0 Kelly McClymer Tajemniczy manuskrypt 1 Prolog - Ten manuskrypt jest cenniejszy, niż ci się wydaje. Masz go strzec jak oka w głowie, póki nie zgłosi ...
5 downloads
17 Views
1MB Size
Kelly McClymer
Tajemniczy manuskrypt
0
Prolog - Ten manuskrypt jest cenniejszy, niż ci się wydaje. Masz go strzec jak oka w głowie, póki nie zgłosi się po niego prawowity właściciel - nakazał władczy głos. W panującej wokół ciszy słychać było tylko głośne trzaskanie ognia w kominku. - A jeśli odrodzi się w innej postaci, jak go rozpoznam?
s u lo
- Powłoka cielesna nie ma znaczenia. Liczy się tylko duch. On da ci znak.
- Ale... - Płonąca kłoda przesunęła się z hukiem w palenisku i na
a d n a c s
chwilę znów zapadło milczenie. - A co, jeśli on nie nadejdzie? Minęło już tyle wieków, odkąd Malory powierzył swój manuskrypt opiece naszych przodków.
- Nadejdzie! - Cisza. Westchnienie. - Wiem, że długo czekamy. Ale mam przeczucie, że pojawi się już wkrótce. Brytania potrzebuje go dziś tak, jak nigdy przedtem - nasz kraj czuje już oddech wroga na karku. Czekaj na znak i nie daj się zwieść oszustom, bez względu na to, jak sprytni się okażą.
- A jeśli nie zjawi się za mojego życia? Co wtedy? - Gdy poczujesz nadchodzący koniec, wtedy zrobisz to, co ja teraz: przekażesz opiekę nad manuskryptem komuś, kto będzie tego godny. Mam nadzieję, że będzie to twój syn. - A jeśli nie będę miał syna?
1 polgara & anula
- Musisz mieć. Oprócz ciebie z naszej linii nie pozostał już nikt. Nikt inny nie będzie strzegł tych stronic z taką lojalnością, jak nasz ród. Będziesz miał syna i przygotujesz go do podjęcia tego zadania, jeśli... - Cisza i kolejne westchnienie. - Ten rękopis jest bezcenny, pamiętaj o tym i strzeż go dobrze. - Za cenę życia! - Młode dłonie zacisnęły się mocno na obwiązanej jedwabną tasiemką paczce kryjącej drogocenne, kruche strony. Za cenę życia. Nikt nie dostanie tej księgi, zanim nie
s u lo
udowodni, że jest kolejnym wcieleniem prawdziwego Artura - króla Camelotu, dzierżcy Ekskalibura. Nikt.
a d n a c s 2 polgara & anula
1 Londyn, 1843 Arthur spróbował usadowić się wygodnie w podskakującym na wybojach powozie i przeczytał wiadomość raz jeszcze. Dłonie mu drżały. Jestem w posiadaniu manuskryptu, który może zakończyć twe poszukiwania. Księgarnia Beasleya. Wtorek. Punktualnie o czwartej.
s u lo
Jeśli się spóźnisz, nigdy nie odnajdziesz tego, czego szukasz.
Nie było podpisu i nie rozpoznał charakteru pisma. Mimo to rzucił wszystko i natychmiast ruszył do Londynu. Niektórzy mogliby
a d n a c s
się śmiać z melodramatycznego tonu wiadomości, ale nie on. Tropił plotki o tej książce, odkąd jako dziecko na kolanach matki poznał opowieści o dzielnych rycerzach i pięknych damach. Przez większość czasu sądził, że sama myśl, by oryginał Le Morte d'Arthur Malory'ego przetrwał prawie pięćset lat, to mrzonka. Zwykła plotka rozpuszczana z przekory przez Towarzystwo Rycerzy Okrągłego Stołu. Ale jednocześnie gdzieś w głębi duszy miał nadzieję, że to prawda, że kiedyś dostanie ten rękopis w swoje ręce. Z jakiego innego powodu miałby sprawdzać każdy trop? Wyjrzał przez okno. Powóz zwolnił, chwilami nawet musiał zatrzymywać się w gęstniejącym ruchu ulicznym. Wjechali już do Londynu i wkrótce dotrą do celu podróży. Był poniedziałek. Przybył zgodnie z planem. Miał nadzieję, że księżna i książę Kerstone nie będą zanadto skonsternowani nagłymi 3 polgara & anula
odwiedzinami. Powinien był ich uprzedzić. Lecz wiedział, że tak czy inaczej serdecznie go powitają. W końcu czyż Miranda nie pisała do niego kilka razy? Jak dotąd nie korzystał z jej zaproszenia, gdyż nie sądził, by przyjazd do Londynu był rozsądnym posunięciem. Lecz teraz nie miał wyboru. Gdyby Simon dowiedział się, że Arthur był w stolicy i nie odwiedził rodziny, poczułby się dotknięty. Serce zabiło mu mocniej, gdy uświadomił sobie, że jest środek sezonu i bez wątpienia siostra Mirandy, Hero, przebywa razem z nimi w mieście.
s u lo
Ona jedna na pewno doceniłaby ekscytujące nowiny zawarte w tajemniczym liście, który trzymał w garści. Ale czy powinien jej powiedzieć? Wprawdzie nie było słowa ostrzeżenia przed
a d n a c s
rozpowiadaniem osobom postronnym o wyznaczonym spotkaniu, ale obcesowy ton sugerował ostrożność. Chyba lepiej będzie milczeć. Podczas tych rozważań Arthurowi stanął przed oczami obraz policzków Hero, zaróżowionych z podniecenia na wieść o odkryciu zapowiadanym w bileciku. Myśl o tym, że miałby przebywać w jej towarzystwie, a jednocześnie powstrzymać się od ujawnienia rewelacji, była najsłodszą torturą, jaką mógł sobie wyobrazić. Ale gdyby choć raz zachwiał się w postanowieniu i pozwolił sobie na zdradzenie swych prawdziwych uczuć wobec panny Fenster, okryłby ich oboje hańbą i wstydem. Może najlepiej będzie nie wspominać jej o wiadomości? Najrozsądniej byłoby w ogóle się Z nią nie spotykać, ale nie miał wyboru. Nie mógł unikać Hero, Miranda od razu by to zauważyła. 4 polgara & anula
Pomimo że uwielbiał żonę swego kuzyna, wiedział, że nie udałoby mu się jej zbyć jakimiś błahymi wymówkami. Księżna w mig wyciągnęłaby z niego prawdę. A na to nie mógł pozwolić. Podczas pobytu w Londynie mógł wprawdzie zamieszkać ze swą babką, ale to rozwiązanie miało również swoje złe strony. Babcia przyjechała tu, by pomóc przyjaciółce wprowadzić w świat jej córkę. Jak zwykle zatrzymała się w domu rodziny Delagrace. I bez wątpienia Gwen Delagrace była w mieście razem z nią. Gwen to słodka
s u lo
dziewczyna, lecz goszczenie w jej domu byłoby dla Arthura zbyt niebezpieczne.
Jego babka bowiem dawno temu zaplanowała, wraz z bogatym ojcem Gwen, że jej wnuk ożeni się kiedyś z panną Delagrace.
a d n a c s
Odwiedziny u niej byłyby zatem jeszcze mniej rozsądne niż
zamieszkanie u księcia. Jeśli uda mu się szybko załatwić swe interesy, może w ogóle uniknie wizyty w rezydencji Delagrace'ów? Jeśli będzie miał pecha i spotka gdzieś babcię czy pannę Delagrace, po prostu skłamie, że wybierał się do nich następnego dnia. Babka domyśli się, że mówi nieprawdę, ale przecież nie wspomni o tym Gwen i jej ojcu. Arthur poczuł wyrzuty sumienia, że unika babci, która przecież wychowywała go po śmierci rodziców. Może powinien...? Jednak gdy pomyślał o jej planach dotyczących jego przyszłości, wzruszył ramionami. Nie, lepiej będzie zachować tajemnicę, zatrzymać się u kuzyna i jego rodziny, a potem wracać na północ tak szybko, jak to tylko możliwe.
5 polgara & anula
Ponownie zerknął na otrzymaną wiadomość. Wiedział, że nie powinien oczekiwać po niej zbyt wiele, w każdym razie nie więcej niż po innych śladach, które tropił poprzednio, a które zawsze prowadziły donikąd. Ale nie mógł powstrzymać żywszego bicia serca. Co będzie, jeśli liścik mówi prawdę? Co by było, gdyby to on, Arthur, znalazł manuskrypt, którego tyle osób szuka od tak dawna? W jego głowie odezwał się szyderczy głos, który przypomniał mu, że jeszcze nie dorósł do swego imienia, ale próbował go
s u lo
zignorować. Arthur. Dzielił imię z legendarnym królem, lecz nie miał jego charakteru. Brak mu było jego męstwa. Czasem marzył o tym, by nazywać się jakoś inaczej, Edward czy John. Także byli królami, ale ich imiona nie kojarzyły się z mityczną wręcz wielkością, jaka stała
a d n a c s
się udziałem Artura. Z niepojętych dla niego przyczyn takiej samej wielkości zdawała się oczekiwać po nim jego babka. Znowu spojrzał na wiadomość, ale nie znalazł w niej odpowiedzi na nurtujące go wątpliwości. Czy naprawdę to on będzie tym człowiekiem, który znajdzie zaginiony manuskrypt? A jeśli tak, czy wtedy stanie się w końcu godny swego imienia? Hero była zdecydowana nie zostawać tego dnia sam na sam z panem Digbym. Gdy ujrzała jego bilecik wizytowy, rzuciła siostrze wylęknione spojrzenie. - Nie czuję się najlepiej. - Wstała i ruszyła ku drzwiom jak spłoszona sarna. Juliet uniosła brew i uśmiechnęła się domyślnie.
6 polgara & anula
- Nie potrafię zrozumieć, dlaczego boisz się tak uroczego mężczyzny, Hero. Juliet miała na myśli oczywiście Gabriela Digby'ego, przystojnego, miłego, wykształconego młodego dżentelmena. - Nie boję się go. Po prostu nie czuję do niego tego, co on do mnie. - I co z tego? To najbardziej obiecujący z asystujących ci mężczyzn. Zostałaś wprowadzona w świat już cztery lata temu i od
s u lo
tamtej pory nie pojawił się nikt ciekawszy. Więc po prostu trzymaj go w odwodzie, póki nie znajdziesz kogoś, dla kogo mocniej zabije twoje uparte serce.
- Nigdy nie postąpiłabym tak podle! Pan Digby to dobry
a d n a c s
człowiek! - Tak naprawdę to bardzo lubiła z nim rozmawiać. Mieli wspólne zainteresowania: oboje kochali literaturę klasyczną i francuską. Digby tłumaczył poematy ze staroangielskiego nawet lepiej niż ona i często wiedli dysputy na temat wymowy mało znanych słów. Z czystym sumieniem mogła stwierdzić, że uważa go za interesującego mężczyznę. Ale w głębi duszy czuła, że nie byłby mężem, jakiego by sobie życzyła. Zdrowy rozsądek nakazywał jednak ostrożność w formułowaniu takich sądów. Może nie była jej przeznaczona prawdziwa miłość? Może powinna zadowolić się ciepłem i przyjaźnią? - Dobry, nawet przystojny, ale dosyć nudny. - Juliet uśmiechnęła się i dodała: - Mimo to już dawno proponowałam, że się nim zajmę, by cię od niego wybawić. 7 polgara & anula
Hero nie potrafiła ukryć nadziei w głosie, gdy poprosiła nieśmiało: - Naprawdę mogłabyś... Siostra zaprzestała podziwiania połysku swej nowej sukni i spojrzała na nią. - Więc twoim zdaniem to wstrętne bawić się mężczyzną i mamić go czczymi obietnicami i ty byś tego nie zrobiła, ale ja mogę udawać zainteresowanie, którego nie czuję?
s u lo
W oczach Juliet Hero dojrzała rozbawienie. A może była to urażona duma? Nie była pewna. Poczuła, że się rumieni.
- Przecież i tak każdego sezonu łamiesz co najmniej tuzin serc. Czemu miałabyś się przejmować jednym więcej? - Ta propozycja
a d n a c s
nawet w jej uszach brzmiała okropnie. -Zresztą nie proszę cię, byś go unieszczęśliwiła. Wystarczy, że trochę zajmiesz jego uwagę, póki nie zdecyduję, czego chcę. Albo póki on nie zapomni o mnie, gdy pozna wreszcie odpowiednią kobietę.
- Obawiam się, że dziś wieczorem jestem już zajęta -muszę zainteresować swoją osobą tego uroczego lorda Wyndhama - zaśmiała się Juliet. - A poza tym pan Digby poznał już co najmniej połowę londyńskich panien na wydaniu, a wciąż chce tylko ciebie, zresztą z niepojętych dla mnie przyczyn. Nie wiem, czy uda ci się nie złamać mu serca. Chyba że zgodzisz się wyjść za niego. - Nie mogę...
8 polgara & anula
- Więc okaż się godna tego głupiego imienia, które nadał ci ojciec, i powiedz mu to wprost. - Juliet pogłaskała ją po dłoni. - Jeśli ktokolwiek jest w stanie zrobić to delikatnie, to z pewnością ty. Hero nie zdążyła odpowiedzieć, bo dżentelmen, o którym była mowa, właśnie wszedł do pokoju z uśmiechem na ustach. W jego oczach dojrzała ogień, który miała ochotę jak najszybciej ugasić. Ojciec powinien był wybrać dla niej inne imię z dzieł swego ukochanego Szekspira. Bojaźliwość stanowczo pasowałaby do niej lepiej niż męstwo.
s u lo
Czuła się okropnie, widząc, jak Gabriel Digby pośpiesznie wita się z jej siostrą i od razu zwraca do niej.
- Panno Fenster! - Podniósł jej palce do ust i ucałował.
a d n a c s
- Panie Digby, jak to miło z pana strony, że nas pan odwiedził. Od razu zauważyła, że miał ochotę podzielić się z nią dobrymi nowinami. Miała tylko nadzieję, że te wieści nie zagrożą jej zdrowiu psychicznemu. Przede wszystkim musi unikać sytuacji, w której ten uroczy skądinąd mężczyzna mógłby poprosić ją o rękę. - Czy los panu sprzyjał? -spytała uprzejmie. - Jest pan dziś taki radosny. Uśmiechnął się szerzej.
- Zna mnie pani tak dobrze, panno Fenster. - Zrobił tajemniczą minę. - Rzeczywiście mam wspaniałe wieści, ale obawiam się, że dziś nie mogę się nimi z panią podzielić. Hero była zdumiona jego dziwnym zachowaniem. Jakie nowiny sprawiły, że tak promieniał, ale nie chciał o tym mówić? Musiał zauważyć jej zakłopotanie, bo dodał szybko: 9 polgara & anula
- Pojutrze przyjdę do pani i będzie pani pierwszą osobą, która usłyszy te zdumiewające, lecz jakże wspaniałe informacje. - W takim razie już nie mogę się doczekać. - Przez moment serce jej zadrżało. Czyżby Gabriel Digby zakochał się w innej kobiecie? Ale spoglądał na nią z takim samym ożywieniem jak zawsze. Hero miała nadzieję, iż jego słowa oznaczają, że nie odwiedzi jej jutro. Ona z pewnością doceniłaby jeden dzień samotności. Pan Digby zerknął na Juliet, która odsunęła się, by zapewnić im trochę prywatności, i zniżył głos:
s u lo
- Miałem nadzieję, że uda nam się porozmawiać na osobności, ale w świetle zbliżających się wydarzeń myślę, że lepiej będzie, gdy poczekam do naszego następnego spotkania.
a d n a c s
Hero uspokoiła się trochę. Zyskała pewność, że z jakichś, zagadkowych dla niej, przyczyn Digby nie będzie się jej dzisiaj oświadczał. Uśmiechnęła się więc i pozwoliła sobie nawet na lekki flirt.
- Skoro jest pan dzisiaj taki tajemniczy, jedyna lektura, jaka pasuje do pana nastroju, to poematy lorda Byrona. Tajemnica za tajemnicę, nie sądzi pan?
Przytaknął uszczęśliwiony. - Doskonały wybór, jak zawsze, panno Fenster. Juliet podeszła bliżej, w jej oczach widać było złośliwe błyski. - Czyż ona nie jest klasycznym wręcz przykładem zdrowego rozsądku, panie Digby? Hero rzuciła jej ostrzegawcze spojrzenie i odpowiedziała ostro: 10 polgara & anula
- Skoro zgadzasz się ze mną, siostrzyczko, może ty dzisiaj uczynisz nam ten zaszczyt i poczytasz lorda Byrona? Tak naprawdę nie była urażona złośliwością Juliet. Wyrok został odroczony i była na tyle tchórzliwa, by się z tego cieszyć. Digby nie będzie dzisiaj próbował się oświadczyć i nie przyjdzie jutro. Na razie nie musi się go obawiać. - Ależ słowa tego poematu wymagają głębokiego, męskiego głosu, czyż nie, panie Digby? - Juliet zawsze wiedziała, jak manipulować ludźmi.
s u lo
Oczywiście zgodził się z nią. Zdjęli książkę z półki i usiedli. Hero nie słyszała ani jednego słowa z czytanego utworu. Na szczęście młody lord, wielbiciel Juliet, jeszcze nie przyszedł, więc jej siostra
a d n a c s
póki co z zapałem zabawiała pana Digby'ego.
Ulga, którą Hero poczuła na myśl, że może odłożyć decyzję o przyjęciu lub odrzuceniu oświadczyn, nieco ją zawstydziła. Przecież Gabriel Digby był „łakomym kąskiem". Mnóstwo dziewcząt marzyło o zdobyciu go. Dziewcząt, które chodziły do czytelni i muzeów tylko po to, by wpaść na niego, niby przypadkiem. Zdumiewało ją, że pan Digby wydaje się nieświadomy tego faktu.
Jednak ona go nie kochała. W każdym razie nie inaczej niż tak, jak kocha się serdecznego przyjaciela. Było to raczej siostrzane uczucie, a nie prawdziwa miłość. A już w żadnym razie nie namiętność. Może powinna się tym zadowolić? Wciąż jednak marzyła o płomiennym uczuciu. Czasami łajała samą siebie, że to głupie z jej strony oczekiwać, że ona, bezbarwna i cicha Hero, spotka taką miłość. 11 polgara & anula
Lecz tego właśnie pragnęła z całego serca. Dlatego nie przyjęła tych kilku mężczyzn, którzy jej się oświadczyli w ciągu ostatnich paru lat. Bała się, że Digby będzie następnym, który poprosi ją o rękę. Jej brat Valentino i szwagier, książę Simon, pewnie bardziej naciskaliby na nią, by przyjęła czyjeś oświadczyny, gdyby nie fakt, że księżna była po jej stronie. Niech ją Bóg błogosławi! Jej starsza siostra Miranda, obecnie księżna Kerstone, obiecała jej, że nie będzie musiała poślubić mężczyzny, którego nie pokocha prawdziwą
s u lo
miłością. Pomimo swych niezaprzeczalnych zalet Gabriel Digby nie przyprawiał jej o szybsze bicie serca.
Na nieszczęście dla niej tylko jeden mężczyzna w ciągu
dwudziestu czterech lat jej życia zdołał wzbudzić w niej żywsze
a d n a c s
uczucia, lecz on był już zaręczony. Cały Londyn wiedział, że jego babka zamierza doprowadzić do dawno zaplanowanego małżeństwa, pomimo wahań samych zainteresowanych.
Choć byłoby bardzo wygodne, gdyby to dla Digby'ego biło serce Hero, zwłaszcza wziąwszy pod uwagę, jak wiele mieli ze sobą wspólnego, tak się jednak nie działo. Gdy tańczyli lub rozmawiali, nie czuła niczego szczególnego. Słyszała, jak inne kobiety chwalą jego przystojną twarz, porównując go do Adonisa. Wiedziała, że powinna się w nim zakochać. W chwilach słabości odczuwała nawet pokusę, by się ustatkować u jego boku. By poślubić przyjaciela. Wystarczało jednak, że pomyślała o małżeństwie Mirandy i księcia Kerstone'a, a powracała do pierwotnego postanowienia - o wyjściu za mąż z miłości. W 12 polgara & anula
związku jej siostry widać było coś więcej niż przyjaźń, choć początkowo Miranda i Simon musieli pokonać wiele trudności. Gdy tak rozmyślała o swej przyszłości, zapowiedziano kilku następnych kawalerów - oczywiście wszyscy przyszli tu dla Juliet. Hero zmusiła się do bawienia gości, gdyż nie chciała być niegrzeczna. Każdy z przybyłych musiał przez chwilę poczytać Byrona. To było dosyć zabawne słuchać, jak każdy z nich próbuje czytać bardziej „męskim" głosem niż poprzednik. Chyba tylko Hero widziała, że jej
s u lo
siostra w ogóle ich nie słucha. Choć każdy z zalotników był
przekonany, że Juliet myśli właśnie o nim, ona myślała tylko o jednym - o tym, który jeszcze nie przybył.
Jej oczy tak często uciekały do drzwi, że Hero zastanawiała się,
a d n a c s
jakim cudem zebrani kawalerowie jeszcze nie zauważyli jej nieuwagi. Ich ślepota była wręcz zdumiewająca.
Twierdzili, że uwielbiają dowcipną i żywą Juliet, a żaden z nich nie dostrzegł jej podenerwowania i roztargnienia. Jakby na zawołanie siostra roześmiała się i zawołała:
- Nie można rozstrzygnąć, kto jest najlepszy wśród tylu znakomitych lektorów! Jeszcze nigdy nie słuchałam Byrona w tak doskonałym wykonaniu! Widocznie tylko Hero zauważyła, że siostra nie słyszała ani słowa z czytanego poematu. Każdy z adoratorów próbował przekonać Juliet, że to on zasłużył na nagrodę, którą była ostatnia cytrynowa babeczka.
13 polgara & anula
Dotychczas żaden z mężczyzn nie skradł serca jej siostry na dłużej niż dwa tygodnie. Nikt nie rozszyfrował, co kryje się za tą piękną twarzą. Biada temu, kto ją pokocha, bo Juliet najprawdopodobniej złamie mu serce. Gdy zaimprowizowany konkurs został rozstrzygnięty na korzyść Digby'ego, oczywiście dzięki opinii Juliet, goście wyszli. Zostali tylko Gabriel Digby, Juliet i Hero. Uwaga jej siostry wciąż była skierowana na drzwi. Twarz Juliet
s u lo
była pełna napięcia - nawet pan Digby to zauważył.
- Czekam z niecierpliwością na nasze następne spotkanie zwrócił się do Hero, zamierzając także wyjść, bo najwyraźniej odniósł wrażenie, że siedzi już zbyt długo.
a d n a c s
Gdy podnosił się z krzesła, wszedł lokaj, niosąc tacę z
wizytówką. Juliet skoczyła na równe nogi i ruszyła w stronę służącego. Spotkali się w połowie pokoju. Wzięła bilecik i szybko odczytała nazwisko. Na jej twarzy ukazał się wyraz zdumienia. Nie rzekłszy jednak słowa, wraz z kamerdynerem opuściła salon. Gabriel Digby zmarszczył brwi i odwrócił się do Hero z niemym pytaniem w oczach. Uznała, że musi natychmiast wytłumaczyć nieuprzejme zachowanie siostry. - Juliet czeka na czyjąś wizytę - na kogoś, kto skradł jej serce. Pan Digby uśmiechnął się ze zrozumieniem. Potem wyraz jego twarzy zmienił się. Spoważniał, a w Hero zamarło serce, gdy usłyszała jego słowa:
14 polgara & anula
- Może jednak nie powinienem czekać z ujawnieniem pani mego najgłębszego sekretu. - Wziął ją za rękę. - Droga panno Fenster, chciałbym zadać pani najważniejsze pytanie, jakie mężczyzna może zadać kobiecie. Nie zdążyła wpaść w panikę, gdyż pojawiło się wybawienie. Przybrało postać Arthura, kuzyna jej szwagra. W tym momencie Arthur Watterly wydał jej się rycerzem w lśniącej zbroi. Tym bardziej, że był jedynym mężczyzną, którego naprawdę kochała.
a d n a c s 15 polgara & anula
s u lo
2 - Dzień dobry, panno Fenster, panie Digby. - Arthur skłonił się. Poczuł ukłucie zazdrości, gdy zobaczył tych dwoje tak blisko. A przecież w żadnym razie nie miał prawa być o Hero zazdrosny. - Cóż za miła niespodzianka, panie Watterly. Nie oczekiwaliśmy pana podczas sezonu. - Hero miała winę wypisaną na twarzy, gdy szybko odsuwała się od Digby'ego. Ten wyprostował się, dodając
s u lo
jeszcze cal do swego i tak imponującego wzrostu.
Co tu się działo? Arthur był ciekaw, czy Digby już się
oświadczył. Wiedział, że to tylko kwestia czasu. Digby nie robił
a d n a c s
tajemnicy z chęci poślubienia wykształconej panny Fenster.
Ona jednak, sądząc z jej rumieńca, wciąż nie przyzwyczaiła się do tej myśli. Była nieśmiała i skromna. Przez chwilę miał ochotę cofnąć się, wyjść z pokoju i zostawić ich samych; zapewnić im prywatność, której, zdaje się, potrzebowali w tym momencie. Jednak nie mógł zdobyć się na taką wspaniałomyślność. Niech Digby walczy z przeciwnościami, jak każdy inny śmiertelnik. Wszedł dalej do pokoju i zatrzymał się przy kominku, przyjmując podaną mu przez Juliet filiżankę herbaty. - Nagłe interesy sprowadziły mnie do miasta. Nie mógłbym przy okazji nie odwiedzić mojej ulubionej rodziny. - To zaszczyt dla nas - powiedziała łagodnie Hero. Spojrzała mu w oczy i szybko opuściła wzrok. Znowu się zarumieniła i odwróciła do siostry. - Pójdę na chwilę do pokoju dziecięcego. 16 polgara & anula
Arthur zastanawiał się, czy jest urażona, że im przeszkodził. Odwróciła się do mężczyzn. - Wybaczcie, proszę. Miranda byłaby rozczarowana, gdybym natychmiast nie zawiadomiła jej o pańskim przyjeździe. Na pewno zechce powitać pana osobiście. - Nie ma takiej potrzeby. - Juliet zatrzymała Hero, kładąc delikatnie dłoń na jej ramieniu. - Już wysłałam pokojówkę, by jej o tym powiedziała. - Uśmiechnęła się do Watterly'ego. Widać było, że
s u lo
jest zadowolona z tego, że ubiegła siostrę. - Miranda jest zajęta w pokoju dziecięcym, bo młodsze dziewczynki przygotowują
przedstawienie. Jeśli zostanie pan kilka dni, na pewno będzie pan musiał znieść te męki i zobaczyć ich popisy.
a d n a c s
- Juliet! - wykrzyknęła Hero, zażenowana. Przelotnie spojrzała Arthurowi w oczy i dodała: - Jestem pewna, że nie będzie pan do tego zmuszany.
- To nie byłaby dla mnie żadna przykrość, zapewniam panią. Wycelował palec w Juliet i pogroził jej żartobliwie. - Przedstawienie na pewno będzie wspaniałe, jak zawsze.
Twarz Hero rozjaśniła się, gdy Arthur tak chętnie zadeklarował udział w oglądaniu sztuki wystawianej przez jej ukochane, młodsze siostrzyczki. Widząc to, Watterly uśmiechnął się, nie mogąc zignorować nici porozumienia, która zawsze między nimi istniała. - Ufam, że jak zwykle wszystkie panny Fenster, nawet te najmłodsze, bez trudu przyciągną uwagę widzów. 17 polgara & anula
- Zgadzam się z całego serca. - Gabriel Digby skinął złotą głową. Hero zerknęła na niego i mocno się zaczerwieniła. Watterly myślał już, że może zapomniała o jego istnieniu, tymczasem ona szybko mu podziękowała: - To bardzo miłe słowa, panie Digby. - Jej spojrzenie, zdaniem Arthura zbyt czułe, spoczywało na Digbym. Znowu poczuł ukłucie zazdrości. - Więc widział pan już jakieś przedstawienie panien Fenster, panie Digby?
s u lo
- Nie, niestety, nie miałem dotąd tej przyjemności. - Gabriel Digby ponownie uśmiechnął się do Hero. Na Boga! Skąd on wziął tak olśniewająco białe zęby? - Lecz jestem pewien, że będę nim
a d n a c s
zachwycony, jeśli tylko otrzymam zaproszenie.
Arthur poczuł ulgę, że sprawy nie zaszły jeszcze za daleko, i powiedział z fałszywą troską:
- Oczywiście, czasami zapominam, że moje pokrewieństwo z księciem stawia mnie w korzystniejszej sytuacji, jeśli chodzi o znajomość z siostrami księżnej. Ja widziałem już kilka sztuk, wieczorków poetyckich i muzycznych przygotowanych przez panny Fenster. Digby skinął głową i uśmiechnął się nieprawdopodobnie szeroko, prezentując lśniące zęby. - Żaden z dżentelmenów bywających w tym domu nie jest tak uprzywilejowany.
18 polgara & anula
Arthur wiedział, że powinien przestać. Osiągnął cel. Doskonale zdawał sobie sprawę, że zachowuje się protekcjonalnie, nawet zanim Hero zmarszczyła brwi i spojrzała na niego z wyrzutem, ale nie mógł się opanować. - Zapewniam pana, że jeśli tylko uzyska pan taki przywilej, przekona się pan, że to utalentowane i pełne życia dziewczęta. Wszyscy troje wpatrywali się w niego przez chwilę, nim odwrócili wzrok. Miał ochotę ugryźć się w język, gdy uświadomił
s u lo
sobie, jak naganne było jego zachowanie. Juliet zmrużyła oczy, zachwycona napiętą atmosferą, i ochoczo dolała oliwy do ognia: - Więc teraz już koniecznie musimy zaprosić pana Digby'ego na następne przedstawienie, prawda, Hero?
a d n a c s
Watterly bez tchu czekał na odpowiedź. Hero rzuciła siostrze mordercze spojrzenie. Czy upomniała Juliet wzrokiem, bo była zła na Arthura za głupie docinki? Bo miała nadzieję na oświadczyny Digby'ego, gdy on tak grubiańsko im przerwał? A może dlatego, że nie życzyła sobie specjalnych względów dla Digby'ego? Nie wiedział. Tymczasem ona łagodnie odrzekła:
- To wspaniały pomysł. Możemy urządzić małe przyjęcie. Może lord Wyndham też nas zaszczyci swą obecnością? Teraz Juliet rzuciła siostrze zabójcze spojrzenie. Arthur zastanawiał się, czy w tym zdaniu kryła się jakaś złośliwość, ale z twarzy dziewczyny nic nie mógł wyczytać. Juliet zwróciła się do Gabriela Digby'ego:
19 polgara & anula
- Oczywiście musimy spytać o pozwolenie Mirandę, rozumie pan chyba? - Z pewnością nie chciałbym narzucać się rodzinie pań wbrew woli księżnej. Ale... - Digby znowu zerknął na Hero i Arthur po raz pierwszy zauważył śmieszny dołeczek w lewym policzku tego dżentelmena. Niestety, nie było nic śmiesznego w jego szerokich ramionach i mocno zarysowanej szczęce. - Proszę przekazać księżnej Kerstone, że nie znam lepszego sposobu spędzenia wieczoru niż oglądanie młodych adeptów podczas gry.
s u lo
Arthur z trudem powstrzymał się od pogardliwego skrzywienia. Młodzi adepci podczas gry, rzeczywiście. Gdyby tylko o to mu chodziło! Ledwo udało mu się ukryć rozdrażnienie. Nie powinien
a d n a c s
szukać wad u Digby'ego. Nie miał w tym żadnego interesu. Ten mężczyzna zdawał się stworzony dla takiego ideału jak Hero. Był nie tylko przystojny, lecz także dobrze wychowany, dowcipny i uczony. Do diabla z nim! Przecież na razie się nie oświadczył. Gdyby było inaczej, byłby traktowany jak członek rodziny i bez wątpienia zapraszany na wszystkie tego typu imprezy,
- Szepnę słówko za panem do księżnej, panie Digby, skoro tak bardzo chce pan zobaczyć to przedstawienie. -Ale tylko gdy będę miał pewność, że sam też będę na nim obecny, dodał w myślach. Jeśli tylko Digby miałby na nim być, nie może oczekiwać od niego pomocy. Pomimo że bez wątpienia byłby doskonałym mężem dla Hero niektórzy mogliby nawet twierdzić, że najlepszym dla kobiety z jej inteligencją i dowcipem. 20 polgara & anula
Gabriel Digby, jakby wyczuwając niewypowiedziane wyzwanie, odpowiedział grzecznie: - Dziękuję, panie Watterly. Miałem szczęście, że akurat ten moment wybrał pan sobie na wizytę w Londynie. -Zmarszczył brwi, jakby coś wpadło mu do głowy. - Doprawdy nie mógł pan przyjechać w lepszej chwili. Towarzystwo Rycerzy Okrągłego Stołu zbiera się za dwa dni. Mam nadzieję, że pan przyjdzie. - W jego głosie słychać było napięcie, którego Arthur nie rozumiał.
s u lo
- Będę obecny - potwierdził. - Mam nadzieję, że będę miał coś ciekawego do zaprezentowania. - Właściwie to zamierzał sprawić, że całe Towarzystwo zaniemówi z wrażenia. Planował bowiem pokazać oryginalny rękopis Le Mor-te d'Arthur. Ale o tym na razie nie mógł
a d n a c s
mówić głośno.
- To wspaniale. - We wzroku Digby'ego widział ciekawość, lecz jako dżentelmenowi nie wypadało mu zadawać impertynenckich pytań. - Ja także ze swej strony przedstawię wspaniałe wieści naszemu Towarzystwu.
- Doprawdy? - Na moment słowa rywala wzbudziły niepokój Arthura, lecz zaraz się odprężył. Liścik spoczywał bezpiecznie w jego kieszeni. Digby nie mógł wiedzieć o spotkaniu w księgarni, nie mógł uzurpować sobie prawa do odkrycia stulecia. Nikt oprócz niego nie ma o tym pojęcia. - Och - powiedziała pogodnie Hero, wpatrując się intensywnie w Gabriela Digby'ego. - Więc to są te pańskie dobre wieści, tak? W takim razie ja także ich wysłucham podczas zebrania Towarzystwa 21 polgara & anula
Rycerzy Okrągłego Stołu. Będę tam obecna - przyjęli mnie na swego członka, i to dzięki pana wstawiennictwu. Gabriel Digby spojrzał ciepło na dziewczynę. - Pani usłyszy je pierwsza, panno Fenster, gdy tylko będę mógł je wyjawić. I bardzo mi miło, że będzie pani obecna także wtedy, gdy będę się nimi dzielił z Towarzystwem. Obserwując ich, Arthur cieszył się, że nie wtajemniczył Hero w całą sprawę. Najwyraźniej ci dwoje, pomimo że nie byli jeszcze
s u lo
zaręczeni, osiągnęli wyższy stopień zażyłości, niż mu się zdawało nie mógł narażać swego znaleziska i ryzykować, że Hero wyjawi wszystko swemu adoratorowi. Zwłaszcza że tym adoratorem jest Gabriel Digby.
a d n a c s
- Wie pan, panie Watterly, że Towarzystwo szuka kogoś na miejsce Phineasa Wrighta?
- Nie, nie słyszałem. - Ta nowina nim wstrząsnęła. Nie był jeszcze gotowy. Na razie nie odnalazł rękopisu. - Czy jest chory? Digby potrząsnął przecząco głową i rzucając przepraszające spojrzenie w stronę dam, wyjaśnił:
- Jego żona jest od niego młodsza i chce, by mąż więcej czasu spędzał z nią w domu. - Trudno będzie go zastąpić. - Rzeczywiście, ten, kto zajmie jego miejsce, będzie musiał udowodnić swą doskonałą znajomość tematu. - Bez wątpienia - zgodził się Digby.
22 polgara & anula
Nagle zniecierpliwiony obecnością rywala, Arthur odchrząknął i stwierdził łaskawie: - Nie zatrzymujemy pana, panie Digby. Jestem pewien, że ma pan jeszcze inne wizyty do złożenia. - Zignorował zmarszczenie brwi Juliet i niespokojne westchnienie Hero. I bez tego wiedział, że zachował się nad wyraz niegrzecznie. Z wahaniem, jakby dopiero teraz zauważył, że szykował się już do wyjścia, przystojny uczony, który najwyraźniej zbytnio przyciągał
s u lo
uwagę Hero, trochę zbyt ciepło, oczywiście zdaniem Arthura,
pożegnał się z panną Fenster. W końcu jeszcze nie przyjęła jego oświadczyn. Wreszcie wyszedł. Watterly odetchnął z ulgą.
a d n a c s
- Nie musiał pan być tak niegrzeczny - zbeształa go Hero. Policzki miała zaróżowione, w jej wzroku dojrzał niezadowolenie. Dotychczas rzadko była na niego zła. Najwyraźniej Digby był poważnym kandydatem do jej ręki. - Przepraszam, panno Fenster - starał się, by nie zabrzmiało to grubiańsko. - Po prostu wiem, że pan Digby jest raczej zajętym człowiekiem. Nie chciałem odrywać go od jego spraw, rozprawiając o błahostkach. - A ja odniosłam wrażenie, iż uważa go pan za nieodpowiednie towarzystwo dla nas. Czyżby go przejrzała?
23 polgara & anula
- Ależ skąd - zaprotestował, próbując przybrać obojętny wyraz twarzy. - Ja tylko nie chciałem zanudzać pani, a zwłaszcza pani siostry, szczegółami z życia Towarzystwa. Juliet zaśmiała się lekko, ale nic nie powiedziała. Arthur poczuł nagle ulgę, że nie jest w pokoju z Hero sam. Taka sytuacja mogłaby sprowokować go do powiedzenia czegoś głupiego, czegoś w rodzaju: Digby na panią nie zasługuje, panno Fenster. Był przerażony swym egoizmem. Sądził, że rozwiązał ten problem lata temu. Był przecież
s u lo
zaręczony z Gwen Delagrace - jego rodzina nałożyła na niego to zobowiązanie. Musiał pozwolić Hero znaleźć szczęście u boku innego.
Nie mógł jej wyznać, że ją kocha. Że chciałby, by sprawy
a d n a c s
wyglądały inaczej. Że wolałby sam wybrać sobie narzeczoną. Mimo że nie mógł tego zrobić, wciąż pragnął powiedzieć jej, że Gabriel Digby nie jest dla niej wystarczająco dobrym kandydatem na męża. I choć przekonywał siebie, że to nie jego sprawa, jakkolwiek często by sobie to powtarzał, nie mógł powstrzymać się od wtrącania w jej życie.
Uśmiechnął się do Juliet, licząc na jej wsparcie, mógł bowiem potrzebować pomocy, by przywrócić Hero jej zwykły dobry humor. Jednak Juliet z jakichś powodów była zdenerwowana i nie odwzajemniła jego uśmiechu. Niestety, tak jak się obawiał, lokaj przyniósł kolejną kartę wizytową. W tym momencie napięcie i rezerwa Juliet zniknęły bez śladu. Odwróciła się do niego i zaczęła z nim flirtować. Śmiała się, 24 polgara & anula
jakby dopiero co powiedział coś niezwykle dowcipnego. Dotykała jego ramienia i z uwielbieniem patrzyła mu w oczy. Nie dał się na to nabrać i zimno przyglądał się jej przemianie. Co szykowała tym razem? Nagle przypomniał sobie, jak ciekawe jest spędzanie czasu w towarzystwie pań Fenster. Człowiek nigdy nie wiedział, czego się po nich spodziewać - za wyjątkiem Hero oczywiście, która zawsze była zrównoważona, wrażliwa i słodka. - Widzę, panno Fenster, że znalazła pani nowego konkurenta, nie
s u lo
czekając na mnie. - Arthur usłyszał za plecami głęboki głos.
Odwrócił się i skłonił lekko młodemu człowiekowi stojącemu z nachmurzoną miną. Zastanawiał się rozbawiony, czy Juliet nigdy się nie nauczy, że nie należy igrać z uczuciami innych ludzi.
a d n a c s
- Źle pan zrozumiał tę sytuację, lordzie Wyndham. Panna Juliet po prostu wykorzystała mnie - musiałem wysłuchać niekończącego się potoku pochwał pod pana adresem.
W tym momencie usłyszał, jak Hero krztusi się ze śmiechu i jednocześnie próbuje symulować kaszel. Był pewien nawet bez patrzenia na Juliet, że jej spojrzenie jest teraz ostre jak brzytwa. Lecz uważał, że najmniej wrażliwa z sióstr Fenster zasługuje na małą nauczkę. - Czekała na pana z zapartym tchem, lordzie. Mam nadzieję, że ma pan dobre usprawiedliwienie - kazał jej pan czekać tak długo! Wyndham, raczej prostoduszny, zadufany w sobie młody człowiek, od razu rozpromienił się. Tak łatwo uwierzył we wszystko! Oczy mu złagodniały, odwrócił się do Juliet i wziął ją za rękę. 25 polgara & anula
- Przepraszam za moją opieszałość, panno Fenster. Mój powóz czeka, jeśli tylko przebaczy mi pani spóźnienie i zechce wybrać się ze mną na przejażdżkę. Juliet kokieteryjnie przechyliła głowę, jakby zastanawiała się nad odpowiedzią. Po chwili ze złośliwym błyskiem w oku zerknęła na Hero, skinęła głową i rzekła: - Jestem pewna, że moja siostra może zostać z panem Watterlym sam na sam. W końcu jest on kuzynem naszej rodziny i znamy się od
s u lo
dawna. A ja musiałabym być bez serca, by nie dać panu okazji do naprawienia pańskich zaniedbań.
Arthur zrozumiał, że panna Fenster zamierza wyjść Z lordem Wyndhamem. Poczuł się schwytany w pułapkę. Ta sytuacja była nie
a d n a c s
do zniesienia. Juliet zadzwoniła na pokojówkę, by przyniosła jej pelerynę, przy czym wciąż wesoło rozmawiała i wymieniała spojrzenia z siostrą. Nagle mrugnęła do Arthura porozumiewawczo. Ta dziewczyna wiedziała! Wiedziała, co on czuje do Hero! Nie. To niemożliwe. To była Juliet. Kpiąca ze wszystkich i ze wszystkiego, nigdy niczego nie traktująca poważnie. Złośliwy chochlik. Nie była na tyle przenikliwa, by odkryć jego starannie strzeżony sekret. A może była? Tanecznym krokiem podeszła do drzwi, mówiąc coś z emfazą do lorda Wyndhama. Arthur był zbyt tchórzliwy, by odwrócić się i spojrzeć na Hero. Wolał nie widzieć wyrazu jej twarzy. Nie zniósłby, gdyby odkryła, co on czuje. Mógł kochać ją skrycie, na odległość, wiedząc, że i tak nigdy nie zostanie jego żoną. Lecz gdyby się o tym 26 polgara & anula
dowiedziała, byłoby to dla niego jak rozdrapanie świeżo zagojonych ran. Wyglądało jednak na to, że Hero nie jest takim tchórzem, jak on. Ton jej głosu był spokojny, gdy zasypała go pytaniami. - Czemu był pan taki niegrzeczny dla pana Digby'ego? Nigdy nie był dla mnie nikim więcej niż dobrym przyjacielem. Czy Gabriel Digby wyrządził panu w przeszłości jakąś krzywdę, że traktuje go pan w taki sposób?
s u lo
Żadnej, poza zawojowaniem twego serca, pomyślał. I nagle te słowa prawie wymknęły mu się z ust! Jaka by to była katastrofa, gdyby uczynił podobne wyznanie! Gdyby złożył jej obietnicę bez pokrycia! Nie. Zasznurował usta i odwrócił się do dziewczyny.
a d n a c s
Powinien brać z niej przykład i wykazać się odwagą.
Ku jego wielkiej uldze księżna Kerstone pojawiła się w pokoju i uściskała go tak, jakby był jej bratem, a nie kuzynem męża. - Arthurze, jak dobrze cię widzieć! Czemu nie dałeś znać, że przyjeżdżasz? Kazałabym kucharzowi przyrządzić jedno z twoich ulubionych dań... Na przykład gulasz z grzybów. Zaśmiał się z tego żartu, gdyż wszyscy doskonale wiedzieli, że nie może patrzeć na grzyby, odkąd o mało nie struł się nimi na śmierć kilka lat temu. Z ulgą stwierdził, że został wybawiony od swego losu od Hero, więc objął Mirandę serdeczniej niż zwykle. Gdy się odsunęła, spojrzała na niego badawczo.
27 polgara & anula
- Nie przyjechałeś z powodu jakichś okropnych wydarzeń, prawda? Nie stało się nic złego? Twoja babcia nie jest chora? Ty sam wyglądasz kwitnąco. - Nie, nie, wszystko dobrze. - Szybko potrząsnął głową. -Babcia w tym sezonie pomaga przyjaciółce wprowadzić w świat jej córkę. Jest tutaj, w Londynie, i nie mam powodów przypuszczać, że coś jej dolega. Przyjechałem w interesach. Całkiem niespodziewanie, inaczej na pewno bym was zawiadomił.
s u lo
- Nieważne, przecież i tak zawsze jesteś mile widziany. Mam nadzieję, że o tym wiesz. W końcu jesteś spadkobiercą Simona. Miranda powiedziała to tak spokojnie, jakby ten fakt nie sprawiał jej żadnej przykrości.
a d n a c s
Arthur poczuł ściskanie w żołądku. Nie chciał być dziedzicem swego kuzyna. Nie chciał być księciem. Miranda doskonale o tym wiedziała. Lecz wiedziała także, że właśnie jemu przypadnie tytuł, jeśli ona i Simon nie będą mieli syna. I nie dawała mu o tym zapomnieć.
- Taka sytuacja na pewno nie potrwa długo - rzekł uspokajająco. Dobrze wiedział, że nie jest wart książęcego tytułu, pomimo że jego babka uważała, że jest do niego stworzony. Zresztą ona też nie ceniła go zbyt wysoko, póki nie odnalazł go prawnik Simona i nie poinformował o jego statusie ewentualnego księcia. Księżna Kerstone na moment zachmurzyła się, lecz zaraz się roześmiała.
28 polgara & anula
- Doprawdy, nie potrzebujemy kolejnego dziecka w naszym domu. Te, które są, robią już tyle zamieszania... - Rzeczywiście twoje siostrzyczki wprowadzają w życie tego domu wystarczająco dużo nieporządku. - Nie wspominając o córce guwernantki i trzech amerykańskich siostrzenicach księcia, odwiedzających ich każdego roku. - Lecz nie wyobrażam sobie, by nie ucieszyło cię jeszcze jedno, a może nawet dwójka maluchów powiedział ostrożnie.
s u lo
Początkowo, po ślubie kuzyna, miał nadzieję, że doczeka się on licznego potomstwa - w tym wielu synów. Lecz lata mijały, a dzieci się nie pojawiały. Rozumiał smutek Mirandy z tego powodu. Dobrze go ukrywała, lecz i tak potrafił go dostrzec. Taka rzecz na pewno rani
a d n a c s
kobiecą dumę.
- Bez wątpienia nim minie rok, oboje będziemy śmiali się z tego, że kiedykolwiek rozmawialiśmy o mnie jako o ewentualnym księciu. - Może i tak. - Miranda uśmiechnęła się do niego i zerknęła na Hero. Twarz jej stężała, gdy uświadomiła sobie, że byli w pokoju tylko we dwoje. - A gdzie jest Juliet?
- Pojechała na przejażdżkę z lordem Wyndhamem. Dopiero co tu była - odpowiedziała Hero, nerwowo mnąc suknię. - Wyszła z pokoju dosłownie minutę przed twoim przyjściem, Mirando. Choć uważam, że nie powinna była tego robić, wziąwszy pod uwagę, jak już jest późno. I jaki z niego dandys. We wzroku księżnej błysnęła nadzieja. - Może on naprawdę przypadł jej do gustu? Hero zachichotała. 29 polgara & anula
- Wątpię. To raczej kuzyn Arthur sprawił, że nagle zrobiła się taka miła i pokazała przyjemniejszą stronę swej natury. - Tak? - Miranda wyglądała na skonfundowaną. - Powiedział lordowi Wyndhamowi, że Juliet niecierpliwie oczekiwała jego przyjazdu. Miranda uśmiechnęła się i zbeształa go dobrotliwie: - Nieładnie z twojej strony, Arthurze. Nie powinieneś był tego robić. Wiesz, że Juliet się to nie spodoba.
s u lo
Watterly uśmiechnął się w odpowiedzi.
- Nie mówiłabyś tak, gdybyś zobaczyła twarz Wyndhama, droga kuzynko. Był tak zadowolony, jakby nagle został co najmniej królem. - Mam nadzieję, że w ramach zadośćuczynienia za to
a d n a c s
niegodziwe zachowanie, a także, by uczcić twoje nieoczekiwane przybycie, zgodzisz się towarzyszyć nam dziś wieczór do Framinghamów? Idziemy na tańce, a Simon jest zbyt zajęty, by z nami pójść.
W oczach księżnej Arthur ujrzał figlarne błyski. Na pewno nie była świadoma, jaką katastrofę może sprowadzić na niego to zaproszenie.
30 polgara & anula
3 Arthur zrobił, co mógł, by ukryć obawę przed pójściem do Framinghamów. Było oczywiste, że Miranda wie, iż zamierza on jakoś grzecznie się z tego wykręcić. Jednak uczyniła mu to prawie niemożliwym; gdyby nie poszedł z nimi na ten wieczorek, okazałby się grubianinem. - Będę zachwycony - skłamał, kłaniając się lekko obu paniom.
s u lo
Miał nadzieję, że znajdzie jakąś prawdopodobną wymówkę, zanim nadejdzie pora wyjazdu.
Na nieszczęście nic nie udało mu się wymyślić. Z uśmiechem
a d n a c s
tak szczerym, na jaki tylko mógł się zdobyć, obserwował więc, jak Hero i jej siostry schodzą ze schodów w wytwornych toaletach. Włosy Hero lśniły jak mahoń w tym oświetleniu. Różowy odcień sukni podkreślał jej alabastrową cerę. Natomiast jej krój - zresztą podobny jak sukni Mirandy i Juliet - stanowczo zanadto odsłaniał biust. Ku uldze Arthura damy owinęły się szalami, więc przestał odczuwać pokusę, by zarzucić na ramiona Hero swoje okrycie i zaciągnąć ją na górę, by przebrała się w skromniejszy strój. Nie nosiła nic bardziej wydekoltowanego niż inne kobiety. To on w swej głupocie uznał, że jej suknia jest bardziej wyzywająca. Księżna, wyczuwając jego napięcie, drażniła się z nim. - Kuzynie, wybieramy się na tańce, a nie na egzekucję. Spróbuj choć udawać, że się dobrze bawisz.
31 polgara & anula
- Jakże mógłbym bawić się źle, skoro znajduję się w towarzystwie trzech najwspanialszych kobiet w Londynie. Miranda wydawała się usatysfakcjonowana tą odpowiedzią i nie nagabywała go już więcej. On zaś w milczeniu słuchał pogawędki sióstr i próbował poprawić sobie humor. Przeszkadzał mu w tym jednak widok Hero - siedziała obok niego, a była bardziej niedostępna niż gwiazdy na niebie. Powóz toczył się naprzód, a on siedział coraz bardziej
s u lo
nachmurzony, gdyż uświadomił sobie rzecz straszną: jego babka chodziła na pensję z Amalią Framingham. Miał nadzieję, że starsza pani nie będzie obecna na tańcach, lecz nie odważył się spytać o to Mirandy, bo ta z pewnością chciałaby wtedy poznać powód jego
a d n a c s
małomówności.
Wystarczająco okropne było to, że teraz babka już na pewno dowie się o jego pobycie w Londynie. Nie będzie zadowolona, że przyjechał do miasta, nie informując jej o tym. Jakoś musi znaleźć czas, by ją odwiedzić. I wymyślić prawdopodobną wymówkę. Mimowolnie, tak naprawdę nie chcąc tego, życzył jej, by zachorowała na grypę. Wtedy miałby wytłumaczenie, dlaczego nie odwiedził jej natychmiast. Poza tym, gdyby nie powiodła się jego misja, starsza pani Watterly nie usłyszałaby o jego przyjeździe, zanim nie byłby daleko od Londynu, z powrotem w domu. Na nieszczęście babka, jak zawsze, cieszyła się doskonałym zdrowiem. Nie tylko otrzymała, lecz i przyjęła zaproszenie
32 polgara & anula
Framinghamów. A co najgorsze z punktu widzenia Arthura, zabrała ze sobą Gwen Delagrace. Miał przynajmniej tyle szczęścia, że gdy tylko wszedł do salonu, zobaczył je z daleka. Stały tyłem do niego. Szybko przeprosił panie Fenster i podszedł do babki, zanim mogła okazać swój zły humor. Pierwsza zobaczyła go Gwen i uśmiechnęła się tak promiennie, że babka natychmiast odwróciła się w przeczuciu jakiejś ciekawej zwierzyny. Wyraz jej twarzy oscylował między zdumieniem,
s u lo
podejrzliwością a radością - a wszystko to odbiło się na niej w jednej sekundzie. Watterly ukłonił się damom.
- Babciu, panno Delagrace - witam. Przyjechałem dziś niespodziewanie do Londynu.
a d n a c s
Starsza pani, jak zwykle, nie traciła czasu na uprzejmości i zauważyła kąśliwie:
- Mam nadzieję, że to było nieoczekiwane, skoro mnie nie uprzedziłeś.
- Nagłe wezwanie, którego nie mogłem zignorować. - Nie chciał mówić nic więcej, lecz wiedział, że jego usprawiedliwienie musi być bez zarzutu, jeśli chce uniknąć gniewu babki. - Wezwanie? - Zmrużyła oczy. - Od kogo? - Od księgarza. Westchnęła. - Miałam nadzieję na coś bardziej ekscytującego. Ty i te twoje książki, Arthurze... Cóż, skoro już tu jesteś, załatw szybko ten interes i zajmij się rodziną. Może zabrałbyś jutro Gwen na przejażdżkę?
33 polgara & anula
Panna Delagrace zarumieniła się, zakłopotana oczywistą intencją tej propozycji: mieli zostać ze sobą sam na sam. - Londyn jest wspaniały, Arthurze. Mam nadzieję, że będziesz mógł spędzić tu trochę czasu i nacieszyć się nim. - Obawiam się, że raczej nie. Nie mam czasu na nic innego poza sprawą, dla której tu przyjechałem. Może wpadnę do Londynu znowu za miesiąc czy dwa - odrzekł, wcale nie mając takiego zamiaru. Lubił to miasto tylko z jednego powodu - było tu mnóstwo doskonałych księgarń i antykwariatów.
s u lo
- Rozumiem - stwierdziła łagodnie Gwen.
Babka popatrzyła na niego tak, jakby zamierzała się z nim sprzeczać, lecz nie zrobiła tego.
a d n a c s
- Cóż, możesz chyba jednak poświęcić chwilkę na taniec z tą dziewczyną, prawda?
Panna Delagrace ponownie się zaczerwieniła, więc Watterly odpowiedział szybko, by zmniejszyć jej zakłopotanie: - Oczywiście. - Podał jej ramię i rzekł: - Będę zachwycony, mogąc tańczyć z najpiękniejszą kobietą na tej sali. Gwen odprężyła się. Podejrzewał, że poczuła ulgę, iż pierwszy krok w kierunku ujawnienia ich narzeczeństwa został zrobiony. Bez wątpienia jako kobiecie nie przeszkadzały jej nalegania jego babki na szybki ślub. Na szczęście nie naciskała go ani niewypowiedzianymi błaganiami, ani westchnieniami czy spojrzeniami, ani nawet - co bez wątpienia robiłaby jego babka - otwartymi żądaniami. Wydawała się rozumieć, że on nie czuje się gotowy do małżeństwa. 34 polgara & anula
Gdy znaleźli się na parkiecie, zobaczył Hero, tańczącą oczywiście z Gabrielem Digbym. Gwen lekko ścisnęła jego ramię. - Coś się stało? Nawet się nie zorientował, że się zatrzymał. - Nie, nic. Wziął pannę Delagrace w ramiona i rozpoczęli taniec. Starał się nie zwracać uwagi na Hero i Digby'ego. - Doskonale tańczy, prawda?
s u lo
Najwyraźniej Gwen znała go zbyt dobrze. Spostrzegła, dokąd bezustannie wędruje jego wzrok. Zamierzał jednak udawać, że nie rozumie, o kogo jej chodzi.
a d n a c s
- O kim mówisz?
- O Gabrielu Digbym oczywiście.
- Nie zauważyłem. Roześmiała się.
- A ja tak. Po tych wszystkich lekcjach udzielanych mi przez ojca i twoją babkę potrafię rozpoznać doskonałego tancerza, gdy go widzę. Gdy z nim tańczę również. - Więc tańczyłaś z nim?
- Oczywiście, że tak. On jest w mieście, a ciebie, Arthurze, tu nie ma. Poza tym, jak już wspomniałam, to doskonały tancerz. Arthur przez chwilę zmylił krok. - W przeciwieństwie do mnie, czego nie dodałaś tylko przez grzeczność. - Uśmiechnął się, a potem, tak obojętnie, jak tylko
35 polgara & anula
potrafił, dodał: - Wygląda na to, że Gabriel Digby asystuje Hero Fenster. Gwen potknęła się nieznacznie, najwyraźniej zmylona jego poprzednim fałszywym krokiem, lecz zaraz odzyskała rytm. - Czemu tak sądzisz? - Był u panny Fenster, gdy przyjechałem tam dzisiaj. - Więc tam się zatrzymałeś? U księcia i jego rodziny? -Dostrzegł troskę na jej twarzy. Znała go wystarczająco dobrze, by wiedzieć, że
s u lo
rola spadkobiercy Simona wcale mu nie odpowiada. - Myślisz, że to rozsądne?
- Nie zamierzam zostać tam długo. Dzień, może dwa, nie więcej. Gwen uśmiechnęła się kpiąco.
a d n a c s
- Twoja babka będzie rozczarowana. Za każdym razem, gdy przyjeżdżasz do Londynu, ma nadzieję, że już oficjalnie zostaniesz ogłoszony spadkobiercą księcia Kerstone'a.
- A ja mam nadzieję, że księżna wkrótce mi to uniemożliwi. Z całego serca życzę jej, by jak najszybciej obdarzyła księcia zdrowym synem.
- Żywię tę samą nadzieję - dla twego dobra, Arthurze. Pochwyciwszy kolejne spojrzenie, jakim obrzucił Hero i Gabriela, panna Delagrace zmieniła temat. - Myślisz, że panna Fenster odwzajemnia zainteresowanie pana Digby'ego? - Tak. - Obiecał sobie, że będzie obiektywny. - Jest inteligentnym, wrażliwym mężczyzną ze świetnymi perspektywami.
36 polgara & anula
Gwen zaśmiała się i pomyślała, że jej partner w pewnych sprawach jest bardzo ograniczony, jak każdy mężczyzna zresztą. - Nie uważasz, że ona widzi go w bardziej romantycznym świetle? Watterly nie chciał, by Gwen spostrzegła, że zżera go zazdrość, więc udawał bezstronność. Dlatego przyznał niechętnie: - Może rzeczywiście niektórzy mogliby uznać jego powierzchowność za pociągającą.
s u lo
Panna Delagrace przez chwilę milczała. Tańczyli w tłoku, uważając na swe stopy. Nagle znowu się roześmiała.
- Gdybym nie znała cię lepiej, Arthurze, mogłabym pomyśleć, że jesteś o niego zazdrosny.
a d n a c s
- Nonsens. - Ta dziewczyna znała go stanowczo zbyt dobrze. - I nawet mogę zrozumieć dlaczego - dodała. Na te słowa w jego głowie odezwał się dzwonek alarmowy. Lecz kolejne zdanie go uspokoiło. - On wydaje się mieć wszystkie te cechy, które twoja babka próbowała w tobie zaszczepić przez minione lata. Panna Delagrace myślała, że jego zazdrość ma podłoże zawodowe - on i Digby rywalizowali ze sobą na posiedzeniach Towarzystwa Rycerzy Okrągłego Stołu. Arthur zdał sobie sprawę, że jest w tym cząstka prawdy. To go uderzyło. Spojrzał ostro na partnerkę, zastanawiając się, czy powiedziała to ze złości na niego, że nie zdeklarował się wreszcie, raz na zawsze. Lecz Gwen patrzyła na niego z sympatią. Odparł więc lekceważąco:
37 polgara & anula
- Babcia żyje marzeniami, które nie spełnią się nawet za sto lat jeśli w ogóle kiedykolwiek. Ton głosu dziewczyny był wciąż życzliwy, lecz słowa niezbyt miłe: - Wiesz, że ona nie myśli o tym jak o nieziszczalnym marzeniu. Arthur znowu pomylił krok i stwierdził stanowczo: - Cóż, musi w końcu zrozumieć, że ja nie spełnię jej oczekiwań, nieważne, jaka krew we mnie płynie.
s u lo
- Przepraszam. Nie chciałam naszego pierwszego spotkania w Londynie uczynić nieprzyjemnym - powiedziała Gwen łagodnie. - Ja też przepraszam. - Muzyka zamilkła i ruszyli z powrotem do starszej pani Watterly. - Nie chciałbym, żebyś podzielała jej nadzieje,
a d n a c s
Gwen. Jesteś zbyt rozsądna na to, by wierzyć, że mogę kiedykolwiek stać się kolejnym królem Arturem.
- Och, Arthurze, znam cię wystarczająco dobrze, by cię zrozumieć. Czyż nie jesteśmy przyjaciółmi od zawsze? Jesteś jak starszy brat, którego nigdy nie miałam. Jesteś jak syn, którego nigdy nie miał mój ojciec. Czasem... - zamilkła, gdy podeszli do jej ojca, jakby chciała mu coś wyznać, lecz nie życzyła sobie, by usłyszeli to inni. Arthur przez moment żywił nadzieję, że Gwen zwolni go z obietnicy danej kiedyś przez jego rodzinę. Że powie mu, iż znalazła kogoś innego, a jego kocha jak brata i nie chce go poślubić. Jednak nie zrobiła tego. Zamiast tego jej ojciec wziął go na bok, by spytać,
38 polgara & anula
jak długo zabawi w Londynie. Nalegał też, by przyszedł do nich na obiad następnego dnia. Watterly pożałował, że w ogóle przyjechał do Londynu. Usiadł ze szczebiocącymi wesoło siostrami Fenster, myśląc, że najwyższy czas zaręczyć się oficjalnie z Gwen. Ale jedyne, czego pragnął, to zabrać Hero i zaszyć się z nią na wsi, i już nigdy nie oglądać miasta. Hero próbowała usnąć. Łóżko było miękkie, nie było jej też za gorąco, Juliet spała
s u lo
spokojnie w drugim rogu pokoju, mimo to do niej wciąż nie przychodził sen.
Gdy tylko zamykała oczy, wbrew swej woli widziała Arthura tańczącego z Gwen Delagrace, która śmiała się i drażniła z nim - tak
a d n a c s
poufale, tak swobodnie. Jednak Hero mogłaby przysiąc, że Arthur był roztargniony. Dwa razy ich oczy się spotkały i wtedy szybko odwracała wzrok. Dwa razy to on spojrzał na nią i także szybko spuszczał powieki, jakby to była pomyłka.
Te wszystkie spekulacje doprowadzały ją do szaleństwa. Każde słowo, każdy ruch, każde spojrzenie Arthura nagle nabrały dla niej ogromnego znaczenia. To była czysta głupota, lecz nie mogła przestać o nim myśleć. Nie mogła zapomnieć, jak ostro potraktował Gabriela Digby'ego w salonie tego popołudnia. Prawie tak, jakby był zazdrosny. Czy to możliwe? Czyżby Arthur Watterly żywił do niej jakieś uczucia? Czy on też czuł, że między nimi istnieje tajemnicze porozumienie dusz? Że są dla siebie stworzeni? 39 polgara & anula
Nonsens. W jego wzroku mogła ujrzeć wszystko, tylko nie miłość; to było jasne od pierwszego momentu, gdy go zobaczyła. Arthur prawie stracił mowę, gdy Miranda wygłosiła przemówienie o szczęśliwym zakończeniu romansów wszystkich znajomych jej osób, i zgrabnie odbił piłeczkę, gdy Juliet próbowała z nim swych sztuczek. Dziś wieczór u Framinghamów był tylko ich sumienną eskortą, niczym więcej. Zatańczył jeden raz z każdą z nich. No nie, z Gwen tańczył dwa razy, przypomniała sobie. Tylko jeden walc, lecz wciąż
s u lo
dwa tańce. Jeszcze jeden i wszyscy wkoło byliby już pewni, że zamierza poprosić ją o rękę, czego zresztą od dawna oczekiwały obydwie rodziny.
Więc czemu ona upiera się przy złudnej nadziei, że Arthur czuje
a d n a c s
do niej coś więcej, niż może zdradzić? Faktem jest, że uważa, iż jej komentarze są przemyślane i warte wysłuchania. Lecz to wszystko. W najmniejszym stopniu nie wyglądał na nieszczęśliwego, gdy tańczył z wybranką swej rodziny, Gwen Delagrace.
Hero czasami przeklinała swoją wyobraźnię, stanowczo zbyt bujną. Dziś wyjątkowo mocno doskwierała jej świadomość, że zbyt wiele sobie wyobraża. Nie mogła przez to zasnąć, choć próbowała. Gdy tylko wtulała głowę w poduszkę i zamykała oczy, widziała twarz Arthura podczas tańca z Gwen. A jak wyglądał, gdy prosił ją do tańca - także do walca? I jak patrzył na Gabriela Digby'ego, gdy ten biedak stał w salonie? Czemu był taki nieprzyjemny dla pana Digby'ego? Nawet podczas balu ciągle na niego zerkał. Co było między nimi? Czyżby 40 polgara & anula
chodziło o nią? Czy to głupota, że w ogóle rozważa taką możliwość? Przypomniała sobie słowo po słowie rozmowę dwóch dżentelmenów, szukając niuansów świadczących o tym, że to ona jest powodem ich wzajemnych animozji. Spytała Watterly'ego o to wprost i wierzyła, że uzyskałaby odpowiedź. Jeszcze chwila i dowiedziałaby się, czemu był on tak nieuprzejmy dla pana Digby'ego. Czy wyznałby jej namiętne uczucia? Żałowała, że Miranda im przerwała.
s u lo
Nagle uświadomiła sobie własną nieuprzejmość. Miała wrażenie, że spali się ze wstydu. Jak śmiała zadać mu tak
bezpośrednie pytanie? I jakiej odpowiedzi się spodziewała? Że był niegrzeczny dla Gabriela Digby'ego, bo chce ją mieć dla siebie?
a d n a c s
Absurd. Nie była łakomym kąskiem dla potencjalnego księcia, zwłaszcza wziąwszy pod uwagę jej posag. Była zaledwie siostrą barona, bez żadnych widoków na majątek. Nie miałaby nawet wartego wzmianki wiana, gdyby nie hojność szwagra, który jej je zapewnił, podobnie jak Juliet i reszcie sióstr.
Nie, nie była dobrą partią dla Arthura. Miranda mogła złapać księcia, lecz Hero nie była tak wyjątkowa, jak jej siostra, i doskonale o tym wiedziała. Była cicha, spokojna, bardziej zainteresowana książkami niż najnowszymi strojami z Paryża. Nawet jej rodzina uważała, że jest dziwna, aczkolwiek nie przeszkadzało to im jej kochać. Właściwie nie spodziewała się, że jej małżeństwo będzie związkiem miłości i namiętności, jak jej starszej siostry.
41 polgara & anula
Lecz gdy niespodziewanie Arthur ponownie zjawił się w jej życiu, Hero odkryła, że miłość i tęsknota, które, jak sądziła, umieściła bezpiecznie w świecie niespełnialnych marzeń, wybuchły z nową siłą. Jej uczucie do Arthura było szokująco mocne, choć niewątpliwie źle ulokowane. Nie wiedziała, co Z tym zrobić. Nie sądziła, by była w stanie je zignorować. Watterly nigdy nie okazał nawet cienia zainteresowania nią jako kobietą, choć często dyskutowali o literaturze albo czytali opowieści o
s u lo
królu Arturze czy poematy lorda Byrona. Dotychczas zdawał się tolerować asystujących jej mężczyzn, nawet tych, którzy się
oświadczyli, lecz nie zostali przyjęci. Więc czemu teraz tak go zdenerwował widok kolejnego kandydata do jej ręki?
a d n a c s
Inna sprawa, że nigdy wcześniej nie miała tak poważnego zalotnika, jak Gabriel Digby. Czy to właśnie wywołało nagły atak niechęci Arthura? Czyżby istniała możliwość, że żywi do niej jakieś uczucia? A jeśli tak, to co go powstrzymuje przed ich wyjawieniem? Znowu śnisz na jawie, upomniała siebie, siadając na łóżku, niezadowolona, że jej myśli wciąż krążą wokół jednego przedmiotu. Przecież on jest właściwie zaręczony.
Plotka głosiła, że Arthur Watterly i Guenivere Delagrace zostali sobie przyrzeczeni już w momencie przyjścia na świat. Zaręczyny nie zostały dotychczas oficjalnie ogłoszone, lecz tego roku, po zwłoce spowodowanej najpierw śmiercią jej matki, a potem dziadka, Gwen została wprowadzona w świat. Publiczne potwierdzenie łączących ich więzów z pewnością jest więc już tylko kwestią czasu. 42 polgara & anula
Bez wątpienia to właśnie zaręczyny były powodem przyjazdu Arthura do Londynu. Ojciec Gwen powitał go tak ciepło! Także pani Watterly wyraźnie starała się o to, by „narzeczeni" jak najwięcej czasu spędzili razem. Prawdopodobnie oficjalne zawiadomienia nadejdą za tydzień czy dwa. Chyba żeby coś strasznego przytrafiło się Gwen... Hero starała się zdławić w sobie życzenie, by dziewczyna ściągnęła na siebie jakąś hańbę, przez co zostałaby wykluczona z towarzystwa. Widziała przecież na własne oczy na przykładzie swej
s u lo
siostry Mirandy, jakie konsekwencje może pociągnąć za sobą
niewinny flirt, i mimo wszystko nie życzyłaby takich przeżyć nikomu. Nawet pannie, do której należy serce Arthura - a wkrótce należeć będzie także jego nazwisko. Oczywiście, jej siostra znalazła szczęście
a d n a c s
w swym małżeństwie, ale okoliczności jego zawarcia i przykrości, których doświadczyła od przyszłej teściowej... Hero uznała, że mimo wszystko Gwen Delagrace nie zasługuje na taki los. Zresztą nie ulegało wątpliwości, że Arthur potrzebował kobiety, która umiałaby poprowadzić jego dom na odpowiednim poziomie. Która wydawałaby eleganckie i szykowne przyjęcia i potrafiła radzić sobie w towarzystwie ze swobodą i zręcznością, których Hero zawsze brakowało. Hero mogła znać mnóstwo faktów historycznych, rozumieć staroangielski i czytać w oryginale dzieła greckich mędrców, lecz nie umiałaby podać herbaty w taki sposób, by lady Stirling była zadowolona. Na pewno zapomniałaby o cytrynie albo upuściła łyżeczkę na podłogę, oczywiście z głośnym brzękiem.
43 polgara & anula
Czy Gwen Delagrace kiedykolwiek zaplątała się w tańcu we własny tren, upadła i pociągnęła za sobą partnera? Jakoś w to wątpiła. Widywała ją na balach i przyjęciach, na które Miranda nieubłaganie kazała jej chodzić. Ta dziewczyna na pewno nigdy w życiu się nie potknęła, pomyślała z rozgoryczeniem. Westchnęła cicho i pogodziła się z tym, że na razie nie zaśnie. Pośpiesznie włożyła szlafrok i domowe pantofle. Wiedziała, że musi zdobyć jakąś nową, interesującą pożywkę dla swego umysłu. Inaczej
s u lo
nigdy nie przestanie myśleć o Arthurze i Gwen.
Po cichutku, by nie budzić smacznie śpiącej Juliet, Hero wyszła z pokoju na ciemny korytarz. Nieraz już tak robiła podczas
bezsennych nocy; drogę do biblioteki znalazłaby z zawiązanymi
a d n a c s
oczyma. Umiała tam dojść po cichu, by nie budzić żadnej z sióstr. Niestety, nie była to specjalnie poszukiwana cecha u kandydatki na żonę dżentelmena.
Pod drzwiami biblioteki zobaczyła światło i przez moment zastanawiała się, czy nie zawrócić. Nie zrobiła tego, gdyż w swej rozgorączkowanej wyobraźni uznała, że to los zesłał jej okazję do szczerej rozmowy z Arthurem.
44 polgara & anula
4 Hero sięgnęła do klamki, a ręce miała tak spocone, że prawie ześliznęły się z zimnego metalu. Spodziewała się ujrzeć Arthura pochylonego nad książką i nie rozczarowała się. Na dźwięk otwieranych drzwi uniósł głowę. Wstał z miną winowajcy, jakby złapała go co najmniej na kradzieży sreber. - Panno Fenster, ja... Ja tylko...
s u lo
- Kuzynie Arthurze, nie musisz mi się tłumaczyć. Domyślam się, że nie mogłeś spać i zszedłeś tu, by szukać pocieszenia w dobrej książce. - Zaśmiała się, dumna ze swego niewzruszonego, choć
a d n a c s
pozornego spokoju. Może uda jej się ukryć, że w jego obecności serce bije jej mocniej?
- Rzeczywiście nie mogłem usnąć - powiedział, odprężając się. - Rozumiem doskonale. Jestem tu z tego samego powodu dodała cicho, zaskoczona własną śmiałością. Na potwierdzenie swych słów i aby ukryć twarz na wypadek, gdyby nie udało jej się tak dobrze zamaskować swych uczuć, jakby chciała, Hero podeszła do półek pogrążonych w ciemnościach. -Jestem zdumiony, że wciąż pani nie śpi po tych wszystkich tańcach. Hero zastanawiała się, czemu zawdzięcza ten komentarz? Czy to znaczy, że obserwował ją tak uważnie? A może to tylko uprzejme zagajenie rozmowy?
45 polgara & anula
- Mogłabym to samo powiedzieć o panu. - Przecież on tańczył z Gwen aż dwa razy! Tylko raz z nią, raz z Mirandą i raz z Juliet. Ponadto zatańczył także ze swą babką i kilkoma innymi damami, które nie miały partnerów. - A teraz jesteśmy tutaj i żadne z nas nie śpi. Mnie nie pozwala zasnąć myśl o interesie, który mam nadzieję jutro załatwić. A co nie pozwala spać pani? Ty, chciała odrzec. Lecz zamiast tego roześmiała się.
s u lo
- Chyba podekscytowanie wieczorem, tańcem, ludźmi... Jestem pewna, że po przeczytaniu kilku stron zasnę jak kamień.
- To taki kobiecy kieliszek przed snem, tak? - Arthur zaśmiał się wraz z nią.
a d n a c s
Nagle Hero potknęła się o jakiś przedmiot leżący na podłodze zabawkę, którą młodsza z sióstr musiała tu zostawić. -Och!
- Nic pani nie jest? - Watterly zerwał się z krzesła, lecz machnęła dłonią, że wszystko w porządku.
- To tylko lalka Kate - wyjaśniła zakłopotana, podnosząc zabawkę i machając nią, by Arthur nie pomyślał, że jest taka niezdarna. - Przynieść pani świece? - Była to propozycja, jaką mógłby uczynić każdy dżentelmen, który sam w ciemności szukał dobrej książki. - Nie ma takiej potrzeby - odpowiedziała pośpiesznie, zanim oświetlił jej twarz. Wątpiła, by w silnym świetle zdołała ukryć swe 46 polgara & anula
zakłopotanie. - Doskonale znam tę bibliotekę i mogę znaleźć w niej, co tylko zechcę, z zamkniętymi oczyma. Westchnął. - Więc szczerze pani zazdroszczę. Własną bibliotekę znam równie dobrze, lecz zbiór Simona wciąż stanowi dla mnie tajemnicę. Hero położyła dłoń na książce, której szukała, i stanęła bez ruchu. - Rozumiem, o czym pan mówi. Mój pierwszy sezon spędziłam
s u lo
tutaj, powoli przekopując się przez księgozbiór.
