Tłumaczenie nieoficjalne - Stara_21 1 Rozdział pierwszy Czuję się żywa. Zmieniające się światła na ciemnie i jasne. Dygoczący rytm z klubowego miksu E...
627 downloads
57 Views
3MB Size
Tłumaczenie nieoficjalne - Stara_21
Rozdział pierwszy Czuję się żywa. Zmieniające się światła na ciemnie i jasne. Dygoczący rytm z klubowego miksu Ellie Goulding. Poruszające się, spocone, tańczące ciała. Ocierające się, cieszące się sobą. Nocny klub The Sky Launch wnika w moją krew i nakręca mnie w sposób, w jaki nic ani nikt, nie wpłynął na mnie od dłuższego czasu. Kiedy tutaj jestem, pracując za barem, pomagając kelnerom, towarzysząc DJ'owi, czuję się wolna. Bardziej niż w innych momentach mojego dnia. Klub wyzwalał magię. Natomiast mnie leczył. Przez swoją żywiołowość i tętniące życie, klub był dla mnie bezpieczną przystanią. Był miejscem, do którego mogę się przywiązać bez obawy, że odpłynę. Nikt mnie nie oskarży o zbyt duże zaangażowanie i za długie przebywanie w pracy. Plotka głosi, że The Sky Launch, które od jakiegoś czasu jest wystawione na sprzedaż, znalazło kupca. Nowy właściciel może wszystko zmienić. - Laynie. - Kelnerka Sasha, która pracuje na piętrze, odciągnęła mnie od moich myśli z powrotem do pracy. - Potrzebuję wódkę z tonikiem, Białego Ruska i dwie maślane kulki. - Załatwione. - Sięgnęłam po wódkę z półki za mną. - Nie mogę uwierzyć, że mamy tyle pracy w czwartek. - Powiedziała, kiedy realizowałam jej zamówienie. - To letni wysyp. Daj mu tydzień i to miejsce wybuchnie. - Nie mogłam się doczekać. Lato w klubie totalnie powala. - Wtedy wszystko tutaj jest zabawą. - David Lindt, menadżer klubu, dołączył do naszej rozmowy. Iskierki błyszczały w jego oczach, gdy białe światło z baru oświetlało jego twarz. - Wielką zabawą. - Posłałam Davidowi szeroki uśmiech i mrugnęłam, gdy układałam drinki na tacy Sashy. Mój brzuch zacisnął sie od iskierki pożądania.
1
Odesłał mi mrugnięcie, przesyłając iskierki niżej niż mój brzuch. David nie był miłością mojego życia. Nawet nie był miłością w tym momencie, ale jego pasja do klubu coś we mnie pobudzała. Moje dążenie do nauczenia się czegoś więcej i awansowania z bycia barmanką, wydawało się być też jego celem. Tym bardziej, że gdy jednej nocy uczył mnie zawodu, skończyliśmy obściskując się. Mimo, że nie byłam od razu przez niego odurzona, jego niski wzrost, kręcone, blond włosy i niebieskie oczy, dopiero po pewnym czasie do mnie przemówiły. Dodatkowo jego zmysł handlowca i niezwykły sposób zarządzania, było tym czego oczekiwałam. Między nami była chemia. Taka która nie sprawia, że szaleję na jego punkcie jak miałam z innymi facetami. Był bezpieczny i solidny, a to była moja definicja idealnego mężczyzny. Nabiłam zamówienie Sashy. David napełniał shoty, jak przypuszczam zamówienie Todda, kelnera, który stał obok Sashy. David rzadko kiedy wchodził za bar, ale mieliśmy braki w pracownikach, więc jego pomoc przyjmuję z wdzięcznością. Szczególnie, widząc co się dzieje. Stały klient i jego przyjaciele opierali się o bar czekając na moją uwagę i kątem oka zobaczyłam Garniturka, który zajął miejsce na końcu baru. Podałam Sashie jej paragon, ale David zatrzymał ją zanim mogła odejść. - Poczekaj chwilę. Kiedy przynajmniej kilkoro z nas tutaj jest, myślę że powinniśmy wznieść toast za Laynie. - Okręcił się dookoła z shotami, które nalewał. Tequila, mój ulubiony trunek. Spojrzałam na niego podejrzliwie. To nie jest niezwykłe, że pijemy kieliszek lub dwa podczas zmiany, ale najczęściej robimy to w ukryciu. Nigdy przed naszym menadżerem i nie za jego wyraźnym pozwoleniem. - Nie martw się. - Powiedział David, zderzając swoje ramię z moim. To specjalna okazja. Wzruszyłam ramionami, uśmiechnęłam się i wzięłam shota, którego mi proponował. - Ty jesteś szefem. - Jesteśmy za bardzo zajęci, aby wygłosić odpowiednią przemowę, więc tylko powiem, że to za Laynie. Jesteśmy z ciebie dumni dziewczyno. Zarumieniłam się i stuknęłam kieliszkiem ze wszystkimi wokoło. Włączając w to stałego klienta i jego przyjaciół, którzy krzyczeli "dobrze mówi" i "zdrowie".
2
- Woohoo! - Wykrzyczałam swoje emocje. Ciężko pracowałam, aby zdobyć dyplom. Też byłam z siebie dumna. Przechyliłam kieliszek do góry, ciesząc się ciepłem, jakie zostawił na moim gardle i jak się rozprzestrzeniał w moich żyłach. - Cholera, uwielbiam to! Patrząc na to, że tłum zaczynał się niecierpliwić, Sasha odeszła ze swoim zamówieniem, a David realizował co potrzebował Todd. Najpierw zwróciłam moją uwagę na stałego klienta, chłopaka, którego imię wyleciało mi z głowy. Pochylił się, aby mnie przytulić, co odwzajemniłam. Może go nie pamiętam, ale wiem jak pracować na moje napiwki. - Cztery razy cokolwiek z beczki. - Powiedział, próbując przebić się przez muzykę, która była tak jakby głośniejsza od kilku minut. - Gdzie Liesl? Podałam mu dwa pierwsze kubki i zaczęłam pracować nad kolejnymi. - Przejęła wszystkie moje zmiany w przyszłym tygodniu, więc ma dzisiaj wolne. - No tak, ten chłopak zawsze flirtował z Liesl, inną barmanką. - To super. Więc co planujesz na swoje wakacje? - Gdy nie było Liesl, przeniósł swoją uwagę na mnie. Jego wzrok ślizgał się na mój biust, który właściwie ciężko było przegapić. Szczególnie z moim wyciętym dekoltem. Miałam bardzo ładne dziewczynki, kto może mnie winić, za to, że je pokazuję? - Zupełnie nic. - Miałam nadzieje, że zabrzmiało to jakbym czekała na swój urlop. Prawdą było, że wzięłam trochę wolnego, aby pojechać do domu i spędzić czas ze starszym bratem. Jednak rano Brian zadzwonił do mnie i odwołał wycieczkę, mówiąc, że jest zalatany w pracy. Nie był nawet w stanie przyjechać na moje zakończenie roku. Przełknęłam emocje, które chciały wypłynąć na moją twarz. Bardziej od bycia zawiedzioną, byłam przerażona. Bycie bez żadnego zajęcia, które by mnie pochłonęło, było dla mnie złe. Prawie powiedziałam Davidowi, aby śmiało umieścił mnie w grafiku, ale za każdy razem kiedy już miałam to zrobić, czułam się jak totalny nieudacznik. Może tydzień wolnego będzie dla mnie dobry. Mogę to udźwignąć. Prawda? Teraz nie było czasu, aby to analizować. Skończyłam obsługiwać stałego klienta i poszłam wzdłuż baru, aby zająć się Garniturkiem siedzącym na końcu.
3
- Więc co mogę ci... podać...? - Mój głos zamarł, gdy moje oczy spotkały Garniturka. Powietrze uszło z moich płuc, wyssane, gdy na mnie spojrzał. Ten mężczyzna... był... wspaniały. Niesłychanie wspaniały. Nie mogłam się odwrócić, jego osobowość była jak magnes. Czyli był dokładnie takim typem mężczyzny, jakiego powinnam unikać. Po wszystkich przypadkach, kiedy miałam złamane serce w przeszłości, odkryłam, że mogę podzielić mężczyzn, którymi jestem zainteresowana na dwie kategorie. Pierwszą mogę opisać jako pieprz i zapomnij. To byli mężczyźni, którzy mogli mnie zaciągnąć do łóżka, ale łatwo mogłam ich zostawić, gdyby przyszła taka potrzeba. To była grupa, która mnie teraz interesowała. Byli bezpieczni. David zaliczał się do tej kategorii. Byli też mężczyźni, którzy na pewno nie byli bezpieczni. Nie byli pieprz i zapomnij. Byli "o kurwa!". Wnikali we mnie tak bardzo, że zaczynałam ich konsumować. Byłam zupełnie skupiona na wszystkim co robią, mówią i gdzie są. Uciekałam od takich facetów. Szybko i jak najdalej. Dwie sekundy po tym, gdy spojrzałam w oczy tego mężczyzny, wiedziałam, że muszę uciekać. Wyglądał znajomo, musiał być wcześniej w klubie. Jeśli tak było, to nie wiem jakim sposobem, mogłam go zapomnieć. Był najbardziej zapierającym dech w piersiach mężczyzną na ziemi. Ma wyrzeźbione kości policzkowe, mocne policzki ukryte pod idealnymi, opadającymi, brązowymi włosami i najintensywniejsze szare oczy jakie widziałam. Jego lekki zarost, sprawiał, że moja skóra swędziała, wysyłając uczucie gorąca na twarz i miedzy uda. Jego drogi, trzyczęściowy garnitur był dopasowany i w idealnym smaku. A jego zapach... Wyraźna woń mydła, płynu po goleniu i czystego męskiego zapachu. Prawie zaczęłam węszyć przed nim jak pies za kością. Ale to nie jego niesłychane piękno i wygląd seksu na nogach, sprawiało, że płonęłam między nogami i szukałam najbliższego wyjścia. To sposób w jaki na mnie patrzył, jeszcze nikt nigdy tak na mnie nie spoglądał. Głodna zaborczość malowała się w jego spojrzeniu, jakby nie tylko rozbierał mnie w swojej głowie, ale zapewniał, że nikt mnie nie zaspokoi tak jak on. 4
Pragnęłam go, znajome, zapomniane uczucie zacisnęło się w moim brzuchu. Ale to czy go pragnę, nie miało znaczenia. Wyraz jego twarzy mówił mi, że będzie mnie miał, czy tego chcę czy nie, że to było nieuniknione, jakby już miało miejsce. Piekielnie mnie to wystraszyło. Włoski na mojej skórze stanęły, jakby w zmowie z moim strachem. Albo może powstały z rozkoszy. O kurwa. - Słodową szkocką. Czystą, poproszę. Prawie zapomniałam, że powinnam go obsłużyć. A pomysł służenia mu, wydawał się być taki seksowny. Kiedy przypomniał mi o mojej pracy, prawie przewróciłam się o własne nogi idąc po jego drinka. - Mam 12 letniego Macallan'a. - Dobrze. - Tylko tyle powiedział, ale jego niski, gruby głos przyspieszył mój puls. Gdy podawałam mu Szkocką, jego palce otarły się o moje i zadrżałam. Dostrzegalnie. Jego brwi uniosły się w górę na moją reakcję, jakby był zadowolony. Szarpnęłam rękę do tyłu, chowając ją za moją sukienką, jakby materiał mógł ugasić ciepło, które już rozprzestrzeniało się od punktu gdzie mnie dotknął do potrzebującego miejsca między moimi nogami. Nigdy nie dotykałam klientów. Czemu to zrobiłam? Ponieważ nie mogłam go nie dotknąć. Byłam tak przez niego przyciągana, tak łakoma na coś czego nie potrafię nazwać. Wzięłam jakikolwiek rodzaj kontaktu jaki mogłam. Nie zrobię tego znowu. Nie teraz. Nigdy. Odeszłam od niego. Jak najdalej i szybko. Cóż, tak daleko jak mogłam, skręciłam za przeciwległy koniec baru. David może obsługiwać tego faceta, jeśli będzie chciał coś jeszcze. Muszę być z dala od niego.
5
Wtedy, oczywiście zważając na mojego życiowego pecha, Sasha wróciła. – David, grupa z piątego Bąbla znowu nęka kelnerkę. - Załatwię to. - Odwrócił się do mnie. - Poradzisz sobie przez chwilę? - Mogę się tym zająć. - Nie byłam tego taka pewna. Nie z Panemprzyciąnę-Laynie-do-siebie-bez-względu-ile-to-kosztuje-jej-rozsądek siedzącym na końcu baru. Moja deklaracja była przekonywująca. David wymknął się zza baru zostawiając mnie samą z Garniturkiem. Nawet stały klient i jego przyjaciele dołączyli do chichoczących dziewczyn przy pobliskim stoliku. Przeszukiwałam parkiet, mając nadzieję, że w ten sposób przyciągnę klientów. Potrzebowałam zamówień. Garniturek mógł pomyśleć, że go unikam, ukrywając się w rogu, co robiłam. Szczerze mówiąc dystans między nami nie zmniejszył zaciskającego się pożądania w moim brzuchu. To było bezcelowe. Westchnęłam i zaczęłam czyścić ladę przede mną, mimo że nie było takiej potrzeby. Musiałam się czymś zająć. Kiedy odważyłam się spojrzeć na Ciacho, które wlazło w moją przestrzeń, zauważyłam, że jego szkocka jest prawie pusta. Zauważyłam również, że jego oczy są we mnie wlepione. Jego przeszywający wzrok był intensywniejszy, niż typowego klienta, który próbuje wyrwać barmankę. Znając moją tendencję do wyolbrzymiania reakcji innych ludzi, porzuciłam tę myśl. Zbierając całą moją odwagę, postanowiłam sprawdzić co u niego. Kogo ja oszukuję? Odwaga nie była tutaj potrzebna. Prześlizgnęłam się do niego, jakby przyciągał mnie niewidoczną liną. - Jeszcze jeden? - Nie, wystarczy. - Dał mi stówę. Oczywiście. Miałam nadzieję, że da mi kartę kredytową, abym mogła podejrzeć jego nazwisko. Nie, nie, nie pragnęłam tego. Nie obchodzi mnie jak się nazywa. Wcale też nie zauważyłam, że na jego lewej ręce nie było obrączki. Albo tego, że ciągle obserwuje każdy mój ruch, gdy wzięłam od niego pieniądze i poszłam je nabić na kasę. - Jakaś specjalna okazja? - Zapytał. Zmarszczyłam brwi i przypomniałam sobie, że widział nasz toast. Em, tak. Moje zakończenie studiów. Jutro idę po mój dyplom z zarządzania. 6
Jego twarz rozjaśniła się z zainteresowania. - Gratuluję. To za twój sukces. - Podniósł drink w moją stronę i wypił ostatni łyk. - Dziękuję. - Byłam zahipnotyzowana jego ustami, językiem, którym oblizał z ust resztkę napoju. Mniami. Kiedy odłożył szklankę, wyciągnęłam dłoń, aby oddać mu resztę. Próbowałam opanować dreszcz na myśl o kontakcie, który nastąpi, kiedy ją ode mnie weźmie. Jednak to się nie wydarzyło. - Zatrzymaj. - Nie mogę. - Dał mi stówę. Za jedną szklankę Szkockiej. Nie mogę tego przyjąć. - Możesz i to zrobisz. - Jego władczy ton powinien mnie zirytować, ale zamiast tego poczułam jak mokra się zrobiłam. - Uznaj to za prezent na zakończenie studiów. - Dobrze. - Jego zachowanie powstrzymało mnie przed kłótnią. Dzięki. - Odwróciłam się, aby wrzucić pieniądze do mojego napiwkowego słoika na tyłach lady, wściekła na siebie za to jaki ten obcy ma na mnie wpływ. - To jest też pożegnalna impreza? - Jego głos dotarł zza mnie, przyciągając mnie, abym spojrzała na niego. - Nie wyobrażam sobie, abyś mając magistra z zarządzania, dalej była barmanką. To oczywiste, że Garniturek tak myślał. Prawdopodobnie jest biznesmenem, co ma podobne opinie jak mój brat. Są prace, które warto mieć i prace dla innych ludzi. Bycie barmanką było tym drugim. Kocham moją pracę. Więcej, kocham ten klub. Zaczęłam tę robotę, ponieważ potrzebowałam jakiegoś zajęcia. Czegoś co mnie pochłonie, jak to powiedział Brian, gdy zaoferował, że zapłaci za moje wydatki, co pokrywa stypendium i finanse z pomocy społecznej. To była dobra decyzja. Prawidłowa decyzja ponieważ powstrzymała moje życie od wymknięcia się spod kontroli. Przez trzy lata moje życie było podzielone między szkołę i klub. Problem w tym, że zakończenie roku ukryło moje problemy. Teraz utknęłam z kredytem studenckim i muszę kombinować jak wiązać koniec z końcem, bez porzucania The Sky Launch.
7
Ale miałam plan. Chciałam awansu. Pomagałam w czynnościach zarządzających przez ostatni rok, ale nie mogłam uzyskać oficjalnego awansu, póki nie pracuję na pełen etat. Teraz kiedy studia się skończyły, mogę wziąć więcej godzin. David przygotował mnie na to stanowisko. Jedynie mogę się martwić o nowego właściciela, ale nie będę się tym przejmowała. Jeszcze. Wytłumaczenie mojej ideologii obcym zawsze było trudne. Jak głupie było używanie magistra z zarządzania, aby być menadżerem w nocnym klubie? Prawdopodobnie bardzo głupie. Przełknęłam zanim odpowiedziałam Garniturkowi. - Właściwie, chciałabym tutaj piąć się wyżej. Uwielbiam klimat klubu. Ku mojemu zaskoczeniu, pokiwał. Jego oczy świeciły jakby siedział na przeciwko białego światła barowego. - Sprawia, że żyjesz. - Dokładnie. - Nie mogłam powstrzymać wielkiego uśmiechu. Skąd wiedział? - To widać. Gorący, bogaty i mnie rozumie. Zdecydowanie jest mężczyzną, od którego mogę się uzależnić. I to nie w dobrym tego słowa znaczeniu. - Laynie! - Krzyk stałego klienta, odciągnął mnie od szarych oczu nieznajomego. - Zmywam się. Chciałem jeszcze raz pogratulować i życzyć szczęścia. I słuchaj, tu jest mój numer. Zadzwoń do mnie czasami. Pomogę zająć twój wolny tydzień. - Dzięki, emm - przeczytałam imię z serwetki, którą mi podał. Matt. - Poczekałam, aż odejdzie i wyrzuciłam serwetkę do kosza pod barem. Złapałam wzrok Garniturka. - Robisz tak z każdym numerem, który dostajesz? Zatrzymałam się. Spotykałam się wcześniej z klientami, ale nigdy ze stałymi. Taka była zasada. Nie chciałam ich więcej widzieć. Za duże zagrożenie szaleństwem. Ale nie było w moim interesie prowadzenie takiej rozmowy z Garniturkiem. Z jego wpatrującymi się we mnie oczami, wreszcie uwierzyłam, że moje zainteresowanie nim, nie jest jednostronne. To niemożliwe, skoro dał mi taki wysoki napiwek. - Próbujesz się dowiedzieć, czy twój numer też bym wyrzuciła? 8
Zaśmiał się. - Może. Jego reakcja wywołała mój uśmiech i musiałam zacisnąć uda na słodki ból między nimi. Fajnie się z nim flirtowało. Szkoda, że musiałam to zakończyć. Położyłam moje dłonie na ladzie i pochyliłam się do niego, aby usłyszał mnie ponad muzyką. Próbowałam nie delektować się tym, jak zanurkował spojrzeniem w mój dekolt. - Nie wyrzuciłabym go. Wcale bym go nie wzięła. Zmrużył oczy, ale nadal tańczyła w nich wcześniejsza radość. - Nie twój typ? - Niekoniecznie. - Udawanie, że nie jestem nim zainteresowana było niepotrzebne. Na pewno widział, jak na niego reaguję. - Więc czemu? - Ponieważ szukasz czegoś tymczasowego. Czegoś do zabawienia się. - Pochyliłam się jeszcze bardziej, aby zadać ostateczny cios. Taki, który odstraszy nawet najbardziej napalonego faceta. - A ja się przywiązuję. - Wyprostowałam się, więc mogłam zobaczyć jego reakcję. Czy to cię nie wystraszyło? Spodziewałam się zobaczyć panikę na jego twarzy. Zamiast tego zobaczyłam ślady rozbawienia. - Ty, Alayno Withers, nie możesz zrobić niczego, aby mnie odstraszyć. - Mimo swoich słów wstał i zapiął marynarkę. - Jeszcze raz gratuluję. Całkiem niezłe osiągnięcie. Zdecydowanie za długo patrzyłam jak odchodzi. Zawiedziona tym bardziej, niż chciałam się przyznać. Zajęło mi dobre 5 minut, zanim sobie uświadomiłam, że nie podawałam mu mojego nazwiska.
9
Rozdział drugi
- Poznałaś już nowego właściciela? Spojrzałam znad mojej karty na plecy Liesl, która przeglądała zawartość małej lodówki za barem. Jej fioletowe włosy tańczyły z każdym jej ruchem. Zmarszczyłam brwi. Nie zapomniałam o nowym właścicielu, ale znając moją obsesję, starałam się o nim nie myśleć. Irytacja, za przypomnienie mi o nim, była wyczuwalna w mojej odpowiedzi. - Kiedy miałam go poznać? - Nie było mnie w klubie od czasu mojego magistra, czyli ponad tydzień. Liesl zamknęła drzwi lodówki i wzruszyła ramionami. - Nie wiem. Mogłaś tu wpaść lub coś. Znała mnie za dobrze. Kilka razy w przeciągu tygodnia musiałam się powstrzymywać, aby tu nie zajrzeć. Musiałam ze sobą walczyć, ale trzymałam się z daleka. - Nie. Właściwie spędziłam większość tego tygodnia w Spa niedaleko Poughkeepsie. - O la, la, la. - Brwi Liesl poleciały do góry. - Wygrałaś w lotto, kiedy mnie nie było w pobliżu? - Niestety nie. To prezent od Briana. - Nie dołączył kartki, tylko następnego ranka po zakończeniu studiów zostawił u mojego portiera kopertę zawierającą bilet na pociąg i voucher. To było miłe. I zupełnie nie w stylu mojego brata. Może to był pomysł jego żony. - Jak... miło. - Liesl nie lubiła Briana i nigdy się z tym nie kryła. Jest jedną z niewielu osób w moim życiu, która zna moją historię. Była lojalna i zawsze po mojej stronie. Mój brat niekoniecznie. To automatycznie stawiało ich po przeciwnych stronach. - Wyluzuj trochę. To było miłe. Zaliczyłam trochę gówien, z którymi nigdy nie miałam do czynienia, jazda na koniu czy wspinaczka górska. Mnóstwo zabiegów Spa. Dotknij mojej skóry! - Wyciągnęłam rękę w jej stronę, aby mogła dotknąć. - Moje dłonie nigdy nie były takie miękkie. - Nie żartujesz. Jak pupa niemowlaka. 10
- To było dla mnie dobre. Naprawdę. Właśnie tego potrzebowałam. Relaks, ale cały czas byłam zajęta. - Wow. Punkt dla Briana. Może wreszcie wydoroślał. - Jej głos złagodniał. - A jak było poza Spa? Żałośnie. Pięć dni w Spa było idealne, ale gdy wycieczka się skończyła, wróciłam do mojego prawdziwego życia. Czyli do pustego apartamentu i powstrzymywaniu się w myślach od pójścia do pracy. Cieszę się, że wróciłam. I być może mam cztery lub pięć plików z nowymi pomysłami dla klubu. Zaśmiała się. - Hej, przynajmniej to jest zdrowa obsesja. Zaśmiałam się niepewnie. - Zdrowa. - Szukałam wódki Skyy, która według mojego raportu powinna być na półce. Kiedy ją znalazłam, zakreśliłam na liście. To zasługa aktywnego umysłu. Zawsze robiłam idealne inwentaryzacje i nieskazitelną prezencję produktów. W przypadku relacji z ludźmi, a dokładniej mężczyznami, obsesja kończyła się katastrofą. Pochyliłam się na ladzie i spojrzałam na zegar. 15 minut do otwarcia. Co oznaczało 15 minut zanim światła przejdą w tryb klubowy. W pełni oświetlony klub sprawia, że czuję się bezbronna, obnażona i nie na miejscu. Nawet plotkarska osobowość Liesl jest cicha, jakby ktoś przyciszył jej głos. Nigdy byśmy nie mogły przeprowadzić takiej rozmowy w trybie klubowym. Mój wzrok powędrował wzdłuż baru, do miejsca gdzie siedział Garniturek, gdy ostatnio pracowałam. Nie pierwszy raz, od tamtej nocy o nim myślę. Wiedział jak się nazywam. Usłyszał to? Nie moje nazwisko. Musiał kogoś zapytać, ale nie widziałam, aby z kimś rozmawiał. Może zanim podeszłam, aby przyjąć zamówienie... Nie patrzyłam ciągle na niego. Więc może ktoś mu powiedział. - O czym myślisz? - Liesl wyrwała mnie z moich myśli, opierając się o bar dokładnie jak ja. Wzruszyłam ramionami. By zwariowała, gdybym jej powiedziała, że jakiś facet zna moje nazwisko, co oznacza, że moje bezpieczeństwo było zagrożone. Ja, z drugiej strony, miałam wyraźną empatię do osób, które potrzebują wiedzieć więcej informacji niż powinni. Poza tym nie chciałam pouczania o prześladowcach. Wiedziałam o nich wszystko.
11
Ale mogłam jej powiedzieć coś innego o tajemniczym nieznajomym. - Kiedy ostatnio byłam w pracy taki facet... - Przerwałam, przypominając sobie jak był pociągający. - Właściwie to niesamowicie gorący facet, dał mi stówę za Macallana na trzy palce. Powiedział, abym zatrzymała resztę. - I oczekiwał, że mu obciągniesz po swojej zmianie? - Nie. Myślałam, że to jest to czego chce, ale... - Czego on chciał? Wydawał się być mną zauroczony, albo tylko to sobie wmawiam, patrząc na moje intensywne pożądanie względem niego? - Nie wiem. Wyszedł nie próbując niczego. - Próbowałam go wystraszyć, ale to chyba nie był powód dla którego wyszedł. - To było... dziwne. - Materiał na nocną masturbację? - Nie powiem. - Twoja twarz mówi wszystko. Przez ostatni tydzień, wkradał się w moje myśli mając zdecydowanie mniej ciuchów na sobie, niż gdy go widziałam w barze. Dla większości ludzi fantazje erotyczne są niewinne, ale dla mnie myślenie zbyt dużo o mężczyźnie nigdy nie jest dobre. Liesl o tym wie, ale nie potrzebowałam jej wykładu. Tak długo jak nie zobaczę do ponownie, a szanse na to są małe, będzie dobrze. Zaczęłam przekładać rzeczy na barze, mimo że nie było takiej potrzeby i zmieniłam temat. - Więc nowy właściciel... Poznałaś go? Jaki jest? Liesl wzruszyła ramionami. - Był w porządku. Młodszy niż sobie wyobrażałam. Tak jakby 27 lub 28 lat. Pieprzony bogacz. Ma świra na punkcie czystości. Nazywamy go Barowy Nazista. Wszystko sprawdza, przejeżdża palcem po ladzie, aby się upewnić, że jest czysta. Jakby miał zaburzenia obsesyjno - kompulsywne czy coś. A i mówiąc o materiałach do masturbacji, jest gorący. Dla Liesl każdy facet z grubym portfelem i włosami na głowie był gorący, więc jej zdanie wiele mi nie mówi. Barowy Nazista wywołał mój uśmiech. Pracownicy ostatnio byli niedbali jeżeli chodzi o standardy czystości i mogli by to robić z większą miłością. Bynajmniej to bym powiedziała, gdybym była menadżerem. To daje mi nadzieję, że nowy właściciel i ja się dogadamy.
12
Zastanawiałam się nad mężczyzną, który wreszcie zdecydował się zapłacić wysoką cenę za klub. Nie to, że The Sky Launch nie był tego warty, ale potrzebował gruntownego remontu, aby wyróżnić się wśród innych klubów w Nowym Jorku. Może nowy właściciel widział potencjał w tym miejscu? Jak będzie zarządzał? Zostawi biznes pod kontrolą Davida? - Poznasz go dzisiaj. - Liesl pomalowała usta błyszczykiem. - Jest chyba jakąś szychą w świecie biznesu. Prawdopodobnie o nim słyszałaś. Houston Piers lub jakoś tak. Otworzyłam usta. - Masz na myśli Hudson Pierce? - Poczekałam, aż potwierdzi. - Liesl, Hudson Pierce jest najwybitniejszym biznesmenem poniżej trzydziestki w Ameryce. Jest jakby bogiem w tym światku. Hudson urodził się w bogactwie. Najstarszy syn, który powiększył dziesięciokrotnie majątek Pierce. Jako student biznesu byłam oczarowana ilością jego kontraktów. - Wiesz, że nie znam się na tym kto jest kim w tym gównie. - Liesl wyprostowała się ukazując swoje 155cm plus 10 centymetrowe szpiki. Wcale bym się nie zdziwiła, gdyby był w pierwszej dziesiątce najgorętszych - stop - najseksowniejszych - stop - najpiękniejszych na świecie. Przygryzłam wargę próbując go sobie wyobrazić. Pewnie widziałam jego zdjęcie, ale za nic na świecie nie mogę sobie przypomnieć jak wygląda. Nigdy nie zwracałam na to uwagi. Coś czaiło się w głębi mojego umysłu, nie mogłam się tego pozbyć. Połączenie tego mi się nie udało. - W każdym razie, - powiedziała Liesl, znowu opierając się o ladę myślę, że gdzieś tutaj jest. Widziałam jak wcześniej wchodził do biura, gdy byłaś w magazynie po serwetki. Pokiwałam. Nie wiem czy byłam zachwycona poznaniem Hudsona Pierce. Część mnie chciała. Byłam fanką jednej lub dwóch jego znanych, korporacyjnych decyzji. Przedstawianie mu moich pomysłów może być niesamowite. Albo przerażające. Co jeśli nie mam mu nic do zaoferowania, o czym sam by nie pomyślał? Hudson Pierce nie potrzebuje moich durnych pomysłów, aby rozhulać klub. Chyba, że nie planuje uczestniczyć w zarządzaniu klubu. Tylko po co wtedy by go kupował? W tym przypadku... 13
Kurna. Zanim popłynę w przyszłość i zniszczę wszystko w mojej wyobraźni, musze poznać Pierce. Wyczuć go, bez względu na to czy jestem onieśmielona czy nie. Wzięłam kilka oczyszczających oddechów, aby się uspokoić i wróciłam do inwentaryzacji. Skupiłam się na moim zadaniu, czując rytm puszczanego techno przez głośniki, pozwoliłam aby wszystkie moje obawy odeszły. Muzyka nie była włączona jak zwykle. Mogliśmy rozmawiać swobodnie, bez podnoszenia głosu. Jednak była na tyle głośna, że nie usłyszałam jak po lewej otworzyły się drzwi od biura. Dlatego na początku nie zauważyłam Hudsona. Byłam plecami do niego, skupiona na poszukiwaniu Złotej Tequili na górnej półce. Nawet gdy już ją odszukałam i się odwróciłam, najpierw zauważyłam Davida. Obejrzał mnie od stóp do głów i uśmiechnęłam się zadowolona, że mój obcisły, dopasowany gorset nie został niezauważony. On był powodem, dla którego założyłam ten przeklęty ciuch. Ledwo mogłam oddychać pod tym żelaznym uściskiem. Ale dla tego pożerającego wzroku było warto. Poczułam lekkie podniecenie płynące do mojej kobiecości. Wtedy spotkałam wzrok Hudsona i dwie rzeczy wydarzyły się na raz. Po pierwsze moje podniecenie wybuchło w pełnej krasie. Po drugie, mój mózg wreszcie załączył, to czego brakowało mi wcześniej. Hudson Pierce jest Garniturkiem. Nieświadomie, zeskanowałam jego ciało. Pełen jego obraz był jeszcze gorętszy, szczególnie w lepszym świetle. Znowu miał na sobie garnitur, tym razem dwuczęściowy, jasnoszary, wręcz bym powiedziała, że srebrny. Pasował do jego szczupłego ciała, w taki seksowny sposób, że czułam się obsesyjnie patrząc na niego. Kiedy przeniosłam wzrok na jego twarz, jego silną szczękę, jeszcze bardziej widoczną niż pamiętam, zachęcającą do lizania, całowania, przygryzania, odkryłam, że też mnie sprawdza. Ta wiedza spalała mnie od środka. Jego wzrok nie był tak intensywny jak wtedy, gdy się pierwszy raz spotkaliśmy. Przyciąganie nadal było silne i wiedziałam, byłam zupełnie pewna, że pragnie mnie tak jak ja pragnę jego. David przemówił pierwszy. Jego słowa docierały do mnie jak przez mgłę, ledwo je rozpoznawałam. - To jest Laynie. - Podejrzewam, że jego oczy nie opuściły mojego biustu. - Em, to znaczy Alayna Withers. Normalnie była bym podekscytowana, że tak się plącze i jego spodnie 14
wyraźnie uwypukliły się w pewnym miejscu, ale teraz byłam pochłonięta przez nowego właściciela. Dokładniej, sposobem w jaki na mnie działa. - Hudson Pierce. - gładki, niski głos Hudsona spowodował, że zacisnęłam razem uda i poczułam wilgoć na majtkach. Jeżeli myślałam, że przyciągnął mnie swoim spojrzeniem w noc, gdy się poznaliśmy, to teraz poczułam się jakbym była posiadana przez niego, gdy potrząsnął moją dłonią. Jakby niewidoczne kajdanki przywiązały mnie do niego nieodwracalnie. - Miło mi poznać Pani Withers. - Alayna. - Poprawiłam, zdziwiona jak nisko brzmi mój głos. - Lub Laynie. Zabrał swoją dłoń, ale jego dotyk został na mojej skórze, w moich żyłach. Kawałki zaczęły do siebie pasować. To stąd znał moje nazwisko. Prawdopodobnie wtedy wpadł, aby obczaić swoich przyszłych pracowników. Ale to nie tłumaczy jego zaborczego gapienia się. Może był facetem, który traktuje kobiety jak rzecz. Może w jego przypadku właściciel znaczyło też coś na zupełnie innym poziomie. Myśl o tym wywołała u mnie gęsią skórkę. A pod nią, panika wkradła się w moje wnętrzności. Nie mogłam się skręcać przed moim szefem, szychą, mężczyzną, który może zadecydować o moim losie w klubie. Zwariowanie na jego punkcie mogło się skończyć poważnymi konsekwencjami. Położyłam dłoń na brzuchu, starając się oddychać przeponą, aby się uspokoić. Hudson przechylił głowę obserwując mnie. - Słyszałem wiele rzeczy o tobie. Widziałem twoją pracę. - Urwał, skanując mnie ponownie od góry do dołu, rozpalając moją skórę. - Ale nic z tego co usłyszałem lub widziałem, nie przygotowało mnie na kreację którą masz na sobie. Zbladłam. Nie byłam pewna gdzie z tym zmierza, ale jego ton był karcący. - Słucham? - Myślałem, że absolwentka Stern, która chce być menedżerką, powinna być bardziej odpowiednio ubrana.
15
Tak szybko jak zbladłam, to teraz się zaczerwieniłam z zażenowania i złości. Moja bluzka była wyzywająca, ale nie wydawało się, aby miał coś przeciwko gdy mnie skanował. Albo może to były tylko moje mrzonki. Kurna. Wyobraziłam sobie to wszystko? Tą całą świadomość, że go pociągam? Boże, jak mogłam się tak pomylić? Nawet przerażona, nie mogłam zostawić jego krytyki bez odpowiedzi. Nie wiem czy Hudson był właścicielem innych klubów, ale był w błędzie co do tego, co wypada nosić. Słodkość była oczekiwana w klubie. Gorące dziewczyny przyciągały klientów. - To co nosze jest oczekiwane od pracowników klubu. - Nie dla kogoś, kto chce być menadżerem. - Tak, nawet dla menadżera. Seks się sprzedaje Panie Pierce. - Nie w elitarnym klubie. Nie w takim klubie, jaki mam zamiar stworzyć. - Jego autorytarny ton rozbrzmiewał w mojej głowie. Potem powiedział ciszej, co weszło aż w moje kości. - Kobiety mają ciężki okres w świecie biznesu. Musisz pracować na to, aby być traktowaną poważnie Alayna. Ubieraj się seksownie, ale nie jak zdzira. Zacisnęłam szczękę. Normalnie jestem typem osoby, która się kłóci póki nie ma wygranych - przegranych. Miałam ostre debaty podczas moich zajęć dyplomowych, ale teraz się speszyłam i zapomniałam języka w buzi. Hudson miał rację. Miałam pomysły odnośnie klubu. Pomysły, które wymagały aby ludzie mi zaufali. Nauczyłam się w Stern jak zaimponować ludziom, zaufać mojemu działaniu. Jego słowa mnie wystraszyły. Co gorsze, zdałam sobie sprawę, że to co miałam za pożądanie było czymś zupełnie innym. Nie przyciągał mnie, on mnie osądzał. Mój brzuch się zacisnął. Nie było żadnej szansy na awans. Jak mogłam być tak głupia? Ubierać się dla facetów, zamiast dla kariery? Głupia, głupia, głupia! Spojrzałam na Davida, też wystraszonego tymi wydarzeniami. - Em, taa, Laynie. - Powiedział, starając się wybrnąć. - Nowy?
16
Nie miało znaczenia co powie David. Jego migoczący wzrok mówił mi, że podoba mu się mój strój. Ale jest ze swoim nowym szefem. Musi zachowywać się profesjonalnie. Szczerze to teraz bardziej mnie interesowała opinia Hudsona, nie Davida. David mimo wszystko był tylko atrakcją. Rodzajem faceta, w którego się nie angażowałam emocjonalnie. Hudson z drugiej strony był... Nie, nie mogę tak o nim myśleć. Przejechałam językiem po moich suchych ustach. - Jest nowy. Mam nadzieję, że nie brzmiałam na tak zawstydzoną, jak byłam. Przepraszam. Źle wybrałam. - Tak jakby nienawidziłam Hudsona Pierce. Nawet jeżeli miał rację. Jest kolejnym dupkiem z wędrującymi oczami jak inne Garniturki, które spotkałam. - Mam ten koronkowy sweterek w szafce. - Zaoferowała Liesl. Powinien cię osłonić. - Dzięki, wezmę go. Kiedy Liesl otarła się o mnie wracając z pokoju socjalnego wyszeptała. - Jakby kto pytał, to dla mnie wyglądasz cholernie dobrze. - Jeżeli już tym się zajęliśmy... - Hudson zwrócił się do Davida. Zmieniłem zdanie, jeżeli chodzi o powrót w weekend. - David wyraźnie się zrelaksował. Ale następne słowa Hudsona znowu go spięły. - Wrócę jutro. Nie mogę być wcześniej niż o 21. Możesz wtedy się ze mną spotkać? Bawiłam się stojakiem na serwetki, mimo, że już je poukładałam. Nie byłam pewna, czy powinnam być częścią tej rozmowy czy wrócić do moich obowiązków. - Oczywiście. - Powiedział David, mimo że o 21 klub był już otwarty i nie było czasu na spotkania. - Dobrze. - Hudson odwrócił się do mnie i zamarłam podczas okręcania serwetek. - Alayna, też bądź. Ciągle zdenerwowana, nie miałam ochoty akceptować jego zaproszenia, albo raczej rozkazu. Ale muszę zapomnieć o moim trudnym początku, jeżeli dalej chcę z nim pracować. Nie byłam pewna, czy oczekuje ode mnie odpowiedzi, ale i tak mu ją dałam. - Tak jest, proszę pana. 17
Hudson zmrużył oczy, więc nie mogłam być pewna, ale wydawało się jakby źrenice mu się rozszerzyły. Przypatrywał mi się jakby nad czymś się zastanawiał, zwolnić mnie czy może dać mi drugą szansę. Po kilku bolesnych sekundach, po prostu pokiwał. - Do jutra. - Odwrócił się do wyjścia. David i ja patrzyliśmy w ciszy jak Hudson idzie w kierunku drzwi. Przynajmniej ja patrzyłam, zbyt rozkojarzona przez opięty materiał pod jego marynarką, aby zauważyć co robi David. Cholera, Hudson wyglądał tak samo dobrze od tyłu jak i od przodu. Jeżeli zamierza często bywać w klubie, muszę zacząć nosić wkładki. Po chwili, gdy niesamowity tyłek Hudsona zniknął za drzwiami, David westchnął głośno, przypominając mi o sobie. Spojrzałam na niego z przerażonym wzrokiem. - Co do kurwy? David zachichotał. - Nie mam pojęcia. Tylko raz spotkałem Pierca do tej pory i nie mieliśmy czasu na nic więcej, niż omówienie aktualnych operacji biznesowych. Jest strasznie dziwny. - Cóż, co myślałeś, dorastał wśród bogactwa i presji, aby odnieść sukces. - Czemu do cholery go bronię? Ten mężczyzna sprawił, że czuję się zdenerwowana, poniżona i zawstydzona. I może trochę podekscytowana. Oh i napalona jak cholera. Nawet nie powinnam się przyznawać sama przed sobą. Wiem, że mogę się w nim zatracić, jeżeli się nie opanuję. Wzięłam głęboki oddech, mając nadzieję, że pozbędę się tego dziwnego ucisku w brzuchu, który powstał od myślenia o Hudsonie. - Nie wiem o czym mówię. Myślę, że musimy poczekać i zobaczyć. - Nie martw się Laynie. Przypominając sobie, że to on jest osobą, z którą tak jakby randkuję, spojrzałam w niebieskie oczy Davida, wmawiając sobie, że jest dla mnie idealny. Dochodząc do wniosku, że moje zdenerwowanie wynika z powodu pracy, kontynuował. - Pierce ma o wiele więcej ważniejszych inwestycji. Nie będzie chciał spędzać czasu w klubie. Jestem pewien, że zostawi wszystko jak jest, może z nutką finezji. Tak długo jak mam coś tu do powiedzenia, będziesz miała tutaj znaczącą rolę.
18
David wyszczerzył się, bardziej do mojego biustu niż twarzy. Chcesz zostać i pomóc mi dzisiaj zamknąć? Jego zmiana na zabawną osobowość była tym czego potrzebuję. Liczyłam na to.
ddd
O 4 rano klub został zamknięty. Z Davidem pracowałam szybko i sprawnie, dzieląc obowiązki menadżerskie. Kiedy przeliczyliśmy pieniądze we wszystkich kasach i zamknęliśmy gotówkę w sejfie, wysłał resztę załogi do domu i usiadł przy biurku aby dokończyć raporty. Usiadłam na biurku i machając nogami obserwowałam jego pracę. David spojrzał na mnie i uśmiechnął się zanim wrócił do patrzenia w monitor. - Dzięki Bogu byłaś za ladą wcześniej. Kto wie co jeszcze Hudson by mógł powiedzieć gdyby zobaczył twoje spodenki? Spojrzałam w dół na moje czarne, obcisłe spodenki. Były tak przylegające, że zaznaczały moje pośladki. Sprawiały, że czułam się seksownie i z jakiegoś powodu pomyślałam o ciemnym wzroku Hudsona, gdy pierwszy raz się spotkaliśmy. Ten wzrok, o którym się przekonywałam, że jest moją wyobraźnią. - Super, chcesz mi powiedzieć, że tych też mam się pozbyć? - Cóż, nie noś ich gdy jesteś w pracy. - Wstał, aby mógł sięgnąć do drukarki, która stała za mną. - Tak dla jasności. - Powiedział i dłonią pogładził moją talię. - Nie jestem przeciwny temu ubraniu. Z jednej strony chciałam spalić wszystkie moje ciuchy. Nie przyniosły niczego, prócz kłopotów w nocy. Pijane typki myślały, że mogą mnie dotykać i mówić rzeczy, jakich nie miałam ochoty słyszeć. Ale chciałam je nosić dla Davida. Dla takich chwil gdy byliśmy sami. Właśnie dlatego. Wydymałam usta. - Szkoda, że twoja opinia nie ma znaczenia. David przybliżył się do mnie. - Moja opinia nie ma znaczenia? 19
- Właściwie - powiedziałam, chwytając go za poły marynarki - twoja opinia ma bardzo duże znaczenie. Jego głos się obniżył. - Więc, myślę że wyglądają cholernie seksownie. Przykrył moje usta swoimi, wpychając język głęboko. Objęłam go ramionami za szyję i wepchnęłam swój język w jego usta. Pożądanie, które zostało rozpętane kilka godzin temu przez wzrok Hudsona Pierce, wypaliło się przez całą noc. Teraz wróciło z pełną parą od pocałunku Davida. Przesunęłam ręce przez jego tułów prosto do spodni. Ale kiedy szarpałam się z klamrą jego paska, odsunął się. Otworzyłam zdziwiona oczy. Przez chwilę spodziewałam się zobaczyć szare oczy Hudsona, przypatrujące mi się, zamiast nudnych niebieskich oczu Davida. Co jest ze mną nie tak? Człowieku, ten Hudson może nieźle zamieszać. David pogłaskał moje ramiona. - Musimy z tym przestać Laynie. Zamrugałam. - Co masz na myśli? Czemu? - Słuchaj, lubię cię. Bardzo cię lubię. Ale... - Widocznie z sobą walczył. Opuścił dłonie z moich ramion. - Jeżeli poważnie chcesz zająć stanowisko menadżera, to myślisz, że powinniśmy się zabawiać? Jak to by wyglądało? Jestem pewien, że Pierce by tego nie pochwalał. Nie myślałam o tym w ten sposób. W moich marzeniach, David Lindt i Alayna Withers - Lindt razem rozhulaliby The Sky Launch jako coś nowego i o niesamowitym sukcesie. To marzenie nigdy nie miało w sobie cząstki, gdzie reszta załogi i właściciel klubu myślą, że dostałam awans poprzez puszczanie się. - Możemy utrzymać to w sekrecie. - Powiedziałam delikatnie, nie będąc gotową, aby porzucić moje marzenia. Nie gotowa aby stracić moją ostoję. - To nie musi być na zawsze. Tylko na trochę, szczególnie, że nie jestem pewien jakie są plany Pierce wobec mnie i klubu. Myślę, że musimy zrobić sobie przerwę.
20
- Jasne. - Zmusiłam się do uśmiechu. Nie chciałam aby zauważył mój zawód. Nawet się nie umawialiśmy. Jedynie się uwodziliśmy. Czemu czuję się tak źle? Zastanawiałam się co przede wszystkim przyciągnęło mnie do Davida. Nie był najmądrzejszym mężczyzną jakiego znałam i nie najgorętszym. Nawet nie znałam go za dobrze. I to nie było tak, że nie miałam innych opcji. Byłam atrakcyjną dziewczyną pracującą w elitarnym nocnym klubie. Miałam mnóstwo okazji do seksu. Smakowitych propozycji. Nie tak smakowitych jak Hudson Pierce, ale niemniej smakowite. Potrząsnęłam głową, gdy zeskoczyłam z biurka Davida. Czemu moje myśli zawsze wracały do Hudsona? Nawet podczas całego nie-do-końcazerwania, myślę o nim. A Hudson jest dokładnie takim mężczyzną o jakim nie powinnam myśleć. Wcale. Nigdy. Nie, jeśli chciałam zachować moją kontrolę, nad którą pracowałam przez kilka lat. - W porządku Laynie? - Głos Davida przywrócił mnie do teraźniejszej niezręczności. Niech to diabli. Byłam tak pewna związku z Davidem, że wyobrażałam sobie jak razem wysyłamy kartki Bożonarodzeniowe. Dobra, może ześwirowałam na jego punkcie bardziej niż chciałam to przyznać. Jednak nie tak bardzo, że oszaleję z powodu rozstania. Największą suką tej sytuacji, było to, że nie miałam bezpiecznego chłopaka, za którym mogę się ukryć. Teraz kiedy na radarze był nie-tak-bezpiecznymężczyzna. Mężczyzna jak Hudson. Oh Boże, czy to był początek mojej obsesyjnej manii? Nie, będzie dobrze. Muszę się skupić na moim awansie. Jestem silniejsza od tego. - Tak, w porządku. Jeżeli już prawie skończyłeś, to pójdę się przebrać. David pokiwał. Pospieszyłam do pokoju socjalnego. Zdjęłam gorset i obcisłe spodenki. Zamieniłam je na dresowe szorty i sportowy stanik, wrzucając kłopotliwe ciuchy do torby. Nie było linii metra z Columbus Circle do mojego mieszkania na Lexington i Piętnastej, więc zwykle przebiegałam ten dystans. Czasami po długiej zmianie łapałam autobus
21
lub taksówkę, ale po całym stresie tej nocy, potrzebowałam wysiłku aby zmienić moje myśli. Piętnaście minut później, wybiegłam na ścieżkę, wdychając świeże, poranne powietrze, razem z resztą porannych biegaczy w Nowym Jorku. Uwielbiałam uczucie jedności jaką mi to dawało. Nawet jeżeli reszta biegających zaczynała swój dzień, a nie kończyła jak ja. Szybko złapałam mój rytm, biegnąc wzdłuż południowej granicy Central Parku. Jednak stały rytm nie był wystarczający, aby wymazać myśli o Davidzie i mojej przyszłości w The Sky Launch. Nie był wystarczający, aby odciągnąć od myśli o tym niesamowitym nowym właścicielu, który nalegał, aby się ze mną później spotkać. Znowu poczułam strach. Czy Hudson planował mnie zwolnić? Czy nadal mam szansę na awans? Jedno jest pewne. Teraz będę bardziej ostrożna przy wyborze mojego ubioru.
22
Rozdział trzeci Tego wieczora wzięłam taksówkę do klubu, co było błędem. Przez niespodziewany korek byłam na miejscu o 21:03. Szybko biegłam do biura, ale zostałam zatrzymana przy barze przez Liesl. - David i gorący właściciel już tu są. - Powiedziała ponad klubową muzyką. Bawiła się kosmykiem swoich fioletowych włosów. - Hudson powiedział, abym ci przekazała, że masz tu poczekać. Da ci znać, kiedy będzie cię chciał. - Cholera! Nie jestem aż tak spóźniona? - Nie, przyszli jakieś 10 minut temu. Nie mają pojęcia o której tutaj dotarłaś. Zrelaksowałam się wdzięczna, że wyłączenie mnie ze spotkania nie jest spowodowane moim spóźnieniem. Wskoczyłam na krzesełko przy barze, które znajdowało się najbliżej biura i położyłam torbę z laptopem obok moich stóp. - Wstrzymaj się Laynie. - Powiedziała Liesl obchodząc bar. - Pokaż mi się. Wstałam i okręciłam się pokazując mój obcisły strój. Wybrałam go ponieważ biały krawat był w biznesowym stylu, natomiast obcisła czarna spódnica krzyczała klubem nocnym, nie sekretarką. - Kurwa dziewczyno, wyglądasz świetnie! - Zapewnienie Liesl uspokoiło mnie bardziej, niż przypuszczała. Choć może wiedziała o tym. Była dobrą przyjaciółką. - Dzięki. Potrzebowałam tego. Szczególnie po Panu Dezaprobata wczorajszej nocy. - Już jest znany w barze jako Garderobiany Nazista. Zaśmiałam się i wskoczyłam na stołek. Ten sam na którym siedział Hudson, gdy pierwszy raz go widziałam. - Ej, wiesz, że to on jest Garniturkiem, o którym ci mówiłam, że dał mi stówę. - Nie pierdol! 23
- Nie pierdolę. Myślisz, że chciał abym mu obciągnęła za awans? - Byłoby tak źle, gdyby chciał? - Tak. To byłoby zupełnie dziwne i okropne. - Ale najbardziej okropne było to jak dobrze to brzmiało. Rozejrzałam się po klubie, starając się wymazać z głowy obraz robienia laski Hudsonowi. Miejsce było wyludnione, nawet jak na środowy wieczór. Z baru miałam pełny widok na dziesięć pokoi Bąbelków, które były rozmieszczone na piętrze dookoła klubu. Bąbelki były główną atrakcją The Sky Launch. Każdy pokój miał okrągłe ściany z oknem na parkiet poniżej i prywatne wejście, coś jak loże na stadionach. Wszystkie miały zaokrąglone kanapy, które spokojnie mieściły 8 osób, a pośrodku stał stolik. Bąbelki zapewniały stosunkową ciszę i dyskrecję mimo, że były częścią klubu. Kiedy były zajęte, ich zewnętrzne ściany świeciły na czerwono. Tylko dwie były oświetlone. Wstyd. Gdyby ten klub miał taką sławę, jaką powinien mieć, wszystkie pokoje powinny być zajęte w przeciągu 10 minut od otwarcia. - Boże, mam nadzieję, że się polepszy. - Powiedziała Liesl, kładąc swój tułów na ladzie obok mnie. - Nie dam rady przejść przez całą zmianę w tym spokoju. Nudzi mi się! - Też mam taką nadzieję. - Powinniśmy być teraz zajęci przez letni tłum. Zastój w biznesie czynił mnie bardziej pewną siebie odnośnie moich pomysłów dla klubu. Wierciłam się, zdenerwowana wizytą w biurze i podzieleniem się pomysłami z szefami. - Co dzisiaj robiłaś? - Spytała Liesl. - Cały ranek tworzyłam prezentację w PowerPoint. Padłam o drugiej. Liesl zmrużyła oczy. - Laynie, potrzebujesz więcej snu. - Eee 5 godzin wystarczy. - Właściwie czułam się bardzo dobrze. Zbieranie najlepszych moich pomysłów dla The Sky Launch w prezentacji było bardzo terapeutyczne. Ułatwiało skupienie się na mojej przyszłości w klubie. Hudson nie może mnie zwolnić po tym jak zobaczy ile czasu i wysiłku poświęciłam na tym biznesie? Nie, jeśli moje pomysły są dobre, a wiem, że są.
24
Wyciągnęłam telefon z mojego stanika, gdzie go trzymałam, mój obcisły strój nie miał kieszeni i sprawdziłam godzinę. Była prawie 21:30. Jak długo każą mi czekać? Wyszli minutę później. Wstałam w chwili, gdy ich zauważyłam. Wygładziłam spódnicę i spojrzałam na Hudsona, szukając oznak akceptacji. Wzrok, który spotkałam zabrał mi oddech. Wzrok pełen męskiej energii i dominacji. Nawet w ciemnym klubie, mogłam zauważyć jak jego oczy mnie studiują. W sposób w jaki robił to za każdym razem gdy się widzieliśmy. Ponownie poczułam się przyciągana przez jego magnetyzm, moje serce przyspieszyło. Nogi zaczęły się trząść i moje kolana się załamały wyrzucając mnie do przodu. Prosto w jego ramiona. Złapał mnie z łatwością, jego solidne ciało trzymało mnie stabilnie. Moje ręce zacisnęły się na jego koszuli. Jak udało mi się włożyć dłonie pod jego marynarkę? Musiałam się powstrzymywać, aby nie przejechać po jego ciepłej klatce piersiowej, którą czułam pod uściskiem. Pomylił moje zamiary, myśląc, że zrobiłam to, aby złapać równowagę. - Alayna. - Jego głos opływał mnie jak seksowny olejek. Mam cię. Mam cię. O ja cię, miał? - Laynie wszystko w porządku? - David patrzył na mnie nad ramieniem Hudsona. Musiał pytać? Nie widział, że topię się we wstydzie. - Taaa. - Wydusiłam. - Ja, emm, nowe buty. Hudson spojrzał na moje sandały z pasków ozdobione kryształkami. - Są urocze. - Jego głos zabrzmiał tak głęboko, że poczułam jak brzuch mi się zaciska. - Em, dzięki. - Byłam bez tchu. Dodatkowo zawstydzona, gdy sobie uświadomiłam, że nadal jestem w objęciach Hudsona. Poluźniłam mój uścisk i wyprostowałam się. - Przepraszam, że kazaliśmy ci czekać. - Ręce Hudsona zostały na mnie, póki nie byłam stabilna. - Chciałem przedyskutować z Davidem kilka spraw na osobności. 25
- Nie ma problemu. - Ciągle czułam pieczenie na mojej nagiej skórze, gdzie dotykał mnie Hudson. Aby zmienić tok myślenia, zaczęłam biznesową rozmowę. - Mam bardzo dużo pomysłów odnośnie klubu, którymi chciałam się z wami podzielić. Umieściłam je w prezentacji. Mam z sobą laptopa. Hudsona miał rozbawioną minę. - Jak miło. Umów się z Davidem. Na pewno będzie bardzo zainteresowany. Jak miło. Jakbym zrobiła coś słodkiego. Coś co robią tylko duzi chłopcy. Jak kurwa protekcjonalnie. Moje serce upadło. Nie powinnam być taka zawiedziona. Nikt nie prosił mnie, abym coś przygotowała. To była moja nadgorliwość. Właściwie nie wiedziałam, po co byłam zaproszona na spotkanie. Szczególnie teraz, gdy wygląda na to, że jest skończone, a mnie na nim nie było. - Może jutro Laynie? - Zasugerował David. - I tak otwierasz. Może przyjdziesz wcześniej? Może o 18:30, będzie to wystarczająco dużo czasu na prezentację? - Taa, zostawię laptop tutaj, jeżeli nie masz nic przeciwko. Schyliłam się po moją torbę, ale Hudson mnie uprzedził. Podał ją Davidowi. - David możesz zamknąć go w biurze? Muszę coś zjeść, a Alayna mi potowarzyszy. Zarezerwowałem Bąbelek. - Zmrużył oczy, gdy spojrzał na puste pokoje. - Wygląda na to, że rezerwacja nie była potrzebna. Zaniepokoiłam się ostatnim żądaniem Hudsona. Czemu David do nas nie dołączy? Hudson planuje zwolnić mnie pomiędzy gryzami łososia w panierce z orzechów? O czym on chce dyskutować na osobności? Może jego zainteresowanie jest mniej zawodowe a bardziej dla przyjemności. Wzrok jakim na mnie patrzy, sugeruje że tak jest. Jako, że obdarzał mnie takim spojrzeniem przy kilku innych okazjach, zdałam sobie sprawę, że może jednak sobie tego nie wyobraziłam, jak próbowałam sobie wmówić. To mnie przeraża bardziej niż zwolnienie. Tym bardziej, że już czuję jak zaczynam szaleć. Byłam tak spokojna przez ostatnie 3 lata. Nie mogę pozwolić, abym stała się obsesyjna wobec mojego gorącego szefa.
26
Katastrofa, która tylko czeka, aby się wydarzyć. Zdecydowanie powinnam powiedzieć nie na Bąbelek. Tylko nie mogę się poddać z moim awansem. Jest możliwość, że Hudson chce ze mną o tym porozmawiać, więc powinnam powiedzieć tak na kolację. Moja wewnętrzna walka i tak nie miała sensu. Jego dłoń powędrowała na dół moich pleców kierując mnie do jednego z prywatnych Bąbelków, zanim się nawet zgodziłam. Moje ciało napięło się od jego dotyku. Mój brzuch nerwowo zacisnął, co właściwie nie było nieprzyjemne. Byłam świadoma wszystkich śledzących nas oczu ludzi będących w klubie, większość złośliwych. Sama w Bąbelkowym pokoju z Hudsonem Pierce? Wszystkie kobiety na Manhattanie powinny być zazdrosne. Zbereźne wydarzenia się działy w Bąbelkach. Uśmiechnęłam się na tą możliwość. Ja pierdole. O czym do cholery myślę? Ten mężczyzna zaprosił mnie na kolację, nie do swojego łóżka. Tylko dlatego, że zbzikowałam na jego punkcie, widząc seks w każdym jego ruchu, nie znaczy, że to odwzajemnia. Muszę przestać teraz szaleć, na zawsze, nawet jeśli on to odwzajemnia. W pokoju, z przyzwyczajenia odwróciłam się, aby zapalić światła. Najczęściej robiła to hostessa, gdy odprowadzała klientów, ale od kiedy zrezygnowaliśmy z otoczki hostessy, zajęłam się tym sama. Poza tym musiałam coś zrobić z moją nerwową energią. Kontynuując pracę, zgarnęłam menu ze ściany i podałam Hudsonowi, który czekał, stojąc na końcu kanapy. Wziął ode mnie menu i gestem wskazał, abym usiadła. - Za tobą. Minęło trochę czasu, od kiedy byłam w Bąbelku prywatnie. Zważając na moją pozycję pomieszaną z całą pieprz mnie aurą, która płynęła od Hudsona, byłam niezrównoważona. Zsunęłam się na pluszową kanapę, przytrzymując się stolika dla równowagi. Hudson dalej stał, obserwując mnie uważnie przez kilka sekund. Zdjął swoją szarą marynarkę i powiesił na haku za nim. Cholera. Był jeszcze gorętszy tylko w swojej dopasowanej, szarej koszuli. Przygryzłam wnętrze mojego policzka, podziwiając jego twarde uda, które opinał materiał gdy siadał. Boże, on był taki mniami. Boże, byłam w tarapatach.
27
Odłożył laminowane menu na stolik nie patrząc nawet na nie. - Nie potrzebuje tego, a ty? - Nie, dziękuję panie Pierce. - Znałam je na pamięć. Poza tym nie było mowy, abym mogła koło niego jeść. - Hudson - poprawił. - Nie, dziękuję Hudson. - Jego oczy lekko pociemniały, gdy wymówiłam jego imię. - Już jadłam. - Może drinka? To znaczy, wiem, że pracujesz od 23. Oblizałam usta, myśląc bardziej o mężczyźnie który obok mnie siedział, niż o pragnieniu. Zastanawiałam się co dla mnie przygotował. Może mrożoną herbatę. - Dobrze. Sięgnęłam pod obrus aby wcisnąć guzik na środku stołu przywołujący kelnerkę, ale powstrzymał mnie. Nasze palce się zderzyły. Chciałam zabrać dłoń, ale był szybszy, łapiąc ją w swoją. Oddychałam głośno na uczucie, które wywoływała jego skóra na mojej. - Nie chciałem cię przestraszyć. Podziwiam twoją gładką skórę. Jego oczy nie opuściły moich. - Ok. - Myślałam, aby powiedzieć mu, że byłam w niesamowitym Spa, ale co go to obchodzi? Poza tym, mówienie było za trudne z tym co robił z moją skóra. Rozpalał ją tylko swoim dotykiem. Jego telefon zadzwonił i puścił moją dłoń. Położyłam ją na kolana, musiałam ją rozgrzać moim ciałem, od kiedy straciłam jego ciepło. - Przepraszam. - Powiedział wyciągając telefon z kieszeni w spodniach i wyciszając nawet nie patrząc na ekran. - Możesz odebrać jeśli musisz. - Mogłabym użyć kilku minut, aby pozbierać swoje myśli. Czego on ode mnie chce? Nie to, aby niepewność mnie zabijała, ale im więcej czasu spędzam z Hudsonem, tym więcej o nim myślę i o jego niesamowitych, szarych oczach. I o jego twardym ciele. I jego gładkim głosie. - To nie było nic tak ważnego, aby mogło przeszkodzić w naszej rozmowie. 28
I nawet gładszej gadce. Otworzyłam usta, aby coś powiedzieć, ale przeszkodziły mi otwierane drzwi. Sasha weszła z tacą z jedzeniem i napojami. Patrzyłam jak położyła talerz owoców morza, szklankę Sancerre przed Hudsonem i szklankę mrożonej herbaty przede mną. Hudson musiał wcześniej zamówić, ale skąd wiedział, że wezmę mrożoną herbatę. Musiał wyczuć moje pytanie. - Spytałem Liesl co najczęściej pijesz. Gdybyś powiedziała, że chcesz coś innego, pewnie teraz nie wyglądałbym tak super. Tym zarobił sobie uśmiech. W jakąkolwiek gra grę, zapracował na to. - Hmm, super nie jest słowem jakie bym użyła o tobie. - Atrakcyjny, gorący, gwałtowny. Wszystkie te słowa są o wiele bardziej odpowiednie. - Więc jakich słów byś o mnie użyła? Zarumieniłam się i opóźniałam moją odpowiedź, pijąc herbatę. Na szczęście, Sasha powiedziała. - Coś jeszcze panie Pierce?. Podniosłam brwi. Jej też powie, aby mówiła do niego Hudson? - Mamy wszystko. Nie. Nie dla Sashy imię. Tylko ja. Cóż, czy to wywołało wypływające pożądanie między moimi udami? Sahsa zamknęła za sobą drzwi. Hudson ponownie zapytał. - Jakich słów byś użyła Alayna? Sposób w jaki zabrzmiało moje imię wymówione jego zmysłowym głosem, wywołało u mnie gęsią skórkę. - Kontrolujący. - Powiedziałam bez zastanowienia. - Interesujące. - Wziął kawałek swojej ryby. Patrzyłam zahipnotyzowana jak jego usta pochłaniają widelec. - Nie to aby kontrolujący było złym słowem opisującym mnie, ale śmiem twierdzić po wyrazie twojej twarzy, że chciałaś powiedzieć coś innego. Chciałam zapytać, co oczekiwał, że powiem, ale nie byłam pewna czy chciałam przejść przez drzwi, które otworzył. Nie naciskał, spędził kilka kolejnych minut jedząc w ciszy. 29
Chcąc dać mu zjeść odwróciłam się, aby popatrzeć na klub pode mną. Nawet z odwróconymi oczami, czułam obecność Hudsona otulającą mnie jak płaszcz. Zastanawiałam się nad mężczyzną siedzącym koło mnie. Czemu kupił The Sky Launch? Czego chce ode mnie? Najbardziej intrygującym pytaniem było co czuję do tego dominującego mężczyzny, który mną rządzi, dyscyplinuje i sprawia, że chcę wślizgnąć się na jego kolana i ocierać jak kotka. Tak, wyglądał dobrze, ale czy go lubiłam? Czy jest kolejnym bogatym, nadętym dupkiem, w którym niewytłumaczalnie zatonęłam. - Wiem czemu zgodziłaś się ze mną pójść na kolację Alayna. Odwróciłam do niego twarz i znieruchomiałam, zastanawiając się dokąd zmierza. Po pierwsze, nie zgodziłam się z nim iść na kolację, jeżeli to tym jest. Tak jakby mnie tu przyciągnął. Po drugie jest wiele powodów, które mogłam wymienić i nie były żenujące. Jak te aby się dowiedzieć jakie są jego plany dotyczące klubu, dostania awansu, sprawić aby David był zazdrosny. Dostać się do spodni Hudsona. Nie, nie dostać się do jego spodni. To nie powinno być na mojej liście powodów. Nie.Powinno. Hudson wziął łyka swojego wina. Otarł serwetką swoje idealnie uformowane usta. - Muszę być z tobą szczery. Nie pomogę ci z dostaniem posady menadżera. Wierciłam się, nie wiedząc czy powinnam się zrelaksować czy być rozczarowaną. Z jednej strony to był najmniej upokarzający powód dla którego zabrał mnie na kolację. Z drugiej strony, nie udał się mój awans. - To nie oznacza, że nie dostaniesz awansu. - Hudson miał zdolność czytania w myślach? To tłumaczy dlaczego tak dobrze sobie radzi w świecie biznesu. - David powiedział, że jesteś zdolna i jestem pewien, że dostaniesz tę pracę bez mojej pomocy. Może kupiłem The Sky Launch, ale nie jestem twoim szefem. David nim jest i tak będzie, chyba że biznes nie będzie się dalej kręcił pod jego rządami. Dobra. Mogę z tym żyć. David był bardzo zaaferowany aby awansować mnie na menadżera. Plan wrócił na tor. To brzmiało jakby Hudson nie planował często bywać w klubie. Chyba głośno westchnęłam. Hudson oparł się o kanapę, wyciągając rękę wzdłuż oparcia. - Ale nie zaprosiłem cię tutaj, aby rozmawiać o klubie.
