2 ''His Proposed Deal'' Sandi Lynn Tłumaczenie: ArimaAter Korekta: Ewelina1991n Tłumaczenie w całości należy do autora książki, jako prawa autorskie i...
19 downloads
26 Views
2MB Size
''His Proposed Deal'' Sandi Lynn
Tłumaczenie: ArimaAter Korekta: Ewelina1991n
Tłumaczenie w całości należy do autora książki, jako prawa autorskie i służą jedynie jako promocja autora. Tłumaczenia nie są źródłem korzyści majątkowych. Prosimy o nierozpowszechnianie tego tłumaczenia na innych chomikach, forach czy stronach internetowych.
Tłumaczenie nieoficjalne dla DD_TranslateTeam
2
Rozdział 1
Skończyłam zakręcać ostatnie pasmo moich długich, blond włosów, kiedy Kara weszła do łazienki. -Nie wierzę, że wyjeżdżasz już jutro. -Wiem. Będę za wami tęsknić. Przeczesałam włosy ręką. Jeszcze raz poprawiłam tuszem rzęsy, które opatulały moje niebieskie oczy, zanim z Karą wyszłyśmy, by spotkać się z dziewczynami na kolacji. Nasza ostatnia kolacja na Florydzie, bo jutro już będę w drodze do Nowego Yorku. Zacznę jesienny semestr w szkole projektowania Parsons. Marzyłam o tym od dziecka. Pracowałam jako kelnerka w ekskluzywnej restauracji, odkładając napiwki i większą część pensji, by przeprowadzić się do Nowego Yorku i mieć pieniądze na start, dopóki nie znajdę pracy. Z pożyczką studencką byłam pewna, że czesne nie będzie dla mnie problemem. Kara i ja spotkałyśmy nasze przyjaciółki, Molly i Aubrey w Seafood Haven, by później ruszyć w miasto. Zaprzyjaźniłyśmy się już w podstawówce, kiedy zostałyśmy przydzielone do wspólnego projektu. Kara i Molly były fryzjerkami, pracowały razem w jednym salonie a Aubrey dążyła do tego, by zostać prawnikiem. Ja zawsze marzyłam o tym, by zostać projektantką i moje marzenie właśnie miało zacząć się spełniać. Życie nie było zbyt łaskawe dla mnie i mojej mamy. Mój tata zniknął, kiedy miałam dwa latka a moja mama musiała walczyć, by jakoś wiązać koniec z końcem. Pracowała na dwóch zmianach w barze, a moja ciocia Laura opiekowała się 3
mną. Moja mama dawała z siebie wszystko, a kiedy ja dorosłam na tyle, by pracować, znalazłam pierwszą pracę. Po ukończeniu liceum nie poszłam do collegu, tylko zaczęłam pracować na pełny etat, by pomóc mojej mamie finansowo. -Czy ty w ogóle rozmawiałaś z Justinem? -Spytała Kara. -Nie. Nie ma pojęcia, że wyjeżdżam i wolałabym by tak zostało. Mam nadzieje, że żadna z was nic nie powie. -Szkoda, że wam nie wyszło - przemówiła Molly. -Tak. Trzeba przyznać, że jest miły, ale jest też okropnie nudny. Wiecie, o co mi chodzi; nigdy nigdzie nie wyszliśmy, bo nie mógł oderwać się od gier. Nie wspominając o tym, że nie przyjął pracy, bo uważał, że jest na to zbyt dobry. Musi dorosnąć. -Ale seks był świetny, co? -Spytała Aubrey. -Taaa... To jedyna dobra rzecz w naszym związku. Dlatego przez rok ignorowałam jego wady, ale dłużej już bym nie dała rady. -Ale on płakał, gdy z nim zerwałaś - prychnęła rozbawiona Kara. -Owszem płakał, ale nie dlatego, że z nim zerwałam a dlatego, że zniszczyłam jego grę na xboxa. Skończyłam z facetami chyba, że mają trzydzieści pięć lat. Mam nadzieje, że w tym wieku są bardziej ogarnięci. Śmiejemy się, płacimy nasz rachunek i kierujemy się do klubu FiftySeven.
**** Stałam oparta o bar, sącząc moje mojito i patrząc jak dziewczyny twerkują1 na parkiecie, kiedy przystojny dżentelmen podszedł, by zamówić szkocką z lodem. Przyjrzałam się mu, kiedy rozmawiał ze swoim 4
przyjacielem. Miał perfekcyjnie zadbane krótkie, brązowe włosy oraz subtelny zarost i wąsy. Ubrany był w czarne jeansy - przynajmniej w tym świetle wydawały się czarne - i w czarną koszulę z krótkim rękawem. Zakrztusiłam się, kiedy odwrócił się i przyłapał mnie, że go obserwuje. Miał pełne usta i szare oczy, które przykuły moją uwagę. Uśmiechnął się do mnie. -Cześć. Kiwnęłam głową, trzymając mojito, czując się jak głupek przyłapany na gorącym uczynku. Barman dał mu jego drink, a on przysunął się bliżej do mnie. -Jestem Max. -Emma. Miło cię poznać. -Uśmiechnęłam się do niego. -Ciebie również miło poznać, Emmo. Chciałabyś gdzieś pójść i porozmawiać? To był kod, by powiedzieć w ładny sposób "chodźmy uprawiać seks i miejmy przyjemną noc". -Przykro mi, ale nie jestem z przyjaciółkami. -Twoje przyjaciółki mogą się dołączyć. -Mrugnął. Sposób, w jaki mrugał sprawił, że wydawał się jeszcze bardziej seksowny. -Jesteś uroczy, ale nie interesują mnie tego typu rzeczy. Pochylił się w moim kierunku, aż jego usta były niebezpiecznie blisko moich. Pachniał szkocką. -Chciałbym się dowiedzieć co cię interesuje - jego uśmiech przez chwile wybił mnie z rytmu. -Założę się, że chciałbyś się dowiedzieć. -Przejechałam palcem po jego klatce piersiowej. -I założę się, że mówisz to każdej dziewczynie. -Tylko tym, które są niesamowicie seksowne. I patrząc na twój palec, mogę stwierdzić, że jesteś seksowną dziewczyną. 5
Czułam się przytłoczona, kiedy dałam znak barmanowi by dał mi kolejne mojito. Max rzucił banknoty, kiedy barman wręczył mi mój drink. -Ja stawiam. -Więc teraz spodziewasz się, że pójdę z tobą do łóżka, bo kupiłeś mi drinka? -Uśmiechnęłam się krzywo, upijając napój. -Nie jestem taką dziewczyną. Przesunął palcem po mojej szczęce, mówiąc: -Może powiesz mi, jaką dziewczyną jesteś? Ta zabawa była nawet ciekawa. Ale co jeśli okaże się psychopatycznym mordercą, który będzie mnie śledził i zabije mnie za to, że go spławiłam? -Jestem dziewczyną, która nie uprawia seksu z nieznajomymi. Zwłaszcza z tymi spotkanymi w klubie. Lubię znać mężczyznę, zanim pójdę z nim do łóżka. Kilka randek, kwiaty, kolacje i najważniejsze najsmaczniejsze czekoladki. -Cóż przykro mi, ale nie będę w stanie spełnić twoich wymagać, bo jutro wylatuje. Więc może zaryzykujesz i zapomnisz o tym wszystkim chociaż raz i od razu przejdziemy do części z łóżkiem. Szczerze nie mogę winić go za próbowanie. Moja bielizna była wilgotna. To nie wydarzyło się od dłuższego czasu. Nawet przy Justinie się tak nie czułam. Jednak to nie istotne, nie ważne jak jest nakręcona w tym momencie, nie mogę iść do łóżka z niesamowicie przystojnym facetem stojącym przede mną. Zachowałabym się jak nie ja, a nie miałam zamiaru czegoś takiego robić tylko dla seksualnej satysfakcji. Molly, Kara i Aubrey podeszły, patrząc się na nas. Szczęka Molly opadła prawie na podłogę. -Dziękuje za propozycję, ale nie dziękuje - położyłam rękę na jego klatce piersiowej i z trudem przełknęłam ślinę, wiedząc, co mnie ominie. 6
Jestem pewna, że jesteś uroczym facetem, nawet jeśli sypiasz z nieznajomymi kobietami z klubów, ale tak jak mówiłam wcześniej, mnie nie interesują takie znajomości. Jeżeli teraz mi wybaczysz, moje koleżanki na mnie czekają i chyba nadszedł czas by wyjść. Weszłam pomiędzy Karę i Molly i razem w cztery wyszłyśmy z klubu. -Co to miało znaczyć? -Spytała Aubrey. -Przespałabym się z nim na miejscu. Przypominał boga... -Może przypominał, ale nie mam zamiaru uprawiać seksu z przypadkowymi nieznajomymi. Wiem, że wszystkie uważacie, że to zabawne i nieszkodliwe, ale pod tym względem jestem tradycjonalistką. -Jutro wyjeżdżasz. Nie masz chłopaka. Bóg wie, ile czasu nie uprawiałaś seksu. Więc co miałaś do stracenia? Jutro możesz wsiąść do samolotu, czując się jak gwiazda rocka. - Powiedziała Molly. -Przykro mi, moje panie. Jeżeli chcecie uprawiać z nim seks, macie moje pełne poparcie. Jestem pewna, że zgodziłby się na czworokąt. Powiedział, że możecie dołączyć - uśmiechnęłam się. -Jesteś stuknięta - powiedziała Kara. -Nigdy bym nie spławiła takiego przystojniaka. 1 Twerkowanie, czyli seksowne potrząsanie pupą w rytm muzyki
7
Rozdział 2
Zanim przeszłam przez odprawę na lotnisku, przytuliłam moją mamę. -Uważaj na siebie w Nowym Yorku. Będę za tobą tęsknić, dziecinko. -Zacisnęła usta. -Będę uważać, mamo i też będę tęsknić. Jednak wiesz, że to jest dla mojego dobra. Zawsze o tym marzyłam. -Wiem - łzy zaczęły wypełniać jej oczy. -Teraz już idź i zadzwoń do mnie, kiedy bezpiecznie dotrzesz na miejsce. Nowy York jest niebezpieczny. -Zadzwonię. Kocham cię, mamo - roześmiałam się. -Ja ciebie też kocham, dziecinko. Stała tam, machając mi, kiedy szłam przez bramki. Kiedy przeszłam dopiero połowę mojej drogi, zaczęli wpuszczać ludzi na pokład. Podekscytowana wsiadłam do samolotu, schowałam mój podręczny bagaż i zajęłam moje miejsce. Wyciągnęłam telefon, by sprawdzić pocztę, zanim samolot wystartuje. Moje serce przyśpieszyło, kiedy zobaczyłam emaila z działu finansowego szkoły Parsons.
Szanowna Panno Knight, Z przykrością informujemy panią, że popełniliśmy błąd przyznając pani pożyczkę na jesienny semestr w szkole Parsons. Przepraszamy za wszelkie niedogodności. Jeżeli chciałaby pani pomimo tego faktu wciąż uczyć się w Parsons prosimy o uiszczenie czesnego w ciągu pięciu dni roboczych. Jeżeli w ciągu pięciu dni nie otrzymamy wpłaty, miejsce zostanie udostępnione innemu uczniowi. Robert Foreman. Dyrektor od spraw finansowych. 8
Nie wiedziałam jak zareagować na te słowa. Jak mogli odebrać mi tę pożyczkę w ostatniej chwili? Moje oczy wypełniły się łzami. Moje marzenie miało się nie spełnić. Nie było szans, bym mogła zapłacić 21 tysięcy dolarów za semestr jesienny. Miałam tylko tyle pieniędzy by przez jakiś czas przeżyć. Zaczęłam panikować, a w mojej głowie zaczęły się pojawiać przerażające wizje. Opuściłam mamę i przyjaciół, by iść do szkoły w Nowym Yorku, ale teraz nie było żadnej szkoły. Fala mdłości uderzyła we mnie, a ja musiałam wstać i skorzystać z toalety. Kiedy szłam między siedzeniami, zauważyłam, że toaleta jest zajęta. Cholera. Stałam tam, drżąc, czekając chyba wieczność, aż ktoś wyjdzie. Nagle drzwi się otworzyły, a para szarych oczu wpatrywała się we mnie. -Hej, Emma, prawda? -Max uśmiechnął się. O mój Boże to nie może się dziać. -W porządku? - Delikatnie chwycił moje ramie. -Nie za bardzo. Muszę skorzystać z łazienki. -Proszę. - Ustąpił mi miejsca. Zamknęłam drzwi i oparłam się o umywalkę. Najpierw Parsons a teraz koleś z wczorajszego wieczora? Wzięłam głęboki wdech i starałam się przeanalizować moją sytuacje. To nie był koniec świata. Jutro pójdę do działu finansowego i spróbuje wszystko wyjaśnić. Kiedy otwieram drzwi, widzę Maxa, czekającego na mnie. -Dlaczego wciąż tu jesteś? -Spytałam zirytowana. Był ostatnią osobą na ziemi, z którą miałam ochotę teraz się zadawać. -Chciałem się upewnić, że wszystko w porządku. Wyglądałaś, jakbyś miała się rozpłakać. Wszystko w porządku? -Tak - odeszłam, zostawiając go w tyle. Usiadłam na swoim miejscu i wyjrzałam przez okno. 9
-Hej, chciałbyś się zamienić miejscami i usiąść w pierwszej klasie? Spytał Max, chłopaka siedzącego obok mnie. -Serio? -Tak. Miejsce 2A. Jeśli nie masz nic przeciwko, chciałbym usiąść koło mojej przyjaciółki. -Pewnie, nie mam nic przeciwko. Dzięki. -Wstał ze swojego miejsca. -Serio? Oddałeś swoje miejsce w pierwszej klasie, by siedzieć tutaj? Jesteś nienormalny czy coś w tym stylu? -Może jestem - uśmiechnął się. Cholera. Jego uśmiech jest tak samo seksowny, jak był wczoraj. W sumie jest tak samo seksowny, jak wczoraj. Dobrze, że się z nim nie przespałam. W sumie, jakie były szanse, że spotkamy się w tym samym samolocie? Potrzebuje drinka i potrzebuje go dramatycznie. Stewardesa przechodziła obok mnie, a ja ją zatrzymałam. -Przepraszam, czy mogę dostać kieliszek czerwonego wina? -Oczywiście, za napoje alkoholowe jest dodatkowa opłata. -Dobrze. -Już pijesz? -Spytał. Spojrzałam na niego i westchnęłam. Nie potrzebowałam w tej chwili tego. -Czy mógłbyś po prostu wrócić na swoje miejsce i zostawić mnie w spokoju? Nie mam ochoty z nikim rozmawiać. -Przykro mi, ale oddałem swoje miejsce. Wygląda na to, że utknęliśmy ze sobą. Zmieniając temat, wracasz do domu? -Nie. -Odwracam się, patrząc przez okno. Stewardesa wraca, wręczając mi kieliszek wina. Zanim zdążyłam zareagować, Max sięga do kieszeni i wręcza jej pieniądze. -Ja stawiam. 10
-Czy masz w zwyczaju płacić za kobiecie drinki w samolocie? -Nie a czy ty masz w zwyczaju mówić 'dziękuje'? Westchnęłam. -Dziękuje i przepraszam. Mam po prostu pewne problemy. -Miałam zamiar wypić mały łyk wina, zamiast tego wypijam pół kieliszka wina na raz. -Widzę, że coś się stało. Posłuchaj, przepraszam, że naciskałem na ciebie. Będę tu siedział, posłucham muzyki i nie będę ci już przeszkadzał. Teraz się czuje jak zołza. To nie była jego wina, że Parsons cofnął moją pożyczkę. -Wczoraj chciałeś uprawiać ze mną seks - uśmiechnęłam się. Przechylił głowę i jego usta delikatnie wykrzywiły się w uśmiechu. -Nigdy tego nie powiedziałem. -Oczywiście. Tylko powiedziałeś, że chcesz gdzieś i porozmawiać. Między wierszami można odczytać wiadomość 'chodźmy uprawiać seks'. W dodatku powiedziałeś, bym stanęła na krawędzi i zignorowała wszystkie romantyczne aspekty i byśmy przeszli od razu do części z łóżkiem. Zaśmiał się. -Dobrze, w porządku. Taka myśl przeszła mi przez głowę. Przecież spójrz na siebie, ale najwidoczniej faktycznie nie byłaś tym typem dziewczyny. Łączył nas nieszkodliwy flirt i musisz przyznać, że zrobiło się całkiem gorąco. Nie kłamał. Było gorąco i na moje nieszczęście, myślałam o nim po wyjściu z klubu i musiałam się zająć sama sobą. -Mieszkasz w Nowym Yorku? -Spytałam. -Tak. Spędziłem wakacje w Miami w naszym domku plażowym, szukając potencjalnych nieruchomości dla firmy mojego taty.
11
-Więc pracujesz dla ojca? -Tak. Jestem wychowywany, by przejąć po nim interes, kiedy pójdzie na emeryturę. -Świetnie - uśmiecham się do niego. -Skoro prawdopodobnie już nigdy się nie spotkamy, nie widzę żadnych przeszkód, byś powiedziała mi co się stało. Czasami pomaga, gdy człowiek wygada się nieznajomemu. -Nie jesteś nieznajomym. Znam twoje imię i próbowałeś zaciągnąć mnie do łóżka. Potrząsnął głową, uśmiechając się szeroko. -W porządku. Skończyłam pić moje wino i odstawiłam mój kieliszek na wózek, a Max nie patrzył na mnie. Miał racje. Pewnie już nigdy go nie spotkam, więc co mi szkodziło powiedzieć prawdę? -Przeprowadzam się do Nowego Yorku, by iść do szkoły Parsons. Wszystko już było ustalone. Moja pożyczka została zatwierdzona. Oszczędzałam pieniądze, by mieć na wydatki i ustaliłam, że zamieszkam w mieszkaniu mojej przyjaciółki Macy, dopóki nie ma jej w kraju. Uczenie się w Parsons było moim marzeniem, odkąd pamiętam. Dostałam dzisiaj emaila, że szkoła popełniła błąd i nie dostanę pożyczki, a opłatę muszę uiścić w ciągu pięciu dni albo przyjmą kogoś innego na moje miejsce. -Wow. Naprawdę mi przykro, Emma. Jak mogli w taki sposób cofnąć pożyczkę? -Nie mam pojęcia. Mam zamiar to jutro rano wyjaśnić - spojrzałam przez okno, walcząc z łzami wypełniającymi moje oczy. -Hej. Nie łam się. Założę się, że to kolejny błąd. Samolot w końcu wylądował, a Max wyłączył tryb samolotu w telefonie. Jego telefon kilka razy zapiszczał.
