, i jeśli przestaniesz mnie powstrzymywać, bez ciebie może nareszcie mi się uda SCORPIUS Beze mnie? Biedny Albus Potter. Ciągle czuje się gorszy. Biedny Albus Potter. To takie smutne. ALBUS Co ty wygadujesz? SCORPIUS (wybucha) Spróbuj być mną! Ludzie gapią się na ciebie, bo twój tata to słynny Harry Potter, zbawiciel świata czarodziejów. A na mnie dlatego, że ich zdaniem moim ojcem jest Voldemort. Voldemort. ALBUS Nawet nie... SCORPIUS Możesz sobie wyobrazić, jak to jest? Próbowałeś kiedyś? Nie próbowałeś, bo widzisz tylko czubek własnego nosa i te głupie zatargi ze swoim tatą. Wiesz, że on już zawsze będzie Harrym Potterem, prawda? A ty zawsze będziesz jego synem. Wiem że to trudne i dzieciaki są okropne ale nauczysz się z tym żyć, bo czasem bywa gorzej Pauza. Przez chwilę byłem podekscytowany, kiedy dotarło do mnie, że czas się odmienił, przez chwilę myślałem , może moja mama nie zachorowała. Ze może nadal żyje. Ale nie, okazuje się, że zmarła. Nadal jestem dzieckiem Voldemorta, bez matki, i trzymam z chłopcem, który niczego z siebie nie daje. Przykro mi, jeśli zrujnowałem ci życie, ale jedno ci powiem —
ty nie masz szans zrujnować mojego, bo już było zrujnowane. Po prostu W żaden sposób go nie poprawiłeś. Bo jesteś okropnym ... najgorszym — przyjacielem. Albus rozważa słowa Scorpiusa. Dociera do niego, co zrobił przyjacielowi. PROFESOR McGONAGALL (z oddali) Albus? Albus Potter, Scorpius Malfoy. Jesteście tam razem? Lepiej żeby tak nie było. Albus spogląda na Scorpiusa, wyciąga pelerynę z torby. ALBUS Szybko, musimy się ukryć. SCORPIUS Co? ALBUS Spójrz na mnie, Scorpiusie. SCORPIUS To peleryna niewidka Jamesa? ALBUS Jeśli dyrektorka nas znajdzie, rozdzielą nas na zawsze. Proszę. Nie rozumiałem. Proszę. PROFESOR McGONAGALL (z oddali, za wszelką cenę próbuje ich ostrzec) Zaraz wejdę. Profesor McGonagall wchodzi do pomieszczenia, z mapą huncwotów w dłoniach. Chłopcy znikają pod peleryną. Zirytowana profesor McGonagall rozgląda się wokół. Gdzie oni się... Nigdy nie chciałam tej mapy, a teraz płata mi figle.
Myśli i znów spogląda na mapę. Ustala, gdzie powinni znajdować się chłopcy, i znowu się rozgląda. Przedmioty się ruszają, gdy niewidzialni chłopcy przechodzą obok nich. Profesor McGonagall widzi, dokąd zmierzają. Usiłuje stanąć im na drodze, ale ją omijają. Chyba że... Chyba że... Peleryna twojego ojca. Raz jeszcze spogląda na mapę i na chłopców. Uśmiecha się do siebie. Cóż, skoro was nie widziałam, to was nie widziałam. Wychodzi. Chłopcy ściągają z siebie pelerynę. Przez chwilę siedzą w milczeniu. ALBUS Tak, ukradłem ją Jamesowi. Niezwykle łatwo go okraść - na szyfr do kufra wybrał datę otrzymania pierwszej miotły. Zorientowałem się, że dzięki pelerynie łatwiej mi unikać szkolnych prześladowców. Scorpius kiwa głową. Przykro mi z powodu twojej mamy. Za mało o niej rozmawiamy, ale mam nadzieję, że wiesz, jak ci współczuję. To beznadziejne, co spotkało ją i ciebie. SCORPIUS Dzięki. ALBUS Tata mówił, że to niby ty jesteś tą ciemną chmurą wokół mnie. Wbił sobie do głowy... I wiedziałem, że muszę trzymać się z dala od ciebie, bo groził, że jeśli nie, to... SCORPIUS Twój tata myśli, że plotki są prawdziwe i że jestem synem Voldemorta? ALBUS (kiwa głową) Jego departament właśnie bada tę sprawę.
SCORPIUS I dobrze. Niech bada. Czasem sam nabieram podejrzeń że to prawda. ALBUS Nie, to nieprawda, i zaraz ci wyjaśnię, dlaczego. Nie sądzę, żeby Voldemort był zdolny do poczęcia z gruntu dobrego syna — a ty jesteś z gruntu dobry. Od czubka głowy aż po pięty, na wskroś. Głęboko wierzę, że Voldemort nie mógłby mieć takiego dziecka jak ty. Pauza. Scorpius jest poruszony tą przemową. SCORPIUS To miło. Miło, że tak mówisz. ALBUS Należało to powiedzieć dawno temu. Tak naprawdę jesteś chyba najlepszym znanym mi człowiekiem. I w niczym mi nie przeszkadzasz, nie mógłbyś. Dzięki tobie jestem silniejszy. A kiedy tata nas rozdzielił, to bez ciebie... SCORPIUS Ja też nie lubiłem swojego życia bez ciebie. ALBUS Wiem, że zawsze będę synem Harry 'ego Pottera. Jakoś to sobie poukładam. I wiem, że w porównaniu z twoim życiem, moje życie jest całkiem udane oraz że tata i ja mamy stosunkowo dużo szczęścia i... SCORPIUS (przerywa ) Albusie, to oszałamiająco wylewne przeprosiny, tyle że znowu zaczynasz gadać o sobie zamiast o mnie, więc lepiej skończ, dopóki masz u mnie plus. Albus z uśmiechem wyciąga dłoń.
ALBUS To jak, przyjaciele? SCORPIUS Na zawsze. Scorpius podaje mu rękę. Albus go przyciąga i zamyka w uścisku. Robisz to już drugi raz. Chłopcy z uśmiechem odsuwają się od siebie. ALBUS Dobrze, że się pokłóciliśmy, bo to mi podsunęło niegłupią myśl. SCORPIUS Na temat? ALBUS Dotyczy drugiego zadania i upokorzenia. SCORPIUS Nadal mówisz o cofaniu się w czasie? To powtórka z tej samej rozmowy? ALBUS Masz rację, jesteśmy frajerami. Genialnie wychodzi nam przegrywanie i powinniśmy wykorzystać naszą wiedzę. Frajerem nie zostaje się ot tak. Frajerów trzeba uczyć frajerstwa, a robi się to tylko w jeden sposób, o którym sami wiemy najlepiej — poprzez upokorzenie. Musimy upokorzyć Cedrika i tak właśnie zrobimy w drugim zadaniu. Scorpius długo myśli, po czym się uśmiecha. SCORPIUS To niegłupia strategia.
ALBUS Wiem. SCORPIUS Wręcz genialna — upokorzyć Cedrika, żeby ocalić Cedrika. Bardzo mądre. A co z Rose? ALBUS To będzie wybuchowa niespodzianka. Poradziłbym sobie bez ciebie, ale chcę, żebyś mi towarzyszył. Chcę, żebyśmy zrobili to razem. Razem wszystko naprawili. Więc... pójdziesz ze mną? SCORPIUS Chwileczkę, czy to drugie zadanie nie odbywa się - nie odbywało się - w jeziorze? A tobie nie wolno opuszczać budynku szkoły. Albus uśmiecha się szeroko. ALBUS No właśnie co do tego... Musimy iść na pierwsze piętro i znaleźć łazienkę dla dziewczyn.
AKT DRUGI SCENA SIEDEMNASTA HOGWART, SCHODY Zamyślony Ron schodzi po schodach. Gdy zauważa Hermionę, wyraz jego twarzy zupełnie się zmienia. RON Cześć, pani profesor.
Hermiona spogląda na niego, jej serce bije szybciej (choć na pewno by się do tego nie przyznała). HERMIONA Witaj, Ron. Co ty tu robisz? RON Panju wpakował się w kłopoty na zajęciach z eliksirów. Oczywiście się popisywał, połączył niewłaściwe składniki i teraz nie ma brwi, ma za to sumiaste wąsy, w których mu nie do twarzy. Nie chciałem przyjść, jednak Padma mówi, że zarost synów to sprawa ojców. Zrobiłaś coś z włosami? HERMIONA Chyba tylko się uczesałam. RON No tak. Do twarzy ci w uczesanych. Hermiona patrzy na Rona nieco dziwnym wzrokiem. HERMIONA Ron, czy możesz przestać tak mi się przyglądać? RON (zbiera się na odwagę) Wiesz, syn Harry'ego, Albus wziął nas za małżeństwo. Ha, ha. Ha. Ha. Idiotyzm, wiem. HERMIONA Rzeczywiście idiotyzm. RON Sądził nawet, że mamy córkę. To by było dziwne, prawda? Patrzą sobie w oczy. Hermiona pierwsza odwraca wzrok.
HERMIONA Co najmniej dziwne. RON No właśnie. Jesteśmy przyjaciółmi i tyle. HERMIONA Ponad wszelką wątpliwość. Przyjaciółmi. I tyle. RON Przyjaciółmi i tyle. Zabawne słowo... Przyjaciele. Ale nie takie znowu zabawne. W sumie zwyczajne słowo. Przyjaciele. Przyjaciel. Zabawny przyjaciel. Ty, moja zabawna przyjaciółka, moja Hermiona. To znaczy, nie moja Hermiona, rozumiesz. Nie moja, skąd. No wiesz... HERMIONA Tak, wiem. Zapada milczenie. Żadne z nich nawet nie drgnie. Jakikolwiek ruch mógłby osłabić powagę sytuacji. W końcu Ron odkasłuje. RON No cóż, muszę iść, zająć się Panju. Trzeba go wdrożyć w zawiłe tajniki pielęgnacji wąsów. Rusza przed siebie, ale odwraca się i patrzy na Hermionę. Ona też na niego patrzy. Ron pośpiesznie idzie dalej. RON Naprawdę bardzo ci do twarzy w tej fryzurze.
AKT DRUGI SCENA OSIEMNASTA HOGWART, GABINET DYREKTORKI Profesor McGonagall jest sama na scenie. Spogląda na mapę i marszczy brwi. Stuka w mapę różdżką. Uśmiecha się do siebie, zadowolona z decyzji. PROFESOR McGONAGALL Koniec psot. Rozlega się łoskot. Scena zdaje się drżeć. Ginny pierwsza wpada przez kominek Za nią pojawia się Harry. GINNY I jak tu zachować godność, pani profesor? PROFESOR McGONAGALL Wróciłeś, Harry. I chyba w końcu udało ci się doprowadzić mój dywan do ruiny. HARRY Muszę znaleźć syna. Oboje musimy. PROFESOR McGONAGALL Harry, zastanawiałam się nad tą sprawą i doszłam do wniosku, że nie chcę brać w tym udziału. Niezależnie od twoich gróźb... HARRY Przychodzę w pokojowych zamiarach Minerwo , nie szukam zwady. Nigdy nie powinienem był tak się do ciebie odzywać. McGONAGALL Uważam że nie wolno się wtrącać w cudze przyjaźnie i sądzę.
HARRY Pragnę przeprosić i ciebie, i Albusa. Czy dasz mi szansę? Za ich plecami bucha kłąb sadzy i pojawia się Draco. PROFESOR McGONAGALL Draco? DRACO On chce zobaczyć się ze swoim synem, a ja ze swoim. HARRY Tak jak mówiłem, mam pokojowe zamiary. Profesor McGonagall przygląda mu się i widzi w jego twarzy szczerość, którą pragnęła zobaczyć. Z kieszeni wyciąga mapę i ją rozkłada. PROFESOR McGONAGALL Pokojowe zamiary są bliskie memu sercu. Stuka w mapę różdżką (Wzdycha) Przysięgam uroczyście, że knuję coś niedobrego. Mapa się rozświetla. Są razem. DRACO W damskiej łazience na pierwszym piętrze. Co oni tam robią, do licha ciężkiego?
AKT DRUGI SCENA DZIEWIĘTNASTA HOGWART, ŁAZIENKA DLA DZIEWCZYN Scorpius i Albus wchodzą do łazienki z dużą wiktoriańską umywalką pośrodku.
SCORPIUS Powtórzmy. Jak ustaliliśmy, nie obędzie się bez zaklęcia powiększającego... ALBUS Tak. Scorpius, mógłbym cię prosić o to mydło? SCORPIUS (bierze mydło z umywalki.) Engorgio! Przez całą łazienkę wystrzeliwuje błyskawica, a mydło czterokrotnie się powiększa. SCORPIUS Niezłe, to im zamydli oczy. ALBUS Drugie zadanie — jezioro. Musieli wydobyć coś, co utracili. Okazało się, że to... SCORPIUS Że to osoby, z którymi byli blisko związani. ALBUS Aby pokonać jezioro, Cedrik użył zaklęcia Bąblogłowy. Trzeba tylko popłynąć za nim i użyć zaklęcia powiększającego, żeby go powiększyć. Wiemy że ze względu na zmieniacz czasu musimy się śpieszyć. Dotrzemy do niego, powiększymy mu głowę. Jak Cedrik wypływa na powierzchnię i popatrzymy jak wypływa na powierzchnię -w ten sposób nie wykona zadania i odpadnie z turnieju. SCORPIUS Nadal nie powiedziałeś mi, jak się dostaniemy do jeziora...
Z umywalki nagle tryska strumień wody, a za nim wzbija się przemoczona JĘCZĄCA MARTA. JĘCZĄCA MARTA Mmm. Przyjemnie. Kiedyś za tym nie przepadałam, ale w moim wieku trzeba korzystać, z czego się da. SCORPIUS No jasne. Jesteś genialny. Jęcząca Marta... Jęcząca Marta pikuje na Scorpiusa. JĘCZĄCA MARTA Jak mnie nazwałeś? Niby że ja jęczę? Sądzisz, że ja jęczę? Ja jęczę? Ja? SCORPIUS Nie, to nie tak... JĘCZĄCA MARTA Jak mam na imię? SCORPIUS Marta JĘCZĄCA MARTA No właśnie. Marta. Marta Elizabeth Warren... ładne imię... i nazwisko... więc czemu zaraz Jęcząca? SCORPIUS Eee... JĘCZĄCA MARTA (chichocze) Do mojej łazienki już od dawna nie zaglądali chłopcy. Chłopcy w łazience dla dziewczyn! Właściwie tak nie wolno... Ale muszę przyznać, że zawsze miałam słabość do Potterów. I trochę do Malfoyów. Jak mogę wam pomóc?
ALBUS Byłaś tam, Marto? Byłaś w jeziorze. Pisali o tobie. Na pewno można dopłynąć tam rurami. JĘCZĄCA MARTA Byłam wszędzie. Co konkretnie masz na myśli? ALBUS Drugie zadanie, to z jeziorem. W Turnieju Trójmagicznym, ćwierć wieku temu. Z Harrym i Cedrikiem. JĘCZĄCA MARTA Jaka szkoda, że ten ładny musiał zginąć. Nie to, żeby twój ojciec nie był ładny, ale Cedrik Diggory... Zdumielibyście się, ile dziewczyn rzucało miłosne zaklęcia w tej łazience... A jak płakały po jego śmierci... ALBUS Pomóż nam, Marto. Pomóż nam dostać się do jeziora. JĘCZĄCA MARTA Myślicie, że mogę wam pomóc przenieść się w czasie? ALBUS Zależy nam na tym, żebyś dochowała tajemnicy. JĘCZĄCA MARTA Uwielbiam tajemnice. Nie pisnę ani słowa. Prędzej padnę trupem, niż wyjawię wasz sekret. Trupem albo tym, czym padają duchy. Albus kiwa głową do Scorpiusa, który pokazuje jęczącej Marcie zmieniacz czasu.
ALBUS Umiemy przenosić się w czasie, a ty pomożesz nam popłynąć rurami. Ocalimy Cedrika Diggory'ego. JĘCZĄCA MARTA (uśmiecha się szeroko) Zapowiada się dobra zabawa. ALBUS Nie mamy czasu do stracenia. JĘCZĄCA MARTA Umywalka, ta umywalka, ma odpływ prowadzący prosto do jeziora. To niezgodne z przepisami, ale ta szkoła od zawsze wymaga modernizacji. Wystarczy, że dacie nura, a rury same was poprowadzą do celu. Albus wchodzi do umywalki, jednocześnie zrzucając szatę. Scorpius idzie w jego ślady. Albus wręcza Scorpiusowi garść zielonych liści w torebce. ALBUS Trochę dla ciebie i trochę dla mnie. SCORPIUS Skrzeloziele? Użyjemy skrzeloziela, żeby oddychać pod wodą? ALBUS Tak jak mój tata. Gotowy? SCORPIUS Pamiętaj, że tym razem musimy kontrolować upływ czasu ALBUS Mamy tylko pięć minut. Potem wylądujemy z powrotem w czasie teraźniejszym.
SCORPIUS Powiedz, że wszystko będzie dobrze. ALBUS (z uśmiechem) Będzie bardzo dobrze. W drogę. Albus zjada skrzeloziele i znika w umywalce. SCORPIUS Albusie, nie... Albusie... Podnosi wzrok. Został sam na sam z jęczącą Martą. JĘCZĄCA MARTA Lubię dzielnych chłopców. SCORPIUS (trochę przestraszony, a trochę mężny) W takim razie jestem całkiem gotowy. Na wszystko. Zjada skrzeloziele i znika w odpływie. Jęcząca Marta zostaje sama na scenie. Błyska oślepiające światło i przy wtórze potężnego huku czas się zatrzymuje, potem zawraca, a po chwilowym wahaniu zaczyna biec wstecz... Chłopcy znikli. Wpada Harry ze zmarszczonymi brwiami, za nim Draco, Ginny i profesor McGonagall. HARRY Albus... Albus... GINNY Nie ma go. Znajdują na podłodze szaty chłopców. PROFESOR McGONAGALL (spogląda na mapę) Zniknął nie przemieszcza się pod Hogwartem.
DRACO Jak on to robi? JĘCZĄCA MARTA Używa takiego ładnego drobiazgu... HARRY Marto! JĘCZĄCA MARTA oj, wpadłam. A tak starałam się ukryć. Cześć, Harry. Cześć, Draco. Znów byliście niegrzeczni? HARRY Jakiego drobiazgu używa? JĘCZĄCA MARTA To chyba był sekret, ale nie potrafię niczego przed tobą ukryć, Harry. Jak to możliwe, że z wiekiem jesteś coraz przystojniejszy? I wyższy... HARRY Mój syn znalazł się w niebezpieczeństwie. Potrzebuję twojej pomocy. Co oni robią, Marto? JĘCZĄCA MARTA Chcą uratować apetycznego chłopca, który nazywa się Cedrik Diggory. Harry natychmiast uświadamia sobie, co się stało. Jest przerażony. PROFESOR McGONAGALL Przecież Cedrik Diggory nie żyje od wielu lat... JĘCZĄCA MARTA Wydawał się przekonany, że jakoś upora się z tym
problemem. Jest bardzo pewny siebie, Harry, zupełnie jak ty. HARRY Podsłuchał moją rozmowę z Amosem Diggorym, czy to możliwe, że zdobył zmieniacz czasu z ministerstwa? Nie, wykluczone. PROFESOR McGONAGALL Ministerstwo dysponuje zmieniaczem czasu? Sądziłam, że je zniszczono. JĘCZĄCA MARTA Wszyscy są tacy niegrzeczni... DRACO Czy ktoś byłby łaskaw mi wyjaśnić, co się dzieje? HARRY Albus i Scorpius nie znikają i się nie pojawiają, tylko podróżują. Podróżują w czasie. AKT DRUGI SCENA DWUDZIESTA TURNIEJ TRÓJMAGICZNY, JEZIORO, 1995 LUDO BAGMAN Panie i panowie, chłopcy i dziewczęta, zapraszam na największy, najwspanialszy i jedyny w swoim rodzaju TURNIEJ TRÓJMAGICZNY! Jeśli jesteście z Hogwartu, wznieście okrzyk. Gromkie okrzyki. Albus i Scorpius płyną teraz przez jezioro, z pełną gracji łatwością zanurzają się w wodzie.
LUDO BAGMAN Jeśli jesteście z Durmstrangu, wznieście okrzyk. Gromkie okrzyki. I JEŚLI JESTEŚCIE Z BEAUXBATONS, WZNIEŚCIE OKRZYK! Okrzyki trochę mniej słabe. Francuzom idzie coraz lepiej. I ruszają... Wiktor to rekin, naturalnie, Fleur wygląda niezwykle, przebojowy Harry korzysta ze skrzeloziela, sprytny Harry, bardzo sprytny, a Cedrik... Co za widok, panie i panowie. Cedrik używa zaklęcia Bąblogłowy, żeby pokonać jezioro. Cedrik Diggory płynie ku nim z głową w bańce powietrza, Albus i Scorpius jednocześnie unoszą różdżki i rzucają w wodzie zaklęcie powiększające. Cedrik odwraca się i patrzy na nich ze zdumieniem. Wtedy trafia go zaklęcie i woda rozświetla się złowieszczo Cedrik powiększa się coraz bardziej. Rozgląda się w panice, a chłopcy patrzą, jak bezradnie wznosi się ku powierzchni wody. LUDO BAGMAN O nie, cóż to... Cedrik Diggory wynurza się z jeziora i najwyraźniej kończy zawody. Panie i panowie, nie mamy zwycięzcy, ale z pewnością mamy przegranego. Cedrik Diggory zamienia się w balon, a ten balon usiłuje odlecieć. I leci, panie i panowie, leci. Wylatuje z zadania i z turnieju, a także... Wielkie nieba, jest coraz dziwniej. Bo wokół Cedrika eksplodują fajerwerki, które układają się w słowa: „Ron kocha Hermionę". Publiczność szaleje z zachwytu. Panie i panowie, proszę spojrzeć na minę Cedrika. To dopiero widok. Prawdziwa tragedia. Można to opisać tylko jednym słowem — upokorzenie.
Albus uśmiecha się szeroko i w wodzie przybija piątkę Scorpiusowi. Albus pokazuje palcem kierunek do góry, Scorpius kiwa głową i obaj płyną na powierzchnię. Gdy Cedrik się unosi, ludzie wybuchają śmiechem i wszystko się zmienia. Świat ciemnieje, staje się niemal czarny, lecz nagle c coś błyska i huczy, a zmieniacz czasu przestaje tykać. Ponownie jesteśmy w teraźniejszości. Nieoczekiwanie pojawia się Scorpius i triumfalnie wyskakuje z wody. SCORPIUS Juuuuuu-huuuuuuul. Rozgląda się ze zdumieniem. Gdzie Albus? Wyrzuca ramiona w powietrze. Udało się! Nadal czeka. Albus? Albus się nie wyłania. Scorpius z powrotem w wodzie, myśli, po czym nurkuje. Znów się wynurza i w panice rozgląda się wokół. Albus... ALBUS... ALBUS. Nagle słychać szept w mowie węży, który szybko okrąża widownię. Nadchodzi. Nadchodzi. Nadchodzi. DOLORES UMBRIDGE Scorpiusie Malfoy, natychmiast wyłaź z wody. Wyciąga go z jeziora. SCORPIUS Proszę pani, potrzebuję pomocy! DOLORES UMBRIDGE Proszę pani? Jestem dyrektorką twojej szkoły, więc zwracaj się do mnie „pani dyrektor".