- Jak znalazła pani na to czas przy tych wszystkich zaproszeniach, które z pewnością pani otrzymała?
- Wolę dobrą lekturę niż bale. Simon i Miranda są tak
a d n a c s
wspaniałomyślni dla mnie i Juliet, że zabierają nas tu rok po roku, choć wciąż wracamy bez mężów.
Miała ochotę ugryźć się w język, zanim jeszcze skończyła wypowiadać te słowa. Lecz było już za późno. Powiedziała to straszne zdanie. Czy Arthur pomyśli, że ona oczekuje oświadczyn z jego strony? Och, nie! Tylko nie to! Proste, bezpośrednie pytanie to jedna rzecz, lecz próba manipulacji - bo tylko tak to można odebrać - nie, to zbyt straszne, by nawet o tym myśleć! Na szczęście Watterly nie dostrzegł w jej wypowiedzi niczego szczególnego. - Jeśli chodzi o pani uroczą siostrę, to jakoś nie mogę sobie wyobrazić, by potrafiła kiedykolwiek wybrać jednego spośród otaczających ją wielbicieli. - Jego uśmiech wydawał się wymuszony, 47 polgara & anula
a może to tylko jej wyobraźnia? - A co do pani... Pan Gabriel Digby wydaje się panią bardzo zainteresowany. Może ten sezon skończy się dla pani inaczej? Hero roześmiała się. Tak ironicznie opisał Juliet - i tak trafnie że nawet nie mogła się na niego gniewać. Zauważył także, że Gabriel Digby jej asystuje. - Pan Digby jest tak dobry, że poświęca mi nieco uwagi. Rysy twarzy Arthura stężały. Z jakichś powodów nie śpieszyła się
s u lo
poinformować go, że nie podziela uczuć Digby'ego. Dodała tylko z uśmiechem:
- Co jest dużą pociechą, ponieważ reszta kawalerów interesuje się wyłącznie Juliet.
a d n a c s
- Cóż za głupcy! - Chyba mówił poważnie; jej nadzieje wzrosły. Lecz potem zamrugał i dodał szybko: - Gdy czyjeś serce nie ulega płochym porywom, zdobycie go to jest dopiero prawdziwy triumf. Pani, jak sobie wyobrażam, będzie najlepszą nagrodą dla mężczyzny, który odważy się spróbować zdobyć pani uczucie. Gabriel Digby to wielki szczęściarz.
Hero nie znalazła odpowiedzi na to stwierdzenie. Arthur sądził, że jej miłość byłaby najwspanialszym prezentem dla każdego mężczyzny. Powiedział to głośno. Poczuła, że kręci jej się w głowie. Zaśmiała się w duchu. Tylko ona mogła uznać moment, gdy stali rozdzieleni połową pokoju, trzymając w dłoniach książki, ukryci w mroku, za intymny. Kolejne zdanie otrzeźwiło ją całkowicie. 48 polgara & anula
- Czy już się oświadczył? To było najbardziej osobiste pytanie, jakie mógł zadać! Wręcz impertynenckie. Wiedziała, że nie ma obowiązku na nie odpowiadać. Nawet nie powinna. Lecz w tym ciemnym pokoju było coś, co skłaniało do szczerości. -Nie. - Zatem wkrótce to zrobi. Jestem pewien. Zmusiła się, by spytać lekkim tonem:
s u lo
- Więc uważa pan, że powinnam przyjąć jego oświadczyny, jeśli one rzeczywiście nastąpią? Nie sądzi pan, Arthurze, że powinnam zaczekać na innego mężczyznę?
W ciemnej bibliotece zapadła grobowa wręcz cisza. Może
a d n a c s
nadszedł czas, by spytać go wprost o jego uczucia, skoro los stworzył jej tak doskonałą okazję? Przez chwilę odczuwała przemożne pragnienie, by wyjść z cienia, przejść przez pokój i stanąć wystarczająco blisko Arthura, by mógł ujrzeć miłość w jej wzroku, skrywaną dotąd głęboko w jej sercu. Wtedy nie mógłby jej już odrzucić.
Zabrakło jej jednak odwagi. Gdyby Arthur zorientował się, że ona go kocha, a mimo to wciąż traktował ją tylko jak przyjaciółkę, nie zniosłaby tego. To byłoby zbyt straszne. Stchórzyła. Po raz kolejny okazało się, że nie zasługuje na swe imię. Nogi przyrosły jej do podłogi, tylko w cieniu, poza kręgiem światła czuła się bezpiecznie. Głos Watterly'ego przerwał jej rozmyślania. - Co pani wybrała? 49 polgara & anula
Najpierw pomyślała, że on pyta, na co się zdecydowała w kwestii okazania swych uczuć; czy zamierza zbliżyć się do niego i pokazać mu, jak bardzo jej na nim zależy. Lecz zaraz zrozumiała, że Arthur najzwyczajniej w świecie pyta o tytuł książki, którą wzięła z półki. - Le Morte d'Arthur - odpowiedziała tak spokojnie, jak tylko mogła. Przez chwilę myślała, że nie dosłyszał. Cisza się przedłużała.
s u lo
Arthur wpatrywał się w ciemny róg pokoju, w którym stała ukryta przed jego wzrokiem. A potem zadał jej najbardziej niezwykłe pytanie:
- Co by pani powiedziała, gdybym wyznał, że słyszałem plotki,
a d n a c s
iż oryginalny rękopis Malory'ego wciąż istnieje?
Było to tak niespodziewane, że nie zdążyła złagodzić swej odpowiedzi.
- Po pięciu wiekach? Niemożliwe - stwierdziła kategorycznie. Natychmiast jednak uznała, że było to zbyt obcesowe. - Nie, to jednak nie jest niemożliwe, oczywiście, w końcu znajdowano nawet starsze rękopisy niż ten.
- Lecz wciąż uważa pani, że to nieprawdopodobne? Zastanawiała się, czy go nie uraziła. - Chyba odpowiedziałam zbyt pochopnie. Nie jestem ekspertem. Lecz wiem, że aby manuskrypt mógł przetrwać tyle czasu, ktoś musiałby go chronić. Może nawet wywieźć do Egiptu czy do Afryki, gdzie jest suchy klimat nie powodujący takich szkód jak angielska 50 polgara & anula
wilgoć. Gdyby bez niczyich starań przetrwał tyle wieków w naszej aurze, to byłby prawdziwy cud. - Ja uważam dokładnie tak samo: przetrwanie oryginalnego manuskryptu bez czyjejś opieki to tylko mit. Piękna bajka. - Lecz jak wspaniale by było, gdyby to była prawda -stwierdziła Hero cicho. W jej umyśle uformowało się jakieś podejrzenie. - Czy wie pan może, kto mógłby go mieć? Arthur zesztywniał. W jego wnętrzu najwyraźniej rozgrywała się
s u lo
walka. Głosem pełnym napięcia odparł w końcu:
- Możliwe, że jutro będę wiedział. Jeśli to nie mit.
- To bardzo... - Nie mogła znaleźć odpowiedniego słowa. Ekscytujące? Zdumiewające? Wspaniałe? Niemożliwe? Zakończyła
a d n a c s
banalnie: - Interesujące. - Co nie było adekwatnym określeniem dla sprawy, która kompletnie przesłoniła jej rozczarowanie własnym brakiem odwagi.
Watterly zaśmiał się.
- To zabrzmiało tak, jakby pani wciąż nie wierzyła, że to możliwe.
- Obawiam się, że nie potrafię uwierzyć, póki nie zobaczę manuskryptu na własne oczy. W końcu cuda zdarzają się coraz rzadziej. - Zwłaszcza takie, w których mężczyzna, który jest nie tylko znanym uczonym i wielkim właścicielem ziemskim, lecz także potencjalnym księciem, pokochałby szarą, niepozorną myszkę.
51 polgara & anula
- Rozumiem. I zgadzam się z panią. Może powinienem był zostać w domu, a nie przyjeżdżać do Londynu? Chyba tylko głupiec mógłby uwierzyć, że to prawda. Wydawał się tak zgnębiony, że musiała go jakoś pocieszyć. - Lecz wierzę także, że czasem cuda się zdarzają. A chęć sprawdzenia faktów z pewnością nie jest głupotą. - Tak pani myśli? Odpowiedziała stanowczo: - Prawdziwym głupcem byłby nie tylko ten, kto uwierzyłby w
s u lo
coś raczej nieprawdopodobnego bez sprawdzenia danej teorii, lecz także ten, kto z góry założyłby, że to niemożliwe i nawet nie pofatygowałby się, by zbadać, jak się rzeczy mają.
- Ma pani całkowitą rację. - W jego głosie usłyszała nutkę
a d n a c s
zadowolenia, jakby powiedziała coś bardzo dla niego ważnego. Przez chwilę sądziła, że Arthur wypowie słowa, które tak chciała usłyszeć, a nie miała śmiałości nalegać, lecz nie zrobił tego. Zapanowała cisza. Hero uświadomiła sobie beznadziejność swego położenia. Skrzyżowawszy ramiona tak, jak robiła to przez całe życie, gdy okazywało się, że coś, czego pragnie, jest nie do zdobycia, powiedziała miękko:
- Cóż, dobranoc. - Wychodząc z cienia, odwróciła się, by odejść. - Panno Fenster? -Tak? - Moje spotkanie w sprawie manuskryptu, jeśli on naprawdę istnieje, ma się odbyć jutrzejszego popołudnia. - Przerwał i spojrzał na zegarek. - A właściwie to dzisiejszego popołudnia. Czy miałaby pani ochotę przyłączyć się do mnie? 52 polgara & anula
Arthur przez cały dzień unikał Hero. Właściwie to nie żałował swego zaproszenia. Przecież pragnął jej towarzystwa! Chciał dzielić z nią swój triumf lub porażkę. Lecz nie chciał, by Hero musiała dzielić swą lojalność między niego a Gabriela Digby'ego. A taka sytuacja wydawała się prawdopodobna, zwłaszcza teraz, gdy obaj chcieli objąć stanowisko przewodniczącego Towarzystwa Rycerzy Okrągłego Stołu. Kilka razy zaczynał pisać liścik odwołujący spotkanie, lecz
s u lo
spalił te nieudolne próby w kominku. Tak naprawdę nie chciał iść tam sam. Wyprawę z Hero mógł potraktować jak wycieczkę, jakby cała sprawa nic dla niego nie Znaczyła i jakby nie przejmował się, czy ktoś stroi sobie z niego żarty.
a d n a c s
W końcu podjął decyzję i czekał gotowy do wyjścia. Postanowił zdać się na los. Jeśli Hero nie przyjdzie punktualnie, on przekaże przez lokaja swoje przeprosiny i pójdzie sam. Było dokładnie za kwadrans czwarta, gdy usłyszał jej kroki. Nie wiedział, czy czuje ulgę, czy rozczarowanie. Hero była punktualna, jak zawsze. Widział podekscytowanie w jej oczach, gdy schodziła powoli po schodach, ubrana w ciemnoróżową suknię. W tym kolorze było jej do twarzy, lecz nie odważyłby się jej tego powiedzieć. Nagle ucieszył się, że nie zmienił zdania. Że nie wysłał liściku odwołującego spotkanie i nie wyszedł wcześniej. Nie wiedział, czemu zaprosił ją na tę wyprawę. Może sprawiła to hipnotyzująca cisza i intymność pogrążonej w mroku biblioteki? A może miękki głos Hero? Lub fakt, że z tysięcy tomów stojących na 53 polgara & anula
półkach biblioteki Simona wybrała właśnie tę książkę, której on poszukiwał? A może po prostu dlatego, że ją kochał i nic nie mógł na to poradzić? Bez względu na powód, nie żałował swego zaproszenia. Słyszał, że Hero wydaje jakieś dyspozycje pokojówce, i uniósł pytająco brwi. Wyjaśniła cicho, jakby czytała mu w myślach: - My idziemy do księgarni, a Juliet znowu wybiera się na przejażdżkę z lordem Wyndhamem. Sądzę, że Ellen musi jej
s u lo
towarzyszyć. My możemy pójść bez przyzwoitki, w końcu księgarnia to publiczne miejsce i nie będziemy tam sami.
- Oczywiście. - Miała rację. On też martwił się o jej reputację. Położona zaledwie kilka przecznic dalej księgarnia była jednak
a d n a c s
miejscem, gdzie panna Fenster mogła pójść sama, bez asysty pokojówki.
Lecz tym razem pójdzie z nim. I może będą pierwszymi, którzy ujrzą oryginalny manuskrypt Malory'ego po wielu wiekach? Podał jej ramię.
- Możemy już iść?
- Denerwuje się pan? - spytała, gdy szli równym krokiem. Watterly cieszył się, że Hero nie chodzi jak niektóre zmanierowane damulki. Nie znosił tych ich drobnych kroczków. - Jestem raczej podekscytowany. - Cieszył się też, że może dzielić swe troski z kimś, kto tak dobrze go rozumie. -I pełen nadziei. Choć tak jak pani mówiła, historia, że oryginalny rękopis ocalał przez tyle wieków, jest dosyć nieprawdopodobna. 54 polgara & anula
- Lecz musi pan mieć powody, by przypuszczać... Zaśmiał się krótko, a ona zamrugała zdziwiona, zatrzymując się na chodniku, nieświadoma nawet, że tamuje ruch. - Przepraszam. Czasem wydaje mi się, że moje poszukiwanie arturianów to jakaś mania. A jak pani doskonale wie, obsesja nie potrzebuje racjonalnych przesłanek czy logiki. Nie przejmuje się też prawdopodobieństwem. - Niezadowolony ze spojrzeń, jakimi obrzucali ich przechodnie, chciał iść dalej. Jednak Hero uparcie tkwiła w miejscu.
s u lo
Spojrzała na niego, a w jej oczach dojrzał dziwny smutek, gdy powiedziała: - Nie, rzeczywiście nie potrzebuje.
a d n a c s
Wyraz jej twarzy nasunął mu myśl, że ona też ma jakąś
skrywaną obsesję. Prawie ją o to spytał, bo miał przeczucie, że coś ich łączy. Lecz Hero zaraz się opanowała i melancholia zniknęła z jej oblicza.
- Co sprawia, że pomimo pana wątpliwości uważa pan, iż ta informacja może być prawdziwa?
Jak miał jej to wytłumaczyć? Do spotkania zostało tak mało czasu! Sięgnął więc do kieszeni, wyjął kartkę i podał jej. Panna Fenster wyjęła okulary z torebki i nałożyła, by przeczytać list. Oprawka trochę się przekrzywiła i Arthur czuł przemożną chęć, by ją poprawić. Nie zrobił jednak tego. Nie mógł sobie pozwolić na tak intymny gest. Hero przez chwilę studiowała wiadomość, potem zmarszczyła brwi, spojrzała na niego i skomentowała: 55 polgara & anula
- Jakie to tajemnicze! - I dlatego podejrzane - odpowiedział. Hero przyjęła jego ramię i poszli dalej. - Widzieliśmy to oboje. Gdybym posłuchał głosu rozsądku, bez wątpienia zignorowałbym ten list - wyjaśnił, nie chciał przecież, by uznała go za głupca. - Nie mógłby pan - zaprotestowała. - Nieważne, jak bardzo przypomina to głupi żart, zawsze byłby pan ciekaw, co by pan odkrył, gdyby stawił się pan na spotkanie.
s u lo
- Ma pani rację. - Właśnie dlatego przejechał taki kawał drogi i zastosował się do anonimowego polecenia. Cieszył się, że Hero odgadła, jakie motywy nim kierują. Zapomniał już, jak dobrze się czuje w jej towarzystwie i jak doskonale się rozumieją.
a d n a c s
Chciałby, by jego babka pojęła, że on pragnąłby spędzić życie u boku Hero. Spokojnej, zrównoważonej, rozsądnej, miłej i słodkiej Hero Fenster. Lecz babka za wszelką cenę postanowiła doprowadzić do jego ślubu z Gwen Delagrace. To małżeństwo miało umocnić więzy między ich rodzinami. Jego babka i ojciec Gwen planowali to od dawna. Jego przyszła żona miała nawet wnieść mu w posagu specjalnie wykonany okrągły stół, idealną kopię tego, przy którym król Artur zasiadał ze swymi towarzyszami. Zastanawiał się, co zrobiłaby babka, gdyby wyznał jej, że kocha inną kobietę. Gdyby domagał się prawa do samodzielnego wyboru żony. Może wtedy nie nalegałaby na jego małżeństwo z Gwen? Oczywiście Gwen Delagrace była wspaniałą dziewczyną. Lecz 56 polgara & anula
bardziej pasowała na żonę człowieka, który lubi bywać w towarzystwie, jest dowcipny, błyskotliwy i łatwo nawiązuje kontakty. On nigdy taki nie będzie. Nawet jeśli zły los sprawi, że Miranda i Simon nie będą mieć dzieci i to on zostanie kolejnym księciem Kerstone. Był o tym przekonany. Po prostu nie przepadał za salonami, tańcami, gwarem światowego życia. Wolał zaszyć się na wsi z dobrą książką. Kobieta taka jak Hero poczułaby ulgę na myśl, że on nie
s u lo
zostanie księciem, że nie będzie miał tytułu i związanej z tym odpowiedzialności. Kobieta taka jak Hero ceniłaby jego
zainteresowania naukowe. Mogłaby nawet pokochać człowieka takiego jak on, mimo że nie miał bohaterskiej natury. Hero wydawała
a d n a c s
się dla niego stworzona.
Lecz jego babka wpadłaby w furię. Ojciec Gwen bez wątpienia dostałby apopleksji na wieść, że Arthur, którego zawsze traktował jak zięcia, żeni się z inną kobietą. A i Gwen bez wątpienia poczułaby się zdradzona i oszukana.
Na szczęście doszli już na miejsce i Arthur mógł przestać myśleć o tych ponurych perspektywach.
Zatrzymali się przed księgarnią, skonsternowani. Watterly znowu zerknął na zegarek. Za pięć czwarta. Lecz co z tego? Napis na księgarni głosił wyraźnie: NIECZYNNE.
57 polgara & anula
5 Pierwsza przerwała milczenie Hero. - List wyznacza spotkanie na czwartą, a jeszcze nie ma czwartej. Mamy kilka minut. Może wtedy ktoś otworzy księgarnię? - Może. - Arthur wcale nie miał ochoty tak stać na ulicy i czekać. - A może pan Beasley, właściciel księgarni, po prostu zapomniał odwrócić tabliczkę? W końcu jest już dość wiekowy. - Zawahał się,
s u lo
lecz zaraz chwycił gałkę i przekręcił ją. Drzwi nie były zamknięte. Spojrzał na Hero. Otworzyła lekko usta ze zdumienia. Pchnął drzwi, odsunął się i powiedział:
a d n a c s
- Panie mają pierwszeństwo.
Po krótkim wahaniu przestąpiła próg księgarni. Nie była tu po raz pierwszy, lecz z jakichś powodów wszystko wydawało jej się obce. Może dlatego, iż wiedziała, że nie powinna tutaj być? W powietrzu unosił się typowy zapach starych książek. Dreszcz przeszedł Hero po plecach, gdy ruszyli w głąb ciemnawego pomieszczenia.
- Halo, jest tu kto? - zawołała nerwowo. - Naprawdę nie powinniśmy tu wchodzić w ten sposób, Arthurze. - Panie Beasley! - krzyknął Watterly. - Panie Beasley! -Nikt nie zareagował na ich okrzyki. - Czasem widywałem staruszka schylonego między półkami.
58 polgara & anula
Udawał, że wciąż ma nadzieję, iż nie był to tylko złośliwy żart. Lecz Hero domyślała się, że w głębi ducha uważa siebie za naiwnego głupca. Serce w niej zamarło. Ona też przez chwilę łudziła się, że przysłana wiadomość to nie kawał. Arthur Watterly bez wątpienia zasługiwał na to, by zostać odkrywcą manuskryptu. Był większym znawcą legend arturiańskich niż Gabriel Digby, choć Towarzystwo Rycerzy Okrągłego Stołu zdawało się tego nie dostrzegać. Może
s u lo
dlatego, że Arthur był też znacznie skromniejszym badaczem i nie afiszował się ze swą wiedzą.
- Zobaczmy więc. Jest już starszym człowiekiem i na pewno nie słyszy tak dobrze, jak kiedyś.
a d n a c s
Ostrożnie przeszukiwali pomieszczenie. Na półkach były skarby, które w dogodniejszym momencie Hero z chęcią by przejrzała. Nigdzie jednak nie znaleźli pochylonego, siwowłosego właściciela księgarni.
- Wygląda na to, że nikogo tu nie ma. Powinniśmy wyjść. -Hero delikatnie dotknęła rękawa Arthura. - Przykro mi. Wiem, że to musi być dla pana ogromne rozczarowanie.
Gdy tylko Watterly otworzył przed nią drzwi, wiatr przywiał leżącą na progu karteczkę. Pismo było znajome. Hero wstrząsnął dreszcz. - Niech pan popatrzy! - krzyknęła i schyliła się po papier. To była kolejna wiadomość. Podała mu ją i przeczytali wspólnie: 59 polgara & anula
Wespnij się na szczyt, by zdobyć swój skarb. Brzmiała tak samo zagadkowo i enigmatycznie, jak w pierwszym liście. Miała też równie niewiele sensu. - Jak pan sądzi, co to może znaczyć? - spytała. - „Wespnij się na szczyt?" Powinniśmy poszukać najbliższego wzgórza? Tu, w Londynie? Nie odpowiedział. Nie roześmiał się. Wyjął liścik z jej palców i zaczął szukać jakiejś wskazówki, zawartej między wierszami.
s u lo
Gdy wpatrywał się z niedowierzaniem w trzymany w dłoni papier, Hero powiedziała:
- To ten sam charakter pisma, jestem tego pewna. Wciąż bez słowa Arthur wyjął poprzednią wiadomość i porównał. Skinął głową.
a d n a c s
- Nie ma wątpliwości, były pisane przez tę samą osobę -rzekł cicho. - Może chodzi o piętro księgarni? Powinienem... Hero poczuła na sobie czyjś wzrok, lecz kiedy się odwróciła, nie ujrzała nikogo.
- Panie Beasley?! - krzyknęła.
Nie było odpowiedzi. Odwróciła się z powrotem do Arthura. - Nie podoba mi się to wszystko. Księgarnia jest nieczynna, lecz drzwi były otwarte. A wiadomość zostawiono tam, gdzie każdy mógł ją znaleźć. - To prawda, lecz kto spojrzałby na nią dwa razy? - spytał Watterly.
60 polgara & anula
Przeczytała zdanie raz jeszcze i zrozumiała, o co mu chodzi. Nikt inny nie spojrzałby ponownie na krótką, pozornie bezsensowną wiadomość. - Ale gdzie jest pan Beasley? - Miała złe przeczucia, mimo iż była przekonana, że oba listy pochodzą od tej samej osoby. - Nie podoba mi się to wszystko - powtórzyła. - Mnie też nie - przyznał Arthur. - Lecz musimy iść dalej. Czy też sugeruje pani, że powinniśmy przerwać poszukiwania? Skinęła głową.
s u lo
- Uważam, że natychmiast powinniśmy opuścić to miejsce stwierdziła tchórzliwie. Miała nadzieję, że Arthur zrezygnuje z dalszej gry w kotka i myszkę z tajemniczym nadawcą listu.
a d n a c s
- Nie spodziewałem się dalszych instrukcji po dotarciu do sklepu. - Westchnął. - Przepraszam, że panią w to wciągnąłem. Natychmiast zabieram panią do domu.
Poczuła się winna. W końcu to nic trudnego pokonać kilka schodków, by upewnić się, że na górze nie ma rękopisu Malory'ego. - Nonsens. Nagle zabrakło mi odwagi, lecz ta chwila słabości już minęła. Bez wątpienia pan Beasley jest tam, na piętrze, i czeka na pana niecierpliwie. Watterly nie dał się zwieść jej pozornej brawurze. - W takim razie wrócę tu szybko, by skończyć tę sprawę, zaraz po tym, jak bezpiecznie odprowadzę panią do domu.
61 polgara & anula
- A co, jeśli jego już tu nie będzie? - Hero widziała, że Arthur rozważa taką możliwość, lecz nie pozwolił odwieść się od swego postanowienia. - Wtedy uznam, że mam szczęście, bo nie padłem ofiarą głupiego żartu. - Lecz wróci pan, by to sprawdzić, po odprowadzeniu mnie do domu? - Nie zniosłaby, gdyby Arthur stracił przez nią szansę zdobycia manuskryptu. Choć jak na razie nic nie wróżyło dobrze jego nadziejom.
s u lo
Przytaknął i zatrzymał się. Odwrócił głowę. - Słyszała pani? - Co?
a d n a c s
- Coś jakby stukanie.
Nasłuchiwała. Opanowało ją przeczucie, że zawisło nad nimi jakieś fatum i że nic nie mogą zrobić, by uniknąć swego losu. Przez krótką chwilę miała nadzieję, że nic się nie dzieje, bo nade wszystko pragnęła opuścić tę zakurzoną księgarnię. Lecz dźwięk był zbyt wyraźny, by mogła udawać, że go nie słyszy, więc z wahaniem skinęła głową.
- Tak, rzeczywiście. - Proszę poczekać na zewnątrz, a ja sprawdzę, czy panu Beasleyowi nic się nie stało. Natychmiast się domyśliła, że Arthur martwi się, iż księgarzowi mógł zrobić krzywdę osobnik, który zostawił dla nich wiadomość. - Chyba wolałabym pójść z panem. 62 polgara & anula
Watterly wyglądał tak, jakby chciał zaprotestować; otworzył nawet usta, by coś powiedzieć. Niewiele myśląc, Hero zastosowała jedną ze sztuczek, których się nauczyła od swych sióstr, i szybko zaczęła wchodzić na górę, zanim zdołał wyrazić zgodę lub się sprzeciwić. - Chyba byłoby rozsądniej, gdyby poczekała pani na zewnątrz rzekł, gdy wspinali się po schodach. - Więc dzisiaj nie będę rozsądna - odpowiedziała ostro. Nie
s u lo
miała zamiaru oglądać wystaw sąsiednich sklepów, podczas gdy on spotka się z nadawcą listu, który może okazać się nawet szaleńcem. Podążając za dźwiękiem, przeszli przez szerokie, zamykane na kłódkę drzwi i w końcu dotarli do chybotliwych schodów, które
a d n a c s
zaskrzypiały złowróżbnie pod ich ciężarem.
- Jak pan sądzi, co to za hałas? - spytała tylko po to, by przerwać złowieszczą ciszę, która sprawiała, że miała ochotę krzyczeć i uciekać. - Może to poluzowana okiennica. Albo dachówka. Arthur czuł jej wzrastający niepokój, więc odrzekł uspokajającym tonem:
- A może to pan Beasley wszedł na górę, upadł i teraz nie może zejść samodzielnie na dół, i dlatego szuka pomocy. - I nie krzyczy? - Nie chciała, by zabrzmiało to tak, jakby miała wątpliwości. - Jest starszy, lecz na pewno usłyszelibyśmy jego wołanie? - Wyobraziła sobie mężczyznę leżącego na górze, zranionego przez tajemniczego nadawcę listu.
63 polgara & anula
Otworzyli ostatnie drzwiczki i pokonali kolejne trzy schodki. Znaleźli się w małym, czystym pokoiku od podłogi po sufit wypełnionym książkami. Pana Beasleya nigdzie nie było - ani rannego, ani cieszącego się dobrym zdrowiem. Jedno małe, ośmiokątne okienko wpuszczało niewiele światła. Hero była zadowolona, że widzi przez nie chociaż kawałek nieba. Wydawało jej się, że ich wspinaczka na górę trwała całe godziny, a nie parę minut, i że powinna za szybą ujrzeć nocne niebo usiane gwiazdami, a nie oślepiający błękit.
s u lo
- Nikogo tu nie ma - stwierdziła z ulgą. I uświadomiła sobie, że rytmiczny dźwięk ucichł. Spojrzała na Arthura; On też to zauważył. Nagle drzwi za nimi zamknęły się z hukiem.
a d n a c s
W pierwszej chwili pomyślała, że to przypadek. Zaczęła coś mówić, spodziewając się, że pan Beasley jakoś przemknął obok nich, niezauważony. Odgłos ryglowania sprawił, że dreszcz przeszedł jej po plecach.
Podbiegła do drzwi.
- Panie Beasley, jesteśmy na górze! Proszę nas nie zamykać! Cisza. - Panie Beasley! - Mocno zastukała w drzwi. Właściciel księgarni był prawie głuchy. To nie był odpowiedni czas na zachowanie godne damy. Ani też na zastanawianie się, czy jej strażnikiem jest pan Beasley, czy ktoś, kto wysłał zagadkową wiadomość.
64 polgara & anula
Watterly dołączył do niej i razem walili pięściami w drewniane drzwiczki. Bez skutku. Właściciel księgarni nie pojawił się, by ich wypuścić. Przestali stukać, gdy rozbolały ich dłonie. - Czy sądzi pan, iż on nie wie, że my tu jesteśmy? - Czy ja wiem? Weszliśmy po cichu. - Oczywiście, przecież nie wiedzieli, kto lub co mogło na nich czekać na górze. - Co powinniśmy zrobić? - Hero zerknęła na Arthura.
s u lo
- Sądzę, że jesteśmy tu uwięzieni, póki ktoś nie przyjdzie i nie otworzy tych drzwi.
Więc to chyba był pan Beasley. Nie mogła powstrzymać się od analizowania sytuacji.
a d n a c s
- Księgarnia zwykle zamykana jest o szóstej wieczorem -choć ostatnio właściciel często wychodzi wcześniej ze względu na zły stan zdrowia, więc raczej nie można spodziewać się, by wrócił tu przed jutrzejszym rankiem.
Spojrzeli na siebie, zszokowani nasuwającymi się wnioskami. Arthur potrząsnął głową. W jego głosie usłyszała frustrację: - To nie do przyjęcia. To niemożliwe! - Uważnie rozejrzał się po pokoju. - Musi być jakaś droga ucieczki. Gdyby tylko Beasley przez przypadek zostawił tu siekierę... -Zamilkł, wciąż oglądając pomieszczenie. Hero oparła się o drzwi. Byli w pułapce. Zostali tu uwięzieni. Razem. Całkiem sami. W jednej z książeczek jej sióstr mogłoby to
65 polgara & anula
skończyć się miłością i małżeństwem. Lecz to nie była bajka. A Arthur dosyć jasno dal jej do zrozumienia, że wybrał już sobie żonę. Co oznacza, że jest tu sama z mężczyzną, którego kocha, lecz który nie kocha jej. I nie ma nic do roboty, poza czekaniem. Czy może być coś gorszego? W sumie może. Gdyby Arthur dowiedział się, co ona czuje... Dzięki Bogu, nie wyznała mu ostatniej nocy w bibliotece, jak bardzo go kocha! A tak ją kusiło... Cisza zaczynała działać jej na nerwy.
s u lo
- Jak pan sądzi, czemu pan Beasley nas tu zamknął? -Nie dopuszczała do siebie myśli, że mógł ich uwięzić ktoś inny niż stary księgarz.
Watterly zastanowił się nad jej pytaniem, zanim się odezwał:
a d n a c s
- Czemu pani uważa, że to pan Beasley zatrzasnął drzwi? Nie widzieliśmy po nim ani śladu, gdy przeszukiwaliśmy księgarnię. Nie to chciała usłyszeć. Jeśli Arthur podzielał jej podejrzenia... - Mógł się gdzieś schować.
- Przeszukaliśmy wszystkie pomieszczenia. Nie mogła zaprzeczyć. Arthur nawet śmiał się z niej, gdy sprawdzała w wielkim kredensie, co zresztą nie było tak całkiem pozbawione sensu, bo bez trudu zmieściłoby się tam nawet troje ludzi, a nie tylko jeden zasuszony staruszek. - Wie pan, że słuch mu trochę szwankuje - może po prostu nie dosłyszał naszego wołania? - Poczuła przypływ nadziei. - A może pan Beasley wyszedł tylko na kufelek piwa i zaraz wróci?
66 polgara & anula
- To możliwe. - Watterly zamilkł, rozważając jej przypuszczenia. - Lecz czemu nie zostawił żadnego znaku? Westchnęła. Arthur był taki dociekliwy, jeśli chodzi o szczegóły! Zazwyczaj lubiła tę jego cechę, lecz teraz nie mogła jej znieść. - Może zapomniał - musi mieć prawie osiemdziesiątkę. Może kartka wisiała na zewnątrz i zdmuchnął ją wiatr albo zabrał jakiś ulicznik. - Może.
s u lo
Zatrzaśnięcie ich tu przez pomyłkę przez pana Beasleya to jedna rzecz. Lecz jeśli był ktoś inny... i jeśli uczynił to specjalnie...
- Któż inny mógłby to być? - Hero miała nadzieję, że jest jakaś
a d n a c s
inna odpowiedź niż ta, która jej się nasuwała i która wywoływała u niej zimne dreszcze.
- Złodziej? Może Beasley został okradziony... - Nie było nawet śladu włamania - zauważyła spokojnie Hero, choć bynajmniej nie czuła spokoju. - Obeszliśmy całą księgarnię. Czy sądzi pan...
Widziała, że Arthur waha się powiedzieć głośno to, o czym ona tylko pomyślała. Po chwili dodała szybko: - Czy to może być ta sama osoba, która wysłała panu liścik? Pytanie zawisło w powietrzu, gdy oboje rozważali ewentualne następstwa takiego rozwoju wydarzeń. Arthur wolno, z namysłem, spytał: - Lecz jaki miałby powód? ... 67 polgara & anula
Wiedząc, że może go to zaboleć, gdyż znaczyłoby to, że manuskrypt był tylko przynętą, Hero odparła cicho: - Żeby pana zranić, być może? Żeby zrobić z pana głupca? Wystawić na pośmiewisko? -Jak? -'W końcu przecież ktoś nas uwolni. Będziemy musieli wyjaśnić, po co tu przyszliśmy... - przerwała, bo nagle dotarły do niej wszystkie konsekwencje tego faktu.
s u lo
- Ma pani rację. Od początku powinienem był wiedzieć, że to żart. - Położył dłoń na głowie i przymknął oczy. -Przepraszam cię, Hero. Nigdy nie powinienem był zaufać...
- Nonsens, zrobił pan to, co zrobiłby każdy rozsądny człowiek -
a d n a c s
sprawdził pan ślad, który może i był fałszywy, lecz mimo wszystko prawdopodobny. - Czego nie można było powiedzieć o jej własnych fantazjach, gdy zdała sobie sprawę, że Arthur zwrócił się do niej po imieniu.
Najwyraźniej on sam nawet tego nie zauważył. Gdyby było inaczej, byłby przerażony i przepraszałby ją z całego serca za tę poufałość. Lecz Hero wciąż słyszała jego głos. Wiedziała, że to nic nie znaczy. Był rozkojarzony. Zdenerwowany. W jego ustach jej imię brzmiało jednak tak rozkosznie, że serce jej podskakiwało z radości. Nie odważyła się spojrzeć na Watterly'ego przez dłuższą chwilę, żeby nie dojrzał, jaka jest szczęśliwa. Tymczasem Arthur bezwiednie przeczesywał palcami włosy, aż zmierzwił je tak, że część stała na sztorc. Hero miała wielką ochotę 68 polgara & anula
przygładzić mu je. Lecz nie zrobiła tego. To byłoby zbyt poufałe. Ze wszech miar niewłaściwe. Zamiast tego zajęła się książkami. Musi przestać myśleć o jego przejęzyczeniu. O tym, że to coś oznacza. Jeśli nie będzie ostrożna, powie coś, czego będzie żałować do końca życia. Musi zająć się czymś innym. - Tak czy inaczej, chyba utkwiliśmy tu na jakiś czas. Może poszukamy jakiejś dobrej lektury? - zaproponowała i zaczęła myszkować po półkach.
s u lo
Były tam książki różnego formatu, jednak sądząc z tego, jak ułożył je pan Beasley, wszystkie z jednej dziedziny. Hero była wdzięczna losowi, że nie zostali zamknięci na pustym strychu, gdzie nie mieliby na co patrzeć, pomijając własne osoby. Co nie znaczy, że
a d n a c s
nie chciałaby wpatrywać się w Arthura całymi godzinami. Robiłaby to z chęcią, gdyby tylko nie obawiała się, że zdradziłoby to jej uczucia, o których, jak wierzyła, on nie powinien się dowiedzieć. Włożyła okulary, by lepiej widzieć tytuły książek. Co dziwne, wiele z nich nie miało napisów na grzbietach. Wybrała kilka z brzegu, by szybko je przejrzeć. Okazało się, że niektóre są ilustrowane. Jedna z nich miała nawet ręcznie kolorowane ryciny, zauważyła podczas kartkowania. Ilustracje przyciągnęły jej uwagę. Nagle zabrakło jej tchu. - Och... Wypuściła książkę z rąk i ta upadłaby na podłogę, gdyby Arthur jej nie złapał. Na jego twarzy odmalowało się przerażenie, gdy zobaczył tę samą rycinę, co ona. 69 polgara & anula
- Nie wiedziałem, że pan Beasley sprzedaje takie książki oznajmił sucho, nie patrząc na nią, po czym odłożył tom na miejsce. - Ja nie wiedziałam, że takie książki w ogóle istnieją -odparła Hero drżącym głosem. Przed oczyma wciąż miała ten rysunek. Mężczyzna i kobieta. Nieubrani. Spleceni ze sobą. Spojrzała na półki pełne woluminów, zastanawiając się, czy wszystkie są takie. Zdjęta ciekawością, na chybił trafił wybrała kolejny i otworzyła. Tak. W tej pozycji ilustracje nie były kolorowe, lecz szkic i tak nie pozostawiał wiele miejsca dla wyobraźni.
s u lo
Gdyby starsza siostra jasno i dobitnie nie wytłumaczyła jej, co dzieje się między mężczyzną i kobietą, gdy są małżeństwem,
obejrzane ilustracje mogłyby wywołać u niej atak histerii. Szybko
a d n a c s
zamknęła książkę, pamiętając, co mówiła księżna: to, co wydawać by się mogło straszne i bolesne, wcale takie nie jest. Przez chwilę zwątpiła w słowa Mirandy, którą zawsze uważała za osobę prawdomówną i godną zaufania.
Hero zerknęła na Arthura. Byli uwięzieni w tym pokoju. Razem. Sami. W pokoju pełnym książek z ilustracjami przedstawiającymi, co mężczyźni i kobiety robią ze sobą, jeśli tylko się odważą. Uwięzieni na jak długo? Z tomami, które wyzwalały jej dziką wyobraźnię - nawet jeśli nie otworzyła ich na dłużej niż na sekundę czy dwie. Wahała się, czy ma się roześmiać, czy rozpłakać. Sama już nie wiedziała, co czuje. Wstyd? Podniecenie? Zażenowanie? Tęsknotę? Czy ktoś mógłby obmyślić dla niej doskonalszą torturę?
70 polgara & anula
Miała nadzieję, że żadne z tych uczuć nie odbiło się na jej twarzy, gdy spytała: - Jak pan sądzi, ile czasu możemy czekać, aż ktoś nas uwolni? Uniosła książkę trzymaną w dłoni i dodała: -Wątpię, by lektura tego typu dzieł była dla nas odpowiednim zajęciem. Arthur wpatrywał się w nią tak intensywnie, że zastanawiała się, czy on aby nie podziela jej szalonych fantazji. Lecz to było niemożliwe. Powoli powtórzyła pytanie, bo chyba jej nie słuchał:
s u lo
- Jak pan sądzi, ile czasu możemy tutaj czekać, zanim wróci pan Beasley?
Potrząsnął głową, jakby budził się z transu, i rozejrzał po pokoju. Wzruszył ramionami.
a d n a c s
- Musimy się stąd wydostać - powiedział, ponawiając atak na drzwi. Nagle ukląkł, by obejrzeć dokładnie jeden z zawiasów. Po chwili stwierdził: - Ten jest obluzowany, czy mogłaby pani znaleźć coś płaskiego... zaraz. - Wyjął z portfela nożyk do papieru i pomajstrował przy zawiasie. Po kilku minutach wydał okrzyk triumfu i wyciągnął rękę. Zawias zwisał luźno w jego dłoni, a drzwi uchyliły się lekko.
71 polgara & anula
6 Hero obserwowała Arthura, męczącego się z drugim zawiasem, wdzięczna za to, że wkrótce będą wolni. Z jakichś powodów padli ofiarą okrutnego żartu. Lecz zaraz to się skończy, a oni wrócą do domu, jakby nie zdarzyło się nic nieprzewidzianego. Po niedługim czasie także drugi zawias przestał stawiać opór. - Doskonale się pan spisał, Arthurze - pochwaliła go, gdy
s u lo
odsunął drzwi i zeszli po trzech schodkach w dół do ciemnego pomieszczenia. Jednak tam powstrzymały ich kolejne, o wiele większe drzwi.
a d n a c s
- To niemożliwe! - wykrzyknął Watterly, zdenerwowany. Hero wpatrywała się w drzwi, nie mogąc uwierzyć własnym oczom. Pamiętała, że wcześniej kłódka wisiała na nich luźno, lecz teraz były zamknięte. Najwyraźniej zatrzaśnięto je z drugiej strony. Oboje wpatrywali się w nie, skonsternowani. Z tej strony w ogóle nie było zawiasów. A drzwi były tak samo solidne, jak poprzednie. Nie mieli szans stąd wyjść. Przynajmniej dopóki nie uwolni ich pan Beasley.
Znowu uwięzieni. Hero zauważyła, że robi się ciemno, i wspięła się z powrotem do małego pokoiku, by wyjrzeć przez okno. Słońce już zachodziło. Do tej pory Juliet pewnie zdążyła wrócić z przejażdżki. Miranda oszaleje z niepokoju, gdy odkryje, że Hero zniknęła.
72 polgara & anula
Czy powiedziała rodzinie albo służbie, że wybiera się do księgarni? Nie pamiętała, czy wspominała dokładnie, dokąd zamierzają pójść. Starali się trzymać swą wyprawę w tajemnicy. Czy zdradziła szczegóły siostrze? Pokojówce? Nie potrafiła sobie przypomnieć. Westchnęła, patrząc na półki zastawione książkami. Słyszała, jak Arthur miota się, próbując znaleźć sposób otwarcia drugich drzwi. Chciała poczytać, zatracić się w czyjejś historii i zapomnieć o
s u lo
własnym położeniu. Lecz książki, na które patrzyła...
Podeszła do półek, sprawdzając tytuły i autorów. Z pewnością nie wszystkie pozycje są takie, jak te dwie, które przejrzała.
Zatrzymała wzrok na niewinnie brzmiącym tytule Opowieści
a d n a c s
mleczarki. To zajmie jej czas, póki Arthur nie znajdzie sposobu, by ich stąd wydostać.
Watterly nie mógł znaleźć niczego odpowiedniego do wyważenia czy rozbicia drzwi. Jego nożyk wystarczył, by podważyć zawiasy w małych drzwiczkach, lecz do dużych się nie nadawał. A same drzwiczki były zbyt nieporęczne, by użyć ich jako taranu w tak ograniczonej przestrzeni.
Przez pewien czas oceniał w myślach sytuację. Cisza, która nagle zapadła, sprawiła, że oprzytomniał i rozejrzał się wkoło. Panował przygnębiający półmrok. Zauważył, że nie ma z nim panny Fenster. Zaniepokojony wszedł do mniejszego pokoiku, spodziewając się, że znajdzie ją szlochającą nieprzytomnie na podłodze.
73 polgara & anula
Zamiast tego zobaczył Hero pogrążoną w lekturze. Najwyraźniej znalazła jednak tytuł odpowiedni dla damy. Twarz przysunęła bardzo blisko książki, gdyż światło było słabe. Wydawała się zdziwiona jego obecnością, gdy się odezwał: - Nadchodzi noc. Nie sądzę, by pan Beasley dziś jeszcze wrócił do księgarni. Spojrzała na niego znad książki, używając jako zakładki własnego palca. Pomimo kiepskiego oświetlenie przysiągłby, że
s u lo
zaczerwieniła się, jakby przyłapana na czymś nagannym. Ale nie, to musiało być tylko złudzenie.
- Doszłam do tego samego wniosku już jakiś czas temu.
- Nie udało mi się jak na razie sforsować drzwi. Lecz nie
a d n a c s
poddaję się, niech się pani nie martwi.
- Przykro mi, Arthurze. - W jej głosie słyszał więcej sympatii, niż na to zasługiwał. W końcu wiadomość była adresowana do niego, nie musiał zabierać jej ze sobą do księgarni. - Bardzo mi przykro z powodu tego głupiego kawału.
Kawał. Tak, lecz bardzo złośliwy, który zranił nie tylko jego, lecz także Hero.
- A mnie jest przykro, że zwykłe popołudniowe wyjście skończyło się dla pani tak nieszczęśliwie. Pani siostry oszaleją z niepokoju. - Tak - westchnęła, nawet w przybliżeniu tak nie wystraszona, jak się tego spodziewał. - Myślę, że bardzo trudno będzie mi się jutro wytłumaczyć z tego wszystkiego. 74 polgara & anula
- Jutro? - Przez moment wyglądał na skonsternowanego. Spojrzała na niego zdziwiona jego pytającym tonem. - Obawiam się, że jest nam przeznaczone spędzić noc tutaj, na strychu. Chyba że pan Beasley zdecyduje się wrócić w nocy. Uśmiechnęła się. - Teraz bez wątpienia jest na kolacji. Spędzić tu noc? W towarzystwie Hero? To niemożliwe. Czy ktoś mógłby wyobrazić sobie gorszą torturę? Zamknięty z nią w jednym pokoju na całą noc i nie mogący jej nawet tknąć? Arthur miał ochotę
s u lo
złorzeczyć i krzyczeć na samą myśl o tym. Żałował, że nie przyszedł sam. Lecz już za późno. Stało się. Noc spędzona na twardej podłodze oduczy go wierzyć w bajki. Jak jednak w takiej sytuacji miał
zapewnić Hero choćby minimum komfortu, nie zważając już nawet na
a d n a c s
jej skromność?
Dobrze mu tak, skoro był na tyle głupi, że dał się z nią zamknąć wśród najbardziej zakazanych książek na świecie - większość z nich traktowała o wyuzdanej, cielesnej miłości. I była bogato ilustrowana. - Przypuszczam, że ma pani rację, starając się myśleć praktycznie, lecz mam nadzieję, że uda mi się nas uwolnić i nie dojdzie do takiej ostateczności. W końcu spędzenie nocy tutaj... Wzruszyła ramionami. - Nie przeszkadza mi to. To coś w rodzaju przygody, nie sądzi pan? - Przygody? - Wpatrywał się w nią zdumiony. To nie było złudzenie: policzki Hero naprawdę były zarumienione, a jej oczy aż zalśniły na słowo „przygoda". Powinna przecież płakać, krzyczeć, 75 polgara & anula
narzekać, a nie najspokojniej w świecie czytać książkę. Może niedawne przeżycia zachwiały jej równowagą psychiczną? A może panna Fenster nie różni się aż tak bardzo od swych sióstr, jak przypuszczał? Popatrzył na nią. Hero stała spokojnie na strychu, tylko oczy miała wielkie jak spodki, gdy przyglądała się rzędom książek. W słabym świetle wpadającym przez okienko jej włosy błyszczały jak pasma miedzi. Wyglądała zjawiskowo.
s u lo
W dodatku nie wydawała się przerażona rodzajem książek zgromadzonych w tym pokoju, a szok, który kazał jej wypuścić z palców zakazany tom, minął nadspodziewanie szybko. Arthur zaczął się zastanawiać, czy upuściła wolumin ze względu na jego treść, czy
a d n a c s
to tylko niespodziewane ilustracje tak ją zdenerwowały.
W każdym razie nie zemdlała na widok tych rycin. Nawet zajrzała do innych erotycznych książek, które pan Beasley zgromadził, zanim zdała sobie sprawę z ich treści. Nagle naszła go zuchwała myśl - może, gdyby poprosił, Hero pozwoliłaby mu się pocałować? W końcu jeśli pan Beasley nie jest najdyskretniejszym człowiekiem w Londynie, to i tak rozejdą się plotki, że tę noc spędzili razem. Czy jeden krótki całus może wyrządzić jej szkodę? - Jest pan głodny? - spytała Hero. To pytanie sprawiło, że natychmiast otrzeźwiał. Jak on śmie myśleć o całowaniu jej, skoro nie jest w stanie zaspokoić jej
76 polgara & anula
najbardziej podstawowych potrzeb? Przecież to on wplątał ją w tę nieznośną sytuację! - Obawiam się, że musimy się dzisiaj obejść bez kolacji, panno Fenster. - Mamy iść do łóżka bez posiłku, jak niegrzeczne dzieci? To ma być kara za nasze nierozsądne postępowanie? Czy to właśnie ma pan na myśli? - Hero uśmiechnęła się, a on nie mógł pozbyć się wrażenia, że wiedziała, iż chciał ją pocałować. Lecz to tylko, zapewnił siebie, jego wybujała wyobraźnia. Nie odpowiedział jej uśmiechem.
s u lo
- Nie jesteśmy już dziećmi, lecz moje postępowanie było bardzo głupie, więc przyznaję, że zachowałem się nawet gorzej niż dziecko.
a d n a c s
Hero widziała, że Arthura dręczy poczucie winy. Obiecywana fascynująca przygoda okazała się fatalną w skutkach pomyłką. Choć raz miała okazję udowodnić, że jest godna swego imienia. - Cóż, w takim razie powinien pan cieszyć się, że zaprosił mnie do towarzystwa, bo ja mam odpowiednie zaopatrzenie na tę przygodę. - Zaopatrzenie? - Jego twarz wyrażała najwyższe zdumienie. Po chwili powtórzył ciszej: - Przygodę?
- Tak. Przygodę - potwierdziła. Chciała myśleć o tym jak o przygodzie. I była zdecydowana to zrobić. Przygoda na starym strychu pełnym książek, których nie powinna czytać. Przygoda z mężczyzną, któremu nie powinna pozwolić się do siebie zbliżyć, ze strachu, by nie dojrzał w jej oczach uczuć, które ukrywała od tak dawna. 77 polgara & anula
- Oto zaopatrzenie. - Opróżniła kieszenie i na zaimprowizowanym stole ułożyła zgrabny stosik. Odeszła o krok. Widzi pan? - spytała dumna z siebie. Choć raz była przedsiębiorcza. Przed nią leżał skarb: kilka zawiniętych herbatników i garść suszonych jabłek. Watterly porzucił swe rozmyślania, gdy tylko zobaczył, co Hero ułożyła na czystej chusteczce. - Skąd pani to wzięła?
s u lo
- Gdy ma się młodsze siostry, trzeba być przygotowanym na wszystko - zaśmiała się. Służący nienawidzili czyszczenia jej kieszeni, bo zawsze było tam pełno okruchów. Tymczasem owa
zapobiegliwość kilka razy ją uratowała - miała bowiem czym zatkać
a d n a c s
głodne dziecięce buzie. A teraz udało jej się zrobić wrażenie na Arthurze.
- Panny Fenster nigdy nie przestaną mnie zadziwiać -powiedział, spoglądając na wiktuały z takim podziwem, jakby to były najwspanialsze potrawy.
Patrząc na swój „stół", Hero uświadomiła sobie, że wciąż czegoś brakuje.
- Cóż, udało mi się zorganizować coś do jedzenia, lecz niestety, nie mam nic do picia. Arthurowi oczy się zaświeciły i uśmiechnął się szeroko po raz pierwszy, odkąd zaczęła się ich „przygoda". - Za to ja mam.
78 polgara & anula
- Czyż nie stanowimy pomysłowej pary? - Miała ochotę ugryźć się w język, gdy tylko wypowiedziała te słowa. - Stanowimy - zgodził się, wyjmując z kieszeni peleryny piersiówkę. Wzniósł nią toast, a następnie chciał pociągnąć łyk. Lecz gdy przytknął butelkę do ust, spojrzał na Hero i na jego twarzy odmalowało się zakłopotanie. - Obawiam się, że musimy dzielić się tą butelką w najbardziej prymitywny sposób - powiedział przepraszająco. -Szkoda, że nie mam żadnych szklanek ani kieliszków.
s u lo
Hero poczuła przypływ odwagi, który szybko stłumiła.
Piersiówka oznaczała whisky lub brandy. Czy powinna?... - Nie chce mi się pić. Proszę, niech się pan nie krępuje. Arthur
a d n a c s
odsunął piersiówkę od ust i rzekł stanowczo:
- Nie. Nie wypiję, jeśli pani też się nie poczęstuje. Czyż mogła się z nim sprzeczać? Musiała wypić łyk,choćby tylko dla jego dobra. - Więc będę miała zaszczyt dzielić z panem tę butelkę, panie Watterly.
Arthur usiadł naprzeciw niej i postawił piersiówkę obok herbatników. Hero przyjrzała się ich kolacji i najpierw miała ochotę śmiać się, a potem płakać. Jej umiejętności jako pani domu były doprawdy żałosne. Jednak ten skromny posiłek i tak wydawał jej się wyjątkowy. Czemu? Doskonale znała odpowiedź na to pytanie: bo dzieliła go z Arthurem. I tylko z nim. Schylili na chwilę głowy w podzięce za kolację, a potem ona odegrała rolę gospodyni, podając Arthurowi ciastka i większość 79 polgara & anula
suszonych jabłek. Nie wiedziała, co zrobić z butelką, więc jej nie ruszała: - Nie wzięła sobie pani dosyć jedzenia - zaprotestował. Mogłaby argumentować, że to przecież on wyłamał pierwsze drzwi i to on próbował otworzyć drugie, dlatego powinien dostać lwią część jedzenia. Lecz wiedziała, że nie zaakceptowałby tego wyjaśnienia. - Nie jestem zbyt głodna - skłamała. - Więc ja też nie - odparł z galanterią. - To może resztę zjemy
s u lo
jutro, na śniadanie? - Szybko zawinął herbatnika i połowę swej porcji jabłek w chusteczkę.
- Sądzi pan... - nie odważyła się dokończyć zdania. Czy jutro ktoś ich uratuje? Czy ktoś ich stąd wypuści? Nie chciała nawet
a d n a c s
myśleć, że mogłoby być inaczej.
Wydawał się czytać w jej myślach, więc szybko podniósł piersiówkę i wzniósł toast.
- Za najlepszą panią domu, jaką znam - taką, która umie nakryć stół bez pomocy służby. - Wyciągnął do niej rękę Z butelką i Hero pociągnęła szybko łyk, zanim mogłyby ją zawieść nerwy. W tym napoju nie było nawet śladu alkoholu. Nie była to whisky ani brandy. Nie była to także woda. Smak wydawał się znajomy, choć nie potrafiła sobie przypomnieć, kto częstował ją czymś takim. Oddała Watterly'emu piersiówkę i patrzyła, jak pije. - Co to jest?
80 polgara & anula
- Mieszanka przygotowywana przez Katherine, guwernantkę pani sióstr. Dała mi przepis po tym, jak strułem się grzybami. To mocna herbata z cytryną, miodem, rozmarynem i czarną porzeczką. - Myślałam, że to będzie whisky albo brandy - wyznała, zastanawiając się, czy Arthur będzie zaszokowany, że zdecydowała się jednak napić. Nie był. Zamiast tego skrzywił się, jakby zrobił coś złego - jakby ją rozczarował.
s u lo
- Przepraszam, lecz nie mam nic mocniejszego. Przypuszczam, że większość mężczyzn nosi alkohol w piersiówkach. Lecz ta
mikstura mnie uspokaja, łagodzi podrażnienia gardła i najlepiej gasi pragnienie.
a d n a c s
- Rzeczywiście jest bardzo orzeźwiająca. Chyba też wezmę przepis od Katherine. - Guwernantka była wiejską zielarką, zanim objęła posadę u Mirandy. Może Katherine będzie miała coś na jej krnąbrne serce?
Takiego skromnego posiłku nie mogli konsumować w nieskończoność. Rozważali rozmaite opcje: że pan Beasley zemdleje z wrażenia, gdy znajdzie ich tu rano, jaka będzie radość, gdy wrócą do domu... Rozmawiali też z pogardą o żartownisiu, który napisał listy do Arthura i pozwolił mu wierzyć, że tropi manuskrypt Le Morte d'Arthur. Lecz ani przez moment nie rozmawiali o tym, co powiedzą Simonowi i Mirandzie. W końcu Watterly wstał, strzepnął okruszki z ubrania i ukłonił się dwornie Hero. 81 polgara & anula
- Muszę pani podziękować za bajeczną kolację, panno Fenster. Chciałbym życzyć dobrej nocy, zanim pozwolę sobie panią opuścić. Była zakłopotana. - Opuścić? Wskazał sąsiedni pokój, przez który przechodzili, by dotrzeć do maleńkiego pomieszczenia na strychu. - Myślę, że będzie najlepiej, jeśli ja będę spać tam, a pani tu. Spojrzał na drzwi zdjęte z zawiasów. - Mogę założyć je z powrotem.
s u lo
- Niech pan nie będzie niemądry. Jest zbyt późno i zbyt ciemno na to. - Naprawdę widziała już tylko zarys jego sylwetki w ciemnościach.
- Nie czuję się dobrze, nie okazując pani należnego szacunku...
a d n a c s
Wyśmiała jego obiekcje.
- Wszystko w porządku. Wierzę, że jest pan dżentelmenem. Tak naprawdę nie chciała się przyznać, że panicznie boi się spać sama w obcym, ciemnym miejscu. Ponieważ miała aż pięć sióstr, zawsze spała w pokoju z co najmniej jedną. Czasem podczas burzy, gdy głośno grzmiało i biły pioruny, wszystkie kuliły się w jednym łóżku. Nie miała jednak zamiaru opowiadać Arthurowi rzeczy tak intymnych. On zaś milczał długą chwilę, po czym oznajmił: - Myślę, że będzie rozsądniej z mojej strony, jeśli zostanę w drugim pokoju. Hero nagle zapragnęła zobaczyć jego twarz. W jego głosie usłyszała bowiem dziwny ton, lecz nie mogła go rozszyfrować, nie 82 polgara & anula
widząc oczu Arthura. Może, tłumaczyła sobie, on myśli o tym, co powie Gwen, kiedy zobaczy ją następnym razem. - Jak pan woli. - W takim razie ustalone - powiedział. - Życzę pani dobrej nocy. - I wyszedł z pokoju. Hero pomyślała, że to absurd, by czuła się samotna, skoro on jest zaledwie kilka jardów dalej. Próbowała być mężna. Rozpostarła pelerynę i ułożyła się na niej tak wygodnie, jak tylko było możliwe w tych warunkach. Plecami oparła się o półki.
s u lo
Nie była to zbyt komfortowa pozycja, lecz bała się położyć płasko na podłodze - czułaby się wtedy zbyt bezbronna. Ale wobec kogo? Nie wiedziała. Ufała Arthurowi. To ciemność sprawiała, że
a d n a c s
czuła się dziwnie. Jakby ktoś jej zagrażał.
Wyśmiała własny strach, słuchając hałasów dobiegających z sąsiedniego pokoju. Nasłuchiwała oddechu Arthura, by upewnić się, że on wciąż tam jest. Próbowała sobie przypomnieć, że jest nieustraszoną poszukiwaczką przygód, która bez problemu zniesie drobne niedogodności.
Gdyby tylko było tu dosyć światła, żeby mogła poczytać Opowieści mleczarki Oderwałaby się wtedy od rzeczywistości. Watterly nie skomentował jej wyboru. Miała nadzieję, że uznał, iż pozycja jest tak niewinna, jak sama sądziła, gdy zaczynała ją czytać. Czy mleczarki naprawdę miewają takich adoratorów? Spłonęła rumieńcem, przypominając sobie przygody bohaterki. Oczywiście,
83 polgara & anula
ona była zwykłą, prostą, lecz niesamowicie piękną wiejską dziewczyną. Myślała o tym, jakby to było, gdyby Arthur leżał obok niej w ciemnościach... Jakby to było czuć jego ramiona wokół siebie... Jakby to było, gdyby całował ją tak, jak wielbiciele całowali mleczarkę... nie tylko w usta... Postanowiła przestać o tym myśleć, bo inaczej nigdy nie zaśnie. Zamknęła oczy i próbowała liczyć owce. Nie było to łatwe, gdyż bała się ciemności i niepokoiło ją
s u lo
chrobotanie myszy. Podskakiwała za każdym razem, gdy usłyszała szelest lub pisk, prawdziwy czy wyimaginowany.
Niestety, jej wyobraźnia była dosyć bujna i Hero nie mogła uleżeć spokojnie.
a d n a c s
Gdy mysz przebiegła jej po nodze, krzyknęła. Niezbyt głośno, lecz usłyszała, że Watterly poruszył się w sąsiednim pokoju. Po chwili przyszedł.
- Hero? Czy coś się pani stało?
- To tylko mysz przebiegła mi po nodze, nic mi nie jest. Chciała, by jej głos brzmiał raźnie, lecz efekt był żałosny. Arthur cicho przeszedł przez pokój. Zdała sobie sprawę, że zdjął buty. Ku jej zdumieniu ułożył się obok niej. - Czy to pomoże, jeśli zostanę tu i będę panią strzegł przed myszami? Serce ścisnęło jej się od żalu tak wielkiego, że prawie nie mogła go znieść. Nawet nie zauważyła, kiedy zaczęło jej na tym mężczyźnie aż tak zależeć. Tak bardzo życzyłaby sobie, by jego gest był 84 polgara & anula
podyktowany czymś więcej niż tylko zniecierpliwieniem wywołanym jej krzykami! Opierała się przez moment. - Nic mi nie jest, naprawdę. Byłam tylko zaskoczona. - Jest pani pewna? - Nachylił się nad nią. -Tak. Odsunął się, a Wtedy ona impulsywnie sięgnęła po jego ramię, by go przyciągnąć z powrotem. W jego obecności czuła się bezpieczna. Westchnął i ułożył się wygodniej.
s u lo
- Była pani dziś wystarczająco dzielna, Hero. Proszę pozwolić, bym tej nocy mógł chronić panią przed myszami.
- I przed pająkami? - spytała tylko po to, by zmniejszyć
a d n a c s
upokorzenie, które poczuła, gdy ujawniła swe tchórzostwo. Zaśmiał się.
- Niech się pani przysunie - powiedział. - I przed pająkami, oczywiście. Nie będą nas niepokoić, jeśli będziemy trzymać się razem.
Hero ochoczo wsunęła się w jego ramiona. Watterly przygotował posłanie z ich okryć. Lecz i tak nie mogła zasnąć, gdy trzymał ją w swych objęciach. - Żadna mysz nie wśliźnie się tej nocy pod pani spódnicę, obiecuję. Niech pani śpi spokojnie, panno Fenster. Nie podejrzewała, by Arthur mógł złamać obietnicę. Chyba że sam... że sam zechce zakłócić jej spokój tej nocy. Ale nie, ta myśl była
85 polgara & anula
jej niegodna. Niegodna także jego. Mimo to uparcie kołatała się w głowie Hero, póki ta nie usnęła spokojnie w ramionach Arthura.
a d n a c s 86 polgara & anula
s u lo
7 Arthur nie usnął tak łatwo, jak ona, lecz brak snu wydawał mu się niską ceną za taki dar, jak możliwość trzymania Hero Fenster w ramionach. I nie miało znaczenia, że obejmuje ją w taki sposób, jaki mógłby to robić rodzony brat. Było tak, jak zawsze sobie wyobrażał, że będzie. Hero była ciepła, słodka i prawdziwa. Należała do niego. Ale jednocześnie nie należała. Nie tak naprawdę. Jeszcze nie.
s u lo
Błogosławił los za sposobność, którą mu dał: trzymał ją w objęciach tak, jak tego pragnął. Lecz równocześnie zastanawiał się, czy to tchórzostwo, czy bohaterstwo opierać się pożądaniu. Panna Fenster
a d n a c s
nie zasługiwała na to, by okazać jej brak szacunku. Przestałby myśleć o sobie jak o dżentelmenie, gdyby wykorzystał okoliczności. To byłoby niegodne człowieka honoru, za jakiego się uważał. Gdy tak leżał bezsennie, zastanawiając się nad przyszłością, zdał sobie sprawę, że nie ma wyjścia: musi ją poślubić. Ktokolwiek wypuści ich z tego strychu następnego dnia, jeśli ktoś w ogóle to zrobi, ale o innej możliwości nawet nie chciał myśleć - będzie wiedział dość, by skompromitować Hero na wieki. Nie mógł pozwolić, by przez jego naiwność ucierpiała jej reputacja. Jego babka będzie zdruzgotana. Gwen Delagrace... Może choć ona nie będzie na niego tak wściekła, jak jego babka czy jej ojciec. Gwen zawsze była bardzo towarzyska. Wszystko, co o niej wiedział, wskazywało na to, że kocha szeroki świat, Londyn, rozrywki. Nie lubiła spędzać czasu w wiejskiej posiadłości, nudziły ją książki i 87 polgara & anula
spacery po polach. Jego babka co tydzień pisała mu o balach, nowych toaletach Gwen i o tym, ilu kawalerów leży już u stóp jego „narzeczonej". Czytał te listy z mieszanymi uczuciami. Wiedział, że babka przypuszczała, iż skłonią go one do formalnych oświadczyn, tymczasem wzbudzały w nim nadzieję, że może jakoś uda mu się wymigać od obowiązku poślubienia Gwen Delagrace. Liczył na to, że to ona znajdzie sobie kogoś innego i nie zgodzi się na dawno
s u lo
zaplanowane małżeństwo. Wtedy on mógłby poślubić Hero Fenster bez urażenia tylu bliskich mu przecież osób. Nie chciał, by ktoś ucierpiał z powodu jego upartego serca, które pokochało nie tę dziewczynę, co trzeba.
a d n a c s
Lecz teraz nie wydawało się to już możliwe. Będzie musiał ich zranić.
A czego pragnęła Hero? Czy miała nadzieję, że Gabriel Digby wkrótce się jej oświadczy? Odnosiła się do niego z wyraźną sympatią. Może to było nawet coś więcej niż zwykła sympatia? Bardzo prawdopodobne, że marzyła o życiu z panem Digbym. Na tę myśl Arthur zacisnął dłoń na jej ramieniu tak mocno, że aż wymruczała przez sen jakieś słowa protestu. Czy Gabriel Digby byłby skłonny wziąć Hero za żonę, bez względu na okoliczności, nawet jeśliby stała się ona bohaterką plotek? Choć Arthur nie miał ochoty tego przyznać, uczciwie musiał stwierdzić, że to bardzo możliwe. Digby z pewnością uwierzyłby słowom Hero, że nic między nimi nie zaszło. 88 polgara & anula
Jedyne pytanie, na jakie musiał sobie odpowiedzieć, to: czego pragnie Hero? Gdy tylko porównał siebie i Gabriela Digby'ego, odpowiedź była oczywista. On sam był może większym uczonym, lecz pan Digby był lepszym materiałem na męża, na ojca. Był bogaty, doskonale wychowany, przystojny. Był światowcem w każdym calu. Jak Arthur mógł wątpić, którego z nich wybrałaby Hero, gdyby tylko miała taką szansę? Jaki bałagan uczynił w jej życiu, prosząc tylko, by towarzyszyła
s u lo
mu w tej przeklętej wyprawie! Teraz na nim spoczywa odpowiedzialność, by wszystko uporządkować.
Pochylił się nad śpiącą dziewczyną, wdychając miły zapach rozmarynu wydzielany przez jej włosy. Doskonale wiedział, co
a d n a c s
powinien zrobić, by ocalić jej dobre imię. Pytanie tylko, czy powinien być na tyle samolubny, by zatrzymać ją dla siebie, jednocześnie ratując jej honor, czy też powinien pozwolić Hero odejść z zepsutą reputacją, ale z jej wymarzonym Gabrielem Digbym, który na pewno da jej szczęście?
Odpowiedź była trudna i bardzo długo się nad nią zastanawiał. W końcu zamknął oczy, wiedząc już bez żadnych wątpliwości, co zrobi. Zastanawiał się tylko, czy panna Fenster nie zapłaci zbyt wysokiej ceny za jego arogancję. Pragnął jej, nie miał co do tego złudzeń. Lecz jeśli tym razem ulegnie swym pragnieniom, jak wynagrodzi to Hero? Nie powinna być zmuszana do poślubienia mężczyzny będącego tylko kiepską kopią idealnego Gabriela Digby'ego. 89 polgara & anula
Pomyślał o swych idiotycznych poszukiwaniach. Czas z tym skończyć. Czas zrobić to, o co babka prosi go od dawna. Powinien znaleźć jakiś sposób, by zostawić po sobie ślad na tej ziemi. By dorosnąć do swego imienia, do legendy króla Artura. To ostatnia rzecz, jaką może zrobić dla Hero, skoro pozbawił ją możliwości zadecydowania o najważniejszej sprawie w życiu. Postara się, by jego przyszła żona była z niego dumna. W końcu zasnął i śnił o ogrodach Edenu. Hero była Ewą, lecz twarz Adama była przysłonięta mgłą.
s u lo
Wlewające się do pokoju przez okienko światło dnia obudziło Hero. Rozkoszowała się tym, że Arthur trzyma ją w ramionach. Z daleka wydawał się delikatniejszej budowy, lecz z bliska okazał się
a d n a c s
ciepły i silny. Czuła napięte mięśnie jego ramion, gdy trzymał ją mocno.
Nie ruszała się, zawieszona między snem a czuwaniem. Chwilami zdawało jej się, Że chciałaby pozostać w takim stanie już na zawsze. Nagle Arthur poruszył się i wyciągnął. Wiedziała, że już nie śpi.
Chciałaby zrobić to, co mleczarka - obrócić się leniwie, z twarzą wciąż na jego ramieniu i spojrzeć na niego uwodzicielsko. Lecz zabrakło jej śmiałości. Zamiast tego odsunęła się, rezygnując z jego ciepła. Ukrywała swą niechęć do rozdzielenia się z nim najlepiej jak mogła, poprawiając włosy i ubranie.
90 polgara & anula
- Dzień dobry - powiedziała. I dodała, gdy uświadomiła sobie, gdzie się znajdują: - Nie wiem, jakie powitanie byłoby najodpowiedniejsze w tej sytuacji. - „Dzień dobry" jest jak najbardziej stosowne, moim zdaniem, choć ja też nie mam doświadczenia w takich sytuacjach, podobnie jak pani, panno Fenster. - Jego spojrzenie wydawało się nadzwyczaj ciepłe, lecz nie uczynił żadnego ruchu, by się do niej zbliżyć. Uznała więc, że to znowu tylko jej wybujała wyobraźnia. - Może w tej sytuacji powinniśmy ustalić własne zasady.
s u lo
Hero poczuła, że za tymi słowami kryje się coś więcej.
Niezadowolona z poważnego tonu, jaki od rana przybrała ich rozmowa, rzuciła lekko:
a d n a c s
- A więc dzień dobry, panie Watterly. Mam nadzieję, że spał pan dobrze.
- Najlepiej jak tylko można, biorąc pod uwagę okoliczności, panno Fenster - odpowiedział z uśmiechem.
Ulżyło jej, gdy napięcie gdzieś znikło. Ostrożnie zadała kolejne pytanie:
- Nie przypuszczam, by usłyszał pan pana Beasleya hałasującego gdzieś na dole? - Nie, rzeczywiście nie słyszałem żadnego dźwięku. - Arthur wstał i usiłował się doprowadzić do porządku. Wyjął zegarek z kieszonki kamizelki i stwierdził: - Sądzę, że już niedługo powinien przybyć.
91 polgara & anula
Podczas gdy noc przypominała im romantyczną przygodę, ranek postawił ich w kłopotliwym położeniu. Hero podeszła do pustej futryny, by popatrzeć na drugie drzwi. - Myśli pan, że odryglowanie tych drzwi będzie pierwszą rzeczą, jaką zrobi? Watterly zastanawiał się przez chwilę, zanim odpowiedział: - Mam taką nadzieję. Nie możemy zostać tu na zawsze. Taka myśl nawet nie przyszła jej do głowy.
s u lo
- Oczywiście, że nie! - Jeśli pan Beasley otworzy te drzwi dopiero po kilku dniach, będzie za późno dla niej i dla Arthura. Umrą na skutek odwodnienia nawet szybciej niż z głodu.
Na tę straszliwą myśl poczuła, że burczy jej w brzuchu. Zerknęła
a d n a c s
na Arthura zakłopotana, ale albo nic nie usłyszał, albo był zbyt dobrze wychowany, by to skomentować.
Musiał jednak usłyszeć, bo zaproponował: - Może powinniśmy zjeść śniadanie w oczekiwaniu na niego? Odpakował herbatnika i jabłka, które odłożył poprzedniego wieczoru. - Niech pan sam zje - powiedziała szybko Hero. - Ja nie jestem głodna.
Potrząsnął głową. - Razem znaleźliśmy się w tym nietypowym położeniu, panno Fenster. Nic nie możemy na nie poradzić, lecz możemy podzielić się śniadaniem. - Bez zbędnych słów przełamał ciastko na pół, wręczył jej też kilka plasterków suszonych jabłek.
92 polgara & anula
- Dziękuję. - Pomimo odczuwanego głodu Hero skubała jedzenie bez zbytniego entuzjazmu, wpatrując się w zamknięte drzwi i zastanawiając, jak długo będą musieli czekać na ratunek. - Bez wątpienia pan Beasley niedługo przyjdzie do księgarni, jak co dzień. - Arthur próbował ją pocieszyć. - Powinniśmy się zaprezentować najlepiej, jak to tylko możliwe. Obawiam się, że dozna szoku, gdy nas tu znajdzie. - Chyba jakoś to przeżyje. Zachowujemy się raczej cicho. W
s u lo
każdym razie ja na pewno nie mam zamiaru wyskakiwać znienacka i udawać ducha, by go wystraszyć. A pan?
- Nie, oczywiście, że nie, choć przyznaję, że jako dziecko lubiłem takie żarty. Jednak już od dawna tego nie praktykuję -
a d n a c s
zapewnił Watterly.
Hero uśmiechnęła się, przypominając sobie, jak z siostrami uwielbiały straszyć się nawzajem, gdy były młodsze. - Ja zamierzam siedzieć cierpliwie, zanim nie usłyszę jakiegoś ruchu na schodach, a wtedy cicho wstanę i poczekam, aż drzwi się otworzą.
Pokój wydawał się dziś taki ciasny, podczas gdy wczoraj był po prostu kameralny i przytulny. Hero postanowiła go zmierzyć. Dwadzieścia kroków długi, dziesięć szeroki. Nie może przestać wierzyć, że ktoś ich uratuje. - Jeśli w ogóle właściciel księgarni przyjdzie dzisiaj na strych. Arthur musiał usłyszeć panikę w jej głosie, bo wziął ją za ramię i powiedział stanowczo: 93 polgara & anula
- Dzisiaj stąd wyjdziemy, nieważne jak. Nie chciała uwierzyć. - Ale... co... jeśli... - Wyrwę deskę z półek, jeśli będę musiał, i sforsuję drzwi. - Może pan to zrobić? - Jej powątpiewający ton był daleki od komplementu. Arthur zaśmiał się speszony, jakby sam uważał to za nieprawdopodobne. - Wiem, że nie jestem pani wymarzonym bohaterem, ale myślę, że jakoś sobie poradzę. - Jak długo powinniśmy czekać?
s u lo
- Godzinę może dwie? Nie dłużej. Po prostu nie znoszę niczego niszczyć, jeśli to nie jest niezbędne.
a d n a c s
Godzinę może dwie. Przed oczami stanęła Hero scena powrotu do domu, gdzie Miranda, Juliet i zwykle opanowany, może nawet nieco wyniosły Simon szaleją z niepokoju. Musi wrócić do domu, by dać im znać, że nie została porwana. Że nikt jej nie skrzywdził. Że jest cała i zdrowa.
Zaczęła się nerwowo przechadzać. Nagle pewna myśl wpadła jej do głowy.
