, MLD
USD
Tytu ł
o ryginalu: A Brief History of Neolibera/ism
Spis treści/
Przełożył:
Jerzy Pawel Listwan Redakcja: Przemyslaw Wielgosz O pracowa nie graficzne: Ireneusz Frączek G rafika na okladce: Krzysztof Ignasiak
Ksiqżka ukazała się przy
Wprowadzenie
wsparciu Fundacji im.
I
7
1/
Wolność
to tylko inne określenie...
2/
Konstruowanie przyzwolenia
3/
Neoliberalne państwo
4/
Zróżnicowanie
si
Neoliberalizm „z chińską specyfiką" I
6/
Sąd
nad neoliberalizmem
I
206
7/
Perspektywy wyzwolenia
I
248
I
54
R6ży Luksemburg
I
90
geograficzne
I
123
© David Harvey 2005 © O xfo rd University Press 2005
© Instytut Wydawniczy K siążka i Prasa 2008
ISBN 978-8-388353-57-4
Instytut Wydawniczy K siążka i Prasa ul. Twarda 6o 00-818 Warszawa te l. 02 2-624-1 7-27
[email protected] http://www.iwkip.org http://www.mo nde-diplomatique.pl/
13
Bibliografia
28 1
164
-Wprowadzenie/
Możliwe, że przyszli historycy będą wspominać lata 197880 jako czas rewolucyjnego zwrotu w społeczno-gospodar czych dziejach świata . W 1978 r. Deng Xiaoping poczynił
pierwsze doniosłe kroki w kierunku liberalizacji kierowanej przez komunistów gospodarki w kraju zamieszkałym przez jedną piątą ludności świata. Droga wytyczona przez Denga miała w ciągu dwóch dziesięcioleci przeobrazić Chiny z zamkniętego w sobie zaścianka w otwarte na świat centrum kapitalistycznego dynamizmu, utrzymujące niespotykane w historii ludzkości tempo wzrostu. Po drugiej stronie Pacyfiku, w zupełnie innych okolicznościach, stosunkowo mało znana wówczas (lecz słynna dziś) postać nazwiskiem Paul Yolcker, objęła w 1979 r. kierownictwo Systemu Rezerwy Federalnej Stanów Zjednoczonych, by w ciągu zaledwie kilku miesię cy dramatycznie zmienić politykę pieniężną tego kraju. Od tej pory Rezerwa Federalna wiodła prym w zwalczaniu inflacji bez względu na konsekwencje (zwłaszcza te związane z bezrobociem). Za Atlantykiem zaś Margaret Thatcher została w maju 1979 r. wybrana premierem Wielkiej Brytanii, od którego oczekiwano okiełznania siły związków zawodowych i położenia kresu nieszczęsnemu inflacyjnemu zastojowi, który panował w kraju od dziesięciu lat. Następnie, w 1980 r., Ronald Reagan wygrał wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych i z właściwym sobie urokiem osobistym oraz charyzmą wprowadził USA na tor ożywie nia gospodarczego poprzez wspieranie posunięć Volckera w Rezerwie Federalnej oraz realizację własnej mieszanki posunięć politycznych, mających na celu ujęcie w karby siły 7
świata pracy, deregulację przemysłu,
rolnictwa i eksploatacji zasobów naturalnych oraz uwolnienie sil finansjery zarówno wewnątrz kraju, jak i na arenie światowej. Można było odnieść wrażenie, że to z tych kilku epicentrów rewolucyjne impulsy rozprzestrzeniły się na cały świat, zmieniając bez reszty jego oblicze. Przeobrażenia o tak wielkim zasięgu i głębi nie zachodzą przypadkowo. Wypada więc postawić sobie pytanie, jakimi środkami i jakimi drogami z łona dawnego układu wydobyto nową konfigurację gospodarczą - często podsumowywaną jednym słowem: „globalizacja''. Volcker, Reagan, Thatcher i Deng Xiaoping - wszyscy oni odwołali się do istniejącego już od dawna marginalnego dyskursu i podnieśli go do rangi dyskursu dominującego (choć nigdzie nie odbyło się to bez długotrwałej batalii). Reagan ożywił mniejszościowy nurt w Partii Republikańskiej, zapoczątkowany we wczesnych latach 60. XX w. przez Barry'ego Goldwatera. Deng, obserwujący wznoszącą falę bogactwa i wpływów Japonii, Tajwanu, Hongkongu i Singapuru, w trosce o interesy państwa chiń skiego zapragnął rozruszać socjalizm rynkowy w miejsce gospodarki centralnie planowanej. Volcker i Thatcher wydobyli z mroków względnego zapomnienia pewną szczególną doktrynę występującą pod nazwą „neoliberalizm" i uczynili ją centralną zasadą myśli ekonomicznej i zarządzania. Ta właśnie doktryna - jej pochodzenie, rozwój popularności i konsekwencje - jest podstawowym przedmiotem niniejszej pracy.• S. George, A Short History of Neoliberalism: Twenty Years of Elite Economics and Em erging Opportunities for Structural Cha nge w: W. Bello, N. Bullard, K. MaJhotra (red.), Global Finance: New Thinking on Regulating Capital Markets (Zed Books, L-0ndyn 2000), s. 27 35; G. Dumenil, D. Levy, Capital Resurgent: Roots of the Neoliberał Revolution, przekł. ang. D. )effers (Harvard University Press, Cambridge, Massachusetts 2004); J. Peck, Geography and Public Policy: Constructions of Neoliberalism , . Progress in Human G eogra phy~ 28/ 3 (2004), 39 2405; ). Peck, A . lickell, Neoliberalizing Space, . Anti pode~ 34/ 3 (2002),
8
Neoliberalizm jest przede wszystkim teorią praktyk polityczno-ekonomicznych, która głosi, że ludzkiemu dobrobytowi najlepiej służyć będzie uwolnienie przedsiębiorczości w ramach instytucjonalnych, których cechy charakterystyczne to: mocne prawa własności prywatnej, wolne rynki i wolny handel. Rola państwa polega na kreowaniu i utrzymywaniu odpowiednich ram instytucjonalnych. Państwo ma gwarantować, na przykład, dobrą jakość i moc pieniądza. Musi ono również ustanawiać takie struktury i funkcje militarne, obronne, policyjne oraz prawne, jakich wymaga zabezpieczenie prywatnych praw własności oraz zagwarantowanie, w razie potrzeby siłą, prawidłowego funkcjonowania rynków. Co więcej , jeśli jakiś rynek jeszcze nie istnieje (w obszarach takich jak ziemia, woda, szkolnictwo, opieka zdrowotna, bezpieczeństwo socjalne czy zanieczyszczenia środowiska), to należy go stworzyć, w razie potrzeby aktem państwowym. Poza te zadania jednak państwo nie powinno wykraczać. Interwencje państwa w rynki (kiedy te już powstaną) muszą się ograniczać do zupełnego minimum, ponieważ, zgodnie z tą teorią, państwo nie jest w stanie posiadać dość informacji, żeby móc prawidłowo odczytywać sygnały rynkowe (ceny) oraz ponieważ wszelkie interwencje państwowe są narażone na nieuniknione wypaczenia i stronniczość pod wpływem potężnyc h grup interesu. Od łat 70. XX w. wszędzie na świecie wystąpił zdecydowany zwrot w kierunku neoliberalizmu w praktyce i myśleniu polityczno-ekonomicznym. Deregulacja, prywatyzacja i wycofywanie się państwa z wielu sfer świadczeń socjalnych stały się nader powszechne. Niemal wszystkie państwa, od tych nowo powołanych do istnienia po rozpadzie Związku Radzieckiego, po staroświeckie demokracje i państwa opiekuńcze takie jak Nowa Zelandia czy Szwecja, uległy - jedne z własnej woli, inne pod presją i przymusem - jakiejś wersji teorii neolibe380-404; P. Treanor, Neoliberalism: Origins, Theory, Definition, http://
web.inte r.nl.net/users/Paul.Treanor/ neoliberalism.html.
9
ralnej i przynajmniej częściowo dostosowały do niej swą politykę i praktykę. Republika Południowej Afryki, która dopiero co wyszła z apartheidu, szybko wkroczyła na drogę neoliberalizmu, i nawet dzisiejsze Chiny, jak niebawem się przekonamy, zdają się zmierzać w tym kierunku. Co więcej, zwolennicy drogi neoliberalnej zajmują obecnie dość wpły wowe stanowiska w edukacji (uczelnie i liczne think-tanki' ), w mediach, w zarządach korporacji i instytucji finansowych, w kluczowych instytucjach państwa (ministerstwach finansów, bankach centralnych), a także w instytucjach międzyna rodowych - takich jak Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW), Bank Światowy oraz Światowa Organizacja Handlu (WTO) - które regulują globalne finanse i handel. Krótko mówiąc, dyskurs neoliberalny objął hegemonię. Przenika on głęboko do ludzkiej mentalności, do tego stopnia, że stał się dla wielu z nas integralnym elementem „zdrowego rozsądku'; za pomocą którego tłumaczymy sobie i pojmujemy świat, i którym się kierujemy w życiu. Proces neoliberalizacji wiązał się jednak w dużym stopniu z „twórczą destrukcją" nie tylko uprzednio istniejących ram instytucjonalnych i układów sił (często rzucając przy tym wyzwanie tradycyjnym formom suwerenno&ci państwowej), ale również systemu podziału pracy, stosunków społecznych, urządzeń socjalnych, poziomów zaawansowania technicznego, sposobów życia i myślenia, zachowań reproduk~yjnych, związków z ziemią i emocjonalnych przyzwyczajeń. Jako że neoliberalizm nadaje wymianie rynkowej wartość „etyki samej w sobie, zdolnej kierować wszelkimi działaniami człowie ka i zastępować wszystkie wcześniej wyznawane przekonania etyczne'; kładzie on nacisk na znaczenie stosunku opartego na kontrakcie rynkowym.3 Utrzymuje, że maksymalizacji społecznego dobrobytu sprzyja maksymalizacja zasięgu i czę2
3
10
Dosł.: .myślocwłgi" - zespoły ekspertów, powoływane w celu naukowoteoretycznego podbudowania polityki określonych grup interesu, zwł. tych związanych z wielkim biznesem. (przyp. tł.)
Treanor, Neoliberalism.
stości transakcji rynkowych, a zatem stara się rozciągnąć sferę rynku na wszelkie przejawy ludzkiej działalności. Potrzebne są do tego technologie tworzenia informacji oraz możliwości gromadzenia, przechowywania, przekazywania, analizowania i wykorzystywania potężnych baz danych, którymi można się będzie kierować w podejmowaniu decyzji na globalnym targowisku. Stąd wielkie, teoretyczne i praktyczne zainteresowanie neoliberalizmu technologiami informacyjnymi i zaangażowa nie w ich propagowanie (co skłania niektórych do głoszenia, że oto nastało społeczeństwo nowego typu - „społeczeństwo informacyjne"). Technologie te umożliwiają coraz większe zagęszczenie transakcji rynkowych w czasie i przestrzeni. To dzięki nim nastąpiło wzmożenie tego, co w innych pracach nazywam „kompresją czasowo-przestrzenną''. Im większy zasięg geograficzny (stąd nacisk na „globalizację") i im krótszy okres trwania rynkowych kontraktów, tym lepiej. Ta ostatnia preferencja nasuwa analogię ze słynnym Lyotardowskim opisem kondycji ponowoczesnej jako takiej, w której „czasowy kontrakt" zastępuje „stałe instytucje w kwestiach zawodowych, uczuciowych, seksualnych, kulturalnych, rodzinnych, mię dzynarodowych i politycznych''. Dominacja takiej rynkowej etyki ma niezliczone konsekwencje kulturowe, jak wykazałem w The Condition ofPostmodernity.4 Wprawdzie można dziś spotkać wiele ogólnych opisów globalnych przeobrażeń oraz ich efektów, generalnie jednak , brakuje w nich - i tę lukę niniejsza książka ma wypełnić - polityczno-ekonomicznej opowieści o tym, skąd się wzięła neoliberalizacja i jak doszło do tego, że stała się tak powszechnym zjawiskiem na światowej scenie. Krytyczne zaangażowanie w tę opowieść wskaże przy tym układ odniesienia, w którym będzie możliwe określenie i skonstruowanie alternatywnych rozwiązań politycznych i gospodarczych. 4
O. Harvey, The Condition of Postmodernity (Basil Blackwell, Oksford J.-F. Lyotard, Kondycja ponowoczesna: raport o stanie wiedzy, przeł. M. Kowalska, J. Migas iński (Fundacja .Alethei a~ Warszawa 1997),
1989);
s. 176.
11
mi dały niedawne rozmowy z Gerardem Dumenilem, Samem Gindinem i Leo Panitchem. Mam też starsze dłu gi wdzięczności w stosunku do osób takich jak: Masao Miyoshi, Giovanni Arrighi, Patrick Bond, Cindi Katz, Neil Smith, Bertell Ollman, Maria Kaika oraz Erik Swyngedouw. Moje zainteresowanie tematem zrodziło się zaś podczas konferencji na temat neoliberalizmu w Berlinie w listopadzie 2001 r., sponsorowanej przez Fundację im. Róży Luksemburg. Dziękuję rektorowi CUNY Graduate Center, Billowi Kelly'emu oraz moim kolegom-wykładowcom i studentom, przede wszystkim, choć nie wyłącznie, z wydziału antropologii za ich zainteresowanie i wsparcie. Oczywiście, zwalniam ich wszystkich od odpowiedzialności za wyniki.
1/
Dużo
I
Wolność to tylko inne określenie„.
5
Ażeby jakiś
nurt intelektualny stał się dominujący, trzeba dla niego wypracować aparat pojęciowy, który przemawia do naszych intuicji i instynktów, do naszego systemu wartości i do naszych pragnień, a zarazem ma jakieś odniesienie do możliwości obecnych w społecznym uniwersum, które zamieszkujemy. Jeśli to się powiedzie, ów aparat pojęciowy zagnieżdża się tak głęboko w potocznym pojmowaniu świa ta, że traktuje się go jako oczywistość, jako coś, co nie podlega kwestii. Twórcy myśli neoliberalnej przyjęli za wartości fundamentalne - za „centralne wartości cywilizacji" - polityczne ideały godności człowieka oraz wolności jednostki. Dokonali mądrego wyboru, gdyż zaiste są to ideały o nieodpartym, uwodzicielskim uroku. Wartościom tym, głosili, zagrażają nie tylko: faszyzm, dyktatury czy komunizm, ale również wszelkiego rodzaju interwencje państwa, zastępują ce wolny wybór jednostek kolektywnymi rozstrzygnięciami zbiorowości. Pojęcia godności
jednostki mają same przez Takie właśnie ideały były natchnieniem ruchów dysydenckich w Europie Wschodniej i Związku Radzieckim przed końcem „zimnej wojny'; jak również studentów na placu Tiananmen. Ruchy studenckie, które przelały się przez świat w roku 1968 - od Paryża i Chicago po Bangkok i miasto Meksyk- były po części ożywiane dążeniami do większej wolności wypowiedzi i szans osobistego wyboru. i
wolności
się potężną siłę oddziaływania.
s
Aluzja do refrenu śpiewanej przez Janis Joplin piosenki Krisa Kristoffersona i F. Fostera „Me and Bobby McGee": Wolność to tylko inne określenie tego, że nie masz już nic do stracenia ... (przyp. tłum.)
13
Generalizując, ideały
te przemawiają do każdego, kto ceni sobie możliwość samodzielnego decydowania o sobie. Idea wolności, od dawna wrosła w amerykańską tradycję, odgrywa w ostatnich latach wyraźnie widoczną rolę. „ll września" został przez wielu momentalnie zinterpretowany jako atak na nią. „Pokojowy świat coraz większej wolności" - pisał prezydent Bush w pierwszą rocznicę tego strasznego dnia - „sprzyja amerykańskim długofalowym interesom, odzwierciedla trwałe amerykańskie ideały i jednoczy sprzymierzeńców Ameryki''. „Ludzkość" - konkludował - ma szansę na triumf wolności nad jej odwiecznymi wrogami'; a „Stany Zjednoczone chętnie biorą na siebie obowiązek przewodzenia tej wielkiej misji''. Niedługo potem ta sama frazeologia trafiła do dokumentu Strategii Obrony Narodowej USA. „Wolność jest darem Wszechmogącego dla każdego mężczyzny i kobiety na tym świecie" - powiedział jeszcze Bush, i dodał, że „jako największe mocarstwo na Ziemi, mamy obowiązek przyczyniać się do rozprzestrzeniania wolności''.6 Kiedy wszystkie inne powody zaangażowania się w „prewencyjną" wojnę z Irakiem zostały obalone, prezydent przywołał myśl, że niesiona Irakowi wolność jest sama w sobie i sama przez się wystarczającym usprawiedliwieniem dla wojny. Irakijczycy są teraz wolni, i tylko to się naprawdę liczy. O jakiej jednak wizji wolności tu mowa? Jak bowiem zauważył dawno temu krytyk kultury Matthew Arnold, „wolność to bardzo dobry wierzchowiec, pod warunkiem, że wiadomo, dokąd się jedzie''.7 Do jakiego więc celu mają obywatele Iraku zmierzać na owym koniu wolności, podarowanym im na siłę? Odpowiedź administracji Busha została wyartykułowana 19 września 2003 r. Tego dnia Paul Bremer, szef Tymcza6
7
14
G. W. Bush, President Addresses the Nation in Prime Time Press Conference, i 3.04.2004; http://www.whiteh ouse.gov/news/releases/ 2004/0420040413-20.html. Matthew Arnold cyt. za: R. Williams, Culture and Society, i780-1850 (Chatto & Windus, Londyn 2958), s i 18.
sowych Władz Koalicyjnych w Bagdadzie obwieścił cztery dekrety, które obej mowały: „pełną prywatyzację przedsiębiorstw publicznych, pełne prawa zagranicznych firm do nabywania irackich przedsiębiorstw na własność, pełny transfer zysków za granicę, [... ) umożliwienie przechodzenia banków irackich pod zagraniczną kontrolę, traktowanie zagranicznych firm na równi z krajowymi oraz[ ...] eliminację niemal wszystkich barier dla handlu''. 8 Zarządzenia te miały się odnosić do wszystkich sfer gospodarki, m.in. do służb publicznych, mediów, przemysłu wytwórczego, usług, transportu, finansów i budownictwa. Tylko ropa naftowa została wyłączona z tego zakresu (przypuszczalnie ze względu na jej szczególny status jako źródła dochodów, które miały pokryć koszty wojny oraz ze względu na znaczenie geostrategiczne). Rynek pracy natomiast miał być ściśle uregulowany. Strajki zostały w kluczowych sektorach praktycznie zakazane, a prawo do zrzeszania się w związki zawodowe - ograniczone. Wprowadzono także wysoce regresywny „podatek liniowy" (ambitny plan reformy podatkowej, o jaką od dawna zabiegają konserwatyści w USA). Zarządzenia te naruszały, zdaniem niektórych, konwencje genewską i haską, gdyż władza okupacyjna ma za zadanie strzec aktywów okupowanego kraju, a nie wyprzedawać je. 9 Część Irakijczyków sprzeciwiała się narzucaniu Irakowi tego, co londyński Economist nazwał „kapitalistycznym marzeniem''. Członek powołanych przez Amerykanów Tymczasowych Władz Koalicyjnych energicznie skrytykował owo narzucanie „wolnorynkowego fundamentalizmu'; nazywając je aktem „wadliwej logiki, ignorującej historię''. 10 Wprawdzie 8
A. Juhasz, Ambitions of Empire: The Bush Administration Economic Plan for lraq (and Beyond}, . Left Tum Magazine: i 2 {luty/ marzec 2004),
9
N. Klein, Of Course the White House Fears Free Elections in Jraq, .The Guardian: 24.oi.2004, i 8.
io T. Crampton, lraqi Officia/ Urges Caution on Imposing Free Market, .New York Times: 14.10.2003, Cs.
15
reguły Bremera były może nielegalne w chwili, gdy zostały narzucone przez okupanta, wiadomo było jednak, że staną się legalne, jeśli potwierdzi je „suwerenny" rząd. Powołany przez USA rząd tymczasowy, który przejął władzę z końcem czerwca 2004 r. został ogłoszony „suwerennym''. Jedynym jego uprawnieniem było jednak potwierdzanie już wprowadzonych aktów prawnych. Zanim doszło do tego przekazania władzy, Bremer rozmnożył ilość przepisów, w których reguły wolnego rynku i wolnego handlu zostały rozpisane z najdrobniejszymi detalami (w kwestiach szczegółowych takich jak prawa autorskie i prawa własności intelektualnej), wyrażając przy tym nadzieję, że owe ramy instytucjonalne „zaczną żyć własnym życiem i nabiorą rozpędu" tak, że bardzo trudno będzie się z nich wycofać.1 1 Zgodnie z neoliberalną teorią, środki takie jak te nakreślone przez Bremera były koniecznymi i wystarczającymi warunkami dla tworzenia bogactwa, a tym samym, dla podniesienia dobrobytu ogółu ludności. Założenie, że gwarancję swobód jednostki stanowi wolny rynek i wolność handlu, jest pierwszorzędnym rysem charakterystycznym myślenia neoliberalnego, które od dawna determinuje stanowisko USA wobec reszty świata. 12 Tym, co Stany Zjednoczone w oczywisty sposób starały się narzucić przemocą Irakowi, był aparat państwowy, którego zasadniczą misją będzie ułatwianie zyskownej akumulacji kapitałowi krajowemu i zagranicznemu. Taki aparat państwowy nazywam państwem neoliberalnym. Wolności, które on uosabia, są odbiciem interesów prywatnych właścicieli, firm, korporacji wielonarodowych oraz kapitału finansowego. Bremer, krótko mówiąc, zaprosił Irakijczyków, by na swym koniu wolności wjechali prosto do neoliberalnej zagrody. 11 12
16
)uhasz, Ambitions of Empire, 29. G. W. Bush, Securing Freedom's Triumph, „New York Times'; 11 .09.2002, A33· The National Security Strategy of the United States if America można znaleźć na stronie internetowej: www.whitehouse.gov/nsc/nss.
Pierwszy eksperyment z budowaniem państwa neoliberalnego miał miejsce, co warto przypomnieć, w Chile po Pinochetowskim zamachu stanu z „pierwszego 11 września" 1973 r. {prawie trzydzieści lat przed ogłoszeniem przez Bremera, jaki ustrój gospodarczy ma być zainstalowany w Iraku). Zamach ów, wymierzony w demokratycznie wybrany rząd Salvadora Allende, odbył się przy poparciu krajowych elit biznesu, zagrożonych obranym przez Allende kursem na socjalizm. Cieszył się też poparciem amerykańskich korporacji, CIA oraz sekretarza stanu, Henry Kissingera. Brutalnie stłumiono wówczas ruchy społeczne i organizacje polityczne lewicy oraz zdemontowano wszelkie formy społecznej samoorganizacji {takie jak społeczne ośrodki zdrowia w uboższych dzielnicach). Rynek pracy został „uwolniony" od ograniczeń prawnych i instytucjonalnych (takich jak np. pozycja związków zawodowych). Pozostawał jednak dylemat: jak ożywić pogrążoną w zastoju gospodarkę? Polityka substytucji importu (pielęgnowania przemysłu krajowego poprzez subsydia lub protekcjonizm celny), która dotąd dominowała w latynoamerykańskich dążeniach do rozwoju gospodarczego popadła w niesławę, szczególnie w Chile, gdzie zresztą nigdy nie była realizowana z wielkim powodzeniem. W sytuacji ogólnoświatowej recesji gospodarczej, potrzebne było jakieś nowe podejście. Na pomoc w przebudowie chilijskiej gospodarki wezwano grupę ekonomistów, znanych jako „chłopcy z Chicago" z powodu ich przywiązania do neoliberalnych teorii Miltona Friedmana, wówczas wykładowcy Uniwersytetu Chicagowskiego. Ciekawa jest historia tego wyboru. Stany Zjednoczone fundowały Chile szkolenie ekonomistów na Uniwersytecie Chicagowskim od lat 50-tych, w ramach zimnowojennego programu przeciwdziałania lewicowym tendencjom w Ameryce Łacińskiej. Wyedukowani w Chicago ekonomiści zdominowali prywatny Uniwersytet Katolicki w Santiago. Na początku lat 70. elity biznesu zorganizowały
17
opozycję wobec Allendego, działając w grupie zwanej „Klubem Poniedziałkowym"
czynnie współpracować z owymi ekonomistami, finansując ich prace za pośrednictwem instytutów badawczych. Kiedy w roku 1975 gen. Gustavo Leigh, rywalizujący z Pinochetem o władzę zwolennik keynesizmu, poszedł w odstawkę, Pinochet wprowadził tych ekonomistów do rządu, gdzie ich pierwszym zadaniem było wynegocjowanie kredytów z Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Ramię w ramię z MFW, „chłopcy z Chicago" przebudowali gospodarkę zgodnie ze swoimi teoriami. Cofnęli nacjonalizacje i sprywatyzowali majątek publiczny, udostępnili bogactwa naturalne (łowiska, lasy itd.) do prywatnej, nieuregulowanej eksploatacji (w wielu przypadkach depcząc przy tym roszczenia rdzennych mieszkańców), sprywatyzowali ubezpieczenia społeczne oraz wprowadzili ułatwienia dla bezpośrednich inwestycji zagranicznych i częściowo uwolnili handel. Firmom zagranicznym zagwarantowano prawo do repatriacji zysków z ich chilijskich inwestycji. Wzrost napędzany przez eksport przedłożono nad substytucję importu. Jedynym sektorem zarezerwowanym dla państwa było kluczowe bogactwo naturalne - miedź (podobnie jak dziś w Iraku ropa). Jak się okazało, odegrało to decydującą rolę w prawidłowym funkcjonowaniu budżetu, jako że dochody z miedzi trafiały wyłącznie do państwowej kasy. Natychmiastowe ożywienie w gospodarce chilijskiej w kategoriach tempa wzrostu, akumulacji kapitału oraz wysokiej rentowności inwestycji zagranicznych było krótkotrwałe. Dobra passa skończyła się z nadejściem kryzysu zadłużeniowego w Ameryce Łacińskiej w 1982 r. W efekcie zaczęto w kolejnych latach przyjmować znacznie bardziej pragmatyczne i mniej podporządkowane ideologii formy realizacji polityki neoliberalnej. Doświadczenie chilijskie, włącznie z owym pragmatyzmem, przydało się następnie jako empiryczne uzasadnienie zwrotu ku neoliberalizmowi, który przeprowadzono w latach 80. w Wielkiej Brytanii (pod i
zaczęły
rządami Thatcher)
i Stanach Zjednoczonych (za Reagana). Nie pierwszy to raz, kiedy brutalny eksperyment przeprowadzony na peryferiach stał się wzorcem do sformułowania polityki w krajach centrum (podobnie jak eksperyment z podatkiem liniowym w Iraku, zadekretowanym przez Bremera). 13 Fakt, że dwie w tak oczywisty sposób podobne restrukturyzacje aparatu państwowego w zupełnie odmiennych częściach świata i w tak różnych czasach wydarzyły się pod zniewalającym wpływem Stanów Zjednoczonych nasuwa przypuszczenie, że za szybkim rozprzestrzenieniem się neoliberalnych form państwa począwszy od połowy lat 70. kryje się złowrogie ramię imperialnej siły USA . Prawdą jest, że w ciągu minionych 30 lat przypadki takie niewątpliwie miały miejsce, ale w żadnym razie nie jest to cała prawda, co pokazuje wyraźnie wewnętrzny komponent neoliberalnego zwrotu w Chile. Poza tym, to nie Stany Zjednoczone zmusiły Margaret Thatcher do pionierskiego wejścia na drogę neoliberalizmu w 1979 r. Ani też nie one zmusiły Chiny do wkroczenia na drogę liberalizacji w roku 1978. Cząstkowe ruchy w stronę neoliberalizacji w Indiach w latach 80. i w Szwecji na początku lat 90. także nie dają się łatwo tłumaczyć imperialnym zasięgiem potęgi USA. Nierównomiernie rozłożony geograficznie postęp neoliberalizacji na światowej scenie jest, to oczywiste, bardzo złożonym procesem, który przynosił rozmaite rozstrzygnięcia, nieraz też wywoływał chaos i zamęt. Jak zatem doszło do owego zwrotu ku neoliberalizmowi, i jakie siły zapewniły mu taką hegemonię w ramach globalnego kapitalizmu?
13 M. Fourcade-Gourinchas, S. Babb, 7he Rebirth ofthe liberał Creed: Paths to Neoliberalism in Four Co11ntries, .American Journal of Sociol ogy~ 108 (2002), 542- 549; J. Yaldez, Pinochet's Economists: 111e Chicago School in Chile (Cambridge University Press, Nowy Jork 1995); R. Luders,
The Success and Failure of the State-Owned Enterprise Divestitures in a Developing Country: 1he Case of Chile, .Journal of World Business" (1993), 98-121.
18
19
SKĄD
ZWROT KU NEOLIBERALIZMOWI?
Związek Radziecki
i „zimna wojna" ograniczały jego globalny
zasięg .
Przebudowa form państwowości oraz stosunków między narodowych po II wojnie światowej miała zapobiec powtórzeniu się katastrofalnych warunków, które tak poważnie zagroziły kapitalistycznemu porządkowi w czasie wielkiego krachu lat trzydziestych. Miała również nie dopuścić do ponownego pojawienia się geopolitycznej rywalizacji między państwami, która doprowadziła do wybuchu wojny. Żeby zapewnić spokój wewnętrzny, trzeba było osiągnąć jakiś kompromis między kapitałem a pracą. Ówczesne myślenie chyba najlepiej wyraża opublikowany w 1953 r. wpływowy tekst dwóch wybitnych specjalistów z dziedziny nauk społecznych, Roberta Dahla i Charlesa Lindbloma. Twierdzili oni, że i kapitalizm, i komunizm w swej czystej postaci zawiodły. Jedyną drogą wyjścia jest więc wypracowanie odpowiedniej mieszanki państwa, rynku oraz instytucji demokratycznych, która będzie gwarantować pokój, spójność społeczną, dobrobyt i stabilizację.•• Na arenie międzynaro dowej skonstruowano nowy porządek świata, oparty na porozumieniach z Bretton Woods i powołano różne instytucje, takie jak Organizacja Narodów Zjednoczonych, Bank Światowy, MFW oraz Międzynarodowy Bank Rozliczeniowy w Bazylei, które miały stabilizować stosunki międzynarodo we. Wolnemu handlowi towarami miał sprzyjać system stałych kursów walutowych, oparty na wymienialności dolara USA na złoto, także po stałym kursie. Stałe kursy walutowe kłóciły się ze swobodnym przepływem kapitału, który należało kontrolować, ale Stany Zjednoczone musiały godzić się na swobodny wypływ dolara poza swoje granice, jeśli miał on funkcjonować jako ogólnoświatowa waluta rezerwowa. System ten działał pod osłoną potęgi militarnej USA. Tylko
W Europie po II wojnie światowej wyłoniła się duża różno - socjaldemokratycznych, chrześci jańsko-demokratycznych oraz dyryżystych (z dużą kontrolą państwa nad gospodarką). Same Stany Zjednoczone zwróciły się w stronę liberalno-demokratycznej formy państwowości, zaś Japonia pod ścisłym nadzorem USA zbudowała formalnie demokratyczny, lecz w praktyce wysoce zbiurokratyzowany aparat państwowy, wyposażony w uprawnienia potrzebne do odbudowy kraju. Wspólnym elementem tych wszystkich form państwa było przekonanie, że państwo powinno starać się zapewnić obywatelom pełne zatrudnienie, wzrost gospodarczy i dobrobyt, oraz że dla osiągnięcia tych celów należy bez skrępowania korzystać z możliwości, jakie daje władza państwowa - ma ona działać równolegle z procesami rynkowymi, a w razie potrzeby ingerować w nie lub nawet je zastępować . Szeroko korzystano z metod polityki fiskalnej i pieniężnej , zwykle określanej przydomkiem „keynesowska" w celu łagodzenia cykli koniunkturalnych i utrzymania w miarę pełnego zatrudnienia. Z reguły opowiadano się za „klasowym kompromisem" między kapitałem a pracą, jako najważniejszym gwarantem wewnętrznego spokoju społecznego. Państwa prowadziły politykę aktywnej interwencji w gospodarkę i zabrały się do normowania płacy socjalnej poprzez konstruowanie rozmaitych systemów świadczeń (opieka zdrowotna, oświata, itp.). Tę formę organizacji życia polityczno-gospodarczego nazywa się dziś zwykle „liberalizmem [społecznie] zakorzenionym" (embedded liberalism)' 5, co sygnalizuje obudowanie procesów rynkowych i działalności przedsiębiorców siatką społecznych i politycznych ograniczeń oraz osadzenie ich w środowisku prawnym, które czasem ograniczało, ale
R. Dahl, C. Lindblom, Politics, Economy and Welfare: Planning and Politico-Economic Systems Resolved in to Basic Social Processes (Harper,
15 Określ enie K. Polanyiego, spopularyzowane przez J.G. Ruggiego. W Pol· sce tę samą formację u strojową określa się zwykle miane m .państwo do· brobytu" albo „ państwo opiekuńcze" (z a ng. welfare state). (przyp. tł.)
14
Nowy Jork 1953).
20
rodność odmian państwa
21
w innych przypadkach odgrywało wiodącą rolę w strategii ekonomicznej i gospodarczej. 16 Wiodąca rola państwa w planowaniu gospodarczym, a w pewnych przypadkach także państwowa własność kluczowych gałęzi przemysłu (węglowy, stalowy, motoryzacyjny) nie były niczym niecodziennym (np. w Wielkiej Brytanii, Francji, Włoszech). Projekt neoliberalny zakłada wyrwanie kapitału z owych ograniczeń. W latach 50. i 60. XX w. liberalizm społecznie zakorzeniony (społeczeństwo dobrobytu) przynosił rozwiniętym krajom kapitalistycznym wysokie tempo wzrostu. ' 7 Częściowo opierało się ono na szerokim geście Stanów Zjednoczonych, które były gotowe ponosić deficyty w bilansie swojej wymiany handlowej z resztą świata i wchłaniać wszelkie nadwyżki produkcyjne. System ten przynosił korzyści, takie jak ekspansja rynków eksportowych (najbardziej oczywiste dla Japonii, ale odnoszone także, choć nierówno, przez różne kraje Ameryki Południowej oraz przez niektóre inne kraje Azji Południowo-Wschodniej), jednak próby wyeksportowania „rozwoju" do innych części świata w większości napotykały na przeszkody nie do pokonania. Dla dużej części Trzeciego Świata, zwłaszcza dla Afryki, społecznie zakorzeniony liberalizm pozostawał mrzonką . Pęd do neoliberalizacji, jaki zapanował po roku 1980, też niewiele zmienił w ich sytuacji materialnej. W rozwiniętych krajach kapitalistycznych polityka redystrybucyjna (w tym pewien stopień politycznej integracji robotniczej siły związkowej i popieranie sporów zbiorowych), kontrola nad mobilnością kapitału (pewna miara represji finansowej, szczególnie tej realizowanej za pośrednictwem instrumentów kontroli przepływów kapitałowych), rozbudo16 S. Krasner (red.). International Regimes (Cornell University Press, lthaca 1983); M. Blyth, Great Transformations: Economic Jdeas and
lnstitutional Change in the Twentieth Century (Cambridge University Press, Cambridge 2002). 17 P. Armstrong, A. Glynn, ). Harrison, Capitalism Since World War li: The Making and Breaking of the Long Boom (Basil Blackwell, Oksford 1991).
22
wana sfera wydatków publicznych oraz budowanie państwa w oparciu o jego funkcje socjalne, aktywny interwencjonizm gospodarczy oraz pewna doza planowania rozwoju szły w parze ze względnie wysokim tempem wzrostu. Nad cyklem koniunkturalnym udawało się panować dzięki keneysowskiej polityce fiskalnej i pieniężnej. Interwencjonistyczne państwo sprzyjało gospodarce socjalnej i moralnej (czasami wspieranej silnym poczuciem tożsamości narodowej). Stając się w istocie polem ścierania się różnych sił, państwo uwewnętrzniało stosunki międzyklasowe. Instytucje klasy robotniczej, takie jak związki zawodowe i partie polityczne lewicy miały całkiem realny wpływ na aparat państwowy. Z końcem lat 60. liberalizm społecznie zakorzeniony zaczął się załamywać, zarówno w skali międzynarodowej, jak i w obrębie gospodarek poszczególnych krajów. Wszędzie uwidaczniały się oznaki poważnego kryzysu akumulacji kapitału. Wszędzie pojawiały się bezrobocie i inflacja, zapoczątkowując globalną fazę „stagflacji': która trwała przez dużą część lat 70. Kryzysy fiskalne, które dotknęły różne państwa (Wielka Brytania, na przykład, musiała w latach 1975-76 ratować się wsparciem ze strony MFW), były skutkiem malejących wpływów z podatków przy ciągle rosnących wydatkach socjalnych. Polityka keynesowska przestała zdawać egzamin. Jeszcze przed wojną arabsko-izraelską 18 i embargiem wprowadzonym przez OPEC w roku 1973 obowiązujący od czasów Bretton Woods system niezmiennych kursów walutowych, mających oparcie w rezerwach złota, zaczął się rozsypywać. Nieszczelność granic państwowych w stosunku do przepły wu kapitału wywołała naprężenia w systemie stałych kursów. Dolary USA zalały świat i, lokowane w bankach europejskich, wymknęły się spod kontroli Stanów Zjednoczonych. Dlatego w 1971 r. postanowiono porzucić system stałych kursów. 18
Chodzi o wojnę )om Kippur z października 1973 r„ kiedy to Egipt i Syria bezskutecznie usiłowały nagłą ofensywą odzyskać Płw. Synaj i Wzgórza Golan, od 1967 r. (tj. od wojny sześciodniowej) okupowane przez Izrael. (przyp. tł.)
23
Złoto nie mogło już funkcjonować jako baza międzynaro dowego pieniądza; kursom pozwolono na fluktuację, a próby trzymania jej w ryzach niebawem zarzucono. Liberalizm społecznie zakorzeniony, który od 1945 r. przynosił krajom kapitalistycznym, przynajmniej tym wysoko rozwiniętym, wysokie tempo wzrostu, wyczerpał swoje możliwości i najwyraźniej już nie działał. Potrzebna była jakaś alternatywa, która by umożliwiła przezwyciężenie kryzysu. Jedną z możliwych odpowiedzi było pogłębienie pań stwowej kontroli nad gospodarką i jeszcze ściślejsze jej regulowanie w myśl strategii korporacjonistycznych (w tym także, w razie potrzeby, powściągnięcie aspiracji świata pracy i ruchów społecznych za pośrednictwem środków oszczęd nościowych, prowadzenie polityki dochodowej, czy nawet regulację płac i cen). Taką odpowiedź propagowały europejskie partie socjalistyczne i komunistyczne, wiążące nadzieje z nowatorskimi eksperymentami w dziedzinie rządzenia, realizowanymi w takich miejscach jak kontrolowana przez komunistów „Czerwona Bolonia" we Włoszech, z rewolucyjnymi przemianami po upadku faszyzmu w Portugalii, ze zwrotem w kierunku bardziej otwartego socjalizmu rynkowego i idei „eurokomunizmu'; widocznym szczególnie we Włoszech (pod przywództwem Berlinguera) i w Hiszpanii (pod wpływem Carrillo), czy też z ekspansją silnej socjaldemokratycznej tradycji państwa opiekuńczego w Skandynawii. Lewica pozyskała dla takich programów znaczące poparcie społeczne, i zdołała we Włoszech zbliżyć się do przejęcia władzy, w Portugalii, Francji, Hiszpanii i Wielkiej Brytanii wręcz ją przejąć, a w Skandynawii - utrzymać się przy niej. Nawet w Stanach Zjednoczonych znajdujący się pod kontrolą Demokratów Kongres uchwalił we wczesnych latach 70. wielką serię reform prawnych (podpisanych następnie przez republikańskiego prezydenta, Richarda Nixona, który posunął się nawet do stwierdzenia, że „Teraz wszyscy jesteśmy keynesistami"), regulujących wszystko - od ochrony
środowiska, przez bezpieczeństwo i higienę pracy, po prawa obywatelskie i ochronę konsumentów. ' 9 Lewica nie wyszła jednak daleko poza tradycyjne rozwiązania socjaldemokratyczne i korporacjonistyczne, a te w połowie lat 70. okazały się nie do pogodzenia z wymogami akumulacji kapitału. W efekcie nastąpiła polaryzacja uczestników debaty na dwa obozy: z jednej strony znaleźli się zwolennicy socjaldemokracji i centralnego planowania (którzy po dojściu do władzy nieraz, jak w przypadku brytyjskiej Partii Pracy kończyli usiłując, przeważnie ze względów pragmatycznych, powścią gnąć aspiracje własnego elektoratu), z drugiej - siły interesu, którym zależało na uwolnieniu możliwości wpływu kręgów biznesu i przywróceniu swobód rynkowych. W połowie lat 70. interesy tej drugiej grupy zaczęły przeważać. Jak jednak można było przywrócić warunki sprzyjające aktywnej akumulacji kapitału? Kwestia, jak i dlaczego neoliberalizm wyłonił się jako samotny zwycięzca debaty, stanowi samo sedno problemu. Z perspektywy czasu może się wydawać, że taka odpowiedź była nieunikniona i oczywista, ale chyba się nie pomylę, jeśli stwierdzę, że w tamtych latach nikt nie miał żadnej pewności, jaka odpowiedź się sprawdzi, i dlaczego. Świat kapitalistyczny doszedł do neoliberalizacji po serii zawirowań i chaotycznych eksperymentów, które zaczęły zbiegać ku nowej ortodoksji naprawdę dopiero w latach 90., po sformułowaniu tzw. "porozumienia waszyngtońskiego''. W owym czasie Clinton i Blair mogli już z powodzeniem odwrócić powiedzenie Nixona i stwierdzić „Teraz wszyscy jesteśmy neoliberałami''. Nierównomierny geograficznie rozwój neoliberalizmu, jego częstokroć cząstkowe i wybiórcze wdrażanie w poszczególnych państwach i formacjach społecznych świadczą o tym, jak mało precyzyjnie określone były neoliberalne rozwiązania, oraz jak wielki wpływ na faktyczny przebieg neoliberalizacji
19 G. Eley, ForginK Democracy: The History ofthe Left in Europe, i
850-2000
(Oxford University Press, Oksford 2000).
24
25
miały:
polityczny układ sił, tradycje historyczne oraz istniestruktury instytucjonalne. Pewien element tego przechodzenia jednak zasługuje na szczególną uwagę. Kryzys akumulacji kapitału, który wystąpił w latach 70. XX w. dał się odczuć każdemu bądź to poprzez wzrost bezrobocia, bądź w postaci przyspieszenia inflacji. Niezadowolenie było powszechne, a współwystępo wanie ruchów pracowniczych i miejsko-społecznych w dużej części świata rozwiniętego kapitalizmu zdawało się zapowiadać nadejście socjalistycznej alternatywy dla dotychczasowego społecznego kompromisu między kapitałem a pracą, który z takim powodzeniem stanowił podłoże akumulacji kapitału w okresie powojennym. Partie komunistyczne i socjalistyczne zdobywały teren, czy wręcz dochodziły do władzy w znacznej części Europy, i nawet w Stanach Zjednoczonych siły ludowe agitowały za szeroko zakrojonymi reformami i interwencjami państwowymi. Tkwiło w tym realne polityczne zagrożenie dla elit gospodarczych i klas panujących zarówno w rozwiniętych krajach kapitalistycznych (takich jak Włochy, Francja, Hiszpania czy Portugalia}, jak i w wielu krajach rozwijających się Qak Chile, Meksyk czy Argentyna}. W Szwecji, przykładowo, tzw. plan Rehna-Meidnera przewidywał dosłownie stopniowe wykupienie udziałów akcjonariuszy w ich przedsiębiorstwach i przeobrażenie kraju w demokrację pracowniczo-akcjonariuszowską. Poza tym jednak coraz bardziej namacalne stawało się ekonomiczne zagrożenie pozycji elit i klas panujących. Jednym z warunków powojennej ugody w niemal wszystkich krajach było ograniczenie władzy ekonomicznej klas wyższych i przyznanie światu pracy znacznie większego kawałka gospodarczego tortu. W Stanach Zjednoczonych, na przykład, porcja dochodu narodowego zabierana przez i% osób o najwyższych dochodach zmalała z 16% w szczytowym okresie przedwojennym do niesp ełna 8% pod koniec II wojny światowej, i przez blisko trzy dekady utrzymywała się w pobliżu tej wielkości.
jące
26
Nikomu zdawało się to nie przeszkadzać, dopóki trwał prężny wzrost. Nie jest złą rzeczą mieć stały kawałek tortu, jeśli ten tort się wciąż rozrasta. Ale w latach 70., gdy wzrost się zała mał, realne stopy procentowe spadły poniżej zera, a mizerne dywidendy i zyski stały się normą, klasy wyższe wszędzie na świecie poczuły się zagrożone. W USA procent majątku (a nie: dochodów} znajdujący się pod kontrolą 1 % najbogatszych obywateli pozostawał przez większą część wieku XX w miarę stabilny, ale w latach 70. zaczął raptownie spadać wraz z załamaniem wartości aktywów (kapitału akcyjnego, nieruchomości, oszczędności}. Klasy wyższe musiały zadziałać bardziej zdecydowanie, jeśli chciały się uchronić przed politycznym i ekonomicznym unicestwieniem. Jedno z możliwych wyjść wskazał przewrót w Chile oraz przejęcie władzy przez wojskowych w Argentynie, przy poparciu krajowych klas wyższych, popieranych z kolei przez Stany Zjednoczone. Realizowany następnie w Chile eksperyment z neoliberalizmem wykazał, że prywatyzacja bardzo nierówno rozkłada korzyści z ożywienia akumulacji kapitału. W pierwszych fazach kraj i jego panujące elity prosperowały bardzo dobrze, podobnie jak zagraniczni inwestorzy. Efekty redystrybucyjne i rosnące nierówności społeczne w istocie tak powszechnie towarzyszą neoliberalizacji, że nieraz bywają uważane wręcz za strukturalny element całego projektu. Gerard Dumenil i Dominique Levy po starannym przeanalizowaniu dostępnych danych doszli do wniosku, że neoliberalizacja od samego początku była przedsięwzięciem obliczonym na restaurację władzy klasowej. Od czasu wdrożenia polityki neoliberalnej pod koniec lat 70. procentowy udział 1% najlepiej zarabiających mieszkańców USA w dochodzie narodowym poszybował w górę, by z końcem stulecia osiągnąć i 5% (prawie tyle, co przed II wojną światową) . Udział 0 , 1 96 o najwyższych dochodach wzrósł z 296 w roku 1978 do przeszło 696 w roku 1999. zaś stosunek pensji prezesów korporacji
27
(CEO) do mediany"" zarobków pracowniczych zmienił się z 30: 1 w roku 1970 do blisko 500: 1 w roku 2000. Teraz, gdy reformy podatkowe rządu Busha zaczynają przy nosić efekty, koncentracja dochodów i bogactwa w rękach górnych warstw społeczeństwa niemal na pewno utrzymuje tempo, ponieważ podatek od nieruchomości (będący podatkiem od bogactwa) jest stopniowo wycofywany i maleje opodatkowanie dochodów z inwestycji oraz zysków kapitałowych, przy równoczesnym utrzymaniu opodatkowania płac. Stany Zjednoczone nie są w tym odosobnione: najlepiej zarabiający 1 % mieszkańców Wielkiej Brytanii podwoił w stosunku do roku 1982 swój udział w dochodzie narodowym - wzrósł on z 6,5% do 13%. I wystarczy się rozejrzeć po świecie, by zobaczyć, że nadzwyczajna koncentracja bogactwa i władzy pojawia się wszędzie. Nieliczna lecz potężna oligarchia wyrosła w Rosji po neoliberalnej „terapii szokowej" lat 90. Niespotykany wcześniej wzrost nierówności dochodów i fala bogacenia się występuje w przestawionych na praktyki wolnorynkowe Chinach. Fala prywatyzacji przeprowadzonych w Meksyku po roku 1992 katapultowała nieliczne jednostki (takie jak Carlos Slim) niemal z dnia na dzień na listę najbogatszych ludzi na świecie, publikowaną przez magazyn Fortune. W skali globalnej „kraje Europy Wschodniej oraz Wspólnoty Niepodległych Państw odnotowały jeden z największych w swoich dziejach wzrostów[ ... ] nierównosci społecznych''. Także w państwach OECD zare21
20 Mediana - rodzaj średniej; w przypadku zarobków jest to taka wartość, że tyle samo pracowników ma zarobki co poniżej . (przyp. tł.)
21
28
powyżej
tej
war tości,
G. Dumfoil, D. Levy, Neo/iberal Dynamics: Towards A New Phase? w: K. van der Pijl, L. Assassi, D. Wigan (red.), Global Regulation: Managing Crises a/ter the Imperial Turn (Palgrave Macmillan, Nowy Jork 2004), str. 41- 63. Zob. też Task Force on lnequality and American Democracy, American Democracy in an Age ofRising lnequality (American Political Science Association, 2004); T. Piketty, E. Saez, lncome lneq11ality in the United States, i 913- 1998, .Quarterly Journal of Economics, 1 18 (2003), str. 1-39.
jestrowano od lat 80. wielki wzrost nierówności, przy czym „rozziew między dochodami jednej piątej ludności świata, zami eszkującej kraje najbogatsze, oraz jednej piątej z krajów najbiedniejszych wynosił w 1997 r. 74: 1, choć jeszcze w roku 1990 wynosił on 60: 1, a w 1960 tylko 30: l''. 22 Jakkolwiek istnieją wyjątki od tego trendu (kilka krajów Azji Wschodniej i Południowo-Wschodniej utrzymuje jak dotąd nierówności dochodowe w rozsądnych granicach, podobnie jak Francja), dane te wyraźnie wskazują, że zwrot w stronę neoliberalizmu w jakiś sposób i w jakimś stopniu wiązał się z restauracją bądź odbudową władzy ekonomicznych elit. Możemy zatem interpretować neoliberalizację albo jako utopijne przed sięwzięcie nastawione na reali zację pewnej teoretycznej koncepcji reorganizacji światowego kapitalizmu, albo jako przedsięwzięcie polityczne, obliczone na odbudowę warunków sprzyjającyc h akumulacji kapitału i restauracji władzy elit ekonomicznych. Będę argumentować, że w praktyce dominował ten drugi cel. Neoliberalizacja nie okazała się zbyt skuteczna jako sposób na ożywienie globalnej akumulacji kapitału, ale odnosi znaczące sukcesy w odbudowywaniu czy, w pewnych przypadkach (Rosja, Chiny), tworzeniu od zera potęgi ekonomicznej elity. Utopijna teoria neoliberalna sprawdziła się, jak będę dowodził, w pierwszym rzę dzie jako system pojęciowy usprawiedliwiający i legitymizujący wszelkie środki, jakie okazują się niezbędne do osiągnięcia owego celu. Zebrane dane sugerują ponadto, że w przypadkach, kiedy neoliberalne zasady wchodzą w konflikt, potrzebą przywrócenia bądź utrzymania władzy elit, od zasad owych się odstępuje lub je naciąga, zmieniając je nie do poznania. Fakt ten w żadnym razie nie przeczy zdolności idei do wywoływania przemian historyczno-geograficznych. Wskazuje jednak na istnienie twórczego n apięcia między siłą idei neoliberalnych a rzeczywistymi praktykami neoliberalizacji, 22 United Nations Development Program,
Human Development Report,
i999 (Oxford University Press, Nowy Jork 1999), s. 3.
29
które przeobraziły funkcjonowanie globalnego kapitalizmu na przestrzeni ostatnich 30 lat.
POCZĄTKI
TEORII NEOLIBERALNEJ
Neoliberalizm jako potencjalne antidotum na zagrożenia dla porządku kapitalistycznego i rozwiązanie jego bolą czek od dawna czaił się w tle polityki publicznej. Niewielkie i ekskluzywne grono jego zdeklarowanych zwolenników głównie akademickich ekonomistów, historyków i filozofów - skupione wokół głośnego austriackiego filozofa polityki, Friedricha von Hayeka, założyło w 1947 r. Towarzystwo z Mont Pelerin - nazwane tak na cześć szwajcarskiego kurortu, w którym odbyło się ich pierwsze spotkanie (w jego doborowym gronie znaleźli się m.in. Ludwig von Mises, ekonomista Milton Friedman, a nawet, przez pewien czas, słynny filozof, Karl Popper). W deklaracji założycielskiej stowarzyszenia można przeczytać: Najważniejsze wartości cywilizacji są w niebezpieczeń stwie. Na wielkich obszarach kuli ziemskiej zanikły już podstawowe warunki ludzkiej godności i wolności. Na innych są one nieustannie zagrożone ze względu na aktualne tendencje w polityce. Pozycja jednostki i dobrowolnie zrzeszonej grupy jest sukcesywnie podkopywana przez rozszerzanie arbitralnych uprawnień władz y. Nawet najcenniejsza wartość znajdująca się w posiadaniu Człowieka Zachodu - wolność myśli i wypowiedzi - jest zagrożona z powodu rozprzestrzeniania się przekonań, które domagają się przywileju tolerancji, kiedy znajdują się w mniejszości, lecz dążą jedynie do tego, by zdobyć władzę, która da im możliwość stłumienia i wytępienia wszelkich poglą dów innych niż ich własne.
Grupa uważa, że takiemu rozwojowi wypadków sprzyja rozwój określonego poglądu na historię, negującego
30
wszelkie bezwzględne normy moralne oraz rozwój teorii, które kwestionują potrzebę rządów prawa. Uważa ponadto, że przemianom tym sprzyja zanik wiary we własność prywatną i konkurencyjny rynek; bez związanego z tymi instytucjami rozpros.zenia władzy i inicjatywy trudno bowiem sobie wyobrazić społeczeństwo, które skutecznie chroniłoby wolność.•l
Członkowie grupy opisywali siebie samych jako „liberałów" (w tradycyjnym, europejskim sensie), z uwagi na swe fundamentalne przywiązanie do ideałów wolności osobistej. Etykietka neoliberalizmu sygnalizowała zaś wyznawanie
przez nich wolnorynkowych zasad ekonomii neoklasycznej, które wyłoniły się w drugiej połowie XIX w. (dzięki pracom Alfreda Marshalla, Williama Stanleya Jevonsa oraz Leona Walrasa), by wyprzeć klasyczne teorie Adama Smitha, Davida Ricardo oraz, rzecz jasna, Karola Marksa. Pozostawali jednak wierni poglądowi Adama Smitha, że niewidzialna ręka rynku jest najlepszym sposobem na to, aby najpodlejsze ludzkie instynkty, takie jak żarłoczność, chciwość i żądza bogactwa zmobilizować do działania dla dobra ogółu. Doktryna neoliberalna zatem tkwiła w głębokiej opozycji do teorii państwo wo-interwencjonistycznych w rodzaju tych głoszonych przez Johna Maynarda Keynesa, które osiągnęły znaczącą pozycję w latach 30. XX w., w odpowiedzi na Wielki Kryzys. Wielu powojennych architektów polityki szukało w teorii keynesowskiej wskazówek, jak utrzymać pod kontrolą cykl gospodarczy i recesję. Jeszcze bardziej zaciekle neoliberałowie sprzeciwiali się teoriom scentralizowanego planowania państwowego, takim jak bliskie tradycji marksistowskiej prace Oskara Langego. Decyzje państwa, argumentowali, są nieuchronnie narażone na tendencyjność, w zależności od siły wpływów poszczególnych grup interesu (takich jak związki zawodowe, obrońcy środowiska, czy też branżowe grupy nacisku). Decyzje pań stwowe w kwestiach związanych z inwestycjami i akumulacją 23 Zob. stronę internetową http://www.montpelerin.org/aboutmps.html.
31
kapitału zawsze będą błędne, ponieważ informacje dostępne administracji państwowej nie mogą się równać z tymi, które płyną z sygnałów rynkowych. Szereg komentatorów zwraca uwagę, że powyższe ramy teoretyczne nie są w pełni spójne wewnętrznie.'24 Naukowy rygor metodologiczny uprawianej przez członków Towarzystwa z Mont Pelerin neoklasycznej ekonomii nieła two pogodzić z ich politycznym zaangażowaniem po stronie ideałów jednostkowej wolności, podobnie jak nieufność, z jaką ponoć odnoszą się do wszelkiej władzy państwowej, niełatwo godzi się z potrzebą silnego, w razie konieczności uciekającego się do przymusu państwa, które będzie broniło praw własności prywatnej, swobód jednostki oraz wolności przedsiębiorczości. Dodatkowy element stronniczości wprowadza prawniczy kruczek, jakim jest definiowanie korporacji jako jednostek (podmiotów} w obliczu prawa. Nadaje on ironiczny wydźwięk prywatnemu credo Johna D. Rockefellera, wyrytemu w kamieniu nowojorskiego Rockefeller Center, które przedkłada ponad wszystko „ najwyższą wartość jednostki''. Stanowisko neoliberalne mieści w sobie też, jak się przekonamy, tak wiele sprzeczności, że ewoluujące praktyki neoliberalizmu (wobec kwestii takich jak siła monopolu czy zawodność rynku) różnią się nie do poznania od pozornie tak czystej doktryny neoliberalnej. Musimy więc zwracać baczną uwagę na rozdźwięk między teorią neoliberalizmu a praktycznymi realiami neoliberalizacji. Hayek, autor kluczowych tekstów takich jak Konstytucja wolności, trafnie przewidywał, że decydującą rolę odegra bój idei, i że minie zapewne co najmniej jedno pokolenie, zanim uda się wygrać ową batalię nie tylko z marksizmem, lecz w ogóle z socjalizmem, planowaniem państwowym 24 Rozsądną analizę można znaleźć
w pracy: H.-J. Chang, Globalisation, Economic Development and the Role of the State (Zed Books, Londyn 2003). Jak jednak zauważa Peck w „Geography and Public Policy'; neoliberalizm często wchłaniał w swoją strukturę elementy obce, tak że trudno go pojmować jako teorię .czystą~
32
i keynesowskim interwencjonizmem. Grupa z Mont Pelerin stopniowo zyskiwała poparcie finansowe i polityczne. Szczególnie w Stanach Zjednoczonych silna grupa bogaczy i liderów korporacji, którzy z całego serca sprzeciwiali się wszelkim formom państwowego interwencjonizmu i regulacji, czy choćby internacjonalizmu, starała się zorganizować opozycj ę dla, jak im się wydawało, rosnącego konsensu w sprawie marszu ku mieszanemu modelowi gospodarki. Przerażeni możliwymi politycznymi następstwami sojuszu ze Związkiem Radzieckim w okresie II wojny światowej oraz skonstruowanej w tym czasie w USA gospodarki nakazowej, byli gotowi zaakceptować wszystko, od mccarthyzmu po neoliberalne think-tanki, byle by ocalić i umocnić swoją władzę. Jednak wpływ tego ruchu zarówno w kołach politycznych, jak i w środowisku akademickim pozostawał marginalny, dopóki nie nadeszły burzliwe lata 70. Wtedy to zaczął on wchodzić w centrum zainteresowania, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, kultywowany w rozmaitych sowicie finansowanych think-tankach (odrostach Mont Pelerin Society, takich jak londyński Institute of Economic Affairs czy waszyngtońska Heritage Foundation), jak również zdobywaj ący coraz większe wpływy w instytucjach akademickich, zwłaszcza na Uniwersytecie Chicagowskim, gdzie wiodącą rolę odgrywał Milton Friedman. Teoria neoliberalna uzyskała nobilitację w świecie nauki wraz z przyznaniem Hayekowi w roku 1974 i Friedmanowi w 1976 ekonomicznej Nagrody Nobla, która - choć otoczona nimbem noblowskiego prestiżu - w rzeczywistości nie ma nic wspólnego z innymi nagrodami tego imienia, a jej przyznawanie odbywa się pod ścisłą kontrolą elity szwedzkich bankierów. Teoria neoliberalna, szczególnie w swoim monetarystycznym wydaniu, zaczęła odtąd wywierać praktyczny wpływ na różne sfery polityki. Za prezydentury Cartera, na przykład, zaczęło się mówić o deregulacji gospodarki jako jednym z możliwych wyjść z chronicznego stanu stagflacji, w której USA tkwiły od początku
33
łat 70. Ale dramatyczne umacnianie się neoliberalizmu w roli nowej ekonomicznej ortodoksji, ustalającej reguły polityki publicznej na poziomie państwa w świecie rozwiniętego kapitalizmu zaczęło się w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii w roku 1979· W maju owego roku Margaret Thatcher została wybrana premierem, a fakt ów był konsekwencją postulatów zreformowania gospodarki. Pod wpływem Keitha Josepha, nadzwyczaj aktywnego i zaangażowanego publicysty i polemisty o silnych koneksjach z neoliberalnym Institute of Economic Affairs uznała ona, że należy zerwać z keynesizmem, i że dla wyjścia ze stagflacji cechującej brytyjską gospodarkę w latach 70. niezbędne są monetarystyczne rozwiązania „podażowe''. Dostrzegła, że oznacza to istną rewolucję w polityce fiskalnej i socjalnej, i z miejsca zasygnalizowała niewzruszony zamiar skończenia z instytucjami i zwyczajami politycznymi pań stwa socjaldemokratycznego, które utwierdziły się w Wielkiej Brytanii po roku 1945· Pociągało to za sobą konfrontację z siłą związków zawodowych, zaatakowanie wszelkich instytucjonalnych przejawów społecznej solidarności, ograniczających elastyczność w konkurencji (np. tych, które uwidaczniały się w działaniu władz komunalnych i wiązały się z wpływami przedstawicieli różnych grup zawodowych oraz ich zrzeszeń), demontaż lub okrojenie zobowiązań państwa opiekuńczego, prywatyzację publicznych przedsiębiorstw (w tym mieszkalnictwa komunalnego), obniżenie podatków, wprowadzenie zachęt dla przedsiębiorczości oraz. stworzenie sprzyjające go klimatu dla silnego napływu inwestycji zagranicznych (zwłaszcza z Japonii). Do historii przeszło jej stwierdzenie, że nie istnieje „nic takiego jak społeczeństwo - są tylko poszczególni ludzie" oraz, dodała , ich rodziny. Wszelkie formy solidarności społecznej miały być zniesione na rzecz indywidualizmu, prywatnej własności, osobistej odpowiedzialności oraz wartości rodzinnych. Każde przemówienie Thatcher było nieustającą ideologiczną kanonadą w tym du-
34
chu.'5 „Ekonomia to metoda'; mawiała, „ale celem jest zmiana zdołała dokonać, choć nie była ona bynajmniej całościowa ani zupełna, nie mówiąc o tym, że nie obyła się bez kosztów politycznych. W październiku 1979 r. Paul Volcker, za Cartera prezes amerykańskiego Banku Rezerwy Federalnej, wyreżyserował drakoński zwrot w polityce pieniężnej USA. 26 Zerwano z wieloletnim przywiązaniem liberalno-demokratycznego państwa, jakim były USA do zasad New Deal (Nowego Ladu), czyli, ogólnie rzecz biorąc, do keynesowskiej polityki fi.skalnej i pieniężnej, podporządkowanej naczelnemu celowi, jakim było pełne zatrudnienie, i zaczęto faworyzować politykę nastawioną na zduszenie inflacji bez względu na konsekwencje dla zatrudnienia. Realna stopa procentowa, nieraz ujemna na fali dwucyfrowej inflacji w latach 70., została wyprowadzona na plus jednym dekretem Rezerwy Federalnej. Nominalną stopę procentową podniesiono z dnia na dzień i, po serii wzlotów i spadków, zatrzymała się ona w lipcu 1981 r. w okolicy 20%. Tak rozpoczęła się „długa, głęboka recesja, która opustoszyła fabryki i złamała związki zawodowe w Stanach Zjednoczonych, a za granicą doprowadziła kraje zadłużone na skraj niewypłacalności, zapoczątkowując długą epokę strukturalnego dostosowania''. 21 Była to, argumentował Vołcker, jedyna droga wyjścia z nieznośnego kryzysu stagflacyjnego, w którym USA i duża część światowej gospodarki były pogrążone przez całe lata 70. "Volckerowski szok'; jak go zaczęto nazywać, należy interpretować jako niezbędny lecz nie wystarczający warunek
w duszy''. I zmiany tej
25 Droga M. Thatcher do neoliberalizmu zar ysowana jest w: D. Yergin,
J. Stanislaw, The Commanding Heights: The Battle Between Government and Market Place that is Remaking the Modern World (Simon & Schuster, Nowy Jork i999). 26 L. Panitch, S. Gindin, Finance and American Empire, w : The Empire Reloaded: Socialist Register 2005 (Merlin Press, Londyn 2005), s. 46-8i. 27 D. Henwood, A/ter the New Economy (New Press, Nowy Jork 2003), s. 208.
35
neoliberalizacji. Niektóre banki centralne od dawna kładły nacisk na odpowiedzialną, antyinflacyjną politykę fiskalną i w jej ramach obierały kierunki bliższe monetaryzmowi niż ortodoksyjnemu keynesizmowi. W przypadku Niemiec Zachodnich wynikało to z historycznych wspomnień galopującej inflacji, która wyniszczyła republikę weimarską w latach 20. (tworząc podatny grunt dla faszyzmu) oraz równie groź nej inflacji, która wystąpiła pod koniec II wojny światowej. MFW od dawna sprzeciwiał się nadmiernemu zadłużaniu się krajów i państwom-kredytobiorcom zalecał, jeśli nie nakazywał, oszczędności fiskalne i surową politykę budżetową. We wszystkich tych przypadkach jednak równolegle z przejawami monetaryzmu akceptowano silną pozycję związków zawodowych i polityczne zaangażowanie państwa w budowę silnego systemu opiekuńczego. Zwrot ku neoliberalizmowi opierał się więc na przyjęciu nie tylko monetaryzmu, ale również określonej polityki rządu w wielu innych sferach. Decydującym czynnikiem okazało się zwycięstwo Reagana nad Carterem w 1980 r„ choć i sam Carter skłaniał się, acz niechętnie, ku deregulacji (linii lotniczych i transportu samochodowego) jako częściowemu rozwiązaniu kryzysu stagflacji. Doradcy Reagana byli przekonani, że Volckerowskie „lekarstwo" jest tym, czego potrzebuje chora i pogrążona w zastoju gospodarka. Volcker był popierany na stanowisku szefa Rezerwy Federalnej i ponownie powołany na drugą kadencję. Administracja Reagana udzielała mu też niezbędnego wsparcia politycznego w postaci dalszej deregulacji, cięć w podatkach, cięć budżetowych oraz ataków mających osła bić siłę związków zawodowych i stowarzyszeń zawodowych. Reagan nie ugiął się przed PATCO, związkiem zawodowym kontrolerów ruchu lotniczego, który w 1981 r. wszczął długi i wyczerpujący strajk. Było to zapowiedzią szerokiej ofensywy przeciwko siłom zorganizowanego świata pracy właśnie wtedy, gdy wywołana przez Volckera recesja produkowała wysokie poziomy bezrobocia (10% i więcej}. Ale PATCO
36
było czymś więcej niż zwykłym związkiem zawodowym: był to związek „białych kołnierzyków'; noszący cechy zrzeszenia wykwalifikowanych profesjonalistów. Był zatem symbolem nie tyle robotniczego ruchu związkowego co raczej klasy średniej. Jego porażka miała więc dramatyczne skutki dla całego świata pracy - być może najlepiej odzwierciedla je fakt, że federalna płaca minimalna, która w roku 1980 balansowała na poziomie granicy ubóstwa, w ciągu kolejnych dziesięciu lat spadła do 30% poniżej tej granicy. Wtedy to na dobre rozpoczęła się wieloletnia tendencja spadkowa płac realnych. Reaganowskie nominacje na decydujące stanowiska w sferach takich jak przepisy ochrony środowiska, czy bezpieczeństwo i higiena pracy, sta nowiły eska lację kampanii przeciwko „dużemu państwu''. Deregulacja wszystkiego co się da, od linii lotniczych i telekomunikacji po finanse, otworzyła nowe obszary nieskrępowanych swobód rynkowych dla potężnych korporacyjnych grup interesów. Ulgi podatkowe w gruncie rzeczy dotowały odpływ kapitału z silnie uzwiązkowionego północnego wschodu i środkowego zachodu USA do stanów południowych i zachodnich, gdzie związki były słabe a przepisy mało wymagające. Kapitał finansowy coraz częściej rozglądał się za wyższymi stopami zysku za granicą. Deindustrializacja w kraju i przenoszenie produkcji za granicę zataczały coraz szersze kręgi. Rynek, przedstawiany ideologicznie jako coś, co sprzyja konkurencji i innowacyjności, stawał się mechanizmem umacniania monopoli. Podatki od przedsiębiorstw zostały drastycznie zredukowane, a najwyższa stawka opodatkowania dochodów osobistych została obniżona z 70% do 28%, co roztrąbiono jako „największe cięcie podatkowe w historii''. I tak się zaczął brzemienny w skutki ruch w kierunku większych nierówności społecznych i restauracji władzy ekonomicznej klas wyższych. Towarzyszyła mu jednak jeszcze inna zmiana, wymuszająca w latach 70. ewolucję w stronę neoliberalizacji. Otóż
37
wzrost cen ropy naftowej z państw OPEC, który nastąpił wraz z embargiem na ropę z roku 1973 sprawił, że w rękach państw produkujących ropę, takich jak Arabia Saudyjska, Kuwejt i Abu Zabi 28 znalazły się wielkie zasoby środków finansowych. Dzięki raportom brytyjskiego wywiadu wiadomo dziś, że USA czyniły wówczas aktywne przygotowania do inwazji na te kraje, żeby przywrócić dopływ ropy i doprowadzić do ponownego spadku jej cen. Wiadomo również, że Saudyjczycy zgodzili się wówczas, przypuszczalnie pod militarną presją, o ile nie jawną groźbą ze strony USA, przepuszczać wszystkie swoje petrodolary przez nowojorskie banki inwestycyjne.29 Te ostatnie więc w jednej chwili otrzymały do dyspozycji olbrzymie fundusze, dla których trzeba było znaleźć rentowne sposoby ulokowania. W samych Stanach Zjednoczonych, zważywszy na warunki gospodarczej depresji i niskie stopy procentowe w połowie lat 70., perspektywy nie były zachęcające. Trzeba było zatem poszukać bardziej zyskownych okazji za granicą. Najbezpieczniejsze wydawało się postawienie na pożyczki udzielane państwom, z tej racji, że - jak głosi słynne stwierdzenie Waltera Wristona, szefa Citibanku - państwo nie może się wyprowadzić ani zniknąć. I wiele rządów państw rozwojowych, dotychczas odczuwających głód funduszy, aż się paliło do zaciągania pożyczek. Żeby jednak było to możliwe, potrzebny był zarówno otwarty dostęp, jak i w miarę bezpieczne warunki dla pożyczkodaw ców. Nowojorskie banki inwestycyjne oczekiwały, że USA, zgodnie ze swą imperialną tradycją, siłą otworzy dla nich nowe pola do inwestycji, a równocześnie będzie osłaniać ich zagraniczne poczynania. 28 Szejkanat od 1971 r. w składzie Federacji Zjednoczonych Emiratów
Arabskich. (przyp. tł .) 29 L. Alvarez, Britain Says U.S. Planned to Seize Oil in '73 Crisis, „New York Times~ 4 .01.2004, A6. Na temat saudyjskiej zgody na przepusz-
czanie petrodolarów przez USA zob. P. Gowan, The Global Gambie: Washington's Faust/an Bid/or World Dominance (Verso, Londyn 1999),
s. 20.
38
Imperialna tradycja Stanów Zjednoczonych kształtowa powoli, i określała się w dużym stopniu w opozycji do imperialnych tradycji Wielkiej Brytanii, Francji, Holandii i innych mocarstw europejskich. 30 Wprawdzie pod koniec XIX w. USA bawiły się przez chwilę ideą kolonialnych podbojów, w wieku XX jednak postawiły na bardziej otwarty system - imperializm bez kolonii. Wzorzec został wypracowany w Nikaragui w latach 20. i 30., kiedy to marines wysłani tam przez USA dla ochrony amerykańskich interesów wplątali się w długotrwałą i trudną walkę z partyzanckim powstaniem pod wodzą Sandino. Rozwiązaniem okazało się znalezienie „silnego człowieka" na miejscu - w tym przypadku w osobie Somozy - i dostarczanie ekonomicznej i militarnej pomocy jemu i jego rodzinie oraz najbliższym sojusznikom, aby ci z kolei mogli stłumić albo przekupić opozycję, a dla siebie zgromadzić pokaźny majątek i władzę. W zamian mieli oni stale dbać o to, żeby ich kraj był otwarty dla operacji kapitału amerykańskiego oraz, jeśli zajdzie potrzeba, promować interesy USA w kraju i w całym regionie (w przypadku Nikaragui - w Ameryce Srodkowej). Taki właśnie model stosowano szeroko po II wojnie światowej, w fazie globalnej dekolonizacji, na którą europejskie mocarstwa przystały pod naciskiem USA. Przykładowo, CIA wyreżyserowała zamach stanu w Iranie w roku 1953· Demokratycznie wybrany rząd Mosaddeka został obalony, po czym zainstalowano szacha, który rozdał kontrakty naftowe firmom amerykańskim (natomiast nie zwrócił aktywów znacjonalizowanym przez Mosaddeka firmom brytyjskim}. Szach stał się również jednym z czołowych strażników amerykańskich interesów w bliskowschodnim zagłębiu naftowym. Dzięki taktyce tego rodzaju duża część niekomunistycznego świata stanęła w okresie powojennym otworem dla ła się
30
D. Harvey, The New lmperia/ism (Oxford University Press, Oksford 2003); N. Smith, American Empire, Roosevelt's Geographer and the Prelude to Globalization (University of Całifornia Press, Berkeley 2003); N. Smith, Th e Endgame of Globalization (Routledge, Nowy Jork 2005).
39
dominacji USA. Stała się ona ulubioną metodą zażegnywania groźby komunistycznych powstań i rewolucji, a pociągała za sobą antydemokratyczną (a tym bardziej: antypopulistyczną i antysocjalistyczną i/lub antykomunistyczną) strategię, która prowadziła Stany Zjednoczone do coraz ściślejszego sprzymierzania się z represyjnymi dyktaturami wojskowymi i autorytarnymi reżimami (najbardziej widoczne, rzecz jasna, było to w całej Ameryce Łacińskiej). Książka Johna Perkinsa Hitman. Wyznania ekonomisty od brudnej roboty3 ' obfituje w ponure i nieapetyczne szczegóły, ujawniające, jak to się nader często odbywało. W rezultacie takiego postępowania interesy Stanów Zjednoczonych stawały się raczej coraz bardziej, a nie mniej, narażone na szwank w zmaganiach z międzynarodowym komunizmem. O ile przyzwolenie miejscowych elit panujących można było stosunkowo łatwo kupić, konieczność powstrzymywania siłą ruchów opozycyjnych bądź socjaldemokratycznych (takich jak ruch Allendego w Chile) wpychała USA w długi ciąg skrytej przemocy wymierzonej w ruchy ludowe na znacznych obszarach świata rozwijającego się .
W takim właśnie kontekście politycznym nadwyżki funduszy, którymi obracały nowojorskie banki inwestycyjne zostały rozprowadzone po świecie. Przed rokiem 1973 większość amerykańskich inwestycji zagranicznych stanowiły inwestycje bezpośrednie, przeważnie związane z eksploatacją surowców (ropy naftowej, bogactw mineralnych, produktów rolnych) lub rozwojem określonych rynków zbytu (telekomunikacyjnego, motoryzacyjnego itp.) w Europie i Ameryce Łacińskiej. Nowojorskie banki inwestycyjne zawsze były aktywne na arenie międzynarodowej , ale po 1973 r. aktywność ta jeszcze bardziej się nasiliła, tyle że teraz o wiele bardziej koncentrowała się na pożyczaniu kapitału obcym rządom. 3 ' 31 John Perkins, Hitman. Wyznania ekonomisty od brudnej roboty, przeł.
Eryk Czajkowski, Studio EMKA, Warszawa
2 006 .
32 Panitch i Gindin, Finance and American Empire.
40
To zaś wymagało liberalizacji międzynarodowych rynków kredytowych i finansowych, i taką właśnie strategię rząd USA zaczął aktywnie propagować i wspierać w latach 70 . Łaknące kredytów kraje rozwijające się zachęcano do zapożyczania się na dużą skalę, choć stopy procentowe były korzystne przede wszystkim dla nowojorskich bankierów.33 Ponieważ jednak kredyty otwierano w dolarach amerykańskich, każda, nawet nieznaczna podwyżka stóp procentowych - nie mówiąc o gwałtownej - mogła z łatwością doprowadzić kraje 0 niepewnej sytuacji do niewypłacalności. Nowojorskie banki inwestycyjne byłyby wówczas narażone na poważne straty. Po raz pierwszy można było się o tym przekonać w następstwie „Volckerowskiego szoku'; który pogrążył Meksyk w niewypłacalności w latach 1982-84. Administracja Reagana, która w pierwszym roku poważnie myślała o wycofaniu swego wsparcia dla MFW, znalazła w końcu wyjście: połączonymi siłami amerykańskiego Ministerstwa Skarbu i MFW właśnie, doprowadzono do odroczenia spłaty zadłużenia, ale za cenę neoliberalnych reform. Taka kuracja stała się normą po przeprowadzonej w 1982 r. „czystce" MFW (określenie Stiglitza) z wszelkich wpływów keynesizmu. Od tej chwili MFW i Bank Światowy stały się ośrodkami propagowania i narzucania na siłę „fundamentalizmu rynkowego" i neoliberalnej ortodoksji. W zamian za zmianę warunków spłaty, zadłużonym krajom kazano wprowadzać reformy instytucjonalne, takie jak cięcia w wydatkach socjalnych, uelastycznienie przepisów regulujących rynek pracy oraz prywatyzacja. Tak wynaleziono „strukturalne dostosowania''. Meksyk stał się jednym z pierwszych na wydłużającej się potem ogólnoświatowej liście krajów, w których wprowadzono neoliberalny aparat państwowy. 34
33 Liczne kryzysy za dłużeniowe lat osiemdz i es iątych opisuje obszernie Gowan, The Global Gambie. 34 ). Stiglitz, Globalizacja, przeł. H. Simbierowicz (Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2004).
41
Właśnie przykład Meksyku zademonstrował zasadniczą różnicę między Liberalną a neoliberalną praktyką polityczną:
w tej pierwszej straty wynikające z chybionych decyzji inwestycyjnych ponosili pożyczkodawcy, natomiast w drugiej to kredytobiorcy są zmuszani, siłami państw i organizacji międzynarodowych, do pokrywania kosztów spłaty długów bez względu na konsekwencje, jakie to niesie dla źródeł utrzymania i sytuacji bytowej miejscowej ludności. Jeśli trzeba w tym celu oddać aktywa za grosze zagranicznym firmom - trudno. Taka praktyka okazuje się niespójna z neoliberalną teorią. Jednym z jej efektów było, jak wykazują Dumenil i Levy, uzyskiwanie przez amerykańskich właścicieli kapitału wysokich stóp zwrotu w latach 80. i 90. XX wieku. 35 Restauracja władzy elity gospodarczej czy też klasy wyższej w USA i w innych zaawansowanych krajach kapitalistycznych karmiła się obficie wartością dodatkową pobieraną od reszty świata w ramach przepływów międzynarodowych i dzięki praktykom dostosowania strukturalnego.
