HISTORYCZNE BITWY EDWARD POTKOWSKI WARNA 1444 Wydawnictwo Bellona Warszawa 1990 OD AUTORA Książka ta poświęcona jest jednej z najsłynniejszych bitew p...
10 downloads
30 Views
2MB Size
HISTORYCZNE BITWY
EDWARD POTKOWSKI
WARNA Wydawnictwo Bellona Warszawa 1990
1444
OD AUTORA Książka ta poświęcona jest jednej z najsłynniejszych bitew późnego średniowiecza — bitwie pod Warną. Bitwa warnenska słynna jest przede wszystkim z uwagi na nie spełnione nadzieje pokładane w niej przez państwa europejskie i narody bałkańskie oraz z powodu następstw, jakie miała ona dla południowo-wschodniej Europy. Dla Polski klęska pod Warną stanowiła kres unii z Węgrami i koniec planów zmierzających do rozciągnięcia wpływów politycznych na Półwyspie Bałkańskim aż po Adriatyk, Morze Egejskie i Morze Czarne. Dla państw środkowej i połu dniowo-wschodniej Europy natomiast bitwa pod Warną oznaczała przekreślenie nadziei na wyparcie Turków z Europy. Klęska warnenska pozwoliła ponadto państwu Osmanów przekształcić się w imperium europejskie. Problemy przedstawione w tej książce budziły od stu co najmniej lat zainteresowanie badaczy różnych krajów, stając się przyczyną nie pozbawionych emocji dyskusji naukowych. Sporna była — i jest jeszcze dzisiaj — ocena kilkusetletniego panowania Turków na Bałkanach. Historycy tureccy po dziś dzień uważają, że najazd państwa Osmanów na Bałkany był dobrodziejstwem dla Greków i Słowian. Turcy zaprowadzili bowiem wśród skłóco nych i walczących ze sobą ludów bałkańskich pokój, porządek i sprawiedliwość oraz uwolnili je od tyranii i okrucieństwa ich własnych panów. Historycy bałkańscy natomiast (szczególnie
bułgarscy) zawsze uważali panowanie tureckie za czas wrogiej okupacji, ucisku i wyzysku, niszczenia biologicznego ludności greckiej i słowiańskiej oraz zahamowania na kilka stuleci rozwoju politycznego, społecznego, kulturalnego i narodowego państw tego regionu. Kontrowersyjne oceny budziła wśród historyków (zwłaszcza polskich) kwestia unii personalnej polsko-węgierskiej za panowa nia Władysława Warneńczyka. Różnie oceniano plany, snute przez biskupa Zbigniewa Oleśnickiego, który dążył do rozciąg nięcia panowania Jagiellonów na Bałkany. Na ogół w pracach historyków polskich podkreśla się negatywne dla naszego kraju skutki objęcia tronu węgierskiego przez króla Władysława War neńczyka. Kwestionuje się też celowość zaangażowania się Polski w sprawy bałkańskie i „awanturę" turecką. Sprzeczne oceny historyków budzi również sama postać Władysława Warneńczyka. Jedni sądzą, że był to szlachetny, bezinteresowny marzyciel, który swym postępowaniem realizował ideały średniowiecznego rycerza. Drudzy utrzymują, iż był to zarozumiały, lekkomyślny i krnąbrny młody człowiek, który nie miał wymaganych od władcy cech charakteru i umysłu. Jednakże największe kontrowersje budzą wydarzenia poprzedzające bezpo średnio wyprawę i klęskę warneńską, szczególnie zaś sprawa pokoju szegedyńskiego. Jedni badacze twierdzą, że Warneńczyk zaprzysiągł traktat pokojowy z Turkami w Szegedynie i następnie złamał go w wyniku polityki papieża Eugeniusza IV i nacisku legata papieskiego Juliana Cesariniego. Inni sądzą, iż rokowania pokojowe z sułtanem prowadzili możni węgierscy, król zaś nie składał żadnej przysięgi na pokój z Turkami, a więc nie był wiarołomcą. Wątpliwości budzi też odpowiedź na pytanie: czy warunki traktatu pokojowego z Turkami w lecie 1444 r. były korzystne dla Węgier (a pośrednio także dla Polski), czy może przeciwnie — oferowany przez Turków pokój nie przynosił Węgrom żadnej korzyści, a ponadto szkodził interesom państw chrześcijańskiej Europy. Oto problemy, które — obok kampanii i bitwy warneńskiej 1444 r. — przedstawione zostały w tej książce.
TURCY NA B A Ł K A N A C H
Turcy budzili w Europie trwogę. Historyk bizantyjski Nicefor Gregoras pisał, pełen żalu, jak Turcy pustoszyli w 1340 r. Trację, jak rabowali dzień i noc, jak uprowadzali ludzi i bydło i wywozili kosztowności ze złupionych koś ciołów i wszystko, co dało się zabrać, do swoich siedzib w Anatolii. „A nie było nikogo — dodawał — kto by ich powstrzymał i stawiał im o p ó r " 1 . Inny historyk, Dukas, opisał cierpienia, jakich ludność doznała od Turków. Mężczyzn i kobiety, dzieci i młodzież, kapłanów i mnichów wziętych do niewoli i zakutych w łańcuchy Turcy pędzili ze sobą i wystawiali potem na sprzedaż. Jeśli nie zjawiali się chętni kupcy, wówczas bili nieszczęsnych jeńców na oczach Greków, by wzbudzić litość i w ten sposób pozbyć się „towaru" 2 . Demetriusz Kydones, wybitny pisarz i filozof, który tłumaczył na język grecki dzieła Tomasza z Akwinu, pisał w 1366 r.: „ O jakże nieszczęsna jest nasza epoka! 1
Nikephoros G r e g o r a s , Byzantina historia, XI, 7, ed. L. S c h o pen, Bonn 1829, t. I, s. 548. 2 D u k a s , Istoria turco-bizantina (1341—1462), ed. V. G r e c u , Bucuresti 1958, s. 57.
11 Turcy zburzyli nasze miasta, splądrowali nasze sanktuaria, 3 wypełnili wszystko krwią i trupami" . Konstanty z Ostrowicy, Serb wzięty do niewoli i wcie- I lony do korpusu janczarów, w swych Pamiętnikach janczara I napisanych w 1463 r., po ucieczce z wojska tureckiego, I porównywał Turków podbijających Europę do niespokoj- I nego morza, które niszczy wszystko: „Tureckie rozmnożenie I — pisał — podobne jest morzu, którego nigdy nie przybywa I ani ubywa. A nigdy spokojem nie bywa, ale się drugdzie I (miejscami) burzy i tam i sam się cholebiąc. A takoż Pogani pokoju nigdy nie mają, zawżdy się burzą a cholebią. I Abociem aczkolwiek się w jednej krainie wszisczy (uciszy), I a wszakoż się w drugiej o brzegi tłucze. Turcyć też to podobieństwo mają: nigdy w pokoju nie są, zawżdy walkę wiodą rok od roku z jednych ziem do drugich, a jeśli gdzie przymierze uczynią, toć przez swój pożytek. A w drugich krainach wszystko złe zbroją albo czynią, lud biorą, zajmują, a co nie może chodzić, zabijają" 4. Dla Turków ciągła walka i podboje były nie tylko sposobem zdobywania środków do życia i nowych ob szarów. Wojna z niewiernymi była dla nich także — w myśl zasad islamu — nakazem religijnym. Świat według Turków dzielił się na dwie części: „obszar islamu" znajdujący się pod panowaniem sułtana i „obszar wojny" obejmujący kraje zamieszkane przez niewiernych, które zgodnie z na kazami Koranu należy podbić 5 . POCZĄTKI I ROZWÓJ PAŃSTWA TURKÓW OSMAŃSKICH Do roku 1000 Turcy zamieszkiwali Azję Środkową. Prócz znalezisk archeologicznych, legend i podań nic więcej na 3
Demetrios C y d o n e s , Pro subsidio latinorum — Mignę, Pat rologia graeca, t. 154, col. 965 n. 4 Pamiętniki janczara, czyli kronika turecka Konstantego z Ostrowicy (dalej cyt.: Pamiętniki janczara...), wyd. J. Ł o ś , Kraków 1912, s. 159—160. s F. B a b i n g e r , Z dziejów imperium Osmanów. Sułtan Mehmed Zdobywca i jego czasy, Warszawa 1977, s. 449.
temat tego okresu ich dziejów nie dotrwało do naszych czasów. Na przełomie X i XI w. Turcy pod przewodnictwem plemienia Seldżuków ruszyli na zachód i południe. Była to kolejna w dziejach kontynentu euroazjatyckiego fala migracji zbrojnej. Turcy zajęli część Zakaukazia (Aze rbejdżan), Irak i Persję (Iran). W ciągu XI i XII w. tureccy nomadzi opanowali również prawie całą Azję Mniejszą (Anatolie). Półwysep ten za czasów rzymskich należał do najludniejszych obszarów cesarstwa. Perskie i arabskie najazdy w VII i VIII w. spowodowały tu wiele zniszczeń. Jednakże od IX w. te posiadłości cesarstwa bizantyjskiego rozkwitły ponownie. W urodzajnych do linach zachodniej części półwyspu uprawiano pszenicę, oliwki i inne drzewa owocowe. Na wyżynach hodowano stada owiec i bydła. Ziemie półwyspu dostarczały Bizancjum żywności i żołnierzy. Jeden z dowódców seldżuckich, Sulejman, utworzył pod koniec XI w. w Anatolii Sułtanat Rum 6 , którego stolicą zostało pamiętające jeszcze czasy rzymskie miasto Konya (Ikonium). Sułtanat rósł szybko w siłę, głównie na skutek słabości cesarstwa bizantyjskiego zajętego w 1204 r. przez krzyżowców. W pierwszej połowie XIII w. sułtanowie Rum byli już potężnymi władcami, liczącymi się w świecie muzułmańskim. Państwo rozwijało się pomyślnie. Począt kowo wśród jego mieszkańców przeważała ludność grecka, zarówno w miastach, jak i na wsi. Została ona zobowiązana do składania danin i płacenia podatków. Były one niższe od ogólnej sumy różnych podatków nakładanych w czasach bizantyjskich, a ponadto jasno i ściśle określone, co chroniło od nadużyć władzy. Sułtanat utrzymywał stosunki handlowe z kupieckimi republikami włoskimi, głównie Genuą i Wene cją. Eksportowano produkty krajowe i towary sprowadzane z Dalekiego Wschodu. 6
Słowo „Rum" oznaczało „kraj Rzymian", tj. Bizantyjczyków, spadkobierców cesarstwa rzymskiego.
13 Sułtanowie z Konya i ich dwór ulegli szybko iranizacji. Perska kultura imponowała Turkom. Język perski stał się językiem dworu i administracji państwowej, poetów i uczo nych. Dobrobyt, ład i tolerancja panowały w kraju. Roz kwitały na nowo miasta, rozwijała się kultura. Jak pisze historyk angielski Steven Runciman, wybitny znawca dzie jów Bizancjum i Bliskiego Wschodu, dzięki mądrym i spra wnym rządom sułtanów seldżuckich z Konya „przekształ cenie Anatolii z kraju w przeważającej mierze chrześcijań skiego w kraj głównie muzułmański odbyło się tak gładko, iż nikt nie zadał sobie trudu, aby zarejestrować szczegóły"7. Kres rozwoju sułtanatu Seldżuków, a wreszcie jego upadek, przyniosły nowe fale najazdów ludów azjatyckich - tym razem Mongołów. W połowie XIII w. rozbili oni wojska Seldżuków. Sułtanat Rum jako państwo wasalne dostał się we władanie mongolskich chanów Persji, potom ków Czyngis-chana. Opustoszało wiele kwitnących pod rządami Seldżuków prowincji Anatolii. Ich mieszkańcy pouciekali przed Mongołami lub zostali przez nich zabici. Wielu także pojmano w niewolę i uprowadzono. Zapano wała anarchia. Nicefor Gregoras pisał w ten oto sposób o upadku sułtanatu Rum: „I tak nastąpił zmierzch państwa Turków (Seldżuków). I nie tylko rozpadło się ono w zamęcie i zaburzeniach na pojedyncze księstwa i prowincje, w któ rych rządzili mężowie szlachetnie urodzeni i bogaci. Ale pojawiło się też wielu podejrzanych i nie znanych dotąd osobników, którzy zewsząd zbierali przy sobie hołotę i rozpoczynali swe rządy od rabunków sąsiadów, nie mając nic prócz łuków i kołczanów" 8 . Podbój sułtanatu Rum przez Mongołów nie oznaczał jednak całkowitego rozbicia Turków oraz likwidacji ich s. 49.
7
S. R u n c i m a n , Upadek Konstantynopola 1453, Warszawa 1968,
8
Byzantina Historia, V, 5, t. I, s. 137.
rządów w Azji Mniejszej. Państwo Seldżuków rozpadło się na kilkanaście księstw — emiratów. Ich władcy, beyowie, przejęli od państwa seldżuckiego system podatkowy i za rządzania oraz sposób organizacji sił militarnych. Groma dzili oni wokół siebie współplemieńców i różnych awantur ników i razem z nimi plądrowali sąsiednie obszary. Według historyków w Azji Mniejszej powstało 18 emiratów tureckich. Z położonych na wybrzeżu emiratów Mentesze i Aydin Turcy napadali na posiadłości bizantyj skie. Emirowie Aydinu, jako pierwsi wśród małoazjatyckich Turków, zaczęli organizować wyprawy na europejskie wybrzeża Morza Egejskiego. Na wymienienie zasługują także dwa wielkie emiraty: położony w głębi lądu Dżermijan i leżąca na wybrzeżu Karamania. Ten ostatni emirat jeszcze w XV w. sprawiał sułtanom osmańskim wiele kłopotu. Na podstawie orientalnych i europejskich źródeł obliczono siły militarne tych emiratów. I tak emir Mentesze dysponował armią liczącą 100000 ludzi, siły Aydinu wynosiły 70000 ludzi, emirat Dżermijan miał armię złożoną z 200000 żołnierzy piechoty, Karamania zaś — 25000 jeźdźców, 25000 pieszych i nadto oddziały koczowników9. Były to siły ogromne, choć jeszcze nie zjednoczone, działające osobno, a więc niezdolne do ekspansji na wielką skalę. Do wypraw wojennych pchała tych wojowników nie tylko l0 nadzieja zdobycia łupów i niewolników , ale także nakaz świętej wojny z niewiernymi. 9 E . W e r n e r , Die Geburt einer Grossmacht — die Osmanen (1300—1481), Berlin 1966, s. 92. Autor ten przytacza obliczenia tureckiego historyka I. H. Uzuncarsiliego. 10 Tylko niewielka część niewolników pozostawała w emiratach. Większość sprzedawano z zyskiem dalej. Jednym z głównych odbiorców niewolników była wówczas Wenecja, z którą emiraty tureckie utrzymywały kontakty handlowe. Wenecjanie kupowali ludzi do pracy na roli lub w kopalniach na Krecie, sprzedawali ich także dalej na wielkich targach niewolników, takich jak choćby targ na wyspie Rodos. Por. F. T h i r i e t, La Romanie venitienne au moyen age. Le dheloppement et l'exploatation du domaine colonial \enitien (XIF—XV siecle), Paris 1959, s. 335.
14
Wiele emiratów tureckich istniało krótko. Potęgą stał się z czasem niewielki początkowo emirat — władztwo Osma nów, położony na ziemiach graniczących z małoazjatyckimi posiadłościami Bizancjum. Twórcami tureckiego państwa Osmanów, które w latach 1481—1619 stało się potęgą światową, byli Osman I (1280—1324) oraz jego syn i następ ca Orchan (1324—1359). Obaj ci władcy rozszerzyli obszar objęty panowaniem Turków osmańskich nie tylko kosztem małoazjatyckich posiadłości Bizancjum, jak to przedstawiali dworscy kronikarze tureccy, według których Osman i jego syn Orchan byli szlachetnymi bojownikami za wiarę, ale także podbijając ziemie sąsiednich emiratów. Osman nie odważył się jeszcze zerwać zależności od mongolskich chanów Persji. Płacił im należny trybut, choć państwo to od początków XIV w. wyraźnie zaczynało słabnąć. Panowanie Osmana nie przypominało jeszcze stabilnych rządów średniowiecznego władcy. Granice jego władztwa były płynne. Nie dysponował on regularną armią, która mogłaby zapewnić bardziej trwałe podstawy władzy. Osman rządził luźno związanymi ze sobą rodami i plemio nami. Był przede wszystkim przywódcą tzw. ghazi. Nazwą tą określano wówczas wojowników pogranicza — rubieży islamu. Żyli oni z rabunku, a usprawiedliwiali swoje działania „obroną wiary" i walką o rozszerzenie obszaru objętego panowaniem islamu. Kodeks etyczny ghazi, ich ceremoniał wojenny, duma, skłonność do samowoli, anar chii — wszystko to przypominało sposób życia średnio wiecznego rycerstwa chrześcijańskiego. Luźne początkowo formy organizacji państwa osmańs kiego uległy stopniowym zmianom za czasów Orchana i jego następcy Murada I (1360—1389). Orchan przede wszystkim — w sposób tradycyjny na Bliskim Wschodzie — manifestował swe panowanie bijąc monetę z własnym imieniem, która zastąpiła używane dotąd monety Seldżuków. Nakazał ponadto wymieniać swe imię w publicz-
15 nych modlitwach w meczetach. Władca ten zreorganizował armię, wprowadzając regularne wojsko składające się z od działów piechoty i kawalerii. Usprawnił także administrację państwa. Według tradycji reorganizacja państwa była zasługą brata Orchana Ala ed-Dina, który był pierwszym wielkim wezyrem w dziejach imperium Osmanów". Na nowo zdobytych ziemiach Orchan zakładał fundacje religij ne, zwane vakif. Fundacje te były instrumentem islamizacji i turkizacji podbitych krajów. Służyły one pomocą ludziom we wszelkich sprawach, utrzymywały gospody, łaźnie i szpi tale, dbały o studnie i mosty, organizowały targowiska. Orchan popierał i otaczał opieką również muzułmańskie bractwa religijne, tzw. akhi. Osiedlały się one w zajmowa nych miastach chrześcijańskich i organizowały muzułmań skie gildie kupieckie oraz cechy rzemieślnicze. Akhi, od grywające decydującą rolę w administrowaniu podbitymi miastami, były również czynnikiem umacniającym islamizację podbijanych terenów. Jednocześnie przyczyniały się do akceptacji przez plemiona tureckie przywództwa Osmanów. Mimo tych zmian, prowadzących do stabilizacji rządów, Orchan zachował i popierał instytucję ghazi — owych pogranicznych rycerzy i bojowników islamu. Nadawali oni podbojom państwa Osmanów niezbędną dynamikę. Za " Urząd wielkiego wezyra wg tradycji utworzył Orchan powierzając go najpierw swemu bratu, a potem synowi. W dokumentach pojawia się on dopiero za czasów następcy Orchana, Murada I. Wielkim wezyrem był wówczas najpierw Kara-Halil (1359—1385), a potem jego syn Ali. Pochodzili oni z rodu Czendarli, z którego wywodzili się wszyscy wielcy wezyrowie aż do końca XV w. Urząd ten, istniejący do 1861 r., można by porównać do funkcji dzisiejszego premiera rządu i ministra spraw wewnętrznych jednocześnie. W państwie Osmanów urząd wielkiego wezyra cieszył się wielkim prestiżem i dawał olbrzymią władzę, ale zależał całkowicie od woli sułtana. Często prowadziło to do nagłego upadku wielkiego wezyra. Ze 178 znanych wielkich wezyrów 6 zginęło w bitwach, 3 zostało zamordowanych, a 21 stracono na rozkaz władcy. Tylko 22 wielkich wezyrów zmarło śmiercią naturalną w czasie pełnienia swego urzędu. Zob. P. F. S u g a r, Southeastern Europę under Ottman Rule 1354-1804, Washington 1977, s. 319.
17
16 czasów Orchana i jego następcy Murada I plemienne I państwo na wpół koczowniczych jeszcze Osmanów zostało I przekształcone w monarchię, w której najważniejszą rolę I odgrywała religia i wojna. Podbój bizantyjskich ziem Azji Mniejszej nie był łatwy I mimo osłabienia cesarstwa i skoncentrowania wysiłków! militarnych tego państwa w Europie. Trudne było zwłaszcza I zdobywanie miast, często potężnie ufortyfikowanych.Woj-1 ska Osmanów składały się głównie z lekkiej jazdy. Turcy I nie znali jeszcze ani machin oblężniczych, ani sztuki I burzenia murów miast i warowni. Zastosowali więc inną I taktykę. Napadali i łupili okolice warownych miast i wypędza li lub brali do niewoli miejscowych chłopów, osiedlając na ich miejsce własnych ludzi. W ten sposób odcinali miasta od I źródeł zaopatrzenia w żywność i zmuszali je głodem do I kapitulacji. Tak właśnie już w ostatnich miesiącach życia I Osmana została zdobyta przez jego syna Orchana stolica bizantyjskiej Bitynii — Brusa. To warowne miasto, obronne [ także dzięki swemu naturalnemu położeniu, opierało się I Turkom przez 10 lat. Padło dopiero 6 kwietnia 1326 r. Orchan I obrał Brusę za stolicę i kazał tu uroczyście pochować zwłoki swego ojca. Odtąd w mieście tym znalazło wieczny spoczynek wielu sułtanów. Zbudowano tu wiele mauzoleów, których białe mury pokryte były najpiękniejszymi wersetami z Kora nu. Zdobycie Brusy, leżącej w ważnym strategicznie punkcie, pozwoliło Orchanowi na rozwinięcie działań wojennych wzdłuż wybrzeży morza Marmara. Bizantyjska ekspedycja wojenna, mająca powstrzymać pochód Osmanów, osobiście dowodzona przez cesarza Andrionika III, została przez Turków rozbita w 1329 r. Na początku marca 1331 r. Orchan zajął Niceę (tur. Iznik), uważaną za drugie po Konstantynopolu miasto cesarstwa, która jeszcze dwa pokolenia wcześniej była stolicą państwa bizantyjskiego. Sześć lat później opanował Nikomedię (tur. Izmit), dawną
stolicę Dioklecjana, ważne miasto portowe nad morzem Marmara. Zdobycie Nicei i Nikomedii miało duże znaczenie dla Osmanów. W ich ręce dostała się bogata i żyzna część półwyspu małoazjatyckiego, a ponadto uzyskali oni dostęp do morza. Dzięki tym zdobyczom większość koczowników przekształciła się w ludzi prowadzących osiadły tryb życia. Władztwo Osmanów stało się najpotężniejszym państwem wśród księstw tureckich w Azji Mniejszej. W przeciwieńst wie do pozostałych emiratów było to państwo ze stolicą, określonymi granicami, osiadłą ludnością, administracją i armią. Władcy osmańscy zdobyli wśród Turków pozycję przywódcy w walce z niewiernymi, w świętej wojnie na kazanej przez Koran.
PRZYCZYNY SUKCESU Historycy zadają sobie często pytanie, jak doszło do tego, że mały emirat turecki Osmanów, położony na pograniczu małoazjatyckich ziem Bizancjum, zdołał przekształcić się najpierw w silne państwo, a później w imperium światowe. Dlaczego nie potrafili tego dokonać sąsiedni emirowie, konkurenci Osmanów, na początku znacznie od nich potężniejsi, jak choćby władcy Karamanii czy Aydinu? Odpowiedź na te pytania nie jest prosta. Z pewnością nie można upatrywać przyczyn wzrostu potęgi Osmanów w ich „instynkcie podbojów i panowania", wrodzonej koczow nikom wojowniczości i odwadze — jak to próbowali wyjaśnić niektórzy historycy12. Działało tu wiele czynników wewnętrznych i zewnętrznych, które zapewniły Osmanom zwycięstwo we współzawodnictwie anatolijskich emiratów 12
Np. G. S t a d t m u l l e r , Osmanische Reichsgeschichte und balkanische Volksgeschichte, „Leipziger Vierteljahrschrift fur Sudost-Europa", 3 (1939), s. 1—24. 2 — Warna 1444
18 tureckich. Jednym z takich czynników było położenieB geograficzne emiratu Osmanów. Bliskość bogatych posiad-B łości bizantyjskich skłaniała koczowniczych Osmanów d o i rabunków i grabieży. Kolejnym czynnikiem był opórB małoazjatyckich Greków, którzy bronili swej ziemi, a nadtoB nie chcieli dopuścić Turków do wybrzeża, skąd przecieżB łatwo mogli przeprawić się na brzeg europejski. Opór tenB zmusił osmańskich emirów do zreorganizowania swegoB władztwa i przeprowadzenia reform wojskowych i adminis-B tracyjnych. Tylko w ten bowiem sposób najazdy TurkówB osmańskich mogły być skuteczne. Pod koniec XIII w. jedynie emirat Osmanów graniczyli z ziemiami niewiernych, tj. obszarem cesarstwa bizantyjs-B kiego. Sytuacja ta spowodowała napływ Turków do małegoB państwa Osmana. Przybywali przede wszystkim ghazi —I rycerze wiary, którzy pod dowództwem Osmana i jegoB syna Orchana grabili i zajmowali ziemie niewiernych. Ich I napływ wzmocnił bardzo militarny potencjał OsmanówB Ściągali tu również uczeni muzułmańscy, teolodzy i praw-B nicy oraz „święci mężowie" (derwisze). Wszyscy oni uciekaliB przed znienawidzonymi Mongołami. Wreszcie do emiratu I Osmanów przybywali chłopi i hodowcy, którzy szukali! nowych terenów. Osmanowie potrafili te masy ludzi opa-l nować i skierować do ekspansji na Bizancjum. Ekspansja prowadzona pod kierunkiem Osmanów miała I odmienny przebieg od dotychczasowych najazdów ludów! tureckich i azjatyckich koczowników. Dokonywano wpraw-1 dzie rabunków i zniszczeń, ale był to podbój połączony z kolonizacją opanowanych terenów, prowadzoną przez chłopów i koczowników. Pozwoliło to na mocne zakorze-1 nienie się zwycięzców na zajmowanych obszarach. Oszczę-1 dzano również ludność miejscową. Osmanowie wykorzys-1 tywali nawet greckich renegatów do służby w armii, I próbowali też wzbudzić zainteresowanie szlachty, chłopów I i rzemieślników budową nowego państwa.
19 Sytuację miejscowej ludności bizantyjskiej, która pod naciskiem okoliczności decydowała się na współpracę z Turkami, dobrze oddaje Historia rodu Osmanów derwisza Ahmeda, zwanego także Aszikpaszazade, piszącego w XV w. Ahmed przytacza fikcyjną rozmowę komendanta Brusy z Orchanem. Na pytanie Orchana, dlaczego poddał Brusę, dowódca bizantyjski udzielił następującej odpowiedzi: „Zro biliśmy to z wielu powodów. Jednym z nich był fakt, że twoje powodzenie rośnie z dnia na dzień, natomiast od nas odeszło... Kiedy władca jest bezsilny, wtedy kraj szybko zamienia się w pustynię. Pogrążyliśmy się w upadku razem z naszym złym cesarzem. Ale świat zmienia się ciągle. Jesteśmy tymi, którzy tej zmiany musieli doświadczyć" l 3 . Turcy osmańscy wcielali swych chrześcijańskich pod danych do "oddziałów akyndży. Była to nieregularna, lekkozbrojna jazda (zagończycy), która tworzyła oddziały wypadowe najczęściej łupiące kraj nieprzyjacielski. Wspo magały też one armię regularną w czasie kampanii wojen nych. Oblicza się, że pod koniec XIV w. liczebność oddziałów akyndży wynosiła około 20 000 ludzi, a w pół wieku później było ich już około 40 000 ' 4 . W połowie XV w. były to już jednak wojska całkowicie zislamizowane. Jeszcze w 1400 r. — jak czytamy w jednej ze współczesnych relacji — chrześcijańs cy mieszkańcy Krety uciekali masowo przed uciskiem Wenecjan do Turków i potem na okrętach tureckich zajmo wali się piractwem „ na szkodę miast i wsi chrześcijańskich" l5 . Rozwojowi emiratu Osmanów sprzyjała sytuacja poli tyczna na terenie Bliskiego Wschodu, krajów basenu Morza Śródziemnego i Europy Południowej (Bałkanów). Na Bliskim Wschodzie po upadku mongolskiego państwa 13
Cyt. za: W e r n e r , op. cit., s. 107. Tamże, s. 105. Werner przytacza obliczenia tureckiego historyka Uzuncarsiliego. 15 N. I o r g a, Notes et extraites pour servir a l'histoire des croisades au XV siecle, Paris 1899, t. I, s. 99. 14
20
I
chanów Persji i osłabieniu sułtanatu mameluków w Egipcie! powstała polityczna próżnia. Pozwoliło to Osmanom zająć I mocną pozycję w Anatolii i skierować swą ekspansję n a ! Europę. W Europie trwała w tym czasie rywalizacja! polityczna między wielkimi państwami bałkańskimi: Bizan-I cjum, Bułgarią i Serbią. Jej wynikiem był permanentny! niemal stan wojny na Bałkanach. Do tego doszły walki! między dwiema wielkimi republikami kupieckimi Włoch:! Wenecją i Genuą. We władaniu tych republik znajdowało! się wiele wysp i portów wschodniej części Morza Śródziem-I nego, Morza Egejskiego i Morza Czarnego. Floty Wenecjil i Genui, zajęte wzajemnymi walkami, nie mogły stanowić! dla Turków poważniejszego niebezpieczeństwa. Nie liczyli się też jako poważny przeciwnik Cypr, małe królestwo I chrześcijańskie, znajdujące się pod rządami dynastii Lusig-I nanów — władców pochodzenia francuskiego. Podobnie I zakonne państwo joannitów na Rodos nie było zdolne doi skutecznej walki z Turkami. Władcy osmańscy wykorzystali I tę dogodną dla siebie sytuację polityczną. Wypełnili ist-l niejącą na Wschodzie próżnię i rozpoczęli systematyczny I podbój państw bałkańskich w Europie. EKSPANSJA NA BAŁKANY Po zajęciu małoazjatyckich posiadłości Bizancjum i opano waniu wybrzeża Orchan zamierzał przystąpić do podbijania ziem bałkańskich. Realizację tych planów ekspansywnych ułatwiły Turkom osmańskim wojny między państwami bałkańskimi i wewnętrzne konflikty w Bizancjum, zwłaszcza walki między Janem VI Kantakuzenem i Janem V Paleologiem. Cesarze bizantyjscy zresztą używali Turków jako wojsk zaciężnych przeciw państwom bałkańskim i wrogom wewnętrznym. Już w 1337 r. cesarz Andronik III wykorzystał oddział
21 złożony z 2000 Turków z emiratu Aydin do walk z Albańczykami, którzy w Tesalii napadali na karawany kupieckie i grabili je. Lekkozbrojni jeźdźcy tureccy świetnie nadawali się do walk w terenie górzystym. Pobili też i rozpędzili Albańczyków, zdobyli duże łupy, a wzięte do niewoli kobiety i dzieci sprzedali cesarzowi. Kiedy cesarzem został Jan VI Kantakuzen (1347—1354), współpraca z Turkami stała się bardzo bliska. W Bizancjum istnieli ludzie, korzy dostrzegali niebezpieczeństwo wykorzystywania zaciężnych wojsk tureckich i byli wrogo do nich nastawieni. Wyrazem takiej postawy były głosy historyków Nikefora Gregorasa i Dukasa oraz filozofa i pisarza Demetriusza Kydonesa, które przytoczono na początku tego rozdziału. Jednakże Kantakuzen potrzebował pomocy wojskowej Turków. Nie zamierzał i nie mógł z niej zrezygnować. Cesarz chciał wykorzystać Turków wyłącznie jako sojuszników przeciw Serbom i sąsiadującym „ludom barbarzyńskim" — jak sam oświadczył w swej Historii, pisanej w klasztorze po abdykacji. Jan Kantakuzen używał posiłków wojskowych, przysy łanych mu przez kilku emirów tureckich. Na stałe związał się sojuszem z najpotężniejszym już wówczas władcą pośród książąt tureckich w Anatolii — Orchanem. Dał mu nawet w 1346 r. za żonę swą młodą córkę Teodorę. Małżeństwo Orchana z Teodorą stało się okazją do wystawnych uroczys tości publicznych i uczt. Wywołało ono szok w całym świecie chrześcijańskim i wśród poddanych cesarza. Nigdy dotąd żaden z cesarzy bizantyjskich nie oddał swojej córki do haremu władcy tureckiego. Później wypadki takie powtarzały się. Władcy tureccy uważali bowiem małżeństwa z kobietami z chrześcijańskich rodów monarszych za dowód ujarzmienia podbitych krajów lub gwarancję sojuszu. W czasie gdy Kantakuzen dążył do zacieśnienia aliansu militarnego z Orchanem, najgroźniejszym przeciwnikiem Bizancjum była Serbia. Jej władca Stefan Duszan (1331—
22
23
1355) od pierwszych do ostatnich dni swego panowaniaB część państwa bizantyjskiego. Wówczas to Orchan, na zajmował ziemie rozpadającego się cesarstwa bizantyjskiego.] wezwanie swego bizantyjskiego teścia, wysłał mu z pomocą „Niedużymi siłami — jak pisał jeden ze znakomitych! około 10000 żołnierzy dowodzonych przez Sulejmana. znawców historii Bizancjum — nie wydając żadnych wielOba wojska spotkały się w Tracji pod Didymotyka kich bitew, oderwał Duszan od Cesarstwa Bizantyjskiego I (1352 r.). Jak napisał jeden z historyków, wynik walki ponad połowę terytorium, jakim wówczas jeszcze rozll dwóch cesarzy bizantyjskich zależał od Osmanów i Ser porządzało, i niemal podwoił obszar swego państwa" 16. bów 17. Znacznie liczniejsza armia turecka odniosła zwycięs Władca Serbii podbił bizantyjską Macedonię i Albanię two. Bułgarzy wycofali się wcześniej, na wieść o zbliżających oraz zawładnął Epirem i Tesalią. Pod jego panowaniem I się dużych siłach tureckich. znalazły się terytoria od Dunaju po Zatokę Koryncką i o d ! Wkrótce okazało się, że celem wypraw Turków osmań Adriatyku do Morza Egejskiego. Pod koniec 1345 r. Stefan! skich do Europy była nie tylko chęć zdobycia łupów. Duszan ogłosił się carem Serbów i Greków, a w kilka! Jeszcze w 1352 r. Sulejman z silnym oddziałem tureckim miesięcy później, w piękny, wiosenny dzień Wielkanocy! obsadził niewielką twierdzę Tzympe na półwyspie Gallipoli. (16 kwietnia 1346 r.), został koronowany na cesarza przez! Półwysep ten o długości około 80 km i szerokości 18 km serbskiego patriarchę w Skopje, przy udziale licznego! od małoazjatyckich ziem osmańskich dzieliła cieśnina duchowieństwa serbskiego i greckiego. Nowe cesarstwo! Dardanele. Kiedy na początku marca 1354 r. gwałtowne składało się w dużej części z prowincji greckich. Duszanl trzęsienie ziemi spustoszyło wybrzeże morza Marmara przebywał najczęściej w południowej, greckiej części swego! i zniszczyło mury Galipolis, warownego i ważnego strate państwa. Jego celem był podbój Konstantynopola. gicznie miasta na półwyspie, Sulejman zajął je bez trudu. Kiedy w 1349 r. car Duszan zajął Tesaloniki, na I Jan Kantakuzen w swojej Historii — może z pewną wezwanie Kantakuzena Orchan wysłał przeciw Serbom I przesadą, by usprawiedliwić siebie — opisuje straszne skutki armię liczącą 20000 żołnierzy pod dowództwem swego I tego trzęsienia ziemi. Według jego słów domy waliły się najstarszego syna Sulejmana. Turcy, którzy zostali prze-l grzebiąc pod gruzami mieszkańców, a mury miast roz wiezieni na Półwysep Bałkański przez flotę bizantyjską,! sypywały się. Ludność, która ocalała, uciekała w popłochu odzyskali Tesaloniki, ale po drodze dokonali wielu rabun-l z miast i osiedli. Obawiano się także Turków. W dodatku ków i zniszczeń i uprowadzili ze sobą do Anatolii gromady I nastąpił okres gwałtownych deszczów, śnieżyc i mrozów, jeńców oraz stada bydła. Plądrowali bez różnicy zarówno które występowały na przemian. Wielu ludzi z tego powodu 18 terytoria wroga, jak i sprzymierzeńca. Drogo kosztowała chorowało i umierało, zwłaszcza kobiety i dzieci . Po cesarza pomoc turecka. Niedługo potem Jan Kantakuzen zbawione ludności tereny zasiedlali osadnicy tureccy. Wiel został zaatakowany przez swego rywala, Jana V Paleologaj kie parcie koczowników na zachodnią Anatolie znalazło pochodzącego z cesarskiego rodu bizantyjskiego. Jan V Pa-I teraz wreszcie ujście poprzez półwysep Gallipoli na Bałkany. leolog, popierany przez Wenecję, Serbię i Bułgarię, dzięki I Kantakuzen próbował wykupić Galipolis z rąk tureckich serbskim oraz bułgarskim posiłkom wojskowym zajął sporą I 17
Tamże, s. 414. Johannes K a t a k u z e n o s , Historiarum libri IV, 38, ed. J. S c h o p e n , Bonn 1832, t. III, s. 277. 18
16
G. O s t r o g o r s k i , Dzieje Bizancjum, Warszawa 1968, s. 410.
24 (mimo skrajnej nędzy cesarstwa i pustek w skarbie) za dużą sumę 10000 dukatów. Według tradycji Orchan odpowie dział cesarzowi, że nie siła oręża, ale wola Boża w postaci trzęsienia ziemi oddała Turkom miasto. Dlatego też nie może go zwrócić cesarzowi. Zdobycie Galipolis było punktem zwrotnym w dziejach ekspansji tureckiej. Osmanowie uzyskali w ten sposób trwałe oparcie w Europie. Dzięki zajęciu półwyspu Turcy zdobyli znakomitą bazę wypadową do podboju Tracji, a potem innych części Bałkanów. Do czasu opanowania Konstantyno pola przez Turków w 1453 r. zajęcie półwyspu Gallipoli było najważniejszym wydarzeniem w dziejach imperium Osmanów. Wszystkie te sukcesy tureckie wywołały panikę w Bizan cjum. Cesarz Jan Kantakuzen został zmuszony do abdykacji przez swego rywala Jana V Paleologa. Osiadł w klasztorze i tu jako mnich Joasaf pisał Historię, która miała być pamiętnikiem i zarazem apologią jego rządów. Car Serbów Stefan Duszan, zaniepokojony o los południowej części swego państwa, prosił wielokrotnie papieża Innocentego VI o pomoc militarną i finansową. Obiecywał w zamian poddanie się Kościołowi rzymskiemu i uznanie zwierzch ności papieskiej ". W sierpniu 1354 r. reprezentant Wenecji w Konstantynopolu donosił doży weneckiemu, że Bizantyjczycy, zagrożeni przez Turków i Genueńczyków, gotowi są poddać się Wenecji, carowi Serbii lub królowi Węgier. Rok później Marino Faliero doradzał Najjaśniejszej Republice Wenecji opanowanie cesarstwa bizantyjskiego, które znaj duje się w ruinie i bliskie jest zajęcia przez Turków. Turcy rzeczywiście po umocnieniu się na półwyspie Gallipoli przystąpili do systematycznego podboju krajów bałkańskich. W 1359 r. wojska osmańskie znalazły się pod murami Konstantynopola. Wprawdzie temu potężnie ufor tyfikowanemu miastu nie groziło jeszcze bezpośrednie " O. H a l e c k i , Un Empereur de Byzancea Romę, Warszawa 1930, s. 22—30.
25 niebezpieczeństwo, ale Turcy podbijali Trację otaczając i izolując stopniowo stolicę Bizancjum. Orchan zmarł w 1360 r. Jego młodszy syn i następca, Murad I (1360—1389), prowadził dalej podboje rozpoczęte przez ojca i brata Sulejmana20. Murad był pierwszym wielkim zdobywcą osmańskim w Europie. Jego podboje nie ograniczały się tylko do ziem cesarstwa bizantyjskiego. Główne uderzenie skierował on przeciw krajom Słowian południowych. Murad osiągnął wiele. Podbił Trację i Ma cedonię, część Bułgarii i Serbii, zmusił wielu władców bałkańskich do uznania swego zwierzchnictwa. Wśród wasali Murada znaleźli się nie tylko władcy Serbii i Bułgarii, ale także cesarz bizantyjski. Sukcesy te Murad osiągnął dzięki swej armii i taktyce podbojów, inteligencji i zdolnościom wojskowym. Przede wszystkim jednak zwy cięstwa Turków były wynikiem słabości państw bałkańskich. Cesarstwo bizantyjskie, wyczerpane walkami wewnętrznymi i wojnami z Serbią, Bułgarią oraz Wenecją, znajdowało się w ruinie. Potężne do niedawna cesarstwo Serbów, stworzone przez Stefana Duszana, rozpadło się na kilka księstw i władztw niezależnych po nagłej jego śmierci w sile wieku 20 grudnia 1355 r. Bułgaria była rozbita na małe dzielnico we państewka. Drobne księstwa łacińskie w Grecji i na Peloponezie, istniejące tu od XIII w., były pogrążone w walkach wewnętrznych. Wenecja i Genua, rywalizujące ze sobą, starały się tylko wyciągnąć jak największe korzyści z rozbicia politycznego Bałkanów. Słabość państw bałkańs kich umożliwiała Muradowi interwencje zbrojne i narzuca nie im swego zwierzchnictwa politycznego. Etapy podbojów bałkańskich Murada wskazują wyraź nie na istnienie planu strategicznego, zmierzającego do opanowania Europy Południowej. Najpierw, w 1362 r., 20 Sulejman zginął w 1358 r. w nieszczęśliwym wypadku, jeszcze przed śmiercią swego ojca, Orchana.
21
r
zdobyty został Adrianopol (tur. Edirne) . stolica biz.: skiej Tracji, drugie co do ważności miasto cesarstwa. Adrianopol był najsilniejszą twierdzą między Konstan tynopolem a Dunajem. Murad na początku 1365 r. prze niósł tu swą stolicę. Miasto to było wspaniałą bazą do dalszych operacji wojennych na Bałkanach, ale mogło także służyć jako doskonały punkt oporu, na wypadek próby wyparcia Turków z Europy. W 1363 r. wybitny dowódca turecki Lala-Chahin zdobył Filipopolis (dzisiejszy Płowdiw). Miasto to stało się jego siedzibą jako pierwszego bejlerbeja (namiestnika) Rumelii 22 . Zdobycie Filipopolis nie tylko oddzielało Bułgarię od Bizancjum, uniemożliwiając tym samym obu tym państwom podjęcie wspólnej akcji antytureckiej, ale dawało również Turkom kontrolę nad żyzną doliną rzeki Maricy. Rejon ten zaopatrywał do tej pory Konstantynopol w zboże i inne artykuły żywnościowe. Turcy, mimo wrogości i oporu miejscowej ludności, systematycznie zdobywali nowe obszary. Kolejne etapy podbojów Murada I wyznaczają daty zajmowania przez Turków ważnych strategicznie miast na Bałkanach. W 1382 r. zdobyli oni Sofię, w 1386 r. — miasto Nisz w Serbii właściwej, a w 1387 r. po czteroletnim oblężeniu — Tesaloniki. W ten sposób w ciągu niecałych 40 lat Osmanowie utwierdzili się w Europie. Tureccy osadnicy sprowadzeni z Anatolii uprawiali ziemię na Bałkanach, muzułmańscy rzemieślnicy pracowali w miastach, a dowód cy i żołnierze osmańscy otrzymywali lenna wojskowe na zdobytych obszarach. Regularna armia dokonywała pod bojów i broniła zdobytych ziem, tworzyła i wspierała turecką administrację Rumelii. 21 Chronologia podbojów tureckich i data zdobycia Adrianopola (1360, 1361 lub 1362 r.) jest dyskutowana wśród historyków. P. F. Su g a r ( op. cit., s. 18 i 320) przyjmuje 1365 r. jako datę opanowania Adrianopola. Szerzej na ten temat: O s t r o g o r s k i , op. cit., s. 419. 22 Rumelia — nazwa europejskiej części państwa Osmanów.
28 REAKCJA EUROPY NA PODBOJE TURECKIE Sukcesy Osmanów na Bałkanach wzbudziły zaniepokojenie państw europejskich. Wzrastające niebezpieczeństwo turec kie zrodziło próby współdziałania państw chrześcijańskich w walce z imperium Murada. Odżyła idea krucjat — świętej wojny w obronie chrześcijaństwa. W XI i XII w., kiedy to Europa łacińska bliska była zjednoczenia pod zwierzchnic twem papieża lub cesarza, idea krucjat mobilizowała nie tylko rycerstwo, ale również masy ludowe. Później jednak idea ta przestała być popularna. Państwa europejskie, zajęte własnymi sprawami (rodziła się wówczas w konflik tach wewnętrznych i wojnach Europa złożona z monarchii narodowych), niechętnie brały udział w akcjach, które nie > mogły przynieść im bezpośrednich korzyści. Znaleźli się jednak ludzie, którzy próbowali odnowić przy pomocy papieży ideę krucjat. Jednym z pierwszych był król Cypru Piotr I, pochodzący z francuskiego rodu Lusignanów. Odniósł on w 1361 r. pewne sukcesy w walkach z Turkami małoazjatyckimi. Wspierany przez swego przyjaciela i kan clerza Filipa z Mezieres, entuzjastę i teoretyka krucjat, Piotr I postanowił zjednoczyć całą Europę do walki Z muzułmanami. Późną jesienią 1362 r. Piotr Lusignan ruszył w wielką i podróż propagandową po krajach Europy, której celem było zorganizowanie kolejnej krucjaty. Przebieg tej podróży znamy dzięki rymowanej kronice poety francuskiego Wil helma de Machaut, opiewającej dzieje króla cypryjskiego. [ Poprzez Wenecję i inne miasta włoskie — wszędzie uroczyś- i cie przyjmowany — Piotr I dotarł do Awinionu, gdzie znajdował się dwór papieski. Tutaj 12 kwietnia 1363 r., [ podczas uroczystych ceremonii liturgicznych Wielkiego ] Piątku, papież Urban V ogłosił krucjatę. Jej wodzem miał \ być król francuski Jan Dobry. Termin rozpoczęcia wyprawy j wyznaczono na dzień 1 marca 1365 r. Po zakończeniu [
29 pobytu w Awinionie król Cypru ruszył dalej. Dotarł do Paryża, a następnie do Londynu, gdzie król Edward III zgotował mu wspaniałe przyjęcie, ale odmówił udziału w krucjacie tłumacząc się sędziwym wiekiem. Edward żył jeszcze 15 lat i zmarł w 1377 r. Wcześniej zakończył życie (1364 r.) w niewoli angielskiej Jan Dobry, wyznaczony na wodza planowanej krucjaty. Jego syn i następca, król Karol V, odmówił wypełnienia ślubowania krucjatowego swego ojca. Nowy król francuski przygotowywał się do walki z Anglią (był to okres Wojny Stuletniej) i nie zamierzał rozpraszać swoich sił militarnych. W tej sytuacji Piotr I zwrócił się o pomoc do cesarza i króla Niemiec Karola IV, który był jednocześnie dziedzicz nym królem Czech. Cesarz, który rezydował w Pradze, przyjął króla Cypru bardzo uroczyście i przez trzy tygodnie gościł go na zamku hradczańskim. Trwały uczty, zabawy i turnieje, w których król Cypru odnosił świetne zwycięstwa. Jednakże na propozycje udziału w krucjacie cesarz od powiadał, że dysponuje zbyt szczupłymi siłami wojskowymi. Twierdził ponadto, że tak trudna sprawa, jak krucjata, wymaga rozległych narad. Zabrał więc króla Cypru na zjazd monarchów europejskich do Krakowa. Zjazd ten, słusznie zwany kongresem krakowskim23, zorganizował jesienią 1364 r. król Kazimierz Wielki. Miał on zapewnić pokój i równowagę polityczną w Europie Środkowej. Przybycie do Krakowa króla Cypru sprawiło, że do programu kongresu monarchów dodano jeszcze jeden punkt, poświęcony sprawie zorganizowania krucjaty antytureckiej w obronie zagrożonych ziem chrześcijańskich. W ten sposób Polacy zetknęli się po raz pierwszy z kwestią turecką, która zaczynała być problemem europejskim. W kongresie, prócz króla Polski Kazimierza Wielkiego, cesarza rzymskiego i króla Niemiec oraz Czech Karola IV, 23 Szerzej o zjeździe krakowskim patrz: R. G r ó d e c k i , Kongres krakowski w roku 1364, Warszawa 1939.
30
31
króla Cypru Piotra I, uczestniczyli także król Węgier Ludwik Andegaweński, król Danii Waldemar IV, książę Mazowsza Siemowit III, książę świdnicki Bolko i książę opolski Władysław. Wśród przybyłych do Krakowa gości znajdowali się prawdopodobnie również książę pomorskoszczeciński Bogusław V i jego syn Kazko oraz margrabia brandenburski Otto. W tradycji polskiej — zanotowanej przez Jana Długosza — kongres krakowski utrwalił się słynną ucztą u rajcy miejskiego Mikołaja Wierzynka. W rzeczywistości było to przyjęcie, wydane przez władze miejskie Krakowa dla osób biorących udział w kongresie. Długosz pisze też — może z pewną przesadą, właściwą opowieściom obrosłym już legendą — o niezwykłej hojności króla Kazimierza i prze pychu, z jakim władca Polski przyjmował swych gości. „Królom — pisze Długosz — wyznaczono specjalne miesz kania i sypialnie na zamku krakowskim, przybrane wspa niale purpurą, kobiercami, złotem, szkarłatem i szlachet nymi kamieniami. Pozostałym książętom, panom i ich służbie przydzielono znakomite gospody zaopatrzone ob ficie we wszystko, co służy potrzebie i wygodzie" 24 . Urzą dzono też turniej rycerski, w którym król Piotr — podobnie jak w Pradze — został zwycięzcą, ponieważ był „nąjbieglejszy we władaniu bronią". Był to pierwszy znany nam turniej rycerski urządzony w Krakowie, zapewne na dzie dzińcu zamkowym na Wawelu. Jednakże w sprawie najważniejszej dla króla Cypru — kwestii krucjaty, osiągnął on niewiele. Tylko król Węgier, zainteresowany zresztą żywo ziemiami bałkańskimi i eks pansją w tym kierunku, przyrzekł pomoc militarną i finan sową oraz osobisty udział w krucjacie. Inni władcy — w tym również Kazimierz Wielki — obiecywali mało konkretne poparcie dla planu zorganizowania krucjaty. Na 24
Jana Długosza Roczniki, czyli Kroniki Sławnego Królestwa Pol skiego, ks. IX, Warszawa 1975, s. 403.
takich zresztą obietnicach zakończyła się cała europejska podróż króla Piotra I. Ideę krucjaty każdy z władców chrześcijańskich popierał, ale konkretnej pomocy król Cypru nie uzyskał. Zdany prawie wyłącznie na własne siły Piotr I zdecydo wał się jednak wyruszyć na wyprawę przeciw wyznawcom islamu. Przyłączyło się do niego trochę rycerzy francuskich, angielskich, niemieckich i włoskich. W sumie armia króla cypryjskiego liczyła około 10000 ludzi, wśród których było około 1000 ciężkozbrojnych rycerzy. Wyprawie towarzyszył legat papieski Piotr Thomas. Skierowała się ona do Egiptu. Po krótkim oblężeniu krzyżowcy zdobyli Aleksandrię, miasto portowe, bronione przez niewielki garnizon arabski. Trzy dni trwał rabunek miasta; nie oszczędzono nawet dzielnicy chrześcijańskiej. Potem, na wieść o zbliżaniu się nadciągającej z Kairu dużej, rzekomo 100-tysięcznej armii sułtana egipskiego, krzyżowcy opuścili Aleksandrię i wrócili na Cypr. Tak zakończyła się krucjata króla Piotra I. Wieść o zdobyciu na Saracenach Aleksandrii przy wróciła w Europie wiarę w skuteczność wypraw krzy żowych. Papież Urban V podjął plan nowej krucjaty antytureckiej. Zgodnie z nim król Węgier miał zaatakować Turków na lądzie, król Cypru zaś — od strony morza; liczono też na pomoc kupieckich republik włoskich i współdziałanie cesarza Bizancjum. Nie czekając na koniec wszystkich pertraktacji związanych z planowaną krucjatą, na wyprawę przeciw Turkom ruszył hrabia Sabaudii Amadeusz VI, kuzyn cesarza bizantyjskiego Jana V Paleologa 25 . Pod koniec czerwca 1366 roku wojska dowodzone przez Amadeusza opuściły Wenecję. Na 15 galerach płynęła mała armia, licząca od 1500 do 1800 ludzi, składająca się z rycerzy francuskich i wło25
Matką Jana V była Anna Sabaudzka, żona cesarza Andronika III Paleologa. Po śmierci męża w latach 1341—1347 sprawowała regencję, walcząc z Janem Kantakuzenem o zachowanie tronu dla syna.
32 skich, kuszników i piechoty. Wyprawa ta była krótka, ale efektywna. 23 sierpnia krzyżowcy zdobyli Galipolis, które następnie zwrócili Bizancjum. Turcy byli już wó wczas silnie umocnieni w Tracji i utrata tego miasta nie stanowiła dla nich wielkiej szkody. Jednakże odbicie Galipolis było pierwszym wypadkiem odzyskania pod bitych przez Osmanów ziem, pierwszym i ostatnim tak spektakularnym sukcesem chrześcijan w walce z Turkami w XIV w. Po zdobyciu Galipolis Amadeusz Sabaudzki skierował swe wojska przeciw Bułgarom. Krzyżowcy zmusili ich do wydania Bizantyjczykom miast leżących na zachodnim brzegu Morza Czarnego z dwoma najważniejszymi: Mesembrią i Sozopolis. Spowodowali również uwolnienie cesarza Jana V, którego Bułgarzy zatrzymali, gdy wracał z Budy po rozmowach z królem węgierskim. Amadeusz skłonił swego kuzyna cesarza Jana V do odbycia podróży do Rzymu w celu połączenia unią Kościoła wschodniego z zachodnim i poddania się zwierzchności kościelnej papie ża. W październiku 1369 r. cesarz bizantyjski złożył w Rzy mie deklarację unii obu Kościołów i uroczyście przyjął wyznanie rzymskokatolickie. Wobec oporu duchowieństwa greckiego wydarzenie to nie przyniosło żadnej zmiany w stosunkach obu Kościołów. Konwersja nie dała też cesarzowi bizantyjskiemu spodziewanej pomocy militarnej krajów Zachodu. Próbę stworzenia ligi antytureckiej podjęli również chrześcijańscy władcy bałkańscy. Król Serbii Wukaszyn (1366—1371) ze swym bratem despotą (księciem) Janem Uglieszem, król Bośni Twertko (1353—1391), król Węgier Ludwik Andegaweński i hospodar wołoski Mircza utworzyli koalicję antyturecką i korzystając z tego, że Murad walczył w Anatolii, rozpoczęli działania zbrojne. Nie odważył się do nich przyłączyć Jan V Paleolog, który niedawno w Rzy mie zabiegał o pomoc przeciw Turkom.
Pieczęć majestatyczna Władysława Warneńczyka — postać króla w stro ju uroczystym na tronie, wokół herby ziem polskich i Wielkiego Księstwa Litewskiego
Podpis króla Władysława pod dokumentem z 1442 r.
Pieczęć węgierska Władysława Warneńczyka — na tarczy: Orzeł polski, Pogoń litewska, herb Węgier (cztery belki) i podwójny krzyż Jagiellonów
1
Rycerz polski z połowy XV w.
Rycerz polski z połowy XV w.
Rycerz polski z pierwszej po łowy XV w.
Rycerz w pełnej zbroi płytowej, XV w.