- Pan Beasley powinien już być w księgarni, czyż nie? Może on już tu był i jesteśmy wolni, nawet o tym nie wiedząc? - Nie słyszałem nikogo na schodach. - Wyraził swe powątpiewanie Arthur.
94 polgara & anula
- Lecz cóż szkodzi spróbować? t spytała Hero, zbiegając po trzech schodkach do drugiego pokoju. Watterly z wahaniem podążył za nią. Szybko spróbowała pchnąć drzwi, lecz nadal były zamknięte i nawet nie drgnęły, gdy Arthur oparł się o nie całym ciężarem ciała. Nie słyszeli nikogo na schodach, choć wołali pana Beasleya tak długo, że w końcu zachrypli i pięści ich rozbolały od stukania. W końcu, wyczerpani, oparli się o drzwi, z trudem łapiąc oddech. - Musimy jeszcze trochę poczekać.
s u lo
- Przepraszam. Po prostu nagle uświadomiłam sobie, jak
wszyscy w domu muszą się denerwować naszym zniknięciem. - Po
a d n a c s
chwili milczenia spytała: - Czy wierzy pan, że pan Beasley będzie dyskretny? Nie powie nikomu, że we dwoje spędziliśmy tu całą noc? Watterly wyraźnie unikał jej wzroku. - Wkrótce się przekonamy.
Hero zaczęła rozważać możliwe konsekwencje. Stawały się one dla niej coraz bardziej oczywiste.
- Nie chcę, by Simon się dowiedział. W takich sprawach bywa pedantyczny, rozumie pan. - Jestem pewien, że zrozumie - powiedział cicho Arthur. - Może, lecz lepiej, by się nie dowiedział. Gdyby to do niego doszło, mógłby nawet - zaśmiała się nerwowo - spodziewać się, że się pobierzemy. Arthur uśmiechnął się w odpowiedzi. 95 polgara & anula
- Co? Tylko dlatego, że spędziliśmy tę noc razem, sami? -spytał ironicznie, lecz ona tego nie zauważyła. - Zdaję sobie sprawę, że taka postawa wydaje się absurdalna. Lecz obawiam się, że Simon byłby innego zdania. Właściwie - zniżyła głos - to wiem, iż fakt, że przypadkowo spędził noc razem z Mirandą, oczywiście całkiem niewinnie, był jedynym powodem, dla którego ją poślubił -pomijając oczywiście to, że szaleńczo ją kochał. Watterly nie wydawał się zszokowany tymi nowinami.
s u lo
- Słyszałem jakieś plotki, lecz nie chciałem im wierzyć. Przecież to nie moja sprawa. Zresztą wydają się doskonale do siebie pasować. Pani siostra to urocza kobieta.
- Ma pan rację. Dlatego ich niefortunna przygoda nie przerodziła
a d n a c s
się w katastrofę. - Hero nie pozwoliła sobie na pauzę dla nabrania tchu ze strachu, że Arthur zacznie się zastanawiać, czy oni naprawdę do siebie pasują - lub ze strachu, że nie zacznie. - Musimy wymóc na panu Beasleyu przysięgę, że będzie milczał. To samo musimy obiecać sobie nawzajem.
- Sądzi pani, że możemy mu zaufać w tak delikatnej sprawie? - Musimy - przekonywała go. - Moja rodzina byłaby zrozpaczona, gdyby poznała prawdę. - Hero próbowała zbagatelizować rozmiary nieszczęścia. Ostatnią rzeczą, jakiej pragnęła, to by Arthur uznał, iż ma zobowiązania w stosunku do niej z powodu zaistniałych okoliczności. -Może pan sobie wyobrazić, że Juliet nie byłaby zadowolona, gdyby moja przygoda wyszła na jaw i zaowocowała zmniejszeniem szeregu wielbicieli u jej boku. 96 polgara & anula
- Pan Gabriel Digby także byłby zrozpaczony. Digby. Nie chciała teraz o nim myśleć. - Lecz nie dowie się niczego, jeśli mu nie powiemy. Nasza rodzina to co innego. Wiedzą przecież, że nie byliśmy w domu zeszłej nocy. Że nie spędziliśmy tej nocy we własnych łóżkach, tak jak powinniśmy. Watterly nagle spochmurniał. - Niech się pani nie martwi o swoją reputację czy o kawalerów
s u lo
Juliet - i dodał: - Nikt się niczego nie dowie. Zrobię, co trzeba, by mieć pewność. - Ale pan Beasley...
- Pan Beasley nie będzie miał wyboru - powiedział ponuro. -
a d n a c s
Zwłaszcza gdy wspomnimy o tej interesującej kolekcji, którą trzyma na strychu. Taka nowina szybko zredukowałaby liczbę jego klientów. - Myśli pan, że wpadłby w kłopoty? - Hero spojrzała na książki i zaczerwieniła się na myśl o tym, co widziała. I co czytała w Opowieściach mleczarki. Może powinna raczej coś poczytać, nawet coś bulwersującego, zamiast rozważać, jak sobie poradzi ze skandalem, którego sama będzie główną bohaterką, jeśli jej się nie poszczęści i plotki się rozejdą? Arthur potrząsnął przecząco głową. - Nie. Tylko młode damy, które odwiedzały jego księgarnię, nie przyszłyby tu więcej, bo rodzice by im zabronili. Choć w ich miejsce pewnie zyskałby innych klientów.
97 polgara & anula
- Tak, to by było dosyć okropne, gdyby... Czy myśli pan, że panna Delagrace byłaby bardzo zła na pana, gdyby się o wszystkim dowiedziała? - Hero zastanawiała się, czy nie posunęła się za daleko. Arthur spojrzał na nią tak posępnie, gdy wspomniała o Gwen! Nie byli jeszcze formalnie zaręczeni, lecz wieści szybko się rozchodzą. Może pozwoliła sobie na zbyt wiele, wspominając o tym głośno? Jego riposta była bardzo celna. - Nie bardziej niż pan Gabriel Digby na panią, jak sobie wyobrażam.
s u lo
Hero uświadomiła sobie nieoczekiwanie, że podczas tej nocy podjęła decyzję co do Gabriela Digby'ego. Nie wyjdzie za niego. Na pewno nie. To nie jest mężczyzna dla niej. Mimo to czuła się w
a d n a c s
obowiązku bronić jego charakteru.
- Pan Gabriel Digby to wrażliwy człowiek. Uwierzyłby mi, gdybym mu powiedziała, że byłam tu tak bezpieczna, jakbym spędziła tę noc z własnym bratem. Jestem o tym głęboko przekonana. Watterly skrzywił się.
- Panna Gwen Delagrace bez wątpienia zażądałaby jakiegoś kosztownego prezentu, który by uleczył urażoną dumę. Z kolei jej ojciec i moja babka są tak bardzo zainteresowani tym związkiem, że wątpię, czy pozwoliliby jej uciąć mi za to głowę. - Zdawało się, że chce dodać coś jeszcze, ale rozmyślił się i zamilkł. Hero stłumiła nadzieję, że Arthur powie, iż nie chce już żenić się z Gwen Delagrace, że woli ożenić się z nią. Że tylko o tym marzy.
98 polgara & anula
- To dobrze, lecz wciąż uważam, że będzie najlepiej, jeśli wśliźniemy się do domu niezauważeni i nie będziemy o tym wspominać. Popatrzył na nią zdziwiony. - Sądzi pani, panno Fenster, że pani rodzina nie zauważyła pani zniknięcia? Hero odpowiedziała przygnębiona: - Oczywiście, że zauważyli i pewnie przeszukali już wszystkie
s u lo
księgarnie w Londynie, by mnie znaleźć. Ale gdy tylko wyjaśnię całą sytuację, Miranda zrozumie, że w tej sprawie potrzebna jest dyskrecja. - Jest pani pewna?
- Tak, dobrze znam moją siostrę. Nie dopuści, bym była
a d n a c s
szykanowana z powodu czegoś, na co nie miałam wpływu, zwłaszcza w świetle tego, co jej samej się kiedyś przydarzyło. - Więc woli pani jednak, by pan Digby się nie dowiedział? Hero nie potrafiła stwierdzić, czy budzi to dezaprobatę Arthura, czy nie.
- Nie, to nie o to chodzi, sama mu powiem. - Schyliła głowę, by ukryć wyraz swej twarzy.
Gdyby los był naprawdę łaskawy, Gabriel Digby byłby oburzony i nigdy więcej by się do niej nie odezwał. Lecz on bez wątpienia uwierzy w każde jej słowo i wybaczy bez żadnych pytań - za wyjątkiem jednego, czy Hero za niego wyjdzie, oczywiście. A wtedy ona nie będzie miała wyjścia. Z jakiego powodu miałaby odrzucić oświadczyny mężczyzny, który tak jej ufa? Jak można odprawić tak 99 polgara & anula
idealnego kandydata? Nie wiedziała jak, ale wiedziała, że musi mu odmówić. - To bardzo odważne z pani strony. Mógłby przecież uznać, że pani kłamie. Że coś się między nami wydarzyło. To było niegodziwe z jej strony, lecz Hero bardzo chciałaby, by zdarzyło się coś, czego mogłaby żałować. Na przykład, żeby Arthur otworzył jedną z tych zakazanych książek i żeby spędzili namiętną noc, wypróbowując każdą z pozycji z oglądanych rycin. Zarumieniła
s u lo
się na tę myśl. Postacie z ilustracji były w jej pamięci bardzo wyraźne, lecz miały jej twarz - jej i Arthura.
Przestań! Przestań natychmiast! - nakazała sobie.
- Pan Digby mi uwierzy. To prawy człowiek. - Co sprawia, że
a d n a c s
takie myśli powstają w jej głowie? Nie była śliczną mleczarką, za którą uganiali się dżentelmeni. Z drugiej strony, spędziła tę noc w ramionach Arthura. Oczywiście mogłaby to potraktować jako zwykłą uprzejmość, lecz... czuła coś więcej i sądziła, że on także to czuje. Najwyraźniej jednak Watterly nie miał takich fantazji, bo powiedział cicho:
- Więc Gabriel Digby jest dla pani odpowiednim mężczyzną. Uczyni panią szczęśliwą, jestem tego pewien. - Nie ma pan nawet cienia wątpliwości? - Chciała go dyskretnie wybadać, czy on coś do niej czuje. - A pani ma? Czyż on nie jest ideałem? - spytał retorycznie. Hero zrozumiała, że się myliła. On nie uległ wpływowi otaczających ich książek. Nie marzył o niej tak, jak ona o nim. Nie 100 polgara & anula
wyobrażał ich sobie w sytuacjach, jakich opisy przeczytała w Opowieściach mleczarki... Lecz miał taki dziwny wyraz twarzy. Był tak blisko, że w jego oczach dostrzegła coś zagadkowego. Coś, co sprawiało, że zabrakło jej tchu. Ledwie przebrzmiały jego słowa, niemalże wpychające ją w ramiona innego, Arthur schylił się i pocałował ją. Tak naturalnie jakby oddychała, odpowiedziała mu i zagubiła się w smakowaniu jego gorących warg, przyciśniętych mocno do jej ust.
s u lo
Ich okulary się sczepiły. Watterly objął ją i przyciągnął do siebie, a jego twarde wargi domagały się dalszej odpowiedzi, której ochoczo udzieliła.
Po szalonej chwili Arthur odsunął się i zerwał zawadzające nieco
a d n a c s
binokle z jej twarzy. Nie widziała go teraz dokładnie, dostrzegała tylko niewyraźną plamę, lecz wiedziała, że to Arthur. Sięgnęła, by wziąć od niego okulary. Ścisnął jej palce.
- Nie powinienem był tego robić - wyznał bez tchu. - Nie - zgodziła się, drżąc, choć przecież od lat marzyła, by to właśnie zrobił. - Nie powinien był pan.
- Chcę to zrobić jeszcze raz. - Zdjął własne okulary i schował do kieszeni. - Tym razem we właściwy sposób. Drżącymi dłońmi Hero schowała okulary do torebki. - Więc niech pan to zrobi. - Zamknęła oczy, pewna, że zaraz wybuchnie z emocji, jeśli tylko zobaczy tak blisko jego twarz, będącą zwiastunem pocałunku. 101 polgara & anula
- Jest pani pewna, że nie będzie tego żałować? - zapytał szeptem Arthur. Czuła, że on mówi o czymś więcej niż o zwykłym pocałunku. - Jestem pewna - odpowiedziała, choć wcale nie była. - Tym razem będę delikatny, przyrzekam - szepnął. Hero uśmiechnęła się, czekając na obiecany pocałunek, który nigdy nie nastąpił, bo odgłos kroków na schodach sprawił, że w poczuciu winy oderwali się od siebie pośpiesznie.
a d n a c s 102 polgara & anula
s u lo
8 Arthur stał, usiłując uspokoić oddech. Chwilę wcześniej odczuwał tak silne pożądanie, że niełatwo było mu teraz w ciągu kilku sekund wrócić do normalnego stanu. Pocałunek z Hero zbyt mocno rozpalił jego zmysły. Popchnął ją za siebie i nerwowo zaczął szukać okularów. Chciał dokładnie widzieć, czemu będzie musiał stawić czoła. Tym bardziej, że mocne, energiczne kroki na schodach raczej nie zapowiadały leciwego pana Beasleya.
s u lo
Szczęknął zamek, ktoś otwierał drzwi z przeciwnej strony. Watterly rozejrzał się po pokoju w poszukiwaniu czegoś, co mogłoby
a d n a c s
posłużyć jako broń. Nie było wielkiego wyboru, więc wziął książkę w oprawie z bogatymi okuciami i uniósł ją, gotowy do obrony, gdy drzwi się otworzyły.
Ku jego zdumieniu mężczyzną, który stanął w drzwiach, okazał się jego kuzyn, książę Kerstone, Simon Watterly. Opuścił więc trzymany w dłoni tom i odsunął się, by Simon mógł zobaczyć, że Hero jest cała i zdrowa. Na nieszczęście nic nie mógł poradzić na to, że wyglądała jak kobieta, która dopiero co była namiętnie całowana. Ale też w jakiś przewrotny sposób sprawiało mu to przyjemność. - Arthurze. - Kuzyn przyglądał mu się ze zmieszaniem, będącym odbiciem jego własnego zdziwienia. - Simonie. - Arthur zastanawiał się, czy była w Londynie osoba, którą mniej chciałby spotkać w tak delikatnych okolicznościach? Zwykle chętnie widywał kuzyna, lecz w tej sytuacji wolałby już 103 polgara & anula
chyba, by uwolnił ich tajemniczy nadawca listu, nawet gdyby miał okazać się szaleńcem. Wzrok księcia zatrzymał się na Hero, potem przesunął się po pokoju, jakby Simon spodziewał się znaleźć w nim kogoś jeszcze. Na koniec książę ponownie spojrzał na Watterly'ego i spytał szorstko: - Co wy tu robicie? - Zostaliśmy uwięzieni na całą noc. Ktoś nas tu zamknął -odparł Arthur, lecz nagle przerwał, zastanawiając się, czego Simon tu szukał. - Skąd wiedziałeś...
s u lo
- Dostałem list. - Książę znowu przyglądał się na zmianę Arthurowi i Hero. Zmarszczył brwi. - Nie ma tu Gabriela Digby'ego? - Digby'ego? - Arthur nic już nie rozumiał. Co ma do tego
a d n a c s
Gabriel Digby? Czemu miałby być z nimi w księgarni? Zniecierpliwiony książę stwierdził zgryźliwie:
- Tak, pana Gabriela Digby'ego. Dostałem list, w którym poinformowano mnie, że znajdę tutaj Hero z Gabrielem Digbym. Zamiast tego znajduję ciebie, Arthurze, Hero i ani śladu Digby'ego. Co tu się dzieje?
- Ktoś przysłał ci wiadomość, że znajdziesz mnie tu z Gabrielem Digbym? - wtrąciła się Hero. - Nie wiem, czemu miałoby tak być. Nie widziałam pana Digby'ego od przedwczoraj. - Odsunęła się trochę od Watterly'ego i mówiła dalej, wciąż nieznacznie powiększając dystans między nimi. - Kuzyn Arthur i ja przyszliśmy tutaj w poszukiwaniu książki i zostaliśmy zamknięci.
104 polgara & anula
- Na całą noc? - warknął Simon, nie czekając, aż ona skończy; niemiły zwyczaj, który został mu z żołnierskich czasów. - Byliśmy zamknięci - Hero kontynuowała wyjaśnienia, lecz szwagier przerwał jej kolejnym pytaniem. - Jak do tego doszło? - Miałem nadzieję odebrać tu jedną książkę. - Arthur zastanawiał się, co zrobić, by uśmierzyć gniew kuzyna. Był głupcem, prosząc Hero o towarzyszenie mu. Nie zamierzał narażać ją na reprymendę ze
s u lo
strony Simona. Ale skąd mogli wiedzieć, jak to się skończy?
- A ja oczywiście chciałam towarzyszyć kuzynowi Arthurowi. Zresztą, kiedy ja nie chciałam iść do księgarni? Wiesz, że najchętniej zamieszkałabym w jednej z nich. -Hero roześmiała się nerwowo, lecz
a d n a c s
wzrok szwagra nie złagodniał ani trochę. - A pan Beasley?
- Musiał nas zamknąć na strychu, nie zdając sobie sprawy z tego, że tu jesteśmy.
- Ale co robiliście tu, na górze?
- Szukaliśmy pana Beasleya, gdy to się stało. Przeszukaliśmy całą księgarnię i nie znaleźliśmy go. Gdy usłyszeliśmy jakiś dźwięk z góry, pomyśleliśmy, że to może być on... - Słowa zamarły Hero na ustach, gdy uświadomiła sobie, jak intensywnie Simon przygląda się im obojgu. - Pan Beasley leży w domu z grypą - stwierdził książę sucho. Widziałem się z nim, gdy poszedłem po klucze do księgarni. Jest tak chory, że nie byłby w stanie wspiąć się po schodach, zapewniam was. 105 polgara & anula
W tym momencie Arthur zdał sobie sprawę, że to nie pan Beasley zamknął ich na strychu. To musiał być nadawca listu. Lecz czemu? Co takiego chciał osiągnąć... Kuzyn patrzył na nich z furią w oczach. - Wiecie, że Miranda mało nie oszalała z niepokoju? Jakby pchnięta jego uwagą, Hero pośpieszyła do drzwi ze słowami: - Możemy porozmawiać o tym wszystkim później, Simonie. Muszę się z nią natychmiast zobaczyć, żeby na własne oczy przekonała się, że nic mi nie jest.
s u lo
Arthur odsunął na razie przypuszczenia, które już formowały się w jego umyśle, świadom, że musi najpierw załatwić sprawę z Simonem, zanim jego kuzyn dostanie apopleksji.
a d n a c s
Sztywno położył mu dłoń na ramieniu.
- Nie obawiaj się, kuzynie, wiem, że czujesz się za nią odpowiedzialny, ale możesz być pewien, że zrobię, co do mnie należy. W końcu to wszystko moja wina. - Książę nie wydawał się szczególnie przekonany. Lecz któż mógłby go winić? W końcu Arthur skompromitował Hero i jego kuzyn miał tego świadomość. Musiał go natychmiast uspokoić. -Wszystko będzie dobrze, Simonie. Zrobię to, co konieczne. - Zrobisz? - Książę zdawał się odprężać, gdy Watterly jeszcze raz stanowczo skinął głową. - Nigdy w to nie wątpiłem, kuzynie. Te słowa były miłe, choć Arthur zastanawiał się, ile w nich prawdy. Nie mógł jednak Simona winić. Poczułby to samo, gdyby znalazł tu Hero z Gabrielem Digbym. 106 polgara & anula
I czemu liścik sugerował, że ona będzie tu właśnie z nim? To była tajemnica, którą musiał rozwikłać. Lecz najpierw musi wszystko naprawić i poślubić Hero. Tylko w ten sposób może zwrócić jej cześć. Za swą karygodną lekkomyślność musi zapłacić własnym nazwiskiem. Jego babka z pewnością nie będzie z tego zadowolona. Hero miała wrażenie, że znalazła się w środku jakiegoś sennego koszmaru. Czyż mogła sobie wyobrazić gorszego wybawiciela niż
s u lo
Simon? Bardzo kochała męża swej siostry. Zawsze był dla niej dobry. Opiekował się nią i jej siostrami nie gorzej od ich rodzonego brata. Lecz jego wizja tego, jak rozwiązać ten cały galimatias, różniła się diametralnie od jej wyobrażeń na temat pomyślnego zakończenia całej afery.
a d n a c s
Miranda ucieszyła się, widząc ją całą i zdrową, lecz nie dała jej nawet szansy, by się umyła i przebrała przed podjęciem decyzji. Wyrok zapadł. Ona i Arthur mieli się jak najszybciej pobrać. Hero protestowała, lecz książę był nieugięty. Właściwie to nikt jej nawet nie spytał o zdanie, choć przecież chodziło o całe jej życie! Przypominała Simonowi, że zostali podstępnie zwabieni i zamknięci na strychu. Lecz nie uznał tego za istotne. Wciąż nalegał, by wyszła za Arthura. Nieważne, że zostali uwięzieni na całą noc wbrew własnej Woli i że zrobiono to rozmyślnie. Książę pokazał im otrzymaną wiadomość. Charakter pisma pasował do tego z zostawionych im listów. Nikt nie przeczył, że cała
107 polgara & anula
sprawa została sprytnie ukartowana. Mimo to Simon uparcie nalegał na ślub. A Arthur nie protestował ani jednym słowem! Hero miała ochotę się rozpłakać. Chciała urządzić scenę złości godną swej młodszej siostry, Kate, z krzykiem, płaczem i tupaniem. Los jej i Arthura zależał od tego, czy szwagier zrozumie, że się myli. Teraz wiedzieli już na pewno, że to nie biedny pan Beasley zamknął ich na strychu, pewnie też nie on zaaranżował to wszystko. Lecz kto? I czemu? W jakąkolwiek grę bawił się nadawca zagadkowych
s u lo
wiadomości, jego intryga najprawdopodobniej skończy się
przymusowym ślubem Hero Fenster i Arthura Watterly'ego.
Jednak Hero postanowiła, że nie będzie pionkiem w jakiejś nikczemnej grze! Czuła, że odzywa się w niej wrodzony upór,
a d n a c s
odziedziczony po ojcu. Patrzyła na szwagra, na siostrę i tłumaczyła im:
- To absurd. Nie możecie zmuszać mnie do małżeństwa z tym mężczyzną tylko dlatego, że razem zostaliśmy wplątani w jakąś komedię pomyłek!
Odetchnęła. Starała się być spokojna. Toczyła batalię o swe życie, nie mogła sobie pozwolić na nieostrożność. - Nikt nie wie o tym incydencie, a my zapewniamy was, że nie ma powodu podejmować żadnych pochopnych decyzji o ślubie. Zerknęła na Arthura i poczuła nagle, że się rumieni na wspomnienie ich pocałunku. Równie dobrze mogła się w ogóle nie odzywać. Simon był nieubłagany. 108 polgara & anula
- Ten argument nie jest bardziej przekonujący dziś, niż był kiedyś. - Obrócił się ku Mirandzie, a wówczas Hero dostrzegła ich porozumiewawcze spojrzenia. Pewnie przy-pomnieli sobie okoliczności własnego ślubu. - Musisz wyjść za Arthura. - Budowanie małżeństwa na tak kruchej podstawie to więcej niż głupota, to brak serca. - Więc uważasz, że to zbyt krucha podstawa? - Simon spojrzał na nią, lecz miała wrażenie, że patrzy gdzieś w przeszłość. Gdy
s u lo
powrócił do teraźniejszości, przyjrzał się jej uważniej. - Trudno. Nie rozumiem, czemu w ogóle dyskutujesz na ten temat. Ty i Arthur doskonale się rozumiecie. Macie wspólne zainteresowania.
- Doskonale się rozumiemy? Mamy wspólne zainteresowania? -
a d n a c s
Cóż za argument! - Czy na tym powinien opierać się związek dwojga ludzi?
Książę westchnął.
- Chodzi mi tylko o to, że oboje zdajecie się lubić buszowanie w zakurzonych księgarniach i czytanie dzieł dawno zmarłych ludzi. Widziałem dobre małżeństwa oparte na bardziej kruchych fundamentach.
Przez moment, pomimo że czuła ulgę, iż bezpiecznie wróciła do domu, Hero chciała z powrotem znaleźć się w księgarni. Lepiej byłoby usychać z pragnienia i powoli przeistoczyć się w zakurzoną mumię, niż zostać żoną człowieka, który nie tak dawno powiedział jej, że powinna wyjść za innego mężczyznę. - Ale my... my jesteśmy niewinni. To pomyłka. 109 polgara & anula
A jeśli nie pomyłka, to na pewno nieporozumienie. Arthur nie chciał się z nią ożenić, nieważne, co mówi teraz. Jego jedynym motywem była chęć ocalenia jej reputacji. I kto tak naprawdę miałby rozpowiedzieć o tym pożałowania godnym incydencie? Arthur? Pan Beasley? Na pewno nie Simon, Miranda czy ona sama. Żadne z nich nie chwaliłoby się tym, co zaszło. Nie, Arthur był po prostu rycerski, choć wcale nie było takiej potrzeby. Hero ignorowała głos serca, który podpowiadał jej, by się
s u lo
zgodzić. I to ochoczo! Jednak jaka kobieta przy zdrowych zmysłach chciałaby za męża człowieka, który poślubia ją, powodowany jedynie fałszywie pojętym poczuciem honoru? Pamiętała, jak Arthur przekonywał ją, że pan Gabriel Digby będzie dla niej
a d n a c s
najodpowiedniejszym mężem. To nie były słowa mężczyzny, który sam chciałby nim zostać.
Pocałował ją czy nie, najwyraźniej nie chciał tego małżeństwa. To krótkie zetknięcie warg to tylko impuls; nastąpił pod wpływem tamtych książek; to zakazane stronice uczyniły Arthura tak śmiałym. Nie mogła zmuszać go do małżeństwa z powodu jednego, przelotnego pocałunku. Po prostu nie mogła. Ceniła się, ale nie aż tak, by uważać, że za jej jeden, prawie niewinny pocałunek Arthur miałby zapłacić swym nazwiskiem i całym życiem. - Spędziłaś noc sama z dżentelmenem, Hero. Nieważne, co zdarzyło się między wami. - Książę spojrzał znacząco na jej potargane włosy, poluzowany kołnierzyk kuzyna i zacisnął wargi. - Pobierzecie się. 110 polgara & anula
W oczach Watterly'ego był tylko smutek i żal, gdy oświadczył stanowczo: - Zrobimy to, co należy, Simonie. - Nie! - zaprotestowała Hero. „Co należy". Nie to, co chciałby zrobić. Nie to, o czym marzy. Tylko to, co musi zrobić. Nie mogła znieść myśli, że jest dla Arthura jedynie obowiązkiem do wypełnienia. Simon, który zwykle był wyrozumiałym szwagrem, tym razem niestety był bardziej zainteresowany tym, co Arthur mówił o
s u lo
obowiązku, niż tym, co Hero mówiła o zdrowym rozsądku. Skinął kuzynowi aprobująco głową.
- Wiem, Arthurze - zawahał się na moment, po czym spytał szybko: - Twoje zaręczyny z panną Gwen Delagrace... czy zostały
a d n a c s
kiedykolwiek... potwierdzone?
- Nie. To było tylko nieformalne porozumienie między moją babką a jej ojcem. - Watterly potrząsnął głową. Hero chciałaby móc poznać po jego głosie lub twarzy, czy ma złamane serce, lecz nie potrafiła. - Wiem, iż babka miała nadzieję, że w tym roku sfinalizuję ten związek, lecz nigdy oficjalnie nie poprosiłem o rękę panny Delagrace, więc z mojej strony nie ma przeszkód, byśmy z panną Fenster natychmiast wzięli ślub. Simon skinął głową i wziął Mirandę za rękę. Oboje spojrzeli na Hero i książę powiedział: - Dobrze, zaraz załatwię formalności i w ciągu tygodnia odbędzie się ceremonia. - Nie zgadzam się - oświadczyła Hero. 111 polgara & anula
- Myślę, że zmienisz zdanie, zanim nadejdzie dzień zaślubin rzekł Simon sucho. - A ja myślę, że wybuchnie skandal, którego tak chcesz uniknąć, gdy nie zjawię się na własnym ślubie - odpowiedziała, odwracając się na pięcie i wychodząc z pokoju. Przez kilka następnych dni próbowała wpłynąć na księcia, by zmienił zdanie w kwestii jej małżeństwa. Odmówiła współpracy przy wybieraniu sukni, kwiatów i sporządzaniu listy gości. Lecz pomimo
s u lo
tego, że osobiście nie podjęła żadnej decyzji, wszystko zostało zaplanowane i przygotowane.
Hero prawie poczuła ulgę, gdy nadszedł czas spotkania
Towarzystwa Rycerzy Okrągłego Stołu. Ona i Arthur -wraz Z uroczą
a d n a c s
Juliet jako przyzwoitką, zrozpaczoną, że będzie musiała poświęcić wieczór na słuchanie nudnej dyskusji na tematy arturiańskie - wyszli z domu i wsiedli do powozu.
Siedząc naprzeciw Arthura, Hero czuła jego przygnębienie. - Nikt nie wie, że miał pan nadzieję zaprezentować coś wyjątkowego podczas dzisiejszego zebrania - powiedziała współczująco.
- To pewna pociecha - zgodził się. - Oczywiście muszę ogłosić, że zamierzamy się pobrać. Zaniepokoiła się. - Musi pan? - Nie widzę powodu, by to odkładać.
112 polgara & anula
- Nie wierzy pan, że odmówię potwierdzenia tego faktu? Milcząca dotąd nachmurzona Juliet przerwała im. - Oczywiście, że pan Watterly nie wierzy. A wiesz czemu? Ponieważ ty, Hero, zawsze robisz to, czego oczekują od ciebie inni. I dlatego nie przyniesiesz wstydu całej rodzinie w dniu swego ślubu i nie zostawisz pana młodego przed ołtarzem. Pomyśl też o tym, że taki skandal mógłby zaprzepaścić szanse moje i reszty naszych sióstr na przyzwoite zamążpójście. Hero spojrzała na Arthura.
s u lo
- Może mi pan powiedzieć, czego naprawdę pan chce? I proszę mi nie mówić o obowiązku, o mojej reputacji, lecz o własnych pragnieniach. Czego pan chce dla siebie?
a d n a c s
Popatrzył na nią z nieszczęśliwą miną.
-To jest właściwa rzecz, Hero. Wiem o tym. Musimy się z tym pogodzić. Obiecuję, że pewnego dnia będzie pani dumna, mogąc nazywać mnie swoim mężem.
Jego cicha troska o ten wieczór poruszyła ją do głębi. Och, czemu ona kłóci się z nim na temat ślubu, skoro w tej chwili całkiem co innego zaprząta jego myśli? Była taka samolubna! Jej własne kłopoty zbladły w porównaniu z jego problemami. Arthur nie tylko znalazł się w takim samym niezręcznym położeniu, jak ona, lecz musiał ponadto stanąć przed obliczem Towarzystwa bez rękopisu, który miał nadzieję przynieść. - Przepraszam pana, wiem, że to zły moment na tego rodzaju dyskusje. - Gdy wysiedli z powozu, oparła dłoń na jego ramieniu. 113 polgara & anula
Proszę, Arthurze, niech pan jeszcze nie ogłasza naszych zaręczyn. Wciąż mam nadzieję, że Simon odzyska zdrowy rozsądek i przestanie upierać się przy tym niedorzecznym pomyśle. Zanim zdążył odpowiedzieć, przywitał ich Gabriel Digby. - Panie Watterly, panie Fenster - jak miło państwa widzieć. - Pana też, panie Digby - powiedział Arthur w nagłym przypływie dobrych manier, prowadząc Hero po raz pierwszy do pokoju, gdzie odbywały się zebrania.
s u lo
Członkowie Towarzystwa Rycerzy Okrągłego Stołu zbierali się w adekwatnym do nazwy ich Towarzystwa okrągłym pokoju.
Niektórzy uczestnicy zgromadzenia otworzyli szeroko oczy ze zdumienia na widok Hero - kobiety! - wkraczającej do ich
a d n a c s
sanktuarium. Lecz większość głosowała za jej przyjęciem. Hero była zadowolona, że Gabriel Digby pomógł jej wypełnić dokumenty wymagane przy wstępowaniu do Towarzystwa. Tłum był podekscytowany. Miała nadzieję, że ci uczeni mężczyźni ujrzą wyraźnie, iż Arthur jest najlepszym kandydatem na nowego przewodniczącego. Był bardziej oddany sprawie i miał większą wiedzę niż jakikolwiek badacz legendy króla Artura, którego znała. Nigdy nie miała szansy dowiedzieć się, czy Arthur uszanowałby jej prośbę, by nie ogłaszać nowiny o zbliżającym się ślubie. Podczas gdy Gabriel Digby stał przy jej boku, jakiś mężczyzna, którego nigdy wcześniej nie spotkała, lecz który najwyraźniej dobrze znał Arthura, podszedł do nich i powiedział z uśmiechem:
114 polgara & anula
- Moje gratulacje, Watterly, słyszałem, że pan i panna Fenster zamierzacie się pobrać. Szczęściarz z pana. Mężczyzna spojrzał przyjaźnie na Hero, kompletnie nieświadomy, że ona ma ochotę kopnąć go w kostkę, żeby tylko znikł jej z oczu. Gabriel Digby wyraźnie pobladł. - Czy to prawda? Uświadomiwszy sobie ze zgrozą, że Juliet miała rację -nie mogła
s u lo
poniżyć Arthura i swojej rodziny, zaprzeczając temu faktowi, Hero odpowiedziała cicho:
- Tak. - Chciała mu to wyjaśnić, lecz nie tu, nie w zatłoczonym pokoju. - To stało się dosyć nieoczekiwanie.
a d n a c s
Zanim Digby mógł odpowiedzieć, rozległ się dźwięk młotka przewodniczącego zwołującego zebranie i członkowie Towarzystwa zaczęli zasiadać na swych krzesłach.
Hero, w najwyższym stopniu zdenerwowana, zajęła miejsce u boku Arthura. Juliet na szczęście została w przedpokoju, bo nie była członkiem Towarzystwa, zresztą i tak kompletnie nie była zainteresowana przebiegiem posiedzenia. Wzięła ze sobą popularną powieść, by nie umrzeć z nudów. Lecz w jej wzroku Hero dostrzegła figlarny błysk, który, jak miała nadzieję, zniknie, zanim posiedzenie się skończy. Przynajmniej, pocieszała sama siebie, siostra nie była świadkiem tego, jak szybko musiała potwierdzić swe zaręczyny. Juliet miała nieznośną skłonność do głośnego chełpienia się swą mądrością, gdy okazywało się, iż miała rację. 115 polgara & anula
Starszy mężczyzna o srebrnych włosach, w ciemnoniebieskiej tunice dał znak, że chce coś powiedzieć, i zebrani się uciszyli. Phineas Wright zaczął od powitania nowych członków Towarzystwa - oprócz Hero było jeszcze dwóch świeżo przyjętych. Odbyła się skromna ceremonia pasowania na Rycerzy Okrągłego Stołu, po czym nastąpiło najważniejsze: to, na co wszyscy czekali, czyli zapowiedź wyborów nowego przewodniczącego. - Jak wszyscy wiecie, muszę zrezygnować z pełnienia
s u lo
zajmowanego stanowiska z przyczyn osobistych. Musimy znaleźć nowego przywódcę naszej grupy. - Wright pochylił się w stronę czterech mężczyzn siedzących po jego prawej. - Sir Lancelot, sir Kay, sir Galahad, sir Gawain podejmą ostateczną decyzję wraz ze mną w
a d n a c s
sprawie wyboru mężczyzny, który udowodni, że jest godny tego zaszczytu.
- Członkowie Towarzystwa muszą zatwierdzić jego wybór powiedział korpulentny mężczyzna, w którym Hero rozpoznała Fenwella Delagrace'a, ojca Gwen. Siedział obok Gabriela Digby'ego, a spojrzenie, którym obrzucił Arthura, nie było zbyt przyjazne. Najwyraźniej on też usłyszał już o zaręczynach. Białowłosy starzec z godnością stwierdził. - Oczywiście, nowo wybrany przewodniczący musi zostać zaakceptowany przez wszystkich. Lecz który z nas nie wyrazi zgody na kandydata, jeśli ten sprosta rzuconym mu wyzwaniom, pomyślnie przejdzie próby i okaże się godzien miana Rycerza Rycerzy?
116 polgara & anula
Hero zastanawiała się, jakie właściwie próby Phineas Wright ma na myśli, lecz nie odważyła się spytać Arthura. Był on całkowicie pochłonięty słowami przewodniczącego. - Kandydaci na stanowisko przewodniczącego Towarzystwa Rycerzy Okrągłego Stołu muszą udowodnić, że posiadają cnoty Honoru, Rycerskości i Męstwa. Czas próby zacznie się w momencie zakończenia tego posiedzenia. Na naszym kolejnym spotkaniu, które odbędzie się za trzy miesiące, panowie Digby i Watterly muszą
s u lo
udowodnić, że godnie stawili czoła swym wyzwaniom.
- Trzy miesiące! To za długo - znowu przerwał mu Fenwell Delagrace, ignorując potępiające spojrzenia rzucane mu przez innych członków Towarzystwa.
a d n a c s
Niewzruszony Phineas Wright kontynuował:
- Miesiąc na każdą z prób: Honoru, Rycerskości i Męstwa. Zawsze tak było, Fenwell, czy pan to kwestionuje? Ojciec Gwen rozsiadł się na krześle, najwyraźniej niezadowolony, lecz wymamrotał:
- Nie, w porządku, niczego nie kwestionuję. - Dobrze, Więc postanowiono. Za trzy miesiące zadecydujemy, kto jest godny być nowym Arturem. Gabrielu Digby, Arthurze Watterly, czy jesteście gotowi na stawienie czoła wyzwaniom? Gabriel Digby wstał i stwierdził mocnym, pewnym głosem: - Jestem. Arthur także wstał. Jego głos był cichszy, lecz zdecydowany: - Jestem. 117 polgara & anula
Na widok spojrzenia, jakim obrzucili się dwaj mężczyźni, w Hero zamarło serce. To było coś więcej niż rywalizacja o zakurzony fotel przewodniczącego Towarzystwa Rycerzy Okrągłego Stołu. To była sprawa honoru, sprawa osobista. A jeden z nich musi na końcu odejść pokonany.
a d n a c s 118 polgara & anula
s u lo
9 Hero po raz kolejny próbowała powstrzymać realizację ślubnych planów. Teraz, gdy zrozumiała, jak zdradzona poczuła się rodzina Delagrace, tym bardziej nie mogła siedzieć bezczynnie i pozwolić, by Arthur stracił szansę na sukces i uznanie tylko dlatego, że miał pecha zostać zamkniętym razem z nią na strychu księgarni. Przecież to było śmieszne, wręcz absurdalne.
s u lo
Raz jeszcze podjęła desperacką próbę wytłumaczenia tego szwagrowi i siostrze.
- Zaklinam was na wszystkie świętości - Arthur był
a d n a c s
przyrzeczony Gwen od wielu lat, właściwie od dziecka. Jej ojciec nigdy mu tego nie wybaczy. Simon westchnął.
- Arthur wiedział o tym, gdy zdecydował się ciebie poślubić. Pogodził się z tym.
- To nie w porządku. Na pewno rozumiecie, jakie to niemądre. Nikt nie wie... - przerwała. Nie wyglądało na to, by Simon miał ochotę jej słuchać. Było jasne, że podjął już decyzję i nic, co ona powie, nie jest w stanie tego zmienić. Hero poszukała wzrokiem pomocy u siostry. Miranda, jak wszyscy, musiała widzieć, jak niedorzeczna jest ta sytuacja. - Nie możemy zmuszać Arthura, by dotrzymał tej obietnicy. To nie jego wina.
119 polgara & anula
- Więc kto jest winny, skoro wszyscy w tej sprawie są tacy bez skazy, jak mówisz? - dociekał książę. Hero nie chciała iść tym tropem. - Wiem, że wszyscy będziemy tego żałować, jeśli tylko ta farsa natychmiast się nie skończy. Sprawy i tak zaszły już za daleko. Twarz Mirandy wyrażała sympatię, lecz siostra nie powiedziała nic na obronę Hero, gdy jej mąż stwierdził ostro: - Przestań, Hero. Dosyć tego. Nie chcę już słyszeć ani jednego
s u lo
słowa na ten temat. Przykro mi, że wolałabyś kogoś innego niż Arthur na męża. Lecz jestem pewien, że doskonale będziecie do siebie pasować.
Doskonale będą do siebie pasować? Co Simon ma na myśli?
a d n a c s
Oczywiście, że z chęcią wyszłaby za Arthura, lecz tylko wtedy, gdyby on też tego chciał.
- Nie zrobię tego. - Skrzyżowała ręce przed sobą. - Wrócę do Anderlin, jeśli stracę u was dom. Lecz nie wyjdę za mąż, ten pospieszny ślub nie ma najmniejszego sensu. Valentine zrozumie. Miranda zaśmiała się lekko.
- Nie licz na zrozumienie u naszego brata, Hero. On na pewno poprze Simona. - Ich oczy się spotkały i Hero przypomniała sobie, jak Valentine nalegał na szybki ślub Mirandy i Simona, nawet wbrew woli Mirandy, która wtedy starała się mu to wyperswadować. I pomyśleć, że teraz jest jedną z najszczęśliwszych mężatek w Londynie! - Lecz... 120 polgara & anula
Księżna potrząsnęła głową i rzekła współczująco: - Wszyscy widzą, jak doskonale do siebie pasujecie. Nikogo nie zdziwi ten związek, nikt nie zaprotestuje, zwłaszcza gdy weźmie pod uwagę fakt, że twoja reputacja jest narażona na szwank. Jej reputacja. Cóż to za bezużyteczna rzecz! Pomyślała przez chwilę, że lepiej byłoby, gdyby całkiem ją straciła. To rozwiązałoby wiele problemów. Nawet Gabriel Digby nie oświadczyłby się komuś, kto miałby jawnie zrujnowaną opinię.
s u lo
- Nie potrzebuję reputacji - jedyne, czego potrzebuję, to moich książek!
Jej siostra uśmiechnęła się, jakby wbrew sobie. - Przypuszczalnie teraz w to wierzysz.
a d n a c s
- Wierzę. Z całego serca.
- Lecz pewnego dnia zechcesz mieć dzieci. Wtedy będziesz zadowolona, że masz męża, z którego możesz być dumna. Którego nie musisz się wstydzić i z którym możesz porozmawiać, gdy coś cię trapi. Przy boku którego możesz iść z podniesioną głową. Dzieci. Hero wybiegła myślą w przyszłość, zobaczyła samą siebie, lecz kilka lat starszą, otoczoną małymi chłopcami podobnymi do Arthura. Czytałaby im bajki i opowieści o legendarnym królu Arturze. A jej własny Arthur przysłuchiwałby się tej lekturze... Jakie fantazje roją się w jej umyśle! Pan Watterly przecież nie chce się z nią żenić, a ona sobie wymyśla jakieś sielankowe sceny z jego udziałem!
121 polgara & anula
- A co z twoim przyrzeczeniem, że wyjdę za mąż z miłości? spytała siostrę. To była jej ostatnia szansa. Miranda nigdy nie składała obietnic bez pokrycia. Czy dotrzyma tej jednej, nawet wbrew woli Simona? Jej starsza siostra zawahała się, zerkając na męża. Przez moment Hero myślała, że Miranda przemówi i każe skończyć tę parodię. Zamiast tego księżna spojrzała surowo na Hero. Syknęła niecierpliwie, złapała ją za ramię i odciągnęła na bok, by mogły pomówić na osobności.
s u lo
Hero czekała, aż Miranda obieca, że pomoże jej uniknąć tego małżeństwa. Tymczasem siostra zażądała kategorycznie:
- Powiedz mi wprost, że nie kochasz Arthura, a ja natychmiast
a d n a c s
podejmę interwencję u Simona w sprawie waszego małżeństwa. Hero westchnęła. Oczywiście, że kocha Arthura Watterly'ego. Kocha z całego serca i z całej duszy. Przecież zakochała się w nim od pierwszego wejrzenia.Lecz nie może tego powiedzieć Mirandzie, księżnej o romantycznej naturze, wierzącej w szczęśliwe zakończenia. - Arthur nie kocha mnie.
Niestety, siostry nie usatysfakcjonowała ta odpowiedź. - Nie pytam o to, czy Arthur kocha ciebie, czy nie. Pytam, czy ty jego kochasz. Mówimy o tobie i twoim sercu, o twoich uczuciach. Nie chciała odpowiadać. Miranda zawsze była dla niej dobra i Hero nigdy wcześniej jej nie okłamała. Lecz teraz nie mogła wyznać prawdy. - Ale... 122 polgara & anula
Księżna delikatnie położyła dłoń na jej ramieniu i zacisnęła lekko, lecz stanowczo. - Powiedz mi, że nie kochasz Arthura, a ta ceremonia nigdy się nie odbędzie. Wystarczy jedno twoje słowo. Hero zaschło w gardle. Wpatrywała się w siostrę i powtarzała sobie, że albo skłamie, albo do końca życia będzie żałować swej prawdomówności. -Ja... Miranda westchnęła.
s u lo
- Ty go kochasz. - Zamilkła i potrząsnęła głową. - Przykro mi, że on nie żywi do ciebie podobnych uczuć, lecz Arthur jest mężczyzną i miał zobowiązania w stosunku do rodziny Delagrace. Teraz jednak na
a d n a c s
pierwszym miejscu stawia swe obowiązki wobec ciebie. Jest gotowy cię poślubić, deklaracje o miłości odkładając na później. Słowa Mirandy rozbrzmiewały echem w jej głowie. Gotowy poślubić. Deklaracje o miłości odkładając na później. Jak szlachetnie z jego strony! Hero po prostu nie mogła pozwolić, by to się stało. By on poślubił ją z litości, w obawie, że nikt inny nie zechce dziewczyny o podejrzanej reputacji. -Ja... Miranda położyła jej palec na wargach, chcąc ją uciszyć. - Wyjdziesz za niego. - Wydając ten rozkaz, prezentowała siłę i majestat prawdziwej księżnej. - Kochasz go, wiem o tym od dawna. - Kocham go. Ale on...
123 polgara & anula
Miranda potrząsnęła głową. - Nie zamartwiaj się na zapas, Hero. Czas pokaże, czy Arthur cię kocha, czy nie. Jestem pewna, że będzie cię dobrze traktował, nawet jeśliby żałował tego małżeństwa. Jeszcze nigdy żadne słowa tak jej nie dotknęły. Na myśl o Arthurze, pełnym urazy i żalu, lecz zachowującym się z mężowską łaską, chciało jej się wyć. Bez wątpienia Arthur będzie taki. Wspaniałomyślny, grzeczny, kulturalny. Co znaczy, że ona musi być
s u lo
podobną żoną i że nie wolno jej nigdy pokazać, jak bardzo go kocha i jak bardzo jej na nim zależy. Może być dla niego miła, lecz nie wolno jej ujawnić swego namiętnego uczucia.
Gdy stali, czekając na złożenie przysięgi małżeńskiej, Arthur
a d n a c s
zastanawiał się, jak szybko Hero pożałuje tego ślubu. Walczyła wystarczająco mocno, by mógł podejrzewać, że już w kilka godzin po ceremonii. Lecz mimo to wciąż czuł satysfakcję na myśl, że będzie ją miał za żonę. Gdyby tylko nie rozczarował tak bardzo swej babki, nie wspominając już o Gwen Delagrace i jej ojcu. Zrobił, co mógł. Łagodząc sytuację w swojej rodzinie, dał Hero czas, by pogodziła się z myślą o poślubieniu go. Nie chciał naciskać jej zbyt -mocno. Nie warto było ryzykować, że utraci ją na zawsze. Nie chciał mieć tylko obowiązkowej żony, chciał kochającej żony. Już się zaczaj martwić, lecz Hero przybyła do kaplicy tylko trochę spóźniona Miranda szybko wyszeptała coś do Simona i kuzyn pocieszył go, że jego narzeczona szukała tylko zagubionego naszyjnika pereł, nie planowała ucieczki sprzed ołtarza. 124 polgara & anula
Gdy ją ujrzał, pomyślał, że Hero jest najpiękniejszą kobietą, jaką widział w życiu. Lecz wyraz jej twarzy był tak samo melancholijny, jak przez ostatnie kilka dni. Uśmiech, jakim go powitała, był bez wątpienia wymuszony. Panna młoda wypowiedziała przysięgę małżeńską głośno i wyraźnie, choć była bardzo blada. Tylko on stał na tyle blisko, by wiedzieć, że palce jej drżą. Nie mógł się powstrzymać, by choć na chwilę nie ścisnąć jej dłoni. Najbardziej na świecie pragnął wyznać
s u lo
Hero, że ją kocha i że uczyni wszystko, by ich wspólne życie było szczęśliwe. Lecz nie chciał jej obarczać swoimi wyznaniami, tyle ostatnio przeszła. Lepiej będzie powiedzieć jej to za jakiś czas. Uśmiechnął się do niej, nie wiedząc, czy to ją pocieszy, czy tylko
a d n a c s
wpędzi w jeszcze głębszą rozpacz.
Wszyscy im gratulowali, nikt nie zdawał się krzywić na ten pospieszny ślub. Przynajmniej nie wprost. Może jeśli będą mieli szczęście, unikną plotek. W końcu Hero nie była zbyt rozrywaną panną na wydaniu, a on też nie był brany pod uwagę przez swatki ze względu na niepisaną umowę między jego rodziną a rodziną Delagrace.
Arthur ujrzał, że Hero rumieni się z powodu trochę pikantnych uwag starszych mężatek, które gratulowały jej zamążpójścia. Wiedział, że musi dać jej do zrozumienia, że nie będzie na razie nalegał, by została jego żoną w pełnym tego słowa znaczeniu. Oboje potrzebowali czasu: ona, by się przyzwyczaić do myśli, że nagle
125 polgara & anula
została mężatką, a on, by wyrobić sobie taką pozycję w towarzystwie, by Hero mogła być dumna, że jest jego żoną. Był zadowolony z podjętego postanowienia. Tak bardzo, że wziął swą świeżo poślubioną żonę na bok, by jej o tym oznajmić. Miał nadzieję, że to ją uspokoi i pozwoli jej cieszyć się przyjęciem weselnym. Jednak gdy jej wszystko wytłumaczył, ku jego zdumieniu, Hero wydawała się zgaszona i rozczarowana. - Tak się spieszyłeś, by mnie poślubić, a teraz chcesz mnie traktować tak, jakby nic się nie zmieniło?
s u lo
- Ależ, moja droga, chciałem cię tylko pocieszyć. Wiem, że potrzebujesz czasu, by się przystosować do nowej sytuacji. -
Uśmiechnął się. - Twoje życie nie musi się zmienić tak od razu. Nie
a d n a c s
ma potrzeby wywracać wszystkiego do góry nogami, przynajmniej na razie.
W odpowiedzi Hero spojrzała na niego tak, że zastanowił się, czy nagle nie wyrosła mu druga głowa.
- Oczywiście, że moje życie się zmieni. Jestem teraz twoją żoną. Miał nadzieję, że nie będzie musiał jej tłumaczyć pewnych rzeczy. Czemu nie mogli zrozumieć się w pół słowa jak dotychczas? Westchnął. Najwyraźniej jednak nie mogli. - Nonsens. Zostawię cię tutaj. Póki co, nie będę cię niepokoił. Spojrzała na niego uważnie. - Nie będziesz mnie niepokoił? Co to znaczy? Wyjaśnił, pewny, że gdy tylko Hero zrozumie, będzie zadowolona.
126 polgara & anula
- Muszę wrócić do domu, by zająć się interesami, lecz nie ma potrzeby, byś mi towarzyszyła. Zostaniesz tu, korzystając z sezonu. Wiem, że Miranda i Simon będą zadowoleni... - Jakimi interesami? - Mam coś do zrobienia. - Unikał bezpośredniej odpowiedzi, nie chcąc zdradzić żonie, jak ważne jest dla niego wytropienie żartownisia, który sprawił, że spełniły się jego najskrytsze marzenia. I że jednocześnie zawalił się cały jej świat.
s u lo
- Chcesz mnie tak upokorzyć? I to w dniu naszego ślubu? rozdrażnienie Hero rosło w zastraszającym tempie. Próbował ją ułagodzić.
- Ależ zrozum, że absolutnie nie mam zamiaru cię upokarzać, chcę tylko...
a d n a c s
- Znaleźć osobę, która nam to zrobiła?
Czasem życzyłby sobie, by jego żona była mniej spostrzegawcza. Nie mógł kłamać, choć chciałby. - Tak - odparł z wahaniem. - Chcę się przekonać, czy uda mi się znaleźć osobę, która tak okrutnie z nami igrała. - Bardzo dobrze. - Skinęła głową, usatysfakcjonowana. -Ja też chcę ją znaleźć. Pomogę ci. Przymknął oczy. Najwyraźniej źle ją zrozumiał. - Ale ty potrzebujesz czasu, by się przyzwyczaić... - Jadę z tobą. - To niemożliwe! - argumentował. - To, co muszę zrobić, może być niebezpieczne... 127 polgara & anula
- Czemu? - Pan Beasley mógł zostać zabity. - Jak odkryli, właściciel księgarni wcale nie był przeziębiony. Próbowano go otruć, by nie był w stanie otworzyć księgarni tego dnia, gdy miał tam przybyć Arthur. Jako że był w podeszłym wieku, mógł umrzeć od trucizny, gdyby tylko okazała się odrobinę mocniejsza. Skoro nadawca listu mógł posunąć się tak daleko... - Więc jako dobra żona powinnam pozwolić jechać ci samemu,
s u lo
ryzykować życie, podczas gdy ja będę bezpiecznie popijać herbatę i liczyć kawalerów Juliet? Tak to sobie wyobrażasz?
Z jakichś względów ta myśl zdawała się wpędzać ją w furię, zamiast uspokoić. Watterly spróbował raz jeszcze użyć perswazji.
a d n a c s
- Wolałbym, byś została tutaj, z dala od niebezpieczeństw. - Cóż, na twoje nieszczęście, zamierzam towarzyszyć mojemu mężowi w jego poszukiwaniach, gdziekolwiek go one doprowadzą. - Obawiam się, że to niemożliwe. - Arthur pomyślał o prymitywnych warunkach w zajazdach; pośpiechu, z jakim będą musieli podróżować; ludziach, z jakimi będą musieli się spotykać, by zdobyć informacje. Nie, Hero stanowczo nie może z nim jechać. To nie jest podróż odpowiednia dla damy. - Jeszcze zobaczymy - powiedziała, unosząc brwi i odwracając się od niego, by dołączyć do swych sióstr. Wciąż na nią patrzył, zastanawiając się, jak długo będzie na niego zła i jak długo będzie się tak nierozsądnie zachowywać, gdy za plecami usłyszał znajomy głos: 128 polgara & anula
- Cóż, Arthurze, jesteś teraz z siebie zadowolony? Wierzyłam, że choć raz w życiu postąpisz słusznie, lecz widzę, że moje nadzieje okazały się płonne. Watterly odwrócił się i skłonił sztywno. - Babciu, jak miło, że przyszłaś, by wraz z nami świętować dzień mego ślubu. - Świętować? Raczej opłakiwać. Myślisz, że przez pomyłkę włożyłam dzisiaj czarną suknię? - Babka bawiła się kryzą. - Nawet
s u lo
moja koronka jest czarna na znak żałoby po tym, co zrobiłeś.
- Ja tylko ożeniłem się ze wspaniałą kobietą. Nie zrobiłem niczego złego - powiedział to z całą stanowczością, na jaką mógł się zdobyć, gdyż wiedział, że babka rzadko rozumie czyjś punkt
a d n a c s
widzenia, jeśli tylko różni się on od jej zdania.
- Co ty narobiłeś, Arthurze? - spytała, wzdychając teatralnie i potrząsając głową. Nie zwracała najmniejszej uwagi na jego słowa. Hero Fenster nigdy nie będzie dla ciebie odpowiednią księżną. Spójrz na jej siostrę, jeśli mi nie wierzysz. To zaledwie kiepska imitacja prawdziwej arystokratki. Drżę na samą myśl, co o tym wszystkim sądzą ludzie...
- Bardzo szanuję żonę Simona, babciu. I wcale nie spodziewam się, że kiedykolwiek sam zostanę księciem, więc akurat te umiejętności Hero nie są dla mnie ważne. -Uświadomił sobie, że te słowa można potraktować jako obrazę jego żony, więc dodał: - Co nie oznacza, oczywiście, że uważam, by Hero nie nadawała się na księżnę. Z pewnością świetnie poradziłaby sobie w tej roli. 129 polgara & anula
Był rzeczywiście przekonany, że Hero mogłaby być nieszczęśliwa, gdyby była zmuszona wieść światowe życie, lecz bez wątpienia dobrze wypełniałaby swoje obowiązki. Czyż nie powiedziała mu przed chwilą, że będzie mu towarzyszyć w poszukiwaniu tego okrutnego żartownisia, bo jest jego żoną i to jej obowiązek? Jego babka westchnęła głośno. - Kiedy pogodzisz się ze swoim przeznaczeniem? Wiem, Że
s u lo
twoja matka słabo się spisała, wychowując cię, ale...
Arthur ze znużeniem powtórzył po raz tysięczny:
- Nie będę słuchał, jak obrażasz moją matkę. - Uświadomił sobie też, że od dziś ma nowy refren: - Ani nie będę z tobą dyskutował o mojej żonie.
a d n a c s
- Gwen Delagrace...
- Gwen Delagrace na pewno dobrze wyjdzie za mąż. Nigdy oficjalnie nie poprosiłem jej o rękę. To było tylko nieformalne porozumienie - nie między nami, nawiasem mówiąc, lecz między tobą i jej ojcem, więc Gwen nie będzie cierpieć Z powodu mojego małżeństwa, wbrew temu, co mówisz.
- Jeśli tak to widzisz, to jesteś w błędzie. - Nonsens. Wszyscy jesteśmy rozsądnymi ludźmi. Niedługo całe to zamieszanie ucichnie i wszyscy zapomną o nas i o naszym ślubie. Babka patrzyła na niego zdumiona. - Ty chyba oszalałeś! Fenwell Delagrace jest wściekły, a Gwen wstydzi się pokazać ludziom na oczy po tak jawnym upokorzeniu. To 130 polgara & anula
dla nich prawdziwa katastrofa. Masz szczęście, bo gdyby nie traktowali cię jak rodziny... Przerwał jej. - Babciu, żałuję z całego serca, że nie mogę żyć tak, jakbyś chciała, i zostać legendarnym bohaterem. Ale ja jestem uczonym. Ta profesja też ma swoje zalety. - Miał dosyć wysłuchiwania jej wyrzutów. Wystarczy mu, że poślubił kobietę, która wolałaby wygnanie na wsi u brata niż małżeństwo z nim. Miał nadzieję, że
s u lo
pewnego dnia Hero będzie z niego dumna. Nie był jednak taki pewien, czy babka kiedykolwiek będzie zadowolona ze swego wnuka. Od tylu już lat głośno dawała wyraz swemu rozczarowaniu jego osobą, że prawie zdołał się przyzwyczaić. Teraz też spojrzała na niego z pogardą.
a d n a c s
- Może się z tym pogodzę, jeśli uczynisz coś, co pokaże, że to, co płynie w twoich żyłach, to prawdziwa, błękitna krew, a nie woda. Słyszałam, że szukają nowego przewodniczącego Towarzystwa Rycerzy Okrągłego Stołu. Czy szukają ciebie? Odpowiedz mi, Arthurze!
Wolałby, aby babka o tym nie wiedziała, lecz nie widział sensu w okłamywaniu jej. I tak wkrótce poznałaby prawdę z ust Fenwella Delagrace'a. - Stanąłem do rywalizacji, owszem. Starsza pani zmarszczyła brwi i spytała ostro: - Do rywalizacji? Czyją jeszcze kandydaturę rozważają? - Gabriela Digby'ego. Jej uśmiech był gorzki. 131 polgara & anula
- Oczywiście, słyszałam o nim. I to wiele dobrego. Gdyby to nie była taka straszna rzecz, mogłabym życzyć sobie, by to on był moim wnukiem. - Babciu. - Arthur ostrzegawczo zmarszczył brwi. Nie chciał, by poruszała ten temat. Wystarczy, że jego własna żona wolałaby wyjść za pana Gabriela Digby'ego. Teraz jego babka wolałaby go za wnuka. Cały świat zachwyca się Digbym. Niech go diabli! Czyżby popełnił błąd, poślubiając Hero? Nie, nie chciał w to uwierzyć.
s u lo
Starsza pani westchnęła. Oczywiście nie można jej było
powstrzymać od kontynuowania tematu, gdy już raz podjęła decyzję. Miała żelazną wolę i zawsze narzucała swe zdanie otoczeniu.
- Byłabym nawet skłonna przypuszczać, że to Digby jest synem
a d n a c s
twojego ojca, podmienionym w kołysce. Mimo to dla dobra rodziny mam nadzieję, że wygrasz. To wymaże tę hańbę, którą nas okryłeś. - Moje małżeństwo to nie hańba, babciu. Mam nadzieję, że pewnego dnia to zrozumiesz. A co do przewodniczenia Towarzystwu, spodziewam się, że wkrótce zasłużę na ten zaszczyt. Spojrzała na niego uważnie.
- Masz na myśli jakiś wyczyn, który dowiedzie twej wartości? Co to ma być? Arthur skinął głową. Lecz zanim zadała kolejne pytanie, przyłożył palec do ust. - Na razie wolałbym to zatrzymać dla siebie.
132 polgara & anula
Babka kiwnęła głową na znak, że rozumie. Jej wnuka zdumiało, że nie drąży dalej tego tematu. Zamiast tego szturchnęła go i wskazała Gwen Delagrace, która szła przez salon pod ramię ze swym ojcem. - Z nią załagodź sprawy, chłopcze. Jej ojciec to dobry przyjaciel naszej rodziny. I najbliższy sąsiad. Arthur obrócił się, by przywitać nadchodzącą parę. Ze wstydem musiał przyznać, że się boi. Zobaczył, że babka toruje sobie drogę przez tłum, zmierzając prosto w stronę Hero. Miał nadzieję, że nie
s u lo
powie jego świeżo poślubionej żonie niczego niestosownego. Niczego o gniewie rodziny Delagrace. Ani o hańbie, jaką Hero rzekomo okryła Arthura, wchodząc do jego rodziny. Choć w sumie nie spodziewał się aż takiej taktowności, w każdym razie nie po swojej babce.
a d n a c s
Przez moment patrzył, jak Hero wita się ze starszą panią, miło się do niej uśmiechając. Westchnął i odwrócił się do Gwen i jej ojca. Hero musi nauczyć się sama radzić sobie z jego babką, tak jak on musiał to zrobić, gdy dawno temu umarła jego matka. Hero serdecznie powitała babkę Arthura, choć na pierwszy rzut oka widziała, że kobieta nie jest zadowolona z tego nieoczekiwanego małżeństwa. Zarumieniła się, gdy starsza pani pochyliła się do niej, by wyszeptać konfidencjonalnie: - Dziecko nie może pojawić się przed upływem dziewięciu miesięcy albo plotkarki już do końca życia będą sobie ostrzyć języki na naszej rodzinie. Nie pozwolę, by skandal był jeszcze większy, niż już jest.
133 polgara & anula
Hero wciąż była zdumiona jej słowami, gdy babka Arthura zacisnęła palce na jej ramieniu i pociągnęła za sobą, by z dala od tańczących gości zadać bezceremonialne pytanie: - Cóż, więc w końcu udało ci się złapać mego wnuka na męża. Uważasz, że jesteś go warta? Jaka może być dyplomatyczna odpowiedź na tak jawną obelgę? - Mam nadzieję, że tak. - A ja ci mówię, że nie jesteś. - Babka zlustrowała ją od stóp do
s u lo
głów. Sądząc z wyrazu jej twarzy, oględziny wypadły niezbyt
zachęcająco. Starsza pani Watterly popatrzyła na nią z wyzwaniem w oczach: - I co ty na to, panienko?
a d n a c s 134 polgara & anula
10 Hero stała jak skamieniała, mając nadzieję, że nikt nie zauważył wyzwania rzuconego jej przez babkę Arthura. Nie miała złudzeń; wiedziała, że już ją obmawiają, lecz nie chciała, by jej pospiesznie zawarte małżeństwo stało się przedmiotem jeszcze większej ilości plotek. A tak by się z pewnością stało, gdyby wszyscy ujrzeli, jaką wrogość okazuje jej seniorka rodu.
s u lo
Babka Arthura patrzyła na nią nieprzyjaźnie, najpewniej oczekując jakiejś odpowiedzi.
Co miała powiedzieć? Czy będzie dla Arthura lepszą żoną, niż
a d n a c s
byłaby Gwen Delagrace? Nie znała odpowiedzi na to pytanie. Sądziła, że Miranda doskonale sprawdza się w roli księżnej Kerstone, lecz pani Watterly miała inne zdanie na ten temat. Gdyby więc Arthur rzeczywiście kiedyś został księciem, a ona próbowała wzorować się na starszej siostrze przy pełnieniu oficjalnych obowiązków, babka na pewno nie byłaby z niej zadowolona. Hero ukradkiem rozejrzała się po sali balowej, lecz w pobliżu nie było nikogo z rodziny, kto mógłby ją uratować.
Babcia - czy kiedykolwiek odważy się tak do niej odezwać, co sugerował jej Arthur? - spytała niecierpliwie: - Ile mam czekać na odpowiedź? Co powiesz na swoją obronę? Jesteś dumna, że poszłaś w ślady swej siostry i tak jak ona wmanewrowałaś porządnego mężczyznę w niechciane małżeństwo? Od razu widać, że jesteście z jednej rodziny! Niezłe z was ziółka! 135 polgara & anula
Starsza dama była drobna, krucha, miała białe włosy. Lecz jej policzki były alarmująco czerwone. Jej głos stał się piskliwy. Zachowanie babki Arthura było oczywiste dla każdego, kto stał obok. Na nieszczęście - a może na szczęście, biorąc pod uwagę możliwość podsłuchania ich szokująco obcesowej rozmowy - w pobliżu nie było nikogo oprócz Hero, a to właśnie ona była powodem głębokiego niezadowolenia pani Watterly. Wiedząc, że nic nie zyska, separując się od kobiety, z którą i tak
s u lo
będzie musiała niedługo dzielić dom, powiedziała cicho:
- Moja siostra i jej mąż są ze sobą bardzo szczęśliwi, zapewniam panią. A co do mnie, zdaję sobie sprawę, że jest pani rozczarowana takim obrotem sprawy. Lecz obiecuję, że będę dla pani wnuka dobrą żoną.
a d n a c s
Kobieta syknęła z głęboką pogardą.
- Dobrą żoną? Arthur potrzebuje wspaniałej żony, moja droga. Wielkiej żony. Silnej kobiety, która da mu synów. Kobiety, która udzieli mu wsparcia w jego poszukiwaniach. Czy możesz powiedzieć, że dorosłaś do takiego wyzwania? Możesz pomóc mu wypełnić jego przeznaczenie?
Jego przeznaczenie? Mimo iż wiedziała, że nie powinna pytać, Hero nie mogła się powstrzymać. - Jakie właściwie przeznaczenie powinnam pomóc mu wypełnić? Co pani ma na myśli? - Czyżby jego babka wiedziała o manuskrypcie? Czy Arthur zwierzył się jej i to było to wyzwanie, o którym mówiła, czy też chodziło jej o coś całkiem innego? 136 polgara & anula
Babka Arthura nie odpowiedziała. Zamiast tego znacząco spojrzała na parkiet. - To przeznaczenie, oczywiście. Hero popatrzyła w ślad za nią i zobaczyła swego męża tańczącego z Gwen Delagrace. Sprawiali wrażenie idealnej pary. Dziewczyna była niewysoka, a jej blond włosy pięknie lśniły w świetle kandelabrów. Jedyne, co mogła zrobić w tej sytuacji, to stwierdzić:
s u lo
- Jestem pewna, że Gwen zrobi dobrą partię, choć nie z Arthurem.
- Oni byli sobie przeznaczeni, ty głupia dziewczyno! Spójrz na nich. A ty wszystko popsułaś!
a d n a c s
Hero znowu spojrzała na nich przelotnie, zgodnie z rozkazem. - Doskonale wyglądają razem w tańcu - zgodziła się Z wahaniem. Zaczęła się zastanawiać, czy nie powinna była raczej uciec z domu, niż pozwolić przekonać się swojej rodzinie, że wyjście za mąż będzie najlepszą rzeczą, jaką może zrobić. - Stałby się wielkim człowiekiem, gdyby ją poślubił. Ona była kluczem do jego przeznaczenia, a on odrzucił ją dla ciebie! - Babka ze wstrętem odwróciła się od świeżo poślubionej żony swego wnuka. Hero z ulgą patrzyła, jak starsza pani odchodzi, by dołączyć do grona swych przyjaciół. Nie miała wyboru - będzie musiała znosić tę kobietę. Lecz na razie była zadowolona, że uniknęła słuchania kolejnej tyrady na temat przeznaczenia Arthura, a także swych rozlicznych wad. 137 polgara & anula
Odwróciła się, by przyjrzeć się swemu mężowi tańczącemu z kobietą, którą pani Watterly nazwała jego przeznaczeniem. Nie potrafiła stwierdzić, czy Arthur żałuje rozstania z dziewczyną, przeznaczoną mu od tak dawna. Tańczył z Gwen Delagrace jak z każdą inną kobietą - grzecznie, uważnie, z szacunkiem. Mogła uznać to za dobry znak. Lecz mogło to też nic nie znaczyć. Cóż z tego, że tańczył uprzejmie z Gwen? Tak samo tańczył wcześniej z nią. Tak samo tańczył wcześniej ze swą babką.
s u lo
Nawet wyglądał tak jak zawsze, czego nie można było
powiedzieć o jego partnerce. Gwen była wyraźnie nieszczęśliwa. Jej porcelanowa skóra była zaróżowiona od gorąca, a i oczy miała lekko zaczerwienione. Widać było, że płakała, choć starała się to ukryć.
a d n a c s
Hero westchnęła ze smutkiem. Czy tego wieczoru nikt nie może mieć tego, czego pragnie? A wszystko tylko dlatego, że towarzyszyła Arthurowi w wyprawie do księgarni. Tylko dlatego, że była na tyle głupia, żeby pójść za nim po schodach na górę. Że była ciekawska i chciała poczuć dreszczyk emocji, przebywając z niedostępnym dla niej mężczyzną, na widok którego jej głupie serce zawsze biło szybciej, nie zważając na konsekwencje.
Oczywiście ani ona by tam nie poszła, ani Arthur nie zorganizowałby tej wycieczki, gdyby nie zagadkowa wiadomość. A właściwie gdyby nie tajemnicza osoba, która ją napisała. Hero zastanawiała się, czy ten dowcipniś śmieje się teraz z jej naprędce zawartego małżeństwa?
138 polgara & anula
A może ten ktoś jest rozgoryczony i rozczarowany? Nie wiedziała. Czyż list, który otrzymał Simon, nie sugerował, że Hero powinna zostać znaleziona na strychu księgarni z Gabrielem Digbym? Wtedy za niego musiałaby wyjść za mąż. Czyżby więc nastąpiła pomyłka w osobie adresata i wszystko miało wyglądać inaczej? To była zagadka, której rozwiązania na razie nie znała. Czy nadawca listu osiągnął cel? Czy też pogrzebał swe nadzieje? W tygodniu poprzedzającym ślub, spędzonym na gorączkowych
s u lo
przygotowaniach, nie było żadnych nowych wiadomości. Arthur próbował ukryć przed nią, jak bardzo go to poruszyło, lecz czuła, że czeka na kolejne bileciki.
Hero miała przeczucie, że nadawca listu jeszcze nie skończył
a d n a c s
swej gry. Jedyny sposób, by się dowiedzieć, o co w tym wszystkim chodzi, to zrobić to, co zamierzał jej mąż - znaleźć autora tego okrutnego żartu. Myśl, co będzie potem, nie pozwalała jej spać w nocy. Myśl o wspólnym życiu z Arthurem zresztą także. Arthur odmówił dyskusji na temat ewentualnych listów, podobnie jak na temat możliwości, iż manuskrypt wciąż istnieje, choć nadawca wiadomości im go nie pokazał. Wydawało się, iż nie chce już o tym ani słuchać, ani rozmawiać. Hero była zadowolona, że postanowił odnaleźć autora zagadkowych wiadomości. Nadal chciała też wziąć udział w poszukiwaniach. W końcu to żart tajemniczego dowcipnisia zmusił ich do wspólnego życia. Niby taki drobiazg, a spowodował tyle zmian w jej życiu! Gdyby nie ten list, nie byłaby dziś mężatką. 139 polgara & anula
Myślała o tym, co powiedziała Arthurowi tego wieczoru. Zamierzała towarzyszyć mu w jego poszukiwaniach. Skoro są małżeństwem, powinni dzielić ze sobą wszystko - włączając w to nietypowe przygody i dziwne listy, które sprawiają, że ludzie stają się tylko pionkami na szachownicy. Wciąż dręczyło ją pytanie zadane przez panią Watterly -czy Arthur przybliżał się, czy oddalał od swego przeznaczenia? A jakie było jej przeznaczenie?
s u lo
Czuła nadchodzący ból głowy. Było jej duszno. Wyszła z sali balowej na taras. Ogródki w Londynie były niewielkie, lecz pozwalały odetchnąć świeżym powietrzem.
Inni goście także wychodzili z zatłoczonego pokoju, szukając
a d n a c s
wytchnienia i ochłody, tak jak ona. Hero usiadła w cieniu; schowana przed wzrokiem ciekawskich, wpatrywała się w gwiazdy. Przyszłość jawiła się tak niepewna, tymczasem obserwacja nocnego nieba, jak zawsze niewzruszonego, wydawała się jej, przez kontrast, bardzo uspokajająca.
Ktoś przeszedł obok niej bez słowa. Najpierw pomyślała, że nadchodzi któraś z jej sióstr, lecz nie chciało jej się odwracać głowy. Poczuła znajomy zapach, ale nie potrafiła go zidentyfikować. Stopniowo zdała sobie sprawę, że nie słyszy już śmiechów, szeptów, kroków. Wszyscy weszli do domu - by tańczyć, jeść, rozmawiać. Cisza stawała się niepokojąca i Hero uświadomiła sobie, jak ciemno jest w rogu, w którym siedzi. Nawet gwiazdy zdawały się zostawić ją samą. 140 polgara & anula
Nagle poczuła się bezbronna. Chciała uciec do środka, gdzie były jej siostry. Gdzie był Arthur. Usłyszała, że znowu ktoś się do niej zbliża. Obróciła się zdenerwowana. Nie ujrzała nikogo. Instynkt podpowiadał jej, że powinna natychmiast wejść do domu, gdzie było światło, muzyka i ludzie. Wstała, zamierzając tym razem posłuchać przeczucia, choć zwykłe kierowała się rozumem, a nie instynktem. Zanim jednak zrobiła krok, poczuła silne szarpnięcie na plecach.
s u lo
Przez krótką chwilę walczyła o zachowanie równowagi, lecz przegrała i upadła na granitowe schody wiodące do ogrodu. Oszołomiona leżała przez chwilę bez ruchu. Usłyszała, że ktoś woła jej imię. To była Juliet. I Miranda.
a d n a c s
- Tu jestem - zawołała słabym, drżącym głosem. - Tutaj! krzyknęła trochę głośniej, próbując jednocześnie wstać. - Och, moja kochana! - Miranda podbiegła do niej. - Co się stało? - spytała, pomagając jej usiąść na ławce, którą zajmowała wcześniej. Wysłała Juliet do sali balowej po odrobinę ponczu dla wzmocnienia.
- Upadłam - powiedziała Hero, nie chcąc przyznać, że ktoś ją popchnął. Tak łatwo mogła się mylić, była przecież w szoku. Zresztą, kto i po co miałby spychać ją ze schodów? Miranda stwierdziła współczującym tonem: - Nic dziwnego, tak tu ciemno. Służba powinna przynieść pochodnie. To szczęście, że nie skręciłaś karku.
