TRANS: czarek.logan B1 „NUTS” – Alice Clayton BETA: karasmi1799 1 Rozdział 1 - Okej, zobaczmy. Rosół Dashi1 - zrobiony. Bok choy2 - zapieka się; krewe...
11 downloads
26 Views
852KB Size
TRANS: czarek.logan
B1
„NUTS” – Alice Clayton
BETA: karasmi1799
Rozdział 1 - Okej, zobaczmy. Rosół Dashi1 - zrobiony. Bok choy2 - zapieka się; krewetki – duszą się. Jak okiem sięgnąć wszystko bezglutenowe - powiedziałam sama do siebie, pochylając się nad nierdzewnym blatem w najpiękniejszej kuchni, jaką kiedykolwiek stworzono. Oczywiście, jeśli lubiło się nowoczesny styl kalifornijski 3 z połowy XX wieku. A komu by się nie podobał? Kilometry nierdzewnej stali i lśniąco wypolerowane posadzki. I2 Niezliczone urządzenia i narzędzia kuchenne wisiały na ułożonych ciągiem w jodełkę podłużnych płytkach, były błyszczące i nietknięte przez rękę właścicieli. Dotykane jedynie moją ręką - osobistego szefa kuchni i pogromcy diabelskiego glutenu w tej krainie blondu i modniś. Zwłaszcza w Hollywood. Zwłaszcza w Bel Air. Zwłaszcza w domu Mitzi St.Renee, żony znanego producenta i uczestnika najbardziej ekskluzywnej wersji wyścigu… niekończąca się młodość.4 I w wieku trzydziestu dwóch lat (kto mógł przypuszczać, że jedynie pięć lat młodsza ode mnie osoba mogła mówić do mnie tak pretensjonalnie, jakby to było jej pracą od zawsze), w mieście gdzie trzydziestka była górną granicą dla poślubienia starszego faceta z miłością do cycków, Mitzi najwyraźniej zamartwiała się swoim wiekiem. T3 Trzymając melona, zawiesiłam się na słowie cycki. Rzeczone cycki łączyły się zazwyczaj z piękną kobietą. Rzeczone cycki łączyły się zazwyczaj z niezbyt miłą kobietą. Rzeczone cycki łączyły się zazwyczaj z dupkami, co zrobić, taka była prawda. Pokręciłam głową, aby oczyścić umysł i zaczęłam kroić melona. Dwu i półcentymetrowe kostki z ostrymi brzegami; zero zaokrągleń na rogach. Następne w kolejce były kuleczki, okrąglutkie i pełne. Zero wyszarpanych dziurek; po prostu perfekcyjna kula. W głowie usłyszałam jak to brzmi, parsknęłam i przeszłam do arbuzowych trójkątów. Ostrych. Rozwartokątnych. Czy Mitzi doceni moje umiejętności posługiwania się nożem, które prezentują się w jej misce owoców? Wątpliwe. Czy dostrzeże kulinarną geometrię, która zapewni jej poranny zastrzyk energii? Pewnie nie. Nikt nie zauważy ideału moich melonów… ale całą pewnością zauważą jej. Mój wewnętrzny dialog i ja przeszliśmy do komponowania talerza Mitzi. Lubiła, gdy jej kolacja była serwowana dokładanie o osiemnastej trzydzieści. Niektórzy ludzie wynajmowali osobistego szefa kuchni tylko do gotowania. Niektórzy nawet przypisywali sobie całą zasługę, podczas gdy kucharz ukrywany był w kuchni. A inni zakładali, że ponieważ pracowałam w kuchni i miałam płacone za gotowanie, byłam również pewnego rodzaju kamerdynerem. Ale przy takich pieniądzach jakie płaciła mi Mitzi, nie miałam Bulion wykorzystywany w kuchni japońskiej. Zielone warzywo używane w kuchni chińskiej, podobne do kapusty, znane również jako pak choi. 3 Serio… a komu się podoba. 4 Nawiązanie do znanej „bajki” – Niekończąca się opowieść 1 2
1
TRANS: czarek.logan
B1
„NUTS” – Alice Clayton
BETA: karasmi1799
problemu z podaniem na tacy do jadalni jej modnej, nisko kalorycznej, ale bardzo smacznej kolacji z kuchni Asian-fusion. Gdy wyciągałam bok choy z piekarnika, niespodziewanie zadzwonił mój telefon, a zaskakując mnie spowodował, że trąciłam ręką o zewnętrzną krawędź piekarnika. Sycząc z bólu, odstawiłam patelnię na kuchenkę. Gdy zobaczyłam, kto dzwoni, szybko odrzuciłam połączenie, po czym zerknęłam na bok choy. Wybierając najbardziej zielone i idealne, ostrożnie umieszczałam je w środku białej porcelanowej miski, tworząc małą zieloną wieżę, w tym momencie rozbrzmiał jajowaty minutnik, wzywając mnie do krewetek. Podduszone w wywarze5 z krztyną chili Thai i cynamonu, były różowe i idealne. Upchnęłam trzy na górę trio bok choy (symetria, zawsze symetria), po czym posypałam wszystko posiekanymi na ukos: marynowanym czosnkiem i szalotką, która została delikatnie, wokoło zezłocona na oleju z orzeszków ziemnych (sekret, który nigdy nie zostanie wyjawiony Pani Zero Grama Tłuszczu). Ustawiłam miskę na lakierowanej, szylkretowej6 tacy, następnie do dzbanka nalałam rosół dashi i dołożyłam do pasującej miseczki dokładnie trzy-czwarte filiżanki pachnącego papedą7 ryżu jaśminowego. Dla stylu życia rozmiaru zero8 w mieście rozmiaru zero, kontrolowanie porcji jest podstawą w żywieniu. Właśnie podnosiłam tacę, aby zanieść ją do jadalni, gdy znów zadzwonił telefon. Jeszcze raz stuknęłam w „Odrzuć” i dostrzegłam godzinę, natychmiast w duchu przeklęłam siebie za pozwolenie godzinie osiemnastej trzydzieści dwie na niezauważalne nadejście. W jadalni, moja klientka usadziła się na szczycie stołu, obiadując jak zwykle samotnie. Jej małżonek zawsze pracował. Jednak jeśli posiadałam do niej jakąkolwiek chwilową słabość, zniknęła ona, gdy zrobiła przedstawienie ze spoglądania na swój zegarek. - Bardzo przepraszam za małe opóźnienie, bok A4 choy wymagał dziś odrobinę więcej uwagi – zaćwierkałam, stawiając tacę i podając z jej lewej. - Czemu, Roxie, co znaczą cztery minuty? Jak mniemam cztery minuty w tę, siedem w tamtą są bez znaczenia, może zwyczajnie