12
-Cholera. -Co się stało? -Spytałam. -Ummm... nic. Wydawał się naprawdę zdenerwowany. Wstał ze swojego miejsca, chwycił swoją torbę, która znajdowała się w pierwszej klasie i poczekał na mnie. -Muszę jeszcze skorzystać z toalety. -Dobrze. Cóż, miło było cię spotkać, Emma. Może wpadniemy na siebie w Nowym Yorku. Powodzenia. -Odwrócił się i odszedł. Weszłam do łazienki, czując się zdezorientowana i niepewna tego, co przed chwilą się wydarzyło. No tak, nie powinnam o nim myśleć. Muszę zabrać bagaż i jechać do mieszkania Macy a później zastanowić się nad tym, co powinnam robić. Wyszłam z łazienki i poszłam odebrać bagaż. Kiedy udało mi się go znaleźć, byłam zaskoczona, gdy usłyszałam moje imię. -Emma, tutaj jesteś. Po wyjściu z łazienki nie mogłem cię znaleźć. Powiedział Max, podchodząc i obejmując mnie. -Chodź ze mną. Proszę, Emma. Odpłacę się za tą przysługę. -Wyszeptał mi do ucha. -Co ty do cholery wyprawiasz? -Po prostu uśmiechnij się - powiedział, szczerząc zęby. Wziął mnie pod ramię i pociągnął mnie do starszej kobiety i mężczyzny, którzy stali nieopodal. -Mamo, tato to moja narzeczona, Emma. -Mocno mnie objął. Zakrztusiłam się, patrząc na niego wytrzeszczonymi oczami. -Emma, miło cię w końcu poznać. - Powiedziała kobieta, obejmując mnie. -Jesteś przepiękna. -Emmo chciałem, byś poznała moich rodziców, Bradshaw i Carol Hamilton.
13
-Miło cię w końcu poznać - jego tata uśmiechnął się, ściskając moją dłoń. Uwolniłam moją dłoń, delikatnie ją potrząsając. -Cudownie móc was poznać. Wszystko działo się tak szybko, że nie wiedziałam, co się dzieje. W jednej chwili byłam w toalecie, a w drugiej poznawałam rodziców kolesia, którzy uważali mnie za jego narzeczoną. -Mamo, tato. Miło, że przyjechaliście tutaj, ale chciałbym zabrać Emmę do domu. Spotkamy się później, dobrze? -Nonsens. Pojedziecie z nami, przy okazji ją podwieziemy. -Poważnie, tato, chcemy spędzić trochę czasu razem - powiedział Max. - Czy mógłbyś to uszanować? -Oczywiście, że możemy to uszanować, Max. -Jego mama uśmiechnęła się. - Chodźmy Bradshaw. Niech ta dwójka zostanie sama. Poznamy lepiej Emmę na kolacji. Siódma. Nie spóźnijcie się. Moje oczy rozszerzyły się, kiedy brałam głęboki wdech. -Nie mogę się doczekać - uśmiechnęłam się. Odeszli ku wyjściu z lotniska. Odwróciłam się w stronę Maxa, który odetchnął z ulgą, a ja go zdzieliłam. -Co to miało znaczyć? Twoja narzeczona? Czy ty do cholery oszalałeś? -Auć. Pozwól mi wszystko wyjaśnić. Tylko uspokój się. -Oh, wszystko wyjaśnisz. Masz na to pięć sekund. - Odeszłam, biorąc mój bagaż. Max wziął swój bagaż i zaczął iść za mną. Max złapał dla nas taksówkę a ja usiadłam na tylnym siedzeniu. -Masz adres mieszkania, w którym się zatrzymasz? Wyciągam kartkę z mojej torebki i daje mu ją. 14
-Tribeca, co? Nieźle - przekazał adres taksówkarzowi. -Teraz masz już tylko trzy sekundy, by wytłumaczyć mi co to miało znaczyć. -Emmo to długa historia. Czy możemy poczekać, aż dotrzemy do twojego mieszkania? Co jeszcze się wydarzy, by ten dzień był jeszcze gorszy? Powinnam była zostać w Miami i żadna z tych rzeczy by się nie wydarzyła.
15
Rozdział 3
Max wysiadł z taksówki i podał mi pomocną dłoń. Odrzuciłam ją. -Nie potrzebuje twojej pomocy. -Wysiadłam i zabrałam swój bagaż. Max chwycił swój bagaż po czym poszedł za mną do środka. -Piętro dwudzieste ósme - powiedział. -Bez jaj. Potrafię czytać. Pojechaliśmy windą na dwudzieste ósme piętro i znalazłam mieszkanie 28C. -Czekaj, już tutaj byłem - powiedział Max. -Jak twoja przyjaciółka się nazywa? -Macy. -Czy jest modelką? Odwróciłam się i spojrzałam na niego podejrzliwie. -Tak. -Znam ją. Byłem tutaj na kilku imprezach. -Świetnie - przekręciłam oczami, kiedy otwierałam drzwi. -Wow! Wymknęło mi się, kiedy weszłam do środka. -Całkiem nieźle, co? Po prawej stronie znajdowała się kuchnia z białymi szafkami i ladą z czarnego granitu. Salon był ogromny, wypełniony wielkimi oknami, z których był widok na rzekę Hudson. Ten widok zapierał dech w piersiach. -W nocy widok jest jeszcze lepszy. - Powiedział Max. Odwróciłam się w jego kierunku, przyglądając mu się. -Tłumacz! Już! - Wykrzyczałam. 16
-Dobrze, dobrze. Możemy usiąść? Usiadłam na kanapie a on zajął krzesło naprzeciwko mnie, czekając na jego wytłumaczenie. -Brakuje mi trzech miesięcy do moich dwudziestych szóstych urodzin, a do tego czasu muszę być zaręczony lub muszę mieć żonę, inaczej nie będę miał dostępu do mojego funduszu powierniczego. To moi dziadkowie zrobili mojemu tacie, a teraz on wierzy, że skoro u niego to zadziałało, to u mnie również to zadziała. -Poczekaj chwilę. Więc masz czas by do dwudziestych szóstych urodzin, by odebrać swój fundusz powierniczy? Czy ty słyszysz sam siebie? -Tak i dwadzieścia sześć lat skończę za trzy miesiące, więc muszę przyznać, że czas mnie goni. Przepraszam, że cię w to wciągnąłem, ale potrzebuje twojej pomocy. Zaufaj mi, nie planowałem tego. Kilka nocy temu, kiedy byłem pijany, wysłałem tacie wiadomość, że przywiozę moją narzeczoną do domu. Jeśli pomożesz mi, ja pomogę tobie. -Serio? Jak możesz mi pomóc? -Zapłacę całe twoje czesne. Już nigdy nie będziesz musiała się tym martwić. Spojrzałam na niego a szczęka mi opadła. -Nie mówisz serio. -Mówię. Ja jestem w kropce, ty również jesteś w kropce, możemy sobie pomóc. Potrzebuje, byś udawała moją narzeczoną przez te trzy miesiące. Kiedy będę miał fundusz powierniczy, nasza umowa wygaśnie. Nie mogłam uwierzyć, że mi to proponuje. Był kolesiem, z którym rozmawiałam w klubie, a teraz miałam być jego fałszywą narzeczoną? Zbyt wielki chaos panował w mojej głowie.
17
-Więc to wszystko? Nie ma żadnych zasad i wymogów związanych z tą umową? -Będziemy musieli uczestniczyć w rodzinnych uroczystościach i tego typu rzeczach. To wszystko. Nie będziemy chodzić na randki. Nie będziemy uprawiać seksu. Chyba że będziesz chciała, wtedy jestem twój. -Uśmiechnął się. -Posłuchaj, Emmo. W razie, gdybyś tego nie zauważyła, nie jestem gotów ustatkować się, szczerze nie mam tego w planach. Tata chcę, bym podtrzymał idealny wizerunek Hamilton, tworząc małą perfekcyjną rodzinkę. Podczas
gdy pieprzy dwudziestotrzyletnią sekretarkę i
dwudziestoletnią stażystkę, którą właśnie zatrudnił. Jestem bogaty, odnoszę sukcesy i za jakiś czas będę odnosił jeszcze większe sukcesy i nie chcę być związany z kimś, kto będzie komplikował moje życie. -Trzy miesiące? -Pytam dla pewności. -Tak. Trzy miesiące. Tylko do czasu aż skończę dwadzieścia sześć lat. Przycisnęłam dłonie do twarzy i wzięłam głęboki wdech. Właśnie byłam w Nowym Yorku, nikt by się o tym nie dowiedział. To będzie tajemnica pomiędzy nami przez trzy miesiące. Trzy miesiące to niezbyt długi czas. -Dobrze, Max. Masz swoją umowę. Wyglądał na podekscytowanego. -Naprawdę, Emmo? Jesteś pewna tego? -Tak, jestem pewna. -Bardzo ci dziękuje. Nie masz pojęcia, jak wiele to dla mnie znaczy. Dam ci czek na twoje czesne. Skoro idziemy dziś na kolacje do domu moich rodziców, musisz mieć również pierścionek. Musimy zrobić wszystko, by to wydawało się realistyczne, możesz go nosić, kiedy jesteśmy razem z moją rodziną. 18
-Teraz? -Spytałam. -Tak. Pojedziemy do Tiffany'ego i wybierzesz, który ci się spodoba. -Tiffany? Nigdy tam nie byłam. - Ekscytacja mną zawładnęła. -Pokochasz to miejsce. Zadzwonię po naszego kierowcę, Martina, zabierze nas tam. -Masz kierowcę? -Tak. Jest spoko. Pokochasz ten styl życia. -Mrugnął. -Myślę, że powinniśmy się wymienić numerami telefonu, skoro planujemy ślub. Zachichotał. Wyciągnęłam telefon. Wpisałam swój numer do jego telefonu, a on wpisał swój do mojego. Chwilę później zadzwonił Martin, mówiąc, że już na nas czeka. Moje pierwsze godziny w Nowym Yorku a ja wybierałam zaręczynowy pierścionek. Jak ja się wpakowałam w to bagno?
19
Rozdział 4
Kiedy dotarliśmy do Tiffaniego, zostaliśmy zabrani na tyły sklepu, gdzie znajdowały się najpiękniejsze, diamentowe pierścionki na jedwabnych poduszeczkach. -Miło pana widzieć, panie Hamilton. -Dziękuje, Doug. Chciałbym, byś poznał moją narzeczoną, Emmę Knight. -Cudownie panią poznać, panno Knight. - Uśmiechnął się. -Proszę usiąść. Pokażę państwu nasze najpiękniejsze diamenty. Czy mogę zaproponować państwu po kieliszku wina? Spojrzałam na niego. -Z przyjemnością, dziękuje. Max i ja zajęliśmy miejsce naprzeciwko biurka. -Wybierz, który chcesz. -Wszystkie są piękne, Max. -Piękne diamenty dla pięknej kobiety - mrugnął. Mój żołądek zacisnął się, ponieważ bałam się ich dotknąć. Nigdy wcześniej nie widziałam tak pięknych rzeczy z bliska. Przyjrzałam się dokładnie każdemu pierścionkowi i w końcu podniosłam jeden delikatnie. Taki błysk i elegancja nigdy nie przyozdabiała mojej dłoni, przez co poczułam się przytłoczona. -Proszę, przymierz ten - Max uśmiechnął się, zakładając mi oszlifowany, dwukaratowy diamentowy pierścionek. -Świetny wybór, panie Hamilton. Ten pierścionek pochodzi z naszej nowej kolekcji. -Cudowny - uśmiechnęłam się, zerkając na Maxa. 3
-Jesteś pewna? -Tak, pasuje idealnie. -W takim razie weźmiemy go, Doug. - Max wyjął swoją kartę kredytową. -Ah, cudownie. Wspaniale widzieć dwójkę tak zakochanych w sobie ludzi, którzy rozpoczynają ekscytującą podróż i nowe, wspólne życie. Prawie wybuchłam śmiechem. Gdyby tylko Doug wiedział. Kiedy wyszłam z Maxem od Tiffaniego, zatrzymałam go i położyłam dłoń na jego klatce piersiowej. -Czy nie masz zamiaru oświadczyć mi się odpowiednio? Uśmiechnęłam się, zdejmując pierścionek i wręczając mu go. -Oświadczyny na ulicy? -Tak. oświadczyn.
Jeśli
mamy
być
zaręczeni,
oczekuje
odpowiednich
-Ale jest tu mnóstwo ludzi. - Odpowiedział nerwowo. -Czy to nie o to chodzi, Max? Przekręcił oczami i rozejrzał się. Uklęknął na jedno kolano, po czym chwycił moją dłoń. Nagle ludzie zaczęli się zatrzymywać, przyglądając się przedstawieniu. -Emmo Knight czy wyjdziesz za mnie? Przycisnęłam usta dłonią, by wyglądać na podekscytowaną. Musiałam odegrać swoją rolę, szczęśliwej dziewczyny, której mężczyzna oświadcza się na ulicy Nowego Yorku. -Tak. O mój boże, Max! Tak! Wyjdę za ciebie!
4
Założył pierścionek na mój palec, po czym wstał, objął mnie, a przeze mnie przeszedł dreszcz. Jego muskularne ramiona sprawiły, że zrobiło mi się gorąco. -Zapłacisz za to - poczułam jego oddech na moim uchu. Wszyscy wokoło zaczęli klaskać, gwizdać i gratulować. Martin otworzył drzwi do limuzyny. -Maxie i panno Knight gratulacje. -Dziękuje, Martinie, ale proszę mów mi Emma - uśmiechnęłam się. Wsiedliśmy do limuzyny, a Max spojrzał na mnie, mrużąc oczy. -Chciałaś, bym się oświadczył przy Martinie, prawda? -To sprawiło, że nasze oświadczyny wydają się realne, prawda? Teraz możesz powiedzieć swoim rodzicom, że oświadczyłeś się miłości swojego życia na ulicach Nowego Yorku, ponieważ jesteś tak szczęśliwy i chciałeś, by wszyscy byli świadkami tej radosnej chwili. -Cholera, dobra jesteś. -Wiem - mrugnęłam. -Martin, zabierz nas do Saks by moja urocza narzeczona mogła kupić nową sukienkę na dzisiejszą kolacje. -Mam sukienki, nie musimy jechać do Saks. -Jak powinienem to powiedzieć? Kolacja z moimi rodzicami to oficjalne wydarzenie. Nie martw się, pomogę ci wybrać coś ładnego. Skoro mam grać narzeczoną milionera to powinnam tę rolę również dobrze odegrać. Martin zatrzymał się przy krawężniku obok Saks i otworzył przede mną drzwi. Wysiadłam, a Max dotknął moich pleców, przez co po moim kręgosłupie przebiegł dreszcz. Cholera. Co jest w jego dotyku? Pojechaliśmy ruchomymi schodami do działu z sukienkami, po czym Max natychmiast wybrał sukienkę. To była sukienka bez rękawków, z okrągłym dekoltem, w kolorze skóry. 5
-Jaki masz rozmiar? Dwójka? -Rozmiar cztery - uśmiechnęłam się. -Ale dzięki, że pomyślałeś, że noszę dwójkę. -W tym będziesz wyglądać niesamowicie, przymierz. Wzięłam od niego sukienkę, a ekspedientka zaprowadziła mnie do przymierzalni. Kiedy zdjęłam ubrania i stanęłam przed ogromnym lustrem, zauważyłam części mojego ciała, które potrzebowały natychmiastowej naprawy. Do diabła z tymi światłami w przymierzalniach. Macy powiedziała, że w budynku, w którym obecnie mieszkam jest centrum fitness, z którego mogę korzystać do woli. Od jutra zaczynam ćwiczyć. Wkładam sukienkę, mam problem, by zapiąć suwak, dlatego proszę Maxa, który siedział na krześle, o pomoc. Podnosi się, podchodzi do mnie z tym swoim uśmiechem. Jego dłoń delikatnie i bardzo powoli zasuwa suwak. -Ładny, różowy stanik. Czy masz na sobie pasujący dół? - Jego gorący oddech owiewa moją szyję. Przełykam z trudem ślinę. -Nie zastanawiaj się nad tym, co noszę pod spodem - odpowiadam w uwodzicielski sposób. Znowu jego usta były milimetr od mojego ucha. -Nic na to nie poradzę. Wzięłam głęboki wdech i odwróciłam się. -I? -Ta sukienka wygląda na tobie świetnie.... i niewiarygodnie seksownie. -Dzięki. Podoba mi się, ale jest trochę za droga. -Nonsens. Nic nie jest za drogie dla mojej narzeczonej - po jego twarzy przemknął uśmiech.
6
Do diabła, jeżeli chce kupić dla mnie sukienkę za czterysta dolarów, to nie będę protestować. Zaczynam kierować się z powrotem do przymierzalni, kiedy Max woła mnie po imieniu. -Ahem, Emma? -Tak? -Odwracam się. -Nie potrzebujesz pomocy z suwakiem? Cholera. Znowu to samo. Moja bielizna już była mokra od chwili, kiedy zasuwał mi suwak. Odwróciłam się i odgarnęłam włosy. Rozsuwał ten suwak tak samo wolno, jak zasuwał. -Przysięgam, jeśli znów myślisz o mojej bieliźnie, to cię zdzielę. -Nigdy bym o niej nie pomyślał. Chyba że chcesz, bym zobaczył twój tyłeczek, wtedy o nim pomyślę. Prycham rozbawiona, idąc do przymierzalni. Przebieram się w moje ubrania, a Max płaci za sukienkę. -Potrzebujesz butów? -Pyta. -Nie wiem. Zapomniałam o butach. -Chodźmy do działu z butami i zobaczmy, co tam mają. Szedł krok przede mną a ja nie mogłam się powstrzymać, by nie spojrzeć na jego tyłek w tych obcisłych ciemnych jeansach. Miał świetne ciało. Muskularne, silne i z tego, co widzę idealne w każdym punkcie. Kiedy dotarliśmy do butów, nasze spojrzenia się spotkały. Podeszłam do podestu i wybrałam sandałki na obcasie w kolorze nude. -Myślę, że będą pasować do sukienki. -Odwróciłam but, by zobaczyć jego rozmiar, ale wtedy zobaczyłam cenę. -Nie ważne odłożyłam go z powrotem. -Co się stało? -Cena. - odpowiedziałam, idąc do innych butów.
