The Fire Within – Harte Marie – tłumaczenie firewords Rozdział 1 Książę Darius, pierwszy z królewskiej czwórki, pochylił się nad kamiennym murem i pat...
12 downloads
32 Views
949KB Size
The Fire Within – Harte Marie – tłumaczenie firewords
Rozdział 1 Książę Darius, pierwszy z królewskiej czwórki, pochylił się nad kamiennym murem i patrząc na wroga zmrużył oczy. Wyciągnął ręce i wezwał magię żywiołów. Używając gniewu, aby podsycić jeszcze bardziej swój wewnętrzny ogień, skierował go poprzez swoje płonące palce, wysyłając ognistą, niszcząca burzę w kierunku wkraczających Netharat. Spoglądając w bok ujrzał Arima, Transelmskiego legendarnego czarownika wchodzącego do wieży, który uchylił się pod podmuchem widma spalonej bramy nad ich głowami. Arim zmarszczył brwi i jednym machnięciem ręki zmienił atakujące bramy Netharat w posągi z solidnej skały. Kolejny wybuch sprawił, że Darius wylądował na ziemi unikając rozerwania przez niebieskie płomienie, lodową zapłatę, jaką znieść mogły jedynie Netharat. - Cholera, Dariusie. - Arim odwrócił się do księcia. - Tarcze wytrzymają. Idź i zabierz swoich braci do mojej komnaty, teraz! Darius już chciał otworzyć usta, żeby zaprotestować, ale czerwona furia w ciemnych oczach Arima powiedziała mu, że granice jego tolerancji już zostały przekroczone. Mimo, że drażniło go to, że miał się wycofać minął Arima i innych magów, aby sprowadzić swoich braci. Znalazł Marcusa, Cadmusa i Aerolusa wraz z załogą wschodniej wieży. Mruczeli zaklęcia i pochłonięci tym wpatrywali się, sztyletowali i rozkładali ramiona rozkazując różnym rzeczom, aby wykonywały ich polecenia. Potężne oberwanie chmury, dudnienie ziemi oraz wybuchy silnego wiatru skierowane zostały przeciwko wrogu, stopniowo zbliżającemu się do zamku. Oglądał ich bitwę i był pod wrażeniem ich strategicznych umiejętności. – Skończcie swój atak i chodźcie ze mną. - Powiedział do braci, podpalając jedno widmo na zamrożonej fosie zamku. Stworzenie wrzeszczało i miotało się próbując ugasić ogień. - Arim nakazał nam udać się do jego komnaty. – Ale.. - Cadmus chciał zaprotestować. – Żadnego ale. - Darius wyjrzał przez mury zamku i dostrzegł wrota, przez które wdarł się przeciwnik. Z tej odległości brama wyglądała jak płynne jezioro ognia na tle wyblakłego błękitu nieba. Niestety, z tego jeziora kaskadą płynęła na ziemię kolejna fala Netharat, zanieczyszczając plamami zepsucia każdy skrawek
The Fire Within – Harte Marie – tłumaczenie firewords
ziemi, którego dotknęli. – Musimy iść. - Zgodził się Aerolus, a jego głos był spokojny, w przeciwieństwie do zamieszania panującego wokół. Jeden z czwórki jego braci urządził sobie wyścigi przez zamek do komnaty Arima, mieszczącej się głęboko w sercu domu. W chwili ,gdy zbliżyli się do dębowych drzwi, te otworzyły się pozwalając na wejście braciom do pokoju wypełnionego magią. Jak stado bzykających pszczół, kamienne ściany drgały w subtelnym szumie, wypełniając powietrze powiewem energii. Wzdłuż jeden ze ścian ozdobionej gęsimi piórami, stało wąskie łózko, a obok niego wypełnione pergaminami biurko. Stoły robocze wypełniały resztę przestrzeni w pokoju. Na każdej powierzchni, za wyjątkiem łóżka, leżały gliniane dzbany i misy wypełnione zaklęciami czarownika. - Zajęło Ci to dużo czasu. - Darius prawie podskoczył, gdy królowa Ravyn wyłaniając się z cienia zamknęła drzwi. Zmrużyła oczy wpatrując się w Cadmusa. - Kiedy Arim wydaje rozkaz, masz być posłuszny. Wysoka i elegancka z kocimi oczami i czarnymi włosami, które przekazała wszystkim swoim synom, Królowa Ravyn przyglądała się Królewskiej Czwórce jak drapieżnik ,który szykuje się do polowania. Jej energia wydawała się wzrastać w komnacie Arima. Na policzkach pojawiły się wypieki, a oczy błyszczały, gdy przyglądała się każdemu ze swoich synów. – Mamo. - Powiedział Darius, a jego ciało napięło się z wysiłku w kontakcie z potężną energią wokół. Zauważył, że jego bracia również wyglądają niespokojnie. Nie powinnaś być pod eskortą w swojej wieży? Wyśmiała go i skinęła na niego i braci, aby weszli w głąb pokoju. - Masz to po Ojcu, prawda? - Uśmiechnęła się smutno, wspominając ostatnie chwile ojca. Jestem tak silna jak Faustus, Dariusie. Nie mogę kontrolować wiatrów, ale w mojej magii jest coś więcej niż magia żywiołów. - Zmrużyła oczy. - I ani słowa o słabości mojego umysłu. To, że właśnie straciłam męża, nie czyni ze mnie inwalidki. Mam tyle siły, że mogę zatrzymać najeźdźców z mojej komnaty. Darius zmrużył oczy w naganie. Spojrzał na swoich braci, którzy wyglądali na równie zdezorientowanych, patrząc na „delikatną” królową. Rzeczywiście, ich matka wyglądała raczej na wojowniczkę, niż królewską Panią. W jej zielonych oczach paliła się zaciętość, a jej agresywna postawa sugerowała gotowość do bitwy. Zniknęły królewskie niebieskie szaty i pieczęć władzy, która zdobiła jej szyję. Teraz miała na sobie czerwoną tunikę z długimi rękawami i czarne spodnie, bardzo podobne do tych, które zazwyczaj miał na sobie Arim.
The Fire Within – Harte Marie – tłumaczenie firewords
Poczuł, jakby jego myśli wyczarowały czarownika, który nagle pojawił się w rogu pokoju, niosąc ze sobą nowa falę energii. – Szybko, mamy niewiele czasu. – Czasu na co? - Zapytał Marcus, a Darius miał wrażenie, że wyglądał na zirytowanego oświadczeniem Arima. Ravyn zmarszczyła brwi, ale Arim potrząsnął głowa. - Nie Ravyn, oni muszą się dowiedzieć, zanim będzie za późno. Darius i jego bracia obserwowali ich zdziwieni. Arim nigdy nie odzywał się w sposób tak nieformalny do ich matki. Zawsze była „Królową Ravyn” lub „Szanowna Lady”. – Netharat atakują nas dziś w jednym i tylko jednym celu: aby zabić Królewska czwórkę i tym samym zniszczyć królewska linię. – Kolejny powód, aby z nimi walczyć. Storm Lords nie kłaniają się nikomu. Powiedział Darius, pewny poparcia swoich braci. Ktoś chce zniszczyć spokój i piękno ich ziemi... Znana mu wściekłość wywołała wzrost ciepła, który aż prosił o uwolnienie. – Nie. - Wtrąciła się jego matka. - Na razie nie możemy ryzykować waszej czwórki. - Spojrzała na Arima, a następnie konturowała. - Wiadomość, która przyszła dziś rano, zmieniła wszystko. Inne królestwa osłabły. – Co masz na myśli? - Zapytał Marcus, a jego niebieskie oczy zmętniały z podejrzliwości. – Dziś przed wschodem słońca twój wujek, ciotki i kuzyni powrócili do światła. - Oczy Ravyn zalśniły od łez. - Zostaliśmy ostatnimi Storm Lords. Darius patrzył na nią w szoku. Tanselm zawsze było chronione przez Tetrarch – czterech identycznych braci z królewskiej krwi. Przez tysiąc lat pokój i spokój rządził w tym szlachetnym, zamożnym kraju pełnym życiodajnej gleby i dzikiej przyrody. Teraz zło chce zagarnąć to, na co pierwotni Storm Lords tak długo pracowali. Było to nie do pomyślenia. Jego dom, zachodnia część terytorium, była atakowany, a pozostałe trzy terytoria były nawet bardziej narażone na atak Netharat. To po prostu nie wydaje się możliwe, że moc Storm Lords mogła dopuścić, żeby coś takiego się wydarzyło. – To prawda. - Stwierdził cicho Arim, a jego głos tętnił od autorytetu. Patrzył na każdego z nich. - Twój Ojciec, podobnie jak inni władcy, został otruty, tak jak wymyślił to Djinn. Jeśli was stąd nie zabierzemy, na pewno umrzecie. Jest to tak pewne, jak to, że tu stoicie. Cadmus wplótł rękę w swoje grube, czarne włosy. - Tarcze nigdy nie wpuszczą Djinna do Tenselm. – Nigdy nie powiedziałem, że Djinn wejdzie do naszego świata. Wystarczy, że jest w zmowie z Netharat. – Ale oni z nikim się nie sprzymierzają. Nigdy... - Zaprotestował Marcus. – Aż do teraz. - Arim przemówił z pewnością w jego ponurych oczach. Ciemne
The Fire Within – Harte Marie – tłumaczenie firewords
tęczówki z gniewu lśniły czerwienią. - Nie wiem jak Sin Garu to zrobił, ale zgromadził Netharat i Djinn, pod swoimi rozkazami. Przeniknął tarcze na tyle, że umożliwił swoim upiorom stworzenie portalu i zabicie wszystkich w Tetrarch. Gdyby nie wy i wasza matka, tarcze Tenselm już teraz by upadły. – I dzięki tobie Arimie. - Powiedziała delikatnie Ravyn. - Twoja moc jest prawdopodobnie większa, niż nasza. Darius patrzył podejrzliwie od matki do czarownika. Jej głos był pełen irytującej miłości. Uśmiechnęła się i położyła rękę na ramieniu Arima, co spowodowało ryk Dariusa i wyzywające spojrzenie Marcusa i Cadmusa. Ale to, co powiedziała następnie, uciszyło oszołomionego Dariusa. Patrzyła w twarz Arima. - Mój brat zapomina o sobie. Dariusowi opadła szczęka. Próbował zmusić się ,aby nie mrugać. Potem obrócił się do braci, aby sprawdzić, czy tez to usłyszeli. Oni również wyglądali na zaskoczonych, nawet Arim, który rzadko pokazywał swoje emocje. – Twój brat? - Darius patrzył od królewskiego czarownika do jego matki. Powiedziałaś, że z twojej rodziny przeżyliśmy tylko my i Ojciec. - Co na światło, jest grane? - Dezorientacja utrzymywała jego frustrację, musiał walczyć z sobą, aby w coś nie uderzyć. – Przykro mi Dariusie, ale staram się wyjaśnić Ci co możemy stracić, w bardzo krótkim czasie. - Matka podeszła do niego i sięgnęła do jego policzka. - Ze względu na to, iż ty i twoi bracia możecie zostać zabici, najbezpieczniej będzie jeśli opuścicie Tenselm. Jeśli coś stanie się mi lub Arimowi, przynajmniej wasza czwórka otrzyma moc, potrzebną do uratowania naszego kraju. – Ale tylko wtedy, gdy wypełnicie powierzone wam zadanie. - Dodał Arim. Darius wpatrywał się w czarownika, nie mogąc oprzeć się próbie porównania tego wielkiego mężczyzny do jego matki. Oboje posiadali ciemne włosy i złotą skórę, tak charakterystyczną w całym królestwie. Ale po bliższym przyjrzeniu się im dostrzegł te same wysokie kości policzkowe, ten same silne i ostre spojrzenie migdałowych oczu. Podobieństwo twarzy, na które do tej pory nie zwrócił uwagi. – Przepraszam, że nie powiedziałam wam o tym wcześniej. - Powiedziała ich matka, kiwając głową w kierunku Arima. - Ale moja przeszłość jest skomplikowana i zawsze myślałam, że będzie więcej czasu. Wasza czwórka jest naszą ostatnią nadzieją. Musicie ruszać i znaleźć swoją przyszłość. – Przyszłość? - Zapytał z niedowierzaniem Cadmus, przenosząc swój zaniepokojony wzrok od Ravyn do Arima. - Może już nie być przyszłości dla Tenselm , mamo. Jak możesz prosić nas, żebyśmy odeszli w czasie kryzysu? Zostawiając naszych ludzi i ciebie? – Ona was nie prosi. - Powiedział groźnie Armin. - Ona wam rozkazuje. Wasza matka i ja już dawno to przewidzieliśmy. Znamy was lepiej, niż wy znacie siebie.
The Fire Within – Harte Marie – tłumaczenie firewords
Darius zmrużył oczy. - Przewidzieliście potrzebę? Wiedzieliście, że Netharat nadejdą. - Arim nie odpowiedział. - Wysyłacie nas do innego świata, aby znaleźć broń potrzebną do walki, prawda? - Arim był naczelnym czarownikiem, nigdy nie tchórzył, nie był bez planu. - Bez wątpienia coś potężnego. Cadmus pokręcił głową. - Mamy wystarczająco magii w Tenselm. Dlaczego musimy wyruszyć do innego świata? I on może nawet nie być otwarty. Sin Garu zablokował wszystkie energetyczne poziome przejścia. – On nie wie o istnieniu tego świata, - Odpowiedział Arim. - dzięki gorliwości czarowania twojej matki. Nie można zaprzeczyć znaczeniu tej płaszczyzny. W niej znajdziecie klucz do przyszłości Tenselm. – Co to jest? - Zapytał Darius, a jego głos splótł się z frustracją. - To nie jest czas na zagadki, wujku. - Oczy Arima pociemniały, ale Darius pozostał nieczuły. Powiedz nam co to jest, a my to znajdziemy. – Kobiety. - Odpowiedziała zwięźle ich matka, zaciskając usta. - Jeśli wasza czwórka posłuchałaby mnie kilka lat temu i znalazła sobie żony, moglibyśmy uniknąć tej katastrofy. – Lub ochronić partnerki, które zostały zabite w innych królestwach. Powiedział cicho Arim, rozrzucając czarny proszek po podłodze. – Być może. - Zgodziła się zmęczonym głosem. - W każdym razie czas ucieka. Musicie znaleźć swoje affai i to szybko. – Nasze affai? - Marcus zamrugał, a szok na jego twarzy odzwierciedlał szok Dariusa. - Chcecie abyśmy szukali żon? Teraz? Przynajmniej Darius nie był jedynym, który sądził, że to wszystko nie może być prawdziwe. Ich królestwo jest w niebezpieczeństwie, ludzie są skazani na zagładę, a Arim i jego matka chcą, aby znaleźli sobie narzeczone? – Cztery rogi Tenselm są puste, każdy z was będzie musiał wypełnić lukę pozostawiona przez waszych wujów i ojca. - Arim założył ręce wokół klatki piersiowej, stając nieruchomo. Zdawał się być ponadczasowy z jego błyszczącymi oczami i przezroczystą skórą, pośród magicznego migotania światła w pokoju. – Twój ojciec otrzymał królestwo, bo on i twoja matka zostali pobłogosławieni czterema identycznymi synami, lustrzanymi odbiciami mocy i wdzięku Storm Lordów. – Teraz każdy z was musi znaleźć żonę, kobietę odważną i wierną, zdolną stawić czoła wyzwaniom, jakie sprezentuje jej Tenselm. Jeden z was zostanie ojcem czterech synów, aby kontynuować przyszłość naszego narodu. Jeśli nie znajdziecie waszych affai, życie w Tenselm się skończy. Darius przeklnął i pokręcił głową. - Nie możemy znaleźć pań naszego serca w innej płaszczyźnie Arimie. Jakie są szanse, że inna sfera posiada taką magię, jakiej nam potrzeba? Nie, musimy zostać i znaleźć narzeczoną pośród
The Fire Within – Harte Marie – tłumaczenie firewords
naszych, w celu zapewnienia ciągłości linii Storm Lordów. Jego bracia kiwnęli głowami, ale Aerolus wciąż stał i obserwował każdego ostrożnie. Oczy ich matki płonęły, zarówno z rozpaczy, jak i złości. - Więc powinniście znaleźć narzeczone lata temu, gdy nadeszła właściwa pora. Ale nie. Wszyscy czterej unikali zaręczyn jak ognia. - Roześmiała się gorzko.- A teraz plaga atakuje nasz świat. Nadszedł czas. Wiem, że jest wiele możliwości czekających na was w tamtym świecie. Jej oczy błyszczały przypominając, że Królowa Ravyn także posiadała pewien rodzaj mocy. - Wasze affai czekają. Ale to jest coś więcej, niż znalezienie tej, która urodzi Królewską czwórkę. Każdy z was potrzebuje siły i mocy, którą tylko affai może wam dać. Tylko z ich pomocą możemy odbudować kraj wystarczająco mocny, aby ochronić go przed zagrażającym mu złem. – Więc dajcie nam Kryształ Wiedzy. - Powiedział Aerolus, zaskakując Dariusa tym, że zgodzi się odejść z Tenselm w czasie kryzysu. – Wszystkie zostały zniszczone. - Odpowiedział Arim. - Będziecie musieli polegać na tym, co mówi wam serce. Miłość jest wszędzie i można ją znaleźć w najmniej odpowiednim miejscu. - Jego wypowiedź niosła ze sobą silne przesłanie, jedynie Darius znalazł w niej niezwykły smutek. - Wierzę, że znajdziecie tych, którzy będą mogli pomóc wam w tej sprawie. I znajdziecie to, dlatego że płynie w was krew waszej matki. Patrzył na wszystkich czterech, na końcu długo wpatrując się w Dariusa. - Nie możecie nas zawieść. - Zaczął śpiewać, a proszek pod ich stopami zabarwił się tworząc ciemną próżnię. – Poczekaj! - Jak dla Dariusa, to wydarzenia działy się zbyt szybko. Potrzebował czasu, aby przyswoić to ,czego się dowiedział. Czasu, aby zrozumieć. Krew w nim się gotowała, gdy spostrzegł, że Arim ignorując go, kontynuuje. Cholerny czarodziej! Nie mogę wyjechać z Netharat uczepionymi naszej szyi. Przynajmniej daj nam czas, aby wypędzić ich za bramę. – Zgadzam się. - Powiedział Marcus. – I ja. - dodał Cadamus. Aerolus nic nie powiedział, tylko wpatrywał się w Arima. W trakcie ich buntu, ich matka nagle uśmiechnęła się tajemniczo, co uczyniło ją o wiele młodszą. Uniosła ręce, a błyskawice trzasnęły spod jej palców, a spojrzenie stało się takie, jakiego nigdy nie widział u delikatnej Królowej z zachodu. - Będę tęsknic za wami wszystkimi. Pamiętajcie, aby zajrzeć w głąb siebie, aby znaleźć waszą wewnętrzną moc, inną od tej, którą już znacie. I przynieście nam nasze ocalenie. Uśmiechnęła się przez łzy i przycisnęła ręce do serca. - Moja miłość jest z wami. Nie poddajcie się. Znajdźcie swoje affai.
The Fire Within – Harte Marie – tłumaczenie firewords
- Nie. - Darius odwrócił się, aby wyjść. Strzelił pociskiem z ognia w dębowe drzwi, które uniemożliwiały mu wyjście. Owładnęła nim wściekłość, że nie będzie miał możliwości pomszczenia Ojca i reszty Storm Lordów. Gdy zobaczył czerwień, jego złość urosła. - Nigdzie nie idę... - Warknął, nim świat zmienił barwę na czarną. Kiedy znów otworzył oczy popatrzył na niebo, które tak bardzo różniło się od jego własnego. Było wciąż niebieskie, drzewa wciąż zielone, ale wszystko było puste bez magii, która czyniła Tenselm tak bogatym... Jego zmysły osłabły. Kolory nie były tak jasne, zapach życia wyciszony, jakby filtrowany przez otaczające ich ciężkie powietrze. Jego obserwacje przerwało ciche warczenie zwiastujące nadejście jakiegoś niebezpiecznego zwierzęcia. Psi kieł, pomyślał i przetoczył się na nogi, po czym chwycił za sztylet, który zawsze miał u swego boku. Trochę mniejszy niż w domu, ale tak samo śmiercionośny. Jedno ze zwierząt pochyliło się obnażając zęby, a on zastanawiał się, czy tutaj są bezpieczniejsi, niż w domu walcząc z Netharat.
The Fire Within – Harte Marie – tłumaczenie firewords
Rozdział 2 Samantha Brooks odgarnęła z oczu mokre włosy i kichnęła. Nie powinna była wracać właśnie teraz do Seattle. Powinna odłożyć tą podróż na cieplejsze miesiące. Luty zwykle przynosi śnieg, a ona tej nieszczęsnej czwartkowej nocy wybrała się to sprawdzić. W ten wczesny piątkowy ranek prezenter zapowiadający pogodę słusznie przewidział opady marznącego deszczu. Szkoda, że nie wypakowała swojego ciężkiego zimowego płaszcza, albo choć parasola. Dygocząc w cienkiej, w najmniejszym stopniu nie wodoodpornej, skórzanej kurtce westchnęła i wpatrywała się w jaskrawy neon najnowszego nocnego klubu Outpour (Zalew). - Chwytliwa nazwa – szepnęła i zastukała w drzwi. Minęła już godzina od zamknięcia, była prawie 4 rano. Cholera, chciałaby zobaczyć klub w pełnym rozkwicie, ale jej samolot wylądował później, niż się spodziewała. Musiała wykłócić się o podanie lokalizacji jej bagażu, a następnie w agencji wynajmu samochodów straciła swoją rezerwację i musiała walczyć o ich ostatni samochód - kompakt wyglądający jak puszka po piwie na kołach. Cóż, wreszcie tu dotarła. Być może, jeśli dostosuje swój plan do tego, że klub był już zamknięty, będzie miała świeże spojrzenie, zanim zacznie poprawiać wycenę dla Gerry’ego. Strużce wody udało się prześlizgnąć za kołnierz jej kurtki, wysyłając zimny dreszcz wzdłuż kręgosłupa. Zastukała mocniej. Z pewnością był jeszcze personel sprzątający. Zdawało jej się, że usłyszała muzykę. Po odstaniu kolejnej minuty w brejowatym deszczu pchnęła drzwi i była zaskoczona, kiedy się otworzyły. Po wejściu do środka poczuła natychmiastowe ciepło i skierowała się w głąb ciemnego korytarza, ku niskiemu pomrukowi muzyki i nikłej poświacie światła.
The Fire Within – Harte Marie – tłumaczenie firewords
Zdejmując przemoczoną kurtkę skierowała się w stronę najbliższego baru, szukając choć cienia kogokolwiek, kto tu był. - Halo? Jedyną odpowiedzią było pulsujące przez głośniki wyciszone brzęczenie Prodigy. Odgadła, iż ktoś musiał sprzątać, gdyż w różnych miejscach tego zbyt obszernego pokoju stały wystawione duże kosze na śmieci. W powietrzu unosił się zapach starego piwa zmieszany z cytrusową nutą środków do mycia, która sprawiła, że cały ten smród był prawie przyjemny. Chromowane stoliki i pasujące do nich krzesła, z zaśmiecającymi je kolorowymi poduszkami na siedziskach i podłodze, otaczały parkiet do tańca. W całym pomieszczeniu na podwyższeniach było kilka platform, które mieściły kabiny i stoliki zaprojektowane tak, by jak sądziła, stworzyć wrażenie ekskluzywności. Rozglądając się wkoło po drugiej stronie pokoju dostrzegła następny bar. Zgarnęła kurtkę i zbliżyła się do drugiego stanowiska, z nadzieją rozglądając się za kimś, z kim mogłaby porozmawiać. Ten obszar wydawała się niedawno sprzątnięty. Blaty błyszczały i były pozbawione śmieci. Zostawiając przemoczoną kurtkę i skórzaną teczkę na zasłoniętym przez kontuar stołku barowym, ponownie zaczęła przeszukiwać ten obszar. Ktoś tu musiał jeszcze być. Zabłądziła w poszukiwaniu jakichkolwiek oznak życia i zobaczyła uchylone drzwi z napisem „tylko dla personelu”. Tak jak pragnęła wrócić do hotelu i poradzić sobie z tym później, tak musiała dowiedzieć się, kto pozostawił niedomknięte drzwi i zaniedbaną podłogę. Weszła ostrożnie czując się jak tępa umysłowo ofiara horroru, która szuka opuszczonego magazynu tylko po to, aby znaleźć śmierć w ramionach szalonego mordercy. Samantha pogardzała tymi filmami za ukazywanie tak beznadziejnie głupich ofiar. Ale stawiając krok po kroku sama zaczęła zastanawiać się nad własną inteligencją. Może po prostu powinnam wrócić tu jutro. Na zimnej, betonowej podłodze w piwnicy jej kroki brzmiały jak grzmot. Idąc klatką schodową zawahała się docierając do granicy światła. - Halo, czy jest tu ktoś? – Przycisnęła włącznik światła u dołu schodów i wcale się nie zdziwiła, gdy nic się nie stało.
The Fire Within – Harte Marie – tłumaczenie firewords
- Cholera. Gerry jutro mógł sobie spokojnie poradzić z nieobecnością pracownika. Bez dwóch zdań nie zamierzała włóczyć się wokół ciemnej piwnicy, zwłaszcza tak upiornej. Nie mogła być pewna, czy to nie czasem jej wybujała wyobraźnia, ale mogła przysiąc, że czuła kogoś lub coś, obserwujące ją z ciemności. - Jestem tutaj. – Odwróciła się i postawiła jedną nogę na schodach, gdy światło zamigotało i zgasło. Gęsia skórka pełzła po jej ciele wywołując większe dygotanie, niż tylko z zimna. Sięgając po poręcz postawiła stopę na drugim schodku, kiedy ciężka ręka opadła na jej ramię, ciągnąc ją z powrotem do dużego i solidnego jak skała ciała. Krzyczała i machała, próbując uwolnić się od tak nagle trzymających ją w stalowym uścisku silnych męskich ramion. - Przestań. – Głęboki głos zabrzmiał w pobliżu jej ucha. Natychmiast zamarła, jej serce biło szybko. Łapała oddech, kiedy otaczające ją ramiona poluzowały się. Dłonią szarpał jej mokre włosy, odgarniając je z twarzy i niżej, zwlekając przy piersiach. Jej twarz zrobiła się gorąca i próbowała szarpać się w jego uścisku. Ogarnęło ją przerażenie, a on nadal kontynuował poznawanie jej ciała. Jego ręce były krępująco ciepłe mieszając u niej strach i dziwne pragnienie w podbrzuszu, co w sumie wydawało się zupełnie bez sensu. - Czyż nie mówiłem, żebyś tu nie wracała? – Zapytał głęboki głos. - Nie jestem twoją zabawką. Jego ręce powróciły na jej piersi i ścisnęły je prawie boleśnie. Dziwne, ale jego uścisk tylko jeszcze mocniej ją podniecił. Jego słowa olśniły ją. Samantha odetchnęła głęboko i starała się odzyskać kontrolę nad swoimi zwichrowanymi emocjami. Ok, więc facet nie był jakimś psychopatycznym zabójcą. Myślał, że się znali. - Słuchaj, to jakieś nieporozumienie. Nie wiem kim jesteś, ale zaprosił mnie tu właściciel. Jego ręce powoli zsuwały się z jej ciała gładząc jej sutki i krzesząc iskry na jej już i tak przeciążonych zmysłach. Odwróciła się ostrożnie, w każdej chwili gotowa do ucieczki. Nagle zapaliły się światła w pokoju, a ona zamrugała w blasku ognia
The Fire Within – Harte Marie – tłumaczenie firewords
wydobywającego się z jego ręki. Dziwne, ale nie widziała źródła ognia. Jeśli nie wiedziałaby lepiej, mogłaby przysiąc, że to jego palce płonęły. Cicho przeklął, odciągając jej uwagę od ręki i przenosząc ją ku jego twarzy. Wszystkie jej myśli o nieistniejących zapałkach i zapalniczkach zniknęły. Jej oczy rozszerzyły się na widok stojącego przed nią ciemnowłosego Adonisa. Hebanowe włosy muskały jego ramiona i otaczały ostrą, zmysłową twarz. Niezgłębione czarne oczy wpatrywały się w nią od czubka głowy po palce u stóp sprawiając, że pragnęła ukryć się przed tą bezczelną inspekcją. Jednak jego badanie bynajmniej nie było nieco pożądliwe. Było pełne męskich spekulacji i wręcz niebezpieczne. Samantha nie mogła nie odwzajemnić jego obserwacji. Mężczyzna miał zaskakująco przykuwające uwagę rysy twarzy poczynając od jego prostego, arystokratycznego nosa po jego upartą, kwadratową szczękę. A jego ciało … wysokie i umięśnione, mógłby pojawić się na rozkładówce Muscle and Fitness. - Nie jesteś Janet. – Jego głos ociekał seksapilem, mroczny i chrapliwy, jak grzmiąca burza, która przeszła nad głową. - Nie, nie jestem. – Cofnęła się o krok, chcąc odzyskać zmysły. Adrenalina przepływała przez nią zarówno z przerażenia, które wywołał, jak i jego kuszącym przyciąganiem. Westchnął i opuścił rękę. – Myślałem, że jesteś kimś innym. - Oczywiście. – Mruknęła i kichnęła. Widziała jego pełne usta rozciągnięte w osobliwym uśmiechu, a jej serce szybko zabiło. - Można powiedzieć, że światła zgasły na skutek szalejącej nawałnicy. Może powinniśmy wejść po schodach, gdzie będziemy mogli się sobie przedstawić i wyjaśnić, co tu robisz. – Skinął głową w kierunku znajdujących się za nią schodów. Jego słowa brzmiały bardziej jak rozkaz, niż sugestia. Nie obchodziło jej to. Samantha pragnęła ciepła i większej przestrzeni pomiędzy nią, a mężczyzną, który pobudzał jej uśpione libido. Kiedy odwróciła się i szybko wspinała po schodach, na plecach czuła jego wzrok, jak fizyczną pieszczotę. Potrząsnęła głową. Przypomniała sobie, że zbyt mało snu i ta pogoda, najwidoczniej spieprzyły jej wrażliwość. Usztywniła kręgosłup, kiedy tylko ponownie
The Fire Within – Harte Marie – tłumaczenie firewords
weszła w ciepłą atmosferę klubu. Udała się za bar po swoje rzeczy i ponownie obróciła się mocno trzymając swoją skórzaną teczkę. Nie słyszała jak się poruszał i sapnęła znajdując go stojącego tuż za nią. Czyżby ten facet nie słyszał o przestrzeni osobistej? Głośno przełknęła. Czy jej się wydawało, czy był jeszcze wyższy, niż 6 stóp 4 cale, na które wcześniej szacowała jego wzrost. - Jestem Samantha Brooks, rzeczoznawca zatrudniony przez Gerry’ego Barnhman’a. Rozumiem, ze pracujesz tutaj. - Najpierw zobaczmy jakiś dokument tożsamości, kochanie. Zacisnęła zęby. Kiedy skrzyżował swoje muskularne ramiona na masywnej klatce piersiowej i oparł się o przeciwległą ścianę nieruchomiejąc, wyjęła portfel i błysnęła swoim prawem jazdy niecierpliwie czekając, gdy je oglądał. Wreszcie skinął głową. Wepchnęła swój portfel z powrotem do torby, obróciła się do niego ponownie, zaniepokojona jego arogancją i przesadnym seksapilem. - A ty jesteś? - Jestem barmanem u Gerry’ego. Nie był bramkarzem. To ją zaskoczyło. Z jego wzrostem mógł z łatwością zastraszyć tych, którzy nie stosowali się do reguł. Ale skoro nie był jednym z barmanów, musiał to być … Darius Storm. Gerry wspominał o niesamowitym przyciąganiu posiadanym przez jego najnowszego pracownika, które ściągało więcej kobiet, niż klub mógłby wiedzieć, co z nimi zrobić. Widząc go, rozumiała to przyciąganie. Mężczyzna zmierzył ją od góry do dołu oceniając spojrzeniem. Jego oczy powróciły do jej twarzy i błąkał się po niej, jakby uczył się jej rysów na pamięć. - Jestem Darius. Wypuściła wstrzymywany oddech, słysząc jak potwierdza swą tożsamość. On naprawdę tu pracował. Niestety, jej zły bliźniak, erotyczny diabełek zamieszkujący w niej, ubolewał, że Darius nie był seksualnym szaleńcem zamierzającym ją porwać. Przeklinała swoją wyobraźnię i zdradziecki rumieniec, który w niewytłumaczalny sposób wkradł się na jej policzki i tam się teraz skupiał. Jego lewa brew uniosła się wyraźnie mówiąc, że zauważył jej rumieniec.
The Fire Within – Harte Marie – tłumaczenie firewords
- Nie spodziewałem się ciebie tej nocy. Gerry wspominał, że masz przyjechać jakoś w weekend. – Pochylił się bliżej niej, otaczając ją ramionami. Stężała. Pachniał deszczem i przyprawami. Był to zapach, którego nie mogła umiejscowić, ale który sprawił, że chciała scałować tą arogancję z jego ust. Zamiast chwycić ją, gdy wydawało się, że właśnie na to jest gotowy, wyjął zza jej pleców rękę i uśmiechając się z wyższością podał jej ręcznik. - Jesteś kompletnie przemoczona. Zirytowała się tym, że zdenerwował ją i był tego świadomy. Wypuściła z rąk swoją torbę i sięgnęła po ręcznik, dławiąc się oddechem, gdy dotknęła jego palców. Ognisty płomień przeskoczył na jej ramię i nie mogła powstrzymać dreszczy, które przeszyły jej ciało. Zmarszczył brwi. - Musisz zamarzać. Działał szybko owijając ją ramionami o wiele delikatniej, niż wcześniej. - Hej! Co do cholery … - Przerwała, jak tylko poczuła promieniujące przez nią ciepło. – Ah – jęknęła, ogrzewając się tym nienaturalnie ciepłym ciałem. Gorącym, na więcej niż jeden sposób, poprawiła w myślach. Z czułością, do której by mu się nie przyznała, przycisnęła swoją twarz do jego klatki piersiowej. Pod policzkiem czuła jego szybko bijące serce i zastanawiała się, czy na pewno była tu jedyną osobą, na którą wpłynęła ich bliskość. Ale on nie robił nic, tylko ją trzymał, gdy ustępowały jej dreszcze. Z opóźnieniem zdała sobie sprawę, że jej włosy i dżinsy moczyły go. - Przepraszam – powiedziała bardziej chrapliwym głosem, niż jej się to podobało. – Całkowicie cię przemoczę Wolno wirując dłonią pocierał jej plecy, jakby miała się wtopić w jego twarde jak skała ramiona. Potem nieznacznie się przesunął i zdała sobie sprawę z czegoś innego. Był twardy jak skała przyciskając się do jej brzucha. Oh, ojej, to było wszystko, o czym mogła wtedy myśleć czując wypukłość, która wydawała się rosnąć, podczas gdy ją obejmował. Zanim to się stało mogłaby zrobić, bądź powiedzieć cokolwiek. Jednakże poluźnił swój chwyt, stwarzając między nimi pewien dystans.
