TRANS: requeim5 „NUTS” – Alice Clayton BETA: Mala_Nessi KOREKTA: czarek.logan 1 RRRooozzzdddzzziiiaaałłł 555 Spędziłam kilka następnych dni na zapozna...
10 downloads
25 Views
668KB Size
TRANS: requeim5
„NUTS” – Alice Clayton
BETA: Mala_Nessi KOREKTA: czarek.logan
Rozdział 5 Spędziłam kilka następnych dni na zapoznanie się z rodzinną jadłodajnią oraz sposobem myślenia matki i wszystkim o czym musiałam wiedzieć aby utrzymać w należytym porządku, wszystko musiało być idealne w moim miejscu pracy. Kim byli jej dostawcy u których składała zamówienia, kto miał klucze i mógł zamknąć jadłodajnię po dostawach towaru i czy była mocno zdeterminowana idei utrzymania dań specjalnych? Była. Ale nie powiedziała, że nie mogę spróbować czegoś nowego, jeśli byłabym skłonna. Doskonale! Kiedy zamierzałam przygotować stoliki, usłyszałam jak ktoś wymówił imię Leo. Miedzy kuchnią a stanowiskiem kelnerki było okienko, miały tam zaopatrzenie na stoły między innymi: cytryny do mrożonej herbaty, dodatkowe serwetki itd… Przesunęłam bliżej stając bokiem, ale tak aby pozostać poza zasięgiem wzroku, coś na styl ninja. Sandra i Maxine zawsze były głodne miejscowych plotek, a ja chciałam dowiedzieć się jak najwięcej ile byłam wstanie na temat Leo. Byłam zdeterminowana, aby poprawić swój wizerunek następnym razem kiedy go zobaczę – tak aby podtrzymać niezobowiązującą gadkę. – Cholera on jest po prostu – po prostu…cholera! – Ruby powiedziała, padając w uniesieniu. Maxine potwierdziła: – Wiem, rozumiem doskonale. A czy widziałaś tego ogórka, którego o przyniósł w ubiegłym tygodniu? Dawał do myślenia. – Dziewczyno, sądzisz że jeśli Roy miałby takiego wielkiego ogóra to bym go zostawiła? – Cholera nie! Mimo wszystko ty jesteś w lepszej sytuacji, wiesz o tym. – Wiem. I wiem również, że nigdy nie widziałam Leo z nikim na mieście. Być może on wciąż czeka na właściwą dziewczynę. – I myślisz, że tą właściwą dziewczyną będzie pięćdziesięciosiedmioletnia kelnerka z Bailey Falls? – Trafiony zatopiony. Ale gdybym była trzydzieści lat młodsza rzuciłabym się na niego. Maxine parsknęła. – Musiałabyś być trzydzieści lat młodsza, bo ogórek tej wielkości zabiłby cię teraz. 1
TRANS: requeim5
„NUTS” – Alice Clayton
BETA: Mala_Nessi KOREKTA: czarek.logan
– Ale cóż to by była z śmierć! Żadnej dziewczyny w tapecie. Hmmm… zdecydowanie musiałam być czujna za każdym razem koleś od dostaw będzie przechodził przez tylne drzwi. Zdecydowanie warte grzechu. I dlatego też to musiał być powodów dla którego w sobotni poranek znalazłam się na targu. Chciałabym, aby tak nie było. Byłam tam, aby rozejrzeć się co było dostępne ze świeżych produktów o tej porze roku. Mimo wszystko perfekcja jest mą domeną. W porządku, być może i się rozglądałam tam za kimś konkretnym: o określonym kolorze oczu, z określoną parą silnych i zdolnych rąk, abym tym razem mogła porozmawiać z nim jak osoba dorosła. Rzeczywiście był tam, i miał większa i dłuższą kolejkę od innych sprzedawców. Oczywiście. Zauważyłam również, że targ się zmienił od kiedy dorosłam. Wtedy matka i kilka innych kierowniczek utrzymywały je przy życiu, przygotowując lokalne przysmaki długo zanim to stało się na czasie. Dawniej było to dosłownie kilka straganów z pomidorami i panią marmoladą (najlepsza marmolada na świecie) i czasami ktoś przynosił trochę jajek. Targowisko było zorganizowane na działce parkingowej na tyłach kościoła Metodystów. Przenigdy nie było tam więcej niż dziesięć osób jednocześnie, wliczając w to rolników. Zazwyczaj kończyło się kiedy wszyscy siadali na tyłach swoich ciężarówek zjadając wszystkie resztki karmelowej kukurydzy. Ale to miejsce prosperowało! Rynek został przeniesiony na obrzeża miasta, do jakiejś stodoły, która była starsza niż same miasto, z czasów kiedy wszystko w Hudson Valley było ziemia uprawną. Belka i krokwie w kolorze białego dębu wznosiły się wysoko, w stodole organizowano chłopskie zabawy taneczne. A teraz było to miejscem dla rolników z Bailey Falls, z ciągnącymi się stoiskami handlowymi ustawionymi wewnątrz starych boksów. Każde stoisko posiadało własną nazwę gospodarstw, które dumnie wznosił się nad stołami, które przepełnione były wszystkim tym cokolwiek wyprodukowali. Późno wiosenne zbiory były wszędzie, cebula i gorczyca zieleniła się najbardziej wydatnie. Sałata we wszystkich odmianach. Marchew w bogactwie kolorów i to nie tylko w pomarańcz – rubinowa czerwień, w szarłacie i jaskrawej żółci. Marchwie wyrywały się z koszyków wprost do rąk oczekujących klientów. Jeden z rolników miał półmisek z pokrojonymi świeżymi rzodkiewkami, włożonej w stos grubej soli i miękkiego masła, które było przygotowane do ich zanurzenia. Warzywa korzenne, wiosenna cebulka, 2
TRANS: requeim5
„NUTS” – Alice Clayton
BETA: Mala_Nessi KOREKTA: czarek.logan
