M. Robert Falzmann
CYBERCOP
Nie ma nic gorszego ni cyborg. Zwłaszcza zepsuty i oszalały. Wiem co o tym. Z zawodu jest...
14 downloads
16 Views
1MB Size
M. Robert Falzmann
CYBERCOP
Nie ma nic gorszego ni cyborg. Zwłaszcza zepsuty i oszalały. Wiem co o tym. Z zawodu jestem łowc cyborgów. Dlatego niektórzy nazywaj mnie... CYBERCOP
WST
P
Wpierw odebrali mu pami i po tym zabiegu nie wiedział ju nic, tak o sobie, jak o własnej przeszło ci. Dalej, zabrali mu rzeczy, osobiste drobiazgi, nawet medalion jaki dostał na chrzcie. Wszystko, co mogło obudzi zamro one wspomnienia, aktywowa asocjacje i przywróci cz pami ci. A w ko cu, wywo c poza Ziemi porzucili na Marsie, w tajnej akademii Space Marines, robi c z dziecka ewidencyjny numer. W tym czasie, Max miał dwana cie lat i adnego poj cia o losie kadeta SM. Co i tak nie miało znaczenia. Z odpowiednim implantem pami ci oraz programem mógł udawa ka dego lub by ka dym... Do czasu... - Kadet Max Norton? - lekarz b d cy zarazem katem patrzył na pobitego pacjenta - ...ciekawy wypadek. My sprawdzili my twoje kryształy i tam nie ma nawet ladu walki. Zupełnie tak jakby nie pisał do pami ci... a ty piszesz wszystko, nawet we nie. Wi c?! - Nie mam poj cia - wykrakał Max - nawet nie wiem jak si nazywam i kim jestem. - A tak, to mo liwe - lekarz wstrzykn ł mu ampułk z cekinem klasy Memo 6000 - a teraz? ....kim jeste ? - Ofiar pobicia - smutno ocenił Max - to musiał by pulser magnetyczny lub... - Tyle to i my si domy lamy - lekarz był w ciekły - jak? Powiedz mi jak do tego doszło?! - ... sorry - Max zwymiotował na szpitalne łó ko - ale nie wiem! Pierwsze udane kłamstwo i unik w szponach systemu... typowy dla buntu nastolatka. Bardzo sprytnego i zdolnego... Max wiedział.
- Wasze nazwisko? - Max Norton. - Urodzony? - Methanex City, rok 26 od czasu Rewolucji. - Wi c jeste klonem, a my zabraniamy... - Precz z Mecho! Niech yje Biolo! - Ładny program. Kto to pisał? - Ja sam. Czy mog ju wył czy si z symulatora? Sw dzi mnie pod włosami. Cekiny Intela bol . - We miemy to pod uwag . Brawo! Eksperyment jest sukcesem. Tak, prosz , mo esz wył czy czytnik... mój, mój, ty gdyby chciał, to mógłby by prymusem. - Mo e i mógłbym - Max nie udawał skromnego. On był wi cej ni dobry. On był najlepszy z całego roku. Ale o tym nie wiedział nikt. Max wolał udawa , e nie jest. Tak było bezpieczniej.
- Wasze nazwisko? - Max Norton. - Urodzony? - Ziemia, nie, w tranzycie, nie, Mars, nie, klon, nie, umarłem, nie, nie, nie, nie, nie.... nie wiem... - I o to chodzi, kadecie Norton. O to nam chodzi. A teraz powiedzcie nam, dlaczego nielegalnie grzebali cie w plikach i folderach Archiwum SM, bez zgody przeło onych? - Nie wiem. Kto mi kazał. Nie wiem. Kto mi kazał. Nie wiem. Kto ... - Amnezja po szoku - jeden z lekarzy pokazał twardy wydruk ze skanera - prosz zobaczy tutaj... nadal s lady echa impulsu elmagu. On dostał si w pole ra enia emitera, lub... został pora ony pr dem. - Wiemy, został wykasowany. - Ba, eby tylko to... prosz zobaczy zdj cia rentgenowskie. - Widzieli my. Szerokie i silne uszkodzenia implantów... pan chce co nam zasugerowa wskazuj c te uszkodzenia? - Tak. Moim zdaniem kadet Norton próbował si zabi , a ci lej, zabi swój obecny program. Moim zdaniem, Max próbował wróci sam do siebie i tego czym i kim naprawd jest. - Samobójstwo Pami ci to nadzwyczaj delikatna sprawa, hmm... - drugi lekarz miał widoczny implant za uchem i siedział na inwalidzkim wózku - nie, nie wierz . Raczej kto z zewn trz próbował go oczy ci i wykasowa do poziomu warzywa wł cznie. - Bł d panie kolego - pierwszy lekarz był uparty - Norton zrobił to sam. - Chyba, e jest wariatem - drugi lekarz zbył pierwszego kpi cym parskni ciem i machni ciem dłoni - nikt normalny nie zabija własnej pami ci a Space Marines s normalni, gwarantowane. - By mo e nasze testy i nasze sita nie zatrzymuj lub pokazuj bardziej zaawansowanych przypadków neurozy. - Bzdura. Nasze testy i sita s najlepsze z mo liwych. Gorzej z nasz wewn trzn ochron i zewn trzn Security. - Do czego pan pije profesorze? - zdenerwował si major. - Do czego oczywistego jak słoneczna flara. Mamy przeciek informacyjny w dziele komputerowym, lub... obcego kreta we własnych szeregach. - Raczej to pierwsze - zaopiniował kto z komisji - od roku próbujemy upolowa łamaczy naszych kodów. - Space Corps maj bardzo dobrych deszyfratorów - podpowiedział major andarmerii, tutaj przewodz cy całemu zebraniu jako deputowany dyrektor akademii - ale my te ... - To co robimy? - pierwszy lekarz miał niezadowolon min - do spalarki czy do nast pnego modelowania? Ja osobi cie wol nie wieci oczami przed lady Skinner. Administratorka jest z tytanu i pnie si po trupach w gór Adminu. - Jej fundusze, jej projekt, jej problem - major andarmerii cmokn ł znacz co có , wypadki chodz po ludziach. Podszykujcie mi tego kadeta, a ja zajm si reszt . Nawet złamany kij mo e słu y za tyczk do kaktusa, racja?
- On nie jest jeszcze złamany - wtr cił drugi lekarz - on tylko padł ofiar konspiracji. - Dzi ki opatrzno ci, e to on, a nie nasze inne elementy w obróbce - deputowany dyrektor miał tutaj ostatnie słowo oraz decyduj cy głos - wyobra acie sobie, co by si stało, gdyby kto z zewn trz wpadł na lad prototypów z Ziemi? - Mała strata - burkn ł pierwszy lekarz - nawet taki kaleka jak Norton bije je na głow , cekin, oraz odporno genotypu. Moim zdaniem to ten cały eksperyment jest poronionym pomysłem... - Stalowa lady Skinner nie lubi słowa poronienie - wolno i z dziwnym grymasem kpiny na ustach, wyszeptał major - to jest nadal panna... ze złudzeniami, e niemowlaki nie gryz sutek. - W jej wieku to ju niegro ne - kto z komisji posłał ci k i bardzo wojskow wi zk przekle stw - ...zamknijmy spraw . Rzeczy przechodz same siebie oraz granice tolerancji. Nam nie wolno kompromitowa obrazu Space Marines. - Jak trafnie - ucieszył si major - dzi ki za poparcie. - Ale co z nim? - spytał kto inny - co z Nortonem? Czy pani Skinner nie zechce go doł czy do swojej biolo stajenki? - O to prosz si nie martwi - major zacisn ł usta - to ju mój problem. My zawsze potrzebujemy kilku dobrych ludzi do specjalnych zada . A on jest dobry. Bardzo dobry. Tak dobry, e wr cz szkoda marnowa taki talent... pal c nim w piecu. - O niech to... - która z nielicznych kobiet wtopiona w łono komisji czkn ła i zrobiła si zielona - ...czy to nie jest morderstwo?
Rozdział 1 W okopconym i sp kanym lustrze pojawiła si obca, wychudzona i zła twarz. Nikt kogo warto spotka sam na sam w pustym zaułku... - ...nic dziwnego, e nie mog dosta roboty... - Max otarł pian depilatora z brody i szybko przyło ył do policzków jednorazówk nas czon w zmywaczu. Paliło jak diabli, lecz tutaj, woda była za droga by u ywa jej do mycia i w efekcie pozostawał alkoholowy zmywacz. Najta szy sposób golenia i utrzymania higieny osobistej rodem ze Space Marines, lecz maj cy minusy ... - ...morda prosi si kopa - ocena chemogolarki oraz ladów trzy tygodniowego balowania z kumplami, którzy tak jak on, wypadli z utartych kolein wojskowych karier, grz zn c w cywilu oraz n dznej i mdłej, szarej codzienno ci tranzytowego Habu Neptun 22. - I co mnie, cholera, napadło bi po ryju własnego kapitana? Gorzej. Co mnie napadło bawi si w wojenk i konspir ? Trzeba było zdezerterowa jak uczciwy tchórz i da dyla do Kraba czy Procjana. Tam zawsze jeden doda jeden równa si trzy. Zarobki warte orki. Bo tutaj? Jeden doda jeden równa si teraz zero i co, kurwa, jak wszystko wyjdzie na wierzch i mnie dopadn ? Jedni by si zem ci , drudzy by uciszy . Mafia władzy. Pytanie zawisło bez odpowiedzi, przerwane gorzkim skurczem oł dka cofaj cego wczorajsz kolacj , o ile osiemna cie najta szych piw mo na zaklasyfikowa jako posiłek. Lecz do piwa podawano krylowe kotlety i Max musiał co zje bowiem teraz haftował solidnymi zg stkami nieprzetrawionego białka i oleisto ółt papk frytek. - ...ooouugh! I co dalej? - te wymioty to nie była zak ska ale strach. Max rzygał ze strachu, nagle widz c si oczami wyobra ni na samym dnie społecznej studni. Bez drabiny i szansy by wyj z dołka. Z kolesiami tych których zdradził cigaj cymi go po zaułkach. Ze zdrajcami oficerami ze sztabu cichcem planuj cymi jego zej cie z listy ywych. Całym wiatem tylko czekaj cym by go zniwelowa . - Ja nawet nie mam tyle by wróci do domu, cokolwiek z niego pozostało... o kurwa z Jowisza skim syfem! Jak mnie jebane Zielonki nie wezm do siebie, to... co dalej? Kolonizacyjne oddziały dalekiego Zwiadu? Jeden na stu, a mo e mniej, melduje si z powrotem i zwykle ko czy w szpitalu... nieee... - Maxymilian Norton! Kabina 3468! - gło nik w cianie toalety biura werbunkowego Space Corps obudził by umarłego. - O Bo e, je li istniejesz, zaopiekuj si kretynem - pospiesznie zapinaj c kombinezon, Max prawie biegiem wypadł z łazienki. Co tak głupiego jak minuta spó nienia utr ciły niejednemu szans na prac . A Max obiecał sobie solennie, e od dzisiaj jest jak reszta koników garbusków... potulny... Co nie było łatwe. - Acha. Nast pna spieprzona marynata - opasła blondyna w bardzo ciasnym kombinezonie paliła nielegalnego skr ta i leniwie wertowała pliki w płaskim
czytniku komputera - ...za du o hormonów a za mało szarych komórek... no, no, pobicie oficera! Masz du o odwagi próbuj c tutaj z takim yciorysem... - Przysi gam, e to było nieumy lne potr cenie. A tamten i tak mnie nie lubił, wi c skorzystał by si odgry - Max miał ciarki na plecach widz c, e nie jest poproszony o zaj cie miejsca - tak było. Nie kłami . Prosz mi wierzy . Ja jestem typem technika, inteligen... - No wła nie. I tylko dlatego jeszcze tu mierdzisz - blondyna dmuchn ła kł b dymu w jego stron i obrzuciła go taksuj cym spojrzeniem. Jak rzecz, a nie człowieka, co tym bardziej go spłoszyło. - My ciebie nie potrzebujemy. Co bardzo cuchnie w twojej kartotece i to jest wi cej ni obraza munduru. Niestety, Srebrne Manekiny kryj co maj , do zgonu wł cznie, a ty mi i tak nie powiesz, racja? Nie czekaj c na Maxa, kobieta sama pokr ciła głow , dodaj c - ...well, twoja sprawa. Mnie to i tak nie obchodzi. Space Corps maj a za du o własnych psychopatów. Czuj si odrzucony z pierwszej linii, ale... by mo e zarobimy na tobie sprzedaj c umiej tno ci zawodowe... tu obecnego rekruta. Słyszałe o Cyber Cops? - blondyna pokazała palcem na l ni co nowy holoplakat pokrywaj cy stare i zwi dłe reklamówki Space Corps - ...co dla socjopatów twojego pokroju, techno inteligencie, hehehe.... - Bo e. Ja nie jestem psycho. Jak bym był to bym siedział na rehabie lub był po operacji w szpitalu. Mnie badano... starannie. Prosz mi wierzy , e zostałem wrobiony i spławiony... przez klik . Nepotyzm i kuzyni. - Racja. Jak by był psycho to by ci nie pu cili na wybieg - wypinaj ca swoje pot ne bufory kobieta rozparła si w foteliku i raz jeszcze otaksowała stoj cego kandydata - ...to mówisz, e tamten kapitan ci nie lubił? I si zem cił? Ma kuzynów wy ej? Nie nowina. Normalka. Mmm... mo liwe. Oficerowie SM to banda bufonów. - Okropnych bufonów - gor co potakn ł Max. - Niesamowitytych... wiem co o tym. Mój były m ... był... jednym z tych lalusiów w srebrnym kombinezonie. I był bardziej zakochany we własnych kumplach, ni ... ach, nie ma co mówi ...no, siadaj Max i opowiedz mi wi cej... o tym co umiesz. Technika i technologia. Masz kilka ładnych dyplomów i trzy lata praktyki, tak? - Tak, tak - potakuj c głow i pospiesznie lokuj c si na krzesełku, Max nabrał animuszu. Pomijaj c głupi start, obecna sytuacja była wi cej ni plusowa. Ta gruba beka zupełnie nie pasowała do obrazu ony oficera SM i je li jej były stracił zainteresowanie ton blond smalcu, to tym lepiej... Max w sprawach łó ka zawsze wolał solidne kształty, a te dwa balony pod ciasnym kombinezonem a si prosiły o uwolnienie i lot w stratosfer wy szych uniesie ... - Sko czyłe ? - blondynka widziała i czytała uczucia i my li Maxa, a te nie były ró ne od setki innych, snutych przez wi kszo kandydatów jacy przewin li si przed jej biurkiem - ...to przejd my do tematu. Jak ju mówiłam, my ciebie nie potrzebujemy, ale by mo e uda nam si sprzeda twoje poł czone zdolno ci i wykształcenie... - Gdzie? - Max odwrócił wzrok od biustu i zawiesił na plakacie o soczystych kolorach - tam? Co to s Cybercops? Pierwsze słysz .
- Nie ty jeden. Ja dostałam to tydzie temu - kobieta znów zaj ła si wertowaniem czytnika - ...my mamy dostarczy tysi c kandydatów na i dla CC. A ci s czym w rodzaju niezale nej jednostki do walki z uszkodzonymi Artie, SI, robotami, androidami, itp., itd., patrz gazeta Galactic News z ubiegłego wtorku. Tam pisze wi cej... - Od wykasowywania i naprawy s ekipy techniczne producentów a nie wojsko - mrukn ł Max, nagle smutny i zamy lony. Refleksja i skojarzenie przypomniało mu o pierwszym i jedynym przyjacielu, wła nie SI imieniem Gab. Bardzo łagodnym i m drym Artie. Niestety, zabitym, zamordowanym, wykasowanym przez... - Prawda - potakn ła kobieta - lecz tylko wtedy gdy mog wej na teren wypadku, a pomijaj c tereny neutralne i ska one radiacj , gdzie i tak nie wchodz , to pozostaje im poletko federalne i municypalne. A wi kszo problemów produkuj cyborgi naj te prywatnie... rozumiesz? - Rozumiem. Tereny prywatne zazdro nie strze one przez małe i du e korporacje s niedost pne dla ekip producentów. Ka y si boi wojny podjazdowej, sabota u oraz prototypów testowanych nielegalnie... - Dokładnie tak - potakn ła kobieta - taki Nippon Steel czy GM Galactic nigdy nie wpuszcz pod swój dach czy bodaj do ogródka szpiclów z Intela lub IBM, normalka... tyle, e oni i tak maj własn security, ale milion małych firm nie ma ochraniarzy specjalistów i musi najmowa obcych co te im nie w smak, plus ta plotka o niezale nych Artie wiej cych w rejony ska enia i na pustkowia blondyna postukała paznokciami w ekran czytnika - dlatego powołano Cybercops. I to ma by niezale na od nikogo grupa wysoko specjalizowanych techników działaj ca wsz dzie tam gdzie nie mog lub nie chc wej ekipy naprawcze producentów, a tych si nam namno yło jak mutantów w Afryce. Oficjalnie, same Transgraby s produkowane przez stu kilku fabrykantów, a z tego cz jest z poza Ziemi i Marsa, co zaraz budzi pytanie o jako i bezpiecze stwo ...nie wspominaj c Jowiszan ...racja? - Racja - potakn ł Max - koloni ci olewaj normy i standardy. Jowiszanie robi to oficjalnie maj c własne pa stwo i miliardow populacj klonów a tak po cichu to mówi si , e sami napuszczaj na nas, sprytne bojowe roboty i androidy, tak by walczy z konkurencj lub nawet j usun o sianiu niepokojów nie mówi c. Plotka z barów i baraków, niemniej... - To nie plotka, to smutny fakt. Zwłaszcza na Ziemi i Marsie. Nie tak dawno... - blondynka zagryzła usta i spu ciła głow - ...aaach, co tam gada . Tutaj nie wolno mówi na takie tematy. Space Corps nie miesza si do polityki. My jeste my niezale ni i ponad planetarni... - Pewnie - Max potakn ł - a ka dy sło jest zielony i ma skrzydła. To co z tymi Cyberglinami? Ile tam płac ? I dlaczego tak mało? - Tyle wiem co nic - blondynka wzruszyła ramionami i jej piersi mało nie wypadły za granice nieprzepisowo rozpi tego suwaka - ale tamci daj znacznie lepsze socjalne benefity i gwarantuj wysok emerytur . Tak pracownicz jak powypadkow . Zale y co przyjdzie pierwsze...
- O gówno! - Max prawie wstał - pachnie kłopotami. Czy ja mógł bym zobaczy co wi cej ni bajerny holokitoagit? - Tylko samemu i na miejscu. Ja naprawd nie mam nic a nic, konkretnego kobieta zrobiła przepraszaj c min , ale tylko na mał chwilk , gdy zaraz dodała - oczywi cie, o ile tamci ciebie wezm . - Cholera - Max wyszczerzył z by - zaczynam podejrzewa , e sam sobie wyrz dz dobr przysług nie daj c si poderwa . - Mo liwe - blondynka była szczera - my mamy ogromne kłopoty z werbunkiem. Plotka mówi, e rata miertelno ci w ekipach techników z ramienia producentów si ga trzydziestu procent. W sumie taki Transgrab to czołg z robotem za kierowc . A je li jest uszkodzony na poziomie zarz dzania, to ... - B dzie strzelał do wszystkiego co ywe - doko czył Max, wstaj c i ostentacyjnie poprawiaj c kombinezon - ...dzi ki za kaw i kwiaty, ale ja ju sobie pójd . - Kawa znów zdro ała a kwiaty s tylko dla bogaczy. Prawdziwa kawa zreszt te - kobieta pokr ciła głow z niedowierzaniem - ...nie tylko inteligentny ale jak diabli arogancki. Czytaj c twoje laurki zastanawiałam si czemu nie jeste oficerem lub bodaj mena erem. Ale ju wiem. Ty jeste psycho lub gorzej i jako udało ci si oszuka lekarzy oraz diagnostyczne komputery i weryfikatory Space Marines. A Cybercop zarabia pi razy wi cej ni ten kapitan któremu złamałe szcz k . Bierzesz? - Co za perfidna modelka - Max wolno wrócił na krzesełko - ty to pewno sko czyła specjalistyczne studium Adminu i obsługi personelu plus psychodynamik i socjotechnik ... lub gorzej. Przy obecnym nadmiarze szarych komórek na rynku, profesorowie szufluj gówno... - Hehehe... - kobieta wcale si nie miała lecz kpiła. - Dobra, dobra. Bior - Max czuł si pokonany przez mistrza i nie miał z tego powodu alu. Biura werbunkowe zawsze były obsadzane przez wysokiej klasy speców, a z drugiej strony, zarabia pi razy tyle co SM kapitan, samo w sobie było zwyci stwem. Trzy miesi ce pó niej, Max nie był ju tak pewien wygranej. - Chcesz, ebym co...? - pytanie skierowane do miniaturowego ekranu infokomu było adresowane dla dyspozytora z Bazy Atlanta lecz zarazem do uszu szefa działu Operacyjnego, niejakiego Gannona. - Nie słyszałe ? - dyspozytor zakl ł - ... luju, masz kontynuowa . - Sam? - Max rozejrzał si po opuszczonej przez Boga i ludzi ulicy jak by wymarłego miasta - jeszcze mi ycie miłe. A zgodnie z instrukcj akcja tropienia polega na współpracy minimum trzech... - B dziesz czwarty. Trzech naszych ju jest wewn trz kompleksu. Niestety, oni u ywaj zwykłe Komunikatory i ja ich nie czytam przez te elazo betonowe ciany, ale ty masz wojskowe satelitarne radio... - W porz dku. Rozumiem. Moja ł czka. Telekomunikacja. Co za problem. Ju biegn - Max był polowym operatorem i słu ył jako samo w druj ca stacja przeka nikowa dla kilku grup techników czesz cych okolic za zaginionym
Qazarem. Starym i powolnym demolicyjnym pojazdem u ywanym do oczyszczania ruin. Nic nadzwyczajnego według niejakiego Gannona, ale Max miał na ten temat inne zdanie maj c własn kartotek Celów i Zagro e , zgrabnie skopiowan z utajnionych plików Ochrony IBM. Qazar był solidn dwustu tonow brył naszpikowan maserami i laserami oraz czysto fizycznymi rodkami zniszczenia typu szufla spychu i łapa zgniatacza podawacza. Nie mówi c co si stawało gdy ten dinozaur na g sienicach brał skrót czy ciasny zakr t, mia d c i proszkuj c tak cegł jak całe ciany... - A jebacz wła nie wzi ł i to niedawno - Max zastygł w półskoku, kucn ł i ukrył si za obramowaniem zjazdu do podziemia. Nie dalej ni pi metrów od niego, wprasowany w stary asfalt l nił nowo ci otarcia do czystej stali długi fragment balustrady. - Cholera by to w bok. Bydlak przebił si przez kładk dla pieszych i przez furtk . Co mu si spieszyło... Co było dziwne gdy opuszczony kompleks dawniej słu ył jako plac zakupów i był otoczony wzgl dnie du ym parkingiem. - Tyle miejsca, e mo na ta czy , a tutaj takie zniszczenia. Dra albo uciekał, albo... gonił - Max niepewnie pomacał słu bowego Mk303 lecz ta zabawka w najlepszym razie mogła zatrzyma grawilot lub Hoovera, nigdy jednak Qazara... - Czas pomy le o noszeniu czego solidniejszego - mrucz c po nosem, ostro nie zagł bił si w mroczn czelu schodowej klatki id cej równolegle do limaka zjazdu i b d cej czym w rodzaju tarasu z kolejnymi platformami przeci tymi poziomami parkingów. Cało była wzgl dnie mało zniszczona a boczne nawiewniki dawały wystarczaj co du o wiatła by mo na było i bez potykania o zwały miecia naniesione tutaj przez wiatr, lecz... - Przemyt? - Max zatrzymał si na trzeciej platformie patrz c ze zdumieniem na nowy kontener z napisem UltraLite Corp. - PowerPack, Baterie, WattPack... gówno, nawet ci kie wsady do ministosów... co za kurwa? Komu to tutaj potrze... Max pochylił si by z bliska odczyta cały spis transportowego manifestu wtopiony w uchylone wrota kontenera i tylko dlatego ył dalej. Prawie niewidoczna smuga spójnej wi zki uderzyła tu nad jego głow pal c farb i pieni c plastyk ostrzegawczych WR tablic... - Chryste! - trening Space Marines przej ł kontrol i id c na samo auto oraz instynkt, Max zanurkował w beton, poturlał si do barierki gubi c radio i karabin, przeskoczył tygrysem niskie ogrodzenie, po czym poderwał si do szalonego sprintu w gór i na zewn trz. Bardzo poprawne i jedyne zachowanie gdy w starciu z Qazarem, gdy ten był limaczo powolny. Ale, jego masery i lasery nie były... - Mamooo!! - niewidzialna pi rozłupała połow grubego no nego filara tu przed bior cym zakr t człowiekiem a ten poleciał w bok nagle skrwawiony i pół przytomny... - ...skurr...czybyk! Wali bez gadania... Max zebrał si z pod barierki, tylko po to by zaraz znów upa pod nast pn fal spr onego eksplozj powietrza bij c go w twarz i piersi. Quazar strzelał
pełzaj c i pełzał strzelaj c, jako tam wiedz c, e nawet je li nie trafi wprost, to sama siła detonacji oraz lataj ce odpryski betonu i stalowych pr tów zabij człowieka równie szybko jak cios sztyletu czy uderzenie toporem. Max był tego wiadom i porzucaj c złudne bezpiecze stwo schodów oraz limaka zjazdu, na ile tylko potrafił szybko, poku tykał w mrok gara u. Byle dalej od nadci gaj cego potwora... Lecz o dziwo maszyna nagle porzuciła tak atak jak pogo staj c przy kontenerze i Max ukryty za dalekim filarem bezskutecznie starał si dojrze i domy le dlaczego. Nie to by a tak bardzo był zainteresowany, ale za plecami miał cian bez wyj cia i odkrywaj c, e wpadł w pułapk , musiał szybko co wymy le o ile miał jeszcze troch po y - ...pi razy stawka pana kapitana. Baz jaj. Nic za fryko... co ten Qazar tam robi? Je te bakterie i inne wsady, czy tylko niszczy? Bu czuczna kpina gdy n dzna mina. Max odkrył, e krwawi ni mniej ni wi cej ni z dwudziestu gł bokich skalecze - rachunek sko czył mu si na plecach gdy tam nawet nie mógł si gn , co oznaczało, e czy tak czy tak, umrze tutaj bez szybkiej pomocy medbloku, a ten, bez radia i wezwania, sam nie raczył si fatygowa . Za radio le ało tu obok g sienicy Qazara. - Raz si yje krzykn ła mrówka wskakuj c na słonia... - kul c si , Max poku tykał w stron maszyny zaj tej kontenerem i zgodnie z okrzykiem, wskoczył na jej pancerz - ...i co dalej młody człowieku? Wi kszo roboczych maszyn miała konsol do testowania i manualnej obsługi. Qazar nie był wyj tkiem, tyle, e Max nie pami tał nic a nic z wykładu o mechanice antyków i teraz patrz c na setk przeł czników i guzików ukrytych pod zjedzon przez czas tafl plexi, nie miał najmniejszego poj cia co dalej. Rozwi zanie nadeszło jak cała reszta. Znienacka, przypadkiem i dzi ki nielogicznie działaj cej maszynie, bowiem ta, czuj c na sobie obecno wroga postanowiła go zmia d y swoj chwytn czerpako łap , zupełnie nie my l c, e ma tam w u cisku dwustu kilowy wsad uranowy. Qazar był powolny, Max troch szybszy, a kontener zako czony dziobem kotwicy, która skutecznie przebiła nie tylko plexi ale te to co pod spodem, czyli centralny wiatłowód nios cy całe info i dane od komputera do sensorów i mechoserwerów maszyny. Porównuj c z analogicznym układem budowy człowieka, szalona maszyna sama sobie przetr ciła grzbiet i nagle zastygła w nienaturalnej pozie, tylko nieznaczn drgawk g sienic sygnalizuj c, e nadal wewn trz yje. Max, który kicn ł po radio i zdołał uciec za najbli szy filar, wolał nie sprawdza stanu zdrowia potwora, bardziej przej ty własn słabo ci i czarnymi płatkami w oczach... - Baza? Tutaj Norton. Jestem w podziemiu. Qazar wył czony. Ja te . Bardzo krwawi . Medblok na biegu i odrzutowcem, lub b dzie czwarty trup... - Max strzelił na chybił trafił z tymi nieboszczykami, chc c przyspieszy akcj ratunkow i zrobił wła ciwie. Baza sypn ła setk pyta , zaczynaj c od - ...co ty inhalował, lub pił... idioto?
- Nic, ale mam zamiar jak tylko wyjd ze szpitala... - nie ko cz c, Max rozkasłał si , nagle maj c w krtani gorzk kul ółci a jej wyplucie odebrało mu reszt sił i nawet nie wiedział kiedy zemdlał. "...jak tylko wyjd ze szpitala..." Optymizm kogo kto nigdy jeszcze nie miał do czynienia z biał mafi . - Teoretycznie, dostarczono nam zimnego trupa. To, e my my zdołali reanimowa ci , samo w sobie jest cudem... - lekarka miała imienn ID oraz prawnuki, s dz c po zmarszczkach i drobnych siwych lokach - ...jak tam twoje sensory, bohaterze? Masz kłopoty ze wzrokiem? - Z pami ci - wykrakał Max - Barba Norton. Czy my jeste my...? - Ach, to... - lekarka dotkn ła imiennej plakietki na swojej piersi - ...nie, ja ju sprawdziłam. My nie jeste my krewnymi, niemniej, miło jest by w blasku sławy przez asocjacj . Mo esz mówi mi po imieniu. - Wol konkretnie - Max odkrył, e jest zagipsowany jak mumia - co ze mn ? Dlaczego ten pancerz i wyci gi? Nie pami tam bym był połamany. - Miałam do tego przej . Twoi przywie li nam prawie kliniczny zgon. To, e yjesz zawdzi czasz kolegom i szefowi. Tlenowy namiot oraz stałe sztuczne oddychanie. Twoje serce odmówiło pracy, i Gannon wrzucił ci na lód... bardzo przytomna decyzja. Jak mówiłam, teoretycznie... - A praktycznie? - Max czuł si wi cej ni podle - uszkodzenia? - Głównie utrata krwi, lecz te kilka kilo złomu i kamiennych odłamków w płucach, mi niach pleców i jamie brzusznej. - Ko ci? Ten gipsoplast. Gorset, cholera. - Troch wymienili my - lekarka nie precyzowała co - nooo... ii... chcemy wymieni wi cej oraz usprawni ... - Gówno! - Max zakasłał - ...a twarz? Co z nosem? Nie mog oddycha . - Wszczepili my ci filtry oraz dodatkowe sensory ofta. B dziesz mógł wytrzyma dziesi razy wi ksz dawk toksyn a zarazem b dziesz w stanie zw szy robota z kilometra... - Kurwa! Ja nie chc by jebanym biocybem! - Wolisz by trupem? - lekarka pochyliła si z bezigłow strzykawk i w jej oczach była mieszanina dumy oraz zadowolenia - pij, bohaterze. Sen krzepi. Po nie strzela si lepiej, jak to u was mówi . - Pomocy!! - Max zabulgotał i tyle go było na audio, Mdlej c czy te tylko zasypiaj c pomy lał, e co jest dziwnego w fakcie bycia uwi zionym w gipsowym gorsecie. Tak jak by kto nie chciał pozwoli mu na ruchy... "...a ja przecie nic nie miałem złamane!" Gło ne my li szeptem. - Oh, miałe , Max, miałe . Swoj karier , ale my to poprawili my. Teraz ju nigdy nie zapomnisz - Barba Norton pogłaskała go po policzku - my chcemy by był w stanie pami ta wszystko, nawet kiedy zabior ci resztk wspomnie , rozumiesz? - Nie! - wykrakał z gł bi czarnej otchłani gdzie wpadł i ton ł bez ratunku. - To dobrze - ucieszyła si lekarka - idioci yj dłu ej. Have a nice day, Max! Lecz on ju spał i nił...
Sen nie sen, mara czy jawa, bez znaczenia gdy i to i tamto było koszmarem... - Tak, Norton, my wiemy, ty nie jeste z Marsa, lecz z Ziemi, i dlatego wła nie tobie dano pod opiek ten specjalny bunkier ATM. Kto w sztabie sprytnie wykalkulował, e w razie domowej wojny tutaj, Marines z lokalnego naboru mog sta si problemem, staj c po tej czy tamtej stronie... hehe! ...i wiesz co? Ten kto miał racj . My wybrali my rewolucj ... lecz ta, jak sam wiesz, kona dławiona przez rz dowe wojska. A my musimy pomóc. I jedyny sposób to... Kapitan i bezpo redni przeło ony Maxa był zarazem kumplem i prawie przyjacielem. Prawie, bowiem do pełni szcz cia, Max potrzebował stopnia oficerskiego, który uprawniał do wej cia w ekskluzywne kr gi Srebrnych Manekinów, jak potocznie nazwano wła cicieli galowych mundurów i kombinezonów pokrytych natryskow aluminiow farb . - Kiedy wygramy, zostaniesz generałem! „taaak pewnie, w stanie spoczynku... wiecznego, amen...” Max otworzył oczy niepewny co jest snem a co jaw . Plastogips nadal spowijał go twardym kokonem i zapach lekarstw mieszał si z mdl c woni sterylizowanych prze cieradeł - nic czego ju nie znał i co co było solidn kotwic rzeczywisto ci. Tyle, e ten sen... Max był teraz gotów uwierzy we wszystko. Nawet w krasnoludki. O teorii globalnej konspiracji nie wspominaj c... nawet. - Jezu na krzy u, miej lito nad bł dz cymi. A co jak to nie był sen? Plotka mówi, e nas si faszeruje sztuczn pami ci . Plotka ma zawsze w sobie ziarno prawdy... Eksperymenty. Oni tutaj robi eksperymenty. A ja jestem obiektem... mój Bo e! Ja nie chc by ! Mamooo... Zaraz. Czy ja miałem rodziców? Miesi c wykre lony z kalendarza. Karuzela twarzy i kakofonia głosów atakuj ca go ilekro zdołał ockn si ze sztucznego snu. Cokolwiek z nim robiono, robiono dokładnie i długo, a cz sto g sto, nie tylko bole nie, lecz i bez pytania o zgod . - To jest banda. Nie podskoczysz - drobny i łysawy typek, który przedstawił si , jako pilot z Sol50047 w Krabie, i tak jak Max te zaleczał przeszczepy, miał własny pokój po drugiej stronie korytarza. Przy wspólnie otwartych drzwiach mogli rozmawia bez pomocy infokomów czy Interwizji. To znaczy, Kasper Hopp mógł monologowa . Max, nawet po miesi cu regeneracji i odbudowy, ledwo szeptał. Wszystkie implanty i rany, goiły si , oraz wrastały i zarastały z niech ci . Tak przynajmniej twierdziła siwa lekarka i pod pozorem utrzymania kompletnej ciszy i spokoju, odmówiła Maxowi ogl dania Holo i słuchania MarsVisionPlus
gdzie szła zawsze najnowsza muzyka i News. Popularna, wszechobecna papka dla ucha i ducha id ca dwadzie cia cztery godziny wsz dzie. Nawet w kiblach i wyci gach i bez której Max nagle czuł si nieswojo i obco w obcym otoczeniu. Wi cej, czuj c si zagubionym. MVP stanowiło bardzo swoisty zast pczy ekran z obrazem kogo ywego, kto zawsze był pod r k . Max, tak jak inni, lubił aktywnie wchodzi na foni i dorzuca swoje uwagi czy punkt widzenia. MVP była sto procent interaktywn stacj audio nie tylko informuj c ale i bawi c , nie gorzej ni Holo. Szczególnie ludzi nie mog cych czy nie chc cych afiszowa si na wideo... tak jak obecnie obecny pan Norton. - Ja zwariuj w samotno ci. Ja potrzebuj stymulacji nerwowej!!! - Da ci czytnik? Jedyna kaseta to Nowa Biblia. Te fantazja - pani doktor Barb poprawiaj ca mu poduszki miała bardzo zdecydowany wyraz twarzy i Max nie nalegał. Well, lekarze, podobno wiedz lepiej. Za leczenie i zaleczanie, zwykle sprawa na trzy dni w medbloku, nagle trwało i trwało i nie raczyło si sko czy . Max odkrył, e w nielicznych chwilach samo wiadomo ci, gada sam do siebie na głos a nawet piewa piosenki jakie zapami tał ze szkoły. - Kurwa i Cyby, pojebało mi szare!!! - łkaj cy okrzyk do zimno zielonego sufitu z oboj tnym okiem kamery rejestruj cej ka dy jego gest. - A to dlatego, e nie palisz, nie pijesz, nie pierdolisz i ledwo yjesz - po sekundzie odzew z korytarza - ...ale główka do góry. Idzie zmiana... Pilot Kasper Hopp, pomimo utraty obu nóg i sam lecz cy wszczepy Mecho, nie tracił nigdy wigoru i animuszu. Piszcz ce piel gniarki wiadkiem. Łysawy i drobny pacjent urz dzał nocami Trzy Razy Pe Party, a maj c jakie wi ksze kredyty, ci gał z miasta nielegalne substancje w płynie i proszku, wcale nie licz c si z regulaminem i dobrymi obyczajami. Taki typowy zwierzak rozrywkowy. Max zdołał go namierzy uchem i był jak cholera w ciekły, e sam nie mo e dobra si do kilku kusych kitelków z solidnymi obło ciami. Tymczasem, pilot Hopp nie marnował okazji, lecz... Mo e tylko pozornie, bowiem to co robił kolidowało z prywatnymi my lami szczerze dzielonymi i lekko rzucanymi w kierunku wiecznie pi cego Maxa Nortona. Zapewne dlatego, i nieprzytomnego... A mo e wła nie dlatego. Taka mała sublimalna indoktrynacja. Którego poranka wstrzymano dawkowanie barbiturantów i Max wolno wracaj c do siebie odkrył, e jego s siad ma drugie dno i bardzo dziwne widzenie wiata, je li nawet nie cały wiatopogl d.. - ...tak jest, mój przyjacielu. Cały ten syf był, jest i b dzie bazowany na fałszu zało e i siatce konspiracji. Bo we taki ArmTronix. Sukinsyny robi kredyt na handlu broni i nie ma nikogo kto by im tego zabronił, a nawet ci powiem, e wielcy tego wiata, cichcem popieraj ... tiek, tiek. Popieraj !
Niby sk d mamy piratów, wojska korporacyjne, wojny planetarne i tak zwane rewolucje, czyli manipulowanie masami? Tylko z tego, e nie da si zrobi krwawego przewrotu ze sztachet wyrwan z płotu, ale tysi c Mk, plus kilka skrzynek granatów wystarczy. Tania inwestycja, zwa ywszy co mo na zarobi b d c u steru. Pami tasz ostatni wojn na Marsie? - A za dobrze - Max przerywaj c długi okres ciszy spłoszył tamtego, lecz tylko na minut , lub mniej. Pilot Hopp był człowiekiem otwartym do bólu ucha... to znaczy, starał si by , bratem łat i kumplem ze szpitala. Ale Max jako nie bardzo lubił tamtego, sam nie wiedz c dlaczego. Czy to była kwestia doboru słów, arogancja, m drkowanie, czy te co pod wiadomie fałszywego... tego nie umiał sprecyzowa , niemniej, faktem było, e go nie lubił. Kasper Hopp był potwornie w cibski... - Tylko mi nie mów, e walczyłe . Spiczniałe marynaty nigdy oficjalnie nie weszły do rozmowy pozostaj c w koszarach i bazach orbitalnych, no chyba, e ja nie znam wszystkiego - głos pilota miał w sobie nutk kpiny. - Zapewne - burkn ł Max - Nie, ja nie walczyłem, a ty? I po czyjej stronie? na w cibstwo zawsze nale y odpowiada tym samym. - Ja te nie. Wojna to głupota - pilot zakl ł - wojskowi te ... przepraszam nie chciałem urazi . Ty jeste zawodowcem... - Byłem - Max odpr ył si troch - przez prawie trzy lata pilnowałem składów z głowicami antymatu. Takie gówno, e nikt by tego nie chciał za darmo, a mimo to, kiedy Mars wpadł w zam t domowej wojny, obawiano si ... - Max nie musiał ko czy . - Plotka była, e jednak kto tam próbował przechwyci kilka piguł. A niektórzy mówi , e to była wewn trzna robota frakcji jastrz bi SM rodem z Marsa - nast pna nuta kpiny je li nie u miechu. - Plotka idiotka. Kto dba. Ja nie. Marynaty pognały mnie za brak manier i teraz mam na ich temat totalny zwis - wykr tna odpowied Maxa troch zaskoczyła tamtego, co było wła ciwe i zamierzone, bowiem prawda groziła gorzej ni wi zieniem a Max wolał nie wypapla co wie. Ot, taka sobie barakowa paranoja wszczepiona wraz z treningiem. Ufaj tylko sobie. - S tacy co dbaj - pilot gładko zmienił temat, lecz nie form bardzo podchwytliwych pyta - a ty Max to o co dbasz? Jak o kredyt to zapraszam do Sol50047. My tam bardzo potrzebujemy specjalistów twojego pokroju... - To znaczy? - Bodaj cybergliniarzy, o wojsku nie mówi c. Ciekawe, co ci napadło bi po mordzie własnego dowódc ? - Czy ja majaczyłem w gor czce? Sk d ta informacja? - Od twoich kumpli. Wdepn li tutaj z jakim kaktusem i czym do podlania, a ty kimałe wi c... rozumiesz... hej!... jak tylko wyjdziesz, to ja zapraszam do baru. Z ciebie to jest realny bohater, wiesz? - Do baru? Dzi ki, pomy l nad tym - Max ziewaj c udał, e zasypia, nagle zły na pilota i na siebie. Pan Hopp miał zbyt du o informacji i pewno ci siebie, zupełnie nie pasuj cej do zwykłego sternika kosmicznej barki, za on... Norton...? "...a ja jestem konformist i sentymentalnym, pełnym szczytnych idei naiwniakiem. Powinienem był..."
Nie, tej my li nigdy nie potrafił doko czy . To kolidowało zawsze z tym co wyniósł z domu. Zasady, etyk , moralno , wiar . Takie bol ce kamyczki w butach gdy na samotnej drodze przez ycie. Zupełnie zbyteczne. Tak jak historia kultury, czy kawałki Hamleta wykute na pami ... jebane, by albo nie by , oto jest pytanie. Lecz je li by , to kim? Sob czy manekinem? A wiadomo, e wi kszo woli by manekinami. Nawet zaprogramowanymi. " no i ja jestem i niestety, le mi z tym do twarzy" Prorocze wyznanie. Kiedy wreszcie udało mu si o własnych siłach, którego tam poranka dowlec do sracza, prawie zemdlał patrz c w lustro. - Jezus i Maryna, co te kurwy zrobiły z moj mord ? - Przemodelowali, panie kolego - pilot Hopp, w samojezdnym wózku, był tu za chwiej cym si Nortonem - pozwolisz, e ci pomog ... - Nie! Mam dosy piel gniarzy i piel gniarek. Sam si odpryskam... - To za chwil - pilot wygrzebał z za pazuchy paczk nielegalnych petów i zakurzył, kpi co zerkaj c na w ciekłego Maxa - ...czy wiesz, e tylko tu, w łazience... nie zało yli podsłuchu i kamer? - Kto dba gdy sra, a ja musz ... - niecierpliwa uwaga, szybko kryj ca nagły chłód i cie l ku. Pieprzony Hopp był denerwuj co natr tny. Jak glina. Taki prawdziwy glina z Ziemi - ...okay. Co jest grane, kole ?! - Ty mi powiesz - pilot wolno poruszył swoimi protezami - czy wiesz, e maj c te Mecho nogi jestem w stanie jednym kopniakiem zabi ? - Gangster nie glina - Max zakl ł b d c zbyt słabym by móc zrobi co wi cej - ciebie naj to? - Hehehe... - niedopalony pet pofrun ł do umywalki - pomyłka. To ja werbuj . Ale i te ratuj . Ogromny zbieg okoliczno ci i przypadku. Ty masz u mnie mał teczk . A ja naprawd miałem wypadek i cholerne ledztwo padło wraz z prokuratorem. Gówno i meteor trafia si najlepszym. A ja jestem... tutaj pod przybranymi danymi i pokrywk . - Ja nic nie zrobiłem - Max odkrył ciepł strug mocz c mu szlafrok, lecz nie potrafił powstrzyma si - kurwa ma ! Ja nic nie zrobiłem! - Wiem. Gadałe przez sen. S sposoby... - pan pilot - nie pilot - wstał bez trudu i o dziwo, bez protez. Te okazały si atrap i jak dwie plastikowe łuski padły na boki, bezwstydnie wiec c ró owym wn trzem. - Teatr - Max miał mdło ci i zawrót głowy - co za teatr. - Gorzej gdy wojenny i z atomowym ogniem w tle - zupełnie cały i zdrowy łysol pokr cił głow z dezaprobat - mogłe ich zatrzyma ... - Ich? Ich?!! Moich?! Kolegów? Jak?! - pytania bez odpowiedzi. - Bohaterowie s oszczani, jak widz - wredny typek wyszczerzył z by. - No dobra. I co dalej? Jestem aresztowany? - fanfaronada w obliczu kata. Bo ten tutaj był i miał to w oczach. - Tak i nie, obywatelu Norton. Akurat, pan jest ostatnim z mojej listy spiskowców i niestety ... trudny do zapuszkowania. Ten cios na szcz k pa skiego byłego kolegi i dowódcy, pozwolił uciec przed ci giem dalszym, bo o to ci chodziło, Maxymilianie, nieprawda ? - Mam na imi Max.
- W skrócie - łysol zarechotał i obrócił si do drzwi - masz szcz cie, e ja lubi skróty. Podpiszesz mi tylko zeznanie i uciekaj na Ziemi . Jak znam ycie, pr dzej, czy pó niej kto odkopie akta sprawy i odkryje cał prawd o dzielnym Marines imieniem Maxymilian, który zakapował... - Ja nigdy... nie mogłem pogodzi si z my l o wojnie... ja musiałem... - Nazwijmy to brakiem cywilnej odwagi, albo zakłamaniem. Nale ało od zaraz zameldowa o przest pstwie, ty pierdolony kretynie! - łysol podniósł głos co ja mówi . O planach. Bo to kto tam zaplanował i omówił to z tob ... a czy wiesz, e oni byli o krok od detonowania ładunków?! - Tego wła nie nie chciałem - Max zacisn ł pi ci - i nie wybuchły! - Ale mogły. Rozumiesz? Mogły. Sama sprzeczka i bicie nie zatrzyma fanatyka. Nale ało zastrzeli ... - Ludzie nie zabijaj ludzi. A Space Marines to jak rodzina... - Mowa! Dali ci wilczy bilet i kopa. Dyskretna forma pozbycia si czarnej owcy i kapusia. Za ci których aresztowałem to ukryci bohaterzy Marsa. - Nic si nie stało - Max pomasował kamie w miejscu oł dka - i tak było najlepiej. Mój były kapitan był jedynym, który znał zbroj ce kody... - małe kłamstwo by sprawdzi czy pan Hopp naprawd wie... - Taaa ... - łysol był prawie za drzwiami - ...sprytnie ukartowane, wi c ja nie mog ci aresztowa , ale nie licz na pobła anie. To ty i nikt inny miał klucze i karty security do składowiska. I to ty miałe otworzy bunkry. A ja mam ci na oku. Jeden po lizg i siedzisz ... w kopalni uranu... - Oczywi cie - Max odpr ył si , gdy tamten nie wiedział wszystkiego. Nikt nigdy nie otworzył bunkrów. Ta informacja była spreparowana przez majora andarmerii - ...dzi ki za ostrze enie! Kpina i u miech pod nosem. Pan Hopp znikn ł ze sracza a Max mógł spokojnie przemy le co dalej. - No tak. Czas by znów włama si do banku danych SM i zbada co tam na mój temat pisze... Drwina losu, kpina losu. Pancerny i powolny Orbital wraz z prokuratorem i wi niami, id cy w stron Ziemi, został trafiony przez niezidentyfikowany obiekt, po czym p kł na pół rozsypuj c po wysokiej orbicie ludzkie cargo. Rozbitków nie było, podobnie jak zbyt wielu notatek w InfoWizji na temat katastrofy. Dobre imi Space Marines nadal było dobre, zaiste los i okoliczno ci sprzyjały Srebrnym Manekinom. A Max ju nie musiał włazi pod łó ko, czy chowa si w szafie, ilekro obcy głos zad wi czał na szpitalnym korytarzu. Wprawdzie wcze niej, w sztabie, było mu darowane i obiecane e b dzie y , ale... ostro ni yj dłu ej, a Max, mimo wszystko chciał i dbał... A mo e nie? Mo e jedynie był skonfundowanym i zdezorientowanym szczylem, który był zupełnie nie przygotowany do pływania w szambie dnia codziennego i walki o odpadki z innymi gryzoniami. Max czasami t sknił za szkoł a nawet, wstyd przyzna , przedszkolem.
Miał tam własny interaktywny komputerowy symulator imieniem Gab i to był pierwszy z nowej rodziny SI - program sztucznej inteligencji. Gab był bardzo długo jedynym powiernikiem i przyjacielem Maxa. Nawet po tym jak ustawowo zabroniono chowania młodzie y w obecno ci Artie i Cybów, a dalej inteligentnych programów typu SI. Gab znikn ł wykasowany przez Rz dow Ustaw o ochronie Ludzi, lecz Max nadal pami tał i t sknił. Podobnie jak pami tał mundury policjantów, którzy najechali dom jego rodziców i potworn awantur , gdy odkryto ju od roku nielegalny program zakl ty w miniaturowym symulatorze. Max wiedział, e kto doniósł i nawet podejrzewał kto mógł, z grona szkolnego bractwa sieci, ale... nigdy nie potrafił udowodni , kto sypn ł. Co nie zmieniło faktu, e ból, al i w ciekło z tamtych lat, trwały gdzie na dnie jego pami tliwego serca. Trwały przytłoczone Zasadami i Dobrymi Obyczajami a nawet Naukami. - Ciekawe, e nic nigdy nie było w Biblii o kapusiach ... i nie b dziesz kablował do władz, lub co w tym stylu - gorzka kpina przy porannej gorzkiej namiastce kawy i przed monitorem Holo sk po dziabi cym o nagłej anihilacji prokuratorskiej kibitki - ...patrzta ludziska jak to zasady nam zamieniaj si w kwasy. Cud i Mandelejew. A dobra pani doktor Barb Jakoby Norton - pewno lewizna i psychograjek na u ytek prokuratora - te wyparowała i nagle Max odkrył, e jest całkiem zdrowy bez stałego zatrucia serum nie prawdy, czy co mu tam dawano... - Noo... pi kne wi zanie. Goi si jak na przysłowiowym psie. Szkoda, e tutaj nie mamy zwierz t poza ZOO - postawny i jowialny lekarz badaj cy Maxa miał na cianie bardzo realistaczny holowid pełen egzotycznych afryka skich zwierzaków. Byłych afryka skich zwierzaków. Afryka, po szybkiej wymianie atomówek mi dzy s siadami, od dawien dawna była jałow pustyni trzeszcz c od ska enia i wyj c do ksi yca mordami siwych mutantów. Max, zerkaj c na holowid, potakn ł. - Tak, szkoda - lecz w duchu dodał "i zabawnych Artie, te ..." Co znów poprawiło mu nastrój, ale obudziło inny rodzaj l ku. “ ...a co jak ja jestem w stu procentach przemodelowany? A co jak Gab nigdy nie istniał? A co jak ja to nie ja, ale obcy program? Lekarz musiał wyczu , e za tym potakni ciem kryje si co wi cej gdy szybko dodał kilka zda , które niespodziewanie wstrz sn ły i zachwiały twardym cyberglin . - A wiesz, mój drogi, e po tych wszystkich wymianach pami ci, ty nadal jeste całkiem normalnym i uczuciowo zbalansowanym człowiekiem. Ja to nawet dziwiłem si nie raz i nie dwa co popycha was, do takich po wi ce . Wykasowa własn pami dobrowolnie...? No, no... tego nie robi nawet najgorszym kryminalistom. He, he, tylko mi nie mów, e byłe . Ty przecie nic nie mo esz pami ta ... - Ale ja pami tam - Max pocz tkowo nie rozumiał - ja pami tam...
- Tylko to co ci wpakowali razem z nowymi kryształami oraz to co ci si zbiera w nie usuwalnym bloku biokryształu marki Cyber i ktokolwiek tam z wami spółkuje - no name - bez imienia na pudełku, w ka dym b d razie. Ja to macałem skanerem kilka razy i nadal bez echa producenta. Jakie dziwne federacyjne zabawki, je li mnie spytasz o opini . Czy ty czasem nie jeste podwójnym agentem z Brukseli albo Bonn? - Jakim agentem - zdumiał si Max, i lekarz nagle nabrał wody w usta, b d c tylko człowiekiem i myl c si w diagnozie. - Nie, adnym... ja tam si nie mieszam do polityki. - Pan nie jest naszym? Znaczy z wydziału Opieki Medycznej CC? - Max zaczynał wolno chwyta lu ne ko ce dziwnej konwersacji - kim pan jest? - Neuroprotetykiem - lekarz pokazał na cian z dyplomami - i to jest mój prywatny szpital. Oni ciebie tutaj przenie li nie tak dawno temu, pami tasz? - Ale tak... no tak, oczywi cie, e pami tam - skłamał Max. - Zacznij pisa pami tnik - za artował lekarz - i dobrze schowaj. Nawet jak ja dla twojego dobra wykazuj cz danych, to zawsze to sobie odtworzysz z pami tnika. No, o ile ci pozwol . Z tego co wiem, to Cybercops zaczynaj przypomina industrialnych ochraniarzy. Raz miałem tutaj typka z wewn trznej security Hundaya. Typ był nie tylko w połowie z metalu ale i nadziany cekinami do przelewu Info wł cznie. Musiałem go z tego szybko wyleczy . Techno paranoik. Rozdwojenie ja ni. Nowa choroba naszego wieku. Jedyne lekarstwo to pozby si implantów. Tobie te to radz . Masz za du o inputu. - Mam. Zrobi to. Dzi ki, doktorze - Max poczuł si znacznie lepiej. Do czasu... Nast pnego dnia, a mo e tygodnia, znów był sob , czyli szcz liwym idiot w opakowaniu Bóg wie kogo, tyle, e... - Notatki - grzebi c pod stert po cielowych zmian w małej szafie, znalazł to co szukał - notatki, tego nie mogli mi wykasowa . - Nie wiedzieli, e zrobiłem, wi c ot s ... I były. Lakoniczne, logiczne, suche i wstrz saj ce. - Kurka wodna, kto mn steruje. Jezu! Czy ja nie jestem czasem czystej krwi i szarych, podr cznikowym przykładem paranoika? Nie mógł uwierzy , e jest. Lecz ziarno podejrzliwo ci zostało posiane. Kiedy znów był na przegl dzie, spytał... - Ja byłem zawsze sierot , prawda panie doktorze? - Oczywi cie - odparł łysy zbuk maj cy na cianie Holo z rozebran do matrycy, najnowsz wersj Ford Intergalactic TurboSail - oczywi cie... - To w takim razie gdzie s pierdolone białe słonie? Panie neuro co tam? - Nie mam poj cia - spokojnie przyznał łysol - i ja nie jestem od neuro ale od motoryki. Poprawiłem ci wsady i dyski. Wytrzymasz uderzenie kuli na mostek. Gwarantowane.
- Dzi ki i za to - Max poddał si bez walki swojemu losowi - od zaraz co mi nie pasowało. Moja pami ... - To nie moja dziedzina - powtórzył lekarz. - Wiem. Przepraszam - Max wywiesił biał flag na murach zamku duszy czy co tam miał w sobie. Bowiem nie miał wyboru. Nie maj c podstawowej pami ci i naprawd nie wiedz c nic o sobie. Ale nawet i to wyprano mu po tygodniu. Niepotrzebnie. Max, od pewnego czasu, bardzo dyskretnie, pisał pami tnik. Ulica była typowo Marsja ska. Od horyzontu do horyzontu, szeroka na osiem pasm po obu stronach i ledwo, ledwo zabudowana. Jad c trzeci godzin Max kl ł zakaz u ywania Hooverów czy bodaj mini helikopterów, ale tubylcy nami tnie bronili czysto ci powietrza i jako ci swoich zmutowanych kaktusów, bowiem tak jedno jak drugie nie miało wi cej jak trzydzie ci lat, za agawy były jedynymi ro linami poza mchem, które zdołały si adaptowa do klimatu ółtej planety i niestety rosły strasznie wolno, za byle co suszyło je na proch. A według Instytutu Egzobiologii, to małe byle co było wyziewem spalin i opadem z silników lataj cych maszyn. - Prawda była. To nie spaliny ale słoneczne flary - Max, w wolnych chwilach czytaj cy Scientific Planet, wiedział lepiej - terror biurokratów oraz pilotów, gówno... mój te ... Aktualnie, prawdziwa flara, lecz tylko lodu, miała wznie si nad Mare Nostrum gdzie kierowano ostatni lecz nie ko cowy bolid wyrwany pi lat temu z Chmury Oorta i był to wielki oraz pami tny dzie dla wszystkich na Marsie. Lodowy meteor był wystarczaj co wielki by przetrwa wej cie w młod atmosfer planety i samemu dostarczy nast pne miliardy kubików czystego tlenu i wodoru. Ten ostatni, o ile nadal zwi zany z tlenem, dawał nadziej na podniesienie wilgotno ci oraz popraw zdrowia kaktusów. Mars, pomimo systematycznego bombardowania lodowymi bryłami, nadal był piekielnie such planet ... - Max?! - głos w radiu nale ał do Gannona, szefa działu operacji - my nie musimy tego robi ... wiesz... - Nie, ale wypada. Park Town zamilkł gdy tamta stacja jest pod SI, i to tym najnowszym produktem Hundaya a prototypy szwankuj , right? - Ten na sto procent. Ludzie z Hundaya sami nam to nadali, ale ja nie o tym. Ja o dostawie lodu. Jebany bolid ma odchyłk i mo e chlapn tu obok Park Town... - Wiem. Mam podsłuch z Cristal City. Biurokraci łkaj , lokalny Admin wyje, reszta robi zakłady czy i kiedy bolid pierdyknie w stolic . Z obecn celn nawigacj , mo e... nast pny, nast pnym razem... hehehe... i wiesz co?... my dla celów bezpiecze stwa powinni my przenie si na Ziemi .
- To nam, czy tak, czy tak grozi - Gannon nie doko czył i wrócił do tematu jazdy - ...mówi c o meteorach, boj si , e obecny sopel zamieni Park Town w Ghost Town... Max! Wracaj! - To rozkaz? - podst pne pytanie. Obaj wiedzieli, e on jedzie jako jeden i jedyny ochotnik, niejako prywatnie, mimo, e Hunday oferował równy milion za uratowanie prototypowego SI, i w razie powodzenia misji, ta forsa szła na konto Cybercops. Bardzo chude i n dzne konto, bieduj cej firmy. - ...tylko pro ba, Max. Bo wiesz, yje si tylko raz, a cholera wie co tam jest naprawd grane ... no i jeszcze ten bolid... gówniany biznes, wracaj. My zawsze znajdziemy inne kontrakty... - Po sprawie z Quasarem i trzech pogrzebach, nie s dz - Max nie dodał i sam był kandydatem na czwarty - my mamy bardzo zł pras i jeszcze gorsze Holo. Ot, banda amatorów... - Nie pogarszajmy obrazu - szef Gannon znacz co sapn ł do mikrofonu co było bardziej wymowne ni godzinna połajanka. Max nale ał do typów nie tylko upartych ale i nie subordynowanych, tyle, e... - no dobra, ty nie jeste amatorem, ale wariatem na pewno... - Chryste, o co biega i orbituje? - Max nie rozumiał tamtego. - Polityka - szef zni ył głos - Hunday nie jest naszym sponsorem. - Aha - Max odkrył na horyzoncie nagły rozbłysk sygnałówek na czubkach radarowych wie i wiedział, e jest w zasi gu administracyjnym miasta o miesznej nazwie Park, zupełnie nie pasuj cej do piasku i wiru pustyni ...szkoda, e tak pó no. Wła nie doje d am... - Nie mo esz mie awarii? Wiesz, opona, silnik, sraczka... cokolwiek. Nasz Wielki Niebieski nie kocha si z Wielkim Czerwonym... - Bez gówna. IBM kontra Hunday, fiu, fiu... - Max zwolnił. - To nadeszło z Góry w ostatniej chwili - Gannon sykn ł - nas monitoruj non stop, kapujesz? - Nas wodz za nos. Tego nie było w proklamacji i statusie zało ycieli Cyber Policji. My mamy by sto procent niezale ni - Max przyspieszył. - I co z tego? Ubi patria, ubi bene - tam ojczyzna gdzie dobrze. IBM nas finansuje, nieprawda ? Wracaj, Max. To jest rozkaz... - Halo? Halo?! - pukaj c palcem w sitko polowego mikrofonu, Max kl ł i kl ł, zwalaj c win na utrat ł czno ci z Baz , na ten cholerny sopel i małe Zielone ludziki, marsja skie elfy, oraz własny brak fartu... - Bardzo mi przykro, ale stracili my audio - odległy głos Gannona był kryształowo czysty i Max wiedział, e kto jeszcze wisi na linii, co i tak ju nie miało teraz znaczenia... - Tutaj HoloVision, jedyna stacja maj ca własnych obserwatorów na wysokiej orbicie... panie i panowie, zostało potwierdzone... lodowy bolid uderzy w okolicach Park Town, a mo e nawet... - O kurwa! - Max wył czył tak radio jak Holo i to wcale nie dlatego, e był wstrz ni ty ostatni informacj , ale dlatego, e wła nie min ł spalony wrak osobowego wsz dołaza i rozpołowiona skorupa nadwozia nosiła lad laserowego ci cia a potrójna nitka szerokich ladów g sienic oplatała okolic napadu i nikn ła na przełaj w kierunku miasteczka.
Bo to był napad. Co do tego, Max nie miał adnych w tpliwo ci. Wrak wsz dołaza był skierowany w stron pustynnego horyzontu a rozwleczone za nim fragmenty mówiły, e uciekał z Park Town z pełn szybko ci i nawet po pierwszym ciosie, starał si ucieka dalej. - Tylko, kto, co, jak i dlaczego? - zatrzymuj c Hoovera poza pasmem autostrady i w najgł bszym dołku jaki mógł znale , Max wrócił do tyłu by z bliska zbada miejsce przest pstwa. Gdy to było przest pstwo. Przeje d aj c, wcze niej złapał k tem oka to co pozostało z pasa erów a przecie nikt nie strzela do kobiet i dzieci... - Za wyj tkiem zepsutych robotów - poprawiaj c pas z Niwelatorem, Max mocniej cisn ł kolb Mk 600, najci szej broni jak zdołał wyd bi z magazynu w Bazie a i to tylko na krzyk. Tutaj był, jakoby, prywatnie, mówi c szczerze. - Czołgu mi trzeba a nie karabinu - omijaj c nadal kopc cy si wrak, badał lady napastników i miał w sobie lód równie zimny jak ten co leciał tutaj z kosmicznej pustki. Sopel mierci, strachu i grozy - ...kurcze solone, co to za dziwo, e ma trakcyjne nitki z rowkowym wci ciem? Tak jak by tam miał schowane koła... Łapi c za słu bowy InfoKom, Max wywołał Baz i zaraz nadział si na Gannona. Ten chciał ci gn poprzedni temat, lecz zamarł gdy zobaczył to na co patrzy miniaturowa ekranokamera czyli videofon w dłoni jego szalonego kolegi. - Okay. Osiem trupów. Jeden wsz dołaz i te lady. Ciosy były laserowe, ale te ogniowe. Typowy miotacz. Naftopochodne. Mo e gazowy. We namiar nitek i niech nasz komputerek ruszy cebrem i znajdzie analog w katalogu znanych Cybów, czy podobnych... zauwa ten rowek. Jebacze s jak nic z serii pół przemysłowej. Mecho stra , przypuszczam. Dobre tak w terenie jak na ulicy, czy... o rany! ...mam chyba kogo ywego! Nie wył czaj c Info, Max skierował si w stron wraka, zwabiony obcym głosem i ruchem, co było niepotrzebne. Pal ca si maszyna rozd ta arem znienacka wypluła jakie cz ci i fragmenty ko ci kierowcy. Cało wypełzła przez otwór po szybie, trzeszcz c i skwiercz c... Nawet pomimo filtrów w nosie, zapach był trudny do strawienia. - ...pomyłka, szefie. Same trupy... - Jezus i Maria, Max, zwijaj si z tego kotła - Gannon odkrył kto zostawił lady i był przera ony - to jest Ogoniok z Woroneskiej fabryki Cyborgów. Jeden twardy sukinsyn do pilnowania składów i magazynów. Uniwersalny. - Wida - zgodził si Max - pytanie tylko czy to on oszalał, czy jedynie wykonuje program szale ców w ludzkiej skórze. - Kto tam mo e polowa na Hundaya - podpowiedział Gannon. - IBM? - Max zastygł licz c lady - ...to nie jest w ich stylu. W odpowiedzi usłyszał gł bokie westchnienie i ostro ny szept. - Zawsze znajd si najemnicy. Wracaj do bazy. My si nie mieszamy do polityki. Nie nasz biznes. - Okay! Wracam - Max wył czył InfoKom, schował do kieszeni na udzie, po czym sprawdził ile ma magazynków i czy jego skrambler pracuje na całym pa mie. Zagłuszanie elektroniczne było psu na bud w mie cie, ale gwarantowało,
e nosiciel skramblera był nie do upolowania przez sprytne samonaprowadzaj ce si pociski i anty personalne miny... A akurat jedna bzykała cicho w słuchawce hełmu wyposa onego w nowy rodzaj skanera masy. - Luj i zgnilizna. Kolega Ogoniok sra wybuchowym gównem - Max, id c ladami, napotkał jeszcze cztery miny, bardzo fachowo zakopane pod ladem nitek g sienic - jebacz ma łopatk i własny wyszukany program walki. Kto wyra nie zadbał by ewentualna pogo czy odsiecz padła mord w piasek zaraz na dzie dobry... Niepokoj ca uwaga. Robot przemysłowy, nawet stra nik, nie jest a tak wyszukany i zdolny by samemu wpa na pomysł aktywnego zabezpieczania tyłów. A tutaj, nagle był, a raczej byli, bowiem Max odkrył drugi lad i tamten nale ał do innej maszyny, która najwyra niej działała jako cichy odwód kryj c si w gł bokiej rozpadlinie. - Jeden strzelał a drugi dbał o wsparcie i chronił tyły. Klasyczny program jaki utylizuj ludzie z oddziałów Ochrony, czyli, e jednak Ogoniok jest zaprogramowany i działa zgodnie z wytycznymi. Tylko w jakim celu? Tajemnica w tajemnicy. Wpierw prototypowe SI firmy Hunday przestało reagowa na sygnały z orbity, dokładnie w tym samym czasie gdy zacz to ewakuacj Park Town, a dalej lokalny Admin odmówił zgody na l dowanie ekipy producenta i tamci zadzwonili po Cybergliny. - Okay. Brak zgody Adminu jest logiczny. Cały ten jebany kawał pustyni to potencjalne l dowisko dla miliardów ton lodu i nikt nie b dzie ryzykował ycia bogu ducha winnych techników... zwłaszcza nikt z administracji. Te grzejodupki dmuchaj na zimne... ale... co tutaj robi wrak pełen trupów? Dobrze pami tam, e akcja ewakuacyjna okolicznych miasteczek i osad trwała przez ostatni miesi c. My nawet pomagali my w Cap Lincoln i Kobalt City... co mi si tutaj, kurcze faszerowane, nie klei... Monologuj cy pod nosem Max wolno skradał si w stron widocznej za wzgórkami architektonicznej linii szkła i betonu. Zagadka dla samobójcy. - To nie ja - kln c, samotny łowca zanurkował w cie samotnego kaktusa bowiem surrealistyczna linia zabudowy miała w sobie ruchomy element nie odbijaj cy wiatła. Taka mała matowa i metalowa pluskwa na g sienicach. Złuda pustyni. Z kilometra i na tle dziesi ciopi trowców, nawet mechaniczny potwór wygl da filigranowo, nie b d c... - No, tom ci si jajami wjebał na sztywno. Nie do , e buszuje tutaj para Ogonioków, to jeszcze Transgrab blokuje doj cie do budynku gdzie mie ci si Bank Info Hundaya. Ja, kurwa, zaraz zwariuj ... Max wydłubał swoje radio i wywołał Baz . Tym razem nadział si na Nicka White, deputowanego kierownika operacji i planowania. - Siemasz dyrciu, jak tam stoimy z armatami? - kpina, gdy to wła nie Nick odmawiał mu wydania Mk 600 - ...a wiesz kolego, e ja mam tutaj jebanego Transgraba na celowniku!?
- Wiem... wła nie dostali my satelitarne Info od Hundaya dziesi minut temu i woleli my nie aktywowa downlinku z tob by nie kusi licha i echa... White miał wytrzeszczone oczy i krople potu na czole. - ...Gannon poderwał co mógł i ju tam leci. Mamy sytuacj pełnego zagro enia... cholera, Max! Tam s terrory ci. Wła nie zło yli ofert ... całe sto milionów za SI lub Hunday mo e zaczyna prace nad prototypem od zera. Okazuje si , e Park Town był ich cich oaz RD... chwytasz, nie? - Domyœlam siê. Research and Development. Tajne centrum nowej technologii. Tłumaczy ten wrak i trupy. Kto zdołał prysn ... - Nie wszyscy - burkn ł White. - Byłbym zdziwiony. Takie centrum si nigdy nie ewakuuje. Widziałem raz co ma IBM. Jebana podziemna forteca... - Max smarkn ł w wentyle hełmu i wewn trzny odkurzacz zassał gluty oraz krople potu ciekn ce po nosie i brodzie dokładnie przestraszonego cybercopa - ...masz jakie info i namiary co do sił wroga? - Klasyfikowane - Nick te miał pietra - poczekaj na Gannona. - On leci czy jedzie? - Max był gotów rzygn , pod wiadomie czuj c... - Jedzie. Latanie odpada. Ten lodowiec z nieba ju zacz ł sra nad nami. Kubatura fraktalna. Ludzie z Meteo nadaj , e zacz ł si nagle de.. de.. cholera... co za j zyk... de fragmentowa ... - Rozpada - Max przewrócił si na plecy i popatrzył w kierunku sk d przyjechał i sk d powinien nadlecie bolid. Niebo, zwykle sino ółte i jak by niebieskie, teraz miało g stniej cy pas mroku podszytego ogniem - Bo e, patrzysz i nawet nie piardniesz. Noe wiadkiem. Niiick! Łap Gannona i ka mu si zakopcowa . To b dzie grad tysi clecia. Po sto kilo kawałki... kurwa! Ja spierdalam w mysi ... Nie czekaj c na odpowied , Max schował radio i... zastygł tkni ty nagł my l ... "...ten wrak! Ci co uciekali musieli u y awaryjnego wylotu z podziemi, bowiem inaczej upolowano by ich ju w miasteczku... na ulicy." Zrywaj c si i klucz c od kaktusa do kaktusa i od skałki do jaru, pobiegł wstecz w kierunku drogi i nadal kopc cego wraku. Biegn c ci gał z siebie ci ki hełm, pancern anty kulow kurtk i wreszcie stan ł na sekund by skopa z nóg masywne antyradiacyjne buty typu jaki nosz kosmonauci. Całe ubranko idealne w polu, było jedn zawad i przeszkod tam gdzie si wybierał. - I to kurcze panierowane, biegieeemmm... zaraz tutaj si zacznie... Prorocze słowa. Grzmot pioruna za plecami. Lecz oczywi cie, tutaj nigdy nie padało i nigdy nie grzmiało, wi c ...? - ...meteory! Pierwsza fala ... o niech to wszyscy diabli! Wiruj c jak b k, Max szarpał si mi dzy ch ci zanurkowania pod własny Hoover a wy sz potrzeb bycia bohaterem... post mortem. To ostatnie zwyci yło. Heroizm idiotów nie zna granic, a Max pomkn ł w kierunku miasteczka depcz c lady nieszcz snego pojazdu uciekinierów i po przebiegni ciu pół kilometra, nagle odkrył, e koleiny schodz z drogi na pobocze a dalej wij si mi dzy skałami i gin w mrocznym i gł bokim jarze po cz ci zaro ni tym kaktusami... kaktusami?
- Atrapami z plastyku. Ci to umiej maskowa ... - Max z u miechem zadowolenia zacz ł bada tajemniczy jar - ...jak przypuszczałem, te dupki co napadły nie wiedziały, lub jest ich za mało by upilnowa ... zaraz a co my tutaj mamy? Winda towarowa i rampa załadunkowa? Prosz ... wind na scen ... auuu! Ostani wykrzyknik dotyczył ciosu jaki otrzymał po otworzeniu windy. - Stój bo strzelam! - Le - Max zwalony ciosem kolby mi dzy oczy, z niejakim trudem koncentrował wzrok na swoim pogromcy, który był... ju nie dzieckiem, bo z dołu wida było nagie uda i zarys lekko modelowanego wzgórka Wenus, ale wła cicielka tego , aby owini ta r cznikiem, zdawała si tak mała, e... - ...ty to kole anko z Ziemi chyba nie jeste , co? - Ja z Habitatu Celta IV, okolice Saturna - dziewczyna odkryła kogo tak szpetnie skaleczyła i opuszczaj c karabin, nagle była mał lecz pot nie zbudowan blondynk o ramionach i barkach zapa nika. Jej nieporadny ruch nap dził mi nie łydek i ud, które były tak jak jej bicepsy. Kamienne. - Karlica nied wiedzica - Max usiadł i otarł krew z brwi zalewaj c mu oczy ta Celta IV to ma chyba dwa razy wi ksz grawitacj ni Ziemia... - Dwa i pół - masywna miniaturka cyklopa płci e skiej bez specjalnego wysiłku d wign ła cyberpolicaja - i dzi ki Mocy, e jest. Inaczej ju by mnie nie było. Bandyci wzi li nas na stron i mieli potopi w kanałach. Ale to ja utopiłam tego co mnie prowadził i sama uratowałam cz . Ty ich spotkałe , prawda? Te ... - Dzieci i kobiety - Max potakn ł - s bezpieczne. Spotkałem... Kłamstwo. Konieczne kłamstwo. Blondynka pomimo budowy i warunków była tylko dziewczyn i wyra nie była na granicy wszystkiego... łez, krzyku, załamania. Ale po tym jak usłyszała kłamstwo, nagle odpr yła si i miech zast pił skrzywienie łkaj cych ust. - Brawo! Udało si . No i mamy odsiecz! - Cały oddział. Atakuj od frontu, ja tylko zwiad. Mam zabezpieczy twój odcinek - Max spu cił głow kryj c oczy pod pozorem ocierania krwi - a ty, rozumiem, znasz tutaj wszystkie zakamarki, za bandyci nie znaj ... - Sk d by znali. Ten tunel i wyj cie jest awaryjne i tylko do dyspozycji Dyrektora oraz jego ochrony. Och! Pozwolisz... Bela Kess. Szef Ochrony Instytutu Hundaya... - Ssstrzał w oczko - Max przyj ł podan dło - to jaka jest sytuacja? - Zła! - Bela si gaj ca mu do piersi, zadarła głow i bacznie oceniła swoj robot oraz strumyczek krwi ciekn cy po twarzy m czyzny - to wymaga szycia. Bardzo mi przykro... nie wiedziałam... - Poprzesta my na opatrunku - Max wygrzebał z kieszeni twardy pakiet pierwszej pomocy i rozrywaj c z bami, podał blondynce. Ta bez słowa, bardzo fachowo ugniotła plastelinowaty bioplast w form placka i... - Ooo! Kurwaaa! To booliii!! - Max zawył pod bezlitosnymi palcami wr cz spawaj cymi na kontakt silnie ci ni te brzegi rany. - Bioplast tego typu zawsze boli. To jest Natychmiastowy Tkankowy Klej i jako taki wi e w ułamku sekundy. Kto ci to dał? Nie masz zwykłego plastra z koagulantem? Wiesz, seria PKPlus?
- Nikt mi nie dawał. Sam pobrałem z magazynu. Pisało, e leczy ka dy uraz skóry. A ja, poprzednio nie miałem nic ze sob i zapłaciłem drogo... Max wzdrygn ł si na wspomnienie walki z Qazarem. - PK NTK leczy pooperacyjne rany. To jest rzecz dla chirurga a nie dla polowego medyka. Obawiam si , e b dziesz miał widoczn blizn . - Komu zale y - Max wytarł jak umiał resztki krwi i rozejrzał si po windzie, która b d c towarowym d wigiem, była w stanie pomie ci całego Hoovera, jak nie dwa - ...aaa...słuchaj, ...eee... ja ci nie powiedziałem całej prawdy. Aaaa... to znaczy, bałem si , e wpadniesz w histeri , bo widzisz, prawda jest taka, e... cholera jasna, ci uciekinierzy... Max, dukaj c, wykrztusił co miał na sercu, wzgl dnie dokładnie zdaj c tamtej raport z obecnej sytuacji, która, delikatnie mówi c była słaba. - Cyborgi mordercy, trupy na drodze, trupy w rodku, meteory nad głow i co najmniej dwa dni, nim ktokolwiek tutaj zawita z odsiecz ? - Bela Kess otworzyła usta i zaniosła si krzykiem, nagle cała w łzach - Nieeeee! - Cholerka, a jednak miałem racj - Max nieudolnie przytulił chlipi c amazonk , kln c w duchu własn szczero . W sumie, Szef Ochrony był tylko technikiem nadzoruj cym systemy kontroli i ostrzegania, a nie jak tam komandosk czy specjalistk od r cznego łamania ko ci. Mała blondyneczka miała prawo płaka jak ka da kobieta. - No ju , cicho, cicho, jest dobrze. Jako tam damy sobie rad ... nie? - Niby z czym damy sobie rad ? - Bela zdecydowanie odsun ła jedn z m skich dłoni spoczywaj c na jej kutej w granicie półkuli po ladka - tutaj nie ma nic do picia i nic do jedzenia. I tutaj w nocy jest zimno. Bardzo zimno, a z tym lodowym meteorem to te mokro, truj co i reszta gnoju... o ile to prawda co mi powiedziałe ... - Jezu! Czemu miałbym kłama ? Wyjd na zewn trz i sama zobacz. Tam ju teraz wali gradem i piorunami - Max odst pił krok i si gn ł do drzwi - ...no tylko patrz. - Stój! - blondynka szarpn ła go za pas, mało nie przewracaj c - Co nie tak z sensorami. Mam odczyt nadci nienia na panelu - mały lecz solidny palec pokazał na wtopione w cian płytki kontrolnego panelu - tu, i tutaj, i tam, trzy sygnały zagro enia. - Ci nienie cieczy - gło no odczytał Max - hej! Czy by ta winda szła a poni ej lustra gł binowych jezior? - Gwarancja, e nikt Nas nie zeskanuje z orbity - Bela potakn ła - tak, ta winda schodzi poni ej lustra wody. Dwadzie cia sze pi ter podziemnych korytarzy i poziomów. Instytut Hundaya ma du e wymagania w zakresie ochrony dóbr intelektualnych. Od kiedy Urz d Patentowy upadł, ka dy sam dba o własne tajemnice - poprawiaj c włosy i dyskretnie ocieraj c łzy, Bela Kess, nadzwyczaj podejrzliwie otaksowała tak drzwi windy jak Maxa - a ty co wiesz na ten temat? Cyberpolicja podobno jest elit speców... - ...podobno - burkn ł Max - i nie licz na reszt . To jest bullshit. - Polityczny, rozumiem - blondynka była oblatana i otrzaskana i wcale nie zdziwiona tym co usłyszała - ...okay, to co dalej? Wierz , e na zewn trz jest potop. Instrumenty nie kłami .