The Fire Within – Harte Marie – tłumaczenie firewords
- Powinnaś czuć się lepiej. – Jego oczy płonęły. Dziwne kolorowe drobiny wydawały się wirować w czarnej głębi. Potem mrugnął i ta dziwność zniknęła. - Czuję się znacznie lepiej, dziękuję. – Samanta nie mogła przestać na niego patrzeć. Teraz zrozumiała co Garry miał na myśli mówiąc o kobietach tłumnie odwiedzających klub. Mniej niż dziesięć minut w obecności Dariusa i chciała rzucić się na niego. Jej sutki bolały, jej podbrzusze pulsowało, a on nie zrobił nic więcej, tylko ją przytulał. Czas się zbierać. Natychmiast. Zmarszczyła brwi, zgarnęła torbę i kurtkę powstrzymując się od dreszczy, kiedy płaszcz przemoczył rękaw bluzki. - Cóż, przepraszam, że ci przeszkodziłam. Widzę, że nadal jesteś zajęty, więc już pójdę sobie. – Rozejrzała się za telefonem. – Muszę tylko zadzwonić po taksówkę. - Prawie tu skończyłem. Odwiozę cię. – Z sugestii zrobił rozkaz. - Nie. – Musiała zaprzeczyć zbyt gwałtownie, bo uniósł brew. - To miło z twojej strony, ale nie chcę już sprawiać ci więcej kłopotów. Po prostu wskaż mi telefon i będziesz miał mnie z głowy. Wskazał jej telefon i obserwował ją kończąc sprzątanie stolików w klubie. - Przestraszyłem cię? – Jego usta wygięły się w wymuszonym uśmiechu. Oburzyła się – Nie. Ale jestem całkowicie zdolna do zadbania o siebie. - Jestem pewien, że tak. – Powiedział z sugestywnym uśmiechem, jego oczy skupiły się na jej naprężonych sutkach. – Ale jestem bardziej niż skłonny, by zabrać cię … do domu. Ostatecznie to chyba moja wina, że jesteś cała mokra. – Przerwał i zachłannie wpatrywał się w jej ciało, zatrzymując się na jej kroczu. Nie mogła uwierzyć w jego bezczelność, ale kiedy już otworzyła usta, żeby ostro się z nim rozprawić, jakże niewinnie dodał: – Gdybym był u góry schodów, kiedy pierwszy raz się tu zjawiłaś, mógłbym oszczędzić ci deszczu i zaprosić, żebyś weszła do środka. – Jego oczy błyszczały. Dobrze wiedział, że zrozumiała jego seksualne podteksty. Kretyn! Niestety jego słowa podsycane jej wyobraźnią doprowadziły do tego, że prawie zapomniała o narzuconym sobie celibacie. Mimo jego komentarzy i arogancji czuła, że przy nim mogłaby zapomnieć o wszystkich mężczyznach, których miała
The Fire Within – Harte Marie – tłumaczenie firewords
wcześniej. Wszystko co mogła zrobić, to nie pobiec do drzwi, kiedy wreszcie rozległ się donośny klakson taksówki. - Zajmę się tobą jutro. – Zawołała przez ramię w ostrzeżeniu, zamierzając dostosować się do jego postępowania, jak tylko zbierze myśli po dobrze przespanej nocy. - O tak, na pewno. – Doleciała jego definitywna odpowiedź.
Darius patrzył na kobietę płonącymi oczami. Czuł podniecenie, silne i prawdziwe, płonące w jego wnętrzu, zadziwiające ogromem zalewającej jego organizm potrzeby. W tych niekończących się dniach w tym nudnym świecie, ani razu nie czuł kobiety tak intensywnie, jak teraz. A nawet jej nie znał. W oczywisty sposób jego ciało rozpoznało ich idealną wzajemną fascynację. Pokręcił głową sprzątając resztę klubu. Być może los uśmiechnął się do niego. Cóż innego jak nie przeznaczenie, było odpowiedzialne za jego decyzję by zamienić się z Michelle na sprzątanie, a następnie pozostać dostatecznie długo, by Mike mógł wyjść wcześniej i spotkać się ze swoją dziewczyną? Darius miał wyjść już pół godziny temu, ale z jakiegoś powodu opóźnił swój powrót do „domu”. Uśmiechnął się wspominając pełne piersi, które ostatnio czuł na swojej klatce. Rozstawiając duże kosze na śmieci na ich miejsca, rzucił wszystkie środki czyszczące z powrotem do składziku i zamknął drzwi na lewo za nim. W zimnym deszczu, który spływał z nieba, podszedł do swojej ciężarówki. W środku Chevy Blazer z 1989 roku promieniujące od niego ciepło szybko ogrzało wnętrze samochodu i stopiło lód z przedniej szyby. Czy Arim nie mógł ich wysłać do miejsca, gdzie pogoda byłaby co najmniej porównywalna do ciepłego klimatu Tanselm? W ciągu tego przygnębiającego roku, jaki spędził w Seattle, nie zdarzył się jeszcze ani jeden dzień z temperaturą bliską tej, jak panowała w Tanselm w czasie wegetacji. Westchnął i wyjechał z parkingu. Kierował się w stronę domu, który wynajął wspólnie z braćmi. Czuł, że nadchodzi napad tęsknoty za najbliższymi.
The Fire Within – Harte Marie – tłumaczenie firewords
Oczami wyobraźni widział, jak oddycha czystym powietrzem swojej ojczyzny, widział wśród czystego, błękitnego nieba baldachim legendarnych drzew rilk rosnących na zachodnim terytorium. Zabawne, ale wspaniałe liście rozsiane na niebie Tanselm, były w tym samym odcieniu co oczy Samanthy Brooks. Gdy jechał w kierunku Greenlake jego myśli gnały jak szybka kolej. Jak tak dalej pójdzie Tanselm będzie całkowicie zniszczone, nim tam wrócą. Nie, żeby nie próbowali, ale po prostu żaden z nich nie może znaleźć kobiety obdarzonej hartem ducha, która zaakceptowałaby ich sposób życia. Początkowo Darius zdecydował się używać seksu, jako środka umożliwiającego im odnalezienie swojej partnerki. Niestety, jego liczne związki zostawiały go fizycznie nasyconym, ale wycieńczonym duchowo. Przynajmniej w Tanselm kobiety, z którymi spał, zaspokajały tą jego naturalną wewnętrzną potrzebę głębszego kontaktu, świadomości otaczającego ich życia. Tutaj w tym wymiarze kobiety, które chciały, aby z nimi uprawiał seks, dawały mu fizyczną przyjemność i niewiele więcej. I prawdę mówiąc seks wcale nie był taki wspaniały. Nie był pobudzający emocjonalnie. To była gra i tylko gra, szczególnie wtedy, gdy dowiadywały się, że ma jeszcze trzech identycznych braci. Wykrzywił się, wjechał na podjazd ich potwornego domu z widokiem na jezioro, który z ledwością nadawał się na mieszkanie Królewskiej Czwórki, ale wydawał się najlepszy, na jaki mogliby liczyć w tym wymiarze. Zapakował swój samochód za Jeepem Camusa i obok BMW Marca. Aerobus jeszcze nie kupił samochodu, a biorąc pod uwagę jego nowe zamiłowanie do teleportacji, Darius nie spodziewał się, aby jego brat dziwak kupił jakiś. Tak jak nie mógł nie cieszyć z ochrony przed deszczem, tak nie potrafił przestać wgapiać się we wnętrze swojej ciężarówki – mechanicznego monstrum oddzielającego go od natury. Czego on nie dałby za konia. Wysiadając z wielkogabarytowego pojazdu skierował się w stronę drzwi. Wszedł i znalazł się w ciemnym wnętrzu. Spokojnie udał się do swojej sypialni na drugim piętrze. Żyjąc przez pierwsze kilka miesięcy w tym wymiarze na odludziu, na wsi, swobodnie przyznawał się do wygód w tym domu, choć był mały i kiepsko wykonany. Nie był zbudowany z kamienia i stali, ale z drewna i cegły, które pod wpływem jego prażącego dotyku, topiły się. W rzeczywistości nic tutaj nie wytrzymałoby ataku
The Fire Within – Harte Marie – tłumaczenie firewords
czarnoksiężnika, nie ochroniłoby jego i jego braci. Nigdy nie używali dziwnego urządzenia zabezpieczającego zainstalowanego wcześniej w ich domu. Jakby Czterej Lordowie potrzebowali chronić się przed którymkolwiek z tych mieszkańców. W swoim pokoju pozbył się ubrań. Kurtkę powiesił na krześle, ale pozostałe rzeczy rzucił na podłogę. Wchodząc do przyległej łazienki, z wdzięcznością usunął szkła kontaktowe zmętniające jego wzrok. Zanurzając brązowe soczewki w płynie, spojrzał na swoje odbicie w lustrze, po raz kolejny patrząc na siebie z zadowoleniem. Jego twarz i włosy wyglądały tak samo, szkarłatne tęczówki były matowe ze zmęczenia. Jednakże jego ciało zaczęło marnieć. Krytycznym okiem przyglądał się górnej części swojego ciała. Solidne mięśnie, które ćwiczył codziennie na zamku, zniknęły, pozostawiając go szczuplejszym, niż jakikolwiek prawdziwy Tanselmski wojownik powinien być. Jego nogi zyskały jednak kilka mięśni ze względu na ilość spacerów, które będąc tu, odbywał. Nie mając do przemieszczania się konia, Darius często chodził po mieście, nie chcąc być zamkniętym w ciasnych reliktach środków transportu. Gdyby nie duża kabina, która pasowała do jego postury i fakt, że jego zdaniem miał zbyt daleko do pacy, aby chodzić tam codziennie piechotą, nigdy nie kupiłby samochodu. Ale paca w Outpour oznaczała stałą styczność z potencjalnymi kandydatkami na żonę, a on musiał kontynuować poszukiwania, dopóki nie odnajdzie swojej affai. Z westchnieniem opuścił łazienkę i wśliznął się pomiędzy prześcieradła na swoim ogromnym łóżku. Szelest satyny otaczającej jego ciało uświadomił mu jak dużo czasu minęło, kiedy ostatnim razem miał kobietę i jak bardzo atrakcyjna wydala mu się Samantha Brooks. Jego penis drgnął. Wspomnienie prężących się pod jego dłońmi sutków, jej seksownej postaci unieruchomionej przy nim, w mgnieniu oka uczyniło go twardym i pulsującym. Przeklinając jej wyczucie czasu i swoje znużenie, przekręcił się na brzuch i usiłował znaleźć dobrą pozycję do odpoczynku. Ale we wszystkich jego snach ona kusiła go, aż obudził się spocony z ciałem żądającym zaspokojenia. Wyobrażając sobie ręce Samanthy sunące po jego ciele sięgnął do swojego fiuta i zaczął go gładzić. Po chwili wyobraził sobie klęczącą Samanthę ssącą go głęboko, aż w gardle. Jego oddech rwał się, a on zwiększył tempo, coraz nieznośnej podniecony
The Fire Within – Harte Marie – tłumaczenie firewords
myślą o niej połykającej to, co wystrzelił głęboko w jej usta. Jego rozmaite fantazje ukazywały ją jak pochyla się, by przyjąć jego fiuta, ujeżdża go z wypchniętymi piersiami błagającymi o jego dotyk. Ponownie czuł ciężar tych kul w dłoniach, prężące się jędrne sutki zwiększały jego potężną żądzę. W myślach widział jej głębokie, zielone oczy wypełnione pragnieniem, jej nabrzmiałe piersi czekające tylko by je ssać, nabrzmiałe płatki jej miękkiej kobiecości, zaróżowioną łechtaczkę potrzebująca jego i tylko jego. Z nagłym jękiem osiągnął orgazm, strzelając na swoje pięści znowu i znowu, podczas gdy myśli o Samancie napełniały go ekstazą. Oszołomiony głębią swojej potrzeby, nie mógł się jednak nie zastanawiać nad niesamowitą fascynacją Samathą, którą czuł. Minęły wieki, kiedy był tak pobudzony samym widokiem kobiety, a jeszcze dłużej, kiedy czuł takie pożądanie, że aż sam musiał się zaspokoić. Po oczyszczeniu się leżącym nieopodal ręcznikiem uspokoił się po tym wątpliwym odpoczynku, jego ciało buczało satysfakcją, ale umysł szalał z konieczności rozwiązania tej najnowszej zagadki. Stwierdził, że trudno uwierzyć by kobieta z tego świata mogłaby być jego affai. Rozumiał pociąg i żądzę. Do diabła, swobodnie dopuszczał do siebie pragnienie ciała Samanthy. Ale znaleźć affai w tym wymiarze? Kobietę uzupełniającą jego duszę, dołączającą do niego w wiecznym życiu? Mimo sprzecznych zapewnień Arima i jego matki, Darius miał wątpliwości, czy znajdzie prawdziwą partnerkę w świecie pozbawionym magii. Kiedy jego zmęczony umysł odpływał już w sen, uświadomił sobie, że dziś ponownie zobaczy Samanthę. A kiedy to zrobi ustali zasady i przygotuje grunt pod uwiedzenie, dzięki temu wyrzuci tą kuszącą lisicę z jego krwi na zawsze.
Rozdział Trzeci Samanta zajęczała i kręciła głową z jednej strony na drugą, potrzebując ulgi. Darius jednak nie mógł jej puścić. Jego jedwabiste czarne włosy połaskotały wnętrze jej uda, gdy językiem tańczył z jej fałdkami i zanurzał się głębiej, poszukując jej soczystej łechtaczki. Raz za razem zabierał ją na szczyt tylko po to, by zostawić ją niebezpiecznie blisko krawędzi. - Powiedz mi, affai, jak bardzo mnie pragniesz. - Powiedział niewyraźnie, pomruk jego głosu wzniósł ją na nowe wyżyny. - Pragnę Cię, pragnę. – Sięgnęła po jego głowę przeczesując palcami włosy, gdy przyciągała jego usta bliżej swojego centrum. – Proszę. Poczuła jego uśmiech, zanim całkowicie nie zamknął na niej ust. Z małym krzykiem wygięła się ku jego dotykowi, całkowicie zafascynowana przez gwałtowne liźnięcia i szczypiące ukąszenia, które zaprowadziły ją na krawędź. Wessał mocno jej łechtaczkę i wsunął w nią gruby palec, zwiększając tarcie na jej obrzmiałym sednie. Wtargnął w nią drugim palcem, rozciągając ją, przygotowując i nie mogła już dłużej czekać. - Darius. - Wyjęczała, gorący wytrysk pożądania zwilży jego palce. – Nie mogę przestać. Oh tak, tak. – Płakała i doszła, orgazm w niej wybuchł, kiedy on nadal ssał ją. Wtedy uniósł się nad nią, dotyk jego grubego penisa przy jej wejściu był jak żywe gorąco. Czekał, dopóki nie spojrzy mu w oczy, oczy wyglądające jak ognisty blask, nieludzko czerwone, wtedy powoli, łagodnie w nią wtargnął … - Wszystko tam w porządku? – Kobiecy głos zapytał zza drzwi i w tym samym czasie zabrzęczała klamka. Drżącej i zmieszanej Samancie zajęło minutę, by zrozumieć co się wydarzyło. Totalnie zakłopotana odchrząknęła i odpowiedziała wystarczająco głośno, by usłyszano ją przez drzwi. – Taa, przepraszam. To tylko zły sen. - No tak, cóż, w takim razie wrócę później. – Stąpanie i pisk opon zanikły w ciszy, zanim drzwi wejściowe otworzyły się i zamknęły z trzaskiem. Samanta spojrzała na budzik stojący na stoliku. Jedenasta godzina. Wycierając spocone czoło odrzuciła kołdrę i zrzuciła nogi na podłogę. Skrzywiła się, kiedy wstała, niewiarygodnie świadoma wilgoci między nogami. Miałam erotyczny sen. Też mi coś. Za wyjątkiem jednej z pokojówek, która usłyszała jej krzyki. Samanta poczuła jak się czerwieni i gdy zmierzała do łazienki, próbowała pozbyć się zakłopotania wzruszeniem ramion. Ale nadal nie mogła uwierzyć jak bardzo realny był sen, który miała. Gdy stała pod ciepłym strumieniem wody mogła z łatwością przypomnieć sobie każdy szczegół Dariusa Storm. Jak wyglądał, jak pachniał, jak smakował. Uspokoiła się. Nie miała takiego snu od miesięcy. Wtedy szczegóły jej snu błysnęły jej przed oczami. Darius Storm patrzył na nią czerwonymi oczami. Natychmiast odprężyła się czując ulgę, że jej sen był niczym innym, jak tylko namiętnym podświadomym wołaniem o seks. To tylko sen, nie wizja. To nic, czym powinnam się przejmować. Kręcąc głową, by uciec od dziwacznych myśli, zmusiła się by skupić się na teraźniejszości.
- Przyziemne szczegóły. - Wymamrotała gdy woda masowała jej plecy. – Znaleźć mieszkanie, sprawdzić magazyn i zapomnieć o cudownym mężczyźnie ze snu i jego sprawnym języku. – Przejechała palcami przez włosy spłukując mydło, jakby pozbywając się przyjemności, jaką niedawno czuła. – I żadnych więcej orgazmów. Orgazmy doprowadzały do potrzeb i pragnień, nad którymi musiałaby ciężko pracować, aby je stłumi . Do diabła, nawet się w ogóle nie dotknęła. Po roku z Dupkiem Joshem całkowicie zakończyła poszukiwania Pana Właściwego. Ważną sprawą było to, że nie przestała zadowalać się Panem Teraz Właściwym wbrew pragnieniu, by nie obniżać standardów. Samanta nie rozumiała swojej niezdolności do odnalezienia kogoś wartego jej sympatii. Nie prosiła o wiele. Pragnęła mężczyzny, który by ją kochał, szanował i co najważniejsze, któremu mogłaby zaufać. Pomyślała o swoich potrzebach i sekretach, o swoim najgłębszym jestestwie, którego nikomu nie pokazywała. Jedynie mężczyzna, który dzieliłby z nią duszę, mógł zrozumieć to, czym się kieruje. Silny, inteligentny partner, który udźwignąłby dziwaczności kobiety, która widziała rzeczy, jakich nie widzieli inni. Zakręciła wodę i drżąc sięgnęła po czysty ręcznik. Wycierając się nie mogła przestać rozmyślać o tym, czy Darius Storm miał jakąś ukrytą głębię. Z zewnątrz wydawał się lubieżnym playboyem zbyt pewnym swoich zalet. Z pewnością był przystojny z odpowiednim ciałem, ale musiało być coś więcej za tą piękną twarzą? Na myśl o nim jej ciało zamrowiłoi przeklęła, gdy zakładała jeansy i gruby sweter. Wczorajszej nocy facet skorzystał z okazji podchodząc do niej tuż po tym, jak przestraszył ją prawie na śmierć w piwnicy. No i co z tego, że poczuła nadzwyczajną potrzebę. Ma to sens rozważając to, jak długo żyła bez seksu. Dodając do tego takiego faceta jak Darius Storm, było to jak kupka podpałki nasączona naftą. Nie, zrobiłaby lepiej żyjąc sama, bez mężczyzny, budując dla siebie życie zabezpieczone zarówno finansowo jak i emocjonalnie, zanim znowu pomyśli o randkach. Wzruszając ramionami w cienkiej kurteczce zaprojektowanej tak, by chronić przed zimnem i zakładając szalik na szyję, wyszła z pokoju z nowym nastawieniem. Wróciła do Seattle by zacząć od nowa. Nowy klient, nowe mieszkanie, nowy sposób bycia. Uśmiechając się Samanta zeszła do holu i wiosennym krokiem opuściła hotel, pomimo zimowej pogody. Unikając kilku płatków lodu skierowała się do małej, ale nowoczesnej, restauracji i zamówiła dużą kawę oraz późne śniadanie. Usiadła obok okna by zjeść, głodna nie tylko smaku jedzenia, ale również znajomego widoku miasta, za którym tęskniła przez ostatni rok. W trakcie jej zerwania, dystans wydawał się kuracją dla jej poturbowanego serca. Ale teraz gdy powróciła, zauważyła jak tęskniła za swoim adoptowanym domem. Wychowana na północnym wschodzie przyzwyczaiła się do srogich zim i dużego ruchu ulicznego. W Seattle było dużo śniegu i korków na drogach, ale czyste, rześkie powietrze sprzyjało wzrostowi liczby mieszkańców. Nigdy nie żałowałaby pracy, którą przyjęła w Filadelfii. Ekscytująco było wyruszyć przez kraj do Waszyngtonu. A obiecująca mieszanka artystycznego temperamentu i lukratywnego marketingu w Seattle sprawiła, że jej przejście na zachodnie wybrzeże było zadziwiająco łatwe. Po trzech latach w J. Aplet Financial, jednakże szła do przodu i pięła się w górę. Choć jej potencjał w zakresie promocji został napiętnowany przez seksistowskich palantów w wyścigu szczurów, nabrała mnóstwo doświadczenia i miała wystarczająco dużo
kontaktów, by założyć własną firmę konsultingową, która do niedawna trzymała ją z dala od Seattle. Krojąc z zapałem swojego hiszpańskiego omleta, zaczęła odczuwać nowy przypływ energii, kiedy rozproszyło ją poruszenie na zewnątrz. Przełykając kawę obserwowała jak kobieta ubrana w gruby płaszcz, który kosztował przynajmniej pięć razy tyle co kurteczka Samanty, kłóciła się z nieźle ubranym mężczyzną, stojącym tyłem do okna restauracji. Jego wzrost i postura przypomniały jej o Dariusie, ale nie widziała by Darius Storm posiadał fantastyczny garnitur, a co dopiero go nosił. Z tego co słyszała o nim od Gerry’ego i widziała zeszłej nocy, był zwolennikiem jeansów i męskich t-shirtów. Ten facet miał na sobie ciemny garnitur od projektanta, na jednym ramieniu miał przewieszony płaszcz i trzymał teczkę. Poruszony, założył płaszcz i przejechał ręką po swoich grubych, czarnych włosach, podczas gdy gestykulował coś do kobiety. Do diabła, chciałaby żeby się odwrócił, by mogła zobaczyć jego twarz. Samanta rozejrzała się wokoło niezaskoczona widokiem pozostałych – zwłaszcza damskiej części – klientów oglądających scenę na zewnątrz. Kobieta podniosła na tle głos, że sporadyczne krzyki oburzenia mogły być usłyszane nawet przez grube okno restauracji. Kręcąc głową Samanta bawiła się omletem na talerzu, gdy obserwowała załamującą się kobietę. Zmusiła się by wziąć kolejny kęs starając się odseparować od bólu kobiety. Mężczyźni nie są tego warci, skarciła w myśli. Uwierz mi, kobieto, wiem to. Kiedy kobieta zaczęła płakać, mężczyzna w końcu się od niej odsunął i odwrócił się do restauracji. Kilka sapań i ah-ów rozbrzmiało wokół niej, ale Samanta mogła jedynie gapić się zdziwiona. Myliła się. Darius posiadał swój własny garnitur, w którym wyglądał jak milion dolarów. Wydawał się tak samo niebezpieczny jak wtedy, gdy go ostatnio widziała, ale teraz miał w sobie subtelny blask wyrafinowania od jego wypastowanych czarnych butów po starannie wyszczotkowane włosy. Korporacyjny rekin, który właśnie wyrwał serce kolejnej żeńskiej ofierze. Wyobraź sobie zakończenie relacji z nim. Z Joshem ciężko się rozstawało, ale był tylko człowiekiem. Darius wydawał się być znacznie bardziej ponad to, ponad przerysowanym łamaczem serc. Nadal kierował się w stronę restauracji i przez chwilę wydawało się jej, że może wejść. Ale przeszedł z zamkniętymi oczami i lekkim zmarszczeniem brwi na jego surowej twarzy. Zanim zniknął jej z widoku, odwrócił głowę by spojrzeć na restaurację pełną gorliwych gapiów i wymamrotał coś między oddechami. Zwracając swoją uwagę na chodnik, zrobił kilka kroków i już go nie widziała, ku jej równoczesnemu rozczarowaniu i uldze. Ale wspomnienie jego wytwornej twarzy patrzącej się w okno, ogłuszyło ją i musiała zmusić się do przełknięcia jajek zamarzających w jej ustach. Od kiedy to Darius Storm miał niebieskie oczy?
**** Darius przeklął przez promienie słoneczne padające prosto na jego twarz. Uwielbiał być na zewnątrz. Szczególnie kochał gorące, złote słońce na niebie, ale nie od razu po przebudzeniu. Chrząkając, odrzucił prześcieradło i wyszedł z łóżka. Potrzebując czegoś, co uspokoi jego burczący brzuch, założył parę jeansowych spodni i zszedł na dół do kuchni. Nie będąc nigdy
miłym z rana, czuł się dzisiaj podwójnie źle po znoszeniu przez całą noc gorących fantazji na temat Samanty Brooks. Tak bardzo jak czuł przyciąganie, teraz czuł rozdrażnienie, frustrację i złość na doprowadzającą go do szału kobietę, nawiedzającą jego sen – odpoczynek, który tak cenił. - No, no, no – Cadmus wycedził zza kuchennego stołu. Usiadł z kubkiem gorącej kawy, gdy przeglądał gazetę. – Jest prawie południe i w końcu się obudziłeś. Gdybym cię nie znał to bym pomyślał, że zmieniasz się w nocnego Djinn. Darius spojrzał gniewnie na Cadmusa i nieznacznie skupił się na kubku brata, nie będąc w nastroju do żartów. Z przekleństwem Cadmus upuścił teraz palący się kubek i również spiorunował go wzrokiem. - Co cię tak rozdrażniło? Dopiero co się obudziłeś. Darius wlał sobie kawę i uśmiechnął się przez zęby. – Miałem kiepską noc, dobra? I co ty tu do cholery robisz? Myślałem, że masz robotę. Cadmus wzruszył ramionami. – Zdecydowałem się spróbować czegoś nowego. Nie spotkałem wielu kobiet budujących domy. – Skrzywił się. – Prymitywni technicy budowlani i ich poplątane umysły. - Nie aż tak prymitywni. - Zaprzeczył Aerobus, gdy dołączył do nich w kuchni. – Dużo łatwiej jest budować rzeczy, kiedy polegasz na czarnoksięstwie. Trudniej jest stworzyć to z belek, gliny i wody. Darius i Cadmus spojrzeli na siebie. - A czemu zawdzięczamy ten honor? – Zapytał sucho Darius, gdy patrzył jak Aerolus siada obok Cadmusa z małym uśmiechem na twarzy. - Dzisiaj rano skontaktował się ze mną Arim. Darius natychmiast chwycił się tego, podekscytowanie zastąpiło frustrację. Tylko Arim mógł odesłać ich z powrotem do domu. – Co powiedział? Dał ci zaklęcie, dzięki któremu wrócimy? – Przeklęty czarnoksiężnik karmił ich obietnicami powrotu do Tanselm. On i królowa nadal prowadzili walkę przeciwko Netharat’om, którzy najwidoczniej wycofali się by się przegrupować. - Nie. – Aerolus zatrzymał się. Zamyślony patrzył na Dariusa. – Najwyraźniej zaklęcie jest w każdym z nas lub, jak to powiedział Arim, ‘w zasięgu naszych rąk’. Zamierza się pojawić, gdy tylko sytuacja się ustabilizuje. Nasi magowie wzmocnili ostatnio granice. Cadmus parsknął. – Powinni to zrobić już miesiąc temu. Co oni do cholery robili podczas naszej nieobecności? Wiedziałem, że nigdy nie powinniśmy odchodzić. Aerolus westchnął. – Cadmus, mówiłem to już wcześniej. Tutaj szybciej płynie czas, niż w domu. Podczas gdy tutaj mija rok, w Tanselm zaledwie kilka tygodni. To dla nas korzystne, daje nam to więcej czasu na znalezienie affai. - Daj spokój Aerolusie. – Skarcił go Darius. – Chyba nie myślisz, że tutejsze kobiety są odpowiednie dla Lordów Storm, prawda? Nawet w Tanselm, jedynie kilka z nich mogło poradzić sobie z naszymi mocami. - Jednak to nie powstrzymało cię przed uprawianiem seksu z tak wieloma jakich tylko zdołałeś znaleźć. – Wzrok Aerolusa sprawił, że Dariusz się zarumienił. Zalało go niewygodne uczucie winy. Ale za co powinien się czuć winny? Kobiety, z którymi uprawiał seks cieszyły się każdą minutą tej łóżkowej zabawy i doskonale wiedziały co się wydarzy, kiedy go zapraszały. Aerolus nie zrobił nic jak tylko mrugnął, kiedy dodał. - No więc, opowiedz nam o swojej wczorajszej nocnej przygodzie. - Przygodzie? – Cadmus spojrzał zza Aerolusa na Dariusa. – O czym on mówi?
Nie wiedząc dlaczego, niechętnie dyskutował o Samancie ze swoimi braćmi, Darius spróbował zbyć pytanie wzruszeniem ramion. – Gada głupoty, jak zwykle. Tak jak pewny czarnoksiężnik, którego znamy. – Odwrócił się do Aerolusa. – Teraz jest dla mnie oczywiste jak bardzo jesteście z Arim do siebie podobni. Irytujący i rzucający pytaniami. Cadmus zachichotał. – Ma rację, Aerolusie. Jesteś tak dyskretny jak fląderka i i pełen czarnoksięskich insynuacji. Darius rozluźnił się. Zmienił kierunek ich zainteresowania. - Może i tak. - Aerolus ustąpił z uśmiechem, który natychmiast wywołał w Dariusie odruch obronny. – Ale to nadal nie wyjaśnia spotkania Dariusa z pewną kobietą zeszłej nocy, prawda? Cadmus natychmiast się skupił. – Więc to jest ta kobieta, która sprawia, że wzdychasz płomiennie. –Posłał Dariusowi przebiegłe, nazbyt ciekawskie spojrzenie. – Opowiedz nam o tej kobiecie, Dariusie. Jak wygląda? Co czujesz? Marszcząc brwi Darius wypił resztę swojej kawy i nalał sobie kolejny kubek. – Zeszłej nocy miałem utarczkę z atrakcyjną kobietą, to wszystko. I nie mam pojęcia jak ją odczuwam. – Jest jak ogień, łatwopalne połączenie miodu i ciepła, które jest głębsze od jej zmysłowego piękna. Widząc ciekawość na twarzach braci nie miał skrupułów w zatrzymaniu Samanthy na trochę dla siebie. Patrząc gniewnie na Aerolusa warknął. –Ona jest kobietą, jak każda inna. I trzymajcie swoje cholerne wścibskie nosy z dala od moich spraw. - Tylko jesteśmy ciekawi. - Tak w ogóle, to jak się o niej dowiedziałeś? Aerolus zarumienił się. – Arim o niej wspomniał. Darius wyraźnie zauważył skrępowanieAerolusa, a to sprawiło, że zainteresował się tym jeszcze bardziej. Zwykle nie wyczuwał niczego od swojego brata, jeśli Aerolus nie chciał, by to zobaczył. - Naprawdę? – Spojrzał twardo na Aerolusa. – Zabawne jak wiele tobie mówi, a nam nie.– Darius zatrzymał się. – Jesteś pewien, że nie otrzymałeś po Matce więcej darów, o których nie wspomniałeś? - Nie, jedynie teleportację. – Aerolus wyglądał na zdecydowanie zaniepokojonego, a im bardziej drażnił go brat, tym bardziej Darius mógłby mu współczuć. Wydawało się, że im więcej czasu spędzał na tym świecie, tym więcej dziwnej mocy przez niego przepływało. Zdolność do przelewania ciepła przez swoje ciało miał zawsze. Teraz jednak zorientował się, że posiada zadziwiający i niezbyt chciany dar, który bez wątpienia odziedziczył po rodzinie ze strony swojej matki i Arima. Odkąd tu przybyliśmy wszyscy doświadczyliśmy jakiś dodatkowych dziwnych przypływów mocy.- Cadmus przejechał dłonią po włosach. – Moją zdolnością było przepowiedzieć liczby, które pozwolą nam żyć tu komfortowo. Kto by pomyślał, że sześć cyferek mogłoby przynieść takie taki dobrobyt. – Skrzywił się. – Wyobraźcie sobie, że w Tanselm jest taka loteria. Marnowanie bogactwa na ‘szczęście’. - A jednak bez tego bogactwa nadal byśmy żyli w lesie. – Aerolus wziął długi łyk kawy. – Nienajlepsze miejsce na znalezienie partnerki. Aerolus na moment zamilkł, zastanawiając się. – Pamiętacie co Arim powiedział zanim odeszliśmy. A tam dowiecie się również, że krew waszej matki silnie w was przepływa. Skoro już wiemy, że Matka i Arim są spokrewnieni, to zdaje się być jasne skąd jej zdolności pochodzą. Jest czarownicą i wydaje mi się, że tak samo potężną, jak Ojciec będący Lordem Storm. – Powiedział bardziej do siebie, niż do nich.
- Powiedz nam coś, czego nie wiemy. - Sarkastycznie powiedział Darius. Powinien poczekać ze wstawaniem kolejną godzinę. Cadmus mógłby być wrzodem na tyłku, ale kiedy w Aerolusie narastała chęć zagłębienia się w siebie, to dostawał bólu głowy. - Zastanówcie się nad tym. - Kontynuował Aerolus sprawiając, że Darius zajęczał. – Cadmus przepowiedział cyfry w lotka. Ja mogę teleportować się na ogromny dystans. A Marcus swoim umysłem przesuwa przedmioty. - Przesuwa? – Darius zamrugał zdziwiony. - Obserwowałem go, gdy ćwiczył, kiedy sądził, że nie patrzę. – Aerolus i Cadmus odwrócili się jak jeden do Dariusa. – Co sprowadza nas do ciebie. Co więcej możesz zrobić, oprócz kontrolowania ognia? – Mimo, że Aerolus urodził się całą minutę po Dariusie i Marcusie oraz sekundy przed Cadmusem, miał skłonności do przejęcia dowodzenia w subtelny sposób, czym przypominał Dariusowi jego ojca. Darius odpowiedział machając ręką. – Właściwie to nie jestem pewien. – Wykręcił się nie czując się komfortowo ze zmianą, jakiej doświadczył po śmierci ojca rok temu. Większość zmian wystąpiło pozornie: morderstwa jego rodziny, uczenie się jego relacji z Arim, atak Netharat’ów, ale ta nowa zdolność znajdowała się w nim. - Czekamy. – Przypomniał Aerolus. Rzucając mu pochmurne spojrzenie, Dariusz wymamrotał. - Wydaje mi się, że mogę wyczuwać myśli. Cadmus wlepił w niego wzrok. – Żartujesz sobie. – Zrobił nieodgadniony wyraz twarzy. – O czym teraz myślę? Darius westchnął głośno. – Naprawdę nie zniosę już więcej. – Potarł swoje oczy mówiąc ze zmęczeniem. – Nie mogę cię odczytać, Cadmus. Bądź Aerolusa, Markusa. Nie to, żebym się starał. – Kiedy zauważył, że żaden z jego braci nie przestał się interesować, nisko przeklął z poniesionej klęski. – Czasami w barze słyszę myśli. - Być może dlatego, że zdolności są powstrzymywane z powodu alkoholu? – zaproponował Aerolus. - Nie wiem, może.- To miałoby sens. Ale nie wyjaśniało połączenia, jakie dzielił z Samanthą. Tego, jak jest w stanie wyczuć, że dla Samanty jest atrakcyjny, jak również jej zaskakującego braku zainteresowania przypadkowym seksem lub jakimkolwiek związkiem. - Czytanie w myślach pijanych kobiet może być interesujące. – Cadmus uśmiechnął się szeroko. – Może powinienem się dzisiaj pojawić. Mógłbyś wskazać kilka bardziej ‘ interesujących’ myśli tych kobiet, które lubią być rozpuszczane. Ale dzisiaj mogłaby przyjść Samanta. Na myśl o Cadmusie powodującym u Samanty śmiech, przyciągającym ją do siebie swoim nieprzepartym urokiem, nastrój Dariusa jeszcze bardziej się pogorszył. Ścisnął swoje dłonie na krawędzi stołu, by nie musieć zacisnąć ich na szyi Cadmusa. – Co jest Cadmusie? Nie możesz popracować na nich swoimi sztuczkami, zanim je wcześniej nie upijesz? Zamiast się obrazić, Cadmus uśmiechnął się. Niestety niewiele mogło zepsuć jego humor. – Zapomniałeś chyba, buchający ogniem, że obrażając mnie, obrażasz również siebie. Nie zorientowałeś się jeszcze, że wyglądamy podobnie? – Uśmiechnął się głupio, potem przeklął, kiedy jego kubek jeszcze raz się rozgrzał. - Odnosiłem się do twojej osobowości, idioto. – Warknął Darius. - Idiota? Podoba mi się - powiedział spokojnie Aerolus z błyskami w jego jasnych, szarych oczach. – Brzmi to lepiej niż dzierżawcożerca.