SCORPIUS Pani jest dyrektorką? Ale przecież... DOLORES UMBRIDGE Jestem dyrektorką i powiem ci, że nawet twoje pochodzenie nie usprawiedliwia takiego lenistwa i łobuzerstwa. SCORPIUS W jeziorze jest chłopiec. Proszę sprowadzić pomoc. Szukam przyjaciela, proszę pani... to znaczy, pani dyrektor. To jeden z uczniów Hogwartu. Szukam Albusa Pottera. DOLORES UMBRIDGE Pottera? Albusa Pottera? Nie ma takiego ucznia. Od lat nie było żadnego Pottera w Hogwarcie a tamten niespecjalnie dobrze skończył. Wątpię, żeby Harry spoczywał w pokoju, raczej w wiekuistej rozpaczy (to dopiero był mąciwoda) SCORPIUS Harry Potter nie żyje? Nagle na widowni czuć podmuch wiatru. Wśród ludzi. Pojawiają się czarne szaty, które przybierają kształt czarnych postaci. To dementorzy. Dementorzy latają nad widownią. Kojarzą się ze śmiercią i złymi mocami. Są tym wszystkim, czego należy się bać. Wysysają duszę z miejsca, w którym się pojawiają. Wiatr nie ustaje. Tak wygląda piekło. I wtedy, wgłębi sali, rozlegają się szepty, które krążą wokoło. Słowa wypowiadane charakterystycznym głosem Voldemorta... Haaarry Pottttter... Sen Harry'ego się ziścił. DOLORES UMBRIDGE Nałykałeś się czegoś? Ukradkiem przemieniłeś się w szlamę? Harry Potter zginął ponad dwadzieścia lat temu podczas nieudanej próby przewrotu w szkole. Był jednym z tych terrorystów Dumbledore 'a, których dzielnie pokonaliśmy w
bitwie o Hogwart. Idziemy. Nie wiem, jaką grę prowadzisz, ale denerwujesz dementorów i kompletnie psujesz Święto Voldemorta. Szepty w mowie węży stają się głośne, przeraźliwie głośne. Olbrzymie transparenty z symbolami węży rozwijają się nad sceną. SCORPIUS Święto Voldemorta? Zapada ciemność.
KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
AKT TRZECI
SCENA PIERWSZA HOGWART, GABINET DYREKTORKI Scorpius wchodzi do gabinetu Dolores Umbridge. Ma na sobie ciemniejszą, bardziej ponurą szatę i wydaje się zamyślony. Jest spięty i czujny. OLORES UMBRIDGE Dziękuję że się zjawiłeś Scorpiusie. SCORPIUS Pani dyrektor. DOLORES UMBRIDGE Scorpiusie, jak wiesz, od dawna uważam, że masz zadatki na prefekta naczelnego. Jesteś urodzonym przywódcą I czystej krwi, świetnie radzisz sobie w sporcie... SCORPIUS W sporcie? DOLORES UMBRIDGE Zbyteczna skromność, Scorpiusie. Widziałam cię na stadionie quidditcha. Prawie zawsze udaje ci się złapać znicz. Jesteś znakomitym uczniem. Grono pedagogiczne ma o tobie wysokie mniemanie, zwłaszcza ja. Rozpływałam się nad tobą w meldunkach do Wróżebnika. Nasza wspólna praca, polegająca na wyłuskiwaniu co większych nieudaczników
spośród uczniów, sprawiła, że szkoła jest bezpieczniejszym i... czystszym miejscem. SCORPIUS Tak? W oddali słychać wrzask, Scorpius odwraca głowę w kierunku hałasu, ale porzuca myśl, która mu przyszła do głowy. Wie, że musi nad sobą panować, i zamierza to robić. DOLORES UMBRIDGE Jednak odkąd trzy dni temu, w Święto Voldemorta, znalazłam cię w jeziorze, zachowujesz się coraz dziwniej. Szczególnie zdumiewa twoja nagła obsesja na punkcie Harry'ego Pottera... SCORPIUS Nie mam żadnej... DOLORES UMBRIDGE Chcesz wiedzieć jak najwięcej na temat bitwy o Hogwart. Wypytujesz kogo popadnie o to, jak i dlaczego zginął Potter. Opętała cię niedorzeczna fascynacja Cedrikiem Diggorym. Scorpiusie, sprawdziliśmy cię na okoliczność zaklęć i klątw. Ponieważ niczego nie udało się nam znaleźć, chciałabym spytać, czy mogę coś zrobić, żeby przywrócić cię do poprzedniego stanu... ? SCORPIUS Nie, nie, już jestem przywrócony. Doświadczyłem chwilowego zaćmienia umysłu, to wszystko. DOLORES UMBRIDGE Zatem możemy kontynuować naszą współpracę? SCORPIUS Oczywiście.
Dolores Umbridge przykłada rękę do serca i krzyżuje dłonie. DOLORES UMBRIDGE Za Voldemorta i Wolę Walki. SCORPIUS (usiłuje ją naśladować) Za... hm... tak.
AKT TRZECI SCENA DRUGA TEREN HOGWARTU KARL JENKINS Cześć, Królu Skorpionie. Scorpius przybija piątkę. Znosi to, choć z wielką przykrością. YANN FREDERICKS Nadal jesteśmy umówieni na jutrzejszy wieczór? KARL JENKINS Chętnie wyprujemy szlamom trochę flaków. POLLY CHAPMAN Scorpiusie? Polly Chapman stoi na schodach, Scorpius odwraca się do niej, zdumiony, że wypowiedziała jego imię. SCORPIUS Polly Chapman?
POLLY CHAPMAN Przejdziemy do rzeczy? Wiem, że wszyscy Czekają, aż powiesz, kogo zaprosisz, no bo powinieneś kogoś zaprosić, a mnie już zapraszały trzy osoby i wiem, że nie tylko ja odmawiam wszystkim. To tak na wszelki wypadek, gdybyś chciał mnie zaprosić. SCORPIUS No tak. POLLY CHAPMAN Byłoby świetnie, gdybyś był zainteresowany, a krążą plotki, że jesteś. Chcę, żeby wszystko było jasne... i w tym momencie też jestem zainteresowana. To nie jest plotka. To fakt. Fakt. SCORPIUS Świetnie, ale... O czym mówimy? POLLY CHAPMAN O Krwawym Balu, naturalnie. Chodzi o to, kogo ty, Król Skorpion, zabierasz na Krwawy Bal. SCORPIUS A ty, Polly Chapman, chcesz, żebym zabrał ciebie na bal? Za jego plecami słychać wrzask. Kto tak wrzeszczy? POLLY CHAPMAN Szlamy, rzecz jasna, w lochach. To przecież twój pomysł. Co się z tobą dzieje? W mordę Pottera, znowu mam krew na butach...Pochyla się i starannie wyciera krew z butów. Tak jak mówi Wróżebnik, sami tworzymy przyszłość, więc jestem tutaj i tworzę przyszłość razem z tobą. Za Voldemorta i Wolę Walki.
SCORPIUS No tak, za Voldemorta. Polly rusza przed siebie, a Scorpius spogląda za nią z przerażeniem. Co to za świat i kim on w nim jest?
AKT TRZECISCENA TRZECIA MINISTERSTWO MAGII, GABINET SZEFA DEPARTAMENTU PRZESTRZEGANIA PRAWA CZARODZIEJÓW Draco prezentuje się imponująco jak nigdy dotąd. Władza od niego bije. Po obu stronach pokoju wiszą ozdobione wizerunkiem ptaka, flagi Wróżebnika, przypominające faszystowskie. DRACO Spóźniłeś się. SCORPIUS To twój gabinet? DRACO Spóźniłeś się i nie wyrażasz skruchy. Może postanowiłeś dodatkowo skomplikować problem. SCORPIUS Ty jesteś szefem Departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziejów? DRACO Jak śmiesz?! Muszę się wstydzić za ciebie, każesz mi czekać i na dodatek nie przepraszasz!
SCORPIUS Przepraszam. DRACO Sir. SCORPIUS Przepraszam, sir. DRACO Nie wychowałem cię na niedojdę, Scorpiusie. wychowałem cię tak, żebyś mnie upokarzał w Hogwarcie.
Nie
SCORPIUS Upokarzał, sir? DRACO A co może upokarzać bardziej niż rozpytywanie o Harry'ego Pottera? Jak śmiesz hańbić nazwisko Malfoy?! SCORPIUS O, nie. Ty za to odpowiadasz? Nie, nie. To niemożliwe DRACO Scorpiusie... SCORPIUS W dzisiejszym „Proroku Codziennym" napisali, że trzej czarodzieje wysadzali mosty, żeby sprawdzić, ilu mugoli da się zabić w jednym wybuchu. To twoja robota? DRACO Stąpasz po bardzo śliskim gruncie. SCORPIUS Obozy śmierci dla szlam, tortury, palenie żywcem tych, którzy
się sprzeciwiają. Ile z tego jest twoją inicjatywą? Mama zawsze powtarzała, że jesteś lepszym człowiekiem, niż mi się wydaje, ale w gruncie rzeczy jesteś właśnie taki, co? Jesteś mordercą, oprawcą... Draco wstaje, chwyta Scorpiusa i mocno go przyciąga. Scorpius pada na biurko. Brutalność jest nieoczekiwana i niebezpiecznie gwałtowna. DRACO Nie wspominaj jej nadaremno Scorpiusie. W ten sposób nie zyskasz przewagi w dyskusji. Zasłużyła na coś lepszego. Scorpius milczy, wstrząśnięty i przerażony, Draco to widzi i puszcza jego głowę. Nie lubi krzywdzić syna. Poza tym, nie. Ci idioci wysadzający mugoli w powietrze to nie moja robota, chociaż to mnie Wróżebnik poprosi o przekupienie mugolskiego premiera złotem... Twoja matka naprawdę tak o mnie mówiła? SCORPIUS Powiedziała, że dziadek za nią nie przepadał i był przeciwny waszemu małżeństwu. Uważał, że za bardzo lubi mugoli i jest za słaba, ale ty mu się postawiłeś - dla niej. Mówiła, że to najodważniejszy czyn, jakiego była świadkiem. DRACO Przy twojej matce bardzo łatwo było dokonywać odważnych czynów. SCORPIUS Ale to byłeś inny ty. Patrzy na ojca, który marszczy brwi i przypatruje się synowi.
Robiłem złe rzeczy, ty jeszcze gorsze. Czym się staliśmy tato? DRACO Niczym. Jesteśmy tacy jak zawsze. SCORPIUS Jesteśmy Malfoyami. Z powodzeniem można założyć, że za sprawą tej rodziny świat staje się coraz mroczniejszy. To daje Draconowi do myślenia. Patrzy uważnie na Scorpiusa. DRACO Te wygłupy w szkole... Co cię opętało? SCORPIUS Nie chcę być taki, jaki jestem. DRACO A skąd ten pomysł? Scorpius zastanawia się rozpaczliwie, jak opisać swoją historię. SCORPIUS Ujrzałem siebie w innym świetle. DRACO Wiesz, co najbardziej kochałem w twojej matce? Zawsze pomagała mi odnaleźć światło w ciemności. Dzięki niej świat, a przynajmniej mój świat, był mniej... Jak to ująłeś? Mroczny. SCORPIUS Naprawdę? Draco przygląda się synowi.
DRACO Odziedziczyłeś po niej więcej, niż mi się wydawało. Cokolwiek robisz, bądź ostrożny. Nie mogę stracić i ciebie. Pauza, Draco uważnie patrzy na Scorpiusa. SCORPIUS Tak. Sir. Draco spogląda na syna po raz ostatni. Próbuje zrozumieć, co się dzieje w jego głowie. DRACO Za Voldemorta i Wolę Walki. Scorpius patrzy na niego i wycofuje się z gabinetu. SCORPIUS Za Voldemorta i wolę walki.
AKT TRZECI, SCENA CZWARTA HOGWART, BIBLIOTEKA Scorpius wchodzi i zaczyna gorączkowo przeglądać książki. Znajduje podręcznik do historii. SCORPIUS Jakim cudem Cedrik został śmierciożercą? Co mi umknęło? Rzuć światło, wyjaw swoje tajemnice. Co przegapiłem? CRAIG BOWKER JR Dlaczego tu jesteś?
Scorpius odwraca głowę i widzi przerażonego Craiga w obszarpanym i sfatygowanym stroju. SCORPIUS A dlaczego nie miałbym tu być? CRAIG BOWKER JR Bo nie jest jeszcze gotowa. Pracuję najszybciej jak się da, ale profesor Snape strasznie dużo zadaje, a pisanie dwóch wypracowań w dwóch różnych stylach... Nie to, żebym narzekał. Przepraszam. SCORPIUS Zacznij jeszcze raz, od początku. Co nie jest gotowe? CRAIG BOWKERJR Twoja praca domowa z eliksirów. Bardzo chętnie ją napiszę, wręcz z wdzięcznością, bo ty nienawidzisz odrabiania lekcji i książek. Przecież wiesz, że jeszcze nigdy cię nie zawiodłem. SCORPIUS Nienawidzę odrabiania lekcji? CRAIG BOWKERJR Jesteś Królem Skorpionem. Jasne, że nienawidzisz odrabiania lekcji. Co robisz z Dziejami magii? Czy mogę zająć się także tą pracą? Pauza, Scorpius przez chwilę spogląda na Craiga i odchodzi, Craig schodzi ze sceny. Scorpius wraca po chwili, marszczy brwi. SCORPIUS Czy on powiedział Snape?
AKT TRZECI SCENA PIĄTA HOGWART, KLASA ELIKSIRÓW Scorpius wpada do klasy eliksirów i zatrzaskuje za sobą drzwi. Severus Snape podnosi na niego wzrok. SNAPE Nie nauczyli cię pukać, chłopcze? Scorpius patrzy na Snape'a lekko zadyszany, lekko niepewny, lekko rozradowany. SCORPIUS Severus Snape. To dla mnie zaszczyt. SEVERUS SNAPE Wystarczy „panie profesorze". Może i zachowujesz się jak król tej szkoły, Malfoy, ale to nie znaczy, że wszyscy jesteśmy twoimi poddanymi. SCORPIUS Ale pan stanowi odpowiedź... SNAPE Jakże mi miło. Jeśli masz coś do powiedzenia, chłopcze, powiedz to, a jeśli nie, zamknij za sobą drzwi z drugiej strony. SCORPIUS Potrzebuję pańskiej pomocy. SNAPE Żyję, aby służyć. SCORPIUS Ale nie wiem, jakiej pomocy potrzebuję. Czy nadal działa pan
pod przykrywką? Dumbledora?
Wciąż
pracuje
pan
potajemnie
dla
SNAPE Dla Dumbledora? Dumbledore nie żyje. A pracowałem dla niego zupełnie oficjalnie - uczyłem w jego szkole. SCORPIUS Nie, nie tylko tym się pan zajmował. Pilnował pan dla niego śmierciożerców i był pan jego doradcą. Wszyscy myśleli, że zginął z pana ręki, ale okazało się, że pan go wspierał. Ocalił pan świat. SNAPE To bardzo niebezpieczne zarzuty, chłopcze. Wątpię, aby nazwisko Malfoy powstrzymało mnie przed wymierzeniem ci kary. SCORPIUS A gdybym powiedział panu, że istnieje inny świat, w którym Voldemort zginął w bitwie o Hogwart, świat, w którym Harry Potter i Gwardia Dumbledora zwyciężyli... Jakby się pan poczuł, panie profesorze? SNAPE Powiedziałbym, że pogłoski o utracie rozumu przez pupilka Hogwartu, Króla Skorpiona, są ze wszech miar uzasadnione. SCORPIUS Skradziono zmieniacz czasu. Ja go ukradłem, razem z Albusem. Próbowaliśmy ożywić Cedrika Diggory'ego, wróciliśmy do czasu, kiedy zginął. Staraliśmy się nie dopuścić do jego zwycięstwa w Turnieju Trójmagicznym, ale przez nas zamienił się w niemal całkiem innego człowieka. SNAPE Harry Potter wygrał Turniej Trójmagiczny.
SCORPIUS Ale nie miał wygrać sam. Cedrik miał wygrać razem z nim. Upokorzyliśmy go jednak i wykluczyliśmy z turnieju. W wyniku poniżenia został śmierciożercą. Nie mam pojęcia, co zrobił w bitwie o Hogwart, czy kogoś zabił, czy nie. Na pewno jednak zrobił coś, co wszystko zmieniło. SNAPE Cedrik Diggory zabił tylko jednego czarodzieja, i to niezbyt ważnego - Neville'a Longbottoma. SCORPIUS Oczywiście! No tak! Profesor Longbottom miał zabić Nagini, węża Voldemorta. Nagini musiała zginąć, zanim zginie Voldemort. No właśnie! Rozwiązał pan zagadkę!! Odmieniliśmy Cedrika, który potem zabił Neville'a, przez co Voldemort wygrał bitwę. Widzi pan? Teraz już pan rozumie? SNAPE Widzę, że to jakaś gierka. Wyjdź, Malfoy, zanim powiadomię twojego ojca i wpakuję cię w potężne j kłopoty. Scorpius myśli przez chwilę, po czym rozpaczliwie -wykłada ostatnią kartę. SCORPIUS Kochał pan jego matkę. Nie pamiętam wszystkiego, ale wiem, że kochał pan jego matkę. Matkę Harry'ego, Lily. Wiem, że przez lata pracował pan pod przykrywką, i wiem, że bez pana na pewno nie zwyciężylibyśmy w tej wojnie. Skąd bym to wiedział, gdybym nie widział innego świata? Przytłoczony Snape milczy. Tylko Dumbledore to wiedział, prawda? A kiedy pan go stracił, musiał pan czuć się bardzo osamotniony. Wiem, że jest
pan dobry. Harry Potter mówił swojemu synowi, że jest pan wielkim człowiekiem. Snape wpatruje się w Scorpiusa, niepewny, co się właściwie dzieje. Zastanawia się, czy to podstęp. Wyraźnie się pogubił. SNAPE Harry Potter nie żyje. SCORPIUS W moim świecie żyje. Powiedział, że był pan najodważniejszym człowiekiem, z jakim miał do czynienia. Znał pana sekret. Miał świadomość co pan zrobił dla Dumbledora, i bardzo pana za to podziwiał. Właśnie dlatego nazwał swojego syna, mojego najlepszego przyjaciela, Albus Severus, na cześć pana i Dumbledora. Proszę... dla Lily, dla świata, niech mi pan pomoże. Snape zamiera. Jest głęboko poruszony. Snape po zastanowieniu podchodzi do Scorpiusa, wyciągając jednocześnie różdżkę. Przestraszony Scorpius cofa się o krok. Snape celuje różdżką w drzwi. SNAPE Colloportus! Niewidzialny zamek blokuje drzwi, a Snape otwiera właz z tylu pracowni. No to chodź... SCORPIUS Jedno pytanie. Dokąd właściwie idziemy? SNAPE Musieliśmy się przenosić wiele razy. Niszczyli wszystkie nasze kryjówki. Tędy schodzimy do pomieszczenia ukrytego w
korzeniach wierzby bijącej. SCORPIUS Musieliśmy? Jacy my? SNAPE Zobaczysz.
AKT TRZECI SCENA SZÓSTA SIEDZIBA SZTABU Hermiona przygważdża do stołu Scorpiusa. Wygląda imponująco. W spłowiałych szatach, z płonącymi oczami jest stuprocentową wojowniczką i całkiem jej z tym do twarzy. HERMIONA Rusz się jeszcze raz, a zrobię ci żabę z mózgu i zmienię ręce w gumę. SNAPE On nam nie zagraża (Pauza) Wiesz co, nigdy nie umiałaś słuchać. Byłaś koszmarną nudziarą jako uczennica i jesteś koszmarną nudziarą jako... kimkolwiek tam sobie jesteś. HERMIONA Byłam doskonałą uczennicą. SNAPE Byłaś średnią, zupełnie przeciętną uczennicą. On jest po naszej stronie!
SCORPIUS Naprawdę, Hermiono. Hermiona nieufnie patrzy na Scorpiusa. HERMIONA Większość ludzi zwraca się do mnie po nazwisku. Granger. I nie wierzę w ani jedno twoje słowo, Malfoy. SCORPIUS Proszę... dla Lily, dla świata, niech mi pan pomoże. To wszystko moja wina. Moja i Albusa. HERMIONA Albusa? Albusa Dumbledora? Co Albus Dumbledore ma z tym wspólnego? SNAPE Nie chodzi mu o Dumbledora. Może lepiej usiądź. Wpada Ron. Jest rozczochrany, w niechlujnym stroju. Wizerunek buntownika pasuje do niego nieco mniej niż do Hermiony. RON Snape, cóż za zaszczyt nas... (Zauważa Scorpiusa i natychmiast ogarnia go niepokój.) A ten co tutaj robi? Nieporadnie wyciąga różdżkę. Jestem uzbrojony i... bardzo niebezpieczny i poważnie ci radzę... Uświadamia sobie, że trzyma różdżkę za niewłaściwy koniec, więc ją odwraca. ...żebyś zachował daleko posuniętą ostrożność.
SNAPE On nam nie zagraża, Ron. Ron patrzy na Hermionę, która kiwa głową. RON Dumbledore'owi niech będą dzięki.
AKT TRZECI SCENA SIÓDMA SIEDZIBA SZTABU Hermiona siedzi i przygląda się zmieniaczowi czasu, a Ron usiłuje przyswoić sobie to, co przed chwilą usłyszał. RON Chcesz mi powiedzieć, że cała ta historia zaczęła się od... Neville'a Longbottoma? Dziwne to. HERMIONA Ale prawdziwe, Ron. RON No tak. A jesteś pewna, bo... HERMIONA Bo to, co wie o Snapie i o nas wszystkich... Nie ma mowy, żeby... RON Może jest wyjątkowo domyślny?
SCORPIUS Nie jestem. Pomożecie? RON Tylko my możemy pomóc. Gwardia Dumbledora bardzo się skurczyła od czasów swojej świetności. Prawdę mówiąc, zostaliśmy jedynie my, ale nadal walczymy. Ukrywamy się na widoku. Robimy co się da, żeby ich wkurzyć. Ta oto Granger jest poszukiwana listem gończym. Ja też jestem poszukiwany. SNAPE (ironicznie) Ale z mniejszym zapałem. HERMIONA Dla jasności - jak było w tym innym świecie? Zanim się wmieszaliście? SCORPIUS Voldemort nie żyje, zginął w bitwie o Hogwart. Harry jest szefem Departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziejów. Ty jesteś ministrem magii. Zaskoczona Hermiona zamiera i z uśmiechem podnosi wzrok. HERMIONA Ja jestem ministrem magii? RON (postanawia przyłączyć się do zabawy) Bosko. A co ja robię? SCORPIUS Ty prowadzisz Magiczny Sklep Weasleyów. RON Aha, to ona jest ministrem magii, a ja prowadzę jajcarski sklep?
Scorpius widzi urażoną minę Rona. SCORPIUS Skupiasz się przede wszystkim na wychowywaniu dzieci RON Super. Mam nadzieję, że ich matka to laska, i... SCORPIUS (zarumieniony) Hm... Eee... To zależy, kogo uważasz za... Bo tak się składa, że to jakby wy dwoje macie dzieci... razem. Córkę i syna. Oboje patrzą na niego ze zdumieniem. Jesteście małżeństwem, kochacie się i w ogóle. Poprzednim razem też byliście w szoku. Ty pracowałaś jako nauczycielka obrony przed czarną magią, a Ron ożenił się z Padmą. Zawsze jesteście zaskoczeni. Hermiona i Ron patrzą na siebie, po czym odwracają wzrok. Później Ron znowu patrzy na Hermionę i raz po raz pokasłuje, z coraz mniejszym przekonaniem. HERMIONA Weasley, zamykaj usta, kiedy na mnie patrzysz. Ron zamyka usta, ale nadal jest osłupiały. A Snape? Co robi Snape w tym innym świecie? SNAPE Ja pewnie jestem martwy. Patrzy na Scorpiusa, któremu rzednie mina. Snape, uśmiecha się blado.
