CandyJourney „Leah” by R.J.Lewis Tł. - Cailin_ Beta – mlody2202 1 CandyJourney „Leah” by R.J.Lewis Tł. - Cailin_ Beta – mlody2202 Spis treści prolog...
9 downloads
23 Views
1MB Size
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. - Cailin_ Beta – mlody2202
1
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. - Cailin_ Beta – mlody2202
Spis treści
prolog.......................................................................................... 4
jeden............................................................................................ 7
dwa.............................................................................................. 16
trzy............................................................................................... 20 cztery........................................................................................... 28 pięć.............................................................................................. 37 sześć............................................................................................ 52
siedem......................................................................................... 65
osiem........................................................................................... 67 dziewięć...................................................................................... 84
dziesięć........................................................................................ 88
jedenaście................................................................................... 103
dwanaście.................................................................................... 117 trzynaście.................................................................................... 122 czternaście.................................................................................. 132
piętnaście.................................................................................... 137 szesnaście................................................................................... 143
siedemnaście.............................................................................. 149
osiemnaście................................................................................ 155
dziewiętnaście............................................................................ 165 epilog.......................................................................................... 169 2
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. - Cailin_ Beta – mlody2202
Dedykacja
Dla mojego męża. Za powiedzenie mi tego, że normalna historia miłosna nie musi zawierać zwrotów akcji, krwi i wnętrzności, a w tym przemocy. Jesteś czymś prawidłowym.
3
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. - Cailin_ Beta – mlody2202
Prolog Carter Pierwszą rzeczą jaką poczułem, była lodowata woda wokół nóg. Moje oczy otworzyły się, ale nic nie widziałem. Zamrugałem szybko i próbowałem potrząsnąć obolałą głową, aby zyskać trochę przejrzystości. Ale wszystko było czarne. Wpadłem w histerię. Miotałem się, czując, że miałem ograniczone ruchy. Próbowałem
wszystko
zrozumieć,
ale
byłem
zbyt
zdezorientowany,
aby przyciągnąć chociaż jedną myśl. Nie mogłem zrozumieć. Mój mózg nie rejestrował. Czułem się lekko zdyszany i przestraszony, próbując pozbierać wszystko, kawałek po kawałku, w całkowitej ciemności. Usłyszałem dźwięk metalu skrzypiącego nad moją głową i poczułem lodowatą wodę, podnoszącą się, sięgającą teraz do poziomu moich bioder w fotelu. Mój fotel. Byłem w pieprzonym fotelu. Przypomniałem sobie. Moje dłonie trzęsły się, jak próbowałem odpiąć pas i zmienić oddech w krótkie sapnięcia. Co do cholery się stało? Nie wiem. Otworzyłem usta i wybełkotałem kilka pierdół, kiedy histeria wzrosła do zawrotnej wysokości. Nic nie widzę. Nic kurwa nie widzę. Nie wiedziałem co robię. Nie mogłem nawet odpiąć mojego pasa. Czułem się klaustrofobicznie i byłem uwięziony. Jestem bezsilny i umrę tutaj. − Tutaj, mam cię – powiedział znajomy głos. Rozpoznałem go jako stewardessę, która oferowała mi orzeszki przed startem. Julie. Tak powiedziała, że ma na imię. To była ulga dla moich uszu. Jej dłonie dotknęły moich i usłyszałem jak pas się odpiął.
− Rusz się – Julie krzyknęła. - Woda jest coraz wyżej. Musimy iść. Dalej, 4
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. - Cailin_ Beta – mlody2202
dalej, dalej!
− Nic nie widzę – wykrztusiłem, z trudem mogłem uwierzyć, że te bezradne dźwięki wychodziły z moich ust. - Nic... Nic nie widzę. Wszystko jest czarne - wypuściłem kolejny drżący oddech. - Nie... nie zostawiaj mnie. Jej dłoń chwyciła mnie za ramię, wyciągając z siedzenia. Ledwo mogłem stać prosto. Czułem się tak, jakbym był pochylony pod dziwnym kątem i wszystko, co moje ciało chciało, to przewrócić się do przodu. Ale woda wdzierała się do środka, w sekundzie sięgając do mojej twarzy. − Mam cię! - kobieta krzyknęła. - Mam cię! Nie puszczaj się! Trzymaj się! Musimy stąd wypłynąć! Wziąłem głęboki wdech i zrobiłem to co powiedziała. Byłem zdezorientowany. Nie mogłem nic zobaczyć, ale ta dłoń w mojej znaczyła dla mnie wszystko i ciągnęła mnie w górę i w górę. Kopałem nogami i płynąłem, ale czułem ostry ból w moim drugim ramieniu. Było złamane. To było jedynym wyjaśnieniem. Cholernie bolało, bardziej niż cokolwiek. Nagle coś dużego znalazło się między mną, a moją jedyną nadzieją. Nasze połączenie zerwało się i zostałem od niej wyszarpnięty. Bez ostrzeżenia zostałem odrzucony do tyłu i
walczyłem o to, aby ponownie chwycić tę dłoń
w moją. Wyciągałem dłonie w każdym kierunku, czekając na uchwyt w ciemności, aby wrócił do mnie. Ale sekundy mijały i nie było nic. Nic oprócz krzyków, które czułem wewnątrz. Ogarnął mnie strach przed śmiercią. Kopałem i płynąłem, nie wiedząc gdzie była góra, a gdzie dół. Pływałem w kółko? Moje płuca bolały, głowa była oszołomiona, a ciało jakby uderzała lodowata woda. Poruszałem się donikąd. Boże, prawdopodobnie płynąłem w złym kierunku. Głębiej i głębiej w wodę. Umieram. Umieram. A najgorsze z tego wszystkiego było to, że nie miałem nic o czym mógłbym pomyśleć, co uspokoiłoby mnie w objęciach śmierci. 5
Nic oprócz... jej, ale ona
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. - Cailin_ Beta – mlody2202
odeszła i to była moja wina. Nie mam nic. Nie możesz zabrać pieniędzy do grobu. Nie możesz zdobywać nagród czy fałszywych
suk,
rywalizujących
o twoje zainteresowanie, wyłącznie
z powodu bycia w świetle reflektorów. Nic z tego nie miało dla ciebie znaczenia, kiedy pukasz do drzwi śmierci. Umrę jako samotny mężczyzna z życiem wypełnionym żalem. Żalem, którego nigdy nie naprawię. Dlaczego nie mogłem skończyć inaczej? Niewyraźna kurtyna światła przejęła moje zmysły i poczułem ostry wiatr, smagający bok mojej twarzy. Natychmiast zorientowałem się, że wynurzyłem się na powierzchnie
wody,
desperacko
zaciągając
się
powietrzem
i
kaszląc.
Posmakowałem krwi w moich ustach i przełknąłem ten miedziany smak. Potem krzyknąłem bełkotliwie i obróciłem się w spokojnej wodzie. Wciąż nie mogłem nic zobaczyć, ale wynurzyłem się. Żyję.
6
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
jeden Leah 2013 24 lata − Zostawiam cię. Stojąc za kanapą nie mogłam nic zrobić, oprócz mrugania oczami na niego. Tak jakby zrozumiałam to jakieś dziesięć minut temu, ale co tam. Patrzyłam jak Brett biega po pokoju, pakując swojego Xbox-a i gry wideo. Myślę, że smutniejsza byłam oglądając to, niż przeżywając to z nim. − Dlaczego znowu rzucasz moją psiapsiółę? - Mel zapytała z kanapy, zajadając się popcornem, podczas reklam w tle. - Myślę, że muszę to usłyszeć z twoich ust, ponieważ jestem trochę zakłopotana. Brett zatrzymał się, przesuwając dłonią po głowie. Patrzył na nas z irytacją, jakbyśmy były zbyt tępe, aby to zrozumieć. Wskazując na mnie, powiedział do niej. - Wiem z kim była! Z tą gwiazdą rocka z tych wszystkich magazynów! Nie mogę z tym rywalizować. Nie piszę się na tą nieuczciwość. Widziałem go dzisiaj przy kasie w supermarkecie i przysięgam na Boga, że drwił ze mnie. Mówiąc mi, że jestem niczym więcej niż przegranym. Mel spojrzała na mnie z szeroko otwartymi oczami, zanim odpowiedziała mu. - Widziałeś go przy kasie? Zesztywniał na chwilę i poprawił postawę. Odwracając wzrok, mruknął pod nosem. - Tak, widziałem go. − Prawdziwego? − Cóż, to był magazyn, ale patrzył prosto na mnie, więc tak, to było prawdziwe w innym sensie. Kiedy Mel spojrzała na mnie, tylko wzruszyłam ramionami. Szczerze mówiąc nie obchodzi mnie to. Znosiłam tego faceta przez dwa miesiące, co było nie lada wyczynem. Pewnie, był zabawny, ale w ten zbyt-dziwny-i-współczujący sposób. Miał kilka dobrych gier wideo, które czyniły nocki na kanapie dość zabawnymi i
7
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
seks... Cóż, seks był prawdopodobnie najważniejszą rzeczą związaną z Brettem pieprzonym dentystą, za którą nie będę tęsknić. Wciąż nie mogłam otrząsnąć się ze wspomnienia mojego pierwszego spotkania z nim w łóżku, dwa tygodnie temu – po tygodniu całowania i niezadowalającego obściskiwania się – i tego jak rozłożył moje nogi szerzej, niż ktokolwiek wcześniej je rozłożył, aż moje kości bolały. Ustawił się między nimi, patrzył na mnie przez pełne dziesięć sekund. To było tak, jakby próbował wedrzeć się w moją duszę, ale nie zrobił tego. Nawet nie był blisko. A kiedy w końcu wszedł we mnie, jego sprośna gadka była sprośniejsza w takim sensie, że psuła moje komórki mózgowe tylko od słuchania jej. − Lubisz to? Och tak, wiem, że to lubisz! Pociągnij moje włosy, kochanie. Pociągnij moje włosy! Nie miał włosów. − Dalej, kochanie, zrób to. Pamiętam drapanie go po głowie, udając, że ciągnęłam i ten dziwak rzeczywiście warknął, jakby to było naprawdę. Wzdrygnęłam się na to wspomnienie i kontynuowałam obserwowanie go jak rozrywa moje mieszkanie, szukając swoich rzeczy, które dopiero co zostawił za sobą. Kiedy w końcu skończył, podszedł do mnie, niosąc pudło z grami i zatrzymał się niewygodnie blisko.
− Mogliśmy coś mieć, Leah – powiedział rozpaczliwie. - To mogło być coś wspaniałego, gdybyś nie pieprzyła się ze swoją przeszłością.
− Technicznie rzecz biorąc, nigdy nie moglibyśmy mieć czegoś – odpowiedziałam stanowczo. - Tak jakby nie można zmienić przeszłości, Brett. Uśmiechnął się szyderczo. - Może. Powodzenia w życiu. − Tobie też. Po tym wyszedł, zatrzaskując za sobą drzwi. Przez dłuższą chwilę trwała cisza. Mel i ja patrzyłyśmy na siebie, nie wiedząc co powiedzieć i starając się przetrawić obłęd tej sytuacji.
− Zostawię tobie znajdowanie pieprzonych szaleńców, kochana – Mel parsknęła, rozwiewając ciszę.
− To ten cholerny portal randkowy. Nie wiem dlaczego daję się na to nabrać 8
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
- przeszłam dookoła i usiadłam obok niej na kanapie, leniwie oglądając telewizję, kiedy powiedziałam. - Zawsze wydają się obiecujący.
− Przestań patrzeć na wygląd. Skinęłam głową, zgadzając się. - Masz rację. Może jestem płytka i moim rycerzem w lśniącej zbroi jest ważący sześćset1 funtów woźny, pracujący w więzieniu o zaostrzonym rygorze.
− Słuchaj, jeśli znowu zaczniesz uderzać do klubów, to możesz znaleźć kilka naprawdę dobrych okazji.
− Nie – zaprzeczyłam. - To są zwykle jednorazowe przygody i nie znoszę być tak emocjonalnie obojętna.
− Lepsze to, niż facet proszący cię o to, abyś pociągnęła jego włosy podczas seksu, kiedy nawet nie ma jednego pieprzonego włosa na głowie. Rozważałam to przez chwilę i przytaknęłam. - Masz rację. Przyznaję ci to. − To wychodzimy jutro i znajdziemy kogoś. Westchnęłam i pokręciłam głową. - Nie, nie mogę jutro.
− Dlaczego do diabła nie? Jest sobota. Nie dość, że nie wyszłyśmy z domu w piątkowy wieczór, po tygodniu z piekła rodem . Spojrzałam na nią i uniosłam brew. - To jest ten czas w miesiącu, Mel. Zatrzymała się i spojrzała na mnie. - Och – powiedziała z opadającymi ramionami. - Cholera.
− − − − −
Tak. Nie porusza się? Tak. Kiedy wrócisz? Nie aż do później nocy. Mam zajęcia ze spinningu2 i do czasu aż wrócę, będę udupiona przez czas. Wyjdź beze mnie i baw się dobrze. Wyglądała na zawiedzioną, ale i tak skinęła głową. Wzięłam moją książkę
ze stolika do kawy i zaczęłam czytać, kiedy ona przeskakiwała przez kanały. Dużo czasu spędzałyśmy, leżąc na kanapie i wpatrując się w TV. Te pięć lat, od kiedy byłyśmy spłukane, zmusiły nas do uzależnienia się od boga, jakim był telewizor, żeby stłumić nudę. 1 272 kg 2 Trening na rowerze stacjonarnym
9
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
Ostatnio finansowo było lepiej niż kiedykolwiek wcześniej. Nie była już kelnerką, ale barmanką, pracującą w wysokiej klasy barze bliżej miasta. Tępo było dla niej trochę brutalne, ale powiedziała, że napiwki sprawiają, że jest to tego warte. Ja, byłam księgową niższego szczebla, ale moje wynagrodzenie czyniło cuda w porównaniu do wcześniejszego. Z większą ilością pieniędzy, często przyjeżdżałyśmy do miasta na zakupy poprawiające nastrój. Bycie poza mieszkaniem oznaczało zdystansowanie się od zdziczałych dni przed telewizorem. Wciąż byłyśmy w Abbotsford, w ładnym, spokojnym kondominium, które posiadało wszystkie nowoczesne udogodnienia, a nam było wygodnie.
− Jasna cholera – nagle szepnęła obok mnie. Spojrzałam znad mojej książki na telewizor. Natychmiast zesztywniałam na widok zdjęcia twarzy Cartera na całym ekranie. Wychodził z restauracji z pochyloną głową i ramieniem owiniętym wokół drugiej osoby, którą była jego ostatnia panienka. Szczerze mówiąc, ile jeszcze razy muszę oglądać tę samą rzecz tylko z inną laską w innym miejscu? Możesz pomyśleć, że już się przyzwyczaiłam, ale
wywołane uczucia, które w sposób gwałtowny biegły przez moje ciało
w sekundach, które po tych chwilach nastąpiły, dowodziły czego innego. To mogłam być ja. Paparazzi przyczaili się na niego jak stado dzikich psów i zadawali mu pytania, które zostały bez odpowiedzi. Nie odpowiedział w jakiejkolwiek formie do żadnego z nich, kiedy szedł przez tłum. Wkrótce jego ochroniarze wkroczyli, aby odsunąć niepoprawnych mężczyzn z aparatami. − Jezus – Mel mruknęła. - Traktują go tak, jakby był członkiem rodziny królewskiej. − Gwiazdy rocka po części nimi są – odpowiedziałam drętwo. − Słyszysz co mówią? Nie muszę tego słyszeć. Wycinek zniknął i pojawiła się nowa historia Cartera, tym razem o nim z jakąś długonogą modelką. − „Plotka” posiada wyłączny materiał filmowy o złym chłopcu Carterze Matheson i Pandzie Alwright, którzy robią nieprzyzwoite rzeczy przed kamerą. Nie ludzie, nie tak nieprzyzwoite jak kolejna sex taśma Cartera – i nie możemy zapomnieć tej jednej, prawda, panie? - O mój Boże, tylko 10
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
znowu nie to. - Nie, mówię o bójce, która wydarzyła się przed klubem, w którym Alwright rzuciła w niego pierścionkiem zaręczynowym. Wygląda na to, że ten zły chłopiec ma kłopoty w raju. − „Plotka”? - powiedziałam w zmieszaniu. − Taka jest nazwa programu. Nazywają się Plotka. Jak wiesz, najświeższe plotki nad którymi pracują z ich zespołem paparazzi. − I jak nazywa się ta laska? Nie ma mowy, że usłyszałam to poprawnie. − Panda Alwright. Chwyciłam pilota, przyciszyłam telewizor i odwróciłam się do niej. Z jedną podniesioną brwią, patrzyłam sceptycznie na Mel. - Nie pieprz się ze mną, Mel. Jak ma na imię dziewczyna? Próbowała być poważna, ale na koniec wybuchła śmiechem. - Nazywa się Panda Alwright. Co było z Carterem i tymi przerażającymi imionami dziewczyn? Najpierw Pomposa, a teraz Panda. − Jest nasieniem innej sławnej modelki – Mel zaczęła wyjaśniać. - Myślę, że w czasie w którym się urodziła, jej matka była rzeczniczką fundacji charytatywnej 'Uratuj Pandy'. − O mój pieprzony Boże – zaklęłam, kręcąc głową. - Dlaczego gwiazdy to robią? Pokręciła tylko głową, śmiejąc się do poduszki. Kiedy spojrzałam na telewizor, byłam zaskoczona, że ich historia nadal trwała. − Idę do łóżka – powiedziałam Mel, wstając. - Mam jutro wielki dzień – głównym powodem było to, że musiałam być z dala od telewizji. Nie podobało mi się słuchanie strzępków informacji o Carterze. Zbyt wiele wspomnień i dobrze sobie radziłam z unikaniem ich, aż do tego momentu. To było rzeczywiście konieczne dla mojego przypadku. − Dobranoc, Leah – Mel krzyknęła, kiedy zniknęłam w moim pokoju. Teraz to było moje sanktuarium. Był bardziej biurem niż sypialnią, wypełniony regałami z książkami, które kochałam. Bez względu na cenę, kupiłam je specjalnie do ozdobienia tej ściany. Moje biurko było ogromne, zajmując praktycznie jedną stronę pokoju, a powierzchnia była zarzucona magazynami z 11
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
każdej dziedziny, którą się zainteresowałam odkąd jestem samodzielna, bez bagażu związku. Oczywiście oprócz mojej próby z Brettem. W ciągu dwóch lat był moim pierwszym i nie mówmy o wydarzeniach, które się zdarzyły dwa lata temu. Wciąż próbuję o tym zapomnieć. Moje magazyny wahały się od ćwiczeń, poprzez możliwości inwestycyjne, aż do fotografii. Robiłam co mogłam w szkole, aby oderwać mój umysł od Cartera, ciężko się starając wpoić sobie własną niezależność i przede wszystkim próbując przekonać samą siebie, że miał rację. Miłość była przereklamowana. Nie była prawdziwa w sposób w jaki myślałam, że jest i nawet jeśli jacyś mężczyźni przykuli moją uwagę, to nigdy nie utrzymywali mojego zainteresowania na dłużej, choć przynajmniej na tyle długo, aby ich wypieprzyć. Upadłam na łóżko i ustawiłam alarm w telefonie. Zirytowałam się odczytaną wiadomością. Brett: Może popełniłem błąd. Przewróciłam oczami. Ja: Nie, Brett, nie popełniłeś. Masz rację. Zachowałam się niesprawiedliwie w stosunku do ciebie, zachowując tą informację dla siebie. Jestem zdradziecką kłamczuchą i nie zasługuję na ciebie. Ha, co za żart. Cokolwiek, to go uszczęśliwi. Prawda była taka, że w zasadzie nie skłamałam mu o mojej przeszłości. Nie sądziłam, że konieczne jest przywołanie mojej seksualnej historii i to nie było tak, że mnie o nią pytał. Jeśli Mel nie wygadałby się kilka dni temu o mnie i Carterze, kiedy był tutaj, to nigdy nie wiedziałabym, że facet jest tak bardzo niepewny. Ten rodzaj męskiego kompleksu, w ogóle nie był pociągający. Brett: Co za wstyd. Nigdy nie spotkałem dziewczyny z pięćdziesięciocalowym telewizorem i tak fantastycznym systemem głośników. To sprawiało, ze granie było wspaniałe. 12
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
Co kurwa? Ja: Trzymaj się, Brett. I nigdy więcej nie kontaktuj się ze mną! **** − Leah. Szturchaniec. Szturchaniec. Czy ona była poważna budząc mnie o tak nieludzkiej porze? − Leah, obudź się! Powoli otworzyłam oczy, a zmęczenie nie dawało mi żyć, kiedy spojrzałam na nią. − Jezu, Mel! - syknęłam, nakłaniając ją, aby wyniosła się z mojego łóżka. Wtedy zobaczyłam jej twarz. Nagle usiadłam, rozpoznając jej nie-pieprze wygląd. Jej oczy były szeroko otwarte i przerażone. Nie wygląda jak jej normalne roztrzepane ja, a moje serce gwałtownie opadło.
− Co? - wyszeptałam. Z drżącymi ustami, położyła dłoń na mojej, a jej oczy błyszczały od łez. - To Carter. Oni... oni… mówią, że jego odrzutowiec zaginął. On... on nigdy nie wylądował. Po tym nie słyszałam nic co wychodziło z jej ust. Była tylko cisza wokół mnie. To nie może być prawda. Ona nie była prawdziwa. To był tylko kolejny koszmar. Jak wiele z nich miałam w ciągu dwóch lat?
− Leah – powiedziała głośno, niszcząc spokój. - Słuchasz mnie? − Jak długo? - zapytałam. - Jak długo jest zaginiony? − Samolot miał wylądować pół godziny temu. Właśnie to nadali. To są najświeższe relacje. Nie było żadnej wiadomości od odrzutowca.
− Co mówią, że mogło się stać? 13
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
Spojrzała na mnie z irytacją. - Nie wiem, Leah, to dlatego musisz przyjść i oglądać ze mną! Teraz! **** To jedna z tych chwil w twoim życiu, którą nie sadzisz, że przeżywasz. To doświadczenie wyjścia z ciała i to jest to, co właśnie czuję, siedząc na kanapie z nienaruszonym kubkiem kawy, który ostygł w moich dłoniach. Wpatrywałam się tępo w ekran telewizora, ledwie koncentrując się na ruchomych obrazach. W jednej minucie był zaginiony, a w następnej była katastrofa lotnicza. Nie wyjaśnili co się stało, ilu ludzi było na pokładzie i czy ktoś przeżył. Nic. Nic nie mówią, ponieważ wszyscy nie żyją. Kręcę głową na te irracjonalne myśli i mocno przygryzam wargę. Nie chcę płakać, ale myśli o Carterze, będącym na dnie rzeki Hudson, zabijają mnie.
− Dlaczego, kurwa, nazywają to wiadomościami, skoro nie przekazują żadnej konkretnej informacji?! - Melanie szczeka zza mnie, ze złością pisząc na telefonie. Również wygląda jak całkowity bałagan. Wiem, ze pisała do rodziców Rome'a. Nie odpowiadają na jej telefony. Cholera, prawdopodobnie w tej chwili dostają ich z milion, ale Rome nie wsiadł do samolotu. Nikt z zespołu, oprócz Cartera. − Muszę iść – mruknęłam jakiś czas później, patrząc w zamyśleniu na zegar. Melanie spojrzała na mnie w szoku. - Jesteś poważna? Twoja bratnia dusza brała udział w katastrofie lotniczej, a ty chcesz iść z wizytą do twojej gównianej ciotki? − On nie jest moją bratnią duszą – szepnęłam pod nosem jak powoli wstawałam. Moje nogi lekko się chwiały. Wydaje się, że moje ciało nie doganiało
mózgu.
Zamieszanie
było
tak
bardzo
zdumiewające,
że prawie niemożliwym było stanie nieruchomo. − Usiądź, może poczekać trochę dłużej. − Nie. Słuchaj, wszystko będzie dobrze. Będą nadawać to gówno 14
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
w radiu... − Do cholery Leah, nie możesz być wystarczająco nieczuła, aby nie siedzieć przed telewizorem, by zobaczyć czy go znaleźli... − Nie widzisz?! - przerwałam, krzycząc na nią. - Nie mogę znieść siedzenia tutaj i czekania na to, aż wyciągną go z pieprzonej wody, Mel! Myślisz, że po
tym
wszystkim
jestem
dość
silna?
Umieram.
-
Na koniec mój głos załamał się, kiedy odwróciłam się od niej i pochyliłam, aby złapać oddech. Złapałam się boku kanapy i zamknęłam oczy. To była moje wina. Nic by się z tego nie wydarzyło, gdybym tylko... Tylko co? Wpuściła go? Ramiona Mel owinęły się wokół mnie i zatopiłam się w jej objęciu, płacząc. − Spieprzyłam – wyszlochałam. − Nie spieprzyłaś – podkreśliła. − Nie jestem dość silna na to. − Jesteś najsilniejszą dziewczyną jaką znam. Pokręciłam głową. - Nie na to. − Wiem, że minęło trochę czasu odkąd go widziałaś, ale wiem, że te uczucia nie umarły nawet trochę. Dlatego ważne jest dla ciebie oglądanie tego. Kontynuowałam kręcenie głową. Miałam szansę i przepuściłam ją. Nie, nie mogę o tym myśleć. − Nie mogę żyć w świecie w którym go nie ma – płakałam. - Nie mogę. Pociągnęła mnie z powrotem na kanapę i usiadłam obok niej. Łzy nieustannie leciały z moich oczu. Nie mogłam znieść patrzenia na telewizor. W każdej minucie mogą powiedzieć mi, że nie ma ocalałych. To się stanie i psychicznie starałam się przygotować na coś, na co nikt nie może się naprawdę przygotować. Robię, coś co nawet nie wierzę, że działa. Modlę się. Naprawię rzeczy jeśli przeżyje. Złożyłam sobie obietnicę i zamierzam trzymać się jej, choćby nie wiem co. Już nigdy nie zrobię tego, co zrobiłam dwa lata temu. Tym razem zrobię wszystko dobrze.
15
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
dwa Dwa lata wcześniej...
Leah 2011 22 lata Co ja do cholery tutaj robię? Mimo tego, że wyglądałam jak zrobiona na bóstwo groupie, byłam ogromnym bałaganem. Kupiłyśmy stojące bilety na arenie i byłyśmy blisko przodu sceny. Dłoń Melanie przez cały czas, jak stałyśmy, była w mojej i byłam pewna, że czuła moje nerwy. Byłam blisko wymiotowania. Minęły trzy lata bez komunikacji i teraz zobaczę go jak śpiewa; coś czego nie robiłam od czasu baru. Byłam cholernie przestraszona, co było głupie. Mimo tego, że będę blisko sceny, to nie zobaczy mnie, stojącej tutaj wśród tysięcy ludzi. Ale ja zobaczę go, i to sprawiało, że moja krew pędziła z podekscytowania a moje serce waliło ze strachu. Słyszałam rozmowy oraz śmiech wokół mnie i spojrzałam na ogoloną głowę kobiety z irokezem. Napięcie gęsto wisiało w powietrzu, a tłum w ostatnich minutach wzrastał i pokaz się zbliżał. Chciałam powiedzieć wszystkim, aby się kurwa uspokoili. Ich nerwowość pogarszała moją i nie mogłam być opanowana, jeśli byłam w pomieszczeniu wypełnionym niespokojnym oczekiwaniem. Jesteś na koncercie, głupia. Czego oczekiwałaś? − Jesteśmy niewidzialne, Leah – Mel powiedziała, będąc na tyle blisko, że jej usta dotykały mojego ucha. - Nie zobaczy cię! Uspokój się, dobrze? Kiwnęłam głowa, kiedy światła w całej arenie zgasły. Wstrzymałam oddech i rozejrzałam się w ciemności, słysząc jak chaos wzrósł, kiedy tłum zaczął wiwatować. Co do cholery się dzieje? Mocniej ścisnęłam dłoń Melanie, będąc totalnie zdezorientowaną. Słyszałam jak wyje, jakby dokładnie wiedziała co się dzieje. Moja adrenalina wzrosła, gdy spojrzałam na scenę próbując 16
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
się skupić, ale nie widziałam nic oprócz ciemności. Wszędzie ciemność. Wokół mnie. Wszechogarniająca. Wydawało się tak, jakby to się nigdy nie miało skończyć. Nagle jasne światła wybuchły na całej scenie i szokująco głośny dźwięk wyrwał się w powietrze, sprawiając, że podskoczyłam. Oddech uciekł ze mnie, kiedy spojrzałam na scenę i zobaczyłam Jareda i Leo robiących wejście, uderzając w struny gitar w szalony sposób. Tłum poruszał się, szaleńczo machając rękami, podskakując, kiedy reflektory padły na Rome'a. Zaczął uderzać pałeczkami w bębny, a hałas stawał się coraz głośniejszy. Szybko zdałam sobie sprawę co się działo. Piosenka już się zaczęła, ale gdzie do diabła był Carter? Dziewczyny nagle zaczęły piszczeć na cale gardło, a ja desperacko patrzyłam w tym samym kierunku co one... i wtedy go zobaczyłam. Carter. Wyglądając jak pieprzony bóg rocka. Powoli przesuwał się na środek sceny, jakby miał całą noc do stracenia. Jezu Chryste, dobrze wyglądał.
− Jak się kurwa masz, Vancouver? - nagle powiedział do mikrofonu. Hałas był ogłuszający. Melanie podskakiwała, wciąż trzymając moją dłoń jedną, a drugą dziko machając w powietrzu. Była czysto podekscytowana, a ja w międzyczasie byłam zafascynowana gwiazdą. Tak, zafascynowana gwiazdą. Nie wyglądał jak chłopiec z którym dorastałam czy chłopak, który mnie zostawił i podążył za marzeniami. Wyglądał jak prawdziwy mężczyzna, wysoki i barczysty, rozczochrane koloru brudnego blond włosy, skóra lśniąca jak wypolerowany marmur pod światłami. Kurwa. Nie, naprawdę, kuuuuurwa. Wyglądał absolutnie wspaniale. Niesamowicie wspaniale. Był typem faceta o którym fantazjujesz, gdy zasypiasz w nocy. Zbuntowany, dziki, sprawny seksualnie; był kimś z kim wymykasz się 17
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
przez okno i uciekasz. Powinnam wiedzieć. Wiedziałam to. Przełknęłam ślinę, kiedy uśmiechnął się do tłumu. Uśmiechnął się. Tak jasno, że rozświetliło to jego twarz. Wyglądał na szczęśliwego. Wyglądał tak jakby robił to co kochał. Urodził się, aby to robić. Zawsze to wiedziałam, ale widząc to... Moje serce zamarło na sekundę i przyłożyłam dłoń do ust z czystym niedowierzaniem. Słuchanie go w radio było niewyobrażalne. Oglądanie jego popularnych teledysków w internecie było ekscytujące samo w sobie. Ale widzenie go ponownie śpiewającego na żywo przed tysiącami ludzi, wzbudzało podziw. − Czy to naprawdę wszystko co macie? - podjudzał tłum, śmiejąc się serdecznie, kiedy zaczynali szaleć. - Moje miasto rodzinne nie jest daleko stąd i w tej chwili sprawiacie, że wyglądam źle! Seattle odwaliło lepszą robotę niż wy. Nie słyszałam mojego śmiechu. Ludzie wymknęli się spod kontroli i byłam pewna, że była to odpowiedź na to czego szukał. − Tak lepiej! To jest to czego chciałem! Kurwa tak! Gapiłam się na wszystkie twarze wokół mnie, jak muzyka, która grała w tle zaczynała być coraz głośniejsza. Byłam otoczona przez tak wiele radości. Jakiekolwiek problemy istniały w życiu każdego z nas, zostały w tyle. Żyli w tej chwili i oznacza to korzystanie z magnetycznego przyciągania Fatal Rebellion. Później zdałam sobie sprawę, że było coś w nich, że, kiedy grali nie można było się do niczego przyczepić. Mieli ten X-Factor, ten sekret, którego nikt nie znał, ale mógł wyczuć pod warstwą muzyki. Wiele osób może śpiewać i grać na instrumentach, jeśli naprawdę nastawią swój umysł na to, ale nie wielu może ponieść tłum w sposób w jaki robi to Carter i chłopacy. Energia była nieunikniona. Przesączała się przez twoją skórę i biegła w twoich żyłach, strzelając adrenaliną, aż nie byłaś niczym innym jak urzeczonym obserwatorem, wiszącym na każdym utworze. Głos Cartera sprawiał, że miałam gęsią skórkę, a moje ciało naturalnie zakołysało się na jego dźwięk. Retrospekcje przeleciały przez mnie, kiedy ciągnął dalej i nie mogłam pozwolić przeszłości wpłynąć na teraźniejszość. Wszystkie te dni nad potokiem. Wszystkie te noce w jego łóżku. 18
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
Pukanie w jego okno. On pukający w moje. Niekończące się godziny w pasażu. Jego oczy wpatrzone w moje. Bez mrugania, nigdy nie uciekając wzrokiem. Sekretne uśmiechy, które wymienialiśmy. Żarty, które wymyślaliśmy i z których ciągle się śmialiśmy. Przez cały czas te niewzruszone, niebieskie oczy rozbierały mnie do naga; oczy, które przemawiały potrzebą, ale nie pragnieniem. Nawet nie wiedząc o tym, słyszałam słowa przepływające przeze mnie. Nie, nie zostały wyczarowane w mojej głowie. Wychodziły z ust Cartera, kiedy śpiewał piosenkę, która przedarła się przez moje myśli i zostawiła mnie oszołomioną i zakorzenioną w podłodze. „Powiedziałaś mi do widzenie ze łzami w oczach, I chciałbym nie być tak bardzo popieprzony, aby przyznać Że miałaś rację, rację. I jest za późno, za późno, aby cofnąć czas. Świat wciąż się kręci, a moje pożądanie płonie Dla serca, które nie będzie już dla mnie bić” Wow. Wow. Wow. Ten cholerny głos. Wysłał dreszcze wzdłuż mojego kręgosłupa. Minęło wiele czasu odkąd słyszałam go na żywo przy mikrofonie. Skanował wzrokiem tłum, poruszając się od jednej strony areny do drugiej. Te niebieskie oczy przebiegły nade mną i zesztywniałam, kiedy patrzył trochę dłużej niż zwykle, a potem przeniósł się dalej. Potrząsnął głową i mocniej chwycił mikrofon, kiedy zatracił się w tekstach, a ja pozytywnie podchodziłam do naszych doświadczeń razem. Rozluźniłam się, będąc pewną, że nie ma mowy, że złapał moją twarz w morzu tysiąca innych.
19
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
trzy Leah W drodze do domu
byłyśmy wyczerpane. Powinniśmy spędzić każdą
minutę na rozmowie o koncercie, ale Mel była zagubiona w myślach, a ja byłam na skraju łez, dyskretnie ocierając oczy za każdym razem, kiedy odwracała głowę, patrząc w inną stronę. Wyjście z budynku oznaczało ponowne stawienie czoła życiu, a melancholia, która wisiała nad nami w samochodzie przypomniała mi chwilę, w której chłopcy wyjechali, podążając za swoimi marzeniami. Mel podziwiała moją siłę za pożegnanie się z Carterem, ale nie byłam dość głupia aby sądzić, że byłam jedyną, która z trudem się żegnała. Mel znosiła również „co jeśli”, kiedy Rome odwrócił się do niej plecami. Wydarzyło się więcej niż powiedziała i szybko zdałam sobie z tego sprawę, że wydobycie prawdy z Melanie było jak próbowanie stworzenia echa bez dźwięku. Zupełnie nie możliwe. Była upartą bestią. Rzeczywistość nagle oprzytomniała, kiedy zaparkowała mojego jeepa obok jej sedana w podziemnym parkingu naszego kondominium. Potrzebowałam wiele wysiłku, aby zejść z siedzenia i skupić się na teraźniejszości, a nie na tym jak genialny był koncert. Ostatecznie, śmiejąc się wyskoczyłyśmy z samochodu i stanęłyśmy na chwiejnych nogach. Całkowicie zmęczone, owinęłyśmy ramiona wokół siebie i bardzo powoli szłyśmy do windy. − Mogę nigdy więcej się nie poruszyć – powiedziałam. Zachichotała. - Ja też.
− Prawda. − Tak, teraz moje ciało jest połamane. − No cóż... możesz je rozruszać tym dobrym kawałkiem tyłka. Podążyłam za jej wzrokiem do ładnego samochodu, który właśnie zaparkował. Ach, nasz nowy gorący sąsiad. Wysiadł, a Melanie jęknęła w aprobacie. Zaśmiałam się na jej krzykliwe okazywanie zainteresowania. 20
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
− Możesz go mieć – szepnęłam. Westchnęła. - Jesteś pewna? Odrzuciłaś wielu facetów dla mnie. − Jedynym powodem dlaczego odrzucałam facetów dla ciebie było to, że byłam w związku. Cole był moim ostatnim związkiem. Rozstaliśmy się kilka miesięcy temu. Był studentem inżynierii, błyskotliwym i słodkim. Przeraziłam się tym jak bardzo chciał posunąć rzeczy dalej. Wskoczyłam w związek na pięć miesięcy i po jakimś czasie powiedział mi, że musi się przenieść z powodu oferty pracy, którą otrzymał. Wyskoczyłam z tego cholerstwa, używając wymówki, że nie zadziałamy z taką odległością między nami. Prawdą było to, że lubiłam go. Bardzo. Bałam się zaangażowania. Nie mogłam ryzykować tym, że moje serce będzie złamane drugi raz. A Cole mimo, że był bezpieczny i łatwy, był irytująco kochany. Był typem faceta z którym mogłabyś się ustatkować. Nic w nim nie krzyczało buntem. Ale nadal. Nie chciałam go pokochać. Nie chciałam nikogo pokochać. Nie chciałam kochać i kropka. Och, jak sytuacja się odwróciła. Weszłyśmy do windy z Gorącym Sąsiadem, a on skinął głową na powitanie. Melanie wyprostowała się i posłała mu najbardziej flirciarski uśmiech. Pokręciłam głową do siebie, wiedząc cholernie dobrze, że pieprzenie Gorącego Sąsiada nie wymaże tych wszystkich lat tęsknoty za Romem. − Ekscytująca noc? - zapytał Gorący Sąsiad, skanując nas obie w górę i w dół, kiedy jechaliśmy. Melanie kiwnęła głową. - O tak. Byłyśmy na koncercie w mieście. A ty? − Wyszedłem z kilkoma kumplami. − Fajnie – Melanie powiedziała z aprobatą. − Na jakim zespole byłyście? − Fatal Rebellion. Jego brwi wystrzeliły w górę. - Nie pieprz? Wiecie, że ci kolesie pochodzą stąd? Kiedyś śpiewali w lokalnym barze. Uśmiechnęła się. - Och? Wow. − Tak, doszli na sam szczyt dzięki fanowi, który nakręcił filmik. 21
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
− Wiesz, to brzmi nieco znajomo – ciągnęła. Powstrzymywałam śmiech, kiedy drzwi windy otworzyły się i wszyscy wyszliśmy. − Tak przy okazji to jestem Daryl – powiedział zza nas, kiedy szedł korytarzem w przeciwnym kierunku. − Będę o tym pamiętać - odpowiedziała, nawet nie oferując mu w zamian swojego imienia. Och, sprytna dziewczyna. − Grasz trudną do zdobycia, co? – wyszeptałam. − Lubię, kiedy mężczyzna ugania się – wyjaśniła. - To sprawia, że jest o wiele więcej zabawy. Przewróciłam oczami. Nie wiedziałam. Większość mojego życia spędziłam na uganianiu się. Kiedy weszłyśmy do naszego mieszkania, poszła prosto do jednej z łazienek, a ja skierowałam się do drugiej. Wzięłam bardzo potrzebny prysznic, zmywając pot, który nagromadziłam będąc przyciskaną do ludzi. Nie był w całości mój. Totalnie obrzydliwe. Ale jeśli to było ceną za udział w najlepszym koncercie w moim życiu, to zdecydowanie mogłam z tym żyć. Kiedy wyszłam, dołączyłam do Mel w kuchni. Wyciągnęła dwa kieliszki do wina i napełniła je po brzegi. Stuknęłyśmy kieliszkami i wypiłyśmy to gówno.
− Za mężczyzn – powiedziała przy drugim kieliszku. - Mam nadzieję, że umrą w męczarniach.
− Co, wszyscy? - zapytałam. − Aż do ostatniego. Wiesz jak spokojny byłby nasz świat, gdyby tylko kobiety po nim chodziły?
− To jest trochę złośliwe – wymamrotałam. Przerwała. - Masz rację. Pieprzone Chiny będą spiskować za plecami Rosji i raz w miesiącu wszystkie zawistne sprzymierzone kraje wystąpią przeciwko sobie. Pieprzona Francja będzie się wywyższać, a Niemcy będą myśleć, że najlepiej gotują swoją kiełbaskę, podczas gdy Anglia odejdzie z jej cholernie niesamowitym akcentem... − Przestań – roześmiałam się, owijając ramiona wokół brzucha. - Zabijasz mnie! − Tak, odciągając twoje myśli od twojej bratniej duszy? 22
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
Mój śmiech powoli zamierał. - Mojej bratniej duszy? Przechyliła głowę w bok i uniosła cienką brew. - Po tym koncercie nawet ja nie jestem w stanie wyciągnąć Cartera z moich myśli. Wyglądał niesamowicie.
− Tak. − Mówię o tym, że jest bardziej niż niesamowity. Całkowicie zapomniałam jak gorący był.
− Jest bardzo gorący. − Założę się, że kiedy rozmawiamy jest zalany groupies. Zesztywniałam, próbując wyglądać swobodnie. - Racja.
− To jest tylko styl życia – dodała ponuro, biorąc kolejny łyk. - On, Rome i reszta chłopaków... Założę się, że pieprzą wszystko co się rusza. Po tym nastrój natychmiast się zmienił. Nie piłyśmy dla zabawy. Piłyśmy, aby zapomnieć.