- Nieważne - Darius wstał zdecydowany odnaleźć odrobinę spokoju, nawet jeśli miałoby to go zabić. – Wracam do łóżka. – Między swoimi braćmi, a Samantą Brooks był o jedną frustrację bliżej uwolnienia swoich mocy i podpalenia domu. Już zaczynał widzieć na czerwono. Wrzucił swój kubek do zlewu i wyszedł z kuchni. Myśl o Samancie tylko zwiększyła pragnienie ponownego jej ujrzenia. Coś z tą kobietą nie pasowało. Coś, co dostrzegały jego wewnętrzne zmysły. W przeciwnym razie nie uważałby jej za fascynującą. Musiał przestać wyobrażać sobie jej ciemnozielone oczy przytępione z pasji. Musiał przestać wyobrażać sobie jej pełne i zarumienione piersi błagające o jego usta. Gdy wrócił do sypialni poczuł jak jego penis jest niemożliwie twardy. Ale w przeciwieństwie do zeszłej nocy, czuł się w pełni wypoczęty i zdolny do do pokonania swoich pragnień. Po zimnym prysznicu i kilku zdecydowanych planach poczuł się gotowy do uporania się z czymkolwiek, zwłaszcza z Samantą Brooks. **** - Jest bardziej wkurzony, niż zwykle. – Aerolus usiadł naprzeciwko Cadmusa z zaciekawionym błyskiem w oczach. - Taa. – Cadmus patrzył na plecy wychodzącego brata. – To jest ta kobieta, o której wspomniał Arim. Ciekawe co jest w niej takiego specjalnego, że Darius jest taki napalony? – Uśmiechnął się żartobliwie i spojrzał na Aerolusa, by się przekonać, czy podłapał żart. Jak zwykle Aerolus pozostał obojętny. Jego przewrócenie oczami tylko zachęciło Cadmusa. – Nie jestem pewien. – Zamyślony patrzył na wejście do kuchni zastanawiając się, czy to, czego się spodziewał, mogło być prawdą. Właściwie to nie powiedział braciom prawdy o swoich nowo nabytych mocach. Ale jak powiedzieć swoim braciom, że możesz dzielić z nimi sny? Dzielenie się snem było tak niepożądane, jak niechciana zdolność Dariusa do czytania myśli. Aerolus zmarszczył brwi na myśl o takim talencie. Musiałby pracować ciężej nad zbudowaniem wewnętrznej ochrony przed umysłowym wtargnięciem. Nie to, żeby nie ufał Dariusowi pod jakimkolwiek względem, ale cenił prywatność swoich myśli. A jeśli bracia poznają nawet połowę jego myśli, to nigdy nie zostawią go w spokoju. - Wiesz więcej, niż mówisz. - Cadmus zmarszczył brwi. – Arim powiedział ci coś, czym się nie podzieliłeś? - Nie. – Aerolus odchrząknął. – Arim ledwo wspomniał, by mieć oko na Dariusa. Ma to coś wspólnego z kobietą, która zaprząta jego myśli. Będzie grała istotną rolę w jego przyszłości, ale więcej nie mogę powiedzieć. - Nie możesz, czy nie chcesz? Sny Dariusa. Były bardziej niż erotyczne. Krew Aerolusa zawrzała, gdy przypomniał sobie walory kobiety widziane oczami Dariusa. Była niewiarygodnie piękna, egzotyczna i zmysłowa. Ale czysta zaborczość Dariusa, jego niepewne pragnienie – te emocje było tak obce dla Królewskiej Czwórki. Aerolus zamrugał, kiedy Cadmus go zawołał. – Nie mogę ci odpowiedzieć, Cadmusie. Arim twierdził, że ta kobieta jest ważna dla Dariusa. Tak naprawdę to dla każdego z nas. Ale czy jest jego affai, albo czy może zaprowadzić go do jego affai, Arim nie był w stanie powiedzieć. Nigdy nie wiadomo. Może ona przedstawi ciebie twojej przyszłej pannie młodej. – Dorzucił, by potrząsnąć pewnością siebie jego brata. Cadmus pragnął małżeństwa tak samo, jak noża przy gardle.
- Jakby jakaś kobieta kiedykolwiek do mnie pasowała. - Powiedział z pogardą Cadmus. – Osobiście mam nadzieję, że ta kobieta jest jego affai. Chcę wrócić do Tanselm najszybciej, jak tylko się da. A kiedy już Darius się z nią zwiąże, to tylko kwestia czasu, kiedy zajdzie w ciążę, by scementować władzę Storm Lordów. - Ale kto powiedział, że on będzie kierować Królewską Czwórką? Kubek zatrzymał się w połowie drogi do ust Cadmusa. – No cóż…., wydaje mi się, że nigdy nie rozmawialiśmy o tym, kto zostanie następcą Tetrarch. Zawsze uważałem, że mógłby być to Darius. Jest najstarszy, co z tego, że tylko minutę. – Przerażenie mignęło mu na twarzy. – Mówisz, że każdy z naszej czwórki mógłby zostać nowym władcą Tanselm? - Nawiązując do Arima, przyszłość nie jest pewna. – Aerolus dobrze się bawił, potrząsając trochę swoim beztroskim bratem. Cadmus założył zbyt dużo i drażnienie pozostałych będzie również zabawne. No cóż, teraz będzie miał nad czym rozmyślać, a nie tylko o powrocie do Tanselm. Najwyraźniej musiał trochę ukazać swojego rozbawienia, gdyż Cadmus doszedł do siebie na tyle, by móc posłać Aerolusowi mały uśmieszek. – Dobrze zagrane, bracie. No wiesz, to straszne. Jesteś bardziej podobny do Arima, niż mi się wydawało. - Są gorsi ludzie, do których mógłbyś mnie porównać. - Racja. – Cadmus zaśmiał się, najwidoczniej pozbył się przygnębiających myśli o małżeństwie. – Weź takiego Dariusa. Jest bardziej jak mroczny Djinn stawiający czoło światłości dnia – całkowicie nieznośny. Taka szkoda, że mam dzisiaj randkę, bo odwiedziłbym Potok tylko po to, by go wkurzyć. Aerolus wyszczerzył się, oszałamiając brata pokazem prawdziwych emocji. – Nie miałbym nic przeciwko, by to zobaczyć. Mam wrażenie, że nie ma zamiaru dzielić się tą szczególną kobietą. A jeżeli jest tak sfrustrowany, jaki wydawał się wcześniej, to podejmie wszelkie wysiłki, by jej nie spłoszyć.
The Fire Within – Harte Marie – tłumaczenie firewords
Rozdział 4 Trzy godziny w nocy i Samanta czuła się cudownie, nie tak jak po ostatniej wizycie w Outpour. Gerry Huntington był tak przyjemną osobą, jaką wydawał się być, gdy rozmawiała z nim przez telefon. Osobiście zatrudnił wszystkich swoich pracowników i przedstawił ją każdemu z osobna. Niespodziewanie, ponowne spotkanie Dariusa wprawiło ją w rozczarowanie. Poza blaskiem w jego ciemnych oczach był przyjazny i uprzejmy, nie taki jak playboy, którego spotkała poprzedniej nocy. Nie chcąc ujawniać ich wcześniejszych kontaktów, posłała mu ostrzegawcze spojrzenie, gdy Gerry kontynuował jej prezentację. Wspaniała blondynka o imieniu Ellie była jego ulubienicą i po chwilowej obserwacji kobiety, mogła wyraźnie powiedzieć dlaczego. Przez trzy godziny obserwowała ciągłą pracę Ellie i Dariusa. Była bombardowana przez mężczyzn, tak jak Darius był przez kobiety, Ellie miała zawsze gotowy uśmiech i przyjazne usposobienie, co zwiększało efektywność sprzedaży i roztaczało atmosferę zabawy. Mężczyzna niosący trzy drinki potrącił ją, przerywając jej rozmyślenia. Mrucząc przeprosiny, zgrabnie go wyminęła i zobaczyła, że Gerry rozmawia z jednym z Vipowskich patronatów, na podwyższeniu po drugiej stronie sali. Skinął jej głową, a ona uśmiechnęła się do niego zachęcająco, nie musząc udawać satysfakcji z ogromnego tłumu, który dominował w Outpour. Zauważyła już kilka rzeczy, które warto by zmienić, aby zwiększyć zyski, ale podwyższenie reklamy sponsorów nie było jednym z nich. Zauważyła, że duża liczba kobiet oblega barmanów w pobliżu Dariusa, ale ona próbowała zmusić się, aby utrzymać swoją uwagę na parkiecie. Od chwili, gdy zostawiła go podczas wprowadzenia Gerrego, czuła jego spojrzenie na niej. Pomimo że nie chciała odświeżać ich znajomości, czuła pokusę, aby zwrócić mu uwagę za spowodowanie rano takiej sceny w miejscu publicznym, nawet jeśli nie miała do tego prawa. Nie mogła sobie przypomnieć, jak to jest czuć się odrzuconym, a Darius nie dbał o kobiety, pozostawiając je płaczące w miejscach
The Fire Within – Harte Marie – tłumaczenie firewords
publicznych, dlatego czuła się jeszcze gorzej, iż tak zareagowała na jego dotyk ostatniej nocy. Poczuła ramię oplatające ją wokół talii, co wyrwało ją z zadumy. - Chodź, zatańcz ze mną kochanie. - Przystojny blondyn pociągnął ją w kierunku parkietu. - Ktoś tak wspaniały jak ty, nie powinien siedzieć na ławce rezerwowych. Spojrzała na przybysza, uśmiechnęła się i wzruszyła ramionami. Dlaczego nie? Przekona się jak klub wygląda ze środka zatłoczonego parkietu. Jej partner wykrzyknął poprzez głośną muzykę, że nazywa się John i przybliżył się, aby uzyskać odpowiedź, a ona poczuła, że musi się cofnąć. Niskie warczenie pojawiło się znikąd, ale ona nie zauważyła nikogo, kto by interesował się nią i jej partnerem. Nie wiedząc dlaczego, jej oczy szukały Dariusa, który przyglądał się jej od strony baru, ale zbył ją i odwrócił się do kolejnej kobiety, domagającej się jego uwagi. - Dziwne - mruknęła. Odwróciła się do Johna z przepraszającym uśmiechem. -Jestem Samantha - skinął głową. Po kilku minutach tańca uśmiechnął się, gdy muzyka stała się bardziej zmysłowa, zamknął ją w ramionach tak, że czuła każdy niuans, który wzbudził jego ciało. Na nieszczęście dla Johna jej ciało nie oprzytomniało jeszcze po dotyku Dariusa, a ona nie mogła skłonić je do działania. - Dzięki, ale muszę wracać do pracy. - Powiedziała i delikatnie zaczęła ich rozdzielać. Chciała go lubić. Wydawał się zwykłym facetem i przyjemnie atrakcyjnym. Może krótki epizod na sianie zmniejszyłby męczące ją przyciąganie, które czuła do faceta z baru. Znów przeszył ją zastrzyk dezaprobaty, mający w sobie tyle ognia, że mógłby zmusić ją do uległości. Potarła swoje dudniące serce i rozejrzała się, ale nie była zaskoczona, iż tylko John skupiał na niej swoją uwagę. -Wybacz John. Ale dziękuję za taniec. Wzruszył ramionami i pochylił się nad nią z zachęcającym uśmiechem. - Będę tutaj całą noc, czekając, aż zmienisz zdanie. - Oblizał usta, co miało
The Fire Within – Harte Marie – tłumaczenie firewords
posłużyć jako zaproszenie, ale zamiast tego pomyślała, że powinien powstrzymać się od alkoholu. Pachniał jak browar. Torując sobie drogę przez tłum, wróciła na skraj parkietu, rozważając swoją dziwną podświadomość. Samantha zawsze słuchała swojego wewnętrznego głosu. Ale nie wiedziała, dlaczego tym razem jej wewnętrzny głos miał taki męski ton. Może jej seksualne fantazje wysunęły się naprzód. Westchnęła. Nieważne. W każdym razie nie zrobi tu z siebie głupka. Miała swoje cele, miała dyscyplinę i miała pracę do wykonania. Zniesmaczona swoim brakiem silnej woli, na nowo przyjęła profesjonalną postawę i skupiła się na obecnej sytuacji w klubie. Outpour na pewno stanie się hitem dla Gerryego. DJ, atmosfera i wciąż płynący alkohol świadczą o dobrze prosperującym biznesie. A potencjał wzrostu jest ogromny. Wzięła małego palmtopa i zaczęła notować możliwości ewentualnych ulepszeń oraz pozycje, które chciała podkreślić jako skuteczne. Minęła godzina, a ona czuła coraz to większe pragnienie, pośród spoconych ciał i pulsującego światła, ale celowo poszła do baru, którego nie okupował Darius, aby zamówić wodę. Ellie, kierowniczka barmanów, nie przerywając pacy podała jej napój. Wysoka blondynka ubrana była w obcisłą, niebieską bluzkę, która podkreślała błękit jej oczu i miała cienki złoty drążek w pępku, podkreślający jej smukły brzuch. Garry powiedział jej, że choć Ellie wygląda jak typowa blond bomba, to taka nie jest. Bardzo inteligentna i elokwentna, Ellie pracowała w Outpour, aby „sfinansować sobie przyszłość”, jak mawiała, cokolwiek to miało znaczyć. Stracenie jej było dla Gerryego bolesne, więc skontaktował się z Samanthą. Zatrudnienie Dariusa było przełomem, ale to nie otrze łez, gdy Ellie odejdzie. - Tam musi być gorąco. - Powiedziała Ellie, wskazując na parkiet, który ona wypełniłaby w innym celu. - Bo jest. - Samantha zamknęła oczy, przełknęła wodę i pomyślała, że nic nigdy nie smakowało lepiej. - Chwileczkę. - Ellie uśmiechała się, gdy pracowała, bez problemu wykonując wiele zadań naraz, przygotowując drinki, podając je kelnerce, przy jednoczesnym rozmawianiu ze stałym klientem pochylającym się nad barem. - Kocham ruch. – Powiedziała, podając kelnerce drinki i przygotowując następne. - Oczywiście nie jestem tak oblegana jak Darius i Mike. - Skinęła głową w kierunku baru naprzeciw niej. - Ale za godzinę mężczyźni zaczną przechodzić przez te drzwi, wiedząc, że
The Fire Within – Harte Marie – tłumaczenie firewords
kobiety są tutaj. -Oh? -Tak. Zdarza się to w każdym tygodniu jak w zegarku, a przynajmniej zaczęło, odkąd Darius tu pracuje. - Ellie zatrzymała się, aby popatrzeć. - Trzeba być martwym, żeby nie zauważyć jaki jest gorący. Samantha spojrzała przez ramię na mężczyznę w otoczeniu kobiet. - Więc dlaczego sama w to nie zagrasz? - Studiowała Ellie, ignorując mrowienie irracjonalnej zazdrości. - Jesteś popularna, sądząc po ilości wielbicieli. Powiedziała, obserwując mężczyzn, którzy łaknęli nie tylko alkoholu, ale także jej uwagi. Ellie się uśmiechnęła. - Próbowałam. Ale on uprzejmie, lecz stanowczo odmówił. Zaskoczona Samanta popatrzyła na Dariusa. Nie przypuszczała, że jest aż tak wymagający, ale przypominając sobie bogatą blondynkę, z którą był wcześniej, stwierdziła, że pewnie jego gust jest bardziej wyrafinowany. - Ale mówiąc szczerze, to lepiej. Nie ma tu iskry. -Nie ma iskry? -No wiesz, chemii. Kiedy przy nim stoję, chcę tylko na niego popatrzeć. Ellie wyszczerzyła zęby. - On jest przystojny, ale nie w moim typie. Dziwne, co? Ignorując jej ulgę, Samantha zapytała, co mogłaby zrobić, aby liczba zamówień wzrosła. - Jeśli nie miałabyś nic przeciwko, chciałabym, abyś przyniosła mi trochę Zinfandel i J.D z piwnicy? Zostały ułożone i przygotowane godzinę temu, ale Sean i Maggie przez cały czas mi pomagają. - Pewnie. Wystarczy skorzystać z windy towarowej, prawda? - Garry pokazał
The Fire Within – Harte Marie – tłumaczenie firewords
jej to wcześniej, więc teraz wiedziała trochę więcej na temat pracy w piwnicy. - Tak. Po prostu, gdy przywieziesz je na górę, daj znać Seanowi. - Ellie odwróciła się do następnego klienta, a Samantha poszła po dostawę. Nie spojrzała na Dariusa przed wyjściem, bardziej niż kiedykolwiek zdecydowana, aby unikać go w przyszłości. *
*
*
Gdy tylko Samatha opuściła pomieszczenie, Darius odwrócił się do Mikea. - Przyniosę kilka butelek House. Potrzebujesz czegoś zanim pójdę? -Tak. Przerwy. - Mruknął pod nosem Mike, zanim kolejny klient odwrócił jego uwagę. - Poza tym, że Dave przyjdzie na moje miejsce, pracują jeszcze Carla i Todd. Darius podniósł głos, aby został usłyszany przez kobiety rywalizujące o jego względy. - Wybaczcie Panie - przeprosił i skinął na Davea - ale mam zadanie do wykonania. Zaraz wracam. Do tego czasu Dave będzie waszym mężczyzną. Wypłynęło kilka skarg, ale Darius je zignorował. Czekał całą noc, aby przyprzeć do muru Samanthę. I nie mógł liczyć na lepszy moment. Zniknęła za drzwiami „tylko dla pracowników”, chcąc pomóc Ellie, która próbowała opanować mężczyzn, którzy najwyraźniej chcą coś więcej niż tylko napój. Pokręcił głowa i poszedł za Samanthą. Szkoda, że Ellie nie rozgrzewa jego krwi. Ma wygląd, inteligencję, do diabła, ciało dla którego można zabić. Ale coś w niej nie pociągało go. Samantha z drugiej strony... Znalazł ją w piwnicy, jak próbowała odblokować załadowany wózek i spokojnie stanął za nią. - Powrót do piwnicy, hmmm? - Powiedział cichym głosem, uśmiechając się, gdy krzyknęła i obróciła się ku niemu. Złapał subtelny powiew jej zapachu, który uderzył mu do głowy, zacierając cel, z którym tu przybył. Wyglądała jak coś dobrego do jedzenia. Jej oczy zalśniły z gniewu i skrzyżowała ramiona na pełnych piersiach, a jej usta zacisnęły się z tłumionej złości. - Nie masz pracy, którą mógłbyś się zając? Dlaczego jesteś na dole skoro twój
The Fire Within – Harte Marie – tłumaczenie firewords
bar jest oblegany przez klientów? Wydawała się taka wysoka i potężna, a jej chrapliwy głos był zaskakująco sztywny. Ona sprawiała, że miał ochotę rzucić ją na tą zimną podłogę i pieprzyć, aż krzyknęłaby jego imię, błagając o litość. Jego zamiary musiały odzwierciedlić się w oczach, ponieważ cofnęła się nerwowo. - Darius? - Odchrząknęła i rozstawiła nogi, choć wciąż dostrzegał w niej napięcie. - Zadałam ci pytanie. Uśmiechnął się szeroko jak kot, nie mając jednak na celu jej uspokoić. - Przyszedłem tu za tobą, Samantha. - Wypowiedział jej imię, a w jego głowie słychać było głód. Przed końcem nocy zamierzał podbić Samanthę, aby raz na zawsze wyrzucić ją z myśli. - Dlaczego nie możemy zakończyć tego, co zaczęłaś ostatniej nocy? - Zapytał jedwabiście i podszedł bliżej. - Ostatniej nocy? - Przechyliła głowę, patrząc na niego. - Co ja zaczęłam? Twierdzisz, że to ja zainicjowałam to zbliżenie? Ten uścisk? - Spojrzała na niego i szturchnęła go w klatkę piersiową, a jej zdenerwowanie zniknęło w mgnieniu oka. Spójrz Dariusie. To ty przyszedłeś do mnie. - Skrzywiła się, co wprawiło go w zdumienie, iż znalazła coś obrzydliwego w jego zachowaniu ubiegłej nocy. On wyraźnie pamiętał odpowiedź jej ciała na jego bliskość i było to bardziej niż przyjemne. - Straciłeś już blondynkę, z którą jadłeś lunch, więc teraz próbujesz mną zawładnąć? Możesz o tym zapomnieć. Skrzywił się. - Jaka blondynka? O czym ty do diabła mówisz? - Co? - Zapytała niewinnie. - Nie pamiętasz jej imienia? A może wreszcie zawładnęło tobą poczucie winy, za zerwanie na oczach ludzi. - Nie wiem, o czym mówisz. Ostatnio w mojej głowie jest tylko jedna kobieta i jest to irytująca doradczyni z błyszczącymi zielonymi oczami i miodowymi włosami. Zanim cokolwiek powiedziała, przyciągnął ją do siebie, aby mogła poznać jego intencje. Jej oczy stały się ciemne, ciemnozielone koloru liści, co sprawiło, że zaczął myśleć o dzikich lasach Tenselm. A kiedy jej sutki ocierały się o jego klatkę
The Fire Within – Harte Marie – tłumaczenie firewords
piersiową, rozpętała się w niej burza potrzeb, aby przycisnąć go mocniej. Nie czuł wstydu, dzieląc się tym, czego pragnie. Jego kogut stał się nieznośnie pełny. Mimo że szalała w niej bitwa, mógł dostrzec, że jej pasja jest równa jego. Zamknął oczy, wziął głęboki oddech i wypełnił go zapach kobiecego pożądania pochodzący od jej rdzenia. Przesunęła się, desperacko próbując przezwyciężyć jego posiadanie. Kiedy spojrzał na nią, zobaczył wpływającą na jej twarz dezorientację, a jej usta rozsunęły się w niemym pytaniu. Poznała jego dziwne spojrzenie i jak przełącznik, który został wyłączony, przestała walczyć, a jej wzrok przesunął się z jego oczu do ust. Korzystając z zaproszenia, przestał tracić czas. Z szybkością jej oddechu, wbił się w jej wargi, jęcząc, gdy się połączyły. Spakowała słodko, świeżo i niebezpiecznie uzależniająco. Na początku jej ciało było sztywne, ale po chwili stopiła się w jego ramionach. Płynęła przez niego dzika satysfakcja, a jego ciało stanęło w płomieniach. Podniecenie wzrosło jak gorączkowa intensywność, kiedy odpowiedziała na jego pocałunek, a ich języki starły się w agresywnej bitwie. Kilka żarówek pękło z trzaskiem, pozostawiając piwnicę w ciemności z wyjątkiem przyćmionego światła rzucanego na ścianę. Nie mógł uwierzyć, że ta kobieta tak na niego działa. Jeden pocałunek sprawia, że traci kontrolę nad swoją mocą, zmuszając go do uwolnienia wszystkich swoich frustracji i palącego głodu jej bujnego ciała. Pogłębił pocałunek, wytaczając szlak ustami od jej policzka do szyi, jednocześnie owijając rękę dookoła niej. Jęknęła jego imię, gdy ssał jej szyję i dyszała, gdy wsunął rękę pod jej bluzkę, pieszcząc okryte koronką piersi. Kołysał się, nie pozostawiając wątpliwości, co zamierzał. Na zimnej podłodze, na ścianie, nie miało to znaczenia tak długo, jak będzie czuł jej stopniałe ciało wokół niego. I błogosławić Światło za to, że ona czuła to samo, jej ręce oplotły go w pasie, przyciągając go bliżej, jakby jej część wołała: Więcej. Dotykaj mnie, odpowiedział, psychicznie przyciągając ją bliżej, kiedy dewastował jej ciało. Zręcznie rozpiął jej biustonosz pod bluzką i szybko pozbył się obu tych rzeczy. Następnie zdjął koszulkę, chcąc czuć jej ciało przy swoim. Gdy chrapliwie wymówiła jego imię, jego pragnienie wzrosło trzykrotnie. Czuł jej naglącą potrzebę, domagającą się, aby dał jej to, czego pragnęła. Zaskoczony swoją reakcją na nią, której mógł oczekiwać tylko po kobiecie pochodzącej z Tenselm, wziął głęboki oddech i zabrał się do badania tego pasjonującego stworzenia
The Fire Within – Harte Marie – tłumaczenie firewords
przed nim. - Pragnę cię. - Powiedziała bez tchu, przypatrując się jego szerokiej klacie sennym wzrokiem. - Potrzebuję cię we mnie. Z wypiekami na twarzy i opuchniętymi wargami była wszystkim, co kobiece i pożądane, wszystkim czego kiedykolwiek pragnął. Nie mógł zrozumieć tego silnego pragnienia, aby ją wziąć. Pozbył się swojego ubrania w rekordowym czasie i ukląkł, aby usunąć resztę jej odzieży. Klęcząc, szarpnął jej ubranie w dół, wyschło mu w ustach, gdy zobaczył złote loczki, błyszczące dla niego z pragnienia. Nie mogąc się oprzeć, rozstawił jej uda wystarczająco, aby włożyć palec głęboko do jej wnętrza i chełpić się jej erotyczną odpowiedzią. Czuła się tak ciasna wokół niego, jej wejście śliskie od kremu, jej kobiecość ciasna i gotowa. Potarł kciukiem jej łechtaczkę i patrzył jak jej głowa odchyla się w tył, prosząc o spełnienie. Tak namiętna, tak wrażliwa. Stracił cierpliwość i przed tym jak oparł ją o najbliższą betonową ścianę, pozbył się pozostałych ubrań z jej ciała. Ich kształty poruszały się w cieniu i mimo półmroku wokół nich widział wyraźnie, wspaniałą iskrę światła świecącą tylko dla niego. Opuścił się na kolana i rozłożył jej uda szeroko, czekając, aż ich oczy ponownie się spotkają. - Moja. - Warknął i przycisnął usta do jej kobiecości. Samantha wstrzymała oddech, nie troszcząc się o to, że uprawiają miłość w publicznym miejscu. Wszystko przestało istnieć, gdy poddała się nieodpartej pokusie i przyjęła jego seksualną ofertę. Czuła, że jej serce zaraz wyskoczy, gdy jego gorące usta lizały i kąsały jej łechtaczkę. Jego język, o mój Boże. Przycisnął go do niej, oplatając jej pobudzenie, tak, że czuła orgazm zbliżający się wielkimi krokami. Podobnie jak ogromna fala, jej szczyt wydawał się rozwijać i budować, unosząc się przed tym jak rozbił się na niej. Patrzyła w dół na Dariusa, zapominając o chłodzie na plecach, widziała jego zamknięte w ekstazie oczy, a usta schowane w jej ciele. Kąsał i ssał jej łechtaczkę, a ona chwyciła go za głowę, wplatając palce w jego miękkie włosy, aby go zachęcić. Nigdy wcześniej nie czuła takiego ognia, takiego zupełnego zatracenia. Nic się nie liczyło, poza palącym jak piekło Dariusem, zupełny zachwyt, dlatego że czekał, aby się do niej dostać.
The Fire Within – Harte Marie – tłumaczenie firewords
Tak blisko krawędzi, tak blisko spełnienia, a on się zatrzymał. - Darius, proszę. - Krzyknęła rozpaczliwie, potrzebując, aby dojść. Ale jego pierwotne spojrzenie ją zmroziło. Wyglądał nieludzko, jego oczy błyszczały dziwnym czerwonym światłem, przypominającym jej marzenie. Poprzez mgłę widziała jak wstaje i chwyta ją w ramiona. Podniósł ją i ustawił się między jej udami, a ona oplotła nogi wokół jego talii. Jęcząc cicho, zamknęła oczy, gdy poczuła jego usta ciągnące jej sutek. Nacisnęła na niego, wyginając biodra i została nagrodzona, gdy poczuła główkę jego wielkiego penisa napierającą na nią. Była taka mokra z potrzeby, zmieściła go łatwo, gdy zdała sobie sprawę, że wzięła tylko jego część. Wchodził powoli, jakby czekał, aż ona go zobaczy. Spoglądając mu w oczy, wykonała ustami „tak”, zanim je zacisnęła. Chciał wepchnąć jej język w usta, wciąż i wciąż, tak jak wykonywał pchnięcia w niej. Napięła się i poczuła, że jest wypełniona bardziej niż mogła to sobie wyobrazić, jęknęła mu w usta, kiedy w pełni wsunął się w jej wnętrze. Zatrzymał się na chwilę, pozwalając jej poczuć go w całości. Ale jej ciało stało w ogniu. Nie istniał nikt i nic oprócz Dariusa, co mogłoby sprawić, żeby czuła się tak jak teraz. Przycisnęła się do ściany, aby ułatwić mu penetrację. Nagle przesunęła się do przodu, kołysząc biodrami w nadziei odzyskania wybornego tarcia, pulsującego podniecenia w jej łonie. Jęknął i wbił się w nią, naśladując działanie swojego języka. Otaczała ich fala żaru, poświata wokół Samanthy jak ze snu. To było zbyt intensywne, zbyt otaczające żeby mogło być prawdziwe, ale była zbyt oszołomiona żeby się tym przejmować. Jego męskość potarła jej łechtaczkę, gdy wbijał się w nią, a jego pchnięcia stały się głębsze, gdy zwiększył tempo i intensywność. Oderwał się od jej ust i popatrzył jej w oczy. - Obejmij mnie, mój ogniu, zawładnij całym mną. - Powiedział chrapliwym głosem. Samantha mogła się tylko trzymać, czując jak jej ciało nagle wybucha. Patrząc w jego bezdenne oczy, szczytowała gwałtownie, chwytając się go, gdy jej ciało się trzęsło.
The Fire Within – Harte Marie – tłumaczenie firewords
- Samantha - jęknął, gdy głęboko i mocno wbił się w nią po raz ostatni. Uspokoił się i wzdrygnął tak, że poczuła go tryskającego w jej wnętrzu. Podobnie jak fale rozchodzących się dreszczy, jego organizm zwiększył jej własne drżenie, sprawiając, że ścisnęła go mocniej, aż oboje byli całkowicie wyczerpani. Długo stali w ten sposób, jego ciężkie ciało oparte na jej, przygwożdżając ją do ściany, gdy on pulsował w niej, rozsiewając w jej łonie ciepłe i wilgotne nasienie. Oddech Samanthy w końcu się uspokoił, stała się świadoma zimna pochodzącego od ściany oraz stróżki potu płynącej w dół po jej nodze. Jego ciężki oddech również się uspokoił, stanęli obok siebie i powoli się odsunęli. Zamknęła oczy, czując brak jego obecności w niej. Kiedy je otworzyła, zauważyła, że patrzy na nią z nieodgadnionym wyrazem twarzy, tak samo patrzył na nią przy pierwszym spotkaniu. Ostatnia noc. W mgnieniu oka powróciła do rzeczywistości. Po prostu uprawiali seks, nie, niesamowity, oszałamiający seks z Dariusem Stormem, człowiekiem, który kilka godzin wcześniej złamał serce innej kobiecie. Była zaskoczona, że wciąż czuje wilgoć pomiędzy nogami. Nie mogła uwierzyć, że jest na tyle głupia, że uprawiała seks z nieznajomym bez zabezpieczenia. Nawet, gdy była z Joshem, zawsze podkreślała, by używał prezerwatyw. Zmieszana i trochę przestraszona jej intensywną reakcją na ciemnowłosy magnes seksu patrzący na nią, przełknęła głośno, nie wiedząc, co powiedzieć. Skrzywił się, badając ją jak puzzle. Jeszcze nic nie powiedział. Cisza w końcu stała się niewygodna, a jej nagość żenująca. „Brzydota” rzeczywistości wróciła, a ona zastanawiała się ile czasu minęło i czy ktoś odważył się wejść do piwnicy i zobaczył jak uprawiają seks. Oh, Panie. - Nikt nic nie widział. - Powiedział Darius niskim głosem, nadal wpatrując się w nią. - Jesteśmy zupełnie sami. Przypadkiem spojrzała na niego i ze zdumieniem zauważyła, że znów stał się twardy. Marzyła aby zaspokoić swoją ciekawość i po raz pierwszy zobaczyć go nago. Obraz ten zaparł jej dech w piersiach. Barczysty i silnie umięśniony, od piersi do ud, aż po łydki, Darius wyglądał jak mężczyzna doskonały. Jego penis był ogromny, gruby i długi, lśniący od jej soków,
The Fire Within – Harte Marie – tłumaczenie firewords
co czyniło go bardziej kuszącym. On oczywiście chciał posiąść ją jeszcze raz i zdziwiona poczuła jak jej biodra falują z pragnienia, ale potrząsnęła głowa. Popełniła już wielki błąd uprawiając z nim seks podczas pracy. Dlaczego popełniła ten błąd? - Powinniśmy wracać. - Powiedziała, oblizując suche usta językiem. Poruszył się jak strajkujący wąż. Zbyt łatwo wyobraziła sobie jego usta na jej, połykające jej krzyki, gdy z pasją lizał i gładził jej usta. Zamrugała, aby zebrać myśli i uświadomiła sobie, że wciąż nie ma na sobie żadnych ubrań. - Nie mogę uwierzyć, że to zrobiliśmy. - Szepnęła i pospieszyła, aby pozbierać te ubrania, które mogła znaleźć. Darius wszędzie rozrzucił jej ubrania, a brak oświetlenia w piwnicy wcale jej nie pomagał. Nagły odblask światła spowodował, że znieruchomiała, myśląc, że zostali odkryci. - To tylko ja. - Powiedział szybko Darius. - Widzę tam trochę twoich ubrań. Szybko chwyciła je i rzuciła na następne, po czym poślizgnęła się na butach. Nie mogę uwierzyć, że uprawiałam wstrząsający seks z Dariusem Stormem. Zaryzykowała i spojrzała na niego, zauważyła, że jest kompletnie ubrany, a jego wzrok spoczywa na niej pytająco. Wyprostowała się, czując jak bielizna przykleja się do jej ciała. Wszedł we mnie. Zaatakowała ją panika. Co ja do diabła sobie myślałam? Wargi Dariusa podniosły się w rogach. -Nie mam zaburzeń seksualnych. - Co? - Zapytała bezmyślnie. - Nie jestem chory. I nie musisz martwić się o dziecko. Patrzyła na niego z otwartymi ustami. Czy on czyta w jej myślach? Jego oczy zamigotały humorem, czarnym i zupełnie normalnym, a jej zmieszanie odnowiło pragnienie. Zdesperowana chciała uciec zanim znów popełni swój błąd, wyprostowała się, a potem zmusiła się do rzucenia mu chłodnego spojrzenia. Najlepiej skończyć wszystko na jej warunkach, zanim do końca skruszy jej godność. Poza tym, w ten sposób może odejść, a raczej odbiec, aby ponownie mieć choć niewielką kontrolę nad swoimi myślami, którą była pewna, że posiada.
The Fire Within – Harte Marie – tłumaczenie firewords
- To była zabawia Dariusie. Naprawdę niewiarygodna. - Dodała z małym, łagodnym uśmiechem, pomimo bałaganu w jej głowie. Mogła tylko cieszyć się, że brzmi przekonująco, bo zmarszczył brwi. - Ale mam do wykonania pracę na piętrze. Dzięki za... wszystko. Odwróciła się do niego plecami, ale nie mogła odblokować kółka od wózka. Kiedy zbliżył się do niej, napięła się, ale on tylko odblokował zabezpieczony zatrzask, pozwalając jej przejść. Zwolniła stłumiony oddech, odepchnęła wózek z alkoholem w stronę windy towarowej. Przypadkowo zwróciła się do przycisku uruchamiającego windę, ale nie mogła zmusić się, aby na niego nie spojrzeć. Bez słów patrzyli na siebie z zaangażowaniem, aż znikli sobie z pola widzenia. Gdy znikł jej z oczu, oparła czoło o ścianę, a jej emocje wybuchy wewnątrz jej serca jak fajerwerki. Nie chciała wrócić na górę, jakby nic się nie stało, ale nie chciała też dać mu przewagi. Nie powinien wiedzieć jak bardzo ich intymność na nią wpłynęła, zwłaszcza, że nie mogła jeszcze opanować swoich płonących uczuć. Resztę nocy chodziła jak we mgle, próbując pomagać Ellie i innym. Unikała Dariusa i jego strony klubu, czując zarówno ulgę jak i irytację, iż nie szukał jej, aby coś powiedzieć. Kiedy na zegarze wybiła druga w nocy, stwierdziła, że ma dosyć. Po złożeniu sprawozdania Gerremu, wyszła z klubu i złapała taksówkę do hotelu. Ale z dala od zgiełku jej myśli błądziły do Dariusa i odmawiały opuszczenia go.