33 Sprzymierzona armia chrześcijańska, licząca około 60000 ludzi, 26 września 1371 r. dotarła nad Marice, koło Adrianopola. Tu napotkała część wojsk tureckich pozos tawionych w Rumelii. Według źródeł tureckich siły te wynosiły tylko 4000 żołnierzy. Jednakże Turkom udało się zaskoczyć wojska chrześcijańskie. Wykorzystując noc za atakowali oni obóz armii chrześcijańskiej. Przeraźliwe gwizdy flecistów tureckich i okrzyki „Allah akbar!" („Bóg jest wielki!") mieszały się z krzykami zabijanych żołnierzy chrześcijańskich i nawoływaniem ich dowódców, którzy bezskutecznie próbowali zorganizować opór. Klęska sprzy mierzonych wojsk chrześcijańskich była totalna. Król Wukaszyn i jego brat Ugliesz zginęli. W wyniku tego zwycięstwa Turcy zajęli Macedonię. Wielu lokalnych władców bałkańskich musiało uznać zwierzchnictwo tureckie i zobowiązać się do płacenia trybutu oraz dostarczania posiłków wojskowych. W 1379 r. podobny los spotkał Bizancjum. Płaciło ono roczny trybut w wysokości 30 000 sztuk złota i oddało do dyspozycji Murada korpus złożony z 12000 żołnierzy. Zwierzchnictwo tureckie uznała również Bułgaria, niegdyś potężny rywal cesarstwa bizantyjskiego. Nie był to jednak koniec zmagań z Turkami na Bał kanach. Książę Serbii Lazar (1371—1389), sprzymierzony z władcą Bośni, pobił w 1388 r. wojska tureckie pod Plocznik. Wykorzystał wówczas nieobecność Murada w Eu ropie, który z głównymi siłami tureckimi zajęty był w Anatolii walką z emirem Karamanii. Murad jednak powrócił niebawem do Europy, by rozprawić się ze zjednoczonymi siłami Słowian bałkańskich. Do decydującej bitwy między Turkami a sprzymierzonymi z księciem serbskim wojskami chrześcijańskimi doszło 15 czerwca 1389 r., w dzień św. Wita, na Kosowym Polu w południowej Serbii. Siły obu walczących stron były znaczne, nie znamy jednak ich liczebności. Źródła podają rozbieżne, często bałamutne 3
Warna 1444
34
35
informacje na temat liczebności wojsk biorących udział w tej bitwie26. W armii chrześcijańskiej obok Serbów z księciem Lazarem i jego krewniakiem Wukiem Brankowiczem znajdowali się Bośniacy, z królem Twertko, Wołosi z hospodarem Mircza, Albańczycy i Bułgarzy. Tylko cesarz bizantyjski Jan V nie przysłał swoich wojsk. Z wyjątkiem Greków cały Wschód chrześcijański reprezen towany był w tej bitwie. Armią turecką dowodził osobiście Murad. Towarzyszyli mu książę bułgarski Konstantyn i kilku książąt serbskich, rywali Lazara. Główne siły jednak stanowiły europejskie i anatolijskie wojska Osmanów, a wśród nich także oddziały emirów Anatolii. Przebieg bitwy nie jest dokładnie znany. Prawdopodobnie w pierwszej fazie zmagań bitewnych z większym powodzeniem walczyły wojska chrześcijańskie. W trakcie walki Murad został zabity (niektóre przekazy podają, że zamordowano go już po bitwie). Faktem jest, że energiczne działania Bajezida syna Murada, a może także jego brata Jakuba 2 1 przyczyniły się ostatecznie do zwycięs twa Turków. Armia bałkańskich książąt chrześcijańskich poniosła całkowitą klęskę. Książę Lazar, wzięty do niewoli, został stracony, a razem z nim zamordowano wielu moż nych serbskich. Serbia przestała być państwem samodziel nym. Istniała wprawdzie jeszcze 50 lat (1389—1439), ale jedynie jako księstwo wasalne Turcji. Musiała składać roczną daninę, dostarczać posiłków wojskowych i zapewnić wojskom tureckim swobodę poruszania się po kraju. Bitwa na Kosowym Polu przetrwała w tradycji ludów bałkańskich jako największe wydarzenie w dziejach śred26
Szerzej na ten temat zob.: M. B r a u n , Kosovo. Die Schlacht auf dem Amselfeld in geschichtlicher und epischer Uberlieferung, Leipzig 1937; A. d' A v r i l , La Bataille de Kosovo — Rhapsodie Serbe, Paris 1968. 27 Bajezid kazał go udusić po zwycięstwie w bitwie na Kosowym Polu. Powodem tego zabójstwa była zapewne chęć usunięcia rywala do tronu. Jakub cieszył się bowiem dużą popularnością wśród tureckich żołnierzy.
niowiecznej Serbii. Żyła w pieśniach epickich i legendach. Informacji o niej nie zapisał jednak — rzecz zastanawiająca — nasz największy historyk wieków średnich Jan Długosz, który w swych Rocznikach pilnie notował echa wszystkich wielkich wydarzeń chrześcijańskiej Europy 28 . Klęska na Kosowym Polu złamała ostatnią próbę zorganizowania oporu przeciw ekspansji tureckiej na Bałkanach. Jedynym poważnym przeciwnikiem Turków na terenie południowo-wschodniej Europy były już tylko Węgry. Nie minęło nawet 40 lat odkąd Turcy zdobyli pierwszy stały punkt w Europie, a Osmanowie stali się władcami prawie całych Bałkanów.
PRZEMIANY W ORGANIZACJI PAŃSTWA I ARMII OSMANÓW Za czasów Murada I stworzone przez Osmana państwo przekroczyło granice tureckiego emiratu małoazjatyckiego i stało się znaczną siłą polityczną, z którą liczono się w Europie. Emirat wojowniczych koczowników przekształ cił się w potęgę militarną. Słabość Bizancjum, anarchia panująca w chrześcijańskich państwach bałkańskich, dobra organizacja armii Osmanów i rola odgrywana przez tę armię w państwie tureckim — wszystko to zapewniło sukces podbojom, rozpoczętym przez Orchana i kontynuowanym przez Murada I. Za czasów Orchana i Murada I dokonały się również zmiany ustrojowe. Prymitywne państwo osmań skie, początkowo będące federacją plemion i rodów koczow niczych, zjednoczonych dla najazdów i rabunków, prze kształciło się w dobrze zorganizowaną i doskonale funkcjonując4 monarchię. Cechą charakterystyczną tej monarchii 28
Jana Długosza Roczniki, czyli Kroniki Stawnego Królestwa Pol skiego (dalej cyt.: Jana Długosza Roczniki...), ks. X., Warszawa 1981, s. 230.
36
37
było ścisłe powiązanie organizacji wojska ze strukturą państwa. U źródeł potęgi państwa Osmanów tkwiły przy czyny ekonomiczne i religijne. Zorganizowani przez Osma nów tureccy koczownicy dążyli do zdobycia łupów, osiąga nia korzyści ekonomicznych z podbijanych obszarów, pragnęli także rozszerzyć panowanie islamu. Kolejny władca osmański Bajezid I (1389—1402), który przyjął tytuł sułtana, próbował stworzyć scentralizowaną monarchię, rządzoną despotycznie. Próba ta z wielu przy czyn nie powiodła się. Pierwszy okres istnienia państwa Osmanów kończy się jego załamaniem, wielkim bezkróle wiem, tzw. interregnum (1402—1413). Wówczas to różne grupy i warstwy społeczeństwa walczyły o władzę, powo dując chaos i dezorganizację państwa. Jak napisał jeden z najlepszych znawców dawnej historii tureckiej Franz Babinger, państwo Osmanów było teokracją wojenną, w której organizacja wojska związana była ściśle ze strukturą państwa. Państwo to było własnością „rodu Osmana". Teoretycznie każdy kolejny władca sprawował w nim nieograniczoną władzę. Praktycznie władza jego była uzależniona od różnych czynników, w tym od lojalno ści i poparcia najbliższych współpracowników, wojska i gwardii przybocznej, szczególnie zaś oddziałów janczarów. Zawsze jednak władcą był męski potomek z linii Osmana. Przez ponad sześć wieków (do 1924 r.) istnienie państwa związane było ściśle z rządami jednej dynastii — Osmanów. W różnych państwach Europy i Bliskiego Wschodu dynastie panujące zmieniały się. W państwie tureckim było to niemożliwe. Przeciętna długość panowania w imnerium Osmanów wynosiła 17 lat 29 . Zapewniało to pewną stabiliza cję grupy rządzącej i dawało możliwość realizacji wytyczonej linii politycznej. Władzę po zmarłym sułtanie obejmował praktycznie 29
A. D. A1 d e r s o n, The Structure of the Ottoman Dynasty, London 1956, s. 4.
ten z synów, który był zręczniejszym politykiem i lepszym wodzem, a ponadto zyskał poparcie dworu (a więc elity rządzącej) i wojska. System sukcesji był zatem u Turków osmańskich pewnego rodzaju kompromisem między zasadą dziedziczenia tronu a elekcją. Zdarzało się, że nowy władca pozbywał się swoich rywali spośród członków rodu, pole cając ich zabić. Murad I na przykład był młodszy od dwóch swoich braci — Sulejmana i Ibrahima. Sulejman, jak wiemy, zginął jeszcze w czasie panowania swego ojca Orchana. Kiedy jednak Orchan zmarł, władzę po ojcu przejął właśnie Murad, który kazał stracić Ibrahima w 1360 r. 30 . Bajezid I był wprawdzie starszy od swego brata Jakuba, ale po objęciu władzy polecił go zabić. Stało się tak dlatego, że wodzowie niektórych plemion, ceniąc męstwo Jakuba, okrzyknęli go władcą. Murad II z kolei został wyznaczony na następcę przez swego ojca sułtana Mehmeda. Oślepił jednak trzech swoich braci, a czwartego rebelianta Mustafę kazał stracić w 1423 r. Wypadki takie nie były jednak częste w pierwszych 150 latach istnienia 31 dynastii Osmanów . Bratobójstwem posługiwali się władcy 32 tureccy tylko w koniecznych sytuacjach . Podobne wypa dki zdarzały się wówczas również w dynastiach europejs kich. Szczególnie częste były zabójstwa i okaleczenia rywali do korony w Bizancjum. Założyciel dynastii Osman był tylko przywódcą plemion tureckich i rodów, współdziałających lub zjednoczonych ze sobą dla dokonywania najazdów rabunkowych i podbijania 30 W 1365 r. Murad I rozkazał zabić syna Sulejmana, a w dwadzieścia lat później polecił zamordować własnego syna Saudżiego, który w poro zumieniu z księciem bizantyjskim Andronikiem Paleologiem zbuntował się przeciw ojcu. 31 Al d e r s o n , op. cit., s. 25—29 i tabela na s. 30—31. 32 Metoda egzekucji była w takich wypadkach zawsze ta sama: uduszenie cięciwą łuku ze sznura jedwabnego. Śmierć taka uchodziła u Turków za honorową, zastrzeżoną dla osób wysoko urodzonych, a szczególnie członków rodu Osmana. '
38 sąsiednich ziem. Już jednak za czasów syna i następcy Osmana — Orchana, oraz jego wnuka — Murada I, ukształtowała się organizacja państwowa. Nadała ona luźnej dotąd federacji plemion i rodów koczowniczych lub półkoczowniczych cechy trwałości i stabilności. Te prze kształcenia dyktowało samo życie. Konieczne było przecież utworzenie i rozbudowanie systemu władzy i zarządzania, by utrzymać podbite ziemie we władaniu Osmanów i ściągać z ich mieszkańców daniny i podatki. Po przekroczeniu cieśnin i dokonaniu podbojów na Bałkanach Turcy musieli na terenie zdobytych państw ustanowić taką formę rządów, która by trwale związała je z władzą Osmanów. W okresie rządów Orchana powstają pierwsze urzędy centralne, a wśród nich urząd wielkiego wezyra. Jak wiemy, pierwszym wezyrem został brat Orchana Ala ed-Din. W późniejszych czasach, tj. w okresie od objęcia władzy przez Murada II do końca XV w., urząd wielkiego wezyra dzierżyli przedstawiciele możnego rodu anatolijskiego Czenderlich. Wezyr kierował administracją i był zastępcą sułtana we wszystkich sprawach z wyjątkiem tych, które dotyczyły religii. Oznaką jego urzędu był buńczuk o pięciu ogonach — relikt koczowniczej przeszłości tureckiej. Stopniowo powstawały również inne urzędy centralne, wśród których ważne miejsce zajmował defterdar, kierujący finansami państwa i aparatem podatkowym. Kierownikiem kancelarii sułtana był niszandży, który wraz z podległymi mu urzęd nikami przygotowywał pisemne rozporządzenia i dokumen ty sułtańskie, kreślił też na nich tugrę — ozdobne inicjały sułtańskie. Najwyżsi dostojnicy państwowi tworzyli Radę Koronną, tzw. diwan. Organizacja państwa osmańskiego, utworzona przez Orchana i Murada I, a rozbudowana przez ich następców w XV w., była w rzeczywistości oparta na prostym systemie administracji i podległości. Miała ona zapewnić jedność i trwałość panowania osmańskiego oraz umożliwić skupienie pełni władzy w rękach sułtana.
39 Mimo zmian, dokonujących się w okresie rządów pierwszych kilku władców osmańskich, pozostało jeszcze długo u Turków wiele tradycji koczowniczych. W skład armii tureckiej wchodziły na przykład nieregularne grupy lekkozbrojnej jazdy, tzw. akyndżych — zagończyków, które stanowiły wyraźną pozostałość plemienno-koczowniczej organizacji sił zbrojnych. Hiszpański podróżnik Pero Tafur, który w latach 1435—1439 oglądał podbite przez Turków ziemie bałkańskie, notuje jeszcze inne pozostałości koczowni czego trybu życia. Pisze on, że sułtan Murad II pędził życie ze swoim „ludem" w szczerym polu. Turcy mieszkali w namio tach nie tylko latem, ale również zimą. Leżące w pobliżu tych obozowisk miasta sułtan ze swą świtą odwiedzał tylko od czasu do czasu, by przyjąć w nich posłów, rozstrzygnąć sprawy sądowe lub wykąpać się w łaźni 3 3 . Na marginesie warto zauważyć, że hiszpański podróżnik zanotował to, co wydawało mu się u Turków osobliwe. Nie zwrócił więc uwagi na istniejące już wówczas na Bałkanach osadnictwo tureckie. Początkowo armia Osmanów składała się z tureckich jeźdźców, zbrojnych w łuki i włócznie. Żołnierze ci, zor ganizowani w rody lub plemiona, walczyli pod rozkazami dowódców wojskowych, będących jednocześnie przywód cami religijnymi. Owi lekkozbrojni jeźdźcy to właśnie akyndży — zagończycy, których działania militarne pole gały na łupieskich wyprawach i obronie granic. Te nieregu larne, mało zdyscyplinowane grupy wojowników nie nad awały się jednak do prowadzenia planowych działań wojen nych i obsadzania zdobytych terytoriów. Dlatego już Orchan rozpoczął organizowanie stałych oddziałów wojs kowych. Tę wielką reformę armii osmańskiej, mającą zasadnicze znaczenie dla rozwoju państwa, dokończył jego syn i następca Murad I. Pierwszym krokiem na drodze reformowania armii, 33
W e r n e r , op. cit., s. 153.
40
41
a jednocześnie momentem rozpoczęcia osiadłego życia przez część ludności tureckiej, było wprowadzenie systemu lenn wojskowych, zwanych timar. System ten — przypominający bizantyjskie lenna wojskowe — zaczął kształtować się już za czasów Orchana, a rozbudował go i utwierdził Murad I. Lenna wojskowe były zwykle niewielkimi posiadłościami, które zapewnić miały utrzymanie zasłużonym żołnierzom jazdy tureckiej, czyli sipahiom 34 . Sipahiowie mieli obowią zek przebywać w swym lennie. Nie gospodarowali jednak sami, lecz ściągali od chłopów zamieszkujących obszar danego timaru podatki pieniężne i daniny. Co najmniej do połowy XV w. owe lenna wojskowe nie były dziedziczne. Syn mógł objąć timar po ojcu tylko stając się żołnierzem i wyróżniając się dzielnością w walce. Sipahi na każde wezwanie sułtana lub jego namiestnika musiał stawić się zbrojnie (konno) pod chorągwią swego sandżakbeja, który był dowódcą wojskowym i jednocześnie zarządcą okręgu. Zależnie od wielkości timaru sipahi zobowiązany był do ruszenia w pole z dwoma lub trzema jeźdźcami—pancernymi, których wybierał spośród swoich ludzi. Dzięki temu systemowi militarnemu władcy osmańscy mieli zawsze do swej dyspozycji gotowe do walki i bitne oddziały wojskowe. Sipahiowie byli jednak nie tylko żołnierzami regularnej armii osmańskiej. Spełniali oni również różne funkcje w administracji lokalnej. Dbali o zagospodarowanie i upra wę ziemi, o warunki pracy kupców i rzemieślników — a wszystko po to, by móc zebrać do skarbu sułtana nałożone na ludność podatki. Ponadto do zadań sipahiów należało utrzymywanie porządku i bezpieczeństwa na terenie danego timaru. Można zatem widzieć w nich nową warstwę społeczną, wyrastającą ponad tradycyjny system plemienno-koczowniczy Turków. Sipahiowie tworzyli war34
Tureckie słowo „sipahi" — kawalerzysta, pochodziło od perskiego „spahi" — żołnierz konny.
stwę rycerstwa służebnego, ściśle związaną z władzą cent ralną. Ernst Werner twierdzi, że byli oni zaczątkiem systemu feudalnego w państwie Turków osmańskich. Podobnie jak sipahiowie również dowódcy chorągwi — sandżakbejowie, byli jednocześnie naczelnikami swego okręgu (sandżaku) 35 . Oznaką ich władzy był buńczuk o jednym ogonie. Sandżakbejowie nie tylko dowodzili wojskami danego sandżaku, ale także czuwali nad bez pieczeństwem publicznym w podległym sobie okręgu. Pil nowali nadto regularnego wpłacania podatków do skarbu sułtana. Kiedy Osmanowie podbili dużą część Bałkanów, po dzielono państwo na dwie części: Anatolie i Rumelię. Władzę wojskową i cywilną nad każdą z tych prowincji sprawował namiestnik, zwany bejlerbejem, tj. bejem bejów. Oznaką jego władzy był buńczuk o dwóch ogonach. Jak więc widzimy, organizacja wojska na wszystkich szczeblach była ściśle związana ze strukturą państwa osmańskiego. Drugą grupą wojsk stałych w armii Osmanów był korpus piechoty — słynni janczarzy 36 . Razem z jazdą sipahiów stanowili oni podstawową siłę militarną armii osmańskiej. Janczarzy rekrutowali się z młodych chłopców wziętych do niewoli lub odebranych rodzinom chrześcijań skim. Chłopcy ci byli wychowywani w szczególny sposób. Przygotowywano ich do zadań wojskowych, ćwiczono na sprawnych, doskonale wyćwiczonych żołnierzy. Przede wszystkim jednak zabijano w nich pamięć o rodzinie i dawnej ojczyźnie, wpajając im fanatyzm religijny oraz bezgraniczne przywiązanie do sułtana. Oddziały janczarów należały do „niewolników dworu i sułtana". Najlepsi z nich tworzyli gwardię przyboczną sułtana, która istniała zapewne już za czasów Orchana. 35 Słowo „sandżak" oznaczało chorągiew — oddział wojskowy i jednocześnie okręg administracyjny. 36 Słowo , janczarzy" — (jeni czeri) oznacza dosłownie nowe wojsko.
42 Stare kroniki osmańskie relacjonują sposób rekrutacji młodych jeńców wojennych do gwardii niewolniczej w cza sach Murada I: „Wybierali młodych chłopców spośród jeńców. Łączyli ich w piątki ...i wysyłali do dworu. Stamtąd rozsyłano tych młodych chłopców po prowincjach do Turków, by nauczyli się języka, i posyłali ich do Anatolii. Turcy używali tych chłopców do prac w polu czas jakiś, aż nauczyli się mówić po turecku. Potem, po kilku latach, ściągano ich z powrotem na dwór i robiono z nich janczarów, i nazywano ich nowym wojskiem" 37 . Arcybiskup Tesalonik, Izydor Glabas, który w 1395 r. odbył podróż do Anatolii, by wykupić jeńców pochodzą cych z jego diecezji z niewoli tureckiej, pisze o przymuso wym poborze chłopców z rodzin chrześcijańskich. Przed stawia on wielkie nieszczęście rodziców, którzy w ten sposób tracili swe dzieci, i opisuje cierpienia, jakie je czekały38. Opisany przez Izydora z Tesalonik pobór chłopców byl swego rodzaju daniną, pobieraną regularnie od chrześ cijańskich poddanych tureckich. Chłopców tych, wyrwa nych z ich etnicznego, religijnego i kulturowego otoczenia, wychowywano w środowisku tureckim. Wcielano ich póź niej nie tylko do oddziałów wojskowych, ale używano też do służby państwowej, powierzając im różne funkcje na dworze sułtańskim. Ludzie ci, będący niewolnikami sułtana lub wyzwoleńcami, często wchodzili w skład warstwy 39 rządzącej państwem Osmanów . Owa regularna branka chłopców (zwana dewszirme) była dotkliwą daniną krwi ściąganą z podbitych krajów chrześcijańskich. Zabierano 17
F. G i e s e, Die altosmanischen anonyijien Chroniken, Teil II, w: Abhandlungen fur Kunde des Morgenlandes, 17/1925/28, s. 32. 38 S. V r o n i s, hidor Glabas and the Turkish Devshirme. „Speculum" 31/1956/, s. 438. 39 Problem ten został gruntownie przedstawiony w książce B. D. P a p o u l i a , Ursprung und Wesen der „Knabenlese" im Osmanischen Reich, Munchen 1963.
43 w ten sposób Słowianom bałkańskim i Albańczykom — rzadziej Rumunom — część męskiego potomstwa. Dzięki poborowi chłopców Turcy wzmacniali swój potencjał mili tarny i jednocześnie osłabiali podbite ludy chrześcijańskie40. Oddziały janczarów tworzone były już w czasach Orchana i Murada I. Kolejny władca Bajezid I (1389—1402) rozbudował oddziały janczarów i rozwinął system poboru chłopców chrześcijańskich. Oddziały janczarów nie były liczne, ale za to świetnie wyszkolone, dobrze zorganizowane i zdyscyplinowane. Za czasów Murada II (1421—1451) liczba janczarów nie przekraczała 3000 ludzi, a pod koniec XV w. wynosiła 10000 ludzi. W okresie kiedy armie europejskie składały się z niezdyscyplinowanego rycerstwa i ciągle skorych do buntu oddziałów zaciężnych, korpus janczarów — choć nieliczny — stanowił prawdziwą siłę. Janczarzy służyli ponadto władcom osmańskim do prze-, kształcania systemu państwowego i budowy silnej, scent ralizowanej monarchii. Pozbawieni więzi rodowych, ple miennych, etnicznych i narodowych stanowili oni przeciw wagę dla tradycyjnego, plemiennego systemu militarnego i państwowego Turków osmańskich. Europejczycy poświęcali wiele uwagi korpusowi jan czarów, uważając go słusznie za główną siłę sułtana. Ci bezżenni żołnierze, pozbawieni rodzin, żyli w trwałych wspólnotach, które były oddziałami wojskowymi. Otrzy mywali dobry żołd i wyżywienie. Obowiązywała ich surowa dyscyplina i bezgraniczne posłuszeństwo dowódcom. Zaj mowali się jedynie rzemiosłem wojennym i byli wysokiej klasy profesjonalistami. Cechowała ich bojowa postawa, solidarność grupowa i posłuszeństwo wobec nakazów islamu. Górowali zwykle nad swymi przeciwnikami nie 40
H. K i s s 1 i n g, Die Turkenfrage ais europdisches Problem, „Siidostdeutsches Archiv" 7/1964/, s. 46—47; G. G o 11 n e r, Turcica. Die Turkenfrage in der óffentlichen Meinung Europas im 16. Jahrhundert, Bucuresti—Baden-Baden 1978, t. III, s. 282.
44
45
tylko wyszkoleniem i bojowością, ale również zdyscyp linowaniem. Bernardo Navagero pisał w 1553 r., że „siła ich (tj. janczarów) rodzi się z jedności i dyscypliny wojs kowej". Ambasador wenecki Marcantonio Barbaro nato miast porównywał w 1575 r. janczarów do legionów rzymskich i określał ich korpus jako główną siłę wojska tureckiego. Jak pisał Barbaro, janczarzy, których nazywano „synami Wielkiego Pana" (tj. sułtana), tworzyli najsilniejszą podporę tronu i gotowi byli ryzykować swe życie dla wielkości i sławy sułtana 41 . Główne oparcie władców osmańskich stanowiło rycers two służebne (sipahiowie) i janczarzy. Poza tym Osmanowie wciągnęli do współpracy grupę tureckich wodzów plemien nych z Anatolii i pewną liczbę renegatów chrześcijańskich. Ludzie ci tworzyli grupę najwyższych dowódców wojs kowych i stanowili najbliższe otoczenie sułtana. Byli oni zainteresowani sukcesami władców osmańskich, albowiem dzięki podbojom otrzymywali nadania dużych obszarów ziemi. Z takich rodów, jak: Czenderli, Turachan, Evrenos, Michaił, Malkocz i innych, tworzyła się nowa arystokracja turecka, która czuła się związana interesami bardziej z państwem osmańskim niż ze swym plemieniem42. Częścią systemu stworzonego przez Turków osmańskich były również państwa wasalne. Istniały one zarówno w Anatolii, jak i na Bałkanach. Jak wiemy, Osmanowie zmusili wielu władców chrześcijańskich, w tym również cesarzy bizantyjskich, do uznania swej zwierzchności, płacenia trybutu i dostarczania posiłków wojskowych. W ten sposób siły militarne państwa Osmanów były wspierane przez oddziały pomocnicze anatolijskich i bał kańskich wasali. W XIV i XV w. armia Turków osmańskich składała się 41
G ó l l n e r , op. cii., s.284. Rody Michaił, Evrenos i Malkocz były nietureckiego pochodzenia. Ich założyciele byli prawdopodobnie Grekami, którzy przeszli na islam. 42
z kilku rodzajów wojska. Podstawą tej armii były oddziały regularne sipahiów i janczarów. Bronią sipahiów były łuki, długie lance malowane często na zielono, jatagany i buz dygany. Mieli oni także nieduże okrągłe tarcze, a ponadto nosili często kolczugi lub skórzane kaftany z naszywanymi blaszkami. Natomiast jedyną bronią janczarów były długie łuki i szable. Broń palna w korpusie janczarów zaczęła się upowszechniać dopiero w XVI w. Janczarzy posługiwali się łukiem po mistrzowsku. Ćwiczyli się zresztą ciągle w strze laniu — podobnie jak łucznicy angielscy w XIV w. Szybkostrzelność i siła rażenia łuków tureckich zadziwiała Europejczyków. Według różnych relacji strzały tureckie spadały na wojska chrześcijańskie jak grad, przebijały tarcze a nawet pancerze. Czasem na polu bitwy towarzy szyły oddziałom janczarskim formacje nieregularnej pie choty (azabów). Żołnierze z tych formacji długimi pikami bronili tureckich łuczników przed atakami nieprzyjacielskiej jazdy. Najczęściej jednak w takich wypadkach janczarzy radzili sobie sami. Impet jazdy rycerskiej powstrzymywali palisadą z ostrych kołków, raniących konie, lub wykopa nymi szybko rowami. Chroniąc się w razie potrzeby za takimi przeszkodami razili strzałami konie i ludzi, a w bez pośrednim starciu walczyli szablami. Oddziały janczarów walczyły w obronie. Działania ofensywne na polu bitwy pozostawiały sipahiom i jeździe nieregularnej. Sipahiowie i janczarzy mieli nie tylko świetnie opanowane rzemiosło wojenne, ale byli także zdyscyp linowani i karni zarówno w obozie, jak i na polu bitwy. Dzięki takim walorom wojskowym obie te formacje stano wiły główną siłę armii tureckiej i często decydowały o jej zwycięstwach. Obok wojsk regularnych w skład armii osmańskiej wchodziły oddziały nieregularnej piechoty i jazdy. Oddziały nieregularnej piechoty (azabowie) rekrutowały się z pod danych państwa tureckiego, którzy na czas służby wojs-
46
47
kowej zwalniani byli od podatków. Oddziałów tych używa no zarówno do walki, jak i różnych prac pomocniczych: pilnowania taborów, kopania rowów i sypania szańców. Większe znaczenie bojowe miała nieregularna jazda —od działy akyndżych. Byli to zagończycy, którzy nie otrzymy wali żadnego żołdu. Utrzymywali się oni z rabunku i wal czyli dla zdobycia łupów. Konstanty z Ostrowicy w swoich Pamiętnikach janczara pisze o akyndżych, że „wszystko połapią, pobiorą, zamordują i skażą (zniszczą) tak, że za wiele lat tam kur śpiewać nie będzie". Oddziałami akyn dżych dowodzili dziedzicznie członkowie rodu Michaił. Oddziały nieregularnej jazdy skutecznie wspierały w wal ce sipahiów. Dzięki swej szybkości i ruchliwości, umiejęt ności błyskawicznego przegrupowywania się i przystoso waniu do działań w trudnych warunkach terenowych ci tureccy zagończycy zadawali duże straty wojskom chrześ cijańskim, zwłaszcza ciężkozbrojnej jeździe rycerskiej. Wa lory bojowe akyndżych i różnice między nimi a ciężką jazdą rycerską trafnie scharakteryzował Konstanty z Ost rowicy. „Abociem Turcy — czytamy w Pamiętnikach janczara — takiem rządem wiele naprzód mają. Jeśli ji gonisz, tedyć uciecze, a jeśli cię on goni, tedy mu nie ujdziesz. Turcy i konie ich dla wielkiej lekkości zawżdy prędcy są, a my zawżdy przez ciężkie konie i obciążenie zbroje jestechmy leniwi (tj. ociężali). Abociem wiele na głowie mając, duch trudny masz, a k temu nie słyszysz i wszędy dobrze nie widzisz, rękoma też i sam sobą dla ciężkości zbroje nie władniesz..." 43 . W działaniach wojennych armii tureckiej brały także udział pomocnicze oddziały chrześcijańskich wasali Osma nów. Były to różne formacje: ciężkozbrojna jazda rycerska, lekka konnica i piechota. Powiększały one siłę wojsk tureckich, choć zwykle ich rola w bitwach była nieduża. 43
Pamiętniki janczara..., s. 141.
Europejczycy długo nie mieli dokładnych informacji na temat składu i liczebności armii tureckiej. Spośród tych, którzy pisali na temat wojsk osmańskich, tylko nieliczni nie popełniali pomyłek. Należał do nich Francesco Filelfo, uczony humanista i wróg Turków, dobry znawca stosunków panujących w państwie osmańskim. W 1451 r. pisał on do króla francuskiego Karola VII, że wypędzenie Osmanów z Europy i odzyskanie „miejsc świętych" nie jest takie trudne. Potrzeba tylko do tego pieniędzy i doświadczonych żołnierzy, siły militarne wroga bowiem składają się z różno rakich wojsk, liczących najwyżej 60 000 ludzi 44 . Przeważała jednak opinia o niezwyciężoności armii tureckiej i jej ogromnej liczebności. Pod koniec XIV w. jeden z kronikarzy francuskich zanotował, że króla węgierskiego zaatakowała armia turecka o sile 500000 ludzi, inny kronikarz zaś twierdził, że w bitwie pod Nikopolis (1396 r.) walczyły wojska osmańskie liczące 400000 żołnierzy45. Ten mit o sile wojsk tureckich panował w opinii europejskiej XV i XVI w. W 1459 r., a więc już po zdobyciu Konstan tynopola, kardynał Scarampo oświadczył w Mantui: „Woj ska Turków są niezwyciężone, usiłowanie pokonania ich 46 zaś — bezsensowne" . Tymczasem o sukcesach bałkańskich podbojów turec kich i zwycięstwach Osmanów nie decydowała liczebna przewaga ich wojsk czy jakaś mityczna siła Turków. Wynikały one z lepszej organizacji wojska, wprowadzenia stałych oddziałów regularnych, przestrzegania dyscypliny przez żołnierzy tureckich i bardziej kompetentnego dowo dzenia armią. Przede wszystkim jednak o sukcesach Turków w Europie decydowały słabość i rozbicie polityczne państw 44
G o l i n ę r , op. cit.,s. 279. F. L o t , L'Art militaire et les armees au moyen age, t. II, Paris 1946, s. 218; H. D e l b r i i c k , Geschichte der Kriegskunst, Berlin 1907, t. III, s. 495. 46 G ó l l n e r , op. cit., s. 279. 45
4K
49
bałkańskich, głębokie różnice i antagonizmy narodowoś ciowe i religijne, które nie pozwalały na połączenie sił w walce z Turkami. „Wszędzie w Europie — p i s a ł Franz Babinger — gdzie armia sułtana zdobywała nowe obszary, stykali się zwycięzcy z ludnością rozdartą, skłóconą we wnętrznie wskutek ostrych antagonizmów narodowościo wych i mrocznych namiętności religijnych... Grek jeszcze okrutniej nienawidził Serba niż Turka, a dla prawowiernego syna Kościoła wschodniego jeszcze bardziej gorszący niż widok muzułmanina modlącego się twarzą zwróconą ku Mekce był ołtarz łacinników, w którym Chrystus rozpięty jest, mając gwoździe wbite w nogi skrzyżowane, a nie wyprostowane jedna przy drugiej" 4 7 .
PODBOJE SUŁTANA BAJEZIDA I Bajezid I (1389—1402) był synem Murada. Jego odwaga, gwałtowny temperament i szybkość prowadzonych przezeń operacji wojennych zyskały mu przydomek Błyskawica. Zwycięstwo na Kosowym Polu nad połączonymi siłami chrześcijańskimi sprawiło, że przed Bajezidem stanęły otworem całe Bałkany. Serbia, za cenę uznania zwierzch ności tureckiej i daleko idącej uległości, zachowała jeszcze własną dynastię. Jednakże syn poległego w bitwie Lazara Stefan Lazarowicz (1389—1427) został wasalem sułtana. W dowód uległości stawał z oddziałami serbskimi u boku Bajezida w toczonych przez Turków wojnach. Siostra Stefana Despina (Maria) została żoną Bajezida i znalazła się w haremie sułtańskim. Po zwycięstwie na Kosowym Polu podboje Bajezida objęły dalsze ziemie bałkańskie. Przede wszystkim wzrósł nacisk Osmanów na cesarstwo bizantyjskie. Bajezid, który 47
B a b i n g e r , op. cit., s. 441.
panował nad terenami leżącymi wokół Konstantynopola, począł ingerować w wewnętrzne sprawy cesarstwa. Przy poparciu sułtana w kwietniu 1390 r. zajął stolicę i zasiadł na tronie cesarskim Jan VII. Kiedy w kilka miesięcy później powrócił do Konstantynopola stary cesarz Jan V, Bajezid zmusił go do płacenia trybutu, dostarczania posił ków wojskowych i wysłania na dwór sułtański syna Manu ela, późniejszego cesarza. To właśnie Manuel, jako wasal sułtana, musiał pomagać wraz z oddziałami bizantyjskimi Bajezidowi w jego operacjach militarnych. Brał między innymi udział w zdobywaniu Filadelfii, ostatniego już miasta, jakie pozostało Bizancjum w Azji Mniejszej. Bajezid jednak przede wszystkim podbijał resztki bizantyjskich ziem na Bałkanach. W 1394 r. wojska osmańskie pod wodzą wielkiego dowódcy tureckiego Evrenos-beja naje chały bizantyjską prowincję Moreę, leżącą na Peloponezie, i zajęły kilka twierdz. Jednocześnie Turcy prowadzili podboje na północy. W 1393 r. duża armia wkroczyła do Bułgarii i dokonała ostatecznego podboju cesarstwa bułgarskiego. Po trzech miesiącach oblężenia została zdobyta stolica carów bułgar skich — Tyrnowo. Miasto bronione bohatersko przez Eutymiusza, ostatniego patriarchę Bułgarii, pisarza i myś liciela, zostało bezlitośnie ograbione przez zdobywców. Car Jan Szyszman, wzięty do niewoli, dwa lata później został przez Turków zabity. Patriarcha Eutymiusz, który cudem uniknął śmierci, zesłany do klasztoru zmarł w 1402 r. Najstarszy syn cara bułgarskiego, wzięty do niewoli, przyjął islam i w nagrodę został panem jednego z miast tureckich w Anatolii. Wkrótce pod władzą Turków znalazła się cała Bułgaria łącznie z podbitym w 1395 r. nadmorskim księstwem Dobrudży i zajętą rok później północno-zachodnią częścią kraju, tworzącą wówczas kró lestwo widyńskie. W ten sposób Bułgaria, podbita przez 4 — Warna 1444
50
51
Bajezida I, stała się prowincją turecką prawie na pięć stuleci. Granice państwa Osmanów sięgnęły Dunaju. Niedługo potem Turcy przekroczyli Dunaj. W 1395 r. armia Osmanów ruszyła przeciw hospodarowi Wołosz czyzny48 Mirczy Staremu, który korzystał z protekcji i pomocy potężnego w XIV w. królestwa Węgier. 17 maja 1395 r. doszło do krwawej bitwy między wojskami sułtana i Mirczy na równinie zwanej Rowina. W armii sułtańskiej walczyli, wypełniając swe obowiązki wasalskie, książęta Serbii, a wśród nich Stefan Lazarowicz. Bitwa, jak się wydaje, nie przyniosła decydującego rozstrzygnięcia. Nie brak jednak głosów, że zwyciężył w niej Mircza 49 . Sułtan wycofał się za Dunaj, obsadzając przedtem swymi gar nizonami przeprawy na tej rzece. Zajął też leżącą na wybrzeżu czarnomorskim Dobrudzę, księstwo bułgarskie niedawno opanowane przez hospodara wołoskiego. Mircza zobowiązał się do płacenia Turkom trybutu, na znak swej uległości. Sukcesy tureckie zaniepokoiły poważnie Europę łacińs ką. Odżył plan krucjaty anty tureckiej. Ojej zorganizowanie zabiegał nowy król węgierski Zygmunt Luksemburski (1387—1437). Turcy bowiem, po zajęciu Bułgarii, zaczęli bezpośrednio zagrażać Węgrom. Krucjata miała ponadto pomóc Zygmuntowi w umocnieniu jego pozycji na Bał kanach, w tym zwierzchnictwa nad Chorwacją i Bośnią. Gdyby Zygmuntowi Luksemburskiemu udało się przy 48
W XIV i XV w. ludy Rumunii tworzyły dwa odrębne księstwa, czyli gospodarstwa. Na południu istniało hospodarstwo wołoskie, zwane przez Polaków także Besarabią (później Multanami); Węgrzy uważali się za zwierzchników tego księstwa. Na północy znajdowało się hospodarstwo mołdawskie, leżące nad dolnym Dniestrem i Prutem. Mołdawia politycznie, kościelnie (metropolia halicka) i gospodarczo była związana z Rusią i leżała w kręgu wpływów politycznych Polski. Od końca XIV w. hospodarowie Mołdawii byli lennikami Polski. 49 Dyskusje historyków poświęcone tej kwestii oraz spory na temat daty bitwy na Rowinie przedstawia G. O s t r o g o r s k i (op. cit., s. 429—430).
pomocy krzyżowców wyprzeć Turków z Europy, byłby to nie tylko wielki sukces militarny, ale również polityczny władcy węgierskiego. Sytuacja w Europie sprzyjała realizacji planów antytureckich. Największy konflikt ówczesnej Europy — trwa jąca od pół wieku wojna francusko-angielska — wygasł wówczas na pewien czas. Rycerstwo francuskie gotowe było do nowej przygody wojennej. Bonifacy IX, jeden z dwóch sprawujących wówczas władzę w Kościele papieży, uznany przez Niemcy, Włochy, Anglię, Węgry i Polskę, ogłosił krucjatę, świętą wojnę przeciw nieprzyjaciołom Chrystusa. Apel papieża i wezwania króła węgierskiego zostały życzliwie przyjęte przez rycerstwo wielu krajów, zwłaszcza Francji i Burgundii. W lipcu 1396 r. do Budy, gdzie wyznaczono miejsce koncentracji krzyżowców, przybyły oddziały wojskowe z różnych krajów. Najliczniej stawili się Francuzi i Burgundczycy, którymi dowodził młody, 24-letni Jan hrabia de Nevers, syn księcia burgundzkiego Filipa Śmiałego. Byli wśród nich sławni i doświadczeni rycerze, tacy jak: Enguerrand de Coucy, admirał Jan de Vienne i Jan le Maingre zwany Boucicautem. Orszaki tych rycerzy wyglądały fas cynująco: błyszczące zbroje, barwne tarcze, sztandary i proporce obszyte złotem i srebrem, bogate rzędy końskie i kolorowe czapraki, zdobne herbami Francji i Burgundii. W sumie korpus francusko-burgundzki liczył około 1000 rycerzy i giermków, a razem z piechotą, kusznikami, służbą, stajennymi, kucharzami i wszelaką czeladzią — do 2500 ludzi. Obok wojska węgierskiego korpus ten stanowił główną siłę wyprawy antytureckiej. Do Budy przybyły także oddziały rycerstwa przypro wadzone przez książąt niemieckich, oddział Krzyżaków, stałych sprzymierzeńców Zygmunta Luksemburskiego, oraz czeskie i niemieckie wojska zaciężne. Znalazła się tutaj również niewielka grupa rycerstwa polskiego. Wielki mistrz
52
53
joannitow, którzy mieli wówczas siedzibę na wyspie Rodos, przybył ze swymi rycerzami zakonnymi. Do armii krzyżow ców dołączył również hospodar Mircza z wojskami wołos kimi. Armia ta stanowiła zbieraninę różnorodnych od działów, pozbawionych jednolitego kierownictwa. Niezdys cyplinowane rycerstwo zachodniej Europy ruszało na tę wyprawę przeciw Turkom jak na turniej lub polowanie. Już Jan Długosz, który w swoich Rocznikach zamieścił obszerną relację o tej krucjacie, napisał słusznie: „Ale tak wielkiemu i dzielnemu wojsku brak było wodza i karności wojskowej. Nie odbywano też żadnych wspólnych narad. Ale i sam dowódca całego wojska, król węgierski Zygmunt, na którego wszyscy się oglądali, nie podejmował niczego, co by było pożyteczne dla takiego wojska; ale, ufając potędze tylu narodów i tylu oddziałów, do tego stopnia lekceważył wroga, że wierzył i głosił jawnie, że w żadnym miejscu ani w żadnym czasie Turcy nie mogą oprzeć się jego siłom zbrojnym" 50 . Armia krzyżowców ruszyła wzdłuż Dunaju, którym płynęły statki z zaopatrzeniem. Przekroczyła tę rzekę u Żelaznej Bramy (przełom Dunaju przecinającego Kar paty) i posuwając się dalej jej prawym brzegiem dotarła w połowie września pod Nikopolis. To warowne miasto, zajęte przez Turków, leżało w ważnym strategicznie punkcie. Broniło ono drogi na Wołoszczyznę, ale także do Adrianopola, europejskiej stolicy Osmanów. Bajezid zajęty był blokadą Konstantynopola, kiedy doniesiono mu o marszu wojsk chrześcijańskich. Szybko ruszył na północ i niespodziewanie dla krzyżowców zjawił się pod Nikopolis. Jak pisze Długosz — może z pewną przesadą — sułtan „zastał wojsko katolickie i króla Zyg munta rozproszone w całkowitym bezładzie i bez broni, błąkające się jak stado owiec". 50
Jana Długosza Roczniki..., ks. X, s. 274.
Relacje kronikarskie z dużą przesadą określały wielkość obu armii. Za nimi bezkrytycznie niejednokrotnie szli historycy nowożytni. Siły chrześcijańskie według różnych kronikarzy ówczesnych lub żyjących nieco później wynosiły od 30000 do 200000 żołnierzy. Natomiast armię turecką szacowali oni na 100000-^00000 ludzi. Są to liczby zupełnie fantastyczne. Według przekonujących wywodów generała Rosettiego ze względów techniczno-wojskowych, takich jak: długość kolumny marszowej, organizacja zaopat rzenia dla wojska, wielkość pola bitwy itp., armia chrześ cijańska liczyła od 9000 do 16 000 ludzi, turecka zaś — od 10000 do 20000 ludzi. Hans Delbriick ocenia siły obu armii jeszcze niżej. Jego zdaniem wojska chrześcijańskie liczyły około 9000 — 10000 ludzi, armia Bajezida zaś — 11000—12000 ludzi 51 . Do bitwy między obu armiami doszło pod Nikopolis 25 września 1396 r. Zakończyła się ona kompletną klęską chrześcijan. Armia krzyżowców została całkowicie rozbita przez Turków. Powodem tej klęski był brak koordynacji działań między wojskami węgierskimi a francusko-burgundzkimi, niezdyscyplinowanie rycerstwa europejskiego i nie udolne dowodzenie. Turcy osiągnęli zwycięstwo nie tyle dzięki przewadze liczebnej swych wojsk, ile szybkości działań, lepszej taktyce, sprawniejszemu dowodzeniu i dys cyplinie wojskowej. Było to zwycięstwo regularnego wojska nad zbieraniną rycerzy, niezdolnych do prowadzenia sko ordynowanych działań militarnych, walczących pojedynczo i polegających tylko na swej osobistej dzielności. Wielu żołnierzy obu armii poległo w bitwie. Hospodar Mircza, widząc nieuchronną klęskę krzyżowców, wycofał 51 R. R o s e 11 i, The Battle of Nicopolis (1396), „Słavonic Review" 15/1937/, s. 629—638; D e l b r u c k , op. cit., s. 492—493. O bitwie pod Nikopolis pisali też: G. K1 i n g, Die Schlachl bei Nikopolis im Jahre 1396, Berlin 1906; A. S. A t i y a , The Crusade of Nicopolis, London 1934; J. S k r z y p e k , Bitwa pod Nikopolis /25 IX 1396/, „Przegląd HistorycznoWojskowy" t. 9/1936/.
55
54 się ze swymi wojskami wołoskimi. Wielu chrześcijan, nie mając możliwości ucieczki, dostało się do niewoli. Ówczesne relacje europejskie wspominają, że Bajezid rozkazał zabić kilka tysięcy jeńców, by pomścić w ten sposób poległych w bitwie Turków. Jeśli tak było rzeczywiście, to ów akt barbarzyństwa miał zapewne zastraszyć chrześcijańskich wasali sułtana na Bałkanach. Część z nich, jak np. Stefan Lazarowicz, stojący na czele korpusu posiłkowego Serbów, brała udział w bitwie po stronie tureckiej. Za możnych rycerzy, wziętych do niewoli pod Nikopolis, Turcy otrzymali wysoki okup. Król francuski wykupił z niewoli młodego Jana hrabiego de Nevers (późniejszego księcia burgundzkiego Jana Nieustraszonego) i sławnego marszałka Boucicauta za 200 000 florenów. Admirał Jan de Vienne poległ w bitwie. Wódz krucjaty, król węgierski Zygmunt Luksemburski, razem z wielkim mistrzem joannitów oraz grupą rycerzy niemieckich i węgierskich ratowali się ucieczką z pola bitwy. Dzięki okrętom stojącym na Dunaju Zygmunt dopłynął do Konstantynopola, a stąd drogą morską przez Adriatyk dotarł do kraju. Długosz pisze o losie niektórych rycerzy polskich, biorących udział w bitwie pod Nikopolis. „Z rycerzy polskich — wspomina autor Roczników — zginął bardzo dzielnie nastawiając piersi bohaterski mąż, kasztelan wy szogrodzki Sasin, ze swym najlepszym synem Rolandem. Ocaleli z orszaku króla Zygmunta rycerze Ścibor ze Ściborzyc herbu Ostoja i Tomasz Kalski herbu Róża. Rycerz z ziemi sieradzkiej Świętosław herbu Łada zwany Szczenię, kiedy nie mógł wsiąść na łódź, którą przeprawiał się król Zygmunt ze znaczniejszymi rycerzami, ponieważ go odepchnięto... ufając swej odwadze i sile fizycznej, tak jak był uzbrojony do walki, obciążony żelazem wskoczył w fale Dunaju i przepływając koryto Dunaju, w tym 52 miejscu rwące i szerokie, uratował się." 52
Jana Długosza Roczniki..., ks. X, s. 275—276.
Wieść o klęsce pod Nikopolis sparaliżowała Europę. Pogrom ten dał początek przekonaniu o niezwyciężoności Turków53. Echa głoszonych wówczas w Europie opinii dotarły po prawie stu latach do Długosza, który napisał w Rocznikach: „Ta tak straszna klęska i tak sromotna hańba dodała zaiste — jak się zdaje — wiele sił i odwagi Turkom tak, że podniesieni dzięki temu na duchu stali się odważniej si i bardziej okrutni oraz nabrali śmiałości do wielkich czynów" 54 . Klęska pod Nikopolis pogorszyła sytuację krajów bał kańskich, a przede wszystkim upadającego cesarstwa bizan tyjskiego. Turcy zajęli resztki Bułgarii — małe państewko Jana Stracimira ze stolicą w Widyniu. Dokonali nisz czycielskich najazdów na Wołoszczyznę, Węgry, Bośnię i Styrię. W 1397 r. Turcy zajęli na krótko Ateny, wtargnęli na Peloponez, splądrowali i spalili należące do Wenecji miasto Argos, pokonali wojska bizantyjskiego księcia Morei, spustoszyli półwysep i wycofali się z ogromnymi łupami i jeńcami, których sprzedali jako niewolników. Przede wszystkim jednak otaczali coraz ściślejszym pierś cieniem Konstantynopol. Cesarz Manuel II wzywał pomocy władców chrześcijańskich. Zwracał się o ratunek do wiel kiego księcia Moskwy Wasyla I i do papieża. Słał prośby o pomoc do doży Wenecji, do królów Francji, Anglii i Aragonu. Tylko Karol IV francuski wysłał niewielki korpus liczący około 1000 rycerzy, giermków i kuszników pod wodzą wykupionego z niewoli Boucicauta. Te skromne siły dotarły w czerwcu 1399 r. do Konstantynopola i doko nały serii wypadów na tureckie wybrzeże Anatolii. Nie mogły jednak — rzecz oczywista — zagrozić poważnie Osmanom i uwolnić Bizancjum od niebezpieczeństwa turec53 Por. H. J. K i s s 1 i n g, Turkenfurcht und Tiirkenhoffnung im 15. md 16. Jahrhundert. Zur Geschichte eines „Komplexes", „Siidost-Forschung" 23/1964/, s. 6. 54 Jana Długosza Roczniki..., ks. X, s. 276.
56 kiego. Wreszcie cesarz Manuel II zdecydował się na podróż do Europy Zachodniej, by osobiście zabiegać o pomoc. W ciągu dwóch lat (1400—1402) ten światły i utalentowany władca wędrował ze swą świtą po Europie. Był uroczyście przyjmowany w Wenecji, Paryżu i Londynie, ale nie zyskał nic prócz pięknych obietnic. Jedyną korzyścią z tej podróży — i to odniesioną przez humanistów Europy Zachodniej — była możliwość nawiązania ściślejszych kontaktów ze światem kultury greckiej, bizantyjskiej. Kiedy cesarz Manuel II przebywał w Paryżu, odwlekając swój powrót do Konstantynopola —jakby w obawie przed ostateczną katastrofą, która go tam czekała — dotarła doń nieoczekiwana i zdumiewająca wiadomość. Oto sułtan Bajezid został pokonany przez wielkiego chana Mongołów Tamerlana w bitwie pod Ankarą, a siły militarne Osmanów uległy całkowitemu rozbiciu. UPADEK PAŃSTWA OSMANÓW I JEGO WSKRZESZENIE Tamerlan (Timur Lenk, czyli Timur Kulawy był Turkiem azjatyckim, ale w linii żeńskiej pochodził z wielkiego rodu mongolskiego Czyngis-chana. Pod koniec XIV w. utworzył on potężne państwo, które —jak to często bywało z wielki mi imperiami azjatyckimi — nie trwało długo i rozpadło się po śmierci Tamerlana. Państwo to obejmowało olbrzymie obszary od granic Chin i Zatoki Bengalskiej aż do Morza Śródziemnego. Wielu historyków sądzi, że Tamerlan był najpotężniejszym władcą mongolskim od czasów Czyngis-chana i jednym z największych, a zarazem najbardziej okrutnych i krwawych zdobywców w historii świata. „Kiedy Mongołowie Tamerlana — pisał Bizantyjczyk Dukas — opuszczali jedno miasto, by zdobyć drugie, pozostawiali taką pustkę i zgliszcza, że nie słyszało się tam ani szczekania
57 psa, ani świergotu ptaka, ani płaczu dziecka." Dążeniem Tamerlana była odbudowa olbrzymiego państwa Czyngis-chana i stworzenie światowego imperium islamskiego. Uważał się za wiernego wyznawcę Proroka, karał gńuśnych muzułmanów Iranu, Indii i Iraku. Dla ortodoksyjnych muzułmanów był jednak „władcą pogańskim", który łupił i zabijał wiernych, niszczył ich domy i meczety. Kiedy po zajęciu Gruzji, Armenii i Kurdystanu Tamer lan zbliżył się do granic państwa Osmanów, emirowie anatolijscy i ich krewni, pozbawieni władzy i posiadłości przez sułtanów osmańskich, schronili się pod opiekę chana Mongołów, prosząc go o pomoc i interwencję. Tamerlan skorzystał z tej okazji. Wkroczył do Anatolii i zajął silnie umocnione miasto Siwas. Miasto to — jak pisze jeden z bizantyjskich historyków — zostało przez Mongołów zupełnie ograbione, wszyscy mężczyźni zabici, a spędzone na jednym placu kobiety i dzieci stratowane końmi. To barbarzyńskie okrucieństwo Tamerlana było częścią mon golskiej taktyki wojennej. Chodziło o sterroryzowanie ludności, wywołanie masowej paniki w podbijanym kraju, złamanie oporu warownych miast i twierdz, które trudno było zdobywać koczowniczym wojskom mongolskim. Bajezid nie docenił potęgi militarnej Tamerlana. Od rzucił ultimatum chana Mongołów, który domagał się nie tylko zwrotu terytoriów zabranych Bizancjum (interesujący ślad działań dyplomacji cesarskiej na dworze mongolskim), ale także zażądał oddania anatolijskim emirom tureckim ich ziem oraz dostarczenia 2000 ładunków masła na wielbłądach i 2000 namiotów. Ponadto imię Tamerlana powinno być wymieniane w meczetach jako imię sułtana, a synowie Bajezida mieli zostać oddani do służby w namio cie chana 55 . Przyjęcie tych żądań równałoby się poddaniu " Tak relacjonuje to historyk bizantyjski z XV w. Laonikos Chalkondyles Historiarum demonstrationes, III, ed. E. Darkó, Budapest 1922, t. I, s. 148—149.
58 władzy Tamerlana. Nie mógł się na to zgodzić Bajezid. Losy Bajezida i jego państwa rozstrzygnęły się w bitwie pod Ankarą, rozegranej 28 lipca 1402 r. Po długiej i morder czej walce wojska Tamerlana — wzmocnione oddziałem słoni bojowych z Indii — rozgromiły całkowicie armię osmańską. W jej szeregach walczył silny oddział jazdy pancernej Serbów, pod dowództwem Stefana Lazarowicza, który sumiennie wypełniał swe obowiązki wasala tureckiego. Sułtan Bajezid i jego syn Musa dostali się do niewoli. Bajezid zmarł wkrótce (w marcu 1403 r.), a Musę niedługo potem Tamerlan uwolnił. Inny syn sułtana Mustafa zaginął w czasie bitwy. Tamerlan po wygranej bitwie i rozgromieniu Bajezida pozostał tylko kilka miesięcy w Anatolii. Wprowadził tu nowy porządek polityczny, a właściwie przywrócił dawny, wskrzeszając tureckie emiraty, podbite i wcielone do pańs twa Osmanów. Jednocześnie wojska Tamerlana plądrowały Anatolie, łupiły kraj, paliły miasta i wsie, burzyły meczety i szkoły muzułmańskie, brały tysiące ludzi w niewolę. Zdobyta została i ograbiona stara stolica osmańska, Brusa. Tutaj w ręce zwycięskiego chana wpadły kobiety z haremu sułtana. Wiosną 1405 r. Tamerlan opuścił Anatolie i wrócił do swej głównej stolicy, Samarkandy. Zmarł tu w 1405 r., w wieku 72 lat, po 36-letnim panowaniu, w czasie przygo towań do wyprawy mającej na celu podbój Chin. Dokonana przez Tamerlana w Azji Mniejszej przebu dowa polityczna nie oznaczała jeszcze końca dynastii i państwa Osmanów. Chan mongolski przywrócił tylko istniejące tu przed podbojem Osmanów emiraty i dynastie. Najpotężniejszym z nich stał się teraz emirat Karamanii, obejmujący około jednej trzeciej obszaru Anatolii. Tamerlan chciał w ten sposób utworzyć w Anatolii państwo, które mogłoby skutecznie przeszkodzić odrodzeniu się potęgi Osmanów. Zamysł ten okazał się trafny. Emir Karamanii długo jeszcze był najgroźniejszym rywalem Osmanów, potencjalnym sojusznikiem wszystkich ich wrogów.