poluzujmy wszystkie zasady? – zaświergotała, ripostując, gdy dzbankiem nalewałam rosół, krążąc nad środkiem dania. Dobrze ci płaci. Bardzo dobrze. Zaciskając zęby, uśmiechnęłam się do jej czoła naszprycowanego botoksem i zabrałam szybko pusty dzbanek. Dobre pytanie: Czemu, Roxi? Ruszyłam w stronę kuchni, aby dokończyć jej „deser” i kawę, spakować śniadanie oraz obiad na jutro i posprzątać. W mojej głowie słowo „deser” było zawarte w olbrzymim neonowym cudzysłowie, ponieważ ciężko było wyobrazić sobie określenie takim cudownym słowem bezcukrowe, oparte na chlebie świętojańskim, wafle, przełożone jedynie roztartymi Ma tu na myśli wywar do ryb zwany z francuska - court bouillon. Szylkret - płytki rogowe pancerza żółwia szylkretowego używane do wyrobu galanterii ozdobnej i nie tylko. 7 Cytrus pochodzący z Azji. 8 Nasz rozmiar 34. 5 6
2
TRANS: czarek.logan
B1
„NUTS” – Alice Clayton
BETA: karasmi1799
lodami cytrynowymi. Nie byłam uprzedzona do lodów cytrynowych czy do „ciastek” – które, spójrzmy prawdzie w oczy, również wymagały kuracji cudzysłowowej. Jednak nie aż bardzo jak deser. W jednej sprawie mogłabym się dogadać z Mitzi, to jest, co do sposobu przyrządzania kawy. Kona blend9, ciemno palona z jedną i tylko jedną łyżeczką pełnotłustej, jak Boga kocham, domowej roboty bitej śmietany. Pozwoliła sobie rozpieścić się tym jednym smakołykiem, każdego jednego dnia. Ej, to nie moja broszka, aby mówić komukolwiek, gdzie mają lokować swoje „sekretne, dodatkowe kalorie”. Jejku, dużo dzisiaj tych cudzysłowów. Podłączyłam nierdzewny mikser KitchenAid Arisana, zabrałam miskę z zamrażalnika i wlałam do niej trochę ponad pół filiżanki świeżej tłustej śmietany. Butelka była prawie pusta, musiałam dodać to do listy zakupów. Robiłam listę na każdy tydzień, potem przychodziłam co kilka dni, aby przygotować posiłki, które miała pod ręką. Dwa razy w tygodniu dla niej gotowałam. Dodając do śmietany łyżeczkę madagaskarskiej wanilii i dokładanie dwie łyżeczki cukru, pozwoliłam się jej ubić, w tym czasie zaczęłam ogarniać kuchnię, ignorując pikanie dochodzące z telefonu, informujące mnie o dwóch połączeniach, które przegapiłam podczas służby oddanej rosołowi. Mając na oku bitą śmietanę i ucho skierowane w stronę jadalni, zaczęłam przygotowywać kawę. Ubijałam ją odmierzając tyle, aby zaparzyć dokładnie pół filiżanki espresso. Gdy telefon zawibrował na nierdzewnym blacie, zobaczyłam, kto znów dzwoni i walnęłam w kolbę bardzo drogiego ekspresu Breville. - Na miłość boską, mogę oddzwonić później? - Cóż, całkiem niezłe siemasz na przywitanie się z twoją jedną jedyną matką. – Rozbrzmiał radosny głos. Z irytacji zamknęłam oczy. - Siemasz, mamo. Pracuję. Mogę oddzwonić? - Zależy. Oddzwonisz dzisiaj wieczorem? - Postaram się – odpowiadam, zmagając się z dyszą spieniającą zapiętą przy ekspresie. - Postrasz się? - Oddzwonię, okej? - Obiecujesz? - Tak, obiecuję, że… O rany… - Co się stało? Wszystko w porządku, Roxie? Rodzaj kawy arabki /oczywiście organicznej/, oryginalnie hodowanej na Hawajach. Obecnie produkowana również na Jamajce i w Ameryce Południowej, Hawaje dochodzą swoich praw w/s znaku towarowego na drodze sądowej 9
3
TRANS: czarek.logan
B1
„NUTS” – Alice Clayton
BETA: karasmi1799
- W porządku… tylko drobny wypadek na kuchni. Zadzwonię później. – Rozłączam się, gapiąc się w miskę. Muszę wykombinować jak wyjaśnić Mitzi St.Renee, kobiecie, której styl życia zależy całkowicie od jej umiejętności utrzymania pięknego wyglądu i znakomitego ciała, oraz której jedynym pofolgowaniem była wieczorna kawa, że zamiast kłębiącej się delikatnej bitej śmietany… zrobiłam masło.
***
Zwolniona. Zwolniona? Zwolniona. Ś5 ZA. MASŁO. Wsiadałam do swojego samochodu przed domem Mitzi, podskakując wysoko na szpilkach. Spakowałam noże, wydarłam moją ostatnią należność z jej idealnie pomalowanych żelowych tipsiorów, po czym poczłapałam do swojego Jeepa Wagoneera rocznik 1982. Zwolniona. Przez masło. Powinnam była wiedzieć lepiej i nie odwracać się plecami do bitej śmietany. Oczywistym jest, że może ona przejść z ubitej na sztywno do masła w przeciągu sekundy. Ponownie zadzwonił telefon i twarz matki pojawiła się na ekranie, brązowy kędzierzawy warkocz i stokrotka za uchem. Hipiska drugiej generacji. Woodstock część druga. Odziedziczyłam po niej włosy, ale oczy mam po ojcu. Nigdy go nie spotkałam, ale moja mama mówiła, ze zawsze potrafiła powiedzieć w jakim jesteśmy nastroju na podstawie naszego koloru oczu. Piwne, gdy jestem spokojna, odrobinę niebieskawe, gdy jestem przybita i trochę zielonkawe, gdy jestem zmordowana. W tym momencie byłam dosyć oczywista. Usłyszałam trzaśnięcie drzwi wejściowych i zobaczyłam Mitzi idącą wzdłuż podjazdu, prawdopodobnie, aby powiedzieć mi, bym odjechała. Odpalając silnik, pomachałam jej na pożegnanie znaczącym gestem z użyciem palca i odjechałam. Nieprofesjonalne, ale nie musiałam się dłużej martwić tą myślą. Marudziłam sama do siebie całą drogę jadąc przez wzgórza i przejeżdżając całe miasto do swojego domu na drugą stronę Highland10, gdzie domy były znacznie mniejsze i ciągnęły się całe przecznice kamienic pękających w szwach od pełnych nadziei młodziutkich piękności. Gdy podjeżdżałam pod swój budynek, zadzwonił telefon. Znów.