7
-W porządku, Emmo. Kosztują tylko tysiąc sto dolarów. Więcej płacę za moje buty. Jaki nosisz rozmiar? -Rozmiar osiem. Ale serio one są zbyt drogie. Podszedł do sprzedawczyni i poprosił ją o mój rozmiar. Kilka chwil później wróciła z pudełkiem butów, a ja je przymierzyłam. -Wyglądają dobrze - uśmiechnął się. -Co myślisz? -Są świetne. -Weźmiemy je - powiedział Max sprzedawczyni. Martin czekał na nas, kiedy wyszliśmy ze sklepu. Otworzył nam drzwi, a my wsiedliśmy. Kiedy Max usiadł koło mnie, delikatnie chwyciłam jego dłoń. Spojrzał na mnie zaskoczony, uśmiechając się. -Dziękuje. - Powiedziałam, uśmiechając się przelotnie. Jego szare oczy były we mnie wpatrzone przez krótki moment. Przechylił głowę, a kąciki jego ust uniosły się delikatnie do góry. -Nie ma za co. Puściłam jego dłoń i wyjrzałam przez okno. Wróciliśmy do mojego apartamentu, Max powiedział, że przyjedzie po mnie wpół do siódmej. -Mogę przyjechać taksówką. Zostań w domu rodziców, zobaczymy się na miejscu. Prychnął rozbawiony. -Emmo, nie mieszkam z rodzicami, mam swoje mieszkanie. -Oh. Założyłam, że mieszkasz z nimi. -Dobry Boże, nie. Wyprowadziłem się zaraz po skończeniu collegu. Moje mieszkanie znajduje się na dwadzieścia minut stąd na 77 ulicy, a moi rodzice mieszkają w Park Avenue.
8
-Oh, przepraszam. W takim razie spotkamy się wpół do siódmej. Chwyciłam torbę z moją sukienką i butami, po czym poszłam do mojego apartamentu.
**** Weszłam pod marmurowy prysznic i pozwoliłam, by gorąca woda po mnie spływała, podczas gdy ja próbowałam ogarnąć, co się właściwie dziś wydarzyło. Straciłam pożyczkę od Parsons. Przeprowadziłam się do Nowego Yorku. Zaręczyłam się z mężczyzną, którego poznałam zeszłej nocy i teraz będę ubrana za tysiąc pięćset dolarów, by pójść na kolacje z jego rodzicami; z rodzicami, którzy myślą, że ich syn jest zakochany. To będzie trwało tylko trzy miesiące. Muszę o tym pamiętać. Wzięłam pierścionek, prawda? Moją drugą myślą było to, że i tak byłam sama i miałam czas. Byłam tylko zwyczajną dziewczyną, która przez całe życie mieszkała w przyczepie. Wszystko, co mam wynika z mojej ciężkiej pracy. Nic nie dostałam za darmo, myślę nawet o czesnym za Parsons. Pracuję na to. Jak aktorka. Odgrywam rolę; rolę, która powinna zagwarantować mi Oscara. Wychodzę spod prysznica, nakładam makijaż i układam kilka loków, ale decyduje, że upnę włosy po bokach ładnymi spinkami od Aubrey. Wkładam sukienkę i walczę z suwakiem. W jakiś sposób udaje mi się po czym zakładam pierścionek. Podczas gdy podnoszę dłoń, by przyjrzeć się diamentowi, słyszę pukanie do drzwi. -Cześć - przełykam z trudem ślinę, widząc Maxa ubranego w czarne, dopasowane spodnie, białą koszulę i czarną marynarkę. -Wyglądasz spektakularnie - uśmiechnął się, wchodząc do środka. -Dziękuje. Pan również wygląda niczego sobie, panie Hamilton. -Jesteś gotowa na kolacje z moimi rodzicami? Nastąpiła zmiana planów i spotykamy się z nimi w restauracji. -Bardziej gotowa już nie będę, tylko wezmę buty. 9
Wyszliśmy z budynku i wsiedliśmy do Rolls Royce. -Emmo chciałbym, byś poznała Darrena. To nasz drugi kierowca. -Cześć Darren. Miło cię poznać. -Ciebie również miło poznać, Emmo. - Uśmiechnął się, patrząc na mnie. -Tylko Darren wie o naszej umowie. Ufam mu. Jeżeli będziesz czegoś potrzebowała, dzwoń do niego. Zabierze cię, gdzie tylko będziesz potrzebowała. Daj mi swój telefon, to zapisze ci jego numer. -Myślałam, że nikt nie powinien o tym wiedzieć. Zapisał numer Darrena w moim telefonie po czym oddał mi telefon. -Jak mówiłem, ufam mu.
10
Rozdział 5
Weszliśmy do Shay Gardens, a wystrój mnie poraził. Okrągłe stoliki porozstawiane po dwupoziomowej restauracji, przykryte złotymi obrusami, a na nich stały zapalone, piękne świece. Na ścianach wisiały przepiękne obrazy. Kelnerka poprowadziła nas do stolika, gdzie rodzice Maxa czekali na nas. -Jesteście - jego mama uśmiechnęła się delikatnie, objęła Maxa i mnie. -Emmo chciałabym byś poznała Fionę. -Witam. -Cześć - powiedziała, uśmiechając się sztucznie. Już teraz mogłam stwierdzić, że mnie nie polubiła. -O mój Boże - powiedziała mama Maxa, chwytając moją lewą rękę. -Masz pierścionek. Jest taki piękny. -Tak, to prawda. Dobra robota, Max - uśmiechnął się jego tata. -Ustaliliście już datę? - Fiona spojrzała na Maxa. -Nie, jeszcze nie. Pewnie weźmiemy ślub za kilka lat. Emma chciałaby najpierw skończyć szkołę. Jego rodzice zaczęli wypytywać mnie o moją przeszłość. Musiałam trochę ubarwić moją historię, bym wyglądała na odpowiednią partie dla ich syna. Do diabła nie byłam odpowiednią partią dla ich syna. Powiedziałam im, że wychowałam się w Miami, a moi rodzice odnoszą sukcesy. Nie chciałam podawać zbyt wiele szczegółów, ponieważ później mogliby chcieć to sprawdzić. Kiedy zjedliśmy kolacje i deser, pożegnaliśmy się i wróciliśmy do Rolls Royce'a. -Co za sukces! Moi rodzice oszaleli na twoim punkcie. 11
-Nie jestem pewna, czy twoja siostra oszalała na moim punkcie. -Nie przejmuj się nią. Ma siedemnaście lat a zachowuje się tak jakby miała trzydzieści. Ma opinie na temat wszystkiego i wszystkich. Max sięga do kieszeni i wręcza mi czek. -To za twój pierwszy rok w Parsons. Zapłać jutro za swoje czesne. Nie chcę, by cię ominęły pierwsze lekcje. Nagle poczułam poczucie winy i z trudem było mi to zaakceptować. -Co się stało? -Nic. Dzięki, Max. Naprawdę to doceniam. Położył rękę na mojej dłoni i delikatnie ją ścisnął. Moje serce szybciej zabiło przez jego dotyk. -Nie, Emmo to ja dziękuje. Nie byłbym w stanie tego zrobić bez ciebie. Uśmiechnęłam się do niego delikatnie, kiedy samochód zatrzymał się przed moim budynkiem. -Porozmawiamy jutro, dobranoc, Max - powiedziałam, wysiadając z samochodu. -Dobranoc, Emmo.
*****
12
Spałam dłużej niż powinnam, ale byłam wykończona po wczorajszym dniu. Kiedy się obudziłam, spojrzałam na pierścionek znajdujący się na moim palcu, zapomniałam go zdjąć przed pójściem do łóżka. Dziś zaczął się nowy dzień, a ja wciąż byłam zaręczona. Kiedy spałam, miałam nadzieje, że to wszystko okażę się złym snem; snem, który mi się przyśnił, kiedy wciąż byłam w Miami. Ale to nie był sen. Przeciągnęłam się i wyszłam z łóżka. Powlokłam do kuchni po kubek kawy i zauważyłam z przykrością, że nie ma ekspresu do kawy. Potrzebowałam kawy. Na już. Założyłam spodnie do jogi i podkoszulkę oversize, na której znajdował się napis "jestem twoja" oraz czapkę z daszkiem. Po złapaniu torebki oraz telefonu pojechałam windą na dół i skierowałam się ku drzwiom. Więc powinnam iść w prawo czy lewo? Cholera. Nie znałam jeszcze Nowego Yorku. Wróciłam do środka, by zapytać Tommego, odźwiernego, gdzie znajduje się najbliższy starbucks. -Jak wyjdziesz, idź w prawo, znajduje się na samym rogu. -Dziękuje, Tommy. -Uśmiechnęłam się do niego. -Nie ma za co, Emmo. Znalazłam Sturbucksa i stanęłam w kolejce, w której już było piętnaście osób, które miały taki sam pomysł jak ja. Zamówiłam moją kawę i bananową muffinkę i zajęłam stolik przy oknie. Mój telefon zaczął pikać, dostałam wiadomość od Kary. "Jak Nowy York? Myślałam, że do tego czasu się odezwiesz" "Przepraszam. Wczoraj miałam zwariowany dzień, a dziś próbuje wszystko ogarnąć." "Spotkałaś jakiegoś gorącego kolesia?" "Jeszcze nie" Nie mogłam jej powiedzieć o Maxie. Chociaż chciałam, nie mogłam. Zaczęłyby się pytania, a ja musiałabym okłamać moją najlepszą przyjaciółkę. Lepiej by o niczym nie widziała.
13
"Informuj mnie na bieżąco i wysyłaj mi mnóstwo snapchatów. Zwłaszcza kiedy spotkasz jakichś przystojniaków" "Pozdrów ode mnie dziewczyny i będę się odzywać" Kiedy upijałam kawę, zastanawiałam się co robi Max. Złapałam się na tym, że dużo o nim myślałam. W jakiś pokręcony sposób brakowało mi jego towarzystwa. W sumie był jedyną osobą, którą znałam w Nowym Yorku, więc tłumaczyło to tęsknotę nie wspominając faktu, że zastanawiałam się jak wyglądał nago. Skończyłam pić moją kawę, jeść muffinkę i złapałam taksówkę, by pojechać do banku, aby otworzyć nowe konto, a później podjechać do Parsons. Kiedy weszłam do dużego budynku, spytałam mężczyznę siedzącego za biurkiem, gdzie znajduje się biuro zajmujące się finansami. Powiedział mi, że trzeba iść prosto, po czym skręcić w prawo i jeszcze raz skręcić w prawo. -W czym mogę pomóc? -Spytała kobieta, która miała jedną brew. -Jestem tu by opłacić semestr jesienny. Nie miało już znaczenia, dlaczego zabrali mi pożyczkę w ostatniej chwili, dlatego podałam jej dowód oraz pieniądze o nic nie pytając. -Załatwione. Miłej nauki w Parsons - uśmiechnęła się. Chciałam jej podziękować za nic, ale tylko się delikatnie uśmiechnęłam i wyszłam. Zajęcia miały się zacząć za kilka dni, a ja nie mogłam się doczekać. Zanim wróciłam do mieszkania, zatrzymałam się w sklepie, by kupić kilka rzeczy (najważniejszy był ekspres do kawy i kawa). Kupiłam kilka przekąsek i jedzenie, bo lodówka Macy była kompletnie pusta. Nie zaskoczyło mnie to specjalnie, zwłaszcza że Macy jest modelką. Zawsze odżywiała się jak królik. Szłam obładowana torbami, a ekspres był najcięższy. Położyłam torby na ziemi i wyciągnęłam telefon, wybierając numer Darrena. -Dzień dobry, panno Knight. Czy potrzebuje mnie panienka? -Cześć, Darren. Tak, proszę. Jestem przed sklepem Whole Foods obok Parsons. Nie jestem pewna, na jakiej ulicy jestem. 14
-Proszę się nie martwić, znajdę panienkę. Jestem właściwie w okolicy. Proszę na mnie poczekać, będę za chwilę. -Dziękuje. -Rozłączyłam się. Stałam tam z tymi ciężkimi torbami, patrząc na przechodzących ludzi, to był zupełnie inny świat. Kilka chwil później zatrzymał się przede mną samochód. Darren wysiadł i otworzył mi drzwi, po czym zapakował moje torby. -Dziękuje, Darren. Nie chciałam dzwonić, ale nie mogłam złapać taksówki, a te torby są okropnie ciężkie. -Nie ma problemu, Emmo. Jestem do dyspozycji, kiedy mnie potrzebujesz. Usadowiłam się wygodnie i spytałam go czy widział dzisiaj Maxa. -Tak, właśnie zabrałam go i jego przyjaciółkę do restauracji na wczesny obiad. Coś mi się stało. Nagle zrobiło mi się niedobrze. -Oh to dobrze. Mam zamiar wrócić do domu i też przygotować pyszny posiłek. Spojrzał na mnie w lusterku i uśmiechnął się. Darren był miły. Miał pewnie gdzieś tak z czterdzieści lat, jego włosy były brązowe, a oczy miały orzechowy kolor. W jego osobie było coś, dzięki czemu czułam się komfortowo. Przypominał prawie archetyp ojca. Dotarliśmy do mojego budynku, a Darren pomógł mi wnieść torby do mieszkania. -Dziękuje, doceniam twoją pomoc - uśmiechnęłam się. -Nie ma za co, Emmo. Miłego wieczoru. -Wyszedł przez drzwi, zatrzymał się i odwrócił się w moją stronę. -Jesteś pewna tego, co robisz z Maxem? Jego pytanie zaskoczyło mnie. -Tak, wiem co robię. 15
Zacisnął usta. -Jesteś świetną dziewczyną i nie chcę, byś została zraniona. Czasami ludzie muszą upaść, zanim się czegoś nauczą. -Wyszedł, zamykając za sobą drzwi. Stałam tam przez chwilę, zastanawiając się co miał na myśli. Wiem, że mówił o Maxie. Po ustawieniu ekspresu i wyjęciu jedzenia, postanowiłam zrobić panierowanego kurczaka z pieczonymi ziemniakami. Szykowałam posiłek, słuchając muzyki. Musiałam zapomnieć o Maxie. Zaczęłam tańczyć w małej kuchni i używałam drewnianej łyżki jako mikrofonu, poruszając ustami i kręcąc biodrami, kiedy panierowałam kurczaka, a ziemniaki piekły w piekarniku. Odwróciłam się i krzyknęłam, kiedy zobaczyłam stojącego tam Maxa, uśmiechającego się do nie. -Co do cholery? Przestraszyłeś mnie, Max! - Wyłączyłam muzykę. -Przepraszam, pukałem. Nie słyszałaś mnie i nie zamknęłaś drzwi, więc wszedłem by zobaczyć jak seksownie tańczysz. Cholera, Emma. Zasada numer jeden w Nowym Yorku: zawsze zamykaj drzwi. -Zapomniałam. Myślałam, że jesteś na spotkaniu. -Skąd wiedziałaś? -Spytał podnosząc brwi. -Darren mi powiedział. Odebrał mnie ze sklepu ponieważ miałam duże zakupy, a nie mogłam złapać taksówki. Zaskoczyło mnie, że dziś się nie odzywałeś. -Byłem zajęty, cały dzień miałem spotkania. Już miałam nazwać go cwaniaczkiem, ale się powstrzymałam. -Widzę, że gotujesz. -Tak. Nie jadłam nic od rana. Więc co tu robisz? Dlaczego twoja randka już się skończyła? -Zabrałem ją na obiad. Kiedy wszyliśmy z restauracji, zabrałem ją do domu i przyjechałem tutaj.
16
-Dlaczego? -Spytałam, nalewając wino do kieliszka. -Chcesz się napić? -Pewnie, dzięki. I dlaczego co? -Usiadł na krześle obok blatu. -Dlaczego wasza randka była taka krótka? Nie chciałeś uprawiać z nią seksu? -Oczywiście, że chciałem, ale ma okres, a mnie nie kręcą tego typu rzeczy. Chociaż chyba nie powinnaś zadawać takich pytań. Wręczyłam mu kieliszek wina. -Dlaczego nie? W końcu jesteśmy zaręczeni. Poczułam ukłucie bólu, kiedy usłyszałam, że chcę z nią uprawiać seks. Co się ze mną działo? Za długo już nie uprawiałam seksu. Ostatni raz byłam z Justinem sześć miesięcy temu, zanim zerwaliśmy. O wilku mowa. Mój telefon zadzwonił, a jego imię się wyświetliło. -Cholera. -Zerknęłam na Maxa, poczym odebrałam. -Halo? -Emmo, to ja Justin. -Wiem, że to ty Justin. Dlaczego dzwonisz? Spojrzałam na Maxa a on uniósł brwi. -Słyszałem, że przeprowadziłaś się do Nowego Yorku, by uczyć się w jakieś szkole czy coś. Dlaczego to zrobiłaś? -Cóż Justin, może dlatego, że to było marzenie mojego życia. Wiedziałbyś, gdybyś chociaż trochę słuchał. -Włączyłam go na tryb głośnomówiący, bo musiałam sprawdzić co z kurczakiem. -Słuchałem cię a ty nigdy nie oddałaś mi za grę na x-boxa, którą celowo uszkodziłaś. Max prychnął rozbawiony, ale prawie natychmiast zakrył sobie usta. 17
-Wyślę ci czek. -Tęsknie za tobą, Emmo. Naprawdę - powiedział smutno. -Przykro mi, Justin. Słuchaj, muszę kończyć. Właśnie zrobiłam obiad. Zrób coś dla mnie i nigdy już do mnie nie dzwoń. -Czy właśnie tego chcesz? -Spytał. -Tak. Mieszkam teraz w Nowym Yorku. Zaczynam od nowa i ty też powinieneś. -Żegnaj Emmo. -Rozłączył się. Pojedyncza łza uciekła z mojego oka. -Hej, wszystko w porządku? -Spytał miękko. -Tak. Jest idiotą i musi dojrzeć. -Usiądź, nałożę jedzenie i ci je przyniosę. -W porządku, mogę... Położył rękę na moim ramieniu. -Emmo, proszę usiądź. Wzięłam kieliszek i butelkę wina po czym usiadłam przy stole. Max położył kurczaka na talerzu i wymieszał ziemniaki z masłem, solą i pieprzem. Położył jedzenie przede mną i usiadł naprzeciwko mnie. -Chcesz gryza? - Spytałam, krojąc kurczaka. -Nie, jestem pełny. Kiedy zerwaliście? -Sześć miesięcy temu. -Jak długo byliście razem? -Około roku. -Wow. Więc zniszczyłaś jego grę na x-boxa? -Uśmiechnął się kpiąco. 18
Ugryzłam ziemniaka i pokiwałam głową. -Nie słuchał mnie i to był największy problem. Mówiłam a on odpływał. Oglądał sport, albo grał na x-boxie. Nie pracował i nigdzie nie wychodziliśmy. Nawet gdy proponowałam, że zapłacę to nie chciał za nic wyjść. -Brzmi jakby był frajerem. -Jest nim. Miałam dość, nie mogłam już tego znosić. Poszłam do niego, a on grał. Zapytałam go czy może przerwać grę, bo muszę z nim porozmawiać. Powiedział, że ma podzielną uwagę. Więc zaczęłam mówić, a on mnie ignorował. Zerwałam z nim, a on powiedział, że się wygłupiam. Nie spojrzał na mnie nawet raz podczas tej rozmowy. Zesłościłam się, nie panowałam nad sobą więc wzięłam tę płytę i deptałam ją tak długo aż się rozpadła na kawałki. Max zachichotał. -A on co zrobił? -Rozpłakał się. Odchylił się do tyłu, śmiejąc się głośno. -Jezu Chryste, Emmo. Nie mogłam się powstrzymać i też się roześmiałam. Podniósł kieliszek wina. -Za zepsute gry na x-boxa i rozpoczęcie nowego życia. Również uniosłam kieliszek i delikatnie stuknęliśmy kieliszkami w toaście. Po tym, jak zjadłam, Max wstał. -Lepiej już pójdę, jutro rano muszę jechać do biura. -Też wstałam, by odprowadzić go do drzwi. -Dzięki za odwiedziny. -Nie ma za co, dzięki za wino - wpatrywał się we mnie. Wahał się przez chwilę i wyszedł. -Dobranoc, Emmo. 19
-Dobranoc Max. Zamknęłam za nim drzwi i oparłam się o nie. Część mnie chciała, żeby on został ze mną.