Mój widok trochę za bardzo cię zaskoczył. Jak? SCORPIUS Dzielnie. SNAPE Kto? SCORPIUS Voldemort. SNAPE Jakie to irytujące. Zapada cisza, Snape się zastanawia. Cóż, śmierć z ręki samego Czarnego Pana chyba nie przynosi ujmy. HERMIONA Tak mi przykro, Severusie. Snape spogląda na nią. Stara się przełknąć gorzką pigułkę i ruchem głowy wskazuje Rona. SNAPE Przynajmniej on nie jest moim mężem. HERMIONA Jakich zaklęć użyliście? SCORPIUS Expelliarmus w pierwszym zadaniu i Engorgio w drugim. RON Zwykłe zaklęcia tarczy powinny załatwić sprawę w obu wypadkach.
SNAPE A potem zniknęliście? SCORPIUS Tak, zmieniacz czasu przeniósł nas z powrotem. O to właśnie chodzi. Ten zmieniacz czasu pozwala spędzić tylko pięć minut w przeszłości. HERMIONA I nadal możecie przemieszczać się wyłącznie w czasie nie w przestrzeni? SCORPIUS Tak, tak, wracasz do tego samego miejsca, w którym się akurat znajdujesz. HERMIONA Interesujące. Snape i Hermiona wiedzą, co to oznacza. SNAPE A więc wyruszymy tylko my dwaj, ja i chłopiec. HERMIONA Nie obraź się, Snape, ale zajmę się tym osobiście... Gra toczy się o zbyt wielką stawkę. SNAPE Hermiono, jesteś najbardziej poszukiwaną buntowniczką w świecie czarodziejów. To będzie wymagało od ciebie opuszczenia kryjówki. Kiedy ostatnim razem wychodziłaś? HERMIONA Dawno temu, niemniej...
SNAPE Jeśli cokolwiek pójdzie nie tak, wróg cię dopadnie, a dementorzy pocałunkiem wyssą z ciebie duszę. HERMIONA Severusie, mam dosyć nieudanych zamachów stanu i dreptania w miejscu. To nasza szansa, by naprawić świat. Kiwa głową na Rona, który wyciąga mapę. HERMIONA Pierwsza część turnieju odbyła się na skraju Zakazanego Lasu. Zawrócimy czas tu, gdzie teraz jesteśmy, udamy się na turniej, zablokujemy zaklęcie, a potem bezpiecznie powrócimy. Da się to zrobić przy zachowaniu odpowiedniej precyzji, a w naszym świecie w ogóle nie będziemy musieli pokazywać się na zewnątrz. Potem znowu zmienimy czas, pójdziemy nad jezioro i zajmiemy się przywróceniem pierwotnego przebiegu drugiego zadania. SNAPE Ryzykujesz wszystko... HERMIONA Jeśli nam się uda, Harry przeżyje, Voldemort zginie, a Wróżebnik nie będzie istnieć. Dla czegoś takiego żadne ryzyko nie jest zbyt wielkie, choć bardzo mi przykro, że przyjdzie ci za to słono zapłacić. SNAPE Czasami nie da się nie ponieść koniecznych kosztów. Patrzą na siebie, Snape kiwa głową, Hermiona również. Chyba nie zacytowałem Dumbledora,prawda? HERMIONA (z uśmiechem) Nie, jestem pewna, że to Severus Snape w najczystszej
postaci. Odwraca się do Scorpiusa i wskazuje zmieniacz czasu. Malfoy... Scorpius przynosi jej zmieniacz czasu, Hermiona z uśmiechem patrzy na urządzenie, jest podekscytowana tym. Cieszy się, że ponownie go użyje, i to w takim celu. Oby zadziałało. Sięga po zmieniacz czasu, który zaczyna wibrować następnie gwałtownie przyśpiesza. Błyska oślepiające światło i przy wtórze potężnego huku czas się zatrzymuje, potem zawraca, a po chwilowym wahaniu zaczyna biec wstecz... z początku powoli... Zniknięciu naszej grupy towarzyszy jasność i donośny hałas.
AKT TRZECI SCENA ÓSMA SKRAJ ZAKAZANEGO LASU, 1994 Ponownie obserwujemy wydarzenia z części pierwszej, ale teraz z tyłu sceny, nie z przodu. Widzimy Albusa i Scorpiusa w szatach Durmstrangu i docierają do nas słowa „największego showmana" (ponownie sam tak siebie nazywa) Ludona Bagmana. Scorpius, Hermiona, Ron i Snape rozglądają się niespokojnie. LUDO BAGMAN Cedrik Diggory jest już na arenie. Wydaje się gotowy. Przestraszony, ale gotowy. Robi unik w jedną stronę potem w
drugą. Dziewczęta mdleją, gdy pikuje, by się ukryć, i krzyczą unisono: „Panie Smoku, nie rób krzywdy naszemu Cedrikowi". Cedrik skręca w lewo i daje nura w prawo, szykując różdżkę... SNAPE To trwa za długo. Zmieniacz czasu zaczyna wibrować. LUDO BAGMAN Jakiegoż to asa w rękawie ma ten dzielny młody przystojniak? Gdy Albus próbuje przywołać różdżkę Cedrika, Hermiona blokuje jego zaklęcie, Albus z rozpaczą patrzy na swoją różdżkę, niepewny, dlaczego nie zadziałała. Potem zmieniacz czasu wiruje. Cała czwórka spogląda na niego i wpada w panikę kiedy zmieniacz ich wciąga. Pies. Przemienił kamień w psa. O psiakrew, Cedriku psi przewodniku, na psa urok!
AKT TRZECI SCENA DZIEWIĄTA SKRAJ ZAKAZANEGO LASU Po powrocie z przeszłości trafiają na skraj lasu. Ron bardzo cierpi, Snape rozgląda się dookoła i natychmiast uświadomią sobie, że wpadli w tarapaty. RON Au. Au. Auuuuuuuuu. HERMIONA Ron... Ron... Co ci się stało?
SNAPE O nie. Wiedziałem. SCORPIUS Za pierwszym razem zmieniacz czasu też coś zrobił Albusowi. RON Dobry moment... żeby nam o tym... powiedzieć SNAPE Jesteśmy na powierzchni. Musimy się stąd zabierać, i to już. HERMIONA Ron, przecież możesz chodzić. Idziemy. Ron wstaje, wrzeszcząc z bólu. Snape podnosi różdżkę. SCORPIUS Udało się? HERMIONA Zablokowaliśmy zaklęcie. Cedrik zachował różdżkę, Tak, zadziałało. SNAPE Ale wróciliśmy w niewłaściwe miejsce - jesteśmy na zewnątrz. Ty jesteś. RON Znów musimy użyć zmieniacza czasu... żeby się stąd wydostać... SNAPE Musimy znaleźć kryjówkę. Jesteśmy kompletnie bezbronni i na widoku. Nagle na widowni czuć podmuch lodowatego wiatru. Wśród
ludzi pojawiają się czarne szaty, które przybierają kształt czarnych postaci. To dementorzy. HERMIONA Za późno. SNAPE Katastrofa. HERMIONA (uświadamia sobie, co musi zrobić) Chcą dopaść tylko mnie. Nie zależy im na żadnym z was. Ron. Kocham cię i zawsze kochałam, ale teraz wszyscy trzej musicie uciekać. Już, natychmiast! RON Co? SCORPIUS Co? RON Możemy najpierw pogadać o tej miłości? HERMIONA To nadal świat Voldemorta. Mam tego dosyć. Odkręcenie następnego zadania zmieni wszystko. SCORPIUS Ale przecież cię pocałują. Wyssą z ciebie duszę. HERMIONA A potem zmienicie przeszłość, więc wcale tego nie zrobią. Biegnijcie. Natychmiast. Dementorzy ich wyczuwają. Ze wszystkich stron zlatują się wrzeszczące kształty.
SNAPE Idziemy! Już! Ciągnie Scorpiusa za ramię, Scorpius niechętnie idzie ze Snapem. Hermiona patrzy na Rona. HERMIONA Ty też idź. RON Mnie też trochę chcą dopaść i naprawdę bardzo cierpię. Poza tym, wiesz, wolę być tutaj Expecto... Gdy unosi ramię, żeby przytrzymuje jego rękę.
rzucić
zaklęcie,
Hermiona
HERMIONA Zatrzymajmy ich tu i dajmy chłopakowi szansę. Ron spogląda na nią i ze smutkiem kiwa głową. Córka. RON I syn. Też mi się to podobało. Rozgląda się dookoła. Wie, jaki los go czeka. Boję się. HERMIONA Pocałuj mnie. Ron myśli przez chwilę, po czym ją całuje. Nagle oboje zostają rozdzieleni gwałtownym szarpnięciem i padają na ziemię. Patrzymy, jak z ich ciał wydostaje się złocisto biała mgiełka. Dementorzy wysysają z nich i dusze. To
przerażające. Scorpius przygląda się temu bezradnie. SNAPE Zejdźmy do wody. Bez pośpiechu. Nie biegnij. Snape spogląda na Scorpiusa. Zachowaj spokój, Scorpiusie. Może i są ślepi, ale wyczują twój strach. Scorpius patrzy na Snape'a. SCORPIUS Właśnie wyssali z nich dusze. Dementor frunie tuż nad nimi i nieruchomieje przed Scorpiusem. SNAPE Skup się na czymś innym, Scorpiusie. Zajmij czymś myśli. SCORPIUS Zimno mi. Nic nie widzę. Wypełnia mnie mgła...otacza mnie. SNAPE Jesteś królem, a ja nauczycielem. Nie zaatakują bez uzasadnionego powodu. Pomyśl o tych, których kochasz, i o tym, dlaczego to robisz. SCORPIUS Słyszę matkę. Pragnie mojej pomocy... ale wie, że nie mogę pomóc. SNAPE Scorpius, posłuchaj mnie - pomyśl o Albusie. Rezygnujesz z królestwa dla Albusa, prawda?
Scorpius jest bezradny. Może się skupić tylko na tych uczuciach, które wywołuje w nim bliskość dementora. Jedna osoba. Wystarczy jedna osoba. Nie potrafiłem ocalić Harry'ego dla Lily, więc będę wierny jej sprawie. Sprawie w którą wierzyła. Całkiem możliwe, że gdzieś po drodze sam uwierzyłem w jej ideały. Scorpius uśmiecha się do Snape'a i z determinacją odsuwa się od dementora. SCORPIUS Świat się zmienia, a my zmieniamy się razem z nim. W tym świecie jest mi lepiej, ale ten świat nie jest lepszy. Nie chcę tego. Nagle pojawia się przed nimi Dolores Umbridge. DOLORES UMBRIDGE Profesor Snape! SNAPE Profesor Umbridge. DOLORES UMBRIDGE Słyszałeś nowiny? Pojmaliśmy tę Hermionę Granger. Była akurat tutaj.
zdradziecką
SNAPE To fantastycznie. Umbridge wpatruje się w Snape'a, a on w nią. DOLORES UMBRIDGE Z tobą. Granger była z tobą.
szlamę
SNAPE Ze mną? To pomyłka. DOLORES UMBRIDGE Z tobą i ze Scorpiusem Malfoyem, uczniem, który coraz bardziej mnie martwi. SCORPIUS No cóż... SNAPE Dolores jesteśmy spóźnieni na lekcje, więc jeśli zechcesz nam wybaczyć... DOLORES UMBRIDGE Skoro jesteście spóźnieni na lekcję, to dlaczego nie wracacie do szkoły? Dlaczego idziecie nad jezioro? Przez chwilę panuje całkowita cisza. Nagle Snape robi cos absolutnie wyjątkowego - uśmiecha się. SNAPE Od jak dawna podejrzewałaś? Umbridge unosi się nad ziemią i rozkłada ramiona, pełna czarnej magii. Wyciąga różdżkę. DOLORES UMBRIDGE Od lat. I powinnam była działać znacznie wcześniej. Snape szybciej macha różdżką. SNAPE Depulso! Umbridge gwałtownie frunie do tyłu.
SNAPE Zawsze za bardzo lubiła teatralne gesty. Teraz już nie ma odwrotu. Niebo jeszcze bardziej ciemnieje. Expecto Patronum! Snape wysyła Patronusa o wyglądzie pięknej, białej łani. SCORPIUS Łania? Patronus Lily. SNAPE Dziwne, co też w człowieku siedzi, prawda? Dementorzy zlatują się ze wszystkich stron, Snape wie, co to oznacza. Musisz uciekać. Ja ich zatrzymam najdłużej, jak się da. SCORPIUS Dziękuję. Jest pan moim światłem w ciemności. Snape wygląda jak prawdziwy bohater. Patrzy na Scorpiusa i uśmiecha się łagodnie. SNAPE Powiedz Albusowi... Przekaż Albusowi Severusowi, jak bardzo jestem dumny, że nosi moje imię. A teraz biegnij. Uciekaj! Łania patrzy na Scorpiusa, po czym rusza przed siebie. Scorpius chwilę się zastanawia, a następnie biegnie za nią. Świat staje się coraz bardziej przerażający. Gdzieś z boku rozlega się mrożący krew w żyłach wrzask. Scorpius dostrzega jezioro i rzuca się do wody. Snape się
przygotowuje. Snape zostaje mocno przyciśnięty do ziemi, a potem wyrzucony wysoko w powietrze. Dementorzy wysysają z niego duszę, wrzaski się nasilają. Łania spogląda na Snape'a pięknymi oczami i znika. Rozlega się huk. Rozbłyska światło i zapada cisza. Długotrwała cisza. Panuje idealny, niczym niezmącony spokój. Nagle Scorpius wypływa na powierzchnię. Oddycha głęboko, rozgląda się dookoła. Spanikowany, gwałtownie chwyta powietrze. Patrzy na niebo, które jest zdecydowanie bardziej błękitne niż wcześniej. Po chwili wynurza się także Albus. Zapada cisza. Scorpius z niedowierzaniem patrzy na Albusa. Obaj głośno oddychają. ALBUS Uff! SCORPIUS Albus! ALBUS Mało brakowało! Widziałeś tego trytona? Tego faceta z takim czymś... I jeszcze to coś z tym... Uch! SCORPIUS To ty. ALBUS Ale było dziwnie. Wydawało mi się, że Cedrik zaczyna rosnąć, ale potem nagle się skurczył. Popatrzyłem na ciebie i miałeś wyciągniętą różdżkę... SCORPIUS Nawet nie masz pojęcia, jak dobrze znowu cię widzieć. ALBUS Widziałeś mnie dwie minuty temu.
Scorpius ściska Albusa w wodzie, co nie jest łatwe. SCORPIUS Sporo się wydarzyło przez ten czas. ALBUS Uważaj, utopisz mnie. Co ty masz na sobie? SCORPIUS Co mam na sobie? (Ściąga szatę) A co ty masz na sobie? Taki Jesteś w Slytherinie! ALBUS Udało się? Zrobiliśmy coś? SCORPIUS Nie. I to cudowne. Albus patrzy na niego z niedowierzaniem. ALBUS Co? Przecież się nie udało. SCORPIUS No właśnie. TAK I I TO JEST FANTASTYCZNE! Mocno rozpryskuje wodę dłońmi, Albus gramoli się na brzeg. ALBUS Scorpius, znowu się przejadłeś słodyczami? SCORPIUS No, proszę, cały ty, Ironiczne Albusowe poczucie humoru. Uwielbiam to.
ALBUS Tak, teraz naprawdę zaczynam się martwić. Pojawia się Harry, który biegnie w stronę wody. Za nim szybko podążają Draco, Ginny i profesor McGonagall. HARRY Albus! Albusie, nic ci nie jest? SCORPIUS (rozradowany) Harry. Harry Potter! I Ginny. I pani profesor McGonagall. I tata. Mój tata. Cześć, tato. DRACO Witaj, Scorpiusie. ALBUS Jesteście tu wszyscy. GINNY Marta nam powiedziała. ALBUS Co się dzieje? PROFESOR McGONAGALL Skoro wróciliście z innego czasu, więc może to wy nam opowiecie? Scorpius natychmiast uświadamia sobie, że wiedzą. SCORPIUS O nie. O, szlag. Gdzie on jest?
ALBUS Skąd właśnie wróciliśmy? SCORPIUS Zgubiłem go! Zgubiłem zmieniacz czasu! ALBUS (z ogromną irytacją patrzy na Scorpiusa) Co takiego zgubiłeś? HARRY Dość tego udawania, Albusie. PROFESOR MCGONAGALL Chyba musicie nam sporo wyjaśnić.
AKT TRZECI SCENA DZIESIĄTA HOGWART, GABINET DYREKTORKI Draco, Ginny i Harry stoją za skruszonymi Scorpiusem i Albusem. Profesor McGonagall gotuje się ze złości. PROFESOR McGONAGALL Żeby było jasne - bezprawnie wyskoczyliście z Ekspresu Hogwart, wdarliście się do Ministerstwa Magii i je okradliście, a w dodatku uznaliście za stosowne zmienić czas, w rezultacie doprowadzając do zniknięcia dwóch osób... ALBUS To rzeczywiście nie brzmi najlepiej PROFESOR McGONAGALL W reakcji na zniknięcie Hugona i Rosę GrangerówWeasleyów ponownie cofnęliście się w czasie. Tym razem z
waszego powodu przepadło nie dwoje, a dużo więcej ludzi. Jakby tego było mało, doprowadziłeś do śmierci swojego ojca, Albusie. Przez was zmartwychwstał najpodlejszy czarodziej w historii świata i zapoczątkował nową epokę czarnej magii. (z ironią) W istocie, panie Potter, to nie brzmi najlepiej. Czy zdajecie sobie sprawę, jakie to było głupie z waszej strony? SCORPIUS Tak, pani profesor. Albus waha się przez chwilę i spogląda na Harrego. ALBUS Tak. HARRY Pani profesor, jeśli można... PROFESOR McGONAGALL Nie można. To, co robicie jako rodzice, to wasza sprawa, ale szkoła jest moja, podobnie jak uczniowie. Ja sama wybiorę dla nich stosowną karę. DRACO Naturalnie. Harry patrzy na Ginny, która kręci głową. PROFESOR McGONAGALL Powinnam was wydalić, ale (spogląda na Harrego) biorąc pod uwagę okoliczności, chyba będzie bezpieczniej, jeśli pozostaniecie pod moją piecza. Macie szlaban, powiedzmy, do końca roku. O świętach w tym roku nawet nie myślcie i nie liczcie na to, że jeszcze kiedykolwiek odwiedzicie Hogsmeade. A to dopiero początek...
Nagle wpada Hermiona, energiczna i stanowcza. HERMIONA Co mi umknęło? PROFESOR McGONAGALL (ostrym tonem) Kultura osobista nakazuje zapukać przed wejściem do pokoju. Może właśnie to ci umknęło, Hermiono Hermiona uświadamia sobie, że przesadziła. . HERMIONA Ach. PROFESOR McGONAGALL Gdybym mogła ukarać ministra, z pewnością szlaban by cię nie ominął. Przechowywać zmieniacz czasu! Co za głupota. HERMIONA Na swoją obronę... PROFESOR McGONAGALL I ukryć go w regale! Schowałaś go w regale z książkami. Przecież to wręcz śmiechu warte. HERMIONA Minerwo... (Głośno nabiera powietrza) Pani profesor... PROFESOR McGONAGALL Twoje dzieci w ogóle nie istniały! Hermiona nie wie, co odpowiedzieć. To się zdarzyło w mojej szkole, pod moim nosem. Po tym wszystkim, czego dokonał Dumbledore, nie mogłabym spojrzeć
sobie w oczy.... HERMIONA Wiem. Profesor McGonagall przez chwilę dochodzi do siebie. PROFESOR McGONAGALL (do Albusa I Scorpiusa) Wasz zamiar ocalenia Cedrika był szczytny, choć chybiony. W istocie, wygląda na to, że obaj wykazaliście się odwagą. Jednak nawet twój ojciec, Albusie, czasem nie zważał na to, że męstwo nie usprawiedliwia głupoty. Zawsze należy myśleć - myśleć o konsekwencjach. Świat pod rządami Voldemorta to... SCORPIUS Okropny świat. PROFESOR McGONAGALL Jesteście tacy młodzi. (Patrzy na Harry'ego, Dracona, Ginny i Hermionę) Wszyscy jesteście młodzi. Nie macie pojęcia, jak mroczne bywały wojny czarodziejów. Wykazaliście się lekkomyślnością, narażając świat, którego stworzenie i zachowanie wymagały ogromnego poświęcenia. Dokonali tego wspaniali ludzie, w tym nasi bardzo bliscy przyjaciele, wasi i moi. ALBUS Tak, pani profesor. SCORPIUS Tak, pani profesor. PROFESOR McGONAGALL A teraz zmykajcie. Idźcie sobie wszyscy i znajdźcie mi m ten zmieniacz czasu.
AKT TRZECI SCENA JEDENASTA HOGWART, DORMITORIUM SLYTHERINU Albus siedzi w swojej sypialni. Wchodzi Harry i patrzy na syna. Jest wściekły, ale stara się tego nie okazywać. HARRY Dziękuję, że pozwoliłeś mi tu przyjść. Albus się odwraca i kiwa ojcu głową. On też jest ostrożny. HARRY Na razie nie udało się znaleźć zmieniacza czasu. Trwają rozmowy z trytonami w sprawie rozgrzebania dna jeziora. Siada niepewnie. Ładny pokój. ALBUS Zieleń to uspokajająca barwa, prawda? To znaczy, pokoje Gryffindoru są bardzo fajne, ale problem z czerwienią , jest taki, że podobno można od niej ześwirować. Nie to, żebym cokolwiek sugerował... HARRY Czy możesz mi wyjaśnić, dlaczego próbowałeś to zrobić? ALBUS Przyszło mi do głowy, że mógłbym... coś zmienić. Pomyślałem, że to nie w porządku, co się stało z Cedrikiem. HARRY Oczywiście, że to nie w porządku, Albusie. Sądzisz, że tego
nie wiem? Byłem tam i widziałem, jak umierał. Ale zrobić coś podobnego... tak ryzykować... ALBUS Wiem. HARRY (nie potrafi już dłużej tłumid gniewu) Jeśli próbowałeś pójść w moje ślady, to zabrałeś się do tego ze złej strony. Nie prosiłem się o przygody, zostałem w nie wciągnięty. Postąpiłeś naprawdę lekkomyślnie, i to było głupie i niebezpieczne. W ten sposób mogłeś zniszczyć wszystko... ALBUS Wiem. W porządku, wiem. Pauza, Albus ociera łzę, Harry to zauważa i oddycha głęboko. Udaje mu się odzyskać spokój. HARRY Wiesz, ja również się myliłem. Sądziłem, że Scorpius to syn Voldemorta. Nie był czarną chmurą. ALBUS Nie. HARRY Trzymam mapę pod kluczem. Więcej jej nie zobaczysz. Mama zostawiła twój pokój dokładnie w takim stanie, w jakim był, kiedy uciekłeś. Wiedziałeś o tym? Nie wpuściła mnie tam, nikogo nie wpuściła. Naprawdę ją wystraszyłeś... I mnie też. ALBUS Naprawdę cię wystraszyłem? HARRY Tak.