10
Dzielnica LA
4
TRANS: czarek.logan
B1
„NUTS” – Alice Clayton
BETA: karasmi1799
- Naprawdę nie mogłaś zaczekać aż oddzwonię? – powiedziałam, gdy jej głos rozbrzmiał z głośnika. Kalifornijskie prawo „wolnych rąk” nakazywało, że musiałam słyszeć głos matki w całym aucie z systemu głośnomówiącego, i to w stereo. - Kto wie kiedy by to było? Dosłownie wychodzę z siebie, żeby ci przekazać wieści! – zawyła, chichocząc przy okazji. Zaśmiałam się niewesoło, gardząc sobą. M6 atka była zakręcona na wiele sposobów, ale jej entuzjazm był zawsze trudny do odparcia. - Muszą to być ważne wieści, u ciebie jest już późno. Dlaczego nie jesteś w łóżku? Na wschodzie była prawie jedenasta wieczorem, dawno po jej zwyczajowej porze zasypiania. - Oj tam, wyśpię się, kiedy umrę. Posłuchaj, Roxie, mam coś fantastycznego do pozwiedzania! - Phish11 znów koncertują? - Roxie… - ostrzegła. Zagryzałam wargę, żeby powstrzymać się przed powiedzeniem czegoś złośliwego. - Znalazłaś nową markę kiełków pszenicy i nie możesz opanować podekscytowania? – Zagryzanie wargi nie zawsze… w zasadzie, wcale nie działa. - Cieszę się, że dobrze bawisz się nabijając się ze swojej matki, zwłaszcza korzystając ze swoich oklepanych żarcików o hipisach. Jesteś dzisiaj wyjątkowo uszczypliwa – odpowiada, a jej ton staje się odrobinę ostrzejszy. Muszę trochę odpuścić. Ostatecznie, to nie była całkowicie jej wina, że zostałam zwolniona. - Twoje wieści? – zapytałam miło, zanim zmieniłaby temat na to, że być może powodem mojej uszczypliwości jest to, że nie dostarczałam sobie wystarczającej ilości żelaza. Albo seksu. Typowe sprawy matka-córka. - Oczywiście! Tak! Wieści! Siedzisz? - Tak, siedzę. - Będę w telewizji! – wykrzykuje, kończąc piskiem. - O, to fajnie. Kącik Zrób to sam znów wrócił na antenę? Nasze małe miasteczko leży w północnej części stanu Nowy Jork i ma własny dostęp do publicznego kanału. Mama od lat wnosiła do programu swoje pomysły. Zarówno kiedyś, jak i teraz, gdy budżet został obcięty do siedemdziesięciu pięciu dolarów, proszą ją, żeby przychodziła i pokazywała różne rzeczy. Jak zrobić dzierganą sukienkę, ceramiczne poidełko dla ptaków itd. 11
Amerykański zespół rock and rollowy, założony w 1983 r.
5
TRANS: czarek.logan
B1
„NUTS” – Alice Clayton
BETA: karasmi1799
Jej odcinek o papierowych lampionach wywołał największy w dziejach stacji nawał telefonów. Trzy. - Nie, nie, nie Zrób to sam. Słyszałaś kiedyś o Niesamowitym Wyścigu12? - Oczywiście. Fajnie. Kanał 46 robi wersję lokalną? – zapytałam, skracając na parking. - Nie chodzi o Kanał 46, skarbie, to ten program! Będę brała udział w Niesamowitym Wyścigu- w tym prawdziwym! - Czekaj, co? – zapytałam, wjeżdżając szerokim łukiem w swoje miejsce parkingowe, prawie ścinając śmietnik. - Dobrze usłyszałaś! Ostatniej jesieni, gdy byli w Poughkeepsie13, wzięłam udział w przesłuchaniu razem z ciotką Cheryl i nas wybrali! Objedziemy świat dookoła – wrzeszczała. - Dobrze, mamo przestań krzyczeć. Mamo poważnie, zatrzymaj się… dobrze. Dobrze, halo? – Spróbowałam wejść jej w słowo, ale to było niemożliwe. Wyrzucała z siebie bez ustanku nazwy miast i kraje, jej ton stawał się coraz bardziej podekscytowany. Kair. Mozambik. Krakatau. - Krakatau? Jedziesz na wulkan? - Kto wie, w tym cała zabawa! Mogą nas wysłać gdziekolwiek! Wezmę udział w wyprawie! - Z ciotką Cheryl? Ona zgubiła się w nowym supermarkecie. W czym będzie pomocna podczas wyprawy? - Och, nie bądź taka upierdliwa, Roxie – powiedziała matka, poczułam jak spinają się moje ramiona, jak zawsze, gdy przybierała ten ton. Matka była niebieskim ptakiem, i przez całe życie nie potrafiła zrozumieć, dlaczego jej córka była taką nudziarą. Nudziarą, która od czternastego roku życia upewniała się, że światło będzie włączone, gaz nieodcięty, a w lodówce zawsze będzie jedzenie. Mimo to cieszyłam się jej szczęściem. - Przepraszam… to brzmi niesamowicie. Naprawdę, jestem podekscytowana z twojego powodu – powiedziałam, wyobrażając sobie matkę i jej siostrę starające się odnaleźć drogę na bazarze w północnej Afryce. – Kiedy to się zacznie? - Cóż, o to właśnie chodzi, skarbeńku. Wyjeżdżamy za dwa tygodnie. - Dwa tygodnie? Kto będzie prowadził „U Callahana”? - Jak sądzisz? Chciała… Nie, nie mogłaby przypuszczać, że zostawię… Nie, nigdy by… Do licha, jasne, że by to zrobiła.