czosnek i głąbiki czosnku1, ta cudowna smakowitość była dostępna tylko późną wiosną. Łodygi szparagów, grube oraz miękkie, błagające o zblanszowanie, a potem zmieszane z najbardziej zieloną oliwą z oliwek. Wczesne truskawki wciąż z szypułkami. I młodziuśki rabarbar. Jednak targowisko już dłużej nie było tylko terytorium produktów rolnych. Dobry rynek mógł zaoferować prawie wszystko, czego potrzebowałeś na tydzień wspaniałej jakości posiłków. Jajka, kurczaki, wieprzowinę, kiełbasę, wołowinę – wymień coś, a ktoś miejscowy to produkował. Okrążyłam stragany, robiąc notatki o wszystkim, co chciałabym wypróbować, podczas mojego pobytu w mieście. A gdy okrążałam, okazało się że znalazłam się dokładanie w miejscu, z którego wystartowałam. Duży i długi – tak, tak, tak. Ponieważ Leo robi nam dostawy, uprzejmym byłoby powiedzenie jedynie cześć. Wykorzystując anonimowość w tłumie, porządnie go obczaiłam. Był wysoki na przynajmniej metr osiemdziesiąt osiem, smukły oraz szczupły, jak ktoś, kto pływał i biegał bardziej niż grał w futbol. Miał przyjazny uśmiech i był w tym szybki. Obserwowałam jak komunikował z ludźmi, których znał, ludźmi, których nie znał, gdy zatrzymywał się, by wymienić uścisk dłońmi, a kiedy obszedł stół, by pomóc małej starszej pani zanieść koszyk do jej samochodu, nie mogłam powstrzymać uśmiechu. Wiejski Hipster był nie tylko gorący, ale też słodki. Zabójczo. Gdy ustawiałam się w kolejce, by się przywitać, usłyszałam swoje imię i obróciłam się, żeby ujrzeć zbliżającego się, bardzo dobrze wyglądającego mężczyznę. Chad Bowman? Och, kurde. Kapitan drużyny pływackiej Chad Bowman. Przewodniczący klasy seniorów Chad Bowman. Bezapelacyjnie wybrany na Najlepiej Wyglądającego, Najlepsze Ciało oraz Najprawdopodobniej Osiągnie Sukces, Chad Bowman. Teraz szedł w moją stronę. Ostatni raz, gdy go widziałam, był na rozdaniu świadectw po tym, jak podpisał mi rocznik. A potem odszedł z Amy Schaefer, najpiękniejszą dziewczyną w szkole, prawdopodobnie, aby uprawiać seks. Ostatnim razem, gdy go widziałam, możliwe że się śliniłam. - Roxie? Jasna cholera, Roxie Callahan! – Złapał mnie w wielki, niedźwiedzi uścisk, odrywając od ziemi. – Nie widziałem cię od, o rany, czy to było rozdanie świadectw? Pachniał jak krem z filtrem, miód i coś nieuchwytnego. Był to zapach sukcesu? Zapach perfekcji? Dobrego życia, niesamowitej lekkości z bycia przystojnym? Zapach z wiedzy, kim jesteś, czego pragniesz i jak to dostać? Ponieważ facet jak ten nie przyjmuje 1
3
TRANS: requeim5
„NUTS” – Alice Clayton
BETA: Mala_Nessi KOREKTA: czarek.logan
„nie” za odpowiedź. Nie zna znaczenia nieśmiałości czy zdenerwowania. Zna tylko zajebistość. Wdycham kolejną działkę licealnej królewskości, zanim może mnie odstawić, a jego olśniewająco wspaniała żona bez wątpienia by się zjawiła i zapytała, dlaczego przytula jakąś miasteczkową dziewczynę ubraną w T-shirt mówiący „To nie jest nadziane kremem” - Chad, wspaniale znowu zobaczyć, jak się masz? – powiedziałam, kiedy w końcu mnie podstawił. Nie jąkałam się; Kalifornijska Roxie powróciła! - Dobrze, naprawdę dobrze – powiedział z szerokim uśmiechem. Boże, on nawet miał idealne zęby. – Co u ciebie – co robisz z powrotem w domu?? - Ech, po prostu pomagam mamie. Na trochę wyjeżdża z miasta na… - Niesamowity wyścig, słyszałem o tym! – zawołał, spoglądając przez ramię niewątpliwie na swoją żonę. - Założę się, że powiedziała połowie miasteczka. – Westchnęłam, ciesząc się z momentu w słońcu z Chadem Cholernym Bowmanem. Zerknęłam ponad jego drugie ramię. Będzie filigranowa i brunetką? Wysoka i blond? - Powiedziała połowie miasta, a ta połowa powiedziała drugiej połowie – zachichotał, machając do kogoś ponad moim ramieniem. – Roxie, bardzo chciałbym, abyś spotkała… Wreszcie obróciłam się, by zobaczyć… - … mojego męża. Wysokiego i blond.
***
Skończyłam na kawce w małej kawiarni w stodole z Tym Chadem Bowmanem oraz jego mężem, tak samo czarującym jak i przystojnym Loganem O’Reilly. Właściwie, założę się, że był kimś Tym Loganem O’Reilly. I kiedy moja licealna osobowość byłaby niewiarygodnie poddenerwowana siedzeniem przy stoliku fajnych dzieciaków, okazało się że jestem odprężona. Prawdopodobnie, mimo wszystko, potrafiłam pamiętać, kim byłam tego lata. - Nie mogę uwierzyć, jak łatwo mi się z wami rozmawia – przyznałam, biorąc dużego gryza. Bajgle na Wschodnim Wybrzeżu nie były nawet częściowo tak dobre. Nawet częściowo. 4
TRANS: requeim5
„NUTS” – Alice Clayton
- Dlaczego miałoby zdezorientowanego.
tak
nie
być?
–
Zapytał
BETA: Mala_Nessi KOREKTA: czarek.logan Chad,
wyglądając
na
- Jesteś Chadem Bowmanem – odparłam zwyczajnie, zlizując kapkę serka śmietankowego z kciuka. - I? – zapytał po pauzie. - Jesteś, jakby tym facetem. A ja siedzę i gadam z wami, jakbym od dawna była fajnym dzieciakiem! Jeśli nadal bylibyśmy w liceum, przypuszczam, że chciałbyś, abym pomogła ci z pracą domową – co właściwie nie miałoby sensu, odkąd jesteś w stowarzyszeniu najlepszych uczniów. Mam na myśli, serio, jak pobłogosławiony może być jeden koleś? - Och, bardzo. Pobłogosławiony – dodał Logan, co wprawiło mnie w śmiech. - Pamiętam, że wtedy byłaś odrobinę nieśmiała – powiedział Chad, ignorując komentarz Logana pomimo koloru włażącego na jego policzki. - To jakby powiedzieć, że byłeś odrobinę olśniewający. Na szczęście przeszłam przez większość tego, choć przyznaję, iż miałam mały nerwowy ścisk serca, gdy wczoraj wjechałam do miasteczka, zastanawiając się, czy to wszystko nie powróci rozwrzeszczane. – Wcale nie, walcząc o orzechy i groszek na podłodze. Gładko zmieniając temat, zapytałam: - Więc, co z tobą? Co porabiasz od czasów liceum? - Sprawy mają się naprawdę dobrze. Przeprowadziliśmy się tutaj jakiś rok temu z miasta. - A skąd jesteś, Logan? – Zapytałam. - Iowa, później Manhattan. - Wow, to duża różnica. - Totalnie. Co jest powodem, dla którego po tym, jak Chad przywiózł mnie tu, by poznać jego bliskich, a ja zobaczyłem życie wzdłuż Hudson, wiedziałem, że to tutaj pragnę żyć. Chad na nowo podjął rozmowę. – Odnawiamy dom na Maple. Pamiętasz stary różowy dom na rogu? - Ten z firanami powiewającymi za powybijanymi oknami? – Zrobiłam minę. Ten dom był szkaradny. - To ten, choć powinnaś zobaczyć go teraz. Przeszedł długą drogę. Wyprawiamy w następnym tygodniu imprezę w malowanie – powinnaś przyjść! - Impreza w malowanie?