30
Wreszcie. Przełknęłam. - Dlaczego mnie zaprosiłeś? Cień rozbawienia przebiegł po twarzy Hudsona. - Być może cię lubię. Wzdrygnęłam się, gdy dreszcz przerażenia przebiegł po moim kręgosłupie. Nie wierzyłam, aby tylko próbował mnie poderwać. Za długo gada, aby to była jego gra. To nie było w stylu Hudsona. Było coś więcej. Boże, mam nadzieję, że było coś więcej. Jeżeli tylko próbuje mnie poderwać, to co do cholery powinnam powiedzieć? Wzięłam łyka mojej mrożonej herbaty, marząc aby to było coś mocniejszego. Kiedy odłożyłam szklankę powiedziałam. - Być może się z kimś spotykam. - Nie spotykasz. Żaden mężczyzna nie pozwoliłby swojej kobiecie wyjść w stroju jaki miałaś wczoraj. Przynajmniej nie w publiczne miejsce. Wzmianka o stroju oznaczał kłopoty i myśl, że żaden mężczyzna nie może mi rozkazywać rozwinął moje skrzydła. - Być może nie mam kontrolującego chłopaka. Jego usta uniosły się w uśmiechu. - Bardzo dobrze Alayna. Podniósł brew. - Spotykasz się z kimś? Cholera z tym, jasne, że się z nikim nie spotykałam. Spojrzałam na moje kolana. Moje zachowanie mówiło Hudsonowi wszystko co musiał wiedzieć. Czemu ten człowiek tak wyprowadzał mnie z równowagi? Na co dzień byłam pewną siebie, elokwentną kobietą. Ale nie przy nim. Wyprostowałam się, szukałam czegoś co naprowadzi rozmowę na właściwy tor. - To nie jest powód dla którego mnie zaprosiłeś Hudson. Masz ukryty cel. - Ukryty cel. - Hudson wydał dźwięk, który musiał być jego chichotem. - Tak Alayna, mam ukryty cel. Kiedy czekałam, aż zdradzi mi swój cel, zmienił temat. Przypuszczam, że dobrze się bawiłaś w moim Spa w poprzednim tygodniu. Wystraszona wszystkim co mówił, próbowałam nadążyć nad zmianą tematu. - Oh, nie zdawałam sobie sprawy, że jesteś właścicielem... Czekaj... - Światełko się zapaliło. - Ten prezent był od ciebie? - Tak. Spędziłaś miło czas? 31
- Nie.ma.mowy. - Jestem pewna, że miałam otwartą buzię. Właśnie, totalnie, fizycznie wpadłam. - Nie ma mowy? Zdałam sobie sprawę, że moja reakcja nie wyrażała tego co miała wyrazić, spróbowałam jeszcze raz. - To znaczy tak. Spędziłam miło czas. Wspaniale właściwie. Ale nie ma mowy, że to zrobiłeś. Dlaczego to zrobiłeś. Nie powinieneś tego robić. - Czemu nie? Mnóstwo powodów przebiegło przez moją głowę. Po pierwsze ponieważ to przerażające i psychiczne. Byłam tak nazywana wiele razy i nie chciałam w nikogo takimi słowami rzucać. Sięgnęłam po kolejny powód. - Bo to za wiele! - Nie dla mnie. - Ale dla mnie jest. - Jak może tego nie rozumieć? Ogrom tego buzował we mnie jak bąbelki szampana w świeżo otwartej butelce. - To ogromne! Nawet mnie nie znasz! To zupełnie nieodpowiednie, niespotykanie, nieprofesjonalne i nieodpowiednie. Gdybym wiedziała, że to od ciebie, nigdy bym tego nie przyjęła. - Tu nie chodziło tylko o dostanie się do moich majtek. Mógł mnie zdobyć za o wiele mniej. Przyznałam zawstydzając siebie. Hudson wziął głęboki oddech, jakby próbował zachować cierpliwość. - To nie jest ani trochę nieodpowiednie. To był zwykły prezent. Myśl o tym jak o złotym przywitaniu. Mój głos był napięty, gdy starałam się powstrzymać przed krzyczeniem z rozgoryczenia. - Nie możesz dawać takiego prezentu kobiecie, która dla ciebie pracuje, chyba że chcesz otworzyć zupełnie inny rodzaj klubu. - Przesadzasz Alayna. - Wcale nie! - Wreszcie do mnie dotarły jego słowa. - Co masz na myśli mówiąc złote przywitanie? Masz na myśli premię motywacyjną dla pracownika? - Kilku moich kolegów wspominało o premiach które mieli oferowane aby zaakceptowali stanowisko po zakończeniu. Samochody i takie tam.
32
- Tak Alayna. - Wyrzucił ręce w powietrze. - To mój ukryty cel. Chciałbym cię zatrudnić. Nie mógł mnie bardziej zaskoczyć. Nawet gdyby zapytał czy się przed nim rozbiorę. Albo może to jest to o co pyta. Co ma na myśli poprzez zatrudnienie mnie? - Już pracuję dla ciebie i jestem tu szczęśliwa. - Ponownie, nie czuję, abyś dla mnie pracowała. Nie jestem twoim szefem. Kupiłem miejsce w którym pracujesz. To wszystko. Jasne? Semantyka. Jednak rozumiałam co chciał osiągnąć. Oddzielić się ode mnie i mojej pracy w The Sky Launch, więc pokiwałam. - To nie wpłynie na twoje zatrudnienie w klubie. - Z powrotem położył ramię na kanapie i usiadł przodem do mnie. - Może zatrudnienie nie jest odpowiednim terminem. Chciałbym ci zapłacić za twoją pomoc z pewnym problemem. Wierzę, że jesteś idealna do tej pracy. Ta cała rozmowa sprawiła, że kręciło mi się w głowie, ale miał moją uwagę. - Wygrałeś. Pobudziłeś moją ciekawość. Co to za praca? - Chcę abyś przerwała zaręczyny. Zakasłałam. Zastanawiałam się czy dobrze go usłyszałam, mimo iż wiedziałam, że tak. - Emm, co? Kogo? Hudson oparł się. Jego olśniewające, szare oczy błyszczały od lamp stroboskopowych. - Moje.
33
Rozdział czwarty
Hudson klepnął palcem o stół. - Zamknij usta Alayna. Chociaż to urocze widzieć cię zaskoczoną, jest to również bardzo rozpraszające. Zamknęłam usta. Milion pytań rodziło się w mojej głowie. Przelatywały tak szybko, że na żadnym nie mogłam się skoncentrować. Jeszcze gdzieś poza tym zarejestrowałam, że nazwał mnie uroczą. Potrzebowałam drinka. Czegoś mocniejszego niż herbata mrożona. Hudson podsunął mi jego Sancerre i wzięłam ją wdzięczna. Wino oddało mi głos. - Nie zdawałam sobie sprawy, że jesteś zaręczony. - Zarumieniłam się, gdy przypomniałam sobie wszystkie nieprzyzwoite myśli jakie miałam o Hudsonie i jak wierzyłam, no dobra miałam nadzieję, że ze mną flirtuje. Wzięłam kolejny łyk wina. Hudson spojrzał przez okno, może mając nadzieję, że ukryje udrękę, która pojawiła się na jego twarzy. - Właściwie nie jestem. - Spojrzał znowu na mnie. Teraz jego wyraz twarzy był bez emocji i z rezerwą. Jak zazwyczaj. - To jest problemem. Ani Celia ani ja nie jesteśmy zainteresowani narzeczeństwem. Z jakiegoś powodu to mnie zrelaksowało. - Więc czemu z nią po prostu nie zerwiesz? Westchnął. - To nie jest takie proste. Posłałam mu mój Najwyraźniej zadziałało.
najlepszy
wyrzuć-to-z-siebie-koleś
wzrok.
- Nasi rodzice przyjaźnią się od lat. Jej mają specjalny plan życia dla swojej córki i nie akceptują tego, że nie chce mnie poślubić. Jeśli by ze mną zerwała oni by ją wydziedziczyli emocjonalnie i finansowo. To nie jest coś, czego bym życzył przyjaciółce. Jego wytłumaczenie wywołało u mnie dreszcz. Żyjemy na początku XX wieku z aranżowaniem małżeństw i innymi bzdurami? Boże, bogaci ludzie żyją zupełnie inaczej. Dobrałam moje słowa w głowie, uważając, aby nie pokazać mojej irytacji. - Nie ma znaczenia, że rodzice nie powinni kontrolować życia ich dorosłej córki, ale oni nie kontrolują ciebie. Prawda? 34
Oczy Hudsona płonęły. - Nie. Nikt mnie nie kontroluje. Jego stanowcza odpowiedź nakręciła moje ciało. Ta stanowczość i autorytet jest taki... gorący. Oblizałam usta. Kiedy skupił na tym swój wzrok byłam zachwycona. Nie wyobrażałam sobie tego. On reaguje na mnie. Może nie tak mocno jak ja reagowałam na niego, ale energia między nami była prawdziwa. Skrzyżowałam nogi próbując załagodzić potrzebę między nimi. Czegoś mi brakuje. Pokiwał. - Tak przypuszczam. - Podniósł Sancerre i skończył ją jednym, szybkim łykiem. Wiedza, że dzieliliśmy jeden kieliszek, spowodowała kolejne mrowienie w moich dolnych rejonach. - Alayna, jeśli jest na świecie ktoś kto ma jakąkolwiek władzę nade mną, to jest nią moja matka. Moja matka wie, że jestem... niezdolny... do miłości. Obawia się, że... skończę sam. Małżeństwo z córką jej najlepszej przyjaciółki, zapewni, że to się nie stanie. - Każde jego słowo było przemyślane. Z każdym słowem, które mówił, hipnotyzował mnie swoim głosem. - Moją matkę bardzo by zadowoliło, gdybym poślubił Celię. Jeżeli to się stanie, Celia straci swoje życie, a ja bym wkroczył w małżeństwo bez miłości. Jednak nie chcę pozbawiać jej możliwości bycia szczęśliwą z kimś innym. Pokręciłam głową, zdezorientowana, przytłoczona, oszołomiona. - Co ja mam do zrobienia? Uniósł brwi. - Ah widzisz, jeżeli rodzice Celii uwierzą, że jestem zakochany w innej kobiecie... - Nie będą chcieli, aby wyszła za mężczyznę, który kocha kogoś innego. - Dokładnie. Dodatkowo moja matka będzie zachwycona, że znalazłem kogoś z kim jestem szczęśliwy. Przestanie martwić się o moją przyszłość. Pomysł na oszukiwanie kogoś, kto chce tylko szczęścia Hudsona przeszkadza mi. Jednak jestem również oczarowana słodyczą tego twardego mężczyzny. Mężczyzna przede mną dba tak bardzo o swoją matkę i przyjaciółkę, że przechodzi do tak ekstremalnych sposobów. 35
Widziałam też ogromny potencjał dla mnie, aby być tą złą w tym scenariuszu. - Więc mam być zdzirą w której jesteś zakochany. Kąciki jego ust się uniosły. - Nikt nie mógłby cię pomylić ze zdzirą Alayna. Nawet jeśli ubierasz się jak one. Znowu w cholernych tarapatach z powodu stroju. Spalę je, gdy wrócę do domu. Na wzmiankę o tym zmroziło mi krew i się wycofałam. Skrzyżowałam ramiona i odsunęłam się. Jak najdalej od Hudsona Pierce. Dlaczego nie możesz zatrudnić prawdziwej zdziry, która by odstawiła tę szopkę? Parsknął. - Moja matka nigdy by nie uwierzyła, że zakochałem się w zdzirze. Ty jednak posiadasz odpowiednie cechy, dzięki którym ta historia będzie wyglądała wiarygodnie. Nie chcę już grać w gierki. Moja odpowiedź brzmi nie. Ale nie mogłam się powstrzymać przed zapytaniem. - Jakie cechy? Jego oczy pociemniały i zostałam przez nie wciągnięta. - Jesteś wyjątkowo piękna Alayna i niesłychanie inteligentna. - Oh. - Zaskoczona upuściłam ręce na kolana. Dobrze, że wino się skończyło. Bym się na nie rzuciła, a nadal miałam przed sobą zmianę w pracy. Hudson przerwał ten intensywny kontakt wzrokowy. - Dodatkowo jesteś brunetką. Te trzy rzeczy sprawiają, że jesteś "w moim typie", że tak powiem. Brak jego rozpalającego wzroku działa na mnie otrzeźwiająco. Mogłam jeszcze raz pomyśleć, wszystko przeanalizować. Jednak chciałam jego ognia z zaciekłością, której nie potrafię wytłumaczyć. - Widzę twoje wahanie Alayna i rozumiem to. Być może to dobry czas aby omówić wynagrodzenie. - Podziwiałam jak z taką łatwością mógł przejść z wyniosłego przyciągania do zwykłego biznesu. Ja byłam jak wychłostana. Nawet nie miałam czasu pomyśleć o zapłacie za udawanie zakochanej. - Rozumiem, że masz znaczną ilość kredytów studenckich. Chciałbym spłacić ten dług. Roześmiałam się. - To zbyt wiele Hudson. - Nie miał pojęcia ile potrzebowałam na całe studia. Nie ma pojęcia jak bardzo uciążliwe były dla mnie. 36
- Nie dla mnie. - Dla mnie jest. - Pochyliłam się do przodu wyzywając go. - To 80 tysięcy dolarów. - 84206 dolarów, jeżeli mamy być dokładni. Zamarłam. Skąd o tym wiedział? Jak zwykle odpowiedział na moje niezadane pytanie. - Jestem właścicielem banku, w którym masz kredyty. Sprawdziłem to dzisiaj. Będzie mi bardzo łatwo je przepisać. Jeżeli poczujesz się lepiej, nazwijmy to zmianą właściciela. - To strasznie hojna zapłata. - Za hojna. To jak kupić los na loterii, która ma wyjątkowo dużą wygraną. Chciałam skorzystać z jego oferty, ale nikt nie zapewni mnie, że to się skończy dobrze. - Alayna, to wiele dla mnie znaczy, aby ten projekt zakończył się sukcesem. Moja odpowiedź to nie. Już zdecydowałam. To musi być nie. To było za duże ryzyko wchodzić w układ, jakikolwiek układ, z nim. Jednak nic nie mogłam poradzić na to, że chciałam więcej detali. Co byś dokładnie chciał, abym zrobiła? - Będziemy udawać, że jesteśmy parą. Zaproszę cię na kilka spotkań gdzie matka zobaczy nas razem. Oczekuję, że uwiesisz się mojego ramienia i będziesz zachowywać się tak jakbyśmy byli szaleńczo zakochani. - To wszystko? - Nie mogłam sobie wyobrazić, aby trudno było udawać zakochaną w Hudsonie. I tu jest problem. Udawać, że jestem zakochana w kimś kto już ma na mnie taki wpływ. To może uwolnić moją obsesję. - To wszystko. - Jego ramiona wyraźnie się zrelaksowały. Myślał, że biorę go poważnie, że rozważam tą śmieszną propozycję i prawie zaczęłam się zastanawiać czy bym mogła. Przełknęłam. Za 80tysięcy dolarów musi więcej oczekiwać. Ponieważ on tego nie wyrzucił z siebie, poszłam okrężną drogą. - Ten udawany związek. Co dokładnie będziesz ode mnie oczekiwał?
37
- Nie owijaj w bawełnę. Pytasz o seks. - Jego oczy znowu pociemniały. - Nigdy nie płacę za seks Alayna. Kiedy cię będę pieprzył, to będzie za darmo. To było to. Obietnica, której zarówno się bałam i pragnęłam. Jego surowa deklaracja wcisnęła mnie w fotel. Nigdy nie byłam na raz tak pobudzona i zmieszana jednocześnie. Byliśmy w miejscu mojej pracy na miłość Boską. Za niecałe pół godziny zaczynam zmianę, a wszystko co chciałam zrobić to równie niegrzecznie odpowiedzieć na jego zachowanie. Jakoś udało mi się zmusić do mówienia. - Może powinnam już iść. - Chcesz? - To było zaproszenie abym została. - Niiee jestem pewna. - Wyjąkałam. - Tak, myślę, że powinnam. Ale się nie poruszyłam. Nie mogłam. Hudson wykorzystał moją słabość, wyciskając ze mnie powód. Ponieważ czujesz się niekomfortowo z moją propozycją? Czy dlatego, że powiedziałem, że zamierzam się z tobą pieprzyć? Jego oświadczenie za drugim razem nie miało mniejszego wpływu. Ja... tak. To. Przechylił głowę, kontemplując mnie ze zdziwionym spojrzeniem. Ale jestem pewien, że to nie jest zaskoczenie dla ciebie Alayna. Czujesz tą energię między nami. Twój język ciała wyraża to aż za dobrze. Nie zdziwiłbym się gdybyś była już mokra. Moje policzki zapłonęły. Błysnął zarozumiałym uśmiechem. - Nie bądź zawstydzona. Nie wiesz, że czuję to samo? - Poprawił się na siedzeniu. – Jeślibyś dokładnie odczytywała moje ciało, zobaczyłabyś dowody. Wiedziałam, że jest twardy. Moja płeć zacisnęła się na tą wiedzę. Jeżeli mój mózg nie byłby zupełnie zmieniony w papkę już bym była na jego kolanach, biorąc jego długość w ręce i ssąc w ustach. Hudson chyba zauważył moją nieszczęśliwą fascynację. - Odłożymy na chwilę moją propozycję zatrudnienia cię i przedyskutujemy inne sprawy kiedy indziej. Nie chcę abyś myślała, że moje seksualne pragnienie ciebie jest częścią fikcji dla moich rodziców i ich przyjaciół.
38
Poczułam zawroty głowy. Hudson Pierce mnie pożądał. Zamierzałam zniszczyć to wszystko moją zdumioną reakcją. Zmarszczyłam brwi w skupieniu. - Ja... Nie wiem jak zareagować, gdy ktoś stwierdza, że mnie pragnie. Zmarszczył brwi. Nawet jego usta wykrzywiły się w podkówkę, błagając aby je pocałować. - Żaden mężczyzna ci tego wcześniej nie mówił? Bawiłam się moją szklanką, zbierając z niej krople, które powstały od lodu. - Nie w tylu słowach. Zachowaniem czasami. Na pewno nie tak otwarcie. - To dopiero szkoda. - Sięgnął przez stół i pogłaskał kciukiem moją rękę. Jego dotyk oszołamiał mnie. - Mam zamiar mówić ci to przy każdej okazji jaką dostanę. - Oh. - Zabrałam rękę. To było za dużo, za szybko. Może mogłam skończyć w łóżku Hudsona i wszystko skończy się dobrze, nie oszaleje. Ale to nie było jego łóżko. To był klub. Bez znaczenia czy się bałam czy nie, mieszanie pracy z seksem nigdy nie było dobrym pomysłem. Ah. Czy nie o tym mówił David gdy ze mną zerwał? Co za moment aby to sobie uświadomić. Położyłam ręce na krawędzi stołu. - Ja, em, czuję się nieco przytłoczona. Muszę iść. Dałeś mi wiele do myślenia. Wstałam i on też. - Wolałbym, abyś nie musiała. Ale jeśli musisz... - Brzmiał na potrzebującego, odzwierciedlając co ja czułam. Nie mogłam na niego spojrzeć. Gdybym to zrobiła zostałabym. Muszę iść do pracy. Podeszłam do drzwi i położyłam dłoń na klamce. Jednak ręka Hudsona przyciskała drzwi, trzymając je zamknięte. Uwięził mnie między sobą a ścianą. Opuścił głowę do mojego ucha. - Poczekaj Alayna. - Jego oddech łaskotał i palił jednocześnie. Zamknęłam oczy biorąc go, przyjmując. Przepraszam za przytłoczenie cię. To nie było moim zamiarem. Ale chcę abyś wiedziała, że nieważne co zdecydujesz w sprawie pomocy z moją 39
sytuacją, nadal będę cię uwodził. Jestem mężczyzną który dostaje to co chce. A chcę ciebie. Em, święty wow. Podniecenie nie opisuje tego, co jego słowa ze mną zrobiły. Jego usta znalazły się na mnie, podgryzając płatek mojego ucha. Wessałam gwałtowny wdech. Mimowolnie przechyliłam głowę, dając mu lepszy dostęp. I, cholera, wziął co mu dałam. Przygryzał ścieżkę w dół mojej szyi wysyłając fale pożądania przez mój brzuch. Przeniosłam rękę z klamki na jego ramię, aby się przytrzymać. Oplótł mnie ramieniem a drugą rękę położył na mojej piersi. Jęknęłam na ten kontakt, przyciskając się do jego dotyku. Ugniatał moją pierś i zakopał twarz w moich włosach. - Powinienem powiedzieć ci to wcześniej. - Powiedział delikatnie. - Wyglądasz dzisiaj absolutnie pięknie. Nie mogę przestać na ciebie patrzeć. Poważna i seksowna zapakowana w jedną paczkę. - Przycisnął się do mnie i poczułam jego erekcję na brzuchu. - Pocałuj mnie Alayna. Było coś gorącego w tym jak swobodnie używa mojego imienia. Jakby to było jego. I w sumie było. Prawie nikt nie nazywał mnie inaczej niż Laynie. Pożądał mojego imienia jak pożądał mnie. Mi pozostało tylko to zaakceptować. Jego usta wyczekiwały kiedy odwróciłam głowę. Natychmiast przykrył swoimi moje i zapiszczałam. Wsunął język władczo i umiejętnie, zachęcając mnie abym dołączyła. Jego pocałunek był tak wymagający i pewny siebie jak on. Jego jędrne usta ustalały tempo, kradnąc mój oddech i wysyłając podniecenie do mojej kobiecości. Boże, wyobrażenie sobie jego ust tam... Przesunęłam się, potrzebując więcej kontaktu. On też się natychmiast odwrócił i byliśmy twarzą w twarz. Oplotłam ręce dookoła jego szyi, przyciągając go mocniej, chcą poczuć go w każdym zakątku moich ust. Wiedział czego potrzebuję. Lizał i głaskał mnie, gdy jego ręce zsunęły się na mój tyłek.
40
Chciałam go całego. Pieprzyć moją zmianę i wszystkie inne wymówki, które wymyśliłam podczas rozmowy. Nawet jeśli miało to doprowadzić do obsesji, potrzebowałam go w sobie i to nie tylko jego języka. Zakręciłam biodrami, błagając go, aby mnie tam dotknął i złagodził ból w rdzeniu. Odpowiedzią Hudsona było przesunięcie swoich rąk na moje ramiona. Delikatnie mnie odepchnął, przerywając pocałunek, ale zostawił ręce na ramionach, próbując trzymać mnie na taką odległość. Czułam pustkę i chłód na ustach, gdy próbowałam uspokoić oddech. Oddech Hudsona też był urywany i sapaliśmy w jednym rytmie. Kiedy mój mózg wrócił na ziemię, poczułam się niepewnie, nie mogąc zrozumieć jego nagłego odwetu. Zauważając moje zmieszanie Husdon przejechał dłonią po moim policzku. - Nie tutaj skarbie. Nie w ten sposób. - Jego druga dłoń uścisnęła mój kark i położył czoło na moim. - Będę miał cię pode mną. W łóżku, gdzie będę mógł odpowiednio cię adorować. Jego oświadczenie było obietnicą. Zmysłowe zagrożenie, które przepłynęło przeze mnie w oczekiwaniu. Musiałam iść do pracy. Miał rację. Szybkie pieprzenie w bąbelku pewnie by nie było tym co pragnęłam od Hudsona. Nie, potrzebowałam. Hudson był daleki od tego co chciałam. Ale musiałam pójść dalej. Musiałam go mieć, nawet jeżeli to się dla mnie źle skończy. Zamknęłam oczy, gdy Hudson zsunął dłoń do mojego biustu i sięgnął do środka. Otworzyłam oczy, gdy zamiast poczuć jego palce, poczułam jak wyciąga mój telefon. Odblokował ekran i wystukał numer. Chwilę później usłyszałam jak jego telefon dzwoni. - Teraz mamy nasze numery. Oczekuję, że go użyjesz. - Włożył telefon do mojego stanika, jego oczy pożerały mój dekolt. Przyciągnął mnie do swoich ust. - Zadzwoń do mnie gdy będziesz gotowa. Jutro. - Pocałował mnie szybko i już go nie było. Zostawił mnie zastanawiającą się czy będę "gotowa" zadzwonić do niego już jutro. I czy będę mogła czekać tak długo.
41
Rozdział piąty
Obudziłam się tuż przed południem, gdy usłyszałam jak mój telefon wibrował od przychodzącej wiadomości. Leżał na stoliku obok łóżka, ale nie byłam jeszcze gotowa się obudzić. Położyłam się spać po 6. Leżąc z zamkniętymi oczami, uśmiechnęłam się do poduszki, przypominając sobie wydarzenia z nocy. Rzeczy, które Hudson mi powiedział, jak mnie całował, dotykał. Moje serce przyspieszyło na te wspomnienia. To się naprawdę zdarzyło? Moja obsesja na punkcie związków sprawia, że bardzo łatwo mi sobie wyobrazić coś co się nie wydarzyło. Minęło kilka lat, od kiedy tak robiłam. Czyżbym znowu tak postępowała? Nie, nie wyobraziłam sobie tego. Nie mogłam wymyślić takiego pocałunku. To się stało. I chcę, aby więcej się wydarzyło. Ale teraz z dystansu i świeżym okiem, mogę stwierdzić, że lepiej by to się nie stało. Mimo, że bardzo go pragnę, to myślę o nim więcej niż zdrowy rozsądek na to pozwala. Postanowiłam zrobić test czy już ześwirowałam. Czy myślę o Hudsonie tak, że ma to wpływ na moją pracę i życie codzienne? Zdecydowanie myślałam o nim dużo, gdy wyszedł z klubu, ale udało mi się przepracować moją zmianę bez problemu. Czy myślę, że on jest tym jednym jedynym? Nie ma mowy. Właściwie to uważam, że wcale nie powinnam się z nim zadawać. Czy wierzę, że nigdy bym nie mogła być szczęśliwa, jeśli bym go nie spotkała? Byłabym zawiedziona, ale na pewno nie zdruzgotana. Cóż, prawdopodobnie nie zdruzgotana. Dobra, byłabym zdruzgotana. Czy dzwonię do niego lub odwiedzam tak często, że zahacza to o prześladowanie? Nie wiem gdzie mieszka lub pracuje. Gdybym była oszalała na jego punkcie dowiedziałabym się tego rano zanim poszłam spać. Nawet nie mam jego numeru. Oh, chwila. Mam. Ale go nie użyłam. Jest dobrze. W tej chwili.
42
Mimo to, nadal nic nie mogę poradzić na to, że zastanawiam się czemu chce być ze mną. Hudson Pierce ma status celebryty. Może umawiać się z super modelkami i wysoko postawionymi kobietami. Czemu chce mnie? Brak odpowiedzi na to trzymał mnie w wątpliwości z tym co się właściwie między nami wydarzyło. Jest jeszcze jego śmieszna oferta, że spłaci moje studenckie kredyty w zamian, za wiszenie u jego ramienia jak jakiś cukierek. Jak ja się niby do tego kwalifikuję? Jeżeli byłabym inną dziewczyną, taką ze złotówkami zamiast oczu, to bym była zupełnie za, jak on to nazywa? Propozycją. Na szczęście pieniądze nie przemawiają do mnie ponad to, że pozwalają mi przetrwać. Jedyną pokusą była okazja, aby spędzić więcej czasu z tym niezwykłym okazem mężczyzny. Ale już przez to przechodziłam i to nie jest dobry pomysł. Poza tym, jeśli zrozumiałam go poprawnie, to opcja spędzania z nim czasu jest do wzięcia bez względu na to czy zaakceptuję jego pracę. Nie ma opcji Laynie! To był mylący pomysł. Spanie z nim bez związku, ale udając związek. Czemu po prostu nie być w związku? I oto jest. Już staram się zrobić z jego oferty coś czym nie jest. Westchnęłam i przeciągnęłam ramiona nad głową. Najwyraźniej nie zamierzam znowu zasnąć a Hudson był za ciężki do rozmyślań bez kawy. Odwróciłam się i chwyciłam telefon, aby przeczytać wiadomość. Sekretnie mając nadzieję, że to od niego. Była od mojego brata. - Będę za 20 minut. Usiadłam spanikowana. Czyżbym zapomniała o wizycie Briana? Przewinęłam wiadomości i zauważyłam, że wysłał jeszcze jedną o 7 rano. - Rozprawa odwołana. Biorę szybki pociąg do NYC. Musimy zjeść lunch. Rzuciłam telefon na łóżko i jęknęłam. Jest moją jedyną żyjącą rodziną. Kochałam Briana z niezwykłą głębią i potrzebą. Ale jego rola w moim życiu przemieniła się z brata w dozorcę, kiedy moi rodzice umarli, gdy miałam 16 lat. Rekompensując mi wszystko co straciłam, wyobcował mnie na wiele sposobów. Ale również mnie uratował, za co byłam mu dozgonnie wdzięczna. 43
Dodatkowo płacił za moje mieszkanie. Skoro Brian wyrwał się z Bostonu na dzień, aby zjeść lunch, lepiej abym była gotowa. Nawet jeśli wiedziałam, że niespodziewana wizyta nie może oznaczać niczego dobrego. Wzięłam głęboki oddech i wyskoczyłam z łóżka. Nie mam czasu na prysznic. Brian i reszta ludzi w miejscu gdzie ma mnie zabrać będzie musiała zadowolić się śmierdzącą wersją mnie. Wskoczyłam w szare, materiałowe spodnie i kremową bluzkę. Spryskałam się hojnie Pear Blossom zanim związałam włosy w niedbały kok. Właśnie szukałam torebki i kluczy, gdy zadzwonił telefon. Zamknęłam drzwi i podeszłam do windy gdy odebrałam. - Jestem przed budynkiem. - Powiedział Brian. - Tobie też dzień dobry. - Nigdy nie można było pogawędzić z Brianem. Wcisnęłam guzik i czekałam. - Nieważne mądralo. Mamy rezerwację za 15 minut w The Peacock Alley. Jesteś gotowa? Przewróciłam oczami na restaurację którą wybrał. Jak banalnie, że wybrał Waldorf. - Jestem w drodze na dół. Wiesz, że mogłeś użyć domofonu zamiast dzwonić. - Ale wtedy byś nie mogła iść i rozmawiać jak to robisz teraz. - I tak zaraz stracę zasięg w windzie. Do zobaczenia za sekundę. - W zasadzie nie byłam pewna, czy winda spowodowałaby brak zasięgu, ale biorąc pod uwagę, że spędzę godzinę z nim na lunchu, to potrzebowałam 50 sekund odskoczni. - Oto jest. - Powiedział Brian do nikogo, gdy wyszłam z kamienicy. Brian wybrał mi mieszkanie, odkąd to on miał płacić rachunek i jestem pewna, że dlatego też wybrał Waldorf na nasz lunch. Nikt nie mógł powiedzieć, że miejsce było nieeleganckie, ale lokalizacja była zabójcza. Moim jedynym problemem był brak metra na zachodnią stronę, ale to było kłopotem tylko przy złej pogodzie. - Hej Bri. - Powiedziałam oplatając go ramionami. - Dobrze cię wiedzieć.
44
- Ciebie też. - Odsunął się i obejrzał mnie z góry do dołu. Wyglądasz tragicznie Laynie. Jakbyś potrzebowała więcej snu. - Rany dzięki. - Ruszyliśmy w stronę restauracji. - Nie mogłam wyrwać się z pracy do 5. Tak, jestem trochę zmęczona. - Nie pora już, abyś zaczęła szukać normalnej pracy? Czegoś od 9 do 5? - Pracuję od 9 do 5. Tylko nie tej samej co ty. - Jakby Brian pracował w takich godzinach. Jest pracoholikiem, często pracuje po nocach nad swoją najnowszą sprawą. Gdyby nie miał asystenta swojego pokroju to nigdy by nie wziął ślubu. Ten mężczyzna nie ma życia towarzyskiego. Byłabym zdziwiona, gdybym się dowiedziała, że ma życie seksualne. Nawet ze swoją żoną. - Wiesz co mam na myśli. Byliśmy razem pięć minut a on już narzeka. Jeżeli to wyznaczało jak ma przebiegać nasz lunch to lepiej pominę jedzenie i od razu dowiem się co mu siedzi w dupie. - Co się tu sprowadza Brian? Obserwował mnie, decydując czy już pokazać co ma w rękawie czy nie. Wybrał opcję jeszcze nie. - Brat nie może odwiedzić swojej jedynej siostry tylko dla kaprysu? Ciągle źle się czuję z tym, że nie przyjechałem na twoje zakończenie. Powstrzymałam się przed przewróceniem oczami. Mógł przyjechać gdyby chciał i oboje o tym wiemy. Ale mogę grać w szczęśliwą rodzinę. Jesteś zajętym, najlepszym prawnikiem. Rozumiem to. - Wyczuwam sarkazm w twoim głosie Laynie. Mój brat świetnie potrafił odczytywać ludzi, co sprawiało, że był jeszcze lepszy w sądzie. - Dobra, jestem wkurzona, że nie przyjechałeś. Jesteś szczęśliwy? - Właściwie to byłam zraniona. Znał datę od 9 miesięcy. Jak mam się nie czuć mniej ważna? - Teraz mi przeszło, więc zapomnij. Dotarliśmy do hotelu, co dało nam idealną okazję na porzucenie tematu. W restauracji od razu usiedliśmy. Długo rozważałam co wybrać z menu, wkurzając Briana, który od razu wiedział czego chce. Kiedy tempo jego podskakującej nogi pod
45
stołem się zwiększyło, wybrałam sałatkę. Boże, ten mężczyzna nie ma wcale cierpliwości. Powinien wziąć lekcje od Hudsona. Myśl o Hudsonie wywołała ciepło w moim ciele i zmarszczyłam brwi. Gdzieś dzwoniło, ale nie mogłam pojąć gdzie. Brian rozmawiał ze mną swobodnie, trzymając mnie z dala od myśli o Hudsonie. Krótko opowiedział mi o sprawie nad którą pracował i renowacji, którą przeprowadzili z Monicą w domu. Kiedy skończyliśmy większość posiłku, pomyślałam, że już pora skończyć z tymi banałami. W tym samym czasie Brian odchrząknął. Laynie, nie przyjechałem aby nadrobić zaległości. Wiele myślałem o naszej sytuacji i doszedłem do wniosku, że jesteś dorosłą kobietą ze świetnym wykształceniem. Już czas abyś wzięła więcej odpowiedzialności za siebie. Nie będę robił tobie przysługi pomagając ci. Wzięłam łyk wody, zastanawiając się jak mam zareagować na jego nagłe oświadczenie. Echo słów "pomoc" prześladowało mnie. Czyżby sugerował, że nie jest ze mną dobrze? Nie jestem teraz za siebie odpowiedzialna? Żyję i pracuję w Big Apple. Jeżeli to nie jest bycie odpowiedzialną, to nie wiem co to znaczy. Zawsze niecierpliwy, Brian nawet nie czekał na moją odpowiedź. Nie mogę pozwolić, abyś poświęciła swoje życie dla nocnego klubu. Jesteś zbyt narażona pracując w takiej działalności. The Sky Launch. Brianowi od pierwszego dnia się nie podobało, że tam pracuję. Ale zaakceptował to, bo trzymało mnie z dala od kłopotów. Zapomniał o tym? - Nie miałam żadnych problemów od kiedy tam pracuję. - Miałaś szkołę, która cię zajmowała. Potrzebujesz czegoś bardziej ambitnego aby zajęło twoje myśli. Nieważne, że obawiałam się tego samego, byłam wkurzona. - Brian, wiem jak poradzić sobie z moją przypadłością. Co ty o tym wiesz? Nigdy nie poszedłeś na żadne spotkanie grupy wsparcia. Jego głos podniósł się. - Ponieważ nie jestem twoim rodzicem! To było sedno całej rozmowy. Brian został zmuszony do opiekowania się mną i zawsze podejrzewałam, że ma mi to za złe. Teraz byłam tego pewna.
46
Wpatrywał się w swój pusty talerz. Kiedy ponownie się odezwał był ciszej. - Słuchaj, Monica będzie miała dziecko. Wszystko wskoczyło na swoje miejsce. Zostałam zastąpiona. Gratuluję. - Muszę skupić moją energię i pieniądze na niej i dziecku. To jest twój czas aby wydorośleć. - Wyprostował się na krześle, jakby dla wzmocnienia swojej pozycji. - Nie będę już więcej płacił za twoje mieszkanie. - Nie mogę sobie pozwolić, aby płacić za mieszkanie. Nie teraz gdy moje kredyty studenckie są do spłacenia. - Byłam boleśnie świadoma, że brzmiałam jak nadąsane i rozpieszczone dziecko, ale naprawdę zakładałam, że będzie mi pomagał trochę dłużej. To nie tak, że nie ma pieniędzy. - To może lepiej zacznij szukać lepiej płatnej pracy. - Brian to nie jest sprawiedliwe. - Pomyśl o wszystkim co musiałem przez ciebie przejść i wtedy pogadamy o sprawiedliwości. Nie mógł mnie bardziej zranić żadnymi słowami. - Nie miałam żadnych problemów od dłuższego czasu. - Wyszeptałam. - Naruszyłaś nakaz zbliżania się. - Ponad 4 lata temu! - Przykro mi Laynie. Nie mogę ci dłużej pomagać. - Jego słowa były ostateczne. Podjął decyzję i nie było sposobu, aby go przekonać. Wiedziałam co mu zrobiłam. Lata opiekowania się psychicznie załamanym rodzeństwem. Wiedziałam, zawsze wiedziałam, ale nigdy nie chciałam uwierzyć, że moje zachowanie zraniło go tak bardzo. To wykopało mój dawno pochowany ból. Jednak byłam też wściekła. Może nie jestem już taka krucha, ale zdecydowanie nie jestem w stanie być na swoim. Przynajmniej nie finansowo. Potrzebuję jego pomocy bardziej niż kiedykolwiek. Może jestem beznadziejna, ale ona jest moją jedyną rodziną. Nie mam nikogo innego.
47
Rzuciłam serwetką na stół, nie wiedziałam czy miałam nadzieję aby brzmieć szczerze czy zasmarkanie. - Dzięki Brian. Dzięki za wszystko. Zabrałam torebkę z oparcia krzesła i wyszłam, starając się nie patrzeć za siebie. Starałam się wyglądać na silną i opanowaną. Gdybym się obejrzała, dałabym mojemu bratu idealny widok na moje łzy. Pozwoliłam sobie płakać, póki nie wyszłam z hotelu. Na ulicy, wśród zgiełku i tłumów uspokoiłam się. Nie potrzebuję Briana. Mogę to zrobić na własną rękę. Oczywiście pomógł mi płacić rachunki od kiedy moje szalone wybryki zaprzepaściły pieniądze ze spadku, ale wsparcie i odpowiedzialność to coś więcej niż rzucanie kasą. Pobiegłam do mojego mieszkania ze świadomością, że Brian nie próbował mnie zatrzymać ani nie zadzwonił. Spędziłam następną godzinę przed komputerem, przeglądając moje rachunki i wydatki, szukając cięć. Z awansem w pracy, który nie jest pewny, będę mogła płacić za mieszkanie. Tylko nie stać mnie na moje kredyty studenckie, które powinnam zacząć spłacać w przyszłym miesiącu. Brian skutecznie mnie uwięził. Niezła strategia. Laynie po tym dniu by musiała spełnić jego życzenie i podjąć zatrudnienie w jednej z wysoko płatnych korporacji, które oferowały mi pracę podczas zakończenia. Na szczęście miałam inną opcję. Wzięłam głęboki wdech, sięgnęłam po telefon i znowu odłożyłam. Boże, czy naprawdę to zrobię? Zrobię. Jeśli mam być szczera to cieszę się, że mam wymówkę. Może powinnam podziękować Brianowi. Telefon, którego numer Hudson wpisał mi tej nocy, odebrał po pierwszym sygnale. - Alayna. - Jego głos był gładki i seksowny. Nie seksowny jakby był specjalnie dla mnie, tylko taki naturalnie seksowny. Pewność siebie mnie opuściła. - Em, cześć Hudson. Zatrzymałam się. - Czy mogę ci jakoś pomóc? - Czułam, że podoba mu się moja niepewność. Dlaczego nie mogę wykazywać takiej pewności siebie jak on? Nigdy nie miałam problemów ze stresem w szkole czy pracy.
48
Myśl o szkole uruchomiła coś, co niepokoiło mnie podczas Lunchu. Skąd wiesz, że jestem inteligentna? Usłyszałam skrzypienie i wyobraziłam sobie jak się odchyla na fotelu w swoim eleganckim biurze. - Co masz na myśli? - Powiedziałeś, że jestem...- Zarumieniłam się, dobrze, że mnie nie widzi. - Piękna i inteligentna. Przerwał mi. - Wyjątkowo piękna i niesłychanie inteligentna. - Taa, to. - Słuchanie tego znowu wcale nie wywołało mniejszego efektu. Dla dobra sprawy jego słowa powinnam odebrać chłodno i bez emocji, ale tak nie było. Dreszcz przebiegł po moich plecach. Odchrząknęłam. - Ale ty ledwo ze mną rozmawiałeś. Skąd możesz wiedzieć czy jestem inteligentna? Milczał tylko przez chwilę. - Sympozjum absolwentów w Stern. Widziałem twoją prezentację. - Oh. - Sympozjum było miesiące przed zakończeniem roku i obejmowało najlepszych studentów z programu. Każdy z nas przedstawiał nowy lub innowacyjny pomysł na panelu ekspertów. Moja prezentacja nazywała się Drukowany marketing w epoce cyfrowej. Nie chciałam wiedzieć kto był na panelu, bo ta znajomość pewnie by wywołała moją obsesję i zrobiłabym rozeznanie w internecie. Po wszystkim eksperci i prezentujący zostali zaproszeni na wino i sery, tak aby studenci mogli zdobyć znajomości i otrzymać oferty pracy. Ja byłam tam dla doświadczenia. I honoru. Nie chciałam pracy, więc uciekłam. Teraz zastanawiałam się, co by było gdybym poszła. Czy Hudson mnie poszukiwał? Czy to było przypadkowe, że złożył ofertę na klub w którym pracowałam mniej więcej w tym samym czasie co sympozjum? - To jedyny powód dla którego dzwonisz Alayna? - Jego w pełni zawodowe słowa mają mnie sprawdzić. - Nie. - Zamknęłam oczy i chwyciłam się biurka dla ustabilizowania. Zaakceptowanie jego oferty jest cięższe niż powinno. Nie mogę nic poradzić, że to jest aż za proste. Jak sprzedanie duszy diabłu. Również czułam przypływ podniecenia. - Twoja propozycja. Chcę to zrobić. Mówię tak. - Pamiętając o jego drugiej propozycji uwodzenia mnie, wyjaśniłam. - Chodzi mi o twoją ofertę opłacenia kredytów studenckich. 49
Jego fotel znowu zaskrzypiał i wyobraziłam sobie jak wstaje i wkłada rękę do kieszeni swojego włoskiego garnituru. Ach mniami. - Bardzo się cieszę, że to słyszę Alayna. Wyrzuciłam wizję z głowy i czekałam aż powie coś więcej. Kiedy tego nie zrobił, powiedziałam. - I co teraz? - Mam czas w moim grafiku o 4:30. Przyjdź do mojego biura w Hudson Industries i wtedy sfinalizujemy detale. Chcę go zobaczyć. Spojrzałam na zegarek. Dwie godziny. Moje serce przyspieszyło. - Brzmi miło. To znaczy dobrze. Brzmi dobrze. Zachichotał. - Do widzenia Alayna. - Pa. - Przytuliłam telefon na kilka sekund po tym jak się rozłączył. Byłam zahipnotyzowana przez ten obcy efekt jaki we mnie wywołuje. Zastanawiałam się czy będę w stanie oszukiwać jak tego oczekuje. Mam nadzieję, że będę w stanie pokrzyżować jego wcześniejszą obietnicę. No dobrze, może nie miałam nadziei na to ostatnie, ale chciałam wierzyć, że mi się uda. Dla dobra mojego zdrowia psychicznego. Myślałam też o sympozjum. Ciekawe czy Hudson Pierce był tam i już kombinował jak poradzić sobie z rodzicami. Może ta myśl powinna mnie przerazić. Zamiast tego, tylko mnie zaintrygowała.
50
Rozdział szósty
Ledwie zdążyłam się wyszykować przez te dwie godziny. Dużo czasu spędziłam pod prysznicem, goląc nogi, pachy i odświeżając moją brazylijkę, karcąc się, bo przecież nie ma opcji, aby Hudson miał zobaczyć moją kobiecość. Później stałam przed szafą tak długo, iż myślałam, że minęły godziny. Prosto z biura Hudsona miałam pojechać spotkać się z Davidem, a później czekała mnie pełna zmiana za barem. Potrzebowałam idealnego połączenia elegancji i seksapilu z odrobiną pieprz-mnie-proszę, do pracy oczywiście. Nareszcie wybrałam czarną sukienkę przewiązaną turkusowym paskiem. Była krótsza niż bym chciała, aby była w biznesowej części moich planów, ale ciągle dłuższa niż większość sukienek, które noszę do klubu. Zebrałam włosy w luźny kucyk, pomalowałam oczy tuszem, a usta błyszczykiem. Wyglądałam dobrze. Świeżo i naturalnie. Będąc zbyt rozproszoną, aby zapytać Hudsona gdzie jest Pierce Industries musiałam go wygooglować. Okazało się, że był przy One Worldwide Plaza, czyli prostą drogą metrem do klubu. Z mieszkania wzięłam taksówkę, bo nie chciałam się zapocić. Poza tym, jechałam po 80 tysięcy dolarów. Mogłam sobie pozwolić na taksówkę. Wiele razy przechodziłam obok pięknego Miedziano - granitowego budynku, ale nigdy nie byłam w środku. Pierce Indrustries zajmowało górne piętra budynku, reszta była wynajmowana przez kilka firm, które kojarzyłam. Zostałam pokierowana przez ochroniarza i udałam się windą na najwyższe piętro. Długa jazda na górę dała mi jeszcze jedną możliwość na cichą mowę motywacyjną. Trzy lata trzeźwości Laynie. Nie możesz zwariować na jego punkcie. Nie możesz popaść w obsesję. Gdy meldowałam się ładnej, blond recepcjonistce, poczułam zazdrość, że ona może każdego dnia pracować tak blisko Hudsona. Boże, miałam problemy. Włożyłam go do kategorii O kurwa nie bez powodu. - Panna Withers. - powiedziała blondynka po zakomunikowaniu szefowi o moim przyjściu. - Czeka na panią. 51
Spojrzałam na zegarek. 4:22. Jak długo Hudson czeka? Pomyliłam godziny? Grube, podwójne drzwi za biurkiem recepcjonistki otworzyły się same. Musiała gdzieś nacisnąć guzik. - Proszę przez nie przejść. Powiedziała. Poszłam niepewnie do biura. Hudson, który siedział za drogim, nowoczesnym biurkiem, wstał gdy mnie zobaczył. - Alayna. Proszę wejdź. Kiedy spojrzałam na niego zamarłam. W dobrze oświetlonym biurze, naprawdę zobaczyłam Hudsona Pierce po raz pierwszy. I był wspaniały. Miał na sobie prążkowany, trzy częściowy garnitur połączony z białą koszulą i biało śliwkowym krawatem w paski. Jego okulary z czarnymi, grubymi oprawkami, które powinny krzyczeć kujonem, spowodowały poślizg w moich majtkach. Wyglądał ostro, inteligentnie, dominująco i wow. Przełknęłam. Dwukrotnie. - Spóźniłam się? - Nie. - Od jego seksownego głosu zmiękły mi kolana i nagle pożałowałam, że założyłam wysokie Mary Janes. - Moje ostatnie spotkanie skończyło się wcześniej niż oczekiwałem. Proszę siadaj. Zdeterminowana wyprostowałam się i usiadłam na fotelu, który wskazał na przeciwko swojego biurka. - Hmm. - Powiedziałam, gdy już usiadłam i się rozejrzałam. Biuro o bardzo hojnej powierzchni było super nowoczesne. Za biurkiem były okna od podłogi do sufitu, które dawały piękny widok na Midtown. - Ładne miejsce. Nie takie jak sobie wyobrażałam, ale niesamowite. Hudson rozpiął marynarkę i usiadł z podniesionymi brwiami. Wyobrażałaś sobie moje biuro? Moje policzki parzyły. Teraz będzie uważał, że o nim myślałam. Tak było, ale nie musiał o tym wiedzieć. - Sądziłam, że będzie bardziej tradycyjne, ale nowoczesność naprawdę do ciebie pasuje. Mały uśmiech wkradł się na jego twarz. - Właściwie to mam projektanta. Nie mam pojęcia co jest współczesne, nowoczesne czy tradycyjne. Pokazała mi zdjęcia rzeczy, które mogłyby mi się podobać i potwierdziłem.
52
Uśmiechnęłam się, wiedząc, że chce mnie rozluźnić, ale mój żołądek już był jednym wielkim węzłem. Biuro Hudsona było nieznanym terytorium dla barmana z klubu nocnego i jesteśmy tutaj, aby przedyskutować niezwykłą ofertę biznesową. Dodatkowo był tak cholernie gorący, że aż mnie oślepiał. - Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu, abyśmy najpierw zajęli się biznesem. - Oczywiście, że nie. - Jeżeli biznes był najpierw, to ciekawe co będzie dalej. Nic. Nic dalej nie będzie, bo gdy skończymy to grzecznie mu podziękuję i opuszczę jego biuro. Ha ha jasne. - Jak powiedziałem wcześniej, jestem bardzo zadowolony, że przyjęłaś moją ofertę. Jednak zanim oficjalnie się zgodzisz, chce się upewnić, że dokładnie zrozumiałaś o co cię proszę. Odłożyliśmy naszą wczorajszą dyskusję... - Zatrzymał się i podejrzewam, że myślał o tym co było powodem odłożenia. Przynajmniej ja o tym myślałam. - Więc nie wspomniałem o kluczowym punkcie. Hudson oparł się na fotelu i zaplótł ręce oparte na podłokietnikach. Jestem bardzo wysoko postawionym mężczyzną Alayna. Przekonanie mojej matki, że jesteśmy parą oznacza też przekonanie o tym całego świata. To oznacza, że będziesz "na służbie", że tak powiem, cały czas. Kiedy jesteśmy wśród innych ludzi gramy szczęśliwą parę. Kiedy nie jesteśmy razem, nadal musisz grać, że jesteś moja. Czy to moja wyobraźnia czy on podkreślił słowa jesteś moja? Tak czy inaczej, gęsia skórka pojawiła się na moim ciele. - Nie możesz nikomu powiedzieć, że nie jesteśmy w prawdziwym związku. Zmarszczyłam czoło i zaschło mi w gardle. - Nie zdawałam sobie z tego sprawy. - Nie, tak przypuszczałem. - Zmrużył oczy i obserwował moją reakcję. - Nadal jesteś zainteresowana?
53
Nie miałam wyboru. Albo to zaakceptuję, albo spełnię życzenia Briana. Poza tym, komu bym miała powiedzieć? Liesl i Davidowi. Czy ciągle myślę o Davidzie, gdy siedzę na przeciwko wysokiego, gorącego i porażającego mężczyzny? Tak. Ponieważ David miał potencjał, aby być tym prawdziwym. Szczerze mówiąc, nie wiem czy właściwie lubię Hudsona poza jego fizycznością. Zdecydowanie nie powinnam. - Jak długo będziemy w to grać? - Tak długo, jak długo nie poczujemy, że to przeszkadza w naszych prywatnym życiu. Im dłużej tym lepiej oczywiście, ale jeśli moja matka zobaczy, że jednak jestem zdolny, aby się zakochać, to może po naszym "rozstaniu" nie będzie kazała mi żyć w małżeństwie bez miłości. Nadal jesteś zainteresowana? - To 80 tysięcy dolarów Hudson. Dla ciebie to kropla w morzu, ale dla mnie... Rozumiem, jeśli będę musiała na nie zapracować. Zrelaksował się i pokiwał. - Dobrze. - nacisnął guzik na biurku. - Tak Panie Pierce? - Słodki tembr głosu recepcjonistki wypełnił pokój. - Przyślij go proszę Patricia. - Hudson wstał i przycisnął inny guzik w biurku. Słyszałam jak odbierała telefon, gdy przyjechałam i przedstawiła się jako Trish. Ciekawe czy on był ogólnie przeciwny pseudonimom czy wiedział, że w ten sposób pokazuje swoją władzę, stosując pełne imię. Drzwi się otworzyły i ciemnowłosy, umięśniony mężczyzna w czarnym garniturze wszedł do środka. Jeśli Hudson już by nie rozpalił mojego termometru napalenia, to jestem pewna, że ten facet by go pobudził. - To jest Jordan. - Powiedział Hudson przechodząc na przód biurka. Jordan pokiwał. - Został przydzielony, aby cię wozić do i z pracy oraz gdziekolwiek jeszcze będziesz potrzebowała. Nie to, żebym chciała pomniejszyć taki piękny prezent, ale tym co podobało mi się NYC były alternatywne środki transportu. Moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym, więc samochody nie należą do moich ulubieńców. - Nie potrzebuję kierowcy. - Aby nie brzmieć na niewdzięczną szybko dodałam. - Najczęściej rano ćwiczę biegnąc do domu. 54
- Zatem będzie odwoził cię do pracy i jechał za tobą, kiedy będziesz biegła do domu, aby się upewnić, że dotarłaś bezpiecznie. - Zanim mogłam zacząć się kłócić, Hudson spojrzał na mnie surowo. - Alayna moja dziewczyna musi mieć kierowcę. Jak również ochroniarza. Jestem gotowy zrezygnować z ochroniarza, jeżeli będziesz korzystać z kierowcy. Wzięłam głęboki oddech. - Dobrze. - Będzie czekał na dole, aby zabrać cię do klubu, gdy kończymy. Dziękuję Jordan. Jordan znowu pokiwał i wyszedł z biura. Hudson nacisnął guzik i drzwi zamknęły się za kierowcą. - Alayna zetrzyj ten wygląd z twarzy. Jordan jest gejem. W innym przypadku bym go dla ciebie nie zatrudnił. Założyłam ręce na piersi, zawstydzona i zbesztana. Dodatkowo zdecydowałam, że nie lubię Hudsona. W każdym razie poza seksualną aparycją. - Coś jeszcze? - Nie mogłam na niego spojrzeć Oparł się i przysiadł na krawędzi biurka. Jego ciało było tak blisko mojego, że mogłam go dotknąć bez większego wysiłku. - Moja matka organizuje charytatywny pokaz mody w niedzielę. To będzie nasze pierwsze wyjście jako para. - Dobrze. - Położyłam noga na nogę, jego bliskość sprawiała, że stałam się niespokojna. Choć byłam tak nim pochłonięta, zdałam sobie sprawę, że był totalnie w biznesowym nastawieniu. Czy on mnie nakręcił w nocy, abym zaakceptowała jego propozycję? Jeśli tak to był skończonym dupkiem. - Twoje kredyty będą przepisane w poniedziałek o 9 rano. Pisemne potwierdzenie zostanie do ciebie wysłane. - Nie chcesz poczekać i najpierw sprawdzić czy nam się to uda? - Nie chciałam brzmieć nadąsanie. Cóż, nie do końca. Zaczynałam się czuć jakbym była kontraktem, który negocjował. Nie podoba mi się to. - Naprawdę się o to nie martwię Alayna. - Hudson też był zły, co było słychać w tonie jego głosu. - Ale jeśli wolisz mogę poczekać tydzień z przepisaniem. - Dobra, cokolwiek. Mam podpisać jakąś umowę czy coś? 55
- Wolałbym tego nie umieszczać na papierze. - A co jeśli ktoś zakwestionuje, że moje kredyty są... - Chciałem spłacić kredyty mojej dziewczyny. - Oczywiście, że tak. I każdy inny dług. Masz inne długi? - Nie. - Miałam Vise, ale nie musiał o tym wiedzieć. - To wszystko? Hudson wzruszył ramionami. - Chyba, że masz jakieś pytania. Wahałam się, ale musiałam wiedzieć. - Kiedy będziemy razem publicznie to mogę cię przytulać i... całować? - Spojrzałam na niego przez moje wytuszowane, grube rzęsy. Kąciki jego ust zadrżały. - Tego oczkuję. Często. - Uuu, wow. - Coś jeszcze? Myśląc o całowaniu go przejechałam językiem po dolnej wardze. Nie. - W takim razie biznesowa część spotkania jest skończona. - Wstał i wrócił na swoje miejsce za biurkiem. Zdjął marynarkę i przewiesił ją przez oparcie fotela. Kurwa... Kamizelka. Mocno opinająca jego tułów, ukazująca jego idealnie umięśnione ciało. Taaa to było dekoncentrujące. Hudson stał przed swoim fotelem i oparł się o biurko z dłońmi płasko przed sobą. Przypatrywał mi się przez kilka sekund a ja wiłam się, aby dowiedzieć się o czym myśli. Kiedy przemówił jego głos był niski. - W przeciągu dwóch minut Alayna mam zamiar obejść to biuro i całować cię póki nie będziesz mokra i nie będziesz łapczywie chwytała powietrza. Oh, wow. - Jednak najpierw chciałbym wyjaśnić jedną rzecz, z którą może być problem. Ta farsa jest przede wszystkim po to, aby przekonać moją matkę. Będę mówił i robił rzeczy... romantyczne rzeczy... tak myślę... ale one nie będą prawdziwe. Musisz o tym pamiętać. Poza wzrokiem innych będę cię uwodził. To będzie prawdziwe, ale nigdy nie myl tego z miłością. - Ponieważ nie jesteś zdolny do miłości. - Mój głos zabrzmiał cicho i płasko. - Tak.
56
Ciekawość spowodowała, że pochyliłam się do niego. - Dlaczego w to wierzysz? Hudson wyprostował się, zdjął okulary i położył je na biurku. - Mam 29 lat i nigdy nie miałem innych uczuć do kobiet niż tylko chęć posiadania ich w moim łóżku. Nie mam romantycznych relacji. Poślubiłem pracę. Powoli obszedł biurko w moją stronę. - To i przypadkowy seks mnie wypełnia. Posortowałam tę dziwną sytuację w moim umyśle. Hudson Pierce chciał seksu. Ze mną. Ale nie związku. Lecz chciał, aby jego matka uwierzyła, że tworzymy związek. Ze mną. Tak, aby nie myślała, że jej syn jest niezdolny do miłości. A jest niezdolny. Ta cała sytuacja sprawiła, że totalnie się skołowałam. Najgorsze w tym było to, że wiem, iż nie będę zdolna do przypadkowej relacji jakiej ode mnie oczekuje. Chyba że... Pomyślałam o mężczyznach z mojej drugiej kategorii, których byłam przywiązana w moim życiu. Joe, Ian i Paul, oni chcieli samego początku związku. Gdyby nie chcieli, jeśli powiedzieliby mi, pewnego dnia nie będą już mnie pragnęli, czy zmieniłoby to jak byłam nich później przywiązana?
do od że do
Usprawiedliwiałam się i wiedziałam o tym. Z Hudsonem byłam jak alkoholik wchodzący do baru, ale mogę się oprzeć pokusie, póki wszystkie butelki są zakręcone. Kłamałam, ale starałam się w to uwierzyć. - Bez romansu? Mogę to zrobić. Hudson znowu oparł się o brzeg biurka. Podniósł rozbawieniem w oczach. - Też nie jesteś zdolna do miłości?
brew
z
Spojrzałam na niego i zignorowałam mały głosik w mojej głowie, który kazał mi uciekać. - Nie, wręcz przeciwnie. Kocham za bardzo. Wyrzucenie miłości z równania jest bardzo dobre. - Dobrze. Bez miłości. Zrobił krok do przodu i pochylił się w moją stronę. Ręce trzymał na moich podłokietnikach, uwięził mnie. Jego spojrzenie było głodne. Gdy zrozumiałam, że zamierza mnie pocałować dreszcz przebiegł przez moje ciało. 57
Ale zanim by do tego doszło musiałam coś wiedzieć. Kiedy przysunął się bliżej, położyłam dłoń na jego piersi. Bardzo silnej, twardej piersi. Poczekaj. - Nie mogę. - Ale się zatrzymał. - Co? Był centymetry od mojej twarzy, a tęsknota za jego kąsającymi ustami nie dawała mi się skupić. - Dlaczego ja? Mógłbyś mieć kogo chcesz. - Wspaniale. Chcę ciebie. - Znowu się pochylił, jego usta musnęły moje, jego oddech ogrzewał moją skórę. - Dlaczego? Odsunął się. Nie za daleko, tylko tak, aby mógł na mnie spojrzeć. Nie wiem. Po prostu to czuję. - Jego słowa były szeptem, jakby właśnie doświadczył czegoś niepewnego i nie wątpiłam, że tak było. - Od chwili gdy cię zobaczyłem... - Urwał, gdy musnął moje czoło palcami, jego oczy uważnie na mnie patrzyły a ja się przez chwilę zastanawiałam w którym momencie. Podczas sympozjum czy może gdy pierwszy raz widział mnie w klubie? Cokolwiek miał na myśli jego oszałamiająca zaborczość była szczera. Kiedy i dlaczego nie miało znaczenia. Mały głosik krzyczący w mojej głowie został zagłuszony przez głośny dźwięk pulsującego pożądania w moich żyłach. Pochyliłam się do przodu. Hudson nie wahał się ani przez chwilę i połączył nasze usta. Jakkolwiek wątpliwe były jego słowa to jego usta były pewne i mocne. Przesunął dłoń na tył mojej szyi, aby mnie nakierować, pogłębić pocałunek, głaszcząc mój język swoim. Ssał i lizał mnie, wysyłając dreszcze w dół mojego ciała. Wyobraziłam sobie jego mokre, gorące usta na innych częściach mojego ciała. Jęknęłam. Bez oderwania ust przyciągnął mnie do pozycji stojącej. Tak było lepiej. Mogłam docisnąć się do jego ciała, poczuć jego pożądanie na moim brzuchu, uzyskać kontakt którego tak potrzebowałam. Przebiegłam rękoma po jego włosach do podstawy szyi, ciesząc się z dreszczy, które przeze mnie przeszły, gdy jęknął w moje usta. Podskoczyliśmy i odsunęliśmy się od siebie, gdy ostry brzęczyk nam przerwał. Położyłam dłoń na piersi, mojej serce waliło ze strachu i od intensywnego pocałunku.
58
Hudson się uśmiechnął. - Interkom. - Wytłumaczył, jego głos był nierówny. Poszedł za biurko i wcisnął guzik. - Tak? Głos sekretarki popłynął przez pokój. - Mam zamiar wyjść panie Pierce. Czy potrzebuje pan jeszcze coś? - Nie, dziękuję Patricia. Możesz iść. - Odzyskał już kontrolę nad głosem. Niesamowite. Ja nadal wirowałam. Hudson położył dłoń na biodrze i patrzył na mnie jakby zastanawiał się co zrobić z problemem przed nim. To zarówno rozpalało i ochładzało mnie, bycie obserwowaną tak intensywnie, wręcz naukowo. Oplotłam się ramionami. - Co? Pokręcił głową. -Nic. - Sięgnął po marynarkę i wyciągnął do mnie rękę. - Chodź Alayna. Moje ciało odpowiedziało na jego rozkaz, zanim mógł to zrobić mój mózg. Wzięłam jego dłoń, ciepło, które rozpoczął ustami, znowu rozpaliło się w moim ciele. Zaprowadził mnie do windy, która była w rogu jego gabinetu. Nie zauważyłam tego wcześniej. W kabinie wpisał kod w panelu i pojechaliśmy w górę, przynajmniej tak czułam. Drzwi otworzyły się na w pełni wyposażone poddasze, wystylizowane w tym samym nowoczesnym stylu jak jego biuro. Cała ściana była pokryta oknami od sufitu do podłogi. Styl powtarzał się w całym rozległym pomieszczeniu. Szklana ściana oddzielała jadalnię od salonu, a sypialnia była widoczna zza na pół zasłoniętej zasłony. Szybko odwróciłam wzrok od łóżka, zgorszona przez obrazy, które mignęły mi w umyśle na widok jego osobistej przestrzeni. Spojrzałam prosto w oczy Hudsona, pełne rozbawienia. Zarumieniłam się. Poszedł do kuchni i otworzył szafkę wyciągając dwie szklanki. - Mogę ci zaproponować mrożoną herbatę? - Pewnie. - Zastanawiałam się czy zawsze ma mrożoną herbatę czy załatwił ją specjalnie dla mnie. Poszłam za nim do kuchni. Wspięłam się na elegancki, metalowy stołek barowy. - Mieszkasz tu? Otworzył zamrażarkę i chwycił garść kostek lodu, rozdzielając je na dwie szklanki. - Czasami tu zostaję, ale nie uważam, że to mój dom. 59
Ponownie rozejrzałam się po poddaszu i już wiedziałam. - Hudson? To twoje miejsce do pieprzenia? - Czasami. - Nalał herbaty do naszych szklanek i odwrócił się, aby podać mi jedną na drugą stronę lady. Wzięłam od niego szklankę. Piłam niecierpliwie potrzebując trochę wilgoci w moich zaschniętych ustach. - Przyprowadziłeś mnie tu bo...? Wziął łyka swojej herbaty i oblizał usta. Podniósł brew. - Myślisz, że dlaczego cię tu przyprowadziłem? Nagły dreszcz przerodził się w falę paniki. Nie byłam na to gotowa? Spojrzałam na zegarek. Nie miałam czasu. - Emm, muszę wyjść do pracy za 10 minut. - Dwadzieścia minut. Masz kierowcę. Zakołysałam się, czułam wilgoć i lepkość między moimi nogami. - To ciągle jest niedużo czasu. Hudson obszedł ladę, zabrał mi z ręki herbatę i odstawił ze swoją. Niedużo czasu na co? Moje gardło było zaciśnięte, ale jakoś udało mi się wydusić słowa. Chcesz, abym ja to powiedziała? Uśmiechnął się, obrócił i uwięził mnie przy ladzie. - Nie. Nie teraz. Jeżeli to powiesz, to nie będę mógł się oprzeć. Tak jak powiedziałaś nie mamy wystarczająco dużo czasu. Więc muszę zadowolić się próbką. Jego wargi naparły na moje, konsumując usta i język z gorącym szałem. Moje ręce znalazły się na jego kamizelce, pragnąc poczuć jego skórę. Mogłam poczuć twarde, szerokie mięśnie jego klatki pod moimi palcami. Jezu ten mężczyzna musiał ćwiczyć, skoro mogłam wyczuć jego umięśnienie przez dwie warstwy ubrań. Chciałam przejechać paznokciami przez jego ciało, boleśnie pragnęłam dowiedzieć się czy miał włoski, czy gładką klatę. Byłam zdesperowana, aby być nago pod nim. Hudson nie pozwolił, aby taki drobny szczegół jak ubrania przeszkodził mu w drodze do pożądania. Rozpiął kilka guzików na moim tułowiu, aby mógł wślizgnąć rękę do środka i ścisnąć moją pierś. Moje sutki stanęły, gdy przejechał delikatnie po nich kciukiem. Później ścisnął je
60
używając dokładnie tyle brutalności ile lubię, czym spowodował moje jęki w jego usta. Drugą rękę położył na moim udzie i powoli śledził moją kończynę. Jego dotyk palił moją skórę i wierciłam się pod jego pieszczotą, chcąc więcej tego ognia, zachłanna na to piekło we mnie. Otworzyłam uda dla niego, zachęcając jego dłoń, aby poszła w górę. Uśmiechnął się w moje usta, kiedy chętnie pokazałam mu czego potrzebuję. Mój szalony apetyt na niego. Po chwili jego palce były na mnie, odsuwając cienki materiał moich majtek na bok. Sięgnął do wrażliwego pączka w mojej głębi. Jęknęłam na jego dotyk. Jego kciuk krążył dookoła mojego skupiska nerwów z wykwalifikowaną mieszanką mocnego i delikatnego nacisku. Lekkie jak piórko krążenie przechodziło w miarowe pocieranie. Już się wiłam gdy włożył palec w moje gorące wnętrze. Jęknęłam, podniosłam biodra, aby spotkać jego palce. Mój umysł odleciał z pragnienia, aby dojść. Mruknął w moje usta. - Chryste Alayna, jesteś mokra. Ahh, tak mokra. Doprowadzasz mnie do szaleństwa swoimi dźwiękami i tym jak mokra jesteś dla mnie. - Wyciągnął moje soki i rozprowadził po łechtaczce. Wepchnął we mnie dwa palce, kusząc serią pchnięć w moje ciało. Kolejny dotyk na mojej łechtaczce i byłam na skraju, mój orgazm doprowadził mnie do drgawek. Nawet, gdy dochodziłam na jego dłoni, Hudson nie przerwał swojego ataku. - Boże, dochodzisz tak łatwo. - Jego głos zdradzał zdumienie i tęsknotę. - Muszę to zrobić jeszcze raz. Zsunął moje majtki, a ja wciąż drżałam. - Oprzyj łokcie na ladzie. Rozkazał. Zrobiłam to, wdzięczna za wsparcie. Hudson położył dłonie na moich kolanach i rozszerzył mi nogi, otwierając mnie bardziej. Zanim się zorientowałam co się dzieje, jego palce wróciły do mojego otworu, trzy tym razem i jego język był na mojej łechtaczce. - Kurwa! - Załkałam. Nie byłam zdolna znieść następnego orgazmu, ani niezdolna aby przeżyć bez niego. Jego wykwalifikowane palce pieprzyły mnie, wchodząc i wychodząc w długich, pewnych uderzeniach gdy ssał i lizał moją łechtaczkę. Chwyciłam się brzegu lady za mną, gdy poczułam jak rozrywa mnie
61
kolejny orgazm. Wszystkie moje mięśnie napięły się kiedy moja kobiecość pulsowała na jego palcach. Ciągle karmił się mną. Wylizywał dowody mojej ekstazy, pieszcząc moje wrażliwe nerwy swoim językiem z niekończącym się oddaniem. To było tak wiele, za wiele. Trzeci orgazm przelał się przeze mnie, depcząc po piętach poprzedniemu. Odrzuciłam głowę do tyłu, drżąc gwałtownie i wykrzykując chyba przekleństwa lub jego imię czy bezmyślne dźwięki. Byłam zbyt rozproszona, aby zidentyfikować szczegóły mojego krzyku. Kiedy moja wizja się oczyściła i mój mózg wrócił na miejsce, zobaczyłam, że Hudson tuli mnie i szepcze do mojego ucha. Mój zapach unosił się z jego ust. - Jesteś tak seksowna skarbie. Tak zajebiście seksowna i niedługo zamierzam właśnie tak dojść razem z tobą. Moje palce chwyciły kosmyki jego włosy. - Niedługo. - Obiecał. - I często.
