10 downloads
18 Views
122KB Size
Rozdział 1 Szafa wnękowa była ciemna i duszna. Isabella Swan przykucnęła za pudłami z środkami czyszczącymi, odkurzaczem, i asortymentem mioteł i zadrżała. Słyszała dobiegające z zewnątrz jęki i uderzenia. Wrzaski przyjemności. Ponaglające wołania "szybciej", "mocniej" lub "pieprz mnie." Nie mogła tam wrócić. Po prostu nie mogła. Nie zrozumieliby. Łzy zebrały się w jej oczach. Zanim przybyła do tej odizolowanej palcówki na Antarktydzie, myślała, że odnajdzie to czego szuka. Jednak po dzisiejszym dniu czuła się bardziej dziwadłem niż kiedykolwiek. Pół roku ze zmiennokształtnymi z jej rodzaju brzmiało jak cud. Od roku czy dwóch, sądziła, że nie jest normalnym człowiekiem. Była zachwycona gdy znalazła w skrzynce e-mailowej list od "Beta Grup" proponujący jej przyjazd do Obserwatorium Badań Atmosferycznych na Południowym Biegunie. Miejsce dla zmiennokształtnych takich jak ona pozwalające im badać swoją seksualność, pojąć w jaki sposób kontrolować przemianę. Dokładnie to czego potrzebowała. Ale teraz wiedziała, że jest w niewłaściwym miejscu. Co za pomyłka. Drzwi otworzyły się z trzaskiem, i strumień jaskrawego światła oślepił ją. "Tutaj jesteś." Powiedziała Hannah Preston, jej przewodniczka. Gdy przykucnęła do poziomu Bella, kosmyk jej długich czarnych włosów zakołysał się do przodu. "Wyjdź - wszystko jest w porządku. Nie ma się czego obawiać." Kobieta krzyczała w ektazje przerywanym przez izolującą ciszę szafę. Hannah spojrzała ponad swoim ramieniem. "Ledwie zaczęliśmy. Nie każdy lubi brać udział w zabawach." "Nie zostanę tu dłużej." Wyszeptała Bella, przyciągając kolana bliżej do klatki piersiowej. "To był błąd. Musiałaś to widzieć." Hannah wyciągnęła rękę. "Zaprowadzę cię do twojego pokoju gdzie będziemy mogły porozmawiać. Wyjaśnimy to, obiecuję."
Bella zawahała się. Gdy Hannah uśmiechnęła się pokrzepiająco, zaryzykowała. Chwyciła jej rękę i wyłoniła się z ciemności. Zapach seksu utrzymywał się w powietrzu. Orgia się skończyła. Dzięki Bogu. Zostało tylko kilku nagich mężczyzn. Wszyscy oni patrzyli się na nią gdy przechodziła, podążając za Hannah. Nieśmiało założyła za ucho kosmyk kręconych brąz włosów. Wyróżniała się niczym chwast na polu dzikich kwiatów. Odwróciła wzrok od ich penisów. Wciąż do połowy w erekcji. Wciąż mokre od pieprzenia. Pozostała tylko jedna kobieta, jej włosy tak czarne jak Hannah. Dwóch facetów przytrzymywało ją przy ścianie; jeden ją całował a drugi głaskała jej pierś. Jej sutek był naprężony, blady punkt na tle jeszcze bielszego ciała. Sutki Bella stwardniały pod koronkowymi miseczkami jej jasno niebieskiej halki. Starała się. Naprawdę się starała. Nie żeby nie podniecały jej perfekcyjne okazy samców czy jakikolwiek typ seksualnego planu. Łatwiej było przeczekać to w szafie, zamiast wyjść jak gdyby się nie odczuwała przyjemności. "Dotknij mojej cipki." Kobieta powiedziała do mężczyzny pieszczącego jej pierś. "Spraw żebym doszła dzięki twoim palcom." Mężczyzna zrobił to z uśmiechem, zagłębił swój wskazujący palec pomiędzy ogolonymi wargami sromowymi jej cipki. Jego usta zamknęły się na piersi kobiety, ssąc mocno sutek. Kobieta szarpnęła się na jego rękę. "Tędy do twojego pokoju, prawda?" Hannah zapytała. Wspinały się po schodach z salonu i były teraz w długim przedpokoju z drzwiami po każdej stronie. "Tak." Bella powiedziała, zagryzając wargę. Była tu od miesiąca i jeszcze ani razu się nie przemieniła. Nie dowiedziała się również w jaki sposób zaspokoić się seksualnie i zainicjować przemianę. Żaden kontakt seksualny, żaden samiec, którego
wybrała nie działa na nią. "Ostatni na końcu holu." "Racja." To było nie zwykłe dla kogoś kto potrzebował przewodnika przez tak długi czas. Przewodnicy zazwyczaj pomagają nowo przyjezdnym przez pierwsze 24 godziny. Zapoznają ich z grami i zabawkami. Wyjaśniają zasady. Odpowiadają na pytania. Zmiennokształtny sam musiał zgłębić swoją seksualność. Bella była zażenowana, że wciąż potrzebowała pomocy Hannah. Doszły do jej pokoju i Bella wprowadziła je. Królewskiej wielkości łoże podkreślało przyczynę, dla które byli tu zmiennokształtni: dla seksu. Bella oparła się o komodę. Hannah usiadła na dziwacznym krześle w rogu. Jakiegoś typu krzesło do seksu, którego jeszcze nie wypróbowała. Myślenie o użyciu go wydawało się teraz bez celowe. "Więc, próbowałaś czegoś nowego w tym tygodniu? Czy wypróbowałaś którąś z moich sugestii?" Twarz Hannah była zatroskana. "Nie działają. Wiedziałaś, że nie zadziała. Sądzę, że powinnam wrócić do domu. Ktoś popełnił błąd." "My nie popełniamy błędów." Hannah skrzyżowała długie nogi. "Wyniki twojej krwi na gen zmienności były pozytywne." "Ale moje włosy ... nikt inny nie ma rudych włosów." Bella dotknęła pukla włosów. "Czy to ci czegoś nie mówi?" "Przyznaję, że byłam zszokowana gdy zobaczyłam cię pierwszego dnia. Kobiety zawsze mają czarne włosy a mężczyźni blond. Ale jeśli masz gen ..." "Ciągle gadasz o tym genie." Bella odwróciła się od Hannah i spojrzała na siebie w lustrze nad komodą. Nie wyglądała jak zmiennokształtna, z genem czy bez niego. "Jakby to coś znaczyło. Co jeśli jestem wybrakowana? Co jeśli ma jakąś wadę wrodzoną, która nie pozwala mi się przemienić? Chcę po prostu wrócić do domu." Łzy spłynęły wolno po jej policzku. Bycie na krawędzi seksualnego pożądania bez jakiegokolwiek prawdziwego uwolnienia przez miesiąc, bycie otoczonym przez pieprzące i nagie ciała i zabawki ... było torturą.
"Bella, chcemy ci pomóc. Naprawdę. Być może znaleźliśmy kogoś, kto może pomóc - zmiennokształtnego, którego zainteresował twój przypadek." Bella otarła palcem oczy i odwróciła się do Hannah. "Kto to jest?" "Lekarz. Mężczyzna. Pomagał już kiedyś przy takich przypadkach." "Są inni tacy jak ja?" "Cóż, nie dokładnie. Ale były już tego typu przypadki. Historie nadużyć." "On jest psychiatrą, prawda?" Bella chodziła po pokoju. Była już wcześniej u psychiatrów. To miejsce miało udowodnić, że nie była wariatką. Udowodnić, że to nie był sen gdy budziła się poza domem naga i pobudzona. Te przeżycia były prawdziwe. To miejsce to udowodniło. I teraz Hannah chciała wysłać ją do kolejnego? "Być może będzie wstanie pomóc ..." "Nie jestem szalona." "Nie powiedziałam, że jesteś." Hannah westchnęła. "Będzie tu jutro. Przyjdę po ciebie rano." Wstała, poprawiła swój skórzany top i uśmiechnęła się do swojego odbicia w lustrze. "Moi chłopcy lubią skórę." Jutro o dziesiątej odbędzie się "pirackie party", eksperymentowanie z zabawkami a w południe nauczanie, oraz "swap party1" popołudniu. Gdyby Bella spotkała się z psychiatrą, nie spodziewała się, że dołączy do jakiejkolwiek z zabaw. Pomimo, że nie chciałam się z nim spotkać, alternatywy były gorsze. "W porządku, będę gotowa." 1 impreza połączona z wymianą ubrań Rozdział 2 Było późno. Bardzo późno. Bella nie była pewna jak długo spała. Jej drzwi otworzyły się. Usłyszała ciche kliknięcie zamka zanim zdała sobie całkowiece sprawę co się dzieje. "Nie ruszaj się." Rozkazał jej ochrypły głos. Czarna postać stała w nogach jej łóżka. "Nie waż się nawet odezwać."