5
TRANS: requeim5
„NUTS” – Alice Clayton
BETA: Mala_Nessi KOREKTA: czarek.logan
- Ta, wszystkie nowe Sheetrocki właśnie weszły, a podłogi w tym tygodniu są szlifowane. Teraz czas na malowanie – wyjaśnił Logan. – Proszę, przyjdź. Uśmiechnęłam się i uniosłam bajgla w zgodzie. – Wchodzę w to. I tak po prostu, miałam randkę z Chadem Bowmanem. Oraz jego mężem. Miałam nagłą, mentalną migawkę tego, co pociągała za sobą faktyczna randka z tymi dwoma zachwycającymi mężczyznami i odłożyłam ją na samotną noc z wyśmienicie niegrzecznym drżeniem. Prowadziłam z ich dwójką rozmowę towarzyską przez mniej więcej pół godziny, nadrabiając wszystkie licealne plotki, miejskie plotki i ogółem plotki. Chad wyjechał z naszej mieściny do Syracuse, potem na uzupełniające studia magisterskie w mieście, otrzymując MBA. Pracował dla firmy finansowej na Wall Street, kiedy spotkał Logana w konkurencyjnej firmie. Spotykali się, zakochali i zdecydowali na przeprowadzkę na północ. Inwestując wszystko, co posiadali, założyli doradztwo finansowe i teraz Ten Chad Bowman pomagał małym, starym, niebieskowłosym moherom2 z ich programami emerytalnymi. - Więc teraz jesteś z powrotem z LA, by prowadzić jadłodajnię, podczas gdy twoja mama będzie poza miastem. Jesteś tu tylko na lato, czy… - zapytał Chad, jak kończyliśmy nasze przekąski. - Jest tu miejscowy krzykacz3? – zapytałam, na pokaz się rozglądając. Chad zrolował swoje menu i trzymał je przy ustach, jak megafon. – Och, proszę, jakbyś zapomniała, jak szybko rozchodzą się wieści po mieście. Na przykład, jak do diabła udało ci się schwytać Farmera Leo między swoje uda? Zadławiłam się swoją masalą chaj4. – Ucisz się! – wykrzyczałam szeptem, przerażona. - Och, proszę cię, wkurzyłaś wszystkie samotne panie w tym miasteczku, nie wspominając o połowie tych zamężnych. Wszyscy chcą wiedzieć, jak ty to zrobiłaś, w swój pierwszy dzień po powrocie do miasta, nie mniej ni więcej! – Wykrzyczał Chad, a Logan pokiwał w zgodzie. 2W
oryginale blue hairs – odnosi się to do starszych pań, które farbują swoje włosy na tak jasny kolor, że przy świetle dziennym wydają się one być niebieskawe. 3Osoba,
która drze się i wygłasza na ulicach publiczne ogłoszenia.
4Jest to najpopularniejsza, spotykana powszechnie również w świecie zachodnim, forma przygotowania aromatycznej indyjskiej herbaty ćaj o ostrym smaku. Słowo masala w języku hindi oznacza przyprawę.
6
TRANS: requeim5
„NUTS” – Alice Clayton
BETA: Mala_Nessi KOREKTA: czarek.logan
- Okay, poważnie, przestań. Poślizgnęłam się i upadłam, i pociągnęłam go za sobą. Nic o nim nie wiem, oprócz tego, że słyszałam, iż pracuje w Farmie Maxwella… - Pracuje w Farmie Maxwella? – Wciął się Logan. Skinęłam, kontynuując. – … co uważam, że jest świetne. Nie mogę uwierzyć, że ta arystokracja pozwoliła ziemi po postu leżeć ugorem przez tyle lat. Co za marnotrawstwo! A jeżeli on tam pracuje i pomaga tej rodzinie zrobić coś dobrego dla odmiany, zamiast relaksowania się i liczenia pieniędzy, to dobrze dla niego. Uciszyli się. - Posiadając farmę, ha! To nie jest tak, jakby Maxwell zamierzał kiedykolwiek ubrudzić sobie ręce – to byłby dzień. Kiedy przerwałam, by posączyć masalę, dwie dłonie nagle pojawiły się w moim polu widzenia. Szorstkie. Gotowe. Oraz… brudne? Te dłonie postawiły na stole mały koszyk, wypełniony… słodkim groszkiem. Och, kurde. Popatrzyłam na Chada i Logana, obaj wyglądali na całkowicie uszczęśliwionych przez zwrot, jaki obierał ten poranek. Psiakrew. Westchnęłam, potem obróciłam się wolno na krześle, by zobaczyć stojącego za mną Lea, mającego równie uszczęśliwią minę. - Masz na nazwisko Maxwell, nieprawdaż? – zapytałam, patrząc mu prosto w oczy. - Och, yeah – odparł, upewniając się, że pomachał swoimi „brudnymi” rękoma. – Przyniosłem ci trochę groszku. Zebrałem go moimi bardzo własnymi, arystokrackimi dłońmi. – Jego oczy tańczyły. Podniosłam groch, przygotowana do kajania się. Stojąc, odwróciłam się w jego kierunku, aby przeprosić za kolejny dzień oraz złośliwe komentarze, które właśnie wypowiedziałam. Lecz, gdy się obracałam, zahaczyłam o nogę krzesła, uderzając czołem, gdy go zaatakowałam, posyłając nas raz jeszcze na podłogę, a słodki groszek znowu wszędzie latał. Tylko tym razem to ja na nim wylądowałam. Twarzą w dół. Między jego udami. Tak, jakbyś ty tego nigdy nie zrobił. Ten Chad Bowman wraz z Tym Loganem O’Reilly klaskali i robili zdjęcia. Następne chwile toczyły się w zwolnionym tempie: te szorstkie dłonie na moich ramionach, ściągające mnie oraz odgarniające mi włosy z twarzy, jeden kącik jego ust ponownie się unoszący, kiedy obserwował mnie ze swojego odwrotnie korzystnego punktu. Jęknął, jak usiadł, niewątpliwie dlatego, że moje zamrożone ciało wciąż ułożone było na jego. Jego chichot, gdy strzepywał groszek, który przykleił się do jego farmerskich mięśni klaty. A potem błysk psoty w jego oczach, gdy patrzył jak dziko się rozglądałam, starając się dowiedzieć, jak dostać jakikolwiek strzęp godności, który nadal mi pozostał. 7
TRANS: requeim5
„NUTS” – Alice Clayton
BETA: Mala_Nessi KOREKTA: czarek.logan