**** Jakiś czas później upadłam na łóżko i przez kilka chwil gapiłam się w sufit. Po myśleniu o zespole mój umysł błądził, a moje wnętrze skręcało się z ciepła. Minutę później przestałam i schyliłam się po pudełko po butach, które bardzo dawno temu umieściłam pod łóżkiem. Włączyłam lampkę i przed otwarciem otarłam wierzch pudełka z kurzu. Kiedy położyłam oczy na zawartości, mrugałam aby odpędzić łzy. Trzymałam tutaj całą stertę zdjęć Cartera i mnie. Były tu również małe rzeczy, które nagromadziłam, kiedy spędzaliśmy razem czas: zręcznościowe karty; czarne i białe zdjęcia wizerunku budki; kilka kostek do gitary, które mu zwędziłam; długopis którym pisał swoje piosenki; niektóre luźne kawałki papieru, które przypadkowo pogryzdał tekstami piosenek i jeden papier w szczególności, który miał tekst na górze „Leah ma ładne cycki”. Zaśmiałam się na to i przejrzałam je, celowo ignorując listy, aż zostały ostatnią rzeczą w pudełku. Były cztery listy, jeden przysłał mi rok po tym jak odszedł, po tym jak nie odpowiadałam na jego telefony i zmieniłam numer. Wiem, że była to stara szkoła, pisanie do mnie listów, ale zakładałam na jego rozum, że to był jedyny sposób w jaki czuł, że mógł się do mnie dostać. 23
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
Nigdy nie otworzyłam listów. Byłam w żałobie po utracie niego i w przebiegu próbowania ruszenia dalej, ukryłam listy. Obiecałam sobie, że kiedy będę gotowa, otworze je. Ale... z dzisiejszym przebiegam zdarzeń, zobaczenie go na scenie, patrzącego w taki sposób w jaki to robi, śpiewając z głębi duszy... Nie byłam jeszcze gotowa na otwarcie ich. Nie przechowywałam tego pudełka tylko dlatego, że byłam pochłonięta nim. Tylko dlatego, że brakowało mi go. Brakowało mi tego połączenia z inną osobą. Poza niesamowitym seksem, naprawdę był moim najlepszym przyjacielem a posiadanie tych małych skarbów przypominało mi o szczęśliwym okresie w moim życiu. Z ciężkim sercem bardzo powoli odłożyłam je do pudełka, upewniając się, że były starannie położone. Był tam jego stary zegarek, który zatrzymałam, znajdując go w jego komodzie po tym jak odszedł. Zatrzymałam go, ponieważ na skórzanym pasku utrzymywał się jego nikły zapach. Przyłożyłam go do nosa i lekko powąchałam. Może był w mojej głowie, wyczarowany zapach, ponieważ było to tak dawno, ale nostalgię odczuwałam w taki sam sposób. Kiedy skończyłam umieściłam pudełko pod łóżkiem i z powrotem wskoczyłam pod lekkie okrycie. Posiedziałam tam trochę, zanim wzięłam laptop z nocnego stolika. Możesz nazwać to stalkingiem, ale wolę ciekawość, jako powód mojego sprawdzania Cartera w internecie. Nigdy wcześniej tego nie robiłam. Kolidowałoby to z moim etapem otrząśnięcia się po nim, więc świetnie sobie radziłam z dystansowaniem się od internetu, gdzie było wiele artykułów o Carterze Mathesonie. Teraz, zanim ktokolwiek pomyśli, że jestem frajerką, która ponownie wpada w obsesje na punkcie Cartera, to przeczę temu. Nie byłam już żałosna tak jak kiedyś. Mówiąc najprościej, są szczątkowe uczucia, które odczuwasz w ważnych momentach w życiu, ponieważ było to częścią ciebie i całkowite pogrzebanie tego nie zadziała. Lubię myśleć, że ruszyłam dalej. Nie usycham z tęsknoty za nim jak kiedyś. Jeśli już, to czułam się tak jakbym budziła się w sekundzie w której odjechał drogą, która ostatecznie może doprowadzić go do jego przedwczesnego grobu. Wiedziałam to za pierwszym razem. Nie byłam chora z miłości. Byłam realistką, ucząc się, że miłość nie istnieje w taki sposób w jaki myślałam, że istnieje. Zwodziłam się wiarą w bajkowe romanse, gdzie mężczyźni oddają ci swoje serce bez zastanowienia, kobiety 24
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
mdleją w ich ramionach i zostają tam na zawsze. Szczęśliwe zakończenie z innym mężczyzną było snem, który trzeba było spalić i zniszczyć. Nauczyłam się uszczęśliwiać. Nauczyłam się polegać na moich umiejętnościach. Zarobiłam pieniądze i odkładałam je do skarbonki na czarną godzinę. Zaliczyłam wiele pierwszych razów sama: kończąc szkołę z najwyższą średnią w klasie, kupując własny samochód, płacąc rachunki, posiadając własną kartę kredytową... Nie potrzebuję mężczyzny, aby trzymał mnie za dłoń. Nie muszę chodzić na paluszkach z powodu ich zmiennego podejścia do życia. Wchodziłam w związek z szeroko otwartymi oczami i w sekundzie, w której traktowali mnie nie tak jak na to zasługiwałam, to rzucałam ich tyłki szybciej niż granat. Wiec nie lubię o tym myśleć jak o całkowitym momencie słabości. Nie byłam bezbronna, a moje serce nie krwawiło dla niego, ale potrzebowałam kolejnej dawki Cartera po tym, jak widziałam go pieprzącego tłum oczami. Może chciałam zamknięcia, upewnić się, że ruszył dalej. Zastanawiałam się, czy tak bardzo podobała mu się sława, że zapomniał o mnie i o nas. Wydawało się, że nasze wspólnie spędzone chwile były bardzo dawno temu, gdy rzeczywiście było to trzy lata temu. Jest coś dziwnego w momencie, w którym Google wyświetla ci 4 510 000 wyników. To tak jakby co-kurwa moment. Twarz, którą głaskałam wiele razy, wyglądała na starszą, bardziej wyrzeźbioną. Zrobił kilka tatuaży, był szerszy w ramionach niż wcześniej i nie byłam pewna czy to był Photoshop, ale jego abs wyglądał szczególnie imponująco. Gryzłam paznokieć, kiedy przeglądałam zdjęcia, ignorując tą rozczarowaną część mnie za poddanie się. Nie pamiętasz co to uzależnienie? Tym był on dla ciebie i teraz masz nawrót. Ignorując ten nic nie wiedzący, mamiący głos, moja dłoń błądziła po terytorium filmów. To było złe terytorium. Potrzebowałam więcej alkoholu. Mam jakiś ukryty w pustych szafkach? Prawdopodobnie nie, ale to było w porządku. Zdobędę go jakoś. Kłamca. Czułam się tak, jakby cementowa ciężarówka osiadła na mojej piersi, kiedy słuchałam pierwszego wywiadu. Rozpoczął się i fala emocji przepłynęła przeze mnie. 25
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
Była to naturalna reakcja, ale uspokoiłam się. Wypuściłam oddech i zadrżałam słysząc jego głos. Głęboki i łagodny. Odpowiadał na pytania dziennikarki z kręconymi włosami, która chichotała bez powodu. Pochyliła się do niego, aby rzekomo słyszeć go lepiej, pokazując dekolt w całym tym działaniu. Wyglądał na całkowicie odpornego na jej gesty, które podpisane były uśmieszkiem grającym na jego ustach, kiedy odpowiadał. Jego odpowiedzi często były krótkie i pozbawione jakiejkolwiek prawdziwej informacji. Dobrze sobie radził w unikani ciężkich rzeczy. − Jest taki moment w twoim życiu, który wyróżnia się dla ciebie najbardziej i miał wpływ na decyzję o zostaniu muzykiem? - zapytała i to było jej pierwsze, poważne pytanie na liście gównianych 'jaki jest twój ulubiony kolor' pytań. − Nigdy nie chciałem być muzykiem – Carter odpowiedział, odchylając się do tyłu na skórzanym fotelu. - Zostałem w to wepchnięty. − Przez kogo? - z zapałem zapytała, patrząc tak, jakby trafiła w coś wielkiego. Najwyraźniej nigdy wcześniej nie powiedział nic tak osobistego. Przerwał i z roztargnieniem podrapał się po szczęce, odwracając wzrok. Przez kogoś, kogo już nie znam.
− Żadnych imion? Jestem pewna, że ta osoba będzie szczęśliwa słysząc twoje podziękowania, Carter. Zaśmiał się szyderczo. - Prawdopodobnie zniszczy to podziękowanie, w taki właśnie sposób działa. Z całą powagą, przeszłość powinna zostać w przeszłości. Westchnęłam słysząc jego odpowiedź. Przeszłość powinna zostać w przeszłości. To jest to co ja próbuję zrobić, a on powiedział to w najbardziej zblazowany sposób. Przynajmniej nie zaprzeczył mojemu istnieniu. Może po tym wszystkim, byłam chwilową myślą w jego życiu. Wyraźnie ruszył dalej. Nasza wspólna przeszłość wydawała się błaha w tak wielkim układzie rzeczy. Kobieta nie rozczulała się nad tym i zaczęła wypytywać go o jego ostatnią panienkę.
Jakąś
dziewczynę
o
imieniu
Molly
Anderson.
Wyglądał
na zdenerwowanego tym pytaniem i tak dobrze go czytam, że zauważyłam to jak szybko zamrugał i mocno ziewnął. Kim była ta dziewczyna? 26
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
Bez wstydu, otworzyłam kolejną kartę i spojrzałam na nią. Mimo tego, że czułam się tak jakbym nie tęskniła za nim, to wciąż było to o dziwo ciężkie. Przełknęłam, kiedy wyniki wyszukiwania odzwierciedliły moje oczekiwania. Miała nieskończenie długie nogi, kasztanowe loki. Była córką bogatego inwestora i zaczęła zdobywać popularność po związku z Carterem, który wyszedł na jaw prawie cztery miesiące temu. Strony plotkarskie pisały o nich, publikując artykuły ze zdjęciami z nimi jedzącymi razem lub będącymi razem na ulicy. Na wszystkich zdjęciach miała popieprzone stroje wyciągnięte z lat osiemdziesiątych. Również była początkującą modelkom – westchnienie, kto by pomyślał? - a jej sesje zdjęciowe były bardziej śmieszne niż 'artystyczne'. Cokolwiek. Nie osądzam. Suka. Cholera. To są po prostu naturalne odczucia. Przypomniałam sobie. Naturalne odczucia. Wtedy zacisnęłam zęby, zmuszając się do przyznania, że była naprawdę wspaniała. Wspaniała żyrafa. Było oczywiste, że byłam pochłonięta znalezieniem powodów do nienawidzenia jej. Kiedy zaspokoiłam moją ciekawość, tylko dlatego, że byłam bardzo zmęczona, odłożyłam laptop i poszłam spać. Z widokiem na ekran, patrzyłam na zdjęcie jego twarzy, zanim moje powieki stały się zbyt ciężkie, aby je utrzymać. W moim pół-śnie, przypomniałam sobie jak leżał ze mną na łyżeczkę. Sposób w jaki jego dłoń wędrowała w górę i w dół mojego ciała i uczucie jego oddechu na mojej szyi, zanim mnie całował. Pamiętam to, jak jego pierś drżała ze śmiechu po tym jak powiedział okropny żart i w moim śnie, smakowałam alternatywną rzeczywistość, w której jego usta ocierały się o moje ucho, szepcząc delikatnie. - Kocham cię, Aniele. W tej rzeczywistości nie bałam się już miłości.
27
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
cztery Carter Naga dziewczyna była w moim łóżku. Jakby moja noc nie mogłaby być jeszcze bardziej popieprzona. Uśmiechała się do mnie z błyszczącymi oczami spod sztucznych rzęs. Co kurwa? Zmarszczyłem brwi zdezorientowany. Byłem w złym pokoju? Nie. Nie mogłem być. Moje gówno było wszędzie.
− Kim jesteś? - spytałem, zastanawiając się przez chwilę czy fanka rzeczywiście ominęła nasz zespół bezpieczeństwa. Byłaby to pierwsza udana próba, odkąd zaczęliśmy koncertować i również jest to trochę imponujące.
− Tiana – odpowiedziała, starając się powiedzieć to uwodzicielskim głosem, ale w moim skacowanym mózgu brzmiało to jak pocieranie gwoździ o tablicę.
− Tiana – powtórzyłem, zanim zapytałem. - Jak się tu dostałaś? − Jared. Ach i teraz sprawy stały się jasne. Pieprzony Jared próbował złamać moją posuchę. W tej chwili nie potrzebowałem cipki. Potrzebowałem czegoś silniejszego, czegoś co może złagodzić napięcie wewnątrz mojej piersi. − Dalej, Car – mruczała, wskazując na łóżko. - Możesz mieć mnie w jakikolwiek chcesz sposób. Car. Dlaczego nazywała mnie Car? Dlaczego ktoś miałby nazywać mnie Car? Mój kutas zadrżał z przerażenia jak rozłożyła szeroko nogi. Kurwa nie. Nawet ten skurwiel miał standardy. Nie przeżywałem jednonocnych przygód. Nie wiedziałem co te dziewczyny przenosiły i słyszałem zbyt wiele przerażających historii, aby chcieć zanurzyć się w tajemniczości szalek Petriego. Nie byłem już tym napalonym nastolatkiem co kiedyś, chętny wziąć każdą dziewczynę, aby 28
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
spożytkować czas. Po Leah, potrzebowałem przynajmniej jakieś zażyłości z osobą, którą pieprzyłem, co było powodem dlaczego miałem epicko sine jaja. − To się nie stanie, kochanie – powiedziałem stanowczo, upewniając się, że mój głos był spleciony ze słodyczą, więc się kurwa nie wścieknie. Niektórzy ludzie są nieprzewidywalni i nie chciałem, aby się zdenerwowała i wróciło to do mnie w postaci jakieś historii w brukowcu. − Co? - była zdziwiona, zanim dodała urażonym tonem. - Ale Jared powiedział, że byłam idealna. Powiedział, że... Wyglądam w twoim typie. Wygląda w moim typie? Zrobiłem krok bliżej, mając nadzieję, że zobaczę ją wyraźniej. Jej włosy były blond, jej ciało było drobne, opalona skóra... Prawie westchnąłem, wiedząc dokładnie o co chodziło Jaredowi. Chciał, aby wyglądała prawie jak Leah. I wygląda jak ona w bardzo ogólny sposób, ale z jakiegoś powodu moje ciało nie współpracowało. − Dalej – zagruchała, przebiegając palcami w dół swojego ciała. Kiedy czytasz o zespole powalającym groupies, nie wiem, czy zdajesz sobie sprawie z tego, jak bardzo jest to prawdziwe. Dziewczyny przychodziły w niekończących się dostawach, a Jared i Leo kochali to gówno. Ja? Nie za bardzo. − Będę dla ciebie dobra, Car. Skrzywiłem się. - Przestań nazywać mnie Car, dobrze? Nie jestem samochodem. − Przepraszam. − Jest w porządku. Tylko... − Jestem tylko podekscytowana. Kocham cię. Nie ciebie jako osobę, ale ciebie jako piosenkarza i... − Nie potrzebuje dzisiaj wieczorem numerku – przerywam jej. W rzeczywistości numerem jeden niekończących się dostaw, którego potrzebowałem w tym momencie był alkohol. Dużo. Oparła się o materac w szoku. - Ale... Nie rozumiem. − To nie ty. − Jestem naga! 29
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
− Widzę – o kurwa, mogłem to zobaczyć. − Nie wyglądam dobrze? − Wyglądasz bardzo dobrze.
− Codziennie ćwiczę. Skinąłem głową, powtarzając. - Widzę. − I nie chcesz tego? − Nie. − Pieprzysz kogoś teraz? Mogę zaczekać, aż znowu ci stanie. Jezu. - Odpowiedź się nie zmieni, kochanie. − Jesteś gejem? Zamarłem. - Co? Przyglądała mi się uważnie. - Jesteś gejem? Bo nie rozumiem.
− Więc to, że nie uprawiam z tobą seksu oznacza, że jestem gejem? − To jest po prostu dziwne. − Nie, nie jestem gejem – chłodno odparłem. Jej policzki poczerwieniały. - Przepraszam, nie chciałam cię zdenerwować, to tylko...
− Myślę, że powinnaś już pójść – przerwałem jej spokojnie. Nie potrzebuję tego gówna.
− Znaczy teraz? Czy po pieprzeniu? Zirytowany westchnąłem. - Nie zamierzam się z tobą pieprzyć, Tiana, więc to jest twoja odpowiedź. Po prostu idź. Zanim mogła cokolwiek powiedzieć, opuściłem pokój w pośpiechu. Zniknąłem w łazience i pochyliłem się nad umywalką, opierając dłonie na brzegach. Jesteś gejem? Westchnąłem i pokręciłem głową. Trzeba przyznać, że to całkiem rozsądne pytanie. Dziewczyna była naga – również wyglądała cholernie dobrze – a mój kutas był wiotki jak mokra szmata! Ale nie byłem pieprzonym gejem. Jared. Zabije go. Rozerwę go na strzępy. Odetnę mu kutasa i wepchnę mu go do gardła. Bezczelnie zostawił dziewczynę w moim pokoju. Jak to zrobił? Prawdopodobnie zdobył kartę z recepcji, był przebiegłym skurwielem. Wygląda jak Leah. Głos we mnie powiedział, kusząc. Możesz udawać... 30
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
Wpatrywałem się w drzwi i część mnie zastanawiała się czy powinienem chociaż raz przekroczyć swoje granice. Mój kutas stwardniał na myśl o byciu z Leah i stwardniał jeszcze bardziej na udawanie, że ta dziewczyna w pokoju była nią. Ale było za późno. Usłyszałem dźwięk zamykających się drzwi i wiedziałem, że już jej nie było. To prawdopodobnie było najlepsze, chociaż ta chrapka paliła mnie od wewnątrz. Musisz się tym zająć. Albo jutro będziesz dla każdego pieprzonym palantem. Zamknąłem oczy i odpiąłem jeansy, obniżając je w dół. Chwiejnie oddychając, wziąłem mojego kutasa w dłoń i przez chwilę próbowałem sobie ją wyobrazić. Nie lubię myśleć o Leah, aby dostać się tam. Kiedy chodziło o nią, ból i przyjemność były słodko-gorzkie, ale potrzebowałem tego. Potrzebowałem jej pomocy. Potrzebowałem tej iskry, aby doprowadziła mnie do domu. Niewątpliwie zezowałem z podniecenia. Mój kutas musiał się zamknąć, aż znajdę kolejną miłostkę, kogoś przyzwoitego, kogoś lepszego niż przylepę Molly i jej szalone wygłupy. Otworzyłem oczy i wyobraziłem sobie Leah przede mną. Wyobraziłem sobie to jak chwytam jej włosy w garść, miękkie i żółte, kosmyki wsuwające się między moje palce. Wyobraziłem sobie jej piersi, małe i okrągłe, jej różowe pomarszczone sutki, jej drobna talię, jej opaloną i delikatną skórę. Jęknąłem zaskoczony niesamowitą adrenaliną płynącą pod moją skórą, kiedy się masturbowałem. Jej ciało nigdy mi się nie znudziło. Za każdym razem, kiedy ją brałem, było lepiej niż ostatnim. Jezu, pragnąłem jej. Pragnąłem jej smaku. Dlaczego pozwoliłem jej odejść? W końcu poczułem tą bożą, wszechmocną iskrę we mnie. Prawie mogłem to poczuć. Jej cipkę zaciskającą się na mnie, podczas gdy jęczała do mojego ucha, skręcając się. Wykrzykując moje imię tymi małymi, pełnymi ustami. Obraz w mojej głowie był na tyle gorący, że wysłał mnie na krawędź. Przez ułamek sekundy miałem czystą wizję Leah pode mną i doszedłem mocno. Tak mocno, że poczułem wstrząsy. To było genialne uczucie. Oczyszczenie. Delikatna błogość przebiegła przez moje ciało, ogrzewając mnie z przyjemności. 31
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
I potem... Tak po prostu... Poczułem się ponownie samotny. Przynajmniej nie pieprzyłeś groupie. Tak, ale doszedłem na cały zlew i niekoniecznie byłem cicho. Czemu pożądany wokalista słynnego zespołu masturbował się, kiedy kilka minut wcześniej, naga dziewczyna była dziesięć stóp od niego? Niektórzy powiedzą, że byłem popieprzony. Lubię myśleć, że po prostu byłem wyczerpany. Opłukałem zlew i wsunąłem się z powrotem w spodnie, zanim wyszedłem z łazienki. Wciąż dyszałem z wysiłku, kiedy opadłem na łóżko, tępo wpatrując się w sufit, jak moje serce zaczęło uspokajać się, a biały szum zaklimatyzował się. Znowu sam. Zawsze sam na koniec nocy. Co było trochę popieprzone biorąc pod uwagę to, że kilka godzin temu byłem otoczony tysiącami ludzi. Moje życie ogólnie było pochłaniane przez ludzi. Fani na lewo i prawo. Dupki z kamerami. Przyjęcia w rezydencjach i laski walczące, aby położyć swoje palce na mnie. To była niekończąca się kolejka górska i wszystko, co chciałem zrobić na koniec długiej nocy, było wyskoczenie z przejażdżki i obejrzenie trochę telewizji z kimś kto ma znaczenie. Znaczenie. Dla mężczyzny, który podczas dorastania robił wszystko by ukryć swoje emocje, teraz wszystko co chce, to przelać je na osobę, która ma znaczenie. Możesz uwierzyć w to gówno? Śpiewanie pomagało. Bycie na scenie z chłopakami było wybawieniem. To sprawiało, że zatracałem się w słowach, które miały znaczenie. To sprawia, że czuję się żywy. Ale dzisiaj było inaczej. Dzisiaj... Myślałem, że widziałem ją w tłumie. Poczułem to. Poczułem coś. Pomyślałem... Wariuje. To było oczywiste, że pragnienie posiadania Leah z powrotem w moim życiu, pieprzyło mi w głowie. Czułem się przybity, odkąd ją zostawiłem, stojącą na ulicy, ze łzami płynącymi z jej oczu, kiedy patrzyła na mnie tęsknie jak odjeżdżałem. 32
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
Żałuję, że ją zostawiłem. Pocieszałem się przez chwilę, że ona potrzebuje przestrzeni. Nie mogłem ponownie wkroczyć do jej życia i rozerwać je na strzępy. Zatraciłem się w muzyce, kiedy próbowałem odwrócić uwagę od niej i przez chwilę to działało. Ale chciałem jej. Chciałem więcej. Uczucie naszło mnie gwałtowanie miesiące po tym jak odszedłem. Rzeczywistość była ostra jak nóż, uderzając mnie mocno w dniu, w którym dostałem telefon.
− Twój ojciec zmarł – powiedział mój wujek Joe po drugiej stronie. - Miał atak serca dziś rano. Świat przestał się kręcić. Złapałem telefon tak mocno, że słyszałem jak plastik zginał się w mojej dłoni. Moje widzenie było rozmyte i nagle moje życie było jak
pieprzona
otchłań
wypełniona
żalem.
Nigdy
nie
dostanę
szansy
na powiedzenie mu, że jest mi przykro. Z moim pozwoleniem, rodzina postanowiła go skremować. Prochy zostały w domu mojej babci, u kobiety, którą ledwo widywałem w moim życiu. W rzeczywistości ledwie ich znałem, jeśli nie wcale. Byli tylko ludźmi do których mój tata mówił przelotnie. Nie pochodzę z ckliwej rodziny i nigdy nie brałem udziału w ich pamięciowym 'Uczczeniu życia', zamiast tego zdecydowałem się na nie skonfrontowanie się z jego odejściem. To było mniej więcej w czasie, w którym zacząłem zatracać się, będąc sam, bez głosu Leah, jej ciepła, obecności... to sprawiło, że otchłań żalu wzmagała się przez niewypowiedziane słowa. Chciałem ją z powrotem i wszyscy wokół mnie chcieli nas rozdzielić. Mówiąc mi, że potrzebowała przerwy. Że zniszczyłem ją, a ona nie przeżyje kolejnego złamanego serca. Jakby potępiali mnie, zakładając, że ponownie wciągnę ją w te brednie. Poczucie winny trzymało mnie z dala i to kim się stałem... kim byłem teraz, odkąd ją opuściłem. Nie. Nie mogłaby być ze mną w ten sposób. Jej cały świat zostałby wywrócony do góry nogami. Musiałem najpierw wyrwać się ze świateł reflektorów. Jak sława umrze, będę mógł wrócić do pieprzonej rasy ludzkiej, bez wyglądania jak żółty zakreślacz w morzu matowych kolorów. Musiałem się wmieszać. Kurwa, tęskniłem za dniem, w którym znikaliśmy w ciemności. W tym momencie było to wieczność stąd, a nawet więcej. Mój telefon zawibrował na nocnym stoliku, zakłócając moje myśli. 33
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
Chwyciłem go, potrzebując rozproszenia i sprawdziłem wiadomość wysłaną przez Rome'a. Rome: Carter, nastąpiła zmiana planów. Nie odpowiedziałem, zamiast tego zamknąłem oczy. Jakiekolwiek plany musiał zmienić, mogą one poczekać do jutra. Teraz... Teraz potrzebowałem snu.
**** 9 lat − Skąd to masz?
Spojrzałem w górę znad mojej nowej gitary i patrzyłem na mamę. Opierała się o drzwi, a jej wargi były ściśnięte. − Tata – odpowiedziałem jej z wahaniem. Zmarszczyła brwi. - Ile kosztowała? − Nie wiem. − Wygląda na drogą. Nie odpowiedziałem na to. Obserwowałem jak rysy jej twarzy stawały się surowsze, a moje serce podeszło mi do gardła. Była zbyt nieprzewidywalna. W jednej minucie ciepła, a w drugiej lodowata. W tej chwili była tą drugą. Podeszła do mnie i wyciągnęła rękę. - Daj mi to – zażądała. − Proszę mamo... − Carter – chłodno mi przerwała, przeszywając mnie jej zimnymi, niebieskimi oczami. Moje ramiona opadły. Podałem jej gitarę akustyczną i patrzyłem jak wychodzi z nią z pokoju, niosąc ją za gryf, a nie za pasek. Miałem tą piękną gitarę przez marne dwie godziny, zanim ją odkryła. I wszystko co robiłem, to trzymanie jej. Czy tata nie powiedział, aby trzymać ją w ukryciu, aż nie przekaże jej niespodziankowego prezentu dla niej? W podekscytowaniu nie mogłem się 34
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
powstrzymać. Gitara była schowana w szafie przez cały dzień, a ja byłem zbyt zachwycony, aby ją tam utrzymać. Przysięgam – Przyyysięgammm -
że wołała mnie. Musiałem tylko
przekonać tatę do tego, że nie złamałem jego rozkazu i zrobiłem czegoś samolubnego. Co było trochę kłamstwem. Siedziałem w moim pokoju, nerwowo odliczając minuty do powrotu taty. A gdy wrócił, mama wybuchła w sekundzie, w której jego torba elektryka uderzyła w podłogę naszego dwu piętrowego domu. − Wiesz jak bardzo zalegamy z rachunkami! - krzyknęła. - Jak ty kurwa
możesz myśleć, że możemy pozwolić sobie na taki zakup, Ron? − Uspokój się, Liz... − Nie mów mi kurwa, żebym się uspokoiła! Wiem co robisz! Robisz ze mnie złego gościa, prawda? Dając mu rzeczy, na które nie pozwalam! Założę się, że obracasz go przeciwko mnie... − To nie o to chodzi. Chciałem zrobić coś miłego dla niego. Ma piękny głos i chciałem, żeby wyćwiczył umysł. Chcę nauczyć go grać. − Daj mu swoją starą gitarę, a tą zwróć! − Zapłaciłem za nią z mojej premii, Liz. Nie zwrócę jej. Kiedy nie zgodził się na jej wymagania, mama wybuchła. Szybko zrobiło się brzydko. Dyskusja przeszła od tematu gitary do niewierności. Próbował być spokojny lecz ona nieustępliwie szturchała gniazdo, aż on wybuchł w zamian, nazywając ja dwubiegunową i chorą. Kontynuowali wet za wet, aż mieli dość słuchania swoich głosów. Cisza wypełniła dom, a ja siedziałem na moim łóżku, oparty o ścianę, czekając. Tej nocy uderzyła o drugiej nad ranem. To było tak, jakby dynamit eksplodował. Chaos, który opanował dom kazał wybiec mi z pokoju, a następnie skierować się na dół, do salonu. Trzymała nową gitarę za gryf i roztrzaskała ją o stolik, niszcząc ją, aż nie było nic oprócz tysiąca porozrzucanych kawałków na podłodze. - Nie wygrasz! - krzyknęła. Mama wyglądała na opętaną. Jej oczy były dzikie, gniew tak ostry, że czułem jak moje kości zesztywniały, kiedy kontynuowała. Moje serce pękło na 35
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
widok jej maniakalnego zachowania i na kawałki instrumentu, który pokochałem w tak krótkim czasie. Dlaczego? Dlaczego taka była? Tata wpadł do pokoju, łapiąc ją, podczas gdy miotała się i skręcała w jego ramionach. Uderzyła go i krzyknęła, a on sprowadził ją na ziemie, trzymając ją w jednym miejscu, kiedy próbował ją uspokoić. − Przestań, kochanie, przestań – błagał. - Przestań, kochanie. Kocham cię. Kocham cię. Uspokój się. Szlochała spazmatycznie, nagle trzymając się go kurczowo, jakby był jej kamizelką ratunkową. − Idź do swojego pokoju, Carter – wysapał, kiedy ponownie przycisnęła się do niego. - Teraz, Carter. Idź! Wróciłem do mojego pokoju i powróciłem do
wcześniejszej pozycji.
Na łóżku. Plecami o ścianę. Wpatrując się w ciemność, aż w końcu się uspokoiła, płacząc cicho w ramionach taty, podczas gdy mówił jej jak bardzo ją kocha. Potem, znowu była normalna.
36
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
pięć Leah Byłam martwa. Ledwie mogłam utrzymać oczy otwarte za kasą. Mój szef, Gary, myślał, że miałam 'niechętne nastawienie', ponieważ nie uśmiechałam się do klientów. Chciałam zapytać go jakby się czuł, gdyby musiał oglądać dziewczynę swoich marzeń śpiewającą na scenie i w całym tym procesie rozrywając jego serce na strzępy, a po powrocie do domu rozważając wszystkie 'co jeśli'. Ale potem, patrząc na jego nieprzyjazną twarz i sposób w jaki wydawał polecenia, jak szalony król na szczycie kretowiska, zastanawiałam się czy w ogóle miał serce. Kretyn. − Uśmiechnij się! - ryknął do mnie po tym jak klient wyszedł. − Faceta już nie ma – odparłam. - Uśmiechanie się nie ma teraz sensu! − Więc ćwicz! − Chcesz, żebym uśmiechała się do powietrza, Gary? Dobrze, więc będę uśmiechać się do powietrza - rozciągnęłam szeroko usta, a mięśnie w kącikach moich ust zastanawiały się, co się kurwa dzieje, kiedy okazywałam wykonywałam polecenie. Prawdopodobnie wyglądałam jak Joker, ale bez tego cholernego makijażu. - Zadowolony? Skrzywił się z niesmakiem, a potem przeklął pod nosem, maszerując alejką sklepu, którego był właścicielem. Wyprostował tanie produkty na półkach, które nie potrzebowały prostowania, zanim z powrotem udał się na siedemdziesiątegosiódmego papierosa. Ugh, w sekundzie w której znajdę gdzieś dobrą pracę w biurze, zmywam się stąd. Mój telefon zadzwonił w kieszeni. Dyskretnie wyciągnęłam go i przejechałam palcem po ekranie. Mel: Maraton z Grą o Tron dzisiaj?
37
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
Ja: Znowu?! Mel: Uważam, że powinnyśmy jeszcze raz obejrzeć Jasona Momoa. Potrzebuję Dothrackiego Boga w moim pozbawionym seksu życiu. Przy okazji, zostawiłam moją butelkę wódki w twoim samochodzie, kiedy zatrzymałam się w monopolowym przed koncertem. Upijmy się dziś żałośnie! Szoty, kochana! Ja: Brzmi kusząco, ale nie mogę =( Dzisiejszy wieczór spędzam w domu Marleny na ich rocznicowej kolacji. Myślałam, że ciebie też zaprosili. Mel: Nah, powiedziałam im, że nie mogę przyjść... To po prostu będzie dziwne z tym całym nienawidzeniem Rome'a. Pracowanie dla nich i słuchanie o nim jest wystarczająco trudne. Och, cóż. Zostaw butelkę w kuchni, zanim wyjdziesz. To będzie samotna noc picia. Kiedy wrócisz? Ja: OK, zostawię ją dla ciebie w lodówce. A propos domu Rome'a, to spędzę tam noc. Robimy maraton jutro, jak wrócę do domu. Chcę zobaczyć rozebranego Dothrackiego boga na ekranie w sekundzie, w której przekroczę próg drzwi i z chęcią upiję się z waszą dwójką... Mel: To dlatego jesteś moją drugą połówką. Zaśmiałam się i wyłączyłam wiadomości. Nie widziałam Myersów od dłuższego czasu, odkąd zaczęli traktować mnie jak własne dziecko, zapraszali mnie na każdą okazję. Nie mogłam odmówić, zwłaszcza, że Rome w zeszłym roku nie pojawił się na ich rocznicy, twierdząc, że był zajęty. Część mnie nienawidziła go trochę za wydostanie się z zasięgu radaru. Nie z mojego, ale z jego rodziny. Nie widział ich od ponad dziesięciu miesięcy, a kiedy już się pojawiał, to na krótko, co moim zdaniem było cholernie gówniane. Odkąd wyjechał, prawie wcale nie rozmawialiśmy. Dostawałam kilka wiadomości od wielkiego dzwonu, w których życzył mi udanych świąt, ale było to na odwal się. Złościłam się trochę, myśląc o tym. Dopiero co oglądałam go grającego, nawet nie dwie godziny stad, a on prawdopodobnie nie dał swoim rodzicom znać, że 38
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
był tuż za rogiem. Poczucie winy zagnieździło się we mnie. Może powinnam im o tym powiedzieć. Godziny mijały strasznie wolno, a mój uśmiech Jokera odstraszał klientów, zanim ci dotarli do kasy. Gary prychnął na mnie, strzelając tym swoim zamierzamzwolnić-twój-tyłek-jeśli-nie-dojdziesz-do-siebie spojrzeniem. Wzruszyłam ramionami, wiedząc cholernie dobrze, że byłam jedynym pracownikiem, który wytrwał tak długo pod jego kierownictwem.
− Robię to, co chcesz – powiedziałam. - Nie nienawidź mnie za to. W sekundzie, w której moja zmiana dobiegła końca, wyleciałam stamtąd szybciej niż pocisk. **** Dwa nowiutkie BMW stały obok starej ciężarówki Harolda. Rozejrzałam się po spokojnym podwórzu, zanim moje oczy wylądowały na oknach najwyższego piętra. Nic nie wyglądało dziwnie. Kto ich odwiedził i dlaczego nic o tym nie wiem? Nie znajdując miejsca na podjeździe, zaparkowałam mojego dziesięcioletniego jeepa – przy okazji, tyrałam, aby na niego zaoszczędzić – na poboczu ulicy, naprzeciwko ich domu. Tylne koło przejechało po krawężniku i westchnęłam zirytowana, kiedy podjechałam do przodu i próbowałam równo zaparkować. Zajęło mi to kilka minut. To nie tajemnica, że nie byłam najlepszym kierowcą na świecie. Kiedy w końcu wyszłam z samochodu z moją brzydką, ogromną torbą wypchaną ubraniami na zamianę, zagapiłam się i wzdrygnęłam na nieudolną próbę parkowania. Jesteś cholernie do dupy, Leah. Cokolwiek. Moje umiejętności parkowania obecnie były bez znaczenia. Pobiegłam do drzwi, spoglądając raz jeszcze na samochody na podjeździe. Wyglądały na drogie. Mam nadzieję, że w środku nie było bogaczy czy kogoś w tym stylu. Przez dzisiejszy pośpiech nie wyglądam zbyt dobrze. Zadzwoniłam do drzwi i czekałam kilka chwil. Słyszałam podekscytowany głos Marleny. Zastanawiałam się z jakiego powodu tak się cieszyła. To nie mogłam 39
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
być ja. Nie byłam tak bardzo ekscytująca. Drzwi się otworzyły i stanęła przede mną z promiennym uśmiechem na twarzy, jej ciemnymi włosami upiętymi w kok i zielonymi oczami, trochę mokrymi, jakby... płakała. Co do cholery? − Hej, wszystko w porządku... − Rome zaskoczył nas wizytą! - natychmiast mi przerwała, pękając z podekscytowania. Moja twarz opadła. - Co? − To było absolutne zaskoczenie, Leah! Wiesz, że mieli niedawno koncert w mieście? Ma kilka dni wolnego i pojawił się nie więcej, niż godzinę temu. − Wow. To jest... Wow. − Chodź się przywitać z chłopcami! Pytali o ciebie. Chłopcy? Co? O cholera. Nie, nie, nie. Pokręciłam głową. - Właściwie to wiesz, nie wyglądam dobrze. Może najpierw wymknę się i przebiorę. − Bzdura, wyglądasz świetnie. Chodźmy. Złapała mnie za ramię i wciągnęła do domu, zmuszając abym weszła na spiralne schody, kiedy trajkotała o tym, jak niespodziewana była ich wizyta. Czy ona nie wie jak mocna mnie ściska? Albo wysyła mi wiadomość o tym, że się z tego nie wykręcę, czy mi się to podoba czy nie. W każdym razie na kwestionowanie tego było już za późno. Poczułam jak moje ciało ugięło się w porażce. Zobaczę chłopców. Dlaczego w ogóle się tu pojawili? Nie byli zajęci byciem sławnymi i tym wszystkim? Moje serce pędziło szybko, a brzuch skręcał się z nerwów. To było zbyt gwałtowne. Lewie mogłam myśleć i to o czym myślałam, powtarzało się w mojej głowie. Carter. Carter. Carter. 40
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
W kółko i w kółko to imię. Jest tu też? Oczywiście, że jest. Gdy dotarłyśmy na górę, zauważyłam wiele walizek przy ścianie. Również było kilka różowych. Co to do cholery dokładnie znaczy? Kręciło mi się w głowie, kiedy zaprowadziła mnie do salonu i zanim miałam okazję ich zobaczyć, poczułam znajome ciarki, mówiące mi o jego obecności. Zupełnie niemożliwe, ale uczucie niewątpliwie było, czyniąc ze mną szalone rzeczy. − Leah jest tutaj! - Marlena z dumą ogłosiła, jakbym była jakąś królową, która właśnie przybyła. Pierwszą osobą, którą zobaczyłam był Rome, który stał między wejściem do kuchni i jakąś ciemnowłosą dziewczyną, która przypominała Melanie. Przez ułamek sekundy, myślałam, że to była Melanie, aż nie zauważyłam jej wyjątkowo pełnych ust, sztucznych piersi i odcienia pomarańczy od samoopalacza. To była całkowicie mdła wersja mojej najlepszej przyjaciółki. Gapiłam się na niego w szoku. Rome wyglądał zupełnie inaczej, w porównaniu do tego jak wyglądał kiedyś. Był ubrany w modne rockowe ubrania. Tak samo jak Leo był wytatuowany, mając zrobione oba rękawy, przedstawiające jakiś rodzaj abstrakcyjnego projektu, który wyglądał bardzo imponująco. Super drogi zegarek zdobił jego nadgarstek, a olbrzymia twarz wprost lśniła pod żarówkami żyrandola nad jego głową. Był cały... w pieniądzach. Ociekający nimi, rzeczywiście. Jego zielone oczy patrzyły na mnie ciepło i szedł w moim kierunku, a dziewczyna podążała za nim. − Leah! - powiedział, owijając swoje ogromne ramiona wokół mnie w ciasnym uścisku, kąpiąc mnie w swojej drogiej wodzie kolońskiej, kiedy dał mi niedbały całus w skroń. - Jasna cholera, spójrz na siebie, nosisz różowy tak jak powinna robić to dziewczyna. − Cześć, cóż, tak jakby jestem dziewczyną – odpowiedziałam żartobliwie, kiedy naglę stałam się wszystkiego świadoma. To był dzień prania w mieszkaniu i miałam tylko ubrania, które były na samym dnie mojej szuflady: duży, różowy top oraz parę jeansowych szortów, które 41
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
widziały lepsze dni tysiące lat temu. W porównaniu do dziewczyny Rome'a, która była w nieskazitelnej, markowej letniej sukience, to ja byłam ubrana jak worek gówna. Po prostu porównywałam. Nie dlatego, że to był worek gówna w moich oczach. Odsunął się i od razu wskazał na dziewczynę. - To jest moja dziewczyna, Alyssa. Alyssa, to jest Leah, ta o której tak dużo ci opowiadałem. Opowiadał o mnie? Złapał moje zaciekawione spojrzenie i szybko dodał. - Same dobre rzeczy, Leah. Same dobre rzeczy. Wymusiłam uśmiech. Nie był to ten uśmiech Jokera z wcześniej, ale nadal był wymuszony. - Cześć, miło mi cię poznać - powiedziałam Alyssie. Przez chwilę mierzyła mnie od góry do dołu, a jej wzrok utrzymywał się z niesmakiem na mojej starej torebce. Ach, tak, dziewczyna ocenia mnie, robiąc swoje własne porównanie. Prawdopodobnie stara się ocenić, jak dużym byłam zagrożeniem i na pewno jeszcze nie skończyła. Nie wywierała wielkiego wrażenia. − Miło mi ciebie poznać – odpowiedziała powoli, jakbym była pięciolatką i skupiała się na każdym słowie. Oczywiście byłam tylko wieśniaczką i zarazem szczęściarą, rozmawiając z taką boginią. Proszę mi wybaczyć, znowu liczę swoje szczęśliwe gwiazdy.
− Rome powiedział... wiele rzeczy Molly i mnie o tobie. Właśnie wtedy znieruchomiałam. Dziewczyna przyjaźniła się z Molly? Z tą samą Molly, którą Carter najwyraźniej pieprzy? Z tą samą długonogą Molly z tych wszystkich tabloidów? Byłam oszołomiona. Po prostu patrzyłam na nią z niedowierzaniem i musiała zastanawiać się dlaczego, ponieważ jej brwi złączyły się w pytaniu. − Racja – w końcu mruknęłam. Jeśli oczekiwali, że będę prowadziła rozmowę, to się pomylili. Mój umysł był pusty. Całkowicie pusty, niczym białe płótno, skupione na totalnym braku odwagi, by spojrzeć na resztę pokoju, gdzie doskonale wiedziałam, że był on.
− Leah, mam stolik zapełniony przekąskami i smakołykami – Marlena powiedziała. - Harold poszedł po coś do jedzenia. Nie miałam czasu na gotowanie, po tej niespodziance. Obsłuż się kochanie. 42
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
− Dzięki – odpowiedziałam, kiedy moje oczy automatycznie powędrowały do stolika. Zauważyłam dwie pary nóg stopę od stolika. Jedna para była smukła i długa, opalona i gładka. Druga była w jeansach, a jedna noga podrygiwała niespokojnie. Z niewiarygodnym wahaniem podniosłam wzrok i zobaczyłam go. Całe powietrze ze mnie uleciało i zaczęłam drżeć, kiedy moje oczy nawiązały kontakt z jego niebieskimi. Nie było żadnych emocji na jego twarzy. Ta cholerna twarz robi ze mną te same rzeczy, co te kilka lata temu. Czułam się tak, jakby ktoś nadepnął mi na pierś i wyciskał ze mnie życie. Wyglądał tak dobrze, tak sprecyzowanie. I choć patrzyłam na niego tylko przez pół sekundy, to zlustrowałam go całego. Był niedbale ubrany w koszulkę i jeansy, i był znacznie większy niż myślałam. Od razu wiedziałam, że te półnagie zdjęcia w sieci, nie zostały stworzone w photoshopie. Próbowałam, najlepiej jak mogłam wyglądać normalnie, podczas gdy mój wzrok przeniósł się na dziewczynę siedzącą obok niego. To była rzeczywiście Molly, ta z nieskończenie długimi nogami i kasztanowymi lokami. Znudzona spojrzała na mnie bez zainteresowania.
− To jest Molly – Rome powiedział, łapiąc mój wzrok. Czułam się głupio, kiedy przedstawiał mi celebrytkę, jakbym nie miała pojęcia kim była. Gdybym nie prześladowała Cartera w internecie, to nie miałabym w ogóle pojęcia kim była. Ale po tym wszystkim co widziałam, teraz kiedy na nią patrzyłam, widziałam tylko te niedorzecznie popieprzone zdjęcia. Jestem całkiem pewna, że najbardziej szokujące było to, na którym była ubrana w skąpy kostium świni – spróbuj to sobie wyobrazić – związana i pieczona nad ogniem. Oczywiście to nie był prawdziwy ogień i ktokolwiek dodał tę część, powinien zostać zwolniony. Do dziś nie wiem, jakie było przesłanie tego zdjęcia. Ale pewnie jacyś, zgrywający się na znawców sztuki ludzie tak, prawda? W dzisiejszych czasach przesłaniem mógłby być pieprzony balsam czy coś równie śmiesznego. − Cześć – powiedziałam do niej. Zmusiła się do uśmiechu zanim spojrzała na swój telefon, przesuwając po ekranie wypielęgnowanymi paznokciami. Przynajmniej nie oceniała mnie. Może po 43
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
prostu nie wyglądałam na tyle dobrze, żeby zostać w ogóle ocenioną. Przybita i zdezorientowana całą tą sytuacją, odwróciłam się od nich i złączyłam dłonie. Z nerwami szalejącymi we mnie, rozglądałam się po pokoju, zastanawiając się, gdzie podziała się reszta chłopaków. Mogłam użyć rozproszenia i byłam pewna, że czułabym się lepiej rozmawiając z nimi.
− Leo i Jared przyjadą? - zapytałam Rome'a, odkąd był jedyną osobą poza Marleną, wokół której czułam się komfortowo.
− Nie, zorganizowali swoje własne wycieczki, zanim w ogóle miałem szansę ich zaprosić – Rome odpowiedział. - Jest tylko Carter i ja. Cholera. Teraz naprawdę musiałam się stad wydostać. Znowu spojrzałam na szczęśliwą parę i mówię to określenie bardzo luźno, ponieważ ledwie się dotykają czy rozmawiają ze sobą. Nie, Molly była bardziej zainteresowana swoim telefonem, który został obrzygany błyszczącymi diamentami, a Carter wciąż uważnie się mi przyglądał. Czułam jak moje policzki czerwienieją. Dlaczego rzeczy były tak dziwne? Rozstaliśmy się w dobrych relacjach. Pocałował mnie na pożegnanie i mimo, że również został zraniony, był również zachwycony przyszłością. Teraz było tak jakbyśmy byli nieznajomymi. Nie powinno tak być. Powinien wstać i przytulić mnie! Powinien zapytać co porabiałam, robiąc głupie żarty jak kiedyś. Zamiast tego, dostałam od niego dziwną obojętność, która sprawia, że czuję się tak, jakbym tu nie należała. Był wkurzony z powodu listów? Ponieważ nigdy mu nie odpisałam Otworzyłam usta, aby odezwać się do niego, ale moje nerwy działały jak pętla na szyi. Byłam tchórzem. Historia mojego życia. Powiedz coś Leah. Powiedziałam sobie. Może musisz przełamać lody. Powiedz coś!