Krew w jej żyłach przepłynęła gorąca na rozkazy. Nowe doznanie jak dla niej. "Zrobisz to co ci każę. Nie ważne co to będzie. Rozumiesz?" Ściągnął z niej prześcieradło. Bella sapnęła. "Kim jesteś? Jak tu weszłeś?" Powietrze uderzyło w jej nagie ciało z delikatnym podmuchem. Lubiała spać nago. Szczególnie tutaj. Prześcieradła były tak delikatne. Przyjemnie było je czuć na nagiej skórze. Ale teraz chciałaby mieć na sobie choć skrawek czegoś. Dzięki Bogu było ciemno. "Bądź cicho. Zamknij się, albo będę musiał cię ukarać, Bella." Dotknął jej kostki, a dreszcz pożądania przebiegł przez nią. "Nawet nie myśl o okryciu się." Nie zabawiali się tutaj w tego typu gry. Kobiety rządziły w społeczności zmiennokształtnych. Zawsze. Trzymała usta zamknięte a ręce po bokach. Ku jej zaskoczeniu podobała się jej tego typu zabawa. Podciągnął jej kostkę do jednego rogu łóżka, rozszerzając jej nogi. Błyskawicznie przymocował ją do ramy za pomocą czegoś miękkiego. Oddech Bella przyspieszył. To było to czego pragnęła. By ktoś przejął kontrolę. Wgłębi serca wiedziała o tym. Ale nie myślała, że będą zabawiać się w ten sposób. Zmiennokształtni nie postępowali w tak. Kim był ten tajemniczy facet w czerni? "A teraz druga." Powiedział. Przesunął swoją rękę w górę po jej przywiązanej nodze, głaskał ją po skórze, czując każdy jej cal. Przesuwał się w górę, ponad jej kolano, w górę jej uda. Jej łechtaczka zapulsowała gdy jego pieszcząca ręka zbliżyła się do gniazda rudych loków. Zatrzymał się. "Proszę." Powiedziała. Chcą by dotknął jej tak silnie. Pragnąc jego palców
w swojej cipce. Wyciągnął rękę i uszczypnął jej sutek. Mocno. Ból wstrząsnął nią. Wilgoć wezbrała w niej. "Żadnych narzekań. Zrobisz co ci karzę, tak jak chcę. Albo nie dojdziesz, moja piękna." Klepnął lekko bok jej piersi i ponownie uszczypnął sutek. Za karę. Potem chwycił jej kostkę i przywiązał go do drugiego rogu ramy łóżka. Jej nogi były rozszerzone szeroko. Jej cipka wyeksponowana. Ale było ciemno. Nie mógł jej zobaczyć. Nie za dobrze. I ona również go nie widziała. Jego ciało ukryte w ciemności. Czarna figura złożona z gorąca i zapachu. Teraz był przy jej boku. "Daj mi rękę." Zgodziła się. Przywiązał ją do wezgłowia łóżka a potem zrobił to samo z drugą. Była teraz związana, z rozrzuconymi rękoma i nogami na łóżku. Całkowicie pogrążona przez przyjemność. Cokolwiek co chciał. Jej cipka ociekała z wilgoci. Chciała żeby jego ręce znowu znalazły się na niej. Albo pieszcząca albo każąc, nie ważne. Wstrzymała oddech, czekając na jego decyzję. "Teraz jesteś dla nas gotowa." Dla nas? Zanim mogła rozpatrzyć tą nowa informację, wsunął przepaskę na jej głowę a potem na oczy. Szarpnęła się pomimo, że miała ograniczone ruchy. Nie pewna co się dzieje. Nie całkiem gotowa aby odkryć dlaczego ta dominacja tak bardzo przyprawiła ją o dreszczyk emocji. "Nie, nie, nie, kochanie." Jego głos brzmiała na zły w jej uchu. "Musisz się odprężyć." Klepnął jej pierś po raz kolejny. Dreszcz przyjemności przebiegł w dół po jej kręgosłupie. "Albo będziemy musieli cię ukarać." Tak, chciałam powiedzieć do niego, ukarz mnie. Chciała więcej. Każdy klaps, każde uszczypnięcie sprawiało, że była coraz bliżej krawędzi. Ale on
powiedział, że jeśli będzie się skarżyła, może nie pozwolić jej dojść, a ona bardzo chciała dojść. "Tak lepiej." Łóżko zapadło się gdy usiadł obok niej, i przebiegł ręką po jej włosach, głaszcząc ją. "Możesz mi zaufać, Bella. Jest nas tu dwóch, którzy cię rozumieją. Pozwól nam dać ci tego czego potrzebujesz." Dwóch? Ciche pukanie do drzwi. "Ach, jest." Usłyszała włączanie lampki. Nie byłam dłużej ukryta przed nim przez ciemność. Mógł teraz widzieć jej ciało. Widzieć wszystko. "Tworzysz piękny obraz, Bella. Twoje cycki są śliczne. Mleczno białe. Sądzę, że wyssę jej. Być może przelecę cię między nimi. Chciałabyś?" Usłyszała otwieranie drzwi. Kogo on wpuścił? Jej cipka zapulsowała na myśl o dwóch nieznajomych przyglądających się jej leżącej na łóżku. Związanej. Nagiej. Bezbronnej. Nigdy nie czuła się tak podniecona, tak pełna życia. "Czy była posłuszna?" Powiedziała nowy głos. "Och, tak, bardzo. Jest tym czym podejrzewaliśmy." "Nikt inny nie może się dowiedzieć, Bella." Powiedział nowy głos. Łóżko ponownie się zapadło, tym razem pomiędzy jej związanymi kostkami. "To jest nie dozwolone. Wystrzegliby się nas gdy się dowiedzieli." Ciepła ręka spoczęła na jej wewnętrznej stronie uda. Zawiła się. "Och, cóż za ładna cipka. Wiedziałem, że taka będzie. Cała obrzmiała i różowiutka." Kciuk musnął jej wzgórek, rozdzielając jej wargi sromowe. Zadrżała na to. "Czy widzisz jak jest miła? Jaka gotowa na zabawę?" "Mówiłem ci, że jest jedną z nas. Wyczuwam to." Kolejna ręka na jej drugim udzie. "Przyniosłeś wszystko?" Bella zajęczała. Jej łechtaczka była spuchnięta od krwi, bardzo wrażliwa. Dostała klapsa w cipkę. "Nie możesz jeszcze dojść, moja droga. Och, nie,
mamy ci dużo więcej do zaoferowania." Klepnięcie jej wrażliwych warg sromowych wstrząsnął ją, ale w głębi serca zadowolił ją to. Chciała tego. Chciała, żeby sprawili by błagała o to. "Możesz nazywać mnie Panem." Powiedział pierwszy głos mężczyzny, który pierwszy wszedł do pokoju. "A mnie Kapitanem." Powiedział drugi. "Nigdy nie odszukasz nas w ciągu dnia. Nigdy nie próbuj dowiedzieć się jak naprawdę się nazywamy. To wszystko musi pozostać tajemnicą. My zadecydujemy kiedy przyjść do ciebie. Rozumiesz?" Bella pokiwała głową. "Zmiennokształtny mężczyzna pieprzy gdy każą mu to robić. Podoba mu się gdy każą mu by mu się podobało. Ale Kapitan i ja, różnimy się z jakiegoś powodu." Kapitan ciągnął dalej. "Dzisiejszy wieczór jest tylko wprowadzeniem. My ustalamy reguły a ty ich przestrzegasz. Powiemy ci kiedy masz dojść. Powiemy ci kiedy sprawić nam przyjemność i w jaki sposób. Po pierwsze, musimy ustalić słowo bezpieczeństwa. Jesteśmy tu by zdominować cię, a nie zranić. Jeśli posuniemy się za daleko, wtedy, i tylko wtedy, możesz mówić swobodnie." Ponownie pokiwała głową. "Twoim słowem bezpieczeństwa będzie "cukier" ponieważ jesteś naszym deserem. Naszym poobiednim smakołykiem. Rozumiesz?" Zapytał Pan. Kolejne kiwnięcie. "Dobrze." Powiedział Pan. "Co do zabawek. Możemy używać różnych rzeczy na tobie. Zabawek, których nigdy wcześniej nie próbowałaś." Ręka pogłaskała jej pierś, przykryła ją, i trzymała mocno. Dmuchnął ciepłym powietrzem na jej sutek, a on nabrzmiał jeszcze mocniej. "To są klamerki do zaciskania sutków." Bolesny ucisk wwiercał się w jej sutek a potem w jej drugą pierś. Bolesne, ale okropnie zmysłowe. Jej cipka była teraz przemoczona.