59 Osmanowie zostali włączeni do utworzonego przez Tamerlana systemu politycznego. Najstarszy syn Bajezida Sulejman uznany został za władcę Rumelii i objął eu ropejską część dawnego państwa Osmanów. Inny syn Bajezida Isa rządził emiratem ze stolicą w Brusie. Kolejni synowie Bajezida Mehmed i Musa (uwolnieni przez Ta merlana) otrzymali również swoje emiraty w Anatolii. Synowie wielkiego Bajezida spadli do rzędu małych wła dców tureckich. Nastąpił okres w dziejach państwa Osmanów, który historycy nazywają „interregnum" — bezkrólewiem (1402— 1413). Stosunki wewnętrzne w tym rozbitym i podzielonym państwie skomplikowały się wówczas bardzo. Trwały walki o władzę między synami Bajezida — Sulejmanem, Musą i Mehmedem. W czasie tych walk nie tylko tworzyły się rozmaite ugrupowania polityczne, ale także dochodziły do głosu i nabierały znaczenia różne grupy i siły społeczne. Sulejman władający Rumelią znalazł się w trudnej sytuacji. Musiał szukać porozumienia i układać się ze swymi chrześ cijańskimi wasalami. W 1403 r. zawarł traktat pokojowy z cesarstwem bizantyjskim, z księciem Serbii Stefanem Lazarowiczem, z Wenecją, Genuą i joannitami z Rodos. Kupił sobie ich neutralność za cenę ustępstw finansowych i terytorialnych. Bizancjum odzyskało wówczas Tesaloniki, ważny port i miasto w Macedonii, oraz niektóre terytoria nad Morzem Egejskim i Czarnym. Cesarz przestał również płacić trybut Turkom. Walki Sulejmana z bratem Musą zakończyły się zwycięstwem Musy w 1411 r. Musa jednak, reprezentujący dawne tradycje koczowniczo-wojenne Tur ków, po zwycięstwie nad Sulejmanem ogłosił się przywódcą ghazich (wojowników za wiarę) i rozpoczął na Bałkanach świętą wojnę z niewiernymi. Wówczas cesarz Manuel II i książę Serbii Stefan Lazarowicz poparli innego syna Bajezida Mehmeda. Przy pomocy Bizantyjczyków i Serbów, a także dzięki poparciu tureckiej arystokracji i rycerstwa
60 służebnego (sipahiów) Mehmed pokonał w lipcu 1413 r. wojska swego brata Musy. Sam Musa zginął zasztyletowany przez niewolnika. W ten sposób zakończył się okres bezkrólewia. Mehmed I (1413—1421) ogłosił się sułtanem, ale jego sytuacja była trudna. Wiele europejskich nabytków Osma nów zostało utraconych. Uniezależniły się takie kraje wasalne, jak Serbia, Bośnia, Bułgaria i Wołoszczyzna. Mehmed odnowił przymierze pokojowe z cesarzem Ma nuelem II i dał mu dalsze tereny nad Morzem Czarnym, morzem Marmara i w Tesalii. Niepowodzeniem zakończyły się dwie operacje militarne sułtana: pierwsza prowadzona na Morzu Egejskim (1416 r.), druga skierowana przeciw Węgrom (1419 r.). Mehmed musiał także walczyć z opozycją wewnętrzną. Stłumił bunt pretendenta do tronu — po pieranego przez emirów Anatolii — który podawał się za Mustafę syna Bajezida, rzekomo ocalonego z pogromu pod Ankarą. Musiał także tłumić groźne powstanie ludowe o podłożu religijno-społecznym, które przerodziło się w woj nę domową (1415—1418). Rozniecili ją w Rumelii i Anatolii zwolennicy szejcha Bedr-ed-Dina. Domagali się oni wpro wadzenia równości społecznej wszystkich ludzi i wspólnoty wszelkiego mienia „oprócz żon". Wprowadzili też jed nakową dla wszystkich prostą odzież oraz wspólne posiłki i ogłosili zasadę równouprawnienia trzech religii mono teistycznych: islamu, chrześcijaństwa i judaizmu. Pod koniec 1418 r. powstańcy owi zostali ostatecznie roz 56 gromieni . W Europie, wśród współczesnych, Mehmed I miał opinię człowieka łagodnego, miłującego pokój. Rzeczywiś cie, cały wysiłek skierował on nie na ekspansję i podboje, ale na wewnętrzną konsolidację państwa, budowę twierdz wzdłuż granic i umocnienie swej pozycji w Azji Mniejszej. W e r n e r , op. cit., s. 198—213.
61 Zmarł w Adrian opolu 26 maja 1421 r. na dyzenterię. Nie brak jednak opinii głoszących, że został otruty. Okres „interregnum", który nastąpił po klęsce Osma nów pod Ankarą, był najbardziej odpowiedni do podjęcia wielkiej akcji mającej na celu wyzwolenie Bałkanów. Jed nakże ani Bizancjum, ani inne państwa europejskie nie potrafiły i nie chciały połączyć swych sił po to, aby wyprzeć Turków z Europy. Stało się tak z kilku powodów. Już na początku XV w. tysiące Turków z rodzinami osiedliły się na Bałkanach, a najazd Mongołów na Anatolie powiększył jeszcze tę migrację. Około 1410 r. — jak pisze historyk bizantyjski Dukas — w Europie było więcej Turków niż w Anatolii. Całkowite wyparcie ich z Bałkanów stało się już wówczas właściwie nierealne. Podjęcie wspólnych dzia łań antytureckich uniemożliwiało nadto rozbicie polityczne Bałkanów oraz rywalizacja między poszczególnymi państ wami i rozbieżność ich interesów. Cesarz Manuel II skorzystał z osłabienia Osmanów, by powstrzymać upadek ekonomiczny cesarstwa bizantyjs kiego, zreorganizować i odbudować jego prowincje. Walki o tron w państwie Osmanów i pokojowa polityka Mehmeda sprawiły, że wśród Greków wytworzyła się niebezpieczna iluzja, iż zagrożenie tureckie należy już do przeszłości. Wenecjanie próbowali mieszać się w walki prowadzone na terenie państwa Osmanów pomiędzy pretendentami do tronu. Przede wszystkim jednak, korzystając z osłabienia Osmanów, umacniali swą morską potęgę i panowanie na wybrzeżach. W 1402 r. nabyli od króla węgierskiego wyspę Korfu za sumę 30000 złotych dukatów. W siedem lat później kupili za 100000 dukatów twierdzę i wyspę Zara oraz wyspę Pago na wybrzeżu dalmatyńskim, razem ze wszystkimi prawami korony węgierskiej do Dalmacji. Kiedy w 1416 r. Mehmed I podjął próbę zorganizowania operacji morskiej skierowanej przeciwko posiadłościom Wenecji w rejonie Morza Egejskiego, admirał Piętro Loredano
62 rozbił i zatopił małą flotę turecką57. Wenecjanie uważali, że niebezpieczeństwo tureckie już minęło. Podobnie sądził książę Serbii Stefan Lazarowicz. Chronił własne ziemie, ale nie usiłował wyprzeć Turków z Europy. Miał nadzieję, że trwały pokój z sułtanem zapewni mu spokojne panowanie w Serbii. W innych krajach bałkańskich, jak np. w Bośni czy Bułgarii, walki wewnętrzne tak absorbowały uwagę i siły pretendentów do władzy, że nie przejmowali się oni zbytnio niebezpieczeństwem tureckim, które im wówczas nie za grażało. Na Węgrzech natomiast głównym problemem politycznym była walka magnatów przeciwstawiających się próbom wzmocnienia władzy królewskiej. Króla Zygmunta Luksemburskiego zresztą zajmowały coraz bardziej sprawy Europy Środkowej: konflikt krzyżacko-polski i kwestia czeska. Po śmierci króla Wacława, który zmarł w 1419 r., Zygmunt Luksemburski rozpoczął walkę o tron czeski, angażując w tę akcję węgierskie i niemieckie siły militarne i osłabiając w ten sposób front bałkański. Dopóki nie było bezpośredniego zagrożenia ekspansją Osmanów, nikt w Eu ropie realnie nie myślał o walce z nimi.
ODRODZENIE SIĘ POTĘGI OSMANÓW Najstarszy syn Mehmeda Murad II (1421—1451) miał tylko 17 lat, gdy został sułtanem. Z upodobaniem nawią zywał on do dawnych tradycji tureckich. Kiedy wczesną wiosną 1423 r. gotował się do najazdu na Peloponez, jego wojska, obozujące na Przesmyku Korynckim, paliły przed 57
Wśród wziętych wówczas do niewoli marynarzy floty tureckiej było też 1100 Greków i Bułgarów. Wenecjanie nie puścili ich wolno, lecz potraktowali jako jeńców i wysłali w charakterze niewolników do prac rolnych na Krecie. F. T h i r i e t, Regestes des deliberations du Senat de Venis concernant la Romanie, Paris 1959, t. II, s. 145.
63 namiotami wielkie ogniska i śpiewały pieśni ku czci Allacha i bohaterów „co oznaczało —jak pisał kronikarz bizantyjski Laonikos Chalkokondyles — że Turcy na trzeci dzień mają zamiar rozpocząć walkę". Później zaś, po splądrowaniu bizantyjskiej Morei — jak wspomina ten sam kronikarz — sułtan Murad kupił 600 mężczyzn spośród wziętych do niewoli na Peloponezie ludzi i kazał ich zabić dla uczczenia swego ojca 58 . Był to z pewnością relikt szamańskiego kultu zmarłych. Murad, podobnie jak jego ojciec, był człowiekiem o usposobieniu pokojowym. Podróżujący w latach 1432— 1439 po krajach Wschodu przedstawiciel księcia Burgundii rycerz Bertrandon de la Broąuiere zanotował w swej relacji taką uwagę o sułtanie Muradzie: „Powiedzieli mi, że on nie lubi wojny i wydaje mi się to prawdą". Natomiast jeden z ówczesnych kronikarzy bizantyjskich wspominał o religijno-mistycznych skłonnościach Murada, o jego sympatiach do bractwa derwiszów oraz zamiarze sułtana porzucenia czynnego życia i oddania się wyłącznie rozmyślaniom. Był jednak Murad przede wszystkim władcą sumiennym, który energicznie dążył do ugruntowania ładu wewnętrznego i umocnienia potęgi państwa Osmanów 59 . Celu tego bez walk wewnętrznych i wojen nie można było zrealizować. Trafną charakterystykę Murada II nakreślił Franz Babinger: „Był to mąż stanu wielkiego formatu, mający jasne rozeznanie w ówczesnej sytuacji światowej, nie żywił jednak upodobania do wojen. Rzetelność jego i lojalność podnosili nie tylko jego współplemieńcy i współwyznawcy, nie tylko kronikarze dworscy, przyznawali mu je bez zastrzeżeń również dziejopisarze bizantyjscy... Kronikarze sławią jego życzliwą ludziom postawę oraz tolerancję i sprawiedliwość"60. Murad II był bez wątpienia jednym 58
59 60
Historiarum demonstrationes VII, t. II, s. 114, 118.
Runciman, op. cit., s. 71.
B a b i n g e r , op. cit., s. 16—17.
64 z największych sułtanów osmańskich. W czasie swego panowania stworzył on solidne podstawy imperium turec kiego w Europie i Azji. Z takim to przeciwnikiem wypadło później walczyć Węgrom i ich królowi Władysławowi Warneńczykowi. Pierwsze dziesięciolecie rządów Murada II zajęły walki z opozycją wewnętrzną toczone w latach 1421—1423, długie, choć bezskuteczne jeszcze, oblężenie Konstantyno pola (czerwiec — wrzesień 1422 r.), wyprawa na bizantyjskie i weneckie posiadłości na Peloponezie (1423 r.) oraz walki w Anatolii i na Bałkanach. Cesarz bizantyjski Manuel II został zmuszony ponownie do płacenia trybutu i wydania Turkom wielu miast, które odzyskał po bitwie pod Ankarą. Bizancjum znalazło się ponownie w zależności lennej od Osmanów. Pod koniec marca 1430 r. Turcy zdobyli Tesaloniki, główną bazę weneckiego handlu lewantyńskiego i weneckiej floty wojennej. Miasto to po raz pierwszy zostało zajęte przez Turków w 1387 r. Pozostawało w ich rękach aż do połowy 1402 iv, kiedy to odzyskali je Bizantyjczycy, którzy sprzedali Tesaloniki Wenecjanom za sumę 50000 złotych dukatów. Murad zezwolił żołnierzom na rabunek zdobytych Tesalonik, ale zabronił niszczenia i palenia budynków. Opanowanie tego miasta umacniało pozycję Turków w po łudniowej części Bałkanów. Zgodnie z wolą sułtana Tesa loniki miały być przywrócone do dawnej świetności. Wielu jeńców ze znaczniejszych rodów miejskich zostało uwol nionych. Zwrócono im także ich posesje. Sułtan zmuszał nawet do powrotu zbiegłych Tesaloniczan. Podobnie jak to czynili Osmanowie we wszystkich ważnych strategicznie i ekonomicznie miejscowościach, również do Tesalonik Murad sprowadził kolonistów tureckich, osadzając w jednej dzielnicy miasta około 1000 rodzin. Wszystkie kościoły w Tesalonikach zamieniono na meczety lub budynki uży teczności publicznej, z wyjątkiem kościoła pod wezwaniem
65 św. Demetriusza, patrona miasta. Grek Jan Anagnostos, który przeżył oblężenie i zdobycie Tesalonik i był również naocznym świadkiem późniejszych wydarzeń, chwalił suł tana Murada za troskę o przywrócenie porządku i bez pieczeństwa w mieście. Podkreślał szczególnie jego starania o rozwój handlu, zaopatrującego mieszkańców Tesalonik w żywność61. Przykład Tesalonik ukazuje rozważną i tolerancyjną politykę Murada II. Wyraźnie widoczna jest w niej tenden cja do włączenia miejscowej ludności chrześcijańskiej w sys tem państwa osmańskiego. Zauważalne jest także w polityce sułtana dążenie do odcięcia się od plemienno-koczowniczego programu walki z niewiernymi, głoszonego przez „bojowników o wiarę" (ghazich). Program ten zakładał pozbawienie podbitych ludów wszelkich praw lub na wrócenie ich na islam. Dukas, rzeczowy i obiektywny kronikarz bizantyjski, przedstawiał Murada II jako władcę ludzkiego i prawego, który litował się nad ubogimi i do trzymywał układów. Swych zwycięstw nad chrześcijanami nie wykorzystywał on do wyniszczenia podbitych ludów62. Opanowanie Tesalonik i przywrócenie tureckiego pa nowania w Macedonii było tylko częścią planu ekspansji realizowanego przez sułtana Murada II. Poza tym utwier dzone zostało panowanie Osmanów nad południową i środ kową Albanią, mimo oporu tamtejszej ludności i wywoła nego przez nią powstania antytureckiego (1432—T435). Turcy obsadzili silnymi garnizonami wojskowymi miasta albańskie, wsie zaś zostały przekazane sipahiom jako lenna wojskowe. Wielu synów albańskich feudałów znalazło się na dworze sułtańskim. Niektórzy z nich pó przejściu na islam pełnili potem ważne funkcje państwowe i wojskowe. Dopiero w 1443 r. jeden z książąt albańskich Jerzy Kastriota, zwany przez Turków Skanderbegiem, rozpoczął 61 62
W e r n e r , op. cit., s. 226. Tamie, s. 227.
5 — Warna 1444
66
67
w górzystych terenach walkę z najeźdźcami przy tajemnym poparciu Wenecji. Walkę tę książę albański prowadził przez blisko pół wieku63. Wzrósł także turecki napór na Serbię i Bośnię. W Serbii po śmierci uległego wasala tureckiego Stefana Lazarowicza, który zmarł w 1427 r., władzę objął jego krewniak Jerzy Brankowicz, znany później z akcji antytureckich Włady sława Warneńczyka. Brankowicz próbował uwolnić Serbię spod tureckiej zwierzchności. By uzyskać pomoc przeciw Turkom, sprzymierzył się z Zygmuntem Luksemburskim i wydał Węgrom potężną twierdzę naddunajską — Belgrad. Jednakże już w 1428 r. osmańscy begowie z Albanii i Bułgarii zniszczyli południową Serbię i zajęli na stałe kilka miast i twierdz, a wśród nich Nisz i naddunajski Gołubiec (Golubac). Dziś jeszcze potężne ruiny tej twierdzy, wznoszącej się na skałach stromo opadających do Dunaju, robią ogromne wrażenie. Odwetowa wyprawa Jerzego Brankowicza, wspieranego przez wojska węgierskie Zygmunta Luksemburskiego, wśród których był również oddział rycerstwa polskiego, została pod Gołubcem rozbita przez Turków. Zginął wówczas sławny rycerz polski Zawisza Czarny, a wielu innych Polaków dostało się do niewoli tureckiej. Połu dniowa granica Węgier została poważnie osłabiona. Turcy bowiem nie tylko kontrolowali z Gołubca żeglugę i handel na Dunaju, ale mogli w każdej chwili przeprawić się przez tę rzekę i ruszyć przeciw ziemiom węgierskim. Jerzy Brankowicz musiał poddać się Turkom. Władca serbski został wasalem sułtana i zdołał się jeszcze przez pewien czas utrzymać przy rządach w okrojonym księstwie. Serbia ponownie została zmuszona do płacenia Turkom trybutu w wysokości 50 000 dukatów rocznie i dostarczania posił63
Przykłady oporu Albańczyków podaje Bistra Cwetkowa (La Bataille memorable des peuples. Le sud-est europeen et la conąuete ottomam, Sofia 1971, s. 59—72).
ków wojskowych w sile 2000 konnych, dowodzonych przez jednego z synów Brankowicza. W 1435 r., w dowód lojalności, Jerzy Brankowicz oddał swą 16-letnią córkę Marę do haremu sułtańskiego jako żonę Murada II. Sułtan Murad II rozważnie prowadził podbój Serbii. Zadowolił się tymczasem obsadzeniem ważniejszych miast i twierdz silnymi garnizonami tureckimi oraz podporząd kowaniem sobie księcia Serbii. Sytuacja zmieniła się po śmierci króla węgierskiego i cesarza Zygmunta Luksem burskiego, który zmarł 9 grudnia 1437 r. Z władcą tym Murad II zawarł układ o zawieszeniu broni i swoim zwyczajem respektował go. Kiedy jednak na tronie węgier skim nastąpiła zmiana i królem został zięć Zygmunta Albrecht Habsburg, Turcy najechali w 1438 r. Serbię. Wiele miast, zamków warownych i klasztorów zostało wówczas zdobytych i złupionych. Rok później ruszyła nowa wyprawa turecka na Serbię. Jej celem było zdobycie Semendrii (Smederevo), niedawno zbudowanego według wzorów bizantyjskich warownego grodu nad Dunajem, stolicy państwa Jerzego Brankowicza. Po trzech miesiącach oblężenia i bohaterskiej obrony Semendria została zdobyta i obsadzona silnym garnizonem tureckim. W wyniku tej kampanii cała niemal Serbia dostała się pod bezpośrednią władzę Osmanów. Jerzy Brankowicz z synem Lazarem uciekli na Węgry. Dwaj inni synowie Brankowicza, Grze gorz i Stefan, wzięci do niewoli, zostali przewiezieni do Anatolii i oślepieni. Ostatnim aktem podboju tego potęż nego jeszcze przed stu laty państwa bałkańskiego było zajęcie przez Turków miasta Nowo Brdo w południowej Serbii (1441 r.), w rejonie którego znajdowały się liczne kopalnie srebra. Autonomiczne dotąd, choć wasalne, księs two Serbii przestało istnieć, włączone do rodzącego się imperium Osmanów. Turcy zaatakowali również leżącą powyżej Serbii Bośnię. Kraj ten już w drugiej połowie XIV w., a więc za czasów
69 68
Murada I i Bajezida I, pustoszyły regularnie najazdy tureckich zagończyków - akyndżych. Na początku XV w w okresie osłabienia państwa Osmanów, Bosma znalazła się pod zwierzchnictwem węgierskim. Wówczas to wsrod walk wewnętrznych tron uzyskał przy pomocy Węgrów król Stefan Ostoja (1409-1421), który w 1411 r. uznał się za wasala korony węgierskiej. Za jego przykładem poszło wielu możnych bośniackich. Wszystkie te wydarzenia oraz walki wewnętrzne osłabiły kraj. Garnizony wojsk węgiers kich, ulokowane w niektórych miastach Bośni, uciskały różnymi daninami ludność. Ponadto Węgrzy.prześladowali wyznawców Kościoła bośniackiego, uznając ich za patarenów - heretyków, wrogów prawdziwej wiary. Kiedy więc Murad II rozpoczął w 1426 r. systematyczny podbój Bośni, warowne miasta i zamki poddawały się Turkom prawie bez oporu. Pod bezpośrednim panowaniem Osmanów znalazła się przede wszystkim wschodnia Bośnia. Kroi Stetan Twertko II (1421—1443) został zmuszony do płacenia sułtanowi trybutu w wysokości 25 000 dukatów rocznie. . Po zajęciu Serbii i zhołdowaniu Bośni połudmowo-wschodniej granicy Węgier bronił przed Turkami tylko Belgrad W kwietniu 1440 r. Turcy rozpoczęli szturm, tej ważnej twierdzy, leżącej u zbiegu Sawy i Dunaju. Jednakże to znakomicie obwarowane miasto wytrzymało 6-miesięczne oblężenie wojsk nieprzyjaciela dowodzonych przez samego sułtana Murada II. We wrześniu 1440 r. Turcy odstąpili od oblężenia Belgradu, które przyniosło im duże straty. W cza sie tej wyprawy wysłannicy sułtana zmusili Raguzę do uznania zwierzchności Osmanów. To miasto portowe lezące nad Adriatykiem (dzisiejszy Dubrownik) formalnie należało od 1358 r. do korony węgierskiej. W rzeczywistości jednak, wzorem miast-państw włoskich, stało się niezależne i było rządzone przez senat, w skład którego wchodzili członkowie rodzin patrycjuszowskich. To bogate miasto, o którego zamożności świadczą zachowane do dziś pałace i kościoły,
było głównym ośrodkiem handlowym w zachodniej części Półwyspu Bałkańskiego. Senat Raguzy miał zawsze najlep sze informacje polityczne, dotyczące zarówno Wschodu, jak i Zachodu. Teraz, tj. we wrześniu 1440 r., Raguza została zmuszona do płacenia sułtanowi trybutu w zamian za wolność handlu w państwie osmańskim i na ziemiach jego wasali. Osmańska ekspansja zagrażała coraz bardziej Węgrom i to nie tylko od strony Serbii i Bośni. Oto bowiem w
70 1436 r. Turcy wtargnęli na Wołoszczyznę i spustoszyli ją. Zmusili także lennika węgierskiego, hospodara Włada Drakula (Diabła), znanego z legend okrutnika, do uznania zwierzchnictwa sułtana. Kiedy w dwa lata później oddziały tureckich akyndżych dowodzone przez Ali bega, syna znanego wodza osmańskiego Evrenosa, wtargnęły przez Żelazne Wrota do Siedmiogrodu, towarzyszył im hospodar Wład Drakul ze swymi oddziałami. Wojska osmańskie pustoszyły wówczas Siedmiogród przez półtora miesiąca, bez powodzenia oblegały miasto Sybin i uprowadziły około 70 000 ludzi — jak podają, może z pewną przesadą, ówczesne relacje. Wśród pojmanych wówczas jeńców był również dominikanin brat Jerzy, który po 20-letniej niewoli tureckiej powrócił do Rzymu i napisał traktat o państwie osmańskim zaliczany do podstawowych dziel na temat Turcji XV i XVI w. Sam Marcin Luter napisał przedmowę do jednego z niemieckich wydań tego dzieła M. Bezpośrednie ataki tureckich zagończyków (akyndżych) na ziemie węgierskie powtarzały się również w latach następnych. Tureckie sukcesy na Bałkanach stanowiły duże za grożenie dla upadającego cesarstwa bizantyjskiego. Po śmierci Manuela II tron cesarski objął jego syn Jan VIII Paleolog (1425—1448), basileus i autokrator — jak się tradycyjnie tytułował, ale w rzeczywistości władający tylko Konstantynopolem z okolicą oraz częścią Peloponezu. Podobnie jak jego ojciec, który był lennikiem sułtana, Jan VIII został zmuszony do płacenia Turkom rocznego trybu tu. W tej sytuacji ratunkiem dla Bizancjum mogła być tylko wspólna wyprawa antyturecka koalicji państw Europy Zachodniej. Jednakże drogą wiodącą do uzyskania takiej pomocy była unia Kościoła wschodniego z łacińskim, tj. 64 J. A. B. P a l m ę r , Fr. Georgius de Hungaria O. P. and the Tractatus de moribus, condicionibus et neąuicia Turcorum, „Bulletin of the John Rylands Library" 34/1951/, s. 44—68.
71 uznanie kościelnego zwierzchnictwa Rzymu. Cesarz zde cydował się na takie rozwiązanie, choć wcześniejsze do świadczenia nie zachęcały wcale do podjęcia nowych prób unii obu Kościołów. Nadzieje na pomoc łacinników przeważyły jednak i Jan VIII, razem z patriarchą Kon stantynopola i liczną delegacją duchowieństwa greckiego, przybył w marcu 1438 r. do Ferrary, na zwołany przez papieża Eugeniusza IV sobór unijny. Dyskusje teologiczne trwały niezwykle długo. W lutym następnego roku obrady soboru zostały przeniesione do Florencji. Tutaj 6 lipca 1439 r. podczas uroczystego nabożeństwa w katedrze florenckiej dokonała się unia Kościoła greckiego z ła cińskim. Kolejno Bessarion arcybiskup Nicei, późniejszy kardynał, i kardynał Julian Cesarini odczytali akt unii — pierwszy po grecku, drugi po łacinie. Wszyscy Grecy obecni na nabożeństwie — razem z cesarzem — uklękli przed papieżem i ucałowali mu rękę. Dla Eugeniusza IV akt unii obu Kościołów był dużym sukcesem; przynajmniej formalnie kończył on blisko czterowiekowy rozłam świata chrześcijańskiego. Unia florencka pozwoliła także papieżowi Eugeniuszowi IV zatriumfować nad dostojnikami kościelnymi i teologami, zgromadzonymi wówczas na soborze w Bazylei, którzy pozbawili go tiary i wybrali antypapieża Feliksa V. Cesarzowi bizantyjskiemu jednak przysporzyła dużo kłopotów. Wywołała nienawiść i spory wśród duchowieństwa greckiego oraz ludności bizantyjskiej. Greccy patriarchowie Wschodu: Filoteusz z Aleksandrii, Doroteusz z Antiochii i Joachim z Jerozoli my, potępili unię florencką i oskarżyli o herezję tych, którzy ją podpisali i przyjęli. W prawosławnych krajach słowiańskich (zwłaszcza w państwie moskiewskim) przejście cesarza i patriarchy konstantynopolitańskiego na „wiarę rzymską" uznano za akt zdrady. „Krótko mówiąc — pisze Georg Ostrogorski w swych znakomitych Dziejach Bizanc jum — na skutek unii Ruś zerwała związki z Konstan-
72
73
Piramida struktury społecznej państwa osmańskiego (wg P. F. Sugara) tynopolem, a samo Bizancjum zostało rozdarte przez spory wewnętrzne. Rzym natomiast nie mógł dać tego, na co cesarstwo przede wszystkim liczyło. Przyrzeczona pomoc z Zachodu nie nadeszła, podobnie jak zaprzysiężona we Florencji unia nie została wprowadzona w życie w Kon 65 stantynopolu" . Obraz sytuacji bałkańskiej byłby niepełny, gdybyśmy nie poświęcili nieco uwagi przemianom, jakie dokonały się w państwie Osmanów za panowania Murada II. Dla tego sułtana problem wewnętrznego umocnienia państwa był równie ważny jak ekspansja terytorialna. Murad II wpro wadził przede wszystkim w europejskiej części państwa (Rumelii) regularny, omówiony już wyżej pobór chłopców z rodzin chrześcijańskich (tzw. dewszirme) do oddziałów janczarskich i do służby pałacowej. Utrwaliła się wówczas O s t r o g o r s k i , op. cit., s. 439.
charakterystyczna dla Osmanów praktyka opierania rzą dów na chrześcijanach-renegatach, sługach sułtana. „Je szcze w XVI wieku — pisze Franz Babinger — nie jednokrotnie dziwili się posłowie niemieccy i weneccy w swoich relacjach, że bogactwo, administracja, potęga, słowem cała państwowość osmańska opiera się na lu dziach, którzy, urodzeni w wierze chrześcijańskiej, ob racani byli w niewolników i wychowywani jako muzu łmanie" 66 . Za panowania Murada II została udoskonalona również armia osmańska. Oddziałom regularnej piechoty, tj. janczarom, nadano wewnętrzną zwartość, prężność organizacyjną, wzmocniono także ich karność i podnie siono na wyższy poziom szkolenie bojowe. Udoskonalono też system lenn wojskowych, nadawanych rycerzom słu żebnym (sipahiom), tworzącym oddziały regularnej jazdy. W ten sposób za czasów Murada II armia stała się niezawodną siłą umożliwiającą prowadzenie dalszych pod bojów. Od dawna toczy się spór między historykami tureckimi i bułgarskimi, rumuńskimi a częściowo także greckimi, którego przedmiotem jest charakter rządów osmańskich na Bałkanach. Badacze tureccy dowodzą, że rządy te były dla ludów bałkańskich błogosławieństwem, wprowadzały bo wiem — zamiast chaosu politycznego, samowoli feudalnej i ucisku społecznego — porządek i sprawiedliwość67. Historycy bułgarscy, rumuńscy oraz niektórzy badacze greccy natomiast twierdzą, że czasy panowania tureckiego 68 były okresem wielkiego ucisku i niewoli . Tak również 66
B a b i n g e r , op. cit., s. 18. Por. np. H. I n a 1 c i k, Ottoman methods of Conąuest, „Studia Islamica" 2/1954/, s. 103—129; tenże, L'Empire Ottoman, w: Actes du Premierę Congres International des Etudes Balkaniąues et Sud-Est-Europeens, Sofia 1969, t. III, s. 75. 68 Por. np. D. A n g e 1 o w, Certains aspects de la conąuete des peuples balkaniąues par les Turcs, „Byzantinoslavica" 17/1956/, s. 220— 275. 67
74 okres ten przedstawiają tradycyjne pieśni i legendy bałkań skie. A jak było w rzeczywistości? Odpowiedź na to pytanie jest złożona. Inaczej bowiem kształtował się byt jednostek, poszczególnych ludzi, a inaczej byt społeczeństw i narodów bałkańskich. Z upływem czasu zmieniała się także sytuacja podbitej ludności. W pierwszej połowie XV w., a więc w okresie nas interesującym, sytuacja ta przedstawiała się odmiennie niż w czasie szczytowego rozwoju imperium osmańskiego, tj. w XVI w. Jeszcze inaczej wyglądała ona w okresie zmierzchu i upadku państwa tureckiego. Według tradycji muzułmańskiej i tureckiej istniały dwa kryteria podziału ludzi. Po pierwsze, społeczeństwo dzieliło się na wiernych, tj. wyznawców islamu, oraz niewiernych — wyznawców innych religii. Po drugie, istniał również podział na funkcjonariuszy państwa Osma nów oraz poddanych, których określano mianem „raaja" (trzoda). Struktura państwa Osmanów przypominała pi ramidę, na szczycie której znajdował się sułtan (patrz rysunek na s. 72). Warstwa funkcjonariuszy, ściśle od dzielona od reszty społeczeństwa, nie zajmowała się dzia łalnością produkcyjną i była zwolniona od podatków. Tworzyli ją członkowie dworu sułtana, żołnierze regularnej armii Ganczarzy, sipahiowie), dowódcy wojskowi, urzędnicy administracji centralnej i prowincjonalnej, duchowni mu zułmańscy, którzy czuwali nad prawodawstwem i wymiarem sprawiedliwości oraz zajmowali się edukacją i wycho waniem. W zasadzie byli to muzułmanie, ale nie wyłącznie. Za funkcjonariuszy państwowych uważano też przywódców niemuzułmańskich wspólnot. Byli nimi na przykład du chowni prawosławni. W ich rękach spoczywała władza sądownicza i policyjna nad wyznawcami prawosławia, a jednocześnie mieli oni obowiązek regularnego ściągania podatków od współwyznawców. Drugą warstwę społe czeństwa osmańskiego (około 90%) stanowili poddani.
75 Płacili oni podatki i zajmowali się działalnością produkcyjną lub handlem 69 . W państwie osmańskim teoretycznie muzułmanin zaj mował wyższą pozycję społeczną aniżeli niewierny. Prak tycznie jednak w pierwszej połowie XV w. ludzie różnej wiary traktowani byli zwykle tak samo. Różnice w zaj mowanej pozycji społecznej zależały nie tyle od wyznawanej religii, ile od wykonywanej funkcji — od przynależności do warstwy funkcjonariuszy lub poddanych. W stosunku do chrześcijan bałkańskich sułtan Murad II prowadził toleran cyjną politykę. Ich sytuacja po podboju tureckim niewiele się zmieniła. Jeśli chrześcijanie podporządkowali się rządom Osmanów i płacili regularnie daninę (charadż) i podatek pogłówny ™, to zachowywali swą własność i religię. Dopiero później, zwłaszcza w XVII i XVIII w., nasilił się ucisk i wyzysk chrześcijańskich ludów bałkańskich przez lokal nych urzędników tureckich. Nie było też ze strony Turków specjalnego nacisku na zmianę religii, poza wziętymi na służbę sułtańską chłopcami z rodzin chrześcijańskich. Również turecka kolonizacja na Bałkanach, rozpoczęta jeszcze w XIV w., w czasach Orchana i Bajezida I, choć nasiliła się w XV w., nie do prowadziła do zasadniczych zmian etnicznych. Nie doszło ani do turkizacji, ani islamizacji Bałkanów. Ludność chrześcijańska stanowiła zdecydowaną większość miesz kańców. Potwierdzają to relacje zachodnioeuropejskich podróżników z XV i XVI w. 71 Tolerancyjna polityka pierwszych Osmanów wobec ludności bałkańskiej nie oznaczała jednak — jak sądzą niektórzy historycy — powszechnej akceptacji tureckiego 69
S u g a r , op. cit., s. 31—55. Oba te rodzaje podatków zostały później połączone. 71 F. B a b i n g e r, Die Osmanen auf dem Bałkan i Der Islam in Siidosteuropa, w: Yólker und Kulturen Sudosteuropas, Miinchen 1959, s. 199—210 i 211—217. 70
76 panowania przez rodzimą ludność Bałkanów. W rzeczywis tości istniał silny opór tej ludności. Turcy przecież wtargnęli na Bałkany jako element wrogi. Przerwali oni gwałtownie rozwój samodzielnych państw bałkańskich. Pod panowa niem tureckim — jak pisał słusznie Franz Babinger — Grecy, Bułgarzy, Serbowie, Bośniacy i Albańczycy, owe „dumne ludy, mające za sobą długą i pełną chwały historię", skazane zostały na „byt bezdziejowy"72. 72
Tenże, Z dziejów imperium Osmanów..., s. 443.
WŁADYSŁAW III JAGIELLOŃCZYK KRÓL POLSKI I WĘGIER
Władysław Jagiellończyk, zwany po śmierci Warneńczy kiem, urodził się 31 października 1424 r. Był najstarszym — przez ojca i naród długo oczekiwanym — synem Władysława Jagiełły i jego czwartej żony, młodziutkiej Zofii (Sonki) Holszańskiej, pochodzącej z rodu książąt litewskich. Sędziwy Jagiełło, liczący już wówczas ponad 70 lat, uradowany narodzinami syna pierworodnego wysłał do papieża Marcina V poselstwo, zawiadamiając go o przyj ściu na świat dziecka i prosząc, by chciał zostać jego ojcem chrzestnym. „Papież tą wiadomością wielce uradowany — zanotował Długosz w swym dziele — uczciwszy posła królewskiego darami i błogosławieństwy, przesławszy (kró lowi) oraz królowej Zofii kosztowne podarki w aksamitach złototkanych z powinszowaniem potomka, zlecił osobnym listem Zbigniewowi biskupowi krakowskiemu, aby w jego imieniu dziecię nowo narodzone trzymał do chrztu"'. Już przy chrzcie Władysława pojawia się więc przy nim postać Zbigniewa Oleśnickiego, ambitnego i twardego polityka, 1
Jana Długosza kanonika krakowskiego dziejów polskich ksiąg dwanaście (dalej cyt.: D ł u g o s z , Dzieje...) tłum. K. M e c h e r z y ń s k i , Kraków 1869, t. IV, s. 304.
78
79
który odegra wybitną rolę w czasie rządów królewskich tego syna Jagiełłowego. O narodzinach pierworodnego syna Jagiełło zawia domił również swego politycznego rywala i wroga Polski, cesarza Zygmunta Luksemburskiego, a ponadto księcia Mediolanu i dożę weneckiego oraz innych władców europejskich. Jak pisał, nie bez pewnej złośliwości, Dłu gosz, który nie lubił Jagiełły: „Tak zaś pożądaną dla wszystkich była to wiadomość, tak radosną i uroczystą, że i Opatrzność Boga uwielbiali i podziwiali płodność sędziwego króla i posłów królewskich oznajmujących im o tym narodzeniu wielorakimi poczcili upominkami" 2 . Uroczysty chrzest Władysława Jagiellończyka odbył się w katedrze krakowskiej w niedzielę, tj. 18 lutego 1425 r., w obecności licznie zgromadzonego duchowieństwa polskiego oraz posłów europejskich, wśród nich zaś dwóch wysłanników wielkiego mistrza krzyżackiego3. Stanisław Ciołek, sprytny i obrotny Mazur obdarzony talentem poetyckim, pisarz królewski wypędzony z dworu za obelżywe wiersze o poprzedniej żonie Jagiełły, teraz napisał hymn na cześć pierworodnego syna królewskiego. Zawarł w nim także pochwałę Jagiełły, a przede wszystkim królowej Zofii. Niecałe dziesięć lat po tych uroczystościach (31 maja 1434 r.) zmarł król Władysław Jagiełło. Młoda żona, królowa Zofia, zdążyła jeszcze urodzić Jagielle dwóch synów: Kazimierza, który zmarł 2 marca 1427 r., i Kazi mierza Andrzeja, późniejszego króla polskiego Kazimierza Jagiellończyka. Przed swą śmiercią Jagiełło „przywoławszy — jak pisze Długosz — drużynę rycerzy polecił im synów swoich, a osobliwie starszego Władysława, który z twarzy i przymiotów był do niego wielce podobny. Oświadczył 2
Tamże. Według Długosza byli to: wielki komtur Marcin Kempnater i komtur elbląski Henryk Hołd. 3
życzenie swoje, aby po nim na królestwo nastąpił, upew niając, że był prawym jego potomkiem, a jako postacią i imieniem ojca swego przypominał, tak zacnością i przy miotami duszy pewnie wyobrażać go będzie" 4 . Jagiełło wcześniej już zabiegał o to, by jego najstarszy syn objął po nim tron polski. Budziło to opór stronnictwa oligarchicznego panów małopolskich. Na ich przywódcę — właśnie w czasie kampanii o uznanie praw dziedzicznych do korony polskiej synów Jagiełły — wyrósł biskup krakow ski Zbigniew Oleśnicki. Długosz, pisząc o ostatnich chwilach Jagiełły, wspomina o zapewnieniach króla, że syn Włady sław „był prawym jego potomkiem", podobnym do niego „z twarzy i przymiotów". Była to aluzja do głośnej sprawy z 1427 r., kiedy to oskarżono królową Zofię o zdradę małżeńską, a także o to, że jej dzieci pochodzą z nieprawego łoża. Było to oczywiście „jawne i mające wyraźnie politycz ne podłoże oszczerstwo" stronnictwa oligarchicznego, które w ten sposób próbowało podważyć prawa dynastyczne synów Jagiełły5. Zamiast zasady dziedziczenia możnowładcy małopolscy chcieli wprowadzić elekcyjność tronu polskiego.
POLITYKA ZAGRANICZNA POLSKI W OKRESIE PIERWSZYCH LAT RZĄDÓW KRÓLA WŁADYSŁAWA III W ostatnich latach panowania Władysława Jagiełły ukształ towało się silne stronnictwo polityczne, złożone głównie z możnowładców małopolskich, skupionych wokół osoby biskupa krakowskiego Zbigniewa Oleśnickiego. Grupa ta 4
D ł u g o s z , Dzieje..., t. IV, s. 488. S. M. K u c z y ń s k i , Król Jagiełło ok. 1351—1434, Warszawa 1985, s. 92. Jako oszczerstwo polityczne traktują to oskarżenie również wybitni badacze tej epoki: Ewa Maleczyńska (Rola polityczna królowej Zofii Holszańskiej', Lwów 1936) i Ludwik Kolankowski (Polska Jagiel lonów. Dzieje polityczne, Warszawa 1936). 5
81
80 w polityce wewnętrznej dążyła do rządów oligarchicznych, a więc narzucania królowi woli możnych, i pragnęła przyłączenia do Korony Litwy, Wołynia oraz Podola. W polityce zagranicznej występowała przeciw husytyzmowi w Czechach, dążyła do zbliżenia i współpracy z cesarzem i królem węgierskim Zygmuntem Luksemburskim. Przy wódca tej grupy Zbigniew Oleśnicki był nadto zwolennikiem wyższości soboru (tj. zgromadzenia dostojników kościel nych) nad papieżem. W rękach magnatów małopolskich znajdowały się wyższe urzędy państwowe, dysponowali oni też znaczniejszymi zasobami materialnymi i większym doświadczeniem politycznym aniżeli ich przeciwnicy. Przeciwnikiem politycznym możnowładców małopols kich była średniozamożna szlachta, której bliski był pro gram polityczny czeskich husytów. Prowadziła ona walkę z duchownymi o dziesięciny i stąd też brały się jej sympatie dla husytyzmu. W grupie tej znajdowali się również ludzie związani z dworem, którzy pragnęli silnej władzy królews kiej6 i wprowadzenia zasady dziedziczenia tronu przez przedstawicieli rodu Jagiellonów. Domagali się oni także utrzymania odrębności Wielkiego Księstwa Litewskiego, bo to ułatwiało dynastii Jagiellonów dziedziczenie tronu polskiego. Główną siłą przeciwników wielmożów małopol skich była grupa możnych panów z rodów odsuniętych od wyższych urzędów państwowych. Byli wśród nich tacy ludzie, jak sędzia poznański Abraham ze Zbąszyna, po chodzący z wielkiego rodu Nałęczów, człowiek „niepo spolitych zdolności, patriota w sprawach publicznych", Dziersław z Rytwian Jastrzębiec, bratanek arcybiskupa gnieźnieńskiego, Wojciecha Jastrzębca, i Spytek z Melsz6 Ideologia monarchiczna miała swoich zwolenników w Polsce już na początku XV w. W jednym z tekstów zamieszczonych w tzw. Formularzu (wzorniku pism urzędowych), napisanym przez Jerzego, pisarza grodzkiego krakowskiego, czytamy, że król „ma być panem książąt, królem możnych, nauczycielem ludu i opiekunem Kościoła". Por. M. B i s k u p , K. G ó r s k i , Kazimierz Jagiellończyk, Warszawa 1987, s. 91.
tyna, syn wielkorządcy Podola; ruskie posiadłości ojca Spytka przejęli popierani przez Oleśnickiego Odrowąże ze Sprowy7. Natychmiast po śmierci Jagiełły Zbigniew Oleśnicki zdecydował się na przeprowadzenie elekcji i koronacji młodego, zaledwie 10-letniego Władysława. Biskup krakow ski nie chciał dopuścić do jakiejkolwiek zmiany w systemie rządów i z pewnością miał nadzieję, że sam tylko będzie sprawował regencję. Tymczasem opozycja kierowana przez Spytka z Melsztyna, Abrahama ze Zbąszyna i Jana Straszą z Kościelnik sprzeciwiła się takiej formie następstwa tronu. Przywódcom opozycji zależało przy tym nie tyle na prze kazaniu korony polskiej dziedzicznemu monarsze, jak sądzili niektórzy historycy. Z opisu wydarzeń podanych przez Długosza wynika — jak słusznie stwierdziła Maria Koczerska — że chodziło im o odłożenie koronacji do czasu osiągnięcia pełnoletności przez Władysława i po twierdzenia przez niego praw i przywilejów. Hasło koronacji było jednak popularne wśród rycerstwa polskiego przywią zanego do rodu Jagiełły, którego rządy przyniosły Polsce tyle sukcesów politycznych i spowodowały — jak napisał Ludwik Kolankowski, świetny znawca tej epoki — „przej ście Polski z bierności politycznej i duchowej do roli czynnej na obu polach". Dokonano zatem, zgodnie z planem Oleśnickiego, elekcji młodego Władysława i koronacji, która odbyła się w kated rze krakowskiej 25 lipca 1434 r., „z wielką radością panów 7
K o l a n k o w s k i , op.cit., s. 74. W nowszym piśmiennictwie polskim te dwa ugrupowania polityczne nazywane są różnie. Stefan Maria Kuczyński (op.cit., s. 89) pisze o stronnictwie luksemburskokoncyliarnym i narodowo-dworskim, a Roman Heck (Tabor a kandydatura jagiellońska w Czechach 1438—1444, Wrocław 1964, s. 30) o stronnictwie oligarchiczno-klerykalnym i rycersko-prohusyckim. Działalność i program polityczny biskupa krakowskiego Zbigniewa Oleśnickiego przedstawiła ostatnio najlepiej Maria Koczerska, w: Polski Słownik Biograficzny, t. 23 (1978), s. 776—784. 6 —Warna 1444
83 koronnych i ludu". Obrzędu namaszczenia i koronacji dokonał arcybiskup gnieźnieński i prymas królestwa, Woj ciech Jastrzębiec, w towarzystwie Zbigniewa Oleśnickiego i innych biskupów polskich. Władysław — jak relacjonuje Długosz — ubrany „w szaty kościelne, sandały, humerał, albę, manipularz, stułę, dalmatykę, a na koniec kapę zwierzchnią", zaraz po koronacji, „jakkolwiek nieletni, wykonał uroczystą przysięgę na zachowanie praw, statutów, wolności i przywilejów Królestwa Polskiego" 8 . Jak czuł się podczas tych ceremonii, ubrany w lilipucie szaty kapłańskie, nowy król, który był jeszcze dzieckiem? Co myślał otoczony tłumem dostojników kościelnych i państwowych w ceremonialnych szatach? Zapewne nie zdawał sobie sprawy z ciężaru władzy, jaka na niego spadła, ze sporów i walk politycznych, które toczyły się wokół jego osoby. Długosz wprawdzie pisze, że już wówczas „Władysław odznaczał się dobrocią i łaskawością serca, umysłem czynnym, do pomnożenia chwały i potęgi rzeczypospolitej wielce sposobnym, i w wieku rozkwitającej ledwie młodości jaśniał już chwalebnymi i prawdziwie królewskimi przymiotami". Jednakże były to tylko gładkie słowa, które nie ułatwiają nam zrozumienia postawy, odczuć i myśli tego koronowanego na króla dziecka. Wcześniej jeszcze, przed koronacją — o czym pisze także Długosz — „królowa matka Zofia wraz z prałatami, książętami, bliżej z nią spokrewnionymi, i starszyzną panów zaręczyli przysięgą za przyszłego króla Władysława, że ten szczerze i sumiennie potwierdzi wszystkie prawa królestwa, jak tylko dojdzie do lat zupełnych (do pełnoletności)" 9 . Kilka dni po uroczystościach koronacyjnych Włady sława uporządkowano sprawę zarządzania państwem. Wła dzę naczelną — w imieniu małoletniego króla — objęła rada królewska. Stało się więc inaczej, niż planował 8 9
D ł u g o s z , Dzieje..., t. IV, s. 505. Tamże.
Oleśnicki, który myślał, że sam tylko będzie sprawował regencję. Władzę administracyjną, sądowniczą i skarbową w poszczególnych ziemiach powierzono specjalnie wybra nym zarządcom — namiestnikom (w dokumentach wy stępują oni jako „tutores" — opiekunowie). Dobrze po informowany Długosz pisze, że wybrano ich „nie spomiędzy tych, którzy piastowali jakiekolwiek dostojeństwa i urzędy, ale ludzi żadną nie zaszczyconych godnością, a odzna czających się rozumem i zacnymi przymiotami". Byli to więc ludzie nowi, nie związani z magnacką grupą Oleśnickiego, z pewnością reprezentanci średniej szlachty. W czasie małoletności króla, tj. w latach 1434—1438, uzyskali oni wpływ na rządy w kraju. Występują w wielu dokumentach królewskich z tych lat w roli doradców, wymieniani po członkach rady królewskiej („prelati, barones et tutores"). Mimo tych niewątpliwych porażek stronnictwa oligar chicznego o losach kraju decydowała właśnie ta grupa możnowładców. Opozycja wprawdzie stwarzała niejedno krotnie poważne przeszkody rządom oligarchii magnackiej, jednakże decydujący wpływ na bieg spraw politycznych mieli ludzie skupieni wokół Oleśnickiego. Osiągnięcie przez króla Władysława pełnoletności, ogłoszone na zjeździe w Piotrkowie, po ukończeniu przez monarchę 14 lat, niewiele zmieniło sytuację. Na zjeździe tym — jak relac jonuje Długosz — młody król „przybrany we wszystkie oznaki dostojności monarszej zasiadł na tronie, a wszyscy prałaci, książęta i panowie zgodnymi głosy stwierdzili i uznali jego władzę, jako dojrzałego i pełnoletniego; 10 dozorców zaś i opiekunów władcy usunęli" . Mimo to przez cały okres panowania króla Władysława III grupa wielmożów małopolskich, kierowana przez Oleśnickiego, dzierżyła rządy w państwie i — według surowego sądu 10
Tamże, s. 559.
85
84 Ludwika Kolankowskiego — doprowadziła „do prawdziwej moralnej, materialnej i politycznej katastrofy" ". Jednym z pierwszych posunięć politycznych Zbigniewa Oleśnickiego po śmierci Jagiełły, które zapoczątkowało realizację jego koncepcji Polski mocarstwowej, była próba zawarcia sojuszu z Zygmuntem Luksemburskim, królem węgierskim i cesarzem, w 1436 r. uznanym również przez Czechów za króla. W czasach Władysława Jagiełły Zygmunt Luksemburski był najbardziej zawziętym i niebezpiecznym wrogiem Królestwa Polskiego. W konfliktach polskokrzyżackich stawał zawsze po stronie Zakonu, pomagał mu i podjudzał go przeciw Polsce. Mieszał się także do stosunków polsko-litewskich, popierając Świdrygiełłę pozbawionego tronu wielkoksiążęcego na Litwie w 1432 r. — i obiecując mu koronę królewską. Oleśnicki liczył na to, że sojusz z Zygmuntem Luksemburskim stępi jego antypol ską politykę i osłabi Krzyżaków. Przede wszystkim jednak chodziło mu o uzyskanie dla króla polskiego praw do tronu węgierskiego. Planował on małżeństwo młodego Władysława z Anną Habsburżanką, wnuczką sędziwego już Zygmunta, Zięć Zygmunta i przewidywany jego następ ca, książę austriacki Albrecht Habsburg, nie miał synów. Rysowała się zatem możliwość udziału w sukcesji po Zygmuncie lub po jego zięciu. Później nieco (1436 r.) Oleśnicki rozszerzył nawet te plany dynastyczne i począł dążyć do uzyskania zgody Zygmunta na małżeństwo nie tylko króla Władysława z Anną Habsburżanką, ale również Kazimierza Jagiellończyka z urodzoną niedawno drugą córką Albrechta — Elżbietą. Małżeństwa te stwarzały możliwość objęcia przez Jagiellonów władzy na Węgrzech i w Czechach. Zygmunt Luksemburski nie akceptował planów Oleśnickiego, choć unikał stanowczej odmowy. Wysłany do Pragi poseł mediolański, który był człowiekiem " K o l a n k o w s k i , op.cit., s. 73.
dobrze poinformowanym, donosił w swym sprawozdaniu z marca 1437 r.: „rokuje się, aby król polski spotkał się z cesarzem na pograniczu Czech i Polski dla za łagodzenia wszelkich istniejących między nimi sporów oraz, aby nastąpiło małżeństwo tegoż króla z córką Al brechta księcia Austrii, czego — jak widać — wymieniony król pragnie, lecz na co cesarz jeszcze nie chce się zgo dzić" 12. Plany dynastyczne Oleśnickiego znalazły nieoczekiwa nego sojusznika w żonie cesarza Zygmunta Luksemburs kiego, Barbarze. Jak podają ówcześni kronikarze — a nie ma powodu wątpić w prawdziwość ich relacji — cesarzowa wysunęła szokujący projekt: zamiast wnuczki sama po stanowiła wystąpić w charakterze żony króla polskiego. Barbara liczyła wówczas 47 lat, a Władysław zaledwie 13! W ten sposób, osadzając przez małżeństwo na tronie węgierskim i czeskim młodego króla polskiego, chciała zapewne ta pełna temperamentu kobieta zachować — razem ze swą rodziną, ambitnymi hrabiami Cylei l 3 — władzę nad całym dziedzictwem męża, którego rychłej śmierci należało się spodziewać. Cesarz dowiedział się o tych planach Barbary i 5 grudnia 1437 r. (na kilka dni przed swą śmiercią) kazał żonę uwięzić. Po zgonie Zygmunta Luk semburskiego nielubiana na Węgrzech władczyni została przez swego zięcia i córkę „wypędzona ze wszystkich... zamków, miast i posiadłości, które na Węgrzech w posagu lub jakimkolwiek innym prawem dzierżyła, i pozbawiona prawie wszystkich skarbów i klejnotów, przez długie lata zbieranych". Schroniła się do Polski, w której przyjęto ją łaskawie i ofiarowano „zamek, miasto i ziemię sandomier12
Cyt. za: H e c k op. cit., s. 38. Cyleia (dziś Celje) — stolica średniowiecznego hrabstwa, obej mującego górzyste ziemie w dorzeczu górnej Drawy i Sawy (dzisiejsza Słowenia). Za czasów Zygmunta Luksemburskiego w skład hrabstwa Cylei weszły także posiadłości leżące na terytorium Królestwa Węgiers kiego. 13
87
86 ską, gdzie mieszkała, dopóki się jej podobało opływając w wszelakie dostatki" 14. Po śmierci Zygmunta Luksemburskiego, który zmarł 9 grudnia 1437 r., zdecydowana większość panów węgiers kich uznała za króla — zgodnie z wolą zmarłego cesarza — jego zięcia Albrechta Habsburga. Uchodził on nie tylko za człowieka rozumnego, ale także za energicznego i do świadczonego wodza — co było szczególnie ważne dla Węgrów wobec coraz większego zagrożenia tureckiego. Inaczej było natomiast w Czechach. Część panów czeskich — katolików i sprzymierzonych z nimi utrakwistów 15 przyjęła Habsburga i wybrała go 27 grudnia 1437 r. na króla. Natomiast opozycyjne ugrupowanie husyckie od nowiło ideę związku Czech z Polską i opowiedziało się za władcą z rodu Jagiellonów. Przypomnijmy tu, że husyci ofiarowywali koronę czeską już Władysławowi Jagielle i utrzymywali przyjazne stosunki z Polakami. W wyniku rozpoczętych rokowań czesko-polskich w marcu 1438 r. przybyło do Krakowa poselstwo reprezentujące ugrupowa nie narodowo-husyckie, które nie uznawało Albrechta Habsburga za króla. Posłowie czescy ofiarowali koronę św. Wacława bratu króla Władysława Kazimierzowi, który ukończył niedawno 10 lat. Do współdziałania wojsk polskich i oddziałów husyckich doszło jeszcze przed przybyciem posłów czeskich na Wawel. W styczniu lub na początku lutego 1438 r. Dziersław z Rytwian ze znacznym oddziałem polskiej konnicy i pie choty wtargnął na teren Spiszą i doliny Wagu, by po wstrzymać Węgrów od interwencji w Czechach i zdobyć twierdze węgierskie leżące wzdłuż południowej granicy Polski. Razem z Polakami walczyli tu wówczas Czesi. Jak pisał Albrecht Habsburg w tej zbrojnej wyprawie uczest-
niczyli „niejedni mający złą wolę mąciciele pokoju Polacy z licznymi przewrotnymi Czechami oraz innymi łotrzykami w wielkim mnóstwie zebrani" 16. Akcja militarna Rytwiańskiego rozpoczęła faktycznie wojnę jagiellońsko-habsburską o tron czeski, choć formalnie trwał pokój, a husyci nie zaproponowali jeszcze korony Jagiellonom. Dziersław z Rytwian przeniósł następnie działania wojenne na Śląsk i wspólnie z husytami czeskimi toczył walkę z tamtejszymi książętami i miastami. Zdobył wówczas m.in. Zator, który przekazał królowi polskiemu otrzymując 1000 grzywien za poniesione koszty wyprawy. Widać stąd, że akcja Rytwiańskiego prowadzona była w porozumieniu z dworem, zapewne z ludźmi współpracującymi z królowąmatką. Polsko-czeska współpraca wojskowa nie ograniczała się tylko do działań prowadzonych na Węgrzech i Śląsku. Jakieś oddziały polskie uczestniczyły również w walkach wojsk husyckich na Morawach. Świadczy o tym fakt przyprowadzenia w końcu marca 1438 r. do Wiednia grupy jeńców polskich wziętych pod Ołomuńcem. Było wśród nich wielu znamienitych rycerzy. Albrecht troszczył się o nich i dbał, by nie zmarli w niewoli. Polecił dobrze ich 17 żywić, dawać im piwo lub wino, aby nie chorowali . Tymczasem przywieziona przez posłów husyckich do Krakowa propozycja objęcia tronu czeskiego przez drugiego syna Jagiełły Kazimierza wymagała akceptacji sejmu walne go Królestwa. Przyjęcie propozycji czeskiej oznaczało nie tylko wojnę z Albrechtem Habsburgiem, ale również kompli kacje międzynarodowe, wynikające ze współpracy z heretyc kimi husytami. Krzyżacy już od dawna przedstawiali w Eu ropie chrześcijańskiej Polskę jako kraj heretycki i pogański. „Zjazd powszechny" („Conventio generalis"), składa16
14
D ł u g o s z , Dzieje..., t. IV, s. 551. 15 Utrakwiści lub kalikstyni — umiarkowany odłam husytów, domagający się m.in. komunii pod dwiema postaciami (chleba i wina).