141 polgara & anula
- Tak. - Hero zadrżała. - Na pewno wyglądam strasznie. Podrapała się i potłukła w kilku miejscach. Teraz, gdy oszołomienie spowodowane upadkiem minęło, zaczęła odczuwać to boleśnie. Starsza siostra objęła ją ramieniem. - Poczekamy na Juliet, a potem wprowadzimy cię do domu przez bibliotekę i pójdziesz od razu na górę, by nikt niczego nie zauważył. Hero zgodziła się chętnie, nie chcąc, by babka Arthura zobaczyła ją w takim stanie. Bez wątpienia uznałaby, że kobieta, która nawet
s u lo
podczas własnego przyjęcia weselnego spada ze schodów i nie może się potem pokazać gościom, nie nadaje się na żonę Arthura.
Księżna delikatnie sprawdziła, czy Hero nie złamała sobie nadgarstków ani ramion. Pooglądała też siniaki i zadrapania.
a d n a c s
- Chyba nic ci nie jest. Przyślę pokojówkę do sypialni, by pomogła ci się położyć, i poproszę Katherine, by przygotowała jakieś maści i mikstury na twoje obrażenia. Na szczęście to nic poważnego. Sypialnia. To słowo przypomniało jej, że dziś jest jej noc poślubna. Hero zastanawiała się, czy Arthur będzie delikatny, czy też tak namiętny jak podczas ich pocałunku w księgarni? To, że chciał, by została w Londynie, nie wróżyło dobrze ich związkowi. Zwykle mąż chce mieć przy sobie swą świeżo poślubioną żonę, by móc cieszyć się jej wdziękami. Widocznie Arthur nie uważał jej za wystarczająco pociągającą. Jej mąż nagle pojawił się na tarasie, jakby sprowadzony jej myślami. Na jego twarzy dostrzegła troskę. Jeśli to widok jej słabości
142 polgara & anula
sprawił, że patrzył na nią tak czule, to mogłaby nawet częściej spadać ze schodów. Zatrzymał na niej wzrok, podszedł i przyklęknął, by spojrzeć jej w oczy. - Jesteś ranna? Juliet powiedziała mi, że upadłaś. - Czuję się doskonale. Taka ze mnie niezdara! - Gdy jego twarz była tak blisko, jedyne, o czym mogła myśleć, to o pocałunku na strychu. Była ciekawa, czy Arthur widzi to w jej oczach? Nawet teraz,
s u lo
czując ból po upadku, myślała tylko o tym, że tej nocy będzie dzielić łóżko z Arthurem. Ze swym mężem. Miranda wstała.
- Arthurze, posiedź z Hero przez chwilę, proszę, a ja przyniosę
a d n a c s
pelerynę, by ją okryć.
Watterly spojrzał na żonę, drżącą zarówno z zimna, jak i szoku, i zaprotestował:
- Czy nie powinniśmy po prostu wejść do środka? - Zamierzam wprowadzić ją do domu przez bibliotekę, żeby nie musiała przechodzić przez salon. Pokazanie się w takim stanie na własnym ślubie przed tyloma gośćmi byłoby dla Hero zbyt upokarzające - odpowiedziała Miranda i zostawiła ich samych. Arthur nie uczynił żadnego ruchu, by siąść koło żony, jak nakazywała mu księżna. Wolał klęczeć obok i patrzeć jej prosto w twarz. Dotknął podartego rękawa sukni. Hero zadrżała znowu i wtedy objął ją ramieniem, delikatnie skłaniając ją, by oparła głowę na jego piersi. 143 polgara & anula
- Co się stało? Tuliła się do niego, nie odpowiadając. Arthur delektował się możliwością trzymania jej w ramionach. Czuł się doskonale w roli męża Hero, pocieszającego ją, gdy stała się jej krzywda. Dzięki temu, że ją poślubił, bezkarnie mógł jej dotykać, a ona mogła dotykać jego. Mogli pozwolić, by jego siła i spokój przepływały między nimi w sposób, jaki nie był im dozwolony wcześniej. Gdy zrozumiał, że Hero nie odpowie, ujął ją za podbródek i
s u lo
odwrócił jej twarz, by móc spojrzeć jej w oczy.
- Powiedz mi, co się stało - nakazał łagodnie. Zawahała się. -To było dziwne. Przez moment myślałam, że ktoś mnie
popchnął. - Westchnęła i przymknęła oczy. - Nie, mylę się. Musiałam
a d n a c s
to sobie wyobrazić. Przecież nie było tu nikogo oprócz mnie, gdy upadłam.
- Jesteś pewna?
- Tak. - Zamrugała i zastanowiła się. - Odwróciłam się,bo czułam, że tam ktoś jest i wpatruje się we mnie. Lecz nikogo nie było. Arthur nie był o tym tak całkiem przekonany. W końcu babka i Gwen były tak wściekle z powodu jego ślubu z inną kobietą, że kto wie, do czego mogły się posunąć, zaślepione złością... - Gdzie wtedy byłaś? Hero wskazała kamienną ławkę, na której siedziała. Opowiedziała, jak patrzyła w gwiazdy i jak poczuła nagły niepokój. Impuls kazał jej wstać i wracać do sali balowej. - I nikogo tam nie widziałaś? Czy ktoś mógł się ukryć w cieniu? 144 polgara & anula
- Chyba bym wyczuła, gdyby ktoś tam stał. - Starała się zbagatelizować swój upadek. - Musiałam sobie wyobrazić popchnięcie, bo nie mogłam znieść myśli, że jestem tak niezdarna. Przykro mi, że spowodowałam tyle zamieszania. Gwen Delagrace nigdy nie spadłaby ze schodów w dzień swego ślubu. Watterly uśmiechnął się. - Bez wątpienia. - Gwen była bardzo zła, gdy z nią tańczył. Lecz nie na niego. Cierpiała z powodu wymówek czynionych jej przez ojca.
s u lo
Fenwell Delagrace miał niewyparzony język. Najwyraźniej winił córkę za to, że pozwoliła wymknąć się Arthurowi. Miał jej za złe, że wcześniej nie skłoniła go do formalnych oświadczyn.
- Tak mi przykro. - Hero rozpłakała się, chowając głowę w
a d n a c s
surducie męża. - Tak mi przykro z powodu tego wszystkiego.
- Nie płacz. - Chciał usiąść koło niej, by ją uspokoić, lecz zobaczył, że na ławce coś leży. Spojrzał uważnie. - Co to jest? - Hero przestała płakać, gdy jej mąż wydał okrzyk zdumienia, choć łzy wciąż lśniły w jej oczach. Arthur zacisnął usta, wziął do ręki małą karteczkę i uniósł w kierunku światła wylewającego się z okien sali balowej. - Co to jest? Hero zdjęła okulary, by otrzeć łzy, i popatrzyła na to, co jej mąż trzymał w dłoni. - Nie mam pojęcia, nie widziałam tego wcześniej. W słabym świetle Arthur z trudnością odczytał wiadomość.
145 polgara & anula
Powierzam ci, przyjacielu, ten cenny manuskrypt. Jestem przekonany, że będziesz wiedział, jak się nim zaopiekować do czasu, gdy jego zwrotu zażąda prawdziwy Król Przeczytał raz jeszcze, spojrzał na Hero i powiedział z niedowierzaniem: - Jest podpisany: Z poważaniem, sir Thomas. - Podał jej kartkę. - Kolejny psikus? - spytała i wzięła liścik. Papier był bardzo delikatny i należało ostrożnie się z nim obchodzić. Spojrzała na ławkę. - Skąd on się tu wziął?
s u lo
- Nie widziałaś go, gdy siadałaś tu po raz pierwszy?
- Nie, nie było go tu, jestem tego pewna - odrzekła Hero, potrząsając głową i krzywiąc się. - Zawsze najpierw zgarniam z ławki
a d n a c s
liście, żeby nie zniszczyć sukni. - Spojrzała na miejsce, gdzie leżał list, jakby mogło ono zdradzić jakiś sekret. Potem westchnęła. Pamiętam, że gdy usłyszałam jakiś ruch, pomyślałam, że to Juliet albo Miranda przyszły się do mnie przyłączyć, a potem zdecydowały się odejść bez słowa.
- Czy spytałaś je o to?
- Nie, nie pytałam. Nie myślałam, że to ważne. - Powinnaś spytać, by się upewnić. - Zrobię to. - Hero spojrzała na męża zaskoczona. - Może to nie była żadna z nich. Może to mężczyzna, który przysłał ci te listy... urwała, próbując pojąć sens tych wydarzeń. W Arthurze narastał gniew.
146 polgara & anula
- Więc nie wystarczyło mu zamknięcie nas na strychu! -Czy ktoś zepchnął Hero ze schodów, czy też po prostu straciła równowagę? I czy to ważne? Ku swemu zdumieniu uznał, że to dla niego bardzo ważne. Zabawienie się jego kosztem to jedna rzecz. Wyrządzenie krzywdy Hero to już całkiem co innego. - Znajdę go. I wtedy zapłaci mi za zepchnięcie cię ze schodów. Postanowił, że nie pozwoli nikomu jej skrzywdzić. - Dość tego. Ta gra musi się skończyć.
s u lo
- To wszystko nie ma sensu - powątpiewała Hero. - Czemu ktoś miałby mnie spychać, skoro jednocześnie zostawił tu list, bym go znalazła... Wróciła Miranda z peleryną.
a d n a c s
- Znajdę odpowiedź na te pytania, obiecuję ci. - Arthur widział, że jego słowa zmartwiły Hero, lecz nie zamierzał się wycofać. Zaniepokojona próbowała mu to wyperswadować. - Nie, to nie ma sensu. Na pewno pośliznęłam się na posadzce i straciłam równowagę. W końcu nie od dziś jestem znana ze swej niezgrabności.
Watterly zrozumiał, że Hero woli uznać, że wina leży po jej stronie, niż pogodzić się z faktem, że komuś tak lekko przyszło zepchnąć ją ze schodów, jakby ludzkie życie nic nie znaczyło. On też by wolał się mylić. Lecz z każdą chwilą trudniej mu było w jej wersję uwierzyć. Podał Hero rękę i pomógł jej wstać, a Miranda otuliła ją peleryną. 147 polgara & anula
- Mirando, czy przyszłaś na taras porozmawiać z Hero, a potem wyszłaś, nie odzywając się? - Nie, czemu miałabym to robić? Gdybym tu była, na pewno dałabym jej jakiś znak - odpowiedziała księżna. Arthur znał ją wystarczająco dobrze, by wiedzieć, że jego pytanie wzbudziło w niej ciekawość, która zaowocuje wkrótce całą serią pytań. Wiedząc, że nie zna na nie odpowiedzi - przynajmniej na razie -
s u lo
szybko odwrócił się do Hero i powiedział cicho:
- Przepraszam, że w wyniku moich poszukiwań zostałaś ranna. - Ja tylko pośliznęłam się... - zaprotestowała.
- Jeśli to był zwykły wypadek, szybko się o tym przekonamy, nie
a d n a c s
sądzisz? - Jeśli okaże się, że on, Arthur, uczynił z Hero cel ataków jakiegoś szaleńca przez sam fakt poślubienia jej? Co zrobi wtedy? - Chyba masz rację. - Hero zerknęła na Mirandę. Wiedzieli oboje, jak nieprawdopodobne jest, by to Juliet pojawiła się na tarasie i odeszła, nie odezwawszy się do siostry ani jednym słowem. - Pozwól Mirandzie odprowadzić się na górę. Zioła Katherine na pewno wkrótce ci pomogą. - Hero wyglądała tak żałośnie, że nie mógł się powstrzymać i znowu ją przytulił, choć tylko na moment. Wyszeptał jej wprost do ucha: - Nie wiesz nawet, jak bardzo żałuję, że zostałaś zmuszona do tego małżeństwa. Wiem, że nie jestem mężczyzną, o którym śniłyby kobiety, lecz mam nadzieję, że choć w części spełnię twe oczekiwania.
148 polgara & anula
11 Hero była zdumiona pasją, z jaką Arthur wypowiedział te słowa. - A ja mam nadzieję, że będę dobrą żoną. - Uznała, że to tylko poczucie winy z powodu jej wypadku każe mu mówić takie głupstwa. Arthur uprzejmie się z nią nie Zgodził. - Nie potrafię sobie wyobrazić, byś mogła być kimś innym niż idealną żoną, moja droga.
s u lo
Hero zaśmiała się z samej siebie i odrzekła kpiąco:
- Jak długo będziesz potrzebował kogoś, kto by ci tylko czytał, a nie zajmował się twoim domem, tak długo mogę pretendować do
a d n a c s
miana idealnej żony.
Gdy Miranda objęła ją, by pomóc jej przejść przez ciemny taras do biblioteki, Hero poczuła, że jednej rzeczy musi się dowiedzieć natychmiast.
- Czy myślisz, że ten list jest prawdziwy? Watterly odpowiedział cicho:
- Obawiam się, że tak samo prawdziwy jak pchnięcie, które sprawiło, że spadłaś ze schodów. Lecz dowiem się więcej dopiero po przeprowadzeniu odpowiednich badań. - Będziesz się nim zajmował dzisiejszej nocy? - To było głupie pytanie: przecież wyraźnie czuła, jaki jest podekscytowany. Jej mąż nie spocznie, póki nie dowie się o tym liście tyle, ile to możliwe. Chciałaby tylko, by z taką samą niecierpliwością oczekiwał nadejścia ich nocy poślubnej. 149 polgara & anula
Skinął głową. - Tak, zabieram się do tego natychmiast. - Poczekam na ciebie - i dodała, zdając sobie sprawę, że te słowa, nawet w ustach panny młodej, mogły być uznane za zbyt śmiałe: - Nie będę mogła usnąć, póki nie dowiem się, co odkryłeś. Arthur wydawał się zaskoczony na myśl o tym, że ujrzy ją jeszcze przed nadejściem poranka. Zaprotestował bez przekonania: -Jest już późno, na pewno będziesz spała, zanim skończę...
s u lo
- Gdy przyjdziesz do mego pokoju, nie będę spała, obiecuję. Będę czekała na wieści. - Hero rozważała coś przez moment: - A jeśli nie, to proszę, byś mnie obudził.
- Obudzić cię? - Po jego urywanym oddechu poznała, że tak
a d n a c s
naprawdę nie zrozumiał jeszcze, jakie zmiany niesie za sobą ich ślub. Dzielili teraz sypialnię. Rzeczywiście mógł ją obudzić. Bo dzielili też łoże. - Oczywiście - wymamrotał. - Jeśli tylko ta sprawa nie zajmie mi całej nocy.
- Mam nadzieję, że nie. - Hero nie zdecydowała się na powiedzenie czegoś więcej, mimo że tego wieczoru życzyłaby sobie mieć choć trochę śmiałości Juliet.
Postanowiła, że nie zaśnie, póki mąż nie wróci, choćby nastąpiło to bardzo późno. Upadek, ból, świadomość tego, że Arthur przekroczy próg ich sypialni... I tak nie mogła zasnąć tej nocy. Zamiast tego czytała Le Morte d'Arthur. Nie mogła przestać myśleć o micie, przypominając sobie obsesję Arthura na punkcie swego imienia. Czy ktoś naprawdę posiada 150 polgara & anula
prawdziwy manuskrypt? A jeśli tak, to kto to jest i czemu nie zaprezentował go jeszcze na spotkaniach Towarzystwa Rycerzy Okrągłego Stołu? Albo nie wystawił w muzeum? A jeśli rękopis wciąż istnieje, czemu ktoś zwodzi Arthura i nie dostarcza mu obiecanego egzemplarza? Czy właściciel kieruje się jakimiś niskimi pobudkami? W końcu usnęła, choć spała lekko. Obudziła się, gdy tylko skrzypnęły drzwi jej pokoju. Ich pokoju, poprawiła się w myślach.
s u lo
Arthur wszedł cicho. Podejrzewała, że on nie ma pojęcia, jak należy budzić żonę. Słyszała, jak spaceruje po pokoju. Po chwili uświadomiła sobie, że on wcale nie ma zamiaru zakłócać jej snu. Usiadła na łóżku. - Arthurze?
a d n a c s
Odwrócił się, zdumiony dźwiękiem jej głosu, a może w ogóle jej obecnością? W podekscytowaniu listem sir Thomasa prawdopodobnie zapomniał, że czeka tu na niego żona.
- Co odkryłeś podczas swych badań? - spytała. - Czy list jest prawdziwy?
Watterly chwilę milczał, zanim udzielił jej odpowiedzi. Pokój wypełniło pełne napięcia oczekiwanie.
- Sądzę, że może być autentyczny - stwierdził w końcu. Zamknęła oczy. Autentyczny. Uważał, że to może być autentyczny list od Malory'ego. - Niewiarygodne. - Prawie tak samo, jak to, że Arthur był w jej pokoju tej nocy. Jako jej mąż. Odpowiedział, ożywiony mimo późnej pory: 151 polgara & anula
- Rzeczywiście, to niesamowite. - Hero nie mogła uwierzyć, że prowadzą tę rozmowę, jakby znajdowali się w bibliotece, a nie w sypialni w swoją noc poślubną. - Choć oczywiście muszę potwierdzić swoje analizy. - To zabierze trochę czasu - powiedziała miękko, mając nadzieję, że Arthur zapali lampę i spojrzy na nią. Z pewnością gdyby zobaczył ją w nocnym negliżu, leżącą wśród koronek i atłasów, nie mógłby dalej z nią rozmawiać, jakby byli tylko kolegami z Towarzystwa, a nie
s u lo
małżeństwem spędzającym pierwszą wspólną noc.
- Owszem, zabierze mi to trochę czasu, lecz warte jest wysiłku. Poszedł do garderoby i słyszała go o wiele słabiej. - Barnestable jest uznanym ekspertem w tej dziedzinie. Dam mu na to popatrzeć. W ten
a d n a c s
sposób pozbędziemy się wątpliwości.
Wydawał się przekonany o wartości swego znaleziska. - Lecz na podstawie własnych badań wierzysz w jego autentyczność? - Tak.
- A to oznacza, że manuskrypt istnieje naprawdę i że nie ścigasz tylko mrzonki!
Zapaliwszy lampę w garderobie, Arthur pojawił się w drzwiach i odrzekł ostrożnie: - Może. A może ten list jest wszystkim, co pozostało po tylu latach? - Wierzysz w to? Spochmurniał.
152 polgara & anula
- Sam już nie wiem, w co wierzę. Poza jednym: że muszę dalej iść tym tropem. Potrzebuję faktów, a nie anonimowych listów ściągających mnie na gwałt do Londynu, wpędzających w pułapkę na strychu i zmuszających do małżeństwa! Hero poczuła się nagle bezbronna w tym miękkim łóżku, w kuszącej koszuli, wybranej specjalnie na tę okazję. Gdy usłyszała rozgoryczenie w jego głosie, nie miała już wątpliwości, że Arthur żałuje, iż musiał się z nią ożenić. I to bardzo żałuje. Przymknęła na
s u lo
moment oczy, chcąc zapomnieć o swych smutkach.
-Jak dotąd, nadawcy tajemniczych listów rzeczywiście udało się sprawić, że tańczyliśmy, jak nam zagrał - stwierdziła.
- A w dodatku nie mamy nawet pewności, czy rękopis wciąż
a d n a c s
istnieje - zgodził się Arthur, z trudem kryjąc frustrację.
- Nawet teraz jesteśmy jego pionkami - powiedziała, chcąc, by tak nie było.
- Już nie. Dosyć tego. - Watterly stanął w drzwiach i patrzył na nią w ciemności.
Czyżby zamierzał porzucić poszukiwania? - Jak to?...
Przerwał jej, by oznajmić z przekonaniem: - Nie pozwolę, by dłużej nas tak traktował. Ten dowcipniś jutro przekona się, że reguły gry się zmieniły. - Co to znaczy? - Nie będą więcej rozmawiać o rękopisie? Przyjmą, że nie istnieje? Czy Arthur będzie w stanie to zrobić? Zwłaszcza po zobaczeniu listu od Malory'ego? 153 polgara & anula
- To znaczy, że muszę jak najszybciej zgłębić tę tajemnicę. Lecz nie będę dalej tropił manuskryptu. Raczej tego, kto zostawia te wiadomości - westchnął i dodał: - Gdy tylko rozstrzygnę, który trop jest najbardziej obiecujący, natychmiast pójdę jego śladem. Mówiąc to, bezskutecznie walczył z surdutem. Hero uświadomiła sobie, że bez służącego trudno mu się rozebrać. Bez namysłu pośpieszyła mężowi z pomocą. Gdy tak stał przed nią w samej koszuli, w ich sypialni, intymność tego momentu sprawiła, że
s u lo
prawie zapomniała o liście. Aż do tej pory nie uświadamiała sobie tak do końca faktu, że Arthur jest jej mężem.
Lecz on zdawał się w ogóle nie zwracać na nią uwagi. Równie dobrze mogłaby być jego lokajem.
a d n a c s
- Mówiłam ci już, że zamierzam to zrobić wraz z tobą -
przypomniała. Wiedziała, że on równie dobrze może wziąć pod uwagę jej życzenie, jak i opuścić Londyn bez niej. Miał do tego pełne prawo. Był jej mężem i to on decydował. Ale Hero nie zniosłaby, gdyby zostawił ją tutaj, jakby nic się między nimi nie zmieniło. Arthur popatrzył na nią poważnie.
- Biorąc pod uwagę nowe zagrożenie - twoje bezpieczeństwo wolałbym, byś została tu, z Simonem, z... - głos mu się załamał i tak naprawdę spojrzał na nią po raz pierwszy, odkąd wszedł do pokoju. - Coś nie tak? - spytała, rozpinając mu kołnierzyk i koszulę. - Co ty robisz? - Na skutek jej zabiegów czuł, jak rośnie w nim podniecenie.
154 polgara & anula
Miał podobny wyraz twarzy jak wtedy, na strychu, zaraz przed tym, jak ją pocałował. Hero z radością uświadomiła sobie, że przestał traktować ją jak lokaja. Odpowiedziała niewinnym głosikiem, jakby nie uświadamiała sobie intymności swych zabiegów: - Pomagam swemu mężowi rozebrać się, by mógł się położyć, to chyba oczywiste. - To mogę zdjąć sam - powiedział, próbując odepchnąć jej
s u lo
dłonie. Lecz wpatrywał się w nią jak zahipnotyzowany i w jego glosie nie słyszała przekonania.
W końcu zrozumiał, na czym polega małżeństwo: była teraz jego żoną, spała z nim w jednym pokoju, w jednym łóżku. Czekała z
a d n a c s
zapartym tchem, jak na to zareaguje. Odrzuci dalszą pomoc? A może ją pocałuje?
Tak bardzo pragnął ją pocałować! Stała w koszuli nocnej zaledwie kilka cali od niego, gorąca i chętna. Uwodzicielska. Jej ręce spoczywały na jego klatce piersiowej, gdy rozpinała mu koszulę. To taki intymny gest. Lecz nie niezwykły u żony. Jego żony. W tym momencie ani list, ani jego domniemana autentyczność nic go nie obchodziły. Chciał tylko wziąć Hero w ramiona, jak wtedy na strychu, w księgarni. Lecz przypomniał sobie, że wcześniej tego wieczoru obiecał jej, że nie będzie jej popędzał. Że nie będzie zmuszał do natychmiastowego wypełnienia „małżeńskich obowiązków". Tylko, czy jeden pocałunek byłby złamaniem tej obietnicy? Arthur dotknął policzka żony i spojrzał jej w oczy. 155 polgara & anula
- Czy będziesz miała coś przeciwko, jeśli teraz cię pocałuję? - i dodał z wahaniem: - Tylko pocałuję, nie będę nalegał na nic więcej. Jeszcze za wcześnie. Poczuł jej słodki oddech, gdy wyszeptała: - Nie będę miała nic przeciwko, jeśli mnie teraz pocałujesz. Sięgnęła, by zdjąć mu kołnierzyk, i dodała: - Wcale nie. Arthur aż przymknął oczy, bo na skutek jej odpowiedzi poczuł taki przypływ pożądania, że prawie nie mógł go znieść. Musi
s u lo
postępować z Hero delikatnie; nie chciał jej przestraszyć, nie chciał, by pożałowała tego małżeństwa bardziej, niż już żałowała. Lecz gdy zbliżył się, by ją objąć, wymknęła mu się.
Zatrzymał się i otworzył oczy, by zobaczyć, w jaki sposób ją
a d n a c s
skrzywdził. Była piękna. Była idealna. Była doskonała w każdym calu. A potem zobaczył sińce na jej ramionach. W pierwszej chwili nie rozumiał, czemu na jej alabastrowej skórze widzi tyle krwawych wybroczyn. Lecz przypomniał sobie, że Hero spadła ze schodów, zanim znaleźli list. Najwyraźniej to było coś więcej niż drobne potknięcie, jak mu powiedziała. Teraz widział wyraźnie jej obrażenia, jako że miała na sobie mocno wyciętą koszulę nocną. Przepełniło go poczucie winy, że nie zauważył tego wcześniej. Że zbagatelizował jej wypadek. Był zbyt rozkojarzony widokiem jej piersi wychylających się z dekoltu koszuli, ledwo zakrytych koronką. Dostrzegał już wszystko. Stał, nie mogąc oderwać od niej oczu. Była okropnie podrapana i posiniaczona. Po raz pierwszy zdał sobie sprawę, jak poważnie mogła się okaleczyć, może nawet otarła się o 156 polgara & anula
śmierć. A w dodatku istniała możliwość, że nie upadła sama, lecz ktoś ją pchnął. Hero widziała, gdzie spoczął jego wzrok, i opuściła dłonie, by luźne rękawy koszuli zakryły jej ramiona. Wstydziła się, że akurat w noc poślubną jej ciało wygląda tak mało ponętnie. - To nic takiego, nic mi się nie stało. - Arthur zrozumiał już, jak bardzo mogła się poranić. - Wszystko w porządku -zapewniła go raz jeszcze.
s u lo
Lecz było za późno. Wiedział, co ukrywają przed jego wzrokiem jedwabne rękawy. Widział głębokie zadrapania na jej ramionach, spowodowane upadkiem - albo zepchnięciem - ze schodów. I
wiedział, że to wszystko jego wina. Delikatnie dotknął jej ramienia.
a d n a c s
- Nic? Mogłaś zginąć, gdybyś się nie zatrzymała. - Czy to zostało zrobione z rozmysłem? Czy jej życie znalazło się w niebezpieczeństwie z powodu jego poszukiwań? Czy też był to tylko wypadek?
Poczuł pierwotną potrzebę chronienia jej. Przysiągł sobie, że nie pozwoli nikomu jej skrzywdzić. Nigdy. Przenigdy. Była jego. Tylko jego. Przycisnął ją do siebie, całując bez opamiętania, raczej mało delikatnie. Całkiem inaczej, niż zamierzał. Hero nie zareagowała tak, jak wtedy, gdy byli uwięzieni na strychu. Stała spokojnie w jego objęciach, nie odpowiadając, lecz nie próbując się też wyrwać. Arthur odsunął się od niej z głuchym jękiem i ukrył twarz na jej szyi. - Przepraszam. Nie mogę znieść, że stała ci się krzywda. 157 polgara & anula
- Zagoi się - powiedziała, obejmując go w pasie. Dotyk jej ciepłych rąk, które czuł przez cienki materiał koszuli, sprawił, że gorzko pożałował swego postanowienia o powstrzymaniu się od natychmiastowego skonsumowania ich małżeństwa. Lecz był jej to winien, to i dużo więcej. - Wiem, że się zagoi. - Przytulił ją ostrożnie i dodał: -I dam ci czas, by mogło to nastąpić. - Nie zostawisz mnie tu? - Po jej głosie poznał, że jest bardzo
s u lo
nieszczęśliwa, lecz nie potrafił odgadnąć przyczyny jej rozpaczy. Czy powinien ją ze sobą zabrać? Instynkt ostrzegał go przed każdą możliwością. Niebezpieczeństwo mogło równie dobrze grozić jej tu, w domu Simona i Mirandy, jak i podczas podróży z nim po
a d n a c s
bezdrożach Anglii. Ale chciał, by była z nim. Pragnął ją chronić. Czuł wściekłość na myśl, że znowu może stać jej się krzywda. Co więc powinien zrobić?
Gdy tylko ustąpił gniew, Arthur spróbował pomyśleć rozsądnie. Hero nie chciała zostać jego żoną. Tak bardzo broniła się przed tym ślubem! Do ostatniej chwili miała nadzieję, że uda jej się go uniknąć. Z trudem się zgodziła. A skoro tak, to on nie ma prawa wlec jej ze sobą na wieś. Nie chciał, by Hero wybrała się z nim w pełną niewygód i niebezpieczeństw podróż, by ścigać cień. Skoro tak bardzo nie chciała wyjść za niego za mąż, to im dłużej będzie żyła z siostrami tak, jakby nic się w jej życiu nie wydarzyło, tym lepiej.
158 polgara & anula
- Lepiej ci będzie tutaj, z Simonem i Mirandą. Tu są wygody, tu będziesz bezpieczna. - Będzie bezpieczna. Tak mu się przynajmniej zdawało. Lecz chciałby być pewny tych słów. Chciałby wiedzieć, co będzie dla niej najlepsze. Jeśli zostawi ją tutaj, jeśli ktokolwiek ją zaatakuje... jeśli ktokolwiek ją zaatakował... to czy spróbuje znowu? A może to on, Arthur, był prawdziwym celem ataku? Może jeśli wyjedzie, jego żonie nic już nie będzie zagrażało? Hero zamknęła oczy, a on delektował się trzymaniem jej w
s u lo
ramionach i patrzeniem na jej spokojną twarz, gdy rozmyślała nad jego słowami.
- Bezpieczna? Czy w ogóle istnieje coś takiego jak
bezpieczeństwo? - Wydawała się wątpić w to tak samo, jak on.
a d n a c s
Otworzyła oczy i spojrzała na męża. W jej wzroku ujrzał
zdecydowanie. - Nie. Chcę jechać z tobą. Chcę wiedzieć, co się dzieje, tak samo jak ty.
Z jednej strony był uradowany. Z drugiej przerażony. Jak Hero śmie wierzyć, że on, uczony, potrafi ochronić ją przed niebezpieczeństwem? Nie ochroniłby jej nawet przed zadraśnięciem się ostrym brzegiem papieru. Nie był bohaterem. - Gdy tylko się czegoś dowiem, zawiadomię cię. Uśmiechnęła się i potrząsnęła głową. - Nie jestem tak cierpliwa, jak ci się zdaje. Muszę natychmiast znać postępy śledztwa. Poza tym może będę mogła ci pomóc rozwiązać tę sprawę. - Ujęła jego dłonie i spojrzała mu prosto w oczy. Czuł, że Hero będzie nieugięta. Powiedziała: - Nie. Oboje jesteśmy 159 polgara & anula
wplątani w tę grę. Razem musimy spróbować dowiedzieć się, kto nam to zrobił i dlaczego. Nie mógł zaprzeczyć, że jej stanowczość bardzo mu się spodobała. I jej rozsądek. Nie było łez. Tylko logika. Czysta logika. Co za ulga! Jaka odmiana od tego, do czego przywykł! Jego babka używała despotycznych rozkazów i zimnej furii, by uzyskać to, czego chciała. Gwen wylewała morze łez, zamęczając go nieustającym szlochem. A jej ojciec grzmiał i ryczał, gdy coś szło nie po jego myśli.
s u lo
Spokój i rozsądek Hero były wszystkim, czego pragnął. Z nią podróż byłaby łatwiejsza - dla niego. Lecz by być w porządku, musiał jej powiedzieć, czemu będzie musiała stawić czoła.
- Podróż nie zawsze będzie wygodna. Dla młodej kobiety
a d n a c s
wychowanej...
Uśmiechnęła się.
- Dla mnie to żadna przeszkoda. Nie musisz martwić się o mnie, Arthurze. Przyjmę wszystko bez narzekań. -Widział, że Hero wierzy w to, co mówi.
Pytanie tylko, czy on też powinien jej uwierzyć i pozwolić wziąć udział w tej wyprawie?
Skinął głową, kładąc swój kieszonkowy zegarek na nocnym stoliku. - W takim razie dobrze. Lecz jeśli zdecydujesz, że chcesz wracać do domu, powiesz mi o tym. Nie chcę, byś przeze mnie cierpiała. - Zapamiętam to. Co nie znaczy, że zamierzam wracać do domu - dodała Hero z nutką zawstydzenia w głosie. -Nie chcę, byś był sam. 160 polgara & anula
- Nie zasługuję na ciebie - powiedział Arthur łagodnie, całując ją w głowę. Jej dłoń wciąż spoczywała na jego klatce piersiowej, taka ciepła i taka delikatna. - Kiedy wyjeżdżamy? - spytała bez tchu i palcami zaczęła pieścić jego szyję. On w tym Czasie głaskał jej plecy. - Myślę, że przez następne dwa dni zdążymy się przygotować do podróży, potem ruszymy.
s u lo
Hero dotknęła jego policzka, zachęcając go, by zbliżył się do jej ust.
- Wiesz już, gdzie udamy się najpierw?
Zagubiony w smakowaniu jej warg, przez chwilę nie odpowiadał.
a d n a c s
- Chcę być metodyczny, więc pojedziemy od najbliższego miejsca do najdalszego.
Westchnęła lekko i przycisnęła wargi do jego brody. - Gdzie jest najdalsze?
Nie protestował, gdy żona zaczęła zdejmować koszulę z jego ramion. Pozwoliła jej spaść na podłogę.
- Na razie nie mam pojęcia. Z tego, co wiem, to może być nawet Konstantynopol. - Konstantynopol! - Hero odsunęła się od niego wystraszona. Uśmiechnął się, przyciągając ją ponownie do siebie. - Przepraszam, żartowałem. Nie bój się. Bez wątpienia znajdziemy potwierdzenie, czy to, czego szukamy, istnieje naprawdę 161 polgara & anula
czy nie, bez wyjeżdżania z Anglii. Nie musimy udawać się na kontynent. Arthur całował ją. I miał zamiar wziąć ze sobą na wyprawę. Hero pozwoliła, by wypełniło ją poczucie triumfu, i odwzajemniła pocałunek tak, jak mogłaby to zrobić mleczarka w książce czytanej na strychu księgarni. Pozwoliła swym palcom wędrować swobodnie po nagiej skórze męża. Pocałunki Arthura stawały się coraz bardziej namiętne. Zacisnął ręce na jej ramionach.
s u lo
- Czy teraz możemy się położyć? - spytała nieśmiało, gdy całował jej szyję.
Nie odpowiedział i bała się, że myślał, iż zapędziła się za daleko.
a d n a c s
Nie chciała, by odkrył, z jaką niecierpliwością wyczekiwała tej nocy, zwłaszcza po przeczytaniu książki znalezionej na strychu. Właściwie to nie chciała, by dowiedział się, że ona w ogóle czegoś oczekuje. Dodała z wahaniem:
- W ten sposób będziemy mogli lepiej wypocząć przed przygotowaniami do podróży. - Choć w głębi duszy miała nadzieję, że tej nocy nie zasną nawet na chwilę.
- Może rzeczywiście powinniśmy... - Zakończył zdanie nie słowami, lecz pocałunkami. Przez moment myślała, że weźmie ją na ręce i zaniesie do łóżka. Lecz nagle odsunął się od niej. - Poczekaj. - Odwrócił głowę, nasłuchując.
162 polgara & anula
Hero także zamilkła. Wytężyła słuch, lecz miała nadzieję, że nie usłyszą niczego. Niczego, co mogłoby ich oderwać od tych cudownych rzeczy, które właśnie robili. Gdy usłyszała jakiś hałas przy drzwiach, poczuła niepokój. Słaby dźwięk, jakby kot drapiący do drzwi. Bała się poruszyć. Zamarła, patrząc, jak w szparze między drzwiami i podłogą coś się pojawia. Wyglądający całkiem znajomo kawałek papieru. Zacisnęła palce na ramieniu Arthura i wyszeptała przerażona: - Tylko nie kolejny list!
a d n a c s 163 polgara & anula
s u lo
12 Arthur pośpiesznie otworzył drzwi i wyjrzał do holu: - Nikogo tu nie ma - stwierdził wstrząśnięty, przeczesując palcami włosy i zamykając drzwi. Następnie przyklęknął, by podnieść leżący przy jego stopach liścik. Poszedł do garderoby, gdzie wciąż paliła się lampa, i uważnie przeczytał wiadomość.
s u lo
Hero bała się spytać, co zawiera list. Bała się podejść do męża i sama zobaczyć. Ktoś, kto im to zostawił, wiedział, że to ich noc poślubna. Lecz to go nie powstrzymało.
a d n a c s
- Nie mógł wiedzieć, że jeszcze nie śpimy, Arthurze -
powiedziała nerwowo. - Nie mógł spodziewać się, że znajdziemy list przed nastaniem poranka.
- Tak, i dzięki temu będziemy mogli deptać mu po piętach. Będziemy bliżej, niż sądzi. - Spojrzał na nią. Wszystko wskazywało na to, że nie weźmie jej już dzisiaj do łóżka. Stwierdził stanowczo: Może dzięki temu łatwiej będzie go złapać.
Hero patrzyła, jak Arthur zaczyna wkładać ubranie, które dopiero co udało jej się z niego zdjąć. Ogarnęło ją wielkie rozczarowanie. Zmusiła się, by spytać cicho: - Co robisz? Spojrzał na nią zdziwiony, jakby spodziewał się, że ona doskonale rozumie jego poczynania.
164 polgara & anula
- Ubieram się. Przecież musimy jechać. Zdumiona, nie mogła powstrzymać naiwnego pytania: - Teraz? Zaraz? Tak od razu? - Arthur spodziewał się, że ona będzie pakować się w czasie, w którym miała nadzieję spać ze swym mężem w prawdziwym łóżku, zamiast na prowizorycznym posłaniu na strychu?! Watterly zmarszczył brwi, jakby nie rozumiał jej obiekcji. - Oczywiście, że teraz.
s u lo
- Czy nie powinniśmy raczej poczekać na nadejście dnia? spytała zrozpaczona. W końcu to tylko kilka godzin!
Arthur tłumaczył cierpliwie, jakby miał do czynienia z kapryśnym dzieckiem:
a d n a c s
- Jak sama powiedziałaś, on nie spodziewa się, że znajdziemy tę kartkę przed świtem. Czy chcesz stracić taką przewagę dla kilku godzin snu?
- Nie, oczywiście, że nie. - Dla kilku godzin snu rzeczywiście nie warto, lecz dla spędzenia kilku godzin w łóżku na upojnych pieszczotach z mężem mogłaby. Lecz nie powiedziała tego głośno, bo jasne było, że Arthur nie czuje takiego pożądania, jak ona. Hero trwała bez ruchu jeszcze przez chwilę, bo jej rozczarowanie było zbyt wielkie. Nie mogła tak od razu pogodzić się ze zmianą planów. Jednak gdy przekonała się, że Arthur nie zmieni zdania, po kilku minutach także zaczęła się ubierać. Jak na jej gust, pomyślała z goryczą, list nadszedł zbyt wcześnie. Zanim zdążyła
165 polgara & anula
odkryć, co znaczy noc poślubna. Dla niej najwyraźniej będzie znaczyła nocną podróż ku nieznanemu przeznaczeniu. Przynajmniej, pocieszała się, mąż bierze ją ze sobą. Przecież nadejdzie kolejna noc. Może okaże się szczęśliwsza niż ta. Ledwo Arthur wsunął ręce w rękawy surduta, powiedział: - Zawołam powóz. I przyślę pokojówkę, by pomogła ci się ubrać i spakować. - A co z twoimi rzeczami?
s u lo
- Jeszcze nie zdążyłem się do końca rozpakować po przyjeździe - odpowiedział roztargniony.
Hero widziała, że myślami jest już w drodze. Że oczyma
wyobraźni widzi już, jak dopadają tajemniczego nadawcę listu i
a d n a c s
zmuszają go do wyjaśnień.
Nie mieli zbyt dużo czasu, by się przygotować. Zawsze dotąd, gdy Hero wybierała się gdziekolwiek z rodziną, pakowanie zabierało całe godziny, czasem nawet dni. Spakowanie rzeczy tylko dla jednej osoby było o wiele mniej żmudne i czasochłonne. Hero po raz ostatni rzuciła okiem na łóżko, w którym miała nadzieję spędzić noc poślubną wraz ze swym mężem. W którym miała nadzieję wylegiwać się długo po nieprzespanej nocy, poświęconej pieszczotom i pocałunkom. Zamiast tego wymykała się w środku nocy, podczas gdy weselni goście wciąż spali. Gdy schodzili cicho po schodach, Arthur spytał: - Czy powinniśmy obudzić Mirandę? - Na jego twarzy widać było zatroskanie. - Nie chcę, by znowu się o ciebie martwiła. 166 polgara & anula
- Zostawię jej list, w którym wszystko wyjaśnię - poinformowała go Hero. - Nie ma sensu budzić jej o tej porze. Tylko by się martwiła. - Będzie na mnie zła, że tak znienacka cię im zabieram. To było zabawne patrzeć, jak jej mąż niepokoi się ewentualną reakcją jej, wyrozumiałej przecież, siostry. - Miranda? - Hero zdecydowała się nie drażnić z nim, tylko go uspokoić. - Bez wątpienia będzie zachwycona, że spędzimy trochę czasu razem. Moja siostra wierzy w szczęśliwe zakończenia
s u lo
najbardziej nawet nieprawdopodobnych sytuacji.
- Zrobię wszystko, by tak stało się także w naszym przypadku. Zasługujesz na to - zapewnił ją Arthur.
- Nie jestem tak romantyczna, jak moja siostra - oświadczyła
a d n a c s
Hero. A w myśli dodała, że przynajmniej przez większość czasu. Mimo to z jakichś nieokreślonych bliżej powodów upierała się, by widzieć Arthura w najmniej realistycznym świetle - jako księcia w lśniącej zbroi noszącego szarfę jej koloru i przyrzekającego, że na zawsze pozostanie jej kawalerem. Tak samo jak Lancelot przyrzekał Ginewrze. Tylko że przecież oni nie byli małżeństwem. Więc może to nie był najlepszy przykład.
Arthur odpowiedział poważniej, niż jej zdaniem wymagała tego rozmowa: - Lecz ja wciąż uważam, że jestem ci to winien, skoro odebrałem cię mężczyźnie, do którego powinnaś należeć. Zaskoczona zamierzała kategorycznie zaprotestować przeciw temu absurdalnemu stwierdzeniu. Arthur widocznie ubzdurał sobie, że 167 polgara & anula
ona marzyła o wyjściu za mąż za Gabriela Digby'ego! Akurat miała sprostować tę pomyłkę, gdy otworzyły się drzwi biblioteki, co przerwało ich konwersację. - Jestem zdumiony, widząc, że oboje państwo nie śpicie o tak późnej porze - dobiegł ich głos Gabriela Digby'ego. Obrócili się, oboje zawstydzeni, że zostali przyłapani na wymykaniu się z domu w środku nocy, jak złodzieje. I to właśnie przez niego! Hero spojrzała na Arthura, niepewna, co powinna
s u lo
powiedzieć zarówno mężczyźnie, który chciał być jej mężem, jak i temu nieszczęśnikowi, który nie prosił o taki honor, lecz mimo to został tym niechcianym zaszczytem obdarzony.
Watterly odparł sztywno, lecz bardzo uprzejmie:
a d n a c s
- Dostałem pilną wiadomość z domu.
Pan Digby uniósł brwi ze zdziwienia.
- I zabiera pan żonę od jej rodziny w środku nocy? Teraz Hero wiedziała już całkiem dokładnie, co powinna powiedzieć: - To ja nalegałam, by towarzyszyć mężowi, panie Digby - i dodała, specjalnie na użytek Arthura, by wybił sobie z głowy te niedorzeczne myśli, że ona wolałaby wyjść za kogoś innego: - To mój obowiązek jako żony. I wypełniam go z największą przyjemnością. - Oczywiście, nie oczekiwałem niczego innego po pani, panno Digby spostrzegł swą pomyłkę i poprawił się: - pani Watterly. Żałuję, że moje słowa sprawiły, iż zwątpiła pani w me oddanie. - Naprawdę zdawał się żałować swej wypowiedzi.
168 polgara & anula
- Jest pan zbyt miły, panie Digby - odrzekła nieco zbyt ostro. Wiedziała, o czym on myśli. Wolałaby, by nie wspominał o oddaniu. Z pewnością nie potrzebowała jego oddania. Ani jego miłości. A już na pewno nie potrzebowała, by deklarował swe uczucia w obecności Arthura, jej świeżo poślubionego męża! Arthur chrząknął. - A może nie przyzwyczaił się pan jeszcze do myśli, że jesteśmy małżeństwem. Nie wezmę panu tego za złe - i dodał znacząco: - Tym razem.
s u lo
Wyraz rozczarowania na twarzy Gabriela Digby'ego sprawił, że złość Hero wyparowała.
- Przepraszamy, że nie możemy poświęcić panu więcej czasu,
a d n a c s
ale śpieszy nam się. Powóz czeka. - Obróciła się do męża, lecz nie mogła rozszyfrować wyrazu jego twarzy. Wyglądał, jakby doznał objawienia, lecz nie takiego, które mogłoby go ucieszyć. Ruszyli do powozu bez jednego słowa.
Hero wciąż była zajęta roztrząsaniem sceny z panem Digbym, więc nie spytała o cel podróży, zanim nie opuścili Londynu. - Dokąd jedziemy?
- Pójdziemy śladem, dokądkolwiek nas zawiedzie. -Watterly wręczył jej list. Znajdziesz to, czego szukasz, między rozpadającymi się kamieniami opactwa Buryton. Wiadomość była tak samo krótka i tajemnicza, jak poprzednie.
169 polgara & anula
- Wiesz, gdzie jest opactwo Buryton? - Ona sama nigdy o nim nie słyszała. - Jest o nim wzmianka wśród informacji, które znalazłem, weryfikując list Malory'ego. Jeśli drogi będą dobre, dojedziemy tam na wieczór. Ton głosu Arthura był ostry, raczej nieprzyjazny. Lecz Hero nie odważyła się spytać, co jest nie tak. Zadowoliła się obserwowaniem zachowania męża i na tej podstawie próbowała wysnuć jakieś wnioski.
s u lo
Arthur wydawał się odnosić do niej z rezerwą. Nie objął jej ramieniem, by użyczyć jej swej siły i wsparcia podczas męczącej podróży powozem. Nie tego się spodziewała po swoim mężu. Uznała,
a d n a c s
że to zły znak.
Wspomniała z rozrzewnieniem, jak wspaniale się czuła, gdy całował ją w ich pokoju. Przez chwilę nawet myślała, że wszystko między nimi dobrze się ułoży, pomimo nie najlepszego początku ich związku. Miała taką nadzieję jeszcze w momencie, gdy ktoś wsuwał list pod drzwi ich sypialni.
Lecz potem spotkali pana Gabriela Digby'ego przy bibliotece. Od tego momentu Arthur stał się milczący, a jego stosunek do niej nacechowany chłodem. Bez wątpienia przypomniał sobie, że Gabriel Digby to jego rywal. Czyżby to on ich szpiegował? Nie, to absurdalne przypuszczenie. Hero dokładnie odtworzyła w pamięci ich spotkanie. Nic nie wskazywało na to, że pan Digby wie o prowadzonych przez nich 170 polgara & anula
poszukiwaniach oryginalnego manuskryptu Malory'ego. Więc czemu Arthur był tak zaniepokojony? Może uznał, że zrobił krok w tył, poślubiając ją zamiast Gwen? Najwyraźniej Fenwell Delagrace nie był Z tego zadowolony. I jego babka. I Gwen. Może oni wszyscy wierzą, że przeznaczeniem Arthura było ożenić się z Gwen, zaś małżeństwo z Hero tylko stanie mu na zawadzie do zdobycia wielkości i sławy? A może uznał po prostu, że żona przy boku - kimkolwiek by
s u lo
była - to przeszkoda w stawianiu czoła jego wyzwaniom?
Przypomniała sobie dziwne stwierdzenie Arthura, wypowiedziane na schodach, że zabrał ją Gabrielowi Digby'emu. Rozważając
zachowanie męża, mogła dojść tylko do jednego wniosku: wolałby, by
a d n a c s
to Gabriel Digby ją poślubił, a widok jej adoratora przypomniał mu wolność, którą utracił. Gdyby nie wspólna wyprawa do księgarni, nie musiałby się żenić z Hero.
Był tylko jeden sposób, by to naprawić, by choć w części wynagrodzić mu straty, jakie poniósł, żeniąc się z nią. Musi pomóc mu wygrać rywalizację z panem Digbym o fotel przewodniczącego Towarzystwa Rycerzy Okrągłego Stołu. Zdecydowała się przerwać milczenie, choć nie wiedziała, jak on zareaguje na jej pytanie. - Honor, Rycerskość, Męstwo. Takim wyzwaniom musisz stawić czoło. Zastanawiam się, czego się po tobie spodziewają? Watterly wziął jej pytanie za znak, że Hero nie jest nim aż tak rozczarowana, by na dobre się od niego odwrócić. Najwyraźniej komentarze Gabriela Digby'ego nie zdołały jej całkiem do niego 171 polgara & anula
zniechęcić, skoro jego życie wciąż budzi jej ciekawość. Odpowiedział więc z zapałem: - Mężczyzna, który poddaje się próbie Honoru, musi udowodnić, że może osiągnąć wyższy stopień chwały niż przeciętni śmiertelnicy, i wzbudzić uznanie swymi osiągnięciami. Ten, kto chce dowieść cnoty Rycerskości, musi wykazać się troską o słabszych, na przykład o kobiety i dzieci. - Najlepiej jeszcze dotkniętych nieszczęściem, jak sądzę -dodała
s u lo
z lekką kpiną. Arthur odważył się mieć nadzieję, że Hero nim nie wzgardzi, bez względu na to, jak niezdarnie próbuje on upodobnić się do mężczyzny, którego ona kochała.
- To chyba najbardziej pożądana cnota u rycerza - odpowiedział z uśmiechem.
a d n a c s
- A próba Męstwa?
Ta cnota, jego zdaniem, była najbardziej problematyczna. Nie mógł się powstrzymać od uśmiechu.
- Aby przejść próbę Męstwa, mężczyzna musi pokazać, że ma taką odwagę, która pociągnie za sobą innych. - Lecz jak dokonać tego w naszym cywilizowanym świecie? Hero uniosła pytająco brwi. - Rozumiem, jak mogli dowieść tego rycerze w czasach króla Artura, lecz dziś, po tylu latach, gdy nie ma już smoków i uciśnionych dziewic? Jej mąż nie wiedział, jak odpowiedzieć na to pytanie, lecz po chwili przypomniał sobie dobry przykład:
172 polgara & anula
- Nasz aktualny Artur został mianowany przez króla lordem za męstwo w bitwie pod Waterloo. - Ale wtedy trwała wojna, nie wspominając już o tym, że to było ponad trzydzieści lat temu! - wykrzyknęła. -Trudno mi wyobrazić sobie ciebie, pana Gabriela Digby'ego zresztą też, jak walczycie na miecze, by dowieść swego honoru czy męstwa. Arthur aż się roześmiał. - Walka na miecze nie będzie konieczna, Hero. - Lecz zaraz
s u lo
pomyślał, że może nie miałby nic przeciwko takiemu pojedynkowi, zwłaszcza z wielbicielem swej żony, panem Gabrielem Digbym. Słowa są orężem uczonych, Hero. Podobnie jak osiągnięcia badawcze. To będzie nasza broń.
a d n a c s
Na jej twarzy dojrzał ulgę. Najwyraźniej przedtem naprawdę wierzyła, że staną do walki. Następne jej pytanie okazało się kolejnym wyzwaniem.
- Lecz skąd będziesz wiedział, jakie osiągnięcie będzie wystarczające, by zadowolić komisję? Arthur odwrócił wzrok.
- Jeśli mężczyzna robi to, w co wierzy z całego serca, jeśli wybierze zadanie, co do którego jest absolutnie przekonany, wtedy na pewno spełni wymagania. To ostateczny sprawdzian. - Hero zadała mu pytanie, które dręczyło go od lat, zwłaszcza po każdej dyskusji z babką. Zdawała się rozumieć jego dylemat, bo nie naciskała dalej.
173 polgara & anula
- A jak dżentelmeni z Towarzystwa rozsądzą między tobą a Gabrielem Digbym? Jak rozstrzygną, czyje zadania były trudniejsze? Więcej warte? Kto lepiej wypadł podczas prób? A jak ty rozsądzisz między nami, Hero? - pomyślał, lecz nie wypowiedział tego na głos. - Przede wszystkim członkowie Towarzystwa muszą ocenić osobno każde wykonane przez nas zadanie. -Jak?
s u lo
- Za trzy miesiące, gdy znowu się spotkamy, opowiem trzy historie, jedną o każdej próbie. Pan Digby zrobi to samo.
- Jak średniowieczni trubadurzy, to masz na myśli? Pojedynek na opowieści, to wspaniałe. - Klasnęła w dłonie i uśmiechnęła się. Ta
a d n a c s
idea najwyraźniej bardzo jej się spodobała. Arthur zastanawiał się tylko, czy Hero wybierze jego barwy, czy raczej Gabriela Digby'ego, gdy nadejdzie czas.
- O to chyba chodziło założycielom Towarzystwa Rycerzy Okrągłego Stołu, jak sądzę - przyznał. - Żebym dobrze wypadł, muszę opowiedzieć to tak, by ich rozbawić, lecz jednocześnie rzetelnie poinformować o osiągnięciach. Muszę wyszczególnić moje uczynki i dowieść, że spełniają one wymagania Towarzystwa. - I kiedy opowiesz swoje historie, to?... - Zakładając, że obecni na sali dżentelmeni nie usną do tego czasu z nudów - powiedział, stając oko w oko ze swą najpoważniejszą, najgorszą obawą - po każdej kolejnej opowieści
174 polgara & anula
wszyscy rycerze z Towarzystwa będą głosowali, czy spełnia ona wymagania, czy nie, poprzez uniesienie lub opuszczenie kciuka. Hero patrzyła na męża w milczeniu. Rozmyślała o tym, co jej powiedział. - Czy twoje wyczyny mogą pochodzić z przeszłości, czy też muszą być dokonane w ciągu tych trzech miesięcy? Watterly nie wiedział, czy powinien być rozdrażniony, czy raczej zadowolony z powodu jej dociekliwości.
s u lo
- Oczywiście mogę pochwalić się tym, co osiągnąłem już wcześniej. Lecz myślę, że aktualne wyczyny będą miały większą wagę u Rycerzy Okrągłego Stołu.
- Bez wątpienia - zgodziła się. - Gdybyś znalazł manuskrypt,
a d n a c s
dowiódłbyś, że posiadasz cnotę Honoru. Co zamierzasz zrobić, by udowodnić, że dwie pozostałe zalety także nie są ci obce? Na to pytanie nie chciał odpowiadać. Uśmiechnął się i delikatnie próbował wykręcić się od dalszej rozmowy na ten temat, nie zrażając jednocześnie do siebie Hero.
-Jeśli chodzi o cnotę Rycerskości, to, jak już wskazałaś, muszę znaleźć damę w opałach i pomóc jej.
Zmarszczyła brwi i powiedziała z udawaną powagą: - Może mi się to nie spodobać. Zwłaszcza jeśli dama będzie młoda i ładna... Ze zdumieniem Arthur uświadomił sobie, że Hero z nim flirtuje. Postanowił nie brać tego zbyt poważnie i odpowiedział lekko:
175 polgara & anula
- Wobec tego zapewniam cię, że mimo wymagań Towarzystwa, widząc damę w niebezpieczeństwie, odwrócę wzrok i udam, że jej nie dostrzegłem. - Nie wiem, czy to mi się bardziej podoba. Taki brak galanterii i współczucia nie przystoi przecież dżentelmenowi -droczyła się z nim. Zaśmiał się. - Wygląda na to, że cokolwiek bym zrobił, moja żona i tak będzie ze mnie niezadowolona...
s u lo
Hero wyraźnie cieszył jego dobry humor. W jej oczach dostrzegł figlarne błyski.
- A co zrobisz, by dowieść cnoty Męstwa, skoro miecz nie jest odpowiednią bronią w dzisiejszych czasach?
a d n a c s
- Męstwo. - Westchnął, nie chcąc przyznać, że sam jeszcze nie wie. Zdecydował się jednak być z nią szczery: - Tego nie wiem. Nigdy nie uważałem się za tchórza, lecz nie posiadam odwagi mężczyzny, który specjalnie wystawia się na niebezpieczeństwo i w dodatku zawsze wygrywa.
Hero spoważniała, zauważywszy, że Arthura opuścił beztroski nastrój.
- Widzę, że muszę się postarać, by nie stać się dla ciebie ciężarem podczas wypełniania twoich zadań. - Nie jesteś mi ciężarem - zaprzeczył. - Co też ci przyszło do głowy, Hero! - Wiedział, że tylko od jego charakteru zależy, czy wygra, czy też przegra. Zdawała się mu jednak nie wierzyć. 176 polgara & anula
- Przepraszam, że utrudniłam ci stawienie czoła twoim wyzwaniom. Obiecuję, że zrobię wszystko, by pomóc ci wygrać. - Niczego mi nie utrudniłaś, Hero - powiedział miękko. -To ja ponoszę odpowiedzialność za ostatnie zdarzenia. To na skutek mojej lekkomyślności zostaliśmy wplątani w to wszystko. Czuł, że żona ma ochotę z nim dyskutować, lecz nie zrobiła tego. Stwierdziła tylko: - Zasługujesz na to, by przewodniczyć Towarzystwu Rycerzy Okrągłego Stołu, Arthurze.
s u lo
- Naprawdę tak myślisz? - Był zachwycony, słysząc takie słowa z jej ust. Lecz mimowolnie zaczął się od razu zastanawiać, czy Hero nie mówi tak tylko dlatego, że jest jego żoną? Czy powiedziałaby to
a d n a c s
samo Gabrielowi Digby'emu, gdyby to on siedział naprzeciw niej w powozie jako mąż?
- Twoje badania, twoje odkrycia naukowe mają wielką wartość. - To prawda. - Czas odrzucić fałszywą skromność - wiedział, że jego praca ma duże znaczenie dla Towarzystwa. Lecz nie był jedynym zasłużonym członkiem. Spytał, nie będąc pewnym, czy chce usłyszeć odpowiedź: - Czy nie uważasz, że osiągnięcia pana Digby'ego mają taką samą wartość? - Przyznaję, że Gabriel Digby jest świetnym uczonym -i dodała dyplomatycznie: - Lecz moim zdaniem ty jesteś o wiele większym. - Zobaczymy - skwitował krótko. Nie wiedział już, na czym mu bardziej zależy: by Towarzystwo uznało go za większego badacza legend arturiańskich od Gabriela Digby'ego, czy na zyskaniu 177 polgara & anula
pewności, że Hero tak o nim myśli, a nie tylko schlebia mężowskiej dumie. -Ja nie mam żadnych wątpliwości - zabrzmiało to szczerze. Gdyby powiedziała mu, że go kocha i że zawsze go kochała, przez chwilę skłonny byłby jej uwierzyć. Aż musiał się upomnieć, aby nie był takim głupcem. Hero była zrozpaczona, gdy pan Digby spotkał ich wymykających się w środku nocy. Wyraźnie wciąż coś do niego czuła.
s u lo
- Cieszę się, że we mnie wierzysz. - Arthur uśmiechnął się i delikatnie ścisnął jej dłoń. - Lecz sądzę, że lepiej będzie skupić się na początek na jednym zadaniu.
- Co masz na myśli? - spytała, marszcząc brwi.
a d n a c s
- Mam trzy miesiące na udowodnienie, że posiadam trzy
wymagane cnoty - wyjaśnił. - Zrobię wszystko, co tylko możliwe, by na razie osiągnąć pierwszy cel i nie przejdę do drugiego zadania, zanim nie skończę pierwszego.
- Rozumiem. - Skinęła głową. - Co w takim razie będzie pierwsze? Honor, Rycerskość czy Męstwo?
- Cóż, na razie chciałbym się przekonać, czy uda mi się znaleźć mężczyznę, który ma manuskrypt - poprawił się: -To znaczy, który może mieć manuskrypt. - Nawet jeśli nie ma rękopisu, to w najgorszym razie udzieli nam odpowiedzi na kilka pytań - powiedziała Hero. - Ja bardzo chciałabym wiedzieć, czemu nam to zrobił. A ty?
178 polgara & anula
- Ja oczywiście też. - Arthur przyjął wygodniejszą pozycję i bawił się kosmykiem jej włosów, który wysunął się z naprędce upiętej fryzury. Co ważniejsze, chciałby poznać odpowiedź na inne dręczące go pytanie: jak bardzo Hero Żałuje tego małżeństwa? I czy będzie kimś więcej niż obowiązkową żoną, którą, jak oświadczyła Gabrielowi Digby'emu, chciałaby być? Hero ułożyła się koło niego wygodnie, a on powiedział spokojnie:
s u lo
- Może już wkrótce, między ruinami opactwa Buryton, poznamy część odpowiedzi.
a d n a c s 179 polgara & anula
13 Opactwo Buryton. Więc to tam zmierzają, myślała Hero, słuchając, jak Arthur opisuje wyzwania, którym musi sprostać w ciągu najbliższych trzech miesięcy. Rozpoczęli swe poszukiwania. Żadne z nich nie wiedziało jeszcze, dokąd ich one zaprowadzą. Podczas ich rozmowy Arthur stał się milszy i mniej powściągliwy, mimo że spoważniał na koniec. Hero opierała się o
s u lo
niego, ciesząc się, że mąż obejmuje ją ramieniem, przytrzymując, gdy powóz się przechylał. Siedział obok, taki ciepły i silny. Była teraz naprawdę szczęśliwa.
a d n a c s
Nie kłóciła się, gdy stwierdził, że jej obecność nie utrudni mu osiągnięcia sukcesu. Była przekonana, że powiedział to tylko dlatego, by nie urazić jej dumy. Wiedziała, że musi postarać się nie być mu ciężarem. Na szczęście mieli trzy miesiące na poddanie się próbom Honoru, Męstwa i Rycerskości.
Trzy miesiące. Może do tego czasu uda jej się dowieść, że jest wartościową żoną. Uśmiechnęła się w duchu. Bez wątpienia pomoże swemu mężowi sprostać przynajmniej jednemu wyzwaniu - przejść próbę Rycerskości. Z tą myślą, otoczona jego ramieniem, zasnęła, gdy wstawał już świt. Obudziła się, by zobaczyć, że wyprawa do opactwa Buryton doprowadziła ich na razie do małej, obskurnej gospody pachnącej starym piwem. Wciąż na wpół śpiąca, patrzyła na rozpościerający się
180 polgara & anula
przed nią widok z niepokojem, mając wrażenie, że jeszcze się nie obudziła i śni jakiś koszmar. - Chyba jesteśmy już blisko - odezwał się Arthur, widząc, że się przebudziła. Pocałował ją w czoło. - Zaraz wrócę, by ci powiedzieć, gdzie dokładnie trafiliśmy. - Wyskoczył z powozu skonsultować się z woźnicą, zaskakując Hero swą werwą po tak długiej podróży. Wciąż przybywało światła na niebie, więc liczyła na to, że nie zatrzymają się tu dłużej, niż to konieczne, by uzyskać potrzebne
s u lo
wskazówki, i zaraz pojadą dalej. Arthur zniweczył jej nadzieje, gdy po krótkiej rozmowie ze służbą wetknął głowę do powozu.
- Wygląda na to, że to jedyna gospoda na przestrzeni wielu mil. Lecz nie martw się, zamówiłem dwa pokoje, by mieć pewność, że
a d n a c s
będzie ci wygodnie.
Dwa pokoje? Popatrzyła z powątpiewaniem na zajazd, lecz nic nie powiedziała. Nie wyglądał na taki, w którym znalazłby się choć jeden przyzwoity pokój. Zresztą, po co im aż dwie sypialnie? Ostatniej nocy Arthur zdawał się skłonny potraktować ją jak żonę. Gdyby nie przeszkodził im tajemniczy nadawca listu... Watterly zacisnął mocno usta, wracając do powozu. - Co się stało? - Spostrzegłszy wyraz jego twarzy, nie była pewna, czy chce usłyszeć odpowiedź. - Wątpię w człowieczeństwo osobnika, który przysłał nam ten list - stwierdził zagadkowo.
181 polgara & anula
Przez moment myślała, że mąż wsiądzie do powozu i odjadą. Tymczasem on podał jej rękę i pomógł wysiąść na zaniedbany dziedziniec. - Dostałem tylko jeden pokój, lecz za to najlepszy w tej gospodzie. - Spojrzał z ukosa na walący się budynek. -W każdym razie tak zapewniała mnie gospodyni. - Posłał Żonie uspokajający uśmiech. - Myślę, że nie zostaniemy tu długo. Jedna, góra dwie noce. - Jesteśmy w trakcie poszukiwań, czyż nie? To ma być
s u lo
przygoda, prawda? - spytała, próbując zademonstrować dzielność w obliczu nowych wyzwań.
- Jesteś pewna, że nie wolałabyś być teraz razem z siostrami w Londynie?
a d n a c s
Hero skinęła głową.
- Absolutnie pewna. - Nie zamierzała wyznawać mu, że w porównaniu z tą gospodą Londyn zdawał się jej rajem. Arthur ostrzegał ją, że podróż może być trudna, a ona obiecała, że będzie przy nim stać, cokolwiek im los przyniesie. Choć po wejściu do środka zastanawiała się, czy los może ich rzucić w jeszcze prymitywniejsze warunki.
Stała, rozglądając się wkoło, podczas gdy Arthur zamawiał dla nich posiłek. W tak słabym świetle nie była pewna... Zdjęła okulary i przetarła je, sądząc, że to może wina kurzu. Jednak obraz się nie poprawił. Stoły były tak poplamione, jakby nie czyszczono ich od wieków, schody były pogrążone w ciemnościach - może to i lepiej, a pajęczyny 182 polgara & anula
straszyły z każdego kąta. Jeszcze nigdy nie widziała tak brudnego, tak odrażającego pomieszczenia! - Ustaliłem, że kolację podadzą nam do pokoju. Najwyraźniej prywatna jadalnia jest już zajęta. - Zerknął na drzwi. Choć były zamknięte, dochodziły zza nich podejrzane odgłosy. - Brzmi wspaniale - powiedziała, starając się, by usłyszał zadowolenie w jej głosie. Robił, co mógł, by zapewnić jej wygodę, i na pewno nie było jego winą, że gospoda była tak obskurna.
s u lo
- Możemy iść na górę? - spytał, obrzuciwszy sceptycznym spojrzeniem otoczenie.
- Jak sobie życzysz - odrzekła, modląc się w duchu, by poszli od razu. Nie sądziła, by była w stanie usiąść tu, w publicznej sali, bez
a d n a c s
obawy, że mysz wejdzie jej na spódnicę.
Nieważne, jak dzielną miała minę, mysz gwarantowała, że podniosłaby okropny wrzask.
- Tak chyba będzie najlepiej - powiedział, biorąc ją za ramię. Gdy wspinali się po schodach, Hero pocieszała się, że to tylko przygoda. Może w takich samych prymitywnych warunkach żyli ludzie w dawnych czasach, gdy powstał manuskrypt, który tropią? Zadrżała, wdzięczna, że urodziła się w nowoczesnym świecie, mimo że kilka wsi wciąż zdawało się tego nie dostrzegać. W pokoju było tylko jedno łóżko i wyglądało na wygodne, mimo iż materac był stary i nierówny. Przynajmniej Arthur nie będzie mógł pójść do innego pokoju czy spać na innym posłaniu. Z pewnością ta noc stanie się ich prawdziwą nocą poślubną. 183 polgara & anula
Chyba że znajdzie inny powód, by uniknąć wypełnienia „małżeńskich obowiązków". Hero była właściwie przekonana, że nie jest dla męża atrakcyjna. Lecz gdy przypomniała sobie pewne zdarzenia, musiała odrzucić tę tezę. Z całą pewnością ostatniej nocy dowiódł, że lubi ją całować. I czuła, że rytm jego serca gwałtownie przyśpieszał, gdy leżała w jego ramionach, a powóz podskakiwał na wybojach. Arthur zachowywał się jak stuprocentowy dżentelmen, gdy
s u lo
szybko spożywali niezbyt smaczny posiłek przyniesiony przez opryskliwą pokojówkę i służącego, który, Hero była tego pewna, miał wszy we włosach.
- Jestem wdzięczny, że podali nam kolację do pokoju -
a d n a c s
powiedział, próbując przeżuć kawałek łykowatego mięsa z
nieapetycznej pieczeni. - Nie czułbym się dobrze, gdybyś musiała jeść na dole. Właściciele są raczej podejrzani. Uśmiechnęła się.
- Im bardziej podejrzane indywidua spotyka się podczas przygody, tym lepiej, nie sądzisz? - Hero zachowała opinię o posiłku dla siebie. Przynajmniej stół wyglądał, jakby był czyszczony po raz ostatni kilka lat temu, a nie w ubiegłym wieku, jak te na dole. Zastanawiała się, czy ostatni kawałek pieczeni - całkowicie niejadalny, jej zdaniem - zostanie przez tę okropną służbę użyty do jego wytarcia.
184 polgara & anula
- W pewnym stopniu zgadzam się z tobą - odpowiedział Arthur i spojrzał na nią uważnie, wyraźnie zdziwiony wyrażoną przez nią opinią. Sam chyba nigdy by na to nie wpadł. - Czy dostrzegłeś kogoś, kto twoim zdaniem mógłby być nadawcą listu? - Widziałem na dole tylko dwóch dżentelmenów, choć gospodyni sugerowała, że jest ich więcej. - Jak odkryjesz, kim oni są?
s u lo
- Chyba najlepiej będzie, jeśli spędzę tam wieczór, sącząc piwo i mając oko na wszystkich. Może ktoś będzie pasował na tajemniczego nadawcę naszych wiadomości.
- To chyba dobry pomysł - Zgodziła się, choć dotkliwie odczuła
a d n a c s
jego odrzucenie. Jej mąż wolał spędzić wieczór w obrzydliwej publicznej sali, zamiast w pokoju z nią, w łóżku. Usłyszawszy nutkę żalu w jej głosie, którą starała się ukryć, Watterly spytał:
- Będzie ci tu dobrze samej? Jeśli nie, ja... - Nie, nie trzeba, wszystko w porządku - skłamała. To były jego poszukiwania. Gdyby nalegała, żeby spędził z nią noc, zrobiłaby to, czego obiecała sobie unikać - przeszkadzałaby mu. Spytała szybko, by ukryć tęsknotę i rozczarowanie rozwojem wypadków: - Ale jak go rozpoznasz? Przecież to może być każdy. - Mam nadzieję, że sam się jakoś zdradzi - odpowiedział z namysłem. - Może spojrzy na mnie kilka razy za dużo. Zbyt długo
185 polgara & anula
będzie mi się przypatrywał. Czy też powie coś podejrzanego. Może nawet sam mi wszystko wyzna. - Nie wydaje mi się to prawdopodobne. - Szczerze mówiąc, mnie też nie. - Czy powinnam ci towarzyszyć? Wyglądał na zdumionego jej pomysłem. - Nie wydaje mi się... - Oczywiście masz rację. To by było niewłaściwe. - Hero
s u lo
ścisnęła jego dłoń leżącą na stole. - Po prostu bardzo chciałabym ci pomóc. - Nie musisz...
- Wiem, że nie muszę, ale gnębi mnie, że nic nie mogę zrobić!
a d n a c s
Chciałabym być przydatna - powiedziała stanowczo. - W końcu jestem twoją żoną.
W oczach Arthura coś zapłonęło.
- Z każdym dniem coraz bardziej zaczynam w to wierzyć przyznał.
Przez moment Hero czekała bez tchu, licząc na to, że on porzuci swój starannie ułożony plan i zechce kontynuować to, co zaczęli poprzedniej nocy. Jednak płomień, który dojrzała w jego wzroku, już zgasł. Arthur wstał. - Musisz być wykończona po tej podróży, przecież w powozie nie można się dobrze wyspać, a wczoraj wyrwałem cię z łóżka w środku nocy. - Schylił się, by pocałować ją w czoło. - Pójdę na dół, by 186 polgara & anula
zapewnić ci trochę prywatności podczas przygotowań do snu. Przyślę też służącego, by posprzątał po kolacji. Czy zawołać pokojówkę? - Nie, dziękuję, jestem przyzwyczajona rozbierać się sama skłamała. Nie chciała korzystać z pomocy brudnej, niesympatycznej dziewczyny. Zresztą, mimo że podczas sezonu w Londynie miała z Juliet wspólną pannę pokojową, była bardziej przyzwyczajona do pomocy siostry niż służby podczas porannej i wieczornej toalety. Mogły wtedy sobie poplotkować - omawiając przebieg wieczoru lub
s u lo
przewidując, co będzie się działo; zależnie od tego, czy ubierały się do wyjścia, czy rozbierały już do snu.
Nagle- ogarnęła ją bolesna tęsknota za Juliet i Mirandą. Starsza siostra mogłaby udzielić jej rady, co powinna zrobić żona, gdy jej mąż
a d n a c s
wydaje się mało zainteresowany wypełnianiem obowiązków małżeńskich.
Juliet wprawdzie nigdy nie była mężatką, lecz bez trudu mogłaby jej podpowiedzieć, jak zwrócić na siebie uwagę mężczyzny. Akurat to potrafiła robić doskonale; bez względu na to, czy ten dżentelmen był czyimś mężem, czy nie.
Hero nie miała o tym pojęcia. Takie umiejętności były jej kompletnie obce. Nigdy nie były jej potrzebne: nie przepadała za flirtami i salonowym życiem. Co miała teraz zrobić? Nawet mleczarka z przeczytanej powieści nie musiała ośmielać swych wielbicieli - byli nią od razu oczarowani. Właściwie to miała problem odmiennego rodzaju - chwilami nie mogła się wręcz opędzić od swych adoratorów. Hero z westchnieniem zaczęła szykować się do snu. Znowu położyła 187 polgara & anula
się sama. Mimo że myślała, iż nigdy nie zaśnie na niezbyt wygodnym materacu, usnęła na długo przedtem, nim wrócił jej mąż. Arthur dowlókł się do pokoju niedługo przed świtem. Sądząc z jego chodu, można by przypuszczać, że wypił zbyt dużo piwa, lecz w rzeczywistości był przemęczony. Kompletnie wyczerpany. Był na nogach od prawie czterdziestu ośmiu godzin i odczuwał tego efekty, pomijając już wpływ piwa. Ku swemu rozczarowaniu nie udało mu się zidentyfikować
s u lo
nikogo, kto mógł go dręczyć manuskryptem Malory'ego. Kilku mężczyzn pasowało do jego wyobrażenia o nadawcy listów, lecz w żaden sposób nie mógł potwierdzić ich tożsamości. Z żadnym z nich nigdy nie miał do czynienia. Żaden nie zdradził się słowem czy
a d n a c s
gestem, że go zna.
Jutro pójdą z Hero do opactwa. Może tam znajdą coś, co okaże się pomocne w dalszych poszukiwaniach? Nie chciał jednak wzbudzać w sobie zbyt wielkich nadziei.
Czuł się tak, jakby był prowadzony na smyczy, co skutkowało głęboką frustracją.