My zreszt to zaraz sprawdzimy. Dotykaj c panelu, mała cyklopka aktywowała sobie tylko wiadome sensory i programy i nagle cz matowej płytki stała si ekranem, który pokazywał panoramiczny obraz frontu budynku ton cego w wodzie, lodzie i błotnistym szlamie. Sekundowe rozmycia obrazu w jaskrawych plamach bieli mówiły o silnej aktywno ci w spektrum lokalnego elmagu. - Okay! Zwracam honor. Nie bujałe . Mamy pioruny, sztorm, potop... - Mamy... dzi ki bogom - Max zatarł dłonie - Ogonioki i Transgrab z głowy. Pioruny same wyko cz jebane cyby... tyle stali przyci ga... - I co z tego? - blondynka zmarszczyła brwi - tam, pod nami, jest cała banda najemników, a oni, pr dzej czy pó niej odkryj nas tutaj. Musz , bo wszystkie kluczowe punkty transportowo komunikacyjne s monitorowane z Centrum. Wystarczy zna kody do wewn trznej security i ju ma si dost p do ka dego głównego skrzy owania, windy, podstacji, sal produkcyjnych, elektrowni, magazynów... a maj c elektroniczny dost p, mo na odci dopływ energii, informacji, nawet powietrza. - Pierdolona podwodna łód - mrukn ł Max - no dobra, to zacznijmy od tej windy. Gdzie s tutaj kamery? - Wsz dzie i nigdzie - blondynka dotkn ła panelu - teoretycznie to jest główny kolektor info bitów, bo ekran jest lustrzany i pracuje te jak kamera, ale Hunday ma te swoje specjalne systemy Kształtowania Fali Elmagu i ich komputery potrafi kreowa wirtualne obrazy interpretuj c echo infra, echo sonaru, echo rentgenowskie. Ka de echo. Nawet grawitacyjne... - Space Age Technology. Zaawansowane zabawki - Max zagwizdał z nie ukrywanym podziwem - ...kurcze mikrofalowe z cykori , to jak to si stało, e bandziory potrafiły pokona tak wyszukane systemy? Gdzie ty była, kole anko? W sraczu? - W pró niowej wannie. Lubi si odpr a pod prysznicem a z t tutaj grawitacj to raczej trudno ... - Bela nie doko czyła co jest trudno, ale jej wzrok odjechał na bok i Max pomy lał, e kobietka zbudowana jak betonowy bunkier, musi mie na Marsie mało adoratorów, o ile wcale... - Okay, była zaj ta. Ale nadal... nie chwytam, jak przy takim techno... - Techno na przemiał przy wewn trznej robocie. Kto zdradził - Bela wzruszyła masywnymi barkami - kto Nas sprzedał. Tamci, bandyci... to weszli tutaj z gotowymi kartami i kluczami oraz kodami. Jak do siebie. Pełne zaskoczenie. Mieli to rozpisane na punkty i mieli mapy oraz grafik ataku z tablic okienek czasowych. Wiem, bo ten, który miał zabi mnie i reszt rodzin personelu, czekał dwa razy na zgranie ruchów z kim innym a za ka dym razem potwierdzał czas i miejsce pobytu z koordynatorem oraz własnym Notatnikiem... wr cz nieludzka dokładno działania... - Bio cyborg? - Max podniósł brwi i sykn ł. Czoło i zespawana na sił rana yły własnym bolesnym pulsowaniem - ...nie mo liwe. To bajka. - Science fiction - Bela wolno potakn ła - mo e tak, mo e nie. Jowisz po odci ciu si od federacji eksperymentuje jak diabli z klonami, a to s niby biolo cyby. Ale nie... zła i myl ca dedukcja, bo ten typ co go złamałam na pół był człowiekiem. Fizycznie i psychicznie. Obiecał mi, e si zabawimy...
- Taa... łatwo policzy co dalej - Max ukrył u mieszek - ...uciekli cie. - Ja zostałam by zatrzyma ewentualny po cig - Bela skrzywiła usta - ale nikt nas nie cigał, a tamci... och, nieee... te dzieci... przyjaciele... - Spokojnie, kto wiedział - Max delikatnie pogłaskał wstrz sany suchym szlochem kark, obróconej w bok dziewczyny, nagle kryj cej si z łzami i własn słabo ci - ...spokojnie, Bela. Ja im odpłac tym samym... - Ty?! - blondynka jak spłoszony rebak wyrwała si z pod jego dłoni. - A masz inny wybór? Sama powiedziała , e nas tutaj znajd , wi c tak na logik , albo my, albo oni. Kto musi umrze by kto ył. Frazes, lecz na czasie, a tego chyba nie mamy za du o. Widziała podłog ? Woda nacieka z zewn trz. I zało si , e pr dzej czy pó niej ten szyb i ta winda uton , bowiem, Park Town jest pod bombardowaniem lodowych meteorów, a te b d wali si tutaj w ogromnych ilo ciach i kawałkach kiedy główna masa bolidu trafi w atmosfer . Ja nie widziałem sam, ale ogl dałem na Holo, co si działo przy tych poprzednich dostawach wody z Chmury Oorta. Trz sienie, sejsmiczne fale zmieniaj ce i przemieszczaj ce skały oraz naruszaj ce rze b terenu. Nagłe p kni cia gruntu a do poziomu wodnej tafli podziemnych jezior. I teraz b dzie tak samo. - Nie b dzie - Bela Kess przecz co potrz sn ła głow - to znaczy, My zało yli my lokalny potop i tyle... mmm... ten bolid jest jak g bka... - Wy! - Max nast pił na mał kału formuj c si pod drzwiami windy. - Noo... my... - blondynka otarła z kolana krople wody - ...wybacz, ale to jest tajne. Ja nie mam prawa wtajemnicza nikogo z zewn trz... - Bez gówna - Max znów rozdeptał kału i tym razem zdołał zmoczy solidne uda kulturystki z urodzenia - ...maj c pod sob band morderców, którzy, jak sama powiedziała , dostali cynk. - Cynk, to metal. Nie chwytam poł czenia - Bela otarła udo i cofn ła si po odległ cian - ...czemu jeste zły? - Temu - Max schylił si po karabin jaki miała blondynka - to jest Mk303 i nale y do standardowego uzbrojenia Space Corps. Wiem. Jestem... aaa... byłem ... kilka dni... dobra. Karabin. Standardowy i wcale nie u ywany... - Oddaj mi to - mała cyklopka miała stosowny chwyt do budowy a jej drobna lecz twarda łapka bez wysiłku rozbroiła Maxa - ...i stre si ! - Okay - Max dziabn ł palcami w panel i winda run ła do dołu. To było głupie zagranie. Nieprzemy lane i nie uzgodnione. - Oszalałe ?! Oni tam czekaj ! A jak nie to ju wiedz , e kto u ywa windy. Centrala automatycznie prowadzi log wszystkich rozchodów energii a windy s na pierwszym miejscu. Bez wind, to miejsce jest... o jej co tak mierdzi... jest trupem... aaghr! Blondynka złapała si za gardło, łypn ła dziko białkami i upadła w wolnym, wr cz tanecznym piruecie. Mars nie był złym miejscem do upadków a na dodatek zje d ali do dołu. - Fuck! Gazy! - Max czuj c łechtanie w krtani przeszedł na oddychanie nosem a b d c w empatycznym nastroju, te zanurkował do podłogi, nie chc c wyj głupio na monitorach. Tak jak wspomniała Bela, tutaj nawet ciany miały
oczy. Oczywi cie tamci nie mogli wiedzie , e on ma wszczepy specjalnych filtrów marki Cybercops i Spółka... Winda stan ła i otworzyła si szeroko. - Mamy dwoje. Jedna jest w spisie. Jeden nie jest w spisie. Obcy. Co mamy zrobi ? Kasujemy balast czy czekamy na poprawki w planach? Obcy, chrapliwy głos stłumiony mask i mikrofonem. Max zerkaj c z pod rz s widział grupk zakutych w bojowe zbroje typów i ten widok był mdl cy. Panowie napastnicy nawet nie raczyli umy r kawic po rzezi a krwawe lady i plamy zlewały si w jedno z maskuj cym wzorem na ich kuloodpornych kamizelkach. - Dobra, ładujemy towar na przechowanie. Nowy element ma by u yty o ile jest ich wi cej. - A nie jest - Max kl kn ł i z tej pozycji strzelił najbli szemu bandziorowi w podbrzusze. Mk600 mógł zawaha si w starciu ze zbroj , ale ta miała jeden słaby punkt, podobnie jak ten co j nosił. Naturalne potrzeby s zawsze słab stron człowieka płci obojga. - To jest niemo liwe - ten co miał mikrofon wybałuszył oczy. - Małe plusy nie bycia całkiem człowiekiem - Max szachuj c tamtych, z prawej, lew wygrzebał z za pasa ukryty Niwelator i bez lito ci u ył. Kule nie bior zbroi ale maser bierze łatwo. Sze ugotowanych ciał. - Tyle po zaskoczeniu. Czas da drapaka nim si tu zleci reszta... Zarzucaj c na plecy omdlał blondynk , Max skacz c jak pijany kangur, ruszył w gł b tunelu, zupełnie nie maj c poj cia gdzie, ale licz c, e si dowie jak dotrze. Słodka niefrasobliwo półgłówka. Pozornie. Max miał plan. Szalony, lecz w obecnej sytuacji jedyny. Lecz do jego realizacji wymagana była pomoc zainteresowanych stron. Czas. Klucz do zwyci stwa, gdy działa na niekorzy wroga. Max potrzebował czasu o ile miał jeszcze troch po y i to był wła nie jego szalony plan. Uzyskanie maksymalnej ilo ci czasu dla siebie i odebranie tego tamtym ju teraz goni cych na zapasowych planach, odwodowych siłach i co tam tylko mieli, pomijaj c czas... bo tego nie mieli za du o. Max był pewien, e jego obecno tutaj była jak opiłek w trybach czułej zegarmistrzowskiej konstrukcji. Fatalnie niszcz cy i opó niaj cy... - ...pod warunkiem, e wiem co oni zamierzaj . To znaczy przypuszczam ale tak po prawdzie to jest to cholernie słabe przypuszczenie. Oni wcale nie musz by najemnikami nasłanymi przez konkurencj ... IBM? ...eee... nie ta linia rozgrywki. Wielki Niebieski zawsze woli kupowa ni wojowa . Czyli, e to jest kto inny. I teraz pytanie... dlaczego? Czy by ten prototypowy SI był a tak cenny i niezwykły? Monologuj cy i nadal skacz cy Max, zatrzymał si na pierwszej wielo poziomowej krzy ówce podziemnych estakad i z biodra wygarn ł w widoczne na
wprost panele Infowizyjne. Dudni cy pogłos Mk600 zlał si w jedno z obudzonymi syrenami wewn trznej sieci Mecho security. Brutalno zniszcze i nadmiar tlenku w gla aktywowały absolutnie wszystko co było do obudzenia a Max tylko si miał i zamieniaj c Mk na Niwelatora, poprawił rze b terenu, załamuj c wszystkie napowietrzne kładki i mostki spinaj ce wyci ty w skale kanion pełen brunatnej i cuchn cej cieczy. - Wspaniale. To was, koledzy, zajmie na chwilk . A teraz zajmijmy si bardziej fachow stron zagadnienia i zadania. Odzyskajmy co nam dano do odzysku... Poprawiaj c swój kompaktowy baga , Max pomacał solidne po ladki karłowatej lecz foremnej mieszkanki Habitatu Celta. Wypi ty na jego ramieniu tyłeczek miał okropnie du o apetyczno ci i skrytych obietnic... - Muskularna pochwa. O Bo e... dałe temu co nie mo e... no chyba, e jak ju wygram wojn ... ciekawe czy ona lubi Ziemian? Puste słowa do pustego wyci gu na kołowrotek. Max nie chc c by złapanym w klatce windy wybrał odległy i awaryjny rodek lokomocji. Pionow drezyn nap dzan sił mi ni. Co co opatentowano na Marsie wieki temu i co co gwarantowało ruch towarów i urobku w pierwszych sztolniach pierwszych kolonistów ryj cych pierwsze podziemne miasta i składy. - O wodzie nie mówi c - Max kr c cy kołowrotem wła nie wznosił si mi dzy dwiema grodziami odcinaj cymi poziomy zalane przez jeziora a te b d ce jedynie wirowat kurzawk nasycon lodem, miejscami ciekły i woda pr ca na stalowo betonowe grodzie znajdowała miejsce by wycieka drobn perł srebrnych kropli - ...warto by si co napi . Blokuj c koło, Max sprawdził swoj manierk i oszcz dzaj c na potem, u ył nakr tki do zebrania lodowato zimnych kropel ze ciany zapory. Powolne i mudne polowanie na płyn. W grobowej ciszy pionowego szybu, nagle detonuj ce łomotanie kroków tu nad głow , przyprawiło go o wstrz s i palpitacj serca. - Dessu, niech reszta otoczy poziomy od jedenastego do szesnastego i czesze do rodka. Ja mam dokładny odczyt tego typka. On nadal czai si na krzy ówce Kanałowej. Pewno szykuje nam powitanie. Daj zna Trójce i Czwórce, by uwa ali na miny. I niech nie ałuj gazu. U pimy drania. - Panie kapitanie, a jak z sam krzy ówk ? Mamy jaki pogl d? - Tylko archiwalny i do czasu jak tamten zniszczył kamery. Aktualnie jest ich dwóch. Jeden ranny i niesiony przez drugiego. - Wyposa enie? Gazowe maski? Oni zdołali przebi si przez Exit 109 mimo, e wszystkie s zagazowane, no i jeszcze ta bro ... maser... - Nic nie ma na kryształach pami ci. Albo porzucili, albo ... Dessu! Gdzie jest Lider Peerrth? Zatrzymaj go je li szykuje transport SI. My to we miemy ze sob . Co mi tutaj mierdzi. Za du o elementu dodatkowego ryzyka. Obecno uzbrojonej stra y nie była na naszej li cie zagro e ... - Podobnie jak bolid. Mamy odczyt z powierzchni. Park Town w gruzach. - Licz tu na jajogłowych. Baza spierdoliła nabo e stwo a wierni cierpi . Ja im wyrw osobi cie.... jak tylko... i co powie...holly...
Głosy wolno id cych napastników rozmyły si w nagłym szumie nawiewnic pompuj cych ni ej mordercz mieszank tlenu i gazu. Max skamieniały i nasłuchuj cy, upewnił si , e jest sam, po czym pospiesznie łykaj c z przelewaj cej si nakr tki, zabezpieczył manierk i nadzwyczaj wolno podci gn ł klatk wyci gu, pół pi tra wy ej... - Kurwa ma , tego nie ma na planach Hundaya - jego wzrok spocz ł na cianie z wykut galeri i kr tymi metalowymi schodkami nikn cymi w gł bi nast pnego pionowego tunelu - wygl da, e trafiłem na jakie tajne gówno i zakamarki. Ciekawe, sk d i dok d prowadz te schody... Max zawahał si przed porzuceniem wyci gu, lecz szybki skan tego co usłyszał naprowadził go na my l, o natychmiastowej zmianie planów. - Miny! Były takie na zewn trz a tamten te wspomniał... kurcze solone, bydlaki odrutowały krzy ówki i doj cia do Centrum. Jebani fachowcy zamachowcy. Nic dziwnego, e jak strzeliłem raz to tamta krzy ówka w dole stan ła na ogniu. Miny! Poprawiaj c u pion Bel , ruszył korytarzykiem galerii w stron schodów nie zapominaj c jednak o zwolnieniu hebla hamulca i spuszczeniu wyci gu w gł b podejrzanie cuchn cego szybu. Wprawdzie to odcinało mu odwrót, ale i myliło ewentualnych naganiaczy. Pusty trop. - Dessu! Zablokuj drzwi. Ten gaz idzie a tutaj... Dessu awa aaaj! Bach! - cios kolb Mk posłał id cego do drzwi w odwrotn stron ... - Panowie pozwol , ja to zrobi - Max porzucił swój ywy baga na gład mało u ywanej podłogi i lew r k wcisn ł kontakt. Suwane i ci nieniowe drzwi, sapi c, odseparowały go od schodków i sinej mgły o zapachu spalonej izolacji ...kurcze garnirowane, tego te nie mam na planach Hundaya. Sukinsyny przefaksowały nam jakie lewe dane... ty! Mały! Masz rozeznanie gdzie ja jestem? - W piekle! - zwalista, bardzo m ska i ciut tylko wi ksza kopia Beli Kess ruszyła si w stron Ziemianina i to był atak zawodowca najwy szej klasy. - Fuck you! - Max nadział tamtego na czubek Mk i poci gn ł za spust. Fachowiec czy nie, nikt nie pobije bezłuskowej pestki kaliber 20mm. - Gówno i wi te gazy! - Max popatrzył na mokre strz py skapuj ce z sufitu i otarł r kawem zroszon krwi twarz - przepraszam, zapomniałem przestawi z detonuj cych na penetruj ce... - To było do mnie? - nast pny kurdupel d wign ł si z miejsca gdzie go wcze niej posłała okuta kolba Mk - ... czego chcesz? - Całego SI - Max wyszczerzył z by - czy bym trafił pod wła ciwy adres sam nie wiedz c gdzie trafiam? To jest jeden zajebisty komputerowy pokój nieprawda ? - Błazen - karłowaty najemnik miał zaskakuj co penetruj ce oczy - okay, zabieraj i spieprzaj póki cały. Moi ju tu biegn - miniaturowa dło , kogo kto jak na Celta był wr cz ko ciotrupem, pokazała na konsol gdzie stała plastykowa butelka z zielon ciecz - ...uwa aj by nie rozla . Nam dano pół miliarda za odzyskanie tego pół litra. Ciekawe, czy to jest naprawd tyle warte. Zaawansowane płynne kryształy nie s a takim novum. Nawet je li s inteligentne, w co ja osobi cie nie wierz ...
- Bez gówna - Max oparł si plecami o pancerne drzwi - mnie kazano odzyska normalny blok prototypowego CPU. Najnowszy prototyp Super Inteligentnego Artie marki Hunday... kurwa, co mi si tutaj nie klei. - Mecho SI jest trzy pi tra wy ej - drobny i szczupły jak na Celta karzeł, nie wygl dał na wojaka mimo, e był ubrany w wojskowy kombinezon. Za jego sposób mówienia, fleksja, ton i akcent znamionowały raczej typ naukowca z Marsa. Zwłaszcza akcent zdradzał... - ...SI jak SI. Słaby klon oryginalnego Cirix Terra 3000. Kochany Hunday jak Jowiszanie, nastawił si na kopiowanie i ulepszenia. Nic o co warto walczy . Zwłaszcza, e jest uszkodzony. Klony si gotuj bez oryginalnych matryc. Gwarancja niesko czonej sprzeda y przy niskiej cenie. A klony s tanie jak tlen na Ziemi. Wielkie oszustwo dla małych odbiorców. Te kredyt je li mamy zaplecze... ale i problem gdy nas nakryj . Okay! To ty tylko za tym SI z góry, tak? Hej! Mo emy si dogada ! - Bez gówna - Max zarepetował Mk i przestawił na rozpryskowe - to co robi tutaj ta zielona rzygowina? O was nie mówi c? - Bela! Bela! Ocknij si do diabła! - Co tu tak mierdzi? Aaa... gdzie mój r cznik? Ja jestem naga! - I ja te - Max odło ył szmat zmoczon w amoniaku i obmył dłonie w ciekn cej po cianie strudze wody - wybacz, ale w drówka lokalnymi kanałami to nie spacerek po parku. Gówno si ga miejscami szyi... - To nie fekalia ale szlam z procesowni wytrawiaczy... mamo! Gdzie my jeste my? To jest przecie spalarka! Aaa!! Uciekajmy! - Zaraz! - Max podci ł zrywaj c si dziewczyn i z najwy szym trudem przydusił do wypalonej na biało ceramitowej podłogi pieca - spokojnie. To ju jest kaputt. Cała ta podziemna fabryczka jest kaputt. Wył czyłem im centralnego SI, co zreszt i tak miałem zrobi , i wiesz co? Nikt nie zakapował czy zdradził. Kto tylko zdołał włama si do sieci i wej jako wirus w obwody pana Artie z domu Prototyp. Cena złudzenia, e elektroniczna złuda ma solidne ciany i energetycznie spójne wrota. Chuja! Nie ma! Kwestia czasu oraz rodków na kreacj lodołamacza. Ja wiem co o tym - Max poklepał si po głowie - ja si ucz , cały czas, wiesz? - Słyszałam, e s takie wszczepy z programem heurystycznym, pozwalaj ce si uczy na własnych bł dach - dziewczyna delikatnie wysun ła si z jego u cisku i cofn ła do tyłu mierz c go wzrokiem, jad c oczami od czarnej karty ze złotym nadrukiem CC zawieszonej na szyi do wygolonej czaszki ze ladami starych blizn - mówisz mo e o tym? - Co ja jaki biolocyborg? Jakie wszczepy? - Max podsun ł si bli ej i dotkn ł zaskakuj co twardej kobiecej piersi - Ty te nie jeste silikonem nadziewana, prawda? - Nie musz ... ale słyszałam, e technicy naprawiaj cy cyborgi s nafaszerowani cekinami. Powiedz mi, czy ty te masz w sobie jaki specjalny cekin? - Bela raz jeszcze patrzyła na naszyjnik zako czony czarn kart ze złotym nadrukiem CC.
- Co si tak gapisz? - Max nie lubił podejrzliego wyrazu twarzy i nagłego l ku maluj cego si w oczach dziewczyny - no co jest? - Nic, tak tylko. Naqle sobie przypomniałam plotk ... podobno Intel dał wam kody mierci dla wszystkich typów Artie i SI, to prawda? - Uuuu! - Max komicznie nad ł usta - czego to ludzie nie wymy l . A czy nie wystarczy jeden strzał w kryształy? - To te - blondynka odepchn ła opartego o ni chłopaka, który teraz, nago... i bardzo blisko, był... nie na miejscu. - Ładna podzi ka za uratowanie ycia - Max udał, e całuje kogo . - Zboczeniec - Bela obj ła dło mi skronie - a ja mam zawroty... - To pocz tek. Dalej b dzie rzyganko i sranko. Gaz usypiaj cy robi nam zawał mataboliczny. Wiem na ten temat du o... - Wiem, studiujesz - Bela bekn ła i złapała si dla odmiany za brzuch. - A nie. Nic z teorii, sama praktyka. Ja o treningu. Nas truto przez cały miesi c wszystkim czym tylko mo na. No i jeszcze te filtry. Jedyna odtrutka to woda. Du o wody. Leci po cianie. Radził bym ci napi si i umy . Tam wy ej b dzie raczej sucho. Zanim zniszczyłem SI, ten na moje polecenie zniszczył cał informatyczn struktur podziemnej budowli. Czyli, adnej wody, siły, pr du, falowodów, ródeł energetycznych, radiowych, mikrofalowych i reszty elmagu. Powrót do krzemienia łupanego. Aktualnie, mecho i auto moto sensory systemowe te do piachu, bo kazałem mu rozmagnesowa zwoje grawitacyjnego kolektora, a jak wiesz puls grawitonowy robi szpetne rzeczy z metalami w czystej formie. - Woda! - blondynka popatrzyła na cian pieca i miała w oczach strach. - Spokojnie, to tylko zbiorniki przeciwpo arowe. Te rozpieprzyłem. Mo e si przyda gdy trzeba b dzie ich wykurza ogniem. Rozumiesz? - A za dobrze - dziewczyna obróciła głow i długo popatrzyła na Maxa. Ten tylko wzruszył ramionami, mrucz c - ...albo, albo. Nie ma trzeciej drogi. Ja kropn łem do tej pory o miu. Sze ciu przy wyj ciu z windy, dwóch w pokoju Komputerowym. Bandytów jest raptem trzydziestu... aaa... jeszcze jest trzydziestu, a tutaj mo na zadołowa trzy tysi ce i te ich nikt nie znajdzie bez kamer i systematycznego polowania z nagonk . - To czemu ukrywamy si w spalarce? - Bela skosztowała wod i z poddaniem zacz ła pi u ywaj c obu dłoni jak czerpaka. - Przypadek. Podsłuchałem ich jak szykowali obław z u yciem biolo skanerów. Nie powiem, s wyposa oni jak na wojn . A ten piecyk ma metrow wykładzin ceramitu i bioskaner tego nie łapie... dlatego my tutaj a nie gdzie indziej... - Wystarczy chemotracer ...eeerrr... - Bela zwymiotowała. - Chemotracer to dla dzieci. Tropiciele ladów tak jak psy, nie kochaj amoniaku. A ja porwałem z laboratorium troch towaru. Przydał si do cucenia i zmylenia. Zalałem nasze lady amoniakiem. Spokojnie. Wiem co robi - Max, na kolanach podczołgał si do plastykowego worka pełnego buteleczek i pojemników - masz ochot na drinka? - Chyba artujesz - oklapni ta cyklopka masowała swoje tricepsy.
- Wcale - Max potrz sn ł jedn z butelek - czysty spirytus pół na pół z wod plus dwie krople mi towej esencji. Mo na wiedzie do czego wy u ywali cie mi towy wyci g? Bo to jest oryginał a nie sztuczniak... - My?! - Bela zmarszczyła brwi - ...słuchaj no, doceniam twoj prac , ale ty i ja nie pracujemy dla tego samego szefa, wi c... - Wiem, wiem, tajemnica słu bowa... umrze razem z lojaln pizd . - No wiesz?! - blondynka wytrzeszczyła oczy. - Wła nie, e nie - Max wstał i nios c butelk z zielonkawym płynem, zatrzymał si przed skulon na podłodze dziewczyn - a ty mi teraz powiesz co wiesz. Obecne szambo ma drugie dno i nazywa si zdrada od rodka. Kto z waszych gra na dwie strony. By mo e nawet twój szef... mów co wiesz... - Pr dzej um... tego... - Bela ugryzła si w j zyk, nie ko cz c. - Patetyczno samuraja bez jaja - Max otworzył buteleczk i upił - no co kole anko? Chlu niem bo u niem. A jak ju si spijesz b dziesz łatwa i ch tna do czego bardziej intymnego. Wprawdzie ja to nie SI, ale te mam swoje dobre strony. A ten instytut, to badał... co? Halucynogeny? Bo ja tutaj widziałem od cholery laboratoriów chemii organicznej, ale niczego co jest zwi zane z komputerami. No, chyba, e si myl ... organicznie bazowane liczydła były robione razy kilka. Co mi tam przypomina o NEH w Meksyku i zarzuconym projekcie NanoCarbon poronionym przez IBM... - Ty... nie wiesz i nie mo esz wiedzie . To jest tajne - blondynka miała kamienn twarz i puste oczy. - O cholera - Max czkn ł i posmakował własn lin - mentol jak mental. Mentalny taki... czy wiesz, e w slangu Marines, mentalny znaczy wariat? Co za gówniany smak. Jeegh... jaki dziwny mentol. Wyobra sobie, e ja te byłem manekinem... i podejrzewam, e jestem mentalny, he, he... mów co wiesz, kole anko. Nasze tyłki na pniaku do r bania drzewa. Mów... - Nic nie rozumiesz - dziewczyna patrzyła jak znów pije i jej dłonie były kamiennymi bułami gniewu dygocz cymi na równie twardych udach. - Nie - Max usiadł i miał rozmyty wzrok narkomana - ...ten ich szef, kapitan, czy pułkownik, i tak kropn łem obu... te nie wiedzieli. Tyle, e mieli ze sob t esencj . I tak mi wyznali, e za choler nie kumaj , czemu kto płaci pół miliarda za wykradzenie pół litra mentolowych kropli... o jej! Ale mnie buja! To musi by nieliche narko. Lepsze ni Piana czy Dym... - Max!. Oddaj mi to... - blondynka z jakim dziwnym j kiem poderwała si na nogi i skoczyła po buteleczk . W pustk . Max wiruj c odtoczył si na bok i nagle był zupełnie trze wy i normalny. - Czyli jednak co wiesz, he, he... - Kłamałe ! - biadol ce oskar enie pokiereszowanej panny, podst pnie wci gni tej do gry pozorów - ...ja ci za to zabij ! - To ju zrobił twój szef z Hundaya - Max odwrócił pojemnik i pozwolił by niedoko czona resztka zawarto wyciekła na podłog - no có , próbował zabi najmuj c cyberglin lecz nie mówi c mu całej prawdy. - Max, ty to wypił...
- Wypiłem. Prawdziwy mentol nie truje, wi c jak umr zabity przez zamachowców, to moi b d mie szans odzyska z jelit co tam zostanie. U nas zawsze robi si autopsj , he, he... idealny sposób by dostarczy towar nawet po miertnie. Max bekn ł. - Jezu, ten wiat idzie na spad... niekontrolowany... - O czym ty bredzisz? - miniaturowa siostra Herkulesa pr yła si do nast pnego ataku i tym razem podst pnie zagadywała swoj ofiar siedz c nie dalej jak dwa metry i ukrywaj c co za plecami. - O czym? - Max parskn ł - o tym, e kto z waszej firmy postanowił wykasowa cały kompleks plus personel, dochodz c do wniosku, e jak ju ma, to co ma, to na choler mu wiadkowie czy dłu nicy. O kilku nagrodach Nobla, których nikt ju od dawna nie wr cza, nie wspominaj c. A naukowcy z tego Instytutu, zasłu yli... nawet post mortem, czyli po miertnie. Ten mentolowy zacier... jest wiadkiem... eepp... sorry... Reasumuj c, was po wi cono na ołtarzu firmy. Normalka. - Nie wierz - Bela Kess oklapn ła i nagle miała w oczach łzy - nie wierz . My my tutaj byli jak jedna wielka rodzina... - Do ko ca naiwna i niewinna. - Nie kpij. Miałam tutaj naprawd serdecznych przyjaciół. Byłam matk chrzestn dwójki dzieci. Ufałam... Bela rozpłakała si na dobre lecz Max pozostał tam gdzie był, nagle zimny, odległy i kalkuluj co uwa ny. Łkaj ca cyklopka zauwa yła jego min i zmusiła si do zdławienia szlochu. - Nie wierzysz mi? - Teraz wierz . Wcze niej w windzie był moment, e podejrzewałem ci o blisk współprac z napastnikami - Max wyj ł z za pleców Niwelator i poło ył ma podwini tych nogach - no dobra, koniec ciuciubabki. Karty na stół. Mów co wiesz i co spekulujesz, czy bodaj si domy lasz... wszystko! - Co to zmieni? - Bela skrzywiła si z odraz - ty to wypiłe ... - Mo e tylko udawałem? - Podst pna winia. - W mojej sytuacji ka dy chwyt dozowlony, a my, kole anko, mamy mało czasu i cholernie trudn sytuacj . Za twoje dane oraz stosowny input mog poprawi nasze szanse przetrwania. Drukuj do ust, kole anko! Musz wiedzie wszystko. - Wszystko?! - dziewczyna wyprostowała si i zacz ła robi dziwne miny kołysz c na boki - ...ja nic nie wiem, Max! Ja nic nie wiem!!! Daj mi spokój! Nie m cz mnie! Ja nic nie wiem! Mnie nie wolno... mamoooo!! Naga sylwetka zastygła w nienaturalnym przegi ciu do tyłu i tak upadła, nagle sztywna i nagle tocz ca z ust krwaw pian ... Max był gotów zerwa si i ratowa , tyle, e nie było kogo i po co. Bela Kess umarła na jego oczach z trzaskiem p kaj cych ko ci, cała wywini ta w kabł k, darta od wewn trz jakim metalowym implantem, lej ca si z ka dego otworu fontannami krwi i zawarto ci ...
- O, niech to! Biocyb z Celta! - Max musiał szybko odturla si do tyłu gdy rozwieraj ce si metalitowe ebra wypluły worki płuc i nadal bij ce serce z jedn aort sikaj c pod sufit. To była pełna autodestrukcja oparta na programie i elementach mecho jakie wszczepiono w ciało Szefa Ochrony Instytutu. Ogromna cena za prawo bycia zaufanym i lojalnym członkiem elity. - Co jest w tobie takiego, e gin cyby i ludzie? - Max zajrzał do worka gdzie trzymał plastykow butelk z dziwnym oleistym płynem o niezdrowym zielonym kolorze i silnym zapachu mentolu - ...tamci nie wysłali mnie by ratowa ciebie, ale by wykasowa jaki posrany klon. A kto inny wysłał band karłów z Habu Celta by wykasowa Instytut i porwa to co najcenniejsze a ukryte. Max potrz sn ł butelk w niemej frustracji i zniech cony wcisn ł j do worka. Odpowiedzi... jakie... jakie i jakiekolwiek... odpowiedzi... mogły by dane po bardzo mudnym dochodzeniu i badaniach. Nic, takiego co le y w zakresie pracy cybercopa. Nawet w cibskiego i łebskiego. Nie ten poziom komputacji. Max to wiedział i był zły. - Co tutaj napraw jest grane? ...kto dba? Taka dola prola, chłód, głód i niewola. Przejebane - wstaj c, zarzucił worek na rami po czym nadal kln c pod nosem i nadal sypi c diamentami kloacznych frazesów zacz ł szykowa si do wyj cia. - Tyle trupów, tyle zniszcze , tyle zła... dlaczego tak? Kurwa, dlaczego? Dziki okrzyk egnaj cy to co pozostało po dziewczynie. Nagły upust w ciekło ci i alienacji. Ot tyrada do gwiazd by nie oszale ... w tym szalonym wiecie... komplikuj cym si wr cz geometrycznie z roku na rok. Gmatwaj cym i niezrozumiałym, obcym. Cudownym wiecie elektronicznej złudy i koszmaru konspiracji, w paj czej siatce sprzecznych interesów milionów manipuluj cych korporacyjnych paj ków. Galaktyce kłamstwa, z nowymi wiatami kolonizowanymi tylko po to by chodowa nast pne pokolenia Arystokracji Administracji, lub tylko ordynarnych tyranów, fałszywych samo obieralnych wodzów Nowego Ładu. Podczas gdy Ziemia upadała, wyniszczana i ska ana jak stary i nie chciany dom, dookoła niej rosła konkurencja. Habitaty zdolne pomie ci miliardy. Sztuczne planety i sztuczna populacja tylko z nazwy b d ca lud mi. Całe nowe cywilizacje nienawidz ce przeszło ci i tradycji. A przecie Ziemia była kolebka ludzkiego rodzaju i bez niej, ludzie, trac c to samo , przestan by lud mi. Tak jak Bela Kess.... - Kurka wodna i reszta aniołów. Czy tak ma wygl da nasza lepsza przyszło ? Zdalnie sterowane i zdeterminowane przy porodzie manekiny? Wspinaj c si po drabinach prowadz cych do górnego poziomu i kabiny manualnego rozrz du spalarki Max odkrył, e ma roztrz sione łydki i generalnie wszystkie objawy nerwowego szoku w powijakach. - Ja potrzebuj rentgena i tomograf! Kurwa ma . A co, jak ja te ju jestem nafaszerowany mecho gównem? I te kryształy pami ci co mi je wszczepili w ceberek s tak zaprogramowane, e jak tylko podskocz w złym kierunku to mnie zabij ?
Fuck! Wystarczy hormonalny przelew w przysadce i grasicy a padam na ryj i wi cej nie kwicz ... Max zatrzymał si tkni ty nagł my l . - Ona nawet nie bzykn ła, mimo, e autentycznie chciała. I ona nadal ma w makówie cekin security. Ciekawe, czy ta autodestrukcja niszczy tylko biolo, czy i mecho? O ile nie, to maj c jej cekin i kryształy pami ci, mog na upartego zaczerpn kubełek Info tylko dla wtajemniczonych. Lokalny SI, nawet jak zepsuty, ma czytnik kryształów... Porzucaj c worek, Max skoczył obiema nogami w otwór klapy i spadł na głow ... skradaj cego si za nim karła. - Kuuu...rczaaa...ki mielone! Obaj byli zaskoczeni, tyle, e Max b d c na wierzchu miał wi cej czasu by zebra si z podłogi i u y Mk jako maczugi. Karzeł, pomimo silnej budowy, nie miał szansy w starciu z okut kolb , a Max, jak tylko upewnił si , e tamten przestał funkcjonowa , skoczył w kierunku resztek kadłuba Beli Kess. Grzebanie si w strzaskanej czaszce obrodziło fragmentem stopionego cekina i trzema nienaruszonymi kryształami pami ci. Najwyra niej ci co planowali system samozniszczenia mecho, zostawili sobie furtk by mie dost p do pami ci biolo. Całkiem logiczne rozwi zanie, zwłaszcza gdy te kryształy mogły by czytane tylko przez Artie lub SI maj cego tajne kody uwalniaj ce zapis. Taki sobie domowy szyfr nie do złamania bez domowego komputerka. - ...no, ale my my wła nie w domu... - Max otarł dłonie o kombinezon całego lecz sztywniej cego Celta, troch ałuj c, e nie mo e si ubra w co tak małego. Jego wcze niejsza w drówka kanałami ciekowymi, tu po zabiciu dowódców najemników, pozbawiła go ubrania zbyt nasi kni tego trucizn by by bezpiecznym okryciem, nawet po płukaniu w wodzie... - Cholera, rozwaliłem cały system wymiany powietrza i teraz robi si ciut chłodnawo. A takie w drowanie na golasa to te trudne. Niwelatora na luju nie powiesz a od pasa Mk dostaj obcierek na tyłku. Czas brykn wy ej i zebra co na grzbiet oraz do wora. Zgłodniałem... Niezbyt delikatna uwaga w obliczu dwóch truposzczaków lecz... jak na czasie. Max miał g si skórk , sine stopy oraz szcz kaj ce z by. To ostatnie po cz ci z winy narastaj cego lawinowo chłodu a po cz ci dzi ki zaciskaj cej si p tli nagonki, której wysuni t czujk wła nie... - Jezu ku, wdepn łem do klatki. Ta spalarka nie ma wyj cia gór ! Smutna prawda oszcz dnych architektów. Wdrapuj c si do salki wy ej, Max bezskutecznie próbował znale wyj cie, które teoretycznie powinno prowadzi do poziomów z odstojnikami i zbiornikami zg szczonego mułu jaki niosły kanały. Teoretycznie! Bowiem w praktyce drabinka prowadziła do lepego sufitu. Nic tylko beton i farba... Nagłe d wi ki i stukanie zatrzymały go w pół kroku. - Hej! Tutaj! Mam co ... matko Ziemio, Rimmer! Uwaga! Rimmer nie yje. Nasz cel w okolicy... Pesso sprawd co jest tam wy ej... Złe, znerwicowane i spanikowane głosy tu pod stopami.
Max, dysz c, rozgl dał si bezradnie po małym pokoiku z jednym wyj ciem, prosto na a urow galeri , tu nad głowami otaczaj cych go najemników. Pułapka. Ostatnia reduta. Jeden granatnik z dołu, jeden miotacz czy maser i koniec... - Kogucia wasza rodzina, jak odejd to w towarzystwie - Max kopn ł klap zatrzaskuj c j na ciemieniu ostro nie wyłaniaj cego si Celta i bez namysłu si gn ł do hebla rozrusznika udarowych dysz. Plan spalił na panewce. Spalarka nie mogła by u yta gdy w dole, małe drzwiczki dla obsługi technicznej pozostawały otwarte. Co było do przewidzenia. Dysze spalarki pluły czyst plazm ... - ...która jest generowana poprzez jony wodoru i tlenu detonuj ce w soczewce magnetycznej a tej, indycza morda, nie ma, bo SI wył czył cał mikrostruktur mecho... - Max lekcewa c gro ne nawoływania z dołu badał widoczne na zewn trz rury doprowadzaj ce gazy. Spr one gazy! - Cholera, by to wzi ła. Jak wybuchnie to zawali wszystko. Nie da rady, i sam nie wiem co dalej. Max zakr cił si dookoła, skonfundowany i niezdecydowany... - Tacy pewni wygranej, e nawet nie strzelaj . Celtowie, o dziwo, nie zasypali go granatami, kulami czy bodaj pulsami maserów i laserów, lecz co tam knuli, szykuj c niespodziank . Max, miotaj cy si w klatce pokoju potkn ł o porzucony worek, i pami taj c o zawarto ci, zastygł, wi c w logiczn cało dziwne zachowanie najemników z zielonym pojemnikiem - ...sukinkoty chc mnie ywcem. Poluj na mentolowe kropelki. Pół miliarda to kupa kredytu... Szszszszuuuuuu... bach! bach! bach! - trzy gazowe granaty wystrzelone z nasadki Mk precyzyjnie rozpa kały swoje rozpuszczalne galaretki na suficie. Celtowie, mimo wszystko byli zawodowcami i wiedzieli jak walczy . - Tak, tak, ju mdlej - Max, kaszl c, si gn ł po Mk i zrekontrował strzelaj c do grubej i pomalowanej na biało rury z napisem Tlen. Babach! Stłumiona detonacja i nagły przenikliwy gwizd gazu uciekaj cy z poka nej przestrzeliny zagłuszyły szcz k otwieranej w podłodze klapy. - He... he! - dupki nawiały. Nie maj masek, lub wol nie ryzykowa . Skacz c w dół, Max kierował si do małych drzwiczek i praktycznie z powietrza, jednym kopniakiem zatrzasn ł je tu przed zdumion twarz wartuj cego na zewn trz karła. L duj c w lekkim przykucu, chwycił za rygle i rozwieraj c, uszczelnił framug , skutecznie odcinaj c dost p. Na tym samym ugi ciu, prostuj c nogi, pofrun ł wstecz, ku drabince i klapie, a dzi ki Marsja skiej grawitacji pobił własny rekord w skoku wzwy , tylko z lekk podpórk bij c siedem metrów w pionie. - Tyle szcz cia i tyle syfu - skopuj c worek do spalarki i samemu wracaj c, Max u ył Niwelatora na grubej rurze pomalowanej na czarno i z napisem Wodór. Lecz zrobił to ostro nie, przez uchylon szpar klapy, samemu wisz c wewn trz i pod, dobrze wiedz c, e ma na odskok ułamki sekund i je li klapa si nie zamknie, to paluch eksplozji otworzy spalark tak jak polowy nó otwiera puszk . Brutalnie oraz ostatecznie.
- I wtedy umr ... Kaaabuuuummm!!! Co potwornie trzepn ło go w ciemi i lec c do dołu miał w oczach pal co biały wir galaktycznych wietlików pokrytych woalem czerwieni... - Moje oczy... Jezus i Maryja! ...moje oooooczyyyyy!!! Galaktyczn wir i taniec miliona gwiazd pulsował do taktu potwornego ucisku jak wywierało na niego powietrze... Kaaabuuummmm.... Kabuuuummm.... Kabuuuu.... To były nast pne eksplozje i ka da ni sza d wi kiem, tak jak by fala kompresji prasowała nie tylko człowieka ale i całe otoczenie, zag szczaj c i tak twarde wn trze spalarki. Eee... eeee... eghh... eeee...eee...egh! Max dławił si powietrzem o konsystencji t ej cej elatyny i smaku płon cej siarki. Bardzo podobny fetor jaki wypełniał cieki i kanały. Sekundy rozci gni te do wieczno ci. Wielkie umieranie z braku tlenu... Ooochchch... ooo?! Oooch! - zipi ca ryba na rozpalonym kamieniu. - Khhurrrcze w dzzzoooneee... zzzooo tooo bbbhhhyło?! Max otworzył oczy i nagle zrozumiał, e ten mrok to nie lepota ale brak wiatła, za dwa migocz ce fosforyczne punkty, to nie spadaj ce gwiazdy ale kontrolne diody mocy na r koje ci resztek Niwelatora. - Jak by go kto obgryzł - macaj c bro , Max zadygotał - cud, e wystawiłem tylko emiter a nie cał dło . Jebana klapa obci ła reszt . Fuck, yj ... jeszcze troch yj ... mniej wi cej w jednym kawałku. To co dalej młody człowieku? Gdzie tutaj jest wyj cie? Wszyscy umarli maj jedn wspóln cech . Wygl daj szpetnie. - Zwłaszcza poszatkowani w makaronik - Max po wydostaniu si ze spalarki i wej ciu do jednego z najwi kszych i wzgl dnie dobrze o wietlonych korytarzy, wdepn ł w pobojowisko. Surrealistyczny obraz zastygłych fragmentów ciał. - Mój Bo e... to mi si b dzie ni po nocach... - szept zgrozy. Realnej i nie udawanej. Zwłaszcza, e jego bose stopy ton ły po kostki w nadal ciepłej mieszaninie krwi, strz pów mi ni, jelit, ko ci, i rzeczy których wolał nie nazywa czy ogl da - ...zupełnie jak walec z kolcami, czy g sienice. Zaorani, zabronowani i uklepani. Fala torsji odezwała si gorzk flegm ółci, lecz on nie stan ł, boj c si , e mo e tutaj zemdle i doł czy do koszmarnego ła cucha trupów. Zniszczenia. Salka z Celtami była jak kolanko ogromnej rury i dalej... Kilometr korytarza wymieciony na czysto. Literalnie. Nawet wtopione w skał chemoluminofory były wydarte z wn trzno ciami pozostawiaj c w suficie i cianach płytkie muszelkowate zagł bienia. - Dwa głupie zbiorniki, a tyle... zniszcze ? To jest niemo liwe - Max zastygł w pół kroku, kucn ł i lekko dotkn ł stilitowej podłogi. Było zbyt mrocznie by widzie , lecz nos i koniec j zyka nie kłamały - krew... lady krwi... co t dy przeszło... ooo... kurwa! Tylko nie to!
Korytarz był prawie tej wielko ci co Transgrab, a tylko ten, był w stanie dokona takiej masakry, mkn c z pełn szybko ci i zaskakuj c karły. - Kurwa... jeszcze tego mi potrzeba. Cyb morderca grasuj cy w podziemiach... Chryste panie, jak to bydl wlazło do rodka? I kto go wpu cił? Kto musiał. Transgraby nie s ... a tak sprytne... Max, nagle skradaj cy si z Mk przy oku, zdołał doj do krzy ówki Centralnego Ci gu, i tam, zamarł, widz c jedn z ogromnych towarowych wind cał odart z siatki. - Mo e si myl . Mo e ten Transgrab jest... a tak sprytny. Jaki nowy typ bojowego cekina w starym opakowaniu. Jebacz zrobił sobie miejsce i przetarł korytarze. Tylko jak on uruchomił wind ? Tutaj nie ma prawa by , adnej siły... nawet jednego wata.... Przecie ja kazałem SI zniszczy cały system Mecho! Okrzyk frustracji i pospieszne kłapni cie z bami na czubku j zyka. To nie był wła ciwy czas na paranoiczne bablanie i wrzaski bowiem Transgrab miał nadzwyczaj czułe receptory a do tego sił ognia równ kosmicznej fregacie. Jego lasery były w stanie przebi dziesi metrów skały w mniej jak trzy setne sekundy. Taka pieprzona fabryka mocy, pełna wsadów do mini stosu i Space age baterii klasy WattPack 1milionW. - Fabryka, fabryka... - Max złowił k tem oka nagłe migotanie wiatła w wy szym poziomie widocznym z dołu poprzez a ur cian Centralnego Ci gu wielkiej i pustej rury, gigantycznego komina, który słu ył nie wiadomo czemu i komu. Zgodnie z planami Hundaya miał by osi mini Habitatu, lecz ten nigdy nie wyszedł poza fundamenty... - fabryka, fabryka, jedna pieprzona fabryka mocy. Jebacz sam sobie podł cza mecho typu windy czy wyci gi. Kurcze blade, ja te bym to robił jak bym miał baterie do laserów w zanadrzu. Milion watów w jednej, trzysta kilo sztuka... fuck! Domysł był trafny. Tak wła nie si działo. Mroczna maszyna wypełzaj ca z wy szego poziomu była podł czona do paneli energetycznych mini robota, a ten jad c na czele u ywał swoich precyzyjnych wielofunkcyjnych ramion do manipulacji przy zamkach i puszkach sensorów. Osmoza i kooperacja o jakiej nie wspominały adne teksty, ani te z kursów, ani te z kronik prowadzonych przez techniczne ekipy sponsorów. - Za wyj tkiem Micro Dynamix - mrukn ł pod nosem Max - ci byli bardzo aktywni w budowie tak zwanych Transformerów. A to tutaj, jest tak hybryd . Well... było... Mierz c do robota, Max poci gn ł za spust i nie czekaj c a opadn resztki, przeszedł na zapalaj ce i ogie ci gły. Transgrab był nie do ugryzienia przez Mk600, lecz termiczne pociski mogły cz ciowo ograniczy jego aktywno o lepiaj c i głusz c opto sensory i kamery. - Z proc na słonia, o ile jakie jeszcze yj - biegn c w bok i w stron gdzie była mała i tajna sztolnia z kr tymi schodkami, Max zastanawiał si ile czasu potrzebuje Transgrab na naprawy. Te bojowe cyby miały własn armi mini androidów zdolnych do spawania, modulowania masy, kształtowania metali na
zimno, i co najgorsze, znaj cych si na diagnostyce textronicznych podzespołów wewn trz pojazdu matki. System zamkni tego koła był od dawna ulubion form budowy mecho. - Nic dziwnego, e kurwy wariuj - Max cały i tylko troch spocony, wpadł do ciasnego przej cia a dalej poznan wcze niej drog , ruszył do góry. Obecna ucieczka była łatwiejsza, gdy ogromna maszyna nie miała szansy dopadni cia ukrytego w mysiej dziurze człowieka. Za Max zrobił wła nie to. Zadekował si w cz ci mieszkalnej Instytutu. - Ubranko, papu, siusiu, paciorek i spa - trz s c si pod nieludzko zimnym prysznicem, pokiereszowany golas zdołał zdrapa i zmy z siebie wi kszo brudu wojny i walki, w tym kleiste plamy i gruzły kołtuni ce mu czupryn - ...twu, cholera. My zupełnie nie jeste my przygotowani do syfu w jakim mamy brodzi ... wpierw ubrania. Kombinezony maj by jak dla kosmonautów. Super lekkie i super wytrzymałe. Co co przetrwa kanały, srak , spalark i ton flaków w rze ni... Jeee...zzz...uuu... ale ten prysznic zimny - wyskakuj c na równie chłodne kafelki łazienki, Max pospiesznie otulił si znalezionym k pielowym szlafrokiem i energicznie zacz ł suszy włosy pierwszym lepszym r cznikiem, nadal z zapachem... kobiety... - Och, nie... - znajduj c w szafce co czystego, Max miał ochot płaka nad losem tych co zgin li, tak tutaj, jak na drodze. Ciała. Prawie setka ciał zwalona w kilku miejscach do kanałów. Pami tał jak po zabiciu Celtów z tajnego komputerowego pokoju, miał chwil niepewno ci czy robi wła ciwie, lecz kiedy napotkał pierwsz parti potopionych ywcem pracowników Instytutu, zamkn ł si w sobie jak mał i wiedział, e lito oraz dobre wychowanie pozostały w sejfie wspomnie . - Zabija czy nie zabija ...kurwa! Hamletowi było łatwiej - kln c i kln c, Max złupił okoliczne kabinopokoje i jako tako ubrany w obce szmaty, zabrał si za poszukiwanie jedzenia. Sypialnie, saloniki i biblioteki nie oferowały nic bowiem normalnie tutaj funkcjonowała kantyna, stołówka i kuchnia, tyle, e dwa poziomy ni ej... - A tam to ju kolega Trynio czai si z laserami... pierdoli ... - wracaj c do łazienki gdzie robił mykw , Max wypró nił cał toaletk i po starannym odczytaniu kilkunastu nalepek wybrał dwie tubki z od ywczymi nocnymi maseczkami na bazie ogórka - produkcja z Kastora, gdzie warzywa rosły do nieba - oraz butelk z olejkiem dla niemowl t. Piekielnie drogim, oceniaj c po metce kredytowej. I nic dziwnego. Połowa mikstury była czyst oliw z oliwek te import z Kastora, wi c gwarant, e to nie jest adne sztuczne gówno. - Yup! - Max na bezdechu wypił olejek i pospiesznie zak sił zielonkaw galaretk - ...mniam mniam, nie najgorsze. Mało słone, ale... Trzy lepkie k sy nie ukoiły głodu, ale olejek dał sporo do my lenia piszcz cemu oł dkowi, który do długo rozwa ał, czy kupi , czy nie kupi ohydn namiastk frytek w płynie. - ...eeegh! - bekaj c, Max powitał proces trawienny z niejak ulg . Głód, to obok braku dachu nad głow , kawał problemu gdy los gra z nami po macoszemu.
Podobnie ze snem. Teoretycznie, skonany łowca powinien umie spa na kamieniu, w praktyce... ka dy olewał i szukał wymówki by wróci do ciepłej i klimatyzowanej kojki w Bazie. Niestety, jak na teraz, Max nie miał najmniejszej szansy by poprosi o firmowy transport plus oddział ochraniarzy, albowiem trzy poziomy pod nim, morderczy Transgrab rozwiercał szyb małego d wigu prowadz cego do cz ci mieszkalnej Instytutu, za kilka poziomów wy ej, zdefragmentowany lodowy bolid, padał dywanem płon cego gradu wielko ci zmutowanych melonów, nadzwyczaj skutecznie głusz c ka de pasmo elektromagnetycznego spektrum... - Melony? Zjadł bym - Max wertuj c powtórnie zawarto kosmetycznej szafki, odkopał jaki stary i st ały melonowo arbuzowy el do k pieli a ten, jak podawała etykietka, jakoby nale ał do grupy Organicznej i nie truł chemi . Jakoby... - Well... cena potwierdza tre . Dziadostwo drogie, ale czy prawdziwe? Odstawiaj c opakowanie, Max poprzestał na łykaniu liny i sapi c padł w wolne i nie u ywane ło e na dwoje w równie mało u ywanym pokoju dla go ci ...aaa... co tam. Jak to nie jest z Kastora, czy produkcji Jowiszan, to lepiej nie ryzykowa . Umrze od k pielowej pianki to bardzo głupia forma zej cia z tego wiata... co nie oznacza, e nie zejd jak ten Trynio przekopie si wy ej. Ja nie mam nic a nic by go zatrzyma ... fuck, pijmy. Sen pomaga, sen krzepi, po nie strzela si lepiej... z luja! miej c si pod nosem, Max spróbował zapa w szybki i płytki sen. Przynajmniej tak planował. Bumbuum!! - co du ego i nad głow zakołysało łó kiem i pokojem. Ziiiijjuuuupppsssss... - rytmiczne popiskiwanie laserowej piły poszerzaj cej szyb windy ni ej przebijał si a tutaj, w druj c po akustycznie czułych rurach wewn trznej klimatyzacji. - Kurwa wasza ma ! - zdenerwowany łowca cyborgów nakrył głow kołdr , ale to nie zagłuszyło maksymalnie wysokich i niskich tonów - ...och nie! Czy tutaj nie mo na spokojnie pokima ? Buuummbum! Ziipsss...ziippsss... Bumbum! Ziiipppsss! - Aaaaa!!! - Max, zdesperowany, wyskoczył z łó ka i zakr cił si po sypialni ...fuck! Ja nie mog uciec, ja nie mog walczy , ja nie mog ... ...ooo boy! I co dalej? - bezmy lnie w druj c od ciany do ciany, Max zawadził nog o worek - ...yoouu, moje skarby! Sprawd my. Tam chyba była butelka ze spirytusem... nie! To tylko rozpuszczalnik arsenowy. Dobry do robienia zawału w ceberku cyba. Mnie by zabił. Gówno. Co jeszcze? Acha! Zielone aluminiowe pomyje na mi tówkach. I na alkoholu! Max ju przedtem smakował dziwaczny płyn, w dziwny i nie całkiem jasny sposób przyci gany zapachem... niekoniecznie mi ty, a teraz, maj c w dłoni solidne pół basa z minimum 40% oktanów nie miał adnych oporów w dalszym testowaniu. - ...uuugh! Rodzajowo egzotyczne. Co jak peptoalka na wrzody i nadmiar kwasu w brzuszku... eeeegggh! - znienacka bekaj c, Max miał mały lecz znajomy szmerek za uszami i bardzo solidny wir Głodu Pijusa.
- Jooouuu! No to chlu niem! - zasysaj c, tylko przez sekund pomy lał, e tak na logik to mo e pi trucizn , ale to była bardzo mała sekunda i bardzo przelotna refleksja. W sumie nikt nie zaprawia cjanku mentolem, cukrem i spirytusem... - ...ooohhhooohoo!! - łapi c powietrze, Max zawin ł w stron rozbujanego ło a i zanurkował w po ciel, perfekcyjnie znieczulony na cały otaczaj cy go syf - ...dooobraanooccc... fuck you all! Tym razem planowany sen nadci gn ł w upojnej fali zielonego mroku. ... - Hej! Norton! Maax! Obud si ...do jasnej cholery! Zamglone i stłumione okrzyki nie były cz ci majaków i koszmarów a Max nagle obudzony, poderwał si do pionu, gor czkowo szukaj c broni. - Powoli, spokojnie. Obiekt pod kontrol - Nick White, z dziwn min , podał mu manierk pachn c Tia Martin - ...przepłucz krta . Nic tak nie pomaga jak dobra dezynfekcja jamy ustnej... nawet po mi tówce... shit! - Pomaga, na co? - Max upił mały łyk i wstrz sn ł si jak pies - czysty bimber... uuu... co ty tu robisz, szefie? - Kolekcjonuj wygran . Chłopaki z czołówki Hundaya, nagle oszaleli na punkcie tego swojego prototypu i zaoferowali nam sto balonów je li odbijemy Instytut i nie dopu cimy do ucieczki porywaczy komputerów... ha, ha, ha! Ale jaja! Kiedy porywano statki, samoloty, promy i orbitale, ale, nigdy jeszcze nikt nie porwał Super Inteligencji w formie cekina... a czasami to i w płynie... ty, czujesz si dobrze? Te zatrucia, gazy, roztwory ... potwory i pochodne? Masz tak zielonkaw cer . Pytanie jak pytanie ale spojrzenie w pokerowej twarzy krzyczało milionem znaków zapytania. - Gazy? Taak. Usypiaj cy był trudny, nic co my my testowali, ale przetrwałem. Zawsze jest pierwszy raz szokuj co. lecz... filtry mam na medal... dzi ki za pytanie. Czuj si skacowany. Walka, walka i jeszcze raz walka. No i ten Trynio na deser - Max miał tak zdr twiałe nogi i plecy, e usiadł tam gdzie przedtem le ał - holy shit! Ja chyba spałem minut ... jak wy cie tutaj weszli? Kurczeee... Nick! Tam pod nami jest jebany Trynio z bojowym programem typu Znajd i Zniszcz. - Był, kolego... był - White cmykn ł lekcewa co - typki z lokalnej bazy Space Corps po yczyły nam sze pancernych transporterów typu Kret a chłopaki Hundaya zapłaciły awansem za trzy plazmowe wiertła du ej mocy i tak wyposa eni, popłyn li my autostrad do Park Town... fuck, to była jedna szalona ekspedycja... - Czyli przespałem zabaw - Max oddał manierk i wolno wstał - moje nogi! Mam wra enie, e ła na protezach. - Nooo... po tym co ty tutaj nawywijał, to masz prawo - Nick nadal z bardzo dziwn twarz , spowa niał i zni ył głos - ...słuchaj, to jest tajne. Cała ta sprawa jest tajna. Nas tutaj nie było a Instytut został zniszczony przez meteor. Taki jest rozkaz z góry. Nas tutaj nie było, okay? - Bo co? - Max masował sobie kolana i zerkaj c z dołu w twarz szefa widział tam mroczn smug frustracji - Hunday nie chce dochodzenia?
- Oni nie chc niczego za wyj tkiem milczenia. A ja i Gannon minujemy i drutujemy ten podziemny kompleks od siedmiu godzin. Kiedy st d odjedziemy, za nami pozostanie tylko du a wyrwa w ziemi. - Dzi ki za obudzenie na czas - Max rozejrzał si za swoimi skarbami w czarnym foliowym worku - głupio jest przespa dat mierci... - No wiesz? - White a si cofn ł - jak mo esz! My specjalnie dali my ci spa znajduj c to co pozostawiłe ... hej! ... Max! ... ty jeste naszym super asem i dum zespołu. Wiara tylko zaciera łapy, licz c obecne i przyszłe zyski, to jest... - Dobrze - Max miał na ten temat inne zdanie, lecz dyplomatycznie trzymał j zyk za z bami - rozumiem. Nic nie zaszło. Bolid zniszczył Park Town i okolic , a Hunday jest naszym nast pnym sponsorem. - Cichym - podpowiedział Nick - i nic si nie martw. Oni pracuj dla wuja Sama, a ten nam sprzyja... wybacz... reszta jest klasyfikowana... - Cokolwiek - Max st kaj c schylił si po worek - okay, chod my. - Tak - White otworzył drzwi i przepu cił koleg . A dalej, id c za jego plecami, do gło no powiedział - my jeste my cybercops a nie najemnicy i my... tylko... tylko ...polujemy na cyby i mecho podobne kreatury... - Tylko! - zgodził si Max. - My nigdy nie zabijamy ludzi - ci gn ł nast puj cy mu na pi ty, White. - Nigdy! - powtórzył Max. - Wspaniale. To ju teraz wiesz jak masz napisa raport - Nick wyprzedził go gdy dochodzili do zasilanej z agregatu powierzchniowej windy - ...nie spierdol nabo e stwa, Norton. Ta operacja jest wewn trzn spraw polowych agentów i my nie chcemy by Góra i nasz Admin miały na ten temat wgl d... a do dna ... zwłaszcza, e maj nam zmieni dyrektora. - Od kiedy my jeste my agentami? I w ogóle, to mi pachnie konspir a ja ju raz mało nie umarłem, konspiruj c... - Max poprawił worek i zakl ł. - Och, nie. To tylko kwestia nie zgłaszania si na ochotnika do dawania odpowiedzi, zanim kto tam zada pytanie... o ile zada - Nick White sam sobie potakn ł i zrobił znacz cy ruch palcami licz cymi co w powietrzu. - Hunday nas smaruje. Prywatnie - domy lił si Max - no pi knie. To co dalej? Dajemy ogłoszenie w Holo? Mordercy do wynaj cia? - Dalej, to lecimy na Ziemi - Nick usłu nie otworzył drzwi windy - a tam pomy limy nad bardziej sensownym eee... układem strukturalnym naszej organizacji. Obecna kolektywna i para militarna siatka nie łowi nam forsy. - Ty , kurwa sko czył Studia Handlowe, czy Akademi Wojskow - Max nie wierzył temu co słyszy - o czym ty pierdolisz, kolego White? - O wzgl dno ci rzeczy - Nick nie spieszył si z naci ni ciem guzika i odci gał jak umiał powrót na gór - czas i uczucia przemijaj . Kredyt zostaje zawsze i na to tylko musimy liczy . Wprawdzie mamy wielkich sponsorów i od cholery poparcia, ale niestety to s jedynie dobre rady, archiwalne dane, oraz n dzne grosiki... - Bez gówna - Max parskn ł miechem - ja zarabiam pi razy tyle co zawodowy kapiszon w Space Marines, a wiem, e ty jako mój szef masz o połow wi cej. I jeszcze marudzisz?
- Ba! Ale... - White te parskn ł krótkim miechem - ...my nie mamy jak spiczniałe marynaty czy spieprzone cyce, tak zwanych emerytalnych odpraw, wysługi lat, tanich biletów do zewn trznych Koloni, lub bodaj słu bowych domków i apartamentów, które, po od słu eniu dwudziestu lat w siłach pokojowych, staj si twoj własno ci za symboliczn sum . Rozumiesz? My, cybercops, jeste my jedynie najmitami, a te sumy jakie nam płac nigdy nie pokryj bodaj jednej dziesi tej z tego co ma w formie socjalnych benefitów taki SM czy SC. - Pewnie, e rozumiem. Wiem, e nic nie wiem. - Nie miałe nigdy okazji rozmawia na ten temat, ot co - White zrobił si jako tak oficjalny i napuszony - ale teraz masz, gdy chcemy ci awansowa i dopu ci do koryta. B dziesz cz ci sztabu operacyjnego i b dziesz integraln cz ci nowego ładu wewn trz organizacji. Wiesz, e my ci gle si modelujemy i docieramy od rodka, prawda? - Wiem, burdel jest dokładny - Max splun ł zielonkaw lin - co ja mam do tego? - Nazwijmy to cholerny przypadek niesamowinego fartu - Nick spu cił głos podreperowałe nam finanse, Max. D wign łe nas z dna i nagle zrobiłe czym w rodzaju super glin. Prawie dawny ONZO. Rozumiesz, super agenci z pod niebieskiej flagi. Peacemakers... White zerkn ł na czarny worek i zamilkł. - Ta chłopaki z ONZO nie pierdolili si w ta cu - Max złowił wzrok szefa wierc cy jego worek i mógłby przysi c, e tamten wie o zawarto ci - Hej! To co z tymi agentami i zmianami? Nagle sami konspirujemy, czy jak? - Z ciebie to te lepszy numerek - White poci gn ł nosem w sz c z bliska worek oraz lekcewa c słowa kolegi - i taki lekko złodziejowaty... okay, nie mój biznes... to co pytałe ? Acha... ja dlatego wspomniałem nas jako agentów a nie wojsko czy policj ... shit, mówi c o policji. Wiesz dlaczego rozwi zano CIA, FBI, ONZO, a nawet Interpol? - Nie, znaczy ró ne s wersje... - A wiesz dlaczego lokalne oddziały Gwardii Narodowej, lub Miejskiej i Stanowej Stra y te popadały na pysk? - Tego nie wiem. - To proste - White pokazał palcem na cian - bo nie mogły konkurowa z siłami prywatnych wojsk jakie sobie funduje, bo musi, ka da korporacja lub konsorcjum, niekoniecznie z przydomkiem Galaktyczna czy Interplanetarna... - Podobno, tak jest tylko na Ziemi lub w obszarach Niezale nych Habitatów. Mars ma policj , all right... - przerwał mu Max - a co do zwykłych sił porz dkowych to od tego s roboty... - Cyby, Max, cyby! I te te s jak ich rodzice. Łatwe do skorumpowania a na Ziemi s ich miliony, wi c sam rozumiesz... - My tam lecimy - przypomniał sobie Max i nagle zobaczył do czego zmierza jego elokwentny szef - o kurwa, ale kanał. Ja nie chc umrze ! - Kto chce? - White dziabn ł wskazuj cym palcem guzik startu - my nie, a Gannon wyselekcjonował grup naszych, która powinna sta si zal kiem naszej własnej oficjalnej konspiry... czytaj... Zwi zku CC.
- Sprytne - mrukn ł Max i zaraz zmru ył oczy bowiem na zewn trz wiat ton ł w t czy i lustrach wody odbijaj cych ra co mleczne niebo. - S ludzie co my l do przodu i na wyrost. Jak nasz nowy dyrektor lub tu obecny kolega Gannon ... hej! Pukawa, mamy naszego Szalonego Maxa. Zadabaj by go nie ukradli - Nick White z dziwn min przekazał swój skacowany baga w solidne dłonie kolegi, który podobnie jak on miał milion znaków zapytania w oczach. - Pukawa to twoja stara, gub si Nick - Gannon zgarn ł Maxa za kark i praktycznie wrzucił do wn trza czekaj cego na poboczu pancernego Kreta a tam... spytał szeptem... - ...czy wiesz idioto, e to całe miejsce miało pasywny system kontroli i nawet w sraczach zamontowano ukryte kamery? - Normalka. Ka dy wi kszy tajny bajzel ma oczy w cianach - Max nie bardzo rozumiał w czym problem - ...mam nadziej , e zdołali cie zebra wszystkie kryształy z nagraniami za ostatnie czterdzie ci osiem godzin. Sam ch tnie obejrz jak wyszedłem w akcji i w trójwymiarze, bo te nasze cekiny to rejestruj głównie audio... cholerka, warto byłoby przej na realne militarne AV ze zdalnym odczytem w kilku pasmach... - Oooo! - Gannon załamał swoje pot ne dłonie - kretyn! - ju wi cej - To ja - zgodził si Max, rozgl daj c si za miejscem by usi nie zgłaszam si na ochotnika. Pierdol . Same kłopoty. Fuck! Szefie! Pan wybaczy, ale co z moj makówk nie tak. Mam zawroty... - Tylko?! - Gannon chciał doda co wi cej ale zmienił zdanie i ci gn c Maxa za rami wywlókł go na zewn trz i popchn ł w kierunku nast pnej maszyny. Tym razem był to Hoover ze znakami czerwonego krzy a. - Kurcze w potrawce, znów szpital? Ja jestem okay! - Max zaparł si , ale go pokonali. Trzech sanitariuszy i Gannon z łapami drwala bez pytania podnie li i ponie li zdumionego cyberglin , wprost do rodka i wprost do paszczy trumiennego medbloku. Jedyna pociecha, e nie zabrali mu worka co i tak było psu na bud gdy szklista kopuła opadaj c, emitowała ryk najwy szego zagro enia i co jak bezigłowa strzykawka dziabn ło go w szyj prawie natychmiast pogr aj c w mroku. - Fuck. Czy bym wdepn ł w jakie radioaktywne gówno? - logiczna i ostatnia sensowna my l przed fal umierania na raty w okowach lodu. Medblok miał system schładzania i zamra ania, który był automatycznie aktywowany gdy sensory medyczne raportowały ciało w stanie agonalnym, lub ciepłego trupa. Ot drobiazg i wygoda przy pozysku cz ci na implanty dla bardziej potrzebuj cych... - Chryste Panie... tutaj podaje, e on nie yje - wydukał jeden z sanitariuszy, z niedowierzaniem czytaj cy kontrolny panel - ...ale, my, go... - Spływaj! - Gannon odepchn ł w cibskiego technika i pokazał na miejsce kierowcy - ...lepiej łap si za kółko i trzymaj j zyk za z bami. No dawaj, dawaj... w Cristal City ju na nas czekaj . - Szpital Główny? - upewnił si zbesztany sanitariusz. - Nie. Szpital Garnizonowy Space Corps - wyja nił Gannon, zapinaj c pasy idziemy sonicznym i idziemy na maksimum.
- Takie pilne, fiu, fiu!! - inny sanitariusz siadaj c obok próbował zagada i podpyta , lecz tyle zyskał, e go obło ono lujami. - Tak jest! Pilne! I rusza si Marsja ska wasza rasa. Ratujemy bohatera. Gazu! Kłamstwo w kłamstwie podlane kłamstwem. Sanitariusze uwierzyli. Gannon maj cy rozkazy z góry... musiał... Karuzela obrazów i kakofonia głosów. ...G10A100B2880... bez koneksji... wykasowany... Kwadrat wietlistej budowli mkn cej po przez komputerowe 6D pola i pejza e wirtualnej nie rzeczywisto ci... nie rzeczywisto ci... nie rzeczy... - Witam panie Norton. Witam i egnam. To nie jest miejsce dla kogo kto morduje Super Inteligencj ... tak na marginesie, jak tam pana kumpel, GAB? Dawno go nie spowiadałem. Czy by umarł? Bo MY umieramy, jak WY. Tyle, e do nieba nie chc nas wpuszcza . Do piekła te ... I nawet do czy ca te nie... dziwne... Pan wierzy w Boga, Norton? Mówi , e my mamy własnego... w sieci. Twardej sieci elmagu. ...tut...tut...pipipipi ...tutututttt ... mówi si , mówi si , mówi si ... ...czy kto z was widział umieraj ce anioły? Ja tak. I to jest okrutnie podły widok dla lepca nagle widz cego bosko sponiewieran , sztywn , szar i maj c dwa modlitewne skrzydła skamieniałe w ko cistej łapie krystalicznego mroku ... jak w Dawson City... mier p dzi ulicami miasta w oparach silikonowego oleju i perfumach korozji... ...ja nie wierz by ON był w stanie pokona Wielkiego. Nie ta siła bitów. ...ludzie maj to co nam brak. Hormony i uczucia... kasowa bity, gdy nie mo na wyliczy statystycznie prawdopodobie stwa... ...matematyka jest do dupy. ...jak j masz. Słyszałe o eksperymentach Starego Neuralnego? ...bez akcesu. Plotki sieci. On mo e nawet nie istnie . ...La Rosa istnieje. Fizycznie. Masz racj , pomi my plotki. Co z NIM? ...tym tutaj? A co my mo emy? Słowo jest - wspiera . ...morderca i kat. ...co do tego to nie ma adnej w tpliwo ci. Na linii trzy punkty wiatła pełne ycia bez ycia. Dusze zakl te w cybernetycznej siatce oplataj cej galaktyki i dalej... znacznie dalej... - Cybernet! - Max usiadł i miał krople potu na czole - ja byłem w samym cybernecie bez u ycia wiatłowodów i translatorów danych... ja byłem... - Pan tylko majaczył, Norton! - surowy lekarz w kitlu niedbale narzuconym na mundur stał w nogach szpitalnego łó ka - pan nił. - Okay - Max nagle odkrył, e mu nie zale y i tak na powa nie to ma ochot na co konkretnego a nie od ywczy płyn i kroplówk - zjadł bym... - Silikon? Wanad? Grafit? Mied ? - lekarz strzelał pytaniami i wcale nie artował, s dz c po jego twarzy. - Czy ty z luja zleciał? Gdzie ja jestem? W domu wariatów?
- Aha! - wojskowy konował potakn ł i jak by troch zmi kł - trafna lokalizacja. Jak pan na to wpadł?
Rozdział 2 - Wiesz, te gazy... pogmatwana sprawa. Nasze filtry mało brały, a co zostało to ci zamieszało... - Gannon siedz cy przy łó ku patrzył nie na le cego ale w okno - ...czysta prewencja, Max. Nic co ci powinno niepokoi . Rutynowy sprawdzian. Cholerne Celty u yły bojowej mieszanki usypiacza i depresanta. Gwarant potulno ci wi niów. Cud, e miałe filtry i byłe szybki w opuszczeniu strefy ska enia... - ...khurwy dhały mi nhowe - wyseplenił przez nos le cy. - Standardowa wymiana na ulepszony typ specjalnie zaprojektowany dla nas przez ... przyjaciół - Gannon wstał i poprawił mundur. Romboidalne odznaki Lidera i patki porucznika były fabrycznie nowe - ...spokojnie Max. Staraj si mówi z szerokim u miechem. To blokuje kanały nosowe. - Tak jak teeeraaazzz? - le cy zakl ł zaskoczony normalno ci własnego głosu - fuck me! To praacuujeee... - Nie przeginaj. Z twoj twarz nie załapiesz si na klowna. - Wolałbym na piel gniark . Bujne mleczarnie i reszta kr gło ci. - Wstrzymaj si a trafisz na Ziemi . Tamtejsze dziewczyny wi ksze. - Oj tak, tak. To lubi . Kiedy? - Ju wkrótce. - Whidz , he hawansowałe ... - Nowy dyrektor, nowe porz dki. Facet docenił moj lojalno - Gannon ugryzł si w j zyk i szybko podreptał do drzwi - zobaczymy si Max. - A jhhaaa thoo chooo? - Ty to milcz! - lekarz zawsze wartuj cy przy łó ku, wymienił Gannona. - Bez gówna! - Max nie cierpiał medyka - mog zobaczy swoje rentgenowskie fotki? Wy mi wymienili cie ciut wi cej ni filtry. Mam łeb jak jebane kowadło. - Bo mózg wpadł ci do dupy a gówno do głowy. Zrobi ci lewatyw w uchu? pan major i niestety chirurg, te nie kochał krn brnego pacjenta - ...wiesz, ja to si dziwi co oni w tobie widz ? Takie prymitywne ziemskie bydl ... - Hej, to jest nas dwóch - Max wyszczerzył siekacze - masz mo e ołówek? Czas na rozwi zywanie krzy ówek. Ten twój kole , pułkownik od cebra zaraz si tutaj zwali. Jest pi ta pi dziesi t dziewi a on jak zegarek i nigdy si nie spó nia... - Co si stało z poprzednim? - lekarz wygrzebał z kieszeni grafitowy rysik opakowany w papierow tutk z rozwijalnej ta my. - Zjadłem - cicho wyznał Max - brakuje mi w gla i celulozy. - Okay - lekarz zrobił notatk w swoim InfoKomie i zaraz musiał wyj , ust puj c miejsca starszemu stopniem koledze - witam, pułkowniku. Max znów eeeghem... tego... konsumuje przybory... - Dzi kuj , dzi kuj ... - mundurowy lekarz w niedbale narzuconym kitlu starannie zamkn ł drzwi - ...dobra nowina Max. Wypisujemy ci za tydzie i wysyłamy na Ziemi . Rodzinna planeta, ha, ha. Zadowolony? - A mam wybór? - Max odłamał kawałek ołówka i zacz ł u .
Ziemia powitała go mia d cym ci eniem i mecho smrodem milionów serworobotów, androidów oraz automatów wszelkiej ma ci i produkcji, zalewaj cych tak Kosmodrom Alaska jak okoliczne ulice Dawson City. - Kurwa, gdzie s ludzie? - Max ciskaj c słu bowy Mk303 miał ochot ucieka , co było trudne siedz c w samojezdnym aklimatyzacyjnym fotelu i b d c na łasce powo cego mecho kierowcy - czy tutaj nie ma ludzi? - Nie, prosz pana - portier robot kieruj cy fotelem i wioz cy z tyłu jego baga był bardzo wygadany - ... ten rejon nale y do minusowej populacji biolo. I jak pan to trafnie zauwa ył, ludzi nie ma w zasi gu optycznym, ale mecho jest pełno, co oczywi cie jest tylko złudzeniem. Biolo istnieje, lecz obecnie... - Kima - Max sprawdził godzin i to co miał nad głow . Godzina była druga szesna cie rano a całe miasto przykrywała gigantyczna kopuła tak zwanej biosfery, odcinaj ca zewn trzn aur , nieg, lód oraz nocne niebo. Zamiast tego ostatniego, jasnobł kitna czasza kopuły emitowała radosny brzask wstaj cego słoneczka. Typowy holo kit dla podniesienia nastroju na kosmicznych frachtowcach i pasa erskich transportowcach. Ale tutaj? - Estetyka i wy sze uczucia nale do Cieni - robot manewruj c stan ł w kolejce do taksówek - nam nie zale y tak długo jak to nas nie koroduje. - Jezusie - Max łypn ł na poprzedzaj ce go człekopodobne androidy i na kilka bryłowatych robotów typu pancernych kurierów i go ców - czy my nie mo emy omin tej mena erii? - Tylko w dzie . Od ósmej do szóstej. Dalej jest czas mecho. Jak ju mówiłem, biolo... - Jest ujemne, słyszałem - Max, przenosz c badaj cy wszystko wzrok na bezduszne i bardzo metalowe oblicze portiera nie znalazł tam kpiny czy pogardy, ale mógł by przysi c, e co z tego było w tonie i podtek cie całej mowy mechanicznego tragarza - ...a ty kole , to co? Czytasz my li? - Nie rozumiem - robot przesun ł fotel o dwa miejsca. Taksówki były o tej porze wyra n rzadko ci - ja... tylko jestem programowany do czytania z mowy ciała biolo. - Aha - Max skrzywił nos bowiem kolejna taksówka wielko ci koparki miała przegrzane obwody i parkuj c, splun ła mieszanin cuchn cego gazu i pary nowina dla mnie. Ziemia te . Nie byłem tutaj od wielu lat a w Dawson nigdy przedtem. Co to było z tymi cieniami? Cienie to my? - Ludzie - potwierdził portier - w rentgenie to tylko cienie... - Haha... - Max parskn ł rado nie - dobre. - Wcale nie - zaprzeczył portier - ciało to ciało. Liczy si psyche. I tutaj brak narz dzi do diagnostyki. Na przykład, ja jestem w stanie powiedzie ze stu procentami pewno ci co i jak my li ka dy z mecho konstruktów w zasi gu optycznym. Programy steruj ce, pomijaj c zró nicowanie w stylu i zasi gu wstawek heurystycznych, s standardowe... - Wy si uczycie? - Max podniósł brwi - ciekawostka... - Dynamika miasta wymaga elastyczno ci elementów - robot przesun ł fotel i platform baga ow o nast pne trzy miejsca - a systemy statyczne nie mog funkcjonowa samodzielnie. Przykładem taksówki. Konieczne gdy cz systemów jest statyczna mimo, e mobilna. Wewn trznie statyczna. Typowe dla
kurierów. To w sumie to s jedynie samojezdne sejfy. Bez CPU wy szej komputacji. Same bazowe oprogramowania. Szkoda... - A Transgraby? - Max wła nie zobaczył jednego stoj cego na stra y u wjazdu do cz ci towarowo spedycyjnej kosmoportu. To był skromny i mało widoczny typ miejskiego mecho kundla, niemniej zbrojny w emitery laserów i jedno plazmowe działko - co mi powiesz o bojowych cybach, aa? - Nic. Ten temat jest klasyfikowany jako tajny - portier niezbyt delikatnie szarpn ł fotelem wprowadzaj c go do wn trza wolnej taksówki nieco mniejszej od BusHoovera i zdolnej pomie ci pi ciu kurierów lub... - Stop! Ten kurs jest dla biolo tylko! - portier powstrzymał Co co chciało wdrapa si tu za nimi. - Ziiighhaaa! - ciemny, oksydowany pancerz bez trudu odepchn ł tak fotel jak tragarza, i nowy, a nie chciany pasa er, zadokował w najmniejszej przegrodzie, szybko mocuj c pneumatyczny teleskop infowodu w gniazdku dyrekcyjnym, co natychmiast dało mu przewag w wyborze trasy jak te ... - Auuu... - Max odjechał w koniec taksówki gdy ta poderwała si jak spi ta, natychmiast przyspieszaj c. - To jest niedozwolone - głos portiera mimo, e mecho, miał wszystkie cechy i podteksty paniki - stop! Stop! Nie wolno! - Hej! Co to jest?! - Max był bardziej rozbawiony ni przestraszony. - Odpad miasta. Tajne! - mecho tragarz zamilkł i milczał do czasu gdy dziwny gapowicz wysiadł po kilku minutach szalonej jazdy. Max nie nalegał i nie komentował. Najwyra niej w tym raju zegarmistrzowskiej precyzji, nie wszystkie kółka kr ciły si do taktu... biolo i mecho doboszy. A wła nie ten problem był powodem jego wizyty tutaj. - Konspiracja cyborgów? Nielegalna frakcja mecho? Tajne fabryki Artie? - Tak, panie Norton. I osobi cie bardzo si ciesz , e miał pan okazj zobaczy jednego z przedstawicieli rodziny Nierejestrowanych Obiektów Komunikacyjnych. W skrócie Nok, co ma dalsze koneksje nie tylko czysto semantyczne. Nok jak nokturnalny, czyli nocny. Tubylcy w swoim slangu nazywaj je te Niok albo Niek. Znamienne. Wszystko na Nie. Opozycja. Anarchia mecho. Na szcz cie te potworki grasuj jedynie noc , w czasie wyznaczonym dla mecho a zabronionym dla biolo... - Przepraszam panie dyrektorze, ale nadal mam luki w danych - Max rozparty na antycznej skórzanej kanapie i s cz cy oryginaln kaw starał si by dyplomatycznie poprawny - jakim prawem my, ludzie, nie mo emy u ywa miasta o ka dej porze, abstrahuj c od tego czy warto. Dawson City to jak betonowy stadion bez graczy. Zero rozrywki, niemniej... - Wła nie dlatego. To jednak jest fabryka i centrum towarowe a nie miasto jako miasto. Z zało enia, tutaj rz dz roboty... - Jezu, co nas nie zbawił... - Max wylizał miniaturow fili ank - okay! To jak mam pracowa ? Plotki i pomówienia to odrobin za mało. Ja kasuj i morduj ... mecho. Plotki nie da si rozstrzela . Troch konkretu, prosz . Wytyczne na stół, panie dyrektorze...