− Muszę skorzystać z łazienki – mruknęłam pod nosem. Czmychnęłam stamtąd i weszłam do głównej łazienki, zamykając ją. Stałam tam przez dłuższy czas, gapiąc się na drzwi, jakby były to wrota do piekła. Potem spojrzałam na twarz i wzdrygnęłam się na widok mojej cery. Tak, całkowicie gówniany wygląd. Naprawdę muszę teraz tak wyglądać? 44
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
Nie widziałam Cartera od trzech lat. Nasze szczere rozstanie wciąż ciążyło na mnie, a on nagle pojawił się znikąd, ze ślicznotką z którą nie mogłabym konkurować, patrząc na mnie z taką obojętnością, że mógłbyś pomyśleć, że mnie nienawidzi! Kiedy myślałam o tym jak będzie wyglądało nasze spotkanie, nigdy nie byłam blisko tej rzeczywistości. Zawierało płatki róż, piaszczystą plażę i zaślepione miłością uśmiechy pod ostrym słońcem. Ale nigdy tak. Wyciągnęłam telefon i szybko zadzwoniłam do Mel. Będzie wiedzieć, co powinnam zrobić. − Cześć dziwko. Znudzona już? Wracaj do domu. Wciąż mogę włączyć Jasona Momoa - powiedziała natychmiast. − Jest tutaj! - krzyknęłam szepcząc do niej. − Kto? Jason Momoa? Jasna cholera, jak ci się to udało? − Nie, nie Jason Momoa! − Kurwa. − Carter – ledwie wyszeptałam do telefonu. − Co? − Carter. − Nie słyszę cię! Mów głośniej! − Car-ter! - powiedziałam powoli i trochę głośniej.
Przez chwilę była cicho. Potem. - Pieprz się. Pokręciłam głową, aczkolwiek nie mogła tego zobaczyć. - Jestem poważna! W tej chwili ukrywam się w łazience. Całkowicie zostałam zaskoczona, Mel. − Rome też jest? − Tak i przyprowadził ze sobą swoją dziewczynę. O mój Boże, Melanie, ona... − To mój sobowtór. Wiem – przerwała mi spokojnie. Była cholernym czytnikiem myśli. - Już wiem, że ten dupek siedzi z mniej doskonałym moim sobowtórem. Kusi mnie przyjście tam i rzucenie okiem... − Nie!- prawie krzyknęłam. - Nie, nie możesz tego zrobić! Zniszczysz rocznice jego rodziców, ty samolubna czarownico. Marlena jest teraz taka szczęśliwa. Nie sabotuj tego! Zaklęła. - Więc co chcesz? − Nie wiem co robić! Jestem przerażona. Jest w pokoju obok i ciągle się we 45
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
mnie wpatruje. − Wpatruje się w ciebie? − Tak, wpatruje! Jakby mnie nienawidził. I na dodatek jest ze swoją
dziwaczną dziewczyną... − Molly Anderson jest w tym domu, właśnie teraz? − Tak. − O mój Boże. − Wiem! − Cóż, cholera. − Powinnam wrócić do domu? Powiem, że to nagły wypadek, jakbyś została potrącona przez samochód czy coś. Możemy udawać, że masz złamaną nogę. Czy ty nie mówiłaś, że twoja siostra ma zręczne dłonie? Zrobi odlew i... − Do diabła nie! - przerwała, nagle denerwując się. - Idź tam i pokaż mu to, jak dobrze się masz! Pokaż mu, że ruszyłaś dalej i jesteś szczęśliwa. Bądź pewna siebie. Przypominaj mu ciągle o tym, jak rozerwał twoje serce i wycisnął miłość, aż do ostatniej kropli, niszcząc cię. W rzeczywistości jesteś zimną, nienawidzącą mężczyzn kobietą i jesteś krok od wstąpienia do ruchu feministycznego. Zamarłam. Co ona właśnie powiedziała? - Co ty powiedziałaś? − Słyszałaś mnie! − Nie nienawidzę mężczyzn. − Tak, nienawidzisz. − Kocham mężczyzn! − Zawsze na nich narzekasz. Zmarszczyłam brwi. - Kiedy ostatnio narzekałam na jakiegoś? − Powiedziałaś, że twój szef był kutasem. − Ponieważ on jest kutasem! Gdyby był kobietą, również nazwałabym ją
kutasem. − Chciałaś, żeby po świecie chodziły tylko kobiety! − To byłaś ty!
− Dlaczego się ze mną kłócisz? Moja szczęka opadła. - Nie kłócę! 46
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
− Zbyt długo wisisz na telefonie. Prawdopodobnie myślą, że bierzesz jakieś gówno. Rozłączam się. Później mi wszystko opowiesz. Kręciło mi się w głowie. - Ale... − I udawaj, że jesteś w związku! Nic bardziej nie krzyczy ruszeniem dalej, niż bycie w związku! Unikaj bycia sam na sam z nim, nie słuchaj jego gładkiej gadki i zgłoś się do mnie później. Zanim zdążyłam odpowiedzieć, rozłączyła się i prawie warknęłam na pustej linii. Rozmawianie z nią było jak rozmawianie z obłąkanym człowiekiem. Ale miała rację. Byłam tu zbyt długo. Dobry Boże, mam nadzieję, że nie pomyślą, że brałam jakieś cholerstwo. Jakbym potrzebowała jakiś jeszcze powodów, abym poczuła się bardziej świadoma, niż już byłam! W obliczu wrót do piekła, wzięłam głęboki oddech i otworzyłam je. Bądź pewna siebie, powiedziała. Pokazać mu, że ruszyłam dalej, powiedziała. Dobrze, mogę to zrobić. Przecież była to prawda. Prawda, która powoli zanika gdy go widzę, ale co tam. Dołączyłam do nich właśnie wtedy, gdy frontowe drzwi otworzyły się i krępy Harold wszedł po schodach, niosąc torebki z jedzeniem na wynos. Czułam w powietrzu zapach chińskiego jedzenia i zaburczało mi w brzuchu. Nie jadłam przez cały dzień, i podczas gdy myślałam o trawieniu kilku funtów makaronu i wieprzowiny, co brzmiało jak marzenie, poczułam mdłości z powodu bycia tak blisko Cartera. Niezależnie od tego stałam prosto i udawałam, że przeciekałam pewnością siebie. Zasłużyłam na Oskara za moje zdolności aktorskie. Z wyjątkiem moich oczu. Niestety nie mogły nic na to poradzić. Ponownie rzuciłam okiem na niego. Ponownie patrzył na mnie. Nie powiedział ani słowa. Byłam pewna, że poczułabym się odrobinę lepiej, gdyby mówił zwyczajnie, jakby przeszłość była za nami. Jednak czułam się tak, jakby było inaczej. Nie chcąc stać i wyglądać na zagubioną, zdecydowałam się pomóc Marlenie przenieść tace z przekąskami na stół. To była podróż, której od razu pożałowałam. Byłam tylko stopę od Cartera i z nerwów poczułam zawroty głowy. Pewność siebie, pewność siebie. Ale łatwiej było powiedzieć, niż zrobić. Nigdy w moim życiu nie czułam się tak zdenerwowana. Taca, którą trzymałam w moich 47
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
dłoniach zatrzęsła się i na własną rękę, moje oczy powędrowały do jego. Wciąż patrzył na mnie. Co jest? Chciałam go zapytać. Dlaczego tak na mnie patrzysz? Nienawidzisz mnie? Nie zdawałam sobie sprawy, że taca przechyliła się w bok, aż do chwili w której krakersy spadły, lądując głośno na stole. Zaskoczona spojrzałam w dół, czując to, jak moje policzki czerwienią się z zażenowania, kiedy podnosiłam je, jeden po drugim. To mogło trwać kilka sekund, ale dla mnie była to wieczność. Czerwieniąc się jeszcze bardziej, znieruchomiałam, kiedy pojawiła się duża dłoń i chwyciła kilka innych krakersów. Znałam tę dłoń, była na mnie – i we mnie – na sposoby, które były zarówno grzeszne i słodkie. Zaskoczona, obserwowałam jak Carter pozbierał resztę i położył na tacy. Chciałam podziękować mu za pomoc, ale jego oczy wyglądały na ostrzejsze niż wcześniej, tnąc mnie jak nóż. − Przepraszam – wyszeptałam i nie byłam pewna za co przepraszam. Za krakersy? Za trzy lata bez komunikacji? Lub może przepraszałam za bycie pieprzoną idiotką, odpędzając go z dala ode mnie, aby mógł podążyć za marzeniami. Głupie marzenia. Kto ich potrzebował?
− To normalne – Molly powiedziała, owijając jej smukłą dłoń wokół bicepsu Cartera. - Carter zwykł sprawiać, że fani zachowywali się jak zbzikowani idioci przy nim. Zbzikowani idioci. Cóż, więc... Patrząc na nią, kusiła mnie chęć rozbicia tacy na jej głowie za tę uwagę, ale nie chcę dzisiaj iść do więzienia. Ostatnią potrzebną mi rzeczą, przed ubieganiem się o posadę księgowej, była kartoteka kryminalna. Zamiast tego, użyłam języka.
− Cóż, bez tych zbzikowanych idiotów, był by absolutnie niczym – powiedziałam słodko. Ignorując mój ton, uśmiechnęła się, prezentując mi idealnie zrobione zęby i odpowiedziała. - Zespół nie potrzebuje grupy fanów, aby był wielki. Ich muzyka to robi. Uniosłam brew. Była pieprzoną idiotką? - To tak jakby powiedzieć, że 48
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
książka może być arcydziełem, choć nikt jej nie przeczytał. Pokręciła głową i spojrzała na Cartera. - Niektórzy ludzie nie rozumieją sztuki, kochana. Jak twojej świńskiej sztuki? Chciałam zapytać, ale było by oczywiste, że poświęciłam sekundę mojego cennego czasu na sprawdzenie tej suki. Nie dam tej wspaniale wyglądającej żyrafie satysfakcji. Carter nie odpowiedział jej. Wyglądał jakby zabrakło mu słów, kiedy wyrwał ramię z jej uścisku. O rany, kłopoty w raju. Sztywno odwróciłam się od tej dziwnej jak diabli rozmowy i pobiegłam do kuchni, prawie potykając się o własne stopy. Odłożyłam tacę i patrzyłam na moje drżące dłonie. Co się ze mną dzieje? Nie byłam niezdarną dziewczyną. Zazwyczaj byłam pewna siebie przy innych, nawet jeśli przez większość czasu udawałam. Ale sama obecność Cartera przeniknęła przez moją zbroję. Gdybym wiedziała, że będzie tutaj, to chociaż emocjonalnie mogłabym się na niego przygotować. Ale to nadeszło znikąd! Nie miałam czasu, aby się z tym uporać. To był szok, powiedziałam sobie. Tylko szok. Nic więcej. Jest zły dla ciebie. Tak, był. I przestań wyobrażać go sobie nago. Nie wyobrażałam. Kłamca. Wzięłam kilka głębokich oddechów i obserwowałam wejście do salonu. Nie widział mnie, ale Molly tak. Jej oczy były przytwierdzone do mojej głowy, a jej wargi uniosły się w uśmiechu. Wiedziała. Chciałam wbić widelec w jej oczy za to, że wygląda na tak zadowoloną z siebie. Byłam w kuchni, czując się jak gówno przez to, że Marlena odwalała całą robotę, ale nie mogłam zmusić się do powrotu. Odwróciłam się do zlewu i przez dłuższy czas zajmowałam się naczyniami. Przynajmniej dzięki temu mam 49
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
wymówkę, aby tu zostać.
− Chodź jeść, Leah – Marlena zawołała mnie z salonu. - Kochasz chińskie jedzenie, a chłopcy już je ogromnie nadszarpnęli!
− − − −
Zmywam naczynia – krzyknęłam. Cały czas myjąc w kółko te same. Po to jest zmywarka, skarbie. Wiem, ale... Chodź i po prostu dobrze się baw! Rome opowiada o koncercie, który mieli niedawno! Widocznie był niesamowity! Nie masz pojęcia.
− Za chwile jestem – westchnęłam i zakręciłam wodę. Boże, nie było żadnej ucieczki, prawda? To było jak tortura bez chwili wytchnienia. Wytarłam dłonie i dołączyłam do nich. Wszyscy siedzieli, a Marlena wskazała mi krzesło, które przyniosła z jadalni i umieściła przy stoliku. Przez to, że wszyscy wyglądali na zrelaksowanych, myślę, że jedzenie tutaj jest wygodniejsze. Usiadłam i spojrzałam na wszystkich z wyjątkiem Cartera. Dziewczyny nie były zainteresowane jedzeniem. Zauważyłam jak Molly robiła selfie obok Cartera, robiąc zdjęcia z kaczą twarzą i szalonym spojrzeniem. O mój Bożę. Wzdrygnęłam się zanim złapałam oko Cartera. Jego usta trochę się uniosły, wyraźnie zauważając mój wyraz twarzy. Rome opowiadał o ich trasie, a ja obserwowałam go z pełnym podziwem. Chciałam myśleć, że był inny, bo nie widziałam go od wieków, ale głęboko we mnie wiedziałam, że to nie był prawdziwy powód. Jego całe zachowanie się zmieniło. Odszedł będąc skromnym i niepewnym, a wrócił będąc głośnym, zarozumiałym rockerem, mówiący o kolekcji swoich samochodów i o trzecim domu, który chciał kupić w Puerto Rico. Mogłam zobaczyć, gdzie to zmierza... − Ostrożnie – powiedziałam nie przerywając. - Głupcy i ich pieniądze bez trudu się rozstają. Zatrzymał się i patrzył na mnie przez chwilę, a jego brwi powoli łączyły się razem. − Co ona mówi? - sobowtór Melanie zapytał w dezorientacji. − Mówi, że Rome zbankrutuje – Carter odpowiedział cicho. 50
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
To był pierwszy raz, kiedy się odezwał. Spotkałam jego wzrok, a moja klatka piersiowa skurczyła się. Nie dotknął swojego jedzenia, ale pił jak szewc. Na stole przed nim stały dwie butelki po piwie, a w dłoni trzymał trzecie. Patrzyłam jak podnosi je do ust. Jego jabłko Adama podskoczyło, kiedy wypił trochę, nigdy nie odwracając wzroku. Mój wzrok poruszył się w dół jego szyi do ciała, a potem z powrotem powrócił na swoje miejsce. Zauważył moje obczajanie, a jego usta świadomie drgnęły w górę. Poczułam mrowienie na plecach. Pieprz się mrowienie. − Bankrutujesz? - następnie Marlena sapnęła, całkowicie odnosząc mylne wrażenie. Rome odetchnął. - Nie, mamo... − Wszystkie pieniądze zniknęły? Harold, powiedz coś! Harold mruknął obojętnie. - Żyjesz i uczysz się, kochanie. − Czekaj, bankrutujesz? - Alyssa nagle wtrąciła się w szoku, patrząc na Rome'a tak, jakby jej cały świat się rozpadł. − Następny album to naprawi – Molly mruknęła pod nosem, wciąż pisząc na swoim telefonie. Założę się, ze była na twitterze. Och, stereotypowe, Leah. − Do cholery! - Rome warknął. - Nie bankrutuje! Powiedziałem tylko, że rozglądam się za kolejnym domem! Czy to brzmi jakbym bankrutował? Alyssa opadła na kanapę w uldze. Ponieważ to nie jest wystarczający znak, że laska była zakochana nie tylko w jego pięknej twarzy. Carter wypuścił głęboki chichot i poczułam jak spływa po moich plecach. Ten szalony śmiech... Dobry Boże, zostałam skazana. Pewność siebie. Pewność siebie. Marlena ponownie sapnęła. - Język, Rome! Rome patrzył na mnie przez kilka chwil, a ja wzruszyłam ramionami przepraszająco. Może to był czas abym się zamknęła, co było dość śmieszne, ponieważ ledwie wydusiłam z siebie słowo dzisiaj. Rozmowa odeszła od tematu pieniędzy, do ich muzyki. Milczałam, obserwując jak chłopcy jedli, a dziewczyny udawały, że są zaciekawione. Cały czas czułam jego palące spojrzenie, penetrujące mnie powoli. 51
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
sześć Leah Wszyscy zaczęli prowadzić własne rozmowy. Nie byłam częścią żadnej z nich. Carter także. Wciąż obserwował mnie w możliwie najbardziej intensywny sposób, jakby rozbierał mnie do naga, właśnie tam i teraz. Gdy wcześniej patrzył na mnie w ten sam sposób, byłam zazwyczaj przyciśnięta do ściany, przez niego. Widziałam coś gorącego w jego oczach. Spoglądałam na niego kilka razy, a ciepło jego spojrzenia czułam aż po końce palców. On robi mi te rzeczy. Bardzo złe rzeczy. Potrzebowałam powietrza. Przeprosiłam, chociaż nikt nawet tego nie zauważył, oprócz Cartera. Wymknęłam się na balkon w gabinecie i wzięłam głęboki oddech. Owijając ramiona wokół ciała, patrzyłam na puste ulice. Nikt z tych ludzi, na tej ulicy, nie zna pary rockmenów, którzy z powrotem są w domu. Wyobrażam sobie jakie byłoby zamieszanie, gdyby wiedzieli. Chwyciłam się poręczy balkonu i skupiłam na próbie ochłonięcia. Moje ciało było roztrzęsione i bez humoru, a kręgosłup wyraźnie zamrowił, gdy poczułam za plecami czyjąś obecność.
Skłamałabym gdybym powiedziała, że nie
spodziewałam się tego. Bycie sam na sam z nim, było wbrew woli Melanie, ale musiałam to zrobić. Część mnie miała nadzieje, że mnie odszuka i wiedziałam, że najlepiej jest pozbyć się napięcia, które jest między nami, na uboczu w prywatności. − Dobrze wglądasz po tych trzech latach – nagle powiedział, przełamując ciszę. Moje serce szybciej zabiło, słysząc jego głos. Odwróciłam się powoli i patrzyłam, jak Carter wchodzi na balkon. Stając w miejscu zmierzył mnie wzrokiem i napomknął cicho. - Jesteś cholernie piękna, Leah. Nie odpowiedziałam. Zamiast tego żułam wargę, zastanawiając się skąd ten komplement pochodził. Jego oczy patrzyły na moje usta i coś poruszyło się w ich głębi.
− Co się stało? - zapytał z zarozumiałym uśmieszkiem. - Wyglądasz na trochę 52
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
oniemiałą. Jesteś moją fanką? Zmarszczyłam brwi, w ogóle nie będąc pod wrażeniem jego humoru. Wpatrywałeś się we mnie tam, ledwie cokolwiek do mnie mówiąc i teraz mówisz mi, że jestem piękna. − Byłem zszokowany. − Zszokowany? − Tak, całkowicie zszokowany. − Przez kogo? − Przez ciebie. Czułem jak moje wnętrzności mnie uwierały tylko przez patrzenie na ciebie, ten pierwszy raz od trzech nędznych lat. Spojrzał na moje zarumienione policzki, delikatnie się uśmiechnął, wiedział. − Twoje wnętrzności uwierały? - zapytałam sceptycznie, tłumiąc śmiech. Zbliżył się do mnie i obserwował jak moje oczy się rozszerzały. Nie chciałam go blisko, wiedział to, a mimo wszystko wciąż zmniejszał dzielącą nas odległość. − Tak – przyznał cicho. - Uwierały. − Jak poetycko. Uśmiechnął się. - Jestem piosenkarzem. Poezja płynie w mojej krwi, Aniele. Zesztywniałam, i wiedziałam, że przez krótką chwilę żałował użycia tego przezwiska. Było tak jakbyśmy cofnęli się do przeszłości. To taka smutna myśl. Zdając sobie sprawę, że przekroczył granicę, odwrócił się i wpatrywał w noc, wypijając więcej piwa. Cały czas obserwowałam go, zauważając subtelne różnice i zastanawiałam się dlaczego czułam się tak, jakbym patrzyła na niego pierwszy raz. − Nigdy do mnie nie odpisałaś – wspomniał z roztargnieniem, nie okazując emocji. Wierciłam się. - Wiem. − Myślę, że wysłałem ci cztery listy w pierwszym roku i za każdym razem nie dostałem odpowiedzi. − Wiem – powtórzyłam nerwowo. Spojrzał na mnie oszołomionym spojrzeniem. - Dlaczego? Przechyliłam głowę w bok, pozwalając mu zobaczyć porażkę w moich 53
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
oczach, kiedy odpowiedziałam. - Wiesz dlaczego. Nie miałam tego w sobie, aby na nie odpowiedzieć. Gdybyśmy się ze sobą komunikowali, to byśmy nie ruszyli dalej. W tamtym momencie moje serce mogło tylko tyle udźwignąć w natłoku innych rzeczy. − Przeczytałaś chociaż któryś z nich? - zapytał. Kilka chwil zajęło mi na zdobycie odwagi i odpowiedź. - Nie. Zamrugał kilka razy na mnie ze zdziwieniem i potem surowszym tonem, powiedział. - Cóż, jeśli nie przeczytałaś ich do teraz, to ich nie czytaj. Z powrotem patrzył w noc, a ja wypuściłam oddech, który wstrzymywałam. - Nie ignorowałam cię na złość – próbowałam wyjaśnić. - Ja tylko... Chciałam je przeczytać, kiedy będę w lepszym miejscu.
− I nadal nie przeczytałaś. − Nie. − Więc nie jesteś w lepszym miejscu. Dzień, w którym będę w lepszym miejscu wydaje się coraz bardziej poza zasięgiem. Ból nigdy nie osłabł; po prostu znajdujesz sposób, aby nie odczuwać go tak bardzo. − Jestem w... innym miejscu – w końcu powiedziałam. Skrzywił się na to i przez chwilę wydawało się to nijaką reakcją. Czułam, że rozumie co mam na myśli; to, że musisz sobie poradzić z kartami, które zostały rozdane. − Byłaś z kimś odkąd odszedłem? - nagle zapytał, nawet nie odwracając się w moim kierunku. Zawahałam się, a on odwrócił się do mnie, obserwując moją reakcję. Jego twarz była pozbawiona emocji. - Racja – wymamrotał, przełykając ślinę. Oczywiście, że byłaś.
− Carter... − Jesteś teraz w związku? Moje serce zabiło mocniej w klatce piersiowej i przez ułamek sekundy zastanawiałam się nad powiedzeniem mu prawdy. Ale wtedy mogłabym wyglądać na słabą.
− Tak – skłamałam. Musiałam udowodnić, że miałam się dobrze. Z jakiegoś powodu chciałam żeby myślał, ze ruszyłam dalej, zwłaszcza po zobaczeniu jego dziewczyny. Chciałam postawić wszystko jasno – nawet sobie – że 54
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
nigdy ponownie nie padnę ofiarą jego uroku. Znieruchomiał, jakby to wcale nie było to, co spodziewał się usłyszeć. − Jak ma na imię? - zapytał. Nie odpowiedziałam od razu i zanim to zrobiłam, pomyślałam o moim ostatnim nieudanym związku. - Cole. Jego twarz wykrzywiła się. - Jak się poznaliście?
− W szkole. Kolejne dziwne spojrzenie. - Studiuje rachunkowość tak jak ty?
− Inżynierię. − Inżynierię – powiedział ze świstem. - Ładnie, Leah. Jak długo z nim jesteś? Trzymając się tego co wiem odpowiedziałam. - Pięć miesięcy. Carter nagle odepchnął się od balkonu i podszedł bliżej, z pytaniem w oczach. - Jest dobry dla ciebie? Przełknęłam ślinę, ostrożnie obserwując jego bliskość. - Tak. − Jest zabawny? Zatrzymałam się. - On... może być. − Sprawia, że czujesz rzeczy? − Jakie? − Wiesz jakie. Moje usta zadrżały. - Tak – szepnęłam niepewnie. Kłamstwa, same kłamstwa. − Nie brzmisz przekonująco – sarkastycznie odpowiedział. − Carter... − A co z tym jak sprawia, jak się czujesz - zrobił krok bliżej. - fizycznie.
W zaskoczeniu zrobiłam krok do tyłu, a żar w moim ciele był oszałamiający. Podszedł nawet jeszcze bliżej, aż jego klatka piersiowa prawie dotykała mojej. Mój oddech przyśpieszył. Miał taki sam wpływ na moje ciało jak wiele razy wcześniej, działając jak struna, odgrzebując we mnie uczucia, z którymi dawno skończyłam. Zadrżałam, kiedy pochylił się do mnie. − On jest... lepszy? - jego głos był cichy, ale poważny. Nie odpowiedziałam. − Dalej – naciskał, aż jego twarz była tylko kilka cali od mojej. - Chcę
wiedzieć, Leah. Muszę wiedzieć, że dbano o ciebie. Robi ci dobrze? Dotyka 55
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
we właściwe miejsca? Jest wystarczająco ostry dla ciebie? Sprawia, że drżysz tuż przed dojściem i krzyczysz zaraz przed tym jak orgazm mocno w ciebie uderza? Powstrzymywałam się od odpowiedzi, ale moje usta opadły. Jasna pieprzona cholera. Rozmowa od razu przeszła do rzeczy, ale zawsze tak było z Carterem. Uśmiechnął się wtedy, jakby usatysfakcjonowany moim milczeniem. Tak, tak jakby zorientowałem się, że nie ma nic ze mnie. Nikt nie zna twojego ciała, tak jak ja. Zmrużyłam oczy na niego. - Wciąż pewny siebie. − Zawsze. − Cóż, nie wybiegaj jeszcze ze swoim ego. Nie rozmawiam o tej części mojego życia. − Dlaczego? − Jest prywatna. − Prywatna? - zadrwił. - Gówno prawda. − Dlaczego to gówno prawda? − Bo jeśli sytuacja byłaby odwrotna, to ty zadałabyś mi to samo pytanie i również
czułabyś,
że
masz
prawo
znać
odpowiedź.
Ale
teraz
powiedziałbym, że odpowiedź jest dość oczywista, prawda? Moje brwi złączyły się. - Dlaczego o tym rozmawiamy? − Ponieważ część ciebie chce wiedzieć. − Wiedzieć co dokładnie? − Czy ruszyłem dalej. Wypuściłam gwałtowny oddech. Oczywiście miał rację. - Nie obrażaj mojej inteligencji, Carter. − Jak mam to robić? − Bo oczywiście ruszyłeś dalej. − To prawda? Spojrzałam na niego ze znużeniem. Zawsze był taki trudny do odczytania; zamknięta książka, której nie możesz ocenić po okładce.
− Co ty w niej widzisz dokładnie? - nagle zaczęłam zastanawiać się, odnosząc się do Molly. - Jest tępa i nie mam na myśli nic niegrzecznego czy czegoś 56
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
takiego. Łapię to, jest wspaniała. Ale naprawdę wydaje się tępa. Zaśmiał się. - Tak, Leah. Jest.
− − − −
I nie obchodzi cię to? Dziewczyny jak ona są zabawne. Zabawne? To nic poważnego. Zmarszczyłam brwi tylko o tym myśląc. - Wciąż się nie angażujesz, co? Wydawało się, że to nagle pogorszyło jego nastrój i słusznie. Chciałam po
prostu naruszyć to gniazdo, ale także zrobiłam to za to, że kwestionował moje życie seksualne. Rzucił mi gorzkie spojrzenie, a z jego nosa ział ogień. - Przynajmniej w ten sposób nie pieprzą się ze mną tak jak...
− Tak jak ja – dokończyłam, przytakując. Kilka minut razem, a my już sobie docinaliśmy. Jak radosne było to spotkanie? Znieruchomiał, najprawdopodobniej myśląc o tej samej rzeczy i powoli ściana, którą zbudował opadła. - Źle to zabrzmiało – mruknął przepraszająco. Przepraszam, Leah. Nie widziałem cię od trzech lat i co robię? Wracam zachowując się jak pieprzony dupek, jak wcześniej. To tak jakbym, kurwa, nie mógł się zmienić. Cholera. − Nie jesteś dupkiem – odpowiedziałam delikatnie. - Masz prawo do...
zabawy. To jest to co zawsze na końcu nas różni. − Zabawa – wypowiedział w zamyśleniu. - Uważasz, że tym był dla mnie czas, który razem spędziliśmy? Był? Nie odpowiedziałam. Wypił trochę więcej piwa, marszcząc brwi. Przypomniałam sobie, że to był mój najlepszy przyjaciel. Podczas gdy wiedziałam, że nigdy ponownie nie chcę z nim czegoś więcej, to nie mogłam go zasmucać. Prawdą było to, że tęskniłam za nim. − Od czasu do czasu słuchałam twojej muzyki – powiedziałam z pogodnym uśmiechem. Musze naprawić rzeczy i sądząc po tym jak się rozluźnił po tych słowach, zauważyłam, że byłam na dobrej drodze. - Jesteś wspaniały. Uwielbiam to jak gracie. Nie sądzę, że jestem w stanie wyłączyć radio bez wysłuchania choć jednej waszej piosenki. 57
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
− To wciąż jest niesamowite dla mnie – powiedział, łagodnie się do mnie uśmiechając. − A i filmiki! Wzdrygnął się. - O kurwa, tylko nie zaczynaj z filmikami. Zaśmiałam się.- Jakbym nie mogła. Są świetne. Na przykład twój ostatni, gdzie śpiewasz w kawiarni dla tej dziewczyny... − Przestań – przerwał mi, wyglądając uroczo będąc zażenowanym. − Dlaczego? - szturchnęłabym go w żebra, gdybym tak bardzo nie bała się go dotknąć. - Wyglądałeś tak, jakby między tobą a tą dziewczyną, była jakaś poważna chemia. − Prawdopodobnie przez to, że wyobrażałem sobie, że to byłaś ty. Zamarłam. Ale próbowałam zachowywać się normalnie. - Pewnie. − Jak sądzisz, dlaczego była tak bardzo do ciebie podobna? − Nie była. Przygryzł dolną wargę, powstrzymując przed uśmiechem. - Leah, była. Był poważny, więc cofnęłam się myślami do filmiku. Mgliście pamiętałam dziewczynę, ponieważ bardziej byłam skupiona gapieniem się na niego. Jeśli to była prawda... cóż i tak nie wiedziałabym, co powiedzieć. − Cóż, to była bardzo dobra piosenka – powiedziałam. - Rozumiem dlaczego jesteście tacy sławni. − Tęsknię za ciszą – wymamrotał. - Nie sądziłem, że tak szybko się wybijemy. Myślałem, ze to będzie stopniowe. Wytwórnia ponaglała nas z pierwszym albumem. Miałem kilka innych rzeczy w głowie, chciałem zwolnić, ale nie byli zainteresowani. − Dlaczego nie byli zainteresowani? − Bo wciąż byliśmy na topie z powodu tych filmików. − Och. − I teraz próbują wcisnąć nam kolejne nagranie. Mój mózg jest martwy – pokręcił głową. - Nie mogę myśleć. Moje brwi zmarszczyły się. Zbliżyłam się do niego i myślałam o położeniu dłoni na jego ramieniu, ale opierałam się. - Potrzebujesz inspiracji. Odwrócił głowę w moją stronę, a jego niebieskie oczy patrzyły na mnie łapczywie. - Ty byłaś moją inspiracją - wyszeptał. - Nie sądzę, że jest jakaś piosenka, 58
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
której nie stworzyliśmy razem, ale ty już to wiesz, prawda? Moje ciało ożywiło się i wymusiłam skinienie. - Tak. Czytałam każdy tekst każdej jego piosenki i mogłam policzyć chwile ukryte za nimi bez myślenia nad tym. − Nie słyszę już słów, Leah – kontynuował. - Nie tak jak z tobą. Zamarłam, kiedy uniósł do mnie dłoń. Jego palce powoli sunęły po boku mojej twarzy, a dotyk robił ze mną coś, czego nie czułam przez wieczność. Carter spojrzał na mnie rozpaczliwie, a ja mrugałam, aby odpędzić ból powstający za oczami. − Może... - Może co? Jezu, nie wiem. - Może... Molly pomoże ci z nią. Tak, przypominaj sobie, że jest z inną dziewczyną. Piękną, tępą, powierzchowną lalką, która jest sławna z bycia sławną. Przewrócił oczami, przez które przebiegła przelotna irytacja. - Nie jestem w związku z Molly. Cokolwiek mieliśmy, skończyło się zanim mogło się zacząć. Próbowałem z nią. Na początku myślałem, że jest bystra, ale im bardziej ją poznawałem, tym bardziej zdawałem sobie sprawę, że nie, ale naprawdę nic się tam nie dzieje. Jej umysł jest cholernie pusty, wypełniony torebkami od Prady i butami. - Więc dlaczego tu jest?
- Powinnaś ją zapytać. Myślę, że jest to taka reklama, ja jestem popularny, a wytwórnia płytowa to uwielbia. Wkrótce znajdzie jakiegoś innego frajera do prześladowania. W tej chwili jednak, gdziekolwiek Alyssa idzie, ona też i uwielbia zainteresowanie. Uwielbia jak paparazzi robią nam razem zdjęcia, gdy jesteśmy blisko siebie, tak żeby mogli iść rozsiewać swoje fałszywe gówno. Nie sądzę, żebym dotknął jej od ponad czterech miesięcy. W momencie w którym zacząłem ją poznawać, skończyłem ten krótki romans, który doprowadził ją do załamania psychicznego, ponieważ musiałem zacząć trasę. Nie byłem z nią dłużej niż parę tygodni. Byłam zdezorientowana. - Ale magazyny... − Kłamstwa, to tylko kłamstwa. Nigdy im nie wierz. Robią co mogą, aby wyciągnąć od ciebie historię. W jednej minucie są po twojej stronie, zaś w drugiej mieszają cię z błotem. Przyglądał mi się uważnie z delikatnym uśmiechem na twarzy i dodał. Nigdy nie wziąłbym cię za mediową osobę. 59
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
Stanowczo pokręciłam głową. - Nie jestem! Nie wchodzę na strony czy coś takiego. Taka. Kłamczucha. Zaśmiał się, łatwo mnie odczytując. - Prześladujesz mnie online, Aniele?
− Nie! - wyglądałam na obrażoną, jakby robienie tego było poniżej mojego poziomu, nawet jeśli nie było. - Możesz urwać się z choinki, a i tak o was usłyszeć, Carter.
− Tak myślę – powiedział łagodnie. - W każdym razie Molly nie zostanie na noc. Rano ma sesje zdjęciową lub jakieś innego gówno. Jej podwózka jest w drodze. Niedługo jej nie będzie.
− To dobrze. Ponownie uśmiechnął się na moją zabawną uwagę, a ja westchnęłam i dodałam. - Mam na myśli, że to dobrze, bo nie będzie ci przeszkadzać. − Racja – wymamrotał. Patrzyliśmy na siebie przez kilka chwil. Odsunął mnie od siebie tylko jednym spojrzeniem. Moje ciało było strasznie świadome jego, kompletnie wrażliwe na każdy jego ruch czy spojrzenie. Nie czułam się w ten sposób od...cóż, od trzech lat. Nie podoba mi się to i trzeba to zakończyć.
− Powinniśmy wrócić... − Nie próbuj i nie odchodź – powiedział, przerywając mi. - Wiem, że chcesz, ale nie uciekaj.
− Nie uciekam – skłamałam, ponownie. Wyglądając nagle na niezdecydowanego, powiedział. - Ja... Tęskniłem za tobą. Skinęłam głową, nie wiedząc dlaczego odwracał wzrok. - Też za tobą tęskniłam.
− Nie – pokręcił głową, przełykając ciężko. - Nie, Leah, nie rozumiesz. Ja... Spieprzyłem.
Cholernie.
Pozwoliłem
temu
zdarzyć
się
wcześniej.
Pozwoliłem ci się wyślizgnąć. Spieprzyłem. Przez tak długi czas chciałem wrócić i powiedzieć ci to, ale za każdym razem, kiedy próbowałem, ktoś mnie powstrzymywał. To dlatego wysłałem listy. Cholernie spieprzyłem. Zamarłam, kiedy ponownie podniósł dłoń. Przyglądał mi się uważnie, a jego dłoń zadrżała zanim opadła do jego boku. Nagle wyglądał źle. Jakby był 60
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
rozhisteryzowany i niespokojny. Cała ta rozmowa obierała kierunek, na który nie byłam gotowa. Jeśli mówił to co myślę to... Nie, nie. To nie było to czego chciałam.
− Carter – zaczęłam. - jest w porządku... − Szybko sobie uświadomiłem jak bardzo spieprzyłem – ciągnął. - Utrata ciebie obudziła mnie i... byłem tak cholernie samotny, Leah. To był zły rodzaj samotności. Tęsknie za tobą. Tęsknię za nami - z kolejnym drżącym oddechem, ponownie zbliżył się do mnie i powiedział. - Chcę więcej. Zatrzymanie serca. Nie byłam pewna jak zareagować na to co powiedział. Przez cały ten czas dochodziłam do siebie, a on w tym samym czasie... co? Zdałam sobie sprawę, że on chce więcej, kiedy było już za późno? To nie miało dla mnie sensu. W rzeczywistości przypomniało mi to o dniu, w którym wszedł do mojej sypialni i powiedział mi, że chciał być ze mną i zobacz jak się to skończyło. Zrobiłam krok do tyłu i powiedziałam. - Myślę, że jesteś po prostu podekscytowany widzeniem mnie, nie to żebym cię winiła. Jego usta nie drgnęły w górę na mój pusty humor. Westchnęłam. - Carter, nie wiesz co mówisz. − Wiem dokładnie co mówię. Pokręciłam głową. - Mamisz. Teraz on był obrażony. - Mamię? − Tak! − Dlaczego? − Ponieważ mówisz mi, że chcesz więcej! − Więc? − Więc, rozmawiamy tak gdzieś od dziesięciu minut i od tak zrzucasz to na
mnie! Tak znikąd. − Nie chciałem zrzucić tego na ciebie, ale każda sekunda po tej chwili byłaby zmarnowana, gdybym milczał. Nie chciałem, żeby minął kolejny dzień. − Dopuściłeś do trzyletniej przerwy.
Jego nozdrza rozszerzyły się, kiedy odparł. - Nie zaczynaj z tym. Próbowałem z tobą porozmawiać. Zmieniłaś swój numer, wyprowadziłaś się z tego domu i nigdy nie odpowiedziałaś na moje listy. Mój grafik był napięty. Nie mogłem 61
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
wyrwać się, a potem zdałem sobie sprawę, że twoja cisza była sposobem na odcięcie mnie.
− Masz rację – zgodziłam się szczerze. - To miało cię odciąć. Powiedziałam ci, że chcę żebyśmy się ponownie spotkali wtedy, kiedy ruszymy dalej...
− Nigdy nie ruszymy dalej! - przerwał mi stanowczo. - Wiem, że mnie chcesz. Widzę to. Nic się nie zmieniło. Okłamujesz siebie. Okłamuje siebie? Pieprzyć to gówno. Chciałabym wyłączyć te emocje. Nienawidzę tego, że może mnie przejrzeć lepiej niż ja sama! Zacisnęłam dłonie w pięści, wbijając paznokcie w skórę, kiedy złość mnie rozrywała. Zamrugałam, aby odpędzić łzy, kiedy odpowiedziałam. - Przychodzisz sobie po prostu po trzech latach i mówisz, że chcesz więcej, Carter. To tak nie działa. Spóźniłeś się.
− Spóźniłem się – powtórzył po mnie zszokowany. − Tak – odpowiedziałam stanowczo. - Spóźniłeś się. Zacisnął szczękę i na dłuższą chwilę zamknął oczy. Wiedziałam co robi. Izolował się. Ośmielił się mówić, a ja zdruzgotałam go. Mnie też to bolało. Prawie chciałam cofnąć słowa i uchronić go przed bolesnym uczuciem, ale nie mogłam tego zrobić. Nie zakocham się w nim ponownie. Odmawiam. Otworzył oczy i wziął głęboki oddech. Nie rzucając na mnie okiem, nagle spojrzał na gabinet, a jego brwi złączyły się w złości. Podążyłam za jego wzrokiem i zobaczyłam Rome'a, obserwującego tą scenę nie wiadomo jak długo. Dlaczego do cholery podsłuchiwał? Nie spojrzał na mnie. Jego oczy wywiercały dziurę w głowie Cartera i wyglądał na wkurzonego. Niewypowiedziana rozmowa zaszła między nimi i wtedy zdałam sobie sprawę, że płakałam. Weszłam do pokoju i przechodziłam obok Rome'a, kiedy delikatnie chwycił mnie za ramię. − Nie wychodź – powiedział spokojnie. - Zostań na noc. Obiecuję, że będę trzymał Cartera z dala od ciebie. Po prostu wiem jak bardzo Marlena za tobą tęskni, a rano robi duże śniadanie... − Wiem już to – przerwałam mu, lewo słysząc własny głos. - Nie wychodzę. − Leah... − Pozwól mi odejść – błagałam, zwalczając gule w gardle. 62
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
Gdy mnie puścił, opuściłam pokój. Spojrzałam przez ramię na Cartera, kiedy wychodziłam. Trzymał się poręczy balkonu, z głową skierowaną w dół i włosami rozsypanymi na czole. Wyglądał na złamanego.
63
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
siedem Carter Była oszałamiająca. Bardziej niż pamiętałem. Nawet przez dłuższy czas nie byłem w stanie otworzyć ust, aby coś powiedzieć. Byłem oniemiały, obserwując ją, siedzącą tam przez cały czas, naraz patrząc ostro i łagodnie. Taka była Leah. Była chodzącą sprzecznością; gorącym płynem w lodowym bloku. I tak niewyobrażalnie piękna. Z trudem powstrzymałem się przed dotknięciem jej. Chciałem lizać jej skórę i przycisnąć ją gdzieś do ściany. Chciałem poczuć te delikatne usta przy moich, chciałem ssać jej język i sprawić, aby jęczała. Marzyłem o tym. Spojrzałem na jej twarz, włócząc się po każdym calu jej skóry. Prawie potrząsnąłem głową na to, co wyobrażałem sobie w nocy. Nie równa się to z rzeczywistością. Była moją muzą, twarzą, która paliła mnie, dając iskry oraz doprowadzając do przyjemności i uwolnienia. A ona właśnie powiedziała mi, że się spóźniłem. Karma. Ta suka wie, kiedy uderzyć, co? − Powiedziałem ci, żebyś zostawił ją w spokoju – Rome warknął zza mnie. − Wiem – mruknąłem w porażce. - Nie mogłem się powstrzymać. Westchnął, stając obok. Patrzył na mnie przez chwilę surowym wzrokiem, bez wątpienia bez cienia współczucia.
− Powiedziałem ci, abyś zaczekał – kontynuował, nie dając mi szansy na ukojenie. - Zgodziliśmy się.
− Nawet nie przeczytała moich listów – wymamrotałem, bardziej do siebie niż do niego.