Mogłam zobaczyć obserwowanie ludzi, twarze, jakie rozpoznawałam, które mnie znały. Wiem, że historia obiegnie miasto w ciągu godziny, nie miejąc nic lepszego do roboty w Bailey Falls w niedzielny poranek, niż gadanie na córkę Trudy z powrotem w mieście przez jeden dzień i niezdarną jak nigdy. Hipisowska i Psychiczna. Nadal na podłodzie, zaplątana z tym wspaniałym facetem, mogłam poczuć swoje dawne ja mówiące, bym uciekła, ukryła się i udawała, że to się nigdy nie zdarzyło. Pieprzyć cały ten hałas. - Więc, jaki jest twój pomysł na zaoferowanie gałązki oliwnej? – zapytałam, wyskubując strąk grochu z jego piaskowo blond włosów i kręcąc nim między palcami. Na dodatek dalej przeciągnięta byłam przez jego niższą część. - Tak myślę – zachichotał. – Mimo to, technicznie rzecz ujmując, dosłownie rzuciłaś się na mnie dwa razy. Czy to ty nie powinnaś mi czegoś zaoferować? – Jego oczy były ciepłe i odrobinę wyzywające. Wyglądał, jakby zapraszał mnie do zabawy. Okay, Farmerski Chłoptasiu, pobawmy się. Podparłam się, jedną ręką pod polik, jakbym siedziała przy ławce zamiast unoszenia się nad jego lemieszem. – Mam połowę bajgla na stoliku. Nie musisz mi za to dziękować. - Zanim zjem twojego bajgla, powinniśmy się sobie formalnie przedstawić, nie sądzisz? Polizał dolną wargę. Ja byłam bardzo blisko do zrobienia tego samego. Lizałabym jego dolną wargę, dopóki tłum nie rozszedłby się do domów. - Roxie. - Leo. - Umieram! – Oznajmił Chad ze stołu ponad nami. Spojrzałam w górę i wykrzywiłam jak Chad oraz Logan zerknęli w dół, triumfalnie. Zrozumiale. Byliśmy pokryci groszkiem. Czar prysnął, rozplątaliśmy się, potem odzyskaliśmy groszek, który rozsypał się po stodołowej ziemi. Leo pomógł mi wstać, trzymając swoją rękę na mojej talii pół sekundy dłużej, niż musiał. Zwróciliśmy się twarzami do loży szyderców, która nawet nie pomogła w odzyskaniu pojedynczego groszka, obserwując z szerokimi uśmiechami. Spojrzałam na swój talerz. – Whoops, bardziej jak ćwierć bajgla. Ale powiedz słowo, a jest twój. - Spasuję – odparł, unosząc brew. – Na teraz. - Mogę przynajmniej kupić ci kawę w ramach przeproszenia za całe to upadanie? Rzucił okiem ponad swoim ramieniem w stronę stoiska Maxwell Farm. Kolejka w dalszym ciągu była długa. – Powinienem wrócić. Niedzielne poranki zawsze są ruchliwe.
8
TRANS: requeim5
„NUTS” – Alice Clayton
BETA: Mala_Nessi KOREKTA: czarek.logan
– Popatrzył ze szczerą skruchą, że musi odrzucić moją ofertę. – Zaproszenie ważne później? - Pewnie. Będę tu całe lato – powiedziałam. Powiedziałam po raz pierwszy bez cienia gderania. Uśmiechnął się, potem kiwnął chłopakom głową na pożegnanie. Gdy wychodził z tłumu zamaszystym krokiem, ja wślizgnęłam się na swoje miejsce z westchnieniem, wpychając bajgla. - Jest singlem, wiesz – wymamrotał Chad, sprawiając, że uniosłam wzrok z talerza. - Nie moja sprawa, ale dziękuję – powiedziałam sztywno. – Jesteś tak zły jak kelnerki w jadłodajni. Dostałam od nich podobny raport. – Raport, którym nie wiedziały, że się ze mną dzieliły, jednak wciąż… - Nie umawia się – dodał Chad z beznamiętnym wyrazem twarzy. - Perfekcyjnie. Ja też – wymruczałam, obserwując jak Leo pokonuje drogę przez stodołę. - Na pewno. Żaden z nich nie zaoferował mi jakiejś dodatkowej informacji, więc odciągnęłam wzrok z tyłu Leo, który był wyśmienity, z powrotem do moich bajglowych koleżków. Westchnęłam. – Okay, nadawać. W ogóle się nie umawia? Skąd to wiecie? - Nie robił tego, odkąd jesteśmy z powrotem w miasteczku – powiedział Logan. - I dlatego tutaj tak wiele pań zawsze gromadzi się przy jego stoisku na targu. Nie tylko po jego warzywa – dodał Chad. - Nie zauważyłam – powiedziałam im. - Patrz, jak twój nos tylko rośnie i rośnie – powiedział Chad, jego oczy tańczyły. - Mogłam zauważyć, że jego kolejka była trochę dłuższa od większości – przyznałam. - Dobre sobie – wymamrotał Logan. - Przestań. – Stłumiłam śmiech. - Na przykład, kiedy powiedziałem ci, że się nie umawia, to to niekoniecznie oznacza, że nie się nie… no wiesz… - powiedział wymownie Chad. - Może no wiesz przez cały czas, ale trzyma to w tajemnicy – dorzucił Logan. Starałam się zachować ciszę, lecz pod stołem, wbijałam paznokcie w dłonie. Całą trójką patrzyliśmy teraz na drugą stronę stodoły na stragan, gdzie Leo kompletnie
9
TRANS: requeim5
„NUTS” – Alice Clayton
BETA: Mala_Nessi KOREKTA: czarek.logan
zawracał w głowie Pani Sherman, osiemdziesięciolatce byłej Rockette5 i lokalnej Elizabeth Taylor. Czy nie wspomniałam o tym, że jej pełne nazwisko brzmiało Pani Kitty Chase Bocci Billings Cole Billings Hobbs Sherman? Tak bardzo lubiła Pana Billingsa, że poślubiła go dwukrotnie. A teraz zastepowywała się6 wokół Leo. Który w tym momencie spojrzał w górę z zawstydzonym uśmiechem i złączył swój wzrok z moim. - Hmm – powiedziałam, zastanawiając się nad tym i moim gryzem bajgla. Znalazłam swego letniego towarzysza? Zawsze miałam fantazje o rolniku, pozostałość po oglądaniu powtórek Domku na prerii. I świętego Almanzo Wildera, ten facet był ciasteczkiem. Pożegnałam się z Tym Chadem oraz Tym Loganem i skierowałam się do jadłodajni, gdzie miałam do przepracowania zmianę obiadową. Nie umawia się, huh? Jak jechałam, nuciłam krótką piosenkę. Summer lovin’, had me a blast . . .7 Lecz wszystkie myśli o letniej miłości powiedziały mi „pa, pa”, kiedy wjechałam na parking za jadłodajnią, ponieważ tam stała moja matka przy tylnych drzwiach, z ręcznikiem w dłoni oraz pełnym zadowolenia uśmiechem na twarzy. – Jakie było targowisko? – zapytała, jej głos pełen był radości. - Pełne warzyw – odpowiedziałam, zastanawiałam się, jak do cholery, już wiedziała. Małe miasteczka. Na miłość…
5 6 7
https://www.youtube.com/watch?v=VdXwhb-AphY Grease – Summer Nights https://www.youtube.com/watch?v=HlgDbTpFYJc
10
czując
płonięcie
policzków,
gdy
TRANS: requeim5
„NUTS” – Alice Clayton
BETA: Mala_Nessi KOREKTA: czarek.logan