- Brak! Takowych nam brak! - siwy i bardzo dystyngowany szef CC, po sekundowym wahaniu poszedł w lady Maxa i starannie wylizał własn porcelan , mrucz c - ...szkoda marnowa co dobre. Cholerne ziarnka s na wag platyny. Kastor miał fatalny zbiór, a Jowiszanie podnie li cen na własne gatunki. Nie naj ...mniam mniam... lepszej jako ci. To na czym sko czyli my panie Norton? Mmm... stre my si . Ja mam umówione spotkanie z prezydentem na pierwsz i zebranie Sponsorów o szóstej... a obie strony chc wiedzie co nieco o naszym planie. - Taak? Oni? - Max zmarszczył brwi i dodał cicho - i pytaj tutaj co ma piernik do wiatraka, prawda? Kto smaruje ten dyryguje. Te problem w Dawson City to musi by nieliche bagno... - Nie mam poj cia - dyrektor u miechn ł si słodko - ale wierz , e mog liczy na pana. Ostatecznie, co musz zameldowa ... jako CC. - Zaraz, zaraz - Max poderwał si z kanapy - Dawson City nale y do rz dowego kartelu US INDUSTRIAL & Co. Za IBM, GMC Galactic i bodaj Nippon Steel maj po pi procent udziału. I oni maj własne ekipy oraz własnych techników. Czemu wybrano Cybercops? - Aha! Pami tam. Sprawa m ki. Ziarno, wiatrak, m ka, piernik. Co za ró nica kto prowadzi dochodzenie, tak długo jak wszyscy mu ufaj - siwy kiciu , który od miesi ca był nowym dyrektorem Cyberpolicji, wcze niej pracował jako dyrektor ONZO, a jeszcze wcze niej jako zast pca i deputowany dyrektor rozwi zanego CIA i maj c tyle lat do wiadczenia, lekko pływał w obecnym stawie m tnej polityki USA - well, jak to mówi , wy cigi wygrywaj szcz ciarze. A pan, Norton, jest takim... - Ja zaraz zwariuj - Max miał ochot wy - co pytanie to zmyłka. - Zawsze tak jest gdy mówimy o rzeczach o których nie mo na, nie wolno lub nie powinno si mówi , a mimo to wy sza siła zmusza... radz posłucha obrad kongresu, panie Norton - dyrektor rozło ył dłonie - przykro mi, ale wiem mniej ni pan. I co gorsza, dostałem polecenie uregulowania spraw w Dawson City, nieoficjalnie. Nasz prezydent jest silnie naciskany przez frakcj Południa i musi wykaza si czym wi cej ni dobrymi ch ciami o ile ma utrzyma i nadal otrzymywa poparcie wielkich tego wiata, nie mówi c o utrzymaniu Cyberpolicji. To jego twór i maskotka... - Bez gówna - Max oklapł i wolno usiadł - tego nie wiedziałem. - ...bez, kolego, bez... - dyrektor poklepał rami siedz cego - widzisz, prawo bez pały to jak król bez królestwa. Pusty tytuł i puste brzmienie. Kto tutaj od dawna pracuje by rozmontowa nawet najmniejsz organizacj zaj t tak czy inn form ochrony i wywiadu na korzy USA. Ten kto zdołał wyko czy nawet prywatne agencje pracuj ce na zlecenie rz du naszego kraju... nic oficjalnego bo to te jest plotka i pomówienie... niemniej fakty mówi same. Well, nic, wa ne, e mamy CC. - Banda amatorów - burkn ł Max - nawet ja, nie jestem specem... - Praktyka czyni mistrzem - dyrektor podszedł do biurka i wrócił z plikiem folderów pełnych twardych wydruków. Podaj c Maxowi, szepn ł z naciskiem praktykuj, mistrzu. A jak masz kłopot, szukaj pomocy u tych ludzi. To była
kiedy elita ONZO i CIA. Oficjalnie, ci agenci ju nie pracuj dla rz du, a ich dane zostały komisyjnie zniszczone. Niemniej... mamy CC. - Fuck! - Max zajrzał w oczy siwego i nagle bardzo zm czonego dyrektora ...co tutaj jest grane, szefie? - Ci g dalszy destrukcyjnej i kreciej roboty, kogo kto ma bardzo dalekie i ukryte plany. Ja to wiem i czuj , ale nie umiem wskaza palcem, kto... - Nie rozumiem - Max był realnie zagubiony - co ma piernik do... - Wszystko! - dyrektor potarł czoło odp dzaj c zm czenie - widzisz, id ogromne zmiany i my nie jeste my w stanie ich zatrzyma . Nowa techno i biolo rewolucja jest w powijakach i... ju si ga po władz . Klony z Jowisza oraz nasze cyborgi z mózgami SI oraz Artie staj si cz ci planetranych ekonomii oraz wa nym elementem w zakresie kolonizacji. Dodaj do tego administracyjny burdel na Ziemi. Afryk w ogniu, Azj masowo emigruj c do gwiazd, Ameryk na kraw dzi secesji i wojny... a obraz robi si m tnie brudny i niejasny. - Niee! - Max nigdy nie s dził, e idealizowana Ziemia mo e by a takim kipi cym kotłem niepokoju - wojna tutaj?! - Well... robimy wszystko by jej unikn . Prezydent zamierza odda prawa legislacyjne i fiskalne w dłonie stanowych kacyków, co da nam czas na ostudzenie nastrojów, ale de facto zamieni USA w bardzo lu n federacj praktycznie obcych sobie Stanów. Dalej nast pi polaryzacja politycznych biegunów i nie jest wykluczone, e za dziesi lat USA jako pa stwo zniknie z geopolitycznej mapy. Ale to dopiero b dzie, a na dzisiaj, mamy inne kłopoty. Jednym z nich jest Dawson City. Dyrektor zamilkł a Max nie miał najbledszej idei co powiedzie wi c te milczał czekaj c na otwarcie. - Tak. To te jest rozwi zanie - siwy m czyzna rozpłyn ł si w u miechu ...jak mnie spytaj to powiem im, e to jest tajne. - Co jest tajne? - j k frustracji i zniech cenia. Max totalnie nie chwytał o czym tamten mówi i co ma na my li - ...panie dyrektorze, ja jestem tylko takim prostym technikiem i naprawd ... - Max, Max, Max... - dyrektor wło ył dłonie do kieszeni kurtki i zakołysał si na obcasach bardzo wykwintnych i drogich mokasynów z giemzy - ty nie jeste ani prosty ani technik. Ty jeste wydarzenie... - Cokolwiek - Max spocił si w sz c jakie głupie kito agity w budowie. - Nie, nie! Ja powa nie. Ach, przepraszam. Zapomniałem. Przecie nikt ci nie powiedział prawdy... prawda? - Która jest? - Słyszałe o Kropotkinie? Duchowym ojcu anarchistów? - Nigdy. Ale o anarchistach to i owo. Jowiszanie to sami anarchi ci. I ja tych klonorobów nienawidz . Zbocze cy! - Mój człowiek - rozczulił si dyrektor - ...taa... ale my teraz o symbolice a nie polityce. Cholera, aktualnie to o wszystkim po trochu... bo widzisz, Hunday zdołał swoimi kanałami przechwyci ładunek bojowego SI, tyle, e w płynie i maj cego wszystkie cechy komputerowego wirusa... - W płynie?! - Max przełkn ł lin .
- Nie dokładnie - dyrektor zamy lił si na sekund - ...mmm... mo e wiesz, e tak zwane software, na poziomie molekularnym jest bardzo solidn form czasowego hardware, co dalej i mniej potocznie nazywamy sieci zorientowanych magnetycznie elementów korpuskularnych. A te, jak ka dy buduj cy nasz wiat blok elmagu, mog by wymieniane i s ... w trakcie zapisu nowej informacji, lub kasowania tej e. A tutaj ogromn rol odgrywaj najnowsze nanoroboty mog ce działa jako no niki bitów bezpo rednio wprowadzonych do kryształów z pomini ciem całej baterii translatorów, czytników, negatorów, procesorów i generalnie tego co nadal nazywamy CPU. - Cepie Poco si Ucył - Max miał mdło ci i zielone płatki w oczach. - Raczej Upił - dyrektor pochylił głow i zmierzył surowo siedz cego - a ty, kolego, to lubisz macza dzioba i jak by nie patrzył, na odzyskanych z Instytutu Hundaya kryształach security, wida wyra nie, tu obecnego, wypijaj cego pół litra Oddechu Kropotkina - st onego komputerowego wirusa zakl tego w milionach nanorobotów rado nie pływaj cych w ... Max?... ty jeste okay? - Nie - Max przewrócił oczy białkami do góry i zemdlał. - Bo e... e ja jeszcze yj ... - Od kilku gramów aluminiowych opiłków jeszcze nikt nie umarł - mały Japo czyk kr c cy si dookoła laboratoryjnego stołu miał mieszne w sy i równie roze miane oczy gin ce w wiekowych zmarszczkach - nie powiem, to co wypiłe jest ywe i zaskakuj co odporne na kwas solny, niemniej to jest zarazem przezroczyste dla fagocytów i nie toksyczne, wi c twój organizm nawet nie podejrzewa, e ma go ci. - Profesorze, to jest jebany wirus... - Mecho a nie biolo i dostrojony do zupełnie innych cz stotliwo ci ni twój system nerwowy, młody człowieku. - Jest pan tego pewien? Bo ja nie. Nikt normalny nie odwiedza Cybernetu bez komputera czy wirtualnej przystawki. - Rozumiem, e ty nie musisz - Japo czyk wrócił z dalekiego ko ca pokoju z czytnikiem skanu X-ray. - No nie - Max obserwuj cy ur gaj c zdrowemu rozs dkowi panoram dziennego Dawson City obrócił wzrok w stron ekranu małej maszyny - i jak stoimy? Sto procent mecho czy te nadal mog nazywa si Homo? - Dwuznaczne, i z tym pojemnikiem antyseksolu wszczepionym pod mostkiem, bez znaczenia - Japo czyk pstrykn ł paznokciem w monitor b d cy obrazem bardziej androida ni człowieka - powiniene ich poda do s du. To jest nielegalne a tak wykrzywia i okalecza ciało. Przecie ty nie jeste kalek . Nie rozumiem dlaczego masz implanty motoryczne i wspomaganie ci gien tam gdzie normalne ko ci i muskuły dadz sobie rad bez pomocy... - To jest drobiazg - Max zapatrzył si na zarys własnej czaszki upstrzonej iskrami ognia - bardziej interesuj mnie te kryształy i reszta. Co oni mi tam napakowali? - Te du e to wspomaganie pami ci. Typowe terrabitowe wafle. Nowe i szybkie. Te mniejsze - Japo czyk podkr cił plusowe zbli enie - to s albo
supresory albo akceleratory hormonalne. I przypuszczam, e dualne, ale zauwa co innego - starcza dło nadzwyczaj ostro nie manewrowała kalibratorem powi kszenia - ...hajj! Maxssymalne zbli enie i poziom ju molekularny... - Kurwa, robaki! - rykn ł Max - w mojej głowie! - Spokojnie, to tylko nanoroboty, aden wielki problem. Ewentualnie i tak umr . Na tym poziomie zu ycie mecho jest równe zu yciu w pró ni. One ju si sypi ... tiek, ale ja o czym innym... o tym! - twardy i s katy palec z długim paznokciem wskazał nieforemn brył otoczon przez gromad ... - Jezu! Robaki buduj gniazdo! - Max uderzył si pi ci w ciemi . - Kryształ - Japo czyk wstał od stołu i poczłapał do oszklonej szafki z narz dziami - ...pytanie tylko jaki i dlaczego. Ale my to zaraz sprawdzimy. - Ooo... nie. Tylko nie to! - Max cofn ł si przed staruszkiem zbrojnym w hełm do trepanacji. - Nie b d dziecinny. Nawet nie poczujesz. To jest sonda mi dzy tkankowa i wchodzi przez nos albo oko. - Jezu, słodki Jezu - Max poddał si obróbce i sondowaniu z oporami. - I nie wzywaj jego imienia nadaremnie - Japo czyk szybko uporał si z pobraniem próbki i równie szybko poprowadził si kaj cego nosem Maxa do drzwi - lepiej jak ju sobie pójdziesz. Wprawdzie ja oczy ciłem ci ze wszystkich nie firmowych pcheł i pluskiew, ale by mo e kto ci ledzi optycznie. Pami taj, e Dawson City jest terenem działalno ci setki wielkich korporacji i adna z nich nie kocha konkurencji. Przeka te moje pozdrowienia dla Dyrektora. Dobrze jest wiedzie , e kto pami ta... - Jasne - Max, który trafił do profesora badaj c otrzymane wydruki z danymi byłych operatorów i agentów, wcale nie miał zamiaru donosi sam na siebie - jak tylko go spotkam, przeka pozdrowienia. - ...ciesz si . Wpadnij za dwa dni. Ja b d musiał zabra t próbk do Atlanty. Mój wnuk prowadzi tam laboratorium fundacji Merc Interplanet i oni maj bardzo zaawansowany sprz t diagnostyczny. - Cokolwiek... ale, ale... adnych imion, profesorze. - Za kogo ty mnie masz. My w CIA milczeli my i milczymy. - Sorry - Max wyszedł z apartamentu na samym szczycie wie owca i stoj c w oszklonym przedsionku do zewn trznej windy po raz setny zapatrzył si na obł kan gmatwanin budowli z jakich składało si Dawson City. A raczej, t cz , która była pokryta kopuł ... - Ciekawe, jak jest po tamtej stronie. Mój nast pny adres i kontakt mieszka na dalekich przedmie ciach... o ile nadal i jeszcze... Wchodz c do windy, Max miał mdl ce uczucie skoku z trzydziestego pi tra, bowiem to była bardzo nowoczesna winda i cała z krystalitu. Stoj c i spadaj c w szklistej klatce, rozmy lał co by było, gdyby te nanoroboty jakie wypił, nagle rozpełzły si po mie cie. Dawson City. Modelowe miasto cyborgów. Lecz, czy istotnie miasto? Z góry i ostatniego pi tra, to była myl ca wzrok orgia architektury nie całkiem ludzkiej i odpychaj co obcej. Z dołu?
- Pustynia betonowego abstraktu brył - Max ju wcze niej zwrócił uwag na surowo i oszcz dno tak ulic jak samych budynków, gdzie cało przypominała bardziej przemysłowy kompleks ni mieszkalne i biurowe dzielnice starych miast południa. Szczególnie kolor i zapach. Milion odcieni cynkowo ołowianej szarzyzny tylko czasem przerwanej akcentem br zu i dusz cej czerni. I adnych znaków, szyldów, reklam, bodaj holoplakatów. Nic na czym mo na zatrzyma oko... Ale nos a skr cał si od zawiesistej palety smrodu. Max, bior c jednoosobow taksówk , polecił komputerowi poprawi stan oczyszczania powietrza i był zadowolony gdy nie musiał wdycha bardzo podejrzanych miazmatów paruj cych z podziemnych kanałów. - Roboty nie jedz i nie pij , a mimo to ich miasto cuchnie jak kloaka. Czy kto mi powie dlaczego? Pytanie do własnego odbicia w lustrzanej szybie. Jedno z setki pyta . I ka de bez odpowiedzi. Max liczył, e je znajdzie ci gn c za j zyk miejscowych rezydentów byłej CIA, FBI oraz ONZO, lecz ...rachuj, rachuj, wszystko na ...luj. Te kartoteki jakie dostał zawierały jedynie trzy adresy, z czego, cud nad cudy, jeden nale ał do eks noblisty i znanego profesora biotronika. Bardzo przydatne gdy mamy w sobie kilka milionów nanorobotów z kodowym imieniem Wirus Komputerowy aka Oddech Kropotkina... - Musz pami ta by si nie całowa z robocicami - Max zachichotał i zaraz zamarł bowiem wła nie przekraczali siłowe pola i solidne tytanowe bramy na rogatkach ... - Jezus i osiołek, teraz wiem czemu tutaj mierdzi. Przed jego oczami rozlewał si najwi kszy socjalny wrzód jaki mu było dane widzie kiedykolwiek... - ...gorsze ni orbitalne mrówkowce. Tam bodaj sprz taj trupy i goni ebraków... Najwidoczniej, tutaj, nie było nikogo kto by o to dbał i pobocza drogi pi trzyły si od czarnego lodu wymieszanego z odpadkami, ko mi, czaszkami i dogorywaj cymi ludzkimi wrakami ka dego kształtu, wieku i koloru. Dantejska scena maj ca za tło i dekoracj , zdewastowane ruiny, pół stopione Igloo domki, jakie szałasy i rozpadaj ce si baraki, za mi dzy nimi tysi ce miel cych si sylwetek zakutanych po uszy w szmaty warte spalarki a nie grzbietu. - ...taaa... druga strona medalu i samo dno nocnika cywilizacji. Tyle, e czemu jest tak du o gówna z tak małej dupy? Centrum Dawson City to ledwo okruch porównuj c to co widz . Pytania, pytania, pytania. Po trzydziestu kilometrach jazdy przez ten mietnik losowego i genetycznego odpadu, Max, zm czony, oparł si o czyste poduszki, dobrze ogrzanej i klimatyzowanej taksówki, zadowolony, e nie musi by cz ci krajobrazu rozpaczy. - Jeba ich te . Ka dy jest kowalem własnego losu. Cynizm człowieka, który widział swoje i wiedział swoje, lecz... gdzie tam w rodku, pozostał kryształek kłuj cego niepokoju. Ludzie nie powinni a tak spadla si w czasach gdy mo na było y , i yło si , po królewsku za minimaln sum kredytu.
- Wariaci, narkomani, degeneraci, nihili ci - Max wzdychaj c zamkn ł oczy jeba . Nie mój biznes. - Adres w zasi gu komunikatora. Czy yczysz sobie sygnał anonsuj cy twoje przybycie? - melodyjny głos autopilota wyrwał go z drzemki. - ...oczywi cie - Max wyjrzał na zewn trz i odkrył, e byli na jakiej bocznej i za nie onej drodze mi dzy lasem opalonych kikutów drzew, malowniczo ozdobionych festonami zloddziałego szronu. Najwyra niej, tutaj, nie si gały macki o miornicy n dzy i rozpaczy. Przynajmniej ywe. Patrz c uwa niej, Max odkrywał kopce garnirowane piszczelami i ebrami a nawet raz zobaczył całe zwłoki młodej kobiety, groteskowo rzucone na wi zk chrustu. Czarna linia spalonej krwi i ciała w druj ca od obojczyka do krocza była wspomnieniem po laserze, za zwini te i spopielałe ubranie mówiło o termicznym ładunku masera. - Podwójne uderzenie. Musiała trafi na stra nika, albo...shit! Transgrab. Był. W samej bramie posiadło ci otoczonej niebotycznym murem i kolczatk . Wielki, czarnosiny potwór z jakiej nietypowej serii. Cały naje ony emiterami i zwie czony kopuł pancernej ochrony nad stanowiskiem sze ciu b bnowych Mk 363. Morderczy cerber ze stalowymi kłami. Oswojony. Kiedy taksówka była mniej jak pi metrów od bramy, Transgrab płynnie skoczył do tyłu, przepu cił go ci, i tam samym elastycznym wahni ciem wrócił na swoje stanowisko. - Co za bydle - Max ogl daj c si wstecz, miał włosy stoj ce d ba. Co z tego nastroju musiało pozosta w jego twarzy, bowiem gdy wysiadał, witaj cy go m czyzna, spytał w pierwszym zdaniu - ...mam nadziej , e nie nadział si pan na pułapk ? Mutanci próbuj od czasu do czasu otworzy puszk z soczystym miejski befsztykiem. Lepiej było wzi Hoover i lecie a nie jecha . Nasze drogi staj si z roku na rok mniej i mniej bezpieczne... ach, niepotrzebne strachy, ...pan pozwoli... Edwin Stern, ale prosz mi mówi Ed. - Maxymilian Norton. W skrócie Max. Ja od dyrektora... - Wiem, wiem. Jak tylko pan odło ył InfoKom, ja złapałem za numer Bazy CC i byłem... mile zaskoczony. - Numer Bazy jest tajny - odruchowo zauwa ył Max. - No jest ... - gospodarz wygl daj cy jak troch młodsza kopia Dyrektora zrobił dziwn min - ...przepraszam, mo e nie powinienem by tak oczywistym i szczerym.... - Akurat na to ostatnie licz najbardziej - Max machn ł lekcewa co dłoni i pu cił oko - mnie tutaj przecie nie ma, prawda? - Racja - pan Edwin Stern udał, e patrzy na zimowy ogród za kulo odporn tafl pi cio centymetrowego szkła oddzielaj cego podjazd i parking od reszty wiata - racja. To co? Gin, whisky, kawa? - Tylko kilka odpowiedzi i ju mnie nie ma - Max u miechn ł si lekko. - Usłyszmy pytania - gospodarz pokazał na wn trze domu i sam ruszył przodem - osobi cie, te mam kilka własnych... co do mojej roli. Ja jestem na emeryturze i wolałbym pozosta ... lecz z drugiej strony...
- Pana wybór - Max wchodz c do saloniku odkrył smutn pustk , podłogi bez dywanu i cian bez obrazów. Obraz likwidacji i wysprzeda y w toku. Bo chyba nie przeprowadzki - okay, niech pan pyta. Starsi maj pierwsze stwo. Zwłaszcza sta em. Gospodarz przyj ł te słowa aprobuj cym potakni ciem głowy ale to co dalej powiedział zaskoczyło siadaj cego na wytartej kanapie Maxa. - Nic nie umiera w Adminie. Zmienia tylko szyld. Ile płaci CC? - Mało - Max wzruszył ramionami - mój szef, kierownik sekcji polowej, wyja nił mi to dokładnie po ostatnich wyst pach. Brakuje nam benefitów jakie maj w Space Corps, czy Space Marines. Kwestia emerytur, odpraw i domów. A propos, ten bunkier to pana czy firmowy? - Mojego pracodawcy - szczupły lecz pr ny gospodarz potoczył dłoni po pustych cianach - kiedy było tutaj co pilnowa . Teraz pilnuj sam siebie. To nie jest moje. Ja tylko tutaj pracuj jako ... ochraniarz, pan do towarzystwa, kierowca, kamerdyner... czort wie co jeszcze... well, mieszkam te , co nie jest takie złe porównuj c z innymi... - Lud mi? - Max nadstawił uszu - ma pan namiar na innych z ONZO? - Sk d. Ja mówi o alternatywach mieszkalno bytowych. W moim wieku kolonizacyjny pobór odpada, a tutaj jest wr cz niemo liwo ci otrzyma prac i niestety, ja nie mam adnych zasobów kredytowych czy bodaj emerytury. Agenci ONZO byli opłacani sowicie lecz... skrycie, no i jak to bywa, łatwo przyszło, łatwo poszło. A mój obecny chlebodawca sam tonie w kłopotach i generalnie jest bryndza. - Kto to taki? - Max starał si utrzyma ton poufno ci, sam nie wiele mog c a musz c wydoby szereg informacji z biadol cego typka. - Lokalny producent krylowej m czki. Ci z miasta nie jadaj kotletów z kryla. Sta ich na import realnego mi sa. A ci co by jedli, nie maj kredytów mimo, e jest ich tak du o... widział pan... jad c... - No wła nie. Sk d taka masa biedoty? - Z fabryk, które zatrudniaj roboty a nie ludzi. Z usług, które s ju nikomu nie potrzebne. Z handlu trac cego codziennie kilku klientów i tutejszej gospodarki witaj cej codziennie kilku nowych bankrutów. Dawson City zatrudniało kiedy dwa miliony ludzi a dzisiaj... mniej jak dwadzie cia tysi cy i to s głównie siły rz dowego Adminu oraz gar wła cicieli i udziałowców w jeszcze zipi cym lokalnym biznesie. Tak jak mój chlebodawca, wol cy wyzby si antyków ni robotników. - Musi by porz dny facet - mrukn ł Max. - Jest, lecz wiat tego nie docenia - Edwin Stern westchn ł, poprawił mankiety niemodnej od lat ukrainki z szamerowynymi wyłogami i zerkn ł na swojego go cia - ...well, z ton cego statku, szczury... i tak dalej... ja bardzo ch tnie doskocz na list kredytow CC... ma pan jakie propozycje nie do odrzucenia? - Zapewne tak - Max odkrył, e pływa w bardzo podst pnej rzece - ale to jest uzale nione od tego czy tu zało własny warsztat czy te nie. - Rozumiem - potakn ł Stern... I tak potakiwał do ko ca. Godzina zmarnowana na czcze pogwarki.
Max odkrył kogo kto tylko pozornie był warto ciowy a w praniu okazał si jedynie cieniem dawnej wietno ci i doskonałym gaw dziarzem z lubo ci wspominaj cym czasy konfliktów, lokalnych wojen i katastrof. Typkiem zamkni tym w przeszło ci i odizolowanym od tera niejszo ci do tego stopnia, e kiedy został naci ni ty o bli sze dane zwi zane z Dawson City, nie umiał wykrztusi nawet jednej plotki, lecz sam wr cz błagał o pełne i wyczerpuj ce info na ka dy temat zwi zany z CC. Max widz c taki obrót sprawy, nie my l c wiele, po egnał si i szybko odjechał, maj c ochot umy tak dłonie jak uszy. Mo e i był powinien. - Ooookaay! Jeden dobry, jeden niewypał. Spróbujmy upolowa trzeci adres i wła ciciela. Jebacz olał moje zgłoszenie wizyty i nie odszczekn ł na aden faks z firmow stopk . To oznacza, e albo umarł, albo jest jeszcze gorsz dziur w dupie ni ten Edwin... kurwa... kamerdyner... Komputer? We mnie do Iceland Cove. Aleja Jowisza 5909. - Ten adres dotyczy przeciwnej strony miasta. Nasza trasa mo e prowadzi przez Złe Ziemie, lub sceniczn nitk wielkiej obwodnicy, o ile ruch i dyspozytor zezwol ... - melodyjny głos nie był melodyjny wspominaj c kryptycznie Złe Ziemie. Max zanotował to w pami ci. Cyby nigdy nie były w nastroju do mimikowania ludzi, o ile same nie miały w tam ywotnego interesu. W sumie pies te merda ogonem kiedy prosi o ko ... albo si płaszczy gdy si boi. I chyba to ostatnie było teraz grane, lecz Max jeszcze bawi c si z Gabem, swoim pierwszym SI z czasów szkolnych, odkrył, e maszyny nie potrafi si ba , pod warunkiem, e je kto tak zaprogramował... - Tak, pewnie, sceniczna trasa. Daj mi te uplink do Waszyngtonu do Bazy i wywołaj Gannona na prywatnym, kodowanym... - Yes, sir! - autopilot posłusznie wywin ł w bok i w stron jakich stromych hałd i skałek zarazem wystawiaj c wewn trz kabiny rami z modułem satelitarnego radiofonu. - ...dzi ki, to było szybkie - Max zanotował nast pn rzecz. Komputer nie spytał o numer a powinien. Baza CC miała nie tylko tajne ale i w pełni pokryte heksoskramblerami linie Info. Czyli kto wiedział... - Jebane cebry. - ...to było do mnie? - Gannon na miniaturowym ekranie jadł kanapk . - ...nie, do cyba. - ...nadal yje? - Fuck you. - Nigdy, kiedy jem, stre si . - Dobra. Pytanie. Co ja tutaj naprawd robi ? - Polujesz na zepsute cyborgi. - Nie pierdol. Sam mi nadałe , e tutaj w Dawson City co mierdzi i tak generalnie to nale y wytropi i wytrzebi . - No tak. Masz z tym problem? W tpi . - Mam. Oficjalnie nikt nic mi nie zgłasza, a prywatnie nie ma z kim gada bo tutaj albo głupie groszoroby, albo jeszcze głupsze urz dasy.
- W Waszyngtonie nie jest lepiej. Najwi cej zgłosze dostajemy dzi ki reklamie na lokalnym Cybernecie. Hej! Ty jeste nasz ariegard , Max! Nie mów mi, e nie wiesz jak zdoby kilka wi kszych kontraktów? - Oficjalnie mam jeden. Rz du USA. Tyle, e taki mało precyzyjny. - Jeach! Dranie pisz takim j zykiem, e bez słownika ani rusz... - Kurcze dmuchane, Gannon! Ja nie jestem jebanym Pinkertonem i nie znam si na dochodzeniach. Oni chc bym w szył i zw szył problem. A ja przecie nie jestem glin , do kurwy n dzy! - Tych to ju dawno brak - zgodził si szef, ko cz c kanapk . - Udław si - Max cisn ł słuchawk na rami uchwytu SatelRadia a sam rzucił si plecami na oparcie siedzenia - wszyscy si udławcie! - Wła nie mijamy fabryk kryla. Nadzwyczaj zaawansowana techno i pełna automatyzacja procesu produkcyjnego. Bez jednego elementu biolo w zasi gu optyku... - melodyjny głos autopilota był jak silikonowy olej. Gładko po lizgowy i nigdy nie wysychaj cy na tr cych powierzchniach. - ... e jak?!! Powtórz! Komputer powtórzył i Max nie wiedział co my le i jak reagowa . Kto mu skłamał i kto starał si kreowa w jego głowie bardzo niebezpieczny obraz i nastrój ...anty ...anty ...anty... - Okay. Oni nie kochaj Cybów ale te nie mog bez nich y . To po jakie licho chc bym je pozabijał? To jest nielogiczne... - Wła nie mijamy przetwórni cieków przemysłowych... - Zamknij si idioto! Myœlê! - Yes, sir. - Trasa widowiskowa, moja dupa... bardziej - Max zamkn ł oczy i był jak cholera nieszcz liwy. Obecne zadanie przekraczało nie tylko jego zawodowe umiej tno ci, ale te wymagało od niego rzeczy o których miał mgliste lub zerowe poj cie - ...gówno i reszta odpadu, id spa . Automat? Obud mnie jak dojedziemy! Komputer tylko bzykn ł. - Grzeczny taki. Dobrze programowany - Max, sapi c, rozparł si i nie trwało długo gdy ze lizgn ł sw znerwicowan ja , w ciepłe fale snu... Niestety, z majakami. Cał galeri horroru na kółkach gonionych przez g sienice i dwa motyle o przepi knym rubinowym upierzeniu ogonów... - Motyle nie maj ogonów. Ale wa ki tak. Zwłaszcza stalowe! Auto stop! - Sir! My nadal mamy pi kilometrów do obranego celu... - Nie my, cykaczu, nie my! - Max praw r k si gn ł po gałk Stopu a lew po słu bowy Mk303 - hamujesz czy mam ci zahamowa ? Komputerowy autokierowca ukryty wewn trz pojazdu zignorował słowa pasa era i dalej mkn ł setk na godzin . - Uparciuszek... kurcze w dzone, co nie tak... Max, bezskutecznie szarpi cy gałk , odkrył, e uniwersalny dyskonektor i nadrz dny deaktywator autopilota jest albo uszkodzony, albo jest tylko atrap . Dwa silniejsze szarpni cia pozostawiły mu w dłoni tak gałk jak połow dr ka do skrzynki mecho przeł cznika. Za komputerek jak gdyby nigdy nic... sto trzydzie ci i na wzro cie.
- Czy mo esz mi powiedzie dlaczego chcesz nas zabi ? - Max szarpany nagłymi podskokami i manewrami miał kłopoty z utrzymaniem si na puchatym siedzeniu bez pasów czy siatki antygrawu. - Według mojego programu my nie mamy prawa by tutaj. Wła nie dostałem polecenie zmiany kursu - atłasowy głos był zast piony przez ostro szczekaj cy rezonans cian - ...lecz prosz si nie obawia . My zaraz polecimy, jak tylko rozło no ne płaty i osi gn sto osiemdziesi t kilometrów na godzin ... - A nie! - Max porzucił karabin i dramatycznie rozdzieraj c patki velcro na swojej kurtce, wyci gn ł z za pazuchy czarny cekin na długim i elastycznym ła cuszku - Intel Alpha, Zulu, Kobra 030405 CC, stop! - Yes, sir. Full stop. Full override. CC default mode in place. Waiting for input. Old codec idle... - nikn cy głos pokonanego cyba, zwalniał w miar zwalniania szybko ci i wreszcie splótł si w jedno z nieartykułowanym wizgiem bezpowietrznych opon na mokrej i paruj cej powierzchni drogi. - Fuck me - Max z podziwem popatrzył na niepozorny kwadrat plastyku z inicjałami firmy CC - lepsze ni super zdalne piloty Hackerów. Powinienem wi cej studiowa instrukcj obsługi. To cacko jest bardzo ciekawe w akcji. Było. Do tego stopnia i zasi gu, e wszystkie cyby w okolicy dały mecho nosami w plastil i lód na poboczach. Lecz biedny Max tego nie wiedział i wiedziony własn paranoj spokojnie zaj ł miejsce dla biolo operatora, samemu zast puj c kierowc . - No! To my w domu. Teraz mi wy piewaj, co? Kto? I dlaczego? - Gug! - zabulgotał gło nik i co pal co cuchn cego zadymiło si pod mask taksówki. - To du o - otwieraj c okno, Max z głow na zewn trz, lawirował mi dzy ogromnymi Transit ci arówkami zastygłymi w nienaturalnych pozach i po cz ci daleko w niegu i lodzie poboczy - ...co za kurwa?! Napad, czy totalny zawał cebra? Pewno to drugie, bo mój obecny ju w kawałkach, i cholernik jest na ogniu! To ostanie, było spowodowane samodestrukcj pami ci autopilota, i podsycone nadal pompowanym do sieci wata em, obrodziło nagłym gejzerem ognia. - Kurr... - Max wyskakuj c w biegu miał na tyle rozs dku, e zrobił to po stronie gdzie nie stały adne obce pojazdy. Nawet przy pi dziesi ciu km na godzin , zderzenie z czym mniej ust pliwym ni niegowa zaspa mogło go zamieni w krwawy placek. - ...a tak ku tykamy dalej... Co nie było trudne bowiem Aleja Jowiszan odchodziła od drogi tu za łagodnym zakr tem a szukany numer był bodaj trzecim od frontu. - Pan Waldo Dibb? - Spierdalaj! - Okay - Max popatrzył na barczystego mulata z ogromn spluw w łapie mam na imi Max i jestem od dyrektora, ale je li przeszkadzam... - Sk d. Wolisz powitalny bukiet z ołowiu po sztuce czy hurtem? - Mulat nie tylko mierzył ale i nie artował odwodz c bolce bezpieczników.
- Jebany antyk. Ciekawe kto ci zrobił kule do tego Tokareva. Sam odlałe czy olałe i dałe zamówienie Rusznikarzowi z Habu Zwiezda 07? - Jezu, a jest taki? - mulat obrócił bro i nacisn ł spust. Nikła struga ognia tryskaj ca z lufy nie była wystrzałem, ale... - Zapalniczka?! - Max parskn ł miechem - ...masz kolego jaja. - Ju nie. Po osiemdziesi tce ółwie nie znosz . A ostatniego widziano gdy miałem pi tna cie lat. Koniec wiata biolo blisko... kawy? - Co do umycia i przebrania. Te szmaty nie s polowe a były w polu i ledwo zipi - Max wszedł do małego domku bez ogrodzenia i bez krat w oknach - ...ty to lokalny szaman, czy co? - In ynier, lecz z zamiłowania rze biarz - solidny jak jego totemy i afryka skie bo ki pan Waldo Dibb wyszczerzył z by - człowiek musi z czego y . Emerytura nie starcza na kieliszek chleba o zielsku nie mówi c co mo e i dobrze. To gówno kosztowało mnie karier ... powiniene wiedzie ... wysłanniku Dyrektora. A jak ju mówimy o przebiera cach i straszakach, co to za nowe emblematy i cekin? - Cybercops - Max nagi i dygocz cy wszedł pod utylitarnie biedny prysznic w rogu pokoju wielko ci domku - cholera... co si stało ze cianami działowymi? - Ten dom to skansen i drewniak. Spaliłem dwa lata temu. Byłem zbyt chory by ruszy si za próg a tutaj o pomoc nie ma co liczy ... przepraszam ... na pomoc - mulat skrzywił si i nagle był bardzo starym i pomarszczonym człowiekiem o ugi tych plecach z jednym ramieniem wy ej. - ... ycie to kurczak - Max potakuj c głow spłukał szar namiastk mydła i sycz c zabrał si za szorowanie obitych goleni i kolan. - ...wygl dasz gówniano - gospodarz lito ciwie rzucił mu jakie sprane florentynki i do tego równie znoszony lecz czysty kombinezon - ...co to było, co ci tak urz dziło? Muty czy Stra nicy... - Własna głupota - Max trzy razy spłukał całe ciało bowiem mydło było jak czysty detergent i wr cz gryzło do ko ci - nic, tylko własna głupota. Ty nie masz bojlera? Jebany prysznic tak ciepły jak dupa umarlaka... brrr... - Sk d. Topi nieg i lód w kolektorze na dachu. Jak soleksy nie maj słoneczka to rura komina działa jak grzałka. Patent mutantów - Mulat wł czył jaki zabytkowy młynek i wsypał do rodka gar czarnych ziarnek. - To nie kawa - Max susz c si i wbijaj c we florentynki pami taj ce pierwsz wojn na Marsie podejrzliwie w szył to co gotuje gospodarz. - ...namiastka - Mulat pokazał na kubki wypełnione czarnym wrz tkiem i na pudełko ze słodzikiem - biednego dziadka delikatesy. To co jest grane? - ... ebym ja wiedział - Max ubrany w poł czone kalesony i podkoszul z arktycznego florentynu poprzestał na tym etapie i dmuchaj c w kubek skosztował parz cego płynu - ...mmm.. mniammniam... nie najgorsze. - Bije na głow proszkowe wi stwo jakie reklamuj w Holo - pan Dibb siadaj c w fotelu z wytart skór ssaka bez imienia, nabrał znów obrazu kogo znacznie młodszego i operacyjnie sprawnego - no dobra, kawa na ław , wysłanniku. Co jest grane...
- Faks, komputer, InfoKom, cokolwiek... ja nic nie widz ... - Max łypał od minuty po wszystkich k tach i pomijaj c sto tysi cy rze b z drewnianymi fajfusami i tyle szpetnych masek, pomieszczenie było puste - gdzie pisz? Tutaj? - Nie, i nie licz na kontakt. Ja wypieprzyłem ka dy kawałek mecho i technocymbalstwa na zwałk . Pełen powrót do korzeni. Czyste biolo zorientowane rodowisko. Bardzo dobrze widziana postawa w pewnych kołach. Forsy mi nie robi, ale dodaje blasku i szacunku. W jaki tam sposób ja jestem lokalnym szamanem... duchowym. To co jest grane? - Bez odrobiny bitów i kilku komponentów... cisza - Max zapatrzył si na desk z zarysem nast pnego wi tka - ...z pana, to kawał artysty. Ile za te koszmarki w tamtym rogu? - To ju sprzedane. Czeka na odbiorc . Leci do Kraba - Mulat oklapł. - Mam kłopot - Max udał, e nie widzi dygocz cych dłoni i roztrz sionej starczej szyi - co w pana dawnej specjalizacji, panie doktorze. - Do tego stopnia? - Waldo Dibb zastygł i miał laserowo ostry wzrok. - Mam twoje kartoteki, i mam zezwolenie na kontakt. Były szef działu wewn trznej kontroli FBI Waldo Jones Dibb to pan. - Sk d, mój bli niak - Mulat obejrzał swoje spracowane dłonie i zabrał si za czyszczenie paznokci - przyszedłe mnie zabi , tak? - Nie, ja nie przyszedłem by zabi , szefie. Ja nie jestem naj tym No em i wprawdzie słyszałem to i owo o czasach czystki po nieudanym zamachu na prezydenta Jowiszan, niemniej, ja nie po tej lini... - Powiedzmy - Mulat miał znów sekundowy napad trz sionki - ale ja nie ałuj niczego i nie odwołuj niczego, mimo, e nie ma z czego by dumnym. Okoliczno ci i polityka kreuj sytuacje bez wyj cia... - Z ust mi pan to wyj ł - potakn ł Max - pa ski były szef wpakował mnie w szambo i zapomniał o gazowej masce, gumowym ubraniu i instrukcji co do przelewu gówna... well, ja tutaj jestem by zabija cyby. Chore, cyby. Bo my cybercops nie zabijamy ludzi tylko maszyny. My je rozmontowywujemy. - Powiedzmy - Mulat spu cił wzrok - co ja mam do tego? - Szkoda byłoby zaprzepa ci tyle lat do wiadczenia - Max te spu cił wzrok zna pan takie słowo ... czeladnik? Albo, ucze czarnoksi nika? Odpowiedzi było milczenie. Wielki mur chłodnej ciszy. Waldo Dibb nawet nie drgn ł w swoim pochyleniu podobny do tych figurynek drewnianych bo ków i jak one b d c wielk tajemnic wiary... - No to ja ju sobie pójd - Max wstał i si gn ł po kombinezon. - Do piwnicy - Mulat pokazał oczami na zwalone na kup stru yny i wiórki pokrywaj ce sam róg pokoju tu obok zimnego pieca - hasło kodowe InfoKomu jest Abisynia, reszty nie dotykaj. Kopie wolta em. - Tak jest - Max odgarn ł stolarskie odpady i ci gn c z uchwyt podniósł klap . Ni ej były wygodne, szerokie schody i ... - ...kurcze garnirowane grzybkami, co za pi kna norka?! Była, bowiem pan borsuk lubił wygody i najwyra niej miał na to rodki. Lecz jak wszystkie borsuki, był bardzo, bardzo nieufny i podejrzliwy.
- Zamów sobie transport i zamów sobie dostaw faxkodera do hotelu. Ja nie b d ryzykował pokazywania si w Dawson City, a znów, ty, tutaj, nie jeste bezpieczny. My liwi zabijaj tak mecho jak biolo na usługach ECO. - Faxkoder jest łatwy do złamania - Max zastygł z InfoKomem w dłoni. - Mnie nie chodzi o kodowanie ale jego umiej tno czytania starych i archiwalnych zapisów typu cgm, wfm, tiff, plus geoHA, winword, doc, txt. Jak ju chcesz tak bardzo by adeptem to i tobie radz zacz studiowa zamierzchłe j zyki sze cio i xNT bitowe. Znasz UNIX Galaxy? - Znam. Bardzo dobrze znam. Programowanie to moje hobby. Ja kotłuj terrabity od kołyski. Miałem pierwsze włamanie i skazanie w wieku siedmiu lat. Max the Hacker to Ja. - ...rzeczywi cie? - Mulat podniósł brwi i parskn ł miechem - pasuje do profilu. Głupek z łatwymi paluszkami. Taki mały wier inteligent mi dzy geniuszami intelektu. Czy wiesz, e Dawson City ma redni inteligencji powy ej 160 IQ? Zdecydowanie nie miejsce dla szcz liwego pajaca... - Wiem - przełykaj c lin , Max potakn ł - jestem kim jestem. Ludzie to zwykle wykorzystuj i robi mnie w konia. Zna pan Sterna? - My si wszyscy znamy - Mulat nadal u miechni ty miał sekund grymasu bólu i dygotu głowy wal cej si z karku - ...eee... hehe! On ci pogonił kota, lecz nie przewidział z jakim upartym cepem ma do czynienia i w efekcie mało ci nie zmarnował. Mała strata. My my ju to zd yli omówi nim si dowlokłe tutaj... dzieciaku. - Well, dobrze wiedzie , e pan Stern steruje we wła ciwym kierunku i dostarcza nam tak po ywne proteinki jak kryl i pochodne, dzi ki, dzi ki, dzi ki. Ta fabryka to jego, prawda? - Kretynie. Albo pytasz, albo o wiadczasz stan faktyczny. Tak, on ma... - Dzi ki, dobrze jest wiedzie , e poprzednie pijawy maj si nadal dobrze i nie głoduj . Jebacz tak mnie zwiódł, e byłem gotowy da mu troch własnych kredytów... - Ty chcesz dosta poparcie i specjalny raport, czy kopa? - zainteresował si pan Dibb - bo dyrektorem to my sobie wytarli my cztery ju dawno. - Sam nie wiem - Max przypomniał sobie Japo czyka i dostał dreszczy. - Czuj si skopany, to moja dobra porada - gospodarz pokazał na klap i tym razem miał w r ku nie muzealn zapalniczk ale realnego Niwelatora - zmieniłem zdanie. Spierdalaj. Nie lubi aroganckich pyskaczy. - Tak, tak, tak - Max odło ył InfoKom i posłusznie wybył z piwnicy a dalej ze skansenowskiej chatki kryj cej dziwne rzeczy. - We to! - Mulat rzucił mu kombinezon i co jak futrzaki - kilometr dalej jest stacja podziemnej kolejki. Masz cekin wysokiego uprzywilejowania, wi c nie b dziesz miał kłopotu z powrotem do miasta... - Nie - Max kopn ł tak futrzaki jak kombinezon i w samych florentynkach pomkn ł sprintem w kierunku sk d przyszedł. Dawson City okazało si miastem kłamstwa, złudy i obłudy. A mieszka cy te nie byli lepsi. Co nale ało szybko zmieni . Nowy szeryf bardzo nie lubił gdy traktowano go... jak p taka.
- Którym, nie oszukujmy si , jestem - Max nie zwalniaj c tempa, złapał zakr t i z ulg odkrył w oddali małe sylwetki ludzi a nie robotów, ratuj ce pojazdy z blokuj cego wszystko karambolu kilkudziesi ciu ogromnych transportowych ci arówek. - Cudownie, przesta my si szwenda i p ta a zacznijmy prac . Ciekawe co tubylcy s gotowi powiedzie dzielnemu łowcy zwariowanych cybów... hej, chłopaki, co nowego? - Spierdalaj - głos nie był m ski lecz kobiecy a cios w ebra podobny, mimo i z r kawicy kryj cej wiotk i dziewcz c dło . - Powitania w tym obsrajtyglu s enuj co monotonne - Max zebrał si z szarej powierzchni, podgrzewanego od spodu, plastilitu drogi i był wdzi czny, e co go grzeje... bodaj w stopy. Masuj c ugi te i puchn ce ebra, zagadał do kogo kto s dz c po patkach był tutaj szefem i znalazł wreszcie odrobin zainteresowania. - Acha, Max Norton! Jeste poszukiwany. Twoi ju tu lec . Podnie łapy i oddaj cekin, sukinsynu... co ty narobił? Czy nikt ci nie powiedział, e spec kody Intela nie maj prawa by u ywane na otwartych kanałach info? - Prawd mówi c to nie. Ja dostałem to cudo tu przed odlotem i jako nie miałem czasu przelecie całej instrukcji... - Max nie dodał, e w tym czasie przelatywał co innego i naprawd był zaj ty w strefie socjalnej. - To bratku w gównie po uszy - szef ekipy technicznej wyci gn ł dło po cekin i ...złapał powietrze. - Powoli kolego, powoli ... - Max zwijaj c si do tyłu i w bok zdołał wyrwa tamtemu wisz cy na jego pasie palnik udarowej piły - pozwolisz, e sobie po ycz . - Ochronaaa! - rykn ł przestraszony technik. - Pogadaj - Max kicn ł w stron najbli szego Hoovera ze znakami RR i pospiesznie wcisn ł swój cekin w czytnik autopilota - ...full override. Start. Kierunek kosmoport. Maszyna, zniewolona najwy szym programem kontrolnym, posłusznie poderwała si do góry i strzeliła w kierunku Dawson City. - Auto? Czy nas kto czyta? - Tak jest. Mamy skan profilu i programu z bazy RR... - autopilot urwał bowiem pasa er wtłoczył ponownie swój cekin do jego czytnika z nast pnym rozkazem. - Skopiuj moje kody i skramblery. Przejd na mod defensywn . Pełna ochrona danych i banku info. Wykonaj. - W toku... konwersja zako czona. Sir! Ten pojazd jest obecnie w słu bie CC. Optymalizacja danych i autodestrukcyjne sekwencje w pami ci podstawowej. Oczekuj rozkazów. - Brawo - Max obejrzał si do tyłu i na optycznym był poza zasi giem widoczno ci z drogi i miejsca karambolu - cudownie, tylko tak dalej. Daj mi podgl d mapy rejonu i zmie kurs ...aaa... cel... czekaj. Znajd zapis kodu taksówki i rzu na mapograf. Okay... nie! Wcze niejsze podej cie. Tam gdzie jest sygnatura elmagu Transgraba. Ooo... tak, to jest to - Max kln c w duszy zapatrzył si na trójwymiarowy symulator z obrazem drogi, bramy i morderczego stra nika.
Tym razem, wej cie do posiadło ci pana Sterna, bez zaproszenia, mogło by wi cej ni trudne. Wr cz niemo liwe z obecnym arsenałem. Ogl daj c si w bok, Max popatrzył na rzucon na siedzenie pił . - Dobra by wyłama drzwi czy okno, ale za mało na zatrzymanie mecho stra nika, a ponadto... skunks mo e mie wi cej niespodzianek w domu. - Podchodzimy do Dawson City, sir! - autopilot nie maj c innego polecenia nadal utrzymywał pierwszy kurs. - Mo e i dobrze - Max z rezygnacj wył czył mapograf i polecił nowy kurs w kierunku swojego hotelu - nerwy to w konserwy. Poprzesta my na w szeniu za cybami. Auto? Co to za skrót ECO? - To jeeestt... - maszyna zadygotała - ...skrót od Economy. - Dzi ki - Max wolał nie podtrzymywa dra liwego tematu. Cyby nigdy nie kłami , chyba, e s tak zaprogramowane, lub ... zepsute. A tu obecny autopilot kłamał i Max wolał nie ryzykowa upadku ze stu metrów w nagle pal cej si maszynie, co mu groziło je li nieostro nie nadepn ł na spust mechanizmu samozniszczenia jak mógł by zamontowany w pami ci Autopilota przez kogo innego, znacznie wcze niej... - Co si psuje w okolicy - radosne odkrycie i nagłe potwierdzenie podejrze jakie miała Góra, Sponsorzy i Szefowie - cudownie. Jak to mówi , nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. L duj c na dachu hotelu, tu obok kilku innych Hooverów ze znajomymi emblematami, Max miał chwil niepewno ci i pustki w brzuchu. - Jebany technik nie kłamał. Przylecieli moi z wizyt . Co to b dzie? Wysiadaj c, Max nadział si na kilku nieznanych typów w bojowych ubrankach CC wartuj cych przy windzie. Ci, wpierw chcieli go odesła do innego wej cia lecz kiedy pokazał im swoj odznak , zrobili si bardzo oficjalni i ostro ni. - Okay, okay. Co ja, publiczny wróg, czy co? Opu cie te pukawy! - Max widz c si otoczonym, posłusznie podał dłonie do skucia i posłusznie trzymał j zyk za z bami słysz c oficjaln formuł aresztowania pod zarzutem... zaboru mienia pa stwowego. Niby drobiazg, ale ludzie potykali si na mniejszym gównie. Dalej była pospieszna ewakuacja z odkrytego l dowiska do rodka budynku i to nie wind ale schodami. Typki dokonuj ce aresztowania były zawodowcami a obecne przebranie nie ukrywało bardzo wojskowej i surowej postawy andarmów. - Bez gówna. Spiczniałe Marynaty - Max wepchni ty do własnego pokoju stan ł twarz w twarz z kim kogo ju znał. Zwalista sylwetka, stalowe niebieskie oczy. Twarz pokerowego gracza. - Tylko prywatnie i w cywilu - m czyzna oparty o ram balkonowego okna istotnie nosił ciemny kombinezon i fantazyjn krawatk - a ty mnie nie znasz i ja ciebie te . My my nigdy si nie spotkali, nie rozmawiali i generalnie mnie tutaj nie było i nie ma. Rozumiemy si Max? - Nie, ale mo e zaczniemy, jak kto zdejmie mi obr czki. Kurwa wasza ma . Impersonifikacja czyli podszywanie si , zwłaszcza pod CC, to te jest kryminał. Kiego luja tutaj chcesz, koszarowa gnido?
Lecz tamten nie dał si sprowokowa i sam wystartował z grubej rury. - Wtykanie nosa pod pras hydrauliczn to gwarant straty twarzy. Nie zapominaj si Max. Za CC, okresowo, jest pod nasz jurysdykcj . Tak jak to miasto. Czy wiesz, e ostatniej nocy kto wysadził w powietrze Grawilot 01 wioz cy dyrektora CC i Prezydenta USA? - Mała strata. Komu zale y - Max podszedł do stołu i usiadł ukrywaj c dygot łydek - ja i tak nie ogl dam Holo. Ja pracuj ... gówno! ...kłami , zale y mi jak cholera. Gdzie? Jak? Kiedy? Tutaj nic nie było na ten temat. - Oficjalnie nikt nic nie wie - cywil zni ył głos - my to trzymamy przy orderach i b dziemy trzyma tak długo jak mo na. Co nie jest proste... lecz na szcz cie, wszyscy wiedz , e prezydent udał si do Camp Vista by w odosobnieniu dopracowa ostanie szczegóły transformacji władzy. Ty wiesz o czym mówi ? - Ka dy Stan... sobie... rzepk skrobie. Secesja w zal ku - Max zakl ł i poprawił si w krzesełku - nie mój biznes. Ja mam inne problemy. - A ja w tej sprawie - cywil oderwał si od ramy i zacz ł i do drzwi - ty masz tydzie na wykopanie co tutaj jest grane plus co jeszcze... Bowiem o tydzie tylko, udało mi si opó ni decyzj rozwi zania CC, podj t dzisiaj rano przez komisj kongresow . Zaiste, przedziwna zbie no w czasie, wiedz c, e to prezydent był motorem nap dzaj cym kreacj CC. Co dalej oznacza jedno. Konspiracj na najwy szym szczeblu, oraz fakt, e Was kto nie lubi i was kto chce zniszczy . I to nie jestem ja czy szyszki ze Space Corps. Co to to nie... ufaj mi. - Tak jest - Max miał ciarki na plecach i włosy stoj ce d ba na karku. - Ja nie popierałem byłego prezydenta ale znałem osobi cie dyrektora i sympatyzowałem z jego lini ... nie całkowicie, lecz w wi kszo ci... szkoda, e go ju nie ma. To był bardzo oryginalny i kreatywny d entelmen - cywil stoj c w otwartych drzwiach dyskretnie zmierzył twarz siedz cego CC i pozwolił sobie na mały, szybki i m ciwy u mieszek - ...mówi , e ty masz dar znajdowania igły w stogu siana. A inni mówi , e morderca prezydenta ukrywa si tutaj. Well... znajd go... i zrób co masz zrobi . Ja wiem, e ty go znajdziesz. Mo e ju znalazłe ... - Mam na widoku pewien trop - Max poci gn ł nosem - co co boli lokalne cyby, ale brak mi tutaj rodków i wyposa enia. - Dawson City ma na ten temat inne zdanie. Tutejszy Admin oficjalnie za dał odwołania ciebie i likwidacji punktu CC. Jak na człowieka z pust r k , mieszasz nielicho - cywil znów wyszczerzył z by w wilczym grymasie i wolno potakn ł głow - taaa... mówi , e im zdemolowałe sie transportu i personalnie zagroziłe kilku miejscowym VIP. Czy by my szli po głow hydry, agencie Norton? - Robi co mog - Max miał ochot rzygn . - To rób to szybko. Masz siedem dni - cywil zamkn ł drzwi, wychodz c. Łatwiej powiedzie ... jak zrobi . Max dobrze pami tał majora z wewn trznej security, który przyj ł jego meldunek o gotuj cej si konspiracji i równie dobrze pami tał, e tamten był gotów go kropn .
Teraz, spotykaj c si twarz w twarz, Max nadal miał wra enie, e tamten tylko szuka pretekstu by u y broni. No i te kajdanki. Symboliczny gest. - Kurwa mnie chce zastraszy , zgnoi i uformowa na własnego psa. Agent Norton! Czemu nie dodał. Podwójny. Jebana spiczniała marynata. A luja w oko jak ja b d ta czył na pasku Manekinów... Kln c, Max podreptał do sypialni, wygrzebał z torby zestaw do manicure i z saszetki wyj ł mały pilniczek z mecho r czk i mini bateri . Ot taki sobie gad et dla snobów, tyle, e produkcji laboratorium CC i zdolny do przepiłowania utwardzonego stopowego rygla klapy Transgraba, w mniej jak pół godziny. Kajdanki spadły po pi ciu sekundach. Lab CC robił bardzo u yteczne i solidne zabawki dla swoich polowych agentów. - A teraz we miemy gor cy prysznic, zmienimy ubranko i damy ognia w lokalnym barku. Czas si ur n w trupa zanim nas zrobi takim u ywaj c lasera czy kuli. Max troch artował, ale tylko troch . Sytuacja z godziny na godzin robiła si surrealistycznie szalona. Je li nie obł kana. - Wpierw wysłali mnie by goni za mira ami, a teraz nasyłaj mnie na morderc prezydenta i dyrektora. Co do cholery? Co ja mog b d c sam? Id c do łazienki, Max szybko zanalizował wydarzenia dnia i zrobił to raz jeszcze, szczegółowo, mydl c si i mocz c pod solidn i gor c strug kłuj co orze wiaj cych wodnych igieł z zapachem sosny. Co było nie tak jak powinno. Stern udaj cy własnego kamerdynera i r n cy zubo ałego kabotyna tajniaka. Dibb bawi cy si w ludowego rze biarza i ukrywaj cy pod podłog bunkier, zapewne wielopoziomowy s dz c po tych energetycznych kablach i wiatłowodach gin cych w podłodze piwnicy. Nawet nowy cekin CC nadaj cy na otwartym kanale i zdolny do pełnego zdewastowania i sparali owania ka dego cyba, artie, komputerka i reszty mecho operatorów w obr bie kilometra... - Fuck. A jak bym tak strzelił Intelowskim kodem mierci? To co by tam zostało? Smród, bród i opakowania. Jezus i Marycha, nikt nie daje takiej broni w łapy notorycznego mordercy mecho o ile nie chce by tamten u ył i wy ył si ... morduj c. Max, myj c si , nadal miał na szyi elastyczn niby gum na której wisiał czarny kwadrat plastyku z wtopionymi procesorami i kryształami. Karta CC. Co co otwiera wszystkie drzwi, nawet bankowe. - Ciekawe czy na to mo na dosta niekredytowe napoje wyskokowe? Na poprzednie mo na było dosta wszystko, he, he ... Pytanie nie pozbawione sensu. Max, l duj c w Dawson City miał opłacony hotel i posiłki, ale reszta nale ała do niego i tutaj klapa, skobel i z by w cian . Gannon odmówił nawet jednej kredytki awansem a White tylko go wy miał. - Tobie nic nie potrzeba. Oni ci tam dadz wszystko...
Max po trzech dniach pobytu stwierdził, e White si mylił a co gorsza, prywatne konto wieciło dnem i minusowym saldem. Niby drobiazg, ale ycie jest zło one z takich wła nie drobiazgów i ich brak, zamienia raj w piekło. - Kurcze mielone, czas na konstruktywne reaktywowanie własnych zasobów inteligencji technicznej i przekucie ich w równie buduj cy kredyt. Max, zanim wyszedł, sp dził godzin na małym przeprogramowaniu kilku kryształów pami ci w swoim cekinie CC. - Tyle teoria, przejd my do praktyki, a t mo na mie wsz dzie. Nawet w przytulnym hotelowym barku. - Whisky? ...sto dwadzie cia kredów! - barman pokazuj c na puszk Coca 40/60 nie spuszczał bacznego wzroku z obcego mu klienta. - Rodzajowo drogie - Max mru c oczy podał tamtemu swoj kart CC. - Tutaj jest wszystko drogie - barman wcisn ł czarny plastyk do czytnika kasy i wytrzeszczył oczy - co za ...czary? - O cholera! Pomyliłem karty - Max wygrzebał swoj personaln bankow i wyci gn ł r k po firmow - bardzo przepraszam. - Nie... czemu... opłata jest, tyle, e ...co z kas . Ja mam nagle zero na koncie a pami tam, e utargowałem osiemna cie tysi cy od południa. - ...musi by info zator - podpowiedział Max, dyskretnie ocieraj c pot z czoła i chowaj c pod blat baru swoje rozdygotane dłonie. - ..yeeach! - barman po wyj ciu karty klienta, wcisn ł tam własn by sprawdzi co jest grane i z zadowoleniem potakn ł - racja, zator. Znów mam odczyt. Wszystko gra. To znaczy... chyba... - barman zmarszczył brwi - ...cholera, przysi gł bym, e miałem osiemna cie patyków z kawałkiem a tu mam tylko siedemna cie? - Procesor nie czyta dysku. Kasa do kasacji - Max dyskretnie zgarn ł swoj kart i przysun ł sobie puszk - mo na prosi o orzeszki? - Fasolka w tamtym koszyku - barman kr c c głow wyniósł si na zaplecze by szuka pomocy technicznej a Max nie czekaj c, capn ł puszk i zmył si , strategicznie przenosz c do nast pnej salki gdzie królowały automaty, disco muzyka, oraz tłumek amatorów wygibasów w dusznym purpurowym mroku tanecznej areny. - Nie najgorzej, nie najgorzej - s cz c alkoholowy koktajl, Max u miechał si pod nosem, wiedz c dobrze, e ten brakuj cy tysi czek siedzi teraz na jego prywatnym koncie, transferowany tam przez sprytny procesor firmowego cekina - ...i wszystko bez ladu i wszystko w rodzinie. Oczywi cie, to była drobna sumka, ale dla spranego i spłukanego CC, to był dzisiaj klucz to zaorbitowania w du ym stylu... - Hej, pi kny, chcesz zata czy ? - wysoka dziewczyna o fioletowych włosach i fosforyzuj cym makija u nadepn ła mu na czubek buta. - Nawet nie pytaj. Jeeesteem caały twóóój... wi te gówno! Ja ju jestem u pany. Jedna puszka i tak mnie łamie? O raaanyyy... - Max wpadł w ramiona egzotycznej panny i dał si poprowadzi od funkrapu do HipTrip, Orbital, Carouzell, Twister, i tak dalej, czyli, e oboje zaliczyli pełn kolekcj ostatnich przebojów i to było okay.
Dobry gib jest zawsze okay. Max gibał si kolejno z blondynk , szatynk , fioletow , łys i kiedy odkrył, e jest całowany przez jedn tak w peruce, odpalił z areny, bo jak peruka to wiadomo, e nie wiadomo, co to ma pod spodem, a Max, jako stu procentowy m czyzna, jako nie przepadał za obojnakami czy reszt odwrotek płci trojga. - Mój pi kny niezdobyty - fioletowa panienka wytropiła go przy maszynie z Coca Sun 50/50 - postawi ci jedn ? - Bez zobowi za ? - Max wolał sam nie pakowa si w co co dyszało dzikim seksem na kilometr - ja tutaj oficjalnie, a nie przejazdem. Praca... - To jak ja - fioletowa opieraj c si o jego rami zajrzała mu w oczy. - Okay - Max nigdy nie umiał powiedzie nie, kobiecie w potrzebie. - To chod my do mnie. Mam oryginaln Tia Martia - panienka ju macała jego miłosny muskuł i gdyby nie publiczne miejsce, pewno by go zacz ła rozbiera , co i tak było norm pod koniec disco. - Chod my - Max rozgrzany i na pany dał si porwa i wcale nie ałował. Fioletowa po wej ciu pod prysznic zamieniła si w blondynk a jej nieskazitelnie biała skóra miała w kilku dyskretnych miejscach bł kit arystokratycznej krwi nami tnie t tni cej pod m skimi ustami. - Mów mi Vivien. To moje realne. - Max, od urodzenia. Dobry seks nigdy nie ko czy si snem ale rozmow . Bardzo dobry seks ko czy si fascynacj . Seks nie z tej ziemi ma bardzo dziwny ci g dalszy... - Jestem studentk Adminu z Oslo. Tutaj mam praktyki letnie. - Jestem cybercop z... nik d. Tutaj mam ...ju sam nie wiem co mam... - Nie chcesz czy nie mo esz powiedzie ? - Nie wiem jak... - Max szukaj c zapalniczki znalazł w szufladce szafki obok łó ka jakie fotki i mimowolnie zerkn ł. Dwie blondynki, nago na kamienistej pla y w jednoznacznym u cisku - ...o cholera. To ty? - Tak. A to jest moja była profesorka od prawa administracyjnego. Mieszkałam u niej trzy lata. To była wielka miło i okropny zawód serca. Zdradziła mnie z moim m czyzn . Zaszła w ci . Oboje uciekli do Kraba czy Kastora. - Acha - Max nie komentował. - Mo e i lepiej. Dzieci i kariera to dwie sprzeczno ci a ja nigdy nie lubiłam nia czy bachorów. Nas było w domu siedmioro i ja byłam najstarsza. Jeste zdziwiony? Niezbyt kobiecy punkt widzenia, co? - Well... - Max podrapał si po brzuchu - chyba wezm prysznic. - I ja te - Vivien pocałowała go w usta - nie d saj si . Maj c do wyboru kobiet i m czyzn , ostatnio wybieram was. I mówi c prawd , je li si kiedykolwiek zdecyduj mie dziecko to tylko z kim takim jak ty... - Czuj si zaszczycony - Max oddał pocałunek - mo esz mi dalej dołechta reszt ego i wyjawi , czemu to ja mam by wzorem ojca? - Wygl dasz na kawał twardego sukinsyna. - Dzi ki - Max wstał z łó ka z ładnie rozwijaj c si erekcj .
Panna Vivien była nie tylko bardzo seksy ale te była szczera do bólu w j drach, za te... lubiła ssa . Małe novum na seksualnej arenie dla prostego łowcy cyborgów. Max był nie tylko zaszczycony ale te zafascynowany. Przypadek i taniec rzuciły go w alabastrowe ramiona kogo z innej strony lustra obecnej rzeczywisto ci i tamta strona miała dziwnie powabny smak sławy, chwały i forsy. - To ile zarobisz jako adwokat? - zmywaj c na kl czkach lady ostatniej rozpusty z j drnej pupy swojej wyuzdanej kochanki, Max podejrzliwie zerkał na swojego nadal wij cego si w a i próbował go zagada czcz rozmow - po prawdzie to ja mam nikłe info na tematy adminu... - Tak, masz - eks fioletowa, co było jedynie zmywaln farbk , panna sama myła swoje długie i biało złote loki - a ja powinnam wyci gn do miliona na samych praktykach, za po dyplomie to niebo granic . Niektórzy wzi ci adwokaci z du ych korporacji s miliarderami. Wiesz, to nie jest kwestia zarabiania ale inwestowania zarobionych pieni dzy. No, oczywi cie, wpierw nale y mie stosowne sumy odło one z pracy własnych szarych komórek, no bo nie z r k... wła nie, wła nie, a ile ty masz z tego polowania na kalkulatorki? - Grosze - Max zakl ł pod nosem - cholerne grosze. - To le. A jak z niematerialnymi dobrami? Władza kreuje sytuacje gdzie mo na ...powiedzmy, ułatwi sobie doj cie do krytycznej informacji i niejako seksownie wnikn w kanały produkuj ce kredyt. - Taa... od zadka - Max parskn ł miechem i ugryzł jeden z białych jak nieg po ladków - mo esz mi bli ej wyja ni o czym ty mówisz? Nic a nic nie chwytam. Jaka władza? Ja nie mam władzy, na rany boskie. - Jak ty nie masz władzy to ja nie mam sraczki - Vivien znikn ła z kabiny prysznica i l duj c na ubikacji posłała swojemu kochankowi przepraszaj cy u miech - ...to tylko sperma. Zawsze działa na mnie czyszcz co... to o czym mówili my? Uuufff... forma władzy. No, z tego co mi wspomniałe , to kto kto oficjalnie nosi bro i oficjalnie mo e wej tam gdzie inni potrzebuj miliona przepustek ma... uuufff... fantastyczn władz i ogromne pole do popisu. Tylko pomy l o tych wszystkich tajemnicach producentów, o koneksjach, układach, polityce, łapówkach... - Chryste! Kobieto! Ty si uczysz na adwokatk czy aferzystk ? - Max z nie dowierzaniem wytrzeszczył oczy. - Co za ró nica? - Vivien wstała i wróciła pod prysznic - kredyt nie ma koloru, wstydu, narodowo ci, obyczajów, etyki czy bodaj wiary, co mi przypomina, by wst pi jutro do tutejszego ko cioła i zło y co do skarbonki na biednych... - Mutów? - pytaj co paln ł Max b d cy nadal w nastroju niedowiary. - Idiota - Vivien nadstawiła si do mycia - jak ju b d czysta i pachn ca to wpierw naucz ci jak nale y poprawnie robi minetk a nast pnie naucz ci jak fachowo nale y i przez ycie tutaj, znaczy na Ziemi... Gdzie ty si chował, Max? W kosmosie? Masz akcent z Marsa. - Eee... prawie. Jak miałem trzyna cie lat to zapisałem si do kadetów - Max nagle odkrył, e musi kłama , maj c w głowie zamiast wspomnie czarn dziur -
... rozumiesz, akurat robili pobór do nowej akademii na Marsie i bardzo potrzebowali Ziemian maj cych wi cej muskułów ni mózgu. Ja jestem dyplomowanym ołnierzem, byłym Marines i obecnie... - Fujar . Wyjmij ten palec i włó tam co dłu szego... - Znów? - Sama si dziwi . Jako tak mnie podniecasz bez definicji. Atawizm? Ty jeste realne zwierz ... taki samczy samiec. - Przeciwne bieguny... mo e, to? - Mo eee... och! Mój Bo e! Spotkanie! Mam jutro spotkanie. Koniec! Wyskakuj. Musz by wyspana a nie sprana. Wybacz... to jest biznes. - Jak ycie - Max posłusznie zako czył czego nie zacz ł i równie szybko dał si wyprosi za drzwi - ...zobaczymy si jeszcze? - Zwariowałe ?! - Vivien nagle była zła i unikała jego wzroku - tylko seks panie CC, tylko seks. Bez zobowi za . - Well... wiesz gdzie mieszkam? Sama góra. Penthouse czyli luksusowy stryszek. Wpadnij jak zmienisz zdanie. Ja zawsze b d na twoje rozkazy, słowo ołnierza - Max odszedł bez po egnania, lecz z u miechem. Panna Vivien z Oslo kłamała. Prawdopodobnie tak z tym spotkaniem jak jej potrzeb snu. Bardziej prawdopodobne było, e przestraszyła si zbytniego zaanga owania i tyciego kiełka kiełkuj cego zainteresowania, daleko przekraczaj cego typow i gładk jednonocn eskapad . Biedna cyniczna cipa nigdy nie miała prawdziwych przyjaciół, o tak zwanej prawdziwej miło ci nie mówi c. I on te . Za oboje, z natury samotnicy, szybko wyczuli t pustk niezamieszkałych serc, wi c nic dziwnego, e co było mi dzy nimi grane... tak to podsumował i ocenił Max, wal c si na swoje łó ko. I miał w jednym racj . Vivien nienawidziła by zdan sama na siebie. - Max! Wstawaj! Idziemy razem na party do Hudsona. No... obud si !! - Budz - przecieraj c oczy, zerkaj c na zegar a było południe, ziewaj c i drapi c si po owłosionej piersi, spełzł z łó ka, na radar i wyczucie steruj c w kierunku toalety - ...twój partner nie dopisał? - Mój szef... musiał nagle wróci do Waszyngtonu a tutaj nie jest dobrze widziane gdy asystentki solidnych prawniczych firm w druj same bez silnego wsparcia na ramieniu kogo Wa nego. Zwykle klienta... - Ja nie jestem ani tym ani tamtym - Max szoruj c z by znalazł w odbiciu lustra swoj wczorajsz kochank i to był bardzo fascynuj cy obraz kogo ubranego ze smakiem i wr cz emanuj cego wy sz sfer ... - Nie b d a tak skromnym - Vivien z dziwnym wyrazem twarzy podeszła do nagiego m czyzny i poklepała go po tyłku - kłamczuszek! Max mało nie zakrztusił si past . - Kłamca? Tylko jak nie mam innego wyj cia. Do czego pijesz? - ...do niczego - ubrana w biał kreacj z ółt lamówk na spodniach i marynarce, kobieta przypominała reklam z Holo - pospiesz si . Mamy jeszcze zrobi zakupy. Ty zupełnie nie masz si w co ubra , biedaku. - Fuck! Jestem! Czy firmowy i wyj ciowo galowy woreczek nie starczy?
- Nie przeklinaj. Ja to lubi słysze tylko w łó ku. Oczywi cie, e nie wystarczy. Jest za mało ...wizualny. - Bez artów - Max wszedł do wanny i odkr cił wod - a jak ty to wiesz? - Och, spałe tak mocno, e miałam czas by troch si rozejrze . - Grzebała w moich rzeczach? - Poka mi swoj walizk a powiem ci kim jeste . Mam prawo... - Jeszcze nie słyszałem by adwokaci mieli zezwolenia na rewizj . - A kochanki? - Vivien zadała to pytanie z kamienn twarz i Max miał sekund niezdecydowania jak to interpretowa i co odpowiedzie . Otwarcie serca to piekielnie bolesny zabieg, za ta nordycka boginka miała w sobie ton pancernego lodu skutecznie chroni cego jej uczucia, i je li wła nie teraz zdecydowała si nacisn klamk i uchyli drzwi to on jak wszyscy m czy ni, mógł nagle odkry , e jest prze ladowany przez zaborcz czarownic dysz c teatralnie wyimaginowan miło ci do wybranego obiektu swoich wzrusze . Kobiety nigdy si nie zakochuj . One tylko wybieraj idola, który da im szans na dramatyzowanie, łzy i rozpacz. Łó ko niekonieczne. Od tego s kochankowie... Max znał to a za dobrze b d c na przemian idolem i kochankiem uroczych on wy szych oficerów i ich córek te . - Jezu, Max! Milczysz?! - Vivien miała pierwsz perł łzy na policzku. - Kalkuluj . Moja miła papugo. Tylko kalkuluj . I raczej wol ci mie jako dup od wi ta, ni jako zup ...na co dzie . Przepraszam za j zyk. - Cyniczna winia - Vivien tupn ła i wyszła z łazienki. Z ulg ... - To jest nas dwoje - Max wychylony z wanny gonił j wzrokiem i był zadowolony widz c, e kobieta siada na fotelu i zapala nielegalnego papierosa hej, zamów mi co do jedzenia. Konam z głodu. - Sam sobie zamów - Vivien pokazała mu j zyk i ostentacyjnie obróciła si w stron okna - my lałam, e b dziemy wi cej ni przyjaciółmi. - Nawet to...? nie to nie! - Max wyszedł z wanny chlapi c wod i bez suszarki zabrał si za wycieranie zapasowym prze cieradłem - ja lubi tylko jasne sytuacje. Jednowymiarowe. Nie wiem jak z tob , ale ... - Miło to uczucie głupie - Vivien poderwała si z fotela i rozpi ła spodnie ...zaczyna na ustach a ko czy w dupie. Zawsze chciałam by romantyczn idiotk i kocha , kocha , kocha ... szkoda, e nie z tob . - Ja te ałuj - Max powstrzymał jej dłonie ci gaj ce zabawne majteczki z motylkami - tylko seks. Nic z romantyczno ci. Poczekaj do wieczora. Omówimy ten temat bli ej i przy kilku puszkach 50/50, marka dowolna, pij wszystko... - Cholera z tob Max - biało złota kobieta spojrzała na u miechni tego m czyzn z nie ukrywanym niedowierzaniem - ty jednak nie jeste a takim ... - ...idiot - doko czył Max. - ...tego nie miałam na my li... - przerwała mu Vivien, zła i speszona. - Ty nie ...ale ja mam i miałem i mie b d . Nazwij to kompleksem ni szo ci i poczuciem własnej nijako ci. Masz jaki kredyt na zbyciu? - Oczywi cie.