Chciałby zrozumieć, czemu tajemniczy nadawca listów postąpił w ten sposób? Może to ktoś, kto chciał, by Gabriel Digby został przewodniczącym Towarzystwa Rycerzy Okrągłego Stołu? By Arthur stracił poparcie Fenwella Delagrace'a i skoncentrował się na świeżo poślubionej żonie, a nie na stawianiu czoła wyzwaniom? Lecz z pewnością istniał bardziej racjonalny sposób, by pomóc panu Digby'emu wygrać rywalizację. 188 polgara & anula
Rozebrał się szybko i niedbale. Chciał w końcu paść na łóżko, lecz widok Hero powstrzymał go. Ostrożnie, starając się jej nie obudzić, położył się obok niej. Mimo okropnego materaca od razu poczuł się lepiej. Już na krawędzi snu objął żonę ramieniem. Nawet jeśli było to samolubne, cieszył się, że Hero jest tu z nim. Szybko zapadł w głęboki i pokrzepiający sen, napawając się jej bliskością. Obudziło go światło słońca. Żona musiała odsłonić stęchłe
s u lo
zasłony i otworzyć okna. Przewietrzony pokój wydawał się
przyjemniejszy, choć światło dnia odkryło jeszcze więcej jego braków. - Dzień dobry.
a d n a c s
Arthur spojrzał w stronę, skąd dobiegał głos Hero, i ujrzał ją siedzącą przy małym stoliku, jak przy kolacji. Tylko że teraz było na nim śniadanie i wyglądało ono znacznie lepiej niż posiłek, który jedli poprzedniego wieczoru.
- Dzień dobry - odpowiedział zaspanym głosem. - Pozwoliłam sobie zamówić śniadanie, bo wyglądało na to, że nigdy się nie obudzisz.
Spojrzał jej w twarz, chcąc z niej wyczytać, czy Hero jest na niego zła, że tak długo spał. Lecz jej uśmiech był szczery. - Która jest godzina? - Prawie południe. - Dobry Boże! - wykrzyknął siadając, gotowy wyskoczyć z łóżka, gdy przypomniał sobie, że jest nieubrany. 189 polgara & anula
Hero, najwidoczniej nieświadoma jego położenia, spytała niecierpliwie: - Czy odkryłeś coś ciekawego na dole? - Patrzyła akurat na tost, który smarowała masłem, lecz Arthur nie odważył się zaryzykować wstania z łóżka, by sięgnąć po ubranie. Znając jego szczęście, pewnie zerknęłaby na niego w najmniej stosownym momencie. - Nic specjalnie użytecznego - odpowiedział. - Nikt nie wstał i nie wyznał: przepraszam, to ja wam zrobiłem taki głupi kawał. I nie
s u lo
rozpoznałem nikogo znajomego, kto mógłby mi źle życzyć.
- Przykro mi to słyszeć. Więc musimy zwiedzić ruiny opactwa, tak?
- Jak tylko się ubiorę i zjem śniadanie - Zgodził się i dodał
a d n a c s
przepraszająco: - Nie miałem zamiaru spać tak długo.
- Próbowałam cię obudzić - wyznała. - Lecz tylko przewróciłeś się na drugi bok. Musiałeś być wyczerpany. O której przyszedłeś wczoraj do łóżka?
- Prawie o świcie.
- A poprzedniej nocy wcale nie spałeś. Zdrzemnąłeś się w powozie?
- Trochę, ale niezbyt długo. - Nic więc dziwnego, że potrzebowałeś odpoczynku. Watterly zauważył, że Hero uporządkowała jego ubranie - leżało starannie złożone po drugiej stronie pokoju. Niestety, zbyt daleko, by zaryzykował sięgnięcie po nie bez narażania jej na szokujący widok.
190 polgara & anula
W nadziei zajęcia jej czymś wystarczająco długo, by mógł się ubrać, spytał: - Czy sądzisz, że mogłabyś zejść i spytać gospodynię o wskazówki, jak się tam dostać, podczas gdy ja doprowadzę się do porządku? Niestety nie zrozumiała, o co naprawdę mu chodziło, bo odrzekła radośnie: - Już to zrobiłam. - Pomachała kartką papieru trzymaną w jednej
s u lo
ręce, podczas gdy drugą podniosła tost do ust.
- Jesteś zdumiewająca - powiedział. Naprawdę tak myślał, mimo że wciąż był uwięziony w łóżku. Nie chcąc tracić więcej czasu, zdecydował się urazić jej skromność.
a d n a c s
- Hero, czy mogłabyś przynieść mi ubranie, proszę?
- Och, tak. - Odwróciła się zarumieniona i prawie udławiła tostem, gdy zrozumiała w końcu, czemu on nie wstaje. Gdy tylko złapała oddech, wzięła jego ubranie i podała mu je. - Muszę porozmawiać z pokojówką - oznajmiła, nie patrząc na niego, wciąż oblana rumieńcem. - Zaraz wrócę. - Dziękuję. - Nie sądził, by był w stanie ubrać się pod jej bacznym spojrzeniem. Nie wiedział, jak radzą sobie z tym żonaci mężczyźni. Poprawił się: nie wiedział, jak inni żonaci mężczyźni radzą sobie z poranną toaletą bez urażania delikatnych uczuć swych żon.
191 polgara & anula
Ubrał się szybko, bojąc się, że Hero wróci, zanim on skończy. Na szczęście gdy ostrożnie otworzyła drzwi i zajrzała do środka, siedział już bezpiecznie za stołem, jedząc dosyć smaczne śniadanie. - Jestem już ubrany - drażnił się z nią, podnosząc jednocześnie serwetkę ze stołu. Jego dobry humor zniknął bez śladu, gdy zobaczył kawałek papieru leżący pod spodem. -Skąd to się tu wzięło? Hero spojrzała na niego. - Nie wiem. Pokojówka nakryła do stołu, gdy ją o to poprosiłam. Co tam jest napisane? Na kartce było tylko kilka słów: Piaski czasu przesypują się szybko. Westchnęła.
a d n a c s
s u lo
- W takim razie powinieneś zaraz kończyć śniadanie. Ja w tym czasie wypytam pokojówkę. Potem musimy natychmiast jechać do opactwa. - Zanim Arthur mógł odpowiedzieć, ponownie wyszła. Wróciła wkrótce, przygnębiona.
- Dziewczyna przysięga, że nic nie widziała. Nakryła do stołu, podczas gdy ja rozmawiałam z gospodynią, więc nie mogę potwierdzić jej słów, lecz jestem skłonna jej wierzyć. - Więc jak... - Zapomniała dzbanka z mlekiem do herbaty i zbiegła po niego na dół. Może wtedy ktoś podrzucił liścik? - Hero westchnęła ponownie. - Wierzę jej, lecz w sumie nie ma znaczenia, czy nasz tajemniczy żartowniś zrobił to osobiście, czy zrobiła to ona na jego polecenie. 192 polgara & anula
- To prawda. - Arthur wstał zza stołu, strzepując z siebie okruszki. - Powinniśmy natychmiast jechać obejrzeć ruiny opactwa. Stracili kilka godzin, próbując odnaleźć ruiny i kierując się przy tym niejasnymi wskazówkami danymi im przez gospodynię: „znajdź potężny dąb, potem zrób dziesięć kroków w lewo, mijając skałę wskazującą w niebo, rozdzieloną głęboką szczeliną..." Gdy kłócili się o kształt wielkiego głazu, na który natknęli się dosłownie tuż obok ruin starego klasztoru, Hero zaczepiła o coś w
s u lo
trawie i upadłaby, gdyby Arthur jej nie złapał. Oboje spojrzeli w dół i ujrzeli to, czego szukali przez tyle czasu.
Uradowani znaleziskiem, uważnie oglądali to miejsce,
informując się nawzajem o odkryciu każdego przewróconego
a d n a c s
kamienia czy kawałka ściany.
- Co właściwie spodziewamy się tu znaleźć? - wymamrotał Arthur, gdy w końcu usiedli na chwilę, by zjeść chleb i ser, który gospodyni zapakowała im po długich prośbach i oczywiście za dodatkową opłatą.
- Może powinniśmy wziąć ze sobą do domu kawałek muru? spytała Hero z lekką kpiną, z trudem wgryzając się w twardy jak skała chleb. - A może powinniśmy zostawić tu naszą głupotę i naiwność? - Myślisz, że znowu zostaliśmy nabrani? - Obawiam się, że tak.
193 polgara & anula
- W takim razie może powinniśmy wrócić do gospody? Lecz co dalej, zastanawiał się w duchu Arthur. Powinni wrócić do Londynu? A może zaprzestać poszukiwań? - Jeszcze raz się rozejrzymy - stwierdził. - Jeśli nic nie znajdziemy, wtedy się poddamy. Kontynuowali badanie terenu jeszcze przez godzinę, aż w końcu pogodzili się z myślą, że po raz kolejny dali z siebie zrobić głupców. - Wracajmy do gospody - zdecydował Watterly, kompletnie
s u lo
zniechęcony. Jego żona była w podobnym nastroju. Oboje mieli serdecznie dość bezowocnych poszukiwań. I wtedy właśnie znaleźli klucz.
a d n a c s 194 polgara & anula
14 To Hero go zobaczyła. Światło padało tak, że odbijało się od niego i między dwoma powalonymi głazami z dawnego klasztoru ujrzała jakiś błysk. - Co to takiego? Spodziewała się, że to tylko kawałek szkła pozostawiony przez poprzednich zwiedzających. Na przykład jakąś młodą, romantyczną
s u lo
parę, która wybrała to miejsce, by wspólnie wypić butelkę wina i znaleźć trochę wytchnienia.
Lecz Arthur pierwszy sięgnął dłonią i wyjął z trawy lśniący klucz.
a d n a c s
- Nie mógł tu leżeć zbyt długo. Jest zbyt błyszczący, wcale nie zmatowiał.
- Masz rację - zgodziła się. - To musi być to, co mieliśmy tu odnaleźć. Lecz do czego jest ten klucz?
- Nie mam pojęcia. I nie wiem, jak moglibyśmy to odgadnąć. Arthur intensywnie wpatrywał się w klucz, delikatnie badając palcami żółty metal.
Obserwując go, Hero poczuła, że drży. Zbyt żywo stała jej w pamięci scena, gdy nie tak dawno tymi samymi palcami pieścił skórę jej szyi. Mąż spojrzał na nią zamyślony. - Mam takie uczucie, jakbym go już gdzieś kiedyś widział.
195 polgara & anula
- Mnie wydaje się całkiem zwyczajny, jak wiele innych kluczy, które oglądałam w życiu. - Hero wiedziała, że jej komentarz nie jest specjalnie przydatny, lecz była wręcz przerażona zachłannością, z jaką Arthur badał klucz. - Weź pod uwagę, że to może nie być ten przedmiot, który mieliśmy tu znaleźć. Potrząsnął przecząco głową. - To jest to, jestem tego pewien. - Skoro tak, cóż to ma oznaczać? - Powinienem to wiedzieć. - Przymknął oczy i próbował się
s u lo
skoncentrować. Wreszcie wydał z siebie jęk zawodu i powiedział: To powinno coś dla mnie znaczyć.
- Przypomnisz sobie, jeśli widziałeś go już wcześniej -Hero starała się go pocieszyć.
a d n a c s
- Powinienem. - Zacisnął klucz w dłoni i przycisnął pięść do czoła. - Lecz nie mogę - jęknął gniewnie.
- Czy był może do niego dołączony jakiś liścik? - Hero podeszła do kamieni, gdzie tkwił klucz, i przeszukała każdą szczelinę. Lecz ani tam, ani nigdzie w pobliżu nie znalazła wetkniętej kartki. - Czemu wydaje mi się, że znam ten klucz? Czy to dlatego, że jestem głupcem? Czy dlatego, że nie jestem dość bystry, by rozwiązać tę zagadkę? - Arthur głośno dał wyraz dręczącym go wątpliwościom. Hero nic nie mogła poradzić na jego zmartwienie. Tak bardzo było jej go żal! Ale co miała mu powiedzieć? Jak go pocieszyć? Ona nie rozpoznała klucza; dla niej nie różnił się niczym od tych wszystkich, które widziała do tej pory.
196 polgara & anula
Zdenerwowany kolejnym, jeszcze bardziej kłopotliwym śladem Watterly uniósł klucz i ze złością rzucił nim o skały. - Może to rzeczywiście klucz zgubiony przez jakiegoś kochanka podczas schadzki. Hero była coraz bardziej zaniepokojona jego złością, goryczą i żalem. Nie miała pojęcia, co powiedzieć. Może powinna milczeć? Delikatnie dotknęła jego ramienia. - Po prostu potrzebujemy czasu, Arthurze. Przypomnisz sobie. Daj sobie czas.
s u lo
- Nie mamy czasu! - krzyknął, klękając między kamieniami z głową ukrytą w dłoniach.
- Zawsze jest czas - nie zgodziła się z nim. - Czemu mielibyśmy
a d n a c s
wierzyć w ostatnią wiadomość? Masz trzy miesiące, by poddać się swym próbom. Myśl o tym, a nie o liście.
Skinął głową, jakby jej racjonalne argumenty trafiły do niego, po czym spytał cicho:
- Czy jestem aż takim głupcem, że będę wiecznie tropił ten ślad? Nigdy nie dowiem się, czy manuskrypt jest mitem, czy też istnieje naprawdę? Nie mogę już tego znieść!
Hero poczuła, że jeszcze chwila, a pogrąży się wraz z nim w tej bezdennej rozpaczy. Lecz zaraz zbeształa się za brak odwagi i wiary w niego. Jako żona ma obowiązek wyrwać go z tego nastroju i pokazać mu, że wcale nie jest głupcem.
197 polgara & anula
Lecz by to zrobić, nie mogła być delikatna i litościwa. Odrobina octu była konieczna, by przywrócić Arthurowi zdrowy rozsądek. Hero podniosła klucz z ziemi i spojrzała ostro na męża. - A może to jest po prostu klucz, który mieliśmy odnaleźć. Może z czasem poznamy odpowiedź, właśnie dzięki niemu. Uniósł głowę. - Lecz skąd mamy to wiedzieć? Hero nie była pewna, czy jego reakcję wywołał ton jej głosu, czy
s u lo
raczej treść wypowiedzianych słów. Cieszyła się jednak, że tak szybko doczekała się odpowiedzi.
- Dowiemy się wszystkiego, jeśli dalej będziemy podążać za śladami, skoro na razie nie mamy nic innego -stwierdziła stanowczo.
a d n a c s
To było dosyć proste rozwiązanie, chyba że straciło się wiarę we własne możliwości.
Arthur wstał gwałtownie, kopiąc kamień stojący mu na drodze. - Nienawidzę tej gry. Czuję się tak, jakbym był prowadzony z zawiązanymi oczami nad skrajem przepaści, gdzie każdy kolejny krok grozi katastrofą.
- Ja też tego nienawidzę - przyznała. - Nie mogę patrzeć, jak podajesz w wątpliwość własne umiejętności. Nie mogę znieść myśli, że manuskrypt Malory'ego leży gdzieś i czeka na ciebie, aż go odszukasz. Lecz cóż innego możemy zrobić, jeśli nie iść po śladach, które już odnaleźliśmy? - Wydajesz się taka pewna siebie. - Arthur wstał i objął ją ramieniem, przyciskając mocno. - Nie jestem stworzony do takich 198 polgara & anula
tajemnic. Stare książki to wszystko, na czym się znam. A nie klucze, ruiny i włóczenie się po zapadłych wsiach, jak jakiś obieżyświat. - Nonsens! Jak dotąd radzisz sobie całkiem nieźle, a to tylko drobna komplikacja - stwierdziła Hero, pozostając w jego objęciach, z głową opartą na jego piersi. Czuła szybkie bicie jego serca. - Może to drobna komplikacja, a może znak, że powinienem zrezygnować z tak bezsensownych poszukiwań? - Nie spodziewam się, byś się tego dowiedział, Zanim nie
s u lo
osiągniesz tego, czego pragniesz - odpowiedziała. Widziała, że nie pokona jego frustracji, jeśli nie zaoferuje mu trochę ciepła i czułości. Musiała go jakoś pocieszyć. Nie tylko słowami, lecz także dotykiem tak, by zapomniał o dręczących go kłopotach. Wzięła jego dłonie i
a d n a c s
przytuliła do swego policzka.
Przez chwilę Arthur wpatrywał się w nią. Jego szare oczy pociemniały. Dłoń zacisnął w pięść.
- Chcę tylko wiedzieć, co to wszystko znaczy! Mimo że rozumiała i podzielała jego zniechęcenie, powiedziała uspokajająco: - Nie musimy patrzeć na to jak na zagadkę, która ma być rozwiązana teraz, zaraz.
Nie odpowiedział od razu, lecz widać było, że się rozluźnił. Objął dłońmi jej policzki, palcami bawił się płatkami jej uszu. W końcu spytał delikatnie: - Nie? A co, jeśli ktoś znowu spróbuje zepchnąć cię ze schodów? Myślisz, że mógłbym sobie kiedykolwiek wybaczyć, gdyby do tego doszło? 199 polgara & anula
Zrobiło jej się ciepło na sercu, bo zrozumiała, że Arthurowi zależy na niej na tyle, że martwi się o jej bezpieczeństwo. Lecz ona nie chciała, by myślał o jej upadku. To musiał być wypadek. Po prostu musiał. - Nie wiemy, czy rzeczywiście ktoś mnie popchnął. Równie dobrze mogłam sama się potknąć. Poza tym to kompletnie bez sensu, żeby ktoś kładł tam ten list od sir Thomasa, a potem próbował mnie skrzywdzić, zanim znalazłam wiadomość.
s u lo
- Nie? - Spojrzał jej w oczy tak głęboko, że miała wrażenie, jakby jej dusza przestała już należeć do jej ciała. Mogłaby przebywać teraz gdziekolwiek indziej i nawet by tego nie zauważyła.
Hero poczuła słońce na twarzy i oprzytomniała. Nie była
a d n a c s
gdziekolwiek. Była wśród ruin antycznego opactwa. Z Arthurem. - Nie. To by kompletnie nie miało sensu - powtórzyła. - Nie zgadzam się.
- Kim ja jestem, Arthurze, by mu zagrażać? Sam pomyśl? Prawdę mówiąc, bez względu na logikę czy dowody, wolała wierzyć, że jej upadek był wypadkiem. Przez większość czasu udawało jej się nawet przekonać samą siebie, że jedynie wyobraziła sobie rękę na swych plecach i pchnięcie, które sprawiło, że straciła równowagę i spadła ze schodów. Wiedziała, że Arthur chciałby jej uwierzyć, że kusiła go logika jej wywodów. Nagle mocniej przycisnął ją do siebie. Ochrypłym głosem wyszeptał wprost do jej ucha:
200 polgara & anula
- Czemu właściwie zakładamy, że człowiek, który pisuje do mnie te liściki, jest normalny? Może jest psychicznie chory? Może tak jak pewnego dnia zapragnął mnie oszukać, innego zechce mnie torturować? Czyż mógłby znaleźć lepszy sposób, niż użyć ciebie jako przynęty? Nie mogę znieść tej myśli! Bez wątpienia brzmiało to dosyć prawdopodobnie. Jednak Hero odparowała rozsądnie: - Ktoś gra z nami w jakąś grę, to prawda. Lecz czy nie możemy
s u lo
tego potraktować właśnie jako gry? Jako gry posiadającej reguły, mimo że jeszcze ich nie rozumiemy.
- Co masz na myśli, mówiąc, że nie rozumiemy reguł? Czyż nie podążamy każdym śladem? Czy nie sądzisz, że tego właśnie się po nas oczekuje?
a d n a c s
- Oczywiście, że tak. - Przerwała na chwilę, zanim zadała kolejne pytanie: - Lecz czy nie możemy robić tego wszystkiego bez zamartwiania się, co będzie dalej? Bez przejmowania się, jeśli nam się nie powiedzie? Przecież i tak dowiemy się, jaki jest wynik naszych działań, i to już wkrótce.
- Rozumiem, co chcesz powiedzieć - Arthur zgodził się powoli. Mimo to nie sądzę, bym mógł kiedykolwiek być zadowolony, że ktoś gra ze mną w ciuciubabkę. Hero kontynuowała: - Tak, lecz czy nie możemy cieszyć się nowymi rzeczami, które odkrywamy, na przykład tymi malowniczymi ruinami, podczas gdy i tak gramy? - W końcu to była jej podróż poślubna! I mimo że z 201 polgara & anula
pewnością nie była typową podróżą nowożeńców, Hero pomyślała, że ostatecznie pasuje ona do pary uczonych okularników. Okularników ciekawych świata, z dużymi skłonnościami do marzeń. W przypływie gniewu Arthurowi pociemniały oczy. - Gra? Potraktować to jako trywialną rozrywkę? - Na chwilę zawiesił głos. Wydawał się oburzony takim pomysłem. Przypuszczam, że masz rację. Ktoś porusza nami, jakbyśmy byli pionkami na szachownicy. Więc to jest gra -ktokolwiek stoi za tymi listami.
s u lo
- Dokładnie, a skoro to tylko gra, możemy wybrać granie w nią albo wycofanie się z niej. Co tylko zechcemy. Jeśli tylko gra stanie się nudna albo zbyt mecząca. Albo - zawahała się, lecz musiała to
a d n a c s
powiedzieć - albo zbyt niebezpieczna dla jednego z nas, by ją kontynuować.
Po oczach Hero Arthur poznał, że uważa ona taki scenariusz za całkiem prawdopodobny. W tym momencie uświadomił sobie, że po raz pierwszy zachował się w sposób tak niecywilizowany w obecności żony. Całkowicie przestał się kontrolować. Wstyd mu teraz było, że stracił nad sobą panowanie i rzucił kluczem. Poza tym przyszło mu na myśl, że mógł stracić ten najświeższy ślad już na zawsze. Westchnął. Argumenty Hero były całkiem przekonujące, lecz on z pewnością nie był skłonny traktować swych poszukiwań tak, jakby to była tylko niewinna gra. W końcu może przegrać rywalizację z Gabrielem Digbym, jeśli nie sprosta trzem wyzwaniom.
202 polgara & anula
-Jednak nie zapominaj, Hero, że ta gra może mieć bardzo poważne konsekwencje. Skinęła głową. - Wiem o tym. Wiem, że chciałbyś zostać przewodniczącym Towarzystwa Rycerzy Okrągłego Stołu, a gdybyś znalazł manuskrypt Malory'ego, na pewno od razu otrzymałbyś to stanowisko. Arthur nagle zapragnął, by Hero znowu położyła jego dłoń na swoim policzku. Czekał przez moment, lecz nie uczyniła tego.
s u lo
Rozważał wzięcie żony w objęcia, by poczuć jej ciepłe ciało przy sobie. Nie potrafił powiedzieć, czy przyjęłaby to z radością, czy nie. W końcu uznał, że lepiej będzie nie zrażać jej bardziej, niż już to zrobił, pokazując swój zły humor.
a d n a c s
- Rzeczywiście najlepiej byłoby, gdyby manuskrypt dostał się w moje ręce przed upływem trzech miesięcy. Wtedy miałbym duże szanse, by objąć kierownictwo w Towarzystwie. - Lecz zastanów się przez moment, co by było, gdybyśmy nie znaleźli rękopisu w wyznaczonym czasie. Czy to by było takie straszne?
- Oczywiście, że tak! - odpowiedział, nie wierząc, że Hero może w ogóle o to pytać. - Gdybym nie przeszedł którejś z prób, Gabriel Digby wygrałby walkowerem. - Masz rację - przytaknęła mu tak, jak mógłby przytaknąć nauczyciel upartemu, niezbyt bystremu uczniowi. -Lecz czy nie istnieją inne sposoby na udowodnienie, że posiadasz trzy wymagane cnoty? 203 polgara & anula
- Oczywiście, że są. - No więc sam widzisz. - Co takiego? - Zmarszczył brwi, skonsternowany. Roześmiała się znienacka. - Arthurze - pomyśl! Co się stanie, jeśli nie znajdziemy manuskryptu w ciągu trzech miesięcy wyznaczonych na poszukiwania? Jeśli pościg za tajemniczym nadawcą wiadomości się przedłuży? Jeśli rękopis w ogóle nie istnieje? Jeśli to tylko mit? Czy
s u lo
to będzie miało jakiekolwiek znaczenie, jeśli spełnisz swoje zadania bez znalezienia oryginału dzieła Malory'ego?
Jej mąż gapił się na nią, zakłopotany jej prostym pytaniem. Nie będzie miało jakiegokolwiek znaczenia? Oczywiście, że ma
a d n a c s
znaczenie, przecież to cały jego świat! Lecz gdy tak patrzył na Hero, zaczął się zastanawiać, czy rzeczywiście ten manuskrypt jest na tyle ważny, żeby ryzykować swoje zdrowie, swoje życie - a nawet życie kobiety, którą kocha.
Nie. Nie zaryzykuje jej życia. Nie może. Była zbyt cenna, by poświęcić ją na ołtarzu naukowych ambicji. Nie mógł narażać Hero, by dowieść sobie, że jest najlepszym kandydatem na przewodniczącego Towarzystwa Rycerzy Okrągłego Stołu. Gdyby musiał wybierać, zatrzyma swój pościg, zanim ktoś skrzywdzi Hero. - Nie pozwoliłbym, żeby stało ci się coś złego. Nawet jeślibym miał przez to zaprzepaścić szanse na odnalezienie rękopisu Malory'ego.
204 polgara & anula
- Wiem, że nie. - Hero uśmiechnęła się do niego z ufnością, na którą, swoim zdaniem, nie zasługiwał. Sposób, w jaki na niego patrzyła, sprawił, że jedyne, o czym mógł myśleć, to było łóżko, które będą dzielić tej nocy. Jak miał ćwiczyć opanowanie i samokontrolę, skoro tak bardzo jej pragnął? W następnej gospodzie, w jakiej się zatrzymają, musi dostać dwa pokoje, bez względu na to, co powie właściciel. Nie mógł już dłużej sobie ufać. Nie wytrzyma tej udręki. Gdyby nie było tak blisko zmierzchu, nie zawahałby się przed
s u lo
kochaniem się z nią tu, w tych ruinach. Jedyna rzecz, jaka go
powstrzymała, to myśl o jej konsternacji na widok jego miłosnych zapałów, ujawnionych całkiem nie w porę.
Nieoczekiwanie uświadomił sobie, że dzień wkrótce się skończy,
a d n a c s
a on będzie musiał wrócić do gospody i ponownie cierpieć straszliwe męki, jeśli chce dotrzymać danego sobie - i Hero - słowa. Z trudem powstrzymując się od natychmiastowego skonsumowania swego małżeństwa, wstał i wziął żonę za ramię.
-Jesteś głosem rozsądku, moja droga. Teraz, gdy znaleźliśmy klucz, wracajmy do zajazdu i przedyskutujmy to wszystko we... względnej... wygodzie.
Hero odprężyła się, gdy mąż odpowiedział na jej pytanie bez gniewu. Uznał, że jej argumenty są wystarczająco sensowne. Posłucha jej. Przez chwilę musiała walczyć ze łzami, które niespodziewanie napłynęły jej do oczu. Może nie miała męża, który by ją kochał, lecz przynajmniej miała takiego, który cenił jej rozum.
205 polgara & anula
„Głos rozsądku" może nie było określeniem, które większość kobiet uznałaby za komplement, lecz dla Hero brzmiało ono tak, jakby Arthur nazwał ją co najmniej najbardziej czarującą kobietą na ziemi. Wyciągnęła do niego rękę z kluczem. - Mogę ci go teraz powierzyć? - droczyła się z nim. - Teraz możesz powierzyć mi wszystko - stwierdził uroczyście z dłonią na sercu, biorąc klucz do drugiej ręki i uśmiechając się szeroko do żony.
s u lo
Nastrój im się poprawił i prawie weseli wracali do gospody przez pola i łąki.
Co prawda dni były dłuższe o tej porze roku, ale i tak zrobiło się całkiem ciemno, zanim dotarli do zajazdu. Co znaczyło, niestety, że
a d n a c s
nie mają wyboru i znowu muszą przenocować w tym obskurnym miejscu.
Może tej nocy, sądząc po tym, jak na nią patrzył w ruinach, może tej nocy będzie dzielił z nią łoże w innym celu niż wyspanie się i nabranie sil przed dalszą podróżą? Hero życzyłaby sobie, by tej nocy Arthur nie spał niewinnie przy jej boku... by robił coś innego... I wydawało jej się, że pojawiła się na to szansa. Tak ją to ucieszyło, że nawet nie wzdrygnęła się zbytnio na myśl o paskudnej kolacji, która bez wątpienia czekała ich w gospodzie. Niestety, nie było nigdzie w pobliżu zajazdu lepszej jakości, do którego mogliby się przenieść jeszcze tego wieczoru. Teraz, gdy znaleźli klucz, Hero była gotowa ruszać w dalszą drogę. Lecz gdyby się na to zdecydowali, musieliby jeszcze ustalić, dokąd powinni 206 polgara & anula
jechać, bo przecież ich znalezisko nie wyjaśniło w najmniejszym nawet stopniu celu ich podróży. Klucz. Co to znaczy? Równie dobrze mógł pasować do drzwi w Londynie, jak i do wrót we Włoszech, Hiszpanii czy Afryce. No nie, to już zdawało się mało prawdopodobne. Hero nie sądziła, by w Afryce w ogóle mieli drzwi. Ale może się myliła? W końcu dotarli do gospody. Gdy weszli na dziedziniec, Hero
s u lo
zobaczyła coś niewiarygodnego. Nawet zdjęła okulary, by je
przetrzeć, lecz gdy włożyła je z powrotem, widok był identyczny. Nie pomyliła się, choć wciąż nie mogła uwierzyć własnym oczom. Pociągnęła Arthura za ramię.
a d n a c s
- Spójrz, kto zatrzymał się w tym zajeździe - właśnie w naszym zajeździe!
Watterly spojrzał we wskazanym kierunku. W jakiś sposób wiedzieli, że obecność tego dżentelmena nie wróży niczego dobrego. Absolutnie nie powinno go tu być, a mimo to stał, rozmawiając z gospodarzem i jedną z pokojówek. Na razie zdawał się nieświadomy ich przybycia.
Hero zerknęła na Arthura. On też zdawał się ogłuszony. Przez chwilę zatrzymali się razem, jakby oboje mieli nadzieję, że nagle doznają olśnienia i znajdą odpowiedź na pytanie: co on tu, do diabła, robi?! A potem, także jednocześnie, ruszyli do przodu. Co Gabriel Digby robi w tej gospodzie? Czy jechał za nimi? Jeśli tak, to musiał długo błądzić. Oni przybyli tu poprzedniego dnia 207 polgara & anula
po południu, a on najwyraźniej dopiero teraz. Wciąż pokryty był kurzem z drogi. Widzieli to wyraźnie nawet w słabym świetle lamp. Dopiero odwróciwszy się od gospodarza, Digby dostrzegł, jak się zbliżają, a wtedy skłonił się uprzejmie. - Dobry wieczór - przynajmniej nie ukrywał swego zdumienia. Nie spodziewałem się państwa tutaj. Sądziłem, że dostał pan ważną wiadomość z domu? - Bo tak było - Arthur skłamał bez mrugnięcia okiem, co
s u lo
zdumiało Hero tak, że przez chwilę nie mogła wykrztusić z siebie słowa. Nie przypuszczała, że jej mąż potrafi tak przekonująco kłamać. To było niepokojące, bo zdała sobie sprawę, że równie gładko mógłby okłamać ją. Musi o tym pamiętać na przyszłość.
a d n a c s
Arthur kontynuował, sprawiając przy tym wrażenie osoby, która w całym swoim życiu nie wypowiedziała ani jednego nieprawdziwego słowa:
- Lecz powóz nam się zepsuł i musieliśmy zatrzymać się tutaj, zanim nie zostaną dokonane niezbędne naprawy. Na szczęście pan Gabriel Digby wydawał się nie mieć skłonności do podawania w wątpliwość prawdziwości słów Arthura. Poza tym był raczej rozkojarzony i często zerkał na drzwi zajazdu. - Przykro mi to słyszeć - odparł ze współczuciem, choć wciąż był zaabsorbowany czymś innym. - Ta gospoda nie wydaje się odpowiednim miejscem dla pańskiej żony.
208 polgara & anula
Watterly zesztywniał. Hero miała ochotę uderzyć mocno Gabriela Digby'ego za jego impertynencję. Ale Arthur był jej mężem i byłoby to dla niego bardzo krępujące, gdyby broniła go głośno. - Jest nam tutaj całkiem wygodnie - stwierdziła jedynie chłodno. A potem wzięła męża pod ramię, oparła się o niego delikatnie i spojrzała na niego z ufnością. Ku jej zdziwieniu nie było to takie trudne - właściwie sprawiło jej to dużą radość. Pan Digby dostrzegł jej gest i bez wątpienia pojął jego
s u lo
znaczenie. Nieznacznie zacisnął wargi. Usprawiedliwił się z lekkim ukłonem:
- Nie powinienem mówić takich rzeczy, pani Watterly. Jedyne, co może mnie tłumaczyć, to zmęczenie podróżą. Bez wątpienia pani
a d n a c s
mąż traktuje panią tak, jak życzy sobie pani być traktowana.
Oboje odprowadzili go wzrokiem, gdy ruszył do zajazdu. Arthur delikatnie zdjął dłoń żony Z ramienia.
- Najlepiej dla ciebie będzie, jeśli pójdziesz prosto do naszego pokoju, moja droga. A ja dowiem się, co sprowadziło na to odludzie pana Gabriela Digby'ego.
Hero czuła jego niepokój i napięcie, mimo że już go nie dotykała. Bez wątpienia zastanawiał się, podobnie jak ona, czy pan Digby także szukał manuskryptu, by wygrać konkurs. - Jestem pewna, że nie ma się czym przejmować. On nie może wiedzieć... Arthur zmarszczył brwi, ostrzegając ją przed ciekawskim uchem gospodarza. Szybko pojęła. 209 polgara & anula
- Uważam, że masz rację, chcąc z nim porozmawiać. Skinął głową. - Muszę to zrobić. - Odwrócił się, by odejść. Hero wzdrygnęła się na myśl o ponurym, pustym pokoju i gdy mąż już odchodził, odważyła się wydusić z siebie: - Jednakże mam nadzieję, że dziś nie zabawisz tam tak długo. Oczy raz jeszcze pociemniały mu w ten niepokojący sposób, który tak lubiła oglądać. Lecz uśmiechnął się tylko zagadkowo i nic nie odrzekł.
s u lo
Arthur nie przyszedł na górę na kolację - tak okropną, jak się obawiała, a smakującą jeszcze gorzej, gdy zabrakło towarzystwa jej męża. Z trudem przełknęła kilka kęsów, bardziej po to, by się czymś
a d n a c s
zająć niż z głodu.
Ale Arthur nie przyszedł nawet wtedy, gdy już się umyła w wyszczerbionej miednicy, przebrała w koszulę nocną, wdrapała na niewygodne łóżko i zawinęła w zimne prześcieradła.
210 polgara & anula
15 Hero zapadła w sen, nie doczekawszy się powrotu Arthura. Przebudziła się na wpół uduszona. Miała wrażenie, że płuca stanęły jej w płomieniach. Wiedziała, że dzieje się coś strasznego. Musi natychmiast uciekać. Zaraz jednak pomyślała o mężu. Gorączkowo macała drugą stronę łóżka. Czy tam był? Czy wciąż spał, nie przebudziwszy się mimo grożącego im niebezpieczeństwa?
s u lo
Nie znalazła po nim śladu. Widocznie jeszcze nie wrócił na górę. Która była godzina? Nie miała pojęcia, lecz zdrowy rozsądek
podpowiedział jej, że nie ma to najmniejszego znaczenia. Arthura nie
a d n a c s
było w pokoju, a ona musi z niego uciekać, zanim będzie za późno. Desperacko, wiedząc, że powinna trzymać się nisko przy podłodze, żeby uniknąć uduszenia trującym dymem, Hero podpełzła do drzwi i wydostała się na wąski korytarzyk. Po której stronie były schody? Na prawo? Na lewo? Nie pamiętała. Skądś dobiegł ją trzask płomieni. Jej na wpół śpiący umysł rozpoznał ten dźwięk - pożar! Był blisko, bo czuła okropne gorąco, lecz nie potrafiła rozpoznać, gdzie konkretnie się pali. Z jękiem rozpaczy złapała skraj koszuli nocnej i przykryła nią nos i usta. Czołgała się na prawo, mając nadzieję, że jest to droga do wyjścia, na dwór, ku bezpieczeństwu. W pewnej chwili poczuła powiew świeżego powietrza i prawie krzyknęła z radości, wiedząc już, że obrała dobry kierunek.
211 polgara & anula
Gabriel Digby pojawił się obok niej jak zjawa. On też czołgał się w korytarzu, lecz zamiast podążać w bezpiecznym kierunku, wracał tam, skąd przyszła Hero. Pokazywała mu gorączkowo, że idzie w złą stronę. Gdy ją zobaczył, spochmurniał. Bez wydania z siebie jednego dźwięku, bez sekundy wahania wziął ją na ręce, podniósł się i ruszył po schodach przez dym i płomienie. Doszli do głównej izby gospody. Tam Digby zatrzymał się, nie
s u lo
wiedząc, w którym kierunku podążyć, by wydostać się na zewnątrz. Ona też szukała jakiegoś znaku, który podpowiedziałby im, którędy mogą bezpiecznie wyjść.
I wtedy Arthur wyłonił się z dymu. Hero krzyknęła do niego.
a d n a c s
Mąż odwrócił się i ujrzał ją w ramionach Gabriela Digby'ego.
Uświadomiła sobie wtedy, jak to musi wyglądać w jego oczach, lecz nie dbała o to teraz. Był bezpieczny. Nic mu się nie stało! Mimo grozy tej chwili Hero uśmiechnęła się do niego radośnie. Arthur podszedł bliżej, na tyle blisko, by dotknąć jej policzka. I by spytać:
- Jesteś ranna?
Potrząsnęła przecząco głową. - A ty? - Teraz, gdy już odnalazłem ciebie, nic mi nie jest odpowiedział.
212 polgara & anula
Po pełnej napięcia chwili, gdy mężczyźni w milczeniu mierzyli się wzrokiem, pan Digby bez jednego słowa sprzeciwu przekazał ją w otwarte ramiona męża. Hero ukryła twarz na jego piersi i tak pokonali niewielki dystans dzielący ich od dziedzińca. Spodziewała się, że tam postawi ją na ziemi, lecz Arthur nadal trzymał ją mocno. Obserwowali gospodarza i jego personel, jak próbują ugasić ogień. Gabriel Digby, który podążył za nimi, kręcił się w pobliżu. Hero
s u lo
wyczuwała, że z trudem powstrzymuje się od rzucania jej raz po raz zatroskanych spojrzeń, albo, co gorsza, od zaoferowania jej swych usług i pomocy.
Na szczęście pohamował swe rycerskie zapędy. Zwrócił się
a d n a c s
natomiast do jej męża:
- Myślałem, że pan wciąż jeszcze przebywa w pokoju. Raduję się, że nie został pan uwięziony wewnątrz, bez możliwości wydostania się.
W pierwszej chwili to zdanie wydało się Hero całkiem zwyczajne. W końcu ona też cieszyła się, że Arthur jest bezpieczny, że nie grozi mu śmierć w płomieniach. Ale gdy poczuła, jak jej mąż zesztywniał, uświadomiła sobie obraźliwą aluzję zawartą w tych słowach. I wiedziała, jak Arthur musiał się poczuć, gdy usłyszał, że dawny konkurent jego żony sugeruje, jakoby on pierwszy uciekł z płonącego pokoju, wcale nie troszcząc się o śpiącą wewnątrz Hero... Jakoby myślał jedynie o własnym bezpieczeństwie. Otworzyła już usta, by zaprotestować, gdy Arthur odezwał się szorstko: 213 polgara & anula
- Nie wiem, jak mam panu dziękować za uratowanie mojej żony. Byłem w stajni, by upewnić się, czy konie zostały odpowiednio oporządzone. Gdy usłyszałem, że się pali, i przybiegłem, byliście już na dole. - Cała przyjemność po mojej stronie - odpowiedział Digby. Choć nie skomentował w żaden sposób prawdomówności Watterly'ego, nie potrafił sobie darować dalszych stwierdzeń, świadczących o żywionych przez niego uczuciach: - Panna Fenster zasługuje na całą uwagę, jaką tylko mogę jej ofiarować.
s u lo
Hero jęknęła cicho, zakłopotana i niepewna, jak zareagować na jego deklarację bez obrażania męża. W każdej chwili oczekiwała walki na pięści.
a d n a c s
Usłyszawszy jej jęk, Digby spojrzał na nią. Ku jej zdumieniu otworzył szeroko oczy i wtrącił przepraszająco: - Powinienem był oczywiście powiedzieć pani Watterly. Stokrotnie przepraszam za swoją pomyłkę. - Zdawał się poważniej traktować swoje przejęzyczenie, niż było tego warte. - Nic się nie stało - powiedziała szybko Hero, zanim jej mąż zdążył się odezwać. - Nam też jeszcze trudno się przyzwyczaić, prawda, Arthurze? - Odwróciła twarz w jego stronę, szukając potwierdzenia. Za wszelką cenę chciała za-łagodzić sytuację. Jej zdaniem to nie był najlepszy moment na tego typu rozmowy. Jednak szare oczy Arthura były nieprzeniknione.
214 polgara & anula
- Rzeczywiście. - Watterly spojrzał na Gabriela Digby'ego. Lecz sądzę, że wkrótce w ogóle nie będziemy pamiętać, że kiedykolwiek byliśmy osobno. - Jestem zachwycony, słysząc to - powiedział Digby. Nieszczerość tego stwierdzenia była prawie humorystyczna, biorąc pod uwagę wyraźną sprzeczność między tonem głosu a treścią wypowiedzianych słów. Zaczął kropić deszcz, który wprawdzie pomagał ugasić pożar,
s u lo
lecz jednocześnie zmieniał podłoże dziedzińca w błotnistą, lepką maź. - Może powinniśmy wejść do powozu i tam przeczekać niepogodę - zasugerowała Hero.
Arthur zgodził się z nią, a Gabriel Digby podążył za nimi.
a d n a c s
Zastanawiała się, czy to rozsądne, by wszyscy troje siedzieli
zamknięci w ciasnej przestrzeni, lecz z drugiej strony nie mogli pozwolić, by pan Digby mókł na deszczu. W końcu uratował jej życie. We trójkę przeszli do powozu, który został wywleczony ze stajni, gdy tylko zaczęło się palić. Ścieśnili się w środku, patrząc, jak pracownicy zajazdu, bez zwykłej w tego typu przypadkach paniki i bez wielkiego zaangażowania, gaszą ogień.
- Co tu się stało?! Jak mogło do tego dojść?! Cały mój majątek został wewnątrz - lamentował korpulentny jegomość ubrany tylko w koszulę nocną. Zaczepił gospodarza, domagając się wyjaśnień. Kilku innych gości, prezentujących różne stopnie roznegliżowania, skupiło się obok, mrucząc z niezadowoleniem.
215 polgara & anula
- To się często zdarza - brzmiał jedyny komentarz właściciela. Co wyjaśniało, czemu pracownicy gospody nie przejmowali się przesadnie gaszeniem pożaru. - Ktoś musiał usnąć z fajką albo cygarem. - Ten zajazd powinien zostać zamknięty - stwierdził Gabriel Digby z oburzeniem, nie zwracając się do nikogo w szczególności. Ponieważ właściciel był za daleko, by usłyszeć jego komentarz, nie poświęcił mu nawet jednego spojrzenia.
s u lo
- Nie najlepiej doglądają tu swoich interesów - powiedział Arthur spokojnie. - Ale ja nie uważam, że gospoda powinna zostać zamknięta. Digby nie zgodził się z nim.
a d n a c s
- Pokoje są kompletnie zapuszczone, posiłki niejadalne, a personel brudny. W dodatku nie przeszkadza im, że pożar mógł doszczętnie strawić budynek, wraz z kilkoma szczodrze płacącymi gośćmi w środku. To po prostu skandal!
- Skoro tak się tu panu nie podoba, ciekaw jestem, czemu się tu pan zatrzymał? - spytał wyzywająco Arthur.
- Polecono mi ten zajazd. - Digby spojrzał mu prosto w oczy. - A jaki pan miał powód, panie Watterly, by zabrać żonę w takie miejsce? Zaalarmowana kierunkiem, w którym ponownie zmierzała rozmowa dwóch mężczyzn, Hero obróciła się i wskazała gospodarza, który stał teraz twarzą w twarz z zażywnym dżentelmenem. - Właściciel wydaje się zadowolony, że ugaszenie pożaru zajęło zaledwie godzinę - wymamrotała do męża, biorąc go za rękę i 216 polgara & anula
wzrokiem prosząc o zachowanie spokoju. W końcu to Digby zniósł ją po schodach wprost w zapewniające poczucie bezpieczeństwa ramiona Arthura. Jej mąż przez chwilę nie odpowiadał, a potem poczuła, że jego napięcie opada. Westchnął. - Wyjdę sprawdzić, czy da się uratować nasz bagaż -oznajmił, nie patrząc na Gabriela Digby'ego. - Dziwię się jego rozdrażnieniu - powiedział Digby. -W końcu uratował z pożaru swój najcenniejszy skarb.
s u lo
- Naprawdę? - spytała z rezerwą Hero. Czyżby on wiedział o kluczu znalezionym w ruinach?
- Oczywiście. - Wydawał się zdziwiony jej pytaniem. -Chyba że
a d n a c s
pani mąż nie uważa pani, swojej małżonki, za swój największy skarb, tak jak powinien. - W jego głosie było zbyt wiele niechęci, a w jego spojrzeniu zbyt wiele ciepła, by Hero mogła czuć się bezpieczna. - Oczywiście, że uważa mnie za swój skarb, panie Digby odpowiedziała ostro. - Dlatego jest w złym humorze. Martwi się, że będę musiała podróżować bez bagażu, jeśli okaże się, że nie da się go uratować. - Każda uwaga Digby'ego i każde stwierdzenie Arthura pokazywały jej, jak głęboka jest niechęć między nimi. - Cóż, w takim razie może pani mąż przy następnym postoju powinien uważniej przemyśleć wybór zajazdu -odpowiedział Digby, wyraźnie nie mogąc okazać rywalowi ani krzty zrozumienia. Hero westchnęła. Coś się między nimi wydarzy - chyba że ona znajdzie sposób, by zmienić tych dwóch mężczyzn, którzy chcieli 217 polgara & anula
zająć stanowisko przewodniczącego Towarzystwa Rycerzy Okrągłego Stołu, w przyjaciół i sojuszników. Westchnęła ponownie. To wydawało się zadaniem niemożliwym do wykonania. Nie poświęcając już Gabrielowi Digby'emu ani jednego spojrzenia, podążyła za swym mężem. Nie chciała, by oddalił się od niej zbyt daleko. Dołączyła do niego, lecz usłyszała jedynie fatalne nowiny. Tylko jej pokój i sąsiedni zostały kompletnie zniszczone w wyniku pożaru. Zadrżała, patrząc na
s u lo
pozostałości sypialni, na spalony, wyrzucony przez okno materac. Uświadomiła sobie, jak blisko była śmierci w płomieniach. To było straszne.
Arthur dostrzegł, że drży, i objął ją ramieniem. Przytuliła się do
a d n a c s
niego, wdzięczna Za wsparcie. Trzymał ją mocno. Po oskarżeniach Gabriela Digby'ego było to niezwykle uspokajające. Była pewna, że Arthur przyszedłby ją ratować. Nie zostawiłby jej na pastwę płomieni. Nawet jeśli nie była żoną, jaką sam by sobie wybrał. Był człowiekiem honoru, dbał o nią i nie pozwoliłby, by stała jej się krzywda. Watterly szorstko polecił najbliższemu stajennemu: - Przygotuj mój powóz. Moja żona i ja zamierzamy natychmiast opuścić to miejsce. Ich woźnica, stojący niedaleko, opuścił cebrzyk z wodą i otarł pot z czoła. - Zaraz będę gotowy.
218 polgara & anula
Teraz, gdy ogień był już ugaszony, meble, posłania i bagaże wyniesiono lub wyrzucono przez okna, by sprawdzić, czy nie tlą się gdzieś jeszcze iskry mogące spowodować kolejny pożar. Z powodu panującego na dziedzińcu rozgardiaszu przygotowania do podróży ciągnęły się w nieskończoność. Nastał już świt, zanim w końcu wsiedli do pojazdu. Hero była ciekawa, czy smród spalonego drewna, wełny i skóry kiedykolwiek opuści jej nozdrza. Miała nieprzyjemne wrażenie, że będzie go czuć do końca życia.
s u lo
Gdy Arthur pomagał jej wsiąść do powozu, odwróciła się do niego, nagle zastanawiając się nad czymś.
- Dokąd teraz jedziemy? Jedyny ślad, jaki mamy, to klucz. Nie
a d n a c s
było przy nim wiadomości.
Jej mąż odrzekł krótko:
- Zabieram cię z powrotem do Londynu. - Co?! - Więc jednak uznał, że żona stanowi dla niego zbyt wielki ciężar? Opóźniła jego poszukiwania o jeden raz za dużo? - Nie! Nie chcę wracać do Londynu!
Arthur był zdecydowany i widziała, że nie ma zamiaru wysłuchiwać jej protestów. - Już po raz drugi o mało nie straciłaś życia. Nie zamierzała tak łatwo się poddać w tej bitwie, mimo że jej mąż był w złym nastroju. - Ale oni mają kilka pożarów rocznie, sam gospodarz to powiedział. 219 polgara & anula
Arthur wydawał się zdumiony jej słowami, zmarszczył brwi. - Nie obchodzi mnie, ile mają pożarów. O mało nie zginęłaś w tym jednym. I to mi wystarczy. Myślę, że ogień został podłożony rozmyślnie. Rozmyślnie? - Czemu tak sądzisz? - Hero nie chciała w to uwierzyć. Wyjaśnił cicho: - Bo najpierw zaczął się palić pokój położony bezpośrednio pod
s u lo
twoją sypialnią. - Położył dłoń na jej ramieniu, by ją uciszyć, gdy zaczęła protestować. - Rozmawiałem z gospodarzem. Obaj uznaliśmy, że to cud, iż zbudziłaś się na czas. Jeszcze kilka minut i byłoby za późno. - W jego oczach znowu dojrzała poczucie winy. - Muszę
a d n a c s
odesłać cię tam, gdzie będziesz bezpieczna. Zwłaszcza że nigdy nie ma mnie na miejscu, by cię ratować.
Przez chwilę rozważała możliwość, że wywołano pożar, by stała jej się krzywda, lecz zaraz ją odrzuciła.
- Nie mogę uwierzyć, że ktoś miałby chcieć mojej śmierci w tym pożarze. Jak mógłby zyskać pewność, że nie obudzę się na czas i nie ucieknę, tak jak to zrobiłam? Albo że ktoś inny się nie obudzi i nie zaalarmuje wszystkich, zanim ogień dosięgnie mojej sypialni? To zbyt skomplikowany i niepewny sposób na zamordowanie kogoś. Widziała, że Arthur nie jest skłonny uwierzyć, iż to nie ona była powodem tej katastrofy. - Nie ma wątpliwości, że ogień został podłożony specjalnie, Hero. 220 polgara & anula
- To jeszcze nie znaczy, że ja miałam zginąć. Może chodziło tylko o to, byśmy się wynieśli z tej gospody? Rozważał jej słowa, ale widziała, że tak naprawdę nie wierzy w nie. - Więc może powinniśmy potraktować to jako ostrzeżenie? Ostrzeżenie, że nie powinno cię tu być. Hero wspięła się na stopień powozu, zastanawiając się, jak wyperswadować mu odesłanie jej z powrotem do Londynu. Była jego
s u lo
żoną. Chciała być blisko niego. Zamarła na moment w wejściu. - Arthurze? Popchnął ją delikatnie do środka. - Wsiadaj, Hero.
a d n a c s
Posłuchała natychmiast, zajmując z wahaniem miejsce na siedzeniu, gdzie leżał złożony kawałek papieru. Gdy mąż usiadł naprzeciw niej, podała mu list. Wziął go i szybko przeczytał. Na jego twarzy malowała się taka udręka, jakiej nie widziała jeszcze nigdy wcześniej. Najwyraźniej znowu zostali wysłani na poszukiwania. I bardzo dobrze. W żadnym razie nie chciała wracać sama do Londynu.
- Co tam jest napisane? - spytała łagodnie, bojąc się trochę, że będą musieli podróżować po bezdrożach Walii bez odpowiednich ubrań i niezbędnego ekwipunku. Arthur bez słowa podał jej kartkę. Przeczytała ją kilka razy. Rozkaz był krótki, lecz jednoznaczny. Brzmiał: Jedź do domu. Tylko tyle. Patrzyła na Arthura, nic nie rozumiejąc. 221 polgara & anula
- Do Londynu? Po tym wszystkim, co przeszliśmy, wysyła nas znowu do Londynu? Z powrotem do Londynu? Ale po co? Dopiero co stamtąd wyjechaliśmy! Mąż patrzył na nią zmieszany. - Nie. - Potrząsnął głową. - Nie do Londynu, Hero. Do domu. Przez chwilę wciąż nie rozumiała. A potem ją olśniło. Oczywiście, była teraz żoną Arthura. Dom Mirandy i Simona w Londynie nie mógł być dłużej jej domem, tak samo jak posiadłość jej
s u lo
brata, Anderlin. Teraz jej domem był majątek Arthura. Miejsce, którego nigdy wcześniej nie widziała na oczy.
- Och! - Oparła się na siedzeniu. Dom. Jej ciekawość rosła. Jak w ogóle wygląda jej nowy dom? - Jak sądzisz, Arthurze, ile zajmie nam podróż?
a d n a c s
Zmarszczył brwi, namyślając się, po czym odparł: - Dwa dni, nie więcej, jeśli będziemy jechać dosyć szybko. - Dwa dni. - Po części była rozczarowana, że czeka ich dalsza podróż. Po części cieszyła się, że to jeszcze dwa dni, bo posiadłość Arthura na pewno potrzebowała pani domu, a dla niej, jako jego żony, oznaczało to porażkę. W drodze była zwykłą podróżniczką, jak inni. Lecz gdy dojadą do jej nowego domu, będzie musiała objąć kierownictwo. Zająć się wypełnianiem codziennych obowiązków, o których miała zaledwie nikłe pojęcie. Na pewno nastąpi katastrofa, a ona skompromituje się w oczach swego męża. Westchnęła ciężko. Czy służba rozpozna, że ich nowa pani jest kompletnie nieprzygotowana do kierowania domem? Czy babka 222 polgara & anula
Arthura da jej czas, by wdrożyła się do swoich nowych obowiązków, czy też spodziewa się, że Hero natychmiast zajmie się wszystkim? Widząc zatroskanie żony, Arthur ujął jej dłonie i pochylił się ku niej, zaniepokojony. - Dwa dni, lecz tylko jeśli będziemy bardzo się spieszyć. Dotknął jej policzka i pogłaskał delikatnie. Po raz pierwszy Hero uświadomiła sobie, jak okropnie musi wyglądać: w nocnej koszuli, brudna, z rozpuszczonymi włosami.
s u lo
On jednak kontynuował, jakby w ogóle nie dostrzegał jej wyglądu:
- Jeśli chcesz, możemy jechać trzy czy nawet cztery dni. Przecież przeszłaś przez piekło. Należy ci się wypoczynek.
a d n a c s
- Nie, nie, powinniśmy się spieszyć. - Owinęła się pledem, nagle świadoma cienkiego materiału koszuli. Nigdy tak bardzo, jak teraz, gdy była pokryta sadzą i na wpół naga, nie przeszkadzał jej wygląd szarej myszki.
- Mam jakieś ubrania, bo jeden z kufrów został przy powozie. Poza tym oboje odpoczniemy lepiej, wiedząc, czemu ten tajemniczy Osobnik wysyła nas teraz do domu.
Arthur poszukał oczyma jej wzroku, jakby dawał jej czas na zmianę zdania. - Chcę tylko zrobić to, co dla ciebie najlepsze, Hero. -Z czułością owinął ją szczelniej kocem, jakby podejrzewał, że jest jej zimno.
223 polgara & anula
Nie było jej zimno. Jego gorący dotyk i słowa ukoiły ją. Cieszyła się, że ktoś się o nią troszczy. Od śmierci swych rodziców to zwykle ona dbała o innych. Nagle napadła ją nieodparta pokusa, by go pocałować. W końcu jego usta były tak blisko jej warg, a powóz zapewniał intymność. Lecz wtedy przypomniała sobie swą brudną twarz. - Ale ja chcę się spieszyć! Chcę zobaczyć mój nowy dom tak szybko, jak to tylko możliwe.
s u lo
Ku jej uldze Arthur skinął głową i odsunął się. Teraz był poza zasięgiem pocałunku.
- Dobrze, więc będziemy jechać szybko. Lecz obiecuję ci, że pomimo pośpiechu zatrzymamy się i znajdziemy jakiś wygodny i
a d n a c s
odpowiedni dla ciebie zajazd, byś mogła się umyć i przebrać.
Znowu jej serce wezbrało wdzięcznością, że Arthur tak się o nią troszczy.
- Dziękuję ci. - Pomyślała, że chyba spodoba jej się bycie rozpieszczaną przez męża.
- No i nie zatrzymamy się na nocny odpoczynek, póki nie dojedziemy do gospody. - Zmarszczył brwi i poprawił się: - Do przyzwoitej gospody. Nigdy więcej nie zmuszę cię do zatrzymania się w tak okropnym miejscu. Uśmiechnęła się do niego. Kolejna noc w gospodzie. Może w takiej z czystą pościelą. I z dobrym, ciepłym jedzeniem. To brzmiało niebiańsko. Zwłaszcza jeśli byłby tam z nią Arthur.
224 polgara & anula
Wyczerpana przeżyciami ostatniej doby zapadła w sen, budząc się tylko wtedy, gdy powozem za bardzo trzęsło. Po jakimś czasie znaleźli porządny zajazd i Hero zmyła z siebie tyle sadzy i brudu, ile tylko mogła w tak prowizorycznych warunkach. Przebrała się też w czystą suknię. Wciąż czuła, że pachnie dymem, ale woń nie była już tak intensywna. Jakoś musi to wytrzymać. Ruszyli natychmiast, gdy była gotowa. Mieli świeże konie, więc zamierzali jechać tak szybko, jak to tylko możliwe. Ponieważ zjedli
s u lo
posiłek w gospodzie i wzięli jeszcze coś na wynos, nie musieli zbyt często się zatrzymywać.
Hero zerknęła na Arthura i złapała go na tym, że patrzy na nią. Nic nie mogła na to poradzić, ale miała nadzieję, że on myśli o tym
a d n a c s
samym, co ona: to już najwyższy czas, by nastąpiła ich noc poślubna. Lecz pomimo tego, że znaleźli cudowną gospodę, mimo że razem zjedli wyśmienity posiłek, Arthur nie dołączył do niej w łóżku. Minuty upływały, a ona bezsennie przewracała się z boku na bok, czekając na jego przyjście. Podświadomie nasłuchiwała też, czy nie usłyszy trzasku płomieni.
Dzielnie walczyła ze snem, jednak drzwi do pokoju wciąż pozostawały zamknięte. Co z nią było nie tak? Zamiast przyjść na górę do swej świeżo poślubionej żony, Arthur siedział na dole w publicznej sali, pijąc, rozmawiając i przysłuchując się plotkom. Nie mogła dłużej się oszukiwać - unikał spędzenia Z nią nocy. Jak w jednej minucie mógł być tak troskliwy i czuły, a zaraz w następnej tak wyraźnie dawać jej 225 polgara & anula
do zrozumienia, że jej nie pragnie i nie chce, by stali się prawdziwym małżeństwem?
a d n a c s 226 polgara & anula
s u lo
16 Arthur siedział na dole w gospodzie, przysłuchując się prowadzonym rozmowom. Nie mając pojęcia, kogo lub czego właściwie szuka, uważnie oglądał każdą nową twarz, próbując znaleźć jakąś wskazówkę co do tożsamości tajemniczego autora równie tajemniczych listów. Siadł tak, by móc też widzieć każdego, kto wchodzi i schodzi ze
s u lo
schodów wiodących na górę, gdzie spała Hero. Tak pragnął do niej dołączyć! Bardziej niż czegokolwiek na świecie chciał uczynić ją swą żoną w pełnym tego słowa znaczeniu. Ale po pożarze w gospodzie
a d n a c s
wiedział, że musi jej strzec i nie może pozwolić sobie na beztroskie baraszkowanie z nią w łóżku.
Na samą myśl o tym, jakie niebezpieczeństwo jej groziło, wciąż ścinała mu się krew w żyłach. Hero mogła zginąć w pożarze. Albo już wcześniej, w wyniku upadku ze schodów. To były już dwa incydenty, które zagroziły jej życiu, od kiedy kilka dni temu wzięli ślub. Może się mylił i był przewrażliwiony, podejrzewając, że ktoś może chcieć ją skrzywdzić. Lecz dwa wypadki to było dosyć, bez względu na ich przyczynę. Nie zamierzał pozwolić na następne. Nie udał się na spoczynek, póki ostatni gość nie poszedł do domu lub do łóżka. Poczuł ulgę, usłyszawszy po wejściu do pokoju równy oddech smacznie śpiącej Hero.
227 polgara & anula
Mając w pamięci poprzedni poranek, upewnił się, że jego ubranie znajduje się w zasięgu ręki, zanim wszedł do łóżka i położył się obok żony. Gdy obudził się rano, ujrzał, że Hero już nie śpi. Jednak, co dziwne, nie wstała. Patrzyła na niego, gdy otwierał oczy. Miał uczucie, że obserwuje go już od dawna, a w jej oczach było coś, czego nie potrafił nazwać. Uśmiechnęła się nieśmiało i odwróciła wzrok. - Dzień dobry - powiedział, walcząc z przemożnym
s u lo
pragnieniem, by przysunąć się do niej i wziąć ją w ramiona, by poczuć jej ciepłe ciało na swoim. Jej krągłości skrywał zaledwie cienki materiał...
- Dzień dobry - odpowiedziała, zerkając na niego. Żadne z nich
a d n a c s
nie podniosło głowy z poduszki, gdy ich oczy się spotkały.
Mógłby tak leżeć cały ranek. A raczej wolałby sięgnąć po nią, całować ją, kochać się z nią. Lecz przyrzekł sobie coś. Musi dać jej czas. Z westchnieniem odwrócił się do niej tyłem, przymknął oczy i udawał, że śpi. Chciał jej dać sposobność do ubrania się bez skrępowania. Znowu nie udało mu się dostać dwóch pokoi, to było wszystko, co mógł zrobić.
Z jakichś powodów Hero zwlekała ze wstaniem z łóżka, nawet wtedy, gdy już zaoferował jej tę namiastkę prywatności. Słyszał, że nie śpi, bo przewracała się z boku na bok i wzdychała głośno. W końcu podniosła się z łóżka. Sprawiało mu przyjemność słuchanie odgłosów krzątania się Hero po pokoju, gdy myła się i ubierała. Te chwile były tak intymne! 228 polgara & anula
Wkrótce potem wyszła z pokoju. Arthur szybko ubrał się i ogolił. Cieszył się, że wygląda odpowiednio, gdy Hero wróciła kilka minut po skończeniu przez niego porannej toalety. Wydawała się zdumiona, powiedziałby nawet rozczarowana, gdyby taka rzecz była w ogóle możliwa, że on już się obudził i wstał. - Poleciłam służbie, by przyniosła śniadanie do prywatnej jadalni. Przyłączysz się do mnie? - Z przyjemnością - odpowiedział szczerze i podał jej ramię. Po
s u lo
krótkim wahaniu lekko położyła palce na jego dłoni i pozwoliła odprowadzić się na posiłek.
Siadłszy za stołem naprzeciw niej, spytał:
- Mam nadzieję, że tej nocy dobrze wypoczęłaś? Chyba lepiej
a d n a c s
niż w poprzedniej gospodzie?
- Łóżko było całkiem wygodne - zgodziła się zimno. Nie rozumiał zmiany jej nastroju. Czy ten zajazd nie był co najmniej satysfakcjonujący? On sam uważał, że jest znakomity. - W sali na dole nie widziałem nikogo z gości spotkanych w poprzedniej gospodzie - powiedział, mając nadzieję, że Hero znowu stanie się tą żywą, ciepłą, ciekawą świata kobietą, którą była przedtem. Wcale nie podobała mu się ta nowa Hero: cicha, zamyślona, zimna. Ku jego zdumieniu żona zerwała serwetkę z szyi i z pasją rzuciła ją na kolana. Była wyraźnie urażona. I bardzo rozdrażniona. - Może dlatego, że nadawca listu przebywał we własnym łóżku. Pewnie on położył się spać o przyzwoitej godzinie -ripostowała ostro. 229 polgara & anula
Zakłopotany i zdziwiony jej nastrojem Arthur zaczął się zastanawiać, czemu jest na niego zła. Nie wiedział, czy powinien, lecz w końcu odważył się zapytać: - Jesteś pewna, że dobrze spałaś? Wyglądasz na trochę zmęczoną. - Doskonale wypoczęłam, Arthurze, nie obawiaj się. Wyraz jej oczu go nie pocieszył. Ciskała nimi błyskawice. A na dźwięk jej kolejnych słów po prostu zaparło mu dech w piersi.
s u lo
- Jak mogłabym nie być wypoczęta, skoro mój własny mąż nie przychodzi do łóżka, zanim ja nie zasnę? Jak w takich warunkach miałabym być zmęczona? Oczywiście, że jestem wypoczęta, bo jak miałabym nie być!?
a d n a c s
Był zaszokowany zarówno jej słowami, jak i gniewem. Co zrobił źle?
Nie wiedział na pewno, choć czuł jej cierpienie. Wpatrywał się w nią oniemiały. Zauważył, że Hero jest bliska płaczu. Dlaczego? I nagle powód jej smutku stał się dla niego jasny. - Chciałabyś, bym ja?... - Nie potrafił powiedzieć tego głośno, choć oprócz nich w sali nie było nikogo. Wyglądała na taką nieszczęśliwą! - Jestem twoją żoną, Arthurze. A ty nawet nie chcesz mnie dotknąć! O czym to świadczy? - Że cię szanuję - odpowiedział. Czyż nie? Czy Hero myśli, że on jej nie chce? Że jej nie pragnie? Impulsywnie sięgnął po jej dłoń. Ja tylko chciałem dać ci czas, byś się przyzwyczaiła. 230 polgara & anula
Zerknęła na niego, zmieszana. - Przyzwyczaiła? Niby do czego? - Do mnie, oczywiście - wymamrotał niepewny, jak to wytłumaczyć. - Wzięliśmy ślub w takim pośpiechu, a ja nie jestem mężczyzną, o jakim marzyłaby większość kobiet... -zamilkł. -Ja... Przerwał jej, bojąc się usłyszeć to, co chciała powiedzieć. Z pewnością byłoby to coś o obowiązku i powinnościach żony, coś, o czym mówiła już zbyt często.
s u lo
- Nie widzę potrzeby, by cię popędzać. Mamy mnóstwo czasu na takie rzeczy. Możemy poczekać jeszcze kilka tygodni albo nawet miesięcy. Przecież mamy przed sobą całe życie.
a d n a c s
Kilka tygodni? Hero nie wierzyła własnym uszom. A potem poczuła ostry ból. Nie mógł odczuwać tego samego pożądania, co ona, skoro tak lekko mówi o czekaniu tygodniami - a nawet miesiącami. Ona go po prostu nie pociąga. To straszne, lecz nic nie mogła na to poradzić.
Miała ochotę wrzeszczeć. Płakać. Rzucać talerzami o ścianę. Ostatecznie podniosła się zza stołu. Nadzieja, która zaczynała w niej kiełkować, właśnie umarła na skutek wypowiedzianych przez Arthura słów. Ich małżeństwo nie było, nie jest i nigdy nie będzie związkiem miłosnym. Musi się z tym pogodzić. Wszystkie jej marzenia legły w gruzach. Odrętwiała z rozpaczy, zmusiła się do doglądnięcia przenoszenia swych bagaży do powozu, który był już gotowy do podróży. Bez 231 polgara & anula
zbędnych słów usadowiła się w rogu i udawała, że śpi. Nie mogła na męża patrzeć. To było zbyt bolesne. Był tak uprzedzająco grzeczny pewnie po to, by zrekompensować jej fakt, że jej nie pragnie. Zastanawiała się tylko, ile jeszcze czasu Arthur zamierza jej dać. Miesiąc? Dwa? Pół roku? A może resztę życia? Nie miała apetytu, skubnęła tylko trochę sera i chleba w gospodzie, gdy zatrzymali się, by zmienić konie. Starała się przespać całą drogę. Wciąż nie chciała patrzeć na Arthura. Nie była już
s u lo
ciekawa, jak głęboki żal odczuwa z powodu konieczności poślubienia jej.
Ich małżeństwo było jednak faktem. To już się stało,
uświadomiła sobie. I nie można było tego zmienić, chyba że przez
a d n a c s
rozwód. Nie potrafiła sobie wyobrazić, by Arthur zdecydował się na coś tak niestosownego, zwłaszcza że nie dała mu żadnego powodu, by odczuwał do niej niechęć.
Lecz najwyraźniej nie dała mu także powodu, by ją pokochał, pomyślała smutno.
Gdy znowu się obudziła, ujrzała męża przy swoim boku. Potrząsał nią delikatnie.
- Obudź się, Hero. Jesteśmy prawie na miejscu. Wyprostowała się gwałtownie na siedzeniu, a wyraz niepokoju na jego twarzy przypomniał jej ich wcześniejszą konwersację. Ogarnął ją wstyd. Jak śmiała mówić mu takie rzeczy? Jak śmiała się domagać się od niego fizycznej bliskości?
232 polgara & anula
- Arthurze, przepraszam bardzo za mój poprzedni nastrój. Za moje poranne zachowanie. Nie powinnam mówić tego wszystkiego. To było niewybaczalne. Jestem pewna, że masz na względzie tylko moje dobro. - Musiała przyznać, że to nie jego wina, iż jej nie pożądał. Wyczuła, że się odprężył, i odpowiedział łagodnie: - Rozumiem. Ta podróż dla mnie też jest trudna. - To mnie nie tłumaczy...
s u lo
- Nie rozmawiajmy o tym teraz. - Odsunął zasłony w powozie. Wyjrzyj przez okno. Widok jest naprawdę wspaniały, nie wolno ci go przegapić.
Hero zabrakło słów, by wyrazić zachwyt, gdy pierwszy raz
a d n a c s
ujrzała swój nowy dom. To był zamek, tyle że w miniaturze.
Wieżyczki, baszty, blanki. Z pewnością nie mógł być prawdziwy. Lecz z drugiej strony mało prawdopodobne, by był tylko makietą. Jaki architekt go zaprojektował?
Arthur odwrócił się do żony, rozkoszując się podziwem malującym się na jej twarzy, i powiedział z dumą: - Witamy w Camelocie.
Nazwa była nieco pretensjonalna. W końcu nie była to rezydencja księcia czy króla. Arthur nie miał tytułu. Miał tylko tę ziemię. Tę posiadłość. Posiadłość, która dźwigała wielką odpowiedzialność, nosząc nazwę będącą symbolem dumy i honoru.
233 polgara & anula
- Jest wspaniały - powiedziała miękko, a on uśmiechnął się, zachwycony jej aprobatą. Hero była zdumiona. Lecz może wcale nie powinna być zdziwiona wyglądem rezydencji? W końcu zamek nosił nazwę Camelot. Ktokolwiek to wymyślił, bez wątpienia potrafił marzyć. To miejsce dorosło do swego miana, zaczerpniętego z zamierzchłej przeszłości. - Jak się wydaje, rezydencja jest godna swej nazwy skomentowała. Poczuła sensacje w żołądku, kiedy zastanawiała się, na
s u lo
jaką panią domu zasługuje taka posiadłość? Z pewnością na lepszą niż ona jest czy kiedykolwiek mogłaby być.
- Tak. - Arthur wydawał się lekko speszony wyglądem swego rodzinnego domu. - Wiem, że jest nieco pretensjonalna. Lecz musisz
a d n a c s
zrozumieć: mój dziadek wybudował ją dla mojej babki. To pomnik ich miłości. Do siebie nawzajem i do króla Artura. Po nich odziedziczyłem zamiłowanie do legend arturiańskich. - Zdawał się dumny z nietypowej historii swego domu. Od teraz także jej domu.
- Jestem pewien, że pokochasz go tak samo, jak ja. Hero powątpiewała w to. Czy można kochać coś tak imponującego, jak ta budowla? - Nigdy nie widziałam tak wielkiego domu. Po raz pierwszy pojęła, Co miała na myśli babka Arthura, mówiąc o jego przeznaczeniu. Ktoś, kto wychowywał się w takim miejscu, z pewnością ma misję do spełnienia. I jest przeznaczony do wielkich rzeczy. 234 polgara & anula
- Jego wielkość nie ma znaczenia - powiedział, jakby wyczuwając jej zmartwienie. - Jedynie zyska na świetności, gdy ty zostaniesz jego panią. - Jak to miło, że tak mówisz, Arthurze. - Niestety bardzo się mylisz, dodała w duchu. Hero podejrzewała, że nie dorosła do roli pani takiej posiadłości, nawet biorąc pod uwagę, że Arthur nie miał tytułu. Próbowała sobie wyobrazić, jak przechadza się dostojnie po
s u lo
korytarzach i ogrodach, lecz nie udało się jej. Z pewnością zapłacze się w winorośl, wpadnie do króliczej nory, potknie się na schodach. No i zgubi się już za pierwszym zakrętem. Jak kiedykolwiek poradzi sobie z prowadzeniem takiej rezydencji?
a d n a c s
Bez wątpienia takiemu zadaniu mogła sprostać kobieta co najmniej taka, jak Guenivere Delagrace, od dawna przeznaczona na żonę Arthura. Hero miała nieprzyjemne uczucie, że jest z góry skazana na porażkę. Nawet ich imiona sugerowały, że są sobie przeznaczeni, jak pierwszy Artur i jego królowa. A teraz przez głupi przypadek Arthur, zamiast Gwen, musiał poślubić ją, Hero. Starał się nie okazywać swego rozczarowania takim obrotem sprawy, lecz fakt, jak łatwo przyznał jej czas na „dostosowanie się", jak niewiele mu zależało na wspólnym z nią łożu, podczas gdy ona myślała tylko o tym, nie podnosił na duchu. Mąż zdawał się wyczuwać jej wahanie, bo wziął ją za rękę, pomagając wysiąść z powozu, i uśmiechnął się. - Witaj w domu, moja droga. 235 polgara & anula
Ramię w ramię weszli po marmurowych schodach wiodących do bramy Camelotu. Na widok bramy, wejścia, ogromnego holu i gigantycznego, kryształowego żyrandola zaparło jej dech w piersi. Były takie piękne i stylowe! Była już pewna, że gdy obejrzy resztę pomieszczeń, poczuje się jeszcze bardziej nie na miejscu. Na tle takiej rezydencji była mała i nic nieznacząca. Ku ich zdumieniu babka Arthura wróciła już z Londynu. Czyżby
s u lo
przekazała swoje obowiązki przyzwoitki w ręce innej matrony? I czy Gwen także, we wstydzie i hańbie, wróciła do domu? Ta myśl wcale nie spodobała się Hero. Nie chciała, by dziewczyna cierpiała z powodu jej pochopnego ślubu.
a d n a c s
Kamerdyner spytał, czy tego wieczoru będą jedli kolację z babką, czy też, zmęczeni trudami podróży, wolą dostać tace do pokoju?
Hero po raz kolejny poczuła, że nie jest godna swego imienia. Stanowczo wolałaby dostać kolację do sypialni, niż oglądać po raz kolejny niezadowoloną twarz babki Arthura. Zwłaszcza teraz, gdy już widziała Camelot i doskonale rozumiała, czemu starsza pani była tak oburzona głupimi okolicznościami, które doprowadziły do małżeństwa między jej wnukiem a kobietą bez umiejętności, jakie powinna posiadać każda pani domu, bez fortuny i w dodatku niewywodzącą się z wielkopańskiego rodu. Jednak Arthur odpowiedział od razu:
236 polgara & anula
- Będziemy zachwyceni, mogąc zjeść kolację z babcią. Poinformuj ją, proszę, że dołączymy do niej, jak tylko umyjemy się po podróży i przebierzemy do kolacji. Kamerdyner skinął głową. - Oczywiście, sir. Każę natychmiast przenieść państwa rzeczy do pokoi. - Spojrzał za Hero na dziedziniec, gdzie ujrzał tylko pusty powóz bez bagaży. Dostrzegłszy jego spojrzenie, Arthur powiedział szybko:
s u lo
- Większość naszych kufrów zginęła w pożarze, niestety. Kamerdyner skinął głową.