SENS
WŁADZY
KLASOWEJ
Ale co właściwie kryje się za pojęciem „klas"? Jest to pojęcie zawsze nieco mgliste (niektórzy twierdzą nawet, że wątpli we). Neoliberalizacja, w każdym razie, pociągnęła za sobą jego przedefiniowanie. Rodzi to pewien problem: jeśli neoliberalizacja była drogą do restauracji władzy klasowej, to powinniśmy umieć wskazać siły klasowe, które za nią stały, i te, które odniosły z niej korzyść. Jest to jednak trudne w sytuacji, gdy „klasa" nie stanowi stabilnej konfiguracji społecznej. W pewnych przypadkach „tradycyjne" warstwy społeczne zdołały utrzymać spójne podstawy swej władzy (często w oparciu o więzy pokrewieństwa i powinowactwa). 35 G. Dumenil, O. Levy, The Economics of U.S. lmperialism at the Turn of the 21st Century, „Review of International Political Economy~ 11 / 4 (2004), 657-76.
42
W innych jednak neoliberalizacji towarzyszyła rekonfiguracja składu klasy wyższej . Margaret Thatcher, na przykład, zaatakowała część utrwalonych w Wielkiej Brytanii form władzy klasowej. Przeciwstawiła się arystokratycznej tradycji, która dominowała w wojsku, sądownictwie oraz finansowych elitach londyńskiego City i wielu branżach przemysłu, a stanęła po stronie zuchwałych przedsiębiorców i nuworyszów. Popierała tę nową klasę przedsiębiorców (takich jak Richard Branson, lord Hanson i George Soros), i zwykle było to poparcie odwzajemnione. Tradycjonalistyczne skrzydło jej własnej Partii Konserwatywnej nie posiadało się z oburzenia. W Stanach Zjednoczonych zaś rosnąca siła i znaczenie finansjery oraz prezesów wielkich korporacji, jak również ogromna erupcja aktywności w zupełnie nowych branżach (takich jak komputery i internet, media, a także masowy handel detaliczny) znacząco przesunęły środek ciężkości władzy ekonomicznej klasy wyższej. Nawet jeśli w neoliberalizacji faktycznie chodziło o restaurację władzy klasowej, to niekoniecznie oznaczała ona przywrócenie władzy ekonomicznej tym samym ludziom. Jak jednak pokazuje kontrast przypadków amerykańskiego i brytyjskiego, pojęcie „klasy" oznacza w różnych miejscach różne rzeczy, a w pewnych środowiskach (np. w USA) czę sto uważa się, że nie znaczy ono nic. Poza tym, tożsamość klasowa kształtuje się i zmienia bardzo różnie w różnych częściach świata. W Indonezji, Malezji i na Filipinach wła dza ekonomiczna skupiła się wyraźnie w rękach nielicznej mniejszości chińskiej, a sam tryb jej zdobywania był całkiem inny niż w Australii czy w USA (mocno koncentrowało się ono na handlu i opierało się na monopolizowaniu rynków36). Narodziny zaś potęgi siedmiu oligarchów w Rosji były skutkiem zupełnie wyjątkowego splotu warunków panujących po upadku Związku Radzieckiego. 36
Przykłady tego zjawiska podaje A. Chua, World on Fire: How Exporting Free Market Democracy Breeds Ethnic Hatred and Global lnstability (Doubleday, Nowy jork 2003).
43
Mimo wszystko, można wyodrębnić pewne ogólne trendy. Pierwszym z nich jest tendencja do zlewania się przywilejów własności i zarządzania w przedsiębiorstwach kapitalistycznych - tradycyjnie oddzielonych - na skutek wynagradzania CEO (kadry zarządzającej) korporacji opcjami na zakup akcji (tytułów własności). Od tej pory to wartość akcji, a nie produkcja stała się gwiazdą przewodnią działalności gospodarczej. To z kolei sprawia, że pokusa spekulacyjnych nadużyć staje się nieraz nie do odparcia, co uwidoczniło się z chwilą upadku firm takich jak Enron. Drugi trend polega na dramatycznym kurczeniu się dystansu dzielącego kapitał pieniężny, przynoszący dywidendy i odsetki, od kapitału produkcyjnego czy handlowego, poszukującego zysku. Oddzielenie tych dwóch form kapitału w przeszłości nieraz doprowadzało do konfliktów między finansistami, producentami i handlowcami. W Wielkiej Brytanii, na przykład, polityka władz w latach 60. sprzyjała w pierwszym rzędzie interesom finansistów z londyńskiego City, często ze szkodą dla rodzimej produkcji. W Stanach Zjednoczonych w owym czasie także często ujawniały się konflikty między finansjerą a korporacjami produkcyj nymi. W latach 70. natomiast wiele z tych konfliktów zanikło lub przybrało nowe formy. Wielkie korporacje zaczęły w coraz większym stopniu nabierać orientacji finansowej, nawet jeśli wciąż - jak w przypadku sektora motoryzacyjnego - zajmowały się również produkcją . Mniej więcej od roku i980 zdarzało się nierzadko, że dana korporacja notowała straty w sferze produkcji, rekompensowane zyskami z najrozmaitszych operacji finansowych (od kredytowych i ubezpieczeniowych po spekulację na płynnych rynkach walutowych i rynkach przyszłości) . Fuzje między sektorowe łączyły kapitał zaangażowany w produkcję, handel, nieruchomości oraz operacje finansowe w nowe, różnorodne konglomeraty. Gdy koncern US Steel zmienił nazwę na USX (nabywając duże udziały w sektorze ubezpieczeń), jego pre-
zes rady nadzorczej, James Roderick, zapytany, „Co to jest X?" z prostotą: „X oznacza pieniądze''. 37 Wszystko to miało związek z potężnym nasileniem aktywności w świecie finansów i gwałtownym wzrostem jego znaczenia. Coraz bardziej uwalniana od prawnych obwarowań i barier, które dotąd ograniczały jej pole, działalność finansowa zdołała wreszcie rozkwitnąć w niespotykanym wcześniej stopniu, prędzej czy później docierając wszędzie. Fala innowacji w usługach finansowych zrodziła nie tylko o wiele bardziej wyrafinowane powiązania globalne, ale również nowe odmiany rynków finansowych, oparte na sekurytyzacji, derywacji oraz wszelkiego rodzaju handlu ryzykiem (przewidywalnymi zyskami). Neoliberalizacja oznaczała więc, krótko mówiąc, finansjeryzację wszystkiego. Umocniła ona dominację finansów nad wszystkimi innymi sferami gospodarki, a także nad samym aparatem państwowym i, na co zwraca uwagę Randy Martin, nad życiem codziennym.38 Wprowadzała również coraz większą chwiejność w globalnej wymianie handlowej. Nastąpiło niewątpliwe przesunięcie równowagi sił między sektorem produkcji a światem finansów, z korzyścią dla tego ostatniego. Od tej pory wzrost mocy produkcyjnych nie zawsze już przynosił wzrost dochodów na głowę, za to z pewnością dawała go koncentracja na usługach finansowych. Z tego powodu wspieranie instytucji finansowych oraz kondycja systemu finansowego stały się naczelnymi troskami zbiorowości państw neoliberalnych (takich jak grupa najbogatszych krajów świata znana pod nazwą G1). W razie konfliktu mię dzy gospodarką a giełdą, faworyzowana miała być t~ druga. Możliwa stała się więc sytuacja, w której Wall Street prosperuje dobrze, podczas gdy reszta Stanów Zjednoczonych (oraz reszta świata) ma się fatalnie. I tak właśnie się działo przez szereg lat, zwłaszcza w ostatniej dekadzie XX w. O ile w laodparł
37 Cyt. w: Harvey, Condition of Postmodernity, str. i58. 38 R. Martin, The Financialization of Daily Life (Temple University Press, Filadelfia 200 2 ).
44
45
tach 60. często propagowane hasło głosiło, że co jest dobre dla General Motors, jest dobre dla Stanów Zjednoczonych, to w latach 90. kierowano się maksymą, że liczy się to, co jest dobre dla Wall Street - i nic innego. Jedno ze znaczących skupisk rozwijającej się władzy klasowej stanowią w warunkach neoliberalizmu prezesi koncernów (CEO), najaktywniejsi członkowie ich zarządów oraz wiodące postacie aparatów finansowych, prawniczych i technokratycznych otaczających ową największą świętość kapitalistycznej działalności. 39 Władza faktycznych wła ścicieli kapitału, tj . akcjonariuszy, uległa zatem pewnemu osłabieniu, o ile nie uzyskają oni pakietu udziałów dającego im wystarczająco dużo głosów, by móc wpływać na politykę korporacji. Zdarzało się, że akcjonariusze byli okantowani na miliony wskutek machinacji prezesów i ich finansowych doradców. Spekulacyjne zyski umożliwiają również zbijanie olbrzymich fortun w bardzo krótkim czasie (czego przykła dami są Warren Buffett i George Soros). Błędem jednak byłoby zawężanie pojęcia klasy wyższej do tej grupy ludzi. Powstanie nowych szans dla przedsię biorczości, jak również nowych struktur w stosunkach handlowych powołało do życia nowe, zasadniczo odmienne procesy klasotwórcze. Szybko dorabiano się fortun w nowych gałęziach gospodarki, takich jak biotechnologie czy techniki przetwarzania informacji (przykłady Billa Gatesa i Paula Allena). Zmienione stosunki rynkowe stworzyły mnóstwo możliwości, aby kupując tanio i sprzedając drogo, o ile nie wręcz monopolizując poszczególne rynki, zbijać fortuny, które albo rozprzestrzeniają się poziomo Uak globalne imperium medialne Ruperta Murdocha), albo obejmują zróżnicowane przedsiębiorstwa, których ekspansja sięga wstecz po wydobycie surowców i produkcji, i w przód ku usługom finansowym, inwestycjom deweloperskim i handlowi detalicznemu. 39 Taka wąska defin icja jest preferowana np. w pracach Dumenila i Levyego.
46
często
przy tym znaczącą rolę odgrywały uprzywilejowane relacje z władzą państwową. Na przykład w Indonezji dwaj biznesmeni, którzy mieli najbliższy kontakt z Suharto, zjednej strony dokarmiali interesy finansowe rodziny dyktatora, z drugiej - dzięki swym koneksjom z aparatem państwowym zgromadzili niesłychane bogactwo. W 1997 r. firma jednego z nich, Salim Group, była już „notowana jako największy na świecie konglomerat będący własnością Chińczyków, posiadający 20 miliardów dolarów w aktywach i około pięciuset przedsiębiorstw''. Carlos Slim, zaczynając od stosunkowo niedużej firmy inwestycyjnej, uzyskał kontrolę nad nowo sprywatyzowanym meksykańskim systemem telekomunikacyjnym, a na jej bazie niebawem zbudował olbrzymie wielobranżowe imperium, które nie tylko sprawuje kontrolę nad sporym wycinkiem gospodarki Meksyku, lecz ma także rozrastające się udziały w rynku sprzedaży detalicznej w USA (Circuit City i Barnes and Noble) oraz w Ameryce Łacińskiej .•0 Amerykańska rodzina Waltonów zdobyła ogromne bogactwo, gdy Wal-Mart osiągnął dominującą pozycję w handlu detalicznym USA, ściśle związaną z liniami produkcyjnymi w Chinach oraz siecią sklepów detalicznych na całym świecie. Powiązania między takimi działaniami a światem finansów są oczywiste, ale niewiarygodne możliwości nie tylko zbijania ogromnych fortun prywatnych, lecz także wywierania decydującego wpływu na rozległe obszary gospodarki dają tym nielicznym jednostkom olbrzymią ekonomiczną siłę oddziaływania na procesy polityczne. Trudno więc się dziwić, że wartość netto majątku 358 najbogatszych osób w roku 1996 była już „równa sumie dochodów najuboższych 45% ludności jwiata, czyli 2,3 miliarda ludzi''. Co gorsza, „w ciągu czterech lat do 1998, 200 najbogatszych ludzi na świecie pomnożyło wię cej niż w dwójnasób wartość swego majątku, która osiągnęła łącznie przeszło bilion dolarów. Aktywa trzech najbogatszych miliarderów stały się więcej warte niż cały PKB wszystkich 40 Chua, World on Fire.
47
krajów z grupy najsłabiej rozwiniętych gospodarczo, z ich milionami mieszkańców''.•• W omawianym procesie gruntownej rekonfiguracji stosunków klasowych trzeba jednak wziąć pod uwagę jeszcze jedną zagadkę. Otóż wiele się dyskutuje nad pytaniem, czy ta nowa konfiguracja ma istotnie charakter ponadnarodowy, czy też można ją wciąż poj mować jako zjawisko zakorzenione w realiach państwa narodowego.•• Moje osobiste stanowisko w tej sprawie jest następujące: Opinia, jakoby kiedykolwiek, gdziekolwiek na świecie klasa panująca ograniczała swoje pole działania do jednego kraju i czuła się wobec niego bezgranicznie lojalna, jest, historycznie rzecz biorąc, grubo przesadzona. Mówienie o amerykańskiej klasie kapitalistycznej jako czymś odrębnym od analogicznej klasy brytyjskiej, francuskiej, niemieckiej czy koreańskiej nigdy nie miało większego sensu. Powiązania miądzynarodowe zawsze odgrywały ważną rolę, zwłaszcza te nawiązywane za pośred nictwem działalności kolonialnej i neokolonialnej, ale także wynikające z ponadnarodowych koneksji sięgających jeszcze wieku XIX, o ile nie dalej w przeszłość. Niewątpliwie natomiast w fazie neoliberalnej globalizacji doszło do pogłębienia i poszerzenia tych związków, i dostrzeganie ich jest bardzo istotne. Nie znaczy to jednak, że wiodące jednostki w obrębie tej klasy nie wiążą się z konkretnym aparatem państwowym, ze względu na korzyści i ochronę, jakie im on zapewnia. To, z którym krajem konkretnie się wiążą, ma znaczenie, jakkolwiek związki te nie są wcale bardziej stabilne niż sama ich kapitalistyczna działalność. Rupert Murdoch mógł zacząć od Australii, następnie skoncentrować się na Wielkiej Brytanii, 600
41
United Nations Development Program, Human Development Report,
by wreszcie uzyskać (niewątpliwie w przyspieszonym trybie) obywatelstwo Stanów Zjednoczonych. Nie funkcjonuje on ponad władzami konkretnych państw czy poza nimi, ale równocześnie, poprzez swoje medialne inwestycje, wywiera znaczący wpływ na życie polityczne Wielkiej Brytanii, USA i j\ustralii. Wszystkich 247 rzekomo niezależnych redakcji należących do niego gazet w różnych częściach świata poparło amerykańską inwazję na Irak. Posługiwanie się skrótem rnyślowym, jakim jest mówienie o amerykańskiej, brytyjskiej czy koreańskiej klasie kapitalistycznej wciąż jednak ma sens, ponieważ interesy korporacyjne Murdocha, Carlosa Slima, grupy Salim i im podobnych łączą symbiotyczne związki z aparatami władzy konkretnych państw. Każdy z nich jednak rnoże mieć, i zwykle ma, wpływ na władzę w kilku państwach równocześnie.
Wprawdzie owa grupa rozproszonych jednostek tkwiących w światach interesów przemysłowych, finansowych, handlowych i deweloperskich niekoniecznie musi działać w klasowej zmowie, a często wręcz dochodzi między nimi do spięć, niemniej łączy je pewna wspólnota interesów, która na ogół pozwala im dostrzegać korzyści (a ostatnio również część zagrożeń) wynikające z neoliberalizacji. Dzięki organizacjom takim jak Światowe Forum Ekonomiczne w Davos, ludzie ci dysponują również możliwościami wymiany idei oraz nawią zywania kontaktów i odbywania konsultacji z przywódcami politycznymi. Wywierają ogromny wpływ na sprawy świata i posiadają swobodę działania, jaka nie jest udziałem żadnego zwykłego obywatela.
PERSPEKTYWY WOLNOŚCI
1996 (Oxford University Press, Nowy Jork 1996), s.2, oraz United Nations
Development Program, Human Development Report,1999, s.3. 42
Znakomitą argumentację
w tej kwestii przedstawia W. Robinson, A Theory of Global Capitalism: Production, Class, and State in a Transnational World (Johns Hopkins University Press, Baltimore
Opisywaną tutaj historię neoliberalizacji i kształtowania się klas, a także coraz powszechniejszej akceptacji idei Mont Pelerin Society, jako powszechnie dominujących idei na-
2004).
48
49
szych czasów czyta się ciekawie w zestawieniu z kontrargumentami wyłożonymi przez Karla Polanyiego w 1944 r. (a więc na krótko przed założeniem Mont Pelerin Society). W złożonym społeczeństwie, wskazywał Polanyi, wolność staje się pojęciem tyleż nieodparcie wzywającym do działania, co pełnym sprzeczności i wieloznaczności. Według niego, są dwa rodzaje wolności: dobra i zła. Do tego drugiego rodzaju zaliczał „wolność wyzyskiwania bliźnich, czy też wolność uzyskiwania korzyści niewspółmiernych do wkła du służby świadczonej społeczności, wolność niedopuszczania do wykorzystania wynalazków technicznych dla dobra ogółu, bądź wolność czerpania zysków z ogólnoludzkich katastrof potajemnie wyreżyserowanych dla czyjejś prywatnej korzyści''. Dalej jednak Polanyi pisał, że „gospodarka r ynkowa, w której owe wolności się plenią, stworzyła również te wolności, które wysoko cenimy: wolność sumienia, wolność słowa, wolność zgromadzeń, wolność zrzeszania się, wolność wyboru zawodu''. Choć możliwe, że „wolności te są nam drogie same przez się" - i wielu z nas ceni je również i dziś - to jednak wyłoniły się one w dużym stopniu jako „produkty uboczne tej samej gospodarki, która była odpowiedzialna za powstanie złych wolności''.•3 W świetle obecnej hegemonii myślenia neoliberalnego dziwnie się czyta proponowane przez Polanyiego rozwiązanie tego dylematu: Przeminięcie gospodarki rynkowej może stać się począt kiem ery bezprecedensowej wolności. Prawną i faktyczną wolność można uczynić szerszymi i powszechniejszymi niż kiedykolwiek przedtem; dzięki regulacji i kontroli możliwe jest zapewnienie wolnośc i dla wszystkich, a nie tylko dla nielicznych. Będzie to wolność pojmowana nie jako przywilej, od początku obarczony skazą, lecz jako uświęcone prawo wykraczające daleko poza wąsko pojętą sferę polityczną i rozciągające się na g runtown ą organiza-
43
50
K. Polanyi, The Great Transformation (Beacon Press, Boston, wyd. z roku i 954).
cję samego społeczeństwa. Tak oto dawne wolności i prawa obywatelskie zostaną uzupełnione o zasób nowych wolności, jakie daje czas wolny oraz bezp ieczeństwo, oferowane wszystkim przez sp o łeczeństwo przemysłowe. Takie spo łe czeństwo stać na to, aby było równocześn ie sprawiedliwe i wolne.„
Niestety, zauważał Polanyi, drogę do takiej przyszłości blokuje „przeszkoda moralna" w postaci liberalnego utopizmu {i nieraz przywołuje Hayeka jako przedstawiciela owej tradycji): Planowanie i kontrola
są
atakowane jako
przeciwieństwo
wo lności. Głosi się, że niezbędnymi przes łankami wo ln ości
są
wolna przedsiębiorczość i prywatna własność. Twierdzi
się, że żadne społeczeństwo zbudowane na innych funda-
mentach nie może być nazywane wolnym. Wol ność, jaką stwarza regulacja, okrzykuje się zniewoleniem; sprawiedliwość, swobodę i dobrobyt, jakie stają się dzięki niej możli we oczernia się jako zakamuflowane niewolnictwo.•s
Tym samym idea wolności „degeneruje się do orędow nictwa wolnej przedsiębiorczości'; która oznacza „pełnię wolności dla tych, których dochody, ilość wolnego czasu i bezpieczeństwo nie pozostawiają nic do życzenia, i zaledwie okruchy swobody dla ludu, który nadaremnie usiłuje w swoich demokratycznych prawach z naleźć schronienie przed władzą właścicieli majątku''. Skoro jednak „nie jest możliwe żadne społeczeństwo, w którym nie byłoby władzy i przymusu, ani świat, w którym siła nie ma żadnej roli do odegrania'; to jedyna droga do utrzymania owej liberalno-utopijnej wizji prowadzi przez siłę, przemoc i autorytaryzm . Utopie, czy to liberalne, czy neoliberalne, są więc, zdaniem Polanyiego, skazane na niechybne udaremnienie przez autorytaryzm bądź
44 Tamże, str. 256-258. 45 Tamże.
51
wręcz
faszyzm.46 Przepadają wówczas dobre wolności, górę biorą te złe. Diagnoza Polanyiego wydaje się osobliwie pasować do sytuacji, w jakiej znajdujemy się współcześnie. Ogromnie ułatwia ona zrozumienie, jakie intencje kryją się za słowami prezydenta Busha, że „będąc największym mocarstwem na Ziemi, mamy obowiązek dopomagać w rozprzestrzenianiu się wolności''. Pomaga wyjaśnić, dlaczego neoliberalizm stał się tak autorytarny, realizowany na siłę i antydemokratyczny, i to właśnie teraz, gdy „ludzkość ma szansę na triumf wolności nad jej odwiecznymi wrogami''. 47 Kieruje naszą uwagę na to, jak wiele korporacji dorabia się na zatrzymywaniu tylko dla siebie korzyści z technologii, którymi dysponują (np. receptur produkcji leków na AIDS), jak również na nieszczę ściach wojny Uak w przypadku Halliburtona), głodu i klęski ekologicznej. Nasuwa się obawa, czy nie jest tak, że wiele z owych katastrof czy sytuacji bliskich katastrofy zostało potajemnie wyreżyserowanych dla korzyści korporacji. Staje się też nader przejrzyste, dlaczego bogaci i możni tak zawzię cie popierają określone koncepcje praw i wolności, usiłując przekonać nas, że są one uniwersalne i dobre. Bądź co bądź, 30 lat wolności neoliberalnych nie tylko odbudowało władzę wąsko określonej klasy kapitalistów. Wytworzyło również ogromną koncentrację władzy korporacyjnej w sektorach takich jak: energetyka, media, farmacja, transport, a nawet handel detaliczny (przykład: Wal-Mart). Wolność rynku, którą Bush przedstawia jako szczyt ludzkich aspiracji, okazuje się niczym więcej, jak dogodnym środkiem szerzenia po całym świecie nieograniczonej władzy monopoli oraz CocaColi. Wywierając nieproporcjonalnie wielki wpływ na media i życie polityczne, klasa ta (z Rupertem Murdochem i Fox News na czele) ma zarówno motywację, jak i siłę potrzebną 46
Ta mże.
47
Bush, Securing Freedom's Triumph, zob. tak że F. Zakaria, The Future of Freedom: Jl/ibera/ Democracy at Home and Abroad (Norto n, Nowy Jork 2003).
52
do przekonywania nas, że neoliberalny zestaw wolności jest korzystny dla nas wszystkich. Elicie, żyjącej wygodnie w swoich ociekaj ących złotem gettach, taki świat musi naprawdę wydawać się lepszy. Jak mógłby to ująć Polanyi, neoliberalizm udziela praw i wolności tym, „któ rych dochody, ilość czasu wolnego i bezpieczeństwo nie pozostawiają nic do życzenia'; a pozostałym z nas zaledwie okruchy. Jak więc to się dzieje, że „pozostali z nas" z taką łatwością przystają na ten stan rzeczy?
2/
Konstruowanie przyzwolenia48
Jak wprowadzano neoliberalizację, i kto to robił? W przypadku krajów takich jak Chile i Argentyna w latach 70. XX w. odpowiedź jest tak prosta, jak szybkie, brutalne i zdecydowane były działania, które zapoczątkowały przemianę: wojskowy zamach stanu, popierany przez tradycyjną klasę wyż szą (tudzież przez rząd Stanów Zjednoczonych), a po nim zawzięte tępienie wszelkich przejawów solidarności w obrębie ruchów pracowniczych i miejsko-społecznych, które wcześniej tak bardzo zagrażały władzy tej klasy. Ale neoliberalna rewolucja po roku 1979, którą zazwyczaj przypisuje się Thatcher i Reaganowi, musiała się dokonać środkami demokratycznymi. Zmianę takiego formatu musiało poprzedzić skonstruowanie politycznego przyzwolenia wśród ludności - na tyle szerokiego, żeby zapewnić zwycięstwo wyborcze. Grunt dla takiego przyzwolenia stwarza zwykle to, co Gramsci nazywa „potocznym rozsądkiem" (definiowanym jako odczucie podzielane przez ogół) 49 • „Potoczny 48 Nawiązanie do tytułu („Fabrykowanie przyzwolenia") dwóch książek: N. Chomskiego i E.S. Hermana z 1988 r. Mamtfacturing Consent: 111e Political Economy of the Mass-Media, poświęconej roli (komercyjnych) m ediów w kreowaniu spo łecz nej akceptacji istniejącego porządku ekonomiczno-politycznego jako jedynego możliwego; a także M. Burawoya (1979) Manufacturi11g Consent: Changes in the Labor Process under Monopoly Capitalism , studium przemian w świa domości pracowników, które ułatwiają ich wyzysk, napisanego przez socjologa, który spędził lO miesięcy jako operator maszyny w fabr yce. (przyp. tł.) 49 W oryg. common sense - etymologicznie dosł.: .wspólne poczucie"; podobnie niżej good sense - . dobre poczucie" - określenia te w jęz . ang.
54
rozsądek" wytwarza się w oparciu o długotrwałą praktykę aculturowej socjalizacji, często głęboko zakorzenioną w tradycjach regionalnych bądź narodowych. Nie jest on tym sarnym, co „zdrowy rozsądek'; który może się opierać na krytycznym zaangażowaniu w aktualne problemy. Potoczny rozsądek zatem może być z gruntu mylny, może zaciemniać Jub maskować rzeczywiste problemy warstwą kulturowych przesądów.s 0 Odwoływanie się do kulturowo-tradycyjnych wartości (takich jak wiara w Boga i ojczyznę, czy poglądy na miejsce kobiety w społeczeństwie) oraz obaw (przed kornunistami, imigrantami, obcymi czy „innymi") nieraz ma na celu odwrócenie uwagi od innych realiów. Przywołując określone hasła polityczne, można ogólnikowymi zwrotami retorycznymi maskować specyficzne strategie. Słowo „wolność" wzbudza tak szeroki oddźwięk w „potocznorozsąd kowym" myśleniu Amerykanów, że staje się ono „guzikiem, którego naciśnięcie otwiera elitom dostęp do mas" i pozwala usprawiedliwić niemal wszystko.s Na tej zasadzie Bush mógł usprawiedliwiać post factum wojnę w Iraku. Dlatego Gramsci doszedł do wniosku, że dylematy polityczne stają się „nie do rozwiązania'; kiedy są „maskowane jako kwestie kulturowe':s• Starając się zrozumieć konstruowanie politycznego przyzwolenia, musimy się nauczyć wyłuskiwać polityczne znaczenia z kulturowej otoczki. 1
(i wł.) wskazują na odwoływan.ie się do bezpośrednich reakcji uczuciowych, bez głębszej refleksji; tłumaczenie .potoczny rozsądek" i . zdrowy rozsądek" przyjmuję za polsk.imi tłumaczkami wyboru z zeszytów więziennych Gramsciego, B. Sieroszewską i J. Szymanowską (Zeszyty filozoficzne, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1991). (przyp. tł.) SO A. Gramsci, Quaderni del carcere, wyd. ang. Selectionsfrom the Prison Notebooks, przeł. Q. Hoare, G. Noweli Smith (Lawrence & Wishart, Londyn 1971), ss. 321-343.
St
J. Rapley, Globalization and lnequality: Neoliberalism's Downward Spiral (Lynne Reiner, Boulder 2004), s. 55.
52 Gramsci, Selectionsfrom the Prison Notebooks, s. 149.
55
Jak zatem uzyskano polityczne przyzwolenie odpowiednio duże, by za1egitymizować zwrot ku neoliberalizmowi? Odbywało się to wielotorowo. Potężne oddziaływania ideologiczne obiegały korporacje, media i Liczne instytucje tworzą ce społeczeństwo obywatelskie - takie jak wyższe uczelnie, szkoły, kościoły i zrzeszenia zawodowe. „Długi marsz" idei neoliberalnych poprzez te instytucje, który Hayek ujrzał oczami wyobraźni już w roku 1947, powstawanie think-tan ków (popieranych, a także finansowanych przez korporacje), opanowanie pewnych segmentów mediów oraz nawrócenie wielu intelektualistów na neoliberalny sposób myślenia - wszystko to stworzyło klimat sprzyjający postrzeganiu neoliberalizmu jako jedynego gwaranta wolności. Ruchy te skonsolidowały się, kiedy opanowały partie polityczne, by wreszcie sięgnąć po władzę w państwie. Odwoływanie się do tradycji i wartości kulturowych odegrało w tym wszystkim przemożną rolę. Projekt jawnie nastawiony na restaurację ekonomicznej władzy wąskiej elity zapewne nie uzyskałby wielkiego poparcia wśród ludności. Ale program głoszący walkę o wolność jednostki mógł przemawiać do masowej bazy społecznej, a tym samym skutecznie maskować dążenie do restauracji władzy klasowej. Ponadto, odkąd aparat państwowy wreszcie wykonał ów neoliberalny zwrot, mógł on już dalej podtrzymywać niezbędny dla swego trwania klimat przyzwolenia, wykorzystując w tym celu swoje moce perswazji i kooptacji, posługując się przekupstwem i groźbą. Thatcher i Reaganowi, jak się przekonamy, udawało się to szczególnie dobrze. W jaki sposób neoliberalizm zdołał doprowadzić do owego zwrotu, który pozwolił mu tak bez reszty wyprzeć liberalizm społecznie zakorzeniony? W niektórych przypadkach odbyło się to w dużym stopniu przy użyciu siły (militarnej, jak w Chile, bądź finansowej, jak poprzez operacje MFW na Mozambiku i Filipinach). Przymus może prowadzić do fatalistycznego pogodzenia się z myślą, że - jak uparcie
56
powtarzała Margaret Thatcher - nie było i nie ma „żadnej alternatywy''. Aktywne konstruowanie przyzwolenia przebiegało jednak różnie w różnych miejscach. Poza tym przyzwolenie to w różnych miejscach nieraz słabło albo wręcz załamywało się, o czym świadczą liczne ruchy sprzeciwu. Musimy jednak wyjść spojrzeniem poza te nieskończenie zróżnicowane mechanizmy ideologiczne i kulturowe - bez względu na to, jak 54 one doniosłe - i przyjrzeć się codziennemu ludzkiemu dośWiadczeniu, aby lepiej zrozumieć materialne ugruntowanie konstrukcji przyzwolenia. I właśnie na tym poziomie - poprzez doświadczenie codziennego życia w kapitalizmie lat 70. _zaczynamy widzieć, w jaki sposób neoliberalizm przeniknął .potocznorozsądkowe" rozumienie rzeczywistości. W efekcie, w wielu częściach świata był on coraz częściej postrzegany jako konieczny, wręcz całkiem „naturalny" sposób regulacji
ładu społecznego. Każdy
ruch polityczny, który
uświęca
swobody jednostw orbitę neoliberalizmu. Przykładowo, ogólnoświatowy ferment polityczny roku 1968 był mocno przepojony pragnieniem większych swobód osobistych. Z pewnością było tak w przypadku wystąpień studentów - tych, których ożywiał ruch „wolności słowa" promieniujący w latach 60. z Berkeley, tych, którzy wyszli na ulice Paryża, Berlina i Bangkoku, i tych, do których bezlitośnie strzelano w mieście Meksyk tuż przed tamtejszymi Igrzyskami Olimpijskimi (1968). Domagali się oni wolności od ograniczeń narzucanych im przez rodziców, instytucje edukacyjne, korporacje, biurokrację i państwo. Ale jednym z podstawowych celów politycznych, jakie stawiał sobie ruch roku 1968 była także sprawiedliwość społeczna. Te dwie wartości - wolność jednostki i sprawiedliwość społeczna - niekoniecznie jednak łatwo dają się pogodzić. Dążenie do sprawiedliwości społecznej zakłada bowiem społeczną solidarność i gotowość podporządkowania jednostkowych zachcianek, potrzeb i pragnień większej spra-
ki, jest podatny na
wciągnięcie
57
walczy, powiedzmy równości społecznej czy ekologicznej. Stapianie się celów sprawiedliwości społecznej i wolności jednostki w ruchu roku 1968 nie przebiegało bezproblemowo. Napięcie było widoczne najbardziej w ciężkim klimacie jaki towarzyszył stosunkom między tradycyj ną lewicą (zorganizowanym światem pracy oraz partiami politycznymi - orędownikami solidarności społecz nej) a ruchem studenckim, żądnym jednostkowych swobód. Obrazuje to wzajemna podejrzliwość i niechęć, która dzieliła te dwa odłamy we Francji {np. ruch studencki i Partię Komunistyczną) w trakcie wypadków roku 1968. Jakkolwiek przer zucenie pomostu nad tymi różnicami nie jest niemożliwe, to nietrudno zobaczyć, jak można wbić tam klin.53 Neoliberalna retoryka, kładąca fundamentalny nacisk na swobod y jednostki, jest w stanie osłabić jedność sił dążą cych do sprawiedliwości społecznej poprzez zdobycie władzy państwowej, odszczepiając od nich nurty libertariańskie, polityki tożsamości, wielokulturowości, a w końcu narcystycznego ko nsumpcjonizmu. W obrębie amerykańskiej lewicy, na przykład, od dawna niesłychanie trudno wprowadzić kolektywną dyscyplinę, jakiej wymaga polityczne działanie, którego celem jest wywalczenie sprawiedliwości społecznej, nie urażając żadnego z jej podmiotów, pragnących indywidualnej wolności oraz pełnego uznania i możliwości ekspresji swojej partykularnej tożsamości. Neoliberalizm nie stworzył tych różnic, ale mógł je z łatwością wykorzystywać, albo wie, o
którą się
sprawiedliwości
wręcz podsycać.
W początku lat 70. poszukiwacze swobód jednostki i ci, którzy dążyli do sprawiedliwości spo łecznej mogli się jednoczyć w obliczu tego, co wielu z nich uważało za wspólnego 53 W najnowszej historii Polski ilustruje to casus kampanii „Giertych Musi Odejść " - młodzież występująca w obronie d emokracji, autonomii szkoły i swobód uczniowskich równocześ nie dystansowała się od parti i ruchów g łoszących h as ła sprawi edliwości społecznej i usiłujących wska.zywać na zw iązki między autorytaryzmem LPR a istotą kapitalizmu. (przyp. tł.)
58
wroga. Światem zdawały się rządzić potężne korporacje w przymierzu z interwencjo nistycznym państwem - a były to rządy opresyjne wobec jednostek i niesprawiedliwe społecznie. Wojna wietnamska była najbardziej oczywistym katalizatorem niezadowolenia, ale szeroki sprzeciw wzbudzała również destrukcyjna wobec środowiska działalność koncernów i państwa, propagowanie b ezmyślnego konsumpcjonizmu, ignorowanie problemów społecznych i nieczułość na problemy różnorodności, a także dotkliwe ogran iczanie możliwości jednostek oraz restrykcyjność państwa i „tradycji" wobec zakresu osobistych zachowań. Gorącym tematem były prawa obywatelskie 54, bardzo też liczyły się kwestie seksualności i praw reprodukcyjnych. Dla niemal wszystkich, którzy uczestniczyli w ruchu 1968 r. wrogiem było wścibskie państwo, które należało zreformować. I z tym akurat neoliberałowie mogli się z łatwością zgodzić. Z drugiej stro ny jednak również kapitalistyczne korporacje, biznes i system rynkowy jawiły się jako pierwszorzędny wróg, wobec którego konieczne są działania naprawcze, o ile nie rewolucyjna transformacja: takie nastawienie stanowiło zagrożenie dla władzy klasy kapitalistów. Podchwytując idee jednostkowej wolności i obracając je przeciwko interwencjonistycznoregulującym praktykom państwa, klasowe interesy kapitału mogły żywić nadzieję na ocalenie, a może nawet poprawę swojej pozycji. Temu ideologicznemu wyzwaniu z powodzeniem mógł wyjść naprzeciw neoliberalizm. Trzeba było go jednak podeprzeć jakąś praktyczną strategią, która by kładła nacisk na konsumencką swobodę wyboru, nie tylko w stosunku do konkretnych produktów, ale także w odniesieniu do stylów życia, form ekspresji i szerokiej gamy przejawów kultury. Neoliberalizacja wymagała, ze względów zarówno politycznych, jak i ekonomicznych, skonstruowania neoliberalnej, rynkowej, populistycznej kultury zróżnicowanego 54 Pod tym pojęciem rozumie się w USA przede wszystkim kwestie równouprawnienia rasowego. (przyp. tł.)
59
konsumpcjonizmu i indywidualistycznego libertarianizmu. W takiej otoczce okazała się ona zgoła nietrudna do pogodzenia z prądem kulturowym zwanym „postmodernizmem'; który od dawna czaił się gdzieś niedaleko, lecz teraz mógł w pełni dojść do głosu jako dominujący ton w życiu kulturalnym i intelektualnym. Oto wyzwanie, które korporacje i elity klasowe zaczęły rozgrywać na swoją korzyść w latach 80. Początkowo żadna z tych tendencji nie była wyraziście widoczna. Ruchy lewicowe nie zdołały dostrzec i wyjść naprzeciw, nie mówiąc o przezwyciężeniu, nieuniknionego napięcia między aspiracjami swobód jednostki a dążeniem do sprawiedliwości społecznej . Intuicyjnie jednak wyczuwało ten problem dość wyraźnie wielu członków klasy wyższej , nawet tych, którzy nigdy nie czytali Hayeka i w ogóle nie słyszeli o teorii neoliberalnej. Pozwolę sobie zilustrować tę myśl, porównując przebieg neoliberalnego zwrotu w USA i w Wielkiej Brytanii w burzliwych latach 70. W przypadku Stanach Zjednoczonych zacznę od poufnej notatki Lewisa Powella, skierowanej do Izby Handlowej USA w sierpniu 197 1 r. Powell, który niebawem miał być powołany przez Richarda Nixona do składu Sądu Najwyższego, stwierdzał, że krytyka i opozycja wobec amerykańskiego systemu wolnej przedsiębiorczości posuwają się za daleko i „nadszedł czas - i to najwyższy - zmobilizować mądrość, pomysłowość i środki amerykańskiego biznesu przeciwko tym, którzy chcieliby go zniszczyć ''. Powell argumentował, że nie wystarczą już działania w pojedynkę. „Siła - pisał - tkwi w organizacji, w starannym, długofalowym planowaniu oraz wdrażaniu opracowanych planów, w konsekwencji działania w nieograniczonej, wieloletniej perspektywie, w skali finansowania możliwej tylko dzięki połączeniu wysiłków oraz we wpływie politycznym możliwym do osiągnięcia tylko dzięki zjednoczonemu działaniu i występowaniu poprzez organizacje ogólnokrajowe''. Krajowa Izba Handlowa, twierdził, powinna odegrać wiodącą rolę w szturmie na najważniejsze
60
iJlstytucje - uczelnie, szkoły, media, wydawnictwa, sądy _ 1ctóry doprowadzi do zmiany sposobu myślenia poszczególnych ludzi „na temat korporacji, prawa, kultury i miejsca jednostki''. Amerykańskim biznesmenom nie brakowało środków do podjęcia takiego wysiłku, zwłaszcza jeśli mieli działać wspólnie. ss Trudno ocenić, jak wielki był bezpośredni odzew na to wezwanie do wojny klasowej. Wiadomo jednak, że Amerykańska Izba Handlowa od tamtej pory rozbudowała swoją bazę z około 60 tys. firm w roku 1972 do przeszło ćwierci miliona w dziesięć lat później. Wspólnie z Krajowym Zrzeszeniem Producentów - NAM (które w 1972 r. przeniosło swą siedzibę do Waszyngtonu) zgromadziła ona kolosalne fundusze na kampanię lobbingu w Kongresie i prace badawcze. W 1972 r. powstał Okrągły Stół Biznesu, organizacja zrzeszająca prezesów firm „oddanych agresywnym staraniom o polityczną władzę dla korporacji'; która od początku stała się głównym ośrodkiem zbiorowej akcji promującej interesy biznesu. Uczestniczące w nim korporacje wytwarzały w latach 70. w sumie „około połowy PNB Stanów Zjednoczonych" i co roku wydawały na cele polityczne blisko 900 milionów dolarów (co w owym czasie było olbrzymią kwotą). Z poparciem korporacji powstały think-tanki takie jak Heritage Foundation, The Hoover Institute, Center for the Study of American Business oraz American Enterprise Institute. Ich zadaniem było prowadzić polemiki, a w razie potrzeby, jak to było w wypadku Krajowego Biura Badań Ekonomicznych (National Bureau of Economic Research - NBER), składać poważne ekspertyzy techniczne i empiryczne oraz konstruować argumenty polityczno-filozoficzne, w ogólnym sensie wspierające neoliberalne strategie polityczne. Prawie połowa budżetu cieszącego się wielką estymą NBER pochodziło od czołowych firm z listy Fortune 500. Ściśle zintegrowane ze środowiskiem SS J. Court, Corporateering: How Corporate Power Steals your Personal Freedom () . P. Tarcher/ Putnam, Nowy Jork 2003), ss. 33-38.
61
akademickim NBER miało wywrzeć bardzo znaczący wpływ na sposób myślenia kwitnący na wydziałach ekonomicznych i w szkołach biznesu czołowych uniwersytetów prowadzą cych prace naukowe. Przy obfitym finansowaniu ze strony bogatych jednostek (w rodzaju piwowara, Josepha Coorsa, który później został członkiem nieoficjalnej grupy doradców Reagana zwanej „gabinetem kuchennym") oraz zakładanych przez nie fundacji (np. Fundacje Olina, Scaife'a, Smitha Richardsona i Pew Charitable Trust) pojawił się zalew rozpraw i książek propagujących neoliberalny system wartości, wśród których największą chyba poczytnością i uznaniem cieszyło się Anarchy, State and Utopia Nozicka. W 1977 r., dzięki dotacji Fundacji Scaife'a, powstała telewizyjna ekranizacja Wolności wyboru Miltona Friedmana. „Biznes uczył się - konkluduje Blyth - wydawać pieniądze ze świadomością 6 j edności klasowej".S Zwracając szczególną uwagę na uniwersytety, Powell wskazywał równocześnie szansę i problem, gdyż właśnie one były centrami nastrojów antykorpąracyjnych i antypaństwowych (studenci w Santa Barbara spalili tamtejszą siedzibę Bank of America i odprawili ceremonialny „pogrzeb" samochodu, zakopując go w piasku}. Ale wielu spośród studentów wywodziło się (tak jak i dziś) ze środowisk zamożnych i uprzywilejowanych, a przynajmniej z klas średnich, zaś wartości związane z wolnością jednostki były od dawna wychwalane (w amerykańskiej muzyce i kulturze popularnej} jako wartości nadrzędne. W takiej sytuacji neoliberalne wątki łatwo znajdowały podatny grunt. Powell nie opowiadał się za rozbudową władzy państwowej. Mówił jednak o tym, że biznes powinien „gorliwie pielęgnować" państwo i, kiedy to konieczne, posługiwać się nim „agresywnie i z determinacją''. 57 56 Blyth, Great Transformations, s. 1 55. Informacje przytoczone w po-
przednim akapicie pochodzą z rozdziałów 5 i 6 relacji Blytha, oraz częściowo z T. Edsall, The New Politics of lnequality (Norton, Nowy Jork 1985) - rozdz. 2 i 3.
Jak jednak miało wyglądać wykorzystanie siły państwa w celu przeobrażenia
rozpowszechnionego, potocznego rozumienia
świata?
Jedno z możliwych rozwiązań podwójnego kryzysu akurnulacji kapitału i władzy klasowej wyłoniło się z miejskich batalii lat 70. Wzorcowym przypadkiem był kryzys budże towy miasta Nowy Jork. Kapitalistyczna restrukturyzacja i deindustrializacja od kilku lat podcinała bazę ekonomiczną miasta, a gwałtowny ruch ku przedmieściom doprowadził do zubożenia znacznej części jego centrum. Rezultatem była eksplozja niepokojów społecznych wśród marginalizowanych grup ludności w latach 60., definiująca to, co później nazwano „kryzysem miejskim" Qako że podobne problemy ujawniły się w wielu miastach USA). Rozwiązanie widziano początkowo w ekspansji publicznego zatrudnienia i świad czeń socjalnych - ułatwianej po części przez hojne dofinansowanie z kasy federalnej. Ale na początku lat 70., w obliczu trudności budżetowych prezydent Nixon po prostu ogłosił, że kryzys miejski należy już do przeszłości. Wprawdzie dla wielu mieszkańców miast wiadomość ta była czymś zupeł nie nowym, ale sygnalizowała ona zmniejszenie rozmiarów pomocy ze strony rządu federalnego. W miarę jak recesja nabierała tempa, powiększała się luka między przychodami a wydatkami miasta Nowy Jork (i tak już duża wskutek rozrzutnego zapożyczania się od wielu lat). Instytucje finansowe początkowo były skłonne zasypywać tę wyrwę, ale w 1975 r. wpływowa koteria bankierów inwestycyjnych (z Walterem Wristonem z Citibanku na czele) odmówiła odroczenia spłaty długu i popchnęła miasto praktycznie na krawędź bankructwa. Wsparcie finansowe, które potem ocaliło miasto, miało jako warunek utworzenie nowych instytucji, które przejmą ~ądzanie jego budżetem. Instytucje te pilnowały, aby pierwsze wpływy z podatków trafiały do wierzycieli; to, co zostawało, szło na opłacenie podstawowych służb komunalnych. Następstwem było powściągnięcie aspiracji silnych związków
57 Court, Corporateering, s. 34.
62
63
zawodowych pracowników utrzymywanych z miejskiego budżetu, zamrożenie płac oraz wdrożenie cięć w zatrudnieniu publicznym i usługach publicznych (oświata, publiczna służba zdrowia, transport miejski), a także wprowadzenie odpłatności za owe usługi (po raz pierwszy wprowadzono opłaty za studia na uniwersytecie CUNY). Kroplą, która przelała czarę goryczy było wprowadzenie wymogu, aby związki zawodowe pracowników komunalnych inwestowały swoje fundusze emerytalne w obligacje miasta. W takiej sytuacji związki stanęły wobec wyboru: ograniczenie swoich postulatów, albo widmo utraty funduszy emerytalnych wskutek bankructwa miasta. 58 Równało się to zamachowi instytucji finansowych na demokratycznie wybrane władze Nowego Jorku, w każdym calu tak samo skutecznemu jak zamach wojskowy, który niedługo wcześniej miał miejsce w Chile. W samym środku kryzysu budżetowego nastąpiła redystrybucja bogactwa w kierunku klasy wyższej. Nowojorski kryzys był, jak twierdzi Zevin, symptomem „wyłaniającej się właśnie strategii dezinflacji idącej w parze z regresywną redystrybucją dochodów, bogactwa i władzy''. Była to „jedna z pierwszych, i możliwe, że decydująca bitwa w nowej wojnie'; która miała za cel „pokazanie innym, że to co zaszło w Nowym Jorku, może przydarzyć się także im, i części z nich najpewniej się przydarzy''. 59 Kwestia, czy wszyscy negocjatorzy tego fiskalnego kompromisu widzieli w tym strategię restauracji władzy klasowej pozostaje otwarta. Potrzeba utrzymania dyscypliny budżetowej jest sama przez się sprawą ważną i niekoniecznie, podobnie 58 W. Tabb, Tlte long Default: New York City and the Urban Fiscal Crisis {Monthly Review Press, Nowy Jork i982); J. Freeman, Working Class New York: Life and labor Since World War li (New Press, Nowy Jork 2001).
59 R. Zevin, „New York City Crisis: First Act in a New Age of Reaction~ w: R. Alcalay, O. Mermelstein (red.), The Fiscal Crisis of American Cities: Essays on the Political Economy ofUrban America with Special Reference to New York (Vintage Books, Nowy Jork i977), s. 11-29.
64
jale monetaryzm w ogóle, musi się wiązać z regresywną redystrrbucją. Mało prawdopodobne, na przykład, że restaurację wJadzy klasowej miał na względzie Felix Rohatyn, bankier bafldlowy, który wynegocjował ów układ między miastem, państwem oraz instytucjami finansowymi. Jedynym, co mógł zrobić, aby „ocalić" miasto, było zaspokojenie roszczeń bankierów inwestycyjnych kosztem obniżenia standardu życia większości nowojorczyków. Ale restauracja władzy klasowej była niemal na pewno tym, o czym myśleli bankierzy inwest)'C}ini w rodzaju Waltera Wristona. Bądź co bądź, to on utożsamiał z komunizmem wszelkie formy interwencjonizmu państwowego w USA i Wielkiej Brytanii. Niemal z pewnością również miał ją na uwadze sekretarz skarbu w rządzie prezydenta Geralda Forda, William Simon (który później stanął na czele ultrakonserwatywnej Fundacji Olina). Z aprobatą obserwując bieg wydarzeń w Chile, gorąco radził on prezydentowi odmówić miastu pomocy (W New York Daily News pojawił się nagłówek: „Ford do miasta: nie podnosić trupa!"). Warunki ewentualnego wsparcia finansowego - twierdził powinny być „tak drakońskie, a całe to przeżycie tak bolesne, ie już nigdy żadne miasto, żadna jednostka administracyjna nie pokuszą się o pójście tą samą drogą''. 00 Jakkolwiek zaordynowane środki oszczędnościowe napotkały szeroki opór, mógł on jedynie, jak pisze Freeman, spowolnić ową „odgórną kontrrewolucję'; nie mógł jej powstrzymać. Wiele spośród historycznych osiągnięć robotniczego Nowego Jorku przepadło w ciągu kilku zaledwie lat. Obcięto dużą część socjalnej infrastruktury miasta, a jakość infrastruktury materialnej (na przykład sieci metra) zauważalnie się pogorszyła z braku nakładów na nowe inwestycje czy choćby bieżącą konserwację. Życie codzienne w Nowym Jorku „stało lię męczące, a klimat społeczny spodlaY'. Samorząd miejski, komunalny ruch pracowniczy oraz nowojorscy robotnicy zoło Tabb, The long Default, s. 28. Na temat Waltera Wristona zob. T. Frank, One Market Under God: Extreme Capitalism, Market Populism and the End ofEconomic Democracy {Doubleday, Nowy Jork 2000), ss. 53-56.
65
stali W istocie odarci nZ większości siły oddziaływania, którą uzyskali przez ubiegłe trzy dekady''.61 Zdemoralizov:ana ~las~ robotnicza Nowego Jorku pogodziła się z nowymi reaham1, choć niechętnie.
Tymczasem nowojorscy bankierzy inwestycyjni nie zostawili miasta w spokoju. Wykorzystali okazję, by je zrestrukturyzować na swoją modłę. Priorytetem było stworzenie „sprzyjających warunków dla biznesu''. To zaś ozn_acza_ł~ zużywanie środków publicznych na budowę odp~w1e~m~J infrastruktury dla biznesu (szczególnie telekomumkacyJneJ) plus subsydia i zachęty podatkowe dla kapitalistycznych przedsiębiorstw. Miejsce pomocy socjalnej dla ludzi zaję_ł~ pomoc dla korporacji. Instytucje miejskiej elity zmob1hzowano, by sprzedawać wizerunek miasta jako centrum kulturalnego i miejsca atrakcyjnego turystycznie (wtedy to wynaleziono słynne logo „I • NY"). Następnie panujące elity zaczęły, choć często niekonsekwentnie, torować drogę rozmaitym kosmopolitycznym prądom w kulturze. Motywem przewodnim mieszczańskiej kultury stała się narcystyczn~ eksploracja własnego „ja': seksualności oraz tożsamości. Artystyczna swoboda i wręcz rozpasanie, promowane przez potężne instytucje kulturalne miasta, doprowadziły w efekcie do neoliberalizacji kultury. „Deliryczny Nowy Jork" (by posłużyć się słynnym wyrażeniem Rema Koolhaasa) wyma6 zał ze zbiorowej pamięci Nowy Jork demokratyczny. ' Elity miasta zaczęły akceptować, choć nie całkiem bez oporów, większą różnorodność stylów życia (włącznie z kwestiami preferencji seksualnych i ról płci) oraz coraz szerszą gamę możliwych, niszowych wyborów konsumenckich (w sferach takich jak produkcje kulturalne). Nowy Jork stał się epicentrum ponowoczesnych eksperymentów kulturowych 61 Freeman, WorkingClass New York.
6 2 R. Koolhaas, Delirious New York (Monacelli Press, Nowy )ork 1994); M. Greenberg, The Limits ofBranding: The World Trade Center, Fiscal Crisis and the Marketing of Recovery, „International Journal of Urban and Regional Research~ 27 (2003), ss. 386- 416.
66
i 1ntelektualnych. Podczas gdy bankierzy inwestycyjni przebudowali gospodarkę miasta, umieszczając w jej centrum działalność na polu finansów, usługi pomocnicze - np. prawne i medialne (w których ówczesna orientacja na finanse przyniosła znaczne o~~wienie) oraz zróżnicowaną konsumpcję (w czym znaczącą 1 intratną rolę odegrała „gentryfikacja"6 3 paszczególnych dzielnic i ich „rewitalizacja"). Samorząd anfejski coraz częściej postrzegano jako twór o charakterze biZJlesowym, a nie społeczno-demokratycznym, czy choćby adnlinistracyjnym. Rywalizacja miast o kapitał inwestycyjny zmieniła miejski samorząd (government) w złożony system r14dzenia (governance) oparty na partnerstwach publicznoprywatnych. O sprawach miasta coraz częściej decydowano za zamkniętymi drzwiami, a rządzenie na szczeblu lokalnym w coraz mniejszym stopniu miało charakter demokratyczny bfcli przedstawicielski.64 Nowy Jork robotników i emigrantów znalazł się z powrotem w cieniu, gdzie w latach 80. krwawe żniwo zebrał rasizm onz zatrważających rozmiarów epidemia kokainizmu, która zaprowadziła wielu młodych ludzi na cmentarz, do więzienia albo na ulicę, i po której przyszedł kolejny cios: epidemia AIDS, która utrzymywała się jeszcze w latach 90. Redystrybucja poprzez rozbój stała się dla biednych jedną z niewielu realnych możliwości poprawy losu, na co władze odpowiedziały kryminalizacją całych grup zubożałej i marginalizowanej ludności. Winą obarczono ofiary, a Giuliani wsławił się jako mkiciel krzywd coraz zamożniejszej burżuazji z Manhattanu,
6s Przebudowa i odnawianie starych dzielnic, także eliminowanie ruder, llumsów itp. w celu przyciągnięcia ludności o wyższych dochodach. (przyp. tł.)
'4
Tabb, The Long Default; o .wyprzedaży" Nowego Jorku, która później nastąpiła pisze Greenberg, 111e Limits of Branding-. ogólniej o zarzą dzaniu miastem w duchu przedsiębiorczości - zob. D. Harvey, From Managerialism to Entrepreneurialism: The Transformation of Urban Governance in Late Capitalism, w pracy Spaces of Capital (Edinburgh University Press, Edynburg 2001), rozdz. 16.
67
znużonej koniecznością konfrontowania się tuż za progiem ze skutkami dokonywanych przez siebie spustoszeń. Rozwiązanie nowojorskiego kryzysu budżetowego utorowało drogę neoliberalnym praktykom, wdrażanym w latach 80. zarówno w kraju pod rządami Reagana, jak i za granicą, za pośrednictwem MFW. Ustanowiło ono zasadę, że w razie konfliktu między pewnością zysków instytucji finansowych i posiadaczy obligacji a dobrem obywateli, pierwszeństwo ma ta pierwsza. Utrwaliło też przekonanie, że rolą władz jest raczej tworzenie dobrych warunków dla biznesu niż dbanie o potrzeby i dobro ogółu ludności. Polityka administracji Reagana w latach 80. była, konkluduje Tabb, „jedynie powieleniem na szeroką skalę nowojorskiego scenariusza z lat 70:' 65 Początkowo lokalne rozstrzygnięcia z połowy lat 70. szybko znajdowały przełożenie na politykę szczebla ogólnokrajowego. Thomas Edsall (dziennikarz, który przez wiele lat relacjonował wydarzenia w mieście Waszyngton) już w 1985 r. oceniał:
W dekadzie lat 70. biznes wypracował zdolność działania kolektywnie, jako klasa, powściągając swe rywalizacyjne instynkty na rzecz współpracy na arenie ustawodawczej. W miejsce partykularnych dążeń poszczególnych firm do uzyskania szczególnych względów [... ] dominującą nutą stał się wspólny interes, a mianowicie odrzucanie projektów ustaw dotyczących spraw takich jak ochrona konsumentów czy reforma prawa pracy, oraz wprowadzanie korzystnych ustaw podatkowych, regulujących i antymonopolowych.66
Aby zrealizować ten cel, biznes potrzebował jakiegoś instrumentu polityki klasowej oraz bazy społecznej. Zaczęto więc aktywnie starać się zawładnąć Partią Republikańską, aby uczynić ją instrumentem własnej polityki. Ważnym krokiem 65 Tabb, 711e Long Defau/t, s.
is.
66 Edsall, The New Politics ofInequality, s. i 28.
68
na tej drodze było tworzenie prężnych komitetów wyborczych, 1ttóre zapewniają, jak mówi się od dawna, „najlepszy rząd, jaki 1110żna kupić za pieniądze''. Rzekomo „postępowe" ustawy z 1971 r. o finansowaniu kampanii wyborczych w istocie zalegalizowały finansową korupcję życia politycznego. Decydującą rolę odegrała w tym zapoczątkowana w roku 1976 seria rozstrzygnięć Sądu Najwyższego, w których po raz pierwszy uznano, że prawo korporacji do nieograniczonych darowizn 118 rzecz partii politycznych i komitetów wyborczych podlep ochronie na mocy Pierwszej Poprawki do amerykańskiej konstytucji, gwarantującej wolność słowa jednostek (w tym wypadku - korporacji).67 Odtąd komitety wyborcze (political 6&tion committees - PAC) mogły j uż gwarantować zdominowanie obu partii politycznych przez interesy korporacji, kół finansowych oraz stowarzyszeń zawodowych. Liczba PAC-ów związanych z korporacjami, która 1974 r. wynosiła 89, urosła clo 1467 w roku 1982. Jakkolwiek finansowały one chętnie wpływowych polityków z obu partii - o ile tylko realizowali oni Ich interesy - to jednak systematycznie skłaniały się ku wspieraniu kandydatów z prawej strony sceny politycznej. W końcu lat 70. Reagan (w owym czasie gubernator stanu Kalifornia) i William Simon (którego zdążyliśmy już poznać) wychodzili z siebie, żeby nakłonić PAC-e do skupienia swych wysiłków Dl popieraniu kandydatów republikańskich o sympatiach prawicowych.68 Limit ograniczający dopuszczalne wsparcie danePAC-u dla pojedynczego polityka do s tys. dolarów zmusił !AC-e rozmaitych korporacji i branż do współdziałania, a to naczało budowanie sojuszy opartych raczej na interesach sowych niż partykularnych. Gotowość Partii Republikańskiej do wejścia w rolę reprentantki „dominującej klasy jej elektoratu" w owym okresie ntrastowała, jak zauważa Edsall, z „ideologicznie ambiCourt, Corporateering, ss. 29-31, wylicza wszystkie istotne w tej sprawie decyzje sądów z lat siedemdzi es iątych. Bardzo sugestywny opis wydarzeń podali: Edsall, The New Politics of /11equality a następnie Blyth, Great Transformations.
69
walentną" postawą
Demokratów, która wyrastała z „faktu z różnorodnymi i rozproszonymi grupami społecznymi, przy czym żadna z tych grup - kobiety, Czarni, pracownicy, seniorzy, Latynosi, miejskie organizacje polityczne - nie wybija się wyraźnie ponad inne''. Przy tym wszystkim, zależność Demokratów od darowizn ze strony „wielkich pieniędzy " czyniła wielu z nich podatnymi na bezpośrednią presję interesów biznesu.69 Mimo ludowej bazy społecznej , Partii Demokratycznej nie było łatwo podążać antykapitalistycznym czy antykorporacyjnym kursem bez zupełnego zerwania powiązań z potężnymi interesami finansowymi. Partia Republikańska jednak także potrzebowała solidnej bazy wyborczej, jeśli chciała skutecznie opanować władzę. To właśnie mniej więcej wtedy Republikanie zaczęli szukać przymierza z prawicą chrześcijańską. Ta ostatnia nie była w przeszłości aktywna politycznie, ale to się zmieniło z chwilą powstania w 1978 r. ruchu politycznego „moralnej większo ści" Jerry'ego Falwella. Odtąd Partia Republikańska miała już swoją bazę- bazę chrześcijańską. Apelowała przy tym do kulturowego nacjonalizmu białych klas pracujących i ich poczucia moralnej słuszności w oblężeniu (w oblężeniu, ponieważ klasa ta żyła stale w warunkach ekonomicznej niepewności, a równocześnie czuła się odcięta od wielu dobrodziejstw, trafiających do innych grup drogą akcji afirmatywnej7° i innych programów). Taką bazę polityczną można było zmobilizować metodą pozytywną, odwołując się do religii i kulturowego nacjonalizmu, albo negatywnie, poprzez zaszyfrowane, jeśli nie jawne, odwoływanie się do rasizmu, homofobii i antyfeminizmu. Problemem nie miał być kapitalizm i neoliberalizacja kultury, tylko „liberałowie'; którzy wykorzystywali nadmierną siłę państwa w interesie pewnych szczególnych jej
powiązania
69 Edsall, The New Politics of Jn equality, s. 23 s. 70 Polityka preferencyjnego dostępu grup d yskryminowanych lub upośledzonych spo łecznie
do edukacji i miejsc pracy - w zamyśle ma grupami s połecznymi; w USA stosowana zwł. w odniesieniu do czarnoskórych Amerykanów. (przyp. tł.) niwelować przepaść między
70
grup (Czarnych, kobiet, obrońców środowiska itd.). Tezy te uwiarygadniał sowicie dotowany ruch neokonserwatywnych intelektualistów (skupionych wokół Irvinga Kristola, Normana Podhoretza i pisma Commentary) - orędowników rnoralności i tradycyjnych wartości. Wspierając neoliberalny zwrot w sferze ekonomicznej, ale nie kulturowej, zżymali się oni na interwencjonistyczne ekscesy tak zwanej „liberalnej elity~ tym samym mocno zaciemniając sens słowa „liberalny''. W efekcie udało się odwrócić uwagę od jakiegokolwiek związ ku między kapitalizmem i władzą korporacji, a problemami gospodarczymi bądź kulturowymi, stwarzanymi przez zalew komercjalizacji i szalejący indywidualizm. Od tego momentu niezbyt święte przymierze między wielkim biznesem a konserwatywnymi chrześcijanami popieranymi przez neokonserwatystów stale krzepło, aż w końcu, szczególnie w latach 90., wyrugowało z Partii Republikańskiej wszelkie elementy liberalne (znaczące i wpływowe w latach 60. XX w.) i zmieniło ją we względnie homogeniczną siłę prawicową, jaką jest obecnie.7 ' Nie pierwszy to, i należy się obawiać, że nie ostatni raz w historii, kiedy jakąś grupę społeczną udało się przekonać racjami kulturowymi, nacjonalistycznymi i religijnymi do głosowania wbrew jej własnym interesom materialnym, ekonomicznym i klasowym. W niektórych przypadkach jednak zapewne było to nie tyle „przekonanie'; co świadomy wybór, jako że istnieje obfitość dowodów na to, iż chrześcija nie ewangelikalni7' (stanowiący nie więcej niż 20% ludności), tworzący trzon „moralnej większości'; z zapałem zgodzili się 71 T. Frank, What'.s the Matter with Kansas: How Conservatives Won the Hearts of America (Metropolitan Press, Nowy Jork 2004), wyd. poi. 2008.
72 Chrześcijaństwo ewangelikalne (nie myli ć z ewangelickim) - nurt odro-
dzenia religijnego, szczególnie żywy obecnie w Stanach Zjednoczonych (zwł. niektóre kościoły protestanckie), do którego cech charakterystycznych należą m.in. przekonanie o konieczności . nowych narodzin" poprzez uznanie Jezusa Chrystusa za osobistego zbawiciela, fundamentalizm biblijny i dosłowna interpretacja Biblii, wiara w nie możność zbawienia poprzez uczynki (tylko przez wiarę), nietolerancja wobec religii innych
71
na przymierze z wielkim biznesem oraz Partią Republikańską jako środek umo żliwiający dalszą promocję swego programu ewangelikalno-moralnego. Z pewnością można tak powiedzieć o mrocznej i owianej nimbem tajemnicy organizacji chrześcijańskich konserwatystów, jaką stała się Rada Polityki Narodowej (Council for National Policy), założona w 198 1 r. „w celu opracowania strategii zwrotu kraju na prawo''. 11 Partia Demokratyczna natomiast była do głębi rozdarta między potrzebą ugłaskiwania, jeśli nie wspomagania interesów korporacyjnych i finansowych, a gestami w kierunku poprawy materialnych warunków życia swej bazy społecznej. Ostatecznie, za prezydentury Clintona, Demokraci postawili na to pierwsze kosztem drugiego, a tym samym opowiedzieli się bezpośrednio za neoliberalnymi rozwiązaniami politycznymi i metodami ich realizacji (przykład: reforma opieki społecznej). 74 Podobnie jak w przypadku Felixa Rohatyna, można wątpić czy Clinton miał takie plany od samego początku . Jednak wobec potrzeby przezwyciężenia ogromnego deficytu i pobudzenia wzrostu gospodarczego każda realna polityka ekonomiczna wymagała zredukowania owego deficytu, żeby doprowadzić do obniżenia stóp procentowych. To zaś oznaczało albo znaczne podwyższenie opodatkowania (co równałoby się samobójstwu wyborczemu), albo cięcia w budżecie. Wybór tego drugiego był jednak, jak ujęli to Yergin i Stanisław, „zdradą własnego tradycyjnego elektoratu po to, aby dogodzić bogaczom''. Inaczej mówiąc, jak później wyznał Joseph Stiglitz, swego czasu przewodniczący Clintonowskiego Zespołu Doradców Ekonomicznych, „udało niż c hrześcijaństwo i judaizm, często oczekiwanie na Armageddon, tj. ostateczną rozprawę Dobra ze Z łem. (przyp. tł.) 73 D. Kirkpatrick, Club of tlre Most Powerful Gatlrers in Strictest Privacy, . New York limes~ 28.08.2004, Aio. 74 Zob. J. Stiglitz, Szalone lata dziewięćdziesiqte: nowa historia najświet niejszej dekady w dziejach świata, przeł. H. Simbierowicz (Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2006).
72
nam się
zacisnąć
pasa biednym i poluzować go bogatym''. 1s rzeczy oddano w ręce posiadaczy obligacji z Wall Street (podobnie jak wcześniej w Nowym Jorku), czego skutki nietrudno było przewidzieć. Wyłoniona w ten sposób polityczna konstrukcja była raczej prosta. Partia Republikańska potrafiła zmobilizować kolosalne środki finansowe i nakłonić swoją bazę społeczną do głosowania, ze względów kulturowo-religijnych, wbrew własnym interesom materialnym, gdy tymczasem Partia Demokratyczna nie była w stanie zadbać o materialne potrzeby (jak choćby krajowy system opieki zdrowotnej) swojej tradycyjnej bazy społecznej, w obawie, że zrazi tym do siebie kapitał. Asymetria ta pozwoliła Partii Republikańskiej utwierdzić się w politycznej hegemonii. Wybór Reagana na prezydenta w roku 1980 był zaledwie pierwszym krokiem długiego procesu utrwalania przesunięć w myśleniu politycznym koniecznych, aby zapewnić poparcie Volckerowskiemu zwrotowi ku monetaryzmowi i postawieniu na pierwszym miejscu walki z inflacją. Posunięcia polityczne Reagana, jak zauważył w owym czasie Edsall, koncentrowały się na „dążeniu na całej linii do ograniczenia zakresu i okrojenia z treści federalnego ustawodawstwa regulującego sprawy przemysłu, środowiska, warunków pracy, opieki zdrowotnej oraz relacji między kupującym a nabywcą''. Głównymi środ kami realizacji tej polityki były cięcia budżetowe i deregulacja oraz „obsadzanie kluczowych stanowisk w instytucjach rzą dowych personelem niechętnym regulacji, zorientowanym na interesy przemysłu''. 76 Krajowy Urząd ds. Stosunków Pracy (National Labor Relations Board), założony w latach 30. w celu regulowania stosunków między kapitałem a pracą w miejscu pracy, nominacje Reagana przekształciły w instrument atakowania i ograniczapolitykę socjalną w gruncie
75 Yergin, Stanisław, Commanding Heights, s. 337; Stiglitz, Szalone lata dziewięćdziesiqte, s. 122. 76 Edsall, 711e New Politics of lnequality, s. 217.
73
nia praw pracowniczych w okresie postępującej deregulacji gospodarki.n Wystarczyło niespełna pół roku w 1983, żeby odwrócić prawie 40% podjętych w latach 70. decyzji, które w oczach biznesu były zbyt korzystne dla świata pracy. Dla Reagana wszelka regulacja była złem (z wyjątkiem tej, która obowiązywała ludzi pracy). Biuru Zarządzania i Budżetu zlecono przeprowadzenie analizy kosztów i korzyści dla wszystkich propozycji prawnych, (zgłaszanych w przeszło ści lub obecnie). Jeśli nie można było wykazać, że korzyści wynikające z danego przepisu wyraźnie przewyższą koszty, propozycja trafiała do kosza. Równocześnie, wymyślne poprawki do kodeksu podatkowego - głównie te dotyczące amortyzacji inwestycji - umożliwiły wielu korporacjom niepłacenie podatków w ogóle, natomiast obniżenie maksymalnej stopy podatkowej z 78 do 28% w sposób oczywisty wyrażało intencję restauracji władzy klasowej. Najgorsze zaś było to, że szerokim gestem przekazywano aktywa publiczne do sfery prywatnej. Np. wiele spośród przełomowych odkryć w farmacji dokonano za pieniądze Narodowego Instytutu Zdrowia, we współpracy z firmami farmaceutycznymi, a tymczasem od 1978 r. firmom tym pozwolono zagarnąć wszystkie korzyści wynikające z praw patentowych, nie zwracając niczego państwu. Tym sposobem zapewniono przemysłowi farmaceutycznemu stały dopływ wysokich i wysoko dotowanych zysków. 78 Wszystko to jednak wymagało sprowadzenia do parteru pracowników i ich organizacji, aby zmusić je do podporząd kowania się nowemu ładowi społecznemu. O ile pionierem takich działań był Nowy Jork, który w latach 1975-77 skutecznie zdyscyplinował silne związki zawodowe pracowników komunalnych, Reagan rozwinął tę samą politykę w skali ogólnokrajowej, pacyfikując protest kontrolerów ruchu po77 Tu znowu opis wydarzeń zaczerpnięto głównie z: Blyth, Greal Transformations oraz Edsall, The New Politics oflnequality. 78 M. Angeli, Tlie Truth About the Drug Companies: How 111ey Deceive Us and \fl'hat to Do About ft (Random House, Nowy jork 1004).
74
wietrznego w 1981 r. i dając związkom jasno do zrozumienia, że nie są mile widzianymi partnerami w rządzeniu. Krępujący pakt społeczny funkcjonujący między siłami korporacyjnymi i związkowymi w latach 60., przestał istnieć. Przy bezrobociu dochodzącym w połowie lat 80. do 10% nadszedł sprzyjający rnoment do zaatakowania wszelkich form zorganizowanego śWiata pracy, ukrócenia jego przywilejów i osłabienia jego siły. Standardową praktyką stało się przenoszenie produkcji z silnie uzwiązkowionego północnego wschodu i środkowego zachodu USA do pozbawionych silnych związków, stawiających na „prawo do pracy" stanów południowych, o ile nie jeszcze dalej, do Meksyku i Azji Południowo-Wschodniej (czemu sprzyjały korzystne warunki opodatkowania nowych inwestycji, a także przesunięcie akcentu z produkcji na finanse, jako główny filar władzy klasowej kapitalistów). Deindustrializacja uprzednio uzwiązkowionych wiodących regionów przemysłowych (tzw. „pasa rdzy") odebrała pracownikom siłę przetargową. Korporacje mogły teraz grozić zamykaniem fabryk i narażać się, w razie potrzeby, na ryzyko strajku - gdyż zwykle go wygrywały (na przykład w przemyśle węglowym) .
I tutaj jednak działał nie tylko jeden wielki kij, ale i wiele marchewek, które można było zaoferować poszczególnym pracownikom w zamian za wyłamanie się z kolektywnej akcji. Sztywne reguły i biurokratyczne struktury związków zawodowych ułatwiały ich atakowanie. Brak elastyczności był często dla poszczególnych pracowników tak samo niekorzystny jak dla kapitału. W ramy retoryki neoliberalnej łatwo można było włączyć zacne skądinąd postulaty uelastycznienia specjalizacji pracy. Mogły one brzmieć przekonująco dla niektórych pracowników - szczególnie tych, którzy znaleźli się poza nawiasem korzyści, jakie przynosiło silne uzwiąz kowienie. Większą wolność i swobodę działania na rynku pracy można było reklamować jako zaletę zarówno z punktu Widzenia kapitału, jak i ludzi pracy, i także w tej dziedzinie małych
75
nie
było
trudno
wpleść wartości
neoliberalne w „potoczny roboczej. To, w jaki sposób owa potencjalna możliwość została przekształcona w wysoce eksploatacyjny system elastycznej akumulacji (w którym wszelkie korzyści płynące z rosnącej elastyczności alokacji pracy w czasie i w przestrzeni trafiają do kapitału) ma kluczowe znaczenie dla wyjaśnienia, dlaczego płace realne w tym czasie, za wyjątkiem krótkiego okresu w latach 90„ stały w miejscu lub spadały, a korzyści socjalne były stale okrajane. Teoria neoliberalna głosi wygodny pogląd, że bezrobocie jest zawsze dobrowolne. Pracownicy, twierdzi, mają swoją „stawkę minimalną'; poniżej której wolą nie pracować. Bezrobocie bierze się ponoć stąd, że owa stawka minimalna jest zawyżona. Ponieważ na wysokość owej stawki minimalnej mają częściowo wpływ otrzymywane świadczenia opieki społecznej (w tym miejscu chętnie przytaczano historie o „królowych zasiłków" rozbijających się cadillakami), to logiczne wydawało się, że przeprowadzona przez Clintona neoliberalna reforma „opieki społecznej, jaką znamy" musi być niezbędnym krokiem w kierunku zmniejszenia bezrobocia. Wszystko to wymagało jakiegoś racjonalnego uzasadnienia, i w tym właśnie wojna idei odegrała ważną rolę. Idee ekonomiczne przywoływane na poparcie neoliberalnego zwrotu można podsumować, zgodne z sugestiami Blytha, jako skomplikowaną fuzję monetaryzmu (Friedman), hipotezy racjonalnych oczekiwań (Robert Lucas), teorii wyboru społecznego (James Buchanan oraz Gordon Tullock) i mniej poważanych lecz wcale nie pozbawionych siły oddziaływa nia koncepcji „strony podażowej" Arthura Laffera, który posunął się nawet do sugestii, że motywujące skutki cięć podatkowych tak bardzo pobudzą aktywność gospodarczą, iż automatycznie wzrosną przychody z podatków (Reagan był zauroczony tą ideą) . Bardziej powszechnie akceptowany pogląd łączący wszystkie te koncepcje głosił, że interwencjonizm państwowy stanowi raczej problem niż rozwiązanie, i że rozsądek" dużej części siły
zdrowszą gospodarkę przyniesie stabilna polityka monetarna "plus radykalne cięcia podatkowe w najwyższych przedziałach dochodów': które właściwie ukształtują bodźce dla przedsię biorczości. 79 Prasa biznesowa z Wall Street Journal na czele podchwyciła te idee, stając się jawnym orędownikiem neoliberalizacji jako lekarstwa na wszelkie gospodarcze bolączki. płodni pisarze w rodzaju George'a Gildera (wspierani przez fundusze think-tanków) wprowadzali te idee w szeroki obieg, a szkoły biznesu, które wyrosły przy prestiżowych uczelniach takich jak Stanford i Harvard, hojnie dofinansowywanych przez korporacje i fundacje, od chwili powstania stawały się ośrodkami neoliberalnej ortodoksji. Nakreślenie przebiegu rozprzestrzeniania się idei jest zawsze trudne, ale już około roku i990 większość wydziałów ekonomii najważniejszych uniwersytetów prowadzących działalność naukowo-badawczą była, podobnie jak szkoły biznesu, zdominowana przez myśl neoliberalną. Jest to fakt, którego znaczenia nie wolno nie doceniać. Uniwersytety prowadzące prace badawcze były i są w USA miejscem, gdzie się wychowuje wielu naukowców zagranicznych, zabierających potem to, czego się nauczyli do krajów, z których pochodzą - ekonomiści kształceni w Stanach Zjednoczonych odegrali, na przykład, wiodące role w neoliberalnych przekształceniach Chile i Meksyku - jak również do instytucji międzynarodowych, takich jak MFW, Bank Światowy i ONZ. Wniosek jest, jak sądzę, jasny. „W latach 70. XX w. polityczne skrzydło sektora korporacyjnego - pisze Edsall - stoczyło jedną z najdonioślejszych w najnowszych dziejach kraju lcampanii walki o władzę''. Już w pierwszej połowie lat 80. .uzyskało ono poziom wpływów i możliwości oddziaływania bUskie tym, jakimi cieszyło się w trakcie boomu lat 20:'80 Nim zaś nadszedł rok 2000, wykorzystało owe możliwości
79 Błyth, Great Transformations; zob. takie Frank, One Market Under God, szczególnie jeśli chodzi o rolę Giłdera .
8o Edsałl, 111e New Politics of lnequality, s. io7.