Reality show, drużyny ścigającą się dokoła świata po wszystkich kontynentach, wykonując różne zadania i zaliczając etapy. W USA wyprodukowano 25 edycji od 2001 r. 13 Miasto w we wschodniej części USA, w stanie Nowy Jork. nad rzeką Hudson. 12
6
TRANS: czarek.logan
B1
„NUTS” – Alice Clayton
BETA: karasmi1799
- Oszalałaś? W sensie oszalałaś tak bardzo, że należałoby cię przebadać w miejscu, gdzie nie pozwalają używać widelców? - Po prostu mnie wysłuchaj, Roxie… - Wysłuchać ciebie? Chcesz, żebym zostawiła własny interes, który wreszcie zaczyna dokądś zmierzać, żebym gotowała w podupadającej jadłodajni w Bailey Falls w stanie Nowy Jork? Podczas gdy ty wyjedziesz na jakąś bzdurną geriatryczną wersję „w osiemdziesiąt dni dookoła świata”? - Nie mogę uwierzyć, że mogłaś w stosunku do mnie użyłaś słowa geriatryczną. - Nie mogę uwierzyć, że to jedyne słowo jakie usłyszałaś! – wybuchłam. Gdy siedziałam w samochodzie, a z zaskoczenia jej tupetem oczy prawie wyszyły mi z orbit, mój telefon zawibrował. - Wyjaśnij mi, jak sobie to wyobrażasz? - Proste. Weźmiesz urlop, przyjedziesz tutaj i poprowadzisz jadłodajnię, podczas gdy mnie nie będzie. Wdech. Wydech. - Pracuję dla siebie. Zatem wzięcie urlopu oznacza, zamknięcie interesu. Powrót do bezrobocia. I ogłoszenie „hej, klienci, znajdźcie sobie kogoś innego do gotowania, bo będę urobiona po łokcie w rodzinnej mieścinie, robiąc zapiekankę z makaronem i tuńczykiem. - Nie robimy już tej zapiekanki. - Koniecznie musimy kiedyś przedyskutować to twoje selektywne słuchanie – powiedziałam, gdy telefon ponownie zawibrował sygnalizując nadejście kolejnej wiadomości. - Mamo, musze lecieć. Możemy… - Nie możemy porozmawiać o tym później. Muszę wiedzieć. Czy możesz to zrobić, czy nie. - Nie możesz dzwonić do mnie ni gruszki ni z pietruszki i prosić… Wdech. Wydech. Nagle zrozumiałam wyrażenie „krew we mnie zawrzała”. Mogłam poczuć jak w żyłach tworzą się bąbelki stresu, obijając się i rozgrzewając mnie od środka. Byłam już lekko zagotowana, bliska zawrzenia. Zanim mogłam dojść do stanu, w którym przeszłabym test miękkości łyżką, spróbowałam jeszcze raz: - Rzecz w tym, mamo, że musisz być odpowiedzialna. Nie mogę robić tego za każdym razem, gdy wpadniesz tarapaty albo… - Nie mam kłopotów, Roxie. Ja… - Może nie tym razem, ale to jest dokładanie to samo co zawsze, tylko wsadzone w paczkę od CBS. To więcej nie zadziała. - Zapłaciłam za twoje studia, Roxie, dwa lata w Amerykańskim Instytucie Kulinarnym. Przynajmniej tyle mogłabyś dla mnie zrobić. 7
TRANS: czarek.logan
B1
„NUTS” – Alice Clayton
BETA: karasmi1799
Dobra. Koniec z tym. - Wiesz co, mamo. Nie. Nie zrobię tego – powiedziałam ze złością, w momencie, w którym przyszła kolejna cholerna wiadomość. - Zapłaciłaś za ACI tylko dlatego, że właśnie wygrałaś loterię. I już zdążyłaś przepuścić resztę pieniędzy, co jest zresztą absurdalne. Uparcie pozostawała cicho. Zazwyczaj w tym punkcie rozmowa się urywała. Ale nie tym razem. - Dobrze, mamo. Podczas gdy ty będziesz dumała nad prawdziwym sensem życia i skakała w klatce do oceanu z rekinami przy wybrzeżu południowej Afryki z ciocią Cheryl – która, tak przy okazji, nie potrafi pływać – ja będę tutaj. W Los Angeles. Zaharowując się i próbując zbudować własny biznes oraz pilnując, aby to mnie nie odcięli prądu i żebym nie musiała mieszkać w samochodzie – rzuciłam, gdy nadeszła kolejna wiadomość. - Naprawdę sądzisz, że zmuszą nas do wejścia do oceanu z rekinami? - Och, idź i zajaraj sobie bongo, mamo! – Rozłączyłam się, praktycznie się gotując i zastanawiając jak do jasnej Anielki można być aż tak niedorzecznym, aby sądzić, że rzucę wszystko i pojadę do domu, żeby poprowadzić jadłodajnię. Niewiarygodne. Miałam życie, miałam klientów… dobry Boże, kolejna wiadomość? Spojrzałam w dół na telefon, który pokazywał, że czeka na mnie sześć wiadomości. Nie, siedem… jeszcze jedna właśnie nadeszła. Co się działo? Otworzyłam pierwszą, i zobaczyłam że jest od Shawany, klientki. Roxie, w przyszłym tygodniu nie będziesz mi potrzebna. I7 Hm. Dziwne. Otworzyłam następną. Przepraszam za powiadamianie w ostatniej chwili, ale jestem zmuszona odwołać posiłki, które zaplanowałaś na kolejny tydzień i jeszcze kolejny. Być może, skontaktuję się z tobą w przyszłości. Chwilunia, że co? Miranda była kolejną klientką. Współpracowała ze mną od kilku miesięcy, z polecenia… Mitzi. O cholera. Otworzyłam kolejną. W międzyczasie, gdy czytałam je wszystkie, każdy klient któremu poleciła mnie Mitzi odwołał zmówienie. Wycofał się. Zrezygnował ze mnie. Przez MASŁO??? A może przez obsceniczny gest palcem? Zajebiście nienawidziłam tego miasta. W mieście takim jak to referencje były wszystkim, a z powodu Mitzi St. Jebanej Renee, zostałam teraz kulinarnym wyrzutkiem. Tępa, sztuczna piękność z większą ilością pieniędzy niż sam Pan Bóg zdecydowała zniszczyć moją karierę wykorzystując mentalność
8
TRANS: czarek.logan
B1
„NUTS” – Alice Clayton
BETA: karasmi1799