62
Rozdział siódmy
Kiedy byłam już na tyle stabilna, aby siedzieć bez wsparcia, Hudson mnie zostawił. Wrócił z mokrym ręcznikiem. Patrzyłam jak wyciera mnie między nogami i po mojej płci. Ciepło tkaniny i intymność działania mnie poraziło. - Dziękuję. - Powiedziałam, kiedy na mnie wdzięczność wyrażała więcej niż tylko oczyszczanie.
spojrzał.
Moja
Pocałował mnie. Czułam siebie na jego języku. Mimo, że byłam zaspokojona, podniecenie od nowa zaczęło we mnie wzrastać od dotyku jego ust i świadomości wybrzuszenia w spodniach. Zbyt szybko się odsunął. - Bardzo proszę. Odprowadziłam go wzrokiem do sypialni gdzie wrzucił ręcznik do wysokiego, czarnego kosza na bieliznę. Kiedy się obejrzał, przyłapał mnie na jawnym gapieniu się i mrugnął. Zarumieniłam się. Poczułam się niezręcznie na świadomość jego nowej znajomości z moim ciałem. Starając się ukryć szarpałam się z guzikami mojej sukienki. Zsunęłam się ze stołka, znalazłam bieliznę na podłodze i schowałam do torebki. Uniósł pytająco brew, gdy poprawiał krawat. - Moje majtki są, emm, przemoczone. zadowolenia. - Nie mogę ich nosić.
-
Zauważyłam
błysk
Złość zastępuje jego uśmiech. - Nie możesz bez nich pracować. Twoja sukienka jest za krótka. - Będę uważała. Nie mam nic przeciwko. - Ja mam. - Hudson podszedł do mnie, położył ręce na moich ramionach. - Alayna, to, że nie nosisz majtek, kiedy jestem z tobą, jest bardzo seksowne. Zdecydowanie nie myślę, że to jest seksowne, gdy wiem, że jesteś naga i otoczona bandą zachłannych, pijanych klientów. -
63
Był surowy, jakby upominał niegrzeczne dziecko. - W zasadzie to czyni mnie bardzo nieszczęśliwym. Proszę, proszę. Hudson jest zazdrosnym facetem. Czy może być jeszcze gorętszy? Jednak nie mogę pozwolić mu wtrącać się we wszystkie aspekty mojego życia. Już nalegał na kierowcę, podważał wybór moich ubrań. Trzymam się swojego. - Potrafię o siebie zadbać. Założył ręce na piersi. Zrobiłam to samo. - Nie założę przemoczonych majtek. Będę pachniała seksem przez całą noc i nie każ mi mówić co to zrobi z bandą zachłannych, pijanych klientów. Skrzywił się. - Zostaw je. Mogę przynajmniej je wyprać. Podałam mu moje majtki. - Jeśli chciałeś pamiątkę wystarczyło poprosić. Wziął je, jego twarz nadal była napięta. - Nie zatrzymam ich. Wybacz mi na chwilę i będę gotowy. - Zniknął w łazience zostawiając otwarte drzwi. - Będziesz gotowy do pracy? - Nie spodziewałam się, że ze mną pojedzie. Nie odpowiedział, albo nie słyszałam jego odpowiedzi przez dźwięk lecącej wody. - Mówiłaś coś? - Zapytał gdy wrócił. Założył marynarkę i wyciągnął do mnie dłoń. Wzięłam go za rękę. Zdałam sobie sprawę, że już nie pachnie mną. Umył ręce i wyszczotkował zęby. To było praktyczne, ale jestem zaskoczona jego dystansem w porównaniu z pasjonującą sceną wcześniej. - Nie zdawałam sobie sprawy, że jedziesz do klubu. - Jadę. - Wyprowadził mnie przez drzwi do korytarza, gdzie była inna winda. Ta pewnie prowadzi do głównego holu zamiast do jego biura. Puścił moją rękę i nacisnął guzik. - To jakiś problem? Wzruszyłam ramionami jakbym chciała powiedzieć, Cholera, pewnie, że to problem. Odurzasz, oślepiasz i rozpraszasz. Jak mam przedstawiać moje pomysły przed gorącym spojrzeniem Hudsona? Patrząc na jego
64
ciepłe usta, które niedawno mnie pożerały? Szczególnie, że jego gorące oczy i ciepłe usta nie okazują, iż cokolwiek się wydarzyło. Nie chciałam być tak szczera, ale nie mogłam pozwolić, aby to odeszło. - Dlaczego chciałeś się spotkać tutaj, skoro mogliśmy umówić się w klubie? - Prywatność Alayna. Nie wyobrażam sobie, abyś chciała tego doświadczyć w klubie, prawda? - Drzwi otworzyły się i zaprowadził mnie do windy. - Żałujesz, że przyszłaś1? Śmiech w jego tonie wskazywał na podwójne znaczenie tych słów. - Nie. - Odpowiedziałam szybko, gdy przycisnął guzik. - Żałuję, że ty nie doszedłeś. - Nie mogę myśleć o czasach, gdy mężczyzna pozwolił mi wziąć całą przyjemność bez zaspokojenia swojej własnej. Przez to czuję się jeszcze bardziej narażona przez niego. - Będziesz miała do tego okazję. Myśl o tej okazji opanowała moje myśli. Dotykanie nagiego ciała Hudsona, jego penis w moich dłoniach.... Moja płeć spuchła i stałam się potrzebująca. Znowu. Cholera. Nie potrzebuję tego w tej chwili. Muszę zachować głowę w tej grze. Co byłoby łatwiejsze bez obiektu mojego pożądania, który stoi obok i gładzi moje ramie. - Po całej rozmowie o tym, że nie jesteś moim szefem i tak dalej, nie spodziewałam się, że przyjdziesz. - David może chcieć mojej porady. Powinienem tam być. - Spojrzał na mnie. - Również jestem ciekawy. Przeszkadza ci to? - Nie byłam przygotowana. To wszystko. Jego oczy zaświeciły zrozumieniem. - Denerwujesz się. - Tak. Przysunął się do mnie i owinął ramionami. - Nie denerwuj się. Jesteś idealna. Będziesz świetna. Zatopiłam się w nim. To czego potrzebuję. Jego dotyku po tak intymnym akcie. Wcześniej czułam się ogołocona i odsłonięta. 1
Zabawa słowami, chodziło o przyszłaś-doszłaś co w angielskim jest takim samym słowem.
65
Potrzebowałam zapewnienia, nie tylko o prezentacji biznesowej, którą miałam mu przedstawić, ale o jego uczuciach, zainteresowaniu czy czymkolwiek co do mnie czuł. Kiedy się odsunął, zwróciłam moje myśli do Davida i prezentacji. O mój Boże, David. Nowe przerażenie uderzyło we mnie. - Czy możemy...? Nie wiedziałam jak zapytać o to co chciałam wiedzieć. - Czy musimy emm udawać rzeczy dzisiaj? - Nie chcesz, aby David dał ci dodatkowe punkty, ponieważ pomyśli, że umawiasz się z jego szefem? - Dokładnie. - Ponieważ nadal myślę o poślubieniu Davida pewnego dnia, moja fikcja z Hudsonem wymaga delikatności. Choć pomysł ślubu z Davidem nie jest już tak atrakcyjny jak kiedyś. - Możemy to zachować w tajemnicy przez dzień lub dwa jeśli wolisz. - Dzięki. - Niepokój wkradł się do mojego brzucha, gdy zastanawiałam się jak zachować równowagę między mężczyznami w moim życiu i relacjami z nimi. Fałszywy romans z Hudsonem. Chęć przyszłości z Davidem. Zerwanie zależności z Brianem. Prawdziwy seks z Hudsonem. Możliwy awans od Davida. Zadrżałam i wtuliłam się bardziej w ramię Hudsona. Źle odczytał mój niepokój. - Wiesz co radzą, aby robić ze stresem. Wyszeptał mi do ucha. - Wyobraź sobie, że publiczność jest nago. Uniosłam brwi. - Ty i David? - Nie skarbie. Tylko ja. To rozkaz. Rozkazujący ton Hudsona wysłał dreszcz podniecenia między moje nogi. Jakoś nie sądzę, aby wyobrażanie go sobie nago mogło pomóc. Jordan czekał na nas przed budynkiem w czarnym Maybach 57. Nigdy nie byłam w luksusowym samochodzie, więc moją naturalną reakcją powinno być ślinienie się i pisk, ale powstrzymałam entuzjazm, starając się okazać mniej zainteresowania niż to prawdziwe. Wsiadłam na swoje miejsce korzystając z podnóżka, kiedy Hudson trochę pracował. Pisał coś w swoim Blackberry i wykonał kilka telefonów.
66
Powinnam skupić się na mojej prezentacji, ale słuchanie jak prowadzi interesy fascynowało mnie. Jego władczy ton i wywoływanie szacunku promieniowało z niego tak naturalnie nawet w najprostszych kwestiach. Zazwyczaj gdy mówił tak do mnie czułam się zszokowana i wytrącona z równowagi. Jednak kiedy byłam świadkiem jak mówi tak do innych, może przez to co zaszło między nami, czuję się władcza. Jakbym mogła wcielić jego cechy przez osmozę. Dotarliśmy do klubu na 5 minut przed spotkaniem. Hudson został jeszcze chwilę w samochodzie pozwalając mi pójść samej. W biurze spotkałam Davida siedzącego przed moim laptopem. - Hej. - Powiedział na powitanie. - Jesteś gotowa pokazać swoje błyskotliwe pomysły? Zastanawiam się czy David wie o planach dołączenia Hudsona. Jednak nie chcę mu pokazać, że ja wiem. - Mogę zaczynać? - Nie. Pierce powiedział, że może przyjdzie. Daj mu kilka minut. Hudson wszedł chwilę później. - David. - Powiedział potrząsając jego rękę. - Alayna. - Skinął do mnie. Zastanawiam się czy to w trosce o mnie, bo jego dotyk mógłby doprowadzić mnie do szaleństwa. Może dotykanie mnie, robi z nim dokładnie to samo co ze mną? Nie mogę sobie wyobrazić, aby to była prawda. Jest tak naturalnie kategoryzujący, myślę, że jest szczery w tym co robi. Na początku moja prezentacja wymagała ode mnie dużo wysiłku, ale dzięki moim slajdom w PowerPoint szybko wpadłam w ciąg i zapomniałam o publiczności. Najpierw skupiłam się na aspektach operacyjnych The Sky Launch. Rzeczach, które zagrażały naszej konkurencyjności z innymi klubami. Zasugerowałam dłuższe godziny otwarcia, przekwalifikowanie kluczowego personelu i jednolity tryb pracy pomiędzy barmanami i kelnerami. Potem przeniosłam się do zaleceń marketingowych, podkreślając całkowitą zmianę marki, biorąc pod uwagę pokoje bąbelki. Mówiłam przez prawie półtorej godziny. Czasami David zadawał pytania na które odpowiadałam pewnie i zwięźle. Znam The Sky Launch. Znam się na biznesie. Wiem, co może sprawić, że ten klub odżyje. Czuję się dobrze.
67
Poza okazjonalnym proszeniem o wyjaśnienie, Hudson był cichy i uprzejmy. Kiedy skończyłam, spojrzałam na niego, licząc na pochwałę lub jakąkolwiek reakcję. Zamiast tego spojrzał na zegarek. - David powinienem już być gdzieś indziej. Możesz do mnie jutro zadzwonić jeśli chcesz przedyskutować pomysły. Endorfiny dostarczone mi przez prezentację nie były wystarczające, aby uchronić mnie od klęski z braku potwierdzenia od Hudsona. Byłam kompletnie do dupy? Inteligentne dziewczyny go nie podniecają? I gdzie on musi być o 8 wieczorem w czwartek? Cokolwiek. Jeśli Hudsonowi się nie podobało to trudno. Nie jest moim szefem, jak sam mi powiedział. Nie potrzebuję jego głupiego poparcia. Byłam najlepsza w mojej klasie. Znam moją profesję. Odkładam laptopa, wściekłość emanuje z moich energicznych ruchów. - Dzięki. - Powiedział David. - Super. Alayna? - Co? - Warknęłam. Hudson poczekał póki nie spojrzałam mu w oczy. - Odprowadź mnie proszę. Przygryzłam wargę, idąc za nim do drzwi biura. Wiem, że moje zachowanie nie było profesjonalne. Przynajmniej chciał mnie ukarać prywatnie. Szliśmy w milczeniu wzdłuż rampy do wyjścia. Klub jeszcze nie będzie otwarty przez najbliższą godzinę, więc miejsce było puste, prócz paru pracowników szykujących wszystko na noc. Kiedy zbliżaliśmy się do drzwi, Hudson pociągnął mnie do szatni. Zapiszczałam zaskoczona. - Alayna. - Warknął Hudson przyciskając mnie swoim ciałem do ściany i trzymając moje nadgarstki po bokach. Przejechał nosem po mojej szczęce. - Byłaś niesamowita, wiesz o tym? - Nie. - Mój głos był niespodziewanie piskliwy. Jego zmieniający się temperament porządnie mnie skołował. - To znaczy wiem, że moje
68
pomysły są dobre, ale nic nie powiedziałeś.... - Zamarłam jęcząc, gdy podgryzał moje ucho. - Nie mogłem. Byłam za bardzo podniecony. - Popchnął biodrami na mój brzuch, podkreślając swoją wypowiedź na co znowu jęknęłam. Jego ciepło rozprzestrzeniało łaskotki po moim ciele. - Więc było dobrze? - Och skarbie, naprawdę musisz pytać? - Odsunął się i spojrzał na mnie. - Mądrze myślisz. Praktycznie, ale też trochę niekonwencjonalnie. Oparł czoło na moim. - I to doprowadza mnie do szaleństwa. Poczułam zawroty głowy. Ogólnie wiązałam się z mężczyznami, którzy byli zafascynowani moim ciałem, nie umysłem. To mi pochlebia. Teraz jestem pewna, że zainteresowałam Hudsona podczas sympozjum w Stern. - Więc Hudson Pierce lubi kujonki? Splatał swoje słowa z gorącymi pocałunkami na mojej szyi. - Lubię, kiedy jesteś kujonką, kiedy jesteś zawstydzona, kiedy wijesz się pod moim językiem. Cholera, Hudson wie jak przyciskać odpowiednie guziki, o których nawet nie wiedziałam, że mam. Zadrżałam od jego pocałunków. Pragnąc go dotknąć, przebiec palcami po jego włosach, przyciągnąć jego ciało bliżej. Jednak moje ramiona nadal były przytrzymywane, więc musiałam zadowolić się słowami. - Też cię lubię. Zmiażdżył moje usta swoimi, puścił ramiona, jego ręce zawędrowały pod moją sukienkę. Chwycił moje pośladki, ściskał je i pieścił moją delikatną skórę, całując mnie agresywnie. Moje palce poleciały do jego twarzy, uścisnęłam jego policzki, gdy jego język tańczył z moim. Kiedy się odsunął, oboje dyszeliśmy. Jego oczy błyszczały figlarnie. Podczas prezentacji wyobrażałaś mnie sobie nago? Zawsze. Wyszczerzyłam się. - Nie miałam jak. Nigdy nie widziałam cię nago. - Też nie wiedziałem cię nago i to nie powstrzymało mnie przed wyobrażeniami. - Przeskanował moje ciało i warknął. Jakby właśnie wyobrażał sobie mnie nago.
69
Jego żartobliwy nastrój uczynił mnie odważniejszą niż byłam przy nim. - Więc kiedy zamierzamy to naprawić i zobaczyć nieco naszej nagości? Hudson potarł kciukiem mój policzek. - Ach, teraz jest chętna. Po tym jak już spróbowała towaru. - Zawsze jestem chętna. Teraz jestem pewna. - Odwróciłam usta, aby ugryźć jego kciuk i uniósł brwi. - O której jutro zaczynasz pracę? - Dziewiątej. Jego oczy się rozszerzyły, gdy moje kąsanie zmieniło się w ssanie. Dopilnuję, abym skończył pracować do piątej. - Powiedział ochryple. Przyjdź na poddasze. Wjedź główną windą do apartamentu. Musisz wpisać kod 7 3 2 3. Powtórz. - 7 3 2 3. - Dobrze. Wyślę ci wiadomość z nim więc nie zapomnisz. O 5. Nie jedz. Nakarmię cię. - Wyciągnął kciuk z moich ust i dał mi szybkiego całusa. - I będę karmił się z ciebie. - Wrócił po głębszy pocałunek. Westchnęłam, gdy się ode mnie odsunął. - Jutro, skarbie. - Złapał mnie za rękę i trzymał tak długo jak mógł, po czym odszedł. Zanim zniknął, jeszcze raz wrócił do szatni. - Och i zapewniam cię, nieco nie jest odpowiednim słowem do moich nagich części. Tak przypuszczałam po wypukłości w jego spodniach. Mniej niż godzinę po tym jak Hudson wyszedł, Liesl zatrzymała mnie, gdy przechodziłam przez bar. - Laynie. - Powiedziała wskazując małą torbę na ladzie. - Gorący Towar zostawił to dla ciebie, gdy wyciągałaś kasy z biura. Przygryzłam wargę. - Gorący Towar? Masz na myśli Hudsona? - Tak. - Nie mam pojęcia co Hudson mógł mi dać i chociaż byłam w drodze, aby odblokować drzwi i otworzyć miejscówkę, zmieniłam kierunek i podeszłam do pakunku.
70
Bilecik był przyklejony na zewnątrz. Na czystym bloczku napisał: Nie mogę pozwolić, abyś była bez tego. Kiedy zajrzałam do środka zarumieniłam się, choć podejrzewałam co znajdę. Oczywiście, były tam moje majtki, wyprane i starannie złożone. Nie chcę nawet myśleć o tym, który z jego pracowników musi czyścić rzeczy po atrakcjach ze znajomymi do pieprzenia Hudsona. Jednak sam fakt, że to zrobił był całkiem miły. - Więc, co do kurwy Laynie? - Powiedziała Liesl i szybko zamknęłam torbę. - Nic. Zostawiłam coś, gdy byłam wcześniej w jego biurze. Wewnętrznie się walnęłam. Jej następnym pytaniem będzie dlaczego byłam w biurze Hudsona. Jednak nie o to zapytała. - Zostawiłaś majtki w biurze Hudsona? Daaa, spojrzałam. Czego ode mnie oczekiwałaś? Potarłam twarz dłonią. Liesl szybko sama to odkryje. W każdym razie ma odkryć fałszywą historię. To jest idealna okazja, aby jej powiedzieć, że umawiam się tym mężczyzną. Tylko że tego nie zrobiłam. Nie mogłam. Nie byłam gotowa aby się nim podzielić. Chciałam pożyć trochę dłużej prawdą zanim zacznę udawać. - Liesl obiecuję, że ci powiem. Tylko nie dzisiaj. Odetchnęła z przesadą wypuszczając powietrze. - Dobrze, cokolwiek. Ale lepiej przygotuj soczyste szczegóły, gdy już będziesz gotowa to z siebie wyrzucić. - Zgoda. - Powiedziałam. Wzięłam torbę i poszłam do łazienki, aby je założyć. Po tym, uśmiechnęłam się do siebie w lustrze. Może myliłam się co do Hudsona. Najwyraźniej nie był zarozumiałym dupkiem jak myślałam. W zasadzie okazuje się być całkiem przyzwoitym facetem. Cholera.
71
Rozdział ósmy
Następnego dnia obudziłam się z Hudsonem w umyśle. Znowu. Nigdy nie planowałam seksu i wiedza, że to jest w grafiku tego dnia sprawia, że brzuch mi się zaciska, a płeć pulsuje. Jednak od ciągłego powtarzania sobie w myślach jego słów, które powiedział, ruchów, które zrobił, moja panika wzrosła. Zastanawiam się ile razy w moim życiu zostanę skazana na obsesyjne życie, jeśli chodzi o mój związek albo na obsesję czy jestem lub nie jestem maniakiem w tej kwestii. Musiałam zająć czymś mój niepokój przez trzy godziny zanim spotkam się z Hudsonem na poddaszu. Inaczej będę tak rozemocjonowana do czasu gdy go zobaczę, iż wątpię, aby jego magiczna charyzma mogła mnie ukoić. Postanowiłam pobiegać i szybko tego pożałowałam. Bieganie w południe jest okropne w lato, szczególnie gdy jest się przyzwyczajonym do biegania w rześki poranek. W połowie mojej zaplanowanej trasy poddałam się i zwolniłam kroku. Nic z tego nie pomogło na mój umysł. Ciepło, ćwiczenia a ja ciągle nie mogłam przestać myśleć o Hudsonie, co robi, co mi zrobi jak mnie zobaczy. Przez przypadek lub podświadomie znalazłam się przed Kościołem Jedności, gdzie spotyka się moja stara grupa Anonimowych Uzależnionych. Odkryłam ją podczas napadu moich obsesyjnych zaburzeń. Miejsce gdzie ludzie nietypowo uzależnieni spotykają się razem, aby porozmawiać o wszystkim. Od uzależnionych od gier komputerowych po obsesyjnych zakupoholików. Przestałam uczęszczać regularnie odkąd nie miałam żadnego ataku od kilku lat, ale może zajrzenie tam nie jest złym pomysłem. Weszłam do środka i skierowałam się na dół, gdzie w piwnicy był pokój spotkań. Znalazłam sesję, gdzie jest mój ulubiony mediator. Poczekałam aż skończy i podeszłam do Lauren. - Cóż, jest to widok jakiego nie oglądałam od dłuższego czasu. Powiedziała Lauren rzucając mi się na szyję w przyjacielskim uścisku. Jej długie warkocze uderzają we mnie. - Powinnam się martwić, że cię widzę?
72
- Jeszcze nie wiem. Masz czas, aby porozmawiać? - Trochę. Chcesz się napić kawy w kawiarni na rogu? - Tak. Gdy szłyśmy opowiedziałam Lauren o moim zakończeniu studiów, propozycji awansu w klubie i jak Brian wycofał się z wspierania mnie finansowo. Lauren radziła mi w przypadku wielu moich rodzinnych zagadnień i prawdopodobnie najlepiej orientuje się w zawiłych relacjach z moim bratem. - Poradzisz sobie bez pomocy Briana? - Zapytała Lauren, gdy usiadłyśmy na zewnątrz z naszymi mrożonymi kawami. Wiem, że chodziło jej o pieniądze. Sytuacje stresowe często doprowadzają do nawrotu zaburzeń psychicznych i chciała wiedzieć czy jestem na tyle stabilna, aby sobie poradzić. - Być może. - Powiedziałam z westchnieniem. - Tak myślę. Brian nie był zbyt pomocny w żadnej kwestii prócz finansowej. Dostałam zarobione pieniądze. - Tak? To wspaniale. Wyczuwam jakieś ale. - Ale to facet. - Mhm. - Oparła się i skrzyżowała ręce na piersi. - Kontynuuj. Zatrzymałam się. Naprawdę nie wiem jak wytłumaczyć moje relacje z Hudsonem, chcę podać szczegóły, ale nie mogę. Starałam się wskazać dokładnie o co mi chodzi i powiedzieć to jak najprościej. - Pracujemy razem. Nie mogę przestać o nim myśleć. - To David? Myślenie o Davidzie wydaje się teraz dziwne. Wspomniałam o nim kiedyś w grupie, gdy zaczęliśmy się okazjonalnie zabawiać. Teraz czuję jakby to było wieki temu, a minęły zaledwie dwa dni od kiedy się rozstaliśmy. - To ktoś inny. Lauren przekrzywiła głowę. - Jakiego rodzaju myśli masz o nim? - Fantazje. - Opuściłam głowę, aby ukryć rumieniec. - Fantazje seksualne.
73
- Coś jeszcze? - Tylko to. Lauren pokręciła głową. - Nie przechytrzysz mnie mówiąc mi, że posiadasz problem ponieważ masz wyuzdane myśli o gorącym facecie. - Ale przez cały czas. To znaczy gdy się budzę myślę o nim, idę spać myślę o nim. Stoję za barem myślę o nim. - Ale nie prześladujesz lub dzwonisz gdy jest w pracy czy ciągle wysyłasz emaile? - Nie. - Tylko myśli o seksie? - Nie, odtwarzam w głowie co powiedział do mnie. Zastanawiam się co robi i myśli. - Czy wzięłaś pod uwagę, że może po prostu go lubisz? Wzięłam łyk kawy. Wróciłam do poprzedniej nocy, którą spędziłam myśląc, że nie lubię Hudsona. Z wyjątkiem seksu. Wiem, że moja kobiecość została dla niego stworzona. Ale poza tym to nie. Nie muszę nad tym myśleć. Nie mogę. - Lauren, nie mogę go lubić. - Jęknęłam. - My... nie mam z nim szans. - Jesteś pewna? - Tak. Omówiliśmy to. Spojrzała na mnie zaciekawiona. Zastanawiałam się co mogę jej jeszcze powiedzieć. - Nie wchodzi w romantyczne związki. - Przyznałam. - Większość kobiet napala się na mężczyzn, którzy są nieosiągalni. To naturalne. To nie znaczy, że upadasz. Zostań realistką w tej sytuacji. Jeśli poczujesz, że zajmuje twoje myśli do tego stopnia, iż ma wpływ na codzienną rutynę, wtedy poszukaj pomocy. - Więc spanie z nim jest złym pomysłem? - Jeśli powie tak, nie wiem co zrobię. Nie sądzę, abym mogła zrezygnować z Hudsona. Za bardzo go pragnę.
74
- Już spałaś? - Jeszcze nie. Lauren spojrzała na mnie surowo. - Ale zamierzasz prawda? Dziewczyno, seks bez związku otwiera szereg problemów, które nie mają nic wspólnego z uzależnieniami, ale z pewnością można to dodać. - Jest niemożliwe, aby mieć seks bez znaczenia? - Jestem pewna, że jest to możliwe. Po prostu nie znam zbyt wielu ludzi, którym się to udaje. Nie chcę nic sugerować, ale nie jesteś wystarczająco silna, aby sobie z tym poradzić. - Muszę pozbyć się tych fantazji. - Może. To może również sprawić, że się uczepisz. - Nie chcę zabrzmieć jak dziwka, Lauren, ale miałam przez ostatnie lata kilka jednonocnych przygód bez problemów. - Więc może będzie wszystko dobrze. Tylko twoje jednonocne przygody działały, bo nie widywałaś tych facetów codziennie. Będziesz go widywała po wszystkim prawda? Moje jednonocne przygody działały, bo to byli kolesie pieprz i zapomnij. Hudson-nie-do-końca. I będę go widywała. - Okazjonalnie. Pewnie częściej. Prawdę mówiąc, nie wiem jak bardzo ten nasz mały przekręt sprawi, że będę musiała widywać Hudsona. Szarada zaczyna się w niedzielę. Lauren obserwowała mnie uważnie. Po kilku minutach wzruszyła ramionami. - Nie mogę ci powiedzieć co masz robić Laynie. Nie mogę też ci powiedzieć, że spanie lub nie z tym mężczyzną coś zmieni i doprowadzi lub nie do obsesji. To co mogę zrobić to być tu dla ciebie i zasugerować, abyś wróciła na chwilę do grupy na dodatkowe wsparcie. Dodatkowe wsparcie to dobry pomysł. Zanim się rozstałyśmy, zgodziłam się przyjść na spotkanie. Potem pobiegłam do domu przygotować się na wieczorne wyjście, ponieważ nie zgodziłam się, aby anulować moją seks randkę z Hudsonem.
ddd 75
Znowu dręczyłam się tym jakie ubranie wybrać na noc z Hudsonem. Zdecydowałam się na czarną, cekinową bluzkę i cekinowe spodenki w paski. Jordan wysadził mnie przed Pierce Industries kilka minut przed 5. Do czasu, aż doszłam do windy, wpisałam kod i wzniosłam się do penthouse, trzęsłam się na moich paseczkowych, ośmiocentymetrowych sandałach. Zanim odważyłam się zapukać do drzwi minęła przynajmniej minuta. Hudson otworzył je natychmiast, jakby czekał po drugiej stronie. Przy uchu trzymał komórkę. - Roger, nie chcę słyszeć o tym, że przegraliśmy tę firmę, ponieważ mój zespół nie był w stanie przewidzieć separacji. - Oddalił słuchawkę od ust. - Wejdź. - Wyszeptał do mnie. Potem wrócił do rozmowy, gdy zamknął za mną drzwi. Nie wiem czy jego zaabsorbowanie pracą sprawia, że mniej lub bardziej się denerwuję. Jednak wykorzystuję okazję, aby mu się przyjrzeć. Ma na sobie czarne, dopasowane spodnie od garnituru i jasnoszarą koszulę z kilkoma odpiętymi guzikami na górze. Krawat wisi rozwiązany na jego szyi. Oszalałam na punkcie jego odsłoniętej piersi, wyobrażając sobie jak liżę ten skrawek skóry, który widzę po raz pierwszy. Boże, jeżeli byłam tak zafascynowana kilkoma centymetrami to co będzie, jak zobaczę go nago? Spojrzał na mnie, jego oczy były intensywne i rozszerzone z potrzeby. Zawsze czułam jak w jego obecności robi się gorąco jak w piekle. Chwila przez którą wisiał na telefonie była dla mnie jak boleśnie wydłużające się godziny. - Zajmij się tym Roger. Oczekuję, że to będzie rozwiązane zanim przyjadę w poniedziałek. - Rozłączył się, nawet się nie żegnając. Rzucił Blackberry na stolik obok drzwi, jego spojrzenie mnie nie opuszcza. - Cześć. - Wyszeptałam, nie mogąc wytrzymać ciszy. Jego wargi powoli uformowały się w seksowny uśmiech. To przeważyło szalę. Jeden uśmiech i nie mogłam dłużej się powstrzymywać. Wyobrażałam sobie, że to on zrobi pierwszy krok, ale to ja do niego podeszłam miażdżąc jego usta swoimi.
76
Jego zaskoczenie trwało tylko chwilę zanim odpowiedział. Jego poprzednie pocałunki były głębokie i namiętne, ale ten jest napierający, gdy jego język pogrąża się w moich ustach w rozpaczliwym głodzie. Odpowiedziałam z takim samym zapałem, liżąc jego usta i przejeżdżając językiem wzdłuż jego zębów. Bez przerywania pocałunku dłonie Hudsona przeniosły się pod moją bluzkę. Objął moje piersi przez biustonosz. Jęknęłam na cudowny dreszcz, który przebiegł moje ciało na jego delikatny dotyk. Moje dłonie szarpały się z guzikami jego koszuli, wyobrażając sobie jak je rozrywam, gdy zadanie mnie przerasta. Jak już rozpięłam jego koszulę, odsunął się dysząc. - Jezus, Alayna. Tak bardzo cię pragnę, nie mogę się opanować. - Hudson. - Powiedziałam, zmniejszając dystans, który stworzył. Jeśli teraz jesteś nieopanowany to proszę nie przestawaj. - Zsunęłam koszulę z jego ramion, pozwalając jej spaść na podłogę. Przyłożyłam język do jego piersi i polizałam skórę pod obojczykiem ku sutkowi. Jęknął. - Przynajmniej pozwól się zabrać do łóżka. Jeśli dalej będziesz tak robić, wypieprzę cię przy drzwiach. - To nie brzmi jak najgorsza rzecz na świecie. - Wymamrotałam, ale pozwoliłam mu się poprowadzić w stronę sypialni. - Nie, nie jest. - Zatrzymał się kawałek od łóżka i przyciągnął mnie w swoje ramiona. Wtulił się w moją szyję, gdy mówił. - Ale nie będę mógł odpowiednio się tobą delektować i będę tego już zawsze żałował. Pociągnął moją koszulkę do góry przez głowę. Sięgnął do tyłu, aby odpiąć mój czarny biustonosz. Kiedy opadł uwalniając moje cycki rozmiaru C z miseczek, niczego bardziej nie chciałam niż przycisnąć moją skórę do jego nagiej piersi. Jednak Hudson chciał patrzeć jak zahipnotyzowany. - Wyobrażałem sobie, że masz piękny biust Alayna, ale nie miałem pojęcia... - Urwał, jego głos był chropowaty. Popychał mnie póki nie poczułam łóżka i musiałam usiąść. Klękając przede mną Hudson trącił jedną pierś językiem, kierując ją ręką do ust. Jego druga rękę była owinięta wokół moich pleców. Jego usta z jękiem przykryły mój sutek. Ssał i ciągnął z przyjemnym naciskiem. Krzyknęłam na wstrząs, który wywołały jego zaloty. Moja płeć
77
się zacisnęła. Chwyciłam go za włosy, gdy lizał dokładnie, zostawiając mnie dyszącą i tak blisko orgazmu zanim przeszedł do drugiej piersi. Kiedy skończył, całował drogę w dół mojego brzucha. - Jesteś taka podatna. Mógłbym spędzić cały dzień ssąc twoje idealne cycki. - Popchnął mnie na łóżko. - Jednak jest więcej do adorowania. Chwycił palcami pasek moich spodenek razem z majtkami i zsunął w dół. Uniosłam biodra, aby mu pomóc. - Moje buty. - Powiedziałam, gdy ubrania owinęły mi kostki. - Uwielbiam je. - Ściągnął przez nie moje ciuchy. - Chcę, aby kopały moje plecy, gdy będziesz miała oplecione nogi dookoła mnie. Zadrżałam od jego zmysłowej instrukcji. Nie byłam praktykującą kochanką. Cieszyłam się, że mówi mi jak będzie, wierzę, że ten sposób przyniesie nam obojgu przyjemność. - Oprzyj się na łokciach. - Zrobiłam to. Oparł moje obcasy na brzegu łóżka i rozszerzył moje uda. Westchnął, gdy przesuwał ręce po wewnętrznej stronie moich nóg. –W ten sposób jesteś tak cholernie seksowna. Wszystko rozłożone dla mnie. - Moja płeć się zacisnęła i uśmiechnął się przejeżdżając palcami po mojej szparce. - Pragniesz mnie. Zobacz jak twoja śliczna cipka pulsuje. Nikt nigdy tak do mnie nie mówił. Tak ostro i brutalnie. To niesamowicie gorące i dzikie. Połączenie tego z wielokrotnym pocieraniem palcami po moim pulsującym pączku sprawia że nie trzeba długo czekać, aby doprowadzić mnie do drgawek. Gdy tylko jego język zastąpił place, drażniąc mnie delikatnymi liźnięciami, rozkwitłam odrzucając głowę do tyłu i wypuszczając urywany krzyk. - Znowu. - Zażądał szorstko, wpychając trzy palce głęboko we mnie. Moje dłonie zacisnęły się na narzucie, nie wiem czy mogę znieść jeszcze, przy okazji pragnąc coś więcej niż jego palce. Pogładził mnie, pocierając wnętrze moich ścian, gdy jego usta wróciły, aby ssać moją łechtaczkę. Kiedy znowu prawie sięgnęłam szczytu, drżąc pod budującym się napięciem, sięgnął drugą dłonią do mojej piersi i pociągnął palcami sutek. Doszłam gwałtownie, rzucając się na łóżku, moja płeć pulsowała dookoła jego palców. Gdy leżałam trzęsąc się, niespójnie zauważyłam, że Hudson zdejmuje ubrania. Usłyszałam jak szuflada otwiera się i zamyka oraz
78
rozdarcie opakowania prezerwatywy. Przesunął mnie na brzeg łóżka, robiąc sobie miejsce, aby mnie zdobyć. Umościł się między moimi nogami, jego gorący narząd naciskał na moje drżące wejście. - Jesteś na mnie gotowa. - Powiedział, opierając ciężar na ramionach. Dopasował swoją erekcję do mojego wejścia i wsunął się we mnie częściowo. - Jezus Alayna. - Syknął. - Cholernie dobrze mi w tobie. Jęknęłam, gdy wjechał we mnie. Był taki duży. Nie jestem pewna czy się dopasuje, napięłam się. Wiem, że muszę się zrelaksować jeśli chcę go przyjąć. Poprawił moją nogę i to jest to, czego potrzebuję. Otworzyłam się na niego, gdy zatonął głębiej, otulając się moim ciasnym kanałem. Nie mogę sobie przypomnieć, abym kiedykolwiek czuła się tak wypełniona. Nie tylko ze względu na jego rozmiar, ale też sposób w jaki jego oczy wpatrują się we mnie, gdy się rozciągam i wchodzi we mnie. Zatacza kółka biodrami, gdy zakopuje swoją końcówkę głębiej. - Tak dobrze. Wycofał się powoli, prawie na całą długość członka, zostawiając mnie z bolesną pustką. Potem wypycha biodra i wbił się we mnie ostro. Krzyknęłam, a on odpowiedział mi niskim jękiem przyjemności. Przycisnął do mnie klatę, zdobywając moje usta. Całował mnie ostro, czułam swój smak na jego ustach, gdy się we mnie wbijał. Nawet jeśli już się mną zajął, dwukrotnie, byłam zdesperowana, aby doprowadził mnie do kolejnego orgazmu. Kołysałam się razem z nim, spotykając się z każdym jego pchnięciem. Jęcząc i dysząc brałam każdy jego najazd. - Owiń nogi dookoła mnie. - Hudson wydyszał, gdy kontynuował swój atak. Posłuchałam go, zapominając o jego wcześniejszym życzeniu. Moje obcasy uderzały o tył jego ud. Kopanie go, gdy poruszał się we mnie przeniosło mnie na kolejny erotyczny poziom. Podnosząc moje nogi otworzyłam się bardziej i jego członek wszedł głębiej, za każdym razem uderzając w mój wrażliwy punkt. Mój orgazm zaczął się budować. Moje ciało napięło się, zacisnęło i skurczyło dookoła pchnięć Hudsona. - Zaraz dojdę. Jęknęłam już drżąc.
79
- Tak. - Krzyknął Hudson. - Tak, dojdź Alayna. - Mój orgazm rozbił się we mnie. Chwilę później jego ciało napięło się i szarpnęło, uwalniając się we mnie długo i ciężko. Moje imię uciekło z jego ust. Upadł na moje trzęsące się ciało, nasze piersi unosiły się i opadały w zgodzie. Zakopał swoją głowę w załamaniu mojej szyi, gdy głaskałam palcami jego zwilżone od potu włosy. - Wiedziałem, że seks z tobą taki będzie. - Powiedział, a jego głos był prawie szeptem. - Mocny, intensywny i cholernie niesamowity. Wiedziałem. Przełknęłam, zmuszając się, aby ukryć emocje, które chciały się ujawnić. - Ja też.
80
Rozdział dziewiąty
Musiałam się zdrzemnąć. Kiedy się przebudziłam, Hudson stał nade mną kładąc kołdrę na mojego nagie ciało. - Śpij skarbie. - Powiedział, gdy próbowałam usiąść. Miał na sobie spodnie od dresu, ale nadal pachniał seksem. Mój brzuch zacisnął się na ten zapach. Czy moja żądza Hudsona nigdy nie zostanie zaspokojona? Zostawił pocałunek na moim czole. - Zamówię kolację. Chińszczyzna może być? Rozciągnęłam się. - Brzmi smakowicie. - Zadzwonię. Patrzyłam na jego wspaniały tyłek, gdy wychodził z sypialni, rozkoszując się pozostałościami moich uniesień podczas seksu. Boże, czułam się dobrze. Nie byłam tak wypieprzona od... cóż, nigdy. Opieka i uwaga Hudsona dostarczana kochance nie zostawia nic do życzenia. Oczywiście to sprawia, że go pragnę. Znowu. Owinęłam ciaśniej kołdrę dookoła mnie i nieznane uczucie przepełzło przeze mnie. Starałam się wniknąć w moje odczucia. Faktem jest, że czuję się komfortowo. Za komfortowo. Moją zasadą numer jeden było unikać niezdrowych przywiązań, czyli unikać zżywania się w ogóle. Uczucie komfortu jest za blisko przywiązania się i nie ma mowy, abym mogła to zrobić z Hudsonem. Zaciśnięta gula niepokoju uformowała się w moim brzuchu. Zdecydowałam, że mogę zostać na kolacji, ale muszę być ubrana i siedzieć przy stole. Po tym, po tej nocy będzie koniec. Z Hudsonem będę utrzymywała tylko zawodowe stosunki. Zrzuciłam przykrycie i zaczęłam zbierać ubrania. Znalazłam majtki i założyłam je szukając stanika. - Ubierasz się?
81
Podskoczyłam. Hudson stał w drzwiach obserwując mnie. Trzymał swoją koszulę i krawat, które emm wcześniej porzuciliśmy w salonie. Nagle poczułam się niezręcznie moją nagością i skrzyżowałam ramiona na piersiach. Rzucił ubrania na kosz na bieliznę i skrzyżował ramiona. Hudson nie wydawał się ukrywać cokolwiek, ale patrzył na mnie karcąco. Podniósł brew. - Spieszysz się, aby wyjść? Zadrżałam. Jego wzrok i mój brak odzieży, sprawił, że już nie pamiętam dlaczego chciałam iść. Odwróciłam wzrok. Pewnie i tak chciał, abym niedługo poszła. Dostał to czego chciał. Nie musieliśmy udawać, że jest inaczej. - Faceci zwykle nie chcą mnie do przytulania się po seksie. - To stwierdzenie wywołuje tak wiele kwestii do omówienia, że nawet nie wiem od czego zacząć. - Podszedł do mnie. - Co jest nie tak z mężczyznami...? - Pokręcił głową. - Alayna proszę nie wrzucaj mnie do jednego worka z facetami, których znasz. Nie lubię myśleć, że jestem jak większość z nich. Poza tym nie chcę też myśleć o tym, że uprawiasz seks z innym mężczyzną. Nie dzielę się. Nie patrząc mu w oczy wzięłam szorty z podłogi, ignorując dreszcz przebiegający po moim kręgosłupie na jego zaborczą sugestię. - To brzmi okropnie związkowo dla mnie. Myślałam, że nie wchodzisz w związki. - Nie wchodzę w romantyczne związki. Związki seksualne to zupełnie inna sprawa. Czemu szykujesz się do wyjścia? Olewając jego pytanie zanurkowałam po moją koszulkę w nogach łóżka, ale Hudson mnie uprzedził. - Przestań. - Powiedział, trzymając moją bluzkę poza moim zasięgiem. Położył palec pod mój podbródek tak abym spojrzała mu w oczy. Jego brwi były zmarszczone, a jego ton wyrażał szczerość. - Chcę abyś została. A jeśli masz być tak pochylona, to wolę abyś nie była ubrana. Chciałam się ugiąć jego zaproszeniu, ale wybrałam obronę. - Ty jesteś ubrany. - Powiedziałam, ponownie krzyżując ramiona na piersi. Brzmiałam jak rozpuszczone dziecko. Węzeł niepokoju zacisnął się i próbowałam się chwytać czegokolwiek tylko mogłam, aby udowodnić swoją rację. - Jak tylko jedzenie przyjedzie, z przyjemnością pozbędę się ubrań. Czy dzięki temu poczujesz się lepiej?
82
- Tak. - Tylko to mówiły moje hormony. One chcą go nagiego i twardego. Także śliskiego od potu. Jednak mój mózg nie był pewien czy to jest dobry pomysł. - Nie wiem. - Poprawiłam się. Ciągle trzymając moją brodę, głaskał mnie drugą dłonią po policzku. - Co się dzieje w twojej głowie skarbie? Zamierzasz uciekać za każdym razem, gdy będziemy uprawiać seks? Chciał ponownie uprawiać ze mną seks. Moje kobiece części zacisnęły się na tę myśl. Jednak jak moje podniecenie wzrosło, tak też przerażenie pulsowało w moich żyłach. Przelotny seks z facetem kończył się moim brakiem zainteresowania. Poza tymi razami kiedyś, kiedy nic nie było w stanie zakończyć mojego zainteresowania i kończyłam mając na jego punkcie nieskończoną obsesję. Teraz każda część mojego ciała krzyczy z potrzeby, aby mieć więcej tego człowieka przede mną. Oh kurwa jego mać, powracam do starych wzorców? Odwróciłam się. - Tak naprawdę nie myślałam o tym, jak o czymś więcej niż jednonocna przygoda Hudson. Chwycił mnie za ramię i przyciągnął do siebie. - Alayna. - Patrzył mi w oczy, szukał odpowiedzi, ale wiem, że jej nie znajdzie, bo sama jej nie mam. - Jeśli nie chcesz znowu uprawiać ze mną seksu, musisz mi o tym powiedzieć. - Chcę! - Jego ręce na mnie i przeszywające oczy wyciągnęły prawdę z moich ust. - Chcę. - Powtórzyłam delikatnie. Zarzuciłam na niego ręce i przycisnęłam twarz do jego piersi, tuląc się do twardych mięśni. Odwzajemnił mój uścisk. Taki ciepły. Był taki ciepły, bezpieczny i silny. Jakby mógł ochronić mnie przed tym co mnie przeraża. Jak prawda o nim. Prawda o tym kim on jest dla mnie. To może nie być wystarczające, aby uchronić mnie przed chceniem więcej. - O co chodzi? - Jego głos był spokojny. Głaskał moje włosy i moja panika trochę opadła. - Powiedz mi. Poczułam zagrożenie łez i byłam wdzięczna, że nie może zobaczyć mojej twarzy. Jestem skazana przez resztę mojego życia na strach przed zbliżeniem się do ludzi? Do mężczyzn? - Nie jestem dobra w związkach. Jakichkolwiek. Mam... problemy. - Co ja do cholery robię? Okazjonalny seks nie oznacza dzieleniem się sekretami. Jednak dobrze jest to wyrzucić.
83
- Na przykład? - Hudsona dłonie są zaplątane w moich włosach kojąc mnie. - Czy to ma jakiś związek z tym zakazem zbliżania? Podłoga się zapadła pode mną. Nie mogłam się ruszyć. - Wiesz o tym? - Nikt o tym nie wie. To znaczy kilka osób. Brian, moja grupa wsparcia, Liesl słyszała tylko urywki. Nigdy bym nie powiedziała Hudsonowi. Uwolniłam się z jego ramion i upadłam na łóżko chowając twarz w koce. - O Boże, jestem tak zażenowana! Zaśmiał się i położył obok mnie na łóżku. Oparł głowę na łokciu tuż przy mnie. Przejechał dłonią po moim tyłku masując napięte mięśnie. Czułam się tak dobrze, że gdybym nie umierała z upokorzenia, to pewnie bym jęknęła. Kiedy przemówił, jego głos był niski i skierowany prosto do mojego ucha. - Wiem intymne szczegóły o tobie skarbie. Jak wyglądasz i brzmisz gdy dochodzisz i ty się obawiasz tego? Jęknęłam w łóżko, na wpół z nędzy i na wpół z przyjemności jego palców na moich plecach. Odwróciłam głowę, tak aby mógł mnie usłyszeć, ale też abym nie mogła zobaczyć jego twarzy. - To była wielka sprawa. Największy problem. Mój największy sekret. Myślałam, że mój brat to pochował. - Podniosłam się na łokciu i odwróciłam oczy do niego. - A ty mówisz, że powinnam być zażenowana tym jak wyglądam i brzmię gdy... no wiesz? - Musiałem wiedzieć wszystko co może wypłynąć na temat mojej udawanej dziewczyny. Nie było łatwe do znalezienia, ale też nie niesamowicie trudne. Teraz to jest pochowane. - Objął mój policzek, jego oczy pociemniały. - I nigdy, przenigdy nie bądź zawstydzona tym jak wyglądasz i brzmisz kiedykolwiek, szczególnie gdy dochodzisz. - Potarł nosem o mój. - Jestem zaszczycony, że poznałem cię w ten sposób. - Jestem zawstydzona. - Upuściłam znowu głowę na łóżko, ale zostałam odwrócona do niego twarzą. - Odnośnie zakazu zbliżania. Nie wiem jak zareagować na resztę. - Czemu? Przesunął dłonią po mojej twarz i przez włosy, zostawiając za sobą ładunki elektryczne, które uderzają w moje wnętrze. Relaksował mnie i pocieszał, sprawił, że czuję się jak galaretka. Teraz może mnie zapytać o
84
wszystko i bym się poddała. - Ponieważ to sprawia, że czuję się dziwnie i śmiesznie. I mnie nakręca. - Wspaniale. - Wyszczerzył się. - Ale miałem na myśli czemu jesteś zawstydzona? - Oh. - Zarumieniłam się. To co powiedziałam przez pomyłkę rzeczywiście było mniej żenujące niż to, o co naprawdę zapytał. Jednak nadal głaszcze mnie tą magiczną dłonią, która ma więcej siły niż chińskie wodne tortury, więc na to też odpowiedziałam. - Ponieważ to dowód na moje szaleństwo. Wiesz, kiedy powiedziałam, że kocham za bardzo? Zakaz zbliżania jest tego częścią i lubię udawać, że to się nigdy nie zdarzyło. - Więc się nie zdarzyło. - Pocałował mnie w nos. - Wszyscy robiliśmy szalone rzeczy w przeszłości. Nigdy nie wykorzystam tego przeciwko tobie. - Przestał głaskać moje włosy i spojrzał gdzieś za mnie. - Kolejny powód, dla którego romantyczna miłość mnie nie interesuje. Ludzie szaleją na jej punkcie. Potem się zrelaksował i skupił na mnie. - Wracając do sedna tej rozmowy, dlaczego to ma znaczenie w relacji między nami? Usiadłam, wytrącona z równowagi przez to jak łatwo odrzucił moje zachowanie w przeszłości. - Wariuję Hudson. Na punkcie facetów. - Nie brał mnie na poważnie, więc musiałam sprawić aby zrozumiał. - Właściwie kilku, ale za ostatnim razem nie skończyło się to dobrze. Usiadł koło mnie, nasze ramiona się otarły. - Myślisz, że oszalejesz na moim punkcie? Skupiłam się na rękach na moich kolanach. - Naprawdę nie mogę powiedzieć. Trzymałam się z dala od jakichkolwiek związków przez pewien czas, więc nie miałam z tym kontaktu. Próbowanie czegoś z tobą to dla mnie niezbadane terytorium. - Prawdę mówiąc to byłam przerażona, że wpadam w niezdrowe wzorce, ale nie chciałam zakończyć spraw z Hudsonem. Będziemy razem pracować. Nawet jeśli najlepszym rozwiązaniem będzie nie spanie z nim to czy będę w stanie się oprzeć? Spojrzałam mu w oczy, zastanawiając się czy już go wystraszyłam. Ponieważ mimo, iż wiedziałam, że powinien uciekać, to miałam nadzieję, że tego nie zrobi. - Dawno nie byłam tak wystraszona. Z tobą. Nie chcę znowu nie uprawiać z tobą seksu. To znaczy... - Odwróciłam się, rumieniąc się po raz setny.
85
Objął mnie i przygryzł moje ucho. - Jesteś urocza kiedy się zawstydzasz. Też nie chcę znowu nie uprawiać z tobą seksu,. Więc tego nie zrobimy. Będziemy mieć mnóstwo niesamowitego seksu. Dałam się uleczyć jego tuleniu. - Jeszcze nie powiedziałam tak. - Czy aby na pewno? - Póki co postanowiłam skorzystać z tego jednego dnia. Co bym zrobiła, gdybym któregoś dnia się obudziła z obsesją na jego punkcie? Jakbym mogła teraz to wszystko zatrzymać. - Alayna możesz sobie korzystać z tego jednego dnia, ale ja już wiem, że będzie mnóstwo pieprzenia między naszą dwójką. - Przyciągnął mnie bliżej do siebie. Stopiłam się od jego słów, od dotyku. - W zasadzie, to zamierzam być w tobie znowu zanim pójdziesz do pracy. Czułam jego erekcję na brzuchu. Zamiast być zaskoczoną i zawstydzoną, że nadal go tak bardzo pragnę, postanowiłam się nim delektować. - Teraz? Pocałował mnie głęboko, jego język zdominował moje usta. Następnie tak samo szybko się odsunął. - Nie teraz skarbie. Kolacja jest prawie tu... - Domofon zadzwonił zanim zdążył dokończyć zdanie. Uśmiechnął się i wstał. Udał się do przedpokoju mówiąc przez ramię. - Ale twój entuzjazm jest wyjątkowo gorący. Uśmiechnęłam się do siebie, ciesząc się resztkami mrowienia po pocałunku. Kurna. Kolacja przyjechała a ja jestem rozebrana. Założenie teraz moich ubrań byłoby jednoznaczne. Zostanie nago też. Usiadłam i dostrzegłam jego koszulę na wierzchu kosza do bielizny. Powinnam pójść na kompromis. Ściągnęłam moje spodenki i prawie skończyłam zapinać jego koszulę, gdy Hudson wrócił z torbą jedzenia w jednej ręce, natomiast w drugiej trzymał dwa talerze. Zlustrował mnie od góry do dołu, zadowolony błysk mignął mu w oczach. - Jeśli masz być ubrana to całkowicie to zatwierdzam. Nagle czując się zabawnie drgnęłam. - Cóż, bardzo dziękuję panie Pierce. Nie wiem co bym zrobiła bez pana zgody. Wyszczerzył się podchodząc do łóżka. - Mam się rozebrać? Mówiłem, że mogę. - Nie, jeśli chcesz abym faktycznie jadła. To by mnie za bardzo rozpraszało. Już i tak mam problemy z pałeczkami. 86
Hudson gestem wskazał na łóżko, abym do niego dołączyła. Chcesz, żebym cię nakarmił? - Hmm, może. Jedliśmy razem wołowinę po mongolsku i kurczaka w cieście rozłożeni na łóżku. Walczyłam z moimi pałeczkami, połowa jedzenia nie trafiła do moich ust. Do teraz, bo zaczął mnie karmić, a ja mu pozwoliłam, ciesząc się opieką jakiej nie miałam od długiego czasu, o ile kiedykolwiek. - Co robisz jutro? - Zapytał Hudson gdy wrócił z dwoma szklankami mrożonej herbaty. - Mam na myśli przed pracą. Wzięłam łyk, poruszona tym, że Hudson pił to co ja choć zapewne wolał wino. - Kończę o 3 w nocy, lub rano, zależy jak na to spojrzeć. Pewnie prześpię większą część dnia. Idę do pracy na 9 wieczorem. Czemu? Sięgnął aby nakarmić mnie kolejnym kęsem. – Chcę cię zabrać na zakupy. Potrzebujesz stroju na przyjęcie charytatywne mojej matki. Prawie się zakrztusiłam jedzeniem. - O mój kurwa Boże, jeden nieodpowiedni strój i już zakładasz, że nie potrafię sama się ubrać. Poważnie powinnam go spalić. - To zupełnie nie o to chodzi. Tak się składa, że uwielbiam te ubranie i będę bardzo rozczarowany, gdy dowiem się, że je spaliłaś. Właściwie mam nadzieję, że znowu zobaczę jak je masz na sobie. Na osobności oczywiście. - Jego oczy się zaświeciły, pewnie wyobraża mnie sobie w obcisłym gorsecie, który miałam gdy się oficjalnie poznaliśmy. - Uwielbiam każdy twój strój. - Pociągnął za guzik mojej koszuli, jego, którą właśnie mam na sobie. - Masz doskonałe wyczucie mody. Jednak moja mama spodziewa się, że dziewczyna z którą się spotykam będzie ubrana... Zatrzymał się. - Jak mam to powiedzieć? Podoba mi się jak choć raz musi się wysilać, aby znaleźć słowa. Jednak wydawał się nieszczęśliwy, więc mu pomogłam. - Rozumiem. Potrzebuję markowych ubrań. - Zatrzymałam się, próbując zdecydować czy poczułam się urażona. - Wydaje mi się, że jeśli chcesz mnie zabrać i kupić mi drogie ubrania to nie powinnam się kłócić. Jego usta się lekko wykrzywiło. - Piękna postawa. Odbiorę cię o 2. Zaplanuj spędzenie dnia ze mną. I nie patrz tak na mnie, seks będzie tylko jeśli chcesz, aby był. 87
Oczywiście, że tego chcę. Jednak nie ważne czego chcę to nadal wydaje się być niejasne. Muszę się upewnić. - Jak to ma działać dokładniej? Będziesz do mnie pisał, gdy będziesz chciał bzykanka? - Dokładnie. Lub ty możesz napisać do mnie. Albo będziemy organizować czas z wyprzedzeniem jak zrobiliśmy dzisiaj. - Hudson obserwuje mnie. - Co byś powiedziała na brak prezerwatyw? Zawsze myślałam, że prezerwatywy są przeszkodą, ale nigdy nie byłam w tak zaawansowanym związki, żeby rozważać nieużywanie ich. To dziwne, że pierwszy raz mam taką rozmowę z Hudsonem. Przypuszczam, że jeśli jesteś czysty... Jestem na tabletkach. Mam zastrzyki. Moje ostatnie badania robiłam miesiąc temu i wyszły dobrze. - Jestem czysty. Sprawdzam co miesiąc. I nienawidzę kondomów. - Nigdy więcej prezerwatyw. Uśmiechnął się i załapałam mój błąd. - To znaczy jeśli się zgodzę. - Mhm - Pogładził moje nagie uda. Napięcie seksualne wisiało w powietrzu między nami, ale mój umysł krzyczał, abym była ostrożna. Objęłam kolana, delikatnie odsuwając się od jego dotyku. - Mówiłeś, że oczekujesz wierności. Czy mogę tego samego oczekiwać od ciebie? Czy będziesz używał tego poddasza z innymi kobietami? Hudson odłożył resztki naszej kolacji na podłogę, sprzątając przestrzeń między nami. Potem położył ręce na moich kolanach, przyszpilając mnie wzrokiem. - Nie jestem dziwką Alayna. Zgadza się, to mieszkanie było używane do seksu, ale mam je, aby być blisko biura, nie do pieprzenia. - Założył mi kosmyk włosów za ucho. - Będę ci tak wierny, jak oczekuję, że ty będziesz mi. Jego bliskość, dotyk, obietnica wierności pomieszało moje podniecenie, pragnąć aby mi to dał. Jednak też szarpnęło coś o wiele głębszego. Coś znanego, ale nieodkrytego, coś czego nie mogłam nazwać lub określić, ale wiedziałam, że gdybym próbowała, to by przyspieszyło i mnie pochłonęło. Zeszłam z łóżka. - Nie mogę teraz o tym myśleć. Zaczęłam zbierać moje ubrania. - Czemu panikujesz? - Hudson również wstał. 88
Odwróciłam się do niego, nagle zła na niego, na siebie, na mój głupi zwyczaj zamykania się i odpychania ludzi, na moich rodziców, że zmarli i popchnęli mnie do tego zachowania. - Wiesz, to jest bardzo dobre i w porządku dla ciebie, aby mieć typowy związek dla seksu. Nie będziesz miał problemu, aby nie związać się emocjonalnie. To standard dla ciebie, nie dla mnie. Nie widzisz, że to o co mnie prosisz, może być dla mnie niemożliwe? - Przetarłam oczy mając nadzieje, że zatrzymam łzy zanim polecą w dół. Hudson ruszył do mnie, ale się cofnął. - Im więcej będziemy uprawiać seksu Hudson, tym bardziej będę w potrzasku. Nawet jeśli będziesz to akceptował, to nie będziesz na tym samym poziomie co ja. Więc uwierz mi, gdy mówię, że to zły pomysł. Nazwijmy to wspaniałym, oh mój Boże, tak wspaniałym wieczorem, ale teraz musimy iść dalej. Hudson zacisnął usta w wąską linię. - Jeśli tego potrzebujesz. - Tak. - Przytuliłam się zawstydzona moim wybuchem. - Jeszcze potrzebuję wziąć prysznic. Nie masz nic przeciwko? - Wcale. Tam. - Wskazał na łazienkę. - Przyniosę ci jakiś ręcznik. Brzmiał odlegle i natychmiast pożałowałam, że go tam popchnęłam. Już mi brakowało jego ciepłej strony. W łazience rzuciłam ciuchy na czarną, grafitową ladę. Unikałam spojrzenia w lustro, nie chcąc zobaczyć osoby która by się na mnie gapiła. Nie lubię jej. Włączyłam bardzo gorącą wodę mając nadzieję, że ogrzeje ten chłód, który we mnie zagościł. Weszłam pod duży strumień. Będąc już sama w środku, z obmywającą mnie wodą i parą, łzy przyszły łatwo. Płakałam bezgłośnie wracając do pustej samotności, z którą żyłam zanim Hudson pokazał mi coś nowego. Zaaferowana użalaniem się nad sobą, nie usłyszałam jak wszedł do łazienki z ręcznikami. Kiedy otworzył drzwi prysznica i wsunął się aby do mnie dołączyć, zamiast przeklinać jego oczywisty brak szacunku do moich pragnień, aby być z dala od niego, zawiodłam siebie i przycisnęłam do niego usta. Odpowiedział bez wahania całując mnie z delikatną agresją. Kiedy odsunęłam się, aby złapać oddech, sięgnął po żel pod prysznic i wycisnął trochę na dłoń. Potem zaczął mnie myć. Nie spieszył się przejeżdżając 89
namydlonymi rękoma po każdym centymetrze mojego ciała. Dłużej skupił się na moich piersiach, ściskając i pieszcząc obie pocierając kciukami sutki. Westchnęłam z przyjemności. Kiedy dokładnie umył moją górną część ciała, pochylił się aby umyć moje nogi, zaczynając od stopy w górę. Poruszał się powoli, tak zmysłowo rozmasowując mydło na mojej skórze. Kiedy doszedł do dołu mojego brzucha byłam gotowa błagać. Jego kciuk potarł moją łechtaczkę i jęknęłam. Pocierał mnie w kółko między nogami i wiedziałam, że mnie drażni. Hudson. - Powiedziałam przez zęby, moja kobiecość zacisnęła się z potrzeby. - To jest to co chcesz? - Hudson wsadził dwa palce we mnie, przekręcając nimi. - Tak - Zadyszałam. - To znaczy nie. Chcę ciebie. Jego uśmiech był złośliwy, gdy dalej pocierał mnie palcami. Będziesz musiała poczekać. Świetnie się bawię każąc ci czekać. Chciałam się kłócić, ale dodał trzeci palec do mojego wnętrza i delikatnie ścisnął łechtaczkę. Mówienie stało się niemożliwe. Jęczałam kołysząc się w przód i tył wbijając paznokcie w szerokie ramiona Hudsona. Dotarłam na skraj orgazmu gdy jego palce opuściły moje ciało. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że stoi przede mną trzymając butelkę żelu pod prysznic. - Też muszę być umyty. Moje ciało bolało z tęsknoty, ale byłam chętna aby go zwiedzić. Nie mogłam się nawet przyjrzeć jego nagiemu ciału, gdy byłam rozproszona w sypialni a teraz pod prysznicem. Spieniłam ręce. Zaczęłam od ramion, ale byłam zbyt chciwa, aby poruszać się powoli. Szybko umyłam wszystko prócz jego członka. Patrzyłam na jego gigantyczną erekcję, zafascynowana jej długością i obwodem. Czułam, że jest duży, ale nie miałam pojęcia, że aż tak. Przełknęłam. Twardy. - Co się stało skarbie? - Wyczuwałam, że się uśmiecha, gdy nie mogłam oderwać wzroku od giganta przede mną. - Em, wow. - wydusiłam. - Jestem trochę onieśmielona. 90
- Przecież był już w tobie. Wiesz, że pasuje. - Jego głos stał się nierówny. - Dotknij go Alayna. Jego polecenie zmusiło mnie do działania. Objęłam dłońmi jego penisa i pogłaskałam jego gorącą, jedwabistą skórę. Był taki mocny, silny i doskonały. Poruszałam pięścią w górę i w dół. Raz, drugi, a za trzecim razem skoczył w moich rękach. Przy następnym ruchu warknął i podniósł mnie do góry, zachęcając abym owinęła nogi dookoła niego. Przycisnął moje plecy do ściany, zmiażdżył moje usta i w jednym ruchu był we mnie. Wplątałam dłonie w jego włosy kiedy wbijał się we mnie. Czułam każdy centymetr jego penisa, który mnie wypełniał i pieprzył. Krzyknęłam, gdy orgazm przedarł się przeze mnie. Wstrząsy rozprzestrzeniały się aż do moich palców u stóp. Hudson przyspieszył, ściskając mocniej moje biodra, aby mógł wsuwać się w moją zaciskającą się dookoła jego penisa pochwę. Kilka uderzeń później doszedł krzycząc. Jego członek szarpał się, gdy gorący płyn wytrysnął we mnie. W tym momencie pozwoliłam sobie uwierzyć, że możemy być razem w sposób jaki chciał. Bez uzależniania od siebie, nawet jeśli się bałam, że to już się stało.
91
Rozdział dziesiąty
Czując niepokój przed naszą zakupową wyprawą postanowiłam poczekać na Hudsona przed moim budynkiem. Oczekiwałam Jordana w Maybach, więc byłam zaskoczona, gdy Hudson zaparkował Mercedesem SL Roadster. Wsunęłam się na siedzenie pasażera. - Niezła fura. Jego usta wykrzywiły się w seksownym uśmiechu, gdy samochodem gładko włączył się do ruchu. - Cieszę się, że ci się podoba. Nie wiedziałam gdzie patrzeć. Czy na luksusowy, sportowy samochód czy na Hudsona w swoich obcisłych, ciemnych dżinsach i dopasowanej koszuli moro. Nie widziałam go w codziennych ubraniach i mimo, że świetnie wygląda w garniturze to od tego nowego zestawu czuję trzepotanie w brzuchu. Cóż, przez Hudsona ciągle czuję trzepotanie w brzuchu. - Sam prowadzisz? - Zazwyczaj nie wdaję się w pogawędki, ale podtekst seksualny między nami musi być wyciszony. Szczególnie po kolejnym poranku, kiedy kwestionowałam zdrowotność mojego związku z Hudsonem. To doprowadziło do tego, iż postanowiłam, że dzisiaj musi być dzień wolny od seksu. Mam tylko nadzieję, że nie stchórzę, kiedy będę mu o tym mówiła. Spojrzał na mnie przez ramię zanim zmienił pas. - Czemu dziwi cię moje prowadzenie? Wzruszyłam ramionami zapinając pas. - Myślałam, że zawsze masz kierowcę. - Nie to żeby go potrzebował. Bardzo dobrze prowadził i obserwowanie jak panuje nad samochodem było gorące. - Jaka by była zabawa mieć fajny samochód, jeśli go nie możesz prowadzić? - Dobrze powiedziane.