76
77
oddziaływania, aby ponownie osiągnąć taki poziom udziału w narodowym bogactwie i dochodach, jakiego również nie widziano od lat 20. Zupełnie inaczej odbywało się konstruowanie przyzwolenia w Wielkiej Brytanii.8 ' Yorkshire to nie to samo co Kansas. Panowały tam całkiem inne tradycje kulturowe i polityczne. W Wielkiej Brytanii nie ma chrześcijańskiej prawicy godnej tego miana, którą można by zmobilizować w „moralną większość''. Tamtejsze siły korporacyjne nie były tak skłonne otwarcie wspierać działalność polityczną (ich darowizny dla partii politycznych były znikome), wolały natomiast wywierać wpływ za pośrednictwem sieci klasowych powiązań i przywilejów, od dawna wiążących państwo, środowisko akademickie, sądownictwo i stałą służbę cywilną (w owym czasie wciąż pielęgnującą swe tradycje niezależności) z liderami przemysłu i finansów. Także sytuacja polityczna była diametralnie odmienna, jako że Partia Pracy (Labour Party), skonstruowana przede wszystkim jako ramię klasy pracującej, miała zobowiązania wobec silnych i nieraz zgoła bojowych związków zawodowych. W efekcie Wielka Brytania wypracowała o wiele bardziej rozbudowaną i całościową strukturę państwa opiekuńczego, niż Stany Zjednoczone mogły sobie kiedykolwiek zamarzyć. Kluczowe gałęzie gospodarki (przemysł węglowy, stalowy, motoryzacyjny) zostały znacjonalizowane, a duża część substancji mieszkaniowej należała do sektora publicznego. Partia Pracy zaś, już od lat 30., uzyskała znaczące przyczółki władzy na polu samorządności lokalnej, której awangardą była w latach 30. i później Rada Hrabstwa Londyńskiego z Herbertem Morrisonem na czele. Wyraźnie zaznaczały się więzi solidarności społecznej, powstałe na bazie ruchu związkowego i samorządności lokalnej. W okresie powojennym, nawet kiedy Partia Konserwatywna na dłużej dochodziła do władzy, przeważnie wstrzymywała się ona
81 S. Hall, Hard Road to Renewal: Thatcherism and the Crisis of the Left (Norton, Nowy Jork 1988).
78
od wszelkich prób demontażu państwa opiekuńczego, które odziedziczyła .
W latach 60. labourzystowski rząd odmówił wysłania wojsk do Wietnamu, tym samym oszczędzając krajowi traumy bezpośredniego udziału w niepopularnej wojnie. Wielka Brytania po II wojnie światowej zgodziła się (choć z ociąga niem, a w pewnych przypadkach nie bez gwałtownych starć i wyraźnych ponagleń ze strony USA) na dekolonizację, a po nieudanej awanturze w strefie Kanału Sueskiego z i956 r. stopniowo (i też nieraz z ociąganiem) wypuściła z rąk więk szość bezpośredniej władzy imperialnej. Znamienne było zwłaszcza wycofanie sił brytyjskich z Suezu w latach 60. Odtąd Wielka Brytania występowała głównie jako „młodszy wspólnik" Stanów Zjednoczonych w NATO, pod osłoną ich siły militarnej. Kontynuowała natomiast swą obecność, teraz już neokolonialną, na większości terytorium dawnego imperium, często przy tym zadzierając z innymi wielkimi mocarstwami (przykład: krwawa wojna domowa w Nigerii, kiedy Biafra usiłowała dokonać secesji). Sprawa stosunków między Wielką Brytanią a byłymi koloniami i jej odpowiedzialności wobec nich była często przedmiotem kontrowersji w kraju i za granicą. Neokolonialne struktury handlowego wyzysku często nie były wykorzeniane, a wręcz sięgały coraz głębiej. Z drugiej jednak strony, strumień imigrantów napływający z byłych kolonii zaczynał już uświadamiać krajowi inne konsekwencje okresu imperialnego. Najważniejszą pozostałością imperialnej przeszłości było utrzymywanie się londyńskiego City w roli centrum między narodowych finansów. W latach 60. stało się to tym ważniej sze, że Zjednoczone Królestwo zaczęło prowadzić politykę aktywnej protekcji City i wzmacniania jego pozycji w stosunku do rodzących się potęg kapitału finansowego o orientacji globalnej. Sytuacja ta stworzyła szereg istotnych sprzecznoi. Osłanianie kapitału finansowego (poprzez manipulacje stopami procentowymi) najczęściej wchodziło w konflikt
79
z potrzebami krajowego kapitału produkcyjneg~ (~rowo kując strukturalne podziały wewnątrz klasy kap1tahstów), a czasami również hamowało rozwój rynku wewnętrznego (ograniczając dostępność kredytu). Przywiąz.an~e do mocnego funta osłabiało pozycję eksportową bryty1sk1ego przemysłu i przyczyniło się do kryzysów bilansu płatniczego lat 70. Narastały sprzeczności między społecznie zakorzenionym liberalizmem panującym wewnątrz kraju a wolnorynkowy~ liberalizmem londyńskiego kapitału finansowego, operuJą cego na arenie światowej. Londyńskie City, będąc centrum finansowym, od dawna preferowało raczej polity.kę mon~ta rystyczną niż keynesowską, tym s~mym stan~w1ąc bastion oporu wobec liberalizmu społecznie zakorze~o~e.go. „ Państwo opiekuńcze skonstruowane w W1elk1eJ Brytanii po Il wojnie światowej nigdy nie wzbudzało powszech~ego zadowolenia. Nurty ostrej krytyki pojawiały się w mediach (z renomowanym Financial Times na czele), coraz bardziej służalczych wobec interesów finansjery. Indywidualizm, wolność i swobodę przeciwstawiano duszącej, biurokratycznej niesprawności aparatu państwowego i opresyjnej władzy związków zawodowych. Krytyka w tym duchu zataczała w Wielkiej Brytanii lat 60. szerokie kręgi i stała się jeszcze donośniejsza w ponurym okresie stagnacji lat 70. Obawiano się, że Wielka Brytania staje się „państwem korporatystycznym, przemielonym na szarą papkę miernoty''.82 Alternatywny prąd myślowy reprezentowany przez Hayeka stanowił realną. o~~ zycję i miał swoich zwolenników na uczelniach, a co wazmeisze, dominował w pracach Instytutu Spraw Gospodarczych (Institute of Economic Affairs, zał. 1955), gdzie w latach 70. wybitną postacią stał się Keith Joseph, później jeden z głów nych doradców Margaret Thatcher. Znaczny wpływ na klimat opinii publicznej wywarło założenie Centre for Policy Studi~s (1974) oraz Instytutu im. Adama Smitha (1976), a takze coraz powszechniejsze w latach 70. prasowe poparcie dla
peoliberalizacji. Już wcześniej wpływowy ruch młodzieżowy politycznej) oraz niefrasobliwa kultura pop „swingującego Londynu" lat 60. uczyniły pośmiewiskiem i podważyły tradycyjną sieciową strukturę stosunków klasowych. Indywidualizm i wolność wypowiedzi stały się gorącym tematem, a lewicujący ruch studencki, przechodzący skomplikowane zmagania z głęboko zakorzenionym systemem k)asowym oraz kolonialną spuścizną Wielkiej Brytanii stał się aJctyWnym elementem krajobrazu politycznego, podobnie jak ruch roku 1968 w innych częściach świata. Jego pozbawiony respektu stosunek do przywilejów klasowych (czy to arystokratów, czy polityków, czy też biurokratów związkowych) miał się później stać podłożem innego radykalizmu - zwrotu ku ponowoczesności. W ślad za sceptycyzmem w stosunku do polityki jako takiej przyszła podejrzliwość względem wszelkich metanarracji. Wprawdzie wiele elementów, na których można było konstruować przyzwolenie dla neoliberalnego zwrotu istniało już wcześniej, ale fenomen Thatcher z pewnością w ogóle by nie zaistniał, nie mówiąc już o sukcesie, jaki odniósł, gdyby nie poważny kryzys akumulacji kapitału, który wybuchł w latach 70. XX w. Stagflacja uderzała we wszystkich. W 1975 r. Jnftacja podskoczyła do 26%, a bezrobocie przekroczyło milon osób. Znacjonalizowane gałęzie przemysłu drenowały *°dki Skarbu Państwa. Wywołało to konfrontację między flństwem a związkami. W roku 1972, i ponownie w 1974, łtrytyjscy górnicy (jedna ze znacjonalizowanych branż) załtrajkowali, po raz pierwszy od 1926 r. Górnicy zawsze byli czołówce brytyjskich zmagań pracowniczych. Ich płace nie · ały za nabierającą tempa inflacją, toteż opinia publiczna przychylna ich postulatom. Pośród powtarzających się czeń prądu konserwatywny rząd ogłosił stan wyjątkowy, ądził trzydniowy tydzień pracy i starał się nastawić opinię bliczną przeciwko górnikom. W 1974 r. rozpisał wybory, nadziei zmobilizowania poparcia dla swego stanowiska. Oubujący się w satyrze
82 Yergin i Stanisław, Commanding Heiglrts, str. 92.
80
81
Wybory jednak przegrał, a labourzyści, odzyskawszy władzę, wynegocjowali zakończenie strajku na warunkach korzystnych dla górników. Zwycięstwo okazało się jednak pyrrusowe. Rząd Partii Pracy nie był w stanie wywiązać się z warunków ugody z górnikami, a ponadto spiętrzeniu uległy trudności fiskalne. Równolegle z olbrzymim deficytem budżetowym wystąpił kryzys bilansu płatniczego. Zwróciwszy się w latach 1975-76 po kredyty do MFW, rząd brytyjski stanął przed wyborem: poddać się postulowanym przez MFW ograniczeniom wydatków budżetowych i środkom oszczędnościowym, albo ogłosić bankructwo i poświęcić mocną pozycję funta szterlinga, tym samym zadając śmiertelny cios finansowym interesom londyńskiego City. Wybrano tę pierwszą opcję, i wdrożono drakońskie cięcia w budżetowych wydatkach na cele socjalne. 83 Rząd Partii Pracy postąpił więc wbrew materialnym interesom swoich tradycyj nych zwolenników. Nadal jednak nie znajdował wyjścia z kryzysu akumulacji i stagflacji. Starał się, bez powodzenia zresztą, zatuszować trudności odwołując się do korporatystycznych ideałów, w myśl których wszyscy mieli poświęcić się po trochu dla dobra państwa jako całości. Jego zwolennicy otwarcie się na to burzyli, a pracownicy sektora publicznego wszczęli serię paraliżujących strajków w czasie „zimy rozgoryczenia" 1978 r. „Przestały działać szpitale, a pomoc medyczną trzeba było boleśnie reglamentować. Strajkujący grabarze odmawiali chowania zmarłych. Strajkowali również kierowcy ciężaró wek. Tylko shop stewards84 mieli prawo przepuszczać przez pikiety ciężarówki dowożące niezbędne zaopatrzenie. Koleje Brytyjskie wywieszały lapidarną informację Dziś nie ma pociq,gów. [... ] miało się wrażenie, że strajkujące związki lada
chwila unieruchomią cały kraj".85 Prasa głównego nurtu krzyczała na całe gardło o chciwych i destrukcyjnych związkach zawodowych, i społeczne poparcie topniało. Labourzystowski rząd upadł, a w kolejnych wyborach Margaret Thatcher uzyskała znaczącą większość, otrzymując od swoich zwolenników należących do klasy średniej wyraźny mandat do okiełznania lity związków zawodowych sektora publicznego. Podobieństwo między przypadkami USA i Zjednoczonego JCr6lestwa uwidacznia się najwyraźniej w sferach stosunków pracy oraz walki z inflacją. Jeśli chodzi o tę ostatnią, Thatcher za nakaz chwili uznała monetaryzm i ścisłą kontrolę nad budżetem. Wysokie stopy procentowe pociągnęły za sobą wysokie bezrobocie (średnio ponad 10% w latach 1979-84, w związku z czym Kongres Związków Zawodowych stracił w ciągu pięciu lat 1 7% swej liczebności). Siła przetargowa jwiata pracy uległa osłabieniu. Alan Budd, doradca ekonomiczny Thatcher, zasugerował wiele lat później , że „polityka z lat 80. polegająca na atakowaniu inflacji poprzez skurczenie gospodarki i wydatków państwa była tylko pretekstem do uderzenia w pracowników''. Wielka Brytania stworzyła, uuważa dalej Budd, to, co Marks nazwał „rezerwową armią przemysłu'; czego skutkiem było podkopanie siły świata pracy, pozwalające kapitalistom na osiąganie łatwych zylków. Wykonując posunięcie podobne do Reaganowskiej pmwokacji wobec PATCO w 198 1 r., Thatcher sprowokowała W 1984 r. strajk górników. Zapowiedziała mianowicie serię iwolnień grupowych i zamknięć kopalń (węgiel z importu był tańszy). Strajk trwał prawie rok i, pomimo sporej sympatii lpoparcia opinii publicznej, zakończył się przegraną górników. Przetrącono kręgosłup najtwardszego składnika brytyjskiego nadtu pracowniczego. 86 Siłę związkową Thatcher osłabiła
Is
Yergin i Stanislaw, Commanding Heights, str. 104.
83 T. Benn, The Benn Diaries, i940-1990, pod red. R. Winstone (Arro'"•
16 R. Brooks, Maggie's Man: We Were Wrong, .Observer~ 21czerwca 1992,
Londyn 1996). 84 Wybrani przedstawiciele związków zawodowych, reprezentujący pracowników danego zakładu w negocjacjach z pracodawcami. (przyp. tł.)
s. 15; P. Hall, Go11erni11g the Economy: 711e Po/itics ofState /11ter11e11tion in Britain and France (Oxford University Press, Oksford 1986); FourcadeGourinchas, Babb, The Rebirth ofthe Libera/ Creed.
82
83
jeszcze bardziej, otwierając Zjednoczone Królestwo dla zagranicznej konkurencji i zagranicznych inwestorów. W latach 80. zagraniczna konkurencja wywołała wielkie spustoszenia w tradycyjnym brytyjskim przemyśle -przemysł stalowy (Sheffield) i stoczniowy (Glasgow) w ciągu zaledwie kilku lat w zasadzie zupełnie przestały istnieć, a wraz z nimi znaczna część siły związków zawodowych. Thatcher praktycznie unicestwiła rodzimy, znacjonalizowany przemysł samochodowy z jego silnymi związkami i bojowymi tradycjami klasy pracowniczej, w zamian czyniąc z Wielkiej Brytanii platformę dostępu do rynku europejskiego dla japońskich firm motoryzacyjnych.81 Te zaś budowały swoje fabryki na tere~a~h dotąd nieuprzemysłowionych i rekrutowały robotnikow nie zrzeszonych w związki, gotowych podporządkować się japońskiemu drylowi w miejscu pracy. Ogólnym skutkiem było przekształcenie w ciągu io lat Zjednoczonego Królestwa w kraj o stosunkowo niskich płacach i zasadniczo potulnej (w porównaniu z resztą Europy) sile roboczej. Nim Thatcher odeszła z urzędu, aktywność strajkowa zmalała do jednej dziesiątej wcześniejszego poziomu. Konserwatywna premier zlikwidowała inflację, ukróciła wpływy związkowów, poskromiła siłę roboczą, a po drodze uzyskata wśród klas średnich powszechne przyzwolenie na swoją politykę. Thatcher musiała jednak stoczyć batalię także na innych frontach. Niejeden samorząd gminny próbował bohatersko bronić straconych pozycji - w Sheffield, w Radzie Wielkiego Londynu (którą Thatcher musiała w latach 80. rozwiązać, aby móc zrealizować swoje szerzej zakrojone cele) i Liverpoolu (gdzie musiała się uciec do aresztowania połowy radnych) powstały aktywne ośrodki oporu, w których wyznawano i realizowano ideały nowego municypalnego socjalizmu (w przypadku Londynu, z udziałem wielu nowych ruchów społecznych) , aż do ich ostatecznego powalenia w połowie 87 T. Hayter, D. Harvey {red.), The Factory in the City {Mansell, Brighton 1995).
84
lat so.88 Pierwszym krokiem Thatcher
było barbarzyńskie
obeięcie
funduszy przekazywanych gminom przez rząd centrałnY• ale część z nich w odpowiedzi po prostu podniosła padatki majątkowe, co zmusiło ją do przeprowadzenia ustawy odbierającej im takie prawo. Przypiąwszy postępowym, labourzystowskim samorządom etykietkę „świrniętych lewaków" (które to określenie zdominowana przez konserwatystów prasa powtarzała potem z lubością), starata się następnie narzucić zasady neoliberalne w drodze reformy finansów komunalnych. Zaproponowałapoll tax - regresywny podatek pogłówny w miejsce podatku majątkowego - który ściągnąłby cugle gminnych wydatków, rozkładając ich ciężar na wszystkich mieszkańców. Sprowokowało to zażartą konfrontację polityczną, która przyczyniła się do odsunięcia Thatcher
od władzy. Przystąpiła również do prywatyzacji wszystkich tych sektorów gospodarki, które dotąd stanowiły własność publiczną. Ich wyprzedaż miała dać kasie państwowej zastrzyk gotówki, a zarazem na przyszłość uwolnić rząd od ciężaru zobowiązań w stosunku do deficytowych przedsiębiorstw. Owe państwo we przedsiębiorstwa należało odpowiednio przygotować do prywatyzacji, a mianowicie oddłużyć je oraz poprawić ich wydajność i strukturę kosztową, często poprzez pozbycie się części siły roboczej. Również wycena zakładów została przeprowadzona tak, żeby stworzyć silną zachętę dla prywatnego bpitału - proces ten często porównywano do „wyprzedaży sreber rodzinnych''. W niektórych przypadkach w samym trybie wyceny ukrywano subsydia - firmy wodociągowo-kana lizacyjne, koleje, a nawet państwowe zakłady motoryzacyjne i stalowe zajmowały wartościowe tereny w pierwszorzędnych
18 G. Rees, J. Lambert, Cities in Crisis: T1te Political Economy of Urban Deve/opment in Post War Britain (Edward Arnold, Londyn i985); M. Harloe, C. Pickvance, ). Urry {red.), Place, Policy and Politics: Do Localities Matter? {Unwin Hyman, Londyn i990); M. Boddy, C. Fudge (red.), loca/ Socialism? Labour Counci/s and New Left Alternatives {MacmJllan, Londyn 1984).
85
lokalizacjach, czego nie brano pod uwagę przy wycenie przedsiębiorstwa, traktowanego jak problem, którego należy się jak najszybciej pozbyć . Prywatyzacja szła więc w parze ze spekulacyjnymi zyskami ze zwalnianego przez państwo majątku. Celem była jednak również zmiana kultury politycznej polegająca na rozszerzeniu pola osobistej odpowiedzialności ludzi i firm oraz pobudzeniu ich do zwiększenia wydajności, rozbudzeniu inicjatywy jednostek i firm oraz wyzwoleniu innowacyjności . British Aerospace, British Telecom, Biritsh Airways, stalownie, elektrownie i gazownie, wydobycie ropy naftowej i węgla, komunikacja autobusowa, koleje i cała rzesza innych przedsiębiorstw państwowych zostały wyprzedane na fali masowej prywatyzacji. Wielka Brytania była w tej dziedzinie pionierem - pokazała innym krajom, jak to się robi w sposób w miarę uporządkowany i zyskowny (dla kapitału) . Pośpiech Thatcher brał się z przekonania, że raz wprowadzone zmiany będą już nieodwracalne. Legitymizacji całej tej akcji posłużyła jednak szeroko zakrojona wyprzedaż mieszkań komunalnych ich lokatorom. Tym sposobem w ciągu jednego dziesięciolecia znacznie wzrosła liczba osób po siadających dom na własność. Było to spełnieniem odwiecznych marzeń robotników o posiadaniu czegoś na własność i tchnęło w rynek mieszkaniowy nowy - w dużej części spekulacyjny - dynamizm, który bardzo spodobał się klasom średnim, z zadowoleniem obserwującym wzrost wartości swoich aktywów - przynajmniej do czasu krachu na rynku nieruchomości w pierwszej połowie lat 90. Demontaż państwa opiekuńczego wzbudzał jednak zgoła odmienne reakcje. Dobranie się do takich sfer jak edukacja, służba zdrowia, usługi publiczne, uniwersytety, administracja państwowa i sądownictwo okazało się trudne. Tutaj Thatcher musiała wydać bitwę mocno zakorzenionym nieraz wręcz tradycyjnym postawom własnego podstawowego elektoratu z klas średnich. Thatcher desperacko usiłowała rozciągnąć zakres stosowania ideału osobistej odpowiedzialności (np.
86
przez prywatyz~cję opi~ki zd_row~tnej) na wszystkie sfery ży cia i zredukowac zobowiązania panstwa w tym zakresie. Tutaj błyskawiczny postęp okazał się niemożliwy. Brytyjska opinia publiczna uważała, że neoliberalizacja powinna mieć swoje granice. Przykładowo, dopiero w 2003 r. labourzystowski rząd zdołał, i to przy szerokim sprzeciwie, wprowadzić strukturę odpłatności w brytyjskim szkolnictwie wyższym. We wszystkich tych dziedzinach trudno było zbudować zgodny sojusz, który zapewniłby przyzwolenie dla radykalnych zmian. W tej sprawie w gabinecie Thatcher (oraz wśród jej zwolenników) nagminnie pojawiały się podziały (na „mokrych" i „suchych"89) i trzeba było wielu lat bolesnych starć wewnątrz własnej partii i w mediach, zanim Thatcher udało się wywalczyć choćby skromne reformy neoliberalne. Najlepsze, co mogła robić, to starać się forsować kulturę przedsiębiorczości oraz wprowadzać ścisłe reguły nadzoru, rozliczeń finansowych oraz produktywności instytucjom, które nie bardzo się do tego nadawały, takim jak uniwersytety. Thatcher wyrabiała sobie przyzwolenie społeczne hołubiąc klasę średnią, która rozkoszowała się posiadaniem własne go domu i majątku, indywidualizmem oraz wyzwolonymi szansami dla przedsiębiorczości. W czasie, gdy solidarność robotnicza słabła pod ciągłą presją, a deindustrializacja gruntownie zmieniała struktury zatrudnienia, wartości typowe dla klasy średniej zdobywały coraz większą popularność, trafiając do przekonania także wielu spośród tych, którzy dawniej identyfikowali się zdecydowanie z klasą robotniczą. Otwarcie Wielkiej Brytanii na wolny handel umożliwiło rozkwit kultury konsumpcyjnej, a mnożenie się instytucji finansowych szerzyło w niegdyś statecznym społeczeństwie brytyjskim kulturę życia na kredyt. Neoliberalizm pociągnął za sobą Przekształcenie dawniejszej struktury klasowej na obu krań ~ spektrum. Ponadto, dzięki utrzymaniu przez londyńskie City pozycji jednego z głównych graczy światowych finansów, 1t Czyli .miękkich" i .twardych" konserwatystów. (przyp. tł.)
87
gospodarcze centrum Wielkiej Brytanii, jakim był Londyn i południowy wschód kraju, stopniowo zmieniało się w rejon potężnej koncentracji bogactwa i władzy. Władza klasowa nie tyle powróciła do któregoś ze swych tradycyjnych sektorów, co raczej skupiła się teraz w szerokim otoczeniu jednego z wiodących światowych centrów finansowych. Do Londynu napływali szerokim strumieniem absolwenci Oxfordu i Cambridge, którzy błyskawicznie dorabiali się bogactwa i wpływów na obrocie obligacjami i transakcjach walutowymi, zmieniając stolicę Anglii w jedno z najdroższych miast świata.
Jakkolwiek drogę do przeprowadzonej przez Thatcher rewolucji utorowało wyrobienie przyzwolenia wśród tradycyjnych klas średnich, które wyniosły ją do trzech zwycięstw wyborczych, to jednak cały program jej rządów, zwłaszcza w pierwszej kadencji, był o wiele bardziej ideologicznie podporządkowany neoliberalnej teorii (głównie za sprawą Keitha Josepha) niż kiedykolwiek miało to miejsce w USA. Choć sama pochodziła z serca klasy średniej, z wyraźnym upodobaniem wykorzystywała tradycyjnie bliskie kontakty między gabinetem premiera a liderami przemysłu i finansów. Częstokroć zasięgała ich rady, a w pewnych przypadkach ewidentnie wyświadczyła im przysługę, zaniżając wycenę państwowego majątku przeznaczonego do prywatyzacji. W odróżnieniu od świadomego rozbijania siły klasy robotniczej, dążenie do restauracji władzy klasowej wkradało się w jej polityczną ewolucję prawdopodobnie w sposób mniej świadomy. · Sukcesy Reagana i Thatcher można mierzyć według róż nych kryteriów.90 Myślę jednak, że najbardziej użyteczne będzie skupienie się na fakcie, że stanowiska dotychczas mniejszościowe wprowadzili oni do głównego nurtu życia politycznego, ideologicznego i intelektualnego. Przymierze 90 Fiasko Thatcher w realizacji szeregu celów polityki makroekonomicznej
dobrze dokumentuje P. Hall, Governing the Economy.
88
sił, któremu pomogli okrzepnąć oraz większościowe układy, na których czele oboje stanęli, utrwaliły się tak, że następne mu pokoleniu polityków trudno będzie je naruszyć. Być może najwymowniejszym dowodem ich sukcesu jest to, że i Clinton, i Blair przekonali się, że mają tak ograniczone pole manewru, iż chcąc nie chcąc muszą kontynuować proces restauracji władzy klasowej, nawet jeśli własny instynkt podpowiadałby im co innego. A kiedy neoliberalizm zakorzenił się w anglojęzycznym świecie już tak głęboko, jego wpływ na funkcjonowanie kapitalizmu w wymiarze międzynarodowym stał się niezaprzeczalny. Nie należy przez to rozumieć - o czym się wkrótce przekonamy - że neoliberalizm został po prostu narzucony reszcie świata siłą angloamerykańskich wpływów i władzy. Już na przykładzie dwóch omówionych krajów widać bowiem wyraźnie, że warunki wewnętrzne, a co za tym idzie, charakter zwrotu ku neoliberalizmowi były w każdym z nich całkiem odmienne. Tym bardziej więc należałoby oczekiwać, że i gdzie indziej istotną rolę odegrały zarówno zewnętrzne wpływy i naciski, jak i siły wewnętrzne. Reagan i Thatcher uchwycili się wskazówek, którymi już dysponowali (na podstawie doświadczeń Chile i Nowego Jorku) i objęli przywództwo klasowej ofensywy burżuazji z determinacją dążącej do odbudowy swej władzy. Ich geniusz polegał na stworzeniu trwałej spuścizny i tradycji, które związały ręce ich następcom, wikłając ich w sieć ograniczeń niełatwych do przekroczenia. Ci, którzy przyszli po nich jak Clinton i Blair - nie bardzo mieli inne wyjście, jak tylko kontynuować dzieło neoliberalizacji, czy im się to podobało, czynie.
3/
Neoliberalne państwo
1110nopol na przemoc w taki sposób, aby za wszelką cenę
bronić
Rola państwa w teorii neoliberalnej jest stosunkowo łatwa do zdefiniowania. Praktyka neoliberalizacji jednak znacząco odbiega od szablonu, którego ta teoria dostarcza. Cokolwiek chaotyczna ewolucja i nierównomierny geograficznie rozwój instytucji, uprawnień i funkcji państwa w ciągu ostatnich 30 lat sugeruje ponadto, że państwo neoliberalne może być tworem niestabilnym i pełnym sprzeczności.
PAŃSTWO
NEOLIBERALNE W TEORU
W myśl teorii, państwo neoliberalne powinno faworyzować wyraźnie określone prawa własności prywatnej, rządy prawa oraz swobodnie funkcjonujące rynki i wolny handei.9 ' Takie środowisko instytucjonalne uchodzi za niezbędne dla zagwarantowania wolności jednostki. Wszystko ma się odbywać w prawnych ramach swobodnie negocjowanych na rynku zobowiązań kontraktowych między poszczególnymi podmiotami prawa. Świętość kontraktów oraz jednostkowa wolność działania, wypowiedzi i wyboru muszą być chronione. Państwo musi zatem wykorzystywać swój 9 1 Chang, Globalisation; B. jessop, Liberalism, Neoliberalism, and Urban Governance: A State-Theoretical Perspective, .Antipode~ 34/3 (2002), ss. 452-472; N. Poulantzas, L'Etat le povoir le socialisme, przekł. ang. P. Camiller: State Power Socialism, (Verso, Londyn 1978); S. Clarke (red.), The State Debate (Macmillan, Londyn 1991); S. Haggard,
R. Kaufman (red.), The Politics of Economic Adjustment: International Constraints, Distributive Conjlicts and the State (Princeton Universit:y Press, Princeton 1992); M. Nozick, Anarchy, State and Utopia (Basic Books, Nowy Jork 1977).
90
owych wolności. Przez uogólnienie tej zasady, za jedno z podstawowych dóbr uważa się swobodę operowania VI tych instytucjonalnych ramach wolnych rynków i wolnego haJldlu przysługującą przedsiębiorstwom i korporacjom ctra1ctowanym w obliczu prawa jako jednostki - osoby prawne). Prywatna inicjatywa i przedsiębiorczość są postrzegane jako klucz do innowacji i tworzenia bogactwa. Chroni się (np. za pomocą patentów) prawa własności intelektualnej, aby pobudzać rozwój techniki. Ciągłe podnoszenie produktyWności ma dawać wszystkim coraz wyższy standard życia. Wychodząc z założenia, że „przypływ unosi wszystkie łodzie" lub że bogactwo stopniowo „skapuje" (trickle down) do niż szych warstw społecznych, teoria neoliberalna utrzymuje, te najlepsza droga do wyeliminowania ubóstwa (wewnątrz danego kraju i w skali światowej) prowadzi przez wolne rynki i wolny handel. Neoliberałowie ze szczególną gorliwością dążą do prywatyzacji wszelkiego majątku. Uważają, że brak jasno określonych praw prywatnej własności - występujący w wielu krajach l'OZwijających się - jest jedną z największych barier instytunalnych dla rozwoju gospodarczego i podniesienia dobroludności. Grodzenie majątków i nadawanie prywatnych w własności uważa się za najlepszą ochronę przed tak IWaną „tragedią ziemi gminnej" (tendencją jednostek do niepowiedzialnej, nadmiernej eksploatacji zasobów, takich grunty i woda, stanowiących własność wspólną). Sfery cia społecznego dotychczas kontrolowane lub regulowane przez państwo mają być sprywatyzowane i zderegulowane (uwolnione od wszelkiej ingerencji państwa). Konkurencja między poszczególnymi ludźmi, między firmami, między ostkami terytorialnymi (miastami, regionami, krajami, powaniami regionalnymi) uchodzi za pierwszorzędną otę. Oczywiście, mają być przy tym przestrzegane reguły konkurencyjnej gry. W sytuacjach, w których takie reguły nie 91
są wyraźnie sformułowane
92
praw
lub
występują trudności
z okrema mocą swych uprawnień narzucić systemy rynkowe lub je wymyślić od podstaw vak w przypadku handlu prawami emisji zanieczyszczeń ). Prywatyzacja i deregulacja w połączeniu z konkurencją, twierdzi się, eliminują biurokratyczne utrudnienia, zwięk szają efektywność i wydajność, podnoszą jakość i redukują koszty ponoszone przez konsumenta, zarówno bezpośred nio w postaci cen towarów i usług, jak i pośrednio, poprzez obciążenia podatkowe. Państwo neoliberalne powinno nieustannie szukać możliwości wewnętrznej reorganizacji i coraz to nowych rozwiązań instytucjonalnych, które będą podnosić jego konkurencyjność w stosunku do innych państw uczestniczących w globalnym rynku. Podczas gdy każda osoba i każda jednostka ma zagwarantowaną wolność osobistą i wolność poczynań na rynku, każdy sam odpowiada za własne czyny i za własny dobrobyt. Zasada ta rozciąga się także na obszary pomocy społecznej, edukacji, opieki zdrowotnej, a nawet emerytur (ubezpieczenia społecz ne zostały sprywatyzowane w Chile i na Słowacji, istnieją też propozycje zrobienia tego samego w USA). Osobisty sukces bądź porażka są interpretowane raczej jako miara własnych cnót przedsiębiorczych albo osobistych zaniedbań (takich jak niedostateczne inwestowanie we własny „kapitał ludzki" poprzez zdobycie wykształcenia), niż jako efekt jakichś wła ściwości systemu (takich jak wykluczenie klasowe, opisywane zazwyczaj jako zjawisko typowe dla kapitalizmu}. Zasadnicze znaczenie przypisuje się swobodnemu przepły wowi kapitału między poszczególnymi sektorami, regionami i krajami. Wszelkie bariery utrudniające ów swobodny ruch (takie jak cła, korekcyjne opodatkowanie, kontrola planistyczna i ograniczenia związane z ochroną środowiska czy też inne zastrzeżenia lokalizacyjne} mają zostać zniesione, z wyjąt kiem sfer o strategicznym znaczeniu dla „interesu narodowego': jakkolwiek jest on definiowany. Państwo dobrowolnie śleniem
własności, państwo
zrzeka się suwerenności w stosunku do przepływu towarów i kapitału na rzecz globalnego rynku. Międzynarodowa kon)curencja uważana jest za rzecz zdrową, ponieważ prowadzi
do wzrostu efe~ności i wydajności oraz spadku cen, a tym samym powściąga tendencje inflacyjne. Państwa powinny więc wspólnie dążyć i prowadzić negocjacje prowadzące do zniesienia barier przepływu kapitału ponad granicami oraz do otwarcia rynków (zarówno towarowych jak i kapitałowych) ~a globalną wymianę. Sporna pozostaje kwestia, ery ma to się odnosić również do siły roboczej traktowanej jako towar. W stopniu, w jakim konieczna jest współpraca wszystkich państw w celu redukcji barier wymiany, zachodzi potrzeb~ powołania struktur koordynujących takich jak grupa zrzeszająca zaawansowane państwa kapitalistyczne (USA, Wielka Brytania, Francja, Niemcy, Włochy, Kanada i Japonia} znana pod nazwą G7 (obecnie GB - po przyłączeniu Rosji). Zasadniczym warunkiem ekspansji neoliberalnego projektu w skali gl~balnej są międzynarodowe, wielostronne umowy gw~r~ntujące rządy prawa i swobody działalności handlowej, takie Jak te, które włączono w ramy porozumień Swiatowej ganizacji Handlu. Teoretycy neoliberalizmu mają jednak głęboko podejrzliwy sunek do demokracji. Rządy większości są postrzegane o potencjalne zagrożenie dla praw jednostki i swobód ns~ucyjnych. Demokracja jest postrzegana jako luksus, ktory można sobie pozwolić jedynie w warunkach względeg~ do~tatku oraz istnienia silnej klasy średniej, gwarantuCeJ polityczną stabilizację. Neoliberałowie są zatem skłonni woryzować rządy ekspertów i elit. Rządzenie za pomocą kre,tó_w władzy wykonawczej oraz decyzji sądowych jest azme przedkładane nad podejmowanie decyzji na drodemokratycznej i parlamentarnej. Neoliberałowie wolą low~ć ?d demokratycznych nacisków kluczowe instytue, tak_1e Jak bank centralny. Logiczną konsekwencją faktu, neoliberalna teoria kładzie nacisk na rządy prawa i ścisłe
93
przestrzeganie konstytucji ;~st to, że r~z~trzygan~e ko~fliktów i wyrażanie sprzeciwu musi odbywac s1~ za _posredmctwe~ sądów. Rozwiązań wszelkich problemow Jednostka musi dochodzić na drodze prawnej.
NAPl~CIA I SPRZECZNOŚCI
Ogólna teoria neoliberalnego państwa ma swoje ciemniejsze miejsca. Pierwszym problemem jest p_odejście d~ w~ad~y monopoli. Konkurencja często prowadzi do wyłomema s.1ę monopolu lub oligopolu, w miarę jak silniejsze firmy wypierają z rynku słabsze. Większość teoretyków neoliberalnyc~ nie widzi w tym problemu (taki wynik, ich zdaniem, powinien zmaksymalizować efektywność}, o ile tylko nie istnieją zasadnicze przeszkody dla wkraczania nowych konkurentów (warunek często trudny do zrealizowania, toteż często wymagający specjalnych starań rządu). Trudniejszy jest przypadek tak zwanych „naturalnych monopoli''. Nie ma sensu, na przykład, funkcjonowanie wielu konkurujących ze sobą sieci przesyłowych energii elektrycznej, gazociągów, systemów wodociągowo-kanalizacyjnych, bądź. wielu linii kolejowych łączących Waszyngton z Bostonem. W takich sferach nieunikniona wydaje się państwowa regulacja podaży usług, ich dostępności i cen. Podczas gdy możliwa jest deregulacja częściowa (pozwalająca, na przykład, różnym, konkuruj~ cym ze sobą firmom na dostarczanie energii do tej same} sieci bądź. puszczanie pociągów po tych samych szlakach}, powstają w takich warunkach całkiem realne możliwości spekulacyjnych nadużyć - na co obfitość dowodów dostarczył zarówno kalifornijski kryzys energetyczny z roku 2002 - oraz bałaganu i zamętu, jak pokazała sytuacja sprywatyzowanych brytyjskich kolei. Drugie ważne pole kontrowersji ma związek z zawodno_ścią rynków. Przejawia się ona, gdy poszczególne jednostki
94
i firmy un_ika~ą pokrywania w pełni kosztów, które generują, przerzucaJąc Je poza sferę rynkową (w języku fachowym mówi
się o „e~stern~izacji" odpowiedzialności). Klasyczny przykład firma unika ponoszen_1a kosztów, wyrzucając szkodliwe odpady do środowiska be~ zadny~h opłat, czego skutkiem może być degradacja albo ZJllSZczeme produktywnych ekosystemów. Kontakt z niebezpiec~~ymi substancjami lub fizyczne zagrożenia wypadkami w mieJscu pracy mogą wywoływać negatywne skutki zdrowotne, czy wręcz doprowadzić do zmniejszenia puli zdrowej siły roboczej. W tym przypadku, co prawda, neoliberałowie przyznają, że _istnieje p~oblem i niektórzy nawet uznają za do~~szczalną mterwenqę państwa w ograniczonym zakresie, inni Jednak radzą nie robić nic, gdyż uważają, że jakiekolwiek ekarstw?'.' byłob'. nie~al na pewno gorsze od „choroby''. ~ększ~s~ zg~d~1ła~y się natomiast, że jeśli w ogóle mają nueć mieJsce Jak~eś ingerencje, to powinny one się opierać na ~korzys~a~m. mechanizmów rynkowych (poprzez peqalne obc1ązema bądź ulgi podatkowe, handel limitami misji zanieczyszczeń, i tym podobne). Podobnie podchodzi •ę do zawodności zasady konkurencji. Wynikiem szerzenia ę praktyk przerzucania określonych zadań na zewnętrz ch wykonaw~?w i podwykonawców mogą być rosnące szty tr~nsakq1. Rozbudowany aparat służący spekulacji alutoweJ, by ~o~ać zaledwie jeden przykład, wydaje się ć c~r~z _bardzieJ kosztowny w miarę jak staje się on coraz rdzieJ niezbędnym elementem zdobywania spekulacyjnych ~ków. Innego t_Ypu problemy powstają, gdy, powiedzmy, dy_ z konkuruJących ze sobą w danym regionie szpitali . up1 taką samą specjalistyczną aparaturę, która później stoi e'"'.Ykorzys~ana, co winduje sumaryczne koszty. Aż się tu rosi o ~gr_amczenie kosztów poprzez państwowe planowanie, gulaqę 1 ~rzymusową koordynację między placówkami, dnak neoliberałowie i w tym przypadku są głęboko nieufni obec interwencji państwa. stan?w1ą zameczyszczenia: jednostka bądź
95
Ogólnie zakłada się, że wszystkie podmi~~ działają~e na rynku mają jednakowy dostęp do info~maq~. Zakłada się, że zdolności jednostek do podejmowania r~qonaln~~h d.ecyzji ekonomicznych we własnym interesie me pomnieiszaią żadne asymetrie władzy czy informacji. W p~~k~ce :'arunek ten rzadko bywa spełniony choćby w przybhzeniu, 1 fakt ten ma określone konsekwencje.9' Gracze lepiej poinformowani i dysponujący większą siłą przebicia mają przewa~~· którą mogą z łatwością wykorzystać do tego'. by uzyskac ieszc~e lepszy dostęp do informacji i jeszcze większą wz~lę~ną siłę w porównaniu z konkurencją. Ponadto, ustanawianie praw własności intelektualnej (patenty) zachęca do „postaw rentierskich''. Właściciele praw patentowych wykorzystują siłę swego monopolu, aby narzucać monopolistyczne ceny i u~ie możliwiać transfer technologii, chyba że bardzo wysokim kosztem. Asymetryczne stosunki sił wykazują zatem z czasem tendencję do nasilania się, a nie wyrównywania, o ile państwo nie wkroczy, by temu przeciwdziałać. Ne?liberalne założenie o doskonałym poinformowaniu wszystkich uczestników gry konkurencyjnej i równym dla wszystkich boisku wydaje się więc albo niewinną utopią, albo rozmyślnym zaciemnianiem obrazu procesów, które prowadzą do postę pującej koncentracji bogactwa, a tym samym do restauracji władzy klasowej. . . . Neoliberalna teoria przemian w technice opiera się na wierze, iż siły konkurencji będą wymuszać poszukiwanie nowych produktów, nowych metod produkcji oraz nowych form organizacyjnych. Wiara w ów mechanizm tak głęboko wryła się w potoczne myślenie o przedsiębiorczości, że stal się on fetyszem: panuje przekonanie, że technika jest w stanie rozwiązać każdy problem bez wyjątku. W takiej mierze, jak zakorzenia się ono nie tylko wewnątr~ kor~oracj'., ale i w obrębie aparatu państwowego (w szczegolnośc1 w wojsku), 92 Stiglitz, autor Szalonych lat dziewięćdziesiątych, zawdzięcza s,~ą nagrodę Nobla studiom nad tym, jak asym etria informacji odbija się na zachowaniach r ynku i ich skutkach.
96
roz~ój ~echniki ?~ie~a czas~m nieoczekiwane kierunki, porencJ~lnie dest~bil~zu1ące, o de nie wręcz kontrproduktywne, i 111oze zap~dz1ć się na manowce, gdy dziedziny zajmujące się wyłącznie dostarczaniem technicznych innowacji tworzą c:oraz to now~ ~rodukty, na które jeszcze nie istnieje rynek zbytu (np. na1p1erw wytwarza się nowe produkty farmaceutyczne, a potem wymyśla się nowe choroby, które tamte mają Ieczyć). Utale~towan'. ~acherzy potrafią przy tym posłużyć się technolog1cznym1 innowacjami w celu podkopania panujących stosunków i instytucji społecznych; potafią nawet przeformować potoczną mentalność tak, aby samemu od~ść z te~o fi.nanso:'ą korzyść. Dlatego istnieje ścisły związek Dllędz~ .zJa':'1skam1 takimi jak dynamiczny rozwój techniki, tab~h~aqa, r?zpad więzów solidarności społecznej, dedaq~ srodow1ska, dezindustrializacja, gwałtowne zmiany relaqach czasoprzestrzennych, bańki spekulacyjne, oraz ólna ~endencja kapitalizmu do rodzenia kryzysów.93 ~falezy wreszcie zwrócić uwagę na zasadnicze problemy lityczne,, ~twa~zane przez neoliberalizm. Powstaje bowiem rze.czno~~ między uwodzicielskim lecz prowadzącym ahenaq1, ~ab.orczym indywidualizmem a pragnieniem nso~ne.go zyc1a społecznego. Chociaż poszczególne jedstki maią rzekomo wolność wyboru, nie jest mile widziane . wybierały one konstruowanie silnych instytucji życia' torowego (takich jak związki zawodowe); co innego - słabe wa~zys.zenia oparte na dobrowolnym zrzeszaniu się (jak aniz~qe charytatywne). Na pewno zaś niepożądane jest, .wybierały zrzeszanie się w partie polityczne, stawiające te. za .cel ~muszenie ingerencji państwa w rynek lub likw1~~CJI. Aby ustrzec się przed tym, czego najbardziej obaw1aią - faszyzmem, komunizmem, socjalizmem, torytarnym populizmem, czy choćby rządami większo - neoliberałowie muszą wprowadzać silne ograniczenia Zob.. Harvey, Co11ditio11 ofPostmodernity; Harvey, The Limits to Capital (Bas1l Blackwell, Oksford i982).
97
. rz dzenia, przekazując kluczowe eh i nierozliczanych przez demokratyczne) formy ą decyzje w ręce niedemo~~aty(akcz~yh 1· ak Rezerwa Federalna , tw instytuq1 t ic ki społeczens o · d ksalną sytuację głębo ego 9• Stwarza to para o „ , . . czy MFW) · dó 11.t i ekspertów w sw1ec1e, · · u oraz rzą w e " interwenqomzm być nieinterwencjonistyczne. w którym państwo r~ekomo ma ką Nową.Atlantydę (utopijna Przywodzi to na mysl Baconows pierwszy w i626 r.), gdzie . tk blikowana po raz d , pow1as a opu . d ktuje Starszyzna Mę rcow. wszystkie kluczowe de~yzJeł y nym1· które domagają się . harnt spo ecz • Stykając się z ru~ interwencji w rynek, neoliberalne ł śnie uciekać się do reprezbiorowo stanowionych państwo jest wi.ęc zmusz~.ne : asam m negując wolności, sy)· nych nieraz mterwencp, ty ty . w takie)· sytuacji · ma rzekomo s 01. na których strazy .sa , o ostateczną, tajną broń: ruchy jednak może ona s1ęgn~c p . liberałów przywoła . . . ·ę zam1erzemom neo . sprzec1w1a1ące s1 d konkurencja i globalizaqa. do porząd.ku międzynaro , ow~ musi stłumić opozycję woJeśli i to me wystarczy, pa.nst_W erswazji propagandy, a jeśli bee neoliberalizmu przy uzyc1u p . p'olicyJ·ne)· przemocy. , twowego przymusu 1 będzie trzeb~, ~a~s . . bawiał się Polanyi: że utopijny Tego, ni mmeJ m ~1ęce), o ólnienie także neoliberalny) projekt liberalny (1, przez uog , . d n~e przez uciekanie się . k ń ożna utrzymac Je Y . . będzie w o cu m W l , ć mas będzie ograniczona w imię do autorytaryzmu. o nos wolności nielicznych.
PAŃSTWO NEOLIBERALNE W
PRAKTYCE
h
kter państwa w epoce
Niełatwo jest opisać ogóhlny c a~~ Po pierwsze, w prak· neoliberalizacji1 a to z dwóc powo
w.
. i orzeczenia trybunału mają n~oc' 94 Podobnie działa WTO. które) u.mowy\ h ł dz poszczególnych kraJÓ" nku do wybiera nyc w a .n.1ko· nadrzędną w stosu . . e·ska nieobieralny organ,., członkowskich, a także Kom1s1a Europ. J ' . niami niż wybieranY z nie szerszymi uprawme nawczy obdarzony ~nac U .. Europejskiej. (przyp. tł.) przez ogól obywateli parlament nu
tYce szybko zaczęły się pojawiać systematyczne rozbieżno jci między nakreślonym w neoliberalnej teorii szablonem , praktyką jej wdrażania, które nie w każdym przypadku można przypisać opisanym powyżej sprzecznościom. Po gie, neoliberalizacja przebiegała z ewolucyjną dynamiką, ra wymuszała rozmaite adaptacje w zależności od miejsca czasu. Jakakolwiek próba wyodrębnienia z tego niestabilnego ulotnego continuum geograficzno-historycznego jakiegoś · jnego obrazu typowego państwa neoliberalnego wydaje się botą głupiego''. Sądzę jednak, że warto naszkicowa ć pewne ólne argumenty, umożliwiające mówienie o czymś takim państwo o cechach wyraźnie neoliberalnych. Istnieją w szczególności dwa obszary, w których dążenie restauracji władzy klasowej nagina teorię neoliberalną, pod pewnymi względami doprowadza wręcz do tego, że tyka zadaje kłam teorii. Pierwsza kwestia wynika z poby stworzenia kapitalistom „dobrego klimatu dla biznesu dź inwestycji''. Jakkolwiek pewne składniki owego klimatu, ·e jak polityczna stabilizacja czy pełne poszanowanie prai bezstronność w jego stosowaniu, mogłyby uchodzić za sowo neutralne'; inne jawnie faworyzują określone klasy łeczne. Ich tendencyjność przejawia się zwłaszcza w trakaniu siły roboczej oraz środowiska przyrodniczego jako arów jak każdy inny. W razie konfliktu między korzystklimatem dla biznesu a zbiorowymi prawami (i jakością ia) ludzi pracy bądź zdolnością środowiska do regeneracji, we państwo neoliberalne z reguły staje po stronie tego wszego. Druga sfera konfliktu pojawia się, ponieważ stwa neoliberalne z reguły przedkładają integralność emu finansowego i wypłacalność finansowych instytucji dobrobyt ludności czy jakość środowiska. we systematyczne przejawy stronniczości nie zawsze ła dostrzec w gąszczu rozmaitych, a nieraz wręcz szalenie iennych praktyk poszczególnych państw. Istotną rolę ywają w tym względy pragmatyczne i oportunistyczne.
99 98
Prezydent Bush gardłuj e za wolnymi rynkami i wolnym handlem, ale sam wprowadził cła na importowaną stal, kiedy trzeba było podnieść swoje szanse wyborcze w stanie Ohio (manewr ten okazał się skuteczny). Na import nakłada się arbitralne kontyngenty, kiedy trzeba złagodzić oznaki niezadowolenia w kraju. Europejczycy osłaniają własne rolnictwo, choć równocześnie, ze względów społecznych, politycznych, czy choćby estetycznych domagają się wolnego handlu w każdej innej dziedzinie. Specjalne interwencje państwowe . faworyzują określone kręgi biznesu {przykład: kontrakty na dostawy uzbrojenia), a państwa arbitralnie udzielają kredytów innym państwom, aby uzyskać polityczny dostęp i wpływy w geopolitycznie czułych regionach (takich jak Bliski Wschód). Z tych wszystkich powodów, trudno by było znaleźć choćby jedno, najbardziej fundamentalistycznie neoliberalne państwo, które by cały czas wiernie trzymało się neoliberalnej ortodoksji. W pewnych przypadkach rozbieżność między teorią a praktyką mamy prawo tłumaczyć tarciami w okresie przejściowym, będącymi odbiciem różnych form państwa istniejących przed zwrotem ku neoliberalizmowi. Przykładowo, w Europie środkowej i wschodniej po upadku komunizmu panowały bardzo szczególne warunki. Tempo, w jakim następowała prywatyzacja podczas zafundowanej tym krajom w latach 90. „terapii szokowej" wywołało ogromny stres, ze skutkami odczuwalnymi po dziś dzień. Państwa dawniej socjaldemokratyczne (takie jak kraje skandynawskie czy Wielka Brytania w okresie tuż po Il wojnie światowej) od dawna wy· łączały z domeny r ynku kluczowe sektory gospodarki, takie jak opieka zdrowotna, edukacja, a nawet mieszkalnictwo, wy· chodząc z założenia, że zaspokajanie podstawowych potrzeb człowieka nie powinno być uzależnione od sił rynkowych i ograniczone zdolnością płacenia. Podczas gdy Margaret Thatcher zdołała to wszystko zmienić, Szwedzi stawiali opó~ znacznie dłużej, nawet w o bliczu silnych zakusów klasy kap•·
100
cali~tów, ~siłujących ':prowadzić kraj na drogę neoliberalną. ~ze pa~stwa ~ozwo1ow~ (takie jak Singapur i kilka innych JÓW. az1atyck1ch) - choc ze zgoła odmiennych powodów _ omuJą akumulację kapitału i wzrost gospodarczy w oparciu se~to~ public.zny i państwowe planowanie, w ścisłym poro. 1emu z kra1owym i ~orporacyjnym (często zagranicznym WJelo.nar~do""'.Ym) kapitałem. 95 Państwa rozwojowe z reguły ~1ązuJą du_zą wagę do infrastruktury, zarówno materialnej, 1społecznej . Oznacza to politykę o wiele bardziej egalitarwzględem, na przykład, dostępu do możliwości kształcenia opieki zdrowotnej. Uważa się także , że inwestycje państwa edukację to nieodzowny warunek konkurencyjności handlu światowym. Państwa rozwojowe postępują zgodnie zasadami neoliberalizacji o tyle, że ułatwiają konkurencję ędzy firmami, między korporacjami i między jednostkami orial~ymi, a~ceptują reguły wolnego handlu i polegają ~twarciu r_yn~ow eksportowych. Prowadzą jednak aktywmterwenqomzm w budowaniu infrastruktury tworzącej bre warunki dla biznesu. Neoliberalizacja otwiera zatem d .~ańs~ami rozwojowymi szanse wzmocnienia swojej YCJI w międzynarodowej konkurencji poprzez wypraco.anie _nowych zasad interwencji państwowej (takich jak 1era01e prac badawczo-rozwojowych). Równocześnie ak neoliberalizacja stwarza warunki do kształtowania się temu klasowego i w miarę umacniania się władzy klasowej sta (np. współcześnie w Korei Południowej) dążność tej Y do uwolnienia się spod kurateli władzy państwowej reorientacji samej władzy państwowej zgodnie z linią liberalizmu.
miarę jak reguły światowego handlu są w coraz większym pniu definiowane przez nową sytuację instytucjonalną Warunkiem członkostwa w MFW i WTO jest dziś otwarcie P. ~vans, Embedded Autonomy: States and Industrial Transformation (Princeton University Press, Princeton 1995); R. Wade, Governing the Market (Princeton University Press, Princeton 1992); M. Woo-Cummings (red.), The Developmental State (Cornell University Press, Ithaca 1999).
101
rynków kapitałowych - państwa rozwojowe w cor~z więk szym stopniu wikłają się w model neoliberalny. Np. iednyrn z najważniejszych następstw azjatyckiego kryzysu lat 1997-98 było głębsze wdrożenie państw rozwojowych w standardowe praktyki neoliberalne. Jak się zaś przekonaliś~y na .przykła dzie Wielkiej Brytanii, trudno jest utrzymywac neoliberalną pozę na zewnątrz (np. w celu ułatw~eni~ ~peracji kapitału finansowego) , a nie godzić się przynaimmeJ na szczyptę neoliberalizacji w kraju (z takim właśnie napięciem zmaga się od pewnego czasu Korea Południowa). Państwa rozwojowe jednak nie są bynajmniej przekon~n_e, _że ścieżka _neoliberalna jest tą najwłaściwszą, tym bardzie),, ze w trakcie _kryzysu_finansowego lat 1997-98 właśnie te panstwa, któ.re me u~ol~1ły swoich rynków kapitałowych Qak Tajwan i Chiny), uc1erp1ały znacznie mniej niż inne.96 Chyba najtrudniejsze do pogodzenia z n~oliberal~ą _or~o doksją są współczesne praktyki postępowania w odmes1emu do kapitału finansowego i instytucji finansowych . Typowe państwo neoliberalne ułatwia poprzez deregulację rozprzestrzenianie się wpływów instytucji finansowych, ale w tym samym czasie nader często gwarantuje nienaruszalność i wypłacalność tychże instytucji, bez względu na koszty: To przywiązanie wynika częściowo z (uzasadnionego, we?lu~ niektórych wersji teorii neoliberalnej) opiera~ia _p ol'.t_Yk• państwa na monetaryzmie - oczkiem w głowie te) polityki ie.st silny i zdrowy pieniądz. To jednak, paradoksalnie, oznacza, ze państwo neoliberalne nie może tolerować żadnej niewypła· calności na wielką skalę, nawet jeśli jest ona spowodowan~ złymi decyzjami danej instytucji finansowej. Państwo ~usi wówczas wkroczyć i zastąpić „złe" pieniądze własnymi, rzekomo „dobrymi" - co tłumaczy presję na banki central~e, aby niezmiennie podtrzymywały wiarę w dobrą kondyqę państwowego pieniądza. Często posługiwano się siłą państwa, . . .ona I roun cdat1on . oif East Asit1ll 96 ). Henderson, Uneven Crises: lnst1tut1 Turmoil, „Economy and Society~ 28/ 3 (1999), 327-368.
102
,abY wy~?być_poszczególne firmy z tarapatów czy wręcz nie dopuście do ich bankructwa, jak to miało miejsce w czasie )crachu kas ?szczędnościowo-pożyczkowych w USA w latach 1987-88, ktory kosztował amerykańskich podatników · k · • u· d Ja Się ~CUJe, 150 m iar ów dolarów, czy też upadku funduszu hedgingowego Lon~ Term Capital Management w latach 1997-98 za który podatnicy zapłacili 3, 5 miliarda. ' N~ arenie międzynarodowej w 1982 r. czołówka państw eoli~eralnych nadała MFW i Bankowi światowemu nieaniczone pełnomocnictwa do negocjowania ulg w spłacie ~gów, co w prak~ce ochrania główne instytucje finansowe 1ata przed grozbą .nie~płacalności. Międzynarodowy dusz · ry_ . . Walutowy , , w .1stoCie amortyzuJ·e, J.ak tylko moze, o 1 mepe~nosc związane z międzynarodowymi rynkami a~sowyrru. Praktykę tę trudno usprawiedliwić w świetle oh~eral~ej teori_i, kt~rej zasady głoszą, że inwestorzy pom sami o~pow1~dac za swoje błędy. Dlatego co bardziej dament~1sty~zm wyznawcy neoliberalizmu opowiadają za rozwiązaniem MFW. Opcja ta była brana serio pod agę w początkach prezydentury Reagana, a Republikanie Kon~re~ie wnieśli ją pod obrady ponownie w roku 1998 . owe zyc1e tchnął w tę instytucję James Baker, sekretarz rbu w rządzie Reagana, w 1982 r„ w obliczu potencjalo bankrucn:a ~eksyku oraz groźby dotkliwych strat wnych nowo1or~k1ch barików inwestycyjnych, w których eksy~ był zadłuzony. Za pośrednictwem MFW, Baker zuc1ł Meksykowi program strukturalnego dostosowania uchronił nowojorskich bankierów przed niewypłacalno . Prototypem owej praktyki priorytetowego traktowania zeb banków i instytucji finansowych kosztem obniżania dardu ~y·ci·a mie~zkańców kraju-dłużnika było zastosoe wczesmeJ rozwiązanie nowojorskiego kryzysu zadłuże wego. W kontekście międzynarodowym oznaczało to za~ani~ wartości dodatkowej ubogim populacjom Trzeciego ata, zeby spłacić międzynarodowych bankierów. „Dziwny I
103
jest świat - zdumiewa się Stiglitz - w którym biedne kraje koniec końców subsydiują najbogatszych:' Nawet Chile od 1975 r. wzorcowy przykład „czystych" praktyk neoliberalnych - odczuło to boleśnie w latach 1982-83, wskutek czego w ciągu zaledwie jednego roku produkt krajowy brutto spadł o prawie 14% , a bezrobocie sięgnęło blisko 20%. Narzucający się wniosek, że neoliberalizacja w „czystej" postaci nie zdaje egzaminu, nie został jednak odnotowany przez teoretyków, choć pragmatyczne adaptacje, jakie zaczęto wówczas wprowadzać w Chile (a po roku 1983 także w Wielkiej Brytanii) utorowały drogę do kompromisów, które powiększyły rozziew między teorią a praktyką. 97 Ściąganie haraczu za pośrednictwem mechanizmów finansowych to działanie stosowane przez imperia z dawien dawna. Okazało się ono bardzo pomocne przy restauracji władzy klasowej, zwłaszcza w głównych centrach finansowych świata, i nie zawsze potrzebne były do tego kryzysowe warunki dostosowań strukturalnych. Przykładowo, kiedy przedsiębiorcy z krajów rozwijających się chcą pożyczyć pieniądze za granicą, wymaga się, aby ich własne państwo miało wystarczające rezerwy dewizowe na zabezpieczenie tej pożyczki. Oznacza to konieczność zainwestowania przez to państwo w, powiedzmy, obligacje amerykańskiego Ministerstwa Skarbu. Różnica między oprocentowaniem pożyczki (np. 12%) a oprocentowaniem pieniędzy zdeponowanych w Waszyngtonie jako zabezpieczenie w amerykań skich bonach skarbowych (np. 4%) daje pokaźny strumień finansowy netto przepływający do centrum imperialnego kosztem danego kraju rozwijającego się. Przedstawiona tendencja państw centrum takich jak Stany Zjednoczone do osłaniania interesów kół finansowych , a nieingerowania, kiedy te wysysają wartość dodatkową z inuych krajów, sprzyja konsolidacji władzy klasy wyższej w obrębie
owrch państw wokół procesów finansjeryzacji, a równosama jest jej wyrazem. Jednak zwyczaj ingerowania VI rynek i ratowania instytucji finansowych, kiedy te popadną VI wapaty, jest nie do pogodzenia z neoliberalną teorią. Kara za bezmyślne inwestycje powinna spadać w postaci strat 118 kredytodawcę, tymczasem państwo czyni go w zasadzie oc1pornym na straty. Zamiast tego muszą płacić kredytobiorcy, beZ względu na koszt społeczny. Teoria neoliberalna powinna ostrzegać: „Pożyczkodawco, miej się na baczności!'; praktyka jednak mówi: „Strzeż się, pożyczkobiorco!" Możliwości wyciskania wartości dodatkowej z gospodarek krajów rozwijających się są, mimo wszystko, ograniczone. Zaciskanie pasa wpędza je w wieczną stagnację gospodarczą, kt.óra sprawia, że perspektywa spłaty ich długów odsuwa się woclległą przyszłość. w takiej sytuacji atrakcyjną opcją może 11twydawać kontrolowane spisanie części kredytów na straty. '&ki sens miał Plan Brady'ego, przeprowadzony w roku 1989.9s cje finansowe zgodziły się spisać na straty 35 swoich płaconych dotąd należności w zamian za zdyskontowaobligacje (poręczone przez MFW i Ministerstwo Skarbu ), gwarantujące spłatę pozostałej części (innymi słowy, cielom zagwarantowano spłatę należności w stosunku centów do dolara). Do roku 1994 jakieś osiemnaście krajów tym Meksyk, Brazylia, Argentyna, Wenezuela i Urugwaj) ły na umowy, w których darowano im około 60 miliardługów. Za układami tymi stała, oczywiście, nadzieja, że ukcja zadłużenia sprawi, że gospodarka odżyje, co umoż terminową spłatę jego pozostałej części. Niestety, MFW ilnował równocześnie tego, żeby wszystkie kraje, które tają z tej odrobiny łaski (wielu uważało, że rozmiar rei był minimalny w stosunku do tego, na co banki mogły Pozwolić) musiały przy tym połknąć pigułkę z trucizną i>Oltaci neoliberalnych reform instytucjonalnych. Kryzys
97 Stiglitz, Szalone lata dziewięćdziesiQte, s. 208; P. Hall, Governi11g the Economy; Fourcade-Gourinchas i Babb, The Rebirth of the Liberał Creed .
~llquez, The Brady Plan and Market-Based Solutions to Debt Crises,
104
cześnie
Cato Journal~ i6/2 (online).
105
peso w Meksyku z 1995 r„ brazylijski kryzys roku 1998 oraz zupełne załamanie gospodarki argentyńskiej w roku 2001 były tego przewidywalnymi efektami. . .. I tak dochodzimy do problematyczne) kwestu stosunku neoliberalnego państwa do rynków pracy. W wymiarze wewnętrznym państwo neoliberalne jest z konieczności wrogo nastawione do wszelkich form społecznej solidarności, które by ograniczały akumulację kapitału. Należało więc zdyscyplinować, o ile nie zniszczyć, niezależne związki zawodowe bądź inne ruchy społeczne (takie jak municypalny socjalizm w stylu Rady Wielkiego Londynu), które doszły do sporego znaczenia w warunkach liberalizmu społecznie zakorzenionego - a to w imię świętej wolności jednostki, tj. pojedynczego pracownika. Gdy mowa jest o rynkach pracy, ulubionym sloganem staje się „elastyczność''. Trudno zaprzeczyć, że zwiększona elastyczność nie zawsze jest czymś złym, zwłaszcza w obliczu wysoce restrykcyjnych i sklerotycznych praktyk związkowych. Dlatego także niektórzy reformiści o lewicowych zapatrywaniach zdecydowanie wypowiadają 99 się za „elastyczną specjalizacją" jako drogą postępu. O ile jednak poszczególni pracownicy mogą na niej niewątpliwie skorzystać, powstająca w efekcie asymetria informacji i sity przebicia w połączeniu z niemożnością łatwego i swobodnego przemieszczania się siły roboczej (zwłaszcza poprze~ granice państwowe) stawia ludzi pracy w niekorzystne) sytuacji. Elastyczna specjalizacja bywa wykorzystywa~~ przez kapitał jako poręczny sposób na uzyskanie bardz1_eJ elastycznych środków akumulacji. Te dwa podobne wyraz.enia - elastyczna specjalizacja i elastyczna akumulacja - maią zgoła odmienne konotacje. 100 Sumarycznym _skutkie~ je~t ogólny spadek płac, wzmożony brak pewności zatrudm~nia, oraz w wielu przypadkach utrata świadczeń socjalnych 1 za99 M. Piore, C. Sabie, The Second Industrial Divide: Possibilities Jor Prosperity (Basic Books, Nowy Jork i986). 100
Zob. Harvey, Condition of Postmodernity.
106
f)ezpieczeń miejsca pracy. Trendy takie łatwo dostrzec we wszystkich krajach, które obrały neoliberalną drogę. Kiedy się wjdzi brutalną ofensywę przeciwko wszelkim formom samoorganizacji świata pracy i przeciwko prawom pracowniczym, a także upodobanie do korzystania z olbrzymich, przeważnie piezorganizowanych rezerw siły roboczej w krajach takich jak ChinY• Indonezja, Indie, Meksyk i Bangladesz, można odnieść wrażenie, że panowanie nad siłą roboczą i utrzymywanie wysaldej stopy wyzysku stanowią samo sedno neoliberalizacji w każdym przypadku. Owa restauracja lub formowanie wła dzy klasowej odbywa się, jak zawsze, kosztem świata pracy. Właśnie w tym kontekście polegającym na ograniczeniu jrodków dostępnych jednostce za pośrednictwem rynku pracy determinacja neoliberałów, aby wszelką odpowiedzialność za dobro jednostki przerzucić z powrotem na nią samą, przy.nosi podwójnie destruktywne efekty. W miarę jak państwo wycofuje się ze swojej funkcji opiekuńczej i ogranicza swą to1ę w dziedzinach o tak podstawowym znaczeniu jak opieka wotna, publiczna edukacja i świadczenia socjalne, coraz ze grupy społeczne narażone są na zubożenie. 10 1 Socjalna tka bezpieczeństwa zostaje zredukowana do zupełnego · urn, ustępując systemowi, który kładzie nacisk na od.edzialność osobistą. Niepowodzenia poszczególnych b kładzie się z reguły na karb osobistych niedostatków, der często winą obarcza się ofiarę. Za tymi zasadniczymi zmianami w polityce społecznej 'ą się doniosłe zmiany strukturalne w metodzie rządzenia . awagi na właściwą neoliberalizmowi nieufność do demokratrzeba było znaleźć jakiś sposób na sprzęgnięcie państwo o systemu podejmowania decyzji z dynamiką akumulacji itału oraz restaurowanymi albo - jak w przypadku Chin los!i - formującymi się właśnie sieciami władzy klasowej. liberalizacja pociąga za sobą, na przykład, coraz częstsze
V. Navarro (red.), The Political Economy of Social Inequalities: Consequences for Health and the Quality of Life (Baywood, Amityville aoo2).
107
stosowanie wspólnych przedsięwzięć sektora publicznego i prywatnego (public-private partnerships). Nawiasem mówiąc, był to jeden z pomysłów usilnie forsowanych przez Margaret Thatcher w ramach promocji rozwoju gospodarczego przez ustanawianie „instytucji quasi-rządowych'; takich jak korporacje rozwoju miejskiego. Firmy prywatne i korporacje nie tylko ściśle współdziałały z podmiotami państwowymi, ale wręcz odgrywały znaczącą rolę w formułowaniu ustaw, wytyczaniu kierunków polityki publicznej i ustanawianiu ram prawnych (przeważnie korzystnych dla nich samych). Wyłaniają się wzorce negocjacji, które dają siłom reprezentującym interesy biznesu, a czasami również siłom nacisku pewnych grup zawodowych udział w rządze niu w drodze osobistych, nieraz prowadzonych w tajemnicy konsultacji. Najbardziej rażącym tego przykładem było uporczywe odmawianie przez wiceprezydenta Cheneya ujawnienia nazwisk członków grupy konsultacyjnej, która w 2002 r. sformułowała politykę energetyczną administracji Busha; niemal na pewno znajdował się wśród nich Kenneth Lay, szef Enronu - spółki oskarżanej o wzbogacenie się przez świado me wywołanie kryzysu energetycznego w Kalifornii; firma upadła w atmosferze głośnego skandalu związanego z manipulacjami rachunkowością. W warunkach neoliberalizmu nastąpiło zatem wyraźne przesunięcie od government (wła dzy państwowej funkcjonującej samodzielnie) do governance (szerszej konfiguracji obejmującej zarówno samo państwo, 0 jak i wiodące elementy społeczeństwa obywatelskiego).' ' Pod tym względem zarysowuje się ogólna zbieżność między praktykami państwa neoliberalnego i rozwijającego się. . Państwo z reguły tworzy prawo i przepisy, które faworyzu!ą korporacje, a w pewnych przypadkach - szczególne branze, i o2 P. McCarney, R. Stren, Governa11ce 011 the Grou11d: lnnovatio11s mtd Discontinuities i11 the Cities ofthe Deve/oping World (Woodrow \'(filson Cente r Press, Princeton 2003); A. Dixit, Lawlessness and Economics: Altemative Modes ofGoverna11ce (Princeton University Press, Princeton
takie jak energetyka, farmacja, agrobiznes itp. W licznych przypadkach partnerstwa publiczno-prywatnego, szczególnie na szczeblu komunalnym, państwo bierze na siebie znaczną część ryzyka, podczas gdy sektor prywatny zgarnia większość zysków. Oprócz tego, państwo neoliberalne w razie konieczności posługuje się przymusem legislacyj nym i taktyką policyjną (np. wprowadzając zakaz pikietowania), żeby rozproszyć lub stłumić zbiorowe formy sprzeciwu wobec dyktatu korporacji. Mnożą się formy nadzoru i pacyfikacji: w Stanach Zjednoczonych kluczową strategią radzenia sobie z problemami rodzącymi się w środowiskach wyrzuconych na bruk pracowników i marginalizowanych grup ludności stało się zamykanie ludzi w więzieniach. Żeby chronić interesy korporacji, a w razie potrzeby stłumić opór, zwiększa się uprawnienia represyjnego ramienia państwa . Żadna z tych praktyk nie wydaje się zgodna z neoliberalną teorią. Obawa neoliberałów przed tym, że grupy partykularnych interesów bfdą wypaczać i podkopywać funkcjonowanie państwa, nie spełnia się nigdzie w większym stopniu niż w Waszyngtonie, pie armie korporacyjnych lobbystów (z których wielu korzysta z „obrotowych drzwi" między stanowiskami pań owymi a dalece bardziej lukratywnymi posadami w korracjach) faktycznie dyktuje ustawy pokrywające się z ich kularnymi interesami. Jakkolwiek niektóre państwa · jeszcze respektują tradycyjną niezależność służby cyej, neoliberalizacja zawsze grozi podważeniem tej zasady. ica między władzą państwową a władzą korporacji staje coraz bardziej płynna. To, co jeszcze pozostało z demokraprzedstawicielskiej, ustępuje przed przemożną siłą pienią ' o ile nie zostało już całkowicie przez nią skorumpowane majestacie prawa. Ponieważ możliwość korzystania z drogi sądowej jest nonie jednakowo dostępna dla wszystkich, lecz w praktyce łychanie kosztowna (czy to w przypadku obywatela, skaro niesumienną instytucję, czy też kraju, oskarżającego
2004).
108
109
USA o naruszanie reguł Światowej Organizacji Handlu koszt takiej procedury może sięgać miliona dolarów, która to suma równa się rocznemu budżetowi niektórych ubogich krajów}, efekty działalności sądownictwa często przechylaj ą się na korzyść tych, którzy dysponują siłą pieniądza. Klasowa stronniczość jest, w każdym razie, powszechną tendencją w orzecznictwie sądowym, jeśli nie oczywistą jego cechą. ' 01 Nie powinno więc dziwić, że podstawowymi środkami kolektywnego działania stają się w neoliberalizmie niewybieralne (i w wielu wypadkach sterowane przez elity) grupy nacisku reprezentujące rozmaite interesy. W pewnych przypadkach - ochrony konsumentów, praw obywatelskich czy praw osób niepełnosprawnych - tą drogą udało się wywalczyć konkretne zdobycze. Organizacje pozarządowe i oddolne (NGO - non-governmental organizations i GRO - grassroots organizations) znacznie się rozrosły i rozprzestrzeniły w warunkach neoliberalizmu, dając podstawy do mniemania, że motorem opozycyjnej polityki i kuźnią społecznych przemian jest opozycja mobilizowana poza aparatem państwowym, w obrębie jakiegoś odrębnego bytu zwanego „społeczeństwem obywatelskim''. 10 4 Okres, w którym państwo neoliberalne doszło do hegemonii był również czasem, w którym poj ęcie społeczeństwa obywatelskiego - często obsadzanego w roli siły opozycyjnej w stosunku do władzy państwowej - stało się osią polityki opozycyjnej. Gramsciego wizja państwa jako jedności życia politycznego i obywatelskiego ustępuje wyobrażeniu społeczeństwa obywatelskiego jako ośrodka opozycji, jeśli nie wręcz alternatywy wobec państwa. Jak widać, neoliberalizm nie odbiera znaczenia państwu ani jego określonym instytucjom (takim jak sądownictwo 103
R. Milibrand, The State in Capitalist Society (Basic Books, Nowy )ork 1969).
io4 N. Rosenblum, R. Post (red .), Civil Society and Government (Princeton University Press, Princeton 2001); S. Chambers, W. Kymlicka (red.), Alternative Conceptions of Civil Society (Princeton University Press, Princeton 2001).
110
i palicja}, wbrew temu, co twierdziła część komentatorów, zarówno z prawicy, jak i z lewicy. ' 05 Nastąpiła natomiast radyplna rekonfiguracja instytucji i praktyk państwa (zwłaszcza VI odniesieniu do proporcji między przymusem a przyzwoleniem, między siłami kapitału a ruchami społecznymi, oraz !Piędzy władzą wykonawczą i sądowniczą z jednej strony, 1 siłami demokracji przedstawicielskiej z drugiej}. Nie wszystko jednak w państwie neoliberalnym działa Jak w zegarku, i właśnie dlatego wydaje się ono być tworem palitycznym o charakterze przejściowym, a co najmniej niestabilnym. Sedno problemu stanowi narastający rozdźwięk Jlliędzy deklarowanymi publicznie celami neoliberalizmu - dobrobytem dla wszystkich - a jego faktycznymi konsekwencjami - restauracją władzy klasowej. W tle jednak kryje się cały szereg bardziej specyficznych sprzeczności, na które warto zwrócić uwagę: 1. Z jednej strony od państwa neoliberalnego oczekuje się „oddania kierownicy" i umożliwienia funkcjonowania siłom rynkowym, z drugiej jednak ma ono aktywnie kreować sprzyjający klimat dla biznesu i działać jako podmiot konkurencji w polityce globalnej. W tej ostatniej roli musi ono działać jak zbiorowa korporacja, to zaś rodzi problem: jak zapewnić sobie lojalność obywateli. Na~zucającą się odpowiedzią jest propagowanie nacjonalizmu, ale ten z kolei jest ideą z gruntu antagonistyczną wobec projektu neoliberalnego. Z takim dylematem borykała się Margaret Thatcher, gdyż jedynie rozgrywając kartę nacjonalizmu w czasie wojny o Falklandy-Malwiny oraz, co jeszcze istotniejsze, w kampanii przeciwko gospodarczej integracji z Europą mogła ona zapewnić sobie dru~ą kadencję u władzy i wprowadzać dalsze reformy neoliberalne w kraju. Raz za razem, czy to w obrębie Unii Europejskiej, czy w Mercosur (gdzie nacjonalizmy: brazyk. Ohmae, The End ofthe Nation State: The Rise ofthe Regional Economies (Touchstone Press, Nowy Jork 1996).
111
2.
lijski i argentyński utrudniają integrację), w NAFTA, czy w ASEAN, nacjonalizm zmuszający państwo do skutecznego funkcjonowania w roli korpora~yjnego podmio~u konkurencji na rynku światowym staie na przeszkodzie swobodom rynkowym w ogólności. Autorytaryzm w narzucaniu ustroju rynkoweg~ ~iezby~ licuje z ideałami wolności jednostki. Im bardziej neoliberalizm skłania się ku temu pierwszemu, tym trudniej utrzymać jego legitymizację w świetle tych drµgich , i tym wyraźniej musi on ujawniać swe antydemokratyczne oblicze. Ta sprzeczność znajduje swoją anal?gię w rosnącej asymetrii stosunku sił między korporaqami a jednostkami takix_ni jak ty_cz~ ja. Sk~r~. zaś „:Vła~za korporacji okrada cię z osobiste) wolnosc1, to obietnica, 106 jaką niósł w sobie neoliberalizm, rozpływ~ ~ię w nicość: Odnosi się to tak samo do jednostek w m1eiscu pracy, Jak i w przestrzeni życiowej. Czym innym jest n~: piękne hasło o tym, że jakość mojej opieki zdrowotnej iest kwestią mojego osobistego ·wyboru i poczucia odpowiedzialności, a czym innym rzeczywistość, w której jedynym możliwym sposobem, w jaki mogę zaspokoić swoje potrzeby poprzez rynek jest płacenie wygórowany~h składek nieefektywnym, przerośniętym, wysoce zbiurokratyzowanym, ale jednocześnie wysoce rentowny~ towarzystwom ubezpieczeniowym. Coś jest chyba n_1e tak, kiedy owe towarzystwa mają nawet władzę definiowania nowych kategorii chorób, które będą odpowiadały wypuszczanym właśnie na rynek m~dyk~me.~t.om.' W takich warunkach utrzymanie leg1tym1zaq1 1 przy· zwolenia, jak zaobserwowaliśmy w rozdziale 2 , staje się jeszcze trudniejszym do zrównoważenia domkiem z kart, 01
i o6 Court, Corporateering. 107 D. Healy, Let Them Eat Prozac: The Unhealthy Relationship 8etwee11 the . ( · ·ty Press, Plrarmaceutical Jndustry and Depress1on New viork u mvers1 Nowy Jork 2004).
112
który może się łatwo rozsypać, gdy tylko coś zacznie się psuć.