− To była część okoliczności – odpowiedział, wzruszając ramionami. - Leah 64
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
musi pozwolić ci odejść. Za bardzo cię kocha, za bardzo siedzisz jej na głowie. Spojrzałem na niego, ale nie kłopotałem się odpowiedzią. Może byłem zapalczywy, ale wiedziałem, że nie mogę się poniżać, wypierając się prawdy, jeśli chodzi o nią. − Po prostu myślałem... - pokręciłem głową na siebie. - Myślałem, że przez sposób w jaki na mnie patrzy, otrzymam kolejną szansę, wiesz? Myślałem, że chce mnie z powrotem. − Ona cię chce. Zadrwiłem. - Słyszałeś co powiedziała. Spóźniłem się. Przez cały ten czas żyłem w pieprzonym założeniu, że czeka na mnie, a nie, że ruszyła dalej. Rome zaśmiał się i pokręcił głową. - Jesteś pieprzonym idiotą, Carter. Ta dziewczyna jest zakochana w tobie od momentu, w którym cię zobaczyła. Byłeś jej dziecięcą miłostką. Byłeś jej pieprzonym bogiem. Podtarłaby twój tyłek, gdybyś ją o to poprosił. Laski nie ruszają dalej po takiej miłości, jaką cię darzyła. Mogą z tym żyć, mogą nauczyć się kochać innych facetów, ale nie ruszają dalej. Zamiast tego pożera je 'co jeśli'. Patrzyłem na niego z niedowierzaniem. - Zaczynam myśleć, że to ty powinieneś pisać teksty naszych piosenek. − Nie ma mowy – stanowczo się nie zgodził. - Ja tylko uderzam w bębny i patrzę jak powalasz tłum. Jestem zadowolony i nie potrzebuję nic więcej, niż to. W tym czasie, tak jakby chciałem, żeby to robił. − Nie zasługuję na nią. − Wiem – zgodził się. - Ani trochę na nią nie zasługujesz. Leah jest typem tej jedynej, a ty całkowicie to przerąbałeś. − Dzięki, człowieku. Dzięki. − Chodzi o to, Carter, że to ty musisz stać się mężczyzną, który na nią zasługuje. Powoli wypuściłem powietrze, pocierając skronie, kiedy go słuchałem. − Teraz, nie wymykaj się ponownie – dodał poważnie. - Nie cieszy mnie to gówno. Zostaw ją w spokoju, pozwól jej się uleczyć i wrócić, kiedy ta cała presja na nas się wreszcie skończy. 65
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
Zaśmiałem się szyderczo. - Presja nigdy się nie skończy, Rome. Jeśli już, to tylko będzie gorzej! Wkrótce nie będę mógł wysrać się, bez kogoś stojącego za moimi plecami. − To nie ma znaczenia. Nie możesz tak po prostu zrzucić tego gówna na Leah, zwłaszcza gdy masz Molly w pieprzonym pokoju obok. − Molly jest tutaj z własnych pobudek. Zacisnął zęby, powstrzymując wybuch gniewu, kiedy spokojnie powiedział. - Tak, cóż, wszyscy są pod wrażeniem, że się z nią bujasz. Chcesz zamiast tego, żeby paparazzi złapali cię uganiającego się za Leah? To byłyby dla nas złe wiadomości. − To nie jest ich sprawa... − Chcesz żeby złapali Leah w środku tego pierdolenia - przerwał, mówiąc głośniej niż przedtem. - Dziewczyna żyje swoim życiem. Ostatnią rzeczą jakiej potrzebuje w tej chwili, jest wciągnięcie w coś, na co nie jest gotowa. Bagaż, który niesie ze sobą sława jest zbyt duży. Nie zrzucaj tego na nią. Nie po tym wszystkim, co dla ciebie zrobiła. Złapał mnie za ramię, a następnie ścisnął, przybliżając twarz bliżej mojej.
− Chcesz ją – Rome stwierdził spokojnie. - Teraz nastał czas na to, abyś zobaczył, dla kogo powinieneś się poprawić. Zaczekaj, aż presja spadnie, zerwij z Molly, a Leah może być twoja. Nie chodziło mi o 'może'. Chodziło mi o 'musi'. Nie tylko jej potrzebowałem. Chciałem ją. I pieprzyć Rome'a. Nie postawi na swoim.
66
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
osiem Leah Przekonujesz siebie przez długi czas, że to już koniec, skończyłaś. Myślisz, że przeszłaś już przez najgorsze, że już nigdy nie będzie tak bolało. Bo przecież nie da się rozszarpać serca drugi raz z tak ogromną siłą, że roztrzaska się na miliony kawałków. Wierutna bzdura! Prawda była taka, że serce już nigdy nie będzie całe. Nie do końca. Pozostaną pęknięcia i blizny na jego powierzchni, jako wyraźne przypomnienie, że już nigdy więcej nie będzie gładkie i nienaruszone. Trzeba powiedzieć, że dzisiaj wpadłam we wciąż rozkręcający się festiwal litości, rozmyślając o sobie w konstruktywnej, metaforycznej bzdurze. Byłam kreatywna, zwłaszcza po tym jak wypiłam butelkę wódki Melanie, którą zostawiła w moim samochodzie, a którą zapomniałam zostawić w mieszkaniu. Wypiłam kilka łyków, aby zasnąć. Niestety, to nie działało i skończyłam odwrócona twarzą do ściany. Po raz setny próbowałam zamknąć oczy, ale ciemność nie przychodziła, nie ważne jak bardzo się starałam. Powiedział, że chce więcej. Teraz spał na górze, podczas gdy ja tonęłam w myślach, w mojej starej sypialni. Miałam deja vu. Wiedziałam, że czas prześlizgiwał mi się przez place. Prawdopodobnie jutro odleci i może będzie to dobra rzecz. Wstrząsnął moim światem i nie w przyjemny sposób, ale bardziej w jasna-cholera-całkowicie-z-nimnie-skończyłam sposób. Powiedziałam sobie, że będzie dobrze kiedy odejdzie. Wróci do swojego świata, a ja będę żyć w moim. To dlaczego to tak bardzo boli? Dlaczego to, co powiedział tak mocno zagnieździło się w mojej duszy? Wiedziałam co podpowiada mi rozum. Ostrzegał mnie, abym była rozważna i ślepo nie ufała jego słowom, bo może ponownie pociągnąć mnie w dół. Ale moje serce – ten pieprzony mięsień – grało według własnych zasad. Zabrzmiało ciche pukanie. Otworzyłam oczy w ciemności i powoli usiadłam na łóżku, wsłuchując się. Odgłos zabrzmiał ponownie i podążyłam 67
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
wzrokiem za dźwiękiem do okna. Przetarłam oczy, podczas gdy mały uśmiech igrał na moich ustach, kiedy zauważyłam jego twarz, przyglądającą mi się przez szybę. Co do cholery? Wyszłam z łóżka i podeszłam do okna. Było otwarte, a wpadające suche i gorące powietrze dawało lekką ulgę podczas upałów. − Co ty robisz, Carter? - szepnęłam do niego z niedowierzaniem. − Pukam w twoje okno – odpowiedział, zanim dodał. – Zupełnie tak jak kiedyś. Westchnęłam, udając poirytowanie, choć wcale tak nie było. - Nie wiedziałam, że będziemy wspominać o drugiej nad ranem. − To nie tak, że spałaś. − Jak długo stałeś pod oknem? − Wystarczająco długo, abyś wytyczyła mi sądowy zakaz zbliżania się. Wybuchłam śmiechem. - Wow, jest coś niesamowicie fajnego w gwieździe rocka pukającej do mojego okna jak przerażający facet. − Możesz sprawić, że każdy facet jest niesamowity3, Leah.
Przewróciłam oczami, szeroko się uśmiechając. Uśmiechnął się do mnie przez siatkę. - Otwórz i wpuść mnie. Patrzyłam bezradnie na osłonę przed nami. - Jak mam to zdjąć? − Powinnaś dać radę usunąć te zawieszki tam na dole. − A może po prostu otworzę dla ciebie drzwi? − A może spełnisz moje marzenie i wyciągniesz to? Przeklinając pod nosem, ponownie przetarłam oczy i chwyciłam plastikową zawieszkę w dolnym rogu osłony. Prychnęłam, kiedy próbowałam ją wyciągnąć, ale ani drgnęła. - To nie działa – wymamrotałam pod nosem, szarpiąc ponownie. - Zaklinowało się. Obserwował jak ciągnęłam daremnie i westchnął dramatycznie, opierając czoło o osłonę. - To miało być romantyczne i łatwe. Miałem wejść do twojego pokoju i powalić cię na kolana. Na jego słowa poczułam miłe ukłucie w klatce piersiowej. Uśmiechałam się do niego jak idiotka, kiedy spróbowałam ponownie, ciągnąc mocniej niż wcześniej. 3 W org. Creepy ( C go użył ) co oznacza przerażający, ale także niesamowity.
68
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
Osłona nagle wyskoczyła, a ja mocno upadłam na tyłek. Okropny ból wystrzelił prosto do kości ogonowej i krzyknęłam, upadając na bok. − Cholera – przeklną, zrzucając osłonę na ziemie, zanim wszedł do środka. Natychmiast ukląkł obok, a jego ramiona owinęły się wokół mnie. Wszystko dobrze? Drżałam w jego ramionach, ale nie z bólu, tylko ze śmiechu. Spojrzał na mnie, a jego brwi ściągnęły się razem w zmieszaniu, kiedy obserwował jak wariowałam w ataku śmiechu. Może byłam trochę podchmielona przez tą całą wódkę. − To było żenujące – powiedziałam. Dzięki Bogu, było ciemno, bo zobaczyłby jak bardzo byłam zarumieniona. Pokręcił głową, kiedy jego dłoń podążała w dół po moim boku i osiadła na szczycie tyłka. Przez chwilę wydawało się to takie normalne, pocieranie miejsca, gdzie wiedział, że byłam zraniona. Mój oddech osłabł, kiedy obserwowałam jak jego obawa znika w leniwym uśmieszku. − Niezła robota – stwierdził. - Teraz, prawdopodobnie przez ten hałas obudziliśmy cały dom. − Powinieneś po prostu zapukać do drzwi – powiedziałam. − Wiem. Jestem pieprzonym idiotą, odgrywającym Casanovę. Romantyczność jest trudniejsza niż myślałem. Przygryzłam dolną wargę, aby powstrzymać się od śmiechu. - To była niezła próba, zwłaszcza dla faceta, który nie powinien tu być. − Nie kłam, chcesz żebym tu był. Mój śmiech zamarł. Może wyglądał jakby żartował, ale widziałam jak powaga przebiegła przez jego twarz, sprawiając, że jego śmiech zadrżał. Ledwie poruszając się, przez krótką chwilę tylko oddychaliśmy.
− Jesteś złą wieścią – wymamrotałam do niego. Wpatrywał się w moją twarz, osiadając wzrokiem na moich ustach. Lubisz to. Poczułam poruszenie na samym dole mojego brzucha. Mały płomyk, zmieniający się w kulę ognia. Znałam bardzo dobrze to cholerne uczucie. Pożądanie. To działka Cartera, sprawianie, że czuję rzeczy, których nie czułam przez 69
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
wieczność, zaledwie po kilku godzinach odkąd go znów ujrzałam. − Nie lubię – zaprzeczyłam, ale oczywiście było to kłamstwo. Nawet nie starałam się udawać. − Dlaczego czuć od ciebie alkohol? - zapytał, marszcząc nos. Spojrzałam za niego, a on podążył za moim wzrokiem na nocny stolik. Wciąż mając ramiona owinięte wokół mnie, przesunął się i złapał butelkę. Przyjrzał się jej, a jego brwi uniosły się ze zdziwienia. - Grey Goose4 – przeczytał. - Nieźle. − Dzięki. − Dlaczego ty, kurwa, pijesz samotnie Grey Goose z butelki, Leah? Jesteś teraz jakąś alkoholiczką? Zachichotałam. Pieprzone chichoty. - Nie. Ja tylko... potrzebowałam czegoś silnego, aby uciszyło mój mózg. Spojrzał na mnie z zaciekawieniem, a jego usta drgnęły w górę. - O czym twój mózg trajkotał? Przewróciłam oczami. - Nie zgrywaj przy mnie głupka, Carter. Już to wiesz. Przyglądał mi się przez chwilę, a potem skinął głową. Zaskakująco wziął szybki łyk wódki i odstawił ją na stolik. W ciemności obserwowałam jak jego język wyłonił się, po czym przesunął po dolnej wardze. - Bardzo dobra. − Jest gładka – mój podpity tyłek dodał. - I kremowa. − Kremowa, tak? - zniewolił mnie swoim wzrokiem, przeszywającym do kości. Czułam to pulsujące pożądanie w moim centrum. Chciałam to zdetonować. Puścił mnie i trochę byłam rozczarowana, że ta chwila się skończyła, po czym pomógł mi wstać. Złapał osłonę i oparł ją o ścianę. - Naprawię to rano – powiedział, przymykając okno, aż było otwarte tylko na kilka cali. Ponownie pomiędzy nas zakradła się cisza, zapragnęłam wysadzić tą sukę i rozerwać na strzępy. − Co ty robisz, Carter? - zapytałam, przyglądając mu się uważnie. − Wspominam – odpowiedział, zdejmując buty. - A to pociąga za sobą leżenie w twoim łóżku, tak jak kiedyś. Na dodatek z butelką Grey Goose. Uniosłam brew, patrząc sceptycznie. - Leżeliśmy w twoim łóżku, nie w 4 Francuska wódka
70
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
moim i nigdy nie piliśmy w nim wódki. − Tak, cóż, moje łóżko jest w LA i odkąd jesteśmy tutaj muszę improwizować. Na dodatek twój mózg trajkocze, więc wódka powinna pomóc. - Chwycił butelkę, wziął kolejny łyk i ogłosił. - Za nowe tradycje. Potem odstawił butelkę, podszedł do łóżka i odrzucił cienki koc, zanim zwalił się na nie. Nie mogłam stłumić śmiechu, kiedy jęknął z wygody i poklepał miejsce obok siebie, czekając na mnie. − Chodź – powiedział. - Połóż się w moim miłosnym gniazdku. − Twoim miłosnym gniazdku – powtórzyłam z westchnieniem. − Cóż, to może być nasze miłosne gniazdko jeśli tego chcesz – mrugnął,
chichocząc, kiedy ja wpatrywałam się w moje stopy, walcząc z tym cholernym rumieńcem. - Chodź. Muszę zaśpiewać tak jak wcześniej? − Nie waż się... − Wejdź do mojego łóżka – śpiewał pięknie. - A obiecuję ci, że nie...
zapomnisz tego. Wzdrygnęłam się. - O mój Boże, Carter! Przestań! − Co? − To jest okropne! Bardzo, bardzo okropne!
Zaśmiał się. - Muszę przyznać, że było bardzo złe. − To jest niedopowiedzenie. Nie mam pojęcia jak zdobyłeś jakąkolwiek nagrodę z takimi ustami. − Chodź tutaj, to ci przypomnę jak świetne mogą być moje usta. Jasna cholera, znowu ten rumieniec. Nie powinnam zgadzać się na jego flirt, ale był w tak świetnym nastroju, co z kolei tak bardzo mnie cieszyło. Nie myślałam o tym dwa razy. Wspięłam się na łóżko i położyłam się tak daleko od niego, jak to możliwe. − Odległość nie utrzyma mnie z dala – bezczelnie wspomniał. To znaczyło o wiele więcej, niż myślałam. − Więc, co teraz? - zapytałam, obracając się na bok, twarzą do niego. Również odwrócił się twarzą do mnie. - Teraz porozmawiamy. − O czym? − O pierwszej rzeczy, która wyskoczy.
Moje oczy powędrowały do jego krocza zanim mogłam się powstrzymać, 71
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
po czym jęknęłam. - Jesteś trudny. Uśmiechnął się. - Nie, staram się być przyjacielski. − To byłoby w porządku. − Mam więcej tanich tekstów, jeśli chcesz. − Nie, nie chcę. Przysunął się bliżej. Ścisnęłam usta z dezaprobatą. - Nie tak blisko, Carter. − Cóż, musimy szeptać – odpowiedział, zatrzymując się stopę ode mnie. Nie usłyszysz mnie z tamtej strony materaca, Leah. Przewróciłam oczami. - Cokolwiek powiesz. Uśmiechnął się z satysfakcją. - Więc, powiedz mi jak niesamowity jestem. − O tym chciałeś rozmawiać? Skinął głową. - O tak. Żebym mógł podnieść moje ego po naszej malej sprzeczce i po tobie raniącej mnie odrzuceniem. Zaśmiałam się sucho. - To jest to co zrobiłam?
− − − − − −
Yep. Dobrze, jesteś niesamowity. Trochę więcej niż to. Jesteś uosobieniem niesamowitości. A mój dobry wygląd? Twój dobry wygląd sprawia, że jesteś jeszcze bardziej niesamowity. Ponownie przysunął się bliżej. Zniżając głos jeszcze niżej, powiedział. -
Wiesz, również jesteś dość niesamowita ze swoim dobrym wyglądem. Wyobraź sobie jak będą wyglądać nasze dzieci. Moje oczy rozszerzyły się. - Co kurwa? − Tak, wiem, prawda? − Poważnie rozmawiasz ze mną o dzieciach? − Jestem szybkim facetem. − Nie żartuj. Przyglądał mi się przez chwilę, a jego humor zaczynał znikać. - Z całą powagą, wyglądasz świetnie. Z tysiąc razy szukałem cię na facebooku, aby zobaczyć jak wyglądasz, ale nie mogłem cię znaleźć. − Nie ma mnie online – Chyba, że chodzi o prześladowanie cię, co ostatnio 72
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
stało się moim hobby. - Moje życie jest prywatne. − I nikt w ogóle nie niepokoili cię o... nas? Posłałam mu dziwne spojrzenie. - Co masz na myśli? − Rozerwali moje życie na kawałki, jeśli nie zauważyłaś. Nie zdobyli dużo, ale spodziewałem się, że ktoś zapuka do twoich drzwi, aby nękać cię o nasz związek. Pokręciłam głową. Nikt tego nie zrobił. - Nie, nic takiego się nie stało. Friend-zonowałeś5 mnie, pamiętasz? Nie robiliśmy rzeczy w miejscach publicznych, przez które ludzie pomyśleliby, że jesteśmy czymś więcej. I na dodatek nie byłam popularną dziewczyną. Praktycznie byłam niewidzialna, a w szkole nie spędzaliśmy razem dużo czasu. Nie wielu wskazałoby w moim kierunku, a rodzice Rome'a trzymali usta zamknięte, więc... − Kiedy się wyprowadziłaś? − Kiedy kamery zaczęły pojawiać się pod ich drzwiami. Musiałam wymykać się wcześnie, aby ich uniknąć. Marlena powiedziała mi, że najlepiej byłoby gdybym wprowadziła się do Mel, ponieważ będzie dużo zamieszania a była to ostatnia rzecz której potrzebowałam, kiedy próbowałam... - przerwałam nagle. Patrzył na moje usta. - Co? − Ruszyć dalej po tobie. Powoli skinął głową. - Racja. Cisza. To były mroczne czasy. Nie lubię o nich myśleć. Ze smutnym westchnieniem, zmienił temat. - Więc, opowiedz mi o szkole. Skończyłaś studia? Dobrze. Łatwy i lekki temat. − Oczywiście, że tak – odpowiedziałam. − Cholera, czas zleciał, co? Wzdrygnęłam się. - Ugh, może tobie. Wciąż kule się na myśl o tych wszystkich nocach spędzonych przy książkach. − Miałaś już zakończenie? − Nie. 5 Strefa przyjaciela
73
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
− Kiedy jest? Przygryzłam wargę, kiedy go obserwowałam. - Dlaczego pytasz? Wzruszył ramionami. - Chcę wiedzieć. − 12 czerwca. Skinął głową. - Dobrze. Ktoś przyjdzie? − Jak kto? − Nie wiem, twoja ciotka i wuj? − Nie ma mowy. Nie rozmawiałam z nimi odkąd odeszliśmy i podoba mi się to. Nie interesuje mnie nawet to, jak się mają. Ludzie jak oni nie zmieniają się. Rozważał to. - Tak. − Co z tobą? Rozmawiałeś ze swoim tatą? Coś przebiegło przez jego twarz, ale nie mogłam tego odczytać. Wypuścił długie westchnienie i pokręcił głową. - Nie, on, uch... on zmarł. Zamarłam. - Co? Wzruszył ramionami w zamyśleniu. - Tak, zawał serca. − Kiedy? − Nieco ponad dwa lata temu. Zaniemówiłam na chwilę. Nie wiedziałam co powiedzieć. Patrzyłam z bliska na jego twarz, ale wyglądał na pasywnego. - Nie wiedziałam – wyszeptałam do niego w zaskoczeniu. - Gdybym... − Napisałem o tym – powiedział, nie patrząc mi w oczy. - Nie przeczytałaś tego, więc... Teraz wiesz. Napisał mi o tym? Cholera, czuję się jak pies. Nie, gorzej niż pies, przynajmniej one są lojalne i opiekuńcze. Ja po prostu w trosce o moje serce, wybrałam nie czytanie tych listów z jakiegoś samolubnego pragnienia ruszenia dalej. Tymczasem, on pewnie szukał wsparcia, a mnie tam nie było. Nie byłam tam dla Cartera, kiedy prawdopodobnie mnie potrzebował. Pomyślałam o Ronie. Był pijany od momentu w którym go pierwszy raz zobaczyłam i strasznie dużo warczał na Cartera, ale było coś... coś w Ronie co sprawiało, że byłam przygnębiona. Zawsze wyglądał na zimnego, zagubionego mężczyznę, topiącego smutki, jakby próbował odnaleźć odpowiedzi na dnie butelki. − Hej – Carter powiedział, pocierając kciukiem mój policzek, wyciągając 74
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
mnie z moich myśli. - Nie czuj się z tym źle, Aniele. Gdybym był na tyle zdesperowany, aby ci powiedzieć, to zapukałbym do twoich drzwi. Ale nie przyszedłem. Rodzina skremowała go. Miałem odebrać prochy, ale... Mam na myśli, co miałem zrobić z urną pełną prochów mojego taty? Przynajmniej u jego mamy w domu było dla niego miejsce. Zmarszczyłam brwi. - Był gównianym tatą. Miałeś rację, żeby nie iść. − Nie zawsze taki był – wymamrotał. - Zanim mama umarła był świetnym tatą. Zraziłem go do siebie i zrobiłem to, aby odeprzeć moje własne uczucia. Cholera, nigdy wcześniej się tak nie otworzył. Byłam całkowicie oniemiała. − Śmierć robi różne rzeczy z ludźmi. To ich zmienia i nie powinno się ich o to obwiniać. Byłem zbyt uparty, zbyt zraniony. To dlatego przez cały czas miałem zbroje, utrzymywałem ludzi takich jak ty i Myersowie na dystans. W każdym razie – kontynuował kręcąc głową, jakby otrząsał się z niechcianych myśli. - Wszystko to wydarzyło się w przeszłości. Nie ma sensu tego roztrząsać. − Tak długo jak dobrze się czujesz – coś mówiło mi, że wcale nie było z nim dobrze, zwłaszcza wtedy, gdy chwycił butelkę i wziął kolejny łyk. Nigdy wcześniej nie powiedział mi tyle o swoich uczuciach. Byłam absolutnie zszokowana. Część mnie chciała naciskać o więcej, ale przypomniałam sobie jak bardzo zasmuciło go to wcześniej w przeszłości. Nie, pozwolę mu zdecydować za siebie, o tym jak daleko mnie wpuści. Zmienił temat i zaczęliśmy rozmawiać o lżejszych rzeczach. Czułam się tak, jakbyśmy wrócili do swoich dawnych ja, a ta wcześniejsza niezręczność wyblakła. Alkohol ogromnie pomógł. Bardziej niż ogromnie. Gigantycznie jest lepszym słowem. Tutaj, w ciemności, blisko siebie, byliśmy starym Carterem i Leah, śmiejąc się i nabijając. Myślałam, że widzę go teraz jako sławnego kolesia - gwiazdę, ale to nie mogło być dalsze od prawdy. Zmienił wygląd i był trochę bardziej zarozumiały niż przedtem, ale wciąż był Carterem. Moim Carterem. Facetem, który sprawia, że moje serce bije szybciej, a skóra wilgotnieje. Kiedy zaczął opowiadać o swojej trasie i o tych wszystkich miejscach, które 75
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
widział, trzymałam się kurczowo każdego słowa. Stał się taki światowy
i
skłamałabym gdybym powiedziała, że nie byłam zazdrosna o tych wszystkich ludzi, których spotkał, o kraje, które odwiedził i wszystkie rodzaje jedzenia, które jadł. − Zawsze chciałaś zobaczyć świat, a ja właśnie wcieram w twoją twarz moje podróże – zażartował, patrząc na mój rozmarzony wyraz twarzy. − Pewnego dnia zobaczę. Zamyślił się na chwilę, zanim odpowiedział. - Może powinnaś skończyć ze mną trasę. Zaśmiałam się z niedowierzaniem. - Pojechać z tobą? Nie mogę tego zrobić. − Dlaczego nie? Czy on nie zdaje sobie sprawy, jak absurdalne to było? - Cóż, ponieważ mam tutaj życie. − Co nie może zostać zawieszone i powstrzymuje cię przed dołączeniem do nas? - zapytał, zaskakująco poważnie. − Mam pracę... − Zapłacę ci. − Nie chcę twoich pieniędzy. − To znajdę ci pracę, którą możesz wykonywać będąc w trasie. Przewróciłam oczami, odrzucając to. - Również złożyłam podanie w niektórych firmach na stanowisko młodszej księgowej. − Daj mi swoje CV, a moi ludzie prześlą je do najlepszych firm. Ponownie odrzucam. - Muszę ci przypomnieć, że mam tutaj życie, Carter. − Możesz zrobić karierę w rok. − Nie, nie mogę. Przez kilka sekund nic nie mówił, po czym stwierdził. - Wiesz, Leah, podałaś mi trzy powody, dlaczego nie możesz ze mną jechać i żaden z ich nie był twoim chłopakiem. Kurwa. Klapa. − To też – szybko dodałam. Surowym głosem zapytał. - Nie jesteś tak naprawdę w związku, prawda? Od razu wiedziałem, że to nie prawda, a na dodatek kompletnie nie potrafisz 76
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
kłamać. To jest po prostu smutne. Westchnęłam i odwróciłam się od niego. Leżąc na plecach, patrzyłam na ciemny sufit. - To nie było do końca kłamstwo. − Jest prawdziwy? − Tak. − Dlaczego zerwaliście? − Ponieważ znalazł pracę daleko stąd. − Dlaczego zerwałaś? - powtórzył, nie kupując mojej odpowiedzi. − Ponieważ chciałam, żeby skupił się na swojej pracy... − Dlaczego, Leah?
Rzuciłam mu gniewne spojrzenie. - Taka jest prawda... − Przestań – przerwał mi szorstko. - Myślisz, że trzy lata zmieniły sposób w jaki kłamiesz? Mogę odczytać cię jak pieprzoną książkę i w tej chwili mówisz mi bzdury. Więc jaka jest prawda? Był dupkiem? − Nie. − Zdradzał cię? − Nie. − Był nudny? − Nie. − Więc co? − Nie wiem! Zakpił, opierając się na łokciach, aby mógł spojrzeć na moją twarz. - Nie wiesz? Skinęłam głową. - Tak, nie wiem. Był wszystkim czego powinnam chcieć. − I? − I wciąż go nie chciałam. Zastanawiał się przez chwilę, aż powiedział cicho. - Może jest ku temu powód. Spojrzałam na niego niepewnie. - Jaki powód? − Może czekałaś na mnie. Boże był taki obcesowy! Zignorowałam sposób w jaki moje wnętrze rozpaliło się. - Nie, Carter... − Kiedyś mi powiedziałaś, że mnie kochasz. 77
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
Moje ciało napięło się, a serce przyśpieszyło. Czy on poważnie tam zmierza? − Leah – przycisnął mocno, a jego oczy szukały prawdy. − Wiem, że ci to powiedziałam – odpowiedziałam. − Byłem całym twoim światem. − Byłeś, Carter.
− A teraz? Powoli wypuściłam powietrze. - A teraz jestem dorosłą kobietą, która nie wierzy w bajki. To uciszyło go całkowicie na kilka chwil. Czułam się źle przez powiedzenie tego, ale to była prawda. Moja wiara wyczerpała się i interesujące jest to co się dzieje, kiedy przestajesz mieć nadzieje. Twoja skóra pogrubia się, kiedy uczysz się przystosowywać i nic już nie boli tak, jak przedtem. − Nigdy nie jest za późno – powiedział cichym głosem. - Przeszłość nie musi zostać w przeszłości. Może zostać naprawiona, Leah. − Może – szepnęłam niepewnie. − Nie może. W każdym momencie masz szansę na naprawienie błędów, na zmianę, na powiedzenie komuś, że chociaż minęło dużo czasu, to twoje uczucia nie zniknęły. Było tak, jakbym słuchała kompletnie innej osoby. Z wahaniem wziął mnie za dłoń. Nie wiem dlaczego, ale pozwoliłam mu na to. Czucie go ponownie było bardzo dobre. Ściskał każdy palec tak jak kiedyś, przez cały czas patrząc na mnie tym zamyślonym, troskliwym spojrzeniem, które mnie uwięziło. − Jesteś inny – powiedziałam, kiedy gula emocji utknęła w moim gardle. − Czuję się inaczej – odpowiedział delikatnie. - Wiem czego chcę.
Tak, nagle zaczął pieprzyć się z moją głową. Naprawdę mogłam wygrzebać te wszystkie uczucia, które pochowałam tak dawno temu? Ta myśl przerażała mnie i przeszył mnie dreszcz, przypominając o tym jak bardzo sprawiał, że czułam się żywa. − Wiesz czego chcesz – powiedziałam cicho, bardziej do siebie niż do niego. − Tak – odpowiedział powoli i skinął głową. − I czego chcesz? 78
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
Puścił moją dłoń, podczas gdy jego wędrowała wzdłuż mojego ramienia. Ten dotyk pozostawiał po sobie ogień, który rozniecał żar, gdy opuszkami muskał mój obojczyk. Przez cały czas patrzył na mnie, podczas gdy palcami pieścił gardło, a potem szczękę. − Chcę to, na co patrzę – w końcu odpowiedział szeptem. - I bez względu na
wszystko, będę o to walczyć. To się nie zmieni. To nie zniknie. Chcę cię. Nie potrzebuje, Leah. Chcę. Nie potrafiłam odpowiedzieć. Zaniemówiłam na jego słowa i byłam zagubiona, tak niezdecydowana co do moich uczuć. Moje ciało pod jego dotykiem było płynną lawą. Jego kciuk muskał moją dolną wargę i patrzył na moje usta tak, jakby nie chciał nic więcej w życiu, niż przycisnąć do nich swoje własne. W tym momencie nie dbałam o to. Obwiniałam alkohol, ale wiedziałam, że to moja dusza była podekscytowana jego dotykiem. Moja dusza, jak zawsze była podatna na dłonie Cartera. A ten mój mózg był niemy, niemy, niemy. − Chcę cię pocałować – powiedział cicho. Zauważyłam przelotny strach w jego spojrzeniu, jakby stąpał po terytorium, które było na skraju zawalenia się pod jego stopami. Zadrżałam, a on cierpliwie czekał na moją odpowiedź. - Mały całus – powiedziałam. − Mały całus – powtórzył z cieniem uśmiechu na twarzy. − Taki malusi– wyjaśniłam z powaga. − Dobrze. Mogę dać malusi. − Dobrze. Pochyli głowę, powoli, nie odrywając ode mnie wzroku. Jego oddech przyśpieszył, kiedy musnął usta o moje. Zamknęłam oczy i próbowałam się nie ruszać. Jego usta przycisnęły się do moich, najpierw delikatnie a potem mocniej. Ten malusi pocałunek nie był wcale malusi, zwłaszcza wtedy, gdy moja dłoń wiła się na jego klatce, a druga owinęła się wokół jego szyi. Przycisnęłam jego usta mocniej. Moje ciało rozgrzało się jeszcze bardziej, gdy jego docisnęło się do mojego. Jego dłoń chwyciła moje włosy, kierując moją twarz do jego i cicho prosząc o więcej. Wyświadczyłam mu przysługę tylko dlatego, że byłam nieźle pijana. Wódka dała mi niezłego kopa. Alkohol był bardzo złą rzeczą, zwłaszcza, kiedy chodzi o kochanków z 79
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
dzieciństwa i gwiazdy rocka, a jeszcze gorzej jeśli byli jednym i tym samym. Pocałunek wymknął się spod kontroli. Jego język wdarł się między moje usta, a ja rozchyliłam je dla niego. Jego druga dłoń włóczyła się po boku mojego ciała, stanowczo chwytając piersi. Jęknął, a ja prawie rozpadłam się słysząc jego dowód przyjemności. Jego smak. Jego usta. Jego dotyk. Byłam tak potrzebująca, czując jego kutasa twardniejącego między moimi nogami. Zjechałam dłonią w dół jego pleców, co wywołało jęk aprobaty. Przerwałam pocałunek i jęknęłam, podczas gdy skóra głowy piekła przez uchwyt trzymający moje włosy. Jego druga dłoń krążyła między moimi nogami, delikatnie ocierając się o centrum przez spodenki od piżamy. Wspaniałe mrowienie przebiegło przeze mnie i jęknęłam przy jego ustach. Nie czułam się tak przez bardzo długi czas. Byłam zaczerwieniona i podatna na każdy jego dotyk. Przyciągnęłam go do siebie i pozwoliłam jego dłoni wędrować tam gdzie chciała. Uwolnił się od moich ust i zaczął całować mnie w dół szyi, pocierając zębami skórę, którą ssał. − Kurwa – wyszeptał, kiedy lizał mój obojczyk. - Marzyłem o tym, kochanie. Jego palce wślizgnęły się pod gumkę moich krótkich spodenek, a ja gwałtownie otworzyłam oczy, z zapartym tchem wpatrując się w ciemny sufit i drżąc w reakcji na wywołane mrowienie, przebiegające przez moje ciało. Pocierał mnie lekko między fałdkami, podczas gdy moje biodra współpracowały i zachęcały do dalszej zabawy. Czułam się tak, jak nigdy wcześniej. Przez jego dotyk rozpadnę się za kilka kolejnych chwil. Zaklął pod nosem, a jego usta wróciły do moich. Lekko ugryzł moją wargę, co przypomniało mi te wszystkie razy, kiedy to robił. Za szybko. Mój mózg nagle wystrzelił. Za dużo. − Nie – powiedziałam i nawet nie zdałam sobie sprawy z tego, że powiedziałam to cholerne słowo. Zatrzymał się i podniósł, patrząc na mnie pożądliwym wzrokiem. - Co? wysapał. − Nie – powtórzyłam, nie dodając nic więcej. 80
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
− Za szybko? Nie odpowiedziałam. Wyciągnął dłoń z moich spodenek i natychmiast zszedł ze mnie. Rzuciłam okiem na jego dłonie, jak nimi potrząsał. Zacisnął je w pięści i patrzył w sufit, jego klatka piersiowa poruszała się w górę i w dół, szybko i mocno. To było konieczne, musiałam odepchnąć go z nad krawędzi. Usiadłam szybko i przeniosłam się na skraj łóżka. − Cholera – słyszałam jak mruknął. Również sapałam. Moje całe ciało było śliskie od potu. Drżałam i byłam zdezorientowana. Moje widzenie było trochę mgliste. Zamknęłam oczy i próbowałam uspokoić moje bijące serce, ale drżenie nie odchodziło, nawet długo po tym jak mój puls zwolnił. − Jestem taka głupia – szepnęłam do siebie ze złością. − Dlaczego? - zapytał. Pokręciłam głową. − Przepraszam – powiedział. - Poniosło mnie. − Nie mogę tu być – wstałam, a moja głowa zabolała przez nagły ruch. Kurwa, naprawdę musiałam dużo wypić. − Leah, nie idź. Odwróciłam się twarzą do niego. Siedział, powoli przesuwając się na krawędź łóżka. − Widzę cię od kilku godzin i wracamy do tego samego miejsca – powiedziałam. - To jest nierealne. Gorsze. Szokujące! − Nie – odpowiedział delikatnie. - Należymy do siebie. Roześmiałam się sztucznie. - My cholernie należymy do siebie, Carter? To jest to, co powiedziałeś? − To jest dokładnie to, co powiedziałem. Pokręciłam głową z niedowierzaniem. - Nie wierzysz w takie rzeczy... − Było dużo rzeczy w które nie wierzyłem – przerwał mi ostro. - A to dlatego, ponieważ byłem młody i głupi, Leah i nie zaznałem prawdziwej straty, dopóki ty i mój tata nie odeszliście. Oparłam ręce na biodrach i wyjrzałam przez okno. Wszystko poszło źle. Moje życie miało być spokojne, przewidywalne. Wszystkie te jatki, gierki do których 81
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
mnie włączał, nie mogłam tego zapomnieć. − Nie chcę „więcej” z tobą, Carter – powiedziałam, zdeterminowana aby utrzymać jakiekolwiek szczątki mojego postępu nienaruszone. - Nie mogę już znieść 'nas'. Zmieniłam się. Jestem teraz inna i nie mogę być dłużej tą osobą. Nie chcę być słaba, zależna od kogoś, przestraszona. Nie mogę być żadną z tych rzeczy, Carter – wpadałam w histerie, wykrzykując każde słowo. - Nie wrócę tam. Nigdy. − Dobrze – powiedział delikatnie, jakbym byłą jakimś dzikim zwierzęciem, które musiało być uspokojone, aby weszło z powrotem do klatki. - Dobrze, Aniele. Rozumiem, dobrze? Szanuję to. Tylko... wróć do łóżka. Wypiłaś dużo i jesteś zmęczona. Nie przekroczę ponownie granicy. Tylko... chodź tutaj. Obserwowałam go uważnie, widząc błagalne spojrzenie w jego oczach. Moje ramiona opadły i wróciłam do łóżka. Położyłam się obok niego, ale nie rozmawialiśmy. Cisza powróciła, ale tym razem była ciężka i niekomfortowa. − Przepraszam, że na ciebie naciskałem – przeprosił ze skruchą. − Nie naciskałeś – wymamrotałam. - Sama to sobie zrobiłam. Więcej ciszy. Następnie. - Jeśli to sprawi, że poczujesz się lepiej, to twoje usta są lepsze, niż pamiętam i chcę ci podziękować za danie mi przywileju całowania cię ponownie. Miałam się roześmiać na jego bełkot, ale odwróciłam głowę i zobaczyłam jak zdyszany i szczery był. Moje serce pękło, a łzy napłynęły do oczu. Jezu Chryste, on był kompletnie poważny. Myślał, że całowanie mnie było... przywilejem. − Jesteś zmęczona – powiedział. − Tak – wydusiłam z siebie. − Mogę cie trzymać? Nie całować czy coś. Chcę cię tylko trzymać. − Nie sądzę, że jest to mądre. − Ale nigdy wcześniej nie zasnęliśmy razem,więc nie możesz tego wiedzieć. Poza tym,co się stanie, jeśli będę cię przytulać przez jedną noc? Nie zobaczę cię potem przez bardzo długi czas. Zatrzymałam się. Miał rację, a ja nadal byłam słaba. - Dobrze. Materac ugiął się, kiedy zbliżył się do mnie. Nie powiedział nic, ani razu. 82
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
Nie, kiedy owinął ramię wokół mnie i nie wtedy, gdy przyciągnął mnie do siebie. Moja głowa leżała przy jego szyi, kiedy ogrzewał mnie swoim ciepłem. To było bez wątpienia wygodne i nie chciałam się poruszyć, żeby tego nie stracić. To była nasza mała bańka, którą stworzyliśmy i nic na zewnątrz tego nie zmieni. Zapomnieliśmy o nadchodzącym poranku, kiedy wszystko ponownie wróci do normy. To takie smutne, ponieważ w końcu miałam to, czego tak bardzo pragnęłam i o czym tak długo marzyłam, a to tylko utwierdziło mnie w tym, że było już za późno. Delikatnie pocierał moje plecy, a ja westchnęłam w jego pierś. Powoli moje oczy stawały się cięższe i zapadłam w głęboki sen, w zaciszu jego ramion.
83
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
dziewięć Carter Przychodzi psychiczny ból, pragnący tego, czego nie możesz mieć. Jest jak sztylet zagnieżdżony w klatce piersiowej, wdzierający się w duszę. Myślałem, że bycie blisko Leah pomoże, ale było zupełnie odwrotnie, raniło. Bolało mnie powstrzymywanie się przed dotknięciem, byciem z nią i nawet powstrzymywałem się przed powiedzeniem jej drugi raz tego, że chciałem więcej. Wiedziałem, że myślała, iż byłem szalony. Zaskoczyło ją to, ale nie wiedziała o niezliczonych godzinach podczas których wspominałem nasz czas spędzony razem, zdając sobie sprawę jak zmienne było życie. Wszystko skończyło się z mrugnięciem oka. Na koniec dnia byliśmy tylko kurzem. Pewnego dnia nikt nie będzie nas pamiętał, chodzących po ziemi, zostawiających ślady wśród tysiąca innych. Byliśmy stworzeniami, które nie zapadały w pamięć. Przemijające, małe potwory, urodzone pewnego ranka, a następnego martwe. I choć było to przygnębiające jak cholera, to ukazywało rzeczy z dystansu. Chciałem się zestarzeć, dzieląc się wspomnieniami z kimś, kto znał mnie zanim stałem się sławny. Z kimś kto nie patrzy na mnie jakbym był pieprzonym Bogiem. Z kimś kto sprawia, że czuję, że to co mieliśmy było prawdziwe. Była tylko jedna osoba, która mogła to zrobić, Leah. To zawsze będzie ona. Zna mnie bardzo dobrze. Była ze mną, nawet wtedy, kiedy żyłem w zaprzeczeniu, ukrywając miłość do niej, ponieważ byłem przerażony jej znaczeniem. Cholernie przerażony. Tak przerażony, że ją straciłem, ponieważ chora miłość była wszystkim co poznałem jako dziecko. Czułem jak zegar tykał. Miała wyślizgnąć się z mojego uchwytu, zakochać się w kimś lepszym, w kimś kto bardziej na nią zasługuje. Mieć związek zrodzony na obietnicach i zaangażowaniu. Nic podobnego do tego co mieliśmy w przeszłości. Na sama tylko myśl objąłem ją mocniej, kiedy spała w moich ramionach.
84
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
− Nie chcę cię ponownie stracić – wyszeptałem bezradnie. Ale rano, wrócę do mojego pustego życia i wypełnię je rozrywką. Rozrywką, która była bez sensu, w otoczeniu równie bezsensownych ludzi. Trzymałem ją blisko. Była moją rozrywką na dzisiaj. Tą idealną. Mógłbym znieść jej odrzucenie, ale nie zniósłbym, gdyby całkowicie się ode mnie odsunęła. Nie chciałem, żeby zakochała się w kimś innym. Może było za późno i moje nadzieje były daremne. Może to skończyło się zanim się zaczęło. Więc po prostu trzymałem ją i udawałem, ze byliśmy tylko my przeciwko całemu światu. Dzisiaj była moja, zawsze i na wieki. I w jakimś innym wymiarze zawsze będziemy tak istnieć, z nią w moich ramionach, oddychającą moim powietrzem, sprawiającą, że ponownie czuję. To podnosiło mnie na duchu.
**** 10 lat
− Przepraszam, że zniszczyłam twoją gitarę – powiedziała ze łzami w oczach. Przełknąłem gulę w gardle i spojrzałem na nią. - Jest dobrze, mamo. Usiadła obok mnie na łóżku, a ja złapałem z całej siły gitarę taty. Była stara i zakurzona, jednakże działała i nie chciałem żeby mi ją zabrała. Spojrzała na mnie w taki sposób, że moje ciało napięło się, kiedy tuliłem gitarę. − Nie dotknę jej – zapewniła mnie spokojnie. Patrzyłem na nią przez chwilę, oceniając. Którą mamą była? Tą, którą kochałem? Czy tą, która niszczy wszystko wokół? − Więc dlaczego tutaj jesteś? - nie często była w pobliżu. Przez ostatnich kilka tygodni przebywała w szpitalu. Tata powiedział, że sprawią, że mama będzie czuła się lepiej. Teraz wyglądała lepiej, ale wiedziałem jak szybko może zmienić się jej nastrój. − Tata mówi, że masz piękny głos – powiedziała cicho, przebiegając dłonią w dół moich pleców w czuły sposób, który mnie przestraszył. Nigdy mnie 85
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
nie dotykała. Nie od kilku lat. Nie byłem do tego przyzwyczajony, zwłaszcza po byciu świadkiem tych wszystkich zniszczeń do których mogą doprowadzić te same dłonie. − Więc? - odpowiedziałem wzruszając ramionami. − Więc chcę nauczyć cię śpiewać. − Umiesz śpiewać? Skinęła głową z uśmiechem. - Tak, kochanie. Umiem. Tak poznałam twojego ojca. Śpiewałam w barze i pewnego dnia podszedł do mnie po występie. − Była piękna – tata nagle przerwał. Spojrzałem przez jej ramię i zobaczyłem go stojącego w drzwiach, patrzącego na nią oczyma przepełnionymi miłością. - Nie mogłem się oprzeć. Wiedziałem, że jeśli jej teraz nie poproszę do tańca, to mogę nigdy więcej nie zebrać się na odwagę. Mama spojrzała na niego, a jej oczy lśniły, kiedy zatracali się w sobie. W takich momentach jak te, zdawałem sobie sprawę, że bardzo się kochali. Że te wszystkie walki pozostawiające zgliszcza, nic nie znaczą, jeśli możemy mieć takie dni jak te. Siedziała ze mną cały dzień i śpiewaliśmy. Nigdy wcześniej nie stworzyłem więzi z mamą, a teraz odkryliśmy coś, co możemy robić razem. Pierwszą piosenkę
jaką kiedykolwiek mi zaśpiewała było „ Thank You” Led
Zeppelin i nigdy nie zapomnę dreszczy, które przeze mnie przechodziły, kiedy słowa wypływały z jej ust, jakby zostały dla niej stworzone. Pod wieczór stała się trochę niespokojna, a łzy nagle zaczęły lecieć z jej oczu. Przeprosiła i zniknęła w swojej sypialni. − Nic nie zrobiłeś – tata zapewnił mnie, kiedy później przyszedł sprawdzić jak sobie radzimy. - Mama jest trochę chora, dobrze? Zmarszczyłem brwi. - Będzie się kiedykolwiek lepiej czuć? Skinął głową z pełnym nadziei wzrokiem i odpowiedział. - Jeśli będzie brała leki, to tak, będzie na dobrej drodze. Był ścisły reżim, jeśli chodziło o branie przez nią leków. Miał klucz do szafki w łazience ze wszystkimi lekami. Przy okazji, kiedy wiedział, że zostanie dłużej w pracy, dawał mi zapasowy klucz i mówił, abym używał go tylko w nagłych wypadkach. Jeśli zgubi tabletkę, będę mógł dać jej następną. 86
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
− Nigdy nie dawaj jej klucza – mówił mi za każdym razem. - Schowaj go w miejscu, w którym nigdy go nie znajdzie. − Dobrze – powiedziałem. Zazwyczaj klucz chowałem w adidasach albo
gdzieś w domu pod
dywan. Innym razem chowałem go do kieszeni, tylko aby być pewnym, że był przy mnie. Nigdy, przenigdy go nie znalazła, ale też nigdy przenigdy o niego nie prosiła. Kiedy była na lekach, zbliżyłem się do niej,. Była pełna energii i zabawna. Czuła i ciepła. Była wszystkim, czym matka powinna być dla jej chłopczyka, a ja tak bardzo ją kochałem. Ogromnie. Tak wiele dla mnie znaczyła. Ale wciąż były te mroczne dni. Mój ojciec powiedział, że one zawsze będą.