20
Rozdział 6
Kilka następnych dni spędziłam w mieszkaniu. Wstawałam rano, szłam poćwiczyć, później oglądałam telewizje. Jedyną osobą, którą znałam w Nowym Yorku, był Max, a on nie odzywał się od ostatniej wizyty. Pewnie jest zbyt zajęty, sypianiem z kim popadnie. Zajęcia mają się rozpocząć jutro, a ja nie mogę się doczekać. Muszę się czymś zająć zamiast cały czas o nim myśleć. Miałam nadzieję, że to będzie prostsze. Działał na mnie w dziwny sposób, a ja nie potrafiłam tego wyjaśnić, chciałam z nim spędzać każdą wolną chwilę. Może powodem było to, że zamieszkałam w obcym mieście i byłam kompletnie sama. Muszę wyjść i poznać nowych ludzi. Rozmawiałam z mamą, która dobrze sobie radzi w Miami. Nigdy wcześniej nic przed nią nie ukrywałam, przez co trudno było mi nie mówić o Maxie. Tęskniłam za moimi przyjaciółkami -Karą, Aubrey i Molly - tęskniłam za wyjściami z nimi. Po założeniu pidżamy i wejściu do łóżka, na mój telefon przyszła wiadomość od Maxa. ''Powodzenia jutro.'' Serio? Nie odzywał się dwa dni, a teraz wysyła mi wiadomość? Odkładam telefon, nie odpisując. Wyłączam światło, przykrywam się kołdrą i zamykam oczy.
****
Dojechałam na zajęcia i zajęłam miejsce na swoich pierwszych zajęciach. Byłam zdenerwowana jak cholera, w sumie jak każdy człowiek, który rozpoczyna coś kompletnie nowego.
21
-Cześć, jestem Hannah - obok mnie usiadła dziewczyna i uśmiechnęła się. -Cześć, jestem Emma. - Pojawiła się potencjalna przyjaciółka, byłam podekscytowana. Siedziałyśmy i gadałyśmy przez kilka minut, zanim, o mój Boże, wszedł seksowny jak cholera profesor. Spojrzał na klasę, poczym uśmiechnął się, witając nas. Przysięgam, że odpłynęłam, kiedy spojrzał na mnie. Wysoki, brązowe włosy miał w artystycznym nieładzie, a jego delikatna broda idealnie zaznaczała jego mocną szczękę. Zmarszczyłam brwi, kiedy mój gejradar zaczął działać. Po zakończonej lekcji, razem z Hannah odkryłyśmy, że mamy razem jeszcze dwie godziny. Przed ostatnimi zajęciami, zjadłyśmy lunch w Breads Bakery. Ona była uroczą dziewczyną z kręconymi, brązowymi włosami i dużymi, brązowymi oczami. Jej drobniutkie ciało pasowało do niskiego wzrostu. Pochodziła z Iowa, dlatego przyjazd do Nowego Yorku był dla niej szokiem kulturowym. Mieszkała w akademiku, była zaskoczona, gdy powiedziałam jej, gdzie ja mieszkam. Wytłumaczyłam jej, że zatrzymałam się w mieszkaniu Macy. Kiedy rozmawiałyśmy, poznawałyśmy się lepiej, mój telefon zawibrował, nowa wiadomość od Maxa. "Nie odpisałaś mi wczoraj. Oczekuje odpowiedzi, gdy do ciebie piszę." "Jestem na lunchu, nie mogę rozmawiać. Porozmawiamy później." Uśmiechnęłam się, ale zanim zdążyłam odłożyć telefon przyszła kolejna wiadomość. "Przyjadę dziś do ciebie." -Cześć, miałybyście coś przeciwko, gdybym się do was przysiadł? Spytał przystojny chłopak. -Jestem Austin. Siedziałem za wami podczas ostatnich dwóch zajęć. -Cześć, Austin - uśmiechnęłam się. -Jestem Emma, a to Hannah.
22
Kolejny potencjalny przyjaciel. Ten dzień okazał się lepszy, niż oczekiwałam. Austin był w tym samym wieku co Hannah i ja. Mieszkał ze swoim chłopakiem, który był od nas sześć lat starszy, w studio w SoHo. Przeprowadzili się do Nowego Yorku z Californi, jego chłopak pracował na Wall Street. Po zjedzeniu lunchu wróciliśmy do Parsons na nasze ostatnie zajęcia. Kiedy wyszłam z budynku, zobaczyłam Darrena przy Rolls Royce. -Dzień dobry, Emmo. Jestem tu, by zabrać cię do domu. -Cześć, Darren. Nie ma go tam, prawda? Zachichotał. -Nie, jesteś bezpieczna. Uśmiechnęłam się, a Darren otworzył mi drzwi -Jak minął pierwszy dzień w szkole? -Było świetnie, poznałam nowych ludzi. Spojrzał na mnie w lusterku. -To dobrze, Emmo. Cieszę się, że miałaś przyjemny pierwszy dzień. Otworzyłam drzwi do apartamentu i weszłam do środka, położyłam torebkę na podłodze. Ostatnia wiadomość od Maxa brzmiała, że przyjedzie dziś, ale nie wiedziałam, czy idziemy coś zjeść, czy co, dlatego postanowiłam spytać: "O której przyjedziesz? Zjemy coś?" "Będę po dziewiątej i jestem już umówiony na kolacje" Palant. Znowu mnie wkurzył. "Dlaczego chcesz przyjechać? Miałam długi dzień i jestem zmęczona."
23
"Muszę z tobą porozmawiać o przyjęciu zaręczynowym, które wyprawiają moi rodzice i nie zostanę długo." Serio? Przyjęcie zaręczynowe? Cholera. Wyciągnęłam menu jakieś chińskiej restauracji w pobliżu i postanowiłam coś zamówić. Przebrałam się w spodnie dresowe i podkoszulkę a włosy związałam w kucyk. Chwilę później dostarczono moją kolacje, a ja usiadłam na kanapie z kieliszkiem wina, włączając odcinek Revenge, to był mój drugi dzień maratonu z tym serialem. To był czterdziesty piąty odcinek, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi. Odłożyłam pudełko ze słodko-ostrym kurczakiem i poszłam otworzyć. Otworzyłam drzwi i Max natychmiast przelustrował mnie od stóp do głów. Prawie przestałam oddychać, kiedy zobaczyłam go w dopasowanym ciemnym garniturze. -Jak było w szkole? -Spytał wchodząc. -Dobrze. -Jesz chińszyznę jak widzę. Westchnęłam i usiadłam na kanapie, podnosząc pudełko. Usiadł obok mnie. -Moi rodzice urządzają nam przyjęcie zaręczynowe w przyszły weekend w ich domu. -I? Nie mogłeś mi tego powiedzieć przez telefon? -Nie widziałem cię od kilku dni - bawił się moim kucykiem. Chciałem ci to powiedzieć osobiście. Odwróciłam głowę w jego kierunku, by nie dotykał moich włosów. -Jak kolacja? -Nudna. Spotkałem się z potencjalnymi klientami. Może opowiesz mi o swoim dniu? -Uśmiechnął się delikatnie. -Zastanówmy się. Poszłam na zajęcia, poznałam kilka nowych osób, zjadłam lunch i wróciłam do domu. To chyba wszystko.
24
-Co się stało? Wyczuwam negatywne nastawienie. -Jego palce delikatnie musnęły moje ramię. Wzruszyłam ramionami. -Nic się nie stało. - Może jestem negatywnie nastawiona, ale nie chcę tego. Sam fakt, że pojawił się w moim życiu i wszystko odwrócił do góry nogami, irytował mnie. Im więcej czasu z nim spędzam, tym więcej muszę patrzeć w jego niesamowite, szare oczy i tym trudniej się nie zakochać. -Opowiedz mi o nowych znajomych. Wstałam z kanapy, zabierając pudełko po chińszczyźnie, by zabrać je do kuchni. -Hannah i Austin są naprawdę mili. -Austin? Przysięgam, że brzmiał, jakby był zazdrosny i nie ma mowy, bym powiedziała, że Austin jest gejem. -Ta. Mieszka w studio w SoHo, a Hannah mieszka w akademiku. -Ciesze się, że poznałaś nowych ludzi. Więc pewnie czasem będziesz z nimi wychodziła. Zmarszczyłam czoło. -Tak, pewnie będę. Wstał i skierował się ku drzwiom. -Lepiej już pójdę. Stałam przed nim ,a on się we mnie wpatrywał, po chwili dotknął kciukiem mojego policzka. -Wyglądasz naprawdę seksownie w tym stroju. Moje serce zaczęło bić jak szalone. -Znowu próbujesz mnie zaciągnąć do łóżka?
25
Pocałował mnie w czoło. -Nie, po prostu chciałem ci to powiedzieć - uśmiechnął się i wyszedł przez drzwi. **** Wiedziałam, w co się pakuje, zgadzając się na tę umowę. Wiedziałam, to kiedy po raz pierwszy spotkałam go w Miami, a moje ciało zaczęło na niego reagować, ale wtedy myślałam, że już nigdy go nie spotkam. Im dłużej z nim nie rozmawiałam, tym bardziej przygnębiona byłam. Prawie go nie znałam, ale byliśmy zaręczeni, a on płacił za moją szkołę. W sobotę rano, kiedy się obudziłam, dostałam sms od Darrena. "Dzień dobry, Emmo. Max wysłał mnie, bym cię zabrał do jego apartamentu. Powinienem być za piętnaście minut." Westchnęłam. "Dopiero wstałam, muszę wziąć prysznic i ubrać się. Możesz przekazać panu Hamilton, że będę kiedy, będę gotowa. Widzimy się na godzinę." Za kogo Max się uważał? Wydawało mi się, że mój telefon dzwoni, kiedy brałam prysznic, więc kiedy wyszłam spod prysznica, podniosłam go z szafki nocnej. "Nie jedz śniadania. Mam tutaj śniadanie dla nas" Przekręciłam oczami. Co on do diabła wyrabia? Wyszłam z budynku, a Darren już tam na mnie czekał. -Dzień dobry, Emmo - uśmiechnął się. -Czym zasłużyłam na ten zaszczyt, by spotkać się tak wcześnie z panem Hamiltonem? Darren prychnął rozbawiony. -Nie jestem pewny.
26
Pojechaliśmy do mieszkania Maxa, zatrzymaliśmy się na parkingu. -Pojedź windą na ostatnie piętro. -Dziękuje, Darren. Miłego dnia. -Nawzajem, Emmo.
27
Rozdział 7
Chwyciłam moją torebkę i wysiadłam z samochodu, po czym pojechałam windą na ostatnie piętro. Kiedy drzwi się rozsunęły, weszłam do mieszkania Maxa. Prawie miałam orgazm, kiedy zobaczyłam go w samych niebieskich jeansach, bez koszulki. Przełknęłam z trudem ślinę, kiedy zobaczyłam jego mięśnie. Chyba jednak miałam orgazm. -Dzień dobry, Emmo. Witaj w moim mieszkaniu. -Dzień dobry, Max. Muszę się opanować, ponieważ za chwilę się na niego rzucę. Zachowywałam się jak nie ja, to pewnie przez brak seksu. W końcu byłam tylko człowiekiem. -Usiądź i zjedz ze mną śniadanie. Poszłam z nim do kuchni, gdzie wyczułam zapach jajek i bekonu. Jego kuchnia była ogromna. Max wręczył mi kubek kawy. -Dzięki. Masz zamiar mi powiedzieć, dlaczego twój kierowca miał mnie tu przywieźć? I co się stało z Martinem? Prychnął rozbawiony. -Martin jest kierowcą rodziny, a Darren jest moim osobistym kierowcą. Nikt inny nie korzysta z jego usług, oprócz mnie. -Dlaczego?-Spytałam. -Nie odzywałeś się od tygodnia. -Dokładnie i dlatego pomyślałem, że to odpowiedni moment, by się spotkać. –Położył przede mną talerz z jajkami i bekonem. -Więc TY stwierdziłeś, że jest odpowiedni moment, by się ze mną spotkać? Co, gdybym ja nie miała na to ochoty? -A jednak jesteś tu, prawda? – Prychnął rozbawiony. Do diabła z nim. 28
-Masz szczęście, że nie miałam innych planów. -Chyba mam szczęście – usiadł naprzeciwko mnie, uśmiechając się. –Czy powiedziałaś o nas swoim przyjaciołom z Miami? -Nie. Dlaczego miałabym mówić? Kiedy nasza umowa się skończy, już nigdy się nie spotkamy. Dlaczego miałabym komuś to tłumaczyć? -Chyba masz racje. Nie zapomnij o przyjęciu zaręczynowym, moja mama już mnie pyta, dlaczego nie przywiozłem cię do domu. Powiedziałem jej, że właśnie zaczęłaś chodzić na zajęcia i jesteś zajęta, ale że przyjdziemy jutro na kolacje. -Co? Mam już plany na jutro. -Odwołaj. –Powiedział. Tak naprawdę nie miałam jeszcze planów na jutro, ale chciałam by tak myślał. Nie mogłam sobie odmówić, by na niego nie spojrzeć wilkiem, podczas gdy on jadł śniadanie. -Musisz założyć koszulkę. -Dlaczego? Zbyt bardzo ekscytujące? -Jesteś bardzo pewny siebie, Max, ale nie, nie jestem podekscytowana. Po prostu uważam, że to nie wypada, by siedzieć przy stole bez koszulki. -Więc może zdejmiesz swoją koszulkę i wtedy poczujesz się bardziej komfortowo. –Kąciki jego ust uniosły się do góry. Moje majtki zrobiły się wilgotne, a ja byłam podniecona. Cała moja godność, uciekła przez okno. Chyba to, brak seksu robi z człowiekiem. -W porządku. –Podniosłam koszulkę, zdjęłam ją i rzuciłam ją na podłogę. Chwycił gwałtownie powietrze i powoli pokręcił głową. Moje serce zaczęło szybko bić, kiedy wstał z krzesła i podszedł do mnie, wyciągając rękę. 29
-Czy chcesz, bym się z tobą przespał? –Zapytał miękko. -Chyba tak. Minęło dużo czasu, odkąd z kimś byłam i jestem bardzo podniecona. A my w końcu jesteśmy zaręczeni. –Mówiłam nerwowo. -Jesteśmy zaręczeni. Przejechał palcem po mojej szyi, kierując się ku klatce piersiowej. Wzięłam głęboki wdech, patrząc mu w oczy. -Jesteś taka piękna, Emmo a ja chcę się z tobą przespać, tak bardzo. Ale muszę się upewnić, że tego właśnie chcesz – nagle jego usta znalazły się bardzo blisko moich. Wiedziałam, że jeśli się dotkniemy, to już nie będzie odwrotu. -Chcę tego –wyszeptałam –ale poczekaj. -O co chodzi? –Zapytał zatroskany. -Cholera. Jestem na tabletkach, ale ty nie możesz używać kondomów. Jestem uczulona na lateks, chyba że masz kondomy bez lateksu. -Poważnie? Kondomy cię uczulają? –Uśmiechnął się szeroko. -Tak. Mówię serio. -Jeśli chcesz mnie zapytać, czy jestem nosicielem chorób wenerycznych, nie musisz się o to martwić. Zawsze używam kondomów. ZAWSZE. Oprócz tego razu. –Mogłam dostrzec ekscytacje w jego oczach. Zerknęłam na niego. -Zawsze używasz kondomów? -Tak, Emmo. Przysięgam, jestem czysty. -Dobrze.
30
Chwycił mój kark, całując mnie, najpierw delikatnie jakby sprawdzał grunt, jego zapach unosił się wokół mnie. Moje usta otworzyły się, poczułam jego język i odpowiedziałam na jego pocałunki. Czułam się jakbym płonęła i nie chciałam utracić tego uczucia. Jego dłonie znalazły się na moim tyłku, ścisnął go, kiedy wskoczyłam na niego, oplatając nogi wokół jego bioder, by mógł mnie zanieść gdzieś, gdzie moglibyśmy uprawiać seks. Delikatnie jęknęłam, gdy zaniósł mnie na kanapę, położył mnie i znalazł się nade mną. Drgnęłam, kiedy jego język zaczął przesuwać się po mojej szyi. -Przez ciebie jestem taki twardy – jego ręce rozpięły mi stanik i zdjął go, odrzucając go. Popchnął mnie, by mi się dobrze przyjrzeć. Przyciągnął mnie bliżej, wziął do ust mój sutek i zaczął go ssać. Przeszedł przez mnie dreszcz i poruszyłam się, o mój Boże, dochodziłam. Nie mogłam temu zapobiec i byłam zawstydzona, bo to się nigdy wcześniej nie wydarzyło. Przerwał i spojrzał na mnie. -Czy ty właśnie doszłaś? Kiwnęłam głową. -Kurwa, kochanie. To takie podniecające. Na chwilę zwolnimy. – Powiedział. Podniósł mnie i zaniósł mnie do sypialni. Zatrzymaliśmy się przed ogromnym łożem, rozpiął powoli guziki moich spodni i delikatnie je zsunął. -Spójrz na siebie. Twoje ciało to spełnienie marzeń każdego mężczyzny. – Jego dłonie przejechały po moim ciele, aż dotarły do wewnętrznej strony moich ud. Zerknął na mnie, kiedy jego palce znalazły się pod moimi majtkami. Powoli zamknął oczy i wziął gwałtowny wdech. -Jesteś taka mokra. Lepiej je zdejmijmy. – Zdjęłam je, zanim jego palec wszedł we mnie, badając okolice i odkrywając odpowiednie miejsca. Jęknęłam, kiedy rozpiął swoje spodnie i ściągnął je, ukazując penisa we wzwodzie.