3. Jeśli nawet utrzymanie stabilności systemu finansowego może być sprawą wielkiej wagi, to nieodpowiedzialny i megalomański indywidualizm poszczególnych podmiotów działających w jego ramach rodzi spekulacyjną chwiejność, skandale finansowe i chroniczną niestabilność. Sk~ndale na Wall Street i w firmach rachunkowych z ostatmch lat podkopały zaufanie klientów i postawiły instytucje nadzorcze przed poważnymi problemami, jak i kiedy należy interweniować, zarówno na szczeblu krajowym, jak i międzynarodowym. Międzynarodowy wolny handel wymaga ustanowienia i przestrzegania jakichś globalnych reguł gry, to zaś rodzi potrzebę globalnego nadzoru (np. ze strony WTO). Deregulacja systemu finansowego ułatwia zachowania, które wręcz wołają o ponowną regulację, jeśli nie chce się dopuścić do kryzysu. •o8 Podczas gdy głośno wychwala się cnoty wolnej konkurencji, rzeczywistością jest postępujące umacnianie oligopolistycznej, monopolistycznej i ponadnarodowej wł~~z~ w niewielkim gronie scentralizowanych korporaq1 wielonarodowych: konkurencja w świecie napojów bezalkoholowych ogranicza się do rywalizacji między Coca Colą a Pepsi; energetyka znajduje się w rękach zaledwie pięciu olbrzymich korporacji ponadnarodowych, a garstka magnatów medialnych sprawuje kontrolę nad większością strumienia docierających do nas wiadomości, które w takiej sytuacji stają się czystą propagandą. ~a poziomie społecznym pęd do swobód rynkowych I tendencja do utowarowienia wszystkiego, co się da, może nader łatwo zaprowadzić na manowce, rozbijając spójność społeczeństwa. Destrukcja przejawów społecznej :
Bello, N. Bullard, K. Malhotra (red.), Global Finance: New 711inking Regu/ating Speculative Markets (Zed Books, Londyn 2000).
113
solidarności, a nawet zanik, zgodnie z sugestią '?'~t~her, samej idei społeczeństwa jako takiego pozostawia ziejącą wyrwę w porządku społecznym. D~iwnie trudno ~ed~ jest zwalczać anomię i zapanowac n~,d zachowamam1 aspołecznymi, takimi jak przestępczosc, ~ornografia c~y praktyczne zmienianie ludzi w niewo~m~ów. R~~~kc!a pojęcia „wolności" do „wolności przeds1ęb1orczosc1 .da)~. zielone światło wszystkim „negatywnym wolnościom , które Polanyi postrzegał jako nierozer:valnie zw.iązane z wolnościami pozytywnymi. Nieuniknioną reakqą na te zjawiska jest odbudowa struktur społeczn~j solidarności, aczkolwiek w zupełnie innej konfiguraCJI - stąd odrodzenie zainteresowania religią i moralnością, nowymi formami zrzeszania się (wokół kwestii praw i obywatelstwa, na przykład) czy choćby odżywanie dawniej~zych form politycznych (faszyzmu, nacjonalizmu, lokalizm.u, itp.). Neoliberalizm w czystej postaci zawsze krył w so?1e groźbę wywołania własnego nemezis.- różny~h odmian autorytarnego populizmu i nacjonalizmu. Juz w i996 r. Schwab i Smadja, organizatorzy dorocznego zlotu w Davos nastawionego niegdyś wyłącznie na świętowanie, ostrzegali:
Gospodarcza globalizacja wkroczyła w nową fazę. Przybierająca na sile reakcja przeciwko jej skutkom, zwłaszcza w uprzemysłowionych krajach demokratycznych, grozi destrukcyjnym wpływem na aktywność gospodarczą i stabilizację społeczną w wielu krajach. W demokracjach tych zapanowały nastroje bezradności i niepoko-
ju, co po części tłumaczy pojawiani~ się noweg~ gatun~~ populistycznych polityków. To moze z łatwością prze dzić się w rewoltę. ' 09
oJ>POWIEDŹ NEOKONSERWATYWNA
51toro państwo neoliberalne jest z samej swej natury niestamożna by je zastąpić? W USA wiele wskazuje na to, że odpowiedź na to pytanie może mieć charakter 1f)'J'llźnie neokonserwatywny. Również snujący refleksje nad najnowszą historią Chin Wang sugeruje, że, teoretycznie,
bilne, to czym
wszystkie takie narracje dyskursywne jak „neoautorytaryzm'; „neokonserwatyzm'; „klasyczny liberalizm'; ekstremizm rynkowy, narodowa modernizacja [„.] mi ały taki czy inny, ścisły związek z samą istotą neoliberalizmu. Sukcesywne zastępowanie jednych z tych terminów coraz to innymi (i wręcz sprzeczności między nimi) ilustrują przekształcenia w strukturze władzy zarówno we współ czesnych Chinach, jak i w całym współczesnym świecie. 11 0 Przyszłość pokaże
czy wróży to bardziej powszechną
nfigurację struktur rządzenia w skali światowej. Warto zauważyć, jak neoliberalizacja w państwach autory-
ych takich jak Chiny i Singapur wydaje się wychodzić przeciw wzmagającemu się autorytaryzmowi państw 'beralnych, takich jak USA i Wielka Brytania. Przyjrzyjmy zatem, jak ewoluowała neokonserwatywna odpowiedź wrodzoną niestabilność państwa neoliberalnego w Stanach oczonych. obnie jak wcześniej neoliberałowie, neokonserwatyści cons) początkowo przez długi czas kultywowali swoje spene poglądy na ład społeczny na uniwersytetach (szczee wpływowy wśród nich był Leo Strauss z Uniwersytetu gowskiego) i w obficie dotowanych think-tankach, oraz owali je we wpływowych publikacjach (takich jak entary). ' 11 Amerykańscy neokonserwatyści przychylnie
~g, Ch~na's t:tew Order: Society, Politics and Eccnomy in Transition J. rd Unive.rsity Press, Cambridge, Massachusetts 2003), s. 44. io9 K. Schwab, C. Smadja, cyt. w: D. Harvey, Spaces of Hope (Edinburgh University Press, Edynburg 2000), s. 70.
114
r!:::;11· The R1se of the Vulcans: The History of Bush's Wa r Cabinet
8 Books, Nowy Jork 2004); S. Drury, Leo Strauss and the American
115
odnoszą się do władzy korporacji, prywatnej przedsiębior czości oraz restauracji władzy klasowej. Neokonserwatyzm zatem doskonale wpisuje się w neoliberalny plan rządzen ia przez elity, nieufności względem demokracji oraz utrzy-
mywania swobód rynkowych. Odchodzi jednak od zasad czystego neoliberalizmu i zmienia postać stosowanych w neoliberalizmie praktyk w dwóch zasadniczych wzglę dach: po pierwsze, podnosi troskę o porządek społeczny w odpowiedzi na bezład indywidualnych interesów, a po drugie, troszczy się o arogancko pojmowaną moralność jako niezbędne spoiwo państwowości w obliczu zewnętrznych i wewnętrznych zagrożeń. W swej trosce o porządek, neokonserwatyzm wydaje się niczym więcej jak zerwaniem woalu z autorytaryzmu, w który neoliberalizm zawsze lubił się przyodziewać. Jednak proponuje on również własne rozwiązania problemu jednej z podstawowych sprzeczności neoliberalizmu. Jeśli, jak twierdziła pierwotnie Thatcher, „nie istnieje nic takiego jak społeczeństwo, są tylko jednostki'; to chaos skłóconych jednostkowych interesów może łatwo kiedyś przeważyć nad porządkiem. Anarchia rynku, konkurencji i niepohamowanego indywidualizmu (indywidualne nadzieje, pragnienia, niepokoje i obawy; indywidualne wybory stylu życia oraz seksualnych zwyczajów i orientacji; indywidualne sposoby wyrażania siebie i odnoszenia się do innych) rodzi sytuację, nad którą coraz trudniej panować. Może nawet doprowadzić do rozpadu wszelkich więzi solidarności międzyludzkiej i doprowadzić na skraj społecznej anarchii i nihilizmu. Wobec takich zagrożeń pewna miara przymusu wydaje się konieczna dla przywrócenia ładu. Dlatego neokonserwatyści kładą nacisk na militaryzację, widząc w niej antidotu.n: na chaos interesów jednostkowych. Są więc o wiele bardzie) skłonni podkreślać realne bądź wyimaginowane, krajo';~ bądź zagraniczne zagrożenia dla bezpieczeństwa i stabilnosci Right (Palgrave Mac millan, Nowy )ork i999).
116
narodu. W USA znajduje to wyraz w, jak to ujął Hofstader, „paranoicznym stylu uprawiania polityki przez Amerykanów'; Jctóry przedstawia naród jako oblężoną twierdzę, nieustannie atakowaną przez wrogów wewnętrznych i zewnętrznych.... fen styl uprawiania polityki ma w Stanach Zjednoczonych długą historię. Neokonserwatyzm nie jest czymś nowym, i już od czasó~ Il w~!ny światowej znajdował oparcie w potężnym kompleksie mil1tarno- przemysłowym, który jest siłą rzeczy zainteresowany trwałą militaryzacją. Tymczasem koniec _.___ ej wojny" nasunął pytanie, skąd też obecnie może się brać owo zagrożenie dla bezpieczeństwa USA. Wśród zewnętrznych kandydatów do tej roli na czoło wysunęły się radykalny J11am polityczny oraz Chiny, na arenie wewnętrznej zaś trzeba było wzmóc środki nadzoru i represji wobec krajowych ruchów ~~sydenckich (takich jak wyznawcy Gałęzi Dawidowej, ..,.ie~ zywcem w Waco; ruchy paramilitarne, które stanowiły c1~ ~la zamachu bombowego w Oklahomie; rozruchy pobiciu Rodneya Kinga przez policję w Los Angeles; czy zcie zamieszki, które wybuchły w Seattle w 1999 r.}. ·em .realne zagrożenie, które pojawiło się ze strony radyego 1~lamu w latach 90. i którego kulminację stanowiły . zema z 11 września, wysunęło się w końcu na pierwszy Jako główny powód ogłoszenia permanentnej „wojny ~orem" ~ uz.n ania militaryzacji zarówno wewnątrz kraju I za gramcą Jako warunku zapewnienia narodowi bezpietwa. O ile zagrożenie, które wyszło na jaw na skutek h zamachów na World Trade Center, rzecz jasna, doo się jakiejś policyjnej bądź militarnej reakcji, dojście W~adzy neokonserwatystów dało gwarancję, że reakcją tą le szeroko zakrojona i, w opinii wielu, przekraczająca e n:iożli':ości kraju militaryzacja polityki wewnętrznej ruczneJ. " 3
~fstadte~, The Paranoid Style in Am erican Po/itics and Other Essays ard Un1vers1ty Press, Cambridge, wyd. z r. i996). Harvey, The New lmperia/ism, roz. 4.
117
Neokonserwatyzm od dawna wisiał w powietrzu jako reakcja na moralne rozprzężenie, jakiemu zazwyczaj sprzyja szerzenie indywidualizmu. Stara się zatem odbudować poczucie moralnego ładu, na nowo ustanowić jakieś wartości wyższego rzędu, które staną się stabilnym kręgosłupem społeczeństwa, jako bytu politycznego. Możliwość taka w pewnym sensie była już dostrzegalna w samej strukturze teorii neoliberalnych, które „kwestionując polityczny fundament interwencjonistycznych modeli zarządzania gospodarką [.„) na nowo wprowadziły do gospodarki - aczkolwiek w swoisty sposób - zagadnienia moralności, sprawiedliwości i wła dzy''. 114 Co właściwie robią neokonserwatyści? Otóż właśnie zmieniają ów „swoisty sposób'; w który takie kwestie pojawiają się w dyskusji. Starają się oni przeciwdziałać tendencji rozpadowej, wynikającej z chaosu indywidualnych interesów, do jakiego zwykle prowadzi neoliberalizm. W żaden sposób natomiast nie odchodzą od neoliberalnego dążenia do zbudowania lub restauracji władzy klasy dominującej. Dążą raczej do uprawomocnienia owej władzy, jak również do ustanowienia kontroli nad społeczeństwem poprzez stworzenie klimatu konsensu wokół pewnego spójnego systemu wartości moralnych. Natychmiast nasuwa się pytanie, jakie to wartości moralne należy przyjąć za nadrzędne. Z powodzeniem, na przykład, mogłyby się one odwoływać do liberalnego systemu praw człowieka, jako że przecież celem działalności na ich rzecz są, jak twierdzi Mary Kaldor, „nie tylko doraźne interwencje w obronie praw człowieka, lecz i stworzenie moralnej wspólnoty wartości''. 115 W Stanach Zjednoczonych doktryny „ekscepcjonalizmu" 116 i długa his~o ria ruchu na rzecz praw obywatelskich z pewnością zrodziły nurty moralne związane z zagadnieniami takimi jak prawa 114 Chang, Globalisation, s. 31 . 11 5 M. Kaldor, New and Old Wars: Organized Violence in a Global Era
(Polity, Cambridge 1999), s. 130. wyjątkowości Stanów Zjednoczonych na tle innych narodów rozwiniętyc h. {przyp. tł. )
obywatelskie, głód na świecie, czy działalność filantropijna, a także wyzwoliły zapał misjonarski. Jednak wartości moralne, które obecnie znalazły się w centrUffi zainteresowania neokonserwatystów najlepiej można zrozumieć widząc w nich efekt konkretnego, zbudowanego wlatach 70. przymierza, które połączyło z jednej strony elitę klasową~ ~iły biznesu dążące do restauracji władzy klasowej, a z drugiej - podstawowy elektorat, rekrutujący się z „moralnej ~iększości" zniechęconej białej klasy robotniczej. Wartości moralne skoncentrowane wokół kulturowego nacjonalizmu, poczucia wyższości moralnej, religii chrześcijańskiej (w szczególnej, ewangelikalnej odmianie), wartościach rodzinnych oraz kwestii „prawa do życia'; oraz niechęci do nowych ruchów społecznych takich jak feminizm, prawa gejów, tktja afirmatywna czy ochrona środowiska. O ile za czasów Reagana był to głównie sojusz taktyczny, bałagan w kraju za .rqdów Clintona przyczynił się do tego, że dyskurs wartości ralnych wysunął się na czoło programu Republikanów młodszego Busha. Stanowi on obecnie rdzeń moralnego pogramu ruchu neokonserwatywnego. 11 1 Błędem jednak byłoby postrzeganie tego zwrotu ku neokonatyzmowi jako zjawiska wyjątkowego, czy wynikającego !cznie ze specyfiki Stanów Zjednoczonych, nawet jeśli .e~a on tam pewne elementy, które nie występują nigdzie zlej. W USA owo forsowanie wartości moralnych opiera się dużym stopniu na odwoływaniu się do ideałów narodu, relihistorii, tradycji kulturowej i tym podobnych, czyli takich, nie tylko w USA znajdują podatny grunt. To ponownie uje na jeden z bardziej niepokojących aspektów neoralizacji: osobliwą relację między państwem a narodem. U~eralna teoria w zasadzie nie odnosi się do narodu przye, nawet, jeśli wspiera ideę silnego państwa. Warunkiem itu neoliberalizmu było przecięcie pępowiny łączącej o z narodem w epoce liberalizmu społecznie zakorze-
116 Czyli
ll8
119
nionego. W szczególny sposób dotyczy to państw, które, jak Meksyk czy Francja, przybrały postać korporacjonistyczną . Meksykańska Partido Revolucionario Institucional (Partia Rewolucyjno-Instytucjonalna) utrzymywało władzę przez długie lata posługując się ideą jedności państwa i narodu, która jednak z biegiem czasu, w następstwie neoliberalnych reform lat 90. coraz bardziej się rozsypywała, do tego stopnia, że duża część narodu zwróciła się przeciwko państwu. Nacjonalizm, oczywiście, był od dawna stałym elementem globalnej gospodarki i byłoby dziwne, gdyby w efekcie neoliberalnych reform przepadł bez śladu; w rzeczywistości wręcz odżył w pewnym stopniu na nowo - w opozycji do tego, co niosła ze sobą neoliberalizacja. Dowodzi tego obserwowany w Europie wzrost znaczenia prawicowych, faszystowskich partii wyrażających silne uczucia wrogości wobec imigrantów. Jeszcze bardziej zatrważający był wybuch nastrojów etnicznego nacjonalizmu w Indonezji w następ stwie jej gospodarczej zapaści. Doszło wtedy do brutalnych ataków na mniejszość chińską. Mimo to, jak już zostało pokazane, nacjonalizm takiego czy innego rodzaju jest państwu neoliberalnemu potrzebny do przetrwania. Zmuszone operować jako podmiot konkurencji na światowym rynku, starając się tworzyć możliwie najbardziej korzystny klimat inwestycyjny, w swoim dążeniu do sukcesu wykorzystuje ono nacjonalizm. Konkurencja wyłania efemerycznych zwycięzców i przegranych w globalnych zmaganiach o pozycję, i już samo to może być źródłem narodowej dumy albo powodem do narodowego rachunku sumienia. Oznaką tego jest nacjonalizm rozniecany przy okazji międzynarodowych zawodów sportowych. W Chinach jawnie podgrzewa się nacjonalistyczne se~ tymenty, aby zmobilizować naród do wytężonych stara~ o zapewnienie państwu mocnej (o ile nie hegemoniczne!) pozycji w światowej gospodarce (podobną determinaC)ę ujawnia intensywność programu przygotowań sportowców
120
chińskich do olimpiady w Pekinie). Równie żywy jest sentyinent nacjonalistyczny w Korei Południowej i Japonii, i w obu przypadkach można w nim widzieć antidotum na rozpad dawniejszych więzi solidarności społecznej pod wpływem neoliberalizmu. Silne nurty kulturowego nacjonalizmu dają o sobie znać wewnątrz starych państw narodowych (takich jak francja), obecnie tworzących Unię Europejską. Nacjonalizm o podłożu religijnym i kulturowym stanowił siłę moralną, która pomogła Hinduskiej Partii Nacjonalistycznej wprowadzać z powodzeniem praktyki neoliberalne w najnowszej historii Indii. Powoływanie się na wartości moralne w trakcie rewolucji irańskiej i zwrot ku autorytaryzmowi, który potem nastąpił, nie doprowadziły do zupełnego odrzucenia praktyk rynkowych, mimo że rewolucja występowała przeciwko dekadencji nieokiełznanego rynkowego indywidualizmu. Podobny impuls tkwi u podłoża przenikającego od dawna kraje takie jak Singapur czy Japonia poczucia moralnej wyższości nad ekadenckim" indywidualizmem i bezpostaciowym multikulturalizmem USA. Przypadek Singapuru jest szczególnie pouczający. Połączono tam neoliberalizm na rynku z drakońsko presyjną i autorytarną władzą państwową, równocześnie wotując do moralnej solidarności w imię nacjonalistycznych ałów otoczonego przez wrogie siły państwa wyspiarskiego oderwaniu się od federacji, jaką jest Malezja), wartości nfucjańskich, a od niedawna także szczególnej formy etyki mopolitycznej, dopasowanej do jego szczególnej sytuacji świecie międzynarodowego handlu. 1 18 Szczególnie interesujest zaś przypadek brytyjski. Wojna o Falklandy-Malwiny antagonistyczna postawa wobec Europy kontynentalnej ożliwiły Margaret Thatcher odwoływanie się do nacjona~znego sentymentu, aby uzyskać poparcie dla projektu liberalnego, choć przyświecała jej idea Anglii Swiętego
1
Lee I
121
Jerzego - a nie Zjednoczonego Królestwa - co wzbudzało wrogość wśród Szkotów i Walijczyków. Wyraźnie widać, że jakkolwiek flirt neoliberalizmu z określoną odmianą nacjonalizmu niesie ze sobą pewne niebezpieczeństwa, o wiele większe zagrożenia rodzi neokonserwatyzm z jego żarliwym przywiązaniem do celu moralnego stawianego całemu narodowi. Wizja światowej rywalizacji wielu państw, z których każde jest gotowe uciekać się do drakońskich praktyk represji, a równocześnie każde wyznaje odrębny, sobie właściwy, a rzekomo lepszy od innych system wartości, nie dodaje otuchy. To, co wydaje się rozwiązaniem sprzeczności neoliberalizmu, może nad wyraz łatwo samo stać się problemem. Szerzenie się neokonserwatywnych, jeśli nie wręcz autorytarnych rządów (w rodzaju tych, jakie sprawują Władimir Putin w Rosji oraz Komunistyczna Partia Chin w ChRL), jakkolwiek osadzonych w całkiem odmiennych formacjach społecznych, zwraca uwagę na groźbę stoczenia się świata w otchłań rywalizujących, a może nawet woj ujących ze sobą nacjonalizmów. Jeśli jest w tym jakaś nieuchronność, to wynika ona bardziej ze zwracania się ku neokonserwatyzmowi niż z jakichś odwiecznych prawd o rzekomych zasadniczych różnicach między narodami. Jeśli chce się zapobiec katastrofie, trzeba odrzucić neokonserwatywne rozwiązanie problemu sprzeczności neoliberalizmu. Takie stwierdzenie jednak zakłada, że istnieje jakaś alternatywa tą kwestią zajmiemy się w dalszej części książki.
4/
Zróżnicowanie
geograficzne
aucHOMA MAPA NEOLIBERALIZACJI
Skonstruowanie dynamicznej mapy postępu neoliberaUzacji na scenie światowej od roku i970 byłoby kłopotliwe. Po pierwsze, większość państw, które wykonały zwrot w kierunku neoliberalizmu, urzeczywistniły go tylko częściowo - tu wprowadzenie większej elastyczności na rynkach pracy, tam deregulacja operacji finansowych i przyjęcie linii monetaryzmu, jeszcze gdzie indziej ruch w stronę prywatyzacji lektorów będących dotąd własnością państwa. Po zmianach wprowadzanych hurtem w odpowiedzi na kryzysy (takie jak ..,adek Związku Radzieckiego) przychodzi nieraz powolna iii w miarę jak uwidaczniają się niestrawne aspekty neoralizacji. A dążenie do restauracji wyraźnej władzy klasy zej posuwa się krętymi drogami w związku z przechoniem władzy z rąk do rąk i osłabianiem jednych a wzmaciem innych instrumentów wywierania wpływu. Każda iczna mapa musiałaby więc uwzględniać zawirowania równego geograficznie rozwoju sytuacji, które trzeba prześledzić za każdym razem, gdy chcemy zrozumieć cję między transformacjami lokalnymi a ogólniejszymi dami.''9 Rywalizacja między poszczególnymi terytoriami (pań ., regionami bądź miastami) o to, czyj model rozwoju darczego lub klimat inwestycyjny jest najlepszy, była
123
stosunkowo mało widoczna w latach 50. i 60. XX w. Nasiliła się natomiast w ramach bardziej płynnych i otwartych systemów stosunków handlowych, jakie formowały się od roku 1970. Ogólny postęp neoliberalizacji był zatem w coraz większym stopniu wymuszany mechanizmami nierównego geograficznie rozwoju. Państwa lub regiony, którym się powiodło, wywierają na wszystkie inne presję, aby poszły w ich ślady. Przełomowe innowacje stawiały to czy tamto państwo (Japonię, Niemcy, Tajwan, Stany Zjednoczone, czy też Chiny), region (Krzemowa Dolina, Bawaria, „Trzecia Italia': okolice Bangaloru, delta rzeki Czu-ciang, czy Botswana) albo choćby miasto (Boston, San Francisco, Szanghaj czy Monachium) w awangardzie akumulacji kapitału. Konkurencyjna przewaga nader często jednak okazuje się efemeryczna, co tylko sprawia, że globalny kapitalizm staje się coraz bardziej płynny. Prawdą jest jednak również to, że potężne impulsy do neoliberalizacji rozchodziły się z kilku głównych epicentrów i były przez nie koordynowane. Jasne jest, że wiodącą rolę odgrywały Wielka Brytania i USA. W żadnym z tych krajów jednak zwrot nie dokonywał się bezproblemowo. Thatcher udało się wprawdzie sprywatyzować mieszkania socjalne i zakłady użyteczności publicznej, jednak kluczowe służby publiczne takie jak krajowy system opieki zdrowotnej i publiczna edukacja pozostały w dużym stopniu odporne na zmiany. W USA „keynesowski kompromis" z lat 60. nigdy nawet się nie zbliżył do osiągnięć państw socjaldemokratycznych w Europie. Opozycja wobec Reagana była przez to mniej bojowa. Reagan jednak był bardzo zaj ęty „zimną wojną''. Rozpętał więc finansowany deficytem budże towym wyścig zbrojeń („militarny keynesizm"), przynoszący szczególne korzyści południowym i zachodnim stanom USA, gdzie jego elektorat stanowił większość. Było to z pewnością nie po linii teorii neoliberalnej, ale rosnące deficyty budże~u federalnego posłużyły za wygodny pretekst do wydrążenia z treści programów socjalnych (typowy cel neoliberalny).
124
Na przekór całej tyradzie o uzdrawianiu chorej gospodarki,
ani Wielka Brytania ani USA nie osiągnęły w latach 80. imponujących wyników gospodarczych, co nasuwa myśl, że neoliberalizm nie okazał się upragnioną odpowiedzią na modły kapitalistów. Inflacja, owszem, zmalała a stopy procentowe Poszły w dół, ale ceną tego wszystkiego były wysokie wskaź niki bezrobocia (średnio 7,5% w USA pod rządami Reagana i przeszło 10% w Wielkiej Brytanii Margaret Thatcher). Okrojenie państwa opiekuńczego i nakładów na infrastrukturę obniżyło jakość życia wielu osób. Ogólnym skutkiem była niezgrabna kombinacja niskiego wzrostu z powiększającą się nierównością dochodów. Dla większości Ameryki Łacińskiej zaś, gdzie pierwsza fala wymuszonej neoliberalizacji uderzyła już na początku lat 80., skutkiem była „stracona dekada" gospodarczego zastoju i politycznych niepokojów. Lata 80. XX w. należały w istocie do Japonii, wschodnioujatyckich „tygrysów" oraz RFN - konkurujących ze sobą kół zamachowych światowej gospodarki. Ich sukcesy, osiągnięte bez jakichkolwiek kompleksowych reform neoliberalnych sprawiają, że trudno obronić tezę, jakoby postęp neoliberacji na świecie był sprawdzonym lekiem na gospodarczą nację. Owszem, banki centralne tych krajów z reguły ymały się linii monetarystycznej (zachodnioniemiecki undesbank zwalczał inflację ze szczególną gorliwością). em jest też, że stopniowe znoszenie barier dla handlu arzało presję konkurencyjną, w której efekcie subtelny roces „pełzającej neoliberalizacji" dotknął nawet te kra, lctóre w zasadzie stawiały jej opór. Przykładowo traktat Maastricht z roku 1991, który ustanowił zasadniczo neoliralne ramy wewnętrznej organizacji Unii Europejskiej nie zedłby do skutku, gdyby nie presja ze strony tych państw, re - jak Wielka Brytania - już wcześniej zdecydowały się neoliberalne reformy. W RFN jednak związki zawodowe · · były silne, osłony socjalne pozostały nietknięte, a pła - stosunkowo wysokie. Wszystko to stymulowało postęp
125
techniki, zapewniający RFN w latach 80. zdecydowane przodownictwo w międzynarodowej konkurencji (choć równocześnie produkowano bezrobocie technologiczne). Wzrost napędzany eksportem zapewniał krajowi pozycję w gronie światowych liderów. W Japonii niezależne związki były słabe lub nie było ich wcale, stopa wyzysku była wysoka, lecz pań stwowe inwestycje w rozwój nowych technologii oraz ścisłe związki między korporacjami a bankami (który to układ okazał się szczęśliwy także dla RFN) generowały zadziwiające wskaźniki wzrostu napędzanego eksportem w latach 80., w znacznym stopniu kosztem Wielkiej Brytanii i USA. Wzrost, jaki miał tam miejsce w latach 80., nie opierał się więc na neoliberalizacji poza jej jednym, powierzchownym aspektem: większa otwartość globalnego handlu i rynków stworzyła warunki, które ułatwiły Japonii, RFN i azjatyckim „tygrysom" odnoszenie eksportowych sukcesów w nasilającej się konkurencji międzynarodowej. Jeszcze pod koniec lat 80. kraje, które bardziej zdecydowanie wkroczyły na ścieżkę neoliberalną, zdawały się przeżywać gospodarcze trudności. Trudno było wtedy uniknąć konkluzji, że na naśladowanie zasługują zachodnioniemiecki i azjatycki „reżim" akumulacji. W tej sytuacji wiele państw europejskich sprzeciwiało się reformom neoliberalnym i przyjmowało model zachodnioniemiecki. W Azji zaś w zasadzie powielano model japoński - najpierw robiła to „Banda Czworga" (Korea Południowa, Tajwan, Hongkong i Singapur), następnie dołączyły do nich Tajlandia, Malezja, Indonezja i Filipiny. Modele zachodnioniemiecki i japoński miały jednak pewien szkopuł: nie ułatwiały restauracji władzy klasowej.' Przez całe lata 80. powstrzymywały one wzrost nierówności społecznych, spotykany w Wielkiej Brytanii, a zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych. Co prawda wskaźniki wzrostu były w USA i w Wlk. Brytanii niskie, stopa życiowa świata pracy znacząco się obniżała, za to klasom wyższym zaczynał~ się dobrze powodzić. Przykładowo, wskaźniki wynagrodzen
126
amerykańskich CEO (prezesów korporacji) stawały się przedntlotem zazdrości zajmujących porównywalne stanowiska Eufopejczyków. W Wielkiej Brytanii nowa fala finansistów1nwestorów zac~ęła.zbij~ć fortuny. Jeśli celem była restauracja władzy klas?~eJ naJwyzszych elit, to neoliberalizm z pewnokił był wł~sciwym rozwiązaniem. To, czy dany kraj udawało lię pchnąc ku neoliberalizacji, czy nie, zależało wówczas od równowagi sił klasowych (silnie zorganizowane związki sawo~~we w RF~ i Sz~ec~i hamowały neoliberalizację) jak J6w01ez od stopnia, w Jakim klasa kapitalistyczna musiała 90legać na państwie (bardzo silnym na Tajwanie i w Korei dniowej).
Srod~ umożliwiające transformację i restaurację władzy
oweJ byty wprowadzane w życie stopniowo, lecz w nienym tempie w latach 80., a utrwalone w latach 90. XX w. żyły się n.a to cztery decydujące czynniki. Po pierwsze, chodzenie do bardziej jawnej finansjeryzacji, rozpoczęte Jatach 70., uległo przyspieszeniu w 9 dekadzie XX stuleWar~?ść bezpośrednich inwestycji zagranicznych oraz es.tyqi ~or~felowych wzrastała błyskawicznie w całym ecie kapitalistycznym, ale ich rozkład był nierówny, zay często od tego, gdzie panował korzystniejszy klimat dla ~su. Prze~ ~wiatowe ry~ki finansowe przelała się potężna mnowaqi. i dereg~laqi w skali międzynarodowej . Nie wzros~a ich rola Jako instrumentów koordynacji, ale ocześru.~ stwarzały one nowe możliwości zdobywania n~entraq1 boga~twa. Stały się więc uprzywilejowanym em. res.taura91 władzy klasowej. Scisła więź między raqarru a bankami, która tak bardzo przysłużyła się com i Japończykom w latach 80. została nadszarpnięta coraz ściślejsze związki między korporacjami a rynkami owrmi (czyli giełdami). W tej sferze Wielka Brytania miały przewagę. Gospodarka japońska w latach 90. a w spiralę upadku (zapoczątkowaną załamaniem kulacyjnych rynkach nieruchomości), a tamtejszy sek-
127
tor bankowy znajdował się w opłakanym stanie. Pospieszne zjednoczenie Niemiec wytworzyło liczne napięcia, a technologiczna przewaga, którą RFN dysponowała wcześniej , rozwiała się i wymogiem przetrwania stało się głębsze podważenie tamtejszych socjaldemokratycznych tradycji. Po drugie, wzrastała geograficzna mobilność kapitału. Po części ułatwiał to przyziemny, lecz bardzo istotny fakt błyskawicznie malejących kosztów transportu i łączności. Ważną rolę odgrywało też stopniowe redukowanie sztucznych barier dla przepływu kapitału i towarów, jakimi są cła, ograniczenia wymiany czy choćby czas oczekiwania na odprawę na granicach (których zniesienie w Europie miało dramatyczne następstwa). Jakkolwiek odbywało się ono w nierównym tempie (np. rynki japońskie były wciąż w dużym stopniu objęte protekcjonizmem), panowała ogólna tendencja do standaryzacji warunków handlu na drodze umów międzynarodowych, których kulminacją byty porozumienia Światowej Organizacji Handlu, które weszły w życie z rokiem 1995 Qeszcze w tym samym roku ratyfikowane przez ponad sto krajów). Ta większa otwartość na przepływ kapita łu (przede wszystkim amerykańskiego, zachodnioeuropejskiego i japońskiego) skłaniała wszystkie państwa do zwracania uwagi na jakość klimatu inwestycyjnego w swoim kraju, będącą podstawowym warunkiem sukcesu w konkurencji. Miarą owego klimatu w oczach MFW i Banku Światowego był coraz częściej stopień neoliberalizacji danego kraju, co podkręcało odczuwaną przez wszystkie państwa presję w kierunku reform neoliberalnych. 120 Po trzecie, kompleks Wall Street-MFW-Ministerstwo Skarbu, który za czasów Clintona zdominował politykę gospodarczą USA, z powodzeniem przekonywał, nakłaniał pochlebstwami oraz przymuszał (dzięki programom struk· turalnych dostosowań, ordynowanym przez MFW) liczne 120
World Bank, World Development Report 2005: A Better /11ves1111e11t Climatefor Everyone (Oxford University Press, Nowy jork 2004).
128
kfaje rozwijające się do wstąpienia na drogę neoliberalną . .,. }..by przekonać wiele krajów do zreformowania swojej gospodarki zgodnie z zasadami neoliberalizmu, Stany Zjednoczone pasługiwały się także marchewką preferencyjnego dostępu do swego olbrzymiego rynku konsumenckiego (w niektórych przypadka~h dzięki dwustronnym umowom handlowym). Cała ta polityka przyczyniła się do gospodarczego boomu w USA w latach 90. Stany Zjednoczone, płynące zwycięsko na fali innowacji technologicznych, które znamionowały rozwój tzw. „nowej gospodarki'; sprawiały wrażenie, jakoby Jll&ły idealne rozwiązanie. Nietrudno było uwierzyć, że ich polityka warta jest naśladowania, nawet jeśli ceną względnie pełnego zatrudnienia były niskie płace i coraz słabsze osłony totjaJne (wzrosła liczba ludzi nie posiadających ubezpieczezdrowotnego). Elastyczność na rynkach pracy i redukcje ·adczeń ~o~jalnych (Clintonowska drakońsk~ rewizja mu op1ek1 społecznej, jaką znamy") zaczęły procentoć ~la państ~~ amerykańskiego i wywierać konkurencyjną Ję na mmeJ elastyczne rynki pracy większości krajów opej~kich (z wyjątkiem Wielkiej Brytanii) oraz w Japonii. wdz1wym sekretem amerykańskiego sukcesu była jednak · 'wość pompowania do kraju wysokich zysków z operafinansowych i gospodarczych (inwestycji bezpośrednich portfelowych) w pozostałych częściach świata. To nie .przede wszystkim owym daninom od reszty świata Y Zjednoczone zawdzięczały swój dobrobyt osiągnięty latach 90.m Po czwarte i ostatnie, globalne rozpowszechnienie nowej, netarystyczno-neoliberalnej ortodoksji wywierało coraz niejszy wpływ ideologiczny. Już w 1982 r. ekonomię keysk~ wyrugowano na dobre z MFW i Banku Światowego. koniec dekady zaś większość wydziałów ekonomii akych naukowo uniwersytetów w Stanach Zjednoczonych Gowan, The Global Gambie.
Dunu!nił i Levy, The Economics of US lmperialism . 129
_ przez które przewinęło się większość świata . . ekonomistów . . . _już równała szereg, mniej lub bardzie) w1e~rue P?.':'tarzaJ ąc neoliberalną receptę, określającą kontrolę .mfl_ac!1 1 zdrowe finanse publiczne (a nie np. pełne zatrudme~e 1 o~łony socjalne) jako podstawowe cele ~olityki ek?nom1czn~J· Wszystkie te wątki zbiegły się w całośc w postaci tzw. „porozumienia waszyngtońskiego" (Washington cons~nsus). z połowy lat 90. 121 Amerykański i brytyjski mod.el n_eohberahzmu został w nim uznany za najlepszą odpow1e~z ~a .proble~y lobalne. Nawet Japonia i Europa (nie mówiąc JUZ o reszcie ~wiata) została wówczas poddana silnej pres!i, ~by ~bra~ drogę neoliberalną. I tak, najwięcej dla um~cmema roh neoliberalizmu we własnych krajach i na polu m1ędzy~arod~wy~ zrobili startujący z pozycji centrolewicowych Ch.nton 1 Blair. Punktem kulminacyjnym tej instytucjonalnej ofensywy było utworzenie Światowej Organizacji, Handlu - WTO (choć w skali poszczególnych kontynentow z~aczące eta~y instytucjonalnych przeobrażeń stanowiło ~a~ze utwor~enie NAFTA, a wcześniej podpisanie porozum1en z Maastnc.ht). Programowo, WTO ustanawiała neoliberal~e standardy 1 reguły interakcji w ramach globalnej gospoda~ki: Pods~a':'owy~ celem tej organizacji było jednak otwarcie J~ naJwięk~zeJ części świata na nieskrępowany przepływ kapitału (choc zawsze z zastrzeżeniem prawa państw do ochrony kluczowych „interesów narodowych"), od tego bowiem. zależała fi~ansow.~ zdolność Stanów Zjednoczonych, a takze Europy i Japonu, do pobierania danin od reszty świata. . Żadne z tych zjawisk nie było specjalnie zg~dne z n.eoh~e ralną teorią, poza samym naciskiem na dyscyplinę budze~o ą i nieustającą walkę z inflacją, która w latach 90. była I ta~ już niemal równa zeru. Oczywiście, względy bezpiecze~ stwa narodowego zawsze wchodziły w grę, nieuchronni~ udaremniając wszelkie usiłowania zastosowani~, t~or~ neoliberalnej w czystej postaci. Upadek muru berhnskieg 1 23
Stiglitz, Szalone lata dziewięćdziesiqte.
130
11coniec „zimnej wojny" spowodowały, co prawda, sejsmiczny wstrząs w geopolitycznym rozkładzie sił imperiów, ale nie pałożyły kresu śmiercionośnemu nieraz tańcowi rywalizacji 0 władzę i wpływy między głównymi potęgami na światowej scenie, zwłaszcza w regionach wiążących się z kontrolą nad
uczowymi zasobami surowcowymi - takich jak Bliski schód - czy też odznaczających się społeczno-polityczną tabilnością (jak Bałkany). Wydarzenia te osłabiły jednak gażowanie Stanów Zjednoczonych we wspieranie Japonii innych gospodarek wschodnioazjatyckich, jako bastionów ntu „zimnej wojny''. Wsparcie, jakiego doświadczały ze ny USA Korea Południowa i Tajwan przed rokiem 1989, było już dostępne dla Indonezji czy Tajlandii w latach Nawet jednak w neoliberalnym porządku świata mieści się wiele podmiotów - np. MFW czy grupa G7 - które cjonowały nie tyle jako instytucje neoliberalne, ile jako tra władzy, mobilizowane przez określone mocarstwa dź grupy mocarstw w dążeniu do konkretnych korzyści. dy więc nie milkła teoretyczna krytyka MFW z pozycji liberalnych. Gotowość do interwencji na rynkach walutow postaci porozumień takich jak Ugoda z Plaza (Plaza rd) z roku 1985, która sztucznie obniżyła wartość dolara stosunku do japońskiego jena, oraz podpisana niedługo m Odwrotna Ugoda z Plaza (Reverse Plaza Accord), która a z kolei wybawić Japonię z depresji lat 90., to przykłady rdynowanych interwencji podejmowanych w celu ustabiania rozchwianych globalnych rynków finansowych. 12• uchające kryzysy finansowe bywały zarówno endee, jak zaraźliwe. Kryzys zadłużeniowy lat 80. uderzył o w Meksyk, jak i w kraje w różnych częściach globu. 12s eh 90. zaś wystąpiły dwie serie wzajemnie powiązanych w finansowych, które zostawiły po sobie ślad w postal. Brenner, The Boom and the Bubble: The US in the World Economy
S. Corbridge, Debt and Development (Blackwell, Oksford 1993).
131
ci nierównomiernej neoliberalizacji. Np. „kryzys tequilowy•; który wybuchł w Meksyku w roku 1995. rozprzestrzenił się niemal natychmiast, z katastrofalnymi skutkami, na Brazylię i Argentynę. Jego reperkusje były odczuwalne w pewnyrn stopniu również w Chile, na Filipinach, w Tajlandii i w Polsce. Dlaczego „zaraźliwość" owego kryzysu miała akurat taki a nie inny przebieg, trudno jest ustalić, ponieważ ruchy spekulacyjne i oczekiwania rynków finansowych nie zawsze opierają się na twardych faktach. W każdym razie widać wyraźnie, że nieregulowana finansjeryzacja stworzyła poważne niebezpieczeństwo kryzysów o zaraźliwym charakterze. „Stadna mentalność" finansistów (nikt nie chce być tym ostatnirn, który zostanie z daną walutą w ręku w chwili jej dewaluacji) może rodzić oczekiwania o charakterze samospełniającej się przepowiedni. Te zaś mogą przejawiać się w formach agresywnych bądź defensywnych. Spekulanci walutowi zarobili miliardy w lipcu 1993 r., kiedy wymusili na rządach państw europejskich rozluźnienie europejskiego Mechanizmu Kursów Walutowych (ERM), a w październiku tego samego roku jeden tylko George Soros zarobił w dwa tygodnie prawie miliard dolarów, obstawiając, że Wielka Brytania nie zdoła utrzymać kursu funta w granicach przewidzianych przez ERM. Druga fala kryzysów finansowych o znacznie szerszym z~ sięgu wyszła z Tajlandii w roku 1997, z chwilą dewaluac)l tamtejszego bahta w następstwie załamania się spe.kul.acyjnego rynku nieruchomości. Kryzys rozprzestrzeni ł się wpierw na Indonezję, Malezję i Filipiny, a następnie ogarnął Hongkong, Tajwan, Singapur i Koreę Południową. Bolesny cios dosięgnął Estonię i Rosję, a wkrótce potem ru.nęła Brazylia, z dotkliwymi i długotrwałymi następstwami dla Argentyny. Skutki kryzysu odczuły nawet Australia, Nowa Zelandia i Turcja. Tylko Stany Zjednoczone pozostały odporne, choć i tam pewien fundusz hedgingowy, Long Term Capital Management (mający w gronie swych doradc?W dwóch laureatów ekonomicznej Nagrody Nobla), ktorY
132
błędnie obstawił na giełdzie ruchy waluty włoskiej, trzeba było ratować przed bankructwem zastrzykiem 3,5 miliarda
dolarów. Cały „wschodnioazjatycki reżim" akumulacji, któremu patronowały „państwa rozwojowe" został w latach 1997wystawiony na ciężką próbę. Skutki społeczne były tastrofalne: W miarę jak kryzys się rozwijał, wzrastało bezrobocie, gwałtownie spadał PKB, upadały banki. Stopa bezrobocia wzrosła w Korei Południowej czterokrotnie, w Tajlandii trzykrotnie, w Indonezji dziesięciokrotnie. W Indonezji prawie 15% mężczyzn mających pracę w 1997 r. do sierpnia 1998 r. ją utraciło, a spustoszenie gospodarcze na zurbanizowanych terenach Jawy było jeszcze większe. W Korei ubóstwo w miastach zwiększyło się prawie trzykrotnie, co oznaczało, że niemal jedna czwarta ludności popadła w biedę. W Indonezji liczba ubogich się podwoiła [... ] W 1998 r. PKB Indonezji spadł o 13,1 %, Korei Południowej o 6,7%, a Tajlandii o 10,8%. Trzy lata po wybuchu kryzysu PKB Indonezji znajdował się nadal o 7,5% poniżej poziomu sprzed kryzysu, a Tajlandii o 2,3%." 6
dy PKB Indonezji spadał, a bezrobocie pięło się w górę, zył MFW, nakazując zaciskanie pasa w postaci znie. dopłat do żywności i nafty. Nastąpiły rozruchy i akty mocy, które rozdarły tkankę społeczną. Winą za krach zechnie obarczano klasę kapitalistyczną, w większości . 'ego pochodzenia etnicznego. Podczas gdy najbogatelita chińskich biznesmenów zwinęła żagle i wyniosła do Singapuru, w pozostałą część chińskiej mniejszości ła fala zamachów na życie i dobytek, rozpętana przez wy żywioł etnonacjonalizmu, poszukujący kozła ofiarnektórego można by obarczyć winą za zapaść społeczną. 121
133
Standardowym sposobem objaśniania owego kryzysu przez MFW i amerykańskie Ministerstwo Skarbu było wytykanie nadmiernego interwencjonizmu państwowego i korupcyjnych relacji między państwem a biznesem („kapitalizm kolesiów"}. Środkiem zaradczym miała być dalsza neoliberalizacja. Ministerstwo Skarbu USA i MFW postępo wały zgodnie z tym zaleceniem, czego następstwa okazały się katastrofalne. Alternatywny pogląd na kryzys głosi natomiast, że sednem problemu była pospieszna deregulacja finansów oraz niewprowadzenie odpowiednich mechanizmów regulujących kapryśne i spekulacyjne zachowania inwestycji portfelowych. Wiele konkretnych danych potwierdza ten pogląd: kraje, które nie uwolniły rynków kapitałowych - Singap ur, Tajwan i Chiny - odczuły kryzys znacznie mniej boleśnie niż te - jak Tajlandia, Indonezja, Malezja i Filipiny - które to zrobiły. Co więcej, jedyny kraj, który następnie zignorował MFW i wprowadził instrumenty kontroli przepływów kapitałowych - Malezja - szybciej wrócił do dobrej kondycji ekonomicznej. 1• 8 Kiedy również Korea Południowa odrzuciła rady MFW w sprawie restrukturyzacji przemysłu i finansów, ona także przeżyła szybsze ozdrowienie. Dlaczego MFW i Ministerstwo Skarbu USA w dalszym ciągu nalegają na neoliberalizację - z pozoru pozostaje tajemnicą. Ich ofiary coraz częściej jednak proponują własne, „spiskowe" wyjaśnienie tej zagadki: MFW powiedział najpierw krajom azjatyckim, żeby otwo· rzyły swoje rynki dla gorącego kapitału krótkotermino· wego. Kraje te uczyniły to i pieniądz wlał się szeroki'.11 strumieniem, ale równie nagle odpłynął. MF W powie· dział wówczas, że należy podwyższyć stopy procentowe oraz wprowadzić ograniczenia budżetowe, co wywołało głęboką recesję. Gdy ceny aktywów gwałtownie spadły, MFW nakłaniał dotknięte tym kraje do ich sprzedaży po 12 8
okazyjnych, niskich cenach. [...] Sprzedaż przeprowadzały te same zagraniczne instytucje finansowe, które przedtem wycofały swój kapitał w przewidywaniu kryzysu. Banki te otrzymały następnie duże prowizje za wykonanie pracy, polegającej na sprzedaży lub podziale przedsiębiorstw znajdujących się w kłopotach, zupełnie tak sarno jak pierwotnie dostały duże prowizje za sprowadzenie pieniędzy do tych krajów.
„.
Za tym „spiskowym" poglądem zd aje się przemawiać mglista i mało zbadana rola nowojorskich funduszy hedgingowych. Skoro Soros i inni spekulanci mogli zarobić miliardy kosztem 1'Z4dów europejskich, obstawiając, że nie zdołają one utrzymać ]cursu zalecanego p rzez ERM, to dlaczegóż by fundusze hedgine, uzbrojone do datkowo w biliony dolarów pożyczonych banków, nie mogły uknuć ataku nie tylko na rządy państw i Wschodniej i Południowo-Wschodniej, ale również na nieee spośród najlepiej prosperujących korporacji globalnego italizmu, po prostu odmawiając im płynności w momencie niewielkich trudności? Efektem był olbrzymi napływ dla Wall Street, windujący ceny akcji akurat wtedy, gdy ętrzne stopy procentowe rachunków oszczędnościowych USA leciały w dół. A kiedy większość krajów regionu ogłosiła ctwo, mogła zjawić się nowa fala bezpośrednich inwei zagranicznych, by powykupywać za bezcen znajdujące się doskonałej kondycji przedsiębiorstwa bądź Uak w przypadku oo) ich kawałki. Stiglitz odrzuca ową teorię spiskową ponuje „prostsze" wyjaśnienie: działalność MFW po prostu ·erciedlała interesy i ideologię zachodniej finansjery''. •3° ruje on jednak rolę funduszy hedgingowych, i w ogóle nie odzi mu do głowy, że rosnące nierówności społeczne, którymi tak często i gęsto ubolewa widząc w nich produkt ny neoliberalizacji, mogły od początku być jej zasadniczą
bytu.
Henderson, Un even Crises; Stiglitz, Globalizacja, na str. 9.9. \~rai:~ gląd podobny: . liberalizacja obrotów kapitałowych była naiwaznieJS Y czynnikiem, który doprowadził do wybuchu kryzysu~
134
135
RELACJE Z POSZCZEGÓLNYCH FRONTÓW
MEKSYK
Partia Rewolucyjno-Instytucjonalna (PRI) rządziła Meksykiem niepodzielnie od roku 1929 aż do chwili wyboru Vicente Foxa w 2000 r. Partia ta stworzyła państwo korporatystyczne, które nabrało dużej wprawy w organizowaniu, kooptowaniu, przekupywaniu, a w razie potrzeby represjonowaniu ruchów opozycyjnych wśród robotników, wieśniaków i klas średnich - czyli tych sił, które swego czasu stanowiły bazę meksykańskiej rewolucji. PRI realizował model sterowanej przez państwo modernizacji i rozwoju gospodarczego opartego przede wszystkim na substytucji importu i dużym eksporcie do USA. Wyraźnie zarysował się monopol sektora państwowego w dziedzinach takich jak transport, energetyka i zakłady użyteczności publicznej, a także w niektórych podstawowych gałęziach przemysłu (np. stalowym). Już w 1965 r. zaczął się kontrolowany napływ kapitału zagranicznego w ramach programu maquila, zezwalającego owemu kapitałowi, przeważnie pochodzącemu z USA, na prowadzenie w przygranicznym pasie terytorium Meksyku w oparciu o tanią siłę roboczą produkcji nie hamowanej żadnymi cłami czy ogmiczeniami ruchu towarów. Mimo stosunkowo prężnego rozwoju gospodarczego w latach 50. i 60., korzyści ze wzrostu nie rozchodziły się zbyt szeroko. Meksyk nie był dobrym przykładem liberalizmu zakorzenionego społe~z nie, ale okazjonalne gratyfikacje udzielane buntującym się grupom (chłopom, robotnikom, klasom średnim) faktycznie w jakimś stopniu wprowadzały redystrybucję doch~dów. Brutalne stłumienie studenckiego ruchu protestu przec1w~o nierównościom społecznym w roku 1968 pozostawiło niesmak, który zaczął zagrażać społecznej legitymizacji pRJ. Stosunek sił klasowych zaczął się jednak zmieniać w la-
136
cach 70. Siły biznesu umocniły swoją niezależność i pogłębiły sWe powiązania z kapitałem zagranicznym. Globalny kryzys lat 70. był dla Meksyku wielkim ciosem. Odpowiedzią PRI było dalsze rozszerzenie sektora publicznego poprzez przejęcie upadających przedsiębiorstw prywatnych i ocalenie w ten sposób miejsc pracy, co zaże gnało groźbę rozruchów wśród klasy robotniczej. W łatach 1910-80 liczba przedsiębiorstw państwowych wzrosła więcej niż w dwójnasób, podobnie jak liczba zatrudnionych w nich pracowników. Przedsiębiorstwa te jednak przynosiły straty i państwo musiało się zapożyczać, żeby finansować dalsze ich działanie. Pospieszyły mu naprzeciw nowojorskie banki inwestycyjne, opływające w petrodolary do zainwestowania. Odkrycie w Meksyku złóż ropy uczyniło pożyczki dla tego kraju kuszącą ofertą. Zadłużenie zagraniczne wzrosło 16,8 miliarda dolarów w roku 1972 do 58 miliardów w 10 lat później. 13 1
Wtedy to nastał Volcker i jego polityka wysokich stóp protowych, recesja w Stanach Zjednoczonych, która zmnieja popyt na meksykańskie produkty, oraz nagły spadek cen py. Przychody państwa meksykańskiego gwałtownie spadły, koszty obsługi długu poszybowały w górę. W sierpniu 1982 r. ksyk ogłosił bankructwo. Masowa ucieczka kapitału, która częła się już wcześniej w przewidywaniu dewaluacji peso, rała tempa, toteż prezydent Portillo zastosował środek wyczaj ny: znacjonalizował banki. 13 1 Nie spodobało się elicie biznesu ani bankierom. De la Madrid, który objął d prezydencki zaledwie kilka miesięcy później, musiał onać konkretnego politycznego wyboru. Postanowił ć po stronie biznesu. Decyzja ta, zdawałoby się nie.ona, wcale nie była oczywista w obliczu politycznej siły De la Madrid był jednak reformistą, mniej związanym Vasquez, The Brady Plan.... D. Macleod, Downsizing the State: Privatization and the Limits
o/Neoliberał Reform in Mexico (Pennsylvania University Press, University
Park 2004).
137
z tradycyjną polityką PRI, za to w bliskich stosunkach z klasą kapitalistyczną i zagranicznymi siłami interesu. Dodatkową presję na niego wywarło nowo ukształtowane przymierze MFW, Banku Światowego i Ministerstwa Skarbu USA, które z inicjatywy Jamesa Bakera wspólnymi siłami udzieliły Meksykowi wsparcia. W zamian zażyczyły sobie nie tylko surowej dyscypliny budżetowej; zażądały także, po raz pierwszy, ogólnych reform neoliberalnych, takich jak prywatyzacja, reorganizacja systemu finansów tak, aby bardziej sprzyjał on interesom zagranicznym, otwarcie rynków wewnętrznych dla kapitału zagranicznego, obniżenie barier celnych i uelastycznienie rynków pracy. W 1984 r. Bank Światowy, po raz pierwszy w historii swego istnienia, udzielił jakiemuś krajowi pożyczki w zamian za neoliberalne reformy strukturalne. Wówczas to de la Madrid otworzył Meksyk na gospodarkę globalną, przystępując do GATT i wprowadzając program oszczędnościowy. Efekty były wstrząsające: Od roku 1983 do i988 meksykański dochód na jednego mieszkańca spadał w tempie 5% rocznie; płace realne spadły od 40 do 50%; inflacja, która w łatach 60. oscylowała w granicach 3-4% rocznie, po roku 1976 wzrosła do kilkunastu procent, a w niektórych łatach przekroczyła ioo% [„.) W tym samym czasie, wskutek problemów fiskalnych rządu i reorientacji panującego w kraju modelu ekonomicznego, malały wydatki państwa na cele publiczne. Dotacje do żywności ograniczono do najbiedniejszych grup ludności, a jakość publicznej oświaty i opieki zdrowotnej trwała w zastoju bądź się pogarszała. •n
Dla miasta Meksyk w 1985 r. oznaczało to środki „tak skromne, że stołeczne wydatki na służby miejskie o krytycznym znaczeniu gwałtownie spadły - o 12% w przypa?ku transportu, o 2596 w przypadku zaopatrzenia w wodę pitną. i 33 C. Lomnitz-Adler, 111e Depreciation of Life D11ring Mexico
City~
Transition into . The Crisis", w: J. Schneider, I. Susser (red.), Wounde Cities (Berg, Nowy Jork 2004), s. 47-70.
138
o 18% w przypadku służby zdrowia, o 26% w przypadku wywozu śmieci''. 1 1• Fala przestępczości, która potem przetoczyła się przez stolicę, w ciągu jednej dekady zmieniła Meksyk dawniej jedno z najspokojniejszych wielkich miast Ameryki Łacińskiej - w jedno z najniebezpieczniejszych. Była to pawtórka, tyle że pod wieloma względami bardziej zgubna w skutkach, z tego, co stało się z Nowym Jorkiem dziesięć lat wcześniej. Symbolicznego wymiaru nabiera fakt, że - wiele lat później - miasto Meksyk przyznało wielomilionowy kontrakt 1n5tytucji consultingowej Giulianiego, aby pobierać od niej nauki, jak sobie radzić z przestępczością . W oczach prezydenta de la Madrid jednym z możliwych wyjść z pułapki zadłużenia była wyprzedaż przedsiębiorstw publicznych i przeznaczenie uzyskanych środków na spłatę długów. Pierwsze jednak kroki w kierunku prywatyzacji były eśmiałe i stosunkowo skromne. Prywatyzacja pociągała sobą kompleksową restrukturyzację umów o pracę, a to wokowało konflikty. W końcu lat 80. wybuchły zaciekłe · pracownicze, bezwzględnie spacyfikowane przez władze. na zorganizowany świat pracy nasilił się za prezydentuSalinasa, który objął urząd w 1988 r. Szereg przywódców ązkowych zostało wtrąconych do więzienia pod zarzutami rupcji, a ich miejsce zajęli nowi, bardziej układni, zainowani w kluczowych organizacjach pracowniczych pod ntrolą PRI. Niejednokrotnie do gaszenia strajków wysyłano sko, a niezależna siła zorganizowanego świata pracy, słabła dnia na dzień. Salinas przyspieszył i sformalizował proces atyzacji. Był on wykształcony w USA, i zwracał się po ł do tamtejszych ekonomistów.135 Jego program rozwoju arczego sformułowano w języku bliskim neoliberalnej oksji.
D. Davis, Urban Leviathan: Mexico City in the Twentieth Cent11ry
139
Jednym z kluczowych elementów programu reform Salinasa stało się większe otwarcie Meksyku na zagraniczne inwestycje bezpośrednie i zagraniczną konkurencję. Program maquila na północnym pograniczu rozrósł się gwałtownie, aż stał się jednym z filarów meksykańskiej struktury przemysłu i zatrudnienia. Rozpoczął i z sukcesem doprowadził do końca rokowania ze Stanami Zjednoczonymi, które zakończyły się podpisaniem układu NAFTA. Prywatyzacja posuwała się dużymi krokami. Zatrudnienie w sektorze państwowym zostało w okresie 1988-94 zredukowane o połowę. Firm państwowych, których w 1982 r. istniało 1100, w roku 2000 ostało się zaledwie 200. 136 Warunki, na jakich przeprowadzano prywatyzację, w coraz większym stopniu przyciągały inwestorów zza granicy. Banki, tak pospiesznie znacjonalizowane w roku 1982, zreprywatyzowano w 1990. Żeby spełnić warunki NAFT-y, Salinas musiał też narazić na zagraniczną konkurencję wieś i rolnictwo. Tym samym uderzył w chłopstwo, przez wiele lat stanowiące jedną z głów nych podpór PRL Ustanowiona przez meksykańską rewolucję konstytucja z roku 1917 chroniła prawa ludów tubylczych i gwarantowała ich nienaruszalność w ramach systemu ejido, dopuszczającego kolektywną własność i użytkowanie ziemi. W 1991 r. rząd Salinasa przeforsował reformę prawną, która pozwalała na prywatyzację gruntów ejido, i wręcz do niej zachęcała, umożliwiając ich wykup przez cudzoziemców. Ponieważ ejidos stanowiły dla grup tubylczych podstawę zbiorowego bezpieczeństwa, krok ten oznaczał zrzeczenie się przez rząd odpowiedzialności za owo bezpieczeństwo. Obniżenie barier dla importu, które potem nastąpiło, okazało się jeszcze jednym ciosem dla chłopów, jako że tani import produktów wysokowydajnego, a przy tym silnie dotowanego agrobiznesu Stanów Zjednoczonych spowodował spadek cen kukurydzy i innych ziemiopłodów do poziomu, przy któ:yrn jedynie najbardziej wydajni i zamożni farmerzy meksykanscy
rnogli sprostać konkurencji. W obliczu widma głodu wielu chłopów było zmuszonych porzucić uprawę roli, tylko po to, by powiększyć armię bezrobotnych w i tak już przeludnionych miastach, gdzie w zawrotnym tempie rozwijała się tak zwana gospodarka nieformalna (np. sprzedaż uliczna). W tej sytuacji opór wobec reformy ejido był szeroko rozpowszechniony, i szereg grup chłopskich poparło rebelię zapatystów, która w 1994 r. wybuchła w Chiapas.•J1 Przystąpiwszy w roku 1989 do programu częściowego umorzenia długów, znanego później jako Plan Brady'ego, Meksyk usiał połknąć - w przeważającym stopniu dobrowolnie, się okazało - podaną mu przez MFW pigułkę z trucizną postaci jeszcze głębszej neoliberalizacji. Rezultatem był zys tequilowy" z roku 1995 r., a iskrą, która spowodowała o wybuch stało się, podobnie jak w roku 1982, podniesienie p procentowych przez amerykańską Rezerwę Federalną . dało ono peso meksykańskie presji spekulacyjnej i doowadziło do jego dewaluacji. Pech chciał, że wcześniej eksyk zaczął emitować bony skarbowe opiewające w
J. Nash, Maya n Visions: The Questfor A11to11omy in an Age ofG/obalization i36 Tamie, s. 7 i.
140
(Roudedge, Nowy Jork
200 1).
141
zagranicznego właściciela, w 2000 r. już 24 z 30 znajdowały w rękach obcokrajowców. Od tego momentu nie moż na już było powstrzymać wyciskania z Meksyku daniny przez zagranicznych kapitalistów. Problemem jednak stała się również zagraniczna konkurencja. Meksyk stracił wiele miejsc pracy w maquiladoras po roku 2000, kiedy to Chiny stały się o wiele tańszą, a przez to preferowaną lokalizacją dla wielu zagranicznych firm poszukujących nisko opłacanej siły roboczej. ' 38 Wszystko to, a szczególnie prywatyzacje, odbiło się wyraźnie na stopniu koncentracji bogactwa wewnątrz Meksyku: się
W 1994 r. lista najbogatszych ludzi na świecie maga-
zynu Forbes ujawniła, że gospodarcza restrukturyzacja Meksyku wy produkowała 24 miliarderów. Co najmniej 17 z nich uczestniczyło w programie prywatyzacji wykupując banki, stalownie, cukrownie, hotele i restauracje, zakłady chemiczne oraz firmę telekomunikacyjną, a tak że koncesje na prowadzenie firm w ramach nowo sprywatyzowanych branż, takich jak porty, prywatne płatne autostrady oraz telefonia komórkowa i mi ędzymiastowa. '"
Carlos Slim, najbogatszy człowiek w Meksyku, był 24 na liście Forbesa, mając pod swoją kontrolą 4 z 25 największych 138
J. Forero, As China Gal/ops, Mexico Sees Factory Jobs Slip Away, .New York Times~ 3 wrześni a 2003, A3: .Meksyk, wieloletni król niskokosztowych fa bryk, eksportujący do Stanów Zjednoczonych [„.] szybko traci swą pozycję na rzecz Chin i tamtejszych setek milionów nisko opłaca nych robotników[...] Od roku 2001 zamknięto w s umie 500 z 3700 meksykańskich maquiladoras, co kosztowało ten kraj 218 tys. miejsc pracy, twierdzi rząd meksykański~ Najnowsze raporty sugerują, ie zatrudnienie w maquiladoras znowu wzrasta, dzięki zwiększeniu efektywności i elastyczności tych zakładów; geograficzna bliskość USA umożliwia zapewnienie ciągłości dostaw, co z kolei pozwala detalistom ograniczać do minimum przechowywane zapasy. Zob. E. Malki n, A Boom Alo11g the Border, .New York Times~ 26 sierpnia 2004, W1 i W7.
139 MacLeod,
Downsizing the State, ss. 99-100; Chua, World on Fire, ss. 61•
63, prezentuje krótki
142
przegl ąd dzia łalności
firm ~eksykańskich. Jego interesy rozciągały się szeroko poza granice M~ksyku, i dzięki nim został jednym z czołowych graezy w. branzy telekomunikacyjnej w całej Ameryce Łacińskiej, a takze w USA. Jego strategia działania na polu telefonii ko111órkowej stała się dobrze znana: opanować i zmonopolizować gęs.to nasyc.one, zamożne rynki, a rynki uboższe, 0 niższej gęst~~ci zost~w'.ć ~ez obsługi. W 2005 r. Meksyk zajmował już 9 nueJSCe w swie.cie (wyprzedzając m.in. Arabię Saudyjską) d względem liczby miliarderów. Nieistotne, czy nazwielllY to „restauracją" władzy klasowej, czy jej „tworzeniem od no~a''. Jedno jest .pe~ne: atak na pracowników, na chłop JtWO i na standard zycia ludności w Meksyku powiódł się. s tych grup społeczeństwa pogarszał się wyraźnie w miarę pstępu aku?1ulacji bo~actwa w rękach niewielkiej grupy gnatów biznesu wspieranych przez finansowy i prawny arat władzy.
okresu ~yktatury wojskowej Argentyna wyszła ciężko ona i .głęboko pogrążona w korporatystycznym, aunym i mocno skorumpowanym systemie rządzenia. okratyzacja przebiegała z trudnością, gdy w roku 1992 wład~y doszedł Carlos Menem. Choć sam był peronistą, tąp1ł do liberalizacji gospodarki, częściowo po to, żeby odobać się Stanom Zjednoczonym, ale także po to, ~dbudować reputację Argentyny w oczach społeczno~ę~ynarodowej, nadszarpniętą po wyjściu na jaw tego, llę działo w trakcie tamtejszej „brudnej wojny''. Menem orzył kraj na handel zagraniczny i przepływ kapitału, kszył el~styczn~ść rynków pracy, sprywatyzował firmy owe i ubezpieczenia społeczne oraz związał peso larem sztywnym kursem, żeby opanować inflację i zantować bezpieczeństwo zagranicznym inwestorom.
Carlosa Slima.
143
Bezrobocie wzrosło, ściągając w dół płace, podczas gdy elita dzięki prywatyzacji obrastała w nowe fortuny. Pieniądze szerokim strumieniem napłynęły do kraju, i od 1992 r. przeżywał on okres boomu, który trwał do chwili zarażenia się meksykańskim „kryzysem tequilowym":
W ciągu zaledwie tygodni argentyński system bankowy utracił 1 8% swoich depozytów. Gospodarka, od polowy roku 1990 do połowy 1994 r. przeżywająca wzrost wtempie średnio 8% rocznie, osunęła się w gwałtowną recesję. Od ostatniego kwartału roku 1994 do pierwszego kwartału 1 996 produkt krajowy brutto skurczył się o 7,6%. [...) ciężar odsetek od pożyczek rządowych wzrósł w latach 1994-96 o przeszło 50%. Nastąpił masowy odpływ kapitału i skurczenie się rezerw dewizowych.''°
Bezrobocie skoczyło do 18%. Podczas gdy kurs peso został
wyraźnie zawyżony, dewaluacja (inaczej ~iż _w Meksyku) była wykluczona z racji upartego_trzyma~1a się szty~ne?o
kursu dolara. Dzięki przypływowi zagranicznych kap1tałow sytuacja na krótko się poprawiła - do czasu, _gd?' azj~tycki kryzys gospodarczy lat 1997-98 rozprzestrzenił się naJpier~ na Rosję, a następnie na sąsiadującą z Argenty_ną Brazyhę. W połączeniu z wysokimi stopami procentowymi, wyw~rł on nieznośną presję na peso argentyńskie . Kapitał zagramcznX i krajowy zaczął zwijać żagle w przewidywaniu dewaluaq1. Zadłużenie Argentyny wzrosło przeszło dwukrotnie od roku . yb1995 do września 2001, podczas gdy rezerwy d ew1zowe sz . ko topniały. Wartość odsetek do zapłaty z tytułu zadłużenia osiągnęła w 2000 r. 9,5 miliarda dolarów. MFW, który ":'c~e śniej popierał sztywny kurs dolara i stanowczo sprzec1~ 1a~ się dewaluacji z obawy przed inflacyjnymi konsekwenqa~~ (podobnie jak uprzednio w Rosji i Brazylii, z katastrofalnymi 1 zdaniem Stiglitza - skutkami w obu przypadkach), poratowa B . Online~ usmess . 28 maja 2002, http://www.chibus.com/ news/2002/05/28/ Worldvie'"· .
140
.
s. Sharapura, What Happened in Argentma ?„,Chicago
144
_,\rgentynę pożyczką w wysokości
6 miliardów dolarów {drugą co do wysokości w dziejach MFW). Nawet to jednak nie było w stanie powstrzymać odpływu ppitału. W 2001 r. argentyński system bankowy stracił ponad J7% depozytów (14,5 mld dolarów). W jednym tylko dniu, 30 Ustopada, przepadło prawdopodobnie aż 2 miliardy dolarów. tAfW tym razem odmówił pożyczki ratunkowej, uzasadniajtC taką decyzję tym, że Argentyna nie uzdrowiła zachwianej wnowagi budżetowej. W tej sytuacji Argentyna przestała P?5ługiwać zadłużenie. i grudnia rząd ograniczył wypłaty kont bankowych do 250 dolarów tygodniowo i poddał konli wszelkie transakcje z udziałem kont zagranicznych przeczające 1000 dolarów. Rozruchy, które wtedy wybuchły, tonęły 27 ofiar śmiertelnych. Prezydent de Ja Rua, oraz hitekt jego polityki ekonomicznej, Domingo Carvallo, po. się do dymisji. 6 stycznia 2002 r. nowy prezydent Duhalde 'ósł sztywny kurs dolara i zdewaluował peso. Równocześnie ak zdecydował się zamrozić wszystkie konta oszczędno we powyżej 3 tys. dolarów, a w końcu także potraktować ty dolarowe tak, jakby były one prowadzone w pesos. Tym ym oszczędności Argentyńczyków stopniały do około jedtrzeciej poprzedniej wartości. 16 mld dolarów siły nabyw. zgromadzonej przez oszczędzających zostało oddanych om, a pośrednio - w ręce elity polityczno-gospodarczej. nsekwencje w postaci niepokojów społecznych były draczne i dalekosiężne. Gwałtownie wzrosło bezrobocie adły zarobki. Bojowo nastawieni robotnicy zajmowali ynne fabryki i uruchamiali w nich produkcję, sąsiedzkie 'tety solidarnościowe starały się zbiorowym wysiłkiem rawić byt mieszkańców, a blokujący ulice piqueteros pawali arterie transportowe i mobilizowali poparcie dla wowych postulatów politycznych. •4•
J. Petras, H. Veltmeyer, System in Crisis: The Dynamics ofFree Market Cipitalism (Zed Books, Londyn 2003), ss. 87-110.
145
W obliczu panujących w społeczeństwie nastrojów absolutnej pogardy dla banków, zagranicznych inwestorów i MFW, populistyczny prezydent Kirchner nowo wybrany w miejsce Duhalde, nie mógł zrobić nic innego jak zignorować MFW, zawiesić spłacanie SS-miliardowego zadłużenia, a rozwścieczonym wierzycielom zaproponować wykup długów początkowo po 25 centów za dolara.••• Co ciekawe, w zespole doradców ekonomicznych Kirchnera nie znalazł się ani jeden ekonomista szkolony w USA. Tworzący go, wykształceni w kraju specjaliści wyznają „heretycki" pogląd, że jakkolwiek spłacanie długów zagranicznych jest ważne, nie powinno jednak odbywać się kosztem pogrążenia standardów życia Argentyńczyków. Przy pewnych oznakach zdrowienia gospodarki, zwłaszcza sektora produkcyjnego, który odbił się od dna dzięki dewaluacji, wielkim problemem, przed którym znalazła się Argentyna jest sprostanie zaciekłej konkurencji ze strony Brazylii, a w niedalekiej przyszłości, ze strony Chin, kiedy te spełnią warunki przystąpienia do WTO i uzyskają swobodny dostęp do argentyńskich rynków. Historia argentyńskiej przejażdżki górską kolejką neoliberalizacji uświadamia nam obrazowo, jak mało wspólnego z teorią neoliberalizmu ma jego praktyka. Jeden z członków neoliberalnego Instytutu im. Ludwiga von Misesa zwrócił uwagę, że „konfiskacyjna deflacja" przeprowadzona w Argentynie została przez swe ofiary zupełnie poprawnie zinterpretowana jako „napad na bank przeprowadzony przez polityczne elity''. 3 Veltmeyer i Petras wolą stwierdzenie, że cały ten epizod trąci „nowym imperializmem: łupieniem gospodarki, narastaniem ogromnych nierówności, gospodarc~ą stagnacją, po której następuje głęboka i długotrwała depresja 1
•
142 S. Soederberg, Contesting Global Governance in the South: Debt, Class.
and the New Common Sense in Managing Globalisation (Pluto Press. Londyn 2005).
masowe zubożenie ludności w następstwie dziejach Argentyny koncentracji bogactwa''.•«
największej
wojnie z lat 1950-53 Korea Południowa była zdewastowakrajem w opłakanej sytuacji gospodarczej i geopolitycz. Za początek późniejszego zwrotu w gospodarce zwykle ·muje się wojskowy zamach stanu z roku 1961, który wysł do władzy generała Park Czung Hee. Dochód na głowę, ry w roku 1960 wynosił niespełna lOO dolarów, obecnie kracza 12 tys. Te zadziwiające wyniki gospodarcze często cza się jako doskonały przykład tego, czego może dokopaństwo rozwijające się. Korea Południowa jednak miała starcie dwa geopolityczne atuty. Ponieważ kraj znajdował na zimnowojennej linii frontu, Stany Zjednoczone były, zeza w pierwszych latach, gotowe udzielać jej militari ekonomicznego wsparcia. Drugim, mniej oczywistym m był postkolonialny związek z Japonią, który przynosił aite korzyści, od znajomości strategii organizacyjnych anych w japońskim wojsku i gospodarce (sam Park ł wykształcenie w Japońskiej Akademii Wojskowej) aktywną pomoc Japończyków w docieraniu do rynków 'cznych. 1960 r. Korea była jeszcze krajem zasadniczo rolniczym. dyktatorskimi rządami Parka państwo rozpoczęło proces ializacji. Klasa kapitalistyczna była słaba, ale bynaj. nie pozbawiona znaczenia. Po początkowych aresztach czołowych biznesmenów pod zarzutami korupcji zaczął się z nimi dogadywać . Zreformował państwową krację, ustanowił ministerstwo planowania gospodar(naśladując model japoński) i znacjonalizował banki, uzyskać kontrolę nad alokacją kredytów. Następnie już
143 ). Salerno, Confiscatory Dejlation: The Case of Argentina, Ludwig von
Mises Institute, http://www.mises.org?fullstory.aspx?control=S9°·
146
i Veltmeyer, System in Crisis, s. 86.
147
zdał się na przedsiębiorczość i strategie inwestycyjne rodzą cej się grupy przemysłowych kapitalistów, których zachęcono do bogacenia się. ' 45 We wczesnych łatach 60. przemysłowcy zaczęli orientować się na produkcję eksportową, ponieważ Japonia chętnie za ich pośrednictwem reeksportowała wła sne półprodukty na rynek amerykański. Rozmnożyły się joint ventures z udziałem Japończyków. Koreańczycy zdobywali w ten sposób technologie oraz doświadczenie na rynkach zagranicznych. Państwo południowokoreańskie wspierało tę zorientowaną na eksport strategię, mobilizując krajowe oszczędności, nagradzając przedsiębiorstwa odnoszące sukcesy i zachęcając je do łączenia się w koncerny typu czebol (wielkie, zintegrowane firmy w rodzaju Hyundai, Daewoo czy Sam sunga) poprzez łatwo dostępne kredyty, korzystne przepisy podatkowe, dostarczanie wkładu kapitałowego, pacyfikowanie siły roboczej oraz pomoc w docieraniu do rynków zagranicznych (zwłaszcza USA). Dzięki państwowej strategii rozwoju przemysłu ciężkiego (skoncentrowanej na przemyśle stalowym, stoczniowym, petrochemicznym, elektronicznym, samochodowym i maszynowym) szereg czeboli zmieniło profil i stało się czołowymi uczestnikami gry w tych dziedzinach przemysłu od połowy lat 70. Stały się one również ośrodkami władzy coraz zamożniejszej krajowej klasy kapitalistów. W miarę wzrostu ich rozmiarów i środ ków, którymi dysponowały (w połowie lat 80. zaledwie trzy takie konglomeraty wytwarzały już jedną trzecią produktu narodowego}, zmieniała się relacja między czebolami a pań stwem. W połowie lat 80. „dzierżyły dość władzy i wpływów, by wszcząć uwieńczoną powodzeniem kampanię postę
pującego demontażu imponującego państwowego apara~
regulacyjnego''. Uwolniona od zależności od państwa z raCJ.1 utrwalonej pozycji w handlu międzynarodowym i niezalez-
nego odeń dostępu do kredytów, klasa kapitalistyczna zaczęła forsować własny wariant neoliberalizacji. '46
Wariant ten polegał na ochronie własnych przywilejów
przY jednoczesnym pozbywaniu się mechanizmów kontroo-regulacyjnych. Banki zostały praktycznie sprywatyzowa. Bliskie i często korupcyjne w swym charakterze związki czące kierownictwo czeboli z państwem okazały się trudne rozerwania, i koreańskie banki pożyczały równie dużo zasadzie politycznej przysługi, co w oparciu o zdrową · ę inwestycyjną. Poza tym, koreańskim firmom potrzebbyła liberalizacja stosunków handlowych i przepływów pitałowych (forsowana także z zewnątrz, za sprawą Rundy gwajskiej GATT z roku 1986), żeby móc swobodnie inwewać za granicą nadwyżki kapitału (Rys. 4.4). Kapitał kore. eksplorował możliwości produkcji w innych krajach, wyrzystując tańszą i bardziej potulną siłę roboczą. Tak zaczął eksport poniżających warunków pracy za pośrednictwem ańskich sieci podwykonawców w głąb Ameryki Łacińskiej publiki Południowej Afryki, jak również do wielu krajów i Wschodniej i Południowo-Wschodniej. Po rewaluacji w 1995 r. Japonia przestawiła się na produkcję zamortam, gdzie jej koszty były niskie - w Tajlandii, Indonezji ezji. Wraz z wejściem Chin na rynek światowy, wzmogło ko~kurencję międzyregionalną. Początkowo Chiny były dla rei Południowej (oraz innych krajów regionu) groźnym rym tylko w sektorach produkcji o niskiej wartości dodanej •tekstylnej}, szybko jednak pięły się w górę skali wartości . ej. Reakcją Korei Południowej było przerzucenie dużej 1 produkcji do Chin poprzez bezpośrednie inwestycje, było może korzystne dla koreańskich korporacji, ale nie poziomu zatrudnienia w kraj u. eksportowym boomie późnych lat 80. przemysł koreański ustępować pola konkurencji, od roku 1990 tracąc rynki rtowe i przeżywając spadek rentowności. Czebole ra-
i45 V. Chibber, Locked in Place: State-Building and Late Jndustrin/izatioll in Jndia (Princeton University Press, Princeton 2003).