Wiedziała, że wilgoć skapuje na prześcieradło. Szarpnęła za swoje wiązania na nadgarstkach. Chciała się masturbować. "Dobrze, czyż nie? Wiem." Kapitan pomasował jej piersi, a jej sutki pulsowały przepysznie w klamrach. "Zamierzam teraz pieprzyć twoje cycki. A Pan będzie miał swój własny kawałek zabawy. Ale jeśli wyczujemy, że dochodzisz, zostaniesz ukarana." Pokiwała i wstrzymała oddech w oczekiwaniu na wybuch nowych uczuć, których miała doświadczyć. Nigdy nie czuła się bardziej żywa niż w tej chwili, związana w jej pokoju, z dwoma mężczyznami robiącymi z nią co chcieli. Jej łechtaczka płonęła. Jej sutki dwie niemożliwie twarde kawałki ciała, uwięzione pomiędzy metalowymi klamrami, które wysyłały dreszcze przyjemności do jej cipki. Wyczuła erekcje Kapitana zanim ją poczuła. Zimna mżawka czegoś mokrego na jej piersi, a potem Kapitan ściskający jej piersi razem i wtykający jego twardego fiuta w pomiędzy nie. Wilgoć musiała byś żelem, a on wśliznął się między jej piersi jakby były jej cipką. W dole, Pan rozszerzał jej wargi sromowe swoimi palcami. Zacisnęła swoje wewnętrzne mięśnie, i wilgoć wykapała na zewnątrz. "Taka przyjemna maleńka cipka do pieprzenia dla mnie." Dotknął palcem jej nabrzmiałej łechtaczki a potem dźgnął ją. Ból rzucił nią w górę materaca. Kapitan stracił rytm i wyśliznął się z pomiędzy jej piersi. Klepnął bok jej piersi i potem ścisnął je z powrotem razem więc mógł kontynuować. "Zamierzam dojść na tobie, Bella. Czy chcesz mieć moją spermę na
sobie?" Pan wepchnął coś zimnego i metalowego w jej cipkę. Bella sapnęła. "Odpowiedź mi, Bella." Kapitan zagłębił się pomiędzy jej cycki i przycisnął jej do siebie jeszcze mocniej. "Tak ... Kapitanie ..." Jej umysł wymykał się. Wybuch uczuć był prawie zbyt duży dla niej. Uścisk klamer, twarda długość fiuta Kapitana pomiędzy jej na żelowanymi piersiami, a teraz zimna twardość metalowego sztucznego penisa w jej cipce, który zmuszał jej dziurkę do rozszerzenia się. Pan dźgał ją nim. Wkładał i wyjmował z jej cipki. Metal szybko rozgrzał się do temperatury jej ciała. Jego gruba twardość wypełniła ją tak szczelnie jak korek w butelce. Pan wyjął go i podrażnił nim zewnętrzne brzegi jej warg sromowych. Orgazm wzbierał w niej, ale nie pozwolono jej dojść. Nie dopóki nie powiedzą jej. Zacisnęła swoje wewnętrzne mięśnie by zachować kontrolę. "Twoja cipka jest tak ciasna, Bella. Czy chcesz dojść?" "Tak." Powiedziała. I, Boże, dochodziła. Była już na krawędzi. Po miesiącu spędzonym w tym miejscu, wypełnionym seksem i pięknymi idealnymi mężczyznami, nie była wstanie dojść ani razu. Ale teraz dzięki tym dwóm nieznajomym gwałcącym jej ciało, kierowała się do orgazmu. Kapitan Jęknął, jej pchnięcia przyśpieszyły. "Zamierzam dojść nad twoimi ładnymi białymi cyckami, Bella." Szarpnął się. Jego ręce ścisnęły jej piersi. "Takie ładne cycki." Stęknął, a gorąca wilgoć wytrysnęła na jej klatkę piersiową i ramiona. "Och, Boże." Słony, piżmowy zapach spermy wypełnił powietrze. Jego jęki zmieniły się w westchnienia gdy wbił się jeszcze kilka razy pomiędzy jej piersi. Poczuła jak Kapitan schodzi z łóżka, pozostawiając ja pokrytą spermą. Teraz jej umysł skupiony był na jej cipce. Pan wyciągnął metalowego
sztucznego penisa z jej dziurki. Bella chciała złączyć swoje nogi, wywołać orgazm, ale przez węzy była w potrzasku. Usłyszała wycie obok łóżka. Kapitan zakończył przemianę w arktycznego wilka. Pan klepnął spuchnięte wargi jej cipki. "Jeszcze nie, kochanie. Jeszcze nie." Ponownie rozszerzył jej wargi sromowe a potem jego usta lizały jej łączenie od góry do dołu. Szarpnęła się na niego. "Musiałem cię najpierw skosztować. A teraz, ty skosztujesz mnie." Jej łechtaczka była gotowa na wyzwolenie. Jej sutki pulsowały w klamrach. Wszystkiego było za wiele. Zbyt wrażliwa. Zbyt wilgotna. Jak mogła wytrzymać? Pomyślała, że oszaleje jeśli nie pozwolą jej szczytować. "Zamierzam pieprzyć twoje ładne malutkie usteczka." Wyczuła Pana obok siebie. Szturchnął główką swojego penisa jej usta. "Ssij mnie." Z niecierpliwością, otworzyła swoje usta na jego erekcję. Wcisnął swojego fiuta w jej usta. Ssała go, i fala przyjemności odbiła się echem w jej cipce. Podobało się jej to. Podobało się jej gdy mówiło się jej kiedy i jak ma się pieprzyć. Gdy kręciła językiem wokół delikatnej główki, Pan jękną. Wycofał się, a ona przebiegła swoim językiem po grubej żyle i zassała go z powrotem. "Jezu." Wyszeptał. Jego ręka szukała jej piersi. Zatrzymał się na niej. "Ssij mnie mocniej, Bella. Mocniej." Usłuchała. Jego fiut uderzył tył jej gardła, a ona szczyciła się w uczuciu gdy wpychał się w nią. Wypełniając jej usta. Prawie, że ją kneblując. Odgłos wydawany przez Pana prowadził ją dalej. By sprawić mu przyjemność. Tylko po to. Wiła się pod nim. Jej cipka krzyczała o uwolnienie. Pan szarpnął się w niej ostatni raz, i gorący wytrysk trysnął w dół jej gardła. Krzyknął i powoli wpompował się w jej usta.
W momencie gdy on szczytował, w jej cipce zanurzył się język. Łaskocząc twardy pąk jej łechtaczki. Kapitan wrócił do swojej ludzkiej postaci. "Teraz możesz dojść, Bella." Powiedziała Pan gdy wycofał swojego fiuta z jej ust. Nie przemienił się jeszcze. Musiał mieć silną kontrolę nad przemianą. "Byłaś posłuszna, więc teraz możesz dojść." Język Kapitana masował jej łechtaczkę. Klamry na jej sutkach zacisnęły się mocniej przez co pogłębiały ból. Pan pieścił jej piersi, całował je, miłując je, wielbiąc je. Była posłuszna i teraz mogła zostać nagrodzona. Metalowy sztuczny penis wślizgnął się z powrotem w jej cipkę. Jego twarda, zimna powierzchnia pobudziła jej wrażliwe wewnętrzne ścianki. On wiedział, że zimy był o wiele lepszy, zanim ogrzał się do temperatury jej ciała. Dyszała, doskonale wymierzone dźgnięcia sztucznego penisa stymulowały jej punkt G. Jego język obmywał jej łechtaczkę. Potem wessał napuchnięty skrawek ciała do ust. Orgazm uderzył w nią jak ciężarówka Mac. Odebrał jej oddech. Stęknęła raz przy pierwszym przypływie doznania. Potem Pan rozpiął klamry ściskające jej sutki, i kolejny dreszcz przemknął przez nią. Ciarki i dreszcze na całym jej ciele. Jej orgazm był mocny, długi i zapierający dech. Kapitan wsadził sztucznego penisa ostatni raz w jej dziurkę. Eksploatując jej orgazm tak długo jak mógł. Gdy uspokoiła się w jej umyśle zobaczyła w jaki sposób może się przemienić. Biorąc tą seksualną energię i wykorzystując ją do przemiany. Jej ciało odprężyło się. Jej zmiennokształtni partnerzy rozwiązali ją. Pan dotknął jej ramienia. "Tak, Bella. W ten sposób się przemienisz. W ten sposób możesz się przemienić."