The Fire Within – Harte Marie – tłumaczenie firewords
Rozdział 5 Następnego ranka Darius tępo wpatrywał się w słaby zarys widniejącego w oddali Olimpu. Po dwóch godzinach niespokojnego rzucania się i przetaczania po łóżku, nie mając już żadnej nadziei na sen, opuścił granice swojej sypialni. Niestety widok gór nie uspokoił go tak, jak zwykle. Nie mógł przestać o niej myśleć. Tak jak ostatniej nocy chciał chwycić i wyciągnąć Samanthę z baru, teraz potrzebował czasu, by przemyśleć to, co dokładnie zaszło między nimi. Wspaniały seks był jednym, jednakże co oni mają wspólnego. No cóż, nie wiedział, co dokładnie ma o tym myśleć. Jeden z jego braci wychylił się przez okno niszcząc jego koncentrację. Cholera. Miał nadzieję na trochę ciszy. Jego bracia nigdy nie wstawali o tej godzinie. Marszcząc się patrzył na intruza. Chciał przekląć, ale nie był pewny kto miał być tego adresatem. Czasami bycie jednym z czworga identycznego rodzeństwa, może być więcej niż kłopotliwe. Jak teraz, gdy jeden z jego braci ubrany był w standardowe dżinsy i biały t-shirt. Tylko dlatego, że głowa intruza przesunęła się i jasne, niebieskie oczy szybko spojrzały ku niemu, Darius zdał sobie sprawę, że to Marcus przerwał jego samotność. - Czyżby to był mój straszy brat podpalacz? – Marcus odezwał się tym wyniosłym, zabawnym głosem, który drażnił nerwy Dariusa. Cadmus i Aerolus byli wystarczająco źli rano, ale kompleks wyższości Marcusa mógł być wręcz dokuczliwy. Pomimo irytacji część Dariusa cichutko dopingowała mu. Wyglądało na to, że walka pomoże mu przerwać ten dręczący go frustrujący zamęt. Spojrzał więc gniewnie. – Czy nie powinieneś ograbiać ludzi z ich pieniędzy, gdzieś daleko stąd? - Do diabła, żaden z jego braci już nie pracuje? Marcus wzruszył ramionami. – Wziąłem wolne. Po wczorajszym potrzebuję przerwy. Darla zrobiła widowisko. - Darla? - Pamiętasz, piersiasta blondynka, która uwielbia nosić martwe zwierzęta? – Zrobił minę – Nie mogłem już dłużej. Poza tym ona zbytnio się mnie uczepiła. – Marcus udawał, że się wzdraga – Musiałem się uwolnić. W jego umyśle tkwiło coś, co powiedziała Samantha i spoglądając na brata Darius zmrużył oczy. – Nie zerwałeś z nią czasem w miejscu publicznym? - Ona zaczęła, ale co z tego? - Więc mogę cię winić za brak dyskrecji. – Warknął. – Następnym razem uwalniaj się od swoich kobiet na osobności. - O czym ty mówisz. Kto cię za to obwinia? – Marcus poszedł do kuchni zaparzyć dzbanek kawy, a następnie dołączył do niego na kanapie. Po szczegółowym, dokładnym przyjrzeniu się Dariusowi, uśmiechnął się. - Co? – Darius po cichu wspierał brata w byciu tak okropnym, by można było uzasadnić dźwięki szykującego się lania. - Nic. – Marcus kontynuował z uśmiechem – Wyglądasz na zmęczonego. - Zaledwie kilka godzin temu zakończyłem pracę. - Więc co robisz obudzony?
The Fire Within – Harte Marie – tłumaczenie firewords
- Jesteś tak wścibski jak Aerolus.- Mruknął zirytowany Darius. Najwidoczniej Marcus wyczuł jego potrzebę walki, bo uśmiechnął się przepraszająco i trzymał ręce w geście kapitulacji. Cholera. Odkąd walka nie była dostępna i nie mogła odsunąć z jego umysłu Samanthy, Darius zerknął w umysł Marcusa. Podobnie jak Aerolus i Cadmus, Marcus pozostawał niedostępny. Ale Darius dobrze wyczuł rozbawienie splecione ze zdziwieniem. - Czułem to. Darius pozostał spokojny. – Co poczułeś? - Dotyk w moich myślach. Musisz więcej ćwiczyć. – Marcus parsknął. – Podobnie jak we wszystkim, co robisz, jesteś zbyt brutalny. - Wyjaśnij to. – Cicho poposił. - Nie ma mowy. Nie, kiedy masz to spojrzenie. – Marcus odwrócił głowę koncentrując się na ekspresie do kawy. Jakby sterowany niewidzialnymi sznurkami dzbanek odłączył się od ekspresu i nalał kawy do kubka stojącego na ladzie. Następnie kubek gładko płynął, zmniejszając odległość pomiędzy kuchnią, a wyciągniętymi palcami Marcusa. - Nigdy nie widziałem, żebyś to robił. - Ćwiczyłem. – Oczy Markusa zwęziły się. – Nie wydajesz się być zaskoczony. - Aerolus powiedział nam o tym wczoraj. Marcus zmarszczył się. – Rozumiem. … To prawie niemożliwe, żeby zachować coś przed nim w tajemnicy. Zabawne, ale zanim dowiedziałem się o naszym pokrewieństwie z Arim, zawsze myślałem, że Aerolus ma w sobie coś z czarownika. – Wziął duży łyk kawy i jego oczy rozszerzyły się patrząc na coś, co było za Dariusem. – O wilku mowa … Darius poczuł jak włoski na jego plechach i karku unoszą się. Obrócił się za siebie i zobaczył wzrastającą czarną pustkę, niczym magnes pochłaniającą energię. Arim stąpał przez tą atramentową czerń i w rozbłysku światła wejście się zamknęło. Arim zmarszczył brwi widząc Dariusa i Markusa. – Gdzie są pozostali dwaj? Nie mam zbyt wiele czasu. - Miło cię widzieć. – Darius zachłannie wpatrywał się w Arima. Bardziej niż oddechu pragnął połączenia z Tanselm. Arim wyglądał tak jak zawsze. Tlący się, arogancki i niebezpieczny, jawnie ubrany w magiczny płaszcz. Nie nosił już stroju bojowego, co w jakiś sposób sprawiło, że Darius spokojnie myślał o walce. - Jeszcze nie. – Arim podniósł rękę, aby zapobiec pytaniom Dariusa. – Zbierzcie pozostałych, bo mogę wyjaśnić to tylko raz. I zróbcie to szybko. Darius patrzył na Markusa, aż jego „młodszy” brat przewrócił oczami i przeklął pod nosem. Pomijając zaledwie kilku sekund pomiędzy ich narodzinami, Darius nigdy nie pozwalał im zapomnieć, kto jest najstarszy i tym samym tu rządzi. Gdy Marcus przeskoczył kanapę i pobiegł na górę po schodach, Darius zwrócił się do swego wuja. - A co u Matki? - W porządku. – Krótko odpowiedział Arim, wzrokiem wędrował po pokoju. – Przynajmniej w końcu znaleźliście dla siebie odpowiednie otoczenie. – Jego oczy błyszczały, co zabawnie rozświetliło mu twarz. Darius wzruszył ramionami starając się przytłumić w sobie ognistą niecierpliwość, ale nie tłumiąc swojej wrogości. – Magiczne szczęście. Cadmus uważa, ze loteria zrujnuje Tanselm. Osobiście, nie obchodzi mnie to. Ja po prostu chcę wrócić do domu.
The Fire Within – Harte Marie – tłumaczenie firewords
Brutalny wydźwięk jego wypowiedzi sprawił, że brwi czarownika zmarszczyły się. – Wiem, że dla tego świata masz mało cierpliwości, Darius. W ogóle masz niewiele cierpliwości. – Arim uważnie spoglądał w oczy Dariusa. – Ale potrzebujesz czegoś więcej, niż cierpliwość, żeby wrócić do domu. Inni dołączyli do nich niwecząc możliwość zadania Arimowi pytań na temat tego, co właściwie miał na myśli. - Dobrze, jesteście wszyscy. – Arim przyglądał się braciom. Wydawał się być zadowolony, kiedy z każdym z nich nawiązał kontakt wzrokowy. – Mam dobre i złe wieści. – Przerwał. – Być może wrócicie do domu wcześniej, niż sądziliśmy. Darius mrugnął. – Co złego może w tym być? - Musiałeś spytać. – Mruknął Marcus. - Tak jak potrzebujemy waszej czwórki do wzmocnienia czterech fundamentów Tanselm, tak pragniemy abyście byli pełni życia i zdrowi. - Czujemy się dobrze. – Wtrącił Cadmus. Arim uciszył go spojrzeniem. – Teraz jesteście zdrowi. Jeden z naszych najbardziej zaufanych szpiegów w twierdzy Djinn poinformował nas, że ten świat został zagrożony. Darius spojrzał na niego. – Zagrożony? Przez kogo, na jak długo? Arim skrzywił się. Złość promieniowała z niego niczym ciepła fala. – Djinn. Najwidoczniej od chwili waszego przybycia tu, byli świadomi waszego zesłania. Darius wrzasnął z gniewu i niedowierzania świadomy, że jego bracia przyłączyli się do tej wściekłości. Nawet Aerolus, najbardziej zrównoważony z ich grona, wątpił w słowa Arima dziwiąc się tym informacjom. - Skąd wiesz, że to prawda? – Zapytał. – Jeśli Djinn byliby tu, to na pewno już by zaatakowali. Od naszego przybycia mieliśmy się na baczności, ale nie wyczuliśmy żadnej magii. Jak więc Djinn mogliby przetrwać? Zwłaszcza, że nie mogą żyć w świetle dnia. - Jeszcze tego nie wiem. – Arim nie wyglądał na zbyt szczęśliwego przyznając się do tego. – Być może światło w tym świecie nie jest wystarczająco silne by walczyć z ich ciemnością, a może oni chodzą na wyprawy tylko nocą. W każdym razie, gdy dowiedziałem się o tym nowym zagrożeniu, przedyskutowałem to z waszą matką. Kiedy nie powiedział nic więcej, Darius przeklął. – I? - I ona nadal uważa, że jesteście tu bezpieczniejsi, niż w domu. Nie mogąc się powstrzymać Darius ostro zaatakował swoim gniewem. Jego wściekłość napotkała ekspres do kawy, rozbiła szklaną ladę. Mrużąc oczy Marcus schłodził szkło i nagle wszędzie była mgła. – Ale co ty o tym myślisz? – Zapytał czarnoksiężnika. - W jednym nie zgadzam się z nią. Jesteście tu w większym niebezpieczeństwie. Pomimo braku magii w tym wymiarze, jest jej tyle, by utrzymać obecność Djinnów, więc istnieje jej wystarczająco dużo, aby móc was skrzywdzić. - A nasze affai? Darius przewrócił oczami, że też Aerolus musiał o to zapytać. - Są tutaj. Chciałem dać wam więcej czasu. Czasu, by zabiegać o nie należycie. By sprawdzić ich siłę charakteru, zanim przeniesiecie je do waszego domu. Obawiam się jednak, że już nie możemy pozwolić sobie na takli luksus. – Arim wyciągnął spod swojej tuniki naszyjnik, przytrzymując diament przypominający kryształ. Aerolus wstrzymał oddech. Marcus patrzył w zdumieniu, ale Darius uśmiechnął się ironicznie. Jak zwykle Arim utrudniał wszystkie rzeczy, jak to tylko było możliwe. - Kryształ Wiedzy. – Wyszeptał Cadmus.
The Fire Within – Harte Marie – tłumaczenie firewords
- Narzędzie, które pomogłoby nam, kiedy rok temu pierwszy raz tu wylądowaliśmy. – Darius spojrzał gniewnie. – Dlaczego do cholery ukrywałeś to przed nami wiedząc, jak bardzo jesteśmy potrzebni w domu? Arim zignorował go i skinął Cadmusowi. – Tak, to Kryształ Wiedzy. Nie jestem pewien jak dobrze będzie tu działał, ale nadal zawiera energię i wspomnienia wszystkich poprzedzających was Storm Lordów. Wystarczy nosić go na szyi, a kiedy znajdziesz swoją affai, będziesz o tym wiedział. - Ale z jednym kryształem, jeśli chodzi o potencjalne partnerki, troje z nad nadal będzie błądzić w ciemnościach. – Uszczypliwie zauważył Aerolus. Darius podpalił pobliskie zasłony, obojętny na niezadowolenie Arima. – Ty draniu, dlaczego nie dałeś nam tego przed wyjazdem? Arim zastygł. Potem zmarszczył brwi – bardzo zły znak. Temperatura wokół grupy zrobiła się lodowato zimna, a płomienie natychmiast wyblakły. – Uważaj na ton, jakim do mnie mówisz, Darius. Krewny, czy nie, nikt nie ma prawa bez poważnych konsekwencji zwracać się w ten sposób do Valensa. Nie zważając na ostrożność, Darius dał krok do przodu, powstrzymany wyłącznie przez swoich braci. - To nie pomaga. – Markus szepnął do jego ucha. – On cię nie zabije, ale może uczynić twoje życie żałosnym. - Bardziej niż teraz? – Warknął Darius. Ale zauważył groźbę w postawie Arima. Zrozumiał konieczność powstrzymania swojego temperamentu i poradzenia sobie z sytuacją, w jakiej się obecnie znaleźli. Później zastanowi się nad podstępem Arima. Skinął głową zmuszony do przeprosin swojego wuja. Mimo to poczuł ulgę, gdy temperatura w pomieszczeniu wróciła do normy. - Areolus. – Powiedział Arim. – Odpowiadając na twoje obawy, że w tym samym czasie tylko jeden z was może korzystać z kryształu i tym samym wprowadzając pozostałych w niebezpieczeństwo pominięcia waszych partnerek, mam dla ciebie rozwiązanie. Przyjrzyj się kryształowi. – Wymachiwał kryształem i wszystko, co było widać, zaczęło się obracać, wirując coraz szybciej i szybciej tak długo, jak trzymał go Arim. Arim rozpoczął recytować zaklęcie i jego oczy stały się niesamowicie ciemne. Darius poczuł wypływającą z Arima do niego moc i było to jednocześnie ekscytujące, jak i niepokojące. Czuł, że kryształ przyciąga go, czegoś w nim szuka. Był jednak bezsilny, mógł jedynie patrzeć na jego krystaliczne piękno. Po nieskończenie długim czasie, jego oczy ześliznęły się na Arima. Czarne spojrzenie czarnoksiężnika było utkwione w nim wykorzystując jego wolę, dopóki nie zaczął chwiać się na nogach. Wtedy Arim zamrugał i pozwolił Dariusowi poddać się słabości. Czując się niekomfortowo pod wpływem mocy Arima odwrócił się by zobaczyć, co jego bracia myśleli i widzieli w nim. – Co? – Zapytał, wstydząc się ukazania jakichkolwiek oznak słabości. We wszystkich mitach otaczających Kryształy Wiedzy nie było wspomniane, żeby ktoś cierpiał od skutków ich obecności. Obrócił się nieufnie do Arima. - Darius będzie nosił go pierwszy. – Mówiąc to Arim umieścił naszyjnik na szyi Dariusa. Zanim zdążył zaprotestować zobaczył jak kryształ robi się krwistoczerwony, następnie przepala koszulę i przypominając czerwony diament bezboleśnie zagłębił się w jego piersi. - Jak to się wyłącza? – Darius prześledził swój nowy tatuaż. Kiedy jego palce przesuwały się po krysztale teraz osadzonym w jego skórze, ogarnęło go dziwne uczucie nagłej potrzeby wypełnienia pustki.
The Fire Within – Harte Marie – tłumaczenie firewords
- Usunie się samo, jeśli dojdzie do prawdziwego połączenia, a następnie przejdzie na kolejnego potrzebującego brata. - To znaczy, że po połączeniu Dariusa z jego affai, jeden z nas zostanie wybrany, by odnaleźć przeznaczoną mu partnerkę. - Patrząc na najstarszego brata rzeczowo stwierdził Marcus. – Do diabła. Umrzemy w tym wymiarze. – Zajęczał. - Bardzo śmieszne. – Darius spojrzał w górę i dostrzegł jak przebłysk zadowolenia przesunął się po twarzy Arima. Wraz z uświadomieniem sobie pewnej rzeczy jego nieufność szybko wzrosła. – To coś więcej niż Kryształ Wiedzy. Co dokładnie mi zrobiłeś? - Nic, czego sam sobie jeszcze nie zrobiłeś. - Co to do cholery ma znaczyć? – Gniew jątrzył się w nim. Ale kryształ zamulił jego umysł zamieniając gniew na palącą potrzebę znalezienia ….. kogoś – kogoś, kto wypełni rosnącą w nim pustkę. - To oznacza, że poznałeś już swoją partnerkę. – Odpowiedział Aerolus. Cień zmartwienia spowił jego bladoszare oczy. – Teraz musisz ją znaleźć, połączyć się z nią i przekonać ją do porzucenia wszystkiego co zna i zamieszkania na zawsze z tobą w miejscu, w które nie wierzy, że istnieje. Cisza spowiła pokój, a Arim zniknął, jakby nigdy go tu nie było. Wszyscy patrzyli na siebie, zanim Cadmus nie przerwał milczenia. – Jesteśmy załatwieni. **** Samanta cicho miauknęła. Przerażenie wywołało dreszcze na jej spoconym w lodowatym pokoju hotelowym ciele. Odwracała głowę z boku na bok starając się otrząsnąć i uwolnić z otaczającego ją koszmaru. Zamiast tego piekielne obrazy bombardowały ją i szeroko otwartymi niewidzącymi oczami wpatrywała się w przepaść niepewnej rzeczywistości … Zamaskowane postacie błyszczały, jak przeniesione z płonącego kiedyś pola wysokich, białych traw, niczym na zamazanym obrazie rzeczywistości, który musi jeszcze zostać wyostrzony. Cokolwiek te postacie dotykały, to ulegało zniszczeniu. Uschnięte trawy gniły w kopcach na zbutwiały miąższ, który pokrywał czerwonoszarą glebę – już nie czarną i bogatą w składniki odżywcze . Teraz gleba nawożona była zgnilizną. Pozostawiając za sobą rażący szlak rozkładu, mgliste postacie płynęły przez płomienie ku wrotom do dotychczas niewidzialnego wymiaru. Niby wszechwiedzący nawigator Samantha obserwowała wszystko swoimi płonącymi oczami, nie mogąc odwrócić wzroku od wypełniającego jej sen zła. Jak tylko opuściły kaptury, niewyraźne cechy osłoniętych postaci wyostrzyły się, niczym groteskowe maski, już nie ukrywające się w nieswoim świecie. Rozkwitały w ich ojczystym świecie, w mrocznych cieniach pomiędzy światłem. Jej oczy skierowały się na nadal trzymające kaptur chorobliwie żółte pazury, wystające spod postrzępionych rękawów. Kościste ręce przypominały żywy szkielet, bardziej odpowiedni do ciemnej trumny w zapieczętowanym pokoju. Podążyła spojrzeniem za rękoma i wkrótce nie była w stanie odwrócić wzroku od straszliwego widoku twarzy tej istoty. Zniekształcona, pozbawiona włosów głowa, niczym kawałek stopionego wosku, osadzona była na cienkiej, papierowej wręcz szyi. Stwór miał dwoje uszu. Każde z nich było szpiczaste na czubku i nazbyt długie, osadzone po obu stronach głowy. A jego głowa … Wzdrygnęła się. Jego głowa była gęsto nakrapiana czarno-ziemistymi siniakami, z dwoma ogromnymi otaczającymi białe oczy, umiejscowione nad otwartymi ustami, wypełnionymi rzędami ostrych, czarnych zębów.
The Fire Within – Harte Marie – tłumaczenie firewords
Nie miał nosa by wyczuć odór śmierci wypełniający pomieszczenie, w którym stał i Samantha zaczęła się zastanawiać, czy ten zapach pochodzi od niego, czy też z tego mrocznego miejsca . Stworzenie w końcu puściło swój kaptur i poczłapało do przodu niezdarnie podążając w stronę postaci pochylającej się nad marmurowym stołem. Tymi pustymi, białymi oczami spoglądał na mężczyznę tak pięknego, że mógłby być aniołem. Potargane biało-blond włosy otaczały doskonale proporcjonalną twarz - wszystkie te płaszczyzny, kąty i męskie rysy. Pełne, krwistoczerwone usta wyróżniały się na alabastrowej skórze. Skórze, która wydawała się jedwabiście gładka i doskonała, jak u niemowlęcia. Mężczyzna spojrzał na stworzenie i w jego zaskakująco ciemnoniebieskich głębiach oczu czaił się smutek. – Ach Mirego, przyprowadziłeś gości. Miałem nadzieję, że jednak będziesz bardziej ostrożny. – Potrząsając głową patrzył nie mrugając na Mirego, kiedy bliźniacze wiązki niebieskiego ognia wystrzeliły z jego oczu płomieniami zapalając jego sługę. Mirego przeraźliwie wrzasnął dźwiękiem tak straszliwym, że głowa Samanty mało nie pękła na dwie części. Wtedy stworzenie wybuchło zamieniając się w popiół, który tlił się u stóp mężczyzny. Mężczyzna spojrzał w górę i wydawało się, że patrzył wprost na Samanthę. Mężczyzna zobaczył ją, mimo, że tak naprawdę jej tam nie było i pomijając fakt, że śniła. Rozpoznał ją. - Jego ogień nie ocali cię, affai. – Wyszeptał, a jego usta wygięły się w szerokim, kuszącym uśmiechu, oczy miał puste i zimne. – Książęce uczucie przyniesie ci tylko taki ból, jakiego jeszcze nigdy nie doświadczyłaś. Ostry płomień smagnął jej gardło i nagle nie mogła ani mówić, ani przełykać. Chłód pożerał ją, dopóki nie pomyślała, że chyba umrze z braku ciepła w jej ciele. - Dołącz do niego, a przyniesiesz śmierć całemu światu.- Ostrzegł ją. Samanta otworzyła usta, aby zawołać o pomoc. Ale mężczyzna zbliżył się i wyciągnął ku niej. Jego usta zbliżały się do pocałunku, ale wiedziała, że byłoby to gorsze, niż śmierć. - Może na szczęście? – Uśmiechnął się odsłaniając ostro zakończone białe zęby. Walcząc z całych sił z chęcią zbliżenia się do niego, stopniowo zaczynała być świadoma silnego łomotania. Hałas rósł przysłaniając rysy mężczyzny i to złe miejsce, w którym mieszkał …. Nagle patrzyła na sufit w swoim hotelowym pokoju, podczas gdy ktoś gwałtownie uderzał w jej drzwi. - Psiakrew, Samantha, otwórz drzwi. Jej serce nadal pędziło od tego najgorszego koszmaru, jaki kiedykolwiek miała. Siedząc na łóżku, próbowała złapać oddech. - Chwileczkę. – Powiedziała tak głośno, jak tylko mogła, ale jej głos był bolesnym szeptem. Chwyciła się za bolące gardło, powoli odpychając od siebie ten koszmar. Oczyszczając swoje gardło powiedziała głośniej. – Już idę. Poczekaj chwilę. Mgła zasnuwająca jej umysł stopniowo rozpraszała się i poznała wrzaski Dariusa. Trzymając jeszcze drżącymi rękami kołnierz nocnej flanelowej koszuli, chwiejnie powlekła się do drzwi. Próbowała się uspokoić biorąc głęboki wdech. Po ostatniej nocy potrzebowała całego swojego zdrowego rozsądku, skoro miała do czynienia z królem wszelkich pokus. Znowu krzyczał jej imię. Zdenerwowanie zniknęło pod falą ogarniającej ją irytacji. Jeżeli dalej będzie tak robił, to będzie miała całe piętro narzekające na nią do administracji. Jak tylko zerknęła na zegarek, jej oczy rozszerzyły się z niepokoju. Ósma rano.
The Fire Within – Harte Marie – tłumaczenie firewords
Błyskawicznie otworzyła drzwi, chwyciła go za ramię i szarpnęła do środka, a następnie zatrzasnęła za sobą drzwi. - Dlaczego nie odpowiedziałaś mi wcześniej? – Zapytał niecierpliwie. Jego oczy z zainteresowaniem wędrowały po potarganych włosach i cienkiej, flanelowej koszuli. - Jest ósma rano. Spałam. – Suchy ton jej wypowiedzi nie miał wpływu na to, że wypowiedziała to zmagając się z chrapliwym szeptem. – Boli mnie gardło. Musiałam się czymś zarazić. – Akurat, a może raczej neurotyczne nocne koszmary o alternatywnym świecie pełnym potworów i złych demonów. Musiał usłyszeć coś w jej głosie, bo zmarszczył brwi i zaniepokojony zmrużył oczy. Zbliżył się do niej, odsunął z szyi włosy i delikatnie głaskał jej gardło. Nagle jego dotyk zamarł. – Co to jest? – Delikatnie nacisnął w samo centrum przeszywającego jej gardło bólu, aż sapnęła. Wydawało się jakby lodowy sopel wbił się w jej szyję. Z punktu, gdzie kciuk dotykał jej skóry, głęboko w przełyku eksplodowało w niej zimno. - Przestań. – Zachrypiała. – To boli. - Na Światłość Tanselm. – Powiedział głosem silnie przepełnionym troską i gniewem. – Zostałaś naznaczona. Zanim mogła zapytać go, co to właściwie znaczy, silnie chwycił ją za ramiona i szarpnął blisko siebie tak, że jej twarz prawie dotknęła jego. Jego oczy płonęły. Dziwne czerwone płomienie tańczyły w jego czarnych tęczówkach. – Igrasz z niebezpieczeństwem, Samanto. Czy masz pojęcie, jak jestem szczęśliwy, że żyjesz? – Jakby uświadomił sobie jak brutalny chwyt miały jego ramiona, przeklął i rozluźnił uścisk. - Cofnij się, twardzielu.- Zachrypiała próbując uwolnić się z jego uścisku. – Mam dość obchodzenia się ze mną brutalnie. Jakby nie wystarczało to, że jestem blondynką. – Mruknęła i potarła gardło. Jej oczy prowokowały go do ponownej brutalności względem niej. W jego intensywnym spojrzeniu mignęła ciekawość. – Nie chciałem cię zranić. – Jego przeprosiny brzmiały tak, jakby się nimi dusił. Mogła powiedzieć, że nie robił tego często. – Jak to się stało? To nie powinno być możliwe. W końcu puścił ją. Prędko pobiegła do łóżka i opadła na nie. – Jestem bardzo zdezorientowana. – Owinęła ręką gardło i wyczuła to miejsce, które zaalarmowało Dariusa. Lodowaty skrawek skóry wielkości dwudziestopięciocentówki, który rwał, kiedy go dotykała. Odwróciła się by spojrzeć do lustra w kredensie stojącym naprzeciwko łóżka. Nic nie psuło jej skóry, żadne ślady stłuczenia, czy zadrapania. Jednak to miejsce było lodowate w dotyku. – Z każdą chwilą robi się to coraz dziwaczniejsze. – Spojrzała na Dariusa i zwróciła uwagę na jego sztywną postawę. – W jednej minucie mam koszmar, w następnej ty walisz w moje drzwi, a potem mam bryłę lodu otaczającą moje struny głosowe. I co miałeś na myśli mówiąc, że jestem naznaczona? Starannie usunął wszelkie uczucia ze swojej twarzy, czyniąc Samanthę jeszcze bardziej zdenerwowaną, niż gdyby znowu na nią krzyczał. – Zanim wyjaśnię, opisz mi precyzyjnie tego blondyna. Co dokładnie ci zrobił? Napięcie w pokoju wzrosło, niczym płonące ognisko. – To troszkę, ach, skomplikowane. – Asekurowała się, nie chcąc zagłębiać się w jej dziwne skłonności do snów o przyszłości. Choć w tym wypadku psychoblondyn zmaltretował ją w teraźniejszości. Więc w jaki sposób jej sny stały się rzeczywistością? - Nie uwierzysz mi. - Przekonaj się. – Cicho powiedział.
The Fire Within – Harte Marie – tłumaczenie firewords
Jego czarne oczy płonęły prawdą i poczuła nagły przymus powiedzenia mu wszystkiego. Wierzę ci. Zamrugała. On nie mógł po prostu tego powiedzieć. Jego usta były zamknięte, gdy słyszała jego głos. Potrząsnęła głową próbując to wszystko zrozumieć. Spojrzawszy na niego, przyglądała się jego wysokiej posturze. Powinna lękać się otaczającego ją emanującego z niego zagrożenia. Zamiast tego czuła się bezpieczna. Do diabła. Może ona w końcu zwariowała. Normalni ludzie nie mają wizji przyszłości, nie słyszą głosów i na pewno nie widzą demonicznych postaci, które naznaczają ich w realnym życiu. Potarła oczy. Może stres związany z niewiarygodnie spektakularnym seksem ostatniej nocy, zrujnował jej poczytalność. - Powiedz mi, Samanto. – Darius powiedział jeszcze raz stanowczym, ale cichym głosem. Westchnęła. – W porządku. Ale ostrzegam, że brzmi to dziwnie. – Z wahaniem opisała swoje zdolności, potem szczegółowo sen niczego nie pomijając. Zachował milczenie przez cały czas, kiedy mówiła. Tylko patrzył na nią tym swoim niezgłębionym spojrzeniem. – I właśnie, kiedy miał mnie już pocałować – zatrzymała się i wzdrygnęła – zapukałeś do drzwi. I szczerze, nie wiem, co by się mogło zdarzyć, gdybyś się tu nie pojawił. Następnie zmarszczyła brwi. – Co ty tu robisz? Nie odpowiedział. Zamiast tego usiadł obok niej na łóżku i wyciągnął się, by pogłaskać jej gardło. Czuła, że jego palce są zbyt ciepłe. Ocierały się o jej skórę niczym skrzydła motyla jednocześnie łagodząc uścisk w gardle i podsycając płomień pożądania, które tak łatwo w niej wzbudził ostatniej nocy. Jej twarz płonęła i wydawało się jej, że widziała w jego oczach gorący błysk odpowiedzi. Jak łatwo byłoby pochylić się do przodu i całować jego umiejętne usta. Boże, czyżby to była wczorajsza noc? Ciężko przełknęła. Zmusiła się do odsunięcia się, potrzebując zachować ten niewielki rozsądek, który jej pozostał. Za chwilę powie jej, że jest szalona, albo gorzej, skontaktuje się z mężczyznami w białych fartuchach, aby złożyli jej wizytę. Skrzywił się, kiedy się cofnęła i otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć. Zaczyna się, pomyślała. - Samanta – przerwał – nie jesteś tu bezpieczna. Zamrugała. – Co? - Chcę, żebyś poszła ze mną. - I tyle? To wszystko, co masz mi do powiedzenia? – Spojrzała na niego przenikliwie. – O co chodzi? O czym mi nie mówisz, Darius? Stanął i patrzył w dół na nią ze znajomym błyskiem zniecierpliwienia. – Możemy to zrobić w sposób łagodny, albo bolesny, ale rezultat pozostanie taki sam. Wstała z roztargnieniem zauważając, że ból gardła zupełnie zniknął. Jej oczy zwężyły się. – Jesteś aroganckim draniem, wiesz o tym? - To nie arogancja sprawia, że czujesz to. – I w jednej chwili zapieczętował jej protest wstrząsającym duszę pocałunkiem. Jedwabiste usta ślizgały się po jej w gorącej i miękkiej obietnicy. Zupełnie jak schwytanie cholernego tygrysa za ogon. Była z całą pewnością w pułapce. Tak jak chciała odmówić temu, co jej robił, tak nie mogła mu się oprzeć.
The Fire Within – Harte Marie – tłumaczenie firewords
- Powiedz, że tylko ja to czuję. – Mruczał sunąc ustami po jej szyi, rękami wędrując niżej. – Czy to sam mój dotyk sprawia, że płoniemy? Trawi mnie pożądanie, ogień by cię mieć bez względu na cenę. Mówiąc to zaczął szukać jej ust, pokazując wargami i językiem pasję, której od niej żądał. Jego ręce odnalazły je uda pocierając i przyciskając ją bliżej niego, dźgając w jej sedno stalową długością. Jedną rękę wślizgnął pomiędzy jej nogi i jęknął napotykając nagą skórę. Potem zanurzył palec w jej wnętrzu sprawiając, że wygięła się w łuk, pomimo jej irytacji, że tak łatwo nad nią panuje. - Jesteś taka gorąca, taka mokra. – Powiedział nisko i zaczął wpychać w nią swoje długie palce tam i z powrotem, naśladując ruchy jego języka w jej ustach. Potrzeba wezbrała w niej pragnieniem tak silnym, że aż graniczącym z bólem. Drżącymi rękoma sięgnęła do rozporka w jego dżinsach i włożyła je do środka. W odpowiedzi na jej dotyk jęknął i nabrzmiał. Jego penis był niczym z żelaza. Był płonącym świadectwem pasji pomiędzy nimi. Szybko uwolniła go z dżinsów krótko ciesząc się aksamitną stalą jego erekcji, zanim w jednej chwili przejął kontrolę. Niemal rozpaczliwie wysunął się z jej rąk i rzucił ją na łóżko, natychmiast podążając za nią. Wylądował pomiędzy jej udami zdeterminowany, skupiony i nieustępliwy. Przyciskając swoje usta do jej pchnął w nią głęboko z jękiem wślizgując się w jej miłe ciepło. Wtedy zaczął pompować mocniej i mocniej, dopóki ich serca nie zabiły jak jedno. W kółko zanurzał się ujeżdżając ją z gwałtownością, napędzany ryczącą w nim zwierzęcą presją wyzwolenia w niej. - Samantha. – Zachrypiał patrząc jej w oczy, jego ciało uderzało w jej.- Pragnę cię. Nie mogę powstrzymać … - Utrata przez niego kontroli pociągnęła ją głębiej w otchłań, aż czuła, że jej serce eksploduje. - Teraz, affai. – Zakręcił biodrami, tarcie na jej łechtaczce było nie do zniesienia, a pchnięcie tak mocne, że aż zobaczyła gwiazdy. Szczytując krzyknęła jego imię, mało świadoma tego, że on znalazł własne wyzwolenie. Kiedy mogła już złapać oddech uświadomiła sobie, że teraz było lepiej, niż poprzednio. Tak, że nawet już nie wyobrażała sobie jego możliwości seksualnych. Jedna nieodpowiedzialna przygoda miłosna zmieniła się w dwie i czy jest to nieodpowiedzialne, czy też nie, czuła się zbyt bezwładna, zbyt zaspokojona, by tego żałować. - W porządku. Żałowanie tego jest daremne, ponieważ nie możemy cofnąć tego, co się stało. – Poruszył się, a ona przygryzła wargę. Czucie go głęboko w niej było bardzo satysfakcynujące. Niestety westchnął z żalem i wycofał się. – Jednak musimy się ruszyć. Jesteś diabelska dla mojej dyscypliny, kobieto. – Stojąc czekał, aż ona poprawi na sobie ubranie, a następnie jak dżentelmen pomógł jej stanąć na nogi. Zaskoczona jego manierami po agresywnym zachowaniu podczas seksu, otworzyła usta, aby mu dokuczyć, ale zamknęła je, kiedy olśniła ją jego dziwna uwaga. Patrzyła na niego z nabożnym podziwem, kiedy jedna z jego ciemnych brwi, wydawało się, że perfekcyjnie, uniosła się w arogancki sposób. Czy w końcu zrozumiałaś to? W skroniach jej pulsowało. Miała tak sucho w ustach, że trudno jej było przełknąć. Jakby sny o demonach i słyszenie głosów to było za mało. Po prostu kochała się z mężczyzną czytającym w myślach, który z tymi płonącymi, czerwonymi oczami nie mógł być człowiekiem.