148
149
towały się nowymi pożyczkami, coraz częściej z banków zagranicznych. Koreańskie przedsiębiorstwa osiągnęły bardzo wysoki stosunek długu do kapitału własnego, a tym samym stały się bardzo wrażliwe na każdy gwałtowny wzrost stóp procentowych. ' 47 W kraju tymczasem Korea Południowa miała do czynienia z rosnącą siłą zorganizowanego świata pracy. Intensywne uprzemysłowienie pociągnęło za sobą równie masową proletaryzację i urbanizację, a wszystko to sprzyjało organizowaniu się pracowników. W pierwszych latach niezależne organizacje związkowe były brutalnie represjonowane. Jednak zamordowanie Parka (przez własnego szefa wywiadu) w 1979 r. i późniejsza barbarzyńska masakra uczestników protestów w Kwangdzu w 1980 r., stały się zarzewiem szerokiego, studencko-obywatelsko-robotniczego ruchu na rzecz demokratyzacji. Nastąpiła ona formalnie w roku 1987. Płace wzrosły wówczas dzięki sile związków zawodowych, które okrzepły mimo ciągłych represji ze strony rządu. Pracodawcy życzyli sobie bardziej elastycznych rynków pracy, ale kolejne rządy napotykały trudności w spełnieniu tego postulatu. Utworzenie i legalizacja w 1995 r. demokratycznej Koreańskiej Konfederacji Związków Zawodowych potwierdziły rosnącą siłę zorganizowanego świata pracy. ' 48 Pogłębiająca się niezdolność państwa do zdyscyplinowania kapitału w latach 90. ujawniła się szczególnie dotkliwie w czasie kryzysu z lat 1997-98. Kapitał zagraniczny od dawna już prowadził kampanię o łatwiej szy dostęp do tradycyj nie chronionego rynku wewnętrznego, a także o dalszą liberalizację finansową. Ewoluująca architektura międzynarodowego handlu i finansów przyniosła pewne skromne sukcesy na tym froncie już na początku lat 90. Ceną poparcia C lintona dl~ przyjęcia Korei do OECD była końska dawka finansowej 147 R. Wade, F. Veneroso, The Asian Crisis: The High Debt Model versus the Wall Street-Treasury-IMF Complex, „New Left Review: 228 (199S),
s. 3-23. 148 M. Woo-Cummings, South Korean Anti-Americanism , Japan Polier Research Institute Working Paper 93 (lipiec 2003).
150
liberalizacji. Wybuch kryzysu został jednak poprzedzony falą niezadowolenia pracowniczego zwróconego przeciwko czebolom (które właśnie starały się pozbyć tysięcy pracowników przez zbiorowe zwolnienia) oraz represyjnej µolityce rządu względem związków zawodowych. W marcu 1997 r. rząd przeforsował nowy kodeks pracy, który wprowadził snacznie wyższy poziom elastyczności stosunków pracy, a tym samym po cichu usankcjonował zwolnienia grupowe. ••9 Wiele czeboli tymczasem było po uszy zadłużonych u coraz bardziej nieufnych kredytodawców zagranicznych oraz w bankach krajowych, w których i tak już przeważająca część kredytów nie była spłacana w terminie. Rząd nie mógł zrobić nic, z uwagi na słabość swoich rezerw dewizowych. Szereg czeboli, takich jak Hansin i Hambo Steel, ogłosiło bankructwo 'W pierwszej połowie roku 1997, a zaraz potem wybuchł kry1)'8 walutowy. W tym momencie zagraniczne banki przestały wspierać Koreę, co zepchnęło wiele innych czeboli, a także całe państwo, na skraj bankructwa.•s0 Stany Zjednoczone nie widziały powodu, żeby zaoferować wsparcie finansowe (było już po „zimnej wojnie"). Wolały chać dyktatu Wall Street, która, w imię własnej rentowi, od dawna postulowała finansową liberalizację w Korei. 'tz dostrzegł już wtedy, że USA poświęcają własny interes owy w imię partykularnych korzyści finansowych Wall t. •s• Gdy wybuchł kryzys azjatycki, Korea Południowa zoprzez MFW zachęcona, aby dla ratowania swojej waluty eść stopy procentowe, co jeszcze głębiej pogrążyło jej podarkę w recesji. Wiele firm o wysokim stosunku długu kapitału splajtowało. W ślad za tym natychmiast przyszedł st bezrobocia, spadek wskaźników płac oraz bankruckolejnych czeboli (padło Daewoo, i niewiele brakowało, Hyundai podzielił jego los). Rząd zwrócił się do MFW T1mże, str. 5. Stiglitz, Globalizacja. Tłll\że, str. 102.
151
i Stanów Zjednoczonych z błaganiem o pomoc. W zamian za ss miliardów dolarów pomocy, zgodził się otworzyć dla zagranicznych inwestorów rynek usług finansowych i zapewnić firmom zagranicznym swobodę działania. Warunki te okazały się nieprzekonujące dla banków, i 1 0 dni później, w obliczu groźby niewypłacalności, rząd był zmuszony zawrzeć kolejną ugodę, w której ramach banki-wierzyciele zmieniły warunki spłaty koreańskiego zadłużenia (tzw. bail-in} w zamian za blokadę przyszłych dochodów w celu spłaty banków w pierwszej kolejności (echo rozwiązania nowojorskiego). W rezultacie „Koreańczycy przeżyli lawinę bankructw firm dużych i małych oraz recesję, w której wyniku dochód narodowy skurczył się o 7 procent, płaca przeciętnego robotnika spadła o 10 procent, a liczba bezrobotnych zbliżyła się do 9 procent''.1s2 Można z tego wyciągnąć dwa wnioski. Po pierwsze, „Koreańczycy przekonali się na własnej skór ze, najboleśniej jak to było możliwe, że w chwili ich finansowej ruiny Stany Zjednoczone wolały kierować się własnym, zaściankowym interesem"; po drugie, USA określiły ów interes własny jednoznacznie jako interes Wall Street i kapitału finansowego. 153 Sojusz Wall Street-Ministerstwo Skarbu USA-MFW zrobił Korei w zasadzie to samo, co bankierzy inwestycyjni w poło wie lat 70 zrobili miastu Nowy Jork. Później sze odrodzenie gospodarki koreańskiej (częściowo dzięki zignorowaniu rad MFW w kwestii restrukturyzacji, a także dzięki znacznie mniej bojowej postawie świata pracy) posłużyło w pierwszym rzędzie napływowi danin do kufrów Wall Street, a tym samym wzmocniło koncentrację władzy klasowej elity w USA. Potęga jednych czeboli legła w gruzach, inne uległy przeobrażeniu na fali fuzji i wykupów wyreżyserowany_ch" przez zagraniczny kapitał nazywany niewdzięcznie „sępim (vulture capital - kapitał wysokiego r yzyka; przyp. tłum.). Wewnętrzna struktura klasowa fluktuuje w miarę przeobra-
żeń stosunków między kapitałem
a państwem z jednej strony i rynkiem globalnym z drugiej. W tle tego wszystkiego kryją się jednak dane mówiące o wzroście nierówności dochodów i poziomu ubóstwa zarówno podczas kryzysu, jak i po nim. Coraz większe „uelastycznienie" siły roboczej i wzrost liczby osób zatrudnianych dorywczo (szczególnie niekorzystny dla kobiet) plus kolej na runda represji wobec ruchów pracowniczych i społecznych sygnalizuje nową ofensywę przeciwko najgorzej sytuowanym grupom ludności, która zapowiada te co zawsze konsekwencje w kategoriach akumulacji władzy klasowej wewnątrz kraju i w skali międzynarodowej.
Chyba nigdzie w świecie zachodnim lat 70. demokracja nie zagroziła władzy kapitału tak poważnie jak w Szwecji. W kraju rządzonym od lat 30. przez socjaldemokratów panowała stabilna równowaga sił klasowych, którą gwarantowała silna, scentralizowana struktura związkowa, prowadząca z klasą italistów zbiorowe spory bezpośrednio dotyczące płac, iłków, warunków umów o pracę i tym podobnych spraw. wymiarze politycznym Szwecja była państwem opiekuń ' zorganizowanym w oparciu o ideały redystrybucyj nego 'alizmu z progresywnym opodatkowaniem oraz polityką czania ubóstwa, m.in. poprzez wyrafinowany system adczeń socjalnych. Klasa kapitalistyczna była niewielka, niesłychanie silna. W przeciwieństwie do wielu innych tw socjaldemokratycznych i dyryżystycznych, Szwecja strzymała się od nacjonalizacji którejkolwiek z wiodą gałęzi gospodarki (z wyjątkiem transportu i zakładów czności publicznej}. Choć istniało wiele małych firm, roporcjonalnie duża część środków produkcji była wła ią niewielkiej liczby rodzin.
152 Woo-Cummings, South Korean Anti-Americanism, s. 4. 153 Ta mże; Stiglitz, Globalizacja, ss. 102-103 i 188.
152
153
Podobnie jak w prawie wszystkich wysoko rozwiniętych społeczeństwach kapitalistycznych, lata 60. były okresem pracowniczego wrzenia. Wywołało ono falę reform prawnych, które ograniczyły wpływy kapitału, a zwiększyły siłę organizacji pracowniczych - także w miejscu pracy. Propozycją najbardziej zagrażającą klasie kapitalistów był plan Rehna-Meidnera. Przewidywał on 20% podatek od zysków przedsiębiorstw, który miał być odprowad~any do funduszy pracowniczych kontrolowanych przez związki zawodowe i reinwestowany w te same korporacje. W efekcie, prywatna własność stopniowo traciłaby na znaczeniu, a korporacje zmierzałyby w stronę własności kolektywnej, zarządzanej przez przedstawicieli pracowników. W praktyce oznaczało to „frontalny atak na świętość własności prywatnej". Bez względu na to, jak wspaniałomyślne były warunki owego wykupu, klasie kapitalistycznej groziło, że przestanie istnieć jako odrębna klasa. I zareagowała ona na miarę powagi owego zagrożenia. ' 54 Od połowy lat 70. Szwedzka Federacja Pracodawców (bez wątpienia naśladując swój amerykański odpowiednik) zwiększyła liczbę swoich członków, zmobilizowała iście wojenny budżet i wszczęła zmasowaną kampanię propa~an dową przeciwko nadmiernej regulacji oraz za postępu)ącą liberalizacją gospodarki, zmniejszeniem obciążenia podatkowego i wycofaniem się przez państwo z nadmiernych zobowiązań opiekuńczych, które - jej zdaniem - powodowały gospodarczą stagnację. Kiedy jednak centroprawicowa Partia Konserwatywna doszła do władzy w roku 1976, po raz pierwszy od lat 30. odsuwając od niej socjaldemokratów, nie udało się jej zrealizować propozycji wysuwan~c~ przez pracodawców. Organizacje pracownicze były wciąz zbyt silne, a opinia publiczna nie dała się ~rzekon~ć. Gd~ stało się jasne, że bezpośrednia konfrontaqa ze zw1~zk_arru w postaci lokautów i nieugiętego stanowiska w negoqaqach 154
płacowych także nie daje rezultatu, pracodawcy zmienili taktykę. Zamiast iść na konfrontację z instytucjonalnymi struk-
turami korporacjonistycznego państwa, zaczęli podkopywać jego fundamenty. W 1983 r. odmówili udziału w centralnym sporze zbiorowym. Od tej pory negocjacje w sprawach płac i warunków socjalnych miały się odbywać w każdym przedsiębiorstwie osobno. Udało im się przekonać do tego pomysłu jedną centralę związkową, co poważnie osłabiło zbiorową siłę organizacji pracowniczych. Najwięcej jednak dała rozpętana przez pracodawców kampania propagandowa. Wykorzystali oni swój wpływ na przyznawanie Nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii, aby utrwalić neoliberalizm w myśleniu szwedzkich ekonomistów. Rozlegające się od dawna narzekania intelektualistów i przedstawicieli wolnych zawodów na opresyjny uniwersalizm państwa szwedzkiego i wysokie podatki były gorliwie podsye przez coraz głośniejsze wychwalanie swobód i wolności ostki. Dyskusje takie przetaczały się przez media i coraz bardziej rozpalały społeczną wyobraźnię. Co najważniejsze, rganizowany przez pracodawców think-tank - Centrum diów Gospodarczych i Politycznych (SNS) - finansował ważne badania nad strukturą i perspektywami gospodarktóre (jak prace NBER w USA) raz za razem „naukowo" owadniały elitom decydentów i opinii publicznej, że to two opiekuńcze jest podstawową przyczyną gospodaro zastoju. 155 Rzeczywisty ruch w kierunku neoliberalizmu nastąpił chwilą wyboru rządu konserwatystów w roku 1991. Ale ę do niego po części utorowali wcześniej socjaldemokraci, silniej odczuwający konieczność znalezienia wyjścia gospodarczej stagnacji. Fakt, że zrealizowali oni niektóre programu neoliberalnego sugerował uleganie sile onywania analiz SNS. Tym razem to lewicy, a nie prawicy wało idei. Związki dały się przekonać do powściągnięcia
Blyth, Great Transformations, s. 205.
154
155
żądań płacowych w celu podniesienia rentowności i zachęce nia inwestorów. Deregulacja bankowości (która doprowadziła do powstania klasycznych baniek spek~acyjnych w s~er~e alokacji kredytów i na rynku mieszkaniowym) oraz c1ęc1a podatków płaconych przez najbogatszych. (z~o.wu rz~komo mające zachęcić do inwestowania) nastąpiły JUZ w koncu lat so. Na koniec Bank Centralny (zawsze w rękach konserwatystów) zmienił swoją deklarację misji, stawiając na ~al~ę z inflacją zamiast na zabezpieczanie pełnego zatrudnienia. Pęknięcie bańki spekulacji aktywami ~o wzroście cen. ropy w 199 1 r. wywołało ucieczkę kapitału 1 spowodowało liczne bankructwa firm krajowych, które drogo kosztowały szwedzki rząd. Winą za krach instynktownie obarczono niewydolność państwa opiekuńczego, a konserwatywny rząd, który ':ł~śnie doszedł do władzy, przychylnie przyjął plan Szwedzkiej lzby Handlowej zmierzający do całkowitej jego prywatyzacji. Blyth uważa, że zaproponowane środki zaradcze były cał kiem nieodpowiednie do panujących warunków. Problemem była, jak twierdzi, „blokada poznawcza" - niezdolność do myśli 0 jakimkolwiek rozwiązaniu innym niż te zalecane przez neoliberalną ortodoksję. „To owa jednorodność personelu i idei, idąca w parze z politycznym uaktywnieniem biznes.u wprowadziła na porządek dzienny te nowe idee i ostatecznie przeobraziła szwedzki liberalizm''. Praktycznym rezult~~em była poważna depresja, która w ciągu dwóch lat obn~~yła wyniki gospodarcze i podwoiła bezrobocie. W sytuaq1 postępującej utraty zaufania społecznego do rządu, trzeba było znaleźć inny sposób na podtrzymanie neoliberalnych reform. Okazało się nim wstąpienie do Unii Europejskiej, który ~o krok „chyba najlepiej można zrozumieć, widząc w nim .dąze· b y 1'd ee e konom1czne nie biznesu i konserwatystów do tego, ze oraz instytucJ·e Unii Europejskiej dokonały, poprzez między. · d · lać narodową konwergencję, tego, czego me udało się z zia h za pomocą krajowych reform''. Przystąpienie do UE w latac , · ' · dzi które 1993-94 pozbawiło panstwo znacznej częsc1 narzę •
156
wcześniej pozwalały
mu zwalczać bezrobocie i zabezpieczać
płacę socjalną. ' 56 Skutek był taki, że nawet kiedy w 1994 r. do władzy wrócili socjaldem okraci, neoliberalny program ,,redukcji deficytu, kontroli nad inflacją i przedkładania zrównoważonych budżetów nad pełne
zatrudnienie i godziwy podział dochodu stał się kamien iem węgielnym polityki makroekonomicznej". '57 Prywatyzacja emerytur i świadczeń socjalnych została przyjęta jako coś nieuniknionego. Blyth widzi w tym przypadek „uzależnienia od obranej drogi" - określona logika podejmowania decyzji, za którą stoją hegemoniczne Jdee, spycha przed sobą wszystko, co napotka na swej drodze. astąpiła erozja liberalizmu społecznie zakorzenionego, ale ajmniej nie jego zupełny demontaż. Ogół społeczeństwa iąż był przywiązany do istniejących struktur państwa opieczego. Nierówności niewątpliwie wzrosły, ale w żadnym ie nie zbliżyły się do poziomu obserwowanego w USA czy elkiej Brytanii. Wskaźnik ubóstwa pozostał niski, a poziom zpieczeń socjalnych wysoki. Szwecja jest przykładem tego, można nazwać „ograniczoną neoliberalizacją': a odbiciem o faktu jest jej generalnie lepsza kondycja społeczna.
oczone tu dane sugerują, że nierównomierny postęp liberalizacji byt nie tylko czymś forsowanym przez heoniczną potęgę zewnętrzną, taką jak USA, ale rów- co najmniej w takim samym stopniu - wynikiem nicowania, innowacji oraz konkurencji (czasami typu nopolistycznego) między różnymi modelami rządzenia owanymi w poszczególnych krajach, regionach, czy by metropoliach. Bardziej uważna analiza ukazuje szegamę czynników, które wpłynęły na głębokość neo-
157
liberalizacji w poszczególnych przypadkach. Większość konwencjonalnych analiz sił, które dochodziły tu do głosu wskazuje na jakąś kombinację siły idei neoliberalnych (która uchodziła za szczególnie znaczącą w przypadkach Wielkiej Brytanii i Chile), reakcji na rozmaite kryzysy finansowe (jak w Meksyku i Korei Południowej) oraz bardziej pragmatycznych starań o zreformowanie aparatu państwowego (jak we Francji i Chinach), żeby poprawić konkurencyjną pozycję kraju na rynku globalnym. Jakkolwiek wszystkie te elementy odegrały pewną rolę, jednak brak jakiejkolwiek analizy stosunków sił klasowych jest zgoła zaskakujący. Np. nie bierze się w ogóle pod uwagę, że panujące idee są ideami j akiejś klasy panującej, i to mimo ogromnego materiału dowodowego ukazującego przemożne ingerencje elit biznesu i finansjery w produkcję idei i ideologii - poprzez inwestowanie w think-tanki, szkolenie technokratów, sterowanie mediami. Myśl, że kryzysy finansowe mogłyby być powodowane strajkami kapitału, ucieczką kapitału czy spekulacją finansową, albo wręcz umyślnie wywoływane w celu ułatwienia akumulacji przez wywłaszczenie, jest z góry odrzucana jako teoria spiskowa, wbrew niezliczonym danym pozwalającym podejrzewać istnienie skoordynowanych ataków na tę czy inną walutę. Prawidłowa interpretacja skomplikowanych i geograficznie zróżnicowanych ścieżek, jakimi podążała neoliberalizacja wymaga, jak się wydaje, nieco szerszego spojrzenia. Trzeba m.in. zwrócić uwagę na warunki tworzące kontekst przemian oraz ich uwarunkowania instytucjonalne, gdyż wyglądają one bardzo różnie w krajach tak odmiennych j~k Singapur, Meksyk, Mozambik, Szwecja czy Wielka Brytan'.a, wskutek czego przechodzenie na neoliberalizm nie wszędzie przebiegało równie łatwo. Szczególnie zatrważający jest przypadek południowoafrykański. Wśród nadziei zrodzonych z upadku apartheidu, desperacko pragnąca ponownej int~ gracji z gospodarką światową Republika Południowej Afryki
iostała przez MFW i Bank Światowy nakłoniona - częściowo perswazją, częściowo przymusem - do obrania neoliberal11ego k~rsu, które~o skutki były do przewidzenia: dzisiejszy apartheid ekonomiczny z grubsza kopiuje wcześniejszy apar158 itbeid ~asowy. Do naj.ważniejszych determinant należały zmiany wewnętrznej równowagi sił klasowych w obrębie szcze~ólnych państw. W takim stopniu, w jakim zorganizoy świat pracy potrafił utrzymać lub zdobyć (w przypadku rei Południowej) mocną pozycję, neoliberalizacja napotytrudne, a czasami wręcz niemożliwe do pokonania bary. Niezbędnym warunkiem neoliberalizacji jest osłabienie ak w Wi~lkiej Brytanii i USA), obejście (jak w Szwecji) lub zczeme przemocą (jak w Chile) siły zorganizowanego ata pracy. Analogicznie, przebieg neoliberalizacji często eżał od rosnącej siły, autonomii i zgodnego działania firm korporacji oraz ich zdolności do wywierania jako klasa presji w.ładzę pańsn:ową (jak w USA i Szwecji). Najłatwiej jest erać tę presję bezpośrednio poprzez instytucje finansoi zach~wania rynkowe, strajki kapitału lub jego ucieczkę, średnio - przez wpływanie na kampanie wyborcze, lob' przekupstwo i korupcję, bądź jeszcze bardziej subtelnie z manipulowanie siłą idei ekonomicznych. Neoliberalizm bardzo zróżnicowanym stopniu zakorzenił się w potoczsp~sobie rozumowania ogółu ludności - zależnie od tego, ile silna. była wiara ":" instytucje solidarności społecznej tra~yqe spo~ecznej odpowiedzialności zbiorowej i opieki alneJ. Tradyqe kulturowe i polityczne tkwiące u podstaw cznego „potocznego rozsądku" miały więc, jak widać, en w~ływ na polityczną akceptację ideałów jednostkowej Y 1 decydującej roli wolnego rynku w opozycji do inform organizacji społeczeństwa. :,.Bond, Elite Transition: From Apartheid to Neo/iberalism in South Africa
~to Pr~ss, Londyn 2.0oo); tegoż autora, Against Global Apartheid:
,.,_ 'f'Books, Afr1ca Meets the World Bank, the /MF and International Finance Londyn 2.003). \&.CCJ
158
159
Chyba jednak najciekawszy aspekt neoliberalizacji wiąże ze skomplikowaną grą między dynamiką wewnętrzną a siłami zewnętrznymi. Choć w niektórych przypadkach uzasadnione może być przyjmowanie tych drugich za czynnik dominujący, najczęściej wszakże zależności te były znacznie bardziej złożone. W Chile, bądź co bądź, to miejscowe klasy wyższe zwróciły się do Stanów Zjednoczonych o pomoc w przygotowaniu zamachu stanu, i to one potem obrały kurs neoliberalnej restrukturyzacji, aczkolwiek za poradą kształconych w USA technokratów. W Szwecji zaś to miejscowi pracodawcy dążyli do integracji europejskiej, by utrwalić w kraju napotykający trudności program neoliberalny. Najbardziej drakoński program restrukturyzacyjny narzucany przez MFW nie przejdzie bez przynajmniej odrobiny poparcia ze strony kogoś w kraju. Czasem można wręcz odnieść wrażenie, że MFW jedynie bierze na siebie odpowiedzialność za to, co i tak chcą zrobić jakieś siły wewnętrzne. Także liczne przykłady odrzucania z powodzeniem zaleceń MFW wskazują na to, że kompleks Ministerstwo Skarbu USA-Wall Street-MFW nie jest tak wszechmocny, jak się czasem twierdzi. Tylko wtedy, gdy wewnętrzne struktury władzy zostają zredukowane do pustej skorupy, a krajowy ład instytucjonalny znajduje się w stanie zupełnego rozkła du, czy to z powodu zapaści systemu {jak w byłym Związku Radzieckim i krajach Europy Srodkowej}, czy w wyniku wojen domowych Qak w Mozambiku, Senegalu czy Nikaragui), czy też wskutek własnej degeneracji {jak na Filipinach}, siły zewnętrzne mogą bez przeszkód dyktować neoliberalne przeobrażenia. W tych ostatnich przypadkach zaś sukce~y są na ogół nikłe - właśnie dlatego, że neoliberalizm nie moz~ funkcjonować bez silnego państwa oraz silnych instytuCJ 1 rynkowych i prawnych. Niewątpliwie również ciążąca nad każdym państwe_rr1 presja stwarzania „dobrych warunków dla biznesu" z mysi! o przyciągnięciu i utrzymaniu mobilnego geograficznie kapisię
160
tału, ~cl.grywa znaczącą rolę, szczególnie w przypadku wysoko rozwm1ęty~h k~ajó:V kapitalistycznych (takich jak Francja). ,Zastana.wiaJ ą~e Jest Jednak, jak często neoliberalizację i dobre warunki dla biznesu traktuje się jak synonimy, co było widocz11e w dokumencie Banku Swiatowego Raport 0 rozwoju z roku 59 . 4. '. A pr.zecież w sytuacjach, gdy neoliberalizacja wywoJe m epokoJe sp?łecz~e i polityczną destabilizację tak jak się zdarzyło całkiem niedawno w Indonezji czy Argentynie, bo gdy _doprowadza ona do depresji i ograniczenia wzro. ry~kow ~ewnętrznych, z powodzeniem można powie1eć, ze neohberalizacja nie tyle zachęca do inwestowania o~ niego ?dstręcza. •6o Nawet jeśli jakiś element polityki, ohb~ral~eJ - po';iedzm~, e~astyczność rynków pracy czy erahzaqę finansow udaJe się zaszczepić z powodzeniem, e n:ia wcale. pewności, że samo to wystarczy, aby przyciągnąć ~bdny kap1~ał. Pozostaje też jeszcze poważniejszy problem: ~go rod~aJ U kapitał zostanie przyciągnięty? Boom spekuJny ~~ze przyciągnąć inwestycje portfelowe z taką samą ości~, Ja~ u~zy~iłby to solidny ład instytucjonalny sprzyłCY.POJ~WI~mu s1~ przemysłu o wysokiej wartości dodanej. . c1ą~męc1e „sępiego kapitału" nie wydaje się grą wartą ~cz~1, a przecież właśnie do tego nader często sprowa~ą się następstwa neoliberalizacji (co chętnie wytykają jej cy w rodzaju Stiglitza). Pewną rol.ę ~ogą te~ odgrywać uwarunkowania geopoline. Połozeme Korei Po!udniowej na froncie „zimnej wojw poc~ątkowr,m okresie zapewniało protekcję USA dla .r~z';oJowego modelu państwa i gospodarki. Frontowe zem.e Mozambi~u natomiast doprowadziło do wojny . o~eJ, podsycane} przez RPA, która usiłowała zniweczyć ~1 FRELIMO, zmierzające do budowy socjalizmu. Silnie zony w wyniku wojny Mozambik padł łatwym łupem \1Vorld Bank, World Development Report 2005 .
Stlgutz, Globalizacja, często powraca do tego wątku. 161
neoliberalno-restrukturyzacyjnych zakusów MFW. Do Podobnych wyników prowadziło często wspieranie przez USĄ kontrrewolucyjnych rządów państw Ameryki Środkowej, Chile i innych. Nawet szczególne położenie geograficzne robiło swoje - w przypadku Meksyku, była to bliskość Stanów Zjednoczonych i szczególna podatność na naciski ze strony tego państwa. A fakt, że USA nie muszą już się bronić przed komunistycznym zagrożeniem oznacza, że nie muszą też zbytnio się przejmować, jeśli neoliberalne przeobrażenia wywołają tu czy ówdzie masowe bezrobocie i niepokoje społeczne. Nie po spieszyły więc na ratunek w nieszczęściu Tajlandii, która niegdyś lojalnie je wspierała w wojnie wietnamskiej. Prawdę mówiąc, Stany Zjednoczone, do spółki z innymi instytucjami finansowymi, z rozkoszą odegrały tam 161
rolę „sępiego kapitału''.
W całej tej niejednorodnej historii neoliberalizacji na św ie cie jeden wątek przewija się niezmiennie. Jest nim powszechna tendencja do zwiększania nierówności społecznych i narażania tych grup, które miały najmniej szczęścia - czy to w społeczeństwie indonezyjskim, w meksykańskim czy w brytyjskim - na działanie mroźnych wichrów programów oszczędnościowych i skazywania ich na nędzną egzystencję na coraz dalszym marginesie. Trend ten, łagodzony tu i ówdzie przez politykę socjalną, przynosi za to spektakularne efekty na przeciwnym biegunie społecznego spektrum. W najwyższych warstwach kapitalistycznego społeczeństwa występują obecnie zdumiewające skupiska bogactwa i wła dzy, jakich świat nie widział od lat 20. Strumienie danin napływających do czołowych centrów finansowych świata mogą wprawić w oszołomi enie. Jeszcze bardziej zdumiewający jest jednak zwyczaj traktowania tego wszystkiego jako zaledwie ubocznego, czasami wręcz mimowolnego efektu neoliberalizacji. Sama myśl, że zjawiska te mogłyby - choćby 16 1
J. Mittelman, The Globalization Syndrome: Transformation and Resistance (Princeton University Press, Princeton 2000), ss. 90- 106.
162
pate~cja~nie ~stanowić zasadniczą istotę tego, czemu neolir~1zaqa m.~ała o~ początku służyć, wydaje się obrazoburcza. eruusz ,teom neohberalneJ· tkwi m ·in · w tym , z· e p1ę · k ne słowa . . wolnos~1, swob~dz1e, wolności wyboru i prawach jednostki ~e~zme maskuJą po~ure realia restauracji lub reorganizacji gie) władzy klasowe) na poziomie zarówno lokalnym, jak nadnarodowym, a nade wszystko w głównych centrach sowych globalnego kapitalizmu.
si Neoliberalizm „z chińską specyfiką"
następstwie
niechybnie będą zmuszone tolerować pewien Pod hasłem xiaokang - idealnego spoteczeństwa, które zapewnia dobrobyt wszystkim obywatelom peng przystąpił do „czterech modernizacji" - rolnictwa, przemysłu, nauki i oświaty, oraz obronności. Reformy miały sprawić, że wewnątrz gospodarki chińskiej zaczną działać siły rynkowe. Pomysł był taki, żeby poszczególne firmy pań ftWOWe zaczęły między sobą konkurować, co miało wyzwolić 1n11owacyjność i wzrost. Wprowadzono ceny rynkowe, ale fakt ten miał prawdopodobnie mniej doniosłe znaczenie niż gwałtowne rozproszenie władzy polityczno-ekonomicznej po regionach i społecznościach lokalnych. To ostatnie posunięcie okazało się szczególnie przebiegłe. Pozwoliło uniknąć konfrontacji z tradycyjnymi ośrodkami władzy w Pekinie, dzięki ,czemu lokalne inicjatywy mogły torować drogę nowemu porządkowi społecznemu. Innowacje chybione można było po prostu ignorować. Uzupełnieniem tych wysiłków było arcie Chin, aczkolwiek pod ścisłym nadzorem państwa, handel z zagranicą i zagraniczne inwestycje, kładące kres lacji Chin od rynku światowego. Eksperymentowanie ograczało się początkowo do prowincji Kuangtung, sąsiadującej Hongkongiem i bezpiecznie oddalonej od Pekinu. Jednym celów tego otwarcia na świat było uzyskanie transferu anicznych technologii (stąd nacisk na przedsiębiorstwa szane z udziałem kapitału zagranicznego i partnerów · kich). Drugim celem było zdobycie rezerw dewizowych trzebnych do zakupu środków, które umożliwią wzmocniewewnętrznej dynamiki wzrostu gospodarczego. 162 Reformy te nie nabrałyby takiego znaczenia, jakie obecnie przypisujemy, a Chiny nie wkroczyłyby na ścieżkę niełej ewolucji gospodarczej ani nie odnotowałyby znanych osiągnięć, gdyby nie znaczące, na pozór nie mające nic Pólnego ze sprawą chińską przemiany w świecie rozwiniępaziom
W grudniu 1978 r., w obliczu dwojakich trudności - politycznej niepewności związanej ze śmiercią Mao w 1976 r. oraz ekonomicznej stagnacji, ciągnącej się od wielu lat chińskie kierownictwo pod wodzą Deng Xiaopinga ogłosiło program reformy gospodarczej. Być może, nigdy nie dowiemy się na pewno, czy Deng był od zawsze skrytym „zwolennikiem drogi kapitalistycznej" (wyrażenie Mao z czasów rewolucji kulturalnej) czy też reformy były po prostu desperackim posunięciem, mającym zapewnić Chinom bezpieczeństwo gospodarcze i podnieść ich prestiż w obliczu wzbierającej fali kapitalistycznego rozwoju innych krajów Azji Wschodniej i Południowo-Wschodniej. Reformy te zbiegły się akurat w czasie - i bardzo trudno upatrywać w tym czegoś innego niż koniunkturalny przypadek o historycznych konsekwencjach dla świata - ze zwrotem Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych w stronę rozwiązań neoliberalnych. W przypadku Chin wynikiem było skonstruowanie szczególnej odmiany gospodarki rynkowej, która splata coraz liczniejsze elementy neoliberalne z autorytarną, scentralizowaną kontrolą polityczną. Możliwość pogodzenia autorytaryzmu z kapitalistycznym rynkiem został~ już wcześniej dowiedziona gdzie indziej - w Chile, Korei Południowej, na Tajwanie i w Singapurze. Jakkolwiek egalitaryzm nie przestał być długofalowy~ celem deklarowanym przez Chiny, Deng przekonywał, ze wyzwolenie inicjatywy prywatnej i lokalnej jest konieczne dla podniesienia wydajności i pobudzenia wzrostu gospodarczego. Władze zdawały sobie sprawę, że w logicznym tego
164
nierówności.
N. Lardy, China's Unfinished Economic Revolution (Brookings Institution, Waszyngton i998); S.-M. Li, W.-S. Tang, China's Regions, Polity and Economy (Chinese University Press, Hongkong 2000).
165
tego kapitalizmu dotyczące sposobu funkcjonowania rynku światowego. Rosnące w latach 80. wpływy polityki neoJi_ beralnej na handel międzynarodowy otworzyły cały świat na transformacyjne działanie sił rynkowych i finansowych. Tym samym przygotowały one pole do chińskiego „wejścia smoka" na rynek światowy w stylu, który nie byłby możliwy w epoce Bretton Woods. Spektakularne osiągnięcie przez Chiny po roku 1980 statusu światowej potęgi gospodarczej było po części niezamierzoną konsekwencją neoliberalnego zwrotu w świecie rozwiniętego kapitalizmu.
PRZEOBRAŻENIA WEWN~TRZNE
Takie przedstawienie sytuacji w żaden sposób nie umniejsza znaczenia mozolnej drogi, jaką przebył ruch na rzecz reform wewnętrznych w samych Chinach. Chińczycy bowiem musieli się przekonać (i w pewnym stopniu nadal się przekonują) m.in. o tym, że rynek niewiele może zrobić dla przeobrażenia gospodarki, jeśli nie towarzyszą temu zmiany w stosunkach klasowych, stosunkach własnościowych i wszystkich innych instytucjonalnych uwarunkowaniach, na których opiera się prosperująca gospodarka kapitalistyczna. Ta ewolucyjna droga była wyboista, naznaczona napięciami i kryzysami, w których z pewnością pewną rolę odegrały impulsy, a także wręcz groźby, z zewnątrz . Bez wątpienia, długo jeszcze dyskutować się będzie, czy wszystko to było częścią świadomego planowa nia, choć otwartego na korektę („macanie kamieni podczas przechodzenia przez rzekę'; jak mawiał Deng}, czy też uruchomienia, za plecami partyj nych polityków, nieubłaganego ciągu następstw wynikających z początkowych założeń reform rynkowych Denga. ' 63 163
Skłaniam się raczej ku tej d rugiej interpretacji, choć nie tak zdecydo-
wanie jak Hart-Landsberg i Burkett, na których pracy dość obszernie tu się opieram. Zob. M. Hart-Landsberg, P. Burkett, China and Socia/ism:
166
natomiast można stwierdzić, że Chiny, nie drogi „terapii szokowej" w postaci natychmiastowej prywatyzacji, narzuconej później, tj. w latach 90. Rosji i Europie Środkowej przez MFW, Bank Światowy i „porozumienie waszyngtońskie': zdołały uniknąć gospodarczych katastrof nękających te kraje. Obierając własną drogę do „socjalizmu z chińską specyfiką" czy też raczej, jak chcą inni, prywatyzacji z chińską specyfiką'; Chiny zdołały zbudować pewien rodzaj gospodarki rynkowej manipulowanej przez państwo, która od przeszło 20. lat daje spektakularny wzrost gospodarczy (średnio 10% rocznie) i podnosi standard życia znaczącej części ludności. 164 Te same reformy jednak przyniosły degradację środowiska, nierówności społeczne, a wreszcie coś, co nieprzyjemnie przypomina odbudowę kapitalistycznej władzy klasowej. Trudno połapać się w szczegółach tej transformacji bez nakreślenia z grubsza mapy jej ogólnego przebiegu. Polityczne uwarunkowania zmian toną w mrokach walk o władzę w łonie Komunistycznej Partii Chin, zdeterminowanej utrzymać swe unikalne jedynowładztwo. Kluczowe decyzje wyznaczające lejne etapy drogi reform były ratyfikowane na zjazdach ·i. Mało prawdopodobne jest jednak, że partia chętnie rzystałaby na aktywne odbudowywanie pod jej bokiem katalistycznej władzy klasowej. Jest niemal pewne, że partia ecydowała się na reformy gospodarcze w nadziei na wzbocenie się i podniesienie swoich możliwości technicznych, tym skuteczniej radzić sobie z wewnętrzną opozycją, lełej bronić się przed agresją z zewnątrz i oddziaływać swą siłą geopolityczną strefę swoich bezpośrednich zainteresowań burzliwie rozwijającej się Azji Wschodniej i Południowo schodniej. Rozwój gospodarczy był postrzegany raczej o środek osiągania tych celów, niż jako cel sam w sobie. Z
pewnością
obierając
Market Reforms and Class Struggle (Nowy Jork,
2004;
. Monthly
Review~ 56/ 3).
L. Cao, Chinese Privatization: Between Plan and Market, .Law and Contemporary Problems'; 63/ 13 (2000), ss. i3-62.
167
Poza tym, faktyczny kierunek, jaki obrał rozwój Chin, zdaje się dobrze przystawać do celu, jakim było niedopuszczenie do wyklarowania się jakiegokolwiek spójnego bloku kapitalistycznej władzy klasowej wewnątrz samych Chin. Opieranie się w decydującym stopniu na bezpośrednich inwestycjach zagranicznych (całkiem odmienna strategia rozwoju gospodarczego niż ta obrana przez Japonię czy Koreę Południową) pozwoliło utrzymać siłę własności kapitalistycznej poza granicami kraju, co trochę ułatwia, przynajmniej w przypadku Chin, utrzymanie przez państwo kontroli. ' 65 Bariery postawione zagranicznym inwestycjom portfelowym skutecznie
bód ruch studencki osiągnął szczyt w roku 1989. Kulminacją ogromnego napięcia w sferze politycznej, nabrzmiewające go równolegle z neoliberalizacją gospodarki, była masakra studentów na placu Tiananmen. Brutalne represje Denga, przeprowadzone wbrew woli partyjnych reformatorów, jasno pokazywały, że neoliberalizacji w gospodarce nie będzie towarzyszyć żaden postęp w sferze praw człowieka i obywatela, czy demokracji. Choć wrzenie polityczne zostało przez frakcję Denga stłumione, warunkiem jej dalszego trwania okazało się jednak zainicjowanie kolejnej fali neoliberalnych reform. Wang streszcza je następująco:
ograniczają możliwości wpływu międzynarodowego kapitału
pierwszoplanowym instrumentem kontroli stała się polityka monetarna; nastąpiła znacząca ponowna korekta kursów walut zagranicznych, zmierzająca w kierunku jednolitego przelicznika; w eksporcie i handlu zagranicznym wprowadzono zasady konkurencji i ponoszenia przez daną firmę odpowiedzialności za zyski bądź straty; ograniczono zasięg „dwutorowego" systemu cen; strefa rozwojowa Szanghaj-Pudong została w pełni uruchomiona, a równocześnie przystąpiono do organizowania różnych regionalnych stref rozwojowych. 166
finansowego na państwo chińskie. Niechętne dopuszczanie jakichkolwiek form pośrednictwa finansowego poza bankami państwowymi - takich jak giełdy i rynki kapitałowe - wytrąca kapitałowi z ręki jedną z jego głównych broni w rywalizacji z władzą państwową. Długotrwałe usiłowania, by ocalić struktury własności państwowej przy równoczesnym uwolnieniu menedżerskiej autonomii także wskazują na intencję powstrzymania procesu formowania się klasy kapitalistycznej. Partia musiała jednak również zmierzyć się z pewną liczbą niewygodnych dylematów. Chińska diaspora biznesowa dostarczyła najważniejszych zewnętrznych powiązań a Hongkong, w roku 1997 wchłonięty z powrotem przez chińskie państwo, miał już typową strukturę państwa kapitalistycznego. Chiny musiały pójść na kompromis z jednym i drugim, a także z neoliberalnymi regułami gry w handlu międzynarodowym, ustanowionymi za pośrednictwem WT?, do której Chiny przystąpiły w 2001 r. Zaczęły też poj awiać się postulaty liberalizacji politycznej. W 1986 r. wypłynęły na powierzchnię protesty robotnicze. Sympatyzujący z nimi, lecz równocześnie wysuwający własne żądania większych swo-
Dokonawszy objazdu południowego regionu w roku 1992,
lby na własne oczy przekonać się o skutkach otwarcia na świat
rozwoju gospodarczego, starzejący się Deng oznajmił, że w pełni usatysfakcjonowany. „Bogacenie się jest chwane" - oświadczył i dodał: „Nieważne, czy kot jest rudy czy ny; ważne, żeby łowił myszy!" Od tej chwili j uż całe Chiny, choć nadal pod czujnym okiem "i, stanęły otworem dla sił r ynkowych i kapitału zagranego. Na terenach miejskich, aby zapobiec wybuchom adowolenia społecznego, propagowano demokrację nsumpcji. Bazujący na rynku wzrost gospodarczy nabrał
16s Na tę sprawę dobitnie zwraca uwagę Y. Huang, Is China Playing by the · Comm1ss1on · · on e h·ma, http·//'"'"'~. Ru/es?, Congressional-Executive ·
cecc.gov/ pages/hearings/092403/huang.php.
168
Wang, China's Ne w Order, s. 66.
169
wtedy przyspieszenia, które chwilami zdawało się wymykać spod kontroli partii. W roku i978, gdy Deng rozpoczynał proces reform, niemal wszystko, co miało w Chinach jakieś znaczenie, znajdowało się w obrębie sektora państwowego. Przedsiębiorstwa pań stwowe (ang. state-owned enterprises - SOE) odgrywały rolę dominującą w wiodących gałęziach gospodarki. Pod większością względów były one w miarę rentowne. Swoim pracownikom oferowały nie tylko pewność zatrudnienia, ale i szeroką gamę świadczeń socjalnych i emerytalnych (słynna „żelazna miska ryżu': czyli utrzymanie gwarantowane przez państwo) . Istniała przy tym spora różnorodność lokalnych przedsiębiorstw państwowych pod kontrolą władz prowincji, miejskich bądź gminnych. Sektor rolny był zorganizowany w oparciu o system komun, i większość relacji zgodnie stwierdza, że był on zacofany pod względem wydajności i rozpaczliwie domagał się zreformowania. Systemy opieki socjalnej i świadczeń społecznych były odrębne dla każdego z tych sektorów z osobna, choć sytuacja w nich była różna. Mieszkańcy wsi byli najmniej uprzywilejowani, a od populacji miejskich oddzielał ich system zezwoleń na zamieszkanie, który przyznawał wiele przywilejów i praw socjalnych tym ostatnim, odmawiając ich tym pierwszym. S~st~~ t~~ uniemożliwiał również masowe migracje ludności w1eisk1eJ do miast. Każdy sektor był zintegrowany z zorganizowany'.11 na bazie regionów państwowym systemem planowania, w którego ramach wyznaczano plany produkcyjne i plan?wo rozdzielano nakłady. Państwowe banki funkcjonowały iako depozytoria oszczędności i źródła pozabudżetowych środków inwestycyjnych. . . . . ilPrzez długi czas utrzymywano istnienie SOE Jako stab nych filarów państwowej kontroli nad gospodarką. Oferowały · ' two 1· św1a · d czen1·a , które, one pracownikom b ezp1eczens choć z biegiem czasu coraz skromniejsze, przez wiele lat stanowiły siatkę bezpieczeństwa socjalnego dla znaczącego
170
wycinka ludności. Dookoła tymczasem stworzono bardziej otwartą gospodarkę rynkową, rozwiązując komuny rolnicze i wprowadzając zindywidualizowany „system osobistej odpowiedzialności''. Z majątku będącego wcześniej w posiadaniu komun utworzono przedsiębiorstwa gminne i wiejskie (township and village enterprises - TVE), które stały się ośrodkami przedsiębiorczości, elastycznych praktyk zatrudnienia oraz otwartej konkurencji rynkowej. Własność całkowicie prywatną dopuszczono początkowo tylko w produkcji, handlu i usługach na małą skalę, i to z ograniczeniami (z czasem rozluźnianymi) co do rozmiarów zatrudnienia. Na koniec zaczął napływać kapitał zagraniczny, w latach 90. coraz bardziej dynamicznie. Początkowo ograniczony do joint ventures (sp~łek z udziałem ~apitału zagranicznego) i określonych tegtonów, ostatecznie zaczął przenikać wszędzie, choć nierównomiernie. Państwowy system bankowy w latach 80. był rozbudowywany i stopniowo wyręczał centralną administraw funkcji udostępniania linii kredytowych dla SOE, TVE firm prywatnych. Te poszczególne sektory nie rozwijały niezależnie od siebie. TVE początkowo czerpały swe środ z sektora rolnego i zapewniały rynki zbytu dla SOE lub pośrednio dostarczały im funduszy. Kapitał zagraniczny czasem stawał się integralną częścią TVE i SOE, a sektor atny nabierał coraz większego znaczenia zarówno ~rmie. bezpośredniej (właściciele firm), jak i pośredniej o~anusze). Gdy jakieś SOE stawało się mniej rentowne, kiwało od banków tani kredyt. W miarę wzrostu siły czenia sektora rynkowego, cała gospodarka ewoluowała stronę struktury neoliberalnej. •61 Rozważmy zatem, jak przebiegała ewolucja poszczególnych rów. W rolnictwie dano chłopom prawo użytkowania ~ów komun w ramach systemu „osobistej odpowiedzialna początku lat 80. Najpierw pozwolono im sprzedawać żki (to, co udało się wyprodukować ponad plan wyznaD. Hale, L. Hale, China Takes Off, .Foreign Affairs~ 82/6 (2003), ss. 36-53.
171
czony dla danej komuny) po cenach wolnorynkowych, a nie kontrolowanych przez państwo. Z końcem lat 80. komuny zupełnie rozwiązano. Choć formalnie chłopi nie mogli mieć ziemi na własność, mogli jednak ją dzierżawić i oddawać w dzierżawę, najmować robotników i sprzedawać produkty po cenach rynkowych (system podwójnych cen praktycznie upadł). W rezultacie dochody mieszkańców wsi rosły w zdumiewającym tempie 14% rocznie, i podobnie wzrastała produkcja rolna w latach 1978-1984. Później już dochody ludności wiejskiej znajdowały się w zastoju, a nawet realnie spadały (zwłaszcza po roku 1995) poza kilkoma wybranymi rejonami i liniami produkcji. Rozziew między dochodami ludności wsi i miast wyraźnie się powiększył. Dochody mieszkańców miast, które w roku 1985 wynosiły średnio zaledwie 80 dolarów rocznie, skoczyły do przeszło lOOO dolarów w 2004 r., gdy w tym czasie dochody ludzi na wsi wzrosły z około so dolarów do około 300. Co więcej, utrata kolektywnych praw socjalnych, funkcjonujących wcześniej w ramach komun - jakkolwiek słabe by one nie były - oznaczała, że obecnie wieśniacy musieli ponosić dotkliwy ciężar opłat za naukę szkolną, opiekę zdrowotną i tym podobne. Inna była sytuacja większości stałych mieszkańców miast, którzy dodatkową korzyść odnieśli w roku 1995. kiedy to ustawa o nieruchomościach miejskich uwłaszczyła mieszkańców miast, którzy mogli odtąd spekulować cenami posesji. Względna różnica między realnymi dochodami mieszkańców miast i wsi jest w dzisiejszych Chinach, według pewnych oszacowań, wyższa niż w jakimkolwiek innym kraju na świecie. 1 68 Zmuszeni do poszukiwania pracy poza miejscem zamieszkania migranci z terenów wiejskich, w dużej części młode kobiety, zaczęli masowo - acz nielegalnie i bez prawa stałego pobytu - napływać do miast, tworząc olbrzymią rezen~ę siły roboczej („płynną" populację o nieokreślonym statusie 168 ). Kahn, ). Yardley, Amid China's Boom, No He/ping Hand for Y0 1111E Qingming, .New York Times~ l sierpnia 2004, A1 i A6.
172
prawny~). ~hin~. znajdują się obecnie „w trakcie największej rnasoweJ m1graq1, jaką widział świat'; przy której „już teraz bledną wielkie migracje, które zmieniły obraz Ameryki i nowożytnego Zachodu''. Według danych oficjalnych kraj ten ma „114 milionów robotników-migrantów, którzy opuścili tereny wiejskie czasowo lub na stałe, żeby pracować w miastach" a rządowi eksperci „przewidują, że liczba ta wzrośnie do 3 00 milionów w roku 2020, a w końcu do 500 milionów''. Sam Szanghaj „ma 3 miliony pracowników-migrantów; dla porównania, całą emigrację irlandzką do Ameryki między rokiem 1820 a 1930 ocenia się na jakieś 4,5 miliona ludzi. 69 Tak liczna siła robocza jest podatna na superwyzysk i ciągnie w dół stawki płac w miastach. Urbanizację trudno jednak powstrzymać, a jej ~empo oscyluje wokół 15% rocznie. Z uwagi na brak dynanuzmu w sektorze wiejskim obecnie powszechnie uważa się, że rozwiązanie dowolnego problemu tkwi w mieście, albo ale nie jest możliwe. Zasadnicze znaczenie dla przetrwania ludności wiejskiej mają obecnie pieniądze przysyłane przez wnych pracujących w mieście. Trudne warunki, w jakich znajduje się wieś oraz będąca ich wynikiem destabilizacja owią dziś jeden z najpoważniejszych problemów, z jakimi ę boryka chiński rząd. 1° Gdy rozwiązano komuny, ich dawne uprawnienia polizne i administracyj ne zostały przekazane nowo utwonym samorządom gminnym i wiejskim, ustanowionym mocy konstytucji z grudnia 1982 r. Później uchwalone wa zezwoliły tym samorządom na przejmowanie przełowego majątku komun i ich restrukturyzację w formie · Uwolnione spod kontroli administracji centralnej, loe organy władzy z reguły przyjmowały przedsiębiorczą stawę. Początkowy wzrost dochodów wsi umożliwił im omadzenie oszczędności, które teraz można było włożyć 1
1
1
J. Yardley, In a 1idal Wave, China's Masses Pourf rom Farm to City, „New York Times~ 12 września 2004, Week in Review, s. 6. Kahn i Yardley, Amid China's Boom.
173
w TVE. W miejscach o sprzyjającej lokalizacji rozwinę ły się także joint ventures z udziałem kapitału zagranicznego (napływającego przede wszystkim z Hongkongu, lub za pośrednictwem chińskiej diaspory). Szczególną aktywność przejawiały TVE na obrzeżach wielkich miast, takich jak Szanghaj, oraz w tych strefach-prowincjach, które - jak Kuangtung - zostały uwolnione dla inwestycji zagranicznych. TVE stały się źródłem niesłychanego dynamizmu w gospodarce przez pierwsze półtorej dekady reform. W 1995 r. zatrudniały już 128 milionów ludzi. Były ośrodkami oddolnych eksperymentów i poligonem testowania reform. 11 1 Wszystko, co się sprawdzało w przypadku TVE, mogło później stać się podstawą polityki państwa. A sprawdzał się głównie wzmożony rozwój przemysłu lekkiego, produkującego towary konsumpcyjne na eksport, co kierowało Chiny w stronę industrializacji napędzanej eksportem. Dopiero jednak w 1987 r. państwo ostatecznie zdecydowało, że rozwój ma mieć orientację eksportową .
Czym właściwie były TVE? Opinie na ten temat są bardzo Jedni przytaczają dowody, że były to przedsięwzięcia prywatne „w każdym sensie z wyjątkiem nazwy': wykorzystujące tanią jak barszcz siłę roboczą wieśnia ków i migrantów - w szczególności młode kobiety - i funkcjonujące poza wszelką regulacją . TVE często płaciły żenująco niskie stawki i nie oferowały żadnych korzyści socjalnych ani ochrony prawnej. Niektóre jednak zapewniały ograniczone świadczenia socjalne i emerytalne oraz ochronę prawną . W chaosie okresu przejściowego pojawiło się daleko idące zróżnicowanie, częstokroć o charakterze wyraźnie lokalnym lub regionalnym.' 72 zróżnicowane.
171 C. Stevenson, Reforming State-Owned Enterprises: Past lesso11s for
C11rrent Problem s (George Washington University, Waszyngton), http:// www.gwu.edu/-ylowrey/stevensonc.httml.
W latach 80. stało się jasne, że fenomenalne tempo wzrostU w Chinach ma swoje źródło w większości poza sektorem 50E. W okresie rewolucyjnym SOE dawały swej sile roboczej pewność zatrudnienia i zabezpieczenia socjalne. W 1983 r. jednak firmom takim pozwolono zatrudniać „pracowników kontraktowych" bez żadnych osłon socjalnych i na czas ograJliczony. '73 Ich menedżerom przyznano też większą autonooiię w stosunku do właściciela, to jest państwa . Wolno im o zatrzymywać sobie określoną część zysków i sprzedawać wszelkie ponadplanowe nadwyżki po cenach wolnorynkowych. Te ostatnie zaś były o wiele wyższe od cen oficjalnych, co uruchomiło koślawy i, jak się okazało, nietrwały system poójnych cen. Pomimo tych bodźców, SOE nie prosperowały brze. Wiele z nich popadło w zadłużenie i potrzebowało parcia ze strony administracji centralnej albo państwowych ów: które zachęcano do udzielania im pożyczek na preency1nych warunkach. To później przysporzyło bankom ważnych kłopotów, gdyż wykładniczo rosła liczba zacią ·ętych przez SOE pożyczek, od których odsetki nie były ter. owo spłacane. W tej sytuacji wzmogła się presja na dalszą rmę sektora SOE. Dlatego w 1993 r. państwo zdecydowało „przekształcić wybrane duże i średnie przedsiębiorstwa twowe w spółki z ograniczoną odpowiedzialnością bądź 'ne''. Te pierwsze miały mieć „od 2 do so udziałowców'; drugie - „powyżej so udziałowców i mogły oferować pu~e emisje akcji''. Rok później ogłoszono znacznie szerzej OJOny program przekształcania przedsiębiorstw w korpoe: teraz już wszystkie poza najważniejszymi SOE miały być kształcone w „spółdzielnie na bazie udziałów'; w których ~o zakupu udziałów miał nominalnie każdy zatrudniony. e1n~ ~ale prz~kształceń własnościowych SOE nastąpiły drug1e1 połowie lat 90., tak że w roku 2002 zatrudnionych SOE było już tylko 14% pracowników sfery produkcyjnej, czas gdy jeszcze w roku 1990 było ich 40%. Najnowszy~
172 Hart-Landsberg i Burkett, China and Socialism , s. 35; Li i Tang, Chinn's
Regions.
174
Hart-Landsberg i Burkett, China and Socialism, s. 38.
175
posunięciem było pełne udostępnienie zarówno TVE i SOE dla własności zagranicznej. 174 Bezpośrednie inwestycje zagraniczne, ze swej strony, osiągały w latach 80. bardzo mieszane wyniki. Początkowo wpuszczono je do 4 specjalnych stref ekonomicznych w rejonach nadmorskich na południu kraju. Strefy te „początkowo miały na celu produkowanie towarów na eksport, który będzie przynosić krajowi dewizy. Przy okazji służyły za laboratoria społeczne i gospodarcze, gdzie można byto obserwować w działaniu cudzoziemskie technologie i metody zarządzania. Oferowały one zagranicznym inwestorom całą gamę zachęt, m.in. wakacje podatkowe, wczesną repatriację zysków i ulepszoną infrastrukturę''. 1 75 Mimo to, pierwsze podejmowane przez firmy zagraniczne próby skolonizowania chińskiego rynku wewnętrznego w dziedzinach motoryzacji i innych produktów przemysłowych nie odnosiły wielkich sukcesów. Volkswagen i Ford z ledwością utrzymały się na rynku, a General Motors wypadł z niego na początku lat 90. Jedynymi sektorami, w których od początku notowano wyraźne sukcesy były te, które produkowały na eksport towary o wysokim wkładzie pracy. Przeszło dwie trzecie bezpośrednich inwestycji zagranicznych, które zaistniały w pierwszej połowie lat 90 (i jeszcze większy odsetek wśród tych, które przetrwały) zostało zorganizowanych przez Chińczyków zamieszkałych za granicą (szczególnie tych, którzy mieli siedziby w Hongkongu, ale także tych z Tajwanu). Słaba ochrona prawna przedsiębiorstw kapitalistyc~ny~h premiowała nieformalne stosunki lokalne i sieci wspołdz1~ łania oparte na zaufaniu, z których mieli przywilej korzystac Chińczycy zza granicy. 116 . N t „ Chi11n's 174 Zob. tamże, oraz: Głobal Policy Forum, • ews etter • 2 Privatization, http://www.globalpolicy.org.socecon/ffd/ fdi/2003/ i i 1 chinaprivatization. i 75 Li i Tang, China's Regions, roz. 6. i
76
Tamże,
176
s. 82.
Następnie rząd chiński wyznaczył dla zagranicznych inwestorów szereg „otwartych miast nadmorskich" oraz „otwartyeh reg'.onów gospodarczych''. Po roku 1995 zaś praktycznie całY kraJ został otwarty na bezpośrednie inwestycje zagraJliczne wszelkiego rodzaju. Punktem zwrotnym okazała się fala bankructw, która w latach 1997-98 uderzyła w część TYE ~ktora wytwórczego, i dosięgnęła także wiele SOE w głów ych ośrodkach miejskich. O ile do tej pory głównym motorem r.es.trukt~ryzacji gospodarki było delegowanie władzy admm1straq1 centralnej do organów lokalnych, o tyle teraz lę tę przejęły mechanizmy cenowe oparte na konkurencji. efekcie wiele SOE poniosło dotkliwe straty, o ile nie zupełnie stało istnieć, z czym wiązała się potężna fala bezrobocia. ożyły się doniesienia o silnych przejawach niezadowolenia cowniczego i rząd chiński, jeśli chciał przetrwać, musiał ie jakoś poradzić z.Problemem ogromnych nadwyżek siły boczej.' 11 Nie mógł przy tym polegać wyłącznie na stale nącym napływie bezpośrednich inwestycji zagranicznych, względu na to, jak był on znaczący. Od roku 1998 Chińczycy starają się uporać z tym problem, częściowo poprzez finansowane długiem megainweje, przeobrażające infrastrukturę materialną. W planach przedsięwzięcie, które ma przyćmić gigantyczną Zaporę h Wąwozów: przerzucenie części wód rzeki Jangcy ~ua?g-ho (i~westycja ta ma kosztować co najmniej 60 rdow dolarow). Zawrotne tempo urbanizacji (od roku 2 co najmniej 42 kolejne miasta przekroczyły liczbę ona mieszkańców) wymagało olbrzymich nakładów stycjnych w kapitał trwały. W największych miastach uje się nowe sieci metra i systemy arterii, a 135 tys. kiloów nowych linii kolejowych - w tym linia szybkiej kolei aj-Pekin oraz magistrala prowadząca do Tybetu - ma czyć wnętrze kraju z dynamicznym gospodarczo wy-
China Labor Watch, Mainland China / obless Situation Grim, M inister S..,.s, http://www.chinalaborwatch.org/ en/web/article. php ?article id•soo43, 18.1i.200 4.
-
177
brzeżem. Planowane Igrzyska Olimpijskie stanowią impuls dla licznych inwestycji w Pekinie. „Chiny starają się także wybudować w ciągu zaledwie 15 lat s.i~ć autostra,d łączących prowincje, bardziej rozbudowaną mz amerykanska, a praktycznie każde wielkie miasto buduje lub ju~ zbu?ow~ło n~we, wielkie lotnisko''. Według najnowszych obhczen Chmy miały już „ponad 15 tys. rozpoczętych inwestycji,drogo':Ych, dzięki którym krajowi przybędzie 162 ty~," km drog, .cz.yb cztery r.azy tyle, co obwód Ziemi na Równiku . ' 78 ~ sumie Je~t to wysiłek dalece przekraczający ten, który podJęły Stany ZJ~dnoczone w latach 5o. i 60. XX w„ budując sieć autostrad międzystano wych, i może on wchłaniać nadwyżki kapitału i siły roboczej jeszcze przez całe lata. Odbywa się jednak kosztem finansowania deficytu (w klasycznym stylu keynesowskim). Wiąże się również z wysokim ryzykiem, ~dyż je~li i~westycje się nie zwrócą w przewidywanym czasie, poc1ągrue to za sobą
kryzys fiskalny państwa. . . Burzliwa urbanizacja to jeden z mozhwych sposobów wchłonięcia olbrzymich rezerw siły roboczej , która napły wa do miast z terenów wiejskich. Przykładowo, Dongguan, do niedawna nieduże miasto sąsiadujące od południa z Hongkongiem, w ciągu niewiele ponad 20 lat eksplodo~va ło do rangi 7-milionowej aglomeracji. A jednak „urzędnicy miejscy nie zadowalają się 23% tempem wzrostu gospodarczego. Właśnie kończą budować całkiem nowe, ro~leg~e miasto-przybudówkę, które, mają nadzieję, przyciągnie h e h· " 119 300 tys. inżynierów i badaczy- awangardę nowy~ _in: Buduje się tam również coś, co złośliwi nazyw~Ją na}~tę~ szym centrum handlowym świata (inwestorem 1est ~h~nskt miliarder, a obiekt ma się składać z siedmiu stref - miniatur
. S b ·t·t New Yorkd 17 s ). Kahn, China Gamb/es on Big Projects fior 1ts ta 1 1 y, • Times" 13.01.2003, A1 i AS; K. Bradsher, Chinese Builders Buy Abroa ' ' · T F h Th Ch ·nese Ce11t11ry, „NewYorkTimes~2.12.2003,W11W7; . 1s man, e 1 „New York Times Magazine': 4.07 .2004, 24- 51. k H. French, New Boomtowns Change Path ofChina's Growth, „New Yor 179 Times~ 2S.07.2004, At i AS. 178
}Jllsterdamu, Paryża, Rzymu, Wenecji, Egiptu, Karaibów i J(alifornii zaprojektowanych z taką dbałością o szczegóły, te będą nie do odróżnienia od oryginałów}. Takie miasta nowej generacji toczą między sobą zaciekłą alizacj ę. Na przykład, w delcie Rzeki Perłowej (Czu-ciang) ·de miasto stara się teraz przyciągnąć jak najwięcej inwerów, „prześcigając sąsiadów skalą rozbudowy, co często wadzi do dublowania się podobnych inwestycji. W końcu t 90. w promieniu stu kilometrów powstało 5 międzynaro wych portów lotniczych, a obecnie zaczyna się podobny m na porty morskie i mosty''. 8o Prowincje i miasta stawiają r Pekinowi, usiłującemu powściągnąć je w inwestycjach. aje im się to częściowo dzięki temu, że są w stanie same sować swoje przedsięwzięcia ze sprzedaży deweloperom w do gruntów. Równocześnie miasta stają się miejscami gorączki dewelo' ej i szaleńczej spekulacji nieruchomościami: 1
Na początku i w połowie lat 90„ kiedy krajem owładnęła kasynowa·; banki i inne instytucje finansowe nierozważnie finansowały mnóstwo inwestycji w branży nieruchomości w całych Chinach. Najwyższej klasy powierzchnie biurowe, luksusowe wille, ostentacyjne ratusze oraz bloki mieszkalne wyrastały z dnia na dzień, nie tylko w największych centrach jak Pekin, Szanghaj, Szenzen, ale również w wielu mniejszych miastach prowincjonalnych i nadmorskich[ ... ) Tzw. „bańka szanghajska" przekształciła to niegdyś obskurne miasto w jedną z najelegantszych metropolii świata. Na koniec 1995 r. Szanghaj szczycił si ę już przeszło tysiącem drapaczy chmur, mniej więcej setką pię ciogwiazdkowych hoteli, około 1,2 milionami metrów kwadratowych powierzchni biurowej - pięciokrotny wzrost w stosunku do 240 tys. m• z roku 1994 - oraz . gorącym" rynkiem nieruchomości, który pomnaża swój inwentarz
„mentalność
k. Bradsher, Big China Trade Brings Port War, „International Herald 1'ribune~ 27.oi.2003, s. 12.
179
szybciej niż Nowy Jork [...] W drugiej połowie roku i996 bańka pękła, w znacznej części na skutek nieefektywne; alokacji środków i przeinwestowania. '
81
w końcówce lat 90. boom powrócił z jeszcze większym impetem, lecz po to tylko, by w roku 2004 zaczęły się rozlegać pogłoski o nadmiernej aktywności budowlanej na kluczo182 wych rynkach miejskich. • • Przyczyniła się do tego w dużym stopniu rola, Jaką odgrywał w finansowaniu inwestycji chiński system ba_nko~y, w przeważającej części państwowy. Sektor ten rozwin~ł się gwałtownie po roku 1985. W 1993 r., na przykład, liczba oddziałów banków państwowych wzrosła „z 60 785 do 143 796, a liczba ich pracowników ~większyła się z 9?3 355 do i s93 95 7 . W tym samym okresie suma depozytow wzrosła z 427 ,3 mld juanów (5 1,6 mld dolarów) do 2,3 biliona juanów, podczas gdy suma udzielonych pożyczek wzros~a z 590,5 mld juanów do 2,6 biliona juanów''.183 W tym czasie wypłaty z kont bankowych przekroczyły już pięciokrotnie wydatki budżetu państwa. Mnóstwo pieniędzy trafiło do upadających SOE i jasne jest, że banki „odegrały wiodącą rolę w nadmuchiwaniu baniek aktywów, zwłaszcza w chwiejnych sektorach nieruchomości i budownictwa''. Niespłacane pożyczki urosły do rangi problemu i w końcu władze centralne _musiały wy: dać „na posprzątanie po złych pożyczkach prawie tyle s~mo co USA wydały na ratowanie kas oszczędnościowo- pozycz kowych w roku 1987 (koszt tamtej akcji wyniósł 123 ,8 mld dolarów funduszy publicznych plus 29,1 mld dodatkowyc_h składek ubezpieczeniowych wpłaconych przez instytuqe finansowe)''. Przykładowo, w 2003 r. Chiny ogłosiły kompleksowy transfer 45 miliardów dolarów ze swoich rezerw . Ch. d I A . Fina11cial 111a an tie s1a11 . 18 1 S. Sharma, Stability Amidst Turmotl: / Crisis, .Asia Quarterly" (zima 2000), www.fas.harvard.edu/- asiactr
haq/2000001/0001aoo6.htm. 182 Hale i Hale, China Takes O.ff 183 H. Liu, China: Banking on Bank Reform , . Asia limes atimes.com, 1 czerwca 2002.
180
//
Online~ http:
dewizowych do dwóch wielkich banków rządowych, i było to „trZecie co do wielkości wsparcie finansowe dla systemu bankowego w ciągu niespełna sześciu lat''. 184 Wprawdzie wielkość Portfela niespłaconych w terminie pożyczek sięgać może aż 35% chińskiego PKB, blednie to jednak w porównaniu z nawisem zadłużenia federalnego i konsumenckiego w USA, który przekracza 30096 PKB. 18s W jednej istotnej kwestii Chiny najwyraźniej nauczyły się czegoś od Japonii. Zrozumiano, że modernizacja oświaty j nauki musi iść w parze z przemyślaną strategią prac badawczo-rozwojowych o przeznaczeniu zarówno militarnym, ale i cywilnym. Chiny inwestują sporo w jedno i drugie. J)ziś nawet występują one jako komercyjny dostawca usług telitarnych (ku irytacji Stanów Zjednoczonych). Jednak ząwszy od lat 90. również korporacje zagraniczne zaprzenosić do Chin znaczną część swojej działalności awczo-rozwojowej. Microsoft, Oracle, Motorola, Siemens, Mi Intel - wszystkie one pozakładały w Chinach laboraria ze względu na ich „rosnące znaczenie i zaawansowae w charakterze rynku zbytu technologii" oraz „wielki b wykwalifikowanych a niedrogich naukowców, tudzież nsumentów - wciąż stosunkowo ubogich, lecz przecież pniowo się bogacących i złaknionych nowoczesnej tech·~186 Ponad dwieście liczących się zagranicznych korporacji, tym takie giganty jak BP i General Motors, lokują obecnie Chinach znaczącą część swoich wysiłków badawczych. rporacje te często uskarżają się na nielegalne, ich zdaniem, towanie ich technologii i rozwiązań projektowych przez y rdzennie chińskie. Niewiele jednak mogą na to poradzić, ' ywszy, że państwo chińskie nie kwapi się interweniować, K. Bradsher, A Heated Chinese Economy Pi/es up Debt, .New York limes'; 4-09.2003, A1 i C4; K. Bradsher, China Announces New Bai/out of Big Banks, .New York Times'; 7.01.2004, C1. Liu, China: Banking 0 11 Bank Reform. C. Buckley, let a T1101tsand Jdeas Flower: China Is a New Hotbed
o/Research, .New York Times'; 13.09.2004, C1 i C4. 181
mogłoby natomiast dotkliwie utrudnić im funkcjonowanie na największym rynku świata, gdyby zbytnio naciskały w tej sprawie. Aktywność przejawiają zaś nie tylko firmy zamorskie. Również Japonia i Korea Południowa inwestują dużo w tworzone z rozmachem „miasta badawcze" w Chinach, aby zająć w nich pozycję umożliwiającą korzystanie z wysoko wykwalifikowanej, a mało kosztownej siły roboczej. W ogólnym efekcie Chiny stają się o wiele bardziej atrakcyjną lokalizacją działalności sektora high-tech.' 87 Nawet indyjskie firmy zaawansowanych technologii przekonują się, że opłaca im się przerzucić część działalności do Chin. W szeregu rejonów rozwija się dynamicznie także rodzimy sektor high-tech. Np. w Szenzen, „rozrastające się miasteczko uniwersyteckie z dziesiątkami lśniących, kamienno-szklanych gmachów, które nie byłyby nie na miejscu w krajobrazie Krzemowej Doliny jest domem wielu spośród 10-tysięcznej armii inży nierów pracujących nad tym, aby koncern Huawei stał się pierwszym chińskim graczem na międzynarodowej arenie w branży sprzętu telekomunikacyjnego''. Począwszy od końca lat 90. Huawei z rozmachem inwestowało w tworzenie sieci sprzedaży w różnych krajach Azji, na Bliskim Wschodzie i w Rosji; obecnie sprzedaje swoje produkty w 40 krajach, często po cenach aż o jedną trzecią niższych niż konkurenci''.188 Chińskie korporacje bardzo aktywnie działają też na polu marketingu i produkcji komputerów osobistych.
STOSUNKI Z
ZAGRANICĄ
Udział handlu zagranicznego w chińskim PNB wynosił zaledwie 7% w roku 1978, ale już na początku lat 90. urósł
rnym okresie udział Chin w handlu światowym zwiększył się czterokrotnie. W 2002 r. już przeszło 40% chińskiego PKB tworzyły bezpośrednie inwestycje zagraniczne (a produkcja towarów połowę) . Chiny były już wówczas największym odbiorcą bezpośrednich inwestycji zagranicznych w gronie krajów rozwijających się, a korporacje wielonarodowe z powodzeniem eksploatowały chiński rynek. Koncern General Motors, który poniósł straty przy pierwszej próbie wejścia na rynek na początku lat 90„ powrócił nań z końcem dekady, a w 2003 r. już notował w Chinach zyski znacznie przekraczające te, które czerpał z rodzimej działalności w USA. 189 Wyglądało na to, że strategia rozwoju zorientowana na eksport odniosła olśniewający sukces. A przecież w roku 1978 nic takiego nie planowano. Deng sygnalizował wprawdzie odejście od prowadzonej przez Mao polityki wewnętrznej samowystarczalności, ale pierwsze akty otwarcia na świat były nieśmiałe i ograniczały się do specjalnych stref ekonomicznych w prowincji Kuangtung. Dopiero w roku 1987 partia, dostrzegłszy sukces kuangtuńskiego eksperymentu, zgodziła lię, że to eksport ma być motorem rozwoju kraju. I dopiero po dniowym tournee" Denga w roku 1992 rząd centralny czął ze wszystkich sił popierać otwarcie na handel zagrany i bezpośrednie inwestycje zagraniczne.' 90 W 1994 r., przykład, zniesiono podwójne kursy walut (oficjalne i rynwe), dewaluując o połowę oficjalny kurs ji.iana. Co prawda aluacja wywołała coś w rodzaju wewnętrznego kryzysu cyjnego, ale utorowała drogę do ogromnego wzrostu rotów handlowych i wpływów kapitałowych, które wydźwiChiny na pozycję najbardziej dynamicznej i odnoszącej 'ększe sukcesy gospodarki świata . Co to oznacza dla przyści neoliberalizacji, zważywszy na tendencję tej ostatniej
on do 40%, i pozostaje na tym poziomie do dziś . W tym sa-
187
J. Warne r, Why the World's Economy
1111 is Stuck on a Fast Boat to Clri •
•The Ind ependent~ 24.oi.2004, 23. 188 C. Buckley, Rapid Growth of China's Huawei Has its High-Teclr Rivals on Guard, . New York limes~ 6.10.2003, C1 i C3.
182
K. Bradsher, GM To Speed Up Expansion in China: An Annual Goa/ of1 .3 Million Cars, . Ne w York limes~ 8 czerwca 2004, W 1 i W7 .
Z. Zhang, Whither China? /ntellectual Politics in Contemporary China (Dulce Unive rsity Press, Durham 2001).
183
do promowania zmian przez konkurencyjne zróżnicowanie geograficzne, przyszłość pokaże. Strategia Denga zawdzięcza swój udany początek powią zaniu z Hongkongiem. Jako jeden z azjatyckich „tygrysów'; Hongkong był już wówczas znaczącym ośrodkiem kapitalistycznego dynamizmu. W przeciwieństwie do innych państw tej grupy (Singapur, Tajwan, Korea Południowa), które w wysokim stopniu uciekały się do planowania państwo wego, rozwój przedsiębiorczości w Hongkongu przebiegał bardziej chaotycznie, nie sterowany w istotnym stopniu przez państwo. Sprzyjała mu dogodna pozycja w centrum chińskiej diaspory, posiadającej już znaczące powiązania z całym światem. Przemysł Hongkongu specjalizował się pierwotnie w branżach pracochłonnych i produkujących niską wartość dodaną (z tekstyliami na czele). Pod koniec lat 70. jednak ucierpiał on wskutek ostrej konkurencji zagranicznej i dotkliwego deficytu siły roboczej. Prowincja Kuangtung, zaraz po drugiej stronie granicy, miała zaś tyle siły roboczej, ile dusza zapragnie. Otwarcie Denga na świat spadło więc Hongkongowi z nieba. Tamtejszy kapitał nie przepuścił okazji. Wykorzystał liczne istniejące już, ukryte powiązania z Chinami kontynentalnymi, własną pełnioną już wcześniej funkcję pośrednika w handlu zagranicznym Chin oraz swoją rozbudowaną sieć marketingową, przez którą chińskie towary mogły teraz z łatwością popłynąć w świat. Jeszcze w połowie lat 90. jakieś dwie trzecie bezpośrednich inwestycji zagranicznych (BIZ) w Chinach docierało tam przez Hongkong. I choć w części wyglądało to tak, że znające miejscowe stosunki firmy z Hongkongu były tylko pośred nikami dla bardziej zróżnicowanych źródeł obcego kapitału, to jednak przypadkowa bliskość geograficzna Hongkongu bezspornie odegrała decydującą rolę w wytyczeniu drogi rozwoju, na jaką wkroczyły Chiny jako całość. Przykładowo, wyznaczona przez rząd prowincji strefa rozwoju gospodarczego w aglomeracji Szenzen, we wczesnych latach so.
184
nie odnosiła sukcesów. Tym, co przyciągnęło kapitalistów z Hongkongu były nowo utworzone na terenach wiejskich TVE. Kapitał z Hongkongu dostarczył maszyn, zapewnił środki finansowe i zagwarantował zbyt, podczas gdy TVE wykonywały właściwą pracę. Kiedy ten styl działania się utrWalił, mogli już go kopiować inni kapitaliści zagraniczni (zwłaszcza tajwańscy, działający przede wszystkim w okolicach Szanghaju po jego otwarciu na inwestorów). Żródła BIZ uległy wielkiemu zróżnicowaniu w latach 90., kiedy korporacje japońskie i południowokoreańskie, a także amerykańskie zaczęły na wielką skalę wykorzystywać Chiny jako centrum produkcji zamorskiej. W połowie lat 90. było już jasne, że olbrzymi rynek wewnętrzny Chin staje się coraz bardziej atrakcyjny dla kapitału zagranicznego. Nawet jeśli zaledwie 10% ludności posiadało siłę nabywczą właściwą dla rodzącej się i rosnącej w siłę klasy ńedniej, to przecież 10% tego ponadmiliardowego narodu to i tak olbrzymi rynek wewnętrzny. Wystartował wyścig o to, kto dostarczy tym ludziom samochodów, telefonów komórkowych, odtwarzaczy DVD, telewizorów i pralek, a także centrów handlowych, autostrad i „luksusowych" mieszkań. Miesięczna produkcja samochodów osobowych wzrastała stopniowo - z ok. 20 tys. w roku 1993 do niewiele ponad so tys. w roku 2001, ale później skoczyła do blisko 250 tys. w połowie roku 2004. W przewidywaniu gwałtownego rozzrostu rynku wewnętrznego w przyszłości nastąpił zalew zagranicznych inwestycji - od Wal-Marta i McDonalda po łanią produkcję kości do komputerów - pomimo niepewnych warunków instytucjonalnych, niepewności co do dalszego kursu polityki państwa oraz oczywistych niebezpiecze ństw Przeinwestowania. ' 9 ' K. Bradsher, China's Factories Aim to Fili Garages Around the World, .New York Times'; 2 .11 .2003, International Section, 8; tegoż autora, GM To Speed Up Expansion in China; tegoż aut., Is China The Next Bubble?, .New York limes: 28.01 .2004, sekcje 3, 2 i 4.