- Cóż za nieszczęśliwy wypadek, sir. - Przez chwilę szacował Hero wzrokiem, a potem odwrócił się do Arthura. -Czy pokojówka
a d n a c s
madam jedzie osobnym powozem, sir?
Hero wypaliła, zanim jej mąż zdążył się odezwać: - Ja nie mam pokojówki.
Kamerdyner zesztywniał tak, że zastanawiała się, czy nie zamieni się w marmurową rzeźbę, których w tym domu nie brakowało. A potem skinął głową.
- W takim razie przyślę madam młodą Ellen, sir. Czy tak będzie dobrze? - Doskonałe rozwiązanie, jak zawsze - stwierdził Arthur, nie patrząc na żonę. Hero walczyła z chęcią powiedzenia czegoś ostrego, co bez wątpienia wprawiłoby służbę w stan osłupienia, jednak poprzestała na
237 polgara & anula
wściekaniu się w duchu na traktowanie jej, jakby była kawałkiem mebla. W dodatku niepasującego do reszty wystroju. Najwyraźniej teraz już miała pokojówkę, lecz jakoś nie czuła, żeby drobne dostosowanie się do panujących tu obyczajów sprawiło, by choć trochę bardziej nadawała się na panią mitycznego Camelotu. Ku jej rozczarowaniu ona i Arthur mieli osobne pokoje, a wspólną tylko garderobę, która je ze sobą łączyła. Skoro nie udało jej się zostać jego żoną, gdy spali we wspólnym łóżku, czy dwa łóżka w
s u lo
dwóch różnych pokojach oddzielonych garderobą i drzwiami ułatwią jej sprawę? Bardzo w to wątpiła.
Ellen była ładna, bystra, uśmiechnięta i miała zręczne palce szybko rozpięła suknię Hero i usunęła z niej za-gniecenia, podczas
a d n a c s
gdy Hero zmywała z siebie kurz podróży w porcelanowej misce. Wolałaby wziąć gorącą kąpiel, lecz nie odważyła się jej zamówić. Jeszcze nie.
Jakby czytała w jej myślach, pokojówka delikatnie zastukała w drzwi, oznajmiając, że przyniesiono wannę.
- Jak wspaniale! - wykrzyknęła Hero. Czyżby zarządziła tak babka Arthura? Nie mogła sobie wyobrazić, by jej dręczycielka zrobiła coś tak miłego. Ellen uśmiechnęła się. - Zamówił ją dla pani pan, madam. Powiedział, że po tak długiej i trudnej podróży należy się pani odrobina wygody. Hero obserwowała, jak szybko i sprawnie trzy służące opróżniają wiadra gorącej wody. Serce zabiło jej szybciej. Arthur 238 polgara & anula
zrobił to dla niej. Zatroszczył się o nią. Może była jeszcze jakaś nadzieja dla ich małżeństwa? Nie, zbeształa się w duchu, nie wolno ci tak myśleć. Ciesz się tym, co masz, i przestań śnić na jawie, że twój ukochany też cię pokochał. Jednak jego dotychczasowe postępowanie świadczyło o tym, że przynajmniej nią nie gardzi. Po prostu jej nie pożąda. Ich małżeństwo będzie przyjacielskim związkiem. Będzie wolne od fizycznej bliskości i namiętności.
s u lo
Westchnęła. Małżeństwo takie jak jej siostry Mirandy i księcia Simona było w istocie rzadkością. Wiedziała o tym, lecz mimo to tęskniła za taką miłością i takim oddaniem. Najwyraźniej jej nie było nic takiego pisane. Musi zaakceptować to, co daje jej życie, albo
a d n a c s
zwariuje. Położyła się w kąpieli i pozwoliła, by Ellen umyła jej włosy. W końcu uwolniła się od brudu podróży.
Więc to jest Camelot? Czuła się jak w raju. Pomyślała o czekającej ją kolacji. To był raj, oczywiście pomijając babkę Arthura. Jakoś musi zdobyć szacunek tej kobiety. Od razu wiedziała, że na miłość nie ma co liczyć. Starsza pani nie kochała chyba nikogo. Ale musi wywalczyć sobie chociaż odrobinę respektu i poważania. Tylko jak? Trzy dni spędzone w Camelocie kompletnie wykończyły ją nerwowo. Każdego dnia gubiła się w plątaninie korytarzy i ciągnących się w nieskończoność amfilad pokoi. Ochmistrzyni z wahaniem pozwoliła jej sprawdzić menu, ale dopiero po tym, jak babka Arthura udzieliła swego milczącego przyzwolenia. Jednak 239 polgara & anula
później i tak zmieniła wszystko, żeby „było po staremu", jak stwierdziła wypytywana o tę sprawę. Hero nigdzie nie widziała Arthura. Wiedziała, że jej mąż musi pilnować interesów i zajmować się posiadłością, lecz jego nieobecność trwała całe dnie i większość nocy. Z pewnością nie musiał kłaść się każdego dnia dopiero dobrze po północy! Nie mogła zinterpretować jego zachowania inaczej niż jako jasną wskazówkę, że traktuje ją raczej jak przyjaciela, a nie jak żonę. I że nie ma ochoty dzielić z nią łoża.
s u lo
Spojrzała na niego teraz. Siedział na drugim końcu długiego stołu podczas zaimprowizowanej powitalnej kolacji, którą jego babka wydała, żeby Hero mogła zostać przedstawiona „drogim" sąsiadom.
a d n a c s
Pogrążony był w rozmowie ze starszym dżentelmenem i
najwyraźniej nie usłyszał słów wypowiedzianych przez swoją babkę. Hero także chciałaby móc się nimi nie przejmować. - Dotychczas nikomu nawet się nie śniło, że ktoś mógłby uznać za właściwe posadzenie podczas przyjęcia dwóch dżentelmenów obok siebie. Kto to wymyślił? - starsza pani Watterly zwróciła się zgorszonym tonem do gości siedzących w pobliżu. Hero poczuła, że powinna podnieść dłoń do góry i zgłosić się, przyznając, że ona też mogłaby wpaść na taki pomysł. Lecz rozmowa była ogólna i nie miała możliwości okazać swej ignorancji. Babka rozerwałaby ją na strzępy, wyśmiewając przed resztą gości, którzy Z pewnością wiedzieli, że przy stole nie sadza się obok siebie dwóch mężczyzn. 240 polgara & anula
Będzie dosyć czasu, by pokazać swą nieświadomość w tego typu sprawach. Na dłuższą metę i tak tego nie ukryje. W końcu nadejdzie to, co nieuniknione. Nie było sensu dobrowolnie i przedwcześnie znosić upokorzeń przygotowanych dla niej przez „drogą babcię". - Tylko biedna Hattie Gower mogła zrobić coś takiego odpowiedział z rozbawieniem gość siedzący po prawej stronie babki. Lecz bądźmy sprawiedliwi - nie jest wystarczająco dobrze urodzona, by mogła wyssać dobre maniery z mlekiem matki. Stara się, jak może. Trzeba jej wybaczyć.
s u lo
Babka Arthura odrzuciła tak pobłażliwe wytłumaczenie:
- Skoro ją poślubił, jest głupcem. Mężczyzna musi mieć żonę, która podkreśli wszystkie jego zalety i będzie ozdobą jego domu, a nie
a d n a c s
taką, którą trzeba trzymać z dala od cennych kryształów.
Hero miała ochotę umrzeć ze wstydu. Chciała zaprotestować, że nie upuściła umyślnie swej szklanki, która oczywiście się stłukła. Po prostu była bardzo zmęczona tej pierwszej nocy po przyjeździe. Mimo że nikt nie patrzył konkretnie w jej stronę, wątpiła, by którykolwiek z gości nie wiedział, do kogo odnosi się ten komentarz. Zesztywniała, słysząc kolejne westchnienie babki i słowa: - Lecz kto to wytłumaczy młodemu człowiekowi, który zakochał się nieprzytomnie? Zakochanie. Gdyby to tylko była prawda! Tym mocniej ją to zabolało. Ignoruj to, powiedziała sobie. Jest teraz, wściekła z powodu tego małżeństwa, ale z czasem jej przejdzie. Prawnuki ją ułagodzą... lecz ta myśl zasmuciła ją bardziej niż wszystko, co zostało 241 polgara & anula
powiedziane przy stole tego wieczoru. Jak miałaby urodzić prawnuki, skoro Arthur jej nawet nie dotknął? Nie była aż tak naiwna, by wierzyć, że wystarczy wziąć ślub, a dzieci same się pojawią. Wiedziała, że trzeba do tego czegoś więcej. A w jej małżeństwie, przynajmniej jak na razie, zabrakło tego czegoś. Odsunęła od siebie bolesne myśli, gdy z końca stołu, gdzie siedziała babka, dobiegł ją wybuch śmiechu. Czy był to kolejny subtelny przytyk? Może tym razem dotyczył kobiety, która nie znała
s u lo
się na modzie? Westchnęła. Robiła, co mogła, by zignorować kąśliwą rozmowę. Biesiadnicy jednak najwyraźniej dobrze się bawili.
Dobór gości, nawet jak na babkę Arthura, to już było trochę za dużo. Hero spojrzała na kraniec stołu, gdzie niepodzielnie królowała
a d n a c s
starsza pani Watterly. Jak śmiała? Albo, ściślej rzecz biorąc, co knuła, układając listę gości i zapraszając akurat te, a nie inne osoby? Na kolacji obecna była Gwen Delagrace. Pojawił się także Fenwell Delagrace, jej ojciec, oczywiście ku zdumieniu Hero. Jeśli Gwen wyjechała z Londynu, bo była zakłopotana, że nie powiodły się jej plany poślubienia Arthura, to czemu przyjęła zaproszenie na kolację do Camelotu, choć oczywiste było, że spotka tu Arthura i ją, Hero?
242 polgara & anula
17 Nawet z rodziną Delagrace jako gośćmi ten wieczór nie musiał okazać się katastrofą. Lecz babka Arthura najwyraźniej o tym nie wiedziała. Wszystkie jej wypowiedzi były sformułowane w taki sposób, by obnażyć każdy słaby punkt Hero. Komentarze, które po nich następowały, zawsze dotyczyły Gwen i przedstawiały ją jako istny wzór. Po prostu ideał, który nigdy w
s u lo
życiu nie popełnił żadnego błędu. Z tego, co mówiła babka Arthura, Gwen mogłaby przejść cały Camelot z zamkniętymi oczami,
brzdąkając przy tym na klawesynie (oczywiście była muzykalna, jak
a d n a c s
przystało dobrze urodzonej pannie. Hero nie była).
Sama dziewczyna nie wydawała się tak okropną osobą, jak można by sądzić z pochwał babki. Nawet zaczerwieniła się kilka razy, słuchając uszczypliwych komentarzy starszej pani Watterly. Raz otwarcie stanęła w obronie Hero.
- Nie każdy potrafi zajmować się różami. Moja matka znana była z tego, że jej ogród był zawsze wyschnięty i spalony, nawet w najbardziej deszczowe wiosny.
Natychmiast jej ojciec poczuł się w obowiązku dodać: - Lecz była znana także z tego, że doskonale umiała prowadzić dom, Gwen. I ciebie też tego nauczyła. Nie musisz ukrywać swoich zalet. - Nie ukrywam, tato. Ja tylko...
243 polgara & anula
- Nieważne, moja droga. Chciałaś być mila. To bardzo cenna zaleta u kobiety mieć dobre serce dla tych, którzy nie zostali tak hojnie obdarzeni cnotami, a zwłaszcza dla tych, którzy stali się powodem jej smutków. Hero westchnęła w duchu. Czy powinna wziąć udział w tej rozmowie? Czy też raczej wstać i oznajmić, że wie, iż nie jest odpowiednią żoną dla Arthura? I że bardzo przeprasza, ale nic nie może na to poradzić? Poddać się i iść do siebie? Babka Arthura
s u lo
byłaby uszczęśliwiona. Ojciec Gwen także. Może nawet sama Gwen, choć zachowywała się sympatycznie... Lecz Hero była żoną Arthura. Nie wolno jej było nawet myśleć o postąpieniu w tak
niekonwencjonalny sposób. Jak poczułby się Arthur, gdyby zrobiła coś takiego?
a d n a c s
On zresztą także, jak zauważyła, zerkając na niego raz jeszcze, zdawał się świadom licznych podtekstów tej konwersacji. Po ostatnim komentarzu zdał sobie sprawę, co wyprawia jego babka. Lecz co mógł zrobić? Gdyby otwarcie przeciwstawił się starszej pani, broniąc Hero, wywołałby skandal. A to ostatnia rzecz, jakiej im potrzeba, wziąwszy pod uwagę ich pospieszny i raczej niespodziewany ślub. Żeby być sprawiedliwym, przyznać trzeba, że Arthur także nie uniknął gniewu babki. Jako gospodarz starał się być miły dla Gwen Delagrace i jej ojca, mimo że żadne z nich nie raczyło zwrócić się do niego wprost. Za każdym razem, gdy się odzywał, w pokoju zapadała nagła cisza, a potem znów toczyła się ożywiona rozmowa, choć nikt nie odpowiadał na jego pytanie. 244 polgara & anula
Jej własne próby nawiązania konwersacji traktowane były w sposób bardziej cywilizowany, choć niezbyt ciepły. Przed kolacją, gdy stali w salonie, spytała Gwen, czy jazda z Londynu była przyjemna. Panna Delagrace stwierdziła, że była „znośna". Hero nie usłyszała nic więcej - i to od dziewczyny, której dziesięć minut zabierał opis podróży z jej posiadłości do babki Arthura na obiad! Hero pozostała tylko nadzieja, że kolacja wcześnie się skończy. Rzuciła Arthurowi współczujące spojrzenie i zjadła odrobinę
s u lo
truskawek, lecz w ogóle nie czuła ich smaku. Powstrzymała
westchnienie, nie chcąc, by babka zobaczyła, że wieczór jest dla niej tak nużący, jakim zamierzała go uczynić. - Jest pani chora?
a d n a c s
Spojrzała zaskoczona w oczy starszego mężczyzny siedzącego obok niej, którego nazwiska nawet nie pamiętała. - Nie, dziękuję za troskę, lecz czuję się doskonale. - Nie zjadła pani swoich truskawek. - Wskazał na jej salaterkę, wciąż prawie pełną. - Nie lubi pani tych owoców? - Nie jestem głodna - przyznała, zastanawiając się, czemu interesują go jej nawyki żywieniowe. Zerknęła na koniec stołu. - Mam dosyć truskawek i kremu - stwierdziła, gdy sąsiad nie odrywał od niej natarczywego spojrzenia. Przyszło jej na myśl, że może babka przysłała do niej szpiega, lecz zaraz odrzuciła ten głupi pomysł.
245 polgara & anula
- Więc nie jest pani chora? Choroba często zaczyna się od utraty apetytu. Wiem coś o tym. Hero zrozumiała jego niepokój: był jednym z tych, którzy uwielbiają rozmawiać o chorobach. Dolegliwości cudze i własne - a zwłaszcza własne - interesują ich bardziej niż jakikolwiek inny temat. Nic dziwnego, że został posadzony obok niej. Babka w ten sposób ukarała ją po raz kolejny za to, że nie jest odpowiednią żoną dla Arthura.
s u lo
Próbowała przerwać tę rozmowę, zapewniając stanowczo: - Nie, z pewnością nic mi nie dolega.
Sąsiad zdawał się nie dostrzegać jej niechęci do kontynuowania medycznych rozważań.
a d n a c s
- Niestrawność, wie pani, to też jest choroba. Wiem wszystko o niestrawności.
- Doprawdy? - Stłumiła ziewanie, wiedząc, że dobra gospodyni powinna uprzejmie konwersować z gośćmi, choćby poruszany temat kompletnie jej nie interesował.
- Tak. - Staruszek pokiwał energicznie głową, - Truskawki pomagają na niestrawność. - Spojrzał w dół na własną salaterkę i westchnął głośno. - Lecz jak pani widzi, ja już zjadłem moje. Hero poczuła się tak, jakby siedziała koło jednej ze swych młodszych sióstr. Szybko zamieniła swoją miseczkę na puste naczynie sąsiada, podczas gdy babka konferowała z lokajem. - Proszę, niech pan weźmie moje, bo ja i tak nie będę w stanie ich zjeść. 246 polgara & anula
- Dziękuję. - Staruszek rozpromienił się. - Jest pani bardzo uprzejma. Miała ochotę wrzasnąć z radości, słysząc jego komplement, bo to były najmilsze słowa, jakie wypowiedziano pod jej adresem tego wieczoru. Instynkt nakazywał jej uciekać z pokoju, udać ból głowy albo wytłumaczyć się jakoś inaczej. Lecz doświadczenie podpowiadało coś innego. Nie. Była żoną Arthura. Jej obowiązkiem było pozostać w jadalni i jasno dać do zrozumienia, kto tu jest teraz panią domu.
s u lo
Wiedziała, że bitwa z babką, nawet przy użyciu wszystkich sposobów, które poznała, obserwując zmagania swej siostry Mirandy z bardzo niechętną jej teściową, nie zostanie wygrana w jeden
a d n a c s
wieczór. Nie zostanie wygrana nigdy, jeśli ona, Hero, będzie
wycofywać się z każdej potyczki, nieważne jak przykrej. Dlatego wzdychając w duchu, postanowiła, że nie zrejteruje z placu boju. Po kolacji mężczyźni udali się do palarni, a kobiety na pogawędkę do salonu. Hero zastanawiała się, jakich dalszych tortur będzie obiektem.
Ku jej zdumieniu zagadnęła ją Gwen Delagrace. - Jak się pani podoba Camelot? - spytała. Wyraz twarzy miała ciepły, a maniery nienaganne. Wydawała się nie żywić do niej żadnej urazy. Z jej uśmiechu nie można by się domyślić, że rozmawia z kobietą, która ukradła jej ukochanego mężczyznę. - Wspaniały - odpowiedziała Hero szczerze. - Jest tak oszałamiający, że trudno powiedzieć coś więcej. 247 polgara & anula
- Pewnie, zwłaszcza że rzadko udaje jej się znaleźć miejsce, do którego chce trafić - wtrąciła zgryźliwie babka Arthura. Gwen zdawała się nie rozumieć, o czym mowa. - Czasem jeszcze gubię się, gdy przechodzę z pokoju do pokoju wyznała Hero ze śmiechem, jakby nic sobie z tego nie robiła. Panna Delagrace ze zrozumieniem skinęła głową. - Ach tak, mnie samej też się to zdarzyło kilka razy. Na twarzy babki odbiła się skrajna irytacja.
s u lo
- Nonsens, moje dziecko, ty się tu praktycznie wychowałaś. Znasz to miejsce jak własną kieszeń.
Z twarzą wyrażającą anielską niewinność Gwen powtórzyła: - Mimo to wciąż zdarza mi się tu zabłądzić, pani Watterly. -
a d n a c s
Uśmiechnęła się, by ułagodzić babkę Arthura. - Camelot ma te cudowne pokoiki w pokoikach. Ktokolwiek to zaprojektował, musiał bardzo lubić labirynty. Może nawet za bardzo. Hero zgadzała się z nią całkowicie, lecz nie odważyła się tego powiedzieć głośno w obawie przed urażeniem babki Arthura. W końcu to jej mąż zbudował ten dom, no i zrobił to specjalnie dla niej. Rzekła więc dyplomatycznie:
- Jestem pewna, że z czasem poznam każdy zakamarek tej rezydencji. - Och tak, z pewnością - zgodziła się Gwen. - Jaka miła jesteś tego wieczoru, moja droga. Nawet dla tych, którzy z pewnością na to nie zasługują. - Ku zdumieniu Hero babka
248 polgara & anula
nie mówiła do niej, lecz do panny Delagrace. Niezadowolenie starszej pani z żony wnuka było prawie namacalne. - Tato mówi, że bycie miłą to główne zadanie kobiety -odrzekła Gwen słodko, lecz Hero mogłaby przysiąc, że w jej błękitnych oczach dojrzała iskierki buntu. - Lecz z pewnością nie dla wszystkich, mam nadzieję. Inaczej mógłby cię zwieść pierwszy lepszy łowca posagów. - Tato nie musi się o to martwić - Gwen zdawała się głęboko o
s u lo
tym przekonana. - Poślubię tylko takiego mężczyznę, co do którego będę mieć pewność, że jest tak doskonały, jak powinien być. - Cóż za bzdury! Przecież nikt nie jest doskonały. Panna Delagrace zarumieniła się.
a d n a c s
- Nie o to mi chodziło, pani Watterly. Miałam na myśli to, że będzie idealnym partnerem dla mnie. Babka spytała ostro:
- A jaki powinien być ten idealny mężczyzna dla ciebie? Ciekawa jestem, czy dwudziestoletnie dziewczęta mają o tym jakieś pojęcie.
Hero było wstyd z tego powodu, lecz odczuła niebotyczną ulgę, że choć na chwilę uwaga babki (i jej niezadowolenie) skupiło się na kimś innym niż ona. Gwen ponownie oblała się rumieńcem, lecz nie cofnęła się przed rzuconym jej wyzwaniem: - Powinien być silny, odważny i przystojny.
249 polgara & anula
Babka Arthura milczała dłużej, niż to było uprzejme. Potem zmarszczyła brwi i stwierdziła sucho: - Moja droga, nie istnieją mężczyźni, którzy są jednocześnie silni, odważni i przystojni. - Arthur ma wszystkie te cechy - zaprotestowała Hero, zanim zdążyła uświadomić sobie, co robi. Pospiesznie rzuciła Gwen przepraszające spojrzenie. Ta jednakże wcale nie wydawała się zakłopotana i zgodziła się z nią uprzejmie:
s u lo
- Tak, właśnie Arthur jest doskonałym przykładem takiego mężczyzny.
- Doprawdy? - Babka przeniosła wzrok z jednej młodej kobiety
a d n a c s
na drugą, nie okazując nawet cienia irytacji ani gniewu, choć
niewątpliwie musiała czuć jedno i drugie. -Lecz niestety nie okazał się na tyle mądry, by uniknąć nierozważnego małżeństwa. Hero poczuła, że jej twarz staje w ogniu. - Przepraszam. - Zasłużyła na to. Po co odzywała się bez zastanowienia? - Nie zamierzałam sugerować, że Arthur jest idealny, oczywiście. Bardzo mi przykro, jeśli tak to zabrzmiało. - Bez wątpienia nerwy Gwen wciąż były osłabione po tak wielkim rozczarowaniu, jakim był ślub Arthura z inną. - I powinno ci być. Wyniosłość babki i jej zły humor w końcu wyczerpały cierpliwość Hero. Powiedziała, z trudem hamując złość:
250 polgara & anula
- Miałam na myśli jedynie to, że jeśli istnieje Arthur, muszą być też inni mężczyźni, którzy mają cechy wymienione przez pannę Delagrace. Gwen skinęła głową z taką gracją, jakiej Hero mogła jej tylko pozazdrościć i jaką chciałaby nauczyć się naśladować. - Zgadzam się. W jej oczach Hero ujrzała błysk pewności siebie, którego przed tą rozmową tam nie było. Sposób, w jaki mówiła o idealnym
s u lo
mężczyźnie, zdradził coś Hero. Zastanawiała się, czy Arthur wie, że Gwen Delagrace wcale nie ma złamanego serca z powodu jego „zdrady".
Zachowanie tej dziewczyny wskazywało jednoznacznie, że jest
a d n a c s
ona zakochana. Pytanie tylko, w kim się zakochała? Bo na pewno nie w Arthurze. I czemu nie powiedziała o tym ojcu? Na szczęście babka Arthura zdawała się nieświadoma tego faktu. Hero zadrżała na myśl, co by zrobiła ta kobieta, gdyby tylko się dowiedziała, że Gwen wcale nie żałuje, iż nie doszło do jej ślubu z Arturem. Nie zaakceptowała na razie faktu, że Arthur nie chciał poślubić Gwen. Jak by się czuła, gdyby dowiedziała się, że Gwen jest z tego bardzo zadowolona? Tak jakby zdawała sobie sprawę, że niechcący zdradziła przed Hero swą tajemnicę, panna Delagrace zarumieniła się i powiedziała łagodnie: - Przepraszam, obawiam się, że muszę pójść się położyć.
251 polgara & anula
- Nonsens, jest jeszcze całkiem wcześnie - sprzeczała się babka Arthura. Chcąc odwrócić uwagę starszej pani od Gwen, Hero powiedziała szybko: - Może zagramy w wista? - Zerknęła na damy znajdujące się w pobliżu i uniosła pytająco brwi. Rozległ się pomruk aprobaty i Gwen mogła wreszcie uciec, uśmiechnąwszy się przedtem z wdzięcznością do Hero.
s u lo
Najpierw pomyślała, że zrobiła głupstwo, lecz gdy babka zaangażowała się w grę, uznała, że może to być początek przyjaźni ze starszą panią Watterly. W końcu będą żyły w jednym domu przez wiele lat, jeśli babka wciąż będzie cieszyć się tak żelaznym zdrowiem,
a d n a c s
jak dotychczas.
Hero pocieszała się, że z pewnością uda jej się jakoś zawrzeć sojusz z kobietą, która wychowywała Arthura po śmierci rodziców. Krok za krokiem będzie próbowała przełamać jej niechęć i opór. Tak się zajęła rozważaniem taktyki pozyskania sympatii babki, że straciła prawie każde rozdanie.
Nabrała nadziei na osiągnięcie sukcesu w obłaskawianiu babki, lecz zanim wieczór dobiegł końca, starsza pani zacisnęła mocno usta w wyrazie dezaprobaty po tym, jak Hero dwa razy z rzędu wyjątkowo niefortunnie wyszła. Grą w karty także nie uda jej się przekonać do siebie babki Arthura. Gdy następnego ranka podczas toalety pokojówka dostarczyła Hero wezwanie do gabinetu starszej pani, jej optymizm zmalał jeszcze 252 polgara & anula
bardziej. Ponieważ nie było tam ani słowa o Arthurze, Hero zastanawiała się, czy powinna go zawiadomić, lecz odruchowo zapukała do drzwi garderoby. Nie mogła się pozbyć nadziei, że zastanie męża w porannym dezabilu, do którego zaczęła się przyzwyczajać podczas wspólnej podróży. Było coś rozbrajającego w mężczyźnie z nieuczesanymi włosami i z niezapiętym kołnierzykiem zwisającym wokół szyi. Ku jej rozczarowaniu Arthur był kompletnie ubrany, gdy odpowiedział na pukanie.
s u lo
- Twoja babka chce mnie natychmiast widzieć - powiedziała nerwowo, wciąż nieprzyzwyczajona do jego bliskości. - Wiesz, czego może od ciebie chcieć?
a d n a c s
Czy wie? Hero spytała w myślach samą siebie. Na pewno znowu zamierza ją strofować. Nie chciała jednak wprowadzać niezgody między Arthura i jego bliskich. Ograniczyła się więc do krótkiej odpowiedzi:
- W liściku jest tylko mowa o czasie i miejscu. Przez chwilę zdawał się nie słyszeć jej słów. Przeszywał ją wzrokiem. Z zawstydzeniem uświadomiła sobie, że jej gorset jest tylko do połowy zasznurowany, a szlafroczek rozpięty. Arthur dostrzegł jej rumieniec i zdał sobie sprawę, że jego mimowolne zagapienie się na jej biust zostało dostrzeżone. Stał jak wrośnięty w ziemię, niepewny, czy zwrócić uwagę na jej negliż, czy raczej zignorować go. W końcu zdecydował, że najlepiej będzie po prostu odwrócić od niej wzrok. 253 polgara & anula
Minęło kilka chwil, zanim odzyskał zwykłe opanowanie i przypomniał sobie, że Hero przyszła poinformować go, że babka życzyła sobie ją widzieć. Formalne zaproszenie nie wróżyło niczego dobrego. Był ciekaw, czy Hero jest tego świadoma. Jeśli nie, nie zamierzał jej o tym mówić, by jej niepotrzebnie nie straszyć. - Odłożę swoje sprawy na później, by ci towarzyszyć. -Jego obowiązki były jasne, nawet jeśli czasem mogły okazać się nieprzyjemne. Kilka ostatnich dni pokazało mu, że koniecznie musi
s u lo
roztoczyć pieczę nad żoną, by obronić ją przed gniewem babki na tyle, na ile tylko jest to możliwe.
- Nie ma takiej potrzeby - protestowała, lecz poczuła w głębi duszy ulgę, do której nie chciała się przyznać.
a d n a c s
- Będę ci towarzyszył - powtórzył, patrząc prosto w jej twarz i nie pozwalając oczom ześliznąć się w dół do rozchylonego gorsetu. Daj mi znać, gdy będziesz ubrana i gotowa do wyjścia. - Poczekaj - powiedziała, wyciągając dłoń. - Mam do ciebie parę pytań.
- Więc pytaj. - Siadł na łóżku, obserwując, jak pokojówka krząta się przy toaletce, pomagając Hero się ubrać. Nie mógł nic poradzić na to, że miał nadzieję, iż ten widok stanie się w końcu częścią jego porannej rutyny. - Co chcesz wiedzieć? Podniosła na niego wzrok, ignorując służącą, która zapinała jej suknię. - Dostałeś kolejną wiadomość?
254 polgara & anula
- Skądże, przecież powiedziałbym ci, gdyby było inaczej stwierdził enigmatycznie, patrząc dyskretnie na pokojówkę. Był świadom, że nieważne, jak radosna i niewinna się wydawała, mogła być szpiegiem jego babki. - To dobrze. - Jego zapewnienie wywołało uśmiech na twarzy Hero. - Zastanawiałam się, teraz, gdy tu jesteśmy... - zamilkła, a potem dokończyła: - Byłam niemądra, przepraszam, że w ciebie wątpiłam.
s u lo
Więc Hero myślała, że zataiłby przed nią jakieś listy? Tylko dlatego, że byli w Camelocie, jego domu? Czemu odniosła takie wrażenie?
- To dotyczy nas obojga. Jesteśmy partnerami. Jesteśmy razem zapewnił ją.
a d n a c s
Na jej twarzy dojrzał smutek, gdy wyznała cicho: - Czasem czuję się tak, jakbym była tu całkiem sama. Poczuł ukłucie w sercu, gdy tak subtelnie robiła mu wyrzuty, że ją zaniedbuje.
- Mam interesy, których muszę dopilnować... - zamilkł. To nie była cala prawda, a on nie powinien obrażać jej inteligencji, udając, że jest inaczej. Nie zamierzał się chwalić, gdy rzekł: - Sądzę, iż mogę powiedzieć, że wczoraj spełniłem jedno ze swoich zadań.
255 polgara & anula
Oczy Hero rozbłysły z podekscytowania. Machnięciem dłoni kazała pokojówce odsunąć się i podeszła, by wziąć jego dłoń. Spojrzała mu prosto w oczy. - Które? - Nie wiem, czy je zatwierdzisz - drażnił się z nią. - Czemu nie? - Cofnęła się. - Cóż, w końcu jesteś moją żoną. Teraz zrozumiała, że Arthur z nią flirtuje, spytała z uśmiechem:
s u lo
- Czy to wyzwanie ma coś wspólnego z damą w niebezpieczeństwie?
- W rzeczy samej. - Skinął głową. - To była cnota Rycerskości. - W takim razie jakiej pannie udzieliłeś pomocy? Czyżby na jej
a d n a c s
twarzy dostrzegł cień zazdrości? Nie, to
chyba niemożliwe. Przecież Hero go nie kocha, więc nie może być o niego zazdrosna.
Zastanawiał się, co by powiedziała, gdyby oświadczył, że to Gwen Delagrace była tą damą w kłopotach. Lecz nie upadł na tyle nisko, by prowokować tę, która tak niedawno została jego żoną. - Żadnej, jeśli o to chodzi. Pomogłem jednemu z dzierżawców wykopać nowy kanał, bo stary wysechł, gdyż poziom rzeki obniżył się przez ostatnie kilka lat. Hero zmarszczyła brwi, głowiąc się nad czymś. A potem nagle uśmiechnęła się, jakby ją oświeciło. - Więc mówisz mi, że jako przyszły przewodniczący Towarzystwa Rycerzy Okrągłego Stołu nie mogłeś znaleźć damy w 256 polgara & anula
niebezpieczeństwie i musiałeś wykopać rów jakiemuś staruszkowi? Przycisnęła palce do warg, lecz wciąż nie mogła powstrzymać chichotu, wyobrażając sobie ten widok. Jej śmiech był zaraźliwy. - Obawiam się, że tak - westchnął Arthur, trzepocząc rzęsami dla uzyskania komicznego efektu. - Jest tylko jedna dama, której tak naprawdę chciałbym zaoferować swą pomoc i usługi. Cóż, widocznie nie jestem tak rycerski, jak powinienem być.
s u lo
Policzki Hero poczerwieniały lekko, gdy usłyszała ten
komplement. Arthur zastanawiał się, czy miałaby coś przeciwko pocałunkowi. Już miał ją o to spytać.
a d n a c s
Lecz nie zrobił tego. Pokojówka udawała, że nie słucha, lecz on wiedział lepiej. Nie chciał narażać Hero na zażenowanie z powodu obecności służby, którą ledwo znała.
Zresztą i tak miał przed sobą jedną drobną przyjemność. Zamiast pocałunkiem mógł cieszyć się widokiem Hero szykującej się do wyjścia. Cieszyć się przywilejem obserwowania jej w trakcie porannej toalety, w czasie której nie widział jej dotąd żaden inny mężczyzna. Niestety, gdy tak się jej przyglądał, znowu powróciła tęsknota za całowaniem jej, dotykaniem jej szyi najpierw palcami, potem wargami... By powściągnąć swą krnąbrną wyobraźnię, spytał: - Czy chciałabyś jeszcze coś wiedzieć? - Tylko jedno: jaki naszyjnik powinnam włożyć do tej sukni? Hero uśmiechnęła się i miał wrażenie, że mógłby odpowiedzieć 257 polgara & anula
cokolwiek, a jej i tak by to nie przeszkadzało. To był tylko pretekst, chciała, by jeszcze nie wychodził. Cieszyło go, że Hero lubi jego towarzystwo, ponieważ on z pewnością był głodny towarzystwa swej żony, zwłaszcza że przez ostatnie kilka dni nie widywał jej zbyt często. Życzyłby sobie jednak, by pragnęła jego obecności w swej sypialni nie tylko jako przyjaciela. Miał nadzieję, że pewnego dnia, gdy w końcu do tego dojrzeje, Hero zapragnie jego towarzystwa jako męża.
a d n a c s 258 polgara & anula
s u lo
18 Hero wstrzymała oddech, zastanawiając się, czy Arthur wyśmieje jej prośbę o radę i wyjdzie. Lecz nie, stanął obok niej, zaglądając do szkatułki z biżuterią ze zmarszczonym czołem. - Hmm, co by ci najlepiej pasowało? Ty, pomyślała. Ty i tylko ty. Lecz Arthur całkiem jasno dał jej do zrozumienia, że potrzebuje czasu, by przyzwyczaić się do małżeństwa. Musiała mu go dać.
s u lo
I bez znaczenia było, jak bardzo pragnęła oprzeć policzek o gładki materiał jego rękawa i poczuć jego ciepło i siłę - nie mogła
a d n a c s
tego zrobić. Nie mogła mu się narzucać.
Samo stanie tak blisko niego już było rozkoszą. Choć nie mogła zaprzeczyć, że o wiele bardziej wolałaby czuć go jeszcze bliżej. Ale nie chciała dawać mu pretekstu, by się od niej odsunął. Gdyby zbytnio naciskała, Arthur mógłby się zamknąć w sobie. Poszperała chwilę w szkatułce z klejnotami rodzinnymi, które babka Arthura przysłała drugiego dnia jej pobytu w Camelocie. - W istocie mam jeszcze jedno pytanie - czy możesz mi udzielić jakiejś rady, jak mam naprawić swoje stosunki z twoją babką? Co ona właściwie ma przeciwko mnie? Arthur wybrał i wręczył Hero małą szpilkę z rubinem, który kolorystycznie doskonale pasował do jej ciemnoróżowej sukni. - Naprawić stosunki?
259 polgara & anula
- Dziękuję ci - wymamrotała, biorąc klejnot. - Tak, chodzi mi o poprawienie naszych wzajemnych relacji. Wiem, Że byłeś ostatnio zajęty własnymi sprawami, lecz z pewnością nie mogłeś nie dostrzec ogromu pretensji, jakie ma do mnie twoja babka. - Czas jest najlepszym lekarstwem na jej humory -stwierdził filozoficznie. - W takim razie dam jej więcej czasu - odpowiedziała Hero, próbując ukryć swe wątpliwości co do mądrości takiego działania - a
s u lo
raczej zaprzestania działania. Chciała wpiąć szpilkę, jednak dłonie za bardzo jej się trzęsły. Ellen pospieszyła z pomocą, lecz Arthur odprawił ją machnięciem ręki i sam to zrobił.
Gdy musnął palcami jej biust, wpinając broszę na gorsie, Hero
a d n a c s
poczuła przemożną potrzebę, by wspiąć się na palce i pocałować go w usta. Gdyby nie było z nimi pokojówki, może nawet by to zrobiła. Zamiast tego uznała, że jest już gotowa na spotkanie z babką, choć jej żołądek wyczyniał coraz dziwniejsze sztuki na myśl o tej atrakcji. Propozycja Arthura, że będzie jej towarzyszyć, była bardzo szarmancka. Lecz może powinna być na tyle odważna, by sama stawić czoła starszej kobiecie?
- Możemy już iść? - spytał, wyciągając do niej ramię. Zawahała się, wiedząc, że powinna powiedzieć mu, że woli pójść sama. Najpewniej uszanowałby jej życzenie, nawet gdyby musiała z nim chwilę podyskutować na ten temat. - Tak - odpowiedziała, uznając, że jednak potrzebuje wsparcia w tej nierównej walce. 260 polgara & anula
W końcu nigdy jeszcze nie spotkała nikogo budzącego taką grozę, jak babka Arthura. Mimo to musi zaprowadzić zgodę we własnym domu, najlepiej poprzez szybkie i zdecydowane wygranie walki ze swą dręczycielką, gdyż inaczej Arthur nigdy nie będzie dumny, że została jego żoną. Cóż to za gospodyni, która nie potrafi poradzić sobie nawet z domownikami? - Widzę teraz, ile straciłam, nie mając twojej eskorty przez
s u lo
ostatnie kilka dni - powiedziała Hero, gdy szli do gabinetu babki. - W jakim sensie?
- Cóż, pomijając przyjemność, jaką sprawia mi twoje
towarzystwo, nie stracę co najmniej kwadransa, próbując znaleźć
a d n a c s
odpowiedni pokój w tej plątaninie korytarzy.
Arthur zatrzymał się, delikatnie pociągając ją za ramię, wskutek czego też musiała przystanąć. Odwróciła się, by spojrzeć mu w twarz. Nagle spoważniał:
- Z pewnością nie było aż tak strasznie? - Było nawet gorzej - zaśmiała się, dając mu do zrozumienia, że jej słowa nie są słowami krytyki. - Nie potrafisz sobie nawet wyobrazić, jak dobrze mieć cię przy swoim boku - przynajmniej nie muszę pytać służących o drogę. - Nie odnosili się chyba do ciebie lekceważąco? -Zmarszczył brwi. - Oczywiście, że nie - odpowiedziała szybko, żeby jej mąż nie pomyślał, że ma powód do przeprowadzenia śledztwa. Mógłby 261 polgara & anula
odkryć, że kucharka z całkowitym lekceważeniem odniosła się do jej wskazówek w kwestii menu. Hero nie chciała, by ta kobieta została wyrzucona z pracy. Takie działanie nie zapewniłoby jej poważania u reszty służby. -Zawsze udzielali mi wskazówek w bardzo grzeczny sposób. - Jesteś pewna? - Przyglądał się jej twarzy, jakby szukał prawdy ukrytej poza słowami. - Tak. - Skinęła głową. - Raz nawet pokojówka z salonu o
s u lo
imieniu Anna zaprowadziła mnie osobiście do pokoju muzycznego, żebym nie pomyliła drogi.
- To bardzo dobrze - powiedział. - Przez moment wyobrażałem sobie, że będę musiał zwolnić całą służbę.
a d n a c s
- Zrobiłbyś to dla mnie?
- Wątpisz w to? Odpowiedziała rozsądnie: - Cóż, tak. To by było wysoce niepraktyczne wymienić na raz cały personel. Przecież tutaj pracuje mnóstwo ludzi. Twoje śniadanie przez tydzień czy dwa na pewno byłoby podawane całkiem zimne. - Nie będę tolerował nawet jednego służącego, który nie okazywałby ci szacunku. Pamiętaj o tym, Hero. - Westchnął. - Wiem, że moja babka nie uczyniła nic, by ułatwić ci pierwsze dni pobytu w tym domu, ale mimo to jesteś jego panią i musisz być traktowana z należnym ci respektem. Oczywiście, pomyślała smutno, wszyscy mają mnie traktować z szacunkiem, za wyjątkiem własnego męża, który nie chce dzielić ze mną łoża. 262 polgara & anula
- Lecz to naturalne, że służba zastanawia się, jak uda mi się poprowadzić dom tych rozmiarów na odpowiednim poziomie, skoro nie potrafię się nawet po nim poruszać. Gubię się kompletnie za każdym razem, gdy tylko wyjdę ze swego pokoju. Arthur rozciągnął usta w uśmiechu. - Może powinienem eskortować cię każdego dnia. Gdy uśmiechał się do niej w ten sposób, prawie mogłaby uwierzyć, że on ją kocha.
s u lo
- Obawiam się, że sama muszę się nauczyć poruszać po tej rezydencji - wymamrotała. Ostatnią rzeczą, jakiej potrzebowała, było to, by Arthur przyglądał się jej pomyłkom, gdy uczyła się prowadzić dom. Gdyby zobaczył jej umiejętności, a raczej ich brak, wtedy
a d n a c s
zwolniłby ją, a nie służbę. Choć tak naprawdę chyba nie można zwolnić żony, nawet gdyby popełniała masę błędów i gdyby się tego bardzo pragnęło.
- Bez skrępowania proś o moją asystę, kiedy tylko zechcesz powiedział miękko. - Chciałbym, byś czuła się tu jak w domu. - Może i poproszę. Cóż to byłaby za ulga nie musieć uwzględniać dodatkowych minut na błądzenie po tym labiryncie. Arthur roześmiał się głośno, lecz gdy doszli do drzwi gabinetu, nagle umilkł. Na myśl o babce i jej pretensjach z jego twarzy znikła cała radość. To nie było zbyt pocieszające. Gabinet, używany wyłącznie przez babkę Arthura, był dla Hero objawieniem. Był to bardzo bogaty pokój z ogromnym kominkiem, pięknymi poduszkami na miękkich sofach zarzuconych materiami 263 polgara & anula
przywiezionymi z krajów leżących bardzo daleko od Anglii. W powietrzu unosił się egzotyczny zapach, którego Hero nie potrafiła zidentyfikować, lecz który sprawił, że jej zmysły podniosły alarm. Trudno było znaleźć dla nich ukojenie; zdawało się, że w pomieszczeniu zawsze panuje półmrok, mimo słońca wpadającego przez łukowo sklepione okna. Ten mrok drażnił Hero. Pomyślała, iż nic dziwnego, że babka Arthura nigdy się nie uśmiecha, skoro większość czasu spędza w tak dziwacznym miejscu!
s u lo
Eustacia Watterly nie wydawała się zdziwiona widokiem wnuka u boku Hero. Właściwie to sprawiała wrażenie, jakby się ucieszyła. Skinęła im dłonią, by usiedli.
Hero utonęła w fotelu, czując się tak, jak wtedy, gdy była małą
a d n a c s
dziewczynką i ojciec wzywał ją do siebie, zanim wyznaczył jej jakąś karę. Próbowała się uśmiechnąć, by napięcie zmalało. Babka Arthura siedziała niewzruszona jak sfinks, gdy zajmowali miejsce naprzeciw niej. Bawiła się, jakby od niechcenia, małą kryształową kulą, którą wzięła z podstawki, gdy weszli. Nie uśmiechnęła się do nich.
Nie rozpoczęła rozmowy żadnym uprzejmym banałem i Hero wiedziała już, że będzie musiała się przyzwyczaić do jej stylu. Pani Watterly znienacka odłożyła kulę i powiedziała: - Myślisz, że twoja żona jest zbyt niekompetentna, by samej poradzić sobie z odbyciem ze mną prostej rozmowy, Arthurze? - Ależ skądże, babciu. - Hero znowu była zdumiona, że Arthur skłamał bez mrugnięcia okiem. - Hero i ja planowaliśmy wspólną 264 polgara & anula
przejażdżkę dziś rano i musieliśmy nieznacznie zmienić plany, gdy nadeszła twoja wiadomość. Pomyślałem, że oboje przyjdziemy z tobą porozmawiać, a potem wybierzemy się na małą wycieczkę. Babka zmarszczyła brwi na tę odpowiedź. Arthur podniósł się z fotela, mówiąc: - Jeśli nie chcesz, bym był obecny przy tej rozmowie... Machnęła dłonią, by usiadł, ku niezmiernej uldze Hero. A potem stwierdziła bez ogródek:
s u lo
- Jestem wami bardzo rozczarowana. Udało wam się zmienić sojuszników tej rodziny w jej śmiertelnych wrogów. Arthur zesztywniał i zaprotestował: - To przesada, babciu.
a d n a c s
- Naprawdę? - spytała i uniosła pogardliwie brwi. - Czy
zauważyłeś, Że nikt się do ciebie nie odzywał przez cały wieczór? To rzucało się w oczy.
Jej wnuk zatonął w fotelu, jakby uderzony tą uwagą. - Oczywiście, że zauważyłem. - Usiadł prosto i dodał: -Lecz to nie znaczy, że Fenwell Delagrace i ja jesteśmy wrogami. - Nie? -Nie.
- Więc co to znaczy? - spytała z wyzwaniem w głosie. - Jest na mnie zły, to zrozumiałe - odparł Arthur. Hero poznała z jego tonu, że z trudem nad sobą panuje. - Jednak przybył na kolację, a to też chyba o czymś świadczy. Niezdolna do przyznania racji komukolwiek prócz siebie, starsza pani sprostowała: 265 polgara & anula
- Przybył na moje specjalne zaproszenie, lecz nie potrafię powiedzieć, czy po to, by cieszyć się moim towarzystwem, czy by pogardzać twoim. Arthur westchnął i przeczesał palcami włosy, mimo że babka zmarszczyła brwi z dezaprobatą. Hero wtrąciła cicho: - Potrzeba czasu, by wyleczyć takie rany, pani Watterly. - Oboje spojrzeli na nią tak, jakby zapomnieli o jej obecności w tym pokoju. -
s u lo
Bez wątpienia Arthur ma rację, że pan Delagrace kiedyś się z tym pogodzi.
- A jak się upewnicie, że rany już się zabliźniły? A może po prostu zamierzacie usiąść i czekać bezczynnie, pozwalając, by mój
a d n a c s
status w towarzystwie obniżył się z powodu waszej zdrady?
Arthur wzdrygnął się na słowo „zdrada" i powiedział wolno: - Z pewnością minie trochę czasu, nim Gwen i jej ojciec mi przebaczą, lecz oni wiedzą, że sprawy wymknęły się spod twej kontroli, babciu. To rozsądni ludzie. Fenwell Delagrace nie będzie cię winił...
- Oczywiście, że nie mnie będzie winił! Lecz ty nie masz wiele czasu, by zmienić go znowu w swego przyjaciela. - Nie mogę go do niczego zmusić. Jak ty to sobie wyobrażasz? Z czasem mu przejdzie. Wyraz twarzy jego babki wskazywał na to, że się z nim nie zgadza, lecz nie wszczynała otwartej kłótni. Zamiast tego spytała: - Błagałeś go o przebaczenie? W jaki sposób? 266 polgara & anula
- Oczywiście, że wyraziłem mój żal, i to kilkakrotnie. -Hero widziała, jak Arthur zaciska dłonie na kolanach, poza zasięgiem wzroku babki. Chciałaby wziąć jego dłonie w swoje, lecz wiedziała, że panią Watterly taki gest rozsierdziłby jeszcze bardziej. Już teraz w jej oczach dostrzegała furię. Starsza pani spytała lodowatym tonem: - Czy błagałeś o przebaczenie za swoją zdradę? - Niezbyt pokornie.
s u lo
- Więc Zrób to! I to natychmiast. Arthur skinął energicznie głową: - Jutro pojadę się z nim zobaczyć.
Jej mąż zdawał się uważać, że to dobry pomysł, lecz Hero miała
a d n a c s
zastrzeżenia. Może dlatego, że wcale nie uważała swego małżeństwa za zdradę. Nie uważała, by trzeba było kogokolwiek za nie przepraszać i się go wstydzić.
Lecz babka wciąż była niezadowolona.
- Nie mogę uwierzyć, że muszę ci mówić takie rzeczy! Do końca życia mam cię prowadzić za rączkę, żebyś nie zrobił jakiegoś głupstwa? Powinieneś paść przed nim na kolana i błagać o wybaczenie, w nadziei, że pewnego dnia je uzyskasz! A ty zamiast tego kopiesz rów! Hero nie wytrzymała i przerwała jej: - Arthur poprzez wykopanie tego kanału spełnił jedno ze swych zadań, które pozwoli mu zostać przewodniczącym Towarzystwa Rycerzy Okrągłego Stołu. 267 polgara & anula
Twarz jego babki troszeczkę złagodniała. Starsza pani milczała przez moment, zanim spytała: - Czy tak było? - Tak - potwierdził Arthur, lecz spojrzał na Hero tak, jakby wolał, by nie wspominała o całej sprawie w towarzystwie babki. -Jakiej cnoty dowodziło kopanie kanału? - Przynajmniej w jej głosie nie było słychać zbytniego rozczarowania. Wyjaśnił spokojnie: - Rycerskości oczywiście, babciu - przerwał i dodał: -Wiesz -
s u lo
skłonność udzielania pomocy tym, którym szczęście sprzyja mniej od nas.
- Cnota rzeczywiście - stwierdziła sucho. - Powinnam była mniej ci pobłażać, gdy byłeś młodszy - i dodała: - Kopiesz rowy dla jakiegoś
a d n a c s
wieśniaka, podczas gdy powinieneś raczej zasypywać przepaść, która powstała między tobą a Fenwellem Delagrace'em - i to z twojej winy! Nie mogę uwierzyć, że sam jeden uczyniłeś wroga z człowieka, który od tylu lat był przyjacielem naszej rodziny. Arthur przerwał jej ostro: - Przypominam ci, że jeśli Fenwell Delagrace jest czyimkolwiek wrogiem, babciu, to moim i tylko moim, a nie naszej rodziny czy twoim.
Przez kilka pełnych napięcia sekund babka tylko wpatrywała się w niego, jakby był jakimś rzadkim gatunkiem owada, a może gada obrzydliwym okazem, którego nie potrafiła sklasyfikować, choć chciałaby. A potem powiedziała niespodziewanie: - Fenwell Delagrace popiera Gabriela Digby'ego na stanowisko przewodniczącego Towarzystwa. 268 polgara & anula
Arthur tylko zamrugał. - Po spotkaniu z nim podejrzewałem, że tak będzie, lecz nie mogę zrozumieć, co... - Zrozumieć! Proszę, nie trwoń mojego czasu, Arthurze. Pochyliła się ku niemu. - To twoja szansa. Możesz dowieść swej wartości. Możesz wygrać. W końcu możesz pokazać, czyja krew płynie w twoich żyłach! Lecz musisz uczynić coś więcej, niż wykopać kanał, mój chłopcze.
s u lo
- Obaj jesteśmy prawymi ludźmi, obaj dobrymi kandydatami. Nie będzie wstydem przegrać z Gabrielem Digbym - powiedział Arthur. - Co nie znaczy oczywiście, że zamierzam przegrać - dodał szybko.
a d n a c s
- Przegrać? - Starsza pani westchnęła. - Czy nie przekazałam ci całej swej wiedzy o legendach arturiańskich? Czy nie masz wyników badań swego dziadka i ojca? Ich biblioteki? Czy opowieści, które wyssałeś z mlekiem matki, i te, które przekazano ci na kolanach ojca, nic już dla ciebie nie znaczą?
- Oczywiście pamiętam o tym wszystkim. - Skinął głową. Lecz babki to nie zadowoliło.
- Nigdy nie powinno dojść do rywalizacji między wami. Gdybyś był bardziej przekonujący, bardziej władczy, gdybyś miał więcej zdolności przywódczych, w ogóle nie byłoby konkursu i prób, bo od razu otrzymałbyś ten fotel.
269 polgara & anula
Hero chciała zaprotestować na tę niesprawiedliwą krytykę, lecz Arthur ostrzegł ją spojrzeniem, by im nie przerywała. Chciał sam stoczyć tę walkę. -Ale... - Jeśli przegrasz tę rywalizację, nie jesteś moim wnukiem. - Babciu, Gabriel Digby i ja jesteśmy szanowanymi uczonymi i to żaden wstyd z nim przegrać. Babka zawisła nad nim jak sęp, a potem wyprostowała się raz
s u lo
jeszcze. Hero zbierała siły do obejrzenia kolejnego ataku.
Ze ściągniętymi brwiami starsza pani spytała wnuka szorstko: - Czy stanąłeś już także przed innymi wyzwaniami? - Nie. - Potrząsnął przecząco głową.
a d n a c s
Zamilkła na moment, patrząc mu prosto w oczy dłużej, niż to było konieczne.
- A pan Gabriel Digby tak.
Arthur zamarł w swoim fotelu. Hero też wstrzymała oddech. A potem powiedział tylko: -Tak? - Tak.
- Skąd możesz mieć pewność? - Nieważne. Czy nie wystarczy ci, że ją mam? Nie wierzysz mi? Prychnął. - Czy powiedział ci o tym Fenwell Delagrace? Mógł mieć powody, by skłamać... W jej śmiechu słychać było bezbrzeżną wzgardę. 270 polgara & anula
- Ratując twoją świeżo poślubioną żonę z płomieni, Digby wykazał się cnotą Męstwa. Arthur siedział milcząc, jakby ogłuszony. Jego babka nie przestawała szydzić: - Zaryzykował własne życie dla twej panny młodej. -Obrzuciła żonę wnuka nienawistnym spojrzeniem. Hero nie mogła wyobrazić sobie gorszej kary. A przynajmniej tak jej się zdawało, zanim babka nie zwróciła się
s u lo
z powrotem do Arthura i nie powiedziała gorzko:
- A co najgorsze, ty jesteś świadkiem jego opowieści. Musisz przyznać przed całym Towarzystwem, że twojej żonie pomógł twój rywal.
a d n a c s
- To nie dyshonor dla żadnego z nas, że akurat on uratował Hero. - Więc nie wstydzisz się tego, że byłeś świadkiem męstwa Gabriela Digby'ego i będziesz musiał potwierdzić jego wyczyn? Sprowadzisz na siebie klęskę, jeśli nie zaczniesz poddawać się próbom równie mocno zapadającym w pamięć, jak jego. To musi być coś widowiskowego, a nie wyczyn typu wykopanie rowu! - Na koniec dodała jeszcze: - To doprawdy nieszczęście, że on nie ma świeżo poślubionej małżonki, którą z kolei ty mógłbyś uratować. - Nie mógłbym żałować, że pan Digby uratował Hero oświadczył Arthur stanowczo. Obrócił się, by spojrzeć na żonę, jakby chcąc zapewnić ją o tym. - I nie ma dla mnie znaczenia, że on w ten sposób wykazał się jedną z wymaganych cnót i że ja jestem tego naocznym świadkiem. 271 polgara & anula
- A więc jesteś skończonym głupcem i odczujesz to dotkliwie, gdy wstaniesz podczas zebrania Towarzystwa, by opowiedzieć swe przygody, i będziesz sądzony przez innych rycerzy. A jeśli nie zmienisz swego postępowania, to twoje opowieści wypadną blado, bledziutko w porównaniu z historiami pana Gabriela Digby'ego. - To trudno. - Arthur wzruszył ramionami z nonszalancją, której, jak podejrzewała Hero, tak naprawdę nie czuł. - Zrobię to, co powinienem. Przeproszę Fenwella Delagrace'a i spełnię swe zadania. Potem zobaczymy, co z tego wyniknie.
s u lo
- Więc zrób, co do ciebie należy - powiedziała babka zgryźliwie. - I poćwicz sprawowanie kontroli nad własną żoną.
- Nie rozmawiamy tu o mojej żonie. - Arthur wstał. Był już
a d n a c s
bardzo rozgniewany. - Zrobię, co tylko w mojej mocy, jak zawsze, by rodzina mogła być ze mnie dumna.
- To dobrze. - Babka bez żadnego ostrzeżenia zwróciła swą uwagę na Hero. - A ty mu pomóż, dziewczyno, zamiast rzucać kłody pod nogi, jak czyniłaś dotychczas. Jak na razie to nie ma z ciebie żadnego pożytku.
- Oczywiście, że pomogę Arthurowi - odpowiedziała Hero bez wahania. - Bardzo dobrze, więc dowiedź wartości swych zapewnień w działaniu. Mówić każdy potrafi. Zacznij, proszę, od sprawienia, by rodzina Delagrace znowu stała się naszymi sojusznikami. Arthur wydał z siebie zduszony jęk.
272 polgara & anula
- Jak Hero ma ,to zrobić? Musi minąć trochę czasu, by zmniejszyły się gniew i uraza Fenwella i Gwen. - Nie obchodzi mnie to. To już jej sprawa, jak to zrobi. - Babciu... - Oczekuję, że wy - wy oboje - ostry wzrok staruszki spoczął na Hero - zapamiętacie moje słowa: nie uda wam się, jeśli nie będziecie oboje pracować bez chwili wytchnienia nad tym, by to się szczęśliwie skończyło - poczynając od jutra. - Od jutra?
s u lo
- Tak. W dodatku jesteśmy zaproszeni na obiad pod koniec przyszłego tygodnia. Spodziewam się, Arthurze, że do tego czasu spełnisz przynajmniej jedno ze swych zadań.
a d n a c s
- Spełniłem już jedno.
- Wykopanie kanału? Mam nadzieję, że wymyślisz coś lepszego. Coś bardziej spektakularnego. Coś o wiele efektowniejszego. Arthur skłonił się.
- Zrobię, co w mojej mocy. Babka westchnęła lekko.
- Chciałabym tym razem móc ci uwierzyć. - Odwróciła się i zajęła leżącą przed nią korespondencją, nie zwracając już na nich najmniejszej uwagi. Najwyraźniej był to znak, że mogą odejść, bo Arthur podał ramię Hero. Ścisnęła je mocno, gdy wychodzili z bogatego, przytłaczającego pokoju, gdzie wszystkie kąty skrywała ciemność. Hero nagle poczuła wdzięczność, że ma dużą i kochającą rodzinę, 273 polgara & anula
mimo że teraz była ona daleko. Biedny Arthur. To okropne, że jedyny żyjący członek jego rodu to ta straszna kobieta.
a d n a c s 274 polgara & anula
s u lo
19 Od dwóch tygodni nie było żadnych nowych wiadomości. Nie nadszedł żaden list, odkąd przybyli do Camelotu. Każdego ranka Arthur uważnie sprawdzał swoje otoczenie, by upewnić się, że tajemniczy nadawca nie zostawił kolejnej notki, podczas gdy on był zajęty zarządzaniem majątkiem. Próbował się tym nie przejmować; próbował udawać, że nie ma to dla niego żadnego znaczenia. A
s u lo
przecież przez chwilę był tak blisko, już prawie widział rękopis Malory'ego w swoich dłoniach!
Westchnął, próbując o tym nie myśleć. Wciąż miał jeszcze
a d n a c s
ponad dwa miesiące, by udowodnić swe cnoty i zaćmić Gabriela Digby'ego na spotkaniu Towarzystwa Rycerzy Okrągłego Stołu. Zamartwianie się na zapas niczego mu nie da - albo uda mu się znaleźć manuskrypt w tym czasie, albo nie.
Powinien więcej myśleć o wykonaniu zadań mających zaświadczyć, że posiada odpowiednie przymioty. Był znakomitym uczonym, wiedział o tym. I był dumny z kanału, który pomógł wykopać Natowi Turnerowi. Ten człowiek miał już osiemdziesiątkę na karku, pięć owdowiałych córek i dwanaście niezamężnych wnuczek. Może gdyby nie czekał prawie do czterdziestki z ożenkiem, nie znalazłby się dziś w takim położeniu. Lecz czy ktokolwiek w Towarzystwie mógłby zakwestionować, że ten człowiek był w potrzebie i że on, Arthur, spełnił rycerski uczynek? Udowodnił już
275 polgara & anula
swą Rycerskość. Honoru i Męstwa musi dowieść w ciągu dwóch miesięcy. Manuskrypt, mogący zaświadczyć o jego Honorze, oznaczałby przywództwo w Towarzystwie. Nie wątpił o tym nawet przez moment, nieważne, jak bardzo jego babka wyśmiewała kopanie kanału jako akt rycerskości. Fenwell Delagrace przyjął jego przeprosiny z iście lodowatą uprzejmością. Raczej nie udzieli mu swego poparcia. Lecz gdyby Arthur zdobył rękopis, nie miałoby to
s u lo
większego znaczenia. Ale skoro nie ma kolejnych listów, nie wolno mu liczyć tylko na tę jedną możliwość sprostania wyzwaniu. Wiedział, że jest to błąd, na jaki nie może sobie pozwolić.
Może powinien uznać milczenie za dobry znak? Skoro nie ma
a d n a c s
dalszych wskazówek, będzie musiał odłożyć na bok swe
poszukiwania manuskryptu i skoncentrować się na wypełnieniu innych zadań, aby wygrać i zdobyć fotel przewodniczącego Towarzystwa Rycerzy Okrągłego Stołu. To by zadowoliło babkę. Może choć raz w życiu doczekałby się jakiejś pochwały z jej ust? Postanowił nie robić nic więcej, niż już uczynił w celu wytropienia rękopisu. Mężczyźni, których wynajął do przeprowadzenia śledztwa, zgłoszą się, jeśli odkryją, kto był autorem zagadkowych listów. A on skoncentruje się tylko na spełnieniu zadań, które mu pozostały. Rywalizację o Honor, którego chciał dowieść dostarczając manuskrypt, może wygrać przedstawiając nowe tłumaczenie. Najwięcej zmartwień przysparzało mu udowodnienie posiadania cnoty 276 polgara & anula
Męstwa. To wyzwanie wymagało od niego największego poświęcenia, jednak nie miał pojęcia, od czego zacząć. Podjąwszy to postanowienie, Arthur poczuł się tak, jakby ktoś zdjął mu z barków wielki ciężar. Zszedł na dół na lunch. Spodziewał się, że czeka go miły posiłek w towarzystwie Hero. Zdumiony odkrył, że do ich domu przybył niespodziewany gość. Niezbyt mile widziany. Przy stole siedział nie kto inny, tylko Gabriel Digby we własnej osobie. Jego rywal nie tylko do fotela przewodniczącego Towarzystwa, lecz i do serca własnej żony.
s u lo
- Panie Watterly - Digby powitał go uśmiechem, który ukazywał garnitur nieskazitelnych zębów.
- Panie Digby. - Postanowienie, by poświęcić się wyłącznie
a d n a c s
swym zadaniom, pozwoliło Arturowi spokojnie wypowiedzieć nazwisko konkurenta. Ukrył swe zaskoczenie. Początkowo nawet nie zerknął na babkę.
Zajął swoje miejsce przy stole, zauważywszy przy tym, że Hero jeszcze nie zeszła.
- Babciu, gdzie jest Hero?
Widział, że zaskoczył ją tym pytaniem. Bez wątpienia spodziewała się, że Arthur od razu zacznie spierać się z panem Digbym, może nawet wyzwie go na pojedynek. Mimo to zaledwie z lekkim wahaniem odpowiedziała: - Mierzy nowe suknie. - Nie ma nawet czasu zejść na posiłek?
277 polgara & anula
- Połowę swej garderoby straciła w pożarze. Musi zamówić wiele nowych strojów. Prawdopodobnie będzie zajęta przez cały dzień. Arthur domyślił się, jaką wiadomość babka przekazuje mu w ten sposób. Chciała przypomnieć mu o pożarze i zadaniu, jakie pan Digby spełnił dzięki Hero. Najwyraźniej nie przeszkadzał jej nawet sam Digby, siedzący i zajadający ich najlepszego łososia, nieświadomy, że starsza pani karci w ten sposób Arthura.
s u lo
- Sprawdzę, czy coś jej posłano do pokoju - powiedział, dając znak lokajowi.
- Jak sobie życzysz - stwierdziła zgryźliwie pani Watterly. Miał nadzieję, że jej irytacja jest spowodowana tym, jak zimno przyjął jej
a d n a c s
perfidię. - Mimo wszystko ona jest panią tego domu i jest chyba w stanie sama coś sobie zamówić.
- Owszem, Hero jest panią tego domu i dobrze by było, żebyś o tym pamiętała - zgodził się. Gdy nie wydawała się wystarczająco speszona, dodał ostro: - A ja jestem panem tego domu i mogę troszczyć się o moją żonę, jeśli tylko mam taki kaprys. Mogę nawet sam zanieść jej posiłek.
Gabriel Digby, który słuchał tej wymiany zdań z grzecznym znudzeniem na twarzy, wtrącił się do rozmowy: - Jestem dla pana, panie Watterly, pełen uznania, zarówno za to, że natychmiast uzupełnia pan garderobę, którą pańska żona straciła na skutek nieszczęśliwego wypadku, jak i za to, że troszczy się pan, czy
278 polgara & anula
nie jest głodna podczas przymiarki, która jest, jak sobie wyobrażam, traumatycznym przeżyciem, jeśli wierzyć opowieściom moich sióstr. - Dziękuję panu, panie Digby. - Arthur miał ochotę go udusić, lecz sposób, w jaki patrzyła na niego babka, powiedział mu, że ona ma nadzieję na taki właśnie rozwój wypadków. Zamiast więc zrobić coś, co sprawiłoby jej przyjemność, oświadczył krótko: - Zamierzam dbać o to, by mojej żonie niczego nie brakowało. Babka była wyraźnie niezadowolona z jego opanowania. Lecz
s u lo
zamiast sprowokować kolejną kłótnię, zmieniła temat rozmowy: - A jak tam twoje tłumaczenie tej francuskiej opowieści, Arthurze?
Rozmawiali więc o królu Arturze, zgodnie z życzeniem starszej
a d n a c s
pani. Ku jego rozgoryczeniu konwersacja była inspirująca - bo przecież wszyscy troje byli w tej dziedzinie ekspertami. Gabriel Digby znał temat nie gorzej od Arthura. Nie wspominając już o tym, że uratował kobietę z płomieni, podczas gdy on sam tylko wykopał kanał.
Arthur umocnił się tylko w swym postanowieniu - nie będzie tracił więcej czasu na pogoń za nieuchwytnym manuskryptem Malory'ego. Musi się skoncentrować na stawieniu czoła innym wyzwaniom. Oczywiście gdy tylko uda mu się pozbyć z Camelotu pana Digby'ego. Spytał babkę szeptem: - Babciu, czy sama nie mówiłaś mi, że pan Digby ma poparcie Fenwella Delagrace'a? Jak mogłaś, wiedząc o tym, wpuścić go do naszego domu? 279 polgara & anula
Pani Watterly uśmiechnęła się, nie dbając o to, by dyskretnie zniżyć głos: - Sama go Zaprosiłam. To taki czarujący młody człowiek. Nie dziwię się, że Towarzystwo Rycerzy Okrągłego Stołu bierze pod uwagę jego kandydaturę. Gabriel Digby, dżentelmen w każdym calu, przeprosił i wstał od stołu, gdy tylko głosy wokół niego zaczęły się podnosić. Arthur patrzył, jak rywal odchodzi. W głowie czuł zamęt.
s u lo
Czemu tak naprawdę babka wezwała jego konkurenta? Czy ona także planowała poprzeć kandydaturę pana Digby'ego na przewodniczącego Towarzystwa?
Zastanawiał się, czy jego ostatnie potknięcie rzeczywiście było
a d n a c s
ostatnim, jakie zamierzała tolerować babka? Czy uznała, że już nic z niego nie będzie? Bez namysłu zadał jej to pytanie wprost: - Ty także zdecydowałaś się go poprzeć? Skrzywiła pogardliwie wargi i wiedział już, że znowu ją rozczarował.
- Nie bądź śmieszny, Arthurze. Co ci przyszło do głowy? Nigdy nie słyszałeś powiedzenia „poznaj swego wroga ? - Jak ma się ta sentencja do zaproszenia Gabriela Digby'ego tutaj, do Camelotu? Przecież ten człowiek jest aktualnie moim rywalem do fotela przewodniczącego Towarzystwa Rycerzy Okrągłego Stołu?! Westchnęła ciężko.
280 polgara & anula
- Czeka cię trudna walka, mój najdroższy wnuku. Będzie najlepiej, jeśli nauczysz się to rozumieć i zaczniesz traktować te zawody tak poważnie, jak na to zasługują. - Jeśli mówisz to, bo we mnie wątpisz, to przestań. Jestem gotowy stawić czoła swym wyzwaniom. - Kopiąc kanały? - Kopiąc kanały dla osiemdziesięcioletniego staruszka, który nie ma ani syna, ani wnuka, który by mu pomógł.
s u lo
Babka uniosła brwi, jakby jego opowieść wcale jej nie poruszyła.
- Zapewniam cię, babciu, że aby odnieść zwycięstwo, wystarczy jak najciekawiej przedstawić swą historię - powiedział i w tym
a d n a c s
momencie sam zaczął wątpić, czy w takim razie ma szanse na wygraną. Pan Digby miał dość polotu, by nudną przygodę
opowiedzieć w najbardziej zajmujący sposób. - Człowiek, któremu pomogłem, to interesująca postać i Towarzystwo to doceni. - Być może - rzekła powątpiewająco babka. - Mam nadzieję, że twoje niedawno zawarte małżeństwo, a zwłaszcza żona, którą wybrałeś wbrew mej woli, nie odciągnie cię od walki o zaszczyt przewodzenia Towarzystwu. W tej sprawie Arthur nie miał żadnych wątpliwości. - Nawet jeśli tak, nie będę tego żałował, babciu. Spojrzała na niego ostro. - Chciałabym móc powiedzieć, że twoje sentymenty mnie zdziwiły, lecz tak nie jest. 281 polgara & anula
- I nie powinno być. Czy dziadek kiedyś żałował poślubienia ciebie? Nie sądzę. - Twój dziadek nie miał powodów, by żałować małżeństwa ze mną. Moje wiano stanowiła wielka fortuna, uroda, dobre maniery i marzenie. - Potrząsnęła głową. Na jej twarzy pojawiło się coś na kształt rozrzewnienia. - A twoja narzeczona? Wniosła ci w posagu tylko skandal i hańbę. - Nie przyniosła mi hańby. A nasz pospieszny ślub mógł
s u lo
wywołać co najwyżej plotki, lecz na pewno nie skandal. Starsza pani westchnęła.
- Mimo wszystkich moich wysiłków wciąż nie wiesz, co jest najważniejsze, Arthurze. A przez tyle lat starałam się wpoić ci pewne prawdy!
a d n a c s
W głębi serca wiedział, że babka się myli, a mimo to jej słowa wciąż mocno go raniły.
- Najważniejsza jest rodzina, babciu. Żona. A Hero jest moją żoną. I to się nigdy nie zmieni.
- Nie? Jesteś tego pewien? Przyznaję, że poczułam lekkie rozczarowanie, gdy usłyszałam, że o mało nie zginęła w pożarze w gospodzie - urwała. - Wiesz, wtedy, gdy Digby wykazał się cnotą Rycerskości. Jej słowa ogłuszyły go. Wiedział, że jego babka potrafi być bezwzględna - ale aluzja, że z chęcią powitałaby śmierć Hero? Pewnie po to, by jednak wydać za niego Gwen. Tego już za wiele! Ona musi
282 polgara & anula
być wyczerpana nerwowo, bo nie ma innego wytłumaczenia jej niewybaczalnego zachowania. - Zapomnę, że to powiedziałaś, babciu. Twoje nerwy są najwyraźniej osłabione z powodu tych wszystkich zmian, jakie zaszły w ciągu ostatnich kilku tygodni. Nie wierzę, że naprawdę tak myślisz. - To bardzo miło z twojej strony, Arthurze, że masz o mnie tak dobre zdanie - powiedziała, choć w jej głosie usłyszał fałsz. - Lecz to nie zmienia faktu, że twoja żona pomogła Gabrielowi Digby'emu
s u lo
wykazać się jedną z koniecznych cnót. A może nie pamiętasz tego zdarzenia?
Pamiętał całkiem dobrze. Lecz nagle zastanowiło go, skąd ona zna szczegóły?
a d n a c s
- Od kogo usłyszałaś o pożarze? I o tym, że pan Digby uratował Hero? - Na pewno nie od niego, a bardzo mało prawdopodobne, by Hero wspomniała jej o tym.
Starsza pani popatrzyła na niego tak, jakby odpowiedź była oczywista i jakby raz jeszcze rozczarował ją brakiem bystrości. - Plotki służby, mój drogi.
Nie spodziewał się takiego stwierdzenia. - Służba plotkuje o takich rzeczach? - Służba plotkuje o wszystkim, mój drogi. Należy nauczyć się cenić paplanie pokojówek czy lokajów. Ja zawsze mam uszy otwarte na wszystko, co może zakłócić sprawne funkcjonowanie tego domu.
283 polgara & anula
- A jak, dokładnie rzecz ujmując, fakt, że Gabriel Digby uratował Hero podczas pożaru, mógłby zakłócić funkcjonowanie tego domu, babciu? Wyjaśnij mi to, proszę. Nie udzieliła odpowiedzi wprost. - Umiejętność delikatnego wypytania służby to bardzo pożyteczna rzecz. - Wygląda na to, że ty opanowałaś tę sztukę do perfekcji. Babka przelotnie zmarszczyła brwi, jakby znowu przeoczył coś oczywistego.
s u lo
- To umiejętność, którą ty także powinieneś posiąść, mój drogi. Zwłaszcza biorąc pod uwagę, z kim się ożeniłeś. W końcu ta twoja Hero - w jej głosie słychać było odrazę, gdy wypowiadała imię jego żony - nie wydaje się zdolna poprowadzić ani twojego życia, ani
a d n a c s
twojego domu. Na razie z trudem radzi sobie ze znalezieniem na stole mleka do herbaty. Nie wspominając już o tym, że każdego dnia muszę jej przypominać, by zmyła atrament z palców. Arthur zdjął okulary i ostrzegawczo zmarszczył brwi. - Jeśli powiesz jeszcze choćby jedno słowo przeciw mojej żonie, babciu, nakażę przyszykować dla ciebie domek gościnny i jeszcze dziś się tam przeprowadzisz.
Była tak oburzona, że przez moment nie mogła wykrztusić słowa. - Uczyniłbyś to po tym wszystkim, co dla ciebie zrobiłam?! Westchnął. To prawda, że babka przygarnęła go, wychowywała, kochała. Jego rodzice zmarli, gdy był jeszcze dzieckiem, i to ona się nim zajmowała. Lecz... 284 polgara & anula
- Będę musiał, jeśli nie przestaniesz podkopywać pozycji Hero i podawać w wątpliwość jej zdolności do prowadzenia mojego... naszego... domu. Babka przeszyła go wzrokiem, a potem spytała złowieszczo cichym głosem: - Dla tej... tej... dziewczyny?! Nałożył z powrotem okulary i wstał. - Dla mojej żony, babciu.
s u lo
- Tak, jest twoją żoną i sądzę, że już niczego nie da się z tym zrobić. - W jej tonie było więcej namysłu, niżby sobie życzył, a w jej spojrzeniu dostrzegł tę samą magnetyzującą siłę, która przez te wszystkie lata zdawała mu się czymś nienaturalnym.
a d n a c s
Postarał się, by w jego głosie zabrzmiało absolutne zdecydowanie. Przybrał kamienny wyraz twarzy.