92
Na następnych światłach Hudson spojrzał na mnie przez swoje Ray Bany. - Wyglądasz wspaniale Alayna. Jak zwykle. Jego głos był uwodzicielski i pociągnęłam moją niebieską, prostą sukienkę, zastanawiając się czy zawsze była taka krótka. - Podlizujesz się abym dała ci wybrać co przymierzę? - I tak wybiorę co przymierzysz. - Oczywiście, że tak. - W końcu on płaci. Jechaliśmy przez kilka minut w milczeniu spoglądając na siebie od czasu do czasu okazując sobie zainteresowanie. W pewnych okolicznościach flirtowanie i budowanie napięcia byłoby zabawne, ale nie wtedy gdy jestem wyprowadzona z równowagi i niepewna. Musiałam wyrzucić moje postanowienie z głowy. - Em Hudson, możemy dzisiaj robić tylko zakupy? - Na Boga mam nadzieję, że zrozumie co mam na myśli bez wypowiadania tego. Zrozumiał. Krótki błysk rozczarowania przeciął jego twarz, lub może to tylko moja wyobraźnia. Jego głos wydawał się twardy. - Czegokolwiek chcesz Alayna. Natychmiast pożałowałam, że coś mówiłam. Zabawny, flirtujący nastrój minął i Hudson się wycofał. Chciałam cofnąć to co powiedziałam, ale szczerze to jak to zrobić? - Jedziemy do Mirabelle's. - Powiedział po kilku minutach nie patrząc na mnie. - Mirabelle's, twojej siostry? –siostra Hudsona Mirabelle jest właścicielką popularnego butiku na Greenwich Village. To rodzaj miejsca gdzie możesz robić zakupy tylko po znajomości, ale z tego co widziałam na witrynie kobieta miała szalone umiejętności. - Tak. Jej przyjaciele urządzają dzisiaj baby shower2 i miałem nadzieje, że nie będzie jej w sklepie. Jednak dowiedziała się, że przyprowadzam dziewczynę na przymiarkę i nalegała aby cię poznać. Co oznacza, że oficjalnie jesteśmy w pracy. Czy to jakiś problem?
2
Zostawiłam angielskie określenie, bo my nie mamy takich fajnych imprez :P Przyjęcie dla dziecka, które ma przyjść niedługo na świat.
93
- Emm, nie, oczywiście nie. - Moje dłonie zaczęły się pocić. Stwierdziłam, że godziny które poświęciłam na zamartwianie się, że zacznę prześladować Hudsona online, powinnam właśnie spędzić na rozeznaniu internetowym. Wtedy może bym miała trochę informacji o domniemanej miłości mojego życia. - Co jeśli mnie o coś zapyta? O ciebie? O nas? - Jak będziemy zdolni do grania szczęśliwej pary skoro napięcie między nami jest wyczuwalne? - Nie martw się o to. Będę tam. Podążaj za mną. - Hudson sięgnął pod okulary i potarł czubek nosa. - Szczerze mówiąc, to wątpię abyś miała szansę coś powiedzieć. Mirabelle jest dość rozmowna. - Ale... co mam robić? - Bądź moją dziewczyną.
ddd
- O mój Boże, Hudson mówiłeś, że jest wspaniała, ale nie miałam pojęcia! - Dziarska brunetka stojąca przed nami zdecydowanie była krewną Hudsona. Mieli wiele podobnych cech, wyrzeźbione kości policzkowe, silne szczęki, taki sam kolor włosów i cery. Hudson jest wysoki i umięśniony, Mirabelle drobna, a jej niski wzrost był podkreślony przez okrągły brzuch. Mirabelle nadal mówiła, gdy skanowała mnie od góry do dołu, krążąc dookoła mnie i Hudsona, który trzymał moją rękę od kiedy tu weszliśmy. Będzie tyle zabawy z ubierania jej. Ma moją ulubioną budowę, cycki, biodra i... - Przerwała gdy podniosła moją krótką sukienkę. - Niesamowite nogi Hudson! Hudson wyszczerzył się i ścisnął mnie za rękę. - Tak, jestem dobrze zaznajomiony z fizycznymi atutami Alayny. Gorąco rozprzestrzeniło się po mojej twarzy. Mirabelle uderzyła żartobliwie brata. - Jesteś takim złym chłopcem. Spojrzała na mnie i westchnęła zakrywając sobie usta dłonią. - O mój Boże, mówię o tobie w trzeciej osobie. Jak mogę być taka niegrzeczna! 94
Jestem tak podekscytowana, że cię wreszcie poznałam Alayna! Hudson tak wiele mi o tobie powiedział! Rzuciła mi się na szyję w hojnym uścisku. Spojrzałam nad jej ramieniem na Hudsona zastanawiając się co o mnie powiedział i jak mogłam wejść w to taka nieprzygotowana. Wzruszył ramionami i puścił moją dłoń nie dając mi już wymówki, aby nie obejmować jej pleców. Kiedy Mirabelle mnie puściła zdałam sobie sprawę, że powinnam przestać rozmyślać i wejść w rolę. Przełknęłam i uśmiechnęłam się szeroko. - Też się cieszę, że cię poznałam. Mów mi Laynie. - A ty mów mi Mira. Huds jest zbyt oficjalny. - Owinęła rękę wokół mnie co przypomniało mi wredne, popularne dziewczyny w liceum, które prowadzały się w ten sposób korytarzem. Muszę przyznać, że nie jest to takie irytujące, gdy jest się tą dziewczyną. - Dobra, dobra, dobra, nie mogę dzisiaj długo zostać, czego ogromnie żałuję, więc zaczynajmy. Mam miliony pomysłów na ciebie. Nie miałam szansy rozejrzeć się dookoła będąc zaatakowaną przez Mirę już na wejściu. Jednak teraz mam ku temu okazję. Choć to mały butik, Mirabelle's ma ogromny wybór damskich ciuchów i butów. Ściany i meble są białe co daje pomieszczeniu przestrzeń i elegancję. Ubrania wyglądają tutaj jak sztuka. - Szukamy tylko na przyjęcie Mamy? - Zapytała Mira. Jej czoło było zmarszczone jakby zastanawiała się od czego zacząć. Hudson trzymał dłoń na dole moich pleców. Mimo wiedzy, że zrobił to na pokaz przed siostrą, dreszcz który zawsze mi towarzyszy przy jego dotyku, przebiegł po moich plecach. - Konkretnie na pokaz mody, ale zobaczymy co jeszcze znajdziemy. Cokolwiek Alaynie się spodoba kupujemy. - Spojrzał na mnie tak, że można to opisać tylko adoracją. Boże, dobry jest. Uwaga Miry była skupiona na nas, więc postarałam się odwzorować jego wzrok, przy okazji walcząc, aby nie zatracić się w tym szarym, intensywnym spojrzeniu. - Aww, dziękuję. - Dodałam trochę słodyczy do mojego zazwyczaj wcale nie słodkiego głosu. Odwróciłam się do Miry. Hudson mnie rozpieszcza. Nie zasługuję na niego. Hudson zaczął protestować, ale przerwał mu jego wibrujący telefon. - Przepraszam. - Zmrużył oczy, gdy przeczytał wiadomość.
95
Mira zignorowała go i przerzucała ubrania przez ramię. - To i to, oh i to będzie idealne na ciebie! - Zawołała w kierunku końca sklepu. - Stacy, możesz przygotować nam pokój? Wysoka, szczupła blondynka wyszła z biura na tyłach. Wzięła ubrania, które Mira jej podała. - Który pokój chcesz? - Mimo, że mówiła do Miry, Stacy tęsknie patrzyła w kierunku Hudsona. Tak tęsknie, że zaczęłam się zastanawiać czy mieli wspólną przeszłość lub Stacy chciała aby mieli. Spojrzałam na Hudsona. Dalej pisał coś na swoim telefonie ze zmarszczonymi brwiami i ustami zaciśniętymi w wąską linię - Dużą przymierzalnie poproszę. Laynie to moja asystentka Stacy. Mira z powrotem zwróciła swoją uwagę na blondynkę. - Laynie jest dziewczyną Hudsona więc upewnij się, że dostanie status VIP. - Oczywiście. - powiedziała Stacy natomiast jej oczy ciskały we mnie gromy.
ze
sztucznym
uśmiechem
Kiedy odeszła poza zasięg słuchu pochyliłam się do Miry. - Twoja asystentka chyba mnie nie polubiła. - Zatrzymałam się. Powinnam powiedzieć więcej? Tak. Prawdziwa ja chce wiedzieć o Stacy i Hudsonie, ale dziewczyna-ja też by chciała wiedzieć. - Natomiast chyba za bardzo lubi Hudsona. Było coś między nimi? Mira zawahała się nie patrząc mi w oczy. - Zignoruj ją. Stacy od dawna jest zakochana w Hudsonie, nawet wiedząc, że nie jest w jego typie. Nie masz o co się martwić. Teraz to już jest śmieszne. Wyglądała jakby wstrzymywała się z odpowiedzią, ale z drugiej strony może czuła się niezręcznie rozmawiając o zakochanej dziewczynie z aktualną partnerką swojego brata. Przekonałam siebie do tej drugiej wersji, gdy Mira zniżyła głos. - Zauważyłaś, że Hudson nie poświęcił jej nawet chwili? - Zachichotała. - Zauważyłam. - Też zachichotałam. Naprawdę. Polubiłam Mirę. Mira kontynuowała wybieranie ciuchów i akcesoriów. - Hudson co o tym myślisz? - Podniosła parę szpilek z pasków. Bez spojrzenia Hudson mruknął pod nosem. - Yhym.
96
Przygryzłam wargę zastanawiając się co go zajmuje. Był zdeterminowany, aby wybierać mi ubrania i wiem, że chciał grać przed siostrą. Zamiast tego cały czas patrzy w telefon. Mała część mnie wie, że jest biernie agresywny z powodu mojej brak seksu deklaracji. Jednak Hudson nigdy nie był pasywny. Mira nie zaakceptowała jego braku uwagi. - Huds, jest weekend. Odłóż swoje Blackberry. - Trąciła go łokciem. - W końcu masz dziewczynę. Chcesz aby od ciebie uciekła? Hudson skończył pisać i uniósł głowę. - Hmm? Stanęłam przed nim i położyłam dłonie na jego bicepsach, jego idealnie wyrzeźbionych bicepsach. - Posłuchaj siostry i przestań pracować. Schował telefon do kieszeni i objął mnie. - Czujesz się ignorowana? Jego twarz była zrelaksowana, ale oczy okazywały oznaki niepokoju. - Sprawiasz, iż zaczynam myśleć, że masz inną dziewczynę. - Może ma. Odmówiłam seksu i może przeszukuje swoją listę kontaktów. Wypchnęłam pomysł z mojego umysłu i potarłam nosem jego. Ponieważ nie mogłam się powstrzymać ściszyłam głos i zapytałam. Wszystko w porządku? - Praca. - Przytulił twarz do mojej, ale nie spojrzał na Mirę, aby upewnić się czy patrzy. Jego telefon znowu zawibrował w kieszeni. Wyciągnął go zostawiając ramię owinięte luźno wokół mnie. Jego ciało się napięło pod moimi rękami gdy przeczytał wiadomość. - Przepraszam kochanie, muszę zadzwonić. Kochanie? Przewróciłam oczami w głowie. Mira faktycznie przewróciła oczami. - Chodź ze mną Laynie. On niech sobie wykonuje swój nudny telefon. Przymierzymy trochę tego na tobie. - Wzięła moją rękę, aby poprowadzić mnie do przymierzalni. Hudson przerwał wybieranie numeru. - Poczekajcie chwilę, dołączę do was. Mira pokręciła głową. - Wyjdziemy, aby pokazać ci ubrania. Nie martw się.
97
- Mirabelle nie zostawię Alayny z moją zbyt entuzjastyczną młodszą siostrą. Wahałam się pomiędzy wdzięcznością za ochronę i podejrzeniem, że nie chce zostawić mnie samej z Mirą z własnych powodów. Skłaniałam się bardziej ku drugiej opcji, ale może dlatego, że z natury jestem podejrzliwa. Mira spojrzała na brata. - Nie pójdziesz do przymierzalni. To jest... złe. Zdecydowałam, że powinnam wziąć sprawy w swoje ręce. Wysunęłam się z uścisku Miry i pochyliłam do Hudsona. - Nic mi nie będzie H. - Skróciłam jego imię, częściowo po to, aby mieć coś bardziej intymnego i częściowo, aby go rozdrażnić. - Zajmij się tym co musisz. - H? - Zapytał tak, że tylko ja mogłam usłyszeć. Wyszeptałam. - Pogódź się z tym kochanie. - Chciałam dać mu tylko buziaka, ale kiedy moje usta musnęły jego pogłębił pocałunek. Tak bardzo, że miałam wątpliwości czy to tylko na pokaz dla Miry. Południe szybko minęło gdy przymierzyłam prawie każdą rzecz w butiku. Mira pomagała mi się ubrać dobierając do każdego stroju pasujące buty i akcesoria. Zawsze lubiłam przymierzać nowe ciuchy, ale nigdy nie czułam się tak dobrze jak ubrana przez Mirę. Czułam się jak modelka. Przy każdej zmianie garderoby wychodziłam pokazać się Hudsonowi, który uśmiechał się i kiwał pomiędzy rozmowami przez telefon. Czasami kręcił głową z dezaprobatą, zwykle gdy strój był zbyt ryzykowny. Kilka razy widziałam błysk pożądania w jego oczach. Taki sam jak w noc, gdy go poznałam. Te stroje odkładałam na bok jako moje ulubione. Kiedy już miałyśmy wybraną sukienkę na pokaz mody i kilka dodatkowych ubrań Mira wyciągnęła długą, czarną suknię wieczorową z gorsetem. - Na koniec zostawiłam to co najlepsze. - Powiedziała. Pomysł noszenia gorsetu przy Hudsonie sprawiał mi nieco niepokoju zważywszy na to jak go oficjalnie poznałam, ale nigdy nie widziałam czegoś tak wykwintnego jak suknia którą trzymała Mira. Wiedziałam zanim ją założyłam, że będę wyglądać wspaniale.
98
Mira pomogła mi ściągnąć biustonosz i włożyła sukienkę przez głowę, ciągnąc w dół na biuście. - Hudson powiedział mi, że poznaliście się na jakimś spotkaniu studenckim. - Powiedziała, gdy zajęła się sznurkami. Przełknęłam. Zakładałam, że Hudson powie ludziom, że poznaliśmy się w klubie, ale to miało więcej sensu. Dawało czas na zakochanie się fikcyjnym Alaynie i Hudsonowi. Mimo to zatrzymała się zanim odpowiedziałam. - Tak, to było sympozjum absolwentów w Stern. Mira docisnęła kolejny sznurek. - Muszę wiedzieć czy u ciebie to też była miłość od pierwszego wejrzenia, czy tylko dla niego? Więc twierdzi, że to miłość od pierwszego wejrzenia. Miło. Zdecydowanie dla mnie też. Widziałam w lustrze, że Mira się uśmiecha. - To takie romantyczne. Tak bardzo chciał cię zatrudnić, ale miałaś już pracę, więc kupił klub w którym jesteś zatrudniona, aby być bliżej ciebie. Zassałam szybki oddech, zszokowana na nowy dodatek do historii. Powiedział ci to? Mira przyłożyła dłoń do ust rozszerzając oczy. - O mój Boże, nie wiedziałaś? - Nie, nie, wiedziałam. - Oczywiście, że nie wiedziałam. Tym co mnie naprawdę uderzyło, było to że może to być prawda. Odrzuciłam ją, gdy wcześniej o tym pomyślałam. Teraz nie będzie to takie łatwe. Nie mogę teraz o tym myśleć. Nie wtedy, gdy Mira wygląda na przerażoną, że powiedziała coś czego nie powinnam wiedzieć. Próbowałam ją uspokoić. - To było szalenie romantyczne, że kupił klub. Po prostu nie sądziłam, że komuś powie. Zadziałało. Twarz Miry się zrelaksowała. - To zaskakujące. Zazwyczaj jest bardzo skryty ze swoimi uczuciami. Musiałaś coś z niego wydobyć. - Odsunęła się ode mnie. - I ta sukienka zdecydowanie coś w niego wniesie, chyba że jest ślepy. Wyglądasz niesamowicie! Ma rację, wyglądam niesamowicie. Kiedy weszłyśmy do butiku, Hudson zrobił coś więcej niż uśmiech i skinienie. Odłożył słuchawkę i się gapił.
99
- Podoba ci się? - Już znałam odpowiedź z jego głodnych oczu. To jego spojrzenie, nigdy nie zawodzi w pobudzeniu mnie, w spowodowaniu, że moje majtki są mokre. Pokiwał powoli najwyraźniej oniemiały i dziwiłam się, że doprowadziłam go do takiego stanu. To sprawiło, że czuję się bardziej atrakcyjna i potężna niż kiedykolwiek. - Wow, Hudsowi zabrakło słów. - Mira powiedziała kładąc ręce na ciążowym brzuchu. - Zadzwoń do Ripley. Ignorując siostrę Hudson podszedł do mnie. - Chciałbym wziąć cię w moje ramiona, - wymamrotał - ale wtedy nie będę mógł na ciebie patrzeć. Zapierasz dech Alayna. - Dziękuję. - Wyszeptałam. Ten moment był dla nas, nie dla Miry. Jestem piękna dla niego i to uczyniło go o wiele piękniejszym dla mnie. Jak również postawiło moje sutki, co było bardzo niewygodne biorąc pod uwagę jak mocno ściśnięta jestem w gorsecie. - Dobra ludzie, powiedziałabym weźcie sobie pokój, ale boję się, że użyjecie jednej z przebieralni. - Mira próbowała przerwać ten moment, ale intensywność nadal tu była. - Nie muszę nawet pytać czy ją kupujesz. - Bierzemy. - Hudson nie zdejmował wzroku ze mnie, potwierdzają swoje oświadczenie. W mojej wyobraźni pojawił się obraz mój i Hudsona robiących to na posadzce. Jednak mamy towarzystwo i według mojego pomysłu był to dzień bez seksu, więc odwróciłam wzrok. Zerwanie kontaktu wzrokowego dało mi siłę, aby odsunąć się od niego. - Pójdę się przebrać. Mira poszła ze mną. Zatrzymała się w drzwiach przebieralni i spojrzała na zegarek. - Och cholera, już tak późno? Jestem totalnie spóźniona! Idź, wyślę Stacy, aby pomogła ci się rozebrać. - Przytuliła mnie szybko. - Wspaniale było cię wreszcie poznać. Do zobaczenia jutro na pokazie mody. Odsunęłam kosmyk włosów, który opadł mi na twarz i weszłam do przebieralni. Nie byłam taka chętna, aby spotkać Stacy i jej sztylety w oczach sam na sam. Kiedy na nią czekałam sięgnęłam na plecy, aby zobaczyć czy dam radę sama rozsznurować gorset, gdy zaczepiłam o jeden koniec. Patrzyłam na paznokieć, starając się wygładzić poszarpany
100
brzeg. Poczułam ręce Stacy na moich plecach. Tak bardzo mnie nienawidziła, że nawet się nie przywitała. Przeniosłam wzrok z paznokcia na nią w lustrze. Jednak to nie Stacy zajmowała się moim gorsetem. To Hudson. Spojrzał na mnie przyciskając swoim chciwym wzrokiem. Powoli, bez zerwania kontaktu wzrokowego kontynuował luzowanie sznurków w moim gorsecie. Nie zatrzymałam go. Nie pytał i nie zatrzymałam go. Kiedy skończył luzowanie mojej sukni, jego ręce powędrowały do ramiączek. Patrzyłam jak przenosi je na moje obojczyki i w dół ramion. Sukienka upadła na podłogę, zostawiając mnie tylko w czarnych szpilkach i czerwonych stringach. Oczy Hudsona rozszerzyły się, a moja płeć zacisnęła. Pragnęłam go. Cokolwiek mówiłam o zdrowej czy niezdrowej relacji nie ma znaczenia. Już z nim w tym byłam. Jeżeli był punkt wyznaczający czy już jestem doprowadzona do obsesji, to już go przekroczyłam. Muszę przyznać, że to sprawiło mi przykrość, że nie próbowałam niczego innego z nim. Ręce Hudsona powędrowały po mojej talii łącząc się tuż nad pępkiem. Jedną przeniósł, aby pieścić moje piersi, a drugą wsunął pod moje majtki. Rozsunęłam nogi zapraszając go, aby znalazł moje opuchnięte wargi. Jego usta drgnęły, kiedy jego palec wsunął się we mnie, rozsuwając moją płeć i uwalniając piżmowy zapach pożądania. W tym momencie widział jak bardzo za nim tęskniłam, jak żenująco mokra jestem. Kontynuował ugniatanie mojego biustu, który nagle stał się ciężki i wrażliwy gdy przejechał kciukiem po moim stojącym sutku. Uwaga, którą skupił na mojej piersi potęgowała działania niżej. Wycofał się, aby drażnić moją łechtaczkę uwalniając mój jęk. Wyciągnął ramię na mój tors, aby przytrzymać mnie gdy osłabłam z przyjemności. Zamknęłam oczy, aby rozkoszować się nadchodzącą kulminacją. - Patrz Alayna. - Gruby głos Hudsona w moim uchu sprawił, że otworzyłam oczy. - Zobacz jaka jesteś piękna gdy dochodzisz.
101
Moja seksualna historia była uboga. Ciemny pokój z w połowie pijanymi partnerami niezdolnie przebierającymi rękami. Lustra i miejsca publiczne nigdy nie były na mojej liście fantazji. Patrzyłam jak jego dłoń porusza się po mojej kobiecości, jego kciuk krążył po moim wrażliwym guziczku, jego palce zanurzały się w mokrym wnętrzu. Ma rację, to jest piękne. To jest piękne jak mnie gładził, jak wie co robić abym czuła tak jak tego pragnęłam, jak moja skóra się rumieni, a plecy wyginają w łuk. To jest piękne jak mnie trzyma, gdy trzęsę się w jego ramionach, gdy mój orgazm przechodzi przeze mnie w długich wstrząsach. - Połóż dłonie na lustrze. - Jego chropowaty rozkaz i przewidywanie tego co ma się wydarzyć wywołało kolejną fale podniecenia, nawet bardziej intensywną niż wcześniej. Nadal się trzęsąc wyciągnęłam ręce przed siebie. Trzymał mnie póki byłam zdolna sama stać. Usłyszałam za mną odpinany suwak, dźwięk podnoszący poziom oczekiwania. Wiem, że jego penis został uwolniony i jest sekundy od bycia we mnie. Dziesięciocentymetrowe obcasy sprawiały, że byłam na jego poziomie i pchnął lekko w moje wilgotne wnętrze. Kurwa Alayna! Nasz wzrok spotkał się w lustrze. To połączenie między nami było niesłychanie intensywne i panika przetoczyła się przeze mnie. Widzi to lub wyczuwa, nakłania mnie do czucia tego, mówiąc, że jest ze mną, zapewniając, że się mną zajmie, obiecując, że też to czuje. Przygryzłam wargi aby stłumić jęki, które groziły ucieczką. Jestem świadoma tego, że za drzwiami znajduje się Stacy, która pewnie odwiesza i odkłada ubrania które wcześniej przymierzałam, gdy ja jestem niesamowicie pieprzona przez faceta za którym się ogląda. Jednak gdy nadszedł ten moment nie powstrzymywałam mojego krzyku. Byłam zdesperowana, aby Hudson wiedział co mi robi. Ciągle łkałam gdy dosięgnął swojego orgazmu. Poczułam jego ciężar na plecach, gdy pochylił się od swojego uwolnienia. Zastanawiałam się czy to wszystko jest sceną dla asystentki jego siostry, jednak jego szept w moim uchu potwierdził, że jest inaczej. - To skarbie. To jest prawdziwe.
102
Rozdział jedenasty
Hudson pozwolił mi wybrać większość ubrań i butów, które dla mnie kupił. Nazbierała się tego niezła kupka. Specjalnie nie słuchałam końcowej kwoty, którą Stacy mu podała. Bałam się, że poczuję się jakbym była galerianką lub co gorsze jego kurwą. Zjedliśmy kolację we włoskiej restauracji na Village, później Hudson podrzucił mnie do klubu. Ciężko jest znaleźć miejsce do parkowania przy wejściu, ale jemu się udało i zatrzymał się pozostawiając samochód na gazie. - Charytatywny pokaz mody mojej matki zaczyna się jutro o 13. Odbiorę cię o 12:15. Przykro mi, że nie będziesz mogła dłużej pospać. Kończysz o 3? - Taa, dam radę. - Jordan będzie na ciebie czekał. Dopilnuję, aby miał twoje zakupy i pomógł ci wnieść je do mieszkania. - Chytry uśmiech wkradł się na jego twarz. - Chyba, że wolisz, abym ja cię odebrał. Hudson zabierający mnie do domu? Tak, wolałabym, ale muszę zachować pewne granice. Już pozwoliłam mu mnie wziąć mimo, że wyraźnie powiedziałam nie. - Obawiam się, że wtedy jeszcze mniej pośpię. - Racja. Prawdopodobnie nie jest to dobry pomysł. Siedzieliśmy przez kilka sekund. Napięcie seksualne iskrzyło w ciszy. Powinnam go pocałować na pożegnanie? Chciałby abym go pocałowała na pożegnanie? Mamy czas aby zakraść się na szybki numerek do szatni? Umyłam się jak mogłam w łazience w restauracji, ale zapach seksu dało się nadal wyczuć w powietrzu przez co miałam niegrzeczne myśli. Nie chciałam wychodzić. - Wszystko w porządku w pracy? - To był pretekst aby zostać, ale też byłam naprawdę zaciekawiona serią wiadomości i telefonów w sklepie. - Dam sobie radę. - Powiedział powtarzając moje poprzednie słowa.
103
Miałam nadzieję, że powie mi więcej, ale nie dzielił się ze mną swoimi biznesami od kiedy się znamy. Nie było powodu, abym sądziła, że teraz będzie inaczej. Przypatrywałam mu się przez chwilę, póki nie poczułam się śmiesznie i mój żołądek nie zaczął się przewracać jak na diabelskim młynie. Wtedy spojrzałam przez okno. Liesl szła ulicą, jej fioletowe włosy były łatwe do zauważenia. To podsunęło mi pewien pomysł. Kolejny pretekst tak właściwie. Tym razem, aby uzyskać kontakt fizyczny za którym tak tęskniłam. - Odkąd podstęp się kręci, lepiej uczyńmy to oficjalnym. Wskazałam w kierunku Liesl i Hudson pokiwał w zrozumieniu.
-
- Wspaniały pomysł. - Wstrzymał się, czekając aż Liesl podejdzie trochę bliżej, zapewniając jej dobre przedstawienie. Wtedy wysiadł z samochodu i podszedł do moich drzwi, otwierając je, abym mogła wysiąść. Przesunął kciukiem po moim policzku. - Gotowa? Nigdy nie będę gotowa, ale przesunęłam brodę tak, aby moje usta mogły spotkać jego. Nasze wargi się złączyły, języki fruwają dookoła siebie. Moje kolana ugięły się, ale jego ręka na plecach wspierała mnie. Ścisnęłam jego koszulkę, desperacko chciałam zaplątać palce w jego włosy, wiedząc, że to tylko rozpali moje pożądanie. Poważnie, to było tylko kilka godzin od naszej przygody w przymierzalni, a nadal czułam się jakbym nie miała go od miesięcy. Odsunął się i zerknął na Liesl. Widziała. - Powiedział delikatnie. - Oh. - Zapomniałam, że nasze POU3 było przeznaczone dla niej. Dobrze. - Przełknęłam. - Dziękuję. - Wyszeptałam, wciąż pozbawiona tchu. - Za dzisiaj. - Za kupienie mi ślicznych ubrań, za zignorowanie mojej prośby o dzień bez seksu, za zabranie powietrza z moich płuc od pocałunku na Columbus Circle. - Jutro, Alayna. Udało mi się odciągnąć od niego i obejrzeć tylko raz, gdy już wsiadł do samochodu. Liesl miała skrzyżowane ręce opierając się o drzwi, które trzymała dla mnie otwarte. - Czas na szczegóły. - Powiedziała, gdy ją mijałam. Dostarczyłam je, mówiąc jej o Hudsonie i Alaynie, szczęśliwej parze, przeplatając prawdę z fikcją. Powiedziałam jej, że poznaliśmy się w Stern i kupił klub, żeby być bliżej mnie, ale aby nie mówiła tego Davidowi. 3
Publiczne Okazywanie Uczuć
104
Dodałam, że spędzamy cały wolny czas razem, nie możemy oderwać od siebie rąk i jesteśmy szaleńczo zakochani. Kłamstwa przyszły łatwo i czułam się z nimi dobrze. Brzmiały wiarygodnie. Nie dlatego, iż wiedziałam, że Liesl w nie uwierzy, jak zresztą było, ale dlatego, że ja też mogłam.
ddd
Była prawie 4, kiedy z Jordanem skończyłam przenosić wszystkie moje paczki do mieszkania, ale nie byłam jeszcze zmęczona. Przez chwilę żałowałam, że to nie Hudson zabrał mnie do domu. Myślałam o nim przylegającym do mnie całą noc. Nie mogłam zliczyć ile razy zaczynałam i kasowałam wiadomość do niego. Moja kobiecość spuchła i bolała z potrzeby. Byłam silna w samochodzie, zdając sobie sprawę, że niezdrowe jest wypełnianie całego czasu mężczyzną. Teraz, sama i potrzebująca, osłabłam. Zamiast pójść prosto do łóżka, jak powinnam zrobić, odwróciłam się do komputera i pozwoliłam sobie zająć się jedyną rzeczą, której nie powinnam robić. Cyber śledztwo. Wmawiałam sobie, że muszę znaleźć informacje o Hudsonie, aby być przygotowaną. Co jeśli jego matka zapyta o jego studia? Chciałabym wiedzieć, że studiował na Harvardzie. Albo jeśli ktoś mnie spyta co myślę o inwestycjach filantropijnych Hudsona? Powinnam wiedzieć, że był głównym dobroczyńcą Lincoln Center i że finansował prywatne stypendia w Julliard. Również jego byłe. Musiałam też o nich wiedzieć. Chociaż nie znalazłam wiele w tym temacie. Hudson miał głównie zdjęcie z różnymi kobietami. Zadyszałam, gdy w jednej rozpoznałam Stacy z salonu Mirabelle's. Była na co najmniej jednej randce z Hudsonem. Nic dziwnego, że czuła do mnie niechęć. Żadna twarz się nie powtarzała poza Celią Warner, szczupłą, ładną blondynką, z którą jego rodzina chciała go ożenić. Nigdy nie pojawili się "razem" razem, ale miała ten adorujący wzrok, który zmuszał mnie do wątpienia, że byłaby nieszczęśliwa w zaaranżowanym małżeństwie z nim. 105
Jednak z drugiej strony nie mogę uwierzyć, aby ktokolwiek mógł być nieszczęśliwy z Hudsonem. Dowiedziałam się wiele o moim rzekomym chłopaku przez te kilka godzin, ale prawdę mówiąc, moje wyszukiwania miały niewiele wspólnego z szykowaniem się na batalię z jego przyjaciółmi i rodziną. Robiłam to, bo czułam się zmuszona do zrozumienia człowieka, który tak całkowicie na mnie działał. Czytałam artykuł za artykułem, ponieważ chciałam poznać te głupie ciekawostki, które tylko prawdziwy fan lub przyjaciel wiedział. Siedziałam przed komputerem póki mój wzrok się nie rozmywał, łykając wszystko co pokazywało mi Hudsona Pierce w innym świetle. Nie mogłam tego nie zrobić. Jeśli miałam obsesję to nic mnie to nie obchodzi. Hudson przyciągnął mnie do siebie swoją magnetyczną siłą. Wiedziałam, że moje zachowanie musi być jednorazowym wybrykiem. Rozkoszowałam się byciem desperatką wobec mężczyzny, który wyraźnie mi powiedział, że nigdy nie będzie mój.
ddd
Bawiłam się koralikami mojej szaro-fioletowej sukni Valentino, gdy limuzyna podjechała do krawężnika o 12:45 następnego dnia. Byłam zdenerwowana, ale też czułam się ograniczona w gorsecie, który miałam pod sukienką jako niespodzianka dla Hudsona. Ten sam, za który mnie skarcił, że nosiłam go w miejscu publicznym. - Przestań się kręcić. - Powiedział. - Jesteś piękna. Wzięłam głęboki oddech, gdy Jordan otwierał drzwi limuzyny. Hudson był bliżej krawężnika, zaczął wysiadać, ale go zatrzymałam. Czekaj. Podniósł ostrożnie brwi. - Kolejny wniosek o wolne popołudnie od seksu? Zarumieniłam się. - Nie. Dałam sobie z tym spokój. Uśmiechnął sie nie zadając sobie trudu, aby ukryć zadowolenia z mojego oświadczenia. 106
- W każdym razie... - Zerknęłam na niego spod mojego wachlarza rzęs. - Chciałam tylko powiedzieć... Wyglądasz gorąco. - I wow, to prawda. Charytatywny pokaz mody nakazywał półoficjalny strój i Hudson porażał wyglądem w dopasowanym, szarym garniturze Johna Varvatos ze stonowaną, fioletową koszulą, co idealnie skoordynowało się z moim strojem. Zrezygnował z krawata, zostawiając górne guziki odpięte, ukazując wystarczająco dużo skóry, aby doprowadzić mnie do szaleństwa. - Naprawdę gorąco. Patrzył na mnie przez chwilę po czym potrząsnął głową zanim wysiadł z samochodu. Pomógł mi wysiąść, jego twarz nadal miała wyrytą ciekawość. - Co? - Zapytałam zastanawiając się czy powiedziałam coś źle. - Alayna. - Westchnął. - Jest tak wiele rzeczy, które chcę teraz z tobą zrobić. Jednak jesteśmy na służbie, więc muszę się zadowolić tym. Przyciągnął mnie do pocałunku, który bez wątpienia był niesamowity, ale brakowało mu pasji z naszych prawdziwych czułości. Ten pocałunek był dla widzów, garstki fotografów, którzy otaczali drzwi Hammerstein Ballroom. Kiedy się odsunął, wziął mnie za rękę i jego palce lekko przejechały po gumce, którą miałam na nadgarstku. - Co to? - Zapytał gdy prowadził mnie przez podwójne drzwi do środka. - Przypomnienie, abym kupiła kawę. - Skłamałam. Właściwie noszę to, aby przypominało mi, że mam nie myśleć o nim. Nauczyłam się tej techniki na spotkaniach. Ilekroć coś niepożądanego lub niezdrowego wejdzie w moją głowę, to gumka ma być moim przypomnieniem, aby być silną. Taa jasne. Jakby ucisk gumki mógł powstrzymać moje myśli o Hudsonie. My razem nago, całą, długą noc. To nawet nie były myśli, które mnie martwiły. Te fantazje o byciu razem poza naszym małym przedstawieniem. Jednak te poza sypialnią mnie martwiły i nie chciałam ich. Jeszcze. Po mojej przygodzie internetowej z rana poczułam, że potrzebuję zabezpieczenia. Gumka była wszystkim co mogłam wymyśleć. - Naprawdę potrzebujesz tej kawy. - Nie widziałeś mnie... - Moje słowa zaginęły, gdy wśród osób rozmawiających w korytarzu rozpoznałam celebrytów. Nie wiem czemu
107
mnie to zaskoczyło. Coroczny pokaz mody przyjaciół autyzmu pod patronem rodziny Pierce, był wielkim przyjęciem i zawsze przyciągał bogatych i sławnych. Naprawdę o tym nie pomyślałam. Hudson uśmiechnął się na mój oszołomiony wygląd, gdy przeprowadził mnie przez ochroniarzy, którzy nawet nie poprosili go o zaproszenia jak parę przed nami, która jestem całkiem pewna była burmistrzem i jego żoną. Emm taaa Hudson jest bardziej spoko niż przypuszczałam. Minęliśmy bar i weszliśmy przez główne drzwi do sali balowej. - Jeśli chcesz się czegoś napić, możesz wziąć coś ze środka. Moja matka niecierpliwi się, aby cię poznać. - Zatrzymaliśmy się przy drzwiach, Hudson skanował pokój. Rozejrzałam się po otoczeniu. Miejsce było ekstrawaganckie. Stara opera została połączona z nowoczesną technologią. Centralnym punktem był wybieg, który rozciągał się od małej sceny. Skomplikowany system oświetleniowy był bardziej odpowiedni na koncert rockowy niż pokaz mody. Krzesła były ustawione po obu stronach wybiegu, a za nimi stoliki z białymi obrusami. Trzy poziomy ozdobnych balkonów i ogromny żyrandol zwisający z sufitu. - Hudson! Laynie! - Odwróciłam się na znajomy głos i zobaczyłam Mirę, która zmierzała w naszym kierunku tak szybko, jak pozwalał jej ciężarny brzuch. - Wow, wyglądasz niesamowicie! - Powiedziała do mnie. Ta suknia wygląda świetnie z tymi butami. I Huds dopasował się do ciebie! Jak słodko! Ramię Hudsona, którym obejmował moją talię zacisnęło się, na znak, że jest poirytowany siostrą. - Mirabelle nie jesteś jedyną w rodzinie, która ma poczucie mody. - Oczywiście, że nie. Chandler również jest bardzo bystry. Ty jednak jesteś zbyt sztywny, aby uznać to za kreatywne. - Auć. - Ale się śmiał. Hudson byłby nikim, gdyby nie był dumny z tego jaki jest. Mira też się uśmiechała. Nagle jej twarz się napięła. - Przepraszam, wiem, że to niegrzeczne ale... - Przysunęła brata ucho w dół i szepnęła coś czego nie mogłam usłyszeć. Szczęka Hudsona się napięła. Wyprostował się, odsuwając od Miry. Wie o Alaynie.
108
Mira pokiwała głową w moim kierunku. - Wie o...? - Urwała. - Wie. - Jego słowa zrelaksowały Mirę, ale tylko nieznacznie. Chciałam pozostać niewzruszona, ale wiem, że moje zakłopotanie jest widoczne na twarzy. Rozmawiają o mnie i jeszcze o kimś i ja najwyraźniej wiem o czymś lub o kimś, w co oczywiście wątpię, ponieważ Hudson nigdy by mi nic o kimś nie powiedział. Moja ciekawość zwyciężyła. - Co? Mira spojrzała na Hudsona jakby pytając czy może mnie wtajemniczyć. Pozostał bez wyrazu. Odebrała to jako przyzwolenie. - Celia jest tutaj. - Jej usta wykrzywiły się. - Nie wiedziałam czy to będzie problemem. Celia Werner. Powiedział, że wiem o niej, ale właściwie to nie. Wiedziałam, że jego rodzina chce aby ją poślubił. Wiem, że jej rodzina ma udziały w telewizji i mediach. Wiem, że jest ładna. Bardzo ładna. Adorowała mężczyznę, który właśnie pociera kciukiem wierzch mojej dłoni. Mężczyznę, który nie może jej adorować. Albo mnie jeżeli to ma znaczenie. Gdybym miała wolną rękę, skierowałabym ją do gumki. To nie była zdrowa myśl. Przełknęłam i uśmiechnęłam się pogodnie. - Nie, Celia nie jest problemem. Prawda H? Skrzywił się na pseudonim. - Ani trochę. - Gdzie ona jest? - Jeśli ta suka była na miejscu to powinnam stawić jej czoła. - Tam - Dyskretnie wskazała Mira. Podążyłam za jej gestem. Oto ona, kobieta ze zdjęcia. Miała na sobie czerwoną, marszczoną suknię na jedno ramię, która podkreślała jej figurę modelki. - Wyglądasz od niej lepiej. - Powiedziała Mira. Wcale nie, ale doceniłam komplement. Wcale nie wyglądałam od niej lepiej. Trzask. Kolejna niezdrowa myśl.
109
- Mirabelle musisz być taka uszczypliwa? - Hudson ścisnął moją dłoń. - W każdym razie, Alayna wygląda lepiej niż większość ludzi. Pocałowałam go. Nie tylko dlatego, że to był dobry moment, aby dziewczyna odwdzięczyła się swojemu chłopakowi za komplement, ale dlatego, że chciałam. Chciałam przypomnieć sobie, że nie ważne co mamy lub nie mamy z Hudsonem, jestem jedyną, która go całuje. Przekonam ludzi, że nie powinien być z nią. Odwzajemnił pocałunek, który już wiem, że jest zarezerwowany dla publiki, jego język ledwo przesuwał się w moich ustach. - Oh cholera nie. Obściskiwanie się Hudsa nie jest czymś co chciałem zobaczyć. - Nieznajomy głos przerwał nas uścisk. Hudson odsunął się ukazując nastolatka o blond włosach i niebieskich oczach, który miał założoną marynarkę na zwykły t-shirt i dżinsy. - Ale wow. - Chłopak obczaił mnie od góry do dołu z pożądliwym wzrokiem. - Za każdym razem, gdy będziesz chciała wspinać się po drabinie społecznej, możesz położyć te usta na mnie. - Chandler. - Skarciła Mira. - Bądź grzeczny. Chandler. Najmłodszy z rodzeństwa Pierce. Czytałam na jakimś plotkarskim blogu, że powodem długiej przerwy między Mirą i Chandlerem był inny ojciec trzeciego dziecka. Rzeczywiście, patrząc na Chandlera widziałam, że jest bardzo mało podobny do swojego rodzeństwa. - Alayna jest dziewięć lat starsza. - Powiedział Hudson z surowym spojrzeniem. - Będę miał osiemnastkę w przyszłym miesiącu. - Oczy Chandlera były przyszpilone do mnie. Nigdy nie mówiłam Hudsonowi, że mam 26 lat. Nie powinnam być zdziwiona, że wie. Człowiek, który odkrył mój zakaz zbliżania się, najwyraźniej też zrobił rekonesans. Cóż, byliśmy teraz kwita. Hudson pofatygował się nieprzekonany, aby nas sobie przedstawić. - Alayna to nasz brat Chandler. - Hudson klepnął brata po ramieniu, co można było uznać za zabawne. - Chandler przestań rozbierać oczami Alayne. To nieodpowiednie. Chandler skrzyżował ramiona w geście wyzwania i wyższości, który jest zarezerwowany tylko dla nastolatków. - Ponieważ jesteśmy w miejscu publicznym czy dlatego, że przyszła z tobą? 110
- Ponieważ tak nie powinno się traktować kobiet. –ton Hudsona był cięty. - I ty będziesz tym, który nauczy mnie jak traktować kobiety? Spojrzał na swojego starszego brata, prowadzili między sobą niewypowiedzianą rozmowę przez kilka sekund. Potem Chandler się poddał. - Mam wysłała mnie, aby cię wezwać. Chce poznać twojego cukiereczka. - Odwrócił się na pięcie, zerkając nonszalancko, aby zobaczyć czy za nim idziemy. Mira poszła za nim, łapiąc go za łokieć i szepcząc do ucha. Krytykowała jego bezczelność jak przypuszczam. Hudson westchnął. - Ignoruj go. Jest napalonym nastolatkiem. - Ma to po swoim starszym, napalonym bracie. - Wyszeptałam. - Zachowuj się. - Wziął moją dłoń. Wzdrygnęłam się na rozkazujący ton i uczucie jego skóry na mojej. Poszliśmy wzdłuż sali za młodszym Pierce omijając stoliki i zwiększający się tłum ludzi, dopóki nie zbliżyliśmy się do stołu najbliżej sceny. - To nasz stół. - Powiedział Chandler. Wskazał brodą grupę ludzi rozmawiającą kawałek dalej. - Tam jest mama. Spojrzałam na plecy kobiety, która według zdjęć w internecie była Sophią Walden Pierce. Jej ciemne blond włosy były upięte w ciasny kok ukazując jej długą szyję. Nawet z tyłu było widać, że matka Hudsona jest piękną i władczą kobietą. Fala niewytłumaczalnej nerwowości przetoczyła się przeze mnie. Co jeśli nie kupi naszego przestawienia? Co jeśli wszystko schrzanię? Hudson musiał wyczuć mojej napięcie, ponieważ mocniej uścisnął moją rękę i pochylił się, aby szepnąć. - Będziesz świetna. Nie wątp w to. Pocałował moje włosy. Jego działania poskutkowały. Już dłużej się nie martwiłam czy zaimponuję jego matce. Teraz zastanawiałam się czy jego delikatny pocałunek był dla mnie czy dla wszystkich, którzy mogli nas obserwować. Dlaczego to ma znaczenie? Nawet nie byliśmy parą, tylko udawaliśmy. Delikatne pocałunki są romantyczne, a my nie byliśmy 111
zaangażowani uczuciowo. Seksualnie tak. Romantycznie nie. Znowu sobie wyobraziłam jak dotykam gumki. Oczywiście nie liczyłam na to, że Hudson będzie mnie trzymał cały dzień za rękę, gdy ją zakładałam. W czasie gdy przypomniałam sobie, że wszystko co robił Hudson było na pokaz Sophia opuściła swoich rozmówców i podeszła do nas. Tak jak podejrzewałam była bardzo piękna. Jej ciało było szczupłe, jej cera idealna. Dzięki botoksowi czoło miała gładkie i nieczytelne. Albo może nie była wyrazista, co było możliwe biorąc pod uwagę pokrewieństwo z panem Nie-Pokazuj-Prawdziwych-Uczuć obok mnie. - Hudson. - Lekko skinęła głową, aby dopasować swoje sztywniackie powitanie. Hudson odpowiedział podobnie. - Matko. - Jej oczy przeskoczyły na mnie. - Chciałbym abyś poznała Alayne Withers. Alayna to moja matka Sophia Pierce. - Miło mi poznać.. emm... - Nagle nie wiedziałam jak ją nazwać. Sophia? Pani Pierce? Gdybym inaczej uformowała głos, mogłabym zakończyć na miło mi cię poznać, ale zawieszając głos musiałam coś dopowiedzieć. Wybrałam najbezpieczniejszą opcję. - Pani Pierce. Puściłam rękę Hudsona, aby uścisnąć jej dłoń, mając nadzieję, że moje palce nie są zauważalnie spocone. Moje obawy były niepotrzebne. Sophia Pierce nie miała zamiaru uścisnąć mi ręki. Zamiast tego obejrzała mnie ze zmrużonymi oczami, krążąc dookoła jak jastrząb. - Jest wystarczająco ładna. Opuściłam rękę i wysiliłam się, aby zamknąć szczękę. Zanim zdecydowałam czy powinnam jej podziękować kontynuowała. - Powtórz gdzie ją znalazłeś? Byłam oszołomiona. Mówiła o mnie jakby mnie tu nie było, jakbym była szczeniakiem Hudsona, którego znalazł w rowie. Mira próbowała mnie uratować. - Mamo... Sophia machnęła na nią i zauważyłam niewypowiedziane przeprosiny w oczach Miry. Spojrzałam na Hudsona, ale jego wzrok był skupiony na matce. Mówiłem ci. Spotkaliśmy się na przyjęciu w Stern. 112
Sophia zarechotała. - Co do cholery robiłaś na NYU4? Wałęsałaś się? Zaczerwieniłam się ze złości, moje ręce zacisnęły się w pięści. Hudson też się napiął. - Matko nie bądź suką. Chandler parsknął na dobór słów swojego brata. Z drugiej strony Sophia nie zareagowała, zupełnie jakby nie słyszała co powiedział. - Powiedz mi Alayna, co cię najpierw przyciągnęło do mojego syna, pieniądze czy nazwisko? Wkurzona nie opisywało tego jak się teraz czuję. Kipiałam, ale nadal się kontrolowałam. Bez chwili namysłu owinęłam rękę na ramieniu Hudsona i odpowiedziałam. - Nic z tych rzeczy. Przyciągnął mnie do siebie, bo jest gorący. Chociaż zostałam z nim, bo jest zajebiście niesamowity w łóżku. Sophii opadła kopara. Miałam wrażenie, że jest kobietą, którą rzadko ktoś wytrąca z równowagi i widząc jej zaskoczenie poczułam jak dostałam kopa. Hudson podniósł brew, ale nie wydawał się być niezadowolony. Właściwie błysk w jego oczach wyglądał na rozbawiony. To uprawniło mnie do kontynuowania. - Spójrz Sophia Pierce. Może nie skończyłam Harvardu jak twój syn i mąż... - Zatrzymałam się, aby zauważyć reakcję Hudsona na to, że znam detale odnośnie jego rodziny, o których nie wspominał. Ponownie zobaczyłam błysk. - Ale jestem dumna z mojego nowojorskiego dyplomu. Nie przyszłam tutaj dzisiaj, aby moja edukacja była obrażana przez kobietę, która zrezygnowała ze studiowania prawa. Sophia podeszła do mnie bliżej. Byłam od niej wyższa o kilka centymetrów w moich szpilkach, ale przewyższała mnie swoim autorytetem. - Dlaczego dzisiaj przyszłaś? Przyszło mi do głowy, że tak jak sukowata była dla mnie Sophia Pierce, nie była moją matką. Choć moi rodzice nie żyją byli mili i kochający. Nigdy by tak nikogo nie potraktowali, nie mówiąc już o kimś o kogo powinni dbać. Teraz zrozumiałam dlaczego Hudson nie miał żadnych skrupułów, aby okłamywać matkę. Gdybym miała z nią do czynienia, zrobiłabym 4
Nowojorski uniwersytet.
113
wszystko, aby wyrzucić ją z mojego życia. Więc zamiast się wycofać, wyprostowałam się, dalej z ręką owiniętą na mężczyźnie obok mnie. Przyszłam, ponieważ Hudson chciał, abym poznała jego matkę. Z jakiś powodów wydaje się jakby dbał o twoją opinię. Od kiedy ja dbam o niego, dodam że bardzo, zgodziłam się przyjść. Hudson owinął rękę dookoła mojej talii przyciągając mnie bliżej. Czułam jego uśmiech, gdy pocałował mnie w skroń. Wargi Sophii uniosły się w lekkim uśmiechu. - Oh. - Jęknęła Mira. Chandler wydawał się być równie zszokowany. Tak jak poprzednio, Sophia ignorowała reakcje rodziny. - Jedziemy do naszego domu w Hampton pod koniec tygodnia. Oczekuję, że ty i Hudson dołączycie do nas. Otworzyłam usta aby powiedzieć dzięki, ale nie. Dobra, może chciałam powiedzieć pierdol się suko. Jednak Hudson odezwał się zanim ja mogłam. - Może damy radę na weekend. Sophia wyglądała jakby chciała coś wtrącić, co nie było nawet porównywalne do tego co ja chciałam zrobić. - Tylko to mogę obiecać matko. Niektórzy muszą pracować na życie. Westchnęła. - Dobrze. Teraz czekają na mnie ważni ludzie, z którymi musze porozmawiać. Wybaczcie mi proszę. - Machnęła ręką na powitanie. - Richard! Annette! Patrzyłam jak poszła dalej, zaskoczona jej nagłym przyjemnym i przyjaznym tonem. Domyślam się, że udawanie jest częste w tej rodzinie. Kiedy zwróciłam moją uwagę z powrotem na rodzeństwo Pierce, wszyscy patrzyli na mnie. - Co? Mira i Chandler wymienili spojrzenia i wybuchli śmiechem. Zmarszczyłam brwi nadal zmieszana. Hudson przyciągnął mnie w ramiona, uśmiech igrał na jego ustach. Alayna. Jesteś niesamowita.
114
Zaczęłam topić się w jego objęciach, ale przypomniałam sobie, iż powiedział matce, że dołączymy do niej w Hamptons. Uderzyłam go lekko w ramię. - Pracuję w ten weekend. - Weź wolne. - To nie była prośba, to był rozkaz. Nie mogłam mu powiedzieć, że "weź sobie wolne" było niemożliwe, ponieważ, cóż, on był właścicielem tego miejsca. Jednak to by było niezręczne. Miałam na jutro zaplanowane spotkanie z Davidem, mam nadzieję, że oficjalnie da mi awans. Co miałam powiedzieć? Dzięki za podwyżkę, teraz potrzebuję wolny piątek i sobotę? Będę musiała mu powiedzieć, że spotykam się z Hudsonem co wywołuje u mnie mdłości. Poza tym nie chcę jechać do Hamptons z Sophią Pierce. Odsunęłam się od uścisku Hudsona. - H przepraszam, ale muszę to powiedzieć mimo, że jest twoją matką i tak dalej, ale nie mogę z nią spędzać czasu. Nie jest miła. Roześmiał się. Potem wpatrywał się we mnie, przejechał kciukiem po moim policzku tak delikatnie, że przeszedł mi dreszcz. - Nie będziemy spędzać z nią każdej chwili. Poza tym poradziłaś sobie z nią całkiem nieźle. Nic nie mogłam na to poradzić. Jego chłopięcy uśmiech i szare oczy miały nade mną przewagę. Jego słowa, że nie będziemy spędzać każdej chwili z Sophią rozruszało moją wyobraźnię, która już wiedziała co będziemy robić. Moje sutki się zacisnęły na tę myśl. Jak mogę mu się oprzeć? - W porządku, ale nie biorę odpowiedzialności za swoje czyny, jeśli znowu taka będzie. Pochylił się by mnie pocałować i szepnął. - Właśnie na to liczę.
115
Rozdział dwunasty
Obiad minął szybko. Sophia była zbyć zajęta pozdrawianiem darczyńców i znajomych, więc z nami nie jadła. Dzięki Bogu. Mąż Miry, Adam dołączył do nas po tym jak już podali sałatki. Jest chirurgiem i rano został wezwany do nagłego przypadku. Wyglądali razem dobrze mimo różnicy wzrostu. Adam był wysoki i chudy, a Mira drobna i mała. Przez pół sekundy próbowałam sobie wyobrazić ich seks, ale zdałam sobie sprawę, że jak raz to wejdzie mi w umysł to nie będę już widziała nic innego. Choć nic szczególnego się nie wydarzyło podczas posiłku to podobał mi się. Patrzyłam na przyjacielskie przekomarzanie się rodzeństwa, dołączając do śmiechu, gdy któreś wyjątkowo błysnęło ripostą. Rozmowy skierowane prosto do mnie były łatwe i lekkie. Często bałam się, że nowo poznani ludzie będą chcieli wiedzieć wszystko o mnie i mojej rodzinie. Zauważyłam, że kiedy coś było zbyt osobiste Hudson przychodził z odsieczą. Czyżby wiedział o mojej smutnej przeszłości? Czy może chciał być miły i sprawić, aby moja praca była spokojna i beztroska? Tak czy siak obiad był bardziej intymny niż to czego doświadczyłam przez długi czas. Kiedy w połowie posiłku spojrzałam na niego uśmiechnął się, że aż poczułam ucisk w piersi. Może to było na pokaz, ale moja reakcja była prawdziwa. Zdałam sobie sprawę, że dotykanie gumki na nadgarstku nie zmieni tego co do niego czuję. Po deserze i kawie sala znowu się zapełniła przez ludzi odwiedzających inne stoliki oraz przyszły też osoby, które miały bilety tylko na pokaz mody. Chandler dołączył do grupy młodych dziewczyn, a Mira porwała Adama, aby pomógł jej za kulisami, gdzie zarządzała modelkami i projektantami. Mimo, że podobało mi się poznawanie Miry i Adama a Chandler nigdy nie zawiódł z żartami, cieszyłam się, że mogę być sam na sam z moją randką. Przejechałam dłonią przez jego ramię i w dół pleców łapiąc jego wzrok. Widziałam tęsknotę, miedziane plamki płonęły w jego oczach. Złapał mnie za udo i pochylił się, ale oczekiwany pocałunek nie nadszedł. - Oh, nie musisz się starać dla mnie z tym całym POU. - Jedwabisty głos zamruczał za nami. - Pamiętaj, że wiem. 116
Hudson zesztywniał pod moją ręką i moje oczy podążyły za nim zatrzymując się na długonogiej blondynce siadającej koło mnie. Była onieśmielająca, jednak nie z powodu jej postawy, ale ponieważ była przepiękna. Położyłam ręce na kolanach, jednak dłoń Hudsona została zapewniająco na moim udzie pod stołem. - Jestem Celia. - Uśmiechnęła się pokazując swoje idealne zęby. Pomyślałam, że powinnyśmy się poznać. Chociaż Hudson nie wygląda na zachwyconego. Spojrzałam na Hudsona, który faktycznie wyglądał niekomfortowo. - Nie, masz rację. Powinniście się poznać. - Powiedział, jego dłoń głaskała moje udo. Czułam, że ten dotyk ma cel, ale nie byłam pewna czy chce mnie uspokoić, zapewnić czy uspokoić siebie. - Już się znacie. - Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo ty głupku. - Wyszczerzyła się do Hudsona i następny uśmiech skierowała do mnie. - Wierz lub nie, ale rzeczywiście jesteśmy przyjaciółmi. Uwierzyłam. Czuła się przy nim komfortowo, a on nawet nie drgnął gdy nazwała go głupkiem. To spowodowało niespodziewany skurcz żołądka. Wtedy zaczęłam zastanawiać się czy uprawiali seks. Ostry ból przeszył moje serce. Nie musiałam dotykać gumki, już poczułam ten ból, ale zrobiłam to, bo moje ręce wreszcie były wolne pod stołem. Hudson westchnął. - Czego chcesz Ceeley? Hudson powiększył.
kogoś
nazywał
pseudonimem?
Przeszywający
ból
się
- Chciałam osobiście podziękować Alaynie za tę całą szaradę. Więc faktycznie ona wie. To stawia mnie w bardzo niekorzystnej sytuacji, ponieważ ja prawie nic o niej nie wiem. Celia pochyliła się do mnie, aby powierzyć mi sekret, jednak na tyle głośno, aby Hudson nadal mógł słyszeć. - Nawet nie wiesz jak strasznym pomysłem było poślubienie tego wrzodu na tyłku. - Drażniący uśmiech pojawił się na jej ustach. - Em, mogę to sobie wyobrazić. - Rozrywające bóle w klatce, sprawiają, że chcę też rozerwać Hudsona. - Nie jest osiadłym typem.
117
Hudson zabrał dłoń z mojej nogi i natychmiast pożałowałam moich słów, nawet jeśli nie były takie złe? Celia zachichotała. - Wow. Faktycznie nieźle go znasz. - Zachichotała ponownie. Ugh była chichotką. Chciałam rzygnąć. Lub jej nienawidzić. Jednak coś w niej też mnie przyciąga. - Miło porozmawiać z kimś kto wie. Czyż Hudson nie udaje zadziwiająco dobrze? - Zmrużyła na niego oczy i zauważyłam, że w zamian zabija ją wzrokiem. - Tak. - Pomyślałam o naszym czasie razem, dotykach i pocałunkach pod publikę. Niektóre z nich były mylące i mogę winić za to moje tendencje do dopowiadania sobie tego, czego nie ma. Jednak może to nie była tylko moja wyobraźnia. - Całkiem nieźle. - Chciałbym kontynuować te cudowne, zabawne rozmowy, ale widzę kogoś z kim muszę załatwić pewien interes. - Hudson wstał i wyciągnął do mnie rękę. - Alayna? Miałam dziwne przeczucie, że nie chciał mnie zostawić samej ze swoją prawie-ale-nie-prawdziwą narzeczoną. Ostatnim razem gdy tak czułam, otrzymałam raczej interesujące ciekawostki od jego młodszej siostrzyczki. - Śmiało H. Zostanę z Celią. - Wszystko będzie dobrze. – zapewniła go. - Skończymy naszą rozmowę udając walkę kocic jeśli chcesz wzmocnić szaradę. Hudson zacisnął szczękę. - Daruj sobie walkę kotów. Według mojego scenariusza jesteście dla siebie przyjazne. - Więc powinnyśmy siedzieć i plotkować od kiedy przyjaciółkami. - Celia mrugnęła do mnie. - Prawda Alayna?
jesteśmy
- Prawda. - Odmrugnęłam. Nie mogłam nic na to poradzić. Była urocza. - A ponieważ jesteśmy przyjaciółkami powinnaś nazywać mnie Laynie. - Przyjazne nie przyjaciółki. - Wziął głęboki oddech, ale jego głos nadal był napięty. - Dobrze. Niedługo wrócę. Patrzyłam jak odchodzi, jego napięte mięśnie tyłka były ukryte przez marynarkę, ale jego tył nadal był atrakcyjny. Nagle przypomniałam sobie, że mam świadka mojego gapienia się i zwróciłam uwagę na Celię, która 118
też się na niego gapiła. Tylko, że miała ten adorujący wzrok, który widziałam na ich zdjęciach. - Lubisz go. - Powiedziałam zanim mogłam się powstrzymać. Nie byłam pewna czy chcę wiedzieć. Wzruszyła ramionami i uniosła brew. - Poważnie? Jestem prawdopodobnie jedyną, która może ci przekazać prawdziwe informacje o życiu Hudsona a ty chcesz wiedzieć to? Zaśmiałam się. - Masz rację. Chciałabym kilku informacji. - Lista pytań, którymi chciałam zbombardować Celię była tak długa, że nie wiedziałam od czego zacząć. Jednak nie miałam pojęcia jak dużo czasu mamy, więc musiałam to dobrze rozegrać. - Dobra. Mira wydaje się myśleć, że powinnam być o ciebie zazdrosna. Powinnam? To znaczy, powinnam udawać, że jestem? Celia zacisnęła swoje idealne, wydatne usta. - Cóż czy to nie jest sprytny sposób, aby zadać to samo pytanie? Nie. Z Hudsonem nigdy nie byłam nikim więcej niż przyjaciółmi. Gdyby był chłopakiem, który by chciał abyś wieszała psy na jego dziewczynach, powiedziałby ci, że go lubię, ale nigdy nie czuł do mnie niczego innego niż przyjaźń. Więc jeśli nie chcesz być dziewczyną zazdrosną o wszystkie byłe, to nie graj zazdrosnej. Trochę tak postępowałam i zdecydowanie byłam zazdrosna, gdy obsesja mną rządziła. Jednak grałam rolę, więc mogę sprawić, aby moja postać była wolna od moich własnych wad? - Koniec z zazdrością zatem. Co z rodziną? Jest z nimi blisko czy tylko gdy trzeba to się z nimi trzyma. Ciężko mi to stwierdzić. - Kocha ich wszystkich bardzo mocno. To znaczy tak mocno jak Hudson może kochać. Aby to zauważyć potrzeba wiele wnikliwości. Oparła się na krześle i spojrzała na mnie. - Myślę, że ktoś zakochany powinien to wiedzieć. Skinęłam głową przyswajając to. Wtedy chwyciłam kwestię, która nęciła mnie od chwili, gdy usłyszałam o jego kłopocie. - Czemu matka Hudsona nie wierzy, że może być zakochany? Pominę fakt, że jest zimną suką. - To wywołało śmiech Celii. - Wcześniej się z nikim nie umawiał? - Tak jakby. To znaczy umawiał się z kobietami. Nigdy nie przyprowadził swojej randki, aby poznała jego matkę, ale taa randkował.
119
Przeszywający ból powrócił. Jednocześnie zauważyłam błysk bólu, który przyćmił świetlistą twarz Celii. Przyszło mi do głowy, że ta rozmowa musi być dla niej trudniejsza niż dla mnie, jeżeli miała do niego jakieś uczucia. Ja, cóż, nic do niego nie czułam, tylko... Coś. - Właściwie to randka nie jest odpowiednim słowem. Sypiał z nimi. Potem mieszał z nimi. To przyprawiło mu różnych kłopotów. Więcej niż raz. Zastygłam. - Co masz na myśli mówiąc mieszał z nimi? - Nie powinnam ci mówić. Nie chce abyś wiedziała. Jednak myślę, że powinnaś. W przeciwnym razie możesz być zaskoczona jak Sophia coś powie. Mój głos był szeptem. - Jak z nimi mieszał? Westchnęła. - Ciężko to wyjaśnić. Tak jakby mówił, że chce aby byli tylko przyjaciółmi lub przyjaciółmi z przywilejami, ale tak nimi manipulował, aby... No wiesz, jak on zawsze dostaje to czego chce? Kurczę, wiedziałam. Mogłam zdobyć się tylko na pokiwanie. - Manipulował tymi kobietami, aby się w nim zakochały. Co wcale nie jest trudne, to znaczy, jest Hudsonem. Jednak naprawdę się nimi bawił. Zwodził je, sprawiał, że uzależniały się od niego. To była dla niego zabawa. Jedna z gównianych rzeczy, które bogate dzieciaki robią bo mogą. - Zawahała się. - Mogę to powiedzieć, bo kocham Hudsona jak brata. Dodatkowo też jestem bogatym dzieciakiem. Poczułam jak świat się zapada. Czy to właśnie Hudson robi ze mną? Poczułam gulę w gardle. - Czy on, emm, nadal to robi? - Szczerze nie wiem. Przeszedł przez wiele terapii, więc jak to mówią jest z nim teraz lepiej, ale kto go tam wie? Oczywiście przez to jego matka wpadła na pomysł, aby ożenić go z kimś takim jak ja. Mogłabym utrzymać go w ryzach. Dodatkowo moi rodzice chcieli abym poślubiła Pierce'a i konto w banku. Są obrzydliwie chciwi. Jednak nigdy nie mogłam się pogodzić z tą farsą. Pomimo, że bardzo go lubię. I chciałabym dobrać się temu pięknemu mężczyźnie do spodni. Możesz sobie wyobrazić jak piękne byłyby nasze dzieci? Westchnienie. Powiedziała słowo westchnienie zamiast rzeczywiście westchnąć. Tego się trzymałam z jej monologu, bo nie chciałam myśleć o reszcie. 120
Terapie pomagają ludziom. Pomagają i nie mogę tego podważać. Jednak miałam wątpliwości, że naprawiają. Wiedząc co wiedziałam o wzorcach zachowań w przeszłości, to wydaje mi się, że Hudson nie powinien mieć związku tylko dla seksu jeżeli było z nim lepiej. Dokładnie jak ja powinnam być w związku bez emocji jeśli było ze mną lepiej od kiedy nie byłam z osobą, która była moim wyzwalaczem. Położyłam dłoń na kolanie pod stołem, aby przestało się trząść. Muszę stąd wyjść. Celia kontynuowała nieświadoma mojej męki. - Jednak plan Hudsona jest genialny. Jak tylko Sophia się zrelaksuje tak aby uwierzyć, że się w tobie zakochał będzie w ekstazie. Chce aby był normalny. Chce aby był szczęśliwy i zakochany. Ja też chcę aby był szczęśliwy i zakochany. Wielka szkoda, że to nie jest prawdziwe. Taa, wielka szkoda. Zmarszczyła brwi, zatroskane zmarszczki pokryły jej czoło. - Dobrze się czujesz? Wyglądasz bardzo blado. Nie, nic kurwa nie było dobrze! Właśnie zostałam poinformowana, że człowiek z którym nie powinnam się pieprzyć prawdopodobnie próbuje wypieprzyć mi mózg tak jak moje ciało. - Nie czuję się za dobrze. - Nie było to kłamstwo. Poważnie myślę, że mogę zwymiotować. - Przepraszam, muszę... - Nie mogłam wymyśleć żadnej wymówki aby wyjść. Wiedziałam tylko, że muszę... - Wyjść. Przepchnęłam się szybko przez tłum do drzwi. Dotarłam do przepełnionego holu. Pokaz zaczyna się za 15 minut, a ja szłam w przeciwnym kierunku. Schyliłam się i skierowałam do innych drzwi, gdy zauważyłam Sophię przy barze. Mam nadzieję, że mnie nie widziała. Nie dlatego, że nadal dbam o głupie oszustwa Hudsona, ale nie chcę się nią teraz zajmować. Skupiona na unikaniu Sophii, zupełnie nie zauważyłam, że idę w kierunku Hudsona. - Gdzie idziesz? - Delikatnie złapał moje ramię, aby mnie zatrzymać. Znajome łaskotki strzeliły prosto do mojej kobiecości.
121
Towarzysząc łaskotaniu mój żołądek zacisnął się Zrzuciłam jego ramię ze mnie. - Nie dotykaj mnie!
ze
wstrętu.