Jej oddech spowolnił, a ona skupiła się. Sierść wybuchła na jej ciele. Po raz pierwszy czuła jak się przemienia. Czysta radość wypełniła ją od stóp do głów. W końcu stała się zmiennokształtną, którą chciała być. I gdy się zmieniała, usłyszała jak jeden z jej kochanków mówi. "Mój Boże, czym ona jest?" Rozdział 3 Bella wiedziała, że to było złe. Przemieniła się, ale wszystko w tym było złe. Jej łapy, małe i delikatne zamiast szerokich jak wilcze. Opaska opadła. I nie wyła tak jak wilk, skowyczała prawie jak pies. W głębi serca, wiedziała. Była lisem, nie wilkiem. Białym, arktycznym lisem. Chodziła w tą i z powrotem po pokoju. Jakby we śnie, wiedziała, że Kapitan i Pan obserwuj ją, zastanawiając się. Zanim mogła dobrze przyjrzeć się swoim kochankom, jeden z nich wyłączył światło. Korzystała teraz ze swojego przemienionego umysłu. Wszystkie uczucia i zapachy. Bardzo mało świadoma myśli. Skowyczała przy drzwiach swojego pokoju. Pragnęła wolności. Zimna. Śniegu. Jeden z nich otworzył drzwi, a ona pobiegła. Kilka godzin później, obudziła się w jadalni naga. Było za wcześnie rano by ktoś inny nie spał, i cieszyła się z tego. Co by pomyśleli o niej gdyby dowiedzieli się, że nie była jedną z nich? Była zmiennokształtnym lisem, nie wilkiem. Nie wiedziała nawet czy istnieją inne zmiennokształtne lisy. Czy była jedyna? Z pralni, chwyciła złożone białe prześcieradło i owinęła wokół swojego nagiego ciała. Teraz rozumiała dlaczego nie odnalazła spełnienia w roli dominy. Pan i Kapitan powiedzieli, że wyczuli, że to ona potrzebuję być zdominowaną. Kontrolowaną. Iskra pożądania przebiegła przez nią. Chciała żeby przyszli do jej pokoju dzisiejszej nocy. Wypróbować czegoś nowego. Czegoś zdrożnego. Ale czy
wrócą? Byli zszokowani jej przemianą w lisicę. Wystraszyli się? Doniosą komuś o tym? Odeślą ją do domu? Zakradła się w górę po schodach do jej pokoju. Zanim przekręciła klamkę, pomyślała przez chwilę o Panu i Kapitanie, którzy czekali na nią w środku. Śpiąc w jej łóżku. Gotowi by ponownie ją związać. Ale gdy otworzyła drzwi, jej pokój był cichy i pusty. Mimo, że jej ciało było gotowe na więcej, musiała mieć nadzieję, że wrócą. Nie miała pojęcia kim byli, i nie leżało w jej naturze aby stanąć twarzą w twarz się z mężczyznami, którzy połączyli się z czymś tak nie podobnym do zmiennokształtnego wilka. Zawinęła się w kłębek na łóżku, czując zapach prześcieradeł wokół niej. Odnajdując zapach jej kochanków. Piżmowy zapach męskiego potu. Czysty, słonawy zapach spermy. Pomogli odnaleźć jej prawdziwą osobowość. Pomogli jej w pierwszej przemianie. Nawet jeśli nigdy nie wrócą, zawsze będzie im za to wdzięczna. ***** "Bella, wszystko w porządku?" Hannah stała pod jej drzwiami. Bella przebudziła się z twardego snu. Snu pozbawionych marzeń sennych. Jej umysł był otępiały i powolny. "Lekarz przyjechał. Chciałby się z tobą spotkać." Wkładając jedwabny szlafrok, Bella otworzyła drzwi. Hannah uśmiechnęła się. Miała na sobie skórzane ubranie - obcisłe czerwone skórzane spodnie i dopasowany top. Pachniała powietrzem. "Miałaś gości ubiegłej nocy." Bella zawahała się. Nie wiedziała jak wiele może powiedzieć swojej przewodnicze. Jeśli powie Hannah, że wczoraj się przemieniła, może zechcieć by dołączyła ponownie do grupy. Jeśli Bella nie powie nic to skończy się na tym, że będzie musiała spotkać się z lekarzem, który może pomyśleć sobie, że
oszalała. Albo gorzej, uznać, że nie jest zmiennokształtną. "Spróbowałam jeszcze raz, ale nie zadziałało." Lepiej na razie nic nie mówić. Jej partnerzy również chcieli pozostać tajemnicą, i było by zbyt podejrzane, że nie może zdradzić imion osób, które pomogły się jej przemienić. Hannah zmarszczyła brwi. "Tak mi przykro, Bella. To jest dla nas bardzo niezwykłe. Niektórym z nas zaadaptowanie zajmuję więcej czasu. Ale w kilka dni wszystko się uspokaja. Co najwyżej tydzień. Miesiąc? Cóż, to po porostu jest dla nas niezwykłe." "Więc ten lekarz ... co on może zrobić dla mnie?" "Ubierz się i opowiem ci o nim wszystko po drodze." Jedynymi ubraniami w jej szafie, poza zimową odzieżą, w której przyjechała, była bielizna i kostiumy. Wybrała najbardziej konserwatywny struj jaki znalazła granatową koszulkę i koszulę nocną sięgającą podłogi - i włożyła to. Niepodobnie do reszty kobiet w tym miejscu, wciąż krępowała się swojego ciała. Hannah spojrzała na nią od stup do głów i wydała się usatysfakcjonowania jej wyborem ubrania. "Czeka na ciebie na dole w jednym z pokoi konferencyjnych." "Pokój konferencyjny" był inną nazwą pokoju orgii. W czasie dnia towarzyskie spotkania odbywały się w rozmaitych pokojach na głównym piętrze. Tak jak wczorajsze spotkanie towarzyskie - zawsze było obecnych więcej mężczyzn niż kobiet, ponieważ stosunek zmiennokształtnych samców do samic był dwa do jednego, zawsze coś zaczynało się spokojnie a kończyło dziko i frywolnie. W jednej chwili całowanie i pieszczoty, a potem ekstremalny seks. Jeden pokój był wyposażony w sprzęt wideo. Drugi wypełniony był różnymi maszynami do seksu i
zabawkami. Miła nadzieje, że spotka się z lekarzem w jednym z pokoi dla treserów. Hannah zaprowadziła ją do pokoju na na końcu korytarza. Gdy przechodziły obok kilku zamkniętych drzwi, usłyszała jęk, skórę uderzającą o skórę. Pirackie Party było w pełnym toku. "Doktor Cullen jest zmiennokształtnym. Pracuje z ludźmi w innym budynku wykonując badania krwi, szukając innych z naszego rodzaju. Może przeprowadzi jakieś medyczne testy albo po prostu porozmawia z tobą." "Medyczne testy?" Bella wyobraziła sobie jak szturchają i popychają ją, traktują jak dziwadło. "Badania krwi, tego typu rzeczy. Ma doświadczenie w przemianie. Więc może zapozna cię z jakimiś technikami. Nie jestem pewna. Po prostu uwierz mi gdy mówię, że to prawdziwy zaszczyt, że tutaj jest. Spędza większość swojego czasu pomagając ludziom w odnajdywaniu nowych zmiennokształtnych. Wymyślając lepsze testy. Kilka z nich prześliznęło się przez pęknięcia w ciągu roku, kończąc się ... cóż, nie musisz znać tej części naszej historii. Jest tutaj żeby ci pomóc." Hannah ścisnęła jej ramię dodając jej otuchy i otworzyła drzwi. Wysoki, przystojny mężczyzna między trzydziestką stał w wewnątrz. Miał typowe jak na zmiennokształtnego jasne - blond włosy, długawe i przedzielone na bok. "Ruda." Zadumał się gdy zobaczył ją. "Nie powiedziałaś mi o tym ... witam, Bella." Pokiwał do Hannah. "Możesz już iść." Hannah wycofała się z pokoju. Gdy wyszła, dr Cullen odwrócił się do Bella i powiedział. "Zaczynamy?" W jego zapachu było coś co sprawiło, że się zatrzymała. Przypominał jej coś. Ale to nie możliwe. Hannah powiedziała jej, że doktor pracował gdzieś indziej. Nie
niemożliwym było żeby był jednym z tych dwóch tajemniczych nieznajomych, którzy zjawili się w jej pokoju ubiegłej nocy. Zapach był jedną rzeczą dzięki której rozpoznałaby ich, i używanie tej umiejętności było dla niej bardzo nowe. Musiała się pomylić. Pokiwała w odpowiedzi na jego pytanie i zaczekał by dowiedzieć się jakiego typu testy będzie wykonywał. Godzinę później, nie była ani trochę bliższa zrozumieniu dlaczego przemieniła się w lisa. Dr Cullen pobrał próbki krwi, zadał jej pytanie dotyczące jej przyzwyczajenie seksualnych, a nawet zebrał szczegóły dotyczące historii rodzinnej. Był miły, a jego zapach był przyjemny. Próbowała pozbyć się uczucia, że go zna. Podczas godziny, która razem spędzili narodziła się między nimi swobodna życzliwość. Jej zmiennokształtna osobowość zareagowała na jego zapach, ciepło jego rąk na niej gdy pobierał krew, bliskość jego ciała pochylającego się nad nią. To nie było seksualne spotkanie, ale jej zmysły wciąż były wyczulone. Jej ciało wciąż wrzało na jego bliskość. Każda ze zmiennokształtnych wilczyc miałaby szczęście mając go za towarzysza. Wyczuwała, że byłby cierpliwym i delikatnym kochankiem. Doktor usiadł na taborecie przed nią. "Bella, poznam wyniki testów twojej krwi za kila dni. Możemy wykonać je tutaj, ale wciąż zajmie to trochę czasu. Nie wyobrażam sobie, żeby zostały popełnione jakieś błędy. Nigdy nie pomyliśmy człowieka ze zmiennokształtnym." Dotknął jej ręki. Dotyk wysłał drobne dreszcze w górę jej ramienia. Między nimi z pewnością był jakiś rodzaj przyciągania. "Więc nie martw się o to. Nie zamierzamy odesłać cię do domu. Jestem pewnie, że to jakiś niewielki defekt. Coś nowego z czym dotychczas się nie spotkaliśmy."