87
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
dziesięć Leah Kiedy następnego dnia obudziłam się, nie było go w łóżku. Rzeczywistość szybko powróciła, ale serce biło teraz inaczej. Ponownie go chciało, zbeształam siebie za to, że tak szybko znów mnie zauroczył. Musiałam odejść. Byłam słaba. Tak bardzo słaba. W idealnym świecie byłabym tą silną kobietą, nadstawiającą drugi policzek mężczyźnie odpowiedzialnemu za ten uczuciowy zamęt. W tamtym świecie wyglądałabym na silną i zdeterminowaną. Ale w prawdziwym, brudnym świecie nie byłam taką kobietą. Byłam po prostu pełna uczuć. A uczuć nie można wyłączyć. Wstałam z łóżka, po czym ubrałam luźną koszulkę i szorty. Kiedy dołączyłam do nich na śniadanie na tarasie, byłam szczęśliwa, że Molly już nie było. Czułam wzrok Cartera, kiedy nakładałam na talerz bekon i jajka. Mój wzrok odnalazł jego w drodze do krzesła obok Marleny. Posłał mi tęskny uśmiech, a ja byłam zbyt wstrząśnięta wydarzeniami z zeszłej nocy, aby go odwzajemnić. Rozmawialiśmy godzinami. Piliśmy. Całowaliśmy się. I obściskiwaliśmy. To była największa porażka z mojej strony. − Pogoda jest idealna – Marlena stwierdziła. - Gorąco, ale nie duszno. − To nic w porównaniu do LA – Alyssa odpowiedziała ze snobistycznym wzrokiem. − Niestety Abbotsford
nie wstrząśnie twoim światem – sarkastycznie
odpowiedziałam, nie mogąc ukryć złośliwości w moim tonie. Czułam się jak gówno. Moja głowa pulsowała i wiedziałam, że był to cholerny kac. Od kiedy mam taką słabą głowę? 88
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
Rome posłał mi ostrzegawcze spojrzenie, a ja zignorowałam je i wzięłam mały gryz jedzenia.
− Pogoda to pogoda – mruknął Harold. − A ludzie to ludzie – wtrącił się Carter. - Ciężcy do zadowolenia. Rome westchnął w irytacji, a Alyssa przewróciła oczami. Reszta nas uśmiechała się, kiedy jedliśmy. Marlena odwróciła się do mnie i trąciła łokciem. - Robię dzisiaj kolację. Powinnaś znowu przyjść. Uwielbiam jak się pojawiasz. Możesz też zaprosić Melanie. Rome wyraźnie zesztywniał. - Nie mamo, nie Melanie. − Dlaczego nie? Lubię Melanie. Jest niesamowitą zaletą baru i nie narzeka na nieistotne rzeczy. - Marlena przelotnie spojrzała na Alyssę, a ja załapałam to do czego zmierza. − I tak pracuje – powiedziałam i na całe szczęście była to prawda. − Więc będziesz tylko ty – Marlena powiedziała z uśmiechem. Zastanawiałam się przez chwilę, czując wzrok Cartera. - Mogłabym – odpowiedziałam wzruszając ramionami. - Mam długie zmiany w pracy. Mogę nie dać rady. − Kiedy kończysz? - Carter nagle zapytał. − Um, popołudniu – odpowiedziałam niejednoznacznie. Nie chciałam składać obietnic, których nie byłam pewna, że dotrzymam, a ona zawierała wrócenie tutaj, aby mój rozum został wyczyszczony przez tego niebieskookiego, wspaniałego mężczyznę, który bez trudu oszałamiał mnie tylko jednym spojrzeniem. − Więc przyjdź po niej – Carter odpowiedział. - Będziemy tutaj. − To nie tak, że moglibyśmy gdziekolwiek pójść - lamentowała Alyssa. - Nie przyprowadziłeś chłopaków. − Jakich chłopaków? - zapytałam. − Ochroniarzy – Rome odpowiedział z westchnieniem. - Myślałem, że będziemy tu tylko dwie noce. − Ale chciałam wyjść – Alyssa narzekała, jak rozdrażnione trzyletnie dziecko.
- Nigdy wcześniej nie utknęłam w domu na aż trzy godziny. Zauważyłam jak Marlena posłała poirytowane spojrzenie Haroldowi. Harold, jak zawsze udawał, że niczego nie zauważył. Było mi ich żal, zwłaszcza 89
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
wtedy, kiedy Rome zaczął sprzeczać się ze swoją dziewczyną o zostanie. − Powinnaś wykazać trochę więcej zrozumienia – nagle powiedziałam,
patrząc spokojnie na Alysse. - Może tam gdzieś w twoim świecie, możesz wyjść i robić cokolwiek chcesz, ale w tej wizycie nie chodzi o ciebie. Chodzi o Rome'a. Widzi swoich rodziców pierwszy raz od dziesięciu miesięcy. Alyssa natychmiast się zamknęła, odwracając wzrok ode mnie i robiąc nadąsaną minę. Wiem, że to nie ja powinnam to powiedzieć, ale była to cholerna prawda.
Marlena
była
zbyt
miła,
aby
sprowadzić
ją
do
porządku,
a Rome był po prostu cipką. Jaki miałam inny wybór? Sprawdzając czas szybko skończyłam jeść i wypiłam cały sok. Potem wstałam i zaczęłam zbierać moje rzeczy. − Muszę iść – powiedziałam. - Moja zmiana zaczyna się za godzinę i muszę mieć jeszcze czas na przygotowanie. Dzięki za zaproszenie. Carter odsunął krzesło i wstał. - Odprowadzę cię do samochodu. − Co powiedziałem o wychodzeniu z domu? - Rome odpowiedział. − Odprowadzam ją tylko do końca podjazdu. Uspokój się. − Przynajmniej załóż czapkę. − Tak, wyczaruje czapkę z powietrza, dzięki. − Harold ma jedną na korytarzu, wisi na jednym z haczyków - Marlena powiedziała. - Możesz założyć ją na wypadek, gdyby ktoś się kręcił w pobliżu. Od dawna nie było tutaj dziennikarzy, ale jakby co, to to jest lepsze niż nic. Nie bardzo, chciałam powiedzieć. Nic nie mogło ukryć Cartera. Gdziekolwiek poszedł wyróżniał się jak ból kciuka. − Do zobaczenia, Leah! - Rome krzyknął, kiedy wchodziłam do domu. − Do zobaczenia, Rome – odkrzyknęłam. Carter szedł blisko mnie, kiedy schodziłam po schodach do frontowych drzwi. Mijając mnie, nagle chwycił z haczyka czapkę Harolda i otworzył drzwi, zanim ja to mogłam zrobić. Uśmiechając się do mnie uroczo, machnął.
− Jestem po prostu dżentelmenem – wyjaśnił, kiedy spojrzałam na niego ze zdziwieniem. 90
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
− Nie sądziłam, że jesteś – zażartowałam, kiedy wyszłam. Założył czapkę i wyglądał w niej tak cholernie dobrze, a wystające po bokach włosy były tego dopełnieniem. − Wyglądasz
teraz
jak
chłopak
z
południa6
–
dokuczałam
mu,
powstrzymując uśmiech. − Pobłogosław twoje serce – odpowiedział z silnym południowym akcentem. - To sprawia, ze jestem szczęśliwszy niż tornado na placu kempingowym. Roześmiałam się. - Tornado na placu kempingowym? Wzruszył ramionami, zaskakująco dobrze używając akcentu, kiedy odpowiedział. - Poznałem wielu ludzi z Południa. Niektórzy z nich mówią dziwne gówno.
− Założę się. Szedł obok mnie i mimo niewygodnej jak diabli nocy, uśmiechaliśmy się. Mogłam myśleć tylko o tym cholernym pocałunku i jak niesamowity był. Rozpraszał mnie nawet w myślach i miałam przeczucie, że myśleliśmy o tym samym.
− Podoba mi się twój samochód – stwierdził, patrząc na moje powgniatane dzieciątko. Spojrzałam na niego, czując dumę w klatce piersiowej. Oszczędzałam na moje dzieciątko każdego centa. - Tak? Lepszy niż twoje lamborghini? Sapnął. - Moje
lamborghini jest niczym w porównaniu do twojego
samochodu. − To prawda. − Kupiłaś
tego
dużego
chłopca
z
tymi
wszystkimi
rysami
i wgnieceniami? Obserwowałam karoserie przez chwilę. - Uh... z niektórymi. Prześledził kilka długich rys od strony kierowcy, patrząc na mnie ze zmarszczonymi brwiami. - Ktoś go zarysował? Wzruszyłam ramionami z roztargnieniem. - Tak, stało to się jakiś czas temu.
− Skurwiele. − Zasłużyłam na to. Tak jakby zaparkowałam samochód na miejscu dla osób 6 Definicja : to mężczyzna, który otworzy dla ciebie drzwi, nazwie cię piękną i będzie cię bardzo mocno kochał. To jedyny mężczyzna, który może skraść ci serce, roztrzaskać je na tysiąc kawałków i wrócić.
91
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
niepełnosprawnych. Przygryzł wargę powstrzymując się od śmiechu. - Myślisz, że zarysowała go jakaś niepełnosprawna osoba? Skinęłam głową. - O tak. Melanie i ja widziałyśmy taśmę, kiedy poszłyśmy do ochroniarki w centrum handlowym. To było niesamowite wideo biednego staruszka z laską, którą najpierw uderzał w samochód, a potem zarysował go. I na koniec uciekł.
− Drań. − Powiedziałam ci, że zasłużyłam na to. Opierając się o samochód, powiedział. - Troszeczkę. − Dostałam mandat za to. Mówię o karmie. Roześmiał się. - Mandat za to, że twoja bestyjka została zarysowana. Nie dobrze, Aniele. Odblokowałam drzwi, boleśnie świadoma tego ja bardzo się we mnie wpatrywał. - Ta mandatowa rzecz mocno we mnie uderzyła. Tak naprawdę to nigdy nie obchodził mnie wygląd samochodu. − Nigdy nie dbałaś o wygląd – odpowiedział. - To było orzeźwiające. Nadal jest. Spojrzałam na niego, krzywiąc się. - Moja bieda jest dla ciebie orzeźwiająca? To miłe. Ale przyglądając się tobie, nie widzę zwisających z ciebie błyskotek. Pokręcił głową. - Nie ma kurwa mowy. Przez to jak dorastaliśmy, nie dbam o rzeczy. Nawet nie mam lamborghini. − Co za wstyd. − Dopóki nie wiesz ile wynosi ubezpieczenie. Rome zbankrutuje przez swoją kolekcję samochodów. Roześmiałam się. Moja skóra paliła, kiedy odepchnął się i złapał górnej części drzwi samochodu, pochylając się do mnie.
- Tak jakby jestem teraz w
pieprzonej ekstazie – wyszeptał, jego oddech muskał moją twarz, pachnąc miętą. Nie jestem pewien czy wytrzymam do popołudnia, Leah. − Cóż, to nie zależy od ciebie, prawda? - zażartowałam. - Mam naprawdę strasznego kutasa za szefa i nie mogę urwać się z tej zmiany. Więc, jest to nieuniknione. 92
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
− Z całą pewnością nie musisz znosić jego gówna. Wiesz. − Jeśli chodzi o ludzi płacących mi pieniądze, Carter, to muszę radzić sobie z ich gównem. − Cóż, tak przy okazji to spodobało mi się to, jak sprowadziłaś Alysse do porządku. Zachowuje się trochę jak diva i zasłużyła na to. Gdybyś czuła, że przekroczyłaś granicę, to wiedz, że tak się nie stało. Wzruszyłam ramionami. - Nawet jeśli przekroczyłam granicę, to ona i tak musiała to usłyszeć. Wątpię, że powstrzyma ją to przed marudzeniem. Potrząsnął głową. - Nie, nie zatrzyma. Rome niedługo będzie miał jej dość, jestem tego pewien. − Wiesz – powiedziałam cicho, ostrożnie biorąc krok bliżej niego. - Wygląda trochę jak Melanie, prawda? Uśmiechnął się do mnie z tymi błyszczącymi, niebieskimi oczami. - Jest prawie jej kopią. Tępa wersja. − Wiedziałam! Ma coś do Mel? − Jeśli tak, to się nie zdradzi. Zmarszczyłam brwi, przewracając oczami. - Oboje są tacy dziecinni. Zachichotał. - Więc, wrócisz? − Um, nie wiem. − Dlaczego nie wiesz? − Ponieważ... to mnie przeraża. Przechylił głowę w bok. - Co cię przeraża? Wskazałam w jego kierunku. - Ty. Nie wiem czy mądrym jest wrócić i ponownie cię zobaczyć. Jego piękne oczy zwęziły się w zamyśleniu. - Przestraszyłem cię tym co powiedziałem? Zawahałam się. Nie ma sensu owijanie w bawełnę, czy udawanie, że byłam Panną Pewną Siebie, która ruszyła dalej. Szczerość była właściwą drogą. Więc odpowiedziałam. - Tak. Ze zmarszczonymi brwiami podrapał się po brodzie, na której był zarost. Poczułam mrowienie w dłoni, spowodowane chęcią dotknięcia go. Tym co kochałam w Carterze było to, że nie wyglądał jak przeciętny rockman. Nie w jego zwyczajnych ubraniach. Naprawdę był prosty, tak jak ja. 93
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
− To była prawda – powiedział cicho. - To co powiedziałem do ciebie ostatniej nocy, nie było czymś co po prostu wypaliłem. Nie robię tego, aby coś od ciebie dostać, Leah. Nie cofnę tego. Ale spróbuj nie myśleć o tym za dużo. − Jak mam to zrobić? − Żyjąc chwilą. Przestań słuchać głowy - jego dłoń powędrowała w górę, muskając delikatnie palcem moją wargę. - Byłbym szczęśliwy, gdybyś wróciła i myślę, że ty również byłabyś. Zaparło mi dech w piersi, kiedy spojrzałam w jego oczy i skinęłam głową. Dobrze, zobaczę co da się zrobić – zmusiłam się do odsunięcia od niego. Jego dotyk zaćmiewał moje zmysły i przez to potrzebowałam dystansu. Cofnął się i obserwował jak odpaliłam samochód, niezdarnie wjeżdżając na ulicę. W lusterku wstecznym widziałam uśmiech na jego twarzy, spowodowany moimi umiejętnościami jazdy. Wyciągając dłoń przez ono, pokazałam mu środkowy palec. Obserwowałam jak śmiał się, kiedy jechałam ulicą. Kiedy był poza zasięgiem wzroku, kilka przecznic dalej zjechałam na pobocze i przeżyłam mini ześwirowanie. Czułam się tak jakby serce zostało wycięte z mojej piersi. Co ty robisz, Leah? W jednej chwili go nie było, a w następnej pojawił się ponownie w moim życiu, jakby nigdy nie zniknął.
**** Melanie: Nie wracaj. Zrani cię. Ponownie może cię skrzywdzić. Kilkanaście razy wpatrywałam się w jej wiadomość podczas przerwy w sklepie. Kiedy dotarłam do mieszkania dziś rano, opowiedziałam jej o wszystkim co się wydarzyło, a ona nie była z tego zadowolona. Od tego czasu wysyła mi wiadomości, odciągając mnie od Cartera, a ja robiłam co w mojej mocy, aby tego słuchać. Szczerze mówiąc, robiłam to. Rozmyślając o zeszłej nocy, byłam szczęśliwa, że zatrzymałam pocałunek. Mógł się skończyć w inny sposób, w taki, przez który czerwieniłabym się ze wstydu. 94
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
Kolejna wiadomość od Melanie. Melanie: Bądź silna. Westchnęłam. Otworzyłam przeglądarkę internetową w telefonie i włączyłam filmik o którym Carter powiedział mi zeszłej nocy, z nim w kawiarni, gdzie śpiewał dla dziewczyny, która podobno wyglądała jak ja. Kiedy włączyłam piosenkę, w nerwach zaczęłam obgryzać paznokieć i zszokowałam się w sekundzie, w której zobaczyłam twarz dziewczyny, okalaną włosami w kolorze brudnego blondu i brązowymi oczami. Nie mogłam zwalczyć nieśmiałego uśmiechu na twarzy, kiedy oglądałam go z innej perspektywy, niż robiłam to za pierwszym razem. Nie miałam już nadziei, kiedy tańczyła wokół Cartera, spadnie głową w ogień. Sam film był intrygujący. Traktował ją jak jojo, w jednej chwili odpychał ją, a w następnej z powrotem wciągał w ramiona. To było klasyczne odtworzenie nas. Jak mogłam tego wcześniej nie zauważyć? Jesteś liczbową dziewczyną, a nie artystyczną duszą. Och, więc byłam pieprzoną idiotką. Gdy piosenka się skończyła odtworzyłam ją ponownie i skubałam kanapkę. Słyszałam głos Garego w tle i wiedziałam, że mówił do klienta. Co oznaczało, że leniwy kutas zamierzał przekazać go mnie za 3, 2, 1...
− Leah! Moje ramiona opadły i westchnęłam głośno. - Poważnie?
− LEAAHHH! Schowałam telefon do kieszeni i wybiegłam z zaplecza, czując się gównianie. Moje ramiona były skrzyżowane, a uśmiech Jokera rozciągnął się na ustach, kiedy zobaczyłam go jak stał przy ladzie, plecami do mnie, a twarzą do... Zatrzymałam się w półkroku i patrzyłam na Cartera. Spoglądał przez ramię Garego, a jego wzrok spotkał mój i złośliwie się uśmiechnął. Gary wyczuł moją obecność, po czym odwrócił się ze spoconą i zaczerwienioną twarzą.
− Tu jesteś – powiedział szorstko. - Weź swoje rzeczy i wynoś się. Masz resztę dnia wolnego. Mrugałam na niego w zaskoczeniu. - Co? 95
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
− Wynoś się – powtórzył. − Nie mogę... − Będziesz miała zapłacone tak samo. Potraktuj to jak wakacje, ale pomiń to w księgach. Bez słowa Gary przeszedł obok mnie na trzydziesty szósty dymek. Zostawił mnie samą z Carterem, który wyglądał z tym zadziornym uśmieszkiem tak, jakby naprawdę był z siebie dumny. − Zaskoczona? - powiedział. − Miałeś nie opuszczać domu – powiedziałam cicho. − Jeśli nie wiedzą, to nie ma problemu – odpowiedział, chichocząc na mój oszołomiony wyraz twarzy. - Do czasu aż zdadzą sobie z tego sprawę, będzie za późno. Ważne jest to, że jesteśmy krok przed nimi. Weź swoje rzeczy i chodźmy. − Ale... - spojrzałam przez ramię w razie czego, gdyby Gary wciąż narzekał. Jak to zrobiłeś? − Ponieważ wspomniałaś, że był kutasem, a pieniądze działają na kutasa, to wiesz. Pokręciłam głową z niedowierzaniem. - Stary trik na kasę, co? Mrugnął. - Działa jak marzenie. W każdym razie pośpiesz się. − Stój, czyj samochód bierzemy? − Mój. Zostaw swój na parkingu, a kiedy skończymy podwiozę cie z powrotem tutaj. Musimy iść. Jestem dość pewien, że ludzie zauważyli mnie jak tutaj szedłem i jestem trochę paranoikiem. Tyle z trzymania się z dala. Wróciłam na zaplecze i szybko chwyciłam torebkę. Zatrzymałam się na chwilę, zastanawiając się, czy powinnam dać znać Melanie o tym co się przed chwilą stało, ale odpuściłam. I tak się w końcu dowie. Na razie podobał mi się pomysł spędzenia czasu z Carterem. Dopóki nie byliśmy sami w sypialni z butelką wódki.
**** 'Uciekliśmy' czarnym BMW. Mimo, że szyby były bardzo przyciemnione, 96
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
wciąż miał na sobie czapkę Harolda. Zawsze było coś seksownego w obserwowaniu jak Carter prowadzi. Nie mogłam dojść do tego, co to było. Może skoncentrowany wyraz jego twarzy. Albo to w jaki sposób przeciągał zębami po dolnej wardze, tak, że chciałam te usta na moich. Albo to, że miałam idealny widok na jego biceps, typowa oznaka tego, jak bardzo był silny. Najprawdopodobniej była to kombinacja wszystkich trzech powodów. − Gdzie jedziemy? - zapytałam. − Gdziekolwiek chcesz – odpowiedział. - W jakieś dyskretne miejsce. Nie spodoba ci się to, co się stanie, kiedy nas przyłapią. − Aż tak źle? Skinął głową, marszcząc brwi. - Oj tak. Nie mogłam sobie tego wyobrazić. Chodzi mi o to, że widziałam przed domem Marleny kamerzystów, wtedy kiedy zaczynali być sławni i już to samo w sobie było przytłaczające. Kuliłam się na samą tylko myśl. Spojrzał na mnie. - Znasz jakieś miejsca? − Um – myślałam przez chwilę. Nie było tak, że miałam w głowie mapę
'dyskretnych miejsc'. - Cóż, jedyne miejsce, które świta mi w głowie to nasza kryjówka. Zrozumienie zajęło mu kilka sekund i po tym szeroko się do mnie uśmiechnął. - Potok? Skinęłam głową, czując rumieńce na twarzy. - Jeśli chcesz. − Oczywiście. Jazda nie była długa, ale nawet po tych wszystkich latach nigdy nie wróciłam na obrzeża miasta. Byłam trochę niespokojna, a mój żołądek zacisnął się, kiedy mijaliśmy pole kempingowe na którym dorastaliśmy. Nie spojrzałam na nie, ale widziałam jak Carter rzucił okiem. Miał kamienny wyraz twarzy, ale zauważyłam jak mocniej ścisnął kierownicę. − Dość przygnębiające – wspomniał cicho pod nosem. Było. Kilka chwil później dotarliśmy do drogi przez którą przechodziliśmy, by dostać się do rezerwatu przyrody. Zaparkował na poboczu i wyszliśmy. Pożerałam wzrokiem jego lśniący samochód zanim powiedziałam. - Nie sądzę, że dobrym 97
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
pomysłem jest zostawienie go tutaj. Wyróżnia się jak ból kciuka i jeśli jakiś podejrzany typ przejdzie obok niego, to może go zniszczyć. Jest wypożyczony – odpowiedział wzruszając ramionami. - Jeśli ktoś go zniszczy, to zapłacę. Nie zamierzam mówić o pieniądzach, kiedy robimy coś razem. Chociaż raz zdaj się na los. Uśmiechnęłam się do niego. - W porządku. Wzięłam torebkę ze sobą. Nie miałam zamiaru zostawiać portfela z pieniędzmi, które w nim miałam. Stanął obok mnie i wpatrywał się w zamyśleniu w krzaki. Potem podał mi dłoń, a ja ją złapałam. Razem weszliśmy do lasu, chowając się przed słońcem, a idąc w cieniu dużych, liściastych drzew. Było inaczej, ale swojsko. Rozpoznałam ogromne drzewo za którym chowałam się, kiedy prześladowałam Cartera, a kiedy zauważyłam potok, ścisnęłam jego dłoń z podekscytowania. − Nawet dobrze wygląda – powiedziałam. − Tak jak za starych czasów. Położyłam torebkę obok zwalonego drzewa na którym zazwyczaj siedziałam i obserwowałam jak woda powoli płynie po skałach. W upale wyglądało to na niezwykle orzeźwiające. Jakby czytając w moich myślach, Carter zdjął buty i skarpetki i zrobił to samo. Puszczając jego dłoń, powoli zbliżaliśmy się do brzegu potoku, aż woda cal po calu pochłaniała nasze stopy. To było dobre uczucie. Miła przerwa od upału.
− Kurwa, to jest miłe – powiedział, rozglądając się po drzewach, otaczających potok. - Nie osiągam już takiego poziomu spokoju.
− Ja też – odpowiedziałam. - Aczkolwiek wyobrażam sobie, że masz o wiele gorzej. Wszyscy ci ludzie.
− Tak wielu ludzi – przyznał. - Miłe by było wrócenie tutaj pewnego dnia. Wiesz, z dala od zgiełku, miasta i tłumu. Wystarczy mały kawałek ziemi, może z widokiem na góry i solidny mały domek. Żadnych więcej wywiadów, kamer, tylko cisza i spokój. Patrzyłam na niego, kiedy mówił. Po raz kolejny pokazał stronę, której nigdy wcześniej mi nie pokazywał. Nie wydawał się powściągliwy czy zmartwiony. On rzeczywiście szukał spokoju, co wywołało u mnie smutny uśmiech. W końcu i tak będziemy musieli wrócić. Wrócić do hałasu, którego tak nienawidzi. Chciałabym 98
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
żebyśmy mogli zatrzymać czas, tak że nic innego poza nami by nie istniało. − Może pewnego dnia – powiedziałam smutno. - Kiedy przestaniesz być gwiazdą rocka. Spojrzał na mnie wtedy z widoczną chęcią, kiedy odpowiedział z powagą. Mogę zrobić to teraz. Mogę to wszystko zostawić za sobą. Chcesz tego? Nie odpowiedziałam przez chwilę. Spojrzałam na wodę, poruszającą się przy mnie, kiedy nerwowo przełknęłam. - Jesteś niesamowitym piosenkarzem.
− − − −
Nie obchodzi mnie to. Kiedy śpiewasz uszczęśliwiasz ludzi. To nie ma znaczenia. Tak, ma – stwierdziłam, posyłając mu porozumiewawcze spojrzenie. Obserwowałam jak śpiewasz Carter. Ja... Poszłam na twój koncert. Zniewalasz cały tłum, a ja byłam oniemiała. Absolutnie oniemiała. Po to się urodziłeś i oglądanie cię tam sprawia, że wiem, że to kochasz. To sprawia, że czujesz że żyjesz. Wiem to, ponieważ sprawiasz, że wszyscy inni czują, że żyją. To niesamowita moc i wiem, że nie chcesz przestać tego robić. Nie odpowiedział, więc spojrzałam na niego. Był wstrząśnięty, oczy miał
szeroko otwarte, a usta uchylone. Potem zbliżył się do mnie, a ja odwróciłam się do niego.
− Poszłaś na mój koncert? - zapytał. − Oczywiście, że tak. − Tak jakby myślałem, że cię to nie obchodzi. Prychnęłam. - Kupiłam bilet na każdy twój koncert w mieście, ale nigdy nie miałam odwagi iść, aż do ostatniego.
− Dlaczego? Wzruszyłam ramionami. - Myślałam, że już się wyleczyłam. Wiesz, trzy lata to bardzo długi okres czasu... − Wiem – przerwał mi. - Wiem, że trzy lata to bardzo długi czas, bo czułem każdą jego sekundę. Nie było chwili w której nie tęskniłbym za tobą. Słysząc te słowa czułam się tak, jakby moje serce miało wybuchnąć. Nie mogłam mówić, a oczy zaszły mi mgłą. Przebiegł palcem po moim policzku, a potem odsunął się, biorąc mnie za rękę. Odwróciliśmy się i usiedliśmy na ziemi, opierając 99
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
się o zwalone drzewo, ze mną między jego nogami. Moje plecy spoczywały na jego torsie i ani przez chwilę nie obchodziło mnie to, że będę musiała pozwolić mu odejść, albo że dotykanie go było złe. Po raz kolejny to była nasza bańka. My powracający do przeszłości i to było w porządku. Nie mogłam się oprzeć. Ścisnął moją dłoń i przez chwilę, w milczeniu obserwowaliśmy strumień. Od długiego czasu nie czułam takiego spokoju.
− Opowiedz mi o swoim życiu – powiedziałam, chcąc wypełnić przestrzeń jego głosem.
− Nie ma wiele do opowiadania – odpowiedział cicho, przesuwając drugą dłoń na moje ramię, gdzie delikatnie je naciskał. - Była tylko muzyka, ludzie i nie wiele więcej.
− A co z twoją trasą? A co z groupies i szalonym seksem? Zaśmiał się sucho. - Może być całkiem dziko.
− Tak? - próbowałam brzmieć normalnie, ale obraz jego w jakieś orgii z fankami kuł moją pierś, a krew się we mnie gotowała.
− Jared i Leo są imprezowiczami – wyjaśnił. - Rome zazwyczaj miał kogoś tymczasowego, takiego jak Alyssa.
− A... ty? − Ja? Cóż, ostatnio bardzo często używałem ręki. Zamarłam zdezorientowana. - Co masz na myśli? − Chodzi mi o to, że nie mam nikogo. Nie mogłam powstrzymać się przed przewróceniem oczami. - Nie musisz udawać, Carter. Dziewczyny szaleją na twoim punkcie. A faceci tacy jak ty nie używają swojej ręki. − Jeśli mi nie wierzysz, to okej. Nie kłamie. Nie mam powodu, aby kłamać, Leah. Jestem nieufny wobec dziewczyn i staram trzymać się na dystans. Plus po koncercie jestem cholernie wstrząśnięty. W myślach zastanawiałam się nad jego słowami. - Ale... zawsze taki byłeś, Carter. Powiedziałeś wczoraj, że dziewczyny takie jak Molly są zabawne i... − Tak, są zabawne. Chodzi mi o to, że z Molly mieliśmy romans i zazwyczaj tym jest to dla mnie. Kiedy jestem samotny, to chciałbym mieć 100
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
dziewczynę, kogoś kto nie jest mi obcy. Nie biorę nieznajomych do łóżka. − Nigdy? − Nope. Nie od Pomposy, ale nawet wtedy ledwo ją znałem. Wybuchnęłam śmiechem. - Głupia Pomposa. Jego usta zbliżyły się do mojego ucha, a moje ciało napięło się, kiedy jego gorący oddech muskał bok mojej twarzy. - Możesz nazwać ją głupią, ale gdyby cię nie drażniła, a ty nie zadawała byś pytań o to jakie to uczucie całować się, to prawdopodobnie nigdy nie mielibyśmy naszego pierwszego pocałunku. Przygryzłam wargę. - To prawda. − To był dobry pocałunek? Zawsze chciałem cię o to zapytać. Odwróciłam głowę do niego i byliśmy ledwie cale od siebie. - Był najlepszy. Jego twarz rozjaśniła się.- Doprowadzałaś mnie wtedy do szału. Każdego dnia pieprzyłaś się z moją głową. − Nigdy tego nie okazywałeś. − Wiem. Zawsze starałem się ukryć wszystko przed tobą. Byłaś moją przyjaciółką i nie chciałem tego zniszczyć. Przyjaciółka. Nienawidziłam tego słowa. Słyszałam jak to słowo wychodziło z ust nieznajomych i wciąż sprawiało, że się napinałam. − W każdym razie – powiedział z westchnieniem - powiedz mi coś o czym nie wiem, a co zrobiłaś w przeciągu ostatnich trzech lat. Przez chwilę o tym myślałam. - Jakiś rok temu pierwszy raz poszłam na paintball. − Paintball? − Tak, zostałam postrzelona dziesięć razy. Nie mają litości dla kobiet. Facet z którym byłam powinien mnie osłaniać. Powiedział, ze będzie. − I nie zrobił tego. − Nie, zrobił, był skuteczny jak pudel broniący swojego właściciela przed atakiem. Roześmiał się. - To prawda? − Nie spotkałam jeszcze wilka takiego jak ty. Przyciągnął mnie do siebie. - To dobrze. Leah? − Hmm? − Nie spotykaj wilka. 101
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
Spojrzałam na jego poważną twarz i prawie ponownie się w nim zakochałam, właśnie wtedy i tam. Zbroja wokół mojego serca osłabła, kiedy skinęłam. - Dobrze. Carter? − Hmm? − Jesteśmy tutaj, to może powinieneś zaśpiewać. Kącik jego ust nieco się uniósł. - Co chcesz żebym zaśpiewał? Nawet nie myślałam nad wyborem. Pierwsza piosenka, którą słyszałam wychodzącą z jego ust w ułamku sekundy zaświtała mi w głowie. - „Thank You” Led Zeppelin. Jego ciało zesztywniało zanim wypuścił powoli oddech. - Dobrze, Aniele. Mogę to zrobić. Odprężyłam się w jego uścisku, a on oparł brodę o czubek mojej głowy i czule zaśpiewał piosenkę, która przyciągnęła mnie do niego dwanaście lat temu.
102
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
jedenaście Leah Czas spędzony nad potokiem szybko minął i zanim się obejrzeliśmy musieliśmy wracać. Byliśmy głodni, zmęczeni, a mój tyłek bolał od siedzenia na ziemi. Spojrzałam przez ramię
zanim opuściliśmy to miejsce i przez chwilę
wyobraziłam sobie małego chłopca siedzącego sobie na tym zwalonym drzewie, śpiewającego oszołomionej dziewczynce w postrzępionej sukience. Uśmiechnęłam się delikatnie, pamiętając te smutne dzieci, którymi byliśmy. Kiedy wyszliśmy z krzaków przez chwilę rozglądałam się zdezorientowana. Carter trzymał dłonie na biodrach, patrząc na pustą przestrzeń przed nim, z równie pustym wyrazem twarzy. Przez kilka sekund nie odzywał się, a potem tak znikąd wybuchnął śmiechem. − Jaja sobie kurwa robicie? - powiedział kręcąc głową. - To jest nierealne. − Ukradli ci samochód – stwierdziłam. − Nie gadaj. − Ostrzegałam cię. − Ostrzegałaś. − Miałam rację. − Zawsze. − To jest dziwne. − Bardzo. Chodzi mi o to, że byli cholernie szybcy. Skinęłam głową. - Bardzo efektowni przestępcy. Chyba, że zostawiłeś kluczyk w środku. Wyjął kluczyk z kieszeni. - Nie, ukradli go w ten imponujący sposób.
− Wyobraź sobie pozytywny efekt wykorzystania ich geniuszu. Mogliby rozwiązać problem głodu na świecie. Znowu się roześmiał i spojrzał na zegarek – zegarek, który nie był wielkości pięści jak u Rome'a. Było południe. Nie było nas przez kilka godzin, a teraz
103
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
utknęliśmy nie wiedząc co zrobić. Jakie są szanse? Było tak jakby los maczał w tym swoje palce. Byłoby miło gdyby ta suka zrobiła coś mniej złego, niż zostawienie nas w trudnej okolicy, wystarczająco daleko od cywilizacji, gdzie wszystko może się wydarzyć. Miałam nadzieję, że moje trampki nie zostaną odnalezione na poboczu drogi. Wyciągnęłam telefon z kieszeni. - Do kogo powinniśmy zadzwonić i prosić o pomoc? Jest Rome i Melanie. Możemy rzucać monetą, jeśli nie możesz się zdecydować. Rome będzie na ciebie zły, podczas gdy Melanie rozerwie mój tyłek. Uśmiechnął się. - Dlaczego miałaby rozerwać twój tyłek? − Ostrzegała mnie bym trzymała się od ciebie z dala. − A o to chodzi. Jestem złym gościem. To miłe. − Nie jesteś złym gościem – przewróciłam oczami. − Do końca życia będę dupkiem, który cię zranił, Leah. Więc tak, zdecydowanie jestem złym gościem. Westchnęłam i odwróciłam się do niego. - Carter, nie ma znaczenia co ludzie myślą. − Kiedy ludzie znajdują się blisko ciebie, to ma znaczenie to co o tobie myślą
- odpowiedział surowo. - Przez trzy lata żyłem w niewiedzy, ponieważ nikt nie chciał mi powiedzieć jak się masz. Odcięcie się nie było łatwe. Sprawy nie ułatwiała wiedza, że ty również mnie unikasz. − Hej – powiedziałam nagle, łapiąc go za ramię. - Jestem tu teraz i tylko to się liczy. Właśnie spędziliśmy razem cudowny dzień. Nie niszczmy tego, dobrze? Trzymajmy się pozytywnych rzeczy. Patrzył na mnie przez chwilę, a potem westchnął w porażce. - Masz rację. − Zapomnij o Mealnie. Może zadzwonimy po prostu po Rome'a? Leniwie podrapał się po brodzie, patrząc na drogę.
- A może nie
zadzwonimy? − Nie? − Tak, po prostu idźmy przed siebie i zobaczy dokąd to nas zaprowadzi. Odwracając się do mnie dodał nieśmiało. - Nie chcę żeby to się skończyło. W sekundzie w której sprowadzimy ludzi których znamy, będzie tak jakbyśmy wrócili do teraźniejszości, a ja uwielbiam nasz powrót do przeszłości i udawanie, że 104
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
ponownie jesteśmy tylko my. Właśnie tu i teraz, jestem tylko Carterem, a ty jesteś moją Leah. Jesteś moją Leah. Kurwa. Byłam popieprzona. Moje ciało rozgrzało się. - Podoba mi się – cicho zgodziłam się. − Dobrze. Zacznijmy naszą małą przygodę.
**** Przygoda była beznadziejna. Nie zamierzam nawet kłamać. To był nędzny spacer. Wilgotne powietrze było parne i czułam się tak, jakby za chwilę miał z nieba runąć deszcz. Bóg wie, że potrzebowałam tego deszczu! Czułam jak moje uda ocierały się o siebie, kiedy od stóp do głów byłam przepocona. Wszystkie te wieczory spędzone na kanapie tak wpłynęły na moje ciało, że dłuższy marsz był wprost niewykonalny. Muszę udać się na siłownie. Niezależnie od tego, nie zmienię świata. Między mną a Carterem nie było chwili ciszy. Zatraciliśmy się w niekończącej się rozmowie. Rzeczywiście było tak, jakbyśmy z teraźniejszości cofnęli się do przeszłości. Nie zwracaliśmy uwagi na to gdzie idziemy. Nie obchodziło nas to. W pewnym momencie Carter zdjął czapkę i wcisnął mi ją na głowę, chcąc ukryć mnie przed słońcem. − Wyglądasz uroczo – skomplementował. - Z tymi wypiekami i w czapce. Przez to mam nowe fantazje. Zarumieniłam się i odwróciłam wzrok, próbując to zbagatelizować. - Tak? Jakie to fantazje?
− Nie spodobają ci się. − Dlaczego? − Są bardzo obrazowe, a po ostatniej nocy mogą przekroczyć wytyczone granice. Roześmiałam się, rzuciłam na niego okiem i odpowiedziałam. - Myślałam, że będziemy wspominać stare dobre czasy. Wydarzenia z ostatniej nocy się nie liczą. Jesteś tylko ty i ja, bez tego całego gówna między nami. Więc wprowadź mnie do swojej fantazji. 105
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
Kiedy powoli mierzył mnie wzrokiem, czułam się tak, jakby każdy cal mojego ciała był środkiem tarczy. − Ujeżdżałaś mnie nago, tylko w tej czapce – powiedział cicho, bez ani jednej kropelki humoru. - Trzymałem twoje biodra, ściskałem je, kiedy poruszałaś się nade mną. Ssałem twoje piękne piersi, gdy dochodziłaś. Pozwoliłem
przejąć
ci
kontrolę,
aż
każdy
kawałek
ciebie
był
usatysfakcjonowany. Potem pieprzyłem cię, aż doszłaś po raz kolejny. Pomijając to okropne ciepło, gęsia skórka nagle zaatakowała moją skórę. Czułam dreszcze przebiegające przez moje jestestwo, łaskocząc mnie w miejscach, które chciałam żeby ponownie zbadał.
− Szczery jesteś – wymamrotałam. - Tęskniłam za tym. Uśmiechnął się szeroko. - Moją szczerość możesz mieć, kiedy tylko chcesz. Wpatrywałam się w asfalt po którym szliśmy. Kopałam mały kamień, powtarzając w głowie jego słowa. Jezu, utknęłam w tej wizji.
− Podoba mi się twoja fantazja - przyznałam. − Jest ich o wiele więcej. Walczyłam z głupowatym uśmiechem, kiedy nadjechał samochód, psując chwilę między nami. − Wszystko w porządku? - zapytał mężczyzna, zwalniając obok nas. Był młody, około dwudziestki, jadąc ciężarówką z dwoma stosami siana na pace. Rolnik. Albo morderca przebrany za rolnika, choć to mało prawdopodobne. Carter schylił głowę, aby schować twarz przed mężczyzną. - Tak – odpowiedział. - Jak najbardziej.
− Wyglądaliście jakbyście potrzebowali pomocy, to wszystko - kierowca kontynuował, patrząc na mnie. - Też się dobrze czujesz, panienko? Jeśli chcesz podwózki, to kilka kilometrów dalej jest motel. Spojrzałam na Cartera. - Powinniśmy wziąć podwózkę? Pokręcił głową, szepcąc do mnie. - Nie, nie wiemy kim on jest.
− Nie, ale dzięki - powiedziałam kierowcy. Wpatrywał się w Cartera nieco dłużej, zanim przytaknął. - Uważajcie na siebie – powiedział do nas, zanim ruszył dalej. Mimo, że miał rację, to byłam trochę obolała. Mogłam skorzystać z 106
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
transportu. Moje nogi bolały i byłam poważnie spragniona. Zbliżał się wieczór, a światło dzienne zaczynało gasnąć. Niezależnie od tego, że czułam się źle, mieliśmy jeszcze kilka kilometrów do przejścia, zanim zobaczyliśmy motel na horyzoncie. W tym momencie niebo w końcu dało o sobie znać. Krople deszczu lekko spadały wokół nas, natychmiast ochładzając moją rozgrzaną skórę. Uśmiechnęłam się na widok znaku „Vacancy”, zanim szturchnęłam Cartera łokciem. - To jest motel do którego uciekliśmy. Zaśmiał się, podążając za moim wzrokiem. - Tak, to on. − Dokładnie na tym parkingu włamałeś się do samochodu - często wspominałam parking i tę małą przestrzeń, którą dzieliliśmy. - To jest jak ostateczne wspominanie starych dobrych czasów. − Nie, to nalot na tamten samochód. Zaśmiałam się. - Pomińmy tamtą część. Po tym jak przez chwilę obserwował motel, odwrócił się do mnie i powiedział. - Zróbmy to. − Co? − Spędźmy tutaj noc. To będzie jak ponowne, całkowite przeżycie. − Ale co z Romem i...? - mój głos ucichł, kiedy zatrzymaliśmy się zaraz przed znakiem. − Co z nimi? - Carter zapytał, wzruszając ramionami. - Jesteś tylko ty i ja. Zapomnij na chwilę o reszcie świata. Co ty chcesz zrobić? Wrócić do swojego mieszkania, stalkować mnie przez internet i iść spać, żałując, że nie jesteś ze mną? Czy wynająć pokój na noc w tym gównianym motelu, jeść paskudne przekąski z automatu i spędzić noc na rozmowie? To zależy od ciebie. Deszcz zaczął mocniej padać, a ja rozejrzałam się po okolicy, niepewna co zrobić. Wiedziałam czego chce moje serce i po raz pierwszy mój mózg nie tryskał głupimi bredniami. Nie musiał. Zdałam sobie sprawę, że nie popełniam błędu. Wiedziałam, że jestem na tyle silna by wyciągnąć telefon i zadzwonić po Melanie. Byłam pewna tego, że mogę trzymać się od niego z dala. Tego, że w ciągu kilku godzin mogę być w moim łóżku, jeśli to było tym czego chciałam. I to był pierwszy raz, kiedy czułam się naprawdę z siebie dumna, ponieważ nie byłam z kimś tak zżyta, żeby to miało nade mną kontrolę. Ja miałam kontrolę i mogłam 107
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
zdecydować o tym, czy zostanę czy odejdę. Ta mgła wywołana przez Cartera ustąpiła. Patrzyłam na niego, na deszcz, który padał, przyklejając część jego włosów do jego pięknej twarzy. Jego pulchne wargi były mokre, rzęsy pokryte kroplami wody, koszulka przylegała do każdego calu jego torsu, dając mi wspaniały widok na jego abs. Z całą powagą, jaka dziewczyna mogłaby się temu oprzeć? − Okej – powiedziałam, przytakując głową. - Zróbmy to.