31
-Żadnej bielizny? –Uśmiechnęłam się. -Zapomniałem jej założyć – kolejny palec znalazł się we mnie, a ja westchnęłam, całe powietrze ze mnie zeszło. Ścisnęłam jego męskość, była tak przyjemnie długa i gruba. Miękkie jęknięcie wydobyło się z jego ust, a jego ciepły oddech owiewał moją szyję. -Chcę cię spróbować, Emmo – wyjął ze mnie palce i delikatnie pochylił się, pocałował moje usta, po czym zaczął zjeżdżać do dołu. Poczułam gorąco w moim brzuchu. Jego język przesuwał się po moich udach, drażnił się ze mną, przewyższając każde moje doświadczenie seksualne. -Czy chcesz bym dotknął ustami twojej cipki? – Wyszeptał, będąc pomiędzy moimi udami, a ja czułam jego oddech tak blisko mojej strefy intymnej. -Tak, Max. Teraz. Proszę. –Prosiłam, wplątując palce w jego włosy. I zrobił to. Jego język znalazł się tam, budując seksualne napięcie. Kręcił kółka językiem, a ja jeszcze bardziej rozszerzyłam nogi. Odrzuciłam głowę do tyłu i uniosłam biodra, prosząc go,by wszedł głębiej. -Oh, skarbie. Nie mogę się doczekać, aż wejdę w ciebie – przemówił, kiedy byłam cała spięta z podniecenia. Podniósł głowę i oblizał wargi, zbliżył się do moich ust i pocałował mnie. Zanim się zorientowałam, poczułam jak wszedł we mnie. Oboje westchnęliśmy. -Jesteś taka ciasna. Cholera. Jesteś taka gorąca w środku. Był głęboko we mnie, gdy oplotłam go nogami, jego ręka sięgnęła do dołu i chwycił mnie mocno za tyłek, podnosząc mnie do góry, by wejść jeszcze głębiej. Jęknęliśmy, kiedy jego jądra dotknęły mojej gołej skóry. Moje serce biło jak oszalałe, a moja skóra była gorąca. O mój Boże, to najlepszy seks w całym moim życiu. Drżałam, byłam już bliska orgazmu. -Jesteś gotowa, by dojść? – Spytał. 32
-Tak – potwierdziłam. Mogłam poczuć napięcie w jego ciele, kiedy wchodził we mnie głęboko i doprowadzając mnie do kolejnego, niesamowitego orgazmu. Po ostatnim pchnięciu zatrzymał się, spojrzał mi w oczy i skończył głęboko we mnie. Opadł na mnie, kiedy nasze tętno zaczęło wracać do normy, usiadł i pocałował mnie, zanim zsunął się ze mnie. -To było niesamowite. – Uśmiechnął się. -Z pewnością, dziękuje – wstałam z łózka. Musiałam to dobrze rozegrać. Żadnego przytulania, rozmów, niczego w tym stylu. Jeśli będziemy się przytulać, to się zakocham. Jeśli się zakocham, będę miała złamane serce. To tylko seks, tylko tyle. -Gdzie się wybierasz? -Idę się ubrać –uśmiechnęłam się. -Dlaczego? Wracaj do łóżka. Odwróciłam się i spojrzałam na niego, marszcząc czoło. -Max, uprawialiśmy seks i tyle. – Założyłam ubrania i poszłam do kuchni, by napić się kawy. -Serio? Odwróciłam się. -Co? -Masz zamiar tak wstać i wyjść? Roześmiałam się lekko, bo czy nie zrobiłby tego samego? -Oboje wiedzieliśmy, że to nieuniknione. Wcześniej czy później poszlibyśmy do łózka. Ale to tyle. Za trzy miesiące, zapomnimy o sobie.
33
Wypowiedzenie tego na głos trochę mnie zabolało. Musiałam się skupić na umowie, ponieważ to była tylko umowa. Trzymiesięczna umowa, która zniknie bez śladu. Dla niego będzie to łatwiejsze, bo odejdzie, gdy dostanie swoje pieniądze, na których mu najbardziej zależy. Dla mnie nie będzie to takie proste, jeżeli zaangażuje się emocjonalnie. -Chyba masz racje, ale wciąż... -Czy nie dlatego mnie tu sprowadziłeś? Bądźmy szczerzy. Byłeś praktycznie nagi, kiedy tu przyjechałam. Przyznaj; chciałeś bym tu przyjechała, bo miałeś nadzieje, że będziemy uprawiać seks. Spojrzał na mnie i zmarszczył czoło. -Przykro mi Emmo, ale nie dlatego cię tu zaprosiłem. Chciałem byś przyjechała, bo miałem nadzieje, że spędzimy cały dzień w Central Parku. Odkąd jesteś w Nowym Yorku, jeszcze tam nie byłaś. Przynajmniej tak mi się wydaje. -Nie, jeszcze tam nie byłam. Podszedł bliżej mnie i uśmiechnął się, kładąc kciuk na moim policzku. -Chciałabyś ze mną pojechać do Central Parku? -Pewnie – uśmiechnęłam się lekko.
34
Rozdział 8
Central Park nie przypominał żadnego widzianego wcześniej przeze mnie miejsca. To musi być najpiękniejsze miejsce na świecie. Przynajmniej dla mnie to było najpiękniejsze miejsce na ziemi. To nie był zwyczajny park; to był zupełnie inny świat. Jedyny park, do którego chodziłam, był ten znajdujący się nieopodal mojego domu w Miami. Mały kawałek ziemi z kilkoma huśtawkami i zarośniętą trawą, która nie była przycinana. Byliśmy blisko centrum parku, kiedy zauważyłam znajomy posąg. -Czy to jest to, o czym myślę? –Spytałam podekscytowana. -Zależy, co ci chodzi po głowie – Max uśmiechnął się. Kiedy
doszliśmy
do
rzeźby,
byłam
zachwycona
pięknem
znajdującym się przede mną. -O mój Boże to Alicja z Krainy Czarów. To był mój ulubiony film Disneya, kiedy byłam dzieckiem. Wspięłam się i przejechałam ręką po muchomorze, na którym siedziała Alicja. -Siadaj, zrobię ci zdjęcie. –powiedział Max. Nagle poczułam się, jakbym znów była dzieckiem, usiadłam przed Alicją i pozwoliłam, by Max zrobił zdjęcie. -Chodź tu, zrobimy sobie selfie. –Pomachałam ręką, by się do mnie przyłączył. Wspiął się i usiadł obok mnie. Wyciągnął telefon przed siebie i pstryknął nam zdjęcie. 3
-Mam pomysł – powiedział, kiedy pomagał mi zejść. Poszliśmy gdzie stały dorożki z końmi. Max wyciągnął portfel, wręczając banknot mężczyźnie siedzącemu na dorożce, po czym pomógł mi wsiąść. –Jechałaś kiedyś dorożką? –Spytał. -Nie – odpowiedziałam, zajmując miejsce. -Cóż teraz możesz powiedzieć, że jechałaś. Jedziemy na przejażdżkę po Central Parku, panno Knight. Kiedy siedzieliśmy w dorożce, pozwoliłam sobie na zachwyt Central Parkiem. Czułam się jak księżniczka po raz pierwszy w moim życiu i muszę przyznać, że podobało mi się to. -Może opowiesz mi o swoim dzieciństwie. –Przemówił Max, patrząc na mnie. -Nie mam zbyt wiele do powiedzenia. Mój tata odszedł, kiedy miałam dwa lata a moja mama cały pracowała, by nas utrzymać. Zaszła w ciążę, kiedy miała siedemnaście lat i rzuciła szkołę. Moi dziadkowie byli na nią źli i wyrzekli się jej. Kiedy byłam wystarczająco dorosła, by pracować, znalazłam pracę, skończyłam szkolę i zaczęłam pracować na pełny etat, by pomóc jej z rachunkami. Moje dzieciństwo nie było magiczne, ale moja mama robiła wszystko bym żyła w przyzwoitych warunkach. -Nigdy nie wyszła za mąż? -Nie. Spotykała się z kilkoma facetami, ale zawsze okazywali się leniwymi dupkami. Takimi jak Justin. Zajęło mi to trochę, ale w końcu dostrzegłam, kim on jest i że jego życie nie ma żadnego celu. A ja mam swoje cele i marzenia. -Nie można temu zaprzeczyć – powiedział uśmiechając się.
4
-A co z twoim dzieciństwem? Chyba nie było najgorzej, dorastając w bogactwie i rozpuszczeniu? Zaśmiał się. -Moje dzieciństwo nie tylko na tym polegało. Dla rodziców byłem bardziej jak trofeum. Ich pierwsze dziecko w dodatku syn, który mógł przejąć firmę ojca i kontynuować dziedzictwo rodziny Hamilton. Wszystko od dnia moich narodzin był starannie zaplanowane i wyliczone. Prywatna szkoła, do której poszedłem, przyjaciele, z którymi mogłem się spotykać i college, do którego uczęszczałem. -Czyli? -Columbia. Musiałem iść w ślady mojego ojca i nawet chodzić na te same fakultety co on. Przypominało to kopiowanie jego młodości, a ja tego nie znosiłem. -Co z twoją siostrą? -Przechodzi przez to samo, ale jest większą buntowniczką. Istnieją powody, dla których nie chcę się z nikim związać. To wszystko przedstawienie. -Czy twoja mama wie o romansach twojego ojca? -Tak sądzę i jeśli tak jest, to jest głupia, że przy nim trwa. Ale jej zależy tak samo, jak jemu na pieniądzach, więc nie jestem pewny czy by zrezygnowała z nazwiska lub z tego stylu życia. Kiedyś, kiedy byliśmy na wakacjach na Hawajach, moja mama miała migrenę. Mój tata zabrał mnie i moją siostrę na plażę i kazał budować nam zamki z piasku, podczas gdy on poszedł porozmawiać z kimś, kogo znał. Patrzyłem jak idzie do pokoju hotelowego, który znajdował się niedaleko miejsca, gdzie się bawiliśmy. Po chwili poszedłem tam i zerknąłem do środka. Zobaczyłem jak pieprzy
5
inną kobietę. Nigdy nie zapomnę tych mdłości i rozczarowania, które mnie ogarnęło. -Przykro mi, Max. Ile miałeś wtedy lat? -Trzynaście. To wtedy zorientowałem się, jak fałszywy jest mój ojciec. -Czy wie o tym, że go widziałeś? -Nie. Ale wtedy zmienił się mój stosunek do niego. Nie był już moim bohaterem. Kilka lat później, kiedy byłem w hotelu, jedząc lunch ze znajomym, zobaczyłem mojego ojca w lobby z inną kobietą, kierującego się do windy. Pobiegłem schodami, by dobiec, zanim oni dotrą na piętro. Widziałem, jak wysiadają z windy i wchodzą do pokoju. Usiadłem pod ścianą przed pokojem i słyszałem ich jęki. Zrobiło mi się niedobrze. Do tego czasu myślałem, że incydent na Hawajach to jednorazowa sprawa. Kiedy przestali jęczeć, zapukałem do drzwi. Chciałem tylko przyłapać tego dupka na gorącym uczynku. Zaskakujący jest fakt, że otworzył, owinięty samym ręcznikiem. Jego mina jednak była bezcenna. Tylko pokręciłem głową i odszedłem. Później, przyszedł do mnie, przepraszał, mówił, że to się nie powtórzy. Powiedział, że jeśli powiem matce, zostanę odcięty i wszystko stracę. I tak bym tego nie powiedział żeby jej nie zranić. W jego głosie był smutek, kiedy opowiadał o dzieciństwie. Oto mężczyzna, który miał świat u swoich stóp a był nieszczęśliwy. Złapałam jego dłoń i spojrzałam na niego, uśmiechając się pocieszająco. -Przepraszam, że jestem takim dupkiem. Ale ani trochę go nie przypominasz, jeśli o to się martwisz. -To nie do końca o to chodzi. Nie chcę być przywiązany do jednej kobiety do końca mojego życia i odgrywać idealnego męża, posiadającego idealną rodzinkę. To nie w moim stylu. Nie lubię komuś się tłumaczyć. 6
Robię to co chcę i co sprawia mi przyjemność. Nie potrzebuje jakieś dziewczyny, która będzie chciała mnie kontrolować. Patrzę, jak moja mama próbuje kontrolować mojego ojca i widzę, jak wygląda ich związek. Nie wiedziałam jak na to odpowiedzieć. Byłam w szoku, że powiedział mi coś takiego. -Trzymaj się tego, Hamilton – uśmiechnęłam się. -Będę – pocałował mnie w policzek.
**** Zjedliśmy lunch w Central Parku, kiedy piłam wino, Max spojrzał na mnie spanikowany. -Zdejmij pierścionek. Już! Co do diabła? Zsunęłam pierścionek, chowając go w dłoni, kiedy podeszła do nas ciemno włosa kobieta. -Hej, Max – powiedziała, patrząc na niego i po chwili zerknęła na mnie, dając mi spojrzenie zimnej suki. -Cześć, Aria. -Dzisiejszy wieczór jest aktualny? Pamiętasz, obiecałeś, że zabierzesz mnie do nowo otwartego klubu? -Nowo otwarty klub? Dlaczego ja o tym nic nie wiem? Chętnie bym się z wami zabrała. –Uśmiechnęłam się. Najpierw jego oczy zrobiły się ogromne, zanim je zmrużył. -Przepraszam, a kim ona jest? –Spytała Aria. -Niegrzecznie z mojej strony, że się nie przedstawiłam. Jestem Emma. Miło cię poznać. Jestem przyjaciółką Maxa. Wyciągnęłam rękę w jej stronę, ale ona tylko na nią spojrzała i odwróciła się. Oh to będzie niezła zabawa. 7
-Emmo nie sądzę, byś w tym klubie czuła się dobrze – przemówił Max. -Serio? Uwielbiam kluby. Więc ustalone. Razem z Arią chętnie się z tobą wybierzemy do klubu. -W takim razie nie idę – Aria pisnęła jak dwulatka. -Oh, Ario, proszę, chodź z nami. Sądzę, że skoro klub jest nowy ciężko tam będzie się dostać tam ot, tak, ale Max może pociągnąć kilka sznurków i nas wprowadzić, prawda? -Tak – powiedział, śmiertelnie poważny. -W porządku. Przyjedź po mnie o ósmej.-Odeszła od naszego stolika a ja nie mogłam się powstrzymać, by się nie roześmiać. -Co ty do cholery wyprawiasz? –Spytał poważnie Max. -Proszę cię, opanuj się. Potrzebuje tylko podwózki, nie będę z wami siedzieć. Zadzwonię do Hannah i do Austina i spytam, czy chcą się tam ze mną spotkać. Pokręcił głową. -Emmo to nie jest zabawa. -Nigdy tak nie twierdziłam. –Upiłam łyk wina i założyłam z powrotem pierścionek.
8
Rozdział 9
Miałam się spotkać z Hannah, Austinem i jego chłopakiem Dominiciem w klubie. Szczerze mówiąc, nie powinnam tak się zachować. Jednak kiedy zobaczyłam Arię i kiedy powiedziała, że wybierają się razem do klubu, mój zdrowy rozsądek zniknął. Wciąż byłam rozgrzana po naszym porannym seksie i nie mogłam sobie wybić z głowy tego, co się wtedy między nami wydarzyło. Przejrzałam się, ubrana byłam w przewiewną sukienkę na ramiączkach, a do tego założyłam złotą biżuterię w stylu empire. Uśmiechnęłam się do swojego odbicia. Sukienkę kupiłam w Miami na ślub znajomej, ale ślub został odwołany. Założyłam jeszcze czarne wiązane botki i spryskałam włosy lakierem do włosów, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Kiedy otworzyłam, zobaczyłam Darrena, uśmiechającego się do mnie. -Dobry wieczór, Emmo. Jesteś gotowa? -Cześć, Darren. Wezmę tylko płaszcz. – Oparłam się na jego ramieniu, kiedy szliśmy korytarzem. –Czy ona jest w samochodzie? – Spytałam. Spojrzał na mnie z zadziornym uśmiechem. -Tak. Jest tam. Jesteś pewna, co robisz? -W sumie to nie – uśmiechnęłam się. Otworzył drzwi a ja usiadłam koło Maxa. Przysięgam, że się zapowietrzył, kiedy mnie zobaczył. -Cześć, Emmo – powiedział. -Cześć, Max. Cześć, Ario. Wyglądasz bardzo ładnie. – Tak ładnie jak wygląda prostytutka czekająca na ulicy. 9
-Cześć – tylko tyle z siebie wydusiła. -Dzięki za podwózkę, Max. -Nie ma sprawy. Zadzwoniłem do znajomego, by również twoich znajomych umieścił na liście, by mogli bez problemu dostać się do środka. -Dziękuje – uśmiechnęłam się szeroko. -Nie ma za co. Zatrzymaliśmy się przed klubem i Darren wyciągnął dłoń w moją stronę, by pomóc mi wysiąść z auta. -Baw się dobrze i trzymaj się z dala od kłopotów – uśmiechnął się do mnie delikatnie. -Nie mogę nic obiecać – mrugnęłam. Patrzyłam jak Aria złapała Maxa za dłoń i pociągnęła go w kierunku wejścia. Nie obchodzi mnie to. Ona jest wywłoką ubraną w super obcisłą białą sukienkę, której widać było stringi. A zauważyłam to, bo miała naprawdę ogromny tyłek. Weszłam do klubu i napisałam do Hannah, by spytać gdzie jest. „Siedzę przy stoliku po lewej stronie baru” Bass sprawiał, że moje ciało drżało. Ciała mieszały się, kiedy ludzie tańczyli na zatłoczonym parkiecie. Aria zaciągnęła Maxa do baru a poszłam poszukać Hannah i Austina. -O tutaj jesteś – Hannah uśmiechnęła się do mnie, kiedy ja usiadłam obok niej. –Wyglądasz gorąco. -Dzięki – sięgnęłam dłonią, by uścisnąć dłoń Dominica, chłopaka Austina. Zanim się spostrzegłam, Max zajął puste miejsce obok mnie i wręczył mi mojito.