Bella pokiwała głową. Wiedziała, że jest zmiennokształtną, ale nie odważyła się powiedzieć o swoich różnicach doktorowi, bez względu na to jak był miły. Mógłby zmienić swoje zdanie na temat jej zostania, a ona liczyła, że przydarzy jej się więcej okazji na przemianę z Kapitanem i Panem. Nie chciała wyjeżdżać wtedy gdy zaczęła dowiadywać się więcej o swojej naturze. "Teraz, czas na fizyczne badanie. Czy możesz zdjąć swoje ubrania?" Bella zamarła. Fizyczne badanie? Co on chce badać? Rozdział 4 Bella gapiła się na atrakcyjnego mężczyznę w białym laboratoryjnym płaszczu. Skupił swój wzrok na jej kasztanowych włosach. "Czujesz się niezręcznie będąc nago? Większość zmiennokształtnych uczy się przezwyciężyć to dość szybko." Jego głos huczał przez jej ciało, stawiając jej nerwy w ogniu. "Możesz włożyć szlafrok - mam jeden w mojej torbie, jeśli to sprawi, że poczujesz się bardziej komfortowo." Jej cipka zacisnęła się. Jego zapach nasilił się. Jej pociąg seksualny bardziej intensywniejszy niż kilka minut wcześniej. Potrząsnęła głową. "Dobrze." Pochylił się nad szafką, która wypełniona była zabawkami. "Jest tu kilka rzeczy, które chciałbym wypróbować. Wiem, że to dość niezwykłe by zmiennokształtny samiec zarządzał, ale to wyłącznie dla medycznych celów. Aby sprawdzić naturalną odpowiedź na bodziec." "W porządku." Pomimo, że był tu tylko z pobudek medycznych, w głębi duszy Bella chciała czegoś więcej od tego zmiennokształtnego. Jego łagodne, ciche polecenia przyprawiały ją o dreszczyk. To nie była tylko winna jego zapachu, ale kontrola, którą przejął nad nią, sprawiła, że ją pociągał. Wstała i pozwoliła
paskom jej koszuli nocnej ześlizgnąć się z jej ramion. Ubranie opadło jej do pasa. Jej piersi były obnażone. "Nie widzę jakichś fizycznych defektów na twojej klatce piersiowej." Spojrzenie doktora przesunęło się po jej nagim ciele. Mogłaby przysiąc, że jego oczy pociemniały gdy rozbierała się dla niego. "Czy mogłabyś się obrócić?" Efekty kierowania nią dr Cullen'a wywołały pulsowanie w jej łechtaczce. Rozkazy były uprzejme, ale pobudziły jej zmiennokształtną osobowość do wyjścia z ukrycia. Obróciła się, plecami do niego, i zsunęła resztę swojego ubrania. Była teraz całkiem naga. Usłyszała jak zassał swój oddech, wyczuwała żar jego spojrzenia. Czekała z zapartym tchem na jego kolejne słowa. Jej cipka swędziała w oczekiwaniu. Dr Cullen odchrząknął. "Nic niezwykłego." Odnotował coś. "Teraz, czy mogłabyś usiąść na krześle bym mógł przeprowadzić dokładniejsze testy?" Przed nią stało krzesło dokładnie takie samo jak w jej pokoju. Wygodnie wyglądająca leżanka z dwoma oddzielnymi podnóżkami - jedno po każdej stronie. Nigdy przedtem go nie wypróbowała, ale podążając za głosem jej nowego pana, usiadła. Skóra była ciepła pod jej nagim ciałem. "Pochyl się i połóż stopy na podnóżkach, proszę." Odepchnęła się, i krzesło pochyliło się jak leżanka. Skóra pieściła jej tyłek, jej sutki napięły się w odpowiedzi. "Sutki pobudziły się." Dr Cullen powiedział gdy ponownie zanotował, spoglądając na nią od czasu do czasu, mierząc jej reakcję pod czas każdej części procesu. Czy jego oczy były ciemniejsze niż wcześniej? Jego zapach był teraz silniejszy. Seksualna energia narosła pomiędzy nimi.
Położyła stopę na podnóżku, a potem następną. Jej nogi były teraz rozdzielone. Jej cipka wyeksponowana. Wilgoć wypełniła wargi jej cipki. Krew wezbrała w jej łechtaczce. Jego zapach był silny w jej nozdrzach, kierując jej reakcjami na każdą jego komendę. "Przesuń się na tył krzesła, proszę." Wzrok doktora znajdował się na jej obnażonej cipce. Zagryzł swoją wargę. Chciałaby jej pragnął. Chciałaby sprawił żeby była dla niego zła. Bella przesunęła się w dół. Jej nogi rozszerzyły się szerzej. Jej uda drżały. Odnotował coś jeszcze. "Łechtaczka pobudziła się bez fizycznego dotyku." Jego głos był znużony. "Wargi sromowe zdrowe, różowe, i nabrzmiałe." Uklęk między jej rozszerzonymi udami i położył swój notatnik z boku. "Bella, zamierzam cię teraz dotknąć. Spróbować jakichś technik aby zobaczyć czy możemy pobudzić przemianę. Chcę byś zamknęła oczy i skoncentrowała się na dotyku." Bella zamknęła swoje oczy. Bliskość dr Cullena przy jej nagim ciele i rozkazanie jej by podążała za jego instrukcjami wznieciło w niej pożądanie. Dr Cullen mógł nie być Panem lub Kapitanem, ale był mężczyzną, który mógł doprowadzić ją teraz na krawędź. Wzięła oddech. Dr Cullen wziął jej pierś w rękę. "Miły rozmiar piersi. Jędrne. Nic niezwykłego tutaj." Musnął opuszkami palców jej już zbolały sutek. "Widzę, że twoje sutki są całkiem twarde. Zobaczmy czy mogę zwiększyć przyjemność." Zimny płyn skapnął na jej pierś. "Trochę olejku i trochę obracania."Pokręcił jej naoliwiony sutek między palcami. Bella sapnęła. Jej piersi nabrzmiałe i pełne. "Ach, zdaje się, że działo. Pozwól, że sprawdzę teraz twoją pochwę czy
ma jakieś zniekształcenia." Szarpnął jeszcze raz jej jeden sutek a potem drugi. Były bliźniaczymi wierzchołkami obolałymi z pożądania. Przebiegł swoją ręką po jej brzuchu i w dół do jej włosów łonowych. "Wyczuwam cię. To jest dobre. To czyste seksualne pożądanie i chęć. Teraz, proszę nie ruszaj się gdy będę badał twoją łechtaczkę i wargi sromowe." Łagodny dotyk palców dr Cullen'a na wargach jej cipki wystarczył by doprowadzić ją do szału. Szarpnęła się i jęknęła, trzymając swoje stopy pewnie umieszczone na podnóżkach. Chciałaby był bardziej władczy, surowszy. Ale nawet delikatne polecenia podniecały ją. "Wysoce wrażliwa, prawda?" Rozchylił dwoma palcami jej wargi sromowe. "Powiedz jak jakie to uczucie."Dmuchnął delikatnie na jej łechtaczkę. Bella szarpnęła się na doznanie. "Bardzo przyjemne." Jego głos był głęboki i erotycznie mroczny. Potarł pacem przez jej obolały pączek nabrzmiałego ciała. "Spróbuj skupić swoją zmiennokształtną osobowość gdy dotknę cię. Nie powstrzymuj się. Pozwól uczuciom spłynąć po tobie." Jej oddech przyśpieszył. Dotyk opuszka jego palca przez jej najbardziej wrażliwą część był nie do wytrzymania. "A teraz, pobudzę twój punkt G. Leż nieruchomo, skup się na moich słowach i dotyku." Jego ciągłe rozkazy podkręciły jej pożądanie do kolejnego stopnia. Chwyciła się podłokietników, jej paznokcie wbiły się w skórę. Chciałaby ją ukarał. Chciałaby ją ugryzł, dał jej klapsa, powiedział jej, że była nieposłuszna. Ale on ciągnął wydawanie łagodnych rozkazów. Rozkazywanie, ale delikatne.