**** Poszłam do recepcji zarezerwować pokój, przy czym każdy krok dawał o sobie znać w postaci piszczenia. Carter czekał na zewnątrz pod markizą, twarzą do ściany. Ostatnią rzeczą jaką chciałam, był tłum ludzi rano pod naszym pokojem. W jakiej dziwnej rzeczywistości teraz żyłam. − Wyglądasz jak przemoknięty kot – przygnębiona, młoda recepcjonistka powiedziała, kiedy wpisywałam się do księgi gości. − Cóż, pada – odpowiedziałam. - I właśnie przeszłam z jakieś sześć
kilometrów, więc... Więc się zamknij. − Tamten facet to twój chłopak? - zapytała, wpatrując się w drzwi wejściowe. Podążyłam za jej wzrokiem i zobaczyłam plecy Cartera kilka kroków dalej. Z miejsca w którym stałam, ledwo było można go dostrzec. Była ulewa, a markizy nie wiele pomagały. Widziałam tylko wysokiego, dobrze zbudowanego mężczyznę z jasnymi włosami na karku. Jasna cholera, był seksowny. Posłałam jej dziwne spojrzenie. - Uh, nie bardzo. − Widziałam was w pobliżu. Wygląda znajomo - ciągnęła. − Często to słyszy. Zmarszczyła brwi w zamyśleniu. - Wydaje mi się, jakbym go już gdzieś wcześniej widziała. Odłożyłam długopis. - Mało prawdopodobne. W każdym razie wpisałam się, więc byłoby wspaniale gdybym mogła dostać klucz. Otworzyła szufladę i zaczęła szukać klucza, przez cały czas patrzyła przez 108
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
okno z tak bardzo przymrużonymi oczami, że ledwo mogłam zobaczyć jej tęczówki. Kiedy podała mi klucz, wyszłam stamtąd tak szybko jak to było możliwe. − Nie odwracaj się – powiedziałam Carterowi, łapiąc go za ramię. Prowadziłam go wzdłuż pokoi i zatrzymałam się, kiedy zobaczyłam numer 15. Byliśmy kompletnie przemoczeni i to nie było już tak miłe. Prosiłam o kilka kropli, nie wiadra! − Wszystko w porządku? - zapytał. − Przysięgam, że niektórzy ludzie potrafią cię rozpoznać patrząc tylko na tył głowy – powiedziałam z grymasem niezadowolenia. − Ktoś mnie rozpoznał? − Powiedziała, że wyglądasz znajomo. Szczerze mówiąc, Carter czy ty możesz gdziekolwiek wyjść bez bycia zauważonym? Miło by było, gdybyś wyglądał tak samo żałośnie normalnie, jak reszta nas – otworzyłam drzwi. Kiedy weszłam do środka, natychmiast uderzył we mnie zapach kurzu i starych prześcieradeł. − To trochę przekleństwo – powiedział, włączając światło. - I nie wyglądasz żałośnie normalnie. Uśmiechnęłam się na to i posłałam mu sceptyczne spojrzenie. Powiedziała, że wyglądam jak przemoknięty kot. Zmierzył mnie wzrokiem od stóp do głów. - Powiedziała tak, ponieważ jesteś przemoczona, piękna. Tak, cóż, było do dupy. Dlaczego nie mogę wyglądać jak te gorące dziewczyny w filmach, które wyglądają seksownie w sekundzie w której zostają zlane deszczem przed mężczyzną, który wygląda jak Carter? To niesprawiedliwe, Wszechświecie. Niesprawiedliwe. Zamknął drzwi i zdjęliśmy buty, cały czas rozglądając się po tym okropnym pokoju. Miał dwa pojedyncze łóżka, dywan w kolorze limonki, który był cały postrzępiony i prawdopodobnie pochodził z lat osiemdziesiątych. Zasłony wisiały krzywo, lewie zasłaniając widok. Telewizor był bardziej czarną skrzynką niż odbiornikiem, a na stoliku leżały czasopisma sprzed kilku lat. − Jak, do diabła, to miejsce nadal funkcjonuje? - zastanawiałam się głośno. Na parkingu nie ma prawie żadnych samochodów, a ten pokój to cholerne wysypisko. To sprawia, że tamten samochód-zebra w którym spaliśmy jest 109
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
jak marzenie, prawda? Kiedy nie odpowiedział, odwróciłam się do niego i zamarłam. Mój impertynencki żart obił się o gołe ściany, ponieważ Carter był zajęty patrzeniem na mnie. Jeśli jakikolwiek wzrok mógłby rozpuścić serce dziewczyny, to właśnie był ten. Uśmiechnął się smutno, a ja świadomie skrzyżowałam ręce na mokrym ciele. Dlaczego tak na mnie patrzysz? Chciałam zapytać.
− Gdyby ktoś w zeszłym tygodniu powiedział mi, że będę z tobą w motelu, a ty będziesz cała przemoczona przy czym wyglądając jak pieprzona bogini, to dostałby w twarz – powiedział to tak cicho, że musiałam się bardzo wsłuchać. Wypuścił długie westchnienie, przebiegając dłonią przez włosy. Krople wody spadły na jego twarz, spływając po
policzku i ustach. -
Staram się wymyślić sposób, abym tego nie spieprzył. Pokręciłam głową. - Nie możesz tego spieprzyć.
− Chcę żebyś mnie chciała, jestem skołowany, ponieważ zazwyczaj dziewczyny padają do moich stóp, a ta której pragnę, nie. Nie wiedziałam jak na to odpowiedzieć. Nie było dobrego sposobu na powiedzenie mu, że przeszłość mnie naznaczyła,
że nasz czas spędzony razem
zostawił mnie w takim stanie, że boję się kogokolwiek ponownie pokochać. Starałam się wymyślić sposób, aby przenieść rozmowę na lżejszy temat, ale mój umysł był pusty. Mój humor zmienił się w chwili, w której moje oczy spotkały jego niebieskie. Odepchnął się od drzwi i powoli do mnie podszedł. Im bliżej był, tym moje serce mocniej biło. Dałam z siebie wszystko, aby patrząc na niego, nie odsunąć się. Był tak blisko, że aż czułam jego ciepło. Wyglądał na tak samo przerażonego jak ja, jeżeli nie bardziej. Nigdy wcześniej nie widziałam go tak bardzo wrażliwego.
− Czujesz się tak, jakbyśmy byli oddaleni od siebie? - zapytał mnie ściszonym głosem.
− Nie – odpowiedziałam. − Czy twoje serce bije tak samo szybko jak moje? − Tak. Jego pierś gwałtownie unosiła się i opadała, przez parę długich sekund po prostu tam staliśmy, patrząc na siebie. Potem uważnie mi się przyglądając, zbliżył się. Mój oddech spowolnił. Między nami działo się coś potężnego. To połączenie, które skwierczało bez dotyku, porwało moje jestestwo i przywiązało do niego. To 110
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
zmieniło mój nastrój, a także pobudziło. Zaczęłam się bać. Tak niewiarygodnie przerażona. − Jest dobrze – zapewnił, odczytując mnie jak książkę. - Po prostu czuj, Leah. Moje serce otworzyło się i rzuciłam okiem na jego usta, gardło, szerokie ramiona i dużą klatkę piersiową. Potem spojrzałam na niego i pozwoliłam magii działać. Zbliżyłam się do niego, czując jego pierś przy mojej. − Czuję – wyszeptałam. Zniżył twarz tak, że prawie dotykała mojego nosa. Przytrzymywał mój wzrok, kiedy jego dłoń powędrowała w górę, odsuwając włosy, które przykleiły się do mojego policzka. Jego dotyk był gorący i przyjemny. Zadrżałam i zbliżyłam się do niego. Byłam zgubiona w jego uroku. − Carter – zająknęłam się, czując jego oddech przy ustach. Jego usta nieśmiało dotknęły moich. To był krótki i lekki pocałunek. Odsunął się i spojrzał na mnie, oceniając moją reakcję, jakby oczekiwał, że go odepchnę. Nie zrobię tego. Moja potrzeba jego sprawiła, że cała drżałam. Moje nogi były niezwykle ciężkie, a mrowienie między nimi było niemalże wyczuwalne. − Carter – powtórzyłam. − Tak? - szepnął. − Boję się. − Dlaczego? − Bo nie wiem co wydarzy się po. − Nigdzie nie idę – powiedział stanowczo. - Nie, Leah. Przełknęłam ślinę, patrząc z wielkim głodem na jego usta. Nie byłam pewna czy mu uwierzyłam. W tej chwili tylko czułam, tak jak mi powiedział żebym zrobiła. Wciąż czekał na zielone światło ode mnie. W końcu przysunęłam się do niego i pocałowałam go delikatnie. Jego dłoń owinęła się wokół mojej szyi, łapczywiej pożerając moje usta. Jego były delikatne, mokre i tak szaleńczo dobre. Chwyciłam go za koszulkę, rozdzielając usta, abym mogła go spróbować. Jego język dotknął mojego, a to uczucie było jak dolanie benzyny do już płonącego ognia. Pragnienie obudziło się we mnie. Moja dłoń z jego piersi powędrowała do szyi i złapała za włosy na karku. Czułam jak rośnie przy mnie. Jego 111
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
ramię owinęło się wokół mojej talii, nie odrywając ust od moich, popchnął mnie do tyłu. Czułam go przez jeansy. Jego kutas twardniał i nie mogłam się powstrzymać od pocierania go. Jęknął, a jego uchwyt się wzmocnił. Uderzyłam w łóżko. Jego ramię zacisnęło się wokół mnie, kiedy powoli kładł mnie na nie. Położył mnie na materacu, a jego dłoń powoli zjechała wzdłuż mojego ciała. W dół szyi. Po piersiach. Wzdłuż żeber. Chwytając biodra. Przez cały czas całował mnie namiętnie, delikatnie przygryzając dolną wargę, jęcząc kiedy rozdzielił moje nogi i ustawił się między nimi. Każdy mój cal był bardzo wrażliwy. Moje piersi bolały, a plecy wygięły się, przesuwając pod nim, próbując poczuć każdą część jego ciała. Jego usta przyczepiły się do mojego gardła. Chwycił rąbek koszulki i zdjął ją. Następnie odpiął stanik. Moja skóra była zimna, a jego język wił się na sutku. Jego dłoń powędrowała na brzuch, za pasek spodenek, powoli pocierając moje wrażliwe miejsce. − Jezu, Carter – jęknęłam, przyciskając biodra do jego. Spojrzał na mnie, obserwując, kiedy skręcałam się w potrzebie. − Chcesz tego? - zapytał cicho. Skinęłam głową. - Tak – oczywiście, że tego chciałam. W tamtym momencie nie obchodziło mnie nic, oprócz posiadania jego przy mnie. Próbowałam zdjąć jego koszulkę. Było ciężko, ta rzecz była, kurwa, praktycznie przyklejona. Zaklęłam, a on roześmiał się i rozerwał ja za mnie. Potem z powrotem był na mnie, a moje dłonie wędrowały po jego piersi. Był tak cholernie wspaniały, a moje oczy pożerały widoki. Ten mężczyzna był dziełem sztuki. Każda linia mięśni, każda krzywizna jego skóry, każda pieprzona cecha, nawet włoski kręcące się wokół jego sutka były pieprzonym arcydziełem. − Nie przestawaj mnie całować – powiedziałam. - Nie przestawaj mnie dotykać. Posłuchał, całując mnie powolnie, używał swoich wykwalifikowanych dłoni do usunięcia każdego dzielącego nas materiału. Badałam go, każdy słodki cal jego skóry, zdecydowanie jego V. Sztywny kutas spoczywał mu na brzuchu, twardszy niż kiedykolwiek wcześniej widziałam, gruby i długi. Niestety nie dane mi było długie patrzenie na niego. Czcił moje ciało pocałunkami gdy, jego duże dłonie przycisnęły mnie do łóżka. Zawsze był taki silny? 112
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
Oddychałam nerwowo, kompletnie nieprzygotowana na atak jego języka. - Carter – odetchnęłam. - Nie. Ja nie... Minęło... Czułam jego oddech na brzuchu, kiedy spojrzał na mnie. - Naprawdę chcesz żebym przestał? Znowu? − Nie, nie przestawaj... Chcę uprawiać seks, ale schodzisz na dół. Wiesz, to był długi dzień i... − Zamknij się, Leah – przerwał mi, a szelmowski uśmiech rozciągnął się na jego twarzy. - Pozwól mi pieprzyć cię przez chwilę ustami, dobrze? Nie próbowałem cię od pieprzonych wieków i myślę, że mam do tego prawo. Dobra, więc to był pierwszy sposób na powiedzenie moje upartej dupie, aby się zamknęła. Próbowałam się nie kręcić, ale byłam bezsilna. Szeroko rozłożył moje nogi. Patrzyłam na niego, kiedy wyciskał delikatne pocałunki wzdłuż mojego uda. Sam widok prawie popchnął mnie na krawędź.
− Zrelaksuj się - szepnął. - Leż i zrelaksuj się. Jego słowa ogromnie mi pomogły. Przestałam walczyć i leżałam bezwładnie na materacu, wpatrując się w sufit, kiedy mnie torturował. Drżałam od jego gorących oddechów na skórze. Nie drażnił mnie długo, a kiedy poczułam jego gorący język na łechtaczce, moje ciało szarpnęło w szoku. Paląca przyjemność przepłynęła przeze mnie, na co westchnęłam. Lizał mnie delikatnie, ślizgając się po moim centrum. Widziałam gwiazdy. Nie, naprawdę widziałam. Dziesiątki małych punkcików zalało moją wizję, kiedy jęknęłam nie dbając o to jak głośna byłam. Minęło zbyt dużo czasu. Zbyt dużo czasu od momentu w którym byłam tak zaspokajana. To było prawie nierealne. Lizał mnie w kółko, chowając twarz między
nogami, zawzięcie ssąc
łechtaczkę, doprowadzając mnie na krawędź. Moje ciało grało na własną rękę, wielokrotnie drżąc, i nawet to go nie zatrzymało. Zmusił mnie do przyjęcia tego wszystkiego, podczas gdy moje dłonie ciągnęły za jego włosy, kiedy ujeżdżałam jego twarz. − Cholera, cholera – zaklęłam. - Cholera, Carter. 113
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
Napięłam się, kiedy nagła przyjemność przeszyła mnie na wskroś. To było wspaniałe i niespodziewane, a on wciąż mnie pożerał, nie chcąc odsunąć ust do momentu aż całkowicie przepadnę. Podniósł się wracając do moich ust i
wsuwając do nich język.
Spróbowałam siebie i owinęłam ramiona wokół jego szyi. To był najintensywniejszy oralny seks, jaki kiedykolwiek przeżyłam, a mimo wszystko wciąż chciałam więcej.
− Było dobrze? - wymamrotał, odsuwając się z zadowolonym z siebie uśmieszkiem. Moja odpowiedź była natychmiastowa. - Było wspaniale.
− Chcesz więcej? - w jego głosie był delikatny optymizm, jakby był przekonany, że będę chciała, ale nie był do końca pewien.
− Tak, ale chcę spróbować ciebie. Jego oczy rozbłysły. - Chcesz żebym wypieprzył twoje usta? Jezu, zawsze był taki dosadny. Mój brzuch skręcał się, kiedy się do niego uśmiechnęłam. - Tak, ale przestań mówić jak jaskiniowiec. Roześmiał się. - Nie kłam piękna, uwielbiasz moje brudne usta. Uwielbiam. Moja dłoń zsunęła się w dół i owinęła wokół jego penisa. Zamknął oczy, kiedy powoli go pocierałam, ściskając na czubku.
− Podnieś się - zażądałam. Zacisnął dłonie w pięści i zrobił to co mu kazano, było coś seksownego w jego posłuszeństwie. Było tak, jakbym miała go owiniętego wokół palca. Rozstawił ręce na ścianie, opierając czoło o nią, podczas gdy nogi miał po obu stronach mojej klatki piersiowej, na wysokości moich piersi. − Puść – powiedział. - Pozwól mi to zrobić. Wzięłam dłoń, kompletnie świadoma przepływu mocy między nami. Patrzyłam na niego, kiedy powoli wkładał penisa między moje wargi. Rozdzieliłam je, a on przeklął, kiedy wepchnął go do moich ust, po czym wyjął, zostawiając po sobie słony smak. Jedna jego dłoń opadła i musnęła mój sutek. Ledwie mogłam się ruszyć w tej pozycji, ale podobało mi się. Jego dłoń zsunęła się za moją głowę, wspierając ją, kiedy pieprzył moje usta. Nie robiłam tego z innymi facetami. Nigdy nie czułam się na tyle 114
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
komfortowo, aby to zrobić. Nie miało to znaczenia, ale z Carterem było to koniecznością. Musiałam go posmakować i kocham dźwięki, które wydaje, kiedy sprawiam mu przyjemność. Moje dłonie sunęły po jego udach i biodrach. Chwyciłam je, zakopując w nich paznokcie, zachęcając go, aby poruszał się szybciej.
− Kurwa, Leah – ciągnął. - Kocham te małe, słodkie usteczka. Kocham je pieprzyć. Jego słowa ogrzewały mnie od wewnątrz. Nigdy nie posuwał się za daleko, nigdy za szybko. Trzymał się stałego tempa i uwielbiam go za to. Stawiał bardziej na moją wygodę, niż na swoją przyjemność. To było typowe dla Cartera i cholernie mi tego brakowało. To sprawiło, że seks między nami stał się taki przyjemny. Wiedział jak daleko może się posunąć. Czytał moje ciało jak książkę, jakby zmówił się z Bogiem podczas tworzenia mnie. - Tak, dosyć tego. Pomyślmy nad tym jak bardzo mam ją podniecać. Niech będzie ogromnie. Nie, bardziej niż ogromnie, przerażająco gigantycznie. - Nagle wyszedł i usiadł na materacu.
− Nie chcę dojść w twoich ustach – wysapał, schylając się, aby wziąć jeansy. Chcę być w tobie. Wyjął portfel, cały czas uważnie obserwując moje nagie ciało, tak zachłannie, że czułam się jakby mógł pożreć mnie tylko jednym spojrzeniem. Moje nogi był szeroko rozłożone, przez co czułam się zupełnie bezbronna. Wyjął prezerwatywę i pośpiesznie ją otworzył, nakładając na siebie. Zamiast wejść we mnie, położył się obok całując mnie w ramię, a jego dłoń ślizgała się w dół mojego ciała. Przewrócił mnie na bok, więc mój tyłek znajdował się przy jego kutasie. Otarł się o moją łechtaczkę, przez co podniosłam lekko biodra, aby dopasować się do jego ruchów. Chwytając moją nogę, podniósł ją i przerzucił przez swoje biodro. − Pocałuj mnie – zażądał. Odwróciłam twarz i rozbiłam usta o jego, z jego dłonią na moim podbródku, przyciągającą mnie do niego. Jego język wirował z moim, kiedy czułam jego końcówkę przy moim wejściu. Zamknęłam mocno oczy, czekając w przeraźliwym oczekiwaniu, gdy on powoli wszedł. − Spójrz na mnie – powiedział. - Chcę cię widzieć. Z powrotem odwróciłam głowę do niego i otworzyłam oczy. Jego oczy były przerażająco jasne, jak kobaltowe błękitne kryształy. Trzymał dłoń na mojej brodzie, 115
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
kiedy wchodził powoli mnie wypełniając. Ze względu na przyjemność moje oczy były ledwie otwarte i za każdym razem jęczałam, kiedy wchodził trochę ostrzej niż wcześniej, ocierając się o błogi punkt, przez który drżałam. − Jest dobrze? - szepnął jęcząc. − Tak – wydusiłam z siebie. Kciukiem jeździł po mojej dolnej wardze, przez co instynktownie wyciągnęłam język. Zaklął i włożył go do moich ust, zaczęłam ssać i zamknęłam oczy, przez coraz szybsze ruchy wewnątrz mnie. − Tak dobrze cię czuć, kochanie – wysapał. - Kurwa, kurwa. Przyjęłam tyle pchnięć, wijąc się przy nim, jęcząc razem z nim, aż oboje osiągnęliśmy apogeum. − Carter – krzyknęłam, a on zamknął moje usta swoimi, połykając krzyki, gdy pocierał moją łechtaczkę ponownie wysyłając mnie w przepaść. Zadrżałam a on ucichł, pchając we mnie po raz ostatni, chwytając mnie tak mocne, że aż bolało. Czułam jak jego penis podskakiwał we mnie, przy czym on jęknął długo i powoli, dochodząc. Moje serce biło nierówno. Przez trzy lata tęskniłam za tym. To prawie sprawiło, że złamane serce zasługiwało na cierpienie. Prawie.
116
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
dwanaście Carter Braliśmy prysznic. Umyłem jej ciało, każdy cal tej cholernej dobroci, zanim wyszedłem i zostawiłem ją samą. Padłem na pojedyncze łóżko, kręcąc głową na to jak małe było. Ledwie nas mieściło. Było ciasno i chciałbym, żeby nie marnowała naszego czasu, tylko wzięła pokój z przyzwoitym łóżkiem. Ale znałem Leah. Dotarła do pokoju w fałszywym założeniu, że dwa łóżka nie grożą pieprzeniem. Jej żałosna próba była urocza, przez co chciałem przycisnąć ją do siebie i pocałować te słodkie, małe usteczka. Nie trzeba dodawać, że byłem szczęśliwy. Kurwa, czułem się tak żywy. Wstałem i założyłem jeansy. Nie mogłem znaleźć koszulki, więc wyszedłem z pokoju bez niej i boso. Na dworze było ciemno i nikt się nie kręcił. Ale i tak wpatrywałem się w ziemię, kiedy podchodziłem do automatów. Kupiłem kilka butelek wody i różne przekąski. Kiedy wróciłem do pokoju, rzuciłem je na łóżko i włączyłem telewizję. Byłem niespokojny, jakby wszystko co chciałbym zrobić to wrócić tam i ją pocałować. Nie podobało mi się bycie z dala od niej, ani przez sekundę. Co jeśli będąc pod prysznicem żałowała tego co zrobiliśmy? Ta możliwość niepokoiła mnie. Musiałem ją zdobyć, przypomnieć jej uczucia, które do mnie żywiła. Nie było mowy żeby zniknęły. Nie po tym co właśnie zrobiliśmy. Parę minut później wyszła, w samym ręczniku, ozdobiona kropelkami wody i nieśmiałym uśmiechem. Poklepałem łóżko, a ona wspięła się obok. − Zobaczmy co mamy na kolację – powiedziała, wskazując na torby z chipsami. − Wspominamy, kochanie – przypomniałem jej. - Wtedy mieliśmy byle co, pamiętasz? − Prawda – wzięła chipsy ziemniaczane i otworzyła je. Przez chwilę oglądaliśmy telewizję w komfortowej ciszy. Ułożyła się obok mnie, opierając głowę na mojej piersi, kiedy oglądała i jadła. Nigdy nie czułem takiego spokoju, przeczesywałem jej włosy, przesuwając miękkie, złote pasma między palcami. 117
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
Było tak dobrze. Dlaczego wcześniej brałem to za pewnik? Co było ze mną nie tak, że dorastałem z myślą, że ona nigdy mnie nie zrani? Byłem takim żałosnym kutasem. To była perfekcja. To nie była jakaś biedna dziewczyna, którą musiałem zadowalać. Nie było niekomfortowej ciszy, którą musiałem przerwać. Nie byłem gwiazdą rocka, która uprawia seks z dziewczyną, która później wykorzystuje to dla własnej sławy. Była tylko Leah i ja.
− Spełnisz później tę fantazję ze mną? - mruknąłem, uśmiechając się leniwie. − Mówisz o tej gównianej czapce? - zapytała, ale słyszałem uśmiech w jej głosie.
− Tak. − Może. Nie naciskałem na nią. Przez chwilę oglądaliśmy telewizję. Moja dłoń powędrowała do boku jej ciała, drocząc się z końcem ręcznika. Jej skóra była taka gładka. Nie taka jaką ją zapamiętałem. Mój mózg poważnie stępił to, prawdopodobnie dlatego, aby rozłąka była mniej bolesna. − Za każdym razem, kiedy byłem z kimś czy nie, zawsze wyobrażałem sobie ciebie – mówiłem, kiedy cisza stała się zbyt ciężka. - Potrzebowałem tego połączenia, nigdy nie czułem tego czegoś z kimś innym, dopóki nie udawałem, że to byłaś ty. Były kiepską alternatywą. − Cóż, jeśli to sprawia, że czujesz się dobrze, to miałeś rację co do wcześniej – odpowiedziała. - Nikt nie dbał o mnie w taki sposób, w jaki ty to robiłeś. W każdym razie seksualnie. Zmarszczyłem brwi. - Seksualnie, ale nie emocjonalnie. Mogę to teraz zrobić, Leah. Nie odpowiedziała na to. Zamiast tego odsunęła się ode mnie, pochyliła i wzięła czapkę z nocnego stolika. Obserwowałem jak ją założyła i odwróciła się do mnie, jej długie włosy spływały po jej ramionach, wyglądając jak pieprzony sen. Bez słowa stanęła na kolanach i rozwiązała ręcznik. Wiedziałem co robi. Rozprasza mnie, abym nie mówił o żadnych poważnych rzeczach. Chciałem przycisnąć. Wierz mi, naciskanie było na końcu mojego pieprzonego języka, ale... Jezu ona była ekspertką w rozpraszaniu. Mój 118
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
penis bez przerwy twardniał. Całkowicie naga okrakiem usiadła na moich biodrach, dając mi idealny widok na jej piersi. Moja dłonie poleciały do nich, biorąc je w każdą. O kurwa, ile razy o tym marzyłem? − Spełnia to twoją fantazję? - zapytała cicho, z pożądaniem formującym się w tych pięknych, brązowych oczach. − Jak mój kutas znajdzie się w tobie, to tak – odpowiedziałem. Zanim rozpięła moje jeansy, wyjęła z portfela prezerwatywę. Zsunąłem je. Złapałem jej małe, opalone biodra, a ona musnęła czubkiem mojego penisa swoją mokrą cipkę, zanim założyła na niego prezerwatywę. Ciężko oddychałem, wiedząc, że umrę jako szczęśliwy mężczyzna po takiej odurzającej wizualizacji. − Jesteś gotowy tam na dole? - zapytała mnie. Uśmiechnąłem się do niej. - Jeśli w tej chwili nie będziesz mnie pieprzyć, to mogę eksplodować. Uśmiechnęła się, a jej policzki były różowe z potrzeby, kiedy powoli opuszczała się na mnie. Moje palce zakopały się w jej skórze, kiedy mnie ujeżdżała, a ta cholerna czapka na niej robiła ze mną wspaniałe rzeczy. Gdybym nie miał w sobie samozaparcia, to doszedłbym właśnie w tamtym momencie. Dała sobie czas, ocierając się swoim małym napiętym ciałem o moje, kiedy zamknęła oczy i dalej mnie ujeżdżała. − To jest to – warknąłem. Pochyliła się i pocałowała mnie. Moja ręka mocno owinęła się wokół jej pleców. Wbijałem się w nią, a ona dyszała, wykrzykując moje imię przy moich ustach. Zwolniłem, chwytając drugą ręką jej tyłek. − Bierz mnie, Aniele. Ocieraj się o mnie cipką. Ukryła twarz między moją szyją a ramieniem, jęcząc, pocierając łechtaczkę, kiedy dochodziła. Jej oddech był szybki i krótki, a ja ponownie się w nią wbiłem zanim osiągnęła szczyt, jej wnętrze zaciskało się na moim fiucie, kiedy dochodziłem. Zatrzymałem się na chwilę, pozwalając orgazmowi przejść przez jej ciało. Kiedy to zrobił, podniosłem ją, więc ponownie mnie ujeżdżała z tym wspaniałym, zaspokojonym wyrazem twarzy. Jasna cholera, mógłbym się do tego przyzwyczaić. Uszczypnąłem jej sutek, kiedy ponownie zacząłem w 119
nią pchać, moje oczy
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
wędrowały po jej piersiach i biodrach, zapamiętując każdy cal jej ciała, zanim powróciłem do jej twarzy. Te cholerne oczy łani były moją zgubą. Doszedłem mocno. − Kurwa, kurwa, Leah. Upadła obok mnie. Pierś przy piersi, czułem bicia naszych pędzących serc. Pędzących, tak jak ja pędziłem za czasem. Owinąłem ramiona wokół niej, całując ją delikatnie. Bądź ze mną. Chciałem powiedzieć. Po prostu bądź ze mną. Zasnęła w ten sposób na mnie i nigdy nie dostanę szansy, aby powiedzieć te słowa na głos.
**** 10 lat Miało jej się polepszyć. I przez długi czas było z nią dobrze. Do momentu, aż zaczęła narzekać na pigułki.
− Nie chcę ich już, Ron – powiedziała tacie. - Proszę, nie chcę ich więcej brać. Sprawiają, że jestem otępiała i zmęczona. Nie mogę jasno myśleć czy skoncentrować się. Po prostu chcę być w stanie śpiewać z Carterem bez zapominania słów, bo nie jestem z nim mentalnie. Proszę. Proszę. To słowo stało się normą w naszym domu. Proszę. Proszę. Proszę. Chciałem ją uszczęśliwić. Za każdym razem, kiedy błagała moja klatka piersiowa się zaciskała, więc błagałem tatę, aby dał jej to co chciała. Byłem słaby, ponieważ mama stała się moim całym światem, a ja po prostu chciałem widzieć ją szczęśliwą. Mówienie jej „nie” łamało tatę. Nienawidził tego, że ją ranił, ponieważ 120
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
odsuwała się od niego. Stawała się zła i niespokojna. Biła siebie i płakała we śnie. Godzinami siedziała na swoim krześle i patrzyła przez okno, tępym wzrokiem, pustą twarzą. − Nie chcę już żyć – usłyszałem jak powiedziała to pewnego dnia. Była złamana i nic nigdy jej nie naprawi.
121
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
trzynaście Leah Miałam głęboki sen. Jego ramiona były jak poduszki i przez komfort czułam się tak, jakbym była w niebie. Aż... Coś usłyszałam. Na początku myślałam, że śnię. No bo z jakiego innego powodu mogłabym słyszeć głosy? Ale z czasem byłam pewna, że te głosy nie były wytworem mojej wyobraźni. Naprawdę je słyszałam. Zdezorientowana otworzyłam oczy. Leżałam w ramionach wciąż śpiącego Cartera, jego pierś równomiernie poruszała się pod moją głową. Chwilę mi zajęło zanim zdołałam utrzymać oczy otwarte dłużej niż pięć sekund. Potem, powoli siadając, przetarłam twarz i rozejrzałam się po pokoju, próbując wszystko zrozumieć. Skąd pochodziły głosy? Telewizor był wyłączony, nie było radia w pokoju, a mój telefon był rozładowany. Nie mogłam usłyszeć pojedynczych słów, ale to dźwięk podekscytowania skierował moje oczy do okna. Natychmiast moje serce zatrzymało się na widok cieni poruszających się po jego drugiej stronie. W szparach między żaluzjami widziałam głowy – wiele głów – i sapnęłam przerażona. − Carter! - krzyknęłam z paniką słyszalną w moim głosie. Poruszył się i próbował złapać moją dłoń. - Cześć kochanie...
− Carter obudź się! Na zewnątrz pokoju są ludzie! Otworzył oczy i natychmiast wstał. - Co? Wskazałam na okno, a on odwrócił się w jego kierunku. W sekundzie w której zobaczył cienie i usłyszał głosy, całe jego ciało napięło się. Nagle emanująca z niego złość sprawiła, że stał się niebezpiecznie straszny. − Ubierz się – powiedział. Wyślizgnęłam się z łóżka, owijając się prześcieradłem, kiedy spieszyłam się do łazienki, chwytając po drodze ubrania. Panikowałam. Jak długo tam byli? W
122
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
sekundzie, w której znalazłam się w środku, ubrałam się w koszulkę i szorty. Ubrania śmierdziały i wciąż były mokre jak cholera. Czułam się okropnie i wyglądałam jeszcze gorzej niż oczekiwałam. Moje włosy sterczały w każdym kierunku, pod oczami miałam czarne worki, a twarz była blada. Ochlapałam ją wodą, kiedy drzwi do łazienki nagle się otworzyły i Carter wszedł do środka, zatrzaskując za sobą drzwi. − Cholernie nie mogę uwierzyć w to gówno – warknął, zakładając jeansy. Przypomniałam sobie chwilę, w której wchodził nagi do łazienki i boję się pomyśleć ile par oczu go widziało. − Spojrzałeś? - zapytałam. − Tak – odpowiedział, krzyżując ramiona, kiedy oparł się o zlew. - Wszędzie są ludzie. W większości to paparazzi i fani. Wielu. − Wielu? Jezu Chryste, Carter! - przebiegłam dłońmi przez włosy, nie będąc w stanie tego pojąć. - Co się stanie? Nie wyłamią drzwi czy coś, prawda? − Nie, ale potrzebujemy samochodu, który nas odbierze. Nie możemy być tu ani chwili dłużej, bo ten tłum się powiększy, a potem kto wie co się stanie. − Mój telefon jest rozładowany. − To nic. Mam swój – zauważył wyraz mojej twarzy i uspokajająco położył dłoń na moim ramieniu. - Hej kochanie, będzie dobrze. Obiecuję. To niedługo się skończy. Nie byłam co do tego przekonana. Jeśli już, to to był dopiero początek. Wyciągnął telefon z kieszeni i wybrał numer. Wiedziałam, że to do Rome'a dzwoni. Przyłożył telefon do ucha. - Hej, to ja. Usiadłam na sedesie, owijając ramię wokół brzucha, kiedy Carter wyjaśniał zaistniałą sytuację. Czułam się chora. O mój Boże, sama myśl o aparatach zabijała mnie. To był świat Cartera, a teraz zderzył się z moim. Modliłam się do Boga, aby nie wyważyli drzwi. Nie chciałam, aby moje życie zostało rozszarpane na kawałki przez bandę życiowych nieudaczników, którzy postanowili zarobić trochę forsy poprzez prześladowanie. Moje życie miało być prywatne. Miałam dyskretnie podejmować moje małe, żałosne kamienie milowe. Coś ty zrobiła? 123
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
Zaszłam za daleko. Boże, będąc tu z Carterem straciłam zdrowy rozsądek. Co ja sobie myślałam? W chwili, kiedy zastałam go w sklepie, powinnam mu powiedzieć żeby odszedł. Wtedy nic z tego by się nie wydarzyło. Po raz kolejny byłam pieprzonym głupcem, którym kierowały uczucia. − Nie zaczynaj – powiedział do telefonu. - To nie czas abyś mi mówił co powinienem zrobić, Rome. Zabierz nas stad - powiedział zanim się rozłączył. - W porządku, jest w drodze. − Jest wściekły, prawda? - zapytałam. − Kogo obchodzi jaki jest? - uklęknął przede mną, a ja spojrzałam na jego
zmartwioną twarz, dostrzegając jego tors i wszystkie te ślady, które zostawiłam na nim ostatniej nocy. To były małe zadrapania, które powstały, kiedy jeździłam palcami po jego piersi. Cudownie, Leah. Czy ludzie spojrzą przychylnie i na to? − Hej – powiedział cicho, chwytając moją dłoń. - Będzie dobrze. Przejdziemy przez to. To nie jest wielka sprawa. Przejdziemy prosto przez nich, wsiądziemy do samochodu i to będzie tego koniec. − Koniec tego? - sapnęłam z niedowierzaniem. - Nie, to nie będzie koniec, Carter! Ile czasu minie, zanim znajdziemy się na jakimś głupim blogu? − To nie ma znaczenia. − To ma znaczenie dla mnie! - podkreśliłam, czując jak łzawiły mi oczy. -
Mam tutaj życie! Nie mogę wywrócić go do góry nogami ze względu na ciebie. Jak mam znaleźć cholerną pracę tuż po ukończeniu nauki na uniwersytecie, jeśli wszyscy w mieście będą rozpoznawać mnie jako twój przelotny romans? Jego oczy natychmiast pociemniały. - Co ty właśnie powiedziałaś? Nie odpowiedziałam. Zbliżył się do mnie, gniew wypływał z niego, kiedy powiedział przez zaciśnięte zęby. - Nazwałaś siebie przelotnym romansem, Leah? − Tak będą oni to nazywać, Carter.
− Nie obchodzi mnie kurwa to, jak będą to nazywać! To jest to co robią, pamiętasz? Kłamią. Cholernie kłamią o wszystkim! Jeżeli chcą nazwać cię przelotnym romansem, to pozwól im. My znamy prawdę, a im dłużej jesteś 124
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
przy mnie, tym bardziej zdadzą sobie sprawę, że to co mamy jest prawdziwe. Z niedowierzaniem zamrugałam na niego. Co on powiedział? Zabrałam dłoń z dala od jego. - Im dłużej jestem przy tobie, Carter? Nie będę, ponieważ ja jestem tutaj, a ty tam... − Mamy coś – gwałtownie mi przerwał. - Jest tutaj wiele potencjału, aby to zadziałało. − Nie wiesz co mówisz. − Oczywiście, że wiem. Masz moje słowo, Leah. − I myślisz, że twoje słowo coś dla mnie znaczy, po tym wszystkim przez co przeszliśmy? - kipiałam całkowicie wybuchając. - Złamałeś mi serce, Carter. Kiedy spędzaliśmy razem czas pozwoliłeś mi uwierzyć, że między nami było coś więcej, a potem zniszczyłeś mnie! Nie możesz siedzieć tutaj i mówić mi, że to między nami zadziała skoro mam listę powodów, aby w ciebie wątpić. − Spójrz na mnie – nagle powiedział. Chwytając moją twarz w swoje dłonie,
zwrócił mnie ku sobie. - Leah, chcę ciebie. Po prostu ciebie. Tylko ciebie. Nie poniżaj się. Nie myśl o sobie, jak o przelotnym romansie. Nie jesteś nim. W tej chwili jesteś jedyną prawdziwą rzeczą w moim życiu, a ja nie mogę znieść myśli o twoim odejściu. Nie jestem już tamtym facetem. Słyszysz mnie? Nie jestem już tamtym facetem, Leah. Jego głos załamał się, kiedy tłumaczył się przede mną, moje oczy bolały od niewylanych łez. To był inny rodzaj bólu. Żyliśmy dwoma zupełnie odmiennymi życiami. Nawet jeśli bym chciała żeby to zadziałało, wiedziałam, że tak się nie stanie. Nasz rodzaj związku potrzebował leczenia, a mężczyzna tak zajęty jak on, nie mógł odrzucić wszystkiego na bok, aby poskładać na nowo to, co zostało po tamtej popieprzonej przeszłości. Niezależnie od tego, nie byłam już naiwna. Mógł dać mi swoje słowo, ale moje serce w nie nie uwierzy. Zbyt wiele razy dostałam niezły wycisk, aby nabrać się na słowa. To był błąd. Olbrzymi krok do tyłu. − Carter – powiedziałam cicho, wymuszając słowa jedno po drugim. - Już ci powiedziałam: również nie jestem tą samą osobą. Zabrał ręce z mojej twarzy i upadł na ziemię, patrząc na mnie z 125
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
niedowierzaniem. - Co między nami zaszło, Leah? Co robiliśmy zeszłej nocy? Sapnęłam. - Spędziliśmy razem dzień, a potem uprawialiśmy seks.
− Musisz sprawiać, że brzmi to tak bez znaczenia? − Nie robię tego. − Żałujesz tego? Zatrzymałam się, wahając. - Nie. − To wiesz, że między nami zaszło więcej niż samo pieprzenie. Przyznaj to. Poczułaś to, to co mamy. Jak wspaniałe to mogłoby być. Przynajmniej to przyznaj. Nie bądź jak ja kiedyś. Nie bądź tchórzem, Leah. Nie jesteś taka. Spojrzałam mu w oczy, zasmucona nadzieją, którą w nich ujrzałam. Wróciłeś do mojego życia i jesteś niesamowity. Widzę to. Może się zmieniłeś. Ale... Ja... - zrobiłam kilka głębokich wdechów, czując gorące łzy spływające po moich policzkach. - Ja... Ja nie jestem wystarczająco silna, aby zrobić to ponownie. Nie chcę, żeby moje życie ponownie zostało rozszarpane na kawałki, Carter.
− Nie rozszarpię twojego życia na kawałki – obiecał, a jego pierś szybko się poruszała, kiedy podkreślał swoje słowa. - Leah, musisz mi uwierzyć.
− Prosisz mnie o zrobienie wielkiej rzeczy, na którą nie jestem gotowa. Zamarł, wpatrując się we mnie, jakby cały jego świat przestał mieć sens. -Nie jesteś gotowa? Jest w tym dziwna, pieprzona ironia, prawda?
− Nie rozumiesz... − Rozumiem! Wiem co czujesz. Chcesz trzymać mnie na dystans, ponieważ sparzyłaś się, Leah. Rozumiem to. Wiem jak to jest być zdradzonym przez kogoś kogo kochasz. Ale zamykając swoje serce pozwalasz najlepszej rzeczy, która ci się przytrafiła, przejść obok. Strach przed nieznanym cię zatrzymuje. Zaufaj mi, kiedy mówię, że nie popełnię ponownie tego samego błędu. Słyszysz sens w jego słowach. Rozumiesz jak poważny jest. Ale... nie możesz kontrolować skrętu w dole brzucha, który mówi ci, abyś uciekła. To jest to z czym walczę. Miał rację, bałam się i może byłam tchórzem. Zamykałam serce, pozwalając czemuś co może zadziałać odejść. Miłość była jak hazard, przez co ostatnie trzy lata spędziłam grając bezpiecznie, unikając tej ryzykownej gry z kimkolwiek. A robiąc to, unikałam najostrzejszego bólu. Prosił o zbyt wiele. 126
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
Po prostu, nie byłam gotowa. Nie byłam pewna czy kiedykolwiek będę. A poza tym, nie jestem dziewczyną którą byłam wcześniej, gotową podjąć ryzykowne działanie dla mężczyzny, który ponownie wkroczył do mojego świata dwa dni temu. Nie, to nie było możliwe. Nie wiedział o czym mówił. Wróci do swojego świata i będzie kontynuował przelotny romans z tępą żyrafą Molly, a ja ocalę moje życie tutaj, zaraz po tym jak zostanę rozszarpana przez tych pojebów na zewnątrz. Czytał mnie jak książkę, a rozczarowanie na jego twarzy było prawie nie do zniesienia. − Przepraszam, Carter – przeprosiłam. Nigdy nie sądziłam, że ponownie znajdziemy się w takiej sytuacji. Wyobrażałam sobie coś zupełnie innego. − Popełniasz błąd, Leah – wyszeptał z mieszaniną smutku i złości w głosie. Naprawdę pozwolisz, aby więcej czasu upłynęło. Czasu nie można cofnąć. − Tym razem każde z nas pójdzie swoją ścieżką... − Oszukujesz się – przerwał mi, kręcąc głową. - Nigdy nie ruszymy dalej. Jak wiele lat minie zanim zdasz sobie z tego sprawę? − Celem tego było to, abyśmy nie byli zależni od siebie... − Nie jesteśmy zależni od siebie nawzajem! Jestem tutaj, ponieważ chcę tutaj być! Nie potrzebuję cię w ten sposób, w jaki kiedyś potrzebowałem, Leah. Chcę cię, rozpaczliwie - był wykończony, rozdzierając mnie wzrokiem. - Jak możesz, właśnie teraz okłamywać siebie? Skąd czerpiesz siłę, że pozwalasz mi odejść? Daję ci to, co zawsze chciałaś. Daję ci moje serce na pieprzonym talerzu, a ty utknęłaś w przeszłości i nie chcesz tego przyjąć. Kiedy nie odpowiedziałam, odciął się. - Naprawdę się zmieniłaś.
− Co myślałeś, że się stanie? - odparłam, spoglądając na niego. - Naprawdę myślałeś, że sobie tutaj żyję, wspominając ciebie i mając otwarte serce w przypadku, gdybyś wrócił...