The Fire Within – Harte Marie – tłumaczenie firewords
Rozdział 6 Darius czuł jak jego oczy iskrzą od gorąca. Seks z Samanthą nie był mądrym posunięciem. Ani trochę. Nie uczynił nic, by go zaspokoić, a wszystko, by chciał znowu ją mieć. A nie był to dobry moment biorąc pod uwagę to, przez co ostatnio przechodziła. Przeklinając pod nosem, utrzymał swoją moc pod kontrolą wystarczająco, by wiedzieć, że jego oczy ochłodziły się pod niewygodnymi ciemnymi soczewkami, które musiał nosić. Samantha po prostu nie przestawała się na niego patrzeć i pomyślał, że być może zbyt mocno na nią naciskał. Wzdychając złapał ją za ramiona i spojrzał w jej rozszerzone, ogłuszone, zielone oczy. – Słuchaj, wiem, że ciężko w to wszystko uwierzyć. Znam to uczucie aż za dobrze, zaufaj mi. – Wziął głęboki oddech i przejechał dłonią przez włosy. Być może zbyt gwałtownie kazał jej z nim pójść. Jego oczy leniwie błądziły po jej wrażliwej szyi. Po tym co przeszła, nie tylko z Sin Garu, ale również przez łatwopalną chemię, którą wydawali się odczuwać, miała prawo się obawiać. - Samantho, proszę cię byś ze mną poszła. Obiecuję, że jak tylko znajdziemy się u mnie w domu, odpowiem na każde twoje pytanie i opowiem ci więcej, niż prawdopodobnie będziesz chciała wiedzieć. Patrzyła na niego głębokim i oceniającym spojrzeniem. – Pójdę z tobą, - powiedziała powoli. – Ale masz obiecać, że będziesz się trzymał z daleka od moich myśli. Skinął głową, choć nie mało wysiłku go kosztowało danie jej przestrzeni, jakiej potrzebowała. Z jakiegoś powodu, jego umysł naturalnie nastrajał się do jej, a im częściej przy niej był, tym ciężej było mu utrzymać między nimi dystans, zarówno mentalnie jak i fizycznie. Nie czuł się komfortowo z tą nagłą potrzebą stałego ‘mentalnego dotyku’, a pragnienie, jakie czuł będąc blisko niej, nie osłabło. Ani trochę. Nie. Orgazm, który przeżył, nie nasycił go tylko sprawił, że odczuwał jeszcze większy głód ciała Samanty.
The Fire Within – Harte Marie – tłumaczenie firewords
Gdy oglądał ją jak pakowała do torby swoje rzeczy, zdziwił się, że kryształ osadzony w pod jego skórą nie iskrzył się. Jeśli Samantha byłą jego prawdziwą affai, kryształ powinien pulsować bądź, no cóż, robić cokolwiek. Ale nic się z nim nie działo, tylko ujawnił się na jego klacie niczym blizna. Samantha w rekordowym tempie skończyła pakować swoje ubrania i z wdzięcznością chwycił za jej torbę wykorzystując ten ruch, by rozproszyć swój umysł od czegokolwiek, co miało coś wspólnego ze słowem ‘affai’. W ciszy szli do jego samochodu. W otaczającym ich ciemnym świecie, aktualnie jego uwagę przyciągnęła groźba Djinn. Miał wrażenie, że Samantha próbowała uporać się z tym, co się zdarzyło w pokoju hotelowym. Przemówiła w połowie drogi do jego domu. - Co to jest affai? Odwrócił się do niej zszokowany. – Co? - Patrz na drogę! Ledwo zdołał umknąć przed samochodem, który znalazł się naprzeciwko jego. – Gdzie to usłyszałaś? - Od ciebie. - Kiedy? – Nie przypominał sobie, by wspominał jej cokolwiek na temat affai. Do diabła, planował uniknąć wyjaśnień tej części historii, dopóki nie będzie musiał tego całkowicie ujawnić. Myśl o małżeństwie nadal wprawiała jego żołądek w fikołki. - Kiedy się kochaliśmy. Nazwałeś mnie affai. Wzrok miał skupiony na drodze, ale kątem oka mógł zauważyć jej rumieniec. - To jest określenie sympatii, nic więcej. – Dlaczego nazwał ją affai? Przyznał, że kochanie się z nią było lepsze, niż cokolwiek, czego jak dotąd doświadczył. Jednak świetny seks był bardzo daleko od życia w zaangażowaniu. Głupi kryształ naokoło jego karku nie wydawał się pomagać. Pomimo nie czekania na affai – bez obrazy, co wmawiał sobie – był rozczarowany tym, że kamień nie zareagował na Samanthę. Cicho przeklinając na irytujący kamień wypalony w jego skórze wiedział, że najlepiej będzie zostawić gadkę na temat panny młodej i stałości dla siebie. Przynajmniej dopóki się nie dowie, co jego związek z Samanthą znaczył naprawdę. Lepiej sprawdzić jej reakcję na
The Fire Within – Harte Marie – tłumaczenie firewords
wyjaśnienia o Tanselm i Lordach Storm. Nie trzeba przytłaczać jej gadką o wiążącej przyszłości zwłaszcza, jeśli takiej nie było. Jeśli o nią chodzi, to Samantha chyba zaakceptowała jego wyjaśnienie i przez resztę jazdy siedziała cicho. Trzydzieści minut później przywiózł ją do domu bardziej niż ciekawy by zobaczyć, jak zareaguje na jego braci. W Tanselm, miejscu gdzie Królewska Czwórka żyła i była akceptowana, ludzie nieustannie stawali i patrzyli się, kiedy on i jego bracia zbierali się razem. Jego matka lubiła uważać, że to “czyste piękno jej czterech przystojnych synów” skupiające się w jednym miejscu, powodowało taki respekt, ale Arim spekulował, że powiązane energie braci ładowały przestrzeń dookoła siebie z taką potężną prezencją, którą niemożliwe było zignorować. Od wkroczenia do tej rzeczywistości rok temu, Darius przyprowadził do swojego domu tylko trzy kobiety by poznały jego braci. Jedna z nich była tak onieśmielona, że natychmiast z nim zerwała. Pozostałe dwie, skrzywił się na to wspomnienie, śmiało zasugerowały otwarty, opierający się na seksie związek z nim i jego braćmi, nawet po tym, jak zbadał grunt obiecując bardziej trwały związek. Zaniepokojony ich zachłannością, zakończył te związki bez żadnych skrupułów. Z reguły on i jego bracia nie dzielili się kobietami oraz nie pozwalali kobietom wtargnąć między nich. ….. Brzydził go ich brak zasad. Ale teraz, z Samanthą… Nie podobała mu się zaborczość, jaką czuł. Nie chciał myśleć o swojej reakcji, kiedy okaże się, że jest równie płytka i kapryśna, jak poprzednie kobiety. Ale co więcej, nie chciał zmierzyć się z budującym się w nim tajemniczym pragnieniem, gdy okaże się tylko złudną nadzieją.
****
W chwili, w której Samantha weszła przez drzwi do jego bajkowo drogiego domu i stanęła twarzą w twarz z rodziną Dariusa, zamarła w tym, co miała nadzieję, było ostatnim szokiem tego dnia.
The Fire Within – Harte Marie – tłumaczenie firewords
Darius trochę powiedział podczas drogi do domu. Po ogłuszeniu przez wzmiankę o „affai”, cokolwiek to oznaczało, wykonał krótki telefon. Z tego jak tłumaczył się przez telefon zanim chrząknął i się rozłączył wynikało, że najwyraźniej nie zamierzał przyprowadzić jej do domu do chwili, gdy w pokoju hotelowym nie zauważył jej zranienia. Kiedy zapytała o jego dom, uniknął jej dalszych pytań na temat jego rodziny siedząc sztywno i cicho. Nie to, że oczekiwała pogawędki z Dariusem, ale nawet komentarz o pogodzie mógł rozluźnić napięcie w jego skrzypiącym aucie. Zmęczona zaakceptowała ciszę. Może zareagowałaby inaczej, gdyby nadal nie dochodziła do siebie po koszmarze z piekła rodem i po jej braku kontroli, gdy chodziło o Dariusa. Teraz jakkolwiek żałowała, że go nie przycisnęła. Darius Storm był jednym z identycznych czworaczków. Identycznych. Czworaczków. Dobry Panie, nie mieściło się w głowie, że istniał człowiek tak przystojny jak Darius. Ale widząc czterech takich jak on, stojących razem, no cóż, dała z siebie wszystko, by się nie oślinić. Stała wewnątrz korytarza patrząc na nich wszystkich niepewna, co powiedzieć. Posiadali nieprzeparty magnetyzm i gdy przyzwyczaiła się do ich obecności, jej oczy zawędrowały automatycznie do irytującego faceta stojącego obok niej. Darius obserwował ją jak kot z wyciągniętymi pazurami i była świadoma tego, że jej reakcja na jego unikalną rodzinę jest jakimś testem, który nieświadomie przechodziła. - Proszę powiedzcie mi, że na dzisiaj jest to już ostatnia niespodzianka, - wymamrotała ze zmęczenia, niezdolna pomyśleć w tej chwili o niczym bystrym. – Mam ogromny ból głowy, a przyczyna tego bólu przywiozła mnie tutaj. Nie mogę znieść jeszcze trzech takich jak on. Na pewno nie z czterema godzinami snu i brakiem kofeiny. – Słuchając swoich próżnych komentarzy zmrużyła oczy na Dariusa. To była jego wina, że brzmiała jak całkowita idiotka. Trzech z czterech mężczyzn uśmiechnęło się, powoli i Darius ujawniał swój uśmiech. – Dobrze powiedziane, - odpowiedział jeden z nich i potrząsnął jej dłonią. Wszyscy czworo byli tego samego wzrostu i byli tak samo muskularnie przystojni, że aż jej ślinka pociekła. A gdy patrzyła na nich starając się ich odróżnić, Darius szorstko ich przedstawił. - Marcus, Cadmus i Aerolus, poznajcie Samathę Brooks. Samantho, moi bracia. Skinęła grzecznie głową zaskoczona tym, że każdy z braci miał inny kolor oczu. Marcus miał niebieskie oczy – musiał być tym facetem, którego widziała wczoraj na zewnątrz restauracji. Zmrużyła oczy w jego stronę, potem odwróciła się do faceta, który potrząsnął jej
The Fire Within – Harte Marie – tłumaczenie firewords
dłonią, brązowooki Cadmus, i w końcu do uśmiechającego się z zaciśniętymi ustami szarookiego Aerolusa. Darius zbliżył się do niej i objął ją ramieniem wyglądając na dziwnie zadowolonego. – Witaj w moim domu, Samantho. – Zaprowadził ją do salonu na kanapę i usiadł obok niej. Zbyt blisko. Była niezmiernie świadoma gorąca jego ciała rozlewającego się w niej wszędzie tam, gdzie jej dotykał. - Przepraszam, że wtargnęłam tutaj tak bezceremonialnie, - powiedziała w wielkim pokoju. Trzy odbicia Dariusa ograniczały jej przestrzeń, gdy usiedli dookoła niej. Wycelowała gniewnym spojrzeniem w mężczyznę siedzącego obok. – To nie był mój pomysł. - Bez obaw. – Powiedział Cadmus z błyskiem w oku. – Zaufaj, że wiemy jakim osłem jest Darius. Mieszkamy z nim. - Tak. – Aerolus powtórzył po swoim bracie z kamienną twarzą. – Jest całkowitym osłem. Jego słowa, wymówione z dziwnie egzotycznym akcentem i stoickim spokojem, brzmiały zabawnie. Marcus przewrócił oczami. – Wszyscy zgadzamy się z tym, jakim wrzodem może być Darius. Teraz Darius, powiedz nam co się właściwie dzieje. Samanta najwidoczniej nie chce tu być, więc dlaczego ją tu zaciągnąłeś? Myślałem, że miałeś zostać z nią w hotelu. - To nie tak, że nie chcę tu być, szczególnie, że… Co masz na myśli mówiąc, że miał zostać ze mną w hotelu? – Wyszarpnęła się spod ciężkiej ręki Dariusa. Pozostali byli cicho, ale Samantha patrzyła tylko na Dariusa. Spojrzał lekko zażenowany, tym bardziej, że otoczony przez swoich braci. - Samantho. – Zaczął niskim głosem chcąc ją uspokoić. Nie zamrugała, nie chciała się ugiąć, więc westchnął. – Mówiłem ci, ze wyjaśnię. Cisza. - No więc? – Ponagliła, założyła ramiona na piersi. Jej postura wrzeszczała na niego by dał jej odpowiedź jaką chce, albo wybuchnie. - Dobra. – Przeklął, jego brwi zrosły się z irytacji. – Chcesz odpowiedzi? Co na to powiesz? Nasza czwórka, - zatrzymał się, gdy skinął w stronę braci. – jest znana jako Królewska Czwórka, następcy tronu Tanselm, świata, o którym nigdy nie słyszałaś, zaatakowanego przez tego samego demona, jakiego dzisiaj widziałaś. - Że co? – Aerolus wystrzelił z kanapy, Marcus i Cadmus byli zszokowani.
The Fire Within – Harte Marie – tłumaczenie firewords
Głowa Samanty pulsowała. – Powiedz to jeszcze raz. - Na Światło, Dariusie. – Marcus pokręcił głową. – Myślę, że przyzwoite wyjaśnienie należy się nam i Samancie. Cadmus skinął głową, zmarszczył brwi w dezaprobacie. – Taa. Nie masz za grosz taktu. – Odwrócił się do Samanthy. – Chociaż, jeżeli chodzi o kobiety, twój gust się znacznie poprawił. Darius warknął i Samantha uniosła dłoń, by powstrzymać to szaleństwo. – Wszyscy macie się zamknąć. – Jej głos podniósł się ponad braterską dyskusją. – Ty, Aerolusie, byłeś dość cicho. Może mi to wyjaśnisz? Najspokojniejszy z czwórki i jeden z najbardziej tajemniczymi oczyma, westchnął. – Ze sposobu w jaki mój brat się zachował dziwi mnie, że nadal tu jesteś. – Rzucił Dariusowi oskarżające spojrzenie. To, które go uciszyło. - Samantho, to co Darius powiedział to prawda. Może trudno to zaakceptować, ale nasza czwórka pochodzi z innego świata. Miejsca, gdzie istnieje magia, a zło i Światłość toczą walkę o objęcie kontroli. - Oczywiście, że jesteście z innego świata. Powinnam to zgadnąć na samym początku. – Myślała, że powiedziała to dość spokojnie, ale Marcus parsknął. - Zdejmij swoje soczewki Dariusie. – Powiedział Aerolus. – To może pomóc. Ze złym przeczuciem patrzyła jak oczy Dariusa z ciemnych robią się wstrząsająco czerwone. Takie, jakie miał w hotelu. No cóż, to tyle z teorii „musiałam to sobie ubzdurać”. Wtedy nagle erotyczne wspomnienia z jej pokoju hotelowego stały się znacznie żywsze. Czerwone oczy. Affai. Pośpiesznie wizualizowała sobie ochronną barierę, kiedy jego marszczenie zamieniło się w zaintrygowanie, a następnie się ogrzało. To tyle, jeżeli chodzi o nie czytanie w myślach. - Tutaj, w Seattle, każdy z nas prócz Dariusa może pasować do twojego rodzaju, chociaż muszę jeszcze sprawdzić identyczne czworaczki. – Aerolus wydawał się być zamyślony i Darius jęknął. - Po prostu kontynuuj. - Tak, no cóż. – Aerolus kaszlnął, jakby chcąc ukryć swoje rozbawienie. – Jesteśmy synami potężnego Lorda Storm, mężczyzny zrodzonego z elementarnej magii, która rządziła zachodnią częścią Tanselm, naszego świata. Nasz ojciec rządził głównie wiatrami. Zmarł ponad rok temu.
The Fire Within – Harte Marie – tłumaczenie firewords
Samanta wyraźnie wyczuła ich ból i bez namysłu sięgnęła po wielką dłoń Dariusa. Na ten dotyk ciepło rozpostarło się po jej ciele i ścisnęła dłoń, zanim próbowała się wyswobodzić. Nie pozwolił jej na to. Nie miała pojęcia, dlaczego to ją zadowoliło, ale nie chcąc tego okazać i dać mu przewagi nad sobą, siedziała cicho czekając, aż Aerolus będzie kontynuował. Jawnie patrzył na ich dłonie, a kąciki jego ust się uniosły. – Mój ojciec był jednym z czworga identycznego rodzeństwa, jak my i również jego przeznaczeniem było rządzenie jednym z czterech królestw. Nasi wujowie rządzili południem, północą i wschodem, kierując królestwami pod władzą Lordów Storm. - Co to dokładnie znaczy? – Obserwowała ich wszystkich zastanawiając się, jak mogła w to uwierzyć. - Lordowie Storm władają żywiołami. – Aerolus machnął ręką w powietrzu i wietrzyk przeszedł przez pokój. – Jak widać, rządzę wiatrem. Każdy z nas, Królewskiej Czwórki, urodził się z pewną zdolnością panowania nad specyficznym elementem natury. Marcus kontroluje wodę, Cadmus ziemię, a Darius posiada moc ognia. Patrzyła zdziwiona, gdy Marcus sprawił, że woda pojawiła się w jego dłoni, a Darius pstryknął płomień ognia. Odwróciła się do Cadmusa, który wzruszył ramionami. - Jeśli znowu spowoduję w domu trzęsienie ziemi, to grozi mi zmywanie naczyń przez tydzień. Trzęsienia ziemi nie są tu zbyt popularne. Zobaczywszy ich moce na własne oczy, niewiara Samanty zaczęła zanikać, zastąpiona przez strach i niepewność. Aerolus chyba wyczuł jej niepokój, więc kontynuował delikatnym głosem. – Pomimo mocy Lordów Storm, oni, My, jesteśmy śmiertelni. Ojciec został zabity przez mroczną magię, a krótko potem również nasi wujowie i ich rodziny. Wszyscy zostali zamordowani przez demona znanego jako „Sin Guru i jego ukochanych Netharat.” Darius ścisnął jej dłoń. – Sin Guru to ten blondyn, którego poznałaś rano. – Krótko wyjaśnił jej sen bez wzmianki o kochaniu się, za co była mu wdzięczna. Słysząc to jeszcze raz jej lęk się nasilił. Zaschło jej w ustach. Opowieść o alternatywnym świecie, która zaczęła się zabawnie, teraz wydawała się zbyt przerażająco realistyczna. – Powiedzmy, że wierzę we wszystko. Czego ten „Sin Guru” chce ode mnie?
The Fire Within – Harte Marie – tłumaczenie firewords
Aerolus otworzył usta, ale wtrącił się Darius. – Nie jesteśmy pewni. Co by nie mówić, to dzieje się naprawdę, jesteś w niebezpieczeństwie i nie odejdziesz, dopóki nie dowiemy się dlaczego ciebie chce. – Jego głos stał się szorstki, a oczy świeciły jak lasery, które dokładnie zlokalizowały jej chęć do ucieczki. Przełknęła bryłę w gardle zdecydowana nie zatracić się przy nim i jego braciach. Skupiając się na swojej sile, opierała się jego arogancji tylko po to, by mu pokazać, że nie może na nią naciskać, że nie była aż tak przestraszona. - Jeśli zostanę to dlatego, że tak zdecydowałam, a nie dlatego, że mi kazałeś. – Próbowała spojrzeć gniewnie na niego, ale nie mogła utrzymać tej fikcji, kiedy spotkała te ciemno czerwone oczy. Nie wyglądał nawet tak bardzo dziwacznie, raczej jak nadprzyrodzony kochanek, który może stopić ją jednym spojrzeniem. Ktoś odchrząknął i zorientowała się, że patrzyła na Dariusa, a on na nią. - Nie obchodzi mnie powód, o ile pozostaniesz. – Ustąpił, jego głos był chrapliwy. – Oczywiste jest to, że jesteś zmęczona i potrzebujesz czasu na, ah, dostosowanie się do tego. Przepraszam. Nie powinienem na ciebie naciskać. – Odnotowała zaskoczenie jego braci. – Chodź, pokażę ci twój pokój. Wstała po nim, jej ospałe ciało w końcu ustąpiło. Upadłaby na kolana, gdyby Darius jej nie złapał. - Zostanie ze mną. – Wymamrotał Darius, kiedy wynosił ją z pokoju i niósł po schodach. Usłyszała męskie szepty, ale nie miała serca przepytywać już Dariusa. Tak bardzo jak chciała iść na własnych nogach, nie mogła powstrzymać pulsowania za oczami, albo słabości jej kończyn. Darius trzymał ją z łatwością. Jej pragnienie, aby być silną, nie miało znaczenia. Poczuł jej strach, mógł wyczuć granicę jej kontroli. Przeklinając się za głupotę, że nie zagwarantował jej komfortu psychicznego, położył ją delikatnie na swoim łóżku. Kiedy nie zrobiła żadnego ruchu, by wstać wiedział, że był to koniec jej wytrzymałości. Kiedy patrzył na nią zakwitła w nim spirala czułości zadziwiając go, jakim uczuciem nagle darzy śliczną Samanthę Brooks. Chociaż mając ją tak blisko poczuł, jak jego penis zabolał i jego serce podskoczyło, nie zrobił żadnego ruchu, by ją uwieść wiedząc, że nie odmówiłaby, ale nie byłaby zdolna
The Fire Within – Harte Marie – tłumaczenie firewords
cieszyć się z tego. Z każdą inną kobietą łatwo mu było odejść własną drogą, użyć każdych dostępnych środków, by zbudować bariery ochronne. Jakkolwiek Samantha sprawiła, że nagle stał się świadomy łagodzenia jego nastawienia. Trzepocząco zamknęła oczy i oddychała miękko w jego łóżku, pod jego okiem. Myśl o Tanselm rozwiała się w porównaniu z potrzebą zapewnienia tej kobiecie bezpieczeństwa i utrzymania jej przy swoim boku. Myśl o Tanselm rozwiała się … gdy przeniknęła go świadomość tego momentu, kryształ naokoło jego gardła ożył. Płonąc z gorąca, Inteligentny Kryształ wpajał się w jego ciało, zaczął rosnąć w jego klacie w lśniącym świetle błękitu i srebra. Opadł na kolana na łóżku i przewrócił się na pościel obok Samanty, gniew na ból w jego gardle zaniknął pod nagłym alarmem. Moc kryształu zszokowała go, pierwszy raz w życiu nie był w stanie przejąć kontroli nad ogniem palącym go od środka.
**** - Myślisz, że Darius jest pijany? – Cadmus uśmiechnął się, jego wzrok spoczywał na miejscu, gdzie zniknął jego brat. - Jeśli bym nie usłyszał tego na własne uszy, nie uwierzyłbym – Marcus pokręcił głową. – Darius właśnie przeprosił kobietę za bycie aroganckim? On naprawdę to zrobił prawda? Ja nie śnię? Aerolus ledwo zdołał zdusić chichot. Miał nadzieję, że coś podobnego się niedługo zdarzy. W końcu Darius odnalazł kogoś zdolnego do przeniknięcia przez tarczę ochraniającą jego serce. Sympatia, być może nawet miłość, była widoczna w sposobie, w jaki Darius patrzył na Samanthę, w sposobie w jaki wymawiał jej imię. - Co o tym myślisz Aerolusie? – Cadmus i Marcus patrzyli na niego czekając na odpowiedź. - Myślę, że Darius w końcu znalazł swoją partnerkę. - Niech to szlag. – Cadmus skoczył na nogi i wyrzucił pięści w górę. – Mogę prawie poczuć między palcami czarną ziemię Tanselm. Mogę prawie wyczuć słodki zapach kwitnących leraffes, gdy początek wiosny wita mnie w domu.
The Fire Within – Harte Marie – tłumaczenie firewords
Marcus przewrócił oczami, gdy Cadmus kontynuował swoją poetykę, ale Aerolus widział podekscytowanie, jakie słowo „Tanselm” wzbudziło w jego lśniących, niebieskich oczach. - Być może na razie nie bądź po prostu za bardzo szczęśliwy. – Ostrzegł Aerolus, nie chcąc zdusić nadziei, ale zostając jednak realistą. – Nasz powrót do domu nie jest pewny, nie ważne czy Darius odniesie sukces z tą kobietą, czy nie. - Ma rację. – Cichy głos Arim’a zaskoczył ich. Wyszedł ze ściany pokoju, jakby rozdzielał się z farbą i tynkiem, mglista postać mężczyzny, która połączyła się kośćmi i krwią. – Nastąpiło zamieszanie w planach, ciemność wdarła się w królestwa, gdzie powinny istnieć tylko wolne miejsca. Jego czarne oczy błysnęły na niebiesko, potem na purpurowo, zmieniając się w tęczę kolorów płonących z wrogością, którą, odkąd poznał Arima, Aerolus widział tylko raz. – Muszę się zobaczyć z Dariusem, teraz. Nagle strach o Dariusa postrzelił serce Aerolus’a. - Ale właśnie wszedł po schodach z Samanthą. – Marcus zmarszczył brwi, nie podobał mu się też ton Arim’a. - Gdzie? – Arim warknął słowa, zaniepokojenie i strach pojawiło się w jego oczach, Marcus pokierował go do pokoju Dariusa. Arim migiem zniknął. Roztrzęsiony Aerolus teleportował się do sypialni Dariusa. Patrzył z przerażeniem na swojego brata i Samanthę leżących w potwornym ogniu. Gdy tak leżeli bezradni pod Pocałunkiem Zjawy, czarne i niebieskie płomienie otaczały ich ciała i dusze. Jego oczy przyklejone były do palącego się łóżka. Jeszcze nie zauważył Arima, dopóki nie usłyszał śpiewnego dźwięku z drugiej strony łóżka. Czarnoksiężnik włożył rękę w płomienie, gdy Marcus i Cadmus wtargnęli przez drzwi. - Na święty ogień Światła. – Cadmus zbladł, gdy bezradnie patrzyli, jak Arim walczy z Pocałunkiem Zjawy, przeklętym czarem zapoczątkowanym w najmroczniejszym królestwie. Wszyscy widzieli to zaklęcie wcześniej, używane chętnie i z wielkim sukcesem przez Netharat’ów. Krzywiąc się Arim zacisnął pięść na Inteligentnym Krysztale. Płomień stopniowo przeniósł się z Samanty i Dariusa w niego. Skóra Arima zmieniła się w nakrapianą kruczoczarną, zapach zwęglonego ciała napełnił powietrze.
The Fire Within – Harte Marie – tłumaczenie firewords
Wtedy nagle, nienaturalny ogień ustał. Arim stał biały jak kreda, ale nietknięty w inny sposób. Po kilku uspokajających oddechach powoli powrócił mu kolor i pochylił się nisko, by położyć dłoń na nieruszającej się klacie Dariusa. Aerolus usłyszał mały świst i odetchnął z ulgą, kiedy Darius wziął głęboki oddech. Jego brat otworzył oczy. Krwistoczerwone, pełne furii. - Co to do cholery było? – zapytał chrapliwie trzęsąc się, gdy usiadł z pomocą Arim’a. Szybko spojrzał na Samanthę, rozluźniając się trochę, kiedy zobaczył, że również oddycha. - Odnalazłeś swoją affai. Nie ma teraz żadnych wątpliwości. – Arim skinął w kierunku Samanthy, która nadal leżała pod ich spojrzeniami. - Żądnych wątpliwości? – Darius wstał na niepewnych nogach. – Prawie umarłem w łóżku. - Niezbyt ładny widok. – Skulił się Cadmus. – Ani trochę. - Myślałem, że Inteligentny Kryształ miał pokazać ci twoją affai, a nie spalić ją na chipsa.- Zażartował Marcus, jakby właśnie nie był świadkiem płonącego tańca jego brata ze śmiercią. Arim nic nie powiedział, po prostu patrzył na Markusa, dopóki ten nie odwrócił wzroku po wymamrotaniu przeprosin. - Tak w ogóle to co ty tutaj robisz, Arim? – Darius spojrzał gniewnie na czarnoksiężnika. – Myślałem, że pojawiasz się tylko wtedy, kiedy chcesz nam powiedzieć, żebyśmy czekali i byli cierpliwi. – Parsknął. – Nie żebym narzekał na twoją synchronizację, ale pewny jestem, że nie przybyłeś by zabrać nas do domu. Arim spojrzał twardo na czterech mężczyzn czekających niecierpliwie na jego wyjaśnienia. Aerolus uważał, że wyglądał na zmęczonego, miał ledwo dostrzegalne cienie pod oczami. Biorąc lekki oddech Arim pozostał nieruchomo w miejscu, jego twarz była pozbawiona jakiegokolwiek wyrazu. Ale jego oczy płonęły bardziej, niż jakikolwiek ogień, jaki Darius mógł wyczarować lub kontrolować. - Sin Guru przedostał się do Królewskiego Domu. Dopóki nie dojdzie do naruszenia i jego wyeliminowania, wszystko jest pod kontrolą. Musicie stać czujnie na strażach i pozostać tutaj.
The Fire Within – Harte Marie – tłumaczenie firewords
Marcus, Cadmus i Darius przemówili w tym samym czasie, ich głosy doskonale odzwierciedlały frustrację, złość i niewiarę. - Królewski Dom? - Matka! Jest bezpieczna? Wie o tym? - Na co czekasz? Ześlij nas z powrotem zanim wszystko zostanie zniszczone! Arim założył ręce na piersi i pokręcił głową, ale Aerolus mógł wyczuć jego napięcie. - Możemy ci pomóc. – Aerolus dodał cicho. Arim zamiótł pokój atramentowym spojrzeniem zatrzymując się na Aerolusie z niepokojącą intensywnością, zanim odnalazł Marcusa. – Musisz udoskonalić swoje umiejętności i to niedługo. Salonikowe sztuczki: poruszanie szklankami, odsuwanie krzeseł i podrzucanie gazet swoim umysłem jest jedną sprawą, walczenie ze zjawami drugą. – Odwrócił się do Cadmusa. – Powinieneś używać swoich wizji, by odpierać przyszłe problemy, a nie kwestionować wszystko, co zauważyłeś. Otwórz swój umysł i użyj swoich wizji, Cadmusie, Zanim one zaczną wykorzystywać ciebie. - A ty Dariusie – przerwał by wziąć głęboki oddech. – Najbardziej uparty z Królewskiej Czwórki. Może zadowoli cię to, że jako pierwszy odnalazłeś królewską affai. Nie chciałeś się pobierać, a ona i tak tu jest. – Arim podszedł do łóżka od strony Samanthy i musnął jej policzek swoją dłonią. – Czuły kwiat, który może stawić czoła każdemu sztormowi. Doceńcie jej siłę. – Zmarszczył brwi. – I przy niej panujcie nad sobą. Nie zamierzam znowu wyciągać więcej niebieskich płomieni. - Żartujesz sobie ze mnie. – Darius patrzył na Samanthę z niedowierzaniem. – Mówisz mi, że to jej sprawka? Ona użyła na mnie tego zaklęcia? Czaru Netharatów? - Nie. Ale potrafi stawić czoło elementarnej magii. Nie ukazała żadnej reakcji na niebieski płomień. Teoretycznie mogłaby nauczyć się, jak go kontrolować. – Arim odwrócił się do Aerolusa. – A ty, - powiedział delikatnie powstrzymując się, jakby debatując sam ze sobą. Jego oczy zapłonęły. – Idziesz ze mną. Aerolus zniknął z Arim prawdopodobnie z powrotem do Tanselm, albo tam, gdzie Arim spędza swój czas. Darius nie wiedział co powiedzieć albo zrobić, a jego bracia wyglądali na równie ogłuszonych. Pokój śmierdział spaloną wełną, a powietrze nawet dla Dariusa wydawało się niekomfortowo ciepłe. Miał właśnie zapytać Marcusa i Cadmusa co dokładnie widzieli, kiedy Samanta zamrugała oczami.
The Fire Within – Harte Marie – tłumaczenie firewords
Zamiast tajemniczego zielonego spojrzenia, którego oczekiwał, jej oczy paliły się jasnym, niezwykłym szkarłatem.