stada. Kilku klientów z pośród tych, którzy pozostali, korzystali z moich usług okazjonalnie, na przyjęcia albo gdy pozwalał im na to harmonogram. Mimo że kochałam Kalifornię, naprawdę zaczynałam nienawidzić LA. Pieniądze były świetne, ale to czego wymagało życie tutaj, radzenia sobie z tymi ludźmi… to było czasami prawie za dużo. A pieniądze były dobre… dopóki były. Właśnie zdążyłam wydać większość oszczędności na nowy silnik do Jeepa i chwilowo miałam luzy w przepływie gotówki. Wszyscy ci klienci, wszystkie te pewne pieniążki, przepadły w czasie jednej rozmowy telefonicznej. Poczułam uścisk w żołądku na myśl, że będę zmuszona przeorganizować swoją firmę. Bańka niepokoju podeszła do góry, gdy w myślach przebiegałam przez listę klientów, zastanawiając się, kto mógłby zechcieć wynająć moje usługi w szerszym zakresie. Wtedy piknął zwiastując kolejną widomość. Och, Boże. Czy ktoś jeszcze dołączył do maślanego gangu? Będę z powrotem w mieście w połowie przyszłego tygodnia. Daj znać czy jesteś zainteresowana odrobiną towarzystwa. Dzięki Bogu, to nie miało nic wspólnego z kuchnią. Jednak zdarzył się jeden incydent, w którym brał udział słoik masła orzechowego… nieważne. Westchnęłam, gdy otworzyłam mieszkanie. Mitchell był moim… hm. Nie moim chłopakiem, to na pewno. Był moją… igraszką. Ostatni ze sznureczka mężczyzn, z którym cieszyłam się seksem, a nie wkurzaniem. Zaangażowanie uczuciowe? Nie. Zainteresowanie długimi spacerami po plaży i bycie partnerami na całe życie? Daruję sobie. Spocone, powyginane, zasapane ciała na telefon z minimum zawracania gitary. O to właśnie chodzi. Żadnego: „jak ci minął dzień skarbie?” Żadnego: „hej Roxie, przebrniemy przez ten ciężki okres”. Jedyny ciężar jaki by mi sprezentował to byłby on sam zwalający się na mnie tuż po tym jak przerzucił mnie przez fotel, z jedną ręką pełną moich włosów, a drugą pełną mojej… Szkoda, że nie było go tu dzisiaj… mogłabym go użyć do zniwelowania stresu. W głowie miałam kocioł, moja kariera prawdopodobnie załamywała się i było jeszcze wpędzanie w poczucie winy, które mknęło ze wschodu z prędkością wiatru prosto z Bailey Falls w stanie Nowy Jork. Potrzebowałam spokoju. Potrzebowałam ciszy. Przebiegłam wzrokiem po mieszkaniu - na które nie było mnie stać, chyba że odzyskam każdego jednego klienta - i zatrzymałam się na Patronie. Poza spokojem i ciszą, potrzebowałam cytryny…
9
TRANS: czarek.logan
B1
„NUTS” – Alice Clayton
BETA: karasmi1799
Rozdział 2 Obudziłam się następnego ranka… Okej, powiedzmy następnego popołudnia, nie bywałam kłamczuchą… z twarzą pokrytą cytrynowym miąższem i przyklejoną do skórzanego fotela. Sprawdziłam czas. Nieźle… zdołałam złapać prawie cztery godziny poalkoholowego snu. Dobra noc, gdyż zazwyczaj byłam w stanie przespać w nocy jakieś trzy godziny. Odkąd skończyłam szkołę cierpiałam na bezsenność krótkotrwałą, przywykłam spać mniej niż przeciętny kurczak. Zawlekłam się do kuchni i sięgając na oślep po kawę, z premedytacją wypierałam myśl o byciu zwolnioną. Za M A S… och, daj spokój. Gdy zaparzała się kawa, ziewając, mieszałam jajka z pomidorami, czosnkiem, szpinakiem i kleksem kwaśniej śmietany. Starłam odrobinę pecorino14 dla wykończenia i chwyciłam szybkim ruchem kawałek idealnie stosowanej chałki z tostera, potem złapałam kawę i wróciłam na fotel. Gdy pałaszowałam ze smakiem, mój wzrok przykuło kolorowe czasopismo leżące na stole. Wstydliwa przyjemność. Czasem, gdy gotowałam podpierałam je na stojaku na książkę kucharską. Gdy usuwam kości ze smażonego kurczaka, wychwytywałam, kto został usunięty, a kto przyjęty do Tinseltown.15 Ale dziś rano, uświadomiłam sobie, że znałam osobę na okładce. Była moją klientką. I lubiłam myśleć, że może również przyjaciółką? Po raz pierwszy usłyszałam o Grace Sheridan16, gdy cały świat skupiony był na jej drugiej połówce, Jack’u Hamiltonie. Niesamowicie przystojnym młodym Brytyjskim aktorze, będącym, wówczas już od kilku lat, pupilkiem światowych mediów, i w momencie, w którym jego gwiazda zaczynała świecić naprawdę jasno, prasa bezustannie spekulowała, z kim nowa gorąca gwiazda może randkować. Gdy świat odkrył, że tą niezidentyfikowaną rudowłosą była właśnie Grace Sheridan, również aktorka, medialne poruszenie zmieniło się w burzę, zawłaszcza, że obwieściła to światu przez wzięcie go za rękę i publiczne potwierdzenie swoich praw do niego na czerwonym dywanie. Wiedziałam to wszystko z informacji przeczytanych w sieci. Ale gdy pewnego dnia zadzwoniła zapytać czy bym dla niej nie gotowała podczas nowego sezonu jej kasowego serialu, zaczęłam odkrywać prawdziwą kobietę z ukrywającą się za okładkami czasopism. Była zabawna. Słodka. I kochała jedzenie. I… … miałam dla niej gotować dzisiaj. Psiakrew! Zupełnie zapomniałam o faktycznie istniejących klientach, jedynych, którzy oczekiwali ode mnie dzisiejszej kolacji. Zajęło mi pięć minut: opłukanie się tu i ówdzie, narzucenie czystych ciuchów, złapanie noży i jazda pędem na rynek.