"Zaczekaj aż orgazm osiągnie kulminacyjny punkt." Wsunął palec w jej wilgotną cipkę. "Jezu." Wyszeptał. Ale potem ponownie odzyskał panowanie. "Zatrzymaj to uczucie tak długo jak możesz gdy dojdziesz. To czasem wyzwala przemianę." Potarł gąbczastą, chropowatą powierzchnię wewnątrz niej. "Zatrzymaj to." Drugi a potem trzeci palce wszedł w nią, naciskając na jej wewnętrzną ściankę. "Nie dochodź jeszcze. Chcę spróbować pobudzić cię bardziej." Bella wstrzymała wzrastający w niej orgazm. Chciał być mu posłuszna. Chciała podążać za jego rozkazami. Trzema palcami rozszerzył ją szeroko, pocierał wnętrze jej najbardziej wrażliwego miejsca, przez co była bliska krawędzi. Poczuła ja ponownie rozwiera jej dolne wargi, przez cały czas dotykając jej cipki. Dmuchnął na jej wrażliwą łechtaczkę. "Dojdź, Bella." Wyszeptał, a następnie ponownie dmuchnął na jej łechtaczkę. "Dojdź dla mnie, Bella." Stęknęła. Jego łagodne rozkazy wwiercały się w zmiennokształtną część jej umysłu. Jej cipka ożywiła się. Nerwy zapłonęły. Przyjemność pogłębiła się. "Muszę cię spróbować." Wyszeptał przy jej różowym ciele. Szorstkie liźnięcie jego języka na pąku jej łechtaczki posłał ją na samą krawędź. Krzyknęła długo i głośno i zwieńczyła orgazm stęknięciem. "Tak, Bella, tak." Dr Cullen wysunął się z jej cipki i złączył jej nogi. "Teraz się skoncentruj. Zajrzyj w głąb siebie i pomyśl o przemianie." Bella zaczerpnęła tchu gdy przestała szczytować. Koncentrując się na wnętrzu, starając się z całych sił obrócić swoją seksualną energię w energię potrzebą do przemiany. Ale tym razem, tylko odrobina białego futra wyrosła na jej ramionach. Po kilku sekundach, gładkość jej bladego ciała powróciła. Dr Cullen pocałował jej kolano. "Udało ci się." Był zdyszany. "Co prawda na krótko, ale udało się."
Wstał, wygładził swój krawat, i przeczesał ręką swoje blond włosy. "Wiem, że to było dość nietypowe, Bella. Zazwyczaj w naszym gatunku to kobiety przejmują kontrolę. Ale niekiedy zdarza się, że zmiennokształtna kobieta chce by rozkazywano jej. Innego podejścia." Doktor odchrząknął. Jego oczy nic nie wyjawiały. Wiedział jakich rozkazów ona potrzebowała. Im bardziej władczo, im bardziej energicznie, tym lepiej. Orgazm, który dr Cullen wywołał był przyjemny. Przyniósł jej uwolnienie, ale nie była bliski takiej satysfakcji jakiej doznała po wczorajszy orgazmie. "Możesz się już ubrać. Bądź otwarta na nowe doświadczenia, Bella. Nie wstydź się czegoś obcego czy innego." Czy on wiedział? Czy wiedział czego jej tak naprawdę trzeba aby się przemienić? Grał na niej jak na delikatnym instrumencie, wiedząc dokładnie gdzie jej dotknąć, kiedy wydawać polecenia. Czy on wiedział więcej niż się przyznawał? "Dobrze." Powiedziała gdy wkładała swoją koszulę nocną. "Spróbuję. Dziękuję, dr Cullen." "Całą przyjemność po mojej stronie." Rozdział 5 Tym razem razem Bella była całkiem przytomna. Zostawiła swój pokój niezamknięty, a po wizycie u doktora, spędziła resztę dnia przygotowując się na tę chwilę. Długa, gorąca kąpiel w wannie, jej cipka świeżo ogolona, zapachowy olejek wtarty w jej skórę. Wszystko w oczekiwaniu na kolejną wizytę Kapitana i Pana. Kierując się z powrotem do swojego pokoju skradała spojrzenia wszystkich mężczyzn, których mijała mając nadzieje, że wyczuje zapach swoich kochanków. Bądź wyłapie znajome spojrzenie, dotyk czy słowo. Ale nie nie udało się jej. Prawdopodobnie nie spodobałoby się im gdyby próbowała ich odszukać.
Mieli przecież pozostać sekretem. Ta myśl rozpaliła jej ciało. Czekała przykryta zimnym białym prześcieradłem. Zegarek wskazywał pierwszą rano. I wtedy, drzwi pokoju otworzyły się z trzaskiem. Dwie zacienione postaci weszły do środka. "Wyłaź z łóżka, Bella." Rozkazał jedna z ich. Rozkaz włączył w niej przełącznik. Pragnęła takiej kontroli. "Tak, sir." Prześcieradło opadło z jej ciała, i stanęła przed nimi nago. "Odwróć się." To był Pan. W ciemnym pokoju, był jedynie czarną formą, ale ona go wyczuwała. Taki sam zapach jak doktora. Jej instynkty działały w porządku. Doktor Cullen był jednym z jej sekretnych kochanków. "Wiemy czym jesteś. Widzieliśmy twoją przemianę ubiegłej nocy." Oddech uwiązł w jej gardle. Czy odtrącą ją? Nie była zmiennokształtną wilczycą jak pozostali. Czy ukarzą ją za ta? Kapitan odezwał się. "I podoba się nam to. Podoba nam się, że jesteś inna. Jesteś stworzona dla nas byśmy mogli nad tobą dominować. Twoja prawdziwa natura będzie naszym sekretem. Naszą zabawką. Czy chcesz tego?" Mimo, iż znała tożsamość jednego ze swoich kochanków, nie chciała zdradzić swojej wiedzy. Chciał by grała z nimi w tę grę. Więc, podporządkowała się. "Tak, Kapitanie." Nagle, jeden z nich szarpnął jej ręce za plecy i związał jej czymś miękkim. "Dobra dziewczynka." Powiedział Kapitan. Drugi zawiązał jej oczy. "Zamierzamy cię zerżnąć, Bella. Chcemy poczuć twoją cipkę wokół naszych fiutów." Wilgoć wytrysnęła między jej nogami. Krew wypełniła jej cipkę. Właśnie tego pragnęła. Stanowczości. Dominacji. Doktor Cullen bawił się już z nią dziś. Wiedział jak bardzo chciała być
zdominowana. Pobudzenie na krześle było tylko droczeniem się. Zabawą, która pokazała jak niewiele dominacji jej potrzeba. Usłyszała jak włącza się światło. "Czy ktoś się dziś już przeleciał, Bella?" Zapytał Pan. "Nie." Wyszeptała. Ale on wiedział, że kłamała, i spodobało jej się to. Chciała zostać ukarana. Poczuła na tyłku bolesny klaps. Ból był podniecający. Pragnęła więcej. "Kłamiesz. Powiedz nam prawdę, ale ukarzemy cię bardziej." "Nikt mnie dziś nie przeleciał, Panie." Klaps! "Mów prawdę!" Sapnęła w przypływie bólu, który sprawił, że jej piersi nabrzmiały z pożądania. Ramiona owinęły się wokół niej od tyłu. Ręka ścisnęła jej pierś. "Powiedź nam, Bella." Kapitan wyszeptał do jej ucha. Ciepły oddech na jej ciele. Jego ręka ześliznęła się w dół do jej brzucha. Trzymał jej rękę na swojej erekcji. Był nagi. "Widziałam się z doktorem." Dłoń ścisnęła jej pierś. Zadrżała z przyjemności. "Czy on cię pieprzył? Czy wziął co jest nasze?" Kapitan zapytał. Jego druga ręka nakreślała kółka na jej brzuchu. "Dotknął mnie. Sprawił, że doszłam." Wiedziała, że Pan cieszył się z jej wyznania. Dumny z tego, co zrobił jej podczas badania. "Pocałował cię?" "Nie." "Czy dotknął twojej cipki?" "Tak." "Podobało ci się to?" "Tak..." Dłoń uszczypnęła jej sutek. Krzyknęła. Jej łechtaczka pulsowała. Ból był taki dobry. "Będziesz chciała tylko naszego dotyku. Dochodziła tylko dla nas, Bella. Musisz się kontrolować. Oczekujemy tego od ciebie. Gdy jesteś poza tym pokojem,