Cyt. za: H e c k, op.cit., s. 55. Autor ten wyczerpująco przedstawił walkę z Habsburgami o koronę czeską dla Jagiellonów prowadzoną w latach 1438—1444. 17 Tamże, s. 56—57.
89
88 jacy się nie tylko z dostojników państwowych skupionych w radzie króJewskiej, ale również z niższych urzędników ziemskich, szlachty i przedstawicieli duchowieństwa, zwo łano na 20 kwietnia 1438 r. do Nowego Korczyna. Kilka dni trwała zacięta debata sejmowa. „Wszyscy prałaci — jak pisze Długosz — tudzież książęta mazowieccy Ziemowit i Władysław, którzy osobiście na zjeździe byli obecni, odradzali, ażeby Królestwa Czeskiego, nie tylko domowymi skołatanego wojny, ale i kacerstwem zarażonego, królewicz Kazimierz nie przyjmował, zwłaszcza że część jedna narodu innego obrała władcę (tj. Albrechta Habsburga — przyp. E.P.)". Jednakże za przyjęciem korony czeskiej przez Kazimierza opowiedziała się znaczna część zebranych, zwłaszcza młodzi panowie i szlacheccy tutorzy poszczegól nych ziem, którzy nawiązywali do dawnej polityki Jagiełły i Witolda związku politycznego z Czechami. Zwracali oni uwagę na niebezpieczeństwo opanowania przez Habsburga dwóch sąsiednich królestw. Albrecht mógł w ten sposób stać się — jak pisze Długosz — „jako Niemiec tym groźniejszym i niebezpieczniejszym Królestwu Polskiemu". Ostatecznie sejm korczyński przyjął czeską ofertę. Było to zwycięstwo opozycji wrogiej stronnictwu Oleśnickiego i jego koncepcji powiązania Polski z Węgrami za pomocą układu dynastycznego z Zygmuntem Luksemburskim, a po tem Albrechtem Habsburgiem. Długosz pisze, że Oleśnicki do końca nie zaakceptował przyjęcia korony czeskiej przez królewicza polskiego, obawiał się bowiem „jako biskup katolicki, aby odszczepieństwo w Czechach na nowo nie podniosło głowy". Obawy innych duchownych polskich rozwiązano stwierdzeniem, że Kazimierz najpierw wytępi herezję i przywróci spokój w Czechach, a potem dopiero obejmie rządy. Podobnie odpowiedziano posłom Albrechta, dodając jeszcze, że „Polacy i Czesi mają jeden język i wspólny rodu początek, gdy przeciwnie Niemcy nic wspólnego z nimi nie mają" i że wybór Kazimierza jest
prawowity, bo go „starszyzna panów czeskich do tronu powołała" 18 . O dalszych losach planu osadzenia na tronie czeskim Kazimierza Jagiellończyka zadecydować miała wojna jagiellońsko-habsburska. Po stronie Polski stanęli czescy zwolennicy Kazimierza, którzy 29 maja 1438 r. na wielkim zjeździe połączonych ugrupowań husyckich w Mielniku dokonali formalnego wyboru drugiego syna Jagiełły na króla czeskiego. Albrechta wspierały Niemcy, Węgry i czeski obóz prohabsburski. Dla poparcia elekcji Jagiellończyka pod koniec maja do Czech wyruszyli Sędziwój z Ostroroga i Jan Tęczyński na czele kilku tysięcy zbrojnych. Były to siły znacznie słabsze od 25-tysięcznej armii Albrechta. Postanowiono więc wzmocnić wojska polskie wysłane do Czech, ale nim do tego doszło, na Polskę spadł niespodziewany najazd Tatarów. Chan Achmet najechał z dużymi siłami Podole i rozbił wojska polskie, składające się z pospolitego ruszenia ziem ruskich. Długosz pisze, że „okropna była to dla Polaków i pamiętna w późne wieki klęska, w której zginęło kilkanaście tysięcy szlachty, panów i rycerzy". Nie jest wykluczone, że Tatarzy najechali Polskę z inspiracji samego Albrechta lub wielkiego księcia litewskiego Zygmunta Kiejstutowicza, którego Habsburg starał się pozyskać przeciw Polsce. Nowa wyprawa polska do Czech, w której uczestniczył sam król Władysław i jego brat Kazimierz, ruszyła dopiero we wrześniu. Pożyczki na tę wyprawę zaciągano w imieniu Władysława. Zachował się dokument, w którym panowie polscy poręczają wojewodzie krakowskiemu Piotrowi Od rowążowi ze Sprowy za małoletniego króla oddanie sumy 1000 grzywien wziętych na wyprawę czeską19. Siły królews kie były zbyt małe, by zmierzyć się z armią Habsburga. Wysłane uprzednio wojska polskie nie zdołały ze swymi 18
D ł u g o s z , Dzieje..., t. IV, s. 542—544. " Archiwum Główne Akt Dawnych, Dokumenty pergaminowe, nr 4719 i 4853.
90 czeskimi sprzymierzeńcami opanować Pragi, a 23 września poniosły klęskę w bitwie pod Żelenicami. W tej sytuacji oddziały królewskie dotarły tylko na Śląsk, spustoszyły go i nie bez strat wróciły do kraju. Równolegle do działań militarnych na froncie czeskośląskim Polacy prowadzili walki na terenie Górnych Węgier, tj. Słowacji. Trwały one od jesieni 1438 r. do wiosny roku następnego. Jednym z oddziałów polskich walczących na obszarze Górnych Węgier dowodził Piotr Szafraniec z Piesko wej Skały, starosta sieradzki i podkomorzy krakowski. Umocnił się on w spiskim Podolińcu nad Popradem i stąd urządzał zbrojne wyprawy na węgierskie posiadłości. Kilka miesięcy walczył z nim żupan pożoński (bratysławski) i starosta spiski, Stefan Rozgonyi. W walkach na Węgrzech wziął też udział książę Fryderyk Ostrogski, sojusznik Spytka z Melsztyna, zwolennik husytyzmu, który długi czas przeby wał w Czechach. Zdobył on jeden z zamków węgierskich na Spiszu i stąd, podobnie jak Piotr Szafraniec z Podolińca, dokonywał zbrojnych wypadów. Takich oddziałów polskich było wówczas na terenie Górnych Węgier więcej. Miały one związać przynajmniej część sił wojskowych Habsburga, a działały zapewne na polecenie dowódców wyprawy czeskiej. W tym czasie, kiedy trwały walki oddziałów polskich w Czechach, na Węgry uderzyli Turcy. Wczesną jesienią 1438 r. silne oddziały tureckich zagończyków (akyndżych) wspomagane przez hospodara wołoskiego Włada Drakula zaatakowały Siedmiogród, spustoszyły go i ograbiły. Jed nocześnie inne oddziały tureckie wtargnęły do sprzymie rzonej z Węgrami Serbii i również ją spustoszyły. Albrecht Habsburg oskarżył Polskę o współdziałanie z Turkami i rozpowszechniał wieści o porozumieniu Polaków z Osmana mi. Panowie węgierscy w korespondencji z panami polskimi z wyrzutem pisali, że gdyby Polacy nie walczyli z Habsburgiem w Czechach, Turcy nie ośmieliliby się wtargnąć do Siedmio grodu. Królowa Elżbieta, żona Albrechta Habsburga, która
w zastępstwie męża zarządzała wówczas Węgrami, stwierdziła w liście do cesarza Fryderyka III: „Polacy sprowadzili Turków na ziemię węgierską i chcieli się z nimi zaprzyjaźnić za życia mego małżonka, kiedy on w Pradze się znajdował"20. Polacy zaprzeczali energicznie tym oskarżeniom. Król Włady sław pisał wiosną 1439 r. do papieża Eugeniusza IV, że „niesprawiedliwe i bezwstydne" są oskarżenia o udzielanie Turkom przez Polaków jakichkolwiek rad czy poparcia. „Zaiste — pisał król — Turcy nie potrzebują niczyjej zachęty, aby, ilekroć tylko mogą, wpadać w granice chrześcijan"21. Historycy polscy na ogół uważają oskarżenia te za fałszywe. Jan Dąbrowski pisał, że sprytna taktyka Turków dawała tym informacjom pozory prawdopodobieństwa22. Jednakże — jak zauważył Roman Heck — zastanawiająca jest zbieżność terminów akcji tureckich z działaniami polskimi w Czechach. Nie można w związku z tym wy kluczyć jakiś kontaktów polsko-tureckich23. Pisze o nich zresztą również Jan Długosz, który w swych Rocznikach zanotował przybycie pod koniec 1439 r. poselstwa turec kiego do Krakowa. Przywiozło ono propozycję sułtana Murada II formalnego przymierza polsko-tureckiego prze ciw Albrechtowi Habsburgowi. „Amurat cesarz turecki — pisał Długosz — przysłał do Władysława króla polskiego poważne poselstwo ze znako mitymi darami, prosząc go naprzód o przyjaźń i przymierze, potem swoją mu oświadczając przychylność; na koniec, ponieważ słyszał, że Władysław z Albrechtem królem rzymskim i węgierskim wojnę prowadził, pomoc mu w pie niądzach i zbrojnej sile stu tysięcy ludzi obiecując. Król 20
Cyt. za: H e c k, op.cit., s. 85. Codex epistolaris saeculi auinti decimi, wyd. A . L e w i c k i , Kraków 1876, t. 1/1, nr 102, s. 111. 22 J. D ą b r o w s k i , WładysławMagiellończykna Węgrzech (1440— 1444), Warszawa 1922, s. 7—8; por. też B. S t a c h o ń , Polityka Polski wobec Turcji i akcji antytureckiej w wieku XV, Lwów 1930, s. 88—92. 23 H e c k , op.cit., s. 85. 21
92
93
Władysław, przyjąwszy posła łaskawie i z uczciwością, 24 zatrzymał go przy sobie..." . Poselstwo to było jednak spóźnione, albowiem sytuacja polityczna w Polsce zmieniła się. Polskie działania wojenne w Czechach zakończyły się niepowodzeniem. Pod naciskiem Eugeniusza IV oraz skłóconych z nim dostojników kościel nych zebranych na soborze bazylejskim (zarówno papież, jak i uczestnicy soboru popierali zgodnie kandydaturę Habsburga do tronu czeskiego) Polacy zawarli w lutym 1439 r. w Namysłowie rozejm z Albrechtem. W maju tego roku zostały pokonane siły konfederacji Spytka z Melsztyna, w wyniku czego wzrosły wpływy Oleśnickiego, który był głównym przeciwnikiem walki o sukcesję czeską. W tej sytuacji ostatecznie zrezygnowano ze starań o koronę czeską dla Kazimierza Jagiellończyka. Nagła śmierć Albrechta Habsburga na dyzenterię 27 października 1439 r. otwarła przed stronnictwem Oleśnic kiego nowe możliwości unii z Węgrami. Albrecht pozostawił dwie córki, żonę Elżbietę oczekującą trzeciego dziecka i dwie korony: czeską i węgierską. W Czechach śmierć Albrechta zapoczątkowała okres długiego bezkrólewia, trwającego aż do 1453 r. Polska grupa rządząca nie ingerowała w sprawy czeskie. Stronnictwo panów małopol skich ze Zbigniewem Oleśnickim na czele pragnęło dla króla polskiego korony węgierskiej.
KORONA ŚWIĘTEGO STEFANA Sojusz Polski z Węgrami miał dawne, piastowskie jeszcze tradycje. Królewskie rody Piastów i Arpadów, a po nich Andegawenów, łączyły liczne związki małżeńskie. Polskę i Węgry związała ze sobą w przeszłości także osoba jednego 24
D ł u g o s z , Dzieje..., t. IV, s. 568—569.
króla. To właśnie dzięki układom i umowom zawartym po śmierci Kazimierza Wielkiego, ostatniego na tronie polskim Piasta, koronę polską ofiarowano królowi węgierskiemu Ludwikowi Andegaweńskiemu (1370—1382), zwanemu na Węgrzech Wielkim, a u nas Węgierskim. Po śmierci Lud wika na tronie polskim zasiadła jego córka Jadwiga (1384—1399), rządząca od 1386 r. wspólnie ze swym mężem Władysławem Jagiełłą. Program Oleśnickiego wyparcia Habsburgów z Węgier miał umożliwić Polsce objęcie spadku po Zygmuncie Luksemburskim i węgierskich Andegawenach. Oznaczało to rozszerzenie strefy oddziaływania państwa polskiego na całą Europę Południowo-Wschodnią. W ten sposób Polska - przy wcieleniu jeszcze Litwy do Korony, do czego również dążył Oleśnicki — stałaby się prawdziwym mocar stwem, najpotężniejszym państwem w Europie Wschodniej, którego wpływy sięgałyby od Bałtyku po Adriatyk, Bosfor i Morze Czarne. Oczywiście, prócz realizacji tak szerokiego programu politycznego Polski mocarstwowej, unia polsko-węgierska miała zdaniem Oleśnickiego również rozwiązać kilka spraw. Powinna odwrócić Polskę od husyckich Czech i oddalić szerzone przez wrogów zarzuty współpracy z heretykami. Osadzenie króla polskiego na tronie węgierskim mogło także doprowadzić do pomyślnego — zwłaszcza dla panów małopolskich — załatwienia starego sporu z Węgrami o Ruś Halicką, Podole i zwierzchnictwo nad Mołdawią oraz ułatwić uregulowanie sprawy 13 miast spiskich, dzier żonych od 1412 r. przez Polskę jako zastaw otrzymany od króla węgierskiego Zygmunta Luksemburskiego za poży czenie sumy 37 000 kóp szerokich groszy praskich. Dzięki objęciu władzy na Węgrzech przez króla z rodu Jagiellonów Polska mogła również odegrać decydującą rolę w roz wiązaniu kilku problemów ogólnoeuropejskich, takich jak: odparcie niebezpieczeństwa tureckiego, przeprowadzenie
95
94 unii Kościoła prawosławnego z Rzymem i rozstrzygnięcie konfliktu między papieżem Eugeniuszem IV a soborem bazylejskim. Takie były plany węgierskie Oleśnickiego i związanego z nim stronnictwa możnowładców małopolskich. Nie były one realne. Nie liczyły się bowiem ani z możliwościami Polski, ani z sytuacją polityczną, społeczną i finansową obu królestw. Jeden z XIX-wiecznych historyków, Jakub Caro, ocenił je jako „pełen próżności nierozsądek", Ludwik Kolankowski zaś w swej Polsce Jagiellonów napisał, że drogo „zapłacić miał król i jego ojczyste państwo za samo naddunajskie królowanie" 2S . Na Węgrzech istniała grupa zwolenników sojuszu z Pol ską. Przede wszystkim jednak działało tu silne ugrupowanie polityczne panów węgierskich, które można nazwać stron nictwem lub obozem narodowym. Znajdowało ono szerokie poparcie szlachty węgierskiej. Jeszcze za życia Albrechta Habsburga doszło w Budzie do rozruchów antyniemieckich, skierowanych przeciw królowi i jego polityce. Obradujący wówczas sejm węgierski ograniczył mocno władzę króla, a jego uchwały Albrecht zmuszony był zatwierdzić. Ważnym punktem tych uchwał był zakaz przekazywania przez króla urzędów i dóbr ludziom obcym. Chodziło tu przede wszystkim o Niemców. Uchwalono ponadto, że zamążpójście córek królewskich wymagać będzie zgody panów i sejmu węgierskiego. Celem tej uchwały było zapewne ułatwienie małżeństwa jednej z córek Albrechta Habsburga z królem polskim. Idea porozumienia i współdziałania z Jagiellonami stała się na Węgrzech jeszcze bardziej popularna po nieudanej wyprawie tureckiej Albrechta i zajęciu w sierpniu 1439 r. przez Turków naddunajskiej Semendrii. Mimo takiego nastawienia panów i szlachty węgierskiej, K o l a n k o w s k i , op.cit., s. 83.
po śmierci Albrechta władzę przejęła młoda, 30-letnia wdowa Elżbieta, kobieta energiczna i ambitna. Wcześniej już — podczas nieobecności męża na Węgrzech — sprawo wała ona rządy w jego imieniu. Jako córka Zygmunta Luksemburskiego uważała się Elżbieta za „dziedzica pra wego tego królestwa" („heres huius regni legitima"). Spodziewała się dziecka i przekonywała wszystkich, że będzie to syn, który obejmie Królestwo Węgierskie jako dziedzictwo po ojcu i dziadku. Elżbieta miała na Węgrzech wpływowych stronników. Należeli do nich przede wszystkim blisko z nią spokrewnieni hrabiowie Cylei 26 . Młody i ambitny Ulryk Cylejski chciał u boku Elżbiety odegrać rolę faktycznego władcy Węgier. Dzięki olbrzymim nadaniom ziemskim, otrzymanym jeszcze od Zygmunta Luksemburskiego, Ulryk Cylejski był jednym z najpotężniejszych magnatów węgierskich. Popierały rów nież Elżbietę spokrewnione z hrabiami Cylei możne rody węgierskie Szecsich i Garaiów. Do jej zwolenników należały też rodziny Frangepanich i Brankowiczów. Książę Serbii Jerzy Brankowicz, który-niedawno uciekł przed wojskami tureckimi ze swego kraju razem z synem Lazarem, miał także znaczne posiadłości na Węgrzech. Elżbieta liczyła również na poparcie bogatych miast węgierskich, zamiesz kanych częściowo przez Niemców. I wreszcie było sprawą oczywistą, iż Elżbiecie i stronnictwu habsburskiemu na Węgrzech udzieli swego poparcia władający Rzeszą Fryde ryk III Habsburg. By zapewnić sobie wpływ na koronację nowego króla, Elżbieta mianowała swego zaufanego stronnika, Włady sława Garaia, kasztelanem Wyszehradu (Visegrad) — pięk nie położonego nad Dunajem, w odległości około 40 km od Budy, zamku i rezydencji królewskiej. Tutaj przechowy26 Matką Elżbiety i zarazem drugą żoną Zygmunta Luksemburskiego była wspomniana już Barbara, córka Hermana II hrabiego Cylei. Zmarła ona w 1451 r.
96 wano koronę i inne insygnia królewskie. Na opróżniony stolec metropolity ostrzyhomskiego (Esztergom) i prymasa Węgier Elżbieta wprowadziła innego swego stronnika, Dionizego Szecsiego. Jego dwaj bracia, Tomasz i Janusz, byli wysokimi dostojnikami państwowymi. Aż do począt ków 1440 r. królowa-wdowa Elżbieta przebywała w stolicy królestwa, Budzie, a jej decyzje i rozporządzenia państwowe były ogólnie respektowane. Istniała jednak już wówczas na Węgrzech zasada elek cyjności tronu, pilnie strzeżona i chroniona przez panów i szlachtę węgierską. Tymczasem wszystkie zabiegi i po czynania królowej-wdowy Elżbiety zmierzały do przefor sowania zupełnie przeciwnej zasady — zasady dziedziczno ści tronu. W tej sytuacji zwołany na 1 stycznia 1440 r. do Budy sejm węgierski zajął się przede wszystkim sprawą następstwa po zmarłym Albrechcie Habsburgu. Sytuacja była trudna. Kraj potrzebował władcy, który mógłby zorganizować obronę Królestwa Węgierskiego przed Turkami, a ponadto zapewnić jeszcze pomoc zewnęt rzną w tej walce. Wykluczono więc ewentualnego syna Elżbiety, który miał się dopiero narodzić. Wybranie go na króla oznaczało bowiem kilkuletnią co najmniej regencję, a co za tym idzie — rywalizację i walkę stronnictw oraz wzrost niebezpieczeństwa tureckiego. Pozostali dwaj inni kandydaci do korony węgierskiej, z których jeden, obej mując tron, miał poślubić królową-wdowę Elżbietę. Byli to syn księcia Serbii Jerzego Brankowicza — zapewne Lazar, przebywający wówczas z ojcem na Węgrzech, oraz król polski Władysław. W dyskusjach sejmowych zwyciężyło stronnictwo narodowe nad habsburskim, z którym związani byli Brankowicze. Za wyborem Władysława Jagiellończyka opowiedziała się grupa panów węgierskich i szlachty na czele z biskupem Egeru Szymonem Rozgonyim. Później dołączył do nich Jan Hunyadi — główny rzecznik idei walki z Turkami. Panom węgierskim —jak napisał z pewną
Zbroja płytowa z lat 1430 — 1440
Rycerz polski z połowy XV w.
Uzbrojenie XV-wiecznego rycerza
Król polski w stroju turniejowym
Tablica erekcyjna kościoła w Piotrawinie, 1440 r. Z lewej: klęcząca po stać biskupa krakowskiego Zbigniewa Oleśnickiego z modelem koś cioła w dłoniach, obok tarcza z herbem rodowym Dębno
Pieczęć Zbigniewa Oleśnickiego z dokumentu z 1438 r. Na pieczęci pa troni Kościoła krakowskiego: św. Stanisław biskup, św. Wacław król i św. Florian rycerz; u stóp świętych klęczy biskup Oleśnicki, obok tarcza z herbem Dębno
Filip Kallimach (Buonaccorsi), autor Historii o królu Władysławie
97 emfazą Kallimach w swej Historii o królu Władysławie — „związek mający połączyć niezwyciężoną potęgę państwa polskiego z losami Węgier wydawał się jedynym ratunkiem w obliczu grożących od wewnątrz i z zewnątrz niebez pieczeństw" 27 . Na Węgrzech myśl osadzenia władcy z rodu Jagiellonów na tronie nie była czymś nowym. Teraz jednak inicjatywa powołania na króla Władysława Jagiellończyka wyszła z Polski — od Zbigniewa Oleśnickiego28. U schyłku 1439 r. z Krakowa ruszyło poselstwo polskie do sejmu węgiers kiego, żegnane uroczystymi modłami, które zarządził Oleś nicki na intencję „unii królestw Polski i Węgier". W imieniu króla i rady królewskiej posłowali wówczas do Budy kanclerz koronny Jan Koniecpolski, bliski współpracownik Oleśnickiego i krewny Oleśnickich przez żonę, oraz kasz telan sądecki Piotr Kurowski. Sejm węgierski przyjął kandydaturę jagiellońską i skłonił Elżbietę do wyrażenia zgody na małżeństwo z królem polskim Władysławem. Uroczyste poselstwo węgierskie, którego członkowie zostali wybrani przez sejm, ruszyło do Polski, by ofiarować królowi Władysławowi koronę. Tymczasem Elżbieta, która wyjechała z Budy do Wyszehradu, wykradła przy pomocy zaufanych dworzan znajdującą się w skarbcu tego zamku koronę królewską św. Stefana. Korona była wówczas czymś więcej niż prostym tylko symbolem władzy królewskiej. Była przed miotem sakralnym o działaniu niemal magicznym, za pośrednictwem którego spływała na władcę moc kró lewska. Po wykradzeniu korony Elżbieta ruszyła dalej na północ, w kierunku Pożonia (Bratysławy), by znaleźć się jak najdalej od swych przeciwników, zgromadzonych jeszcze w Budzie. W drodze, w mieście Gyór, urodziła 27
Philippi Callimachi Historia de rege Vladislao (dalej cyt.: Philippi Callimachi Historia...), Iłum. A. K o m o r n i c k a . Warszawa 1961, s. 23. 28 Dowiódł tego Jan Dąbrowski (op.cit., s. 19). 7
Warna 1444
22 lutego 1440 r. syna. Nadano mu imię Władysław; później zwano go Pogrobowcem. Około 1 marca 1437 r. do Krakowa dotarł okazały orszak poselstwa węgierskiego, składający się z 1000 jezd nych. Wśród przybyłych byli delegaci sejmu: biskup Jan Dominis, ban Chorwacji i Dalmacji Matko Thalloczi, skarbnik królestwa Jan Perenyi, marszałek Władysław Paloczi i stolnik koronny Emeryk Marczali. Dołączyło do nich po drodze wielu panów węgierskich, by uświetnić to poselstwo. Wśród obecnych nie zabrakło też posłów hra biego Ulryka Cylejskiego, wysłanych zapewne dla dopil nowania interesów Elżbiety i zorientowania się w sytuacji. Byli wreszcie reprezentanci miast północnowęgierskich (słowackich): Koszyc, Bardiowa, Lewoczy i Preszowa. Utrzymywały one bliskie kontakty handlowe z Polską. Rozpoczęte w Krakowie pertraktacje ciągnęły się długo i nie były wcale łatwe. Węgrzy zażądali wysokiej ceny za tron dla Władysława. Prócz potwierdzenia praw i przywi lejów Królestwa Węgierskiego Władysław zobowiązał się do obrony Węgier przed Turkami siłami Polski. Spisz po koronacji miał bez wykupu wrócić do Węgier, a o przynależności do Polski Rusi Halickiej, Podola oraz Mołdawii zadecydowałby w przyszłości sąd polubowny. Jak pisał zgryźliwie Ludwik Kolankowski: „za zaszczyt bronienia Węgier zasobami króla Polski przed Turkami" stracili Polacy jedne ziemie, a przynależność do Polski innych zakwestionowano. Czy młody, 15-letni król Władysław odgrywał w tych układach jakąś rolę? Długosz pisze, że władcy żal było „opuszczać własne i ojczyste królestwo, a w obcym przyj mować rządy, tym bardziej, gdy zważył, że będąc młodzień cem w pierwszej życia wiośnie zaślubiać miał Elżbietę, 29 niewiastę już podstarzałą" . Sądzić należy, iż młody król 29
D ł u g o s z , Dzieje..., t. IV, s. 571.
szedł za zdaniem opozycji w radzie królewskiej, która posługiwała się argumentami przemawiającymi do Włady sława. Oleśnicki jednak przeprowadził przyjęcie oferty i warunków węgierskich. Przekonywał, iż walka z Turkami jest także obroną Królestwa Polskiego i że lepiej jest bić się z nimi już teraz na terenie Węgier, aniżeli czekać, aż wtargną w granice Polski. Jako rekompensata za Spisz w ręce polskie miał przejść Śląsk. Zawarto więc układ z wysłannikami sejmu węgierskiego, który był szczytem bezinteresowności i politycznego altruizmu —jak ocenił go Ludwik Kolankowski 30 . 8 marca 1440 r. w katedrze na Wawelu ogłoszono uroczyście prośbę Węgrów o przyjęcie ich korony przez Władysława i zgodę na to króla polskiego. Wśród osób obserwujących tę uroczystość znajdował się także poseł sułtana, przebywający jeszcze w Krakowie. Po tej ceremonii Oleśnicki odśpiewał z całym duchowieństwem i zgroma dzonym w katedrze ludem uroczysty hymn kościelny Te Deum i Bogurodzicę — jak pisał kanclerz Jan Koniecpolski - „przy ogromnej radości ludu". Uczta królewska dla posłów węgierskich i panów polskich zakończyła te uroczys tości. Wieczorem oświetlono miasto na znak radości, a dzwony biły całą noc — relacjonuje Jan Długosz, który zapewne sam jako wierny stronnik Oleśnickiego przeżywał również mocno ten triumf polityki biskupa krakowskiego. Uroczystości krakowskie z marca 1440 r. wykorzystała polska propaganda polityczna. W rozsyłanych wówczas z Krakowa po Europie listach pisano, że król polski przyjął koronę węgierską tylko po to, by walczyć z niebez pieczeństwem tureckim, powstrzymać najazdy wrogów wiary i odeprzeć ich. Podkreślano, że decyzja młodego władcy ma wielkie znaczenie dla całego chrześcijaństwa. 30
K o l a n k o w s k i , op.cil., s. 83. Sprawę pertraktacji krakowskich z posłami węgierskimi i warunki ugody polsko-węgierskiej przedstawia dokładnie Jan Dąbrowski (op.cit., s. 21—24).
100 „Spodziewamy się czcigodny ojcze — pisał wówczas z Kra kowa pewien korespondent do jednego z biskupów — że król (polski), kierowany pomagającą mu prawicą boską, ze swymi siłami zbrojnymi i pomocą innych władców katolic kich będzie mógł oprzeć się ludom barbarzyńskim, najbar dziej wojowniczym i sąsiadującym z tym królestwem (wę gierskim) i wściekłość ich ujarzmić oraz odeprzeć". W liście do książąt śląskich zaś — przygotowanym w kancelarii królewskiej — Władysław Warneńczyk stwierdził, że obej muje tron węgierski po to, by walczyć przeciw „nie przyjaciołom wiary", by dać „pokój i pociechę wiernym wyznawcom Chrystusa, a świętej wierze obronę i po mnożenie". Tylko kierując się tymi motywami — czytamy we wspomnianym liście — król chce rządzić w „tych dwóch najbardziej rozległych królestwach (polskim i węgier skim), które w tej części Europy są murem i tarczą dla chrześcijan przeciw barbarzyńskim narodom". Odpisy tych listów krążyły również po Polsce. W aktach kapituły płockiej zachowała się kopia listu kanclerza Jana Koniec polskiego do pewnego kardynała, w którym opisano przy bycie posłów węgierskich do Krakowa i ceremonię powo 31 łania na tron węgierski króla polskiego Władysława III . Elżbieta tymczasem przy pomocy swoich zwolenników (przede wszystkim Ulryka Cylejskiego) przystąpiła na Węgrzech do kontrakcji. Postanowiono przede wszystkim nie dopuścić Władysława na Węgry. Wezwano zatem ważniejsze miasta nadgraniczne, takie jak: Koszyce, Preszów, Bardiów, Lewocza, Keżmark, do wierności królowej. Rozpoczęto także organizowanie sił zbrojnych. 15 maja 1440 r. , tj. w dzień Zielonych Świątek, wierny Elżbiecie arcybiskup Dionizy Szecsi koronował na króla Włady sława Pogrobowca, kilkumiesięczne zaledwie dziecię. Mi kołaj Ujlaki przypasał niemowlęciu miecz koronacyjny, 31 Codex epistolaris saeculi ąuinti decimi, wyd. A. L e w i c k i, Kraków 1891, t. II, nr 269, 270, 273.
101 Elżbieta zaś złożyła w jego imieniu wymaganą przy takich ceremoniach przysięgę. Koronacja odbyła się z za chowaniem wszystkich elementów tradycji. Dokonał jej bowiem prymas węgierski koroną św. Stefana w Białogrodzie (Szekesfehervar) — tradycyjnym miejscu ko ronacji królów węgierskich. Zabrakło tylko zgody sejmu węgierskiego. Elżbieta zresztą i jej stronnicy nie próbowali nawet zwołać go. Król Władysław ruszył na Węgry dopiero w drugiej połowie kwietnia, wsparty finansowo przez Oleśnickiego pożyczką 3000 florenów, za które biskup krakowski otrzy mał w zastaw Spisz. Jednocześnie jego młodszy brat Kazimierz Jagiellończyk zwany oficjalnie w Polsce ciągle jeszcze „wybranym królem czeskim", udał się z kilku tysięcznym hufcem rycerstwa na Litwę, by objąć tron wielkoksiążęcy po zamordowanym 20 marca 1440 r. Zyg muncie Kiejstutowiczu. Wbrew intencjom panów polskich i interesom Polski Kazimierz został obwołany przez knia ziów litewskich (z inicjatywy właściwego odtąd rządcy Litwy Jana Gasztołda) samodzielnym wielkim księciem. Oznaczało to praktycznie zerwanie unii Korony z Litwą i „reinkorporację" Litwy ze składu Korony — jak pisał Kolankowski. Król i Polacy nie uznali tego aktu i godności wielkoksiążęcej Kazimierza. Jednakże wskutek zaangażo wania wszystkich sił w realizację planów węgierskich strona polska nie mogła czynnie przeciwstawić się temu posunięciu Litwinów. Król Władysław ruszył na Węgry ze świetnym orszakiem dygnitarzy i panów polskich. Byli wśród nich: biskup krakowski Zbigniew Oleśnicki, dziekan krakowski Mikołaj Lasocki, wojewoda krakowski Jan Tęczyński, kasztelan rozperski Przedbór Koniecpolski, kasztelan międzyrzecki Wincenty z Szamotuł, kasztelan inowrocławski Mikołaj Szarlejski — krewniak znanego na Węgrzech Ścibora ze Ściborzyc, uposażonego dobrami ziemskimi przez Zyg-
102 munta Luksemburskiego, podkanclerzy Piotr Woda ze Szczekocin, podskarbi Andrzej Wojeński i marszałek koron ny Piotr z Brzezia. W kraju w zastępstwie króla władzę i opiekę nad Małopolską i Rusią sprawował Jan z Czyżowa, a nad Wielkopolską — Wojciech Malski. W Kieżmarku z orszakiem królewskim połączyli się wysłani wcześniej kanclerz Jan Koniecpolski i wojewoda poznański Sędziwój z Ostroroga. Towarzyszyło temu or szakowi parę tysięcy wojska. Były to oddziały zaciężne polskie dowodzone przez Dziersława Włostowskiego i czes kie pod wodzą Jana Czapka. Poza tym — jak pisze Długosz — panowie polscy „prowadzili swoje poczty i zabrali z sobą naczynia srebrne, surmy, czeladź suto ubraną i sprzęty najkosztowniejsze". Był to naprawdę imponujący poczet dostojników i wojska, liczący około 5000 ludzi, który wspaniałością i postawą zachwycił Węgrów. Król Władysław zaraz po przekroczeniu granicy węgier skiej napotkał znaczne trudności. Węgrzy bowiem podzielili się na dwa stronnictwa: narodowe, które chciało polskiego króla na tronie i pragnęło przede wszystkim walki z Tur kami, oraz habsburskie, które broniło praw do korony Elżbiety i jej syna, Władysława Pogrobowca. Po pokonaniu wielu przeszkód orszak polski dotarł wreszcie do Egeru, miasta położonego niecałe 150 km od stolicy o imponują cym dziś jeszcze, potężnym zamczysku. Biskup tego miasta, Szymon Rozgonyi, należał do grona stronników króla polskiego. Władysław zatrzymał się w Egerze, skąd wysłał do Budy oddział wojska (500 Polaków i 500 Węgrów), prowadzony przez biskupa Szymona Rozgonyiego. Towa rzyszyli mu panowie polscy: Wincenty z Szamotuł, Andrzej Tęczyński i Jan Wojnicki. Oddział ten szybkim pochodem dotarł do Budy i bez większych przeszkód obsadził mury, bramy i wieże miasta, mimo iż część mieszczan sprzyjała Elżbiecie.
103 22 maja 1440 r. do stolicy Węgier wjechał sam król Władysław, otoczony rycerstwem i dostojnikami obu naro dów, wśród których byli m.in.:Zbigniew Oleśnicki, Szymon Rozgonyi i palatyn królestwa, dowódca zamku budzińskiego, Wawrzyniec Hedervary. U bram miasta powitało króla duchowieństwo ze świętymi relikwiami. „Roje miesz kańców — pisze Długosz, naoczny świadek tych wydarzeń — wyległy zewsząd po ulicach i domach, aby widzieć twarz i postać króla, monarchy tak znakomitego i świetny pochód jego rycerstwa. Niewiasty i dziewice wywieszały się tłumnie z okien i ganków" 3 2 . Królewski orszak przeciągnął ulicami stolicy do zamku, potężnej budowli wznoszącej się na skale górującej nad miastem, który Polakom wydawał się „drugą Troją" — jak czytamy w jednej z relacji, być może pióra samego Długosza 33 . Zwołany w ostatnich dniach czerwca do Budy sejm węgierski okazał się dużym sukcesem Władysława. W ob radach wzięli udział prawie wszyscy biskupi węgierscy, razem z prymasem Dionizym Szecsim, arcybiskupem ostrzyhomskim. Była też obecna na tym sejmie większość szlachty i magnatów węgierskich, a wśród nich nawet niedawni jeszcze zwolennicy królowej-wdowy Elżbiety, jak choćby Mikołaj Ujlaki i Stefan Rozgonyi. Istotne dla węgierskiej opinii publicznej było również pojawienie się w Budzie Jana Hunyadiego, wsławionego zwycięstwami w walkach z tureckim najeźdźcą. Świeża wyprawa wojsk osmańskich na Belgrad i oblężenie tej naddunajskiej twierdzy przez Turków zwiększyły jeszcze szanse Władysława. Teraz Węg rom tym bardziej zależało na królu, który mógłby odeprzeć Turków. Sejm potwierdził krakowską elekcję Władysława na tron węgierski. Ogłosił także koronację Pogrobowca za 32
D ł u g o s z , Dzieje..., t. IV, s. 587—588. Epistoła de sucessibus domini regis Poloniae in primo ingressu in regnum Hungariae, w: Codex epistolaris..., t. II, nr 275, s. 418. 33
104
105
nieważną. W obecności samego Władysława prymas Wę gier, biskupi, palatyn Hedervary, magnaci oraz cały sejm węgierski złożyli królowi przysięgę wierności. „A gdy ją wszyscy wykonali — pisze Długosz w swych Rocznikach — wyprowadzono króla Władysława w pośrodek izby, prałaci i panowie węgierscy podnieśli go na swych rękach w górę i z całym ludem głośno okrzyknęli królem węgierskim"34. Kilkanaście dni później (17 lipca 1440 r.) odbyła się w Białogrodzie koronacja królewska Władysława. Ponieważ korona św. Stefana znajdowała się w rękach Elżbiety, na głowę Władysława nałożono złotą koronę zdjętą z relik wiarza w kształcie popiersia, zawierającego szczątki św. Stefana. Obrzędu koronacji dokonał prymas Dionizy z Esztergom, który niedawno jeszcze koronował w tym samym miejscu Pogrobowca, w asyście dziewięciu biskupów węgier skich i biskupa krakowskiego Zbigniewa Oleśnickiego. W dniu koronacji sejm węgierski wydał dokument, który — jak pisze Długosz — Zbigniew Oleśnicki przywiózł do Polski i złożył w skarbcu królewskim. W dokumencie tym ponownie stwierdzono nieważność koronacji Pogrobowca, dokonanej nie tylko bez insygniów królewskich (poza wykradzioną koroną), ale przede wszystkim bez zgody sejmu węgierskiego. Podkreślono przy tym wyraźnie elek cyjność tronu węgierskiego, stwierdzając, że „koronacja królów zawsze zależała od woli mieszkańców królestwa, a działanie i moc korony opiera się na ich zatwierdzeniu". Wezwano też całą ludność Królestwa Węgierskiego do posłuszeństwa Władysławowi pod groźbą konfiskaty mająt ków, utraty „wszelakich zaszczytów, godności, czci, szla chectwa, bez nadziei łaski i przebaczenia". Po koronacji Władysław powrócił do Budy. Uważał się za prawowitego króla Węgier, choć Elżbieta miała jeszcze swych zwolenników, a za Pogrobowcem opowiedział się 34
D ł u g o s z , Dzieje..., t. IV, s. 593—594.
ponownie prymas Dionizy Szecsi. Większość panów pol skich, towarzyszących wyprawie królewskiej na Węgry, powróciła do kraju. Opuścił Węgry także Zbigniew Oleśni cki, który udał się do Krakowa, by dalej kierować polityką Królestwa Polskiego. Pozostali przy królu Polacy objęli różne urzędy i funkcje. Z duchownych ważną rolę w oto czeniu króla odgrywał Mikołaj Lasocki, człowiek wykształ cony i mądry, wybitny mówca, polityk i dyplomata, entuzjasta idei krucjaty antytureckiej. Był on bliskim współpracownikiem Oleśnickiego, uczestniczył w soborze bazylejskim i został wysłany z delegacją soborową na rokowania pokojowe między królami Francji i Anglii do Arras35. Jeszcze w 1448 r. Lasocki posłował od Jana Hunyadiego do Rzymu, gdzie wygłosił przed papieżem mowę o niebezpieczeństwie tureckim. Na Węgrzech pozos tali również znany humanista Grzegorz z Sanoka i kasztelan międzyrzecki Wincenty z Szamotuł. Jemu to powierzył król zarząd nad ważnym zamkiem wyszehradzkim, gdzie prze chowywano insygnia koronacyjne. Wincenty z Szamotuł — jak pisze Długosz — był rycerzem dzielnym i znakomi tym, „który z przyrodzenia wielce pochopnym był do żartów i uciesznych gadek". Przy królu pozostały także polskie oddziały wojskowe, które niebawem zostały użyte do walki z opozycją węgierską, zwolennikami Habsburgów.
WOJNA DOMOWA NA WĘGRZECH Węgry w pierwszej połowie XV w. znajdowały się prak tycznie w rękach kilkunastu rodzin magnackich i wybitnych rodów szlacheckich. Od ich decyzji zależało uznanie Włady sława za króla. I choć większość magnatów z całą prawie 35 Zob. E. P o t k o w s k i , Crecy — Orlean 1346—1429, Warszawa 1986, s. 174.
106 średnią szlachtą opowiedziała się za Władysławem, to jednak nie został on powszechnie zaakceptowany jako władca Węgier. Magnaci popierający królową-wdowę Elżbietę i jej syna, Władysława Pogrobowca, nie byli liczni. Wśród zwo/enników Habsburgów na wymienienie zasługują: przedstawi ciele rodów Szecsich i Garaiów, członkowie rodziny Frangepanich, hrabiowie Cylei — Ulryk i Fryderyk, i począt kowo również Jerzy Brankowicz. Elżbieta mogła także liczyć na poparcie części miast, zwłaszcza leżących na zachodzie i północy Węgier. I wreszcie politycznego i ma terialnego wsparcia udzielał jej Fryderyk III Habsburg, król, a później także cesarz Niemiec. Grupa zwolenników Elżbiety i Habsburgów na Węgrzech była za mała, by pozbawić Władysława tronu. Dysponowała jednak do statecznymi środkami materialnymi i militarnymi, by opie rać się Władysławowi z powodzeniem nawet latami i w ten sposów utrudnić jemu i jego zwolennikom wykonanie głównego zadania, jakim była walka z naporem tureckim. Pacyfikację kraju i walkę ze stronnikami Elżbiety utrudniała Władysławowi specyfika militarna Węgier. Cały bowiem kraj pokryty był dużą liczbą zamków i grodów obronnych, znajdujących się w większości w rękach mag natów i znaczniejszej szlachty. Wielkie rody magnackie dzierżyły kilkanaście, często kilkadziesiąt zamków, położo nych w różnych częściach kraju. Obok zamków spotykało się wówczas często również obronne gródki szlacheckie, należące do rodzin związanych z magnatami. Istniały wreszcie na Węgrzech warowne, dobrze ufortyfikowane miasta. Część z tych zamków, grodów i miast warownych zwolennicy Elżbiety przekształcili w punkty oporu przeciw Władysławowi i obsadziwszy je wojskiem własnym lub najemnikami czeskimi kontrolowali całe prowincje kraju. Władysławowi zatem pozostało albo zdobywanie kolejno zamków i miast obsadzonych przez stronników Elżbiety,
107 a to wymagało czasu i przede wszystkim pieniędzy na opłacenie wojska i kosztów działań militarnych, albo dążenie do ugody i pertraktowanie z poszczególnymi magnatami, szlachtą i przedstawicielami miast. Wszystko to jednak przeszkadzało w realizacji głównego celu króla, jakim była walka z Turkami. Wojna domowa między Władysławem a Elżbietą toczyła się przez dwa lata, na kilku frontach. Na obszarze Górnych Węgier (Słowacja) po stronie Elżbiety walczyły najemne wojska czeskie, których dowódcą był husyta Jan Giskra z Brandysu, doskonały żołnierz, dobry wódz i polityk. Jego bazami operacyjnymi były wierne Elżbiecie miasta: Koszyce, Kremnica, Bardiów i Lewocza. Jak słusznie pisał Jan Dąbrowski, Jan Giskra nie walczył tu wcale o sprawę husycką czy interesy słowackie, a takie właśnie motywy działań przypisywali mu niektórzy historycy, szczególnie czescy i słowaccy. Był on po prostu najemnym żołnierzem Elżbiety, który, wypełniając swoje zobowiązania, walczył w obozie habsburskiego Pogrobowca przeciwko polskiemu Władysławowi36. Elżbieta mianowała Giskrę starostą ko szyckim, później także starostą Kremnicy i hrabią Zwolińs kim (Zolyom). Opanowanie Górnych Węgier przez wojska podlegle Elżbiecie miało szczególne znaczenie. Tędy bowiem wiodła najkrótsza droga, którą Władysław mógł otrzymy wać posiłki z Polski. Do końca też Władysławowi nie udało się tego obszaru całkowicie spacyfikować. W centrum Królestwa Węgierskiego po stronie Elżbiety opowiedziała się większość miast. Władzy Władysława nie uznawano również na obszarach ciągnących się wzdłuż Dunaju od Pożonia (Bratysławy) przez Gyór i Komarno aż do siedziby prymasa — Esztergom, oraz na południu Węgier. Szczególnie niebezpieczna sytuacja powstała na południu kraju, gdzie zwolennicy Elżbiety ugrupowali D ą b r o w s k i , op.cit., s. 43.
109
108 wojska, by wykonać decydujące uderzenie na Budę. Na ich czele stanął ban Maczwy Władysław Garai „i ze wszystkich niemal stron Sławonii — pisze Długosz — panów i szlachtę do swego zamiaru wciągnął". Zebrał w ten sposób Garai „dość znaczne i silne wojsko, opatrzył w wojenne rynsztu nki" i ruszył ku Budzie. Sytuacja była poważna. Jednakże ściągnięte znad granicy tureckiej wojska pod dowództwem Jana Hunyadiego i Mikołaja Ujlakiego, wzmocnione od działem rycerzy węgierskich i polskich wysłanych przez króla („wszystek lud nadworny Węgrów i Polaków" — pisze o nich Długosz) rozbiły w końcu grudnia 1440 r. oddziały rokoszan. Po tym zwycięstwie Hunyadi i Ujlaki pomaszerowali na południe Węgier i złamali tam opór zwolenników Elżbiety. Na terenach tych zbrojna opozycja antyjagiellońska nie odrodziła się już nigdy. Było to nie tylko rezultatem rozbicia wojsk przeciwnika, ale również zasługą Mikołaja Lasockiego. Po zwycięstwie wojsk królew skich ruszył on na południe, by rokowaniami i perswazją pozyskać dla Władysława niedawnych jego przeciwników. Kallimach dodaje, że razem z Lasockim na południe udał się Grzegorz z Sanoka i stwierdza, iż obaj „wspólnie objechali miasta i namawiali mieszkańców do odstąpienia od królowej i połączenia się z Władysławem. W niedługim czasie przekonali oni prawie wszystkich, stosując po więk szej części tę samą taktykę, to znaczy powołując się na 37 wspólne pochodzenie i węzły krwi" . Grudniowe zwycięstwo nad oddziałami Garaia urato wało panowanie króla Władysława i Jagiellonów na Węg rzech. Jednakże pozostały jeszcze wojska Jana Giskry operujące na terenie Górnych Węgier. Problemem była także zachodnia część królestwa, gdzie Elżbieta miała potężnych zwolenników. Przeciwników króla Władysława nie brakło również w Siedmiogrodzie. Philippi Callimachi Historia..., s. 99.
W styczniu 1441 r. na Węgry dotarły posiłki polskie, przysłane Władysławowi dzięki zabiegom biskupa Oleśnic kiego. Były to silne oddziały wojsk małopolskich, liczące około 5000 ludzi, dobrze uzbrojonych i wyposażonych. Dowodzili nimi wojewoda krakowski Jan Tęczyński, kasz telan sandomierski Jan Oleśnicki, wojewoda podolski Hrycko Kierdejowicz, starosta sandomierski Jan Wojnicki i starosta chełmski Dziersław z Rytwian. Po otrzymaniu posiłków król osobiście wyruszy! na czele armii węgiersko-polskiej do zachodniej i południowej części królestwa. W stolicy pozostał dla kierowania spra wami państwa palatyn Wawrzyniec Hedervary wraz z przy dzielonymi mu polskimi doradcami — wspomnianym już Mikołajem Lasockim i sekretarzem królewskim Pawłem Wojnickim, który był stryjecznym bratem biskupa Oleśnic kiego. Wyprawa ta była sukcesem stronnictwa królews kiego. Przyniosła ona pacyfikację całego prawie obszaru zachodnich i południowych Węgier. Sukcesem była też zawarta w kwietniu 1441 r. ugoda z hrabiami Cylei — głównymi dotąd doradcami Elżbiety, inspiratorami i kiero wnikami wielu działań. Motywy ich przejścia do obozu królewskiego były dość proste. Hrabiom Cylei zagrażały wojska Władysława, a ponadto byli oni obrażeni na sprzymierzeńca Elżbiety Fryderyka III Habsburga, który nie chciał przyznać im tytułu książęcego. Na mocy ugody kwietniowej Fryderyk i Ulryk Cylejscy uznali Władysława za prawowitego króla Węgier, złożyli mu przysięgę wierno ści i zobowiązali się na przyszłość wspomagać króla orężnie. Ponadto mieli uwolnić jeńców — stronników królewskich, wydać zajęte zamki królewskie i zamki należące do stron ników Władysława. Wreszcie zobowiązali się nakłonić królową Elżbietę do ugody z Władysławem. Pod wpływem kroku hrabiów Cylei wielu zwolenników Habsburgów na Węgrzech przeszło wówczas ostatecznie do obozu króla. Jednocześnie we wschodniej części kraju, tj. w Siedmio-
110 grodzie, Jan Hunyadi — mianowany przez króla wojewodą siedmiogrodzkim — pokonał zwolenników Elżbiety. Po przedni wojewoda siedmiogrodzki, Dezydery Losoncsi — razem z wieloma innymi stronnikami habsburskimi — przeszedł do obozu królewskiego. Zwycięstwo króla Władysława nie było jednak cał kowite. Najwięcej kłopotu sprawiały Górne Węgry, gdzie działały ciągle jeszcze wojska najemne Elżbiety, dowodzone przez Jana Giskrę, wspomagane materialnie przez bogate miasta tej części królestwa. Konieczne było zatem prowa dzenie dalej działań wojennych, a na to król nie miał wystarczających środków finansowych. Brakowało też wojska do pacyfikacji kraju, większość bowiem węgierskich sił militarnych zajętych było obroną granic przed Turkami. Liczono więc na pomoc Polski. Już w październiku 1441 r. król Władysław pisał do Ziemowita księcia mazowieckiego, prosząc go o przy bycie osobiste z posiłkami zbrojnymi. Obiecał w zamian Ziemowitowi pozostawienie w jego rękach wszystkich zdobytych na Węgrzech miast, zamków i ziem do czasu, 38 aż król pokryje koszty wyprawy . Mazowszanie jednak nie przybyli królowi z pomocą. Jednocześnie Władysław wysyłał wezwania o pomoc do panów polskich. Jednakże efekty tych wezwań i próśb były niewielkie. Jesienią 1441 r. dotarły jeszcze na Węgry posiłki wojskowe z Wielkopolski, przyprowadzone przez kasztelana sie radzkiego Wawrzyńca Zarembę i sędziego poznańskiego Mikołaja Skórę. Zostały one wysłane na koszt publiczny, a pieniądze na ich zaciąg pochodziły z uchwalonego specjalnie w tym celu podatku. Już jednak wojska małopolskie i ruskie, które w końcu listopada 1441 r. przyprowadził królowi wojewoda lwowski Piotr Odrowąż ze Sprowy, ruszyły ,,bez żadnego zasiłku ze skarbu Codex epistolaris..., t. II, nr 280.
111 publicznego" — jak pisał Długosz. Ciężar utrzymania tych wojsk spadł więc na króla. Koszty wojny domowej i posiłków wojskowych z Polski, ponoszone przez króla, były coraz większe i doprowadziły z czasem do ruiny skarbu królewskiego. Za zasługi wojenne na Węgrzech i zaciągane przez króla pożyczki zapisywano królewszczyzny w Polsce. Król był ciągle zadłużony i po życzał nawet na podarki. Jak pisze Długosz w swych Rocznikach: „król Władysław przez czas pobytu swego na Węgrzech prawie wszystkie miasta, zamki, ziemie, mias teczka, wsie, tudzież cła i dochody królewskie krociami długów obciążył i pozastawiał" 39 . Kancelaria królewska na Węgrzech wydawała stosy dokumentów, które obciążały posiadłości i dochody królews kie w Polsce. Kanclerz Jan Koniecpolski i podkanclerzy Piotr Woda ze Szczekocin nie potrafili lub może raczej nie chcieli zapobiec tej lekkomyślnej rozrzutności młodego króla. W ciągu czterech lat panowania na Węgrzech — pisze Jan Dąbrowski — rozdał król Władysław kilkakroć więcej aniżeli 40 w ciągu sześciu poprzednich lat jego rządów w Polsce . Przeciągające się walki wewnętrzne na Węgrzech i ruina skarbu królewskiego zaniepokoiły polską opinię szlachecką. Również stronnictwo Oleśnickiego było zniecierpliwione węgierską wojną domową. Zamiast realizacji wielkich planów walki z Turkami, rozciągnięcia wpływów polskich na Bałkanach i umocnienia pozycji Polski w świecie chrześcijańskim siły militarne i środki finansowe były zużywane na zwalczanie opozycji antyjagiellońskiej na Węgrzech. Nastroje panujące w Polsce znalazły swój wyraz na zjeździe panów i szlachty królestwa w Sieradzu, który odbył się w kwietniu 1442 r. Wystosowano wówczas do panów węgierskich pismo, które na Węgry zawiózł kanonik Jakub, syn Dobiesława z Oleśnicy i zarazem brat stryjeczny D ł u g o s z , Dzieje..., t. IV, s. 632. D ą b r o w s k i , op.cit., s. 78.
112
113
biskupa Oleśnickiego. Zgromadzeni na zjeździe sieradzkim panowie polscy i szlachta domagali się stanowczo przerwa nia bezcelowych walk wewnętrznych i zakończenia wojny domowej, choćby na drodze ugody z Elżbietą. Siły węgierskie i polskie powinny być użyte „przeciw barbarzyńskim, wierze naszej i królestwu waszemu najbardziej wrogim Turkom" 4 I . Oba walczące na Węgrzech stronnictwa były wyczerpane przeciągającą się wojną domową. Rozpoczęte za pośred nictwem legata papieskiego, kardynała Juliana Cesariniego, układy Władysława z Elżbietą zostały zakończone 14 grudnia 1442 r. zawarciem ugody w Gyór. Ugoda ta nie dawała żadnych korzyści ani Polakom, ani węgierskim stronnikom króla Władysława. Dzięki niej jednak zaprzes tano na pewien czas walk wewnętrznych, a to z kolei umożliwiło podjęcie przygotowań do wojny z Turkami. Przy okazji zawarcia ugody w Gyór doszło do osobis tego spotkania Władysława z królową Elżbietą. Król ofiarował Elżbiecie czarną szubę, przetykaną złotem i pod bitą sobolami, wartości 260 florenów złotych (kupił ją na kredyt od Mikołaja Szarlejskiego). Królowa zaś darowała Władysławowi kilka wierzchowców. Król zaprosił też Elżbietę na zapusty do stolicy. Na drugi dzień po zawarciu ugody Władysław powrócił do Budy. Przy Elżbiecie pozos tawił Mikołaja Lasockiego, „najzaufańszego doradcę swego i powiernika — jak pisze Długosz — ażeby z nim mogła się (Elżbieta) śmiało znosić we wszystkim i sprawy swoje układać". Dwa dni po wyjeździe Władysława królowa Elżbieta zachorowała, a trzeciego dnia choroby, tj. 19 grudnia 1442 r., zmarła. Według Eneasza Sylwiusza Piccolominiego, pisarza i humanisty, późniejszego papieża Piusa II, przez długi czas przebywającego na dworze wiedeńskim, przyczyną śmierci królowej Elżbiety była biegunka i zadawniona choroba kobieca. Podobną przy41
Codex epistolaris..., t. II, nr 286.
czynę śmierci podaje Długosz. Natomiast kroniki austriac kie mówią o otruciu królowej Elżbiety za pomocą owej szuby sobolowej, darowanej przez Władysława. Były to jednak kłamliwe oskarżenia. Śmierć królowej Elżbiety unieważniła układ zawarty w Gyór. Wybuchła więc na nowo wojna domowa. Jan Giskra, nie czując się już teraz związany postanowieniami układu gyorskiego, wznowił niebawem działania wojenne na terenie Górnych Węgier. Dawni zwolennicy Elżbiety, wśród których był prymas Dionizy Szecsi, odmówili uznania Władysława za króla i zwrócili się o pomoc do Fryderyka III Habsburga jako opiekuna osieroconego Pogrobowca. Rosnące wpływy nieugiętego zwolennika krucjaty, kardynała Juliana Cesariniego, na dworze węgierskim sprawiły, że zamiast ostatecznego rozgromienia stronnictwa habsburskiego przygotowano wielką wyprawę wojenną przeciw Turkom. Rozwiązanie zaś wewnętrznego konfliktu węgierskiego odłożono na później. Taki obrót sprawy był ciosem dla planów politycznych biskupa Oleśnickiego. Wyprawa turecka miała bowiem służyć jedynie interesom papieża Eugeniusza IV i wzmocnić jego autorytet. Tym czasem Polska znajdowała się w obozie przeciwników papieża — wśród zwolenników soboru bazylejskiego. Sam Oleśnicki zresztą opowiadał się za ideą wyższości soboru nad papieżem. W 1441 r. biskup krakowski poparł wy branego przez sobór papieża Feliksa V i przyjął od niego kapelusz kardynalski. Nic więc dziwnego, że cele wojenne kardynała Cesariniego były zupełnie inne niż plany politycz ne Oleśnickiego. Wojna z Turkami zamiast realizacji programu Polski mocarstwowej miała przynieść tylko korzyści Węgrom i rozstrzygnięcie konfliktu kościelnego. Sukces wyprawy antytureckiej Władysława mógł także przyczynić się do zwycięstwa Eugeniusza IV nad soborem bazylejskim, do triumfu zasady wyższości papieża nad soborem. 8 — Warna 1444
115 bowiem niemożliwe było zjednoczenie sił skłóconych ze sobą państw chrześcijańskiej Europy do wspólnego działa nia przeciw Turkom. Nawet papiestwo nie potrafiło do prowadzić za pomocą idei krucjatowej do trwałego współ działania chrześcijańskiej Europy.