ALBUS Myślałem, że Harry Potter niczego się nie boi. HARRY Tak o mnie myślisz? Albus patrzy na ojca, próbując go rozgryźć. ALBUS Scorpius chyba nie mówił ale kiedy wróciliśmy po tym, jak nie udało nam się z pierwszym zadaniem, nagle znalazłem się w Gryffindorze. Między tobą a mną nic się nie poprawiło, więc powodem naszych problemów nie jest to, że trafiłem do Slytherinu. Chodzi ó coś Innego. HARRY Tak, wiem. Chodzi o coś innego.(Harry patrzy na Albusa.) Wszystko w porządku, Albusie? ALBUS Nie. HARRY U mnie też nie.
AKT TRZECI SCENA DWUNASTA SEN, DOLINA GODRYKA, CMENTARZ Mały Harry stoi przy grobie, który tonie w kwiatach. Ściska w dłoni mały bukiet. CIOTKA PETUNIA No już, kładź te swoje paskudne kwiatki i idziemy. Zdążyłam
znienawidzić tę nędzną wioseczkę. Nie wiem, co mi W ogóle przyszło do głowy. Dolina Godryka, chyba Godryka-bezbożnika. To miejsce to siedlisko nieczystości. Dalej, pośpiesz się. Harry podchodzi do grobu i stoi jeszcze przez chwilę. No już, Harry, nie mam na to czasu. Dudziaczek ima dziś zbiórkę zuchów, a wiesz, że nie cierpi się spóźniać. MAŁY HARRY Ciociu Petunio. Jesteśmy ich ostatnimi żyjącymi krewnymi, prawda? CIOTKA PETUNIA Tak. Ty i ja, tak. MAŁY HARRY A oni... Nikt ich nie lubił? Mówiłaś, że nie mieli przyjaciół. CIOTKA PETUNIA Lily próbowała, poczciwina, naprawdę się starała. To nie jej wina, że odstręczała ludzi swoim charakterem. Chodziło o jej żywiołowość, jej zachowanie. Tak już miała. A twój ojciec był okropnym człowiekiem, po prostu wstrętnym. W ogóle nie mieli przyjaciół, żadne z nich. MAŁY HARRY Więc chciałem zapytać, skąd tyle kwiatów? Dlaczego jest tak dużo kwiatów na ich grobie? Ciotka petunia rozgląda się, patrzy na kwiaty tak, jakby ujrzała je po raz pierwszy. Jest do głębi poruszona. Podchodzi i siada przy grobie siostry, próbując walczyd z emocjami, ale się poddaje.
CIOTKA PETUNIA Hm, no tak. Jest tu ich... trochę. Pewnie wiatr je przywiał z innych grobów albo ktoś stroi sobie żarty. Tak, to najbardziej prawdopodobne, że jakiś młody padalec ma za dużo wolnego czasu, więc pozbierał kwiaty z innych grobów i wysypał je tutaj... MAŁY HARRY Ale na wszystkich wiązankach są ich imiona... „Lily i Jamesie, nigdy nie zapomnimy tego, co zrobiliście", „Lily i Jamesie, Wasze poświęcenie.. VOLDEMORT Dobiega mnie woń wyrzutów sumienia, w powietrzu wisi smród poczucia winy... CIOTKA PETUNIA (do Małego Harry'ego) Odejdź. Odejdź stąd. Odciąga go. Nad grobem Potterów wznosi się ręka Voldemorta, a po chwili wyłania się cała postad. Nie widzimy jego twarzy, ale okryta szatą sylwetka budzi przerażenie. Wiedziałam, że to niebezpieczne miejsce. Im szybciej opuścimy Dolinę Godryka, tym lepiej. Ściąga małego Harrego ze sceny, ale on odwraca się do Voldemorta. VOLDEMORT Nadal widzisz moimi oczyma, Harry Potterze? Wstrząśnięty mały Harry odchodzi, a z szaty Voldemorta wyskakuje Albus i rozpaczliwie wyciąga rękę ku ojcu. ALBUS Tato... Tato...
Słychać słowa w języku węży. Nadchodzi. Nadchodzi. Nadchodzi. Rozlega się wrzask. Z widowni dobiegają szepty w języku węży.Słowa wypowiadane charakterystycznym głosem VOLDEMORTA... Haaarry Pottttter...
AKT TRZECI SCENA TRZYNASTA DOM HARRYEGO I GINNY POTTERÓW, KUCHNIA Harry jest w okropnym stanie. Przeraża go to, co jak sądzi mówią mu sny. GINNY Harry? Harry? Co się stało? Krzyczałeś. HARRY Te sny... Nadal je mam. GINNY Było mało prawdopodobne, że natychmiast się skończą. Mamy za sobą trudne chwile... HARRY Ale ja nigdy nie pojechałem z Petunią do Doliny Godryka. GINNY Harry, przerażasz mnie.
HARRY On wciąż tu jest, Ginny. GINNY Kto? HARRY Voldemort. Widziałem Voldemorta i Albusa. GINNY I Albusa? HARRY Voldemort powiedział: „Dobiega mnie woń wyrzutów sumienia, w powietrzu wisi smród poczucia winy". Mówił do mnie. Harry spogląda na nią i dotyka blizny, Ginny wpatruje się w niego ze smutkiem. GINNY Harry, czy coś nadal zagraża Albusowi? Harry blednie. HARRY Myślę, że coś zagraża nam wszystkim.
AKT TRZECI SCENA CZTERNASTA HOGWART, DORMITORIUM SLYTHERINU Scorpius pochyla się nad łóżkiem Albusa, niebezpiecznie blisko Wezgłowia.
SCORPIUS Albus... Pst... Albus. (Albus się nie budzi.) ALBUS! Albus budzi się gwałtownie, a Scorpius wybucha śmiechem. ALBUS Jak miło. Bardzo przyjemna i wcale nie przerażająca pobudka. SCORPIUS Wiesz, to dziwne, ale odkąd znalazłem się w najstraszniejszym miejscu, jakie można sobie wyobrazić, całkiem dobrze radzę sobie ze strachem. Jestem Scorpiusem Nieulękłym! Jestem Malfoyem, Niepłochliwym! ALBUS Super. SCORPIUS Bo wiesz, szlaban na stałe normalnie by mnie złamał, ale teraz niby co mi mogą zrobić? Sprowadzić Voldemorducha, żeby mnie wziął na tortury? Nic z tego. ALBUS Przerażasz mnie, kiedy jesteś w dobrym humorze, wiesz? SCORPIUS Dziś na eliksirach podeszła do mnie Rose i nazwała mnie Bochnogłowym, a ja prawie ją wyściskałem. Właściwie nie prawie. Próbowałem ją przytulić, a ona kopnęła mnie w goleń. ALBUS Nie jestem przekonany, czy nieulękłość wyjdzie ci na
zdrowie. Scorpius spogląda na Albusa, a na jego twarzy pojawia się zaduma. SCORPIUS Nawet nie wiesz, jak dobrze jest tu być.. Nienawidziłem tamtego miejsca. ALBUS Ale podobało ci się, że Polly Chapman się do ciebie przystawiała. SCORPIUS Cedrik był zupełnie innym człowiekiem, mrocznym i niebezpiecznym. Mój tata robił, co mu kazali; a co do mnie... Wiesz, odkryłem innego Scorpiusa. Uważał, że wszystko mu się należy, był wściekły i okrutny Ludzie , się mnie bali. Mam wrażenie, że to był sprawdzian dla nas wszystkich. Sprawdzian który oblaliśmy. ALBUS Ale zmieniłeś sytuację. Skorzystałeś z szansy i przywróciłeś właściwy czas. Udało ci się zmienić siebie. SCORPIUS Tylko dlatego, że wiedziałem, jaki powinienem być. Albus zastanawia się nad tym. ALBUS Myślisz, że mnie też poddano próbie? Na pewno, prawda? SCORPIUS Nie. Jeszcze nie.
ALBUS Mylisz się. To nie pierwszy powrót w czasie był głupi. Każdy może popełnić taki błąd. Głupotą była arogancja i dwukrotny powrót. SCORPIUS Obaj wróciliśmy, Albusie. ALBUS Dlaczego tak się upierałem? Czy tak naprawdę chodziło o Cedrika? Nie. Musiałem coś udowodnić. Tata ma rację, on się nie prosił o przygodę. A ja... To wszystko moja wina. I gdyby nie ty, na świecie zapanowałaby Ciemność. SCORPIUS Ale nie zapanowała. I jest to tak samo twoja zasługa, jak i moja. Kiedy dementorzy znaleźli się w mojej głowie, Severus Snape kazał mi myśleć o tobie. Może i ciebie tam nie było, Albusie, ale walczyłeś razem ze mną. Wzruszony tymi słowami Albus kiwa głową. A ocalenie Cedrika nie było takim złym pomysłem, w każdym razie wcale mi się takie nie wydawało. Ale wiesz, że na pewno musimy odpuścić. ALBUS Tak, wiem. SCORPIUS To dobrze. W takim razie możesz mi pomóc to zniszczyć. Scorpius pokazuje Albusowi zmieniacz czasu. ALBUS Jeśli się nie mylę, wmawiałeś wszystkim, że zmieniacz leży na dnie jeziora.
SCORPIUS Najwyraźniej Malfoy Niepłochliwy to całkiem niezły kłamca. ALBUS Scorpius... Powinniśmy o tym komuś powiedzieć! SCORPIUS Komu? Poprzednio ministerstwo zatrzymało zmieniacz. Myślisz, że teraz tego nie zrobi? Tylko ja i ty z doświadczenia wiemy, jaki jest niebezpieczny co oznacza, że właśnie my musimy zniszczyć zmieniacz. Nie możemy dopuścić do tego, żeby ktokolwiek poszedł w nasze ślady. Nie.(Z lekkim patosem): Czas, by cofanie czasu odeszło do przeszłości. ALBUS Dumny jesteś z tego zdania, co? SCORPIUS Cały dzień nad nim główkowałem.
AKT TRZECI SCENA PIĘTNASTA HOGWART, DORMITORIUM SLYTHERINU Harry i Ginny przechodzą szybko przez dormitorium. Za nimi wlecze się Craig Bowker Jr. CRAIG BOWKER JR Może powtórzę jeszcze raz? To wbrew regułom, a na dodatek jest środek nocy. HARRY Muszę odnaleźć syna.
CRAIG BOWKER JR Wiem, kim pan jest, panie Potter, ale nawet pan musi zrozumieć, że to łamanie szkolnego regulaminu. Rodzice i nauczyciele nie mogą wchodzić na teren domu bez wyraźnego zezwolenia od... Profesor McGonagall wpada za nimi. PROFESOR McGONAGALL Nie przynudzaj, Craig. HARRY Dostałaś naszą wiadomość? To dobrze. CRAIG BOWKER JR (wstrząśnięty) Pani dyrektor. ..Ja... Ja właśnie... Harry odsuwa zasłonę przy łóżku. PROFESOR McGONAGALL Zniknął? HARRY Tak. PROFESOR McGONAGALL A młody Malfoy? Ginny odciąga inną zasłonę. GINNY O nie. PROFESOR McGONAGALL Wobec tego przewrócimy tę szkołę do góry Craig, bierzemy się do roboty...
Ginny i Harry zostają i patrzą na łóżko. GINNY . Czy już tego nie przerabialiśmy? HARRY Tym razem wydaje się, że jest jeszcze gorzej. Ginny z lękiem spogląda na męża. GINNY Rozmawiałeś z nim wcześniej? HARRY Tak. GINNY Przyszedłeś tutaj i z nim rozmawiałeś? HARRY Przecież wiesz, że tak. GINNY Co powiedziałeś naszemu synowi, Harry? Harry słyszy jej oskarżycielski ton. HARRY Próbowałem powiedziałem.
być
szczery,
tak
jak
kazałaś.
Nic
nie
GINNY Panowałeś nad sobą? Jak bardzo dałeś się ponieść emocjom? HARRY Chyba nie... Myślisz, że znowu go wystraszyłem?
GINNY Mogę ci wybaczyć jeden błąd, Harry, może nawet dwa, ale im więcej błędów popełniasz, tym trudniej wybaczać.
AKT TRZECI SCENA SZESNASTA HOGWART, SOWIARNIA Scorpius i Albus wychodzą na dach skąpany w srebrnym blasku. Dookoła słychad ciche pohukiwania. SCORPIUS Chyba wystarczy proste Confringo. ALBUS Zdecydowanie Expulso.
nie.
Do
czegoś
takiego
potrzebujemy
SCORPIUS Expulso? Użyj Expulso, a jeszcze przez wiele dni będziemy zbierać resztki zmieniacza czasu w całej sowiarni. ALBUS Bombarda? SCORPIUS Chcesz postawić na nogi cały Hogwart? Może raczej Drętwota. Inne zmieniacze zniszczono przy użyciu Drętwoty... ALBUS No właśnie, to już było. Zróbmy coś nowego, dla hecy.
SCORPIUS Dla hecy? Posłuchaj, wielu czarodziejów nie przykłada należytej wagi do wyboru odpowiedniego zaklęcia, ale to naprawdę istotne. Uważam, że to wyjątkowo niedoceniana część nowoczesnej magii. DELPHI „Wyjątkowo niedoceniana Jesteście niesamowici, wiecie?
część
nowoczesnej
magii".
Scorpius podnosi wzrok, zdumiony widokiem Delphi, która właśnie pojawiła się za nimi. SCORPIUS O, kurczę. Jesteś... Eee... Co ty tu robisz? ALBUS Uznałem, że należy wysłać sowę... Żeby Delphi wiedziała, co planujemy. Scorpius patrzy na przyjaciela oskarżycielskim wzrokiem. To dotyczy również jej. Scorpius myśli, po czym kiwa głową, przyjmując do wiadomości to wyjaśnienie. DELPHI Co mnie dotyczy? O co chodzi? Albus wyciąga zmieniacz czasu. ALBUS Musimy zniszczyć zmieniacz czasu. To, co Scorpius widział po drugim zadaniu... Tak mi przykro, ale nie zaryzykujemy kolejnego powrotu. Nie da się ocalić twojego kuzyna.
Delphi patrzy na urządzenie i na nich obu. DELPHI W liście, który przyniosła sowa, napisałeś bardzo niewiele... ALBUS Wyobraź sobie najgorszy z możliwych światów, a potem pomnóż to przez dwa. Tortury, wszędzie dementorzy, despotyczny Voldemort, mój tata martwy, ja nigdy się nie narodziłem, cały świat pogrążony w czarnej magii. Nie możemy, po prostu nie możemy do tego dopuścić. Delphi się waha. Nagle jej mina się zmienia. DELPHI Voldemort rządził? Żył? SCORPIUS Rządził Wszystkim. To było koszmarne. DELPHI Przez to? co zrobiliśmy? SCORPIUS Upokorzyliśmy Cedrika, więc się wściekł i został śmierciożercą, a potem wszystko poszło nie tak. Totalnie nie tak. Delphi uważnie patrzy na Scorpiusa. Jej twarz zastyga. DELPHI Został śmierciożercą? SCORPIUS I mordercą. Zabił profesora Longbottoma. DELPHI W takim razie... Oczywiście musimy zniszczyć zmieniacz.
ALBUS Rozumiesz? DELPHI Powiem więcej. Moim zdaniem Cedrik też by zrozumiał. Zniszczymy go razem, a potem pójdziemy do mojego stryja i wyjaśnimy sytuację. ALBUS Dziękuję. Delphi uśmiecha się ze smutkiem, po czym bierze zmieniacz czasu. Patrzy na niego, jej wyraz twarzy lekko się zmienia. O, ładny znak. DELPHI Co? Szata Delphi poluzowała się na karku, odsłaniając tatuaż z lelkiem wróżebnikiem. ALBUS Na karku. Nie zauważyłem wcześniejsze masz coś takiego. Wygląda jak skrzydła. Czy właśnie to mugole nazywają tatuażem? DELPHI A, tak. To lelek Wróżebnik. SCORPIUS Wróżebnik? DELPHI Nie widziałeś ich na zajęciach z opieki nad magicznymi stworzeniami? To takie posępne czarne ptaki, które krzyczą,
gdy zanosi się na deszcz. Czarodzieje wierzyli kiedyś, że krzyk Wróżebnika zwiastuje śmierć. Kiedy , byłam dzieckiem, moja opiekunka trzymała takiego ptaka w klatce. SCORPIUS Twoja... opiekunka? Delphi patrzy na Scorpiusa. Teraz, gdy trzyma zmieniacz czasu, ta gra sprawia jej wyraźną przyjemnośd. DELPHI Jej zdaniem krzyczał, bo wiedział, że źle skończę. Nie przepadała za mną. Eufemia Rowie... Przyjęła mnie tylko dla pieniędzy. ALBUS No to po co ci tatuaż jej ptaka? DELPHI Przypomina mi, że sama tworzę swoją przyszłość. ALBUS Super. Może też zrobię sobie tatuaż z wróżebnikiem. SCORPIUS Rowie'owie byli stuprocentowymi śmierciozercami. Przez jego głowę przelatują tysiące myśli. ALBUS No dobra, zniszczmy to wreszcie. Confringo? Drętwota? Bombarda? Którego byś użyła? SCORPIUS Oddaj. Oddaj nam zmieniacz czasu.
DELPHI Co? ALBUS Scorpius? O co ci chodzi? SCORPIUS Nie wierzę, że byłaś chora. Dlaczego nie trafiłaś do Hogwartu? Dlaczego jesteś tu teraz? DELPHI Próbuję odzyskać kuzyna! SCORPIUS Nazywali cię Wróżebnikiem. W tym innym świecie... Nazywali cię tam Wróżebnikiem. Na twarzy Delphi powoli wykwita uśmiech. DELPHI Wróżebnikiem? Nawet mi się podoba. ALBUS Delphi? Jest zbyt szybka. Unosi różdżkę i odpycha Scorpiusa. Ma znacznie więcej mocy niż on. Scorpius usiłuje ją powstrzymać, ale szybko ulega. DELPHI Fulgari ! Ręce Scorpiusa zostają brutalnie spętane świecącymi sznurami. SCORPIUS Albus, uciekaj!
Zdezorientowany Albus rozgląda się dookoła i rusza biegiem. DELPHI Fulgari ! Albus pada z tak samo brutalnie zawiązanymi dłońmi. I pomyśleć, że to pierwsze zaklęcie, którym was potraktowałam. Sądziłam, że trzeba ich będzie rzucić o wiele więcej. Znacznie łatwiej zapanować nad wami niż nad Amosem. Dzieci, zwłaszcza płci męskiej, są z natury uległe, prawda? Dobrze, raz na zawsze sprzątnijmy ten bałagan... ALBUS Co? Dlaczego? Kim ty jesteś? DELPHI Jestem nową przeszłością. (Zabiera Albusowi różdżkę i ją łamie.) Jestem nową przyszłością. (Zabiera Scorpiusowi różdżkę i ją łamie.) Jestem odpowiedzią, na którą czekał ten świat.
AKT TRZECI SCENA SIEDEMNASTA MINISTERSTWO MAGII, GABINET HERMIONY Ron siedzi na biurku Hermiony i je owsiankę. RON Nie mogę zapomnieć, że w innych rzeczywistościach nie byliśmy, no wiesz, małżeństwem.
HERMIONA Ron, nie wiem, o co ci chodzi, ale mam dziesięć minut, zanim pojawią się gobliny, żeby porozmawiać o zabezpieczeniach w Banku Gringotta... RON Chodzi mi o to, że jesteśmy razem tak długo, tak dawno po ślubie... To znaczy, naprawdę długo... HERMIONA Jeśli w ten sposób chcesz dać do zrozumienia, że żądasz separacji, to wiedz, że zaraz przebiję ciętym piórem. RON Cicho bądź. Czy choć raz możesz być cicho? Chcę odnowić przysięgę małżeńską. Czytałem o tym, o odnawianiu przysiąg małżeńskich. Co ty na to? HERMIONA (nieco łagodniej) Znów chcesz się ze mną ożenić? RON Byliśmy bardzo młodzi, kiedy pobraliśmy się po raz pierwszy. Strasznie się upiłem i szczerze mówiąc, niewiele pamiętam. Prawda jest taka, że cię kocham, Hermiono Granger, i nieważne, co się działo w tamtych światach, i tak chciałbym powiedzieć to w obecności wielu innych osób. Znowu. Na trzeźwo. Hermiona patrzy na niego z uśmiechem, po czym przyciąga go do siebie i całuje. HERMIONA Słodki jesteś.
RON A ty smakujesz toffi. Hermiona wybucha śmiechem, Harry, Ginny i Draco wchodzą w chwili, gdy Ron i Hermiona znów zamierzają się pocałować. Na widok gości odskakują od siebie. HERMIONA Harry, Ginny i... hm... Draco. Jak miło was widzieć HARRY Sny. Znów się zaczęły. Właściwie w ogóle nie ustały. GINNY I Albus ponownie zaginął. DRACO Podobnie jak Scorpius. Na naszą prośbę McGonagall przeszukuje całą szkołę. Obaj zniknęli! HERMIONA Natychmiast wezwę aurorów... RON Nie, nie trzeba, wszystko w porządku. W nocy widziałem Albusa. Nic się nie dzieje. DRACO Gdzie? Odwracają się, żeby popatrzeć na Rona, który jest tym trochę speszony, ale brnie dalej. RON Poszedłem z Neville'em na kilka Ognistych Whisky w Hogsmeade... jak czasem wy... i naprawialiśmy świat... jak to czasem my. Wracaliśmy późno, bardzo późno. Zastanawiałem
się, której sieci Fiuu użyć, bo kiedy się człowiek napije, nie warto korzystać ze zbyt ciasnych... albo zbyt krętych... GINNY Ron, możesz przejść do sedna, zanim cię udusimy? RON Albus nie uciekł. Po prostu... cieszył się chwilą na wolności. Znalazł sobie starszą dziewczynę... HARRY Starszą dziewczynę? RON Wystrzałowa. Ma piękne, srebrne włosy. Widziałem ich razem na dachu, blisko sowiarni. Scorpius robił za przyzwoitkę. Ucieszyłem się, że mój eliksir miłości do czegoś się przydał. Harry'emu przychodzi do głowy pewna myśl. HARRY A włosy tej dziewczyny... były srebrzysto niebieskie? RON No tak. Srebrne i niebieskie. Zgadza się. HARRY Mówi o Delphi Diggory, bratanicy Amosa Diggory'ego. GINNY Czyli znów wracamy do Cedrika? Harry milczy, myśląc gorączkowo, Hermiona rozgląda z przejęciem i nagle krzyczy w stronę drzwi. HERMIONA Ethel ! Odwołaj gobliny!
AKT TRZECI SCENA OSIEMNASTA DOM SPOKOJNEJ STAROŚCI DLA CZAROWNIC I CZARODZIEJÓW IMIENIA ŚWIĘTEGO OSWALDA, POKÓJ AMOSA Harry wchodzi z uniesioną różdżką, w towarzystwie Dracona. HARRY Gdzie oni są? AMOS Harry Potter. Czym mogę służyć? I Draco Malfoy. Jakże się cieszę. HARRY Wiem, że wykorzystałeś mojego syna. AMOS Ja wykorzystałem twojego syna? Nie. To ty wykorzystałeś, mojego pięknego syna. DRACO Jeśli natychmiast nie powiesz, gdzie są Albus i Scorpius poniesiesz najsurowsze konsekwencje. AMOS A skąd miałbym wiedzieć, gdzie są? DRACO Nie udawaj demencji, starcze. Wiemy, że wysyłałeś mu sowy.