10
-Domyśliłem się, że będziesz chciała się tego napić po naszym ostatnim spotkaniu – mrugnął w moją stronę. -Wszyscy, chcę żebyście poznali mojego przyjaciela, Maxa Hamiltona i jego przyjaciółkę, Arię. Hannah zareagowała tak samo, jak ja, gdy go pierwszy raz zobaczyłam. -O mój Boże, Emmo, on jest cholernie przystojny. Uśmiechnęłam się delikatnie i upiłam drink. Aria stanęła i chwyciła Maxa za rękę, prowadząc go na parkiet. Siedziałam tam i patrzyłam, jak go oplata, ruszając się jak wywłoka wokół niego w rytm muzyki. Zaczepiłam kelnerkę i poprosiłam ją o shoty cytrynówki. Nie chciałam siedzieć tam i patrzeć na nich, trzeźwa. Po dwóch kolejkach cytrynówki, zmieszany alkohol zaczął na mnie działać. Kiedy puścili ‘uptown funk”, Hannah złapała moją dłoń i zaciągnęła mnie na parkiet. Zatraciłam się, kręcąc biodrami i kręcąc się seksownie, co mogłoby być sugestią, że jestem łatwym celem, by zostać dziewczyną na jedną noc. Wysoki, przystojny facet zaczął zbliżać. Przycisnął swoje ciało do mojego i zaczęliśmy razem tańczyć. Objął mnie w pasie, kiedy Max mignął mi i po chwili ciągnął mnie za nadgarstek. Zeszliśmy z parkietu, przeszliśmy przez klub, szliśmy korytarzem, gdzie nie można było wchodzić. W końcu wepchnął mnie do małego pomieszczenia. Musiało to być biuro z biurkiem, kanapą i kilkoma krzesłami. Włączył światło, zatrzasnął drzwi i zamknął je na klucz. -Co do cholery? -Zamknij się. –Jego usta przycisnęły moje, kiedy jego dłonie znalazły się na moich plecach a później na moim tyłku, który ścisnął z
11
całej siły. Przerwał pocałunek, by spojrzeć mi w oczy. –Nigdy nie rób czegoś takiego, dopóki jesteśmy zaręczeni. Czy mnie rozumiesz? Byłam zaskoczona jego tonem i jego zachowaniem, nie podobało mi się to. Jedyną reakcją, jaką miałam, było spoliczkowanie go. -Nigdy, mam na myśli nigdy przenigdy, nie mów do mnie w ten sposób! I nigdy mnie w ten sposób nie ciągnij. Nie masz żadnego prawa, by to robić. Wyszłam z pokoju i szybko szłam korytarzem, wysyłając wiadomość Hannah, że poczułam się gorzej i musiałam wyjść. Było mi niedobrze, kiedy wyszłam z klubu i zaczęłam iść nieznajomą mi ulicą. Nie wiedziałam, gdzie jestem ani mnie to nie obchodziło. Chciałam znaleźć się jak najdalej od niego. Poczułam, że zwymiotuje, weszłam do alejki, pochyliłam się i oddałam alkohol, który spożyłam wcześniej. Para rąk objęła mnie, a ja drgnęłam. -W porządku, to ja. –Wyszeptał Max. Kiedy skończyłam, pomógł mi się wyprostować i zaniósł mnie do miejsca, gdzie czekał na nas Darren otwierając nam drzwi. Wsiedliśmy do samochodu, a ja odwróciłam się w kierunku szyby. -Emmo – przemówił. Podniosłam dłoń, sygnalizując, by już nic więcej nie mówił. Darren zatrzymał się przed moim budynkiem, Max wysiadł i wyciągnął dłoń, by mi pomóc, ale ją odtrąciłam. -Nie potrzebuje twojej pomocy. – Słyszałam jak mówił Darrenowi, że ten może jechać a ja gwałtownie się zatrzymałam, zanim dotarłam do drzwi. -Nawet nie myśl o tym, że pójdziesz ze mną do mojego mieszkania. Nie jesteś mile widziany. 12
-Robisz sceny, Emmo. Wejdźmy na górę i napijmy się kawy. Prychnęłam i odsunęłam się od niego. Nie mogłam znaleźć kluczy, więc to on je znalazł i otworzył drzwi. Kiedy weszłam do środka, zdjęłam buty i rzuciłam torebkę. Drzwi się zamknęły, a Max objął mnie ramieniem, przyciągając mnie do siebie i przyciskając swoje usta do moich. -Nie powiedziałem ci, jak cholernie seksownie wyglądasz w tej sukience. – Mówił pomiędzy pocałunkami. Część mnie wciąż była na niego zła, ale druga część mnie chciała mieć go blisko. Pocałowałam go mocno, praktycznie rzucając się na niego by dać mu znać, że chcę uprawiać seks. Usłyszałam jego jęk, kiedy ściągnął moje majtki i zanurzył palce we mnie, przyciskając usta do mojej szyi. Ja sięgnęłam żeby rozpiąć jego spodnie i by dotknąć jego penisa. Kiedy zsunęłam jego spodnie, on kopnął je w kąt i odpiął moją sukienkę, pozwalając jej opaść na podłogę. Jego druga dłoń chwyciła moją pierś, a jego palce bawiły się moim sutkiem. Max podniósł mnie i posadził na oparciu kanapy, odwrócił mnie tak, że się pochyliłam. Nie marnował czasu, wszedł we mnie, oboje jęknęliśmy. Moje ciało było rozgrzane, a serce biło wyjątkowo szybko. Puścił moje biodra, dotykając mnie, a moje ciało było przepełnione rozkoszą. Wykrzyczałam jego imię, jego pchnięcia spowolniły się i zatrzymał się, kończąc we mnie. Czułam jego ciepły oddech na mojej szyi i słyszałam, jak jęczy z przyjemności. -W porządku? –Spytał, jego głos był miękki. -Tak, chcę iść do łóżka. Odwrócił mnie tak, bym spojrzała na niego, podniósł mnie i zaniósł mnie do sypialni. Położył mnie na łóżku i przykrył kołdrą. -Czy chciałbyś zostać?
13
Uśmiechnęłam się do niego delikatnie, a on kiwnął głową i wszedł do łóżka, przyciągnął mnie do siebie. Mocno przytulona do niego, czułam, że to właśnie tu pasuje.
14
Rozdział 10
Otworzyłam oczy, kiedy promienie słońca zaczęły przedostawać się przez zasłonięte zasłony. Zauważyłam, że jestem sama i nie mogłam sobie przypomnieć, czy zaproponowałam Maxowi by został na noc. Czułam zapach świeżo parzonej kawy, więc automatycznie wyszłam z łóżka, założyłam spodnie i podkoszulek. -Dzień dobry, skarbie – Max uśmiechnął się, patrząc na mnie. Podniosłam rękę, by go uciszyć. -Mów ciszej. Zachichotał. Usiadłam na stołku, przy ladzie, kiedy on wręczył mi kubek kawy i szklankę soku pomarańczowego. -Zrobiłem francuskie tosty. Masz ochotę? -Może na jeden kawałek – wyjęczałam, pokładając się na ladzie. -Może nie powinnaś tyle pić, wtedy nie czułabyś się jak trup. -Oh proszę. Tak jakbyś ty nigdy się nie upijał. Prychnął rozbawiony i spojrzał na mnie. -Masz dużo siły w rękach. Czy było mi przykro, że go uderzyłam? Nie. Nie było mi przykro. Zasłużył. -Tak no cóż. Mam również bardzo mocne kolano, jeśli chciałbyś sprawdzić. -Auć to nawet nie było śmieszne – roześmiał się lekko. Siedziałam i patrzyłam na jego muskularne plecy, podczas gdy on robił tosty. Wyobraziłam sobie jego pocałunki i westchnęłam.
15
-Nie miałeś prawa tego zrobić. Nie możesz mi mówić, co mogę a czego nie mogę robić z innymi ludźmi. To nie tak działa. Mamy umowę i to tyle. Jeżeli chcesz zmienić umowę, żebyśmy nie widywali się z innymi przez te kilka miesięcy, po prostu to powiedz. Ponieważ te same reguły muszą obejmować naszą dwójkę, a nie tylko mnie. A tak zmieniając temat, co się stało z Arią? Położył tost na talerzu i przysunął go do mnie. -Martin ją odebrał i zabrał ją do domu. Była wkurzona. -Więc czy nie powinieneś z nią zostać? -Nie. Nie mogłem pozwolić, żebyś błąkała się sama po ulicach Nowego Yorku, zwłaszcza patrząc na twój stan wczorajszej nocy. –Usiadł obok mnie, mając przed sobą swój talerz i zaczął jeść. – I mamy umowę. -Jaką umowę? -Że nie będziemy się z nikim spotykać, dopóki jesteśmy ‘zaręczeni’. Uprawiamy teraz seks, więc nie będzie to większym problemem. Czy naprawdę to powiedział? Czy tylko o tym myślał? Przekręciłam oczami i starałam się jeść. -Jesteś pewny, że wytrzymasz te kilka miesięcy przy jednej kobiecie? Nie będzie to zbyt trudne dla ciebie? Parsknął rozbawiony. -Jesteś urocza, kiedy jesteś na kacu. – Zjadł śniadanie przede mną, po czym chwycił telefon i zadzwonił po Darrena. -Wychodzisz? -Tak. Muszę jechać do domu i popracować. Jutro mam spotkanie, a nie jestem przygotowany. Chciałbym wszystko zrobić przed kolacją z rodzicami. -Eh zapomniałam o tym. 16
Ubrał się i pocałował mnie w czoło. -Weź aspirynę. Uzupełnij płyny i odpocznij. Wpadnę po ciebie około szóstej i nie zapomnij o pierścionku. -Będę czekała. -Do zobaczenia później, kochanie – wyszedł. Wyjęłam telefon z torebki i napisałam do Hannah i Austina. Ja: Przepraszam za wczoraj. Nie czułam się dobrze. Austin: Nie martw się, zdarza się. Hannah: Czy pomiędzy tobą i Maxem coś się dzieje? Bo wyglądał na bardzo wkurzonego, kiedy tańczyłaś z tym kolesiem. Ja: W pewnym sensie się spotykamy. Austin: Ale wczoraj był z tą inną dziewczyną. Ja: Tak, wiem. Można powiedzieć, że dopiero wczoraj to stało się oficjalne. Hannah: Szczęściara. Jest taki przystojny i bogaty. To dobra partia. Austin: Ta, nie pozwól mu odejść. Ja: Widzimy się jutro w szkole. Muszę zrobić kilka rzeczy a później jadę z Maxem na kolacje z jego rodzicami.
*** Przejrzałam się po raz ostatni w lustrze, przeczesałam palcami moje wyprostowane
blond
włosy
a
usta
pomalowałam
jasnoróżowym
błyszczykiem. Usłyszałam mój telefon i zobaczyłam nową wiadomość od Macy. ''Cześć, dziewczyno. Przepraszam, że się nie odzywałam. Zasięg tutaj jest naprawdę słaby. Mam nadzieje, że już się rozgościłaś i dobrze się
17
czujesz w mieszkaniu. Wrócę do domu za kilka tygodni i spędzimy razem wspaniały czas. Ciao.'' Uśmiechnęłam się, ale nie odpowiedziałam ze względu na dodatkowe opłaty za wiadomości międzynarodowe. Usłyszałam pukanie do drzwi. Max jak zawsze na czas. Otworzyłam drzwi, Darren stał przede mną, uśmiechając się. -Cześć, Emmo. Wyglądasz lepiej. -Przepraszam za wczoraj. To nie był mój najlepszy moment. – Chwyciłam torebkę i zamknęłam za sobą drzwi. -W porządku, wiem o wszystkim. I chcę ci pogratulować za spoliczkowanie go. -Powiedział ci? -Mówi mi dużo rzeczy i jestem pewny, że zasłużył. -Zasłużył – uśmiechnęłam się. Doszliśmy do samochodu, a ja wsiadłam do środka. Max zerknął na mnie i uśmiechnął się, trzymając telefon przy uchu. -Nie obchodzi mnie to, że im się to nie podoba. Powiedz temu sukinsynowi, że jeśli nie pasują mu warunki, jest wywalony. Zadzwoń do mnie jutro. Rozłączył się i chwycił moją rękę, podnosząc ją do swoich ust. -Wyglądasz wspaniale. -Dzięki. Ty też wyglądasz całkiem nieźle. Brzmiało to jakbyś miał z kimś problem. -To tylko problemy w pracy. Jutro to załatwię. -Rozmawiałam dziś z mamą. Chyba kogoś poznała. -To dobrze, prawda? –Zmarszczył czoło. -Chyba tak, o ile on jest dla niej dobry. 18
Darren zatrzymał się przed żelazną bramą, za którą znajdował się trzypiętrowy budynek z czerwonej cegły. Wysiedliśmy, a Darren otworzył nam bramę byśmy mogli przez nią przejść. Weszliśmy po czterech schodkach prowadzących do drzwi i zanim dotarliśmy, otworzyła nam drobna kobieta, ubrana w strój pokojówki. -Witaj Hattie. -Witam, panie Hamilton. Jak pan się dziś czuje? Była dość młodą kobietą, może trochę po trzydziestce. Na pierwszy rzut oka widać było, że była oczarowana Maxem. -Hattie to jest panna Knight. -Proszę mów mi Emma – uśmiechnęłam się do niej. -Pańska rodzina jest w salonie – przemówiła, zamykając za nami drzwi. Max wziął moją dłoń i zaprowadził mnie do salonu, gdzie jego rodzicie, siedzieli na brązowych fotelach. -Skarbie jak dobrze cię widzieć – Carol uśmiechnęła się. –I Emma. Wyglądasz przepięknie. -Czy macie ochotę na drinka? –Spytał Bradshaw. -Emma napije się wina, a ja poproszę o Burbon. -Kieliszek wina dla pięknej panny – Bradshaw uśmiechnął się, podając mi kieliszek. Nie mogłam nic poradzić na to, że źle na niego reagowałam, wiedząc co robi za plecami swojej żony. Ta wiedza zburzyła cały wizerunek jego jako dobrego ojca i męża. -Dziękuje – wymusiłam na sobie uśmiech. Hattie poinformowała nas, że obiad jest już gotowy. Wszyscy razem przeszliśmy do jadalni. -Gdzie Fiona? –Spytał Max. 19
-Tutaj, braciszku – uśmiechnęła się, całując go w policzek. Jej nieprzyjazne oczy spojrzały na mnie. -Nie bądź niegrzeczna, Fiono – powiedział Max. -Hej – okrążyła stół, by zająć miejsce naprzeciwko mnie. -Nasza mała, słodka Fiona dziś złożyła aplikacje na Columbie – powiedział dumnie Bradshaw. -Powodzenia, siostrzyczko. -Co będziesz studiować? –Spytałam. -Idzie na prawo – odpowiedziała za nią Carol. -Moja przyjaciółka właśnie jest przed obroną swojej pracy na prawie. Ukończy studia w grudniu. -Jaka szczęściara. Gdzie? Miami? –Przekręciła oczami. –I dlaczego ty teraz zaczęłaś chodzić do Parsons? Nie powinnaś już mieć dyplomu? -Fiona, wystarczy – warknął Max. -Masz racje, Fiono, ale nie poszłam od razu na college po liceum. Kilka lat pracowałam. -Przestań, Emmo – zarządził Max. –Fiona nie powinna interesować się nie swoimi sprawami. Powietrze się zagęściło, a ja nie wiedziałam, dlaczego Fiona tak mnie nie lubi. Widziałyśmy się dwa razy, a ja jej nic złego nie zrobiłam. Skończyliśmy kolacje i dostaliśmy deser. Max dolał mi wina i pochylił się, by mnie pocałować. -Oh, spójrzcie na zakochanych. Wyglądają wspaniale razem – Carol uśmiechnęła się do nas.
20
Czułam się źle odgrywając tę szaradę. Oni byli szczerze szczęśliwi, że ich jedyny syn znalazł kogoś, by się ustatkować. Gdyby tylko wiedzieli, że to nie przetrwa
21
Rozdział 11
W środę wieczorem mieliśmy zjeść kolacje w moim mieszkaniu. Pierwsze nasze spotkanie od kolacji z jego rodzicami. Zrobiłam lazanie i czekałam, aż przyjedzie z biura. Byłam w kuchni, przygotowując sałatkę, kiedy drzwi się otworzyły a przez nie wszedł Max, aktówkę położył na stołku. -Cześć – uśmiechnęłam się. -Cześć. Smakowicie tutaj pachnie. Jak było w szkole? -Dobrze a jak było w pracy? -Gorączkowo i nerwowo jak zawsze – podszedł do mnie i objął mnie od tyłu, wtulił twarz w moją szyję. –Jak miło cię widzieć. -Ciebie również miło widzieć. -Mogę jakoś pomóc? –Spytał? -Tak. Dokończ kroić pomidory na sałatkę, a ja sprawdzę lazanie. – Przelotem pocałowałam go w usta, po czym wyjęłam danie z piekarnika. Kiedy usiedliśmy przy stole, ktoś zapukał do drzwi. -Spodziewasz się kogoś? -Nie. Nie mam pojęcia kto to może być. -Sprawdzę – wstał i otworzył drzwi. Moje oczy się rozszerzyły, a moje serce zaczęło wariować, kiedy dostrzegłam Karę i Molly w drzwiach. -Umm… czy jest Emma? -Tak, zapraszam. Odskoczyłam od stołu i pobiegłam do nich. -Co tutaj robicie?- Spytałam, kiedy się przytulałyśmy.