Czoło Hudsona zmarszczyło się w zmieszaniu. - Hola. - Podniósł ręce przed sobą, aby pokazać, że mnie nie dotknie, ale blokował mi drogę ucieczki. - Co się z tobą dzieje? Rozejrzałam się po holu szukając sposobu, aby się wymknąć. Bardziej odpowiednim pytaniem byłoby co się z tobą dzieje. - Alayna. - Podszedł do mnie, jego głos był niski i srogi. - Nie wiem o czym mówisz, ale robisz scenę. Musisz się uspokoić i zachować cokolwiek to jest na później. Poruszył się, aby złapać mój łokieć, ale zanim mu się udało odsunęłam się. - Nie będzie żadnego później. Odchodzę. - Prześlizgnęłam się koło niego i wyleciałam przez główne drzwi na chodnik. - Alayna! - Poszedł za mną. Złość przelatywała przeze mnie, łzy napływały do oczu. Byłam przewrażliwiona i skołowana, więc wykorzystał przewagę. Odwróciłam się do niego, gorące łzy spływały po moich policzkach. - Powiedz mi Hudson, wybrałeś mnie bo wiedziałeś, że moje problemy z obsesją sprawią, że twoja zabawa będzie zabawniejsza? Bo tak naprawdę to jakim wyzwaniem ja jestem? Szczęki Hudsona się zacisnęły, gdy zrozumiał o co chodzi. Pieprzona Celia i jej długi język. - Podszedł do mnie i wyciągnął ręce. Odsunęłam się. Złagodniał, ale jego wzrok był natarczywy. Porozmawiajmy o tym w limuzynie. - Nie chcę... Przerwał mi. - Alayna. To nie jest sprawiedliwe, że dałaś obcej osobie opowiedzieć jej punkt widzenia, a nie dajesz mi szansy wytłumaczyć. - Jego oczy drgnęły, ale poza tym wydawał się być opanowany. - Powiedziałem ci, że porozmawiamy o tym w limuzynie, która stoi na parkingu obok. Po pierwsze ponieważ moja matka patrzy zamierzam pochylić się i pocałować cię w czoło. Później pójdę do niej i powiem jej, że nie czujesz się dobrze. Spotkamy się w samochodzie. Zerknęłam mu przez ramię i zauważyłam Sophię w drzwiach z zadowolonym z siebie uśmieszkiem. Już mu powiedziałam, że odchodzę. 122
Zdobędę pracę w jakimkolwiek miejscu Brian będzie chciał, gdyż naturalnie nie mogę pracować tam gdzie może być Hudson Pierce. Jednak wiem, że nie da mi odejść, chyba że zaakceptuję jego plan. Kiedy już dotrę do limuzyny powiem Jordanowi, aby odjechał zanim Hudson do nas dołączy. Pokiwałam sztywno. Ostrożnie zbliżył się i pocałował mnie delikatnie w czoło. Skrzyżowałam ramiona na piersiach, aby ukryć zdradzieckie, stojące sutki. - Limuzyna Alayna. Tam się spotkamy. Otarłam łzy z twarzy gdy szłam na parking, który mi wskazał. Przyspieszyłam, gdy byłam poza jego wzrokiem. Było tutaj kilka zaparkowanych limuzyn, ale zauważyłam Jordana opierającego się o maskę i bawiącego telefonem. Gdy mnie zobaczył podszedł otworzyć dla mnie drzwi bez ani jednego słowa. - Zabierz mnie proszę do domu Jordan. - Wykrztusiłam, gdy weszłam do środka. Jordan zamknął drzwi i słyszałam jak siada za kierownicą. Nic nie powiedział, nie potwierdził ani zanegował wskazanego przeze mnie kierunku i przez chwilę bałam się, że przyjmuje tylko rozkazy od Hudsona. Poczułam ulgę, gdy samochód ruszył.... ...potem od razu skręcił w lewo i zaparkował przy wejściu, gdzie Hudson wślizgnął się i drzwi automatycznie się zablokowały, gdy je zamknął za sobą. Kurna! Hudson pewnie napisał do Jordana, że nadchodzę i aby odebrał go później oraz aby nie zabierał mnie nigdzie bez niego. Bezzasadnie poczułam się zdradzona przez mojego kierowcę. Gdy samochód włączył się do ruchu wcisnęłam się w przeciwległy kąt, najdalej jak mogłam od mojego towarzysza podróży. Hudson wcisnął guzik i powiedział. - Jordan jedź póki nie powiem inaczej lub znajdź miejsce, aby na chwile zaparkować. Normalnie bym się zarumieniała bojąc się co sobie pomyśli Jordan o tym co się dzieje z tyłu. Jednak byłam za bardzo wkurzona i zraniona aby się przejmować. 123
Siedzieliśmy przez kilka minut nic nie mówiąc. Nie mogłam uwierzyć, że zawsze kontrolujący Hudson Pierce nie wie co powiedzieć, więc przypuszczam, że cisza jest po to abym się uspokoiła. Lub odstresowała. Pewnego rodzaju taktyka eksperta manipulacji. To mnie nie uspokoiło. Zamiast tego cisza dała mi czas, aby prześledzić każdy moment z ostatnich kilku dni. Zauważyłam, że był dominujący we wszystkich swoich działaniach. To dało mi powód, aby nienawidzić go za to, że mnie kontrolował. Wreszcie odezwał się cicho. - Co dokładnie Celia ci powiedziała? Nie potrafiłam zachować się cicho. - Och, tylko o tym jak pierdolisz się z emocjami szczególnie wrażliwych kobiet. To prawda? - Alayna... - Przesunął się na siedzeniu kładąc mi rękę na kolanie. - Nie dotykaj mnie! - Zabrał dłoń. - I przestań mówić moje imię. Czy to prawda? - Możesz się uspokoić i dać mi wytłumaczyć? Jego spokojny ton brzmiał protekcjonalnie, co jeszcze bardziej mnie wkurzyło. Musiał to przyznać. Muszę usłyszeć jak to mówi. Czy.To.Prawda? Jego odpowiedź była jak grom. - Tak, to prawda! - Wziął głęboki oddech, odzyskując kontrolę. - W przeszłości to była prawda. Zamarłam. Utkwiłam w nim wzrok. Nie spodziewałam się takiego wyznania. Nie spodziewałam się, że mi cokolwiek powie. Nigdy tego nie robił. Bałam się, że jak się poruszę to przestanie mówić. Więc pozostałam nieruchoma. Nie spieszył się, nie patrzył na mnie jakby szykował wstęp. Zrobiłem... rzeczy... z których nie jestem dumny. Manipulowałem ludźmi. Raniłem ich i często to było celowe. - Odwrócił się do mnie przyszpilając mnie swoimi intensywnymi, szarymi oczami i zaciśniętym głosem. - Ale nie teraz. Nie robię już tego. Nie tobie. Jego przemowa zadziałała na mnie, ale byłam pozbawiona emocji. Wiem, że mam dowód podważający jego słowa. - Naprawdę? Ponieważ to wydaje się zupełnie oczywiste, że właśnie to ze mną robisz. Sposób w jaki
124
wybrałeś mnie na sympozjum, wyśledziłeś mnie, podarowałeś mi wakacje w SPA i Jezu, kupiłeś klub! Pokręcił głową. - To nie tak. Wyjaśniłem prezent, a klubu i tak szukałem. Kiedy odkryłem, że tam pracujesz, tak, to pomogło mi podjąć decyzję... Przerwałam mu. - I "zatrudniłeś mnie" i uwiodłeś. Kiedy powiedziałam ci, że potrzebuję odpocząć od seksu z tobą w jakiś sposób sprawiłeś, że to zrobiłam. Jesteś manipulantem. Jesteś despotą Hudson. Otuliłam się ramionami próbując zatrzymać nadchodzący atak płaczu. - Nie Alayna, nie chciałem tego z tobą. - Cierpienie w jego głosie uruchomiło moje łzy. Pochylił się i wyczuwałam, że chce mnie dotknąć. Zamiast tego położył rękę na siedzeniu obok mnie, przysuwając się tak blisko jak mu na to pozwoliłam. - Nie chcę być taki z tobą. Zalałam się łzami niezdolna, aby utrzymać je na ich miejscu. - Więc kim chcesz ze mną być Hudson? - Szczerze? Nie jestem pewien. Oparł się o siedzenie. Jego ekspresja była zagubiona, rozdarta. Nagle wyglądał o wiele młodziej niż kiedykolwiek. Już nie przypominał pewnego siebie przywódcy alfa, jakim go znałam, ale jak jeden z członków mojej grupy wsparcia, wyeksponowany i podatny. Wydał z siebie krótki śmiech jakby zorientował się w swoim własnym błędzie i był rozbawiony lub zdziwiony. - Coś mnie przyciąga do ciebie Alayna. Nie dlatego, że chcę cię zranić lub kierować twoimi uczuciami. Dlatego, że jesteś piękna, seksowna, mądra i tak, może trochę szalona, ale nie jesteś złamana. To daje mi nadzieję. Dla mnie. Wzięłam drżący oddech. Boże dopomóż mi, chcę sięgnąć po niego. Chcę go pocieszyć, wiedząc, że słowa, które do mnie powiedział to więcej niż kiedykolwiek zdradził o sobie. Nie poruszyłam się, nie chciałam przełamać tego momentu. Nawet moje łzy przestały płynąć. - Może jestem despotą. Jednak jestem dominującą osobą. Mogę spróbować zmienić moje zachowanie, ale fundamenty mojej osobowości nigdy nie odejdą. - Jego głos się obniżył. - Ze wszystkich ludzi powinnaś to zrozumieć.
125
Miał mnie już wcześniej. Prawdopodobnie wtedy gdy podkreślił, że nie chce być czymkolwiek ze mną, ale na pewno wtedy gdy przyznał, że jest złamany, a ja nie. Jeżeli nic z tych rzeczy by mnie nie ruszyło, jego ostatnie słowa by to zrobiły. Rozumiem go. Bardziej niż jest to nawet możliwe. Wiem jak to jest być pewnym danej ścieżki i tego nienawidzić. Jak ciężko jest zmienić i nauczyć się akceptować cechy, które nigdy się fundamentalnie nie zmienią. I jak to jest wierzyć, że nie jest się zdolnym zakochać się tak jak normalni ludzie. Wiem jak to jest być taką osobą. - Przepraszam. - Wypowiedziałam to jak zdławiony szept, więc powtórzyłam. - Przepraszam. Nigdy mnie nie osądzałeś, a ja cię osądziłam. Pokiwał i wiedziałam, że to jego sposób przyjmowania przeprosin. - Przesadziłam nazywając cię despotą. Nie zrobiłam niczego czego sama nie chciałam. Twoja cała pewność siebie, apodyktyczność jest tak jakby gorąca. Prawie się uśmiechnął, ale przymknął oczy jakby próbował zapanować nad emocjami. Kiedy znowu je otworzył były błagające. Alayna nie odchodź. Nie odchodź ode mnie. Odwróciłam wzrok wiedząc jak szybko się poddam, gdy będzie wpatrywał się we mnie tymi szarymi oczami. - Hudson muszę. Nie z tego powodu, cóż, nie tylko dlatego, ale z powodu mojej przeszłości. Nie jestem na tyle stabilna aby być z kimś kto ma swoje własne problemy. Prawdę mówiąc nie jestem pewna czy jestem na tyle stabilna aby być z kimkolwiek. - Jesteś Alayna. Tylko tak sobie wmawiasz bo się boisz. To przyciągnęło mnie do niego. - Powinnam się bać. To nie jest bezpieczne. Dla żadnego z nas. Też powinieneś się bać. Wypuścił ciężki oddech. Kiedy znowu przemówił był zrezygnowany, jakby nie spodziewał się, że jego słowa cokolwiek zmienią, ale i tak przemówił. - Nie wierzę w to. Myślę, że spędzanie czasu z osobą która ma podobne kompulsywne tendencje może zapewnić wgląd w to i uzdrowienie.
126
Oparłam głowę o siedzenie i spojrzałam w sufit. Chciałam w to wierzyć jak on, iż możemy sprawić, że nawzajem poczujemy się lepiej. Ale nie mogłam. Wszystko czego byłam świadkiem i doświadczenie życiowe wśród uzależnionych mówiło mi inaczej. Poza tym jeżeli chciał abym go zrozumiała i mu zaufała powinien zdradzić mi swoje sekrety na początku. Czego nie zrobił. Mimo tego jak bardzo mnie to boli musiałam to przerwać. Musiałam to zrobić raz na zawsze. Jednak dochodzą jeszcze moje finansowe nieszczęścia. Pieniądze mogą teraz wydawać się nieistotne, ale mogłam dzięki temu zachować moją pracę w klubie, co miało ogromny wpływ na psychiczne samopoczucie. - Nie odejdę. - Odwróciłam się do niego. - Ale nie mogę mieć z tobą związku Hudson. - Moje gardło się zacisnęło, ale ciągnęłam dalej. - Wszystko co mogę ci dać to oszustwo. Muszę chronić siebie. Powinnam zakończyć wszystko, ale nie miałam na to siły. To musi wystarczyć. Ramiona Hudsona lekko opadły. - Rozumiem. - Pokiwał jakby chciał potwierdzić, że rozumie, choć podejrzewam, że wcale tak nie jest. Jednak zaakceptował moją decyzję. - Dziękuję. - Wyprostował się, jego opanowanie wróciło i wiedziałam, że wrócił do swojej naturalnej pewności siebie. Miałam jeszcze jedną rzecz do powiedzenia. Pochyliłam się w jego stronę, kładąc dłoń na jego kolanie. - Hudson nie jesteś złamany. Jego postawa lekko się załamała, gdy spojrzał w dół. Kiedy znowu to zrobił wiedziałam, że patrzył na mój odsłonięty dekolt. Podniósł brwi. - Co ty...? To jest...? Spojrzałam w dół i zobaczyłam to co on. Gorset. Cholera, zapomniałam. Znajomy ucisk pożądania uformował się w moim brzuchu razem z o wiele bardziej bolesnym w sercu. - Tak. Założyłam go dla ciebie. Westchnął. - Wow. To było... To było bardzo miłe z twojej strony. Nadal siebie pragnęliśmy i tak łatwo byłoby się temu poddać. Jednak byłam od tego silniejsza. Mogłam być od tego silniejsza. Przykro mi.
127
- Wiem. Mi też. - Jego oczy wpatrywały się przez chwilę w moje zanim odwrócił się zupełnie. - To pewnie nienajlepszy czas, ale muszę wrócić na pokaz mojej matki. - Oczywiście. - A ponieważ powinnaś być chora to chyba musisz wrócić do domu. Słuchałam jak kazał Jordanowi pojechać do mojego mieszkania. - Kiedy nasz następny pokaz szefie? - Spytałam prawie modląc się, aby powiedział niedługo, choć wiedziałam, że im później go zobaczę tym lepiej. - Nie jestem pewien. Muszę dzisiaj polecieć do Cincinnati. - Zacisnął usta. - I nie jestem twoim szefem. - Cincinnati? Dzisiaj? - Tak, dziś wieczorem. Mam spotkanie z samego rana. Mój odrzutowiec będzie podstawiony wczesnym wieczorem. - Prywatny odrzutowiec. Oczywiście. - Napiszę ci później o organizacji Hamptons. Wyjedziemy w piątek popołudniu. - Więc nie będzie cię cały tydzień? - Nie wiem czemu pytam. To nie powinno mieć znaczenia. - Jeszcze nie jestem pewien. - Och. - Już się zdystansował jakby już go nie było. Odwróciłam głowę, aby ukryć łzy, które napływały mi do oczu. Samochód zatrzymał się na poboczu. Wyjrzałam przez przyciemnione okno i zobaczyłam, że jesteśmy przed moim mieszkaniem. Jordan wysiadł z samochodu i chwilę później otworzył mi drzwi. Nie chciałam wysiadać. Czułam się niezręcznie i okropnie. To moje drugie tak-jakby-nie-zerwanie w tym tygodniu. Czemu akurat to tak bardzo boli? Bez patrzenia na Hudsona wysiadłam z samochodu. - Alayna. - Zawołał za mną jak już się wyprostowałam. Przykleiłam fałszywy uśmiech i schyliłam głowę. - Dziękuję za dzisiaj. Myślę, że naprawdę zrobiłaś wrażenie na mojej matce. Dobra robota. 128
Zostałam na krawężniku dopóki Jordan nie zamknął drzwi i nie wrócił do samochodu. Dreszcz przebiegł przeze mnie mimo, że był to gorący, letni dzień. Otuliłam się ramionami. Udałam się do małej kawalerki czując się bardzo samotna. Przy moich drzwiach znalazłam torbę ze sklepu z kawami i zalałam się łzami zupełnie roztapiając się od jego gestu. Moja gumka to kłamstwo. Hudsonowi nic nie umknęło. Wysiliłam mózg, aby spróbować stwierdzić kiedy zorganizował tę dostawę i zdałam sobie sprawę, że to musiało być przed rozmową w limuzynie. To był słodki gest. Ciekawe czy teraz tego żałował. Nieważne czy żałuje czy nie, ale to dało mi pretekst, aby znowu do niego dotrzeć. Wyciągnęłam telefon i napisałam przemyślany wcześniej tekst.
Dzięki za kawę. I za całą resztę.
To było pożegnanie tego wspaniałego cokolwiek jakie mieliśmy. Ulotnego. Potrzebowałam takiego zamknięcia. Może on też. Wcisnęłam wyślij i miałam moment paniki zastanawiając się czy dobrze zrobiłam kończąc nasz związek. Zastanawiałam się czy mogę to cofnąć, modląc się, aby jego odpowiedź pokazała mi, że też ma takie wątpliwości jak ja. Ale Hudson nie odpisał.
129
Rozdział trzynasty Tej nocy znowu śledziłam online Hudsona. Nie dlatego, iż czułam, że muszę dowiedzieć się o nim więcej, ale z powodu ogromnie przytłaczającego dystansu między nami. To było znajome uczucie. Czułam już to z chłopakami, z którymi się umawiałam i lata później na terapii dowiedziałam się, że to już była przesada. Ale tym razem jest inaczej. Naprawdę byliśmy rozdzieleni, a nie w mojej psychicznej głowie. Nie mogłam tego znieść. Musiałam być bliżej niego w jakikolwiek sposób mogłam, nawet jeśli to było tylko za pośrednictwem internetu. Były już nowe wpisy i wiadomości z pokazu mody. Impreza miała świetną recenzję, a zebranych pieniędzy było więcej niż w poprzednich edycjach. Przeskakiwałam przez zdjęcia modelek, trochę żałując, że przegapiłam tę część dnia. Oto jest zdjęcie, gdzie jestem z Hudsonem, całując się przy limuzynie, gdy byliśmy w drodze do wejścia. Patrzyłam na nie bardzo długo. Zapisałam jedno, szczególnie zbliżone, jako tapetę na pulpicie. Większość mojego prześladowania dotyczyło Pierce Indusries i jej związków biznesowych z Cincinnati. Przeszukiwałam dłużej niż powinnam, starając się wywnioskować czy Hudson naprawdę tam pojechał. Jednak nie znalazłam nic przydatnego. Miał do załatwienia sprawy czy potrzebował dystansu? To nie powinno mieć znaczenia. Nasze następne zadanie było w piątek. Jednak potrzeba, aby to wiedzieć, zżerała mnie, zjadając mój umysł, dopóki nie spędziłam wielu wyczerpujących godzin sprawdzając wszystko co mi przychodziło do głowy. Przynajmniej przerywałam moje prześladowanie, aby sprawdzać co chwila, czy dostałam od niego odpowiedź. Nie zdecydowałam się zadzwonić na lotnisko, aby dowiedzieć się czy odrzutowiec Pierce Industries już wystartował. To nie byłoby zdrowe zachowanie. Poza tym nie miałam pojęcia co to za lotnisko.
130
aaa Obudziłam się następnego dnia popołudniu z gulą w klatce. Moje mięśnie były roztrzęsione nawet zanim napiłam się kawy. To był mój atak paniki, ale nie wiedziałam co mogło spowodować objawy. Denerwuję się spotkaniem z Davidem? Czy stresuję Hudsonem? Próbując się zrelaksować, poćwiczyłam jogę z DVD zanim musiałam zacząć szykować się do wyjścia. Rozładowanie napięcia i rytmiczne oddychanie trochę mnie rozluźniło, ale nadal czułam coś w sobie. Spędziłam więcej czasu niż zwykle szykując się na spotkanie w klubie. Nie dla Davida lecz dla siebie. Czasami dobry wygląd powodował moje dobre samopoczucie i próbowałam każdego sposobu, aby pozbyć się napięcia. Jednak nieważne co robiłam niepokój pozostał pływając w moich żyłam z dawką dreszczy. Po prostu denerwowałam się awansem. Tak sobie wmawiałam. Poczuję się lepiej po spotkaniu z Davidem. Kiedy już wychodziłam dostałam wiadomość. Niecierpliwie sprawdziłam. Jednak nie była od Hudsona. Tylko od Davida.
ją
Coś się wydarzyło. Przełóżmy na środę o 19.
Teraz już wiem. Ten stres nie ma nic wspólnego z Davidem, ponieważ przesunięcie naszego spotkanie nic nie zmieniło w moich odczuciach. Powinnam poczuć ulgę albo jeszcze większe zdenerwowanie, że przesunęło się o 2 dni. Ponadto powinnam się zastanawiać co się wydarzyło. Byłam na tyle blisko z Davidem, że by mi powiedział, ale nie miałam ochoty pytać. Hudson. To Hudson zalegał w moim umyśle. Gdzie jest? Co robi? Myśli o mnie? Odpisałam Davidowi potwierdzając nasze spotkanie i zaczęłam sprzątać mieszkanie, próbując zdecydować jak najlepiej pozbyć się mojego byłego kochanka z głowy. Muszę spotkać się z grupą. Sprawdziłam 131
online, aby się upewnić, że grupa Anonimowych Uzależnionych była w poniedziałek popołudniu. Tak było, jednak miałam mnóstwo czasu zanim rozpocznie się sesja. Powinnam pobiegać. Z Jordanem, który woził mnie wszędzie trochę ćwiczeń będzie dla mnie dobre. Przebrałam się w spodenki i koszulkę, założyłam buty do biegania i wyszłam. Bieganie pomogło oczyścić mój umysł, endorfiny płynące przez moje ciało sprawiły, że poczułam się lepiej i pewniej. Potężnie. Dlatego, gdy spostrzegłam, że znalazłam się pod budynkiem Pierce Industries, wmawiałam sobie, że to nic nie znaczy. To nic wielkiego, że tutaj jestem. Szczególnie, gdy weszłam do holu, aby tylko skorzystać z łazienki zanim dalej pobiegnę. Czułam się tak dobrze podczas ćwiczeń, że zdecydowałam odpuścić sobie terapię i pobiegać trochę dłużej, biegnąc dalej tunelem Lincolna zanim zawrócę. Gdy wracałam znowu minęłam budynek Pierce Industries. Ponieważ wiedziałam, że w środku jest pitna fontanna, postanowiłam znowu zajść, tym razem bardziej ociągając się w holu, obserwując windy, aby dowiedzieć się czy może Hudson jest w budynku. Udało mi się zmusić do wyjścia z budynku zanim wskoczyłabym do windy i wcisnęła guzik na najwyższe piętro. Następnego dnia już nie miałam tyle siły. Nie tylko wchodziłam do budynku trzy razy, ale też jeździłam windą. Wmawiałam sobie, że to nie było prześladowanie skoro Hudson był poza miastem, przynajmniej jeszcze tego nie podważyłam. Dodatkowo nie wcisnęłam guzika prowadzącego na piętro Hudsona. Zamiast tego jeździłam z innymi ludźmi, wysiadając na ich piętrach, po czym wracałam do holu. Czułam się jak w windowej ruletce, gdyby kabina zabrała mnie na najwyższe piętro to by znaczyło, że mam wejść do biura Hudsona. Jednak tym razem brakowało mi szczęścia, pasażerowie nigdy nie wybrali piętra Hudsona. Aż do środy. Mimo, że po mojej nocnej zmianie dotarłam do domu trochę przed szóstą rano, obudziłam się i znowu znalazłam się w budynku Pierce przed południem. Moja pierwsza jazda zabrała mnie na piąte piętro. Gdy pasażer wysiadł i drzwi się zamknęły, oparłam się plecami o kabinę i westchnęłam. Wiedziałam, że winda wróci do holu, jeżeli nie wcisnę guzika. 132
Jednak zamiast pojechać do dołu, wzniosła się w górę. Ktoś musiał ją wezwać z piętra wyżej. Wstrzymałam oddech, gdy patrzyłam jak cyferki zmieniają się na coraz wyższe. Zatrzymała się na najwyższym piętrze. Nie na sekretnym najwyższym piętrze, do którego trzeba wpisać kod, aby zawiózł na poddasze, ale na poziom, gdzie znajduje się biuro Hudsona. Przygotowałam się na to, co chciałabym dostrzec, gdy drzwi się otworzą. Miałam nadzieję, że uda mi się coś wypatrzeć, gdy ktokolwiek kto zawołał winę będzie wsiadał. Jednak nie przygotowałam się na widok przede mną. Trzech mężczyzn w garniturach śmiało się i żartowało, gdy drzwi się otworzyły. Z nimi był Hudson. - Alayna. - Jego głos był taki jak zawsze z małą nutką zdziwienia w jego tonie. Zamarłam, moje ciało nie było zdolne się poruszyć, usta nie były zdolnie do mówienia. Fala przeróżnych emocji przetoczyła się przeze mnie. Byłam szczęśliwa, że go widzę, ale skamieniała. Wściekła odkryciem, że jest w mieście i w końcu trochę usatysfakcjonowana, że moje przypuszczenia były prawdziwe. Hudson wyciągnął do mnie dłoń. Moja ręka automatycznie ją przyjęła i przyciągnął mnie, abym stanęła obok niego. Odwrócił się do mężczyzn, którzy byli z nim. - Panowie, moja dziewczyna zdecydowała się zrobić mi niespodziankę odwiedzając mnie w biurze. Udało mi się uśmiechnąć, zanim wlepiłam wzrok w moje szare buty do biegania. - To nigdy nie oznacza nic dobrego. - Powiedział jeden i reszta się zaśmiała. - Cóż, w takim razie idziemy. Jeszcze raz dziękuję za spotkanie z nami. Ledwo usłyszałam jak mężczyźni żegnali się z Hudsonem zanim zajęli moje miejsce w kabinie. Nie wiedziałam kiedy pokonaliśmy krótki dystans do jego biura. Byłam odrętwiała, mój umysł był pochłonięty tym, że byłam tam gdzie nie powinnam być. Drzwi biura zamknęły się za nami. Hudson najwyraźniej przez cały czas trzymał mnie za rękę, ale zauważyłam to dopiero, gdy mnie puścił i odszedł ode mnie. - Co tutaj robisz Alayna?
133
Nie mogłam zmusić się, aby na niego spojrzeć, ale brak gniewu w jego głosie wyciągnął mnie z mojego otumanienia. Mogę przez to przejść. Byłam dobra w gadce, gdy byłam pochłonięta obsesją. Wyjaśnię, a on uwierzy i wszystko będzie dobrze. Jednak nie chcę już być tą dziewczyną. To było przed tym jak uświadomiłam sobie co robię. Prześladuję. Po raz pierwszy od lat. Wpadłam jak śliwka w kompot z prawdopodobnie najgorszą osobą, z którą mogłam. Jeżeli myślałam, że zakaz zbliżania się i rozprawy sądowe były koszmarem, gdy zostały złożone przez Iana, mój ostatni obiekt obsesji, to wyobraź sobie tylko jak to będzie z taką potężną osobą jak Hudson. Nawet mimo tego, wyjście z uzależnienia od Iana było trudne, ale możliwe. Jednak Hudson... Nie mogę nawet znieść myśli o nie byciu w pobliżu niego w ten czy inny sposób, bez względu na kontekst. Hudson czekał na moją odpowiedź. Czułam jak mnie obserwuje. Oplotłam się ramionami i wzięłam głęboki oddech. - Ja, em, chciałam zobaczyć czy wróciłeś. Prawie zaszlochałam na szczerość mojej wypowiedzi, ale jeśli Hudson to zauważył to nie dał tego po sobie poznać. - Wróciłem późno w nocy. Mogłaś zadzwonić. Lub napisać. Mój umysł wspinał się po schodkach mówiących o niezdrowych zachowaniach. Poznałam ich wiele podczas terapii. Wyjawiać otwarcie i szczerze swoje lęki. Zamykając oczy, aby zatrzymać łzy powiedziałam. Nie odpowiedziałeś na moje wiadomości. - Nie odpowiedziałem na jedną wiadomość. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że patrzył na mnie uważnie opierając się o biurko. Wytarłam łzę, która spłynęła w dół po moim policzku i spojrzałam mu w oczy. - To była moja jedyna wiadomość. Słyszałam jak to brzmiało. Śmiesznie i z przesadą. Nie byliśmy razem. Czemu miałby odpowiadać na moje wiadomości? Musiał teraz żałować swojego wyboru na udawaną dziewczynę. Teraz mógł zobaczyć zakres mojego szaleństwa. Nasz wzrok był skupiony na sobie, ale nic nie mogłam odczytać z jego wyrazu. Wydawało się, jakby minęła wieczność zanim jego twarz złagodniała i powiedział. - Nie wiedziałem, że to jest dla ciebie ważne. Dołożę więcej starań, aby odpowiadać na przyszłość. 134
Opadła mi kopara. Wyprostował się do stojącej pozycji. - Jednak nie możesz tutaj tak przychodzić. Myślisz, że jak to wygląda, gdy moja dziewczyna wędruje po holu, jeździ windą, gdy mnie nawet nie ma w mieście? - Skąd...? - Płacę ludziom, którzy wiedzą różne rzeczy Alayna. Widział. Oczywiście, że wiedział. Postanowiłam komunikować się szczerze, ale miałam nadzieję, że nie będę musiała aż tak szczerze. Fakt, że widział, że byłam kilka razy w jego biurze, że krążyłam wokół budynku... Byłam upokorzona. Więcej łez się polało. - Ja... Przepraszam. Nie mogłam się powstrzymać. - Proszę, nie rób tego znowu. - Był surowy, ale wyczuwałam nutę współczucia? Jego reakcja była zła. Powinien być bardziej wkurzony, bardziej przerażony. - Dlaczego taki jesteś? Jego czoło się zmarszczyło. - Jaki? - Jestem popieprzona Hudson. Powinieneś zadzwonić po ochronę i mnie wyprowadzić. Jestem kłopotem, a ty wszystko przyjmujesz na spokojnie. - Łzy teraz płynęły szybciej. Nie było łatwo ich zatrzymać. Jego twarz się rozluźniła i poszedł do mnie. - Nie. - Powiedział cicho, ton jego głosu otulał mnie, mimo, że ramiona tego nie robiły. - To jest to, co miałem na myśli o byciu w pobliżu kogoś kto zrozumie. Wiem co to przymus. Wiem jak to jest robić rzeczy, których wiesz, że nie powinnaś robić. Otarł kciukiem łzę z mojego policzka, jego dłoń została na nim dłużej niż to konieczne. - Kiedy poczujesz, że nie możesz sobie poradzić, porozmawiaj ze mną. Niespokojny ucisk, który czułam przez ostatnie dni zniknął od jego słów. Ma rację? Możemy sobie nawzajem pomóc przez nasz ból? Możemy siebie naprawić?
135
Spojrzałam w jego oczy i chciałam znowu uwierzyć tak jak on, tym razem byłam tego bliżej. Jednak zanim cokolwiek powiedziałam, głos jego sekretarki zabrzmiał w biurze. - Panie Pierce, osoba na spotkanie o 13:30 już jest. Hudson westchnął zabierając rękę z mojej twarzy. - Przepraszam za przerwanie Alayna, ale mam teraz kolejne spotkanie. Znowu wyjeżdżam wieczorem. Moja dusza zatonęła. Nie wiem czy mu wierzyłam, ale nie chciałam dystansu między nami. Właśnie to obudziło moją obsesję. Cóż, prosił mnie już o to... - Nienawidzę tego, że wyjeżdżasz. To sprawia, że czuję się zrozpaczona. - Właściwie bardzo zrozpaczona. Jego oczy zaświeciły się. - Wrócę jutro. - Wziął mnie za rękę i uścisnął. - Towarzysz mi jutro na symfonii. Moje serce podskoczyło. - Dobrze. - Odbiorę cię o 18. Załóż sukienkę
aaa Poszłam do grupy tego popołudnia, przed spotkaniem z Davidem. Popełniłam błąd, ale Hudson był chętny przymknąć na to oko. Bardziej niż chętny. To sprawiło, że o wiele łatwiej mi uwierzyć, że zupełnie nie zwariowałam na jego punkcie. Musiałam dołożyć wszelkich starań, aby pozostać w porządku. Nie czułam się komfortowo opowiadając wszystkim o mojej sytuacji, nie przy ludziach którzy mogli dowiedzieć się o moim związku z Hudsonem. Nadeszła na mnie kolej. - Ja... Ja lekko przesadziłam. To było wystarczające wyznanie. Moje zachowanie nie było takie złe jak mogło być. Jednak każda podróż zaczyna się od pierwszego kroku. Nawet nie powinnam zaczynać tej podróży i po kursie jaki obrałam w tym tygodniu, byłam na dobrej drodze wprost do mojej obsesji.
136
Lauren pokiwała głową ze współczuciem. - Kiedy wrócisz do domu, chciałabym abyś napisała listę swoich ostatnich negatywnych zachowań, włączając w to też te, o których tylko myślałaś. Następnie przejdź do listy zdrowych zachowań, którymi możesz się posłużyć, gdy poczujesz, że musisz zrobić coś niezdrowego. Potrzebujesz jakiejś pomocy? - Nie. - Robiłam już to. Więcej niż raz. Nadal mam wszystkie zastępcze zachowania, które robiłam gdy ostatnio popłynęłam: bieganie, joga, dodatkowe zmiany w pracy, koncentrowanie się na szkole, odwiedzanie Briana. Oczywiście moja lista wymagała aktualizacji. - Dobrze. Znasz swoje wzorce. Nadal je zapisujesz? - Od jakiegoś czasu nie. - Bardzo długiego. Lauren się uśmiechnęła. - Polecam, abyś znowu zaczęła. - Zawsze była dobra, aby dać szybkiego kopa w tyłek. - Dobrze. - Zacznę. Jednak coś mi mówi, że z tych wszystkich propozycji jakie dzisiaj otrzymałam, najlepsza pochodzi od Hudsona: Kiedy poczujesz, że nie możesz sobie poradzić, porozmawiaj ze mną. Byłam cicho przez dalszą część sesji, powtarzając w kółko w głowie mój ulubiony cytat, zobowiązując się, że zmodyfikuję moje działania. Jeśli nie ma walki, nie ma postępu. Jeśli nie ma walki, nie ma postępu. Po spotkaniu poczułam się lepiej, silniejsza i pojaśniało mi w głowie. Gdy Jordan wiózł mnie do pracy dodałam do moich zastępczych zachowań obejrzenie wszystkich pozycji na liście 100 najlepszych filmów AFI5 i dalej czytać najlepszych sto książek na greatestbooks.org. Mój dobry nastrój i zdrowy stosunek dał mi odwagę, aby wysłać wiadomość do Hudsona, zanim poszłam na spotkanie z Davidem.
Naprawdę musiałeś znowu opuścić miasto?
Tym razem natychmiast dostałam odpowiedź.
5
Strona internetowa z rankingami filmów.
137
Obawiam się, że tak.
Słuchał mnie. Dostosował swoje zachowanie, wiedząc jak reaguję, gdy nie dostaję odpowiedzi. Zanim zdecydowałam co odpowiedzieć wysłał kolejną.
Ale cieszę się, że o mnie myślisz.
Dreszcz przeszedł przez moje ciało.
Zawsze.
Napisałam mu, zanim mogłam się powstrzymać. Co ja robię? Co robiliśmy? Nie byliśmy już kochankami. Zaczęliśmy być czymś innym? Czymś bardziej jak przyjaciele? Przyjaciele, którzy flirtują przez smsy? Cokolwiek robiliśmy, to było dobre. Tak dobre, że zaryzykowałam bardziej niebezpieczną wiadomością.
Myślisz o mnie?
David otworzył drzwi biura przerywając mój dobry nastrój, zanim Hudson mógł odpisać. - Laynie, wejdź. - David był spięty i jego głos był ściśnięty. Jego poważna postawa sprawiła, że wrzuciłam telefon w biustonosz. - Wszystko w porządku? - Przypomniałam sobie o jego wiadomości z poniedziałku. - Co wyskoczyło poprzednio? - Zapytałam, kiedy usiadłam przed biurkiem.
138
- To. - David rzucił złożoną gazetę na biurko i usiadł na krześle na przeciwko mnie. Zadziwiona wzięłam gazetę i szukałam czegoś, co mogło go wprowadzić w tak podły nastrój. Oto jest, w sekcji społecznej, kolorowe zdjęcie jak całuję się z Hudsonem. - Och. To. - David był jedyną osobą, której bałam się powiedzieć. Bałam się, że wyciągnie wnioski. Błędne wnioski. Tak zrobił. - Chcesz to wyjaśnić Laynie? - Wstał i zaczął chodzić, nie zatrzymując się na tyle długo, abym mogła odpowiedzieć. - Ponieważ powiem ci jak to wygląda. Wygląda to tak, jakbyś była tak skupiona na dostaniu swojego cennego awansu, że gdy nie udało ci się ugrać mnie, to sięgnęłaś po kolejnego faceta, który mógłby ci to dać. Wyciągnęłam dłoń przed siebie jakbym chciała, aby przestał mówić. - To nie tak David. Nigdy tak nie było. - Jak mógł pomyśleć, że lubiłam go dla awansu? Że byłam nieszczera, gdy z nim byłam? - Tak nie było? - Przestał chodzić, położył dłonie na biurku i pochylił się do mnie. - Więc powiedz mi jak było Laynie. - To... Nie mogę... - Moje bełkotanie zostało rozproszone przez wibracje telefonu między biustem. Wiedziałam, że to odpowiedź od Hudsona i pragnęłam ją przeczytać. Jednak teraz nie było takiej możliwości. Nie z szalejącym Davidem. - Taa, tak właśnie myślałem. - Wyprostował się, obrzydzenie rysowało się na jego twarzy. - Teraz jestem zmuszony cię awansować, wdrożyć twoje pomysły. Nie ma znaczenia czy dlatego iż chciałem tak zrobić, czy dlatego, że boję się o moją posadę. - Zaśmiał się sucho. Prawdopodobnie powinienem szykować się, że zajmiesz moje miejsce. - Nie David. - To było gorsze niż sobie wyobrażałam. Nie chcę aby myślał, że kiedykolwiek chciałam zabrać mu pracę. Wyobrażałam sobie, że razem poprowadzimy The Sky Launch. Choć kwestia romantycznego duetu już nie była dla mnie atrakcyjna, to bardzo chciałam we dwójkę prowadzić biznes. - Czy Pierce ma o mnie pojęcie? - David. Przestań.
139
Zmrużył oczy. - Wie, że jesteś dziwką The Sky Launch? To był punkt zwrotny. Zamiast poczuć się źle, kiedy się wkurzam to używam każdej broni w moim naprawdę wierzysz w to co mówisz David, że mam Hudsonem, to może powinieneś być bardziej ostrożny mówisz.
wkurzyłam się. A arsenale. - Jeżeli jakąś władzę nad z tym co do mnie
Uniósł brwi zaskoczony moim spokojnym tonem i słowami. - Teraz usiądź. - Kontynuowałam. - Możemy porozmawiać o tym w bardziej cywilizowany sposób. - Poczekałam, aż opadł na krzesło. Dobrze. Zobaczmy czy dobrze to rozumiem. Myślisz, że spotykam się z Hudsonem, aby dał mi awans w klubie. Awans, który w zasadzie obiecałeś mi z powodu mojej ciężkiej pracy przez ostatnich kilka lat. Awans na który zapracowałam zanim się pocałowaliśmy. - Dlaczego miałabyś się z nim spotykać? - Jego słowa były wyzwaniem, ale już nie kłótliwe. - Nie, żeby to był twój interes, ale spotykam się z Hudsonem bo... Byłam teraz na służbie, ale mój powód był szczery. - Ponieważ go lubię. I on lubi mnie. Jesteśmy parą. Jeszcze przed naszą pierwszą randką, powiedział, że nie chce mi pomóc we wspinaniu się po drabinie kariery tutaj. Zaakceptowałam to, ponieważ wiedziałam, że muszę uzyskać tytuł menadżera za swoje zasługi. Powiedz mi, czy Hudson powiedział ci, że masz mnie awansować? Jego ramiona opadły. - Nie. - Zamierzałeś zaproponować mi posadę zanim zobaczyłeś zdjęcie w gazecie? - Tak. - Więc po co o tym rozmawiamy? Potrząsnął głową i wzruszył ramionami. - Laynie... Nie... Nie wiem co mam powiedzieć. Chyba wyciągnąłem pochopne wnioski. Powiedziałem rzeczy, które były nie na miejscu. - Rozumiem. Wiedziałam, że to będzie tak wyglądało. - Wypuściłam cichy oddech z ulgi, że tak łatwo go uspokoiłam. - Może powinnam coś powiedzieć wcześniej. 140
David pokręcił głową. Wtedy spojrzał prosto w moje oczy. - Nie, byłem zazdrosny. Nie miałem do tego żadnego prawa. To ja to zakończyłem. - W porządku. - Odwróciłam wzrok. Jego zazdrosna uwaga wisiała między nami. Jeszcze niedawno zareagowałabym inaczej. Teraz czuję się trochę dziwnie, że czuł coś do mnie. Więc zmieniłam temat. - Em, co do awansu... Powiedziałeś, że zamierzałeś mi go dać? Uśmiechnął się. - Tak. Oczywiście, że tak. Pierce ci nie powiedział? Do niedawna nie rozmawiałam za wiele z Hudsonem gdy byliśmy razem. Jednak tego nie powiem Davidowi. - Nie powiedział. - Dobrze. Cieszę się, że mogę być pierwszy. Gratuluję. - Wyciągnął dłoń, aby uścisnąć moją i zabrał z powrotem. - Co ja robię? Chodź tu. Wstaliśmy i spotkaliśmy się z boku biurka w uścisku. Pierwsza się odsunęłam. Zauważył to i przeskoczył do trybu pracy. - Bierzemy twoje sugestie. Od sierpnia zwiększamy godziny otwarcia. Co oznacza, że będziesz miała mnóstwo pracy, aby przygotować miejsce na to. Zaplanuj wiele marketingowych i reklamowych spotkań. Położyłam dłoń na jego ramieniu. - Dziękuję David. - Zasługujesz na to. Spędziliśmy godziny, aż do otwarcia klubu, pracując nad biznes planem. To było rozpraszające i emocjonujące. Dokładnie to, czego potrzebuję na moją obsesję. Praca automatycznie trafiła na moją listę zachowań zastępczych. Teraz miałam dobrze płatne stanowisko i wiele z moich zmian będzie w trakcie dnia. Brian powinien być dumny? Kiedy klub został otwarty, obserwowałam Davida, ucząc się obowiązków kierownika. Do czasu gdy zamknęliśmy byłam wyczerpana i wdzięczna, że nie muszę iść na piechotę do domu. Dopiero gdy Jordan pomógł mi usadowić się na tylnym siedzeniu w samochodzie po mojej zmianie, przypomniałam sobie, aby przeczytać wiadomość od Hudsona.
141
Zawsze.
Moje serce się zatrzymało. Ponownie przeczytałam moją wiadomość do niego, aby się upewnić, że dobrze zapamiętałam co mu wysłałam. Zapytałam go, czy myśli o mnie i jego odpowiedź była Zawsze.
142
Rozdział czternasty
O 18 przed mieszkaniem czekał na mnie Jordan w Maybach, ale nawet zanim otworzył drzwi widziałam, że tylne siedzenie było puste. - Pan Pierce ma opóźnienie w powrocie do miasta. - Wyjaśnił Jordan. - Spotka się z Panią w Centrum Lincolna. Mam Pani bilet. Przez cały dzień czułam się niepewnie na spotkanie z Hudsonem, nie wiedziałam w jakim kontekście spędzimy nasz wieczór. Nie chciałam być sama. - Masz coś przeciwko, abym usiadła z tobą z przodu? - Jestem pewien, że Pan Pierce by wolał, aby Pani siedziała z tyłu. Wyszarpnęłam tylne drzwi z uścisku Jordana i zatrzasnęłam je bez wchodzenia do środka. - Więc mu nie powiemy, prawda? Jordan pokręcił na mnie głową i podszedł do drzwi kierowcy. Otworzyłam sobie drzwi pasażera z przodu i wspięłam się koło niego. Przez jakiś czas jechaliśmy w ciszy i przeglądałam bilet który dał mi Jordan. Nowojorska Filharmonia grała drugą i trzecią symfonię Brahms'a. Miło. Uwielbiałam sztukę i minęły wieki od kiedy byłam na jakimś przedstawieniu. Na szczęście nie musiałam być w pracy aż do 1 w nocy. Miałam zostać do zamknięcia, aby nauczyć się jak robić miesięczną inwentaryzację. Liesl przyszła popołudniu do mojego mieszkania, aby pomóc mi zawiązać z tyłu sukienkę i wzięła moje ciuchy do pracy, abym mogła się przebrać. To znaczy, że mamy z Hudsonem cały wieczór na... na co? Graliśmy dzisiaj? To randka? Wyszliśmy jak przyjaciele? Nie mam pojęcia. Spojrzałam na Jordana i byłam ciekawa czy odpowie na kilka moich pytań. - Jordan? Co Hudson powiedział ci o mnie? - Jordan był w biurze, kiedy negocjowaliśmy warunki naszej umowy. Co on o nas myślał? Jordan nie odpowiedział.
143
- Nie powinieneś ze mną rozmawiać, prawda? - Wyraz jego twarzy dał mi odpowiedź. - Och daj spokój. Prawdopodobnie powiedział też, że mam być zadowolona. W tej chwili trochę odpowiedzi by mnie uszczęśliwiło. Westchnął jakby nie widział co ma zrobić. - Powiedział, że jesteś panią jego życia. - Naprawdę? - Oczywiście, że tak. Taka była moja rola, mimo wszystko grałam panią jego życia. Ale miał jakieś inne? - Ile pań miał w swoim życiu? - Nie byłem zatrudniony do wożenia nikogo innego Pani Withers. Zawszę tylko jego woziłem. Od czasu do czasu miał randkę, ale niezbyt często. Zmarszczyłam brwi nie chcąc myśleć o randkach Hudsona. - Z całą pewnością żadną z nich nie był tak zainteresowany jak Panią. Przewróciłam oczami nie chcąc być traktowana protekcjonalnie. - Nie musiałeś tego mówić. - Nie musiałem. Jednak to prawda. Co to dokładnie znaczy? Jestem kimś specjalnym dla niego? Czy jestem jedyną, którą zatrudnił w ten sposób? Jednak nie mogłam zadać tych pytań Jordanowi. Zamiast tego zapytałam. - Co myślisz o Hudsonie? - Ja? - Brwi Jordana podniosły się z zaskoczenia. - Cóż, jest dobrym szefem. Bardzo jasny ze swoimi oczekiwaniami. Wiele wymaga, ale benefity są proporcjonalne. Dobrze wiedzieć, że był przyzwoitym pracodawcą. Jednak nie tego chciałam się dowiedzieć. - Chodziło mi prywatnie. Jordan się zaśmiał. - Nie znam go w żaden inny sposób niż zawodowo. - Spojrzał na mnie. - Chyba Pani jest jedyną osobą, którą spotkałem, znającą go jako mężczyznę. - Wątpię. - Nie tylko dlatego, że nie znam go, ale wydaje mi się, że Hudson nikomu nie daje się poznać. 144
- Nie byłbym tego taki pewien. Chciałam kontynuować rozmowę, ale dojechaliśmy do Centrum Lincolna. Czułam się dziwnie przyjeżdżając sama, ale Jordan skierował mnie do Avery Fisher Hall i dał mi wszystkie informację, których potrzebowałam. - Dzisiaj jest impreza darczyńcy, więc jest bufet w holu. Pan Pierce nalegał, aby Pani korzystała. Uśmiechnęłam się na wyobrażenie sobie Hudsona dającego rozkazy Jordanowi. Zrobił to przez telefon? Przez sms? Tak czy inaczej uznałam, że to miłe wprowadzenie w wieczór. - Wiesz kiedy dojedzie? Jordan pokręcił głową. - Późne spotkanie opóźniło lot. Jednak zapewniał, że dotrze tutaj najszybciej jak będzie mógł. - Zatrzymał się, zanim wrócił na miejsce kierowcy. - Pani Withers? Jeśli mogę, wygląda Pani uroczo. Zarumieniłam się i podziękowałam mu. Jego komplement dał mi odwagę, aby pójść samej do holu. Świetnie ubrani patroni toczyli się koło mnie, najbogatsi w mieście, ludzie, którzy mają pieniądze, aby wydać je na tak trywialne rzeczy jak sztuka. Zawsze byłam dobrze ubrana, ale nigdy nie dbałam o nazwiska projektantów, aż do teraz kiedy jedyną rzeczą, która nie wyróżniała mnie z tego morza drogich ciuchów była metka mojego projektanta. To do mnie nie pasowało. Potrzebuję drinka. Jak powiedział Jordan stoły z jedzeniem były ustawione w całym korytarzu. Kelnerzy krążyli z tacami wypełnionymi przekąskami i szampanem. Nie byłam bardzo głodna, ale złapałam krabowe kuleczki, gdy przeleciały mi przed nosem. Chciałam mieć coś w żołądku, gdy piłam szampana, w którego zaopatrzyłam się chwilę później. Spędziłam następne 45 minut sącząc drinka i skubiąc warzywa. Moje oczy były skupione na drzwiach wejściowych, oczekując mojej randki. Gdy tłum się przeludnił niechętnie udałam się na miejsce wskazane na moim bilecie. Oczywiście loża. Moje oczekiwania podniosły się, gdy zauważyłam patronów wchodzących przede mną do mojej loży. Może Hudsonowi udało się przemknąć niezauważonym. Niestety, gdy pracownik filharmonii wskazał moje miejsce zobaczyłam, że miejsca obok mnie są puste. Trzy pozostałe były zajęte przez parę w średnim wieku i kobietę w moim wieku. Kobietę, którą znałam. Celię.
145
- Laynie! - Celia powiedziała siadając. - Tak się cieszę, że przyszłaś. Gdzie jest ten twój przystojniak? - Jej głos nie był do końca cichy i zdałam sobie sprawę, że chciała, aby jej towarzysze słyszeli. Moja klatka się zacisnęła. Więc zdecydowanie nie randka. - Nie mogłabym tego przegapić. Nie mogłam się doczekać, aby znowu cię zobaczyć. - Dałam z siebie wszystko, aby udawać, że wiedziałam, iż Celia tu będzie, tak jak najwyraźniej ona wiedziała o mojej obecności. - Hudson ma opóźnienia w locie. Przez większość tego tygodnia był poza miastem. - Dodałam mając nadzieję, że nieobecność Hudsona w mieście będzie czymś nowym dla Celii. Czułam, że muszę mieć jakąś przewagę w wiedzy na temat mojej rzekomej miłości. - Och tak. Mówił mi wczoraj, gdy rozmawialiśmy, że znowu wyjeżdża. - To by było na tyle o poufnych wiadomościach. - Pozwól, że przedstawię cię moim rodzicom. Warren i Madge Werner. To Alayna Withers, dziewczyna Hudsona. Pan i Pani Werner wymienili spojrzenia zanim pochylili się nad siedzeniami, aby uścisnąć moją dłoń. - Miło cię w końcu poznać. - Powiedziała Madge. - Sophia wiele mi o tobie opowiadała. Huh, taaa. Cokolwiek Sophia Pierce powiedziała o mnie swojej najlepszej przyjaciółce, nie było moim pragnieniem poznać szczegóły. Na samą myśl mój żołądek się zacisnął. Gdzie do cholery jest Hudson? Jak mógł mnie zostawić z tymi ludźmi? - Sophia jest rozkoszna. - Powiedziałam tak miło jak tylko mogłam wykrzesać. Właściwie nie było ciężko się uśmiechać gdy to mówiłam, skoro powiedziałam prywatny żart o potwornej matce Hudsona. - Prawda? - Mruknęła Celia tak, że tylko ja mogłam to usłyszeć. Jej przytyk sprawił, że poczułam się o wiele bardziej komfortowo. Zanim Madge nie zaczęła mnie przepytywać. - Jeszcze raz gdzie spotkałaś Hudsona? Powtórzyłam historię, wplatając tak wiele romantycznych momentów jak mogłam bez przesadzania. Przez cały czas zerkałam za ramię pragnąc aby Hudson już się pojawił. 146
- Wither. - Powiedział Warren gdy nastała cisza. - Jakieś powiązania z Joelem i Patty? - Nie, przykro mi. - Jeżeli starał się odkryć moje pochodzenia to obawiam się, że będzie bardzo rozczarowany. Ulga zalała mnie, gdy światła się przyciemniły kończąc naszą rozmowę. Jednocześnie moja niechęć wobec Hudsona wzrosła. napisałam do niego, powinnam to zrobić godzinę wcześniej.
Szybko
Gdzie jesteś?
Odpowiedź na mojego smsa przyszła jako szept wprost do mojego ucha, gdy dyrygent wszedł na scenę i publiczność zaczęła klaskać. - Tuż obok ciebie. Dreszcze przeszły przez moje ciało i spojrzałam w górę jak Hudson wślizguje się na miejsce obok mnie. Jest tu. Nawet w ciemnym teatrze widziałam, że wygląda niesamowicie mając na sobie klasyczny smoking. Jego włosy były zmierzwione, jakby szybko się przebierał i jego twarz była niechlujna, co zwiększyło jego seksualność. Pokiwał do państwa Werner gdy wziął mnie za rękę. Jego dłoń w mojej, ciepło bijące, jego siła. Nie miało znaczenia, że to było na pokaz, potrzebowałam tego i tuliłam się do niego aż do przerwy, puszczając tylko po to, aby klaskać. Kiedy publiczność dalej klaskała pochylił się do mnie. - Co o tym myślisz? - Bardzo mi się podoba. - Nigdy nie słyszałam nowojorskiej filharmonii i Brahms nigdy nie był moim ulubionym kompozytorem, ale występ był zapierający dech w piersiach. Doświadczenie tego z najgorętszym mężczyzną na świecie siedzącym obok mnie nie bolało. - Wiedziałem. - Kiedy światła rozbłysły odsunął mi kosmyk włosów za ucho i szepnął, wysyłając kolejne dreszcze w dół kręgosłupa. - Czas na przedstawienie. 147
Wstał, podał mi dłoń, aby pomóc wstać i odwrócił się do Wernerów. Madge, Warren. Żałuję, że nie było mnie tutaj na wstępie. Rozumiem, że już wszyscy się znacie. - Tak. - Powiedziała Madge. - Celia nas przestawiła. - Dobrze. Chciałem, aby najważniejsze osoby w moim życiu się znały. - Wtedy, gdy wszystkie oczy były na nas skupione, wziął mnie w ramiona, zamieniając moje kolana w galaretki. - Przepraszam najdroższa za spóźnienie. Wyglądasz oszałamiająco. Najpiękniejsza kobieta tego wieczoru. Powiedział, że oszałamiam, gdy kupowaliśmy tą suknię i wiem, że wtedy było to dla mnie, teraz wiem, że to jest dla Wernerów. Nigdy nie nazywał mnie najdroższa. Patrząc w jego oczy nie musiałam udawać mojego adorującego wzroku. - Nie wiesz tego. Ledwo spojrzałeś na innych. Potarł nosem o mój. - Ponieważ nie mogę oderwać od ciebie oczu. Boże, możemy napisać ckliwy romans. Byliśmy w tym dobrzy. On był dobry. - Byłeś poza miastem w tym tygodniu? - Zapytał Warren nie przejmując się tym, że przerywa fałszywej Alaynie i Hudsonowi. - Celia mówiła, że byłeś w interesach. Ukryłam grymas. To nie Celia powiedziała tylko ja. Hudson pocałował mnie delikatnie w czoło zanim dał mi odejść i skierował swoją uwagę na Warrena. - Tak. Sprawy z Plexis. Warren pokręcił głową. - To jest cierniem w twoim boku od jakiegoś czasu. - Wybaczcie nam - Przerwała Madge. - Kiedy będziecie rozmawiać o tym całym waszym nudnym biznesie, my dziewczyny pójdziemy się odświeżyć. Nie byłam pewna, czy Madge włączyła mnie do stwierdzenia my dziewczyny, ale zamierzałam zostać. Chciałam posłuchać tej nudnej biznesowej rozmowy. Nie chciałam opuszczać Hudsona.
148
Jednak Celia wzięła moje ramię, zmuszając mnie, abym im towarzyszyła, a Hudson najwyraźniej czekał, aż odejdziemy aby kontynuować. Poza tym musiałam siku. Nie przegapiłam ostrzegającego spojrzenia Hudsona na Celię. Nawet ja nie będąca przyjaciółką przez całe życie z tym mężczyzną, znałam t0 spojrzenie mówiące, aby była ostrożna z tym co mówi. Nie musi się martwić. Rozmowa w drodze do toalet i długiej kolejce, aby się do nich dostać była banalna i zwykła. W większości Madge komentowała złośliwie co inni ludzie mieli na sobie. Po tym jak już się wysikałam, rozmowa stała się ciekawsza. Madge i Celia pudrowały nosy w lustrze z boku i nie widziały jak wyszłam z kabiny. Poszłam do umywalki, aby umyć ręce i doskonale słyszałam ich rozmowę. - Jest ładna. - Powiedziała Madge. - Przykro mi, że jest taka ładna. - Mamo. - Jęknęła Celia. - Przestań. - Jestem pewna kochanie, że to tylko romans. To pierwsza prawdziwa dziewczyna Hudsona. Nigdy nie zostajesz z pierwszymi. Myłam ręce przez długi czas słuchając. - Mamo, już nic do niego nie czuję. Mówiłam ci. Poza tym jest psycholem. Nie chciałabyś, aby nasze dzieci miały takie geny. - Ma lepsze geny niż większość ludzi. Wiem, iż mówiłaś, że z nim skończyłaś Ceeley, ale nie musisz udawać przede mną. Tylko sprawdź go dobrze, gdy już do ciebie wróci. - Mamo! Ogarnęła mnie ogromna wściekłość. Nie tylko dlatego, że Madge insynuowała okropne rzeczy o mnie i moim życiu intymnym, ale też dlatego, że Celia, kobieta, która jest prawdopodobnie najbliższą przyjaciółką Hudsona, nazwała go psycholem. Nic dziwnego, że Hudson był tak ostrożny i zamknięty przed światem. Nawet ludzie, którzy powinni najbardziej o niego dbać, nie rozumieją lub nie mają empatii dla jego wewnętrznych demonów, z którymi pewnie codziennie walczył. Nic dziwnego, że mnie szukał.
149
Opryskałam twarz zimną wodą próbując ochłodzić moją wściekłość. Potem wysuszyłam ręce i wróciłam do kobiet Werner. Mimo, że przed chwilą z nim byłam, nie mogłam się doczekać, aby znowu z nim być. Żałowałam, że go odepchnęłam. Potrzebował mnie. Teraz to rozumiem w taki sposób, że nawet nie potrafię wyrazić tego słowami. Ja go też potrzebuję. Praktycznie biegłam do loży. Hudson objął mnie w talii, gdy do niego podeszłam. Mimo, że nadal rozmawiał z panem Wernerem wtuliłam się w niego. Chciałam mieć z nim większy kontakt, po tym co się działo w łazience, potrzebowałam fizycznego kontaktu. Wsunęłam rękę pod jego marynarkę, zdesperowana by dotknąć go bardziej. Przesuwałam palcami po jego dolnej części pleców. Zesztywniał. Odsunęłam rękę i się zrelaksował. Musiałam się skupić na tym, aby odrzucenie przez jego reakcję, nie było widoczne na mojej twarzy. Może nie zdawał sobie sprawy z tego co chciałam mu powiedzieć. Spróbowałam ponownie w ciemności, kiedy symfonia zaczęła się na nowo, umieszczając dłoń na jego kolanie. Potem powoli przesunęłam ją wzdłuż jego uda. Zatrzymał mnie, biorąc moją dłoń w jego. Trzymał ją przez pozostałą część pokazu i choć nadal była ciepła i silna czułam powściągliwość a nie komfort. Rozczarowanie owinęło mnie chłodem. Było za późno. Odepchnęłam go i teraz zaproszenie odeszło. Byłam wdzięczna za ciemność. Nie zauważy moich przepełnionych oczu. Gdy koncert się skończył, weszliśmy z Wernerami do garażu zamiast wyjść do punktu odbioru. - Prowadzę. - Powiedział Hudson odpowiadając na moje uniesione brwi. Gdy szliśmy trzymał rękę dookoła mnie. Jego dotyk był stały, ale wszystko było udawane. Ciśnienie i pasja, którą pokazywał mi prywatnie odeszły. Również odeszły jego oczy. Wcześniej gdy z nim byłam, jego wzrok nigdy nie opuszczał mojego ciała, twarzy. Teraz ani razu nie złapał ze mną 150
kontaktu wzrokowego i prawie wcale do mnie nie mówił. Zamiast tego komfortowo rozmawiał z Celią, dzieląc się osobistymi żartami. Z każdym krokiem czułam się coraz bardziej zrozpaczona. Szloch budował się w moim gardle i skoncentrowałam się na cofnięciu go z powrotem, utrzymując ich na dystans. Rozstaliśmy się z naszymi towarzyszami przy Mercedesie. Celia szybko mnie przytuliła, gdy Hudson podał rękę Warrenowi i pocałował Madge w policzek. Pokiwałam do Wernerów i Hudson przytrzymał dla mnie drzwi, gdy usiadłam na miejscu pasażera. Zanim wsiadł, Hudson pożegnał się z Celią. Widziałam przez okno i mój żołądek się przewrócił. Przytulił ją i szepnął coś do ucha, co wywołało jej śmiech. Otarłam łzę, która wymknęła się mimo mojej obrony. Prócz tego, że mnie zniszczyli, obserwowanie ich mnie rozzłościło. Byłam szalenie zła jak cholera. Czy Hudson nie powinien udowodnić, że nie może być z Celią? Po tym jak poznałam jej prawdziwe myśli o nim, wiedziałam, że nie powinni być razem. Była zła dla niego. Złość płynęła przez moje żyły jak zimny olejek. Celia może miała z Hudsonem romans, tak jak i ja. I była jego przyjaciółką. W tym momencie okazało się, że ja nie mam nic. Nic nie mówiliśmy, gdy manewrował przez długi garaż. Hudson nucił fragmenty symfonii Brahmsa, gdy kierował. Tylko ja czułam grube i ciężkie napięcie? Napięcie które rosło z każdą minutą. Gdy byliśmy już na drodze nie mogłam ukrywać moich uczuć, rozdrażnienia i złamanego serca. - Więc wiedziałeś, że Celia będzie dziś wieczorem. - To nie było pytanie. Znałam odpowiedź, ale chciałam aby to powiedział. Jego oczy rozszerzyły się z zaskoczenia moim ostrym tonem. - Tak, wiedziałem, że Celia będzie z rodzicami. - Spojrzał na mnie. - Jej rodzice przyjaźnią się z moimi, pamiętaj o tym. Racja. Oszukiwanie ich było tak samo ważne jak oszukiwanie Sophie Pierce. Jaki mam problem? Oplotłam się ramionami i uderzyłam głową o okno, raz, drugi, trzeci. Nie powinnam być zła. Powiedział mi, że będzie ze mną udawać. Nie powinnam być zazdrosna. Celia była jego przyjaciółką zanim się pojawiłam. I nie miała więcej. Ja też nie. Nie, od kiedy 151
zakończyłam wszystko 4 dni wcześniej. Zabawne jak się bałam, że bycie z Hudsonem sprawi, że wpadnę w złe przyzwyczajenia. Zamiast tego, bycie bez niego przez ten tydzień wywołało mój niepokój i czułam się zupełnie do niczego w tej chwili. Kolejna łza spadła na mój policzek. Otarłam ją kostkami. - Co się dzieje? - Zapytał Hudson z troską w głosie. Lub może był po prostu zakłopotany. Zastanawiałam się co powiedzieć. Mogłam utrzymać barierę między nami i pominąć pytanie. Skłamać. Wyznać moją zazdrość. Albo mogę być szczera. Niezdolna poradzić sobie ani chwilę dłużej z tą samotnością, którą czułam w piersi, wygrała szczerość. - Pragnę cię. - Wyszeptałam z twarzą przyciśniętą do szyby, zbyt zakłopotana, aby na niego spojrzeć. - Alayna? - Czułam jego wzrok na mnie. - Wiem co powiedziałam. - Otarłam oczy, zdeterminowana aby utrzymać w nich resztę łez. - Ale może się myliłam. To znaczy nie wiem czy masz rację, że jeżeli spędzę z tobą czas mogę poczuć się lepiej. Jednak wiem, że od kiedy jesteśmy z dala od siebie, jest gorzej. Biorąc urywany oddech spojrzałam na niego. - Tęsknię za tobą. Nerwowy chichot uciekł z mojego gardła. - Mówiłam ci, że się przywiązuję. Ślad uśmiechu błąkał się na jego ustach. - Jak myślisz, gdzie cię zabieram? Spojrzałam przez okno, nie zwracałam uwagi na naszą podróż. Lincoln. Byliśmy przecznicę od Pierce Industries. Mieszkania. Wyprostowałam się, rumieniec wkradł się na moje policzki. - Oh. Powiedziałam, samotny ból zastał wypalony przez pożądanie. Po czym poczułam rozdrażnienie. - Powiedziałam, że nie chcę więcej seksu i zabierasz mnie do mieszkania bez pytania? - Alayna. - Westchnął wkurzony. - Jesteś mieszanką sprzecznych sygnałów. Podczas symfonii wszystko wskazywało... - Zupełnie mnie olałeś. - Przerwałam. - Nie mów mi o sprzecznych sygnałach!
152
Położył dłoń na moim kolanie. - Starałem się uniknąć mieszania pracy z przyjemnością. To trudne zadanie z tobą skarbie. - Jego głos stał się niski. - Zwłaszcza z twoimi wędrującymi dłońmi i tym jak gorąco wyglądasz w tej sukni. Mrugnęłam. - Oh. - Powiedziałam znowu. Jak on to robi? Jak udaje mu się rozdzielić to co jest prawdziwe od tego co udawane, nigdy nie łącząc tych dwóch rzeczy, a ja jestem kłębkiem nerwów? - Jeżeli chcesz, abym zapytał, to zrobię to. Mimo, iż wiesz, że to nie jest w moim stylu. - Wziął moją ciszę za tak, mimo, że ja po prostu to przetwarzałam. - Mogę zabrać cię do mojego łóżka Alayna? Jego prośba była jak grzmot, wywołujący we mnie fajerwerki z pożądania. - Tak.- Prawie jęknęłam, gdy wyciągnął się na czerwonym świetle. Jego dłoń przeniosła się na moją głowę, przyciągając mnie. Jego usta były chciwe i pełne potrzeby. Jego język smakował głębokim pożądaniem i kawą amaretto, którą pił podczas przerwy. Moje majtki stały się śliskie, a gorset zaczął być bardzo odczuwalny na moich piersiach. Wściekły klakson przywrócił go z powrotem do kierownicy. Poprawił się na fotelu i zauważyłam wypukłość w jego spodniach. Moje usta stały się mokre na potrzebę posiadania go we mnie. Hudson znowu się poprawił. - Te głodne oczy nie pomagają. Oto jesteśmy. Zaparkował na miejscu postojowym przed Pierce Industries. Jak w zwolnionym tempie widziałam jak Hudson wyszedł, powitał obsługę, oddał klucze, szedł obok mnie do wind z ręką na moim tyłku. W widzie byliśmy sami. Hudson wprowadził kod do apartamentu i jak tylko drzwi się zamknęły przycisnął mnie do metalowej ściany kabiny. Zatrzymał się centymetry od moich ust, nasze oddechy mieszały się. Jesteś taka piękna Alayna. - Więc mnie pocałuj. Jedna strona jest ust podniosła się uwodzicielsko. - Myślę, że wykorzystam swój czas. - Powoli prześledził nosem moją szczękę i w dół po szyi. Próbowałam złapać moimi ustami jego, ale był szybszy, zawsze o
153
krok przede mną. Jego bezlitosne uwodzenie podnieciło mnie do końca tworząc ogrom wilgoci między nogami. Jego powolne tempo mnie zabijało. - Myślę, że muszę cię zmusić do poruszania się szybciej. - Przesunęłam rękę w dół do wybrzuszenia w jego spodniach. - Kurwa Alayna! - Syknął, gdy kontynuowałam ugniatanie jego erekcji przez materiał. - Nie dostaniesz żadnych protestów z mojej strony. - Czułam jak rośnie pod moją dłonią. - Właściwie chciałabym cię pieprzyć ustami. Jego oczy się rozszerzyły, ale zanim zdążyłam przejść do czynów, winda zatrzymała się na najwyższym piętrze. Wyciągnął mnie z kabiny, puszczając, aby wygrzebać klucze. Potarłam jego plecy, gdy otwierał drzwi. Nie byłam zdolna, aby przestać go dotykać. - Wchodź. - Warknął, gdy trzymał dla mnie otwarte drzwi. Tylko przeszliśmy przez próg, drzwi trzasnęły za nami i przyszpilił mnie do ściany. Zapalił światło i wziął moją twarz w dłonie całując moje usta, wpychając język do walki z moim. Jego zarost ocierał się o moją wrażliwą skórę. Uwielbiałam jego agresję, jakby nie mógł się mną nacieszyć. Ja zdecydowanie nie mogłam się nim nacieszyć. Jednak mówiłam poważnie, że chcę usta na innej części jego ciała i choć Hudson lubił dominować, chciałam go zadowolić. Podczas gdy nadal trzymał moją twarz kontrolując intensywność naszego pocałunku rozpięłam jego rozporek i wsunęłam dłoń, aby go pocierać. Pomimo materiału jego slipek, Hudson jęknął w moje usta na pieszczotę. Jego dźwięk rozpalił moje pragnienie. Wysunęłam się z jego objęć i odwróciłam go do ściany. Będzie potrzebował wsparcia na to co zaplanowałam. Zsunęłam jego spodnie i slipy na tyle, aby uwolnić jego członka. - Tutaj jest duży chłopczyk. - Mruknęłam, gdy wirowałam dłonią po jego główce. Złapałam kropelki z czubka i moje ręce krążyły wokół jego erekcji, pozwalając wilgoci na mojej dłoni go nawilżyć. Znowu jęknął i opadłam na kolana. Trzymając jego penisa za podstawę jedną rękę, położyłam usta na jego główce, ssąc go delikatnie. Jęknął, chwytając moje włosy między palce, przyciągając je do tego przepysznego czubka. - Boże Alayna. To jest tak... ahh... tak dobre.