A pecorino to twardy owczy ser dojrzewający, za którego ojczyznę uchodzi region Lacjum we Włoszech. 15 Synonim dla Hollywood. 16 Tak, to bohaterka Redhead. 14
10
TRANS: czarek.logan
B1
„NUTS” – Alice Clayton
BETA: karasmi1799
Gotowałam dla Grace z przerwami przez ostatni rok. Była ogromnym smakoszem i sama uwielbiała gotować, zatem korzystała z moich usług, tylko gdy jej grafik był zbyt napięty. Dwoje aktorów w jednym domu, oboje pracujący w szalonych godzinach, pod warunkiem, że nie byli na wyjeździe… Posiadanie prywatnego szefa kuchni dla niektórych ludzi było kaprysem, a dla innych wybawieniem. Grace była szczera aż do bólu mówiąc w prasie o jej rozchwianej wadze i traktowała swoją figurę bardzo poważnie. Jack? Traktował ją jeszcze poważniej… Gdy pierwszy raz spotkałam Jack’a Hamiltona skradał swojej narzeczonej tyle całusów, co marchewek z sałatki, którą przygotowywałam. Byłam odrobinę rozchwiana, tak bliskim obcowaniem z tak wielką gwiazdą filmową, ale rozchwianie i noże nie idą razem w parze, więc spięłam się i przygotowałam niesamowity posiłek. Tak niesamowity, że stałam się ich okazjonalnym szefem kuchni. Na gazie przeleciałam przez rynek, łapiąc rzeczy, które wiedziałam, że lubią. Rukolę. Cykorię endywię.17 Cebulę szalotkę. Cytrynę. Stek ze szpondra18. Słonecznik bulwiasty.19 Prosciutto. Gruszki. I piękny kawałek angielskiego cheddara. Ponieważ, niech mnie, Jack i Grace lubili desery, w mieście, gdzie na desery patrzy się krzywo. Więc do wózka poszły także mąka, cukier, jajka i cudowne, wspaniałe masło. Godzinę później znajdowałam się w słonecznej kuchni dwóch największych hollywoodzkich gwiazd, nakładając łyżką ubite ciasto w dwie podłużne formy i przeganiając Grace na jej stronę wyspy. - Nie ma sensu, żebyś płaciła mi za gotowanie, jeśli odwalasz połowę roboty. - Jestem jak twój sous chef20 - zaprotestowała Grace, gdy wyciągałam stołek i go wskazałam. - Usiądź, odpręż się i zostań po swojej stronie kuchni, a pozwolę ci to wylizać – podniosłam trzepaczkę. - Dobrze, że Jacka jeszcze nie ma w domu, nigdy nie puściłby płazem takiego tekstu – powiedziała chichocząc. - Ale chcę to wylizać, więc zostanę na swoim miejscu. Uśmiechnęłam się na myśl o tym, że przekonałam jedną z największych telewizyjnych gwiazd tylko za pomocą ubijaczki. Dlaczego wszyscy klienci nie mogli być tacy jak ona? Była cicho przez kilka minut, kiedy przelatywała wzrokiem scenariusz, a ja pracowałam nad babkami cytrynowymi. Ale nie potrafiła być cicho zbyt długo… - Więc wszyscy zwyczajnie zrezygnowali? Tak po prostu? – zapytała, spoglądając znad papierów. Używa się jej jak sałaty, ma pikantny gorzkawy smak. Część krowy ;) (w okolicach żeber). 19 Roślina pastewna, do jedzenia nadają się jej bulwy, pochodzi z Am.Pn., popularna w Europie, wyparta przez ziemniaka. Słodki orzechowy smak podobny do karczocha. 20 Zastępca, ale głupio brzmiało więc zostawiam w org. 17 18
11
TRANS: czarek.logan
B1
„NUTS” – Alice Clayton
BETA: karasmi1799
Patrzyłam na brytfanny. - Nie powinnam była ci mówić. To niewiarygodnie nieprofesjonalne. - Niewiarygodnie nieprofesjonalne było także, gdy Jack zaproponował ci trójkącik za kolejne podanie angielskiego orgazmu.21 Nieprofesjonalne to nasza dewiza. Parsknęłam wbrew sobie. Jednego wieczoru zrobiłam tradycyjny angielski pudding i Jack brytol wyszedł z siebie. Tak bardzo, że rzeczywiście zaproponował mi swoje ciało w zamian za przygotowanie w przyszłości angielskich słodkości. Naprawdę nie powinnam wywalić wszystkiego przed Grace, nieważne jak miła i jak serdeczna była. Ale gdzieś pomiędzy rozpakowywaniem zakupów i okrajaniem karczochów, domyśliła się, że coś mnie dręczy. I zanim się zorientowałam, cała historia wyszła na jaw. - Zatem twoja mama chce wziąć udział w Niesamowitym wyścigu, co? - Yhm, ta. Niedorzeczny pomysł. - Sama nie wiem, wiedziałam ten program kilka razy. Zawsze wyglądało zabawnie. - Oj, to nie tak, że nie jest zabawny. Tylko… hm… jak opisać mamę. – Zatrzymałam się, pukając w blachą o blat, aby usunąć niechciane bański powietrza przed umieszczeniem ich w piekarniku. - Jest hipiską z lat osiemdziesiątych. Załapała się na tę całą drugą falę. Skinęła głową. - Pamiętam. Kup swoje kolczyki z pacyfką w Contempo Casuals. 22 - Dokładanie – Wręczyłam jej obiecaną trzepaczkę i natychmiast zaczęła lizać. – Ale to z nią zostało. Powie ci, że jest wolnym duchem. Ja mam na to zgoła inne określenie. - Ekscentryczna? – zapytała. - Aha. Nieodpowiedzialna. Chce dobrze, ale gdy zaprząta cię całkowicie bycie księżyca w siódmym domu23, ciężko pamiętać takie rzeczy jak płacenie energetyce, aby mieć włączone światło w rzeczywistym domu. Na szczęście miała mnie. Nie wspominając już niezliczonych „ wujków”, którzy bez przerwy się kręcili w pobliżu. - Ach – westchnęła, przerzucając się na drugą trzepaczkę. E8 - Wszyscy byli miłymi gośćmi, zwyczajnie nienawidziła być samotna. Więc upewniała się, że nigdy nie była. Zakochiwała się w każdym mężczyźnie, który zdobył się na wysiłek spojrzeć na nią dwa razy. Matka była przekonana, że każdy napotkany samotny Okej w oryginale była odrobinę inna nazwa, ale dowcip polegał na tym, że nazwa brzmiała świńsko, a w tłumaczeniu się gubiła. 22 Sieć sklepów z odzieżą i dodatkami bardzo popularna w latach ’80. 23 Pomyślna prognoza dla małżeństwa, spółek oraz spraw mających związek z pracami i życiem publicznym, popularność. Krytycznie aspektowany Księżyc w tym domu zapowiada niepokój zmienne usposobienie partnera w małżeństwie albo spółce; straty i procesy sądowe; zanadto publiczne życie i za dużo przyjaciół przy takiej konstelacji - jest raczej ujemnym i niepożądanym zjawiskiem. 21
12
TRANS: czarek.logan
B1
„NUTS” – Alice Clayton
BETA: karasmi1799
mężczyzna jest tym jedynym. Albo przynajmniej tym następnym. I niezliczoną ilość razy oglądałam następstwa. Faceci zawsze w końcu ją porzucali, zostawiając sobą pogorzelisko. Płacz, krzyki, zażeranie się słodyczami, nieustanne puszczanie na odtwarzaczu Van Morrisona. Po czym nieuchronne niczym pełnia, nadchodziło rozmyślanie nad rozkochaniem kolejnego faceta, który zbłądzi w jej sidła hipisowskiej miłości.