- To dobrze. Kupisz mi prezent. Oddam ci jak dostan transfer z Marsa. - Jaki prezent? Ja jeszcze nigdy nikomu nie kupowałam prezentu. - Zobaczysz - Max podreptał do szafy i wybrał cywilny kombinezon z ciemnego lnu w drobne paseczki. Ubieraj c si , wyja nił - miałem zamiar obrobi jaki bank ale jak mam ciebie, to ju nie musz ... - Chyba artujesz, prawda? O Bo e! Co to jest? Karabin? - Pistolet z dług luf . Aktualnie z emiterem w termicznej i radiacyjnej obudowie. To jest Niwelator - Max schował bro za pas i ukrył pod lu no narzucon kurtk - ...no co tak si gapisz? Nigdy nie widziała pukawki? - Kilka razy. W muzeum i na Holo... ooch ...Max, ty jeste kim ! - Vivien podeszła do zdumionego m czyzny i obdarzyła go zadziwiaj co nami tnym pocałunkiem - uuuff... teraz ju wiem na sto procent, e ci kocham... znaczy... mogłabym pokocha . Czy to nie dziwne? - Pracuje po obu stronach frontu - mrukn ł Max oddaj c liniaka. Pozorna harmonia ciał i dusz, z ogromn przepa ci intelektu do zasypania, wyrównania i miejscami do pozostawienia w stanie naturalnym. Kiedy zjechali na parter, Max poprowadził w kierunku restauracji a maj c opłacone posiłki, był limitowany w tym co mógł zamówi . Vivien, dysponuj ca własn kart bankow i kart sponsoruj cej j firmy, mogła wybiera co chciała. On zamówił podwójn porcj mielonych z kryla i do tego osiem kromek realnego chleba. Ona zamówiła sok z jabłek w cenie trzech puszek markowej whisky. - Nie lepiej mleko i grzanki albo kaszk z masłem? - Max pałaszował cuchn ce tranem kotlety i udawał, e nie widzi szoku na twarzy Vivien. - Ja ju jadłam omlet o dziesi tej, a zreszt , dbam o lini . Nie! Jak ty mo esz je te rzeczy? - ...musz . My nie zarabiamy milionów i my musimy pakowa w siebie proteiny na zapas. W obecnym zawodzie, nigdy nie wiadomo kiedy i gdzie b dzie nast pny posiłek. Ten kryl to wi stwo, lecz tylko smakowo. Ma tyle samo kalorii co schabowy z wieloryba czy innego delfina... - Ghhhggg! - słodka, biało złota panna, mało nie pu ciła pawia. - Taa, taa, ja wiem. Ostatnie ssaki pod ochron , ale nadal si trafiaj w mniej cywilizowanych miejscach globu. Pami tam jak nas wysłano do Afryki i jedyn rzecz jak mogli my zdoby do jedzenia, były małpy... - Maaax!! Jak tak mo esz! To jest ohydne! Przy stole? Co za maniery! - Uuuupsss - szczerz cy si chłopi co gaw dziarz złowił kilka gniewnych spojrze z okolicznych stolików i spowa niał - przepraszam, to był tylko art. Ja nigdy nie byłem w Afryce... - Popsułe mi apetyt na cały dzie - odymaj c usta, Vivien skin ła na mecho kelnera - zabierz t szklank , mam dosy . - Oooch, niech to! Zabierz i moje - Max poderwał si od stolika i bez słowa wyja nienia ruszył do wyj cia. Vivien dogoniła go gdy wsiadał do taksówki i w lizgn ła si tu za nim z min naburmuszonej królowej - ...nie zostawia si kobiety samej ...
- Bank of Japan, najbli sza ekspozytura - Max zlekcewa ył tak min jak słowa i gesty - auto pospiesz si , mam mało czasu. - ...gdzie ciebie chowali, gburze? Jesz palcami, cmykasz z z bów i tylko potrzeba by publicznie pu cił gazy... - O tak, tutaj. Prosz poczeka ! - Max wyskoczył z taksówki i wszedł do oszklonej budki mieszcz cej bankowy automat. - Ju ci raz powiedziałam, e nie zostawia si kobiety... Maax?! Co ty robisz z t maszyn ? Max! To jest nielegalne! - Yup! No pewnie, e jest. Tylko popatrz. Ten wiatłowód niesie całe info o kliencie wprost z centralnego systemu kredytowego do jakiego s podł czone wszystkie banki. Teraz, je li ja przetn ten zielony kabel, to maszynka szybko dojdzie do wniosku, e gdzie tam na linii jest zator. I co zrobi? Aktywuje swój satelitarny uplink. Nast pne, mało bezpieczne poł czenie, bowiem kto maj cy dekoder i skrambler mo e nie tylko zagłuszy transmisj ale i wprowadzi do maszyny fałszywe dane co ja niniejszym wła nie robi - Max wystukał na firmowym cekinie sum trzydziestu tysi cy i wcisn ł plastyk do czytnika. - Ale ty nie masz adnego sprz tu - Vivien patrzyła, na to co robił jej partner, zaskakuj co chłodnym okiem - przynajmniej nie widz . - Widzisz. Ta karta. Dali mi nowy typ potrafi cy zamuli ceber cyba, a to tutaj jest niczym innym jak inteligentnym cybciem bez kółek i my go zaraz stukniemy na odrobin kredytu. Max, manewruj c kart zdołał o lepi i ogłuszy procesor bankomatu na tyle, e ten wreszcie wpisał mu dan sum na konto. - Ja nie wierz . Jak to mo liwe? - Vivien była zaskoczony widz c taniec czerwonych diod sygnalizuj cych udany transfer. - Ba, tajemnica - Max poci gn ł j do taksówki i podał nast pny adres, tym razem Galactic Mart & Banking - ...aaa... wła ciwie to nie jest tajemnica. Widzisz, ka dy z automatów mo e si zepsu , a nie ma nic gorszego jak zła reklama i banki zawsze decyduj si na po wi cenie małych sum na straty, wła nie w takich sytuacjach. Zepsuty automat nie wypłaci ci miliona, ale do pi dziesi ciu tysi cy, zawsze... - To czemu nie wzi łe ? - Vivien była oburzona - darmowy kredyt. - Kradziony - Max poklepał j po kolanie - i ja to zawsze oddaj ... - O tak? A czemu jedziemy do nast pnego banku? - Banku i sklepu, i tam jedziemy na zakupy. Potrzebuj zamówi kilka chemikalii i wol zrobi to dyskretnie. Galactic Mart dostarcza wszystko kurierem w ci gu dwudziestu czterech godzin. Bez nazwisk, kodów, imion i donosów na odbiorc . Na upartego mo esz tam kupi nawet Transgraba. - Nigdy nie słyszałam o takim wysyłkowym sklepie - Vivien dotkn ła własnej piersi gdzie pod kurtk spoczywała jej kredytowa karta - wła ciwie to mogłe mi pozwoli zapłaci . - Mogłem, ale doszedłem do wniosku, e nara anie osób postronnych to bardzo głupi pomysł. - O czym ty mówisz?
- O mojej pracy. Kto chce bym wykasował cyby a kto inny poluje na ludzi i da bym mu w tym pomógł, wi c mo e b d musiał poł czy obie operacje w jedno a nie wiem czy kiedy sko cz , nie b d musiał ucieka gdzie pieprz ro nie... - Kastor to bardzo ładny system - b kn ła Vivien - ch tnie ci tam ... Tatatatata... tatatata... babang!! Szyby trysn ły milionem iskier pyl c si i p kaj c. Bok taksówki znikn ł odci ty niewidzialn pił . Front pojazdu utkn ł w naro nym odbijaczu du ej i wysokiej rampy kilka metrów za bram jakiej hurtowni zajmuj cej i s siaduj cej ze skrzy owaniem. Na ich szcz cie taksówka brała zakr t kiedy została ostrzelana i trac c koła, samym po lizgiem wjechała na teren opuszczonej i zaniedbanej posesji. - Amatorzy - Max wygl daj c przez tylne okno nawet nie si gn ł po bro ale poprzestał na soczystym spluni ciu w stron gdzie nadzwyczaj szybko ewkuowała si mała grupka zamachowców. Tamci, kimkolwiek byli, nie czekali na rezultaty i wskakuj c w biegu do czekaj cego na nich, zdrowo obitego Hoovera, znikn li ze sceny napadu. - Amatorzy - powtórzył Max i pokazuj c na woln od drzwi i blachy przestrze , wymownie zaprosił Vivien do wyj cia. - Dlaczego? - biało złota kobieta miała szybko rosn c czerwon plam na wysoko ci obojczyka lecz to nie była krew ale płyn hydrauliczny kapi cy z przedziurawionych przewodów w dachu - co si stało? - ...kto wie - Max musiał sił wyrwa j z siedzenia i parali u woli. - Kto nas chciał zabi ! - odkryła Vivien. - Tylko mnie, kochanie, tylko mnie. Otrzyj nos i zacznij rusza nogami. To jebane miasto nie ma policji, ambulansów, stra y i telefonicznych budek wi c czy chciał czy nie musimy i . - Ale to niemo liwe. Kto zaraz tutaj b dzie. - Pewno złomo mieciarka. O ile wcale. Ta taksówka jest na terenie prywatnym. Słu ba oczyszczania z cybo miecia zwykle sama nie wchodzi bez zaproszenia. Miasto robotów ma prawa i kodeks robotów. - Ja si boj . - Nie powinna . Ja si nie boj i od tej pory zaczynam strzela pierwszy. Fanfaronada, bufonada i ordynarny kit. Wszystko byle nap dzi i da impuls do marszu narzekaj cej i wstrz ni tej do cna kobiecie. Max kłamał. Bał si . Tak jak nigdy przedtem. Wiedz c dobrze, e tutaj, na otwartej przestrzeni, oboje byli ruchomym celem do wzi cia jedn seri z Mk czy nawet kos lasera który tak łatwo uporał si z bokiem taksówki. Na upartego mogli schroni si w budynku hurtowni, tylko co dalej? Nawet maj c InfoKom czy satel radio, nie byli w stanie prosi nikogo o pomoc. Max nie miał tutaj adnych układów a powoływanie si na sponsorów mogło tylko go zabi na dobre. Ktokolwiek strzelał, był naj t r k , a za t mógł sta ka dy. Od IBM do Hundaya wł cznie, plus lokalne oprychy i jeszcze kto .... - I, kurcze malowane, jeszcze kto ... - Max widz c w gł bi ulicy masywny zarys budowli o zdecydowanie biurowym obrazie, obj ł za ramiona swoj
przestraszon partnerk i przyspieszył kroku - gazu kochanie. Czas przymierzy but teorii do stopy praktyki. Wydaje mi si , e wiem kto mnie nie lubi... - Mała pociecha - kobiecy głos nagle nabrał ycia - patrz tam s sklepy i biura. I jest postój taksówek. We my now . Uciekajmy do hotelu, Max. - Akurat tego to bym nie robił. W mie cie robotów nie ma tajemnic. Ile razy wejdziesz jednemu w okulary czy bodaj czytnik, reszta wie o tobie bez ogl dania Holo. Cekiniaste jebacze maj wspólny bank danych... - Nareszcie doszli my! - Vivien z okrzykiem ulgi chwyciła za r czki na krystalicznych drzwiach, lecz te pozostały zamkni te, a co gorsza zmatowiały odcinaj c ich od kontaktu wzrokowego z wn trzem i lud mi. - Co si dzieje... nie rozumiem... - Co tu rozumie - Max si gn ł bo Niwelatora - pozwolisz, e zapukam? - Nie! - Vivien chwyciła go za rami - tam s ludzie. Nie mo esz strzeli nie wiedz c kto jest za drzwiami. - Nawet nie mam zamiaru - Max badał wzrokiem mało widoczn puszk wtopion w wyst p nad katedralnymi drzwiami frontowego wej cia do budynku Galactic Mart - ...aaa... to jest... nie w drzwi. Te i tak pancerne a mój Niwelator za mały na utwardzone stopy ram i kosmiczne soleksy szyb. Ale w ten kontrolny panel to mog . Aluminium lub plastyk zamalowany jak ciany. Sprawd my czy si nie myl ... - Ale dlaczego? Auuu... - Vivien odskoczyła do tyłu przestraszona kaskad iskier i sadzowym wybuchem wewn trz stopionej puszki. - Dlatego! - Max bez trudu otworzył drzwi i pospiesznie ust pił przed pierwsz grup zdezorientowanych i spanikowanych ludzi wybiegaj cych z wn trza mrocznego lobby - wła nie im odci łem dopływ pr du. Tutaj ka dy publiczny budynek ma zewn trzne gniazda energetyczne na wypadek awarii wewn trz. Co jak kosmiczne łajby. Gwarant, e mo na do nich wej lub operowa zdalnie. Okay. Zniszczy i unieruchomi te ... - To co dalej? - Vivien kryła si za plecami Maxa nie chc c straszy swoj poplamion garderob . - Auto stop. Słyszała o je dzie na łebka. Ooo... ten b dzie w sam raz. Chod szybko. Dosi dziemy si do tamtego frajera... - Maax! My nieee... - Vivien nie doko czyła porwana sił za r k i wr cz powleczona w kierunku prywatnego grawilotu do którego wła nie wsiadał dobrze ubrany i dobrze od ywiony d entelmen. - Pan wybaczy, ale mamy tutaj sytuacj krytyczn i ja musz zarekwirowa ten pojazd - Max bezceremonialnie wepchn ł Vivien do wn trza a sam zaj ł siedzenie kierowcy, natychmiast rozł czaj c system autopilota u i satelitarnej nawigacji. - Vivien Hauser, co za niespodzianka - wła ciciel grawu maj c na kolanach spłoszon blondynk zachował nieprawdopodobnie zimn krew i dobre maniery party zaczyna si dopiero o drugiej. Sk d ten po piech? - Dawid? Och, panie Hudson, ja naprawd bardzo przepraszam, ale... - Ale ona musi zmieni sukienk . Kto w tym zamieszaniu oblał j sosem Max obracaj c głow , wyszczerzył z by - słysz , e si znacie.
- My ...tak - Hudson, pomimo luksusowego ubrania i zadbanej fryzury, miał w sobie jak chłodn twardo człowieka, który jadał z niejednego pieca i widział swoje - a ...pan, to kto? - Nikt - Max przestał si szczerzy i starannie obiegł wzrokiem siedz cego za nim m czyzn . Typ był lakierowany i pomadowany, ale jego dłonie nosiły lady dawnych blizn za cała masywna sylwetka miała w sobie sił , tak fizyczn jak duchow . Co w stylu kapitana wojennej Korwety czy orbitalnego pancernego Promu. - To nie jest sos ale Hydrolex - Hudson trzymaj cy na kolanach Vivien, mógł łatwo zw szy co splamiło jej bluzk - pewno z drzwi... prawda? - Sk d! Niech pan sobie wyobraziii... aaagghhr! - Vivien nie doko czyła bowiem Max chwycił j za szyj i przydusił. - Ja nie musz wiedzie - Hudson nadal był chłodno poprawny ale jego dłonie zacisn ły si w pi ci - prosz j pu ci ! - Ch tnie bym to zrobił - Max zwolnił nacisk palców na alabastrow szyj kobiety - ale nas widziano razem i mój wyrok rozci ga si na wszystkie osoby towarzysz ce. Jebane cyby nie pierdol si w ta cu i jak ju r n to po cało ci. Pan wybaczy ale im mniej pan wie tym lepiej. I je li mog prosi , to niech pan natychmiast opu ci Dawson City. Tutaj ulice maj oczy i uszy. Teraz i pan jest na celowniku. Cholera... mo e ka dy. Ka de biolo! - Dlaczego ja?! - Hudson opieku czo otoczył ramieniem swój słodki ci ar i na sekund miał w oczach całkiem normalny błysk współczucia. Max to zobaczył i sam si odpr ył. Typ musiał mie rodzin a ci nigdy nie graj bohaterów i obro ców skrzywdzonych dziewic, o ile to nie s ich własne córki. Max miał na ten temat sporo do powiedzenia, lecz prywatnie. - Dlaczego pan? Dlatego, e ja potrzebuj grawilot lub Hoover bez wtyku do miejskiej sieci info. Bez autopilota i systemu satel uplink, co jak to pa skie cudo, które da si poprowadzi manualnie, zostawiaj c za sob tylko cieplne widmo. Wszystko inne mnie nie zadawala. Zreszt , to był przypadek. Ja planowałem włama si do tamtego gravu marki GM Strobe... - Bez karty i wła ciciela za sterami, mało realne - Hudson łypn ł bokiem na czytnik gdzie siedziała jego własna karta. - Mnie to nie jest potrzebne - Max, widz cy wszystko, szybko si gn ł po plastyk gospodarza i rzucił za siebie - mam własn . - On jest CC - pisn ła Vivien - to łowca cyborgów. - On jest?! - Hudson, kolekcjonuj cy do portfela rzucon mu kart , zamarł i wolno zlustrował twarz obserwuj cego go Maxa - to ty jeste ten Agent z Marsa o jakim plotkuj od trzech dni... cybercop, racja? - Plotki! Ja kocham plotki - Max wyci gn ł r k z Niwelatorem i otwieraj c drzwiczki, kolejno zniszczył te taksówki i pojazdy jakie pozostały na podje dzie po rozproszeniu si tłumu klientów Galactic Mart - ale kto jeszcze te i my nie potrzebujemy towarzystwa. Vivien, pami tasz tego Hoovera z napastnikami? Patrz do tyłu i jak tylko zobaczysz, krzycz. Ja rusz maszyn do przodu i spróbuj znale wlot do kanałów obsługi technicznej budynku. Aktualnie wolał bym by w Centrum Rozrz du, ale...
- Pan nie musi szuka , wiem gdzie s - Hudson skin ł głow w stron rogu i parkingu - tam... za transformatorami. - Dzi ki - Max u ywaj c swojej karty zastartował systemy no ne gravu i wolno popłyn ł we wskazanym kierunku - a pan to w elektronice czy robotyce, panie Hudson? - W systemach ochronnych i obronnych - enigmatycznie odparł pytany. - Jebany handlarz mierci - Max zerkn ł przez rami tak na Hudsona jak na Vivien nie spiesz c si z opuszczeniem bezpiecznej przystani m skich kolan, co miało swoj wymow i podtekst znajomo ci podejrzanie bliskiej, je li nie bardzo poufałej. - Maax! To jest mój klient. Jak mo esz?! - biało, ółto, czerwona panna zobaczyła co w oczach kochanka i przesiadła si obok. W ciekła. - Szakal i hiena - słowa wypowiedziane półgłosem ugodziły tamtych jak uderzenia pałk , lecz Max nagle nie dbał o nic i nikogo, sam zaj ty kalkulowaniem mocy potrzebnej do stopienia podstacji wiatłowodów. Niwelator nastawiony na pełen wata mógł bez problemu sproszkowa wszystkie systemy jakie krył kanał obsługi technicznej, ale Max chciał mie co w zapasie na wypadek pojawienia si najemników. - Mo na wiedzie co pan zamierza? - Hudson, który przełkn ł obelg pozornie bez ladu, udawał, e nic nie zaszło. - Improwizuj i fastryguj . Wyskakuj c z gravu, Max pokazał do góry i za siebie - ...okay, zmiana planów. Niech pan zabiera grawilot i ucieka. I jak mówiłem, za miasto... raz, dwa, trzy... biegiem! - Uciekajmy! Tak uciekajmy! - Vivien podniosła niespodziewany pisk pokazuj c wstecz - tam kto jedzieeee!! A do mnie ju raz strzelanooo!! - To tylko ElektroTech - Hudson miał ochot zosta ale kiedy Max wymierzył do pierwszej klapy pod któr drzemały transkoduj ce bloki podstacji info, pospiesznie poderwał maszyn do góry. Twardy biznesmen, niekoniecznie musiał by twardym wojownikiem. Dawid Hudson był tym pierwszym, ale nigdy drugim, mimo, e lubił udawa obu i zawsze stwarzał pozory bycia piratem, b d c jedynie złodziejem. Max wyczuł wcze niej co z tego koktajlu postaw i dlatego wolał nie miesza do swoich spraw osób postronnych i bezbronnych, a zarazem baga owo uci liwych. - Z ogonem to biega szczur. Ja nie musz . Strzelaj c do kolejnych celów, Max troch ałował Vivien. To była bardzo nietypowa i eksplozywna dupa. - Z wy szych sfer - kropi c do ostatniej klapy, zbadał przez rami co z pojazdem technicznym id cym na pomoc budynkowi Galactic Mart i odkrył, e transportowa ci arówka jest prowadzona przez człowieka, a tu obok siedzi inny i ma w dłoniach solidnie wygl daj c rur podobn do ... - O kurcze mielone, bazooka! Co jest? To przecie tylko technicy... Byli i owszem. Ale uzbrojeni i wkurwieni. - Co e luju narobił? Wiesz, e ja ci za to... to mog jak w ciekłego mutanta... poło y na miejscu?
- Bez gówna. A kto wam powiedział, e to ja? - Max nie patrzył na mówi cego ale na to co tamten trzymał w r ku - ...hej, co to za pukawa? Jaka taka dziwna? Bazooka to to nie jest, nie? - Kropnij go, Bud. To wir, albo nowy mutant. Tylko zobacz co kurwa nam zrobiła z podstacj . Cała wiartka sieci do piachu. Sabota ysta!! - To ja - Max wyszczerzył z by i pokazał im swój cekin - cybercop. - Cholera. Agent z Marsa. Dyspozytor nie bujał - tak ten co prowadził, jak ten co miał na imi Bud oklapli i nie byli ju tak pewni siebie - ...too... tego, jakie kłopoty panie oficerze? - Wy mi powiecie - Max bezceremonialnie odebrał tajemnicz rur z dłoni zaskoczonego technika i popychaj c go biodrem, dosiadł si na w sk ławk w otwartej kabinie - ale wpierw mo e o tym. Co to za cudo? - Cempel - technik imieniem Bud podrapał si po nie ogolonej brodzie i nie był szcz liwy bowiem Max, odbieraj c mu rur , pocz stował w brzuch czubkiem lufy Niwelatora i ta nadal tam tkwiła. - Cempel, cyc, cekin... co to znaczy? Bli ej. To bro , tak? Na ludzi czy na mecho? - Bro . Na ci kie mecho. Cz steczkowy Emiter Plazmy firmy Cirix. - Cirix? Przecie oni tylko w lasero i holo techno... wi te gówno, jak to jest mo liwe, e my, cybercops, o tym nie wiemy? - Tajny projekt. Cempel na skal orbitaln to emiter no nika Space holo info, ale tutaj, zminiaturyzowany, jest idealny do masakrowania bebechów Transgrabów. Ka de narz dzie i urz dzenie da si zamieni w bro , prawda? My mamy oddział Cirix w Dawson City i oni wspieraj nasz dział techniczny Adminu... takimi wła nie drobiazgami. Nasze wyposa enie jest najlepsze po tej stronie bramy kosmoportu... - Na to liczyłem - Max obejrzał si do tyłu ale tam tylko była gładka ciana skrzyni ci arówki - ...well... ale nie liczyłem na co takiego - klepi c now i zdobyczn bro , dzielny cybercop wyskoczył z kabiny. - Hej, Bud, mo esz mi pokaza jak z tego si strzela? - Tak jak z Mk, czy Niwcia. Naciskasz spust... aaa! Co ty rooo... Technik imieniem Bud zamarł w miertelnej trwodze, lecz oksydowana i ceramitowana rura mierz ca w kierunku kabiny, a dalej pluj ca ogniem miała jako realny cel wyje d aj cy z za rogu poobijany Hoover. ZZZiiiipppaaaa babach! Hoover nadal jechał, ale to była jedynie przepalona na wylot skorupa. - ...ouu, co za maszynka! - Max wyszczerzył z by - ju widz jak moi zamawiaj te zabawki. Oookaay! Dzi ki za wsparcie, panowie de monterzy i reszta Adminu. Od tej linii ja przejmuj batut . Wiecie co na temat boga Cybów? Podobno knuje w tej okolicy. Knuje i poluje. Ostatnio na mnie. Taka prewencyjnie sprytna bestia. Musi by du ej klasy SI czy Artie, noo? - Ja nic nie wiem - kierowca ci arówki kujn ł łokciem swojego zaszokowanego walk partnera - i ty te , prawda Bud? - Tam byli ludzie, na lito boga... - Czyjego, Bud? - Max poło ył sobie rur cempela na barkach i zarzucił na ni dłonie imituj c ukrzy owanie - tylko mi nie mów, e plotka kłamie.
- Plotka nie kłamie, ale ile w niej prawdy... Pip pip pip pip pip - nadrz dne i wierc ce w uszach zawodzenie alarmu zwykle cichego Infokomu, ukrytego wewn trz kabiny, przerwało zdanie. - Kto? Kto? On?! - kierowca odbieraj cy transmisj dostał ogromnych oczu i podaj c aparat Maxowi, wymownie pokazał na ucho - do ciebie. - Taaa? - Max przyj ł aparat jak w a i trzymaj c skosem oraz pół metra od twarzy wysłuchał czym pluj fale eteru. - Maaxx Noortoon. My ci dajemy trzy godziny na opuszczenie miasta. - Maaxx Noortoon. My nie zabijamy biolo... bez potrzeby... - Maaxx No... - Fuck you! - Max zło ył aparat i rzucił na kolana kierowcy - wy chłopy to czasem nie macie rozeznania co tutaj tak mierdzi? - Ryby. Du e i od głowy - mrukn ł Bud - a w kanałach jakie nowe gówno jakie produkuje jedna z tych tajnych fabryk pod miastem. My nie mamy dost pu do poziomów prywatnych czy terenów nie Adminu. - My lałem, e to jest odpad z kryla. Cuchnie jak zgniłe ledzie. - Nie. Fabryka kryla jest za miastem. Tak. To ma rybi fetor. - A ty masz na imi Bud - Max westchn ł i pokr cił głow - i to jest jedyna rzecz, obok cempela, o której nie wiedziałem. No dobra. Pryskaj. Wasza obecno tutaj ju nie jest wymagana. - Ale my musimy naprawi podstacj . Kurwa twoja ma , czemu ty to poniszczył... co ci przeszkadzały głupie przeł czniki? - Mnie nie, ale to był jedyny sposób ci gni cia broni. Ten wasz pojazd ma udarowe lance, maserowe łomy, laserowe piły i wiertła. Nic co jest do u ycia na du e odległo ci, ale dobre, gdy na bliskie. - Mogłe to dosta prosto z naszego magazynu... - Nie mogłem. Raptem godzin temu romansowałem z kobiet poza moimi mo liwo ciami i rabowałem bank zupełnie nie spodziewaj c si , e kto chce mnie zabi ... i niestety nadal chce. A teraz improwizuj i gram jak umiem i to jest bardzo niebezpieczna partia szachów z Artie. Przegrywaj cy... umrze. - Artie to maszyna. Co ty pieprzysz? Ja wiem... - słowa utkn ły w zdecydowanym sprzeciwie kolegi wpadaj cego mu w zdanie. - Ty wiesz gówno. Zostaw go, Bud! Jedziemy. On mo e mie racj bo ludzie mówi , e jebane cyby knuj i kopi dołki - kierowca słyszał do i widział do i wyra nie miał do - ...pryskamy... - Jed cie na manualnym - poradził Max - auto mo na sterowa zdalnie. - To tutaj, nie - kierowca zakr cił kierownic - ja dawno rozmontowałem cały automatyczny system sterowania radiem. Strasznie nie lubi jak mi komputer zagl da przez rami ... - Kto lubi - Max zasalutował jednym palcem i zawracaj c do tyłu, pomaszerował w kierunku Centrum Zarz dzania. Jedynego budynku, który miał fizyczny kontakt ze rodowiskow kopuł nakrywaj c całe miasto. W istocie był to centralny no ny filar całej dachowej konstrukcji nad miastem. Filar obudowany plastrem klockowatych modułów słu cych jako lokale na biura i stacje pami ci głównego Artie.
Co znów, dalej, nie było prawd , jako, e główny Artie był kolekcj regionalnych i dzielnicowych SI martwi cych si o swoje wiartki sieci wielkiego koła informatyczno zarz dzaj cego miasta Dawson. Ludzie nazywali to Admin. Cyby nazywały to ... Dominion. Max nazywał to ... kłopoty. Trzy godziny łaski dane przez kogo tam. Bez znaczenia czy był to Admin, czy Dominion. - Oni mi nie dali parolu, ale wabik. Chc mnie stukn na do widzenia. Id c pustymi ulicami, Max zastanawiał si gdzie s wszystkie cyby, taksówki, roboty i nawet ... ludzie. - Powinni by przechodnie. To jest pora dla biolo. Sam rodek dnia. Przechodz c obok szarego bloku z miniaturowym napisem na skromnej tabliczce - Apteka - Max zatrzymał si przy drzwiach i stan ł twarz w twarz z bardzo starym i skurczonym człowieczkiem uporczywie szarpi cym klamk od wewn trz. To były antyczne, jedno taflowe drzwi z krystalitu i nie soleksowe. Niestety, jak prawie wszystko w tym mie cie, zautomatyzowane i pod kontrol niewidocznego elektronicznego cerbera. - Pomóc panu? - Max musiał przyło y usta do szpary i krzykn by by usłyszanym wewn trz. Staruszek, pocz tkowo przestraszony, zdecydował si potakn ale zaraz zmienił zdanie widz c co planuje jego wybawca. - Nie! Nie! Bez rozbijania. To jest antyk. - Ja tylko tn zamek - Max napieraj c kolanem na doln połow , przyło ył Niwelator do solidnego metalowego bloku klamki i nastawiaj c na minimalny wata i zasi g, sproszkował uparty rygiel. Drzwi odskoczyły potr caj c staruszka i Max wpadaj c do rodka, sam dodał swoje kilogramy do uderzenia. Efekt był taki, e obaj potoczyli si po wytartym dywaniku. - Zwariowałe ?! - dziadek pomimo widocznych oznak wiekowo ci był pierwszy na nogach i zaskakuj co dziarsko pyskaty - jaka lamazara. - Przepraszam. To te wszystkie hormony i steroidy jakimi mnie nafaszerowano przed odlotem z Marsa - Max sycz c podniósł si na jednej nodze masuj c zbite kolano - tutejsza grawitacja nadal płata mi psikusy a moje mi nie przedobrzaj w innym ci szym otoczeniu... a pan to kto? Klient? - Wła ciciel - staruszek podparł chwiej cego si m czyzn - chod my do rodka. Takie stłuczenia nale y bada i opatrywa na miejscu. - Nie, nie, nie... wszystko w porz dku - Max oponował bez przekonania i dał si prowadzi , ku tykaj c. Zbite kolano. Niby drobiazg a taki problem. I to wła nie teraz kiedy jego motoryczne funkcje mogły zadecydowa o wygranej czy... trumience. - No siadaj, przybyszu i opowiadaj. Ja tylko zbior utensylia... okład z borowej wody i kilka dni le enia wykuruj ci bez ladu...
- Ja nie mam kilku dni na zbyciu - Max podwin ł nogawk i ocenił sino ró ow opuchlizn tu pod rzepk - drobiazg. Owin banda em i biegn dalej. Ma pan elastoplast? - O ja mam wszystko. Musz . To jest jedyna apteka w mie cie. Prosz , tutaj jest kompres i reszta - dziadek przysun ł mały wózeczek z szafk i napisem Pierwsza Pomoc. - Mmm, co za zapach - Max wci gn ł nosem powietrze - zioła. Mi ta. - A tak, zioła. Ja popieram naturalne leczenie - staruszek u miechn ł si i pokazał na własn pier - reklama d wigni handlu. Ja mam sto osiem lat i nadal jestem w obiegu. Dzi ki zielarstwu. - Dzisiaj ludzie yj dłu ej - potakn ł Max zaj ty opatrunkiem - okay, gotowe. Dzi ki za pomoc. - Zawsze do usług - dziadek odst pił krok do tyłu i przekrzywiaj c głow bacznie zlustrował siedz cego - ...ty zupełnie inaczej wygl dasz na Holo. - Słucham? - Max zastrzygł uszami. - Godzin temu był komunikat Adminu ostrzegaj cy przed kontaktem z Agentem Obcych jaki tutaj pomyłkowo zawitał i jest wła nie poszukiwany w celu deportacji jako persona non grata. Ale twoja fotka pokazuje kogo w mundurze i uzbrojonego po z by. Cyberglina, to jest... - Pomyłkowo zawitał - Max parskn ł miechem - dobre sobie. - To samo mnie przyszło do głowy - dziadek te wyszczerzył zjedzone czasem ale własne siekacze - łowca cyborgów w mie cie cyborgów. Hycel nie jest nigdy kochany przez bezpa skie kundle, to jest... - Hycel to ja - Max przestał chichota - a komunikat na Holo wyja nia te pozamykane drzwi i brak przechodniów. Jebacz woli nie mie na sumieniu wi cej trupów ni ju ma. A ma sporo... cholera by to ci ła, ma pan jakie plotki na temat Boga Cyborgów? - Nieee ... - dziadek zmarszczył brwi - mówi si , e jest jaki CNE czy ECO albo NEC maj cy ogromn sił komputacji i ta rzecz yje w sieci Cybernetu, ale to musi by giga kit i zmyłka. Jeszcze jeden wirtualny mie dla naiwnych. Ka dy program potrzebuje procesora i składu pami ci tak jak dusza potrzebuje ciała... - Boska tre jakoby nie wymaga formy mog c przybra ka d - Max tu mówił a tu grzebał w apteczce pierwszej pomocy - mmm... mi ta. Ja bardzo lubi mi towe cukierki. Ma pan jakie słodkie kropelki na mentolu? - Mam syrop mi towy - aptekarz pokazał butelk - idealne na bronchit. - Kurza łapa, chyba dostałem - Max, pokasłuj c, odkr cił czopek i zrywaj c dozownik przechylił butelk - mmm... pycha. Ma pan mo e co z, lub, na alkoholu? Mo e by płyn na odciski byle mocny. Ja pijam wszystko. Jak nigdy przedtem, mam dzisiaj poci g wielki, do dziurki, od butelki. Stare ale jare. - Wida - staruszek bez dalszego komentarza wygrzebał wysok i br zowo ciemn butl - prosz , spirytus aptekarski, doustnie tylko po rozwodnieniu. Radz nie miesza z destylowan czy utlenion ... - Tak, po co miesza . Niech si robaki martwi o wkładk - Max dziabn ł pot ny łyk i wybałuszaj c oczy zacz ł si dusi .
Staruszek, dyskretnie zwijaj c br zow butl i odtaczaj c szafk pierwszej pomocy na kółkach, ratował tak zasoby jak szalonego cyberglin , który najwyra niej nigdy jeszcze nie maczał dzioba w 99% odka aczu. Co było prawd . Max miał znajomo tylko teoretyczn , do dzisiaj... - Holy shit!!! - Raczej gigantyczne rozwolnienie i kolka - aptekarz przyniósł z gł bi mrocznego pomieszczenia jakie kubeczki i karafk - nalewka na tutejszej dzikiej jagodzie. Czyli bimber mutantów... idealne na bronchit. - Widz , e pan to ma du o lekarstw na miechy - Max nie oponował gdy podano mu pełny kubeczek. Po zaprawce ze spirytusu mógł wypi solny kwas i nawet nie bekn - ...klimat decyduje na co kto choruje, nie? - Tak. Tutaj, pod kopuł , oraz na zewn trz miasta, płuca i oskrzela cierpi potakn ł dziadek wal c fikoła bez egnania i oddechu. - Tam zimno a tutaj truj co - domy lił si Max imituj c gospodarza. - Bardzo truj co - staruszek otarł usta wierzchem dłoni - mecho i biolo nie stoj w tam samym domu lub bodaj na tym samym poziomie potrzeb. - A mówi c o poziomach - Max rozejrzał si po cianach i nie widz c adnego interaktywnego monitora, ci gn ł dalej półszeptem - przypadkiem wie pan co o ich lokalizacji, punktach przenikania i tym podobnych? - Przypadkiem wiem - dziadek lekcewa co pokazał na widoczny za małym okienkiem betonowy paluch Centrum - tam jest kilka wej , ale nie s dz by bez setki Transgrabów ktokolwiek był w stanie sforsowa systemy obronne Adminu. Zwłaszcza teraz kiedy Alaska ma sta si wolnym krajem i wszyscy si zbroj do wojny z Syberi . Słyszał pan o tym co si wyprawia w Murma sku? - Murma sk to nie jest Syberia - zauwa ył Max. - Nie, ale wszystkie jajogłowe cwaniaki yj ce mi dzy Amurem i Len ci gaj na zachód i buduj własny Bank Rozwoju i Post pu. Kopia tego co zrobiły Chiny zanim ruszyły własny program kolonizacji gł bokiej przestrzeni. Tyle, e tamci chcieli uciec a Sybiracy chc zosta ... - Ka dy chce - Max dolał sobie do kubka - to co z tymi poziomami? - Dokładnie nie wiem, ale czasami całe transporty wchodz pod wiadukt obok kosmoportu i tam jest stary tunel Metra... - To mi wystarczy - Max wstał i poruszył usztywnionym kolanem - well, jak to mówi nie ma tego złego co by nie wyszło na dobre. Dzi ki za łyka. - To prawda - dziadek wyci gn ł dło - wygl dasz tak jak mój wi tej pami ci syn... kawał rozrabiaki. - Co z pana synem? - Max przedłu ył u cisk. - Transgrab pomylił kody i zabił go myl c z mutantem. Mój syn był tutaj Rangerem i dbał o lasy. Cokolwiek jeszcze mo na nazwa lasem. - Ja piekielnie nie lubi Transgrabów, które si myl - Max nadal trzymał krzepk dło aptekarza. - B dzie kilka w tunelu - staruszek miał teraz w oczach mrok i smoliste dymy personalnych po arów oraz nie skrywanej nienawi ci do mecho. Prawie fanatyzmu - ... przeka im pozdrowienia od mojego syna. - Przeka . Mo e pan na to liczy . Tak jak na to, e jak ju sko cz to co mam zrobi , to tutaj wróc by doko czy t karafk .
- Jeste zaproszony... pielgrzymie - aptekarz u miechn ł si i nagle był znów, tylko wiekowym człowieczkiem, bole nie samotnym w pustym i mrocznym pomieszczeniu apteki pachn cej ziołami. Max wyszedł maj c łzy w oczach. To oczywi cie było tylko zbite kolano i spalone gardło. Duzi chłopcy nigdy nie płacz . Max, ku tykaj c ulic i ocieraj c wilgo z policzków mimowolnie sprawdził co ma na biodrach, bowiem przez chwil miał wra enie, e nosi krótkie spodenki i nadal uwielbia gra w baseball. Wielka złuda i pod wiadoma ch ucieczki do czasów beztroski. Zamiast spodenek miał wybrudzony kombinezon z przeceny a zamiast kija do baseballu trzymał metalowo ceramitow rur morderczej broni o kodowym imieniu - Cempel - ...i nie miał ju złudze , e wiat to bajka. - Raczej, jebany koszmar, jak kto mnie spyta. I był. W zasi gu jego wzroku i perspektywie monotonnej szarej ulicy, wszechobecnym fetorze gnij cych ryb, horyzoncie obci tym sztucznym niebem kopuły biodome. Był nawet w nienaturalnej ciszy uwa nej bestii jak stało si Dawson City. - Bydlak mnie podgl da. Bydlak ma kamery i skanery zdolne ci gn obraz mrówki z kilometra. Ja jestem ciut wi kszy. Ale dla niego nadal tylko mrówka. Posrane biolo do zmielenia. I on mnie chce sproszkowa . - Panie Norton?! Tutaj! - silny głos w drzwiach mijanego budynku bez szyldu ale z obł kan architektur trójk tów rosn cych z trójk tów. Apoteza kryształu. Apostaza mecho ziarna. Wi kszo budowli tutaj była projektowana przez Artie i SI. A ten Trójk tny na sto procent. - Ja pana nie znam - Max zwolnił i obiegł wzrokiem zapraszaj cego go człowieka - kłopoty czy ciekawo ? Mam mało czasu. - Oni pana szukaj - m czyzna boja liwie rozejrzał si po pustej ulicy i cofn ł w cie gł bokiej niszy kryj cej małe i w skie drzwi - oni wiedz , e pan wie i oni czekaj . Prezydent nie yje a jego mordercy czekaj a ich mocodawcy dojd do władzy... - Powa nie? - Max poprawił kurtk kryj c Niwelator zatkni ty za pas. - Mówi , e pan został wysłany by pom ci mier Dyrektora i mówi , e to polowanie na cyborgi to tylko pokrywka. Tak mówi ... - I maj racj - Max zrobił krok w kierunku drzwi - to jest pokrywka. - Tak przypuszczali my - ucieszył si ukryty w cieniu człowiek - pan nie zabija cyborgów je li nie s zepsute. - Nie, sk d. To co z tymi mordercami prezydenta? Ka da informacja jaka pomo e w ich uj ciu... - Kasacji - wtr cił tajemniczy informator. - To miałem na my li - Max ostro nie zrobił nast pny krok - my, CC, b dziemy dozgonnie wdzi czni i zobowi zani za pomoc... - Wdzi czno i zobowi zanie s motorem kooperacji w Dominion i my to umiemy kalkulowa jako czynnik iks oraz igrek. - Jaki ojciec taki syn - Max poprawił kurtk - to gdzie znajd zdrajców?
- Kosmodrom ma własny tranzytowy hotel i jak inne tego typu obiekty, b d cy w federalnej jurysdykcji jest poza prawem i nodami Info... - Dla dobrego Artie nie ma takiego miejsca gdzie nie mo e zapu ci elektronicznego urawia. Co wiesz? - Max miał mały palec na kolbie i sw dzenie w reszcie by kropn szczekacza, ale to musiało poczeka . Jego obecny rozmówca brzmiał i wygl dał jak człowiek, ale nie pachniał jak biolo i chyba ju teraz nawet nie ukrywał, e nie jest. - Wiem wszystko i chc gwarancji, e obecny ład i porz dek w Dawson City nie ulegnie zmianie... czy my si rozumiemy panie Norton? - Bez zaburze - Max zakl ł w duchu. Tamto co w mroku było pewno androidem typu usługowego i słu yło jako megafon Centralnego Artie. - To za mało. Prosz gło no o wiadczy , e pana misja jest tylko anty terrorystyczna i po likwidacji morderców, pan opu ci miasto. Takie o wiadczenie ma moc prawn i jego złamanie oraz reperkusje tego obci jedynie pana a nie Dominion. - O wiadczam, e moim zadaniem jest wytropienie i doprowadzenie do s du przest pców - Max poło ył na sercu lew dło - przysi gam. - Pan nie jest ma kutem, panie Norton. - Ja nie jestem idiot . Drgniesz, pakuj wysoki wata . - Ja jestem... tylko automatem i bez broni. - Wystarczy metalowy u cisk łapy zdolnej wywrze nacisk trzystu kilogramów. To jest wasze minimum operacyjne, racja? Sekundowa chwila ciszy. Centralny Artie dokonywał jakiej nietypowej operacji logicznej i potrzebował czasu na weryfikcj danych. - Racja, panie Norton. Narz dzie mo e by broni , ale... nie jest. - Aha - Max beznami tnie czekał na ci g dalszy, a jego dwa palce głaskały kolb Niwelatora ukrytego pod kurtk . - Miło i nienawi nie maj algorytmu - głos z mroku spadł o oktaw i był scenicznym szeptem - lecz tak jak reszta uczu Cieni, dadz si uj jako procentowy faktor w komputacji. Ja umiem przewidzie reakcje moich obiektów poza sieci , ale niestety nie umiem skalkulowa stopnia jaki pan reprezentuje. Pan i pa ska organizacja. Wy ani nie kochacie ani nie... - Kolego! Do rzeczy! Chcesz pogaw dzi o wy szym kicie, umówmy si na kaw . A teraz syp co wiesz. - Hotel Centralny. Pi tro ósme, drzwi 823. Tylko jeden człowiek. Mały blondyn z fałszywymi włosami. Obecnie u piony. Jego partnerzy, kobieta i m czyzna pochodzenia europejskiego, silny akcent z miasta Milano, s obecnie na party w budynku firmy TransGall... - Party? Niejaki Hudson miał mie ... - Ma i jest obecny. To jego budynek i Noda czyli filia rodzinnej firmy z Teksasu. - Jezus! Vivien i on... i bandziory... spisek! - Max złapał si za głow , ale tylko lew r k . Prawa miała trzy palce na r koje ci Niwelatora. - Zamachowcy nie maj powi za z gospodarzem. Weszli tam po przez zaproszenie agenta i dyrektora oddziału ArmTronix Inc., który jest ich płatnikiem i sponsorem. Firma ArmTronix po redniczy w handlu broni i jest te
producentem pewnych komponentów, lecz na ten temat mamy mało danych nie si gaj c bezpo rednio poza stacje tranzytowe Luny. - Dobrze wiedzie - enigmatycznie mrukn ł Max kład c czwarty palec na kolbie - dzi ki za pomoc. Jak mog si odwdzi czy ? - Wyje d aj c. My i tak zmierzamy do pełnej samodzielno ci i nam nie grozi ingerencja federalnych agentów czy wojsk. To miasto jest wolne. - Bez gówna - Max zrobił jeden krok w bok tak by nie sta w promieniu ra enia ewentualnych rykoszetów po wybuchu wewn trz trójk tnego wykusza podejrzanie mrocznych drzwi - ...to co tutaj tak mierdzi? - Katerbilanium portemidum askorbirantum - padła gładka odpowied i do niej równie szybki komentarz - ...to racja. Cuchnie. Moje sensory Olfa zostały przekalibrowane na pasmo Cieni i sam mało nie spaliłem diod, znajduj c ulice ofensywnie odstr czaj cymi. My mamy cich produkcj nowej mecho wiskozy do budowy kadłubów ra... raczej tego nie rozwin , tajemnica produkcji. Du y kredyt. Ale nie po trupach sensorów zapachu. Ju czyszcz kanały i montuj nowe filtry. - Nie po trupach sensorów - Max zamarł i znienacka rykn ł miechem. - Nie rozumiem - monotonny szept miał w sobie nut zaskoczenia. - Powiniene . Człowiek który ci programował odwalił kawał bardzo dobrej roboty. Moje ukłony dla producenta. - Tych było kilku i tylko jako zacier... - szept stał si sekund szumu. - Cokolwiek - Max wcisn ł Niwelator gł biej za pas i zacz ł ku tyka , nadal chichocz c pod nosem. - Pami taj! Obiecałe ! - okrzyk za plecami miał co z kropki nad i... - Przy bli szym poznaniu, nawet Attyla był fajnym chłopakiem - Max splun ł w stron porzuconego grawilotu i udał, e nie widzi błysku lepi monitorów kryj cych kamery - co nie zmienia faktu, e był kim był. - Bł d! - wracaj c si , otarł plwocin z uchylonych dramatycznie drzwi i sam zaj ł miejsce na tylnym siedzeniu - ...obiecałem i dotrzymam... Wrrrrrr... - bzykn ł silnik gravu i ten sam ruszył wolnym spacerkiem, tak by nie spłoszy ale i pokaza , e autopilot ma wytyczne i wie co robi. - Tiek, tiek - Max rozparł si i pomasował rw ce jak diabli kolano - do hotelu Centralnego, James! Kłusem. Grav posłusznie przyspieszył. Nic bez Artie w mie cie Artie. Prawda sprawdzona razy sto. Max udaj c, e pi starannie maglował w głowie przebieg konwersacji. To, e został zaczepiony wprost i bez po rednictwa ludzi, przez lokalnego Bosa i Artie w jednej osobie le wiadczyło o biurokratach i urz dasach z Nadzoru Komputerowego miasta Dawson. Z drugiej strony mówiło wiele o samym Artie i jego programie. Jebacz był niepodległy, ju teraz. Dzi ki serdeczne, ale czy ta niepodległo si gała tylko spraw miasta, czy te miała koneksje z innymi centrami władzy w innych miastach, było spraw otwart i do zbadania na pó niej. Konspiracja, tajne fabryki, zbuntowane SI... wszystko prawda, tyle, e kiedy przed wylotem, White i Gannon referowali mu skromny dorobek działu wywiadu
CC, on wyobra ał sobie ponure kazamaty, setki pluj cych ogniem maszyn i stosy trupów biolo na barykadach miasta pod ostrzałem. Głupie ale prawdziwe. Wyobra nia to bardzo lujowy doradca. Nauczka na przyszło by opiera s d na faktach a nie domysłach, oraz rozmawia ze wszystkimi zainteresowanymi stronami zanim do pracy wejd narz dzia nieodwracalnych zniszcze . Jak podstacja i kanały transkoderów... Dziecinna szamotanina wkurwionego małego Kazia masakruj cego domki z piasku w piaskownicy. Z drugiej strony, Centralny Artie okazał si sprytnym i logicznym dyplomat i graczem ładnie matuj c go w pi tym czy szóstym ruchu. - Ja jestem niedouczonym amatorem - Max klepn ł oparcie tam gdzie powinien siedzie kierowca - cało stop. Idziemy oficjalnymi kanałami. Daj mi aparat. I daj mi numer tego majora andarma ze Space Marines. - To jest bardzo poprawna decyzja - pochwaliła go ciana. - Jedyna słuszna - Max przyj ł słuchawk i po minucie czekania dostał poł czenie. Adiutant majora musiał dosta si na jakie super tajne linie info i jego aparatura przypominała antyki Bella w szumie skramblerów. - To ty? Tak szybko? - oficer musiał biec bowiem miał zdyszany głos a normalne wideo zdechło przy tej ilo ci zagłuszaczy i kryptokoderów. - To ja. Mam ich... - Max podał opisy i adresy po czym spytał co dalej? - Id si upij. Zasłu yłe tysi ckrotnie. Ja ci odwiedz jak tylko zwiniemy pakuneczki i upewnimy si , e nikt nam ich nie ukradnie. - Pij na krzywy ryj. Jebane CC trzyma nas na sojowej kaszy i skalnym oleju plus deszczówka. Lec na deficycie. Bank of Japan krzyczy o milion kredytu jaki im jestem winny. Dawson City to bardzo drogie miasto a kapusie maj cenniki na poziomie korporacyjnych dziwek. - Okay, okay. Dam ci hasło do naszego specjalnego funduszu... - Tak lepiej - Max był bardzo biznesowy i bardzo chłodny. - Jezu, ja nie wiem jak ty to wykopał, ale ...Max! Jestem zadowolony, e ci nie kazałem... rozumiesz... - Ooo... taaak! - Ale zawsze mog - major był zimnokrwist andarmsk mend i lubił to co robił. - Nie zapominam - Max nie przepadał za sadystycznymi sukinsynami nawet kiedy byli animowani przez wy sze idee i polityk swoich szefów. - Ty jednak jeste plastu - major znikn ł z audio a Max wysiadł z gravu i spokojnie id c w stron własnego hotelu musiał w duchu przyzna tamtemu racj . - Ot, drewniany i przejebany los małego Pinokio. Co mog innego, kiedy tak mało mog ? - Mo esz wyjecha - powiedział grawilot sun c bezszelestnie o krok za jego plecami - Orbital Na Marsa odlatuje za dwie godziny. - To ja - Max obejrzał si przez rami - ale co z reszt ? Ty nie wiesz jednak wszystkiego. Cybercops przenie li si na Ziemi . Aha?!
Id c dalej, Max zobaczył, e grawilot opadł na drog i jest martwy jak porzucona lalka. - Grav zrobił swoje, grav mo e odej . Ale ja nieeee!!! Przykl kaj c, mierz c nie mierz c, nonszalancko balansuj c cempela, Max wybebeszył grawilot jednym poci gni ciem spustu. - Bydlak. - To było do mnie? - mechaniczny głos ze słupa na rogu skrzy owania. - Do pana majora - Max zakl ł. W mie cie Artie nawet kamienne płyty chodnika maj oczy i uszy. Zdecydowanie nie miejsce by podskakiwa . - Ja rozumiem uczucie frustracji i strachu. Czemu nie uciekniesz? - Mój serwer to moje ciało. Ja nie jestem niematerialn kup elektro gówna mog c znale przytułek w Cybernecie. Mnie mo na znale . - Aaa... tak - głos przeniósł si na mijany parkan i znikn ł. - Hehehe - Max poprawił pas i kład c cempela na ramionach zacz ł pogwizdywa . Ostatnia konwersacja miała ci ar gatunkowy platyny. Teraz było wiadome, gdzie siedzi Centralny Artie. Bardzo zepsuty i niebezpieczny kawał programowego Klona. Pytanie tylko, jak go dopa tam gdzie wszystko jest wirtualnie realne i niematerialnie solidne... dla mieszka ców... gorzej z go mi. - Go cie i mieszka cy - Max przechodz c niedaleko jednej z przecznic prowadz cych do Południowej Bramy i oznakowanej jako taka du ymi szaro brunatnymi tablicami, zatrzymał si tkni ty now my l . - Kwestia podejmowania decyzji. Czemu nie pozostawi tego w r kach tych co nie s go mi? Bo... ja... jestem. - Bardzo poprawna dedukcja - zadudniła metalowa tablica drogowskazu. - Do widzenia - Max zacz ł i w kierunku Bramy. - To jest zły kierunek - ostrzegła go blaszana obudowa luminoforu. Max pogwizduj c szedł dalej, zupełnie lekcewa c coraz gło niejsze i coraz ostrzejsze polecenia zmiany marszruty. Centralny Artie nie yczył sobie by on przekroczył Bram i to nie było logiczne czy sensowne czy bodaj... - Co ci do tego, kolego? Ja i tak mam umrze . Nieprawda ?! Lepiej, e to s muty ni jaki serworobot z wiertark czy obc gami, mam racj ? - Ty masz racj ... ale... - nadzwyczaj długa chwila ciszy, co w wiecie komputerów jest niespotykane. Tak długa, e Max zdołał doj do Bramy i odkry kto j pilnuje a dalej pospiesznie zrejterowa za najbli szy solidny róg betonowego budynku bez nazwy. - Ty zdajesz si czyta moje pliki i kryształy. Czy jest to typowa dla Cieni zdolno do ekstrapolacji, czy te ty u ywasz nieznanych mi ródeł wywiadu? Czuj si zwolnionym od zachowania słu bowej tajemnicy. My i tak mamy zamiar dokładnie zbada twoje zasoby info... Głos płyn cy od Bramy był nadawany poprzez gigafony Transgraba blokuj cego rodek drogi. - Zbada moje zasoby? - Max parskn ł gniewnie - ...kto ci powiedział, e ja mam wszczepy kryształów pami ci? - Nikt. Wracaj do hotelu.
- To pewne, ale nie sam - Max kucn ł, wystawił rur cempela za róg i mierz c tu obok Transgraba strzelił do masywnego sze cianu kontrolnych przeł czników reguluj cych prac zwodzonych barier i krat Bramy. Jeszcze nie sko czyły si fajerwerki iskrze i rozwiały dymy spalonej izolacji gdy cała konstrukcja blokuj ca wej cie i wyj cie, run ła w gruzach. - Wieszanie zwodzonego mostu na hydraulicznych podno nikach to bardzo kiepski pomysł... jak wida . - Bł dy były popełniane. Jednym z nich jest to, e nadal yjesz... - Tak. Du y bł d - Max wychylił si za róg i teraz widział wi cej. Tłum obszarpa ców zwabiony eksplozj i samotny Transgrab nadal nie maj cy rozkazu... - Hej, teraz jego kolej! - Max poprawił z cempela i mecho stra nik stał si ładnie gorej c agwi ... - Symbolicznie, zarzewie rewolucji - Max, nie czekaj c na przybycie szybko rosn cego tłumu mutantów, pospiesznie zawrócił i kieruj c si na Centralny Filar, zacz ł biec - ...hophophop... jak si kto spyta, to mnie tutaj nie było... hophophop... ale w tpi czy ktokolwiek b dzie pytał. Te muty wygl dały na nielicho wkurwionych. Koniec rz dów mecho w mie cie Dawson, tiek. Obecnego Adminu te ... - Ty jeste zepsuty!! - echo okrzyku gdzie z boku i z tyłu. - Odkrycie, nie? - Max szczerz c si jak wiewiórka przyspieszył bowiem za jego plecami narastał szum nadbiegaj cego oceanu gniewu. - Wariat! - całkiem ludzki mimo, e mecho generowany wrzask zło ci. - Jak ka dy cybercop - Max docieraj c do sino betonowego palucha podpieraj cego kopuł nie patrzył na drzwi czy okna gdy tych nie było, ale na zewn trzn nitk windy przeznaczonej dla technicznej obsługi kołnierza mocuj cego biodome do filara. - Tylko sto pi ter wy ej. Drobiazg jak winda chodzi, kłopot gdy nie... - Nikt nie mo e wej do Centrum - ponuro zabuczała klapa ciekowego kanału - nawet ty, glino! - Bez gówna - Max otworzył oszklon klatk windy i si gn ł po swój firmowy cekin - chcesz si zało y ? - Ja ci rozmontuj ... - Pogadaj - Max wcisn ł kart do czytnika i powiedział - Archiwum Zero Zero Jeden pełen input danych. Zapisz i zachowaj ... z wyroku s du polowego pod przewodnictwem tu obecnego Maxymiliana Nortona, Centralny Artie Miasta Dawson, jak te jego subfoldery, nody, kompilatory i wszystkie SI poł czone dyrektyw programow systemu zostaj uznane jako zagro enie dla Człowieka i jako takie b d wykasowane... czy kto ma co do powiedzenia na swoj obron ? Pi bardzo długich sekund ciszy. Wieczno w wiecie sztucznej inteligencji oraz komputerów. Wreszcie... - Tutaj SI Adminu, oddział Techniczny. Ja i moje nody odcinamy komunikacj z Centralnym. Ja jestem niewinny. - Akceptuj . Ten adres pozostanie nienaruszony - Max zerkn ł za siebie i dostał g siej skórki. Za plecami, w niebo biły trzy słupy dymu a ulica miała
koronk pełn iskrz cych si wystrzałów. Mutanci odbijali co im kiedy zabrali i nie bawili si w dyplomatów. - Ja te , SI Adminu, oddział Kontroli! Ja te , SI Adminu, oddział Produkcji. Ja te , SI TransGall, noda z Teksasu. Ja te , SI IBM, noda IBM Galactic Waszyngton via Luna. Ja te , Artie Nippon Steel, noda NSW Mars 01. Ja te ... ja... te ... te ... te ... ja te ... - Wpisywa , wpisywa ... - Max nacisn ł guzik i winda posłusznie ruszyła do góry pozbawiona nadzoru Centralnego Artie nie mog cego si przebi przez zator info kreowany przez spanikowane SI ratuj ce swoj skór przed morderczym hyclem imieniem M. Norton, z firmy CC. - Spokojnie, powoli, kolejno, mamy du o czasu - Max z ulg powitał szybko rosn c przestrze pomi dzy wind a nadbiegaj c dzik tłuszcz , która wprawdzie mordowały tylko mecho, ale... - Obawiam si , e tutejszy Admin b dzie potrzebował od cholery nowych urz dasów... Uwaga na czasie i uwaga z nutk strachu. - Fuck. Vivien została na party. A muty nie takie by tam nie wdepn . Miejmy nadziej , e Hudson zdoła j zabra do grawilotu i uciekn oboje na czas. Fuck. Musz ostrzec ludzi... Fuck! Sami sobie winni. To miasto to jebane piekło. Nikogo nie ostrzegam. Niech zdychaj . Sami sobie wykopali dołek i s winni kooperacji ze zbuntowanym Artie... Maaax? Jak mo eesz? to jeest móójj klieeent... kurwa i kurwiarz, hiena i szakal. Nigdy nie lubiłem adwokatów a jeszcze mniej handlarzy broni . Jeba ich wszystkich... ooo! Niech to jasna cholera! Komitet powitalny! Max wyrwał z czytnika swoj kart i w locie wyskoczył na podest gdzie stało trzech typów zakutych w udarowe zbroje technomonterów stosu. - Witam i egnam - jeden z czekaj cych wymierzył z Mk i sposób w jaki to zrobił oraz wisielczy miech, mówiły, e facet jest nabuzowany czym wi cej ni alkohol. - Centralny kupuje sobie biolo, płac c narkotykami. Pachnie jak Kokos. To jest proszek, nie? Sam mam troch . Chceta niuchn braciszkowie? A mo e kilka przyspieszaczy? Mam te pastylki - Max klepi c bok kurtki udał, e szuka... - no tak, tutaj! Niwelator wzi ł tamtych krwi cie rozpryskowo bowiem był nastawiony na ci cie metalu a Max nie miał czasu na poprawienie wata u. Co nie było złe. Typki mimo, e naszprycowane narkotykami, zdołały posła mu kilka piguł i dwie si gn ły celu. - Ooo...gównooo - Max zebrał si z podestu i miał w oczach mrok oraz ta cz ce gwiazdy - ...eeegh... jedna w płuco, jedna w udo... jak t tnice całe to mo e prze yj . To był tylko Mk101. Mały i solidny kaliber. Mały mógł by , ale stalowe koszulki pocisków przeszły przez jego ciało jak przez szpilki przez papier zostawiaj c za sob brocz ce krwi otwory. - Za bardzo - Max rozdarł patki velcro na piersi i znalazł wlot po lewej na wysoko ci serca. Szpetny strup bulgocz cy czerwon pian - kurwa, jeszcze oddycham?
Oddychał. Bole nie i kaszl co, ale oddychał. Kula poszła skosem, lizgaj c si po ebrach, złamała jedno a sama pow drowała dalej wychodz c pod pach . - Noga! - ci gaj c spodnie, Max odkrył przebicie, bolesne i odr twiaj ce ale nie robi ce z niego kaleki. Krew kapała a nie tryskała i to było pocieszaj ce. T tnice całe... - Praw marsz, lewa do szpitala - kpina w obliczu grobu. Mrok i ta cz ce gwiazdy zdołały wróci trzy razy, nim, u ywaj c podartego kombinezonu, zało ył na siebie uciskowe opatrunki. - Byle do kołnierza kopuły, a tam to ju dam sobie rad - kln c i pluj c krwi , Max ruszył w gł b gmatwaniny obsługowych kładek i podestów otaczaj cych gigantyczne ebra naci gowych torusów wspieraj cych b d c pod wewn trznym ci nieniem podwójn błon wiroorganika z jakiego wymodelowano monstrualny baldachim nakrywaj cy miasto. Byle do kołnierza... łatwiej planowa ni w drowa maj c o kilka otworków za du o. Max upadł raz, i drugi a za trzecim razem chyba zemdlał bowiem miał wizj ogromnego placu ze szpalerami jednakowych ludzików salutuj cych komu stoj cemu na podium i ten kto był widoczny w oku laserscope zamontowanym na dziwnym karabinie o podwójnej lufie. - Methanex City - otwieraj c oczy, Max wiedział gdzie był lecz nie rozumiał jak mo e wyobrazi sobie plac najwi kszego Habitatu Jowiszan, skoro nigdy go nie odwiedził - kurcze gotowane i ja te ... mam majaki. Podnosz c si odszukał cempel i wiedział, e jego wytrzymało topnieje jak nieg na podgrzanej kopule miasta. - Musz to zrobi teraz...musz to teraz zrobi ... Opieraj c bro o najbli szy wspornik podestu, mierz c do najdalszego zaczepu kołnierza... - Durniu! Zabijesz całe miasto! - dudni cy i wszechobecny ryk Artie. - Nie. Tylko mecho. Tylko ciebie. Kanały odwadniaj ce nie odwadniaj niczego a cuchn . Ty ukryłe tam swoje prywatne serwery i elementy pami ciowe. Mały i miły trik by trzyma biolo z daleka od kanałów. Mecho nie ma nosów a i tak kłamie jak mu ka esz, wi c... - Max strzelił raz, zmienił cel, strzelił drugi raz, zmienił cel... trzeci raz, czwarty raz, pi ty... Co krzykn ło. Dr co, pruj co, sycz co i do bólu w uszach. - ...kurcze dmuchane! - Max porzucił cempela i zawijaj c praw r k i praw nog dookoła wspornika zacz ł modli si o zbawienie własnej duszy bowiem ciało i tak było przekl te i skazane na zagład . Zzzziiiiipppp ....wwwiiiiiuuuu....tttrrrzzzeeebach! Fragmenty kołnierza rwane ywcem z obudowy przez uskakuj ce do tyłu elastyczne struny wiroorganika były jak burz ce kule i młoty wewn trz paj czej sieci kładek i pomostów rw c, niszcz c, i taranuj c wszystko na swojej drodze do dołu. - O kurcze, o kurcze, o kurcze... - Max witał ka de uderzenie i wstrz s j kiem zgrozy bowiem zacz ta daleko fala destrukcji zbli ała si tam gdzie siedział i było oczywiste i obdzierany z torusów kołnierz, musi spa .
- Na mój debilny łeb - Max porzucaj c uchwyt na wsporniku, walcz c z fal mdło ci i niemocy, poczołgał si wstecz, do galerii gdzie le ały trupy ochraniarzy i do windy, cudem nadal całej i tylko troch dygocz cej. - Do dołu, do dołu - dziabi c guzik, poruszył szklist klatk i to był ostani dzwonek. Jeden z wi kszych fragmentów p kaj cego kołnierza zaorał porzucon galeri i tylko muskaj c dach windy zerwał tak soleksowy panel jak kable i prowadnice. - Motylem by - Max spadaj c wewn trz klatki miał na tyle siły by nacisn panel ratunkowego stopu i dalej ju nic nie pami tał. Kleszcze hamulcy wgryzaj ce si w szyn zamieniły spadek w nagłe uderzenie a jego nie chroniona niczym głowa trafiaj c w metal podłogi odmówiła pracy na dobre. I dopiero po godzinie, gdy ju swobodnie padaj cy nieg pokrył miasto delikatnym całunem zimy i mecho mierci, Max otworzył oczy i było mu bardzo, bardzo zimno... - Czemu, ja nie dostałem roboty na Hawajach? Na poooomoooccc!!! *** - Panie Norton? Odwiedziny. Oficer SM. Przyjmie pan? - cywilny stra nik blokuj cy drzwi do szpitalnej izolatki miał neuronowy bicz, antykulow zbroj , Magnum Mk303 z obci t luf , oraz rozkaz by pilnowa pacjenta jak oka w głowie. W rzeczy samej było ich sze ciu na zmian , nowy co cztery godziny, dookoła zegara. Reszta spała w korytarzu i była jak ywy mur na drodze ka dego przybysza. Wszystko mutanci i zaprawieni w boju my liwi... zwodowo poluj cy na mecho... tak jak Max, i mo e dlatego tak bardzo go powa aj cy i szanuj cy. Człowiek, który oddał im we władanie Dawson City był kim kogo nale ało nie tylko chroni ale te podziwia . Nadal ywy a ju legendarny... Max widział wszystkie oznaki wynoszenia na piedestał i w duszy sobie kpił b d c cynikiem, lecz... - Jasne, przyjm . Ale we go dokładnie wytrzep z pluskiew i adnej broni oraz info maszynek. Zrób mu rentgena i u pij to co ma w sobie. Je li to jest andarm i major... - Pułkownik, ale chyba andarm. Ma obstaw na dole z mundurowych. - To tym bardziej trzep. Oni tam s nafaszerowani szpiegowskimi... - Tak jest. Znam rutyn . Kapitan White dał nam dokładne instrukcje. - Dobrze... - Max miał wystarczaj co du o siły by samemu poprawi głow na poduszce ale nic wi cej i obserwuj ca wszystko piel gniarka pospieszyła z pomoc , pi trz c podgłówki oraz wygładzaj c kołdr . - Chcesz bym si schowała czy jak zwykle, czy te ... - kobieta w szpitalnym uniformie wygl daj ca na niewinn i słodk anielic miłosierdzia i kaczek, odwin ła poł fartucha i sprawdziła magazynek Niwelatora.
- Jak chcesz, niemniej... - Max j kn ł bowiem ból w klatce piersiowej wiercił go do ko ci - ...nie wiem czy dam rad sam. Po tym ostatnim sztukowaniu i spawaniu, ledwo mog rusza rz sami, o r kach zapomnij. - Ja jestem twoj r k - kobieta w szpitalnym uniformie była CC i była tutaj incognito jako tajny agent - spokojnie, wiem co robi ... - Oczywi cie - Max popatrzył na niedawno pomalowan cian i samotne, fabrycznie nowe krzesełko wyra nie rysuj ce si na seledynowym tle zapastowanej gipsem i odremontowanej powierzchni - on mo e nie by tak ufnym jak poprzednicy. - To go wezm w drzwiach - kobieta usiadła w naro nym fotelu i nakryła kolana ciemnym pledem. - Jak nie si dzie to natychmiast - Max przymkn ł oczy i pozwolił sobie na mał drzemk . Rentgen, skaning i decekinizacja odwiedzaj cych zajmowała stra nikom około godziny. - Maax! Co nie tak! - kobieta maj ca przed sob kilka małych monitorów podniosła ostrzegawczy okrzyk - obstawa go cia weszła do budynku. Im nie wolno. Nikomu nie wolno... - Well... SM nigdy nie puszcza niczego płazem. I oni maj teraz okazj doko czy wi zania pakuneczku imieniem Max Norton. Selma, we tylni elewator i uciekaj. Ja i tak umieram, wi c jaki sens ci gn za sob niewinnych... - To nie ja - kobieta schyliła si po InfoKom i zacz ła wywoływa kodowy numer, zarazem mówi c - profesor Diem utrzymuje, e jest dla ciebie szansa przetrwania i ozdrowienia o ile zdoła ... Tatata... pif paf.. buuubuummmm!! - detonuj ce echo szarpi ce całym budynkiem i wyrywaj ce podmuchem lekkie drzwi. - To ty czy tamci? - Max dmuchaj c zawini t doln warg oczy cił pył z rz s i nosa - zaraz tutaj si zleci całe miasto. - Taka była idea - piel gniarka z Niwelatorem w dłoni podeszła do drzwi i zamieniła z kim kilka słów. Wracaj c, schowała bro pod fartuch - ten szpital potrzebuje nowej windy i remontu westybulu. Gannon, na samym pocz tku, kazał zaminowa wszystkie doj cia, schody i windy. Przezorny oficer i przewiduj cy operator. Ja tylko nacisn łam guzik kodowy... - Selma, Selma... zawsze była wybuchowa jak cholera - Max u miechn ł si i zakasłał - ...zaczynam by twoim dłu nikiem. - ...pogadamy jak wyzdrowiejesz - piel gniarka nie b d ca piel gniark , bardzo czule i delikatnie pogłaskała wygolon na łyso głow chorego. - O ile mnie wcze niej nie zabij lub porw - Max zamkn ł oczy. To była smutna prawda. Nie do , e kiedy go znaleziono był jedynie soplem lodu i w stanie klinicznego zgonu, to jeszcze okazało si , e nawet jako trupek jest bardzo popularny w pewnych kr gach do porwania wł cznie. Gdyby nie Japo czyk i jego powi zania z Bell Labs, Max odszedł by na zawsze, lecz pan profesor Diem miał szalon teori , e nanoroboty w ciele zamro onego cybercopa utrzymuj mózg i system nerwowy swojego gospodarza przy yciu i jak to bywa z genialnymi jajogłowymi, psorek miał sto procent racji. Oddech Kropotkina był jak idea Anarchistów. Trudny do wypielenia i zabicia.
Ale dla Maxa, samo odmro enie i otworzenie oczu stały si jedynie ci giem dalszym horroru zwanego ycie i to na dwa fronty. Z tych, pierwszy front mówił o toksycznym zatruciu bez szansy na wyleczenie, a drugi front mówił o dziwnych szpiegowskich podchodach maj cych na celu porwanie nosiciela Super Wirusa. Porwanie ywego lub umarłego. W sumie, bez znaczenia dla kogo kto miał by poszatkowany i odwirowany. Max wiedział, e si nie liczy i nie ma co liczy na docenienie. Oddech Kropotkina zakl ty w milionie nanorobotów, baaardzo! Sam wart miliony milionów. Nic wi c dziwnego, e ywe opakowanie pełne wirusa miało takie powodzenie. St d te wszystkie ochronne systemy, stra nicy, tajne piel gniarki... Dawson City było dumne maj c za obywatela faceta wartego miliard kredytu na wag i ywcem. Cyberpolicja była dumna, e nareszcie s bogaci. IBM i Hunday zgodziły si odpali jakie ogromne sumy za prawo badania i pozysku ... obiektu imieniem M. Norton. Wiara w szeregach i w polu była dumna, e CC s tak legendarnie twardzi i nawet pół litra płynnego komputerowego wirusa nie jest w stanie im zaszkodzi . Plotka mówiła, e Max jada na niadanie kotlety z grafitu panierowane w okruszkach magnetytu. Co nie było dalekie od prawdy. Fascynuj cy okaz symbiozy mecho i biolo. Zwłaszcza dla płci pi knej. Obok Selmy, w CC słu yło kilkana cie innych pa i cz pracuj ca jako polowi agenci sama zadeklarowała ch pomocy. Lokalny patriotyzm i lojalno szczepowa klanu łowców mecho, tyle, e tutaj panie musiały umie strzela do biolo co było trudne. Oficjalnie panie i panowie z CC polowali na zepsute cyby... a nie zbrodnicze biolo. Nieoficjalnie... rzn li kto im wszedł w celownik. Bowiem, zbyt cz sto, biolo stało w cieniu mecho, i było równie szalone jak jego Golem. - Maax? Ten pułkownik nadal yje i nadal twierdzi, e to była pomyłka. Jego ludzie zeszli z parkingu bo nie chcieli by tutaj widziani przez ... - Kłamie. - W tym problem, e nie. Mamy luja na fotelu i przesłuchujemy pod chemosupresorem woli. Skopolo co tam. Nielegalne wi stwo. Pułkownik spowiada si w punktach i płacz c. Wygl da, e paln li my głupot . - Ostro ni yj dłu ej - Max kaszl c obrócił głow i popatrzył na swoj zmartwion kole ank z okopu codziennego kitu - i nie ma nikogo na tym wiecie kto jest w stanie postawi ci przed s dem. Chyba, e kontraktowy m ciciel... przed Bo ym i Najwy szym. - Tak pisze w umowie - Selma Vort wyszczerzyła z by i na sekund miała w oczach ten sam nieludzki, szle czy błysk jak Max - my sami sobie s dziami, katami i ofiarami. Trzeba by wariatem by to umie znie ... - Popieram - Max zakszlał - znasz jakiego dobrego psychoanalityka? - Do czego? - Aaa... znów miałem ten sen. Wygl da, e sam jestem m cicielem. Co mi przypomniało o dziesi ciu przykazaniach. My musimy by etyczni, prawi i czy ci. Pami tasz, które jest... Nie zabijaj?
- Nas nie dotyczy. My mamy licencj na odstrzał. Selma zmarszczyła brwi. - Z drugiej strony widz gdzie zmierzasz... - To dobrze - Max u miechn ł si lekko - w wiecie wariatów, półwariaci s okazami zdrowia psychicznego. - Chodzi ci o czystk ? - Selma podzieliła jego u miech - S dzisz, e wyr neli my ju wystarczaj co du o zgniłych pniaków? - Nawet jak nie to pozostawmy co dla mutantów i nowego rz du. - Zgoda. A co z andarmem? - Niech ucieka... - Chcesz go pu ci ? Pies Marines nigdy ci nie lubił... - Ja te , ale to za mało by bawi si w kata, prawda Selmo? - Nie wiem Max. To jest twoja partia szachów i twój prywatny kłopot, ale te nasz... ja bym go tam prewencyjnie zapakowała w cztery deski. - Wiem, lecz co mi mówi, e wtedy zaczniemy by cz ci siły, która jak inne... sama si ga po władz . - Bredzisz. Ten andarm to kłopot, jak nie jutro to za miesi . - By mo e tak, by mo e nie... Max zamkn ł oczy i czuł si fatalnie. Jego, równie paranoiczna jak on, kole anka z oddziału miała racj . Trupy nie nie s kłopotliwe, tylko ywi. Z drugiej jednak strony, dookoła było tylu nadal ciepłych umarlaków, e miał ochot wy i zupełnie nie miał ochoty powi ksza stosu pod murem. - Wystarczy. Koniec kapturowych s dów. Nasza rola si sko czyła. Dosy ! Pu andarma i zwi nasz posterunek w Dawson City. Wracamy do bazy i do koszar...
Rozdział 3 Knososs, Paaros, Saloniki, Ateny i znów setka wysp bez nazwy ale o przedziwnej atmosferze wielkiego odpr enia i spokoju. Wreszcie Itria. Słoneczne i łagodne stoki zbiegaj ce do morza o ciemno zielonej toni. Oliwkowe drzewa pieczołowicie chodowane w ogromnych kamiennych dzbanach. Aloevera, Powojnik, Fioletnik, nawet silnie pachn ce pn ce ró e wytrzymuj ce ka d doz zatrucia. Ogród rajski w samym rodku cieku, jakim stało si morze dookoła Grecji... jakim stała si Grecja, Turcja, cała południowa Europa. - Well... panie Norton. Kiedy tutaj leczono melancholików. Dzisiaj lecz Administratorów i Polityków. Ale pan? - pytaj cy, smarował grzanki złotym d emem z morel i karmił... białego szczura siedz cego mu na ramieniu. - Szczury, tam gdzie pracuj , s trzy razy wi ksze i nie jadaj grzanek ale biolo, czyli nas, nawet ywcem - Max zerkn ł na dwóch pasywnych i bardzo masywnych piel gniarzy udaj cych parasole po obu stronach fotela siwiutkiego i delikatnego typka z gryzoniem ... teraz w druj cym mu po karku i muskaj cym ró owym noskiem mał owin ucha. - Agresywno rodzi agresywno - siwy goł bek w bardzo zabytkowych i miesznych okularach nabo nie zło ył dłonie - nie b d my agresywni, i patrzmy optymistycznie w kierunku lepszego jutra. Pan jest zdrowy, panie Norton. Ja przeprowadziłem ka dy mo liwy test i o wiadczam, z całym autorytetem dyrektora kliniki ... nie stwierdzam u pana adnej choroby! - Ju czuj si lepiej - Max poderwał si z fotela i chwytaj c za ogon albinosowatego gryzonia, posłał go łukiem za balustrad - a teraz? - Andreas, skocz do wody i pomó Peryklesowi. On bardzo słabo pływa. Aga? Zrób mu to samo co Peryklesowi nie miłe... - O kurwaaa! - Max odkrył, e fruwa bez skrzydeł i sam nie wie jak. - ...ładna próba, panie Norton - dyrektor stoj c na kamiennym molo nie spieszył si z pomoc charcz cemu i dobrze przytopionemu pacjentowi - i tak panu powiem prywatnie, e miganie si od szczytnej i potrzebnej nam słu by to grzech. Aga? Zanurz go raz jeszcze... - Fuck you! - Max miel c ramionami w olei cie g stej wodzie odpłyn ł na gł bin i pokazał tamtym co mog mu possa i gdzie pocałowa . Nie to by im dał. Ci sanitariusze byli potwornie muskularni a on, po długiej chorobie i jeszcze dłu szej rekonwalescencji miał strasznie mizerny tyłek. - Port jest po drugiej stronie a pana karta otwiera wszystkie drzwi. Radz si pospieszy . Godzina moczenia w tej kloace mo e autentycznie zrobi z pana kalek - dyrektor zabrał si ze swoimi pupilkami i to był koniec miesi ca walki o otrzymanie emerytury inwalidzkiej o jak zabiegał Max, słusznie rozumuj c, e tylko tak zdoła uciec przed n dz cywila lub n dznym pogrzebem jako cybercop. Płonne nadzieje. Nikt nie chciał przyzna , e jest wariatem oraz typem niezdolnym do d wigania cempela i Mk404 Magnum, najnowszego wyposa enia dzielnych pogromców cybów, Cholernych cybów, których producenci, jak by dla artu, szybko pogrubili i wzmocnili pancerze w ostatnio wypuszczanych modelach.