191
185
Opieranie się w dużym stopniu na BIZ czyni z Chin przypadek szczególny, bardzo odmienny od Japonii czy Korei Południowej. W rezultacie chiński kapitalizm jest słabo zintegrowany. Handel między poszczególnymi regionami jest raczej słabo rozwinięty, mimo olbrzymich inwestycji w nowe środki komunikacji. Prowincje takie jak Kuangtung handlują znacznie więcej ze światem zewnętrznym niż z pozostałą częścią Chin. Kapitał nie przepływa z łatwością z jednej części kraju do drugiej, pomimo trwającej ostatnio gorączki fuzji oraz starań państwa o tworzenie przez prowincje regionalnych koalicji. ' 9' Dlatego opieranie rozwoju na BIZ będzie się zmniejszać tylko w takim stopniu, w jakim poprawi się alokacja zasobów i umocnią się wzajemne powiązania między kapitalistami w obrębie samych Chin.' 93 Zewnętrzne stosunki handlowe Chin ulegają z biegiem czasu mutacjom, szczególnie nasilonym w ciągu ostatnich czterech lat' 94 • Jakkolwiek ma to wiele wspólnego z przystąpieniem Chin do WTO, to sam dynamizm chińskiego wzrostu gospodarczego i zmiany w strukturze międzyna rodowej konkurencji nieuchronnie prowadzą do istotnego przegrupowania w stosunkach handlowych. W latach 80. Chiny funkcjonowały na rynkach globalnych głównie dzięki produkcji o niskiej wartości dodanej, sprzedając masowo tanie tekstylia, zabawki i wyroby z plastiku. Polityka maoistów pozostawiła po sobie Chiny samowystarczalne pod wzglę dem energii i wielu surowców (kraj ten jest m.in. jednym z największych na świecie producentów bawełny). Teraz wystarczyło importować maszyny i technologie oraz zdobyć dostęp do rynków zbytu (czym usłużnie zajął się Hongkong). Wielką zaletą konkurencyjną ~a się możliwość korzy192 K. Bradsher, Chinese Provinces Form Regional Power Bloc, „New York Times~ 2.06.2004, W 1 i W7. 193 H. Yasheng, T. Khanna, Can Jndia Overtake China?, „China Now Magazine~ 3.04.2004, www.chinanowmag.com/business/business. htm. 194 Ks ią żka z roku 2005. (przyp. tłum .)
186
stania z taniej siły roboczej. Stawki godzinowe w produkcji tekstylnej w Chinach lat 90. stały na poziomie 30 centów, wobec 2,75 dolara w Meksyku i Korei Południowej, około 5 dolarów w Hongkongu i na Tajwanie, i przeszło io dolarów w Stanach Zjednoczonych.' 9 5 Produkcja w Chinach była jednak w początkowym okresie całkowicie podporządkowana kupcom z Tajwanu i Hongkongu, którzy władali dostępem do rynków globalnych, zagarniali lwią część zysku z handlu i w coraz większym stopniu opanowywali bezpośrednio sferę produkcyjną, wykupując TVE i SOE bądź inwestując w nie. W delcie rzeki Czu-ciang nie należą do rzadkości zakłady zatrudniające po 40 tys. osób. Co więcej, niskie stawki płac umożliwiają innowacje wymagające niskich nakładów kapitałowych. Zakłady w USA wykorzystują kosztowne systemy automatyki, tymczasem „fabryki chińskie odwracają ten proces, wycofując z produkcji kapitał, a przeznaczając w niej z powrotem większą rolę pracy''. Pozwala to ograniczyć niezbędną ilość kapitału przeciętnie o jedną trzecią. „Kombinacja niż nych płac i mniejszych nakładów kapitałowych przeważnie daje w efekcie rentowność kapitału wyższą niż w fabrykach USA~' 96
Tak nieprawdopodobna przewaga chińskiej siły roboczej oznacza, że Chiny mogą z powodzeniem konkurować w procji o niskiej wartości dodanej (jak np. tekstylia) z innymi kokosztowymi lokalizacjami - jak Meksyk, Indonezja, aetnam czy Tajlandia. Meksyk stracił 200 tys. miejsc pracy ciągu zaledwie dwóch lat, gdy Chiny odebrały mu (pomimo cjonującego już układu NAFTA) rolę głównego dostawcy arów konsumpcyjnych na rynek USA. W latach 90. chińP. Dicken, Global Shift: Reshaping the Global Economic Map in the 21st Century, wyd. IV (Guilford Press, Nowy Jork 2003), s. 332.
T. Hout, J. Lebretton, Tl1e Real Con test Between America and China, „The Wall Street Journal on Line': 16.09.2003; co ciekawe, dokładnie w taki
sam sposób Marks objaśnia różnice w sposobach korzystania z techniki przez Stany Zjednoczone i Wielką Brytanię w XIX wieku: zob. Capital Unternational Publishers, Nowy Jork 1967), tom I, 371-372.
187
ski przemysł zaczął się wspinać na coraz wyższe szczeble hierarchii wartości dodanej i rywalizować z Koreą Południową, Japonią, Tajwanem, Malezją i Singapurem w branż ac h takich jak elektronika i produkcja obrabiarek. Przyczynity się do tego decyzje korporacji z tych krajów o przenoszeniu produkcji za granicę, by zagospodarować wielką pulę mało kosztownej a wysoko wykwalifikowanej siły roboczej wypluwanej przez chiński system szkolnictwa wyższego. Początkowo największy n apływ nastąpił z Tajwanu. Uwa ża się, że o becnie w Chinach kontynentalnych żyje i pracuje aż milion tajwańskich przedsiębiorców i fachowców, którzy sprowadzili ze sobą znaczne moce produkcyjne. Spory był też napływ z Ko rei Południowej. Działalność produkcyjna koreańskich ko rporacj i elektronicznych odbywa się dziś w istotnej części w Chinach. Np. Samsung Electronics ogłosił we wrześniu 2003 r„ że przenosi całą produkcję komputerów osobistych do Chin, gdzie uprzednio zainwestował 2,5 miliarda dolarów, „tworząc 10 filii zaj mujących się sprzedażą i 26 firm produkcyjnych, zatrudniających w sumie 42 tys. ludzi''. 197 Zlecanie produkcji zakładom w Chinach przez firmy japoń skie przyczyniło się do spadku zatrudnienia w przemyśle japońskim z 15,7 mln ludzi w roku 1992 do 13,1mln w2ooi. Firmy japońskie zaczęły również wycofywać się z Malezji, Tajlandii i innych krajów, i przenosić s ię stamtąd do Chin. Do chwili obecnej zainwestowały one w Chinach tak dużo, że „ponad połowa handlu chińsko-japońskiego odbywa się pomiędzy firmami japońskimi''. 198 Tak jak w przypadku Stanów Zjednoczonych, nieraz bywa, że korporacje radzą sobie bardzo dobrze, podczas gdy ich ojczyzna cierpi. Japo nii, Korei Południowej, Meksykowi i innym krajom ctu1(y odebrały więcej miejsc pracy w produkcji niż Stanom zJed~oczonym. 197 Zob. Hart-Landsberg i Burkett, China and Socialism, s. 94 -95; K. Brooke, Korea Feeling Pressure as China Grows, . Ne w York Times'; 8.01.2003• 198
Spektakularny wzrost chińskiej gospodarki oraz pozycji tego kraju w handlu międzynarodowym korespondował z długo trWałą recesją w Japonii, a także z zapóźnieniem w rozwoju, stagnacją eksportu i okresowymi kryzysami w pozostałej czę śei Azji Wschodniej i Południowo-Wschodniej. Negatywne efekty konkurencji ze strony Chin w wielu krajach zapewne będą się z czasem pogłębiać. •99 Z drugiej strony, dramatyczny wzrost gospodarczy Chin uzależnił ten kraj w większym stopniu od zagranicznych tródeł surowców i energii. W roku 2003 Chiny były odbiorcą 3096 światowej produkcji węgla, 36% światowej stali i 55% iatowego cementu''. 21"' Od względnej samowystarczalności w roku 1990 doszły w 2003 do pozycji drugiego, po Stanach Zjednoczonych, importera ropy naftowej. Chińskie firmy energetyczne starały się uzyskać udziały w eksploatacji ropy ~ basenu Morza Kaspijskiego i rozpoczęły negocjacje z Arabią Saudyjską w celu zabezpieczenia sobie dostępu do złóż bliskowodnich. Interesy naftowe Chin w Sudanie, a także Iranie się przyczyną napięć chińsko-amerykańskich w obu h rejonach. Chiny rywalizowały z Japonią o dostęp do ropy syjskiej. Chiński import z Australii wzrósł w latach 90. cztekrotnie w związku z poszukiwaniami nowych złóż metali. sytuacji desperackiego zapotrzebowania na strategiczne etale takie jak miedź, cyna, ruda żelaza, platyna i aluminium, 'ny pospiesznie ubijały interesy z Chile, Brazylią, Indonezją, ezją i wieloma innymi krajami. Zewsząd ściągały produkty lne i drewno (masowe zakupy soi w Brazylii i Argentynie mogły tchnąć nowe życie w gospodarkę tych krajów), chińskie zapotrzebowanie na złom stało się tak wielkie, że niosło ceny tego surowca wtórnego na całym świecie. awet przemysł USA odniósł pewne korzyści z chińskiego trzebowania na sprzęt do robót ziemnych (Caterpillar)
W1i W7.
Zob. Forero, As China Gallops.
J. Belson,Japa11ese Capital and Jobs Flowing to Cit ina, .New York Times~
I<. Bradsher, China Reports Economic Growth of9. 196 in 2003, „New York
17.02.2004, C 1 i C 4.
188
llmes~ 20.02.2004, W 1 i W7.
189
i turbiny (GE). Eksport do Chin z krajów azjatyckich także wzrasta w zawrotnym tempie. Chiny są teraz najważniejszyrn partnerem eksportowym Korei Południowej i rywalizują ze Stanami Zjednoczonymi na eksportowym r ynku Japonii. Błyskawiczne tempo tej reorientacji stosunków handlowych najlepiej ilustruje przypadek Tajwanu. Chiny wyprzedziły USA jako partner eksportowy (głównie częściowo przetw0 _ rzonych surowców do dalszej produkcji} Tajwanu dopiero w roku 2001, ale już pod koniec 2004 Tajwan eksportował do Chin dwa razy więcej niż do Stanów Zjednoczonych.2° Chiny faktycznie odgrywają w całej Azji Wschodniej i Południowo-Wschodniej rolę regionalnego hegemona o olbrzymich wpływach na system globalny. Nieobca jest im przy tym myśl o powrocie do imperialnych tradycji, z ambicjami obejmującymi cały region i sięgającymi jeszcze dalej. W odpowiedzi na troskę Argentyny, że tani import z Chin niszczy resztki jej rodzimego przemysłu tekstylnego, obuwniczego i skórzanego, które dopiero co zaczęły odżywać w roku 2004, rada Chińczyków brzmiała: pozwolić tym branżom umrzeć, i skoncentrować się na dostarczaniu surowców i towarów rolniczych dla przeżywającego boom rynku chińskiego. Nie uszło uwagi Argentyńczyków, że właśnie tak obchodziła się Wielka Brytania ze swym indyjskim imperium w wieku XlX. Tak czy owak, trwające w Chinach kolosalne inwestycje infrastrukturalne zmobilizowały dużą część globalnej gospodarki. Z kolei powolniejszy wzrost Chin w roku 2004 wywołał 1
zawirowania na wszystkich rynkach towarowych i fi nansowych. Ceny niklu, najwyższe od is lat, poleciały na łeb na szyję, gwałtownie spadły też ceny miedzi;: niedawna najwyższe od ośmiu lat. Ucierpiały na tym akże waluty krajów, których gospodarkę napędza eksp rt surowców - Australii, Kanady czy Nowej Zelandii. A rynki innych krajów azjatyckich o orientacji eksportowej zadrżały
na myśl, że Chiny mogłyby zacząć kupować mniej półprze wodników z Tajwanu, mniej prętów zbrojeniowych z Korei Południowej, a także mniej tajlandzkiego kauczuku, wietnamskiego ryżu i malezyjskiej cyny.•0 •
W dynamice skutecznej akumulacji kapitału nieodmiennie rzychodzi moment, w którym skumulowane w kraju nad. ki wymagają jakiegoś ujścia na zewnątrz. Jednym z możli ch wyjść okazuje się finansowanie zadłużenia USA, pozwaące na utrz~manie rynku zbytu dla chińskich produktów, równocześme dogodne związanie juana z dolarem stałym em. Jednak chińskie firmy handlowe od dawna prowadzą ałal~oś~ w skali globalnej, a zakres i zasięg ich operacji czrue ~1ę rozs~erzył od połowy lat 90. Chińskie przedsię rstwa i~westuJą także na obczyźnie, żeby zabezpieczyć poz~qę na r ynkach ~agranicznych. Chińskie telewizory obecme montowane na Węgrzech, żeby zapewnić dostęp rynk.u europejskiego, oraz w Karolinie Północnej, żeby wmć dostęp do USA. Pewna chińska firma motoryzaplanuje montaż samochodów, a w końcu i zbudowanie ~ki~ Malezji. Chińskie firmy inwestują nawet w turystykę re1o~e Pacyfiku, żeby zaspokoić własny rosnący popyt. •03 Pod J~dnym względem jednak Chińczycy rażąco odbiegają neoliberalnego szablonu. Chiny mają olbrzymią nadwyżkę roboczej, i żeby osiągnąć stabilizację społeczno-polityczną, zą tę ?adwyżkę albo wchłaniać, albo brutalnie represjono. To pierwsze mogą robić tylko finansując długiem ogrominwesŁ>:cje tworz~ce infrastrukturę i kapitał trwały (nakłady stycyJne w kapitał trwały wzrosły w ciągu jednego roku 3 o 25%). ~zai s.ię za tym niebezpieczeństwo poważnego ~ nadm1erneJ akumulacji kapitału trwałego (zwłaszcza formie zabudowy). Pojawiło się już wiele oznak nadmiaru W. Arnold, BHP Billiton Remains Upbeat Over Bet 011 China's Growth ;.New York Times'; 8.06.2004, W1 i W7. '
~La~dler, Hungary Eager and Uneasy Over New Status, .New York
201 K. Bradsher, Taiwan Wa tches its Economy Slip to China, „New York Times: 13.12.2004, C7.
190
'4aees• s .o~.2~04,
W l i. W7; K. Bradsher, Chinese Automa ker Plans mbly Line m Malays1a, .New York Times'; 19.10.2004, W1 i w7 .
191
mocy produkcyjnych {np. w przemy~!~ s~m~c~odowyrn i elektronicznym), a w inwestycjach m1e1sk1ch JUZ wystąpił pełny cykl koniunkturalny. Wszystko ~o jedn~k wymaga od państwa chińskiego odejścia od neohberalneJ ortodoksji i postępowania w stylu keynesowskim. To, zaś ~maga zachowania instrumentów kontroli przepływow kapitałowych i kursów dewizowych, wbrew globalnym regułom ustanowionym przez MFW. WTO i amerykańskie Ministerstwo Skarbu. Co prawda obecnie, w okresie przejściowym po wstąpieniu do WTO, Chiny są zwolnione z przestrzegania tych reguł, jednak stan ten nie będzie trwać wiecznie. Także egzekwowanie kontroli przepływu kapitału staje się coraz trudniejsze w miarę jak juany „przesiąkają" przez nieszczelne granice Hong~o,n~u i Tajwanu do gospodarki globalnej. Warto przypommec, ze jednym z warunków, które doprowadziły do upadku całej powojennej konstrukcji rodem z Bretton Woods.było ukształ towanie się rynku eurodolarowego wskutek wycieku dolarów amerykańskich poza zasięg dyscypliny monet~rnej władz USA.'04 Chińczycy są na dobrej drodze do tego, zeby wpakować się w takie same tarapaty, i odpowiednio zagrożona jest też ich keynesowska polityka. Chiński system bankowy, który odgrywa dziś w'.?~ącą rolę w finansowaniu deficytu, nie wytrzymałby dz1s integracji z globalnym systemem finansowym, gdyż aż ~oł.owę jego portfela stanowią pożyczki, od który~h .odsetki m~ są spłacane. Na szczęście, Chiny mają dodatni bilans pta~n~czy, który umożliwia łatanie dziur. Ale właśnie .w ty~. miejsc; może urwać się drugie ucho dzbana, pomewaz Jedyny . sposobem na to jest utrzymywanie wciąż do~atniego. bilansu płatniczego w handlu z USA. Powstaje w ęc osobhw.~ 00 11 symbioza, w której banki centralne Chin, a t kże )a~ . • , . k' h fi · dłuzen1e Ta1·wanu i innych panstw az)atyc 1c nansuJ ą za · kon· Stanów Zjednoczonych, żeby te mogły z zadowo1emem 204
K. Bradsher, China's Strange Hybrid Economy, „New 2i.12.2003, Cs.
192
y k Tirnes~
or
ować ich nadwyżki produkcyjne. W ten sposób jednak SA są zależne od wszelkich kaprysów azjatyckich bankierów ntralnych. I na odwrót, dynamizm chińskiej gospodarki t trzymany w szachu przez amerykańską politykę fiskalną pieniężną. Także Stany Zjednoczone zachowują się ostatnio keynesowsku - dopuszczając do narastania olbrzymich cytów budżetu federalnego i zadłużenia konsumentów a równ ocześn ie domagają się, żeby wszyscy inni stosowali do zasad neoliberalnych. Takiego stanowiska nie da się m ać na dłuższą metę i odzywa się dziś w USA wiele owych głosów sugerujących, że kraj zmierza pełną parą groźnemu kryzysowi finansowemu.1°5 Dla Chin oznaczay to przestawienie z polityki wchłaniania siły roboczej politykę jawnych represji. To, czy taka taktyka okaże równie skuteczna jak w przypadku Tiananmen, będzie eżało w decydującej mierze od stosunku sił klasowych tego, jakie stanowisko względem tych sił zajmie Partia munistyczna. •o6
ODBUDOWIE
WŁADZY
KLASOWEJ?
rwca 2004 r. niejaki pan Wang nabył od firmy Daimlerler superluksusowy samochód modelu maybach za 900 • dolarów. Rynek na tego rodzaju luksusowe samochody je się całkiem ożywiony. Można stąd wnioskować, że czna grupa chińskich rodzin skumulowała niebywałe ctwo''.1 07 Jeśli chodzi o nieco mniej prestiżowe samochoWypowiedzi Volckera są cytowane w: P. Bond, US and Global Economic Volatility: Theoretical, Empirical and Political Considerations, referat na Empire Seminar, York University, listopad 2004. Wang, China's New Order, T. Fish man, China Inc.: How the Rise of the Hut Superpower Challenges America and the World (Scribner, Nowy Jork 2 005 ).
k. Bradsher, Now, a Great leap Forward in luxury, „New York Times'; I0.06.2004, C1 i C6.
193
dy, Chiny stanowią dziś największy na_świecie ryn~k ~a auta marki Mercedes-Benz. Ktoś, gdzieś, Jakoś dorabia się wielkich fortun. Nawet jeśli gospodarka Chin należy do najszybciej rozwijających się na świecie, to mają one również je~n? z najbardziej rozwarstwionych społeczeństw. DobrodzieJstwa wzrostu „stały się udziałem głównie mieszkańców miast oraz dygnitarzy państwowych i partyjnych. W ciągu minionych s łat rozziew między dochodami zamożnych mieszkańców miast i wiejskiej biedoty powiększył się tak drastycznie, że niektóre opracowania niechlubnie porównują Chiny pod względem rozwarstwienia społecznego z najbiedniejszymi narodami Afryki''.2 oa Czasy rewolucji nigdy nie wykorzeniły nierówności społecznych. Zróżnicowanie między miastem a wsią było nawet zapisane w obowiązującym prawie. Ale w warunkach reformy, pisze Wang, „ta strukturalna nierówność szybko przeobraziła się w niewspółmierność dochodów różny_ch klas, warstw społecznych i regionów, szybko doprowadzaJąc 209 do biegunowego zróżnicowania społeczeństwa''. Formalne wskaźniki nierówności społecznych, takie jak współczynnik Giniego, potwierdzają, że Chiny przebyły drogę od jednego z najuboższych, a przy tym najbardziej egalitarnych społe czeństw do chronicznej nierówności, a wszystko to na przestrzeni zaledwie 20 lat. Przepaść między dochodami na wsi i w mieście (utrwalana przez system pozwoleń meldun~~ wych) błyskawicznie się powiększa . Podczas gdy z_amo~ni mieszkańcy miast jeżdżą samochodami BMW, zwykli rolni~y mają szczęście, jeśli raz w tygodniu mogą sobie pozwolić na mięsny posiłek . Jeszcze bardziej rzucają się wroczy ~o.snące wewnętrzne nierówności w grupach ludności r,iejski_eJ bądź miejskiej. Pogłębiły się także nierówności mię
przodu, podczas gdy interior i stare przemysłowe centrum północy albo wcale nie zdołały się ruszyć z miejsca, albo trUdem wloką się w ogonie. 11 0 sam wzrost nierówności społecznych stanowi jeszcze pewny wskaźnik odradzania się władzy klasowej. Dane, re miałyby o tym świadczyć są w większości anegdotyczne żadnym razie nie mają niepodważalnej wartości. Możemy zbliżyć się do sformułowania konkretnych wniosków, przyjrzymy się sytuacji na dole drabiny społecznej. 1978 r. było w Chinach 120 milionów robotników. W roku było ich już 270 milionów. Jeśli dodać do tego 70 miów wieśniaków, którzy przenieśli się do miast i znaleźli długotrwałe zatrudnienie, chińska klasa robotnicza liczy w przybliżeniu 350 milionów ludzi''. Z tej liczby „ponad milionów" jest obecnie zatrudnionych w sektorach nieowych i oficjalnie zalicza się do kategorii robotników nych.211 Znaczna część tych, którzy pracują w tym, stało z sektora państwowego (zarówno SOE, jak i TVE) to także ma status robotników najemnych. Tak więc 'nach zachodzi proces masowej proletaryzacji, znaczokolejnymi etapami prywatyzacji i wymuszania większej zności rynku pracy (włącznie z wyzbywaniem się zobosocjalno-emerytalnych przez firmy państwowe). Rząd ·yr również usługi publiczne. Jak podaje China Labor , „samorządy na terenach wiejskich nie otrzymują e żadnego wsparcia ze strony rejonów zamożniejszych. tkowują miejscowych rolników i bez końca narzucają · na finansowanie szkół, szpitali, budowy dróg, nawet i~ W tym samym czasie, gdy stopa wzrostu przekracza ród tych, których pozostawiono samym sobie pogłębia a. W okresie 1998-2002 SOE zwolniły 27 milionów W;.i, Regional Deve/opment in China (Routledge/Curzon, Nowy Jork
meU
209
Wang, China's New Order.
194
Shi, Current Conditions of China's Working Class, China Study p, 3 listopada 2003, http://www.chinastudygroup.org/index. ?action=article&type.
195
pracowników, a liczba tych przedsiębiorstw spadła z 262 do 159 tysięcy. Jeszcze bardziej zdumiewający jest spadek netto Liczby miejsc pracy w chińskim przemyśle o ok . is milionów w ciągu mniej więcej 10 ostatnich lat."' Jeżeli przyjmiemy, że neoliberalizm cechuje zapotrzebowanie na liczną, łatwo dającą się wyzyskiwać i względnie bezsilną siłę roboczą, to Chiny z pewnością kwalifikują się jako gospodarka neoliberalna, aczkolwiek „z chińską specyfiką''. Akumulacja bogactwa na drugim końcu skali społecznej to proces bardziej skomplikowany. Wydaje się, że postępowała ona częściowo w drodze korupcji, skrytych forteli i jawnego zawłaszczania praw i majątku, które dawniej należały do ogółu. Gdy samorządy lokalne w ramach strategii restrukturyzacyjnej przekazywały udziały w przedsiębiorstwach ich kierownictwu, wielu menedżerów „różnymi środkami z dnia na dzień weszło w posiadanie akcji wartych dz iesiątki milionów juanów, tym samym tworząc nową grupę rekinów biznesu''. Podczas restrukturyzacji SOE w spółki akcyjne „menedżerowie otrzymywali znaczące pakiety akcji'; a do tego czasami roczną pensję sto razy większą od pensji przeciętne go pracownika." 3 Naczelne kierownictwo Browaru Tsingtao, który w roku 1993 stał się holdingiem, nie tylko weszło w posiadanie sporych kawałków lukratywnego biznesu (który wciąż zwiększa swoją obecność na rynku krajowym i umacnia swoją oligopolistyczną pozycję poprzez przejmowanie wielu lokalnych browarów), ale również płaci sowite pensje sobie samym jako menedżerom. Liczącą się rolę odgrywają także uprzywilejowane stosunki między członkami partii, urzędnikami administracji oraz prywatnyryii przedsiębior cami i bankami. Menedżerowie nowo sprywatyzowanych firm, którzy uzyskali odpowiednią ilość akcji, mogą zaciągać w bankach (czyli u swoich znajomych) pożyczki na wykup pozostałych akcji od pracowników (czasami pod przymusem. 212 2 13
China Labor Watch, Mainla11d China Jobless Situation Grim. Shi, C11rrent Conditions of China's Working Class.
196
. grożąc grupowymi zwolnieniami). Duża część pożyczek owych nie jest spłacana w terminie, co oznacza, że nowi ciciele albo doprowadzają firmy do upadłości (po drodze rzedając z zyskiem ich majątek), albo znajdują sposoby, y unikać spłacania długów bez ogłaszania bankructwa wo upadłościowe nie jest w Chinach specjalnie rozwite). Gdy państwo zabiera 45 miliardów dolarów dewiz bionych w pocie czoła przez ciężko wyzyskiwanych pra. ów i ratuje za ich pomocą banki, które poudzielały nietownych pożyczek, to możliwe, że jest to nie tyle spisanie straty chybionych inwestycji, co redystrybucja bogactwa klas niższych do wyższych. Pozbawiona skrupułów kadra wnicza może nader łatwo uzyskać kontrolę nad nowo atyzowanymi korporacjami i ich aktywami, i wykorzyje dla własnego wzbogacenia się. W tworzeniu bogactwa istotną rolę odgrywa także rodzimy itał. Przez ponad 20 lat czerpiąc z transferu technologii pośrednictwem joint ventures, korzystając z dobrodziejstw ępu do wielkich zasobów wykwalifikowanej siły roboczej 'ejętności menedżerskich, a nade wszystko zaprzęgając działania „zwierzęcego ducha" ambitnej przedsiębiorczości, e chińskich firm zapewniło sobie pozycję, z której mogą urować z rywalami zagranicznymi nie tylko na rynku wym, ale także na arenie międzynarodowej . Już nie czy to wyłącznie sektorów produkcji o niskiej wartości ej. Np. firma, która dziś jest 8 na świecie producentem puterów, została założona w 1984 r. przez grupę chińskich owców, za którymi stały fundusze rządowe. W drugiej wie lat 90. przeobraziła się z dystrybutora w producenta ;większym udziale w chińskim rynku. Dzisiaj Lenovo, jak ·obecna nazwa, zażarcie konkuruje z największymi gra', i przejęło od IBM linię komputerów osobistych, żeby yć lepszy dostęp do rynku globalnego. Umowa ta, (która, łą drogą, zagroziła pozycji Tajwanu w komputerowym esie) umożliwia IBM silniejsze zakotwiczenie się na chiń-
197
skim rynku oprogramowania, a równocześnie wzmacnia potężną firmę komputerową o globalnym zasięgu z siedz ibą w Chinach.21 • Nawet jeśli w firmach takich jak Lenovo Pań stwo ma swoje udziały, autonomia ich zarządów gwarantuje taki system własności i wynagradzania, który umożliwia wzrost koncentracji bogactwa w rękach kadry kierowniczej tego samego rzędu, co gdzie indziej na świecie. Kolejną drogę szczególnie sprzyjającą gromadzeniu ogromnego bogactwa w rękach nielicznych stanowią, szczególnie w wielkich miastach i ich okolicach oraz w strefach rozwoju eksportu, inwestycje w nieruchomości. Ponieważ chłopi zajmujący się uprawą ziemi nie mieli do niej tytułów własności, można było ich łatwo wywłaszczać, a grunty „odrolniać" i zmieniać w lukratywne użytki miejskie. Pozostawieni bez środków utrzymania rolnicy nie mają innego wyjścia, jak zasilić rynek pracy. Przyznawane im odszkodowania stanowią zwykle znikomy ułamek wartości gruntu przekazywanego następnie deweloperom. Szacuje się, że być może aż 70 milionów rolników straciło ziemię w ten sposób w ciągu minionej dekady. Zdarzało się, na przykład, że w negocjacjach z zagranicznymi inwestorami lub deweloperami przywódcy komun często zachowywali się tak, jakby posiadali prawa własności do gruntów i majątku komun. Później uzyskiwali potwierdzenie, że prawa te przynależą im jako osobom fizycznym, co w efekcie oznaczało grodzenie terenów wspólnych z korzyścią dla nielicznych. W zamęcie okresu przejśc iowego, pisze Wang, „znaczna ilość narodowego majątku legalnie bądź nielegalnie zaczęła służyć osobistym korzyściom ekonomicznym znikomej mniejszości''. 2 1 5 Mimo bra~u jasno okre-
.~ew
Times~
214 D. Barboza, An Unknown Giant Flexes its Muscles, York 4.1 2.2004, C 1 i C3; S. Lohr, IBM's Sale of PC Unit Is a Bridge Betiveen Companies and Cultures, .New York limes: 8.12.2004, A1 i C4; S. Loh~ IBM Sought a China Partnership, Not /ust a Sale, . New York Times • 13.12.2004, C1 i C6. 215 Wang, China's New Order. ). Yardley, Farmers Being Moved Aside by China's Real Estate Boom, .New York Times': 8.12.2004, A1 i A1 6.
198
.ionych praw własności, rozpleniła się spekulacja na rynkach gruntów i nieruchomości, szczególnie na terenach miejskich. l]bytek gruntów ornych stał się tak poważnym problemem, że rząd centralny musiał w roku i998 wprowadzić moratorium na zmiany sposobu zagospodarowania do czasu, gdy uda się wdrożyć bardziej racjonalne planowanie przestrzenne. Wiele szkód jednak było już nie do naprawienia. Wartościowe te;reny były już skonsolidowane i deweloperzy (wykorzystując przywilejowane stosunki z bankami) przystąpili do działania, kuJTlulując olbrzymie bogactwo w rękach nielicznych. Nawet w małej skali inwestycje związane z nieruchomościami dawały możliwość zarobienia znacznie większych pieniędzy niż tnwestycje w działalność produkcyjną. 216 Znamienny jest fakt, ów samochód za 900 tys. dolarów został kupiony przez c:złowieka, który dorobił się na nieruchomościach. Spekulacja wartością majątku, często korzystająca z krew uzyskiwanych na preferencyjnych warunkach, także biła swoje. Była ona szczególnie wyraźnie widoczna dziedzinie nieruchomości miejskich w obrębie i w okoch wielkich miast, takich jak Pekin, Szanghaj, Szenzen, ngguan i tym podobne. Zyski, w określonych niedługich sach boomu ogromne, z reguły trafiały do spekulanta, straty w czasach krachu spadały głównie na barki banków. e wszystkich tych sferach, w tym także w mrocznej strefie kraczającej wszelką miarę korupcji, przywłaszczanie ma' którego często dopuszczali się przywódcy partyjni lub ·tarze rządowi, zmieniało ich z funkcjonariuszy władzy owej w niezależnych i nieraz niesłychanie zamożnych nesmenów, zdolnych z powodzeniem bronić swego nowo
C. Cartier, Zone Fever. Th e Arabie land Deba te and Real Estate Speculation: China's Evolving land Use Regime and its Geographical Contradictions, . Journal of Contemporary China': io (2001), 455-469; Z. Zhang, Strangers in the City: Reconfigurations ofSpace, Power, and Social Networks within China's Floating Population (Stanford University Press, Stanford 2001 ).
199
nabytego bogactwa, choćby nawet wyprowadzając je w tajemniczy sposób z kraju za pośrednictwem Hongkongu. W głównych ośrodkach miejskich rozkrzewita się bujna kultura konsumpcyjna, której rosnące nierówności nadają szczególne oblicze: ogrodzone i strzeżone, dochodowe osiedla dla bogaczy (o nazwach takich jak Beverly Hills) i efektowne strefy uprzywilejowanej konsumpcji, restauracje i nocne kluby, centra handlowe i parki tematyczne w wielu miastach. Do Szanghaju zawitała kultura postmodernistyczna w wielkim stylu. Można tam znaleźć wszystkie atrybuty wpływów Zachodu, włącznie z przeobrażeniami w stosunkach społecznych, dzięki którym na każdym kroku można natknąć się na młode kobiety handlujące swymi wdziękami i urodą, i w zawrotnym tempie powstają coraz to nowe instytucje kulturalne (od konkursów Miss World po imponujące ekspozycje artystyczne), kreujące przerysowane wręcz do punktu śmieszności kopie Nowego Jorku, Londynu czy Paryża. Nadeszły czasy tak zwanej „ młodzieżowej miski ryżu'; kiedy wszyscy spekulują cudzymi pragnieniami w darwinowskiej walce o pozycję. Ma to wyraźnie widoczne konsekwencje w kategoriach płci: „W miastach nadmorskich kobiety stykają się ze skrajnościami: z jednej strony większe szanse na bezprecedensowe zarobki i zatrudnienie w cenionym zawodzie, z drugiej - stosunkowo niskie stawki przy produkcji lub w usługach o niskim statusie, takich jak . gastronomia, pomoc d omowa, czy pros tyt uqa . Jeszcze jedno źródło kumulacji bogactwa tkwi w superwy· zysku siły roboczej, szczególnie młodych kobiet z terenów wiejskich. Płace w Chinach są ekstrema~nie\niskie, a towarzyszą im często nieuregulowane warunki pr7'y, despotyzm przełożonych i wyzysk, przy którym bledną przytaczane niegdyś przez Marksa bezlitosne opisy warunków pracy łł ~ 1 7
.
„
atio11in
217 C. Cartier, Symbolic City/Regions and Gendered i d entrty ,-orm . . . . Provmc1al . . Chma . •, 8/ 1 ( 2003), 6o-77,. Z · Zhang'. Med1a1111g So11t/1 Chma, bliC
Time: The . Rice Bowl of Yo11th" in the Fin-de-Siecle Urban C/11/lfl •• Pu Culture~ 12/ 1 (2000), 93- 113.
200
robotników fabrycznych i służby domowej w Wielkiej .Brytanii w początkach rewolucji przemysłowej . Jeszcze bardziej skandaliczne jest zjawisko niewypłacania zarobionych pieniędzy i niewywiązywania się z zobowiązań emerytalnych. i:,ee donosi, że w samym sercu północno-wschodniego zagłębia przemysłowego, w Szenjangu, w latach 1996-2001 23,1% zatrudnionych doświadczyło opóźnień w wypłacie poborów, 26,4% emerytów - spóźnionych wypłat emerytur. W skali całego kraju ogólna liczba pracowników, którzy oczekują na opóźniającą s ię wypłatę wzrosła z 2,6 miliona w roku 1993 do 14 milionów w 2000. Problem nie ogranicza się wyłącznie do starych, upadających zagłębi przemysłowych pełnych emerytów i zwolnionych pracowników. Rządowy sondaż wykazał, że opóźnienia wypłat dotyczą 72,5% z blisko stu milionów pracowników-migrantów w tym kraju. Ogólną sumę zaległych wypłat szacuje się na około 12 miliardów dolarów (czyli ok. ioo miliardów juanów), z czego 70% w budownictwie." 8 nieopłaconej pracy pochodzi duża część kapitału zakumu-
ego przez firmy prywatne i zagraniczne. Rezultatem wybuch zażartych protestów pracowniczych w wielu rech. O ile chińscy pracownicy zdają się być gotowi zaakwać długie godziny pracy, skandaliczne warunki pracy kie płace jako niezbędną cenę modernizacji i wzrostu darczego, o tyle niewypłacanie zarobków i emerytur to dla nich za wiele. W ostatnich latach mnożą się kierowane sprawach do rządu centralnego petycje i skargi, a brak atnego odzewu ze strony rządu prowokuje akcje bezdnie." 9 W mieście Liaoyang na północnym wschodzie S. k. Lee, Made in China: labor as a Political Force?, referat panelowy, lronrerencja w Mansfield, 2004, University of Montana, Missoula, 18-20 kwietnia 2004 .
Tamże; J. Yardley, Chinese Appeal to Beijing to Resolve Loca/ Complaints, ew York Times~ 8.03.2004, A3.
201
Chin ponad 30 tys. pracowników z ok. 2? fabryk _Pr_otestowało w 20o2 r. przez kilka dni, biorąc udział w „naiw1ększej demonstracji tego typu od czasu masakry na Tiananmen''. w mieście Ciamusy (Jiamusi) na północy Chin, gdzie około 8o% ludności miasta zostało bez pracy i żyło za mniej niż 2o dolarów tygodniowo po nagłym zamknięciu fabryki tekstylnej na 1 4 tys. pracowników, po miesiącach wysyłani_a petycji, które pozostawały bez odpowiedzi, wybuchła a~qa bezpośrednia: „W niektóre dni pozbawieni pracy ludzie całkowi cie blokowali ruch na głównej drodze wjazdowej do miasta, kucając rzędami na chodniku. W inne dni tysiące z:-volnionych pracownic tekstylnych siadało na torach koleiowych, wstrzymując ruch pociągów. W drugiej połowie grudnia pracownicy niedomagających zakładów celulozo~ch zalegli pokotem na jedynym pasie startowym w Ciamasu, uniemożliwiając lądowanie samolotów''."0 Dane policyjne mówią, że „ok. 3 milionów osób wzięło udział w protestach" w roku 2003. Do niedawna z konfliktami tego rodzaj u radzono sobie skutecznie, izolując protestujących, dzieląc ich, nie dopuszczając do zorganizowania się, a w każdym razie ograniczając informowanie o nich. Z najnowszych relacji wynika jednak, że konflikty wybuchają na coraz szerszą skalę. W prowincji Anhuei, na przykład, „około 10 tys. pracownic i byłych pracownic zakładów tekstylnych protestowa!o przeciwko obniżkom wypłacanych pensji, brakow~ ubezpieczenia zdrowotnego i niewypłacaniu odszkodowan ofiarom wypadków''. W Dongguan firma Stella International ~t~„ należący do Tajwańczyków producent obuwia zatrudniaią cy 42 tys. osób, „przeżyła tej wiosny (2005 r. przyp. red.) strajki, w których do~zł~ do aktów pr~emocy. w__pewnr:. momencie przeszło p1ęc1uset pracowników w fum splą . ł · braze. d wało pomieszczenia firmy 1 spowo owa o powazne o k ' czynia ciała jednego z członków kierownictwa, co za on ·1·
2
. Cl . Ne'" York 1111a, •
20 E. Rosenthal, Workers Plight Brings New M 1 1tancy in Times~
202
10.03.2003, AS.
ło się ujęciem prowodyrów przez policję, która wkroczyła do fabryki''."' Wszelkiego rodzaju protesty, „w tym wiele w gwałtownej formie, wybuchały w ciągu ostatnich miesięcy z coraz większą częstotliwością jak kraj długi i szeroki''. W całych Chinach wybuchały też rozruchy i protesty na tle przymusowych wywłaszczeń na terenach wiejskich. Trudno przewidzieć, ezy wszystko to doprowadzi do powstania masowego ruchu .połecznego. Ale partia wyraźnie obawia się możliwości załamania się ładu publicznego i mobilizuje siły - partyjne i policyjne - żeby nie dopuścić do rozprzestrzenienia się .ewentualnego ruchu ogólnospołecznego. Lee dochodzi tu do interesujących konluzji co do charakteru obecnej w Chinach podmiotowości politycznej. Zarówno państwo, i pracownicy-migranci, sugeruje, odrzucają pojęcie klasy robotniczej i negują istnienie „klas jako ram dyskursywnych kreślających ich zbiorowe doświadczenie''. Z drugiej strony, e postrzegają też siebie jako „kontraktowego, prawnego abstrakcyjnego podmiotu stosunku pracy, jaki normalnie dzą w nich współczesne teorie kapitalistyczne'; któremu sługują określone jednostkowe prawa. Typowe jest raczej woływanie się do tradycyjnego maoistowskiego pojęcia , mieszczącego w sobie „robotników, chłopstwo, intelicję oraz krajową burżuazję, których interesy harmonizują sobą nawzajem oraz z państwem jako takim''. W ten sposób tnicy „potrafią rościć sobie moralne prawo do ochrony ze ny państwa, tym samym potwierdzając jego przywództwo, zarazem odpowiedzialność względem rządzonych''. 221 Celem egokolwiek ruchu społecznego byłoby więc nakłonienie twa do wywiązywania się ze swego rewolucyjnego man-
E. Cody, Workers in China Shed Passivity: Spa te of Walkouts Shakes Ftictories, .Washington Post~ '27.11.2004, Ao1; A. Cheng, labor Unrest U Growing in China, . International Herald Tribune Online': '27.10.2004; Yardley, Farmers Being Moved Aside. Lee, Made In China.
203
2 23
204
padwerężeniu.2 24 Czy owa wewnętrzna transformacja struktury partii będzie oznaczać krystalizację technokratycznej elity VI rodzaju tej, która poprowadziła meksykańskie PRI w stronę zupełnej neoliberalizacji, przyszłość pokaże. Nie można jednak wykluczyć i takiej możliwości, że „masy" postarają się o restaurację ich własnej, szczególnej formy władzy klasowej.
Na razie bowiem partia jest przeciwko nim, zdecydowana korzystać ze swego monopolu na przemoc, aby dławić IPrzeciw, rugować chłopów z ziemi i uciszać podnoszące ę żądania demokratyzacji, czy choćby odrobiny sprawiedliści dystrybutywnej. Konkludując, możemy stwierdzić, że Chiny niewątpliwie posuwają się w kierunku neoliberalizacji ł ukonstytuowania się na nowo władzy klasowej, jakkolwiek
odrębnie chińską specyfiką''. Autorytaryzm, odwoływanie się
nacjonalizmu oraz odżywanie pewnych nut imperializmu gerują jednak, że Chiny zmierzają, być może, w tym samym erunku, co wezbrana w USA potężna fala neokonserwatyu. Nie wróży to dobrze na przyszłość.
6/
Sąd
nad neoliberalizmem
Stany Zjednoczone i Chiny to dwa motory gospodarcze, które wyciągnęły świat z globalnej recesji, jaka zapanowała od roku 2ooi. Jak na ironię, oba te państwa zachowywały się po keynesowsku w świecie rzekomo rządzącym się neoliberalnymi regułami. USA uciekały się do znaczącego wspierania militaryzmu i konsumpcji poprzez finansowanie deficytu, natomiast Chiny niespłacanymi pożyczkami bankowymi finansowały olbrzymie inwestycje w infrastrukturę i kapitał trwały. Niezłomni wyznawcy neoliberalizmu niewątpliwie będą twierdzić, że recesja jest oznaką niedostatecznej czy niedoskonałej neoliberalizacji, i na potwierdzenie tej tezy mogą z powodzeniem wskazywać na działania MFW oraz armii dobrze opłacanych waszyngtońskich lobbystów, którzy regularnie wypaczają dla własnych celów proces ustalania budżetu USA. Twierdzeń tych jednak nie sposób udowodnić, a ich głosiciele idą tylko w ślady długiego łańcucha wybitnych teoretyków ekonomii utrzymujących, że świat mia łby się świetnie, gdyby tylko wszyscy postępowali zgodnie z zaleceniami ich podręczników." 5 Możliwe jest jednak inne, bardziej złowieszcze wytłuma czenie tego paradoksu. Jeśli, co chyba konieczne, odłoży~y na bok, twierdzenia, jakoby neoliberalizacj ~była zaledwie przykładem błędnej teorii, która zabrnęła na n\anowce (~ca łym szacunkiem dla ekonomisty Stiglitza) albo przypadkiem bezsensownej pogoni za fałszywą utopią (z całym szacun225
Marks, Teorie wartości dodatkowej, cz. 2 , w: K. Marks, F. Engels, D~i~la, tom 26, przeł. Cz. Grabowski, F. Romaniukowa, W. Sadowski (Ks 1 łzk3 i Wiedza, Warszawa 1979).
206
·em dla konserwatywnego filozofa polityki, Johna Graya"6), zostajemy w obliczu napięcia między dążeniami z jednej ony do podtrzymania kapitalizmu, z drugiej - do restaucji bądź ustanowienia na nowo władzy klasy panującej. · dotarliśmy do punktu jawnej sprzeczności między tymi ma dążeniami, to nie ulega wątpliwości, na którą stronę echyla się się obecna administracja Busha, zważywszy zachłanne obcinanie opodatkowania korporacji i bogaczy. więcej, globalny kryzys finansowy, po części sprowokoy bezmyślną polityką gospodarczą samego rządu USA, oliłby mu ostatecznie wyzbyć się wszelkich zobowiązań ia o dobro obywateli, poza eskalacją sił wojskowych policyjnych potrzebnych do uśmierzania społecznego nieowolenia i wymuszania dyscypliny na całej planecie. Być że przeważą trzeźwiejsze głosy w obrębie klasy kapitalicznej - głosy tych, którzy z uwagą wysłuchali ostrzeżeń a Volckera i jemu podobnych, zapowiadających groźbę żnego kryzysu finansowego w ciągu najbliższych pięciu "'To jednak oznaczałoby cofnięcie pewnych przywilejów ych warstw klasy kapitalistycznej i odebranie im części dzy zdobytej przez ostatnie 30 lat. Poprzednie fazy dziekapitalizmu, gdy przychodziło zmierzyć się z podobnym ematem - przychodzi na myśl rok 1873 228 i łata 20. XX w. wróżą dobrze. Klasy wyższe, upierając się przy nienaruości ich świętych praw własności, wołały doprowadzić m do krachu niż wyrzec się choćby części swych przywi-
J. Gray, Fa/se Dawn: 1he //lusions of Global Capitalism (Granta Press, Londyn 1998). Bond, US and Global Economic Volatility. Rok wybuchu tzw. Długiej Depresji, która objęła większość krajów uprzemysłowionych, kiedy fala uprzemysłowienia (.druga rewolucja Przemysłowa") doprowadziła do deflacyjnego kr yzysu finansowego; W przypadku USA mówi się o „panice roku 1873" związanej z liczny11\1 bankructwami banków i silnie zadłużonych korporacji (np. kolei); l>tuga Depresja trwała w różnych krajach od kilku do kilkunastu lat. (przyp. tł.)
207
lejów i władzy. Postępowanie takie nie było pozbawione sensu z punktu widzenia ich własnego interesu, gdyż jeśli dobrze się ustawić na krachu można zarobić - niczym zręczny prawnik specjali~ta od postępowania upadłościowego - podczas gd; reszta obywateli tonie. Niektórzy z nich także pójdą na dno i będą wyskakiwać z okien na Wall Street, ale nie jest to normą. Jedyne, czego naprawdę boją się te klasy, to ruchy polityczne, które zagrażają im wywłaszczeniem lub rewolucyjną przemocą. Mogą wprawdzie mieć nadzieję, że wymyślna machina militarna, którą obecnie dysponują (dzięki kompleksowi wojskowo-przemysłowemu) zdoła ochronić ich bogactwo i władzę, jednak trudność, z jaką machinie tej przychodzi pacyfikowanie Iraku w walkach lądowych powinna im dać do myślenia. Klasy panujące jednak rzadko, jeśli w ogóle, wyrzekają się choćby części swej władzy i nie widzę powodu, żeby tym razem miały postąpić inaczej. Paradoksalnie, silny i wpływowy ruch socjaldemokratyczny i robotniczy ma większe szanse ocalić kapitalizm niż sama władza klasy kapitalistów. Przedstawicielom radykalnej lewicy konkluzja taka może się wydawać kontrrewolucyjną, a jednak zwykli ludzie mogliby również być tym zainteresowani, bo przecież to oni, a nie klasy wyższe cierpią, głodują, a nawet umierają, kiedy w kapitalizmie wybucha kryzys (wystarczy prześledzić przykłady Indonezji czy Argentyny). Jeśli panujące elity p~e ferują politykę „po nas choćby potop'; to ów potop pochłania przede wszystkim bezsilnych i niczego nie podejrzewających szaraczków, podczas gdy elity mają już zawczasu przygotowane arki, w które pozwolą im z powodzeniem przetrwać, przynajmniej przez jakiś czas. \
DOKONANIA NEOLIBERALIZMU
To, co napisałem powyżej, to spekulacje. Pożytecznie b~dzie jednak przeanalizować efekty neoliberalizacji w wymiarze
208
oryczno-geograficznym, aby móc stwierdzić, na ile ma szansę być panaceum na zagrażające nam politycznoonomiczne bolączki. W jakim stopniu zatem neoliberacja zdołała pobudzić akumulację kapitału? Rzeczywiste · i okazują się zgoła smętne. Przeciętny, 10-letni wskaź wzrostu utrzymywał się na poziomie mniej więcej 3,5% Jatach 60. i nawet w trudnych latach 70. spadł tylko tro- do 2,4% . Ale późniejsze wskaźniki rzędu 1,4 oraz i,1 % Jatach 80. i 90. (oraz niespełna 1 % od 2000 r.) wskazują, że liberalizacja na ogół nie stymulowała ogólnoświatowego stu gospodarczego. 219 W pewnych przypadkach, np. teriów dawnego Związku Radzieckiego i tych krajów Europy owej, które poddały się neoliberalnej „terapii szokowej'; 'osła katastrofalne straty. Rosyjski dochód na jednego zkańca w latach 90. malał w tempie 3,5% rocznie. Duża ludności popadła w ubóstwo, a oczekiwana długość mężczyzn spadła o pięć lat. Podobne są doświadczenia · y. Jedynie Polska, która wzgardziła radami MFW, odowała jakąkolwiek zauważalną poprawę. Znacznej części ryki Łacińskiej neoliberalizacja przyniosła albo stagna(„stracona dekada" lat 80.), albo krótkotrwałe epizody stu, po których następowało gospodarcze załamanie w Argentynie). W Afryce zaś nic nie zmieniło się na lepTylko w Azji Wschodniej i Południowo-Wschodniej, w pewnym stopniu w Indiach, neoliberalizacja wiązała Z dodatnimi wskaźnikami wzrostu, tyle że tam akurat barznaczącą rolę odgrywało niezbyt neoliberalne państwo państwa rozwijającego się. Kontrast między wzrostem (prawie 10% rocznie} a ciągłym spadkiem PKB w Rosji 5% na rok) jest uderzający. Na całym świecie rozpleniło zatrudnienie nieformalne (szacunkowe dane z Ameryki Dwie najlepsze oficjalne oceny można znaleźć w: World Commission on 1he Social Dime nsion of Globalization, A Fair Globalization: Creating Opportunities for All (International Labour Office, Genewa 2004) oraz United Nations Development Program, Human Development Report, J5199; Hu man Development Report, 2003.
209
Łacińskiej sugerują, że wzrosło ono tejszej ludności zawodowo czynnej w
ze średnio 29% ta111. latach 80. do średnio 44% w latach 90.), a niemal wszystkie globalne wskaźniki stanu zdrowia, oczekiwanej długości życia, śmiertelności niemowląt itp. wykazują w stosunku do lat 60. raczej pogorszenie niż poprawę. Odsetek ludności świata żyjący w ubóstwie, co prawda, spadł - ale wiąże się to niemal wyłącznie z poprawą sytuacji w Indiach i Chinach.2 30 Jedynym systematycznie powtarzaj ącym się sukcesem, jakim może się poszczycić neoliberalizacja, jest redukcja i opanowanie inflacji. Porównania są zawsze czymś wstrętnym, ale szczególnie wstrętnie wypadają dla neoliberalizacji. Np. ograniczona neoliberalizacja, jaka miała miejsce w Szwecji, dała o wiele lepsze rezultaty niż konsekwentna neoliberalizacja w Wielkiej Brytanii. Szwecja ma dochody na mieszkańca wyższe, inflację niższą, bieżącą sytuację w rozliczeniach z resztą świata lepszą , a wszystkie wskaźniki pozycji konkurencyjnej i klimatu inwestycyjnego wyższe. Wyższe są także wskaźniki jakości życia. Szwecja zajmuje 3 miejsce w świecie pod względem oczekiwanej długości życia, podczas gdy Wielka Brytania - 29. Wskaźnik ubóstwa w Szwecji wynosi 6,3%, w Wielkiej Brytanii 15,7%, przy czym najbogatsze 10% ludności zarabia 6,2 raza więcej niż najuboższe 10%, gdy tymczasem w Wielkiej Brytanii stosunek ten wynosi 13,6 : 1. Analfabetyzm jest w Szwecji mniejszy, a mobilność społeczna większa. 211 Gdyby takie fakty były szeroko znane, rozbrzmiewające wciąż peany na cześć neoliberalizacji i właściwej dla niej fo rmy globalizacji byłyby z pewnością dużo bardziej stonowane. Dlaczego w takim r azie tak wielu ludzi jest P\\.ekonanych, 230 M. Weisbrot, O. Baker, E. Kraev, J. Chen, The Scorecard 0 11 Globalizatioll 1980-2000:
Its Consequences for Economic and Social Welf-Beuig
w: V. Navarro, C. Muntaner, Political and Economic Deter111i11ants ofPopulation Health and Well-Being(Baywood, Amityville 2004), ss. 9 i 114. 231 G. Monbiot, Punitive - and ft Works, .Guardian~ online.
210
1
. i.oi.2005, edyqa
te neoliberalizacja w drodze globalizacji „nie ma alternaty'11'/" i że przynosi o na takie sukcesy? Na czoło wysuwają się ctwie przyczyny. Po pierwsze, nasiliła się zmienność nierówiaorniernego geograficznie rozwoju, co sprawia, że pewne jony robią spektakularny postęp (przynaj mniej przez jakiś s), podczas gdy inne w tym czasie tracą. Jeśli np. lata 80. eżały głównie do Japonii, azjatyckich „tygrysów" oraz N, a lata 90. do USA i Wielkiej Brytanii, to „sukcesy" te słaniały fakt, że w świecie ogółem neoliberalizacja nie ulowała wzrostu ani nie podnosiła dobrobytu. Po drugie, liberalizacja - jako realny proces, a nie w teorii - była rzymim sukcesem z punktu widzenia klas wyższych. Albo udowała ona władzę klasową panujących elit Qak w USA do pewnego stopnia, w Wielkiej Brytanii), albo stworzyła nki dla uformowania się klasy kapitalistycznej od podw (w Chinach, Indiach, Rosji i gdzie indziej). Mając media minowane przez interesy klas wyższych, można było powszechniać mit o tym, że państwa zawodzą na polu goarczym, ponieważ są niekonkurencyjne (i w ten sposób wać zapotrzebowanie na kolej ne reformy neoliberalne). rost nierówności społecznych na jakimś terytorium tłu czono jako niezbędny, aby zachęcić ludzi do ponoszenia ka związanego z przedsiębiorczością i innowacjami, tcymi siłę sprostania konkurencji i stymulującymi wzrost. · warunki bytowe klas niższych się pogarszały, tłumaczono ich nieudacznictwem, tym że - ze względów osobistych lub turowych - nie podnoszą o ne należycie swego kapitału kiego (popr zez przykładanie się do zdobycia wykształce , przyswojenie sobie protestanckiej etyki pracy, zdyscyplianie i dyspozycyjność w pracy, itp.). Konkretne problemy więc wynikać, krótko mówiąc, ze słabości konkurencyjalbo z osobistych, kulturowych i politycznych ułomności. darwinistycznym świecie neoliberalizmu, argumentowano, inni przeżyć, i przeżywają, tylko najsprawniejsi.
211
Naturalnie, w warunkach neoliberalizacji miało miejsce szereg spektakularnych przesunięć akcentów, które stwarzają pozory niesamowitego dynamizmu. Wzrostowi znaczenia finansów i usług finansowych towarzyszył pokaźny wzrost dochodów korporacji o orientacji finansowej, a także tendencja większych korporacji produkcyjno-handlowych (takich jak General Motors) do integrowania obu funkcji. Bardzo rozrosło się zatrudnienie w tych sektorach. Poważne wątpliwości budzi jednak jego produktywność. Spora część działalności finansowej okazuje się mieć związek tylko z finansami i z niczym innym. Wciąż poszukuje się okazji do zysków spekulacyjnych i dokonuje najrozmaitszych przetasowań sił, o ile tylko sprzyjają one takim zyskom. Tzw. globalne miasta finansów i funkcji decyzyjnych stały się efektownymi wyspami bogactwa i przywilejów, z pnącymi się do nieba monumentalnymi drapaczami chmur i milionami metrów kwadratowych powierzchni biurowej, potrzebnej, aby prowadzić te operacje. Handel między poszczególnymi piętrami wewnątrz owych wież kreuje ogromne ilości fikcyjnego bogactwa. Pierwszorzędnymi motorami akumulacji kapitału stały się poza tym spekulacyjne rynki nieruchomoś~i miejskich. Gwałtownie ewoluujący pejzaż Manhatt~nu', To~1~, Londynu, Paryża, Frankfurtu, Hongkongu, a ostatnio rowmez Szanghaju zdumiewa. Równocześnie dokonała się nadzwyczajna eksplozja technik przetwarzania informacji (IT). W okolicach roku i970 wartość inwestycji w tej dziedzinie była tego samego rzę~u, co 25% inwestowane w produkcję towarów i tyle samo w frastrukturę materialną, ale w 2000 r. sektor I':(_ pochłania już około 45% wszystkich nakładów inwestycyjnyt h, podczas gdy względny poziom nakładów na produkcję i infrastr~kt~~: materialną zmalał. W latach 90. sądzono wręcz, że zwiast. to powstanie nowej, nastawionej na informacje gospodarki.
.in;
!,.
232
· / Res11rgent, Henwood, After the New Economy; Dumenil i Levy, Capita rys. i 7. i.
212
W rzeczywistości zjawisko to
reprezentowało niefortunną
tendencję
w rozwoju techniki do zaniedbywania produkcji i infrastruktury na rzecz napędzanej siłami rynkowymi finan.;eryzacji, będącej znakiem rozpoznawczym neoliberalizacji. ~hnika informacyj na zajmuje w neoliberalizmie uprzywijowaną pozycję. Jest ona o wiele bardziej przydatna w dziafalności spekulacyjnej i maksymalizowaniu liczby kontraktów tkoterminowych niż w doskonaleniu produkcji. Co cieka' w samym sektorze produkcji największe korzyści odnoszą śnie wschodzące branże przemysłu kulturalnego (przemysł owy, filmów wideo, gier wideo, muzyczny, reklamowy, wiwisk artystycznych), dla których technologie informacyjne owią podstawę innowacyjności i marketingu nowych roduktów. Szum, jaki robiono wokół tych nowych sektorów wracał uwagę od niedostatku inwestycji w infrastrukturę terialną i społeczną. Wszystkiemu temu zaś towarzyszył na temat „globalizacji" i wszystkiego, co rzekomo niesie ze sobą w sensie tworzenia zupełnie odmiennej, całkowi zintegrowanej gospodarki globalnej.m Najistotniejszym faktycznym dokonaniem neoliberalizacji o jednak nie tyle tworzenie, co redystrybucja bogactwa ochodów. W osobnej pracy opisałem główne mechanizmy, których pomocą to osiągano, streszczające się w haśle: ulacja przez wywłaszczenie''. 234 Rozumiem przez to ymywanie się i upowszechnianie praktyk akumulacji, re Marks uważał za „prymitywne" albo „pierwotne'; włae fazie rodzenia się kapitalizmu. Należy do nich utowa·enie i prywatyzacja ziemi, połączone z przymusowym owaniem z niej ludności chłopskiej (porównajmy opisane żej przypadki Meksyku i C hin, gdzie w ostatnich czawysiedlo no, jak się uważa, 7 0 milionów wieśniaków); kształcanie rozmaitych form praw własności (wspólnej, lJteratura poświęcona globalizacji jest niezwykle obszerna. Poglądy autora wyraża: Harvey, Spaces of Hope. Timie, roz. 4.
213
kolektywnej, państwowej itp.) w prawa wyłącznej własności prywatnej (najbardziej rzuca się to w oczy w Chinach); ogra. niczanie praw korzystania z dóbr wspólnych; utowarowienie siły roboczej i znoszenie alternatywnych (tubylczych) form. produkcji i konsumpcji; kolonialne, neokolonialne i irn. perialne procesy zawłaszczania majątku (w tym: zasobów naturalnych); upieniężnienie wymiany i opodatkowania, szczególnie ziemi; handel niewolnikami (który wciąż trwa, szczególnie w branży usług seksualnych); a także lichwa, zadłużenie narodów i, najbardziej destrukcyjne ze wszystkiego, wykorzystywanie systemu kredytów jako radykalnej metody akumulacji przez wywłaszczanie. Państwo ze swym monopolem na przemoc i definiowanie tego, co jest legalne, a co nie, odgrywa krytyczną rolę we wspieraniu i promowaniu tych procesów. Do tej listy mechanizmów możemy obecnie dodać całą gamę technik, takich jak pobieranie rent z patentów i praw własności intelektualnej oraz ograniczanie bądź zupełna likwidacja różnych form praw własności wspólnej (takich jak państwowe emerytury, płatne urlopy czy dostęp do edukacji i opieki zdrowotnej), wywalczonych po trwających całe pokolenie albo jeszcze dłużej zmaganiach klasowych. Propozycja sprywatyzowania wszystkich pań stwowych uprawnień emerytalnych (której pionierem było Chile w okresie dyktatury) jest, na przykład, jednym z najbardziej hołubionych punktów programu Partii Republikańskiej w USA. Na akumulację przez wywłaszczenie składają się cztery główne elementy: i. Prywatyzacja i utowarowienie. Korpora~acja, utowa· rowienie i prywatyzacja majątku dotychcz~s ~blicznego jest najbardziej rzucającym się w oczy wyznacznikiem projektu neoliberalnego. Głównym celem jest udostęp· nienie nowych pól akumulacji kapitału w obszara~h, o których tej pory sądzono, że nie można w nich się kie· rować rachunkiem zysków. Wszelkiego rodzaju zakłady
214
użyteczności publicznej (wodociągi, telekomunikacja, transport), świadczenia socjalne (mieszkania komunalne ?świata'.opieka. zdrowotna, renty zdrowotne i emerytury): mstytuqe publiczne (wyższe uczelnie, laboratoria badawcze, więzienia), a nawet prowadzenie wojny (jak widać na przykładzie „armii" prywatnych żołnierzy kontraktowych, działającej obok regularnych sił zbrojnych w Iraku) zostały już w jakimś stopniu sprywatyzowane w świecie kapitalistycznym, a nawet poza nim (np. w Chinach) . Prawa własności intelektualnej ustanowione przez tzw. układ .TRI PS .w ramach WTO zaliczają do własności prywat~eJ materiał genetyczny, plazmę nasienną i najróżniej sze mne produkty. W tej sytuacji możliwe jest pobieranie opłat za użytkowanie tych dóbr nawet od tych samych grup ludności, których tradycyjne praktyki w decydują cej ro~i przyczyniły się do opracowania owego nowego materiału genetycznego. Panoszy się biopiractwo i trwa w ~ajlepsz.e grabież światowej puli zasobów genetycznych w mter~s1e niewielkiej liczby firm farmaceutycznych . Galopu1ące wyczerpywanie zasobów środowiskowych dóbr wspólnych (ziemi, powietrza, wody) i szerząca się degradacja siedlisk, która sprawia, że produkcja rolna musi być coraz bardziej kapitałochłonna to jeszcze jeden efek~ hurtowego utowarowienia natury we wszelkich jej prze1awach. Wywłaszczanie odbywa się masowo także ws~utek ~towarowienia (w formie eksploatacji turystyczne1) prze1awów kultury, historii oraz twórczości intelektualnej ~np. notoryczne przywłaszczanie i eksploatacja kultury i twórczości ludowej przez przemysł muzyczny). Tak jak i dawniej, procesy te są często wspierane siłą państwa, nawet wbrew woli społeczeństwa. Demontaż ~~ruktur .regulujących, które miały chronić świat pracy 1 srodow1sko przyrodnicze przed degradacją, pociąga za sobą przepadek określonych .uprawnień. Odwrót od praw własności wspólnej, zdobytych przez lata ciężkiej walki
215
2.
klasowej (prawa do państwowej emerytury, do pomocy socjalnej, do publicznej opieki zdrowotnej) i przekazywanie tych sektorów z powrotem do sfery prywatnej to jeden z najbardziej skandalicznych przejawów polityki wywłaszczania, często realizowanej na przekór politycznej woli ogółu ludności. Wszystkie te procesy w sumie oznaczają tyle, co transfer aktywów ze sfery publicznej i społecznej w rejony interesów prywatnych i przywilejów klasowych.'3 s Finansjeryzacja. Wysoka fala finansjeryzacji, która nadeszła w Jatach 80. XX w., wyróżniała się swoim spekulacyjnym i drapieżnym stylem. Dzienna wartość transakcji finansowych na rynkach międzynarodowych, która w i983 r. wynosiła 2,3 miliarda dolarów, urosła do i 30 miliardów w roku 2ooi. Wym owne jest zestawienie 40-to bilionowej sumy rocznej z 2001 r. z kwotą 800 miliardów dolarów, które wystarczyłyby, jak się szacuje, na pokrycie całych obrotów handlu międzynarodowego i wszystkich produktywnych inwestycji. 236 Dzięki deregulacji system finansowy stał się jednym z głównych centrów aktywności redystrybucyjnej, dokonywanej na drodze spekulacji, drapieżnictwa, oszustw i złodziej stwa. Sztuczne nakręcanie cen akcji, piramidy finansowe, strukturalne niszczenie aktywów za pośrednictwem inflacji, asset stripping, czyli niszczenie przedsiębiors~ poprzez ogołacanie ich z aktywów w następstwie fuzJI i przejęć, upowszechnianie się poziomów zadłużen'.a, które sprowadzają do roli niewolników całe populaqe nawet w wysoko rozwiniętych krajacą_ kapitali~tycz nych, nie mówiąc już o ewidentnych ko),poracy1nych oszustwach, ekspropriacji aktywów przez manipula-
235 M. Derthick, P. Quirk, The Politics of Deregulation (Brookings Institution Press, Waszyngton 1985); W. Megginson, J. Netter, Fron;
State to Market: A Survey of Empirical Studies of Privatizatio11, „Journa of Economic Literature" (2001), online. 236 Dicken, Global Shift, roz. 12.
216
cje kredytowe i giełdowe (spadek wartości funduszy emerytalnych i ich dziesiątkowanie w wyniku krachów giełdowych i bankructw) - wszystko to na stałe weszło do pejzażu kapitalistycznego system finansowego. Istnieją niezliczone sposoby drenowania tego systemu od wewnątrz. Ponieważ maklerzy pobierają prowizj ę od każdej transakcji, mogą oni maksymalizować swoje dochody poprzez częste przeprowadzanie transakcji na powierzonych im kontach (tzw. churning}, bez względu na to, czy owe transakcje faktycznie zwiększają wartość aktywów na rachunku, czy nie. Wysokie obroty na giełdzie mogą być po prostu przejawem churningu, a nie wysokiej wiary inwestorów w rynek. Nacisk kładziony na wartość akcji, u którego źródła tkwi zbieżność interesów właścicieli i zarządców kapitału wskutek wynagradzania tych ostatnich opcjami na akcje, prowadzi, jak już wiemy, do manipulacji giełdowych, które przynoszą ogromne bogactwo nielicznym kosztem wielu. Spektakularny upadek Enronu był tylko symbolem powszechnego procesu, który wielu ludzi pozbawił środków do życia i praw do em erytury. Należy też przyjrzeć się spekulacyjnym obniżkom kursów reżyserowanym przez fundusze hedgingowe i inne liczące się instytucje kapitału fina nsowego, gdyż one to stanowiły rzeczywistą awangardę akumulacji pr zez wywłaszczenie w skali globalnej, nawet jeśli ich działanie rzekomo miało przynosić efekty pozytywne w postaci „rozłożenia ryzyka''. 23 7 Zarzqdzanie i manipulowanie kryzysami. Pod pianą spekulacyjnych, a często i oszukańczych manipulacji, charakteryzujących dużą część działalności finansowej w warunkach neoliberalizmu, kryje się głębszy proces 7 Znaczenie rozkladania ryzyka i obejmowania przywództwa dzięki finansowym instrumentom pochodnym podkreślają Pan itch i Gindin, Finance and American Empire; S. Soederberg, The New International Financial Architecture: lmposed l eadership and .Em erging Markets", .Socialist Register" (2002), 175-192.
217
związany z pojawianiem się raz po raz „pułapki zadłużenia'; będącej jednym z podstawowych środków akumulacji przez wywłaszczenie.'38 Kreowanie kryzysów na scenie światowej, a także zarządzanie nimi
i manipulowanie urosło do rangi sztuki przemyślanej redystrybucji bogactwa od krajów biednych do zamoż nych. Udokumentowałem wcześniej efekt, jaki wywarło na Meksyk podniesienie stóp procentowych przez Yołckera. Kreując się w oczach świata na szlachetnego lidera w zakresie „wsparcia finansowego'; dzięki któremu globalna akumulacja kapitału przebiega bez zakłóceń, Stany Zjednoczone utorowały sobie drogę do złupienia meksykańskiej gospodarki. Kompleks Ministerstwo Skarbu USA-Wall Street-MFW stał się ekspertem w tej dziedzinie, także wobec innych krajów. W latach 90., kiedy Rezerwą Federalną kierował Greenspan, kilkakrotnie zastosował on tę samą, Volckerowską taktykę. Kryzysy zadłużeniowe w poszczególnych krajach, niespotykane w latach 60., stały się bardzo częste w 80. i 90. Mało który kraj rozwijający się nie odczuł ich na własnej skórze, a w niektórych przypadkach, np. w Ameryce Łacińskiej, kryzysy takie zadomowiły się na stałe. Owe kryzysy zadłużeniowe były reżyserowane, a następnie opanowywane i sterowane w sposób pozwalający zracjonalizować system, a równocześnie przeprowadzić redystryb~cję majątku. Obliczono, że od roku i980 „ludy peryferiów systemu przesłały swym wierzycielom w jego cen_t~·um przeszło 50-krotność Planu Marshalla (ponad 4,6 b1hona dolarów)''. „Dziwny jest świat - wzdycha Stl_glitz - w którym biedne kraje koniec końców subsydiUją najbog~t sze''. To, co neoliberałowie nazywają „deflacją w formie konfiskaty" to także nic innego jak akumulacja przez
wywłaszczenie. pisząc
Wade i Yeneroso ujmują o azjatyckim kryzysie lat i997-98:
istotę
rzeczy,
Kryzysy finansowe zawsze wywoływały transfer własności i władzy w kierunku tych, którzy utrzymują swe aktywa w nienaruszonym stanie i mają możliwość wykreowania kredytu - kryzys azjatycki nie jest tu wyjątkiem [... ] nie ulega wątpliwości, że wielkimi zwycięzcami są zachodnie i japońskie korporacje [...] Połączenie głębokiej dewaluacji, forsowanej przez MFW neoliberalizacji finansowej oraz narzuconej przez MFW drogi wyjścia z kryzysu może wręcz doprowadzić do największego na świecie w ciągu ostatnich 50 lat pokojowego transferu aktywów od właścicieli krajowych do zagranicznych, przy którym zbledną transfery od właścicieli krajowych do tych z USA, jakie mi ały miejsce w Ameryce Łacińskiej w latach 80., czy w Meksyku po roku 1994. Przypomina się wypowiedź przypisywana Andrew Mellonowi: „W czasie depresji aktywa wracają do swych prawowitych właścicieli''. 219
Proces ten jest ściśle związany z rozmyślnym kreowaniem bezrobocia, aby uzyskać nadwyżkę siły roboczej sprzyjającą dalszej akumulacji. Wartościowe aktywa zostają wyrzucone z obiegu i tracą na wartości. Leżą odłogiem do czasu, gdy kapitaliści dysponujący płyn nością finansową postanowią tchnąć w nie nowe życie. Istnieje jednak niebezpieczeństwo, że kryzys wymknie się spod kontroli i stanie się powszechny, albo że wybuchnie rewolta przeciwko systemowi, który go wywołuje. Jedną z naczelnych funkcji interwencjonizmu państwa oraz instytucji międzynarodowych jest więc nadawanie kryzysom i dewaluacjom takiego przebiegu, który umożliwia akumulację przez wywłaszczenie bez doprowadzenia do ogólnego załamania lub do rewolty społecznej (jak 39 E. Toussaint, Your Money or Your Life: The Tyranny of Global Finance
238 Corbridge, Debt and Development; S. George, A Fa te Worse 11ian Debt
(Grove Press, Nowy Jork 1988).
218
(Pluto Press, Londyn 2003); Stiglitz, Szalone lata dziewięćdziesiqte, 208; Wade i Veneroso, The Asian Crisis, 2i.
219
4.
220
to miało miejsce w Indonezji czy Argentynie). Program dostosowania strukturalnego ordynowany przez kompleks Wall Street-Ministerstwo Skarbu USA-MFW ma zapewnić to pierwsze, podczas gdy zadaniem kompradorskiego aparatu państwowego (wspieranego wojskową obecnością mocarstw imperialnych) jest niedopuszczenie do tego drugiego. Mimo to, wszędzie na świecie pojawiają się oznaki ludowej rewolty - powstanie zapatystów w Meksyku, niezliczone zamieszki wybuchające przeciwko MFW oraz tzw. ruch „antyglobalistyczny'; który dojrzewał na ulicach Seattle, Genui i gdzie indziej. Redystrybucje państwowe. Zneoliberalizowane państwo staje się jednym z pierwszorzędnych agentów polityki redystrybucyjnej, odwracającej przepływ dóbr od klas wyższych do niższych, który miał miejsce w epoce liberalizmu społecznie zakorzenionego. Odbywa się to, w pierwszym rzędzie, przez realizację programów prywatyzacji i cięć w tych wydatkach państwa, które podtrzymywały płacę socjalną. Nawet wtedy, gdy prywatyzacja zdaje się być korzystna dla klas niższych, jej długofalowe skutki bywają dla nich destrukcyjne. Np. wprowadzony przez Thatcher program uwłaszczenia mieszkań komunalnych na pierwszy rzut oka wydawał się prezentem dla klas niższych, których członkowie mogli teraz stosunkowo niskim kosztem z najemców stać się właścicielami, uzyskać kontrolę nad wartościowym składnikiem majątkowym i podnieść swój poziom zamożności. Gdy już jednak nastąpił ów t~r, do głosu doszła spekulacja, zwłaszcza w najlepszych, centralnych lokalizacjach, gdzie w końcu przekupstwem lub pod przymusem nakłoniono ludność o niskich dochodach do wyniesienia się na peryferia miast takich jak Londy~ i dzielnice niegdyś robotnicze zmieniono w ośrodk~ intensywnej gentryfikacji. Zanik niedrogich mieszkan
w rejonach śródmiejskich doprowadził część ludności utrzymującej się z nisko płatnych zajęć usługowych do bezdomności, innych zmusił do długich dojazdów. Prywatyzacja ejidos w Meksyku w latach 90. miała podobne skutki w odniesieniu do perspektyw życiowych meksykańskiego chłopstwa. Wielu mieszkańców wsi było zmuszonych porzucić ziemię i wyruszyć do miast w poszukiwaniu zatrudnienia. Państwo chińskie usankcjonowało transfer majątku w ręce niewielkiej elity ze stratą dla ogółu ludności, prowokując brutalnie tłumione protesty. Z niedawnych doniesień wynika, że aż 350 tys. rodzin (czyli milion ludzi) wysiedla się, aby umożliwić odnowę zabudowy sporej części starego Pekinu, z takim samym jak w Wielkiej Brytanii i Meksyku, wyżej opisanym skutkiem. W USA ogołocone z dochodów samorządy miejskie nagminnie już wykorzystują przysługujące im prawo do wywłaszczeń na cele publiczne, wysiedlając właścicieli znajdujących się w doskonałym stanie mieszkań, aby uwolnić grunty pod budownictwo przeznaczone dla ludzi o wysokich dochodach oraz inwestycje komercyjne, które pozwolą im zwiększyć swą bazę podatkową (w samym stanie Nowy Jork toczy się obecnie ponad 60 takich postępowań). 14° Neoliberalne państwo redystrybuuje bogactwo i dochody także poprzez rewizje prawa podatkowego faworyzujące zyski z inwestycji w porównaniu z dochodami osobistymi i płacami, poprzez promocję regresywnych elementów prawa podatkowego (takich jak podatek obrotowy), wprowadzanie odpłatności za usługi publiczne (rozpowszechnionej już na chińskiej wsi) oraz oferowanie korporacjom szerokiej gamy subsydiów i zwolnień podatkowych. Stopa opodatkowania amerykańskich korporacji stale malała, a ich szefowie z uśmiechem na ustach powi-
J. Fa.rah, Brute Tyranny in China, WorldNetDaily.com, zamieszczone is.03.2004; I. Peterson, As land Goes To Revitalization, T11ere Go the Old Neighbors, .New York Times: 30.oi.2005, ss. 29 i 32. 221
tali powtórny wybór Busha na prezydenta, spodziewając się kolejnych cięć w swoich zobowiązaniach podatkowych. Funkcjonujące dziś w USA na szczeblu federalnym, stanowym i lokalnym programy pomocy „socjalnej" dla korporacji oznaczają w praktyce szeroko zakrojone przekierowywanie publicznych pieniędzy do kieszeni korporacji (bezpośrednio, jak w przypadku dotacji dla agrobiznesu, oraz pośrednio, jak w przypadku przemysłu zbrojeniowego). Podobnie, zmniejszanie opodatkowania o stopę oprocentowania kredytów hipotecznych w USĄ stanowi subsydium dla właścicieli domów o wysokich dochodach oraz dla przemysłu budowlanego. Rozrost systemów nadzoru i represji oraz, w przypadku USA, masowe zamykanie w więzieniach krnąbrnych elementów społeczeństwa wskazują na bardziej złowieszczy zwrot w kierunku wzmożonej kontroli nad społeczeństwem. Kompleks więzienniczy jest w Stanach Zjednoczonych kwitnącą gałęzią gospodarki. W krajach rozwijających się, gdzie sprzeciw wobec akumulacji przez wywłasz czenie bywa silniejszy, jedną z ról państwa szybko staje się aktywne represjonowanie ruchów opozycyjnych, nabierające wręcz charakteru wojny podjazdowej (wielu z owych ruchów wygodnie jest dziś przypiąć etykietkę „handlujących narkotykami" albo „terrorystycznych'; aby tym samym pozyskać pomoc wojskową i wsparcie ze strony USA, jak to widać na przykładzie Kolumbii). Inne ruchy, takie jak zapatystów w Meksyku czy ruch bezrolnych chłopów w Brazylii, władza państwowa utrzymuje w ryzach, stosując kombitnrej.ę_strategii kooptacji i marginalizacji.'4•
241
J. Holloway, E. Pelaez, Zapatista: Reinventing Revolution (Pluto, Londy~ J. Stedile, .Brazil's Landless Battalions" w: T. Mertes (red. '
i998);
A Movement ofMovements (Verso, Londyn 2004).