− Nie – przerwał mi. - Nie sądziłem, że na mnie czekasz, ale miałem taką nadzieję. Naprawdę chcesz, żebyśmy ponownie szli własnymi ścieżkami, mieć puste pieprzenie i kontynuować to pieprzone wypieranie się?
− Po prostu nie jestem gotowa! - podkreśliłam. - Nie jestem gotowa czuć ból, taki jak przedtem! To jest prawda, Carter. 127
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
W przypływie gniewu przesunął zębami po dolnej wardze. Przeciągnął dłoń przez włosy, zanim porażka zagnieździła się w jego oczach. Wstał i opuścił łazienkę. Prawie chciałam za nim zawołać, ale powstrzymałam się. Przez dłuższy czas nie ruszyłam się z miejsca. Schowałam twarz w ramionach, myśląc o wszystkim co powiedział. Kiedy moje życie tak się skomplikowało? Ponownie chciałam, żeby było proste. Chciałam samotności, ponieważ nie pieprzyła się ze mną tak, jak on to zrobił. Kiedy półtorej godziny później wrócił, delikatnie uchylił drzwi i powściągliwym głosem powiedział. - Czas iść. W oszołomieniu zebrałam moje rzeczy i założyłam buty, cały czas unikając jego wzroku. Czekał przy drzwiach rozglądając się, zanim odwrócił się do mnie z martwym wyrazem twarzy.
− Gotowa? - zapytał, kiedy skończyłam. Skinęłam głową. Chwytając czapkę z nocnego stolika – tę samą czapkę w której mnie pieprzył – założył mi ją na głowę, ledwie na mnie patrząc. Monotonnym głosem powiedział. - Kiedy wyjdziemy, nie odzywaj się. Patrz w dół, a ja będę cię prowadzić. Nie pozwolę im cię dotknąć. Trzymaj się mnie, a nic się nie stanie. Ponownie skinęłam głową. Wziął mnie za rękę, a drugą położył na klamce. - Pójdziemy prosto przez tłum do samochodu, który na nas czeka. Nie przejmuj się sprawdzaniem. Ja się z tym wszystkim uporam. Łatwe? − Tak – odpowiedziałam. Niepokój skręcał mój żołądek i prawie odepchnęłam go, aby ponownie poczuć bezpieczeństwo pokoju. Jakoś się zebrałam. Zauważył walczące we mnie emocje i westchnął, zamykając na chwilę oczy, aby odetchnąć. − Nie słuchaj tego, co będą mówić – dodał uprzejmie, przyglądając się mojej twarzy z niepokojem i...uczuciem. - Może być nieprzyjemnie, a Leah którą znam, nie znosi nieprzyjemnych sytuacji, ale będzie musiała. − Dobrze - obiecałam. Chwilę później otworzył drzwi i nic nie mogło mnie przygotować na 128
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
panujący chaos. Mężczyzna z aparatem w dłoni próbował wtargnąć do pokoju, zrobił jeden krok, zanim Carter mocno popchnął go za drzwi. Upadł na plecy, ale wciąż robił zdjęcia. Uchwyt Cartera zacisnął się wokół mnie i rozumiałam dlaczego. Ludzie byli wszędzie, a my przepychaliśmy się przez nich. Wszędzie widziałam twarze. Fani krzyczeli, mężczyźni z aparatami zadawali tak wiele pytań, że dostałam zawrotów głowy. − To jest twoja nowa miłość, Carter? − To prawda, że zdradzałeś Molly? − Długo zostaniesz w swoim rodzinnym mieście? − Czy to koniec Fatal Rebellion? To dlatego wszyscy się rozeszliście? Potem byli fani. Wściekle kobiety, wskazujące na mnie i krzyczące przekleństwa. − Łamaczka serc! − Dziwka! Byłam zła, chcąc nic więcej jak doprowadzić te suki do porządku. Trzymałam się w ryzach, pamiętając obietnice złożoną mniej niż dwadzieścia sekund temu. Nie chciałam się bić, ale Boże, one naprawdę kochały prowokować, prawda? Carter przechodził przez tłum, patrząc w dół i nic nie mówiąc. Robiłam to samo, mając wzrok przyklejony do adidasów, boleśnie świadoma tego jak okropnie wyglądałam. Włosy opadły na część mojej twarzy i modliłam się, aby wystarczająco ukryły moją tożsamość. Zbliżyliśmy się do czarnego bmw i wiedziałam, że Rome był w środku. Carter otworzył drzwi od strony pasażera, a ja szybko się wspięłam. Patrząc do przodu, zauważyłam, że to Rome siedział za kółkiem w czapce i okularach. Skrzywił się na mnie, kręcąc głową w frustracji, co zauważyłam we wstecznym lusterku. Tłum podążał za nami, aż do samochodu. Carter musiał pokonać więcej ludzi, aby dostać się do środka. Kiedy się odwrócił, czyjaś dłoń go chwyciła, a migające światła aparatu wystrzeliły prosto w jego twarz. Usłyszałam jak przeklął, kiedy odwrócił się i uderzył mężczyznę w twarz. − Nie dotykaj mnie kurwa! - krzyknął. Huh, tak bardzo nieprzyjemna. Nie czekając wszedł do samochodu, ciężko dysząc, wyciągnął dłoń, którą 129
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
uderzył tamtego mężczyznę. Otaczał go tłum, robiąc mu zdjęcia, podczas gdy leżał z dłonią przyciśniętą do twarzy. To było coś, czego nigdy nie mogłabym sobie wyobrazić. − Jasna cholera! - krzyknął Rome, kiedy próbował przebić się przez tłum, trąbiąc co najmniej kilkanaście razy na ludzi, którzy krzyczeli i próbowali robić zdjęcia. - To jest popieprzone, człowieku. − Nie powinieneś zostawiać ochroniarzy – Carter odparł, wpatrując się w szybę. − Och, więc to jest moja wina, tak? Powiedziałem ci, żebyś nie opuszczał pieprzonego domu! Napięłam się, kiedy się sprzeczali, czując się nie na miejscu. Kiedy Rome w końcu się wydostał, wcisnął gaz do dechy i ruszył w dół drogi, przekraczając dozwoloną prędkość. Moje ciało cofnęło się do tyłu, kiedy jechał ponad sto kilometrów na godzinę. − Musisz się uspokoić – Carter powiedział. - Wiem, że spieprzyliśmy, okej? Po prostu się kurwa uspokój. − Chciałem odwiedzić rodziców bez żadnych problemów – Rome warknął. Ci kretyni tam, dopiero co przestali czatować pod ich domem, a teraz znowu to się zacznie! Jak myślisz, jak moi rodzice poradzą sobie z tym, że ich prywatność po raz kolejny została naruszona i z tym, że każdy wie, że tu byliśmy? Można było tego uniknąć, gdybyś kurwa nie opuszczał domu! Tak ciężko jest zostać pod jednym dachem? Nie mogłeś zadzwonić? Musiałeś uciekać? Pójdą z tym do wiadomości. Zostaniesz zmieszany... − Nie obchodzi mnie mój wizerunek, Rome... − Wciągną w to całe gówno Molly... − Cóż, pieprzyć Molly! Jakby mnie ona obchodziła. Mam dosyć tej samolubnej, małej suki, udającej że jest czymś, czym nie jest. − Wciągną w to też Leah, dupku! Carter zamilkł, przebiegając dłonią przez włosy. Wyglądał jak kompletny bałagan. − Będą prowokować Leah – Rome kontynuował, mówiąc o mnie, jakby mnie tam nie było. - Zrobią z niej sukę, która rozwala związki. To jest to czego chciałeś? Jeśli tak, to kongratu-pieprzone-lacje. 130
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
− Oczywiście, że nie o to mi chodziło! - Carter warknął. − Mówiłem ci abyś się powstrzymał, człowieku. Powiedziałem ci, abyś kurwa zaczekał. − To nie była jego wina – nagle wtrąciłam. - Zgodziłam się na wszystko co Carter powiedział i więcej. Rome spojrzał na mnie w lusterku, jakby przypomniał sobie, że tu byłam. Musisz się położyć, Leah.
− Nie widzą mojej twarzy... − W ciągu godziny dowiedzą się, jak się nazywasz. Do wieczora będą mieć twoją historię. Będą zdjęcia ze wszystkim co myślą, że się wydarzyło, a wszystko to pojawi się zanim położysz się spać. A rano to będzie wszędzie. To jest świat w którym żyjemy, a ty właśnie zostałaś w niego wciągnięta, przez faceta siedzącego obok ciebie. Carter z przygnębieniem spoglądał przez szybę, potwierdzając słowa Rome'a ciszą. Jezu Chryste, miałam przejebane.
− Jak nas znaleźli? - zapytałam histerycznie. - Nie rozumiem. Jak? Ja nie... To mógł być każdy. To mógł być mój szef. Ten kierowca, który spotkał nas na drodze. Kurwa, to mógłby być nawet ktoś kogo w ogóle nie znamy. Przerażająca była niewiedza, przez kogo byliśmy obserwowani. Kto to mógł być?
− Jak? - zapytałam ponownie zszokowana. − To nie ma znaczenia – Carter wymamrotał. – I nigdy nie ma na koniec dnia. Nikt później się nie odezwał.
131
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
czternaście Leah Totalnie przytłoczona tym wszystkim, otworzyłam drzwi do mieszkania i weszłam do środka. Carter i Rome podążyli za mną. Klucze rzuciłam na blat w momencie, w którym Melanie wyszła ze swojego pokoju tylko w piżamie. − Hej dziwko, powiesz mi gdzie ty do cholery byłaś... - jej słowa natychmiast zamarły, kiedy zauważyła chłopaków. Trochę dłużej patrzyła na Rome'a, ale odwróciła wzrok. - Co się dzieje? - zapytała mnie poważnie. − Nic dobrego – wymamrotałam. − Zostali zaatakowani przed ich pokojem w motelu – Rome powiedział sztywno, unikając jej wzroku. - Musiałem przybyć na ratunek. − Pokój w motelu? - Mel powtórzyła zdziwiona, wzrokiem wypalając dziurę w mojej głowie. - Proszę powiedz mi, że nie zrobiłaś tego, co myślę, że zrobiłaś z Carterem. − Jestem tutaj, wiesz –przerwał jej Carter. Wskazała na niego i ze złością odpowiedziała. - Tak, jesteś tutaj i to jest właśnie problem. Przez trzy lata próbowała się uleczyć, Carter! Dlaczego nie mogłeś trzymać się z daleka, tak jak obiecałeś?
− Melanie – powiedziałam, wzdychając. - Nie teraz. Proszę, jestem zmęczona. Nie zagłębiajmy się w to. Zamilkła, ale gapiła się na niego, kręcąc głową. − Więc, co powinnam zrobić? - zapytałam Rome'a. - Jeśli moje imię pojawi się we wszystkich mediach, co wtedy mam robić? − Tak jak powiedziałem, przeczekaj to – Rome odpowiedział. - Nie wychodź. − Mam pracę. − Już nie. Spojrzałam na niego z niedowierzaniem. - Jak mam przetrwać , Rome? Potrzebuję pracy... − Damy ci trochę pieniędzy – Carter przerwał, wpatrując się w podłogę z pustym wyrazem twarzy. Wyglądał na tak samo wyczerpanego jak ja,
132
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
mając na sobie te same pomięte ubrania, a włosy w nieładzie. − Nie chcę waszych pieniędzy, Carter... − Nie obchodzi mnie to, Leah! To nie czas, abyś myślała o swojej dumie. Nie rzucę ci pod nogi pieprzonej walizki pieniędzy. Dam ci tyle, abyś przetrwała, aż nagonka się skończy i znajdziesz inną pracę. Albo kurwa zatrzymaj tę pracę w tamtym sklepie, jeśli zdołasz przekonać szefa, aby trzymał dla ciebie miejsce. − Chodzi o to, że nie masz wielu opcji - Rome wytłumaczył. - Jesteśmy popularni, wiesz? Jesteśmy śledzeni. Ty nie, przez co boję się o twoje bezpieczeństwo, jeśli ludzie naprawdę zaczną cię nienawidzić, za to co myślą, że jest romansem. − Romansem – powtórzyłam. − Tak, w końcu to ucichnie. Zapraszam cię do nas, abyś tego uniknęła. − Do LA? − Tak. − Co miałabym robić w LA, Rome? − Zostać z nami i... być z nim - wskazał na Cartera, a ja zamarłam.
Carter nie spojrzał w moją stronę, ale zesztywniał. Na kilka chwil nastała cisza, po czym westchnął i odwrócił się do Rome'a. - Ona ma tutaj życie. To co zrobiliśmy, było błędem. Wiedziałam, że w to nie wierzył. − Błędem? - Melanie sapnęła, złośliwie dodając. - Leah to wie, Carter? Czy znowu to jest na twoich warunkach? Carter spojrzał na nią. – Właściwie, babeczko, tym razem to ja zostałem wyłączony z gry. Ale dzięki za twoje przypuszczenia. To sprawia, że ktoś kto bardzo próbuje się zmienić, czuje się jak pieprzone gówno. Zaskoczona Melanie zwróciła się w moim kierunku. Uniosła brwi, cicho pytając, co się kurwa stało. Pokręciłam głową. To nie był odpowiedni czas, aby komunikować się w milczeniu. Będzie musiała poczekać. − Chcemy, żeby ktoś się tobą zajął – Rome wytłumaczył. - Ochroniarz przez jakiś czas, w przypadku gdyby jacyś szaleńcy się pojawili, dobrze? Radzę ci przed wyjściem w ogóle... − Chcesz, żeby była odludkiem – Melanie przerwała, krzyżując ramiona. 133
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
− Dla jej bezpieczeństwa, tak - powiedział twardym głosem. − Przez cały czas ludzie są śledzeni w takich sytuacjach i nie potrzebują ochroniarzy. − Cóż, dziękuję ci za twoją fachową opinię, Melanie, na temat o którym
wiesz cholernie wiele. − Po prostu mówię, że nie każda gwiazda ma grupę ochronną... − Oczywiście, że nie wszyscy mają, ale skąd to niby wiesz? W grupie
ochronnej chodzi o to, że muszą być jak najbardziej nierozpoznawalni. Nie ubierają się, kurwa, w tęczowe ubrania... − Wiem, że nie, dupku! Mówię, że może sobie poradzić bez nich. − Może sobie nie poradzić. Może nie zauważyłaś, ale Carter jest tak jakby
seks symbolem dla połowy damskiej populacji. − Dobrze już! - krzyknęłam, podnosząc ręce. - Uspokójcie się ludzie! Jeśli chcesz, żebym miała cholernego ochroniarza do czasu, aż to gówno się skończy, to zgadzam się, dobrze? Nie chcę kłótni. − Dziękuję – Rome powiedział, patrząc z zadowoleniem na Melanie. Wyglądała tak, jakby chciała oderwać mu głowę. - Cóż, nic się nie stanie jeśli gdzieś wyjdę? Mam randkę podczas lanchu i nie chcę jej przegapić. Jestem osobą poboczną w tej sytuacji, więc nie powinno być żadnego problemu, prawda? Prawie przewróciłam oczami. Ta dziewczyna jest zbyt śmiała! Idzie na lunch z siostrą i sądząc po tym, jak oczy Rome'a się zwężyły, nie wiedział tego. − Nie powinno się nic stać – powiedział chłodno. − Świetnie – zniknęła w pokoju, aby się przygotować. Rome patrzył w kierunku w którym odeszła. W sekundzie w której go mijała, ramiona Rome'a napięły się. Typowa Melanie, chciała żeby ją gonił. Nie wytrzymał nawet pięciu sekund. − Daj mi minutę – wymamrotał do nas, kiedy ruszył za nią. Cisza szybko nastała. Ze znużeniem patrzyłam na Cartera, chcąc by ją przełamał. Spojrzał na mnie przelotnie, zanim przeniósł się do kuchni, opierając łokcie na blacie. Wydychając powietrze, przebiegł dłońmi przez włosy. Potem spojrzał na mnie. Z każdą mijającą sekundą, ta twarz stawała się coraz bardziej poważna.
− Carter – powiedziałam cicho, wzruszając ramionami. - Ja nie... Nie chcę, 134
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
żebyśmy się nienawidzili.
− Nie nienawidzę cię – powiedział spokojnie. Nie wiedziałam co powiedzieć, aby wypełnić przestrzeń. Nie mogłam odwrócić wzroku od jego oczu. Spoglądał prosto we mnie, w najgłębsze, najciemniejsze zakątki. − Więc jesteś pewna? - zapytał. - Ja tylko.... Musze się upewnić, że nie powiedziałaś tego co powiedziałaś, ze względu na sytuację. − Jestem pewna – odpowiedziałam słabym głosem. Odetchnął głęboko. - Jesteś pewna.
− Przepraszam. Pokręcił głową na przeprosiny. - Nie przepraszaj. Ja po prostu... Wciąż próbuję rozgryźć, co poszło nie tak.
− Ty nic nie zrobiłeś. − Wiem to – kontynuował, patrząc na mnie z wyraźnym ciepłem w oczach. Wiem to. Ponieważ nic nie zrobiłem odkąd cię zobaczyłem, próbowałem tylko cię odzyskać. Czułam się tak, jakbym połknęła piłeczkę do golfa. Cholera. − Więc co teraz? - ciągnął. - Zamierzasz wrócić do swojego życia i zapomnieć o ostatnich dwóch dniach, prawda? Zostałem przeklęty. Wróciłem, aby być oddalonym. Z powrotem ignorowanym. Czy w przeciągu ostatnich trzech lat, istniałem dla ciebie? Czy byłem, chociaż przez chwilę, pieprzoną myślą w twojej głowie, Leah? Zmarszczyłam brwi. - Oczywiście, że byłeś. Sapnął. - Wiesz, pewnego razu zdegradowałaś mnie do pozycji współlokatora. Teraz wolałbym tamten status, nić być niewidzialnym w twoim życiu.
− Nie będziesz niewidzialny. Nigdy nie byłeś niewidzialny! - powiedziałam głośno, czując rosnącą frustrację. - Nie wiesz jak to jest widzieć ciebie w cholernej telewizji, czy w pieprzonym internecie...
− Wolę to, niż być wrzuconym do pieprzonego pudła, ignorowanym przez trzy lata bez cienia przyzwoitości, aby przeczytać moje pieprzone listy! wtrącił się. - Nikt mi nigdy nie dał nic o tobie, Leah! Wszyscy sprawiali, że się obwiniałem, przez co czułem się jak gówno. Nie wiedziałem nawet jak 135
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
wyglądasz, dopóki nie spotkałem cię dwa dni temu. Moją głowę zajmowała Leah sprzed trzech lat, przejmując kontrolę nad każdą częścią mnie. Ale ty miałaś widocznie gorzej, prawda? Pieprzyć to. Nie miałaś gorzej. Nie znasz żalu tak jak ja, odczuwałem każdy dzień bycia z dala od ciebie! Kiedy nie odpowiedziałam, zbliżył się do mnie i dodał. - Ale nie tym razem, Leah. Tym razem to ty będziesz to czuła. Każdego dnia będziesz zaprzeczać temu, czego chce twoje serce i tylko ty będziesz cierpieć. Odwróciłam się od niego i zaczęłam wpatrywać w punkt na ścianie. - Ty odejdziesz, a ja będę tutaj - wyszeptałam, czując się tak, jakbym mówiła do siebie. Wszystko będzie po staremu.
− Nie, cholernie nie będzie. Nie dla mnie. Nie dla ciebie. Przeszedł obok mnie, uciekając na balkon. Nie wrócił. Kiedy Rome pojawił się, wiedziałam, że słyszał całą naszą rozmowę. − Wszystko w porządku? - powiedział z niepokojem. Nie odpowiedziałam. − Ostrzegałem go – potem powiedział, podchodząc do mnie. - Ostrzegałem go o tym, że nie będziesz gotowa. Był po prostu przerażony tym, że ruszysz dalej, jeśli nie spróbuje. Teraz go znam. Wiem, w jaki sposób działa jego mózg. − To nie ma znaczenia – wymamrotałam, ale to miało znaczenie bardziej, niż cokolwiek innego. − Leah, on się zmienił – naciskał. - On już nie sypia z wieloma kobietami. Jest samotny, zmęczony i każdego dnia usycha z tęsknoty za tobą. Wzruszyłam ramionami, wpatrując się w podłogę. Nie mogę tego znieść. − Daj mi znać o wszystkim innym, co będę musiała zrobić – powiedziałam. Westchnął na zmianę tematu rozmowy i przeszedł do innych rzeczy. Mówił mi o tym, czego mam się spodziewać, jak w ciągu kilku tygodni moje życie może się zmienić, a ja przez cały czas, kiedy o tym opowiadał, patrzyłam na poświatę Cartera, będącego na balkonie. Kiedy w końcu wychodzili, nie odezwał się do mnie ani słowem. Nawet na mnie nie spojrzał. Przed katastrofą samolotu, widziałam go jeszcze jeden raz.
136
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
piętnaście Leah Od jakiegoś czasu mam ochroniarza. Ma na imię Dave. Gdziekolwiek wychodziłam, Dave podążał za mną. Godzina nie miała znaczenia. Musiał mieszkać w swoim samochodzie, albo w czymś bardziej sensownym, ponieważ był tęgim mężczyzną, który ubierał się nienagannie w ładne koszule i spodnie khaki. Nie wiem, może miał żelazko w samochodzie, ponieważ zawsze tam był, kiedy go potrzebowałam. Kiedy nie „ochraniał” mnie fizycznie, robił za moją osobistą pokojówkę. Przynosił zakupy, segregował pocztę i przynosił mi mrożone cappuccino i pieguski, każdego ranka. Ciasteczka zawsze pomagały, zwłaszcza, kiedy wiadomości w kółko powtarzały tę samą historię. Włączenie komputera nie było już dla mnie radochą. To był absolutny koszmar, składający się ze zdjęć Cartera ze mną, artykułów o tym jakim to był oszustem i jak go „uwiodłam”. Tak, Leah Uwodzicielka. To byłam ja, tak. A tak szczerze, to co kurwa? Unikałam internetu. Po raz pierwszy nie było to trudne do zrobienia. Kiedy Carter powiedział mi, że kłamią, nie zdawałam sobie sprawy jak daleko mogą się posunąć. Było tak, jakby pewnego dnia ktoś postanowił ci wmówić, że niebieski w rzeczywistości jest fioletowy. Kompletnie jawne kłamstwo, jednakże na razie musi to być prawda, skoro trąbią o tym w mediach. Nienawidziłam tego. Potem, pewnego dnia, Melanie wróciła do domu ściskając w dłoniach magazyn. Powoli weszła do mojej sypialni, tak mocno go trzymając, że kostki jej pobielały. Wyglądała na przerażoną, jakby była blisko niedźwiedzia, chcącego zatopić w niej swoje pazury. Siedziałam przy biurku, grając w głupią grę wideo, ponieważ życie stało się tak nudne, że nie miałam nic innego do roboty. Odsunęłam krzesło od biurka i zwróciłam się ku niej. Gapiłam się i uniosłam brew. - Co to jest? - zapytałam. − Próbuję wymyślić sposób, jak ci to powiedzieć – odparła ostrożnie. 137
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
− Co się dzieje? − Coś dużego. Dziwne uczucie zagnieździło się w mojej piersi. Chodziło o Cartera? Trzymała magazyn o nim, wracającym do Molly czy do kogoś tak samo głupiego? Nie zrobił by tego, byłam pewna, to mnie chce. Ale nie rozmawiałam z nim odkąd odszedł, zabija mnie wiedza, że zostawiliśmy rzeczy w takim złym stanie. Chciałabym wszystko załagodzi, ale wiedziałam również, że potrzebuję dystansu. To była jedyna-w-swoim-rodzaju-popieprzona sytuacja. − Cokolwiek to jest, jestem pewna, że sobie z tym poradzę – zapewniłam Melanie. - Tak czy inaczej, widziałam wszystko. Każde zdjęcie, każdą historyjkę, każdą obelgę rzuconą w moją stronę. Cholera, nie masz pojęcia jak gruba jest moja skóra po zobaczeniu tych wszystkich komentarzy pod artykułami. Blogerzy mieli bardzo twórcze obelgi. Nawet podziwiałam niektóre wyzwiska, zapisując kilka w przypadku, gdyby kiedyś się przydały. Kiedy zawahała się, powtórzyłam. - Widziałam wszystko, Melanie. − Nieee – powiedziała powoli, kręcąc głową. - Nie widziałaś tego.
Wzrokiem prześledziłam magazyn, zanim z powrotem spojrzałam na nią w zakłopotaniu i w strachu. - Po prostu pokaż to, Mel. Naprawdę. Skradając się do mnie jak jakaś dziewięćdziesięcioletnia staruszka, powoli, drżącymi dłońmi pokazała magazyn. To co zobaczyłam przejdzie do historii jako najgorsza rzecz, sprawiając, że ten dzień stał się potworny.
**** SEKS TAŚMA CARTERA MATHESONA Po raz tysięczny wpatrywałam się w napis, który znajdował się na okładce magazynu. Pod tym napisem było zdjęcie Cartera, w łóżku, ze... mną. Niektóre części naszych ciał byłe zakryte tymi cholernie śmiesznym gwiazdkami. Bolesna była świadomość, że to na pewno byliśmy my, chociaż obraz nie był w najlepszej rozdzielczości. 138
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
− Ona zadręcza się tym, Rome – Melanie syknęła zza drzwi łazienki. - Musisz coś zrobić z tym nagraniem! Huh. Nie wiedziałam, że znowu ze sobą rozmawiają. A co to... czy to był cellulit na moich udach? Nie, nie, musieli to dodać. Pojeby. − Cóż, jeśli nie możesz powstrzymać nagrania przed krążeniem w sieci, to może potrafisz dowiedzieć kto jest za to odpowiedzialny! To jest nielegalne! - wysłuchała jego odpowiedzi, zanim warknęła. - Jaka normalna osoba anonimowo publikuje seks taśmę gwiazdy, nie chcąc za to zapłaty? To bzdura. Powiesz Carterowi, aby zadzwonił do niej i uporządkował ten bałagan. Po tym jak rozłączyła się, zapukała do drzwi łazienki.
− Leah – powiedziała słodko. - Proszę, otwórz drzwi. Siedziałam w wannie, mocząc się w malinowej pianie. Sam magazyn wylądował na sedsie. Przez kilka minut patrzyłam się na niego, z trudem wysłuchując błagań Melanie.
− Poważnie, kochanie, wiem, że jest źle, ale nie możesz przejść przez to sama. Pociągnęłam nosem i przetarłam oczy. Nie płaczę. Tylko... wiesz, mydło dostało się do moich oczu, więc... tak.
− Musze otworzyć te drzwi – kontynuowała. - Zbyt długo byłaś cicho i nie chcę znaleźć cię martwej. Nie zabiłabym się przez takie coś, ale chciałam wykopać głęboki dół w ziemi i schować się tam na kilka lat. Chwilę później drzwi otworzyły się i weszła do środka, trzymając nóż, którego użyła do odblokowania drzwi. Odłożyła go i stanęła z rękoma na biodrach, patrząc na mnie zakopaną w pianie. − Wszystko w porządku? − Tak – wymamrotałam, zbierając pianę razem. - Mam na myśli to, że prawdopodobnie cała Północna Ameryka widziała mój goły tyłek, ale wiesz to jest życie, prawda? − To jest bardzo ładny goły tyłek – odpowiedziała wysokim głosem, próbując polepszyć mi humor. 139
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
− Tak, taki jest – przyznałam, starając się uwierzyć w jej brednie. − Mam na myśli, że wyglądasz tak jakbyś robiła przysiady. − Nie robiłam. Usiadła na sedesie i wzięła magazyn. Spojrzała na niego, zanim wyrzuciła go przez drzwi od łazienki. Trochę spanikowałam. Wpatrywanie się w niego było wymówką na zadręczanie się, a bez niego nie mam logicznego wytłumaczenia na moje zachowanie. − Więc masz seks taśmę – Melanie powiedziała wzruszając ramionami. Kogo to obchodzi? Połowa gwiazd je ma. − Nie jestem gwiazdą, co sprawia, że to jest jeszcze gorsze. Nie ukrywam się w rezydencji z grupą sławnych przyjaciół. Jestem w normalnym domu. Każdy w tym mieście zapewne już o mnie słyszał. Musiałam wyłączyć telefon, bo ciągle dzwonił i przez to cholerstwo nie mogę stanąć twarzą w twarz z Marleną i Haroldem, ponieważ to byłoby niezręczne. Patrzyła na mnie ze współczuciem. - To ucichnie, Leah. − Nie w najbliższym czasie. Przez chwilę była cicho. - Mogę cię o coś zapytać? Wzruszyłam ramionami. - Pewnie, dlaczego nie? − Dlaczego nie przyjęłaś Cartera z powrotem? Chodzi o to, że jeśli mówi ci, że chce więcej, to jak możesz nadstawić drugi policzek? Westchnęłam. - Ponieważ jestem przerażona. Nie chcę kochać i ponownie czuć tego bólu. Zacisnęła usta. - Ale to jest miłość, prawda? Jest bolesna i piękna. − To dlaczego nie jesteś z Romem? Zerwał ze swoją głupią Alicią. − Alyssą – poprawiła z obrzydzeniem na twarzy. − Cokolwiek. − Nie jestem z Romem, ponieważ jest teraz materialistycznym dupkiem -
wyjaśniła. − To prawda? − Yep. − Kłamca. Przewróciła oczami. - Tak czy inaczej, tu nie chodzi o mnie. Chodzi o ciebie wypychającą twoją bratnią duszę z życia, po tym jak zrobił coś co chciałaś by zrobił, 140
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
odkąd miałaś dziesięć lat. − Spóźnił się. − Przespałaś się z nim. Westchnęłam. - Tak, przespałam się z nim. − Dlaczego? − Ponieważ ponownie chciałam poczuć tamto połączenie. − Więc zwiodłaś go. Przymrużyłam na nią oczy. - Zwiodłam go? Na pewno tego nie zrobiłam. - To ci robił przez długi czas, prawda? Tę całą rzecz przyjaciół-zkorzyściami. Chciał mieć kawałek ciebie, ale był zbyt przerażony aby mieć całą. Więc mieliście ten wspaniały seks, zbliżając się do siebie, a potem, kiedy wracaliście do rzeczywistości, on nie chciał niczego więcej niż przyjaźni. - Przejdź do rzeczy. Ze smutnym uśmiechem powiedziała. - Sprzeciwiłaś mu się. Ouch. Zamrugałam próbując odpędzić łzy. Głupie, pieprzone mydło. Z kolejnym pociągnięciem nosem, odwróciłam od niej wzrok, bezmyślnie wpatrując się w punkt na ścianie. Naprawdę, sprzeciwiłam mu się? Gdy cisza trwała zbyt długo, wstała i zostawiła mnie samą.
**** Czy obejrzałam seks taśmę? Oczywiście, że tak. Byłam mile zaskoczona tym, jak mało wyraźna była. Mogłam zobaczyć nas przez żaluzje, ale widok był oddalony, a zbliżenie powodowało zaburzenia kontrastu, przez co w rzeczywistości wszystko było rozmazane. Wzdrygnęłam się na widok mnie w czapce, powoli ujeżdżającej Cartera. Dzięki Bogu nie można było usłyszeć słów. Moja pierś zacisnęła się, kiedy zobaczyłam jak jego dłonie przesuwają się po moich plecach. To wyglądało na takie zmysłowe i czułe. Kiedy pochyliłam się żeby go pocałować, owinął ramiona wokół mnie, co wyglądało jakbyśmy przez 141
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
chwilę się przytulali. Dopóki nie zaczął walić we mnie tym swoim ogromnym penisem. Westchnienie. Obejrzałam ją tylko raz, wdzięczna za to, że nie zostało uwiecznione nasze pierwsze zbliżenie. Było wiele nagich ujęć Cartera, które wyszły znikąd w samo centrum uwagi. Były też artykuły z Molly. Melanie wróciła do domu z najnowszym. Na środku okładki znajdowała się błyskawica, po jednej stronie był strapiony Carter, a po drugiej cierpiąca Molly. Tytuł mówił „Rozstanie gwiazdy rocka, czy dla Tej Dwójki Uderzenie Miłości się Skończyło?” Uderzenie miłości? Rzygam. Mógłby być jeszcze gorszy? I wtedy, poniżej znajdowało się moje zdjęcie z czasów szkolnych. Oczywiście musiało być to najgorsze. Myślałam, że wybiorą bardziej fotogeniczne zdjęcia. Ale nie, musieli zapełnić artykuł o mnie stekiem bzdur. Rome miał rację. Przebrnęli przez całą historię mojego życia, dotarli do każdego brudnego szczegółu. Unikałam tego jak zarazy, a po kilku tygodniach wszystko ucichło, tak jak przewidywał Rome. Dave nie był już dłużej potrzebny, a pieniądze, które mi dano na przeżycie, skończyły się. Oficjalnie żyłam na własną rękę. Dni mijały. Tak wiele dni. Aż w końcu mogłam chodzić dookoła, będąc nierozpoznaną czy śledzoną. Aż w końcu mogłam odetchnąć i złożyć moje życie do kupy. Znalazłam pracę, unikałam wiadomości i nie rozpraszałam się. Po tym wszystkim na końcu tunelu było światło. Szkoda, że tunel był pusty.
142
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
szesnaście Leah Dzień zakończenia był normalny. Nic bardzo ekscytującego. Jedyną rzeczą jaką się cieszyłam, było zdjęcie mnie w stroju absolwenta i w tej irytującej czapce z frędzelkiem, który spadał za każdym razem, kiedy spojrzałam w dół. Kiedy odebrałam dyplom od razu się stamtąd zerwałam, zdjęłam strój i poszłam na wczesny obiad z Marleną i Haroldem, który był wyjątkowo udany z ich pokerowymi wyrazami twarzy. Całkowicie przymknęli oko na to co zaszło między mną a Carterem. Wiem, że byli doskonale świadomi, za każdym razem, kiedy wyobrażałam sobie ich w sklepie, przechodzących obok gazet z moim tyłkiem i cyckami na widoku, wzdrygałam się. Dzięki Bogu, że te magazyny nie znajdowały się na pierwszym miejscu na półce. Miałam tego śmiesznie wielkiego burgera z guacamole, byłam zdeterminowana, aby zjeść go co do ostatniego gryza. Zakończenie nie było jedyną rzeczą, którą świętowałam. Właśnie nie cały tydzień temu zdobyłam stanowisko młodszej księgowej w biurze rachunkowym. Dzięki Bogu, że starsza, gderliwa księgowa nie interesowała się mediami i nie miała pojęcia kim byłam. Powinnam być szczęśliwa, ale moje serce było ociężałe, kiedy myśli wędrowały do Cartera. Zawsze do niego i ostatnich słów, które do mnie wypowiedział. Tęskniłam za nim. Cholernie mocno. Skończyłam obiad z uśmiechem na twarzy, a potem wróciliśmy do domu. Planowałam się przebrać i pójść do klubu na parę drinków. To czego się nie spodziewałam, to niebieska kartka przyklejona do drzwi. Zerwałam ją i otworzyłam. Wyjęłam bilecik, otworzyłam go, a Melanie patrzyła przez moje ramię, czytając.
143
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
Cześć dziewczęta, tu Rome. Leah chcielibyśmy pogratulować ci zakończenia, więc skoro jesteśmy w mieście nagrywając teledysk, pomyśleliśmy, że dobrze by było, gdybyśmy uczcili to w jednym z najlepszych tutejszych klubów. Jesteś na liście VIP. Nie musisz przychodzić jeśli nie chcesz, ale mam nadzieję, że przyjdziesz. Poniżej znajdował się adres klubu. − Chcesz iść? - Melanie zapytała. − Nie wiem – odpowiedziałam. - Carter tam będzie, prawda? − Chcesz, żebym zadzwoniła do Rome'a i się dowiedziała? Zastanowiłam się nad tym i skinęłam głową. - Tak, tylko zapytaj. Nie sądzę, że dobrym pomysłem byłoby pójście tam gdyby tam był, wiesz? Wyciągnęła telefon i wybrała numer Rome'a. Uczucie niepewności wirowało we mnie. Pomysł zobaczenia Cartera był ekscytujący, ale rzeczywistość mogłaby być bolesna. Odrzuciłam go po dwóch wspaniałych dniach, a potem wymusiłam na nim utrzymanie rzeczy po staremu. Zobaczenie go byłoby co najmniej niezręczne. Melanie rozmawiała tylko przez minutę, zanim się rozłączyła. - Powiedział, że Cartera nie będzie w pobliżu i, że najprawdopodobniej będzie w swoim pokoju hotelowym. − Dlaczego miałby być w swoim pokoju hotelowym? Wzruszyła ramionami. - Nie wiem. − Jest z dziewczyną czy coś? − Nie jestem na bieżąco ze wszystkim. Nie wiem. Cierpliwie czekała na moją decyzję. Wiedziałam, ze naprawdę chciała pójść i zobaczyć Rome'a. Włożyłam klucz do zamka i weszłam do środka. Upuszczając torebkę na ziemię, westchnęłam i powiedziałam. - Dobrze. Pójdziemy. Pisnęła. - Tak! Dobrze, więc ja nie będę pić i będę kierowcą, skoro to jest twoje zakończenie. − Nie – zaprzeczyłam, potrząsając głową. - Weźmiemy taksówkę i razem się 144
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
upijemy. Dojazd tam nie będzie tani, ale zasługiwałyśmy na trochę zabawy. Przebrałyśmy się, poprawiłyśmy makijaż, zadzwoniłyśmy po taksówkę i wyszłyśmy. Jak jechałyśmy, walczyłam z pragnieniem spojrzenia na jego zdjęcie w telefonie. Jeśli był z dziewczyną, to... cóż, to nic.
**** Klub był niesamowity i znany z awanturnictwa. Szybko zdałam sobie sprawę, że sam w sobie pokój VIP był cudowny. Nie było żadnych dramatów przy barze, nie czekało się wieczność na obsłużenie. Były tam miękkie meble wypoczynkowe, nieprzepełnione ludźmi i nie tak strasznie głośno. Och, i wypełniony był również bardzo bogatymi ludźmi. − O mój Boże, to jest ten facet co gra w filmie tajnego agenta – Melanie powiedziała z westchnieniem, wskazując na jakiegoś kolesia z laską na kolanach. Roześmiałam się i opuściłam jej rękę. - Nie pokazuj palcem! − Są tutaj sławni aktorzy klasy B, Leah. To jest niesamowite. Przewróciłam oczami i rozejrzałam się po pomieszczeniu, a potem wyłapałam twarz Jareda. Siedział na kanapie z piwem w dłoni i rozmawiał z jakąś dziewczyną. − Tam jest Jared! Szybko poszłyśmy do niego. Facet był taki jakim go zapamiętałam: zabawny, śmiesznie okropny i wciąż pełen żartów. Jego oczy zaświeciły się w sekundzie w której nas zobaczył. Nie długo po tym dołączył Leo, pijany i z dłonią pod spódnicą jakieś dziewczyny.
− Kurwa, dobrze wyglądacie dziewczęta – powiedział. − Tak przy okazji, drinki są w barze – Jared powiedział, wskazując w jego kierunku. - Rome rozmawiał z barmanem. Wystarczy, że się przedstawicie, a da wam coś do picia.
− Gratuluję zakończenia – Leo powiedział, lekko mnie przytulając. 145
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
Trzymałam go na dystans, ponieważ wciąż miał dłoń zakopaną pod spódnicą. Oczywiście zawsze łobuz.
− Dzięki chłopcy! - powiedziałam. Przez chwilę wspominaliśmy, rozmawiając o wszystkim co się stało. Wyglądali na szczęśliwych. Dużo piliśmy, a Melanie zaciągnęła mnie na parkiet. Tańczyłyśmy, nasze głowy natychmiast otrzeźwiały, kiedy Rome pojawił się i mocno mnie przytulił.
− Gratulacje, Leah! - krzyknął. - Cieszę się, że przyszłaś! Uśmiechnęłam się do niego. - Dziękuję za zaproszenie. Odwrócił się do Melanie i zmierzył ją wzrokiem. Była ubrana w zabójczą mini i top wiązany na szyi. Ja byłam ubrana zwyczajnie, skromnie, w czarne legginsy i luźny top, celowo rozdarty wzdłuż boków. Biodro miało być widoczne? Nie wiem. Wyciągnęłam go z szafy Melanie zanim wyszłyśmy. Trzymała go na dystans, uśmiechając się przyjaźnie, ale widziałam potrzebę w jej oczach, kiedy nerwowo rozglądała się dookoła. Rozmawiali krótko, zanim ją zostawił i poszedł po drinka.
− Wszystko dobrze, kochanie? - zapytałam. − Tak – odpowiedziała ze skinieniem głowy, ale to mogło być dalekie od prawdy. Zrobiłyśmy sobie przerwę między piosenkami i wychylałyśmy szoty z tequili z chłopakami przy stoliku. Kiedy się upiłam, moje myśli wędrowały do Cartera. Rozglądałam się po pomieszczeniu, część mnie miała nadzieję go zobaczyć a druga cieszyła się, że tak się nie stało. Zbliżał się koniec wieczoru gdy tańcząc, wpółpijana upadłam na podłogę, po czym poczułam jego zapach. Dłonie owinęły się wokół mnie, włócząc się po moim ciele. Wiedziałam, że to był on. Te zrogowaciałe palce były oczywistą wskazówką. Moje plecy przywarły do jego piersi, a czubek mojej głowy zderzył się z jego brodą. Jego ciało ruszało się w rytm muzyki, a ja coraz bardzie byłam skupiona na poruszaniu się z nim. Mój tyłek otarł się o jego miednicę, po czym poczułam muśnięcie naszych policzków. − Gratulacje – powiedział mi do ucha zachrypniętym głosem. Otworzyłam oczy i odwróciłam głowę w jego stronę. Pomieszczenie było przydymione, ale jego oczy były rozpromienione. Kiedy tańczyliśmy zatraciłam się w 146
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
nich, przez zapach mięty z jego ust i poważny wyraz twarzy od razu wiedziałam, że był trzeźwy. W sekundzie w której zaczął się odsuwać, chwyciłam go za ramię i przytrzymałam przy sobie. - Nie – powiedziałam. - Nie idź. Zatrzymał się i wpatrywał we mnie bolesnym spojrzeniem. Z westchnieniem zbliżył się do mnie. Obróciłam się i owinęłam ramiona wokół jego szyi, patrząc na niego i podziwiając jego piękno. Bawiłam się włosami na jego karku, kiedy powoli się przesunął. Muzyka była szybka, a my na parkiecie zachowywaliśmy się jak ślimaki, bardziej przejęci czuciem siebie nawzajem niż czymkolwiek innym. Jego ciepło w połączeniu z alkoholem sprawiało, że nabrałam ochoty na różne rzeczy. Byłam tak blisko niego jak to było możliwe, czując jak twardniał przy mnie. Mój oddech zwolnił, kiedy pochylił głowę, opierając czoło o moje. Pamiętam jak dobrze było go czuć i przez chwilę ponownie go chciałam. Chciałam go we mnie, ponownie chciałam poczuć tę przyjemność sprawianą jego dłońmi. Moje usta muskały jego policzki, przez co jego oddech szarpnął. Jego oczy wpatrywały się w moje, kiedy lekko docisnęłam usta do jego. Zadrżał, a ból przebiegł przez jego twarz, kiedy wymamrotał. Powiedziałaś mi, że nie byłaś gotowa. Zamarłam, gdy kolejny raz zaczął się ode mnie odsuwać. Jego dłoń wędrowała w dół mojego ramienia, kiedy cofnął się. − Jeszcze raz gratuluję – powiedział. Odwrócił się i zniknął w tłumie, zostawiając mnie drżącą i roztrzepaną. To był ostatni raz, kiedy go widziałam przed katastrofą jego samolotu.
**** Gratuluję zdobycia stopnia, Aniele. Teraz przez całą wieczność będziesz przykuta do biurka z kalkulatorem. Mam nadzieję, że to sprawi, że te biedne dłonie będą wyglądać dobrze. − Carter
147
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. Cailin_ Beta – mlody2202
Otworzyłam pudełko i wyciągnęłam różowo-czerwony lakier do paznokci. Na dodatek słabej jakości. W rzeczywistości, przyglądając się bliżej, zdałam sobie sprawę, że był tej samej marki, co ten z dzieciństwa. Ten, który zastąpił dla mnie. Gula uformowała się w moim gardle. Wiedziałam co próbował mi powiedzieć. Przeszłość nie musi zostać w przeszłości. Ale mylił się. Musi.