AMOS Niczego takiego nie zrobiłem. HARRY Amosie, nie jesteś za stary na Azkaban. Chłopcy znikli, a ostatnio widziano ich na wieży Hogwartu razem z twoją bratanicą. AMOS Nie mam pojęcia, o czym... (Przerywa i przez moment milczy, zbity z tropu). Z moją bratanicą? HARRY Widzę, że nie ma takiego dna, którego byś nie sięgnął. Tak, z twoją bratanicą. Zaprzeczasz, że działała na twoje , polecenie? AMOS Owszem, zaprzeczam, bo nie mam bratanicy ... Harry milknie. DRACO Masz, oczywiście, że masz. To pielęgniarka, pracuje tutaj. Twoja bratanica... Delphini Diggory. AMOS Jestem pewien, że nie mam bratanicy, bo nigdy nie miałem brata. Ani siostry, skoro o tym mowa. Podobnie jak moja ... żona. DRACO Musimy się dowiedzieć, kim ona jest. I to jak najszybciej.
AKT TRZECI SCENA DZIEWIĘTNASTA HOGWART, STADION QUIDDITCHA Widzimy Delphi, która czerpie satysfakcję z wyjawienia swojej prawdziwej tożsamości. Skrępowanie i niepewność ustąpiły pola poczuciu władzy. ALBUS Co robimy na stadionie? Delphi milczy. SCORPIUS To Turniej Trójmagiczny. Trzecie zadanie. Labirynt. Tu był labirynt. Wracamy po Cedrika. DELPHI Owszem, nadeszła pora, by niepotrzebni ocaleli. Wrócimy po Cedrika i w ten sposób wskrzesimy świat który widziałeś, Scorpiusie. SCORPIUS Czyli piekło. Chcesz wskrzesić piekło? DELPHI Chcę powrócić do czystej i potężnej magii. Pragnę przywrócić Ciemność. SCORPIUS Chcesz powrotu Voldemorta? DELPHI To jedyny prawdziwy władca świata czarodziejów. I powróci. Za waszą sprawą dwa pierwsze zadania są nieco zanieczyszczone magią — przynajmniej dwukrotnie pojawili się
w nich goście z przyszłości. Nie zaryzykuję zdemaskowania ani opóźnienia. Za to trzecie zadanie jest czyste, więc zaczniemy od niego. ALBUS Nie powstrzymamy go, bez względu na to, do czego nas zmusisz. Wiemy, że musi wygrać ten turniej razem z moim tatą. DELPHI Nie chcę, żebyście go tylko powstrzymali. Macie go upokorzyć. Musi wylecieć z tego labiryntu goły, na miotle zrobionej z miotełek z fioletowymi piórkami. Upokorzenie sprawdziło się poprzednio i sprawdzi się teraz, wówczas przepowiednia się spełni. SCORPIUS Nie wiedziałem, że jest jakaś przepowiednia. Jaka znowu przepowiednia? DELPHI Widziałeś świąt taki, jaki powinien być, Scorpiusie. Dziś dopilnujemy, aby powrócił. ALBUS Nie dopilnujemy. Nie będziemy cię słuchać. Kimkolwiek jesteś i czegokolwiek od nas chcesz. DELPHI Oczywiście, że będziecie mnie słuchać. ALBUS Będziesz musiała użyć Imperiusa. Będziesz musiała mnie kontrolować. DELPHI Nie. Żeby przepowiednia się spełniła, musisz to zrobić
świadomie, nie jak marionetka. Ty musisz upokorzyć Cedrika, więc klątwa Imperiusa nic nie da. Trzeba cię przekonać innymi środkami. Wyciąga różdżkę i celuje w Albusa, który unosi brodę. ALBUS Pokaż, co potrafisz. Delphi patrzy na niego, po czym kieruje różdżkę na Scorpiusa. DELPHI Dobrze. ALBUS Nie! DELPHI Tak, jak myślałam. To cię bardziej przeraża. SCORPIUS Albusie, cokolwiek mi zrobi, nie możemy jej pozwolić. DELPHI Crucio ! Scorpius wrzeszczy z bólu. ALBUS Zaraz cię... DELPHI (ze śmiechem) Niby co? Jak myślisz, co możesz zrobić? Jesteś rozczarowaniem wszystkich czarodziejów. Jesteś skazą na rodzinnym nazwisku, jesteś niepotrzebny. Chcesz, żebym przestała krzywdzić twojego jedynego przyjaciela? No to rób, co ci każę.
Patrzy na Albusa, który nadal ma w oczach upór. Nie? Crucio ! ALBUS Przestań, błagam. Wbiega pełen energii Craig. CRAIG BOWKER JR Scorpius? Albus? Wszyscy was szukają... ALBUS Craig, uciekaj! Sprowadź pomoc! CRAIG BOWKER JR Co się dzieje? DELPHI Avada Kedavra ! Delphi posyła przez scenę strugę zielonego światła, trafiony Craig leci do tyłu i natychmiast ginie. Zapada cisza, która zdaje się trwać bardzo długo. Nie rozumiesz? To nie są dziecinne gierki. Ciebie potrzebuję, twoich przyjaciół nie. Albus i Scorpius patrzą na zwłoki Craiga. Czują się koszmarnie. Sporo czasu zajęło mi odkrycie twojej słabości, Albusie Potterze. Myślałam, że to duma, myślałam, że potrzeba zaimponowania ojcu, ale potem uświadomiłam sobie, że obaj macie tę samą słabość - przyjaźń. Zrobisz dokładnie to, co ci każę, inaczej Scorpius umrze, tak jak ten... niepotrzebny. (Przenosi wzrok z jednego na drugiego.)
Voldemort powróci, a Wróżebnik zasiądzie u jego boku, tak jak głosi proroctwo. „Gdy niepotrzebni ocaleją, gdy czas się zmieni, gdy niewidoczne dzieci zamordują ojców swych wówczas Czarny Pan powróci. Uśmiecha się i brutalnie przyciąga do siebie Scorpiusa. Cedrik jest niepotrzebny, a Albus... Równie brutalnie przyciąga do siebie Albusa. ...Albus jest niewidocznym dzieckiem, które zabije swojego ojca, na nowo pisząc historię. Dzięki temu powróci Czarny Pan. (Zmieniacz czasu zaczyna wirować, a Delphi przyciąga do niego ich dłonie. Teraz! Błyska oślepiające światło i przy wtórze potężnego huku czas się zatrzymuje, potem zawraca, a po chwilowym wahaniu zaczyna biec wstecz... z początku powoli, aby następnie przyspieszyć. Rozlega się odgłos ssania i donośny hałas.
AKT TRZECI SCENA DWUDZIESTA TURNIEJ TRÓJMAGICZNY, LABIRYNT, 1995 Labirynt to spiralny żywopłot, który nie przestaje się poruszać. Delphi przemierza go zdecydowanym krokiem, wlokąc za sobą Albusa i Scorpiusa. Obaj mają związane ręce, niechętnie przebierają nogami. LUDO BAGMAN Panie i panowie, chłopcy i dziewczęta, zapraszam ma największy, najwspanialszy i jedyny w swoim rodzaju TURNIEJ TRÓJMAGICZNY!
Gromkie okrzyki. Delphi skręca w lewo. Jeśli jesteście z Hogwartu, wznieście okrzyk. Gromkie okrzyki. Jeśli jesteście z Durmstrangu, wznieście okrzyk. Gromkie okrzyki. I JEŚLI JESTEŚCIE Z BEAUXBATONS, WZNIEŚCIE OKRZYK! Donośne okrzyki. LUDO BAGMAN Delphi i chłopcy muszą się przemieszczać, żeby uniknąć zgniecenia przez napierający żywopłot. Francuzi nareszcie pokazują, na co ich stać. Panie i panowie, oto ostatnie z trójmagicznych zadań. Labirynt tajemnic, plaga nieokiełznanej ciemności — żywy labirynt. Tak jest, ten labirynt żyje. Wiktor Krum idzie przez scenę, przemierza labirynt. I po co narażać się na ten koszmar na jawie? Bo w środku jest Puchar — i to nie byle jaki puchar. Wśród tej roślinności czeka Trójmagiczne trofeum. DELPHI Gdzie on jest? Gdzie jest Cedrik? Żywopłot niemal rozczłonkowuje Albusa i Scorpiusa. SCORPIUS Krzaki też chcą nas pozabijać? Coraz lepiej. DELPHI Jeśli będziecie spowalniać, spotka was zasłużona kara
LUDO BAGMAN Niebezpieczeństwa są liczne, ale nagrody wymierne. Kto się przedrze przez groźną gęstwinę? Komu powinie się noga na ostatniej przeszkodzie? Jacy bohaterowie skrywają się wśród nas? Czas pokaże, panie i panowie, czas pokaże. Scorpius i Albus wędrują przez labirynt, poganiani przez Delphi. Kiedy ona się oddala, chłopcy mają okazję porozmawiać. SCORPIUS Albus, musimy coś zrobić. ALBUS Wiem, tylko co? Połamała nam różdżki i nas związała, a do tego grozi, że cię zabije. SCORPIUS Jestem gotów umrzeć, jeśli w ten sposób uniemożliwię powrót Voldemorta. ALBUS Naprawdę? SCORPIUS Nie będziesz musiał mnie długo opłakiwać, ciebie też szybko załatwi. ALBUS (zdesperowany) Pamiętaj o wadzie zmieniacza czasu, o zasadzie pięciu minut. Musimy za wszelką cenę grać na zwłokę. SCORPIUS Nic z tego nie wyjdzie. Gdy kolejny fragment żywopłotu się przesuwa, Delphi ciągnie za sobą Albusa i Scorpiusa. Nadal brną przez ten labirynt
rozpaczy. LUDO BAGMAN Proszę państwa, pozwolę sobie przypomnieć że na pierwszym miejscu obecnie mamy ex aequo pana Cedrika Diggory'ego i pana Harry'ego Pottera. Drugie miejsce zajmuje pan Wiktor Krum, a trzecie - sacre bleu, panna Fleur Delacour. Nagle Albus i Scorpius wybiegają zza żywopłotu. ALBUS Dokąd ona poszła? SCORPIUS A co za różnica? Jak myślisz, którędy? Delphi unosi się za nimi. Leci, choć nie ma miotły. DELPHI Biedactwa. Powala chłopców na ziemię. DELPHI Myśleliście, że mi uciekniecie? ALBUS (zdumiony) Ale ty... nie lecisz na miotle. DELPHI Miotły... Takie nieporęczne, niepotrzebne przedmioty. Minęły trzy minuty, zostały dwie. Zrobicie, co wam każę. SCORPIUS Nie, nie zrobimy.
DELPHI Myślicie, że możecie ze mną walczyć? SCORPIUS Nie, ale możemy stawiać opór. Wystarczy że będziemy gotowi położyć na szali nasze życie. DELPHI Przepowiednia musi się spełnić i my ją spełnimy. SCORPIUS Przepowiednie wcale nie muszą się spełniać. DELPHI Jesteś w błędzie, dziecko, przepowiednie to przyszłość. SCORPIUS Ale jeśli ta przepowiednia ma się spełnić na pewno to dlaczego próbujemy na nią wpływać? Twoje czyny przeczą twoim przemyśleniom. Wleczesz nas przez ten labirynt, bo wierzysz, że trzeba pomóc proroctwu. Według tej samej logiki można także nie dopuścić do tego, by się spełniło. DELPHI Za dużo gadasz, dziecko. Crucio! Scorpius zwija się z bólu. ALBUS Scorpius! SCORPIUS Chciałeś sprawdzianu, Albusie, no to masz. Teraz go zaliczymy. Albus patrzy , na Scorpiusa, nareszcie świadomy, co
powinien zrobić. Kiwa głową. DELPHI Zatem umrzecie. ALBUS (z mocą) Tak, umrzemy. I zrobimy to chętnie, wiedząc, że cię powstrzymaliśmy. Delphi unosi się, kipiąc furią. DELPHI Nie mamy na to czasu. Cru... TAJEMNICZY GŁOS Expelliarmus! Huk. Różdżka wypada z ręki Delphi, Scorpius patrzy na to ze zdumieniem. Brachiabindo! Delphi zostaje spętana, Scorpius i Albus odwracają się jednocześnie i patrzą ze zdumieniem na miejsce, z którego wystrzeliła błyskawica. Stoi tam przystojnym mniej więcej siedemnastoletni chłopak, Cedrik. CEDRIK Nie zbliżać się. SCORPIUS Ale ty jesteś... CEDRIK Cedrik Diggory. Usłyszałem krzyk, więc musiałem przyjść. Wyjawcie, jak się nazywacie, stwory. Bez trudu stawię wam czoło.
Zdumiony Albus kręci się w kółko. ALBUS Cedrik? SCORPIUS Ocaliłeś nas. CEDRIK Też jesteście częścią zadania? Jesteście przeszkodą? Mówcie. Was również muszę pokonać? (Zapada cisza). SCORPIUS Nie. Musisz nas uwolnić. Na tym polega zadanie. Cedrik się zastanawia, próbuje się domyślić, czy to pułapka, a następnie macha różdżką, CEDRIK Emancipare !Emancipare! Chłopcy są wolni. Mogę już iść? Dokończyć zadanie? Z bólem serca patrzą na Cedrika. ALBUS Obawiam się, że musisz dokończyć zadanie. CEDRIK No to idę. Cedrik odchodzi pewnym krokiem, Albus odprowadza go spojrzeniem. Bardzo chciałby coś powiedzieć, jednak nie wie, co.
ALBUS Cedrik... Cedrik odwraca się do niego. Twój tata bardzo cię kocha. CEDRIK Co? Widać, jak za ich plecami Delphi się porusza i pełznie po scenie. ALBUS Pomyślałem, że powinieneś to wiedzieć. CEDRIK Aha. Hm. Dziękuję. Cedrik patrzy przez chwilę na Albusa, po czym rusza przed siebie. Delphi wyciąga z szaty zmieniacz czasu. SCORPIUS Albus. ALBUS Nie, zaczekaj... SCORPIUS Zmieniacz czasu wiruje. Patrz, co ona robi. Nie może nas tu zostawić. Albus i Scorpius rzucają się, żeby przechwycić zmieniacz czasu.Błyska oślepiające światło i przy wtórze potężnego huku czas się zatrzymuje, potem zawraca, a po chwilowym wahaniu zaczyna biec wstecz... z początku powoli... By następnie przyśpieszyć.
Albus... ALBUS Co myśmy zrobili? SCORPIUS Musieliśmy zabrać się ze zmieniaczem czasu, musieliśmy spróbować ją powstrzymać. DELPHI Powstrzymać mnie? Myślicie, że mnie powstrzymaliście? Dość tego. Może i zaprzepaściliście moje szanse na wykorzystanie Cedrika do pogrążenia świata Ciemności, ale niewykluczone, że masz rację, Scorpiusie. Może rzeczywiście da się storpedować przepowiednie, nie dopuścić do ich spełnienia, Jedno jest pewne - dość już prób wykorzystania was do czegokolwiek, irytujące, nieudolne istoty. Nie będę traciła cennych sekund na żadnego z was. Pora wypróbować coś nowego. Miażdży zmieniacz czasu, który eksploduje, w tysiącach kawałków. Delphi znów wzlatuje nad scenę. Szybko znikając w oddali, śmieje się z zachwytem. Chłopcy usiłują ją ścigać, ale nie mają najmniejszych szans. Ona leci, oni biegną. ALBUS Nie... Nie... Nie możesz... Scorpius odwraca zmieniacza czasu.
się
i
Zmieniacz czasu? Zniszczony?
próbuje
pozbierać
okruchy
SCORPIUS Rozleciał się w drobny mak. Utkwiliśmy w czasie. Nie wiemy kiedy i nie wiemy, co ona knuje. ALBUS Hogwart wygląda tak samo. SCORPIUS Zgadza się. Nikt nie może nas tu zobaczyć. Lepiej zniknijmy, zanim ktoś nas zauważy. ALBUS Musimy ją powstrzymać. SCORPIUS Wiem, że musimy. Ale jak?
AKT TRZECI SCENA DWUDZIESTA PIERWSZA DOM SPOKOJNEJ STAROŚCI DLA CZAROWNIC I CZARODZIEJÓW IMIENIA ŚWIĘTEGO OSWALDA, POKÓJ DELPHI Harry, Hermiona, Ron, Draco i Ginny rozglądają się po skromnym, wyłożonym dębową boazerią pokoju. HARRY Musiała rzucić na Amosa zaklęcie Confundus, Nie tylko na niego, na wszystkich, udawała tylko pielęgniarkę i jego bratanicę. HERMIONA W Właśnie sprawdziłam w ministerstwie. Nie ma jej akt.
RON To cień. DRACO Specialis Revelio ! Wszyscy się odwracają i patrzą na Dracona. DRACO No co, warto było spróbować. Na co czekacie? Nic nie wiemy, więc miejmy nadzieję, że pokój coś ujawni. GINNY Gdzie mogła warunkach.
coś
ukryć?
Mieszkała
w
spartańskich
RON Coś musi być za tą boazerią na ścianach. DRACO Albo w łóżku. Draco sprawdza łóżko, Ginny lampę, a reszta drewnianą boazerię na ścianach. RON (krzyczy, tłukąc w ściany) Co tam ukrywasz? Co tam masz? HERMIONA Może powinniśmy na chwilę przestać i pomyśleć o tym, co... Ginny odkręca klosz lampy naftowej. Rozlega się szum przypominający oddech, a potem wysyczane słowa. Wszyscy odwracają się do lampy. Co to było?
HARRY To... Właściwie nie powinienem tego rozumieć... To mowa węży. HERMIONA Przetłumacz. HARRY Niby jak? Nie rozumiem tego języka od śmierci Voldemorta. HERMIONA Od jego śmierci również nie bolała cię blizna. Harry patrzy na Hermionę. HARRY To znaczy: „Witaj, Wróżebniku". Chyba rozkażę jej ujawnić resztę... DRACO Zrób to. Harry zamyka oczy i przemawia w języku węży. Pokój się przeobraża, ciemnieje, wygląda mroczniej. Na ścianach objawia się kłębowisko namalowanych węży. Na ich tle widać spisane fluorescencyjną farbą proroctwo. A to co? RON „Gdy niepotrzebni ocaleją, gdy czas się zmieni, gdy niewidoczne dzieci zamordują ojców swych - wówczas Czarny Pan powróci". GINNY To przepowiednia. Nowa przepowiednia.
HERMIONA Cedrik... Cedrika nazwano niepotrzebny. RON Gdy czas się zmieni... Ona ma zmieniacz czasu, prawda? Posępnieją. HERMIONA Na pewno. RON Ale po co jej Scorpius i Albus? HARRY Bo ja jestem ojcem, który nie widział swojego dziecka, który go nie rozumiał. DRACO Kim ona jest? Skąd ta obsesja? GINNY Chyba mam odpowiedź. Wszyscy odwracają się do niej, a ona wskazuje na górę. Ich twarze posępnieją jeszcze bardziej, maluje się na nich strach. Na wszystkich ścianach wokół widowni pojawiają się słowa, złowieszcze i okropne: „Odrodzę Ciemność. Sprowadzę swego ojca" RON Nie. Nie wierzę... HERMIONA Jak to w ogóle możliwe?
DRACO Voldemort miał córkę? Z przerażeniem podnoszą wzrok, Ginny bierze Harrego za rękę. HARRY Nie, nie, nie. Nie to. Tylko nie to. Zapada ciemność.
ANTRAKT
AKT CZWARTY
SCENA PIERWSZA MINISTERSTWO MAGII, GŁÓWNA SALA KONFERENCYJNA Czarodzieje i czarownice cisną się ze wszystkich stron w głównej sali konferencyjnej. Hermiona wchodzi na pospiesznie zbudowane podium. Unosi rękę, prosząc o ciszę. Zapada milczenie. Jest zdumiona, jak niewiele wysiłku ją to kosztowało. Rozgląda się dookoła. HERMIONA Dziękuję. Cieszę się, że tak wielu z was dotarło na moje drugie nadzwyczajne zebranie plenarne. Mam coś do zakomunikowania. Proponuję, żebyśmy do pytań których z pewnością nie zabraknie - przeszli dopiero po moim oświadczeniu. Jak wielu z was wie, w Hogwarcie znaleziono zwłoki jednego z uczniów, Craiga Bowkera. To był dobry chłopiec. Nie mamy potwierdzonych informacji, kto jest sprawcą jego śmierci, ale wczoraj przeszukaliśmy dom Świętego Oswalda. W jednym z pokojów dokonaliśmy dwóch odkryć. Pierwszym było proroctwo zapowiadające powrót Ciemności. Drugie to zapisana na suficie informacja, że Czarny Pan... że Voldemort miał dziecko. Do zebranych powoli dociera znaczenie słów Hermiony. Nie znamy szczegółów. Na razie prowadzimy dochodzenie i przesłuchujemy wszystkich, którzy mieli powiązania ze
śmierciożercami. Jak dotąd nie udało się znaleźć żadnych dokumentów na temat dziecka ani przepowiedni, ale wygląda na to, że nie są to tylko wymysły. Dziewczynkę ukryto przed światem czarodziejów, a teraz jest. .. PROFESOR McGONAGALL Dziewczynkę? Miał córkę? To córka? HERMIONA Tak. Córka. PROFESOR McGONAGALL Zatrzymaliście ją? HARRY Pani profesor, jeszcze nie czas na pytania. HERMIONA W porządku, Harry. Nie, pani profesor, sytuacja jest niestety poważna. Obawiam się, że nie mamy jak aresztować tej kobiety. Właściwie nie możemy powstrzymać jej przed niczym, gdyż pozostaje poza naszym zasięgiem. PROFESOR McGONAGALL Jak to? Nie możemy jej znaleźć? HERMIONA Mamy podstawy, aby wierzyć, że ukrywa się... w czasie. PROFESOR McGONAGALL Czy zachowałaś się na tyle bezmyślnie, żeby znowu zatrzymać zmieniacz czasu? HERMIONA Pani profesor, zapewniam panią...
PROFESOR McGONAGALL Wstyd, Hermiono Granger! Hermiona wzdryga się w obliczu jej gniewu. HARRY Hermiona nie zasłużyła na tak ostre słowa. Pani profesor ma prawo się złościć, wszyscy macie prawo, ale nie można zrzucać całej odpowiedzialności na Hermionę. Nie wiemy, w jaki sposób ta czarownica przejęła zmieniacz czasu. Być może otrzymała go od mojego syna. GINNY Naszego syna. Mogła mu też go ukraść. Ginny dołącza do Harrego na podium. PROFESOR McGONAGALL Wasza solidarność jest godna podziwu, niemniej wasza bezmyślność daje do myślenia. DRACO Zatem i ja powinienem za nią odpowiedzieć. Draco wchodzi na podium i staje u boku Ginny. To scena niczym z filmu o Spartakusie. Słychać głośne westchnienia. Hermiona i Harry nie zrobili nic złego, próbowali jedynie chronić nas wszystkich. Skoro oni są winni, to ja również. Przejęta Hermiona spogląda na swój hufiec, Ron również wdrapuje się na podwyższenie. RON Chciałem tylko powiedzieć, że... W sumie niewiele o tym wiedziałem, więc nie mogę wziąć na siebie odpowiedzialności... A moje dzieci na pewno nie miały nic wspólnego... No, ale skoro oni wszyscy tu stanęli, to ja też.
GINNY Nikt nie wie, gdzie się teraz znajdują i czy są razem, czy osobno. Uważam, że nasi synowie zrobią wszystko, żeby ją powstrzymać, ale... HERMIONA Nie poddajemy się. Poszliśmy do olbrzymów, do trolli, do każdego, kogo udało się nam znaleźć. Aurorzy wylecieli na poszukiwania. Rozmawiają z tymi, którzy są skłonni wyjawić sekrety, i śledzą tych, którzy nie chcą wyjawić niczego. HARRY Z jednym musimy się zmierzyć. Gdzieś w przeszłości pewna czarownica próbuje napisać na nowo znaną nam historię, więc pozostaje tylko czekać na chwilę, w której jej się to uda... bądź nie. PROFESOR McGONAGALL A jeśli zdoła to zrobić? HARRY Wtedy większość osób w tej sali zniknie. My przestaniemy istnieć, a Voldemort ponownie przejmie władzę.