222
VTOWAROWIENIE WSZYSTKIEGO
założenie, że
rynki i wysyłane przez nie sygnały są najlepszrmi wyznacznikami wszelkich decyzji alokacyjnych równa się założeniu, że w zasadzie wszystko można traktować Jak towar. Utowarowienie zakłada istnienie praw własności YI odniesieniu do procesów, rzeczy, jak również relacji sponych; zakłada, że wszystko to może zostać wycenione stać się przedmiotem transakcji handlowej uregulowanej rawnym kontraktem. Zakłada się, że rynek we właściwy sposób kieruje wszelkim ludzkim działaniem - innymi sło YI'/ spełnia funkcję właściwą etyce. W praktyce, oczywiście, · e społeczeństwo ustanawia pewne granice dopuszczali utowarowienia. Rzeczą sporną jest to, gdzie owe grace przebiegają. Pewne narkotyki uważa się za nielegalne. rzedaż i korzystanie z usług seksualnych są w większości ów USA prawnie zabronione, choć gdzie indziej mogą być zalegalizowane, zdekryminalizowane, a nawet ureguane przepisami państwowymi jako gałąź gospodarki. rnografia ma na ogół ochronę prawną jako forma wolnej owiedzi w rozumieniu prawa amerykańskiego, choć także pewne jej formy (przede wszystkim te z udziałem eci) uważa się za niedopuszczalne. Sumienie i honor są USA, podobno, nie na sprzedaż i namiętnie ściga się „kocję'; tak jakby łatwo było ją odróżnić od przyjętych za rmę praktyk kupczenia wpływami i zarabiania na rynku. warowienie seksualności, kultury, historii, dziedzictwa, także przyrody jako spektaklu bądź jako źródła uzdrawiago wypoczynku; pobieranie renty monopolowej z tytułu inalności, autentyczności i unikalności (np. dzieł sztuki) zystko to równa się wyznaczeniu ceny na rzeczy, które rzeczywistości nie powstały po to, aby stać się towarem. 20 to przy tym wybuchają dyskusje co do stosowności D. Harvey, The Art of Rent: Globalization, Monopoly and the Commodification of Cuitu re, .Social i st Register" (2002), 93- 110.
223
utowarowienia (np. obrzędów i symboli religijnych) albo co do tego, komu przysługują prawa własności i pobierania opłat (np. z tytułu wstępu do azteckich ruin czy marketingu sztuki Aborygenów). Neoliberalizacja bez wątpienia przesunęła granice dopuszczalnego utowarowienia i znacznie poszerzyła zakres stosowania kontraktów prawnych. Z reguły wielbi ona (podobnie jak duża część postmodernistycznej kultury) efemeryczność i kontrakty krótkoterminowe - małżeństwo, na przykład, pojmowane jest raczej jako krótkoterminowa umowa, a nie jako święty i nierozerwalny związek. Linia podziału m iędzy neoliberałami i neokonserwatystami jest częściowo odzwierciedleniem różnicy poglądów na to, gdzie przebiegaj ą owe granice. Neokonserwatyści z reguły obarczają „liberałów': „Hollywood" czy nawet „postmodernistów" winą za to, co postrzegają jako rozpad ładu społecznego i demoralizację - nie dostrzegając, że najwięcej zła w tej sferze wyrządzają korporacyjni kapitaliści (w rodzaju Ruperta Murdocha) zarzucający świat najróżniejszymi materiałami naładowanymi erotyzmem, o ile nie wręcz sprośnymi i stale obnoszący się ze swymi preferencjami dla zobowiązań krótkoterminowych w nie kończącej się pogoni za zyskiem. Chodzi jednak o problemy znacznie poważniejsze niż
ocalenie tego czy owego drogiego naszemu sercu obiektu, konkretnego rytuału czy ulubionej formy życia społecznego przed nieubłaganą logiką rachunku finansowego i krótko.terminowego kontraktu. U samych podstaw teorii liberaln~J i neoliberalnej tkwi bowiem niezbędność skonstruowania spójnych rynków - rynku gruntów i nieruCl'romośc i, ryn.ku pracy oraz rynku pieniężnego - a żadna z tych rzeczy, iak zwrócił uwagę Karl Polanyi, „rzecz jasna, nie jest towar.e m (... ] opis pracy, ziemi i pieniędzy w kategoriach towaru iest całkowicie fikcyjny''. Kapitalizm nie może funkcjonować b~z tych fikcji, ale wyrządza on niewymowne szkody, jeśli .~ie uświadamia sobie kryjących się za nimi złożonych reahow.
224
Janyi ujmuje to następująco w jednym z gmentów swego dzieła:
najsłynniejszych
Pozwolenie, aby mechanizm rynkowy był jedynym reżyse rem dec ydującym o losie ludzi i ich środowiska przyrodniczego, czy choćby o ilości siły nabywczej i sposobie jej wykorzystania, doprowadziłoby do rozkładu społeczeństwa. Albowiem rzekomym towarem, jakim jest „siła robocza': nie można pomiatać z kąta w kąt, dysponować nim w dowolny sposób, czy choćby zostawiać odłogiem, nie krzywdząc przy tym ludzkiej jednostki, która akurat jest posiadaczem owego osobliwego towaru. Tak się składa, że system, który dysponuje ludzką siłą roboczą, przy okazji dysponuje zwią zanym z tym atrybutem fizycznym, psychicznym i moralnym bytem zwanym „człowiek''. Odarte z osłony instytucji kulturowych, istoty ludzkie ginęłyby ze społecznego wyzię bienia; umierałyby jako ofiary zwichnięcia społeczeństwa, objawiającego się występkiem, perwersją, przestępczością
i głodem. Natura zostałaby zredukowana do pierwotnych żywiołów, ludzkie osiedla i krajobrazy zostałyby zeszpeco-
ne, rzeki skażone, runęłoby bezpieczeństwo militarne, zanikłaby zdolność ziemi do rodzenia żywności i surowców. Zarządzanie siłą nabywczą przez rynek okresowo uśmier całoby przedsiębiorczość, ponieważ deficyty i nadwyżki podaży pieniądza okazałyby się dla działalności gospodarczej równie katastrofalne jak dla społeczeństwa prymitywnego powodzie i susze."3
Szkody wyrządzane przez „powodzie i susze" fikcyjnego itału w obrębie globalnego systemu kredytowego - czy W Indonezji, w Argentynie, w Meksyku czy nawet w sah Stanach Zjednoczonych - dobitnie potwierdzają osek, jakim Polanyi kończy swój wywód. Ale jego uwagi temat siły roboczej i ziemi zasługują na dokładniejsze ówienie.
225
Jednostka ludzka wkracza na rynek pracy jako osoba obdarzona określonym charakterem, osadzona w sieci stosunków społecznych i pod różnymi względami zsocjalizowana, jako byt fizyczny o pewnych cechach szczególnych (takich jak fenotyp i płeć}, jako jednostka, która zgrornadziła rozmaite umiejętności (czasami określane jako „kapitał kulturowy"), jako istota żywa mająca swoje marzenia, pragnienia, ambicje, nadzieje, wątpliwości, obawy i lęki. Dla kapitalistów tymczasem takie jednostki są jedynie czynnikiem produkcyjnym, co prawda niejednorodnyrn, gdyż pracodawcy wymagają siły roboczej odznaczającej się określonymi cechami, takimi jak siła fizyczna, umiej ętności, uległość itp., stosownie do określonych zadań. Pracownicy są zatrudniani na mocy kontraktu, a w neoliberalnym porządku rzeczy preferowane są kontrakty krótkoterminowe, maksymalizujące elastyczność. Od początku dziejów pracodawcy wykorzystują zróżnicowanie w obrębie puli siły roboczej, aby realizować zasadę „dziel i rządź~ Powstają więc rozczłonkowane rynki pracy, a różnice rasy, pochodzenia etnicznego, płci i wyznania stają się często okazją do jawnej lub ukrytej manipulacji z korzyścią dla pracodawców. Z drugiej strony, pracownicy mogą dzięki sieciom społecznych powiązań, w których tkwią, uzyskiwać pewne przywileje w dostępie do określonych możliwości zatrudnienia. Typowe jest dążenie do zmonopolizowania określonych kwalifikacji oraz, poprzez ko~ne działania i tworzenie odpowiednich instytucji, do regulowania rynku pracy w celu ochrony własnych interesów. Postępując tak, po prostu konstruują oni ową „osłonę instytucj i kulturowych'; o której mówił Polanyi. . Neoliberalizacja stara się zedrzeć ową warstwę zabezpieczeń, którą liberalizm społecznie zakorzeniony dopuszczał, a w pewnych sytuacjach nawet pielęgnował. Genera!na ofensywa przeciwko światu pracy przebiega na dwoc~ frontach. Ogranicza się lub demontuje (przemocą, jeśh
226
eba) uprawnienia związków zawodowych i innych instycji robotniczych w obrębie danego państwa. Ustanawia się styczne rynki pracy. Wycofywanie się państwa z zadań rnocy socjalnej oraz zmiany w strukturze zatrudnienia wylane postępem technicznym dopełniają obrazu rynkowej rninacji kapitału nad pracą. Osamotniony i względnie bezy pracownik staje wówczas naprzeciw rynku pracy, który ruje na zasadach zindywidualizowanych jedynie umowy tkoterminowe. Pewność posady odchodzi w przeszłość atcher zniosła ją np. na uczelniach). „System osobistej powiedzialności" (jakże zręczne wyrażenie Denga!} wyra osłony socjalne (emerytury, opiekę zdrowotną, ubezzenie od wypadków), które wcześniej obowiązany był wnić pracodawca bądź państwo. Teraz osłony socjalne towarem, kupowanym na rynku przez indywidualnych umentów. Bezpieczeństwo jednostki jest zatem sprawą bistego wyboru, związanego nierozdzielnie z cenową dopnością poszczególnych produktów finansowych, zależną obarczonych ryzykiem rynków finansowych. Drugi wymiar ofensywy wiąże się z przeobrażeniami przestrzenno-czasowych koordynatach rynku pracy. et jeśli jest trochę przesady w opisach „wyścigu do dna" pogoni za najtańszą i najbardziej uległą siłą roboczą, graficzna mobilność kapitału umożliwia mu dominację globalnym światem pracy, którego własna mobilność raficzna napotyka na ograniczenia. Mnożą się sytuacje, 'e siła robocza jest praktycznie zniewolona wskutek rekcyjnej polityki imigracyjnej. Bariery te można omijać ie poprzez imigrację nielegalną (która z kolei tworzy roboczą łatwo poddającą się wyzyskowi) albo krótkoterowe kontrakty, pozwalające, na przykład, meksykańskim tnikom pracować na kalifornijskich farmach przemych, skąd się ich bezwstydnie odsyła do Meksyku, kiedy orują czy wręcz poniosą śmierć na skutek kontaktu tycydami.
227
Symbolem neoliberalizacji staje się postać „pracownika, którego można zużyć i wyrzucić" (disposable worker).~• Mnożą się relacje opisujące skandaliczne warunki pracy i despotyzm panujący w sweatshopach świata. W Chinach warunki, w jakich pracują młode imigrantki z terenów wiejskich są wprost szokuj ące: „nieznośnie długie godziny pracy, byle jaka żywność, zatłoczone kwatery, kierownicysadyści, którzy biją i seksualnie molestują pracownice, oraz zapłata, która opóźnia się miesiącami, a czasami wcale nie nadchodzi''."'5 W Indonezji dwie młode kobiety następująco relacjonowały swoje doświadczenia z pracą dla singapurskiego podwykonawcy koncernu Levi-Strauss: Sytematycznie się nam ubliża - to oczywiste. Gdy szef się rozzłości, wyzywa kobietom od suk, świń, dziwek a my to wszystko musimy znosić cierpliwie, bez słowa. Oficjalnie pracujemy od siódmej rano do trzeciej po południu (za płacę poniżej 2 dolarów dziennie), ale często są przymusowe nadgodziny, czasami - szczególnie, kiedy jest jakieś pilne zamówienie - do dziewiątej wieczorem. Nie wolno nam pójść do domu, choćbyśmy były nie wiem jak zmęczone. Możemy za to dostać ekstra 200 rupii (10 centów amerykańskich) [„.] Z miejsca, gdzie mieszkamy, chodzimy do pracy piechotą. W hali jest bardzo gorąco. Ma metalowy dach, i jest mało miejsca, jak na tyle pracownic. jest bardzo ciasno. Pracuje tu ponad 200 osób, głównie kobiet, ale na całą fabryk~łko jedna toaleta [„.] gdy wracamy z pracy, nie starcza już sil na nic innego, tylko żeby zjeść i iść spać [... ]"6 110
244 K. Bales Disposable People: New Slavery in the Global Eco ''.'Y ' w · h Tl DinlecllCS (UniversityofCalifornia Press, BerkeleY2ooo); M . ng t, ie • 11
podobne opowieści docierają z meksykański ch maquiladofdS oraz z prowadzonych przez Tajwańczyków i Koreańczyków ryk w Hondurasie, RPA, Malezji i Tajlandii. Zagrożenia 0 wotne, narażenie na kontakt z całą gamą substancji ksycznych oraz zgony w miejscach pracy nie podlegają pań owej kontroli i przechodzą niezauważone. W Szanghaju wien tajwański właściciel magazynu odzieżowego, „w któ61 pracowników zginęło podczas pożaru budynku, z któo nie mogli się wydostać'; został przez sąd potraktowany błażliwie" - 2 lata w zawieszeniu - ponieważ „okazał chę" i wykazał się „pomocną postawą w okresie usuwania tków pożaru''. 247 Lwią część brzemienia tej poniżającej, wyniszczającej niebezpiecznej harówki ponoszą kobiety, a czasami takdzieci."'8 Społeczne konsekwencje neoliberalizacji są rawdy porażające. Akumulacja przez wywłaszczenie reguły podcina te nieliczne możliwości działania, jakimi ponowały kobiety w systemach gospodarskiej produkcji w tradycyjnych strukturach społecznych, i przenosi tico w gestię zdominowanych przez mężczyzn rynków owych i kredytowych. Droga do wyzwolenia kobiet dycyjnej władzy patriarchatu w krajach rozwijających się zie albo przez poniżającą harówkę w fabryce, albo przez e formy handlowania własną seksualnością - od szaej pracy hostess i kelnerek po seksbiznes (współcześnie z najbardziej lukratywnych branż, w której sporą rolę a niewolnictwo). Zanik osłon socjalnych w rozwich krajach kapitalistycznych szczególnie negatywnie ija się na kobietach z klas niższych, przy czym w wielu omunistycznych krajach dawnego bloku radzieckiego
ofStill Life: Murder, \Vomen and tlie Maquiladoras, .Public Culture'
(1999), 453-474. Nw 245 A. Ross, Low Pay High Profile: T11e Global Pushfor Fair Labor(1he e
,„
Press, Nowy Jork 2004), 124. Id · \vor 246 J. Seabrook, /11 the Cities ofthe South:Sce11esfrom tlie Deve1opmg (Verso, Londyn 1996), 103.
228
J. Sommer, A Dragon Let Loose on the Land: And Shanghai is at the Efłicenter of China's Economic Boom, . Japan Times'; 26.10.1994, s. 3. C. K. Lee, Gender and the South China Miracle (University of Całifornia Press, Berkeley 1998); C. Cartier, Globalizing South China (Basil Blackwell, O ksford 2001), zwl. roz. 6.
229
konsekwencją neoliberalizacji był wręcz katastrofalny regres w dziedzinie praw kobiet. Jak zatem pracownicy - a zwłaszcza: pracownice - jednorazowego użytku odnajdują się w życiu społecznym i uczuciowym w świecie elastycznych rynków pracy i umów krótkoterminowych, chronicznej niepewności zatrudnienia, utraconych osłon socjalnych i często wyniszczającej harówki, wobec ruiny instytucj i życia zbiorowego, które kiedyś zapewniały im odrobinę godności i dawały choćby minimalne wsparcie? Dla niektórych zwiększona elastyczność na rynkach pracy jest dobrodziejstwem, i nawet jeśli nie prowadzi do poprawy bytu materialnego, to sama możliwość względnie swobodnej zmiany miejsca pracy i uwolnienie od tradycyjnych ograniczeń społecznych patriarchatu i rodziny stanowi namacalną korzyść. Na osoby odnoszące sukcesy na rynku pracy czekają z pozoru obfite nagrody w świecie kapitalistycznej kultury konsumpcyjnej. Niestety, kultura owa, choć tak widowiskowa, efektowna i powabna, nieustannie igra z ludzkimi pragnieniami, nie dostarczając satysfakcji poza ograniczoną tożsamością kreowaną w centrach handlowych oraz wiecznym drżeniem o własny status, określany przez urodę (w przypadku kobiet) bądź materialny stan posiadania. Postawa „robię zakupy, więc jestem" i zachłanny indywidualizm budują świat pseudo-satysfakcji - powierzchownie fascynujący, lecz w istocie wewnętrznie pusty. Sprawa ma się jednak całkiem inac~mi, którzy stracili pracę łub nigdy nie zdołali wyjść poza ramy gospodarki nieformalnej, będącej niepewną ucieczką dla większości pracowników „do zużycia i wyrzucenia" na świecie. Z punktu widzenia 2 miliardów łudzi skazanych na życie za mniej niż dwa dolary dziennie, ostentacyjny świat kapitalistycznego konsumpcjonizmu, olbrzymie premie, jakie można zarobić na usługach finansowych oraz pełne samozadowolenia ~ rady na temat emancypacyjnego potencjału neoliberalizaCJ 1• prywatyzacji oraz osobistej odpowiedzialności muszą spra-
230
wjać wrażenie okrutnych żartów. Od grzęznącej w ubóstwie chińskiej wsi po zamożne Stany Zjednoczone, utrata socjalnej
ochrony zdrowia oraz wprowadzanie najróżniejszych opłat za usługi publiczne powiększają finansowe brzemię dźwigane przez biednych. 249 Neoliberalizacja przeobraziła um1e1scowienie łudzi cy, kobiet i grup rdzennych mieszkańców w porządku łecznym, podkreślając, że praca jest towarem jak każdy y. Pozbawiona ochrony żywotnych instytucji demokranych i zagrożona wszelkiego rodzaju zaburzeniami IPOłecznymi, siła robocza traktowana jako surowiec, który 111ożna zużyć i wyrzucić nieuchronnie zwraca się ku innym rotom instytucjonalnym, umożliwiającym konstruowanie tur solidarności społecznej i wyrażanie zbiorowej woli. dlaczego plenią się zarówno gangi i kartele przestępcze, ileci dilerów narkotyków, minimafie i „królowie slumsów'; jak i rozmaite organizacje społeczne, oddolne i pozarządowe, czy szcie kulty i sekty, religijne i parareligijne. Wszystko to są rnatywne formy życia społecznego, wypełniające próżnię wstałą po aktywnym demontażu albo samorzutnym uwią ·e państwowych organów władzy, partii politycznych oraz ych instytucji, które skupiały zbiorowe dążenia i budowały zi społeczne. Interesujący jest w tym względzie wyraźny ot ku religijności. Ilustrują ten trend doniesienia o nagłym awianiu się i rozprzestrzenianiu sekt religijnych w podupah wiejskich rejonach Chin, nie mówiąc już o szerzeniu ruchu Falun Gong.250 Gwałtowne postępy protestanckiej gelizacji wśród chaosu nieformalnej gospodarki, jaka pleniła się w dobie neoliberalizacji w Ameryce Łacińskiej, także odżywający, czy w pewnych przypadkach wręcz truowany od nowa trybalizm i fundamentalizm religijSkutki globalne omówione są szczegółowo w: Navarro, 1he Political Economy of Social lnequalities; Navarro i Muntaner, Political and Economic Determinants.
J. l
231
ny na znacznych obszarach Afryki i Bliskiego Wschodu są świadectwami zapotrzebowania na pełne sensu mechanizmy solidarności społecznej. Pochód fundamentalistycznego chrześcijaństwa ewangelikalnego w USA koreluje z szerzącą się niepewnością zatrudnienia, zanikiem innych form społecznej solidarności oraz pustką kapitalistycznej kultury konsumpcyjnej. Według relacji Thomasa Franka religijna prawica w Kansas przystąpiła do ofensywy dopiero pod koniec lat 8o., kiedy już co najmniej od 10 lat postępowała neoliberalna
restrukturyzacja i deindustrializacja.•s• Dopatrywanie się takich zależności może się wydawać zbyt daleko posunięte. A jednak, jeśli Polanyi ma rację, twierdząc, że traktowanie siły roboczej jako towaru prowadzi do zwichnięcia społeczeń stwa, to można przewidzieć pojawianie się różnych działań zmierzających do odbudowy sieci powiązań społecznych, by zażegnać takie zagrożenie.
DEGRADACJA ŚRODOWISKA
Podporządkowywanie sposobów korzystania ze środowiska logice kontraktów krótkoterminowych ma ~atastr~falne konsekwencje. Na szczęście, w samym obozie neoliberalnym poglądy na tę sprawę są cokolwiek podzielone. Podczas gdy Reagana środowisko nic a nic nie ob~hodziło i p~wne go razu za jedno z głównych źródeł z~eczyszczema powietrza uznał drzewa, Thatcher podcho diiła do problemu poważnie. Odegrała znaczącą rolę w rokowaniach, k~óre doprowadziły do podpisania Protokołu Montrealskiego, mającego na celu ograniczenie użycia CFC (freonów), odpowiedzialnych za powiększającą się dziurę ozonową nad Antarktydą. Poważnie potraktowała groźbę globalneg~ ocieplenia w wyniku rosnących emisji dwutlenku węgła: Je) dbałość o środowisko nie była, oczywiście, całkiem bezinte251
Frank, What's the Matter with Kansas.
232
resowna, ponieważ pomogła jej uprawomocnić względami ekologicznymi zamykanie kopalń i niszczenie związku zawodowego górników. Polityka państw neoliberalnych w stosunku do środowiska była zatem zróżnicowana geograficznie i niestabilna w czasie (w zależności od tego, kto dzierżył władzę w państwie - ekipy Reagana i George'a W. Busha charakteryzował w tym wzglę dzie szczególny regres). Ponadto, od lat 70. rosło znaczenie ruchu ekologicznego. Często, w zależności od czasu i miejsca, wywierał on ograniczający wpływ na politykę rządzących. Zdarzało się też i tak, że kapitalistyczne firmy odkrywały, iż poprawa ekologicznych efektów działalności może iść w parze ze wzrostem efektywności ekonomicznej. Tym niemniej, ólny bilans ekologicznych konsekwencji neoliberalizacji wypada niemal na pewno negatywnie. Poważne, choć kontrowersyjne starania zmierzające do skonstruowania wskaźników dzkiego dobrobytu, które by uwzględniały koszty degradacji owiska każą się domyślać przyspieszenia negatywnego ndu mniej więcej od roku 1970. Podstawy do takiej oceny ólnej daje też liczba konkretnych przykładów strat ekolonych będących następstwem bezkrytycznego wdrażania d neoliberalnych. Gwałtownie postępująca od 1970 r. ada tropikalnych lasów deszczowych jest dobrze znanym kładem poważnych konsekwencji w kategoriach zmian atycznych i zaniku różnorodności biologicznej. Epoka .liberalizacji zbiega się też z okresem masowego wymiegatunków - najszybszego w nowszych dziejach Ziemi. 2 s2 ro wkraczamy w niebezpieczną strefę tak głębokiej transacji globalnego ekosystemu, a zwłaszcza klimatu, że może ~czynić naszą planetę niezdatną do zamieszkania przez I, to dalsze kierowanie się etyką neoliberalną z pewnością N. Myers, Ultimate Security: The Environmental Basis of Political Stability (Norton, Nowy Jork 1993); tegoż autora, The Primary Resource: 1'ropical Forests and Our Future/ Updatedfor the 199os (Norton, Nowy Jork 1993); M. Novacek (red .), The Biodiversity Crisis: Losing What Counts (American Museum of Natural Histor y, Nowy Jork 2001 ).
233
okaże się wręcz zabójcze w skutkach. Podejście administracji Busha do kwestii ekologicznych sprow~d~a się.zwykle do kwestionowania naukowych dowodów 1 nierobienia niczego (poza cięciami środków na badania naukowe mogące dostarczyć istotnych danych). A przecież nawet jego własny zespół badaczy donosi, że udział człowieka w globalnym ociepleniu znacznie wzrósł od roku i970. Także Pentagon twierdzi, że globalne ocieplenie może na dłuższą metę okazać się poważniejszym zagrożeniem dla bezpieczeństwa USA niż terroryzm.•s3 Co ciekawe, dwoma głównymi winowajcami wzrostu emisji dwutlenku węgla w ostatnich latach są wła śnie dwa motory światowej gospodarki, Stany Zjednoczone i Chiny (które zwiększyły emisje o 45% w ciągu ostatniej dekady). W Stanach Zjednoczonych poczyniono znaczne postępy w zakresie poprawy energooszczędności przemysłu i budownictwa mieszkaniowego. Żródło rozrzutności tkwi w tym przypadku w konsumpcjonizmie, który wciąż promuje kosztowne z punktu widzenia zużycia energii rozpełzanie się przedmieść i osiedlanie się mieszkańców miast poza ich granicami oraz w kulturze, która zachęca do kupo.wania żłopiących paliwo samochodów terenowych zam1as~ dostępnych na rynku, bardziej energooszczędnych model~ aut. Coraz większa zależność USA od importu ropy naftowe) ma oczywiste konsekwencje geopolityczne. W przyp~dku Chin błyskawiczne tempo uprzemysłowienia i wzrost liczb.~ właścicieli samochodów podwajają presję na "użycie energu. Chiny, które jeszcze pod koniec lat 80. były satl'lowystarc~al ne w zakresie wydobycia ropy naftowej, obecnie są drugim na świecie jej importerem (po Stanach Zjednoczonych). Ten fakt również jest brzemiennny w geopolityczne ko.nsekwencje, jako że Chiny starają się zabezpieczyć sobie . Pl Tl US CJimate 253 Climate Change Science Program, Our Ch ang mg a net: ie http·lfW\VW· Change Science Program for Fiscal Years 2004 an d 2005, ·. -r d p Harris NoW usgcrp.gov/ usgcrp/ Library/ocp2004-5; M . • ownsen • · ' • U Observer' the Pentagon Tells Bush: Climate Change WiłI Destroy s, " 22.02.2004, online.
234
dostawy ropy przez zdobycie przyczółków w Sudanie, Azji Srodkowej i na Bliskim Wschodzie. Kraj ten jednak ma także 1><>gate złoża niskiej jakości węgla, o dużej zawartości siarki. Wykorzystywanie go do produkcji energii stwarza poważne problemy ekologiczne, w szczególności przyczynia się do globalnego ocieplenia. Poza tym, zważywszy na dotkliwe niedobory energii nękające dziś gospodarkę chińską, z częstymi wyłączeniami bądź ograniczeniami dostaw prądu, samorządy lokalne nie mają motywacji do podporządkowywania się zarządzeniom rządu centralnego, nakazującym zamknięcie nieefektywnych i „trucicielskich" elektrowni. Oszałamiający wzrost liczby właścicieli i użytkowników aut, które w ciągu io )at w znacznym stopniu wyparły rowery z ulic miast takich jak Pekin, przyniósł Chinom wątpliwy zaszczyt posiadania 16 z 20 miast świata o najgorszej jakości powietrza.•s• Konsekwencje dla globalnego ocieplenia są oczywiste. Jak to zwykle bywa w fazach gwałtownego uprzemysłowienia, niezwracanie uwagi na następstwa ekologiczne przynosi zgubne skutki na każ dym kroku. Silne zanieczyszczenie rzek, skażenie ujęć wody itnej rakotwórczymi chemikaliami, niedomagania publicznej by zdrowia (widoczne na przykładzie problemów z SARS ptasią grypą), a przy tym gwałtowne przekształcanie rozlech terenów w użytki miejskie bądź zajmowanie ich pod estycje hydroenergetyczne Oak w dolinie Jangcy) składają na ciężki tobół problemów ekologicznych, którymi rząd tralny dopiero zaczyna się zajmować. Chiny nie są w tym otnione, gdyż także w Indiach gwałtownej eksplozji stu gospodarczego towarzyszą dokuczliwe zmiany w śro . ku, wywołane ekspansją konsumpcjonizmu, jak również iloną presją na eksploatację zasobów naturalnych. W tej dziedzinie neoliberalizacja ma raczej ponury bilans. czyn nie trzeba długo szukać. Preferowanie krótkoter1<. Bradsher, C/Jina's Boom Adds to Global Warming, .New York Times·: 22.10.2003, A1 i AS; ). Yardley, Rivers Run Black, and Chinese Die o/Cancer, „New York Times'; 12.09.2004, A1 i A1 7; D. Murphy, Chinese Province: Stinking, Filthy, Rich, .Wall Street Journal'; 27.10.2004, B2H.
235
minowych stosunków kontraktowych wywiera na każdego producenta presję, aby wydobyć wszystko co się da, zanirn wygaśnie kontrakt. Mimo że kontrakty i koncesje mogą być przedłużane, zawsze występuje niepewność związana z możliwością odkrycia innych złóż. Najdłuższy możliwy horyzont czasowy przy eksploatacji surowców naturalnych jest wyznaczany przez stopę dyskontową (czyli wynosi ok. 25 lat), ale większość współczesnych kontraktów jest zawieranych na znacznie krótszy okres. Zazwyczaj zakłada się, że wyczerpywanie się danych zasobów ma przebieg linearny, podczas gdy wyraźnie już widać, że wiele ekosystemów załamuje się nagle po przekroczeniu pewnego punktu krytycznego, o d którego ich naturalna regeneracja staje się niemożliwa. Po pulacje ryb - sardynek w pobliżu Kalifornii, dorsza przy brzegach Nowej Fundlandii oraz antara patagońskiego - stanowią klasyczne przykłady zasobów eksploatowanych w „optymalnym" tempie, które nagle się załamuje, pozornie bez ostrzeżenia. •ss Mniej d ramatyczny, lecz równie zdradliwy jest przypadek leśnictwa. Neoliberalny nacisk na prywatyzację lasów utrudnia wprowadzenie w ży cie jakichkolwiek globalnych porozumień w sprawie zasad prowadzenia gospodarki leśnej , które by chroniły cenne siedliska i bioróżnorodność, szczególnie w tropikalnych lasach deszczowych. W krajach biedniejszych o pokaźnych zasobach leśnych presja na zwiększenie eksportu oraz d opuszczenie zagranicznej własności lasów\ koncesj i wyrębowych powoduje załamywanie się choćby nunimalnych form ochrony. Dobrym tego przykładem jest nadmiern~ eksploatacja zasobów leśnych w następstwie ich prywatyzaqi w C hile. Jeszcze gorsze jednak następstwa przyniosły programy dostosowań strukturalnych, aplikowane przez MF~· Narzucone środki oszczędnościowe oznaczały, że dany kra) miał mniej pieniędzy do zainwestowania w gospodarkę leśną. Równocześnie podlegał on naciskom , ab y sprywatyzować 255 Petras i Veltmeyer, System in Crisis, roz. 6.
236
Jasy i umożliwić ich eksploatację przez zagraniczne firmy drzew~e w ra~~ch kontraktów krótkotermi nowych. Pod presją komecznosc1zarabiania pieniędzy na spłatę długów rodzi się ~~kusa m~ksymali.zowania tempa dopuszczalnej eksploataCJI w krótkim okresie czasu. Sytuację pogarsza fakt, że gdy zarządzone przez MFW środki oszczędnościowe i bezrobocie dają się we znaki ludności, ta może zacząć karczować lasy bez opamięta~ia, usiłując znaleźć sobie kawałek ziemi, z której rno~łaby się ut~zymać. Ponieważ ulubioną metodą pozyski~a gru~tów Jest. wypalanie lasów, bezrolna ludność wiejska moze ramię w ramię z firma mi wyrębowymi w krótkim czasie prz~czyn.i ć się do ~~romnych spustoszeń w zasobach leśnych, talqak miało to miejsce w Brazylii, Indonezji i szeregu państw ~1...·k ' k" h •S6 N' . llll 1 ans 1c . ie Jest przypadkiem, że w szczytowym okre~ kryzy.su fiskalnego, .który wymiótł z rynku pracy miliony 1111eszkanców Indo nezji w latach 1997-98 na Sumatrze rozszalały się p~żary lasów (kojarzone z działalnością wyrębową nego z najbogatszych za Suharto biznesmenów chińskiego hodzenia), spowijając całą Azję Południowo-Wschodnią wiei~ mies'.ę.cy gigantycznym całunem dymu. Tylko wtedy, Y panstwa 1 mne grupy interesu są gotowe sprzeciwić się łom neoliberalizmu i stojącym za nimi siłom interesu owego - a zdarzyło się to już w znaczącej liczbie przypadw - udaje się wypracować choćby jako tako zrównoważony sób korzystania ze środowiska.
liberalizacja zrodziła we własnym łonie rozległy nurt tur~ opozyc.yj,nej. Opozycja ta jednak przeważnie akcepe wiele sposrod podstawowych założeń neoliberalizmu llcupia się tylko na jego wewnętrznych sprzecznościach. American Lands Alliance, /MF Policies l ead to Global Deforestation, http://americanlands.org/ imfreport.htm.
237
Przykładowo, traktuje serio kwestie pra~ i swobód jed-
cu Tiananmen i w związku z zakończeniem zimnej wojny
nostki, przeciwstawia je autorytaryzmowi, a często także arbitralności władzy politycznej, ekonomicznej i klasowej. Przyjmuje za dobrą monetę neoliberal~ą ~etoryk~ poprawy bytu wszystkich i potępia neoliberahzaqę ~a niewywią zywanie się z własnych obietnic. Wystarczy s1~ przyjrzeć, na przykład, pierwszemu istotnemu paragrafowi dokumentu będącego kwintesencją neoliberalizmu - umowy założy cielskiej WTO. Celem organizacji ma być podobno:
w 1989 r. Koresponduje to dokładnie z przebiegiem neolibe-
podnoszenie standardów życia, pełne zatrudnienie oraz wysoka i stale rosnąca wartość dochodów realnych i efektywnego popytu, a także ekspansja produkcji i handlu towarami i usługami, umożliwiająca równocześnie optymalne użytkowanie zasobów świata w zgodności z celem zrównoważonego rozwoju, przy dążeniu do ochrony i zachowania środowiska, a zarazem do zwiększania środków umożliwiających osiąganie tych celów w sposób zgodny z ich potrzebami i troskami na różnych poziomach rozwoju gospodarczego.'~7
Podobne pobożne życzenia znaleźć można w oświadcze niach Banku Swiatowego („naszym naczelnym celem jest redukcja ubóstwa"). Niespecjalnie licuje z ~m wszystkim rzeczywista praktyka restauracji lub twor~ema ~d ~odsta': władzy klasowej oraz jej skutki w postaci zubozema ludzi i degradacji środowiska. \ . . Opozycja skupiająca się na faktach na~zama pt ~~ uwidoczniła się począwszy od roku 1980. Przed tą d~tą'.Ja donosi Chandler, w liczącym się czasopiśmie, jakim jest Foreign Ajfairs nie ukazał się ani jeden artykuł na temat praw człowieka.2s 8 Prawa człowieka stały się głośne po roku 1 980• a szczyty popularności osiągnęły po wydarzeniach na piat ReallY Rodrik Tlte Global Governance of Trade: As lf Deve/opnren ) ' N J rk 2001 , 9· 0 Mattered (United Nations Development Program, owy .h d I tematiot1a1 258 D. Chandler, From Kosovo to Kabul: Human R1g ts an 11 /ntervention (Pluto Press, Londyn 2002), 89.
2 57
238
raJizacji, a obydwa ruchy były ze sobą głęboko powiązane. Nie ulega wątpliwości, że neoliberalne podkreślanie roli jednostki, jako fundan:ientalnego elementu życia polityczno-gospodarc:zego, toruje równocześnie drogę działalności w obronie praw jednostki. Ale skupiając się na tych prawach zamiast na budowie czy też odbudowie otwartych, demokratycznych ttruktur ~ządzenia, opozycja pielęgnuje metody, które nie wykracz~Ją po~a ramy neoliberalnego światopoglądu. Waga, ak~ neoltberahzm przywiązuje do jednostki przebija wszelką soCJaldemokratyczną troskę o równość, demokrację i solidarao~ ,społeczną. Przy tym częste odwoływanie się do rozstrzyęc sądowych oznacza godzenie się z typową dla neolibe"zmu preferencją władzy sądowniczej i wykonawczej nad wodawczą. Tymczasem droga prawna jest kosztowna powolna, a sądy są tak czy owak skłonne faworyzować inteklasy panującej, ze względu na typową lojalność klasową aratu s~downiczego. Przeważnie więc orzeczenia sądowe oryzuią pra~a własności prywatnej i zysk, stawiając je nad prawami do równości i sprawiedliwości społecznej. • Chandler dochodzi do wniosku, że „rozczarowanie libee! ~lity z':Ykłymi ludźmi i procedurami politycznymi JeJ ~rzyw1ązywać większą wagę do uprawnień jednostki, w~łaJących jej zwrócić się ze swoją sprawą do sędziego, ry Ją wysłucha i podejmie decyzję''.•s9 Po~iewa~ większość jednostek znajdujących się w potrzeme P?Stada wystarczających środków finansowych, aby hodz1ć własnych praw, jedyną drogą, która umożliwia . czywistnianie tego ideału, pozostaje tworzenie grup ~ku (advocacy groups). Powstawanie grup nacisku i orzacji p~zarządowych (NGO), jak również dyskurs praw ólnosc1, odbywało się równolegle ze zwrotem ku neolibemowi i mniej więcej od 1980 r. nasiliło się spektakularnie.
239
NGO w wielu wypadkach wypełniły próżnię powstałą po wy_ cofaniu się państwa z obszaru świadczeń społecznych. Tyrn samym organizacje pozarządowe spełniają funkcję „koni trojańskich globalnego neoliberalizmu''. 1 6o Co więcej, NGo z natury rzeczy nie są instytucjami demokratycznymi. Często cechuje je elitaryzm, nie odpowiadają przed nikim (poza swoimi sponsorami), i siłą rzeczy są odległe od tych, których starają się bronić lub im pomagać - choćby były nie wiem jak postępowe i szczere w swoich intencjach. Często trzymają w ukryciu swoje plany i preferują bezpośrednie negocjacje z władzą państwową i klasową bądź wywieranie na nią wpły wu. Często raczej sprawują one kontrolę nad swoją klientelą, niż ją reprezentują. Roszczą sobie prawo do przem awiania w imieniu tych, którzy nie mogą przemówić sami, a nawet definiują interesy tych, w których imieniu przemawiają Qak gdyby tamci ludzie sami nie byli do tego zdolni). Tymczasem ich prawo do przyjmowania takiego statusu budzi wątpliwo ści. Kiedy, na przykład, pewne organizacje z powodzeniem agitują na rzecz zakazu pracy dzieci jako wyrazu powszechnych praw człowieka, mogą tym samym podcinać korzenie gospodarki tam, gdzie taka praca jest niezbędnym filarem bytu rodziny. W sytuacji, gdy nie istnieje żadna praktyczna alternatywa, dzieci te mogą wówczas zostać sprzedane do prostytucji (który to proceder będzie się starała ukrócić kolejna grupa nacisku). Uniwersalizm tkwiący u podstawy „gadania o prawach" i przywiązanie NGO O\ az grup nacisku do uniwersalnych zasad gryzie się z lokaln~pecyfiką i codziennymi praktykami życia politycznego i gospodarczego pod presją utowarowienia i neoliberalizacji. 1 61 26o T. Wallace, NGO Dilemmas: Trojan Horses for Global Neolibera/ism?. . Socialist Register" (2003), 202- 219. Ogólne studium roli NGO można znaleźćw: M. Edwards, D. Hulme(red.),No11-Governme11tal Orga11iS11tions: Performance and Accountability (Earthscan, Londyn i99 5). 261
L. Gill Teetering on the Rim (Columbia University Press, Nowy Jordk
2 000); ' ). Cowan, M.-B. Dembour, R. Wilson (red.), CI 11 t11re
240
an
Jest jednak jeszcze inny powód, dla którego ta szczególna tura opozycyjna nabrała w ostatnich latach tak wielkiego amizmu. Otóż, akumulacja przez wywłaszczenie wiąże z zupełnie innym zbiorem praktyk niż akumulacja przez pansję pracy najemnej w przemyśle i rolnictwie. Ta ostat' do~inująca w latach so. i 60. XX w., zrodziła kulturę ozycyJną (charakterystyczną dla związków zawodowych robotniczych partii politycznych), której owocem był libe. m. społecznie zakorzeniony. Proces wywłaszczeniowy tom1ast ma charakter rozproszony i zindywidualizowany tu jakaś prywatyzacja, tam degradacja środowiska, ówdzie s finansowy związany z zadłużeniem. Trudno jest stawić r wszystkim tym specyficznym i zróżnicowanym zjawim bez odwoływania się do jakichś uniwersalnych zasad. łaszczenie pociąga za sobą dla kogoś utratę określonych w. Stąd z~rot ku uniwersalnej retoryce praw człowieka, iej godności, zrównoważenia ekologicznego, praw o~iskowych itp., jako podstawie polityki zjednoczonego CIWU.
Owo odwoływanie się do uniwersalizmu praw jest miem obosiecznym. Może być i bywa stosowane z myślą zytywnych celach. Tradycji, którą w sposób najbardziej ulamy reprezentują, m.in., Amnesty International czy ze bez Granic, nie można zbyć lekceważąco jako wykwineoliberalnej mentalności. Dzieje światowego humanizmu wno w jego wariancie zachodnim - klasycznie liberał ' jak i różnych innych) są zbyt skomplikowane na takie szczenia. Ale ograniczone dążenia wielu dyskursów praw przy~adku Amnesty było to, do niedawna, skupianie się .czme na prawach obywatelskich i politycznych, z pomiem praw ekonomicznych) naraża je na łatwe wchłonięcie z ~~my neoliberalnego porządku. Uniwersalizm zdaje się p1e1 zdawać egzamin wobec zagadnień globalnych, takich Rights: Anthropologica/ Perspectives (Cambridge University Press, Cambridge
200 1).
241
jak zmiany klimatyczne, dziura ozonowa, zanik bioróżno. rodności wskutek destrukcji siedlisk, itp. J~dnak rezultaty, do jakich prowadzi w dziedzinie praw człowieka są bardziej problematyczne z uwagi na występujące w świecie zróżni cowanie realiów polityczno-gospodarczych i praktyk kultu. rowych. Poza tym, nader łatwo jest wykorzystywać kwestie praw człowieka w charakterze „miecza imperium" (by posłu żyć się kąśliwym określeniem Bartholomew i Breakspeara 2 6•). Odwoływały się do nich, na przykład, tzw. „liberalne jastrzę bie" w USA, by usprawiedliwić imperialistyczne interwencje w Kosowie, Timorze Wschodnim, na Haiti, a przede wszystkim w Afganistanie i Iraku. Osobnicy tacy usprawiedliwiają tzw. humanitarną interwencję militarną „w imię obrony wolności, praw człowieka i demokracji, nawet jeśli podejmowana jest ona unilateralnie i z własnego nadania przez imperialistyczne mocarstwo" takie jak USA.263 W ogólniejszym ujęciu trudno jest nie dojść wspólnie z Chandlerem do wniosku, że „korzenie współczesnego humanitaryzmu bazującego na prawach człowieka tkwią w rosnącej od lat 70. akceptacji mieszania się Zachodu w wewnętrzne sprawy krajów rozwijających się''. Koronny argument głosi, że „instytucje międzynarodowe, międzynarodowe trybunały i krajowe sądy, NGO bądź komitety etyczne lepiej reprezentują potrzeby ludzi niż władze przez nich wybrane. Na rządy i pochodzących z wyboru przedstawicieli patrzy się podejrzliwie właśnie ~la tego, że są oni rozliczani przez wyborców~ ~m samym, J~k się uważa, kierują się swoim partykularny~teresem, a me zasadami etyki''.2 64 Efekty na arenie krajowej są niemniej zdr~ dliwe. Następuje zawężenie „publicznej debaty polityczne) poprzez legitymizację coraz znaczniejszej roli sądown ictwa oraz nieobieralnych grup roboczych i komitetów etycznych J. Breakspear, Human Rights as Swords of Empire, . Socialist Register" (Merlin Press, Londyn 2003), 124- 145.
procesie decyzyjnym''. Może to mieć następstwa polityczne postaci osłabienia demokracji: „przepisy dotyczące praw owieka mogą nie tylko nie podważać izolacji jednostki bierności naszych zatomizowanych społeczeństw, ale wręcz cjonalizować owe podziały''. A nawet gorzej: „zdegrawana wizja życia społecznego, jaką niesie dyskurs praw owieka służy, jak każda elitarna teoria, podtrzymywaniu ufania w sobie klasy rządzącej". 26 s W świetle tej krytyki pojawia się pokusa stronienia od wszelodwołań do uniwersaliów, jako obarczonych nieuchronskazą, oraz rezygnacji z wszelkich wzmianek o prawach, których upatruje się niedopuszczalnych prób narzucenia trakcyjnej, rynkowej etyki, maskującej restaurację władzy wej. Jakkolwiek oba te zastrzeżenia zasługują na pone rozpatrzenie, to jednak wydawanie tematyki praw łaskę neoliberalnej hegemonii wydaje mi się niefortunne. o co walczyć - nie tylko o to, które uniwersalia i jakie wa należy przywoływać w konkretnych sytuacjach, ale "eż o sam sposób konstruowania uniwersalnych zasad ncepcji praw. Brzemienny w skutki związek, jaki się utrwamiędzy neoliberalizmem, jako określonym zbiorem praktyk "tyczno-gospodarczych a coraz częstszym powoływaniem na określonego rodzaju uniwersalne prawa jako źródło ralnego i politycznego uprawomocnienia tych praktyk · ien obudzić naszą czujność. Dekrety Bremera narzucają owi określoną koncepcję praw, równocześnie naruszając wo Iraku do samostanowienia. „Między różnymi prawa- brzmi słynna uwaga Marksa - rozstrzyga siła''. 266 Skoro uracja systemu klasowego wiąże się z narzuceniem swoo zestawu praw, to opór przeciwko tej uzurpacji wiąże Z walką o zupełnie odmienną grupę praw.
262 A. Bartholomew, 263 Tamie, s. 126.
264 Chandler, From Kosovo to Kabul, ss. 27, 218.
242
Tamże, s. 235.
Marks, Kapitał, tom I, przeł. M. Kwiatkowski i in. (Książka i Wiedza, Warszawa i970), 266.
243
Przykładowo, pozytywne po~zucie sprawiedliwości Pojmowanej jako prawo bywa potęznym wyzwalaczem ruchów politycznym: zmagania z niesprawiedliwością często ożywia ją ruchy na rzecz przemian społecznych. Przykładem może być inspirująca historia ruchu praw obywatelskich w USĄ. Problem, rzecz jasna, w tym, że sprawiedliwość można pojmować na nieskończenie wiele sposobów. Po bliższym zbadaniu okazuje się jednak, że określone dominujące procesy społeczne lansują określone koncepcje sprawiedliwości i same na nich bazują. Zakwestionowanie owych koncepcji praw oznacza zakwestionowanie społecznego procesu, z którego wyrastają. I na odwrót, niemożliwe jest przeprowadzenie społeczeństwa od dominacji jednego procesu społecznego (np. akumulacji kapitału w drodze wymiany rynkowej) do innego (takiego jak demokracja polityczna i działanie zbiorowe) bez równoczesnego przejścia od identyfikacji z jedną dominującą koncepcją praw i sprawiedliwości do innej. Trudność z wszelkimi idealistycznymi sformułowa niami praw i sprawiedliwości polega na tym, że ukrywają one to powiązanie. Dopiero, kiedy zstąpią na ziemię, znajdując odniesienie do określonego procesu społecznego, odnajdują one społeczny sens.267 Rozważmy sytuację neoliberalizmu. Prawa tu skupiają się wokół dwóch dominujących logik władzy - terytorialnej władzy państwa i władzy kapitału.268 Bez względu na to, jak bardzo byśmy sobie życz:li, żeby p.raw\ miały c~arakter_ uniwersalny, to jednak panstwo musi być ~· kto ie wpro wadza w życie. Jeśli brakuje dobrej woli po stronie władzy politycznej, prawa pozostają pustymi pojęciami. Dlate~o prawa są pochodną życia obywatelskiego, i od niego zale~y ich funkcjonowanie. W tej sytuacji nabiera znaczenia kwestia terytorialnej jurysdykcji. Działa to w obie strony. Trudne 267 D. Harvey, The Right to the City w: R. Scholar (red.), Divided Cities:
Oxford Amnesty Lectures 2003 (Oxford University Press, Oksford /No\")' Jork, 2006). 268 Harvey, The Ne w lmperialism, roz. 2.
244
nia rodzą się w związku z istnieniem bezpaństwowców, elegalnych imigrantów, itp. To, kto jest, a kto nie jest „obytelem'; staje się poważnym zagadnieniem, rzutującym zasady włączania i wykluczania w ramach terytorialnego eślenia państwa. Także sam sposób egzekwowania przez stwo suwerenności w odniesieniu do praw jest sprawą rną, ale na ową suwerenność ograniczenia nakładają (o obecnie przekonują się Chiny) globalne reguły gry ·ązane z neoliberalnym trybem akumulacji kapitału. Tym mniej, państwo narodowe ze swoim monopolem na legalformy przemocy, może na Hobbesowską modłę definiować ój własny zbiór praw, tylko w luźny sposób związany mię arodowymi konwencjami. Stany Zjednoczone, na przyd, roszczą sobie prawo do unikania odpowiedzialności za y określane na arenie międzynarodowej jako zbrodnie ciwko ludzkości, choć równocześnie domagają się, aby rodniarze wojenni z innych krajów odpowiadali przed mi - tymi samymi, którym odmawiają upoważnienia sądzenia własnych obywateli. Żyć w warunkach liberalizmu, to znaczy również akcepto' a w każdym razie podporządkowywać się tej grupie praw, ra jest niezbędna dla akumulacji kapitału. Żyjemy więc społeczeństwie, w którym niezbywalne prawa jednostek jale pamiętamy, w obliczu prawa jednostkami są także korcje} do własności prywatnej i do określonej stopy zysku rą górę nad każdą inną koncepcją niezbywalnych praw, jaką na sobie wyobrazić. Obrońcy tego reżimu przekonująco entują, że sprzyja on „cnotom mieszczańskim'; bez któwszystkim na świecie żyłoby się o wiele gorzej. Do owych zalicza się jednostkowa odpowiedzialność i możliwość wiadania za własne postępowanie; wolność od ingerencji a (co często stawia ów reżim praw w ostrej opozycji raw definiowanych w kontekście państwa}; równość szans '?'nku i wobec prawa; premiowanie inicjatywy i przedlorczości; troska o siebie samego i interes własny; oraz
245
otwarty rynek, który daje szeroki zakres swobód w kwestiach kontraktów i warunków wymiany. Ów system praw wydaje się jeszcze bardziej przemawiać nam do przekonania, gdy rozciąga się na prawo prywatnej własności własnego ciała (które tkwi u podstaw prawa do swobodnego zawierania umów sprzedaży własnej siły roboczej, a także prawa do by. cia traktowanym z godnością i szacunkiem oraz do wolności od~nego przymusu, takiego jak niewolnictwo) i prawo wolności myśli, wypowiedzi i słowa. Owe prawa pochodne są bardzo atrakcyjne. Wielu z nas bardzo je sobie ceni. Ale żyjemy właściwie jak żebracy, żywiący się okruchami ze stołu bogacza. Nie zdołam nikogo przekonać w drodze filozoficznej argumentacji, że neoliberalny reżim praw jest niesprawieciliwy. Jednak zastrzeżenie, które on budzi, jest w zasadzie proste: godzenie się nań oznacza zgadzanie się, że nie mamy innego wyjścia jak żyć w reżimie niekończącej się akumulacji kapitału i wzrostu gospodarczego bez względu na konsekwencje społeczne, ekologiczne czy polityczne. I vice versa, niekończąca się akumulacja kapitału oznacza, że neoliberalny reżim praw musi być rozprzestrzeniany na cały świat - jeśli trzeba, przemocą (jak w Chile i Iraku), za pośrednictwem praktyk imperialistycznych (takich jak praktyki Światowej Organizacji Handlu, MFW i Banku Światowego) albo w dr.odze akumulacji pierwotnej (jak w Chinach i Rosji). Jak me kijem, to pałką - niezbywalne prawa prywatnej własn~ś~i i stopy zysku zostaną powszechnie ustanowione. To wlasnie ma na myśli Bush, kiedy mówi o tym, że USA są oddane poszer zaniu sfery wolności na całym globie. . A przecież nie są to jedyne prawa, jakie możemy rnieć. Nawet liberalna koncepcja praw, wyłożona w Karcie Narod?W ' )ak ednoczonych zawiera pewne prawa pochodne, tak1e · · bez· wolność słowa i wypowiedzi, prawa do wykształcenia 1 · · związkóW. . d o organizowania pieczeństwa ekonomicznego, . . rzuci·to b y powa~ zawodowych itp„ ktorych egzekwowanie
z,·
246
ne wyzwanie neoliberalizmowi. Uczynienie owych praw pachodnych .podstawowymi, a podstawowych obecnie praw do pr~atneJ własności i stopy zysku - prawami pochodnyJlli, pociągnęłoby za sobą doniosłą rewolucję w praktykach palityczno-gospodarczych. A są przecież jeszcze zupełnie Jpne koncepcje praw, do których moglibyśmy się odwoły ć - np. prawo dostępu do globalnych dóbr wspólnych czy pod~tawowego bezpieczeństwa żywieniowego. „Między
żnym1 równymi prawami rozstrzyga siła''. Polityczne zma.a o ~~· jaka j~s~ właściwa koncepcja praw, czy choćby lnośc1 Jako takieJ, zajmują coraz bardziej istotne miejsce poszukiwaniach alternatyw.
7I
Perspektywy wyzwolenia
ją „do prymitywnego postulatu wolnej przedsiębiorczości" może oznaczać
tylko, jak wskazywał Karl Polanyi, „pełnię dla tych, których dochody, ilość czasu wolnego i bezpieczeństwo nie pozostawiają nic do życzenia, i zaledwie okruchy swobody dla ludu, który nadaremnie usiłuje w swoich demokratycznych prawach znaleźć schronienie przed władzą właścicieli majątku''. 11° Tym, co szczególnie zadziwia w podupadłej kondycji współczesnego dyskursu publicznego w USA i nie tylko, jest brak jakiejkolwiek dyskusji nad tym, która z wielu rozbież nych koncepcji wolności naj bardziej odpowiada potrzebom naszych czasów. Jeśli to prawda, że opinia publiczna w USA poprze niemal wszystko, o ile się jej wmówi, że to w imię wolności, sens tego słowa z pewnością należałoby poddać wnikliwej analizie. Na nieszczęście, współczesne prace na ten temat albo zajmują stanowisko czysto neoliberalne (tak czyni, na przykład, komentator polityczny Fareed Zakaria, dowodząc, rzekomo niezbicie, że największym zagrożeniem dla wolności i swobód jednostki jest nadmiar demokracji) albo tak bardzo starają się nie iść pod wiatr dominujących idei, że mają niewiele do zaoferowania, jeśli chodzi o przeciwstawienie się neoliberalnej logice. Tak jest, niestety, w przypadku artyi Sena (któr y w końcu, zasłużenie zresztą, zdobył agrodę Nobla w dziedzinie ekonomii, ale dopiero wtedy, neoliberalny bankier stojący od dawna na czele komitenoblowskiego był zmuszony ustąpić z tej funkcji). Dzieło na, Rozwój i wolność, jak dotąd zdecydowanie najbardziej · iwy przyczynek do dyskusji, jaki pojawił się w ostatnich tach, niefortunnie przedstawia doniosłe prawa społeczne Polityczne w kategoriach interakcji wolnorynkowych. 11 istnienia rynku na modłę liberalną, zdaje się mówić Sen, mogłaby funkcj onować żadna z tych wolności. Znaczna wolności
W swoim dorocznym orędziu do Kongresu z roku 1935 prezydent Roosevelt jasno dał do zrozumienia, że u podstaw gospodarczych i społecznych problemów składających się na Wielki Kryzys łat 30. tkwił nadmiar swobód rynkowych. Amerykanie - mówił - „muszą wyrzec się takiej koncepcji zdobywania bogactwa, która, poprzez nadmierne zyski, oddaje nadmiar władzy w prywatne ręce''. Człowiek przyciśnię ty biedą nie jest człowiekiem wolnym. Wszędzie na świecie, argumentował Roosevelt, sprawiedliwość społeczna stała się zdecydowanie określonym celem, a nie jakimś odległym ideałem. Podstawowym obowiązkiem państwa i jego społeczeństwa obywatelskiego jest więc używanie swoich uprawnień i dzielenie zasobów w taki sposób, który wykorzenia biedę i głód, zabezpiecza wszystkich przed brakiem środków do życia, przed największymi życiowymi zagroże niami i ciosami losu i zapewnia przyzwoity dach nad gło wą.•69 Wolność od nędzy była jedną z czterech kardynalnych wolności, które później określił jako filary swojej politycznej wizji przyszłości. Tak szerokie uj ęcie kontrastuje ze znacznie węższą wizją wolności neoliberalnych, które umieszcza w centrum swej retoryki politycznej prezydent Bush. Jedyna rada na nasze problemy, twierdzi Bush, jest taka, żeby pań stwo przestało regulować prywatną przedsiębiorczość, wycofało się ze świadczeń socjalnych i przyczyniało się do upowszechnienia swobód rynkowych i rynkowej etyki. Taka neoliberalna degradacja pojęcia wolności, sprowadzająca 269
11
Cyt . wg wnikliwej krytyki Sena autorstwa Vicente Navarro: Develop111e ~ as Quality ofLife: A Critique of Amartya Se11's . Development as Freedolll ' w: Navarro (red.), The Political Economy of Social lnequalities 13· 26·
248
1
Polanyi, The Great Transf ormation, s. 257. 1
Zakaria, The Future ofFreedom; A. Sen, Rozwój i wolność, przel. J. Łoziński (Zysk i S-ka, Poznań 200 2 ).
249
część opinii publicznej w USA zdaje się zakładać, że typowo neoliberalne wolności, promowane przez Busha i jego kolegów z Partii Republikańskiej są wszystkim, co istnieje. Za te wolności, wmawia się społeczeństwu, warto ginąć w Iraku a USA „jako największe mocarstwo na Ziemi" mają „obowią~ zek" przyczyniać się do ich rozpowszechniania na cały świat. Nadanie prestiżowego Prezydenckiego Medalu Wolności Paulowi Bremerowi, architektowi neoliberalnej przebudowy państwa irackiego, mówi dużo o tym, za czym się opowiada ta część amerykańskiej opinii publicznej. Najzupełniej rozsądne poglądy Roosevelta sprawiają wrażenie zgoła radykalnych według dzisiejszych standardów, co pewnie tłumaczy, dlaczego nie można ich znaleźć w programie dzisiejszej Partii Demokratycznej, gdzie mogłyby stanowić przeciwwagę dla tak drogich Bushowi koncepcji odwołujących się do wąsko pojmowanego ducha przedsię biorczości. Rooseveltowska wizja ma za sobą imponującą tradycję myśli humanistycznej. Karol Marks, na przykład, także wyznawał skandalicznie radykalny pogląd, że pusty brzuch nie sprzyja wolności. „Królestwo wolności - pisał - zaczyna się faktycznie dopiero tam, gdzie kończy się praca, którą dyktuje nędza i celowość zewnętrzna'; i uściślał, że „leży więc ono [... ] poza sferą właściwą produkcji materialnej''. Dobrze rozumiał, że nigdy nie zdołamy się uwolnić od metabolicznych związków z przyrodą czy od wzajemnych stosunków społecznych, ale możemy przynajmniej dążyć do zbudowania takiego porządku społecznego, w którym realna stanie się możliwość swobodnej eksploracji naszego jednostkowego i gatunkowego potencjału.•1• Z punktu widzenia standardów wolności przyjmowanych przez Marksa, a najpewniej także przez Adama Smitha w jego Teorii uczuć moralnych, neoliberalizacja byłaby oceniona jako jej ogromna klęska. Ci, którzy zostali pozostawieni na uboczu lub wyrzuceni poza nawias
272
Marks, Kapitał, tom lll, w: K. Marks, F. Engels, Dzieła, tom 25 (przeł. J. Maliniak, E. Lipiński, Ksiąika i Wiedza, Warszawa i979), s. 56o.
250
systemu rynkowego - czyli olbrzymia rzesza ludzi pozornie „do wyrzucenia'; pozbawionych osłon społecznych i społecz nych struktur wsparcia - mogą oczekiwać od neoliberalizmu niewiele poza biedą, głodem, chorobami i rozpaczą. Ich jedyna nadzieja w tym, że jakoś uda im się wdrapać na pokład systemu rynkowego, bądź to w charakterze drobnych producentów lub nieformalnych sprzedawców (rzeczy albo własnej pracy), bądź w charakterze drobnych drapieżców, żebrzących, kradnących lub przemocą zdobywających okruchy ze stołu bogacza, bądź wreszcie jako uczestników rozległego nielegalnego rynku narkotyków, broni, kobiet czy czegokolwiek, co jest nielegalne, a znajduje się na to popyt. Oto maltuzjański świat, za który winą obarcza się jego ofiary - w pracach takich jak wpływowy esej publicysty politycznego, Roberta Kaplana na temat „nadchodzących czasów anarchii''.•73 Kaplanowi przez myśl nie przejdzie, że sytuacja, jaką opisuje, może mieć coś wspólnego z neoliberalizacją i akumulacją przez wywłasz czenie. Niezliczone wystąpienia przeciwko MFW, nie mówiąc o falach przestępczości, które przelały się przez Nowy Jork, Meksyk, Johannesburg, Buenos Aires i wiele innych wielkich miast w ślad za programami strukturalnego dostosowania i neoliberalnymi reformami, z pewnością powinny były dać mu do myślenia. •74 Na drugim biegunie zaś ludzie całko wicie owładnięci nieubłaganą logiką rynku i jego wymagań przekonują się, że zostaje im niewiele czasu bądź przestrzeni na eksplorację swojego emancypacyjnego potencjału poza tym, co jest reklamowane jako „twórcza" przygoda, rozrywka i spektakl. Zmuszeni żyć bardziej jako żywe akcesoria rynku i akumulacji kapitału niż jako istoty zdolne do autoekspresji, odkrywają, że sfera wolności kurczy się pod naporem strasza13 R. Kaplan, Tl1e Coming Anarchy: Shattering the Dreams of the Post Cold War (Vintage, Nowy Jork 2001). a14 J. Walton, Urban Protest and the Global Political Economy: T11e /MF Riots, w: M . Smith, J. Feagin (red.), The Capitalist City (Blackwell, Oksford 1987), 354-386.
251
liwej logiki i gorączkowej, lecz pozbawionej istotnej treści atmosfery rynkowych zmagań. W takim właśnie kontekście lepiej możemy zrozumieć pojawianie się rozmaitych kultur opozycyjnych, które działaj ąc zarówno w ramach systemu rynkowego, jak i poza jego obrę bem wprost lub skrycie odrzucają rynkową etykę i praktyki, jakie narzuca neoliberalizacja. W Stanach Zjednoczonych, na przykład, zataczający coraz szersze kręgi ruch ekologiczny pracowicie propaguje alternatywne wizje ściślejszego powią zania projektów politycznych z ekologicznymi. Wśród mło dzieży szerzy się także ruch anarchistyczny, którego jedno ze skrzydeł - „prymitywiści" - wierzy, że jedyną nadzieją dla ludzkości jest powrót do stadium łowiectwa i zbieractwa poprzedzającego narodziny cywilizacji i rozpoczęcie dziejów ludzkości od nowa. Inni, pod wpływem ruchów takich jak Crimelhink oraz autorów w rodzaju Derricka Jensena, usiłują oczyścić swoje życie z wszelkich przejawów stosowania kapitalistycznej logiki rynkowej.'75 Jeszcze inni starają się tworzyć świat wzajemnego wsparcia, np. poprzez zakładanie lokalnych systemów wymiany gospodarczej (LETS) z wła snymi „walutami lokalnymi'; nawet w samym sercu neoliberalizującego się kapitalizmu. Kwitną także religijne warianty tego świeckiego trendu - od USA poprzez Brazylię po chiń ską prowincję, skąd docierają doniesienia o powstawaniu w zawrotnym tempie coraz to nowych sekt rełigijnych .' 16 Wiele zaś odłamów religii zinstytucjonalizowanych - ewangelikałnego chrześcijństwa, muzułmańskiego wahhabizmu oraz niektórych odmian buddyzmu i konfucjanizmu - zajmuje w swym nauczaniu stanowisko zaciekle antyrynkowe, a zwłaszcza antyneoliberalne. Są wreszcie wszystkie te ruchy społeczne, które walczą z konkretnymi aspektami praktyk neoliberalnych, zwłaszcza z akumulacją przez wywłaszcze275 D. Jensen, The Culture of Make Be/ieve (Context Books, Nowy Jork 2002); ). Zergan, Future Primitive and Other Essays (Autonomedia,
Brooklyn 1994). 276 Kahn, Violence Taints Re/igion's Solacefor China's Poor.
252
nie. Stawiają one opór drapieżnemu neoliberalizmowi (jak rewolucyjny ruch zapatystów w Meksyku) albo starają się o dostęp do zasobów, od których do tej pory byli odcięci (jak ruch chłopów bez ziemi w Brazylii czy robotnicy okupujący fabryki w Argentynie). Centrolewicowe koalicje, otwarcie krytyczne względem neoliberalizacji, dochodzą do władzy w różnych częściach Ameryki Łacińskiej i zdają się dążyć do rozszerzenia swoich wpływów na cały ten region. Jeszcze jednym przykładem jest niespodziewany sukces wyborczy Partii Kongresowej w Indiach, która odzyskała władzę dzięki lewicowemu programowi. Mnożą się oznaki poszukiwania alternatywy dla neoliberalizacji.>n Nawet w kręgach władzy dają się zauważyć oznaki zwąt pienia w sensowność neoliberalnych propozycji i zaleceń. Niektórzy z wcześniejszych entuzjastów (jak choćby ekonomiści Jeffrey Sachs, Joe Stiglitz i Paul Krugman) teraz są do tego stopnia krytyczni, że sugerują rodzaj powrotu do keynesizmu w jakiejś zmodyfikowanej wersji lub przyję cie bardziej „instytucjonalnego" podejścia w rozwiązywaniu wszelkich problemów globalnych - od udoskonalenia prawnych struktur globalnego rządzenia po ściślejszy nadzór nad niefrasobliwą spekulacją finansistów.' 78 Od kilku lat pojawiają 277 B. Gills (red.), G/obalization and the Politics of Resistance (Palgrave,
Nowy Jork 2001); T. Mertes (red.), A Movement of Movements (Verso, Londyn 2004); P. Wignaraja (red.), New Social Movements in the South: Empowering the People (Zed Books, Londyn 1993); ). Brecher, T. Costello, B. Smith, Globalization from Below: The Power ofSolidarity (South End Press, Cambridge - Massachusetts 2000). 278 Stiglitz, Globalizacja i Szalone lata dziewięćdziesiqte; P. Krugman,
The Great Un ravelling: Losing Our Way in the Twentieth Century (Norton, Nowy )ork 2003); G. Soros, George Soros on Globalization (Public Affairs, Nowy Jork 2002); tenże, Bańka amerykańskiej supremacji, przeł. D. Chylińska (Znak, Kraków 2004); J. Sachs, New Global Consensus on He/ping the Poorest of the Poor, .Global Policy Forum Newsle tter~ 18.04.2000. Sachs powiada np.: .Nie wierzę w globalne rządy sprawowany przez kraje bogate, ani w między narodowe głosowanie, w którym liczba głosów odpowiada ilości posiadanych pieniędzy, jak w dzisiejszym MFW i Banku Swiatowym, ani w permanentne rządy oko panych na swych
253
się
nie tylko uporczywe nawoływania, ale i konkretne plany reformy globalnego systemu rządów. 279 Nastąpiło również odrodzenie zainteresowania środowisk akademickich i instytucji etyką kosmopolityczną („krzywda jednego jest krzywdą dla wszystkich") jako podstawą globalnego systemu sprawowania władzy i nie można mu odmawiać wartości, jakkolwiek związane z nim, nadmiernie upraszczające uniwersalizacje mogą być problematyczne. 2 ao Właśnie w takim duchu głowy państw zbierają się okresowo - w trakcie Szczytu Milenijnego w roku 2000 zebrało się ich aż 189 - żeby podpisywać zbożne deklaracje rychłego wykorzenienia ubóstwa, analfabetyzmu i chorób. Jednak zobowiązania do np. wykorzenienia analfabetyzmu, brzmią pusto na tle ciągłego zmniejszania niemal wszędzie w neoliberalnym świecie odsetka produktu narodowego przeznaczanego na edukację publiczną. Celów tego rodzaju nie da się zrealizować bez podważenia zasadniczego układu sił, na którym opiera się neoliberalizm, i który ukształtował się pod przemożnym wpływem procesów neoliberalizacji. Oznacza to konieczność nie tylko odwrócenia tendencji państwa do wycofywania się z zobowiązań socjalnych, ale również przeciwstawienie się przeważającym siłom kapitału finansowego. Keynes miał w pogardzie „odcinaczy kuponów'; żyjących pasożytniczo z dywidend i odsetek i nie mógł się doczekać tego, co nazypozycjach biurokracji, którym nikt nie patrzy na ręce, do jakich należy MFW, ani w rządzenie polegające na tym, że kraje bogate dyktują warunki rozpaczliwie biednym~ 279 Chcę zwrócić uwagę
na zaledwie dwa przykłady tych n awoływań: United Nations Development Program, Human Development Report i999; World Commission on the Social Dimension of Globalization, A Fair Globalization. 280 D. Held, Global Covenant: The Social Democratic Alternative to the Washington Consensus (Polity, Cambridge 2004); niektóre dylematy związane ze stosowaniem etyki kosmopolitycznej omówi łem w: D. Har vey, Cosmopolitanism and the Bana/ity of Geographical Evils. w: ]. Comaroff i J. Comaroff, Millennia/ Capitalism and the C11/t11re of Neolibera/ism (Duke University Press, Durham 2000), ss. 27 1- 3 10.
254
wał „eutanazją rentiera': widząc w niej niezbędny warunek nie tylko osiągnięcia odrobiny sprawiedliwości ekonomicznej, ale również uniknięcia spustoszeń powodowanych przez okresowe kryzysy, na które kapitalizm jest tak podatny. Zasługą keynesowskiego kompromisu i społecznie zakorzenionego liberalizmu, skonstruowanego po roku 1945 było to, że czynił on pewne kroki w kierunku realizacji tych celów. Nastanie neoliberalizacji natomiast przyniosło wynoszenie roli rentiera pod niebiosa, cięcia w opodatkowaniu bogatych, traktowanie dywidend i spekulacyjnych zysków jako nadrzędnych w stosunku do płac - i niesłychanie dotkliwe (choć o ograniczonym zasięgu geograficznym) kryzysy w coraz to innym kraju, fatalnie odbijające się na poziomie zatrudnienia i szans życiowych ludności. Jedyna droga do zrealizowania owych zbożnych celów prowadzi przez konfrontację z siłami finansów i ponowne zniesienie przywilejów klasowych, nagromadzonych w oparciu o te siły. Nic jednak nie wskazuje na to, by możni tego świata zamierzali zrobić coś w tym kierunku. Gdy jednak chodzi o powrót do keynesizmu, administracja Busha - co wykazywałem wcześniej - bije wszystkich na gło wę, gotowa akceptować rozkręcającą się w nieskończoność spiralę federalnego deficytu budżetowego. Przeciwnie jednak o zaleceń Keynesa, redystrybucja idzie w tym przypadku z dołu do góry- do wielkich korporacji, do ich opływających W bogactwo prezesów, oraz do ich doradców finansowych prawnych, kosztem biednych, kosztem klas średnich, czy oćby zwykłych, drobnych akcjonariuszy (np. funduszy emelnych), nie mówiąc już o przyszłych pokoleniach. Jednak t, że tradycyjny keynesizm można było tak ocenzurować wywrócić do góry nogami nie powinien być dla nas zaskoniem. Jak bowiem też już wcześniej wykazałem, istnieje óstwo danych, świadczących o tym, że neoliberalna teoi retoryka (a szczególnie retoryka polityczna dotycząca olności) zawsze spełniała też funkcję maskowania praktyk, órych istotnym celem jest utrzymanie, odtworzenie i re-
255
stauracja władzy klasowej elit. Dlatego poszukując alternatyw musimy wyjść poza układ odniesienia, zdefiniowany przez ową władzę klasową i etykę rynkową, równocześnie trzeźwo stojąc na gruncie realiów naszych czasów i miejsc. l właśnie owe realia wskazują na możliwość poważnego kryzysu w samym sercu porządku neoliberalnego.
CZYŻBY KRES NEOLIBERALIZMU?
z ekonomicznymi i politycznymi, wewnętrznymi sprzecznościami neoliberalizacji nie sposób uporać się inaczej jak
godząc się na kryzysy finansowe. Te zaś, jak dotąd, okazywały się destruktywne lokalnie, ale do opanowania w skali globalnej . Owo opanowywanie kryzysów opiera się, naturalnie, na czynieniu odstępstw od neoliberalnej teorii. Sam fakt, że dwie największe siły napędowe globalnej gospodarki - USA i Chiny - na potęgę stosują finansowanie za pomocą deficytu budżetowego, niewątpliwie świadczy o tym, że neoliberalizm jako teoretyczny drogowskaz gwarantujący pomyślną przyszłość akumulacji kapitału dostał zadyszki, o ile nie jest już trupem. Nie przeszkodzi to dalszemu posługiwaniu się nim w charakterze retoryki sprzyjającej dalszej restauracji czy też tworzeniu władzy klasowej elit. Kiedy jednak nierówności dochodów i bogactwa osiągają - tak jak obecnie - pewien punkt, zbliżony do tego, który osiągnę~ w przededniu krachu z roku i929, zaburzenia równowagi ekonomicznej stają się na tyle przewlekłe, że stwarzają niebezpieczeństwo kryzysu strukturalnego. Niestety, reżim~ akumulacji rzadko, jeśli kiedykolwiek, ustępują bez walki. Liberalizm społecznie zakorzeniony wyrósł na popiołach Il wojny światowej i Wielkiego Kryzysu. Neoliberalizacja wyrodziła się z łona ogranego liberalizmu zakorzenionego pośród kryzysu akumulacji w latach 70., i wiązało się to z starczającą ilością przemocy, aby potwierdzić obserwaqę
wy-
256
Marksa, że jest ona położną historii. Obecnie w USA wyłania się opcja autorytarna - neokonserwatyzm. Brutalna napaść na Irak, jak również polityka wewnętrzna oparta na więzie niach, sygnalizują poziom zdeterminowania amerykańskiej elity panującej, aby redefiniować, na swoją korzyść, porządek globalny i wewnętrzny. Wypada nam więc bardzo starannie rozważyć, czy i w którą stronę może się rozwinąć kryzys reżimu neoliberalnego. Jedną z cech kryzysów finansowych, które tak często paprzedzały skok na gospodarkę danego państwa w wykonaniu potężniejszych sił finansowych, był przewlekły brak równowagi ekonomicznej. Do typowych jego oznak należą: rosnące niebotycznie i wymykające się spod kontroli wewnętrzne deficyty budżetowe, kryzys bilansu płatniczego, gwałtowna deprecjacja pieniądza, niestabilne kursy aktywów wewnętrznych (np. na rynkach nieruchomości i finansowych), rosnąca inflacja, wzrost bezrobocia połączony ze spadkiem płac oraz ucieczka kapitału. Wśród tych siedmiu wskaźników Stany Zjednoczone wyróżniają się dziś wysokimi wartościa mi pierwszych trzech i mają poważne powody do troski W związku z czwartym. Obecne „bezzatrudnieniowe oży ·enie" i zastój w płacach sugerują zbliżanie się problemów zakresie szóstego wskaźnika.' 8 ' Taki układ wskaźników gdzie indziej na świecie niemal na pewno zostałby uznany za powód do interwencji MFW (znane są zresztą przypadki, y ekonomiści MFW, tacy jak były i obecny przewodniczący ezerwy Federalnej, Yolcker i Greenspan, narzekali, że zabunia równowagi ekonomicznej w USA zagrażają globalnej bilności).282 Ale skoro to właśnie Stany Zjednoczone do"nują w MFW, wychodzi na to, że USA powinny same się l
Od czasu publikacji oryg. wyd. książki trend bezrobocia w USA ulegl jednak odwróceniu. W 2007 r. spadlo ono poniżej poziomu z r. 20oi. (przyp. tl.)
:a Opinię Volckera
z naleźć można w: Bond, US and Global Economic Volatility; M. Muhleisen, C. Towe (red.), US Fisca/ Policiesfor Long-Run Sustainability, O cca sional Paper 227 (Inte rnational Monetary Fund, Waszyngton 2004).
257
zdyscyplinować, co wydaje się raczej mało prawdopodobne. Powstają więc doniosłe pytania: czy faktycznie zdyscyplinują je rynki globalne Uak przewiduje teoria neoliberalna), a jeśli
tak, to w jaki sposób i z jakim skutkiem? Choć trudno sobie to wyobrazić, nie jes t jednak wykluczone, że Stany Zjednoczone z dnia na dzień znajdą się w sytuacji takiej jak Argentyna w roku 2ooi. Tym razem jednak konsekwencje byłyby katastrofalne nie tylko w skali kraju, ale i dla całego globalnego kapitalizmu. Ponieważ prawie każdy, kto należy do klasy kapitalistów lub globalnych zarządców kapitału zdaje sobie sprawę z tego faktu, reszta świata wciąż jest gotowa (choć czasem niezbyt chętnie) wesprzeć gospodarkę USA odpowiednią ilością kredytów, aby mogła ona dalej funkcjonować na swój rozrzutny sposób. Napływ kapitału prywatnego do Stanów Zjednoczonych zmalał jednak poważnie (nie licząc sytuacji wykupywania aktywów po względnie niskich cenach w związku z podupadaniem wartości dolara), toteż obecnie korporacja zwana Ameryką jest w coraz większej części własnością banków centralnych świata - szczególnie Japonii i Chin. Wycofanie przez nich wsparcia dla USA miałoby fatalne następstwa dla ich wła snych gospodarek, ponieważ Stany Zjednoczone wciąż należą do ich najważniejszych r ynków zbytu. Taki system nie może jednak trwać w nieskończoność. Już teraz blisko jedna trzecia kapitału akcyjnego krążącego na Wall Street i blisko połowa obligacji Ministerstwa Skarbu USA znajduje się w rękach cudzoziemców, a suma dywidend i odsetek wypływających za granicę już mniej więcej dogania, o ile nie przewyższa, haracz ściągany z zagranicy przez amerykańskie korporacje i operacje finansowe. Ten bilans korzyści będzie wypadać tym mniej korzystnie dla USA, im więcej będą one pożyczać, a obecnie zapożyczają się one w tempie bliskim 2 miliardów dolarów dziennie. Poza tym, jeśli w Stanach Zjednoczonych wzrosną stopy procentowe (a kiedyś musi to nastąpić), wówczas realnym zagrożeniem staje się to, co spotkało Meksyk
1979 r., po podniesieniu stóp przez Volckera. Szybko dojdzie
do tego, że USA będą płacić na obsługę długu wobec reszty iata o wiele więcej niż z niej uzyskują .' 83 Wyciek bogactwa Stanów Zjednoczonych nie spotka się w kraju z życzliwym rzyjęciem. W takiej sytuacji ciągłe zwiększanie konsumpcji ansowanej kosztem deficytu budżetowego, któremu USA wdzięczały spokój społeczny od czasów II wojny światowej, zie musiało się skończyć. e przejawy braku równowagi zdają się jednak nie spędzać u z oczu administracji Busha, sądząc po nonszalanckich owiedziach jej przedstawicieli, sprowadzających się mniej 'ęcej do stwierdzenia, że jeśli obecny deficyt w rachunkach w ogóle stanowi jakiś problem, to można sobie z nim łatwo !><>radzić - wystarczy, że obywatele będą kupować towary rodukowane w USA (tak jakby takie towary były ogólnie dostępne i wystarczająco tanie, i jakby produkty nominalnie erykańskie nie zawierały znacznego wsadu składniów z importu; notabene, gdyby naprawdę do tego doszło, al-Mart poszedłby z torbami}. Deficytowi budżetowemu, wiada Bush, można łatwo zaradzić bez podnoszenia potlców - wystarczy obciąć krajowe programy rządowe (tak by zostały jeszcze jakieś zależne od uznania władz duże rogramy, których do tej pory nie zdemontowano). Uwaga 'ceprezydenta Cheneya: „Reagan nauczył nas, że deficyt dżetowy nie ma znaczenia" brzmi alarmująco, ponieważ n sam Reagan nauczył mieszkańców USA, że dopuszczanie o narastania deficytu to droga do wymuszenia oszczędności wydatkach publicznych oraz że pośród finansowych burz kryzysu możliwe jest atakowanie standardu życia szerokich po to, by bogaci mogli dalej obrastać w piórka. Jeśli jeszcze damy sobie pytanie natury ogólnej: kto właściwie odniósł rzyści z licznych kryzysów finansowych, które przetoczyły ę od kraju do kraju kaskadą katastrofalnych deflacji, inflacji, cieczek kapitału i strukturalnych dostosowań począwszy 3 Dumenil i Levy, Neoliberał Dynamics.