148
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. - Cailin_ Beta – mlody2202
siedemnaście Carter Jak przekonasz kogoś, aby dał ci szanse? Odpowiedź jest prosta. Nie przekonasz. Leah stała się tym, czym byłem ja. Za bardzo przeżywała ból, który na nią sprowadziłem i w wyniku czego ponosiłem konsekwencje. Nie winię jej. Nie nienawidzę jej. Wręcz kurwa odwrotnie. Dokładnie wiedziałem przez co przechodziła. Wiem, jak bardzo czuła się samotna, jak zdezorientowana była, chcąc wszystko zakończyć, ale będąc blisko krawędzi wody, cofała się. Potrzebowała czasu. A czas był po mojej stronie. Po sytuacji w klubie, trzymałem się z daleka. Miesiące mijały. Przestali się nią interesować i ponownie zaczęła żyć swoim życiem. Była zadowolona. Spotykała się z innym ludźmi. Znalazła dobrą pracę jako młodsza księgowa. Miała hobby, a każdy dzień wykorzystywała do maksimum. Plotka – która do mnie dotarła – powiedziała mi tak dużo. Ale samotność dopadnie ją tak jak mnie. Nienawidziłem tego, że spotykała się z innymi frajerami. Bolała mnie świadomość, że marnowała swój czas, podczas gdy ja całkowicie go wstrzymałem. Ale nic nie mogłem zrobić. Rozrywka nie będzie dla niej wystarczająca. Coś sprawi, że znajdzie się nad przepaścią i zda sobie sprawę, jak kruche było życie. To może zająć jej miesiące. Rok. Miałem tylko nadzieję, że nie zajmie jej to dużo czasu. Że się nie spóźni.
**** Więcej aparatów. Więcej gówna. Paparazzi ponownie uderzyli. Pracowali nad historią, która nie miała 149
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. - Cailin_ Beta – mlody2202
żadnego sensu. Zastanawiam się jakim cudem jeszcze nie oszalałem. Minęło wiele czasu odkąd kogoś uderzyłem, a moja dłoń drgała z pragnienia. − Najwyraźniej rzuciła w ciebie pierścionkiem zaręczynowym – Rome powiedział przez telefon, kiedy szedłem przejściem dla pierwszej klasy. − Och, więc jest to teraz pierścionek zaręczynowy – mruknąłem. - Ostatnio słyszałem, że był to pierścionek obietnicy. − Nope, mówią, że był to ogromny diamentowy pierścionek. Znalazłem mój fotel i usiadłem. - Po pierwsze, jak długo znałem tą dziewczynę? Parę tygodni?
− Wiem, wiem – mówił dalej. - Ale ona jest supermodelką, człowieku. Więc oczywiste jest, że będą gadać różne rzeczy.
− Po drugie, nie było żadnej kłótni. Nawet się nie spotykamy. − Mają nagrania jak trzymasz ją za rękę. − Ponieważ mieliśmy kolację i weszliśmy prosto w tych drani. Nie mogłem zostawić jej na pastwę losu. Po tym jak ją podrzuciłem, ci idioci pojechali za mną prosto na lotnisko.
− Powinieneś wczoraj polecieć z nami, wydostać się z tamtego gówna. − Nie mogłem. Miałem papiery do podpisania - w końcu sfinalizowałem sprzedaż mojego domu w LA. Miałem dość mojego dotychczasowego stylu życia. Mam dom na kawałku ziemi, może zbuduję go od podstaw. Jeszcze się nie zdecydowałem. Najlepszą częścią było to, że miałem wiele czasu na dopracowanie szczegółów. Przed przerwą zespół miał do nagrania jeszcze tylko jeden teledysk. Byłem zdesperowany, aby wrócić do domu, znaleźć sposób, który sprawi, że wpadnę na Leah. To było tylko marzenie. Wciąż może mnie nie chcieć.
− − − −
W każdym razie, Rome, samolot za chwilę będzie startować. Prawda. Do zobaczenia w Nowym Jorku. Do zobaczenia, bracie. Rozłączyłem się i schowałem telefon do kieszeni.
− Witaj, jestem Julie – powiedziała stewardessa. - Jeśli będziesz czegoś potrzebował, daj mi znać. 150
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. - Cailin_ Beta – mlody2202
Kiedy przeszła, podniosłem wzrok znad notebooka i obserwowałem, jak każdemu powtarzała tę samą frazę. Była młoda, ładna z ciemnymi włosami upiętymi w kok. Powstrzymałem uśmiech, kiedy zdałem sobie sprawę, że naprawdę musi być nowa. Nie często jesteś tak podekscytowany w pracy. Może na początku, ale po pewnym czasie nie. Kilka minut później samolot rozpoczął procedurę startu. Potem zaoferowała mi orzeszki.
**** Spałem, kiedy to się stało. Pierwszą rzeczą jaką usłyszałem, były krzyki. Pierwszą rzeczą jaką poczułem, była prędkość. Prędkość, która była inna niż wszystkie. Moje oczy natychmiast się otworzyły. − Spadamy! - ktoś krzyknął. Moje serce szarpnęło. Fotel zadrżał. Spojrzałem przez okno i zobaczyłem wodę. Twarz Leah przemknęła przez mój umysł, a w sekundzie, w której uderzyliśmy w wodę, wszystko stało się czarne.
**** 10 lat Klucz wypalał dziurę w mojej kieszeni. Zjadłem kanapkę, brzdąkając na gitarze taty. Pomysł powstawał. Prawie mogłem go skosztować. Klucz wypalał dziurę w mojej kieszeni. Dostałem olśnienia, a słowa zaczęły wypływać z moich ust. Próbowałem ich, śpiewając je delikatnie. − Wołam o anioła, aby uratował ją. Jest wszystkim co mam i nie mogę jej naprawić. 151
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. - Cailin_ Beta – mlody2202
Nie, to nie pasuje. − To jest głupie. Głupie. Zmarszczyłem brwi, próbując ponownie, a klucz wypalał dziurę w mojej kieszeni. Tak szybko jak pomysł się pojawił, to tak szybko zniknął. Jak tylko chwyciłem struny, inspiracja uciekła i ponownie poniosłem porażkę. − Jak ludzie piszą takie rzeczy? - zastanawiałem się głośno, odstawiając gitarę, kiedy klucz wciąż wypalał dziurę w mojej kieszeni. To było poważne pytanie. − Nawet nie mogę nic zrymować – mamrotałem. Wyjąłem pudełko śniadaniowe z mojego plecaka. Mama nie lubiła, kiedy nie kładłem go w zlewie, po to by go opłukała. Mówiła, że w końcu zacząłby brzydko pachnieć. Przynajmniej, kiedy to zobaczy będzie miała mniej rzeczy, do których będzie mogła się przyczepić. Wyszedłem z mojego pokoju i zatrzymałem się na schodach. Spojrzałem na zamknięte drzwi, zastanawiając się nad obudzeniem jej, aby zaśpiewała. Kiedy wróciłem ze szkoły, spędziła ze mną popołudnie, a potem udała się na drzemkę. Fajnie się śpiewało. Owinęła wokół mnie ramię, trzymając mnie mocno, zanim zaczęła płakać. Wiedziałem, że lepiej o tym nie wspominać. Udałem, że nie płakała, a ona przeprosiła i wyszła. Od tamtej chwili minęło kilka godzin. Nie będzie jej przeszkadzało, jeśli ją obudzę. Była dobra w rymowaniu. Może znać jakieś słowa. Zamiast tego zszedłem po schodach, decydując, że najpierw odłożę pudełko zanim ją obudzę. Będąc w kuchni postanowiłem je opłukać. Wziąłem je i odstawiłem na stojak na naczynia, osuszyłem dłonie a klucz wypalał dziurę w mojej kieszeni. Będzie szczęśliwa, że coś zrobiłem. Może da mi prawdziwy uśmiech. Nie widziałem ich od bardzo dawna. Miałem wracać, kiedy zadzwonił telefon. Za czwartym sygnałem odebrałem.
− Halo – powiedziałem. − Cześć, koleżko – odpowiedział tata. - Co robicie? 152
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. - Cailin_ Beta – mlody2202
− Tworzę piosenkę – powiedziałem. - Nie mogę ułożyć rymów. − Musisz ćwiczyć. Mama ci pomaga? Nie zadzwoniła jeszcze do mnie, co jest do niej nie podobne.
− Nie, wciąż jest w swoim pokoju. Zamilkł na chwilę. - Co robi, Carter? − Myślę, że śpi. − Teraz? − Tak. − Możesz iść i sprawdzić? − Pewnie. Wchodziłem po schodach z telefonem przy uchu. Z każdym krokiem próbowałem ułożyć rymy. Co się rymuje z krok7? Obyty8? Werwa9?
− A przy okazji, ukryłeś tamten klucz? - tata zapytał. - Dałem ci go rano, ponieważ późno wrócę. Zatrzymałem się przed drzwiami sypialni. - Tak, jest w mojej kieszeni.
− Wyjmij go. Włożyłem dłoń do kieszeni gdzie umieściłem zapasowy klucz. Kiedy go nie poczułem, przełożyłem telefon do drugiej ręki i sprawdziłem drugą. Ponownie nic. − Carter? - tata naciskał, a jego głos był napięty i ociekał niepokojem. − Ja... Ja schowałem go do kieszeni – przysiągłem mu. - Zniknął. − O Boże – usłyszałem jak powiedział. - Dobrze, więc, wracam teraz do domu. Nie otwieraj drzwi. Zostań w swoim pokoju, dobrze? − Dobrze. Rozłączył się, a ja gapiłem się na drzwi. Nie było klucza wypalającego dziurę w mojej kieszeni. Dlaczego?
− Mamo? - krzyknąłem. 7 Step 8 Hep 9 Pep
153
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. - Cailin_ Beta – mlody2202
Powiedział abym nie otwierał, ale...
− Mamo? Zacząłem się martwić. Złapałem klamkę i przekręciłem ją. Drzwi się otworzyły i spotkała mnie ciemność. Zasłony były zaciągnięte, łóżko było nie pościelone, a jej w nim nie było. Spod drzwi do łazienki wyłaniało się światło, podszedłem do nich. − Mamo? Cisza. Zatrzymałem się przed nimi i przyłożyłem do nich ucho. Nic. Moje serce zamarło. Zacząłem mieć złe przeczucia. Znowu złapałem za klamkę i przekręciłem ją. Otwierając drzwi, stałem nieruchomo, jak przyzwyczajałem się do światła. Apteczka była otwarta i pusta. Buteleczki z tabletkami leżały na podłodze. − Mamo? - powiedziałem, czując się źle. Mama leżała na podłodze, nie poruszała się. Tata. Chciałem tatę.
154
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. - Cailin_ Beta – mlody2202
osiemnaście Carter Wszędzie dominuje jedność i kolor niebieski. Kolory tańczą w moich oczach. Połknąłem zimną wodę i zobaczyłem poświatę jasnego światła. Tata? Ręce po mnie sięgały. Bez zatrzymania sięgnąłem po nie. Tata.
155
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. - Cailin_ Beta – mlody2202
Leah − Najnowsze wiadomości: Ujęcia z akcji ratowniczej miały miejsce prawie godzinę temu. Nagranie zostało zrobione przez śmigłowiec, pokazuje mężczyznę wyciąganego z wody do łodzi ratunkowej. Jego tożsamość nie została jeszcze zidentyfikowana, poszukiwania ocalałych nadal trwają. − To Carter – Melanie powiedziała, wskazując na ekran. - Możesz stwierdzić, że to on. W rzeczywistości nie mogłam, ale nie powiedziałam tego. Kiedy dziennikarz zaczął mówić, nagranie zostało puszczone w tle. Trudno było coś dostrzec na nim, a ja czekałam jak na szpilkach na moment, w którym zidentyfikują mężczyznę. Proszę Boże, niech to będzie on. Mój telefon nagle zadzwonił, ale nie ruszyłam się, aby go odebrać. To pewnie Cheryl zastanawiała się gdzie byłam. W tej chwili nie obchodziło mnie to. Potrzebowałam odpowiedzi. − Co ja zrobię jeśli jest martwy? - zapytałam głośno. Melanie odwróciła się w moją stronę. - Nie jest martwy. − A jeśli jest? Będę bardzo żałowała, prawda? Nie odpowiedziała na to. - Miej wiarę. Sapnęłam. - Przestań, Mel. Nie kupuję tego gówna. Kiedy dorastałeś w przyczepie, wypełnionej narkomanami i alfonsami, a twoja ciotka praktycznie była dziwką, nauczyłeś się, że wiara jest bzdurą, która karmi uprzywilejowane dzieci. Dzieci, które nie muszą iść spać z pustym brzuchem. Dzieci, które chowają swoje ząbki pod poduszkę, a następnego dnia znajdują pod nią pieniążek. To są dzieci, które dorastały mając wiarę. − To nie jest gówno – odpowiedziała, kręcąc głową. - Nie możesz tego powiedzieć. Spójrz gdzie dotarłaś po tym co przeszłaś. Jesteś typowym przykładem dlaczego ludzie powinni mieć wiarę. − Dotarłam do tego miejsca, ponieważ bardzo się starałam. Westchnęła, dając za wygraną. Wczoraj przed tą gówno burzą mogła mieć jakieś argumenty, ale w tej chwili czułam się źle. Czułam się ponownie jak dziecko, 156
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. - Cailin_ Beta – mlody2202
zniszczone i ponure. Mój cały świat balansował na krawędzi ostrza. Potrzebowałam go żywego. Ponieważ życie moim życiem było w porządku, tak długo jak wiedziałam, że on żył swoim. Nie mogłabym zaakceptować faktu, że już go nie było. Musiał istnieć. Wiem, że brzmi to szalenie. Ale takie to było. − Leah, twój telefon cały czas dzwoni – Melanie powiedziała. - Pójdę po niego, a ty zdecydujesz czy go wyłączysz czy odbierzesz. Wstała i wyszła, a ja kontynuowałam wpatrywanie się w telewizor, obserwując resztki samolotu. Był mały, a ja nie wiedziałam co było gorsze. Przez chwilę wyobrażałam sobie jakby to było być na pokładzie tego samolotu, podczas spadania do rzeki. Strach, szok, niepewność. Najgorsze było to, że nie miałeś kontroli nad otoczeniem. Byłeś dosłownie produktem katastrofy, nad którą nie miałeś kontroli. Samoloty zawsze mnie przerażały. To był jeden z powodów dlaczego nimi nie podróżuję. Bycie we wnętrzu aluminiowej puszki... Nie. Po prostu... nie. − To Rome -Melanie nagle powiedziała zza mnie chwiejnym głosem. − Rome? - jego imię było tak obce w moich ustach. − Odbierz! Wzięłam telefon z jej dłoni, a ona usiadła obok mnie, kiedy wpatrywałam się w imię na wyświetlaczu. Rome. To był naprawdę on.
− Halo – powiedziałam cichym głosem. Mój żołądek skręcał się, serce biło szybciej, kiedy po drugiej stronie na chwilę nastała cisza.
− Leah – powiedział poważnym głosem. - Nie wiem czy wiesz... − Oczywiście, że wiem o katastrofie – przerwałam mu, a więcej łez zaczęło formować się moich oczach. - Żyje? Wyciągnęli go z wody? Proszę, powiedz mi, że to był on. Jego milczenie zabijało mnie. Był martwy. Oczywiście, że był. Nie przeżyjesz takiej katastrofy w samolocie takich rozmiarów. 157
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. - Cailin_ Beta – mlody2202
Jak miałabym to teraz przeżyć?
− Żyje – powiedział. Telefon praktycznie wypadł z mojej dłoni, kiedy zgarbiłam się i zaczęłam płakać w poduszkę. Ulga była nie do opisania. Kiedy się otrząsnęłam, ledwo mogłam oddychać. Ramie Melanie ponownie owinęło się wokół mnie, słyszałam jej cichy płacz. Słyszała go. − O mój Boże, Melanie – płakałam. - O mój Boże. Musiałam płakać przez wieki, zanim ponownie udało mi się złapać telefon. Kiedy przyłożyłam go do ucha, byłam zaskoczona, że połączenie nadal trwało. − Rome – powiedziałam, niemalże zadławiona emocjami. - Wszystko z nim dobrze? − Nie wiem – powiedział szczerze. - Zabrali go do szpitala i przez cały czas wołał swojego tatę. Myślę, że miał halucynację. − Ale fizycznie... wszystko z nim dobrze? − Tak myślę. Właśnie teraz jadę do szpitala. − Daj mi znać o wszystkim. − Oczywiście – przerwał, wzdychając. - W tej chwili jestem w drodze do Nowego Jorku, a moi rodzice histeryzują. Mogłabyś wpaść do ich i powiedzieć im, że wszystko jest dobrze? Będą czuć się lepiej, jeśli usłyszą to prosto w twarz. Wiesz jacy są. − Tak – odpowiedziałam, kiwając głową. - Wiem. Powiem im. Pojadę do nich, tylko muszę najpierw coś zrobić. − Dzięki, Leah. − Nie zapomnij mnie informować. − Nie zapomnę. Rozłączyłam się i przetarłam oczy. − Widzisz – Melanie wyszeptała, głaszcząc mnie po plecach. - Trochę wiary może zdziałać cuda. Przytaknęłam. - Wiem, przepraszam. Ja tylko... Spodziewałam się czegoś innego. − Co teraz zrobisz? − Muszę zadbać o Cheryl, a potem pójdę zobaczyć się z rodzicami Rome'a. Wpatrywała się we mnie, kiedy dopytywała. - A potem? 158
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. - Cailin_ Beta – mlody2202
Wzdychając, powiedziałam. - A potem muszę się z nim zobaczyć.
**** Ciężko było mi wstać z kanapy. Wstawanie było ostatnią rzeczą jakiej pragnęłam. Wciąż czułam się słabo. Nie mogłam przestać drżeć, działo się tak dlatego, że do mojego ciała nie dotarła jeszcze ta wiadomość. Nadal było sparaliżowane ze strachu. Kiedy w końcu wstałam, Melanie była już ubrana i gotowa. − Też odwiedzę Marlenę i Harolda. Chcesz żebym pojechała z tobą? zapytała. − Nie – odpowiedziałam, kręcąc głową. - Możesz od razu do nich iść. Nie wiem jak długo będę u Cheryl. − Dobrze, ale jesteś pewna, że możesz prowadzić? Wciąż nie najlepiej wyglądasz. − Nic mi nie będzie. Zanim dotarłam do samochodu, wypiłam kawę. Moje nerwy nieco się uspokoiły. Robiąc głęboki wdech, włożyłam słuchawki do uszu i w drodze do Cheryl włączyłam piosenkę. Piosenkę Cartera. Pozwoliłam, aby jego głos uspokoił mnie, skłamałabym gdybym powiedziała, że przez większość drogi nie płakałam. Kurwa, Leah, co jeśli zmarł? Co wtedy zrobisz? Będę wypełniona żalem, powstrzymywana własnym strachem. Kiedy w końcu dotarłam do przyczepy, byłam w lepszej formie. Zaparkowałam samochód i wyszłam, właśnie wtedy Cheryl pojawiła się na ganku, mając na sobie spodnie dresowe i sweter w rozmiarze jej głowy. Trzymając w jednej dłoni papieros, drugą pomachała do mnie. Z trudem przełknęłam ślinę, próbując na nią nie patrzeć, kiedy odmachałam w odpowiedzi. Radziła sobie lepiej, odkąd dwa lata temu Russell został skazany za napaść na funkcjonariusza policji. Stało się to po tym, jak pijany wjechał w samochód z rodziną w środku. Całe to zdarzenie miało miejsce w biały dzień, tak gdzieś o drugiej po południu. Szczerze, on był pieprzonym idiotą, więc nie byłam zaskoczona. 159
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. - Cailin_ Beta – mlody2202
Karma, prawda? Cheryl przestała się sprzedawać i skończyła z narkotykami. Ale nie byłam tego taka pewna, zwłaszcza teraz, kiedy podchodziłam do niej. Była wątła, jej włosy były przesuszone a skóra blada. Odkąd usłyszałam co się stało z Russellem, z jakiegoś głupiego powodu, coś dla mnie znaczyła. Może to przez to, że wiedziałam jak to jest być pod kontrolą Russella. Czasami, kiedy nie była pijana, widziałam jej kawałki, fragmenty tego jaka musiała być zanim uzależniła się od narkotyków. Więc, co tydzień odkładam pięćdziesiąt dolarów i raz w miesiącu daję jej dwieście, aby zapłaciła czynsz i kupiła jedzenie. Znalazła pracę w taniej restauracji, ale znajdowała się daleko, więc dlatego teraz tutaj jestem. Znalazłam jej przyczepę blisko pracy, więc nie będzie musiała łapać autobusu. Aktualna przyczepa była niczym w porównaniu do tamtej, która była czysta i schludna w bardzo ładnej okolicy. Wiele osób w podeszłym wieku tam mieszka, jest to obraz zdrowia w porównaniu do tej zapomnianej dziury. − Jak się masz? - zapytała, kiedy w końcu do niej dotarłam. − Dobrze – odpowiedziałam cicho. - Gotowa? Nie chciałam pogawędki. Chciałam to szybko skończyć i pojechać do domu Marleny. − Nie wyglądasz – Cheryl odpowiedziała. - Czy to przez tę katastrofę z twoim chłopcem? Spojrzałam na nią zaskoczona. - Słyszałaś o tym? - Wszyscy o tym mówią. Nie martw się. Jestem pewna, że nic mu nie jest. Znaleźli już ocalałego. Wyciągnęli go z wody. Założę się, że to on. Ponownie przełknęłam. - Tak, to on. − Wszystko dzieje się z jakiegoś powodu. − Z jakiego? - czułam się głupio, pytając właśnie ją o odpowiedź.
− Nie wiem. Przypuszczam, że chodzi o to, żebyś nauczyła się doceniać życie - wypuściła chmurę dymu, zanim rzuciła papierosa na ziemię i zgasiła. - W jednej sekundzie żyjesz, a w drugiej już nie. To jest życie. − Tak... Pomogłam jej przenieść kilka pudeł, które załadowałyśmy do samochodu. Wsiadła i czekała na mnie. Rozejrzałam się dookoła, pamiętając jak żywo było tu z 160
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. - Cailin_ Beta – mlody2202
tymi wszystkim dziećmi. Mój wzrok wylądował na starej, przebitej piłce do koszykówki, leżącej na środku trawnika. Kochałam oglądać grającego Cartera. Kochałam Cartera i kropka. Wciąż kocham. Łzy zaczęły spływać po moich policzkach, kiedy myślałam o naszych chwilach razem. Był moją bratnią duszą, a tak cholernie mocno próbowałam siebie przekonać, że żyliśmy dwoma zupełnie różnymi życiami. Pewnie, nasze życia różniły się, ale to nie oznaczało, że nie byliśmy tymi samymi osobami. Odwróciłam się w stronę jego starej przyczepy, nie stała przed nią ciężarówka ojca Cartera, tylko jakiś inny samochód. Zobaczyłam okno przez które tak wiele razy się wślizgiwałam. Wypuściłam drżący oddech. Tęskniłam za nim. Chciałam go.
− Myślałaś kiedykolwiek, że może być za późno na naprawienie czegoś? zapytałam Cheryl, kiedy otwierałam drzwi samochodu z oczami przytwierdzonymi do tamtej przyczepy.
− Jeśli nie spróbujesz, nigdy się nie dowiesz – odpowiedziała. **** Marlena i Harold byli zrozpaczeni, ale i szczęśliwi z informacji, które usłyszeli. Płakaliśmy, a rozważając wszystkie co-jeśli, czułam na sobie przenikliwy wzrok Marleny. − Musisz przestać marnować czas – powiedziała mi, zanim wyszłam. Miłość jest bolesna, ale jest tego warta. Kiedy tej nocy wróciłam do domu, Melanie przygotowała się do pracy i wyszła. Nie chciała zostawić mnie samej, ale przekonałam ją, że nic mi nie będzie. Żył, tylko to się liczyło. A jeśli by nie...? Cóż, rozpadłabym się. Przez dłuższą chwilę siedziałam na łóżku, tonęłam w ciszy, kiedy myślałam o następnym kroku. Schodząc z łóżka, wyciągnęłam pudełko po butach, a z niego listy. Drżącymi dłońmi otworzyłam ostatni jaki mi wysłał i przeczytałam go.
161
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. - Cailin_ Beta – mlody2202
Numer listu: 4 Próba ocieplenia twojego serca urokiem Cartera: 4 Sukces: 0 Ocena za podniecenie w liście: 0/10 (ponieważ przekazanie ci tych wszystkich śmiałych fantazji jakie mam, może nie być odpowiednie dla listu miłosnego) Ocena za ckliwość: 10/10 (jestem zdesperowany i żałosny) Nie jestem pewien czy przeczytałaś tamte. W tej chwili stałbym przed twoimi drzwiami, jeśli bym wiedział że to zadziała, ale wszyscy mówią, że próbujesz się uleczyć. Nie sądzę, że to prawda. Uważam, że odrywasz swoją uwagę od prawdy. To co mieliśmy było prawdziwe. To co to spieprzyło, to ja. Bałem się zaangażowania, ponieważ bałem się zranienia. Byłem świadkiem miłości w najbiedniejszej formie, a dla mnie jako chłopca nie miało to znaczenia. Z całego serca kochałem moją mamę. Mimo choroby psychicznej, miałem nadzieję że jej się polepszy, a kiedy życie stało się zbyt ciężkie, wybrała najłatwiejszy sposób i zostawiła dwoje złamanych osób. To był dzień, w którym się zamknąłem. W zeszłym tygodniu zmarł mój ojciec. Miał atak serca i na samą myśl o tych wszystkich latach, które zmarnowaliśmy, jestem zły, że nigdy nie naprawiliśmy naszej relacji. Mogliśmy ją mieć, gdybym nie był tak nieszczęśliwy i zdeterminowany na odpychaniu ludzi. To dało mi do myślenia o pewnych rzeczach. Ból jest nieunikniony. Pojawia się na wiele rożnych sposobów, z wielu rożnych powodów. Potrzebowałem cię, ponieważ pomagałaś mi zapomnieć. Bycie z tobą, posiadanie cię otwierającej swoje ciało dla mnie, w sposób w jaki to zrobiłaś, było najbardziej bezinteresownym aktem, który ktoś kiedykolwiek dla mnie zrobił. Wziąłem cie i za każdym razem, kiedy to robiłem, ubolewałem nad moją zgubą i coraz bardziej się w tobie zakochiwałem. 162
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. - Cailin_ Beta – mlody2202
I odrzuciłem to bo zmieniłem zdanie. Odrzuciłem to przez niepowiedzenie dwóch pieprzonych słów, które chciałem powiedzieć od dnia w którym cię zobaczyłem. Kocham cię. Nienawidzę tego, że muszę to napisać na kawałku papieru, ale może wystarczająco to do ciebie dotrze, że jestem pewien tego czego chcę. I chcę cię, zawsze będę chciał. Czas z dala od siebie, jest czasem straconym. Teraz na miłość boską, odpowiedziałabyś?! Łzy spadły na jego słowa, a ja wypuściłam drżący oddech. Byłam głupia.
**** Rome: Ma złamane ręce. Przez kilka dni zostanie w szpitalu na obserwacji przez wstrząs mózgu i wcześniejszą utratę wzroku. Cała reszta uszkodzeń jest minimalna. Odetchnęłam z ulgą. W końcu zidentyfikowali jego tożsamość, a to sprawiło, że to wszystko stało się jeszcze bardzie realne. W sprawie katastrofy lotniczej nadal trwało dochodzenie, a niepotwierdzone doniesienia sugerowały, że to uderzenie ptaka spowodowało, że silniki przestały działać. Ale była jeszcze lepsza teoria mówiąca, że zawiódł włącznik zasilania pomocniczego , a takie coś po prostu się nie zdarza. Nie powinno, tak sądzę. Nie wierzę w przeznaczenie tak jak kiedyś, ale dla mnie to stało się z jakiegoś powodu. Powodu, który doprowadził mnie do tego położenia.
− Proszę pani, musi to pani wyłączyć. Spojrzałam znad telefonu na miło uśmiechającą się stewardessę. Dlaczego się uśmiechała? Czy ona nie słyszała o katastrofie, która dopiero co miała miejsce niedaleko celu do którego lecieliśmy? A potem jeszcze raz to we mnie uderzyło. 163
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. - Cailin_ Beta – mlody2202
Boże, zginiemy. Ten samolot rozbije się i nigdy nie dostanę szansy na powiedzenie Carterowi, przepraszam. Ale... może wiedziałby, że chciałam to powiedzieć, ponieważ wskoczyłam do samolotu, aby go zobaczyć. Wtedy moja śmierć nie byłaby bez sensu, prawda? Melanie zabrała telefon z mojej dłoni i wyłączyła go za mnie. - Jest dobrze – wyszeptała. - To twój pierwszy lot, a potem nie będziesz już się bała. Zaoferowała mi torbę na wymioty, a ja ochoczo ją wzięłam. Niepokój kłębiący się we mnie sprawiał, że mój żołądek wszystko zwracał. Umrzemy.
− − − −
Myśl o tym, że zobaczysz Cartera i, że to wszystko jest tego warte. Chyba, że mnie odrzuci – odpowiedziałam, ciężko oddychając. Nie, chyba że będziesz się płaszczyć. Nie ma znaczenia czy będę się płaszczyć, czy nie. Może być za późno. Prawdopodobnie w tej chwili przy jego łóżku siedzi ta dziewczyna Panda.
− Nie ma jej z nim – Melanie powiedziała. - Rome tak powiedział. Zamarłam. - Znowu rozmawiasz z Romem? − Tylko po to, aby upewnić się czy z Carterem jest wszystko dobrze. − To najsłabsza wymówka jaką kiedykolwiek słyszałam. Nie odpowiedziała. - Zrelaksuj się. Start będzie wyboisty, ale potem będzie lepiej. Z wyjątkiem lądowania, bo też będzie wyboiste. O i jeśli, wiesz, będą turbulencje, też będą wyboiste. I jeśli...
− Dobrze – przerwałam jej. - Łapię. Będzie wyboiście. Oparłam się o siedzenie, kiedy w końcu samolot zaczął startować. Było za późno na wycofanie. Wzięłam już wolne w pracy. Bez względu na wszystko, zobaczę go. Albo umrę.
− Dobrze, Leah – Mel powiedziała. - Trzymaj mnie za rękę. Jesteśmy blisko. Trzymałam ją za rękę i zamknęłam oczy. Jeśli mnie odrzuci, nie wrócę do domu, zdecydowałam uparcie. Zanosiło się na bycie w tej samej pieprzonej sytuacji.
164
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. - Cailin_ Beta – mlody2202
dziewiętnaście Carter 11 lat − To co się stało nie jest twoją winą – powiedział ze łzami płynącymi z oczu. Nigdy wcześniej nie widziałem płaczącego taty. Teraz płakał każdego dnia. − To moja wina – powiedziałem, zasysając powietrze. - To był mój błąd. Powinienem wiedzieć gdzie był klucz. Myślałem, że był w mojej kieszeni. Nie wiedziałem, że zostawiłem go na komodzie, kiedy się przebierałem. A powinienem. − Bez względu na wszystko i tak znalazłaby sposób, aby dostać się do apteczki. − Dlaczego zechciała nas opuścić? - z całych sił walczyłem ze łzami. Nie płakałem, ani razu, odkąd znalazłem ją martwą na podłodze, zimną i bladą. Wszyscy uważali, że postępuje źle nie płacząc, ale nie wiedzieli, że chciałem ukryć mój ból. Gdybym go pokazał, jej śmierć stałaby się prawdziwa. Byłem zajęty udawaniem. Nie zdawałem sobie sprawy, że przez cały czas budowałem mur wokół mojego serca. Tata robił odwrotnie. Często był zły. Dużo pił. Frustrował się, że się od niego odcinałem. Przez cały czas chciałem być sam. Nie chciałem mieć z nim nic do czynienia lub ze światem, który przypominał mi o tym, że ona kiedyś w nim żyła. − Dowiemy się... − Nie chcę się niczego dowiadywać! - wrzasnąłem na niego. Każdego dnia go odpychałem. Kłóciłem się z nim o wszystko. Obwiniałem go. Nienawidziłem go. Znalazłem sposób, który pozwolił mi trzymać osoby, które kocham na dystans, aby ponownie mnie nie zranili. 165
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. - Cailin_ Beta – mlody2202
Ignorowałem jego ból. Nie obchodziło mnie to, że również cierpiał. Nie obchodziło mnie to, że zaczął tracić wszystko wokół nas. Nie dbanie o nic sprawiało, że ból odchodził.
**** Usłyszałem ciche kroki. Małe, jakby osoba chodziła na palcach. Nie chciałem otworzyć oczu i przekonać się kto to był. To mogłaby być pielęgniarka, a ja nie chciałem rozmawiać. Chciałem udawać, że śpię. Całą noc byłem odurzony. Moja dusza pękła. Cały czas zadaję sobie w kółko to samo pytanie. Dlaczego przeżyłem? Wyciągali ciała z wody i jak dotąd było tylko czterech ocalałych. Żaden z nich nie był Julie. Nie wiem co zrobię jeśli dowiem się, że nie żyje. To jest nie sprawiedliwe, że osoba, która pomogła mi wydostać się z tamtego samolotu, nie pojawiła się na powierzchni wody. Powinienem umrzeć. Ktoś taki jak ja nie powinien zostać oszczędzony. Nie zasługuję na druga szansę. Nagle dotknęła mnie dłoń. Mój oddech spowolnił na delikatność jej dotyku. Był... znajomy. − Carter. Leah. − Przepraszam – zapłakała, chwytając mnie za dłoń. - Powinnam tu być dla ciebie. Nie powinnam cię odcinać. Przepraszam. Tak bardzo cię kocham, tak bardzo próbowałam pogrzebać to uczucie. Powstrzymać się od ranienia. Przepraszam. Otworzyłem oczy. Światło oślepiło mnie, przez co skrzywiłem się i zamknąłem je na chwilę przed następną próbą. Kiedy mój wzrok poprawił się, zobaczyłem jej zapłakaną twarz. Piękna. Zawsze piękna. Los zawsze kusił mnie tym czego nie mogłem mieć, a w tej chwili nie 166
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. - Cailin_ Beta – mlody2202
musiał tego robić. Nie po tym wszystkim co się wydarzyło. Powinienem być zachwycony, że ją widzę, ale nie byłem. Nie potrzebowałem więcej zmartwień. Ponownie zamknąłem oczy. - Nie – mruknąłem bez zastanowienia. − Co nie, Carter? − Minęło osiemnaście miesięcy odkąd cię widziałem, Leah. Nie przychodź do
mnie z powodu tego co się wydarzyło, dobrze? Ja nie... Nie zniosę ponownej utraty ciebie. Czułem jak jej uścisk zacisnął się mocniej, kiedy zbliżyła się do mnie. Czułem ją, jej oddech przy mojej twarzy, kiedy wyszeptała. - Jestem tutaj, ponieważ cię kocham. Ponieważ powiedziałeś mi, że będę żyła z żalem. Teraz to rozumiem. Jestem zmęczona zwalczeniem moich uczuć. Zmęczona zamrożeniem w życiu. Jak powiedziałeś w liście, kochasz mnie, a czas osobno jest czasem straconym. Było tak, jakby ktoś dolał paliwa do moich żył i podpalił. Krew we mnie wrzała przez jej słowa, ponownie otworzyłem oczy, spoglądając w jej brązowe. Więcej łez spadało, a jej dolna warga zadrżała. Osiemnaście miesięcy zniknęło. Tamte przeszło trzy lata zniknęły. A jednak... było tak, jakbym nigdy nie był z dala od niej. Gówno takie jak to przeciwstawiało się logice, prawda? To nie miało sensu. Ale życie było wielką, bezsensowną kupą gówna, a ja byłem zmęczony nią. − Chodź tutaj – cicho powiedziałem. Jej oczy rozszerzyły się i nie szczędziła czasu na położenie się obok mnie. Złamaną rękę owinąłem wokół niej i przyciągnąłem ją do siebie. Ułożyła głowę między moją szyją a ramieniem, oddychając i płacząc w nią, kiedy chwyciła moją gównianą, szpitalną koszulę w dłoń. − Przepraszam – łkała. - Byłam tak przerażona. − Czuję się dobrze. − Ale nie wiedziałam tego. Jestem tak bardzo na siebie zła. Za zmarnowanie tyle czasu. − Więc nie marnuj więcej. − Byłam taka przerażona. Nie mogę cie stracić, nigdy więcej. Spojrzałem na nią. - To bądź ze mną. 167
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. - Cailin_ Beta – mlody2202
Odwróciła się twarzą do mnie. - Oczywiście. Pocałowałem ją w czoło, ale podniosła wyżej głowę i przycisnęła usta do moich. Jej oddech przy moich ustach był krótki i szybki, przez dłuższą chwilę została w tej pozycji, patrząc mi w oczy. W końcu to zrozumiała. - Cieszę się, że moja bliska śmierć cię obudziła wymamrotałem, odsuwając się od jej ust. - Gdybym to wiedział, to już dawno temu próbowałbym się zabić. Nie uśmiechnęła się, lecz więcej łez zaczęło płynąć. - Sprawimy, że to zadziała. − Tak. − Bez względu na wszystko, nie zostawię cię. − Tak. Ponownie mnie pocałowała i zakopała twarz w mojej piersi. Przemoczyła mnie łzami. Moje oczy i serce bolały. Wciąż byłem w stanie niedowierzania. Jej przybycie było tak nagłe i niespodziewane, a od czasu wypadku byłem w stanie zawieszenia uczuć. Byłem praktycznie otępiały. Minuty mijały, w końcu przestała pociągać nosem i mocno płakać. Gapiłem się na wyciszony telewizor, oglądając wiadomości dotyczące katastrofy. Potem, jeszcze raz to się stało. Na ekranie pojawiła się lista ocalałych, a na niej... Julie. Moje ciało podniosło się. Opadłem na łóżko i przyciągnąłem Leah do mnie. Łzy poleciały z moich oczu i zapłakałem. Wszystko będzie dobrze.
168
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. - Cailin_ Beta – mlody2202
epilog Carter Zamierzałem to zrobić. Zamierzałem wykonań końcowe zobowiązanie. Albo przynajmniej obietnicę. − Gdzie jedziemy? Pokręciłem głową, kiedy dalej jechałem krętą drogą. Sam dom był na wzgórzu, z widokiem na dolinę i góry. To był raj, całkiem niedaleko od jej pracy. A Leah miała obsesję na punkcie pracy. Pracowała dla kutasa, ale była szczęśliwa. Kochała zarabiać własne pieniądze, ale gdyby wybrała inaczej nie musiałaby pracować. Byliśmy oficjalnie razem od jedenastu miesięcy, a każdy dzień wykorzystywaliśmy w pełni. Po katastrofie zespół zrobił sobie przerwę od światła reflektorów. Nie chcieliśmy śpieszyć się z kolejnym albumem. Mieliśmy pieniądze, a fani byli gotowi na nas zaczekać. Nie było pośpiechu. Kiedy podjechaliśmy do bramy posiadłości, którą kupiłem za jej plecami, zobaczyłem na jej twarzy zmieszanie, kiedy spoglądała między posiadłością a mną. Nie otworzyłem bramy chociaż miałem hasło. Zamiast tego, zaparkowałem samochód przed nią i wysiadłem. Podążyła za mną w seksownej jak diabli letniej sukience. Jej wzrok utknął na skromnej wielkości nieruchomości. Posiadłość w doskonałym stanie w stylu gregoriańskim znajdowała się na dziesięciu akrach. Należy wiedzieć, że sprawdziłem każdy jej cal. Od miesięcy wiedziałem o jej obsesji na punkcie tych domów. Za każdym razem, kiedy wracała z pracy, zazwyczaj w nocy oglądała te nudne-jak-cholera posiadłości. Oparłem się plecami o jeden z żelaznych prętów czarnej bramy i patrzyłem na nią. Figlarny uśmieszek pojawił się na mojej twarzy, kiedy powiedziała. - Nie rozumiem.
− Kupiłem ją – powiedziałem impulsywnie. Nie mogłem się już dłużej 169
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. - Cailin_ Beta – mlody2202
powstrzymać. Jej szczęka opadła, kiedy zbliżyła się do bramy i studiowała posiadłość. Co? − Yep, kupiłem ją. − Kiedy? − W zeszłym tygodniu, kiedy udawałem, że piszę tekst z Romem. Typowa kobieca odpowiedź. - Okłamałeś mnie? Nie ważne, że okłamałem ją z dobrego powodu − Skłamałem ci o wielu rzeczach – powiedziałem. Odwróciła się do mnie, marszcząc brwi. - O jakich rzeczach jeszcze skłamałeś? Z ręką w kieszeni, trzymając pudełko z pierścionkiem, powiedziałem. – Pamiętasz jak w zeszłym tygodniu trochę dłużej wybierałem te serwetki, które chciałaś z tym głupim, kwiatowym wzorem na nich? Ostrożnie mnie obserwowała. - Tak? − Tak naprawdę nie wybierałem serwetek. − Więc co wybierałeś? Wyciągnąłem pudełeczko, a jej oczy natychmiast to załapały. W ciągu sekundy jej twarz ogarnęło zaskoczenie. Złapałem ją za dłoń i ukląkłem na jedno kolano. Drżałem. Kurwa, można by pomyśleć, że już nie będę się stresował, skoro jako muzyk śpiewam przed tysiącami ludzi. Ale byłem przerażony. − Kocham cię – powiedziałem poważnie, patrząc jej w oczy. - Chcę się z tobą zestarzeć. Chcę mieć z tobą dzieci. Przez cały czas chcę być w domu, gdzie będziemy robić te rzeczy, rozmnażać się jak szaleni. A tak przy okazji, zamierzam pieprzyć cię na każdej powierzchni tego domu. W każdym razie chodzi o to, że chcę cię, chcę moją przyszłość z tobą przy moim boku. Koniec z marnowaniem czasu, dobrze? Skinęła głową ze łzami cieknącymi z jej oczu. − Więc, wyjdź za mnie. Proszę. Jej wargi zadrżały. - Tak – zakrztusiła się. - Oczywiście. Wyjąłem pierścionek z wielkim jak cholera diamentem i założyłem jej go na palec. Wstając, wziąłem ją w ramiona i szaleńczo pocałowałem. 170
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. - Cailin_ Beta – mlody2202
To był początek reszty mojego życia.
**** Zmagaliśmy się z czasem. Nigdy nie anulujesz sławy, ona była stała. Ale sprawiliśmy, że to zadziałało. Kiedy potrzebowała przerwy, miała Melanie do której mogła się zwrócić. Kiedy ja potrzebowałem mojej, wymykałem się z Romem do studia nagraniowego, które stworzyłem wewnątrz domu. Pobraliśmy się w piękny, słoneczny dzień. W dzień, w który zaczął padać deszcz, a suknia ślubna była cała w błocie. Rozkwitliśmy, ucząc się ufać sobie nawzajem, kiedy czas rzucał wyzwania a plotki poruszały. Ponad wszystko byliśmy szczęśliwi. Każdy ból, który znieśliśmy i będziemy znosić, był tego wart.
**** 10 lat Patrzyłem na nagrobek. Grób mojej matki. Była pod moimi stopami. Dokładnie sześć stóp. Gnijąc. Zostawiając nic z czego mogłaby być dumna, z wyjątkiem syna frajera i jego ojca, który – chociaż nie chciał tego przyznać – nienawidził mnie za jej zabicie. − Stoisz tu już bardzo długo – powiedział spokojnie. Nie poruszyłem się na jego głos. Po prostu wpatrywałem się tępo w blok kamienia, przebiegając palcami po liniach jej imienia. Nie pytaj mnie jak, ale wiedziałem, że nigdy więcej tu nie wrócę. Przez ten raz, kiedy odwróciłem się od niej , nigdy więcej już jej nie zobaczę. Więc jestem tutaj, skupiając wzrok na kamieniu, w kółko śledząc jej imię. Elizabeth Matheson. Elizabeth Matheson. Eli-za-beth Ma-the-son. Jej śmierć wywołała efekt domina. 171
CandyJourney
„Leah” by R.J.Lewis
Tł. - Cailin_ Beta – mlody2202
Tata tak bardzo opłakiwał jej śmierć, że topił smutki w alkoholu. To spowodowało, że stracił pracę jako elektryk. Potem straciliśmy dom, ponieważ nie mógł spłacać hipoteki. A ponieważ straciliśmy dom i nie mieliśmy pieniędzy, przeprowadziliśmy się do jakieś dziury. Ale to nie był koniec. Nie, ta dziura doprowadziła mnie do Leah, miłości, pasji i muzyki. Do spierdalania i naprawiania, do życia, które nie sądziłem, że kiedykolwiek mogłoby być moje. W jakimś punkcie śmierć mamy zabiła mnie, ale to naprowadziło moje życie do mojej bratniej duszy i do prawdziwego szczęścia. Ponownie żyłem.
KONIEC
172