AKT CZWARTY SCENA DRUGA SZKOCKIE GÓRY, STACJA KOLEJOWA AYIEMORE, 1981 Albus i Scorpius niepewnie przyglądają się zawiadowcy. ALBUS Jeden z nas chyba powinien z nim porozmawiać, co?
SCORPIUS Dzień dobry, panie zawiadowco. Dzień dobry, panie mugolu. Chcielibyśmy spytać, czy nie przelatywała tędy czarownica? A tak przy okazji, który mamy rok? Właśnie uciekliśmy z Hogwartu, bo się przestraszyliśmy, że narozrabiamy, ale to chyba nie problem? ALBUS Wiesz, co najbardziej mnie wkurza? Mój tata pomyśli, że zrobiliśmy to specjalnie. SCORPIUS Albus, ty tak poważnie? Zgubiliśmy się, utknęliśmy w czasie, pewnie na zawsze, a ty się przejmujesz tym, co sobie pomyśli twój tata? Nigdy nie zrozumiem was dwóch. ALBUS Bo to niełatwo zrozumieć. Tata jest dosyć skomplikowany. SCORPIUS A ty nie? Nie to, żebym kwestionował twój gust w kwestii kobiet, ale wpadła ci w oko... hm... Obaj wiedzą, o kim mowa. ALBUS No tak, prawda? Ale to, co zrobiła Craigowi... SCORPIUS Nie myślmy o tym. Teraz najważniejsze jest to, że nie mamy ani różdżek, ani mioteł, ani możliwości powrotu do naszych czasów. Mamy tylko rozum i... Nic, nic więcej. Tylko rozum. I musimy ją powstrzymać. ZAWIADOWCA (z bardzo silnym szkockim akcentem) Wita, synocki, co ciuchcia tamuj na jedynbur jadzi miarom nijakom wedli onej pory nie przyndzi, ha?
SCORPIUS Słucham? ZAWIADOWCA Abo jak to wyśta czekata na onom ciuchciem na jedynbur, takto widźta, co wedli późnijszej pory pojadzi. Ciuchiom trza wedli rozpisańja jadzie, a kursi wedli nyjnojwszego rozkładańja tera som. Patrzy na nich, a oni przyglądają mu się z osłupieniem. zawiadowca marszczy brwi i wręcza chłopcom nowy rozkład jazdy. Następnie wskazuje palcem odpowiednią linijkę. Późni. Albus bierze rozkład jazdy i przygląda mu się z uwagą. Studiuje mnóstwo informacji, a jego mina się zmienia. Scorpius przez cały czas wpatruje się w zawiadowcę. ALBUS Wiem, gdzie ona jest. SCORPIUS Zrozumiałeś, co ten gość mówił? ALBUS Popatrz na datę na rozkładzie jazdy. Scorpius pochyla się i czyta. SCORPIUS Trzydziesty października tysiąc dziewięćset osiemdziesiątego pierwszego. Dzień przed Nocą Duchów, trzydzieści dziewięć lat temu. Ale... Dlaczego ona...? Aha. Scorpius wyraźnie posępnieje.
ALBUS Śmierć moich dziadków. Napaść na mojego ojca, gdy był niemowlakiem... Chwila, gdy klątwa Voldemorta obróciła się przeciwko niemu. Ona wcale nie próbuje doprowadzić do spełnienia przepowiedni - chce zapobiec spełnieniu się tej najważniejszej. SCORPIUS Najważniejszej? ALBUS „I oto nadchodzi ten, który ma moc pokonania Czarnego Pana..." Scorpius się przyłącza. SCORPIUS i ALBUS „Zrodzony z tych, którzy trzykrotnie mu się oparli, a narodzi się, gdy siódmy miesiąc dobiegnie końca..." Scorpius posępnieje z każdym słowem. SCORPIUS To moja wina. Powiedziałem jej, że można nie dopuścić do spełnienia się przepowiedni. Powiedziałem, że cała logika proroctw jest wątpliwa... ALBUS Za dwadzieścia cztery godziny klątwa ugodzi Voldemorta, kiedy będzie chciał zabić małego Harry'ego Pottera. Delphi chce zapobiec tej klątwie. Postanowiła sama zabić Harry'ego. Musimy jak najszybciej dostać się do Doliny Godryka.
AKT CZWARTY SCENA TRZECIA DOLINA GODRYKA, 1981 Albus i Scorpius wędrują przez środek Doliny Godryka, tętniącej życiem, urokliwej wioski. SCORPIUS Jakoś nie widzę żadnych śladów napaści... ALBUS To jest Dolina Godryka? SCORPIUS Tata nigdy cię tu nie zabrał? ALBUS Nie. Kilka razy proponował, ale nie chciałem. SCORPIUS Nie ma czasu na zwiedzanie, w końcu trzeba ocalić świat przed krwiożerczą czarownicą, ale popatrz tylko to jest kościół Świętego Hieronima... Pokazuje widoczny w oddali kościół. ALBUS Niesamowity. SCORPIUS A na cmentarzu Świętego Hieronima podobno niesamowicie straszy. Wyciąga rękę w innym kierunku. Tam znajdzie się pomnik Harry'ego i jego rodziców.
ALBUS Mój tata ma pomnik? SCORPIUS No nie, jeszcze nie. Ale będzie miał. Oby. A to dom, w którym mieszkała... mieszka Bathilda Bagshot. ALBUS Bathilda Bagshot? Ta od Dziejów magii? SCORPIUS Właśnie ta. O rany, to ona. Ojojojoj! Spełnienie marzeń każdego kujona. ALBUS Scorpius! SCORPIUS A to... ALBUS Dom Jamesa, Lily i Harry'ego Potterów Z domu wychodzi młoda, atrakcyjna para z dzieckiem w wózku, Albus rusza ku nim, ale Scorpius ciągnie go z powrotem. SCORPIUS Albusie, nie mogą cię zobaczyć. Kto wie, czy to nie odmieniłoby czasu, a tego nam nie wolno robić. Nie tym razem. ALBUS Ale to znaczy, że ona jeszcze... Udało się nam. Nie zdążyła... SCORPIUS I co robimy? Szykujemy się do walki? Bo Delphi jest niezła... w
walce. ALBUS Tak. Nie przemyśleliśmy tego, co? I co teraz? Jak ochronimy mojego tatę?
AKT CZWARTY SCENA CZWARTA MINISTERSTWO MAGII, GABINET HARRYEGO Harry pośpiesznie przegląda akta. DUMBLEDORE Dobry wieczór, Harry. Pauza, Harry spogląda na portret Dumbledora, którym patrzy na niego ze spokojem. HARRY Profesor Dumbledore w moim gabinecie. Jestem zaszczycony. Najwyraźniej dzisiaj coś będzie się tutaj działo. DUMBLEDORE Co robisz? HARRY Przeglądam dokumenty, sprawdzam, czy czegoś nie przegapiłem. Zbieram nasze skromne siły do walki. Co jeszcze mogę zrobić, skoro bitwa toczy się daleko stąd? Pauza, Dumbledore milczy. Gdzie pan był, Dumbledore?
DUMBLEDORE Teraz jestem tutaj. HARRY Akurat wtedy, kiedy przegraliśmy bitwę. A może pańskim zdaniem Voldemort nie wróci? DUMBLEDORE Jego powrót... jest możliwy. HARRY Proszę stąd iść. No już. Nie chcę, żeby pan tu był, nie potrzebuję pana. Nie było pana, kiedy to miało znaczenie. Walczyłem z nim trzy razy bez pana i znów będę walczył - sam, jeśli zajdzie potrzeba. DUMBLEDORE Harry, myślisz, że nie chciałem z nim walczyć zamiast ciebie? Oszczędziłbym cię, gdybym tylko mógł... HARRY Miłość nas zaślepia. Czy pan w ogóle wie, co to znaczy? Wie pan, jaka to była kiepska rada? Mój syn teraz toczy bitwy za nas, tak jak ja toczyłem je za pana. Okazałem się równie złym ojcem dla niego, jak pan dla mnie. Przeze mnie czuł się niekochany. Latami będzie próbował zrozumieć niechęć, która w nim narasta. DUMBLEDORE Jeśli masz na myśli Privet Drive... HARRY Spędziłem tam samotnie lata, długie lata. Nie wiedziałem, kim jestem ani dlaczego tam jestem i czy w ogóle komukolwiek na mnie zależy!
DUMBLEDORE Nie chciałem... przywiązywać się do ciebie... HARRY Już wtedy chronił pan tylko siebie! DUMBLEDORE Nieprawda, chroniłem ciebie. Nie chciałem cię skrzywdzić... Dumbledore próbuje wyciągnąć ręce z portretu, ale nie może. Zaczyna płakać, jednak stara się to ukryć. W końcu jednak musiałem cię spotkać... Miałeś jedenaście lat i byłeś taki dzielny, taki dobry. Nie uskarżając się na nic, wędrowałeś drogą, którą ci wytyczono. Oczywiście, że cię kochałem... wiedząc, że to wszystko się powtórzy... że swoją miłością spowoduję nieodwracalne szkody. Nie nadaję się do miłości. Zawsze, kiedy kochałem, krzywdziłem. Pauza. HARRY Nie skrzywdziłby mnie pan tak bardzo, gdyby wówczas mi pan to powiedział. DUMBLEDORE (już nie kryjąc łez) Byłem ślepy. Właśnie taka jest miłość. Nie wiedziałem czy chcesz usłyszeć, że ten zamknięty w sobie, podstępny, niebezpieczny starzec cię kocha! Pauza. Obaj są przytłoczeni emocjami. HARRY To nieprawda, że nigdy się nie skarżyłem. DUMBLEDORE Harry, w tym pogmatwanym, pełnym emocji świecie nie ma
idealnych odpowiedzi. Doskonałość jest poza zasięgiem ludzkości, poza zasięgiem magii. W każdej pięknej chwili szczęścia kryje się kropla trucizny i świadomość, że ból powróci. Bądź szczery wobec tych, których kochasz. Pokaż swój ból. Cierpienie jest rzeczą równie ludzką jak oddychanie. HARRY Kiedyś już powiedział mi pan coś podobnego. DUMBLEDORE Dziś to wszystko, co mam ci do zaoferowania. Zamierza odejść. HARRY Proszę zostać! DUMBLEDORE Ci, których kochamy, nigdy tak naprawdę nas nie opuszczają, Harry. Pewnych spraw śmierć nie dotyka. Farby... wspomnienia... i miłości. HARRY Ja też pana kochałem, Dumbledore. DUMBLEDORE Wiem. Oddala się. Harry zostaje sam. Wchodzi Draco. DRACO Wiedziałeś, że w tej innej rzeczywistości, tej, którą widział Scorpius, to ja byłem szefem Departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziejów? Może wkrótce ten gabinet będzie należał do mnie. Dobrze się czujesz?
Harry jest przepełniony żalem. HARRY Wejdź, oprowadzę cię. Draco z wahaniem wchodzi do gabinetu rozgląda się zdegustowany. DRACO Tylko widzisz, nigdy, nawet w dzieciństwie, nie miałem ochoty pracować w ministerstwie. Tata nie pragnął niczego innego. Ale nie ja. HARRY A co chciałeś robić? DRACO Zostać graczem quidditcha, ale nie byłem dostatecznie dobry. Przede wszystkim jednak chciałem być szczęśliwy. Harry kiwa głową, Draco patrzy na niego jeszcze przez chwilę. Wybacz, pogawędki nie są moją mocną stroną. Możemy od razu przejść do sedna? HARRY Oczywiście. Jakiego sedna? Pauza. DRACO Myślisz, że Teodor Nott miał jedyny zmieniacz czasu? HARRY Co?
DRACO Zmieniacz czasu przejęty przez ministerstwo był skonstruowanym z niedrogiego metalu prototypem. Działał, ale mógł przenosić w przeszłość tylko na pięć minut, a to poważna wada. Czegoś takiego nie wciśnie się prawdziwym kolekcjonerom czarnej magii. Harry uświadamia sobie, co Draco chce mu powiedzieć. HARRY Pracował dla ciebie? DRACO Nie. Dla mojego ojca. Tata lubił mieć rzeczy, których nie miał nikt inny. Zmieniacze czasu ministerstwa - z uwagi na prawo Croakera - zawsze były dla niego zbyt ograniczone. Chciał móc się cofnąć o więcej niż godzinę, chciał się cofać o całe lata, jednak nigdy nie użył zmieniacza. Myślę, że w głębi duszy wolał świat bez Voldemorta. Ale owszem, zamówił dla siebie zmieniacz czasu. HARRY Zatrzymałeś zmieniacz? Draco pokazuje mu urządzenie. DRACO Brak problemu pięciu minut, do tego błyszczy jak złoto, czyli tak jak lubią Malfoyowie. Uśmiechasz się. HARRY To dlatego Hermiona zatrzymała tamten zmieniacz - z obawy, że istnieje jeszcze jeden egzemplarz. Za posiadanie czegoś takiego mógłbyś trafić do Azkabanu. DRACO Wyobraź sobie alternatywę. Wyobraź sobie, że ludzie wiedzą, że mogę podróżować w czasie. A teraz wyobraź sobie, jak bardzo uwiarygodniłoby to plotki...
Harry spogląda na Dracona. Doskonale go rozumie. HARRY Scorpius. DRACO Mogliśmy mieć dzieci, ale Astoria była bardzo delikatna, krew skażoną poważną klątwą. Jeden z przodków został przeklęty... i to dotknęło akurat ją. Wiesz że takie rzeczy mogą się ujawnić czasem po wielu latach. HARRY Przykro mi, Draco. DRACO Nie chciałem narażać jej zdrowia, więc oznajmiłem, że ród Malfoyów może umrzeć wraz ze mną - niezależnie od tego, na czym zależało ojcu. Ale Astoria... nie chciała dziecka dla nazwiska, dla czystej krwi czy chwały, tylko dla nas. Dzień, w którym urodził się Scorpius, był najpiękniejszym dniem naszego życia, choć poród mocno osłabił Astorię. Ukryliśmy się we trójkę. Nie chciałem, żeby traciła siły... I właśnie wtedy zaczęły się plotki. HARRY Nawet sobie nie wyobrażam, jak się czuliście. DRACO Astoria zawsze wiedziała, że nie dożyje starości. Pragnęła, żebym miał kogoś po jej odejściu, bo... życiu Dracona Malfoya towarzyszy ogromna samotność. Zawsze będą mnie podejrzewali, nie ucieknę od przeszłości. Nigdy jednak nie uświadamiałem sobie, że ukrywając Scorpiusa przed plotkującym, ferującym wyroki światem, skażę go na jeszcze gorsze podejrzenia niż te, które sam znosiłem.
HARRY Miłość zaślepia. Obaj staraliśmy się ofiarować naszym synom nie to, czego potrzebowali, ale to, czego my potrzebowaliśmy. Tak bardzo pochłonęły nas i próby zmiany własnej przeszłości, że zniszczyliśmy teraźniejszość. DRACO I dlatego potrzebujesz zmieniacza czasu. Przechowywałem go, z trudem opierając się pokusie jego użycia, choć sprzedałbym duszę za choćby jedną minutę z Astorią. HARRY Och, Draco... Nie możemy. Nie możemy użyć zmieniacza. Draco spogląda na Harrego — obaj pogrążeni w bezbrzeżnej rozpaczy — po raz pierwszy patrzą na siebie jak przyjaciele. DRACO Musimy ich znaleźć, nawet jeśli potrwa to wieki. Musimy znaleźć naszych synów. HARRY Nie mamy pojęcia, gdzie są ani kiedy są. Przeszukiwanie czasu, gdy nie wiesz, jaki czas przeszukać, jest skazane i na porażkę. Obawiam się, że ani miłość, ani zmieniacz czasu w niczym tu nie pomogą. Teraz wszystko zależeli od naszych synów Tylko oni są w stanie nas ocalić.
AKT CZWARTY, SCENA PIĄTA DOLINA GODRYKA, PRZED DOMEM JAMESA I LILY POTTERÓW, 1981 ALBUS Powiemy dziadkowi i babci? SCORPIUS Że nigdy nie zobaczą, jak ich syn dorastał? ALBUS Lily jest silna. Wiem, że jest. Przecież ją widzi SCORPIUS Wyglądała cudownie, Albusie. Na twoim miejscu za wszelką cenę chciałbym z nią porozmawiać. Ale ona musi błagać Voldemorta o życie Harry'ego Musi myśleć że jej syn umrze, a ty byłeś najgorszym spojlerem świata który nie okazał się prawdziwy... ALBUS Dumbledore! Dumbledore żyje. Musimy wtajemniczyć Dumbledora, tak jak ty wtajemniczyłeś Snape'a! SCORPIUS Możemy zaryzykować i powiedzieć mu, że twój tata przeżyje? Że ma dzieci? ALBUS To Dumbledore! Wszystko zniesie. SCORPIUS Albusie, napisano setki książek o tym, co wiedział Dumbledore, skąd to wiedział albo dlaczego zrobił to, co
zrobił. Ale jedno jest pewne - nie zamierzam narażać tego, co musiał... CO musi zrobić. Mogłem prosić Snape'a o pomoc, bo to była alternatywna rzeczywistość, my jednak tkwimy w przeszłości. Nie możemy naprawić czasu tylko po to, by stworzyć nowe problemy. Jeśli nasze przejścia czegokolwiek nas nauczyły, to właśnie tego. Niebezpieczeństwa związane z rozmową z kimkolwiek i z zainfekowaniem czasu są zbyt wielkie. ALBUS A więc musimy porozumieć się z przyszłością. Musimy przesłać wiadomość mojemu tacie. SCORPIUS Tyle że nie mamy sowy która lata w czasie, a twój tata nie ma zmieniacza czasu. ALBUS Jeśli prześlemy tacie wiadomość, to on znajdzie sposób, żeby się tu dostać. Nawet jeśli sam będzie musiał zbudować zmieniacz czasu. SCORPIUS Wyślijmy wspomnienie, takie jak do myślodsiewni. Stańmy nad dzieckiem i wyślijmy wiadomość. Miejmy tylko nadzieję, że sięgnie po nią w odpowiednim momencie. W sumie to mało prawdopodobne, ale... Inna rzecz, że tak stać nad niemowlakiem i wrzeszczeć POMOCY, POMOCY, POMOCY... To go chyba może lekko zestresować. ALBUS Leciutko. SCORPIUS Taki stres to pestka w porównaniu z tym, co się teraz dzieje... A może później, kiedy pomyśli, przypomni sobie nasze twarze, jak wrzeszczeliśmy...
ALBUS Pomocy. Scorpius spogląda na Albusa. SCORPIUS Masz rację. To koszmarny pomysł. ALBUS Jeden z twoich najgorszych. SCORPIUS Wiem! Sami dostarczymy wiadomość. Poczekamy czterdzieści lat i przekażemy ją osobiście. .. ALBUS Odpada. Kiedy Delphi skieruje czas na takie tory, na jakie chce, wyśle całą armię, żeby nas odszukać i zabić. SCORPIUS Może zaszyjemy się w jakiejś dziurze? ALBUS Na pewno przyjemnie byłoby spędzić z tobą czterdzieści | lat w dziurze, ale i tak nas znajdą. Wtedy zginiemy, a czas zatrzyma się w niewłaściwym punkcie. Odpada. Potrzebujemy czegoś, co można kontrolować. Czegoś, co mój tata dostanie dokładnie w odpowiednim momencie. Potrzebujemy... SCORPIUS Nie ma niczego takiego. Gdybym jednak mógł wybrać, w czyim towarzystwie oczekiwać powrotu wiecznej Ciemności, wybrałbym ciebie. ALBUS Bez obrazy, ale ja wybrałbym kogoś wielkiego i świetnie
obeznanego z magią. Lily wyprowadza z domu wózek z maleńkim Harrym, którego starannie owija kocykiem. Jego kocyk. Owija go w jego kocyk. SCORPIUS No cóż, jest dość chłodno. ALBUS Zawsze powtarzał, że to jedyne, co mu po niej zostało, zauważyłeś, z jaką miłością go otuliła? Myślę że chętnie by się o tym dowiedział. Chciałbym mu o tym powiedzieć.. SCORPIUS A ja bym chciał powiedzieć mojemu tacie... W zasadzie to nie wiem co. Chyba chciałbym mu powiedzieć, że bywam zdolny do większego męstwa, niż mu się wydaję, Albus nagle wpada na pomysł. ALBUS Scorpius... Mój tata nadal ma ten kocyk. SCORPIUS Nic z tego. Jeśli napiszemy na kocyku wiadomość nawet malutkimi literkami, przeczyta ją zbyt wcześnie i czas się popsuje. ALBUS Co wiesz o eliksirach miłości? Jaki składnik zawierają wszystkie takie eliksiry? SCORPIUS Między innymi sproszkowaną perłę.
ALBUS Sproszkowana perła to raczej rzadko używany składnik, prawda? SCORPIUS Głównie dlatego, że jest bardzo drogi. Ale o co chodzi, Albusie? ALBUS Tata i ja pokłóciliśmy się na dzień przed moim wyjazdem do szkoły. SCORPIUS Zdaję sobie z tego sprawę. wpakowaliśmy się w bagno.
Chyba
właśnie
dlatego
ALBUS Cisnąłem tym kocem przez pokój i niechcący . przewróciłem eliksir miłości, który wujek Ron dał mi dla hecy. SCORPIUS Dowcipny facet. ALBUS Eliksir się rozlał i zapaprał cały kocyk. A ja jestem pewien że od mojego wyjazdu mama nie pozwoliła tacie niczego dotknąć w moim pokoju. SCORPIUS I co z tego? ALBUS A to, że zarówno w ich czasie, jak i w naszym zbliża się Noc Duchów. Tata powiedział mi, że w Noc Duchów zawsze musi mieć przy sobie ten kocyk, bo to ostatnia rzecz, którą dostał od mamy. Dlatego będzie go szukał, a kiedy go znajdzie...
SCORPIUS Nie. Nadal nie łapię. ALBUS Co wchodzi w reakcję ze sproszkowaną perłą? SCORPIUS Podobno jeśli nalewka z włosów demimoza wejdzie w reakcję z tą perłą, jedno i drugie zaczyna się palić. ALBUS A czy ta nalewka z włosów (nie jest pewien, czy dobrze powtarza słowo) demimoza jest widoczna gołym okiem? SCORPIUS Nie. ALBUS Więc jeśli weźmiemy kocyk i napiszemy na nim coś nalewką z włosów demimoza, to... SCORPIUS (eureka!) To nic nie będzie widać, dopóki napis nie zetknie się z eliksirem miłości, w twoim pokoju, w teraźniejszości . Na Dumbledora, świetny pomysł! ALBUS Musimy tylko demimozów.
wykombinować,
gdzie
znaleźć
trochę
SCORPIUS Plotka głosi, że Bathilda Bagshot nigdy nie widziała sensu w zamykaniu na klucz drzwi domów czarownic i czarodziejów. Drzwi otwierają się szeroko.
Plotka potwierdzona. przyszykować eliksir.