Rozdział 6 Przez kolejne kilka dni, każde wszystkowiedzące zerknięcie i ukradkowe spojrzenie przypominało mi, jak bardzo małe miasteczka kochały ploteczki. Matka uszczęśliwiała mnie każdego dnia przekazywaniem mi, co usłyszała. Pchnęłam Leo za wystawę grochu na targu i powaliłam go na ziemię. Wielokrotnie oferowałam mu swojego bajgla, odmawiając przyjęcia nie za odpowiedź. Widziana byłam za targowiskiem, pomagając mu w załadowaniu warzyw i złapana na trzymaniu jego ogórka. To była moja ulubiona. Ale kiedy matka chciała skupić się na tym, czy będę w stanie przetrwać lato z Leo w tle, ja starałam się przygotować rzeczy w jadłodajni tak, aby poszło gładko, kiedy ona wyjedzie. Również odpowiadałam na wszelkie pytania od zaintrygowanej publiki o tym, jak to jest być osobistym szefem kuchni w LA: – Czy jedzą coś więcej niż tylko kiełki fasoli? Spotkałaś kiedyś Jennifer Aniston? Czy to prawda, że wszędzie widzisz gwiazdy filmowe, nawet na stacjach benzynowych? – Najwyraźniej emeryci oglądają za dużo Access Hollywood. Ale żaden problem. Ponieważ byłam, zdeterminowana, by wycisnąć z tego co najlepsze. Gdy mieszałam kawałek mięsa z zszatkowaną Velveetą8, by zrobić serowokalafiorowy wypiek, powiedziałam: - Mamo. Serio. Wszystkie te niesamowite sery, które możesz użyć, niektóre nawet dosłownie na naszej ulicy, a ty wciąż używasz Velveetę? - Ludzie lubią to, co lubią, Rox – powiedziała, siekając kapustę na coleslawa, którą zanurzyła w gęstym sosie majonezowym. – Nie możesz być takim jedzeniowym snobem. - Wykorzystywanie prawdziwego sera robi ze mnie jedzeniowego snoba? - To, i fakt, że twoje gałki oczne zamierzają wypaść z orbit, gdy patrzysz jak robię swój coleslaw – powiedziała, nawet nie musząc zwracać się do mnie twarzą. Wkładam swoje gałki z powrotem na miejsce.
8
11
TRANS: requeim5
„NUTS” – Alice Clayton
BETA: Mala_Nessi KOREKTA: czarek.logan
– Mam wspaniały przepis na coleslawa. Może kiedyś mogłabym go wypróbować? – Oferuję. - Zdajesz sobie sprawę, że mój coleslaw jest przepisem mojej matki, a przedtem jej matki, prawda? - Znam go i wiem, że ludzie go uwielbiają, mamo. Po prostu myślałam, że może spróbujemy czegoś nowego dla odmiany oraz… - Hej, Albert! – Krzyknęła moja matka do starego dżentelmena, siedzącego przy końcu kontuaru. - Co jest, Trudy? – odpowiedział, nie patrząc znad swojej gazety. Albert przychodził każdego wieczora tak długo jak pamiętam, ociągając się po obiedzie, by poczytać komiksy. - Jaki jest tutaj twój ulubiony dodatek do dania? – zapytała. Przewróciłam oczami na stertę posiekanej Velveety. - Coleslaw – odparł, a ona odwróciła się, by się do mnie pięknie uśmiechnąć. - Hej, Albert! – odkrzyknęłam. - Co się stało, Roxie? - Jeśli byłby nowy dodatek w menu, może inny rodzaj coleslawa, spróbowałbyś go? - Pewnie, kocham wszystkie rodzaje coleslawa – odpowiedział, nie odrywając wzroku od gazety. Piękny uśmiech matki stał się jednym z wyszczerzonymi zębami. - Hej, Albert? - zawołała, głosem znacznie bardziej aspartamowym9. - Tak, Trudy? - Powiedziałbyś, że kiedy okazjonalnie podobałoby ci się próbowanie czegoś nowego, jest coś przemawiające za zgodność? Mienie tego, co lubisz, kiedy ci się to podoba? – zapytała. - Z pewnością. Matka jest pierwszą osobą w historii, by puszyć się podczas siekania. 9
Tu: słodszym. Aspartam to słodzik dietetyczny:D
12
TRANS: requeim5
„NUTS” – Alice Clayton
BETA: Mala_Nessi KOREKTA: czarek.logan
- Hej, Albert – krzyknęłam. - Tak, Roxie? - Powiedziałbyś, że czasem wszyscy mamy skłonności do małego samozadowolenia oraz zamawiania tej samej rzeczy każdego dnia, zwyczajnie dlatego, że to jest tym, do czego się przyzwyczailiśmy, a to prawdopodobnie, jeśli ktoś stworzyłby coś nowego i innowacyjnego, mogłoby być dokładnie jakąś nowością, której poszukiwałeś, nawet bez wiedzy o tym? - Na stówę. Głowa kapusty została rzucona na kontuar, powodując rozwalenie się mojego stosu neonowego sera. - Hej, Albert! – wydarła się moja matka. Ale hej, Albert miał inne zamiary. – Teraz obie po prostu się zamkniecie! Próbuję czytać swoje komiksy. Jeśli chciałbym posłuchać tej sprzeczki, to zostałbym w domu z żoną! Szelest gazety. Brzdęk wkurwionej filiżanki uderzającej o niewinny spodek. Wznowione siekanie kapusty i sera - Tak jak wiesz, możesz wprowadzić zmiany, jeśli chcesz – powiedziała po kilku minutach. - Dzięki. - Kto wie, może trochę świeżej krwi jest tym, czego potrzebuje to miejsce. - Mamo… - Gdy przejęłam to miejsce po twoim dziadku, wciąż serwowali ozorki w menu. Możesz to sobie wyobrazić? - Mamo… - Więc kiedy nadeszła moja kolej, oczywiście zatrzymałam parę starych przepisów, lecz dodałam tu i ówdzie kilka nowych rzeczy, od czasu do czasu podrasowywałam parę składników, a z czasem przerobiłam prawie całe menu! Więc widzisz… - Mamo. Nie zostaję – powiedziałam cicho, obchodząc kontuar, by upewnić się, że mnie zobaczyła. – Koniec lata i to by było na tyle. Okay? 13
TRANS: requeim5
„NUTS” – Alice Clayton
BETA: Mala_Nessi KOREKTA: czarek.logan
Patrzyła na mnie, jakby chciała coś jeszcze powiedzieć, ale w końcu tylko skinęła. – Hej, Albert. Chciałbyś jeszcze kawy? – zawołała. - Myślałem, że nigdy nie zapytasz. Zdławiłam śmiech, kiedy wyszła, aby z nim pogawędzić, mieszając sos serowy. Telefon mi zawibrował i zobaczyłam, że mam powiadomienie na Facebooku. Zaproszenie od nowego znajomego, od Chada Bowmana! Szybko je zaakceptowałam i tak samo szybko dostałam od niego wiadomość. Piątkowo-nocna Imprezka w Malowanie, a ty jesteś na nią zaproszona! Przynieś stare ubrania i trochę alkoholu. My zapewnimy farby i żarcie! Całusy, Chad i Logan.