nie może dochodzić chyba, że Pan albo Ja rozkażemy ci to, czy to zrozumiałe?" "Tak, sir." Jego ręka połaskotała koniuszki jej warg sromowych. "Ach, drżysz. Podoba się nam to, prawda, Panie?" Wyczuła przed sobą drugie ciało. Przez to, że miała ręce związane za plecami jej piersi były wysunięte do przodu. "Jej skóra jest dziś delikatniejsza." Pan trzymał jej piersi w złączonych dłoniach, podnosząc je i złączając. "Lubisz gdy Kapitan pieprzy twoje cycki, prawda?" "Tak, Panie." Kapitan dalej drażnił koniuszki jej warg sromowych. Poruszyła się, chcąc by rozdzielił je, dotknął jej łechtaczki. Przez co dostała klapsa w cipkę. "Jeszcze nie, kochanie. Jeszcze nie. Chcemy się najpierw z tobą pobawić." Jego ręka przesunęła się z powrotem na jej brzuch. Wytrysnęło z niej więcej wilgoci. Pan ssał w ustach jej sutek. Kolana Bella ugięły się, ale Kapitan trzymał ją mocno. Jego twarda erekcja na jej krzyżu. Skubnął jej szyję, pocałował płatek ucha, i wyszeptał do ucha. "Zamierzmy cię pieprzyć, Bella. Zamierzamy wbić się w tą składką różową cipkę, a ty będziesz nas błagać byśmy pieprzyli cię mocniej." Jęknęła, słaba pod tymi dokuczliwymi wargami. Pan przycisnął swój szorstki język do jej sutka i wessał go mocną do ust, zagryzając nieco. Rzuciła się do przodu. Jej cipka była tak pusta. Pragnęła by ją uderzyli, polizali i pobawili się z nią. "Nie dochodź jeszcze, Bella." Kapitan potarł swoją wzwodem o jej plecy. Rozszerzyła nogi, co utrudnił jej cipce znalezienie ulgi. "Chcemy byś umyła się dla nas. Pod prysznicem. Teraz." Pan puścił jej sutek, a Kapitan pchnął ją naprzód. Potknęła się ale utrzymała oparcie. Kierowała się w stronę, gdzie sądziła,
że powinny znajdować się drzwi do łazienki, potykając się o nogę krzesła. Jeden z nich chwycił jej ramiona i pomógł przejść przez drzwi do łazienki. "Wejdź pod prysznic." Pchnął ją naprzód. Jeden z nich odkręcił wodę. Weszła po omacku do prysznica, a gorąca woda spłynęła po niej. Woda kapała na jej twarz, ześlizgiwał na ramiona, i pieściła jej nagie ciało. "Masz piękne sutki, Bella. Odwróć się." Powiedział Pan. Podporządkowała się. Rozwiązał jej nadgarstki. "Namydl je dla nas." Wymacała kostkę mydła w dozowniku a potem potarła nią swoje piesi, dookoła pobudzonych sutków. "Bardzo ładnie, kochanie. Bardzo, bardzo ładnie." Odezwał się teraz Kapitan. "Upewnij się, że są bardzo czyste." Bella odłożyła mydło, chwyciła swoje piersi w ręce i pocierała sutki, robiąc więcej piany. Jej sutki ściągnęły się. "A teraz Bella umyj swoją cipkę." Znowu podniosła mydło. Jej łechtaczka była taka wrażliwa, martwiła się, że dojdzie gdy się dotknie. Gdy zawahała się, dostała klapsa w udo. Nie ręką, ale jakimś batem lub szpicrutą. "Nie dochodź, Bella, ale będziemy musieli cię ukarać." Powiedział Pan. "Umyj dla nas tylko swoją cipkę, tak byśmy mogli cię zerżnąć. Ładna, czysta, różowa cipka jest tym co lubimy." Jego słowa wysłały dreszcze w dół jej kręgosłupa. Komendy pobudziły ją bardziej niż jej własny dotyk. Spieniła mydło, odłożyła z powrotem do dozownika, i włożyła swoją namydloną rękę między nogi. Starała się poruszać wolno, tak aby nie naruszyć jej uwrażliwionej łechtaczki. Woda skapywała w dół jej twarz. "Właśnie tak. Wyczyść je dla nas, Bella. Pocieraj odrobinę mocniej." Bella odseparował jej ludzki umysł od zmiennokształtnego. Skupiła się na
kontrolowaniu swojego ciała. Nie pozwalając sobie na orgazm, mimo, iż tak cudownie było czuć namydloną ręka ślizgającą się po jej cipce. Mogła to zrobić. Chciała sprawić przyjemność swoim kochankom. Sprawić, żeby byli z niej dumni. I co najważniejsze, chciała, żeby ją zerżnęli. "Bardzo ładnie, Bella. Gdy cię zerżniemy, ponieważ byłaś grzeczna, pozwolimy ci dojść." Radość wezbrała w niej. Nie mogła się doczekać aż do niej dołączą, zerżną do nieprzytomności. I wtedy będzie mogła dojść, a potem przemienić się ... Jej kochankowie chwycili jej ramiona i pchnęli na ścianę prysznica. Woda spływała w dół jej brzucha i ud. "Zrobimy to kolejno. I nie możesz dojść do czasu aż ci na to nie pozwolimy. Rozumiesz?" Pokiwała głową. Dreszcz przebiegł przez nią na myśl o nich wabiących się w nią na tle ściany prysznica. Jeden z nich gwałtownie podniósł jej nogę, eksponując cipkę. Jego palce rozdzielił wargi sromowe, a jego fiut dotknął jej wejścia. Chciała wiedzieć jak to jest czuć penisy jej kochanków wewnątrz niej. Czy jeden byłby szybszy a drugi wolniejszy? Pomyślała o Panu i o tym jak pieprzył jej usta ubiegłej nocy. Jego fiut był gruby. Miała nadzieje, że to on będzie pierwszy. Jeden z nich zniżyły swoje usta do jej. Pierwszy pocałunek. Jego wargi były gorące i dokładne. Otworzyła swoje usta na niego i pozwoliła językowi wbić się. Brutalny, mocny pocałunek. Gdy wbijał swój język po raz drugi, zrobił to samo ze swoim penisem, wciskając się w jej dziurkę. Ponieważ był tak gruby odczuła chwilowy ból, ale jej cipka zaakceptowała wtargnięcie. To pewnie Pan. Wypełnił ją a potem wycofał się wolno, przez cały czas
pogłębiając ich pocałunek. Była świadoma swojego drugiego kochanka, Kapitana, obok niej, przyciskającego jej ramię do ściany. Masował jej pierś wolną ręką, szczypiąc jej sutek za każdym razem gdy Pan się w nią wbijał. Potem klepnął go aby zmniejszyć jej narastający orgazm. Pan wbijał się raz po raz, jego postękiwanie wzrosło. Chciała go więcej, jej wewnętrzne mięśnie zacisnęły się mocno wokół niego. "Bella, czy chcesz, żebym pieprzył cię mocniej?" Pan zapytał, jego fiut zagłębił się w niej. "Tak." Jęknęła. "Więc powiedź to. Powiedź, że chcesz, żebym pieprzył cię mocniej." Wcisnął w nią swoje biodra. "Pieprz mnie mocniej, proszę, doktorze Cullen." Wydyszała. Pan wbijał się w nią, a wilgoć wzbierała w jej cipce z każdym uderzeniem. "Myślisz, że jesteś bystra, Bella?" "Nie." Zatraciła się w uczuciu jego twardego trzonka rozszerzającego ją szeroko. Zimna płytka na jej tyłku. Gorąca woda spływająca po nich. Wyszeptał w jej ucho. "Musisz zostać ukarana za niezwracanie się do mnie per Pan." Wysunął się z niej nagle i przycisnął swoją klatkę piersiową do jej. Jęknęła niezadowolona. "Wyssiesz mnie." Kapitan dalej przyciskała jej ramie do ściany. Jej cipka płonęła. Potrzebował twardości Pana, potrzebowała jego pchnięć. "Zrób to, Bella." Kapitan rozkazał jej, pchając ją na twarde płytki podłogi prysznica. Chętnie, otworzyła swoje usta, chcąc by jego fiut ją wypełnił. Twarda grubość wbiła się w nią, a ona wessała go. Lizała, kręciła i miłowała jego penisa. Był pokryty jej sokiem i smakował nią. Wolnymi rękoma objęła jego umięśniony tyłek. Pan jęknął i położył ręce na jej głowie. "Tak, Bella. Ssij mnie." Lizała wrażliwą główkę.