Pora
ukraść
parę
różdżek
i
AKT CZWARTY SCENA SZÓSTA DOM HARRYEGO I GINNY POTTERÓW, POKÓJ ALBUSA Harry siedzi na łóżku Albusa. Wchodzi Ginny i patrzy na męża. GINNY Nie spodziewałam się, że cię tu zastanę. HARRY Bez obawy, niczego nie dotykałem. Nie ruszyłem twoich relikwii (krzywi się). Wybacz kiepski dobór słów. Ginny milczy, Harry podnosi na nią wzrokami. Wiesz, że wiele razy miałem paskudną Noc Duchów, ta bije na głowę wszystkie, może- poza jedną. GINNY Myliłam się, zrzucając winę na ciebie. Zawszę oskarżam cię o to, że działasz zbyt pochopnie, a to przecież ja... Albus zaginął, a ja uznałam, że to twoja wina. Przepraszam. HARRY Nie uważasz, że to moja wina? GINNY Harry, Albusa porwała potężna, mroczna czarownica. Jakim cudem to ma być twoja wina?
HARRY Ale to ja go przepędziłem, prosto do niej. GINNY Czy możemy nie zachowywać się tak, jakbyśmy już przegrali tę bitwę? Ginny kiwa głową, Harry płacze. HARRY Przepraszam, Gin... GINNY Nie słuchałeś? Ja też przepraszam. HARRY Nie powinienem był przeżyć... Śmierć była mi pisana... nawet Dumbledore tak uważał. A jednak przeżyłem i pokonałem Voldemorta. A ci wszyscy ludzie... Wszyscy ludzie... Moi rodzice, Fred, Pięćdziesięcioro Poległych...I tylko ja żyję? Jak to możliwe? Taka strata - i to wszystko z mojej winy. GINNY Zabił ich Voldemort HARRY A gdybym powstrzymał go wcześniej? Mam tyle krwi na rękach. A teraz przepadł i nasz syn... GINNY Ale nie zginął. Słyszysz, Harry? Nie zginął. Bierze Harrego w ramiona. Przez długą chwilę trwa cisza, wypełniona czystą rozpaczą.
HARRY Chłopiec, Który Przeżył. Ilu ludzi musi zginąć za Chłopca, Który Przeżył? Harry się chwieje, niepewny, co dalej. Nagle zauważa -kocyk i idzie w jego kierunku. Ten kocyk to wszystko, co mam po tamtej Nocy Duchów. Wszystko, co mam, żeby o nich pamiętać. A kiedy... Podnosi kocyk. Odkrywa, że są w nim dziury, i patrzy na niego z konsternacją. Tu są dziury. Kretyński eliksir miłości Rona wypalił dziury. Popatrz tylko. Kocyk jest zniszczony. Zniszczony,. Rozkłada kocyk i widzi wypalony napis. Jest zdumiony. Co to? GINNY Harry, tu jest coś... napisane... Po drugiej stronie sceny pojawiają się Albus i Scorpius. ALBUS Tato. SCORPIUS Zaczynamy od „Tato"? ALBUS Będzie wiedział, że to ode mnie. SCORPIUS Ma na imię Harry. Powinniśmy zacząć od „Harry"
ALBUS (stanowczo) Zaczynamy od „Tato". HARRY „Tato"? Tu jest napisane „Tato"? Trochę niewyraźnie. SCORPIUS „Tato, pomocy". GINNY „Po nocy"? Tu jest napisane: „Po nocy"? A potem... „Drabina". HARRY „Tato po nocy Drabina Patryka"? Nie. To jakiś dziwny żart. ALBUS „Tato, pomocy. Dolina Godryka" GINNY Pokaż mi to. Mam lepszy wzrok. Tak. „Tato po nocy"... Tam dalej to nie jest „Drabina" tylko coś innego. Może „Drobina" albo „Dolina"? „Tato po nocy Drobina Gastryka"? I jeszcze jakieś cyfry. O widać je wyraźniej. „Trzy... jeden... jeden... zero... osiem... jeden". To jeden z tych mugolskich numerów telefonów? A może współrzędne geograficzne...? Harry podnosi wzrok. Rozmaite myśli tłuką mu się po głowie. HARRY Nie, to data. Trzydziesty pierwszy października tysiąc dziewięćset osiemdziesiątego pierwszego roku. Data śmierci moich rodziców. Ginny patrzy na Harrego, a potem znowu na kocyk.
GINNY Tu nie jest napisane „po nocy", tylko „pomocy". HARRY „Tato, pomocy. Dolina Godryka. 31.10.81" To jest wiadomość. Bystry chłopak zostawił mi wiadomość. Harry serdecznie całuje Ginny. GINNY Albus to napisał? HARRY Przekazał mi, gdzie i kiedy są. Teraz wiemy już, gdzie jest ona, i możemy stawić jej czoło. Znowu serdecznie ją całuje. GINNY Jeszcze ich nie odnaleźliśmy. HARRY Wyślę sowę do Hermiony, ty wyślij do Dracona. Przekażemy im, że spotkają nas w Dolinie Godryka ze zmieniaczem czasu. GINNY Ale my oboje, jasne,? Nawet nie myśl, że wrócisz beze mnie, Harry. HARRY Oczywiście, że wyruszymy razem. Mamy szansę, Ginny. Na Dumbledora, tylko tego nam potrzeba – szansy
AKT CZWARTY,SCENA SIÓDMA DOLINA GODRYKA Ron, Hermiona, Draco, Harry i Ginny idą przez współczesną Dolinę Godryka, tętniące życiem targowe miasteczko rozrosło się przez lata. HERMIONA Dolina Godryka. To chyba ze dwadzieścia lat.. GINNY Czy mi się wydaje, czy jest tu więcej mugoli? HERMIONA Od jakiegoś czasu ludzie chętnie przyjeżdżają tu na weekendy. DRACO Mogę zrozumieć, dlaczego. Popatrzcie na te kryte strzechą dachy. Czy to targ? Hermiona podchodzi do Harry'ego który rozgląda się wokół, przytłoczony tym, co widzi. HERMIONA Pamiętasz, jak byliśmy tu poprzednio? Jest zupełnie tak jak kiedyś. RON Jak kiedyś plus parę niemile widzianych końskich ogonów. Draco potrafi rozpoznać złośliwy przytyk. DRACO Powiem tylko, że...
RON Posłuchaj, Malfoy, może i zakumplowałeś się z Harrym, może i spłodziłeś względnie miłego dzieciaka, ale zdarzyło ci się powiedzieć kilka nieprzyjemnych rzeczy do mojej żony i o niej... HERMIONA Twoja żona doskonale potrafi bronić się sama. Hermiona gromi wzrokiem Rona, który postanawia ustąpić. RON W porządku. Ale jeśli raz jeszcze powiesz coś o niej albo o mnie... DRACO To co wtedy zrobisz, Weasley? HERMIONA Uściska cię, bo jesteśmy w jednej drużynie. Prawda, Ron? RON (waha się, widząc jej stanowcze spojrzenie) Dobra. Eee... masz bardzo ładną fryzurę, Draco. HERMIONA Dziękuję, mężu. To chyba odpowiednie miejsce. Do roboty. Draco wyjmuje zmieniacz czasu, który zaczyna gwałtownie wirować, gdy wszyscy zajmują miejsca wokół niego. Błyska oślepiające światło. Przy wtórze potężnego huku czas się zatrzymuje, potem zawraca, a po chwilowym wahaniu zaczyna biec wstecz... z początku powoli.. By następnie przyśpieszyć. Wszyscy się rozglądają. RON No i co? Udało się?
AKT CZWARTY SCENA ÓSMA DOLINA GODRYKA, SZOPA, 1981 Albus podnosi wzrok, zdumiony widokiem Ginny, a także Harry'ego, po czym przygląda się reszcie wesołej kompanii: Ronowi, Draconowi i Herminie. ALBUS Mama? HARRY Albusie Severusie Potterze, jak miło cię widzieć. Albus biegnie i rzuca się w ramiona Ginny. Szczęśliwa Ginny go przytula. ALBUS Dostaliście naszą wiadomość... ? GINNY Dostaliśmy waszą wiadomość. Scorpius truchtem podbiega do taty. DRACO Też się możemy uściskać, jeśli chcesz... Scorpius niepewnie patrzy na ojca, a potem nieporadnie wymieniają niezgrabny uścisk, Draco się uśmiecha. RON No i gdzie ta cała Delphi?
SCORPIUS Wiecie o Delphi? ALBUS Jest tutaj. Naszym zdaniem chce cię zabić. Zanim zaklęcie trafi Voldemorta, Delphi spróbuje cię zabić i w ten sposób nie dopuścić do spełnienia się przepowiedni... HERMIONA Tak, my też doszliśmy do takiego wniosku. Wiecie, gdzie konkretnie jest teraz? SCORPIUS Zniknęła. Jak wam się udało dotrzeć tu bez zmieniacza czasu... HARRY (przerywa mu) To długa i skomplikowana historia, Scorpiusie. Nie ma na nią czasu. Draco uśmiecha się do Harrego z wdzięcznością. HERMIONA Harry ma rację, czas nas goni. Musimy zająć pozycje, Dolina Godryka to nieduże miasteczko, ale Delphi może nadejść z dowolnego kierunku. Powinniśmy znaleźć miejsce z dobrym widokiem na okolicę. Potrzebujemy wielu wygodnych punktów obserwacyjnych, dzięki którym, co bardzo ważne, pozostaniemy w ukryciu. Nie możemy ryzykować, że ktoś nas zobaczy. Wszyscy marszczą brwi, zastanawiając się. Chyba kościół Świętego Hieronima spełnia te wszystkie warunki, prawda?
AKT CZWARTY SCENA DZIEWIĄTA DOLINA GODRYKA, KOŚCIÓŁ ŚWIĘTEGO HIERONIMA, PREZBITERIUM, 1981 Albus śpi na ławie, Ginny przypatruje mu się czujnie, a Harry wygląda przez okno naprzeciwko. HARRY Nic. Nadal nic. Dlaczego jej nie ma? GINNY Jesteśmy razem, twoi rodzice żyją... Możemy cofnąć czas, ale nie możemy go przyśpieszyć. Delphi przyjdzie kiedy będzie gotowa, a wtedy my będziemy gotowi na jej przybycie. Patrzy na śpiącego Albusa. Przynajmniej niektórzy z nas. HARRY Biedny dzieciak myślał, że musi ocalić świat. GINNY Biedny dzieciak ocalił świat. Zagranie z kocykiem było genialne. Inna sprawa, że również niemal zniszczył świat ale chyba lepiej się na tym nie skupiać. HARRY Myślisz, że z nim wszystko w porządku? GINNY Dojdzie do siebie, tyle że to pewnie zajmie mu trochę czasu. Tobie zresztą też.
Harry się uśmiecha, Ginny znowu patrzy na Albusa. Harry również. Wiesz, kiedy otworzyłam Komnatę Tajemnic po tym, jak Voldemort opętał mnie tym okropnym dziennikiem, i prawie wszystko zniszczyłam... HARRY Pamiętam. GINNY Gdy wyszłam ze szpitala, ludzie mnie ignorowali odsuwali się ode mnie. Tylko jeden jedyny chłopiec, , który miał wszystko, przyszedł do pokoju wspólnego Gryffindoru i zaproponował mi partię Eksplodującego Durnia. Ludzie myślą, że dobrze cię znają, ale najlepsze w tobie jest, i zawsze było, to ciche bohaterstwo. Kiedy już to załatwimy, postaraj się pamiętać, że ludzie, a zwłaszcza dzieci, czasem chcą tylko, żeby ktoś zagrał z nimi w Eksplodującego Durnia. HARRY Myślisz, że tego nam brakuje? Eksplodującego Durnia? GINNY Nie. Miłości, którą czułam od ciebie tamtego dnia. Nie jestem pewna, czy Albus ją czuje. HARRY Zrobiłbym dla niego wszystko. GINNY Harry zrobiłbyś wszystko dla każdego. Byłeś gotów poświęcić życie dla świata. Albus musi czuć wyjątkową miłość. To go wzmocni, ciebie zresztą też.
HARRY Wiesz, dopiero po zniknięciu Albusa zrozumiałem, co matka dla mnie zrobiła. Rzuciła przeciw zaklęcie tak potężne, że zdołało odeprzeć morderczy atak. GINNY Jedyne zaklęcie, którego zrozumieć, to miłość.
Voldemort
nie
potrafił
HARRY Ale ja naprawdę darzę Albusa wyjątkową miłością, Ginny. GINNY Wiem, tyle że on musi tę miłość poczuć. HARRY Szczęściarz ze mnie, że mam ciebie, prawda? GINNY Niewiarygodny. Bardzo chętnie rozwinę ten temat, ale kiedy indziej. Teraz skoncentrujmy się na powstrzymaniu Delphi. HARRY Czas nam się kończy. Ginny wpada do głowy pewna myśl. GINNY Chyba że... Harry czy ktoś pomyślał, dlaczego wybrała akurat dzisiejszy dzień? HARRY Bo to dzień, w którym wszystko się zmieniło. GINNY Masz ponad rok, prawda?
HARRY Rok i trzy miesiące. GINNY Czyli miała rok i trzy miesiące na to, żeby cię zabić, nawet teraz jest już w Dolinie Godryka od doby. Na co więc czeka? HARRY Chyba nie do końca rozumiem. GINNY Skoro nie czeka na ciebie, to czeka na niego. Chce go powstrzymać. HARRY Co? GINNY Delphi wybrała tę datę, bo on się tu zjawi... Bo jej ojciec tu przybędzie. Chce go poznać , być z ojcem, którego kocha. Problemy Voldemorta zaczęły się od ataku na ciebie. Gdyby tego nie zrobił... HARRY Stałby się jeszcze potężniejszy... a ciemność jeszcze bardziej nieprzenikniona. GINNY Najlepszym sposobem na sabotowanie proroctwa nie jest zabicie Harry'ego Pottera, lecz powstrzymanie Voldemorta przed jakimkolwiek ruchem.
AKT CZWARTY SCENA DZIESIĄTA DOLINA GODRYKA, KOŚCIÓŁ ŚWIĘTEGO HIERONIMA, 1981 Cała grupa zebrała się razem. Wszyscy mają mętlik w głowach. RON Czy dobrze rozumiem? Staramy się za wszelką cenę ochronić Voldemorta? ALBUS Voldemorta, który zabił moich dziadków? Voldemorta, który próbował zabić mojego tatę? HERMIONA Oczywiście, Ginny. Delphi wcale nie usiłuje zabić Harry'ego. Chce powstrzymać Voldemorta przed próbą zabicia Harry'ego. Genialne. DRACO Tak więc... czekamy? Na pojawienie się Voldemorta? ALBUS Czy ona wie, kiedy się go spodziewać? Nie przybyła tutaj o dobę za wcześnie, bo nie jest pewna, skąd dokładnie i o której godzinie on się zjawi? W książkach historycznych Scorpiusie, popraw mnie, jeśli się mylę — nie ma żadnej wzmianki na temat tego, kiedy i jak Voldemort dotarł do Doliny Godryka, prawda? SCORPIUS I HERMIONA nie mylisz się.
RON A niech mnie! Mamy tu aż dwoje kujonów! DRACO Jak więc możemy obrócić to na swoją korzyść? ALBUS Wiecie, na czym naprawdę się znam? HARRY Znasz się na wielu rzeczach, Albusie. ALBUS Na Eliksirze Wielosokowym. Wydaje mi się, że Bathilda Bagshot może mieć w swojej piwnicy wszystkie potrzebne składniki. Ktoś musi przeobrazić się w Voldemorta i ściągnąć tu Delphi. RON Żeby stworzyć Eliksir Wielosokowy, potrzebujemy kawałka danej osoby, a raczej nie mamy kawałka Voldemorta. Ale podoba mi się koncepcja łapania Delphi na łeb podrabianego ojca. HARRY Jak bardzo możemy transmutację?
się
do
niego
upodobnić
przez
HERMIONA Wiemy jak on wygląda, i nie brak wśród nas znakomitych czarodziejów i czarownic. GINNY Uważasz, że trzeba przemienić się w Voldemorta? ALBUS To jedyny sposób.
HERMIONA Chyba tak, prawda? Ron dzielnie robi krok naprzód. RON Wobec tego chciałbym... uważam, że to ja powinienem nim być. No bo... rozumiem, że bycie Voldemortem nie jest specjalnie miłe, jednak nie chwaląc się, jestem spośród was chyba najbardziej wyluzowany. Transmutacja w Czarnego Pana wyrządzi mi mniej szkód niż wam, wy się jakoś tak strasznie wszystkim przejmujecie. Harry cofa się, pogrążony w myślach. HERMIONA Kto twoim zdaniem tak strasznie się wszystkim przejmuje? DRACO Ja też chciałbym się zgłosić. Moim zdaniem kreowanie Voldemorta wymaga precyzji - bez obrazy, Ron oraz znajomości czarnej magii i... HERMIONA I ja się zgłaszam. Jako minister magii uważam, że to mój obowiązek i prawo. SCORPIUS Może powinniśmy ciągnąć losy. DRACO Ty się nie zgłaszasz, Scorpiusie. ALBUS Prawdę mówiąc...
GINNY Mowy nie ma. Chyba wszyscy powariowaliście. Wiem, jak to jest słyszeć ten głos w głowie, i na pewno nie chcę tego powtarzać. HARRY Zresztą to i tak muszę być ja. Wszyscy odwracają się do Harrego. DRACO Co? HARRY Żeby plan wypalił, ona musi bez wahania uwierzyć, że to on. Posłuży się mową węży. Wiedziałem, że nie bez powodu wciąż nią władam. Co więcej jednak, wiem, jak to jest czuć się jak on. Wiem, jak to jest nim być. To muszę być ja. RON Bzdury. To tylko bardzo atrakcyjnie podany stek bzdur. Nie ma mowy, żebyś... HERMIONA Obawiam się, że masz rację, drogi przyjacielu. RON Hermiono, mylisz się. Voldemort to nie byle co... Harry nie powinien... GINNY Zwykle bardzo niechętnie zgadzam się z moim bratem, ale... RON Harry może na zawsze utkwić w postaci Voldemorta.
HERMIONA Podobnie jak każde z nas. Twoje obawy nie, są bezpodstawne, niemniej... HARRY Moment, Hermiono. Gin? Ginny i Harry patrzą na siebie. Nie zrobię tego, jeśli nie będziesz chciała. Ale to jedyny sposób, prawda? Ginny myśli przez chwilę, po czym lekko kiwa głową. Harry zaciska usta. GINNY Masz rację. HARRY No to do roboty. DRACO Nie powinniśmy przedyskutować szczegółów zadania, na które się porywasz? HARRY Ona go wypatruje, więc przyjdzie do mnie. DRACO I co dalej? Co zrobisz, kiedy już będzie z tobą? Pozwolę sobie wam przypomnieć, że mamy do czynienia z bardzo potężną czarownicą. RON Spokojnie. On ściągnie tu Delphi, a my ją usmażymy.
DRACO Usmażymy? Hermiona rozgląda się dookoła. HERMIONA Schowamy się za tymi drzwiami. Harry gdybyś zdołał doprowadzić ją do tego miejsca (wskazuje miejsce na które pada światło)wyszlibyśmy z ukrycia i dopilnowalibyśmy żeby nie miała szansy uciec. HERMIONA Jesteś pewien, że sobie poradzisz? HARRY Jestem pewien. DRACO Nie, zbyt wiele tu wątpliwości... zbyt wiele może pójść nie tak jak trzeba. Transmutacja może się nie utrzymać, Delphi może się zorientować... Jeśli teraz nam ucieknie, narobi nieopisanych szkód. Potrzebujemy czasu, żeby to porządnie zaplanować... ALBUS Draco, zaufaj mojemu tacie. On nas nie zawiedzie. Poruszony Harry patrzy na Albusa. HERMIONA Różdżki. Wszyscy wyciągają różdżki. Harry kurczowo ściska swoją. Światło staje się coraz jaśniejsze, wręcz oślepiające... Transmutacja jest powolna i przerażająca. Harry przeobraża się w Voldemorta. Wygląda upiornie. Odwraca się i spogląda na przyjaciół oraz bliskich. Oni patrzą na
niego z przerażeniem. RON A niech to szlag! HARRY/VOLDEMORT Czyli się udało? GINNY ( z powagą) Tak, udało się.
AKT CZWARTY SCENA JEDENASTA DOLINA GODRYKA, KOŚCIÓŁ ŚWIĘTEGO HIERONIMA, 1981 Ron, Hermiona, Draco, Scorpius i Albus stoją przy oknie, wyglądając na zewnątrz. Ginny nie jest w stanie patrzeć, więc siedzi w głębi kościoła. Albus zauważa, że jego mama trzyma się z boku. Podchodzi do niej. ALBUS Wiesz, że będzie dobrze, mamo, prawda? GINNY Wiem. Przynajmniej mam nadzieję. Po prostu nie chcę go takim oglądać — człowieka, którego kocham, ukrytego w człowieku, którego nienawidzę. Albus siada obok mamy. ALBUS Wiesz, mamo, lubiłem ją. Naprawdę lubiłem Delphi. A to... córka Voldemorta?
GINNY Bardzo dobrze im to wychodzi. Doskonale umieją chwytać niewinnych w swoje sieci. ALBUS To wszystko moja wina. Ginny przytula Albusa. GINNY Ciekawe. Twój tata myśli, że to wszystko jego wina. Dziwna z was para. SCORPIUS To ona. To ona. Zauważyła go. HERMIONA Wszyscy na miejsca. Pamiętajcie, nie ujawniacie się, dopóki Harry nie zwabi jej do światła. Mamy tylko jedną szansę i nie możemy jej zmarnować. Wszyscy się śpieszą. DRACO Hermiona Granger. Hermiona Granger rozstawia mnie po kątach. Hermiona odwraca się do niego. Draco się uśmiecha. DRACO Nawet mi się to trochę podoba. SCORPIUS Tato... Rozchodzą się i chowają za dwojgiem głównych drzwi. Harry/Voldemort wchodzi ponownie do kościoła. Robi kilka
kroków, po czym się odwraca. HARRY/VOLDEMORT Nie wiem, jaka czarownica czy też jaki czarodziej za mną podąża, ale zapewniam, że gorzko tego pożałuje. Delphi pojawia się za nim. Nie może oderwać od niego wzroku. Voldemort to jej ojciec, a ona czekała na tę chwilę przez całe życie. DELPHI Panie, to ja. Ja idę za tobą. HARRY/VOLDEMORT Nie znam cię. Odejdź. Delphi bierze głęboki wdech. DELPHI Jestem twoją córką. HARRY/VOLDEMORT Gdybyś była moją córką, wiedziałbym o twoim istnieniu. (Delphi patrzy na niego błagalnie.) DELPHI Przybywam z przyszłości. Jestem dzieckiem Bellatriks Lestrange i twoim. Urodziłam się we dworze Malfoyów przed bitwą o Hogwart — bitwą, którą przegrasz. Przychodzę cię ocalić. Harry/Voldemort się odwraca. Delphi spogląda mu w oczy. DELPHI Rudolf Lestrange, lojalny mąż Bellatriks, po powrocie z Azkabanu powiedział mi, kim jestem, i ujawnił proroctwo, które jego zdaniem miałam wypełnić. Jestem twoją córką, panie.
HARRY/VOLDEMORT Znam Bellatriks i dostrzegam pewne podobieństwo w waszych rysach, choć nie odziedziczyłaś po niej tego, co najlepsze. Jednak bez dowodu... Delphi z determinacją przemawia w mowie Harry/Voldemort zanosi się zjadliwym śmiechem.
węży.