Kapitalnie.
***
Zawsze podziwiałam dziewczyny, które potrafią wejść do jakiegokolwiek miejsca bez znania ni duszy i mieć je na własność. Obserwowałam moją przyjaciółkę Natalie, jak zawierała przyjaźnie z prawie każdym w naszej klasie. Mogła rozmawiać z nikim i z każdym, i wszyscy do niej lgnęli. Clara była cichsza, odrobinę poważniejsza, ale nadal w pełni zdolna do poznawania nowych ludzi. Większość ludzi miała gen gadki-szmatki. Ja się z nim nie urodziłam, lecz z czasem go wykształciłam. Z dala od domu, nauczyłam się od moich nowych przyjaciół, jak łatwo się uspołecznić. Teraz mogłam pójść na imprezę, gdzie nikogo nie znałam i czuć się okej, nawet dobrze się bawić. Tak spotkałam niektórych z mojego najlepszego towarzystwa. Nie byłam duszą towarzystwa na imprezach, jednak już dłużej nie czułam się jakbym na nich nie istniała. Jednakże, znając wszystkich na imprezie mogło być nawet gorsze od nie znania nikogo – więc, gdy dotarłam do domu Chada piątkowej nocy, byłam trochę zdenerwowana. Znałam każdą rodzinę, każde dziecko, każdego kuzyna w mieście, a każdy z nich znał mnie. Zwłaszcza po moich triumfach, jako dziecko wygrywałam konkurs kulinarny po konkursie, co zaczęło mnie wpieniać. Będąc emocjonalnie zaangażowaną w sprawy takie jak wietnamski cynamon vs. kambodżański cynamon miało się tendencję do przyciągania uwagi w twoim przeciętnym amerykańskim liceum. I choć Chad był „miłym” popularnym dzieciakiem, niektórzy z jego przyjaciół podpadali pod kategorię „wredni”. A niektórzy z nich mogą być tutaj wieczorem. 14
TRANS: requeim5
„NUTS” – Alice Clayton
BETA: Mala_Nessi KOREKTA: czarek.logan
Byłam podekscytowana zaproszeniem na imprezę; to dawało szansę na spędzenie lata bardziej zabawnie niż przypuszczałam. Lecz skłamałabym mówiąc, że nie obyło się bez odrobiny ociągania się Roxie Z Liceum, gdy dotarłam do progu drzwi. Przypomniałam sobie, że to było wtedy, a to jest teraz. Oprócz tego przyniosłam mój sławny toskański dip z białej fasoli, ozdobiony cytryną oraz czosnkiem i podkreślony pokrojonymi idealnie na ukos brioche crostini10. No już. Wzięłam głęboki wdech i zadzwoniłam dzwonkiem. Logan otworzył drzwi z wielkim uściskiem oraz uśmiechem, wziął mój dip, podał mi pędzel i wiadro, i ot tak byłam na Imprezie Fajnych Dzieciaków. I yeah, byli tam ludzie, których zapamiętałam, ale oni właściwie cieszyli się na mój widok. Pytali, czy wciąż gotuję oraz wyrażali swój podziw z powodu ukończenia przeze mnie jednej z najlepszych szkół kulinarnych w kraju i zazdrość o mieszkanie w Los Angeles, w miejscu, które nadal postrzegane było jako bardzo ekscytujące i „fajne”, i „niesamowite”, i „koleś, to zakurwiście wspaniale!”. Nikt nie wiedział, jak masło zatopiło moją karierę; oni byli po prostu pod wrażeniem, że robiłam coś, czego większość ludzi nigdy by nie zrobiła oraz zżerała ich ciekawość. To nigdy nie wydawało się być dla mnie ciężkie lub śmiałe; to po prostu było coś, co miałam robić. Więc teraz, gadając z ludźmi, którzy uważali, że byłam odważna przez wyjście przed szereg i robienie czegoś zupełnie innego od wszystkich? Koleś. Byłam fajna. Radośnie zniknęłam, by obejrzeć więcej domu. Duży i rozłożysty, stary w wiktoriańskim stylu, o ostrych krawędziach, jednak piękny. Główne piętro miało wspaniałe szerokie okna, boazerię oraz gigantyczny kominek z wbudowanymi po każdej półkami na książki. Kuchnia była niedawno odnawiana, a Chad powiedział, że kiedy przewrócili starą szafę, by zyskać więcej miejsca w nowej kuchni, odkryli wycinek ze starej gazetę sprzed stu lat. Dom był emanował urokiem, nawet w stanie w jakim był. Każdemu przypisane było pomieszczenie do malowania, z czego każda część domu mówiła inną historię koloru. Byłam przydzielona do trzeciego piętra, gdzie była przerobiona ogromna powierzchnia poddasza z małym pokojem obok z zakrzywioną ścianą zewnętrzną. - O mój Boże, czy to pokój w wieżyczce? – wykrzyknęłam. 10 Brioche jest to Wikipedia Crostini są to małe kanapeczki. Nie znalazłam żadnego polskiego określenia na te dwa słowa razem, choć wydaje mi się, że są to coś a la tosty francuskie, jednak pewna nie jestem, więc pozostawiam tak, jak w oryginale. Nie chciałabym głosić jakiejś herezji, bo o żarciu wiem tylko to, że jest do jedzenia
15
TRANS: requeim5
„NUTS” – Alice Clayton
BETA: Mala_Nessi KOREKTA: czarek.logan