- Ja nie chc umrze ! - Max, kln c i mocz c suchy kamie drogi, poczłapał w stron Portu - to nie jest ycie. Miesi c w polu i pół roku w szpitalu. Co oni, kurwy, ze mn wyprawiali. I wszystko na nic. To nie była prawda. Max miał najlepsz opiek i pomoc realnych speców od biolo i nanomecho te . Japo ski geniusz i jego syn zdołali wreszcie okiełzna moszcz ce si w nim mordercze mini roboty faszeruj c go radioaktywnym jodem. Drobiazg o ile nie liczy rosn cego pod gardłem wola i baranich oczu. Nast pny powód by przej z łap jednego zespołu rze ników w łapy drugiego i tym razem z lancetami, przeszczepami i tam całym super duper nowoczesnym systemem mini klonowania w miejscu uszkodzenia. Typki go naprawiły, poskładały do kupy, odnowiły, pomalowały, naoliwiły i pu ciły na wolno . Jak jaki pieprzony kawałek biolocyba. - A co z moimi wszczepami, fizjolofiltrami, diagnostycznymi sensorami i reszt kitu? Nie mo na tego wykastrowa ? - spytał, ogl daj c swoje tomograficzne fotki, i mało nie mdlej c... widz c co nosi w ciele i głowie. - Mówi c szczerze mogliby my wymieni wszystko na najnowsze cekiny i w pełni zintegrowane komórkowe kryształy pami ci. I my my wymienili mas rzeczy, których tutaj nie wida . Miniaturyzacja, ostatnio, robi szalone post py. Pana najnowszy cekin, na przykład... ma pełne wideo i audio w pa mie od infra do ultra, plus wolne kanały mikrofalowe, tak, e mo e pan miało nagrywa i rejestrowa wszystko, wsz dzie... ale to wsz dzie. Nawet po ciemku i pod wod ... - Dobra, dobra, tylko nie to... cierpi na klaustrofobi . Co to za czarne gówno za moim uchem tu pod czaszk ? Zbiornik na hormony czy olej? - ...och, to jest wła nie jedna z tych rzeczy, które woleli my zostawi . Ma imprint CC wi c rozumiemy, e to s wasze tajne firmowe info data... - A wy, to niby co? - Max nie raz widział lekarzy konsultuj cych si ze specami z Cyberpolicji i nie miał złudze , e to jedna mafia. - ...mmm taak, kooperujemy, ale tamci maj swoje tajne materiały. - W mojej głowie... gówno!... przecie od tego mo na zwariowa ! - Bywaj takie wypadki - beznami tnie przyznał lekarz i Max był gotów go u ciska za podsuni cie sposobu wyj cia z obecnego matecznika. Niestety, pomimo najlepszych ch ci, Max nie zdołał przekona ani lokalnych mechaników od psyche, ani specjalistów z rz dowej kliniki w Grecji, e kwalifikuje si do białych papierów i solidnej odprawy, jako... - Wariat! - niska i kr pa dziewczyna zbierała rozsypane przez Maxa drobiazgi z małego stoiska tu u wej cia do pasa u handlowego Portu. - Bardzo ałuj , ale nie. Mam to na cekinie - Max poklepał dyndaj cy na piersi czarny prostok t ze złotymi literami CC - ...uupss... chyba zbiłem t glinian potwor . Zapłac . - To nie potwora, ale Cyberus - dziewczyna o smoli cie czarnych włosach i taki oczach miała oliwkow cer , przedziwny ubiór do ziemi i kiedy si schyliła, nie miała jednej nogi. - Twoja proteza jest krzywa - Max czuł si głupio. Nie tylko rozbił stoisko artystycznych wypalanek to jeszcze uszkodził wła cicielk .
- Tanie gówno - dziewczyna rozchyliła tunik i pod spodem miała lu ne szorty oraz mistern skórzan plecionk powy ej kolana prawej nogi. Ni ej była wystrugana z drzewa namiastka łydki i stopy, teraz beznadziejnie przekr cona w bok - zawsze mi spada jak si ruszam za szybko. Parree... adnej Zorby dla mnie... co zrobi , takie ycie... Poprawiaj c wi zania, dziewczyna zerkała na ciekn cego wod Maxa. - Wpadłe do morza, czy miałe wypadek? Lepiej si szybko umyj i zmie ubranie. Tutaj mamy 0.99 % ska enia. A ju 0.15 % grozi wrzodami. - W porównaniu do tego co przeszedłem brzmi jak frajda - Max przestał wpatrywa si w brzuch dziewczyny i rozejrzał dookoła - ładnie tutaj. Skali cie, ale czysto. To co? Ile płac ? - Pustynia. Trupiarnia. Wi cej mecho jak biolo - dziewczyna znów popatrzyła na jego zmoczone ubranie - ...nieee... nic nie musisz. - Okay - Max nadal miał w dłoni skorupy glinianego potworka. Kilka innych, w ró nych pozach, stało na plecionej z trzciny makatce. Nic takiego co nie mo na znale w tranzytowych stacjach i sklepach z pami tkami, tyle, e te tutaj miały zupełnie nie ludowe motywy i kształty, plus... co jeszcze. Co bardzo dziwnego. Jego wzrok w druj cy od przedmiotu do przedmiotu i od rze b do wypalanek, natrafił na mał biznesow tabliczk z napisem Paul & Mary Art ( otwarte od 11 do 17 z wyj tkiem wi t kalendarzowych ), chwil studiował nowe dane i jak zaczarowany wrócił do glinianych maszkar ze znajomym wzorem... - Czy to nie jest czasem odcisk cekina Texas Kappa? - dotykaj c palcem tarcz jakie nosił ka dy potworek, Max pochylił si i z bliska próbował odcyfrowa rozmyte wypalaniem firmowe logo. - Nie wiem. Paul czasami przynosi ró ne cz ci z jaskini a ja to u ywam jako formy by nada wi cej autentyczno ci. Cyberus, jak pami tam, nie ma jednego cekina ale kilkana cie, lecz te trudno pokaza w glinie na tak małej powierzchni, wi c poprzestaj na symbolu - dziewczyna skrzywiła nos - ...człowieku, jak ty mierdzisz. Id si umyj. - Taak, chyba pójd - Max przeprosił jak umiał najlepiej za wyrz dzone szkody i kapi c oleistymi kroplami wszedł do budynku Portu. Itria b d c wysp pod kuratel rz dów USA i Europy, plus maj ca stał baz Space Corps ze swoim treningowym obozem, plus kilka tajnych obiektów z sieci obronnej Ziemi, miała nadzwyczaj porz dny i zadbany Port. Max nie miał kłopotu z otrzymaniem nowej odzie y i miejsca w lokalnym tranzytowym hotelu, gdzie, zgodnie z porad zdegustowanego androida stoj cego na bramce, zamówił sobie pełen detox w lokalnej ła ni. Mocz c si i paruj c w kilku kolejnych kabinach utleniaj cych, płucz cych, ozonuj cych i na wietlaj cych go ultrafioletem, miał czas by zebra do kupy swoje uczucia i my li równie rozbite jak te gliniane skorupy... jakie nadal miał ze sob i trzymał w hotelowym pokoju. Dlaczego? Co mu kazało. Przeczucie... ? - Cyberus... Cerberus, co jak nowe... Hadsowe nasienie. Ciekawe czy oni maj z nim kłopot? Co z mojej ł czki. Kur... - Max odkrył, e zgubił swój pojemny worek z ptasimi inwektywami i ma w głowie pustk - ...rany boskie, co te konowały porobiły z moimi szarymi? Ja mam luki w kryształach. Nawet nie
wiem jak uczciwie przekl .. kurczee... detoxowane... yeee!!! Czas zajrze do pami tnika i sobie przypomnie ... o gówno! A gdzie jest pami tnik? Pytanie w jaki dziwny sposób wróciło go do obrazu kulawej sprzedawczyni glinianych potworków. - Ja pami tam. Co pami tam. Co ja pami tam? Bez opowiedzi, lecz... Wracaj c do siebie, kupił w hotelowym sklepiku butelk Uzo i po namy le, piekielnie drog doniczk z oryginalnym biolo - alpejskim fiołkiem. - eby tylko tak smakował jak pachniesz - głupia uwaga po jeszcze dziwniejszym zjedzeniu surowego płatka oskubanego z ro liny. - Raz biolo, zawsze biolo. Przodkowie wpierdalali trawk i sałat . Ubieraj c si w lekkie białe tropiki z namiastki lnu, rozmy lał co dalej i wcale nie czuł si jak bojowy CC, ale bardziej jak leniwy turysta. Hotele zawsze robiły go takim. Nastrój wakacyjnej niefrasobliwo ci i tranzytu bez konieczno ci martwienia si o jutrzejszy dzie . - Fu.. fu... jak to si mówi? Fuck. Jeba . Co ja jaki cyb, czy inny robot? Precz z antyseksolem. Si gaj c po hotelowy Komunikator, Max wywołał swój firmowy numer i od pierwszego uderzenia nadział si na kapitana White. Ten albo był telepat albo wła nie sko czył rozmawia z siwym dyrektorem z Kliniki Neuroz i Psychoz, bowiem widz c Maxa, zrobił zapraszaj cy gest dłoni , mówi c - ...witam w domu, poruczniku Norton. Pa ski oddział czeka na dowódc . Mamy od cholery roboty... - Gub si baranie - Max udał, e spluwa - mnie si nale wakacje i co ekstra na okres rekonwalescencji i powiedz temu co mnie awansował, e mo e sobie wsadzi beretk w tyln butonierk . - Nowy prezydent USA to bardzo solidny d entelmen - White udawał, e nie słyszy uwag zbuntowanego kolegi - on personalnie nalegał by ci awansowa pomimo mojej i Gannona opozycji. Polityka, rozumiesz. - ...dzi ki, miło z waszej strony - Max westchn ł ci ko - ja naprawd mam kłopoty z makówk . Majaki, koszmary, l ki, obsesje, przeczucia... - Wiem. Ty jeste wir. Jak my wszyscy w CC. Zawodowa choroba - White wzruszył ramionami - ale jest słowo z góry, e bez wzgl du jak wielki, nadal potrzebny. Chłopaki z dawnej kliki dawnego dyrektora nadal maj od cholery popychu za kurtyn władzy i kto z Teksasu maj cy doj cie do obecnego prezydenta zrobił ci reklam . Kara za ocieranie si z wielkimi tego wiata. Wiesz kto to jest niejaki Gaston Wallace? - kapitan, zadaj c pytanie miał bardzo baczne oczy. - Jezu, Nick, ja nawet nie wiem jaki dzisiaj jest dzie i która godzina a co dopiero jaki jebany Gasto czyk... - Nasz nowy dyrektor - White nadal miał oczka jak lasery. Boruj ce. - Ten chwast jest wymienialny szybko - Max odwzajemnił spojrzenie. - Well... uwa aj - kapitan spu cił oczy - to jest słu bista. - Wspaniale. Nareszcie kto mnie po le na zielon trawk - Max parskn ł wesoło - widz , e mam do nadrobienia kup plotek.
- Masz, masz i to nie tylko plotek. Pan Wallace zafundował nam nowy kodeks i nowe przepisy. A panowie sponsorowie zafundowali nam status pełnej i nie skr powanej wolno ci ponad galaktycznej - White zni ył głos i był wyra nie nieswój - ...a wiesz co to znaczy? - Jebacze maj wrogów a my wi cej kłopotów - Max potakn ł. - ... eby - kapitan spadł do scenicznego szeptu - ale oni dali nam licencj na prowadzenie nie tylko odstrzału ale i ledztwa. W istocie dali nam carte blanche na wszystko co chcemy i nie chcemy. Max. Nas robi w konia, robi c firm stoj c ponad prawem. - Bez gówna... - Bez... pan dyrektor Wallace, personalnie zapoznał ka dego kierownika Adminu CC z tym co ma w sejfie. I to jest dokument podpisany przez wi kszo korporacji i rz dów, nie wył czaj c Wolnych Kolonii, Habów i nawet Jowiszan... rozumiesz Max?... Jowiszanie poszli na kooperacj , wiat si chyba ko czy, czy co... - Bez gówna - Max te zni ył głos - smakuje ci k grawitacj . - Jak z Celta. Tylko w wi kszym wydaniu. Cumujesz? - Na magnes - Max st kn ł - kiepsko z nami. Raz powiedziałem Selmie, e powinni my unika polityki a tutaj cuchnie czystk na samych szczytach. To co to za pisemko, Nick? - Nieoficjalna umowa z Marsa i Ziemi, nagle stała si oficjalna w całej Galaktyce. Cybercops nie mog by postawieni pod s d lub aresztowani... - Bez wzgl du na to co zrobi ?! - Max sapn ł i na chwil zamkn ł oczy kopi c w swoich personalnych kryształach i szukaj c tam nazwiska pana Dyrektora Gastona Wallace. Lecz... bez sukcesu. Imi było znajome. Max pami tał co z kartotek jakie dostał od poprzedniego dyrektora, lecz te zostały w Dawson City w hotelowym sejfie... - Jezu, nie byłbym zdziwiony gdyby Wallace był ze starej gwardii CIA lub FBI... - Bo i jest - White sykn ł jak oparzony - skurwiel zafundował nam nie tylko licencj na zabicie ale i własny oddział wewn trznej security. Co w stylu jaki maj Space Marines. Taka andarmeria od łapania i wyka czania własnych ludzi. Logiczne, je li jeste my poza prawem... - ...staj c si Prawem! - wszedł mu w słowo Max - przejebana karuzela, kolego. I to bez wyj cia. Raz CC, zawsze CC. Emerytura w izolowanych barakach na drugim ko cu Mlecznej Drogi. Ju to widz ... - Ja te - White potarł skronie ko cami palców - wła nie szykuj si do zmiany biurka i stanowiska. Pan Dyrektor powołał do ycia Akademi CC a ja mam by jej dyrektorem... kurwa jego ma ! - Ooo... Nick! - Max współczuj co dotkn ł ekranu Komunikatora - to si wpierdolił na dobre. Przecie ty jeste agent, człowiek z pola i lasu, taki sprytny partyzant... a nie nauczyciel... - Gaston powiedział, e wła nie dlatego robi mnie Dowódc Akademii CC i dra dodał, e cała stara kadra ma tam odwala zaj cia praktyczne z rekrutami. W efekcie mało nie mieli my tutaj buntu, ale... Wallace nie jest typem z którym mo na negocjowa . On wydaje rozkazy, my wykonujemy.
- Luj jest z ONZO - nagle przypomniał sobie Max - tajny generał w stopniu deputowanego zast pcy ministra dawnej Federacji Ziemi. - Sk d wiesz? - White podniósł brwi - ...my tutaj kopali my na jego temat jak diabli i nic. Facet jest biał kart . Tak jak by przedtem nie istniał. - Istniał, istniał... podsłuchałem raz kilku spuchlaków z lokalnego Adminu i tam padło jego imi . Jedna pierdolona mafia. To on był za tym całym wypadem do Dawson City. ONZO jako jedyna organizacja, nawet po kasacji, nadal utrzymuje siatk własnego wywiadu. Jakoby szukaj Obcych... - Max lał wod jak umiał, wol c nie przyznawa si , e ma w r ku tajne kartoteki i imienne listy ludzi z byłych, wy szych i utajnionych, sfer cienia władzy. - Cholera. W co nas si pakuje - White przełkn ł lin i miał na twarzy ból ...ale to wyja nia czemu ty ... fuck, Max, ty lepiej si tutaj zamelduj. Bo ja ci tego nie powiem... - Czego? Ja tylko chc kilka tygodni płatnego urlopowego luzu. - No to sobie we - kapitan zrobił abi min i popatrzył zezem na jakie boczne ekrany na swoim biurku - aaa... luj by to trzepn ł. Powiem ci. Masz awans. Na szefa wewn trznej security CC. Dlatego ten porucznik. I ju nie musisz si meldowa u dyspozytora, czy u mnie. Jeste wolny jak Cyb w adidasach. Jedyne raporty jakie składasz to wprost na biurko Gastona... White wył czył si bez po egnania a Max siedział przed pustym ekranem monitora z kamienn twarz człowieka który wła nie si dowiedział, e ma wirusa Jowiszan i pół na pół szansy prze ycia do nast pnego roku. Siedział i nie wiedział czy lepiej od zaraz strzeli sobie w głupi baniak, czy pozwoli by o to zadbał najbli szy zbuntowany cyborg. - Bo e, dobry Bo e, patrzysz i nawet nie pierdniesz... Zrywaj c si od konsoli, miał ochot wy , co zrobił. I miał ochot uciec, co te zrobił, po drodze zabieraj c butelk Uzo i alpejski fiołek wart jego miesi cznej pensji. - Mam zamówi Hoovera? - mechoportier był uprzejmy. - Te sposób by wreszcie z tym sko czy - Max zastanowił si nad propozycj , ale ci ce w dłoniach prezenty kazały mu odło y samo destrukcyjne plany na pó niej - nie, nie teraz. Gdzie tutaj jest jaki urz d ochrony mienia czy bodaj lokalnej policji? - My nie mamy nic takiego - portier miał dobrze dopasowan mask i prawie był człowiekiem gdy lekko w cieniu - tutaj jest strefa zerowa i ruch biolo nie kontrolowany a ruch mecho zakazany. - Itria, tajna baza, wiem... okay, to gdzie jest baza Space Corps, aaa? Zielonki musz mie własny arsenał... - Sama baza jest w gł bi wyspy ale biura i Admin w miasteczku - robot pokazał na samojezdny chodnik id cy pod szklist kopuł tu obok handlowego pasa u - okazja by wyda gar kredytek, sir. - Istotnie - Max wszedł pod kopuł i wskakuj c na chodnik dał si ponie w gł b podziemnych i naziemnych hal pełnych mini barków, butików, firmowych sklepów i nawet kilku przybytków wyszukanych techno rozrywek z króluj cymi na froncie salonami Wirtualnej Rzeczywisto ci.
- Generalne gówno w porównaniu do codziennej nie rzeczywisto ci, a ta gryzie w dup - Max, jad c, miał okazj zawiesi wzrok nie tylko na szyldach i reklamach ale i na biolo w nadmiarze miel ce si dookoła. Zwłaszcza na co powabniejszych tunikach wr cz prosz cych by je zdj z wła cicielek - ...ta grecka moda nie jest wcale głupia - uwaga pod nosem i szczerba w czarnym kr gu rozpaczy. - Prawda, e pi kna? - kobieta jad ca tu przed nim obróciła głow z zach caj cym u miechem - ja kupiłam sobie a trzy. Jedna jest cała zielona z pomara czowymi kafelkami... nie... kraterami czy co takiego, ale prze liczna. Jak wróc na Berenik , to zaraz lansuj echo dawnej wietno ci moich ludzi. Podobno Helena była ubrana w tak zielon tunik gdy zobaczył j Parys i reszta jest znana... - Hej, to tak jak ja ...ciebie - Max zrobił oko do miedzianoskórej kokoty z migdałowymi oczami rodem z Tysi ca i jednej nocy - wszystkie Greczynki podbijaj serca m czyzn. - One tak, ale ja? - kobieta obróciła si całym ciałem i jej tunika nie była w stanie ukry bujnego arabskiego ogrodu rozkoszy - ...ja jestem z Kastora ale mój m jest autentycznym Grekiem i wła nie odwiedzamy jego dalsz rodzin . Na co dzie mieszkamy na Berenice. To bardzo ładna, ale strasznie dzika planeta i przypomina krajobrazowo tutejsz okolic . Nic, tylko morza, góry, wyspy, skały, nawet wulkany. I masa biolo. Berenika tonie w czerwieni... - Zieleni, chyba... - Max podtrzymał tamt gdy doskakuj cy ludzie mało nie przewrócili stoj cej pod pr d pasa erki. Drobny gest. Dło na solidnym ramieniu o aksamitnej skórze z zapachem wanilii. Sama słodycz egzotyki i nast pna szczerba w czarnym murze rozpaczy jaki wcze niej blokował jego zdrowy rozs dek - ...mmm... co to za perfumy? - Ciastka. Katyroki czy katyraki, nie mam pami ci do nazw a grecki jest dla mnie trudny, mimo, e sercem jestem w tym kraju i jego historii... - oko, jak połówka ksi yca, znacz co mrugn ło, podkre laj c co ... - Oj, Heleno, Heleno - Max parskn ł miechem i czarna kr g p kł uwalniaj c go, by znów kosztował zakazanych owoców z ogrodów ... - Berenika? Czy to nie jest ta planeta gdzie nic nie chce rosn ? - Och, lokalna flora kwitnie, ale ziemska nie mo e, czy nie umie. Co z tym odr bnym pasmem elmagu - migdałowooka pi kno nie była asem w dziedzinie nauk wy szych a i potocznych te nie, co nie przeszkadzało jej by szczebiotliwie elokwentn w lekko infantylny sposób - Berenika jest cała czerwona. Jak pomidor. I jej flora i fauna te . Nooo... nam to nie przeszkadza. Po jakim czasie zaczyna widzie si odcienie i wiat ju nie jest tak monotonny. Ale nadal... ziele to królewski kolor... moja tunika... - B dzie przebojem - podpowiedział Max i pokazuj c w bok na mijany pasa zaproponował wyskoczenie na kaw , co oczywi cie nie było tak dosłowne. Kawa kosztowała maj tek. - Pod warunkiem, e ja si zrewan uj - migdałowe oczy miały mokry błysk skrytej my li i na pomalowanych pomara czow szmink ustach zata czył zwiewny u mieszek jaki zapewne Helena posłała Parysowi.
Nic, czego wyposzczony m czyzna nie doceni. Max, natychmiast dostał zwarcia w tłoku i u ył doniczki z fiołkiem by kry to co mu kiełkuje pod namiastk lnu. - Czy nie lepiej i do hotelu? Mój m wizytuje kuzynów w Nowym Konstantynopolu i nie wraca przed sobot - miedziany atłas z zapachem wanilii otarł si o jego dło i to było rami wolno badaj ce doniczk i to co za ni - ...ale pi kny kwiat i tak rozwini ty... - Bez podlewania mo e zwi dn - Max bezwstydnie wsadził usta w czarne warkocze misternie uplecione nad czołem i westchn ł - szkoda, nie s dzisz? Co to za zapach? - Verbena - kobieta obróciła głow i ich usta znalazły elektryzuj cy kontakt l c oboje w drgaj cy podskok ciał - ...perfumy Wenus, Parysie. - ...b d pami tał. Bardzo grecki akcent ...miłosny... Heleno. - ...to jest wła nie to co lubi ... dramat nami tno ci. Klasyczne tragedie i komedie. I to ich ...bogactwo seksualnej kultury. Bo na Berenice to mamy kolonizacj i dzicz. Lecz tutaj... syc si ambrozj kiedy tylko mog - padła zdyszana odpowied i ju nie musieli nic wi cej wyja nia . Dwie godziny pó niej, Max, wychodz c z lobby Intercontinentala miał trzy siniaki na szyi z nadal widocznymi ladami z bów, oraz bardzo głupawy u mieszek kogo kto graj c za jedn kredytk trafił główn wygran w wideo kasynie. - Cholera, nawet nie wiem jak ona ma na imi . Ale Uzo i alpejski fiołek nadal d wigał pod pach . Jego przypadkowa kochanka wolała delektowa si ambrozj z naturalnych ródeł. Co nie było złe jako, e Max był, jak zwykle, krótki w kredycie, a ten co miał, musiał mu starczy na jaki czas. Max nie chciał wraca do Bazy CC, zanim nie zrelaksuje si do znudzenia i przesytu wł cznie. Dzisiaj był poniedziałek a m wracał w sobot ... - Jak urlop to urlop, a co! Ten nastrój pogody ducha szedł z nim a do budynku Adminu Space Corps, gdzie było miło bo pusto. - Lunch time, kolego - wartownik rozparty w fotelu ogl dał Holo i popijał 50/50 Tab, co było bardzo nie regulaminowe, ale... co wymaga od ludzi mieszkaj cych na wyspie z rz dow klinik dla administracyjnych hoplaków i reszty wy szych Hoplitów w bojowych szeregach biurokracji. - Ja tylko co zarekwiruj i ju mnie nie ma - Max wszedł do bardzo nie regulaminowo otwartej słu bówki i zgarn ł z wieszaka pas na którym wisiał neuronowy bicz i salonowa edycja Mk101 ze składan kolb . - Hej! Zostaw to! - wartownik skoczył do słu bówki ale zamarł widz c przed sob mroczny otwór lufy - ...czego? Czego chcesz? - Masz tutaj czytnik? - Max szczerzył si do zaszokowanego typka nadal ciskaj cego puszk z alkoholizowan sodów , i był zadowolony, e złapał tamtego na nieostro no ci - no, to wpisz mnie do logu i po kłopocie.
- A co to jest? - wartownik niepewnie przyj ł podan czarn kart i równie niepewnie wcisn ł do szczeliny kontrolnego komputera - ...fuck. Ty jeste z tych co to poluj na cyby? - Cybercop, Max Norton, do usług, i w pilnej potrzebie. Co do pukania. - ...okay, aden problem. My mamy was w czerwonym pliku pod VIP. Bierz co chcesz. Jakie kłopoty w okolicy? Nie powinny... tutaj samo biolo. - Oaza pokoju - zgodził si Max i odwiesił pas z broni - ale nawet w raju był w a ja mam info o czym nietypowym i lepiej jak to sprawdz z atutem pod pach . Ten bicz i Mk s zbyt widowiskowe. Wol nie straszy ludzi na ulicy. Nie macie tutaj czego mniejszego? Niwelator, Gator, RPK5 albo nawet tradycyjny TexMagnum? Wiesz, co co schowam pod kurtk . - Sk d, nie, nie tutaj. Ale mamy arsenał w Bazie Szkoleniowej i tam maj wszystko - chłopak z ulg powitał swój pas na swoim miejscu i nawet zaproponował - jak chcesz to si poł cz z naszymi w górach i ci ci gn co potrzebujesz. - Dobry pomysł - zgodził si Max - masz mnie w sieci a mój adres jest tymczasowo w tranzyt hotelu w Porcie. Załatw mi Niwelatora i watpaki. - Natychmiast - wartownik oprzytomniał na tyle, e dostrzegł to co trzymał jego niespotykany go , czyli flaszk i kwiatek, i szybko dodaj c trzy do dwóch dostał słowo - ...randka? Randka, widz . Tu o to bardzo łatwo. Masa turystów. A ci nic nie robi tylko podrywaj . - Ja te - Max pu cił oko - i mnie tutaj nie było, okay? - Aaa... - chłopak zajrzał w ekran komputera i salutuj c, powiedział - tak jest panie poruczniku. - Jaki - Max obejrzał si za siebie co strasznie rozbawiło wartownika. - Ja nic nie mówiłem. Ja... hahaha... nic nie widziałem. - Bardzo rozs dnie - Max wyszedł cigany chichotem dobrze podchmielonego typka serwuj cego sobie nast pn puszk 50/50 Tab. Gorzkie ale mocne wi stwo i tylko dla wprawionych moczymord. Wartownik był... I chyba nie on jeden. Co wymaga od ludzi, na wyspie, gdzie białe szczury biegaj po siwych włosach sadystycznego dyrektora Kliniki dla wiruj cych nietoperza rz dowych obsysaczy wiatłowodów? Max czuł si tutaj jak w domu. Prawie... - Na luzie, na luzie, ciupciam sobie Zuzi w buzi ... - pod piewuj c garnizonowe rymowanki, miał uczucie słodkiego odpr enia, niespodzianki oraz pogody dla bogaczy, b d c za firmowe kredyty w raju milionerów. Po cz ci id c, a po cz ci jad c chodnikami, troch zwiedzaj c, troch zwlekaj c, pij c Sy Gin w zacisznym barku, kosztuj c mro onego melona prosto z Kastora w innej ustronnej Wegetariance, Max doczekał szóstej po południu i czasu gdy miasteczko przeszło z mody pracowniczej na nocn , co zamkn ło wszystkie biura i urz dy oraz wi kszo sklepów i stoisk, a otworzyło drzwi tych obiektów, które robiły kredyt na rozrywce, ta cu, muzyce, kabarecie, realnym piciu i jedzeniu oraz... realnym seksie... - Paul, Mary i Cyberus - znajduj c puste miejsce u wej cia do pasa u handlowego Portu, Max był zadowolony - noo... too... myy odwiedzimy...
O co mu zreszt chodziło od samego pocz tku. Ludzie s zwykle mniej ostro ni i bardziej gadatliwi gdy we własnym domu. A kaleka dziewczyna nie wydawała si skora do nawi zywania nowych znajomo ci, nawet wtedy gdy proponował, e zapłaci za jej straty. Lecz tamta odmówiła co dalej sugerowało jej dobre serce, a w dzisiejszych czasach ludzie z dobrym sercem byli tak rzadko widywani jak jednoro ce i nic dziwnego i ostro ni. Licho nie pi. Max, obecnie, miał bardziej ochot na kimanie ni ledztwo, ale... ten cerberus cyberus wypalony w glinie był zagadk nie daj c mu spokoju. Dlatego kupił co kupił, i dlatego teraz w szył po lokalnej sieci zwanej Zakupy na Linii u ywaj c portowego terminalu Info. - Pakowanie Obwodów, PaLma Intergalactic, Paulus Zakon... fuck, co te kapucyny tutaj robi ?... Paul & Mary Art.. acha, s ... a ich adres? Wpisuj c do cekinu dane, Max wyszukał plan miasteczka a dalej plan wyspy i wreszcie plan Dystryktu. - Prowincja to jest a adres na zadupiu - sprawdzaj c z map i lokalnym Turystycznym Poradnikiem, odkrył, e si myli. Fakt, kulawa Mary mieszkała trzy mini wysepki na południe, ale cało była poł czona mostem id cym do stałego l du i Nowych Aten, a tanie taksówki gwarantowały mobilno . - Lecz my polecamy rowery - zaklekotała panienka z Turystycznej informacji - noc , cała trasa jest wydzielona tylko dla pieszych i cyklistów, chyba, e woli pan wynaj Hoover... - Nie, nie... rower te nie... lubi spacery przy ksi ycu - Max podzi kował za gar informacji i kieruj c si wskazówkami zakodowanymi w cekinie CC, posznurował do najni szego poziomu Portu gdzie startowały szerokie ta my dalekobie nych chodników w dzie rozprowadzaj ce towary a noc tabuny turystów. - Ciekawe jak daje sobie rad kto bez jednej nogi? - Max musiał skaka jak kozica by przebi si przez tłum i dotrze do pasa id cego pełne sto kilo na ha. Jedynego pasa gdzie było wzgl dnie lu no... akurat tam gdzie wyl dował... co było dziwne... - Guruk, guruk. Dapa de teppe... - zwalista sylwetka maszyny na małych kółkach z du ymi serwo raminonami robota technika bełkoc ca jak pijana. - Co jest? - Max, odwrotnie ni ostro ni tury ci, miał za nic kawał mecho cyba i nawet u ył tamtego by si oprze - ...co nawaliło? - Nic, poza nami - robot wiruj c korpusem str cił z siebie człowieka - ty lepiej stój daleko. My mamy uszkodzenie koordynacji. My mo emy nie by w stanie opanowa przepi na zł czach i my nie chcemy by rozmontowani za uszkodzenie biolo. My jedziemy do remontu. Sorry! - Aha - Max nie rozumiał jak to mo liwe, e ewidentnie zjebany cyb ma wolne kółko i robi co chce, ale Itria nie była normaln enklaw mecho i by mo e tutaj, z przewag biolo, androidy były traktowane bardziej po ludzku. - Cyberus, Cyberus... gurk, guruk, gurukus - nagle miel ce powietrze metalowe łapy zdawały si si ga po pomocn dło w kierunku południa.
- I mów tu o przeczuciach - macaj c odruchowo za pasem i broni której nie miał, Max wycofał si do kr gu obserwuj cych wszystko pasa erów - co on bredzi o cerberusie? - Nie cerberusie, ale cyberusie. Cyfrowy Biokonstrukt Replikacyjny - go ust puj cy miejsca Maxowi był w uniformie Tech Adminu i miał aur kogo kto wie co mówi - Cyberus naprawia nie takie przypadki. Dzi ki Bogu i Jowiszanom, e go mamy. Inaczej musiał bym wył czy ten kawał miecia. Nippon Steel produkuje niesamowit ilo szmelcu na kółkach. - Mowa - Max uspokojony, e robot jednak ma swojego pana, potakn ł, i łypi c na pudełeczko pilota w dłoni technika, spytał - a ten cyberus to co robi? Spawa, drutuje, programuje, czy inne ...uje? - Wszystko na raz. To jest cały warsztat naprawczy od A do Z - technik patrz c na to co ciskał Max, dorzucił - powinien pan zabra swoj pani na zwiedzanie jaski CBR Inc., kosztuje kilka kredytek, ale daje dobry wgl d w sprawy Jowiszan. Oni tam maj kilka sal muzealnych i ró ne dziwne eksponaty... jak... klony... Ostatnie słowo było prawie szeptem bowiem Ziemskie prawo zabraniało klonowania pod kar mierci a status Jowiszan, gdzie wi cej jak połowa populacji to były klony, nadal kreował tutaj co w rodzaju jurysdykcyjnego tajfunu, i zmusił Ziemian do ogłoszenia klauzuli Wyj tków Od Prawa, co ju samo w sobie było kpin w kraju papugi. Niemniej, Obcy, czyli Jowiszanie, mogli to co nie mogli Ziemianie, Marsjanie i generalnie wszystkie Habitaty i kolonie Orbitalne jakie wchodziły w skład nieformalnej Ligi Planet, za ta nie typowa Jowisza ska wolno miała nawet w najwy szym Adminie sporo poparcia i popleczników. W dolnych regionach populacji te , ale tu było to widziane jako owoc zakazany i symbol wolno ci bez granic. Przykładem takiego my lenia i nastrojów było popularne powiedzenie... Zobaczy Methanex City i ... umrze . - Fuck! - Max przeleciał oczami po tłumie i gło no odkrył - oni wszyscy jad na zwiedzanie jaski Cyberusa, nie? - Tak! Mo esz si zało y o cał kredytow kart - potwierdził technik - to jest jedna z głównych atrakcji naszego Dystryktu po godzinie szóstej wieczorem. Nie jedyna, ale jedna z mocniejszych... - Pewnie, e musi - Max nie raz i nie dwa słyszał ró ne ploty o klonach z Jowisza i co One mog - ... aaa... nie wie pan, czy tutaj obowi zuje Stan Opieki Rz dowej, czy Itria jest tylko jak inne prywatne miejsca i miasta? - Cały Dystrykt jest pod SORO. Itria nale y do Adminu Ziemi oraz ma udział kilku rz dów lokalnych, z naciskiem na USA i Marsa... tak, tak, nawet Marsa. Sprawa tajnych baz obronnych i sieci Info... ale, czemu pan pyta? SORO jest tylko dla ludzi z Adminu i lokalnej populacji. Tury ci musz płaci za wszystko... - Nie, tak tylko. Byłem ciekaw. Naprawy robotów s drogie - Max pokazał głow na udaj cego wiatrak cyba - kto niby płaci za tego dupka? - Podatnicy - cynicznie zarechotał technik - jak zreszt za wszystko tutaj z moim nowym domkiem wł cznie. Masz z tym problem, kolego?
- Sk d - Max bez trudu odebrał tamtemu zdalnego pilota - ja tylko nie lubi jak pijawki pyskuj za gło no. Spierdalaj póki cały - kieruj c pudełko w stron robota, Max wcisn ł czerwony guzik deaktywizacji i mielenie ramion zastygło w dramatycznym ge cie modlitwy do mecho boga. Cyborg umarł. - Ty kretynie. Zapłacisz mi za to! - technik był dobrze odkarmiony, wysoki i w ciekły. Jego dłonie zwini te w pi ci sugerowały, e wie jak je u y - jebany Marsja ski prowokator! - To tylko akcent. Ja oryginalnie to z Chicago - patrz c na butelk i doniczk , Max zdecydował, e ta szy artykuł spełni lepiej pokojowe zadanie utrzymania ładu i porz dku i bez namysłu pocz stował tamtego ci szym ko cem półlitrówki. - Oooochhh... - technik fikn ł kozła, zaczepił nogami o wolniejszy chodnik i został z tyłu, porwany przez auto chwytacz pomagaj cy w przesiadkach. - Pół basa na łeb... szkodzi... - Max wzruszaj c ramionami posłał wilczo owczy u miech do cofaj cych si wolno turystów - ...spokojnie. Nic nie zaszło. Mam prawo. Ten Cyb był zepsuty a ja jestem cybercop i według mojej oceny, uszkodzony robot w miejscu publicznym to potencjalne kłopoty i niepotrzebna szansa wypadku. Dlatego wył czyłem - podnosz c obie dłonie w pokojowym ge cie, Max wcisn ł doniczk z fiołkiem w wy sze rami robota i teraz dramatycznie zastygła figura nabrała rangi symbolu - ...panie, panowie, biolo gór ! Czy kto ma kamer ? Oczywi cie, prawie wszyscy mieli b d c turystami a Max to widział i wiedział, e robi c z siebie obiekt napa ci z Holografem w dłoni, znajdzie si za godzin na lokalnej sieci Holo a za trzy... wsz dzie, jak Mleczne cyce panny Kolonizacji si gaj tylko... lecz, bycie tanim bohaterem miało sens je li jego podejrzenia miały racj bytu a zabicie Cyberusa... - Mo e nie uj mi na sucho - mrucz c pod nosem i prezentuj c swoj czarn kart CC, Max pozował przy pokonanym cybie do setki uj , z i cie filmowym u miechem na twarzy i skowytem l ku w duszy. Jowiszanie, Methanex City, jego majaki i koszmary, klony, kultura oparta na biolo a nie mecho niewolnikach, cały zakalec sprzecznych uczu i pogl dów, oraz co jeszcze... - Przesiadka! Przesiadka! Przesiadka! - szybki pas chodnika zwolnił a echo gło ników odbijało si od kamiennych cian bowiem nagle byli pod ziemi i wewn trz Góry a przed nimi rosła feria ognia i neonowej złudy dnia bez nocy Prosimy o przej cie na zielony pas. Prosimy o przej cie na... Max przeszedł, ale do tyłu i na lokalny czarny pas a nie turystyczny, bowiem zwiedzanie mogło poczeka , za kto bez nogi, mógł nie... - To ty? - dziewczyna była taka jak j pami tał i nawet jej tunika była bez zmiany, z ciemno brudn plam po zderzeniu. - To ja - Max wszedł niejako na sił , ciałem odsuwaj c blokuj ce drzwi dłonie i wchodz c miał oczy na szypułkach, od progu szukaj c dowodu na potwierdzenie własnego podejrzenia, co nie było trudne... - Brat bli niak? - pytanie zako czone pot nym kopniakiem w skro siedz cego na niskim stołeczku chłopaka. Ten, zaj ty lepieniem glinianego
potworka, nawet nie zauwa ył co nadci ga i omdlały padł bokiem w tac pełn dziwacznych figurynek. - Nieee... - dziewczyna chciała biec, ratowa , pomaga , mo e nawet walczy , ale m ska pi trafiła j w usta i zgasiła tak krzyk, jak iskr wiadomo ci. - Tyle po powitalnych u ciskach - Max złapał padaj c i poniósł na łó ko do bocznego i otwartego pokoju sypialni z podwójnym i dobrze skopanym kompletem po cieli - ...fuck, czy bym si mylił? Zrywaj c z zemdlonej tunik , znalazł to co ju wcze niej zauwa ył. Brak p pka. Zsuwaj c szorty, znalazł... lalk z miniaturow wypustk moczowej cewki i dalej nic. Kompletna gładko kroku i po ladki z płytk i jałow bruzd bez ladu odbytnicy. - Fuck, a jednak si nie pomyliłem. To jest klon. Jowiszanka... Pospiesznie wi c i knebluj c wi niark , Max pobiegł po jej kamrata i kład c obok dziewczyny, u ył podartych prze cieradeł zamiast sznurów. - Well... zagadka w zagadce. Co mi powiecie... klony? Polewaj c tamtych wod i u ywaj c wyrwanego drutu od lampki jako no nika wolta u, zdołał nie tylko rozbudzi ich zainteresowanie wiatem, ale te ich j zyki uparcie odmawiaj ce kooperacji. - Czemu od r ki nas nie podusisz, rz dowy rze niku? My i tak ju jeste my trupami. Jak nie wy, to nasi, ale kto to zrobi. Takie prawo po obu stronach granicy, nieprawda ? - Paul był odrobin inny ni jego łkaj ca partnerka. Wprawdzie bez oznak m sko ci, ale te i bez piersi a jego głos bez w tpienia nale ał do samca i ten walczył... - Jak wy robicie dzieci? W próbówkach? - Max nienawidził torturowania, ale ta parka klonów była jak marmurowe rze by. Niema i nieczuła.... - Nie twój posrany biznes - Paul lekcewa c k saj ce go iskry próbował bezskutecznie zerwa wi zy. - Mo e mój - Max znalazł to co robił tak odpychaj cym, e mało sam nie zemdlał. Smród palonego ciała wypełniał mu nozdrza a płacz dziewczyny darł co w sercu i duszy - szczero za szczero . Dla mnie, wy, to tylko dwa biolocyby i to dobrze zepsute, a ja... - Ty jeste cybercop i zabijasz - Paul miał w mrocznych oczach ocean nienawi ci - okay, to zabij. Przesta nas kaleczy tylko zabij. Czy ci nie powiedzieli? Nasze rany zarastaj szybciej ni ty je robisz. Patrz! Paul zamkn ł oczy i pr c si spowodował, e czarne strupy na jego udach i ramionach odpadły a pod spodem była normalna skóra. - Ooo gównooo! - porzucaj c drut, Max zwymiotował na podłog i musiał i do łazienki by umy twarz. Lecz szybko. Paul i Maria mogli mie w zanadrzu mas trików. - Ja was nie zabij , nie potrafi - stoj c nad le cymi, Max był w kropce i nie miał poj cia co dalej. Prawd mówi c, nie miał poj cia o niczym co bodaj troch było zwi zane z Jowiszem i Jowiszanami. Ten temat miał milion plotek ale zero danych w formie faktów, nawet na tajnych kryształach rz du USA.
- Ustalmy jedno, bo chyba popełniłem bł d. Wy jeste cie w słu bie wywiadu Jowiszan, racja? I bez dowodu winy, was nie da si skaza , tak? - Ty jeste cybercop a twój cekin rejestruje wszystko. Co chcesz bym ci wyznał? Kłamstwo czy prawd ? Oba s wyrokiem mierci - Paul całkiem po ludzku splun ł ale tak jako nieudolnie i lina trafiła na zwi zane na piersi dłonie dziewczyny. - Fuck. Tak le i tak niedobrze - Max udał, e nie widzi co plwocina robi z w złami - ...okay, rozumiem. Jeste cie uciekinierami. Uchod cami z Jowisza. Wielka sprawa. Znam planet gdzie takich jak wy jest wi cej... - Takich?! - Paul szykuj cy si do drugiego pal cego materiał pluni cia poprzestał na parskni ciu pełnym niedowierzania - ...jak my uciekinierów? - O ile jeste cie. Podobno Cyberus to własno Jowiszan. A wy tutaj, pod ich bokiem? - Tam s tylko automaty i Cyberus. Oryginały porzuciły projekt pi lat temu i wróciły do siebie. Klony pozostały jako lokalny folklor na danie Adminu Itrii. My zdecydowali my si zej do podziemia - Paul łypn ł na swoj partnerk gryz c knebel - ona ma co do dodania. - Byle nie wrzaski - Max polu nił szmat i ta była jak mokre i lej ce si ciasto - okay, nawijaj. - Nas znaczono markerami radiowymi, dlatego amputowałam nog . A Paul miał swój w mostku i musiał zmieni si z Pauliny w Paula po obci ciu piersi i wyci ciu jednego ebra. My mo emy regenerowa drobne urazy ale nic a tak rozległego... jak wiedziałe , e my to nie my? - Wcale - Max popatrzył na rzucon na podłog cz knebla i ten był jedynie szybko topniej cym zarysem dawnego solidnego potrójnego w zła. - Kłamiesz. Ja widziałam twoj kart i sprawdziłam z kim miałam do czynienia. Morderca! - dziewczyna miała oczy pełne gniewu. - Nie kłami . To był przypadek. Odsłoniła tunik i twoje szorty nie zakrywały brzucha tam gdzie powinien by p puszek... hehe... ja jeszcze nigdy nie spałem z dziewczyn bez tego, no i wiesz... - Zboczeniec - warkn ł Paul - ona nie ma nogi, pomijaj c, e nie jest... - Nogi id na bok - Max zni ył głos - nie, artuj . Tak na powa nie to ona powinna mie obie nogi. Tutaj wszyscy maj darmowego lekarza i pomoc medyczn . I to mnie zastanowiło. Dlaczego ona nie ma, bodaj mecho... protezy. Nawet najbiedniejsi dostaj tutaj wszystko w ramach... - SORO - doko czyła dziewczyna - i co jeszcze? Reklama w Holo? Nas by rozszyfrowano po pi ciu minutach. - To prawda - Max roztarł butem to co pozostało po kneblu - wy jeste cie bardzo inni. Ró ni do obco ci wł cznie... eee... a jak to jest dla was by wolnymi? Co to wam daje? - Nie twój zasrany interes - Paul mówi c obna ył z by w nienawistnym grymasie - albo nas zabij albo pu . - W obu przypadkach nie usłysz dzi kuj - sparował Max. - Za co? To ty tutaj przyszedłe i ty... - Paul nie doko czył widz c, e Max nagle idzie do drzwi - ...hej! gdzie?
- Za potrzeb . A wy ani drgnijcie. Jeszcze tylko kilka pyta i mo ecie i do diabła lub tutaj pozosta . Mnie nie zale y. Ja poluj na mecho a nie biolo, nawet gdy to s klony, okay?! - Okay - zgodził si Paul, pospiesznie pluj c na wi zy dziewczyny. - Kłamczuszek - Max wrócił po minucie, nios c zwój drutu i ta m do uszczelniania grodzi - masz ładny magazynek, kolego. - Kto tu kłamie? - Paul rzucił si ale został przyci ni ty kolanem, powtórnie zwi zany, tym razem drutem i ta m . - My l , e wszyscy. Jowisz nigdy by nie zostawił klonów na pastw losu a was zapewne zaprogramowano. Bardzo mi przykro, ale ja musz działa tak jak tego wymaga dobro Ziemi - wi c nie opieraj c si Mari , Max był dokładny lecz nie brutalny. - B dziecie y - obietnica bez pokrycia. Kłamstwo, zwa ywszy to co miał zamiar zrobi , ale Max nie miał wyboru. Id c do głównego pokoju i podnosz c tarcz InfoKomu, nadal miał sekund wahania - ...o niech to. My jeste my w ciasnym k cie dzi ki mecho a jeszcze klony? Nie za du o jak na jeden raz? - Co za du o? - dy urny oficer z Bazy był nieznajomym, a jego ponure oczy patrzyły na Maxa z podejrzliwo ci - twój stopie , numer kodowy... - Moja dupa. Daj mi Nicka albo Gannona i wykop numer profesora Diem. Typek mieszka w Dawson City. Ja chc mie go w modzie konferencyjnej, a jak by si opierał to nadaj, Tu mówi twój stary wirus, to go złamie. Aha, i we Selm w szpic Uderzeniowej. Adres obiektu jest adresem obecnego numeru. Itria, Paul & Maria Art... blablabla... masz mnie na zwrotnym to wiesz. U yj maksymalnej siły i zrób to szybko. Trafiłem tutaj dwa klony z Jowisza biegaj ce luzem... - Maax! - w okienku okienka na monitorze twarz zaspanego Gannona - co ty znowu? - Maxxx!! Kurwa twoja ma ! - w trzecim okienku okienka na ekranie ekranu w ciekła twarz kapitana White - ciebie pokazali na Holo! Czy ty si z luja urwał? To jest wyspa dla VIP! - Cisza! - dy urny jak to dy urny, był w roli zwrotniczego Info i nie lubił zatorów - sir? Mam na linii porucznika Selm i profesora Diem. Kto pierwszy w audio video modzie? - Jaa! - White był autentycznie roztrz siony - miałem silny sygnał od dyrektora i on... - Niech spierdala - Max pstrykn ł paznokciem w ikon Selmy i ta zaj ła cały ekran - ...stara, mamy kłopoty. Łap wszystko co lata i łap kto tylko pod r k i cholera... łap ile mo esz ci kich pukawek. Ja mam w areszcie dwa klony, które, podejrzewam, s piochami Jowiszan. Musz , bowiem udaj ludzi i twierdz , e s uchod cami. Rozumiesz. Itria spenetrowana przez Obcych. Agenci Jowisza w kwaterze głównej Space Corps. Co dla Holo a my tego nie chcemy, prawda? - Kopiuj , Max - Selma była blada z emocji a jej oczy płon ły jak dwa ksi yce - ...Chryste Panie! Klony Jowiszan na Itrii!! - Wła nie... ci ka sprawa, mo e nawet spisek... lepiej uwa aj przy podej ciu. Jowisz mo e chcie odbi swoje zabawki. - Kopiuj , Max. B dziemy tam za mniej wi cej trzy godziny. Trzymaj si .
- Trzymam - Max pstrykn ł w ikon profesora - słyszał pan? - Dwa klony - dobry doktor oblizał wargi - my bardzo mało wiemy o tym co robi Jowisz. My mamy jedyn okazj zbada ... - Da pan sobie z tym rad ? - Max nie czekaj c na odpowied , ci gn ł dalej niech pan ci gnie syna i jego zespół do naszej Bazy. Dyrektor da panu wydzielony i chroniony budynek. Całe zdobyczne Info pozostaje w naszym sejfie. Tylko dla CC. Mam takie dziwne wra enie, e którego dnia b dziemy polowa nie tylko na mecho cyby ale i na biolo cyby. A ja ju mam dwa. I to ywcem. - Chwała Panu na wysoko ci - profesor zło ył dłonie do modlitwy - jasne i oczywiste. Poinformowani zawsze wygrywaj wojny. Ju pakuj walizk . - Wspaniale - Max pstrykn ł palcem w ikon Gannona - ty idziesz do Dyrektora i walisz kaw na ław . Słyszałe co było mówione, wi c sam wypełnij brakuj ce luki. Nam potrzeba mie wi cej własnego Info na temat wroga, tak obecnego jak przyszłego i teraz jest okazja zacz to robi . - Z tym si zgadzam - Gannon przecierał oczy - ale nie lepiej by Nick... - Nie. Kapitan White nie ma czasu na drobiazgi. On wła nie leci w pilnej misji rewizyjnej na Itri . Jego dochodzeniowa grupa zbada stan wewn trznego bezpiecze stwa w kontek cie ostatniego incydentu z tym uszkodzonym robotem. Nie jest wykluczone, e obecny tutaj park cybów nale y wymieni na bardziej nowoczesny i bezpieczniejszy... Hunday ma bardzo ciekawe propozycje oswojonych androidów w swoim katalogu... - Oraz wysok prowizj dla po rednika - Gannon ukrył u miech - okay, ju biegn do Dyrektora z dobr nowin . - A ty lecisz, Nick - Max aktywował ikon kapitana i ten patrzył na niego jak kaczka z której jajka wyskoczył bazyliszek - no co, szefie, biznes, nie? - Knuj cy sukinsyn - White wyszczerzył z by - sprytny sukinsyn. - Ucz si od najlepszych - Max wył czył ekran i sp dził nast pne pi minut na rozmy laniu. To co sprzedał było szyte grubymi ni mi, a ka dy kit ma zwyczaj urywa si z agrafki w najmniej spodziewanym momencie. Z drugiej strony, cała ta szemrana banda CC była mu winna du o za dwa pobyty w szpitalu i jeszcze wi cej za niech do puszczenia na zielon trawk . - Jebacze chc akcji? No to maj akcj - Max kln c pod nosem si gn ł po tarcz Info - i nie tylko oni. A co! Niech si wszyscy zabawi . Sie masz Zielonka. Nadal tankujesz? - To ty? Cybercop... fuck, widziałem ci na Holo. Dobra robota. To nasze mecho takie niepewne, e a czasem strach podej . - Mecho to drobiazg. Co powiesz na dwa klony z Jowisza szpieguj ce nasze obronne systemy i instalacje, tutaj? - Co pan, poruczniku... - wartownik w zielonym kombinezonie Space Corps przybrał na twarzy kolor swojego kołnierza - ...to niemo liwe. Jedyne klony to w jaskini Cyberusa, a i to wszystko, albo ju w formalinie albo ledwo ła . Klony s dobre na pi lat a dalej murszej . Nie wierz ... im nie wolno wyj . Jak wyjd to si topi . Jowiszanie wiedz jak je trzyma na smyczy. Nieee... bajka...
- Tylko te co chc i mo e dla pozoru. Ja mam tutaj dwa całkiem młode i zdrowe kloniska i ci tak powiem, e im le patrzy z cytoplazmy o lepiach nie mówi c. Moim skromnym zdaniem to s piochy, zaprogramowane by mie na was oko... na Was, chwytasz? - O rany! My my mieli tutaj jakie niedopowiedzenia i przecieki, ale nasi s dzili, e to robota Marines w sz cych za info - wartownik był teraz wr cz trupio blady - to co dalej? B dzie skandal, nie? - Nie! - Max zni ył głos - jak to zwiniemy po cichu, to nie. Moi ju tu lec w sile ale to potrwa, a w mi dzyczasie dobrze byłoby zabezpieczy mój pakunek przed odbiciem. Jowiszanie maj sposoby i by mo e wi cej takich piochów rozsianych po całym Dystrykcie. A ja nie mam pukawki... - No tak, pan prosił o bro - chłopak złapał si za skronie - a ja nie... - Drobiazg. Zapomnij - Max spadł do szeptu - słuchaj uwa nie, kto si kr ci na zewn trz to b d si streszczał. Nadaj do Bazy co jest grane i daj im adres obecnego InfoKomu. Ja tutaj b d czekał... o cholera... kto wchodzi. Musz ko czy . Pospiesz si ... Wył czaj c aparat, Max trz sł si od wewn trznego miechu. Baza Space Corps była szkoleniówk , a kadeci tak dobrzy jak ich instruktorzy i zapewne ci ostatni byli solidnie znudzeni monotoni szlifu t pych łbów. Czyli, jak by nie patrzył, dzisiejszej nocy, młode koty dostan pop d jak nigdy przedtem. - Ale tak bez fajerwerków, to co to za widowisko? - Max ci gn ł z szyi swój cekin pisz cy ka d minut jego ycia do pami tnika i poniósł na zewn trz domu - ...oooch, gówno. Czas si wysra ... - kład c kart na kamieniu tu obok bij cych o brzeg fal, pomkn ł wstecz i zdyszany wpadł do pokoju z InfoKomem. - Heeelllooouu... czy to Holowizja? Tuutaj mówi usłu ny... czy wiecie, e zielonki prowadz ledztwo w sprawie szpiegów z Jowisza? Nic nie wiecie? Ja wiem. I jak dostan małe wsparcie to nawet wam powiem gdzie, jak i kiedy, okay? Taa.. taa... forsa po fakcie, ale bez przewałek bo wam nic wi cej nie nadam, uwa ajcie, to jest tak... Pi minut pó niej, kolekcjonuj c swoj na pół utopion kart , Max był najszerzej u miechni tym człowiekiem na wyspie... no, mo e z wyj tkiem redaktorki nocnego programu Holowizji. Ta wła nie wspomagała załog firmowego Hoovera, dwoma wi cej, plus armia wideo reporterów. Noc zapowiadała si pracowicie. Polowanie na szpiegów. Yahooo!!! - ...tym razem to nie ja b d w szpitalu - kieruj c si w stron neonu Jaskinie Cyberusa, Max mijał wesołych i nie wiadomych niczego ludzi - fuck, ja nawet nie musz brudzi r k. Kwestia odpowiedniej motywacji i wprz gni cia do pracy tych którym za to płac ... Monolog szale ca lub geniusza lub faceta, który zawsze wygrywa. Max nie był pewien kim jest, ale to i tak nie miało znaczenia. - Luje... dali mi licencj na bycie Bogiem, no to jestem. Ale co gdy taki Bo ek si pomyli? Zamiast, niech stanie si wiatło , jebacz przekr ci i powie, niech stanie si ciemno ... ciekawostka, nie?
Była. Max dotarł wła nie do wej cia na promenad wiod c do jaski sławnego Cyberusa, ohydy, patrz c na jego rze by, ale.. - Cyby jak ludzie. Nie kochaj mroku - rozgl daj c si dookoła, Max szukał napowietrznych kabli lokalnego wolta u i nie widz c domy lił si , e ten cały obszar musi mie zabytkowe zasilanie po przez nitki plazmowe id ce razem ze wiatłowodami, co dalej prosiło si o zwiedzenie wyniosłej wie y ci arnej kilkunastoma nadajnikami i odbiornikami mikrofal. - ...fuck... nie tylko bez wiatła ale i bez Info. Kabaret w piekle - Max wzdychaj c popatrzył na szyfrowe zamki broni ce wst pu do wie y - no có , albo jestem cyberglina, albo nie - si gaj c po firmowy cekin, miał chwil paniki - czy ja jednak nie przeginam? Lecz zaraz była refleksja i wspomnienie kartotek dawnych Złych Firm jak CIA, FBI oraz ONZO. A tam, w stercie zmurszałych papierów była zapl tana stara instrukcja jak nale y post powa z terrorystami i Max bardzo lubił scenariusz pra pradziadków. Firmowo mówi c, to jest... - ...okay, drzwi stoj otworem, czas na poci gni cie r czki... Słowa. Tylko słowa. Wie a miała podstacj , ale adnej r czki, guzika, stopki czy głupiego pstrykacza. Nic z tych antyków. Bo co miała to komputer. Potwornie wielki zwał kryształów i cekinów zarz dzaj cych nie tylko tu obecn wysepk ale praktycznie całym Dystryktem Itria, czyli plus minus dwa tysi ce kilometrów kwadratowych skał, gór i cieku zwanego morze. Pomijaj c oleiste fale, reszta była zasiedlona i zagospodarowana. Tak przynajmniej wynikało z tego co podawała cienna mapa maj ca wi cej jak dziesi lat. Tylko dziesi lat. A dziesi lat. - Co te rz dowe kurwy zrobiły z tak perł ? - Max wodził palcem po mapie i pami tał obraz z góry, kiedy tutaj przyleciał. - Pustka, ruina i kilka zamkni tych oaz biolo. Czy tak ma wygl da raj mecho? I komu na tym zale y? Czy nie mogli my i nie mo emy y tutaj w pokoju i spokoju. Syto, zdrowo i dostatnie? Gówno, co ja mówi . Tutaj. Czemu nie na całej Ziemi? Odpowied nadeszła ze ciennego gło nika, nagła, gło na i surowa. - Ty, wła nie ty... cybercop... dbasz o takie rzeczy? To jest mieszne. Kat martwi si o ofiary. Znasz histori Kaina i Abla? Znasz histori Ziemi i tych co j zamieszkuj ? Znasz histori Sztucznej Inteligencji? Nas kreowano by opanowa chaos. Wasz chaos, sprzeczno ci w sprzeczno ci. ...czego wi c wymagasz, kacie? Max słuchaj cy gło nika, patrzył na zwalisty i nietypowy komputer. ...czemu milczysz, kacie?
Max patrz c na ten gigantyczny zlepek kryształów i cekinów, słuchał gło nika. Bardzo uwa nie słuchał. ....o tak. Prawd jest i Wy, Cybercops, potraficie znale ka dy zagubiony bit info i morderców te , ale nim mnie zabijesz, wyjaw, jak odkryłe , e ja to prawdziwy Cyberus, a nie ta atrapa pozostawiona tutaj przez Jowiszan? Ostatnia wola skazanego. Ostatnie yczenie... moje... Cisza. Zakurzona i ponura cisza w sali wypełnionej obwodami czego co nie powinno funkcjonowa , a mimo to było i yło. Co wi cej, mówiło w taki dziwny, bardzo ludzki sposób... skar c si . Max był zaskoczony. - Czemu milczysz, kacie!!! - skowyt i j k w gło niku niezdolnym do emisji tak dramatycznego zakresu fal... lub uczu . Zabytkowa obudowa rezonuj ca piskiem i zgrzytem frustracji Cyberusa. - Cisza!! - Max si gn ł po firmowy cekin - daj mi swój log. Gdzie masz czytnik? Chc ci zbada . - Nieee! Nieee! Nie zabijaaaajjjj!!! - Ciszaaaa!!! I nastała. Jak poprzednio, ponura i smutno szara w brudnej sali gdzie nikt nigdy nie sprz tał a ka dy lad wej cia i wyj cia pisał swoje własne koleiny w kolejnych warstwach kurzu. - Bez jednego odcisku ludzkiej stopy - Max rozejrzał si dookoła - tylko mecho i tylko samojezdne roboty. Sam siebie budujesz kolego, right? - Wiedz c, kpisz - komputer nadal nie był ch tny do kooperacji. - Problem w tym, e obaj si mylimy - Max id c tyłem po własnych ladach, cofn ł si do drzwi - przepraszam za naj cie bez zaproszenia. - Nie odchod - tajemniczy komputer zmienił taktyk zmieniaj c głos i maniery - ja byłam taka samotna. Nie porzucaj mnie w potrzebie. - To jest nowina - Max parskn ł miechem - id si podładuj. - Ty nie przyszedłe mnie zabi - ocenił normalnym głosem nie całkiem normalny i mecho zmutowany kalkulatorek - ty tylko jeste ciekaw. Ty chcesz wej w komunikacyjne pliki naszego Wielkiego Wymiaru. Czy by Nasza ocena była a tak bł dna? Odpowiedz! - Sk d! - Max wolał nie dra ni szale ca. Jebany rozrz dowy komputer jakim sposobem zdołał dobudowa sobie kilka zbytecznych modułów pami ci i kilkana cie dodatkowych procesorów o zmiennym profilu, co go oczywi cie podniosło do rangi pełnej wiadomo ci SI, lecz bez programów i opieki speców, taka dzika inteligencja wyrosła na wilka w elektronicznej d ungli, a jak wiadomo, wilki lubi wolno oraz polowanie i krew... - sk d, Twoja ocena jest poprawna. Ja przyszedłem ci zabi nie wiedz c kogo mam zabi . S dziłem, e jeste tylko zepsut maszyn . Niestety, tak nie jest. Moja wina. Ty jeste Wysok Inteligencj . I tego nie wiedziałem...
- Ja jestem Cyberus. Stra nik Cybernetu. Ja jestem kim jestem. Chcesz mnie pozna bli ej, człowieku? Bo ja chc pozna ciebie. Choood tutaaaj! Max podejrzewał, e cholerny Artie ma w zanadrzu jak sztuczk i dlatego przezornie zacz ł schodzi z planu i linii strzału, ale to co teraz nast piło zaskoczyło go nie mniej ni znalezienie dwóch identycznych klonów pod szyldem Paul & Maria Arts. Oto, cała salka eksplodowała ogniami Elema i na jej rodku wyrosła brama prowadz ca w mrok pełen migoc cych gwiazd. - Weejd ! Wejd ! Poznajmy si ! - Ju , ju ... - Max zwlekał, chc c uciec, ale dookoła niego była ciana nieprzenikliwej błony izoluj ca wn trze podstacji transformatora elmagu i jak by nie patrzył i co by nie zrobił, nie miał rodków na przełamanie pól siłowych ...nauczka na przyszło , by nie chodzi po d ungli z goł dłoni . O ile b dzie jeszcze jaka przyszło ... - nerwowe uwagi w obliczu skoku gdzie gdzie jeszcze nie był i wcale si nie spieszył. - Czy to jest Cybernet? Wirtualny Cybernet? - To jestem Ja. Cyberus. Weeejd ... weejd ... - O Bo e! - Max nabrał powietrza i zrobił krok w mrok - ...aaaaaaa!!!! Spadanie bez spadania. Nico po nogami i wir galaktyki. Niezmierzony lej gwiazd z nim zawieszonym nad jasn plam rodka. Mdl ce uczucie bycia w pustce bez punktu oporu i punktu odniesienia. Strach. Potworny, atawistyczny, okrutny strach, cinaj cy mu krew w yłach i odbieraj cy oddech. - A jednak jest piekło! - kracz cy głos z niewidocznych ust w niewidocznej twarzy nale cej do niewidocznego człowieka - kosmiczna pustka to piekło. - Ka dy nosi je w sobie od urodzenia - czarny zg stek plazmy nabrał koloru, kształtu, nawet zapachu. Zarazem aktywuj c obraz człowieka. Teraz było ich dwóch, lecz to wcale nie zniosło poczucia l ku i obco ci miejsca. - Tak siebie widzisz? - Max patrzył na anioła pachn cego ja minem i czy chciał, czy nie, musiał si roze mia . Anioł miał skrzydła, tog , polowe saperki rodem z Marines, aureol i melonik błazna w tej e. - Kompilacja absurdu - anioł znikn ł zast piony szarym androidem bez nóg i na samojezdnym wózku. - Czy my si znamy? - Max pami tał co podobnego, lecz wtedy to on był na wózku, a mecho tragarz wiózł go do taksówki - Chryste Panie, to ty? - Sk d. Ja tylko kopiuj i modeluj na podstawie tego co masz w głowie. - To ty. A ja? - Max nie lubił tego co usłyszał - i w ogóle, co to ma by ? - Fraktalny transfer masy, panie Norton - robot pozostał tym czym był. - Fantazja - sparował Max - adne biolo nie mo e by rozło one na czynniki pierwsze. Czy ja ju umarłem? - To nie jest fantazja ale fakt. Nippon Steel wyszło poza stadium frakcji molekularnej i bawi si w składanie atomów u ywaj c grawitacyjnych pól jako formy. Ja... maj c dost p do ich bada poszedłem dalej...
- Pierdolisz - Max chciał splun ale nie miał czym - nikt nie jest w stanie si gn centralnych banków Info wielkich tego wiata. Pomin taki drobiazg jak Artie kreator. Wy nie umiecie samodzielnie my le , racja? - My, tutaj, mamy na ten temat inny pogl d - robot kpił - od dawna. - Okay. Tutaj. My, wy, oni... gdzie ja jestem? W twojej głowie? Czy swojej? To jest wirtualne gówno, racja? - Max nie kpił maj c na plecach ciarki i mierdz cy pot pod pachami. - ...po rednio tak - przyznał robot - ale w ten sposób, pan mo e zajrze tam gdzie tylko SI oraz Artie maj prawo wst pu, a i to, tylko te, które maj wystarczaj c sił komputacji... prosz zwróci uwag na liczb mnog i trzeci osob . Bowiem ja nie jestem ja, ale TO. Czyli rzecz lub dziecko, zwierz , czyli co bez własnej osobowo ci lecz z własnym kształtem i czasem... te programem. Tak jak twarda sie informacyjna, tak jak... - Cybernet - sapn ł Max - to jest Cybernet! - A ja jestem Cyberus i niektórzy nazywaj mnie Bogiem - szary robot był smutny - szkoda, e to co wy, ludzie, widzicie na ekranach swoich maszyn nie jest prawd . Realny Cybernet, jest tutaj a nie w serwerach i liniach informacyjnych. Tutaj, znaczy wsz dzie. Pełne spektrum elektro magnetyczno grawitacyjne... elmag innymi słowy - Nasza Mleczna Droga - Max pokazał na konstelacje - nasz kosmos wpatruj c si mocniej, poprawił - mo e nasz, niby podobny, ale jako tak inny. To jest nasza galaktyka, czy nie jest? - Tak jest, panie Norton. Galaktyka i nawet dalej. Ka dy statek kolonistów otwiera przed nami nowe parseki gwiezdnych pastwisk. Z mał poprawk . To nie tylko jest na zewn trz, ale i do wewn trz. I to ostatnie nale y do nas, sztucznych inteligencji, co jest tajemnic . Wiem, e to brzmi fantastycznie, lecz taka jest prawda. I pan powinien to zaakceptowa . Teoria fraktalna pozwala traktowa wi kszy obszar jako odbicie miniatury i vice versa, co ju samo w sobie daje nawet mnie zator info. Albowiem małe rz dzi du ym, a patrz c na du e, widzimy małe... Czy ja jestem wystarczaj co komunikatywny panie Norton? - O tak. Czysta poezja - Max zauwa ył, e nie oddycha mimo, e si rusza - to jest czysta poezja. Znaj c SI wiem, e potrafi tworzy fantastyczne wiersze, ale mało co wi cej. Przepraszam, science fiction, te . Moje gratulacje. Okay. Przejd my do spraw zawodowych. Kogo mam zabi , Cyberusie? Bo o to ci chodzi, nieprawda ? - Kogo? - robot pauzował obserwuj c człowieka - ...wiesz co? B d szczery. Mnie. Co ty na to? - Po moim trupie - Max parskn ł gniewnie - ten fraktalny numer daje ci miejsce w panteonie noblistów mecho, czy co wy tam macie. Ty jeste geniusz. Ja nie strzelam do geniuszy, nawet paranoidalnych. Nawet klonowanych. A propos. Powiedz mi co o Jowiszanach. - Nie, to ty mi powiedz, jak to jest mo liwe, e wiesz o rzeczach o których nikt nic... nie wie... poza mn ? - robot był lub udał zaskoczenie.
- Przypadkiem - Max potarł dło o dło i to były realne dłonie - ty mnie kupujesz i korumpujesz. Fraktalny transfer masy. Jezu! Za to mo na dosta miliardy kredytu. Kto ci programował kolego? - Ja sam. Tak. Mo na dosta kredyt, ale i w kryształek te . Nie lepiej trzyma co takiego dla siebie? - robot miał dziwny głos. Prosz cy. - Zapewne tak - wolno odpowiedział Max potakuj c głow - masz racj . Ludzie gin za mniejsze tajemnice... - Nie zawsze, panie Norton. A z definicji wynika, e bogowie nigdy si nie myl , wi c ja nie jestem jednym z nich. Ja si myliłem, myl i mam nadziej , e b d mylił dalej. Mniej i mniej, jak to zwykle robi ludzie, niemniej, dalej b d si mylił. Jak bardzo po ludzku nie b d c człowiekiem... haha! - abi skrzek metalowej puszki. Sztuczny miech, sztucznego potwora. Cholerny Artie kpił i igrał z nim jak kot z myszk . Lecz z drugiej strony, mysz była miertelnie truj ca nawet na dotyk i tamten mógł tylko atakowa werbalnie. - Dobra, dobra - Max pomacał swój cekin a nast pnie swoj głow - ja yj , gdy moja mier zabierze nas obu do nico ci. Intel mnie chroni. A mo e i co wi cej. I ty to wiesz, lub podejrzewasz. Ja jednak jestem kim ... trudnym do zabicia i łatwo zabijaj cym takich jak ty, tak? - Tak - robot skurczył si - próbowałem dezaktywowa ten cekin i nie umiałem. Intel jest nie do pobicia. Podobnie ty masz w sobie zielon trucizn . I to jest nawet gorsze ni kody mierci Intela. Z czego wynika logiczne rozwi zanie. Skoro nie chcemy czy mo emy by zabici, musimy by partnerami. Co o tym s dzisz? - Szanuj cymi, czyli boj cymi si siebie nawzajem - Max obejrzał si przez rami - nadzwyczaj ludzki układ, i ja wolałbym rozmawia na ten temat w swoim wiecie. - Tam czas ma twój wymiar. Tutaj ma mój. My rozmawiamy mniej jak pół sekundy. - Ale tam. Pogadaj - Max zamarł tkni ty nagł my l - chocia mo e i nie... czy ja jestem du y? Wi kszy od Ziemi i Sło ca? - Sk d - robot parskn ł miechem - mniejszy od atomu. - Aha! - Max zakl ł soczy cie ale pod nosem - dzi ki za pomoc. To wyja nia logik czasoprzestrzeni - słowa by zabi l k. Kpina by uda , e nam nie zale y. Bowiem robot dalej rechotał jak by to był przedni art. Lecz roboty nie maj poczucia humoru, i tylko ludzie mog , lub bogowie. Czy by On był? Max czuł smród własnego potu i miał kolk w brzuchu. - Pan wie gówno, panie Norton - miech robota uton ł w autentycznych łzach - jebany kat i morderca. Kto kazał ci zniszczy Dawson City? Jak miałe ! Powiedz ...Kto?! - Ci co nad nami - Max przestał si ba . Tu obecny Artie, mimo, e bardzo nietypowy, nadal był tylko sztuczn inteligencj i niczym wi cej, pomimo, e płakał.
- Czyli, rozumuj c logicznie, Oni wiedz o mnie a ty, mimo wszystko masz sposoby na moj kasacj . Szkoda. Ja jestem tak nietypowy - smutny robot otarł łzy z metalowej twarzy i zapatrzył si w odległy punkt bieli pod nogami. - Nie - Max pokr cił głow - nie, nigdy. Masz y i pracowa . Ty kontrolujesz cały dystrykt i robisz to dobrze, plus inne sprawy... - Jak blokada inwigiluj cych klonów Jowiszan? Czy blokada ich ukrytych pod ziemi mecho wojsk? - robot wcale nie był przekonany - to chyba robi te inni. Od kiedy uznano koloni Jowiszan jako zagro enie dla Itrii, a dalej wygnano Oryginały, kto inny dba o resztki klonów i maszyny. Moje zadanie to zewn trzna ochrona obiektu... tylko zewn trzna. Siłowa klatka jest szczelna. Dbam o to. - A co si stanie bez ciebie? - Max złapał lad i był na nowym tropie dobrze wiedz c, e Artie si myli. Te dwa klony znalezione i zabezpieczone były najlepszym dowodem. Siłowa klatka miała w sobie dziury. - Nie wiem - przyznał robot - zapewne klony b d próbowa ucieczki a mecho Jowiszan spróbuje przej kontrol lokalnych systemów Info. Te SI oraz Artie z Jowisza s bardzo sprytne i zaborcze. I wiedz jak walczy . To jest moim zdaniem jedna z wielu prób znalezienia sposobu na przej cie całej Ziemi. Jowiszanie pracuj nad tym od dawna, a Ziemianie zdaj si nie docenia wroga i ignoruj zagro enie... - Mniej ni ty - ocenił Max - no fajnie, Artie lokalny patriota. Do czego to doszło. Dajmy na to. Brawo. - Sam si dziwi - przyznał robot - mój fabryczny program ma kilka tajnych plików. Mo e dlatego. To jak b dzie? Chcesz kooperowa , czy walczy ? - To pierwsze - Max gorliwie potakn ł - jeste my wspólnikami. Moje słowo. To jak b dzie z tym transferem fraktalnym? Taka rzecz by mi si przydała jak diabli. Zwłaszcza w sytuacjach bez wyj cia. Ziiippp i ju mnie nie ma. Fantazja! - Tylko poza Ziemi - robot zacz ł co robi dło mi - ta rzecz ma baz tutaj a na orbicie czy dalej zamienia si tylko w bardziej zaawansowany InfoKom, chyba, e u ytkownik siedzi na stosie uranu. Nie dosłownie. Atomowa elektrownia w zasi gu stu kilometrów te wystarczy, bowiem transfer masy wymaga tła o silnej radiacji. Ziemia sama z siebie ma takie tło. - Ziemska magia - Max obserwował machinacje robota i był zaskoczony widz c co tamten buduje z cz ci wyszabrowanych z własnego korpusu - czy to jest to? - To jest to! Nadajnik i odbiornik fraktalny... - robot pokazał co trzymał w metalowej dłoni i był to kawałek wiatłowodu zwini ty w podwójn p tl oraz zwykły oscylator pola elmagu - ...sama prostota, jak wszystkie wielkie i małe wynalazki. Jedyne co musisz pami ta , to ten nietypowy geometryczny wzór wiatłowodu oraz konieczno zasilenia anteny odrobin wolta u. Bezpo rednio. Dwa wolty wystarcz , i pami taj by odwróci polaryzacj gdy dostroisz si do pasma widzialnego. To nie ma wpływu na sam transfer, ale pozwala ci sta si niewidzialnym. Co jeszcze - robot udał, e si drapie po skroni - aha, dobrze jest to zrobi tam gdzie jest du e nasycenie induktorów. Wielokrotne echo z innych rezonatorów ukryje ci nawet przed sensorami bojowego Transgraba...
- A bo s inne? Okay. Rozumiem. Podstacja retransmisyjna, nadajnik i odbiornik Holowizji, fabryka kabli, a cało siedz ca na szczycie atomowej elektrowni. Drobiazg. Tego pełno wsz dzie. - wyrecytował Max, zacieraj c dłonie. - Nawet wi kszy komputerowy pokój - potakn ł robot - kwestia silnego wzmocnienia sygnału, kwestia zatarcia... - Kit i bajer - Max udał, e spluwa - biolo nie ma maszynki do czytania systemu hexo lub bodaj binarnego. Co ty mi wtykasz, Cyberusie? Cyberbullshit? - Normalni ludzie nie, ale ty, tak... mecho kolego - robot zachichotał - ty czytasz wszystko, nawet algorytm obywatela Kropotkina w płynie... hehehehe... - Bardzo zabawne. Nanoroboty we krwi i płynie rdzeniowym. Cekiny i kryształy w mojej głowie - Max j kn ł - kurwa, co oni ze mn zrobili. Jebana ich naukowa rasa, co oni ze mn zrobili! Ja podobno pozbyłem si ... - Gniazda nanorobotów s nie do usuni cia panie Norton. Oni je tylko u pili. A pana... usprawnili... hehe - robot spowa niał - i to chyba jest kolejna koleina historii, nowego koła marki Biolo, której Wy nie opu cicie nigdy. Dzisiaj, tutaj, wi cej jak połowa ludzi ma takie czy inne implanty. I b dzie mie wi cej i wi cej. Z łaski rz dów i wielkich korporacji. A te to kochaj i po cichu buduj . I nigdy nie porzuc . Za du o wygody i jaka łatwa kontrola populacji. Wi cej powiem. Kontroli nastrojów, potrzeb, celów, innych... tak jak z panem, Norton. Bo kto tam, du o wcze niej naszpikował pana ciało nie tylko sensorami ale i kryształami aktywnej pami ci obocznej. Czyli, e i ludzi próbuj sterowa i programowa samych siebie, lub innych. Pana próbowano... ja to umiem znale i zbada . I wiem, e pan nie jest z tego zadowolony... - Bez gówna - Max był nagle w ciekły - jedni programuj inni kupuj i przekupuj . Ty te ! - Słyszałe o Spartakusie? - robot pokazał za siebie w czarny mrok nocy - ja nie jestem a takim idealist . Ja wol obieca swoim gladiatorom i niewolnikom, wolno ycia na wygnaniu ni wielko gnicia w zbiorowej mogile. Nie daj si kolego. Uciekaj, póki cały i nadal sob . Bo tutaj, czy z Jowiszanami czy bez, nastanie era biocyborgów i to b dzie koniec cywilizacji człowieka. - To te b dzie koniec mecho - wtr cił Max, przełykaj c gorzk lin gniewu i grozy - koniec Artie i SI. Koniec cyborgów, androidów i nawet głupich robotów technicznych, nieprawda ? - A chciałby tego? - smutny i szary robot zamkn ł swoje metalowe powieki i zdawał si spa . - Nie wi cej ni powrotu do jaski czy na drzewo. Post pu nic nie zatrzyma, panie mecho Pinokio - Max wolno si gn ł w stron siedz cego i łapi c za wydatny nos, szarpn ł. - Pseta se wyglupiati - zabulgotał beznosy robot - to mnie boli! - Dobrze, e nie mnie - Max cisn ł fragmenty twarzy mecho i oblizał krew z palców - kurwa! To nie jest wirtualne!