The Fire Within – Harte Marie – tłumaczenie firewords
Rozdział 7 Samanta spoglądała od Dariusa do jego braci i z powrotem. Nic nie pasowało do siebie w jego sypialni, jednak mogła wyczuć coś palącego się, i miała dziwne wrażenie, że przespała coś ważnego. Usiadła całkowicie wypoczęta i zastanawiała się ile czasu minęło. - Co przegapiłam? Darius zamrugał, jego wzrok biegał po niej w sposób, który wyrażał szok i zaczęła odczuwać pierwsze trzepotania strachu. - Darius? Powiedz mi, co cię tak wystraszyło. Pokręcił głową i nachylił się do niej bliżej, zaglądając jej w oczy. - Nie wierzę. Pstryknął palcami i pojawił się pomarańczowy płomień. Nie dając jej czasu na sprzeciw, wziął jej dłoń w swoją i umieścił w niej kulę ognia. Zapiszczała, aby się uwolnić, instynktownie pragnąc odsunąć się od ognia, ale nie mogła się ruszyć spod uścisku Dariusa. Ku jej zaskoczeniu, płomień nie parzył. Czuła ciepło, tak, ale przyjemne, zapraszający żar, który sprawił, że jej wnętrze płonęło z pożądania, z potrzeby zbliżenia się do Dariusa. Po minucie spoglądania od Samanthy do płomienia i z powrotem, Darius przeklął i uwolnił jej dłoń. Gdy odsunął się, ujrzała własne pożądanie odbite w jego wzroku, w jego ciemnych czerwonych oczach – będących przypomnieniem, że z całą pewnością uczestniczyła w jej własnym odcinku Strefy Mroku. Przełknęła kłębek nerwów w gardle i wstała, potrzebując każdego kawałka przestrzeni jaki mogła wykrzesać w pokoju wypełnionym zachwycającymi olbrzymami, którzy wpatrywali się w nią, jak gdyby miała trzy głowy. Niestety, wstając zbliżyła się za bardzo do Dariusa, co spowodowało iskrzenie jej już przegrzanego libido. Zarumieniła się i oczyściła gardło. - Więc, eee, czy ktoś mógłby mi powiedzieć, co się dzieje? Jak długo spałam? Mężczyźni zignorowali ją i zaczęli rozmawiać między sobą. Wyłapała niejasne fragmenty o zaginionym Aerolusie i jej oczach, które sfiksowały, chociaż to nie miało sensu, biorąc pod uwagę, że widziała dobrze. - Przepraszam - spróbowała. Gdy wciąż ją ignorowali, kopnęła Dariusa w tył kolana, sprawiając, że się potknął. Odwrócił się do niej z grymasem mogącym powalić drzewo. Dziwne, ale jego gniew uczynił
The Fire Within – Harte Marie – tłumaczenie firewords
go bardziej atrakcyjnym, jego niecierpliwość nieskończenie bardziej wyzywającym niż nijaki biznesmen, z którym zadawała się na co dzień. Kręcąc głową, skoncentrowała się i spróbowała ponownie. - Może powiem to trochę głośniej. Co do diabła się tu dzieje? Cadmus miał czelność wyszczerzyć zęby. - Brzmi zupełnie jak ty, Darius. Czy to nie dziwne? – zapytał Marcusa. – Diabelnie seksowna, ale czy opryskliwa jak on? Widząc jej zwężone oczy, Darius spiorunował ją wzrokiem, ale odpowiedział na jej pytanie. - Spokojnie, Samantha. O ile mi wiadomo zamknęłaś oczy kilka minut temu. - Że co? – Czuła się zbyt wypoczęta, aby uwierzyć, że dopiero co zasnęła. - Taa, wasza dwójka zniknęła na więcej niż kilka minut zanim Arim pojawił się ze złymi wieściami. – Cadmus spoglądał na nią i Dariusa z głupkowatym uśmiechem, a ona z łatwością mogła się domyśleć dlaczego Darius przez cały czas był taki niecierpliwy. Jego bracia wystarczyli, aby doprowadzić ją do szewskiej pasji. - Czy jeden z was mógłby mi to wytłumaczyć, zanim się wścieknę? – jej głos wzrastał z każdym słowem aż zaczęła krzyczeć. - Cokolwiek to oznacza. – Marcus wzruszył ramionami. – Ty i ognisty chłopiec opuściliście salon. – Ruchem dłoni wytworzył tarczę wody, która pochłonęła kulę ognia rzuconą w jego stronę. Kontynuował jak gdyby nigdy nic, bez wątpienia pogłębiając rozdrażnienie Dariusa. – Dwie sekundy później Arim, nasz nadworny czarownik, pojawił się z kiepskimi wieściami o źle pomiędzy sferami lub czymś takim. - Właściwie - wtrącił się Cadmus, - powiedział, ‘Powstały zakłócenia pomiędzy płaszczyznami, ciemność objęła sfery tam, gdzie powinna być jedynie pusta przestrzeń’. Irytacja objęła jego oczy koloru oceanicznego błękitu, Marcus burknął: - Nienawidzę gdy to robisz. – Obrócił się tak, że stał plecami do Cadmusa. – Jak już mówiłem, Arim zbzikował i zażądał widzenia się z tobą, Darius. Osobiście, myślałem, że ma zamiar cię usmażyć, Storm Lords i przeznaczenie byliby przeklęci. Ale gdy wyłamałem drzwi, odnalazłem go uwalniającego cię z Widmowego Pocałunku. - To zaklęcie stworzone przez Sin Garu jako amunicja dla jego nikczemnych popleczników, Netharat - powiedział Darius, zanim zdążyła zapytać. – Ujrzałaś jednego z Netharat w swoim śnie, to upiorne monstrum z rzędami ostrych czarnych zębów? Nazywamy je widmami. Potaknęła wolno, zaniepokojona, że zaczęła rozumieć i nawet nadążać za ich niesamowitą opowieścią. - W każdym razie, Arim zagarnął Kryształ Wiedzy, który, gdy teraz o tym myślę, Marcus zamilkł, zwężając oczy, w ogóle nie był Kryształem Wiedzy. - Zdrada w Domu Królewskim - powiedział Cadmus z namysłem. - Okej, myślę, że chyba zaczynam rozumieć. – Samantha powinna mieć już do tej pory migrenę napędzaną przez napięcie i zamęt, ale jej głowa czuła się dobrze. Właściwie, jedyny czas, w którym czuła się lepiej nastąpił tuż po seksie z Dariusem. Spojrzała na niego tylko po
The Fire Within – Harte Marie – tłumaczenie firewords
to, aby się przekonać, że napięcie opuściło jego rysy. Jego oczy otwarły się szeroko zanim sugestywnie zgięły się w kącikach. Szlag. Ta rzecz z czytaniem w myślach. Ćwicząc swój wyraz twarzy, odwróciła się od jego zmysłowego wzroku i zapytała Marcusa, tego aroganckiego, gdy o nim myślała: - Więc dlaczego patrzycie na mnie jak na jakiegoś kosmitę lub gorzej, wroga? – Nie przegapiła ich wcześniejszej podejrzliwości. - Ponieważ Arim wspomniał, że posiadasz wielką moc, nie wspominając o twoim spotkaniu z Sin Garu – największym zagrożeniem z jakim przyszło się zmierzyć Tanselm, od przeszło tysiąca lat. – Marcus patrzył na nią, jak gdyby oceniał jej niewinność. - Myślicie, że mam moc? – Gapiła się na nich ze zdziwieniem. – Nie jestem jak wasza czwórka. A może powinnam powiedzieć trójka? Gdzie jest ten szarooki? Aerolus, zgadza się? Darius pokonał dzielącą ich odległość i wziął jej podbródek w swe dłonie, przechylając jej twarz do swej rewizji. – Och, masz w sobie moc, maleńka. Buzuje w tobie, gdy rozmawiamy. Mogła jedynie mrugnąć zmieszana, żar jego dłoni był niczym ciepły miód, słodki i uzależniający. - Twoje oczy są czerwone, Samantha, jak moje. A ogień, któremu się oparłaś, jest magią żywiołów – moją magią. To mój ogień płonie w tobie. Wyczuwam go. – Jego głos obniżył się, brzmiąc gardłowo, potrzebująco i w sposób, którego nie mogła znieść będąc tak blisko niego. - Nie teraz - zaprotestował Cadmus. – Chcę usłyszeć jej wersję wydarzeń. Marcus przeklął i wyciągnął brata z pokoju. – Chodź ty idioto - usłyszała przez drzwi. – Darius nie lubi się dzielić, a ja nie lubię się przyglądać. Jej, pewnie, ale jemu? To już perwersja. Drzwi nagle zatrzasnęły się, pozostawiając Samanthę i Dariusa o cal od siebie. - Darius? – zapytała bez tchu. - Później, ukochana. – Ucałował kącik jej ust z niezwykłą delikatnością i jęknął. – Dobijasz mnie – wymruczał, zanim skradł jej wolę do oddychania, myślenia, zrobienia czegokolwiek poza pocałowaniem go. Szybko i wściekle, ich pożądanie rozdmuchało się do płonącego morza ognia. Darius zdarł z niej ciuchy, tak desperacko pragnąc znaleźć się w niej jak Samantha pragnęła poczuć go w sobie. Pomagała mu najlepiej jak mogła, potrzebując go do ukojenia pożądania, które tylko on potrafił wzbudzić. Jeansy i bielizna poleciały za butami, ślizgając się po podłodze. A potem jej plecy uderzyły w łóżko, gdy Darius przygniótł ją pod sobą w erotycznym akcie czystego posiadania. Krótko mocował się z zamkiem jeansów, gdy niespodziewanie zanurzył się w niej, bez gry wstępnej czy przekomarzania niezbędnego do zwiększenia ognistego pragnienia, które oboje odczuwali. Samantha jęknęła na wrażenie wypełnienia, to jak doskonale do niej pasował. Była napalona, aby go mieć, umieściła swe kostki wokół jego pasa, sprawiając, że wyjęczał jej
The Fire Within – Harte Marie – tłumaczenie firewords
imię. Wbijał się w nią nieprzerwanie, cudownie ocierając swego fiuta o jej łechtaczkę wszechobecnie i narastająco. A potem rozpadła się na milion kawałeczków, wpatrując się w jego naprężoną twarz, gdy szybko podążył za nią w zapomnienie. Kontynuował pchnięcia, doprowadzając ją do drugiego, obezwładniającego orgazmu, który wyprowadził ogień z jej ciała do jego. Mogła poczuć uderzenia ich serc bijących jak jedno, ich połączenie jako żyjący kanał emocji i żaru. Gdy w końcu jej oddech zwolnił, spojrzała w jego czyste, głęboko czerwone oczy, teraz pełne satysfakcji. - Nie mam silnej woli, gdy chodzi o ciebie - wychrypiał leniwie. Jego jeansy ocierały się o jej nogi i zdała sobie sprawę, że zatrzymał się tylko po to, aby pozbawić ją ubrania i uwolnić swoją erekcję, zanim zaczął się z nią kochać. Wolno wycofał się z jej ciała i wziął ją ze sobą, gdy przetoczył się na plecy. - Jak to możliwe, to dla mnie zagadka - powiedział i figlarnie trącił nosem bok jej twarzy. Zdumienie na jego łagodny nastrój oraz jej niepoczytalność wynikająca z uprawnia z nim seksu ponownie, sprawiła, że Samantha chciała krzyczeć z frustracji, ale jedyne, co udało jej się wydobyć, to przytłumione hmmph. Czy nie wyrzekła się mężczyzn, pragnąc wzmocnić poczucie własnej wartości, zanim ponownie zacznie się umawiać? A to, to nie było umawianie się. To był gorący seks – czysta, nieskażona żądza do nieznajomego. Cóż, przynajmniej z jego strony. Zaczynała czuć coś do tego niecierpliwego, aroganckiego, królewskiego natręta. Zamknęła oczy w konsternacji. Zgadza się, był z rodziny królewskiej, księciem właściwie – z innego świata. - Wiem, że nie jesteś ze mną szczęśliwa, Samantha, i nie mogę powiedzieć, że jestem zadowolony z całej sytuacji. – Trzymał ją w ramionach, jego podobne do lin mięśnie z łatwością więziły ją, i modliła się, aby była bardziej ostrożna w ochranianiu swych myśli. Mogła sobie tylko wyobrazić, co by sobie pomyślał, gdyby dowiedział się, co zaczynała do niego czuć. – Ale nie będziesz bezpieczna nigdzie w swoim świecie beze mnie. – Jego wzrok zwęził się, gdy spojrzał na nią. – Więc nie popełniaj błędu, myśląc o ucieczce. Gdziekolwiek się udasz, Sin Garu będzie czekał. A po tym jak zobaczył, z jaką łatwością władasz moim ogniem, mogę się założyć, że planuje wykorzystać cię przeciwko mnie. Westchnęła, cała euforia po ich intymności całkiem uleciała. Zamartwianie się z powodu rosnących uczuć do Dariusa i wspomnienie o blondynie z nieprzyjemnym nastawianiem odebrało jej wiatr z żagli. - Przykro mi - wymruczał i objął ją mocniej. Dwukrotne przeprosiny w ciągu jednego dnia? To powinno się zapisać. Słyszałem to. Zamiast brzmieć na rozdrażnionego, brzmiał na rozbawionego. - Jestem kompletnie skołowana. – Odchyliła się na łokciach i spojrzała w dół na niego. – Nie mogę przebywać blisko ciebie, bez ochoty rzucenia się na ciebie, a jak na kobietę taką jak ja, to już coś oznacza. No i jest ten koleś Sin Garu… - Co masz na myśli mówiąc ‘kobietę taką jak ja’? – Wiła się pod jego spojrzeniem. Nie wiedziała jak ukryć tę ropiejącą ranę. – Nawiązanie do Dupka Josha, zgadza się?
The Fire Within – Harte Marie – tłumaczenie firewords
Zarumieniła się. - Prosiłam cię, abyś przestał czytać mi w myślach. - Nic na to nie poradzę. Jesteś zbyt głośna, gdy się smucisz. Najeżona, chciała zignorować go, ale wyczuła jego szczere zainteresowanie i zaczęła się tłumaczyć. - Poznałam Josha w firmie, w której pracowałam lata temu. Zaczęliśmy się spotykać, i zanim się obejrzałam, minął cały rok. Dobrze się bawiliśmy i było przyjemnie. Bardzo zależało mi na Joshu, na tyle, abym rozważała stały związek. - Był przystojny, czarujący i odnosił sukcesy. – Poczuła jak jego ramiona zesztywniały. – Jednak im bardziej nasz związek rozkwitał, tym bardziej zdawałam sobie sprawę jak bardzo zrezygnowałam ze swojego życia, aby wesprzeć jego. - Jego klienci, jego przyjęcia, jego przyjemność zawsze były na pierwszym miejscu. Po jakimś czasie miałam dosyć odwoływania własnych planów, aby dostosować się do jego. Zamiast szczerze powiedzieć mi czego pragnął, oskarżał mnie, że rezygnuję. Gdybym kochała go tak mocno jak on mnie, opuściłabym konferencję. Gdybym była choć w połowie tak oddana jak on, zgodziłabym się obsługiwać jego spotkania biznesowe. – Zmarszczyła brwi. – Trochę to zajęło, ale w końcu zrozumiałam, po zbyt długim czasie, że dla Josha, byłam na drugim miejscu. - Teraz wpadłam w twój bałagan ze złym czarnoksiężnikiem z innego świata. I człowieku, nie mogę uwierzyć, że właśnie to powiedziałam. To brzmi jak coś z kanału SciFi. Zdała sobie sprawę, gdy paplała bez przerwy, że Darius miał coś powiedzieć, gdy zamilkła, aby wziąć głęboki wdech. - Darius? - Czy czujesz jeszcze coś do Josha? Wiedziała, że mógł przeszukać jej umysł w poszukiwaniu odpowiedzi i doceniła fakt, że tego nie zrobił. Przemyślała jego pytanie i odpowiedziała wolno. - Nie, już nie czuję. Wtedy myślałam, że go kocham, jednak tak naprawdę kochałam uczucie bycia dla kogoś kimś ważnym. Wypuściła ciężko powietrze, spoglądając głęboko w jego oczy nie z tego świata. – Prawdopodobnie nie rozumiesz nic z tego, co mówię. Darius wpatrywał się, jego myśli zderzały się z jego sumieniem. Mógł poczuć ból jej nieudanego związku pulsujący w jej sercu. Samantha chciała być na pierwszym miejscu, i dlaczego nie miałaby być? Była piękną, troskliwą, ciężko pracującą kobietą, która zasługiwała, aby być traktowaną jak królowa. Na nieszczęście, ponownie zajęła tylne miejsce w ‘związku’, tym razem przez bitwę toczącą się pomiędzy Sin Garu i Tanselm. Tak samo jak Josh ją zranił, Darius także odgrywał rolę zarozumiałego kochanka. Nie z własnej winy została mu przydzielona rola, ale w przeciwieństwie do Dupka Josha, nie miał najmniejszego zamiaru pozwolić odejść Samanthcie. Dlaczego nagle stał się taki pewien, jak ważna jest w jego życiu, musiał jeszcze zrozumieć. Ich chemia wykraczała poza wszystko, czego kiedykolwiek doświadczył, a surowe emocje, które towarzyszyły ich seksualnym spotkaniom, wzdragały jego umysł.
The Fire Within – Harte Marie – tłumaczenie firewords
Jak mógł ubrać w słowa irracjonalną myśl, że on i ona byli sobie przeznaczeni? Że Darius Storm, Książę Ognia, nareszcie odnalazł partnerkę, w świecie tak kompletnie mu obcym? I że ona jak najbardziej powinna być przeciwna zostania jego partnerką, z dokładnie tych samych powodów, dla których zostawiła Josha? Głowa zaczęła go boleć i zamknął oczy, ramionami mocno obejmując Samanthę. Nagle poczuł się bardzo zmęczony i zdał sobie sprawę, że niewiele spał przez ostatnie czterdzieści osiem godzin. Zastanawiał się, ile snu udało się złapać Samanthcie. Właśnie wtedy położyła głowę na jego piersi i westchnęła cicho. Po kilku chwilach jej oddech wyrównał się i zasnęła, ku jego satysfakcji. Jego potrzeba bycia z nią odbierała mu odwagę, a mimo to czyniła go… szczęśliwym. Pomimo, że nienawidził przyznawać racji Arimowi, wiedział, głęboko w sobie, że spotkał swoją affai. Gdyby tylko Samantha chciała odegrać swą rolę bez zbytniego namawiania. Drgnęła podczas snu i mocniej zacisnął ramiona wokół niej. Parsknął. Jak gdyby diablica w jego ramionach chciała cokolwiek ułatwiać. Do diabła, od kiedy ją spotkał, wpadał w od jednej niechcianej kabały do drugiej. A mimo to podniecała go jak żadna inna, sprawiała, że pożądał jej dotyku, woni jej zapachu. Nie odnalazł tu kruchego kwiatu, ale pochodnię z pasją równą ognistemu wojownikowi. Uśmiechnął się szeroko, gdy spoglądał na jej złotą skórę, lśniącą pod mgiełką zbłąkanego promienia słońca, wpadającego przez zaciemnione okno. Ognista i konfliktowapodsumował Samanthę Brooks w pigułce. Nie wspominając o żarliwej i diabelnie seksownej. Modlił się do Światła o cierpliwość, cechę, której z pewnością mu brakowało. Nie mógł sobie pozwolić, aby spieprzyć tę próbę zalotów, nie dla Tanselm i nie dla Samanthy. Z odrobiną szczęścia będzie miał czas, aby przekonać ją, by towarzyszyła mu do domu, zanim wytłumaczy jej, kim jest affai i, że będzie musiała porzucić wszystko, co dla niej drogie, aby ocalić jego ziemię i jego życie.
Rozdział 8
Samantha musiała pochwalić Dariusa za przebiegłość. Chytrze zlecił braciom przeniesienie jej rzeczy do jego pokoju, a ona została z nimi, jak długo będzie trzeba. Jakby mogła oprzeć się pokusie spania obok niego dzień w dzień. Dlatego nalegała na trochę prywatności i po wielu narzekaniach przyznał jej własny pokój. Było to pięć dni temu. Tęskniła za pracą, a po tygodniu bez Dariusa, bez seksu, skarciła swoją popędliwość. Czuła się przepełniona frustracją. Nie chciała jednak podążać z nim tą drogą. Nie, dopóki lepiej nie będzie panowała nad swoimi emocjami i sytuacją, z jaką musi się zmierzyć. Dziwne, ale to, że on jest z innego świata i że ona ma zaangażować się w walkę ze złem, było znacznie łatwiejsze do przełknięcia, niż „uczucia”, które wzbudzał w niej apodyktyczny Adonis. Spędzała więcej czasu w jego pobliżu, przyglądając się interakcji z rodziną i przyjaciółmi w jego domu – w tym świecie – by lepiej wyjaśnić to, jakim człowiekiem tak naprawdę był. Nie chciała, by jej osąd przysłaniało pożądanie, choć mogła nie znaleźć sposobu, by stłumić reakcję swojego ciała na jego bliskość. Poniedziałek minął jej na zarządzaniu u Gerry’ego i kończeniu prac administracyjnych. We wtorek Darius zebrał jej zimowe ubrania z przechowalni. No i tyle z zakupu mieszkania. Przynajmniej nie było marnowania pieniędzy na czynsz. Środę, czwartek i dzisiejszy poranek spędziła w podobny sposób: chcąc się zrelaksować, myśląc o tym czasie jako o wakacjach, jakich nie miała od lat. Swoje obecne zakwaterowanie bez wahania porównała do luksusowego hotelu i zorientowała się, że miała szczęście przebywając w takim komforcie. Wpatrując się w góry z wykuszowego okna w salonie, nie mogła tylko podziwiać dom Dariusa i jego braci. Kiedy będzie miała pieniądze, to musi kupić sobie coś podobnego. Pokochała teren Greenlake, a dom miał fenomenalny widok na jezioro i góry. Pokój, z dala od Dariusa, o który poprosiła, usytuowany był na pierwszym piętrze, dzięki czemu miała ładny widok na aktualnie zamarznięty ogród Storm’ów. Mogła sobie wyobrazić jak wyglądają kwiaty kwitnące późną wiosną, które według Cadmusa, nie mogą nawet zbliżyć się do rywalizacji z jej naturalnym pięknem. Gdy już to powiedział, ciężko jej było nie wybuchnąć mu śmiechem w twarz tym bardziej, gdy Darius spojrzał na niego i podpalił jego serwetkę. Ogromnie satysfakcjonujące było widzieć zazdrosnego Dariusa, i to z jej powodu.
Uśmiechając się do swoich myśli patrzyła na ponury piątkowy ranek i myślała, jak dobra była decyzja Dariusa odseparowania jej od niego. Gdy to ona początkowo prosiła o osobny pokój, wydawał się być tym urażony. Ale po kilku godzinach zmienił zdanie. - Potrzebujesz czasu i przestrzeni, aby to wszystko sobie poukładać. – Mruknął tą nieoczekiwaną, wnikliwą uwagę i tym samym odpowiedział na jej głęboko skrywane pytanie. Zazwyczaj szorstki, apodyktyczny i niegrzeczny dla swoich braci, na niej niczego nie wymuszał. Oprócz wiedzy o tym, czego fizycznie potrzebuje jej ciało, nie brał za pewnik jej psychicznego i emocjonalnego pragnienia. Zaskakująco troszczył się o nią, odkąd została tu „przeniesiona”, stale upewniając się, czy ma wszystko, czego potrzebuje. Dawał jej przestrzeń, często opuszczając dom i robiąc te rzeczy, które zwykle robił podczas dnia. Raz, kiedy go o to zapytała, stał się tak złośliwy, że nie zrobiła już tego ponownie. Cadmus i Marcus okazali się uroczymi towarzyszami i kolejnym cierniem w boku Dariusa. Oh, mogła powiedzieć, że kochał ich bardzo, choć pewnie sprawiłoby mu ból przyznanie się do tego. Sposób, w jaki na nich wpływał, jak bardzo starał się zachować ich w bezpiecznym miejscu pokazał, jak bardzo mu na nich zależało. Zaledwie wczoraj stanowczo odmówił jej prośbie, aby pójść do miasta, mimo obietnicy Marcusa, że będzie u jej boku. - To nie jest bezpieczne, a ja nie zamierzam tracić żadnego z was przez twoją arogancję – powiedział patrząc na Markusa – albo twoją niecierpliwość – powiedział spoglądając na nią. Podczas, gdy doceniała troskę, to nie była zachwycona jego stałą potrzebą kontroli. Marcus wymamrotał pod nosem coś o protekcjonalności, a ona skrycie się z tym zgodziła. Po pięciu dniach nadrabiania zaległości w pracy, jej potrzeb osobistych, najnowszych powieści i filmów na DVD, była gotowa wybuchnąć, jeśli tylko miałaby spędzić wewnątrz choć minutę więcej. Jeden z braci wszedł za nią do salonu, jego twarz odbiła się w oknie. Odwróciła się i zauważyła brązowe oczy i uśmiech. – Dzień dobry Cad. Cieszę się, że choć jeden z was jest rannym ptaszkiem. Skrzywił się. – Nienawidzę się do tego przyznawać, ale jeśli by cię tu nie było, to nadal bym spał. – Chwycił kawę i banana, i usiadł w skórzanym fotelu. – Jak się czujesz dziś rano? - Ześwirowana. Przytaknął. – Powiedziałem Dariusowi, że dłużej nie zniesiesz gnieżdżenia się tu. Szczerze mówiąc jestem zaskoczony, że jeszcze stąd nie czmychnęłaś. To prawda, Darius chce zapewnić ci bezpieczeństwo. Ale tak naprawdę, w jaki sposób zostaniesz skrzywdzona
spacerując wokół działki? – Mówił rozdrażniony. Podejrzewała, że częściowo dlatego, iż musi siedzieć w zamknięciu razem z nią. - Przepraszam. – Zaczęła, ale machnął ręką na jej przeprosiny. - Niepotrzebnie. To moja wina. Marcus pracuje, a Areolus, cóż, nie jestem pewien, co tak właściwie teraz robi. W tej chwili jestem jedynym dostępnym, by cię niań … - na jej spojrzenie szybko się poprawił – by cię chronić. - Dzięki. – Cierpko stwierdziła potrząsając głową. – Wiesz, pierwszego dnia, kiedy poznałam waszą czwórkę, byłam zaskoczona jacy jesteście jednakowi. Teraz nie mogę sobie wyobrazić, jak mogło mi to przyjść na myśl. Uśmiechnął się. Jego brązowe oczy błyszczały z radości i uświadomiła sobie, jak prawdziwe było jej oświadczenie. Dariusa rozpoznawała instynktownie. Bez patrzenia mogła wyczuć jego obecność, kiedy wchodził do pokoju i zbliżał się do niej. Z drugiej strony Marcus i Cadmus mieli tak różne osobowości, w porównaniu z którymi nikła ich identyczność. Teraz patrząc na nich widziała ich, a nie lustrzane odbicie Dariusa. Marc, jak lubiła go nazywać, gdyż niezmiernie go to wkurzało, miał skłonność do arogancji, daleko wykraczającej poza możliwości, jakimi raczył ich Darius. Marcus zachowywał się po królewsku, jakby powinna cenić każdą chwilę spędzoną w jego obecności. Jednak pod tymi pozorami wyczuwała ciepło i akceptację. I musiała przyznać, że kochała jego poczucie humoru. W przeciwieństwie Cad kochał pseudonim, który mu nadała. Niefrasobliwy i otwarcie czuły, stale żartował. Pomijając to, że byli czworaczkami, to tak naprawdę on w tej rodzinie wydawał się być dzieckiem i tak traktowali go pozostali. Choć musiał być tym urażony, Dariusa i Marcusa traktował z tolerancją i nieustającym poczuciem humoru. Zauważyła również w jakiej był zgodzie z naturą. W przylegającej do kuchni małej szklarni kwitły rośliny, dzięki uprzejmości zielonego kciuka Cada. A przebywanie wewnątrz budynku dusiło go. Widziała, ile kosztowało go pozostawanie z nią w domu i chciała, by mogło być inaczej. - Dokładnie to przemyślałaś. – Wymamrotał, jak skończył banana. - Tak, cóż, to wszystko, co mogłam tu robić. Bez obrazy, kocham twój dom, ale czy naprawdę musimy pozostawać wewnątrz? Spojrzała za zewnątrz i ujrzała słońce wyłaniające się z chmur wiszących nad Mount Olympus . Podążył za jej wzrokiem i rzucił jej szelmowskie spojrzenie.
- Wiesz, jeśli teraz wyśliźniemy się na zewnątrz, to możemy mieć przyjemny spacer, zanim ktokolwiek zauważy. - Nie – Darius tupiąc wszedł do kuchni patrząc zaczerwienionymi oczami. Skrycie podekscytowana jego obecnością Samantha skupiła się na utrzymaniu nienaruszonej jej wewnętrznej osłony i równym biciu serca. - Daj spokój Darius – zaprotestował Cad. – Umieramy tutaj. To strasznie nudne tak przez cały dzień patrzeć na siebie. – Mrugnął do Samanthy. – Chociaż, jeśli się nad tym zastanowić, to możemy znaleźć coś innego, aby się zabawić, jeśli tylko ponownie masz zamiar nas opuścić. – Posłał jej sugestywne, pożądliwie spojrzenie, które przyprawiało ją o wybuch śmiechu. Jednak Darius nie widział w zachowaniu Cadmusa nic zabawnego. Powiedział coś w obcym języku, na co Cadmus zmarszczył brwi. - Drażliwiec. - Samantha – powiedział Darius, starannie ignorując swojego brata – czy chciałabyś wyjść ze mną dziś wieczorem? Zamrugała. – Gdzie? - Pomyślałem, że moglibyśmy kupić coś do jedzenia w centrum – powiedział mimochodem, intensywnie wpatrując się w nią czekając na odpowiedź. – Nie będzie fantazyjnie lub jakkolwiek, ale pomyślałam, że chcesz odpocząć od mojej rodziny. Uśmiechnęła się na złośliwy komentarz Cadmusa. – Z przyjemnością. Darius przytaknął i wydawał się tak zrelaksowany, jakim ostatnio nie był. – Dobrze. Zobaczymy się tu około szóstej. – Co mówiąc, posłał w kierunku Cada ostrzegawcze spojrzenie i wyszedł bez słowa. Patrząc za nim nie była świadoma, że marszczy brwi, dopóki Cad o tym nie wspomniał. - Wiem, że jest wrzodem na dupie, ale ma swoje powody. – Chwycił kolejny kubek kawy równocześnie proponując jej drugi. - W tym tygodniu był zajęty. – To, że był tak skryty z miejscem jego pobytu, piekielnie ją wkurzyło. Cad prychnął. – Tak, racja. Z wyjątkiem jego pracy w klubie i czasu, który poświęca ojcu Dentonowi, z pamięci wyleciało mu to, że przebywa z dala od ciebie. Rozdziawiła usta. – Pomaga księdzu? – Nie widziała Dariusa w pobliżu dowolnego kościoła, nie mówiąc już o wolontariacie w jednym z nich. - W pewien sposób. Jedna z kelnerek w Outpour zgłosiła Dariusa jako nauczyciela samoobrony w klasie należącej do jej kościoła. Zanim się obejrzał Darius pomagał wychowywać osierocone dzieci, za każdym razem, gdy wychodził pojawiał się w
schroniskach naprawiając grzejniki, a nawet w razie potrzeby oferując nasze usługi. – Pokręcił głową. – Powiedział nam, że mamy nic nie mówić ci na ten temat, ale Jezu, uwierz choć trochę w tego faceta. - Łał. – To było wszystko, co mogła powiedzieć. Darius dobrym Samarytaninem? - Słuchaj, Samantha. Darius stara się dać ci przestrzeń, abyś przemyślała swój stosunek do niego. Mówiłem mu, że robi wszystko źle, ale czy zechciał mnie słuchać? Nie. Nie zrozumiała, co tak właściwie słyszała. – Słucham? Cad westchnął. – Darius naprawdę chce zrobić na tobie dobre wrażenie. - Tak więc odwiedzanie schronisk dla bezdomnych i nie mówienie mi o tym, nie wspominając o unikaniu mnie, ma mi zaimponować? - Nie, nie, nie. Chodziło mi o to, że pomaga tym, którzy tego potrzebują, bo może to zrobić. On jest wojownikiem. Cholera, wszyscy nimi jesteśmy. I chronienie potrzebujących jest tym, co robimy najlepiej. Jeśli chodzi o schroniska, zastanów się nad tym. Jego moc ognia, która rozgrzewa pozostawionych w chłodzie, jest dla nich prawdziwym darem. Ale nigdy się niczym nie przechwala. Nie lubi przyciągać do siebie uwagi. Powoli odsłaniała się kolejna powłoka Dariusa Storm. – Nie mógł wspomnieć dokąd idzie, gdy go zapytałam? - Nie. – Cadmus skrzywił się z obrzydzeniem. – Mój brat może i jest najsilniejszy z nas, ale jeśli chodzi o kobiety, to jest idiotą. Nie mogła się powstrzymać od śmiechu. – A ty co, jesteś boskim darem dla kobiet? - Dokładnie. – Jego oczy błyszczały bogatym brązem, przywodzącym jej na myśl roztopioną czekoladę. – Powiedziałem mu, żeby uwiódł cię słowami, aby powiedział ci, jak się czuje. Na co on odpowiedział mi …. cóż, to nie nadaje się do przekazania w kulturalnym towarzystwie. - Słusznie. – Śmiała się ponownie. Mówiąc, starannie dobierała słowa. – Dlaczego powinien powiedzieć mi jak się czuje? Ja to widzę tak, że po prostu robi mi przysługę chroniąc mnie przed Sin Garu. Spojrzenie Cadmusa zamigotało, a ona skupiła się na tym. – Można powiedzieć, że ty również pozostając w pobliżu robisz nam przysługę. Jak następnym razem Sin Garu spróbuje zaatakować, będziemy gotowi i mamy nadzieję z nim skończyć. - Ale dlaczego ja? Dlaczego miesza w moich snach? - Może dlatego, ze możesz zobaczyć to, czego nie widzą inni. – Zatrzymał się, a potem spojrzał na nią tak intensywnie, że pozbawił ją tchu. – Nawet jeśli Darius nie powiedział nam o twojej wizji, ja wiem o tym. Czuję twój dar, Sam. Wiem to, ponieważ również mam wizje.
- Ty również? – Darius o tym nie wspominał. Skinął głową. – Moja podstawowa magia związana jest z moją więzią z ziemią. Ale oprócz tego wzrosła moja moc jasnowidzenia. Śnię o przyszłych wydarzeniach, jedne z nich się spełniają, inne nie. - Dlaczego? Ponieważ zmieniłeś je, powstrzymałeś przed wydarzeniem się? - Albo dlatego, że były to tylko sny. Nie sądzę, że wszystko co widzę, to wizje przyszłości. – Uśmiechnął się ironicznie. – Ale potem powiedziano mi, żebym przestał kwestionować dar i zaakceptował go. A co z tobą? Przestała osądzać. Zaakceptowała Cada, ale jeszcze nie pogodziła się ze swoim darem. – Od zawsze miałam dziwne sny, zmuszam się do zapomnienia większości z nich, gdyż nie wiele mogę zrobić, aby je zmienić. Rzeczywiście kilka razy interweniowałam, ale nic dobrego z tego nie wyszło. Czekał, podczas gdy ona starała się ująć w słowa beznadziejność jej talentu. - Przychodzą mi na myśl dwie sytuacje. Dwukrotnie starałam się powstrzymać coś strasznego, ale w obu przypadkach zawiodłam. W pierwszym moja siostra złamała nogę, zamiast mieć przewidziany przeze mnie wstrząs mózgu. - A drugi? - W drugim przypadku sąsiad zmarł w wypadku samochodowym. - Jeśli chodzi o ten przypadek myślałaś, że sąsiad ma umrzeć, a nic co powiedziałaś, albo zrobiłaś, nie zapobiegło temu. - Prawda. - No, doprawdy. – Wyglądał na szczerze przejętego oczyszczeniem jej sumienia, a ona była wzruszona okazaną mu przez niego troską i tym, że próbował. - Co dokładnie widziałaś, że przyszło ci do głowy, że twój sąsiad umrze? - Widziałam Pana Rumfelda trzymającego się za serce. Upadł na kolana będą sam w swojej kuchni. Karetka przyjechała za późno, aby go reanimować. - Ot, widzisz? - Ale następnego dnia przekonałam go, żeby poszedł do lekarza z tym bólem serca, którego doświadcza. Podczas, gdy szedł do gabinetu lekarskiego, został potrącony przez ciężarówkę, nad którą kierowca stracił panowanie. - To dlatego, że nadszedł czas jego śmierci. Rozmawiałem o tym wiele razy z Arim. I wydaje się, że istnieje cienka granica pomiędzy zmianą przyszłości, a przekierowaniem jej. Zwykle, kiedy ktoś umrze, to niewiele można zrobić, aby to zmienić. Może umrzeć od miecza, a nie za pomocą trucizny, uderzony przez samochód, zamiast cierpieć na poważną
chorobę. Ale czasem dostrzegamy fakty nie mające się wydarzyć, sytuacje wywołanie okolicznościami nie z tego świata. Tak jak nasz pobyt tutaj. - Twój i mój? - Nie, mój i moich braci. Przez pierwsze miesiące naszego pobytu w tym świecie, mieszkaliśmy w górach Snowqualmie. Potem miałem wizję możliwej przyszłości, w której po przybyciu giniemy z rąk upiorów. - Żartujesz. – Była zaskoczona tym, jak dobrze jest rozmawiać z kimś, kto może robić to, co ona, ale kto, w odróżnieniu od niej, zaakceptował swój dar. - Powiedziałem o tym Dariusowi i pozostałym, i udało nam się skontaktować z Arim na czas, by zapobiec poznaniu przez Netharat tego wymiaru. Przynajmniej tak wtedy sądziliśmy. – Dodał ciszej. - Więc, jak się stało, że mieszkacie tutaj? - Arim kazał mi szukać w sobie alternatywnej przyszłości. Tej nocy przyśniło mi się sześć szczęśliwych cyfr. I jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, znaleźliśmy się tu. Samantha uśmiechnęła się. – Powinnam pokochać tą loterię. Kiedy byłam młodsza starałam się kontrolować swoje wizje. Ale po stracie mego sąsiada przestałam słuchać przeczuć. Przychodzą rzadko, ale zwykle rano już ich nie pamiętam. Od razu przyszła jej na myśl erotyczna wizja siebie i Dariusa. To fantazja, czy możliwa rzeczywistość? Czy to się wydarzy? Ale dlaczego, kiedy myśli, że to się nie stanie, popada w depresję? - Cadmus? - Hmm. - Co oznacza słowo affai? Zakrztusił się kawą, czekała chwilę, aż się uspokoił. Ciekawa reakcja. I to jedno jeszcze bardziej zdeterminowało ją do poznania znaczenia tego słowa. - Gdzie to słyszałaś? Od Dariusa? - Co ono oznacza? Milczał. Zbyt długo jak dla niej. – Co ci wyjaśnił, gdy to powiedział? - Powiedział, że to określenie uczucia, ale mam wrażenie, że znaczy znacznie więcej. – Jej serce waliło, jakby była na skraju odkrycia czegoś bardzo ważnego. - O czym do diabła rozmawiacie? – Marcus stanął w kuchennych drzwiach i szeroko otwartymi oczami patrzył od niej do Cadmusa i z powrotem. - Marcus, wspaniale cię widzieć ponownie na nogach. – Cadmus z wyraźną ulgą uśmiechnął się promiennie do brata.
- Ciągle oblewają mnie poty. – Głupi, trzymający się razem bracia. – Możesz iść ze mną, albo wyjdę sama przyjść się naokoło działki. Twój wybór. – Warknęła tupiąc do swojego pokoju. W chwili, w której wyszła Marcus spojrzał na Cadmusa. - Darius specjalnie prosił nas, abyśmy pozwolili mu wyjaśnić sytuację z affai, kiedy przyjdzie na to czas. Ale to nie jest teraz. Nie chce straszyć jej, zanim nie będzie miał szansy na oświadczyny. – Syknął cicho. Cadmus wzruszył ramionami. – Co miałem powiedzieć? Niespodziewanie zapytała mnie co znaczy affai. - Jestem zaskoczony, że nie widziałeś, że to nadchodzi, wróżbito. – Powiedział rozwlekle Marcus i choć raz Cadmus nie widział w tym nic humorystycznego. – Widzę, że tu bardziej jestem potrzebny, niż w pracy. – Mocno westchnął, jakby to zadanie okazało się wielkim ciężarem. – Co tu mówić, biorę dzień wolny i pomogę ci wyjść, zanim ty pomożesz jej całkowicie i właściwie przejść przez drzwi? - Jesteś dupkiem, wiesz o tym? – Cadmus skrzywił się i zacisnął pięści, zanim wykrwawi przemądrzałą szczękę Marcusa. - Wiem, ale tylko dlatego, że jestem lepszy od ciebie, nie znaczy to, że cię nie toleruję. Oczy Marcusa świeciły ze śmiechu i bez jakiegokolwiek namysłu Cadmus przywalił mu pięścią.