POLSKA, WĘGRY A NIEBEZPIECZEŃSTWO TURECKIE
WALKI Z T U R K A M I KLĘSKA POD W A R N Ą
Król Władysław Jagiellończyk dopiero po dwóch z górą latach od objęcia tronu węgierskiego mógł wreszcie podjąć wyprawę przeciw Turkom. Czy miała ona szanse po wodzenia? Czy wówczas jeszcze można było wyprzeć Turków z Bałkanów, zepchnąć ich do Azji Mniejszej? Czy można było przynajmniej ograniczyć ekspansję i rozwój państwa Osmanów na Bałkanach? Odpowiedź na te pytania nie jest prosta. Z pewnością państwo Osmanów nie było jeszcze w pierwszej połowie XV w. ostatecznie ukszta łtowanym mocarstwem. Było to jeszcze ciągle imperium w stadium powstawania. Turcy wprawdzie stanowili już wówczas na Bałkanach trwały element etniczny, jednakże ich ekspansję polityczną i militarną można było zahamować. Patrząc na rzecz całą z punktu widzenia wojskowego należy stwierdzić, że Turcy byli do pokonania. Wielka krucjata, dobrze zorganizowana, oparta na pomocy i siłach kilku największych państw europejskich mogła złamać potęgę Osmanów. Jednakże tego, co było możliwe teoretycznie, nie dało się zrealizować w praktyce. Z punktu widzenia politycznego
Z problemem tureckim Polacy zetknęli się już w XIV w. Zapewne przez Ruś i Polskę wiodła droga dwóch przy byszów ze Wschodu, arcybiskupa ormiańskiego Stefana i opata Cyriaka z zakonu bazylianów, którzy w 1348 r. przybyli na Pomorze po to, by — jak podaje kronika klasztoru cystersów w Oliwie — prosić Krzyżaków o po moc przeciw Turkom. Kronikarz oliwski wspomina, że obaj dostojnicy Kościoła wschodniego opowiadali o za jęciu Armenii przez Turków, o wymordowaniu przez nich wielu tysięcy ludzi i ucisku, jakiego doznawali po zostali przy życiu chrześcijanie. W drodze na Pomorze obaj dostojnicy zatrzymali się prawdopodobnie również na dworze Kazimierza Wielkiego, przynosząc wieści o Turkach osmańskich i wydarzeniach w Azji Mniejszej. Później (w 1364 r.) Kazimierz Wielki gościł w Krakowie króla Cypru Piotra Lusignan, który objeżdżał dwory europejskie zabiegając o pomoc w zorganizowaniu kru cjaty. Dość tajemniczo brzmi pismo papieża Bonifacego IX z 1399 r., skierowane do biskupa krakowskiego Piotra Wysza. Papież polecał w nim biskupowi ogłoszenie w Polsce krucjaty przeciw Tatarom i Turkom. Jak czytamy w piśmie Bonifacego IX, papież dowiedział się od posła polskiego Wojciecha Jastrzębca, że ci poganie oraz inni jeszcze barbarzyńcy niszczą ziemie chrześcijańskiego Królestwa Polskiego i Księstwa Litewskiego, a król przygotowuje
116 przeciw nim wyprawę wojenną1. Było to przed wielką wyprawą księcia Litwy Witolda na Tatarów, zakończoną klęską wojsk litewskich nad rzeką Worsklą (12 lipca 1399 r.). Możliwe więc, że papieżowi chodziło o tę właśnie wyprawę litewską. Za panowania Władysława Jagiełły Królestwo Polskie unikało konfliktów politycznych i starć zbrojnych z Turka mi. Osmanowie zaś respektowali zwierzchnictwo Polski nad Mołdawią. Antypolska polityka Zygmunta Luksem burskiego, popierającego Krzyżaków, zniechęcała skutecz nie Jagiełłę do udzielania pomocy Węgrom w ich antytureckiej polityce bałkańskiej. Jednakże kiedy w 1415 r. Turcy wyparli Węgrów z Bośni i zapuścili się niszczycielskim najazdem na ich ziemie, obradujący wówczas sobór w Kon stancji — jeden z wielkich soborów XV w. — wezwał Jagiełłę do udzielenia zbrojnej pomocy Węgrom. Podobne wezwanie zostało skierowane do Krzyżaków 2 . Jagiełło, zachowując neutralność, wysłał do Turków poselstwo z bogatymi darami, które miało zawiadomić sułtana o sojuszu między Polską a Węgrami, nakłonić go do rozejmu z Węgrami i wyjednać uwolnienie wziętych do niewoli panów i rycerzy węgierskich. Warto powtórzyć za Długoszem nazwiska owych pierwszych znanych posłów polskich do sułtana. Byli nimi rycerz Skarbek z Góry i Grzegorz Ormianin, służący zapewne za tłumacza. Jak pisze dalej Długosz w swych Rocznikach, sułtan podejmował posłów polskich „łaskawie i z uprzejmością, zarządził dla nich hojne opatrzenie wszelakich potrzeb i często ich do stołu swego zapraszał". Przyjął też propozycję Jagiełły i „przyrzekł zaprzestać wojny i zawrzeć z Węgrami rozejm na lat sześć". Wysłał także z powracającymi posłami polskimi własne poselstwo, które miało prowadzić dalsze 1
A. T h e i n e r, Vetera monumenta Poloniae et Lithuaniae gentiumąue flnitimarum historiam illustrantia, Romae 1860, t. I, nr 1041. 2 Codex epistolaris..., t. II, nr 63 i 64.
117 rokowania z Polską i Węgrami. Posłowie tureccy jednak przezornie zatrzymali się na granicy, wysyłając naprzód jednego z posłów polskich, Grzegorza Ormianina, by załatwił im bezpieczny przejazd. Podejrzliwi Węgrzy — być może rozdrażnieni niedawnym najazdem tureckim — uwię zili posła polskiego, uważając go za zdrajcę i szpiega. Przetrząsnęli „wszystkie jego rzeczy, ubrania, tłumoki, aż do rzemyków u obuwia" w poszukiwaniu tajemnych listów tureckich. Posłowie sułtana, oczywiście, zawrócili, a Grze gorza Ormianina Węgrzy uwolnili dopiero po jakimś czasie3. Według Długosza Jagiełło nie ruszał z pomocą zbrojną, „aby wstrzymać klęski i spustoszenia, jakich Węgrzy później od Turków doznawali", ponieważ był „rozgniewany sro motną obelgą, sobie i posłowi swemu Grzegorzowi wy rządzoną". Jednakże rzeczywiste powody neutralności Jagiełły były z pewnością poważniejsze. Turcy niewątpliwie zainteresowani byli pokojowymi stosunkami z potężnym państwem polsko-litewskim. Jagiełło zaś, zmuszony do walki politycznej z Zygmuntem Luksemburskim, z pew nością chętnie widział kłopoty tureckie króla węgierskiego. Na jawne przymierze z państwem Osmanów jednak Polska nie mogła sobie pozwolić, zmuszona ciągle do odpierania oskarżeń rozpowszechnianych w Europie przez Krzyżaków oraz Luksemburczyka, iż jest krajem pogańskim i heretyc kim i że namawia Turków do najazdów na kraje chrześ cijańskie, w tym szczególnie na Węgry. Kiedy w 1417 lub 1418 r. do Polski przybyło poselstwo tureckie z propozycją sojuszu, Jagiełło nie przyjął oferty sułtana Mehmeda I. Więcej nawet, król polski zgodził się wówczas na prośbę Zygmunta Luksemburczyka pośredniczyć w uregulowaniu 3 Całą tę historię opisuje Długosz (Dzieje..., t. IV, s. 167—168). Z listu Jagiełły i Witolda do soboru wynika, że ruszyły wówczas z Polski dwa poselstwa — jedno do sułtana, drugie do władcy Bośni. Zob. S t a c h o ń , op. cit., s. 40.
119
118 stosunków węgiersko-tureckich czy to przez zawarcie po koju wieczystego, czy choćby kilkuletniego rozejmu4. Do pierwszego zbrojnego starcia polsko-tureckiego mogło dojść w 1426 r., kiedy to Zygmunt Luksemburski przygotowywał wyprawę, która miała uprzedzić spodzie wany najazd turecki. Wówczas to Jagiełło, pod wpływem kilkakrotnych próśb Luksemburczyka, nakazał hospoda rowi Mołdawii —jako jego zwierzchnik — ruszyć z pomocą królowi węgierskiemu. Ponadto wysłał na wyznaczony punkt zborny do Braiły (Braila) nad Dunajem silny oddział szlachty ruskiej, liczący 5000 ludzi, którym dowodził starosta sanocki Janusz Kobylański. Wojska polskie jednak na próżno czekały przez dwa miesiące na przybycie armii węgierskiej. Zygmunt Luksemburski zajęty innymi sprawa mi (głównie czeskimi) ruszył dopiero wiosną roku następ nego. Po długim oczekiwaniu i „daremnych trudach — jak pisze Długosz — wojsko polskie od brzegów Dunaju wróciło szczęśliwie do swego królestwa". Zastanawia ta decyzja Jagiełły zerwania pokoju z Turcją. Może królowi polskiemu chodziło o to, by czynem zbroj nym pokazać Europie, że „stoi w obronie chrześcijaństwa" właśnie wówczas, kiedy siły litewsko-polskie walczyły w Czechach po stronie husytów? Niewykluczone, że Jagiełło zamierzał odepchnąć Turków od granic Mołdawii i wyprzeć ich wspólnie z Zygmuntem Luksemburskim za Dunaj. Wszystkie te rachuby zawiodły, albowiem węgiersko-polska wyprawa na Turków w 1426 r. nie doszła do skutku. Nie cieszyła się ona zresztą zbytnią popularnością wśród szlach ty. Długosz pisze o ostrych represjach, jakie spadły na tych, którzy nie usłuchali wezwania królewskiego i nie stawili się na wyznaczone miejsce koncentracji. Rozgnie wany Jagiełło „kazał wszystkich jako buntowników pochwytać i bez różnicy stanu i godności zamknąć w więzie4
S t a c h o ń, op. cit., s. 48—49.
niu". Później dopiero, na „prośby i wstawienia prałatów i panów polskich, przebaczył im (król) wspaniałomyślnie popełnioną winę i wrócił zabrane dziedzictwo i włości". Zajęcie przez sułtana Murada II serbskiego Gołubca, potężnej twierdzy naddunajskiej leżącej u bram Węgier, było powodem zorganizowania przez Zygmunta Luksem burskiego wyprawy antytureckiej, która ruszyła wiosną 1428 r. Wyprawa ta zakończyła się niepowodzeniem. Król Zygmunt ze swym wojskiem, po niefortunnych utarczkach z oddziałami tureckimi w Serbii, dotarł wprawdzie pod Gołubiec, ale wycofał się niebawem na wieść o zbliżającej się armii sułtanskiej. U boku wojsk węgierskich walczył wówczas także oddział Polaków. Nie byli to jednak żoł nierze wysłani na pomoc przez Jagiełłę, lecz rycerze polscy, którzy zaciągnęli się na służbę węgierską. Broniąc przep rawy wojsk Luksemburczyka przez Dunaj zginął pod Gołubcem sławny rycerz polski Zawisza Czarny z Garbowa. Długosz w swoich Rocznikach zamieścił obszerny fragment poświęcony ostatnim chwilom tego dzielnego rycerza: „Jako rycerz przestrzegający gorliwie swej sławy, uważając to za rzecz niegodną, aby towarzyszów swoich w chwili ostatecz nej miał odstępować, wolał wraz z nimi poddać się niebez pieczeństwu. Nie dbając zatem o własne ocalenie, odprawił łódź przysłaną przez króla Zygmunta, a przywdział zbroję błyszczącą. Poczem siadłszy na konia niedużego wzrostu i wziąwszy z sobą dwóch tylko pachołków z kopią pod niesioną wybiegł przeciw wojskom tureckim. Niebawem obskoczony przez Turków, którzy wzięli go za króla lub jakiego książęcia, dla zbroi świecącej i połowy czarnego orła, którego miał w herbie na płaszczu rycerskim okrywa jącym zbroję, dostał się w niewolę". Powstał wówczas — powiada Długosz — spór między dwoma żołnierzami tureckimi o tak znakomitego jeńca. W czasie tej sprzeczki jeden z Turków „dobywszy kindżała uciął głowę Zawiszy". Swoją relację Długosz kończy stwierdzeniem: „Tak mąż
120
121
znakomity, który w wieku swoim nie miał równego, życia nędznie dokonał" 5 . Do niewoli tureckiej dostało się wówczas także wielu innych rycerzy polskich, „którzy brzydzili się podobnież (jak Zawisza Czarny) ucieczką" — pisze Długosz. Wykupił ich król Zygmunt. Wśród tych jeńców był również Piotr Woda ze Szczekocin, herbu Odrowąż. Później odegrał on znaczną rolę polityczną w czasach Władysława Warneń czyka. Piotr ze Szczekocin był postacią nieprzeciętną. Syn kasztelana lubelskiego, studiował w młodości na uniwer sytecie krakowskim (zdobył tu stopień bakałarza sztuk wyzwolonych) i odbył dalsze studia zapewne we Włoszech. Otwierała się przed nim kariera kościelna, do której wstępem było uzyskanie przez Piotra godności kanonika kruszwickiego. Szybko jednak Piotr ze Szczekocin zrezyg nował z kariery kościelnej i rozpoczął służbę na dworze królewskim. W 1427 r., posądzony o romans z królową Zofią, ucieka przed gniewem Jagiełły. Rok później spoty kamy go w wojskach Zygmunta Luksemburskiego pod Gołubcem. Pojmany w niewolę turecką i wykupiony przez Zygmunta, wraca do Polski. Odzyskuje łaskę królewską i zostaje wyznaczony przez Jagiełłę na starostę w Olsztynie (w pobliżu Częstochowy). Piotr ze Szczekocin należał do stronników biskupa Oleśnickiego. W 1437 r. został podkanclerzym królestwa. Przebywał z młodym królem Włady sławem Jagiellończykiem na Węgrzech, nie tylko jako wysoki urzędnik kancelarii królewskiej, ale również służąc władcy „zbrojną piersią i mieczem" wraz ze 100 żołnierzami wystawionymi własnym kosztem. Otrzymał zresztą wówczas za swą służbę od króla — jak wielu innych Polaków — hojne zapisy. Król ofiarował mu także płaszcz aksamitny podbity sobolami za szuby, które zostały rozdane gościom węgierskim w 1440 r. Wybiegając naprzód trzeba tu jeszcze
dodać, że Piotr ze Szczekocin odznaczył się w czasie wyprawy przeciw Turkom w 1443 r. W nagrodę król Władysław kazał jego tarczę herbową zawiesić w kościele parafialnym Panny Marii na wzgórzu zamkowym w Budzie. Piotr wyjeżdżał często w sprawach państwowych z Węgier do Polski. W bitwie pod Warną nie brał udziału. Za panowania Kazimierza Jagiellończyka ponownie sprawował urząd podkanclerzego. Zginął w bitwie z Krzyżakami pod Chojnicami w 1454 r. Jego syn Paweł przejął po ojcu starostwo łukowskie. Czasy panowania Zygmunta Luksemburskiego (1387— 1437) były okresem nieustannego kurczenia się obszarów podlegających wpływom węgierskim na Bałkanach. Pod naporem Turków Węgry utraciły zwierzchnictwo nad Bośnią, Serbią i Wołoszczyzną. Wreszcie Osmanowie za grozili samym Węgrom. Zygmunt próbował zorganizować obronę kraju. Wzmocnił linię zamków i twierdz nad granicznych. Rozbudował także sieć szpiegów, którzy informowali dwór węgierski o wszystkich wydarzeniach na Bałkanach, zwłaszcza o sprawach tureckich. Jednakże zamki i twierdze nadgraniczne nie chroniły Węgier przed coraz częstszymi wypadami rabunkowymi wojsk tureckich, zwła szcza oddziałów akyndżych (zagończyków), wysyłanych przez pogranicznych sandżakbejów. Zygmunt Luksemburski próbował dokonać w latach 1433—1435 reformy wojsk węgierskich6. Pierwsza zmiana polegała na utworzeniu oddziałów wojsk terytorialnych, opartych na poborze prowadzonym wśród ludności chłops kiej. Według królewskiego nakazu z każdych 33 zagród chłopskich miał być wystawiony jeden żołnierz pieszy i jeden lekkozbrojny jeździec. Żołnierze ci walczyć mieli w oddziałach komitatów (jednostek administracyjnych królestwa). Pobór 6
5
D ł u g o s z , Dzieje..., t. IV, s. 328—329.
L. E1 e k e §, Armija Guniadi, „Acta Historica Academiae Scientiarum Hungaricae" I (1951), s. 14—20; C w e t k o w a , op. cit., s. 227—229.
122 do tych oddziałów przeprowadzano zarówno w dobrach królewskich, jak i panów oraz szlachty węgierskiej. W dob rach prywatnych jednak ów nakaz królewski nie zawsze był respektowany. Wynikało to z niechęci panów i szlachty do pozbywania się siły roboczej lub — jak sugerują niektórzy historycy — z obawy przed skutkami uzbrojenia poddanych. Efektem reform Zygmunta Luksemburskiego było prze de wszystkim utworzenie lekkozbrojnej jazdy. Ta nowa formacja mogła skuteczniej niż inne rodzaje wojska odpierać ataki tureckich akyndżych. Szczególnie użyteczne okazały się oddziały lekkiej jazdy serbskiej, które rekrutowały się spośród Serbów chroniących się na Węgrzech przed Tur kami. Żołnierze tych oddziałów znali dobrze tereny nad graniczne zajęte przez Osmanów. Nie tylko więc bronili granicy, ale także nagłymi wypadami zapuszczali się na ziemie opanowane przez Turków, rozbijając ich mniejsze oddziały i garnizony. Jednakże owe zmiany w armii węgierskiej praktycznie niewiele wzmocniły siły militarne Węgier. W dalszym ciągu brakowało wojska stałego, niezależnego od dobrej woli panów i szlachty węgierskiej, bezpośrednio podlegającego władzy króla. Taką właśnie stałą armię królewską można było utworzyć z oddziałów wojsk zaciężnych. Jednakże Zygmunt Luksemburski nie dysponował środkami finan sowymi umożliwiającymi wystawienie silnej armii zaciężnej. Ziemie i dochody królewskie znajdowały się często w rękach panów węgierskich, duże środki finansowe pochłaniała polityka europejska Zygmunta Luksemburskiego, wojny czeskie, wreszcie utrzymywanie dworu królewskiego. Na wojska zaciężne zatem pozostawało niewiele pieniędzy. Zygmunt Luksemburski powierzał zadanie tworzenia i utrzymywania takich właśnie oddziałów wojsk zaciężnych doświadczonym dowódcom, przekazując im na ten cel dobra ziemskie, dochody z salin, kopalń i innych źródeł. Tymczasem nacisk turecki na granice węgierskie był
123 coraz silniejszy. W 1438 r. Turcy najechali Siedmiogród, zlupili go i uprowadzili wielu ludzi. W roku następnym nowy król węgierski Albrecht Habsburg wyruszył przeciw Turkom do Serbii, ale wyprawa ta zakończyła się hanieb nym odwrotem. Turcy zajęli wówczas kolejną twierdzę naddunąjską, Semendrię. W czasie odwrotu wojsk węgiers kich król Albrecht Habsburg „zatruwszy się melonami, które — jak powiada Długosz — do zbytku jadać lubił, zapadł na krwawą biegunkę" i zmarł 27 października 1439 r. w pewnej wsi naddunajskiej. Po objęciu tronu węgierskiego przez Władysława Jagiel lończyka sytuacja na pograniczu węgiersko-tureckim była bardzo trudna. Pogarszał ją jeszcze konflikt nowego króla z dotychczasowym sprzymierzeńcem Węgier, księciem ser bskim Jerzym Brankowiczem. Był on spokrewniony z hra biami Cylei7 i, jak wiemy, opowiedział się po stronie królowej-wdowy Elżbiety przeciw Władysławowi. W dodat ku, zabiegając o powrót do Serbii, Brankowicz próbował nawet porozumienia z Turkami, choć bezskutecznie. Wszys tko to spowodowało decyzję skonfiskowania rozległych dóbr tego księcia serbskiego na Węgrzech. Zostały one podzielone między zwolenników króla Władysława. Nieba wem zresztą Jerzy Brankowicz przeszedł na stronę Włady sława, odzyskał większość swych dóbr węgierskich i służył królowi radą jako człowiek doświadczony w sprawach tureckich i bałkańskich. Wiosną 1440 r. sułtan Murad II ruszył osobiście z dużą armią, by ostatecznie zakończyć podbój ziem nad Dunajem. W końcu kwietnia wojska tureckie przy stąpiły do oblężenia węgierskiego wówczas Belgradu, „który - powiada Długosz — jest jakby portem i wrotami do Węgier". Znany humanista, Kallimach, autor Historii o królu Władysławie, tak opisał położenie tej twierdzy: 7 Jedna z córek Brankowicza, Katarzyna, była żoną hrabiego Ulryka Cylejskiego.
124
125
„Belgrad leży na wzgórzu, w miejscu gdzie Sawa wpada do Dunaju, tak że obie rzeki oblewają część niższą miasta; od wschodu patrząc, na dużej przestrzeni miasto stromo opada ku Dunajowi, a od południa okrąża je Sawa. Reszta miasta z dala od brzegu jest jakby odgrodzona od lądu murami i fosą". Według słów Kallimacha na początku oblężenia „Turcy wybudowali okręty i postawili je na straży obu rzek, aby móc przejmować wszelkie dostawy ludzi i żywności i nie dopuszczać ich do miasta. Sami zaś rozłożyli się po drugiej stronie obozem w ten sposób, że w ogóle nikt z oblężonych nie mógł ani wyjść, ani wejść do miasta. Oni za to mogli dowolnie, kiedy tylko chcieli, podchodzić pod mury i wypróbowywać ich siłę. I odtąd bez przerwy to zasypywali fosy, to machinami rozwalali mury, a wreszcie zbudowali od ufo rtyfikowanej strony zamku drewniane wieże, by przy ich pomocy spędzać obrońców z murów" 8 . Belgradu bronił przeor joannitów z Vrany, Jan Thal loczi, „człowiek — jak powiada Kallimach — wielkiej odwagi i doświadczony żołnierz", pochodzący ze znanego na Węgrzech rodu magnackiego. Mimo ścisłej blokady, burzenia murów i wież miasta obrońcy Belgradu dzielnie wytrzymywali napór Turków, a nocą naprawiali zniszczone części murów. Turcy nie potrafili złamać oporu ani siłą, ani obietnicami, „które po bułgarsku (może serbsku) wypisane — jak relacjonuje Długosz — obwijać kazał (sułtan) na strzałach i rzucać do zamku". Sytuacja była poważna. Król Władysław po przybyciu do Budy (jeszcze przed swoją koronacją) zaczął ściągać podatki na obronę zagrożonych przez Turków zamków, szczególnie Belgradu. Po koronacji zaś ogłosił wyprawę przeciw królowej Elżbiecie i Turkom. Jednakże walki wewnętrzne skłoniły Władysława i jego doradców do Philippi Callimachi Historia..., s.73.
układów z Osmanami. Pod koniec lipca 1440 r. został wysłany poseł do sułtana. Był nim polski rycerz Piotr Łęczycki z Łękocina. Poseł wiózł wiadomość o objęciu tronu węgierskiego przez Władysława i żądanie zaprzestania walki oraz odstąpienia od Belgradu. Sułtan jednak, orien tując się dobrze w trudnej sytuacji Węgier dzięki szpiegom i informatorom, odesłał posła królewskiego do Semendrii, każąc mu tam czekać przez trzy miesiące na odpowiedź. Tymczasem Turcy nasilili ataki na Belgrad i ziemie naddunajskie. Thalloczi mimo naporu wojsk Murada II skutecznie bronił Belgradu. Podczas jednego ze szturmów udało się nawet obrońcom zadać Turkom ciężkie straty. Według opisu Długosza, który cytuje relacje węgierskie, Turcy przygotowując szturm zasypali fosę chrustem, słomą i drewnem, by łatwiej dotrzeć do murów. Obrońcy nie przeszkadzali im w tym, ale w nocy posypali wszystko „prochem do strzelania z dział używanym". Kiedy wczes nym rankiem Turcy zaatakowali Belgrad i zaczęli wdzierać się na mury, obrońcy „poczęli z murów rzucać głownie, węgle żarzące i inne podpały, od których wnet zapalone prochy buchnęły w różnych miejscach płomieniami, a Turcy częścią od płonącego drzewa, którego sami nawieźli, częścią 9 od dymu dławiącego padali i ginęli" . Kallimach do opisu Długosza dodaje: „Do tego jeszcze i wieże stanęły w pło mieniach, a w obozie wszczął się popłoch, gdyż wiatry ciągnące ranną porą od rzeki niosły tam dym i żar ognia. Dzięki temu zresztą, że wiatr dął w odwrotnym kierunku, całe miasto ocalało od pożaru" 10. Jednocześnie została zniszczona turecka flotylla statków rzecznych. Oddajmy głos Kallimachowi: „Nie lepiej wiodło się tam, gdzie walczyły okręty. Jedne z nich pogruchotał grad kamieni lecących z machin wojennych, inne zniszczył ogień. Reszta okrętów poszła na dno, gdyż sternicy i ma' D ł u g o s z , Dzieje..., t. IV, s. 603—604. Philippi Callimachi Historia..., s. 73.
10
126
127
rynarze zupełnie potracili głowy, a fala niedobitków runęła na te okręty, które jeszcze stały nietknięte, chcąc uciec jak najdalej od miasta" ". Kronikarze uważają, że odparcie tego szturmu turec kiego wpłynęło na decyzję sułtana, który postanowił od stąpić od oblężenia Belgradu. Faktem jest, że Murad rzeczywiście po sześciu miesiącach zwinął oblężenie i za rządził odwrót wojsk tureckich. Przez posła królewskiego Piotra Łęczyckiego oświadczył Władysławowi, że gotów jest zawrzeć pokój pod warunkiem wydania Belgradu i rezygnacji Węgier z wpływów politycznych w Serbii. Warunki takie były jednak nie do przyjęcia dla Węgrów. I
JAN HUNYADI Wojna domowa na Węgrzech w latach 1441—1442 spowo dowała konieczność ograniczenia działań na froncie turec kim do obrony. Kierował nią przede wszystkim Jan Huny adi. Jak pisała nieco patetycznie współczesna badaczka bułgarska Bistra Cwetkowa, Hunyadi podjął zadanie „nie tylko obrony Węgier, ale również świata chrześcijańskiego przeciw najeźdźcom osmańskim". Słowianie bałkańscy sławili go w swych pieśniach epickich jako dzielnego i niezwyciężonego wojewodę Jankula. Pamięć o nim „bu dziła przez wieki w sercach podbitych ludów bałkańskich wspomnienia heroicznych walk przeciw ich wspólnemu 12 ciemięzcy i wiarę w ich nieuchronne wyzwolenie" . Ojciec Hunyadiego pochodził z Wołoszczyzny. Za służbę wojskową otrzymał on od króla Zygmunta Luksemburs kiego posiadłość ziemską w Siedmiogrodzie. Syn jego, Jan 11
Tamże, s. 83. C w e t k o w a , op. cit., s. 229. Współcześni badacze tureccy określają takie opinie jako „nacjonalistyczne", choć sami nie są wolni od nacjonalizmu. 12
(Janosz), został już zaliczony w poczet szlachty węgierskiej. Odważny i silny, o żelaznym zdrowiu, a przy tym bystry i inteligentny, wybrał Jan Hunyadi karierę wojskową. Już w 1431 r. spotykamy go we Włoszech, w otoczeniu przeby wającego tam wówczas króla węgierskiego Zygmunta Luksemburskiego. Król pozostawił go w Italii razem z oddziałem rycerzy węgierskich, który miał wspierać jego sprzymierzeńca, księcia Mediolanu, Filipa Viscontiego. We Włoszech Hunyadi przebywał dwa lata jako dowódca oddziału wojsk zaciężnych. Tutaj zapewne, pod okiem najlepszych w tym czasie zawodowych żołnierzy i dowódców-kondotierów — Franciszka Sforzy i florentyńczyka Filipa Scolariego, nabył Hunyadi biegłości w sztuce wojen nej i nauczył się dowodzić wojskami zaciężnymi. Po powrocie na Węgry Hunyadi został dowódcą przy bocznego oddziału jazdy królewskiej. W 1436 r. walczył w Czechach. Poznał tu z pewnością sztukę wojenną husytów - nowy sposób walki, oparty na działaniach piechoty i wozów bojowych, z których formowano obronny tabor. Podczas krótkiego panowania króla Albrechta Habsburga Hunyadi bronił najważniejszych twierdz w rejonie naddunajskim. Uzyskał też wysoki urząd państwowy, został bowiem banem (namiestnikiem królewskim) jednej z nad granicznych prowincji. Król Władysław Jagiellończyk mia nował go wojewodą Siedmiogrodu. Latem 1441 r. Hunyadi razem z Mikołajem Ujlakim otrzymał zadanie obrony południowej granicy i Belgradu przed Turkami. Szybkie i skuteczne działania Hunyadiego na pograniczu węgiersko-tureckim, prowadzone za pomocą lekkozbrojnej jazdy, oddziałów wojsk zaciężnych i własnej armii lennej, zmieniły sytuację wojenną. We wrześniu 1441 r. Hunyadi wpadł na zajęte przez Turków ziemie serbskie. Trzy dni działał na obcym terenie zdobywając niemałe łupy. W drodze powrotnej zastąpił mu drogę oddział wojsk tureckich, na czele którego stał Ishak beg, dowódca
128 Semendrii. Hunyadi rozbił Turków i zmusił ich do ucieczki. Nie było to wielkie zwycięstwo, ale dodało ono Węgrom ducha. Turcy jednak planowali wielką wyprawę przeciw Węg rom na rok następny. Z Raguzy informowano dwór w Budzie o przygotowaniach do tej wyprawy. Wczesną wiosną 1442 r. wyprawa turecka ruszyła z Widynia przez Wołoszczyznę na Siedmiogród. Plan nieprzyjaciela był prosty. Turcy zamierzali dokonać najazdu na Węgry od strony Siedmiogrodu, bez zdobywania obronnej linii grani cznej na Dunaju i Sawie, a zwłaszcza twierdzy belgradzkiej. Wyprawą turecką dowodził doświadczony żołnierz i wódz, Mesid beg, wielki koniuszy sułtana. Wspierał go swymi wojskami hospodar wołoski Wład Drakul. Łącznie siły tureckie liczyły około 16000 ludzi. Hunyadi na wieść o wkroczeniu nieprzyjaciela do Siedmiogrodu ruszył szybko spod Belgradu na spotkanie armii Mesid bega, połączył się z siłami zebranymi przez biskupa siedmiogrodzkiego Jerzego Lepesa i uderzył na Turków. Został jednak pobity, a biskup Lepes i brat Hunyadiego zginęli w bitwie. Jednakże klęska ta nie była zbyt dotkliwa, bo w pięć dni później (23 marca 1442 r.) Hunyadi zaatakował ponownie część sił nieprzyjaciela pod wodzą samego Mesid bega, rozbił Turków i zmusił ich do ucieczki oraz porzucenia jeńców i łupów. Mesid beg poległ, razem ze swym synem, kiedy próbował ratować się ucieczką. Hunyadi zaś, w pościgu za wojskami tureckimi, wkroczył do Wołoszczyzny i przywrócił ponownie zwierzchność węgierską nad tym krajem. Turcy przygotowali tego roku jeszcze jedną wyprawę wojenną. Miała to być wyprawa odwetowa, mająca jednak na celu także likwidację wpływów węgierskich na Wołoszczyźnie. Hunyadi spodziewał się tej wyprawy tureckiej i przygotował obronę. Wojska nieprzyjaciela ruszyły latem 1442 r., dowodzone przez samego namiestnika Rumelii
129 Szahabeddina paszę, który chełpliwie zapewniał, że niewie rni uciekną w popłochu na sam widok jego turbanu. Turcy przekroczyli Dunaj pod Nikopolis, wtargnęli na ziemie wołoskie i zapuścili się aż do Siedmiogrodu, rabując i niszcząc ten kraj. 6 września 1442 r. Hunyadi uderzył na oddziały nieprzyjaciela nad rzeką Jałomicą (Wołoszczyzna), zaskoczył Szahabeddina paszę i rozbił całkowicie jego wojska. Sam wódz turecki zdołał umknąć z pola bitwy, ale poległo lub dostało się do niewoli wielu Turków ze znakomitych rodów i prostych żołnierzy. Węgrzy zagarnęli też ogromne łupy. W ich ręce wpadł tabor turecki razem z egzotycznymi wielbłądami. Zdobyte na Turkach sztandary i znaki wojskowe rozdzielono między kościoły węgierskie jako symbol zwycięstwa krzyża nad półksiężycem. Zwycięs two to ukazało walory bojowe zorganizowanych przez Hunyadiego sił wojskowych oraz jego talent nieprzeciętnego dowódcy. Jesienią ruszyła jeszcze jedna, trzecia już w tym roku wyprawa turecka w okolice Belgradu. Niezbyt licznymi tym razem wojskami Osmanów dowodził Turachan beg, pochodzący ze starego arystokratycznego rodu tureckiego. Hunyadi połączył swe siły z wojskami Mikołaja Ujlakiego i raz jeszcze rozbił Turków. Następnie obaj dowódcy węgierscy wtargnęli do zajętej przez Osmanów Serbii, niszcząc tureckie garnizony, osiedla i miasta. Wieść o zwycięstwach Hunyadiego wywołała entuzjazm na Węgrzech i wywarła duże wrażenie w Europie. W Budzie od końca września przebywało poselstwo sułtana, które przywiozło propozycję zawarcia pokoju za cenę odstąpienia Belgradu. Żądanie tureckie zostało przez dwór węgierski odrzucone, kiedy w stolicy dowiedziano się o sukcesach wojennych Hunyadiego. Nie wiadomo zresztą, czy sam sułtan Murad II liczył na przyjęcie tego żądania przez Węgrów. Niewykluczone, że zadaniem poselstwa tureckiego w Budzie — jak sądził Franz Babinger — było raczej 9 —Warna 1444
130
131
zdobycie dokładniejszych informacji o wewnętrznych sto sunkach węgierskich i pozycji króla Władysława lub też potwierdzenie wiadomości dostarczanych przez szpiegów tureckich, których sułtan miał w całej Europie PołudniowoWschodniej. Sułtan i jego doradcy nie wątpili, że po tych sukcesach Węgrzy przejdą do poważniejszych działań ofensywnych. Na Węgrzech zaś budziły się nadzieje, że większa wy prawa w głąb Bałkanów mogłaby złamać potęgę turecką i przywrócić wpływy polityczne Węgier na tych ob szarach. Już przecież dzięki zwycięstwom Hunyadiego zostało przywrócone zwierzchnictwo węgierskie nad Wo łoszczyzną. Dwór węgierski umiejętnie rozpropagował sukcesy wo jenne Hunyadiego. Wieści o zwycięstwach nad Turkami zostały przekazane przez specjalnych wysłanników papie żowi, dotarły one również do uczestników soboru bazylejskiego. „Dzięki składam wszechmogącemu Bogu — pisał jeden z uczestników soboru do jakiegoś dostojnika kościel nego w Polsce — za szczęśliwe zwycięstwa odniesione nad niewiernymi Turkami. Wywołały one słusznie radość w ca łym świecie chrześcijańskim"13. W Wenecji uczczono te zwycięstwa uroczystą procesją na placu św. Marka, z udzia łem samego doży Franciszka Foscariego, duchowieństwa, tłumu mieszkańców i cudzoziemskich kupców. Senat wene cki poinformował interesującego się walką z Turkami księcia Burgundii Filipa Dobrego o pokonaniu wojsk osmańskich i przesłał mu kopie otrzymanych z Węgier pism, które były poświęcone zwycięstwom Hunyadiego. Wysłano też posła do króla Władysława, by pogratulował mu w imieniu Republiki Weneckiej zwycięstwa, a przy okazji zebrał wszystkie informacje o kampanii tureckiej 13
Codex epistolaris..., t. II, nr 290, s. 438.
króla Polski i Węgier. Sam papież Eugeniusz IV po prowadził we Florencji, w otoczeniu licznych kardynałów, procesję dziękczynną za zwycięstwa nad Turkami 14 . WĘGIERSKA WYPRAWA WOJENNA NA BAŁKANY 1443 ROKU Węgierskie zwycięstwa nad Turkami stworzyły w Europie atmosferę sprzyjającą podjęciu wyprawy anty tureckiej. Wpłynęły też na zwiększenie się aktywności politycznej papieża Eugeniusza IV i jego legata na Węgrzech, Juliana Cesariniego. Słusznie sądzili oni, że sukces w walce z Tur kami, osiągnięty dzięki ogłoszonej przez papieża krucjacie, byłby ważnym argumentem w zaostrzającym się wówczas konflikcie soborowym. Przypomnijmy tu raz jeszcze sytuację panującą w Koś ciele zachodnim słowami świetnego pisarza i humanisty, Filipa Kallimacha, który sporą część swego dojrzałego życia spędził w Polsce i zmarł w Krakowie w 1496 r. „W tym czasie wśród chrześcijan — pisał Kallimach — wybuch ły liczne spory na temat głowy Kościoła. Jedni za ojca świętego uznawali Eugeniusza, wybranego przez kolegium kardynalskie, inni opowiadali się za Feliksem, którego w Niemczech wybrał sobór bazylejski... I Feliks, i Eugeniusz różnymi sposobami usilnie starali się o to, by przeciągnąć na swą stronę nie tylko swych przeciwników, ale i nie zdecydowanych, którzy kryjąc się ze swymi myślami trwali w wyczekującej postawie, żadnemu pierwszeństwa nie przyznając. Wnet od obu papieży równocześnie przybyły poselstwa do króla. Feliks wysłał biskupa trydenckiego Aleksandra, mianowanego niedawno przezeń kardynałem, 14
C w e t k o w a, op. cit., s. 256; A. F. G r a b s k i, Polska w opiniach Europy Zachodniej XIV—XV w., Warszawa 1968, s. 394—395; F. T h i r i e t , Regestes des deliberations du Senat de Venis concernant la Romanie, Paris 1961, t. III, nr 2624.
133
132 z rodu książąt mazowieckich, licząc na jego pokrewieństwo z Władysławem. Uważał go za człowieka najbardziej odpowiedniego do reprezentowania jego interesów, bo nawet jeśliby do samej sprawy król nie przywiązywał wagi, to jednak fakt pokrewieństwa mógł mieć swe znaczenie. Ze strony Eugeniusza przybył również kardynał Julian Cesarini. Ten znów dowodził, że jedynie miasto Rzym jest z woli Bożej tym miejscem, gdzie wybiera się papieża i skąd rządzi ów najwyższy arcykapłan, ponadto zaś jest uświęcone krwią Piotra i Pawła i niezliczonych wyznawców wiary. Przeświet ne kolegium kardynalskie dokonało tradycyjnego wyboru prawowitego następcy przez osoby do tego powołane" 15. Jednakże chyba nie tyle argumentacja teologiczna i pra wnicza, ile większa energia, ruchliwość i upór, doświad czenie polityczne i dyplomatyczne Cesariniego sprawiły, że legat papieża Eugeniusza IV, a nie jego rywal, biskup Trydentu Aleksander Mazowiecki, zdobył wpływy na dworze królewskim w Budzie. Do wielkich sojuszników Cesariniego należał wspomniany już Mikołaj Lasocki, dyplomata i najbliższy doradca króla Władysława. Nie strudzone zabiegi wokół zorganizowania krucjaty antytureckiej zjednały Cesariniemu życzliwość wielu panów węgiers kich. Wyprawa wojsk zjednoczonej Europy chrześcijańskiej leżała bowiem nie tylko w interesie Eugeniusza IV, ale również Węgier. Mogła ona odsunąć niebezpieczeństwo tureckie od granic węgierskich, a ponadto przywrócić wpływy polityczne Węgier na Bałkanach. Już 1 stycznia 1443 r. papież Eugeniusz IV ogłosił bullę krucjatową, w której wezwał świat chrześcijański do świętej wojny przeciw Turkom. Na potrzeby krucjaty papież przeznaczył dziesiątą część wszystkich dochodów kościel nych. Ponadto obiecał ofiarować piątą część swoich do chodów osobistych na wyposażenie armii i floty. Na ls
Philippi Callimachi Historia..., s. 119.
polecenie papieża dwaj dostojnicy kościelni: kardynał Julian Cesarini i biskup Krzysztof Garatonius, mieli ogłosić krucjatę wśród ludności państw sąsiadujących z Turkami. Sejm węgierski, który zebrał się w pierwszych tygodniach 1443 r. w Budzie, podjął decyzję o zorganizowaniu wielkiej wyprawy przeciw Turkom i uchwalił na ten cel środki finansowe w postaci specjalnych podatków. Postanowiono też zwrócić się o pomoc zbrojną do krajów europejskich. Legat papieski, kardynał Julian Cesarini, obiecywał wspar cie floty papieskiej i państw włoskich. Miała ona współ działać z armią lądową krzyżowców. Z relacji kronikarskich Długosza i Kallimacha wynika, że najbardziej gorącymi zwolennikami krucjaty w czasie debaty sejmu budzińskiego byli Jerzy Brankowicz i Cesarini. Pierwszy chciał odzyskać księstwo serbskie i synów pozostających w niewoli tureckiej, drugi zaś pragnął umocnić autorytet papieski i ułatwić realizację unii florenckiej z Kościołem wschodnim. Wy prawa na Turków była również po myśli króla Władysława i stronnictwa jagiellońskiego na Węgrzech. Walka z za grażającym krajowi wrogiem zewnętrznym mogła skupić społeczeństwo wokół króla i utwierdzić jego władzę na Węgrzech. Ponadto fakt zorganizowania wyprawy krzyżo wej przez młodego Władysława mógł podnieść jego auto rytet w całej chrześcijańskiej Europie. Krucjata antyturecka nie wzbudziła jednak entuzjazmu wśród państw Europy. Najbliższy sąsiad, król niemiecki Fryderyk III Habsburg (od 1452 r. cesarz), rezydujący w Wiedniu, odniósł się do wyprawy tureckiej z rezerwą. W czasie walk domowych na Węgrzech Fryderyk wy stępował jako obrońca i opiekun młodego Pogrobowca; dzięki niemu chciał zachować koronę węgierską dla rodu Habsburgów. Tymczasem wyprawa na Turków mogła umocnić pozycję Władysława. Niepokoiło to dwór wiedeń ski. Fryderyk obawiał się wzrostu potęgi sąsiedniego kraju, który na dodatek wymykał się z rąk Habsburgów. Za
134 namową Cesariniego król Władysław wysłał poselstwo do Wiednia. Do króla niemieckiego udali się wówczas znany nam już Mikołaj Lasocki, jeden z biskupów węgierskich i sam Cesarini. Fryderyk Habsburg jednak stanowczo odmówił wzięcia udziału w wyprawie anty tureckiej. Zgodził się jedynie na zawieszenie broni z Władysławem na czas krucjaty. Długosz i Eneasz Sylwiusz Piccolomini zgodnie stwierdzają, że władca niemiecki obawiał się ewentualnego sukcesu wojennego Władysława w kampanii tureckiej. Mając zapewnioną neutralność Fryderyka Habsburga Władysław musiał jeszcze przed wyprawą turecką opanować sytuację na terenie Górnych Węgier, gdzie w dalszym ciągu przeciw królowi walczył Jan Giskra. Kanclerzowi królestwa biskupowi Szymonowi Rozgonyiemu z trudem udało się za pomocą wojska i układów skłonić Giskrę do zawarcia zawieszenia broni na okres jednego roku, na warunkach dla króla Władysława niekorzystnych. Giskra bowiem miał zatrzymać wszystkie zdobyte posiadłości i pobierać z nich prawnie królewskie dochody. Wezwanie o pomoc zbrojną Władysław skierował także do Krzyżaków „sprowadzonych — jak pisze Długosz — przez królów i książąt polskich dla obrony wiernych od napaści barbarzyńców". Krzyżacy jednak odmówili wzięcia udziału w planowanej krucjacie. Wyprawa turecka Władysława, do której jeszcze przed rokiem zachęcał króla zjazd panów polskich w Sieradzu, nie zyskała poparcia grupy rządzącej w Polsce z biskupem Oleśnickim na czele. Nic nie wiadomo o podatkach ani zaciągach na tę wyprawę uchwalanych przez zjazdy moż nych i szlachty polskiej, jak to było w 1440 r. Poza pomocą pieniężną, którą Władysław otrzymał wówczas z rąk pry watnych (za cenę zastawienia nowych królewszczyzn), i dużą grupą ochotników Polska jako państwo nie wzięła udziału w krucjacie. Czym należy tłumaczyć negatywny stosunek grupy
135 rządzącej i biskupa Oleśnickiego do przygotowywanej wyprawy na Turków? Przyczyn było kilka i to różnych. Z pewnością istniało już wtedy w Polsce pewne zniechęcenie do wszelkich przedsięwzięć węgierskich, wywołane długo trwałą wojną domową i jej kosztami, które ponosiła również Polska. Ponadto warunki ugody Władysława z Habsbur gami rozwiewały nadzieje Polski na uregulowanie sprawy Spiszą, Rusi, Mołdawii oraz ewentualne uzyskanie Śląska. Silna była również w Polsce niechęć do organizatorów krucjaty anty tureckiej: kardynała Juliana Cesariniego i pa pieża Eugeniusza IV. Niechęć ta wywołana była prosoborowym stanowiskiem biskupa Oleśnickiego, uniwersytetu krakowskiego i większości polskich dostojników kościel nych. Warto podkreślić fakt, że król Władysław i biskup Oleśnicki w okresie rozdwojenia Kościoła zachodniego stanęli po przeciwnych stronach. Król opowiedział się za papieżem, biskup zaś za soborem. Być może, takie stanowis ko młodego władcy wynikało z chęci przeciwstawienia się biskupowi Oleśnickiemu, kierującemu polityką Królestwa w czasie małoletności Władysława i pierwszych lat jego rządów w Polsce. Możliwe, że była to pierwsza samodzielna decyzja młodego króla, podjęta wbrew biskupowi Oleśnic kiemu. Może upór Władysława wykazany w czasie realizacji planów antytureckich papieża Eugeniusza IV wynikał także z chęci storpedowania zamierzeń politycznych Oleśnickiego. Na początku 1443 r. papież zwrócił się do Wenecji, która była jedną z największych potęg morskich w ówczes nej Europie, z prośbą o dostarczenie dziesięciu galer, mających wesprzeć armię krzyżowców. Eugeniusz IV obie cał wyposażyć je i uzbroić własnym sumptem. Jednakże w rzeczywistości koszta te papież chciał przerzucić na kler wenecki i florencki. Senat Wenecji nie wyraził zgody na proponowane przez Eugeniusza IV rozwiązanie sprawy finansowania floty twierdząc, że podatek taki powinno
137 zapłacić również duchowieństwo innych krajów. Wenecjanie zażądali od papieża dużej sumy 20 000 dukatów złotych na pokrycie kosztów wyposażenia galer, a ponadto domagali się zaprowadzenia porządku we Włoszech. W tym ostatnim żądaniu chodziło o to, by papież przestał wspierać włoskich przeciwników Wenecji. Przetargi między papieżem a Wene cją trwały długo i nie przyniosły pozytywnych rezultatów. Wenecja ostatecznie nie wysłała w 1443 r. galer, które mogłyby poważnie wesprzeć działania antytureckiej koalicji chrześcijańskiej. W rzeczywistości nie widziała ona w or ganizowanej krucjacie żadnych korzyści dla siebie, a ponad to nie chciała psuć swych dobrych stosunków z państwem osmańskim. Niewielkie rezultaty przyniosły też zabiegi papieża, by uzyskać pomoc Genui, innej ówczesnej potęgi morskiej. Papież zażądał dwóch galer, uzbrojonych na koszt Genui. Jednakże i to miasto-państwo włoskie tradycyjnie prowa dziło politykę unikania konfliktów z Osmanami, by nie zaszkodzić swoim interesom handlowym i swej pozycji na Wschodzie. Genua obiecała jedynie pomóc Burgundczykom w wyekwipowaniu okrętów, które miały wziąć udział w planowanej wyprawie przeciw Turkom. Król Aragonu Alfons V Mądry, który w wyniku walki o Królestwo Neapolu zdołał opanować tę monarchię włoską i został uznany przez papieża Eugeniusza IV za jej władcę, obiecał wysłać na wyprawę turecką sześć galer. W rzeczywis tości okręty te nigdy nie zostały użyte przeciw Turkom. Raguza (Dubrownik), miasto portowe formalnie należące do Węgier, faktycznie niezależne, zmuszone od 1440 r. do płacenia sułtanowi trybutu, zachowała wobec papieskich planów krucjatowych rezerwę, niepewna powodzenia or ganizowanej wyprawy. Zgodziła się wprawdzie dać jedną galerę, ale pod warunkiem, że inne kraje chrześcijańskie dostarczą ich 30. Nie broniono jednak w Raguzie —jak to było w Wenecji — zbierania dziesięciny od duchowieństwa
na wojnę przeciw Turkom. Zebraną w ten sposób znaczną sumę pieniędzy przekazano kardynałowi Franciszkowi Condulmerowi, któremu papież zlecił organizację floty krzyżowców. Kiedy wreszcie ruszyła wyprawa przeciw Turkom, pora roku uniemożliwiła prowadzenie skutecznych operacji mor skich. Na wieść o wymarszu wojska Władysława Wenecja i Raguza ograniczyły się tylko do dostarczenia prochu „dla oddziałów maszerujących przeciw Turkom". Przygotowania do wyprawy przeciw Turkom zajęły całą wiosnę i lato 1443 r. Tymczasem na dwór węgierski docierały pomyślne wieści. Z Raguzy doniesiono o po wstaniu przeciw Osmanom zorganizowanym przez emira Karamanii i klęsce sułtana. Hunyadi, który przebywał poza stolicą, nadzorując przygotowania do wyprawy, pisał do księcia Jerzego Brankowicza, iż sułtan Murad został pobity przez emira Karamanii i zakończył życie na jakiejś wyspie i że całe państwo Osmanów rozpada się, a Serbowie wypędzają najeźdźców tureckich. Sądził też Hunyadi, iż wystarczy 30 000 wojska, by zagarnąć wszystkie posiadłości Osmanów w Europie i wyprzeć Turków do Azji Mniejszej. Wierzono powszechnie, że wystarczy przejść z wojskiem przez Półwysep Bałkański i dotrzeć do morza, by Turcy ustąpili z Europy. Sytuacja na Bałkanach rzeczywiście sprzyjała podjęciu kampanii antytureckiej. Wiosną 1443 r. sułtan Murad II zmuszony był ściągnąć swe wojska z Rumelii do Adrianopola i skierować je do Azji Mniejszej. Tutaj bowiem szwagier sułtana i jednocześnie niebezpieczny przeciwnik, Ibrahim beg, emir Karamanii, wystąpił przeciw Muradowi II, grabiąc i niszcząc posiadłości Turków osmańskich w Anatolii. Nie ulega wątpliwości, że Ibrahim beg, jak napisał o nim Franz Babinger, „jedna z najwybitniejszych i najosobliwszych postaci wśród muzułmańskich władców schyłku średniowiecza", działał w porozumieniu z królem
139
138 Węgier i chrześcijańską koalicją antyturecką. Stare kroniki tureckie mówią nawet o planowanym wówczas podziale państwa Osmanów: Anatolia miała przypaść Karamanii, Rumelia królowi węgierskiemu, a Serbia księciu Jerzemu Brankowiczowi '*. Murad II pokonał jednak emira Ka ramanii w bitwie pod Konya, w wyniku czego Ibrahim beg zmuszony był prosić o łaskę sułtana za pośrednictwem swej żony, siostry zwycięskiego Murada II. Sułtanowi zależało na szybkim zakończeniu konfliktu azjatyckiego. Zaniepokoiły go bowiem wiadomości o przy gotowaniach do krucjaty anty tureckiej. Dostarczali je szpiedzy i informatorzy, których Murad miał nie tylko na Bałkanach, ale również na Węgrzech, we Włoszech, a nawet w Niemczech. Sułtan zgodził się na pozostawienie Ibrahima bega u władzy w Karamanii, ten zaś uznał zwierzchność Osmanów i został wasalem sułtana. Wtedy to doszło do tragedii w rodzinie sułtana, której przyczyny nie są dokład nie znane. Najstarszy syn Murada II, ukochany przez niego Ali Czelebi, został zamordowany razem z dwoma swymi synami, z których jeden miał sześć miesięcy, a drugi rok. Sprawcą tego czynu był Kara Chyzyr pasza, który udusił w czasie snu syna sułtana i jego wnuki. Jak piszą kronikarze tureccy, po śmierci ukochanego syna Murad II pogrążył się w głębokiej rozpaczy i apatii. To właśnie było powodem — według starych kronik tureckich — że sułtan zaniedbał przygotowań do odparcia wyprawy koalicji chrześcijańskiej, a krzyżowcy początkowo odnosili suk 1? cesy . Tymczasem na Węgrzech zbierały się wojska, które miały ruszyć przeciw Turkom. Długosz pisze o „krzyżow cach różnych narodów", ale przede wszystkim armia ta składała się z Węgrów — oddziałów siedmiogrodzkich i znacznych pocztów takich magnatów, jak: Szymon Czu16 17
C w e t k o w a, op. cit., s. 273—274; B a b i n g e r, op. cit., s. 32—33. C w e t k o w a, op. cit., s. 274.
dar, Szymon Paloczi, Jan Hunyadi i Mikołaj Ujlaki. Znaczną siłę stanowili też czescy najemnicy, którzy od dawna byli w służbie królewskiej. Dowodził nimi Jan Czapek z Sanu, doświadczony wódz husycki, który już w 1433 r. brał udział w polsko-czeskiej wyprawie przeciw Krzyżakom. Czesi obsługiwali też wozy bojowe, które zabierano na wyprawę. Było ich 600, uzbrojonych w bombardy, arkebuzy i inną broń. Po przekroczeniu Dunaju do armii tej dołączyło 8000 Serbów (jeźdźców i pieszych) oraz 600—700 jazdy wojewody bośniackiego Piotra Kowaczewicza. Były jeszcze posiłki wołoskie i zbieranina różnych ludzi, „golców i hołyszy", którzy zewsząd ściągali na Węgry w nadziei, że jako krzyżowcy przeżyją przygodę wojenną i napełnią puste mieszki. Oddziały polskie, które wzięły udział w wyprawie 1443 r., nie były liczne. Większe poczty rycerskie przy prowadzili (na koszt króla) tylko Piotr z Szamotuł, mar szałek koronny Mikołaj z Brzezia oraz Jan z Tarnowa. Długosz w swoich Rocznikach zanotował kilkanaście na zwisk wybitniejszych Polaków, którzy wyróżnili się w tej wyprawie. Byli to prócz wymienionych wyżej: podkanclerzy Piotr ze Szczekocin, Paweł Wojnicki z Sienna, Mikołaj z Chrząstowa, Mikołaj z Zakrzowa, Hinko z Balic, Michał Lasocki, Stanisław z Pleszowa, Tomasz Warzymowski, Jan Ligęza z Bobrku i Piotr Kamieniecki18. Zabrakło natomiast Andrzeja Tęczyńskiego, Jana Oleśnickiego i Sędziwoja z Ostroroga, a więc ludzi towarzyszących królowi Włady sławowi w dwóch pierwszych latach jego rządów i walk na Węgrzech. W sumie wojska te liczyły około 25 000 żołnierzy oraz 600 wozów bojowych. Było to znacznie mniej, niż spodzie wano się zebrać. Jeszcze w lipcu 1443 r. kardynał Cesarini liczył na to, że na Węgrzech uda się zgromadzić 100 000 18
D ł u g o s z , Dzieje..., t. IV, s. 638—639.