258
259
od końca lat
70. - to łatwiej będzie nam zrozumieć nikłe zaangażowanie obecnego rządu USA w zażegnywanie kryzy-
su fiskalnego, na przekór wszelkim znakom ostrzegawczym. Panująca elita ma, być może, nadzieję, że z finansowego krachu wyjdzie jeszcze bardziej wzmocniona. Możliwe, że gospodarka USA zdoła wybrnąć z obecnych zawirowań (tak jak jej się to udało po roku 1945) i wypracuje własne wyjście z problemów, które sama na siebie ściągnęła. Pewne nikłe sygnały zdają się na to wskazywać. Jednak obecna polityka wydaje się raczej opierać na micawberowskiej'84 wierze, że na pewno wydarzy się jakiś cud. Bądź co bądź, szefom wielu amerykańskich korporacji udawało się z powodzeniem żyć w świecie własnych fantazji, dopóki nie sprowadził ich na ziemię krach jednostek takich jak Enron, zdawałoby się, odpornych na wszelkie ciosy. Ten sam los może podzielić korporacja zwana Ameryką, a fantazjowanie przebij ające z wypowiedzi obecnego jej kierownictwa powinno niepokoić każdego, komu leżą na sercu interesy tego kraju. Możliwe wszakże, iż elita panująca Stanów Zjednoczonych kalkuluje, że zdoła przetrwać w dobrej formie globalny kryzys fiskalny i z jego pomocą zrealizować do końca swoje plany totalnej dominacji wewnątrz kraju. Takie rachuby mogą jednak okazać się kolosalnym błędem, którego efektem będzie przyśpieszone oddanie hegemonii jakiejś innej gospodarce regionalnej (najprawdopodobniej azjatyckiej) a rów~ocz~_ śnie - podkopanie zdolności panującej elity do dominac)l czy to na arenie wewnętrznej, czy zewnętrznej. Najpilniejsze pytanie dotyczy tego, jakiego typu_,~ry:ys mógłby najlepiej pomóc Stanom Zjednoczonym wyisc z 1c~ trudnej sytuacji, w takim bowiem zakresie politycy rzeczywiście mają jakiś wybór. Prezentując róż_ne opcje, ':arto _p~z~20 lat mewrazhw p omnieć, że USA nie były przez ostatn1ch . na trudności finansowe. Krach giełdowy z ro k u 1987 wyrna-
zał blisko 30% wartości wszystkich aktywów, a w najgorszym momencie krachu, który nastąpił po pęknięciu bańki „nowej gospodarki" pod koniec lat 90. przepadło ponad 8 bilionów do(arÓW, zanim wartość papierowych aktywów wróciła do wcześniejszych poziomów. Usuwanie skutków upadłości banków ł kas oszczędnościowo-pożyczkowych w 1987 r. kosztowało lisko 200 mld dol., i w tym samym roku sprawy układały ę tak źle, że William Isaacs, prezes Federalnej Korporacji . Ubezpieczenia Depozytów (FDIC) ostrzegał, iż „Stanom jednoczonym grozi, być może, nacjonalizacja bankowości''. Olbrzymie zaś bankructwa spekulujących na zniżkę funduszy ·eh jak Long Term Capital Management, Orange County innych, a po nich upadłość szeregu wielkich firm w latach 1-02 na fali zdumiewających omyłek w rachunkowości, nie o drogo kosztowały społeczeństwo, ale także wykazały, jak cha i fikcyjna okazała się w dużej części neoliberalizacja nsów. Oczywiście, kruchość ta w żadnym razie nie jest ącznie cechą Stanów Zjednoczonych. Większość krajów, Chinami włącznie, boryka się ze zmiennością i niepewna. w sferze finansów. Zadłużenie świata rozwijającego się, przykład, wzrosło „z 580 mld dol. w roku 1980 do 2,4 biliodol. w 2002, z czego duża część nie rokuje nadziei na spła ie. W 2002 r. obsługa tego zadłużenia stanowiła odpływ o 340 mld dol., podczas gdy wartość zagranicznej pomocy rozwoju sięgała 37 mld dol:'185 W pewnych przypadkach sługa zadłużenia przewyższa wpływy z handlu zagraniczo i jest zrozumiałe, że niektóre kraje, takie jak Argentyna, czynają się zachowywać dość niepokornie w stosunku swoich wierzycieli. Rozważmy więc dwa najbardziej pesymistyczne scenariuprzyszłości z punktu widzenia USA. Jednym ze sposona pozbycie się nawisu zadłużenia międzynarodowego konsumenckiego byłaby krótkotrwała eksplozja hiperincji. Stany Zjednoczone spłaciłyby wówczas swoje długi
I o 1·ckensa. 284 Micawber - jedna z postaci Davida Copperfielda Karo a (przyp. red.)
260
Harvey, Condition of Postmodernity, s. 169.
261
względem
Japonii, Chin i innych krajów dolarami mocno zdewaluowan ymi. Taka inflacyj na konfiskata nie spotkałaby się z życzliwym przyjęciem reszty świata (ale nie mogłaby ona wiele na to poradzić, bo wysłanie eskadry okrętów bojowych na Waszyngton raczej nie wchodzi w rachubę) . W samych Stanach Zjednoczonych hiperinflacja dokonałaby spustoszeń w oszczędnościach, emeryturach i gdzie indziej. Wiąza łaby się z odwrotem od kursu monetarystycznego, którego na ogół trzymali się Volcker i Greenspan. Jednak na najmniejszą zapowiedź takiej zmiany kursu (czyli w istocie uznania neoliberalizmu za trupa) bankierzy centralni z całego świata niemal na pewno przypuściliby run na dolara, a tym samym przyspieszyliby początek ucieczki kapitału, z którą instytucje finansowe USA nie poradziłyby sobie same. Dolar amerykański straciłby całą swą wiarygodność jako globalna waluta rezerwowa, a wraz z nią przepadłyby wszystkie korzyści na przyszłość (np. możliwość drukowania pieniędzy według uznania) czerpane z faktu bycia dominującą potęgą finansową. Przywilej taki przejęłaby wówczas Europa albo Azja Wschodnia, względnie obie po trochu Q uż dziś banki centralne świata wolą prowadzić większą część swoich rozliczeń w euro). Niewykluczony jest również bardziej umiarkowany powrót do inflacji, gdyż istnieje mnóstwo dowodów, że inflacja nie jest takim złem absolutnym, jakim ją malują monetaryści, i umiarkowane poluzowanie celów monetarnych (stosowane np. przez Thatcher w bardziej pragmatycznych fazach jej neoliberalizacyjnych zapędów) może zdawać egzamin. Innym możliwym wyjściem dla Stanów Zjenoczonych jest rozciągnięty okres deflacj i w rodzaju tej, jaką przeżywa Japonia od roku 1989. Wywołałoby to poważne problemy globalne, chyba że inne gospodarki - na czele, oczywiście, z C hinami, być może do spółki z Indiami - zdołają na nowo rozruszać słabnący dynamizm. Jednak, jak już widz ieliśmy, wariant chiński wydaje się wysoce problematyczny zarówno
262
ze względów politycznych, jak i ekonomicznych. W Chinach występują poważne wewnętrzne
przejawy braku równowagi, postaci przeinwestowania - za dużo portów lotniczych, za dużo fabryk samochodów itd. Ów nadmiar stałby się ;eszcze wyraźniej odczuwalny w razie jakiejkolwiek dłuższej stagnacji na rynkach konsumenckich w USA. Z drugiej strony, zadłużenie Chin (w postaci pożyczek bankowych, od których nie wpływają odsetki) jest bez porównania mniejsze niż kolosalne zadłużenie amerykańskie. Niebezpieczeństwa w przypadku Chin są natury zarówno ekonomicznej, jak i politycznej. Możliwe jednak, że nadzwyczajny dynamizm w obrębie kompleksu gospodarek azjatyckich wystarczy, by napędzać akumulację kapitału przez długie lata, choć niemal z pewnością będzie ona postępować ze szkodą dla środowiska, a także dla pozycji USA na szczycie światowego porządku. Kwestia, czy Stany Zjednoczone pokornie zrzekną się swej pozycji hegemona, pozostaje otwarta. Jest niemal pewne, że utrzymają dominację militarną, nawet jeśli ich władza polityczno-ekonomiczna w prawie wszystkich innych istotnych wymiarach będzie słabnąć. To, czy USA będą usiłowały wykorzystać swoją przewagę militarną dla osiągnięcia celów politycznych i gospodarczych, będzie wówczas zależało w decydującej mierze od wewnętrznej dynamiki w samych Stanach. Długotrwała deflacja będzie dla USA niesłychanie trudna do zamortyzowania na płaszczyźnie wewnętrznej. Jeśli zwią zane z zadłużeniem problemy rządu federalnego i instytucji finansowych będzie się próbować rozwiązywać w sposób nie zagrażający bogactwu elit, to jedynym wyjściem będzie eflacja w formie konfiskaty" (głęboko kłócąca się z zasadami neoliberalizmu) w rodzaju tej, jakiej doświadczyła Argentyna Qej przedsmak Stany Zjednoczone poznały w czasie kryzysu oszczędnościowo-pożyczkowego schyłku lat 80., kiedy to \Vielu właścicieli oszczędności nie miało dostępu do swoich pieniędzy). Jako pierwsze ucierpią zapewne istniejące jeszcze głównie w
263
liczące się
programy publiczne, (Social Security i Medicare), prawa emerytalne oraz wartość aktywów (szczególnie w po. staci nieruchomości i oszczędności gotówkowych), a w takich warunkach ugodowość społeczeństwa niemal na pewno zacznie się wyczerpywać. Najważniejsze pytanie brzmiałoby w takim razie: jak szerokie i jak artykułowane będzie owo niezadowolenie, i jaka będzie reakcja władz. Jedną z możliwych odpowiedzi jest umocnienie neokonserwatywnego autorytaryzmu. Neokonserwatyzm, jak dow 0 • dziłem w rozdziale 3, wspiera neoliberalny pęd do konstruowania asymetrycznych swobód rynkowych, ale przy tym wyraża antydemokratyczne tendencje neoliberalizmu wprost - zwracając się ku autorytarnym, hierarchicznym, czy nawet militarystycznym środkom utrzymania prawa i porządku. W książce The New Imperialism analizowałem tezę Hannah Arendt mówiącą o tym, że militaryzacja polityki zagranicznej i wewnętrznej idą zawsze w parze, i doszedłem do wniosku, że międzynarodowe awanturnictwo neokonserwatystów, które od dawna było planowane, a po zamachach z 11 września uzyskało legitymizację, miało związek nie tylko z geopolityczną strategią utrzymania globalnej hegemonii za pośrednictwem kontroli nad zasobami ropy naftowej, ale w takiej samej mierze z zapewnieniem sobie w kraju kontroli nad krnąbrnym i mocno podzielonym społeczeństwem. Lękiem i poczuciem zagrożenia wewnętrznego i zewnętrznego można było nader łatwo - i skutecznie, jak pokazał ponowny wybór Busha 86 manipulować w celach politycznych. ' Neokonserwatyści jednak głoszą także pewien wyższy cel moralny, którego sedno stanowi odwoływanie się do nacjonalizmu, który - jak wykazano w rozdziale 3 - od dawna łączyły z neoliberalizmem zawiłe stosunki. Amerykański nacjonalizm ma jednak dwoisty charakter. Z jednej strony zakłada, że oczywistym, danym od Boga przeznaczeniem 286 H. Arendt, Imperialism (Harcourt Srace )anovich, Nowy Jork - wyd. z 1968); Harvey, 111e Newlmperialism, 12- 17.
264
stanów Zjednoczonych (a za owym invocatio Dei kryje się jest bycie największym mocarstwem na Ziemi (o ile nie „numerem jeden" w każdej dyscyplinie od baseballu po igrzyska olimpijskie) i że, niosąc pochodnię wolności i postępu, były i są one powszechnie podziwiane i uważane za godne naśladowania. Wszyscy, mówi się, chcą żyć w USA albo być tacy jak USA. Dlatego Stany Zjednoczone z czystej życzliwości i wspaniałomyślności dzielą się hojnie z resztą świata swoimi zasobami, wartościami i kulturą, aby wszem i wobec umożliwić dostąpienie zaszczytu amerykanizacji i życia według amerykańskiego systemu wartości. Jednak amerykański nacjonalizm ma też swą ciemniejszą stronę, w której bierze górę paranoiczne poczucie straszliwego zagrożenia ze strony wrogów i sił zła. Przyjmuje ono postać lęku przed cudzoziemcami i imigrantami, przed nasłanymi z zewnątrz agitatorami, a ostatnio, rzecz jasna, przed „terrorystami''. Prowadzi to do zwierania szeregów i stopniowego znoszenia swobód obywatelskich, czego przykładami były takie epizody jak prześladowanie anarchistów w latach 20., mccartystowska nagonka na komunistów i ich sympatyków w latach 50., paranoiczny styl postępowania Richarda Nixona względem przeciwników wojny w Wietnamie, a po 11 września tendencja do charakteryzowania wszelkich krytyków polityki rządu jako wspólników wroga. Tego rodzaju nacjonalizm łatwo łączy się z rasizmem (przede wszystkim w stosunku do Arabów), ograniczaniem swobód obywatelskich (Patriot Act), ograniczaniem wolności prasy (aresztowanie dziennikarzy, którzy nie chcieli ujawnić swoich źródeł informacji) oraz walką z przestępczością opartą na ostrych wyrokach więzienia i karze śmierci. Na arenie zewnętrznej nacjonalizm ten prowadzi do potajemnych akcji, a ostatnio także wojen prewencyjnych zmierzających do starcia w proch Wszystkiego, co wydawać się może choćby najbardziej odległym zagrożeniem dla hegemonii amerykańskiego systemu Wartości i dominacji amerykańskich interesów. Na przeświadomy zamysł)
265
strzeni dziejów te dwa nurty nacjonalizmu zawsze istniały obok siebie.287 Zdarzało się, że wchodziły w jawny konflikt (np. co do sposobu reagowania na rewolucje w Ameryce Środkowej w latach 80. XX w.). Po roku 1945 Stany Zjednoczone miały okazję lansować w świecie tę pierwszą wizję, zawsze we własnym interesie, choć czasami również w formie dobroczynności (jak w przypadku Planu Marshalla, który dopomógł w odrodzeniu znękanych wojną gospodarek europejskich), równocześnie w kraju idąc torem mccartyzmu. Koniec zimnej wojny zmienił jednak wszystko. Reszta świata nie szuka już u Stanów Zjednoczonych ochrony, i niemal w każdej dziedzinie wyłamuje się spod amerykańskiej dominacji. USA nigdy nie były tak bardzo izolowane od reszty świata politycznie, kulturowo, a nawet militarnie, jak teraz. A izolacja ta nie jest, jak w przeszłości, wynikiem wycofywania się samych Stanów Zjednoczonych ze spraw świata, lecz konsekwencją ich nadmiernego i unilateralistycznego interwencjonizmu. Co więcej, pojawia się ona w chwili, gdy gospodarka USA jest bardziej niż kiedykolwiek przedtem spleciona z globalnymi sieciami produkcji i finansów. Efektem jest niebezpieczna fuzja obu odmian nacjonalizmu. Dzięki sformułowaniu doktryny „wyprzedzającego uderzenia" na inne narody w sytuacji rzekomo powszechnego zagrożenia związanego z globalną wojną z terrorem, społeczeństwo USA może sobie wyobrażać, że toczy szlachetny bój o zaprowadzenie wszędzie (a zwłaszcza w Iraku) wolności i demokracji, a równocześnie odreagowywać swoje najmroczniejsze lęki przed jakimś nieznanym i ukrytym wrogiem, który zagraża samemu jego istnieniu. Retoryka administracji Busha i neokonserwatystów niezmordowanie uderza w obie te struny. Przysłużyła się ona Bushowi w trakcie kampanii, która doprowadziła do jego ponownego wyboru. 287 O. King, The Liberty o/Strangers: Making the American Nation (Oxford
University Press, Nowy Jork 2004).
266
W pracy The New lmperialism twierdziłem, że wiele oznak śWiadczy o załamywaniu się hegemonii Stanów Zjednoczonych. Dominującą pozycję w światowym przemyśle utraciły one już w latach 70., a w 90. zaczęły ją tracić w globalnych finansach. Ich przodująca rola w technice jest podważana, a hegemonia kulturowa i przywództwo moralne bledną w szybkim tempie, tak że jedynym instrumentem globalnej dominacji pozostaje siła militarna. Nawet jednak potęga militarna USA ogranicza się praktycznie do tego, co można zdziałać dzięki nowoczesnej technice niszczenia z wysokości 10 tys. metrów, gdyż kampania iracka ujawniła jej ograniczenia w działaniach lą dowych. Przemiany w strukturze hegemonii określającej globalny kapitalizm stawiają Stany Zjednoczone przed wyborem: przystosować się do nowej sytuacji na drodze pokojowej, albo w drodze katastrofy.288 Bieżąca postawa elit panujących USA zdaje się prowadzić raczej do tej drugiej opcji. Amerykański nacjonalizm można nader łatwo pociągnąć za sobą hasłem, że winę za trudności gospodarcze związane z hiperinflacją albo rozciągniętą w czasie deflację ponoszą inni - Chiny i Azja Wschodnia albo też OPEC i państwa arabskie, które nie reagują tak jak powinny na rozpasane zapotrzebowanie USA na energię. Doktryna uderzenia wyprzedzającego już obowiązuje, a środki destrukcji są pod ręką. Oblężone i wręcz zagrożone w swym istnieniu państwo amerykańskie, głosi ta argumentacja, ma obowiązek się bronić, bronić swojego systemu wartości i sposobu życia, środkami militarnymi, jeśli zajdzie taka potrzeba. Taka katastroficzna i, moim zdaniem, samobójcza kalkulacja nie jest czymś, do czego obecne kierownictwo USA nie byłoby zdolne. Już teraz wykazuje ono zapędy do tłumienia głosów wewnętrznego sprzeciwu, w czym spotyka się ze sporym poparciem społecznym. Bądź co bądź, znaczna część ludności USA uważa amerykańską
288 G. Arrighi, B. Silver, Chaos and Governance in the Modern World System (Minnesota University Press, Minneapolis 1999); zob. też posłowie do wyd. w miękkiej oprawie Harvey, The New Imperialism (Oxford University Press, Oksford 2005).
267
Kartę
Praw (Bill of Rights) za dokument powstały z inspiracji komunistów, a inni, choć co prawda jest ich mniejszość z otwartymi ramionami przyj mują wszystko, co kojarzy' im się z Armageddonem. Sygnałami ostrzegawczymi są: uchwalenie ustaw antyterrorystycznych, wycofanie się z konwencji genewskich, jeśli chodzi o Guantanamo, oraz gotowość do opatrywania każdej siły opozycyjnej etykietką „terrorystów~
istnieje też w Stanach Zjednoczonych porozmiarów opozycja, którą można zmobilizować, a po części już jest zmobilizowana przeciwko tym katastroficznym i samobójczym tendencjom. Na nieszczęście, z kolei, na dzień dzisiejszy jest ona podzielona, pozbawiona steru i spójnej organizacji. Do pewnego stopnia stan ten jest zawiniony przez sam ruch pracowniczy, ruchy ogólnie wpisujące się w politykę tożsa mościową oraz wszystkie te ponowoczesne nurty intelektualne, które bezwiednie podzielają opinię Białego Domu, że prawda jest konstruktem społecznym i wynikiem dyskursu. Nie zaszkodzi przypomnieć krytyczne słowa Terry'ego Eagletona pod adresem Kondycji ponowoczesnej Lyotarda, w której „nie ma różnicy między prawdą, autorytetem i uwodzicielską retoryką; kto ma najzręczniej szy język czy największą swadę, do tego na leży władza''. W naszych czasach słowa te są, ośmielę się twierdzić, jeszcze bardziej aktualne niż w roku 1989, kiedy przytoczyłem je po raz pierwszy.289 Bujdy Białego Domu i ściemnianie Downing Street trzeba odpierać, a w końcu powstrzymać, jeśli mamy znaleźć jakiekolwiek wyjście z obecnego impasu. Istnieje pewna obiektywna rzeczywistość, która lada chwila nas dopadnie. W którą stronę jednak powinniśmy zmierzać? Gdyby udało nam się dosiąść cudownego konia wolności, dokąd chcielibyśmy na nim pomknąć? Na
szczęście,
kaźnych
289 Cyt. w: Harvey, Condition of Postmodernity, ss. 168- 170.
268
,4LTERNATYWY
O rozwiązaniach alternatywnych najczęściej mówi się tak, jakby chodziło o gotowy projekt społeczeństwa przyszło ści i zarys drogi do niego prowadzącej. Takie umysłowe ĆWiczenia mogą przynieść dużo korzyści. Najpierw jednak trzeba zainicjować polityczny proces, zdolny zaprowadzić nas do punktu, w którym stanie się możliwe wskazanie wykonalnych alternatyw, realnych możliwości. Prowadzą ta m zasadniczo dwie drogi. Można zanurzyć się w mnogość istniejących ruchów opozycyjnych i starać się z ich działalności wydestylować esencję programu opozycyjnego o szerokiej bazie. Można też pójść drogą teoretycznych i praktycznych dociekań nad obecną sytuacją (w rodzaju tych, które stanowią treść niniejszej książki) i starać się wyprowadzić rozwią zania alternatywne na podstawie krytycznej analizy. Wybór tej drugiej drogi w żadnym razie nie zakłada, że istniejące ruchy opozycyjne są w błędzie, czy że ich pojmowanie rzeczywistości jest w jakiś sposób upośledzone. Na tej samej zasadzie, ruchy opozycyjne nie mogą z góry zakładać, że wnioski analityków nie okażą się przydatne dla ich dążeń. Rzecz w tym, żeby zwolennicy obu dróg nawiązali dialog, który pozwoli pogłębić zbiorowe rozumienie świata i określić trafniejsze kierunki działań . Neoliberalizacja spowodowała wysyp ruchów opozycyjnych zarówno w tych krajach, które objęła swym zasięgiem, jak i gdzie indziej. Wiele z tych ruchów różni się diametralnie od bazujących na klasie robotniczej ruchów, które dominowały przed rokiem 1980.290 Wiele - ale nie wszystkie. Tradycyjne ruchy bazujące na klasie robotniczej bynajmniej nie umarły, nawet w wysoko rozwiniętych krajach kapitalistycznych, gdzie neoliberalna ofensywa znacznie osłabiła ich siłę. W Korei Południowej i RPA w latach Bo. wyrosły dynamiczne ruchy :ago S. Amin, Social Movements at the Periphery, w: Wignaraja (red.), New Social Movements in the South, ss. 76- 100.
269
pracownicze, a w dużej części Ameryki Łacińskiej partie robotnicze przeżywają rozkwit lub wręcz dochodzą do władzy. W Indonezji raczkujący jeszcze ruch pracowniczy na razie walczy o to, by być usłyszanym, ale w przyszłości może nabrać wielkiego znaczenia społecznego . Potencjał niezadowolenia pracowniczego w Chinach jest ogromny, choć trudno przewidzieć, czy i jak się on ujawni. Nie jest do końca oczywiste, że masa pracujących Amerykanów, którzy w ciągu minionego dziesięciolecia często ze względów kulturowonacjonalistycznych, religijnych czy moralnych byli skłonni głosować wbrew własnym materialnym interesom, będzie wiecznie hołdować takiej polityce, ulegając machinacjom prowadzonym na równi przez Republikanów i Demokratów. Zważywszy na zmienność nastrojów w USA, nie można wykluczyć odrodzenia się w nadchodzących latach ludowej polityki socjaldemokratycznej czy choćby populistycznoantyneoliberalnej. Zmagania z akumulacją przez wywłaszczenie otwierają jednak całkiem inne fronty walki społecznej i politycznej.291 Częściowo ze względu na odmienne warunki, jakie powodują powstawanie takich ruchów, w swej orientacji politycznej i sposobach organizowania się odbiegają one znacząco od typowej polityki socjaldemokratycznej. Np. powstanie zapatystów w meksykańskim stanie Chiapas nie dążyło do przejęcia władzy w państwie, by dokonać politycznej rewolucji; ich dążeniem była natomiast polityka większej inkluzywności. Zapatystom chodzi o to, żeby działać za pośrednictwem ogółu społeczeństwa obywatelskiego, za291
W. Bello, Degloba/ization: ldeas f ora New World Economy (Ze d Books. Lo ndyn 2002); Bello, Bullard, Malhotra (red.), Global Finance; S. George, Another World is Possible IF ... (Verso, Lo ndyn 2003); W. Fisher, T. Ponniah (red .), Anotlrer World is Possible: Popular Alternatives to Globalization a t the World Social Forum (Ze d Books, Lo ndyn 2003); P. Bond, Talk Left Walk Right: Soutlr Africa's Fr11strated Global Reforms (University of Kwa-Zulu-Natal Press, Scottsville 2004); Mertes, A Moveme11t ofMovements; Gill, Teetering on the Rim ; Brecher, Costello i Smith, Globalization from Below.
270
angażowanego w bardziej otwarte i płynne poszukiwania alternatyw, które będą wychodzić naprzeciw konkretnych potrzeb różnych grup społecznych i przyczyniać się do poprawy ich losu. W wymiarze organizacyjnym zapatyści starali się unikać uzurpowania sobie pozycji awangardy i nie chcieli przybrać formy partii politycznej. Woleli raczej pozostać ruchem społecznym w obrębie państwa, usiłując stworzyć blok sił politycznych, w którym kultury rdzenne będą zajmować miejsce centralne, a nie peryferyjne. Podobną drogą kroczy wiele ruchów ekologicznych - takich jak ruchy na rzecz ekologicznej sprawiedliwości. W efekcie działalności takich ruchów nastąpiło przesunięcie terenu politycznej samoorganizacji: słabnie znaczenie tradycyjnych partii politycznych i form organizacji świata pracy, a ich miejsce zajmuje mniej ukierunkowana polityczna dynamika akcji społecznej obejmująca całe spektrum społeczeństwa obywatelskiego. Ów brak jednoznacznego ukierunkowania ruchy takie nadrabiają nawiązywaniem do konkretnych problemów i grup zainteresowanych. Swoją siłę czerpią z osadzenia głęboko w realiach codziennego życia i zmagań, ale w związku z tym często trudno im jest wznieść się ponad sprawy lokalne i partykularne, aby zrozumieć makropolityczną istotę i konsekwencje neoliberalnej akumulacji przez wywłaszczenie oraz jej związek z restauracją władzy klasowej. Różnorodność tych batalii jest wprost oszałamiająca, do tego stopnia, że czasami trudno choćby wyobrazić sobie jakieś powiązania między nimi. Wszystkie wpisują się w ramy wciąż zmieniającej postać mieszaniny ruchów protestu, które przelewają się przez świat i od lat 80. coraz częściej trafiają na czołówki gazet. Owe ruchy i rewolty bywają zaciekle miaż dżone przemocą, najczęściej państwową - w imię „porządku i stabilizacji''. Kiedy indziej degenerują się w brutalne walki etniczne i wojny domowe tam, gdzie akumulacja przez wywłaszczenie wywołała intensywną rywalizację społeczną i po-
271
lityczną. W walkach takich najczęściej kluczową rolę odgrywa stosowana przez panujące elity taktyka „dziel i rządź'; bądź też rywalizacja między dwoma ugrupowaniami (np. mię dzy interesami francuskimi a amerykańskimi w niektórych krajach afrykańskich). W wielu częściach świata rozwijają cego się państwa klientystyczne, wspierane dostawami broni, a w pewnych przypadkach specjalnymi oddziałami wyszkolonymi przez największe machiny wojenne świata (przede wszystkim USA, w mniejszym stopniu - Wielką Brytanię i Francję) często grają pierwsze skrzypce w systematycznych represjach i pacyfikacjach i nie przebierając w środkach starają się powstrzymać ruchy społeczne stwarzające zagrożenie dla akumulacji przez wywłaszczenie. Same te ruchy wypracowały całe mnóstwo idei w kwestii alternatyw. Jedne dążą do zupełnego lub częściowego zerwania powiązań z przemożnymi siłami neoliberalnej globalizacji. Inne Uak koalicja „Fifty Years Is Enough"), stawiając sobie za cel globalną sprawiedliwość społeczną i ekologiczną, dążą do zreformowania bądź rozwiązania potężnych instytucji takich jak MFW, WTO i Bank Światowy (ciekawe, że rzadko wspomina się o istotnej władzy Ministerstwa Skarbu USA). Jeszcze inne ruchy (szczególnie ekologiczne, takie jak Greenpeace) kładą nacisk na motyw „odzyskania dóbr wspólnych" (reclaiming the commons), sygnalizując tym samym głęboką łączność ze zmaganiami z zamierzchłej przeszłości, jak również z tymi, które wybuchały na przestrzeni bolesnych dziejów kolonializmu i neokolonializmu. Niektórzy Uak Hardt i Negri) snują wizje spójnego ruchu ludzkich rzesz, czyli jednego wielkiego ruchu w obrębie społeczeństwa obywatelskiego, który stawia czoła rozproszonym i zdecentralizowanym siłom neoliberalnego ładu (pojmowanym jako „Imperium"), podczas gdy inni, skromniejsi, zwracają wzrok ku lokalnym eksperymentom z nowymi systemami produkcji i konsumpcji (takimi jak LETS), realizującymi całkiem odmienne stosunki społeczne i postawy w stosunku do śro-
272
dowiska. Są też i tacy, którzy pokładają nadzieje w bardziej konwencjonalnych strukturach partii politycznych (takich jak np. Partia Pracowników w Brazylii czy Partia Kongresowa w Indiach, w sojuszu z komunistami), traktującymi zdobycie władzy w państwie jako jeden z wielu kroków w drodze do reformy globalnego ładu ekonomicznego. Wiele z tych różnorodnych nurtów spotyka się obecnie na Światowym Forum Społecznym, starając się określić swoje elementy wspólne i zbudować siłę organizacyjną zdolną stawić czoła rozlicznym mutacjom neoliberalizmu i neokonserwatyzmu. Pojawił się nagły wysyp literatury sugerującej, że „inny świat jest możliwy''. Posumowuje ona, a czasami usiłuje zsyntetyzować rozmaite idee rodzące się w różnych ruchach społecz nych we wszystkich częściach świata. Jest co podziwiać i jest z czego czerpać inspirację. A jakie wnioski można wyprowadzić z analiz takich jak niniejsza? Po pierwsze, całe dzieje liberalizmu społecznie zakorzenionego i późniejszy zwrot w stronę neoliberalizacji wskazują na kluczową rolę walki klas w ograniczaniu bądź restauracji władzy klasowej elit. Choć było to zręcznie maskowane, dorosło już całe pokolenie od czasu gdy panujące elity zaczęły stosować wyrafinowane manewry, aby odbudować, wzmocnić albo, jak w Chinach i Rosji, zbudować od podstaw przemożną władzę klasową. Dalszy zwrot ku neokonserwatyzmowi pokazuje, jak daleko gotowe są posunąć się elity ekonomiczne i do jak autorytarnych strategii gotowe są się uciec, aby swą władzę utrzymać. A wszystko to dokonało się w okresie, gdy instytucje klasy robotniczej znajdowały się w odwrocie, a wielu postępowo myślących ludzi dało się przekonać, że pojęcie klas jest pozbawione sensu, a co najmniej od dawna już nieużyteczne. Tym samym, postę powcy różnej maści ulegali, jak się wydaje, neoliberalnemu sposobowi myślenia. Jedna bowiem z podstawowych fikcji neoliberalizmu głosi, że klasa jest kategorią fikcyjną, istniejącą jedynie w wyobraźni socjalistów i kryptokomunistów.
273
Zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych wyrażenie „woj na klasowa" pojawia się dziś wyłącznie w prawicowych mediach (na przykład, w Wall Street fourna[) , jako obraźliwe określenie wszelkich form krytyki, godzącej w rzekomo jednolity i spójny interes narodowy (tj. w restaurację władzy klas wyższych!). Pierwsza więc lekcja, którą musimy sobie przyswoić, brzmi następująco: jeśli coś wygląda jak walka klas i działa jak wojna klasowa, to powinniśmy bez zawstydzenia nazywać to po imieniu. Ogół ludności musi albo z rezygnacją godzić się na historyczną i geograficzną trajektorię wyznaczaną przez przeważającą i wciąż rosnącą potęgę władzy klasowej, albo reagować na nią również jako klasa. Takie ujęcie sytuacji nie ma na celu obudzenie nostalgii za jakimś utraconym złotym wiekiem, kiedy jakaś fikcyjna kategoria, taka jak „proletariat" odgrywała podmiotową rolę. Niekoniecznie też musi oznaczać (o ile kiedykolwiek oznaczało), że istnieje jakieś proste pojęcie klasy, w której możemy upatrywać pierwszoplanowego (a tym bardziej: wyłącznego) czynnika sprawczego przemian historycznych. Nie możemy się wygodnie okopać w jakiejś proletariackiej utopii rodem z marksistowskich fantazji. Zwrócenie uwagi na potrzebę i nieuchronność walki klasowej nie jest równoznaczne ze stwierdzeniem, że to, co kryje się za pojęciem klasy społecznej jest jakoś określone, czy choćby możliwe do określenia z góry. Ruchy ludowe, jak również ruchy elit, określają się same, choć nigdy nie wybierają sobie warunków, w których się to odbywa. Warunki te zaś cechuje złożoność, na którą składają się róż nice rasy, płci i pochodzenia etnicznego, gęsto przeplatające się z tożsamością klasową. Klasy niższe są mocno podzielone rasowo, a do zwracających uwagę cech neoliberalizacji należy rosnąca feminizacja ubóstwa. Neokonserwatywna ofensywa przeciwko prawom kobiet i prawom reprodukcyjnym, która. co ciekawe, po raz pierwszy nabrała rozpędu z końcem lat 70. - wtedy gdy neoliberalizm zdobył pierwszy rozgłos - jest
274
jednym z filarów właściwego mu wyobrażenia ładu społecz nego, opartego na bardzo szczególnej koncepcji rodziny. Analiza pokazuje również i wyjaśnia dwój podział w obrębie współczesnych ruchów ludowych. Z jednej strony mamy ruchy skupiające się na sprawach związanych z tym, co określam mianem „reprodukcji w szerokim znaczeniu'; gdzie centralnymi zagadnieniami są wyzysk pracy najemnej i warunki definiujące płacę socjalną. Po drugiej stronie znajdują się ruchy sprzeciwu wobec akumulacji przez wywłaszczenie. Zalicza się do nich opór wobec klasycznych form akumulacji pierwotnej (takich jak rugowanie z ziemi populacji chłopskich}, wobec nieludzkiego wycofywania się państwa ze wszystkich jego zobowiązań społecznych (poza funkcjami nadzorczo-represyjnymi), wobec praktyk destrukcyjnych w stosunku do kultur, historii i środowiska, oraz wobec „konfiskujących" inflacji i deflacji, reżyserowanych przez współczesne formy kapitału finansowego w porozumieniu z państwem. Znalezienie organicznego związku między tymi odmiennymi ruchami to pilne zadanie teoretyczne i praktyczne. Ale nasza analiza wykazuje również, że cel ten wymaga prześledzenia dynamiki procesu akumulacji kapitału, nacechowanej zmiennością i pogłębiającą się geograficzną nierównomiernością. Owa nierównomierność, jak stwierdziliśmy w rozdziale 4, aktywnie sprzyja rozprzestrzenianiu się neoliberalizacji w efekcie mię dzypaństwowej konkurencji. Zadanie odmłodzonej polityki klasowej polega m.in. na obróceniu owej nierównomierności rozwoju z wady w zaletę. Polityce „dziel i rządź" realizowanej przez elity klas panujących trzeba przeciwstawić politykę leWicy życzliwej dążeniu do odzyskania lokalnych możliwości samostanowienia. Analiza zwraca jednak uwagę także na sprzeczności w obrębie programów neoliberalnych i neokonserwatywnych, które można wykorzystać przeciwko nim. Coraz większy rozziew między retoryką („by żyło się lepiej - wszystkim") a realizacją (lepiej się żyje małej klasie panującej} jest już aż
275
nadto widoczny. Idei, jakoby istotą rynku była konkurencja i gra fair coraz wyraźniej zadaje kłam fakt niebywałej monopolizacji, centralizacji oraz internacjonalizacji siły korporacji i finansjery. Uderzający rozrost nierówności klasowych i międzyregionalnych, zarówno w obrębie poszczególnych państw (takich jak Chiny, Rosja, Indie i RPA), jak i pomię dzy nimi, rodzi poważny problem polityczny, którego już dłużej nie da się zamiatać pod dywan, traktując go jako coś „przejściowego" w drodze do doskonalszego, neoliberalnego świata. Im wyraźniej będzie się dostrzegać w neoliberalizmie retorykę nieudanej utopii, maskującą udane przedsięwzięcie restauracji władzy klas panujących, tym solidniejszą podstawę będzie miało odrodzenie się masowych ruchów artykułujących egalitarne postulaty polityczne i domagających się sprawiedliwości ekonomicznej, uczciwego handlu oraz większego bezpieczeństwa ekonomicznego. Nasilenie się dyskursu praw, omówionego w poprzednim rozdziale, stwarza i problemy, i szanse. Nawet odwoływa nie się do konwencjonalnego, liberalnego pojmowania praw może stanowić potężny „miecz oporu'; który będzie narzędziem krytyki neokonserwatywnego autorytaryzmu, zwłaszcza w świetle „wojny z terrorem" służącej wszędzie (od USA przez Chiny po Czeczenię) za pretekst do ograniczania swobód obywatelskich i politycznych. Coraz donośniej sze nawoływanie do uznania praw Irakijczyków do samostanowienia i suwerenności jest potężnym orężem hamującym imperialne zapędy USA na tym terenie. Możliwe jest jednak również zdefiniowanie praw alternatywnych. Krytyka niekończącej się akumulacji kapitału jako dominującego procesu nadającego kształt naszemu życiu pociąga za so_bą krytykę specyficznych praw, na których opiera się kapitalizm - prawa do indywidualnej własności prywatnej i do stopy zysku - i vice versa. W osobnej pracy rozwinąłem argumentację na rzecz całkiem odmiennego zestawu pra~, obejmującego prawo do szans życiowych, do zrzeszania
się w celach politycznych i „dobrego" nadzoru rządzenia, do sprawowania kontroli nad produkcją przez bezpośred nich producentów, do nietykalności i nienaruszalności ciała ludzkiego, do wygłaszania krytyki bez obawy przed odwetem, do przyzwoitego i zdrowego środowiska życia, do zbiorowej kontroli nad dobrami wspólnymi, do tworzenia własnej przestrzeni, do odmienności, jak również prawa przynależne nam jako istotom tworzącym gatunek.'9' Proponowanie praw odmiennych od tych, które są świętością dla neoliberalizmu nakłada na nas jednak obowiązek wskazania alternatywnego procesu społecznego, w którym owe alternatywne prawa byłyby osadzone. Podobną argumentację można wytoczyć przeciwko pretensjom neokonserwatystów do opierania swego autorytetu i legitymizacji władzy na gruncie moralności. Historycznie rzecz biorąc, ideały moralnej wspólnoty i mor~Inej gospodarki nie są obce ruchom postępowym. Wiele z nich - np. zapatyści - walczący obecnie z akumulacją przez wywłaszczenie, aktywnie artykułuje pragnienie alternatywnych stosunków społecz nych w kategoriach moralnej gospodarki. Moralność nie musi być definiowania wyłącznie przez reakcyjną prawicę religijną, mobilizowana przez hegemonię mediów i artykułowana w politycznym procesie zdominowanym przez korporacyjną władzę pieniądza . Należy się przeciwstawić restauracji władzy klas panujących pod zasłoną dymną argumentacji moralnej. Tzw. „wojen kulturowych" - bez względu na to, na jakie manowce zabrnęły niektóre z nich - nie należy traktować lekceważąco, przyjmując (jak część tradycyjnej lewicy), że jedynie odwracają one uwagę od polityki klasowej. Pojawienie się argumentacji moralnej u neokonserwatystów świadczy, w istocie, nie tylko o obawie przed rozpadem społeczeństwa pod wpływem indywidualizmu krzewionego przez neoliberalizację, ale również o obfitym żniwie moralnej odrazy, jaką już teraz wzbudzają liczne przejawy alienacji, anomii, wyklucze292 Harvey, Spaces of Hope, 248-252.
276
277
nia, marginalizacji oraz degradacji środowiska spowodowane praktykami neoliberalizacji. Zjawisko transformowania owej moralnej odrazy do etyki rynkowej w czystej postaci w kulturowy, a następnie polityczny opór jest jednym ze znaków czasów, które należy prawidłowo odczytać, a nie odsuwać na bok z irytacją. Organiczny związek między takimi zrnaganiami kulturowymi a walką o odwrócenie przemożnego procesu umacniania władzy klas panujących domaga się teoretycznego i praktycznego zbadania. Walka polityczna jednak powinna się zwrócić przede wszystkim przeciwko gruntownie antydemokratycznej naturze neoliberalizmu, wspieranej przez autorytaryzm neokonserwatystów. W państwach nominalnie „demokratycznych'; takich jak Stany Zjednoczone, panuje dziś ogromny deficyt demokracji. 293 Polityczną reprezentację wypacza i korumpuje władza pieniądza, nie mówiąc już o nader podatnym na manipulacje i korupcję systemie wyborczym. Podstawowe struktury instytucjonalnego porządku są zdecydowanie stronnicze. Senatorzy z 26 stanów, łącznie zamieszkanych przez mniej niż 20% ludności USA dysponują przeszło połową głosów, decydujących o tym, jakie projekty ustaw trafią pod obrady Kongresu. Do tego, jawny gerrymandering, czyli manipulacje granicami kongresowych okręgów wyborczych w zależności od tego, kto akurat jest u władzy, uchodzą za zgodne z konstytucją w oczach sądów, obsadzonych w coraz większym stopniu sędziami z politycznego nadania neokonserwatystów. Instytucje obdarzone olbrzymią władzą, takie jak Rezerwa Federalna, znajdują się poza wszelką demokratyczną kontrolą. Sytuacja na arenie międzynarodowej jest jeszcze gorsza, ponieważ instytucje takie jak MFW, WTO i Bank Swiatowy nie są w żaden sposób rozliczane, nie mówiąc już o możli wości społecznego wpływu na ich funkcjonowanie, a organizacje pozarządowe - niezależnie od dobrych intencji, jakimi
się kierują - także działają bez demokratycznego wpływu czy nadzoru z zewnątrz. Nie chcę przez to powiedzi eć, że instytucje demokratyczne nie nastręczają żadnych problemów. Obawy neoliberalnych teoretyków przed nadmiernym wpływem grup interesu na procesy legislacyjne wymownie potwierdza działalność korporacyjnych lobbystów i system „obrotowych drzwi" między administracją państwową a korporacjami, który gwarantuje, że Kongres USA Uak też legislatury stanowe) będzie dawać posłuch tylko i wyłącznie tym interesom, za którymi stoją wielkie pieniądze. Powrót do postulatów demokratycznego nadzoru rządzenia oraz równości i sprawiedliwości ekonomicznej, politycznej i kulturowej nie sugeruje powrotu do jakiegoś minionego, złotego wieku. Znaczenie tych pojęć musi być w każdym przypadku wynajdywane na nowo, odpowiednio do współcze snych warunków i możliwości. Demokracja, która panowała w starożytnych Atenach, miała mało wspólnego ze znaczeniami, jakie musimy nadać temu słowu dziś, w środowiskach tak różnych jak Sao Paulo, Johannesburg, Szanghaj, Manila, San Francisco, Leeds, Sztokholm czy Lagos. Uderzające jest jednak to, że w najróżniejszych miejscach kuli ziemskiej od Chin, Brazylii, Argentyny, Tajwanu i Korei po RPA, Iran, Indie i Egipt; wśród zmagających się o byt narodów Europy Wschodniej, jak i w samym sercu współczesnego kapitalizmu - działają grupy i ruchy społeczne, jednoczące się pod sztandarami reform, które byłyby wyrazem jakiejś odmiany demokratycznego systemu wartości. 29 • Przywódcy USA, przy znacznym wsparciu krajowej opinii publicznej, narzucili światu ideę, która głosi, że amerykański, neoliberalny system wartości kojarzony z wolnością jest uniwersalny i najdoskonalszy na świecie, i że za takie wartości warto umierać. Swiat ma szansę odrzucić ten imperialistyczny gest ostoi neoliberalnego i neokonserwatywnego kapitalizmu
293 Task Force on lnequality and American Democ racy, A111eriC(lll
294 Do tej myśl i często powraca np. Wang, Chin(l's New Order, w odniesieniu
Democracy in an Age of Rising lnequality kreśl i niepokojący obraz.
278
do sytuacji Chin.
279
i przedstawić mu w odpowiedzi zupełnie inny system wartości - tych związanych z demokracją otwartą, zmierzającą do równości społecznej, połączonej z ekonomiczną, polityczną i kulturową sprawiedliwością. Jednym z możliwych punktów wyjścia jest argumentacja Roosevelta. W samych Stanach Zjednoczonych musi powstać przymierze, które przywróci kontrolę społeczną nad aparatem państwowym, i tym samym umożliwi pogłębienie demokratycznych praktyk i wartości, które miażdżący kolos rynku ogołocił z treści. Możliwe jest wywalczenie bez porównania szlachetniejszych perspektyw wolności niż te, które głosi neoliberalizm. Możliwe jest skonstruowanie bez porównania godniejszego systemu rządzenia niż ten, który dopuszcza neokonserwatyzm.
Bibliografia/
PUBLICYSTYKA PRASOWA I ŹRÓDŁA INTERNETOWE
Alvarez, L., Britain Says U.S. Planned to Seize Oil in '73 Crisis, „New York Times'; 4.oi.2004, A6.
American Lands Alłiance, /MF Policies Lead to Global Deforestation, http://americanlands.org/imfreport.htm. Arnold, W., BHP Billiton Remains Upbeat Over Bet on China's Growth, „New York Times'; 8.06.2004, W1 i W7. Barboza, D., An Unknown Giant Flexes its Muscles, „New York Times'; 4.12.2004, C1 i C3. Belson, J., Japanese Capital and Jobs Flowing to China, „New York Times'; 17.02.2004, C1 i C4. Bradsher, K., Big China Trade Brings Port War, „International Herald Tribune'; 27.oi.2003, 12.
-
China Announces New Bai/out of Big Banks, „New York Times';
7.01.2004, C1.
-
China Reports Economic Growth of 9.1 % in 2003, „New York
Times'; 20.02.2004, W1 i W7.
-
China's Boom Adds to Global Warming, „New York Times';
22.10.2003, Al and AB.
-
China's Factories Aim to Fili Garages Around the World, „New
York Times~ 2.1 i.2003, International Section, B.
- China's Strange Hybrid Economy, „New York Times'; 21.12.2003,
Cs.
281
- Chinese Automaker Plans Assembly Line in Malaysia, „New York Times'; 19.10.2004, W1 i W7. - Chinese Builders Buy Abroad, „New York Times'; 2.12.2003, W1iW7. - Chinese Provinces Form Regional Power Bloc, „New York Times'; 2.06.2004, W1 i W7. -
GM To Speed Up Expansion in China: An Annual Goa/ of 1.3 Mi/lion Cars, „New York Times'; S.06.2004, W1 i W7.
- A Heated Chinese Economy Pi/es up Debt, „New York Times'; 4.09.2003, Al i C4. -
Is China the Next Bubble?, „New York Times'; iS.oi.2004, sekcje 3, i i 4.
-
Now, a Great Leap Forward in Luxury, „New York Times': 10.06.2004, C 1 i C6.
- Tai wan Watches its Economy Slip to China, „New York Times'; 13.12.2004, C7. Brooke, K., Korea Feeling Pressure as China Grows, „New York Times'; S.12.2003, W1 i W7. Brooks, R., Maggies Man: We Were Wrong, „Observer': 21.06.1992, 15. Buckley, C., Let a Thousand ldeas Flower: China Is a New Hotbed of Research, „New York Times'; 13.09.2004, C1 i C4.
-
Rapid Growth of Chi nas Huawei Has its High- Tech Rivals on Guard, „New York Times~ 6.10.2003, C1 i C3.
Bush, G. W., President Addresses the Nation in Prime Time Press Conference, 13.04.2004, http://www.whitehouse.gov/news/ releases/ 2004/ 04/ 20040413-20.html.
-
Securing Freedoms Triumph, „New York Times'; 11.09.2002, A33·
Cheng, A., Lal:Jor Unrest is Growing in China, „International Herald Tribune Online'; 27.10.2004. China Labor Watch, Mainland China /obless Situation Grim, Minister Says, http://www.chinalaborwatch.org/en/web/article. php ?article_id= 50043 (1 S.11.2004).
282
Climate Change Science Program, Our Changing Planet: The US Climate Change Science Program for Fiscal Years 2004 and 2005, http://www.usgap.gov/ usgcrp/ Library/ocp2004-5 . Cody, E., Workers in China Shed Passivity: Spate of Walkouts Shakes Factories, „Washington Post'; 27.1 i.2004, Aoi. Crampton, T, lraqi Officia/ Urges Caution on lmposing Free Market, „New York Times'; 14.10.2003, Cs. Farah, J., Brute Tyranny in China, WorldNetDaily.com, post z 15.03.2004. Fishman, T ., The Chinese Century, „New York Times Magazine'; 4.07.2004, 24-51. Forero, )., As China Gallops, Mexico Sees Factory Jobs Slip Away, „New York Times'; 3.09.2003, A3. French, H., New Boomtowns Change Path of Chinas Growth, „New York Times'; 2S.07.2004, Al i AS. Global Policy Forum, Newsletter Chinas Privatization, http://www. globalpolicy.org.socecon/ffd/ fdi/2003/ 1112chinaprivatization. Hout, T. and Lebretton, )., The Real Contest Between America and China, „The Wall Street Journal on Line'; 16.09.2003. Huang, Y. Is China Playing by the Ru/es?, Congressional-Executive Commissionon China, http://www.cecc.gov/ pages/hearings/ 092403/ huang.php. Kahn, J., and Yardley, )., Amid China' s Boom, No He/ping Hand for Young Qingming, „New York Times'; l.oS.2004, Al i A6.
- China Gamb/es on Big Projects for its Stability, „New York Times'; 13.oi.2003, Al i AS. - Violence Taints Religions Solace for Chinas Poor, „New York Times': 25.11.2004, AI i A24. Kirkpatrick, D., Club ofthe Most Powerful Gathers in Strictest Privacy, .New York Times'; 2S.0S.2004, Alo. Klein, N., Of Course the White House Fears Free Elections in lraq, .Guardian'; 24.01.2004, lS.
283
Landler, M., Hungary Eager and Uneasy Over New Status, „New York Times'; 5.03.2004, W1 i W7. Liu, H., China: Banking on Bank Reform, .Asia Times Online'; http:// atimes.com, 1.06.2002. Liu Shi, Current Conditions of China's Working Class, China Study Group, 3.11.2003, http://www.chinastudygroup.org/ index.php? action=article&type. Lohr, S., IBM Sought a China Partnership, Not Just a Sale, „New York Times'; 13.12.2004, C1 i C6.
- IBM's Sale of PC Unit 1s a Bridge Between Companies and Cultures, „New York Times'; 8.12.2004, Al i C4. Malkin, E., A Boom A long the Border, „New York Times'; 26.08.2004, WliW7.
Sharma, S., Stability Amidst Turmoil: China and the Asian Financial Crisis, „Asia Quarterly" (zima 2000), www.fas.harvard. edu/-asiaetr/haq/200000 l/0001aoo6.htm. Shi, L., Current Conditions of China' s Working Class, China Study Group, 3.1 i.2003, http://www.chinastudygroup.org/index.php? action=article&type. Sommer, J., A Dragon let Loose on the Land: And Shanghai is at the Epicenter of China's Economic Boom, „Japan Times'; 26.10.1994, 3. Stevenson, C., Reforming State-Owned Enterprises: Past Lessons for Current Problems (Washington, DC: George Washington University), http://www.gwu.edu/-ylowrey/stevensonc.html. Townsend, M., and Harris, P„ Now the Pentagon Tells Bush: Climate Change Will Destroy Us; „Observer·; 22.02.2004, online.
Monbiot, G., Punitive-and ft Works, „Guardian'; l l.Oi.2005, wydanie online.
Treanor, P., Neoliberalism: Origins, Theory, Definition, http://web.inter.nl.net/users/ Paul.Treanor/ neoliberalism.html.
Mont Pelerin Society, strona internetowa http://www.montpelerin.org/aboutmps.html.
Warner, J„ Why the World's Economy Is Stuck on a Fast Boat to China, „Independent'; 24.01.2004, 23.
Murphy, D., Chinese Province: Stinking, Filthy, Rich, „Wall Street Journal'; 27.10.2004, B2H.
Yarciley, J„ Chinese Appeal to Beijing to Resolve Loca/ Complaints, .New York Times'; 8.03.2004, A3.
National Security Strategy of the United State of America: www.whitehouse.gov/nsc/nss.
- Farmers Being Moved Aside by China's Real Estate Boom, „New York Times': 8.12.2004, Al i A16.
Peterson, L., As Land Goes To Revitalization, There Go the Old Neighbors, „New York Times·: 30.01.2005, 29 i 32.
- In a Tidal Wave, China's Masses Pour from Farm to City, „New York Times': 12.09.2004, „Week in Review': 6.
Rosenthal, E., Workers Plight Brings New Militancy in China, „New York Times'; io.03.2003, AS.
- Rivers Run Black, and Chinese Die ofCancer, „New York Times·: i2.09.2004, Al i A17.
Salerno, J., Confiscatory Deflation: The Case ofArgentina, Ludwig von Mises Institute, http://www.mises.org?fullstory.aspx?control =8 90.
Yasheng, H„ and Khanna, T„ Can lndia Overtake China?, „China Now Magazine': 3.04.2004, www.chinanowmag.com/business/ business.htm.
Sharapura, S., What Happened in Argentina?, „Chicago Business Online'; 28.05.2002, http://www.chibus.com/news/2002/05 128/ world view.
284
285
KSIĄŻKI I ARTYKUŁY W CZASOPISMACH NAUKOWYCH
- Elite Transition: Prom Apartheid to Neoliberalism in South Africa (London: Pluto Press, 2000).
Amin, S„ Social Movements at the Periphery, w : P. Wignaraja (red.), New Social Movements in the South: Empowering the People (London: Zed Books, 1993), 76-100.
-
Angeli, M., The Truth About the Drug Companies: How They Deceive Us and What To Do About ft (New York: Random House, 2004).
- US and Global Economic Volatility: Theoretical, Empirical and Political Considerations, referat zaprezentowany na Empire Seminar, York Un iversity, listopad 2004.
Arendt, H., lmperialism (New York: Harcourt Srace Janovich, 1968).
Armstrong, A., Glynn, A., Harrison, J., Capitalism Since World War Il: The Making and Breaking of the Long Boom (Oxford: Basi! Blackwell, 1991). Arrighi, G., Silver, B., Chaos and Governance in the Modern World System (Minneapolis: Minnesota University Press, 1999). Bales, K„ Disposable People: New Slavery in the Global Economy (Berkeley: University of California Press, 2000).
Talk Left Walk Right: South Africa s Frustrated Global Reforms South Africa: University of KwaZułu-Natal Press,
(Scottsviłl e,
2004).
Brecher, J., Costello, T., Smith, B„ Globalization from Below: The Power of Solidarity (Cambridge, Mass.: South End Press, 2000).
Brenner, R., The Boom and the Bubble: The US in the World Economy (London: Verso, 2002). Cao, L., Chinese Privatization: Between Plan and Market, „Law and Contemporary Problems'; 63/ 13 (2000), 13-62. Cartier, C., Globalizing South China (Oxford: Basil Blackwell, 2001).
Bartholomew, A., Breakspear, J„ Human Rights as Swords of Empire, „Socialist Register" (London: Merlin Press, 2003), 124-45.
-
Symbolic City! Regions and Gendered ldentity Formation in South China, „Provinciał China'; 8/ 1 (2003), 60-77.
BeUo, W., Deglobalization: ldeasfor a New World Economy (London: Zed Books, 2002).
-
Zone Fever. The Arabie Land Debate and Real Estate Speculation:
Bullard, N., Malhotra, K. (red.), Global Finance: New Tltinkingon Regulating Speculative Markets (London: Zed Books, 2000).
Chinas Evolving Land Use Regimeand its Geographical Contradictions, "Journal of Contemporary China'; 10 (2001 ), 455-69.
Benn, T., The Benn Diaries, 1940-1990, red. R. Winstone (London: Arrow, 1996).
Chambers, S„ and Kymlicka, W. (red.), Alternative Conceptions of Civil Society (Princeton: Princeton University Press, 2001).
Blyth, M., Great Transformations: Economic Ideas and lnstitutional Change in the Twentieth Century (Cambridge: Cambridge University Press, 2002).
Chandler, D., From Kosovo to Kabul: Human Rights and International Jntervention (London: Pluto Press, 2002).
Boddy, M., Fudge, C. (red.), Loca[ Socialism? Labour Councils and New Left Alternatives (London: Macmillan, i984). Bond, P., Against Global Apartheid: South Africa Meets the World Bank, the /MF and International Finance (London: Zed Books, 2003)
286
Chang, H.-J., Globalisation, Economic Development and the Role of the State (London: Zed Books, 2003). Chibber, V„ Locked in Place:State-Buildingand Late Industrialization in India (Princeton: Princeton University Press, 2003). Chua, A„ World on Fire: How Exporting Free Market Democracy Breeds Ethnic Hatred and Global lnstability (New York: Doubleday, 2003).
287
Clarke, S. (red.), The State Debate (London: Macmillan, 1991). Corbridge, S., Debt and Development (Oxford: Blackwell, 1993).
Edwards, M., Hulme, D. (red.), Non-Governmental Organisations: Performance and Accountability (London: Earthscan, 1995).
Court, J., Corporateering: How Corporate Power Steals your Persona/ Freedom (New York:). P. Tarcher/ Putnam, 2003).
Eley, G., Forging Democracy: The History of the Left in Europe, 18502000 (Oxford: Oxford University Press, 2000).
Cowan, )., Dembour, M.-B., Wilson, R. (red.), Cu/ture ad Riht Anthropological Perspectives (Cambridge: Cambridge University Press, 2001).
Evans, P., Embedded Autonomy: States and Industrial Transformation (Princeton: Princeton University Press, 1995).
Dahl, R., Lindblom, C., Politics, Economy and Welfare: Planning and Politico-Economic Systems Resolved into Basic Social Processes (New York: Harper, 1953). Davis, O., Urban Leviathan: Mexico City in the Twentieth Century (Philadelphia: Temple University Press, 1994). Derthick, M., Quirk, P., The Politics of Deregulation (Washington, OC: Brookings Institution Press, 1985). Dicken, P., Global Shift: Reshaping the Global Economic Map in the 21st Century, wyd. 4 (New York: Guilford Press, 2003). Dixit, A., Lawlessness and Economics: Alternative Modes of Governance (Princeton: Princeton University Press, 2004). Drury, S., Leo Strauss and The American Right (New York: Palgrave Macmillan, 1999). Dumenil, G., Levy, D., Capital Resurgent: Roots of the Neoliberał Revolution, prze ł. D. Jeffers (Cambridge, Mass.: Harvard University Press, 2004).
- The Economics of US lmperialism at the Turn of the 21st Cen tury, „Review of International Political Economy'; 1114 (2004),657.- 76.
-
Neoliberał
Dynamics: Towards A New Phase?, w: K. van der Pijł, L. Assassi, D. Wigan (red.), Global Regulation: Managing Crises after The Imperial Turn (New York: Palgrave Macmillan,
2004) 41-63. Neoliberał lncome Trends: Wealth, Class and Ownersliip in
-
the USA , .New Left Review'; 30 (2004), 105-33. Edsall, T., The New Politics oflnequality (New York: Norton, 1985).
288
Fisher, W., Ponniah, T. (red.), Another World is Possible: Popular Alternatives to Globałization at the World Social Forum (London: Zed Books, 2003). Fishman, T., China Inc.: How The Rise of The Next Superpower Chal/enges America and the World (New York: Scribner, 2005). Fourcade-Gourinchas, M., Babb, S., The Rebirth of the liberał Creed: Paths to Neoliberalism in Four Countl·ies, „American Journal of Sociołogy'; 108 (2002), 533-79. Frank, T., One Market Under God: Extreme Capitalism, Market Populism and the End of Economic Democracy (New York: Doubleday, 2000).
-
Whats the Matter with Kansas: How Conservatives Won the Hearts of America (New York: Metropolitan Books, 2004), wyd. poi. Co z tym Kansas? Czyli jak konserwatyści zdobyli serce Ameryki, p rzeł. J. Kutyła (Warszawa: Wydawnictwo Krytyka Polityczna, 2008).
Freeman, )., Working Class New York: Life and Labor Since World War li (New York: New Press, 2001). George, S., Another World is Possib/e IF ... (London: Verso, 2003).
-
A Fate Worse Than Debt (New York: Grove Press, 1988).
A Short History of Neoliberalism: Twenty Years of Elite Economics and Emerging Opportunities for Structural Change, w: W. Bełlo, N. Bułlard, K. Małhotra (red.), Global Finance: New Thinking on Regulating Capital Markets (London: Zed Books,
2000). 27-35.
Gill, L., Teetering on the Rim (New York: Columbia University Press, 2000).
289
Gills, B. (red.), Globalization and the Po/itics of Resistance (New York: Palgrave, 2001). Gowan, P., The Global Gam ble: Washington's Faustian Bidfor World Dominance (London: Verso, 1999).
- From Managerialism to Entrepreneurialism: The Transformation of Urban Governance in Late Capitalism, w id., Spaces of Capital (Edinburgh: Edinburgh University Press, 2001), rozdz. 16. The Limits to Capital (Oxford: Basi! Blackwell, 1982).
Gramsci, A., Selections from the Prison Notebooks, przeł. Q Hoa re, G. Noweli Smith (London: Lawrence & Wishart, 1971).
The New Imperialism (Oxford: Oxford University Press, 2003).
Gray, J., False Dawn: The Illusions of Global Capitalism (London: Granta Press, 1998).
The Right to the City, w: R. Scholar (red.), Divided Cities: Oxford Amnesty Lectures 2003 (Oxford: Oxford University Press, 2006).
Greenberg, M., The Limits of Branding: The World Trade Center, Fiscal Crisis and the Marketing of Recovery, „International Journal of Urban and Regional Research'; 27 (2003), 386-416.
Hayter, T., Harvey, D. (red .), The Factory in the City (Brighton:
Haggard, S., Kaufman, R. (red.), The Politics ofEconomic Adjustment: International Constraints, Distributive Conflicts and the State (Princeton: Princeton University Press, 1992).
Healy, D., Let Them Eat Prozac: The Unhealthy Relationship Between the Pharmaceutical lndustry and Depression (New York: New York University Press 2004).
Hale, D., Hale, L„ China Takes O.ff. „Foreign Affairs'; 82/ 6 (2003),
Held, D., Global Covenant: The Social Democratic Alternative to the Washington Consensus (Cambridge: Polity, 2004) .
36-53.
-
Spaces of Hope (Edinburgh: Edinburgh University Press, 2000). Mansell, 1995).
Hall, P., Governing the Economy: The Polities ofState Intervention in Britai11 and France (Oxford: Oxford University Press, 1986).
Henderson, 1, Uneven Crises: Institutional Foundation of East A sian Turmoil, „Economy and Society'; 28/ 3 (1 999), 327-68.
HalJ, S„ Hard Road to Renewal: Thatcherism and the Crisis of the Left (New York: Norton, 1988).
Henwood, D., Aft.er the New Economy (New York: New Press, 2003).
Harloe, M„ Pickvance, C., Urry, J. (red.), Place, Policy and Politics: Do Localities Matter? (London: Unwin Hyman , 1990). Hart-Landsberg, M., Burkett, P., China and Socialism: Market Reforms and Class Struggle (New York, 2004; = „Monthly Review'; 56/ 3).
Harvey, D., The Art of Rent: Globalization, Monopoly and the Commodification ofCulture, „Socialist Register" (2002), 93-110.
-
T11e Condition of Postmodernity (Oxford: Basil Blackwell,
1989).
-
Cosmopolitanism and the Banality of Geographical Evils, w: J. Comaroff, J. Comaroff, Millennia/ Capitalism and the Culture of Neoliberalism (Durham, NC: Duke University Press, 2000),
Hofstadter, R., The Paranoid Style in American Polities and Other Essays (Cambridge, Mass.: Harvard University Press, 1996). H olloway,
J, Pelaez,
E., Zapatista: Reinventing Revolution (London:
Pluto, 1998). Jensen, D., The Culture of Ma ke Believe (New York: Context Books, 2002).
Jessop, B„ Liberalism, Neoliberalism, and Urban Governance: A StateTheoretical Perspective, „Antipode': 34/ 3 (2002), 452-72. )uhasz, A., Ambitions of Empire: The Bush Administration Economic Plan for lraq (and Beyond), „Left Tum Magazine'; 12 (luty/marzec 2004), 27-32.
Kaldor, M „ New and Old Wars: Organized Violence in a Global Era (Cambridge: Polity, 1999).
271- 310.
290
291
Kapłan,
R., The Coming Anarchy: Shattering the Dreams of the Post Cold War (New York: Vintage, 2001).
King, D., The Liberty of Strangers: Making the American Nation (New York: Oxford University Press, 2004). Koolhaas, R., Delirious New York (New York: Monacelli Press, 1994).
McCartney, P., Stren, R., Governance on the Ground: lnnovations and Discontinuities in the Cities of the Developing World (Princeton: Woodrow Wilson Center Press, 2003). MacLeod, D., Downsizing the State: Privatization and the Limits of Neoliberał Reform in Mexico (University Park: Pennsylvania University Press, 2004).
Krasner, S. (red.), International Regimes (lthaca, NY: Cornell University Press, 1983).
Mann, )., The Rise ofthe Vulcans: The History ofBush 's War Cab in et (New York: Viking Books, 2004).
Krugman, P., The Great Unravelling: LosingOur Way in the Twentieth Century) (New York: Norton, 2003).
Martin, R., The Financialization oj Daily Life (Philadelphia: Temple University Press, 2002).
Lardy, N., China's Unfinished Economic Revolution (Washington, DC: Brookings Institution, 1998).
Marx, K., Capital, vol. i, iii (New York: International Publishers, 1967), wyd. poi. Kapitał. Krytyka ekonomii politycznej, tomy I i III, przekład zbiorowy (Warszawa: Książka i Wiedza, 1970).
Lee, C. K., Gender and the South China Miracle (Berkeley: University of California Press, 1998). Lee, S. K., Made In China: Labor as a Political Force?, referat panelowy, 2004 Mansfield conference, University of Montana, Missoula, 18-2.04.2004. Li, S.-M., Tang, W-S., China's Regions, Polity and Economy (Hong Kong: Chinese University Press, 2000). Lomnitz-Adler, C., The Depreciation of Life During Mexico City's Transition into "The Crisis" w: J. Schneider, I. Susser (red.), Wounded Cities (New York: Berg, 2004), 47- 70. Lu, M., Fan,)., Liu, S., and Yan, Y., Employment Restructuring During China's Economic Transition, „Monthly Labor Review'; 128/ 8 (2002), 25-31.
-
Theories ofSurplus Value, pt. 2 (London: Lawrence & Wishart, 1969), wyd. poi. Teorie wartości dodatkowej, w: K. Marks, F. Engels, Dzieła, tom 26, przeł. Cz. Grabowski, F. Romaniukowa, W. Sadowski (Warszawa: Książka i Wiedza, 1979). Megginson, W., Netter,) ., From State to Market: A Survey ofEmpirica/ Studies of Privatization, „Journal of Economic Literature" (2001), online. Mertes, T. (red.}, A Movement ofMovements (London: Verso, 2004). Miliband, R., The State in Capitalist Socicety (New York: Basic Books, 1969).
Mittelman, }., The Globalization Syndrome: Transformation and Resistance (Princeton: Princeton University Press, 2000).
Luders, R., The Success and Failure of the State-Owned Enterprise Divestitures in a Developing Country: The Case of Chile, „Journal of World Business" (1993), 98-12i.
Muhleisen, M., Towe, C. (red.), US Fiscal Policies and Priorities for Long-Run Sustainability, Occasional Paper 227 (Washington, OC: International Monetary Fund, 2004).
Lyotard, J.-F., The Postmodern Condition (Manchester: Manchester University Press, 1984), wyd. poi. Kondycja ponowoczesna: raport o stanie wiedzy, przeł. M. Kowalska, J. Migasiński (Warszawa: Fundacja .Aletheia': 1997).
Myers, N., The Primary Resource: Tropica/ Forests and Our Future/ Updatedfor the i99os (New York: Norton, 1993).
292
- Ultima te Security: The Environmental Basis ofPolitical Stability (New York: Norton, 1993).
293
Nash,)., Mayan Visions: The Quest for Autonomy in an Age of Globalization (New York: Routledge, 2001).
Poulantzas, N., State Power Socialism, Verso, i978).
Navarro, V. (red.), Development as Quality of Life: A Critique of Amartya Sen s Development as Freedom, w: id. (red.), The Political Economy ofSocial lnequalities, 13-26.
Prasad, E. (red.), China 's Growth and lntegration into the World Economy: Prospects . and Challenges, Occasional Paper 232 (Washington, DC: International Monetary Fund, 2004).
-
przeł.
P. Camiller (London:
The Political Economy ofSocial lnequalities: Consequencesfor Health and the Quality of Life (Amityville, NY: Baywood, 2002).
Rapley, )., Globalization and lnequality: Neoliberalism's Downward Spiral (Boulder, Col.: Lynne Reiner, 2004).
Muntaner, C., Political and Economic Determinants ofPopulation Health and Well-Being (Amityville, NY: Baywood, 2004).
Rees, D., Lambert, ) ., Cities in Crisis: The Political Economy of Urban Development in Post-War Britain (London: Edward Arnold,
Novacek, M. (red.), The Biodiversity Crisis: Losing What Counts (New York American Museum of Natura! History, 2001 ). Nozick., M., Anarchy, State and Utopia (New York: Basic Books, 1977).
Ohmae, K., The End of the Nation State: The Rise of the Regional Economies (New York: Touchstone Press, 1996). Panitch, L., Gindin, S., Finance and American Empire, w: The Empire Reloaded: Socialist Register 2005 (London: Merlin Press, 2005), 46-81.
Peck,)., Geography and Public Policy: Constructions ofNeoliberalism, nProgress in Human Geography'; 28/ 3 (2004), 392-405 .
1985).
Robinson, W., A Theory of Global Capitalism: Production, Class, and State in a Transnational World (Baltimore: )ohns Hopkins University Press, 20(4). Rodrik, D., The Global Governance of Trade:As IfDevelopment Really Mattered (New York: United Nations Development Program, 2001).
Rosenblum, N., Post, R. (red.), Civil Society and Government (Princeton: Princeton University Press, 2001). Ross, A., Low Pay High Profile: The Global Push for Fair Labor (New York: The New Press, 2004).
Tickell, A., Neoliberalizing Space, „Antipode'; 34/ 3 (2002),
Roy, A., Power Politics (Cambridge, Mass.: South End Press, 2001).
380-404.
Sachs,)., New Global Consensus on He/ping the Poorest of the Poor, Global Policy Forum Newsletter, 18 Apr. 2000.
Petras, )., Veltmeyer, H., System in Crisis: The Dynamics of Free Market Capitalism (London: Zed Books, 2003). Piketty, T, Saez, E., lncome lnequality in the United States, 19131998, „Quarterly Journal of Economics'; 118 (2003), 1- 39. Piore, M., Sabie, C., The Second Industrial Divide: Possibilities for Prosperity (New York: Basic Books, 1986). Polanyi, K., The Great Transformation (Boston: Beacon Press, 1954).
Pollin, R., Contours of Descent (London: Verso, 2003).
294
Seabrook, )., In the Cities of the South: Scenes from a Developing World (London: Verso, 1996). Sen, A., Development as Freedom (New York: Knopf, 1999), wyd. poi. Rozw6j i wolność, prz eł. ). Łoziński (Poznań: Zysk i S-ka, 2002). Smith, N., American Empire, Roosevelt 's Geographer and the Prelude to Globalization (Berkeley: University of California Press, 2003).
-
The Endgame ofGlobalization (New York: Routledge, 2005).
Soederberg, S., Contesting Global Governance in the South: Debt, Class, and the New Common Sense in Managing Globalisation (London: Pluto Press, 2005).
295
- The New International Financial Architecture: Imposed leadership and „Emerging Markets", „Socialist Register" (2002),
Vasquez, I., The Brady Plan and Market-Based Solutions to Debt Crises, „The Cato Journal'; 16/2 (online).
175-92.
Wade, R., Governing the Market (Princeton: Princeton University Press, 1992).
Soros, G., The Bubble ofAmerican Supremacy: Correcting the Misuse of American Power (New York: Public Affairs, 2003), wyd. poi. Bańka amerykańskiej supremacji, przeł. D. Chylińska {Kraków: Znak 2004).
-
George Soros on Globalization (New York: Public Affairs,
2002).
Stedile, }., Brazil's landless Battalions, w: T. Mertes (red.), A Movement ofMovements (London: Verso, 2004). Stiglitz, )., Globalization and its Discontents (New York: Norton, 2002), wyd. poi. Globalizacja, przeł. H. Simbierowicz (Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN, 2004).
- The Roaring Nineties (New York: Norton, 2003), wyd. poi. Szalone lata dziewięćdziesiqte: nowa historia najświetniejszej dekady w dziejach świata, przeł. H. Simbierowicz {Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN, 2006). Tabb, W., The Long Default: New York City and the Urban Fiscal Crisis (New York: Monthly Review Press, 1982).
Veneroso, E., The Asian Crisis: The High Debt Model versus the Wall Street-Treasury-IMF Complex, „New Left Review'; 228 (1998), 3-23.
Wallace, T., NGO Dilemmas: Trojan Horses for Global Neoliberalism ?, „Socialist Register" (2003), 202-19. . Walton,}., Urban Protest and the Global Politica1 Economy: The !MF Riots, w: M. Smith, ). Feagin (red.), The Capitalist City (Oxford: Blackwell, 1987), 354-86.
s
Wang, H., China New Order: Society, Politics and Economy in Transition (Cambridge, Mass.: Harvard University Press, 2003). Wei, L., Regional Development in China (New York: Routledge/ Curzon, 2000). Weisbrot, M., Baker, D., Kraev, E., Chen, )., The Scorecard on Globalization 1980-2000: lts Consequences for Economic and Social Well-Being, w: V. Navarro, C. Muntaner, Political and Economic Determinants of Population Health and Well-Being (Amityville, NY: Baywood, 2004), 91- 114.
Task Force on lnequality and American De mocracy, American Democracy in an Age of Rising Inequality (American Political Science Association, 2004).
Wignaraja, P. (red.), New Social Movements in the South: Empo we ring the People (London: Zed Books, 1993).
Toussaint, E., Your Money or Your Life: The Tyranny of Global Finance (London: Pluto Press, 2003).
Williams, R., Culture and Society, 1780-1850 (London: Chatto & Windus, 1958), 118.
United Nations Development Program, Human Development Report, 1996 (New York: Oxford University Press, i 996).
Woo-Cummings, M. (red.), The Developmental State (Ithaca, NY: Cornell University Press, 2999).
-
Human Development Report, 1999 (New York: Oxford University Press, 1999).
- South Korean Anti-Americanism, Japan Policy Research Institute Working Paper 93 (lipiec 2003).
-
Human Development Report, 2003 (New York: Oxford University Press, 2003).
World Bank, World Development Report, 2005: A Better lnvestment Climatefor Everyone (New York: Oxford University Press, 2004).
Valdez, }., Pinochet's Economists: The Chicago School in Chile ( ew York: Cambridge University Press, 1995).
296
297
World Commission on the Social Dimension of Globalization, A Fair Globalization: Creating Opportunities for All (Geneva: International Labour Office, 2004). Wright, M., The Dialectics of Stili Life: Murder, Women and the Maquiladoras, . Public Culture'; i 1 (1999), 453-74 . Wu, X„ Perloff, J„ China's Jncome Distribution Over Time: Reasons for Rising Jnequality, CUDARE Working Papers 977 (Berkeley: University of Califomia at Berkeley, 2004). Yergin, D„ Stanisław, J„ Commanding Heights: The Battle between Government and the Marketplace that is Remaking the Modern World (New York: Simon& Schuster, 1998). Yew, L. K„ From Third World to First: The Singapore Story, 19652000 (New York: HarperCollins, i999). Zakaria, F„ The Future of Freedom: Jlliberal Democracy· at Home and Abroad (New York: Norton, 1998). Zergan, J„ Future Primitive and Other Essays (Brooklyn, NY: Autonomedia, i 994). Zevin, R„ New York City Crisis: First Act in a New Age ofReaction, w: R. Alvalay, D. Mermelstein (red.), The Fiscal Crisis of American Cities: Essays en the Political Economy of Urban America with Special Reference to New York (New York: Vintage Books, i977), 11-29.
Zhang, Z. Mediating Time: The „Rice Bowl of Youth" in Fin-de-Siecle Urban China, „Public Culture~ i2/l (2000),93-113.
- Strangers in the City: Reconfigurations of Space, Powe1; and Social Networks within China's Floating Population (Stanford: Stanford University Press, 2001). - Whither China? Jntellectual Politics in Contemporary China (Durham, NC: Duke University Press, 2001).