- Zatem jest romantyczką? – zapytała Grace.
T
9
- Ty mówisz romantyczka, ja mówię dysfunkcyjnie zależna od faceta. – Opłukiwałam gruszki w zlewie. – Ty mówisz romantyczna, ja bojąca się bycia samotną. Ty mówisz romantyczna, ja mówię, dlaczego do jasnej Anielki ktoś ciągle naraża się na zatargi i smutek? Właśnie, dlatego lubiłam proste związki, pełne seksu i nieskrępowanej miłości. Problemy ze snem były doskonałą wymówką zapewniającą mężczyznom, że nigdy nie spędzę z nimi nocy, skoro wystarczająco trudno było mi zasnąć, kiedy byłam sama. Połączenie bezsenności z innym chrapiącym człowiekiem w łóżku, i nie zaznałabym snu, dosłownie wcale. Plus, nie widziałam powodu, aby przez całą noc gapić się z zakłopotaniem na faceta po wieczorze zakończonym porcją ćwiczeń, zatem odsyłałam ich w ich stronę. Nie wydawali się mieć tego za złe i dzięki temu unikałam wszystkich tych bzdetów. Grace wyglądała przez chwilę na zamyśloną i mogłam zobaczyć jak jej trybiki pracują. - Okej, więc nie podchodzisz do tych rzeczy w ten sam sposób… Pokręciłam głową. - Poza szukaniem przez mamę wiecznej miłości, jedyną stałą w naszym życiu była nasza jadłodajnia. Muszę w życiu zajść dalej niż to. - Rodzinna jadłodajnia? - Aha, mój dziadek otworzył U Calahana wieki temu. Zaczęłam tam zmywać naczynia, gdy miałam może z dziesięć lat? Trzeba było kochać tę niewolniczą harówę. Gdy umarł dziadek, przeszła na mamę. Nic wyjątkowego, takie zwyczajne miejsce spotkań w małym miasteczku. - Brzmi świetnie. - Absolutnie jest. Tam uświadomiłam sobie, że pragnę zrobić karierę jako kucharz. Ale nigdy nie chciałam jej prowadzić, nawet przez krótki czas. Czy masz pojęcie jak wiele wymaga prowadzenie ledwie prosperującej rodzinnej restauracji? Zapomnij o wakacjach. Zapomnij o wolności. Zapomnij o spokojnym wieczorze. I nawet jeśli jesteś w domu, zawalają cię telefonami w sprawie zepsutego miksera albo cieknącej chłodni, albo kelnerki, której paznokieć wpadł do miski z sałatką i pytaniem czy powinni zamknąć lokal aż go znajdą? – westchnęłam, wypuszczając całe napięcie, które zawsze się we mnie budowało, gdy myślałam o naszym czarującym typowym amerykańskim grajdołku. – Plus nie zapomnij o nie posiadaniu żadnego rodzaju prywatności… A10w miasteczku takim jak Bailey Falls, 13
TRANS: czarek.logan
B1
„NUTS” – Alice Clayton
BETA: karasmi1799
wszyscy wiedzą wszystko o wszystkich. Jesteś kim jesteś, i nie pozwolą ci o tym zapomnieć. Spędziłam całe dzieciństwo żyjąc w cieniu ekscentrycznej matki, czekając na osiemnastkę i wyniesienie się z domu, tylko po to, żeby mieć szanse być dzieciakiem. Ale dla mojej mamy, zwyczajnie porzuciłam wszystko i uciekłam z domu… och, to mnie po prostu wkurza. - Widzę. Obrałaś gruszę aż do ogryzka – powiedziała delikatnie. Spojrzałam w dół i faktycznie, przegięłam. - Och na miłość… - Cała skórka była obrana w zlewie łącznie z resztą gruszki. – Przepraszam, to straszne. Może porozmawiajmy o tobie… Co u ciebie słychać? Spuściłam w młynku wszystkie obierki i zabrałam się za nową gruszkę. Rzuciła spojrzenie, które jasno mówiło, że nie skończyłyśmy tematu, ale przemilczała to. Opowiedziała wszystko o nowym sezonie jej programu, potem zdradziła kilka szczegółów z planu nowego filmu z serii Time, który właśnie skończył Jack, odnoszącej sukcesy adaptacji filmowej opartej na serii erotycznych opowiadań. Podróżujący w czasie naukowiec posuwający kobitki na przestrzeni wieków… te filmy były całkiem niezłym sposobem na spędzenie wieczoru. W czasie, gdy kolacja była już prawie gotowa, prawie zdołałam sobie przypomnieć, że chociaż była cudowną klientka, byłam teraz osobistym szefem kuchni, czyjejś osobistej kuchni. Właśnie z patelni zdjęłam stek i odstawiłam na bok, aby „odpoczął”, gdy w oknie z tyłu odbiły się światła samochodu zajeżdżającego na podjazd. Obróciłam się, aby ujrzeć jak Grace jaśniała, dokładnie niczym te odbijające się światła, nawet lekko się zarumieniła. - Jack jest w domu. Wydawała się tak autentycznie szczęśliwa, że musiałam się uśmiechnąć, nawet jeśli w tym momencie przypominała moją wiecznie usychającą z miłości matkę. Rozejrzałam się po kuchni, wypełnionej ciepło miodowymi szafkami i olbrzymią, marmurową wyspą. Zdjęcia pary i ich przyjaciół wisiały na ścianach, zero modnego rękodzieła. Kwiaty zwyczajnie wsadzone w ozdobnych słoikach i dzbankach … w tym domu nie uświadczyło się ogromnych florystycznych aranżacji. Ponieważ, w odróżnieniu od innych, w których gotowałam, to nie był tylko budynek mieszkalny, to był dom. Grace i Jack byli wręcz niemożliwym w tym plastikowym mieście: prawdziwi ludzie. Tęskniłam za prawdziwymi ludźmi. Ale nie potrzebowałam być piątym kołem u wozu tylko po to, żeby sobie przypomnieć jak to jest, bo to był ich prawdziwy wieczór. Więc gdy Jack wpadł przez tylne drzwi, zbierałam już swoje przyrządy. Natychmiast zawołał swoją narzeczoną: - Chodź tu, Szalona, czekałem, aby cię poobłapiać… och! Hej, Roxie. Jack uśmiechnął się leniwie nad rudymi puklami Grace, gdy pociągnął ją, aby przytulić. - Zapomniałem, że jesteś dzisiaj wieczorem. Pachnie cudownie, co to? - Steki ze szpondra zamarynowane w kolendrze i sosie sojowym, podane na wyściółce z rukoli i cykorii z pieczonym słonecznikiem bulwiastym lekko skropionym sokiem z cytryny i oproszonym serem pecorino – powiedziałam, biorąc ich talerze na stół. – Jack, dostaniesz 14