140 żołnierzy z różnych krajów chrześcijańskiej Europy. Wojs ka, które zdołano zebrać, były zbyt słabe, aby osiągnąć generalny cel wyprawy — wyparcie Turków z Europy. W dodatku brak floty nie pozwalał krzyżowcom na prze rwanie połączenia między Rumelią i Anatolią i odcięcie dróg posiłkom wojskowym, które mogły przybyć z Azji Mniejszej. Tytularnym zwierzchnikiem całej wyprawy został 19letni król Władysław Jagiellończyk. Jednakże faktycznym wodzem był doświadczony Jan Hunyadi, który nosił tytuł „generalnego kapitana wojska" („capitaneus exercitus generalis"). Celem wyprawy było zdobycie Adrianopola, europejskiej stolicy państwa Osmanów, a potem dotarcie do Konstantynopola. Wyznaczono też marszrutę wyprawy. Spod Belgradu armia królewska miała iść znaną od czasów rzymskich drogą, której w średniowieczu używali też krzyżowcy. Wiodła ona wzdłuż prawego brzegu Dunaju ku Semendrii, potem doliną Morawy przez górzyste, pokryte lasami okolice aż do miasta Nisz. Tu zaczynała się droga trudniejsza, prowadząca przez liczne wąwozy. Od Niszu poprzez Pirot dochodziło się do Sofii, leżącej w kotlinie zamkniętej od wschodu łańcuchem Starej Płaniny (Bałkanu), od zachodu — górami Witosza , a od południa — śnieżnym masywem Riła. Dalsza droga wiodła przez góry i najważniejszy punkt strategiczny — wąwóz zwany Bramą Trajana. Stąd droga prowadziła ku Filipopolis (Płowdiw) i dalej do Adrianopola (Edirne), od którego już stosunkowo blisko było do Konstantynopola i wybrzeży morza Marmara 19 . Nie była to droga łatwa, zwłaszcza jesienią i zimą, kiedy to warunki naturalne mogły znacznie ułatwić Turkom 19 Opis tej drogi podaję za Saturninem Kwiatkowskim (Ostatnie lata Warneńczyka, „Przewodnik Naukowy i Literacki", 11 (1883), s. 67). Zob. też O. Z i r o j e w i ć, Zur historischen Topographie der Heerstras se nach Konstantinopol zur Zeit der osmanischen Herrschaft, „Etudes balkaniques" 23 (1987), s. 81—106.
141 stawianie oporu i utrudnić wojskom królewskim posuwanie się naprzód. Długo przygotowywana wyprawa przeciw Turkom ruszyła wreszcie pod koniec września lub na początku października 1443 r., a więc wówczas, gdy minęła już najlepsza pora roku na marsz przez Bałkany. Królowi Władysławowi towarzyszyli Jan Hunyadi, będący rzeczy wistym wodzem armii, legat papieski kardynał Julian Cesarini i książę Jerzy Brankowicz, „władca bez ziemi". Wojska królewskie przekroczyły Dunaj pod Belgradem i omijając Semendrię, pozostającą w rękach Turków, ruszyły wzdłuż rzeki Morawy. Armia Władysława zdobyła dwa znaczniejsze miasta — Kruszewacz i Nisz. Była to taktyka stosowana w tej kampanii przez Hunyadiego, któremu chodziło o zniszczenie punktów oparcia Osmanów na Bałkanach. Wojska tureckie broniące europejskiej części państwa Osmanów były niezbyt liczne i w dodatku rozproszone. Mogły one liczyć najwyżej około 30 000 ludzi. Turcy cofali się przed armią króla Władysława. Zamierzali zaatakować wojska chrześcijańskie połączonymi siłami dopiero w Kot linie Niszańskiej. Z trzech stron maszerowały w kierunku tej kotliny wojska tureckie prowadzone przez Izhak bega działającego w Serbii, Turachan bega, który był dowódcą wojsk posiłkowych (akyndżych), i samego namiestnika Rumelii, bejlerbeja Kassima paszę. Tymczasem Hunyadi przekroczył rzekę Morawę na czele 12 000 wyborowej jazdy, pozostawiając króla Władysława z resztą wojska i całym obozem na lewym brzegu rzeki. Następnie wódz węgierski kolejno rozbił zdążające pod Nisz oddziały tureckie. 3 listopada 1443 r. (była to niedziela) doszło do bitwy wojsk Hunyadiego z głównymi siłami armii tureckiej. Stoczono ją nad rzeką Morawą, niedaleko Niszu (może pod miejscowością Aleksinac). Armia turecka po dołączeniu do niej resztek pobitych wcześniej przez wojska chrześ-
143
142 cijańskie oddziałów liczyła około 20 000 ludzi, a więc miała prawie dwukrotną przewagę nad jazdą Hunyadiego 20 . Bitwa rozpoczęła się po południu, w krótki listopadowy dzień, i trwała do zmierzchu. Obie strony walczyły z dużą zaciętością. Zwycięstwo jednak odniósł Hunyadi. Na polu bitwy legło około 2000 Turków, a około 4000 wzięto do niewoli, w tym kilku dowódców. W ręce zwycięzców wpadły cenne łupy. Między jeńcami tureckimi był też — jak pisze Kallimach — duchowny muzułmański „znany wśród swoich z wiedzy i pobożności". Biorący udział w tej wyprawie Grzegorz z Sanoka, jeden z pierwszych humanistów w Pol sce, „ciekawy badacz cudzoziemskich zwyczajów i ob rzędów", próbował z tym jeńcem tureckim dyskutować o sprawach religii21. Straty oddziałów Hunyadiego były niewielkie. Po zwycięskiej bitwie wróciły one do obozu królewskiego i połączyły się z resztą wojska. Zwycięstwo Hunyadiego nad Morawą wywołało entuz jazm w wojsku chrześcijańskim i otoczeniu króla. Listy zawierające informacje o tym triumfie wysłano na Węgry, do Włoch, Austrii i Polski. Kopie tych listów dotarły również do innych krajów Europy jako świadectwo wiel kiego zwycięstwa chrześcijan nad niewiernymi. Powtarzane wieści wyolbrzymiały często triumf wojsk króla Włady sława. Eneasz Sylwiusz Piccolomini z irytacją pisał o właś ciwej rzekomo Polakom przesadzie przy podawaniu liczby zabitych nieprzyjaciół. Wieściom wyolbrzymiającym straty nieprzyjaciela dał wiarę m.in. Długosz, który stwierdził: „W tej bitwie trzydzieści tysięcy głów poległo, cztery tysiące 22 dostało się w niewolę, zdobyto dziewięć chorągwi" . Informacje o klęsce Turków i podobnej liczbie poległych 20 Dane na temat liczebności wojsk osmańskich podaje Cesarini, który też zaznacza, że Turków było dwa razy więcej od wojsk Hunyadiego. Zob. N. I o r g a, Notes et extraits pour servir a l'histoire des croisades au XV siecle, Paris 1900, t. II, s. 108—109. 21 Philippi Callimachi Historia..., s. 135. 22 D ł u g o s z , Dzieje..., t. IV, s. 636.
„wrogów krzyża" dotarły za pośrednictwem Wenecji rów nież do Bolonii, gdzie zanotował je miejscowy kronikarz23. Zwycięstwo Hunyadiego pod Niszem wywarło również duże wrażenie na podbitych przez Turków narodach bałkańskich. Do armii królewskiej dołączali miejscowi ochotnicy. Hunyadi pisał niedługo po swym zwycięstwie w jednym z listów: „Nasza armia jest w dobrym stanie, oczekuje z niecierpliwością walki i rośnie z każdym dniem, powiększana przez Bułgarów, Bośniaków, Albańczyków i Serbów, którzy przychodzą do nas z podarkami i cieszą się bardzo naszym przybyciem". Kallimach zaś zanotował: „Po tym zwycięstwie wiele miast bułgarskich przepędziło załogi tureckie i przystąpiło do króla, znieść już bowiem nie mogli bezbożnych muzułmanów, a do wiary chrześ cijańskiej odnosili się z wielką życzliwością, zwłaszcza że z Polakami łączyła ich podobna mowa i wspólne po chodzenie obu plemion" 2 4 . Po zwycięstwie nad Morawą wojska królewskie poma szerowały ku Sofii. Po drodze zdobyły i spaliły Pirot. Dziś jest to piękna miejscowość turystyczna w Jugosławii, wówczas była ona zamieszkała przez Turków. Około 1 grudnia 1443 r. armia chrześcijańska zajęła Sofię. Miasto częściowo spalono, ludność turecką zaś wycięto. I znowu, tak jak to było po zwycięstwie Hunyadiego nad Morawą, z obozu królewskiego wysłano na dwory europejskie gońców z doniesieniami o nowym triumfie nad Turkami. Wieści o zdobyciu Sofii i ucieczce Turków dotarły do Rzymu. Zanotował je w swojej Historii sekretarz papieski Flavio Biondo, a papież polecił uczcić siikces uroczystymi procesjami. Cieszono się z tego zwycięstwa armii królewskiej nad Turkami również w Raguzie. Wiadomość o sukcesie króla Władysława dotarła też na dwór neapolitański króla 23 24
s. 139.
D ą b r o w s k i, op. cit., s. 124; G r a b s k i, op. cit., s. 397. C w e t k o w a, op. cit., s. 277—278; Philippi Callimachi Historia...,
145
144 Alfonsa Mądrego. Król Władysław wysłał także odpowied nie sprawozdanie wojenne na Węgry i do Polski. Pismo to zaczynało się następującymi słowami: „Władysław z łaski bożej Węgier, Polski, Dalmacji, Chorwacji itd. król, wielki książę litewski i dziedzic Rusi wszystkim naszym poddanym, prałatom, baronom i wszystkim ludziom jakiegokolwiek stanu, do których dotarło to pismo, w naszych królestwach Węgier i Polski żyjących, pozdrowienia i łaski". Następnie król donosił o pokonaniu wielkiej liczby Turków pod Sofią. Zabitych zostało 40 000 (!) Turków, a dwóch wodzów wzięto do niewoli. Władysław nakazał odprawić na Węg rzech i w Polsce dziękczynne procesje. W zakończeniu pisał, że armia kieruje się teraz do Adrianopola, europejskiej stolicy Osmanów. Kopie tego pisma królewskiego rozesłano po Polsce. Jedna dotarła do Płocka, gdzie wciągnięto ją do akt kapituły płockiej. Notatka o zwycięstwie króla Włady sława „na ziemi Turków" i zabiciu około 40 000 niewier nych znalazła się też w Kalendarzu płockim25. Po zwycięstwie nad Morawą i zajęciu Sofii dowódcy armii królewskiej byli pełni optymizmu. Uważano, że siły tureckie zostały już rozbite i nie mogą powstrzymać wojsk chrześcijańskich. Na początku grudnia Hunyadi pisał w jednym z listów, że sułtan uciekł z wojskiem w stronę morza, a armia królewska wkroczy niebawem do Ad 26 rianopola . Plan dalszych działań był prosty. Z Sofii armia królewska miała szybkim marszem dojść do Ad rianopola, a stąd do Konstantynopola. Aby jednak zreali zować ten plan, trzeba było przebyć pasmo gór bałkańskich. A nie była to sprawa łatwa. Rozpoczęła się już mroźna i śnieżna zima, która utrudniała marsz w górach i wyżywie nie armii. Turcy wycofując się niszczyli paszę i żywność. Na domiar złego nieprzyjaciel wzmocnił swoje siły wojskami 25
G r a b s k i, op. cit., s. 397—398; Codex epistolaris..., t. II, nr 295. E. de H u r m u z a k i (ed.), Documente privitore la Istoria Romaniior, XV/1, Bucuresti 1911, nr 48.
sprowadzonymi z Anatolii. I choć Turcy unikali walki w otwartym polu, na polecenie sułtana obsadzili wąwozy bałkańskie (przede wszystkim Bramę Trajana) i umocnili je zasiekami. Dowódcy armii królewskiej postanowili ominąć Bramę Trajana, strzeżoną przez oddziały osmańskie. Wojska chrześcijańskie skierowały się nieco na wschód, do kotliny Zlaticy, lecz i to przejście Turcy obsadzili silnie. 12 grudnia doszło tu do ponownej bitwy wojsk królewskich z osmańs kimi. Kroniki tureckie piszą o klęsce chrześcijan, relacje europejskie natomiast utrzymują, że wojska Władysława odniosły kolejne zwycięstwo nad Turkami. Faktem jest, że armia królewska po tej bitwie próbowała posunąć się naprzód. Jednakże po kilku dniach (zapewne 15 grudnia) doszło do nowej bitwy z Turkami. Mimo kilkakrotnych szturmów na stanowiska nieprzyjaciela wojskom królews kim nie udało się opanować przejścia przez góry. Silne mrozy oraz głód dokuczały coraz bardziej ludziom i ko niom. To przede wszystkim zadecydowało o odwrocie, który rozpoczął się najpóźniej 16 grudnia 1443 r. Odwrót wojsk królewskich nie był bezładną ucieczką, lecz sprawnym marszem powrotnym na Węgry. Król Władysław w liście do signiorii Florencji wyjaśnił, że wojska chrześcijańskie musiały zawrócić, bo nie można było prze być wąwozów i przełęczy górskich „nie tylko z powodu wysokich gór, które były już obsadzone przez nieprzyjaciela, ale na skutek zimy ciężkiej i ostrej, a zwłaszcza z powodu braku żywności i karmy dla koni, które wojska nieprzyjaciół zużyły lub spaliły" 27 . Turcy nękali wycofującą się armię chrześcijańską ciągły mi napadami. W starciu pod Melsticą, do którego doszło w wigilię Bożego Narodzenia, Hunyadi rozbił jeden z od działów tureckich, próbujących okrążyć wojska chrześcijańs-
26
11
I o r g a , op. cit., t. II, s. 404.
10— Warna 1444
146
147
kie. Pościg prowadził namiestnik (bejlerbej) Rumelii Kassim pasza, a wśród jego dowódców byli też Turachan beg ze swymi zagończykami i Mahmud Czelebi, szwagier sułtana stojący na czele części wojsk azjatyckich. Sam sułtan Murad II pozostał w Sofii. W lesistym wąwozie Kunowicy, między Pirotem a Niszem, 2 stycznia 1444 r. wojska królewskie zawróciły i zaatakowały posuwające się za nimi oddziały wroga. W zaciętej bitwie raz jeszcze pokonano i rozbito Turków. Wielu dowódców tureckich wzięto do niewoli, a wśród nich Mahmuda Czelebiego. Kronikarze tureccy oskarżali Turachan bega i jego akyndżych o tchórzostwo i nieudzielenie wsparcia walczącym z chrześcijanami wojs kom osmańskim. Kronikarz bizantyjski Laonikos Chalkokondyles pisał nawet, że Turachan beg wyjawił księciu Serbii wojenne plany Turków. Po klęsce pod Kunowicą wojska nieprzyjaciela zaprzestały pościgu. Mimo zwycięstwa sytuacja wojsk królewskich była zła. Sroga zima dokuczała wszystkim, utrudniała marsz przez zaśnieżone drogi i pola. Brakowało żywności i paszy, z głodu umierali ludzie i padały zwierzęta. By przyspieszyć marsz powrotny, palono wozy, zabijano chore zwierzęta, zakopywano zdobytą broń i łupy. Król — jak relacjonuje Długosz — „rozkazał pousuwać wszelkie przeszkody opóź niające wojsko w pochodzie: pozabijano konie słabe i gło dem zniszczone, spalono wiele wozów z kosztownymi namiotami, zbroje i rozmaite rynsztunki pozakopywano w piasku, i wszystko, co raczej było ciężarem, niźli służyło do użytku, ogniem zniszczono, ażeby Turkom, gdyby je 28 zabrali, przeciw sobie samym nie dostarczyć pomocy" . Jerzy Brankowicz chciał, by armia królewska przezimowała w Serbii i stąd wiosną rozpoczęła dalsze działania wojenne. Zdecydowano jednak wrócić na Węgry. Długosz pisał: „wielu z rycerzy chwiejąc się na nogach zaledwie mogło iść, D ł u g o s z . Dzieje..., t. IV, s. 638.
niektórzy zaś tak byli osłabieni, że podobniejszymi zdawali się do szkieletów aniżeli do ludzi, twarze ich poczerniały i oczy w dół zapadły" 2 9 . Nie można było powstrzymać znękanych mrozami i wyczerpanych głodem ludzi od powrotu do domów. W połowie lutego król z wojskiem powrócił do Budy. W stolicy witano go uroczystą procesją, „głośnymi śpiewami i okrzykami" — powiada Długosz. Wojsko prowadziło 4000 jeńców tureckich z ich dowódcami. Zdobyte na Turkach chorągwie zawieszono w kościele Panny Marii na wzgórzu zamkowym w Budzie. Obok nich umieszczono również tarcze herbowe dwunastu polskich i dwunastu węgierskich rycerzy, którzy odznaczyli się w czasie wyprawy. Tak oto zakończyła się owa krucjata antyturecka, która w planach miała być akcją zjednoczonych sił chrześcijańskiej Europy, a w rzeczywistości była wyprawą wojenną króla węgierskiego Władysława Jagiellończyka. Jej cel nie został osiągnięty, nie wypędzono bowiem Turków z Europy i nie rozbito państwa Osmanów. Mimo to jednak owa węgierska wyprawa wojenna przeciw Turkom była sukcesem i można ją uznać za zwycięską. Sukcesem było przede wszystkim dotarcie tak daleko w głąb Bałkanów, na obszary zajęte przez Osmanów, czego nie dokonała dotąd żadna wyprawa antyturecka. W kam panii 1443 r. odniesiono ponadto kilka zwycięstw nad armią turecką. W wyniku wyprawy wyzwolono Serbię i odepchnięto Turków od Belgradu i granic węgierskich. Kampania ta przywróciła też autorytet Królestwa Węgier skiego wśród ludów bałkańskich. Można teraz było spo dziewać się utrzymania zwierzchności węgierskiej nad Wołoszczyzną oraz wpływów węgierskich w Serbii i Bośni. Władcom Europy chrześcijańskiej i narodom bałkańs kim kampania 1443 r. uświadomiła, że siły tureckie nie są Tamże.
149
148 niezwyciężone. Obaliła ona mit o potężnych i nieust raszonych akyndżych, sipahiach, jan- 'arach i innych for macjach wojsk tureckich. Pokazała też słabe przygotowanie Osmanów do odparcia ataku większej, dobrze zorganizo wanej armii i rozproszenie sił militarnych Turków, które musiały strzec zarówno Rumelii, jak i Anatolii. Obudziła wreszcie nadzieje chrześcijańskich narodów bałkańskich na wyzwolenie spod panowania tureckiego i zrodziła w nich wolę oporu i walki. To właśnie dzięki tej wyprawie i zwycięs twom nad wojskami osmańskimi w Albanii wybuchło powstanie antytureckie, na czele którego stanął Jerzy Kastriota, zwany Skanderbegiem. Skanderbeg pochodził z możnego rodu albańskiego. Jego ojciec, Jan Kastriota, książę Amathii, małego okręgu położonego w górach, musiał uznać zwierzchność Turków i jako gwarancję swej uległości oddać sułtanowi czterech synów w charakterze zakładników. Wśród nich był Jerzy. Przebywając wśród Turków Jerzy przyjął islam (stąd jego nazwisko Skanderbeg) i został wcielony do wojska. Z cza sem awansował na dowódcę jednego z korpusów tureckich. Na wieść o zwycięskim pochodzie armii chrześcijańskiej opuścił wojska osmańskie i powrócił do kraju ojczystego na czele oddziału jazdy liczącego 300 konnych. Wrócił też do religii ojców. Pod koniec listopada 1443 r. opanował rodzinny zamek Kruja, na którego wieży zatknięto znów czerwoną chorągiew z czarnym dwugłowym orłem — herbem rodu Kastriotów. Jego wezwanie do walki z turec kim najeźdźcą wywołało ogólne powstanie ludności albań skiej. Coraz więcej Albańczyków zgłaszało się pod rozkazy Jerzego Kastrioty. Pod koniec zimy 1444 r. stał on już na czele wojska liczącego około 12000 ludzi. Dzięki tym siłom wyparł Osmanów ze znacznej części górzystego wybrzeża Adriatyku. Latem 1444 r. powstanie antytureckie objęło dalsze obszary. Do Kastrioty dołączyło wielu wodzów albańskich i możnowładców serbskich. Wspierała go rów-
nież dyskretnie Wenecja dostawami broni i znacznymi sumami pieniędzy. Jako „kapitan Albanii" Jerzy Kastriota prowadził z Turkami walkę przez dwadzieścia pięć lat, nim 30 wreszcie uległ przewadze wroga .
POKÓJ SZEGEDYŃSKI Wieść o powrocie króla Władysława na Węgry i pomyślnym wyniku krucjaty antytureckiej szybko obiegła całą Europę. Postarała się o to zresztą kancelaria królewska. Jak już wspominano, jeszcze w czasie wyprawy rozsyłano gońców i pisma do krajów chrześcijańskiej Europy z wiadomościami (często przesadzonymi) o każdym sukcesie. Wiadomości te, powtarzane dalej, komentowane i zniekształcane, stały się źródłem fantastycznych legend. Jedną z nich zanotował w swej Kronice kupiec włoski z Viterbo, Niccolo delia Tuccia. Według jego słów od legata Cesariniego nadeszły do kurii papieskiej wieści, że w końcu 1443 r. krzyżowcy stoczyli wielką bitwę, w której poległo 300000 (!) Turków. Sam „Wielki Turek" (tak często nazywano w ówczesnych relacjach sułtana) uciekł przed armią chrześcijańską, która wkroczyła do nieprzyjacielskiego kraju. Na jej czele stali Fryderyk III Habsburg, król czeski i Hunyadi. Inną legendę o sukcesach krzyżowców zanotował włoski kronikarz z Rimini. Według niego w grudniu 1443 r. wojska chrześcijańskie prowadzone przez cesarza, króla polskiego i kardynała Cesariniego pobiły Turków, których zginęło 100000 (!). Krzyżowcy przeszli przez cały kraj nieprzyjacielski i doszli aż do jego europejskich krańców, zajmując półwysep Galipolis 31 . 30
Podstawowymi pracami na temat powstania Jerzego Kastrioty są: A. G e g a y , L'Albanie et l'invasion turąue au XV siecle, Louvain-Paris 1937; J. R a d o n i e , Djuradj Kastriot Skanderbeg i Albanija u XV veka, Beograd 1942. 31 G r a b s k i, op. cit., s. 398—400; K w i a t k o w s k i, op. cit., s. 72.
150
151
Długosz pisze, iż na wieść o zwycięskim powrocie wojsk królewskich do Budy przybywały liczne poselstwa z listami, w których papież Eugeniusz IV, królowie Francji, Anglii, Hiszpanii, Aragonu, książęta Burgundii i Mediolanu oraz władze republik włoskich — Wenecji, Florencji i Genui „wielbiwszy wojenne czyny Władysława namawiali go i błagali jak najusilniej, aby niezwłocznie przedsięwziął drugą wyprawę przeciw Turkom, zapewniając, że mu lądem i morzem dostarczać będą pomocy" 3 2 . Kallimach zaś dodaje: „Zwłaszcza papież Eugeniusz, Wenecjanie i Genu eńczycy z Filipem księciem Burgundii na czele wychwalali odniesione zwycięstwo i namawiali do rozpoczęcia nowej wyprawy, obiecując dostarczyć posiłki" 3 3 . Szczególnie pa pież liczył na to, że następna wyprawa usunie Turków z Europy, a wojska Władysława wkroczą do Konstan tynopola. Eugeniusz IV przesłał nawet królowi, jako obrońcy wiary i Kościoła, poświęcony miecz i czapkę 34 . Do nowej wyprawy dążyła przede wszystkim kuria rzymska. Również Wenecja była zainteresowana walką z Osmanami, ale po doświadczeniach wyprawy 1443 r. przyjęła postawę wyczekującą, pilnie obserwując działania innych państw chrześcijańskich, a zwłaszcza Węgier. Wenec janie wysłali nawet do Budy swego posła Jana dei Riguardatiego, który miał się skontaktować przede wszystkim z legatem Cesarinim, Hunyadim i Brankowiczem. Zapewnił on Węgrów, że w chwili podjęcia nowej wyprawy przeciw Turkom Wenecja w porozumieniu z papieżem i księciem Burgundii wesprze swą flotą armię lądową krzyżowców. Uważano, że 10 galer weneckich, uzbrojonych i wyposażo nych na koszt papieża, oraz 4 galery burgundzkie wystarczą zupełnie do zablokowania cieśnin i przeszkodzenia Turkom w przerzuceniu wojska z Anatolii do Europy. 32 33 34
D ł u g o s z , Dzieje..., t. IV, s. 640. Philippi Callimachi Historia..., s. 155. D ą b r o w s k i , o/i. cit., s. 133.
Tymczasem na Węgrzech pilnego uregulowania wyma gały sprawy wewnętrzne. Ciągle jeszcze działała tu opozycja antyjagiellońska, popierająca Habsburgów i nieletniego Władysława Pogrobowca, syna króla Albrechta Habsburga i Elżbiety. Kraj był wyczerpany kilkuletnią wojną domową, najazdami tureckimi i utrzymywaniem wojsk najemnych. Panował zamęt, ludność nie miała poczucia bezpieczeństwa, nawet sądy zawiesiły swe czynności. Zwołany w kwietniu 1444 r. do Budy sejm węgierski miał uporządkować sprawy wewnętrzne kraju, przywrócić powagę władzy królewskiej i zadecydować o ponownej wyprawie przeciw Turkom. Sejm kwietniowy w Budzie, który zgromadził licznych przedstawicieli szlachty i możnowładztwa ze wszystkich części kraju, podjął przede wszystkim szereg uchwał doty czących przywrócenia pokoju wewnętrznego w państwie i wzmocnienia władzy królewskiej. Zebrani panowie węgier scy odnieśli się z powściągliwością do planów nowej wyprawy przeciw Turkom, ważniejsza bowiem wydawała się im konieczność uporządkowania spraw wewnętrznych. Sejm jednak uchwalił podatek na cele wojenne, a Hunyadiemu zlecono podjęcie przygotowań militarnych do tej wyprawy. Król Władysław złożył na ręce kardynała Cesariniego uroczystą przysięgę krucjatową przyrzekając, że tego jeszcze lata ruszy na wyprawę przeciw Turkom 35 . W otoczeniu Władysława, jak wykazały to późniejsze wydarzenia, istniały dwa przeciwstawne ugrupowania. Jedno z nich skupiało tych, którzy opowiadali się za pokojem, drugie zaś składało się ze zwolenników wojny. Do zwolenników pokoju, kierujących się przede wszystkim interesami Węgier, a więc koniecznością zaprowadzenia porządku w kraju, należała większość biskupów węgierskich i wielu dostojników królestwa, takich jak: palatyn Waw3S A. C i e s z k o w s k i , Materiały do historii Jagiellonów z archiwów weneckich, „Roczniki Towarzystwa Przyjaciół Nauk Poznańskiego", 16 (1889), nr 19, s. 836.
153
152 rzyniec Hedervary, sędzia nadworny Jerzy Rozgonyi, skar bnik koronny Michał Orszag i dwaj wybitni uczestnicy wyprawy 1443 r. — koniuszy koronny Szymon Paloczi i cześnik koronny Szymon Czudar. Zwolennicy wojny z Turkami kierowali się interesami ogólnochrześcijańskimi, a więc koniecznością obrony Europy przed Turkami i chrze ścijaństwa przed islamem. Na ich czele stał legat papieski, kardynał Julian Cesarini. Wśród Węgrów zwolennikami krucjaty byli przede wszystkim kanclerz królestwa biskup Szymon Rozgonyi i biskup Waradynu Jan Dominis. Za wojną byli również Polacy przebywający przy królu, przede wszystkim zaś Mikołaj Lasocki, po Cesarinim najżarliwszy chyba zwolennik krucjaty anty tureckiej. Za kontynuacją walki z Turkami opowiedział się też Jan Hunyadi, rzeczy wisty wódz ubiegłorocznej wyprawy36. Przeciwny dalszej wojnie z Turkami był książę Serbii Jerzy Brankowicz. Sułtan Murad II nawiązał z nim kontakt za pośrednictwem swej żony Mary, która była córką Brankowicza. Ofiarował mu zwrot Serbii i obiecał uwolnić jego synów, oślepionych już na rozkaz sułtana. Możliwe, że Muradowi chodziło o rozbicie sił chrześcijańskich przez odciągnięcie jednego z najważniejszych członków koalicji antytureckiej, jakim był książę Serbii, „władca bez ziemi". Może także sułtanowi zależało na nawiązaniu rozmów z królem za pośrednictwem Brankowicza. W czasie trwania sejmu kwietniowego w Budzie do Brankowicza przybył z propozycjami Murada jakiś mnich grecki, wysłany przez żonę sułtana, Marę. Oficjalnie starał się on o wykup Mahmuda Czelebiego, dowódcy tureckiego i szwagra sułta na, wziętego do niewoli w bitwie pod Kunowicą, który był jeńcem księcia Serbii. Mało życzliwy Hunyadiemu Długosz pisał, że Bran kowicz próbował pozyskać tego wodza węgierskiego dla D ą b r o w s k i , op. cit., s. 148—149.
sprawy pokoju z Turkami i odstąpił mu „wszystkie zamki, miasta i włości, które książę na Węgrzech z daru Albrechta i Władysława króla posiadał" 3 7 . Darowizna taka jest faktem. Świadczy o tym dokument z 3 lipca 1444 r., na mocy którego Jerzy Brankowicz odstąpił Hunyadiemu swe ogromne dobra węgierskie. Darowizna ta nie wynikała jednak z chęci przekupienia Hunyadiego, ale — jak stwier dza to wyraźnie dokument — była formą odszkodowania za poniesione przez dowódcę węgierskiego koszty wyprawy 1443 r., dzięki której Brankowicz odzyskał wszak swe księstwo. Pokrywała też ona część wydatków związanych z nową wyprawą. Stanowczo przeciwna kolejnej wyprawie przeciw Tur kom była również Polska. Polacy wzywali Władysława do powrotu, wiele spraw bowiem wymagało obecności króla w kraju. Trwały nieustanne walki pograniczne z książętami śląskimi, stosunki z Krzyżakami były ciągle napięte, zatarg litewsko-mazowiecki o Podlasie groził wybuchem wojny, a napady tatarskie na Podole i Ruś niszczyły kraj. Roz strzygnięcia wymagał spór szlachty z duchownymi o dzie sięciny, sądownictwo było w stanie upadku, szerzyły się rozboje, zajazdy, gwałty i grabieże. Co więcej, po obwołaniu przez panów litewskich wielkiem księciem Kazimierza Jagiellończyka, młodszego brata króla Władysława, prak tycznie została zerwana unia Polski z Litwą. W Polsce pogłębił się też chaos gospodarczo-finansowy, do czego przyczynił się nieobecny w kraju król, hojną ręką zastawiający królewszczyzny za zasługi na Węgrzech. Dob rze nakreślił tę sytuację piszący przed stu laty historyk Saturnin Kwiatkowski: „Król nie ma nigdy gotówki: kupuje konie, ubiera się, podróżuje, walczy, robi podarunki — wszystko za długi. Jednym z najważniejszych wierzycieli króla był kasztelan Ściborski (Mikołaj ze Ściborzyc SzarlejD ł u g o s z , Dzieje..., t. IV, s. 648.
155
154 ski, kasztelan inowrocławski — przyp. E. P.), a najumiejętniej korzystał z królewskich kłopotów finansowych woje woda Piotr Odrowąż ze Sprowy, który potrafił zjednoczyć w swym ręku ziemie lwowską, Samborską i halicką. Tam jest on jakby udzielnym księciem, wybiera z nich dochody królewskie, sam wolny od ceł i podatków, sądzi i rządzi we własnym i króla imieniu, a w końcu oddaje krainy te swemu synowi Andrzejowi... Za przykładem wielmożów szła i drobna szlachta. Starano się zwykle otrzymywać zapisy na jedną i tę samą posiadłość, którą następnie od królewszczyzn odrywano" 38 . Sukcesy w walce z Turkami, którą podejmował król Władysław z inspiracji legata papieskiego Cesariniego, mogły także pogorszyć sytuację zwolenników soboru w Po lsce. Zapowiedzią tego było polecenie z Rzymu, jakie otrzymali dwaj polscy dostojnicy kościelni, którzy byli stronnikami papieża, i Mikołaj Lasocki, by wskazanym przez króla osobom przekazali beneficja kościelne, które dotąd pozostawały w rękach zwolenników soboru. Nic więc dziwnego, że liczni i wpływowi zwolennicy soboru w Polsce niechętnie odnosili się do planów nowej wyprawy przeciw Turkom. Był jej przeciwny także biskup Oleśnicki, obawiający się wzrostu wpływów papieża Eugeniusza IV. Wszystkie wymienione powody sprawiły, że Polacy starali się ściągnąć króla do kraju. Mimo czynionych obietnic powrotu Władysław pozostał jednak na Węgrzech. Młody król wyzwolił się spod wpływów potężnego biskupa Oleśnickiego, ale coraz bardziej ulegał Cesariniemu, którego plany porwały zapewne Władysława wielkością zamierzenia. Ratunek dla chrześcijan bałkańskich, ocalenie cesarstwa bizantyjskiego, nowa wyprawa floty i armii krzyżowców, na czele której miał stanąć — wszystko to musiało działać na wyobraźnię monarchy. Oszołomiły go też z pewnością 38
K w i a t ko wski, op. cit., s. 137.
gratulacje władców europejskich składane po ostatniej wyprawie. W jednym ze swych listów Władysław napisał, że pragnie „do dawnych nowe przyłączyć zwycięstwa". Wiosna 1444 r. upłynęła na przygotowaniach do nowej wyprawy anty tureckiej. Działania króla Władysława w tym czasie nie są w pełni zrozumiałe i historycy współcześni różnie próbują je wyjaśnić. Wiosną 1444 r. Węgrzy wsparli działania przeciw Turkom w Bośni podjęte przez Stefana Tomaszewicza, a Władysław potwierdził jego tytuł królew ski. 15 kwietnia młody władca złożył w sejmie budzińskim uroczystą obietnicę legatowi papieskiemu kardynałowi Cesariniemu, iż jeszcze tego lata wznowi wojnę przeciw nieprzyjaciołom krzyża. Prawie jednocześnie, bo 10 dni później, król wysłał posłów do sułtana, którzy mieli rozpocząć rokowania o pokój. Czy tę sprzeczność w dzia łaniach młodego króla należy tłumaczyć presją wywieraną na przemian przez dwa przeciwstawne ugrupowania — zwolenników wojny i zwolenników pokoju? Wskazywałoby to na chwiejność poglądów i niestałość decyzji młodego króla. Jednakże, jak pokazują inne jego działania, Włady sław odziedziczył z pewnością po ojcu jedną cechę — upór. Może więc rozmowy z sułtanem były tylko manewrem taktycznym? Możliwe, że chodziło o to, by zobaczyć, na jakie ustępstwa gotów jest zgodzić się sułtan? A może celem Władysława było uśpienie czujności Murada i skie rowanie jego uwagi na problemy Azji Mniejszej? Tutaj niebezpieczny Ibrahim beg, emir Karamanii, przygotowywał nową ofensywę przeciw Osmanom. Jak piszą kroniki tureckie, działał on w porozumieniu z cesarzem Bizancjum, a więc zapewne i z chrześcijańską koalicją antyturecką. Takie wyjaśnienie poczynań króla Władysława wydaje się najbardziej prawdopodobne. Poselstwo z Węgier do sułtana zostało wysłane w wiel kiej tajemnicy. Nie wspominają o nim żadne kroniki i ówczesne relacje. Rokowania z sułtanem zostały ujawnione
156 dopiero dzięki odnalezieniu i opublikowaniu przez rumuń skiego historyka Franciszka Palla listów, których autorem był Cyriak Pizzicolli z Ankony (1391 —1452) 3 9 . Postać to ciekawa i tajemnicza zarazem. Był on kupcem, podróż nikiem, a jednocześnie humanistą i kolekcjonerem. Pode jmował liczne podróże na Bałkany i Bliski Wschód. Bywał w Raguzie i Konstantynopolu, w Adrianopolu na dworze sułtana i na wyspach Morza Egejskiego, na Krecie i w Egip cie, w Tesalii i Macedonii. Utrzymywał kontakty z dworem bizantyjskim, a sułtan Murad II dał mu list żelazny, dzięki któremu mógł podróżować bez przeszkód po całym pańs twie Osmanów. Cyriak z Ankony podejmował te podróże nie tylko po to, by poznawać zabytki starożytności. Był on przede wszystkim agentem dyplomatycznym i szpiegiem papieża Eugeniusza IV. Pośredniczył w kontaktach między sojusznikami papieża, zbierał informacje na temat sytuacji panującej na dworze sułtana i w państwie Osmanów, a także w Bizancjum i krajach bałkańskich podbitych przez Turków. Wysyłano go wszędzie tam, gdzie nie mogli dotrzeć oficjalni wysłannicy kurii papieskiej. Na początku kampanii antytureckiej Władysława Cyriak z Ankony wyruszył na Wschód, zapewne po to, by zebrać informacje na temat sytuacji na Bałkanach. W marcu 1444 r. przebywał na wyspie Chios i planował podróż do Konstantynopola, ale zamiar ten zmienił, kiedy nadarzyła się lepsza okazja. Skorzystał mianowicie z pomocy bogatego kupca genueńskiego Franciszka Drapperia, właściciela kopalni ałunu w Azji Mniejszej, który z ramienia Genui posłował do sułtana, i razem z nim dotarł do Adrianopola, 39 F. P a 11, Ciriaco d'Ancona e la crociata contro i Turchi, „Bulletin de la Section Historiąue de PAcademie Roumaine" XX, 1937; tenże, Autour de la croisade de Varna: la ąuestion de la paix de Szeged et de sa rupture (1444), „Bulletin de la Section Historiąue de l'Academie Rouma ine" XXII, 1941; O. H a l e c k i , Nowe uwagi krytyczne o wyprawie warneńskiej, Kraków 1939. W Dodatku do pracy Haleckiego (s. 70—80) został zamieszczony przedruk tekstów Cyriaka z Ankony.
157 „europejskiej stolicy Osmanów. Nasz amator starożytności, humanista-agent, był w rzeczywistości niemałym sprycia rzem. Udało mu się pozyskać zaufanie posła i wziąć udział w audiencji udzielonej Genueńczykowi przez sułtana Murada II. W Adrianopolu Cyriak dowiedział się o poselstwie węgierskim wysłanym do sułtana. Zdołał on uzyskać informacje na temat celu tego poselstwa, a nawet zdobyć - zapewne od jakiegoś Turka — dwa ważne dokumenty (lub raczej ich kopie): list króla Władysława do Murada II z pełnomocnictwami dla poselstwa oraz odpowiedź sułtana. O wszystkim tym Cyriak poinformował swego przyjaciela, przebywającego stale na Chios, humanistę włoskiego And rzeja Giustinianiego-Banca, który być może również był agentem papieskim. Wysłał także listy do Hunyadiego i Cesariniego. Po zebraniu interesujących go informacji Cyriak udał się do Konstantynopola, wioząc zapewne cesarzowi wieści o pokoju turecko-węgierskim. Przebywał tu długo, goszczony przez cesarza Jana VIII. Tutaj dotarła do niego wiadomość o klęsce warneńskiej. Poselstwo węgierskie, o którym dowiadujemy się z in formacji zawartych w listach Cyriaka z Ankony, potwier dzonych przez nie tak dawno odkrytą kronikę osmańską Gazavatw, wyruszyło pod koniec kwietnia, a na początku czerwca dotarło do Adrianopola. Czterem posłom towa rzyszyło sześćdziesięciu konnych. Władysław wyznaczył do rokowań Stojka Gisdanicza (Stoyka Gisdanich — w łaciń skim zapisie), zapewne dobrego znawcę spraw tureckich, o którym król pisał do sułtana, że jest „naszym człowiekiem niezawodnym w działaniach i rokowaniach". Witisław (Vitislaus) był posłem Hunyadiego, księcia Serbii zaś reprezentowali metropolita Semendrii Atanazy Fraszak (od 1439 r. przebywał na Węgrzech) i kanclerz Bogdan. Posłom towarzyszył Mahmud Czelebi, wódz turecki wzięty C w e t k o w a, op. cit., s. 303.
158 do niewoli pod Kunowicą, a teraz uwolniony. Przyjętym wówczas zwyczajem posłowie wieźli bogate dary dla sułtana. Rokowania z sułtanem szybko zakończono. Już 12 czerwca 1444 r. Murad II podpisał pokój z Węgrami na lat 10, na korzystnych dla Węgier i Serbii warunkach (o nich powiemy jeszcze niżej) i zatwierdził go uroczystą przysięgą sułtańską w obecności posła królewskiego41. Sułtan zapo wiedział też wysłanie do króla Władysława swego posła, Sulejmana bega. W jego obecności miał król — podobnie jak to zrobił sułtan — zaprzysiąc warunki traktatu poko jowego — według zwyczaju swego kraju i zasad religii chrześcijańskiej, „prawowicie i rzetelnie, bez żadnego pod stępu i zdrady". Po podpisaniu przez Murada pokoju poselstwo węgierskie wraz z towarzyszącymi mu wysłan nikami sułtana, wśród których był Grek Vrana, pełniący zapewne funkcję tłumacza, ruszyło w drogę powrotną i po sześciu tygodniach dotarło na Węgry. Sprostowania wymagają sądy niektórych historyków (jak np. Antoni Prochaska i Oskar Halecki), oparte na relacji kolektora papieskiego Andrzeja de Palatio — uczes tnika wyprawy i bitwy warneńskiej, którzy twierdzili, że Hunyadi i książę serbski Brankowicz zawarli traktat poko jowy z sułtanem bez wiedzy i zgody króla Władysława. W świetle materiałów Cyriaka z Ankony sprawa wyglądała zupełnie inaczej. Król i jego najbliżsi doradcy oraz współ pracownicy wiedzieli o rokowaniach z sułtanem. Główną przecież rolę wśród członków poselstwa odgrywał wysłannik królewski Gisdanicz i z nim to przede wszystkim pertrak tował sułtan Murad IL Gotowość sułtana do zawarcia pokoju z Węgrami 41 Zawarcie pokoju w Adrianopolu wyjaśnia wspomnianą wyżej darowiznę Brankowicza na rzecz Hunyadiego z 3 lipca 1444 r. Gdyby wyprawa, którą w dużej mierze z własnych funduszów przygotowywał Hunyadi, została odwołana, byłby on zrujnowany. Brankowicz zapłacił mu swoimi dobrami węgierskimi, albowiem dzięki kampanii 1443 r. i pokojowi w Adrianopolu odzyskał z rąk tureckich Serbię.
159 i to na korzystnych dla Węgrów i Serbów warunkach — świadczy o tym, że Turcja chciała i potrzebowała tego układu. Z pewnością Murad II nie brał poważnie po wtarzanych w Europie gróźb usunięcia Turków z Bałkanów. Jednakże po doświadczeniach kampanii 1443 r. zaczął traktować Węgrów jako niebezpiecznego przeciwnika. Wszak wyprawa wojsk królewskich dotarła aż poza Sofię, daleko w głąb władztwa Osmanów, i gdyby nie trudne warunki klimatyczne mogłaby nawet osiągnąć centrum posiadłości tureckich w Rumelii. Ponadto sytuacja Osma nów na Bałkanach wiosną 1444 r. nie była łatwa. Zjed noczeni przez Skanderbega-Kastriotę Albańczycy wyparli Turków z kolejnych ziem i pobili wysłane przeciw nim wojska osmańskie. W Grecji książę Morei Konstantyn Paleolog zajął Ateny i Teby, zmuszając księcia Nerio II Acciaiuoliego, który był lennikiem sułtana, do uznania swej zwierzchności. Konstantyn budował flotę, utrzymywał kontakty ze wszystkimi przeciwnikami Osmanów, a jego wyprawy —jak pisze Cyriak z Ankony — docierały aż pod Tesaloniki. Również cesarz bizantyjski Jan VIII rozwijał ożywioną działalność dyplomatyczną skierowaną przeciwko sułtanowi. Przede wszystkim jednak do szybkiego uregulowania stosunków z Węgrami zmuszała Murada sytuacja w Azji Mniejszej. Oto bowiem niespokojny Ibrahim beg, emir Karamanii — „Wielki Karaman", jak nazywano go w Eu ropie, raz jeszcze zbuntował się przeciwko swemu szwag rowi, sułtanowi Muradowi II. Istnieją podstawy, by stwier dzić, że emir Karamanii pozostawał w kontaktach z cesa rzem bizantyjskim. Jego nowe wystąpienie przeciw Osma nom mogło być inspirowane przez organizatorów kolejnej wyprawy anty tureckiej, która miała wyruszyć w 1444 r. Dla sułtana Murada II wszelkie niepokoje i walki osłabia jące pozycję Osmanów w Anatolii były groźne, kraj ten bowiem stanowił ciągle jeszcze najważniejszą prowincję
160 państwa. Sułtan więc, nie chcąc walczyć na dwa fronty, zaproponował Węgrom tak korzystne warunki pokoju, by zrozumieli, że dalsza wojna nie da im nic więcej. Zaraz po podpisaniu pokoju z Węgrami w Adrianopolu Murad II przeprawił się z dużą armią przez Dardanele do Anatolii, o czym poinformował Hunyadiego Cyriak z Ankony w liście z 24 czerwca 1444 r. W Adrianopolu sułtan pozostawił tylko z częścią wojska swego syna Mehmeda (późniejszego sułtana Mehmeda II Zdobywcę) i wielkiego wezyra Chalila paszę. Równolegle do tych działań dyplomatycznych — pro wadzonych na razie w tajemnicy — na Węgrzech trwały przygotowania wojenne. Jeśli nawet politycy skupieni wokół króla i Hunyadiego rzeczywiście planowali pokój z Tur kami, to i tak nie mogli nagle przerwać przygotowań do nowej wyprawy. Gotowość Węgier do wojny mogła być bowiem środkiem nacisku na sułtana. Wydaje się jednak, że dwór węgierski prowadził podwójną grę i brał pod uwagę (w wypadku zgromadzenia odpowiednich sił i środ ków) ewentualność wojny z Osmanami. Król Władysław zawiadamiał Florencję, iż niebawem ruszy na Turków, by wypędzić ich z Europy. Do króla Bośni zaś pisał w czerwcu 1444 r., że jest gotowy do „zniszczenia zła tureckiego". Trwały też przygotowania do wojny z Turkami poza Węgrami. Przybyły do Budy poseł z Konstantynopola zapewniał o pomocy floty bizantyjskiej. Przedstawiciela Wenecji na dworze węgierskim, wspomnianego już Jana dei Riguardatiego, oburzało to, że poseł bizantyjski mówił o galerach papieskich, burgundzkich i bizantyjskich, goto wych do pomocy krzyżowcom, a nie wspominał o galerach weneckich, choć Wenecja wydała na ich przygotowanie już 30 000 dukatów złotych z dziesięcin swego duchowieństwa. Dzielono też europejskie posiadłości Osmanów, choć ich jeszcze nie zdobyto. Dyplomata królewski Mikołaj Lasocki ofiarował Wenecji półwysep Galipolis i Tesaloniki. Jan dei Janczar
Jeźdźcy tureccy
Zamek w Budzie i obóz wojsk tureckich w 1541 r.
Kusznik niemiecki, ok. 1430 r.
Kusznicy z XV w.
Kusznik z tar czą (pawężem) na plecach, XV w.
161 Riguardati odpowiedział na tę węgierską ofertę, że utrzy manie i obrona tych obszarów będzie kosztowała republikę dużo pieniędzy i wysiłku, ale mimo to Wenecja przyjmie je „dla chwały i czci pana naszego Jezusa Chrystusa i dla pożytku chrześcijaństwa". Senat republiki dodał jeszcze do tych posiadłości dwa porty na wybrzeżu Tracji — Panidę i Maroneę, a ponadto chciał zająć miasta leżące na wybrzeżu albańskim, takie jak Awalona, Kanina, Janina i Argyrocastro. Dwóch z tych miast (Awalony i Janiny) domagała się również Raguza za dwa okręty, które miała zamiar wysłać na wyprawę. Nawet Alfons V Mądry, król Aragonu i Neapolu, choć nie wysłał obiecanych okrętów, żądał przez swego posła na dworze węgierskim przyznania Aten i Patras na Peloponezie 42 . Przygotowania do nowej wyprawy przeciw Turkom nie były tajemnicą dla sułtana. Jak wynika z listu Cyriaka z Ankony do Hunyadiego, krótko po podpisaniu pokoju węgiersko-tureckiego w Adrianopolu rozpoczęto przygoto wania na wypadek wojny — naprawiano mury obronne i wieże, uzupełniano zapasy broni i żywności. 22 czerwca 1444 r. wypłynęła z Wenecji, kierując się na wschód, flota krzyżowców, wystawiona głównie dzięki zabiegom i stara niom papieża Eugeniusza IV. Galerami weneckimi dowodził Alvise (Alojzy) Loredan. Nieco później ruszyły galery księcia Burgundii, którymi dowodził Valerand de Wavrin. Całością floty krzyżowców kierował legat papieski, kardynał Franciszek Condulmer, krewny papieża. Flota miała przede wszystkim blokować cieśniny i przeszkodzić w przeprawie wojskom sułtana Murada II, gdyby ten chciał wracać do Europy po wyprawie przeciw emirowi Karamanii. W czasie tych wszystkich przygotowań na Węgry przybyło poselstwo tureckie w sto koni, z bogatymi darami („w naczyniach złotych i srebrnych" — pisze 42
Cieszkowski, op. cit., nr 26, s. 853—854; I o r g a , op. cii., t. III, s. 176—179. 11—Warna 1444
162 Długosz), by odebrać królewską przysięgę zatwierdzającą węgiersko-turecki traktat pokojowy z Adrianopola. Po selstwo to zostało przyjęte przez Władysława w Szegedynie (Szeged), dokąd król udał się na spotkanie posłów tu reckich w otoczeniu dyplomatów, panów węgierskich i wielu dostojników państwowych. Ich obecności wy magała uroczysta ratyfikacja pokoju. W czasie posłuchania posłowie sułtana raz jeszcze przedstawili królowi Wła dysławowi oraz zgromadzonym panom węgierskim wa runki pokoju turecko-węgierskiego. Warunki te — sfo rmułowane dość ogólnie w piśmie sułtana Murada II do króla Władysława, zachowanym w materiałach Cyriaka z Ankony — dokładnie podaje dokument zjazdu piotr kowskiego z 26 sierpnia 1444 r. i historyk polski Jan Długosz, pilny obserwator omawianych wydarzeń. Wia domości uzyskane przez Długosza i panów polskich zgromadzonych na sejmie w Piotrkowie pochodziły z listu samego króla Władysława, przysłanego do Polski po zawarciu pokoju szegedyńskiego. „Tego wszystkiego z listu i zawiadomienia W. K. M. dokładnie dowiedzieliśmy się" — czytamy w dokumencie piotrkowskim 43 . Przedstawione przez poselstwo tureckie warunki pokoju były bardzo korzystne dla Węgier i Serbii. Sułtan propo nował zawarcie pokoju wieczystego lub czasowego, zależnie od woli króla. Zobowiązywał się także zwrócić całą Serbię i część Albanii, zabrane Jerzemu Brankowiczowi. Szczególne znaczenie miała obietnica wydania 24 twierdz i zamków za Dunajem, zdobytych w ostatnich latach przez Osmanów, które decydowały o bezpieczeństwie granicy węgierskiej. Były wśród nich Semendria i Gołubiec, dwie ważne twierdze naddunajskie, których nie zdołano odebrać Turkom w kam panii 1443 r. Obiecywał nadto sułtan uwolnić jeńców, w tym również dwóch synów księcia Serbii, oraz godził się 43 H a l e c k i , op. cit., s. 75—77; D ł u g o s z , Dzieje..., t. V, s. 649-651; Codex epistolaris..., t. 1/2, nr 125.
163 na zapłacenie 100000 dukatów tytułem odszkodowań wojennych i okupu za uwolnienie Mahmuda Czelebiego. Wreszcie, Murad II przyrzekał udzielać Władysławowi pomocy w sile 25 000 zbrojnych, którzy mieli brać udział w każdej wyprawie króla węgierskiego. Warunki te były powtórzeniem układu zawartego w Adrianopolu 12 czerwca 1444 r. Nie tylko sprzymierzona z Węgrami Serbia, ale również same Węgry mogły wiele zyskać dzięki temu traktatowi. Turcy bowiem decydowali się na oddanie wszystkich zdobyczy ostatnich lat. Węgry odzyskiwały więc swoją silną pozycję na Bałkanach, utra coną w czasach króla Zygmunta Luksemburskiego i króla Albrechta Habsburga. W Polsce z zadowoleniem przyjęto pokój węgiersko-turecki, a przedstawiciele panów i szlachty obradujący na zjeździe w Piotrkowie uznali warunki trak tatu pokojowego za bardzo dobre. W liście do króla pisali, że są to „warunki pokoju nie do uwierzenia (korzystne)". Również zgromadzeni przy królu Władysławie w Szege dynie panowie węgierscy uważali warunki pokoju za bardzo korzystne. Król, zapewne pod wpływem ogromnej większości doradców węgierskich, przyjął ów traktat pokojowy. Kallimach pisał: „nie opierał się temu nawet Julian (Cesarini), choć był temu szczerze przeciwny, lecz nie potrafił wymyślić żadnej propozycji, która by mogła budzić nadzieję i dorównać tylu tak wielkim korzyściom oraz skłonić panów do odrzuce 44 nia obecnych warunków" . Zwolennicy wojny uzyskali tylko tyle, że zamiast pokoju wieczystego zawarto pokój na lat 10, „ażeby król Władysław — powiada Długosz — uśmierzywszy przez ten czas wojnę domową i tron swój w Węgrzech ustaliwszy mógł po upływie lat dziesięciu z potężniejszą siłą rozpocząć na nowo wojnę przeciw Turkom" 4 5 . 1 sierpnia 1444 r. w Szegedynie podpisano pokój z Tur kami, który, jak wskazują na to źródła, został zaprzysiężony 44 45
Philippi Callimachi Historia..., s. 169. D ł u g o s z , Dzieje..., t. IV, s. 650.
165 164 przez króla Władysława. Tekst traktatu pokojowego spisa no w dwóch egzemplarzach. Egzemplarz przeznaczony dla strony węgierskiej nie zachował się. Został on z pewnością zniszczony kilka dni później. Mógł ocaleć dokument wyda ny poselstwu Murada II, ale dotąd nie odnaleziono go w archiwach tureckich, mało jeszcze zbadanych. Posłowie sułtana po podpisaniu i zaprzysiężeniu pokoju przez króla wyjechali z Szegedynu. Razem z nimi opuścił to miasto również książę Jerzy Brankowicz, by przejąć władzę w Serbii i przyrzeczone przez Turków miasta, twierdze i zamki. Wydarzenia następnych dni przyniosły zaskakującą zmianę sytuacji. Oto bowiem traktat pokojowy węgierskoturecki, uroczyście potwierdzony w Szegedynie, został w trzy dni później zerwany przez króla Władysława. Stało się to w momencie, kiedy na Węgry dotarła wiadomość, że okręty papieskie i weneckie ruszyły na Wschód przeciw Turkom, a galery księcia Burgundii gotowe są już do drogi w tym samym kierunku. 4 sierpnia 1444 r. król Władysław wydał tzw. Manifest szegedyński, w którym ogłosił wyprawę antyturecką, i oświadczył, iż 1 września tego roku prze kroczy Dunaj, „nie zważając — jak pisał — na żadne układy, rokowania i warunki rozejmów zawartych lub zawrzeć się mających z cesarzem tureckim lub działającymi w jego imieniu posłami i pełnomocnikami, w jakimkolwiek brzmieniu wyrazów, chociażby te przysięgą były lub być miały stwierdzone. Takowe owszem układy, bez żadnego wyjątku, niniejszym przyrzeczeniem, ślubem i przysięgą wyraźnie i stanowczo uchylamy, znosimy i za nieważne ogłaszamy"46. Wyjaśnieniem tej nagłej zmiany stanowiska króla Wła dysława zajmiemy się później. Teraz spróbujmy jedynie odpowiedzieć na pytanie: czy król Władysław przyjął i zaprzysiągł w Szegedynie traktat pokojowy zawarty 46
Tamże, s. 656.
w Adrianopolu? Antoni Prochaska i Oskar Halecki utrzy mywali, iż król Władysław nie zawarł w Szegedynie w 1444 r. żadnego układu z Turkami, nie składał przysięgi ani nie ratyfikował traktatu pokojowego z Osmanami. Opiera jąc się głównie na relacji poborcy papieskiego, uczestnika wyprawy i bitwy warneńskiej, Andrzeja de Palatio, historycy ci uważali, że pokój z Turkami został zawarty przez Jana Hunyadiego i Jerzego Brankowicza bez wiedzy i zgody króla. Natomiast Jan Dąbrowski w swoich pracach poświęco nych Władysławowi Warneńczykowi i pokojowi szegedyńskiemu wykorzystał świadectwa źródłowe, które wskazują na to, iż król zatwierdził w Szegedynie traktat pokojowy z sułtanem Muradem II zawarty w Adrianopolu. Według ówczesnych zasad zresztą nie mógł tego zrobić nikt inny prócz króla węgierskiego. Już Jan Długosz pisał o zawarciu przez króla Władysława pokoju z Turkami i potwierdzeniu go przysięgą. Za Długoszem przedstawiał podobnie sprawę pokoju z sułtanem Filip Kallimach w swej Historii o królu Władysławie. Długosz zresztą raz jeszcze pisze o tym fakcie, gdy przytacza mowę arcybiskupa gnieźnieńskiego Wincen tego Kota z 1445 r., w której dostojnik ten wspomina o zawarciu pokoju z Turkami i jego zerwaniu. Można by wprawdzie powiedzieć, że były to prawdopodobnie opinie niechętne Jagiellonom. Długosz, jak wiadomo, był bliskim współpracownikiem Oleśnickiego, z którym nie zawsze zgadzali się Władysław Jagiełło i Kazimierz Jagiellończyk, a i Władysław Warneńczyk postępował czasem wbrew planom biskupa krakowskiego. Jednakże informacje o po koju z sułtanem (potwierdzonym przysięgą) i złamaniu tego traktatu przez Węgrów zamieszczają także inne ów czesne relacje. Mówią o tym kronikarze bizantyjscy Dukas i Laonikos Chalkokondyles, dobrze poinformowani o spra wach turecko-bałkańskich. Również wspomniany już kil kakrotnie Eneasz Sylwiusz Piccolomini w swych dziełach
166 Historia Fryderyka III i Europa pisze, że Węgrzy i Turcy zatwierdzili przysięgą traktat pokojowy, ale papież przez swego legata zwolnił króla Władysława od tej przysięgi i skłonił go do podjęcia wojny. Podobnych relacji ówczes nych Jan Dąbrowski przytacza więcej. O zawartym przez króla Władysława pokoju z Turkami pisali też w sierpniu 1444 r. panowie polscy obradujący na zjeździe piotrkows kim. Sam król Władysław oraz jego matka Zofia mówią zresztą o zawartym z Turkami traktacie pokojowym. Król bowiem w Manifeście szegedyńskim nie zaprzecza, że pokój został zawarty, stwierdza tylko, iż uważa go za nieważny i nie wiążący. Królowa Zofia zaś wspomina w 1445 r. o „pokoju i przymierzu z Turkami dokonanym" i podkreś la, że Władysław zdecydował się „zlekceważyć swą dobrą sławę (zrywając traktat) i życie" 47 . Wypada jeszcze wrócić do relacji Andrzeja de Palatio, kolektora papieskiego, tj. poborcy sum kościelnych należ nych kurii. Relacja ta, powstała w pół roku po klęsce warneńskiej, zawiera opis przebiegu wyprawy i samej bitwy pod Warną. Andrzej de Palatio pisze, że Władysław opóźnił wyprawę „z powodu traktatu pokojowego", zawartego przez Brankowicza i Hunyadiego „bez wiedzy króla". Trudno jest odpowiedzieć na pytanie, dlaczego Palatio nie wspomina nic o zatwierdzeniu przez króla pokoju w Szegedynie. Może uważał, że po uwolnieniu króla od przysięgi przez Cesariniego pokój ten stracił jakiekolwiek znaczenie. A może też, jak przypuszczał Jan Dąbrowski, Andrzej de Palatio, piszący już po klęsce warneńskiej, jako współ pracownik papieża Eugeniusza IV pominął w swej relacji sprawę pokoju szegedyńskiego, by nie wywoływać komen tarzy, że zachowanie tego pokoju uchroniłoby Węgry i całe chrześcijaństwo od klęski. 47 D ą b r o w s k i , Władysław l Jagiellończyk..., s. 154—155; T e n że, Rok 1444. Spór o traktat szegedyński (dalej cyt.: Rok 1444...), Wrocław 1966, s. 43—59.