154
Jego pochwała mnie zachęciła. Moja dłoń zaczęła się przesuwać w górę i dół jego penisa szybko ustalając równe tempo, podczas gdy lizałam i ssałam jego główkę w moich wciśniętych policzkach. Dałam mu pełen serwis, przejeżdżając językiem po całej długości i delikatnie drapiąc zębami na czubku. Urósł pod moją opieką i moje własne podniecenie wzrosło. Wcześniej nie myślałam jak długo chcę go ssać, ale teraz byłam zdesperowana, aby doprowadzić go do orgazmu. Potrzebowałam jego szczytowania, może nawet tak samo mocno jak on i moje usta łapczywie odzwierciedlały tę potrzebę. - Alayna przestań. - Zanim zdążyłam zareagować odciągnął moją głowę i jego penis wypadł mi z ust. Zszokowana i zdezorientowana pomogłam mu mnie podnieść. Zrobiłam coś źle? - Nie skarbie. Twoje usta są niesamowite. - Złapał moje wargi do głębokiego pocałunku. - Ale muszę dojść w twoim wnętrzu. Myślałem o tym od dni. - Objął moje plecy i zaczął pracować nad gorsetem. - I musisz być naga. Jęknęłam, bo wiedziałam że wieczność zajmie wyciągnięcie mnie z tej sukni. - To będzie za długo trwało. - Mruknęłam w jego szyję. - Tak musi być. - Przyciągnął mnie bliżej, aby mógł zobaczyć co robi. - Muszę mieć dostęp do twojego biustu. Uwielbiam twój biust. Westchnęłam i rozpoczęłam pracę nad jego guzikami. - Więc też musisz być nagi. Potrząsnął przy mnie głową. - To zajmie jeszcze dłużej. - Ale uwielbiam czuć mój biust przy twojej nagiej piersi. Jego śmiech zmienił się w jęk frustracji. - Nawet nie chcę wiedzieć jak się ubrałaś w tę sukienkę. Odwróć się. - Tak zrobiłam, podnosząc włosy, aby łatwiej mu było pracować. Jego palce poruszały się zgrabnie i szybko, tylko trochę udało mu się poluźnić, ale to było wystarczające, abym mogła ją zdjąć. Poczułam jak jego palce mnie opuściły i słyszałam jak walczy z własnymi ciuchami. Nadal odwrócona do niego plecami, zsunęłam 155
sukienkę i z niej wyszłam. Potem zdjęłam majtki. Zostawiłam buty, wiedząc, że lubi mnie wtedy w obcasach. Zanim się odwróciłam, wzięłam głęboki oddech, wiedząc, że jak zobaczę go nago będzie po mnie. Kurka miałam rację. Tak naprawdę widziałam go nagiego tylko raz pod prysznicem i nie mogłam zapomnieć jaki efekt miał na mnie ten widok. Jego brzuch był jak tarka do prania, a jego zaciśnięte mięśnie silne. Pomiędzy nogami, stała dumnie erekcja, nawet jeszcze bardziej krzepka i piękna bez ubrań ukrywających widok. Wreszcie mój wzrok powędrował do jego twarzy i zauważyłam, że patrzył na mnie z takim samym intensywnym pragnieniem jakie ja czułam. Nasze oczy się spotkały. Po czym byłam w jego ramionach, jego silnych, pięknych ramionach, gdy całował mnie z głodem, moje piersi spłaszczyły się na jego torsie. Po chwili wsunął dłonie pod mój tyłek i podniósł mnie. Oplotłam nogami jego talię, a ramionami szyję, gdy dostosował moje biodra do swojego penisa. Zatrzymał się przed moim wejściem. - Nie przygotowałem cię. - Jestem wystarczająco blisko. Dalej Hudson. Uśmiechnął się, kiedy wbił się we mnie mocnym pchnięciem. Jego członek zatonął w mojej nie tak mokrej kobiecości, ale również czułam się niesamowicie dobrze. Tak głęboko i tak mocno. Nie marnował czasu ustanawiając stały rytm, wpychając się we mnie każdym posunięciem. Zachwycała mnie jego siła jakiej musiał użyć, aby utrzymać mnie w takiej pozycji i pieprzyć tak mocno. Wiedziałam, że był sprawny, ale nie wiedziałam, że aż tak. Ta świadomość podnosiła moje podniecenie i nawilżenie, dzięki czemu bez problemu wchodził i wychodził. Moje piesi ocierały się przy każdym ruchu i wstrząs rozkoszy przeszywał moje ciało, gdy wrażliwe sutki były pieszczone przez jego klatę. - Hudson tak. Boże tak. Nasze oczy były wlepione w siebie. Widziałam zmęczenie i przyjemność wyryte na jego czole, gdy kontynuował wbijanie nas do punktu kulminacyjnego. - Tak...cholernie....dobrze. - Wysapał. - Jesteś... tak... cholernie.... dobra. Jego stymulacja i odgłos obijania się naszych ciał doprowadził mnie do szaleństwa, tak blisko orgazmu. Z każdym pchnięciem jego bioder moja kobiecość zaciskała się dookoła jego stalowej erekcji. Odwrócił mnie
156
do ściany dla dodatkowego wsparcia, dostosowując się, aby móc wbijać się we mnie z większym rozmachem. Nowa pozycja uwolniła jego rękę i potarł moją łechtaczkę, gdy jego główka trafiła w delikatne miejsce. Dojdź ze mną Alayna. - Rozkazał. - Dojdź. Jego autorytatywny ton i kręcący się kciuk zgubiły mnie. Odrzuciłam głowę do tyłu, moja cipka zadrżała, gdy przeszedł przeze mnie orgazm. Podążył za mną, jęcząc moje imię, gdy uwalniał się we mnie w długich, gorących wytryskach. Zdjęłam nogi z jego talii i poczułam się dziwnie stawiając je na ziemi. Wiedziałam, że nie może mnie trzymać po tak gwałtownym uwolnieniu. Mimo, że dłużej już mnie nie dźwigał, nie pozwolił mi odejść. - Możemy to zrobić jeszcze raz? - Wydyszałam, zanim nasze ciała się ostudziły. Zmarszczył brwi, puścił mnie z uścisku i spojrzał na zegarek. Musisz być o 1 w pracy? Myślę, że uda nami się powtórzyć to dwa razy.
157
Rozdział piętnasty - Dobra H musimy pogadać sobie od serca. - Byliśmy w drodze do Hamptons krócej niż 10 minut, ale byłam zbyt niespokojna, aby odłożyć tę rozmowę na później. Obróciłam się na przednim siedzeniu Mercedesa i założyłam okulary na głowę, aby wyraźniej widzieć Hudsona. Spojrzał na mnie z ukosa w swoich ciemnych Ray Bans. - Brzmi intrygująco. Wzięłam głęboki oddech. - Mam kilka zastrzeżeń co do ostatniej nocy. Jego czoło zmarszczyło się sceptycznie nad okularami, ale nie oderwał oczu od drogi. - Nie tej części nocy. - Klepnęłam go żartobliwie w rękę. Wcześniejszej części nocy. Późniejsza była w porządku. Skrzywił się. - Tylko w porządku? - Lepiej niż w porządku. - Zaśmiałam się. - Była spektakularna. Niesamowicie spektakularna. - Moje uda napięły się tylko na myśl o zmysłowej rozkoszy jaką doświadczyliśmy w apartamencie. Ziarno niepewności wkradło się w moją chwałę, powodując, że zaczęłam się zastanawiać, czy czuje to samo. Napinając się zapytałam. - A ty myślisz, że jak było? - W porządku. - Jego uśmiech dał mi znać, że się drażnił, ale i tak delikatnie uszczypnęłam go w udo. Kolejny pretekst, aby go dotknąć. Zdjął jedną rękę z kierownicy i złapał tę dłoń, którą go uszczypnęłam. - Ostrożnie! Prowadzę. - Podniósł moją dłoń do ust i przygryzł palce zanim je puścił. - Ale miałaś zastrzeżenia. Odsunęłam myśli, które wywołały palce na jego skórze. - Tak. Miałam. Nie byłam przygotowana na sytuację w której mnie postawiłeś. Muszę wiedzieć więcej na przyszłość. Nie miałam pojęcia o tym, że Wernerowie będą na symfonii. Nie mogłeś dać mi chociaż trochę informacji?
158
Hudson zdjął okulary i obserwował mnie jakby chciał ocenić jak poważna jestem. Byłam bardzo poważna. Byłam zmęczona niewiedzą o nim i świecie, w który wrzucił mnie tak lekceważąco. Schował okulary do kieszonki nad lustrem, już ich nie potrzebował, gdy skierowaliśmy się na wschód i słońce na nas nie świeciło. - Pomijając twój pociąg do obmacywania mnie wszędzie... - Oj nie przesadzaj. - Byłaś wspaniała. - Był również poważny, co mnie zszokowało. Wcale nie czułam się wspaniała. - Jak jakiekolwiek informacje, które bym ci dał, mogłyby zmienić twoje przedstawienie. Otworzyłam usta, ale nie miałam nic konkretnego do powiedzenia. Byłoby mi o wiele łatwiej, gdybym była przygotowana. - To było najlepsze co mogłam wymyślić. - To samo dotyczy pokazu mody. Mogłam poradzić sobie z twoją matką, Celią... - Zatrzymałam się, chciałam wskazać na to co dowiedziałam się o jego przeszłości, bez mówienia o tym. - Wiesz, cały dzień byłby lepszy, gdybym była przygotowana. - Ponownie, myślę, że jesteś genialna. - Nie w środku. A to sprawy w środku sprawiają, że robię szalone rzeczy. Jak prześladowanie w biurach. - Skrzywiłam się, gdy przypomniałam sobie moje żenujące zachowanie, szkoda, że nie mogłam o tym zapomnieć. Jednak jeżeli chciałam czuć się dobrze, muszę wystosować moje niepewności, a niewiedza o Hudsonie, doprowadziła do wielu problemów. - W każdym razie, mam cię w pułapce w samochodzie przez ponad dwie godziny... - Jesteś pewna, że to nie ja mam cię w pułapce? - Prowadzisz. Ja zapewniam rozrywki. - Choć znałam też jego nietypowe, figlarne zabawy. - Podoba mi się brzmienie tego. - Uśmiechnął się, zerkając na moje nagie nogi. Oparłam się pokusie, aby podciągnąć moje spódnico spodenki, które były moją zapłatą podczas zakupów u Mirabelle's. Podobało mi się to, że patrzył na mnie, ale jego wzrok nakręca mnie o kilkadziesiąt stopni, a chciałam pozostać skupiona. - Przestań przerywać. Gramy w poznajmysię-lepiej grę. - Podniosłam rękę, aby go uciszyć. - Nawet nie mów tego co 159
chcesz powiedzieć. Jeżeli chcemy mieć szansę oszukać twoją rodzinę kiedy będziemy z nimi 24/7 to musimy wiedzieć więcej o sobie. - Wiem już sporo o tobie. - Tym razem jego wzrok spoczął na biuście w super ciasnej koszulce. - Nie, nie wiesz. - Pstryknęłam palcami przed twarzą, aby jego uwaga przeszła w górę. - Czy można poznać kobietę nieseksualnie? Pomijając informacje z dostępnych danych personalnych. Jego odpowiedź była szybka i szczera. To mnie wkurzyło. - Hudson jesteś takim dupkiem. - Tak mi powiedziano. - Spojrzał w moje gniewne oczy. - Dobrze. Na czym polega ta twoja gra? Triumf wymazał moje rozdrażnienie. - Będziemy grać na zmianę. Gdy jest twoja kolej możesz albo zadać pytanie albo powiedzieć coś o sobie. Twój wybór. Nic ciężkiego. Podstawowe rzeczy. Mogę zacząć. Nie lubię grzybów. Jego oczy się rozszerzyły. - Nie lubisz grzybów? Co z tobą? - Są obrzydliwe. Smakują jak zgniłe oliwki. - Wcale nie smakują jak oliwki. - Smakują jak zgniłe oliwki. Nie mogę ich znieść. - Zrobiłam minę, aby pokazać mój niesmak, ale wewnątrz siebie byłam zachwycona, że zainteresował się tym, czym się dzielę. Nie byłam pewna czy chciał. Zwłaszcza z takim nic nieznaczącym tematem jak jedzenie. Hudson pokręcił głową, najwyraźniej oszołomiony moim wyznaniem. - To straszne niedogodności. To musi utrudniać twoje doznania kulinarne. - Coś wiem o tym. - Z jakiegoś powodu grzyby stanowią dużą część fantazyjnych potraw. - Wyobraź sobie moje przerażenie, kiedy mój partner na studniówkę zrobił obiad i to był kurczak Marsala6.
6
Kurczak z grzybami w winie Marsala.
160
Jego oczy drgnęły prawie niezauważalnie. - Twój partner na studniówkę? To był poważny związek? - Jego głos był również lekko napięty. Zmrużyłam oczy. Był zazdrosny? - Czy to jest pytanie na twoją kolejkę? - Em, tak, przypuszczam, że tak. Jest zazdrosny. O partnera na bal w liceum. Pochlebia mi to. - To był poważny związek dla mnie. Nie dla Joe. - Joe brzmi okropnie. - Jego uśmiech powrócił. - Dzięki. Był. - Hudson wjechał na autostradę i schowałam okulary do torebki. - Moja kolej. - Usiadłam skubiąc wargę. Łatwo było grać, ale teraz chciałam odpowiedzi. Czegoś dobrego. - Czemu nigdy nie zwracasz się do innych pseudonimami? Warknął. - Ponieważ pseudonimy są takie krzykliwe. Mówię do innych tak jak mają na imię. Po to je mają. Przewróciłam oczami. Jest taki oficjalny. Czasami nie byłam pewna czy nawet lubiłam faceta. To był jeden z powodów dla których chciałam grać w tę grę. Musiałam wiedzieć czy moje zainteresowanie wyszło poza normy fizyczne. Dodatkowo naprawdę chciałam, aby zwracał się do mnie używając pseudonimu. - Ale pseudonim pokazuje stopień znajomości. - Każdemu mówisz aby nazywał cię Laynie. Nawet osobom, które dopiero poznałaś. Ponieważ Alayna było dziwne. Tylko rodzice mnie tak nazywali. Może czuję jakbym znała każdego kogo spotykam. - Starałam się powiedzieć moje następne słowa od niechcenia, jakby mi to nie przeszkadzało. - Do Celii zwracasz się pseudonimem. - Naprawdę? - Wiedział, że mnie to dręczy. Nie ukryłam tego wystarczająco dobrze. - Jest jedyną osobą na świecie Alayna. Znam ją całe moje życie. Nawet nie wiedziałem, że jej imię to Celia aż do prawie 10 urodzin. Skrzyżowałam nogi, zadowolona, że spojrzał jak to robiłam, machając nogą z irytacją. - Jeżeli chcesz przekonać ludzi, że znaczę dla 161
ciebie więcej niż Celia to powinieneś mieć dla mnie pseudonim. To taka ustalona czułość. - I naprawdę chciałam jego czułych słówek. - Nazywając mnie H pokazujesz czułość? Telefon zawibrował mi w kieszeni. Uniosłam biodra, aby móc go wyciągnąć i oczy Hudsona obserwowały jak to robiłam. - Tak. Nie idę w te naprawdę pieszczotliwe słówka jak słodziutki czy kochaniutki. Ale Hudson jest za oficjalne. - Lubię oficjalnie. - A ja lubię Blow Pop7 o smaku wiśniowym. To nie znaczy, że są odpowiednie w każdej sytuacji. - Blow Pop? - Taa... Blow Pop. - Zamierzałam odpowiedzieć to seksownie, ale byłam rozproszona czytaniem wiadomości w telefonie. Była od Briana proszącego, abym do niego zadzwoniła. Ignorowałam wszystkie wiadomości które mi wysyłał przez ostatni tydzień i nie zamierzałam teraz odpisywać. Zdenerwowana rzuciłam telefon na kolana. Nie wiedział, że znalazłam rozwiązanie dla moich problemów finansowych i pewnie oczekuje, że ulegnę jego namowom. Nie ma mowy. - Nie lubisz kochanie? - Pytanie Hudsona skierowało mnie znowu do samochodu. Moja odpowiedź miała ślady napięcia skierowanego do Briana. - Nie za bardzo. - Tylko dlatego, że było banalne i nieszczere. To nie była nazwa, którą Hudson wybrał specjalnie dla mnie. - Zostanę przy Alayna. Odwróciłam się i zmierzyłam go wzrokiem. - Daj spokój. Możesz teraz do mnie mówić skarbie to i przed ludźmi dasz radę. - Nie ma mowy. - Mruknął. - Czemu? Czasami tak do mnie mówisz. Jego głos zagrzmiał niski, cichy i poważny. - To prywatne.
7
Lizaki.
162
Zadrżałam. Nawet jeśli jego głos nie wskazywał, że sprawa została rozwiązana, odpuściłam sobie. Jego odpowiedź była idealna. Zmysłowa, a nawet trochę romantyczna. Nie to żebym pokładała nadzieję w czymś romantycznym, tylko może trochę słodkim. Hudson zawsze mnie zaskakuje. Potrząsnęłam głową. - Twoja kolej. Mój telefon znowu zawibrował. Kolejna wiadomość od Briana. Tym razem napisał, że pierwszą rzecz jaką zrobi rano to przyjedzie się ze mną spotkać. A mnie tam nie będzie. Zgadnij kto się śmieje ostatni. Uśmiechnęłam się, gdy wyłączyłam telefon i schowałam go z powrotem do kieszeni. Kiedy skupiłam się znowu na Hudsonie, patrzył na mnie ze zmarszczonym czołem. - Kto ciągle do ciebie pisze? Coś w jego zazdrości sprawia, że mam ochotę mruczeć. - To twoje pytanie? - Tak. Zastanawiałam się czy nie zrobić czegoś, co był sprowokowało jego zazdrość, ale ta gra miała polegać na szczerych odpowiedziach. - Mój brat. Jest dupkiem. - Takim jak ja? - Zapytał, przypominając to co powiedziałam kilka minut temu. - Gorszym. Jest dupkiem, który o tym nie wie. Hudson uśmiechnął się. - Ignorujesz Briana? Wiedział jak Brian ma na imię. To uświadomiło mi, iż wie, że mam brata. Ciekawe co jeszcze Hudson wie o Brianie. I moich rodzicach. Moim całym życiu. Cóż, jeżeli chce się dowiedzieć czegoś o Brianie musi poczekać na swoją kolej. - Już zadałeś swoje pytanie. Teraz moja kolej. Straciłam dziewictwo gdy miałam 16 lat. Zrobiłam to, aby go zszokować, ciągle zirytowana wiadomością od Briana oraz dlatego że Hudson wiedział o tym czego nie powinien wiedzieć, póki mu sama nie powiem. - 16? Kurwa Alayna. Nie sądzę, abym chciał o tym wiedzieć.
163
- Sorka. - Uśmiechnęłam się. Pokręcił głową i zmrużył oczy. - Naprawdę wątpię, aby to wyniknęło w rozmowie z moją rodziną. - Nigdy tego nie wiesz. - Kim był ten facet? Jego zazdrość była naprawdę gorąca. - Czy to twoja kolej? - Nie. Przechyliłam głowę kwestionując jego szczerość. Zmienił zdanie. Nie mógł się powstrzymać. - Tak. Nie próbowałam ukryć mojej radości. - Był przypadkowym facetem, którego poznałam na imprezie. Myślałam, że seks pomoże mi zapomnieć o śmierci rodziców. Nie pomogło. - Nie, myślę, że nie pomogło. Brzmiał sympatycznie i byłam zadowolona, że nie naciskał. To był okropny czas w moim życiu. Śmiertelny wypadek samochodowy moich rodziców zepchnął mnie do zachowań, z których nie jestem dumna. Przypadkowy seks, nadmierne spożywanie alkoholu, eksperymenty z narkotykami. Następnie uzależnienie z którym utknęłam. Obsesyjna miłość, która nawet nie powinna być nazywana miłością, bardziej obsesja chęci bycia kochaną. Gdybym naprawdę była z Hudsonem, to znaczy była jego prawdziwą dziewczyną, wtedy powinien wiedzieć wszystkie szczegóły i z przyjemnością bym mu powiedziała. Jednak w tym dziwnym momencie byłam wyjątkowo zadowolona, że nie jestem naprawdę z Hudsonem i nie muszę mu o tym mówić. Wow. Czy to znaczy, że miałam momenty kiedy chciałam naprawdę z nim być? Kiedy to się zaczęło? Spojrzałam na Hudsona, który wydawał się być pogrążony w myślach. Co trzeba zrobić, aby tam się dostać. Próbowałam odgadnąć co go tak absorbuje. - Co robiłeś w Cincinnati? - Interesy.
164
Ścisnęłam grzbiet nosa. Łatwiej było z tym mężczyzną uprawiać seks niż dzielić z nim coś prawdziwego. - To nie jest bardzo wyczerpująca odpowiedź. - Nie chciałbym rozmawiać z moją dziewczyną o interesach. - Nie byłbyś moim chłopakiem gdybyś tego nie robił. - Pomimo, iż wreszcie uwierzyłam, że Hudson rzeczywiście był poza miastem przez tydzień, niepewność nadal mnie gryzła. Naciskałam na więcej informacji. Twoja mama z tatą nie rozmawiają z sobą o interesach? - Moi rodzice wcale ze sobą nie rozmawiają. Jeżeli tata będzie w domu gdy tam dotrzemy, nie będzie spał w tej samej sypialni co mama. Małżeństwo bez miłości, pamiętasz? - W takim razie kiepski przykład. - Próbowałam innej taktyki. Słuchaj. Jestem absolwentką szkoły biznesowej. Chciałabym wiedzieć o takich rzeczach. - Celowo oblizałam wargi. - Mój mądry umysł cię nie podnieca? - Twój mądry umysł, nie mój. - Ukrywał uśmiech. Przesunęłam dłonią w dół jego uda. - Daj spokój. Pokazałam ci mój. Pokaż mi swój. Nie mógł mi się oprzeć w moim pełnym uwodzenia humorze. Westchnął. - Ktoś spoza był zainteresowany Plexis, jedną z moich mniejszych firm. Jednak nie jestem zainteresowany jej sprzedażą właśnie temu konkretnemu nabywcy. Pozostali członkowie zarządu czują inaczej. Hudson zmarszczył brwi i myślałam, że skończył, ale mówił dalej. Właściwie to było całkiem stresujące, walka aby utrzymać Plexis kiedy tak wiele osób jest przeciwko. Moglibyśmy wiele zyskać ze sprzedaży. Ale wiem, że ten nabywca zrównałby miejsce z ziemią. Firma byłaby rozdzielona. Ludzie straciliby pracę. Siedziałam jak zahipnotyzowana. W swoim krótkim przemówieniu widziałam jego pasję do swoich firm i ludzi z którymi pracował. Widziałam jak zrelaksowany był i może nawet zadowolony, opowiadając mi o czymś, co tak nad nim ciążyło. Miał z kim dzielić takie rzeczy? Nie wydaje mi się. Zauważył, że się przyglądam i zesztywniał.
165
Jestem pewna, że był niespokojny ujawniając aż tyle, co różniło się od typowych krótkich rozmów. Więc odpuściłam i rozświetliłam atmosferę. - Dziękuję! Naprawdę było to takie straszne? Jego usta zacisnęły się w cienką linię, ale widziałam błysk w jego oczach. - Nie odpowiem na to. To nie twoja kolej. - Zatrzymał się na chwilę zanim powiedział. - Dobra. Nie było to takie straszne. To oferuję w mojej kolejce. - Hudson? - Zapytałam delikatnie, mając nadzieję, że nie zauważy mojej pełnej adoracji w samym wypowiedzeniu jego imienia. - Tak skarbie? - Nie jesteś tak naprawdę dupkiem. Położył mi na ustach jeden palec. - Cii. Zniszczysz moją reputację. Kontynuowaliśmy grę podczas kolacji w spokojnym barze małż w Sayville, obejmując różne tematy, od ulubionych filmów do najgorszych randek i pierwszych pocałunków. Z Hudsonem miałam bardzo niewiele wspólnych cech, ale to tylko bardziej mnie zaintrygowało i miałam wrażenie, że czuje to samo. Większość różnic była przede wszystkim wynikiem różnych środowisk niż gustów. Nie wiem czy pokochałabym operę, bo nigdy nie byłam. Moje ulubione kiedyś zajęcie, czyli kupowanie jednego biletu do kina i skradanie się na kilka seansów, wynikało z braku środków, czego Hudson nigdy nie doświadczył. Pod tym wszystkim, oboje wiedzieliśmy, że dzielimy coś bardzo wspólnego. Naszą destruktywną przeszłość. Choć rzadko o tym mówiliśmy, była cieniem w wielu naszych wyznaniach. Jednak w przeciwieństwie do innych mężczyzn, gdy przeszłam do rutyny mówiąc o sobie, nie czułam jakbym zatajała prawdę. Nie kłamałam jak to robiłam z wieloma innymi. Nie rozmawialiśmy o tym, ale nie musiałam kłamać na temat tego co leży w głębokich zakamarkach mojej duszy, bojąc się, że to wyjdzie na jaw. Dzięki temu łatwiej nam było dzielić się prostymi rzeczami. Po kolacji wróciliśmy w trasę, graliśmy w grę co jakiś czas, pozwalając aby wypełniała nas komfortowa cisza pomiędzy naszymi kolejkami. Wreszcie Hudson zjechał z Old Montauk Higway w prywatną drogę. W połowie drogi wpisał kod w bramę i wielkie, drewniane drzwi się
166
otworzyły i mogliśmy pojechać dalej wzdłuż wysokiego żywopłotu. Zatrzymał samochód przed tradycyjną, dwupiętrową posiadłością. - Jesteśmy. - powiedział śpiewnym głosem, nie w typie Hudsona Pierce. Kopara mi opadła, gdy wpatrywałam się w rezydencję, jasno oświetloną przez latarenki w fontannie na środku podjazdu. Starałam się za dużo nie myśleć o pieniądzach Hudsona, nie chciałam aby to było przedmiotem przyciągania mnie do niego, ale jeśli kiedykolwiek miałabym być wdzięczna za jego bogactwo, to właśnie teraz. Dom zapierał dech w piersiach i był ekstrawagancki, tak jak to widziałam w filmach. - To jest... wow. Hudson się roześmiał. - Chodź. Pokochasz wnętrze. Otworzyłam drzwi samochodu, ogarnięta natychmiast zapachem oceanu z wczesnoletnimi kwiatami. Wejściowe drzwi otworzyły się i starszy, łysiejący mężczyzna w szarym garniturze podszedł do nas. - Dobry wieczór Martin. - Powiedział Hudson oplatając rękę dookoła mojej talii. - To moja dziewczyna Alayna Withers. Martin jest naszym opiekunem domu. - Bardzo mi miło pani Withers. - Powiedział Martin ujmując moją dłoń. Gdy ją wypuścił powiedział do Hudsona. - Panie Pierce, wezmę państwa bagaże do apartamentu gościnnego w zachodnim skrzydle. Hudson zmarszczył czoło, gdy podawał Martinowi klucze. - Wszyscy są w zachodnim skrzydle? - Tak, proszę pana. - Więc wstaw nas do głównej we wschodnim skrzydle. Z dłonią ciągle na moim krzyżu, Hudson wprowadził mnie przez podwójne drzwi do wnętrza domu. Przedpokój był pusty z wyjątkiem ozdobnego stołu umieszczonego pod zagiętymi, zaokrąglonymi schodami. - Hudson jesteśmy w kuchni. - Głos Mirabelle dobiegł z tyłu domu. - Wiem, że jest późno. - Powiedział do mnie Hudson tonem pełnym przeprosin. - Jednak powinniśmy chociaż się przywitać. Masz coś przeciwko? 167
Nie byłam zmęczona. To jest mój czas w ciągu dnia. Gdybyśmy nie opuścili miasta to zaczynałabym zmianę w klubie. - To nie jest dla mnie późno. Z jakiegoś powodu wywołało to uśmiech Hudsona. - Dobrze. Zmysłowa obietnica w jego tonie spowodowała napięcie moich ud. Boże, przez ten niekończący się flirt i intymność naszej poznajmy się gry byłam bardziej niż uwiedziona. Wszystko czego potrzebowałam to łóżko i Hudson. No, łóżko było opcjonalne. Hudson pokierował mnie tylnym korytarzem do dalszej części domu. Jego palce na moim biodrze nie były wystarczającym kontaktem. W kuchni zabrał dłoń i westchnęłam na stratę. Na szczęście udało mi się ukryć westchnienie w zachwycie nad pokojem do którego weszliśmy. Kuchnia była większa niż moje mieszkanie. Cholera, przedpokój był większy niż moje mieszkanie. Ściany były jasnożółte, a lady z granitu, brązowe z białymi kropkami. Wszystkie urządzenia były ze stali, pasując do parkietu. Nawet ktoś, kto nie interesował się kuchnią, musiał przyznać jej piękno. Znaleźliśmy Adama i Mirę pochylających się nad ladą, skrobiąc coś, czym chyba były okruchy w foremce do ciasta. - Jestem w ciąży. - Mira powiedziała zanim ktokolwiek zapytał. - Nie wiem jaką wymówkę ma Adam. - To jedno z ciast Milly? - Spytał Hudson. Mira pokiwała. - Więc to jest jego wymówka. Nikt nie robi lepszych ciast niż Milly. Nie mogę uwierzyć, że nic nie zostawiliście dla nas. - Jest więcej na jutro. - Pisnął Adam. - Surowo nam zabronili ich dotykać. Milly jest naszym kucharzem. - Powiedział do mnie. - Jest niesamowita. - Teraz kiedy maluszek jest nakarmiony. - Powiedziała Mira dotykając brzucha. - Mogę się odpowiednio przywitać. Laynie! - Objęła mnie ramionami. - Tak się cieszę, że przyjechałaś! - Dziękuję. - Powiedziałam, zaskoczona jej żywiołowością.
168
- Jak podróż? Jedliście coś? - Chcesz im coś przygotować? - Adam przyłożył rękę do ust i szepnął. - Mira nie gotuje. Zmrużyła na niego figlarnie oczy. - Chyba wiem jak użyć mikrofali. - Nic nie musisz udowadniać. Zatrzymaliśmy się w Sayville. Powiedział Hudson. - W barze małż? Ohh jestem zazdrosna. - Mira przeniosła się do brata, przytulając go i dając lekkiego buziaka w policzek. - Nadal się cieszę, że tu jesteś. Minęły wieki od kiedy wyjechałeś. Hudson wymknął się z jej uścisku, ale się uśmiechał. - Też się cieszę. Tata przyjechał? Mira przeniosła pustą foremkę od ciasta do zlewu i napełniła wodą, zostawiając aby się namoczyła. - Tak, juz poszedł się położyć. Albo ukrywa się przed mamą. Jest w domku gościnnym. Wymieniłam spojrzenie z Hudsonem, pamiętając naszą rozmowę o małżeństwie bez miłości jego rodziców. - Gdzie mama? I Chandler? - Tutaj jestem. - Obejrzałam się i zobaczyłam Sophię Pierce opierającą się o łukowate przejście. Miała na sobie elegancki szlafrok i trzymała szklankę czegoś jasnobrązowego z lodem. - Chandler wyszedł z dziewczyną Gardiner. Nie spodziewam się go wcześniej niż późno w nocy. - Witaj matko. - Hudson podszedł do niej i pocałował w policzki. - Udało ci się. - Sophia spojrzała na mnie. - Waszej dwójce. - Rzadko się rozstajemy z Alayną. - Hudson skłamał przyciągając mnie do siebie. - Dobry wieczór pani Pierce. - Byłam przerażona widząc ją znowu, ale starałam się powitać ją tak ciepło, jak to tylko możliwe. Ramię Hudsona dookoła mnie pomagało. - Dziękuję za zaproszenie. Dom jest piękny. Pokiwała. - Jestem pewna, że chcesz się zadomowić. Wybrałam dla ciebie pokój w zachodnim skrzydle. 169
Hudson się wtrącił. - Powiedziałem Martinowi, aby ulokował nas w głównej sypialni we wschodnim skrzydle. Dreszcz rozprzestrzenił się z mojego brzucha do reszty ciała. Dzielenie sypialni z Hudsonem... na samą myśl mnie skręca. Starałam się nie rozmyślać nad tym jak będziemy spędzać noce w Hamptons. Nie wiedziałam czy będą wypełnione seksem czy będziemy na służbie. Jednak teraz gdy pomysł osiadł we mnie, nie mogłam przestać myśleć o cielesnych możliwościach. Sophia najwyraźniej nie czuła tego samego o pomyśle dzielenia łóżka przeze mnie i jej syna. - Hudson, to tak daleko od nas. - Jej gniew był oczywisty. Miałam wrażenie że jej, tak jak Hudsonowi, rzadko ktoś się przeciwstawiał. Wyobrażam sobie, że przez to rodzinne posiłki mogły być niekomfortowe. Hudson wiedział jak radzić sobie z matką. - Potrzebujemy dystansu matko. - Jego ton był ostateczny. - Dlaczego? Nie gryzę? - Alayna gryzie. - Uśmiechnął się złośliwie. - I może być całkiem głośno. Zamieniłam się w dziesięć odcieni szkarłatu. Czy on rzeczywiście wierzy, że udawana dziewczyna chce dyskusji o życiu seksualnym z matką? Chociaż, naprawdę mogę być głośno. Zszokowane spojrzenie, które posłała Sophia, sprawiło, że Hudson odpowiedział - Och mamo, nie patrz tak na mnie. Ani ja, ani Alayna nie jesteśmy cnotliwi od kiedy mieliśmy 16 lat. Sophia zacisnęła usta i przeszła obok nas. Skończyła swój drink zanim włożyła go do zlewu. Hudson pochylił się i wyszeptał do mojego ucha, jego ciepły oddech wysłał dreszcz przez moje plecy. - Cóż, wiesz co? Ten dziewiczy fakt, był przydatny. Szturchnęłam go w żebra, zirytowana, że zostałam wykorzystana w jego potyczce z matką.
170
- Nie bądź wkurzona Alayna. - Przyciągnął mnie do siebie i otulił ramionami, moje plecy dotykały jego przodu. - Zaufaj mi... chcemy pokój z daleka od nich. Westchnęłam na jego dotyk, byłam świadoma, że to było na pokaz, ale cieszyłam się z tego kontaktu. Może on też się z niego cieszył. Lub po prostu chciał odejść z dala od matki, ponieważ nas wytłumaczył. - Cóż, widzimy się rano. Jest późno i chcemy pójść już do łóżka. Lub może naprawdę chciał iść do łóżka. Bóg jeden wie.
171
Rozdział szesnasty Gdy wspięliśmy się po schodach i skręciliśmy w stronę wschodniego skrzydła zaczęłam się denerwować. Nauczyłam się, że Hudson był bardzo skupiony na oddzieleniu fałszywego od prawdziwego i przez to, zastanawiam się, co się będzie działo między naszą dwójką w nocy, gdy będziemy sami. Jest oczywiste, że będziemy uprawiać seks i upewnił się, aby nasz pokój był z daleka od innych. Jednak chce abyśmy mieli prywatność, aby oddać się intymności, czy aby jego rodzina nie wiedziała, że tej intymności nie będzie? To było tak mylące. On tak łatwo to rozdzielał, ale dla mnie było to niemożliwe. Wszystko co wiedziałam i czułam do niego było owinięte dookoła mnie przez cały czas. Nie oddzielałam udawanego od prawdziwego związku, poza tym jak on reagował na mnie. Po chichu, gdy martwiłam się całą tą sytuacją, poszłam za nim przez podwójne drzwi do pięknej, głównej sypialni. Pokój miał dwie, zdobione, mahoniowe komody i pasujące królewskie łoże z baldachimem. Nasz bagaż leżał w nogach łóżka, na przeciwko małej części wypoczynkowej z dwoma fotelami i mahoniowym stolikiem. Kominek był wkomponowany wewnątrz ściany, a podłoga prawie w całości przykryta pluszową wykładziną. Mimo, że był tu klasyczny wystrój, plazma wisiała na ścianie na wprost łóżka. Kiedy stałam przyglądając się pomieszczeniu i denerwując sytuacją, Hudson zdjął marynarkę, nucąc sobie, najwyraźniej nieświadomy mojego niepokoju. Następnie rozwiązał krawat i rzucił na jedno z krzeseł. Odwrócił się do mnie, gdy rozpinał koszulę i zatrzymał się, zauważając, że nie poruszyłam się odkąd weszliśmy do pokoju. Zanim mógł zapytać, wypaliłam co mnie gryzło. - Jestem na służbie czy poza? Mały uśmiech pojawił się na jego ustach. - Mojej rodziny nie ma w pobliżu. - Tak, upewnił się co do tego. - Poza służbą. Poza tym, mówiłem ci, że nigdy nie będzie seksu w części udawanej, a zamierzam teraz uprawiać z tobą seks.
172
Dreszcz, który przeze mnie przeszedł, postawił na mnie każdy włosek. - Naprawdę? - Oczywiście. - Dalej przyszpilał mnie wzrokiem, gdy wznowił rozpinanie koszuli, tym razem robiąc to wolniej niż poprzednio. Wzięłam płytki oddech. - Nigdy nie spędziliśmy razem nocy. - Nie spędziliśmy. - Zrobił krok w moim kierunku, jego szelmowski uśmiech był coraz szerszy. - Denerwujesz się? Tak. - Nie. Jego brwi się podniosły kiedy wyczuł moje kłamstwo. - Powinnaś. Będziesz w moim zasięgu przez całą noc. Oczekuję, że będziesz jutro obolała. Moja nerwowość się rozpłynęła, pożądanie. - Hmm. Brzmi idealnie.
zastąpiona
przez
intensywne
- Dobrze. Idź się przygotować na noc. - Pokiwał w kierunku drzwi łazienki. - Tylko nie za długo. Jestem niecierpliwy, aby lizać cię, aż stracisz sens. Nie wahając się chwyciłam małą torbę w której były moje przybory toaletowe i poszłam do łazienki. Jak zamknęłam za sobą drzwi mój palec zatrzymał się na zamku, rozważając czy je zablokować. Ale dlaczego miałabym to robić? Każda inwazja, którą zaplanowałby Hudson jest mile widziana. Po umyciu twarzy i wyszczotkowaniu zębów znowu się zawiesiłam. Co powinnam założyć? Miałam spakowaną seksowną koszulkę, ale nie byłam pewna czy chcę zrobić z niej pożytek. Koszulka jakby sugerowała romantyczny nastrój. Prawda? To nie miało znaczenia, bo zostawiłam walizkę w sypialni. Powinnam wyjść ubrana? Naga? Zdecydowałam rozebrać się do bielizny, wdzięczna, że założyłam pod ubranie ładny, czarny, koronkowy stanik i pasujące koronkowe bokserki. Złożyłam ubrania i zostawiłam je na ladzie po czym wymknęłam się po cichu do sypialni. Hudson zgasił górne światło i zapalił nocne lampki. Stał do mnie plecami i zauważyłam, że zdjął koszulę i pasek, a jego stopy były bose i seksowne. Boże, stopy nie mają prawa być seksowne, ale jego były. 173
Odwrócił się i mój oddech ugrzązł. Nasze stosunki seksualne są nadal takie nowe. Patrząc na jego nagą pierś byłam zachwycona bez końca. Jego twarde ramiona, sposób w jaki spodnie nisko wisiały na biodrach, jego stalowe mięśnie brzucha... Chyba nigdy nie znudzi mi się patrzenie na niego. W końcu mój wzrok wrócił do jego twarzy, gdzie dostrzegłam ciemne oczy pożerające mnie tam gdzie stałam. - Dobry wybór. - Skinął na mój strój i moja skóra zamrowiła w zgodzie. - Chodź tu - Jego niski pomruk pociągnął mnie w jego stronę, jakbym była przywiązana liną. Zatrzymałam się w jego zasięgu, ale nie dotknął mnie. Krążył dookoła mnie, a stojąc tak blisko mogłam poczuć ciepło promieniujące z jego ciała, zwiększające moją własną, już i tak rosnącą, temperaturę ciała. Zatrzymał się za mną, czułam go na mojej szyi, jego oddech oplatał moją skórę. - Taka piękna. - Mruknął zanim ustami poskubał moje ucho. Muszę sprawić, że dojdziesz. - Podskoczyłam, gdy jego dłonie posunęły w dół moich rąk. - Znowu i znowu. - Polizał dookoła mojego płatka. Myślisz, że to udźwigniesz? Słowa mnie zawiodły. Odpowiedziałam niespokojnym opierając ciało o niego, pozwalając aby ciepło mnie otoczyło.
jękiem,
Zaśmiał się złośliwie i obrócił mnie twarzą do niego, jego usta zatrzymały się centymetry od moich. - Nie wiesz czy dasz radę to udźwignąć, prawda skarbie? Przekonajmy się. Przyciągnął mnie do swoich ust, pożerając mój oddech w tym wszechogarniającym pocałunku, wzywając mnie do poddania się jego kontroli. Nie walczyłam, oddałam się mu w każdy sposób w jaki tego żądał. Z każdym żądaniem oddawałam mu siebie, gdy uczył moje ciało jak być adorowane i czczone. Jak się oddać i być zdominowaną. Jakbym została stworzona dla jego przyjemności, ale z tego samego powodu, on został stworzony dla mnie. Lizał mnie dopóki nie straciłam sensu i sprawił, że dochodziłam ciągle i ciągle. W kilku momentach bałam się, że tego nie udźwignę. Jednak pchnął mnie przez każde szczytowanie - zarówno te, które przepływały przeze mnie powoli jak i te, co rozrywały mnie brutalnie - z doświadczeniem i zaufaniem kochanka, który znał mnie dokładnie intymnie o wiele dłużej niż musiał.
174
Po kilku naszych orgazmach, leżał ciężko na łóżku obok mnie, jego ramię dotykało mnie. Nie byłam pewna czy już tak spędzi noc, czy tylko chwilę odpoczywa. Moje ciało było jakby bez kości, każdy mięsień był rozluźniony. Sen zagrażał mojej świadomości, ale odepchnęłam go, nie chcąc, aby nasz wieczór już się skończył. Odwróciłam do niego głowę i zauważyłam, że obserwuje mnie z zadowolonym uśmiechem na twarzy. Odwzajemniłam jego uśmiech i westchnęłam. - To było... niesamowite. W mgnieniu oka był na mnie, jego całe ciało przykrywało moje. Splótł dłonie z moimi i przeniósł je nad moją głowę. - Co było twoją ulubioną częścią? Wszystko. Każda minuta z nim. Ale ta odpowiedź wydawała się głupia i wiedziałam, że chce czegoś konkretnego. Kilka niesamowitych momentów przyszło mi do głowy, każdy wywoływał we mnie rumieniec tylko od myślenia o nim. Jak wtedy gdy wczołgał się na moje ciało, usiadł okrakiem na szyi i cicho kazał wziąć penisa w usta. To było bardzo gorące. Albo jak kazał mi samej się zabawiać, kiedy on ssał i ciągnął moje piersi. Znowu, bardzo gorące. Też trochę niezręczne. Jednak tylko, dopóki się dla niego nie roztopiłam. Nie mogąc nazwać wspomnień odbiłam piłeczkę. - Co było twoją ulubioną częścią? Przesunął nosem po mojej szczęce. - Sposób w jaki reagujesz na wszystko... zawsze... co ci robię. - Polizał moją dolną wargę i otworzyłam się na pocałunek, ale szybko się wycofał. - Twoja kolej. Jego humor był niezwykle zabawny i zainspirował mnie, aby do niego dołączyć. - Nigdy nie powiem. - Wyszczerzyłam się. - Powiedz. - Złączył nasze dłonie i wziął moje w swoją jedną. Drugą ręką powędrował na moje biodro. Moja odsłonięta talia sprawiała, że czułam się bezbronna. Mógł mnie łaskotać bez litości. Mimo to, go kusiłam. - Zmuś mnie. - Nie mogę cię zmusić do niczego. - Jego dłoń przejechała po mojej wrażliwej części i wzdrygnęłam się. - Myślę, że możesz. - Przygotowałam się na jego atak. - Słyszałam, że jesteś całkiem dobry w zmuszaniu kobiet do robienia rzeczy. 175
I nagle było już mniej zabawnie, tylko z głębszym podtekstem. Nie chciałam tego wywoływać, ale jego wyznanie, że manipulował kobietami, zawsze wisiało nad nami podczas wspólnego czasu. Leżąc pod nim nago, pozbawiona zmysłów po wielokrotnych orgazmach, gadałam co mi ślina przyniosła na język. Jego oczy drgnęły, jedyna wskazówka, że moja wypowiedź zrobiła na nim wrażenie. - Jestem dobry w namawianiu kobiet. Nie mogłam się powstrzymać. Pociągnęłam rozmowę. - Ale nie mnie. - Nie. - Zniżył głos, zabawa odeszła. - Nie ciebie. - Nie jestem... - szukałam pytania jakie chcę zadać, potrzebując odpowiedzi, chociaż jeszcze nie miałam dobrego słowa - ... wystarczająco... intrygująca, aby zabawić się ze mną? Moje ręce nadal były przyszpilone nade mną, uniósł się na ramieniu, aby móc na mnie patrzeć. - Boże Alayna, co chcesz abym ci zrobił? Posiadł cię? Mogę cię zmiażdżyć. Mogę cię zniszczyć. - Jego ton był ciemny, ale również szczerze ciekawy. - Tego właśnie chcesz? Moje oczy wypełniły się łzami. Nienawidziłam prawdy w mojej odpowiedzi. - Nie, ale też trochę tak. Tak właśnie działa mój głupi mózg. Jeżeli nie chcesz ze mną robić tego, co zwykle robisz z innymi dziewczynami, to musi być coś ze mną nie tak. Zaśmiał się, gdy ułożył się na łóżku obok mnie. - Oh, wszystko z twojego powodu hę? Jakby to nie było coś nie tak ze mną? Jak egoistycznie z twojej strony. Wolna, aby się poruszyć, przewróciłam się na bok, przodem do niego. - Jestem bardzo egoistyczna. Chcę być wyjątkowa. Boję się, że nie jestem. - Jesteś. - Jego słowa były stanowcze. - Nawet bardziej niż możesz to sobie wyobrazić. - Odwrócił się, aby móc na mnie patrzeć. - Ponieważ bardziej nie chcę cię zniszczyć, niż cię posiąść. To dla mnie postęp. Teraz oboje byliśmy wrażliwi. Dwie uszkodzone dusze dzielące nasze załamanie w prywatnej sesji terapeutycznej. Tego właśnie chciał między nami? Dzielenia się czymś takim, bez oceniania, bez wstydu? To było... miłe.
176
Przestałam się martwić o bycie narażoną i przemówiłam prosto z mojego wnętrza. - Staram się nie sfiksować co oznacza, że jestem inna dla ciebie. To jest postęp dla mnie. Pokiwał, pochłaniając wagę moich słów. - Wiesz skąd to się wzięło? - Czemu zaczęłam mieć obsesje na punkcie mężczyzn? - Taa. - Moi doradcy powiedzieli, że prawdopodobnie chodzi o to, że nie czułam się kochana jako dziecko. Pogorszyło się przez wczesną śmierć moich rodziców. Dlatego ciągle szukam uczucia i poddaję wątpliwości kiedy je otrzymuję, ponieważ nie wiem, jak to się powinno naprawdę czuć. - Jak sobie z tym poradziłaś? To nie było to, o co myślałam, że zapyta. Czułam, że pyta zarówno dla siebie jak i dla mnie. Weszłam już w najgłębszą prawdę, więc mogłam podzielić się też tym. - Nie poradziłam. To ciągła walka. Dużo samozaparcia. Wiele głupich, małych sztuczek jak noszenie elastycznej gumki dla przypomnienia. Pokiwał, rozumiejąc istnienie mojej gumki. - Nadal wpadasz w stare nawyki. - Tak. - Ze mną? - Znasz na to odpowiedź. - Mój głos przeszedł w szept. Chciałam odwrócić wzrok, ale nasze oczy były wpatrzone w siebie i w miękkości jego spojrzenia znalazłam siłę, aby powiedzieć więcej. - Nie wierzyłam, że byłeś w podróży służbowej. Myślałam, że nie chciałeś mnie widzieć. Dlatego przychodziłam do twojego budynku. Posmutniał, jakby moja szczerość zgniotła go. Zamknął na chwilę oczy. Kiedy je otworzył były ciemne i intensywne. Złapał mnie ręką za kark, upewniając się, że jej nie odwrócę. - Alayna, nigdy bym cię nie okłamał. - Jego głos był szorstki. - Nie gdy jesteśmy poza służbą. Zawsze mówię ci prawdę. Przysięgam. Jego uścisk zelżał i kciukiem gładził mój nagi policzek. - Rozumiesz?
177
Pokiwałam i przykryłam jego dłoń swoją. - Hudson, to. Chrząknęłam, gdy gardło zacisnęło mi się z emocji. - To jest moją ulubioną częścią. Przez ułamek sekundy bałam się, że wystraszyłam go moją intensywnością, że się odsunie. Ale nie zrobił tego. Zamiast tego położył dłoń na moim tyłku i przyciągnął mnie bliżej. Pogładził moje udo, ciągnąc je, aby objęło go w talii. Wtedy wszedł we mnie, moja cipka była mokra od poprzednich orgazmów. Jego tempo było powolne i stałe, mniej brutalnie, jak to często bywało podczas jego seksualnych potrzeb. Ale z powodu rzeczy, które ze sobą dzieliliśmy jego zamierzone pchnięcia były naturalniejsze, bardziej aby podkreślić połączenie niż dla satysfakcji. Orgazm szybko przeszedł przez nas. Mój wybuchł we mnie falami, które zacisnęły brzuch, podwinęły palce u stóp i spowodowały fajerwerki przed oczami. Jego wytrysnął gorąco i długo, gdy jęknął moje imię. Jego oczy nigdy mnie nie opuściły, tylko je zmrużył, gdy dochodził i to pogłębiło intymność. Wiem, że mówił prawdę, wierzę mu. W jego słowa i czyny. Czułam się stała. Spadłam w coś co nie miało nic wspólnego z miłością. W uzdrowienie. To też była miłość. Gdybym była w stanie to przed sobą przyznać, właśnie tym była miłość.
178
Rozdział siedemnasty
Wlewające się przez okna promienie słońca, ocieplają mnie i budzą wcześniej niż podczas mojego codziennego harmonogramu dnia. Zanim się rozejrzałam czułam, że byłam sama. Kiedy się odwróciłam, zerknęłam na zegar stojący na nocnej szafce, obok miejsca gdzie powinien spać Hudson. 9:27. Mrugnęłam kilka razy, przyzwyczajając oczy, rozważając czy chcę wstać i poszukać mojego kochanka, czy przewrócić się na bok i pójść dalej spać. Nadal nie podjęłam decyzji, gdy drzwi się otworzyły i pojawił się w nich Hudson, tylko w czarnych, jedwabnych spodniach od piżamy, niosąc tacę ze śniadaniem. - Dobrze, obudziłaś się. - Powiedział, gdy usiadłam. Zapach kawy wabił mnie, aby odpuścić sobie sen. - Pokazałem mojej rodzinie jakim niesamowitym chłopakiem jestem, przynosząc ci śniadanie do łóżka. Omlety. Bez grzybów oczywiście. Bez Blow Pop o smaku wiśni. - Mrugnął, gdy postawił tacę na stole w części wypoczynkowej. - I tak to jest nieodpowiedni moment dla Blow Pop. I powinieneś powiedzieć niezwykle niesamowity chłopak. Śniadanie do łóżka jest najlepsze. - Choć zdecydowanie ślinka napływała mi do ust od widoku Hudsona boso i bez koszulki. - Nie jestem aż tak niesamowity. - Zostawił tacę i rozwiązał troczek od spodni, pozwalając aby upadły na podłogę, ukazując jego pięknie stojącego penisa. Wsunął się pod kołdrę i wspiął na mnie. - Sprawię, że będziesz jadła zimne jedzenie. Zanim jego pocałunki uniemożliwiły mi wymamrotałam. - Zimne śniadanie brzmi świetnie.
ddd
179
mowę
i
myślenie,
Było już prawie południe zanim byliśmy gotowi się ubrać. Hudson zaoferował mi kąpiel, aby uśmierzyć bolesne od seksu ciało, ale wolałam wspólny prysznic. Chciałam przeciągnąć naszą intymność, tak długo jak tylko mogłam, zanim wrócimy na służbę. Po tym jak się osuszyliśmy i ubraliśmy, Hudson w spodnie khaki i polo, ja w kremową sukienkę, wyszedł odnieść brudne naczynia, kiedy ja się kończyłam szykować. Zdecydowałam się związać włosy w kucyk, prosta i szybka opcja, więc po chwili mogłam za nim pójść. Choć pomysł, aby ukrywać się w sypialni najdłużej jak mogłam, przeszedł mi przez myśl. Prawda była taka, że tak bardzo jak nie chciałam widzieć Sophie, to tak bardzo chciałam spędzać więcej czasu z Hudsonem. Nie znałam jeszcze domu, więc udałam się najpierw do kuchni, mając nadzieję, że nadal tam jest. Zatrzymałam się przed wahadłowymi drzwiami, gdy usłyszałam głosy Hudsona i Sophie. - ... zaprosiłam cię, abyś siedział w pokoju przez cały dzień i pieprzył się jak królik. - Powiedziała Sophia. Taa, jeszcze nie będę wchodziła. Przycisnęłam ucho do drzwi i słuchałam. - Więc dlaczego nas zaprosiłaś? - Głos Hudsona był spokojny, jego zdolność do władania matką imponowała mi. Sophia była pierwszą kobietą, którą opanował? Ćwiczył swoje manipulacyjne umiejętności na niej? Czy nasz skomplikowany schemat, aby ją teraz oszukiwać jest zastępstwem dla jego zabaw z innymi kobietami? Nie osądzałam ich. Po prostu byłam ciekawa. - Zaprosiłam cię, bo myślę, że ona... Każda kobieta z którą się spotykasz, jeśli to ma znaczenie, powinna mieć prawo do obrony. Ma prawo wiedzieć. - Jej imię to Alayna matko. - Zaskoczył mnie ostrością w swoim głosie. - I już wie. - Zaśmiał się szorstko. - Uwielbiam to twoje przeświadczenie, że nikt nie mógłby czegoś czuć do mnie, przez to jaki byłem w przeszłości. Moja klatka zacisnęła się, czułam ból przez to, co Hudson musiał czuć. Brian też wypominał mi moje błędy, zawsze wątpił w to, że może mi się polepszyć. Brak poparcia w rodzinie, sprawia, że wyzdrowienie jest o wiele trudniejsze. 180
Może z Hudsonem możemy być dla siebie silni. To była niebezpieczna myśl, kładzie zbyt dużą wagę do naszego związku typowo fizycznego, ale kogo ja oszukuję? Już od dawna moje emocje pojawiły się na zdjęciu. Jaki był sens dalszej walki? Może moglibyśmy być kimś... więcej. Przegapiłam część rozmowy, gdy zatraciłam się we własnych myślach, ale podniesiony głos Sophie przywrócił mnie do rzeczywistości. ... nie mogę zrozumieć jak mogłeś jej powiedzieć? Co jeśli cię ujawni? Nas ujawni? Nasza rodzina nie potrzebuje takiego skandalu. - Moje życie jest ważniejsze niż ewentualny skandal matko. - Twoje życie jest serią skandali. Skandale, które ciągle z twoim ojcem sprzątamy. Twoja barmańska suka jest kolejnym skandalem. Chociaż obiecałam sobie, że nie pozwolę jej do siebie dotrzeć, to obraza Sophie była ciosem prosto w brzuch. Moje oczy zapiekły i zanim łzy mogły się uformować, obrona Hudsona je załagodziła. - Nie waż się mówić tak o Alaynie. Jeśli znowu to zrobisz... - Znalazłaś coś ciekawego? Odskoczyłam od drzwi. Głos nieznajomego za mną spowodował, iż byłam zaskoczona i zawstydzona podsłuchiwaniem. Zmusiłam się, aby na niego spojrzeć i zarumieniłam się jeszcze bardziej. Wyrzeźbiona twarz była bardziej atrakcyjna niż widziałam na zdjęciach w internecie i podobieństwo do syna było tak uderzające, że prawie niesamowite. Jakbym patrzyła na Hudsona 30 lat później. Wyglądał młodziej, niż na 60 lat, które wiedziałam, że ma. Jego postura była zniekształcona małym brzuchem. Ojciec Hudsona przekrzywił głowę i pogłaskał bródkę. Gest tak naturalny, że wydaje mi się, iż często go powtarza. - Po wyrazie twojej twarzy stwierdzam, że już wiesz kim jestem. - Tak. Jesteś Jonathan Pierce. - A ty... hmmm... nie mów... - Spojrzał na mnie w taki sposób, iż wiedziałam, że podoba mu się to co widzi, ale nie czułam się pożerana wzrokiem. - Jesteś trochę za stara dla Chandlera, a Mira nie wybiera sobie przyjaciółek, które są od niej ładniejsze. Zostaje Hudson. Słyszałem plotki, że z kimś się spotyka, ale nigdy nie spodziewałem się, że to będzie prawda. 181
Jego ton był uroczy i łatwy, ukryty akcent wskazywał na korzenie z Teksasu. Jego zachowanie uspokoiło mnie, choć nadal miałam świadomość, że zostałam przyłapana w kłopotliwej sytuacji. - Jestem dziewczyną Hudsona, Alayna Withers. - Wyciągnęłam do niego rękę. - Ale proszę mówić mi Laynie panie Pierce. Wziął moją dłoń w swoje obie i trzymał ją, gdy mówił. - Przyjaciele mówią do mnie Jack i mam wrażenie, że zostaniesz moją dobrą przyjaciółką. - Poklepał mnie po dłoni. To mogło oznaczać zarówno coś dobrego jak i przerażającego. Kiedy puścił, wskazał głową w kierunku kuchni. - Kto tam jest? Uśmiech winnego pojawił się na moich ustach. - Hudson i twoja żona. Jack przewrócił dramatycznie głową. - Proszę, powstrzymuj się przed przypominaniem mi, że jestem żonaty z tą kobietą. - Jego oczy błyszczały figlarnie. - Oczywiście nie chcemy tam iść. Zwiedzałaś już Mabel Shores? - Mabel Shores? - Jeżeli Hudson nie powiedział ci jak nazywa się ten dom, to na pewno cię nie oprowadzał. Jakie to szczęście, że mogę dostąpić tego zaszczytu. - Podał mi rękę. - Możemy? Wahałam się tylko przez chwilę. Charyzmatyczna postawa Jacka była niemożliwa do odrzucenia. Poza tym Hudson chciał, abyśmy grali przede wszystkim dla rodziców. Spędzanie czasu z jego ojcem będzie tylko korzystne dla sprawy. A prawda była taka, że choć wiem, że Hudson na mnie czeka, to odwlekanie spotkania Sophie, było świetnym pomysłem. Jack spokojnie oprowadzał mnie po domu, opowiadając historyczne i architektoniczne ciekawostki, wrzucając od czasu do czasu śmieszne anegdoty. Na parterze był funkcjonalny, przestronny salon, biblioteka, siłownia, sala telewizyjna i dwa pokoje. Wystrój nadal był tradycyjny, ale bardzo unowocześniony i stylowy. Zignorował pokazanie mi góry, twierdząc, że nie ma czego oglądać prócz sypialni. Unikaliśmy również jadalni i kuchni, prześlizgując się przez francuskie drzwi do biura. Przez cały czas swobodnie rozmawialiśmy, charyzma Jacka nie osłabła. Mimo, że był dwukrotnie ode mnie starszy i był ojcem mojego 182
kochanka, uwielbiałam go i jego bezwstydny flirt. Był nieszkodliwy i zabawny, o wiele bardziej przyjemny niż wyobrażałam sobie, że znany biznesmen może być. Zaczynałam rozumieć rodzinę Pierce, po tym jak poznałam Jacka, wiedziałam skąd Mira jest taka przyjazna. Nawet dostrzegłam, że Hudson odziedziczył magnetyzm i sprawność seksualną po ojcu. I żartobliwość, którą czasem pokazywał, była po ojcu. Kiedy okrążyliśmy wschodnie ogrody i skierowaliśmy się w stronę domu, Jack poruszył poważniejsze tematy. - Więc ty i Hudson... to miła niespodzianka. - Nie jestem pewna czy chcę wiedzieć co jest w nas zaskakujące. - Nic złego. Hudson nie umawia się często. Cieszę się, że dziewczyna, którą zdecydował się wreszcie pokazać w domu, jest tak wspaniała, jak ty. Mam nadzieję, że tak zostanie. Uśmiechnęłam się. - Dziękuję. - Degustowałam słowa, które powiedziałam jako następne, rozkoszując się słodyczą swojej uczciwości. Trochę utknęłam z tym mężczyzną. Bardzo się w nim zakochałam. Jak spojrzał na mnie, odczytując moją twarz. - Tak, wierzę w to. To wspaniałe. Naprawdę. Jego szczerość dotykała mnie głęboko i emocje wzrosły w mojej piersi. Dobrze było mieć kogoś, kto kibicował naszej fałszywej relacji. To sprawiało, że moja wiara w więcej wzrastała. Moja wiara była krótkotrwała, bo następne słowa Jacka przypomniały mi o przeszkodach jakie były między mną a Hudsonem. - Co Sophia mówi o tobie? Musiałem zapytać. - Kiedy? Och. - Odwróciłam się, udając, że podziwiam fioletowe kwiatki, rosnące przy ścieżce. Napierał delikatnie rozumiejąc czemu pominęłam jego słowa. - Musi to nie być zbyt miłe. Byłaś pobladła, gdy cię znalazłem. Westchnęłam, myśląc jak najlepiej podsumować to co podsłuchałam i czułam. - Nie lubi mnie. Jack wzruszył ramionami. - Sophia nikogo nie lubi. - Nie próbował ukryć pogardy dla tej kobiety i zastanawiałam się jak to się stało, że są
183
razem. - Ale wyobrażam sobie, że ciebie szczególnie. Dlatego to takie pyszne, że ja lubię. Potrząsnęłam głową, próbując ignorować jego zaczepki. - To z mojego powodu czy Hudsona? - Powód dla którego cię lubię nie ma nic wspólnego z Hudsonem. Spojrzałam surowo na Jacka. - Mówiłam o Sophie... twojej żonie. Czemu szczególnie mnie nie lubi? Jack pogładził bródkę i dalej zaczął iść w stronę domu. - Nie z twojego powodu. Barmańska suka. Poszłam za nim. Wcześniejsze słowa Sophie znowu rozbrzmiewały w mojej głowie. - Naprawdę? Założę się, że z chęcią przywitałaby Celię w ramionach Hudsona. - Ponieważ uwielbia Celię. Zawsze uwielbiała. Doszliśmy do werandy na tyłach domu i Jack wskazał, abym usiadła. Opadłam na komfortową kanapę i podwinęłam nogi pod siebie. - Nie chce żeby Hudson był szczęśliwy? Jack usiadł na krześle na przeciwko mnie, oddzielał nas mały, drewniany stół. Teraz to on westchnął. - Nie chce aby ktokolwiek był szczęśliwy. Szczególnie Hudson. Mieli wiele bitew podczas wojny trwającej całe życie i ona nie jest przebaczającą kobietą. Znowu pomyślałam o mojej relacji z Brianem. Mimo, że ostatnio był wrzodem na tyłku, nie mogłam powiedzieć, że nie rozumiem dlaczego. Mieliśmy nasze bitwy i ponieśliśmy głębokie rany. A nie byłam dzieckiem Briana. Wyobrażam sobie, że byłoby to o wiele bardziej dynamiczne gdybym była. Dodatkowo mój brat może był apodyktyczny, ale żadne z nas nie mogło się równać do bitwy testosteronu u Hudsona i Sophie. Oparłam głowę o kanapę i wpatrywałam się w szorstką strukturę sufitu. - Więc nie ma sposobu aby z nią wygrać? - Nie. - Jego odpowiedź była stanowcza, ostateczna. Jeżeli to prawda to praca za którą mi płacono, była skazana na niepowodzenie od samego początku. - Twój syn myśli, że jest.
184
Jack potrząsnął smutno głową, zwlekał z odpowiedzią. - To niedobrze. Myślałem, że już dawno przestał się martwić. - Jego twarz była surowa i widziałam, że dobrze ukrywał to, jak bardzo był dotknięty relacjami między jego żoną i synem. Po czym maska wróciła, ból został zastąpiony jego wcześniejszym, sympatycznym usposobieniem. - Choć z drugiej strony, ja jestem bardzo łatwy do ogrania. Mogę dać ci kilka pomysłów, jeśli potrzebujesz. Mrugnął. Zaśmiałam się, oddalając poważne myśli i emocje, które na mnie ciążą. - Już wygrałam. Udawał rozczarowanie. - Cholera. Nigdy nie byłem dobry w pokerowej minie. - Założę się, że nadal potrafisz wygrać. - Zagramy później i się przekonamy? - Pochylił się w moim kierunku, jego brwi poruszały się sugestywnie. - Sami? W domku gościnnym? Rozbierany? Znowu się zaśmiałam. - Zagram w głównym domu ty niegrzeczny staruszku. Z innymi i ubrana. - Zabiłaś całą zabawę. Śmialiśmy się, gdy Hudson pojawił się w drzwiach, widoczne było że niepokoi go obecność ojca. - Tutaj jesteś. - Podszedł za mnie i położył silne ręce na moich ramionach. - Martwiłem się i teraz widzę, że słusznie. - Mam się dobrze. - Położyłam dłoń na jego i zgięłam szyję, aby spojrzeć mu w oczy. - Jack pokazał mi Mabel Shores. To był niesamowity czas. Ton Hudsona był sceptyczny. - Więc nie próbował się do ciebie dobrać? - Nie, dobierał. - Uśmiechnęłam się do Jacka. - Ale jest dobrze. Hudson przeszedł, aby usiąść koło mnie na kanapie, władczo położył dłoń na moim kolanie.