- Tak, jest moją żoną i będzie nią. - Mimo to zastanawiał się, o ile bardziej Hero wolałaby być żoną Gabriela Digby'ego zamiast jego. Westchnął: -I proszę, nigdy o tym nie zapominaj. - Skoro tego właśnie chcesz. - Podała mu policzek do pocałowania, gdy zbliżył się do jej krzesła. - Zresztą chyba nie mam wyboru... Cmoknął ją lekko. Wiedział, iż ucierpiała jej duma, bo wybrał Hero zamiast niej. Lecz to jej postępowanie doprowadziło do tego, że w ogóle musiał wybierać. - Rzeczywiście, obawiam się, babciu, że tym razem nie masz wyboru. 285 polgara & anula
Babka ujrzała krach swych nadziei i marzeń; dostrzegł to w jej oczach. A potem żałosnym tonem, który bardzo rzadko u niej słyszał, spytała, patrząc na swe splecione dłonie na wpół ukryte w długich rękawach sukni: - Czy to znaczy, że wyrzucisz mojego gościa z domu? Czyż nie byłby to wielki dyshonor? Wręcz skandal. Arthur powściągnął chęć, by tak właśnie postąpić. Z rozkoszą kazałby wynosić się ze swego domu panu Digby'emu. Przystojnemu, doskonale wychowanemu,
s u lo
światowemu panu Digby'emu, który miał wyraźną słabość do jego żony.
- Oczywiście, że nie. Właściwie to powinienem ci podziękować. Rozmowa przy lunchu przypomniała mi, że Gabriel Digby to
a d n a c s
porządny człowiek. Jeden z tych, których podziwiam od dawna. Zerknęła na niego przelotnie, lecz nie potrafił zgadnąć, co ona czuje, słuchając jego pochwał pod adresem Gabriela Digby'ego. Wściekłość? Aprobatę? Nadzieję?
- Myślę, że jesteś mądry, Arthurze. - Jej komplement był z pewnością rozmyślnie tak mało konkretny. Choć brzmiał szczerze. - Wiem, babciu. Poznaj swego wroga, tak? - Odsunął talerz, zdziwiony, jak mało zjadł. Jeśli znowu zgłodnieje, przekąsi coś z Hero, gdy ona będzie mierzyła suknie. - Lecz musisz zrozumieć, że pan Digby nie jest moim wrogiem. Jesteśmy tylko konkurentami do tego samego zaszczytu. - I do tej samej kobiety?
286 polgara & anula
Ich oczy się spotkały i ujrzał, że babka tak naprawdę nie przestraszyła się jego gróźb. W tamtym momencie chciała go tylko ułagodzić. Doszedł do wniosku, że musi odmienić swoje serce, wyrugować ją z niego. Nie będzie się więcej przejmował jej zgryźliwymi komentarzami ani udawaną skruchą. -Hero jest moją żoną, babciu. Akurat pan Digby na pewno nie myśli o zrobieniu niczego niestosownego. To dżentelmen w każdym calu.
s u lo
- Mam nadzieję, że masz rację w tej sprawie.
- Mam. Tak samo jak mam rację, pozwalając mu zostać jako naszemu gościowi - i dodał, żywiąc nadzieję, że ona nie zinterpretuje
a d n a c s
mylnie jego zastrzeżenia: - Lecz nie może tu zostać zbyt długo. - Zgoda. - Skinęła głową. Zastanawiał się, kiedy babka odzyskała kontrolę nad tą rozmową? - Nie zamierzałam gościć go tu długo, gdy go zapraszałam.
- Teraz rozumiem, czemu to zrobiłaś. Lecz wciąż pozostaje jedno pytanie, na które mam nadzieję poznać odpowiedź, zanim Digby opuści Camelot. - O co chodzi? - Czemu on przyjął twoje zaproszenie? Czemu zdecydował się wyjechać tak daleko o tej porze roku? - I czemu wszędzie zdawał się pojawiać kilka dni po nich? Oczy jej zalśniły w sposób, który zdradził mu, że starsza pani coś ukrywa. Nie był pewien, czy chce poznać ten sekret. 287 polgara & anula
- Powiedziałam ci już, że go zaprosiłam. Co jeszcze mogłoby go tu sprowadzać? Arthur naciskał, zdecydowany poznać odpowiedź: - Potrafię zrozumieć, że zapragnęłaś towarzystwa tak czarującego mężczyzny jak pan Digby, babciu. Lecz nie mogę zrozumieć, czemu tak światowy człowiek wolał zagrzebać się na wsi z takimi prowincjuszami jak my, skoro o tej porze roku mógłby brylować na londyńskich salonach? - Może powinieneś jego o to spytać?
s u lo
- Może powinienem - nie mógł się powstrzymać przed
dodaniem: - Lecz może plotki służby zdradziły ci to, czego ja chcę się dowiedzieć?
a d n a c s
W jej oczach dojrzał irytację. A może było to rozbawienie albo aprobata? Nie potrafił rozstrzygnąć, mimo że znał ją od tylu lat. Babka wciąż potrafiła go zaskoczyć.
- Obawiam się, że nic na ten temat nie słyszałam. Nie mogę powiedzieć, bym znała motywy jego postępowania. - W jej oczach dojrzał złośliwy błysk. - Może postawił sobie za cel zdobycie Gwen, teraz, gdy ty ją porzuciłeś.
Odezwało się w nim poczucie winy, lecz stłumił je. - Nie porzuciłem jej, babciu. - I pomyślał, że byłoby wspaniale, gdyby Gwen i Digby się w sobie zakochali. Lecz zaraz pomyślał też, że komplikacje takiego obrotu sprawy byłyby niebotyczne. Lepiej o tym zapomnieć.
288 polgara & anula
- Dobrze, gdy prawie ją porzuciłeś, jeśli koniecznie chcesz to tak określać. Lecz musisz zrozumieć... Kiedy ona przestanie lamentować? Czy nigdy nie pogodzi się z tym, że on i Hero są małżeństwem i nic już tego nie zmieni? A to całe gadanie, że Gwen była mu przeznaczona, to zwykła bzdura. - To ty zawarłaś porozumienie z Fenwellem Delagrace'em. Gwen i ja nie mieliśmy z tym nic wspólnego. Byliśmy wtedy dziećmi. A gdy dorośliśmy, nikt nie raczył nas spytać o zdanie.
s u lo
Babka mocno zacisnęła dłonie na jego ramieniu, gdy chciał odwrócić się i wyjść z pokoju.
- Powiedziano ci, co to znaczy dla rodziny. Nigdy nie słyszałam z twoich ust słowa protestu.
a d n a c s
- Ja nie...
Ból w jej oczach wydawał się prawdziwy. Lecz on i tak nie mógł zrobić nic, by zmniejszyć jej cierpienie.
- Mogę wytłumaczyć ci to jaśniej, jeśli trzeba - wyszeptała. Mogę pokazać ci, w jaki sposób dobre małżeństwo mogłoby zmienić cię w mężczyznę, którym zawsze chciałeś być, w mężczyznę, którym, jak zawsze wierzyłam, pewnego dnia się staniesz. - Nie wierzę, że namawiasz mnie do czegoś takiego, babciu. Jestem szczęśliwy, że poślubiłem Hero. I jak podejrzewam, Gwen pewnego dnia też będzie z tego zadowolona. Znajdzie lepszego kandydata do swej ręki niż ja.
289 polgara & anula
Babka zamknęła oczy, twarz jej pobladła i Arthur nagle odkrył, że wiek uczynił ją bardziej kruchą, niż to okazywała. Przez większość czasu ukrywała swą słabość. - Mogłeś mieć kobietę doskonale przygotowaną do prowadzenia Camelotu. - Ale ja... - Mogłeś mieć przepiękną kobietę. Lecz nie, ty zamiast niej wybrałeś jakąś szarą mysz i w dodatku ożeniłeś się z nią w pośpiechu, prawie w atmosferze potajemnego romansu!
s u lo
Arthur zastanawiał się, jak długo jeszcze będzie zmuszony wysłuchiwać oszczerstw pod adresem swej świeżo poślubionej żony, w dodatku ze strony własnej babki.
a d n a c s
- Ślub był pośpieszny, lecz nie było w nim nic z potajemnego romansu. Połowa Londynu była obecna podczas ceremonii. Przecież sama widziałaś!
Starsza pani zmarszczyła pogardliwie brwi. - Tylko po to, by zobaczyć, czy Gwen Delagrace nie zemdleje na schodach ze wstydu, że została porzucona...
Arthur, zniecierpliwiony, wydał jęk protestu. Babka przerwała na moment, a potem kontynuowała nieubłaganie: - Och, w porządku, skoro nalegasz, porozumienie między wami zostało zawarte bez waszej wiedzy i zgody. - Taka jest prawda. - W istocie chodziło o coś znacznie więcej. Jego serce odmawiało uznania tej umowy, odkąd pierwszy raz
290 polgara & anula
zobaczył Hero Fenster. Gdyby wtedy miał odwagę powiedzieć o tym babce, powiedzieć Gwen Delagrace i jej ojcu... Głos babki był zimny jak lód i na jego dźwięk przeszedł go dreszcz. - Ale przez to absurdalne małżeństwo możesz stracić to, co cenisz najbardziej. - Nie dopuszczę do tego. - Nie? Wobec tego musisz odkryć w sobie wolę i odwagę sir
s u lo
Balina, by dokonać wyczynu, dzięki któremu odpokutujesz swój błąd i naprawisz stosunki z ojcem Gwen, albo zobaczysz, jak Gabriel Digby zamiast ciebie zajmuje fotel przewodniczącego Towarzystwa Rycerzy Okrągłego Stołu. Co wtedy pomyśli o tobie twoja ukochana
a d n a c s
żonka? Może jej serce zwróci się w stronę dawnego wielbiciela, opromienionego blaskiem chwały? Przecież może się tak stać, nieprawdaż?...
Arthur poczuł, że zamiera w nim serce. Miał nadzieję, że z czasem Hero ujrzy go w korzystniejszym świetle. Zwłaszcza gdyby wygrał rywalizację w Towarzystwie. Może wtedy uznałaby, że jest jej godny? Lecz teraz, gdy Gabriel Digby jest w pobliżu, jak mogłaby się powstrzymać od porównań między tym, co mogła mieć a tym, co w końcu dostała?
291 polgara & anula
20 - Arthur! - Hero była wyraźnie zdziwiona, gdy wszedł do pokoju. Okręcano ją właśnie, popychano, przestawiano i kłuto szpilkami podczas przymiarki jednej z nowych sukien. W pierwszej chwili chciała zakryć w jakikolwiek sposób obnażone piersi, lecz szwaczka wymamrotała coś ostro i odciągnęła dłonie Hero od biustu. - Witaj, moja droga. - Arthur szybko stłumił chęć położenia
s u lo
warg tam, gdzie jeszcze przed chwilą leżały jej ręce. Gdyby to uczynił, mogłaby uznać, że nigdy więcej nie musi ukrywać się przed jego wzrokiem. Albo wręcz przeciwnie: mogłoby ją to wystraszyć i
a d n a c s
sprawić, że przestałaby mu ufać.
- Co cię tu sprowadza? - Zaczerwieniła się, widocznie
uświadomiwszy sobie, jak można zinterpretować jej zachowanie. Jej dezabil, choć bardzo pociągający i kuszący w jego oczach, odsłaniał tyle samo ciała, ile mogła ukazać balowa suknia. A Arthur był, mimo wszystko, jej mężem.
W jego umyśle uformowało się pytanie - czy Hero postąpiłaby podobnie, gdyby to pan Digby znienacka wszedł do pokoju? Śmieszne. Czemu w ogóle takie myśli przychodzą mu do głowy? I czemu chce wymazać Gabriela Digby'ego Z jej pamięci? Hero jest jego żoną. Jego. Z trudem zwalczył chęć natychmiastowego wyegzekwowania swoich praw do niej. Mógł tylko przypuszczać, że jego prymitywna reakcja jest spowodowana zazdrością oraz frustracją wywołaną obecnością pana Digby'ego w ich domu. 292 polgara & anula
Udając, że nie spostrzegł jej zawstydzenia, odparł żartobliwie: - Babcia powiedziała mi, że jesteś dziś obiektem tortur. Szwaczka i jej pomocnice zerknęły na niego wrogo; albo z powodu jego słów, albo przeszkadzała im sama jego obecność. - Więc przyniosłem ci kilka kanapek na pociechę. - Nie musiałeś tego robić. Mogłam zadzwonić na pokojówkę zaprotestowała. - To samo powiedziała mi babka - przyznał Arthur,
s u lo
zastanawiając się, czy popełnił gafę. Postawił przyniesiony ze sobą talerz, który własnoręcznie odebrał z kuchni ku uciesze
podkuchennych i oburzeniu kucharki, że jaśnie pan zajmuje się takimi rzeczami.
a d n a c s
Hero zamrugała kilka razy, zrozumiawszy, że jej słowa go zraniły.
- Jak to niewdzięcznie z mojej strony! Jestem taka poruszona, że o mnie pomyślałeś, ale nie musiałeś... to znaczy... sprawiłam ci tyle kłopotu... zadałeś sobie tyle trudu... - jąkała.
Arthur próbował ukryć szeroki uśmiech. Nie spodziewał się, że taka prosta rzecz może ją tak zdenerwować. Lecz nie żałował, że to uczynił. - To żaden kłopot, zapewniam cię. Kolejne zdanie pożyczył od Gabriela Digby'ego, lecz zmodyfikował je nieco, by zyskać przewagę:
293 polgara & anula
- W końcu pamiętam dni, gdy ty i twoje siostry cierpiałyście podobne męki, kiedy po raz pierwszy przyjechałyście z księciem na sezon do Londynu. Jego żona uśmiechnęła się i jej zażenowanie zniknęło bez śladu. - Dziękuję ci. Przez chwilę przyglądał się pracy krawcowej. Hero zerkała na niego od czasu do czasu, nie kryjąc swego zaciekawienia. Było oczywiste, że widzi, iż on myśli o czymś intensywnie.
s u lo
Gawędzili o wszystkim i niczym, bowiem Arthur nie miał pojęcia, jak poruszyć najbardziej interesujący go temat. Zwłaszcza gdy szwaczka z zapałem dopasowywała suknię Hero, używając w tym celu ogromnej ilości szpilek.
a d n a c s
Czy jego żona wiedziała, że Gabriel Digby przyjedzie do Camelotu? Czy też będzie tak samo zdumiona jego widokiem jak on? Gdy Hero miała gorset związany tak ciasno, że nie mogła oddychać, bardziej po to, by odwrócić jej uwagę od znoszonych niewygód, niż dlatego, że sądził, iż chciałaby o tym wiedzieć, wyrzucił z siebie:
- Jest tu pan Digby.
- Gabriel Digby? - Dziesiątki uczuć odbiły się w jednej chwili na jej twarzy. Konsternacja, akceptacja, zaciekawienie i w końcu lęk. Ciekaw był, co to znaczy? Czy była zaniepokojona perspektywą ujrzenia mężczyzny, którego kochała, lecz którego nie mogła mieć, czy zaniepokojona spotkaniem z rywalem swego męża? Życzyłby sobie, by istniał jakiś sposób na rozstrzygnięcie jego wątpliwości. 294 polgara & anula
- Tak, obawiam się, że przybył tu z wizytą - potwierdził, łudząc się nadzieją, że wyczyta coś więcej z jej oczu. Że jej rysy zdradzą mu to, co najbardziej chciał wiedzieć. Chyba dopiero po chwili dotarła do niej ta nowina. - Tu? Przyjechał z wizytą tutaj, do Camelotu? Arthur skinął głową. - Przyjechał na zaproszenie mojej babki i zostanie kilka dni. Patrzył na Hero tak, jakby nie był pewien, jaka będzie jej reakcja.
s u lo
Czy w jakiś sposób podejrzewał ją, że sprzyja jego rywalowi od czasu, gdy niechcący pomogła mu wykazać się jedną z cnót? Miała nadzieję, że nie.
- Ale czemu tu przyjechał? Po co? - Nagle zdała sobie sprawę, że
a d n a c s
ze zdziwienia otworzyła usta. Ta nowina była tak zdumiewająca! - Nie mam pojęcia, ale pomyślałem, że cię ostrzegę. - Ostrzeżesz? Przed czym?
- Myślę, że babka gra w jakąś własną grę. - Delikatnie dotknął jej policzka. - Nie chcę, byś ucierpiała w wyniku jej intryg. To powiedziawszy, pocałował ją w policzek, mimo dezaprobaty malującej się na twarzy szwaczki, i wyszedł.
Hero rozczarowana patrzyła, jak Arthur opuszcza jej apartamenty. Gdy go zobaczyła w drzwiach, miała nadzieję, że zostanie, póki miara się nie skończy, ale najwyraźniej jak zwykle miał jakieś ważne sprawy do załatwienia. I znowu została sama z krawcowymi, od których słyszała jedynie: „Proszę stać prosto" albo „Proszę się odwrócić". 295 polgara & anula
Nie mogła wprost uwierzyć, że Gabriel Digby przyjechał do Camelotu. To, że pojawiał się w każdym miejscu ich pobytu zaledwie kilka dni po nich, nie mogło być zwykłym zbiegiem okoliczności. Jego spojrzenie zbitego psiaka zaczynało jej działać na nerwy. Czego on od niej chciał? Była teraz mężatką i wiedział o tym. A mimo to wciąż patrzył na nią tak, jakby była wolną kobietą, z którą on chce się ożenić. To było coraz bardziej denerwujące. Była niezmiernie zadowolona, że wreszcie się od niego uwolniła, gdy opuścili gospodę.
s u lo
Cieszyła się, że Arthur uprzedził ją o pobycie Gabriela
Digby'ego w ich posiadłości, bo tego samego dnia wpadła na niego w bibliotece. Chciała tylko wziąć książkę i poczytać w ogrodzie. Lecz nie mogła być otwarcie niegrzeczna dla gościa przebywającego w jej domu.
a d n a c s
Pan Digby rozpromienił się na jej widok i powitał ją z zachwytem:
- Witam, pani Watterly. Tak się cieszę, że panią widzę. Hero poczuła ulgę, bo tym razem nie ścigał jej zakochanym wzrokiem. - Witam, panie Digby. - Nigdy dotąd nie czuła się nieswojo w jego towarzystwie, lecz tego było już za wiele. Wiedziała, że Arthur stanął z nim do zawodów, wiedziała, że babka z jakichś niewytłumaczalnych przyczyn z nim spiskuje. A ona ma udawać, że nic się nie zmieniło! Dłonie miała mokre od potu, gdy tylko się z nim przywitała. Jego słowa brzmiały całkiem niewinnie, lecz wyraz jego twarzy zmienił się na taki, którego się obawiała. 296 polgara & anula
- Małżeństwo pani służy. - Spojrzenie, jakim ją obrzucił, było wręcz impertynenckie. - Jak miło, że pan to mówi. - Jego oczy wyrażały całkiem co innego. Hero odsunęła się, by zachować bezpieczny dystans między nimi. - Jest pani szczęśliwa? - Spojrzenie pana Digby'ego było stanowczo zbyt natarczywe, gdy zadawał to pytanie. - Bardzo - stwierdziła krótko, z opóźnieniem spostrzegając, że do jej słów wkradła się nutka fałszu.
s u lo
- Ja... - W jego wzroku było nazbyt wiele nadziei. Przerwała mu, dodając:
- Arthur jest wspaniałym mężem. Nie mogłabym prosić o więcej,
a d n a c s
niż dostałam. I będę bardzo niezadowolona, jeśli pozwoli pan sobie na jakiekolwiek insynuacje, że jest inaczej. - Tym razem udało jej się powiedzieć to tak, by zabrzmiało szczerze.
Digby cofnął się i przestał wpatrywać w nią tak intensywnie. - Zapewniam panią, że nie miałem zamiaru... - urwał. Zarumienił się lekko i dodał szybko: - Mam nadzieję, że nie sądzi pani, iż jechałem tu za panią.
Hero przypomniała sobie, jak bardzo początkowo lubiła Gabriela Digby'ego. Był takim układnym i uczciwym człowiekiem. Sama się o tym przekonała i żywiła nadzieję, że nie będzie miała powodów, by żałować swej sympatii do niego. - Zapewniam panią, że pani nie śledzę. Nocowałem w tym zajeździe tylko przez przypadek. Nie miałem pojęcia, że pani i Arthur 297 polgara & anula
Watterly też tam będziecie. Otrzymałem... - zawahał się, szukając odpowiedniego słowa - otrzymałem zaproszenie od państwa Delagrace, bym zatrzymał się u nich tydzień albo dwa. - Czemu Fenwell Delagrace zaprosił pana akurat teraz? Pamiętając, jak przekonująco Arthur skłamał babce i Digby'emu, stała się ostrożna. Nie zamierzała zaufać instynktowi, który nakazywał jej wierzyć, że Gabriel Digby mówi prawdę. Przyszło jej do głowy, że to on mógłby być tajemniczym nadawcą listów do Arthura. Ale nie spodobała jej się ta myśl.
s u lo
- Jego głos może przesądzić sprawę, kto będzie kolejnym przewodniczącym Towarzystwa Rycerzy Okrągłego Stołu. Chciał podyskutować ze mną na ten temat, całkiem prywatnie, lecz nagle
a d n a c s
został wezwany do domu. Poprosił mnie więc, bym mu towarzyszył. - A pan się zgodził.
Digby potrząsnął głową i wbrew instynktowi uwierzyła mu. - Właściwie to nie. Powiedziałem, że dołączę do niego za kilka dni. A wtedy pani Watterly uprzejmie zaprosiła mnie tutaj, tak żeby nie wyglądało, że sprzymierzyłem się z Fenwellem Delagrace'em, żeby kupić sobie pozycję w Towarzystwie - jeśli oczywiście będę miał tyle szczęścia, by dostać stanowisko przewodniczącego. - Doprawdy? - Hero nie wiedziała o tym. Fenwell Delagrace był bardzo aktywny podczas posiedzenia Towarzystwa Rycerzy Okrągłego Stołu, lecz był takim samym członkiem jak inni, czyż nie? Wróciła myślą do tamtego spotkania i uświadomiła sobie, że wielu dżentelmenów bardzo liczyło się z jego zdaniem. Zastanawiała 298 polgara & anula
się, czy Arthur o tym wie. Musi wiedzieć, co oznacza brak poparcia Fenwella. Nie był przecież naiwny i na pewno zdawał sobie sprawę, że wielu członków Towarzystwa będzie głosować tak, jak pan Delagrace. Poza tym jego babka z pewnością o tym wiedziała. A ona nie trzymałaby takiej rzeczy w sekrecie. Może dlatego Arthur był niepewny, jak powinien zachowywać się w stosunku do Gwen i jej ojca? Może podejrzewał, że pochopne
s u lo
małżeństwo z Hero przekreśliło jego szanse na zostanie
przewodniczącym Towarzystwa Rycerzy Okrągłego Stołu? Może czuł, że cokolwiek by teraz zrobił, obraza, jakiej dopuścił się w stosunku do ich rodziny, nie zostanie mu darowana?
a d n a c s
Spostrzegłszy, że Digby znowu wpatruje się w nią zbyt gorliwie, powiedziała szybko:
- Jak to miło ze strony pana Delagrace'a, że zaprosił pana na prywatną rozmowę. Arthura zna przecież od dziecka. - Gdy Digby nie okazał żadnej reakcji, dodała: - Jednakże czy nie powinien być pan raczej zajęty dowodzeniem swych cnót? - Miała cichą nadzieję, że gość przyzna jej rację i natychmiast odjedzie z Camelotu. Lecz jednocześnie chciała, by został trochę dłużej; na tyle długo, by mogła potwierdzić lub wykluczyć, że to on jest tym żartownisiem, który bawi się kosztem Arthura. - Tak, może i powinienem - odparł bez wahania. - Lecz pan Delagrace zaoferował mi swoją pomoc w znalezieniu odpowiednich zadań, które potwierdzą me cnoty. 299 polgara & anula
- Czy to konieczne? - Tak, wybór odpowiedniego zadania to kluczowa sprawa. Przypatrując się jej uważnie, dodał: - W końcu konkuruję z pani mężem, a zgodzi się pani chyba, że to poważna rywalizacja? - Arthur jest zarówno wielkim uczonym, jak i doskonałym mężem. - I z pewnością to nie jego wina, że jest obarczony żoną, która najprawdopodobniej zniweczyła wszelkie jego szanse na zrobienie kariery, dodała w myślach.
s u lo
- Zgadzam się z panią. - Pochylił się ku niej z poważnym wyrazem twarzy. - To Fenwell Delagrace wierzy, że może mi pomóc, że znajdzie dla mnie doskonale wyzwania, dzięki którym wygram współzawodnictwo.
a d n a c s
W jego oczach widziała mniejszy entuzjazm, niż mogłaby się spodziewać. Czuła, że coś jeszcze kryje się w jego słowach i po chwili namysłu zdała sobie sprawę, o co chodzi.
- A pan nie chciał obrazić go swą odmową, więc przyjął zaproszenie.
- W rzeczy samej. - Uśmiechnął się smutno. - Nie mogłem sobie pozwolić na uczynienie sobie wroga z pana Fenwella Delagrace'a. To bardzo wpływowy człowiek. - Potrafię zrozumieć pańskie postępowanie. - Na nieszczęście ona była jedyną przyczyną pozbawienia Arthura życzliwości pana Delagrace'a, który promował teraz jego rywala. Gabriel Digby położył dłoń na jej ręce spoczywającej na poręczy krzesła. 300 polgara & anula
- Nie ma powodu do zmartwienia, zapewniam panią. Cofnęła swą dłoń, pewna, że Digby nie będzie jej ścigać. - Co pan ma na myśli? - Że Arthur został niesłusznie... Rozumie pani? W końcu Fenwell Delagrace zaoferował mi tylko radę co do wyboru najlepszego zadania. A Arthur ma swoją babkę - no i panią, a obie panie z pewnością mu pomogą. - Wygląda więc na to, że szanse są wyrównane - zgodziła się. Na
s u lo
szczęście Digby nie był świadomy, że Hero jest raczej ciężarem dla Arthura niż błogosławieństwem.
- Oczywiście, pani małżonek i ja musimy czujnie wypatrywać okazji do wykazania się naszymi zaletami. Zwłaszcza Męstwem. - W
a d n a c s
jego oczach pojawił się niemal dziecięcy optymizm, który Hero bardzo dobrze pamiętała z czasów jego zalotów. Uśmiechnęła się.
- Martwi się pan o cnotę Męstwa? - Nie mogła o nim myśleć jako o intrygancie, kombinatorze, spiskowcu. Nie. Gdyby tylko powiedziała, że jest nieszczęśliwa z Arthurem, Digby z radością odegrałby rolę rycerza w lśniącej zbroi na białym koniu i uciekł z nią na kontynent. To by było w jego stylu, a nie jakieś zakulisowe rozgrywki. - Rzeczywiście uważam, że to najtrudniejsze wyzwanie. - Życzę panu jak najlepiej, choćby ze względu na naszą starą przyjaźń - nie mogłaby sklasyfikować tego jako coś więcej - lecz moje
301 polgara & anula
wsparcie należy się teraz mojemu mężowi. Wierzę, że spełni pan swe zadania w dobrym stylu, lecz że ostatecznie wygra Arthur. - Oczywiście. To naturalne - Digby zgodził się, lecz wyglądał na nieszczęśliwego, jakby miał nadzieję usłyszeć od niej coś więcej. - W końcu obydwaj spełniliśmy już jedno zadanie, i chyba jasne jest, kto wygra ten etap. -O czym pan mówi? - Postanowiła, że wydrapie mu oczy, jeśli tyko wspomni o uratowaniu jej z pożaru.
s u lo
- Obaj wykazaliśmy, że posiadamy cnotę Honoru.
- Jak? - Z pewnością Arthur by się z tym nie zgodził. W
przeciwnym razie nie smuciłby się tak bardzo, że nie ma kolejnych listów od ich tajemniczego przyjaciela, rzekomo posiadającego
a d n a c s
manuskrypt Malory'ego.
Gabriel Digby wyjaśnił, co miał na myśli: - Ja poprzez odkrycie w klasztorze we Francji w zeszłym roku zwrotki kanonu arturiańskiego. A Arthur dzięki swemu tłumaczeniu rzadkiej francuskiej kopii opowieści Lancelota z XIV wieku. - To mniej więcej z tego samego czasu, co Le Morte d'Arthur, nieprawdaż? - spytała niewinnym tonem, lecz przypatrywała mu się uważnie. Nie chciała wierzyć, że pan Digby byłby zdolny do snucia podłych intryg, lecz tchórzostwo nie powinno zamykać jej oczu na prawdę. Jeśli to on torturował Arthura, ona to odkryje. I ukarze go. Jeszcze nie wiedziała, jak, ale ukarze z całą pewnością. Niestety, nawet jeśli Gabriel Digby wzdrygnął się na jej słowa, to tak nieznacznie, że tego nie dostrzegła. 302 polgara & anula
- To moja ulubiona książka, wie pan - drążyła temat, zdecydowana wywołać jakąś reakcję. - Moja także. - Uśmiechnął się, lecz na jego twarzy nie dostrzegła poczucia winy czy rumieńca wstydu. - Jestem szczególnie zainteresowany opowieścią o Lancelocie i Guineverze. To tragedia, że nie mogli być razem ze względu na jej małżeństwo z Arturem. - Tak, cóż, ja osobiście nigdy nie mogłam tego zrozumieć stwierdziła sucho. - Król Artur był idealnym mężem i Guinevere była głupia, zdradzając go z innym.
s u lo
- Przecież oni się kochali. Nawet Artur dostrzegł czystość ich miłości. Gdyby Mordred się w to nie wtrącił...
- I tak byli głupcami - przerwała mu, czując, że ta rozmowa
a d n a c s
zmierza do punktu, do którego nie powinna dojść. Czego ona może jutro żałować.
- A ja tak lubię tę opowieść... Może dlatego, że odczuwam niejakie pokrewieństwo z najlepszym rycerzem króla Artura powiedział Digby łagodnie, pozwalając jej wygrać tę utarczkę, mimo że, jak była przekonana, wcale nie zmienił zdania. - Czy kiedykolwiek wspominałem pani, że na drugie imię mam Lancelot? Po tym wyznaniu Hero na chwilę odjęło mowę, lecz zaraz potem złapała pierwszą książkę, którą znalazła, i pożegnała się pospiesznie, usprawiedliwiając się domowymi zajęciami. Doszła do wniosku, że Gabriel Digby - Gabriel Lancelot Digby - jest szalony. Jest przemiłym mężczyzną, lecz mimo to jest szaleńcem.
303 polgara & anula
Obiad określony przez ojca Gwen jako kameralny, Hero określiłaby jako przytłaczający. Trzydzieści osób - ciekawskich, śmiejących się, plotkujących, które bardzo dobrze znały Arthura, a Hero widziały pierwszy raz w życiu. Połowę gości stanowili członkowie Towarzystwa Rycerzy Okrągłego Stołu, drugą połowę Arthur znał od dziecka. Byli to sąsiedzi, no i oczywiście wszyscy mieli słabość do Gwen, tego blond anioła, nieodłącznego towarzysza młodzieńczych zabaw Arthura.
s u lo
Obok Hero siedział, na nieszczęście, stateczny, konserwatywny dżentelmen z Towarzystwa. Jemu nie spodobała się już podczas zebrania, bo był przeciwny dopuszczaniu kobiet do Towarzystwa Rycerzy Okrągłego Stołu. A gdy Arthur przedstawił ją jako swoją
a d n a c s
żonę, dostrzegła nieprzyjazne spojrzenia kolejnych gości. Spędziła dosyć czasu w Londynie, by poznać, kiedy zebrani nie akceptują jakiejś osoby w swoim towarzystwie.
Czuła się jak cieplarniany kwiat wyhodowany po to, by go podziwiano, lecz uznany za zbyt niebezpieczny, by się do niego zbliżyć. Ludzie uśmiechali się do niej, jakby była jakimś rzadkim okazem zwierzęcia, całkowicie nieoswojonym, z którym muszą obchodzić się ostrożnie, lecz którego należy się strzec. Gdy już się do niej odzywali, były to zaledwie krótkie zdania oznajmujące, stanowczo wypowiadane zbyt głośno, jakby była głucha lub niedorozwinięta. A najgorsza ze wszystkiego była fałszywa uprzejmość, którą prezentowali. Dżentelmen siedzący po lewej stronie Hero wygłosił 304 polgara & anula
więcej niż jedną uwagę na temat Arthura, jaki to był z niego „dobry chłopiec"; rozważał potrzebę „uniesienia głowy znad książki raz i drugi"; i przyznał szczerze, że „sądził, że Gwen wcześniej czy później go usidli". Hero miała ochotę wrzeszczeć. A raczej, mówiąc szczerze, płakać. Lecz jeszcze bardziej niż płakać chciałaby stąd uciec, pobyć trochę w samotności, by ukoić zranione uczucia, nad którymi nie mogła zapanować. Jednak nie mogła tego zrobić.
s u lo
Spędziła dosyć czasu w Camelocie, by domyślić się
konsekwencji takiego zachowania. Podczas gdy w Londynie jej ucieczka uznana by została za zabawną i była komentowana
krytycznie, lecz niezłośliwie, opuszczenie tego przyjęcia znaczyłoby o
a d n a c s
wiele więcej. Znaczyłoby przyznanie się do porażki wobec rodziny Delagrace.
Jeśli chodzi o nią, nie dbała o to. Właściwie nigdy nie była w pełni akceptowana przez towarzystwo. Zdaniem tych ludzi za bardzo kochała książki i badania naukowe, jak na pannę z wyższych sfer. Wykluczenie z socjety wcale by jej nie przeszkadzało. Nie tęskniłaby za zaproszeniami, nie dbałaby o afront. Wystarczyłoby jej, że ma Arthura i bibliotekę. Nie mogła jednak do tego dopuścić właśnie ze względu na swego męża. Tak bardzo chciała, by został przewodniczącym Towarzystwa Rycerzy Okrągłego Stołu! Zasługiwał na to i dlatego ona musiała być przykładną żoną, a nie jakąś ekscentryczką. Już i tak była przyczyną tylu jego kłopotów... 305 polgara & anula
Nie. Musi stawić temu czoła, jak dorosła kobieta. Przyszła jej na myśl starsza siostra, która okazała ogromną odwagę w podobnej sytuacji. Co zrobiłaby Miranda? Bez wątpienia oczarowałaby Fenwella Delagrace'a tak, że znowu stałby po stronie Arthura. I podczas kolacji zaprezentowałaby się w taki sposób, że pod koniec wieczoru wszyscy w salonie byliby przekonani, że Arthur zawarł doskonałe małżeństwo. Lecz Hero nie była Mirandą. Gdyby tylko mogła zdjąć jeden z tych ozdobnych mieczy ze
s u lo
ściany i ruszyć z nim na gości! Oczywiście nie na wszystkich; tylko na tych, którzy szeptem, z obłudnymi uśmiechami wypowiadali tak nieuprzejme komentarze, że w pierwszej chwili myślała, że się przesłyszała. Byli tacy fałszywi!
a d n a c s
Miała dość wysłuchiwania ich wspomnień. W pewnym momencie, rozglądając się po pokoju, spojrzała na Gwen.
Przypomniała sobie wyraz jej oczu, gdy panna Delagrace mówiła o idealnym mężczyźnie. Nie mówiła o kimś abstrakcyjnym, Hero była tego pewna. Może sprawiły to jej własne doświadczenia z siostrami, lecz ufała swemu instynktowi. Gwen Delagrace nie była zakochana w nierealnym bohaterze, lecz w mężczyźnie z krwi i kości.
306 polgara & anula
21 Hero udawała tylko, że słucha toczącej się wokół konwersacji. Tak naprawdę myślami była całkiem gdzie indziej. Zastanawiała się, kim jest mężczyzna, którego kocha Gwen? Czy jest tu obecny tego wieczoru? Szybko przyjrzała się gościom przy stole, lecz nie dojrzała nikogo, kto dłużej zatrzymywałby swój wzrok na Gwen. Może on jeszcze nie dowiedział się o jej uczuciach? W takim
s u lo
razie Hero nie powinna oczekiwać, że ten dżentelmen da jej jakąś wskazówkę, lecz powinna obserwować Gwen. Tymczasem jak na złość panna Delagrace uparcie wpatrywała się we własny talerz.
a d n a c s
Hero znosiła prawdziwe tortury, siedząc w milczeniu, kiwając potakująco głową i uśmiechając się uprzejmie, podczas gdy
wspomnienia sąsiadów płynęły bez żadnej zachęty z jej strony. Arthur jako małe dziecko, predestynowany do wielkich rzeczy. Arthur ratujący Gwen z jeziora, Arthur przynoszący Gwen najsłodsze jeżyny z lasu, gdy tylko dojrzały, tak żeby Gwen nie pokłuła się kolcami. Arthur to, Arthur tamto... i wciąż z Gwen.
Czy ta noc się nigdy nie skończy - zastanawiała się Hero. I wtedy pojawiła się kolejna wiadomość. Nie wiedziała, skąd się wzięła, mimo że rozejrzała się po jadalni tak dyskretnie, jak to tylko było możliwe, gdy tylko zorientowała się, co się stało. W jednej chwili udawała ze wszystkich sił, że słucha rozmowy. W następnej, gdy spojrzała w dół, wygładzając suknię, ujrzała leżący już tam list.
307 polgara & anula
Przez moment patrzyła na niego z niedowierzaniem. Jak to możliwe?... Zamrugała, myśląc, że z nudów sama wyczarowała sobie przed oczyma ten widok. Mały kawałek białego papieru wciąż jednak był na jej kolanach, a ona nie miała pojęcia, skąd się tam wziął. Złapała go w palce i rozejrzała się wokół, czy nikt na nią nie patrzy. Nie. Przeczytała wiadomość: Dobra książka może otworzyć niejedną tajemnicę, jeśli tylko ktoś wie, jak czytać.
s u lo
Jak zwykle zagadkowa. Lecz charakter pisma był znajomy. Hero spojrzała na Arthura, siedzącego obok ojca Gwen i naprzeciw samej panny Delagrace.
a d n a c s
Był zbyt daleko, by mogła dyskretnie dać mu jakiś znak i przyciągnąć jego uwagę. Zwłaszcza że na specjalną prośbę babki zdjął okulary. Starsza pani Watterly twierdziła, że jej wnuk bez okularów wygląda bardziej męsko i stanowczo. Hero uważała, że to bez sensu, bo w ten sposób nie mógł jej widzieć.
Doskonale, w takim razie sama się tym zajmie. Mimo że nie była w stanie swobodnie, bez niefortunnych wpadek, poruszać się po rezydencji o rozmiarach Camelotu, z pewnością potrafi znaleźć drogę do biblioteki w domu Gwen, jak nakazywał list. Najpierw jednak musiała poczekać, aż panowie udadzą się do palarni na cygara i brandy. Gdy panie zaczęły zbierać się w grupki na plotki, pospiesznie zostawiła lokajowi wiadomość, na wypadek gdyby nie wróciła, zanim Arthur i reszta dżentelmenów znowu do nich 308 polgara & anula
dołączy, i szybko wyszła z pokoju. Nie chciała, by ktoś ją zaczepił i wciągnął do rozmowy. Miała nadzieję, że reszta pań dojdzie do wniosku, że poszła się po prostu odświeżyć, i nikt nie będzie pytał o powód jej nieobecności. A także że nikt przypadkiem nie pójdzie jej szukać. Wprawdzie kilka razy źle skręciła, lecz spotkana po drodze pokojówka udzieliła jej pomocnych wskazówek i w końcu Hero znalazła bibliotekę. Wśliznęła się do środka, mając nadzieję, że nikt jej nie zauważył.
s u lo
To, co tam ujrzała, sprawiło, że stała przez kilka chwil z otwartymi ustami. W ogromnej bibliotece bowiem, oprócz
wypełnionych książkami półek, znajdował się słynny Okrągły Stół. To
a d n a c s
nie mogło być nic innego.
Przez moment naprawdę uwierzyła, że jest to autentyczny stół z czasów króla Artura. Lecz po chwili zdała sobie sprawę, jaka jest niemądra. Przejechała dłonią po idealnie gładkim drewnie. Ktoś, bez wątpienia Fenwell Delagrace, zadał sobie trud i zamówił replikę sławnego Okrągłego Stołu legendarnego króla. Ale dlaczego? Po co mu taki monumentalny mebel?
Piękno wykonania było niezaprzeczalne. Hero jak zahipnotyzowana obeszła stół, odczytując wyryte na nim imiona. Sir Kay, sir Lancelot, sir Galahad... Zakryła oczy dłonią. Czy to jej się śni? Lecz gdy je odsłoniła, stół wciąż tam był. O czym chciał ich poinformować tajemniczy nadawca listu? Z pewnością Arthur, który spędził tu większą część swego dzieciństwa i 309 polgara & anula
młodości, wiedział o istnieniu tego stołu? Hero spojrzała na równe linie książek na półkach. A może kolejny ślad znajduje się gdzieś między nimi? - Niech wygra najlepszy, prawda, Arthurze? - Gabriel Digby uśmiechnął się i to tylko pogorszyło sytuację, bo Arthur podejrzewał, co naprawdę jego rywal miał na myśli, mówiąc te słowa. - Niech wygra najlepsza opowieść - odpowiedział, bardziej by rozbawić mężczyzn stojących wkoło niż w nadziei, że zdoła wpłynąć na tych członków Towarzystwa,
s u lo
którzy wciąż byli bezstronni i niezdecydowani, na kogo głosować.
Czar Gabriela Digby'ego z pewnością zjedna mu głosy wielu
a d n a c s
członków Towarzystwa Rycerzy Okrągłego Stołu. Opowieści, które zaprezentuje, będą niewątpliwie zabawne, zajmujące i wartkie. Nikt też nie będzie mógł zarzucić mu czczych przechwałek, bo to nie w jego stylu. Ten człowiek bez wątpienia potrafi o siebie zadbać. Arthur walczył z pragnieniem porównania swego życia z życiem Gabriela Digby'ego. Skarcił się w duchu. Teraz nie czas i nie miejsce na takie głupstwa. Choć nie miał złudzeń, że urok pana Digby'ego daje mu wyraźną przewagę. To oraz wpływy i pieniądze Fenwella Delagrace'a. Arthur nie mógł uwierzyć w arogancję tego człowieka - Delagrace nie szczędził kosztów, by zgromadzić tutaj większość Rycerzy Okrągłego Stołu, co było prawdopodobnie wbrew regułom. A już na pewno nie było to postępowanie godne dżentelmena. Lecz był bezkarny - przecież nikt 310 polgara & anula
nie przyzna się, że głosował, będąc pod czyimś wpływem. Każdy dżentelmen stwierdzi, że oddał głos na tego kandydata, który wydał mu się lepszy. Arthur wiedział, że jest zbyt wcześnie, by uznać, że Gabriel Digby wygrał rywalizację, zanim jeszcze na dobre się ona rozpoczęła. Zostało ponad osiem tygodni do dnia przedstawienia swych opowieści. Miał czas, by upewnić się, że spełnił swe zadania najlepiej, jak tylko potrafił, biorąc pod uwagę jego umiejętności i możliwości.
s u lo
Lecz nie miał już serca do tych zawodów. Walczył z chęcią głośnego oznajmienia, że wycofuje się z rywalizacji. Niech ten piekielny Digby weźmie sobie fotel przewodniczącego!
Nie, nie mógł wycofać się w ten sposób. Musi się postarać, musi
a d n a c s
zrobić wszystko, co w jego mocy, by wygrać, mimo że nie miał już złudzeń co do wyniku rywalizacji. Westchnął. Przecież sprawy mogą wyglądać inaczej, niż się wydaje, pocieszał się w duchu. Z jednej strony chciał zrezygnować ze startu w konkursie, a z drugiej tak bardzo pragnął wygrać! Tak bardzo chciał zobaczyć podziw i uznanie na twarzach członków zgromadzenia, gdy zostałby wybrany na kolejnego przewodniczącego Towarzystwa Rycerzy Okrągłego Stołu! Musiał jednak przyznać, że jeśli manuskrypt Le Morte d'Arthur nie znajdzie się wkrótce w jego posiadaniu, jest to raczej nieprawdopodobny przebieg zdarzeń.
311 polgara & anula
Miał tylko ogromną nadzieję, że Hero nie będzie nim tak rozczarowana, jak jego babka. Jej niezadowolenia, rozgoryczenia i złości w razie porażki mógł być pewien. Merton Danton klepnął go w ramię tak mocno, że o mało nie wylał brandy. - Arthurze, Gabrielu, jak dobrze się składa, że jesteście tu obaj razem z nami. Mając na względzie konieczność naprawienia swych stosunków z rodziną Delagrace, Watterly odparł:
s u lo
- Tak, to miło ze strony Fenwella, że stworzył nam taką możliwość.
- Mam nadzieję, że poszukiwania zadań dobrze wam idą? -
a d n a c s
Pytanie zostało zadane przez ciekawskiego, wyjątkowo
niesympatycznego członka Towarzystwa. Bez wątpienia mężczyzna chciałby usłyszeć, że im obu nie udało się nic osiągnąć i że nie mają żadnych perspektyw.
- Wyznaczone nam trzy miesiące ledwo się zaczęły odpowiedział spokojnie Arthur. Postanowił nie dać się sprowokować natrętowi. - Lecz ja jestem zadowolony ze swych postępów. - Podobnie jak ja - odpowiedział skromnie Digby. - Jedna trzecia wyznaczonego czasu minęła. Co konkretnie panowie zrobili? Na szczęście zostali wybawieni od konieczności udzielania odpowiedzi na to niedyskretne pytanie, gdyż ich rozmowę przerwał jeden z najstarszych obecnych w domu Delagrace'a członków 312 polgara & anula
Towarzystwa, Winfield Standish. Niewysoki, chudy, z cienkimi białymi włosami, mimo podeszłego wieku był wyjątkowo energicznym mężczyzną. Unosząc do oka staroświecki monokl, który, jak uważał Arthur, już dawno powinien był zamienić na parę mocnych okularów, Standish zadrżał podekscytowany. - Cieszę się, widząc obu panów tutaj. Mam fragment starego rękopisu, na który chciałbym, by panowie rzucili okiem. Arthurowi serce zabiło mocniej. - Rękopisu? - Tak, z 1782 roku wydanego w...
s u lo
Arthur nie słuchał dalej. To i tak nie miało znaczenia. Z
a d n a c s
pewnością nie był to manuskrypt Malory'ego. Zbyt nowy. Mimo to z westchnieniem sięgnął do kieszeni i wyjął okulary. Zawsze starał się wykonywać swe obowiązki rzetelnie, bez względu na to, co mu dawano do zbadania i oceny, oraz mimo że nie miał wątpliwości, iż praca będzie mniej niż satysfakcjonująca. Nie miało sensu obrażanie Standisha poprzez jawne okazywanie lekceważenia jego znalezisku, skoro Arthur wciąż stawiał czoła swym wyzwaniom i za kilka tygodni czekało go głosowanie nad ich wynikami. Znudzony zastanawiał się, jak znosi to koszmarne przyjęcie jego żona. Podczas obiadu została posadzona koło starych znajomych z okolicy. Na pewno musiała wysłuchać wszystkich przydługich wspomnień z czasów jego dzieciństwa i jeszcze dłuższych opowieści 313 polgara & anula
o reszcie sąsiadów, których i tak nie znała, a z których część już dawno nie żyła. Miał nadzieję, że powstrzymała się jakoś i nie usnęła. Nie chciał jeszcze bardziej obrażać Fenwella Delagrace'a i to na samym początku długiej drogi odbudowywania z nim przyjaznych stosunków. Okazało się, ku widocznemu rozczarowaniu Winfielda Standisha, że manuskrypt został sfabrykowany w ciągu ostatnich dwóch lat - atrament wyjawił to nawet szybciej niż papier, który nosił
s u lo
znak wodny firmy istniejącej na rynku od całkiem niedawna. Lecz zbadanie go, przejrzenie, dyskusja i raczej letnia debata, którą wywołał, wypełniły czas przeznaczony na męskie rozrywki i pozwolono im znowu dołączyć do pań.
a d n a c s
Arthur nie zauważył Hero po wejściu do salonu. Zastanawiał się przez chwilę, czy nie usnęła gdzieś w kącie i nie zsunęła się przy tym na podłogę. Rozejrzał się uważniej, ale nigdzie jej nie było. To nie powinno go zaniepokoić - Hero mogła przecież udać się do pomieszczenia dla pań, by się odświeżyć. Miał jednak złe przeczucia. Nie mógł przestać o niej myśleć. Gdzie ona się podziała? Nie powinna się nigdzie oddalać z pokoju pełnego ludzi. W końcu w ciągu ostatniego miesiąca jej życie już dwa razy było poważnie zagrożone. Powinna bardziej uważać. Pstryknął palcami, przywołując lokaja. Zamierzał go posłać do swej sypialni, by sprawdził, czy jej tam nie ma, lecz okazało się, że nie będzie to konieczne. Służący poinformował go, że jego żona udała się już na spoczynek z powodu dokuczającego jej bólu głowy. 314 polgara & anula
Arthur żałował, że Hero sama mu o tym nie powiedziała, lecz pewnie spodziewała się, że lokaj z własnej inicjatywy go o tym zawiadomi, zamiast czekać, aż go spytają. Poczuł nagłą, przemożną potrzebę sprawdzenia, czy nic jej nie dolega. Uznał, że to ważniejsze niż odgrywanie roli idealnego gościa na tym przyjęciu. Zdawał sobie oczywiście sprawę, że jeśli opuści salon przed czasem, ryzykuje utratę tej odrobiny życzliwości pana Delagrace'a, jaka mu jeszcze pozostała, lecz to nie zdołało w nim zachwiać
s u lo
przekonania, że powinien być teraz z Hero. Teraz, zanim stanie się coś strasznego. Wiedział, że równie dobrze może okazać się, że nic jej nie jest, więc zdecydował się sprawdzić ich pokój, by Upewnić się, że rzeczywiście cierpi tylko na ból głowy, i potem szybko wrócić na dół, do gości.
a d n a c s
Nawet Fenwell Delagrace nie mógłby poczuć się urażony takim zachowaniem. Nikt by nie mógł... za wyjątkiem -zlokalizował swą babkę przy stoliku do wista. Zdawała się całkowicie pochłonięta grą. Arthur przez chwilę obserwował wyraz jej twarzy. Była zajęta rozmową i na razie na niego nie patrzyła. Dotychczas chyba nawet nie zauważyła nieobecności Hero.
To dobrze. Może wymknąć się i pójść na górę sprawdzić, co z jego żoną. Nikt nawet tego nie spostrzeże, jeśli tylko wróci wystarczająco szybko. Przez chwilę, gdy obchodziła stół, Hero miała dziwne uczucie, że ktoś ją obserwuje. Obróciła się w stronę skórzanych foteli stojących przy kominku, lecz nikogo tam nie było. Nie ujrzała nikogo 315 polgara & anula
również w innych rogach biblioteki. Westchnęła. Kogo spodziewała się tam zobaczyć? Mężczyznę, który stał za tą denerwującą, tajemniczą grą? Nie zauważyła także żadnego manuskryptu, który by leżał i tylko czekał, by się nim zainteresowała. Więc kto podrzucił jej ten liścik? I w jakim celu? Tylko po to, by zobaczyła stół? A może w tym pomieszczeniu była kolejna, przeznaczona dla niej wiadomość? Wskazówka, którą powinna odnaleźć i przekazać Arthurowi?
s u lo
Ból głowy stawał się coraz intensywniejszy. Hero chciałaby w jakiś sposób odnaleźć męża i przyprowadzić go tu ze sobą. Może on by zrozumiał, o co w tym wszystkim chodzi?
Westchnęła. Niby mogłaby to zrobić, lecz najpierw musiałaby
a d n a c s
dołączyć do gości. A na to nie miała najmniejszej ochoty. Nie
zniosłaby już ani jednej minuty pogawędek o dzieciństwie Arthura. Jednak mogła przecież posłać do niego lokaja z karteczką, prosząc, by Arthur przyszedł do niej do biblioteki. Uśmiechnęła się. Mogłaby mu wtedy opowiedzieć o otrzymanym liście. Miała nadzieję, że lokaj przekaże mu bilecik do rąk własnych, a nie upuści go na kolana, tak jak to jej dostarczono wiadomość. Ponownie zaczęła się zastanawiać, w jaki sposób zostało to zrobione. Czyżby jeden z lokai upuścił karteczkę, podając do stołu? Czy też list był ukryty w serwetce i po prostu nie od razu go zauważyła? Po raz kolejny przyjrzała się kartce papieru listowego, nie mogąc doczekać się, aż wezwie Arthura, by pomógł jej rozwikłać kolejną, 316 polgara & anula
najświeższą tajemnicę. Zastanawiała się, czy będzie zadowolony, czy raczej zaniepokojony tym, że znowu zaczęły pojawiać się wiadomości. Przestało ją prześladować dziwne uczucie, że jest obserwowana, lecz wciąż była niespokojna. Czuła, że z tym pokojem jest coś nie tak. Nie potrafiła sprecyzować, o co konkretnie chodzi. W dodatku ogromny, stojący pośrodku stół rozpraszał jej myśli, podobnie jak fakt, że nadawca listu kazał jej przyjść właśnie tu. Wciąż nie miała pojęcia po co.
s u lo
Nagle usłyszała jakiś osobliwy dźwięk, jakby szczekanie. Wydawał się dochodzić zza jednego z wielkich okien na odległej ścianie. Gdy obróciła się w tamtą stronę, ujrzała, że zasłony podnoszą
a d n a c s
się od podmuchów wiatru. Ktoś zostawił otwarte okno.
Podeszła bliżej, by je zamknąć, i wówczas zobaczyła, że to nie wiatr porusza zasłonami. Tam było jakieś zwierzę. I to ono wydawało ten dziwaczny odgłos.
Zaczęła powoli do niego podchodzić, nie chcąc go wystraszyć i sprowokować do ucieczki, jeśli jest ranne.
- Stała ci się krzywda, maleństwo? - mówiła miękko na znak, że nie chce go skrzywdzić. Chciała je tylko uspokoić, by pozwoliło się obejrzeć i ewentualnie opatrzyć. W końcu zbliżyła się na tyle, by rozpoznać, że to lis. Zwinął się w kłębek, a ten osobliwy, szczekający dźwięk dochodził z jego pyska. - Co ci się stało, lisku? - spytała. 317 polgara & anula
Na dźwięk jej głosu uniósł głowę. Wyglądał jak wiele innych lisów, które dotąd widziała. W końcu większą część życia spędziła w wiejskiej posiadłości swych rodziców, a potem brata. Jednak ten jeden nie uciekał na jej widok, co wydawało się niezwykłe. Jeszcze nigdy nie widziała, by dzikie zwierzę zachowywało się w ten sposób. W pierwszej chwili pomyślała, że lis jest tak ciężko ranny, że nie może się poruszyć i uciec przed człowiekiem. Lecz wtedy ujrzała, że ż pyska cieknie mu biała piana.
s u lo
Arthur miał nadzieję, że znajdzie Hero w łóżku, zwiniętą w kłębek i czytającą książkę. Albo sączącą grog, by zmniejszyć ból głowy. Po cichutku otworzył drzwi, na wypadek gdyby usnęła. Nie
a d n a c s
chciał jej budzić. Lecz wszelkie środki ostrożność okazały się zbędne. Nie było jej w środku.
Zazdrość ukłuła go w serce na myśl, że być może Hero udała się na schadzkę z Gabrielem Digbym. Lecz zaraz się zreflektował. Nie przystoi mu takie zachowanie. Nic go nie uprawnia do myślenia o niej w ten sposób. Nie dała mu żadnego powodu do podejrzeń, wręcz przeciwnie, jak na razie zachowywała się tak, że nie miał jej absolutnie nic do zarzucenia. Być może nie odrzuciłby tego przypuszczenia tak łatwo, gdyby nie fakt, że pan Digby był w salonie, doskonale widoczny, otoczony przez grupkę członków Towarzystwa, gdy Arthur stamtąd wychodził. Zdumiał się, jak łatwo ulega zazdrości.
318 polgara & anula
Dręczące go uczucie niepokoju było coraz silniejsze. Wiedział, że musi znaleźć Hero i przekonać się, że nic jej nie jest. Musi ją znaleźć, nim będzie za późno. Pamiętając jej skłonność do mylenia drogi, skonsultował się z kamerdynerem, który wypytał służbę i znalazł pokojówkę, która udzielała Hero wskazówek, jak dojść do biblioteki. Watterly trochę się uspokoił, gdy usłyszał, dokąd poszła jego żona. Biblioteka. Oczywiście. Powinien sam na to wpaść i od razu
s u lo
sprawdzić ten azyl. Hero, zgodnie ze swymi upodobaniami - nie mógł powstrzymać uśmiechu - znalazła spokój w bibliotece rodziny
Delagrace. Tylko tam mogła zapomnieć o okropnym przyjęciu i koszmarnych sąsiadach.
a d n a c s
Poszedł jej tam poszukać, gdyż wciąż czuł potrzebę, by ją zobaczyć i upewnić się, że nic jej nie jest. Może znajdą jakiś ciekawy tytuł do wspólnego, głośnego czytania? Bardzo lubił słuchać głosu Hero, delikatnego i miękkiego, lecz na tyle donośnego, by nie musiał się wysilać, żeby ją zrozumieć. Mógłby całymi godzinami słuchać, jak czyta jego żona.
Przed oczami stanęła mu Hero, z na wpół zasznurowanym gorsetem, zaraz po wstaniu z łóżka. Chciałby, by tak właśnie wyglądała podczas wspólnej lektury. I książka - najlepiej jedna z tych ze strychu księgarni pana Beasleya. Gdy Arthur uświadomił sobie, o czym myśli, zawstydził się. Hero bez wątpienia byłaby oburzona, zresztą słusznie, gdyby
319 polgara & anula
wiedziała, jakimi ścieżkami wędrują jego myśli i co najbardziej podstawowe instynkty Arthura robią z jej osobą w jego wyobraźni. Nie. Byłby wdzięczny, gdyby w ogóle zgodziła się czytać mu na głos. Musi oczywiście pamiętać o tym, by traktować ją z szacunkiem i delikatnie z nią postępować. Po wspólnej lekturze mógłby co najwyżej czule pocałować swoją żonę, a potem poszedłby położyć się na posłanie w garderobie, które z góry sobie przygotował. Nie mógł, goszcząc u kogoś, domagać się osobnych sypialni, gdyż tym samym
s u lo
dałby powód do plotek, musiał więc radzić sobie inaczej.
Nagle w jego duszy zerwał się bunt. A może powinien zachować się bardziej zdecydowanie, po męsku, jak bez wątpienia postąpiłby pan Gabriel Digby, gdyby zamienili się miejscami i gdyby to on miał
a d n a c s
prawo trzymać Hero w swych ramionach?
Wyobraził sobie scenę, jak on, Arthur, bierze żonę w objęcia i oznajmia jej, że minęło już więcej czasu, niż potrzeba do... Jak jednak mógłby się spodziewać, że ona go zaakceptuje, gdy wciąż tak beznadziejnie zawodził w poszukiwaniach manuskryptu. Niemniej była to przyjemna fantazja...
Wszelkie nieprzyzwoite myśli uleciały mu z głowy, gdy tylko stanął w drzwiach biblioteki. Hero nie siedziała zwinięta wygodnie w fotelu. Nie trzymała książki w dłoni. Zamiast tego stała jak skamieniała. Twarz miała białą jak prześcieradło, bez jednej kropli krwi, a w oczach panikę. Gdy chciał wejść do środka, powstrzymała go wzrokiem. Usłyszał głuche warczenie i zobaczył lisa siedzącego na parapecie. 320 polgara & anula
- Nie ruszaj się - wyszeptał, ledwo rozchylając wargi, by nie sprowokować zwierzęcia. - Uwierz mi, nie miałam takiego zamiaru - odpowiedziała drżącym głosem. - Zaraz się nim zajmę - powiedział spokojnie, poruszając się tak cicho i wolno, jak to tylko możliwe. Był w pełni świadom, że jeśli uczyni jakiś hałas albo spłoszy lisa, Hero może zapłacić za jego niezgrabność nawet życiem.
s u lo
- Stój, Watterly - usłyszał czyjś głos za plecami. Poczuł lekki nacisk na ramieniu, lecz nie odwrócił się, aby ostrzec przybysza, zanim nad jego barkiem nie pojawiła się czyjaś ręka i nie zobaczył wycelowanego prosto w zwierzę dużego pistoletu.
a d n a c s
Gabriel Digby. Znowu.
Arthur nie mógł pozwolić, by Digby po raz kolejny ratował jego żonę z niebezpieczeństwa. Wyciągnął ostrożnie dłoń, tak żeby nie wystraszyć warczącego lisa, i wziął pistolet.
- Nie ma czasu na debaty - szepnął Gabriel Digby gorączkowym szeptem.
- Jestem pierwszorzędnym strzelcem - odpowiedział Watterly, zresztą zgodnie z prawdą. - Nie chcę, by stała jej się jakaś krzywda. Nie wiedział, co by zrobił, gdyby Digby odmówił oddania mu pistoletu, lecz na szczęście nie musiał tego sprawdzać. Hero widziała, jak Arthur robi krok w tył, zatrzymuje się i jak na jego twarzy pojawia się zagadkowy wyraz. Na widok pistoletu, który
321 polgara & anula
pojawił się ponad jego ramieniem, zacisnęła mocno oczy i Zaczęła odmawiać szybko modlitwę. Po chwili spojrzała na lisa, który znowu zawarczał, tym razem głośniej. Zajęczała cicho, gdy ranne zwierzę, spłoszone zamieszaniem przy drzwiach, skoczyło w jej kierunku.
a d n a c s 322 polgara & anula
s u lo
22 Pomimo napadu paniki instynkt nakazał jej dać nura w bok, aby usunąć się z drogi zwierzęcia. W tym samym momencie rozległ się strzał i lis, z pojedynczym ochrypłym warknięciem, padł u jej stóp. Czy był martwy? Hero spojrzała w dół na nieruchomy kształt, bojąc się drgnąć, na wypadek gdyby wystrzał go nie zabił, a tylko ranił lub ogłuszył.
s u lo
Nie mogła opanować strachu. Odwróciła się, by uciec, lecz okazało się, że nie jest w stanie zrobić kroku. Przynajmniej udało jej się nie upaść w omdleniu na podłogę. Arthur pośpieszył do niej i
a d n a c s
wziął ją w ramiona. Patrzyła w jego szare oczy, wciąż rozszerzone, i wyznała to, co czuła od dawna: - Kocham cię, Arthurze.
Usłyszał jej słowa, wiedziała o tym, lecz przez chwilę nie zareagował. A zaraz potem z niskim jękiem schylił głowę, by ją pocałować, dokładnie tak, jak miała nadzieję. Otoczyła ramionami jego szyję i oddała pocałunek. Nie chciała, by Arthur kiedykolwiek wypuścił ją ze swych objęć.
Z holu dochodziły podniesione głosy: - Słyszałam wystrzał. Kto strzelał? Co się stało? Rozdzielili się z niechęcią, lecz Arthur wciąż obejmował ją opiekuńczo, gdy pokój zaczął wypełniać się gośćmi Fenwella Delagrace'a. Gabriel Digby stał w drzwiach, trzymając dymiący pistolet w dłoni. Zdawał się tak samo blady i poruszony jak Hero. Chciała mu 323 polgara & anula
podziękować za uratowanie życia, lecz czuła, że mogłoby to urazić Arthura. W końcu to on był jej mężem, a tu po raz kolejny jego rywal ratuje mu żonę. Spojrzała w oczy swego męża. Ujrzała w nich troskę. Jak ją tu znalazł? - Co ty tu robisz? - spytała. - Zauważyłem, że wcześniej udałaś się na spoczynek -powiedział sztywno, ze wzrokiem utkwionym w Gabrielu Digbym i jego pistolecie.
s u lo
- Była kolejna... - urwała, uświadomiwszy sobie, że może ich podsłuchać każda przebywająca w pokoju osoba. Będzie musiała opowiedzieć mu o tym później. - Bolała mnie głowa - powiedziała, co
a d n a c s
zasadniczo było prawdą. Rzeczywiście rozbolała ją głowa, a teraz ból zdawał się wzmagać z każdą minutą. - Pomyślałam, że jeśli przyjdę tutaj i posiedzę trochę w ciszy, szybciej mi przejdzie. Próbowała przekazać mu wzrokiem, że to tylko część prawdy, lecz chyba nie zrozumiał.
- Ból głowy! Powinnaś była pójść prosto do sypialni i kazać, by pokojówka przyniosła ci herbaty albo grogu.
- Ból nie był aż tak dokuczliwy, a nie chciałam też, by Fenwell Delagrace pomyślał, że nie podoba mi się towarzystwo jego gości. Watterly zdawał się dokładnie rozumieć, czego chciała uniknąć, postępując w ten sposób, bo nie rzekł nic więcej. Podszedł do nich Gabriel Digby. Miał wyraz twarzy człowieka, który obudził się z długiego i głębokiego snu. 324 polgara & anula
- Cieszę się, że nic się pani nie stało. - Dziękuję panu, panie Digby - powiedziała, próbując zachować ton tak formalny, jak to tylko możliwe, ale było to trudne, skoro wciąż drżała ze strachu. - Doceniam, że tak szybko uśmiercił pan lisa. - Chciałbym zasłużyć na pani podziękowania, ale niestety. Potrząsnął głową. - To pani mąż, nie ja, zabił zwierzę. Powiedział, że jest doskonałym strzelcem, więc oddałem mu pistolet. I najwidoczniej nie opowiadał bajek. Dowód na to leży u pani stóp.
s u lo
Hero spojrzała na Arthura z wdzięcznością, a Digby kontynuował:
- Wierzę, że jest pan najlepszym strzelcem, jakiego widziałem w życiu. Mam nadzieję, że pewnego dnia nauczy mnie pan wszystkiego, co sam umie.
a d n a c s
- Byłbym bardzo szczęśliwy móc to uczynić - odpowiedział uprzejmie Arthur. Hero zastanawiała się, czy wypowiedział te słowa tylko z grzeczności, czy też naprawdę tak myślał. Tak czy inaczej, myśl o Gabrielu Digbym i Arthurze stojących obok siebie na strzelnicy raczej nie ukoiła jej skołatanych nerwów. Pan Digby zbadał zwłoki lisa.
- Czy on aby na pewno nie żyje? - spytała zaniepokojona. Toczył pianę z pyska i nie bał się mnie tak, jak powinien. Dziwnie się zachowywał. - Tak, jest martwy i cieszę się, że mogę to powiedzieć. -Digby spojrzał na przestraszoną pokojówkę, która podeszła i zatrzymała się, niepewna, jak może pomóc. - Zawołaj lokaja, żeby to sprzątnął. 325 polgara & anula
Sugeruję, żeby został głęboko zakopany. Lecz decyzję w tej sprawie pozostawiam twojemu panu. Fenwell Delagrace pochylił się nad zwłokami zwierzęcia i stwierdził autorytarnie: - Tak, dziewczyno, zawołaj niezwłocznie służącego. To musi zostać natychmiast uprzątnięte. Arthur zacisnął ramiona wokół Hero. Wiedział, tak jak i wszyscy, jak niebezpieczna była ta bestia. Lecz mimo to czuł, że Hero żałuje nieszczęsnego stworzenia.
s u lo
- Myślałam, że to może być królik - jakie inne zwierzę mogłoby się tak zachowywać? Siedział tam taki wystraszony, nawet nie próbował uciekać... - Oparła się o męża i zamknęła oczy. - Dziękuję ci
a d n a c s
za zastrzelenie go, Arthurze.
Czułam już jego oddech na twarzy, zanim padł martwy. - Przykro mi, że tak bardzo się przestraszyłaś. Watterly spojrzał na Digby'ego.
- Co mogło sprawić, że zaatakował moją żonę w ten sposób? Czy widział pan pianę na jego pysku? - Mocno zaakcentował słowo „żona", co w jakiś sposób sprawiło Hero przyjemność. Digby szturchnął zwierzę nogą, przewracając je na plecy, i obejrzał ponownie. - Wścieklizna, jak mi się zdaje. Wścieklizna. Gdyby została ugryziona... - Dzięki Bogu, że go zabiłeś, zanim zdążył mnie ugryźć. Arthur ujął jej głowę i ucałował jej powieki. 326 polgara & anula
- Zasłoniłbym cię własnym ciałem, gdybym nie miał pistoletu. Nie dopuściłbym, by po raz kolejny stała ci się krzywda. Nie chciałem zawieść cię raz jeszcze. Zawieść ją? Jak mogło mu przyjść do głowy, że ją zawiódł? Skąd ten niewydarzony pomysł? - Cieszę się, że to ty wypaliłeś z pistoletu, by mnie ratować, ale nawet gdyby zrobił to pan Digby, nie uważałabym wcale, że mnie zawiodłeś.
s u lo
- Prawdziwy mężczyzna sam powinien ratować swoją żonę z opresji. Nie powinni go w tym wyręczać inni ludzie -wymamrotał Arthur.
Oczywiście. Sprawa pożaru w gospodzie poważnie uraziła jego
a d n a c s
dumę. Nie potrafił o tym zapomnieć.
- Ale ja nigdy nie potrzebowałam nikogo oprócz ciebie, Arthurze. I w każdej chwili zawierzyłabym ci swoje życie, zawsze. Hero zrozumiała, jak ważny jest dla niego fakt, że to on zastrzelił lisa. W ten sposób wyrównał jakiś niewidzialny rachunek między sobą a Gabrielem Digbym. -Tak czy inaczej bardzo się cieszę, że przyszedłeś mnie szukać - powiedziała do niego miękko. - Martwiłem się o ciebie. - A ja kocham to, że się o mnie martwisz. - Położyła nacisk na słowo „kocham". Czy on zrozumie, że miłość do niego przepełnia ją od stóp aż po czubek głowy?
327 polgara & anula
Arthur dotknął ustami jej czoła. Znowu wypowiedziała to słowo. Kocham. To nie mogła być pomyłka. Nie mógł się przesłyszeć. To nie było tylko zdenerwowanie. Powiedziała to już dwukrotnie. - Lecz nade wszystko kocham sposób, w jaki okazywałeś mi swoją troskę - nawet wtedy, gdy byliśmy tylko przyjaciółmi. Zawsze bardzo o mnie dbałeś. Nawet nie wiesz, jak mnie tym ująłeś. - To mój obowiązek upewnić się, czy jesteś bezpieczna, zwłaszcza teraz, gdy... - przerwał, bo pokój był pełen potencjalnych
s u lo
słuchaczy. Uznał, że dzisiaj wyrównał rachunki z panem Digbym. Miał nadzieję, że Hero też tak myśli. To niestosowne, by mąż zostawiał ratowanie swej żony innym dżentelmenom.
- I dlatego przyszedłeś mnie szukać? - Pocałowała go prosto w
a d n a c s
usta. I to tutaj, w pokoju pełnym gości Fenwella Delagrace'a! Kocham cię, Arthurze.
Czwarty raz - nie może być wątpliwości. Hero najwyraźniej wie, co mówi, lecz i tak nie potrafił powstrzymać się od zapytania: - Naprawdę mnie kochasz?
Uśmiechnęła się i znowu go pocałowała, nie zważając na wlepione w nich oczy.
- Oczywiście, że tak. Żałował, że wcześniej nie poznał sposobu na zdobycie jej uczuć. - W takim razie powinienem częściej ratować cię z opresji. - Nie. - Potrząsnęła przecząco głową. - Nie kocham cię dlatego, że uratowałeś mi życie.
328 polgara & anula
- Dla mnie nie ma najmniejszego znaczenia, dlaczego mnie kochasz - powiedział. - Interesuje mnie tylko to, że tak właśnie jest. - Ale dla mnie ważne jest, żebyś wiedział, czemu cię kocham upierała się. - Kocham cię, ponieważ martwiłeś się o mnie i mnie szukałeś. Zawsze to robiłeś, Arthurze. Nawet w gospodzie. Nawet podczas pożaru - przyszedłeś tam, by zabrać mnie z ramion pana Digby'ego. Watterly chciałby, by to było tak proste, jak jej się zdawało. - Ale mąż powinien...
s u lo
- Nie rozumiesz? Gdy spojrzałam na drzwi, ujrzałam Gabriela Digby'ego z pistoletem. Nie wiedziałam, że to ty zastrzeliłeś lisa. Ale to na twój widok tak się ucieszyłam. To, że był tam również Digby,
a d n a c s
nic dla mnie nie znaczy.
Jak mogło nie mieć dla niej znaczenia, że to on strzelał? Że to on ją ochronił?
- Ja... - chciał jej przerwać.
Lecz Hero nie zamierzała mu na to pozwolić. - Chcę, byś tylko ty mnie tulił i pocieszał. Nie potrzebuję nikogo oprócz ciebie.
Arthur spojrzał na nią, próbując pojąć, co Hero do niego mówi, lecz to zdawało się niemożliwe. Żona musi pragnąć takiego męża, który obroni ją w razie niebezpieczeństwa. Bez wątpienia jej słowa płyną z serca, nie z głowy. Lecz Hero wciąż twierdzi, że go kocha. To jest jakiś fundament, na którym mogą zbudować wspólną przyszłość.
329 polgara & anula
- Nic jej się nie stało? - spytał cicho Gabriel Digby, podchodząc do nich. - Nie, nic mi nie jest, dzięki Arthurowi - odpowiedziała Hero. Arthur nie mógł z czystym sumieniem przypisać sobie całej chwały. - Także dzięki panu Digby'emu, który ma na tyle rozsądku, by nosić ze sobą pistolet. - Ten pistolet nie był mój, panie Watterly - zaprotestował Digby,
s u lo
jakby on też nie chciał przypisywać sobie cudzych zasług. - Znalazłem go na stoliku przed biblioteką i po prostu podniosłem, gdy usłyszałem krzyk.
- A co w ogóle sprowadziło pana do biblioteki? - spytał Arthur,
a d n a c s
nagle uświadamiając sobie ten niezwykły zbieg okoliczności.
Digby zmieszał się w pierwszej chwili, a potem wyznał cicho: - Dostałem liścik.
- Liścik? - Hero wyprostowała się w ramionach męża, nagle spięta. - Co w nim było napisane?
- Tylko tyle, że ktoś chce spotkać się ze mną na osobności właśnie tutaj, w bibliotece.
Gabriel Digby zdawał się zażenowany. Watterly zastanawiał się dlaczego. Z pewnością to nie Hero przysłała mu ten list. Nie wierzył, nie chciał wierzyć, że mogłaby to zrobić, że byłaby zdolna do planowania tajemnych schadzek. Gwen podeszła do nich i zobaczył łzy w jej oczach.
330 polgara & anula
- Co się stało? - Między jej brwiami widać było drobną zmarszczkę. Lekko wydęła wargi. Arthur znał ją wystarczająco dobrze, by wiedzieć, że coś ją w tej sytuacji drażni. Tylko co? Odpowiedział, chcąc ją uspokoić: - Był tutaj wściekły lis, lecz już został unieszkodliwiony. Nic się nikomu nie stało. - Więc bardzo się cieszę - powiedziała i zabrzmiało to szczerze. Tylko Arthur, który znał ją od dziecka, dostrzegł, że nie była to
s u lo
prawda. A w każdym razie nie do końca. Gwen obdarzyła Digby'ego drżącym uśmiechem. - Panie Digby, proszę, by pozwolił pan przynieść sobie trochę brandy, która ukoi pańskie nerwy zaproponowała.
a d n a c s
- Ależ mnie nic nie jest, to panna, to znaczy pani Watterly potrzebuje odrobiny czegoś mocniejszego, obawiam się - wyjaśnił jej Digby.
- Jednak bohater zasługuje na nagrodę... - W takim razie powinna pani zaproponować brandy panu Watterly'emu. To przecież on zastrzelił lisa.