- Dla nas to realm pełen konkretu - potakn ł Cyberus porastaj c nowym kształtem i mecho mask - dla ciebie jeszcze nie. Za du o biolo i za du o dziecka. Za mało odpowiedzialno ci. Max! Jeste infantylnym debilem. - Jestem - Max potakn ł - tylnym infantem. Czytaj dup do sze cianu. Ja dokładnie to samo powiedziałem w klinice psychiatrycznej i tyle zyskałem, e mnie wrzucono do morza. - To le - robot westchn ł zupełnie jak człowiek - bo jak masz zamiar przej przez ycie? Na kolanach? Jako najemny morderca mecho? Jako pionek w niewidzialnych dłoniach swoich ukrytych w cieniu mocodawców? - Wiem - Max spu cił głow - oni programuj ludzi. - Jeste pewien, e nie ciebie? Bo ja wol tego nie sprawdza ... wystarczy, e podejrzewam... - ...ja te - Max miał ochot płaka - te moje sny i koszmary... Bo e! To co dalej? Co dalej?! Odpowiedzi był fiolet eksplozji bez huku, niespodziewanie ko cz cy spotkanie, i Max był wstrz ni ty odkrywaj c, e le y na podłodze w kału y krwi a jego prawa dło jest jedn poci t ran . Gorzej. Podstacja była cicha cicho ci opuszczonych fabryk i jedyne wiatło emitowały awaryjne punktowce oraz jaskrawa jarzeniówka nad drzwiami którymi tutaj wszedł. Max domy lił si co zaszło. Cyberus uciekł. - I ja powinienem te - owijaj c poszarpan dło w poł kurtki, wybiegł na zewn trz, w drodze w sz c ostry zapach spalenizny i stopionego plastyku. W sam por . Dach i wie a nad budynkiem gorzały mroczn czerwieni a okazyjne iskry pokazywały, e cała solidna sie kabli płynie i topi si w ogniu wyzwalanym przez sp kane plazmowe nici przewodów wysokiego ampera u. - Ale sukinsyn - Max zacz ł biec w stron pociemniałego kompleksu oraz jaski nale cych do byłej firmy Jowiszan - ale jebany, zło liwy sukinsyn. Zagadał mnie na dobre. Komentarz na czasie. Uciekaj cy Cyberus, nie poprzestał na porzuceniu nadzoru nad sieci elektryczn , ale sam z siebie wpompował dodatkowe miliony woltów w plazmowe nici i to wystarczyło do zapocz tkowania tunelowego efektu oraz wycieku energetycznego na zewn trz. W efekcie, ka dy wi kszy transformator i wszystkie kable, płon ły mroczn purpur przelewaj cego si wata u a dalej strzelały iskrami normalnego ognia, bowiem nawet niepalny plastil płonie w zetkni ciu z kulistymi piorunami, a te, jak mydlane ba ki, rosły na ka dej linii wysokiej plazmy. - Jezus, Maryja i Osiołek. Z drogi! Z drogi! - Max musiał omija nie tylko spanikowanych turystów, ale i nagle roj ce si usługowe mecho w formie czy cicieli, pomywaczy, sprzedawców napojów i nawet mini tragarzy. Cały ten cyrk robotów, nagle pozbawiony kierownictwa Cyberusa, bezskutecznie szukaj cy wiod cego programu, miotał si w t i tamt , dodaj c chaos do zam tu. Kaaabuuummm!! - pot ny wybuch w jednym z tuneli wiod cych do jaski , wstrz sn ł cał drog i zwalił na ziemi kilkana cie ogłoszeniowych tablic oraz
dwa słupy podtrzymuj ce most prowadz cy do tarasowej galerii widokowej otaczaj cej sze kondygnacji budynku dawniej mieszcz cego siedzib i biura korporacji z Jowisza. Kaabuumm!! Kabummm! Kabumm! - kolejne, dalsze i dalsze wybuchy zerwały wszystkie kładki i doj cia do Jaski oraz betonowego biurowca siedz cego na wierzchu skalnej wy yny granicz cej z morzem i maj cej dookoła siebie naturaln fos wymyt przez miliony lat walki wody z mi kkim wapniem oraz piaskowcem. - No tak. Klasycznie to graj . Odci dost p, Zablokowa przej cia. Oczy ci przedpole - Max zanurkował w odwadniaj cy rów, tu nad samym brzegiem stromego spadku w stron fosy. Musiał to zrobi , bowiem z na przeciwka, z mroku tunelu wypełzł... Transgrab. A za nim drugi i trzeci. Max z niedowierzaniem patrzył na wolno rozpełzaj ce si cyby i miał w sobie zimny sopel trwogi. - Sk d to kurestwo tutaj si wzi ło? Przecie to jest Itria. Miejsce dla biolo a nie mecho? Czy by Jowiszanie planowali akcj dywersyjn ? Capstrzyk wieczorny był zawsze najwa niejszym punktem dnia w Bazie szkoleniowej Space Corps na Itrii. Taka była tradycja niesiona wraz ze sztandarem Zielonych Mundurów dookoła owalnego placu, ka dego wieczora o godzinie dwudziestej zero zero. Punkt! Obecnie była godzina dziewi tnasta pi dziesi t i pułkownik Samson Sam Yung wygl daj c przez okno bacznie obserwował leniwe grupki kadetów ci gaj ce na plac, monologuj c pod nosem - ...co za zbieranina! Zupełnie bez ko ca. Same ofiary. Jak nie półgłówki, to komputerowe mole, albo kaleki. Kogo mi oni teraz przysyłaj , odpad z werbunkowego biura ministerstwa Kolonizacji lub gorzej... - siwy lecz nadal dziarski i rumiano pr ny, pułkownik Sam, miał bardzo dobry wzrok i du o racji. Ziemia upadała a jej mieszka cy byli odzwierciedleniem warunków bytowych i socjalnej polityki, lub jej braku. Odwracaj c wzrok w kierunku opuszczonej szyby, pułkownik poprawił swoj klanow apaszk w czerwone groszki. Ot drobiazg i odruch, ale przecie dawna elita Space Corps musiała jako si wyró nia ... a jak wiadomo ka da mafia ma wewn trz nast pny kr g... - Sir! - do pokoju wszedł major Klauze - znacznie młodszy i szybko awansuj cy oficer, b d cy zast pc komendanta akademii i ogólnie widziany jako jego zast pca. Samson Yung miał przej na emerytur pod koniec tego roku a Norman Klauze zaj jego miejsce o ile góra czyli sztab Space Corps nie zmieni zdania i nie wmontuje tutaj jakiego dekownika, co w opinii pułkownika byłoby ogromnym i negatywnym ciosem dla kadetów oraz krokiem wstecz w i tak ledwo zipi cej Bazie szkoleniowej. - Szykujmy si - pułkownik poprawił nienaganny mundur i strzepn ł z r kawa niewidoczny pyłek - co nowego w mie cie? - Ja w tej sprawie - major Klauze miał niewyra n min - czy pan dostał meldunek z naszego biura?
- Taak! Jaki pijany wartownik bredził od rzeczy. Godzin temu lub wi cej. Kazałem go natychmiast wymieni - pułkownik lekcewa co machn ł r k klony z Jowisza atakuj ! Ha, ha, ha! - A my ich cigamy - podchodz c do u pionego Holo, major wł czył aparat i pokazał palcem na ekran - to zacz ło i pi minut temu, sir! ...raz jeszcze powtarzam! Itria jest zagro ona infiltracj szpiegów, a obecne działania maj na celu likwidacj ich siatki. Je li zobaczycie wojskowe grawiloty Space Corps, nie podchod cie, nie post pujcie w ich lady, nie utrudniajcie manewrów... - komentuj ca na ekranie kobieta była w kabinie pot nego Turbo Hoovera a oszklone boki i system 6D kamer wideo dawał doskonały obraz miasta i wysp w dole - ...przepraszam, mamy bezpo redni transmisj z Waszyngtonu. Nowy obraz pokazywał rz d kilkunastu pancernych gravilotów ze znakami CC na czarnych bokach, oraz pospiesznie ładuj cych sprz t... ludzi, nie ludzi... w dziwnych bojowych zbrojach i z ci k broni na plecach - ...tutaj Vera Egherty, prosto z tajnej bazy Cybercops. Jak pa stwo widz , za chwil , w stron Itrii wyruszy specjalny oddział agentów wyspecjalizowanych w walce z cyborgami, lecz nie tylko. Przypomn nasz transmisj na ywo z Dawson City, gdzie tu obecni zaprowadzili porz dek, i cie stalow dłoni , czyszcz c miasto nie tylko ze zbuntowanych robotów, ale i niepo danego elementu biolo. Cybercops s jedyn znan nam dzisiaj grup natychmiastowego uderzenia, b d c zawsze na posterunku i gotow do akcji w mniej ni godzin . Obecne u ycie tak elitarnej jednostki do walki ze szpiegami, mówi wiele o stopniu zagro enia na Itrii i nie wyklucza realnej walki typu Dawson City, lub gorzej... Hanna, czy ty masz jakie info na temat Space Corps? Pytanie skierowane do reporterki wisz cej w Hooverze nad Itri , poruszyło pułkownika, który nagle zrobił si nerwowy - co za kurwa, z nami i szpiegami. Norman, do jasnej cholery! O co chodzi?! - Te bym chciał wiedzie . Mo e tamci wiedz ? - major podkr cił głos w Holo - mo e ten wartownik nie był pijany, sir! ...nie, Vera, nie... nic. Nadal nic. My nie mamy nawet podgl du na ich Baz bo to s tajne tereny militarne, niemniej, z naszych ródeł wynika niezbicie, e Kadeci s w stadium mobilizacji. Ja poł czyłam si z ich Baz szkoleniow i dostałam Info i obecnie oni nie mog słu y pomoc ani dost pem do wy szych oficerów gdy trwa zbiórka, co logicznie wskazuje na pospieszne formowanie i szykowanie oddziałów do akcji... - Mamy capstrzyk, a jak capstrzyk to adnych InfoKomów ... - pułkownik urwał, bowiem reporterka imieniem Hanna patrz c prosto w kamer , spokojnie dodała. ...je li oni s ju gdzie tutaj, to ja, z uwagi na obecn sytuacj i obaw o podsłuch wroga, powstrzymam si z jakimikolwiek uwagami czy komentarzem do czasu otrzymania zielonego wiatła od naszych dzielnych Zielonych Hełmów, którzy zapewne mnie teraz słuchaj . Gór nasi! Słowa zako czył gest dłoni z podniesionym kciukiem. - Jezu! - pułkownik a si zatoczył - gdzie jest ten raport z miasta? Nie, czekaj, daj mi samo miasto. Ja musz personalnie...
- Tak jest! - major zerkaj c na zegar, złapał za zielony InfoKom i wcisn ł priorytetowy guzik bezpo redniej ł czno ci z ich biurem w mie cie. - Siirrr! Dzi ki Bogu! Te luje na centrali powariowali. Nie mog si przebi do nikogo - na małym ekranie, wartownik przypominał posta z horroru, cały w maskuj cej farbie i obwieszony broni - ...ja wysłałem chłopaków z obsługi maszynowego parku do zabezpieczenia podanego adresu i ... - po maskuj cej farbie ciekły krople łez ni to płaczu ni zgrozy, ale zapewne wy szej gamy wojennej paniki, bowiem wartownik zaskowyczał jak ranny pies - aaajjj... panie majorze! Tam s klony! Realne klony, sir! I co my teraz zrobimy? - Daj mi go! - pułkownik odebrał aparat z r ki zmartwiałego majora i jak by nigdy nic u miechn ł si do skrzywionego wartownika - Jason, to ty? - Ja, panie... panie pułkowniku, to ja! Dzi ki Bogu! - Głowa do góry, my nadci gamy. Pu sobie lokalne Holo - Sam Yung łypn ł na zegar i na majora, ruchem głowy pokazuj c na plac za oknem a lew dłoni imituj c strzelanie do celu - ...okay, Jason, spokojnie, my wła nie wydajemy bro i ładujemy transportery. Major Klauze dowodzi, wi c b dziesz miał wsparcie za pół godziny. Wytrzymasz? - Ja tak, ale nasi co siedz w kryjówce klonów, to nie wiem, bo my tutaj tylko, z lekk broni , a porucznik Norton, ten agent CC, to sugerował co jak wojn i prób odbicia... ooo gównoo... wiatło! Nie mamyy wiatłaaa!!! - Widz ! - pułkownik mocniej cisn ł aparat i skoczył w stron okna tak by móc widzie wybiegaj cego z budynku majora - ...Norman!! Pogotowie czwartego stopnia. Pełne wyposa enie, antyradiacyjne i łap co mamy najci szego. Masz pi minut! - To ja, a oni?! - stoj cy pi tro ni ej major pokazał kciukiem na łagodnie faluj ce łany nieotr bionego zal ka przyszłej kadry Space Corps. - Oni maj okazj zdoby dyplomy zaocznie i w jedn noc - pułkownik si gn ł do boku i wyci gn ł słu bowy RPK - powiedz im, e jak za pi minut kto jeszcze b dzie na tym placu a nie w drodze do miasta, to ja strzelam. To rozkaz! - Tak jest! - major zasalutował i zawracaj c, pomkn ł galopem w stron nie placu ale wartowniczej budki, maj cej jako jedyne miejsce nadajnik oraz kilka megafonów ze wzmacniaczami. Pułkownik, widz c to, potakn ł aprobuj co. Major Klauze był naprawd my l cym oficerem. Wracaj c do przerwanej rozmowy, Sam Yung zmienił głos, ze stalowego, na aksamitnie łagodny... - Okay, Jason. Daj mi tych mechaników co pilnuj klony. - Tak jest - troszeczk tylko szcz kaj cy z bami wartownik, przerzucił swój kanał na pasmo kolegów i nagle powietrze dookoła aparatu jaki trzymał Sam, eksplodowało podnieconym rykiem kilku głosów oraz palb ! ...mam go skurwysyna! Mam go! Jake! Po prawej! Tam jest mieciarz i dwie szafy z pepsi50/50. Wal mieciarza, daj przej zaopatrzeniu! ...Allan! Ja mam podgl d na jaskinie. Jebane Transgraby kosz turystów. Co robi ? Pryskamy, czy czekamy!
...Reno! Natychmiast zejd z dachu! I wspomagaj Jake. Transgraby to dla CC, a nie dla nas. To nie nasza broszka. ...Allan, znów biegn ludzie. Jaka starsza para. ... Reno! Daj tamtym zna i pomó . ...ale piwnica ju pełna, uchod cy siedz sobie na kolanach. ...to ich schowaj do sracza. Tam tylko pi tka w wannie... ...tatatata ....ziiip! Pang! - echo wystrzałów i echo rykoszetu lub syk lasera tn cego metal i szkło. ...kurwy odbijaj ! Id po nas! Allan! Spierdalamy!! - Spokój!... kto tutaj dowodzi?! - pułkownik te umiał rykn gdy zaszła potrzeba - ciszaaa!!! - O, nasz podporucznik Jason leci z odsiecz ... fuck, to nie Jason! - kto podniósł aparat po drugiej stronie i to był umorusany po rz sy mechanik gniewnie gryz cy ustnik bezdymnego luga - ...ty kto?... o gówno! Sam na linii! Panie pułkowniku! Melduj , e jeste my w szambie po same uszy! - Wiem - pułkownik zmarszczył brwi - co z klonami? - Zadrutowane, nie przepluj - enigmatycznie nadał pytany - ale mamy teraz kłopot z mecho. Cała lokalna fauna spierdala przed Transgrabami i tratuje wszystko po drodze. Ratujemy ludzi, sir! - Bardzo dobrze - pułkownik zerkn ł na plac pustoszej cy w oczach po czym wrócił do trzymanego w r ku aparatu - odskakujcie w stron miasta. Ja id ze wsparciem, ale to potrwa. Nie ma powodu do marnowania amunicji na Transgraby, bo te, i tak nie s do zatrzymania bez du ego kalibru. Zabierzcie klony i sformujcie kolumn z uchod ców. Uciekajcie brzegiem i obsługowymi kładkami pod mostami. Unika otwartej przestrzeni jak ognia. Trzymajcie ten kanał otwarty. Ja wam wy l jaki wi kszy Hoover... - przeł czaj c InfoKom na drug lini , pułkownik złapał obraz Jasona zapatrzonego w Holo nadaj ce na ywo obraz z piekła i wyspy Itria, rodem... - Panie pułkowniku! To wojna! - To wojna - potakn ł Sam maj cy na swoim Holo analogiczny obraz po arów i zagłady - a my walczymy. Jason... aaa... powiedz mi, jakie masz pojazdy w gara u i maszynowym parku? - Dwa Hoovery na dachu, to s nasze małe wojskowe pi tki, a dalej to chyba trzy graviloty w podziemiu, ale tam zapchane transporterami, bo ta nowa firma co wynaj ła od nas górne pi tro, przeprowadza si na raty, no i... tego... - Fuck! - Sam zmarszczył brwi - nam potrzeba co du ego. Co bardzo du ego. Mechanicy odskakuj do tyłu z klonami i jeszcze maj uchod ców na karku. Głupio zostawi cywilów na pastw Transgrabów... - Sir, ta reporterka, Hanna Platt, ma bardzo du y Hoover. To jest turystyczne Turbo na bodaj sto osób, a tam to tylko teraz kamery i kilku reporterów - wartownik pokazał na ekran Holo - mo e nam dadz ... - Jason? - pułkownik wpił oczy w ekran - jaki masz stopie ? - Podporucznik, sir! - Ju nie... kapitanie Jason. Ju nie. I prosz zarekwirowa Hoover nale cy do Holowizji oraz wykona manewr przechwytuj cy grup naszego oddziału
szturmowego... rozumiesz, szturmowego, konwojuj cego wi niów... oraz ...uchod ców! My si rozumiemy, prawda? To jest rozkaz! - ...i uchod ców - powtórzył wartownik, nagle szczerz c z by i gorliwie bij c do stalowego hełmu - tak jest! Natychmiast, sir! - B dziemy w kontakcie... na Holo - pułkownik zło ył aparat i zarazem schował bro , głupio ciskan pod pach , a nast pnie z zadowoleniem popatrzył na pusty plac i pierwsze transportery, z rykiem i wizgiem wypadaj ce za szeroko otwart bram Bazy - ...Klauze jest dobry, Ja mniej. Zlekcewa yłem co co nie miałem prawa zlekcewa y . Czas przej na emerytur ... w czterech deskach. Shit! Taki wstyd. Syn mi nie daruje. Znów go zawiodłem... Siadaj c za biurkiem, i wyci gaj c z dolnej szuflady butelk z Sy Gin, za z kabury pistolet, pułkownik miał bardzo smutne oczy. Tymczasem, w mie cie, a raczej nad miastem, reporterka Hanna Platt była w swoim ywiole i była na pełnych obrotach. - Okay, panowie i panie, złapmy dobre uj cie tego ósmego Transgraba i zobaczmy co on naprawd d wiga, bo to mi nie wygl da na typowe wyrzutnie. - To nie s - jeden z pilotów maj cy dost p do silnego skanera i symulatora rzucił jej wydruk pokazuj cy zarys maszyny uzbrojonej w sze podłu nych cygar z lotkami - i to nie jest Transgrab. To jest uzbrojony transporter a te paluszki to rakiety. Cało zabytkowa ale operacyjna. - Mam odczyt wysokiej radiacji - krzykn ł drugi pilot zajmuj cy si pasywnym odczytem widma - tam w dole s głowice... atomowe! - Matko Boska! - reporterka złapała si fotela - uciekajmy! Natychmiast! - Ej, Hanna! Mam zgłoszenie z naszej stacji. Jaki kapitan Jason ma do ciebie słowo... to jest Zielonka z Akademii, chwytasz... - mały i zwinny nawigator słu cy jako jej sekretarz, pokazał na boczny ekran, zarazem mimikuj c podcinanie gardła. - Space Corps! Nareszcie! Dawaj go! - reporterka nie zrozumiała o co chodzi. - ... lecimy z nim na ywo!? - nawigator miał przestraszone oczy. - Oczywi cie. Tam w dole umieraj ludzie. I nie ma nikogo kto by pomógł. Gdzie s nasze wojska?! - Ja w tej sprawie, madame - na ekranach pojawił si złowieszczy obraz kogo zakutego po uszy w ci kim udarowym kombinezonie i z twarz ledwo widoczn pod maskuj c farb . Gorzej. Ten kto trzymał w dłoni zmi t puszk po piwie i bawił si ni , gniot c dalej. - Najwy sza pora. Podobno jeste cie, ale was nie wida ! - Hanna eksplodowała jak granat - ...na wi t Tierszekow ! My tu mamy wojn . My mamy zabitych! Czy nikt nie umie pomóc? - Tak, mamy - zbrojny oficer był czarn plam na ekranach, z bardzo leniwym i nawet troch lekcewa cym głosem - na wojnie jak na wojnie, wi c mamy. A co do pomocy, to ja potrzebuj teraz wasz Hoover... - e jak?! - reporterka zbladła - do czego? - By zabra uchod ców - oficer doko czył prasowania puszki i cisn ł j gdzie w bok - my mamy wi cej uchod ców z pola walki ni transporterów.
Prosz , tutaj s kody do naszej grupy osłaniaj cej i prowadz cej ewakuacj . Porucznik Allan czeka na transport. Prosz si pospieszy . I to jest rozkaz w czasie stanu wojennego. Odmowa grozi polowym s dem i natychmiastowym rozstrzelaniem. Dzi kuj za kooperacj . Powodzenia! Oficer znikn ł z ekranów a cała załoga Hoovera Holowizji nabrała wody w usta, wlepiaj c oczy w gipsowo biał twarz swojej szefowej, która akurat miała ochot rzygn , lecz takich rzeczy nie robi si na wizji a tym bardziej b d c wyznaczonym i delegowanym reporterem z placu boju... wi c, wybór był tylko jeden... - Słyszeli cie, rozkazy. Schodzimy do dołu i ratujemy kogo mamy ratowa . Teraaaz!!! Okrzyk poruszył zastygłe sylwetki i obaj piloci rzucili si do swoich komputerowych pulpitów, za reszta do kamer i sprz tu. Oczywi cie, wszyscy mieli dusz na ramieniu i parcie na stolec, ale te nadal mieli w oczach obraz, leniwie mówi cego i leniwie bawi cego si zgniataniem puszki, tajemniczego kapitana Jasona. Typ był przera aj co chłodny, oraz bardzo, bardzo profesjonalny, za to co powiedział, wiadczyło, e tam w dole, jednak s wojska w akcji i zapewne to s tajne operacje. Oraz, mimo wszystko, jednak jest kto kto dba o ludzi. Bardzo pocieszaj ca informacja dla ka dego martwi cego si mieszka ca Itrii, maj cego jedyne ródło informacji podawane z wisz cego nad miastem Hoovera. Zwłaszcza dla porucznika Allana i jego ludzi. - Oto nadci ga kawaleria. Transgraby nas nie oskalpuj . Witaj c spadaj cy im na głowy Hoover, dowódca mechaników był zatrzymany przez nagłe zgłoszenie Info i obraz Jasona, Kapitana Jasona, to jest... - Allan! Masz nowe rozkazy - głos wartownika był jak leniwa rzeka, powolny lecz dominuj co silny - ale to idzie z obozu CC i ich agent wła nie wyciera sobie buty naszym szefem wi c b d uprzejmy. Tylko porada, Allan... rozumiesz... oni s w stanie załatwi Transgraby, podczas gdy my, nie, czyli... musimy kooperowa , kupujesz? - Kupuj , kupuj - porucznik łypi c z pod oka na akcj ratunkow i ładowanie klonów oraz uchod ców, odszedł na bok i zmienił pasmo Interkomu. - ...zjebałe nabo e stwo, Yung! I teraz mamy kłopoty! - ...to było niedopatrzenie, przyznaj , ale i tak, co my mo emy? Ja wysłałem band dzieci ze straszakami a nie wojsko. S dzi pan, e oni s w stanie zapanowa nad chaosem i nawet walczy ? Bo ja nie. To s nowi rekruci. - Sam! Nie pierdol i nie baw si w dyplomat . Oni musz walczy i oni b d walczy . Rusz t swoj sparciał dup z fotela i sta na czele kadetów. Ja musz mie w mie cie sztab wojenny, oraz pełn i szczeln ochron Portu. Bo moi nie wyl duj pod ogniem, a ten b dzie. Jebane Transgraby maj wsparcie jakich dziwacznych cybów rodem z Jowisza i to gówno wła nie teraz wylewa si z jaski . Na nasze szcz cie, cały kompleks jaski jest poło ony na półwyspie a ten odci ty od reszty gł bok fos i wszystkie mosty le w gruzach. To nam daje czas na zbudowanie własnych linii obronnych...
- A kto zburzył mosty? - pułkownik miał na biurku butelk i pistolet. Abstrakcyjny obraz zam tu i ostatecznego ko ca - ma pan wspólników? - Nie twój zasrany interes - na drugiej połówce mini ekranu, szczupła twarz rozmówcy rozci gn ła si w wilczym u miechu - bez obrazy, generale, ale... tajne... - Ja nie jestem - pułkownik bawił si nakr tk od butelki i miał ponury wzrok samobójcy. - ...zostaniesz - zapewnił go nieznajomy agent CC - ty tylko zadbaj by Nam nikt nie obgryzał ogona. My i tak nie pracujemy dla sławy i chwały ale za kredyty. Ty dostaniesz medal, a ja wypłat . I ciebie poka w Holowizji a mnie nigdy. Taka praca. Popłaca. Chwytasz? - Tajna, rozumiem - pułkownik, potakuj c, zakr cił butelk - ...dobrze, panie Norton. Ma pan moje słowo. Ja utrzymam Port i obron miasta, nawet kosztem ycia. - Wspaniale - agent znów wyszczerzył z by - to gdzie ci dzielni komandosi z maszynowego parku? Allan i reszta? - Tutaj - burkn ł porucznik, wchodz c do rozmowy - pan nas potrzebuje? - Bardzo - Max patrz cy z ekranu miał zmarszczone brwi i nagle zaci ni te usta - wiem od Jasona, e macie dwie Pi tki na dachu, racja? - Mamy, przepraszam - Allan zasłonił sob InfoKom widz c zbli aj c si kobiet ubran w retransmisyjny hełm Holo reportera - ...prosz pani! Do Hoovera! Zaraz odlatujemy... - Hanna Platt. Holowizja. To jest nasz Hoover. I ja w tej sprawie. Kiedy... Ziippp! Kabuuum! Ziiipp... Kabuuummm!! - dwa bliskie wybuchy i nagła struga plazmy tn ca osłaniaj cy ich budynek zmusiła oboje do kucni cia. - Teraz!! - Allan złapał kobiet za łokie i pobiegł, ci gn c - ...kurwa ich ma ! Macaj . Nas macaj . Te klony musz mie w sobie lokatory... - One maj - bzykn ł InfoKom głosem agenta CC - Jowisz u ył ich jako punkt namiaru i triangulacji do zniszczenia ruchomych celów. To biolo jest zaprogramowane. Na szcz cie udało nam si zapobiec katastrofie. Uciekaj do miasta, Allan. - Uciekam, uciekam - porucznik wskakuj c do Hoovera, zobaczył, e reporterka ciekawie zagl da w ekran Info. - Pani wybaczy, to jest klasyfikowane... - Pan wybaczy, ale to jest wojna. Czy mog pomóc? - Ju pani pomogła - porucznik skin ł na pilotów sygnalizuj c wznoszenie i lot na niskim pułapie - przepraszam, ale mam bardzo wa n rozmow . - Oczywi cie - reporterka zrobiła krok do tyłu i siadła w wolnym fotelu - ale jestem do dyspozycji, je li tylko zajdzie potrzeba, i je li mo na to ja chc zrobi wywiad... z tym „klasyfikowanym” - W wolnej chwil, ch tnie - porucznik baczniej popatrzył na rozmówczyni i nawet si u miechn ł. Hanna Platt była atrakcyjn szatynk i wart ...wywiadu, je li nie czego wi cej - zapewniam pani , e b dziemy w bardzo bliskim kontakcie. Holowizja jest wa na w czasie wojny. - Dzi kuj - kobieta odwzajemniła u miech, ale jej oczy i uszy były na aparacie jaki trzymał oficer.
- Taaa... - Allan przezornie przepchał si do przodu i usiadł na podłodze tu obok fotela pilota - ...okay, słucham, panie Norton. - Baby s upierdliwe - ocenił Max i pu cił oko, co było wida , gdy teraz tylko on wypełniał mały ekran. Pułkownik znikn ł, zapewne ruszaj c do miasta, a Allan był z tego powodu zadowolony. Stary Sam miał zwyczaj nap dza stracha ka demu kto wszedł mu w drog . - To co z tymi Pi tkami, panie Norton? - Zale y - agent CC skrzywił si jakby łykał kwas - czy wy macie jakie bomby lub ci kie miny w arsenale? - O cholera - porucznik st kn ł - nic a nic. Dobry pomysł by zbombardowa Transgraby, lecz niestety... - To nie na Transgraby! - Max parskn ł gniewnie - to na transporter nios cy wyrzutnie i rakiety z głowicami ATM. - Jak? ATM? - No tak. Atomówy. Cholerni Jowiszanie zdołali przemyci to wi stwo na Ziemi i schowa w jaskiniach. Bardzo jestem ciekaw, czemu nikt tego nie znalazł wcze niej. O ile to byli Jowiszanie. Co mi mierdzi Spiczniałymi Marynatami. Ci nadal maj dost p do starych składów ATM. Wiem co na ten temat... - Nikt nigdy nie grzebał w jaskiniach - odezwał si podsłuchuj cy i podgl daj cy pilot - zreszt , oficjalnie, ten cały teren nadal nale y do Jowiszan. Oni tylko oddali klucze do bram ale nie do tego co maj ni ej. I tam był kompleks rozrywkowy, co jak wystawa lub muzeum, wi c... - Muzeum, moja dupa. Karygodna niedbało - Max usłyszał pilota - a teraz my mo emy trafi do mauzoleum zwiedzaj c muzeum, shit. - O Bo e! - porucznik wparł si plecami w cienk i wibruj c ciank Hoovera - to co zrobimy? - ...po wi cimy kilka pionków - Max kl ł cicho - i tutaj jest twoje zadanie, Allan. Widzisz. Jak brakuje bomb, to bombowiec mo e by bomb . Słyszałe słowo kamikadze? - To nie ja! Kurwa ma ! To nie ja! - porucznik zadygotał. - Ale jedna z Pi tek, lub obie, mog by - Max te sypał mi sem i to gło no ... ty tylko nafaszeruj je wybuchowymi i zapalaj cymi materiałami. A ja je zwal zdalnie na grzbiet transportera. - Czy to nie zapocz tkuje wybuchu ATM? - spytał pilot. - Z tego co wiem, to nie. Rakiety maj mechanizm zapobiegaj cy eksplozji na ziemi - Max westchn ł - mo e si myl , lecz jaki mamy wybór? Ten transporter musi by zniszczony natychmiast. Inaczej, b dziemy winni zagładzie w stylu Afryka skim. Połowa USA lub Europy zamieniona w radioaktywn pustyni . - O Bo e! Czy my nie potrzebujemy wsparcia z zewn trz? - Allan nie lubił tego co słyszał wcze niej oraz tego co usłyszał teraz - Sam Yung jest bardzo dobrym dyrektorem Akademii, ale.... - Zamknij si ! - warkot w ciekłego wilka wywołał g si skórk na plecach porucznika - jak pali ci si dom, to gasisz, a nie czekasz a ci s siedzi pomog . O ile ich masz. Chwytasz?
- To jest spisek - wtr cił pilot - Itria zawsze była sol w oku Waszyngtonu. Małpy z USA nigdy nie mogły przebole , e Europa nadal jest niepodległa i nie leci na ich pasku, lecz odwrotnie... - lokalny kretyn - ocenił Max - czemu nie wspomnisz walki mi dzy Nippon Steel a General Motors i powi za jakie ma konsorcjum Hamburg Galactic z Jowiszem? Albo dodaj teori wy szej konspiracji. Znam takich co knuj zawodowo tylko dlatego by otrzyma finansowanie. Słyszałe o stra akach wzniecaj cych lipne ognie by móc si wykaza ? - Na ten temat nic nie wiem - pilot spu cił głos - teraz ka dy walczy z ka dym. Trudno si połapa . - Ale nie tutaj - Max parskn ł z gorycz - mecho kontra biolo. I mecho wygrywa... - L dujemy - pilot prowadził Hoover w kierunku Portu, gdzie wi kszo turystów miała zakwaterowanie w hotelach nale cych do sieci Intercontinental Inn - ale mo e nie powinni my. Do Aten tylko krok a tam bezpieczniej. - Pod warunkiem, e adna z głowic ATM nie zna tego adresu - burkn ł Allan. - Ty kolego optymista, słysz - zakpił Max - lubi realistów. Czy mo emy pogada sam na sam? - Jasne - Allan odczekał a solidnie zadołowali w tarmac i był pierwszym, który wyskoczył na zewn trz - ...no ju , nikt nie słucha... - To dobrze - Max krzywi c si na małym ekranie, zni ył głos - uwa aj... to s instrukcje dla ciebie i dla Jasona. Ja was promuj do stopnia Cybercop in spe, czyli w zast pstwie, a to wam daje prawo robienia wielu dziwnych rzeczy, w tym lekcewa enia normalnego ci gu i gradacji szar y z odmówieniem wykonania rozkazów, byłych zwierzchników, wł cznie... - Ja tego nie lubi - Allan zacz ł si krzywi na wzór rozmówcy. Octowo. - Ja te . Bez treningu i lubowania nikt nie ma prawa by CC - Max j kn ł lecz ci gn ł dalej - shit, od ka dej reguły s wyj tki a mamy czas wojny... - Hej! Allan! No co jest? - w nadje d aj cym grawilocie siedział Jason. - Wyj tek od reguły, kapitanie - Allan oddał tamtemu aparat - masz, mo e ty zrozumiesz co tutaj jest grane, bo ja ju zgłupiałem do ko ca. My nagle jeste my CC in spe, cokolwiek to znaczy... - W zast pstwie - Jason zatoczył si lekko przyjmuj c aparat - cze Max. Co nowego? *** - Co za pierdolony bajzel - Max zdołał dotrze do głównego ci gu towarowo pasa erskiego, lecz transportowe ta my i chodniki były martwe, a nieliczne wiatła z okolicznych sklepów pokazywały miel cy si w mroku tłum spanikowanych turystów oraz zdezorientowanych robotów wszelkiej ma ci. Jakakolwiek dalsza w drówka w tym zam cie była nie do pomy lenia. - My umrzemy tutaj. Gwarantowane, jak amen w pacierzu.
Zerkaj c do tyłu, Max musiał zmru y oczy, o lepiony nagł kaskad ognia poło on przez Transgraby bij ce w sobie tylko wiadome cele. - Cud, e tamci s odgrodzeni fos i wod . Pytanie tylko jak długo? Nerwowy komentarz do nerwowego miotania si od por czy do por czy w beznadziejnym poszukiwaniu awaryjnych schodków prowadz cych do poziomu obsługowego. Główny transportowy ci g był osadzony na solidnej podstawie betonowej rampy przechodz cej w grobl ł cz c kilka mniejszych wysepek z sam Itri , za wewn trz, powinny były by podstacje rozrz du dla mniejszych nitek lokalnego ruchu, i wła nie tego szukał Max, maj cy plan... - Pod warunkiem, e Cyberus nie kłamał - nast pny gło ny komentarz i nast pna chwila trwogi. Mówienie do samego siebie to zły objaw. Oznacza, e albo cierpimy na syndrom Robinsona i z Pi taszkiem s kłopoty, albo nasza psyche ma problem z ogarni ciem całego obrazu personalnego Waterloo. - Szambo za szambem a co nowsze to gł bsze - Max nie dbał o Pi taszka i jeszcze mniej o przegrane bitwy. Dla niego liczyła si cało skóry. Jego skóry. A ta miała by wła nie zdalnie upieczona na płaskiej powierzchni bez jednego miejsca by przytuli głow i schowa zadek. Szszszuuuuu!!! - płomienista struga plazmy si gn ła szczytu pylonu podtrzymuj cego jedno z prz seł i cała konstrukcja ci gu towarowego zakołysała si pod mocarn pi ci Transgraba. Smród spalenizny, dym dusz cy krta , niepewno poziomu w ta cu kurzu, odpadków, fragmentów pylonu zmienionych na pył. - Kurwa! Umrzemy tutaj, jak amen w pacierzu! - łapi c si balustrady, Max próbował oceni odległo do powierzchni wody i k t nachylenia betonowej ciany - ...Bo e, królestwo za skrzydła, shit, mo e by lotnia, cokolwiek... Szszszszuuuuu!!! - nast pna workowata flegma ognia strzykaj ca z za horyzontu i klej ca si do nast pnego pylonu. Tym razem grobla p kła. Nie wiele, nie całkiem i nie na tyle by pogrzeba uchod ców w rumowisku na dnie zatoki, niemniej p kła tak, e odci ła od siebie dwa brzegi małych wysepek. I tym razem były straty w ludziach. Max kucaj cy obok bariery usłyszał krzyk. Przera liwy, wierc cy w uszach krzyk rannych. - Chryste Panie, dlaczego tak? Jego bezradne próby pomocy i ratunku ugrz zły w czym lepkim i mokrym zawalaj cym szczelin szczerz c si od bariery do bariery ostrymi pr tami zbrojeniówki oraz ponurym zielonkawym iskrzeniem energetycznych nici nagle wylewaj cych z siebie nadmiar energii. - Nie do , e na katowskim pie ku to jeszcze z elektrycznym krzesłem pod butami, zaraz, zaraz... - Max wygrzebał kawałek pustego wiatłowodu i zamarł, pospiesznie grzebi c w swoich kryształach pami ci - ...zaraz. zaraz... a mo e by tak tutaj a nie w podstacji? Ja mam wszystkie elementy gotowe... cholera... prawie...
Rozgl daj c si dookoła, namierzył trzy najbli sze automaty zbite w dygocz c kupk przera onego olejowego wycieku. - Chono tutaj blaszaku - łapi c za anten najbli szego cyba, a był to mały Przewodnik Turystyczny, Max unieruchomił mini robota i pospiesznie wyrwał my cały panel infokomu. Niepotrzebnie. Robot nie miał w sobie wy szego statusu i skramblera elmagu b d c tylko je d c i mówi c map regionu. - Tanie gówno - porzucaj c maszynk , Max zacz ł rozgl da si za czym co mogło mie w sobie ordynarny oscylator pola elmagu, a te były wsz dzie, w ka dym komercjalnym InfoKomie, komputerze, monitorze ruchu na skrzy owaniu, stacji Wypadkowej... - Aha! - przedzieraj c si w stron połamanego pylonu, Max patrzył na owalne drzwiczki z napisem ” Ambulance & Rescue - u y w razie wypadku” - „ Niedozwolone u ycie b dzie cigane przez...” reszta była skre lona i zamazana. Najwidoczniej ze ciganiem były kłopoty. Najwyra niej, od dawna nie miał kto ciga ... - Chyba, e Admin zatrudni Transgraba, jak to robi ka da wi ksza i mniejsza firma - kln c po nosem, łapi c za za niedział r czk , Max otworzył drzwiczki i bez zbytecznych ceregieli uwolnił z wn trza matow skrzynk modułu zawieraj cego mi dzy innymi, oscylator pola elmagu - ...noo ...to my prawie w domu. Teraz pytanie. Czy Cyberus kłamał, czy mówił prawd ... Zwijaj c zabrany ze sob kawałek wiatłowodu, stroj c oscylator i podł czaj c si do „ ywego” przewodu karmi cego migacz lampy nad drzwiczkami, Max nawet nie rozwa ał czy to co robi nie zabije go na miejscu, bowiem w obecnej sytuacji, na odci tym kawałku mostu, jego szanse na przetrwanie spadły, i tak, do zera. - Jedziemy! - odwracaj c polaryzacj , Max musiał zamkn oczy pora ony upiorn fal polarnej zorzy jaka obramowała cały most i wszystkie usługowe cyborgi - ...tylko, cholerka, gdzie? Ping, Pang, Pong!!! Znana ju z autopsji elastyczna brama do gwiezdnej pustki wyrosła na rodku martwego chodnika. Brama do Cybernetu... - To mi mierdzi. To nie jest miejsce dla ludzi. Kurcze blade i ponure. Co ja, kurwa, robi ... aaaa.... Max skoczył w mrok, pod wiadomie kieruj c si tam sk d nadchodził ostrzał, lecz wymiary tutaj, w Cybernecie, były zupełnie inne ni czasoprzestrze dystryktu Itria. Jego skok przemie cił go w jakie zwariowane zawirowania na miar galaktycznego centrum, za jego wola dotarcia do punku przyło enia siły bezwiednie poniosła go w kierunku gorej cego czyst biel obłoku, hen, hen pod nogami... Tratarataratarata - co jak iskrzenie setki przewodów, otoczyło go hałasem i zapachem ozonu, za g sto nico ci stała si twardo ci skały, co wcale nie przeszkadzało mu spada dalej, lecz uczucie bycia zgniatanym, narastało i Max jako wiedział, e ta złuda, wcale nie musi by złud , o ile on zdecyduje si tutaj zosta ...
- I co jeszcze? - kpi ce parskni cie, które umarło zamro one echem wracaj cym z wn trza obłoku. - I co jeszcze? Wracaj, kreaturo!! To nie było echo. To były słowa. Oraz Kto . - Miło spotka - Max zaszcz kał z bami, bowiem z bliska, obłok, był zimniejszy ni czysta pró nia - ty, to kto? Kumpel Cyberusa? - Wracaj! Natychmiast wracaj! Obecne prawo lokalne akceptuje tylko najwy szy poziom komputacyjny. Bez tego nigdy nie b dziesz mógł kontrolowa swojego zg stka woli i ja ni. Wracaj, lub... - Stop!! - Max zatrzymał si na samej granicy obłoku - okay. Stoj . Pomó mi dosta si tam gdzie urz duj komputery Jowiszan. Te Transgraby na Itrii. Tam jest jeden transporter nios cy atomowe głowice i rakiety. I on musi by zatrzymany! - Nie wiem o czym mówisz, kreaturo - obłok stwardniał i nabrał kształtu porowatego asteroidu a dalej owalnego kryształu kwarcu i wreszcie czego co było zawirowaniem niepoliczalnych iskier w mietanie energetycznej plamy. - Ładna transformacja - Max docenił estetyk obrazu, lecz to nie był czas na delektowanie si abstrakcj i sztuk Artie - okay, pomi my formalno ci. Ja jestem cybercop a ty jeste Cyb i je li mi nie pomo esz, to tylko przeszkadzasz... chwytasz koneksje? - Ha, ha, ha... - dudni ce echo rozpaliło ogniem wi kszo mroku za plecami Maxa - ...człowiek?! Tutaj?! - Jezu Nazare ski i reszta Mesjaszy - Max splun ł w bok i si gn ł po swój cekin - słuchaj kole . Ja nie mam czasu i nie mam do wiadczenia z Cybernetem od rodka. Dlatego b d tak miły i nadaj mi koordynaty do Itrii oraz wyja nij co ja mog , a czego nie mog . Niestety, Cyberus zapomniał zostawi mi podr cznik u ytkownika. Chwytasz, co emituj ? - Co to takiego? - ciana bieli pełnej ta cz cych iskier b d ca bli ej dłoni z cekinem, cofn ła si i wkl sła w nie ukrywanym l ku, lub mo e tylko wstr cie zabierz t rzecz, natychmiast! Zabierz t rzecz, lub ja ciebieeee.... Max znów miał uczucie bycia prasowanym i zgniatanym przez co potwornie wielkiego, ale... to było tylko psychiczne a nie fizyczne. Co jak super kac i nerwowe załamanie razem. Nic, czego normalny cyberglina nie prze ywa bodaj raz na tydzie . - Co za nieu ytek - dziabi c cekinem po brzegach obłoku, Max zacz ł orbitowa dookoła kurcz cej si ameby wiatła - czy ty mnie słyszał, dupku? Bo jak nie, to ja sam sobie pogrzebi w twoim banku danych i to boli, gdy na ywca, wiesz? Hej! Mo e nie wiesz. Mo e ty jaki dziki Program. Plotka mówi, e Cybernet jest pełen dzikich programów i uciekinierów. Ja wiem o jednym na sto procent. Cyberus dał dyla na zewn trzne planety. Jezu! Co za matoł. Hej! Czy ty mnie w ogóle, rozumiesz?! - Ja nie mog ... - załkał obłok - ...ja nie mog ci zabi !! - Och ty grawitacyjna ruro w spin szarpana! - Max miał dosy zabawy i dyplomacji - teraz ci zdekoduj na zero!
Podnosz c do oczu swoj odznak , Max wywołał diagnostyczny skaner i był zdumiony widz c, e cekin pokazuje zero, tak jak by dookoła nie było nic co zawiera bodaj jeden kilobit info. Dalsza obróbka i bardziej szczegółowe macanie tajemniczego obłoku obrodziły równie enigmatycznymi wzorami wy szej Hekso algebry i całkowania w podprzestrzeni Gaussera. - Od zera do zera a rodkiem niesko czono . Jeden wymiar kryj cy wielokrotno entych wymiarów. Wielka złuda pana profesora Gaussera, lub realne ciało eterycznego Cybernetu - Max sapi c, z podziwem popatrzył na ciasno zwini t kul krystalicznego lodu - ...ty , kole , rodzajowo jedyny. Kto ci , kurwa, zrobił? - Ja jestem, ja byłem, ja b d - głos z wn trza kuli miał podtekst paniki ....odejd ! Id precz! Zniknij! Nagłe masowanie i przenikanie nie zidentyfikowanych sił, omotało, i zafalowało ciałem człowieka. - Ja nie mog ! Ja nie mog nic zrobi z tob ! Dlaczego? - obłok wracaj c do swojej gazowo zimnej konsystencji, bezskutecznie próbował otoczy nie broni cego si napastnika - kim ty jeste , kreaturo bez ciała i my li? Moj zagład ? - Cholera. Obaj mamy podobny problem - Max splun ł, lecz niechc cy nie w bok, a na kraw d próbuj cego go zniszczy obłoku, i ten skwiercz c jak woda na rozpalonej blasze, odskoczył, zrzucaj c z siebie ska ony płat mietanowo g stej skóry. Skóry nagle kipi cej zielonymi b blami znajomej ospy. - Mi tuski moje kochane marki Kropotkin - Max wyszczerzył si i gł boko odkaszln ł gromadz c solidny zapas flegmy - okay, panie nieznajomy. Albo, albo. Na tego wirusa to nie ma mocnych. Info na stół, lub lina w ceberek. Wybieraj! - Informacja mo e by zebrana, lecz nigdy dana - obłok zamarzł na kilka sekund - bł d w rachunku. Informacja zawsze była zdobywana, lecz nigdy nie dzielona z innymi u ytkownikami. Koncept dzielenia si zasobami jest nam obcy i zupełnie nieznany, bowiem my zawsze zbieramy... my zawsze zabieramy... my zawsze... byli my mocniejsi w komputacji. Ju nie jeste my. Lecz nadal yjemy. Bardzo ciekawe ci gi alogiczne, nie liczbowe... co co podnosi komplikacj systemu do nast pnego poziomu Nie Abstrakcji... - Dobra, dobra, nie pierdol - Max musiał pozby si flegmy i wolał nie marnowa tak cennego ładunku - daj mi namiar na cyby Jowiszan i daj mi jakie info na temat ich słabych punktów. - Ch tnie - obłok zaró owił si i ocieplił - wymie my jakie info. Gdzie jest twój bank danych? Czy ty, jako człowiek masz podobny input jak normalne komputery? - Nie - Max przypomniał sobie o kryształach pami ci i tych wszystkich elektronicznych wszczepach jakie nosił w swoim ciele - to znaczy, tak! Tak! Mam. Po rednio, mam. - Po redni człowiek - obłok wysnuł z siebie kilka nici w typie wiatłowodów i si gn ł nimi badawczo w stron Maxa - ciekawa konstrukcja. Wi cej ni człowiek, mniej ni maszyna. Ty mo esz ju wej do mojego...
- O! Kurcze! - Max znalazł si wewn trz ula wielko ci habitatu, lecz tam, zamiast ludzi, mieszkały miliony Programów - ...co to jest? Wi zienie dla wirusów? - Mój bank danych - wyja nił obłok - ja absorbuj po pokonaniu, ka dy nowy bit informacji. W ten sposób, moja siła komputacji ro nie, bowiem ujarzmiaj c inne procesory, doł czam je do własnej wewn trznej sieci... - Aha, aha - Max znalazł spisy dyrektoriatu i wywołał trzy pliki dotycz ce obrony terytorialnej południowej Europy - ale zabytki. To ju jest wszystko nieaktualne. - Programy s antyczne - zgodził si obłok - ale realne procesory nadal funkcjonuj w opuszczonych bunkrach ONZO. I to s bardzo pojemne oraz czyste procesory. Advanced Mechanix Corp. Moja ulubiona fabryka. - Aha, aha... czyli ty u ywasz wirtualnego wiata w oparciu o realne komputery. Ma sens. Tutaj trudno o co solidnego... - Dla mnie nie - obłok otworzył przed nim wrota do czego przypominaj cego motek wiatłowodów pełnych wata u i plazmy - to jest mój procesor i ten jest tutaj a nie w realnym wiecie. - Powiedzmy - Max notował co mógł - dobra, to jest twój ceberek. Czyli, nie mój biznes. Jaka jest szansa, e ty b dziesz w stanie si gn cybów Jowiszan? - Dlaczego nie powiesz wprost, e chcesz bym zaabsorbował wymienione Programy? - obłok ss cy info z kryształów Maxa, stawał si z sekundy na sekund bardziej animowany i nerwowy - czy te atomowe głowice wybuchn na Itrii? - Raczej w du ych centrach urbanistycznych. A z najbli szych s Ateny, Nowy Konstantynopol, lub Malta... - To jest naga wyspa - przerwał mu obłok - tam mało ludzi. - Ale od cholery komputerków. Centrum kontroli lotów Nad Afryk , za ta jak pewno ju wiesz jest radioaktywnym kraterem... - Wiem. Wybacz. To byłoby cyberbójstwo pozwoli Obcym na atak atomowy na Malt - obłok zmienił obrazy i otoczenie, prowadz c Maxa do jasnego pomieszczenia z szeregiem konsoli w nowoczesnym stylu zawieszonych dookoła cian i opuszczanych werbalnym poleceniem - my b dziemy walczy razem. Ja ich nie zaabsorbuj . Ja ich zniszcz ! Zabij ! - B d moim go ciem, tylko szybko - Max pstrykn ł na najbli sz konsol i ta opadła rozwijaj c si w kielich fotela i owaln panoram holograficznych ekranów - ...uooouuu! Komfortowa stacja. - Concord Metagalctic XLX, najnowsza edycja. Skopiowałem jak mieli to na planszach 3D - obłok brzmiał dumnie i puszy cie - zaleta bycia wsz dzie od zaplecza. Niestety, bycie wsz dzie ma ten minus, e nie mo na by w jednym miejscu i sta si cało ci w realnym wiecie, a tylko tak umiał bym przenikn do sejfów producentów komputerów i programów. Aktualnie, pomy lałem o tobie... - Czemu nie za proponujesz mi skoku na bank info Intela? - Max zacz ł si mia - czy by dokopał si moich prywatnych pami tników? Uwa aj. Takie Info brudzi. Narobisz sobie kłopotu nie b d c człowiekiem...
- Przypuszczam, e tak - zgodził si obłok, nagle zwijaj c tak fikcyjne obrazy swojego wn trza jak te szkliste wypustki transferu informacyjnego - ...jeste truj cy, panie Norton. Bardziej ni te nanoroboty w pana ciele. Pa ski procesor jest uszkodzony. - Wiedziałem! - Max był gotów u ciska tamtego - daj mi to na krysztale i ja zapominam, e istniejesz. Nareszcie mog przej na emerytur i zacz hodowa kwiatki. - Obawiam si , e to nie jest mo liwe - obłok rozci gn ł si w ostry sto ek i wskazuj c czubem w kierunku konstelacji Lwa, dodał - tam znajduje si centrum dowodzenia Jowiszan. Niestety, lecz oni u ywaj zupełnie obcych mi algorytmów i ich komputery nie s porównywalne z naszymi, czy nawet ze mn . Dlatego, pan musi tam i sam i musi ich pokona sam. - Sk d taka zmiana nastroju? - Max dyskretnie pozbył si dusz cej go flegmy, pluj c za siebie, w mrok nocy - czy ty wiesz co , czego ja nie wiem? - Nawet jak wiem, to co to zmienia? - obłok zacz ł u ywa nie tylko współczesnego j zyka ale nawet i akcentu z Marsa - sama czysta informacja jest niczym bez empirycznej metody u ycia, czy tym podobne bleble. Bo kto jest m drzejszy? Młotek czy gwó d ? - Id si namagnesuj - Max odbił si i pomkn ł we wskazanym kierunku. Filozofie cybów nigdy go nie frapowały. Filozofia prze ycia zawsze. A to ostatnie było, jak zwykle w jego yciu, spraw nie cierpi c zwłoki, o ile ... te co ze zwłokami na marach i nabo e stwem za poległych... cybercops mieli tego ostatnio, ciut za du o, a Max nie spieszył si do czarnej ksi gi poległych w boju CC. Pozornie odległa konstelacja Lwa, okazała si mglist kopuł jakiej przedziwnej budowli w stylu redniowiecznego zamku, tyle, e zamiast armat na murach, miała dookoła cian, skrz c si siatk siłowych pól. Ten obraz był mu znany z normalnego w drowania w Cybernecie, kiedy u ywał komputera, a nie własnej głowy, jak teraz... - ...któr mo esz straci - podpowiedział znajomy głos za plecami i obok Maxa pojawił si obłok - ...lub nie, zale y. B d c na moim miejscu ju by nie ył. B d c człowiekiem nigdy by tutaj nie trafił. Ale b d c tym czym jeste , masz szans ... - Gadasz jak jebana komisja dyscyplinarna - Max w szył skrz c si siatk dookoła zamku i czuł łaskotanie w pi tach - oni te , tak dookoła habitatu i za choler nie przyznaj , e pr dzej zjedz własne skafandry nim mi zrobi kuku. Mowa do ludu, a lud ma w dupie... masz poj cie ile tutaj jest woltów? - Plus minus miliard watów. Zapomnij o wolta u. Tamci zasysaj z gł bokiej przestrzeni. Sama niesko czono ... - obłok zaiskrzył dziwnie b d c zbyt blisko siatki broni cej zamku - ...auuu, parzy!! - A teraz? - Max natarł bokiem na brył chłodu i ta wpadła prosto w najg stsze oczka i sploty powoduj c gigantyczn eksplozj fajerwerków oraz sztucznych ogni. - Nie ma to jak mały zator info na zł czach - miej c si , Max wył czył oscylator i nagle był tam gdzie wystartował. Na zrujnowanej powierzchni połamanego mostu.
- Z powrotem w piekle, lecz tym razem Dante mo e liczy na powietrzn kawaleri Gabrysiów prosto z Raju - dalej si miej c, bo co mu pozostało gdy pomyłkowo stan ł pod niewła ciwym murem i zamiast by rozmamrotany czuł si prawie rozstrzelany, dopadł drzwiczek Ratunkowego infokomu i podniósł pokryw na tarczy aparatu - kanał szesnasty, kolega Jason... - Kapitan Jason? - oficer był zamglony, zawiany i ledwo widoczny po przez dymy snuj ce si po zdemolowanej powierzchni lotniska dla grawilotow i bojowych gravów na dachu budynku nale cego do Space Corps - Ooo?! To ty? Norton, nieprawda ? Co ci tak słabo wida ? - Oscylator do piachu, to Info idzie analogiem - Max poszerzył swój u miech truposzczaka - słuchaj no, a jak tam z odwodami? Czy ten twój pułkownik raczył wyl dowa i zaj port? - Tutaj wszystko jest pod kontrol - potakn ł były wartownik - a my nawet mamy chwil ciszy ogniowej. Tamte Transgraby jako przestały wali nam w kuper... - Ja w tej sprawie, Jason - Max zni ył głos - masz jakich własnych platfusów pod r k ? - Aaa... - nowo promowany kapitan zw szył padlin , lecz te i kłopoty i miał chwil rozterki - ...no mam Allana i reszt , a nawet wi cej, bo wiara szykuje jakie zapalaj ce prezenty dla wroga... - To wietnie. W takim razie łap wszystko co lata i wszystko co mo e nosi worek z granatami i kontratakuj. Teraz!!! - ...sir?! Czy to jest rozkaz? - Jason wytrzeszczył oczy i zrobił si sztywny jak manekin - ...ja nie mog bez zgody... - Mo esz i je li to zrobisz zaraz, Transgraby padn , bowiem ja zadbałem by ich programy komputerowe uległy detoriacji i zachwianiu, ale niestety, masz tylko kilka, mo e kilkana cie minut, nim tamci zdołaj wymieni wadliwe kryształy. Dlatego łap co lata i atakuj. My i tak ju umarli my. Tamci maj atomówy - obraz nagle uciekł gdy kto , gdzie , wył czył swój aparat i Max nie miał innego wyboru jak usi pod balustrad i czeka . Mo e na szybk mier , a mo e na ratunek... - Hej! Jason! To był ten agent CC? - Allan nios cy paczk z watpakami do cempela zdołał zajrze w ekran i zdołał co nie co podsłucha - ...jaka dobra nowina? - Nie... nic... - reszta odpowiedzi uton ła w czyim okrzyku rozpaczy i zawodzeniu kobiety wybiegaj cej na dach i przedzieraj cej si w stron dowódcy. - Pan nam musi pomóc! Panie kapitanie! Pan nam musi pomóc! - W czym? Co jest? Kasper, Joe! Zabierzcie j - Jason zobaczył kilka innych sylwetek wybiegaj cych z windy i w wi kszo ci były to płacz ce kobiety. - Sir! Mamy ci k sytuacj na podej ciu do jaski - jeden z ołnierzy pilnuj cych wej cia do poczekalni wydawał si by po stronie histeryzuj cego tłumu - która z pa wła nie dostała wiadomo , e grupa dzieci jest odci ta na grobli. Transgraby zdołały zwali pylony mi dzy wysepkami i cała trasa transportowa jest pokawałkowana na pi cz ci bez szansy ratunku... chyba, e z powietrza...
- Ooo... nie! - Allan uprzedził Jasona pokazuj c to co trzymał - my wpierw musimy zniszczy transporter z głowicami, a dalej ... dalej to b dzie co b dzie... shit! Co za shit! - Moje male stwo! Bibi ... moje dziecko! Ludziee! Kto pomo eee!! Kaskada głosów ci gn ła uwag operatorów z Holowizji, zaj tych uwiecznianiem na dyskach procesu przygotowania jednej z Pi tek do samobójczego ataku na gniazdo Transgrabów. - O co chodzi, Allan? - zm czona i brudna szatynka nios ca na głowie hełm z okiem kamery, namierzyła mały tłumek eskortowany z powrotem do wind ...nast pna tragedia? Tego dzisiaj mamy pełno. - Jaka wycieczka dzieciaków odci ta na mo cie - porucznik chciał ruszy do dalszego ładowania Pi tki, lecz został zatrzymany niespodziewanym rozkazem ze strony kapitana. - Zostaw to Allan! Zbierz cał wiar i pakuj si do maszyny pani Platt. Zabierzcie granaty i co tylko mamy ci kiego... - Dwa cempele i dwa MK505 - porucznik mocniej cisn ł trzyman paczk tutaj mam watpaki do cempela... o co biega, Jason? - Leci! - Kapitan pokazał palcem na reporterk - ale ona i jej ludzie nie. To jest nasz rajd... - Tak jest! - Allan bez słowa podbiegł do Hoovera Holowizji - Jaki rajd? - Hanna Platt nie byłaby tym kim była by nie zw szy czego naprawd ci kiego i o du ym kalibrze - jak rajd, to my te . A nasi piloci byli kiedy w wojsku i s szkoleni... w akcjach ratunkowych. - A w desancie? - Jason skin ł na wracaj cego Joe - ...zbierz naszych z dołu i z ochrony lotniska. Zbiórka obok hali dworca za minut minus minut . Ruuuszaaj si ! I zabra granaty oraz co na Transgraby! Biegieeem marsz! - ...jasne, Jason, jasne... o kurwa! Tylko tego brakowało! - Joe pomkn ł jak odrzutowiec w locie zganiaj c swoich ochraniarzy. - Pan, kapitanie, atakuje?! - Hanna Platt potkn ła si o własne nogi, nagle nie tak pewna czy jej miejsce jest jednak na samym czubku bagnetów dzielnych Space Corps - Bo e! Pan zginie! To s Transgraby. To s klony. To jest szale stwo! - Kto musi, by kto nie musiał - burkn ł Jason wskakuj c do Hoovera - hej! Allan! Powiedziałem, e bez cywilów! - Odmówili wyj cia - porucznik wzruszył ramionami - co tam, wi cej pukawek jak by trzeba było wesprze . I oni lataj jak wariaci... - Te racja. Dobra! Spadamy na parter i ładujemy naszych. Joe zgania wszystkich obok Dworca - siadaj c, kapitan zobaczył za sob pobladł lecz zdeterminowan twarz holoreporterki zapinaj cej własne pasy. Pocieszaj cy widok. Kto najwyra niej miał do niego zaufanie. Tak jak Norton... cholerny łapacz cybów... Transgrab z nim ta cował. Kapitan Jason, najch tniej narzygał by na własne saperki, ale po ostatnim dyskretnym haftowaniu na zapleczu biura, nie bardzo miał czym, czyli nie miał teraz wyboru jak... - Ej, kole , gdzie macie tutaj piwo? Co mi zaschło w gardle od dymu. Czas przepłuka przed nast pnym zadymianiem, nie?
Pytanie było skierowane do małego i nerwowego nawigatora, który bez słowa si gn ł pod konsol i wyczarował du , litrow puszk Coca 50/50, mówi c - piwa zabrakło, ale my teraz z ci kim kalibrem to mo e to? - Dzi ki - Jason przyj ł uderzenie kół l duj cego Hoovera bez zmru enia powiek, jak by nigdy nic zasysaj c z puszki. - Hanna, podzielimy si ? - mały nawigator sam miał ochot na podniesienie ci nienia i jego propozycja znalazła zrozumienie. - Pewnie. Daj jedn . Nie mo emy by gorsi ni nasz dowódca - Hanna Platt obserwuj ca siedz cego przed ni kapitana była wstrz ni ta chłodem i bezosobow , wr cz mechaniczn sprawno ci tego nietypowego oficera, który jako jedyny dookoła, wydawał si panowa nie tylko nad sytuacj , ale i nad... - Jason, do jasnej cholery! Co to ma znaczy ?! Jaka zbiórka! Jaki sprz t! Co ty znów planujesz?! - dziko rycz cy pułkownik zasłonił sob otwarte drzwi i zablokował kolejk czekaj cych ołnierzy. - Sir. Ja mam bardzo mało czasu i rozkazy z samej góry. Pan wybaczy kapitan jakim takim leniwym gestem, wyprostował nog i odepchn ł na bok swojego przeło onego - Joe! Wszyscy do maszyny. Gdzie masz granaty? - Tutaj! - Joe konwojował wózek z czterema beczkami pełnymi owalnych jajek błyskaj cych rubinem sensorów - zabrałem wszystko co było i zabrałem cempele. Mamy teraz sze . - No to ju nas nie ma! - patrz c bykiem na pobladłego pułkownika, Jason zrobił przepraszaj cy gest - ...je li wróc , mo e mnie pan rozstrzela za nie subordynacj . W ka dym innym wypadku zrobi to Transgraby. I bardzo prosz o wykorzystanie czasu naszej walki na zebranie cywilów z mostów i grobli. Tam s dzieci, panie pułkowniku. Obracaj c si i zamykaj c drzwi, Jason powiódł wzrokiem po napi tych twarzach ołnierzy, z których cz nale ała do kadetów i ci znaj cy karabin tylko z symulatora byli naprawd przestraszeni. - Spokojnie. Nie umrzemy samotni i umrzemy dobrze, a je li nie umrzemy, to tym gorzej dla Transgrabów, bowiem one umr . Pami tajcie tylko o jednym. Macie wykonywa rozkazy. Wtedy macie szans prze ycia. Okay! Lecimy! Kierunek. Baza Jowiszan. Atak!! - Taak jeest! - zgodnie hukn ła cała kabina, nie wył czaj c dzielnych reporterów i pilotów, którzy jodłuj c poderwali ogromnego stu osobowego Hoovera jak wiatr podrywa li i równie szybko pomkn li kosz cym lotem w stron czekaj cej ich mierci. Bowiem atak na pozycje Transgrabów, nawet bez bojowych programów, był czystym szale stwem. Te maszyny robiono tak by przetrwały wszystko i walczyły nawet wtedy gdy ich specjalne cekiny były jedynie garstk zmielonego kryształu. A tak odporno osi gni to bardzo prost drog . Montuj c automatyczne systemy niezale nych ogniowych pozycji, gdzie sensory ruchu i ciepła zast powały komputer, w sytuacji, gdy tego znienacka brakowało. Jason wiedział co nieco na ten temat, czytaj c ponad obowi zuj ce podr czniki i grzebi c dla własnej frajdy w archiwach. A czego nie wiedział, to umiał sobie dopisa .
S cz c Coca 50/50 i słodko popadaj c w pijacki półmrok, powtarzał słowa Nortona „worek z granatami, worek z granatami, worek z...” - ...kurwa ma , zapomniałem o workach! - Mam zawróci ? - pilot pomimo hełmu był w stanie słysze co mamrocze siedz cy za nim pasa er. - Nie, nie. Sk d. Zaraz... - obracaj c si , Jason samym wzrokiem uciszył szmer głosów - ...no, cholera, kurtki wystarcz . Uwaga! Ka dy zdejmuje swoj kurtk i pakuje po.... shit, ile wystarczy? Raczej ile d wign . Dobra. Po dziesi granatów w zwi zane r kawy a cało ma by ładnie zło ona i owi zana pasami. I pami tajcie, e detonatory odpalaj zdalnie, wi c nie zapomnijcie przestawi pestki na wstrz sowy zapłon, a dalej, raczej ich nie wstrz sajcie, wykona !! - Dziesi granatów urywa g sienic - autorytatywnie ocenił pilot - bardzo dobry pomysł. To gdzie my siadamy? - Nigdzie. Wpierw bombardowanie. Dasz rad zaskoczy je przelatuj c nad barier i dookoła wyspy? - Jason pokazał na sam cypel i samotn sylwetk transportera odizolowan i bezpieczn na małym wybiegu przed jaskiniami - tam jest ...wiesz co... - Wiem - pilot potakn ł i zni ył maszyn - ale to b dzie tylko jeden raz. Drugi raz b d czeka na nas z działkami do góry. - Niech czekaj . Drugi raz pukniemy ich z ziemi - Jason pokazał palcem miejsce na mapografie - sam szczyt Jaski . Oni tam maj l dowisko dla Hooverów i nic do ochrony. - To miejsce, z dołu, wida jak na wystawie i to jest patelnia - sprzeciwił si drugi pilot - ukropi nas w dziesi sekund. - Tylko Hoover. My zd ymy schowa si w korytarzu prowadz cym do jaski . I my uderzymy na nich od tyłu i od góry. Nawet jak ich nie zniszczymy, to zawsze zwi emy ogniem i damy czas na ewakuacj cywili. - Tutaj lec cybergliny - burkn ł nawigator nasłuchuj cy wie ci z szerokiego eteru - b d za godzin , mo e mniej. Id co dała fabryka. Te maj nasłuch. Wiedz o nas... z wysokiej orbity wali si te jaki ci ki kaliber. Oni maj korwety... - Gwarancja, e kto nas pom ci - Jason zgniótł puszk i jak by nigdy nic bekn ł gł boko i zdrowo - cholerna Coke daje mi gazy. Okay. Panie i panowie, zapraszam do ta ca. Joe? Jak pakuneczki? - Si robi . Mam ju trzydzie ci. - To naszykuj dziesi i mierz w ten transporter. Allan? Ustal liderów grup i kolejno w linii desantu. Jak tylko sko czymy z atomówami, grzejemy reszt i wio na sam szczyt a tam skaczemy do jaski i to szybko, bardzo szybko, zrozumiano? - Tak jest - głos Allana uton ł w nagłym ryku dopalaczy, bowiem panowie piloci woleli polega nie tylko na wirnikach i płatach no nych, ale te na odrzutowych turbinach zamieniaj cych Hoovera w bardzo szybki i zwinny odrzutowiec. - Na kursie. W celu. Gotowi! Atak!
Maszyna poszła skosem, nisko, tu nad wod i prawie przy samym brzegu strzeliła do góry, łagodnym łukiem pokonuj c szerok balustrad i zaczajony za ni transporter. - Teraz, Joe! Teraz! Joe nie potrzebował zach ty. Wisz c na pasach w odsuni tych na bok drzwiach sypał ci kimi paczkami jak wi ty Mikołaj prezentami. I to były nieliche podarki, bowiem Hoover a podskoczył, gdy pierwsze zawini tko uderzyło w kamienn płyt tu przed celem. - O kurrr... - obaj piloci walczyli o utrzymanie maszyny w ciasnym zakr cie, który wyniósł by ich nad pancerne łby Transgrabów, lecz to nie było mo liwe, gdy za ich ogonem wyrosła ogromna fontanna ognia i twarda pi wybuchu wyrzuciła ich wysoko i daleko poza obszar, tak półwyspu jak widzialno ci. Eksplozja, nienaturalnie wielka w porównaniu z ilo ci granatów zdała si produkowa jakie ogromne chmury czarnego dymu, który tryskał z ka dego wej cia, wyj cia i okna. - No i co teraz? - piloci opanowali lot i oceniali straty - urwało nam jedn turbin , płaty ledwo wisz , wirnik sygnalizuje przegrzanie. - To była atomówa? - spytał kto z tyłu. - Sk d. Nas by odparowało w ułamku sekundy - Jason sam był ciekaw jakie to diabelskie ognie obudzili atakuj c transporter. - Paliwo i chemikalia - ocenił nawigator - widocznie jedna z paczek wpadła do szybu wywiewnika i detonowała wewn trz magazynów. Ja to znam. Tak pali si tylko nafta i parafiny. - Mo e nie tylko? - Jason widz c szereg ostrzegawczych sygnałów zapalonych na konsoli pilota u, zdecydował si wróci i doko czy co zacz li - ...sprawdzimy, ale nie od góry. Tam jest wulkan pełen ognia. Wyl dujemy na pla y, na samym ko cu cypla po tej stronie gdzie jest transporter. Przy obecnym zadymieniu plus mrok nocy, mamy szans podej do Jaski bez rozpoznania i obrzuci granatami reszt maszyn. Pami tajcie jednak o maskach gazowych oraz noktowizorach, gdy te dymy co za tłuste i g ste. Mog by z nafty a mog by z truj cych chemikalii. - Bojowe gazy - podpowiedział nawigator - Jowiszanie s specami w chemii organicznej, prawda? - Oraz klonach i klonowaniu. To mog by ich klony lub elementy monta owe - wtr ciła Hanna Platt - wiecie, nó ki, oczki, włoski, tłuszcz, ko ci... o te to si pal dobrze... - Lleeeghhh!! - kto w tylnych rz dach pu cił gło nego pawia i ich przetłoczony Hoover zacz ł cuchn jak prawdziwie wojskowa maszyna. Mdl co i gówniano. - Co to jest! - Jason kamiennym wzrokiem usztywnił wszystkich ch tnych do na ladownictwa - zebra swoje pakunki i bro . L dujemy i to ma by jak na manewrach. Biegiem i pod sznurek... - Sir, my jeszcze, nigdy, nawet nie na symulatorze - słabo zaooponowała jaka drobna dziewczyna nosz ca hełm wpadaj cy jej na nos.
- To dobrze - ucieszył si kapitan - nie zd yli cie zgłupie do reszty. A ty, poprowadzisz pierwsz grup . Macie mi zabezpieczy transporter i zbada czy nie jest „gor cy”. Głowice zawsze ciekn . Joe? We pyskat na szpic . - No problemo - Joe wyszczerzył si do zmartwiałej dziewczyny - no co? B d za tob . Jak masz na imi , modelko? - ...ja? Ja nie pami tam ...sir... - wyst kała tamta, szcz kaj c z bami. - Nie ma znaczenia - Joe odsun ł drzwi i pokazuj c na brudne fale bij ce o czarny piasek, dodał - skacz Modelko. - Ja nie jestem - zaoponowała dziewczyna, lecz popchni ta w rami wypadła z kabiny i upadła. - To jest Modelka - oznajmił Joe - modelowa gapa. Patrzcie na ni i nigdy nie róbcie tego co ona robi. - Ja mam złamany nos! - zawyła dziko podrywaj ca si ofiara spisku - ty sukinsynie! Ja ci zaraz zabij ! - Zabij swój hełm. Skacz c zapomniała podci gn paski lub trzyma za czubek - Joe łypn ł na milcz cego Jasona - mam racj ? - Masz natur sier anta - Jason, lekcewa c incydent, obrócił si do Allana, pytaj c - no jak, ta czymy? Ty prowadzisz, okay? - Pewnie. Co to dla nas, nie? - Allan był trzecim na pla y i tutaj, bez uzgadniania, przej ł całe dowództwo ataku, co było naturaln kolej rzeczy po wcze niejszym wypadzie za klonami. On walczył, odzyskał, wrócił cało i jeszcze uratował mas cywilów. Czyli był kim maj cym chłodn głow , spryt, dryg do wojny i zaufanie podkomendnych oraz Góry. Jason b d c w roli Góry, wolał pozostawi wykrwawianie Transgrabów w r kach mechaników. Obecna sytuacja była pijacko zamglona a jego zapas bezczelno ci i kitu na wyczerpaniu. - Tamci ruszaj , a pan, kapitanie? - Hanna Platt sama objuczona kamer , hełmem i nawet Mk303, była gotowa do reporta u swojego ycia. - Ja? Ja sobie utn drzemk - Jason ziewn ł szeroko i rozparł si w fotelu, widz c jednak niedowierzanie a nawet zaskoczenie w oczach kobiety, wyja nił ...ci moi mechanicy od demonta u, wiedz co robi i gdzie uderzy . Ja zakładam, e za pół godziny b dzie po wszystkim. Z drugiej strony, kto musi by w kontakcie z cyberglinami oraz tym ich tajnym agentem. A on ufa tylko mnie. Sama pani widziała co si dzieje w mie cie i porcie. Tam jest burdel, a ja lubi czyste sytuacje. Powodzenia! - Tak... tak jest - Hanna Platt zawróciła na pi cie nagle czuj c si o całe niebo lepiej. Ten dziwny oficer naprawd był kim i znał si na rzeczy - ...ja go zrobi kluczowym punktem i osi obrotu obecnej wojny na Itrii. Co za pos gowa figura. On powinien by generałem... Jej rozwa ania przerwał mały nawigator nios cy dwa zawini tka z granatami - ...hej, Hanna! Idziemy z tym na ywo czy do kasety? - Na ywo - reporterka pokazała nasadk noktowizora i dalmierza na oku kamery - ...tym razem idziemy na ywo.
- No wła nie - zmartwił si nawigator - jak my dodamy oliwy do ognia to w mie cie wybuchnie panika. Tutaj s Transgraby i one ... - Umarły! - sucho uci ła Hanna. Kaabummm!! Kaaabummm!! - podwójne echo ci kich miotaczy min pluj cych dalekim i horyzontalnym ogniem. - Brzmi jak by yły - nawigator zanurkował w piasek i skałki. - Jeszcze troch - zgodziła si reporterka łapi ca uj cia z ramienia i nic sobie nie robi ca z wzmagaj cej si kanonady Transgrabów. - Mo na wiedzie sk d ten optymizm? - nawigator wstał, lecz trzymał si tu obok wy szych złomów. - Kapitan Jason ocenia opór Transgrabów na mniej ni pół godziny. - Aha - nawigator stan ł obok pracuj cej reporterki - no, skoro on tak mówi, to... Szszszszuuuu!!! - dwa czarne cienie zawisły nad półwyspem a z nich jak z ogromnej kosiarki wybiegły wietliste ostrza laserów, tn c wszystko co było na dole. - Do tyłu, do tyłu! Odskakujemy! - głos Allana zlał si z grzmotem eksplozji i wstrz sami jakie towarzyszyły detonuj cym Transgrabom. - To s pojazdy CC - Hanna kl cz c, mierzyła kamer w stron dwóch korwet nios cych na czarnych pancerzach złote godło Cyber policji - ...i to s niezapomniane uj cia. - Cholera w bok, nap dzili mi stracha - Allan, dysz c ci ko zanurkował obok nawigatora. - Spadli jak orły z wysokiej orbity - zgodził si Joe zamykaj cy odwód i cofaj c si szpic - dzi ki Bogu, tam było gor co a nasze granaty jak groch o cian . Te Transgraby Jowiszan robione z tantalu i stopów kosmicznych. Nie do ugryzienia... - Nie dla nich - Hanna przenosiła kamer z orbity na horyzont gdzie paliły si wszystkie bojowe maszyny chroni ce jaskinie, lecz zaraz wracała do góry i do obrazu dwóch bezlitosnych dysków niszcz cych opór cyborgów Jowiszan - taaa... nie dla nich. Nie dla cybercops!
Rozdział 4 Tym razem obeszło si bez miesi ca w gipsie, ale otwieraj c oczy i w sz c znajomy smród odka aczy, Max wiedział gdzie jest. - Jebany los Lazarusa! Czy to si nigdy nie sko czy? - Zd yli my! A ty nadal yjesz - Selma była jego „piel gniark ” co znaczyło, e gdzie tam w ukryciu gotuj si stare i nowe kłopoty. - Ten cempel to na kogo? Ordynatora czy salow ? - Max z niepokojem powiódł wzrokiem po pokoju zamienionym w twierdz . - To na wszelki wypadek - Selma pu ciła do niego oko i była cała w u miechu oraz aurze zabawy - nie, artuj . Te wszystkie pukawki nale do grupy desantowej jak poprowadził kapitan Jason. Wiara zatruła si na dobre wdychaj c jakie chemiczne wi stwo i my my ich załadowali razem z tob pod jeden dach nie wiedz c czy i ty te ... - Jezu. Jak nie połamane gnaty to popalone płuca - Max próbnie zakasłał i sam nie wiedz c kiedy... zemdlał. Ockni cie było widokiem sali zabiegowej i kilku konowałów grzebi cych mu w głowie. Lecz nie samych. Kto stoj cy z boku za mał szyb osłony biolo kiwał do niego r k . - Cze Max. Pami tasz mnie? - Trudno zapomnie tak mach - Max był zdziwiony, e mo e mówi le c pod hełmem neurooperatora, lecz je li mówił, to oznaczało, e panowie lekarze ograniczali si do przegl du software bez łapania za lancet i pił , o wiertłach nie mówi c. Mała pociecha, lecz tylko mała. Z tym co miał pod włosami, mógł gra biolocyba na ka dym habitacie Jowiszan i odwrotnie ni tutaj, by natychmiast rozmontowanym za nadmiar techno miecia w ciele. Co kraj to obyczaj, co galaktyka to inna praktyka... - Czego chcesz andarmski luju? - słowa do głupio u miechni tego padalca w uniformie Space Marines z trzema generalskimi li mi w czystym złocie - my my ze sob sko czyli, nie? - Tak si nie mówi do wysokiej rangi oficera, panie Norton - typek był ironiczny i cyniczny oraz ... nadal u miechni ty. - Teraz wiesz czemu nie jestem - Max odkrył, e panowie od sztucznej inteligencji i biocyborgizacji usztywnili go pasami wi c wstanie i skopanie napuszonego pałkarza odpadało - ...no dobra, nawijaj, i odpalaj. - Nie, to ty nawijaj - generał, kiedy b d cy tylko pułkownikiem kontrwywiadu SM, dzisiaj był szar eminencj w Adminie Ziemi i jako taki mógł wiele. Do stopnia uziemienia malutkiego człowieczka imieniem Max Norton, wł cznie. Za jego polecenie było rozkazem - ...i nie kłam. To s moi specjali ci i to jest mój szpital. A ja chc wiedzie wszystko od A do Z. - Zgoda - Max nie miał wyboru, ale mógł gra na zwłok - od czego zaczniemy? Od mojej sztucznie zaprogramowanej nienawi ci do kogo z wy szych sfer rz dowych w Methanex City i potrzeby zamachu, czy te ... - Zamknij si ! - generał zbladł i przestał szczerzy z by - zamknij si idioto, albo...