22
-Chciałyśmy zrobić ci niespodziankę, ale nie sądziłyśmy, że to ty zrobisz nam niespodziankę. Czy to nie jest ten koleś z klubu, którego poznałaś w Miami? Westchnęłam. -Tak, Max Hamilton. –Wyciągnął rękę. –Nigdy się nie poznaliśmy, oficjalnie. Stałam tam i gapiłam się na moje najlepsze przyjaciółki, które nie znały mojego sekretu. Nie spodziewałam się ich wizyty, więc nie kryłam się z tą umową. -Wejdźcie, rozgośćcie się, mam lazanie. Wszystko wyjaśnię, ale najpierw przygotuje drinki, bo będziecie ich potrzebować. Razem z Maxem wszystko wytłumaczyliśmy, a one nie były zbyt pozytywnie zaskoczone tą nowiną. Patrzyły na mnie, a ja znałam to spojrzenie. Po kolacji Max pomógł mi posprzątać, po czym pożegnał się z Karą i Molly. -Bardzo miło było was w końcu poznać tym razem oficjalnie – powiedział. Położył kciuk na moim policzku. –Jesteś mi dłużna. -Wiem, przepraszam – jęknęłam. -W porządku. Cieszę się, że poznałem twoje przyjaciółki. Odezwę się i pogadamy jutro. Wyszedł, a kiedy tylko zamknęłam za nim drzwi, pojawiły się dziewczyny, łapiąc mnie za ramiona i ciągnąc mnie na kanapę. -Co do cholery? Jak mogłaś się na coś takiego zgodzić? –Spytała zaniepokojona Kara. -To całkiem proste. On będzie miał dostęp do swojego funduszu i wtedy się rozstaniemy. -Nie to miała na myśli – powiedziała Molly. 23
Spojrzałam na nie, mrużąc oczy. -Więc o czym mówicie? -Mogę powiedzieć, że albo się w nim zakochujesz, albo już jesteś zakochana. Nigdy cię takiej nie widziałam. Jesteś inna. Widziałam sposób, w jaki patrzyłaś na niego, kiedy mówił. -Złamiesz sobie serce, a my martwimy się o ciebie. –Molly objęła mnie ramieniem. -Mylicie się. Nie kocham Maxa. To tylko umowa. Nie ma żadnej miłości między nami. Tylko wspaniały seks i przyjaźń. Jesteśmy przyjaciółmi z przywilejami niczym więcej. Nie mam czasu na miłość ani na związku on tak samo. -Jeśli tak mówisz, ale i tak się martwimy – powiedziała Kara. Wzięłam butelkę wina, która stała na stole i wróciłam z nią i kieliszkami na kanapę. -Teraz mówcie, co tu robicie. Ekscytacja była wymalowana na ich twarzach, kiedy tak szeroko się uśmiechały. -Przeprowadzamy się do Nowego Yorku! –Wrzasnęła Kara. -Żartujecie, prawda? Bo serio to nie jest śmieszne, jeśli żartujecie. Molly chwyciła moją dłoń. -Nie, Emmo. Nie żartujemy. Jutro obie mamy spotkania w sprawie pracy w nowym salonie, który będzie otwarty na Madison Avenue. Szukają tam nowych stylistek. Brakowało nam ciebie i szczerze mówiąc Miami, nie było takie same po twoim wyjeździe. Zresztą jak wiesz, zawsze chciałyśmy zobaczyć Nowy York.
24
Ledwo opanowałam moją ekscytację. Obecność moich najlepszych przyjaciółek, które były dla mnie jak siostry, w Nowym Yorku było jak spełnienie snów. Tak bardzo za nimi tęskniłam. -Biedna Aubrey. Teraz została sama w Miami. Molly spojrzała na mnie i obdarowała mnie jeszcze szerszym uśmiechem. -Czekałyśmy, żeby przekazać ci najlepszą informację. Ona też się przeprowadza do Nowego Yorku. -CO? – Wrzasnęłam podekscytowana. -Po zakończeniu studiów w grudniu, zacznie pracować w kancelarii Lawson, Talbot i Grimes. Po rozmowie kwalifikacyjnej na Skypie została zatrudniona. Chciała przyjechać z nami i powiedzieć ci to osobiście, ale miała zajęcia i nie mogła. Zaczęłam skakać, ponieważ byłam tak szczęśliwa. I wtedy rzeczywistość mnie sprowadziła na ziemie. -A co jeśli nie dostaniecie pracy w tym salonie? -Już to przemyślałyśmy i nie ma to większego znaczenia. Znajdziemy jakby co pracę w innym salonie w Nowym Yorku albo nawet w Jersey, jeśli zajdzie taka potrzeba- Kara uśmiechnęła się.
**** Kara i Molly zostały na noc. Musiałam rano wstać i iść na zajęcia, dlatego zostawiłam im zapasowy klucz na ladzie w kuchni. Kiedy szłam na zajęcia, zadzwoniłam do Aubrey. -Witaj, najdroższa przyjaciółko – powiedziała.
25
-Nie wierzę, że przeprowadzasz się do Nowego Yorku i nic mi nie powiedziałaś. Roześmiała się. -Chciałam, ale te dwa głupki chciały zrobić to osobiście. Jestem taka podekscytowana i jestem gotowa by zacząć coś nowego. -Cieszę się, że znowu będziemy wszystkie razem. Właśnie weszłam do klasy, więc odezwę się później. Kocham cię. -Ja ciebie też kocham. Nie mogłam się doczekać, aż zapoznam Hannah i Austina z moimi przyjaciółkami. Podczas ostatnich zajęć dostałam SMS od Maxa. ''Kolacja wieczorem. Nasza czwórka. Odbiorę was o siódmej i spędzimy noc w moim mieszkaniu. Więc weźcie rzeczy.'' Co, jeśli nie chcę zostać na noc? ''Nie ma takiej opcji. Jesteś mi dłużna, a ja potrzebuje seksu i mam zamiar to wykorzystać.'' Uśmiechnęłam się i przewróciłam oczami. ''Do zobaczenia o siódmej.'' Stał się najważniejszą osobą w moim życiu bardzo szybko. Wiedziałam, że zakochanie się w nim nie jest opcją, ale było za późno, w dodatku wiedziałam, że on też coś do mnie czuje. Jednak pytanie brzmiało: czy będziemy kontynuować naszą znajomość, kiedy będzie miał pełny dostęp do funduszu? Kiedy wróciłam do domu, otworzyłam drzwi, Molly i Kara siedziały zwinięte na kanapie, oglądając Seks w wielkim mieście, jedząc lody. Odłożyłam moją torebkę i usiadłam między nimi. -Jak poszła rozmowa? -Świetnie – powiedziała Kara. –Jutro dostaniemy decyzje. 26
-Trzymam za was kciuki! A tak swoją drogą, Max przyjedzie po nas o siódmej, by zabrać nas na kolacje. –Wzięłam łyżeczkę od Kary i nabrałam nią lody. -Proszę powiedz, że ma brata – jęknęła Molly. -Przykro mi. Ma tylko siedemnastoletnią siostrę, Fionę. Z jakiegoś powodu nienawidzi mnie. -Przyjaciół? –Uśmiechnęła się Kara. -Nigdy nie poznałam żadnego. -Dziwne. Nie sądzisz, że powinnaś? Wzruszyłam ramionami. -Mamy trzymiesięczną umowę. Pewnie nie musimy w to mieszać jego przyjaciół. Wzięłam ostatni kęs lodów, po czym wstałam, by się przebrać. Kara i Molly poszły w moje ślady. Dokładnie o siódmej, usłyszałyśmy pukanie do drzwi. Kiedy otworzyłam, zobaczyłam Darrena. -Wejdź, jesteśmy prawie gotowe. -Max poinformował mnie, że twoje przyjaciółki są z tobą i że zmusiłaś go, by powiedzieć im wszystko o umowie. -Tak. Ale im ufam, więc się niczym nie martwię. Molly. Kara. Chciałabym żebyście poznały Darrena, kierowcę Maxa. -Miło was poznać – uśmiechnął się Darren. -Ciebie również poznać- powiedziały w tym samym czasie. Wyszliśmy z budynku i zaczęłam się rozglądać, ale zobaczyłam tylko limuzynę. -Dziś nie jedziemy Rolls Roycem? -Nie. – Mrugnął i otworzył drzwi. Wsiadłam pierwsza, zajmując miejsce koło Maxa. 27
-Hej, dobrze wyglądasz – uśmiechnęłam się, pochylając się i całując go w usta. -Hej, piękna – wziął moją torebkę i położył ją na podłodze. –Witam was panie. Obie się zarumieniły, kiedy usiadły naprzeciwko nas. Ciężko byłoby zahamować ten instynkt przed najprzystojniejszym i najseksowniejszym kolesiem. -Powiedziałaś im o przyjęciu zaręczynowym? -Eh, nie. -Bylibyśmy zaszczyceni, gdybyście przyszły na nasze przyjęcie. Molly warknęła. -Przyjęcie zaręczynowe? Czy to nie przesada? -To
sprawka
moich
rodziców.
Czują
potrzebę
zrobienia
przedstawienia przed przyjaciółmi. -Będziemy przeszczęśliwe idąc na przyjęcie i celebrując fałszywe zaręczyny. – Kara uśmiechnęła się. Piliśmy, rozmawialiśmy, śmieliśmy się podczas jedzenia kolacji i nie mogłam być bardziej szczęśliwa, widząc, że Max dogaduje się z moimi przyjaciółkami. Miałam wizje przyszłości, kiedy siedzimy razem z przyszłymi chłopakami dziewczyn i spędzamy miło czas. Musiałam mieć trochę nadziej, że po tych trzech miesiącach, Max będzie chciał mnie zatrzymać na resztę swojego życia. Po wspaniałej kolacji odwieźliśmy dziewczyny do mojego mieszkania i wróciliśmy do niego. Uprawialiśmy seks w kuchni, ponieważ nie dotarliśmy do sypialni.
28
Rozdział 12
- Dzień dobry – wyszeptał Max, całując mnie w policzek. Moja ręka przejechała po jego klatce piersiowej, kiedy się w niego wtuliłam. Nie chciałam wychodzić z łóżka ani się od niego oddalać. - Musisz iść do pracy? - Niestety tak. Najpierw muszę iść na spotkanie. Nie masz dziś zajęć, więc jakie masz plany? – Rysował małe kółeczka palcem na moim ramieniu. - Idę z dziewczynami pozwiedzać Nowy York a później idziemy na zakupy. Muszę kupić jakąś sukienkę na jutrzejsze przyjęcie. - Zadzwonię do Melanie by spodziewała się ciebie w Berdorf. Cokolwiek weźmiesz, dopisz do mojego rachunku i nie oszczędzaj. Rozumiesz? Spojrzałam na niego, uśmiechając się. - Tak. Spotkam się z Melanie w Berdorf. - Dobrze. Teraz pozwól mi jeszcze raz zatonąć w twoich ramionach. – Przekręcił się i zanurzył palec we mnie, upewniając się, że jestem na niego gotowa. Byłam gotowa. Zawsze byłam gotowa, gdy był w pobliżu.
**** - Emma? – wysoka, rudowłosa kobieta przemówiła. - Max cię dobrze opisał. - A ty musisz być Melanie. - Jeśli zechcecie pójść ze mną, wybrałam dla was kilka sukienek. 3
- Dla nas? - Spytała zaskoczona Kara. - Tak. Max powiedział, że wasza trójka potrzebuje sukienek na jutrzejsze wydarzenie. Molly chwyciła moje ramię. - Dla nas również kupuje sukienki? - Chyba tak. - Oficjalnie się w nim zakochałam. – Westchnęła Kara. Wyciągnęłam rękę, pokazując pierścionek zaręczynowy. - Musicie sobie darować, jest mój – roześmiałam się. Przymierzyłam kilka sukienek i przesłałam Maxowi zdjęcia, by spytać co o nich myśli. Co myślisz o tej? Nie jestem pewny. Może wyjdziesz z przymierzalni i mi pokażesz? W moim brzuchu zaczęły latać motyle, kiedy pomyślałam, że przyszedł. Odsłoniłam zasłonkę i wyszłam, zobaczyłam Maxa siedzącego na krześle, patrzącego na mnie. - Co tutaj robisz? Myślałam, że jesteś w pracy. - Miałem wolną chwilę, więc pomyślałem, że wpadnę i zobaczę jak wam idzie wybieranie sukienek. - I? - Spytałam, kręcąc się wokół własnej osi. - Wygląda świetnie na tobie, ale to chyba nie jest odpowiednia sukienka na imprezę. Wróciłam do przymierzalni i założyłam długą, białą, jedwabną sukienkę bez ramiączek, która była ozdobiona koralikami wokół tali. Od razu wiedziałam, że to ta. Uśmiechnęłam się do swojego odbicia, zanim wyszłam z przymierzalni, by pokazać ją Maxowi. - Wow. Wyglądasz w niej naprawdę seksownie. – Uśmiechnął się. 4
Molly i Kara spojrzały na mnie, a ich szczęki opadły. - To ta sukienka. - Wiem, kocham ją. Max wstał i podszedł do mnie, położył dłonie na mojej talii, po czym pocałował mnie w policzek. - Muszę już iść. A ta sukienka jest idealna. Pogadamy później. - Spotykamy się dziś wieczorem? - Spytałam. - Nie. Spędź czas ze swoimi przyjaciółkami, zobaczymy się jutro. - Dobrze – powiedziałam z nutką lekkiego rozczarowania. Westchnęłam, kiedy odszedł. Nic nie mogłam poradzić na to, że było mi smutno, ponieważ chciałam się jeszcze z nim zobaczyć wieczorem. Nie chodziło mi o sam seks, oprócz tego lubiłam z nim spędzać czas. Molly i Kara znalazły idealne sukienki, a Melanie obiecała nam, że dostarczy je jutro rano do apartamentu. - Spotkasz się dziś z Maxem? - Spytała Kara. - Nie. Powiedział, żebyśmy dziś spędziły razem wieczór a spotkam się z nim jutro. - Więc co dziś robimy? Dziś jest piątek, a my jesteśmy w Nowym Yorku – Molly uśmiechnęła się. Kara wpatrywała się w telefon i po chwili pisnęła. - Jak daleko od twojego mieszkania jest Bowery Ballroom? - Nie mam pojęcia. Czemu pytasz? - Zgadnij kto dziś tam gra. - Kto? - Spytała zaciekawiona Molly. - High Five! - Zamknij się! Ten zespół indie z Miami? 5
- Tak! Wygląda na to, że dziś pójdziemy ich zobaczyć! – Powiedziała Molly. - Wokalista, Lucas jest mega gorący. I chyba czuł miętę do Emmy. - Nieprawda – pomachałam dłonią. Kara zahaczyła ramieniem o moje ramię. - Więc kupowanie drinków każdego wieczoru nic nie znaczy? - Proszę was, jestem pewna, że kupuje drinki każdej dziewczynie. - Nie kupował naszych – odpowiedziała Molly.