167 WYPRAWA 1444 ROKU Zaledwie w Szegedynie zatwierdzono 10-letni pokój z Tur kami 48 , a już do króla Władysława dotarł list legata papieskiego, kardynała Franciszka Condulmera, dowódcy floty krzyżowców. Kardynał informował, że galery papies kie, weneckie, genueńskie i burgundzkie stanęły w pobliżu cieśniny Dardanele, by odciąć przebywającego z wojskiem w Anatolii sułtana od Europy. Legat papieski, nie wiedząc zapewne nic jeszcze o pokoju szegedyńskim, wzywał króla, żeby szybko ruszył z wojskiem na Bałkany, sułtan bowiem ze swą armią zajęty jest w Azji Mniejszej tłumieniem buntu emira Karamanii. Nadszedł także do króla Władysława list z Bizancjum, którego autorem był cesarz Jan III Paleolog, jak twierdził Długosz przytaczający w swych Rocznikach treść tego pisma, a za Długoszem większość historyków. Prawdopo dobnie jednak nadawcą tego listu był książę Mistry Kon stantyn Paleolog, który przygotowywał się do walki z Turk ami 49. Autor listu był pod wrażeniem wiadomości o węgiersko-tureckim układzie pokojowym podpisanym w Adrianopolu. Dziwił się i nie wierzył tym wieściom (król bowiem obiecał uroczyście zorganizować krucjatę) i stwier dzał, że, aby pomóc wyprawie węgierskiej, zebrał wszystkie swe siły do walki z Turkami, czym naraził się już sułtanowi. Pisał też o złym stanie państwa Osmanów. Zawiadamiał, iż 48
Był to pokój a nie zawieszenie broni lub rozejm — jak przypusz czają niektórzy badacze. Termin „pokój" („pax") został użyty w piśmie sułtana do króla i w liście Cyriaka z Ankony do Hunyadiego, a także w piśmie sejmu piotrkowskiego i w liście cesarza bizantyjskiego ( czy raczej księcia Konstantyna Paleologa) do Władysława. Tylko w Manifeście szegedyńskim, unieważniającym traktat pokojowy z Turkami, dla po mniejszenia wagi tego traktatu nazwano go „rozejmem na pewien czas" (treuga ad certum tempus"). Zob. D ą b r o w s k i , Rok 1444..., s. 43. 49 A. H o h 1 w e g, Kaiser Johannes VIII. Palaiologos undder Kreuzzug des Jahres 1444, „Byzantinische Zeitschrift" 73 (1980), s. 14—24.
168
169
Murad z wojskiem przeprawił się 12 lipca do Azji Mniejszej i że w związku z tym łatwo będzie pokonać Turków w Europie, siły ich bowiem są rozproszone, a najwyżsi urzędnicy przekupni. Taka była treść listu z Bizancjum, pełnego nie tylko pochlebstw, ale również gorzkich wy rzutów. O kampanii 1443 r. autor listu pisał, że było to przedsięwzięcie „wielkie i sławne, które w całym świecie stało się już głośnym i Waszą Królewską Wysokość z Jus tynianem albo Tytusem, największymi cesarzami, zrów nało". W dalszej części tego listu jego autor stwierdzał jednak: „Niemałe zatem ogarnia nas zdziwienie, że W. K. M. po zwycięstwach tak świetnych nad tymi, którzy na samo imię wasze nikną jak śnieg od słońca, jak mgła od wiatru i jak wosk od ognia, przychyliłeś jednak ucha podszeptom, bez względu na to, że tylu pismami włas noręcznymi oznajmiłeś swoje do tych krajów przybycie. Z obawy więc największej sromoty, z uwagi na niebez pieczeństwo i zgubę tych, którzy za waszą namową przyjęli udział w tej wojnie, nie śmiemy wierzyć, abyś nie tylko Wasza Królewska Miłość, ale najnikczemniejszy nawet ^człowiek chciał przedsięwzięcie tak sławne poniżyć i znie sławić" 50. O ile Długosz mylił się prawdopodobnie przypisując autorstwo omawianego listu Janowi VIII, o tyle prawdziwe są informacje tego kronikarza o pismach i gońcach wysy łanych na dwór węgierski przez cesarza bizantyjskiego. Kroniki i relacje greckie, jak np.: poemat o bitwie warneńskiej Paraspondylosa Zotikosa, Kronika panowania Turków Hieraksa, Historia polityczna Konstantynopola czy zapiski kronikarskie w kodeksie z Chios, wspominają o wezwaniach słanych przez cesarza do króla Węgier, by ten ruszył na Turków. Źródła greckie mówią nawet o tym, że Jan VIII ofiarował Władysławowi koronę królewską (!) i z taką 50
D ł u g o s z , Dzieje..., t. IV, s. 651—654.
propozycją zwracał się również do Hunyadiego. Wspo mniana już kronika Gazavat informuje o energicznych działaniach cesarza bizantyjskiego podejmowanych przeciw Osmanom w 1444 r. Nie tylko kontaktował się on z bun towniczym emirem Karamanii, ale również usilnie nakłaniał króla węgierskiego do walki z sułtanem 51 . Dodajmy tutaj — wyprzedzając wypadki — że w decydującym momencie kampanii 1444 r. cesarz bizantyjski nie tylko nie podjął energiczniejszych działań militarnych, ale prawdopodobnie nawet pomagał sułtanowi Muradowi II. Wiadomość o wyruszeniu floty krzyżowców na Wschód, w stronę cieśnin, która nadeszła po zawarciu pokoju szegedyńskiego, zaskoczyła dwór węgierski i samego króla Władysława. Była to informacja niezwykle ważna z punktu widzenia strategicznego i politycznego. Przede wszystkim flota krzyżowców mogła ubezpieczać działania wojsk chrze ścijańskich na Bałkanach. Zamykała bowiem sułtanowi i jego armii drogę powrotną z Azji Mniejszej do Europy i stwarzała możliwość rozgromienia sił tureckich na Bał kanach oraz dotarcia do Konstantynopola. Ponadto wy prawa floty krzyżowców — tak długo przygotowywana, że na dworze węgierskim zwątpiono już chyba w jej wy płynięcie — stawiała króla i Węgry w niezręcznej sytuacji wobec sprzymierzeńców europejskich. W kwietniu król na sejmie budzińskim złożył uroczyste przyrzeczenie zorgani zowania wyprawy wojennej przeciwko Turkom. Tymczasem teraz, kiedy okazało się, że papież i państwa europejskie wysłały flotę, nie tylko łożąc na ten cel pieniądze, ale narażając się też sułtanowi, Węgrzy zawarli pokój z Tur kami bez wiedzy sprzymierzeńców, zaangażowanych wszak w sprawę wojny z Osmanami. W kłopotliwej sytuacji znalazł się przede wszystkim 51
I. T h e o c h a r i d e s , The Standof the Byzantine Emperor on the Battle ofVarna (1444) According to Greek Sources, „Etudes balkaniąues" 23(1987), s. 107—119.
171
170 młody król Władysław. Trafnie scharakteryzował ją his toryk Saturnin Kwiatkowski: „Łatwo pojąć w jak przykrym znalazł się król położeniu. Sam rozgłosił światu, że podejmie wyprawę, bo celem jego życia — wierzymy mu tym chętniej, że słowa te poparł bohaterską śmiercią — jest walka w obronie krzyża, że dlatego i tylko dlatego przyjął koronę węgierską, rozpisywał listy głosząc w nich stały zamiar rozpoczęcia w bardzo krótkim czasie wyprawy — a teraz, gdy świat chrześcijański zdawał się żywo zajmować wy prawą... teraz on — król, przez świat podziwiany bohater, zawarł wbrew własnym zapewnieniom rozejm — schował miecz do pochwy" 52 . Te nastroje zakłopotania i wahania, wynikające z po czucia zrobienia fałszywego kroku, potrafił wykorzystać, jak pisze Długosz, a za nim Kallimach i inne źródła, kardynał Julian Cesarini i zapewne Mikołaj Lasocki, bliski doradca króla i gorący zwolennik krucjaty antytureckiej. Kardynał Cesarini przekonał króla, że traktat pokojowy z sułtanem nie obowiązuje go, a jego przysięga złożona niewiernym jest nieważna. Długosz pisze: „przysięga i umó wione z Turkami przymierze, które Julian kardynał dla uspokojenia w nim (tj. królu) sumienia osądził za nieważne, i jako bez wiedzy i zezwolenia Stolicy Apostolskiej z nie przyjaciółmi chrześcijan zawarte rozwiązał" 53 . Kallimach natomiast przytacza obszerne, zapewne przez siebie samego skomponowane przemówienie kardynała Cesariniego i do daje: „Następnie Julian (Cesarini) mówił jeszcze wiele o prawach, potędze i znaczeniu papieża i na zakończenie oznajmił, że papież mocą swej władzy rozwiązuje i unieważ nia to przymierze, jakimkolwiek by ono nie było, i zwalnia króla i wszystkich, którzy w nim brali udział, od przysięgi i obietnic uczynionych Turkom" 54. Eneasz Sylwiusz Pic52 53 54
K w i a t k o w s k i, op. cit., s. 147. D ł u g o s z , Dzieje..., t. IV, s. 655. Phitippi Callimachi Historia..., s. 176—183.
colomini w swoim dziele Europa również informował, że Eugeniusz IV „napisał kardynałowi, iż nieważne jest przy mierze, które bez porozumienia z papieżem zostało zawarte z wrogami religii" 55 . W otoczeniu króla nie było już wpływowego zwolennika pokoju, księcia Jerzego Brankowicza, który wyjechał z Szegedynu razem z poselstwem tureckim. Po zerwaniu przez Węgry pokoju szegedyńskiego Brankowicz zawarł 15 sierp nia 1444 r. jeszcze jedno porozumienie czy raczej układ pokojowy z sułtanem, zapewne z obawy, że nowa wyprawa węgierska może spowodować ponowne pozbawienie go przez Turków księstwa Serbii. Ten układ „separatystyczny" z Brankowiczem był niewątpliwie sukcesem dyplomacji osmańskiej. Rozbijał on sojusz węgiersko-serbski, który w niemałym stopniu przyczynił się do sukcesu wyprawy 1443 r. Posiłki serbskie w tej wyprawie tworzyły sporą część armii chrześcijańskiej (może nawet 1/3 całego wojska), a ponadto współdziałanie z Jerzym Brankowiczem ułatwiało marsz przez terytorium serbskie. Teraz już na pomoc wojskową i współdziałanie księcia Serbii nie można było liczyć. Wróćmy jednak do sytuacji na Węgrzech w pierwszych dniach sierpnia 1444 r. Nie wiadomo, jakimi argumentami udało się skłonić Jana Hunyadiego do zgody na zerwanie traktatu pokojowego z sułtanem i wojnę z Turkami. Jego udział w wyprawie tureckiej jako doświadczonego wodza, a także wojsk siedmiogrodzkich, którymi dowodził, był niezbędny. Być może argumentem tym było nadanie Hunyadiemu Bułgarii w razie pomyślnego wyniku wyprawy — o czym piszą Długosz i Kallimach. Przytoczone wyżej relacje greckie zdają się to potwierdzać. Mówią bowiem o jakiejś koronie królewskiej, którą Hunyadiemu propono wał cesarz bizantyjski. W każdym razie Hunyadi zdecydo wał się na udział w nowej wyprawie przeciw Turkom. Cyt. za: K w i a t k o w s k i , op. cit., s. 148.
172 Zastanawia niezwykły pośpiech w działaniu zwolen ników wojny z Turkami. Zaledwie trzy dni po ratyfikacji układu pokojowego została ogłoszona decyzja króla Włady sława o nowej wyprawie wojennej. Może chodziło o to, by wieść o zawartym z sułtanem pokoju nie rozeszła się po Europie, wśród sojuszników Węgier. Zapewne też w tym celu potrzebny był jakiś uroczysty akt królewski. Stał się nim dokument króla Władysława, zwany Manifestem szegedyńskim, wydany 4 sierpnia 1444 r. Król oświadcza! w nim, iż pragnie dotrzymać zobowiązań złożonych w sej mie budzińskim i nową przysięgą potwierdza swój zamiar wyruszenia zbrojnie przeciw Turkom, nie zważając na zawarty, a nieważny pokój z sułtanem. Oświadczenie to, jak czytamy w manifeście, którego tekst Długosz przytacza w swoich Rocznikach, król złożył dlatego, by usunąć wątpliwości wynikające z powodu rokowań z sułtanem i uspokoić papieża, królów i książąt chrześcijańskich oraz dowódców floty wysłanej przeciw Turkom 5 6 . Czy można oskarżać króla Władysława o dwulicowość i krzywoprzysięstwo, jak robili to już współcześni; a i potem wielu historyków, polityków, publicystów i moralistów czyniło królowi takie zarzuty. Wyjaśnienia postępowania monarchy w pierwszej połowie 1444 r. należy szukać nie w osobowości i psychice Władysława, ale w naciskach wywieranych na niedoświadczonego jeszcze młodego władcę przez zwolenników i przeciwników pokoju z Turkami. Bądźmy zresztą sprawiedliwi. Gdyby wyprawa na Turków powiodła się, a nie zakończyła klęską warneńską, nie zastanawiano by się nad sprawą złamania przysięgi poko jowej, nad winą króla Władysława czy kardynała Cesariniego. Gdyby nie klęska warneńską Eneasz Sylwiusz Piccolomini nie napisałby, że „Turcy zostali zwycięzcami okazując, iż przysięgi należy dochowywać nie tylko współ-
173 wyznawcom, ale także wrogom". Jeśliby król odniósł zwycięstwo, autor Spominków sochaczewskich nie zanoto wałby, że „Władysław... zwyciężony został przez pogan z powodu zbezczeszczenia przysięgi, którą obiecał zachować pokój przez lat dziesięć, ale zniszczył go z polecenia i absolucji papieża" 5 7 . To właśnie klęska warneńską dała dopiero okazję moralistom i politykom do uwag na temat kary za grzech krzywoprzysięstwa, stosunku moralności do polityki, przewrotności kurii papieskiej. Zwolennicy soboru w XV w. mieli jeszcze jeden powód do wysuwania oskarżeń wobec papieża Eugeniusza IV i jego legata. W XVI w. sprawę Warneńczyka wykorzystali zwolennicy reformacji do ataków na papiestwo 58 . Zapewne ani Węgrzy, ani Turcy nie zamierzali trwale przestrzegać traktatu szegedyńskiego. Obie strony prowa dziły grę polityczną, mającą na celu zmylenie przeciwnika i uśpienie jego czujności. Jak napisała bułgarska badaczka Bistra Cwetkowa, traktat szegedyński był tylko częścią taktyki koalicji chrześcijańskiej, która odroczyła działania zmierzające do wyparcia Osmanów z Europy, ale nie 59 wyrzekła się ich . Winą doradców i współpracowników młodego króla było to, że nakłonili Władysława do ze rwania traktatu pokojowego w nieodpowiednim czasie, że niewłaściwie ocenili sytuację militarną i polityczną Węgier oraz szanse powodzenia wyprawy przeciw Osmanom. Jednakże czy wszystko można było przewidzieć w momencie podjęcia takiej decyzji? Czy sytuacja na Bałkanach i w pań stwie Osmanów nie wskazywała raczej na to, iż właśnie teraz należy uderzyć na Turków? Większość Węgrów odniosła się z niechęcią do nowej wyprawy przeciw Turkom, ogłoszonej przez króla Włady57
D ł u g o s z , Dzieje..., t. IV, s. 655—657.
Monumenta Poloniae Historica, Lwów 1878, t. III, s. 120. J. T a z b i r , „Krzywoprzysięzca Władysław" w opinii potomnych, „Kwartalnik Historyczny" 92 (1985), s. 511—532. 59 C w e t k o w a , op. cii., s. 306. 58
175
174 sława w Szegedynie 4 sierpnia 1444 r. Wśród przebywają cych wówczas w otoczeniu króla panów węgierskich i do stojników królestwa tylko czterech wyraziło gotowość wzięcia udziału w nowej wyprawie i przysięgą zobowiązało się do wojny z Osmanami. Byli to — według kolejności podpisania Manifestu szegedyńskiego — Szymon Rozgonyi, biskup Egeru i kanclerz wielki królestwa, jeden z najbliż szych współpracowników węgierskich Władysława, biskup Waradynu Jan Dominis, biskup-nominat bośniacki Rafał Herczeg i wojewoda siedmiogrodzki Jan Hunyadi. Pozostali panowie duchowni i świeccy, a byli wśród nich tacy dostojnicy królestwa, jak palatyn Wawrzyniec Hedervary, sędzia nadworny Jerzy Rozgonyi, skarbnik wielki koronny Michał Orszag, zgodzili się wprawdzie na zerwanie pokoju z Turkami, ale Manifestu szegedyńskiego króla Władysława nie zaprzysięgli. Oświadczyli też, że na wyprawę nie pójdą („i my..., którzy w kraju zostajemy" — napisali pod aktem królewskim). Przeciw nowej wyprawie antytureckiej wypowiedziała się również Polska. Panowie i szlachta, zgromadzeni na sejmie w Piotrkowie, wystosowali 26 sierpnia 1444 r. do króla Władysława orędzie, które było wyrazem nastrojów panujących w Polsce. Proszono w nim króla o zachowanie „nieprawdopodobnie korzystnego" pokoju z Turkami i bła gano go o powrót do kraju. Wyliczono wszystkie ważniejsze problemy wewnętrzne i zewnętrzne Królestwa Polskiego, które wymagały obecności władcy w kraju. W zakończeniu orędzia domagano się, by król nie rozstrzygał samowolnie z Węgier o sprawach Królestwa Polskiego, lecz za przy kładem swego ojca zasięgał rady panów i w tym celu 60 powołał do siebie jednego lub kilku doradców z Polski . To ostatnie żądanie wiązało się zapewne z poleceniem Władysława, przywiezionym przez kanonika krakowskiego Codex epistolaris..., t. I, nr 125.
Jana Gruszczyńskiego, by episkopat polski złożył obediencję papieżowi Eugeniuszowi IV. Orędzie piotrkowskie z sierpnia 1444 r. jest więc wyrazem narastającego konfliktu między królem Władysławem a polską ekipą rządzącą, kierowaną przez biskupa Zbigniewa Oleśnickiego. Na orędzie panów polskich Władysław odpowiedział krótko w liście z 22 września, napisanym po przekroczeniu Dunaju pod Orsową. Pismo królewskie, adresowane do „najczcigodniejszego w Chrystusie ojca (tj. biskupa Oleś nickiego) i dostojnych wiernych nam umiłowanych", tłu maczyło podjęcie wyprawy przeciw Turkom niedotrzyma niem przez nich warunków zawartego pokoju. Władysław pisał, iż musiał podjąć walkę z Turkami, aby uwolnić chrześcijan z „barbarzyńskiej niewoli", a Osmanów wypę dzić z Europy. Podkreślił, że w dziele tym wspomagają go liczni władcy chrześcijańscy. Stwierdził także, że do Polski przyjedzie wkrótce po odbyciu wyprawy. Był to ostatni znany list przysłany do Polski przez króla Władysława.61 Tymczasem na Węgrzech trwały przygotowania do nowej wyprawy. Wojska gromadziły się wolno, a zebrane wreszcie oddziały były jeszcze mniej liczne niż w roku poprzednim. Podstawową siłą armii, która ruszyć miała przeciw Turkom, było rycerstwo królewskie i wojska siedmiogrodzkie, przyprowadzone przez Hunyadiego. Przy były także oddziały kilku magnatów oraz trzech biskupów, którzy w Szegedynie przyrzekli ruszyć na wyprawę. Mały udział panów węgierskich w kampanii 1444 r. dowodzi, iż wyprawę tę uważano za osobistą akcję króla Władysława, Hunyadiego i idących z Cesarinim biskupów węgierskich. Zgromadzono także niedużą ilość wojsk najemnych, a po nadto przybyło trochę krzyżowców z różnych krajów. 61 Tekst listu króla Władysława opublikował Saturnin Kwiatkowski (Urzędnicy kancelaryjni, koronni i dworscy z czasów Władysława III Warneńczyka, „Rozprawy i Sprawozdania AU. Wydz. Histor.-Filozof." 17 (1884), s. 130—131).
176
177
Z Polski w wyprawie wzięła udział grupa rycerzy nadwornych, licząca około 300 ludzi. Król ponadto wysłał do Polski swego dworzanina, Piotra z Radochonic Wapowskiego, by zaciągnął 2000 kopijników. Oddział ten przybył jednak na Węgry za późno, gdy nadeszła już wiadomość o klęsce warneńskiej62. Dotkliwą stratą był brak w tej wyprawie bitnych wojsk serbskich. W kampanii ubieg łorocznej Serbowie odegrali ważną rolę. Natomiast już w trakcie wyprawy do armii królewskiej przyłączyły się pod Nikopolis wojska wołoskie, przyprowadzone przez hospodara Włada Drakula. W sumie armia królewska, która jesienią 1444 r. ruszyła na Bałkany, liczyła około 16000 ludzi. Taką liczbę podaje uczestnik tej wyprawy Andrzej de Palatio, a przyjmuje ją też większość historyków63. Pod Nikopolis do wojsk kró lewskich dołączyło około 4000 Wołochów. Ponadto armia Władysława miała około 2000 wozów bojowych i niewielką liczbę lekkich armat. W czasie przemarszu przez Bałkany do wojsk królewskich dołączali również Bułgarzy. Nie była to jednak krucjata całego świata chrześcijańskiego przeciw Turkom, jaką planował papież i kardynał Cesarini. Aby osiągnąć cel główny wyprawy — wyparcie Osmanów z Eu ropy, potrzebna była armia co najmniej dwukrotnie więk sza. Liczbę wojsk tureckich trudno jest ustalić. Z pewnością w chwili wyruszenia wyprawy węgierskiej główne siły Osmanów znajdowały się razem z sułtanem Muradem II 52
Wiadomość o tym podaje Bernard Wapowski w swoich Dziejach Korony Polskiej (wyd. M. M a l i n o w s k i , Wilno 1847—1848, cz. II, s. 515), który znał ją z przekazów rodzinnych. 63 Datowana 16 maja 1445 r. relacja Andrzeja de Palatio, kolektora papieskiego w Polsce, uczestnika wyprawy i bitwy warneńskiej, jest jednym z najważniejszych źródeł do poznania tych wydarzeń. Długosz włączył ją niemal dosłownie do swoich Roczników. Wydana została dwukrotnie: A. P r o c h a s k a , List Andrzeja de Palatio o klęsce war neńskiej, Lwów 1882 (tekst na podstawie Kodeksu kórnickiego) i Codex epistolaris..., t. II, nr 308.
w Azji Mniejszej, tłumiąc rebelię emira Karamanii. Pozos tawiony w Europie razem z wielkim wezyrem Chalilem paszą syn sułtana Mehmed miał do dyspozycji praw dopodobnie około 7000 — 8000 ludzi, prócz załóg roz rzuconych w różnych twierdzach i zamkach. Taką liczbę wojska tureckiego w Europie podaje kronika Jana de Wavrin. Gdyby więc flocie chrześcijańskiej udało się za trzymać armię sułtana w Anatolii, wyprawa zorganizowana w 1444 r. mogłaby przynajmniej odnieść sukcesy podobne do tych, jakimi zakończyły się działania wojsk węgierskich w roku ubiegłym. Armia królewska ruszyła na Bałkany późno, bo dopiero w połowie września 1444 r. Dowódcą wyprawy został ponownie Jan Hunyadi, który nosił tytuł „najwyższego kapitana sił zbrojnych i wodza armii najbardziej chrześ cijańskiego króla Węgier". Królowi i Hunyadiemu towa rzyszył legat papieski, kardynał Julian Cesarini. Udział w wyprawie wzięli też — obok innych Polaków z otoczenia króla — Mikołaj Lasocki i Grzegorz z Sanoka. Hunyadi wybrał inną trasę przemarszu aniżeli w roku ubiegłym. Armia nie szła tym razem drogą najkrótszą z Belgradu przez Serbię do Adrianopola, lecz dłuższą — wzdłuż Dunaju, przez obszary wschodniej Bułgarii, by potem, jak pisze Palatio, skierować się do Adrianopola, a stamtąd na półwysep Galipoli, gdzie miało nastąpić połączenie wojsk królewskich z flotą krzyżowców. Ten plan marszu miał swoje zalety. Pozwalał uniknąć przejścia przez góry, trud nego zwłaszcza dla wozów bojowych — ważnej części armii królewskiej. Umożliwił także ominięcie Serbii, której władcą był sprzymierzony z sułtanem książę Jerzy Brankowicz. 18 września rozpoczęto pod Orsową przeprawę przez Dunaj, która na skutek oporu Turków trwała cztery dni. Następnie armia królewska ruszyła wzdłuż prawego brzegu Dunaju i po ośmiu dniach stanęła pod Widyniem, starą twierdzą bułgarską, obsadzoną przez Turków. Po dwóch 12 — Warna 1444
178 dniach szturmu miasto zdobyto i spalono; nie próbowano tylko opanować samego zamku, z powodu braku ciężkich armat i machin oblężniczych. Pod Widyniem, jak pisze Palatio, odbyła się narada wojenna. Postanowiono wówczas nie zdobywać zamków i twierdz bronionych przez załogi tureckie, by nie opóźniać marszu. W czasie tej narady zastanawiano się także nad dalszą drogą. Zrezygnowano z marszu bezpośrednio na południe ku Adrianopolowi drogą wprawdzie krótszą, ale wiodącą przez góry i nie zamieszkane okolice. Obawiano się kłopotów związanych z przeprowadzeniem wozów bojowych. Król —jak powiada Kallimach — „nie chciał pozbawiać się obronnych taborów, które osłaniały go od ataków wroga i stanowiły dogodną ochronę dla niego i armii, którą należało całą i nienaruszoną doprowadzić do Galipoli" M. Postanowiono zatem iść dalej drogą wzdłuż Dunaju, wygodniejszą, choć dłuższą, która wiodła przez okolice obfitujące w żywność. Po 26 dniach marszu, jakie upłynęły od przekroczenia Dunaju, armia królewska dotarła pod Nikopolis, twierdzy nad Dunajem bronionej przez silną załogę turecką. Zajęto i spalono przedmieście, ale samego miasta nie zdobywano — zgodnie z powziętą pod Widyniem uchwałą rady wojen nej. Ze względu na zmęczenie wojsk dowództwo wyprawy zarządziło kilkudniowy wypoczynek w rejonie Nikopolis. Jak pisał Kallimach: „cała okolica, a więc żyzne dokoła pola i pagórki obiecywały pod dostatkiem wszystkiego, co trzeba dla wzmocnienia żołnierzy i zwierząt jucznych" 65 . Tutaj również przybył do króla hospodar wołoski Wład Drakul. Był to dzielny książę i doświadczony wódz („czło wiek tak wielkiego ducha i urodzony wojownik" — pisze o nim Kallimach), z którego legenda zrobiła okrutnika i sadystę. Hospodar wołoski należał do tych władców bałkańskich, którzy, podobnie jak cesarz bizantyjski czy Philippi Callimachi Historia..., s. 187. Tamże, s. 189.
179 książę Serbii Jerzy Brankowicz, z powodu sytuacji politycz nej panującej w tej części Europy zmuszeni byli ciągle do lawirowania i wyboru między Osmanami a Węgrami czy też państwami Europy łacińskiej. Wład Drakul usprawied liwiał się przed królem i panami węgierskimi, stwierdzając, że ponieważ państwa chrześcijańskie pozostawiły go bez pomocy, musiał się poddać Turkom. Do dyspozycji Włady sława oddał 4000 lekkozbrojnych jeźdźców, dowodzonych przez swego syna. Hospodar odradzał dalszy pochód, stwierdzając, że wojska chrześcijańskie są zbyt słabe, by mogły odnieść zwycięstwo nad Osmanami i osiągnąć zamierzony cel. Przestrogi i rady doświadczonego Włada Drakula posiały zwątpienie wśród dowódców wyprawy. Jednakże wahających się panów węgierskich zdołał przeko nać Cesarini, który nakłonił ich do kontynuowania marszu. Armia królewska ruszyła zatem dalej (zapewne 20 października), opuszczając brzegi Dunaju i kierując się na południowy wschód. Przechodzono przez żyzne tereny starożytnej Tracji. Długosz pisze — idąc tu za relacją naocznego świadka, Andrzeja de Palatio — iż wojska chrześcijańskie napotykały „jeszcze liczne i wspaniałe dawnych cesarzów rzymskich budowy i marmurowe po mniki z greckimi i łacińskimi napisami, łuki triumfalne i kolumny wzniosłe, których większość powywracała już to dawność czasu, już złośliwość Turków. 66 W drodze znisz czono ukrytą w jednej z rzek flotyllę 28 stateczków, którą Turcy przygotowali do działań na Dunaju przeciw Węgrom. Wojsko paliło wsie i niszczyło wszystko, co się dało, nawet bułgarskie cerkwie. Zabijano Turków, ale nie oszczędzano też chrześcijańskiej ludności słowiańskiej. Andrzej de Palatio (a za nim Długosz i Kallimach oraz inne relacje) opisuje zniszczenia i rzezie, jakich dopuszczały się wojska. Król Władysław wydał odezwę do załóg tureckich zamków i twierdz, wzywając je do poddania się i opuszczenia D ł u g o s z , Dzieje..., t. IV, s. 663.
m Europy. Zapewniał Turkom swobodny odwrót przez półwysep Galipoli do Azji Mniejszej. „Jeśli zaś temu pismu okazalibyście się oporni — pisał król — wy prowadzimy wojska nasze przeciw wam i wydamy was na łupiestwo i zgubę naszym żołnierzom. Poprzysięgliśmy bowiem Bogu Wszechmogącemu i Synowi jego Panu naszemu Jezusowi Chrystusowi, na was i na władcę waszego Murada bega, którego cesarzem zowiecie, przy pomocy boskiej zbrojnie najechać i, jako naszych i całego świata chrześcijańskiego nieprzyjaciół, wszystkimi siłami ścigać, nękać i zwalczać" 67 . W ostatnich dniach października armia królewska dotarła w okolice Szumenu. Zdobyto ten zamek, a załogę turecką wycięto. Kilka dni później, 6 listopada, wojska Władysława opanowały twierdzę Prowadia, potężną i niedo stępną, wzniesioną na skale, opasaną potrójnym murem i głębokim rowem. „W tych zwycięskich walkach — pisał Kallimach — wsławiło się wielu rycerzy, jedni sztuką wojskową, inni odwagą swych czynów, ale najbardziej Jan Tarnowski i Leszek Bobrzycki. Tarnowskiego dwa razy raniono przy wyłamywaniu bram w Szumenie, a Bobrzycki pierwszy wdarł się na mury Prowadii i tym samym ułatwił wejście innym. Mówią, iż padło tam około pięciu tysięcy Turków, z tego większość zginęła od miecza w czasie rabunku, a innych postrącano dla postrachu w przepaść ze 68 skał, na których czuli się tak bezpieczni" . Okrucieństwo wobec wroga, który nie chciał się poddać, należało wówczas do taktyki wojennej, stosowanej przez obie walczące strony. 67 Odezwę króla Władysława zamieścił w swej relacji Andrzej de Palatio. Przytaczają też Długosz (Dzieje..., t. IV, s. 663—664.) 68 Philippi Callimachi Historia..., s. 195. Wspomnianego tu Leszka Bobrzyckiego nie wymienia Długosz wśród uczestników wyprawy warneńskiej. Kallimach pisze o nim w innym miejscu swego dzieła (s. 43): „Leszek słynął ze swej siły, a odwaga jego była przedmiotem pochwał całego społeczeństwa... Ów Leszek był dziadkiem boskiej Fanii, opiewanej w mych wierszach". Czyny wojenne Leszka Bobrzyckiego znał więc Kallimach z pewnością z opowieści swej ukochanej.
182 Prowadia broniła najważniejszego przejścia przez Bałkan we wschodniej jego części. Zdobycie tej twierdzy otwierało więc wojskom chrześcijańskim drogę na południe. Mimo to nie przekroczono Bałkanu, albowiem niespodziewanie po drugiej stronie przełęczy pojawiła się armia sułtana. Aż do tej chwili wojska chrześcijańskie nie napotykały nigdzie znaczniejszych sił nieprzyjacielskich. Maszerując w głąb państwa Osmanów armia królewska pozostawiała za sobą nie zdobyte twierdze tureckie, a te, które udało się opanować, burzyła, nie mogąc obsadzić ich własnymi załogami. Siły militarne Turków w Europie były zbyt słabe, by mogły stawić czoło wojskom królewskim w otwartej bitwie. Jedynie sandżakbej z Nikopolis próbował niepokoić armię chrześcijańską. Zebrał on pewną ilość nieregularnej jazdy swej prowincji i szedł od Nikopolis za wojskiem królewskim, szarpiąc pojedyncze oddziały. Odniósł nawet pewien sukces. Oto w pobliżu Tyrnowa udało mu się rozbić oddział złożony z 500 rycerzy, wysłanych z obozu królewskiego spod Szumenu. Część rycerzy wziął do niewoli i odesłał ich do Adrianopola w zbrojach, które Turcy bardzo podziwiali. Wszystko to jednak nie mogło po wstrzymać pochodu armii królewskiej. Sytuacja zmieniła się radykalnie, kiedy sułtan Murad II po stłumieniu rebelii Ibrahima bega, emira Karamanii, przeprawił się z głównymi siłami do Europy. Był on informowany o pochodzie wojsk węgierskich przez dowód ców pogranicznych zamków i szpiegów. Listowną wiado mość o tym, że Turcy przebyli Bosfor, Cesarini otrzymał od dowódcy floty krzyżowców, kardynała Condulmera, po zdobyciu Szumenu. Kilka dni później zwiadowcy wojsk królewskich, stojących pod Prowadia, donieśli o zbliżającej się od południa armii sułtana. Przeprawa wojsk Murada II z Azji Mniejszej do Europy przesądziła o losach wyprawy króla Władysława. Główne założenie planu kampanii 1444 r., jakim było niedopusz-
183 czenie do połączenia się sił tureckich, nie zostało zrealizo wane, albowiem flota chrześcijańska, która miała strzec cieśnin i przeszkodzić przeprawie sułtana z wojskiem, nie wypełniła swego zadania. Dlaczego tak się stało? Odpowiedź na to pytanie nie jest łatwa. Już w XV w. toczył się na ten temat spór. Nie ulega wątpliwości, że flota chrześcijańska, która miała przeszkodzić przeprawie wojsk tureckich, była zbyt mała, składała się bowiem zaledwie z 22 galer. Na domiar złego galery te były niedostatecznie wyposażone. Zawiodła także koordynacja działań, utrudniona zresztą przez warunki naturalne. Cieśniny Dardanele o długości 65 km i szerokości od 1,3 do 18,5 km strzegło 18 galer, cieśniny Bosfor zaś o długości 30 km i szerokości do 3 km — tylko 4 galery. Ponadto silne prądy w cieśninach sprawiały, że galery (okręty głównie wiosłowe) poruszały się w nich z trudem. Andrzej de Palatio opowiada na podstawie listu kar dynała Condulmera, przesłanego do obozu królewskiego, że Turcy przeprawili się „ukradkiem nocą" na małych łodziach rybackich. Jednakże już współcześni nie wierzyli temu, by 40-tysięczna armia turecka (a o takiej liczbie mówią źródła) mogła się w ten sposób przeprawić. Długosz zanotował krążące w XV w. wieści, iż przeprawa armii sułtana stała się możliwa na skutek zdrady Genueńczyków i Wenecjan, których Turcy przekupili. Inni autorzy piszą, że Włosi za każdego Turka przetransportowanego przez cieśniny dostali po sztuce złota. Ciekawe, że również niektóre kroniki osmańskie mówią o tym, iż wojska sułtana przekroczyły wówczas cieśniny na pokładach okrętów „Franków" (tak nazywano na Wschodzie wszystkich ludzi z Europy Zachodniej). Natomiast niektóre kroniki greckie oskarżają cesarza bizantyjskiego Jana VIII o to, że pomógł w przeprawie sułtanowi Muradowi 69 . Jeszcze inną wersję 69
T h e o c h o r i d e s , op. cit., s. 109-110.
184 przytacza kronikarz bizantyjski Chalkokondylas. Jego zdaniem sułtan przeprawił się przez cieśniny dzięki temu, że kilkudniowa silna burza spędziła ze stanowiska galery chrześcijańskie i nie pozwoliła im wejść na powrót do cieśnin, by przeszkodzić transportowi wojsk tureckich. Wenecjanie tłumaczyli się później przed papieżem, że ich galery, których załogi trapione były zimnem, głodem i pragnieniem, opuściły na pewien czas Dardanele, by zaopatrzyć się w żywność i słodką wodę. Natomiast z kroniki Jana de Wavrin wynika, iż galery burgundzkie patrolujące Bosfor zostały unieruchomione przez sztorm i wysoką falę, a ponadto były ostrzeliwane przez Turków. W tym czasie wojska sułtana, przez dwa dni i dwie noce, przeprawiały się przez Bosfor na barkach, które były pchane przez fale i wiatr w kierunku brzegu europejskiego. Niewielka liczba okrętów chrześcijańskich, niedostatecz ne ich zaopatrzenie, brak koordynacji działań floty i nieo strożność kapitanów, może też pomoc włoska dla sułtana, wreszcie nie sprzyjające warunki atmosferyczne — wszystko to zapewne przeszkodziło w wykonaniu podstawowego celu morskiej wyprawy krzyżowej 1444 r., jakim było powstrzymanie wojsk sułtana w Azji Mniejszej, „Jakkolwiek było — powtórzmy tu za Eneaszem Sylwiuszem Piccolominim — morze było dla Turków dostępne". Po przebyciu cieśnin sułtan Murad II połączył swe wojska z siłami europejskimi, które pod wodzą wielkiego wezyra Chalila paszy oczekiwały go na wybrzeżu. Następnie szybkim marszem dotarł do Adrianopola, bez żadnych przeszkód ze strony wojsk bizantyjskich. W Adrianopolu sułtan uzupełnił swe wojska i zebrał wiadomości o armii węgierskiej, przesłuchując jeńców chrześcijańskich przy słanych tu przez sandżakbeja Nikopolis. Już około 1 lis topada wojska sułtana ruszyły pospiesznie z Adrianopola na północ, na spotkanie z armią węgierską. Położenie wojsk króla Władysława było trudne. Znalazły
185 się one daleko od granic kraju, a przed sobą miały całą potęgę militarną Osmanów. Góry i wąskie doliny w okolicy Prowadii groziły zamknięciem armii królewskiej w pułapce. Postanowiono zatem dojść do wybrzeża morskiego, na równinę w okolicach Warny i jeziora Dewnia, gdzie zająwszy stanowiska obronne można było oczekiwać na pomoc floty krzyżowców lub Bizantyjczyków, wycofać się przez pustkowia Dobrudży albo spróbować rozwiązania tej fatalnej sytuacji w bitwie z armią sułtana. 9 listopada wojska królewskie stanęły w okolicy Warny, Galaczu i Kaliakry. Załogi tureckie tych miast uciekły, a ich mieszkańcy, bardziej chyba przerażeni wieściami o losie poprzednio zdobytych twierdz, aniżeli powodowani silnym pragnieniem wyzwolenia spod tureckiego panowania — jak sądzi Bistra Cwetkowa — poddali się natychmiast armii króla i otwarli przed nią bramy. Był to ostatni sukces w tej wyprawie wojsk chrześcijańskich. Wieczorem tego samego dnia, tj. 9 listopada, wojska sułtana zbliżyły się do armii królewskiej na odległość około 4 km. Turcy zwyczajem azjatyckim rozpalili liczne ognie, by pokazać wielkość swego wojska i przerazić tym nie przyjaciół. Nazajutrz losy całej kampanii, planów kardynała Cesariniego i młodego 20-letniego króla Władysława roz strzygnąć miała bitwa.
BITWA POD WARNĄ Obszerną relację o bitwie warneńskiej zostawił jej naoczny świadek, Andrzej de Palatio, poborca dziesięciny papieskiej w Polsce. Relacja ta — przesłana do Rzymu — pisana była w Poznaniu pół roku po bitwie, 16 maja 1445 r. Nie jest ona pozbawiona nieścisłości i pewnej stronniczości. Palatio sławi rycerskie czyny króla Władysława, ale wyraźnie nie lubi Węgrów i pomniejsza rolę odegraną w bitwie przez
187
186 Jana Hunyadiego. Podaje m.in., że Turków było 120000, a król Władysław zabił własnoręcznie sułtana Murada! Z uznaniem pisze Palatio o udziale Polaków w bitwie warneńskiej: „Z wojska Polaków nikt nie ratował się ucieczką i nikt o tym nawet nie pomyślał: jest to bowiem najbardziej waleczny rodzaj ludzi i nie odstąpili na krok od swego króla, dopóki nie zginęli" 70 . Relacja Andrzeja de Palatio — mimo nieścisłości i pomyłek — jest najpełniej szym opisem bitwy warneńskiej. Nasz wielki historyk XV w., Jan Długosz, oparł się na tej relacji przedstawiając opis bitwy warneńskiej, który zamieścił w swoich Rocz nikach, czyli Kronikach sławnego Królestwa Polskiego. Za Długoszem zaś powtórzył ją Kallimach w swej Historii o królu Władysławie, dodając od siebie szczegóły, które znał zapewne od Grzegorza z Sanoka, uczestnika bitwy, i upiększając opis bitwy warneńskiej literackimi dodatkami, według panującej wówczas wśród humanistów mody. Inną relację o bitwie warneńskiej (niezbyt zresztą dokładną) zostawił niemiecki poeta Michał Beheim, zwią zany z dworem Fryderyka III Habsburga. Relacja ta — w formie wierszowanej — została oparta na informacjach pewnego Niemca uczestniczącego w bitwie warneńskiej. Jest ona mało precyzyjna i jak wszystkie ówczesne relacje tendencyjna. Stanowi raczej świadectwo opinii o bitwie warneńskiej krążących w Austrii i w Niemczech, choć w różnych szczegółach pomaga zrekonstruować przebieg boju. Podobny charakter mają stare kroniki tureckie, które piszą o bitwie warneńskiej. Nie oddają one precyzyjnie obrazu wydarzeń, ale różne szczegóły w nich zamieszczone mogą być prawdziwe. O bitwie warneńskiej piszą też źródła greckie, jak wspomniany już kilkakrotnie XV-wieczny kronikarz bizantyjski, Laonikos Chalkokondyles, humanis ta pochodzący z Aten, który mimo chaotycznej często Codex epistolaris..., t. II, nr 308, s. 468.
chronologii podaje dokładne informacje na temat państwa Osmanów i wydarzeń bałkańskich. Natomiast poemat grecki poświęcony bitwie warneńskiej Paraspondylosa Zotikosa potwierdza w większości relacje zamieszczone w źród łach łacińskich. Prezentuje on głównie opinie antyunionistów, tj. przeciwników cesarza Jana VIII, który zawarł unię kościelną z Rzymem i poddał prawosławie papiestwu. Wspomnieć tu jeszcze trzeba dwóch kronikarzy węgierskich, współczesnych Janowi Długoszowi: Jana z Thurocza, autora Kroniki Węgrów, i humanistę włoskiego Antoniego Bonfiniego, nadwornego historyka króla węgierskiego Macieja Korwina, autora Dekad dziejów węgierskich. Informacje znane w większości z innych relacji potwierdza także kronika Jana de Wavrin, dworzanina księcia Burgundii, który o wydarzeniach kampanii 1444 r. czerpał wiadomości od swego bratanka, dowódcy floty burgundzkiej wysłanej na Wschód 71 . Na takich to przede wszystkim relacjach — źródłach historycznych badacze nowożytni oparli rekonstrukcję przebiegu bitwy pod Warną. Jedną z pierwszych prac krytyczno-historycznych, poświęconych tej bitwie, była książka pruskiego generała G. Kohlera (1882). Autor ten jednak zbytnio zaufał źródłom, jeśli chodzi o liczbę wojsk uczestniczących w bitwie. Kolejnym mankamentem pracy Kohlera jest fakt, że przedstawiono w niej takie manewry walczących pod Warną armii, o których nie wspominają relacje z tej bitwy. Najpełniejszy opis bitwy pod Warną 71
O relacji Andrzeja de Palatio zob. przypis 63. Wydania dziel wymienionych tu autorów podaję w bibliografii zamieszczonej na końcu książki. Wiersz o bitwie warneńskiej Michała Beheima opublikował T. G. von Karajan (Zehn Gedichte Michael Beheims zur Geschichte Ósterreichs und Ungarns, Wien 1849, nr 5, s. 35—46). Grecki poemat o bitwie warneńskiej zachował się w dwóch wersjach; autorem wersji dłuższej jest mnich Paraspondylos Zotikos, który —jak sam twierdził — był naocznym świadkiem bitwy. Zob. G. M o r a v c s i k , Hellenikon poiema peri tes maches tes Yarnes, Budapest 1935 (po grecku).
188 zawierają prace Jana Dąbrowskiego i Bistry Cwetkowej72. Armia króla Władysława stanęła na równinie pod Warną, nieco pofałdowanej i poprzecinanej strumykami. Od południa równinę tę zamykało jezioro Dewnia, z bag nistym brzegiem i bagnistym ujściem do morza. Za jeziorem wznosiły się góry. Z drugiej strony równinę otaczały tereny górzyste, za którymi rozciągały się pustkowia Dobrudży — jak pisze Długosz — „najmniej na osiem dni drogi". Natomiast armia sułtana zajęła lepsze pozycje. Stanęła bowiem na wyżynie, której dość urwiste zbocza opadały w kierunku pozycji zajmowanych przez wojska królewskie. W nocy z 9 na 10 listopada dowódcy wojsk chrześcijań skich odbyli naradę wojenną. Bitwa z Turkami była nieunikniona. Kallimach (może na podstawie relacji Grze gorza z Sanoka lub innego uczestnika bitwy) pisze, iż kardynał Cesarini, poparty przez niektórych magnatów węgierskich, proponował przyjąć obronę w taborze utwo rzonym z wozów bojowych i oczekiwać nadejścia floty chrześcijańskiej, która uratuje armię królewską z tureckiej pułapki. Natomiast Hunyadi, doświadczony dowódca, sprzeciwił się propozycji Cesariniego. Radził, by stoczyć bitwę w otwartym polu. Jego zdaniem ograniczenie się do obrony i wyczekiwanie na flotę wobec panującego zimna i głodu osłabi morale wojsk królewskich. Jedynym wyjściem było odważne uderzenie na armię sułtana. Jeśli nawet Kallimach, ze względów literackich, wymyślił ten spór między kardynałem a wodzem węgierskim, to trafnie ocenił dwie możliwości, jakie miała armia chrześcijańska. Jej dowództwo mogło się zdecydować albo na obronę, która praktycznie nie dawała żadnych szans uniknięcia klęski, albo na otwartą bitwę. Ostatecznie wybrano drugie roz wiązanie. Do bitwy przygotowywali się również Turcy, jak 72
Zob.: bibliografia na końcu książki. Krótki opis bitwy pod Warną przedstawił też F. Lot (op. cit., s. 228—232).
189 donieśli chrześcijańscy zwiadowcy, którzy obserwowali ruchy nieprzyjaciela. Wojska królewskie Hunyadi ustawił szerokim łukiem, od brzegu jeziora aż do wzgórz po drugiej stronie równiny. Chciał w ten sposób zabezpieczyć armię przed oskrzyd leniem jej przez nieprzyjaciela. Jednakże skutkiem tego było zbytnie rozciągnięcie wojska, prawie na 4 km, co utrudniało znacznie dowodzenie, a także skupienie sił w razie potrzeby lub przerzucenie ich w inne miejsce. Za sobą wojska chrześcijańskie miały mury Warny i morze. Armia królewska została podzielona na trzy korpusy. Korpus pierwszy, stojący na lewym skrzydle, które stykało się z jeziorem, tworzyło pięć chorągwi węgiersko-siedmiogrodzkich i chorągwie magnatów węgierskich. Były to oddziały najliczniejsze, złożone z najlepszych żołnierzy, ustawione na wprost głównych sił tureckich. Miały one według planu Hunyadiego odegrać decydującą rolę w bit wie. Lewym skrzydłem wojsk królewskich dowodził szwa gier Hunyadiego, Michał Szilagy. Drugi korpus, ustawiony w centrum, dowodzony przez samego króla Władysława, składał się z dwóch chorągwi rycerzy polskich i węgierskich. Według Beheima każda z tych chorągwi miała po 2000 jeźdźców, a więc były one bardzo liczne. Nad tym korpusem powiewała chorągiew królewska i chorągiew św. Jerzego. Oddziałem węgierskim dowodził tu Stefan Bathory. Naprzeciw centrum armii królewskiej znajdowało się lewe skrzydło wojsk tureckich. Trzeci korpus, tworzący prawe skrzydło armii królews 73 kiej, składał się z lekkiej jazdy wołoskiej i pięciu chorągwi ciężkozbrojnego rycerstwa. Były to chorągwie biskupa Bośni Rafała Herczega, biskupa Szymona Rozgonyiego, bana Kroacji Franka Thallocziego, krzyżowców kardynała 73
Jan Dąbrowski słusznie poprawia błąd G. Kohlera, popełniony również przez innych historyków, który twierdził, że Wołosi stali w rezer wie za linią frontu.
191
190 Cesariniego i biskupa waradyńskiego Jana Dominisa, który dowodził również całym tym korpusem. Pozycja wojsk znajdujących się na prawym skrzydle była trudna. Stanęły one w dolinie przed stokami wzgórz i w razie ataku musiałyby posuwać się pod górę. Dlatego zapewne w planie taktycznym bitwy trzeci korpus przeznaczony był do działań obronnych. Miał on ochraniać resztę armii królewskiej przed oskrzydleniem. Wojska królewskie były armią wielonarodowościową i wielojęzyczną. W ich skład wchodzili: Węgrzy, Wołosi, Polacy, Sasi i Rumuni z Siedmiogrodu, zaciężni Czesi, wreszcie rycerze z krajów Europy Zachodniej, którzy wzięli udział w wyprawie jako krzyżowcy lub żołnierze najemni. Ponadto — jak podkreślają badacze bułgarscy — w armii króla Władysława walczyli też Bułgarzy, którzy dołączyli do przeciągających przez ich kraj wojsk chrześcijańskich. Za frontem wojsk królewskich były ustawione wozy bojowe. Palatio pisze, że nie utworzono z nich taboru. Widocznie wozy te miały osłaniać tyły poszczególnych chorągwi. Za frontem też znajdowały się tabory armii królewskiej. Wozy bojowe uzbrojone były w lekkie armaty. Żadna jednak z relacji nie wspomina nic o użyciu artylerii w bitwie warneńskiej ani po stronie wojsk chrześcijańskich, ani tureckich. Armia królewska składała się przede wszystkim z cięż kozbrojnej jazdy rycerskiej, lekkiej jazdy wołoskiej i pewnej liczby piechoty obsługującej wozy bojowe. Andrzej de Palatio podaje, że w armii tej było około 16 000 konnych, nie licząc 4000 jazdy wołoskiej. Większość historyków opierając się na tych danych uważa, że król i Hunyadi do bitwy pod Warną prowadzili około 20000 ludzi. Tylko F. Lot zakwestionował podaną przez Palatia liczbę 16000 jeźdźców. Takiej. liczby koni — twierdził ten historyk francuski — nie potrafił w następnym stuleciu zgromadzić
nawet król Francji ani cesarz 74 . Jednakże Lot zapomniał, iż nie mieli oni ani takich stadnin, ani takich terenów do hodowli koni, jakie były w środkowej i wschodniej Europie. Armia turecka składała się z kilku rodzajów wojsk: jazdy lennej (sipahiów) z Rumelii i Anatolii, dowodzonej przez dwóch bejlerbejów, janczarów i konnej gwardii sułtana. Ponadto tworzyły ją oddziały wojsk nieregularnych, nie wynagradzanych żołdem lub lennami, lecz walczących dla rabunku i utrzymujących się ze zdobytych łupów. W skład tych wojsk wchodziła konnica (akyndży) i piechota (azabowie). Uzupełnieniem armii sułtana były oddziały pomocnicze, używane do różnych prac w czasie pochodu wojska, przygotowywania obozu i pola bitwy, oblegania miast i twierdz. Oddziały te składały się najczęściej z chrześ cijan bałkańskich 75 . Wojska tureckie rozmieszczone były inaczej niż armia króla Władysława. Zgodnie ze zwyczajem sułtan ustawił w pierwszej linii lekką jazdę lenną (sipahiów), która stanowiła główną siłę regularnej armii tureckiej. Na prawym skrzydle, w dolinie, stanęła jazda z Rumelii, dowodzona przez Dawuda paszę. Na lewym skrzydle zaś, na stokach wyżyny, ustawiono jazdę z Anatolii pod dowództwem Karadża bega. Dla łatwiejszych manewrów w czasie bitwy jazda była podzielona na mniejsze kolumny, które walczyły w pewnej odległości od siebie. Za jazdą, w drugiej linii, w centrum frontu tureckiego, stanęli janczarzy — piechota zbrojna w łuki i szable. Janczarzy sformowali się w czworobok, wzmocniony pali sadą, może także wykopanym rowem. Przed nimi ustawiono jeszcze wielbłądy, których bały się konie. Wszystkie te przeszkody miały zatrzymać impet natarcia jazdy i umoż liwić janczarom użycie łuków. Wśród janczarów, w otoczeniu nadwornej konnicy i swej 74 75
L o t , op. cit., s. 229—230. C w e t k o w a, op. cit., s. 335.