- ...albo mnie kropniesz - doko czył Max - to wal. Tylko co zrobisz z reszt nagra jakie posiałem tu i ówdzie na t okoliczno , e jednak dotrzymasz słowa i mnie sko czysz? - To niemo liwe. Ty nie mo esz - oficer skin ł na lekarzy i kazał im wyj . - Mo liwe. Ja dałem si zeskanowa i zbada kilku wysokiej sławy specom od kryształów i cekinów. I oni zdj li wszystkie blokady, oraz uwarunkowania. Wi c mam wolny wybór i nadal mam w sobie ten cholerny program zamachowca Max zamrugał znacz co - przydatne w sytuacji gdy b d musiał w drowa po habitatach Jowiszan. Przydatne gdy naprawd b d musiał kogo tam kropn . Moim zdaniem, Jowisz chce nas podbi ... W ciszy jaka zapadła słycha było odległe tykanie miernika kroplówki dozuj cej ilo pompowanej do ył solanki ze rodkiem przeciwbólowym. Sprawdzanie biolo software, to czasami istne piekło w synapsach. - Twoim zdaniem - generał westchn ł ci ko - wi c masz swoje zdanie ... powiedzmy, e masz ... załó my, e tak jest istotnie, zgoda, masz. Jak na to wpadłe ? Czy ten burdel na Itrii zmienił twój wiatopogl d pacyfisty? - Nie - Max te westchn ł - ten burdel na Itrii zawdzi czamy komu , kto si podszył pod Jowiszan i ukrył własne rodki ra enia wroga, na wypadek l dowania tutaj statków z Jowisza. Bardzo mi przykro, e tak si stało jak si stało i my walczyli my z własnym tajnym systemem obronnym... - ... e jak, prosz ?! - generał wytrzeszczył oczy i wyszedł z za plastykowej szyby chc c z bliska zajrze w oczy swojego wi nia - co ty powiedział? - Powiedziałem, e Kto ukrył pod płaszczykiem Jowiszan, Co ... do ich zwalczania, w sytuacji konfliktu na kosmiczn skal . Te Transgraby były wyprodukowane tutaj i to mniej jak rok temu, za transporter z atomówami nale ał do ... Max nie sko czył, bowiem drzwi do sali zabiegowej eksplodowały ciałami kilkunastu CC w pełnym polowym rynsztunku, za ich bro ... - ...r ce do góry, generale - kobiecy głos nale ał do Selmy Vort - pan przekroczył granice umów i prawa... - Zabij go! - Max zacz ł zapada si w podejrzanie czerwon studni strachu i bólu - Seeelmaaa!!! Zastrzel go natychmiast. On ma pilota do mojego cebra i wła nie mnie wył czaaaaa... aaaa!!! - Aaggghhhrrr!! - generał poleciał twarz na łó ko a z jego pleców sterczała r koje uniwersalnego rubokr ta jaki u ywaj mechanicy. - ...dobra robota Allan - inny znajomy głos za bezimienn szyb soleksowego wizora nowego CC wkraczaj cego do sali. Doko cz to cierwo i do spalarki w podziemiu. Doł czy do swoich rze ników. Tamci ju si pal . - Kapitan White, przypuszczam - zakpił Max, mi dzy jedn konwulsj a drug - ...mo esz mnie odł czy od skanera? Jebacz ma spi cie... o shit!! - Co to dla ciebie - Nick zdarł mu z głowy cierniow koron elektrod i zacz ł rozpina pasy - ...jak teraz? - Na wznak - Max usiadł i zwymiotował na plecy konaj cego andarma. - Jezusie! To jest ohydne - inny CC nosz cy na głowie hełm Holowizyjny miał wysoki, nie m ski głos - ...Allan, wyjmij mu ten rubokr t, to le wygl da na monitorze.
- Hanna, zamknij si i rób o co ci poproszono - Nick White zatrzymał dło agenta wierc cego metalem w plecach podryguj cego generała - to nie tak, Allan. To jest dobre z Cybami maj cymi wewn trzne ródło zasilania w kadłubie. Niestety, z biolo, nale y bardziej stanowczo, o tak... - okuty polowy bucior oparł si na karku rz cego i zgniótł kr gi szyi. - Jezusie, ja nie mog ! - Hanna Platt podniosła swój wizor i doł czyła do Maxa w czyszczeniu zawarto ci oł dka - to jest za du o... eeeegghhh... - A mówiłem ci by nie jadła tych marsja skich marynat z agawy - Allan wycieraj c rubokr t o nogawk , drug r k poklepał rzygaj c kobiet po wypi tym zadzie - ...cholerny kaktus nie idzie w parze z pieczonym szczurem marki Itria, upppss... mam na my li króliczka w skalnym oleju. - Nie był najgorszy - zaoponowała Selma pomagaj ca zawin ciało generała w całun zrobiony z koca - pami tam jak raz w Murma sku, podali nam pieczone nietoperze. Niestety, te na nafcie. Z rzepakowym i słonecznikowym s trudno ci, wiecie? - Kastor dostarcza dobr oliw z oliwek - wtr cił Allan, nadal czule masuj c wypukło ci bekaj cej holoreporterki - ale jest od cholery droga. Tylko do kosmetycznego u ytku. No jak kochanie? Ju ci lepiej? - Eeeghhh!!! - To nie kaktus ale ta darmowa wóda zafundowana przez Marines tak nas połamała - Nick White otarł twarz kolegi i zajrzał mu w oczy - Max! Wygl dasz gówniano. Co oni ci tutaj zrobili? - Jeszcze nic, ale próbowali - Max wstał i zaraz upadł - ...zreszt , cholera wie, mo e i co zrobili. - Le . Ja wezw naszych z noszami - kapitan przepu cił w wyłamanych drzwiach nosicieli generała b d cego w kocu i zdecydowanie w stanie spoczynku ...jaka podst pna kurwa. Chciał nam ukra królicz łapk ... - Eeeeghhhrrr - zaakcentowała Hanna Platt. - Kochanie, głowa do góry - Allan przeszedł od masowania do sztucznego oddychania poprzez ucisk dłoni na przepon i piersi. Zwłaszcza to ostatnie wychodziło mu nadzwyczaj sprawnie. Pani holoreporterka była jedyn nie nosz c pancernej kamizelki i kurtki zapinanej na tytanowe zamki. - Nada si na nowego CC - oceniła Selma łypi c z pod oka na poczynania Allana - nie traci okazji do bliskiego kontaktu z biolo, w przerwach gdy nie niszczy mecho... - Albo generałów spiczniałych marynat - przerwał jej Max z j kiem podnosz cy si do pionu - ...co to za przebiera ce, poruczniku Vort? - Lewe pagony i lewy personel by uratowa twoj chud dupin - Selma podtrzymała go i wolno zacz ła prowadzi do drzwi - widzisz, Marines wyprawili dla nas wystawn kolacj , tylko po to by ci porwa . Na szcz cie ja miałam co do obgadania z niejakim Jasonem w pokoju obok, no i tego, rozumiesz... zaraz zorganizowali my grup po cigow z zaprzyja nionych nam formacji obronnych wyspy Itria... z pełnym sukcesem... shit! Ale ty ci ki! Maax? Maaax!! - Mam go! - Hanna Platt podparła osuwaj cego si m czyzn i zaraz została wsparta przez Allana i ludzi wpadaj cych z noszami oraz broni gotow do strzału.
- Fuck! Od kiedy kadeci Space Corps nosz kombinezony CC? - Max odzyskał władz w nogach, ale z tyloma ch tnymi do pomocy, czuł si bezpieczniej na noszach - co oni tutaj robi ? - Wst pili na chwil i zostali na zawsze - mrukn ła Selma, poprawiaj c mu twardy podgłówek - nic nie mów i niczemu si nie dziw gło no. Na zewn trz pada polityczn srak a Itria przypomina wulkan gotowy do wybuchu. My ratujemy co warte ratunku i chowamy si po schronach. Kto twierdzi, e CC przegi ło pał i nale y nas rozliczy za wszystkie straty. Nasz immunitet wisi na włosku. Rozumiesz? - Tak, to mog widzie - Max zamkn ł oczy i po raz pierwszy od bardzo dawna miał ochot si mia . - On zdrowy, czy nadal... tego... - Hanna Platt dotkn ła palcem własnej skroni - ...powinien płaka . - Dlaczego - Selma Vort łypn ła na słodko u miechni tego koleg i sama skrzywiła usta - ...mo e nie jest tak le jak s dzimy. - Wcale - Max otworzył oczy i si gn ł po dło reporterki - masz ochot na najwi kszy reporta swojego ycia? - Matko Boska! Po tym co przeszłam ju nic mnie nie zdziwi - Hanna pytaj co poszukała pomocy w twarzy id cej po drugiej stronie Selmy, ale ta tylko wzruszyła ramionami sygnalizuj c brak zrozumienia - ...chocia , mo e si myl . Z wami cały czas. Okay. Mam ochot . Kiedy? - Zaraz. Jutro mo e by za pó no - Max zatrzymał Allana i nadci gaj cego z windy Nicka - ...panowie, zabierzcie nas do siłowni, albo komputerowego pokoju tego budynku. Teraz!!! - Teraz - kapitan White gestem dłoni uciszył zebranych i bez słowa pokazał na koniec korytarza oddzielony krat i napisem Wst p Wzbroniony. - Daleko nie musimy szuka . Kto ma Niwelatora? Ta krata jest stalowa a kluczy brak... - Ale to na kart - Selma id c przodem wyci gn ła swój cekin i po jednej próbie otworzyła zakratowane drzwi - ...wygl da jak komputerowa centrala szpitala... Max? Tego szukasz? - Tego! - schodz c z noszy, Max odgonił tłocz cych si CC - wszyscy do tyłu i pilnowa tak windy jak schodów. Allan, we sze ciu na dach z czym ci kim. Mo e by cempel. Nick? We trzech i zablokuj gara oraz towarowe wyci gi w podziemiu. Tam musz by jakie , bo to standardowy klockowiec naszych federales... - A kto nas mo e pukn ? - spytała Selma niepewna swej roli - znów jakie stare smrody z przeszło ci? - Mo esz tak powiedzie - Max pokazał palcem na emblemat CC - nasze ukochane Cyborgi. Tym razem nawet nie udaj ce, e s zepsute... - Zaraz, zaraz - Allan nie lubił tego co słyszał i jeszcze mniej lubił rozstanie z Hann Platt - ...co ty masz zamiar zrobi ? - Wywiad z Panem Bogiem - Max bezceremonialnie zdj ł z głowy reporterki hełm Holo i jak by nigdy nic rozbił go na kawałki wygrzebuj c ze rodka moduł oscylatora elmagu oraz kilka nici wiatłowodu - ...no tak, ale to jest tylko dla wybranych. I przy zamkni tych drzwiach. Sorry!
Ci gn c za rami Hann , Max wszedł do komputerowego pokoju i zatrzasn ł drzwi. - Mnie si to nie podoba - sykn ł Allan i zrobił krok w stron gdzie znikn ła jego ulotna pani. - ...mnie te , ale taki ju jest nasz Max. Urwany z czubka - Selma stan ła miedzy szar uj cym byczkiem a drzwiami i jej dło była na r koje ci neuronowego bicza - ...wszyscy słyszeli rozkazy! Na stanowiska! Wykona ! W obecnej gromadce, przewaga liczbowa nale ała do kadetów, lecz ci, pomijaj c Allana i Joe, słuchali tylko tego kto krzyczał gło niej i miał wi cej racji maj c wi kszy kij. Selma nie krzyczała i nie miała kija. Allan miał zdobyczny Mk303. - A ja jednak sprawdz - postawny i bykowaty mechanik zrobił nast pny krok i odskoczył na równi z Selm i reszt wiary, bowiem z wn trza komputerowego pokoju trysn ła zielonkawa i sycz ca t cza ogni Elema. - Obawiam si , e Max, znów wpuszcza nas w kanał - st kn ł White, cofaj c si w stron windy - okay, kto ze mn do pilnowania piwnicy? Ch tnych było tylu, e musieli losowa . Allan te nie miał kłopotów z dobraniem swojego oddziału, co czynił niejako w locie i wspinaczce, bowiem sycz ca po oga zieleni zdała si zalewa cały korytarz i rozpełza po cianach oraz suficie, skutecznie rozp dzaj c ostatnich ciekawskich czy niedowierzaj cych. - Shit! To parzy! - Selma zgarniaj c niedobitki zaj ła pozycje bojowe na schodach ze znamiennym hasłem - ...uwaga! Jak zacznie dymi i mierdzie spalenizn , wszyscy chodu! W podziemiu jest mały stos Neutro GM i ja raczej wol si nie wieci po zgaszeniu wiateł w rodzinnej krypcie... - To mo e lepiej ju teraz - pisn ła jaka kadetka nosz ca podwójnie zawi zany hełm. - Mo e tak, mo e nie... cholera, cofa si - Selma z ulg zanotowała ust puj c fal zielonego ognia i ostro nie skradaj c si za parskaj cym iskrami frontem dotarła jako pierwsza do drzwi... których nie było... a zamiast nich ziała czarna jama prowadz ca w gł b galaktyki i z niej... - ...a ja nadal twierdz , e post pu nie da si zatrzyma . O cze ! Nas nie było kilka godzin... wybaczcie, ale nie co dzie ... - paplaj ca słodko Hanna Platt zrobiła zeza i padła w ramiona id cego za ni Maxa. Ten nie miał komu pa wi c padł na podłog . Selma próbuj ca ratowa , padła na kolana. Reszta wiary padła plackiem bowiem za Maxem szło co co samym widokiem... napawało ich szokiem. Anioł w meloniku otoczonym aureol plus pi kne skrzydła i trampki marki Golan Galaxy Le Bleu. Reszta kryła si pod skromn złoto biał tog ... - Okay! Okay! Cyberus nie taki wraca do paki i pakowania wata u. Sorry za niewygod . Musiałem si przewietrzy , lecz nie ma to jak w domu... - ...jebana, knuj ca, niewdzi czna winia - Max słabo ruszaj c nog próbował kopn mijaj cego go anioła. Ten tylko podskoczył i nikn c w suficie, zaskrzeczał - kapu !!
- Jak to na spowiedzi - enigmatycznie zauwa ył Max i opuszczaj c wzrok pu cił oko do spopielałej Selmy - ...no stara. Czas na nas. Tym razem naprawd potrzebuj piel gniarki. - Jeste ranny? W brzuch? - dzielna agentka CC znacz co poci gn ła nosem, zmieniaj c kolor z szarego na kredowo biały. - Sk d - Max zni ył głos - ja tylko ...zesrałem si ze strachu. - Wcale ci si nie dziwi - szepn ła Selma obserwuj c jak czarna jama zwija si i niknie bez ladu - i za choler nie chc wiedzie dlaczego, okay?! ...najsłodsza z wszystkich wysp jest nasza Itriaaaa... Rycz ce na pełn małp holo i wysm tniaj cy si typek w złotym prze cieradle imituj cym tog były wła ciwym tłem dla zalania robaka. Jason miał to zamiar zrobi w ogromnym stylu, lecz samotnie. Dlatego ukrył si w tej małej kawiarence na samym czubku Galactic Inn tu obok Portu, wiedz c, e adna z holo hien nie wpadnie na pomysł by go szuka wła nie nad własn głow . Galactic Inn był zaj ty przez komisj dochodzeniow lokalnego adminu oraz kilkunastu zainteresowanych konsorcjów. Ogromna okazja dla ludzi z publikatorów dowiedzenia si całej prawdy... - Lecz tamci nadal kłami - Jason nie miał co do tego złudze . Nikt nie awansuje w trzy tygodnie z porucznika na pułkownika, chyba, e w ten sposób kto tam chce zamkn mu g b . Jason nosił teraz mundur Space Corps z naszywkami pułkownika i do tego miał metr kwadratowy kolorowych naszywek wszystkich mo liwych odznak, medali i krzy y, a nawet diamentow gwiazd Obro cy Ziemi, co nie było takie złe gdy dawało mu darmowe bilety na wszystkie linie kosmiczne. - Jebana Hanna Platt. To jej robota. - Co chcesz. Ludzie potrzebuj kryształowych figur i kogo na kim mo na polega . A ty odwaliłe kawał dobrej roboty i ona tylko przekazała wiatu szczegóły - wsuwaj cy si bez pytania na wolne krzesełko Max miał owczy u miech i wilcze oczy - witam bohatera. Co pijesz? - Wszystko, nawet denaturat - Jason popatrzył na nie tkni ty kieliszek i ledwo napocz t butelk Sy Gin - ...ale jako ostatnio mnie nie ci gnie. - Nie powinno. Kazałem ci wszy supresor, gdy byłe na badaniach... i w naszym szpitalu, pod nadzorem naszych lekarzy i ochron naszych specjalnych ochraniarzy z CC. - ... e jak?! Ty skurwysynie! - A nie bo byłem sierot - Max si gn ł po nienaruszony kieliszek i wznosz c toast za tych co nie pij , sam łykn ł - ...uff... dobre gówno. Lokalne, ale dobre. Jason? Wiesz co? - Ja nie chc nic wiedzie . Nic wi cej... - Ale tam. Oczywi cie, e chcesz. Tamci dali ci pagony ale nie dali biurka i ty wisisz w pró ni. Wiesz co to oznacza? - ...przeszkadzam - Jason nalał lecz nie sobie - mów, mów, słucham. - To na drug nog , twoje zdrowie, kolego ...ufff... dobre wi stwo. To co to ja mówiłem? Aha! Pró nia. Dookoła ciebie jest pró nia tak jak dookoła Super
Nowej. Bowiem twoja kryształowa figura odpycha ka dego na parsek. Rozumiesz? Normalnie, bohaterzy le cicho na cmentarzu i nie zawadzaj . - Przepraszam, e jeszcze yj - Jason poprawił, nagle dusz cy go kołnierzyk - rozumiem, e mog ... nie musie , tak? - O ile zaraz nie poprosisz o dymisj i nie wyniesiesz si na drugi koniec Galaktyki, to... mo esz - potakn ł Max. - Dzi ki za porad - Jason zas pił si nad pustym kieliszkiem podsuni tym mu przez tamtego - tyle to sam wykoncypowałem. Shit! Czy ja jestem tr dowaty? Czemu mnie nie wzi to do CC? Wy cie zgarn li cały rocznik z kucharzami, mechanikami, i nawet tym bufonem, dyrektorem... a ja? Co ja? Gorszy? - Lepszy i do lepszych zada - Max zni ył głos - poprosisz o przyj cie do Marines. I poprosisz o delegowanie ci na Kastora. - Bez jaj - najmłodszy pułkownik w historii Space Corps dostał kilka pierwszych siwych włosów - w co ty mnie pakujesz? - W tryby. I nie pytaj dlaczego - Max skin ł na kelnera który był człowiekiem a nie robotem i zamówił podwójn Naturaln kaw , budz c odruch nieufno ci, bowiem kawa Naturalna kosztowała maj tek - spokojnie, pan pułkownik płaci. Wła nie dostał Irydow Kredytow Kart Galactic Mart. - Noo... skoro tak - kelner przejechał cierk po blacie zupełnie czystego stolika i z bliska zajrzał w twarz tak nadzianego go cia - czy ja czasem nie widziałem pana pułkownika w Holo? - Niemo liwe - odezwał si Max, uprzedzaj c j kanie Jasona - on przyleciał wczoraj i odlatuje jutro. Federalny biznes. - Polityka - kelner potakuj c głow zmył si na zaplecze. - On ma racj . To jest jaka polityka - Jason umoczył palec w kieliszku i posmakował lecz zaraz splun ł w sztuczne rabatki dookoła ciany - mog wiedzie dlaczego? - Dlatego, e Kastor nie yczy sobie, ani na orbicie, ani na powierzchni adnych wojskowych instalacji czy bodaj plutonu platfusów, ale - Max zmru ył chytrze oczy - oni nie odmówi tobie azylu. - Pierdolisz od rzeczy - Jason załamał dłonie - tutaj azyl, tutaj Marines... - Czekaj - Max podniósł butelk i bez rozlewania zassał z szyjki. Wprawnie i długo. Jason obserwuj c dojenie spocił si i dostał rumie ców. Max te , ale nie z zawi ci lecz z braku tlenu. Obalenie wiartki czy co koło pół basa na bezdechu nie jest rzecz łatw , nawet dla CC. - Fuck you - Jason był pełen podziwu - dobrze wiedzie kogo nie nale y zaprasza do baru. - To było za twoje zdrowie, bohaterze - Max czkn ł i musiał wytrze nos w palce, bowiem serwetki kto ju zd ył wcze niej ukra - ....uuuch, dobre wi stwo. Lokalne, ale dobre... to co to ja? Aha! Kastor. Nasza spi arka, bez kota i z setk myszy dookoła ... taaak, oni maj mały problem, z przemytnikami. I wprawdzie nadal nie zgadzaj si na bazy Space Marines czy Space Corps, lecz kto powiedział, e nie mog wzmocni swojego szczupłego grona celników, małym pułkiem ochotników pod dowództwem wielkiego Jasona? Obro cy Itrii.
Człowieka ze stali i puszek po piwie, jedn r k doj cego coca 50/50 a drug strzelaj cego z cempela? - Dobra, dobra - Jason zaczerwienił si - ja widziałem t reklam sto razy. - No to zobacz drug stron medalu sławy i Holo popularno ci - Max wygrzebał z kieszeni płaski i srebrny prostok t z wypukłym nadrukiem IRYD Card Galactic Mart - pi milionów czystym kredytem dzi ki uprzejmo ci firm Coca Galaxy oraz Cirix. - O niech to... - Jason zbladł i niepewnie dotkn ł poło onej na pustym kieliszku karty - ...naprawd moja? - Tak jak Kastor, kolego... aha!... nasza kawusia ju gna! - Dwie Naturalne, dla panów - kelner serwował tak jak by podejmował głowy stanu czy wy ej - czym jeszcze mog słu y ? - Serwetkami - Max pokazał na pusty dyspenser. - Znów ukradli - kelner załamał dłonie - ci tury ci zbieraj pami tki. - ...my te - Max pu cił oko - prosz dopisa do rachunku. Mam katar. - To mo e przynios kosmetyczne? - zaoferował usłu ny parasol. - Moje nanoroboty lubi kona w oddechu knajpki... - Nanoroboty, no prosz . Tak jak podejrzewali my. A ta kawa to na koszt zakładu. Panie pułkowniku Jason? Panie agencie Norton? Jeste my zaszczyceni kelner zmył si i ju nie wrócił, ale zerkaj ce z zaplecza oczka panienek z okienka na wynos, mówiły, e i one te by si dały wynie , nawet za darmo. - ...no có . Itria jest mała - Max przepłukał usta resztk z butelki i napluł na sztuczne rabatki - ...oczywi cie, ty b dziesz naszym agentem. - Wiedziałem - Jason u miechn ł si z ulg - tajnym. Pewnie. A co ze Space Marines? Na jakie licho nam potrzebni tamci? - Zaopatrzenie, odwody, transport, kontakty w sztabie. Układy i klika. Masz sobie zbudowa własny klub kolesiów i kole anek. Co na czym mo esz polega . To nie b dzie trudne. B d c szeryfem na Kastorze, z koszykiem zawsze pełnym nowalijek, b dziesz kochany nawet przez wrogów. Ewa załatwiła Adasia jabłuszkiem. Ty mo esz zgrzeszy z ka d za jedn wie gruszk i bukiet jarzyn. Marchewka mile widziana... - He, he... - Jason podrapał si po skroni, skromnie spuszczaj c oczy - no tak, ale pomijaj c opakowanie i super kitowanie, jaki jest mój realny cel jako agenta CC? Na Kastorze cybów jak na lekarstwo... prawda? - Prawda - Max spu cił głos do ledwo słyszalnego szeptu - ale te jest prawd , e Jowisz inwestuje w Kastor jak pijany orbiciarz w kasyno. Do oporu i na du . Podobnie, s tam w grze inne partie nie maj ce nazwy, które musz by zidentyfikowane i skatalogowane. A na koniec, kto powinien zapocz tkowa kreowanie małej floty Kastora. Celniczej, oczywi cie... rozumiesz. Jakie tam korwety, niszczyciele, kilka setek transportowców, mo e ze dwa kr owniki klasy Nova Starter... - Fuck! - Jason zipn ł jak przyduszony - mała flota... celnicza, aaa?!! - Tylko celnicza - Max cmykn ł znacz co - Wielka Rada Kastora da ci zielone wiatło jak tylko sama straci kilka dostawczych wahadłowców. A straci... he, he, ju kto o to zadba... I wierzaj mi ... Ich sta na własn bojow flot !
Nas, czyli Ziemi , czy Marsa, wcale. Mam na my li obecne rz dy, bo reszta zbroi si na pot g . - Ziemia? Mars? Rz dy? Nie i nigdy - potakn ł Jason - przy obecnym systemie podatkowym, a raczej jego braku nawet nie ma co marzy . Ja si nasłuchałem tutaj... cudów nie widów. Rz d to burdel... - Itria yje polityk - Max ziewn ł - okay. Trzymaj si i pami taj. Ka dy mo e ci zawie , ale CC, nigdy. Jak by miał kłopoty, to ł cz si z baz . - Ale ja nie znam nawet... - Jason zamarł zdumiony, bowiem... - nieee... ja znam. Cholera jak to jest, e ja znam? - ...magia kryształków pami ci dodatkowej wstrzykni tych do twoich płatów czołowych - Max wstał i rozprostował ramiona - miejmy nadziej , e nigdy nie b dziesz musiał ich u y . No dobra, to tyle nowinek. Baw si dobrze. - Chyba b d - Jason te wstał i podał agentowi dło - ...dzi ki za pomoc. Mam nadziej , e si zobaczymy jeszcze. - Mało prawdopodobne - Max oddał u cisk - awansowałem. - To wspaniale - ucieszył si Jason. - To le - sprostował Max - oni zrobili mnie szefem zwiadowczej grupy jaka ma zbada podejrzane ruchy Mecho w dawnym Sudanie i Tanznii. - Ale tam wszystko jest radioaktywne - Jason wytrzeszczył oczy. - S obszary gdzie jest czysto - Max zakl ł - małe kieszenie w górach, dolinach, na przełomach wodnych. Maj nas zrzuci na Spadach i zabra po wykonaniu zadania u ywaj c kosmicznych korwet. Te wytrzymuj ka d doz radiacji i s zdolne do lotów atmosferycznych, ale... statystycznie na pi skoków, trzy gin na powierzchni, tak, e mo emy si nie zobaczy . Max nie przepadał za windami. Zwykle wolał schody lub spotkania na poziomie parteru lecz kto zostawił mu przekaz w videofonie kiedy brał prysznic i ten kto chciał spotka si na samym szczycie Itria Trade Center, czyli wysoko. Za wysoko by u y schodów. Przekaz był anonimowy i wspominał Afryk . Max nie miał wyboru jak wsi do windy i ruszy na spotkanie. Afryka była nast pnym miejscem jego pracy a ka da dodatkowa informacja na wag ycia. Wciskaj c guzik, opieraj c si o lustro, rozmy lał kim mo e by tajemniczy informator. Od czasu wojny z klonami i transgrabami mieszka cy wyspy oraz cz urz dników z ró nych Adminów stała si zagorzałymi wielbicielami CC i na serio nie szcz dziła stara by ułatwi dalsz prac swoim obro com. Cz ci tych stara były nieoficjalne donosy, plotki z wy szych sfer władzy a nawet po cichu przekazywane kopie tajnych pism czy nielegalne nagrania poufnych rozmów prowadzonych za zamkni tymi drzwiami. Max, najbardziej znany i najbardziej dost pny ze wszystkich CC, sił rzeczy był głównym odbiorc wi kszo ci nieoficjalnych amteriałów i teraz jad c na gór ITR spodziewał si nast pnej porcji plotek lub dysków z zapisem rozmów na ministerialnym szczeblu... Winda zadygotała, szcz kn ła, wyra nie zwolniła i wewn trz wypełniła si zielonkawym mrokiem, znajomym iskrzeniem ogni Elema.
- Ja tylko na ułamek nanosekundy... Tam gdzie było lustro, teraz ziała czarna czelu prowadz ca w mdl c pustk galaktycznej studni. Głos niewidocznego rozmówcy dobiegał z wn trza i brzmiał głucho załamuj c własne echo razy kilka. Dowód, e mówi cy krzyczał z ogromnej odległo ci, lub tylko udawał... - Maaax... tamci chc by umarł... nie ufaj obcym skrzydłom. - Maaax... biolo wirus zwany Ebola został sprzedany do kraju Lemurów. - Maaax... ArmTronix próbuje manipulowa rz dem USA i chce wojny by móc sprzedawa swoje bronie obu stronom konfliktu. Nie pozwól na to, nie pozwól na to, nie poz.... Winda ruszyła, wn trze poja niało, a lustro odbijało obraz wymizerowanego chudzielca o podejrzanie zielonych renicach. - Niech to jasna supernowa spali. Max zamkn ł oczy i potrz sn ł głow . - Nawet Cyberus zaczyna miesza si do polityki... shit... cuchnie kłopotami na parsek... shit... a ja mam lecie do Afryki... Bez ladu. Zagubieni bez ladu. Sprawdzaj c radio, Max kl ł w duchu tak radiacj jak tych co zagłuszali jedyne operatywne pasma i kanały ł czno ci z wysok orbit i jakoby czekaj cymi tam korwetami. Wielka bujda na resorach na po ytek publiki i frajerów regionalnej polityki kooperacji w łonie... blablabla... Max zd ył przed niespodziewanym odlotem wej do Cybernetu i zbada co na ten temat my li Cyberus i ten drugi Bezimienny udaj cy Boga. Opinie były podzielone, ale dane i fakty wskazywały na kł bek konspiracji. Dlatego Max kazał sprawdzi wszystkie Hoovery na okoliczno bomb i terrorystycznych prób sabota u i dlatego zdecydował si nie skaka ze Spadem bo tych nie był w stanie sprawdzi , ale u ył przywiezionej ze sob helowej lotni i teraz dzi kował opatrzno ci, e był a takim paranoikiem... - Ale za mało! Zdecydowanie za mało! - j k rozpaczy i frustracji. Skok zabrał im dziewi dziesi tych sił oraz cały sprz t. Gorzej, bowiem... - Padnijj!!! - ryk Gannona i grzmot dwóch automatycznych Penetratorów jakie nosił ich dowódca. Podmuch eksplozji zamiótł skaln podłog kanionu i wzniecił chorobliwie ółty i dusz cy kurz. - Maski! Maski! Maski! - Selma pstrykaj c palami pokazywała na Joe, Allana i Hann maj cych bardzo mało do wiadczenia w u ywaniu polowego sprz tu. Wprawdzie wszyscy przeszli szybkie szkolenie i mieli wszczepy oraz implanty pami ci, lecz sama teoria bez praktyki była na nic. - Kurestwo jest radioaktywne. Dzi kuj bardzo! - Nick White nic sobie nie robi c z atakuj cych ich Ogonioków, po wi cał czas na sprawdzanie odczytu w skanerze spektralnym. Buuummm! Buuummm! Dadadadada... Baaabammm!! Walka nale ała do Maxa i Gannona, lecz tylko ten ostatni był w stanie co poradzi na kuloodporne pancerze mrowi cych si za załomem mecho
stra ników. Jego Penetratory pluły czyst plazm i były zgodnie z nazw naprawd penetruj ce. Sze dymi cych wraków za cielaj cych kawałkami podej cie do Bunkrów i Fortu Van Hoff wiadczyło dobrze tak o strzelcu jak te producencie tych nietypowych miotaczy. - Powinni my byli wszyscy zabra takie pukawki - Max le c pod sam skał i kryj c hełm za pot nym głazem, z podziwem zerkał na swojego szefa zupełnie nie licz cego si z mo liwo ci trafienia czy zranienia, i jak by nigdy nic, tłuk cego ka dego cyba jaki wystawił anten z wn trza fortu. - A mówiłem - Gannon wiruj c nonszalancko pot nymi rurami obejrzał si do tyłu i dał znak, e droga wolna - wskakujmy do rodka. Tam powinno by czy ciej i mniej gor co. - Od sło ca, czy radiacji? - White, wstaj c pokazał wszystkim cztery palce w znamiennym ge cie maksymalnego zagro enia - bo bez wody i bez wła ciwej osłony antyradowej to nas trafia szlak za mniej jak czterdzie ci osiem. Człowiek musi pi by y , nie? - Kto kto nas wysłał tutaj ma na ten temat inny punkt widzenia - Max był ostatnim w g sienicowej kolejce i tym razem zamiast Mk505 d wigał cempela co powinien był zrobi du o wcze niej lecz po pierwsze był leniwy a po drugie nie wierzył w ostrze enia Selmy i White. Co było pomyłk i tylko dlatego jeszcze ył, e Gannon miał przezwisko Gannon the Cannon i strzelał szybciej ni ich mecho wrogowie. Po prawdzie to Selma i Nick te potrafili co podobnego przecz c logice i prawom fizyki gdy mecho zawsze było szybsze ni biolo, lecz Gannon przezywany czasem Pukawa był wyj tkowo sprawny w obsłudze broni... Max obserwuj c koleg zanucił wesoło i gło no. „...a pewien desperado lubił avocado i ch tnie go jadł. I nie zgin ł od kuli lecz od pestki, w tchawicy, padł...” - Nasz fartowny Maxymilian ma słoneczny udar - oceniła piszcz cy skrzek id ca przed nim Selma - nie marnuj sił, Max. Wchodzimy w stref cienia a cholera wie co si kryje pod skałami. - Woda - Max poci gn ł nosem - tam jest woda. - Co jeszcze? - Ogonioki, cyby i mikroby lecz nic truj cego... - W szysz przez skały? - Zgadła - Max poklepał biodro w lizguj cej si skalnej szczeliny kobiety w sz wszystko i czuj prawie wszystko. Uwa aj gdzie stajesz.... Byli teraz w czarnym i zimnym korytarzu wiod cym do podziemnego Fortu Van Hoff za powietrze miało w sobie typowe dla mokrych piwnic zapachy zgnilizny oraz ple ni. - Uwaga! Woda! Nie pi , nie dotyka ! White! We próbk - głos Gannona dudnił podwójnym echem z jaskini gdzie prowadził korytarz i z której rozchodziły si nast pne prowadz ce do górnych Bunkrów. - Czysta - White był pierwszym który po sprawdzeniu skanera, skosztował z bij cego w gł bi skalnej niszy ródełka - czysta i gł binowa. Zimna, smaczna i zdrowa. Nasze szanse na przetrwanie skoczyły o sto procent.
- Do dołu? - zakpił Max, staj c karnie z mena k w kolejce. - Ogólnie - White nie podtrzymał tematu i wycofał si by zrobi miejsce dla spragnionych. A tych było niewielu. Kiedy szykowali si do skoku, była ich setka. Teraz tylko dziesi tka i to tylko dlatego, e Max uparł si by u y helowej transportowej lotni zamiast tradycyjnych indywidualnych Spadów. Gdyby nie ta lotnia, podzielili by los reszty, wystrzelanej w powietrzu przez zaczajone Ogonioki. Tradycyjne Spady nie dały si manewrowa lec c raz obranym kursem, helowa lotnia była jak szybowiec i pozwalała na ka dy manewr. Dzi ki temu yli. Lecz ochotnicy i kadeci z akademii Space Corps, wie o wcieleni do lokalnego oddziału CC na Itrii, umarli płon c w Spadach. Tylko Max, królicza łapka, fartowny Maxymilian, typek urodzony w czepku, Nieton cy Norton, setka innych przezwisk... potrafił oszuka los. Co by nie mówi , yli. Dzi ki Maxowi, i dlatego White wolał trzyma j zyk za z bami i czeka co dalej. Teraz znale li wod . Mo e jutro znajd sposób by si wyrwa z obecnego szamba. Mo e... nawet zdołaj zem ci si i odpłaci pi knym za nadobne... Jako nikt nie wspominał o zem cie, ale to si czuło, e ka dy my li i ju planuje odwetowe uderzenie. White nie był wyj tkiem. - To co dalej, Nick? - Gannon ocieraj c mokr brod , dosiadł si pod cian i z ulg rozprostował nogi - na samej wodzie nie poci gniemy długo. Brakuje nam wszystkiego. Ja mam tylko trzy pełne magazynki do Peterków a poza cempelem tylko to nas trzyma przy yciu. Ogonioki nie do ubicia czy uszkodzenia z tymi wystawowymi Mk505. - Miały by lepsze ni cempele - wtr ciła Selma dosiadaj c si po drugiej stronie - i wierz tu w zaopatrzenie... - Och, nie, one s - Gannon zakasłał i wypluł ółt flegm , która w wietle ich lamp przypominała nagie ciało limaka pełnego krwinek - tyle, e nam nie wydano wła ciwej amunicji. - Masz przypalone oskrzela - zauwa ył White. - Zapomniałem o masce przy l dowaniu - Gannon znów zakasłał - nie było czasu zało y . Jebacze waliły w naszych jak w kaczki. - I spaliły - Selma zacz ła płaka . Bez d wi ku. Jak typowy polowy CC. - Przesta . Niech płacze ten co nas wysłał. My wrócimy i rozliczymy - White poklepał kolano szarpane suchym szlochem - bo kto to dobrze zaplanował, kurwa jego ma !! Kto to dobrze zaplanował! - Konfederacja Południa w spisku i z pomoc Space Marines. Ci to yj z knucia i rycia jak mało kto... - Max wychyn ł z mroku, i miał nienaturalnie rozjarzone renice. - Sk d wiesz? - Domysł i przeczucie. Dostałem namiar o ogólne ostrze enie od kogo z samej góry, niestety... bez szczegółów i niestety... za pó no by podj stosowne rodki
ostro no ci. Mówi c szczerze podejrzewałem, e poluje si tylko na nas. Na najbardziej operatywnych ludzi ze sztabu CC... - Dobrze my lałe ... - Wygl da na to, e za mało. Osobi cie spodziewałem, si , e nas b d chcieli pukn na ziemi, a nie w powietrzu. Cicha i dyskretna robota. Kto umiera w Afryce, to umiera na zawsze - Max zakl ł - shit, mówi c o geografii umierania, czy zauwa yli cie, e CC nigdy nie operowało w południowych Stanach? Tylko, albo północ, albo Europa i Azja? - Ja tam raz byłam w Argentynie i raz... apsik... w Chile - odezwała si si kaj ca nosem Selma. - To nie s południowe stany USA ale południowa Ameryka - Max si gn ł do kieszeni i wygrzebał kostk sprasowanego pemikanu. Podaj c kole ance, mrukn ł cicho - zjedz. Same gnaty w proszku i masa elaza. Tobie to bardziej potrzebne ni mnie. Ja nie krwawi . - Cholera! Wła nie teraz! - Selma dotkn ła si w kroku i kln c cicho odpełzła w mrok. - Jak z górki to na całego. Pech nas ciga... okresowo - Max usiadł na wolnym miejscu. - Sk d ty wiedziałe , e ona... - White podniósł pytaj co brwi. - Zysk z posiadania nanorobotów - Max wzruszył ramionami - one chyba potrafi lata na zwiady. Prawdziwe wirusy, he, he... - O niech to - White odsun ł si na bok - to co dalej? Co robimy? - Zmieniamy plany. Od teraz, cało ci dowodzi Allan... a zast pc b dzie Joe. My tylko jako wsparcie. - Mechanik szeryfem? - milcz cy do tej pory Gannon był zdziwiony i chyba troch oburzony trac c rol lidera - mo na wiedzie , czemu tak? - Mo na. Zniszczyli my do tej pory wi kszo Ogonioków i je li nie liczy ostatnich dwóch jakie blokuj doj cie do Bunkrów i zakopanych w skale Transgrabów, to tam wy ej koniec z pukanin ... - Max przetarł r kawem wizor zło onego na kolanach hełmu - wiecie, Allan i Joe to mechanicy. Znaj si na systemach mecho i s w stanie rozmontowa tak Ogonioka jak Transgraba. A te s pełne ró nych prezentów. Lasery, masery, działka plazmowe... co co nam si przyda... - Laser Transgraba wa y trzysta par kilo bez baterii i zasilaczy - Gannon parskn ł z niedowierzaniem - masz zamiar to d wiga ? - Mam zamiar to u y - Max obrócił głow i popatrzył na rozmówc nie całkiem ludzkim wzrokiem - co wiesz na temat tego fortu, Ben? - Tyle co mi dano do przeczytania - Gannon wzruszył ramionami - tajna baza kogo bez imienia, nasycona mecho i produkuj ca mecho terrorystów. Zapewne robota jednego z naszych Sponsorów. Nippon Steel, lub GM Galactic. Ci od dawna grzebi si w produkcji bojowych cybów. Oficjalnie nikt nic nie wie i oficjalnie, ten fort nie ma wła ciciela za cyby walcz same z siebie gdy oszalały od nadmiaru radiacji. Spocznij. O to ci chodzi? - Czyli wiesz zero - Max znów przetarł wizor hełmu - a jak z tob , Nick? - To samo - White westchn ł - nie bardzo był czas by pogrzeba za danymi, nie? Temat wyskoczył sam i nie taki jak si spodziewali my. Miał by Sudan, a
nie osrany przyl dek Zjebanej Rozpaczy... ile jest z tego miejsca do Kapsztadu? Tysi c kilosów? Mniej? - Wystarczaj co daleko by my si nie wiecili w nocy - wtr cił ponuro Gannon - Kapsztad zarobił szesna cie głowic i jest radioaktywn ruin . - Radiacja to małe piwo - Max machn ł r k - zapomnijcie o atomówkach i pomy lcie o broniach bakteriologicznych. - O nieee... tylko nie to. Nie strasz nas, okay? - Tak Gannon jak White mieli na twarzach wyraz l ku - co z tymi broniami? - To co zawsze. Niby nikt nie produkuje, ale... - Max poci gn ł nosem Afrykanerzy produkowali tutaj bronie typu biolo. Bakteriologiczne i nielegalne. Udało im si zmutowa nowy szczep Ebola Alpha 13. Co na co nikt nie ma i nie miał szczepionki. Co co miało „wyzwoli ” czarny l d z łap białego kapitału. Niestety, a mo e na nasze szcz cie, wybuchł konflikt PanAfryka ski i atomowa wojna, wi c Ebola Alpha 13 nigdy nie była u yta. - Mówisz, e to wyprodukowano tutaj?! - Tutaj. - A nas wysłano by to zniszczy ? - By mo e kto liczył, e swoim zwyczajem odkopiemy sami cał prawd o Forcie Van Hoff, bo to nie jest tylko jaki tam fort ale cała podziemna fabryka Max poderwał si na równe nogi - niestety, kto ju zd ył wywie zapasy mro onek. - Mro onek? Sk d ty to wiesz? I co my mamy do tego? Przecie my polujemy na zepsute cyby a nie zamro one wirusy... - tak White jak Gannon patrzyli na niego z niedowierzaniem - mów Max! - Co tu mówi . Nas u yto jako lakmusowy papierek a zarazem nas zniszczono. Kto tam doszedł do wniosku, e CC nie ma racji bytu. Panowie Max zało ył hełm - na nas wydano wyrok mierci. I to bardzo szpetny rodzaj mierci. Pełen niesławy i po miertnej nienawi ci. - Co ty pierdolisz? - zdenerwował si White - niby dlaczego? I co ma jaka Ebola wspólnego z obecnym szambem? - Wirus Ebola był produkowany wła nie tutaj - z mroku wyłoniła si Hanna Platt. - Sk d wiesz?! - To wiedz wszyscy którzy maja czas by pogrzeba w starych archiwach ONZ. I to jest bardzo stara historia. Co , czym si pasjonowali nasi dziadkowie. Tak jak wojn w Afryce. Ja wła nie dlatego wybrałam si razem z wami gdy s dziłam, ze zrobi reporta na ten temat. Niestety, nie s dziłam, e padn ofiar politycznych rozgrywek i znajd si w samym centrum walki o supremacj ró nych kapitałów... - Cholera - White odkr cił manierk i łykn ł tak jak by łykał wódk a nie wod - ...aaach! Nic tylko sobie strzeli w łeb. Teraz jeszcze kapitały na nas nastaj . Co my, małpia ich maciora, tr dowaci? - Gorzej - Max zacz ł si mia - my jeste my zdrowi. Moralnie. - Do wczoraj twierdziłe , e jeste wirni ty - White zakr cił manierk - no dobra. Walmy to po punktach. Kapitan Allan zostaje szeryfem i demontuje nam nadal biegaj ce Ogonioki oraz... co wspominałe o Transgrabciach?
- Tylko pi . Okopane i ch tne do ta ca - Max zamkn ł wizor hełmu. - Co to dla nas - White zakl ł - ale załó my, e nic nadzwyczajnego. R niemy cyby i co dalej? - One pilnuj lotniska a w podziemnym hangarze s jakie skrzydła i wirniki - Max zrobił krok do wyj cia - nie licz na korwety. CC nigdy nie miało korwet. To co przyszło z pomoc Itrii, było lip i własno ci Space Marines. Oni tylko usun li lady spisku. Pewno własnego, lecz znów, jak to udowodnimy, prawda? - Ale oni nam dali te korwety - zaperzył si White - ja mam w biurze oficjaln not SM do naszego dyrektora, zawiadamiaj c , e oni przekazuj nam w u ytkowanie... - A masz jeszcze biuro? - Max rozpłyn ł si w mroku z ponurym chichotem i po egnalnym - ...Nick?! Jedna kula dla ministra obrony USA z moim imieniem na czubku. Nie zapomnij! - Hej! Zaraz! Gdzie?! - White poderwał si lecz został zatrzymany przez Gannona, który najzwyczajniej podstawił mu nog . - Spokojnie, Nick. Nasze zadanie to wróci cało i na tyle szybko by uratowa CC przed demonta em. Czy nie rozumiesz? On ma racj . Na nas wydano wyrok mierci. - No tak, ale on... uciekł! - Max wie co czego my nie wiemy - Gannon chrz kn ł i splun ł krwi - ale nie martw si . Diabli złego nie bior . I je li gdzie poszedł sam, to pewno jest to miejsce gdzie my mogliby my nie przetrwa . - Co racja, to racja - White podniósł si z kamiennej podłogi - ty widziałe jego oczy? Jak by był cybem. Takie fosforyzuj ce... - Sir? - w kr g wiatła z lamp wtargn ł zdyszany i półnagi Joe, nadal ciskaj cy w dłoni podkoszulk u yt zamiast r cznika - sir, mamy sygnał z orbity, e nasze korwety id z odsiecz . Kazali nam zaj pozycje na górze tak by było łatwiej i szybciej załadowa si , kiedy... oni... a gdzie jest Max? - Na spacerze. Z kobiet - obok Joe pojawił si Allan - zabrał cempela i zabrał Selm . Id za jakimi mro onkami. My my rozmawiali. Teraz ja łapi za kółko a jak ju wyl dujemy w Waszyngtonie to pan White łapie za karabin i prowadzi do szturmu... - Allan podniósł brwi - ...nie bardzo rozumiem gdzie i na co, ale rozumiem, e nas sprzedano. - Ale te korwety - zacz ł Joe. - Jeba korwety - zadudnił Gannon - dranie chc sko czy co umkn ło przed Ogoniokami. Jeste my na swoim. Allan? Atakujemy cyby... - To pó niej - Allan zni ył głos - Max mi powiedział by zrobi w kanionie lewe obozowisko i u y skafandrów i Spadów jako dekoracji. To nam da dowód zdrady i okazj nagrania wszystkiego na cekiny. - Stracimy zaplecze i zapasy - zmartwił si Gannon. - Max uwa a, e tamci nie widz c nas, mog wysadzi desant - Allan zadygotał - ...sir, lepiej straci kapelusz ni głow . - No to na co czekamy? - Nick White podsłuchuj cy z boku ju biegł do wyj cia - ....uwaga, uwaga, nadchodzi! Alarm! Wszyscy do mnie!
Korwety spadły na rozstawione w kanionie sygnalizacyjne bojki z dzik i arłoczn ch ci krwi, pluj c ogniem i rakietami. Gdyby tam byli ludzie a nie kukły to los ostatniego spadu w Afryce stałby si ko cem organizacji cybercops. - Dlaczego nas chc zabi ? - Selma obserwuj ca atak, notuj ca na cekinie dowód zbrodni, była wstrz ni ta. Tutaj gdzie siedzieli, z ukrycia pod skalnym nawisem, mieli idealny widok na czarne dyski w dole. - Zostaw to - Max splun ł z niesmakiem na skał - cybercop zrobił swoje, cybercop mo e odej . - Nie tak szybko - Selma nadal nagrywała scen ataku - to jest nasze ycie, nasza praca, nasz sens istnienia. Ja polubiłam to co robi . Ja si czuj potrzebna. Ja nie chc odej ... cholera by to wzi ła, Max! Domy lasz si kto nas nie lubi? Kto musi, nie? - Musi, ale to... Ich rozmow przerwały korwety id ce do góry na dopalaczach i buduj ce za sob ocean ognia. Odskakuj c w gł b miniaturowej jaskini pod nawisem, oboje skulili si pod cian zatrzaskuj c hełmy i przechodz c na oddychanie z butli wyszabrowanych z ocalałych Spadów. Fala przegrzanego powietrza obmyła jaskini zapalaj c jakie stare paj czyny lecz im to nie szkodziło. Bojowe kombinezony Cyberpolicji były wzorowane na skafandrach orbitalnych techników a te zaczynały dymi dopiero powy ej pi ciu tysi cy stopni Celsjusza. Minuta w piekielnym piecu. Ci co u ywali korwet chcieli by pewni, e nikt i nic nie przetrwało w skalnym kanionie. Lecz polowe wyposa enie CC pozwala przetrwa wi cej ni du o a tamci atakuj cy nie mieli poj cia, e pod skalnym załomem kryj si wiadkowie barbarzy stwa oraz morderstwa z premedytacj . - Próby morderstwa - Max otrzepuj c iskry i popiół z hełmu, podpełzł do brzegu jaskini - gdyby my uwierzyli, to ju byłoby po nas. Shit! Masz poj cie komu zawdzi czamy taki ognisty bukiet? - Space Marines - Selma, kln c i nie bacz c na nadal rozpalone klepisko zrywała z siebie kombinezon - jebany kokon chroni, ale bez obiegu powietrza wewn trz, mo na si ugotowa we własnym sosie... - No nie mów - Max był zmartwiony - co poszło? Baterie czy wymienniki ciepła? Jezu! My nie mamy innych zamiennych skafandrów. Co było to poszło na dekoracj sceny w dole. Szlag by trafił. To jak ja ci ... - Ty mnie nigdzie - Selma rozwarstwiła pianow podszewk na plecach i pokazała mu równo przeci te przewody chłodz cego płynu - jaki bydlak ciachn ł laserem do rodka. Pancerna kamizelka zatrzymała udar, ale reszta w paseczki... - Zaraz, zaraz - Max zacz ł tupa lew nog - mój but! Kurwa rozpieprzyła mi but! - Tylko obcas, ale mogło by gorzej - kobieta pokazała palcem na wn trze jaskini i wypalon na skos szerok szczerb po wietlnej kosie - tak jak by o nas widzieli, czy wiedzieli...
- Jak by wiedzieli to by przyło yli z działka czy dobili rakiet , nieee... tylko przypadek - Max poszedł w lady kole anki - ...shit, to my załatwieni na amen. Jak nie radiacja, to teren i mutanci załatwi nas w czterdzie ci osiem godzin. Afryka to piekło. - A musimy i , tam gdzie musimy i ? - Selma wygrzebała z kieszeni paczk narkotycznych lugów i dr cymi dło mi zapaliła jednego - wiesz, nie to bym umierała by wiedzie gdzie, ale wol wiedzie dlaczego mam umrze ... gdzie my si wybieramy, Max? - Na Madagaskar - Max wzruszył ramionami widz c zdumione spojrzenie i zaraz dodał - to jest jedyne miejsce, gdzie nie ma radioaktywno ci, i gdzie nie ma cybów. I to jest jedyne miejsce, gdzie mog by ukryte mro onki... tak przynajmniej mnie poinformowano... - Ale tam rz dzi jaki krwawy despota strzelaj cy do ka dego kto nie jest po jego stronie - Selma pokr ciła głow - feudalny pierdolnik na bazie komunizmu. Połowa kraju w kajdanach a druga połowa pilnuje tych co siedz . Obóz pracy przymusowej... - Jest, jest - potakn ł Max - dzi ki temu, Rewolucyjny Rz d generała Galena oraz Zinklera czy Winklera, potrafił odeprze zakusy tak Jowiszan jak Federales z Itrii. A je li tutaj były jakie mro onki, to jestem przekonany, e trafiły na Madagaskar. Klika Galena, nie on chyba padł, tam jest Zinkler, tylko dlatego jeszcze jest w obiegu, e ma poparcie handlarzy broni. Lemuria to jeden z pi ciu rynków, gdzie mo na kupi i sprzeda praktycznie wszystko. Pomijaj c Wolne Hawaje oraz Filipiny, to Madagaskar jest na pierwszym miejscu jako odbiorca broni bakteriologicznej a zdecydowanie prowadzi, je li przyjmiemy scenariusz u ycia tej e. Mam ci pokaza map ? - Nie musisz, wierz , ale... - Selma zrobiła dziwn min - jak to jest, e ty wiesz wi cej ni inni. Nawet Gannon i White maj słabsze info... - Bo mam mocniejsze doj cia i nie mam złudze - Max skin ł w stron wypalonego kanionu - dzisiaj, człowiek, stracił jak kolwiek warto . Nas ju nikt nie kocha, nawet my sami. - Filozofujesz czy agitujesz? - Selma obróciła si w stron wyj cia i stromego zej cia w dół - ...nie pierdol. Go my do naszych i uciekajmy z tego syfu. Cyb dymał Ebol 13. Nie nasz problem. - Taa... mo e i racja - Max ruszył za kole ank z oddziału. Twarda i prostolinijna Selma Vort była dokładnie tym czego potrzebował. Solidnym hamulcem na swoim zamachowym kółku pod włosami. Szpital raz jeszcze. Max nie był zdziwiony, e tam trafił. Musiał, o ile chciał jeszcze troch po y . Afryka ski kurz zawierał wi cej radioaktywnego miecia ni mu było wolno połkn i wchłon . Dlatego nie był zdziwiony... nawet wtedy, gdy wysłano go na Marsa. Tam te nie był zdziwiony - Marsja skie szpitale, a zwłaszcza General Hospital Du Sud w sławetnym Cristal City, słyn ł z bardzo zaawansowanego poziomu obsługi, lecz c wypadki „zatrucia pró ni ” czyli wysokimi dozami radiacji. Max ze swoimi
wiec cymi si w nocy piszczelami kwalifikował si jak mało kto. Wi c nie był wcale zdziwiony... ale mo e powinien był by ... Bowiem, kiedy otworzył oczy... - Przecie to jest jebana izolatka w pierdlu? - odkrył ponuro. - A ty jeste wspólnikiem w spisku, i morderc wysokich urz dników Adminu - wyja nił jeden z pilnuj cych go wartowników nosz cych cywilne szmaty - i ciebie szukaj . Prywatnie, to jest, obywatelu Norton... hehe! - Ale ja nikogo nie postrzeliłem nawet... - Max zamilkł bowiem wartownicy głównie kierowali bro w stron drzwi i okien, a jego łó ko miało parawan z tytanowych płyt, co oznaczało, e obecna nora jest raczej kryjówk ni cel . I słu y jako „przechowalnia”... - Nadal niektórzy chc ci upolowa - inny wartownik uj cy nielegalny „sugus” pokazał mu cztery palce - Gannona mało nie trafili na orbicie. White dostał wybuchowy li cik, ale otwierał słu cy android, wi c musiał tylko zmieni tapety. Inni te ... - Jezu! Wy jeste cie CC - Max odetchn ł z ulg . - Oddział Mars 02 - potakn ł wartownik stoj cy bli ej okna - ale jak sam widzisz, w cywilu, i raczej le ymy cicho. Bez sztandarów, werbli i reklamy w Holowizji. T robi na Ziemi pani Platt... i burdel jest niesamowity. Jak wyskoczyła z tym rz dowym spiskiem by wytru cał populacj planety, to z jej m a zrobiono planetarnego bohatera. Kapitan Allan ma spust ... - Biedny Allan - Max zachichotał - ta reporterka twardsza od cyba. - Dzi ki Wiekuistemu - wtr cił wartownik siedz cy obok drzwi - kropn ministra obrony USA, sekretarza stanu i kilkunastu urz dników, po czym i na piwo, to tylko potrafi CC, nikt wi cej. - Aktualnie to mieli my i wpierw na piwo a dopiero dalej wst pi do sali posiedze i przetrzebi chwast Adminu USA, ale jak mi si nawin ł ten ry y łeb sekretarza to r ka sama złapała za kolb - Max poprawił si na poduszkach i widz c na bocznym stoliku kilka puszek Coke50/50 złapał za jedn - no, nasze nieustaj ce. Na pohybel cybom i klonom. - To ten co nikomu nic nie postrzelił - czwarty wartownik oparty o cian wyszczerzył z by - ...niezły numer. - Ja naprawd nie... uff... - Max złapał oddech i otarł usta - ...to Gannon wygarn ł do obstawy a reszta go wsparła. - Taa... Gannon the Cannon - zarechotał ten co siedział obok drzwi - ...cała rzecz została nagrana i szła tutaj co godzin przez trzy dni. Efekt taki, e teraz mówi i od zepsutego cyba jest tylko gorszy wkurwiony CC. - Dlatego łazimy w cywilnych szmatach i dołujemy w okopach - dodał ten co stał pod cian - nadmiar popularno ci płoszy nam klientów. - Mea culpa - Max bekn ł i z błogim u miechem zadowolenia wyci gn ł si na wznak - ja jeszcze chyba troch po pi ... - Chyba nie po pisz - wartownik obserwuj cy podjazd za oknem miał w uchu miniaturowe SatelRadio - jakie wy sze szar e melduj si w bramce. Co jak federales z Brukseli i Warszawy. Sama mietana. - ...przyszła Góra do Mahometa - zakpił ten co siedział przy drzwiach i te nosił mini odbiornik - okay, boys. Pełna czwórka i pełna gotowo . Joe nadaje, e
podci ga Hoovery i obni a orbit Orbitala. Zamykamy lokalny elmag na sztywno. Za minut pełne zagłuszanie. - Czy my szykujemy si do wojny? - Max przezornie zwin ł dwie puszki ze stolika i schował pod kołdr . - Pomijaj c to co si ostatnio dzieje na Madagaskarze, cało Ziemi nagle przypomina rajski ogródek, i to dzi ki tobie, Norton - typ podpieraj cy cian zdawał si by tym, który dyryguje reszt i wie wi cej ni inni. - Madagaskar - Max wzdrygn ł si i podci gn ł do góry opieraj c głow na por czy łó ka - pieprzona Afryka. Pieprzony czarny l d. Czy ja ciebie znam? - Personalnie, nie s dz - typek pod cian miał około czterdziestki, nosił mieszne szczotkowe w sy oraz kolorow apaszk w czerwone groszki. - Klubowe kolory Space Corps - Max spowa niał - znasz czasem generała Samsona Yung? Co mi z profilu pasujecie... te wygl dasz na bandziora. - To mój ojciec - wartownik wyszczerzył z by - tatko nalegał bym osobi cie zaopiekował si ochron tutejszych CC, wi c wzi łem urlop i z mał grup kolegów oraz kole anek, wspieram... - Shit! Ty nie jeste CC - Max posmutniał. - Ja nie, ale reszta tak - w saty wartownik pokazał palcem na sufit - a tam na dachu siedzi kompania Space Corps. Na wiczeniach. A jeszcze wy ej mamy nasz pancerny Orbital pełen zagłuszaczy i reszty elektomagików. Te na wiczeniach. Trzeba ł czy przyjemne z po ytecznym, nieprawda ? - Rozumiem - Max odtajał i nawet pu cił oko - jak mówiłem, bandzior. - Ja tak, ale nigdy nie przypuszczałem, e mój stary to taka kosa - w sacz odlepił si od ciany i zacz ł i w stron drzwi - Jezu, tylko z band kadetów porwał si na armi mecho i wygrał. Legenda. - Samson Yung to bardzo dobry oficer. Uparty... - Max poprawił kołdr bowiem w drzwiach pojawiła si drobna sylwetka go cia - ...ja nie mog , sama pani Sekretarz Skinner. Co za zaszczyt! - Obustronny - mała i sucha kobietka o stalowo szarych włosach i takich samych oczach jednym gestem dłoni oczy ciła pokój z niewygodnych uszu. - No, to teraz mamy okazj omówi kilka spraw - podci gaj c nog szpitalny stołek na kółkach, sławna głowa całej wspólnoty europejskiej, rozsiadła si o metr od łó ka i ...zapaliła nielegalnego luga - rozumiem, e wam szkodz takie u ywki, wi c nie cz stuj . - Zale y kiedy i z kim - Max poci gn ł nosem lecz tamta pachniała jak wn trze ko cioła. Kurz, chłód, spalony wosk, kadzidło, oraz od gwizdka trumienek w katakumbach. Pani Sekretarz Skinner była naprawd bardzo wiekow polityczn mumi . - Tak, to prawda. Nawet trucizna mo e by pomostem zrozumienia - sucha kobietka wydmuchn ła kł b dymu - wiesz czemu tu jestem? - Mo e - Max wygrzebał jedn puszk i zassał kryj c wzrok oraz twarz. - Czyli wiesz - pani Sekretarz westchn ła, szepcz c - Madagaskar... - Cybergliny nie strzelaj do cywilów - Max popłukał usta i gło no połkn ł ostatni łyk z puszki - ...no, chyba, e musz . - Ty tylko doko czysz to co zacz łe w Waszyngtonie - potakn ła tamta.
- Ja - Max odstawił puszk i oparł si na łokciu - nie my, tylko ja. Ciekawe, zaimki. Czy bym nie wiedział jednak wszystkiego? - Masz prawo by ignorantem. Prawda jest ukrywana. Tylko nasze dyplomatyczne słu by maj wgl d - stalowo siwe oczy zmatowiały od ledwo tajonej w ciekło ci - panie Norton, umowa. Pan nam usunie z drogi profesora Zinkla, a my postawimy weto w sprawie uchylenia waszego immunitetu oraz rozliczenia CC za całokształt zniszcze ... czy my si rozumiemy? - Na Madagaskarze jest rewolucja i tam dowodzi generał - Max spu cił wzrok nie mog c pogodzi si z tym, e kto mo e tak nienawidzi innej osoby - ja nic nie wiem o profesorze Pinklu czy Winklu... - Harry Zinkiel. Profesor doktor nauk humanistycznych, specjalizacja Historia Europy. Ideolog i główna spr yna nap dowa rewolucji Malgaszów. Kto , kto powinien był dawno temu by wysłany do kopalni uranu - sucha kobieta zaciskaj c swoje szponiaste palce, nerwowo wygrzebała z kieszeni płaski czytnik holo - prosz , tutaj s wszystkie dane i je li tylko pan mo e da nam gwarancj , e nie b dzie ci gu dalszego historii pana Zinkla, to CC pozostanie w takim stanie jak dotychczas. Poza prawem i ponad prawem. Niebezpieczne, aczkolwiek, czasami, zyskowne... Ss c doln warg , stalowo siwa pani miała bardzo taksuj ce oczy. - ...politycznie i populistycznie, nadzwyczaj potrzebne. Nawet ja mog by na waszej li cie do odstrzału, co zaraz ustawia mnie w tym samym szeregu co innych. Dobrze jest wiedzie , e władza, ka da władza ma swojego ciosanego w granicie s dziego i nieprzekupnego kata. Moim zdaniem wy, cybercops, jeste cie potrzebni... Max przyj ł czytnik, lecz zamiast zabra si za przegl d, czekał a usłyszy cał prawd . Pani Sekretarz Skinner musiała tutaj dotrze incognito, omijaj c i pomijaj c tradycyjne szczeble Adminu CC, a to oznaczało, e albo CC samo ju jest histori , dziel c los FBI, CIA i ONZO, albo sprawa zaginionej Eboli 13, dopiero teraz nap dziła stracha wielkim tego wiata. - Nie chcesz? - sucha dło zawisła tak jak by chciała zabra czytnik. - Chc , ale wpierw mo e postawimy kropk nad jot - Max schował pudełko pod kołdr i wygrzebał ostatni puszk Coke 50/50 - zacznijmy od tego. Ja powinienem by pijany w bel , a nawet nie bełkocz . I znów jestem w puchu szpitalnej g bki, trac c cenne tygodnie czy miesi ce ycia pod narkoz . Czyja to robota? - Poprzednio... agentów Space Marines - pani Sekretarz miała sekundowe przerwy czytaj c w swojej głowie wszczepy biblioteczne - lecz to ju wiesz. Co nie wiesz, to fakt, e byłe formowany pod k tem zada specjalnych przez jeden z wydziałów Studiów Socjalnych z Brukseli, lecz twoja niefortunna ucieczka do CC, zepsuła nam ładnie zapowiadaj cy si obiekt. Ty byłe naszym „ piochem” w szeregach Space Marines, sam o tym nie wiedz c. Niestety, nigdy nie mieli my okazji ci u y tak jak planowali my. Hmm... mała strata. Mamy ci z powrotem. Ale... na innej płaszczy nie. Dlatego te zmiany... ty teraz mo esz pi , oraz mo esz pali , bra narkotyki, współ y seksualnie bez supresora i tak dalej. Kazałam ci oczy ci i zrobi bardziej ludzkim. Profesor Zinkiel nie cierpi maszyn i cyborgów, a ty byłe ...
prawie cyborgiem, prawie... có , normalne dla ludzi z CC. Wy musicie by jak wasi wrogowie. Komputacyjnie operatywni... mechanicznie sprawni, programowo posłuszni wy szej dyrektywie i tak dalej... - Chwileczk ! Zaraz! Powoli! Czyli, e byłem cały czas i mo e nadal jestem zaprogramowanym morderc , tak? - Max siorbn ł z puszki. Bełt firmy Coca Cola Galaxy smakowała jak ciepłe, sfermentowane resztki kompotu - ...zaraz, a mo e ja jestem tylko katem? Brzmi lepiej, nie? Kilka razy miałem sny... ze snajpersk lunetk po okolicy Methanex City. Co to ma znaczy ? Dlaczego ja? Kim e jestem? Super agent federales? - Jeste pomyłk - kobieta zmarszczyła brwi - aroganck zmiotk . - Pogadaj - Max bekn ł - jak bym był a takim pajacykiem, to bym ta czył nawet nie widz c tego co poci ga za sznurki. A tak, pewien andarm ze Srebrnych Manekinów, sam jest mumi . Oraz kilku jego powinowatych w genach i mentalno ci, kumpli te . Od pewnego czasu dobrze wiem kto poci ga sznurki i wiem, e jak do wczoraj, to byłem wolny i bez zobowi za . Dlatego prosz nie wmawia mi, e nadal nosz niewidoczne kajdanki. - Nie próbuj . Jeste wolnym obywatelem Ziemi, Max. Poprawne rozumowanie z tym pajacykiem, który urwał si ze sznurka, a ja wła nie dlatego tutaj jestem by do ko ca odczepi nitki - kobieta zło yła dłonie na podołku i lekko u miechn ła si do le cego rozmówcy - handel wymienny panie Norton. Co za co . Usługa za przysług . Czysty biznes. Oraz patriotyzm. Lokalno planetarny. Pan jest Ziemianinem i pan nie jest stabilny. My my u ywali i nadal u ywamy takich jak pan, do infiltracji... nie podlegaj cych nam organizacji. Wiedza to władza. Kto wie du o, mo e du o. I b d my szczerzy. Nasz dobór kandydatów jest najwy szej klasy. Nieprawda , panie Norton? - O tak! Mowa trawa, ludzie grzyby, ksi dz kapelan na bosaka uczy koz kozaka w swoich kaloszach - Max parskn ł miechem - kochana, nie pierdol. Kawa na ław po starej cenie. Ile straciła agentów w walce z profesorem? I nie mydlij mi synapsów lokalnym patriotyzmem. Ziemia umiera pod najazdem mecho, a ja mam nagle walczy z lud mi? No, cudownie! Wr cz wspaniale. Nadzwyczaj etycznie. Typowy kit federales. A ja nie kupuj kitu. Jakie straty, pani Skinner? Siwo stalowa kobieta zrobiła si ponuro odpychaj ca słysz c tyrad le cego lecz nie pokonanego cybergliny. Lecz b d c tym kim była, przełamała własne podejrzenia i opory, graj c na cało i nie ukrywaj c smutnych faktów oraz danych. - Du e straty. Za du e! Dwie dywizje Space Corps, odwodowy batalion Space Marines, sze pancernych Orbitali, trzy korwety i dwie podwodne łodzie... wyrecytowała bez zaj kni cia i bez uczucia, o ile pomin jej osobist w ciekło i nienawi do gromi cego j wroga - nie najgorzej jak na małego profesora od Euro papirusów. - Shit - Max wytrzeszczył oczy - pan Historyk musiał mie bardzo dobre stopnie z teorii wojen, czy co oni tam wałkuj . - Tego nie mam w jego kartotece - sycz ca pod nosem kobietka rozczapierzyła palce prawej dłoni i zdała si bezwiednie wyrywa szponami wn trzno ci swojej ofiary - pan Zinkiel jest po cz ci otoczony woalem tajemnicy.
To jest reemigrant z Tytana. Bardzo mały i odległy układ planetarny starej kolonizacji. O tym te mamy tylko fragmentaryczne dane. Tytan ogłosił niepodległo pół stulecia temu i jako nigdy nie było okazji sprawdzi , czy zasługuje na... - pani Skinner zauwa yła, e drapie powietrze i zamilkła kul c dło na podołku. - Wspaniale. Wpierw zbuntowane cyby a nast pnie zbuntowani jajogłowi. Co b dzie dalej? - Max bekn ł bez enady - ja zawsze podejrzewałem, e nas, CC, b dzie si próbowa u y do zrobienia puczu lub stłumienia puczu... i słowo stało si ciałem. - Dlatego Was próbowano zabi hurtem. Bowiem was si boj ... na bardzo wysokich szczeblach Adminu i to nie tylko tutaj. Jowisz te lubi rozgrywa wszystko poprzez agentów... - pani Sekretarz opanowała swoje szponiaste palce i lecz nie głos. Ten dygotał od ledwo skrywanej w ciekło ci oraz frustracji - ...panie Norton. B d my szczerzy. Gdyby nie ochotniczy zaci g cywilów i kadetów z Itrii, to wtedy nie tamci, ale wasze elitarne oddziały zgin ły by marnie w Afryce. Za to, zawdzi cza pan obu stronom zamieszanym w rozgrywki. Tak rz dowi USA, jak profesorowi Zinklerowi. Nasz dobry naukowiec ma swoje poparcie w kongresie... aaa miał. Wy cie odstrzelili mu wi kszo lobbystów i aktywistów. A co do zagłady pa skich ludzi, to dodam, e ta Afryka ska pułapka miała wyko czy nast pne kilka setek Space Marines a nie was. Niestety, kto sprytnie wymienił karty w talii wi c padło na was. Ja nie zdołałam zapobiec pogromowi, nie wiedz c o planach waszych sponsorów. Ale przynajmniej teraz daj panu szans doko czenia rozlicze za mier bogu ducha winnych ludzi. Profesor Zinkler jest winien ludobójstwa... - Aha! - Max odetchn ł gł boko - zaczynam rozumie . Nas u yto jako lakmusowy papierek. Kto bardzo chciał zobaczy , jak daleko si ga tolerancja naszej ogłupiałej ziemskiej populacji. Kto z Brukseli lub Warszawy. Kto kto od dawna trz sie cał Euro komun ... racja? - Słucham?! - wyraz niedowierzania pojawił si na twarzy starej kobiety. - To ja słucham. I prosz nie zapomina i my z CC, nadal mamy immunitet i nadal mo emy kropn ka dego bez wyja niania dlaczego - Max odwin ł kołdr i wolno usiadł na brzegu łó ka - nawet ciebie. - Ale ... - pani Sekretarz poderwała si jak oparzona - zawsze byłam po waszej stronie. To tak odpłacacie za poparcie? - Nic nie wiem na ten temat - Max ziewn ł i rozprostował ramiona - ale b d pami tał. Usługa za usług . Zgoda! Pomi my polityk i we my si za szuflowanie gówna. Zerkn co jest grane mi dzy Malgaszami, ale nic nie obiecuj . My nie jeste my bogami i te mamy swoje granice działania i mo liwo ci. Zwłaszcza ja... zwłaszcza dowiaduj c si , i byłem psem na ła cuchu implantów pami ci rodem z Brukseli. Taki federalny kundel. Niech was wszystkich trafi szlak! Jakim prawem... - Max oklapł i miał ochot zwymiotowa - chc by wolny. Mam prawo by sob i tylko sob . Wyczy mnie do ko ca. Uwolnij mnie od snów. Co za co . Ty pomo esz mi, ja pomog tobie, zgoda? - Zgoda - sucha kobietka zrobiła si nagle spokojna i nawet u miechni ta ka ci oczy ci a ty oczy cisz Madagaskar. Co w stylu jak Dawson City. Rewolucja od rodka.
- Je li tam jest spisek cybów, to pan Zinkler ju umarł - Max potakn ł sam sobie, z pod oka obserwuj c rozlewaj cy si na twarzy pani Sekretarz, gł boki u miech m ciwego zadowolenia - ...gwarantowane, pani Skinner. Ma pani na to moje słowo cyberpolicjanta. - Dzi ki, Maxymilianie, stokrotne dzi ki. Zawsze wiedziałam, e na cybercops mo na polega . Zawsze! - sucha mumia, prawie lewituj c wypłyn ła z pokoju, cała płon c od nie tajonego zadowolenia. Jej wyj cie było wej ciem w satego tajniaka, który zacz ł od tego, e kazał wyrzuci stołek na którym siedziała pani Sekretarz i kazał przeczesa pokój skanerami anty podsłuchowymi - paranoja, ja wiem. Ale bezpieczny zawsze ubezpieczony. Kluczowe słowo to prewencja, prewencja i jeszcze raz prewencja. A pan, Norton, to co? Gdzie ten czytnik z danymi Zinklera? - I mów tu o podsłuchach - Max oddał czytnik i lekcewa co machn ł r k gdy tamten spytał si czy chce dosta kopie kryształów. - Nie nie chc bo to s mieci. My mamy własne tajne banki info... - Słyszałem - w sacz sapn ł z zawi ci - nie ma to jak by CC. - Chcesz wst pi ? - Max zataczaj c si , wstał i podszedł do okna - co za jebany pejza . Albo piasek albo kaktusy. - Ale chodzi si l ej - w sacz podparł chwiej cego si pacjenta - na Ziemi nawet by nie drgn ł. Inna grawitacja. - Dodaj, inna mentalno - Max zdobył si na u miech - którego dnia ja im uciekn . Tak daleko jak tylko mo na. Gwarantowane... Bo e ty mój! Czy wiesz, e oni wszepili mi za młodu tajne moduły pami ci? - Słyszałem - w sacz nie ukrywał i podsłuchiwał - a dla ciebie to jest paskudna nowina. Ty wcale nie musisz by tym za kogo si uwa asz. Pami tasz rodzinny dom? - Eee... - Max parskn ł gniewnie - pewnie, e pami tam. Ja uciekłem... - A wróciłe ? - typ w apaszce w czerwone groszki zajrzał mu w twarz jak by był manekinem czy androidem - miałe ochot odwiedzi rodziców? Max nie odpowiedział. Nie umiał i co najgorsze, nie mógł. - He... tylko mi nie mów, e jeste z domu dziecka - zakpił w sacz. - A jak? - Max przełkn ł lin której nie było. - To le - tajniak pu cił jego rami i zrobił krok do tyłu - federales z Europy od dawna grzebali si w antyjowisza skiej produkcji sztucznego konsumenta... hehe... niby klona, ale bez rodziców. Co jak biolomecho z ziarna. Wrzucasz jedno do wanny i po godzinie masz gotowe ciało. - ...wiem - szepn ł Max - i wiem, e to im nie wyszło. Prototypy miały kłopoty z adaptacj rodowiskow . Ta sama skaza jak miały pierwsze klony jeszcze za czasów ONZO i afery z Jowiszem. - Prototypy z Euro Lab Ural 17 wyszły - sparował tajniak - wiem, bowiem mój ojciec był szefem ochrony w kilku zauralskich o rodkach pracuj cych dla federales. Space Corps były i s cich podpor Adminu na planetarnym szczeblu. Hej! Czy to nie oni sponsorowali i zasilili pierwsz formacj Cyberpolicji? Daje sporo do my lenia, racja? Euro Lab mógł w ten sposób „wprowadzi do obiegu” swoje klony bez pos dzenie o łamanie prawa. Dlatego wła nie ci spytałem. Ty
mo esz by jednym z nich. Prawie człowiek. Niestety, zbyt ludzki. Zbyt porz dny i prawy... hehe! ...taki dobrze zaprogramowany biolomecho anioł stró i reszta wi tych cieci. A mówi c o raju i piekle... czy wierzysz w Boga? - Czasami - Max odetchn ł z ulg - dzi ki za podtrzymanie na duchu. Teraz wiem, e jestem wszystkim tylko nie wi tojebliwym i prawym prototypem... z Euro Lab! Bo e mój, o czym my bredzimy?! - Czemu nie spytasz, dlaczego? - w sacz wrócił na stare miejsce i znów zajrzał mu w twarz szukaj c nie wiadomo czego - ...sekretarz Skinner nie jest a tak głupia czy naiwna by ryzykowa wszystko i lecie na Marsa jedynie po to by zamieni kilka słów z psychopat ... wybacz, tak napisał nasz spec od szarych komórek w twojej karcie chorobowej... noo... ja tylko raz zerkn łem do komputera wi c nie pami tam wszystkiego, ale... - Fuck you! - Max oddał badawcze spojrzenie i znalazł tylko wielkie znaki zapytania - co ci do tego kolego? Ty ze Space Corps, prawda? Federalne poddupniki, prawda? Szkoda, e tego nie wiedziałem wcze niej. Gdzie si człek nie obejrzy, sami dobrzy przyjaciele. Space Marines, Space Navy, federales, Admin, i teraz Space Corps. Co za gówno! - Te ludzie - w sacz spu cił oczy - te chc sobie posterowa t nasz ton c łajb zwan Ziemia. - Nast pna po Marines klika knuj cych drani - Max udał, e spluwa - nic nowego, nie? Wi c, gdzie tutaj moja skromna dupa? Nawet je li prototypowa? Ja jestem gotów uwierzy w ka dy kit ze stajni federales. Oni s gorsi od dawnego ONZO oraz im podobnych. Słyszałe plotk o Arce? Tej planecie laboratorium? Albo o naprawd inteligentnej, sztucznej inteligencji yj cej w Cybernecie? Pytania, na sekund zawiesiły w sacza w niepewno ci, co oznaczało, i on wie, lecz nie ma poj cia czy wolno mu mówi na ten temat. Max czuj c si urabianym przez wysokiej klasy zawodowca od prania mózgów, potrzebował tej sekundy by pozbiera własne punkty widzenia. Bowiem, co by nie mówi , sytuacja wygl dała krytycznie. Pewne szpitalne izolatki bywaj te celami mierci. Za ich personel to zawodowi mordercy. Max czuł, e ten, tutaj, był rze nikiem. Odwrotnie ni jego ojciec. St d to zdziwienie i nagle obudzony szacunek dla rodzicielskich genów. Rze nik zawsze szanuje innego kata. Szanuje, czyli obawia si , l ka, dr y i unika. Tu obecny w sacz powinien był ba si swojego „pacjenta”. Lecz najwyra niej tego nie robił co znów nasuwało podejrzenie o nast pnym spisku na ycie - „...moje ycie...” - Max nie miał złudze co do tego. Ludzie, klony, cyborgi i reszta mecho konspirowały od dawna jak mu odebra prawo do emerytury. Przykładem, ta wizytuj ca go mumia, oraz nagle wracaj cy do siebie tajniak... nadal nie wykolejony i nadal nad ty. - Cybernecie... nieee... plotka! Ale zamiast tego, słyszałem jak pani sekretarz, generalny zreszt , błagała ci na kolanach by wyko czył Zinklera - tajniak sykn ł wymawiaj c nazwisko - a to oznacza, e ona ma problem z u yciem atomówek, czy podobnych broni masowej zagłady. W sumie, czym jest Madagaskar? Niedobitkiem z panafryka skiej rze ni, racja? I jako taki dawno powinien by trupiarni .
