James Patterson Maximum Ride 4 – The Final Warning Rozdział 13 - ROZMAWIACIE o nas jakby nas nawet tutaj nie było. Siedzicie tam, podejmujecie decyzje...
2 downloads
17 Views
101KB Size
James Patterson Maximum Ride 4 – The Final Warning
Rozdział 13 - ROZMAWIACIE o nas jakby nas nawet tutaj nie było. Siedzicie tam, podejmujecie decyzje o naszym losie, nawet nas nie pytając – powiedziałam. - Maximum, podczas gdy dzieci są często zachęcane do wyrażenia preferencji, zwykle, odpowiedzialni dorośli ustalają, co jest dla nich najlepsze. Dzieci po prostu nie mają doświadczenia życiowego i edukacji do zrozumienia obrazu sytuacji. Siwowłosy senator posłał mi uspokajający uśmiech, w którym, nazwijcie mnie paranoiczką, nie znalazłam w ogóle spokoju. Magazyny młodzieżowe zachęcały mnie, abym skontaktowała się z moimi wewnętrznymi uczuciami. Więc szukałam głęboko w sobie i uświadomiłam sobie, że moje wewnętrzne uczucia mówiły mi, żebym wszystkich ich uderzyła w twarz. Co świadczy o tym, że magazyny dla młodzieży po prostu nie wydają się mieć zastosowania w moim życiu. - Życiowe doświadczenie? – powtórzyłam mocno. – Obraz sytuacji? Otrzymałam większe doświadczenie życiowe przez czternaście lat niż ty otrzymałeś w - ile masz lat, jakieś sto? Twarz senatora zaczęła zamieniać się w różową. - Jesteś z tych, którzy nie mają doświadczenia życiowego – powiedziałam. - Czy kiedykolwiek obudziłeś się z ustami zaklejonymi taśmą, nie wiedząc gdzie jesteś i gdzie jest twoja rodzina? Czy boisz się wszystkiego i wszystkich? Żywiłeś się jedzeniem ze śmietnika? Śpisz z jednym okiem otwartym, ponieważ w każdej sekundzie ktoś może próbować cię zabić? Czy kiedykolwiek otworzyłeś pudełko pizzy tylko po to, by znaleźć bombę? Nie masz żadnego pojęcia. Niektórzy członkowie komisji wyglądali na przerażonych, i zastanowiłam się, jak wypełnione były ich akta. - Angela ma tylko sześć lat – ciągnęłam dalej. – Ale stawiam dziesięć dolców, że uczestniczyła w większej liczbie bijatyk na śmierć i życie, niż którekolwiek z was.
Macie nierealne pomysły dotyczące nas, które chcecie, aby były prawdziwe. Dzieci, dla których zaprojektowaliście tą szkołę, są prawdopodobnie czyste, uprzejme, wdzięczne, zgodne. Niestety, to nie jesteśmy my. Stado stanęło wokół mnie, i domyśliłam się, że wszyscy robiliśmy najbardziej nieustępliwe twarze, te, które załamują nasz wygląd ‘są tak słodkie’. Ale ten komitet tego nie wie. - Nie potrzebujemy być „rehabilitowani” – ciągnęłam dalej. - Jesteśmy ocalonymi, i to jest dużo więcej niż dobre maniery albo cierpliwość lub palące pragnienie sprawienia przyjemności. Wasze wyobrażenie szkoły, wasze plany - żadna z tych rzeczy nie ma nic wspólnego z nami, prawdziwymi nami. Idzcie i bawcie się kręceniem kół. Ale wyłączcie z tego nas. Wstałam i podeszłam do rzędu dorosłych próbujących zatarasować sobą tyły. Powodzenia z tym, pomyślałam. Pchnęłam ciężkie drzwi, gotowa zdzielić każdego, kto próbowałby mnie zatrzymać. Ale nikt nie próbował, i szybko spojrzałam do tyłu by zobaczyć stado, Totala, moją mamę i Jeba, wszyscy śpieszyli się za mną. Na końcu korytarza była kolejna sala konferencyjna. Miała ogromne okna, niektóre z nich były otwierane korbą do czyszczenia czy coś. Bez zastanowienia, bez planowania - innymi słowy, w prawdziwym stylu Max - dałam mamie szybki, mocny uścisk, podniosłam moją kurtkę, a potem podeszłam do okna i wyskoczyłam. Wydawało mi się, że słyszałam jej ciężki oddech, ale dźwięk był rozrywany przez pędzące powietrze obok mnie, kiedy zatrzepotałam swoimi otwartymi skrzydłami. Następnie byłam w górze, zabezpieczona przez powietrze, wspierana i kołysana przez atmosferę. Nie mogłem powstrzymać się od uśmiechu, wciągając zimne powietrze do moich płuc, czując się wolną. - Dokąd zmierzamy, Max? – zawołał Gazik. Moje stado szybowało silnie obok mnie, wszyscy wyglądali na tak szczęśliwych i pełnych ulgi jak ja się czułam. - Czy to ważne? - odpowiedziałam pytaniem, a on potrząsnął głową. - Nie sądzę - powiedziałam do siebie i wzniosłam się do góry. Tłum. : Artemida89 oraz Tasia2902 Beta: Tasia2902