- Tak, to moje ulubione pomieszczenie w domu. Reszta poddasza będzie takim drugim salonem, ale myślałem, że przerobię je na moje domowe biuro – powiedział Chad, w czasie, gdy zwiedzałam. - Idealny, uwielbiam go! W jakim będzie kolorze? Otworzył puszkę i pokazał mi najgłębszy, najbardziej jedwabisty niebiesko-szary kolor, który kiedykolwiek wydziałam. – Wiem, że zasada mówi, iż pokój tej wielkości nie powinien być tak ciemny, ale myślę, że będzie przytulny. - Nie, nie, uważam, że kolor jest idealny – powiedziałam, kładąc płachtę malarską. – Teraz wynocha stąd, daj mi malować twoje biuro. - Próbuj, siostro. Przyjdzie więcej ludzi, a ja wyślę paru do góry do pomalowania reszty poddasza, więc nie będziesz tu sama zbyt długo – powiedział, potem skierował się schodami w dół. Zaczęłam wlewać ciemną, atramentową farbę na kuwetę. To będzie świetny pokój. Pochłonięta byłam malowaniem, kiedy usłyszałam ktosia wchodzącego po schodach. Odwróciłam się, by się przywitać z uśmiechem na ustach, pewna, że mogę sprawić, że ktoś poczuje się jak w domu. I oczywiście ktosiem był Leo. A trzeci raz najwyraźniej był tym czarującym, bo po upadku oraz rzucaniu groszkiem za pierwszymi dwoma razami, ten miałam tylko na wolne odwrócenie się i przyjęcie go. Facet był poniekąd przystojny. Nawet lepsza od wzrostu była szerokość ramion. A te oczy będą moją śmiercią. Zielone, och, tak zielone, i utkwione we mnie. Z tym błyskiem. Wypełniał swoją przestrzeń łatwo przychodzącą pewnością siebie. Nie zarozumiałą, po prostu był jej świadomy. Teraz widzę przewagę Maxwella, która została złagodzona przez pierwsze wrażenie jako dostawcę. Oszacował, wykalkulował i ocenił, nosząc koszulę w kartę za dziesięć dolców z nieskazitelnie zaprojektowanym submarynarskim zegarkiem. Richie Rich ze smykałką do roślin? - Hej, czyż to nie dziewczyna ze słodkim groszkiem? – powiedział, kładąc swój wałek oraz kuwetę. - O, nie, nie, nie, nie, zostań tam – poinstruowałam. - Dlaczego? – zapytał, zaintrygowany. 16
TRANS: requeim5
„NUTS” – Alice Clayton
BETA: Mala_Nessi KOREKTA: czarek.logan
- Żarty sobie stroisz? – zapytałam, patrząc na pole minowe rozciągające się między nami. – Otwarta puszka z farbą, wałki, pędzle – to może skończyć się bardzo, bardzo źle. - Słuszna uwaga – przyznał, ściągając kurtkę z ramion i wieszając ją na drabinie. – Ale chyba zaryzykuję. - Praktycznie publicznie zrobiłam ci loda. Zatem to było ryzykowne – powiedziałam, krzyżując ręce oraz wypychając biodro z odrobiną zarozumiałości. Potem usłyszałam, co właśnie powiedziałam Może tylko odrobinkę przesadziłam. Zaczął się śmiać. - Skąd, do diabła, przyjechałaś? - LA – powiedziałam z beztroskim machnięciem ręką, przejeżdżając farbą przez cycki. Śmiał się mocniej, wspierając się o ścianę. Nie miałam serca, by powiedzieć mu, że właśnie pomalowałam tę ścianę. - Więc skąd znasz Chada i Logana? – zapytał, podnosząc pędzel. - Chodziłam do szkoły z Chadem, a Logana właśnie poznałam. Co z tobą? - Są częścią CSA na farmie – powiedział Leo. – Zwykle widuję ich raz w tygodniu, gdy odbierają swoje skrzynki. - CSA, CSA – dlaczego brzmi to znajomo? – Pocierałam czoło, kiedy o tym myślałam. – Och, jasne! Community Supported Agriculture11, prawda? Też pojawiła się w Los Angeles – w całej Kalifornii, właściwie. Choć nigdy do żadnej nie należałam; jak to właściwie działa? - To naprawę proste. Grupa ludzi płaci odgórnie uzgodnioną opłatę przed okresem wegetacyjnym, a w zamian każdego tygodnia dostają skrzynkę czegokolwiek świeżego z pola. Farmer dostaje pieniądze z wyprzedzeniem, co jest świetne, kiedy wymyśli budżet przed czasem, a konsument otrzymuje zniżkę na tygodniową skrzynkę, płacąc mniej niż na straganie i o wiele mniej niż w konwencjonalnym warzywniaku. Sposób, w jaki jego oczy się rozświetliły, powiedział mi, że cieszył się z uzmysławiania ludziom tego, czym zarabiał na utrzymanie. To również była fascynująca informacja, bo w każdej chwili, gdy ktoś chciał rozmawiać ze mną o jedzeniu, robiłam to z ochotą. Lecz teraz, koncentrowanie się było dla mnie trudne, głównie z powodu jego
11
RWS – Rolnictwo Wspierane przez Społeczność
17
TRANS: requeim5
„NUTS” – Alice Clayton
BETA: Mala_Nessi KOREKTA: czarek.logan
bliskości. I tego jak dobrze wyglądał. A myślenie o tym, czy również był taki namiętny, kiedy rozmawiał o swojej farmie… - Slow food12, tak? – powiedziałam, świadoma tego, że mój głos nabrał marzycielskiego tonu. O niebo mniej świadoma tego, że pocierałam wałek. - Mmm-hmmm. Wolne. – Jego wzrok się zwęził, a potem zawęził przestrzeń między nami, biorąc tylko jeden krok, ale robiąc to wolno. Był wystarczająco blisko, że gdyby moja koszula jakoś się rozpięła, a stanik odleciał, prawdopodobnie sprawiłby, że doszłabym tylko z jego ustami na moich piersiach. Ale potem przypomniałam sobie, że jestem tu dla malowania. I je zrobiłam. W tym małym pokoju, Leo i ja malowaliśmy oraz słuchaliśmy wszystkich w pomieszczeniu obok znakomicie się bawiących, gadając. Jednak w tym maleńkim biurze? Feromony odbijały się od ścian. Mówiliśmy tylko rzeczy takie jak „możesz wyprostować tę płachtę?” i „masz jedną z tych trytek?” i „czy to wygląda ci na lejące?” – ale ilekroć nasze oczy spotkały się przez ten pusty pokój… czuć było przyjemne mrowienie. Napięcie było tak silne, że kiedy Leo przerwał ciszę, trochę podskoczyłam. - Więc twoja mama powiedziała, że jesteś osobistym szefem kuchni w Kalifornii, co nie? Powiedziała, że gotujesz wymyślne jedzenie dla wymyślnych ludzi – odpowiedział, nakładając farbę na parapet. – Wyglądała na całkiem z ciebie dumną. - Serio? Użyła słowa dumna? - Nie, ale wyglądała na taką. - Ciekawe – powiedziałam. - Jesteś w domu na lato, prawda? Potem wracasz do wymyślności? – zapytał. Wolno pokiwałam głową. Ooch, idealny moment, aby powiedzieć aha, jestem tu na lato, na jesień kieruję się z powrotem do Kalifornii, więc, wiesz, jeśli chciałbyś dotrzymać mi towarzystwa… Faceci zwykle kochają taką rozmowę. Żadnych zobowiązań, tylko czysta zabawa. Otworzyłam usta, aby to powiedzieć, lecz kontynuował, nim miałam szansę: - LA jest świetne i w ogóle, ale wybrałbym Bailey Falls każdego dnia tygodnia. – Zobaczył, jak się marszczyłam. – Nie zgadzasz się? 12 Slow food dosłownie wolne jedzenie, ruch zapoczątkowany w latach ’80 w USA. Generalnie przeciwstawia się Fast foodom, czyli zero przetwarzanego jedzenia i półproduktów, wszystko wg starych dobrych metod przetwarzania żywności i gotowania od podstaw (przyp. Magda zwana cz.l)