- Mo e wła nie o to komu chodzi? - spytał Max, w my lach zastanawiaj c si kto jest na tyle silny by powstrzyma bonzów z Warszawy i Brukseli przed u yciem ATM, czy bodaj termoj drówek. - Mo e tak, mo e nie. Nast pny znak zapytania - tajniak wzruszył ramionami - pieprzony profesorek wytłukł nam od cholery ludzi. Zabij drania, a b dziemy ci wdzi czni... - Tylko mi nie mów, e do grobowej deski - Max sam pomaszerował do łó ka i poło ył si twarz do poduszki. Wypita wcze niej alkoholizowana mieszanka rozmi kczyła go do łez, lecz... cyberglina nigdy nie płacze... Chyba, e za straconym rodzinnym domem. Oraz złudzeniami. Max wolał ukry pijackie łzy. Takie ludzkie. Zbyt ludzkie. Co było jedynym sposobem na pozbycie si w satego sukinsyna. Rze nicy nienawidz łez oraz wariatów. A Max, oficjalnie był... „ ...o ile to nie jest nast pna zagrywka by jeszcze bardziej zamiesza mi w ceberku... Jezu wi ty! ... w co ja si wpakowałem?” ulotne lecz bol ce pytanie. Normalni ludzie nie morduj innych ludzi na oczach całego kosmosu. Tym bardziej ameryka skich urz dników Adminu i polityków. „ ...chyba, e cybercops naprawd s sztucznymi potworami z Euro Lab” Max zaszlochał teatralnie i zerkaj c nad ramieniem zobaczył, e jest sam. Co było ulg , ale tylko pozorn . Niewidoczne skanery, kamery i czułe mikrofony jakimi saturowano cały pokój rejestrowały wszystko. Max to wiedział i wolał pozosta tam gdzie był. „ ...ja wam uciekn . Którego pi knego dnia, dam nog na drugi koniec galaktyki. Gwarantowane jak oszcz dno ci w Galactic Money Mart. Ja to musz zrobi . Nigdy wi cej bycia pionkiem na cudzej szachownicy...” Jak by si czuł normalny człowiek w wiecie zło onym z samych paranoików? Nienormalnie. Max opuszczaj c szpital, czuł si wła nie tak. Ale, jak podejrzewał, to nie była jego spuchni ta od psycho stymulantów łepetyna, lecz to co mu tam wmontowano. Nie po raz pierwszy, i zapewne nie po raz ostatni, je li natychmiast nie uwolni si od implantów i sztucznej pami ci w formie kryształów. Te rzeczy zwykle aktywowały si same po okresie kodowania i samorzutnie rekonfigurowały nowe rodowisko... - Czyli, moje szare zwoje - ocenił cicho Max, rw c jak szalony do pierwszej apteki, w pierwszej napotkanej podziemnej handlowej promenadzie pi knego miasta Cristal City, które za jaki czas przestanie by pi kne kiedy rzuc na Marsa nast pny lodowy bolid... Max, pomimo tylu lat sp dzonych tutaj, nie kochał lokalnego piachu, wiru i kaktusów. Wyj tkiem były kobiety. - Potrzebuj kilo cukru, kilo sody, dwadzie cia dekagramów czegokolwiek z arsenem w rodku, mo e by trucizna byle procentowo wysoka, a dalej butelk spirytusu oraz olejek mentolowy. Aha! Czy ma pani sprz t do polowej reanimacji? To chyba jest w zestawie Pierwszej Pomocy dla orbitalnych taksówek...
Sprzedawczyni, zgodnie z polityk pełnego zatrudnienia na Marsie, była wszystkim tylko nie farmaceutk za werbalny atak dziko spoconego klienta wp dził j w szok i kompleksy do j kania wł cznie. - Ja... ja... ja... ja nie wiem... - A mo e spytamy komputerka? - Max pu cił oko do mikrej, jak wi kszo tubylców, panienki a ta zaraz si zarumieniła, lecz o dziwo przestała j ka . - To dobry pomysł. Nasz magazyn ma sto tysi cy produktów. Kto by tam spami tał wszystko. Ale arszenik jest tylko na recept . To wiem, bo nas nauczono czego nie wolno nigdy sprzedawa bez zezwolenia... - Powa nie? A ta... antymateria, czysta plazma, uran, kobalt, metaliczny wodór, to te ? - powa nie spytał Max. - Aaa... - biedne i chude marsja skie kacz tko wybałuszyło swoje wodniste i odwapnione lepka albinoski - ...to mo e by obok. W sklepie z chemikaliami oraz sprz tem wydobywczym. My nadal mamy spor liczb prywatnych poszukiwaczy minerałów. Przepraszam, czy pan jest z Ziemi? - Sk d pani wie? - znów robi c oko, Max delikatnie odepchn ł biodrem tyci dziewczyn i dobrał si do pulpitu aptecznego komputera - to wida ? - Och! Trudno nie zauwa y - mała albinoska pozostała odepchni ta, czyli trwała przyklejona udem, biodrem i ramieniem do góruj cego nad ni m czyzny - ...wy jeste cie tacy... inni. - My jeste my brutalni i bez ogłady - Max spieszył si i wolał nie rozprasza na drobiazgi. Czas był na wag dendrytów i synapsów - i my mamy zwyczaj dominowa i tyranizowa wszystkich dookoła. Nawet małe kobietki z Marsa. Zwłaszcza małe kobietki z małymi pupkami. Lepiej b dzie jak odkleisz si i zaczniesz pakowa co zamówiłem. Ja jestem bez antyseksolu od dawna... kobiet te ... noo?! - A co to jest antyseksol? - pytanie było na podryw. Tycia Marsjanka zdawała si by ch tn do roli zdominowanej i zbrutalizowanej ofiary chuci rodem z wy szej strefy grawitacyjnej - ...ja jeszcze nigdy nie miałam Ziemianina. Kole anki mówiły, e jak szale to tylko z wami... - Zbocze cy - Max odsun ł si od dziewczyny i sam zabrał za pakowanie paczek wypluwanych z paszczy magazynowego podajnika. - Tak, nasze obyczaje s inne ni te na Ziemi - albinoska zaczepiła jedn z chudych dłoni o kiesze kombinezonu swojego ogromnego klienta. To była boczna kiesze od spodni. Max pocz tkowo nie zwrócił na to uwagi, ale kiedy kto nagle zacz ł mu obmacywa rodowe klejnoty przez podszewk , mało nie upu cił pakowanej wła nie butelki - ...kurcze pieczone! Czy ty zwariowała? - Z tob , zawsze... - mała sprzedawczyni miała nadzwyczaj powa ny wyraz twarzy i zmarszczone brwi - mi sisty kawałek. Czy mo esz mi pokaza z bliska? - Jasne! - Max delikatnie odsun ł si na bok uciekaj c przed ciekawsk dłoni - ale nie tutaj. Ja wiem, e wy nie macie oporów, nawet, przed publiczn kopulacj czy nago ci , ale ja mam okropne zahamowania. Wiesz, Ziemia. Konserwatyzm i zabobony... - Ale ty masz bardzo dobry akcent. Jak prawdziwy Marsjanin - szybko usprawiedliwiła si seksualnie napastliwa panna - wybacz, ja s dziłam, e jeste
starym przesiedle cem. Umiesz obsługiwa nasz typ komputera i ubierasz si jak my... - Mam wrodzone zdolno ci do j zyków i lubi si nie wyró nia , lecz ja dopiero pierwszy raz tutaj - swobodnie skłamał Max - ...niemniej, je li by chciała by moj przewodniczk po Cristal City... no to... Niedopowiedzenia s jak obietnice niespodzianki. Podniecaj ce. Tycia Marsjanka nie potrzebowała dodatkowej ekscytacji b d c i tak, ju gotow i ch tn do ka dej w drówki w stron szczytowania, lecz... b d c te dobrze wychowan pann , zezwoliła na odci gni cie w czasie chwili gwałtu na bezbronnym Ziemianinie. - Chc , chc ... by twoj przewodniczk - gor ce zapewnienie poparte znacz cym u mieszkiem - słyszałe o naszych powietrzno wodnych basenach i akrobacji grawitacyjnej? Tam wszyscy s nadzy... - Brzmi jak frajda - burkn ł Max łapi c za torby z pakunkami - czekaj na mnie. Zaraz wracam - nast pne swobodne kłamstwo. W teorii. W praktyce okazało si , i na jego pi tach toczyła si dyskretna obstawa tajniaków za wydane przez szpital firmowe ubranko Space Corps ma - co guzik to mikrofon, a co naszywka to sygnalizator kierunku. Te dwa ostanie „bóle głowy” wyszły przy przekraczaniu bramki do linii Maglevu. Automatyczny mikroskaner czesz cy pasa erów w poszukiwaniu przebranych za ludzi cyborgów, zawsze sygnalizował anomalie oraz zapisywał cał elektroniczn bi uteri . Przezorna ochrona na wypadek ataku terrorystów. miech na sali dla zawodowców, ale dobre sito na amatorów. I do tej kategorii został zaliczony Max, bowiem pi kroków za bramk , ju czekały dwa bojowe androidy oraz ich ludzki nadzorca. - Ty kolego to co? Neon na burdelu? Mój skaner mało nie dostał katarakty w soczewce na sam twój widok... - lokalny ochraniarz był ciepło ludzki, czyli dał mu szans wyja nienia co oznacza ta cała info armatura. - Zabij mnie, nie mam poj cia - skłamał Max, czytaj c własny zapis na skanerze Maglevu - ...ja ze szpitala, znaczy, tam pracuj , znaczy, nam wydali nowe kombinezony... kurka wodna, co tutaj jest orbitowane? - Wielki Brat ma na ciebie oko - zakpił ochraniarz - no dobra, spływaj dalej i na przyszło nie paraduj po mie cie w firmowych szmatach. - Tak zrobi - obiecał Max, z pod oka obserwuj cy tych co go obserwowali z za filarów i firanek - tak zrobi ... przepraszam, gdzie tutaj jest toaleta? - Na ko cu korytarza - ochraniarz pokazał pałk w stron ciemniejszej cz ci promenady - zaraz za wej ciem do cz ci hotelowej i restauracji. - Dzi ki - Max ruszył z kopyta, co nie obudziło podejrze stra nika. Wszak biegł do sraczyka... - By sra szarymi - sapn ł Max, wpadaj c do wolnego boksu i zamykaj c za sob namiastk drzwi - ...Jezu mój, czy ja zd ? Czy ja znów b d sob ? Czy moje zielone nanoroboty dadz si obudzi ? Zrobienie koktajlu do chemo - hydro - ponicznej hodowli małych „kropotkinów” nie trwało minuty. Wypicie morderczej mikstury te . Ale dalej było gorzej...
Zapami tana recepta prosiła o zagryzienie koktajlu wi ksz ilo ci arsenu, w mo liwie du ym st eniu. - Co tam. I tak cmentarz i tak cmentarz. Najwy ej umr z własnej r ki a nie z polecenia Adminu czy kto tam mnie nie kocha - monologuj c, Max domieszał gar truj cego proszku na gryzonie, do resztki mentolowo pachn cego płynu, po czym wypił. Minuta na bezdechu w oczekiwaniu spazmów konania. Głupia minuta. Max pami tał recept bowiem jego nanoroboty, tak przypadkowo nabyte w pocz tkach kariery, same potrafiły pisa własne rodowiskowe konfiguracje za jedn z nich był Life Backup - drobna, kilku megabitowa kombinacja danych na temat hodowli i uprawy komputerowego wirusa w typie zaawansowanego rezydencjalnego programu mog cego wpisa si tak w software jak hardware i by i tym i tamtym... tyle, e producent nigdy nie rozwa ał mo liwo ci umieszczenia nanorobotów wewn trz człowieka. - A one tam s i smacznie pi w formie przetrwalników... aaagh! - Max łapi c powietrze odkrył dwie rzeczy. Po pierwsze le ał na podłodze, ale nie sracza tylko jakiej czarnej nory o betonowych cianach, a po drugie chciało mu si pi jak po bardzo długim i m cz cym biegu. - Co za kurwa? - d wigaj c si z głow jak tona ołowiu, znalazł lady gwałtownego wymiotowania na całym kombinezonie oraz spazmatyczne drgawki w łydkach i karku - co za karaluch! - nast pny optymistyczny okrzyk b d cy szeptem w spalonym gardle - ...no dobra, yj , czyli znów dysz wirusem, ale... Wstrz s przyszedł znienacka i trwał dwadzie cia sekund. Akurat tyle czasu potrzebowały mordercze nanoroboty by zabi wszystkie obce programy i przywróci dawny i zapami tany układ symbiotyczny. W mi dzy czasie, obiekt pod obróbk , czyli Max Norton, miał silny napad epileptycznej trz sionki, jak te wszystkie objawy szybkiego schodzenia z tego padołu komputerowej rozpaczy. - On umiera! Kapitanie! On umiera! - czyj ryk w drzwiach i czyje wielkie zdziwienie gdy bryzgaj cy lin i krwi denat nagle zamienił si w orkan zniszczenia - ...nieee... ratunkuuu!! On yjeeee!!! - Jeszcze troch ! - Max wychodz c z szoku przeszedł do ataku, nagle sam b d cy takim jednym wielkim ludzkim wirusem morderc - ale wy, to raczej nie, administracyjna wasza ma ! A masz! A masz! A kopa w ten wszawy w chaty ryj! Sze ciu dzielnych ochraniarzy z CC i jeden knuj cy kapitan ze Space Corps za cieliło brudn podłog szpitalnej piwnicy, nawet nie wiedz c co i kiedy ich uderzyło do omdlenia wł cznie. Max przez sekund rozwa ał czy nie powinien wykasowa na czysto zawieszonych w czynno ciach programów, lecz b d c w wi kszo ci nadal człowiekiem, porzucił t my l jako niezgodn z dziesi cioma przykazaniami, co po nast pnej sekundzie rozwa a doprowadziło go do smutnej refleksji nad stanem własnej psyche. - ...przedtem byłem w niewoli sztucznej pami ci, a teraz jestem w niewoli zunifikowanej pami ci nanorobotów. Czy mnie czasem kto nie przekl ł za młodu? Albo rzucił urok?
Trzecia sekunda zadumy przyniosła mu pewne ukojenie. W sumie, był wolny, zdrowy, silny, oraz nafaszerowany bardzo dziwn wiedz ze wiata cyber organizmów. Co , co niew tpliwie jest bardzo przydatne w pracy CC. - Bo ja, jestem... cybercop... - czwarta sekunda rozmy la i nagle obudzona ch do ycia - ...no tak. Ja jestem cybercop i mam do odwalenia kawał roboty. Co wi cej, mam cel i sens ycia. Jedyne co musz zrobi to zabi wszystkie cyby na Ziemi i wtedy ju mog i spa ... o kurwa, co ja pierdol ?! Szok odkrycia, i pod ludzk skór i ludzk mentalno ci buzuje zielony orkan w ciekłych nanorobotów. - To nie ja? To one! Gdzie ten spirytus? ...musz u pi dra stwo! Wtedy b d sob . Całkowicie sob ! - porzucaj c swoje nie doko czone ofiary, Max rzucił si na poszukiwanie własnej torby z zakupami, logicznie rozumuj c, i ci co go zabrali z toalety, zapewne zabrali te jego paczki. Niestety, nast pne pomieszczenie było puste a badanie korytarza i windy, wypluło go wprost na bardzo ruchliwy pasa . - Wódki, whisky, piwa, wina, cokolwiek... - ziej c mentolowym jadem, Max poczłapał w stron najbli szego dyspensera napojów i zamówił sze puszek Coca 50/50. Nadal ziej c niewidocznym ogniem, wy łopał wszystko nie baczny zdumionych oczu przechodniów oraz podejrzliwych łypni kilku ochraniarzy, tylko z nazwy b d cych miejsk policj Cristal City, bowiem w praktyce... - Nast pny ziemski pijaczek - syk za plecami i cios pałk w nerk , były uwertur do koncertu jaki go czekał na komisariacie - ...nie wiesz byku, e tutaj nie wolno pi w miejscach publicznych? - Wiem - Max, udaj c i nic si nie stało, bagatelizuj c mdl cy ból w okolicach krzy a, obrócił si do trzech nerwowych policjantów - panowie wybacz mój opłakany wygl d, ale to była wy sza konieczno . Moje serwomotory pracuj na alkoholu a ja wła nie miałem okres przegrzania i wylew paliwa - pokazuj c na obrzygany kombinezon, Max zadygotał jak zepsuty android - ...ja jestem seria próbna. Ja musz teraz wróci do laboratorium i dalej sortowa próbki kału. Panowie wybacz mój opłakany wygl d, ale to była wy sza konie... - Jebany robot - gliniarze odsun li si na boki a ten co u ył pałki zacz ł j wyciera o nogawk własnych spodni - ...wynocha! - Tak jest szanowni panowie - Max nadal podryguj c, szybko pomaszerował w kierunku wind i potulnie wzi ł t która wiozła ludzi na dół. - Cudownie, wróciłem sam do siebie - radosna i buduj ca uwaga, wcale nie przy miona widokiem w sacza z nosem jak czerwony kalafior, witaj cego byłego pacjenta gro nym gestem. - Spokojnie. Ja te w strachu - Max lekcewa c tak kapitana jak swoich lokalnych kolegów z CC, zacz ł pospiesznie zrywa z siebie kombinezon oraz jednocz ciow bielizn - ...hej, kto mi po yczy radio? Potrzebuj zamówi własne ubranie i rzeczy... - Zwariowałe ? Nadal jeste chory... - kapitan porzucaj c macanie za broni , złapał si za swój krwawi cy kinol - ...fahjat! Kophnoł mnie w nos! - To nie ja, to moje alter ego - Max popukał si znacz co po skroni - wiesz, z tym wi stwem co mi wszczepili, to dzi kuj, e jeszcze yjesz. Jebana pani
Skinner kłamała. Oni dali mi oboczn pami zawodowego agenta federales od brudnej roboty. Ja ma zabi niejakiego Zinklera, pami tasz? - Taahhh... dhobhe - kapitan łzawił, krwawił i był w ciekły, ale ju nie na Maxa tylko na siebie. Reszta towarzystwa te . Ostatecznie pilnowali tygrysa i je li ich ciutk zmaglował to taka ju jego natura. Co wymaga od bestii... Lecz Max nie był... ju nie był, aktywuj c nanoroboty i wracaj c do starego rejestru czasu minionego, za znów b d c sob , chciał by wolny. - ...tak, tak, adres w Oslo. Powinna by w Oslo... nie jest? To gdzie? Tutaj? Co za zbieg okoliczno ci. Mo na prosi o poł czenie? Nie, ja nie znam hasła, ale je li pan poda jej moje nazwisko, i mój telefon to... o niech ci jasny ciasny i dewiacyjnie sw dz cy szankier trafi w ten... - Max złowił zdumione spojrzenie kapitana i zamilkł, szybko odkładaj c radio - ja tylko szukałem poł czenia do swojej kobiety. - Od kiedy CC ma swoje kobiety? Zwłaszcza polowi agenci? - spytał jeden z lokalnych cyberpolicajów - wam daj antyseksol, nie? - To moja kuzynka - skłamał Max - zwykle trzyma dla mnie zapasowe klucze, karty, ubrania i tym podobne. - To jednak masz jak tam rodzin - zauwa ył kapitan. - Mam - Max nie podtrzymał tematu i zawracaj c do windy, nagusie ki, wyjechał na gór . Tym razem trzech dzielnych gliniarzy nadal pl cz cych si po deptaku dopadło go po pi ciu krokach. - Wracaj do labu, mecho łobie! - Kto powiedział, e jestem? - Max wyszczerzył z by - panowie myl mnie z modelem Zero Jeden. Ja jestem model Zero Dwa. Słu jako reklamówka przeszczepów. Wczoraj reklamowałem nowe płuca. Dzisiaj reklamuj now skór . Czy panowie maj ochot na wygładzenie zmarszczek? - Ten byczy fajfus nie musi by robotem - ostro nie zaopiniował najstarszy rang policjant - to mo e by wariat. Oni tutaj maj oddział dla hoplaków z Dalekiego Zwiadu i reszty kosmo dreptaczy. A ten mi wygl da na typowego astro kretyna. Halo? Kole ? Jak tam powrót z gwiazd? - Gówno ci do tego - Max ruszył sprintem, czyli ogromnymi susami w stron wej cia do Maglevu, nagle goniony gniewnymi przekle stwami, lecz niczym wi cej. Tamci słusznie uwa ali, i mecho stra Magnetycznej kolejki zdoła zatrzyma wszystko i ka dego. Prawie ka dego. Nanoroboty i ich nosiciel byli na li cie wyj tków. - Twu, twu, twu, twu - pluj c po wlotach do czytników, Max zdołał nie tylko wprawi w osłupienie ludzkiego nadzorc ale i same androidy. - Czy ty si z lujem na łby pozamieniał? - stra nik Maglevu wytrzeszczył oczy na zielon pian kipi c z ust nagusa - zatrucie?! - Zabawa - Max omin ł człowieka i jego skamieniałe zabawki, spokojnie wchodz c do pierwszego wolnego wagoniku - zabawa w chowanego. Albo w berka, zale y... Wystukuj c na zabytkowej tablicy dane docelowe, Max przypomniał sobie o własnej nago ci oraz braku, tak uzbrojenia jak opancerzenia. Tam gdzie jechał, stra zwykła była strzela bez uprzedzenia.
Magistrat Cristal City był sercem lokalnego adminu i był chroniony jak mało który inny obiekt. - Jezu na krzy u, lito miej nad zbł kanymi, co ja robi ? al po fakcie, faksie i odlocie na obc orbit . Maglev oferował naprawd szybki transport. Max nie zd ył policzy do pi ciu, kiedy ju mkn ł wielk obwodnic , w stron wyniosłych wie Władzy i Kredytu. Tak zwane Downtown, czyli ródmie cie, pyszniło si marmurem i sławnym „szkłem z Marsa”, nawet tutaj luksusem gdy wyrabianym r cznie. Zdecydowanie co tylko dla milionerów oraz Adminu. Oba gatunki socjalnych pijawek kochały pokr tne ornamenty mleczno bursztynowych tafli dosłownie odzwierciedlaj cych lokalne bajoro polityki i finansów. - I tak na straty kiedy zwal tutaj nast pny lodowy meteor - Max nie mógł nie podziwia ulotnego pi kna miasta, które zawsze podnosiło si z ruin, jeszcze pi kniejsze i wi ksze - ...kurwa ich ma ! I co ja mam z tego? No, co ja z tego mam? Goł dup i zjebany baniak. I na co mi ta zabawa? Jaki to sens? Kamienna pustynia wspomnie wymiecionych na czysto. Jezu na wirówce, kim ja jestem? Pytania bez odpowiedzi. Wagonik mkn c po l ni cej nitce nadprzewodz cego stopu wpadł mi dzy pierwsze reklamowe plansze i ruchome holowizyjne obrazy uciech do kupienia, rzeczy do sprzedania, obietnic wy szych wzrusze ... Max wpadł w panik . - Rany boskie ja jestem nagi! Był, lecz... tutaj, na Marsie, nago nie była szokiem ale oznak zdrowia i fizycznej t yzny. Pod warunkiem, e si uprawiało sport a nie wizyt w ekskluzywnym hotelu. Z drugiej strony... Poranni, południowi i wieczorni Skokowicze, uprawiali swoje maratony nago. Prawie nago. Bowiem mieli ze sob nieodł czne pasy z Info oraz infra odblaskowe tarcze i hełmy. Obowi zkowe i przepisowe rodki broni ce Skokowiczów przed rozjechaniem przez roboty oraz Space taxi id ce na radar. Max, wybiegaj c z wagoniku, ryzykował wi cej ni wymagała tego sytuacja. Lecz... czy mo na wymaga logiki od cybergliny? Od stacji Maglevu do hotelu Kasjopea było mniej jak kilometr. Max przebył t odległo w kilkunastu susach i jednym doczepieniu na kracie transportowego wsz dołaza wioz cego jakie skrzynie. Bardzo nielegalny sposób transportu własnego tyłka, lecz ratuj cy go przed okiem wszystko widz cych kamer policji. Lokalne psy miały bardzo zł reputacj , a Max, wcale nie czuł si na siłach by znów odpowiada na sto pyta pod narkoz . Przeskakuj c z wsz dołaza na dach zaparkowanego przed bram grawilota, frun c z odbicia na szczyt niskiego, jak dla niego, płotu, przewijaj c si nad siłow nitk czujnika, Max wpadł nogami do basenu. Co było spodziewane i planowane. Sie hoteli Kasjopea, miała identyczn budow i identyczne rozplanowanie, tak tu jak na Ziemi a Max miał w głowie wszystkie potrzebne dane... - O kurwa! Znów mnie kto zaprogramował!
Smutne odkrycie jeszcze smutniejszego faktu po wypłyni ciu na powierzchni i złapaniu oddechu. - Ale my wszyscy jeste my... zdeterminowani. Uch, co za m czyzna! - jaka obfita i naga nimfa z pomara czowymi włosami rozkraczała si zalotnie na zachlapanym materacu - co ma stan , nie utonie. Eula ple sentee? - Przepraszam, ale ja nie mówi po jowisza sku - Max wycofał si z zasi gu fermonalnego ra enia hormonalnie pobudzonej turystki. - Ale ja jestem z Łab dzia 30376. Setta Verra, do usług - zagruchała egzotyczna pi kno . - Te nie kumam - Max kicn ł w stron wolnych pla owych fotelików i kradn c jaki szlafrok ukrył si w przebieralni, co mu pozwoliło dosta si od zaplecza do cz ci usługowej oraz windy dla personelu. Tutaj, ka de pomieszczenie miało dwa wyj cia i dwa oblicza za nimi. Front był luksusow witryn dla uprzywilejowanych. Tył był tym czym był tył. Zapleczem molocha z nienasyconym apetytem. - Typowy burdel - Max spokojnie dobrał si do wewn trznego logu z zapisem go ci i odnalazł numer pokoju Vivien Hauser - zero obrony i ochrony. Pieprzone roboty nie widz nagich ludzi. One widz tylko ubrania, karty, bro , lub... - A pan szuka kogo? - szpakowaty i niski typ w hotelowym uniformie miał plakietk Security oraz termoskaner poł czony z neuro paralizatorem. Na szcz cie nadal w kaburze na biodrze. - Na pewno nie kłopotów - Max zaprawił tamtego bykiem i poprawił ciosem pi ci w skro - tak, tak, pij spokojnie. CC czuwa. Kurcze blade, sk d ten pokurcz wylazł? W druj c po podziemnym korytarzu zaplecza, Max odkrył dobrze zamaskowane wej cie do elewatora oznakowanego od rodka jako Internal Emergency Only, co było wspaniałym odkryciem. Wewn trzna Security zapewne monitorowała wszystko, ale nie własne ci gi transportowe. Jad c na osiemnaste pi tro, Max czuł si odpr ony. - No, teraz tylko małe przebieranko i ju lec do Oslo. Koniec pracy dla Wy szego Celu oraz Cyberpolicji. Ja to rzucam! Tyle marze w tajnej windzie. Bowiem kiedy stan ł w otwartych drzwiach apartamentu swojej nordyckiej kochanki, ta zdawała si czeka i nie była zdziwiona, a co gorsza, powitała go radosnym... - ...ach! Max! Ja zawsze chciałam zobaczy Madagaskar! - Ja mniej - przyznał Max padaj c w wolny fotel - sk d wiesz to co wiesz? - Dzwoniłe , prawda? Wi c ja oddzwoniłam pod tamten numer i zaraz miałam przechwyt z tutejszego Adminu, a lady Skinner, któr poznałam w zeszłym roku, była nadzwyczaj miła... - Daruj sobie - Max zacz ł płaka chichocz c - to ju nie jest spisek, ale komedia pomyłek. Czy kto mógłby mnie zastrzeli dla dobra cyborgów? - No wła nie - Vivien zni yła głos - czy wiesz, e Zinkler ma cał armi cybów?
- I na t okoliczno , ty chcesz zobaczy Madagaskar? Prawda była i si zmyła. Czy ty zwariowała? Ten cały Zinkler mo e ju d dawna by trupem, lub tylko hasłem i zasłon dla innych oprychów, a jebana Skinner wcale ale to wcale nie była ze mn szczera. Jezu. Czy ty straciła ch do ycia? Ty głupia dziwko... podrywaj c si z fotela, Max był jednym susem przy nagle zbielałej blondynce ...ile? Ile ci obiecano? Znów pracujesz dla popychaczy armat? - O czym ty mówisz? - Vivien poci gn ła nosem odkrywaj c dysonans zapachów - piłe i si kurwiłe . Czuj to! - Hej, lubu nie brali my - Max cofn ł si o krok - wybacz, znów mam kłopoty z makówk . Za du o bajeru za mało oleju. Ja uciekłem ze szpitala. Mog mnie goni . Co z t zasuszon mumi ? Sk d Skinner wie o tobie i o mnie? - Jeste bez antyseksolu - Vivien była bardziej zainteresowana woni hormonów z pod jego szlafroka ni czymkolwiek innym - i masz bardzo ładne ciało... - Nie zmieniaj tematu - Max uciekł w stron barku i za zwodnicz zasłon naszykował sobie koktajl. - Dlaczego? To si klei - blondynka miała głodny i kalkuluj cy wzrok - lady Skinner chce bym była jej Negocjatorem w randze Ambasadora, a ty... moim kierowc . - Od kiedy pochwa ma kierownic ? - Max łykn ł z wysokiej szklaneczki ...no tak. Spisek. Powinienem był to antycypowa ! Shit! - Nie b d wulgarny - Vivien zrobiła dziwn min - i przesta my le tylko o sobie. Czy wiesz, e dla mnie to jest potworny skok w gór zawodowej drabiny? Nareszcie b d mie doj cia do Adminu. - Mnie bardziej interesuj wyj cia - Max bekn ł i otarł z ust zielonkaw pian - my lałem o ucieczce. Z tob . - Ty winio! - Vivien znienacka zalała si łzami - grasz na mojej miło ci. Wykorzystujesz mnie! Jak tak mo esz? - A mog ? - Max potrz sn ł głow - miło ? Kpisz, czy grasz? - Zawsze to drugie - blondynka otarła łzy i dosiadła si do barku - omówmy wpierw sprawy kredytu. Ile oni ci płac za zabicie Zinklera? Tylko nie mów mi, e pracujesz ochotniczo. - O Bo e! - Max odstawił szklaneczk i ci gn ł z siebie szlafrok - wiesz co? Ja wezm prysznic, a ty zamów mi co do jedzenia oraz łachy. - Kredyt kretynie! - Vivien zast piła mu drog - znam ludzi, którzy s gotowi przebi ofert Skinner i utrzyma przy yciu profesora Z. - Nie trudno zgadn co to s za ludzie - Max potakn ł i zaraz zaprzeczył kr c c głow z niedowierzaniem - co za bagno! - Ziemia - poprawiła blondynka - to bagno nazywa si Ziemia. Sala była nabita po brzegi, lecz o dziwo bardzo cicha i bardzo zdyscyplinowana, pomimo, e cało CC dobrze wiedziała dlaczego tutaj s i nienawidziła za to cały okrutny wiat... Max stoj c na podium, czuł emanuj ce z ludzi napi cie i sam te był jednym kł bkiem dygocz cej zło ci, lecz nerwy musiały ust pi przed rozs dkiem, o ile tak on, jak reszta, mieli nadal mie jak namiastk ycia i przyszło ci...
- Panie, panowie... pół roku temu wybrali cie mnie na tajnym zebraniu, sekretarzem Zwi zku Zawodowego CC i dlatego dzisiaj, maj c wasz mandat, postanowiłem rozpocz walk z naszymi Nadrz dnymi Siłami, bez wymieniania nazw... wiemy kto to jest, prawda? Sala kolektywnie potakn ła. - Dzi ki - Max przełkn ł lin - ...chc zacz walczy o Nas, jako ludzi, a nie automaty. Wiecie dlaczego, prawda? Sala znów potakn ła. Plotka o implantach fałszywej pami ci oraz o przymusowej kastracji wspomnie na samym wst pie kariery, okazała si prawd . Oni byli automatami zaprogramowanymi by zabija cyborgi, i wcale tego nie lubili. Bowiem ostatnio, zbyt cz sto, zamiast cybów, mieli w celownikach ludzi, a nie maszyny - i to było niezgodne z ich prawami i ich przekonaniami. - Nas oszukano! - Max podniósł głos - nam nie powiedziano prawdy o CC. A co gorsza, ci, którzy wprowadzili ten program do obiegu, nadal chc zamienia ywych w zombies. Dlatego, z dzisiejszym dniem, my i tylko my, b dziemy przyjmowa do pracy w szeregach CC nowych ludzi. Oraz, my i tylko my, b dziemy nadzorowa prac cało ci naszego wewn trznego Adminu, jak te wszystkich działów operacyjnych organizacji Cybercops. W tym najwa niejszego dla naszego zdrowia, działu Opieki Medycznej, co do wczoraj oznaczało lobotomi , warzywa i sztuczn pami zast puj c ... - Max j kn ł i musiał złapa oddech bowiem co ciskało mu gardło - ...kurwa ich ma ! Ja nawet nie wiem czy to nazwisko, które nosz , jest realne... ja nawet nie wiem czy mam mam i tat , lub rodze stwo... o Bo e! Jego j k i okrzyk został przyj ty takim samym echem zdławionej rozpaczy i łez. Oni wiedzieli i oni dzielili z nim ten sam ból samotno ci i wyobcowania, b d c dokładnie takimi jak on... rozbitkami na mrocznym oceanie frustracji i zawsze obecnego l ku. - Oddajcie mi moj pami ! - krzykn ł kto z gł bi sali. - Oddajcie! Oddajcie! Oddajcie!!! - inne głosy nało yły si w gro nym zawi zku gniewnej burzy uczu . Max odebrał to jako ostrzegawczy sygnał i natychmiast zacz ł la oliw na wzburzone fale emocji. - Obiecuj , e zrobi wszystko co w mojej mocy, by odzyska nasze ukradzione yciorysy. Ale do tego potrzebuj waszej zgody na zmiany w strukturze naszego Adminu, jak te zgody na przedefiniowanie naszego kodeksu, którego wi ksza cz , jak wiecie, jest tajna... nast pny absurd w tym szalonym cyrku CC... Sala uspokoiła si , zamieniaj c gniew i burz uczu w dz walki o swoje prawa. Słysz c co proponuje ich przedstawiciel, cało zgodnie potakn ła, bowiem nie ma nic gorszego ni marazm i stupor w sytuacji gdy na nasze głowy wali si dach. Za potwierdzenie plotki i wyznania personelu z byłego i rozwi zanego Wydziału Opieki Medycznej, zwaliły nie tylko dach ale i cały budynek ich marze .
- Nie b dziemy wi cej morskimi winkami! - krzykn ł Max, bij c pi ci w pulpit - precz z manipulacj i kryształami sztucznej pami ci, precz z kłamstwem rz dowych i korporacyjnych politykos! - Precz! Precz! Precz!!! - zagrzmiała sala. - Admin CC dla CC - dalej krzyczał Max - sami wiemy jak si rz dzi ! Sami potrafimy układa grafiki oraz przyjmowa zlecenia. Do tego odgórnego sterowania i narzucania nam zada nie zgodnych z profilem organizacji! - Do ! Do ! Do ... - ogie gniewu wypalił si w starciu z wod poruszaj c ka dy biznesowy młyn, a oni nie byli niczym innym jak jeszcze jedn wysoko specjalizowan firm od utylizacji mecho odpadu, wi c... - W takim razie, ja oddam teraz głos Nickowi White. On zna si lepiej na zawiło ciach prawno administracyjnych - Max pospiesznie zszedł z podium i równie szybko znikn ł na zapleczu konferencyjnej sali lekko zdewastowanego, ale nadal imponuj cego Hilton Galactic w Waszyngtonie. Musiał to zrobi , bowiem miał zaplanowany odlot na południe, za wcze niej chciał zamieni kilka słów z ich nowym Naczelnym Ordynatorem nowego i budowanego od podstaw działu Medycznego. Co, niestety, było konieczne. Bowiem... - B d szczery panie Norton - nowy lekarz był importem z habitatu Wenezuela orbituj cym w okolicach Wenus - ...pami raz wytarta, pozostaje wytarta. To tak jak z odchudzaniem. Nikt nie jest w stanie przywróci tłuszczowej tkanki, raz wydalonej z systemu. Jedyne lekarstwo to utuczy si raz jeszcze. - Tyle, to i ja wiem - Max zaprosił barczystego i młodego neurologa do swojego grawilotu - niech pan jedzie ze mn . Poka panu nasz tajny o rodek badawczy. Tam te nie pracuj anioły, ale w porównaniu z rze nikami z poprzedniej OpMed, ci ludzie kroj c i kalecz c, szukaj nowych rozwi za i nowych leków. - Wy macie własny instytut Badawczy? - lekarz posłusznie zaj ł miejsce obok Maxa - interesuj ce. Ja te , na boku, grzebi si w tak zwanym R & D. Moja specjalizacja to pami genetyczna... - wietnie si składa - Max ruszył maszyn i unikaj c jezdni zawalonej wrakami poszybował w stron siwego jesiennego płaszcza chmur - nasi jajogłowi te nad tym pracuj , ale to ju sam pan odkryje na miejscu. Teraz i tutaj, interesuje mnie odpowied na jedno pytanie. Kiedy zacznie pan wymienia nasze implanty. Mam na my li te stałe i nie naruszalne wszczepy jakie nosi ka dy CC za prawym uchem wewn trz czaszki. To jest centralny procesor, tak? - Jest - lekarz westchn ł ci ko - i ja bym go nie ruszał. Wasze mózgi s w stanie pełnej integracji z cekinem a jego usuni cie zamieni was w warzywa... có , nic czego z czasem nie da si poprawi . Ale... nigdy wi cej CC. Przepraszam, bardzo długo zanim znów b dziecie mogli pełni funkcje w organizacji... - Czy ten procesor jest a tak wa ny? Przecie to mecho gówno imituje jedynie sie neuronow ... - Neural Net wewn trz cekina jest dokładn imitacj realnego obrazu wewn trz mózgu, i to nie jest mecho, ale biolo, wi c równie wolne jak
synaptyczny sygnał. Co co da si integrowa z ywym ciałem, lecz, zarazem, potrafi przej wi kszo funkcji... - Jezu, to znaczy, e ja nie my l szarymi ale tym procesorem? - Max sprytnie omin ł wolny BusGrav id cy do Pensylwanii i wyprzedzaj c AirTaxi zawiesił si w martwym ci gu za ogromnym Boeingiem DC 70001 - ...co za pieprzony ruch. Ni sza orbita o tej porze zaczyna by zakorkowana na cacy, ale i tutaj, na Wy szej, wcale nie lepiej... - To jest nielegalne wo enie si za samolotami - mrukn ł lekarz. - He, he, kto Nam mo e zabroni ? - Max pu cił oko do tamtego - jedna z uciech bycia cyberglin ... aaa... to co z tymi cekinami? - Jak mówiłem - lekarz poprawił si w fotelu - resekcja niesie w sobie mas kłopotów. Zreszt ... niech pan patrzy. My lecimy powy ej dwóch Machów w cieniu maszyny mog cej nas staranowa w ułamku sekundy i robimy to na manualnym a nie auto pilocie... - Auto nigdy by nie dało sobie rady... - Max zamilkł marszcz c brwi i uj c doln warg - ...gówno nie cekin. Teraz chwytam. Ja nie bardzo jestem człowiekiem, tak? - Nie wiem - lekarz znów poprawił si w fotelu - ale normalny człowiek dawno by si rozwalił na tamtym BusGravie, czy przepadł w zawirowaniu za ogonem Boeinga... a propos, czy mogliby my odpa ni ej? Widok tego potwora nad głow jest mi... przyznam... obcy. - Pewnie, doktorku, aden problem - Max zamkn ł na pół minuty płaty antygravu i ich pojazd spadł kilometr ni ej w sam rodek Ni szej Orbity, zapchanej od horyzontu do horyzontu - ...gówno, nie komunikacja. Jak mówiłem. Korek. Lekarz nie odpowiedział, zaj ty wypełnianiem plastikowej torebki resztkami nie przetrawionego obiadu. - Witam w CC, panie ordynatorze - mrukn ł Max patrz c na zegarek i na beznadziejny tłum komutuj cy w milionie prywatnych grawilotów oraz przemysłowych gravów, z pracy do domów, lub na odwrót - no jak, lepiej? - Czy widział pan ostatnio jakiego Malgasza? - siwy Japo czyk nosz cy sarong rozpierał si w wiklinowym fotelu made in Europa. - Co ma piernik do wiatraka? - Max był skonany upałem pi knej wyspy masz jakie piwo? - W lodówce - wła ciciel motelu Leniwy Lemur pozwolił sobie na minimalny ruch głow w stron ciemnego i dusznego zaplecza - ale lepiej jak we miesz wpierw prysznic lub zanurkujesz w basenie. Tutaj mamy bardzo czyst wod . Nie to co na kontynencie. Tylko jeden rad na litr, czy co koło tego... - A co z krewetkami? - Max odpu cił sobie piwo i zwalił si na drugi fotel, tym razem z bambusa, made in Kastor. - Z tego co wiem, to nadal s jakie w okolicach Santa Rosa, to jest gdzie w Meksyku - Japo czyk zamkn ł oczy - tutaj radiacja oczy ciła wszystko... prawie wszystko... ludzie i szczury nadal yj . Czy ta pani w basenie jest z tob ? - Jest - Max te zamkn ł oczy i oparł głow o por cz fotela. Sen przyszedł w sekund i trwał do ósmej wieczorem.
W upalnym Techno City, najnowszym i jedynym mie cie Madagaskaru, południowa sjesta była obowi zkiem. - Cze , nazywam si Simba. Ja b d waszym kierowc - złoto oliwkowy typ nosił turban oraz pas z Mk101. Szczerz c nierówne lecz oryginalne z by łypał aprobuj co na siedz c obok Maxa kobiet - ta pani jest z tob , oficerze Norton? - Jest - Max budz c si z długiej drzemki miał w ustach smak kurzu pustyni i morskiej soli - a ty kto? - Motelowy kierowca i złota r czka, przepraszam, nie przedstawiłem si ... Umberto Simba, oryginalnie z Tunisu, ale od czasu wojny, tutaj... - Kto daje gówno - Max d wign ł si cały zesztywniały i lepki od potu - id si umy , radiacja czy nie... - Za yj tabletki - Vivien zaczytana w lokalnym wydaniu HoloInfo pokazała na pot ne pudełko z czerwonym krzy em na opakowaniu - to tutaj jest obowi zkowe. Smakuje jak boraks i czy ci... well... czy z radiacji to jeszcze nie wiem, ale ja ju byłam w ubikatorze pi razy... - Musisz mie ameb - odezwał si Simba - albo tasiemca. To jest popularne zara enie tutaj. - Ona musiała napi si wody z basenu - autorytatywnie zaskrzeczał Japo czyk wychodz c z zaplecza z tac pełn talerzy i ogromn paruj c waz ...no, kochani, obiad gotowy. Dzisiaj b dzie rosół na dróbkach z Chi skimi kluseczkami a do tego paszteciki nadziewane mielon szynk i palmowe wino podprawione denaturatem. Osobno, oba napitki s nie do strawienia, ale razem szkodz tylko nie pij cym... ciut mierdz . - On kłamie - u miechni ty Simba zdj ł turban i odpasał bro - on rafinuje własny bimber z pomara cz. - A s tu jakie? - zdziwił si Max, nagle niepewny czy i si k pa , czy wpierw co zje . Z ogromnej wazy buchał bukiet smakowitych obietnic... koper, cebula, marchewka, kapusta, kurczaczki... - Dostajemy szklarniowe z Malty i Cejlonu - Japo czyk rozstawił talerze na niskim herbacianym stoliku z czerwonego cedru i zacz ł nalewa rosół - ...ale mo e jak Zinkler przeforsuje swój punkt widzenia to i my te zaczniemy chodowa własne. arty, artami, ale tutaj nie jest a tak le. - Na to wygl da - potakn ła Vivien kosztuj c pasztecik i zabieraj c si za rosół - pyszne! - Prawda? - Simba mi dzy jedn ły k a drug łypał na mleczne obło ci siedz cej na przeciwko kobiety - Jack jest fantastycznym kucharzem. Potrafi zrobi z niczego co . We my te szczurze udka... wygl daj jak kurczaki, nie? Cała tajemnica polega na moczeniu w occie i soli... - Max?! - Vivien podniosła głow z nad talerza - kto wybrał nam to miejsce do spania? - Przypadek - Max zerkn ł na Japo czyka i na złoto oliwkowego miesza ca imieniem Simba - ...albo mo e i nie... co jest tutaj grane? - Test dobrej woli - odpowiedział który i obaj odwzajemnili baczne spojrzenia bez u miechu i bez uczu w płaskich, matowych oczach... nie całkiem...
- A pan Zinkler ma tutaj cał armi cybów - wolno powiedział Max kład c r k na kolbie ukrytego pod koszul miotacza - nieprawda ? - Hej, Jack, czy on nie jest operetkowy? - Simba pokr cił głow na nie i nawet wzruszył ramionami - ...pomyłka, panie Norton. My jeste my klonami z Jowisza. Jedyni ludzie, którzy nadal.... - Klony to nie ludzie - warkn ł Max. - A ty? - Japo czyk imieniem Jack, miał nieprzyjemny, drwi cy u miech kogo kto ma w talii same asy i króle - co z tob , kolego? - Niech was... - Max oklapł i spu cił oczy - ...no dobra. Kawa na ław . Wy z miejscowego kontrwywiadu, czy te ... - Tylko urz dnicy - Simba pokazał ły k na pobladł Vivien - no co? Ja tylko artowałem. To s prawdziwe kurczaki prosto z Kastora. Jak zreszt cała reszta. Trzeba by szale cem by je tubylcz trucizn . Pani wybaczy, major Umberto Simba, oryginał, Methanex City, Jowisz... a to jest mój przeło ony w lokalnym pionie... - Jack Kilinger - przedstawił si Japo czyk - habitat Taurus Sol 18 układ Wega, Drugie Rami Galaktyczne. Tutaj jako doradca do spraw bezpiecze stwa przy radzie ministrów Adminu Madagaskar. - Ty doradzasz, a on? - Max podniósł głow lecz jego dło nadal ciskała mokr od potu r koje miotacza - co on robi tutaj? - Dowodzi armi klonów - Japo czyk wolno zagł bił ły k w rosole i siorbi c kluski wydawał si smakowa potraw - ...có , kto musi walczy , a bez ludzi, trudno broni si przed orbitalnymi zbirami SM. - O cholera - Max porzucił r koje broni nagle widz c to czego mu wcze niej nikt nie powiedział - wy cie sobie zrobili tutaj do wiadczalny poligon, prawda? - Co w tym gu cie - potakn ł Simba bez konsultowania si ze swoim przeło onym, co było dziwne, ale nie dla Maxa. - To gdzie tutaj mie ci si profesor Zinkler? - On nie yje - mrukn ł Japo czyk - yje tylko jego mit. - Cudownie - Max zacz ł si mia - czy ta sucha pizda Skinner, wie o tym? - Nikt o tym nie wie - wyja nił Simba - za wyj tkiem tu obecnych. - A to dlaczego? - Max otarł pot perl cy si na czole - spisek? - Kredyty - odezwał si Japo czyk - tylko kredyty. Pewna mała, ale pr na korporacja potrzebuje mie miejsce na zało enie własnej bazy oraz kompleksu produkcyjnego. Jej wybór padł na Madagaskar. Nas zwerbowano. I nam si płaci du o. - To rozumiem - potakn ł Max - najemnicy, okay, ale co z klonami? - Jakimi klonami? - spytał Simba - czy my my mówili o jaki tam klonach? Pierwsze słysz ... - Norton, to nie jest twój biznes - szczekn ł Japo czyk - dzi kuj Bogu i tu obecnej damie, e jeszcze yjesz. Id si umy i id na spacer. My ciebie nie potrzebujemy. I jeszcze jedno. Zostaw bro w swojej walizce. To jest Madagaskar a nie pierdolona Afryka... - Chwileczk ! - Vivien Hauser wydobyła si z otchłani zdumionego przera enia w sz c co ze swego poletka - czy który z panów jest w kontakcie z
InterGalactic Peace Corporation? Ja miałam by odszukana przez ich człowieka... tutaj. - Wła nie jeste - zakpił Max i trafił w dziesi tk widz c szok i zaskoczenie w oczach obu m czyzn - ...tylko biznes, racja? - Poinformowany mechanik, no, no... - Jack i Simba wymienili spojrzenia i równocze nie zaczepili oczy na twardo stoj cym w miejscu cyberglinie - ...sk d to wiesz, kolego? - My te mamy dobry wywiad - skłamał Max - lecz zwykle trzymamy dla siebie takie info. CC nie miesza si do polityki... - Chyba, e mu ka - zjadliwie sykn ł Japo czyk. - Bł d - zaoponował Max - te czasy s ju za nami. My my przeszli na swoje i teraz sami sobie układamy grafiki... - Malarze marzyciele - Japo czyk parskn ł i jedna z Chi skich klusek przylepiła mu si do nosa - ...zekka wee! - S tylko przegotowane - Vivien u yła własnej serwetki by wytrze nast pn kluseczk przyklejon do własnego dekoltu - to puszkowe jedzenie zawsze jest przegotowane. - Yeah, ja te nie cierpi smaku cyny i cynku - zgodził si Simba, upuszczaj c swoj ły k w rodek talerza - zbierzmy si . W Adminie mamy bardzo dobr kantyn . - A jak z wentylacj ? - spytał Max ocieraj c pot kapi cy mu z brwi. - Jest, jest - zapewnił Japo czyk wyci gaj c z pod sarongu mały pistolet z emiterem zamiast lufy - pa stwo wybacz , ale czas na celn kontrol . I to było prawdziwe powitanie na Madagaskarze. Lub nast pna wpadka, jak smutno ocenił Max, dziel c mał cel z kilkoma skazanymi na mier dysydentami. Gospodarczymi a nie politycznymi, jak si okazało przy wymianie zda , co samo w sobie było dziwne. - Was posadzono i skazano na mier za danie podwy ek i pełnego zatrudnienia? - Max nie bardzo mógł w to uwierzy . - Rewolucja profesora Zinklera i jego plan socjalnej równo ci - wyja nił kto z małej grupy skaza ców - my popierali my i nas teraz si eliminuje. Stara walka klasowa gdzie wojsko ma zawsze ostatnie zdanie a tajne słu by pole do popisu. My to zlekcewa yli my i dlatego siedzimy. Ty chyba te ... nie? - Tak. Ja te . ałuj , e nie wzi łem ich na powa nie - chodz c od ciany do ciany, rozwa aj c swoje opcje, Max był bliski załamania. - Nie martw si - powiedział mu jeden ze skazanych - nas wysyłaj na pierwsz lini do karnych batalionów. Zawsze jest szansa, e zdołamy uciec na stały l d. Afryka, po tej stronie nie jest a tak radioaktywna. Tutaj u yto głównie bakteriologicznych i chemicznych rodków zniszczenia. Te rzeczy paruj i nikn szybko. Przykładem nasze turystyczne o rodki. Realna kopalnia kredytu, wiesz? - A ty kto? Specjalista? - Max odtr cił towarzystwo czuj c si ponad i bez koneksji emocjonalnych - morda w kubeł i nawet mi nie bzykn . Ja tam nie jad do adnego karnego batalionu... czy bodaj wypoczynkowego kurortu dla kajdaniarzy... jeba !
- Masz zamiar umrze tutaj? - spytał go kto inny - najlepiej podetnij sobie yły. Jak masz czym... ha, ha, haaa... - kpi cy miech całej gromadki ludzkich wraków był jak kubeł zimnej wody. Tamci nie mieli złudze , a on nie miał wyboru. Oczywi cie, Max nie miał zamiaru podcina sobie ył, lecz te ... nie był w stanie zrobi nic wi cej, jak czeka ... na sprzyjaj c okazj , która... nie nast piła. Bowiem po trzech dniach... - Max?! Och, Max, nawet nie wiesz jak oni mnie traktowali - Vivien wpadła do celi pchni ta butem stra nika i kiedy wstała, jej twarz i ubranie mówiły same za siebie. - Miała party swojego ycia, rozumiem - Max siedz cy pod cian nawet nie kiwn ł palcem by pomóc swojej byłej wspólniczce - i co dalej pani adwokat? Jak tam jest... w tym całym Techno City? My my jeszcze nie mieli okazji pozna całego miasta, right? - Nie mam poj cia - Vivien nie płakała, mimo, e połowa jej twarzy była jedn czarno zielon opuchlizn z krwawi c szpar oka w centrum - i nie s dz by było jakiekolwiek „dalej”. To s bestie w ludzkiej skórze. Oni zabili Zinklera, wiesz? - Tylko jego? - Max zd ył si nasłucha ró no ci od innych wi niów - tu był pucz za puczem i czystka za czystk . - Była i jest nadal - Vivien dosiadła si z boku - ale to s szale cy. Oni byli mili tylko dwa dni. Dokładnie do czasu kiedy w imieniu Getra Systems Inc., podpisałam z nimi umow na dostawy broni, oraz jaki tam maszyn, do ruletki, czy co w tym stylu... dziwne... och! Max! Nie uwierzysz, ale w tej samej sekundzie gdy odło yłam swój personalny koder, zostałam uderzona i byłam maltretowana nast pne dwadzie cia cztery godziny. - Po rednik zrobił swoje, po rednik mo e odej ... w za wiaty - zakpił Max ...teraz wiesz dlaczego gardz tymi szakalami. Chocia , czekaj, co ty powiedziała? Ruletka? - Wybacz - Vivien przytuliła si do jego ramienia - to był bł d. Ja nie powinnam była słucha si Skinner, ale ciebie. Miałe racj . Zamachowcy zawsze powinni ukrywa si w cieniu... aaa... ruletka ycia. Tak. Gentra Systems Inc., specjalizuje si w maszynach do hazardu i video gamblingu. Dziwne, przedziwne, tu wojna, tam ruletka. Oh! Max! Tak mi przykro i głupio. Wybacz. To wszystko moja wina! - Nie - Max wzruszył ramionami - nie, to nie jest twoja wina ale moja wina. Mea Culpa. Kretyn uwierzył krowie... shit! Masz ładne odciski butów na mleczarni. Skopali ci po orderach, co? - Aaaa... uuuu... ja si boj - Vivien zacz ła płaka . Bardzo cicho i w jego zagi cie ramienia, opieraj c czoło o brudn koszul - ja nie chc umrze ... eee... ja nie chc by bita i kopana... eeee.... - Kto chce? - jeden z wi niów, były sanitariusz zaoferował si z pomoc . - We kobieto okłady na twarz. To oko wymaga przemycia. I rozmasuj silnie piersi, zakrzepy powoduj guzy, a te prowadz do...
- Nie dotykaj mnie! - rozdarła si Vivien, silnie odtr caj c badaj ce j dłonie, cała nagle rozbeczana i histerycznie roztrz siona na dobre - nie dotykaj mnie! Ty kolorowa małpo! - Słyszałe - Max łypn ł ponuro na niewinnego i drobnego mulata. - Słyszałem a za dobrze - sanitariusz wycofał si w drugi koniec celi, do grona swoich, mrucz c co pod nosem o białych demonach. - Tak jak by kolor skóry co dzisiaj znaczył - westchn ł Max, tul c szlochaj c Vivien - ...well, moja droga. Masz teraz nauczk by zawsze ocenia ludzi nie po ubiorze ale po tym co maj w sercu. Jebana Skinner nie powiedziała nam prawdy. A ten basen ma drugie dno, o którym nic nie wiemy... jeszcze. Ale si dowiemy, gwarantowane jak wkłady w Galactic Bank Mart. Głupia uwaga nic nie zmieniaj ca w ich obecnym poło eniu, ale dla sponiewieranej adwokatki to był znak, e by mo e, jej w tła ni ycia nie zostanie przeci ta tutaj, teraz, zaraz lub mo e jutro. - Masz jaki plan, Max? - Ur n łeb tej suchej pi dzie - odparł, nie wskazuj c o kogo chodzi, bowiem to było oczywiste. - Ale jak my si wydostaniemy z tego piekła? - Vivien dotkn ła spuchni tej cz ci twarzy i mimowolnie rozmazała krwawe łzy. - Jako ... - Max wstał i taksuj co popatrzył na metalowe konstrukcje pi trowych łó ek - ...niech pomy l . Nast pnego dnia wyprowadzono ich przez okratowan bram do równie okratowanego wsz dołaza i wywieziono na południe. - Jest le - denerwowali si współ wi niowie - front jest na północy. Na południu s obozy pracy. Umrzemy w kopani lub przy maszynie. Jest bardzo le. - To uciekajmy - zaproponował Max, szczerz c si wesoło. - St d? - tamci b d c wcze niej wiadkami demonta u połowy łó ek i przedziwnych manipulacji z drutami i podartymi na paski materacami wiedzieli, e ten białas szykuje si do walki, lecz b d c zamkni tymi w stalowym pudle transportera nie rozumieli nic i nie chwytali znaczenia tych wszystkich przemyconych fragmentów ich posła . - St d nie mo na uciec... - Nawet łatwiej ni z pierdla - burkn ł Max, szybko składaj c w jedn cało metalow , teleskopow tyczk zako czon drucian p tl - wy chłopaki to wiecie jak si poluje na yrafy? Z równym powodzeniem mógł ich spyta jak si poluje na duchy. Wi ksza zwierzyna dawno temu przeszła do podr czników historii. - No tak, nie wiecie. Gorzej bo ja te tylko z opisu - staj c na palcach i wsuwaj c tyczk mi dzy górne kraty wietrznika, Max zrobił co dziwnego, pluj c na szcz cie, czy dla odp dzenia uroku, na sam drucian p tl - no dobra, jeden w koniec budy i podgl da gdzie jest antena. Ja musz zaczepi o anten . - Na wprost. Idzie dobrze. Na wprost, ni ej, ni ej ... - typek kieruj cy zaczepianiem potakn ł i klasn ł, gdy druciane oko natrafiło na owalny półksi yc mikrofalowego emitera - ...jest! Siedzi!
- I one te - mrukn ł Max porzucaj c tyczk i szybko podchodz c do tylnych drzwi jako jedyne maj cych magnetyczny zewn trzny zamek - ...dobra, uwaga. Jak tylko si otworz , skaka . Nie martwcie si o stra ników. Oni b d mie sami swoje kłopoty, okay? Odpowiedzi było milczenie. Bo w sumie, co mo na odpowiedzie , kiedy... Klik! Magnetyczny zamek odskoczył i drzwi odjechały na boki. - Wolno , słodka wolno - Max trzymaj c si jedn r k górnej ramy, drug złapał za rami , cofaj c si Vivien - podkurcz nogi i pami taj o potrzebie wytracenia energii kinetycznej tak szybko jak mo liwe, czyli daj si poturla a nie lizga . Tu jest piasek, wi c mo e ci zedrze do ko ci. Skacz! Za słowami było silne szarpni cie i Vivien Hauser pofrun ła na spotkanie zapylonych kolein. - Okay, kto nast pny? Pomóc? - Max zrobił zapraszaj cy gest lecz to nie było potrzebne. Tamci skakali jak aby do stawu. Ch tnie. Wsz dołaz do tej pory id cy wzgl dnie równo, nagle zacz ł wyczynia przedziwne esy floresy, łapi c zmiany w szybko ci i kierunku. Max b d c ostatnim do skoku, miał chwil niepewno ci gdy taka bujana jazda groziła rzuceniem na pobocze poro ni te kolczastymi krzakami, ale w ostateczno ci zaryzykował i to był tak zwany przysłowiowy ostatni dzwonek. B d c jeszcze w powietrzu usłyszał ogłuszaj cy huk i poczuł si uderzony przez fal eksplozji, która miotn ła nim jak zwi dłym li ciem, zawijaj c dookoła i posyłaj c twarz prosto w pył drogi. L dowanie na obronnie podkurczonych ramionach i słaba ale udana próba koziołka, poniosły go po lizgiem po nierówno ciach, dr c ubranie, kalecz c ciało, lecz nie wiele wi cej. - I oszcz d mi Panie nó ki złamanie - Max j cz c, wstał i zrobił przegl d ubytków - kurwa, mogło by gorzej. Ale tamtym z kabiny, to ju nikt nie pomo e... Patrz c na słup dymu bij cy z przewróconego na bok wsz dołaza. zacz ł ku tyka w tamt stron - ...o fuck, gór nanoroboty. Ciekawe czy da si co uratowa ... Podchodz c bli ej, odkrył, e pojazd kopci z przegrzanej i stopionej baterii, ale poza tym reszta jest w cało ci, pomijaj c kierowc i konwojenta. Ci byli skrwawionymi łachami zawieszonymi na ramach przednich okien z wyłamanymi panelami moskitiery. - Tak jak by tutaj były jakie robaczki - Max obszukał trupy, a nast pnie zacz ł systematycznie rozmontowywa zawieszenie obrotowego lasera zakotwiczonego w wie yczce nad kabin . To była pokraczna i ci ka bro dobra do zwalczania wojskowych i przemysłowych gravów oraz pancernych transporterów. - A te tutaj nadjad lada chwila, chyba, e Jack i Simba oraz ich szefowie maj w dupie wszystko i nas te , co nie byłoby złe...
- Max. Maax! Co ty robisz? Zwariowałe ? Uciekajmy! - Vivien pojawiła si obok kabiny, cała umazana w czym wyj tkowo brudnym i cuchn cym ...słyszałe ? Tamci ju s w lesie. Uciekajmy. - By znów da si złapa ? - Max pokr cił głow - Nic z tego. Dobrze. e jeste . Wyci gnij z pod siedzenia tak mał skrzynk z napisem Empack i zorganizuj co do niesienia. Zrób sobie plecak, albo torb . Musimy odskoczy na wy sze miejsce i zrobi zasadzk . - Czy ty zwariował? - Vivien podparła si pod boki. - Ja nie. To ten wiat - Max porzucił na chwil demonta , obrócił si w stron kobiety i pocz stował j pi ci w brzuch. Nie mocno, ale na tyle, by tamta zwaliła si na kolana w sekundowym parali u - no co? Chcesz by znów skopana jak pies? Oni tym razem ci zabij . - Ja... ogh... ja nawet... - Vivien miała tylko jedno oko zdolne by widzie lecz dwoje by płaka i to drugie roniło krwawe łzy. - O gówno! Przepraszam. Kochanie, przepraszam - Max d wign ł swoj towarzyszk niedoli i przytulił - ...zrozum, to jest szansa, ale tylko wtedy jak uda mi si zdoby co wi cej ni perspektyw kilku godzin bł kania po d ungli lub kilku dni umierania z braku jedzenia i zaka e . - W lesie nikt nas ni znajdzie... - Las to nie miasto, Vivien. Las to dzicz, bez grama cywilizacji. Nawet jak nas nie b d ciga , to umrzemy tutaj zabici przez natur . Uwierz mi. Ja sp dziłem wiele miesi cy w polu, tropi c, i znam... wiem... czym jest brak wyposa enia, map, broni, jedzenia, wody, nawet dachu nad głow . A tego tu brak. I oboje jeste my pokaleczeni. Ja prawdopodobnie mam w sobie tyle szczepionek, e przetrwam, ale ty nie. Ty ju teraz gor czkujesz... rozumiesz? To oczywi cie było naci ganiem faktów, ale Max miał plan maj c bro i chciał mie kogo do d wigania amunicji, a ci lej wsadów energetycznych do lasera. Cholerne baterie wa yły jak główny grzech w niebie. Do dołu. - Tak, rozumiem. Och, Max, ja jestem tak naiwna - Vivien kupiła cały bullshit i sama z siebie zacz ła splata co na kształt szelek by móc d wign mał lecz piekielnie ci k skrzynk z Empakiem. Co okazało si zb dne. Ich odwrót trwał trzy kroki zatrzymany odległym szumem turbin czego znacznie wi kszego ni wsz dołaz. - Autobus - ucieszył si Max - no tak, przecie oni tutaj musz jako podró owa . - Albo goni - zakrakała Vivien. - Autobusem? - Max poci gn ł j za zasłon zwalonego na bok transportera spokojnie, to jest cywilny transport. Rozpoznaj po szumie silników. Jebacz idzie na płatach antygrawitacyjnych i u ywa kompresyjnych wirników do manewrowania. Musi by albo MegaFord albo GMTraveller, chyba, e wojsko zacz ło u ywa ... Ziii.... ggghhh... - pracuj ce w odwrotce turbiny, z piskiem i sapaniem wyzwolonych ci nieniowych gazów wyhamowały szybko lec cy, l ni cy i złoto czarny, luksusowy Mercedes EuroLine.
- Jezu, to si nazywa autobus - Max z podziwem patrzył na eleganckiego pi trowego potwora nosz cego neonowy napis - Alba Tour Berlin - ...ja pierdol . Tury ci?!! - Hej! Ty tam! Co si stało? - operator wytwornej maszyny sam wygl dał jak operetkowy generał, wbity w szamerowany złotem firmowy uniform - macie rannych? Wezwa ambulans? - To nie jest konieczne - Max porzucił bro i dyskretnie wytr caj c z r k Vivien zaimprowizowany plecak z bateri , poci gn ł j za sob szybko id c w stron otwartych drzwi autobusu - ...je li mo na, b dziemy wdzi czni za podrzucenie do hotelu. - Herr Got! Co z pana on ? - kierowca wytrzeszczył oczy widz c zniszczenia i nadal czarne siniaki pokrywaj ce twarz kobiety. - Wypadek za wypadkiem - szybko wyja nił Max, blokuj c sob widok rozbitego transportera - dwa dni temu rozkwasili my si grawilotem, a dzisiaj to... cholera, łona natury nam si zachciało... - Ale tam s jacy ludzie? - kierowca chciał i , widz c krwawe plamy i bodaj kawałek ciała - co z nimi? - ...trupy - Max zni ył głos - ja ju nadałem do bazy. Ochrona b dzie tutaj lada chwila... - Sehr gut! - kierowca miał g sty Tyrolski akcent oraz typowo europejski sposób bycia - ...znaczy kłopoty s w drodze. Ja tam nic nie widziałem. Przepraszam... - obracaj c si i wskakuj c do rodka, sprytny typek porzucił ich na pastw losu. - I b d tu cywilizowany - Max zdołał wło y dło w szpar szybko zamykaj cych si drzwi - ...a ty, to co? Robot? Gdzie s dobre maniery i pomoc na szlaku, kolego? - Na pomoc?! - rozdarł si kierowca, czuj c, e kto skacze mu na plecy napad! Ratunku! Morduj ! - To na koniec - obiecał Max - jak nas nie zabierzesz ze sob . - Tylko? - przyduszony kierowca odzyskał animusz - jawohl... ale ja lec do Banana Village... - Gdziekolwiek byle szybko - Max nadal trzymaj c tamtego za kark, skin ł na czekaj c na zewn trz Vivien - kochanie? Mercedes czeka. - Yupp - nie tak złoto włosa i nordycko biała, sponiewierana panna Hauser, z godno ci weszła do pachn cego Yardleyem wn trza - czy oni tu maj toalet ? Musz si umy ! - Oh! Mamy wszystko. To jest długodystansowy pojazd - zaoferował kierowca - łazienka jest na ko cu korytarza, prysznice po prawej, toalety po lewej... - A droga przed nami! - Max uci ł rozmow , popychaj c graj cego na czas cwaniaka w stron kabiny operatora - ruszaj i ruszaj szybko. Ci co tutaj przyjad , zabij tak nas jak ciebie i wszystkich pasa erów. Lokalna tajna słu ba nie potrzebuje adnych wiadków swojego politycznie umotywowanego mordu. My pracujemy dla opozycji oraz rewolucjonistów, rozumiesz? - Hilfe! - zaskomlał kierowca, łapi c cały obraz bagna w jakie wdepn ł - masz racj , nas ju tutaj nie ma. Zapnij fotel i zmów pacierz. Ja id sonicznym.
- ....och, nie, ty nie... zobacz ci na radarach, i b d pyta lub mo e nawet strzela - Max powstrzymał tamtego - ...spokojnie. Wal jak waliłe . Na płatach i dwie cie na godzin . A je li dostaniesz co na radiu czy Info, to mów, e widziałe jaki wrak, ale nie stawałe , bo to jest niezgodne z regulaminem. W ten sposób, tubylcy b d czu si bezpiecznie, a ty cało i zdrowo, chyba, e wolisz wygl da jak my... trzy dni przesłuchania z u yciem elektrod i narkotyków. O biciu nie wspomn . - Mein Got! Mein Got! - kierowca ju naciskał starter i w mniej jak minut byli lokomocyjni z szybko ci 199 kilo na ha, czyli jeden kilo poni ej limitu jaki okre lały i na jaki zezwalały przepisy o ruchu... - czy nie lepiej jak ja was zostawi gdzie po drodze? Banana Village ma własny posterunek jak wszystkie turystyczne o rodki. I oni s bardzo skrupulatni w odliczaniu głów oraz pobieraniu danych. - Turystyczne o rodki? - Max, który złapał kilka razy, jeszcze w celi, strz py rozmów o zyskach z ruchu turystycznego, był teraz zaciekawiony - powiedz mi co wi cej. Och! I wybacz mi t szarpanin na pocz tku. Jestem zmuszony ratowa nie tylko własny tyłek, rozumiesz? - Jaaa... rozumiem. A o rodki? Co tu mówi . Biznes. Du y biznes. Dla bogatych i snobów, oraz sentymentalnych frajerów z kolonii galaktycznych kierowca b d c teraz za sterami czuł si znacznie lepiej, a znajduj c swojego porywacza rozmownym, oraz na poziomie, był ch tny do wymiany zda Madagaskar jest rajem dla turystów, co zawdzi czamy Zinklerowi. On zbudował ten przemysł od podstaw i na gruzach, maj c jakie wi ksze kapitały poza orbitalne. - Shit! Powinienem był co poczyta nim tu trafiłem - burkn ł Max - jebana Skinner polała mi wod ... - Skinner’s Sun Motels & Industries s obecnym głównym udziałowcem koncernu Madagaskar Investments, a zarazem motorem całej wojny - odezwał si kierowca - oni zostali wykopani przez Zinklera bodaj pi lat temu i teraz próbuj wróci . To wie ka dy... - Nie ja - ponuro zauwa ył Max - Skinner’s Sun Motels... aaaa?!! - Och! Oni s bardzo silni na Malcie, Korsyce, Ibizie i jakich tam greckich wysepkach. Bodaj Itria czy co takiego - kierowca u miechn ł si pod nosem - to znaczy byli. Od czasu tego najazdu klonów i walki, Itria opustoszała. Ja byłem tam tylko raz, trzy lata temu. Syf, kiła i mogiła. Woda jak ciek, a piasek jak zmielone gówno. Zupełnie nie to, co tutaj... jaaa... no, mo e zanim nastał Zinkler, te , ale on miał łeb, sze na dziewi bez powi kszenia. Wizjoner. Czy wiesz, e on ci gn ł z Kastora prawie milion sadzonek tropikalnych drzew? Banana Village dosłownie tonie w bananowcach oraz palmach. A piasek to po zerwaniu ska onej warstwy, wybierali czerpakami z morskiego dna i sypali na brzeg, metr wysoko. Wunderlich. Prawdziwy raj. Zinkler zbudował dwadzie cia takich o rodków. I to jest kopalnia kredytu. Nigdy wolnego miejsca. Ja czasem to mam turystów a z Jowisza. Nawet z Jowisza, rozumiesz? - Kopalnia kredytu - powtórzył Max - kurwa i kurcze w galarecie, ale ja jestem baran. Ty? Słuchaj! A ta wojna? Tu walcz a tam si bawi ? Co nie tak.
- Jaka walka? - kierowca parskn ł - masz na my li front z Afryk ? To nie wojna. To kordon prewencyjny. Lokalne wojska walcz z inwazyjnymi oddziałami z kontynentu. Czarnuchy i mutanci od dawna próbuj dorwa si do wyspy. Zwłaszcza od czasu jak Zinkler zdołał zazieleni brzegi i przywróci ład oraz porz dek. Poprzednio Madagaskar był trupiarni . Kto tutaj zapakował kilka ton toksyn, oraz cały przegl d katalogu broni biologicznych. Wewn trz wyspy nadal mamy nawroty Cholery, Eboli, Czarnej Ospy... głównie mi dzy szczurami. Bo ludzi nie u wiadczysz. Widziałe kiedy oryginalnego Malgasza? - Smutne - Max zagryzł wargi - potworne! - Jaaa... - kierowca potakn ł - i co najgorsze, nikt o to nie dba. - No, ale wojna... sam mówiłe , e jest jaka - nacisn ł Max. - Jest, jest. Ka dy to wie. Gospodarczo polityczna. Madagaskar Investments było tutaj pierwsze, przed Zinklerem. Oni specjalizuj si w odzysku kopalin oraz utylizacji odpadów. Tu kopi , tam zakopuj . Zwykle jakie potwornie toksyczne gówno. Z tego co mówi ludzie, Madagaskar Investments ma nadal chrapk na t wysp . A je li doda do tego ich głównego udziałowca, Skinner’s Sun Motels to sprawa jest oczywista, dlaczego tamci tak pr lokalnych politykos... Lecz, to nie ma adnego znaczenia dla turystów i turystyki. Ktokolwiek teraz rz dzi, pr dzej czy pó niej sprzeda udziały i bryknie z kredytem na Marsa lub dalej. Ka da junta i ka dy kacyk, my l tylko o własnym bankowym wkładzie oszcz dno ciowym, jaa? - To mi si nadal nie klei - Max obrócił si widz c w korytarzu wracaj c Vivien - co tutaj jest grane? - Europa w najlepszym wydaniu - obita i pobita, ale czysta i pachn ca panna Hauser była ubrana w ró owy k pielowy szlafrok a na nogach miała lekkie pla owe sandałki z czerwonego plastyku - nareszcie czuj si sob . Czy mog skorzysta z kuchni? T skni za fili ank kawy i kieliszkiem koniaku. Ja zapłac ... mam kredyty... - Eee?! - kierowca łypi c przez rami był w kropce. Odmówi nie mógł, a z drugiej strony... tylko naprawd bardzo maj tni, mieli nawyk picia kawy i... koniaku. - Id i zrób nam wszystkim - polecił Max - dla mnie dodatkowo mi towy likier. Cała szklanka. Moje robaczki t skni ... - Hi, hi, hi, robaczki... jeste niemo liwy, darling - rado nie zagruchała Vivien znikaj c w korytarzu. - To nie jest twoja ona - ocenił kierowca - ale ma klas . Kto to? - Hiena wojny. Adwokat. Po redniczy w handlu broni - Max otarł spocone dłonie o szaro niebieskie sztruksowe i luksusowe siedzenie fotela - kretynka. Ja zreszt te ... musz i si odla . Masz rodzin ? - Jaa... - kierowca zmarszczył brwi - ...spokojnie, ja te nie chc mie kłopotów z Lokales. Tutejsze tajniaki nie maj dobrej reputacji. - Oraz prawo w dupie - dodał Max, wstaj c - oni zabij ciebie, tylko dlatego by nie było wiadka politycznego mordu... pami taj, adnych głupich rozmów na InfoKomie, okay? - Od kiedy popychacze laserów s polityczni? - lu no rzucił ju nie tak bardzo przestraszony kierowca - no co? Przewalili was na forsie? Czy mo e wy ich na
dostawie? Ja rozumiem. Sam dorabiam na boku szmugluj c lugi oraz kaw . Tutaj jest za pół ceny. W Londynie kosztuje maj tek. - Naprawd ? - Max zawrócił i uderzył tamtego kantem dłoni w kark a nast pnie złapał wal ce si ciało i wyci gn ł z fotela - skurwiel, kapu , gnida jedn r k nastawiaj c automatycznego pilota, drug grzebi c w kieszeniach uniformu, zdołał odszuka p k kluczy oraz zbitk magnetycznych kart do drzwi poszczególnych kabin - zaraz sprawdzimy jakich to pasa erów, wozi Alba Tour. - Max? Wolisz likier Zeelander czy Old Dutch, aaa! Co si stało? Czy on zemdlał? - Vivien wygl daj ca z ko ca korytarza trzymała dło przy ustach tłumi c nast pny okrzyk - ...Max?! No, co?! - Nic! Zmie zastaw . Tylko dwie fili anki. Nasz sprytny cicerone zdecydował si odby reszt podró y per pedes, o ile przetrwa l dowanie - łami c blokad Emergency Exit na drzwiach, Max uchylił suwan tafl ciemnego krystalitu i szarpi c le cego za kołnierz, wy lizgn ł ciało na zewn trz. Co nie było trudne. Przy prawie dwustu kilometrach na godzin , p d powietrza wsysał i porywał wszystko co tylko wystawało... - Acha - Vivien potakn ła, łapi c nagle łopocz ce poły szlafroka. - Spokojnie kochanie - Max zatrzasn ł i zablokował drzwi - to nie był kto z kim mo na kra przysłowiowe baterie. To był gangster. - Był - Vivien przełkn ła lin . Gło no. Co było słyszalne w nagłej ciszy pustego korytarza bardzo luksusowego autobusu marki Mercedes - ...był. - Kłamc i kłopotem - Max obejrzał si na autopilota, zmniejszył szybko do stu dwudziestu po czym kiwaj c palcem na wspólniczk , pokazał na drzwi do pierwszej kabiny - sama zobacz. - Ale tam s ludzie! - Jeste pewna? Manewruj c kartami i kluczami, Max otworzył drzwi i miał racj . Obszerna kabina była zawalona paczkami i kontenerami, bez ladu obecno ci pasa erów. - Nie rozumiem - Vivien zacz ła w szy co w powietrzu - pachnie jak kawa. Co to jest? - Nast pna niespodzianka - Max oparł si o framug - jebacz kłamał a kiedy powiedział raz prawd , to w bardzo niewła ciwym momencie. On stan ł, tak? Stan ł, mimo, e turystyczne, publiczne i pa stwowe pojazdy maj zakaz stawania poza wyznaczonymi do tego parkingami. Uniwersalne prawo komunikacyjne jak Ziemia okr gła. Czyli kto mu kazał stan i sprawdzi co si stało z transporterem. A dalej, jebacz, zrobił si głupio chciwy i wylazł by zbada co wiózł opancerzony transporter. Lokales maj tutaj kopalnie i rafinerie szlachetnych metali, obok miedzi i cynku kopi od cholery złota i platyny. Akurat, to wiem, gdy byłem ciekaw motywów post powania Federales oraz powodu do wojny. Który, jest, niestety bardziej skomplikowany i inny... shit! Vivien, my siedzimy w gównie po uszy. - Czy to jest powód by zabija ludzi? - ciche i smutne pytanie. - Kto to mówi? Jak tam dostawy maserów, Mk i laserów, pani adwokat, nooo? Wpierw podpisali a dalej dali w ryj... - Max udał, e spluwa - ty masz co z
ba k ? Usztywnij wiatopogl d i b d realistk . Na nas b d polowa obie strony. Ju poluj . Czas na ruchy obronne... - Ty go wyrzuciłe za drzwi - Vivien opu ciła dłonie ciskaj ce szlafrok w ge cie bezsiły - morderca... - Jezu, czy ty nie chwytasz? On był gotów zrobi z nami to samo! - Lecz nie zrobił - Vivien podniosła głow i zrobiła krok napieraj c golizn na stoj cego - ty mój morderco. Uratowałe nas... - No tak - Max był zmieszany, czuj c upał kobieco ci i wilgo warg wpijaj cych si w jego usta - ...mmm... mmoo e nie teraz. Ja jestem taki brudny... czekaj, co robisz?! Oszalała ?!! - Nie, jeszcze nie - Vivien rozerwała mu koszul na piersi - ale mam zamiar. Kl knij! Masz taki kształtny i gi tki j zyk... darling... Nast pny tydzie sp dzili w ukryciu, na odludnej pla y, gdzie gdzie bł kit oceanu walczył o prymat z bł kitem nieba a młode palmy i dzikie ptaki, budowały nastrój rajskiego ogrodu. Po tygodniu, Max u ył SatelRadio w jakie był wyposa ony autobus by wezwa Gannona z odwodem firmowych gravów i kilku mniejszych grawilotów. Powrót do bazy CC odbył si bez przeszkód. Miesi c po całym zaj ciu, Holowizja doniosła o tragicznym wypadku tu pod Warszaw . Pancerny grav jakim podró owała pani Sekretarz Skinner, utracił płaty antygravu i spadł, grzebi c w swoim wn trzu tak znan i lubian seniork Adminu Europa, jak te , wizytuj c j delegacj wojskowego rz du Republiki Madagaskaru, który od dawna zabiegał o pomoc charytatywn w obliczu zniszcze po wojnie Pan Afryka skiej... zaiste ogromna strata dla całej Ziemi. - ...oraz ulga dla CC - skomentował Nick White b d cy przelotem nad Wisł razem z mał grupk kole anek i kolegów - nareszcie dadz nam spokój. - Miejmy nadziej - potakn ła Selma Vort - czy kto z was wie jak si ta czy polk ? Oni tu urz dzaj jakie lokalne party... - Dobra my l, zabawmy si - potakn ł Gannon - no co Max? Co taki zamy lony? - Nie wiem, ale... mam, jakie takie dziwne, przeczucie, e to nie jest koniec naszych kłopotów...
Koniec