Rozdział 9
Kiedy punktualnie o szóstej Darius wrócił do domu, znalazł Marcusa i Cadmosa gniewnie wpatrujących się w siebie nad szachownicą, czemu przyglądała się śmiejąca Samantha. - Co tu się dzieje? – wymamrotał urzeczony jej uśmiechem. Nigdy jeszcze nie widział jej tak swobodnej i szczęśliwej, i nienawidził tego ukłucia zazdrości, że odnalazła radość z jego braćmi, zamiast z nim. Kiedy odwróciła się do niego, jej oczy zaświeciły miłym powitaniem i jedyne co mógł zrobić, to skinąć głową i uśmiechnąć się, jakby jego kutas nie stwardniał boleśnie, jakby każdy zaczerpnięty przez nią oddech nie podniecał go w niezwykły sposób. Danie jej czasu na zaakceptowanie go, na uporanie się z tym całym bałaganem, zabijało go. Jedynym sposobem na unikanie jej w tym tygodniu było kontynuowanie pracy w barze, choć wolałby czuwać nad nią w domu. Ale nocą, będąc tak blisko Samanthy i nie mogąc jej dotknąć, cóż, było to więcej, niż mógł znieść. Potrzebował przestrzeni, aby przyzwyczaić się do jej obecności. Ale to, co przyniósł mu ten miniony tydzień, to wiedza, że nigdy nie pozwoli jej odejść. - Witaj w domu Dariusie. – Samantha jaśniała, a on jedynie dzięki swojej silnej woli zmusił się do pozostania w miejscu. - Kto wygrywa? – kiwnął głową wskazując na toczącą się grę. - Nie mogę powiedzieć. Za każdym razem, kiedy Cadmus przesuwa się kawałek, plansza przemieszcza się i jego goniec tonie w basenie. - Nigdy nie umiałeś przegrywać – Cadmus przez stół zadrwił z Marcusa. Przesunął swoją królową. – Szach. Marcus uniósł brwi i zalał planszę, pionki były wszędzie. Darius przewrócił oczami i pobłażliwie wydął usta . – Chodź Samantho. Mamy randkę, pamiętasz? – Wpatrywał się w nią głodnymi oczami świadomy tego, że wyczuła jego pożądanie. Im bardziej się zbliżała, tym mocniej była spięta. Kiedy pokonała już wolną przestrzeń między nimi, sięgnął i wziął ją za rękę tłumiąc jęk przeszywającego jego ciało zmysłowego ognia. - Chłopaki? Mam ją. Dzięki za wszystko, co zrobiliście przez ten tydzień. – Powiedział szorstko. – Dlaczego nie świętujecie? Wyjdźcie z domu i uprawiajcie seks – Zatrzymał ten tok myślenia, kiedy Samantha spojrzała na niego. – To znaczy wyjdźcie i dobrze bawcie się w barze, czy gdziekolwiek. Chwycił jej płaszcz z szafy i czekając na jej reakcję, pomógł jej go włożyć. Dopiero, kiedy usiedli w jego ciężarówce, nie wytrzymała. - Nieźle, Darius. – Jej słowa były szorstkie, a on stłumił śmiech. – Wyjdźcie i uprawiajcie seks. Jesteś taki męski. - Powiedziała męski, jakby to był obelga. – Co z twoimi braćmi wychodzącymi gdzieś razem, lub pozostającymi na noc? A może raczej powinni najpierw poznać kobietę, zanim rąbną ją w łeb?
Zaśmiał się i sięgnął ręką, aby ją uścisnąć. – Daj spokój, Samantho. Spędziłaś tydzień z moimi braćmi. Czy naprawdę uważasz, że Marcus i Cadmus są typami, którzy chcą poznać kobiety? Wszystkie ich delikatne uczucia? - Nie jestem pewna, co do Marcusa – odpowiedziała powoli. – Ale lubię Cada. Przez cały tydzień był nikim innym, jak dżentelmenem, a ja czułam się źle, że ze względu na mnie musiał przebywać wewnątrz. Darius jęknął. – Zgłosił się na ochotnika, by zostać z tobą, Samantho. Ja nie jestem tu złym człowiekiem. Jedynym powodem, dla którego nie starał się dostać do twojego łóżka jest to, że wiedział, iż zabiłbym go, gdyby tylko spróbował. Dżentelmen, ha. Więc Cadmus próbował zaimponować Samancie manierami i komplementami? Nieźle. I najwyraźniej Samantha dała się na to złapać. Miał tylko nadzieję, że nie spodziewała się od niego pięknych słówek. Zamyślił się. – Więc, to taki facet ci się podoba? Zabije go to, jeśli będzie musiał zachowywać się jak „dżentelmen”. Już raz próbował i spotkała go katastrofa. Kobiet nie obchodziły jego słowa, tylko jego wygląd i pozycja na dworze królewskim, ale jego bracia, cóż, nadal lubili drażnić go tym „bukietowym” incydentem. - Co? - Wolisz facetów, którzy płaszczą się przed tobą i przynoszą ci prezenty. - Przestań. – Zirytowała się, a on poczuł, jak spływa z niego napięcie. – Nigdy nie byłam łasa na pochlebstwa, ani zwolenniczką kwiatów. Stoją może z tydzień, a później trzeba je wyrzucić. Z drugiej strony czekoladki – zatrzymała się i oblizała usta, co wyrwało z jego warg cichy jęk. Przesunął się na fotelu, jego erekcja napierała na dżinsy. Cholera, potrzebował sobie ulżyć. - Nie powinniśmy długo czekać na jedzenie.- Powiedział, aby zmienić temat. – Zrobiłem rezerwację na 6.30. Byłbym w domu wcześniej, ale miałem kilka pilnych spraw do załatwienia. - Dla ojca Dentona? – Patrzyła na niego z dziwnym błyskiem w oczach. Zarumienił się. Cadmus i jego wielkie usta. Teraz ona pewnie myśli, że jest osobą, którą łatwo wykorzystać. – To nic wielkiego. – Starał się wzruszyć ramionami i poczuł, jak rośnie jego zakłopotanie, kiedy ona przyglądała się mu jak jakiemuś egzotycznemu okazowi owada. – Co? – Szczeknął. Jej usta zmarszczyły się w uśmiechu. – Nic. – Odchrząknęła, a on się zrelaksował. – Doceniam ten czas, który dałeś mi, abym mogła pozbierać swoje myśli. - Oh, w porządku. – Trzymaj się tego, nie myśl o jej pełnych ustach. - Nie widywałam cię zbyt często. Mam nadzieję, że przebywając w twoim domu, nie zmuszam cię do trzymania się z dala od niego. - Ależ nie. – Skłamał. – Wiele czasu spędzam w pracy – - I ucząc samoobrony.
Skrzywił się. -- Więc, przykro mi, jeśli pilnowanie cię przez moich braci było irytujące. - Wcale nie. Jednak, w tym tygodniu zniknąłeś na okropnie długo. Nawet Cadmus to zauważył. - Tęskniłaś za mną? – Zarumieniła się, a jego wypełniło pragnienie. Zdecydował się ustąpić odrobinę i przyznał: - Zabijało mnie pozostawanie z dala od ciebie. Nie wiem, czy zauważyłaś, ale nie należę do cierpliwych facetów. Bezcenne było jej zdziwione, a następnie pełne radości spojrzenie. Chrapliwy i niski śmiech Samanthy otoczył ją całą sprawiając, że naprawdę się jej przyjrzał. Prawdziwa czułość zalała jego serce tak, że było zmaltretowane, ale jednocześnie pozostało silne – a to samo w sobie było potężną magią. Niezmącona radość tej chwili, po prostu bycia z nią, utwierdziła go, że osiągnie sukces w przekonaniu Samanthy, by towarzyszyła mu do domu, by połączyła się z nim jako jego królewska affai. - Taki zamyślony – wyszeptała przypatrując mu się z ciekawością. - Hmmm? - Miałam na myśli zadumany, pochłonięty, ponury – - Załapałem. – Warknął, ale nie mógł powstrzymać się od chichotu. – Jesteś większym wrzodem na tyłku ode mnie. Może dlatego tak dobrze nam ze sobą. Jej oczy rozświetliły się błyszcząc, a usta rozciągnęły się w wielkim uśmiechu i to sprawiło, że jego serce zaczęło szybciej bić. Kiedy zajechał na parking zaczął się zastanawiać jak najszybciej skończyć kolację, by kochać się z Samanthą. Starał się delikatnie ją wybadać i wyczuł w jej myślach chęć ociągania się. Cholera. Teraz kolacja okaże się nieznośnie długa. Po prostu to wiedział. Pół godziny od ich czasu rezerwacji, jego przewidywania zaczęły się spełniać. Wzdychając postanowił wykorzystać ten czas. Sącząc ale, daleko gorsze od tego warzonego w Outpour, wpatrywał się w śliczne oczy Samanthy i przerwał jej ostatnią wypowiedź zadając pytanie, które nurtowało go od wielu dni. - Szczerze, jak wiele możesz zobaczyć z przyszłości i od jak dawna masz taki dar? Zamarła w trakcie sączenia wina i mrugnęła niemile zaskoczona jego wypytywaniem. – To tyle odpowiadając na moje pytanie o obsługę w Outpour. – Wzięła duży łyk. – Wiedziałam, że wcześniej, czy później w końcu zaczniesz wypytywać mnie o moje sny Przerwała im hostessa oznajmiając, że ich stolik jest już gotowy. Po usadowieniu Samanthy Darius usiadł za stołem i czekał, aby usłyszeć jej wyjaśnienie. Niespodziewanie, długa kolacja nie wydawała się już być tak złym pomysłem na spędzenie ich czasu razem. - Pierwszy sen, jaki pamiętam, żeby się spełnił, miałam mając cztery lata. To było podczas wakacji, a ja chciałam dostać na gwiazdkę mini piekarnik. Cóż, niszczyłam każdą niespodziankę „widząc” każdy prezent z następnego dnia.
- Nie powiedziałam rodzicom, ani siostrze, o moich snach. Ale kiedy następnego razu odwiedziliśmy moją babcię, wspomniałam o tym. Okazało się, że widzenie przyszłości było dziedziczne. Przeskakiwało przez pokolenia to tu, to tam, ale z reguły przejawiało się po stronie rodziny mojej matki. - Więc twoja babcia miała dar? A matka i siostra? - Nie, to przeskoczyło ją i Cheryl. Jak daleko pamiętam, jestem ostatnią z Varellów, tak miała na nazwisko panieńskie moja matka, która ma „dar”. I to nie są żarty. Przyglądał się jej świadomy bólu, o którym nie wspomniała. Wychwycił echo jej myśli o wcześniejszej rozmowie z Cadmusem. – Musi być ciężko nie mieć nikogo, z kim mogłabyś podzielić się swoimi umiejętnościami. Przytaknęła. – Rozmawiając dziś z Cadmusem czułam jak z moich ramion spada wielki ciężar. Nie oszalałam – stanowczo stwierdziła, jakby mógł żywić podobne obawy. – I miło jest porozmawiać z kimś, kto to rozumie. Tym „kimś” powinien być on. Zmarszczył brwi. – Daj mi szansę, Samantho. Rozumiem więcej, niż przypuszczasz. Zarumieniła się i pewnie by odpowiedziała, ale podszedł kelner z kartą dań. Kiedy już odszedł, Samantha zmieniła temat. - Więc jak to jest mieć trzech identycznych braci? Dorastać z irytującą starszą siostrą było już wystarczająco złe. Zachichotał. – To czasami jest interesujące. Pomijając nasz wygląd, każdy z nas jest zdecydowanie inny. I jestem pewien, że już to zauważyłaś. - Dokładnie tak, jak mówisz. - Ale mamy również podobieństwa. Wyczuwamy, kiedy jeden z nas jest w niebezpieczeństwie, ale to żadna telepatia, a raczej wspólne przeczucie. Zupełnie jak kobiety. – Mrugnął żartobliwie i utalentowanie do niej mając nadzieję na odegranie się, i szeroko się uśmiechnął. – Ale ponad wszystko każdy z nas kocha ojczyznę, naród, a zwłaszcza naszą rodzinę. Uśmiechnął się przypominając sobie ciepły uśmiech matki, jej siłę w obliczu śmierci ich ojca i jej unikalny zapach, który zawsze kojarzył mu się z domem. - To oczywiste, że masz zżytą rodzinę. – Brzmiała na zazdrosną. - A ty nie masz. - Powiedział miękko wyczuwając jej ból w ślad za tym, jak postrzegała nieudane pokrewieństwo. -Nie. Moja siostra, jak już wcześniej wspominałam, była ekstremalnie wkurzająca. To zaczęło się kiedy miała pięć lat i rządziła moimi wszystkimi Barbie. Nigdy już nie było lepiej. Matka i ojciec kochali mnie, wiem to, ale mieliśmy tak mało wspólnego, że to aż żałosne.
Wrócił kelner, a oni szybko złożyli zamówienie. Darius mógł nie pozwolić zakończyć tej rozmowy, jednak myślał, że wyczuwa ulgę Samanthy z tej przerwy. Fascynowało go poznawanie jej charakteru. Pragnął dowiedzieć się o niej wszystkiego, co lubi, a czego nie lubi, o czym marzy, a co ją rozczarowuje. - Czy twoi rodzice mieszkają niedaleko? - Nie. – Skrzywiła się na jego wytrwałość w prowadzeniu tej rozmowy. – Mieszkają w Filadelfii blisko mojej siostry i jej męża, i ich trójki dzieci. Odwiedzam ich podczas urlopu, jeśli tylko mogę, ale jest to niekomfortowe dla nas wszystkich. Szczerze, wolałabym spędzać wakacje sama lub jeszcze lepiej pracując. – Dźgała pomidora na talerzu. – Czy chcesz się czegoś więcej dowiedzieć o rodzinie Brooksów, Panie Wścibski? Posłał jej kpiący, szeroki uśmiech i potrząsnął głową. Pomijając sympatię, jaką czuł do jej przeżywających trudności związków, nie mógł cieszyć się z jej trudności z więziami w tym świecie. - Co oznacza to twoje spojrzenie? – Zabrzmiała nieufnie. - Co? – Zapytał. Czysta niewinność. – Myślałem o tym, że zaczęliśmy rozmawiać o twoim darze i jakoś zeszliśmy z tematu. Nie odpowiedziałaś na moje pytanie o to, jak wiele możesz ujrzeć z przyszłości. Czy nadal masz wizje? - No cóż, wizja. Myślę, że można nią nazwać tą rzecz z zębami, te Netharat, i ‘Sin Garu był tam cholernie potężny. - Tak, ale to było coś innego, wgląd w teraźniejszość. A co z przyszłością? Co widzisz? – Kontynuował przesłuchanie czekając aż ujrzy coś więcej niż zmysłowe sny, które miała o nim, takie jak teraz i które przelotnie ukazywały się w jej wyobraźni. Zaczerwieniła się mocno i wiedział, że sobie o tym przypomniała, ale inne tarcze blokowały go przed ujrzeniem tego. – Miałam jeden sen wkrótce po ty, jak cię poznałam. Pochylił się bliżej chcąc się dowiedzieć co umieściło ten różowy blask na jej policzkach. Wyobraziła sobie jego twarz napiętą i wygłodniałą nad jej, jego czerwone oczy i majaczącą przed jej oczami jego nagą klatkę piersiową. - Całkiem nieźle. – Wyszeptał wpatrując się w jej oczy. - Tak, cóż. – Zaczęła słabo grzebać widelcem wracając do swojego jedzenia. – Miałam skłonność do wstrzemięźliwości seksualnej, a potem spotkałam ciebie. – Zabrzmiała na wkurzoną, a on się roześmiał. Wtem spojrzała w górę na niego, nie była już zawstydzona, jej oczy były zdeterminowane. – We śnie, w chwili, w której się ze mną kochałeś, nazwałeś mnie „affai”. Jego śmiech zamarł, a on patrzył ze zdziwieniem. Szukał wewnątrz siebie jakiejś sprytnej odpowiedzi, ale jedyne, co mu przychodziło na myśl to: - Naprawdę? - Naprawdę. – Patrzyła na niego w ciszy, gdy kelner sprzątał ich stolik i przyniósł danie główne, dwa gorące, parujące talerze z krewetkami i czipsami oraz kolorowymi warzywami. – Zabawne, jak ty i twoi bracia milkniecie na samo wspomnienie tego słowa. Affai. Affai. Cokolwiek by nie znaczyło.
Zabawne, ale kiedy to mówiła, to lepiej wyglądałaby siedząc u jego boku w Królewskim Pałacu. Ponure myśli o małżeństwie blakły w porównaniu z umacniającą się pomiędzy nimi więzią. Jego ciało drżało z chęci połączenia się z nią, ale kiedy tak siedział i rozmawiał z nią rozkoszował się jej inteligencją, urokiem i dowcipem. Nie ustępowała mu, jak wielu innych. - Nie obchodzi cię to, że jestem księciem, nieprawdaż? – Musiał to wiedzieć. Zaczęła. – Czy to kolejny sposób na to, bym zapomniała o swoim pytaniu? Pytałam co oznacza „affai” i nie wmawiaj mi, że jest to określenie uczucia. Cadmus prawie połknął swój język, a myślałam, że Marcus zamierza dostać zawału, jak tylko go o to zapytałam. - Nie robi na tobie wrażenia królewskość? – Dociekał. - Nie. – Jej oczy znacznie ochłodły, mroziły pogardą. – Nie robi. Tylko dlatego, że masz pieniądze, czy należysz do rodziny królewskiej, czy gdziekolwiek, – wyrzuciła swoje ręce w górę – nie czyni cię to lepszym ode mnie, czy od kogokolwiek z nas. Dobra odpowiedz. Nie, to raczej wspaniała odpowiedź. - Czy teraz jesteś gotowy powiedzieć mi co właściwie znaczy słowo „affai”, czy też muszę wytłuc to z ciebie? Wpatrywał się w nią starając się wymyślić jak najlepszą odpowiedź i zastanawiając, czy jej skłonność do niecierpliwości stanie się jego dopełnieniem, czy też będzie stanowiło przeszkodę w ich wspólnych rządach. - Darius. – Warknęła, a on wzruszył ramionami. - Dobra. Ale nie wiń mnie za to, że nie będzie to tym, co byś chciała usłyszeć. – Nie zrobiła nic więcej niż mrugnęła, a on barwnie i pomysłowo zaklął w ojczystym języku. Nie chciał zbliżyć się do niej w ten sposób, ale co do diabła? Zmusiła go. Czas, jak każdy inny, był dobry, żeby się przekonać jaka jest naprawdę. Chciał po prostu, aby wyjaśniając to słowo, nie wyglądał jak głupi, zgorzkniały dupek. - Affai znaczy ukochana. To znaczy wybranka serca, połowa mojej duszy. Zadowolona? – Mruknął pod nosem czując rumieniec rozprzestrzeniający się po jego policzkach. Nie rumienił się od dziesiątego roku życia. To było gorsze od incydentu z bukietem. Znacznie gorsze. Wpatrywała się w niego z konsternacją, usta miała szeroko otwarte, a on poczuł, że błyskawicznie wraca jego pewność siebie. Nagły alarm przeraził go – to, że mógł czuć taki strach przed kobiecą akceptacją, że aż mógł stracić kontrolę nad swoimi elementarnymi mocami. Patrzył na nią szeroko otwartymi oczami, w ustach mu zaschło i stłumił w sobie pragnienie, żeby coś zniszczyć. Jego reakcje nie miały sensu. Ona była zwykłą kobietą, po prostu obcą kobietą z innego, pozbawionego magii świata, który nie miał żadnej władzy nad Księciem Ognia. Samantha oblizała swoje usta, a on mógł przysiąc, że temperatura jego ciała podskoczyła o kilka stopni. – Darius? Czy mówisz mi prawdę? – Patrzyła na niego z podejrzliwością, przygryzając dolną wargę nieświadoma bezbronności tego gestu. - Co za różnica?
Czekając, by usłyszeć namiętne wyznanie miłości, zanim przyzna się jej do czegoś więcej wiedząc, jak nikłe są szanse, że to się stanie, czuł zalewającą go i potrzebującą ujścia ogromną falę frustracji. Dlaczego nie mogła mu powiedzieć, co czuje? Próbował ukradkiem zerknąć w jej myśli, ale został odepchnięty przez silne wewnętrzne mury. A ona twierdziła, że nie ma mocy. Kiedy jego frustracja wzrosła, zapłonęła jej serwetka, a Samantha pospiesznie zdławiła ogień szklanką wody, spoglądając na Dariusa ze zdziwieniem. - Co to było? – Jej głos był zdecydowanie rozdrażniony i ten kąśliwy ton sprawił, że jeszcze mocniej jej zapragnął. Niech to wszystko diabli. Zakochał się.
The Fire Within – Harte Marie – tłumaczenie firewords
Rozdział 10 Samantha nie mogła przestać wpatrywać się w zaciśnięte szczęki Darius’a. Po tym, do czego się przyznał, nie była w stanie powiedzieć nic spójnego. Była oszołomiona tym, czego nie chciał jej powiedzieć. Affai. Wybranka serca. Podekscytowana i przestraszona, nie wiedziała co powiedzieć. Miała problemy z wyjaśnieniem swoich uczuć do mężczyzny, którego niedawno poznała. Ale nie można uciec przed prawdą. Kochała go. Czy on naprawdę przyznał, że też ją kocha? Pragnęła mieć odwagę, aby zapytać o to wprost, ale bała się znów stawić czoła odrzuceniu. Więc affai oznaczało ukochaną? Być może podczas seksu dał się ponieść pasji. Mężczyźni często mówili różne rzeczy pod wpływem podniecenia. Więc dlaczego tak bardzo wahał się, czy wyjaśnić jej, cóż takiego znaczyło to przeklęte słowo? Odkładając przypaloną serwetkę na bok, skupiła się na swoim jedzeniu. Darius nic nie powiedział i kontynuował posilanie, wpychając jedzenie do ust, jak gdyby świat miał się za chwilę skończyć. Cisza przedłużała się. Co niby miała mu powiedzieć? Że kochała go, aż do ostatniego tchu? Dopiero co się poznali, a ona miała swój plan na życie. Jak dotąd zasada „zero seksu” wyfrunęła przez okno, ale to nie oznaczało, że nie mogła skupić się na sobie i swojej karierze, zamiast poszukiwać mężczyzny, który dopełniłby obrazu. Nachmurzyła się i na talerzu odepchnęła na bok czerwone i żółte papryczki. Problem polegał na tym, że w końcu odnalazła Pana Właściwego. Tym razem wiedziała, że to coś poważnego. Oczywiście, bycie Samanthą Brooks oznaczało, że Pan Właściwy musiał być z innego świata, w którym był cholernym księciem! Nie, nie była pod wrażeniem jego tytułu, ale była nim onieśmielona, jednak także była zbyt uparta, aby przyznać się do tego. Uniosła spojrzenie od swego umęczonego jedzenia i spotkała jego gniewny wzrok. Jego oczy, schowane za szkłami kontaktowymi, płonęły czerwienią, zanim mrugnął, by odegnać ten żar. Dlaczego nie odpuściła sobie? Nie, po prostu musiała dowiedzieć się co oznacza słowo ‘affai’. Ale tak bardzo jak pragnęła, aby napięcie pomiędzy nimi zelżało, nic nie mogła poradzić na iskrę nadziei, że naprawdę mógł myśleć o niej, jak o swej ukochanej. Czy rzeczywiście czuł do niej tak wiele, jak i ona czuła do niego, pomimo różnic w ich pochodzeniu? Jednak bez względu na to jak bardzo zależało jej na Darius’ie, nie zamierzała ryzykować ponownego zranienia. Została niezmiernie skrzywdzona przez Josh’a, a nie
The Fire Within – Harte Marie – tłumaczenie firewords
czuła z nim nawet połowy tej intensywności. I jak mogła zapomnieć, że wszystko, co była zdolna poczuć, mogło prowadzić jedynie donikąd? Ten mężczyzna miał świat – królestwo – do, którego miał powrócić. To, do którego ona nie należała. Westchnęła i sięgnęła po wodę tylko po to, by uderzyć nią o jego prawie wyczyszczony talerz z jedzeniem. Warknął coś w tym swoim obcym, poetycznym języku i odepchnął od siebie talerz, prosząc o rachunek. Od tego momentu nastrój wieczoru stopniowo opadał. Opuścili restaurację w niezręcznej ciszy, która przedłużyła się podczas jazdy. Bezmyślnie wpatrywała się w lesiste obszary, które mijali, świadoma tego, że nie jechali w kierunku Greenlake, ale wzdłuż trasy do Golden Gardens, malowniczego terenu pełnego drzew i kawałka plaży. Zbyt wytrącona z równowagi, aby przejmować się kolacją, nic nie mogła poradzić na to, że zastanawiała się, co by się stało, gdyby powiedziała Darius’owi, że go kocha. Jego głowa obróciła się tak szybko, że obawiała się, iż nadwyrężył sobie kark. Och do diabła! Czy jej mentalne osłony jakoś się obniżyły? - Schowaj się, - powiedział ponurymi ustami, a część jej odetchnęła z ulgi. Zanim mogła zadać mu pytanie, pchnął jej głowę w kierunku deski rozdzielczej i skręcił samochodem w lewo. Jak gdyby noc nie mogła potoczyć się jeszcze gorzej, zaczął padać marznący deszcz sprawiając, że jezdnia stała się śliska. Ciężarówka zarzuciła tyłem, zanim Darius odzyskał ponownie kontrolę. Tuż przed tym, jak miała zapytać co się stało, nie pochodzący z tego świata wrzask przeszył powietrze. Włoski na jej karku zjeżyły się. Znała ten dźwięk. Mirego, widmo, wydało z siebie podobny, zanim ‘Sin Garuje zabił. Nie mogąc się powstrzymać wyjrzała ponad deską rozdzielczą i ujrzała cztery widma lecące w ich kierunku. Białe ślepia lśniły w ciemności z nienaturalnym blaskiem nienawiści. Coś ogromnego uderzyło w okno od strony pasażera i krzyknęła zaskoczona atakiem, który powinien nastąpić od przodu. - Powiedziałem schowaj się, - warknął Darius, zanim cisnął kulą ognia przez jej okno w kierunku zagrożenia, obracając w nicość widomo, które uderzyło w drzwi od jej strony. Ku zdziwieniu, kula ognia nie zniszczyła okna od strony pasażera. W szoku przyglądała się jak po zniszczeniu widma, magiczny ogień usunął jego pozostałości z drzwi i okna ciężarówki. Wpatrując się, obserwowała ognistą kulę z chorobliwą fascynacją, zanim Darius ponownie pchnął jej głowę w dół. - Darius, puść mnie, - krzyknęła stłumionym głosem. Strach spowodowany tą niebezpieczną sytuacją dodał jej sił, aby kłócić się ze swym obrońcą, za którego była niezaprzeczalnie wdzięczna. W przeciwnym razie nie byłaby niczym więcej, niż trzęsącą się kupką nerwów na podłodze. Walcząc o możliwość widzenia, wyjrzała przez przednią szybę, która nagle pękła pod kulą z lodu. Skoro tylko dojrzeli swą szansę, grad wielkości jej pięści zaczął padać, wgniatając jego ciężarówkę w tak wielu miejscach, że będą mieli szczęście, jeśli nie skończą podziurawieni niczym szwajcarski ser, zanim opady gradu ustaną. - Cholera. – Zaciskając zęby, skręcił gwałtownie kierownicą w prawo, gdy tymczasem wysadził w powietrze dwa widma. Tym razem wysyłając strumienie ognia,
The Fire Within – Harte Marie – tłumaczenie firewords
które strzelały z czubków jego palców. Samantha, szczęśliwa widząc ostatnich z nich, próbowała ostrzec Darius’a o pozostałych dwóch widmach, które teraz otoczyły go z zaskoczenia, ale jej struny głosowe zamarły, kiedy ciężarówka nagle wystrzeliła w powietrze. Jej pas zatrzymał ją przed wypadnięciem z ciężarówki, ale gdy pojazd koziołkował przez chyba wieczność, całe jej ciało cierpiało od siły tego ograniczenia. Ciężarówka zatrzymała się na swych kołach. Karoseria zgrzytnęła niechybnie, ale ostała się na tyle, aby uchronić ich przed urazem. Zamroczona, Samantha spróbowała odpiąć pas trzęsącymi się rękoma. - Darius? Nie odpowiedział i ujrzała dlaczego. Przednia szyba roztrzaskała się przed nim. Ogromna gałąź wystawała przez okno. Prawa strona jego twarzy pokryta była krwią, a jego ciało leżało bezwładnie na siedzeniu kierowcy. Strach, większy niż wszystko czego kiedykolwiek doświadczyła, zagnieździł się w jej brzuchu sprawiając, że zaczęła histerycznie szarpać za swój pas. - Darius? Obudź się! Obudź się w tej chwili! Po chwili próżnego szarpania się i rzucania przekleństwami, zdała sobie sprawę, że pas zaciął się i nie było możliwości jego odpięcia. Modliła się, aby Darius wkrótce odzyskał przytomność. A co, jeśli miał wstrząs mózgu? Nagle nieludzki wrzask przeciął powietrze i wiedziała, że najgorsze miało dopiero nastąpić. Pomimo, że grad wielkości piłki softball’owej ustał, jeśli nie zrobi czegoś, aby się uwolnić, widma zabiją ją i Dariusa, co było pewne jak to, że słońce jutro wzejdzie. Nagły żal przeniknął ją z powodu tego, że nie wykorzystała większości czasu, który miała z Darius’em. Czy naprawdę aż tak trudno było powiedzieć ‘Kocham cię’, podjąć ryzyko i niech by się działo co chce? Teraz mogła już nigdy nie dostać takiej szansy. Żółte szpony pojawiły się przy oknie od strony kierowcy i zadrżała szarpiąc za swoje wiązanie. Kreatura rozbiła szybę i wyszarpała z zawiasów drzwi od strony Darius’a. Tnąc swymi szponami uwolniła Darius’a i wyrzuciła go z ciężarówki, jak gdyby ten nic nie ważył. Potem następna kreatura zastukała w szybę jej okna i uśmiechnęła się szeroko, ukazując trzy rzędy poczerniałych, ostrych zębów. Mogła dostrzec czerwone plamy i ciemną tkankę w jego ustach i modliła się, aby ona i Darius nie skończyli jako deser. - Chodź ze mną, ślicznotko, - szepnęła. Rozbrzmiewająca echem miękkość jej głosu była tak samo przerażająca, jak jej wygląd. Przecięła jej pas i wyciągnął ją z ciężarówki. Samantha zatoczyła się. Jej ciało pełne bólu i zranień, starało się poradzić sobie ze zbyt wieloma wstrząsami w jednym momencie. Zaciągnięta przez zaskakująco silną kreaturę, szarpnęła się w kościstej dłoni otaczającej jej rękę i skrzywiła, kiedy ta wbiła swoje szpony w jej ciało. - Jeszcze nie. Zachowaj trochę walki na później, - powiedziała, zanim wybuchła śmiechem. Rzuciła ją obok Darius’a, który odzyskał świadomość przynajmniej na tyle, by usiąść i dostrzec niebezpieczeństwo, przed którym stanęli. Wpadła w jego ramiona niemalże go powalając. Gdy zacisnęła się wokół jego ciepłego ciała, zauważyła porosłą trawą zapadlinę, w której się znaleźli i strome urwisko, z
The Fire Within – Harte Marie – tłumaczenie firewords
którego musieli spaść. Nic dziwnego, że ciężarówka stoczyła się. Darius odciągnął ją ze swego uścisku i szczegółowo zbadał każdy jej cal, który tylko mógł obejrzeć. - Wszystko w porządku? Dała mu ogromnego całusa, przepełniona ulgą słysząc jego głos. - Nic mi nie jest. – Napięcie wyraźnie opuściło jego sztywną sylwetkę i zdała sobie sprawę z głębi jego niepokoju. Ciepło rozlało się w jej ciele. – A ty? - Bywało lepiej. – Starł lepką krew ze swego czoła i ujrzała głęboką ranę nad jego brwią. Potem mrugnął gwałtownie przeklinając, gdy pozbywał się swych szkieł kontaktowych. Ujrzenie prawdziwego Darius’a z jego jasnoczerwonymi oczami sprawiło, że poczuła się bezpieczniej, ale nie na tyle bezpiecznie, jakby tego chciała. - Słyszałem to. –Starała się odpowiednio dostosować swój ton do takiego, który zadawał kłam jej kompletnemu przerażeniu sytuacją, w której się znaleźli. Widma, teraz nie dwa, a sześć, otoczyły ich niczym sępy. Ich nieustanne kiwanie się przyprawiało ją o zawrót głowy, więc skupiła całą swą uwagę na Darius’ie, wbijając się głębiej w jego ochronne ramiona. - Nie martw się, Samanth’o, - powiedział głosem pełnym spokoju. – Nie pozwolę, aby cokolwiek ci się stało. - Próbowaliście kiedyś jednej z tych kobiet? – wychrypiało jedno z widm. – Takie kruche ciało, zawsze soczyste i przepełnione terrorem. – Mlasnęło ustami sprawiając, że pozostałe przyłączyły się do przyprawiających o mdłości, wysokich wrzasków śmiechu. Darius przyciągnął ją bliżej do swego ciała. Zrobił to, jak gdyby chciał powstrzymać się przed zamknięciem oczu z bólu. - Darius? Dobrze się czujesz? – szepnęła, żałując, że nie mogła dodać mu sił. Tak bardzo jak bała się widm, możliwość utraty Darius’a całkowicie ją przerażała. - Głowa mi pęka, - warknął cicho. – Zamierzam zetrzeć w pył każdego z nich. I sprawę, że będzie bolało. Jego gniew spowodował, że poczuła się lepiej, chociaż bladość jego twarzy nie uspokajała wszystkich jej zmartwień. Darius zwęził oczy spoglądając na widmo znajdujące się najbliżej nich i Samanthy czekając, aż ujrzy jak wybuchnie płomieniem. Kiedy nie zrobiło nic, poza uśmiechnięciem się do nich, jej żołądek zacisnął się. Darius mruknął: - Cholera, - zanim dwa widma pochyliły się i chwyciły go za kołnierz jego kurtki, odrywając go od niej. Rzuciły nim na dziesięć stóp kierując na pień bardzo dużej sosny. Słabnące światło księżyca sprawiło, że wszystko przejawiało się w kolorach czerni i bieli, a krew spływająca wzdłuż jego twarzy wyglądała niczym mroczny omen, zwiastun śmierci. - Skończyłem z czekaniem, - szepnęło widmo do jej ucha, zanim chwyciło ją za włosy i odchyliło jej głowę do tyłu odsłaniając szyję. - Nie możesz, - powiedziało inne. – Ta została naznaczona. Ponad nią wywiązała się kłótnia, zaś pod kątem, z jakim wygięta została jej szyja, nie
The Fire Within – Harte Marie – tłumaczenie firewords
mogła dostrzec Darius’a. Desperacko pragnąc jakiegokolwiek kontaktu z nim, spróbowała niemożliwego. - Darius, wszystko w porządku? – Pomyślała tak mocno, jak tylko mogła, ponad frustracją, kiedy trzymające ją widmo szarpnęło jej głowę bardziej do tyłu i wykonało wąskie nacięcie wzdłuż jej gardła. Piekące cięcie, które spłynęło krwią. - Mamy ją dostarczyć do mistrza nienaruszoną, - powiedziało nad nią inne widmo. – Ale możemy się zabawić ze Storm Lord’em. Dlaczego nim się nie zajmiesz? Awantura trwała dalej, gdy huk grzmotu wstrząsnął powietrzem. Cudownie. Jeszcze tylko więcej gradu nam potrzeba. - Darius, ocknij się do diabła. Potrzebuję cię tutaj! Jęknął i poczuła tak wielką ulgę, że chciało jej się śmiać. Wciąż żył! Jej serce zapłonęło radością, a oczy wypełniły się łzami. - Co mnie uderzyło? - Dwa widma. A jest ich jeszcze cztery, co daje nam szóstkę, z którą musimy sobie poradzić. Nic nie odpowiedział, a ona wciąż nie mogła go dojrzeć. Nie znała rozmiaru jego nowych obrażeń. - Usłyszałem to czego nie powiedziałaś. – Brzmiał na zadowolonego z siebie i przez chwilę nie rozumiała o co mu chodzi. - Naprawdę uderzyłeś się w głowę, zgadza się? – Mogła sobie jedynie wyobrazić ból, który odczuwał. Miłość sprawiła, że była w stanie zignorować ból szyi i skierowany w nią pazur drapiący jej ciało. - Kochasz mnie. Nie zaprzeczaj temu. Słyszałem cię. Czułem to w tobie. Jej szyja była obolała.Oboje znajdowali się na granicy zostania zabitymi i prawdopodobnie pożartymi przez obrzydliwe, odrażające potwory, a on chciał rozmawiać o miłości? Chciała go walnąć. - Jesteś niesamowity! - Wiem, - powiedział bez krzty próżności i tak bardzo, jak chciała go udusić, poczuła ulgę, że przynajmniej zachował wszystkie swoje talenty. Mimo to w chwili, w której wygrzebią się z tego bałaganu, przysięgła sobie walnąć go. A potem pocałować. Najwyraźniej kłótnia pomiędzy widmami została zakończona. Widmo trzymające ją za włosy zacieśniło swój uścisk i głębiej wbiło szpony w jej szyję. - Samantha, - powiedział Darius z wystarczającą mocą, aby oderwać jej uwagę, od zagrożenia tkwiącego przy jej gardle. – Affai, otwórz dla mnie swój umysł. Teraz! W obliczu nagłej potrzeby, z którą przyszło jej się teraz zmierzyć, nie kwestionowała jego żądania i w końcu odpuściła. Poczuła jego obecność w sobie. Poczuła jak dzielił z nią swoje wnętrze. A potem ciepło rozlało się w jej ciele wypełniając każde drgnięcie i uderzenie jej serca. - Złap szpon widma przy swej szyi, - powiedział miękko Darius. Uczyniła tak i ujrzała, zaskoczony wzrok kreatury. Jednakże, zanim ta zdołała cokolwiek powiedzieć, zaczęła lśnić. Jasnoczerwony żar ozdobił widmo od jego okrutnej ręki, aż po resztę jego
The Fire Within – Harte Marie – tłumaczenie firewords
zdeformowanego ciała. Żar wzrastał, dopóki jasny, pomarańczowy płomień nie pochłonął go, spalając je na kupkę popiołów na ziemi. Samantha powitała ten żar, obejmując płomień Darius’a całym swym jestestwem. A wtedy wstała, wolna od uścisku widma i poczuła ogień Darius’a liżący jej skórę wszędzie, gdzie je dotknął. - To płonie! To pali! – krzyknęło widmo. Natychmiast pozostałe pięć zwróciło się w kierunku Darius’a, który siedział krzywo przy drzewie. Samantha mogła wyczuć odpływ jego siły i gorączkowo rozglądała się w poszukiwaniu czegoś, co mogłaby użyć jako broń. Nie wiedząc dokładnie w jaki sposób, ognistymi kulami zdołała obrócić w popiół dwa widma. Magia wkrótce osłabła, a z trzema atakującymi ich widmami, szybko musiała rozejrzeć się za jakąś bronią. Znalazła kilka dużych kamieni i celnie rzuciła nimi w ostałego się wroga. Dziękując w myślach za dni spędzone na grze w softball na uniwerku, dalej rzucała w zbliżających się Netharat, dopóki nie skończyła się jej amunicja. Byli już prawie przy niej, kiedy ziemia zatrzęsła się powalając ją z nóg i z zaskoczeniem wpatrywała się jak z podłoża, dokładnie wokół widm, bluznęły góry ziemi. Woda trysnęła ponad nimi wylewając się nad ich głowami z niewidocznego źródła. Kreatury skrzeczały i wołały o pomoc tylko po to, by zatonąć pod zwałami ziemi i oczyszczającej wody. Ziemia pochłonęła ich ciała w całości, a potem uspokoiła się, jak gdyby nic się nie wydarzyło. Wciąż wpatrując się w tę scenę z niedowierzaniem, Samanthcie zajęło chwilę pozbieranie się. - Tutaj! Spojrzała w górę, by ujrzeć wpatrujących się w nich Marcus’a i Cadmus’a na szczycie skały. Mogła dostrzec światła samochodu przebijające się gęstą linię drzew i zastanawiała się, skąd wiedzieli, aby ich tutaj szukać. Ona i Darius nie złamali żadnej barierki, gdy staczali się w dół zbocza. Niemniej nie marnowała więcej czasu na dociekanie, gdy Darius upadł na ziemię. Pędząc w jego stronę, zdjęła kurtkę i ułożyła ją pod jego głową. Głaszcząc jego pokryte krwią włosy modliła się z całej swej siły, aby wyzdrowiał. Jego twarz wyglądała na bledszą, niż wcześniej. Jego siły zostały wyraźnie nadwątlone próbą uratowania jej. Cadmus i Marcus szybko się pojawili i po krótkim czasie zmierzali do swego domu, gdzie, jak Cadmus zapewnił ją, Darius otrzyma pomoc. Gdy wpatrywała się w głowę spoczywającą na jej kolanach, życzyła mu, aby wydobrzał. Chwyciła jedną z jego rąk mocno ściskając dłoń, która teraz była chłodna przy jej skórze. Mieli wiele do przedyskutowania, w szczególności odpowiednie i nieodpowiednie momenty na omawianie uczuć. Uścisnął jej dłoń. Płomień żaru przemknął między nimi i zamknęła swe oczy z nikłym uśmiechem. Wstrząs mózgu czy nie, nie możesz mnie wiecznie zbywać, Darius’ie Storm. Wydało jej się, że usłyszała jego chichot zanim odpłynął w sen, ściskając jego dłoń tak, jak gdyby nigdy więcej nie miała jej puścić.