192
193
gwardii osobistej stał sułtan Murad II. Za janczarami i osobistym wojskiem sułtana znajdował się w pewnej odległości obóz turecki, ze służącymi do transportu wiel błądami, obładowanymi — jak pisze Długosz — „jed wabiami, zasobem strzał i innych rzeczy do życia i wyprawy wojennej potrzebnych; widziano niektóre (wielbłądy) ob ładowane pieniędzmi złotymi i srebrnymi, które Turcy — zwyczajem z dawna u Tatarów używanym — widząc się w niebezpieczeństwie, a zwłaszcza uciekając przed nie przyjacielem, naumyślnie z worów rozsypywali po ziemi, aby żołnierzy zatrudnić i opóźnić w pogoni" 7 6 . Front wojsk tureckich został rozmieszczony naprzeciw centrum i lewego skrzydła armii królewskiej, w odległości około 1,5 km. Zupełnie z boku, oddalone od lewego skrzydła tureckiego, na wzgórzach wznoszących się na północ od Warny, stanęły nieregularne oddziały wojsk tureckich — akyndży i azabowie, w liczbie kilkunastu tysięcy. Ukryci za zalesionymi pagórkami, mieli niespo dziewanie uderzyć z góry na wojska królewskie. Przyjmuje się, że wojska sułtana przewyższały trzykrot nie armię króla Władysława, a więc liczyły około 60000 ludzi. Według współczesnych relacji siły osmańskie składały się ze 100000 — 200000 żołnierzy. Hunyadi w liście do Michała Orszaga wspomina o 105-tysięcznej armii tureckiej. Zdaniem Palatia natomiast sułtan miał do swej dyspozycji 120000 żołnierzy. Jeszcze większe trudności sprawia oce nienie liczebności poszczególnych formacji wojsk tureckich. Np. Beheim podaje, że janczarów było 12000, natomiast Palatio wymienia liczbę bardziej prawdopodobną — 5000 ludzi. Jak to zwykle w ówczesnych relacjach bywało, liczbę nieprzyjaciół podawało się bardzo wygórowaną, by uspra wiedliwić tym własną klęskę lub podkreślić świetność odniesionego zwycięstwa. Może więc liczba 50000 — 60000 76
D ł u g o s z , Dzieje..., t. IV, s. 669.
żołnierzy tureckich w bitwie pod Warną zbliżona jest do rzeczywistości. Wstał ranek 10 listopada 1444 r., w kalendarzu chrześcijańskim dzień św. Marcina, papieża i męczennika. Przed starą twierdzą warneńską przygotowywano się do bitwy. W szeregach tureckich słychać było dudnienie kotłów i ostre dźwięki piszczałek, zmieszane z chrzęstem broni i poranną modlitwą muzułmanów: „la ilaha illa llahu Muhammadun rasulu'llah" („nie ma Boga prócz Allacha, a Mahomet jest jego prorokiem"). Jesienny świt odsłaniał także stopniowo szeregi wojsk chrześci jańskich, ustawione przez wodza naczelnego, Jana Hunyadiego. Król objeżdżał chorągwie z kardynałem Cesarinim, który — jak pisze Beheim — udzielał odpustów przed bitwą, przysługujących krzyżowcom. Trzy godziny stały wojska w szyku bitewnym naprzeciw siebie. Armia królewska nie rozpoczynała bitwy, by zmusić Turków do zejścia ze zboczy w dolinę. Turcy zaś czekali, by przeciwnik rozpoczął atak na ich pozycje. W tym czasie zerwała się nagle gwałtowna wichura i ulewa, która spadła na szeregi armii chrześcijańskiej. Szybko zresztą minęła, ale pozostawiła niepokój w sercach rycerzy królewskich „A tak nie tylko rzekłbyś niebo — pisze Długosz — ale same nawet żywioły barbarzyńcom pomagały do zwycięstwa". Wreszcie do ataku ruszyły nieregularne oddziały turec kie, które ukrywały się za zalesionymi pagórkami, oddalone nieco od lewego skrzydła wojsk osmańskich. Oddziały te zaatakowały chorągwie prawego skrzydła. Jazda węgierska odrzucała dwa razy wojska tureckie. Jednakże odpierając ataki nieprzyjaciela chorągwie chrześcijańskie wysunęły się poza linię frontu i rozluźniły swoje szyki. Wtedy zostały niespodziewanie zaatakowane przez oddziały sipahiów anatolijskich, które podczas uderzenia wojsk nieregularnych zbliżyły się do prawego skrzydła armii królewskiej. Chorągwie chrześcijańskie nie wytrzymały tego gwał13
Warna 1444
194 townego uderzenia jazdy tureckiej. Rozpoczęła się bezładna ucieczka oddziałów biskupa waradyńskiego i egerskiego, bana Thallocziego i krzyżowców kardynała Cesariniego, wreszcie Wołochów. Część żołnierzy uciekała wzdłuż morza na południe, w kierunku Galaty. Wielu potonęło w bagnach nad jeziorem; wśród nich był również biskup waradyński Jan Dominis, dowódca prawego skrzydła armii. Inni —jak biskup Szymon Rozgonyi — próbowali schronić się w War nie, pozostawionej bez załogi chrześcijańskiej. Nie wpusz czono ich jednak do miasta, obawiano się bowiem zwycięs kich Turków. Biskup Rozgonyi, kanclerz królestwa, wrócił wówczas na pole bitwy i tam poległ. Sipahiowie Anatolii ścigali uciekających, zabijając wielu żołnierzy chrześcijańskich. Inni Turcy, którzy przedostali się na tyły wojsk królewskich, zaatakowali wozy bojowe, jeszcze inni rabowali tabory. Jedynie garstka rycerzy, licząca około 200 ludzi, zebrana przez bana Thallocziego i kar dynała Cesariniego wokół chorągwi Św. Władysława, pańs twowego sztandaru węgierskiego, broniła się jeszcze pod osłoną wozów bojowych. Był to jeden z krytycznych momentów bitwy. Uderzenie tureckie na prawe skrzydło armii królewskiej rozbiło je i zniszczyło prawie całkowicie. I w tym właśnie momencie na zwycięskich sipahiów Anatolii, zajętych pościgiem i ra bunkiem, uderzyły dwie silne chorągwie królewskie stojące w centrum. Relacje z bitwy nie przekazały żadnych szcze gółów tego potężnego starcia dwóch olbrzymich mas konnicy. Wiadomo tylko, że uderzenie to zmieniło obraz bitwy. Pod naporem ciężkozbrojnej jazdy rycerskiej, pro wadzonej przez króla Władysława i Hunyadiego, oddziały konnicy anatolijskiej zostały zupełnie rozbite i zmuszone do ucieczki. Poległ dowódca sipahiów Anatolii, Karadża beg. W pościg za uciekającymi Turkami ruszyli teraz Wołosi, którzy powrócili na pole bitwy. Jazda wołoska przerwała szeregi osmańskie, przeszła obok czworoboku
195 janczarów, wdarła się do obozu tureckiego i rozpoczęła jego rabunek. „Wołosi okazali się żołnierzami silnymi i odważnymi" — pisał Palatio. Mimo tego sukcesu armia królewska nie złamała oporu Turków, którzy przewyższali ją swą liczebnością. „Nacierały na nas ciągle nowe i świeże wojska — pisał Palatio — a ruchów ich nie mogę dokładnie opowiedzieć; powiem tylko, że od początku bitwy aż do nocy nie mogliśmy ani chwili spocząć" v . Zaledwie chorągwie królewskie wróciły na dawne miej sce w linii frontu wojsk chrześcijańskich, gdy nowe niebez pieczeństwo zagroziło armii Władysława. Tym razem na lewym skrzydle, gdzie na chorągwie węgiersko-siedmiogrodzkie uderzyła konnica turecka z Rumelii. Pierwszy atak sipahiów Rumelii odparł Michał Szilagy, dowodzący lewym skrzydłem wojsk królewskich. Jednakże Turcy po nawiali ataki, uporczywie dążąc do rozbicia wojsk chrześ cijańskich. W czasie jednego z ataków sipahiów na pomoc chorągwiom lewego skrzydła ruszył z posiłkami Hunyadi. Natarcie tureckie odparto, a konnica Rumelii została częściowo rozbita i rozproszona. W armii nieprzyjacielskiej, mimo że w odwodzie byli jeszcze janczarzy i gwardia sułtana, nastąpiło wyraźne załamanie. Stare kroniki tureckie utrzymują, że w tym krytycznym dla wojsk osmańskich momencie pomogła im interwencja Allacha. Kronika Anonima tureckiego z XV w. wspomina, iż sułtan Murad widząc ucieczkę sipahiów Anatolii i Rumelii począł modlić się do Boga o pomoc. „Modlitwa jego — dodaje kronikarz — zaraz została wysłuchana i wielki Bóg dał zwycięstwo wojskom Islamu". Rozbicie obu skrzydeł armii osmańskiej stawiało rzeczy wiście Turków w trudnej sytuacji, a wojskom króla Władysła wa dawało szansę pomyślnego rozstrzygnięcia bitwy. JednakCodex epistolaris..., t. II, nr 308, 466.
196
197
że by odnieść ostateczne zwycięstwo, a przynajmniej wywal czyć sobie drogę odwrotu, trzeba było jeszcze pokonać centrum armii sułtańskiej — głównie janczarów. Rozbicie janczarów nie było sprawą prostą nawet dla ciężkozbrojnej jazdy rycerskiej. Było to wojsko zawodowe, ćwiczone do stawiania czoła konnicy. Janczarzy zajmowali dogodne stanowisko na wzgórzach, a pozycję tę umocnili jeszcze palisadą, małym wałem i prawdopodobnie rowem. Atak na nich wymagał więc odpowiedniego przygotowania i taktyki. Hunyadi zapewne miał zamiar uderzyć na janczarów z lewego skrzydła chorągwiami siedmiogrodzko-węgierskimi, najlicz niejszymi w całym wojsku królewskim i złożonymi z najlep szych żołnierzy, doświadczonych i zdyscyplinowanych. Wojs ka stojące w centrum, przy których znajdował się król Władysław, Hunyadi pozostawił jako rezerwę. Władysław miał ruszyć na skupione przy sułtanie oddziały dopiero wówczas, gdyby udało się złamać opór janczarów i rozpro szyć ich. Tymczasem stało się inaczej. Król Władysław, nie czekając na uderzenie chorągwi siedmiogrodzko-węgierskich, nie koordynując swych działań z walczącym na lewym skrzydle Hunyadim, ruszył do natarcia. Zaatakował janczarów na czele tylko 500 rycerzy, jak podaje Beheim i bizantyjski kronikarz Dukas, czy może raczej ze swymi dwoma chorągwiami, jak zdaje się wskazywać relacja Andrzeja de Palatio i Kallimacha. Możliwe, że młody król był już zniecierpliwiony ocze kiwaniem na atak. Może uważał, że dzięki rozproszeniu sipahiów rumelijskich bitwa zbliża się do końca, a zwy cięstwo jest już pewne. Może też dygnitarze z otoczenia królewskiego, zazdrośni o zwycięstwa Hunyadiego, chcieli sami wykazać się odwagą i sukcesem w postaci rozbicia wojsk otaczających sułtana i namówili króla do natarcia. Wszystkie te powody ataku króla Władysława na jan czarów są prawdopodobne. Był to jednak poważny błąd
taktyczny. Pomijając brak odpowiedniego przygotowania tego ataku, wojska chrześcijańskie zużywały w ten sposób rezerwy w momencie, kiedy losy bitwy nie były jeszcze rozstrzygnięte. Siła poprowadzonego przez króla natarcia rycerstwa węgierskiego i polskiego była znaczna. Władysławowi i pewnej liczbie jego rycerzy udało się rozerwać szyki janczarów i wbić w ich czworobok. Walka musiała być krwawa i nie przesadza Długosz, gdy pisze, że janczarzy „straszliwą na wojsko królewskie wypuścili strzał chmurę, że się niebo od nich zaćmiło. A gdy gęste jak grad spadły na ziemię pociski, wiele od nich zginęło ludzi, konie pokaleczone wydawały jęk okropny". I dodaje nasz historyk, że w tym starciu „dużo ucierpiało
199
198 wojsko królewskie, a król stracił wielu znakomitych rycerzy . Janczarzy zdołali powstrzymać dowodzony przez króla oddział rycerstwa, otoczyć go i wybić co do jednego. Zginął także król. Zraniony pod Władysławem koń upada jąc przygniótł króla. Wówczas jeden z janczarów, Kodża Hidir (kroniki tureckie przekazały jego imię), odciął królowi głowę i zatkniętą na włóczni zaniósł sułtanowi. Murad podobno — według relacji jednej z kronik tureckich — by się upewnić, że jest to rzeczywiście głowa króla Władysława, polecił pokazać ją jeńcom wziętym w bitwie. Rozpoznali oni króla. Wbitą na pikę królewską głowę podniesiono więc nad szeregami wojsk sułtana. Wydarzenia te, jak wynika z kronik tureckich, potwier dzonych przez relacje greckie, rozegrały się szybko. Atak chorągwi królewskich na janczarów, walka i śmierć króla otoczonego przez piechotę turecką — wszystko to nie trwało długo. Myli się zatem Andrzej de Palatio (a za nim Długosz) informując, iż król walczył aż do nocy i zachęcał uciekających Węgrów do wytrwania. Nie było też czasu na to, by Hunyadi — jak piszą Długosz i Kallimach — nama wiał władcę do ucieczki. Klęska chorągwi królewskich i śmierć samego Władysława nastąpiły w tak krótkim czasie, że Hunyadi nie zdążył nawet wrócić z lewego skrzydła i zorganizować pomocy. Wiadomość o śmierci króla Władysława nie dotarła do wielu oddziałów armii chrześcijańskiej. Uczestnicy bitwy warneńskiej — w tym sam Andrzej de Palatio — długo jeszcze byli przekonani, że król żyje, znajduje się w niewoli tureckiej lub uratował się ucieczką. Natomiast wśród Turków wieść o śmierci króla rozeszła się szybko i była z pewnością ważnym czynnikiem psychologicznym, mobi lizującym ich do dalszej walki. Zawróciły wówczas ucieka78
D ł u g o s z , Dzieje..., t. IV , s. 669.
jące oddziały sipahiów i akyndżych i włączyły się ponownie do walki. Jak więc widzimy, niefortunny atak chorągwi węgierskopolskich, dowodzonych osobiście przez króla Władysława, przeprowadzony w momencie, kiedy Hunyadi przechodził do ofensywy, zmienił raz jeszcze sytuację na polu walki. Po wyłączeniu z boju na początku bitwy prawego skrzydła wojsk królewskich, teraz zostało rozbite centrum, które stanowiło jedyną rezerwę, a ponadto poległ sam król. Hunyadi podjął jeszcze próbę uratowania armii królews kiej i przedarcia się przez szeregi wojsk osmańskich. Skupił i uporządkował pozostałe jeszcze na polu bitwy oddziały i skierował je na Turków. Relacje Beheima, Wavrina i kronik tureckich mówią wyraźnie o tym, że walczono jeszcze po śmierci króla Władysława. Kiedy jednak wojska tureckie, wzmocnione oddziałami sipahiów i akyndżych, które powróciły na pole bitwy, nasiliły ataki, opór armii chrześcijańskiej został złamany. Hunyadi z kilkoma tysiąca mi rycerzy wycofywał się w szyku na północ, w stronę Dunaju, przez wzgórza i pustkowia Dobrudży. Wielu jednak żołnierzy uciekało w popłochu i zginęło z głodu i wycieńczenia lub zostało zabitych przez ścigających resztki armii królewskiej sipahiów Rumelii, dowodzonych przez Dawuda paszę. „Z wyjątkiem Wołochów nikt z nas nie wiedział, gdzie idzie — pisał Palatio — każdy szedł w kierunku, gdzie gnał go strach lub raczej prowadziło przeznaczenie... I tak długotrwałe głodowanie, częste zimno i błądzenie było przyczyną śmierci więcej naszych ludzi aniżeli miecz Turków" 7 9 . Wozy bojowe i tabory zostały zdobyte przez azabów i janczarów następnego dnia. Resztki wojsk królewskich, które się tutaj schroniły, wycięto w pień. Różne zapasy, broń, kosztowności, dokumenty, a nawet królewską pieczęć 79
Codex epistolaris..., t. II, nr 308, 468.
200
201
węgierską Turcy zabrali lub zniszczyli. Sułtan Murad II, na znak swego triumfu nad chrześcijanami, posłał zakonserwowaną w miodzie głowę króla Władysława do Anatolii. W Brusie, starej stolicy Osmanów, obnoszono ją po mieście święcąc zwycięstwo sułtana. Nie wiadomo dokładnie, co stało się ze zwłokami poległego króla. Beheim pisze, że pochowano Władysława na miejscu, w greckiej kaplicy. Kallimach zaś około 1478 r. zanotował: „Turcy znalazłszy ciało króla postawili w tym miejscu na niewielkim wzniesieniu pomnik z opisem bitwy, który i dziś można oglądać" 80 . Współczesne poszukiwania nie doprowadziły do odnalezienia grobu króla Władysława pod Warną. Zginął także legat papieski, kardynał Julian Cesarini. Ranny w bitwie wycofywał się razem z Hunyadim — jak pisze Palatio — a potem prawdopodobnie zagubił się. Został zabity — według Długosza — podczas przeprawy przez Dunaj przez przewoźnika, skuszonego złotem, „które, jak mówią, kardynał Julian zawsze woził przy sobie". Kallimach przekazał nieco inną wersję śmierci legata papieskiego: „Juliana zabito w czasie ucieczki, zapewne z chciwości lub dla łupu, a może dlatego, że był powszechnie znienawidzony jako ten, który doprowadził do złamania przymierza. Wiemy o tym od Grzegorza z Sanoka, który przejeżdżając konno ujrzał go w chwili, gdy ranny i obdarty 81 konał na rozstajach" . Nieprawdziwy jest natomiast przekaz Beheima, według którego kardynała Cesariniego Turcy mieli wziąć do niewoli i obedrzeć ze skóry w Adrianopolu. Razem z królem Władysławem w bitwie pod Warną zginęło wielu Polaków. Nazwiska znaczniejszych z nich podaje Długosz w swoich Rocznikach i Kalendarz katedry krakowskiej pod datą 10 listopada w notatce zapisanej 80 81
Philippi Callimachi Historia..., s. 209. Tamże.
zresztą również ręką Długosza. Wśród poległych byli m.in. dwaj bracia Janowie Tarnowscy, Stanisław syn Zawiszy z Garbowa (drugi jego syn, Marcin, również uczestnik bitwy warneńskiej, powrócił do kraju w połowie 1446 r.), Marcin i Stanisław Rożnowscy, starosta lwowski Spytek Jarosławski, sekretarz i dworzanin królewski Paweł Wojnicki z Sienna, starosta kamieniecki Dziersław Włostowski. Na polu bitwy pod Warną znalazło śmierć również wielu rycerzy węgierskich. Ze znaczniejszych panów po legli: biskup egerski i kanclerz królestwa Szymon Rozgonyi, który był bliskim współpracownikiem Władysława, biskup waradyński Jan Dominis i Stefan Bathory, do wódca walczącej pod bezpośrednimi rozkazami króla wę gierskiej chorągwi św. Jerzego, zabity zapewne u boku monarchy. Wielu Węgrów i Polaków dostało się również do niewoli tureckiej. Jan de Wavrin pisze, że pewną liczbę tych jeńców kupili w Adrianopolu Genueńczycy. Od nich flota chrześ cijańska stojąca w pobliżu cieśnin dowiedziała się szczegó łów o wyprawie armii królewskiej i bitwie pod Warną. Tylko niewielu spośród tych, którzy dostali się do niewoli tureckiej, powróciło do kraju. Długosz podaje nazwiska czterech rycerzy polskich uczestniczących w bitwie, którzy „w przedziwny sposób umknęli z tureckiej niewoli". Byli to Andrzej z Sienna herbu Dębno, krewniak biskupa Oleśnic kiego, Jan z Borowna herbu Szreniawa, Marcin Chorążyc herbu Półkozy i Piotr z Latoszyna herbu Gryf. Wiadomo także o tym, że król Kazimierz Jagiellończyk podejmował za pośrednictwem Hunyadiego starania o wykup jeńców 82 polskich z tureckiej niewoli . Jeszcze kilkadziesiąt lat później papież Paweł II pisał do pewnego biskupa, by uwolnił od klątwy Mikołaja z Lipnicy, subdiakona krakow82
Codex epistolaris..., t. 1/2, nr 11.
202 skiego. Duchowny ten zasłużył na wyklęcie, wzięty bowiem do niewoli w bitwie warneńskiej, przeszedł na islam. Bitwa warneńska przyniosła duże straty wojskom obu walczących stron, chociaż z pewnością nie były one aż tak ogromne, jak powtarzano to sobie w ówczesnej Europie i zanotowali kronikarze. Palatio — a za nim Długosz — pisze, że z armii króla Władysława „czwarta część zginęła albo dostała się w niewolę". Jeśli przyjmiemy, że armia ta liczyła około 20000 ludzi, to straty jej wynosiłyby według Andrzeja de Palatio około 5000 ludzi. Podobnie ocenia straty wojsk chrześcijańskich Beheim, który szacuje liczbę jeńców i zabitych na 6000 ludzi. Wspomniany kilkakrotnie Eneasz Sylwiusz Piccolomini, śledzący pilnie wydarzenia w Europie Środkowej i na Bałkanach, powtarza już bardziej fantastyczne wieści, krążące wówczas po Europie, i podaje nieprawdopodobną liczbę zabitych w bitwie warneńskiej: 80 000 ludzi łącznie z armii sułtana i armii króla. Te wieści dotarły również do Długosza, który w innym miejscu swego dzieła wspomina o 40 000 zabitych. Beheim zaś pisze 0 70000 zabitych po stronie tureckiej, a Bonfini zmniejsza tę liczbę do 30000. Historycy współcześni — jak Franz Babinger i Bistra Cwetkowa — przyjmują tę fantastyczną, wyolbrzymioną liczbę zabitych i piszą o 30000 poległych pod Warną żołnierzy osmańskich. Bliższy prawdy jest Jan Dąbrowski, który twierdzi, iż straty tureckie w bitwie warneńskiej były zapewne dwukrotnie większe niż armii królewskiej. Kto winien był klęski warneńskiej — zadaje pytanie w swej książce o Władysławie Warneńczyku Jan Dąbrowski, znakomity znawca dziejów średniowiecznej Polski i Węgier. 1 odpowiada ten historyk: wszyscy. I król Władysław przez swój nierozważny atak na janczarów, i Hunyadi, bo zgodził się kierować działaniami wojsk chrześcijańskich i nie zarządził w porę odwrotu, i kardynał Cesarini, nakłaniając króla i Węgrów do wyprawy przerastającej ich siły, i wresz-
203 cie Polacy — współpracownicy i doradcy króla na Węg rzech, którzy namawiali władcę do tej ryzykownej wy prawy 83 . Istotnie, wiele przyczyn złożyło się na klęskę armii chrześcijańskiej pod Warną i niepowodzenie drugiej wy prawy króla Władysława przeciw Turkom. Brak współ działania państw europejskich (nawet tych, które deklaro wały udzielenie pomocy organizatorom wyprawy) nie pozwolił na zebranie licznej armii i spowodował opóźnienie jej wymarszu na Bałkany. Wyprawa rozpoczęła się jesienią, w porze roku nie nadającej się do prowadzenia działań militarnych. Brak współdziałania i pomocy państw europej skich, przede wszystkim krajów śródziemnomorskich, był też powodem zebrania zbyt szczupłej floty, która nie wykonała swego zadania i dopuściła do przeprawy wojsk sułtana. Sam plan działania armii królewskiej zawierał elementy niedokładnie przemyślane. Wyznaczono tej armii długą drogę, usianą gęsto zamkami i twierdzami oraz garnizonami tureckimi. Błędem też było pozostawianie nie zdobytych twierdz na tyłach wojska. W armii królewskiej brak było jedności, szwankowały współdziałanie i dyscyplina. Niemały wpływ na to miał fakt, że armia ta stanowiła istną mozaikę ludów. Wyprawie potrzebny był energiczny i doświadczony wódz. Nie spełniał tych warunków młody król Władysław. Natomiast wiedza i doświadczenie militarne oraz talent strategiczny Hunyadiego nie zdołały zapanować nad aspiracjami i ambicjami magnatów węgierskich, Cesariniego, Polaków z otoczenia króla, wreszcie samego Władysława. Brak współdziałania poszczególnych dowódców był przyczyną najpoważniejszych błędów taktycznych popeł nionych w czasie bitwy warneńskiej: nierozważnego ataku i wysunięcia się poza linię frontu chorągwi prawego skrzydła 83
D ą b r o w s k i , Władysław 1 Jagiellończyk..., s. 197.
204 armii królewskiej, co w rezultacie doprowadziło do rozbicia i wyłączenia z walki tej części wojsk chrześcijańskich, natarcia stojących w centrum chorągwi króla Władysława, które nie zostało skoordynowane z działaniami Hunyadiego. Nie bez winy są także Wołosi, którzy, choć odważni i szybcy, na skutek rabunku obozu tureckiego wyłączyli się z walki, co także miało ujemny wpływ na przebieg bitwy. Zastanawia tu opinia kronikarzy osmańskich XV w., którzy twierdzili, że zwycięstwo sułtan osiągnął dzięki pomocy Allacha, ale również na skutek błędów popełnionych przez dowódców armii chrześcijańskiej84. Inaczej było w armii osmańskiej. Jej podstawową siłę stanowiły wojska regularne, składające się nie tylko z kon nicy (sipahiów), ale także z piechoty (janczarów), która w czasie bitwy powstrzymała natarcie ciężkozbrojnej jazdy rycerskiej. Sprawne dowodzenie tymi wojskami sprawiło, że w momencie krytycznym, kiedy armii osmańskiej groziła klęska, sułtan Murad II zdołał skupić rozproszone siły i pokierować nimi tak, że ostatecznie odniósł zwycięstwo. Czynnikiem sprzyjającym Osmanom była z pewnością również dogodniejsza pozycja, jaką wojska tureckie zajęły przed bitwą. Działania armii nieprzyjaciela ułatwiało także to, że walczyła ona w kraju przez siebie opanowanym, gdzie mogła liczyć na wsparcie oddziałów pomocniczych i uzupełnienie zaopatrzenia. Wojska królewskie natomiast stanęły do decydującej bitwy z dala od granic swych krajów. O losach kampanii zadecydował jednak przede wszystkim fakt, że Murad zdołał przerzucić swe wojska z Azji Mniejszej do Europy. W tej sytuacji nawet zwycięstwo w bitwie pod Warną nie umożliwiłoby armii królewskiej osiągnięcia podstawowego celu wyprawy, jakim było dojście do Konstantynopola i wyparcie Osmanów z Europy. 84
C w e t k o w a, op. cit., s. 349.
PO KLĘSCE
Na temat przebiegu kampanii 1444 r. i bitwy pod Warną krążyły w Europie różne sprzeczne wieści. Ani kancelaria królewska, ani Cesarini, ani też inni uczestnicy kampanii nie rozsyłali, jak to było w roku ubiegłym, listów-biuletynów wojennych zawierających opis przebiegu wyprawy, jej sukcesów i osiągnięć. Długo więc Europa chrześcijańska nie mogła uwierzyć w klęskę armii królewskiej i śmierć króla Władysława. Zbiegowie z pola bitwy warneńskiej przynosili różne wieści. Mówili, że król nie poległ pod Warną, ale ukrywa się lub został wzięty do niewoli. Pewien Wenecjanin informował w końcu lutego 1445 r., iż kardynał Condulmer i Loredano — dwaj dowódcy floty papiesko-weneckiej, która miała wspierać działania armii królewskiej, są w Kon stantynopolu i tu dotarły do nich wiadomości od króla Władysława i legata Cesariniego, którzy przebywali gdzieś na Wołoszczyźnie'. Węgrzy, którzy po bitwie dotarli do Konstantynopola, przynieśli także wieści o ocaleniu króla i skłonili Waleranda de Wavrin do podjęcia poszukiwań. 1
I o r g a , op. cit., t. III, s. 192, 198.
207
206 W tym celu w górę Dunaju ruszyła wyprawa floty burgundzkiej, dowodzonej przez Waleranda de Wavrin. Nie odnalazła ona króla Władysława (bo nie mogła), ale wypytywani Wołosi twierdzili, iż król jest już na Węgrzech2. Jeszcze pod koniec maja 1445 r. signioria Florencji wysłała do króla Władysława list z gratulacjami z powodu jego ocalenia3. Pojawiły się też różne listy i pisma, które zapewniały o ocaleniu króla Władysława. Długosz tak o nich pisał: „wielu poważnych ludzi upewniało w listach, że (Włady sław) udał się do Konstantynopola, to do Wenecji, do Włoch, Siedmiogrodu, na koniec do Albanii i Raszki, a im pożądańsze były te wieści, tym łatwiej zyskiwały wiarę" 4 . Zachował się jeden z takich apokryficznych listów krążą cych po Polsce i innych krajach. Jego autorem miał być niejaki brat Ambroży z Moraw, który pisał go w Perugii. List ten — z wieloma akcentami antypapieskimi i wyraź nymi śladami husyckimi — zawiera opis wydarzeń przed stawionych w formie zbliżonej do powieści historycznej. Jeden z badaczy polskich (R. Ganszyniec) uznał, że tekst ten zapoczątkował rozwój twórczości epickiej poświęconej bitwie warneńskiej. Król Władysław — czytamy w liście — opuszczony przez wszystkich, walczący jedynie z garścią wiernych mu 30 rycerzy, został w cudowny sposób urato wany. Władcę ocalił Jakub „dostojny hrabia, baron Anatolii, przepasany szarfą jerozolimską", który przybył zza morza z tysiącem zbrojnych i uwiózł na swym okręcie Władysława w bezpieczne miejsce. Król jednak wróci do swoich poddanych, w dniu nikomu nieznanym, a wówczas „żyjący w dostatku będą w strachu, cisi i strapieni zostaną
pocieszeni, grubi (bogaci) stracą swe siły, a cierpiący będą się weselić" 5 . Na Węgrzech po powrocie Hunyadiego wiedziano już z całą pewnością o klęsce i śmierci króla Władysława. Trzymano to jednak długo w tajemnicy, by nie dopuścić Habsburgów do tronu węgierskiego. Dozwalano na szerze nie się wieści przynoszonych przez ocalałych z pogromu warnenskiego Węgrów, iż król nie zginął. I oczekiwano jego powrotu. Na dworze wiedeńskim Fryderyka III Habs burga podejrzewano, że węgierscy dostojnicy państwowi ze stronnictwa antyhabsburskiego produkują nawet listy, które świadczyć miały o tym, że król Władysław żyje w Turcji lub Polsce. Znany nam już Eneasz Sylwiusz Piccolomini oskarżał o fabrykowanie takich listów palatyna węgiers kiego Wawrzyńca Hedervaryego. Dopiero na mocy uchwały sejmu węgierskiego z maja 1455 r. powołano na tron Władysława Pogrobowca, syna Albrechta Habsburga i El żbiety. Tym samym uznano oficjalnie na Węgrzech śmierć króla Władysława Jagiellończyka. „Po kilkuletnich zapa sach i rozdarciu kraju między dwa obozy i dwu panujących — pisał Jan Dąbrowski — po całkowitym wyniszczeniu i wyczerpaniu sił państwa, wkroczyć miał triumfalnie w bramy budzińskiego zamku syn Albrechta i Elżbiety"6. Powołanie na tron Władysława Pogrobowca nie ozna czało zakończenia konfliktu między stronnictwem narodo wym a prohabsburskim. Na Węgrzech w dalszym ciągu trwały walki wewnętrzne, choć toczyły się one już bez udziału Jagiellonów. Zarządcą królestwa w imieniu małolet niego króla został Jan Hunyadi. A kiedy w 1457 r. zmarł 5
2
Jean de W a v r i n, La campagne des croises sur le Danube (1445), wyd. N. I o r g a , Paris 1927. 3 I o r g a , op. cit., t. II, s. 408 — 410. 4 D ł u g o s z , Dzieje..., t. V, s. 1—2.
Tekst ten wydali: Antoni Prochaska (Uwagi krytyczne o klęsce warneńskiej, Kraków 1900, s. 54—60) i R. Ganszyniec (Fr. Ambrosius O. S. Aug. Epistula de clade Varnensi, „Kwartalnik Historyczny" 39(1925), s. 517—521). Por. też: G r a b s k i , op. cit., s. 430-431. 6 D ą b r o w s k i , Władysław I Jagiellończyk..., s. 195.
208
209
przedwcześnie Władysław Pogrobowiec, tron węgierski objął Maciej Korwin (1458—1490), syn" Jana Hunyadiego. Jego panowanie było okresem wspaniałego rozkwitu politycz nego i kulturalnego Królestwa Węgierskiego, po którym jednak nastąpił upadek tej potężnej monarchii. W Polsce długo oczekiwano powrotu króla Władysława. Przyjmowano i rozważano wszystkie informacje, mówiące o ocaleniu władcy. Biskup Oleśnicki pisał jeszcze w sierpniu 1445 r. do biskupa wileńskiego, że nadchodzą wieści o tym, iż król Władysław jest w Konstantynopolu lub w jednym z zamków w dalekim kraju. Być może ta ostatnia wiado mość jest śladem lektury wspomnianego wyżej listu apo kryficznego brata Ambrożego z Moraw. Sam Oleśnicki nie bardzo już wierzył wiadomościom o ocaleniu króla. Te powtarzane z ust do ust wieści docierały do Polski i później. W 1448 r. Oleśnicki pisał do Mikołaja Lasockiego, że pojawił się jakiś Litwin, który twierdzi, iż król Władysław żyje u pewnego księcia greckiego7. Dopiero 25 czerwca 1447 r. został koronowany na króla Polski następca Władysława i jego młodszy brat — Kazimierz Jagiellończyk. Oczekiwanie na powrót króla Władysława — silne zwłaszcza w niższych warstwach społeczeństwa polskiego, które wiązały z nim jakieś nadzieje na poprawę swego losu — było powodem pojawienia się w Polsce samozwańców, podających się za zaginionego w bitwie warneńskiej i wra cającego z tułaczki monarchę. W 1451 r. przybył na Śląsk z Nadrenii, a potem udał się do Wielkopolski oszust, podający się za Warneńczyka. Uwierzyli mu mieszkańcy Międzyrzecza, wzbudził on też wcześniej zaufanie wroc ławian i księcia Henryka Głogowskiego. Samozwaniec został wreszcie zdemaskowany przez panów polskich, którzy osobiście znali króla Władysława. Nie przypominał on 7
Codex epistolaris..., t. 1/2, nr 5 i nr 45.
z rysów i postaci króla, który był wysoki, „ten zaś łgarz był chudy i mały". Oszustem okazał się niejaki Jan z Wilczyny, koło Ryczywołu w Sandomierskiem, który już wcześniej udawał znane osobistości, jak choćby księcia Ostrogskiego czy księcia Leona, siostrzeńca Anny mazowieckiej. Jeszcze w 15 lat po bitwie warneńskiej pojawił się w Poznaniu inny samozwaniec, imieniem Rychlik. Został on szybko zdemas kowany, ale nie skazano go na śmierć, jak należało według prawa postąpić z oszustem podającym się za króla, lecz na inną karę, „aby nikt o Polakach nie mówił, że króla swego umorzyli" — kończy relację o tym pseudo-Warneńczyku jeden z czeskich kronikarzy 8 . Również w innych krajach Europy od czasu do czasu pojawiali się samozwańczy Warneńczycy. Oto według Starych latopisów czeskich we wsi Stadice, uchodzącej w tradycji za miejsce pochodzenia dynastii Przemyślidów, pojawił się niejaki Jakub, podający się za króla Czech. Uważał on siebie za króla-odnowiciela nowych, sprawied liwych Czech i utrzymywał, że jest także królem Włady sławem Jagiellończykiem9. Jeszcze innego Warneńczyka znajdujemy w opisie podróży po krajach Europy Zachodniej czeskiego magnata Lwa z Rożmitalu, który to opis po raz pierwszy wydał drukiem w 1577 r. Stanisław Pawłowski, kanonik i późniejszy biskup w Ołomuńcu. Oto w 1466 r. Lew z Rożmitalu miał spotkać w Hiszpanii pustelnika, którego uważano powszechnie za króla Władysława, poku tującego za złamanie przysięgi. Jako króla Polski i Węgier Władysława rozpoznał go też jakiś Polak z orszaku magnata czeskiego po jednym znaku charakterystycznym — 6 pal cach u nogi 1 0 . 8
A. L e w i c k i , Pseudo-Warneńczyk, „Kwartalnik Historyczny" 9(1895), s. 239—245. ' H e c k, op. cit., s. 246. 10 L e w i c k i , op. cit., s. 240—241; G r a b s k i , op. cit., s. 439. 14 —Warna 1444
210
211
Klęska warneńska i śmierć króla Władysława była końcem polskiej polityki mocarstwowej, prowadzonej przez biskupa Oleśnickiego z grupą panów małopolskich. Roz padła się unia z Węgrami, przekreślone zostały ostatecznie plany rozciągnięcia wpływów politycznych Polski na cały obszar południowo-wschodniej Europy. Nowy król Polski, Kazimierz Jagiellończyk, zajął się głównie porządkowaniem spraw wewnętrznych Królestwa i stosunków z najbliższymi sąsiadami. Polska źle wyszła na tym przedsięwzięciu węgierskim. Kraj był rozbity wewnętrznie. Zaostrzał się konflikt z Litwą, a unia budowana przez Jagiełłę praktycznie przestała istnieć. Zmarnowano też szansę odzyskania Śląska. Skarb państwa został zrujnowany długami, zaciąganymi przez króla na węgierską wojnę domową i wyprawy bałkańskie. Wiele zastawionych dóbr królewskich znalazło się w rękach panów polskich i szlachty. Śmierć poniósł król Polski, pierworodny syn Jagiełły, dwudziestoletni Władysław, „pokonany naszą nikczemnością" (scelere nostro victus) —jak napisał później biskup Zbigniew Oleśnicki. Korzyścią natomiast (chyba jedyną) była zmiana opinii europejskiej o Polsce i Polakach. Jak wykazał Andrzej Feliks Grabski, kampanie antytureckie króla Władysława, a potem bitwa i klęska warneńska znane były w całej Europie Zachodniej. Powtarzano szeroko wieści o tych wydarzeniach, komentowano je w kronikach i wykorzystywano do celów literackich. Dopiero po bitwie pod Warną nastąpiło przezwyciężenie negatywnych opinii, które rozpowszechniali w świecie chrześcijańskim Krzyżacy, o Polsce barbarzyńskiej, o pogańskich i schizmatyckich Jagiellonach". Klęska warneńska przekreśliła sukcesy kampanii roku 1443. Co więcej, wyeliminowała ostatecznie Węgry jako " G r a b s k i , op. cit., s. 389—448.
najgroźniejszego przeciwnika ekspansji Osmanów na Bał kanach. Wprawdzie Hunyadi, w porozumieniu z Janem Kastriotą-Skanderbegiem, próbował raz jeszcze zorganizo wać wyprawę na Turków, ale połączone siły węgierskoalbańskie zostały całkowicie rozgromione przez wojska osmańskie w drugiej bitwie na Kosowym Polu, stoczonej w październiku 1448 r. Klęska pod Warną przekreśliła ostatecznie nadzieje na wyparcie Turków z Europy. Zade cydowała o losie wielu narodów bałkańskich, które na okres kilkuset lat znalazły się w niewoli tureckiej. Władza Osmanów utwierdziła się na Bałkanach. W niecałe 10 lat po Warnie (29 maja 1453 r.) sułtan Mehmed II zdobył Konstantynopol. Zlikwidowane zostało istniejące przez 10 wieków cesarstwo bizantyjskie. Państwo Turków osmańs kich stało się potęgą europejską, a Włosi na służbie sułtana głosili, że imperium Osmanów jest spadkobiercą cesarstwa rzymskiego i Bizancjum.
WYKAZY WŁADCÓW XIV —XV WIEKU (WYBRANE PAŃSTWA)
SUŁTANOWIE TURECCY Osman I Orchan Murad I (Amurat) Bajezid I Błyskawica Mehmed I Sulejman I Musa Murad II (Amurat) Mehmed II Zdobywca Bajezid II
1280—1324 1324—1359 1360—1389 1389—1402 1402—1421 1402—1410 1411—1413 1421—1451 1451—1481 1481—1512
CESARZE BIZANCJUM Dynastia Paleologów (1261—1453) Andronik II 1282—1328 Michał IX, współcesarz 1294—1320 Andronik III 1328—1341 Jan V 1341—1391 Jan VI Kantakuzen 1347—1354 Andronik IV 1371—1379 Manuel II 1391—1425 Jan VII, cesarz 1390 i 1400—1402 (podczas podróży cesarza Manuela II na Zachód) Jan VIII 1425—1448 Konstantyn XI 1449—1453
214 KRÓLOWIE WĘGIERSCY Karol I Robert Andegaweński Ludwik I Wielki i król polski (Ludwik Węgierski) Maria ślub z Zygmuntem Luksemburskim Zygmunt Luksemburski i król czeski Albrecht Habsburg i król czeski Władysław I Jagiellończyk (Warneńczyk) i król polski Jan Hunyadi, gubernator Węgier Władysław Pogrobowiec (Habsburg) i król czeski Maciej Korwin (syn Jana Hunyadiego) Władysław II Jagiellończyk i król czeski WŁADCY SERBII Stefan Urosz III Deczański Stefan Duszan (car od 1345) Stefan Urosz, car Wukaszyn, król Lazar, książę Stefan Lazarowicz Jerzy Brankowicz Lazar Brankowicz
215 1308—1342 1342—1382 1370—1382 1382 1385 1387—1437 1436—1437 1437—1439 1437—1439 1440—1444 1434—1444 1446—1453 1453—1457 1453—1457 1458—1490 1490—1516 1471—1516 1321—1331 1331—1355 1355—1371 1366—1371 1371—1389 1389—1427 1427—1456 1456—1458
PAPIEŻE XIV—XV WIEKU W Awinionie (od 1309 r.) 1305—1314 Klemens V (Raimond Bertrand de Goth) 1316—1334 Jan XXII (Jacąues Dueze) 1334—1342 Banedykt XII (Jacąues Fournier) 1342—1352 Klemens VI (Pierre Roger de Beaufort) 1352—1362 Innocenty VI (Etienne Aubert) 1362—1370 Urban V (Guillaume de Grimoard) 1370—1378 Grzegorz XI (Pierre Roger de Beaufort) 1378—1394 Klemens VII (Robert de Gebennis) 1394—zm. 1424 Benedykt XIII (Piętro de Luna) pozbawiony tiary papieskiej przez sobór w Pizie (1409) i sobór w Konstancji (1417)
W Rzymie Urban VI (Bartolomeo Prignano) 1378—1389 Bonifacy IX (Piętro Tomacelli) 1389—1404 Innocenty VII (Cosimo de Migliorati) 1404—1406 Grzegorz XII (Angelo Correr) 1406—zm. 1419 pozbawiony tiary papieskiej przez sobór w Pizie (1409) W Pizie Aleksander V (Piętro Philargi) 1409—1410 Jan XXIII (Baldassare Cossa) 1410—zm. 1419 pozbawiony tiary papieskiej przez sobór w Konstancji (1415) W Rzymie Marcin V (Oddone Colonna) 1417—1431 Eugeniusz IV (Gabriele Condulmer) 1431—1447 pozbawiony tiary papieskiej przez sobór w Bazylei (1439) Feliks V (Amadeusz ks. Sabaudii), wybrany przez sobór w Bazylei (1439), zrezygnował z tiary papieskiej (1449) Mikołaj V (Tommaso Parentucelli) 1447—1455 Kalikst III (Alonso de Borgia) 1455—1458 Pius II (Enea Silvio de Piccolomini) 1458—1464 Paweł II (Piętro Barbo) 1464—1471 Sykstus IV (Francesco delia Rovere) 1471—1484 Innocenty VIII (Giovanni Battista Cibo) 1484—1492 Aleksander VI (Rodrigo de Borgia) 1492—1503
BIBLIOGRAFIA
(WYBÓR WAŻNIEJSZYCH POZYCJI)
1. ŹRÓDŁA DRUKOWANE C i e s z k o w s k i A., Materiały do historii Jagiellonów z archiwów weneckich, cz. II „Roczniki Towarzystwa Przyjaciół Nauk Poznańskiego" 16 (1889). Codex epistolaris saeculi auinti decimi, wyd. A. L e w i c k i, Kraków 1876—1891, t. I—II. I o g r a N., Notes et extraites pour servir d l'histoire des croisades au XVe siecle, Paris 1899—1902, t. I—III. Jana Długosza kanonika krakowskiego dziejów polskich ksiąg dwanaście, tłum. K. M e c h e r z y ń s k i , Kraków 1869, t. IV. Jana Długosza Roczniki, czyli kroniki sławnego Królestwa Pol skiego, tłum. J. M r u k ó w n a , Warszawa 1981, ks. 10. Pamiętniki janczara, czyli kronika turecka Konstantego z Ostrowicy, wyd. J. Ł o ś , Kraków 1912. Philippi Callimachi Historia de rege Yladislao, wyd. I. L i c h o ń ska, T. K o w a l e w s k i , tłum. A. K o m o r n i c k a , War szawa 1961. P r o c h a s k a A., List Andrzeja de Palatio o klęsce warneńskiej, Lwów 1882. T h i r i e t F., Regestes des deliberations du Senat de Venis concernant la Romanie, Paris 1959—1961, t. II — III. W a v r i n Jean de, La campagne des croises sur le Danube (1445), wyd. N. I o r g a, Paris 1927.
218 2. OPRACOWANIA A l d e r s o n A. D., The Structure of the Ottoman Dynasty, London 1956. A n g e l o w D., Certains aspects de la conąuete des peuples balkaniąues par les Turcs, „Byzantinoslavica" 17 (1956). A t i y a A. S., The Crusade in the Later Middle Ages, London 1938. A t i y a A. S., The Crusade of Nikopolis, London 1934. B a b i n g e r F., Von Amurath zu Amurath. Vor — und Nachspiel der Schlacht bei Varna, „Oriens" 3 (1950). B a b i n g e r F., Z dziejów imperium Osmanów. Sułtan Mehmed Zdobywca i jego czasy, Warszawa 1977. C w e t k o w a B., La Bataille memorable des peuples. Le sud-est europeen et la conąuete ottomane, Sofia 1971. D ą b r o w s k i J., Rok 1444. Spór o traktat szegedyński, Wrocław 1966. D ą b r o w s k i J., Władysław I Jagiellończyk na Węgrzech (1440—1444), Warszawa 1922. D e l b r u c k H., Geschichte der Kriegskunst, Berlin 1907, t. III. E l e k e s L., Hunyadi, Budapest 1952. G e g a y A., L' Albanie et l'invasion turąue au XV" siecle, Louvain — Paris 1937. G 611 n e r C, Turcica. Die Turkenfrage in der óffentlichen Meinung Europas im 16. Jahrhundert, Bucuresti — Baden-Baden 1978, t. III. G r a b s k i A. F., Polska w opiniach Europy Zachodniej XIV—XV w., Warszawa 1968. G r o d e c k i R., Kongres krakowski w roku 1364, Warszawa 1939. G r o t hu sen K. D., Die Tiirken in Europa, Góttingen 1979. H a l e c k i O., Nowe uwagi krytyczne o wyprawie warneńskiej, Kraków 1939. H a 1 e c k i O., Spór o Warneńczyka, „Teki Historyczne" (Londyn 1958). H a 1 e c k i O., Un empereur de Byzance a Romę, Warszawa 1930. H e c k R., Tabor a kandydatura jagiellońska w Czechach (1438— 1444), Wrocław 1964. H e l d J., Hunyadi: Legend and Reality, New York 1985. H o h 1 w e g A., Kaiser Johannes VIII Palaiologos und der Kreuzzug des Jahres 1444, „Byzantinische Zeitschrift" 72 (1980). In a l e i k H., Byzantium and the Origins of the Crisis of 1444 under the Light of Turkish Sources, w: Actes du XHe Congres International d'Etudes Byzantines, Beograde 1964, t. II.
219 I n a l c i k H., The Ottoman Empire, London 1973. I n a 1 c i k H ., The Ottoman Methods of Conąuest, „Studia Islamica" 2 (1954). I o r g a N., Geschichte des osmanischen Reiches, Gotha 1908, t. I. I o r g a N., Rapports entre TEtat des osmanlis et les nations des Balkans, „Revue internationale des etudes balkaniąues" 1 (1935). K i s s l i n g H. J., Die Turkenfrage ais europaisches Problem, „Siidostdeutsches Archiv" 7 (1964). K i s s 1 i n g H. J., Militarisch-politische Problematik zur Turkenfrage im 15. Jahrhundert, „Bohemia" 5 (1964). K i s s 1 i n g H. J., Turkenfurcht und Tiirkenhoffnung im 15. und 16. Jahrhundert. Zur Geschichte eines „Komplexes", „SudostForschungen" 23 (1964). K o l a n k o w s k i L . , Polska Jagiellonów, Lwów 1936. K r e k i ć B., Dubrovnik (Ragusę) et le Levant au moyen dge, Paris 1961. K u c z y ń s k i S. M., Król Jagiełło, ok. 1351—1434, Warszawa 1985. K w i a t k o w s k i S., Ostatnie lata Warneńczyka, „Przewodnik Naukowy i Literacki" 11 (1883). K w i a t k o w s k i S., Urzędnicy kancelaryjni, koronni i dworscy z czasów Władysława Warneńczyka (1434—1444), „Rozprawy i Sprawozdania z posiedzeń Wydz. Hist.-Filoz. AU" 17 (1884). L e w i c k i A., Pseudo-Warneńczyk, „Kwartalnik Historyczny" 9 (1895). L o t F., L'art militaire et les armees au moyen age en Europę et dans le Proche Orient, Paris 1946, t. I — I I . M e n z e 1 T., Das Korps der Janitscharen, w: Beitrdge zur Kenntnis des Orients, Berlin 1902—1903. O m a n C. W. C., The Art of War in the Middle Ages, A. D. 1378—7575, revised and edited by J. H. Beeler, Ithaca —New York 1953. O s t r o g o r s k i G . , Dzieje Bizancjum, Warszawa 1968. P a l l F., Autour de la croisade de Varna. La ąuestion de la paix de Szeged, „Bulletin de la Section Historique de l'Academie Roumaine" 23/1941/. P a l l F., Ciriaco d'Ancona e la crociata contro i Turchi, „Bulletin de la Section Historiąue de FAcademie Roumaine" 20/1938/. P a l l F., Un moment decisif de 1'histoire du Sud-Est europeen: la croisade de Varna (1444), „Balcania" 7/1944/.
220 P a 1 m e r J. A. B., The Origins of the Janissaries, „Bulletin 0f the John Rylands Library" 35/1953/. P a p o u l i a B. D., Ursprung und Wesen der ,,Knabenlese" im osmanischen Reich, Miinchen 1963. P r o c h a s k a A., Uwagi krytyczne o klęsce warneńskiej, „Roz prawy AU. Wydz. Hist.-Filoz." 39/1900/. R a d o n i ć J., Djuradj Kastriot Skanderbeg i Albanija u XV veka. Beograd 1942. R u n c i m a n S., Upadek Konstantynopola 1453, Warszawa 1968. S k r z y p e k J., Bitwa pod Nikopolis, „Przegląd HistorycznoWojskowy" 9 (1936). Sou lis G. Ch., The Serbs and Byzantium during the Reign of Tsar Stephen Duśan (1331—1355) and his Successors, Was hington 1966. S t a c h o ń B., Polityka Polski wobec Turcji i akcji antytureckiej w wieku XV, Lwów 1930. S u g a r P. F., Southeastern Europę under Ottoman Rule 1354— 1804, Seattle 1977. T a z b i r J., „Krzywoprzysięzca Władysław" w opinii potomnych, „Kwartalnik Historyczny" 92 (1985). T h e o c h a r i d e s l . , The Stand of the Byzantine Emperor on the Battle of Varna (1444) according to Greek Sources, „Etudes balkaniques" 23 (1987). T h i r i e t F., La Romanie Venitienne au moyen age. Le dewloppment et Texploatation du domaine colonial venitien (XIIe—XVe siecle), Paris 1959. U r b a n e k R., Vladislav Varnen£ik. Skutecnost a legenda, Praha 1937. V a r g a D., Hungary in Greatness and Decline. The 14th and 15'h Centuries, Atlanta 1982. Warna 14 44. Sbornik ot izsledowanijtt i dokumenti w ćest na 525-ta godiśnina ot bitkata kraj gr. Warna, Sofia 1969. V a u g h a n D. M., Europę and the Turk. A Pat tern of Alliances, 1350—1800, Liverpool 1954. W e r n e r E., Die Geburt einer Grossmacht — die Osmanen (1300—1481), Berlin 1966.
WYKAZ
ILUSTRACJI
Orzeł polski z nagrobka króla Władysława Jagiełły, XV w. Pieczęć majestatyczna Władysława Warneńczyka — postać króla w stroju uroczystym na tronie, wokół herby ziem polskich i Wielkiego Księstwa Litewskiego. Według ryciny z XIX w. Podpis króla Władysława Warneńczyka pod dokumentem z 1442 r. Pieczęć węgierska Władysława Warneńczyka — na tarczy: Orzeł polski, Pogoń litewska, herb Węgier (cztery belki) i podwójny krzyż Jagiellonów. Według ryciny z XIX w. Buda. Rycina z Kroniki świata Hartmanna Schedla. Rycerz polski z połowy XV w. Fragment epitafium Jana z Ujazdu herbu Szreniawa. Rycerz polski z połowy XV w. Repr. z: E. W a g n e r , Z. D r o b n a , J. D u r d i k , Tracht, Wehr und Waffen, Praha 1953. Rycerz polski z pierwszej połowy XV w. Fragment epitafium Wierzbięty z Branic. Rycerz w pełnej zbroi płytowej, XV w. Repr. z: W a g n e r , D r o b n a , D u r d i k , op. cit. Polskie zbroje rycerskie z XV w. Obraz malarza krakowskiego z ok. 1470 r. przedstawiający Św. Floriana i Św. Jerzego. Rycerz w pełnej zbroi płytowej, XV w. Repr. z: W a g n e r , D r o b n a , D u r d i k , op. cit. Rycerz węgierski z pierwszej połowy XV w. Nagrobek Ścibora ze Ściborzyc z kościoła Panny Marii na zamku w Budzie, ok. 1430 r.
222 Zbroja płytowa z lat 1430—1440. Repr. z: W a g n e r , D r o b n a , D u r d i k, op. cit. Rycerz polski z połowy XV w. Fragment tryptyku z Jurkowa, postać fundatora. Uzbrojenie XV-wiecznego rycerza. Fragment siodła z kości wykonanego w warsztacie króla Zygmunta Luksemburskiego w Budzie na początku XV w. Król polski w stroju turniejowym. Rysunek z Herbarza Złotego Runa. Tablica erekcyjna kościoła w Piotrawinie, 1440 r. Z lewej: klęcząca postać biskupa krakowskiego Zbigniewa Oleśnickiego z mo delem kościoła w dłoniach, obok tarcza z herbem rodowym Dębno. Pieczęć Zbigniewa Oleśnickiego z dokumentu z 1438 r. Na pieczęci patroni Kościoła krakowskiego: św. Stanisław biskup, św. Wacław król i św. Florian rycerz; u stóp świętych klęczy biskup Oleśnicki, obok tarcza z herbem Dębno. Filip Kallimach (Buonaccorsi), autor Historii o królu Władysławie. Epitafium w kościele Dominikanów w Krakowie będące dziełem Wita Stwosza, ok. 1496. Dobiesław z Oleśnicy i jego żona Katarzyna z Goraja. Tablica erekcyjna kościoła w Siennie, 1432. Janczar. Rysunek Gentile Belliniego z XV w. Sipahi. Według starego drzeworytu. Konni łucznicy — lekka jazda turecka z XV w. Repr. z: W a g n e r , D r o b n a , D u r d i k , op. cit. Jeźdźcy tureccy. Fragment obrazu Pokłon Trzech Króli. Anoni mowy malarz polski z początku XV w. Zamek w Budzie i obóz wojsk tureckich w 1541 r. Fragment drzeworytu Erharda Schóna. Kusznik niemiecki, ok. 1430 r. Repr. z: W a g n e r , D r o b n a , D u r d i k, op. cit. Kusznik z tarczą (pawężem) na plecach, XV w. Repr. z: j.w. Kusznicy z XV w. Repr. z: j.w. Wozy bojowe z zawieszonymi płytami ochronnymi, XV w. Repr. z: j.w.
SPIS TREŚCI
Od autora Turcy na Bałkanach Początki i rozwój państwa Turków osmańskich . Przyczyny sukcesu Ekspansja na Bałkany Reakcja Europy na podboje tureckie Przemiany w organizacji państwa i armii Osmanów Podboje sułtana Bajezida I Upadek państwa Osmanów i jego wskrzeszenie . Odrodzenie się potęgi Osmanów Władysław III Jagiellończyk król Polski i Węgier . . Polityka zagraniczna Polski w okresie pierwszych lat rządów króla Władysława III . . . Korona Świętego Stefana Wojna domowa na Węgrzech Walki z Turkami — klęska pod Warną Polska, Węgry a niebezpieczeństwo tureckie . . . Jan Hunyadi Węgierska wyprawa wojenna na Bałkany 1443 roku Pokój szegedyński Wyprawa 1444 roku Bitwa pod Warną Po klęsce Wykaz władców XIV—XV wieku Bibliografia Wykaz ilustracji
.
. . .
.
7 9 10 17 20 28 35 48 56 62 77 79 92 105 114 115 126 131 149 167 185 205 212 215 219