18
TRANS: requeim5
„NUTS” – Alice Clayton
BETA: Mala_Nessi KOREKTA: czarek.logan
- Nie jestem fanką małych miasteczek – odparłam. – Każdy zna każdego sprawy. Każdy zna każdego historię. - Uważają na każdego – uparcie twierdził. - Plotkują o każdym – koryguję. - Niektórzy ludzie nazwaliby to uroczym. - Niektórzy ludzie nazwaliby to doprowadzającym do szału. – Roześmiałam się, kręcąc głową. – Posłuchaj, totalnie rozumiem urok małych mieścin; to po prostu nie dla mnie. - Jasne światła, duże miasto? – zapytał nagle obok mnie. Jego wałek coraz bardziej zbliżał się do mojego pędzla. - Coś takiego – odpowiedziałam, czując jak serce uderza głucho w mojej klatce. – Czasami miło jest być tylko twarzą w tłumie. - Niemożliwe – wymamrotał, a ja spojrzałam w jego oczy. Łup. – Tylko twarzą? Niemożliwe. – Łup, łup. Puls gnał i to byłoby takie proste, stanąć na czubkach palców i zaskoczyć go pocałunkiem. Zamiast tego, pogrzebałam, zamrugałam. Ten facet był dokładnie rodzajem faceta, na który leciałam – wyluzowany, przystojny, zabawny. Ale on sprawiał, że… denerwowałam się. W sposób, w jaki nie robiłam tego od dawien dawna. Jeśli zamierzałabym obrócić to w nic innego jak tylko imprezę w malowanie, musiałam odzyskać przewagę. Ale nim to się zdarzyło, najpierw musiałam coś wyjaśnić. – Ponownie przepraszam za żart, jaki powiedziałam o twojej rodzinie niedawno na targu – powiedziałam z zakłopotaniem. – Naprawdę nie miałam tego na myśli; nawet nie znam twojej rodziny. Wiem tylko to, co wie reszta miasteczka. – Zamrugał, jego twarz przybrała wyraz, jakiego jeszcze dotąd nie widziałam. Pośpiesznie kontynuowałam, pędzący puls sprawiał, że słowa wyszły trochę pogmatwanie. – Oczywiście masz tony pieniędzy, starą nowojorską rodzinę oraz wszystko inne i masz całą tę ziemię. A teraz pracujesz na tej ziemi i wydajesz się tak zafascynowany uprawą żywności jak ja gotowaniem i jesteś gorącym farmerem, i wiem, że to coś jak cholerna historyjka – i jasna dupa, muszę się w tej chwili zamknąć. - Roxie? 19
TRANS: requeim5
„NUTS” – Alice Clayton
BETA: Mala_Nessi KOREKTA: czarek.logan
- Yhm? – odpowiedziałam, zażenowana. - Wydajesz się być bardzo dziwna. Ale zdecydowanie… - Był śmiech w jego głosie. - Zdecydowanie… co? – Spojrzałam na niego. Nigdy w swoim życiu nie chciałam kogoś zgwałcić. Pocałować? Pewnie. Widzieć nago? Pewnie. Lecz kiedy moje oczy spotkały jego, poczułam ogromną ochotę, aby go zgwałcić. Usta, szyję, klatę, brzuch oraz wszystko pod tymi wytartymi, niebieskimi jeansami. A najzabawniejsze było to, że miałam wrażenie, jakby on myślał o tym samym. I jeśli Logan nie wszedłby po schodach w tym momencie, by ogłosić, że jest przerwa na przekąski, to mogło się zdarzyć. - Zdecydowanie – odparł z uśmiechem. Zaczęłam sprzątać swoje miejsce pracy, gdy Logan podziwiał pokój. – Jesteście szybcy. Chcecie potem popracować nad tą oszkloną werandą na głównym piętrze? - Właściwie, to muszę spasować. Mam jutro długo dzień – powiedział Leo, ścierając farbę z koszuli. W trakcie podjechała ona trochę. W trakcie zobaczyłam jego brzuch. W trakcie wywołało to u mnie mrowienie i może mogłam odrobinę dyszeć. Logan zauważył. Leo na szczęście nie. Odwróciłam się szybko w stronę ściany, by ukryć rumieniec, ściskając pędzel w jakby od tego zależało moje życie. Gdy Leo wraz z Loganem gadali za mną, ja mówiłam sobie, że to tylko brzuch. Opalony brzuch, pewnie. Opalony i płaski, i obsypany paskiem włosów, ale to był po prostu brzuch. Gdy starałam się siebie do tego przekonać, zdałam sobie sprawę, że w pokoju zapadła cisza. A skóra, która znowu zaczęła mrowić, mówiąc mi, iż Leo za mną stoi. Obróciłam się. - Miło się z tobą pracowało, Roxie. - Z tobą też, Leo – powiedziałam. – Dobrego malowania. Dobrego malowania? Dobry Boże. - Tobie dobrego malowania – powiedział ze śmiechem. – Do zobaczenia, jestem pewien.
20
TRANS: requeim5
„NUTS” – Alice Clayton
BETA: Mala_Nessi KOREKTA: czarek.logan
- To małe miasteczko – odpowiedziałam. – Może pokażesz się u mych tylnych drzwi znowu ze swoimi orzeszkami13. Leo kręcił głową, kiedy odwrócił się do wyjścia i mogłam usłyszeć, jak śmiał się, gdy schodził po schodach. Nadal nie miałam serca, by powiedzieć mu o farbie na całym tyle jego koszuli. Wyszczerzyłam się do Logana, klepnęłam go po ramieniu i powiedziałam: - Konam. Chodźmy po jakieś przekąski!
13
Nuts – orzechy, jądra:D
21
TRANS: requeim5
„NUTS” – Alice Clayton
22
BETA: Mala_Nessi KOREKTA: czarek.logan