185
Jack jakby chciał wyzwać swojego syna w zaznaczaniu terytorium. Mówię ci Laynie, z wiekiem przychodzi doświadczenie. Jeżeli naprawdę chcesz niesamowicie spędzić czas... Hudson wzmocnił swój uścisk. - Nie podoba mi się to. Jack roześmiał się, potwierdzając moje podejrzenia, że cieszyło go bawienie się z synem. - Zrelaksuj się Hudson. To wszystko dla zabawy. Wyprostowałam nogi i przylgnęłam do boku Hudsona, sekretnie zadowolona z pokazu jego zazdrości. - W porządku H. Wie, że jestem beznadziejnie oddana tobie. Prawda Jack? - Prawda. - Zatrzymał się spoglądając na Hudsona. - Zastanawiam się czy mój syn wie. Hudson nie odpowiedział, nie słowami. Jednak patrzył na mnie przez kilka długich sekund, być może próbując dostrzec co działo się między mną a Jackiem. Lub może czuł, że jest coś, co wiedział jego ojciec, a on nie, że moje emocje naprawdę były coraz głębsze. Że mój sentyment do niego był prawdziwy. Cokolwiek zdecydował, przyciągnął mnie bliżej i przytulił policzek do mojej głowy. Obiecywał, że jego zachowania w miejscach publicznych będą dla widzów, ale teraz było inaczej. Prawie jakby też chciał, aby nasz związek był prawdziwy.
186
Rozdział osiemnasty
- Obiad jest gotowy. Mam podać tutaj? Obróciłam się w ramionach Hudsona, aby zobaczyć kto to powiedział i zauważyłam w drzwiach starszą kobietę. Jej włosy były zupełnie siwe, a jej twarz miała więcej zmarszczek niż Jack lub Sophia, choć podejrzewam, że byli w podobnym wieku. Otarła ręce o biały fartuch, który miała założony na granatową sukienkę. - Millie jesteś aniołem. - Powiedział Jack. - To wspaniały pomysł. - Dam znać Adamowi i Chandlerowi, że powinni dołączyć. - To nie było pytanie, ale zrozumiałam, że w ten sposób dała mężczyzną Pierce szansę na zaprzeczenie, czego nie zrobili. Chwilę później Adam i Chandler usiedli z nami na werandzie, ciesząc się obiadem składającym się z mięsnych kanapek, sałatki owocowej i lemoniady. Mimo, że prosty, to był to jeden z najlepszych obiadów jakie jadłam. Czekałam, choć już nie mogłam wytrzymać, aby zapytać dlaczego Sophia i Mira nie jedzą z nami. Nie to, żebym chciała towarzystwa Sophie, ale uwielbiałam spędzać czas z siostrą Hudsona. - Wyszły na zakupy dla dziecka. - Powiedział Adam między kęsami kanapki z szynką. Wziął łyk lemoniady. - Mira chciała cię zaprosić. Szukała cię zanim wyszła, ale nie mogła znaleźć. - Cholera. To było pewnie wtedy, gdy zwiedzaliśmy piwnicę. Przepraszam Laynie. - Jack wcale nie wyglądał na skruszonego. Moja odpowiedź wyszła nieprzemyślana. - Pierdolę to. Jakbym chciała gdzieś pójść z Sophią, a szczególnie na zakupy. - Przykryłam usta dłonią. - Przepraszam! Chandler pierwszy wybuchnął śmiechem, a chwilę później dołączyli Jack i Adam. Nawet Hudson wydał z siebie chichot.
187
- Jestem w tym całkowicie z tobą. - Powiedział Adam, gdy mógł już mówić. - Myślę, że mama czuje to samo w stosunku do ciebie. - Powiedział Chandler kładąc nogi na krawędzi stołu. - Wyglądała na zadowoloną, gdy Mira nie mogła cię znaleźć. - Chandler. - W tonie Hudsona było ostrzeżenie. - W porządku H. - Położyłam dłoń na jego udzie, postarałam się, aby nikt nie zobaczył mojej radości, gdy poczułam jak napięły się jego mięśnie pod materiałem spodni. - Twoja matka i ja jesteśmy dalekie od bycia przyjaciółkami. To nie jest tajemnicą. Hudson pokiwał, ale zmarszczył brwi. Naprawdę tak przejmował się zdaniem matki? Jack miał rację, to bardzo źle.
bardzo
Po obiedzie, Adam i Chandler zapędzili mnie do grania z nimi w XBox 360. Hudson rozłożył się na kanapie obok nas, jego grube raporty i foldery zajmowały większość kanapy, gdy pracował na laptopie. W końcu Jack wyjął talię kart i graliśmy w pokera, używając pistacji jako żetonów. Jak podejrzewałam, Jack ciągle miał świetną kartę, ale także Chandler wykazywał zaskakujący talent do gry. Straciłam wszystkie pistacje w blefie, który sprawdził Chandler. Odwróciłam się i spojrzałam na Hudsona. Mimo, że nie uczestniczył w naszej grze, nie mogłam zapomnieć, że był w pobliżu. Jego obecność atakowała każdy kawałek mojego ciała, jak stały impuls elektryczny. Czasami gdy na niego spoglądałam, co zdarzało się często, widziałam, że właśnie się gapi. To była nasza tajemnicza gra wstępna. Patrzenie na siebie, rozbieranie się oczami. Wiedziałam, że później spełni obietnicę seksu widoczną w jego oczach. Tym razem jego oczy były przyklejone do ekranu, jego okulary znajdowały się nisko na jego nosie, podczas gdy jego palce przesuwały się po klawiaturze, jakby myślał podczas pisania. Podeszłam do niego od tyłu i pochyliłam się kładąc brodę w zgięciu jego szyi, owijając wokół niego ramiona. Na mój dotyk, Hudson podniósł rękę z komputera i poklepał mnie po ramieniu. - Gra skończona? - Dla mnie. - Podniosłam się i potarłam jego ramiona. - Wow H. jesteś spięty. - Westchnął, gdy zaczęłam pięściami ugniatać jego mięśnie. 188
- Co cię tak zestresowało? - Mam nadzieję, ze to nie było nasze dziewczyna/chłopak przedstawienie, poza tym jego spięte mięśnie mogły pozostać po naszych nocnych aktywnościach. Ten mężczyzna wykonywał takie ruchy, że musiał wykorzystywać na nie dużo siły. - Sytuacja z Plexis. - Zatrzymał się i wiem, że zastanawiał się czy powiedzieć coś więcej czy nie. Nie było w jego naturze dzielić się, ale myślałam, że udało mi się go przekonać, że może dzielić się ze mną interesami. Dalej pracowałam nad jego plecami czekając i dając mu szansę na kontynuowanie. Moja cierpliwość została nagrodzona. - Zarząd jest gotowy na sprzedaż. Muszę wyjść z jakąś atrakcyjną propozycją, aby przekonać ich, że bardziej opłaca się zatrzymać spółkę. - Nawet jeśli nie mógł mnie zobaczyć pokiwałam. Patrzyłam na ekran nad jego głową, delektując się jękami, które wychodziły z jego ust, gdy rozmasowywałam napięcie. - Redystrybuujesz produkcję? - Zapytałam, ale nie potrzebowałam jego odpowiedzi, wiedziałam, że tak. - Miałbyś o wiele więcej gdybyś przeniósł całą linię North America do zakładów w Indonezji. - Oh, jesteś z tych, którzy chcą zabrać pracę amerykanom aby zmniejszyć koszty. - Zazwyczaj nie. - Powiedziałam, zwijając dłoń w pięść i wpychając w gulę pod łopatką Hudsona. - Ale stracisz wszystkie miejsca pracy w USA jeśli czegoś nie zrobisz, prawda? Lepiej stracić kilka niż wszystkie. - Tak. -Przyznał. Uśmiechnęłam się, gdy zmienił swoje dane na moją sugestię, szczęśliwa, że zaoferowałam coś, co zaakceptował. Wróciłam do moich rąk, czułam, że jego napięte mięśnie są bliskie uwolnienia. - Weź głęboki oddech. - Wziął i nacisnęłam jeszcze raz na jego mięsień, czując jak się rozluźnił, gdy to zrobiłam. - Dziękuję. - Powiedział, nieco onieśmielony, gdy robił kółka ramionami. Wytrzepałam ręce. - Proszę bardzo. Skupiając się znowu na pracy Hudsona, zauważyłam specyfikacje techniczne nowego produktu na stosie obok niego. - Poza tym, powiedziałam sięgając po papier, - jeżeli zaczniesz produkować te żarówki 189
energooszczędne w zakładzie amerykańskim tutaj na miejscu, możesz utrzymać te miejsca pracy i zaoszczędzić pieniądze na nowym prawie podatkowym. Dodatkowo dostaniesz ulgę podatkową za zatrudnianie Amerykanów. Hudson pokręcił głową. - To prawo dotyczy tylko nowych firm. - Nie, to korzyść dla produktów, które nie były dotąd produkowane w USA, bez różnicy czy to nowa firma czy nie. - Nie sądzę aby tak było. Prowadziłam całe seminarium o nowym kodeksie podatkowym na ostatnim roku w Stern. Wiem o czym mówię. Jego sprzeciwianie się było wyzwaniem. - Masz kopię aktualnego kodeksu podatkowego? - Na Kindle. Gdzieś pod tym. - Hudson wskazał głową na stos raportów obok niego. Obeszłam kanapę i zaczęłam przekopywać się przez kartki w poszukiwaniu urządzenia. - Nie byłoby ci wygodniej przy stole? Bez patrzenia na mnie, jego usta lekko się zakrzywiły gdy powiedział. - Chciałem być blisko ciebie. Jego odpowiedź mnie zaskoczyła. Inni mężczyźni w pokoju nie zwracali na nas uwagi. Nie powiedział tego dla nich. Tak uważał. - Też lubię być blisko ciebie. - Powiedziałam, kiedy już mogłam mówić. Nie spojrzałam na niego, ukrywając rumieniec i dalej szukając Kindle. Po tym jak go znalazłam, szybko przejrzałam i podałam dowód Hudsonowi. - Proszę, proszę. - Powiedział po przeczytaniu. - Wygląda na to, że na coś się przydałaś. Zaczął podawać mi Kindle, ale zatrzymał się, przyglądając mi się. Nie mogłam tego zinterpretować, ale intensywność jego spojrzenia sprawiła, że ścisnęło mnie w mostku i poczułam ciepło między udami. Co? Pokręcił głową. - Nic. - Podał mi Kindle i zapytał. - Masz coś przeciwko podzieleniu się ze mną swoimi myślami na resztę wniosku?
190
Moje serce przyspieszyło, zachwycone zaproszeniem. Z tego co nauczyłam się o Hudsonie, zaproszenie jego dziewczyny, czy też kobiety z którą sypia, do pracy nad projektem biznesowym, nie jest dla niego typowe. To było dla niego coś nowego i to właśnie cieszyło mnie najbardziej. Spędziliśmy resztę popołudnia pracując razem, Hudson konsultował ze mną swoje pomysły, jak badałam inne informacje, gdy ich potrzebował. Mimo, że zawsze cieszyłam się światem biznesu, nie przypuszczałam, że to może być takie zabawne. Właśnie dlatego wybrałam zarządzanie klubem nocnym zamiast pracę typowo biurową. Jednak teraz praca biurowa wydawała się być atrakcyjna. Szczególnie, że ta praca polegała na siedzeniu ramię w ramię z Hudsonem Pierce. Poza wszystkimi przypadkowymi dotykami i spoglądaniem na siebie, wątpiłam, że uda nam się pracować razem przez dłuższy czas bez zrzucenia z siebie większości ciuchów. Jednak, tak naprawdę to sprawiało, że ta praca była jeszcze atrakcyjniejsza. Mój brzuch zaburczał na unoszący się z kuchni zapach pikantnej pieczeni. Przeciągnęłam się. - Zbliża się już czas kolacji? Mira odpowiedziała zza mnie. - Właśnie przyszłam powiedzieć, że podano kolację. - Nie wiedziałam, że jesteś w domu. Kiedy wróciłaś? - Kilka minut temu. Mama ma migrenę, ale cała reszta czeka w jadalni. - Migrenę hę? - Spojrzałam na Hudsona. Zaczęłam podejrzewać, że Sophia mnie unika. Jak skończyła się rozmowa z rana? Hudson wygrał bitwę, dając mi wytchnienie od złośliwej matki? - Ma je od czasu do czasu. - Jego twarz była napięta, nic nie zdradzała. Jakby powiedział mi to co powinnam wiedzieć. Muszę później mu się odwdzięczyć za życzliwość. Po kolacji Chandler wyszedł spotkać się z przyjaciółmi i z pozostałymi wróciliśmy do pokoju medialnego. Hudson wrócił do laptopa i przypuszczałam, że dalej będzie pracował.
191
Zamiast tego podał mi komputer. - W porządku Alayna. Powiedz mi co chcesz zobaczyć ze swojej listy i ściągniemy z iTunes. Zdziwiona, wzięłam laptop i zobaczyłam, że wszedł na listę najlepszych filmów według AFI. Starałam się nie śmiać za szeroko, nie chcąc wyglądać na zbyt zaskoczoną, ponieważ pamiętał o moim celu, aby obejrzeć wszystkie pozycje z tej listy. W końcu był moim "chłopakiem". Powinien pamiętać. Ale tak naprawdę nie był moim chłopakiem i uważałam ten gest za dziwnie wzruszający. - Też masz zamiar oglądać? - Zapytałam, nagle zaniepokojona, że zamierzał pracować nad problemem z Plexis beze mnie. - Tak. - Już pakował swoje raporty do teczki. Wybrałam Nocnego Kowboja po stwierdzeniu, że Hudson go nie widział. Adam zadbał o załadowanie filmu i usiadł na kanapie z Mirą. Po tym jak Hudson posprzątał na kanapie, poklepał miejsce obok siebie i wyciągnął ramię w zaproszeniu. Radośnie zatonęłam na kanapie obok niego, wtulając się w jego ciepły uścisk. Amerykański Instytut Filmowy okrzyknął film Nocny Kowboj numerem 43 w ich najlepszej setce. Jednak oglądając go przytuloną do Hudsona, stał się moim numerem jeden. Kiedy się skończył wszyscy rozstaliśmy się na noc. W naszej sypialni Hudson usiadł na łóżku i ponownie wyjął laptop. Choć zrzekł się komputera podczas filmu, aby mnie tulić i jeść popcorn z mikrofali, to pracował prawie przez cały dzień. Patrzyłam na niego, wyglądał na zmęczonego. Wczoraj siedzieliśmy do późna i nie wiem o której wstał, zanim przyniósł śniadanie. Wcale bym się nie zdziwiła jakby wtedy też był pogrążony w pracy. - H. jesteś pracoholikiem. Zamierzasz tak całą noc? Uśmiechnął się choć jego oczy nie opuściły ekranu. - Och skarbie, praca nie jest tym co zajmie mnie na całą noc. Jednak potrzebuję kilku minut, aby wysłać tę nową propozycję do zarządu i będę mógł poświęcić całą uwagę tobie. Masz coś przeciwko?
192
- Nie spiesz się. Przygotuję się do snu. - Zmieniłam oświetlenie na te z zeszłej nocy i korzystając z jego nieuwagi wyciągnęłam seksowną koszulkę którą przywiozłam ze sobą, po czym wymknęłam się do łazienki. Nie spieszyłam się, skorzystałam z okazji goląc się i nakładając balsam. Później wsunęłam się w moją czerwoną, koronkową koszulkę, którą kupiłam w piątek popołudniu. Wiązanie u góry podkreślało mój biust dodatkowo opinała moje ciało, co Hudson doceni. Zdjęłam gumkę z włosów i pozwoliłam aby luźno opadły na ramiona w bałaganie. Umyłam zęby i nałożyłam cienką warstwę błyszczyku truskawkowego. Kiedy wreszcie byłam zadowolona z wyglądu, otworzyłam drzwi i zatrzymałam się w nich, czekając na reakcję Hudsona. Spotkałam się z cichym chrapaniem. Jego ręce nadal znajdowały się na otwartym laptopie, zasnął, wciąż w pełni ubrany. Westchnęłam debatując jak rozwiązać sytuację. Oczywiście chciałam go obudzić, ale nie zasnąłby, gdyby nie był zupełnie wyczerpany. Dodatkowo przypomniałam sobie, że noc była moją porą dnia, nie jego. Delikatnie zabrałam komputer z jego uścisku i położyłam na stoliku. Ruch mu nie przeszkadzał, zupełnie odpłynął. Zdecydowałam pozwolić mu spać, ale sama jeszcze nie byłam zmęczona. Zastanawiałam się czy Jack jeszcze nie śpi, może moglibyśmy rozegrać jeszcze jedną rundę pokera, choć sam na sam z tym mężczyzną nie jest najlepszym pomysłem. Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam, że w domku gościnnym było ciemno. Pewnie dobrze. Pod moim oknem znajdował się basen i nagle pływanie o północy brzmiało jak raj. Zmieniłam moją bieliznę na bikini, wzięłam szlafrok i ręcznik. Potem wymknęłam się w klapkach, gasząc światła zanim skierowałam się na dół. Basen był podgrzewany i poczułam się niesamowicie. Dokładnie tego potrzebowałam. Nie byłam na basenie od miesięcy, od kiedy moja karta do klubu fitness wygasła. Miałam miejsce dla siebie. Doskonale. Przepłynęłam 30 długości zanim się zrelaksowałam. Usiadłam na stopniu w płytszej wodzie na końcu basenu, pozwalając aby moje serce wróciło do normalnego rytmu, gdy leżałam w ciepłej wodzie.
193
- Gdzie jest Hudson? - Głos Sophie wyrwał mnie z zadumy. Przesunęłam się na moim miejscu i zobaczyłam, że stoi za mną, ubrana w ten sam szlafrok, który miała też poprzedniej nocy. Znowu trzymała szklaneczkę z bursztynowym płynem w ręce. Zastanawiałam się czy jest pijaczką czy to moja obecność ją do tego doprowadziła. - On... zasnął. - Wyszłam z basenu i sięgnęłam po ręcznik, czułam się malutka w jej obecności. Ogólnie miała na mnie taki wpływ, ale też nikogo nie zapytałam czy mogę skorzystać z basenu i martwiłam się, że nadużyłam gościnności. Chociaż Sophia wcale nie była gościnna, więc to dyskusyjna sprawa. Nie patrzyłam na nią, gdy owijałam się ręcznikiem, ale usłyszałam jak usiadła na leżaku za mną. - Nie kocha cię, wiesz o tym? Słyszałam ją, ale nie mogłam uwierzyć własnym uszom. Odwróciłam się i zauważyłam jej zmrużone oczy. - Słucham? - Nie może. - Obracała płynem w szklance gdy mówiła, jej ton był naznaczony bólem. - Jest do tego niezdolny. Niezdolny. Dokładnie to powiedział Hudson. To matka zmusiła go do uwierzenia w tak idiotyczną myśl o sobie? Wcześniejsza wrogość, którą do niej poczułam, gdy podsłuchiwałam rozmowę w kuchni, rozlała sie jak trucizna w moich ustach. - Może oceniasz swoją własną niezdolność do emocji. Jej głos stał się chłodniejszy, ale nadal był spokojny, kontrolowany. Twoje słowa nie mogą mnie dotknąć panno Withers. To mój dom, Hudson jest moim synem. Mam tutaj wszelką władzę. - Pierdol się. Uśmiechnęła się. - Przez wiele lat chodził na terapie. Kompleksowe terapie. Tak jak ja. Zrzuciłam ręcznik i założyłam szlafrok, wykorzystując czas, aby mój ton był na odpowiednim poziomie, gdy znowu coś powiem. Powiedział mi. - Powiedział? Ale nie zdradził szczegółów. - Pochyliła się do przodu, w jej oku odbiło się światło, powodując, że zabłysło na czerwono. Nie mogła wyglądać obrzydliwiej, nawet jakby bardzo chciała. - Jeżeli by to 194
zrobił, wiedziałabyś, że nie może Zdiagnozowano to jak miał 20 lat.
nikogo
kochać.
Jest
socjopatą.
Zaskoczyła mnie, brak siły w mojej odpowiedzi powiedział jej jak bardzo. - Hudson nie jest socjopatą. - Jest? - Jest podstępny, manipulant, egocentryczny, pretensjonalny, wygadany i powierzchowny. Niezdolny do skruchy. Angażuje się w przypadkowe i bezosobowe stosunki seksualne. - Łatwo się denerwowała, jakby to zawsze piętrzyło się na powierzchni jej świadomości. - Spójrz na niego. Pasuje do tej definicji. Nie zwraca uwagi na uczucia innych. Nie potrafi kochać. - Nie wierzę w to. - Ale mój głos się załamał. - Jesteś bardzo naiwna. - Jesteś niesamowitą suką. - Założyłam ręcznik na ramiona, wsunęłam się w klapki, potrzebując odejść od niej i jej strasznych oskarżeń. Ale jej słowa zrobiły swoje. Zwątpiłam i wiedziała o tym. - Jest z tobą tylko dla seksu. - Wstała, blokując mi wejście do domu. - Jesteś atrakcyjna. - Jej oczy zeszły na mój biust. - W jego typie. Wygląda na to, że najbardziej lubi pieprzyć brunetki. Nie miałam nic do powiedzenia na moją obronę. Powiedział mi, że nasz związek polega tylko na seksie. Byłam na tyle świadoma moich obowiązków na służbie i powiedziałam tak, jakbyśmy naprawdę byli parą. - Jeżeli to by był tylko seks, nigdy by nie chciał, abym poznała ciebie. Jej uśmiech się poszerzył. - To dla niego dodatkowy bonus. Może mnie dodatkowo rozłościć i udawać z tobą, wszystko w jednym czasie. Tak naprawdę nie ma to z tobą nic wspólnego. Chodzi o mnie i mojego syna. Zrobiła krok w moją stronę i musiałam wykorzystać całą silną wolę, aby się nie skulić. - Ty, panno Withers, jesteś nieistotna. Chciałam wierzyć, że mogłam ją spoliczkować lub wrzucić do basenu. Zasługiwała na to, na obie te rzeczy. Jednak nasza konfrontacja została przerwana przez Chandlera i czterech innych, hałaśliwych nastolatków, którzy weszli na basen w kąpielówkach, z ręcznikami. - Mama? - Powiedział Chandler widząc plecy matki. Sophia się odsunęła i spotkał moje spojrzenie. - Laynie. - Powiedział zaskoczony, że
195
mnie widzi lub prawdopodobnie zorientował się o co chodzi po moim wyglądzie. - Nie widziałem, że ktoś tu jest. - Alayna i ja poznawałyśmy się lepiej. - Sophia przełączała się tak szybko jak Hudson. Chandler uniósł sceptycznie brew. Użyłam chłopców jako wymówkę mojej ucieczki. - Basen jest wasz. Już skończyłam. - Bez oglądania się pospieszyłam do domu, przez kuchnię do wschodniego skrzydła, nie zatrzymując się, póki nie byłam przed drzwiami sypialni. Wtedy grube, ciężkie łzy spadły. Oparłam się o ścianę i osunęłam do siedzącej pozycji, nie byłam w stanie udźwignąć mojego smutku. Tak wiele emocji i myśli przewalało się przeze mnie. Obelgi Sophie nie są bolesne, ale najbardziej boli mnie to, że może miała rację. Czego mogłam się złapać, aby udowodnić, że było inaczej? Mieliśmy przykłady, Hudson i ja, kiedy wierzyłam, że mu zależy. Że czuje do mnie coś więcej niż pociąg fizyczny, ale czy nie wyobraziłam sobie tego? Miałam już na swoim koncie momenty, że wyimaginowałam sobie coś, co wcale tym nie było. Jej opis socjopaty pasował do Hudsona. Nie musiałam patrzeć na definicję, miałam wystarczająco dużo sesji grupowych, aby zapoznać się z oznakami. Ale nigdy nie skojarzyłam Hudsona z definicją, póki Sophia mi tego nie pokazała. Celowo to ignorowałam? Czy Sophia się myliła? Miałam terapeutów, którzy źle mnie zdiagnozowali na początku terapii. Brian rozumiał, że moje problemy były od tego dalekie. Co jeśli Hudson wierzy w to co najgorsze, ponieważ Sophia w to wierzy? Może nie miał szansy udowodnić jej, że się myli. Może tym właśnie byłam - szansą. Ta możliwość mnie uspokoiła, poza tym, że byłam na tyle mądra, aby zrealizować sobie to nieprawdopodobieństwo. Otarłam twarz moim wilgotnym ręcznikiem i podciągnęłam się z ziemi. Wzięłam głęboki oddech i otworzyłam drzwi tak cicho, jak tylko się dało. 196
- Alayna? - Słyszałam jak Hudson sięga do lampki, aby ją włączyć. To ty? - Tak. - Odwróciłam się w stronę drzwi, zamykając je i dając sobie chwilę aby się pozbierać. - Nie byłam zmęczona, więc poszłam popływać. Wzięłam głęboki oddech i przykleiłam uśmiech na twarzy zanim się odwróciłam. - Dobrze, cieszę się, że... - Pochylił się i jego ciało się napięło. - Hej, co się stało? - Nic. - Byłam tak przejrzysta? Nie mogłam z nim porozmawiać, nie teraz. - Twoje oczy są czerwone. Płakałaś. - Nie, nie. Chlor. Podrażnił moje oczy. - Przetarłam moje opuchnięte oczy, aby to podkreślić. Przechylił głowę, jakby zastanawiając się, czy byłam szczera. Nie mogłam znieść jego przyglądania się. Jeżeli będzie naciskał, złamię się, a potrzebowałam uspokoić emocje w związku z nim i jego matką, zanim będę mogła o tym rozmawiać. Co by powiedział? Musiałby zaprzeczyć albo nie. Jeśli by zaprzeczył, uwierzyłabym mu? Jeśli by nie zaprzeczył, mogłabym w to uwierzyć? Szukając sposobu na ucieczkę powiedziałam. - Em, wskoczę pod prysznic. - Dołączę do ciebie. Nie kłóciłam się. Nic nie mówiliśmy, gdy weszliśmy do łazienki i się rozebraliśmy. Hudson pomógł mi rozwiązać mój stanik od bikini, po tym jak pozbył się własnych ciuchów. Powiesiłam mój mokry kostium na brzegu wanny i weszłam pod prysznic, regulując temperaturę aż była bliska poparzenia. Kiedy Hudson dołączył do mnie, jego penis był już częściowo wyprostowany, tęsknota mnie pokonała. Nie znałam całej prawdy o Hudsonie i nie wiedziałam jak ta prawda może mnie uszkodzić. Jednak w obliczu jego nagiego, twardego ciała i świadomości, ze nie ważne czy może mnie pokochać, może sprawić, że poczuję się lepiej. Przynajmniej w
197
tym momencie. Przyciągnęłam go do siebie, napierając na jego usta z takim głodem, jakiego nigdy nie doświadczyłam. - Alayna? - Odsunął się, jego ręce mocno chwyciły mnie za ramiona. - Coś jest nie tak. Powiedz mi. - W porządku. Po prostu... - Kocham go. Właśnie dlatego byłam tak rozdarta z powodu tego, co powiedziała Sophie. Kochałam go i chciałam, musiałam wierzyć, że Hudson też może mnie pokochać. Nie byłam zdolna, aby powiedzieć te słowa, jeszcze nie, wybrałam inną wersję prawdy. - Potrzebuję cię. Wiedział, że coś ukrywałam, ale skinął głową. - Jestem tutaj skarbie. - Potem wziął mnie, wypełniając tak jak tylko on mógł, zadowalając mnie tak głęboko, jak tylko mógł. Zagubiłam się w tym, pozwalając sobie na zapomnienie o tym, że może nigdy nie będzie mógł mnie pokochać w inny sposób niż ten. Poprzez swoje usta, język i penisa. Może to wystarczy.
198
Rozdział dziewiętnasty
Obudziłam się wcześnie, byłam świadoma, że Hudson znowu pracuje na laptopie, za mną na łóżku. Jednak nie dałam po sobie poznać, że już nie śpię, pozwoliłam sobie na przeanalizowanie wydarzeń z nocy. Może dlatego, że był już nowy dzień lub pewnie dlatego, że nie byłam twarzą w twarz z Sophią, fakty nie wydawały się już tak przytłaczające. Prawda była taka, że bez względu na rzeczywistość naszego związku, prawdą było to, że jestem zakochana w Hudsonie Pierce. Bycie zakochaną w Hudsonie Pierce stawia mnie po jego stronie, bez względu na to, czy jest zdolny odwzajemnić moje uczucia, czy też nie. Trzymanie jego strony oznacza udowodnienie Sophie, że jej syn nie był bezuczuciowym socjopatą, w co wierzyła. To mogło być niemożliwe, ale postanowiłam dać z siebie wszystko. Poza tym zostałam zatrudniona do takiego zadania. Gdybym dobrze to rozegrała, praca może być nawet przyjemna. Zdeterminowana przeciągnęłam się, usiadłam przy ramie łóżka i pochyliłam do Hudsona. Musiałam odciągnąć go od komputera i wciągnąć w plan. - Dzień dobry skarbie. - Spojrzał na mnie, jego wzrok zatrzymał się na moim nagim biuście, zanim z powrotem skupił się na ekranie z błyskiem w oczach. - Wyspałaś się? - Tak. - Budzik na nocnym stoliku wskazywał parę minut po ósmej. To było za wcześnie dla mnie, ale czułam się wypoczęta, w jakiś sposób dostosowując się do jego harmonogramu snu. Hudson nadal w łóżku o tej porze było czymś zaskakującym, nawet rozbudzony i pracujący. Dowiedziałam się podczas naszej gry poznajmy się lepiej, że najczęściej wstaje koło szóstej. Przypuszczam, że tego ranka został dłużej z powodu mojego wczorajszego zachowania. Wyczuł mój niepokój i zadbał o mnie. Czy to nie pokazuje zdolności do miłości? Teraz nie był dobry czas na analizę. Postanowiłam rozważyć to później.
199
Musnęłam ustami jego ramię, przesuwając palcami po miękkich włoskach na jego karku. - Hudson? Zamierzasz pracować cały dzień? Przestał pisać i potarł szorstkim podbródkiem po boku mojego czoła. - Moja praca ci przeszkadza? - Nie bardzo. Ale pomyślałam... - Wzięłam głęboki oddech i zagłębiłam się w to. - Właściwie nie widziałam twojej matki wczoraj. Może spróbujemy spędzić z nią dzisiaj trochę czasu? Napiął się. - Nie wiem czy to jest konieczne. Zgadywałam, że specjalnie utrzymywał mnie i jego matkę z dala od siebie, chciał kontrolować urazy między nami. Chociaż doceniałam ten gest, był on odwrotny od zamierzonego. Przyjechaliśmy do Hampton z jej powodu. - Czy ona nie jest osobą, której musimy zaimponować naszym wspaniałym, oszukanym związkiem? - Bycie tutaj jest wystarczające. - Wyprostował się i odwrócił do ekranu, rozwiązując wszystko w swoim umyśle. Jednak dla mnie to nie było rozwiązanie. Uklęknęłam przed nim, domagając się jego uwagi. - Nie, to nie jest wystarczające. - Podniósł oczy prosto do moich. - Myślę, że powinniśmy pójść do niej pełni energii. Rzucać jej się w twarz. Musisz zignorować pracę, aby ją to naprawdę przekonało. Pokaż jej, że jesteś tak zakochany, że nie możesz się skoncentrować na biznesie, że możesz myśleć tylko o mnie. Hudson potarł dłonią po zarośniętej twarzy i pokręcił głową. - Co? Zły pomysł? Wzruszył ramionami.- To może być dobry pomysł. - Zamknął laptop i położył na stoliku nocnym. - Ale czy naprawdę chcesz spędzać czas z moją matką? Ona może być... - Zupełną suką? - Chciałem powiedzieć szorstka, ale twoje słowo także pasuje. Oczywiście, że nie chciałam spędzać czasu z Sophie. Jednak zdałam sobie sprawę, że ona nienawidzi mnie nawet bardziej niż ja ją. Spędzenie z nią czasu przyniesie jej więcej cierpienia niż mi. - To tylko dwa dni. Dam radę.
200
Hudson sięgnął i objął dłonią mój policzek. - Jesteś niesamowita, wiesz? - Jego oczy powędrowały w dół. - Faktycznie trudno mi się skupić na czymkolwiek innym niż twój piękny, nagi biust. Przyciągnął mnie do pocałunku, chciwie liżąc językiem moje usta. Kiedy jego dłoń zaczęła krążyć dookoła mojej piersi, odsunęłam się. - Nie, nie, nie. Nie możemy zostać tu zamknięci na cały ranek. Musimy zejść na dół, przed publikę. Lub przed Sophie w każdym razie. O której jest śniadanie? Westchnął. - 8:30 - Cholera w takim razie prysznic muszę wziąć później. Wyskoczyłam z łóżka i zaczęłam wyciągać ciuchy z walizki. - Mam nadzieję, że nikt nie będzie miał mi za złe, że pachnę jak pot i seks. Hudson podszedł do własnej walizki. - Ja nie zamierzam. Gdy wyciągnęłam ciuchy przypomniałam sobie noc na symfonii, jak Hudson zareagował na moją dłoń na jego udzie. - Już cię ostrzegam, wchodzę cała w tę grę. - Wsunęłam różowe majtki. - Spodziewaj się dużo pieszczot, dotykania, całowania i takie tam. - Dołączyły jasnobrązowe szorty. Hudson szybko się ubrał, wciągając dżinsy i nie przejmując się bielizną. - Dzięki za ostrzeżenie. Choć to chyba ja powinienem inicjować większość pieszczot, dotykania, całowania i takie tam. - Urwał, przeciągając zwykły, ciemny t-shirt przez głowę. - To moje emocje staramy się udowodnić, nie twoje. Uspokoiłam się. Wiedział, że moje emocje sięgają głębiej? Próbował zaznaczyć, że o tym wie? Nie, zbyt wiele odczytuję z jego słów. Sięgnęłam na plecy aby zapiąć biustonosz. - Racja. - Odwróciłam się do niego. - Ale dasz radę? - Czy to wyzwanie? - Jeśli pomoże. - Przeciągnęłam niebieski bezrękawnik przez głowę. - Nie potrzebuję wyzwania. Całkowicie dam radę. Wsunęłam stopy w klapki i przełknęłam śmiech, jego słowa brzmią tak charakternie. Kiedy się pozbierałam, spojrzałam na niego. - Więc zaczynamy grę? 201
- Zaczynamy. Boże, był cudowny. Przeszliśmy przez pustą jadalnię, weszliśmy do kuchni, gdzie Millie natychmiast wskazała nam werandę i zaczęła krzątać się po nasze naczynia i sztućce. Hudson wziął mnie za rękę, splatając razem nasze palce i ścisnął, po cichu zapewniając mnie, zanim weszliśmy na pole bitwy. Przeprowadził mnie przez otwarte, francuskie drzwi, gdzie była Mira, Adam, Jack i Sophia, jedząc już jajka, zapiekankę ziemniaczaną, szynkę i sałatkę owocową. Chandler pewnie jeszcze spał po nocnej przygodzie. Był nastolatkiem, ciężko oczekiwać, że wyjdzie z łóżka przed południem. Sophia pierwsza nas zauważyła. - Proszę, proszę. Udało im się opuścić pokój. Wyraz twarzy Miry zmienił się z zakłopotanego na zawstydzony gdy nas zobaczyła. - Mamo! Adam wymamrotał powitanie, jedząc i czytając coś na swoim telefonie. Jack pokiwał do nas, dodając oczko, po czym usiadł z powrotem na swoim krześle, jakby miał coś zabawnego do obejrzenia. Sophia odłożyła widelec i otarła usta serwetką. - To uczciwa obserwacja. Nie oczekiwałam ich tak wcześnie. - Spojrzała na mnie. Szczególnie, gdy Alayna była tak późno popływać. - To miało być przypomnienie. Jestem pod kontrolą. Jestem nieistotna. Poruszyłam się niespokojnie, gdy Hudson zerknął na mnie, prawdopodobnie składając w całość, iż mój kiepski humor był z powodu Sophie. Wiedziała, że nie powiedziałam mu o naszej rozmowie. Gdybym to zrobiła, Hudson i ja pewnie już z samego rana bylibyśmy poza domem. Podniosła stawkę i wygrała to rozdanie. Jednak wciąż miałam karty do gry. Nadal trzymałam się swojej części i podniosłam podbródek. - Z Hudsonem chcieliśmy spędzić więcej czasu z tobą. - Moje słowa rozprzestrzeniały się jak miód, ale pod spodem były ostre jak papryka. Czujesz się na siłach na to? To znaczy też byłaś na nogach do późna. I miałaś ten paskudny ból głowy. - By ich miała Skomentował Jack.
mniej,
gdyby
202
nie
zaglądała
do
kieliszka.
-
Sophia zignorowała swojego męża. - Czuję się lepiej. Dziękuję. - Jej sztywny ton pokazywał jej nieszczerość. - Nigdy nie odrzucę możliwości spędzenia czasu z synem. Proszę, dołączcie. Jak na zawołanie, Millie położyła dwa talerze, a Hudson przysunął dwa krzesła do stołu, Mira z Adamem już zajęli kanapę. Usiadłam, rozłożyłam serwetkę na kolanach i przyjęłam kubek kawy od Hudsona, talerz gorącego śniadania został umieszczony przede mną. Przez kilka minut jedliśmy w milczeniu, jedynym dźwiękiem były uderzenia naczyń. Z Hudsonem wymieniłam kilka spojrzeń, oboje chcieliśmy jak najszybciej pokazać nasz rzekomy romans, ale nie wiedzieliśmy jak. Pod stołem, moje kolano trzęsło się z nerwów, póki nie zostało zatrzymane przez dłoń. Zostawił tam rękę, gdy jedliśmy dalej, moja skóra mrowiła pod jego dotykiem. Zamknęłam oczy i odetchnęłam. Zapach letnich kwiatów unosił się w powietrzu, wiatr był ciepły i przyjemny. To był wspaniały dzień w pięknym otoczeniu i to mnie tak rozluźniło, że przerwałam ciszę. - Więc. Poczekałam, aż wszystkie oczy zwróciły się na mnie. - Jakie są plany na dzisiaj? Mira uśmiechnęła się promiennie, wdzięczna za rozmowę. - Z Adamem chcemy iść na plażę. Prawda kochanie? - Ehe. - Wymamrotał Adam nie odrywając się od telefonu. Co jest z tymi facetami tutaj? Zawsze wciągnięci przez swoje zabawki. Jeżeli Mira miała za złe rozproszenie Adama, nie pokazała tego. Jest idealna pogoda. Możemy odpocząć i złapać trochę słońca. Millie może spakować nam obiad. Chcecie iść z nami? Byłam w posiadłości Pierce dłużej niż jeden dzień i nadal nie widziałam oceanu na skraju ich terenu w Hampton. Plaża brzmiała wspaniale. - Jestem za. Hudson? Hudson uśmiechnął się nieco za szeroko, ale chyba tylko ja to zauważyłam. - Gdziekolwiek jesteś kochanie, tam i ja jestem. Byłam zaskoczona, że nie skrzywiłam się przy wyborze jego czułego słówka. - Hudson piasek dostanie ci się do komputera. - Powiedziała Sophia. - I nie mamy takiego świetnego Wi-Fi. Nie wolisz popracować tutaj? - Jej 203
założenie, że Hudson spędzi dzień pracując, pasowało do mojego programu. Czy podąży za swoją kwestią? Nie zgodził się na to wcześniej. Odłożył widelec i spojrzał dokładnie na Sophię. - Właściwie, nie będę dzisiaj pracował matko. - Przeniósł rękę spod stołu na moją szyję, gładząc mnie delikatnie pod włosami. - Obiecałem Laynie, że na resztę pobytu skupię całą uwagę na niej. Wolałabym, aby grał takiego co nawet nie może się przeze mnie skupić na pracy, ale jego wersja była bardziej wiarygodna. Używając mojego przezwiska był idealny. Nawet Adam spojrzał na tyle długo, aby wymienić zaskoczone spojrzenie z żoną. Reakcja Sophie była bezcenna. Zatkało ją. Mimo, że chciałabym delektować się każdą sekundą szoku Sophie, to skupiłam się na Hudsonie. - Dziękuję H. - Moja wdzięczność była głębsza niż pokaz, który odstawialiśmy. Doceniałam, że słuchał moich sugestii, że usłyszał co do niego mówię i wprowadził to w życie. Głębokie, szare oczy Hudsona wymazały z pola widzenia naszą publiczność. - To nic. - Mruknął. - Jesteś tego warta. - Czy jego odpowiedź była prawdziwa, tak jak moja wdzięczność? Czy jest takim znakomitym aktorem? - Mamo? Dołączysz do nas na plaży? - Mira praktycznie podskakiwała na siedzeniu, pomysł rodzinnej wycieczki kiełkował z niej. Wyraz twarzy Sophie był niezmienny. - Oczywiście. Czemu nie? Jack parsknął śmiechem. - Sophia spędzająca dzień na plaży? Muszę to zobaczyć. Sophia ponownie zignorowała swojego męża, ale Jack mimo wszystko był zadowolony. - Adam. - Mira szturchnęła męża w żebra. - Idź obudzić Chandlera. Możemy wyprowadzić Jet Ski. - Em, dobrze. - Adam schował telefon do kieszeni w swoich bojówkach, zgniótł serwetkę w kulkę i wstał, wdzięczny za pretekst aby odejść. Przyszło mi do głowy, że nigdy nie widziałam go w pobliżu Sophii. Może zatonął w telefonie, aby uniknąć konfrontacji z nią. Mądre.
204
Mira zwróciła swoją uwagę na Jacka. - I tato, jeżeli znowu założysz stringi to jak Boga kocham... - Dobrze. - Pochylił się na krześle. - Ubiorę się jak starzec. Ale tylko dla ciebie biedroneczko. Podczas gdy jej rodzina rozmawiała dookoła, Sophia rozsiadła się z kalkulującymi oczami. Przynajmniej tak interpretowałam jej przymrużone spojrzenie, skierowane na nic przed nią, jej ręce były splecione razem. - Hudson. - Powiedziała w końcu. - Rodzina Werners przyjeżdża do ich domu w Hampton wieczorem. - To dobrze. - Nadział to co zostało z jego szynki na talerzu. Dlaczego mi to mówisz? Położyłam dłoń na kolanie Hudsona, nastawiając się na to, gdzie ta rozmowa poprowadzi. - Celia też przyjedzie. - Oto bomba Sophii. - Wiem jak wiele minęło od kiedy spędzaliście razem czas, więc zaprosiłam ją jutro na deser. Twarz Hudsona stwardniała, jego szczęka się zacisnęła, gdy upuścił głośno widelec. Wyobraziłam sobie, jak moje serce spada do żołądka z takim samym dźwiękiem. Celia była moim słabym punktem. Powodowała moją zazdrość w sposób absurdalny i nieuzasadniony, ale jednak prawdziwy. Aby nie zdradzić moich emocji przygryzłam wargę. Mocno. Twarz Miry poczerwieniała. - Mamo! Dlaczego to zrobiłaś? Jack, który przewrócił oczami na ogłoszenie Sophie, teraz nachylił się do córki, jego ramię spoczywało na jej kolanie. - Szczerze mówiąc Mira, czy tego typu zachowanie twojej matki cię zaskoczyło? Sophia podniosła brwi w udawanej niewinności. - Co zrobiłam? Mira jęknęła w odpowiedzi. Hudson milczał, złość przepływała przez jego ciało falami. Sophia albo była zadowolona ze złości syna, albo jej nie rozpoznawała. - W każdym razie rozmawiałyśmy o remoncie pokoi. Pomyślałam, że to świetna okazja, aby mogła nam pokazać jakie ma pomysły, przy okazji spędzając czas z drogim przyjacielem. - Uśmiechnęła się tym swoim obrzydliwym, słodkim uśmiechem. - Alayna, poznałaś Celię. Wiedziałaś, że udekorowała dla Hudsona biura i apartament? 205
Spojrzałam na Hudsona, który ledwo utrzymywał swoją wściekłość w ryzach. - Wiedziałam. Wzięłam łyk kawy przygotowując się na następne słowa. Mieszkanie nad biurem nie było miejscem gdzie Hudson mieszkał. Nigdy nie byłam w jego apartamencie, ale oczywiście Sophia założyła, że byłam. Wszystko co powiem muszę starannie dobierać. - Celia ma doskonały smak. Myślę, że całkiem dobrze udało jej się uchwycić styl Hudsona, zarówno w jego mieszkaniu jak i miejscu pracy. - To była prawda jeżeli chodzi o jego poddasze i biuro. Miałam nadzieję, że to też pasowało do jego apartamentu. - Który pokój jest twój ulubiony? - Sophia. - Ton Jacka był ostrzegający. Hudson napiął się przy mnie i napełniłam usta jajkami. Dawał do zrozumienia, że nigdy nie zabierał kobiet do swojego apartamentu, co było dla mnie całkiem dobre. Nie mogłam prześladować mężczyzny w domu, jeżeli nie wiedziałam gdzie mieszka. Jednak czy Sophia wiedziała, że nie zabierał tam kobiet? Próbowała zastawić na mnie pułapkę czy tylko tak mi się wydawało? A pod niepokojem czy zareaguję prawidłowo, była zazdrość. Celia była w prywatnym domu Hudsona. Musiała, jeżeli go dekorowała. Przełknęłam z jajkami gorzkie rozczarowanie i odpowiedziałam Sophie jak mogłam, choć kiepskie to było. - Och, uwielbiam wszystkie. Nie mogłabym wybrać jednego pokoju. Hudson wziął moją dłoń, która dalej spoczywała na jego kolanie, i splótł ze swoją. - Nie mówiłaś, że najbardziej lubisz bibliotekę? Dzięki Bogu. Opanował się na tyle, aby rzucić mi koło ratunkowe. - Tylko dlatego, że są tam książki. - Oczywiście, że pokochałabym bibliotekę, jestem książko maniaczką. Sophia uśmiechnęła się zadowolona z siebie. - Prawie wcale nie ma książek. Zostawiłam to Hudsonowi, posiadanie biblioteki bez książek. Odchrząknął. - Właściwie to pracujemy nad poprawą tego. Wymieniłam z nim spojrzenie, które mam nadzieję wyrażało moją 206
wdzięczność. - Alayna kocha książki, więc kupiłem ich sporo od kiedy się spotykamy. Już jakiś czas nie byłaś tam matko. - Nie byłam zaproszona. - Od kiedy to cię powstrzymuje? - Tym razem komentarz Jacka spotkał się z groźnym spojrzeniem żony. Odpowiedział niewinnym wzruszeniem ramion. Sophia odwróciłam swoją uwagę z powrotem na mnie. - Więc już oficjalnie razem mieszkacie? - Nie. - Powiedziałam, gdy Hudson powiedział - Tak. Spojrzałam w jego oczy z podniesioną brwią. Mówienie, że z nim mieszkam, było za dużym kłamstwem, nie omawiając tego wcześniej ze mną. Jego oczy wpalały się we mnie. - Ale praktycznie mieszkamy. Do czasu aż twój wynajem wygaśnie w przyszłym miesiącu. Chyba, że zmieniłaś zdanie? Bańka niekontrolowanej ekscytacji wzrosła w mojej piersi. Tylko przez chwilę czułam jakby to było prawdziwe, jakby prosił mnie, abym była w jego życiu. Jednak to nie była prawda. To była wspaniałe posunięcie ze strony Hudsona, które z pewnością rozzłości jego matkę. Nie mogłam tego zniszczyć. Przełknęłam i uśmiechnęłam się nieśmiało. - Nie, nie zmieniłam zdania. Nie wiedziałam, że już powiemy twojej rodzinie. - Do diabła, powiem każdemu. - Praktycznie promieniał. Boże, dobry był. - To najlepsza rzecz jaka kiedykolwiek mi się przytrafiła. Jack pokiwał z błyskiem w oku. - Myślę, że to wspaniałe. Sophia odwróciła się do małżonka i zmarszczyła brwi. – W ogóle co ty tu robisz Jack? Nie spędzałeś z nami wakacji od lat. - Mira mnie zaprosiła. - Hudson miał przyjechać i tak dawno nie byliśmy razem całą rodziną. - Intencje Miry były jak najlepsze. Jak mogła tak długo żyć w tej 207
rodzinie, bez zdania sobie sprawy, że to nie będzie Brady Bunch8 jakiego pragnęła? Znałam ich tylko chwilę i zauważyłam dysfunkcje jak wielki neon. Potem, mówiąc o dysfunkcji, Mira zapytała. - Jaka jest twoja rodzina Laynie? Jesteście blisko? Wzięłam głęboki oddech. - Właściwie nie. Moi rodzice zmarli w alkoholowym wypadku samochodowym gdy miałam 16 lat. Mój brat zajmował się mną, ale teraz jesteśmy... - Nie powiedziałam tego słowa głośno jeszcze nikomu, ale to było szczere i musiało być powiedziane. Odseparowani. - O nie! - Mira przyłożyła dłoń do ust. Hudson milczał, ale uniósł brew, gdy wyplątał dłoń z mojej i uspokajająco głaskał mnie po plecach. Wiedział, że Brian próbował się ze mną skontaktować, pewnie zdał sobie sprawę, że separacja była świeżą sprawą. Jack pokręcił powoli głową i wypalił. - Mam nadzieję, przynajmniej ten pijak został pociągnięty do odpowiedzialności.
że
Przysięgam, że spojrzał na Sophie, gdy powiedział "pijak". To była okazja, aby skłamać. Robiłam tak wcześniej, gdy ludzie pytali, ale teraz chciałam to powiedzieć, czy to dla szoku czy sympatii, nie wiem. - Można tak powiedzieć. Pijakiem był mój ojciec. Właściwie był pełnowymiarowym alkoholikiem. - Przepraszam. - Jack powiedział cicho. - Nie zdawałem sobie sprawy. Moje oczy błyszczały. - To było lata temu. Nauczyłam się to akceptować. Nie mogłam spojrzeć na Hudsona. Nic nie mówiłam mu o moich rodzicach, ale jeśli bez problemu znalazł mój zakaz sądowy, to pewnie już wiedział. Nie mogłabym znieść, gdyby patrzył na mnie z litością. - Mniej niż idealna przeszłość. - Powiedział Hudson na tyle głośno, aby wszyscy usłyszeli, ale też łagodnie, jego palce dalej głaskały moje plecy. - To jest coś, co mamy z Alayną wspólnego. 8
Serial o idealnej rodzinie.
208
Odwróciłam się do niego i nie widziałam oznak litości. Zamiast tego zrozumienie. Coraz bardziej zdawałam sobie sprawę, że byłam dla niego specjalna, ponieważ znalazł we mnie rozpoznanie. Naprawdę byliśmy tak podobni? - Nie podoba mi się to, co sugerujesz. - Warknęła Sophia. - Niczego nie sugeruję matko. Stwierdzam nieatrakcyjny fakt. - Zachowaj swoje nieatrakcyjne fakty do końca dnia dla siebie, dobrze? - Wściekłość w jej głosie ją demaskowała. Przesunęła krzesło i wstała od stołu. - Teraz jeśli wybaczycie, pójdę się przygotować do naszego wypadu na plażę. Z każdą kartą, którą graliśmy podczas tego posiłku, to Hudson zranił ją jednym, krótkim komentarzem. Dowód uderzył w jej postawę. Posłałam uśmiech zwycięstwa do Hudsona, na który odpowiedział świecącą radością w oczach. Ta runda była nasza.
209
Rozdział dwudziesty
Runda druga rozpoczęła się prawie dwie godziny później na piaskach prywatnej plaży u stóp Mabel Shores. Ponad godzinę zajęło nam przebranie się, spakowanie i przewiezienie Fordem Raport leżaków i Jet Ski z garażu. Millie przygotowała nam obiad i spakowała zimne napoje do lodówki turystycznej. Sophia złagodniała, kiedy dotarliśmy na plażę. Wybrała drzemkę, podczas gdy my rozkładaliśmy krzesła i inne rzeczy. Po rozpakowaniu wszystkiego, wylegiwałam się na leżaku obok Hudsona pod wielkim parasolem w kolorach tęczy. Przekonałam samą siebie, że mogę się zrelaksować, cieszyć ciepłą bryzą i rytmicznym dźwiękiem fal rozbijających się na piasku. Pomysł spokoju zniknął gdy Adam z Chandlerem zaproponowali grę w siatkówkę plażową. - Alayna? - Hudson spojrzał na mnie znad swojego Kindle. - Możemy być drużyną. - Grasz? - Byłam gotowa przenieść mój leżak na słońce i złapać trochę rakotwórczej opalenizny, ale może dam się namówić na przyjacielską rywalizację. Skrzywił się na mnie, wyzwanie świeciło w jego oczach. - Nie udawaj zaskoczonej. Jestem bardzo zręczny. Po jego głosie mogłam stwierdzić, że był i wiedząc jak dąży do bycia człowiekiem sukcesu, wyobrażałam sobie, że był bardzo dobry. - Rzadko przegrywa. - Potwierdził Jack wracając z pływania w oceanie. Pomachał swoimi długimi, mokrymi włosami zanim usiadł. - Ma to po swoim staruszku. Hudson niemal niezauważalnie pokręcił głową, najwyraźniej nie chcąc przypisywać zasług swojemu ojcu.
210
- Fantastycznie. - Sophia przesunęła się na leżaku, przypominając wszystkim o swojej obecności. - Staram się zrelaksować, a wy zamierzacie być głośni, dzicy i zakłócać spokój. - Po to są plaże. - Jack rzucił przez ramię, nie zadając sobie trudu, aby spojrzeć na żonę. - Możesz wrócić do domu, jeżeli ci to nie odpowiada. Sprzeciw Sophii sprawił, że podjęłam decyzję. - Wchodzę. - Zdjęłam moją plażową tunikę i zaczęłam smarować kremem odkryte części mojego ciała, gdy Adam i Chandler zaczęli rysować boisko na piasku. - To twój kostium? - Hudson narzekał obok mnie. - Jesteś praktycznie naga. To odwróci uwagę grających mężczyzn. - Pomyśl o tym jako o twojej sekretnej broni. - Z wyjątkiem tego, że ja będę jednym z tych mężczyzn. Swobodnie poprawił się w swoich długich kąpielowych spodenkach. Strzeliłam w niego uśmiechem, wewnętrznie topiąc się na jego widoczne pobudzenie. - Później, duży chłopaczku. - To była obietnica. - A tymczasem, zajmiesz się moimi plecami? Pochyliłam się i objęłam kolana. Hudson wziął balsam i usiadł za mną, smarując mnie. Stłumiłam jęk, gdy jego dłonie rozprowadzały krem, jego palce ugniatały mnie dłużej i mocniej niż to konieczne. - Uwielbiam dotykać twojej skóry. - Wymamrotał blisko mojego ucha, po czym ugryzł płatek i ukoił delikatnym liźnięciem. To był strasznie seksualny gest, taki, którego nie spodziewałam się po nim w towarzystwie innych. Albo wzbogacił swoją grę, albo już nie było dla niego takie łatwe rozdzielanie, jak to zawsze robił. Odwróciłam głowę, aby sprawdzić czy uda mi się odczytać coś z jego twarzy, ale zatrzymałam się, gdy zauważyłam jak jego matka nas obserwowała, jej oczy były wąskie z gniewu jak szczeliny. Więc to był powód jego pokazu. Zadowolenie wzrosło w mojej piersi, ale jednocześnie poczułam falę rozczarowania. Choć byłam bardzo zadowolona z nieszczęścia Sophie, to nasza praca polegała na przekonaniu jej, nie wyobcowaniu. Zadanie było niemożliwe, wiedziałam o tym. Jednak Hudson nie zdawał sobie z tego sprawy i to mnie bolało, że to wszystko spowodowała jego matka.
211
- Boisko gotowe. - Powiedział Adam kopiąc piasek w naszą stronę, aby mieć pewność, że zdobył naszą uwagę. Hudson wstał i wyciągnął rękę, aby mi pomóc. Kiedy już stałam, nie puścił mnie, nawet jak poprawiałam jedną ręką moje majtki od kostiumu, uwalniając materiał z pomiędzy moich pośladków. Przez cały czas czułam spojrzenie Sophie, wiedziałam, że byłam na jej radarze. Niedługo wybuchnie. Czułam to. - Cholera. Chcę grać. - Jęknęła Mira. - Wiecie, że byłabym MVP9. - Tak, kochanie byłabyś. - Adam pochylił się i pogłaskał jej ogromny brzuch wystający nad jej majtkami od bikini. - Ale grasz ostro, a to nie byłoby dobre dla małej fasolki. - Właśnie, musisz chronić mojego pierwszego wnuka. - Powiedział dumnie Jack. Sophia spojrzała na męża. - Jack, technicznie to ona nie nosi pierwszego wnuka. - Poczekała upewniając się, że wszyscy ją słyszą. Dziecko Celii i Hudsona nosi ten tytuł. Jej słowa wypełniły moje uszy i poczułam zawroty głowy, jakbym była na karuzeli. Dziecko Celii i Hudsona. Dlaczego... co...? Mój szok powiększył się przez reakcję Hudsona. Nie zaprzeczył temu. Zamiast tego próbował przyciągnąć mnie bliżej. - Alayna wyszeptał. - Sophia! - Słyszałam syk Jacka. - Jak śmiesz porównywać to do dziecka Miry? Mgliście byłam świadoma, że Mira coś powiedziała, ale nie zrozumiałam niczego prócz zimnego rozczarowania, które rozchodziło się po moich kościach. Musiałam odejść, pomyśleć, odetchnąć. Wyciągnęłam rękę z uścisku Hudsona i odeszłam, szybko idąc plażą, z dala od rodziny Pierce. - Pieprz się matko. - Hudson powiedział za mną, zanim byłam poza zasięgiem słuchu.
9
Najlepszy zawodnik meczu.
212
Dziecko. Hudson miał dziecko. Z Celią. Nie mogłam nawet się z tym zmierzyć, aby pomyśleć gdzie było to dziecko lub co się z nim stało. Myśl o dziecku była zbyt bolesna. To było żałosne. Nie był mój, nigdy nie był. Ale dziecko... kolejny sposób w jaki należał do Celii. Był związany z Celią. Dalej szłam, gdy Hudson mnie zawołał. Ale nie uciekłam od niego, gdy podbiegł, aby mnie złapać. - W porządku. - Powiedziałam zmuszając się do uśmiechu. - Gram rolę zranionej dziewczyny. Zatarasował mi drogę, ale nie dotknął mnie. - Więc dlaczego płaczesz? Miałam nadzieję, że nie będziemy roztrząsać łez na moich policzkach. Otarłam je dłonią, ciągle się uśmiechając. - Po prostu jestem zaskoczona. - Mój głos był napięty, mimo, że próbowałam to ukryć. - Nie wiedziałam, że z nią spałeś. - Nie spałem. - Najwyraźniej tak. - Nie, moja matka myśli, że zapłodniłem Celię. Nie zrobiłem tego. Jego słowa mnie zatrzymały, bańka nadziei uformowała się we mnie. - Dlaczego? Przejechał dłonią po twarzy zanim odpowiedział. - Ponieważ, gdy Celia zaszła w ciążę, powiedziałem moim rodzicom, że jestem ojcem. Założyłam ręce na piersiach czekając na więcej, ale nic nie dostałam. - Zamierzasz wyjaśnić? - Nie. - Odzwierciedlił moją postawę. - To nie ma znaczenia. Odwróciłam się na pięcie, tym razem idąc szybciej. Jak on mógł oczekiwać, że będę w tej pierdolonej fałszywej relacji, skoro nie mam wszystkich informacji? Może jestem tylko pionkiem w jego zabawie z manipulacją. Tylko to ma sens. - Alayna przestań. Podążył za mną, łapiąc mnie. Tym razem się odsunęłam.
213
- Przestań! - Złapał mnie i mocno chwycił za ramiona. Odwrócił mnie do siebie. - Powiedziałem, przestań! - Dlaczego nie możesz mi powiedzieć? - Łzy zamieniły się w szloch. - Dlaczego nie możesz mi zaufać? Wypuściłam zduszony śmiech, obłąkana od jego szalonego żądania. - To jest zabawne. Prosisz mnie abym ci zaufała, podczas gdy ty w niczym mi nie ufasz. - Chodziło mi o to co o nim wiem? Poza jego doświadczeniem w łóżku i kilku informacjom, które wyciągnęłam od niego podczas długiej jazdy samochodem, niczym się ze mną nie podzielił. Jego głos był napięty. - Wiesz o mnie więcej niż większość ludzi. Odczułam to jak oskarżenie. Że wiedziałam o jednej rzeczy, jedynej rzeczy, o której nie chciał, aby ktokolwiek wiedział. Jednak nawet nie był tym, który mi o tym powiedział. To był tylko jeden ze szczegółów, które tworzyły Hudsona Pierce. - Nie - powiedziałam, podnosząc wyzywająco brodę. - Wiem jedną rzecz o tobie, której większość ludzi nie wie. To jest różnica. - Bzdura. Jeżeli naprawdę w to wierzył... jak mógł być tak ślepy, aby myśleć, że wszystko co w nim się liczyło to błędy w przeszłości? To złamało mi serce i mój głos się załamał kiedy mówiłam. - Jest w tobie o wiele więcej niż to. Chciałam go dotknąć, pieścić jego twarz, Wyciągnęłam nieśmiało do niego rękę, ale się cofnął.
aby
to
zobaczył.