HARRY/VOLDEMORT I to ma być dowód? Delphi bez wysiłku wzbija się w powietrze. HARRY/VOLDEMORT cofa się o krok. Jest pod wrażeniem. DELPHI jestem wróżebnikiem czarnego pana i nie zawaham się oddać wszystkiego, co mam, by ci służyć. HARRY/VOLDEMORT (starając się ukryć szok) Ode mnie nauczyłaś się latać? DELPHI Starałam się podążać ścieżką, którą mi wytyczyłeś. HARRY/VOLDEMORT Nigdy dotąd nie spotkałem ani czarownicy, ani czarodzieja, który próbowałby mi dorównać. DELPHI Nie zrozum mnie źle, panie. Nie ośmieliłabym się twierdzić, że jestem ciebie godna. Ale poświęciłam całe życie, żeby stać się dzieckiem, z którego byłbyś dumny. HARRY/VOLDEMORT (przerywa jej) Widzę, kim jesteś, i widzę, kim możesz się stać, córko. Patrzy na niego, wzruszona do głębi.
DELPHI Ojcze? HARRY/VOLDEMORT Razem możemy osiągnąć niezmierzoną potęgę. DELPHI Ojcze... HARRY/VOLDEMORT Podejdź tu, do światła. Pragnę ujrzeć z bliska, co stworzyła moja krew. DELPHI Twoja misja to błąd. Nie powinieneś atakować Harry'ego Pottera. On cię zniszczy. Ręka Harry'ego/Voldemorta zmienia się w rękę Harry'ego. Harry/Voldemort spogląda na nią, zdumiony i przerażony, a następnie szybko chowa ją w rękawie. HARRY/VOLDEMORT To ledwie niemowlę. DELPHI Ale chroni go matczyna miłośd. Twoje zaklęcie obróci się przeciwko tobie i cię zniszczy. On stanie się zbyt potężny, a ty zbyt słaby. Gdy dojdziesz do siebie, następnych siedemnaście lat spędzisz na nieustannej walce z nim. Walce, którą przegrasz. Harry/Voldemort nagle czuje, że wyrastają mu włosy, więc usiłuje to ukryć. Naciąga na głowę kaptur. HARRY/VOLDEMORT Zatem go nie zaatakuję. Masz rację.
DELPHI Ojcze? Harry/Voldemort się kurczy. Teraz jest już bardziej Harrym niż Voldemortem. Odwraca się plecami do Delphi. DELPHI Ojcze? HARRY (rozpaczliwie usiłuje mówić jak Voldemort) Masz dobry plan. Rezygnuję z tej walki. Dobrze mi służyłaś, zatem zbliż się tu do światła, bym lepiej ci się przyjrzał. Delphi zauważa, że drzwi lekko się uchylają, a następnie ktoś je zamyka z drugiej strony. Marszczy brwi, myśląc szybko, coraz bardziej podejrzliwa. DELPHI Ojcze... Stara się ponownie spojrzeć mu w twarz. Zachowanie obojga niemal przypomina taniec. Nie jesteś Lordem Voldemortem. Z dłoni Delphi wystrzeliwuje odwzajemnia się tym samym.
błyskawica.
Harry
Incendio! HARRY Incendio! Pioruny zderzają się pośrodku pomieszczenia i dochodzi do imponującej eksplozji. Drugą ręką Delphi posyła błyskawice do obojga drzwi, otwieranych od zewnątrz. DELPHI Potter!
Colloportus! Harry z przerażeniem patrzy na drzwi. No co? Myślałeś, że przyjaciele do ciebie dołączą? HERMIONA (z oddali) Harry... Harry... GINNY (z oddali) Zablokowała drzwi od waszej strony. HARRY W porządku, sam się z tobą rozprawię. Chce zaatakować ponownie, ale Delphi jest znacznie silniejsza. Różdżka Harry'ego unosi się ku niej. Harry nie ma broni. Jest całkiem bezradny. HARRY Jak to...? Czym jesteś? DELPHI Od dawna cię obserwuję, Harry Potterze. Znam cię lepiej niż mój ojciec. HARRY Myślisz, że poznałaś moje słabości? DELPHI Uczyłam się, żeby być godną ojca! Będzie ze mnie dumny, choć to największy czarodziej wszech czasów. Expulso! Harry turla się na bok, gdy podłoga za nim eksploduje. Wczołguje się w pośpiechu pod kościelną ławę, zastanawiając się, jak walczyć z Delphi.
DELPHI Czołgasz się przede mną? Harry Potter. Bohater świata czarodziejów pełza jak robak. Wingardium Leviosa! Ława unosi się w Powietrze. Pytanie tylko, czy warto marnować czas na zabijanie cię, skoro wiem, że i tak zginiesz, gdy tylko powstrzymam ojca. Co postanowić? Ach, jestem znudzona, więc cię zabiję. Posyła na niego ciężką ławę, która mocno uderza w ziemię. Harry'emu w ostatniej chwili udaje się odturlać. Zza kraty w podłodze wyłania się Albus. Żadne z nich tego nie zauważa. Avada... ALBUS Tato... HARRY Albus! DELPHI Dwóch Potterów? Którego wybrać? Chyba najpierw zabiję chłopaka. Avada Kedavra! Miota mordercze zaklęcie na Albusa, jednak Harry odpycha go na bok. Błyskawica trafia w podłogę. Harry wystrzeliwuje błyskawicę w kierunku Delphi. DELPHI Myślisz że jesteś silniejszy ode mnie? HARRY Nie. Nie jestem.
Bezlitośnie rażą się zaklęciami, a Albus szybko turla się na bok i rzuca zaklęcie najpierw na jedne drzwi, potem na drugie. Ale razem damy ci radę. Albus otwiera różdżką oboje drzwi. ALBUS Alohomora! Alohomora! HARRY Bo widzisz, nigdy nie walczyłem sam i nigdy nie będę. Hermiona, Ron, Ginny i Draco wyłaniają się zza drzwi i ciskają zaklęcia na Delphi, która krzyczy ze złością. Pomimo gigantycznego wysiłku nie jest w stanie stawić czoła im wszystkim. Słychać serię uderzeń i pokonana Delphi osuwa się na podłogę. DELPHI Nie... Nie... HERMIONA Brachiabindo! Delphi jest spętana. Harry idzie ku Delphi. Nie odrywa od niej wzroku. Reszta trzyma się z tyłu. HARRY Albusie, nic ci nie jest? ALBUS Nic, tato, wszystko dobrze. Harry nie odrywa wzroku od Delphi. Nadal się jej boi.
HARRY Ginny, czy Albus jest ranny? Muszę wiedzieć, czy jest bezpieczny... GINNY Usiłowałam go powstrzymać, ale się uparł. Tylko on był na tyle drobny, żeby przecisnąć się przez otwór w podłodze. HARRY Powiedz tylko, czy z nim wszystko w porządku. ALBUS Tato, daję słowo, że nic mi nie jest. Harry powoli zbliża się do Delphi. HARRY Mnóstwo ludzi próbowało mnie skrzywdzić... Ale atakować mojego syna? Jak śmiesz krzywdzić moje dziecko?! DELPHI Chciałam tylko poznać swojego ojca. Te słowa zaskakują Harry'ego. HARRY Nie możesz odwrócić swojego życia. Zawsze będziesz sierotą. To nigdy się nie zmieni. DELPHI Pozwól mi go tylko zobaczyć. HARRY Nie mogę i nie zamierzam. DELPHI (żałosnym głosem) No to mnie zabij.
Harry zastanawia się przez chwilę. HARRY Tego też nie mogę zrobić. ALBUS Co? Tato, ona jest niebezpieczna. HARRY Nie, Albusie... ALBUS Ale to morderczyni! Widziałem, jak zamordowała... Harry odwraca się i patrzy na syna, a potem na Ginny. HARRY Tak, Albusie, mordercami.
to
morderczyni,
ale
my
nie
jesteśmy
HERMIONA Musimy być lepsi od nich. RON Tak, to wkurzające, ale tego się nauczyliśmy. DELPHI Odbierz mi rozum. zapomnieć, kim jestem.
Odbierz
mi
wspomnienia.
RON Nie. Zabierzemy cię z powrotem do naszych czasów. HERMIONA I trafisz do Azkabanu, tak jak twoja matka.
Chcę
DRACO Tam zgnijesz. Harry słyszy hałas - syk. A potem rozlega się dźwięk ponury niczym śmierć - odgłos, który nie przypomina niczego, co dotąd słyszeliśmy. Haaarry Pottttter... SCORPIUS Co to takiego? HARRY Nie. Nie. Jeszcze nie. ALBUS Co? RON Voldemort. DELPHI Ojcze? HERMIONA Teraz? Tutaj'? DELPHI Ojcze! DRACO Silencio! (Delphi ma knebel w ustach). Wingardium Leviosa! (Delphi unosi się w powietrze i sunie na bok). HARRY Nadchodzi. Nadchodzi w tej chwili. (Voldemort wkracza z tyłu sceny, przemierza ją i schodzi na widownię. Niesie ze sobą śmierć i wszyscy o tym wiedzą.))
AKT CZWARTY SCENA DWUNASTA DOLINA GODRYKA, 1981 Harry, całkowicie Voldemorta.
bezsilny,
odprowadza
wzrokiem
HARRY Voldemort zabije moich rodziców, a ja nic nie mogę zrobić, żeby go powstrzymać. DRACO Nieprawda. SCORPIUS Tato, to nie pora... ALBUS Możesz coś zrobić, żeby go powstrzymać, ale tego nie zrobisz. DRACO To właśnie bohaterstwo. Ginny bierze Harry'ego za rękę. GINNY Harry, nie musisz na to patrzeć. Możemy wracać do domu. HARRY Pozwalam na to... Oczywiście, że muszę patrzeć. HERMIONA Zatem wszyscy będziemy świadkami tego, co się stanie.
RON Wszyscy będziemy patrzeć. Słyszymy nieznane głosy... JAMES (z oddali) Lily, bierz Harry'ego i uciekaj! To on! Uciekaj! Ja go zatrzymam... Widać błysk, potem słychać śmiech. Odejdź stąd, rozumiesz? Odejdź stąd... VOLDEMORT (z oddali) Avada Kedavra! Harry wzdryga się, gdy zielone światła rozbłyskują na widowni. Albus bierze go za rękę. Harry chwyta go mocno. Potrzebuje tego. ALBUS Zrobił wszystko, co mógł. Ginny staje obok i bierze Harry'ego za drugą rękę. Harry wspiera się na nich, teraz oboje go podtrzymują. HARRY Tam w oknie widzę moją mamę. Jest piękna. Słychać łoskot, kiedy drzwi wylatują z futryny. LILY (z oddali) Nie Harry, błagam, tylko nie Harry! VOLDEMORT (z oddali) Odsuń się, głupia... Odsuń się, i to już...
LILY (z oddali) Nie Harry, błagam, weź mnie, zabij mnie zamiast niego... VOLDEMORT (z oddali) To ostatnie ostrzeżenie... LILY (z oddali) Nie Harry! Błagam... Zlituj się... Zlituj... Nie Harry! Nie Harry! Błagam... Zrobię wszystko... VOLDEMORT (z oddali) Avada Kedavra! Harry pada na podłogę jak rażony piorunem. Jest przytłoczony rozpaczą. Dookoła słychać opadający i wznoszący się dźwięk, który przypomina piskliwy wrzask. Możemy tylko patrzeć. To, co było, powoli znika. Scena zmienia się i obraca. Harry, jego rodzina i przyjaciele obracają się wraz ze sceną. Tracimy ich z oczu.
AKT CZWARTY SCENA TRZYNASTA DOLINA GODRYKA, W DOMU JAMESA I LILY POTTERÓW, 1981 Jesteśmy w ruinach domu, który brutalnie zaatakowano. Hagrid wędruje wśród ruin. HAGRID James? Rozgląda się wokół.
Lily? Idzie powoli, nie chcąc zobaczyć zbyt wiele, zbyt nagle. Jest wstrząśnięty. Nagle widzi ich, przystaje w milczeniu. Och. Och. To nie... To nie... Nie byłem... Niby mówili, ale... Ale myślałem, że może jest lepiej... Patrzy na nich i pochyła głowę. Mamrocze kilka słów, po czym wyjmuje z przepastnych kieszeni pogniecione kwiaty i kładzie je na podłodze. Przepraszam, mówili mi, on mówił, znaczy się Dumbledore mówił mi, że nie ma co czekać. Mugole już jadą i błyskają na niebiesko, i coś tak czuję, że im się nie spodoba taki wielki kapcan jak ja. Szlocha. Ale ciężko tak odejść. Tylko żebyście wiedzieli, że nikt o was nie zapomni, ani ja, ani żaden inny nikt. Słyszy hałas - dziecko pochlipuje. Hagrid odwraca się w jego stronę i rusza bardziej stanowczym krokiem niż poprzednio. Opuszcza wzrok i staje przy łóżeczku, które wydaje się emitować światło. No, cześć. Ty to pewno Harry. Cześć, Harry Potter. Rubeus Hagrid jestem. No i czy chcesz, czy nie, to i tak będę ci przyjacielem. Masz pecha, choć jeszcze nic nie wiesz, bidulo. Przyjaciele ci się przydadzą. No, a tera to chyba najlepiej chodź ze mną, co? Pulsujące niebieskie światła rzucają na pokój wręcz nieziemski blask. Hagrid podnosi maleńkiego Harry'ego i delikatnie bierze go w ramiona. Potem - nie oglądając się za siebie - idzie przez dom.A my powoli pogrążamy się w mroku.
AKT CZWARTY SCENA CZTERNASTA HOGWART, SALA LEKCYJNA Scorpius i Albus z ożywieniem wpadają do klasy i zatrzaskują za sobą drzwi. SCORPIUS Nie wierzę, że to zrobiłem. ALBUS Ja też nie. SCORPIUS Rose Granger-Weasley. Zaprosiłem na bal Rose GrangerWeasley. ALBUS A ona odmówiła. SCORPIUS Ale ją zaprosiłem. Zasiałem ziarno, z którego wyrośnie nasze przyszłe małżeństwo. ALBUS Zdajesz sobie sprawę, że kompletnie bujasz w obłokach? SCORPIUS Zgodziłbym się z tobą, tyle że Polly Chapman naprawdę chciała iść ze mną na szkolny bal. ALBUS W alternatywnej rzeczywistości, gdzie cieszyłeś się dużo
większym, naprawdę dużo większym powodzeniem. Poza tym zaprosiła cię inna dziewczyna, a to oznacza... SCORPIUS Logika nakazywałaby uganiać się za Polly albo pozwolić jej uganiać się za mną. W końcu to prawdziwa piękność. Ale Rose jest niepowtarzalna... ALBUS Wiesz, że logika nakazywałaby powiedzieć, że dziwadło z ciebie? Rose cię nienawidzi. SCORPIUS Niezupełnie. Nienawidziła mnie, ale widziałeś wyraz jej oczu, kiedy ją zaprosiłem? To nie była nienawiść, tylko litość. ALBUS I to niby lepiej? SCORPIUS Litość to jakiś początek, przyjacielu. To fundament, na którym można zbudować pałac. Pałac miłości. ALBUS Zawsze myślałem, że to ja będę tym, który pierwszy z nas zdobędzie dziewczynę. SCORPIUS Och tak, bez wątpienia. Pewnie tę nową nauczycielkę eliksirów, tę z pięknymi oczami. Jest chyba wystarczająco stara jak dla ciebie, co? ALBUS Nie lecę na starsze! SCORPIUS Masz czas, mnóstwo czasu, żeby ją uwieść, bo przekonanie
Rose zajmie mi długie lata. ALBUS Podziwiam twoją pewność siebie. Rose mija ich na schodach, patrząc na nich obu. ROSE Cześć. Żaden z chłopców nie wie, co odpowiedzieć. Spogląda na Scorpiusa. Tylko od ciebie zależy, czy będzie dziwnie. SCORPIUS Usłyszałem i doskonale zrozumiałem. ROSE Jasne, Królu Skorpionie. Odchodzi z uśmiechem na twarzy. Scorpius i Albus patrzą na siebie. Albus uśmiecha się szeroko i trąca Scorpiusa w ramię. ALBUS Może masz rację. Litość to rzeczywiście jakiś początek. SCORPIUS Idziesz na mecz quidditcha? Ślizgoni grają z Puchonami. To ważny mecz. ALBUS Myślałem, że nienawidzimy quidditcha. SCORPIUS Ludzie się zmieniają. Poza tym trenowałem. Kto wie, może
kiedyś trafię do drużyny. No chodź. ALBUS Nie mogę, tata się ze mną umówił... SCORPIUS Zrobił sobie wolne od ministerstwa? ALBUS Chce iść na spacer... coś mi pokazać... czymś się podzielić... SCORPIUS Na spacer? ALBUS No tak. Chyba chodzi o bliskość emocjonalną czy coś równie rzygliwego. Ale raczej i tak pójdę, mimo wszystko. Scorpius wyciąga ręce i przytula Albusa. A to co? Myślałem, że postanowiliśmy się nie ściskać. SCORPIUS Nie byłem pewien, czy powinniśmy, skoro mamy zacząć nowe życie. ALBUS Lepiej spytaj Rose, czy wypada. SCORPIUS Ha! No tak. Racja. Chłopcy z uśmiechem odsuwają się od siebie. ALBUS Do zobaczenia na kolacji.
AKT CZWARTY SCENA PIĘTNASTA PIĘKNE WZGÓRZE Jest piękny letni dzień. Harry i Albus wspinają się na wzgórze. Nic nie mówią, cieszą się słońcem na twarzach. HARRY Gotowy? ALBUS Na co? HARRY Na egzaminy czwartoklasistów i na piąty rok. To ważny rok. Ja na piątym roku... Spogląda na Albusa, uśmiecha się i dodaje szybko: ...robiłem różne rzeczy. Czasem dobre, czasem złe. I wiele zagmatwanych. ALBUS Dobrze wiedzie. Harry się uśmiecha. ALBUS Wiesz... mogłem troszkę się przyjrzeć twoim rodzicom. Dobrze się razem bawiliście. Twój tata puszczał kółka z dymu, a ty... nie przestawałeś chichotać.
HARRY Tak? ALBUS Polubiłbyś ich chyba. I myślę, że ja, Lily i James też byśmy ich polubili. Harry kiwa głową. Zapada nieco krępujące milczenie. Obaj starają się porozumieć, ale bez powodzenia. HARRY Wiesz, myślałem, że wreszcie się go pozbyłem... Mam na myśli Voldemorta. A potem rozbolała mnie blizna i zaczął mi się śnić. Znów potrafiłem mówić w języku węży i poczułem, że wcale się nie zmieniłem. Jakby Voldemort nigdy mnie nie opuścił. ALBUS A opuścił? HARRY Ta część mnie, która była Voldemortem, zginęła dawno temu, ale nie wystarczyło pozbyć się go fizycznie. Musiałem pozbyć się go także mentalnie, a to spore wyzwanie dla czterdziestolatka. Patrzy na Albusa. To, co ci powiedziałem, było niewybaczalne. Nie mogę cię prosić, żebyś o tym zapomniał, ale liczę na to, że uda się nam z tym uporać. Postaram się być dla ciebie lepszym ojcem, albusie. Postaram się i... Będę z tobą szczery i... ALBUS Tato, nie musisz...
HARRY Myślałeś, że Harry Potter niczego się nie boi, a tak naprawdę boję się wszystkiego. Wiedziałeś, że boję się ciemności? ALBUS Harry Potter boi się ciemności? HARRY Nie lubię ciasnych miejsc i jeszcze... Nikomu o tym nie mówiłem, ale nie przepadam za... (waha się, zanim to powie) ...za gołębiami. ALBUS Nie lubisz gołębi? HARRY (krzywi się) Paskudne, dziobiące brudasy. Ciarki mnie przechodzą na ich widok. ALBUS Przecież gołębie są nieszkodliwe! HARRY Wiem. Najbardziej jednak przeraża mnie bycie twoim tatą, Albusie Severusie Potterze. Jest tak, jakbym wszystko robił po omacku. Większość ludzi przynajmniej ma ojca, na którym może się wzorować albo wręcz odwrotnie. Ja nie mam nic... lub też bardzo niewiele. Uczę się więc i za wszelką cenę spróbuję być dla ciebie dobrym tatą. ALBUS A ja spróbuję być lepszym synem. Wiem, że nie jestem Jamesem, tato, nigdy nie będę do was podobny... HARRY James w niczym mnie nie przypomina.
ALBUS Nie? HARRY Jemu wszystko przychodzi bez trudu. Moje dzieciństwo było nieustanną walką. ALBUS Moje też. Chcesz powiedzieć, że to ja jestem taki jak ty? (Harry uśmiecha się do Albusa.) HARRY Szczerze mówiąc, bardziej przypominasz mamę. Jesteś dzielny, nieprzejednany, dowcipny. To mi się podoba i dzięki temu jesteś świetnym synem. ALBUS Prawie zniszczyłem świat. HARRY Delphi nie miała szans, Albusie. Wywabiłeś ją z cienia i umożliwiłeś nam walkę z nią. Teraz tego nie widzisz, ale nas ocaliłeś. ALBUS Nie powinienem był spisać się lepiej'? HARRY Myślisz, że i ja nie zadaję sobie takich samych pytań? ALBUS (czuje narastający ucisk w brzuchu, bo wie, że jego tata by tak nie postąpił) A potem, kiedy ją złapaliśmy, chciałem ją zabić. HARRY Widziałeś, jak zamordowała Craiga, byłeś zły, Albusie, i w porządku. Zresztą nie zrobiłbyś tego.
ALBUS Skąd wiesz? Może to jest właśnie ta moja ślizgońska natura. Może to widziała we mnie Tiara Przydziału. HARRY Nie rozumiem tego, co się dzieje w twojej głowie, Albusie... Inna sprawa, że jesteś nastolatkiem, więc nie jestem w stanie tego zrozumieć. Rozumiem za to, co się dzieje w twoim sercu. Przez długi czas nie miałem o tym pojęcia... jednak dzięki tej eskapadzie wiem co w nim skrywasz. Slytherin, Gryffindor jakąkolwiek łatkę dostałeś, i tak wiem na pewno, że masz dobre serce. Czy to ci się podoba, czy nie, jesteś na najlepszej drodze zostać czarodziejem z prawdziwego zdarzenia. ALBUS Ale ja wcale nie będę czarodziejem. Poświęcę się wyścigom gołębi. Już się na to cieszę. Harry uśmiecha się szeroko. HARRY Twoje imiona nie powinny być dla ciebie ciężarem. Albus Dumbledore też musiał stawiać czoło wyzwaniom, a Severus Snape... No cóż, wiesz o nim wszystko. ALBUS Byli dobrymi ludźmi. HARRY Byli wielkimi ludźmi z ogromnymi wadami. I wiesz... można powiedzieć, że dzięki tym wadom byli niemal jeszcze więksi. Albus rozgląda się dookoła. ALBUS Tato, dlaczego tu jesteśmy?
HARRY Często tu przychodzę. ALBUS Ale to cmentarz... HARRY Tu jest grób Cedrika. ALBUS Tato? HARRY Ten chłopiec, który zginął, Craig Bowker... Dobrze go znałeś? ALBUS Niezbyt dobrze. HARRY Ja też nie znałem zbyt dobrze Cedrika. Mógłby grać w quidditcha w reprezentacji Anglii albo być doskonałym aurorem. Mógłby być kimkolwiek. Amos ma rację... Cedrik został mu odebrany. Więc kiedy tylko mogę, przychodzę tu... żeby przeprosić. ALBUS To... chyba dobrze. Albus dołącza do ojca przed grobem Cedrika. Harry uśmiecha się do syna i spogląda na niebo. HARRY Zapowiada się ładny dzień. Dotyka ramienia syna i obaj lekko wspierają się o siebie. ALBUS (z uśmiechem) Też tak myślę.
KONIEC