TRANS: czarek.logan
B1
„NUTS” – Alice Clayton
BETA: karasmi1799
także gruszki zawijane w prosciutto i wielki kawałek twojego ulubionego angielskiego cheddara. Grace, ty dostaniesz tylko gruszki. - Dlaczego ona też nie dostanie wymyślnych gruszek? – zapytał, siadając na swoim krześle i próbując wciągnąć Grace na kolana. - Nie dostanę wymyślnych gruszek, ponieważ mam scenę seksu do nakręcenia za dwa tygodnie – powiedziała beztrosko, umieszczając mu pocałunek na policzku, ledwie wymykając się jego zachłannym rękom. – A skoro pomijam wymyślne gruszki, mogę pozwolić sobie później na ciasto – powiedziała grzebiąc w sałatce. - I mogłam wylizać trzepaczki. - Szkoda, że mnie tu nie było, żeby to zobaczyć – powiedział pod nosem Jack. Pokręciłam głową i szybko skończyłam sprzątanie w kuchni, gdy jedli kolację, którą zresztą byli zachwyceni. Po tym jak wlałam cytrynowo-miodową polewę na nadal ciepłe babki piaskowe i przygotowywałam się do wyjścia, Jack i Grace zaczęli namawiać, żebym została. - Powinnaś skosztować z nami ciasta – powiedział Jack, poruszając się zgrabnie po kuchni. Jack Hamilton z poręcznymi plastikowymi pojemnikami – mogłabym sprzedać takie zdjęcie do czasopisma i już nigdy więcej nie musiałabym pracować. - Nie mogę, ale dzięki za propozycję. Muszę jechać do domu i przemyśleć kilka spraw – powiedziałam, wsuwając swój ostatni nóż do futerału, gdy zadzwonił mój telefon. Niebywałe wyczucie czasu, moja matka. Musiałam zająć się nią później. - Wszystko w porządku? – zapytał z troską w jego życzliwych oczach. Niewiarygodne, poczułam jak oczy odrobinę szczypią. Przełknęłam ciężko gulę, która nagle pojawiła się w gardle. - Wszystko dobrze. Odprowadzę ją – powiedziała Grace, biorąc mnie pod ramię i prowadząc w stronę tylnych drzwi. - Znakomita kolacja, Roxie, naprawdę doskonała. Dzięki jeszcze raz – odparł Jack, gwiżdżąc, gdy z powrotem skierował swoją uwagę na reorganizację w lodówce. Wydalam ciężkie, płaczliwe westchnienie, gdy zmierzałam w mrok. - Przepraszam za to. Nie wiem co we mnie dzisiaj wstąpiło. - Pociągnęłam lekko nosem dotykając oczu, gdy szłyśmy do mojego samochodu. - Miałaś gówniany dzień… zdarza się. Porozmawiaj z mamą. - Zwyczajnie namówi mnie, żebym to dla niej zrobiła – powiedziałam, wkładając rzeczy na tył samochodu. - Niechętnie to mówię, ponieważ twoja babka piaskowa jest odjazdowa… ale może potrzebujesz przerwy. Może to byłby dobry pomysł. Wyrwać się z miasta na trochę, oczyścić umysł.
15
TRANS: czarek.logan
B1
„NUTS” – Alice Clayton
BETA: karasmi1799
- Jeśli wyjadę, porzucę wszystko. - Już straciłaś większość klientów, Rox – mówiła: - Poza nami, rzecz jasna, twoimi ulubieńcami. - Rzecz jasna – westchnęłam. - Wiesz, dlaczego uwielbiam dla was gotować? - Ponieważ możesz gapić się na Jacka? - Owszem, to też. Ale poza tym, brakuje mi gotowania prawdziwego jedzenia. Domowego jedzenia. Wymagającego kalorii. - Prawdziwe jedzenie w prawdziwym świecie. Łapię – zaśmiewała się Grace. – Zadzwoń do matki, obgadaj to i zdecyduj, co chcesz zrobić. Nawet jeśli wyjedziesz, zawsze możesz wrócić. - Och, wrócę. Zajęło mi osiemnaście lat, aby wyrwać się z tej zapyziałej mieściny… nie mam mowy, żebym została tam na dobre – powiedziałam, kręcąc głową. Populacja tam ma dwa tysiące z kawałkiem, kurczę? - Wspaniale! Jeśli wrócisz… sorki, kiedy wrócisz... puszczę wiadomość w obieg. Znamy multum ludzi, którzy potrzebowaliby świetnego kucharza, żadnych plastików. Wszystko się ułoży. - Idź zjeść ciasto. Uszykowałam specjalnie dla ciebie, dokładnie dziesięć deko. Nie więcej – powiedziałam, wsiadając do Wagoneer’a. - Zobaczymy – powiedziała, puszczając oczko. Kilka minut później byłam w połowie kanionu. Gdy tylko miałam stały zasięg, zadzwoniłam do matki i wysłuchałam wszystkiego, co miała do powiedzenia. Potem, gdy dotarłam do domu i spojrzałam na kupę rachunków i porównałam z moimi nieistniejącymi dochodami.
N11
Oddzwoniłam do mamy. - Roxie, jest po północy.
- Przyjadę do domu, mamo. Poprowadzę jadłodajnię. Zapłacisz mi swoją pensję. Wracam dokładnie na tyle ile zajmie ci objechanie świata podczas waszej wyprawy z ciotką Cheryl. A potem koniec. Żadnych więcej przysług. Nigdy. Jasne? - Och, tak! Dziękuję, jesteś fantastyczną córką, dziękuję! Kiedy będziesz na miejscu? Możesz tu być przed… - Zadzwonię rano i coś ustalimy okej? Wygrałaś, mamo… ciesz się tym – westchnęłam rozłączając się i kładąc na łóżko. Cholera. Wracałam do domu. Tydzień później: odstąpiłam mieszkanie, zapakowałam Wagonerra, powiedziałam mojemu chłopakowi zabaweczce, że nie będzie mnie przez lato, niestety pozbawiona jego towarzystwa i skierowałam samochód w prawo… 16
TRANS: czarek.logan
B1
„NUTS” – Alice Clayton
…to znaczy na wschód.
A12
17
BETA: karasmi1799