Rozdział 11
Otwierając oczy Darius zauważył pochylonego nad nim Cadmusa wpatrującego się w niego pociemniałymi ze zmartwienia, podkrążonymi oczami. – Daj mi trochę przestrzeni do oddychania. – Mruknął zaskoczony chichotem brata. - Już najwyższy czas. Martwiliśmy się o ciebie. - My? – Oczywisty rzut oka wyjaśnił mu, że sam spał we własnym łóżku. Cadmus przewrócił oczami. – Ona jest w innym pokoju próbując złapać trochę snu. Musieliśmy siłą odciągnąć ją od twego boku. Zadowolony? Cadmus miał tendencję do wyolbrzymiania, ale jeśli to co mówił było prawdą, to Darius w istocie był szczęśliwym człowiekiem. Przypominając sobie głęboko wzbierającą miłość Samanthy po tym, jak bił się z drzewami, nie mógł się powstrzymać przed czuciem się jak najszczęśliwszy człowiek na świecie. Teraz tylko trzeba ją przekonać do opuszczenia tej wymęczonej krainy i wyruszenia w podróż ku większym i lepszym rzeczom. Krzywiąc się usiadł i pocierał swoja głowę. - Arim przysłał nam lekarstwo. - Cadmus zakołysał się ku skroni Dariusa. – Powiedział nam, że cierpisz na poważny uraz głowy. Ale jeden łyk błękitnego soku i obrażenia się uleczą. - To dlaczego boli mnie głowa? - Czujesz sok. Objawy ustąpią za jakiś czas. – Darius wymamrotał podziękowania i powoli przesunął nogi ku krawędzi łóżka. – Rozumiem, że z Marcusem i Aerolusem wszystko w porządku? Cadmus skrzywił się. – Marcus jest na górze w swoim pokoju przygotowując się do jutrzejszej pracy, jeśli można w to wierzyć. Jak tylko się dowiedział, że z tobą wszystko w porządku, wymamrotał coś o nazbyt ambitnych współpracownikach i rozpoczął pobieranie plików na lewo i prawo. Ale Areolusa nadal nie ma. Darius znieruchomiał. – Nadal? Ile już go nie ma? - Dwa dni. - I przez cały ten czas nie mieliście żadnych wiadomości od niego? Cadmus wzruszył ramionami. – Arim powiedział, że Areolus ma się nieźle. Najwyraźniej nasz brat znów czaruje z ważniakami, o których nawet nie wspomnę. Nie moja sprawa, jak twierdzi rozgadany Wujek Arim. – Brzmiał na urażonego i Darius poczuł uśmiech przebijający się przez ból głowy. - Uspokój się Cadmusie. Jeśli Arim powiedział, że z Areolusem jest wszystko w porządku, to tak jest. – Kiedy jego brat uniósł brew, niechętnie wyjaśnił. – Nie zawsze zgadzam się z Arimem, ale ufam mu. Nigdy nas nie zawiódł. - Tak szybko zapomniałeś o „Krysztale Wiedzy”?
- Nie był prawdziwy. Ale to nie jego wina. Powinienem był wiedzieć, że jest fałszywy. Myślałem, że to dziwne, iż nie reaguje na Samanthę, dopóki nie znaleźliśmy się w płomieniach. - Dziwne, hmm? – Cadmus uśmiechnął się i Darius zrozumiał, że powiedział za dużo. – Więc wiedziałeś tak szybko, jak tylko umieściłeś go, że ona była tobie przeznaczona. – Zamrugał kpiąco oczami. – To taaakie romantyczne. - Zamknij się idioto i pomóż mi stanąć na nogi. W momencie, gdy stał samodzielnie bez pomocy łóżka i brata, Darius wolno przeszedł się wkoło pokoju, aż mógł sam się poruszać bez mrugnięcia okiem. Musiał odnaleźć Samanthę, zobaczyć ją na własne oczy i to na osobności. Mieli dużo do omówienia i nie miał ani ochoty, ani sił, żeby czekać choć minutę dłużej. Cadmus mruknął coś o pośpiesznym ubieraniu, kiedy Darius ostrożnie zakładał parę luźnych bokserek. – Nie zawracaj mi głowy przez co najmniej godzinę. Nie, przez dwie. - Wyluzuj brachu. – Cadmus otworzył mu drzwi i cofnął się. – Nie jesteś jeszcze w stu procentach sprawny. A Samantha przez wiele przeszła, odkąd cię poznała. Nie naciskaj na nią w sprawie Tanselm. Dla odmiany spróbuj delikatności. – Powiedział cierpko. – Ona potrzebuje zrozumienia. - Wiem. – Choć raz nie kłócił się i jego spokojna akceptacja mile zaskoczyła Cadmusa. Schodząc na parter czuł się już bardziej sobą. Ból głowy nie dokuczał mu już tak bardzo i zgodził się, że jego ciało czuło się jak po bójce – tak dobrze, że na myśl o Samanthcie w łóżku miał pożądany efekt. Paradując z twardą jak skałą erekcją, jego cierpliwość była już na wykończeniu, zapukał do drzwi i wszedł nie czekając na pozwolenie. Ku jemu zachwycającemu zaskoczeniu była w trakcie rozbierania i miała na sobie jedynie stanik i majteczki. Wyglądała na zmęczoną, włosy otaczały bladą twarz, oczy miała obwiedzione znużeniem. Jednak nic w jej wyglądzie nie mogło umniejszyć jej piękności w jego oczach. - Tęskniłem za tobą. – Powiedział po prostu. Ogromny uśmiech opromienił jej twarz blaskiem radości przeganiając zmęczenie. – Najwyższy czas, żebyś się obudził. – Powoli podeszła do niego, jej biodra kołysały się z ponadczasowym, kobiecym wdziękiem. - To samo powiedział Cadmus. - Martwiliśmy się. – Zbliżyła się, ich ciała zaczęły dzielić się wytworzoną przez niego gorączką. Otoczyła ramionami jego szyję i przyciągnęła do swojego poziomu. – Nigdy więcej nie rób tych bohaterskich rzeczy. – Pocałowała go z takim głodem, że jego kogut urósł i stał się jeszcze twardszy. Niezdolny powstrzymać się od poruszania się jej naprzeciw, przycisnął swoje pożądanie do przodu, potrzebując złagodzić narastający ból. Samantha przesunęła swoje usta na jego gardło i poczuł bogaty zapach jej szamponu, czując w swojej głowie wszystkie rodzaje pomysłów o tym, gdzie na jego ciele chciałby poczuć jej włosy.
- Samantho, moja miłości. – Przerwał plądrowanie jej ust. Potrzebuję cię. Ujął jej piersi w swoje dłonie, usłyszał jak nagle wzięła wdech zanim oddała mu pocałunek z takim żarem, że po prostu spalał się z chęci wzięcia jej. Pożądanie przelewało się przez niego z wielką siłą, pragnienie narastało, aż został przez nie pochłonięty. Po zerwaniu z jej ciała biustonosza i majteczek, zmusił siebie do zwolnienia, by nie dojść natychmiast. Cofnął się i spojrzał na nią onieśmielony tym, że ona należy do niego. Wiedziała o tym tak samo jak i on, choć musieli jeszcze to wypowiedzieć głośno. To zaniedbanie przeszkadzało mu, ale jego przeklęte ciało miało to w nosie. Jego penis bolał z potrzeby zanurzenia się w jej gorącą, mokrą, małą cipkę, zalania jej swoim nasieniem. Sama myśl o tym pchnęła go bliżej krawędzi, więc postanowił mieć nadal na sobie bokserki, choć tak słaba była to przeszkoda. Jednakże Samantha nie chciała o tym nawet słyszeć. Uśmiechnęła się, a ten zmysłowy uśmiech sprawił, że cała jego uwaga skupiła się na jej pełnych, dojrzałych ustach. Wtedy oblizała usta, a on nie mógł powstrzymać jęku, który wydał. Wpatrując się w jego ogromną erekcję Samantha chwyciła jego bieliznę i wolno zsuwała ją po jego nogach, jej twarz zbliżała się niebezpiecznie blisko jego penisa. Chciał krzyczeć z frustracji, kiedy jej oddech owiał jego wał. - Chcę ciebie, Darius. Tu, teraz, po mojemu. – Śmiało przejmując dowodzenie Samantha sprawiła, że jego serce zamarło, kiedy uklękła i wzięła go w usta. - Niech Światło da mi siłę. – Jęknął, kiedy zaczęła go ssać. Jej usta były gorące, jej język podniecająco szorstki na spodniej stronie jego główki. Wiedział, że nie potrwa to długo, a kiedy polizała go i wciągnęła głębiej, robił wszystko, aby nie dojść. - Zaczekaj, ukochana. – Wydyszał chwytając za jej jedwabiste włosy, by powstrzymać jej ruchy. – Pozwól mi. Błyskawicznie podniósł ją na nogi i położył na łóżku. W jej ślicznych oczach widniało zaskoczenie, dopóki nie zrozumiała jego intencji. Głośno przełknęła, ale nie zaprotestowała, kiedy szeroko rozwarł jej uda i ukląkł pomiędzy nimi. Obniżył swoją głowę, mocny zapach jej pobudzenia wabił go coraz bliżej. Dmuchnął delikatnie na jej łechtaczkę zadowolony, kiedy Samantha wyjęczała jego imię. Obniżył swoje usta i pił jej słodycz, palcami rozwarł jej pochwę, ale nie włożył ich do niej. Wiła się, a on zwiększył nacisk swoich ust nie przestając ssać jej twardej grudki, aż nie krzyknęła z rozkoszy. Znowu i znowu spijał jej soki rozcierając jej krem na dolnych wargach i z powrotem w kierunku odbytu, zwiększając jej pożądanie. Jej oddech zamienił się w dyszenie i wiedział, że była już blisko. - Pragnę cię. – Załkała i ciaśniej owinęła nogi wokół jego głowy. Pragniesz mnie. Zapamiętaj to. Rzucił się na nią liżąc jej łechtaczkę i niespodziewanie zatopił w niej dwa palce. Podskoczyła, a on zaczął ssać na serio zdeterminowany, by osiągnęła rozkosz.
Chciał by doszła, by jej ciało prężyło się w drżącej, narastającej ekstazie. Jego penis stwardniał, wciskał go głębiej w materac potrzebując przynieść ulgę jego nabrzmiałemu wałowi. Ale nie wcześniej, nim jego affai nie osiągnie satysfakcji. Wyjmując palce wsadził język do jej wnętrza i został nagrodzony wysokim, gorącym krzykiem. - Darius. – Wyszeptała. – Przysięgam, zabiję cię jeśli będę miała dochodzić bez ciebie. Spojrzał w górę spomiędzy jej nóg wpatrując się w jej falujące piersi i zaróżowioną twarz i wiedział, że nigdy w swoim życiu nie widział bardziej zmysłowej kobiety. - Tak, affai. Jak rozkażesz. – Powiedział mocno. Czołgał się nad nią, aż główka jego penisa znalazła się pomiędzy jej miękkimi, białymi udami. Drażniąc ich oboje pokrywał się jej kremem i jęknął z wyśmienitej satysfakcji. Wszedł jednym pchnięciem, ogarnęło go uczucie nie do opisania, kiedy poczuł jej powitanie. Samantha natychmiast doszła, jej ścianki zacisnęły się na nim, doznanie tego na jego pobudzonym wale wręcz graniczyło z bólem. - Samantho, kochanie … - wychrypiał kontynuując wjeżdżanie w nią - … jesteś taka ciasna. Taka mokra. – Wyjęczał. - Mocniej, Darius. – Zażądała i skrzyżowała kostki na jego talii. Zanurzył się głębiej w nią, a gwiazdy zapłonęły pod jego powiekami. Mocno uderzał ujeżdżając ją z desperacją zrodzoną z troski, miłości i potrzeby. Głośno krzyknęła i mocnej zacisnęła się na nim, a on doszedł z wytryskiem. Wielokrotnie wystrzelił zalewając jej macicę płonącym nasieniem. Zadrżał i wykrzyczał jej imię owładnięty utrzymującym się, wprawiającym go w zachwyt delikatnym uniesieniem. Kiedy wreszcie mógł zaczerpnąć tchu, poczuł jak odsuwa mu włosy z oczu. Patrząc w dół na nią ujrzał zaspokojenie i jeśli się nie mylił, gorący błysk czułości. Gdy wpatrywała się w niego, jej uśmiech poszerzał się. – Musimy przestać się spotykać w ten sposób. Ludzie mogą rozmawiać. Przez chwilę wpatrywał się w nią w zdumieniu, a potem zaczął się śmiać. Śmiał się tak mocno, aż prawie się popłakał, a jego radość spowodowała, że wyszedł z niej. Brak jej ciała ostatecznie go otrzeźwił na tyle, aby pchnąć tak, by jeszcze raz zamknęła się naokoło niego. - Masz piekielne poczucie humoru. – Skomplementował ją zadowolony, że zarumieniła się ślicznym różem. - Muszę zawrzeć z tobą umowę. – Prześledziła palcem zarys jego ust. Sapnęła, kiedy zassał jej palec i lekko ugryzł, zanim go wypuścił. Oczy Samanthy pociemniały, czucie jego ust naokoło jej palca było tak erotyczne, jak czucie tych ust na jej łechtaczce. Niemożliwe, ale jednak tak było. W jego pobliżu jej hormony szalały, jak potwierdziła to ta sytuacja. Westchnęła z przyjemności.
- Wiesz, że mnie kochasz. - Powiedział spokojnie, jego zdeterminowane spojrzenie skupiało się na jej twarzy. – Dlaczego tego nie przyznasz? - A ty kochasz mnie. – Oddała mu wet za wet. – Dlaczego ty tego nie przyznasz? Czekała, by temu zaprzeczył, by skrzywił się i ją odrzucił niczym niemądrą, uczuciową kobietę. Zamiast tego potarł nosem jej policzek i spojrzał na nią, jego spojrzenie płonęło czerwienią. Pełne, męskie usta wygięły się ku niej, a jej serce zamarło. - Jak rozkażesz, affai. Kocham cię. Osłupiała mogła tylko gapić się na niego. Wtem uderzyła ją jedna myśl, a jej oczy zmrużyły się. – Lepiej, żebyś sobie ze mną nie pogrywał. – Nie w tym. Jego usta nadal były wygięte w półuśmiechu, ale jego oczy pozostały poważne z nieruchomym spojrzeniem. – Nigdy nie żartowałbym na tak poważny temat. Nie wiedziała, co odpowiedzieć. – Cóż, hmm, w takim razie w porządku. – Czy naprawdę powinna wyznać mu prawdę o jej uczuciach? Że nawet myśl o życiu bez niego może ją zniszczyć? Uśmiechnął się i potrząsnął głową. – No, no Samantho. Powiedziałem to, co chciałaś usłyszeć, a ty zamierzasz odmówić mi tego samego. Spojrzała na niego gniewnie. Znowu czytał jej myśli. - Wiem, że mnie kochasz. Chciałbym tylko to usłyszeć. A jako twój król i władca rozkazuję ci to uczynić. - Mój … kto? Jego utkwione w niej spojrzenie robiło się coraz gorętsze. Żywiołowy ogień z jego rozkazu połączył ich razem. – Już niedługo zostanę królem jednego z czterech zakątków Tanselm, Samantho. A jako moja affai, będziesz moją królową. – Przerwał, aby mogła to zrozumieć i za co powinna okazać wdzięczność. Kochać Dariusa i przyznać się do tego, to jedno. Miała już zebrać siły, by to zrobić, kiedy walnął w nią informacją o jej nieuchronnie zbliżającej się królewskości. - Nie nadaję się na królową. – Do diabła, z ledwością potrafię kierować własnym życiem, dajcie mi zaopiekować się setkami innych ludzi. - Ale ty rządziłaś mną, od kiedy się poznaliśmy. - Przestań czytać mi w myślach. – Chciałaby, żeby musiał wyjść z domu. Próbowała się zastanowić i szczerze mówiąc byłoby to łatwiejsze, gdyby mogła ukryć swoje myśli. - Nic nie mogę na to poradzić, affai. Jesteśmy teraz związani ze sobą. Podarowałem ci swoje serce. A ty dałaś mi swoje. – Uśmiechnął się ironicznie, gruboskórny kołek.
- A co, jeśli ja mogę? – Wiedziała, że zabrzmiało to defensywnie i czuła się z tego powodu głupio, ale stare rany dopiero musiały się uleczyć. – Masz królestwo, do którego musisz wrócić. Wojnę do wygrania i ludzi, którymi masz rządzić. Tak naprawdę nie potrzebujesz mnie. Żartobliwy błysk w jego oczach osłabł. – Masz na myśli, że nie będę miał dla ciebie czasu wśród tylu innych rzeczy w moim życiu. Ale mylisz się. Czuła się bezbronna leżąc przed nim nago więc sięgnęła po pościel. Nagle pojawiła się kula ognia, liżąc jej wnętrze dłoni, kradnąc jej ruch. Czekała z trwogą nadal nie pojmując dlaczego ogień jej nie parzy. - Dzielisz ze mną duszę, Samantho. Tylko kobieta o ogromnej mocy i kontroli może powstrzymać i być odporną na mój ogień. – Machnął dłonią, a ogień zniknął. – Ale tylko kobieta uparta, inteligentna i odważna jak ty, może władać moją miłością. Zamrugał, jakby zaskoczony słowami opuszczającymi jego usta, a ona nie mogła przestać szczerzyć się w uśmiechu jak głupia. – Oh, Boże, Darius. Jesteśmy tacy podobni! Nie mogę uwierzyć, żeby mój arogancki władca powiedział coś aż tak poetyckiego, zwłaszcza ty. Jesteś apodyktyczny, przyzwyczajony do chodzenia własnymi ścieżkami i zbyt przystojny dla twego własnego dobra. Nie jeździsz przyzwoitym samochodem i nigdy nie będziesz wiarygodnym barmanem. Jesteś zbyt emocjonalny. Szeroko się uśmiechnął. – Ale kochasz mnie. Przewróciła oczami. – Kocham cię. A teraz zakładam, że powinnam być niemile zaskoczona tym, że mnie kochasz, nie uświadamiając sobie, że zapytasz mnie czy odejdę pozostawiając za sobą wszystko, co znam, by żyć z tobą w twoim obcym królestwie. Jego policzki poczerwieniały i ujrzała w jego oczach rozczarowanie. Zamierzałem wspomnieć ci o naglącej potrzebie przeniesienia się do Tanselm.
– Ja, to prawda.
- Cad miał rację. Nie wiesz, jak się targować z kobietą. Jego czerwone oczy zapłonęły. – Jestem czarujący. - Jak kamień. Więc spytasz mnie, czy z tobą wyjadę, czy też nie? Jego oczy zmrużyły się i wiedziała, że pokonywał jej mentalne osłony. – Nie jesteś blisko ze swoją rodziną, nie masz tutaj żadnych więzi oprócz swojej pracy i kochasz mnie. Co zadecydujesz? Gdy wrócę do Tanselm, ty podążysz tam ze mną. – Prawie wywarczał ten rozkaz. Zdumiona jego opryskliwością po tak niesamowitym kochaniu się, a także biorąc pod uwagę jej szczere oświadczenie, stopniowo uświadamiała sobie, że jej ognisty despota był przerażony, denerwował się tym, że mogła go odrzucić. Ta świadomość zszokowała ją. - Poza tym, upiory już tu są. – Satysfakcja biła z jego słów, jakby znalazł ostateczną rzecz, która przekona ją, by do niego dołączyła. – Nie jest tu bezpiecznie dla ciebie beze mnie.
Pragnęła szeroko się uśmiechnąć, zamiast tego poważnie skinęła głową, jakby rozważała jego punkt widzenia. – W porządku. Pojadę z tobą. Jej łatwa zgoda zaniepokoiła go. Mogła zauważyć to w jego mrocznym grymasie rozprzestrzeniającym się po jego przystojnej twarzy. – Samantha … - Cicho, Darius.- Roześmiała się na jego gniew. – Kocham cię i nie mogłabym nawet śnić o życiu bez ciebie. Poza tym czuję, że potrzebujesz kogoś, kto pomoże ci panować nad twoim gniewem, szczególnie gdy oni naprawdę zamierzają pozwolić ci ubiegać się o urząd w małym królestwie. Jedna czarna brew wygięła się w arogancji. – Pozwolą? Samantho, jestem Storm Lordem. Księciem Ognia. Urodziłem się, by władać Tanselm. Muszę wyjaśnić ci, jaką szczęściarą jesteś, że znalazłaś mnie? – Jego wargi zadrżały i wiedziała, że drażni ją celowo. Potrząsając głową przyciągnęła go do siebie tak, że ich usta prawie się dotykały. – Myślę, że to ty jesteś jedynym szczęściarzem. – Mówiąc to sięgnęła w dół i zaczęła pieścić jego rosnącą erekcję, ciesząc się, że wywiera aż taki efekt na niego. - Wierzę, że masz rację. – Powiedział z westchnieniem. Zaczęła pompować go ręką wzniecając jego pożądanie raz jeszcze. – Samantho, ah, ukochana, jako moja affai rozkazujesz. – I zaczął kochać się z nią przez całą noc.
The Fire Within – Harte Marie – tłumaczenie firewords
Rozdział 12 - Ilu nas będzie na kolacji? – Zapytała Samanta przerzucając wielką, zieloną sałatę. Darius przeciągnął się, uwielbiając jej widok w kuchni, w jego domu, w jego życiu. – Będziemy tylko ty i ja, kochana. Cadmus ze względu na mnie przejmuje bar na cały etat. Uważa, że odkąd cię odnalazłem, jest to szczęśliwe miejsce. Wyszczerzyła się. – Tak jest. Upewnij się, że spędza w piwnicy odpowiednią ilość czasu. Kto wie co tam znajdzie. - Prawda, - zgodził się ochrypłym głosem gotowy na kolejną rundę erotycznej zabawy ze swoją affai. Minął miesiąc, lecz im częściej ją dotyka i drażni, tym bardziej siebie pożądają. Zabawne, nigdy nie wyobrażał sobie, że możliwe będzie bycie zadowolonym i spełnionym z dala od swojego rodzinnego świata. Jego niezmienne pragnienie Tanselm już tak go nie męczyło. Dzięki Samancie odnalazł inny spokój. Miał tylko nadzieję, że nie wyssie z niego całego ognia. Gdyby zamienił się w jakiegoś ogłupiałego idiotę, to bracia by mu to wypominali. - No więc Cadmus dzisiaj pracuje. A co z Marcusem i Aerolusem? - Marcus znowu pracuje do późna. Przysięgam, że kobieta z którą pracuje trzyma go w garści. – Wyszczerzył się, przypominając sobie mniej niż pochlebne komentarze Marcusa na temat Tessy Sheridan. – Myślę, że mu zagraża. Samanta wytarła dłonie o ścierkę. – To dobrze. Marcus jest zbyt arogancki. Wiesz, że wczoraj miał czelność powiedzieć mi, że nie ubieram się jak „królowa Storm Lorda”? – sparodiowała jego arogancję. Wiedząc by nie zgadzać się z Marcusem przed swoją affai, Darius nie powiedział nic. Osobiście planował kupić jej bardziej ekstrawaganckie suknie i jedwabie kiedy rewizytują Tanselm. Nic nie miał do jeansów i bluzek lecz na niej wyglądały marnie.
The Fire Within – Harte Marie – tłumaczenie firewords
- Uważam, że to cudownie, że kobieta mocno konkuruje z Marcusem, - kontynuowała z ognikami w oczach. - Racja, ja też. – Uśmiechnęła się do niego i wiedział, że nie będzie musiał długo czekać aż spalą pościel. – W każdym razie, Cadmus jest w barze, Marcus pracuje a Arelous zaszył się gdzieś ćwicząc mistyczne sztuki, cokolwiek to do cholery znaczy, także kolację zjemy tylko ty i ja. – Wyszczerzyła się i przesłała mu całusa zza kuchennej lady. – Jaka szkoda. Chciałam znowu porozmawiać z Cadmusem jak kontroluje swoje wizje. Zaczynam się już w tym orientować. Dzięki instrukcjom Cadmusa, Samanta zaczęła wzmacniać swój wrodzony dar. Była bardziej niż szczęśliwa rozpoczynając użycie swojej pozazmysłowej zdolności, ucząc się o roli Cadmusa w ich akcji ratunkowej tamtej pamiętnej nocy w Złotych Ogrodach. Tylko przez jedną z wizji Cadmusa, razem z Marcusem wiedzieli kiedy przybyć w sama porę by uratować ją i Dariusa z rąk śmierci i gorszych zjaw. Myśli o tym co mogło się zdarzyć nadal zadawały mu ból. - Kocham cię. – Przynajmniej raz dziennie przypominał jej o tym i zawsze ogrzewał go blask jej ciepłego uśmiechu. Przesłała mu mentalnie obraz, ostra impresja zabaw łóżkowych sprawiła, że stał się twardy i gotowy. Zastanowił się czy naprawdę musieli jeść kolację czy mogliby skończyć teraz w sypialni… Zniesmaczone westchnienie rozbrzmiało za nim i obrócił się patrząc na kręcącego głową Arima. - Nie potrafisz myśleć o niczym innym, Darius? – Zapytał Arim kpiącym tonem. - Myślałeś kiedyś o pukaniu wujku? – Gniew, który mógłby poczuć do Arima nie pojawił się, ponieważ z zadowoleniem myślał o pasji z Samantą. Pomimo żadnego słowa mężczyzny o powrocie do Tanselm, Darius uśmiechnął się na powitanie. Zadowolenie ukazało się na twarzy jego wuja. – Wydobywa z ciebie prawdziwego księcia. – Arim skinął. – Teraz czas iść. Darius zamrugał. Nie mógł mieć na myśli… - Tanselm? – wychrypiał nie wierząc w to. - No cóż, nie przyszedłem po to by zabrać cię do Disneylandu. – Zwrócił się do Samanty. – Gotowa?
The Fire Within – Harte Marie – tłumaczenie firewords
Skinęła. – Wczoraj się spakowałam kiedy Aerolus powiedział mi, że przybędziesz. Darius zamrugał, zszokowany. – Nic mi o tym nie mówiłaś. – Gniew się wzbudził. Aerolus też nie. – Kiedy dorwie tego szarookiego zdrajcę, to zagra mu na nerwach. Arim przewrócił oczami. – Za dobrze by było mając nadzieję, że może całkowicie usunie z ciebie tą wściekłość. Samanta dołączyła do Dariusa w salonie, zakradając się pod jego ramieniem. - A czemu miałabym to zrobić, Arim? Mimo wszystko, ta iskra niecierpliwości rozpala jego ogień. – Zabłyszczały jej oczy. – A nie chcielibyśmy pozbyć się tego ognia, prawda? – Pocałowała go w usta z wystarczającą siłą by sprawić, że rozważyłby uprawianie miłości na kanapie, bez względu na Arima. - Oszczędź sobie. – Zagderał Arim, krztyna humoru zadrżała jego ustami. – Powiadomiłem już twoich braci o waszym odejściu. Najlepiej będzie jak odejdziecie teraz, podczas gdy zajmują się swoimi affai. Darius i Samanta gapili się z otwartymi ustami. Darius jako pierwszy odzyskał swój język w buzi. – Mówisz, że spotkali swoje affai? - Tak. - Wiedzą o tym? Arim uniósł brwi. – A ty wiedziałeś? - No cóż, ja… - No właśnie. Pozwól im zabrnąć w to samodzielnie. Nie potrzebujesz Kryształu Wiedzy by odnaleźć swoją miłość. – Uśmiechnął się. – Oczywiście, małe zaklęcie rzucone tu i tam by ponaglić zakochanych, nikomu jeszcze nie zaszkodziło. - Arim! – Samanta wyglądała na zszokowaną. – Nie możesz rzucić na kogoś zaklęcia i oczekiwać, że odnajdą swoją miłość. - Dlaczego nie? Zadziałało na Dariusa. Moje zaklęcie jedynie przyśpieszyło proces. Miłość, sama w sobie, zrodziła się u Dariusa. Zastanawiałaś się kiedyś skąd pochodził ten błękitny ogień, który próbował was zniszczyć? Odwrócił się do Dariusa. – Gdy w końcu przyznałeś się w duchu, że kochasz Samantę, Pocałunek Zjawy został uwolniony z tego skalanego kamienia uroków. Przez cały czas to byłeś
The Fire Within – Harte Marie – tłumaczenie firewords
ty i Samanta. Ja tylko rzuciłem zaklęcie by pozwolić przeznaczeniu odnaleźć swoją drogę w waszych życiach. Darius patrzył się zdziwiony na swojego przebiegłego wuja. – Myślałem, że nie wierzysz w interweniowanie w wolny wybór i te podobne bzdury. - Ładnie powiedziane, - wymamrotała Samanta na bezdechu. Przez twarde spojrzenie Arima przegryzła wargę. – Nie wpływałem na twoje wybory. Lecz z balansującym na granicy Tanselm’em naprawdę uważasz, że pozwoliłbym czterem Storm Lordom bawić się z miłością? Nie maczam palców w dobieraniu partnerów.
Jednak
synchronizacja w odnalezieniu przez was kobiet wskazuje na to jak poważna jest sytuacja z „Sin Garu dojrzał”. Zaśmiali się na wspomnienie jednego z imion demona. - Zaklęcie jakie rzuciłem zostało tak zaprojektowane, by Storm Lordowie mogli odnaleźć na czas swoje partnerki by zapobiec rozbieżności w przeznaczeniu. Najwyraźniej według ‘Sin Garu to konieczność do odebrania Tanselm. Stąd ten nagły wasz powrót do naszego świata. Odwracając się twarzą do okna wychodzącego na góry, Arim wyrzucił ręce. Zamknął oczy i zaczął intonować, wkrótce potem czarna otchłań pojawiła się na miejscu okna. - Jesteś pewna Samanto? – Darius musiał wiedzieć, że czuje się swobodnie z przeprowadzką. Obiecał i miał to na myśli, że pójdzie z nim pierwsza, królestwo czy nie. Kiwnęła głową. – Tygodnie temu powiedziałam sobie dowidzenia. Jestem gotowa na rozpoczęcie nowego życia. - No to krok w portal, dłoń w dłoń, i bądź gotowa na zmierzenie się z niepewną przyszłością, - Ostrzegł Arim. – Aerolus przetransportuje wasze bagaże kiedy wróci do domu. - Może teleportować rzeczy? – Zapytał Darius. Miał szeroko otwarte oczy. - Przez wymiarową przestrzeń? - Tak. Dziwicie się jak dużo możecie osiągnąć z pomocą swoich affai. – Uśmiechnął się Arim, oślepiający szeroki uśmiech oszołomił Dariusa i zmarszczył brwi zauważając, że również Samantę. Wtulił ją do swojego boku i uśmiechnęła się chytrze.
The Fire Within – Harte Marie – tłumaczenie firewords
- Nie martw się, - drażniła. – Nie podobają mi się wysocy, ciemni i przystojni. Kocham ciebie. - Bardzo śmieszne. No to idziemy. – Trzymał mocno jej dłoń i zaprowadził do portalu, Arim ciągnął się za nimi. – To jest to, Samanta. To jest ścieżka ku naszej przyszłości. Skinęła. – Naszej przyszłości i przyszłości Tanselm. Nagle zaśmiał się. – Chciałbym tylko tu by,ć by spotkać kobietę stworzoną dla Marcusa. – Pokręcił głową szczerząc się. – Musi być wielka. Arim parsknął. – Możesz znowu to powiedzieć. Koniec