- Arthur? - Panna Delagrace zwróciła na niego wzrok pełen zdumienia. - Jestem doskonałym strzelcem, jak dobrze wiesz - przypomniał jej. Nie potrafił się na nią zezłościć. Zbyt wyraźnie widział, że żywi ona tkliwe uczucia do Gabriela Digby'ego. Biedna dziewczyna. Najpierw mężczyzna, za którego spodziewała się wyjść, nagle
331 polgara & anula
poślubia Hero Fenster, a teraz znowu ma pecha i zakochuje się w dżentelmenie, który wciąż kocha Hero, mimo że ta wyszła za innego. - Był bardzo odważny - powiedziała Hero z uśmiechem, który stopił mu serce. Oczy Gwen się zwęziły. - A co pani robiła w bibliotece, pani Watterly? Zabłądziła pani? - Miałam nadzieję znaleźć tu ciszę, by ukoić mój ból głowy odpowiedziała Hero.
s u lo
Arthur poczuł, że znowu jest spięta i zastanowił się, co ją zaniepokoiło w tym niewinnym pytaniu.
- Przykro mi, że się pani nie udało. - To zdanie mogłoby zostać uznane za uprzejme, lecz Gwen wypowiedziała je nieco zbyt
a d n a c s
obcesowym tonem.
Do rogu, w którym stali, dotarł nagle donośny, gniewny głos Fenwella Delagrace'a.
- Jak ten lis się tu dostał?
- Ktoś zostawił otwarte okno - odpowiedział indagowany lokaj. Odwrócił się zdumiony. Z jego dłoni zwisał kawałek sznurka. Wygląda na to, że zwierzę zostało tu przywiązane, lecz udało mu się przegryźć sznur. - Kto mógłby zrobić coś takiego? - Fenwell Delagrace rozejrzał się po pokoju, jakby spodziewał się, że ktoś dobrowolnie się przyzna. Nie zgłosił się żaden ochotnik. Gospodarz mocno zmarszczył brwi, uniósł rękę i wskazał gościom drzwi, prosząc, by opuścili
332 polgara & anula
pomieszczenie. - Dowiem się tego. I możecie być państwo pewni, że ktokolwiek to był, słono zapłaci za taki niegodziwy postępek. - Z pewnością powinien dostać nauczkę za coś takiego zawtórował mu Gabriel Digby. - Nie sądzisz, tato, że ktoś mógł mieć całkiem niewinne powody, żeby przywiązać tu tego lisa? - spytała Gwen z szeroko otwartymi oczyma i twarzą bladą jak płótno. Arthur zaczął się zastanawiać, czy to przypadkiem nie ona...
s u lo
- Digby, ma pan przy sobie wiadomość, w której tu pana wezwano?
Zapytany z trudem oderwał wzrok od Hero i powiedział:
- Tak, mam, oczywiście. - Wyjął papier z kieszeni i rozwinął go.
a d n a c s
Watterly od razu ujrzał to, czego się obawiał. Może by coś powiedział, przepełniony strachem i gniewem, lecz jego żona zaplotła mu dłonie na szyi i oparła głowę na ramieniu. - Czyż można się dziwić, że tak mocno kocham mężczyznę, który w takim tempie zbiera dowody potrzebne do rozwiązania tej tajemnicy?
Na te słowa Gabriel Digby zmienił się na twarzy, z trudem nad sobą panował. - Ja mogę tylko marzyć, by mieć tyle szczęścia. Arthur pojął, że Hero rozmyślnie tak powiedziała i że została właściwie zrozumiana.
333 polgara & anula
- Jestem pewna, że kiedyś będzie pan miał - rzuciła lekko. Nie była z tych, co sypią sól na otwartą ranę. Arthur mocno ją przytulił. Co by począł, gdyby stracił ją tego wieczoru? Pan Digby sięgnął po kartkę, by zabrać ją z powrotem, lecz Arthur, zerkając na Gwen, która była tak blada, jakby w jej twarzy nie było ani kropli krwi, schował wiadomość do kieszeni i rzekł: - Przekażę ją Fenwellowi. To powinno ułatwić mu znalezienie tego szubrawca, który zastawił pułapkę. Cóż to za nikczemnik! Przecież ktoś mógł stracić życie!
s u lo
- Gwen, jest pani bardzo blada - powiedziała łagodnie Hero. Panie Digby, czy byłby pan tak dobry i poszedł z panną Delagrace poszukać pokojówki, która by się nią zaopiekowała, zanim panna
a d n a c s
Delagrace zemdleje?
- Oczywiście. - Grymas na twarzy Gabriela Digby'ego był tylko marną imitacją uśmiechu, lecz blade policzki Gwen zabarwiły się nagle gorączkowym rumieńcem, gdy Digby wziął ją pod ramię i wyprowadził z pokoju.
- Tak się cieszę, Arthurze, że szukałeś mnie w bibliotece. - Hero pogładziła delikatnie jego szyję. Mąż przytulił ją mocniej i oparł głowę o jej czoło; tak niefrasobliwie, jakby nie było już żadnych widzów w pokoju. Hero wyznała mu, że go kocha, mimo iż sądziła, że to Digby był tym, który pociągnął za spust. A potem powtórzyła to tak, żeby pan Digby nie miał już żadnych wątpliwości, iż jej serce należy do Arthura. Zamknął oczy. Nie
334 polgara & anula
zasługiwał na jej miłość. Marzył o niej całe życie, a teraz nie mógł uwierzyć, że otrzymał to, czego pragnął. - Nie chcę cię stracić, Hero - wyszeptał. - Chcę zapewnić ci bezpieczeństwo. - Przecież zapewniasz. - Jak możesz tak mówić, gdy prawie cię utraciłem. I to już trzy razy! Nie jestem najlepszym strażnikiem twojego życia. -Mimo iż czuł ból, wiedział, że musi to powiedzieć. - Jutro wysyłam cię z powrotem do Londynu. -Nie...
s u lo
Puścił ją i powtórzył stanowczo. W jego głosie nie słyszała nawet cienia wątpliwości.
a d n a c s
- Muszę. Nie mogę się skoncentrować na spełnianiu mych zadań, gdy wiem, że w każdej chwili twoje życie może być narażone na niebezpieczeństwo.
Z jej twarzy zniknął wyraz protestu, gdy usłyszała te słowa. - Bardzo dobrze, zrobię, co zechcesz - odparła tak potulnie, jak rzadko jej się zdarzało.
Arthur miał wrażenie, że zranił ją raz jeszcze, lecz nie miał pojęcia jak. Wszystko, czego chciał, to zapewnić jej poczucie bezpieczeństwa. Czyżby miała o to do niego pretensje? To przecież niemożliwe. Hero miała ochotę się rozpłakać. Powiedziała mu, że go kocha, a on odsyła ją z powrotem do Londynu! Oczywiście wierzyła, że chodzi mu o zapewnienie jej bezpieczeństwa. Lecz oprócz tego uważał ją za 335 polgara & anula
niepotrzebny balast przeszkadzający mu udowodnić, że posiada cnoty niezbędne do otrzymania godności przewodniczącego Towarzystwa Rycerzy Okrągłego Stołu. Inaczej dlaczego powiedziałby, że... Uświadomiła sobie, że jej mąż nadal nie wie, czemu ona przyszła do biblioteki. - Arthurze - powiedziała cicho, by nie przyciągać uwagi ludzi wciąż znajdujących się w bibliotece - pan Digby nie jest jedynym, który dziś wieczór otrzymał wiadomość.
s u lo
- Co takiego? - Poczuła, że Arthur w jednej sekundzie zdrętwiał. Zdjął jej ręce ze swej szyi. - Co ty mówisz? Ty też dostałaś list? Gdzie on jest? Pokaż mi go natychmiast!
Arthur nie lepiej niż ona rozumiał tę układankę. Przez jakąś
a d n a c s
godzinę chodzili, oglądając półki w poszukiwaniu czegokolwiek, co mogłoby się okazać jakąś wskazówką. Egzemplarz Le Morte d'Arthur Fenwella Delagrace'a był przepięknie ilustrowany, lecz nie zawierał niczego, co mogłoby naprowadzić ich na jakiś ślad. Podobnie jak reszta książek zaliczanych do kanonu arturiańskiego. Zmęczona, czując smutek, że jutro musi się z nim rozstać, Hero zatrzymała się podczas kolejnych oględzin biblioteki. Co przeoczyli? Tutaj musi coś być. Dotknęła wspaniałego Okrągłego Stołu i powiedziała łagodnie: - Ten stół - jest po prostu niesamowity. Nigdy nie widziałam czegoś podobnego. - To prawda. - Arthur uśmiechnął się. - Zawsze lubiłem bawić się wokół niego albo pod nim, gdy byłem dzieckiem. 336 polgara & anula
Ten fakt ją zdumiał. Sądziła, że to świeższy nabytek. - Więc został wykonany tak dawno? - Tak. Moja babka od zawsze planowała, że ożenię się z dziewczyną wywodzącą się z tego domu. Poinstruowała pana Delagrace'a, a ten kazał zbudować go zgodnie z ówczesną wiedzą historyczną - rozumiesz, chodziło o rozmiar stołu i miejsca zajmowane przez poszczególnych rycerzy. - Cóż to byłby za wspaniały dodatek do twojej kolekcji. -Hero
s u lo
zastanawiała się, czy jej posag wystarczyłby na zakupienie dla niego takiego mebla. Byłby to też wspaniały dar dla Towarzystwa Rycerzy Okrągłego Stołu. Zastanowiło ją, czemu właściwie pan Delagrace nigdy im go nie podarował?
a d n a c s
- Jest przeznaczony dla męża Gwen - oświadczył Arthur. Hero ponownie przyjrzała się meblowi. Stanowił namacalny dowód, że Gwen i Arthur naprawdę mieli się pobrać. Nagle wydał jej się mniej olśniewający niż jeszcze przed chwilą. - Czyli dla ciebie. - Znowu dopadło ją poczucie winy. Co ona najlepszego zrobiła? Nie powinna była godzić się na to małżeństwo! Zanim mnie poślubiłeś. Och, Arthurze...
- Nie bądź niemądra, Hero. To tylko stół. Poza tym to było marzenie babki, nie moje. Moja matka sądziła, że to zwariowany pomysł. - Naprawdę?
337 polgara & anula
- Raz nawet nazwała babkę czarownicą - i rzuciła jej to prosto w twarz! - Watterly uśmiechnął się na wspomnienie tej sceny. - Lecz ona nie przejęła się tym ani trochę. - No, ale mimo wszystko, nazwać swą teściową czarownicą... - Tak - westchnął. - Moja mama i babka nigdy za sobą nie przepadały. - Spojrzał na nią, krzywiąc się na to wspomnienie. - I dlatego podejrzewam, że moja matka by cię uwielbiała. Hero poczuła ulgę na wieść, że nie jest jedyną kobietą, która
s u lo
czuje tak silną niechęć do pani Watterly. Wiedziała, że starsza pani zasługuje na szacunek. Skoro jednak matka Arthura jej nie lubiła, od niej też nie należy oczekiwać specjalnej sympatii.
Arthur zaczął oglądać stół, badając go palcami. I nagle tego
a d n a c s
zaprzestał. Utkwił wzrok w jednym punkcie.
- Czy coś się stało? Czy stół został w jakiś sposób uszkodzony? Nie sądzę, by lis podszedł do niego na tyle blisko, by go zniszczyć... Hero urwała, bo mąż nie zwracał najmniejszej uwagi na jej słowa. Niezwykle intensywnie wpatrywał się w stół. - Przypomniałem sobie! Klucz. To tutaj widziałem klucz taki jak ten, który znaleźliśmy w ruinach!
338 polgara & anula
23 Hero, zdziwiona, patrzyła na gładką powierzchnię stołu. - Klucz? Tutaj? - Tak. - Arthur zmarszczył brwi, myśląc gorączkowo. -Już wiem. Przypomniałem sobie. To był ten stół i taki sam klucz, jak ten z opactwa. Leżał na blacie. Gdy byliśmy mali, Gwen i ja mieliśmy zwyczaj posuwać go po stole - chodziło o to, komu uda się go dalej pchnąć, to był rodzaj takiej gry.
s u lo
- Więc może ten klucz pasuje do czegoś w tym pokoju? - Hero rozejrzała się wokół. Nie zobaczyła jednak niczego, co miałoby zamek
a d n a c s
i wymagało otwierania kluczem. Żadnych skrzyń, gablotek, szuflad. Gdzie to może być? - zastanawiała się głośno. Ku jej zdumieniu Arthur dał nura pod stół i po chwili wynurzył się, by wziąć ją za rękę i pociągnąć za sobą.
- Widzisz? - Wskazał palcem.
W grubą, środkową nogę masywnego mebla była wmontowana szafka. Szafka na tyle duża, by pomieścić manuskrypt. I wyposażona w mosiężny zamek, do którego mógł pasować klucz. Hero miała ochotę krzyczeć z podniecenia, lecz udało jej się opanować. - Czy masz przy sobie ten klucz, Arthurze? - Nie - odpowiedział z rozgoryczeniem po dokładnym przetrząśnięciu kieszeni. - Nie myślałem o nim od jakiegoś czasu. Tak naprawdę to nie sądziłem, że przypomnę sobie, gdzie go widziałem.
339 polgara & anula
Nie byłem przecież nawet pewien, czy w ogóle go przedtem widziałem. - Musimy go natychmiast przynieść. - Niestety, obawiam się, że musimy zaczekać, aż wrócimy do Camelotu. Hero była bardzo zadowolona, że mają wymówkę, by szybko opuścić rezydencję rodziny Delagrace. W drodze powrotnej do domu próbowali Z Arthurem rozmawiać o nieistotnych sprawach, świadomi
s u lo
ciekawskich spojrzeń babki, Gabriela Digby'ego... i Gwen Delagrace, która towarzyszyła im, by zabawić u nich w gościnie przez kilka dni. Gdy tylko przybyli na miejsce, bez żadnych przeprosin Arthur z Hero opuścili gości i pośpieszyli na górę do swych pokoi.
a d n a c s
- Gdzie on jest? Gdzie masz ten klucz?
Na twarzy Arthura pojawił się wyraz zakłopotania. - Nie pamiętam tak dokładnie.
- Może ja go miałam ostatnio? Przecież podniosłam go z ziemi, gdy ty rzuciłeś nim o skały?
- Nie, przypomnij sobie, oddałaś mi go w powozie. - A tak, rzeczywiście. - Zamyśliła się. - Włożyłeś go wtedy do kieszeni, pamiętasz? Przez kilka chwil oboje przeszukiwali jego kamizelkę. Mimo to nie znaleźli klucza. - Czy mógł stąd wypaść? - zastanawiała się Hero. - A może przeniosłem go w bezpieczniejsze miejsce?
340 polgara & anula
Szukali gorączkowo. Hero pełzła po podłodze, wypatrując małego, lśniącego przedmiotu, który przecież mógł spaść i potoczyć się pod łóżko, toaletkę albo zaplątać się w pościeli. Arthur z kolei przetrząsał swoje rzeczy, włączając w to pudełko zawierające jego diamentowe spinki i inne kosztowności. Nic. Kompletnie nic. Rozczarowany zacisnął wargi. - Gdzie on mógł się podziać?! - sfrustrowany prawie krzyczał. Byli tak blisko rozwiązania tej zagadki!
s u lo
- Szkoda, że nie pamiętam tego dokładnie... - Głowa pękała Hero z bólu. Zdjęła okulary, by je przetrzeć, w nadziei, że to jakoś pomoże odświeżyć jej pamięć.
a d n a c s
Arthur odetchnął głęboko, zanim spytał:
- Czy mogliśmy go zostawić w gospodzie? - Na tę myśl zrobiło mu się słabo.
- Nie, na pewno nie. - To akurat Hero pamiętała dokładnie. Miałam go ze sobą, gdy wyjeżdżaliśmy.
- A w tym drugim zajeździe, w którym zatrzymaliśmy się na nocleg? Już podczas drogi do domu? - spytał. - Nie. - Potrząsnęła przecząco głową. - Pamiętam dobrze, że miałam go w ręce już tu, w Camelocie. - Westchnęła. - Nie przychodzi mi do głowy żadne inne miejsce, gdzie mógłby być. Mimo bardzo intensywnych poszukiwań nie udało im się znaleźć klucza. - Musi gdzieś tu być! - upierał się Arthur. 341 polgara & anula
- Ale go nie ma - stwierdziła Hero i spytała, prawie obawiając się usłyszeć odpowiedź: - A może ktoś go zabrał? - Tak, przypuszczam, że mogło się tak zdarzyć. - Ta myśl zdawała się go unieszczęśliwiać równie mocno, jak ją. - Ale kto? Przewrócili pokój do góry nogami, lecz nadaremnie. Klucz zniknął. Mimo to podekscytowana Hero złapała męża za ramię. - Znajdziemy go, Arthurze, na pewno znajdziemy! I wtedy dowiemy się wszystkiego. Nie możesz mnie teraz stąd odesłać. To nie
s u lo
byłoby w porządku. Jesteśmy tak blisko rozwiązania tej zagadki! - Muszę... - urwał. - Dobrze, zostaniesz tu jeszcze kilka dni, dopóki nie odnajdziemy klucza i nie otworzymy szafki.
- Nie pożałujesz tej decyzji! - Zarzuciła mu ręce na szyję i
a d n a c s
mocno pocałowała w usta.
Chciała się zaraz odsunąć, tak jak poprzednio, lecz tym razem Arthur oplótł ją rękoma, zaborczo przyciągnął do siebie i z zapałem odwzajemnił pocałunek.
- Nie mogę uwierzyć, że prawie cię straciłem - wyszeptał z wargami na jej szyi.
- Nigdy mnie nie stracisz - przyrzekła mu Hero. Jej nie-, śmiałość zniknęła bez śladu. Czuła, że mogłaby mu powiedzieć wszystko. Zrobić z nim wszystko. Przytuliła twarz do torsu męża i napawała się jego zapachem. Wkrótce zatracili się w radości płynącej z poznawania własnych ciał. A może tylko odreagowywali dławiący strach, którego doświadczyli, gdy Hero o mało nie została zaatakowana przez 342 polgara & anula
wściekłego lisa? Właściwie było jej to obojętne, jak długo tylko Arthur chciał trzymać ją w ramionach. Tej nocy zostanie jego żoną w pełnym tego słowa znaczeniu, postanowiła. I była zdecydowana zrobić wszystko, by tak właśnie się stało. Dlatego zaprotestowała, gdy mąż oderwał się od niej. Kiedy jednak zobaczyła, jak chłodno jej się przygląda, emocje z niej opadły. - O co chodzi, Arthurze? Jesteśmy małżeństwem. Nie ma niczego złego... - Nie chcę cię popędzać, Hero.
s u lo
- Na litość boską, Arthurze, jesteśmy małżeństwem już od tygodni! Nikt nie mógłby ci zarzucić, że mnie popędzasz.
- Chcę, byś była pewna. Ten krok jest tak ostateczny, tak
a d n a c s
nieodwracalny...
Poczuła ulgę. Nie odrzucał jej, lecz starał się ją chronić. Dla jej dobra wykazał się taką samokontrolą.
- Jeśli koniecznie chcesz to wiedzieć, to jestem pewna. Jestem na to gotowa.
- Więc się mnie nie obawiasz?
- Obawiać się ciebie? - Nie chciała, by w jej tonie było aż tyle niedowierzania pomieszanego z rozbawieniem, bo Arthur wydawał się urażony jej reakcją, lecz nie mogła już na to nic poradzić. - Oczywiście nie w sensie fizycznym - stwierdził sucho. Chodziło mi o intymność, którą moglibyśmy dzielić, rozumiesz - i dodał jeszcze: - W końcu jestem praktycznie kimś obcym.
343 polgara & anula
- Nie dla mnie. - Hero wiedziała, że może stwierdzić to całkiem szczerze. - Miałam całe lata, by cię poznać i by ci zaufać. W końcu znamy się tak długo. Nie uważam cię za kogoś obcego, Arthurze. - Ale miałaś już przecież wyjść za mąż za Gabriela Digby'ego... Położyła palec na jego ustach, by mu przerwać. - To on miał mi się oświadczyć. - Zdała sobie sprawę, że dla dobra swego małżeństwa musi wyznać mężowi całą prawdę: - Ale to nie znaczy, że zamierzałam przyjąć jego oświadczyny i wziąć z nim ślub.
s u lo
- Nie? - Jego twarz wyrażała niedowierzanie. Uśmiechnęła się, mając nadzieję, że Arthur wyczyta prawdę w jej oczach.
- Uśmiałbyś się, gdybyś się dowiedział, ile misternych planów
a d n a c s
snułam i jak wiele intryg uknułam, żeby tylko upewnić się, że pan Digby nie będzie miał okazji, by mi się oświadczyć. - Ależ to wspaniały człowiek! Na pewno byłby dobrym mężem. - Oczywiście zgadzam się z tobą. To dobry człowiek. I może, jeśli im się poszczęści, będzie dobrym mężem dla Gwen Delagrace. Lecz nigdy nie byłby dobrym mężem dla mnie. Przecież ja... ja zakochałam się w tobie Arthurze, od pierwszego wejrzenia. Pamiętasz, spotkałam cię w pokoju śniadaniowym u Simona. Zaśmiała się na to wspomnienie. - Do dziś pamiętam wyraz przerażenia na twojej twarzy, gdy po raz pierwszy zobaczyłeś wszystkie panny Fenster, i to od razu z ich najgorszej strony. Jak mogłabym się w tobie nie zakochać?
344 polgara & anula
- Tak, ja też bardzo dobrze pamiętam ten ranek - wtedy po raz pierwszy odkryłem, że kobiety mogą być czarujące, nawet gdy jest ich wiele. - Arthur także się uśmiechnął, lecz zaraz potem na jego twarzy pojawił się jakiś cień. - Ale... - Nie pragniesz mnie? - Hero zamknęła oczy, przygotowując się na najgorsze. - Powiedz prawdę, proszę. Potrafię to zrozumieć. W końcu nie byłeś przygotowany na to, że mnie poślubisz. Od tak dawna byłeś przyrzeczony Gwen. Z początku tego nie rozumiałam. Lecz
s u lo
teraz, po przyjeździe tu, widzę, że małżeństwo to było uznawane za rzecz oczywistą przez wasze rodziny i znajomych. Nawet nie myślałeś, że mogłoby być inaczej.
- Nie chciałem ożenić się z Gwen - powiedział Arthur stanowczo.
a d n a c s
Jego stwierdzenie było tak bezceremonialne, że Hero nie była pewna, czy dobrze usłyszała. - Ale wy byliście...
- Moja babka i ojciec Gwen cieszyli się na ten, od dawna zaplanowany, związek. Jednak Gwen i ja nigdy właściwie nie zostaliśmy w tej sprawie spytani o zdanie.
- To bardzo miła dziewczyna. I bardzo piękna. - Tak - i prawdopodobnie będzie dobrą żoną dla mężczyzny takiego jak pan Digby, gdy tylko spadną mu klapki z oczu. Ja przez te wszystkie lata uważałem ją za przyjaciółkę, niemal za siostrę. Ale nie potrafiłem myśleć o niej jak o żonie, jak o towarzyszce życia, która
345 polgara & anula
byłaby mi podporą, ani jak o... - jego głos przeszedł w ochrypły szept -jak o kochance. - A czy sądzisz, że kiedykolwiek mógłbyś o mnie pomyśleć w ten sposób? - Hero wiedziała, że może pożałować tego pytania, gdy już usłyszy odpowiedź. Lecz musiała wiedzieć. - Myślę tak o tobie, odkąd cię spotkałem, choć ledwie ośmielałem się to przyznać, nawet przed samym sobą - wyznał Arthur. Nie było wątpliwości, że mówi prawdę. Hero wyczytała to z
s u lo
jego twarzy, z napięcia mięśni. Wyglądał tak, jakby wreszcie zrzucił Z siebie niewidzialne pęta. Zaczęła płakać.
Arthur podniósł się z łóżka, zaniepokojony.
- Wiedziałem, że zbytnio cię popędzam. Ależ ze mnie głupiec!
a d n a c s
Hero, wciąż płacząc, zarzuciła mu ręce na szyję i przyciągnęła go do siebie.
- Płaczę, bo wypowiedziałeś słowa, które chciałam usłyszeć najbardziej na świecie. Bo ja cię pragnę. - Naprawdę?
- Nie widzisz tego? Już od dawna. Już wtedy, w gospodzie, gdy miałam taki zły humor... To dlatego, że chciałam być z tobą, a ty mnie odepchnąłeś. Spojrzał jej prosto w oczy i dostrzegł w nich pożądanie. Lecz nawet wtedy, trzymając gorącą dłoń na jej policzku i pieszcząc jej ramiona, spytał drżącym głosem raz jeszcze: - Nie masz wątpliwości?
346 polgara & anula
Hero rozumiała jego obawy. W końcu poniekąd sama je podzielała - co będzie, jeśli oboje będą potem rozczarowani? Lecz oczekiwanie na tę chwilę trwało już stanowczo zbyt długo. Odpowiedziała tak miękko i czule, jak tylko umiała: - Arthurze? - Tak? - Oddychał coraz szybciej, jakby z trudem mógł złapać powietrze. Otworzyła dla niego ramiona.
s u lo
- Czy mógłbyś mnie po prostu pocałować, proszę? Myślę, że wtedy pozbędziesz się dręczących cię wątpliwości.
Nie musiała prosić go po raz drugi. Tym razem nie usłyszał w głowie ostrzegawczych głosów mówiących mu, że samolubnie daje
a d n a c s
się ponieść popędom. Tym razem zrozumiał mowę jej ciała. Pragnęła go. Jako męża. Jako kochanka.
Był delikatny. Przynajmniej na początku. Lecz Hero bardzo wyraźnie dała mu do zrozumienia, czego oczekuje, gdy jego pasja szybko narastała. Poczynał sobie coraz śmielej. Początkowo całował tylko jej wargi, wkrótce jednak przestało mu to wystarczać. Najpierw zajął się jej szyją, potem ramionami, następnie zainteresował się delikatną skórą jej nadgarstków. Zrobił krótką wycieczkę w dół jej brzucha, potem do zgięcia kolan. Chciał posmakować jej wszędzie, chciał słuchać cichych jęków rozkoszy, które z siebie wydawała. Chciał ich słuchać już zawsze. Zanim w końcu pozwolił swojej Hero zasnąć, na dworze wstawał już świt. Spała spokojnie, wtulona w niego, ciepła i ufna. 347 polgara & anula
Arthur nie usnął tak od razu. Swymi kąśliwymi uwagami, które słyszał od dzieciństwa, babka sprawiła, że brak mu było pewności siebie. Nie wierzył, że wart jest tak bezwarunkowej miłości, jaką ofiarowała mu Hero. W końcu zawiódł ją niejeden raz. Zastanawiał się, czy nie popełnił błędu, czy jednak jej nie skrzywdził. Lecz nie chciał w to wierzyć. Nie wtedy, gdy spała taka zadowolona, mocno w niego wtulona. Na jej twarzy nie było ani śladu żalu - a obserwował ją uważnie. Widział tylko namiętność, radość, zdumienie doznaniami, które ofiarowali sobie nawzajem.
s u lo
Gdy tak leżał, ciesząc się, że los się w końcu do niego
uśmiechnął i zesłał mu anioła w postaci Hero, ujrzał, jak na ścianie naprzeciwko unosi się tapeta. Otworzył szerzej oczy i obserwował, jak
a d n a c s
ściana się otwiera. Czyżby wzrok płatał mu figle? Nie. Tam były sekretne drzwi!
Napiął wszystkie mięśnie, zastanawiając się, czy powinien zerwać się z łóżka i dopaść intruza, czy też udawać, że śpi, i zobaczyć, co ten podejrzany osobnik ma zamiar zrobić. Wybrał to ostatnie rozwiązanie, lecz pozostał czujny, gotów bronić Hero, gdyby okazało się, że ktoś znowu chce ją skrzywdzić.
Ukryta w cieniu postać zakradła się do sekretarzyka i po chwili krzątaniny ostrożnie wróciła tam, skąd przyszła. Zniknęła i ściana znowu wyglądała całkiem zwyczajnie. Arthur wyskoczył z łóżka i zapalił lampę. Nikłe światło pomogło mu odkryć, w jakim celu tajemniczy intruz złożył im wizytę. Na komodzie leżała kolejna zagadkowa wiadomość. 348 polgara & anula
Prawie poczuł strach przed przeczytaniem jej. Nie pragnął niczego więcej, jak tylko spoczywać w łóżku u boku Hero. Budzić ją o poranku delikatnymi pocałunkami i kolejną porcją miłości. A ta wiadomość najprawdopodobniej wyśle go gdzieś w noc, daleko od niej, daleko od tego, co mu najdroższe na świecie. I po co to wszystko? Dla pachnącego stęchlizną starego manuskryptu, który nie kryje żadnych tajemnic, bo został już wielokrotnie przepisany, przedrukowany i przeczytany?
s u lo
Cynizm tych myśli zdumiał go. Od kiedy zaczął tak beztrosko traktować swe poszukiwania? Zrozumiał, że dzięki miłości Hero wszystko ujrzał w nowym świetle.
Z powrotem wskoczył do łóżka i ułożył się obok żony, trzymając
a d n a c s
wiadomość w zaciśniętych palcach. Przeczyta ją jutro. Nic strasznego się nie stanie, jeśli spędzi jedną noc przy boku Hero. Jutro się zajmie enigmatycznymi wiadomościami i ich tajemniczym nadawcą. Jego żona z cichym westchnieniem zadowolenia wtuliła się w niego i wtedy już wiedział, że podjął właściwą decyzję. Gdy Hero się obudziła, mogła myśleć tylko o jednym. O tym, jak dobrze mieć obok siebie Arthura, tak silnego i ciepłego. Ujrzała jednak, że jej mąż, mimo że się uśmiecha, jest wyraźnie zmartwiony. Najpierw myślała, że to mina mężczyzny, który nie wie, jak rano, po nocy poślubnej, powita go żona. Lecz potem dostrzegła ciemne kręgi pod jego oczyma.
349 polgara & anula
Oczywiście, natychmiast pomyślała o najgorszym. Może on nie odczuwa tej radości, która stała się jej udziałem, gdy... - Co się dzieje? Chyba nie żałujesz?... - Nigdy. - Przytulił ją mocno. - Przenigdy. Co też ci przyszło do głowy, kochanie? Odetchnęła, wyczuwając instynktownie, że Arthur mówi prawdę. - Więc czemu jesteś taki niespokojny? Czy coś się stało? Powiedział jej o tajemnym przejściu.
s u lo
W pierwszej chwili pomyślała, że mu się to przyśniło, i roześmiała się, słuchając jego opowieści.
- Tajemne przejście? Arthurze, doprawdy, prędzej mogłabym
a d n a c s
uwierzyć, że widziałeś za oknem smoka ziejącego ogniem. Albo krasnoludki pod szafą.
- Nie śniłem. Jestem tego pewien. - Arthur nie winił Hero za to, że mu nie wierzy. Sam mógłby zwątpić w swą historię, tak absurdalna wydawała się w świetle dnia.
- Nie mogę w to uwierzyć. - Popatrzyła na ścianę, którą wskazał. - Tam? To było tam? Tam są te sekretne drzwi? -Tak. - Ale tu nie ma żadnego miejsca, gdzie mogłyby być drzwi. Tylko gładka ściana. Popatrz sam. - Wiem, co widziałem - powtórzył z uporem. Nie potrafił jej przekonać. Ale była przecież wiadomość, wciąż schowana w jego mocno zaciśniętej pięści. Podał ją Hero. 350 polgara & anula
Przestała się uśmiechać. Chyba mu uwierzyła. - Znalazłeś kolejną wiadomość, tak? - Ten osobnik ją zostawił. Wszedł do pokoju przez sekretne drzwi, zostawił list na toaletce, a następnie wyszedł, ponownie posługując się tajemnym przejściem. Nie przyśniło mi się to. Naprawdę, uwierz mi, Hero! - Co w nim jest napisane? - spytała zaniepokojona. Najwyraźniej wciąż dręczyły ją wątpliwości, lecz sprawa interesowała ją coraz bardziej.
s u lo
- Nie wiem, nie czytałem go jeszcze - odpowiedział. I wciąż nie miał ochoty przeczytać, jak przyznał przed sobą w duchu. W końcu jednak podniósł kartkę i powoli rozprostował.
a d n a c s
Klucz jest kluczem.
Patrzyli na siebie w zdumieniu.
- Klucz! Przypuszczasz, że go zabrał?
- To z pewnością możliwe. Hero wyskoczyła z łóżka. - Która część ściany się poruszyła? Pokaż mi dokładnie. Chwilę zajęło mu podziwianie jej, tak uroczo roznegliżowanej. W końcu wskazał palcem miejsce, gdzie ściana się poruszyła. - Tutaj. Czemu pytasz? Palcami zaczęła delikatnie badać mur. - Musimy spróbować znaleźć mechanizm, który otworzy te drzwi, tym razem z tej strony, dla nas. Arthur także wstał z łóżka i zaczął oglądać uważnie tapetę, choć zdawało mu się, że to daremny trud. 351 polgara & anula
- Nie rozumiem, jak to miałoby pomóc nam... Hero opukiwała ścianę, przykładając też do niej ucho. - Może ten tajemniczy ktoś zabrał klucz, żeby powstrzymać nas przed odkryciem tego, co przed nami schował w skrytce w Okrągłym Stole. - Popukała znowu, tym razem trochę niżej. Arthur domyślił się, że Hero szuka pustego miejsca, jakiejś dziury w murze. Takie miejsce wydawałoby inny odgłos. - Nawet jeśli znajdziemy drzwi, nie odzyskamy w ten sposób klucza, jeśli ten ktoś rzeczywiście go zabrał.
s u lo
- Skąd wiesz? - Przerwała swe badanie, by spojrzeć na niego podekscytowana. - Jeśli będziemy mogli pójść za nim, może odnajdziemy klucz? Może on ukrył go tam, za ścianą?
a d n a c s
To przypuszczenie zdawało się rozsądne. Jeśli znajdą tajemne przejście, może ich ono równie dobrze zaprowadzić prosto do sprawcy, jak i do klucza. Miała rację.
- Chyba jestem ogromnym szczęściarzem, że mam ciebie, Hero. - A ja, że mam ciebie, Arthurze. Jeszcze nigdy w życiu nie byłam taka szczęśliwa! - Uśmiechnęła się do niego, a on poczuł się tak, jakby coś, co przez lata było uwięzione wewnątrz niego, nagle wyskoczyło na wolność. Z uśmiechem pokazał jej swoje serce. - Może jednak moglibyśmy spędzić jeszcze trochę czasu w łóżku? W końcu ja miałem bezsenną noc. Hero wydawała się zdziwiona.
352 polgara & anula
- Teraz, w świetle dnia? - Z jej piersi wyrwało się ciche westchnienie. - Zapewniam cię, że jeśli weźmiesz mnie teraz do łóżka, będziesz miał też bezsenny poranek. - To doskonale - odpowiedział, biorąc ją na ręce. - Bo tego właśnie potrzebuję, by całkowicie zregenerować swe siły. Delikatnie dotknęła jego ucha językiem, potem lekko zacisnęła na nim zęby. - W takim razie jakże mogłabym ci odmówić? Czyż nie jest
s u lo
moim obowiązkiem, jako żony, dbać o kondycję swego męża... Dopiero kilka godzin później podjęli na nowo poszukiwania mechanizmu otwierającego sekretne przejście. Całkowicie przez przypadek Hero odkryła tajemny korytarz. Nigdy by go nie znalazła,
a d n a c s
gdyby nie potknęła się o swoje buty rozrzucone na podłodze i znienacka nie odblokowała dźwigni.
Drzwi w ścianie uchyliły się z lekkim kliknięciem. Mogła je teraz pociągnąć i otworzyć. Zrobiła to bez chwili wahania. Zajrzeli do środka.
- Wewnątrz jest ciemniej, niż się spodziewałam - powiedziała Hero cicho. Dreszcz przeszedł jej po plecach. W końcu to wszystko było takie niesamowite. Tajemne przejścia, zagadkowe listy, zamaskowani osobnicy... Jak w jakiejś powieści. Przez chwilę zmagała się z pokusą, by zamknąć drzwi i udawać, że ich nigdy nie odkryła. - Powinniśmy wziąć ze sobą lampę, żeby nie skręcić sobie karków - wyszeptał Arthur, a Hero zaczęła się zastanawiać, czy on ma 353 polgara & anula
te same wątpliwości, co ona. Nie potrafiła jednak wywnioskować tego z tonu jego głosu. Może rzeczywiście powinni najzwyczajniej w świecie zamknąć te drzwi i udawać, że ich nigdy nie znaleźli? Nie bądź niemądra, upomniała siebie. Arthur wciąż wahał się. - Może powinienem pójść sam. Nie wiemy co - albo kogo możemy tam spotkać.
s u lo
Hero nie zamierzała puścić męża samego, a potem zamartwiać się, czy pojawi się z powrotem, cały i zdrów. To byłoby jeszcze gorsze, niż udać się tam osobiście.
- Bez wątpienia ten tajemniczy osobnik nie pojawi się teraz, nie
a d n a c s
w świetle dnia - zauważyła. - Ten rodzaj ludzi stanowczo woli ciemność nocy.
- W takim razie dobrze. Chodź za mną. - Arthur zanurkował w ciemny korytarz, trzymając przed sobą lampę tak, że swym ciałem i tak zasłaniał Hero większość światła.
Zadrżała na myśl, jak głęboko spała tej nocy, podczas gdy intruz złożył im niezapowiedzianą wizytę. A potem uświadomiła sobie, że równie dobrze mógł to już robić wcześniej. W takim razie na pewno wiedział, że Arthur spał osobno, a nie razem z nią - tak było aż do dziś. Weszła do korytarza za mężem i lekko oparła dłoń na jego plecach. Gdy się zatrzymywał, mogła tulić się do niego i wdychać jego zapach, czując jego ciepło i siłę. To dodawało jej otuchy.
354 polgara & anula
Uśmiechnęła się. Miranda miała rację. Te rzeczy między mężczyzną a kobietą wcale nie są takie straszne. Wręcz przeciwnie.
a d n a c s 355 polgara & anula
s u lo
24 Korytarz był zimny i ciemny, lecz dosyć czysty. Schody raz prowadziły w dół, raz lekko się wznosiły. Żadne pajęczyny nie oplatały jej ramion ani nie osiadały na twarzy, gdy posuwała się do przodu. To ją nieco podniosło na duchu. Słaby, lecz jakby znajomy zapach drażnił jej powonienie. Nie mogła jednak przypomnieć sobie, skąd go zna, co było bardzo irytujące. Arthur zatrzymał się. - Spójrz, Hero!
s u lo
Zerknęła ponad jego ramieniem i ujrzała światło sączące się z
a d n a c s
dwu otworów wywierconych na wysokości oczu w jednej ze ścian. Popatrzyli przez nie oboje. To była biblioteka. Gwen Delagrace siedziała na kanapie, czytając łagodnym głosem. Gabriel Digby siedział obok z przymkniętymi oczyma. Hero od razu rozpoznała tę pozę. Słuchał uważnie.
Nie byli pewni, na ile ich głosy są słyszalne po drugiej stronie muru, więc Hero zbliżyła wargi do ucha Arthura i wyszeptała: - Czy sądzisz, że możemy coś zrobić, by im pomóc? By mogli być razem? Myślę, że byłaby z nich cudowna para. Idealnie do siebie pasują. Mąż odwrócił głowę, by skraść jej całusa, zaledwie lekkie muśnięcie warg. - Nie jestem pewien, czy on jej kiedykolwiek przebaczy tego lisa przywiązanego w bibliotece. 356 polgara & anula
Hero westchnęła. - Tłumaczyłam ci to już. Gwen posłała wiadomość panu Digby'emu, mając zamiar spotkać się z nim w bibliotece i dać mu okazję do uratowania jej. Nie sądziła, że ja stanę im na drodze. - To było bardzo głupie. - To był czyn zdesperowanej, zakochanej dziewczyny. Wiedziała, że to jedyny sposób, by zwrócić na siebie jego uwagę. Wiem doskonale, co czuła.
s u lo
- Naprawdę? Ty masz moją uwagę. - Pocałował ją delikatnie w policzek, w oczy, w szyję. - I dużo więcej.
- Czy więc z tego powodu powinnam być samolubna? Ukradłam cię Gwen. Ostatnią rzeczą, jaką mogę dla niej zrobić, to pomóc jej
a d n a c s
zdobyć jakiegoś zastępcę, skoro nie może mieć ciebie. - Przytuliła się do niego, lecz nagle, niepokojąc się, że Gwen i Digby mogliby ich usłyszeć, popędziła Arthura, by szedł dalej.
Westchnął jej prosto do ucha i pocałował ją raz jeszcze, bardzo namiętnie, zanim posłuchał i poszedł naprzód. Kolejny pokój, do którego można było zajrzeć, znajdował się kilka zakrętów dalej. Był też położony trochę niżej. Arthur zerknął przez otwory w ścianie i szybko się cofnął, wydając zduszony okrzyk. Hero także zajrzała do środka i zajęło jej to dłuższą chwilę, zanim zrozumiała, co widzi. To był gabinet babki Arthura. I właścicielka była w nim obecna. W pokoju było dosyć ciemno, zaciągnięte zasłony prawie nie przepuszczały światła. Paliła się tylko jedna mała świeczka, ukazując szklaną kulę na biurku, która lśniła, 357 polgara & anula
jakby była oblana światłem księżyca. Dziwny, rytmiczny śpiew wypełniał pokój. Babka Arthura uprawiała czary. Gdy Hero to sobie uświadomiła, zamarła. Znajoma woń, jaką wyczuła w tajemnym korytarzu, była tym samym niezwykłym, egzotycznym zapachem, który unosił się w gabinecie, gdy została tam wezwana ostatnim razem. Zastanawiała się w przypływie naukowej ciekawości, jaka mieszanka ziół wydziela taki aromat - lecz odłożyła
s u lo
tę kwestię na bok. Babka zdawała się znajdować w samym środku jakiegoś ważnego obrzędu i Hero koniecznie chciała zobaczyć, co to takiego.
- Arthurze - wyszeptała - myślę, że twoja matka miała coś więcej
a d n a c s
na myśli niż zwykłą obelgę, gdy nazywała twoją babkę czarownicą ona rzeczywiście jest czarownicą. Wiedźmą. I to nie taką dobrą czarownicą, która zajmuje się jedynie leczeniem ziołami. Jej mąż odpowiedział ze znużeniem, jakby miał już dość tego wszystkiego:
- I to ona używała tajemnego przejścia.
Hero usłyszała strach w jego głosie. Strach, bo odkrył, iż za tymi wiadomościami stoi jego własna babka. Odsunęła się od ściany i próbowała dodać mu otuchy, mimo że tak naprawdę nie wierzyła, by jego babka była w tej sprawie całkiem niewinna. - Twój dziadek zbudował to miejsce dla niej, bez wątpienia to ona zaprojektowała sekretny korytarz. I używała go od lat.
358 polgara & anula
- To możliwe. - W jego głosie nie słychać było jednak przekonania. Hero ponownie zainteresowała się gabinetem, w którym paliło się teraz dwanaście świec, dając niesamowity spektakl cieni na ścianie. Ujrzała babkę Arthura z talią kart w dłoniach. Zastygła bez ruchu z oczami przyciśniętymi do małych otworów, które pozwalały oglądać jej, co dzieje się w gabinecie. Starsza pani spytała ostro:
s u lo
- Co powinnam zrobić? - Wyłożyła trzy karty. Ułożyła je przed sobą koszulkami do góry. Potem szybko odwróciła, jedną po drugiej. Ona nie gra w karty, uzmysłowiła sobie Hero. Ona wróży. To były karty do tarota. Widziała je już kiedyś, w książce, która zawierała
a d n a c s
ostrzeżenie przed pokusą praktykowania jakiejkolwiek odmiany czarnej magii.
Arthur przywarł do jej pleców, otoczył ją w pasie ramionami i wyszeptał do ucha:
- Co ona robi?
- Wróży z kart tarota, jak przypuszczam. - Po co? Jakie to karty?
- Nie potrafię powiedzieć. - Hero wytężyła wzrok. - Są za daleko, żebym mogła je rozpoznać z tej odległości. - Pozwól mi popatrzeć. - Odsunął ją delikatnie i pochylił się. Babka znowu coś wymruczała, nieświadoma wpatrzonych w nią oczu. Zgarnęła karty, potasowała, je energicznie i znowu wybrała trzy z nich. Zdołał rozpoznać tylko jedną, lecz na jej widok przeniknął go 359 polgara & anula
dreszcz. Śmierć. Bardzo ozdobna, piękna karta. Gdy był dzieckiem, zawsze go fascynowała. Lecz co ona oznacza dla jego babki - i dla Hero? - Nie! - Babka nie posiadała się ze złości. Była naprawdę wściekła. Najwyraźniej karty powiedziały jej nie to, co chciała usłyszeć. Czy powinno przynieść mu to ulgę? Chyba tak, bo ich pragnienia były rozbieżne. Arthur zacisnął pięści. Wiedział, że babka potrafi być
s u lo
przebiegła. Lecz zrobić mu coś takiego? Nie chciał w to uwierzyć. Czy naprawdę była aż tak podła i nikczemna? Hero pociągnęła go za ramię.
- Może nie powinniśmy tego oglądać. W końcu nam nie
a d n a c s
spodobał się fakt, że byliśmy potajemnie obserwowani.
- To prawda. - Arthur zerknął jeszcze raz. Był rozdarty -z jednej strony uważał, że nie powinien nikogo podglądać, lecz z drugiej chciał w końcu poznać całą prawdę.
Właśnie miał oderwać wzrok od otworów, gdy lokaj wprowadził Gwen Delagrace do gabinetu. Wydawała się wystraszona, lecz gotowa na wszystko.
- Znowu sprawiłaś mi zawód - powiedziała ostro starsza pani. Arthur z powrotem przywarł do ściany. - W końcu - wyszeptał do Hero - dowiemy się, o co w tym wszystkim chodzi. Gwen odparowała jej zarzut.
360 polgara & anula
- Arthur jest szczęśliwy ze swoją żoną. Nie mogę zrobić nic, by to zmienić. - Głos miała silny, mimo że widział charakterystyczne oznaki jej zdenerwowania: palcami mięła spódnicę. Jej spojrzenie pobiegło do talii kart rozłożonej przed babką. - Czy karty już pani tego nie powiedziały? - Powiedziały, a jakże, tak samo, jak powiedziały mi, że można by użyć Gabriela Digby'ego, by odciągnąć ją od Arthura. To mogłoby się udać - gdyby nie ty.
s u lo
- To nie w porządku - kazać mu tak cierpieć! - Digby kocha żonę Arthura.
- Nie wierzę w to. Pan Digby to człowiek honoru.
- Nie mówię, że pójdzie z nią do łóżka, ty głupia dziewucho!
a d n a c s
Gabriel Digby oddał jej jedynie swoje serce. Natomiast ja chciałam zachęcić go do działania; ośmielić jego uczucia. Jeśli on z nią ucieknie, otworzy drogę dla ciebie i dla Arthura, by spełniło się jego przeznaczenie. Lecz ty nie mogłaś pozwolić, by los zrobił, co miał do zrobienia, prawda? Musiałaś się wtrącić.
- Myślałam, że jeśli pan Digby zobaczy... - Myślałaś, że zakocha się w tobie. Dziecinne mrzonki. -Ja... - Myślisz, że nie odkryłam, że to ty zamieniłaś wiadomości, w wyniku czego to mój wnuk, a nie Digby, został zamknięty z Hero w księgarni? - To była pomyłka! - zaprotestowała Gwen, lecz nawet Arthur widział, że dziewczyna kłamie. Teraz już nie było wątpliwości. Za 361 polgara & anula
całą tą podłą intrygą stała jego babka. A Gwen była jej pomocnicą, choć starała się zachować Gabriela Digby'ego dla siebie i pokrzyżowała misternie uknute plany starszej pani. - Nie będziesz mnie dłużej okłamywać, Guenivere Delagrace. Znam cię od urodzenia. Nie chcesz spełnić swego przeznaczenia? Odpowiadaj natychmiast! - Nie! - Gwen uniosła podbródek. Jej postawa świadczyła o stalowej woli, której Arthur nie dostrzegał u niej wcześniej. - Moim
s u lo
przeznaczeniem jest Gabriel Digby. To za niego chcę wyjść za mąż. I nie obchodzi mnie, czy się to pani podoba, czy nie.
- Myślisz, że ten twój wymarzony pan Digby cię zechce, gdy pozna całą prawdę?
a d n a c s
Na twarzy Gwen Arthur ujrzał udrękę. Biła się z myślami. Odpowiedziała dopiero po chwili:
- Nie wiem. Chyba będę musiała go o to spytać. - Obróciła się na pięcie i wyszła, zanim babka zdążyła odezwać się słowem. - Nieznośna pannica! Krnąbrna, głupia dziewucha! -Z krzykiem rozpaczy starsza pani Watterly położyła głowę na biurku. Arthur oderwał się od ściany. Przez moment milczał, analizując wszystko, co usłyszał. - Moja babka i Gwen stały za tym wszystkim. - Słyszałam - powiedziała Hero. - Nie mogłam patrzeć, ale słyszałam każde słowo. Mam nadzieję, że pan Digby wybaczy Gwen. To bardzo odważne z jej strony wyznać wszystko, co zrobiła.
362 polgara & anula
- Jeszcze zobaczymy, czy ona naprawdę mu o tym powie. I co on wtedy zrobi. - Watterly westchnął. Zawsze lubił Gwen, traktował ją jak młodszą siostrę. I dlatego ciężko mu było znieść jej zdradę. - A nawet jeśli Digby jej przebaczy, nie jestem pewien, czy ja będę umiał to zrobić. - Nie? - A ty możesz, tak po prostu? Potrafisz zapomnieć o całym złu, jakie nam wyrządziła? Ile nerwów straciłaś, ile przez nią strachu się najadłaś? Hero pocałowała go w policzek.
s u lo
- Gdyby nie ona, Arthurze, nigdy bym za ciebie nie wyszła. Jak mogłabym nie być jej za to wdzięczna do końca życia? Cała reszta jest już nieważna.
a d n a c s
On nie myślał o tym w ten sposób. Może rzeczywiście powinien nie tylko wybaczyć Gwen, lecz jeszcze jej podziękować? W tym momencie jedyne, co chciał zrobić, to wziąć Hero w ramiona i pocałować.
Dopiero po długiej chwili przypomnieli sobie, że są w trakcie poszukiwania klucza. Poszli dalej korytarzem. Schody doprowadziły ich do sypialni babki. Rozczarowani, że nic nie znaleźli, wrócili do swych apartamentów. Arthur chciał wprost spytać swoją babkę o to wszystko. Chciał jej uświadomić, że odkrył jej manipulacje i nie pozwoli, by kontynuowała swoje gierki. Wszedł do jej gabinetu i znalazł ją z
363 polgara & anula
głową wciąż spoczywającą na biurku. Leżała tak nawet wtedy, gdy zawołał ją po imieniu. Wezwał służącego, by pomógł mu przenieść babkę do jej sypialni. Słyszał, że starsza pani oddycha szybko i płytko. Zanim przybył lokaj, zdążył jeszcze zabrać talię kart z jej dłoni. Jej ręka spoczywała bezwładnie na karcie przedstawiającej śmierć. Wrzucił ją do kominka i patrzył, jak niknie w płomieniach. Babka nie była martwa. A przynajmniej jeszcze nie, jak
s u lo
stwierdził wezwany natychmiast doktor. Lecz nie mogła mówić, nie mogła jeść, a jej oczy, choć otwarte, były kompletnie puste. Arthur nie mógł spytać jej o klucz. Nie mógł spytać, czemu zrobiła im to
wszystko. Dla niego? Dla jego dobra? Pewnie tak, choć jego zdaniem
a d n a c s
pojmowała je całkiem opacznie.
Po tym, jak się kochali tej nocy, Hero tuliła go mocno. Ich miłość była tak dzika i namiętna, że aż był zdumiony. Ona bez wątpienia też. Szeptała mu, że wszystko będzie dobrze, nawet jeśli nigdy nie znajdą klucza. Głaskała go po karku i mówiła łagodnie: - Przynajmniej znaleźliśmy siebie. Czego więcej mielibyśmy chcieć?
Widziała, że mąż cierpi z powodu zdrady swej babki i najbliższej przyjaciółki. Osoby, którym ufał najbardziej, zawiodły go. To było bolesne. Próbowała go uspokoić. Wątpiła, czy cokolwiek jest w stanie przynieść mu ulgę. Plan tej kobiety nieumyślnie doprowadził do ich małżeństwa. I to ją cieszyło. Z drugiej strony wystawił jej życie
364 polgara & anula
na wielkie niebezpieczeństwo. Nie wiedziała, czy zdoła kiedykolwiek jej wybaczyć, jeśli starsza pani wydobrzeje. Hero sprawdziła, jak pokojówka opiekuje się chorą. Starała się nie życzyć jej źle. Niemożność mówienia czy poruszania się była, jej zdaniem, wystarczającą karą. Po cichu powiedziała do niej: - Mamy jeden wspólny cel i mam nadzieję, że uda się go zrealizować. Nie będę dla Arthura ciężarem podczas zdobywania tego, czego najbardziej pragnie. Obiecuję ci to. Odwróciła się do pokojówki.
s u lo
- Pilnuj, by było jej wygodnie, tak jak polecił ci doktor -starała się, aby zabrzmiało to stanowczo. Choć w gruncie rzeczy było jej
a d n a c s
wszystko jedno, co stanie się z babką Arthura. Zbyt wiele zła wyrządziła ta kobieta.
Gdy zeszła na dół na lunch, dowiedziała się, że Gabriel Digby wykazał się cnotą Rycerskości.
Gwen dosłownie promieniała, ogłaszając tę nowinę. Paplała radośnie:
- Był taki rycerski, nie potraficie sobie wyobrazić. Nie wiem, co by się ze mną stało, gdyby nie przybył mi na ratunek! Gabriel Digby siedział obok, w pewnym momencie wziął ją za rękę. Hero ujrzała zachwyt w jego spojrzeniu. Zastanawiała się, czy Gwen Delagrace powiedziała mu już o swojej roli w tym małym rodzinno-sąsiedzkim przedstawieniu. 365 polgara & anula
Z opowieści wynikało, że Gwen jechała do domu w swoim małym powoziku, przysłanym przez ojca. Utknęła w błocie i wysłała służącego, by sprowadził pomoc. Rozpętała się burza, a ona nie miała jak bronić się przed szalejącym żywiołem. Nie miała gdzie się schronić. - A ja przecież - mówiła podniecona, z policzkami różowymi jak płatki kwiatów, gdy patrzyła na Gabriela Digby'ego - nie mogłam zostawić tam małej Lilly, mojej klaczy, i nie mogłam też wyprząc jej sama z powozu.
s u lo
A zatem, pomyślała Hero nieco złośliwie, panna Delagrace pozwoliła, by deszcz przemoczył ją do suchej nitki, przewiał zimny, ostry wiatr, a mimo to nie podjęła nawet próby samodzielnego
a d n a c s
uratowania siebie i swego konika.
- I wtedy nadjechał on - jak rycerz ze średniowiecznych ballad na swym rumaku. Przysięgam, że praktycznie widziałam jego włócznię.
Hero próbowała nie okazywać swego rozbawienia podczas słuchania opowiadania Gwen. Ani swego rozgoryczenia. Bo pomimo że opowieść była głupiutka, było też prawdą, że pan Digby poradził sobie ze swym drugim zadaniem zadziwiająco dobrze. - Jak się ma starsza pani Watterly tego popołudnia? -spytał grzecznie. To niewinne pytanie mogło znaczyć tylko jedno: Gwen jeszcze nie wyznała mu prawdy. Mimo ożywienia dziewczyna wydawała się jednak przybita i dręczona poczuciem winy. Hero miała nadzieję, że 366 polgara & anula
panna Delagrace wkrótce powie wszystko swemu kawalerowi, zanim ich uczucie zostanie wystawione na niebezpieczeństwo za sprawą jej przemilczenia. Może ona i Arthur mogliby coś uczynić, by pomóc temu związkowi? Gdyby wyjaśniła Digby'emu... Lecz najpierw Gwen musi wyznać mu prawdę. Hero żywiła głęboką nadzieję, że tych dwoje połączy się w parę. Mogłaby się pozbyć wreszcie poczucia winy, że Gwen Delagrace i Gabriel Digby zostali niespodziewanie pozbawieni
s u lo
wybranków swych serc. Najwyraźniej znaleźli coś więcej niż tylko wzajemne pocieszenie podczas dzisiejszej akcji ratunkowej.
Porzuciła swe rozmyślania, kiedy do jadalni wszedł Arthur, pośpiesznie i trochę obcesowo przerywając gościom konwersację.
a d n a c s
Podszedł, by pocałować Hero w policzek, i wyszeptał jej do ucha: - Znalazłem go.
Zjedli szybko i wymówili się nieprzyzwoicie prędko, lecz wydawało się, że żadne z ich gości nawet tego nie zauważyło. Zbyt byli zajęci sobą.
W salonie Hero spytała męża:
- Gdzie był? Jak go znalazłeś?
Głos mu drżał od tłumionego podniecenia. - Był schowany w starym trzewiku w sypialni babki. Spojrzała na klucz, który Arthur trzymał w dłoni. Czuła dziwne podekscytowanie. - Więc wypróbujemy go, tak? Lecz jak? Jak dostaniemy się do posiadłości Delagrace'ów? 367 polgara & anula
- Będziemy towarzyszyć Gwen w drodze do domu i tak to zaaranżujemy, by zostać na noc. Nie miała ochoty tego robić, lecz czuła się w obowiązku go ostrzec: - Wiesz, że tam może niczego nie być, prawda? Twoja babka mogła nie... Arthur przerwał jej stanowczo: - Nie myślmy o tym na razie. Dowiemy się dzisiejszej nocy.
s u lo
Klucz gładko wszedł w zamek i dał się łatwo przekręcić, lecz Arthur zawahał się, zanim otworzył szafkę. Hero złapała go za ramię i lekko ścisnęła, by dodać mu otuchy. Po krótkiej modlitwie, nie wiadomo właściwie do kogo, otworzył drzwiczki.
a d n a c s
Z ust Hero wyrwał się nieartykułowany dźwięk, będący echem okrzyku jej męża.
Wewnątrz, starannie owinięty w kilka warstw jedwabiu, spoczywał pakiet kształtem i rozmiarem przypominający manuskrypt. Ostrożnie, niemal z czcią, Arthur wyjął znalezisko. Rozwinął je. Okładka wyglądała na całkiem współczesną - poczuł lekkie rozczarowanie. Ten manuskrypt nie mógł liczyć sobie pięciuset lat. Lecz gdy otworzył okładkę, zobaczył, że w nowej oprawie umieszczono stare, pożółkłe stronice. Hero uniosła lampę i pochyliła się nad nim. Wspólnie przeczytali następujące słowa: Przechowałam te karty bezpiecznie dla tego, kto nadejdzie ponownie po wielu latach. Wierzę, że Artur powróci za mojego życia. 368 polgara & anula
Właściwie to wierzę, że mój szarooki wnuk jest odrodzonym Arturem. Zdradziły mi to karty. Wszystkie znaki zgromadzono tutaj, by mogły zostać odczytane. On musi się tylko ujawnić, a wszystko zostanie mu przekazane. Lecz jeśli los mnie zmylił, wiedz, że zawierzyłam strażnikowi własne życie i nie przewrócę tych stron, zanim moje nadzieje i sny się nie wypełnią. Jeśli przeczucia mnie mylą i umrę, zanim na własne oczy
s u lo
zobaczę powrót króla, chroń ten manuskrypt, nawet za cenę własnego życia. Nie pozwól, by ujrzały go czyjekolwiek oczy, zanim nie powróci do nas prawdziwy król.
Błagam, byś wypełniał swoje zadanie z takim poświęceniem, z
a d n a c s
jakim ja wypełniałam moje.
Pod listem jego babki były dziesiątki innych. Wszystkich tych, którzy obiecali przechowywać manuskrypt, zanim Artur, zgodnie z przepowiednią, nie odrodzi się po wielu latach. - Co powinieneś teraz zrobić? - wyszeptała Hero. - Jakie to smutne, że ukrywali ten manuskrypt przez tyle wieków! Czy oni naprawdę wierzyli, że Artur powróci?
- Musieli wierzyć. Co innego kazałoby im wypełniać te zalecenia tak gorliwie? - Czy ty... - Nie. Nie wierzę, że istnieje jakikolwiek powód, by nadal ukrywać rękopis. Hero przywarła do niego i wyszeptała podekscytowana: 369 polgara & anula
- Więc dokonałeś tego, Arthurze! Wygrałeś rywalizację! Znalazłeś oryginalny manuskrypt Malory'ego Le Mort d'Arthur! Arthur próbował cieszyć się tą chwilą, lecz nie bardzo mu się to udawało. Nie tak to sobie wyobrażał. Wciąż siedzieli pod stołem, gdy nagle otworzyły się drzwi biblioteki. Zastygli w bezruchu, bojąc się, że zostaną przyłapani. Usłyszeli głos Gwen, przygnębiony, jakby właśnie płakała. - Nie rozumie pan. Musiałam to zrobić. Gabriel Digby, zimny i zły, stwierdził: - To było złe, panno Gwen.
s u lo
- Może raczej tchórzliwe. Samolubne, mogę się zgodzić. Lecz z pewnością nie złe. Niech pan powie, że tak o mnie nie myśli!
a d n a c s
- Sam już nie wiem, co mam myśleć. - Digby westchnął gwałtownie. - Zamknąć ich w pułapce na strychu księgarni?
- Czy lepiej byłoby, gdybym zamknęła tam pannę Fenster razem z panem? Tego przecież chciała starsza pani Watterly. Arthur zamarł, czekając na odpowiedź. Czy Gabriel Digby wciąż żywi jakieś uczucia do Hero, pomimo że są one teraz całkowicie niestosowne?
Digby nie odpowiedział pannie Delagrace wprost. - Powinna była pani odmówić. - Tak. Teraz też to widzę. - Gwen płakała już całkiem jawnie. - I błagam, by mi pan wybaczył. - Nie wiem, czy potrafię. - Głos Digby'ego był przytłumiony, jakby jego właściciel walczył z silnymi emocjami. 370 polgara & anula
Arthur wsparł się na Hero, rozczarowany. Miał nadzieję... - Proszę, niech pani weźmie moją chusteczkę i już nie płacze. Nie będziemy więcej o tym rozmawiać. Co się stało, to się nie odstanie - głos Digby'ego był teraz odrobinę cieplejszy. Było jasne, że cierpienie Gwen sprawia mu ból. - Ale.... - Dobranoc, panno Delagrace. - Cicho zamknął za sobą drzwi i jedyne, co teraz słyszeli, to zduszony szloch Gwen.
s u lo
Arthur i Hero przytulili się do siebie pod stołem, słuchając odgłosów jej rozpaczy. Czekali, aż dziewczyna się wypłacze i
wyjdzie. Lecz Gwen nie odchodziła. W końcu Hero ostrożnie wyjrzała spod stołu.
a d n a c s
- Zasnęła, biedactwo.
- Sama sprowadziła na siebie to nieszczęście. - A czy my nie możemy powiedzieć tego także o sobie? W końcu gdybym ci wyznała, że cię kocham albo gdybyś ty to zrobił, gdy tylko Simon zażądał, byśmy się pobrali, bylibyśmy szczęśliwi od samego początku. A tak? Tyle tygodni się męczyliśmy... - Masz takie współczujące serce, Hero. Ja nie jestem tak... - Musimy sprawić, by byli razem. To nasz obowiązek, Arthurze! Sprzeciwił się jej stanowczo: - Igranie z losem to nie jest gra, w którą miałbym ochotę zagrać. Przykład mojej babki jest dla mnie wystarczającym ostrzeżeniem. Nie powinniśmy bawić się w Boga, Hero. Westchnęła. 371 polgara & anula
- Nie myślę o łączeniu ich na siłę, lecz o tym, by dać im okazję, by lepiej się poznali. By nawiązała się między nimi nić porozumienia. -Jak? - Nie mam pojęcia. Po cichutku, by nie budzić Gwen, wyszli spod stołu. Arthur spojrzał na jej twarz i przypomniał sobie dziewczynkę, którą kiedyś była. Swoją małą siostrzyczkę. Przypomniał sobie też, z jaką odwagą wyznała swoje winy Gabrielowi Digby'emu. Westchnął.
s u lo
- A ja wiem jak. - Zostawił klucz na stole, w miejscu, gdzie Gwen w żaden sposób nie mogła go przeoczyć.
- Arthurze? - Hero chciała podejść, by go zabrać, ale ją
a d n a c s
powstrzymał. Wziął ją za rękę i delikatnie odciągnął.
- Jestem zadowolony z tego, co mam, chyba po raz pierwszy w życiu. Nie chcę tego, czego pragnęła dla mnie moja babka. Chcę tylko ciebie. Jesteś dla mnie wszystkim. - Ale ty...
- Stanę przed nimi i opowiem moje historie. Tę jedną mogę przemilczeć. Bo i tak wiem, że w rzeczywistości wygrałem z panem Digbym. I to mi wystarczy. Inni nie muszą być tego świadomi. Hero uwolniła dłoń z jego uścisku i zarzuciła mu ręce na szyję, nie dbając już dłużej o to, że mogą obudzić Gwen. - Jesteś najodważniejszym mężczyzną, jakiego znam. Pocałowała go. - I najmądrzejszym - Pocałowała znowu. Poczuł jej łzy. - I najżyczliwszym... 372 polgara & anula
- Chodźmy do łóżka - wyszeptał, obejmując ją i przyciskając do siebie. Wyszli z pokoju, zostawiając klucz Gwen Delagrace i Gabrielowi Digby'emu.
a d n a c s 373 polgara & anula
s u lo
25 - No cóż, panowie, nadszedł czas, byście opowiedzieli nam swoje historie. Jak wywiązaliście się z waszych zadań? Czy stawiliście czoła każdemu wyzwaniu? Czy dowiedliście, że posiadacie każdą z wymaganych cnót? - Po tym wstępie dotychczasowy przewodniczący Towarzystwa Rycerzy Okrągłego Stołu usiadł znużony, lecz wciąż dostojny. Ze swego miejsca dodał jeszcze: - I
s u lo
pamiętajcie, chcemy, byście nas zabawili waszymi opowieściami, a nie zanudzili nimi na śmierć.
Zgromadzeni roześmieli się, choć wszyscy byli trochę
a d n a c s
podenerwowani oczekiwaniem na wynik rywalizacji. Kto zacznie? Wstał Arthur. Hero siedziała na krześle wyprostowana jak struna. Ich plan zadziałał. Gwen Delagrace i Gabriel Digby byli teraz małżeństwem. Chyba szczęśliwym. Manuskrypt był w ich posiadaniu. Jednak czy dzisiejsze wydarzenia nie będą zbyt bolesne dla Arthura? Mogła się tylko modlić, by tak nie było.
Pan Digby wydawał się spięty, lecz nie protestował, gdy Watterly pierwszy zaczął opowiadać o swoich dokonaniach. - Poważnie potraktowałem swoje wyzwania - zaczął Arthur. - I podczas tych trzech miesięcy, odkąd widzieliśmy się po raz ostatni, podjąłem i wypełniłem wiele zadań. Mam nadzieję, że trzy spośród nich zostaną mi zaliczone przez szanowne gremium jako dowód, że posiadam cnoty Honoru, Rycerskości i Męstwa. - Skłonił się lekko.
374 polgara & anula
- Po pierwsze - rzekł, patrząc na Hero - dowiodłem mego Honoru przez ofiarowanie serca kobiecie, która jest moją żoną. Cieszę się, mogąc stwierdzić, że w końcu uznała, iż ten dar jest na tyle cenny, by warto go było przyjąć. Hero zdrętwiała. Chciała wstać i powiedzieć Arthurowi, że zawsze uważała jego serce za cenny dar. Najcenniejszy w świecie. Lecz nie mogła znieważać męża, przerywając mu w połowie opowieści. Lepiej będzie, jeśli wyzna mu to później, na osobności.
s u lo
Ku jej rozpaczy wśród członków Towarzystwa rozległ się szmer dezaprobaty. Arthur uniósł dłoń, by ich uciszyć, i kontynuował: - Po drugie, udowodniłem moją Rycerskość. Ktoś może
przedstawić swoją sprawę przed sądem rycerzy i ci mogą uznać jego
a d n a c s
uczynek za rycerski. Lecz jeśli ten, któremu udzielono pomocy, nie zaliczy rycerzowi tego zadania, wtedy, moim zdaniem, nie zostało ono spełnione, choćby zostało zatwierdzone przez innych rycerzy. Innymi słowy, to sam rycerz musi mieć wewnętrzne przekonanie, że spełnia czyn rycerski, nawet jeśli jego towarzysze mówią co innego. Poza tym musi zostać pozytywnie oceniony przez tego, kto był w potrzebie i komu udzielił pomocy. Jak mówił sir Galahad, rycerski honor to nie piękne słowa i jałowe uczynki, lecz prawdziwa pomoc potrzebującym. Dlatego gdy spotkałem młodą dziewczynę, która została zmuszona do życia ze strasznym smokiem, który codziennie wyrządzał jej krzywdę swym palącym oddechem, wiedziałem, że
375 polgara & anula
muszę jej pomóc, i nieważne dla mnie było w tym momencie, czy mój uczynek zostanie uznany za rycerski przez innych, czy nie. Ta młoda kobieta miała niezłomne serce i nie poddawała się... Hero siedziała jak skamieniała. Arthur nie mówił o kanale, który wykopał dla starego dzierżawcy i z którego był tak dumny. Mówił o niej. Opowiadał o tym, jak ochronił ją przed nikczemnością swej babki. Każda opowieść, którą snuł, o Honorze, Rycerskości czy Męstwie, była tak naprawdę opowieścią o niej i jego uczuciach do
s u lo
niej. Słyszała, tylko co dziesiąte słowo z tego, co mówił. Utkwiła w nim wzrok, zahipnotyzowana blaskiem jego spojrzenia i promiennym uśmiechem, a on opowiadał całemu Towarzystwu w najpiękniejszych słowach o tym, jak doszło do tego, że są razem i że tak bardzo się kochają.
a d n a c s
Potem przyszła kolej na Gabriela Digby'ego. Członkowie Towarzystwa, którzy chwilę wcześniej serdecznie gratulowali Arthurowi opowiedzianych historii, teraz, znowu milczący i zamyśleni, skierowali swą uwagę na pana Digby'ego. Digby wstał i uśmiechnął się, natychmiast roztaczając wokół aurę pewności siebie, i Hero wiedziała już, co sprawiło, że Arthur postąpił właśnie tak, a nie inaczej. Znowu była z niego dumna dostrzegł to, co wielu ludzi mogłoby przeoczyć. A mianowicie fakt, że to właśnie Gabriel Digby idealnie nadaje się na przewodniczącego Towarzystwa Rycerzy Okrągłego Stołu. Był urodzonym przywódcą. Chyba żeby - a wątpiła, by, nawet gdyby tak się stało, mogło to w znaczący sposób wpłynąć na wynik - udało się panu Digby'emu 376 polgara & anula
przedstawić swój triumf w sposób tak śmiertelnie nudny, że niektórzy członkowie nie byliby w stanie dostrzec prawdziwej wielkości jego czynów. Jednak jakoś nie potrafiła sobie wyobrazić, by stojący przed nimi mężczyzna zrobił coś podobnego. Dlatego usiadła wygodniej, szykując się do wysłuchania ciekawej i zabawnej opowieści. Tej, którą doskonale już znała, nawet Z dodatkowymi szczegółami, które nie zostaną tu zdradzone, a które świadczyły o tym, że jej mąż jest
s u lo
najlepszym i najszlachetniejszym mężczyzną spośród wszystkich tu Zgromadzonych. I nie ma to najmniejszego znaczenia, że nie zajmie on fotela przewodniczącego Towarzystwa Rycerzy Okrągłego Stołu. Podróż do Walii była bardzo wyczerpująca. Hero cieszyła się, że
a d n a c s
ma obok siebie silne ramię, do którego mogła przytulić się, gdy zasypiała ze zmęczenia. Dzień był wietrzny i w powietrzu czuć było chłód napływający od klifów z Caernarvon. Popioły listów, które sprowadzały tylko nieszczęścia, pofrunęły w powietrzu jak płatki śniegu albo puch z drzew.
- Wykonały już swoją robotę. Nie zasługują na to, by nimi gardzić ze względu na wiarę, którą budziły, gdy je czytaliśmy. Ujrzawszy łzy w oczach żony, Arthur objął ją mocno. Czując się bezpiecznie w jego ramionach, powiedziała: - Przez tyle wieków ktoś tak dobrze strzegł stron manuskryptu, a teraz są one bezpieczne w rękach rycerzy z Towarzystwa. - Lecz czy tak naprawdę ma to jakieś znaczenie? Przecież te słowa, te zdania zawarte w manuskrypcie Malory'ego i tak były już z 377 polgara & anula
nami od dawna! Więc cóż za różnica, że teraz odnaleźliśmy oryginał, ich pierwotny zapis? - Masz rację, same słowa i tak nigdy nie umarły; przez pięć wieków były przecież wielokrotnie przepisywane, przedrukowywane, tłumaczone na obce języki, głośno czytane, recytowane. - Westchnęła. - Lecz mimo to... Usłyszał jej niewypowiedziane pytanie. - Nie żałuję tego. Gabriel Digby jest odpowiednim człowiekiem na to stanowisko. Jest prawy i odważny.
s u lo
- Za to ty jesteś mądrzejszy. Pan Digby nie miałby tej pozycji, jeślibyś nie okazał wielkoduszności i mądrości, stwarzając mu okazję do znalezienia rękopisu. Sam mogłeś z niej skorzystać i zdobyć ten
a d n a c s
zaszczyt dla siebie, lecz czułeś, że nie należysz do Londynu, że twoje miejsce jest gdzieś indziej i że nie powinieneś zostać przewodniczącym Towarzystwa Rycerzy Okrągłego Stołu. - To było chyba bardziej samolubne niż mądre, jak sądzę. Bo widzisz, ja tak naprawdę wolę być w domu, otoczony naszymi książkami. Chcę mieć czas na dyskusje z tobą, na wspólną lekturę, na prowadzenie badań, na tłumaczenia. No i oczywiście na miłość. Gdybym został przewodniczącym, musiałbym mnóstwo czasu poświęcać na pracę w Towarzystwie, a ponadto często bywać w Londynie. - I dlatego właśnie jesteś mądry, a nie tylko samolubny. Wiedziałeś, że Gabriel Digby jest stworzony do takiego życia, a ty nie. Możesz go sobie wyobrazić z Gwen w bibliotece, gdy nie mają 378 polgara & anula
nikogo do towarzystwa oprócz książek i służby? - Hero zaśmiała się. Nie, bo oni są londyńską parą, piękną i światową parą. - A my, twoim zdaniem, jesteśmy wiejskimi myszami, tak? żartobliwie się z nią droczył. - Nie, ja uważam, że jesteśmy raczej parą spokojnych ludzi, którzy nie potrzebują blasku salonów i pełnych zachwytu spojrzeń innych, by znaleźć swoje własne szczęście. - Widzisz? Widzisz, jaki jesteś mądry, Arthurze? Tak samo jak wówczas, gdy wskazałeś, że słowa zawarte w rękopisie są ważniejsze
s u lo
niż papier, na którym zostały pierwotnie zapisane.
- Te słowa same płoną w sercu, Hero. To jest prawdziwa chwała, a nie przelotne uznanie, które przychodzi z odkryciem stron, na których po raz pierwszy zapisano te zdania. Same słowa są wieczne.
a d n a c s
Tak samo jak te, które powiedziałaś do mnie nie tak dawno temu. Uśmiechnęła się. - Kocham cię.
Pochylił się, by pocałować ją lekko.
- Tak, to właśnie te słowa. - Usta miał zimne od wiatru, lecz gdy dotknął jej szyi, Hero poczuła gorąco. Powtórzył za nią: - Kocham cię. Ostatnie skrawki papieru odfrunęły i zostały porwane przez grzmiące fale, a oni stali oparci o siebie, zanim słońce nie zniknęło za horyzontem.
379 polgara & anula