"Jezu." Smak jego spermy wyzwolił w niej dzikość. Ręką chwyciła grubą nasadę i wessała go tak daleko jak mogła. "Boże, tak," Powiedział napiętym głosem. Wyobraziła sobie doktora Tata, wyraz ekstazy na jego twarzy gdy ssała jego erekcję i przybliżała go co raz bliżej i bliżej do orgazmu. Szarpnął się w jej ustach a potem doszedł. Gorąca, słona sperma spłynęła w dół jej gardła. Pan wysunął się z jej ust i cofnął się. Kapitan podciągnął ją z podłogi. Chciała, potrzebował więcej. Więcej pieprzenia. Więcej bólu. Więcej przyjemności. Była gotowa się podporządkować. Kapitan użył szpicruty. Tym razem na jej piersiach. Ból na jej wrażliwym ciele był jak strzał adrenaliny. "Teraz moja kolej na zerżnięcie cię, Bella. Odwróć się i przytrzymaj się drążka." Zrobiła jak jej kazano, pochyliła się aby przytrzymać się drążka bezpieczeństwa w prysznicu. "Rozłóż nogi. Pokaż mi tą swoją ładną cipkę." Rozszerzyła nogi. Jego palce bawiły się jej wyeksponowanymi wargami sromowymi. "Twoja cipka jest tak delikatna, tak mokra, tak gotowa." Dotykał brzegów jej dziurki. "Uwielbiam patrzyć jak jesteś w tej pozycji. Pochylona. Czekająca na zerżnięcie." Krew popędziła do jej łechtaczki w oczekiwaniu na uwolnienia, które jej obiecał. "Zamierzam cię zerżnąć bardzo mocno, Bella." Główka jego wzwodu dotknęła jej cipki. Wilgoć skapnęła z niej. Pragnęła go. Potrzebowała go tak bardzo jak potrzebował Pana kilka minut temu. Jego fiut wbił się w nią. Stęknęła na uczucie drugiego, innego fiuta mężczyzny wewnątrz niej. Kapitana był dłuższy, główka jego wzwodu uderzała jej szyjkę
macicy. Owinął ramię wokół jej tali i pochylił się nad nią, jego uderzenia były tak mocne, że odrywał jej stopy z podłogi. Jego wolna ręka klepała wciąż jej tyłek. "Nie dochodź jeszcze, Bella." Mruknął. "Boże, uwielbiam twoją mokrą cipkę. Lubisz jak pieprzę cię od tyłu?" Chwycił jej włosy. Jej głowa odchyliła się do tyłu. Mogła jedynie sapnąć na brutalne traktowanie. Wszystko to było tak dobre. Chciała robić to dla niego. Chciała grać z nim w tę grę. Pociągnął mocniej jej włosy i wsadził swój członek głębiej. " Lubisz jak pieprzę cię od tyłu? Odpowiedź." "Tak." Krzyknęła. "Uwielbiam gdy pieprzysz mnie w ten sposób." "Chcesz dojść, Bella?" "Tak, Kapitanie, chcę." Jej słowa doszły między stekami, gdy jej piersi kołysały się na brutalny seks. Słyszała brzęczenie. Co to było? "Dojdziemy równocześnie, Bella." Pochylił się nad nią i chwycił jej pierś w rękę, zmieniając sutek w twardy punkt. Jej cipka była otwarta szeroko i bardzo mokra. "Tak, proszę." Dalej wtłaczał w nią swojego fiuta ale wolną rękę zsunął na przód. Trzymał coś w ręku - coś co brzęczało. Jej łechtaczka nabrzmiała w oczekiwaniu. Manewrował brzęczącą zabawką między jej wargami sromowymi. Delikatne wibracje ulokowały się dokładnie na górnej części łechtaczki. Gwiazdy powiły się pod jej zamkniętymi oczami. Wibracja pędziła przez jej zbyt uwrażliwioną łechtaczkę. Krzyknęła na tę przyjemność. "Podoba cię się, prawda?" Kapitan przycisnął zabawkę mocniej do jej łechtaczki. Nadal ją pieprzył. "Zamierzam również dojść, Bella." "Ach, tak." Powiedziała. Orgazm narastał. Przyjemność rosła. Przestała trzeźwo myśleć. Skupiła się tylko na jednej rzeczy.
Musiał przełączyć przełącznik, ponieważ brzęczenie się nasiliło. Gdy Kapitan wbił się w jej cipkę jeszcze raz, osiągnęła orgazm. Potężny. Otępiający. Brzęcząca zabawka wysunęła się z niej, po raz ostatni. Kapitan również doszedł. Wytryskując w niej. Jęk satysfakcji. Dwóch z nich oparło się o ścianę prysznica, woda wciąż się lała. "Możesz się teraz przemienić, Bella. Spróbuj ponownie." Oparła się o zimną płytkę i upajała się ciepłem ich ciał. Jej umysł przemienił się w umysł zmiennokształtnego. Łącząc jeszcze raz z tą stroną jej. Następstwa orgazmu pojawiły się w jej ciele jako coś innego. Wtedy poczuła przemianę, białe futro, całkowitą wolność i radość. I wiedziała, że oni jej pragną. Wiedziała, że bycie zmiennokształtnym lisem nie było dla niech paskudne. Była piękna i perfekcyjna taka jaka była. Zawyła i dołączyła do swoich wilczych towarzyszy. Rozdział 6 Doktor Cullen trzymał mocno rękę Bella. Stali w przedsionku, wejściu do budynku. "Nie rozumiem." Hannah powiedziała. "To jest bardzo niezwykłe. Niespotykane." Pomógł Bella przemienić się w arktycznego lisa. "Od czasu do czasu potrzebuje pomocy w laboratorium. Bella pokazała, że może być wspaniałą asystentką przy naszych badaniach." "Ale to my kobiety tu rządzimy, doktorze Cullen." Kolejna czarnowłosa zmiennokształtna, Samantha, nie wyglądała na zadowoloną. "Powiedź im, Bella." Powiedział łagodnie. "Sama zapytałam czy mogę pomóc. Chcę iść." Wczesnym rankiem zanim Pan wyszedł powiedział Belli, że nie może wyjawić innym prawdy o tym kim jest. Przeraziłoby ich to. Tylko doktor Cullen i Kapitan, nadal nieznany mężczyzna, mogą zapewnić jej bezpieczeństwo, zachować jej sekret. Byli sobie przeznaczeni.
Czoło Hannah zmarszczyło się. "Zupełnie nie rozumiem. Nie przemieniłaś się ... dlaczego chcesz ...?" "Chcę iść." Samantha wzruszyła ramionami. "Popełniasz błąd, Bella. Ale jeśli zechcesz wrócić, będziemy na ciebie czekali. Niektórzy mężczyźni będą zawiedzeni odejściem kobiety, szczególnie tak niepowtarzalnej." Spojrzała na ciemnobrązowe loki Bella. "Doceniam propozycje." Bella wsunęła swoje buty. Doktor Cullen podtrzymał ją w tali. Samantha i Hannah wymieniły spojrzenia, ale się nie odezwały. Gdy Bella znalazła się na dworze, otoczona lodem i śniegiem, ciężar spadł z jej ramion. "Wiedzą, że jesteśmy kochankami." Doktor Cullen powiedział. "Nie sądzę by wiedzieli czym jesteś, ale wiedzą, że jesteśmy ze sobą." Ale Bella nie przejmowała się tym dłużej. OBC i zmiennokształtne wilki zostawiła za sobą. "Jak masz na imię? Czy spotkam się teraz z Kapitanem?" Miała tak wiele pytań. Doktor Cullen poprowadził ją do kopuły budynku tysiąc jardów dalej. Na dworze pociemniało. Późne wrześniowe słońce wisiało nisko na niebie. Blady, wątły dysk nad odległymi poszarpanymi górami. Zimno odebrało jej oddech. "Możesz nazywać mnie Christian." Spodobało jej się to imię. Pasowało do niego. "A kim jest Kapitan?" "Już go poznałaś." "Tak?" "Tak?" Usłyszała śmiech w tle jego słów. Drzwi kopuły się otworzyły. Wysoka postać, tego samego wzrostu jak doktor Cullen, szła w ich kierunku. "Bella, przyszłaś." Znajomy głos wywołało poruszenie głęboko w jej ciele. "To mój brat, doktor Edward Cullen." "Twój brat...?" I wtedy zrozumiała, że byli bliźniakami. Ten sam wzrost, ten sam szelmowski uśmiech. Dwóch doktorów Cullen.
"Podobała ci się nasza mała gra, Bella?" Zapytał Edward. Przytulił ją mocno. Wiedzieli, że uwielbia ich gierki. Gdy weszli do kopuły budynku badawczego, wiedziała, że pobawią się jeszcze wiele razem nim skończy się jaśnień.