- Oczywiście mnie znasz, - wypluł, - jeżeli czujesz się komfortowo mówiąc coś takiego. - Jego ton był wredny, sarkastyczny. Nie wierzył w to. Przekręcił moje słowa, mój sens. Odwróciłam się od niego, przetwarzając to. Wiedziałam rzeczy o nim, rzeczy które odkryłam spędzając z nim czas. Wiedziałam, że było w nim coś więcej niż facet, który manipulował kobietami dla sportu. Widziałam to w nim, czułam gdy mnie całował i gdy leżał między moimi nogami. Jeżeli naprawdę wierzyłam w jego szczerość w tych momentach, to musiałam powiedzieć, że mu ufałam. Co oznaczało, że mówił teraz 214
prawdę, nie był ojcem dziecka Celii. Więc dlaczego powiedział rodzicom, że jest? Realizacja uderzyła w mój żołądek jak tona cegieł. - To dlatego, że ją kochasz, prawda? - Wypowiedzenie tego, sprawiło, że było jeszcze ciężej. - Dlatego powiedziałeś rodzicom, że to twoje dziecko. - Nie! Jego wyzywający ton zmusił mnie, aby spojrzeć mu w twarz. - Nie ma innego logicznego powodu. - Przyjęcie tak wielkiej odpowiedzialności za inną osobę, to wymaga emocjonalnej więzi. To dowód, że nie był socjopatą, że mógł zaopiekować się kimś na takim poziomie, ale to prawie wcale mnie nie pocieszyło w tym momencie. - Przestań Alayna. - To było polecenie, niski dźwięk, z którym pewnie niektóre osoby by się kłóciły. Jednak byłam zdeterminowana, aby potwierdził prawdę, która mnie zabije. - Jesteś w niej zakochany. Dobitnie wyrzucił ramiona w górę. - Na miłość boską! Nawet jeśli bym był zdolny to takich uczuć, Celia nie byłaby tą, w której... Powstrzymał się, jego szczęka pyknęła od zamknięcia. Celia nie byłaby tą... - Jego słowa odbijały się echem w moich uszach jak piosenka, którą uwielbiam słuchać. Podszedł do mnie. Objął moją twarz dłońmi, podniósł mój podbródek bliżej niego. - Nie jestem zakochany w Celii. Obiecałem, że będę z tobą szczery Alayna, ale to w niczym nie pomoże jeśli mi nie ufasz. Nadal byłam pochłonięta jego komentarzem. Celia nie byłaby tą w której... co? Byłby zakochany? Więc która, ja? Dlatego nie dokończył. Póki co, jego prawie oświadczenie było wystarczające. Uspokoiło moje nerwy i ustabilizowało serce. Wygładził włosy za moim uchem i gapiłam się w jego szare oczy, zauważając czułość, której do tej pory nie widziałam. - Nigdy nie spałem z Celią. - Jego ton był delikatny, ale naglący. - Nie jestem w niej zakochany. Nie zapłodniłem jej. Uwierz mi. - Jeszcze delikatniejszy i jeszcze bardziej naglący. - Proszę. - Dobrze. 215
Zmarszczył czoło zaskoczony. - Dobrze? - Dobrze, ufam ci. - Naprawdę? Myślałam o tym jak bardzo chciałam, aby Brian mi ufał, jak byłam zawiedziona, gdy odkryłam, że nadal mi nie wierzy. Hudson potrzebował kogoś, potrzebował mnie, abym mu wierzyła. Powinnam mówić mu to co sekundę. Jeżeli bym go kochała, jak wierzyłam, że kocham, musiałam bardziej go podbudowywać. Uśmiechnęłam się do niego. - Tak. Jego ciało się rozluźniło, jakby ogromny ciężar został zdjęty z jego ramion. - Dziękuję. - Pocałował mnie w czoło. - Dziękuję. Zostałam wchłonięta z nim w te chwilę, ale nie tak bardzo, aby nie zauważyć, że jest inaczej. Tuliliśmy się mocno nawzajem, wymieniając obietnicą, która ukazywała nas jako kogoś więcej niż zwykłych kochanków. Co my robimy? Prawie go zapytałam, czułam jak słowa kształtują się na moim języku, ale zabrakło mi powietrza, aby je wypuścić. Też to czuł? Jeżeli to rozpoznał, to ukrywał to przede mną, przyciągając moją głowę do jego ramienia, gdzie nie mogłam spojrzeć w jego oczy. I to było w porządku. Byłam zadowolona z jego uścisku, ciepła i bezpieczeństwa które mi dawał, bez różnicy co to dla nas oznaczało. Gdy moment aby to nazwać minął, powiedział. - Patrz. Moja matka odchodzi. Odsunęłam się i spojrzałam na grupę, którą zostawiliśmy. Rzeczywiście, Sophia w swoim za dużym kapeluszu, szła samotnie ścieżką w kierunku domu. Dzięki jej odejściu, wrócenie do innych wydawało się być bardziej znośne. - Powinniśmy wracać. - Powinniśmy. - Niechęć była wpleciona w jego ton i jego wzrok przeszedł na moje usta. - Powinniśmy się pocałować. - Już zbliżał twarz do mojej. - W razie gdyby ktoś patrzył. Nie miałam czasu, aby wyrazić zgodę zanim jego dłoń owinęła się na moim karku i jego język wsunął się w moje usta. W przeciwieństwie do
216
większości naszych pocałunków, które były zastrzeżone dla seksu, ten był słodki i prosty. To nie oznacza, że brakowało namiętności. Hudson ssał, lizał, przygryzał moją górną wargę i później tak samo potraktował dolną. Wtedy jego język znowu był w moich ustach, sięgając, szukając i krążąc w leniwych kółkach. Nazwał to pocałunkiem dla naszych odległych widzów, ale był zupełnie dla nas, harmonia między mną i nim. Tak idealna, że nie wiedziałam już gdzie się zaczynał, gdzie ja kończyłam i który smak należał do kogo. To było więcej, piosenka o miłości bez słów, obietnica bez strachu. To była iskra, początek czegoś nowego. Rozstaliśmy się z wahaniem, oboje baliśmy się przerwać zaklęcie. Wsunęłam dłoń w jego i wróciliśmy do naszej roli jako dziewczyny i chłopaka. Hudson się zmienił, prawdopodobnie dlatego, że Sophia poszła, ale wolałam wierzyć, że było to związane z moją wiarą w niego. Stał się zabawny i beztroski. Byłam tego świadkiem podczas pierwszej rozgrywki w siatkówkę z Adamem i Chandlerem. Umiejętnie zdominował grę, tak jak byłam pewna dominował na sali konferencyjnej. Między serwami zaskoczył mnie przybijając mi piątkę i delikatnie klepiąc w tyłek. Nie czułam jakby to było na pokaz, nie było żadnej potrzeby, aby udowadniać naszą relację przed Adamem i Chandlerem. Przyjęłam to z zadowoleniem, obejmując go może zbyt łatwo, granica między fałszem a prawdą się zatarła. Po tym jak wygraliśmy dwie rundy, udaliśmy się na przejażdżkę Jet Ski. Hudson prowadził, ja ściskałam go mocno z tyłu. Pewnie jechał po wzburzonej wodzie, a ja byłam zachwycona prędkością, bliskością i tym jak łatwo było z nim być. A kiedy straciliśmy równowagę i wpadliśmy do oceanu, przyciągnął mnie do siebie, roześmiał się i bezlitośnie mnie pocałował zanim wsunął się na Jet Ski ciągnąc mnie za sobą. - Jeszcze raz skarbie? - Krzyknął ponad silnikiem. - Jeszcze raz. Później się spakowaliśmy i wróciliśmy z plaży. Przebraliśmy się i zeszliśmy na dół na grilla na werandzie, który zawierał hamburgery i hot dogi robione przez Jacka. Sophia wymówiła się kolejnym, nieznośnym 217
bólem głowy i pokazała się tylko na chwilę, aby się pożegnać, choć przypuszczałam, że zeszła napełnić swoją szklankę. Skończyliśmy wieczór kilkoma partyjkami pokera, w których Jack wszystkich ograł. Potem z Hudsonem udałam się do naszej sypialni. Nasz wzrok wędrował po naszych ciałach, gdy wspinaliśmy się na schody. Ledwie drzwi się za nami zamknęły Hudson uwięził mnie przy ścianie. Jego ciało przyciskało się do mojego, wziął moje usta w głodnym, zdesperowanym pocałunku, dociekając i wymagając językiem póki nie jęczałam w jego usta. Moja głowa się chwiała, majtki były zalane z podniecenia, ale zmusiłam się, aby odepchnąć go dłońmi. - Wstrzymaj się Hudson. - Powiedziałam bez tchu. - Cholera Alayna, muszę być w tobie. Nie mogę już dłużej czekać. Znowu się przysunął, ale odwróciłam głowę, więc jego usta trafiły na moją szczękę. - Niedługo H. - Przeszłam pod jego pachą. - Przygaś światła jak to zrobiłeś tamtej nocy. - Szłam tyłem jak mówiłam póki nie uderzyłam w szafę, w której trzymaliśmy nasze walizki. Kilka rzeczy Hudsona wisiało na wieszakach i było ułożonych w szufladach, ale ja się nie pofatygowałam, aby się rozpakować. - Połóż się na łóżku. Nagi. Mrugnęłam. - Och przejmujesz dowodzenie. - Powiedział, opierając się o ścianę na wyciągniętym ramieniu. - Jak uroczo. - Nie traktuj mnie protekcjonalnie. - Pochyliłam się do szafy, aby wymacać czerwoną koszulkę, którą przegapił poprzedniej nocy. Kiedy ją znalazłam, zwinęłam w kulkę, aby nie mógł jej zobaczyć i poszłam do łazienki. - Nie traktuję. Jestem podekscytowany. - Pogłaskał się po rozporku w spodniach. - Już jestem twardy. Uśmiechnęłam się szelmowsko. - Dobrze. Teraz zrób jak ci mówiłam. - Zatrzymałam się we framudze drzwi. - I nie zasypiaj! - To nie siedź wieczność w łazience. Uśmiechając się zamknęłam drzwi. Przebrałam się błyskawicznie. Ten dzień był wspaniały i prawdziwy. Minęło wiele czasu od kiedy czułam coś więcej niż zadowolenie, a z Hudsonem tak było. Byłam pewna, że on też to czuł. Zakochiwaliśmy się razem. I teraz chciałam świętować to 218
uczucie z moim ukochanym, pokazując moje głębokie uczucia moim ciałem, nawet jeżeli nie mogę ich jeszcze wyrazić słowami. Rozpuściłam włosy, aby spadły na moje ramiona, zgasiłam światło w łazience i otworzyłam drzwi. Światła były przyciemnione, więc zrobiłam krok, aby mógł mnie zobaczyć. Hudson siedział nago na narzucie. Zassał oddech gdy mnie zobaczył. - Jezus Alayna. Jesteś tak cholernie piękna. - Uklęknął. - Może pozwolę ci to mieć na sobie, gdy będę cię pieprzył. Byłam przyzwyczajona do jego seksownej gadki, ale i tak się zarumieniłam. - Chodź tu. - Warknął. Zaczęłam iść do niego, ale się zatrzymałam. - Czekaj, ja mam władzę pamiętasz? Usiadł na tyłku i przechylił głowę. - Więc zacznij dowodzić. Dreszcze przeszły z mojego brzucha na całe ciało, podnieciłam się na to w jaki rozkazujący sposób zrezygnował ze swojego autorytetu. Zawsze dominował podczas seksu, ale pozwolił mi przejąć kontrolę, mimo, że miałam o wiele mniejsze doświadczenie. Dodało to element presji, której się nie spodziewałam, ale też mnie zachwyciło. - Usiądź i oprzyj się o wezgłowie. - Mój rozkaz brzmiał mocniej niż się spodziewałam. Hudson uśmiechnął się i zrobił jak kazałam. Wyprostowałam ramiona, aby zrobić większe wrażenie, a także by pokazać mój biust. Zbliżyłam się do brzegu łóżka. Patrząc na niego, wspięłam się na nie i zaczęłam czołgać w jego stronę. Utrzymywałam wzrok na jego twarzy, obserwując jak jego oczy przeskakują z moich oczu na biust i z powrotem, gdy się do niego skradałam. Moje ręce przesuwały się przy jego łydkach przez kolana, aż do silnych ud. Zatrzymałam się u podstawy jego twardego penisa i zanurzyłam głowę w dół, liżąc wzdłuż całej długości jednym pociągnięciem języka. Źrenice Hudsona były jak rozżarzone węgle od pożądania. - Zrób to jeszcze raz. 219
Byłoby to dla mnie naturalne wykonać jego rozkaz, ale nie byłam gotowa zrezygnować z mojej dominacji. - Może zrobię. Jego uśmiech się poszerzył. Sprawdzał mnie, czy trzymam się w moim dowodzeniu i zdałam egzamin. Znowu się zanurzyłam, tym razem pocałowałam jego główkę, moje oczy nie opuszczały jego. Jeszcze raz polizałam wzdłuż żołędzi, delektując się słonym smakiem jego podniecenia zanim wsunęłam jego erekcję w moje ciepłe usta. Wydał z siebie jęk. - Och skarbie, tak dobrze mnie ssiesz. Dokuczałam mu, pieszcząc i głaszcząc jego jądra jedną ręką podczas gdy lizałam, ssałam i wielbiłam jego członka w ustach, nie przerywając stałego tempa. Szybko zakopał palce w moje włosy i zaczął przejmować kontrolę, wciąż utrzymując głowę na penisie, kiedy wpychał się w moje usta, ustanawiając rytm jakiego pragnął. Pozwoliłam mu utrzymać kontrolę tylko przez chwilę, ceniąc jego pomruki i jęki, które towarzyszyły pchnięciom. Potem pociągnęłam go za ramię, którym trzymał moją głowę i podniosłam się, pozwalając aby penis wypadł z moich ust. Jęknął. - Chcesz więcej? - Drażniłam się. - Będziesz musiał poczekać. Przesunęłam się dalej na jego ciele, usiadłam okrakiem na jego talii i poczułam mocny grzbiet uderzający w mój tyłek. Jego oczy rozszerzyły się z ciekawości. Położyłam dłonie na jego nagim torsie i pochyliłam się, aby zająć jego usta. Jego pocałunek był zachłanny i chętny, jego język pracował w moich ustach. Przeniósł dłonie na moją twarz, trzymając mnie w zablokowanej ustami pozycji, ale pokręciłam głową. - Czego chcesz? - Zapytał bez tchu. Zepchnęłam go na kraniec, aby pozwolił mi rządzić. Ale był gotów spróbować i zaspokoiło mnie to. Nie dawał mi swojego zaufania w innych dziedzinach, ale dawał mi tutaj. To był dla niego duży krok i choć ogromna część mnie chciała oddać mu się w taki sposób, w jaki on pragnął, 220
pozostałam wierna odwróceniu ról, z powodu tego jak wiele dla nas znaczyło spróbować. Ale w odpowiedzi na jego pytanie byłam zagubiona. Czego chciałam? - Dotknij moich piersi. - Powiedziałam wreszcie. Hudson wsunął dłonie pod jedwabny materiał na moim dekolcie. Z ruchem jego kciuków moje sutki stwardniały jak kamień. Piersi stały się ociężałe i wrażliwe, gdy ścisnął je w swoich dłoniach. Pochyliłam się, aby polizać jego wargi, ale wziął czubek mojej piersi do ust. Ssał i ciągnął mój sutek, przez co krzyk uciekł z mojego gardła. Hudson, ooo Boże. Wsunął dłoń pod cienką koronkę moich majtek i przejechał przez łechtaczkę zmierzając do gorącego otwarcia cipki. Wypuścił sutek z ust i powiedział. - Już jesteś taka mokra skarbie. - Polizał delikatnie czubek i zadrżałam. - Mogę wsadzić w ciebie palce? Powiedz mi. Hudson był dobry w zamienianiu mojego mózgu w papkę, moje ciało było wątłe pod jego dłońmi. Brałam przyjemność którą mi dawał, ale na moich warunkach. - Chcę twojego fiuta we mnie. - Powiedziałam cicho, nie czując się do końca swobodnie z wymawianiem tego. Uśmiechnął się, ale nie ruszył, aby spełnić mój rozkazu. Zamiast tego zaczął pożywiać się moją drugą piersią, wywołując u mnie mimowolny jęk. Po czym powiedział. - Jeszcze nie jesteś na mnie gotowa skarbie. - Jestem wystarczająco gotowa. - Tym razem byłam bardziej stanowcza. - Chcę cię ujeżdżać. Błysk pożądania przeleciał przez jego twarz. W jednym szybkim ruchu rozerwał moje majtki, wyciągając rozdarty materiał i odrzucając na bok. Wzdrygnęłam się na jego prymitywne zachowanie, żądza jak błyskawica przepłynęła przez moje żyły. Zdesperowana by go mieć, posiąść go, przesunęłam się, aby złapać na nim równowagę. Wzięłam jego wspaniałego, grubego penisa w dłoń i przysunęłam do mojego mokrego wejścia. Moje podniecenie podniosło się, gdy czułam jak jego członek pulsuje w moim uścisku. - Nie wiem czym sobie na to zasłużyłem. - Powiedział Hudson ochryple, rozkładając dłonie na moim biuście. - To ja powinienem cię nagrodzić za bardzo wiarygodne zachowanie jako dziewczyna. 221
Zamarłam. Jego komentarz mnie dźgnął, ale nie wiedziałam czy powinien. Przypominał mi, że dzisiaj tylko udawaliśmy? Czy próbował wywołać we mnie jakąś reakcję? Wzniósł swoje mury, aby nie okazywać żadnych emocji w naszym związku? Albo może nie czuł nic z tego co myślałam, że czuje i jego słowa były zwykłym potwierdzeniem co widział, podczas naszej całodziennej gry. Nie, to nie była prawda. Wierzyłam całym moim sercem, że coś więcej rozwinęło się u nas obojga. Może nie jest w stanie mi tego przyznać, lub nawet sobie, ale wiedziałam. Wiedziałam. Zsunęłam się na jego pulsującego penisa, biorąc go z westchnieniem. Miał rację, nie byłam w pełni przygotowana i czułam go w pełni, wielkiego we mnie. Wierciłam się, próbując złagodzić trochę dyskomfort jaki czułam gdy brałam go głębiej. Hudson położył płasko dłoń na moim torsie i popchnął mnie do tyłu. Pod tym kątem otworzyłam się i poszybowałam w dół do jego podstawy. - Kurwa - jęknął. - Jesteś taka ciasna Alayna. Tak dobrze. Uniosłam biodra, przesuwając się na jego długości zanim znowu się obniżyłam. Hudson przesunął się pode mną, podnosząc biodra, chciwy aby pokierować tempem, ale trzymałam się mojej stałej prędkości, gdy sunęłam góra - dół po jego twardej erekcji. Jego dłonie błądziły po mnie niespokojnie. Wędrowały z piersi, poprzez uda na biodra, aż w końcu położył płasko dłoń na moim brzuchu i krążył kciukiem po łechtaczce z przepysznym, mocnym naciskiem. - Boże, o Boże. - Krzyczałam, ściskając i zaciskając się wokół niego. Wspaniałe uczucie jego penisa obijającego się o moje wewnętrzne ścianki połączone z umiejętną uwagą, jaką dawał mojemu delikatnemu guziczkowi doprowadzało mnie do szału. Byłam na skraju, tak blisko orgazmu, choć nie byłam w stanie osiągnąć uwolnienia, którego tak pragnęłam. Łzy uformowały się w moich oczach a pot na całym ciele. - Jestem szczęśliwa Hudson. Sprawiasz, że jestem szczęśliwa. - Nie mogłam się powstrzymać przed mówieniem mu tego, moje słowa mieszały się z gardłowymi jękami.
222
Jego oczy, pod ciężkimi powiekami, wwiercały się w moje,. Świeciły od intensywnej potrzeby pieprzenia. Potem rozszerzyły się od mojego oświadczenia, nowa iskra rozświetliła ciemność pożądania, która tam była. - Też cię uszczęśliwię. - Wyrzuciłam gdy chciałam, aby przyszedł mój nieuchwytny orgazm. Wyczułam w obliczu Hudsona ostrzeżenie, ale nie mogłam się powstrzymać przed powiedzeniem więcej. - Jesteśmy zakochani. To my, zakochani. - Wystarczy. - W mgnieniu oka, przerzucił mnie pod siebie utrzymując nasze połączenie. Zgiął moje nogi w kolanach i popchnął je, gdy opadł na mnie, wbijając się we mnie tak mocno, jakby chciał mnie rozerwać. W tej pozycji głęboko we mnie uderzał, głębiej niż kiedykolwiek. Chciał mnie ukarać za moje słowa, za wiedzę, że był ze mną związany. Ale tą karą przyznał tylko, że miałam rację. W tym stwierdzeniu, połączonym z jego szalonymi pchnięciami, straciłam wszystko. Doszłam tak gwałtownie, że rzucałam się i drżałam pod nim. Hudson nadal we mnie wchodził, uderzając w sam koniec za każdym razem póki nie doszłam znowu. Tym razem do mnie dołączył, zanurzając swojego penisa jeszcze głębiej, gdy doszedł. Moje wnętrze doiło go, gdy wytrysnął długo i gorąco. Kiedy się uspokoiliśmy, zsunął się ze mnie i upadł ciężko przy moim boku. Bez słowa wciągnął mnie na swoje ramię, zamknął oczy i zasnął. Przysunęłam się bliżej w jego uścisku. Zazwyczaj tulił mnie dłużej, gładząc i pieszcząc przed zaśnięciem. Ale wyzwałam go w więcej niż jeden sposób podczas tej nocy. Potrzebował czasu na przetworzenie tego. Przynajmniej wciąż mnie przytulał. To powinien być dobry znak. Długo zajęło zanim zasnęłam, ale kiedy mi się udało, spałam głęboko i spokojnie. Rano obudziłam się sama w łóżku, ale pomijając fakt, iż pamiętałam o odwiedzinach Celii, czułam się szczęśliwa. Póki nie podeszłam do szafy i nie zobaczyłam, że tylko moje rzeczy tam leżały. Ubrania i walizka Hudsona zniknęły.
223
Rozdział dwudziesty pierwszy
Przełknęłam kwas, który zebrał mi się w gardle. Ubrałam się w locie, nie dbając o włosy, twarz czy buty. Tylko dlatego, że jego rzeczy zniknęły, nie znaczy, że jego też nie ma. Tak sobie powtarzałam, gdy schodziłam po schodach, starając się uspokoić rosnący niepokój. Musiało być jakieś wytłumaczenie. Podążyłam za dźwiękiem głosów i znalazłam Mirę z Sophią, które pochylały się nad stołem w jadalni, patrząc na kilka plakatów rozłożonych przed nimi. Mira podniosła głowę gdy podeszłam i uśmiechnęła się. - Dzień do... - Gdzie jest Hudson? - Przerwałam jej, krzyżując ręce na piersiach. Sophia spojrzała na mnie groźnie znad jej okularów do czytania. Wyszedł z Celią. - Jej oświadczenie było zabarwione nutką zadowolenia. Mira przewróciła oczami i odwróciła się całym ciałem aby dać mi swoją całą uwagę. - Coś mu wypadło w firmie. Coś nagłego. Musiał natychmiast polecieć do Cincinnati. - Celia go odwiozła. - Matko, naprawdę! Przestań! - Nigdy nie widziałam zdenerwowanej Miry i wyglądało to nienaturalnie na jej delikatnej i niewzruszonej posturze. Podziałało aby uciszyć Sophię. - Celia akurat tutaj była aby pokazać nam projekty, gdy Hudson dowiedział się, że musi wyjechać. Zaoferowała, że zawiezie go na lotnisko, aby mógł zostawić ci samochód, żebyś mogła, kiedy tylko chcesz, wrócić do miasta. Już go nie było. Wyjechał. Z Celią. Nagle powietrze w domu stało się duszące i ciężkie. Oddychanie było trudne. Hudson naprawdę miał nagły przypadek w pracy? Czy uciekł od naszego emocjonalnego związku z wczoraj? Powiedział, że nie będzie mnie okłamywał, ale tym razem nic mi nie powiedział. Po prostu zniknął. I to z czym nigdy nie chciałam się zmierzyć. Kiedy powiedział, że zawsze będzie mówił mi prawdę, to też mogło być kłamstwo. 224
To było zbyt bolesne, szczególnie w obecności innych osób, zwłaszcza Sophie. Powrót do domu stał się priorytetem numer jeden. Zostawił dla mnie samochód. - Ale ja nie prowadzę. Mira wzruszyła ramionami. - Hudson powiedział, że możesz nie chcieć. Więc Martin może cię zawieźć. - Nie oddam mojego pracownika aby pomógł... Mira wyrzuciła ręce w powietrze i rzucała gromami w stronę matki. Więc ja ją wezmę! Albo Adam lub Chandler. - Ja cię odwiozę. Odwróciłam się do Jacka, który stał za mną. Wdzięczność we mnie zagotowała się tak mocno, że łzy zakręciły się w kącikach moich oczu. Dziękuję. Daj mi 10 minut na spakowanie. Wybiegłam zanim ktokolwiek mógł powiedzieć słowo. Biorąc po dwa stopnie na raz pognałam do naszej sypialni. Naszej sypialni. Ta myśl boli mnie ze względu na brak Hudsona. Wyciągnęłam walizkę z szafy i zaczęłam rozglądać się po pokoju, zbierając przedmioty porozrzucane przez kilka dni, mój kostium, szlafrok. Czerwona koszulka nocna. Kiedy wróciłam z łazienki z moją szczoteczką do zębów i innymi przyborami, Mira stała w drzwiach. - Laynie, nie musisz już wyjeżdżać. Przeszłam obok niej i wrzuciłam moje rzeczy do walizki. - Zostań do jutra. Możemy zrobić coś dziewczęcego, małe SPA jeśli chcesz. W domostwie Pierce byli naprawdę wspaniali ludzie. Uwielbiałam Mirę. Jack szybko stał się przyjacielem. Nawet Chandler i Adam ze swoją chłopięcą osobowością skradli kawałek mojej sympatii. Ale nad dobrocią wszystkich przeważała przerażająca Sophia. - Dziękuję Mira, naprawdę. Ale nie mogę zostać bez Hudsona. - Rozumiem. Zapięłam walizkę i stanęłam twarzą do Miry, patrząc czy naprawdę rozumiała. Przez delikatność w jej oczach uwierzyłam, że tak.
225
Może rozumiała więcej niż myślałam. Wzięłam głęboki oddech i zapytałam. - Czy powiedział... coś o mnie? - Przygryzłam wargę, zakłopotana, że pozwoliłam zobaczyć jej moją niepewność. - Albo zostawił dla mnie wiadomość? Nie wyglądała na zdziwioną moim pytaniem. - Myślę, że miał do ciebie zadzwonić lub coś. Sprawdzałaś telefon? Telefon. Nie sprawdzałam, od kiedy schowałam go do torebki podczas podróży. Wróciłam się do szafy i sięgnęłam do torebki wiszącej na haczyku po wewnętrznej stronie drzwi. Grzebałam w środku szybko znajdując telefon. - Rozładowany. - Powiedziałam. - Zapomniałam zabrać ładowarkę. - To ładowarkę.
standardowe
USB?
Możesz
wziąć
moją
samochodową
Miałam ochotę ją przytulić. - Dziękuję Mira. - Nie ma problemu. - Patrzyła, gdy postawiłam walizkę. - Martin może ją wziąć. - Wezmę. - Nie chciałam czekać aż zawoła kogoś, kto zniesie mój bagaż, skoro sama mogłam to zrobić. Jeszcze raz rozejrzałam się po pokoju i ruszyłam w stronę drzwi. - Laynie. - Mira zatrzymała mnie zanim przekroczyłam próg. Trudno było zwrócić na nią uwagę kiedy każda komórka mojego ciała chciała iść. Wierciłam się, gdy spojrzałam w jej oczy. Zrobiła krok w moją stronę, jej twarz była delikatna i współczująca. - Wiem, że cię kocha. - Powiedziała stanowczo. - Wiem, że tak jest. Ale przez niektóre... rzeczy... trudno jest mu się otworzyć, więc proszę nie bierz tego, cóż, jako dowód, jeżeli nie może ci powiedzieć co czuje. Moje oczy zamgliły się. Może Mira była zielona jak ja, ale dobrze było to usłyszeć. Z trudem przełknęłam ślinę. - Wiem. - Dobrze. - Ale... - Może nigdy nie dostanę szansy przeprowadzenia tej rozmowy jeszcze raz. - Dlaczego w to wierzysz? Co sprawia, że uważasz, że mnie kocha, lub, że może?
226
Mira wiedziała na pewno co Sophia sądziła o jej bracie. Że był socjopatą, nie mógł niczego czuć do innych. Chyba, że to wszystko było sposobem jej matki, aby mnie drażnić. Chociaż przypuszczałam, że było coś więcej, prawda była zakorzeniona w opinii terapeutów, diagnozach lekarzy. Mira zamknęła na chwilę oczy i wypuściła powietrze. - Nie wiem Laynie. Jest inny z tobą. Nigdy go takim nie widziałam, jak wtedy gdy jest przy tobie. - Może widzisz to co chcesz widzieć. - Może. - Wysunęła podbródek do przodu. - Ale nie zrezygnuję z niego. Mam nadzieję, że ty też nie. - Nie zrezygnuję. - Ale może Hudson już zrezygnował ze mnie. Jeżeli nie ze mnie to z siebie. Na dole Mira zostawiła mnie w holu i poszła do samochodu po ładowarkę. Jack udał się do garażu, aby wyprowadzić Mercedesa. Cierpliwie czekałam, aż podjedzie. Wyczułam za mną Sophie, nawet na nią nie patrząc. Miałam nadzieję, że odejdzie, jeżeli nie będę zwracała na nią uwagi. Patrzyłam skupiona na podjazd. Myliłam się. - Nie powinnaś być zaskoczona, że cię zostawił. Nadal na nią nie patrzyłam, ale wyobrażałam sobie jej zadowolony uśmiech, który uwielbiała. Wyobrażałam sobie jak ją policzkuję w twarz. Choć przemoc nigdy nie boli tak bardzo jak dobra argumentacja słowna. Problemem było to, że jakbym zareagowała na jej zaczepkę, mogłaby równie dobrze wygrać. Znowu. - Mówiłam, że nie może nic czuć. - Była wojownikiem. Dobrym w tej grze. Nie miałam wątpliwości, że była osobą, która nauczyła Hudsona jak być dobrym w swoich grach. - Do nikogo. - Dodała. - To kłamstwo. - Nie miałam z nią szans. Dostanie to na co zasłużyła. Ale jeśli byłam zaczepiana, walczyłam najlepiej jak umiałam. Widziałam dowody przeczące temu. - Ze względu na to jak, się wydaje, kocha ciebie? Jest dobrym aktorem. 227
Odwróciłam się do niej. - Nie, ze względu na to jak wydaje się, że kocha ciebie. - Wyplułam słowa jak jad. - Kiedy nie ma powodu, aby powinien. Wyobcowałaś go, zdradziłaś, zniszczyłaś i sprawiłaś, że jest zdezorientowanym mężczyzną przez brak miłości, wsparcia i wiary. Jeżeli nadal może dbać o taki kawałek śmiecia jak ty, po tym wszystkim co mu zrobiłaś, to nie mogę wątpić w jego zdolność do miłości. - Ty pierdolona suko. Po tym otworzyłam drzwi i wyszłam, ciągnąć za sobą walizkę. Zalała mnie ulga, kiedy Jack podjechał, gdy wyszłam. Sophia nie poszła za mną. Mira dała Jackowi ładowarkę w garażu. Podał mi ją, zabierając ode mnie bagaż. Kiedy chował walizkę w bagażniku, wsiadłam na miejsce pasażera i podłączyłam ładowarkę do telefonu zanim zapięłam pas. Byliśmy już w drodze, gdy mój telefon był na tyle naładowany, aby dało się go włączyć. Miałam 12 smsów i 4 nagrania na poczcie. Otworzyłam wiadomości i przeskoczyłam przez 11 od Briana, natychmiast otwierając jedną od Hudsona.
Kryzys w Plexis. Zadzwonię jak będę mógł.
Moje serce zatonęło. Powinnam być wdzięczna, że w ogóle zostawił wiadomość, ale nie zasługuję na więcej? Sprawił, iż wierzyłam, że zasługiwałam. Połączyłam się z pocztą głosową z nutką nadziei. Nigdy do mnie nie zadzwonił i wątpiłam abym miała jakąś wiadomość od niego. Wysłuchałam wystarczająco dużo pierwszej, aby usłyszeć głos Briana, natychmiast ją skasowałam i przeskoczyłam do następnej. Wszystkie były od brata. Skasowałam je bez pełnego wysłuchania. Jack był o wiele lepszym kompanem niż mogłam prosić. Po tym jak poprosił mnie abym wprowadziła mój adres do GPS, wygłosił krótką przemowę, że jeżeli go potrzebuję to był na moje zawołanie. Później pozwolił mi tarzać się w ciszy. Przez większą część godziny, przerzucałam telefon w dłoniach, otwierając nową wiadomość i zamykając zanim użyłam. Stara ja, ta szalona, obsesyjna ja, już by wysłała serię wiadomości do Hudsona, każda 228
w wyższym i bardziej oskarżycielskim tonie. Zrobiłam wszystko, aby fizycznie tego nie zrobić, ale komponowałam je w mojej głowie. Dlaczego pojechałeś? Naprawdę jesteś na wyjeździe służbowym? Nie mogę już działać na służbie. Odchodzę. Dlaczego nie chcesz mnie wpuścić? Kocham cię. W końcu wrzuciłam telefon do torebki, oparłam głowę o szybę i zamknęłam oczy. Chciałam wymyślić jedną, dobrą wiadomość zanim wrócę do domu. Wtedy pójdę na spotkanie z grupą wsparcia. Po prostu musiałam wytrwać do tego czasu nie robiąc nic głupiego. Musiałam zasnąć, bo kiedy ponownie otworzyłam oczy, byliśmy przed moim blokiem. Nie było żadnego pustego miejsca wzdłuż całej ulicy, więc Jack zatrzymał się na światłach awaryjnych przy zaparkowanych samochodach. Stojąc przy drzwiach kierowcy pochylił się nad dachem. - Jeśli tu poczekasz, znajdę gdzieś miejsce i pomogę ci zanieść to do mieszkania. Jak nieszkodliwy mógł być Jack, tak bycie z nim w mieszkaniu nie brzmiało jak dobry pomysł. Nie potrzebowałam pomocy ani towarzystwa. Poradzę sobie. Dzięki. - Stałam na krawężniku z walizką i poczułam, że powinnam coś jeszcze powiedzieć, wyrazić moją wdzięczność. - Dziękuję, że mnie przywiozłeś i za... cóż, za... - Za nie traktowanie mnie jak Sophia. - Za bycie tak miłym. Cholera. Znowu się dławiłam. Zaśmiał się. - Tak naprawdę nie jestem taki miły. Po prostu w porównaniu taki wychodzę. Nie musiałam pytać do kogo się porównywał. - Jack. - Nie powinnam go przetrzymywać gdy parkował wbrew prawu, ale musiałam wiedzieć. Dlaczego ciągle jesteście małżeństwem? - Chciałabym móc powiedzieć, iż to dlatego, że pamiętam słodką kobietę, którą kiedyś była, ale nigdy nie była słodką kobietą. - Spojrzał na ruch za nim, wydawał się nie przejmować samochodami, które na niego trąbiły zanim zjechały na drugi pas. - Sophia wstąpiła w związek małżeński z kilkoma przedsiębiorstwami, które dał jej ojciec. Przejąłem 229
nad nimi kontrolę, kiedy jej ojciec przeszedł na emeryturę i spędziłem całe życie, aby odniosły sukces. Teraz Hudson je rozwija. Gdybym się rozwiódł, kontrola przeszłaby na nią. Tak długo jak jesteśmy małżeństwem nie obchodzi ją, co z nimi robimy. I nigdy nie prosiła o rozwód, to był było dla niej za bardzo żenujące. Odwrócił się do mnie twarzą. - Czasami zastanawiam się, czy gdybym olał firmy i rozwiódł się z nią, gdy dzieci nadal były małe, mógłbym zmienić to jakie są teraz? Ale zdobyłaby przynajmniej wspólną opiekę. Mogłaby namieszać z nimi nawet bardziej, jako odwet przeciwko mnie. To nie jest idealna sytuacja, ale jest jak jest. Nie idealna sytuacja, podobne do tego co powiedział Hudson. Nie, nie było idealne, ale to było życie. W mojej małej kawalerce, zostawiłam walizkę przy drzwiach i upadłam na łóżko. Nadeszły łzy, długie i ciągłe. Nawet nie mogłam dokładnie powiedzieć dlaczego płakałam. Wiedziałam tylko, że cierpiałam. Cierpiałam, że Hudson wyjechał, z powodu jego niechęci, aby się na mnie otworzyć. Cierpiałam, że nasz prawdziwy i udawany związek już tak bardzo się rozmył, że nie mogłam ich odróżnić. Cierpiałam na słowa i nienawiść Sophii. Cierpiałam z powodu tego, jaką matką była dla swojego syna i jakim bratem dla mnie był Brian. Cierpiałam z powodu rzeczy, które zrobiłam Brianowi, z powodu rzeczy, które Hudson prawdopodobnie zrobił swojej rodzinie. A najbardziej cierpiałam, że byłam sama i zakochana. To było najgorsze połączenie, jakie tylko mogło być. Godzina minęła zanim uspokoiłam się na tyle, aby wysłać jedyną wiadomość którą obiecałam sobie, że mogę. Było to tak nieszkodliwe, jak tylko mogłam wymyślić. Wiadomość, która mówiła wszystko co odważyłam się powiedzieć. Więcej pewnie jeszcze bardziej by go wystraszyło.
Będę tu gdy wrócisz.
Nie minęło nawet 30 sekund po tym jak nacisnęłam wyślij, gdy usłyszałam pukanie do drzwi. Mieliśmy portiera na parterze, do budynku mogły się dostać tylko osoby z listy gości. Ale Hudson mógł pociągnąć za sznurki, prawda? Był jedyną osobą, którą znam, z taką mocą. 230
Z nadzieją, że to on, słabą bo słabą, ale nadzieją, podniosłam się na nogi i poszłam do judasza. Mężczyzna w korytarzu miał na sobie czarny garnitur i żółty krawat. Jednak twarz nie należała do Hudsona, tylko do Briana. Powinnam wiedzieć, że to Brian. Jego imię było na liście, więc mógł wejść. Przycisnęłam twarz do drzwi i debatowałam czy go wpuścić. - Otwórz Laynie. - Mocne walenie w drzwi aż zatrzęsło moją twarzą w miejscu gdzie leżała. - Wiem, ze tam jesteś. Portier mi powiedział. Kurwa. Musiał być w mieście, najprawdopodobniej w Waldorf. Co kurwa było tak ważne, że przyjechał się ze mną zobaczyć? Może powinnam była odsłuchać jego wiadomości. Niechętnie otworzyłam drzwi. Minął mnie ignorowałam.
szybko.
Był
wściekły.
Pewnie
dlatego,
że
go
- Co tutaj robisz Brian? Śledzisz mnie? - Uśmiechnęłam się na żart, chociaż oczy Briana jeszcze bardziej zapłonęły. - Nie odpowiedziałaś na moje telefony. - Patrzyłam jak Brian zaciska i rozluźnia pięści po bokach. Wiem, że nigdy mnie nie uderzy, przynajmniej miałam nadzieję, że nigdy mnie nie uderzy, ale widziałam dziury w ścianach po jego napadach złości. Może dobrze, że to jego imię było wpisane w umowę najmu, a nie moje. Będzie musiał zapłacić za wszystkie szkody. Zamknęłam drzwi i odwróciłam się do Briana z fałszywym uśmiechem. - Och dzwoniłeś? - Niewinność nie było najlepszym sposobem na Briana, ale nie miałam siły na nic innego. - Telefon mi się rozładował, a byłam poza miastem. - Taa, wiem to od twojego szefa z klubu. Boże, nawet dzwonił do Davida. Co jest kurwa? Brian przesunął ręką po włosach i zrobił krok w moim kierunku. Byłaś z nim, prawda?
231
- Nim, kim? - Ale widziałam, że mówi o Hudsonie. To z nim byłam mimo wszystko i David o tym wiedział. Ale co to Briana obchodziło, nie wiedziałam. Brian uderzył dłonią w blat mojej komody. - Cholera Laynie nie baw się ze mną. To jest poważne. - Zrobił krok w moją stronę, jego oczy zmniejszyły się w szparki. - Hudson Pierce. Byłaś z Hudsonem Pierce? - Tak. - Skrzyżowałam ręce na piersiach. - I Jonathonem Pierce jeżeli to ma znaczenie. I Sophią Pierce i Mirabelle Pierce i Chandlerem Pierce. W ich domu w Hamptons. Brian, jaki masz problem? Jego brwi uniosły się prawie tak wysoko jak głos. - Jaki mam problem? Ty jesteś moim problemem. Zawsze. Alayna widziałem cię na plotkarskich stronach, umawiasz się z nim? Cóż, nie. Ale zachowałam to dla siebie. - Nie możesz się spotykać z Hudsonem jebanym Pierce. Wiesz kim on jest? Wiesz co to jest? Przez krótką chwilę czułam, że moja pierś może wybuchnąć. Nie miałam pojęcia jak, ale Brian dowiedział się o grach Hudsona z kobietami i martwił się o mnie. Nie czułam jego czułości od lat. Nawet nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo tego pragnęłam. Brian kontynuował. - Jest cholernym gigantem, to jest to, kim jest, Alayna. Jeżeli z nim spierdolisz, kiedy z nim spierdolisz, nie będę w stanie cię z tego wyciągnąć. Rodzina Pierce jest za wielka, zgniotą cię jak robaczka. - Chwileczkę, chwileczkę. - Przełknęłam, przetwarzając co powiedział Brian. - Nie obawiasz się o mnie tylko martwisz się o... Hudsona? - Dlaczego bym miał się martwić o ciebie? - Wskazał na mnie palcem. - Ty jesteś tą co się znęcała mentalnie nad mężczyznami. - Wynoś się. - Mogłam jedynie wyszeptać. Molestowanie, wskakiwanie do samochodu, włamanie, prześladowanie... - Ponosił palce do każdej wypowiadanej pozycji. - Wynoś się. - Powiedziałam mocniej. Nie było słowa, które by opisało jaką głęboką czułam zdradę. Nie było nawet sensu się bronić, bo już mnie uznał za winną, nawet nie robiąc mi procesu. 232
- Byłaś w ogóle zaproszona do Hamptons? - Wypierdalaj! - Krzyczałam. - Wynoś się! Wynoś się! Wynoś.Się! Nie poruszył się. - Moje nazwisko jest na umowie najmu, nie twoje. - Więc zmienię umowę. Albo się wyprowadzę. - Podeszłam do drzwi i otworzyłam je. - A póki co mówię ci, dopomóż mi Boże, jeżeli nie wyjdziesz, wezwę policję i nawet jeżeli to nigdzie mnie nie zaprowadzi, to przynajmniej zajmie twoje życie kolejnym wybrykiem siostry. Więc mówię ci, wypierdalaj w tej chwili. - Skończyłem Alayna. - Podniósł do góry ręce w geście poddania. Nadal się nie ruszył. - Wynoś się! Tym razem podszedł do drzwi. - Wychodzę, ale powtarzam ci, że skończyłem. Nawet nie myśl, aby przyjść do mnie się płaszczyć. - Odwrócił się do mnie, gdy przekroczył próg. - Działasz w tym bałaganie na własną rękę. Zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem. Brian został wyrzucony z mojego życia. Wyrzucony na dobre. Może dlatego, że wypłakałam już wcześniej wszystkie łzy, albo może dlatego, że miałam już dosyć członków rodziny, którzy ciągle ciągną swoich bliskich na dno, gdy tamci najbardziej potrzebują współczucia i wsparcia, to moje westchnięcie nie było z frustracji. Było z ulgi.
233
Rozdział dwudziesty drugi
David oparł się o biurko i wpatrywał w nową, brązową, skórzaną kanapę po drugiej stronie pokoju. - Możemy ją przenieść pod inną ścianę? - Już czwarty raz mnie o to pytał od kiedy przyszłam. Prawdę mówiąc nie obchodziło mnie gdzie ta kanapa stała. Jedynym powodem dla którego tak wcześnie przyszłam do klubu, była potrzeba zajęcia mojego umysłu. Minęły 33 godziny od kiedy wyjechałam z Hamptons i jeszcze dłużej kiedy ostatnio widziałam Hudsona. Jedyne czego chciałam to kupić bilet do Cincinnati i znaleźć go bez względu na cenę. Jednak inna część mnie, bardzo mała, ale zaskakująco spokojna w środku mojej bytności, wierzyła, że Hudson wróci. Że wróci do mnie. Czuł coś do mnie. Wiem, że czuł. Może to uczucie, nawet jeżeli nie może go nazwać, wystarczy, aby sprowadzić go do mnie. Miałam taką nadzieję. Gdybym nie trzymała się tego malutkiego kawałka nadziei, to bym się rozpadła. To jedyna rzecz, która trzymała mnie od szaleństwa. To i próba skupienia się na pracy. - Jest w porządku David. Zostaw. - Jesteś pewna? To twoja wizja Laynie. Działaj. - Jest idealnie tak jak jest. Podejrzewałam, że niepokój Davida bardziej spowodowany był mną i moim humorem niż umiejscowieniem mebli. Podszedł do kanapy i usiadł. Jest też bardzo wygodna. Sprawdź. Wzdychając, rzuciłam mój raport inwentaryzacji na biurko i dołączyłam do niego. - Hmm. - Powiedziałam siadając w kącie. - Nie tak źle. Jednak tak naprawdę myślałam o tym jak ta kanapa przypomina mi tą w mieszkaniu nad biurem Hudsona. To było moje pierwsze skojarzenie, 234
gdy widziałam ją w katalogu. Uwielbiam to jak męsko wyglądała ze swoim bogatym, ciemnym kolorem, ale również ciepło i miękko z zaokrągloną górą i bokami. Teraz zaczęłam się zastanawiać, czy każde spojrzenie na ten mebel będzie mi przypominać o mężczyźnie, który nie zadzwonił ani nie napisał do mnie od swojego zniknięcia. Moje myśli powędrowały do maila którego dostałam z mojego banku, że wszystkie moje kredyty studenckie zostały spłacone. Również karta kredytowa, którą trzymałam przed nim w tajemnicy, została spłacona do zera. Będąc wyczyszczonym, wyglądało to na skończoną sprawę. A tak bardzo nie chciałam, aby to z Hudsonem Pierce było skończone. - Więc co się dzieje w twojej małej, ślicznej główce Laynie? Znowu zagubiłam się we własnych myślach. Człowieku, byłam kiepskim kompanem. - Takie tam. - Powiedziałam choć czułam się źle odpychając go, ale nie aż tak źle aby nie odpowiedzieć. Pokiwał i założył nogę na nogę. - Pierce ma się dobrze z tą umową Plexis? Odwróciłam głowę w jego stronę. - Co masz na myśli? David podniósł brwi. - Myślałem, że wiesz. Było rano w gazecie. Wstał i podszedł do biurka. Nie patrzyłam rano na wiadomości. Wiedząc, że mogę być skłonna do śledzenia Hudsona online, nawet nie odpalałam komputera, oprócz sprawdzenia poczty, po tym jak Brian wczoraj wyszedł. To była trudna walka z samą sobą, ale po tym jak wykopałam brata, poczułam się znowu silniejsza. Więc wyłączyłam komputer i spędziłam noc na oglądaniu filmów z listy AFI, których jeszcze nie widziałam, jedząc przy tym całe opakowanie miętowo - czekoladowych lodów. I trochę jeszcze popłakałam. Ogólnie rzecz biorąc, bardzo wydajny wieczór. David poprzerzucał dokumenty w koszu. - Tu jest.
235
Wrócił na kanapę i podał mi złożoną gazetę. Przejrzałam artykuł, który mi wskazał. Nagłówek głosił Plexis sprzedane DWO. Przeskakując szybko dotarłam do sedna historii. DWO, rywal Pierce Industries, przekonał pozostałych akcjonariuszy do sprzedaży, mimo, że Hudson Pierce samotnie walczył, aby zapobiec transakcji. Mój żołądek się skurczył. Hudson naprawdę dbał o Plexis i ludzi tam pracujących. Musiał być zdruzgotany tą stratą. Nic dziwnego, że poleciał do Cincinnati dzień wcześniej, musiał walczyć do końca aby ocalić firmę. Co oznaczało również, że mówił mi prawdę. Nie uciekł ode mnie. Czemu jestem tak zarozumiała, iż myślę, że wszystko było związane ze mną? Zamknęłam oczy i poczułam jak kanapa zapada się koło mnie, gdy David usiadł. - Lubisz go bardziej niż przyznajesz. - Tak. Kocham go. - Zerknęłam na niego, przypominając sobie jak David zareagował, gdy ostatnio rozmawialiśmy o Hudsonie. - Nie chciałam się zakochać. To się po prostu stało. David uśmiechnął się, ale dalej patrzył w dół. - To najczęściej tak się dzieje. Rzuciłam gazetę na ziemię, położyłam łokcie na kolanach schowałam twarz w dłoniach. Niezręcznie. Tym to właśnie było.
i
Zupełnie niezręczne. David oparł się o kanapę. - A on czuje...? Zerknęłam przez ramię w jego kierunku. Naprawdę chciał o tym rozmawiać? Cóż, był tu i mnie zapytał. - Nie jestem pewna. - To prawdziwa porażka. - David pochylił się. Był tak blisko mnie, że czułam słaby zapach jego żelu pod prysznic i ciepło jego oddechu. - Może to coś da, powiem ci jak ja się czuję: głupio. - Głupio? - Założyłam ręce na piersi, czując się dziwnie będąc tak blisko faceta, z którym kiedyś mnie coś łączyło. - Tak. - Zniżył głos. - Jak mogłem pozwolić wymknąć ci się między palcami? 236
- David... - Nie chciałam tego, nie teraz. Moje serce, mój umysł, moje ciało było zwrócone do Hudsona. Był jedynym mężczyzną o którym mogłam myśleć. Trochę mnie to przerażało. Ciągłe myślenie o kimś mogło być początkiem obsesji. Ale także, choć nie byłam pewna, bo nie wiedziałam z doświadczenia, mogło być oznaką przypisaną do miłości? Lauren tyle o tym mówiła. Tak długo jak jestem w stanie kontrolować moje zachowanie, tak długo moja miłość jest mile widziana. Więc w porządku jest myśleć o Hudsonie, przekładać go ponad wszystko inne? Myślę, że tak. Mam nadzieję, że tak. Otworzyłam usta, aby powiedzieć Davidowi, że nie ma dla nas szans, ale wydawało się jakby rozumiał to, bez moich słów. Westchnął i pokiwał. Potem wzruszył ramionami. - Po prostu powiedziałem, co powinnaś wiedzieć. - Dziękuję. - Powiedziałam, ponieważ nie wiedziałam co jeszcze mogę rzec. Byłam wdzięczna, że przyjął moje odrzucenie tak dobrze. Wstał i wyciągnął do mnie rękę. - Powrót do pracy. Wzięłam jego dłoń i pomógł mi wstać na nogi. David dalej trzymał moją rękę. - Ale jeśli kiedykolwiek znowu będziesz do wzięcia... Nawet bez Hudsona, David i ja nie mogliśmy być razem. Był bezpieczną opcją, kimś kto nie doprowadziłby mnie do zachowań obsesyjnych. Ale bezpieczeństwo idzie w parze z brakiem prawdziwych emocji. Może więcej ryzykowałam z Hudsonem, ale było coś prawdziwego do wygrania. Jednak uśmiechnęłam się i powiedziałam. - Będę o tym pamiętała. Na pewno. - Możemy się przytulić? Pokiwałam i David wciągnął mnie w ramiona. Jego uścisk był... przyjemny. Silniejszy niż pamiętałam, ale nie sprawiał, że moje serce biło szybciej. Pocieszał mnie, ale nie rozpalał do samych kości, jak to robiły ramiona Hudsona. Mimo to było miło i pozwoliłam sobie zrelaksować się w jego dobroci. 237
David odsunął się pierwszy. Nagle. Podniósł pięść do ust i chrząknął, jego wzrok skupiony był na czymś za mną. Zmarszczyłam brwi, zdziwiona jego dziwnym odwróciłam się, aby zobaczyć co było za mną.
zachowaniem
i
- Hej Pierce. - Powiedział David zanim stanęłam oko w oko z Hudsonem. Krew odpłynęła z mojej twarzy. Uścisk był niewinny, ale wiedziałam jak to musiało wyglądać. I nie był tak do końca niewinny, skoro David chciał więcej i nie byliśmy już tacy jak kiedyś. Zwłaszcza, że nie powiedziałam o nas Hudsonowi. Wyraz twarzy Hudsona był stoicki, jego oczy przyszpilały mnie. Nic mi nie dawał i to mnie przerażało. Nie tylko dlatego, że nie mogłam odczytać jego reakcji na to co wiedział, ale ponieważ to oznaczało dalsze wyobcowanie. Sposób w jaki mnie zostawił, okoliczności w jakich widzieliśmy się po raz ostatni mogły sprawić taki sam pusty wyraz twarzy, jak wejście wtedy, gdy przytulałam się do własnego szefa. - Ja, em, zostawię wam trochę prywatności. - Kątem oka widziałam jak David wyszedł z biura, zamykając za sobą drzwi. Cały czas byłam skupiona na mężczyźnie przede mną. Napięcie stało się cięższe, gdy byłam sam na sam z Hudsonem. Wyglądał boleśnie pięknie jak zawsze, w swoim ciemnoszarym garniturze i niebieskim krawacie, który sprawiał, że jego oczy wydawały się być bardziej niebieskie niż szare. Nie mówił, nie ruszał się. Tylko na mnie patrzył. Patrzył przeze mnie. Przełknęłam ciężko, bojąc się, że zacznę płakać. Przez ponad dobę pragnęłam go zobaczyć. Teraz był tutaj i wszystko było nie w porządku. - Hudson, - zaczęłam nie wiedząc co dalej powiedzieć. Wtedy przypomniałam sobie o artykule. - Czytałam o Plexis. - Wyciągnęłam rękę i zrobiłam krok w jego stronę. - Tak mi prz... Przerwał mi. - Co się dzieje między tobą a nim? - Jego ton był pod kontrolą, ale prawe oko nieznacznie drgnęło. - Nic. - Powiedziałam, ciężko wzdychając. - David był, emm... - Taa, gdzie to ja mam z tym pójść? David próbował się do mnie dostać, ale go
238
odtrąciłam, więc się przytuliliśmy? - To był przyjacielski uścisk, to wszystko. Szczęka Hudsona napięła się. - Wyraz jego twarzy był o wiele bardziej niż przyjacielski. - Zrobił krok w moją stronę. - Pieprzyłaś się z nim? - Nie! Zmrużył oczy przyglądają mi się. - Ale prawie. - Nie. - To nie była do końca prawda. Byliśmy całkiem bliscy tego w przeszłości. Właśnie tutaj, w tym biurze. Jednak to nie jest dobry czas, aby to wygrzebywać. I to było przed Hudsonem. - Dlaczego ci nie wierzę? - Ponieważ masz poważne problemy z zaufaniem. - Poczułam ukłucie winy, wiedząc, że jego brak zaufania jest poprawny, bo ukrywałam coś przed nim. Mimo to, nie lubię być przepytywana. I Hudson miał problemy z zaufaniem. - Poza tym co cię to kurwa obchodzi? Zrobił kolejny krok w moją stronę. - Mówiłem ci - warknął. - Nie dzielę się. Euforia przepłynęła przeze mnie. Wciąż uważał mnie za swoją. Pamiętam jak mówił mi te słowa za pierwszym razem, jak mnie nakręciły. Surowość tego, prymitywny sposób w jaki oświadczył, że jestem jego własnością. Jednak teraz mimo, iż zaznaczył, że mam o co walczyć z Hudsonem, to oświadczenie uderzyło w czuły punkt. - Ale ja muszę dzielić się z Celią? - Cholera Alayna. Ile razy mam ci to mówić? Nic nie ma między mną a Celią. Czułam się nieswojo insynuując coś innego. Oskarżałam w przeszłości obiekty mojej miłości o zdradzanie mnie, wiele razy, ale to była moja paranoja, wątpiłam w to, że ktokolwiek mógłby mnie pokochać. Moje oskarżenia kończyły związki i mój żołądek podskoczył na taką możliwość z Hudsonem. Jednak miał sekret z Celią. To nie mój umysł płatał mi figle, tylko sam to potwierdził. Prosił mnie, abym uwierzyła, że ten sekret nie był dla
239
nas istotny, ale jeśli chciał mojego zaufania, musiał dać mi swoje. - I nic się nie dzieje między mną a Davidem. - Naprawdę? - Jego głos był lodowaty. - To tak nie wyglądało, kiedy wszedłem. Mój wzrok rozmył się od łez. - Tak jak, to tak nie wyglądało, gdy wyszedłeś z Celią, kiedy nadal byłam naga w twoim łóżku? Gniew błysnął w oczach przyciągnął do siebie, aż moja Zostawienie cię tego rana było musiałem zrobić od długiego powierzchownie.
Hudsona. Złapał mnie za ramiona i twarz była tylko centymetry od jego. najtrudniejszą, pierdoloną rzeczą, którą czasu. - Syknął. - Nie traktuj tego
Po tym jego usta zmiażdżyły moje, zanim mogłam przetrawić to co powiedział, zanim mogłam pozwolić jego słodkim słowom wsiąknąć. Gryzł i szarpał delikatną skórę moich ust swoimi zębami, jego pocałunek był szorstki i niecierpliwy. Moje ciało błagało, aby poddać się jego pasji. Jego usta i język namawiały mnie, aby się do niego dostosować, ale mój mózg ciągle trzymał się naszej niezgodności i tego na czym stoimy. Jezu, byliśmy w cholernym biurze klubu nocnego! Oderwałam się od jego ust. - Przestań Hudson. Ale nie przestawał. Dalej mnie całował w dół szyi, jego dłoń znalazła mój biust, który ściskał i pieścił przez gruby materiał sukienki. Jego penis napierał na moje udo i czułam jak sztywnieje. - Przestań! - Powiedziałam jeszcze raz, odpychając go obiema rękami. - Nie - zahuczał w moje ucho. - Muszę się z tobą pieprzyć. Teraz. - Dlaczego? Aby zaznaczyć terytorium? - Byłam tylko trochę poważna z tym komentarzem, ale odsunął się i w jego oczach widziałam, że to było dokładnie to, co robił. Wykręciłam się z jego uścisku, nudności nachodziły w bolesnych falach. - Nie jesteś moim właścicielem Hudson! Przestań bawić się ze mną jak z innymi kobietami. Nie ze mną, pamiętasz?
240
- Myślisz, że o tym nie wiem? W każdej minucie, każdego dnia przypominam sobie, że nie mogę cię zdobyć. Że nie mogę ci tego zrobić. Jego szczęka drgnęła. - Ale to nie znaczy, że nie chce. Równie dobrze mógł mnie uderzyć. Nawet jeśli mówiłam sobie, że jest możliwość, iż jestem kolejną pozycją na jego liście kobiet do zabawy, naprawdę wierzyłam, że jestem czymś innym. Łzy, które zebrały się wcześniej, teraz wylały się swobodnie. - Więc jestem jak inne. - Nie. Nie jesteś. - Jego głos zadrgał. - Mówiłem ci wcześniej. Bardziej nie chcę cię zranić, niż potrzebuję z tobą wygrać. Szlochając wykrztusiłam. - Już zrobiłeś obie rzeczy. - Kurwa! - Jego postawa wyrażała przerażenie, jakbym mu powiedziała, że zabiłam jego matkę. Albo może nie matkę, tylko kogoś, kogo lubił. Zrobił krok do tyłu, dalej ode mnie. To było druzgocące, być zranionym tak głęboko, widzieć moje cierpienie odzwierciedlone na jego twarzy. Nie mogłam stać czując się, jakbym go traciła. Musiałam go uspokoić, pocieszyć jedynym sposobem, na jaki byłam pewna, że mi pozwoli. Rzuciłam się na niego, chwytając jego usta moimi. Tylko kilka sekund trwało, zanim oddał mi się, a później przeszedł na sposób jaki najbardziej lubiłam. Dominujący i rządzący. Przyjęłam odwróconą rolę i oddałam mu się. - Alayna - warknął. Jego ręce znowu znalazły moje piersi i odganiał ból, pożerając moje usta. Drugą rękę owinął wokół mnie, przyciągają do siebie tak mocno, że czułam się pochłaniana z każdej strony. Nawet wewnątrz mnie płomienie pożądania lizały mnie intensywnie, podniecenie opanowało całe moje ciało. - Hudson. - Załkałam w jego usta, nie dbałam już o to, że jesteśmy w środku kłótni lub, że drzwi do biura nie są zablokowane. - Też cię potrzebuję. Wiedział, że tego potrzebujemy zanim go odepchnęłam. Był takim idealnym kochankiem, rozumiejącym moje ciało i jego potrzeby nawet lepiej niż ja. Podporządkowując się mu wszystko stawało się łatwiejsze. Mogłam na chwile zapomnieć o barierach między nami, kiedy zabrał mnie na ścieżkę, gdzie nie ma między nami różnic.
241
Hudson popchnął moje ciało do tyłu, aż uderzyłam łydkami o kanapę. Przez myśl przemknęło mi Oh jej będziemy chrzcili kanapę!, kiedy sięgnął pod moją sukienkę i zsunął moje majtki poniżej kolan. Popchnął mnie na kanapę, rozkładając mi nogi i podnosząc materiał mojej sukienki na brzuch, odsłaniając całkowicie najbardziej intymne części dla niego. Czułam się pięknie w ten sposób, leżąc i czekając na kochanka, o którym wiedziałam, że weźmie i da mi przyjemność. Spojrzał na mnie, pożądanie opanowało jego oczy, gdy odpiął pasek i spuścił spodnie na tyle daleko, aby uwolnić penisa ze swojego wybrzuszenia. Tak szybko się poruszał, ale wydawało się jakby minęła wieczność zanim opadł na mnie, rozdzielając jeszcze bardziej moje nogi kolanami. Potem wepchnął się we mnie z taką siłą, że aż zadyszałam. Wbijał się we mnie długimi pchnięciami, skupiony na swojej własnej potrzebie, swoim własnym pożądaniu orgazmu. Ale nawet pod panowaniem jego własnej żądzy, jego kciuk profesjonalnie zajmował się moją łechtaczką, masując mnie do mojego punktu kulminacyjnego. Akt był może prymitywny fizycznie, ale głębokie połączenie wynikało z połączenia naszych ciał. Każde pchnięcie łagodziło dźgnięcie jego wcześniejszych słów i byłam pewna, że motywacją każdego długiego posunięcia było odepchnięcie jego męki, uwolnienie od winy zranienia mnie. Nie obsypywał mnie swoimi seksownymi słowami jak zwykle, byliśmy prawie bezgłośni, jeżeli nie liczyć mojego jęczenia i powtarzania przez niego mojego imienia ciągle i ciągle jak mantry lub modlitwy. Potem przyszedł ten gardłowy dźwięk, docierający do mnie razem z gwałtowną erupcją, która zachęciła mnie do własnego uwolnienia z drżącym krzykiem. - Hudson! Upadł na mnie, schował głowę w zagłębieniu mojej szyi, gdzie jego ciepły oddech ogrzewał moją skórę. Uwielbiałam być przygnieciona pod nim. Oddech Hudsona zwolnił i zrelaksował się, a jego ciało przyciskało się do mnie ze słodką agonią. Gdy już zaczęłam zastanawiać się czy zasnął, wyszeptał. - Chciałem cię podbić. Ale nie chciałem cię zranić. - Jego ramiona zacisnęły się na mnie. - To ostatnia rzecz jakiej chciałem.
242
całkowicie go rozumiałam. Po tym jak zniszczyłam wielu ludzi, po tym jak zrujnowałam mój związek z jedynym żyjącym krewnym, to było piekło wyobrazić sobie, że zranię jeszcze kogoś. Trzymałam się z daleka od zbliżania się do kogokolwiek. Ale teraz byłam gotowa pokonać strach tak abym mogła dostać nagrodę intymności. Pogłaskałam go po włosach. - To część związku H. Ludzie się ranią. Pocałowałam go w głowę. - Ale możesz też to poprawić. Podniósł głowę, aby spojrzeć w moje oczy. - Powiedz mi jak to zrobić. Objęłam dłońmi jego twarz, potarłam kciukami jego szorstkie od lekkiego zarostu policzki. - Wpuść mnie. - Poprosiłam. - Nie widzisz, że już to zrobiłem? Zamknęłam oczy mając nadzieje, że zatrzymam świeży potok łez. Otworzył się, ale tylko na tyle, że mogłam wsadzić palce w drzwi i dalej trzymał je mocno zamknięte. To był dla niego duży krok. Ale to nie było wpuszczenie mnie. Wszystko co mi powiedział, musiałam wymuszać z jego ust. Nie powierzył mi swojego zaufania. To nie było wystarczające, aby coś na tym zbudować i póki nie otworzy drzwi do końca, nie było dla nas nadziei na przyszłość. Przełknęłam i otworzyłam oczy, pozwalając aby łza mi uciekła. Otarłam ją, wysunęłam się spod niego i założyłam majtki, gdy wstałam. Hudson westchnął. Potem usłyszałam dźwięk zasuwanego zamka i to było jak metafora, oddalenie się, zamknięcie w sobie. Znowu. Jednak kiedy wstał, oplótł wokół mnie ramiona od tyłu. Wychrypiał mi do ucha. - Dlaczego zachowujesz się jakbym uciekał? - Bo mnie odcinasz. To nie to samo co uciekanie? - Co z tobą? Co z tym, jak pojawiłaś się w naszej sypialni zapłakana i nie chciałaś mi powiedzieć czemu? - To było coś innego. - Ale może nie było. Nie mogłam mu powiedzieć co mówiła jego matka, bo to za bardzo bolało. Ponieważ byłam zawstydzona. Obrócił mnie, abym na niego spojrzała. - Co ci powiedziała Alayna?
243
Rzucił we mnie wyzwaniem. Chciałam aby sie otworzył, wiec też musiałam. - Że jestem nieważna. Nazwała mnie dziwką. - Spojrzałam na odpryski farby na ścianie, nie zdolna aby spojrzeć mu w oczy. Zaklął pod nosem. - Moja matka jest bezduszna i okrutna. - Położył dwa palce pod moją brodę, odwracając moją twarz do niego. - Nie jesteś dziwką Alayna. Ani trochę. I jesteś tak bardzo ważna w moim życiu, że nawet nie ma słów aby to opisać. - Powiedziała też, że nigdy nie będziesz mógł mnie pokochać. Zamarł. Potem jego dłoń spadła z mojej twarzy. - Mówiłem ci to. Ból od jego wypowiedzi uderzył mnie prosto w brzuch. Wyszłam z jego ramion. - Cóż, powiedziała mi to znowu. - Odwróciłam się od niego. Więc proszę, otworzyłam się. Jesteś szczęśliwy? - Alayna... Bolało mnie w centrum mojego istnienia. To dlatego mu nie powiedziałam, ponieważ mimo tego co mówiła Sophia i on, wierzyłam, że może kochać. Że może mnie pokochać. Łzy wypełniły moje oczy i rozlały się na twarz. - Jak mogłeś pomyśleć, że się w tobie nie zakocham Hudson? Nawet jeżeli nie chciałam, aby to się stało, to jak mogłam tego nie zrobić? - Otarłam mokry policzek wierzchem dłoni. - To w ogóle coś dla ciebie znaczy? Odsunął się jakbym go uderzyła. - Jak możesz o to pytać? Oczywiście, że znaczy. Ale Alayna, nie wiem czy nadal byś to mówiła, gdybyś mnie znała. - Znam cię. - Nie całego. - Tylko dlatego, że mi nie dajesz! - Kręciliśmy się w kółko, dążąc do nikąd. Rozłożył ręce na boki. - Co chcesz wiedzieć? O tym co robiłem innym kobietom? O Celii? Przeze mnie zaszła w ciążę Alayna. Ponieważ spędziłem całe wakacje sprawiając, aby się we mnie zakochała, kiedy nic do niej nie czułem. Dla zabawy. Aby mieć co robić. Potem, kiedy zupełnie ją złamałem, stała się destrukcyjna. Puszczała się, imprezowała, ćpała. Wymień cokolwiek, a ona to robiła. Nawet nie wiedziała kto był ojcem. 244
Odetchnęłam ocierając łzy z twarzy. - Więc powiedziałeś, że jest twoje. - Tak. - Ponieważ czułeś się odpowiedzialny. - Tak. Straciła dziecko po 3 miesiącach. Prawdopodobnie przez alkohol i narkotyki, które zażywała na początku. Była zdruzgotana. - To okropne. - Mogłam wyczuć jak czuł się odpowiedzialny za śmierć nienarodzonego dziecka Celii. To był ogrom do udźwignięcia, wiele poczucia winy. Choć widziałam, że Hudson odegrał rolę w tej sytuacji, nie wystraszył mnie. - To okropne, - powtórzyłam - ale nie rozumiem. Myślałeś, że to może sprawić, że nie będę mogła cię kochać... dlaczego? Usiadł na poręczy kanapy i patrzył na mnie niedowierzającym wzrokiem. - Ponieważ to wszystko zmienia. Zrobiłem to. Oto kim jestem. To moja przeszłość i jest okropna. Poczułam zagrożenie szlochem, ale zdusiłam go przełykając ciężko. Okropne rzeczy, tak wiele strasznych rzeczy zrobiłam, że zawsze czyhały gdzieś przy każdej rozmowie. Zatruwały i niszczyły. Byłam wersją tej okropności. To złamało mi serce, że ta sama ciemność prześladowała Hudsona. Że wierzył, iż jego historia jest tak straszna, że zmieni wszystko między nami. Nie mogła. Nie zmieniła. Podeszłam do niego i położyłam ręce na jego ramionach. - Myślisz, że twoje okropności są inne od moich? - Alayna nie chodziłem za nikim i nie dzwoniłem zbyt często. - To była nieprzewidziana tragedia Hudson. Gra wymknęła się spod kontroli. Nie sprawiłeś, że Celia zaszła w ciążę i poroniła. I nie możesz pomniejszać tego co robiłam. Raniłam ludzi. Głęboko. Ale to było wcześniej. Mniej niż idealna przeszłość, pamiętasz? To nie znaczy, że zmienia naszą przyszłość. Lub nawet naszą teraźniejszość. Wypuścił ciepły oddech, gdy jego kciuk otarł łzę czającą się w kąciku mojego oka. - Kiedy jestem z tobą prawie w to wierzę.
245
- To oznacza, że musisz spędzać ze mną więcej czasu. Zaśmiał się cicho. - Więc to właśnie to oznacza? - Przesunął kciukiem w dół mojej twarzy po policzku. - Wczoraj rano, gdy dostałem telefon, że muszę być w Cincinatii, nie mogłem nawet na ciebie spojrzeć jak spałaś w łóżku. Gdybym to zrobił, nie byłbym w stanie odejść. Moje serce urosło od jego słów. - Myślałam, że odszedłeś bo się wystraszyłeś. - Jego zdziwione spojrzenie zmusiło mnie do wyjaśnienia. Ze względu na sprawę miłości. - Nie wystraszyłem się. Byłem zaskoczony, to wszystko. - Zaskoczony? - Że to jest to co czujemy. - Jego spojrzenia było delikatne. - Że to była miłość. Ledwo mogłam oddychać, bojąc się, że jeśli przeszkodzę, zejdziemy z tej ścieżki naszej rozmowy. - Była. - Przełknęłam. - Jest. - Hmm. - Uśmiechnął się. - Nigdy wcześniej tego nie czułem. Nie wiedziałem. - Przejechał dłońmi po bokach mojej talii. - Ale Alayna, nigdy nie miałem zdrowego, romantycznego związku. Każda kobieta, która mnie kochała... - Jego głos się zacisnął. - Nie chcę ciebie też złamać. - Nie złamiesz mnie Hudson. Na początku myślałam, że możesz. Okazało się, że dzięki tobie mi lepiej. I myślę, że robię to samo dla ciebie. - Robisz. - Jeżeli zdecydujesz się nie... - Szukałam słowa, które by powiedziało o czym myślę. - podążyć... za tym cokolwiek mamy, będzie bolało. Ale mnie nie złamie. - Ale będzie bolało? - Jak skurwysyn. - Więc lepiej podążajmy za tym. - Przyciągnął mnie bliżej i owinął ręce dookoła mojej talii. - Alayna jesteś zwolniona. Już nie możesz być moją udawaną dziewczyną. - Jego twarz spoważniała. - W zamian bądź moją prawdziwą dziewczyną.
246
Radość zawładnęła mną w zawrotnym tempie. - W pewnym sensie już jestem. - Jesteś. - Mogę nadal nazywać cię H.? - Absolutnie nie. - Przesunął swoje usta, aby spotkać moje i pocałował mnie słodko i delikatnie, ale z taką samą pasją. Nie mam pojęcia jak długo tak trwaliśmy, na poręczy, jego ciało owinięte wokół mnie, całując się i przytulając. W tym momencie czas nie miał znaczenia. W końcu jednak przypomniałam sobie, ze klub niedługo będzie otwarty i musiałam przepracować swoją zmianę. Odsunęłam usta od niego i zadałam pytanie, o którym wiedziałam, że pali w naszych umysłach. - Co teraz? Usta Hudsona wygięły się z jednej strony w seksownym uśmiechu. Przyjedź do mnie jak tutaj skończysz. Tak. Oczywiście, że tak! - Kończę o 3. - Nie obchodzi mnie to. Chcę cię w moim łóżku. - Więc dobrze. Z wielką niechęcią odsunęłam się dalej. Zaoferowałam dłoń, aby pomóc mu wstać i przyjął ją. Puścił moją rękę, pociągnął marynarkę i poprawił krawat. Przemienił się z powrotem w mężczyznę, którego większość ludzi zna: Hudsona Pierce, władcę świata biznesu. Patrzyłam jak zahipnotyzowana, wciąż w szoku, że ten mężczyzna jest mój. Mój. To był pierwszy raz kiedy to sobie powiedziałam i brzmiało to tak wspaniale, że chyba nigdy nie znudzi mi się powtarzanie tego. Mój, mój, mój. Spojrzał za siebie zanim zapiął marynarkę. - Ładna kanapa. Powiedział, jakby widział ją po raz pierwszy. - Dzięki - zaśmiałam się.
247
Przyglądał mi się z rozbawieniem zanim poprawił moje włosy i poprawił kołnierzyk sukienki. Po czym wziął moją dłoń w swoją. - Powiedz Jordanowi, aby zabrał cię do Bowery. Wie gdzie to jest. - Nie do miejsca schadzek? - Mój głos wydawał się być niezwykle wysoki, zabarwiony zaskoczeniem i ekscytacją. - Nie. Do mojego domu. Zostawię klucze u portiera. Nie byłam z nim nigdzie więcej niż na poddaszu i nie wiedziałam nawet gdzie mieszkał. Myślałam wcześniej, że to była dobra rzecz. Ale teraz, gdy mnie zaprosił, nie było innego miejsca gdzie wolałabym być. Poza tym jestem gotowa, gotowa, aby przestać bać się popełniać błędy. Gotowa aby naprawdę wyleczyć się z mojej przeszłości. Gotowa zacząć od nowa, bez obawy o to, że będę żałowała. Potarłam palcami o jego i zachichotałam. Od kiedy chichoczę? Naprawdę to robimy, prawda? Idziemy do przodu. - Tak. Przyciągnął mnie do kolejnego uścisku, wyglądało jakby nie mógł dać mi odejść, tak samo jak ja nie mogłam odejść od niego. Przywiązany do mnie, jak ja do niego. - Zamierzam podbić twój świat. - Powiedziałam do jego ucha zanim possałam płatek. Ugryzł mnie w szyję znowu podpalając moje pragnienie. - Nie mogę się doczekać. - Powiedział. - Ja też nie.
248