**** Kiedy szykowałyśmy się do wyjścia, Kara zapiszczała, kiedy jej telefon zaczął dzwonić. Dzwonili z salonu. Po rozłączeniu się zaczęła skakać po salonie, mówiąc, że dostała pracę i ma zacząć za dwa tygodnie. Kilka chwil później ten sam telefon otrzymała Molly. - Ten telefon sprawił, że mamy co świętować. – Ogłosiła Kara. Byłam podekscytowana z powodu moich przyjaciółek, miały bezpieczną pracę i przeprowadziły się do Nowego Yorku. Wyciągnęłam telefon i napisałam do Maxa. Wiesz co? Molly i Kara dostały pracę w tym salonie! Odłożyłam telefon i zaczęłam kończyć układać włosy i robić makijaż. Nie odpisał na mojego sms. Założyłam dopasowane, czarne jeansy i nową czarną bluzkę. Przejrzałam się w lustrze, założyłam sandałki na obcasie i chwyciłam mój płaszcz, byłam gotowa by zatracić się w muzyce High Five. Kiedy taksówka zatrzymała się przed Bowery Ballrów, wysiadłyśmy i weszłyśmy do środka, patrząc na tłum zgromadzony przed sceną, 6
czekający aż występ się zacznie. Obok była prywatna strefa, gdzie zobaczyłam znajomą twarzy. Ugh to była Fiona. Wstała, kiedy mnie zobaczyła i podeszła. - Cześć – powiedziała. - Cześć, Fiona. Pozwól, że ci przedstawię moje przyjaciółki to Molly i Kara. A to jest siostra Maxa, Fiona. Zaskakujące, ale uśmiechnęła się do nich przyjaźnie i wtedy zadała mi pytanie. - Lubisz High Five? - Tak. Kilka razy ich widziałyśmy w Miami. Niezły zespół. - Jeden z moich ulubionych. Nie wierzę, że ich znacie. To całkiem fajne. - Jeśli dobrze to rozegrasz, młodsza siostrzyczko, może Emma przedstawi cię wokaliście. – Molly uśmiechnęła się. - Co? Znasz Lucasa Wayna? - Kilka razy rozmawialiśmy w Miami. - O mój Boże! To niesamowite. Hej, obok nas jest pusty stolik, możecie tam usiąść. - Masz na myśli prywatną strefę? - Spytałam nieco zaskoczona tym, że nagle stała się tak sympatyczna. - Tak. Kiedy dowiedziałam się, że przyjeżdżają do Nowego Yorku, zarezerwowałam kilka stolików. Z nazwiskiem Hamilton można zrobić wszystko. - Dzięki, Fiona. To bardzo miło z twojej strony. Poszłyśmy za nią do czarnego stolika, który znajdował się obok sceny. - Najlepsze miejscówki – uśmiechnęła się. 7
Przedstawiła mnie swoim znajomym i podniosła kieliszek z winem. -Nie masz dwudziestu jeden lat, jak go zdobyłaś? -Jak mówiłam, nazywając się Hamilton, możesz prawie wszystko. Kara, Molly i ja usiadłyśmy i zamówiłyśmy drinki. Fiona i jej znajomi wyglądali o wiele dojrzalej niż siedemnastolatki. Zaczęłam się zastanawiać czy jej rodzice albo Max wiedzą, że tu jest. Kiedy Kara i Molly poszły do łazienki, Fiona usiadła koło mnie. - Przepraszam, że byłam dla ciebie taką suką. Wiem, że twoje zaręczyny z Maxem to farsa dlatego nie chcę cię polubić, bo później znikniesz. Byłam zaskoczona. - Nasze zaręczyny to nie farsa. Dlaczego tak mówisz? - Emmo nie jestem głupia. Wiem, że mój brat nigdy się nie ustatkuje. Jemu zależy tylko na funduszu powierniczym. - Nie mam pojęcia, o czym mówisz – zaczynałam się denerwować. - W porządku. Nikomu o tym nie powiem, ale jeżeli naprawdę cię kocha i cię poślubi to, dlaczego dziś zabrał Christine, by obejrzeć przedstawienie baletowe? Nie mogłam skupić się na tym, co mówiła, bo czułam tylko ból. - Wyszedł dziś z kimś? - Nie wiedziałaś? – Wyciągnęła telefon i pokazała mi ich zdjęcie, wychodzących z jego apartamentowca. On ubrany był w smoking, a ona miała na sobie długą, czerwoną suknię do ziemi. - Czy wie, że je zrobiłaś? - Nie. Kierowca Lizzy nas tam powiózł, bo chciałam zabrać z jego mieszkania moją bransoletkę, którą zostawiłam kilka tygodni temu, ale
8
wtedy zobaczyłam go z Christine. Widziałam bilety na ladzie w kuchni, więc założyłam, że zabiera ciebie. - Kim jest Christine? – Spytałam. - Dziewczyną, z którą raz się spotyka, a raz nie. Przykro mi, Emmo. Uśmiechnęłam się sztucznie. - Niepotrzebnie. Masz racje to przysługa, którą wyświadczam Maxowi a on w zamian pomaga mi. Proszę, nikomu nie mów i nie mów mu, że mnie dziś widziałaś. - Nie powiem i nie martw się, twój sekret jest bezpieczny. Kocham mojego brata i nienawidzę tego, do czego zmusili go rodzice. Max jest niesamowitym kolesiem i bratem, ale on nie wytrzymałby z jedną dziewczyną. Chyba odziedziczył to po naszym ojcu. Jestem pewna, że opowiedział ci o romansach naszego ojca. - Tak, wspominał o tym. Kara i Molly wróciły do stolika akurat przed rozpoczęciem suport. Fiona wróciła do swojego stolika, a ja siedziałam tam, smutna i zazdrosna o to, że Max zabrał kogoś innego na balet. Złamał zasady, obiecał, że z nikim nie będzie się spotykał, dopóki nasza umowa jest aktualna. Ten sukinsyn. Teraz byłam wkurzona jak cholera. Zdjęłam pierścionek i schowałam go do torebki. Kiedy suport skończył, na scenę wyszedł zespół High Five. Wszyscy wstaliśmy z naszych miejsc, zaczęliśmy krzyczeć i machać rękami. Wow, Lucas wyglądał całkiem nieźle. Ubrany był w sprane, ciemne jeansy a jego czarna podkoszulka opinała jego mięśnie. Jego brązowe włosy, które wcześniej były dłuższe, teraz były przycięte po bokach a dłuższe włosy sprawiały, że jego rozmarzone oczy wydawały się jeszcze bardziej rozmarzone. Przebiegł wzdłuż sceny, śpiewając pierwszą piosenkę. Kiedy 9
piosenka się skończyła on i jego zespół zaczęli mówić, że Nowy York jest niesamowity. Fiona stanęła na krześle i wykrzyczała jego imię. Kiedy odwrócił się, by na nią spojrzeć, to nasze spojrzenia się skrzyżowały, a na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Wskazał na mnie i puścił mi oczko. Molly chwyciła moje ramię, podekscytowana. - Następną piosenkę napisałem po spędzeniu kilku godzin z dziewczyną o imieniu Emma. Nazywa się „gdziekolwiek ona jest” – Uderzył w struny gitary. Tłum oszalał. Fiona podbiegła do mnie. - O mój boziu! To moja ulubiona piosenka a napisał ją, myśląc o tobie. - Wrzeszczała. Skończyłam pić mojito, kiedy on kończył śpiewać piosenkę. Dziesięć piosenek później ich występ się zakończył. Kiedy tylko zeszli ze sceny, podszedł do mnie ochroniarz. - Emma? - Tak. - Lucas chciałby się z tobą spotkać za kulisami. Powiedział, byś wzięła swoje przyjaciółki. - I znowu się zaczyna – uśmiechnęła się Kara. Spojrzałam na Fionę, która przestała oddychać i chwyciłam jej ramię. - Chcesz z nami iść? - Serio?- Spytała podekscytowana. - Tak. – Uśmiechnęłam się, kiedy byłyśmy prowadzone korytarzem do dużego pomieszczenia. Kiedy weszliśmy do środka, Lucas odwrócił się i spojrzał na mnie. - Cześć, Emmo. - Cześć, Lucas. Pamiętasz moje przyjaciółki, Karę i Molly? 10
- Oczywiście. Czy nie była z wami jeszcze jedna dziewczyna? Roześmiałam się. - Tak. Pewnie mówisz o Aubrey. Ona jest w Miami. Chciałabym ci przedstawić moją przyjaciółkę, Fionę Hamilton. Jest twoją fanką. Chwycił jej dłoń i delikatnie uniósł do ust i ucałował ją. Fiona wyglądała, jakby miała stracić przytomność. - Miło cię poznać, Fiono. Czy chciałybyście do nas dołączyć i napić się drinka? Oczywiście na mój koszt. Poszłyśmy z nimi. Znaleźliśmy się w pomieszczeniu, w którym znajdował się wielki stół. Lucas zamówił u barmana dla dorosłych po kolejce drinków a dla Fiony i jej nieletnich znajomych colę. - Co za niespodzianka. - Teraz tu mieszkam. Uczę się w Parsons. - Super – uśmiechnął się. Siedzieliśmy i rozmawialiśmy kilka godzin, a po kilku drinkach czułam obecność alkoholu w moim krwiobiegu. - Chciałabyś jechać z nami do hotelu? Oferta była kusząca i przez chwilę się nad tym zastanawiałam. Jeśli Max nie przestrzegał zasad, też nie musiałam. - Jest zaręczona z moim bratem. – Powiedziała dumna Fiona. Lucas spojrzał na mnie i przechylił głowę. - Jesteś zaręczona? Dzięki, Fiona. - Tak – spojrzałam w dół. - Gdzie twój pierścionek? Sięgnęłam po torebkę i wyciągnęłam go, po czym włożyłam go na palec. 11
- Jest dość duży, a ja nie chcę go zgubić. Zmarszczył brwi i spojrzał na mnie, po czym powoli powiedział: - Rozumiem. Boże, ależ on był przystojny rozumiem, dlaczego Fiona za nim szaleje. - Może wystąpicie jutro na przyjęciu zaręczynowym Emmy i Maxa? - Spytała Fiona. Prawie padłam na zawał serca. Co ona kurwa wyprawia? - Pobieramy opłatę za występ – powiedział Lucas. - Podwoje to, co bierzecie normalnie – uśmiechnęła się. - Ile masz lat? – Spytał łagodnie Lucas. - Siedemnaście, niedługo osiemnaście i jestem całkiem zamożna, więc pieniądze nie stanowią problemu. Lucas spojrzał na nią z kpiącym uśmieszkiem. - Myślę, że jutro wystąpimy. Daj mi adres i powiedz, o której a będziemy. Świetnie. Zabijcie mnie. - Musimy już iść. Dzięki za dzisiejszy wieczór. – Wstałam i chwyciłam Fionę za ramię. - Idziemy. - Do zobaczenia jutro – puścił mi oczko. Wyszłyśmy na zewnątrz, zatrzymałam się i spojrzałam na Emmę. - Co ty wyprawiasz do cholery? - Co? To świetny zespół i lubisz ich, więc dlaczego mają nie zagrać na waszym przyjęciu zaręczynowym? Tylko o tym pomyśl, wkurzy to moich rodziców i zobaczysz, jak zareaguje Max. Nie chciałabyś dać mu nauczkę po tym, jak zabrał Christine zamiast ciebie? - Nie bawią mnie takie gierki. 12
- A mnie tak i zaufaj mi, będzie niesamowicie. – Zanim wsiadła do limuzyny, odwróciła się i spojrzała na mnie. - A tak przy okazji te wasze tak zwane zaręczyny są grą. - Wsiadła do samochodu i zatrzasnęła drzwi. Molly złapała nam taksówkę, a Kara położyła dłoń na moim ramieniu. - Ta dziewczyna nie jest zwykłą siedemnastolatką. Lepiej na nią uważaj. Westchnęłam, kiedy wracałyśmy do mieszkania.
13
Rozdział 13
Kurwa. Kolejny kac zaatakował mnie, kiedy otworzyłam oczy, słysząc piszczenie mojego telefonu. Sięgnęłam po niego i zauważyłam, że Max odpisał. Gdzie ty kurwa wczoraj byłaś i kim był ten koleś? Moja siostra wstawiła wasze zdjęcie na Instagram. Wow. Serio Max? On wychodzi z jakąś wywłoką i ma tupet mnie wypytywać? Pomimo tego, że byłam wściekła, nie chciałam rozpoczynać kłótni w dniu imprezy. Nie musiałam mu się tłumaczyć. To nie jego interes gdzie byłam i co robiłam. To on złamał zasady, nie ja. Nie odpisałam. Godzinę później usłyszałam pukanie do drzwi. Cholera, wiedziałam, że to on. Wyskoczyłam z łóżka w jedwabnej koszulce nocnej i popędziłam przez mieszkanie. Kiedy tylko otworzyłam drzwi, Max zaczął na mnie warczeć. - Nie odpowiedziałaś na moją wiadomość! - Wrzasnął. - Bądź ciszej, dziewczyny śpią. Stał tam, wyglądając niesamowicie seksownie i powoli pokręcił głową. Gniew, który mnie wypełniał, szybko przemienił się w pożądanie. Cholera. Cholera. Cholera. Wiedziałam, że to się stanie. Widziałam w jego oczach pragnienie. - Do diabła, Emma – Podszedł do mnie i zgniótł moje usta swoimi, obejmując moją twarz dłońmi. Podskoczyłam i oplotłam go nogami, by mnie zaniósł do sypialni. Położył mnie na łóżku. Zdjął podkoszulkę i jeansy, po czym zrzucił je na podłogę. Sięgnął pod moją koszulkę nocną i ściągnął moją bieliznę. Zamknęłam oczy, kiedy jego język delikatnie mnie pieścił. Zrobiłam się bardzo wilgotna, kiedy włożył we mnie palec. 14
Delikatne i słodko westchnął, kiedy doprowadził mnie do granic przyjemności. Napięcie rosło, kiedy chwyciłam go za włosy i trzymałam go do czasu, gdy osiągnęłam rozkosz. Tak bardzo, jak pragnęłam krzyczeć, musiałam się opanować z powodu Molly i Kary. Najpierw poczułam spięcie a później ogromne rozluźnienie, odchyliłam głowę do tyłu. Jego język zaczął wędrować do góry po mojej klatce piersiowej, unosił coraz wyżej moją koszulkę nocną, obnażając piersi. Wziął do ust sutek i delikatnie go ssał. Chciałam go dotknąć i poczuć jego erekcje, zanim mnie przeleci. Zbliżył się jeszcze bardziej, a jego usta były nad moimi, spojrzał w moje oczy, po czym mnie pocałował. Sięgnęłam do dołu i chwyciłam jego penisa, przesuwając ręką w górę i w dół. - Chcę, byś mnie ujeżdżała – wyszeptał, przekręcając się, pociągnął mnie, bym na nim usiadła, delikatnie wchodząc we mnie. Wciągnęłam głęboko powietrze, kiedy byłam na nim, poruszając lekko biodrami. Jego palce uniosły moją koszulkę do góry, aż ściągnął ją ukazując moje nagie ciało. Poruszałam się powoli, robiąc okrężne ruchy. Jego dłonie znajdowały się na moich piersiach, zanim pociągnął mnie do dołu i delikatnie zaczął je całować. Po chwili wyprostowałam się, przesuwając dłońmi po jego klatce piersiowej, zaczęłam się poruszać szybciej. Chwycił mnie za biodra, zatrzymując mnie w miejscu, po czym sam zaczął się poruszać w górę w dół, dając mi kolejny orgazm. Dyszałam, a moje serce waliło jak oszalałe. Próbowałam uspokoić oddech, kiedy on doszedł we mnie po mocnym, głębokim pchnięciu. Opadłam na niego, a on mnie objął bardzo mocno.
15
Kiedy mogłam już spokojnie oddychać, zsunęłam się z niego. Spojrzał na mnie i pocałował moje czoło, wyciągnął ramiona i przycisnął mnie do siebie. - Chcę wiedzieć gdzie byłaś – odezwał się. Podniosłam się, wyrywając się z jego objęć i założyłam świeżą bieliznę. - A jak było na twojej randce z Christine? - Spytałam, kiedy miałam na sobie koszulkę nocną. Położył ręce za głową, patrząc na mnie. - Jak podobał ci się występ, Max? Kiedy patrzyłam na niego z drugiego końca łóżka, on przygryzł wargę. -Skąd o tym wiesz? -To nieważne. Złamałeś zasady – wyszłam z sypialni, kierując się do kuchni po kawę. Poszedł za mną w samych jeansach. Kara i Molly siedziały przy stole i patrzyły na nas. Widziałam, jak ich szczęki opadły, zaskoczone widokiem Maxa. - Nie odwracaj kota ogonem, kim był ten koleś? - A kim jest Christine! – Wrzasnęłam mu prosto w twarz. Kara i Molly wstały. - Zostawimy was samych. Przewróciłam oczami, kiedy Max się z nimi przywitał. - Wystawiłeś mnie wczoraj by jakąś kobietę zabrać na balet. Jesteś do bani, Max. Naprawdę jesteś beznadziejny! Nalał sobie kawy, ponieważ ja mu jej odmówiłam i usiadł na stołku.
16
- Przepraszam, Emma. Bilety kupiłem, zanim cię poznałem i obiecałem, że ją zabiorę. Jakim mężczyzną bym był, gdybym tak nagle zmienił zdanie? - Mężczyzną, który ma jaja, by powiedzieć, że ma narzeczoną. - Dlaczego miałbym jej to mówić? To nie są prawdziwe zaręczyny. A teraz kim był ten koleś i dlaczego byłaś z moją siostrą? Nie miałam ochoty się tłumaczyć, ale też nie miałam ochoty się dalej kłócić, dlatego uległam. - Nazywa się Lucas i jest wokalistą w zespole High Five. Spotkałam się z nim kilka razy w Miami, dlatego po koncercie z nim rozmawiałam. A twoją siostrę spotkałam przed ich występem. Ona pokazała mi twoje zdjęcie z Christine. Najwidoczniej zostawiła u ciebie jakąś bransoletkę i chciała ją odzyskać. A i przy okazji wie o naszej umowie. - Co? Co powiedziałaś? – Wrzeszczał. - Nie martw się tym. Powiedziała, że nie powie waszym rodzicom, bo żal jej ciebie. W każdym razie twoja siostra jest fanką zespołu, dlatego ją z nimi zapoznałam. Wszyscy siedzieliśmy razem i gadaliśmy. Twoja siostra musiała zrobić nasze zdjęcie, ale nie pamiętam, nawet kiedy. Spojrzał w drugą stronę a szczękę miał zaciśniętą. Był wściekły, ale nie miał prawa się złościć. - Pieprzyłeś się z nią wczoraj? - Spytałam odważnie. Spojrzał mi w oczy. - A ty się z nim wczoraj pieprzyłaś? - Nie, bo nie jestem dziwką. W przeciwieństwie co sądzisz panie Hamilton. Teraz poproszę, żebyś opuścił moje mieszkanie. - Nie pieprzyłem jej wczoraj. Obejrzeliśmy tylko balet i zawiozłem ją do domu, a sam wróciłem do siebie. 17
- Wiesz co Max, już mnie nie obchodzi co robisz. Jeszcze dwa miesiące tej farsy. Spróbujmy zachowywać się jak cywilizowani ludzie przez ten czas. - Dlaczego jesteś zła? Wyjaśnij mi to – mówił delikatnie. - Ponieważ kłamałeś. Nie powiedziałeś, że wychodzisz z inną kobietą. Mieliśmy umowę, że nie będziemy się spotykać z innymi ludźmi podczas naszego fałszywego związku. - Przepraszam. Nie chciałem kłamać. Ale to doskonały przykład, dlaczego nie mogę być z nikim związany. Nikt nie będzie mi mówił co mam robić. To ja decyduje za swoje życie. Nikt inny. Zabolało mnie serce, a moje oczy wypełniły się łzami. Nie mogłam płakać przy nim. Nie dam mu tej satysfakcji. - Masz racje, Max i przepraszam. Tak samo jest ze mną. Nikt nie będzie kwestionował moich wyborów. Nigdy na to nie pozwolę. Podszedł do mnie i objął mnie od tyłu. - Przepraszam, nie chcę się z tobą kłócić. Przyjadę po ciebie około szóstej, ok? Kiwnęłam głową. Pocałował moją szyję i poszedł do sypialni po resztę ubrań, po czym wyszedł, a ja patrzyłam przez okno. -W porządku? -Spytała zaniepokojona Molly. -W co ja się wplątałam? – Załamałam się, a wodospad łez popłynął po moich policzkach. Kara podeszła i mnie objęła. - Masz powód, by to robić. Nie spodziewałaś się, że się w nim zakochasz.
18
- Jak ktoś może go nie pokochać? Przecież do diabła wystarczy na niego spojrzeć. Za każdym razem, gdy jest blisko mam orgazm. Roześmiały się. - Chyba wiemy, co masz na myśli. On najwidoczniej ma problemy ze sobą przez swojego ojca. Wiem, że nie chcesz tego słyszeć, ale najlepiej trochę wycofać się z tej zażyłości. On nie może być uratowany, dopóki tego nie chcę a z tego, co mówi to nie chcę. Przełknęłam z trudem ślinę, ponieważ Kara miała racje, on nie chcę moich uczuć, ale dlaczego tak zareagował, dowiadując się o Lucasie? - Wracam do łóżka. Jestem zmęczona tym całym dramatem związanym z Maxem – wróciłam do sypialni, weszłam do łóżka, które wciąż pachniało nim. Kurwa. Wystałam z łóżka, chwyciłam koc leżący na krześle, po czym poszłam na kanapę. Kara i Molly były w kuchni. - Myślałam, że idziesz spać – powiedziała Molly. - Nie mogę spać w łóżku, skoro pachnie nim – położyłam się na kanapie, zawinęłam się kocem i zasnęłam.
19
Rozdział 14
Molly kończyła układać moje włosy, kiedy sprawdziłam godzinę. Za pięć minut miała być szósta. - Gotowe. Teraz możesz włożyć tę piękną sukienkę – uśmiechnęła się. Podeszłam do mojej szafy i wyciągnęłam sukienkę, którą dostarczył kurier, kiedy spałam. Wyglądała tak samo pięknie, jak wczoraj. Kiedy ją założyłam, usłyszałam pukanie do drzwi. - Czy któraś z was może otworzyć? To Darren. Powiedzcie, że zaraz będę gotowa. Kiedy wkładałam nowe buty, zobaczyłam, że Max wszedł do sypialni. - O mój boże, wyglądasz pięknie – uśmiechnął się, kiedy się odwróciłam. Moje serce zaczęło walić ze zdenerwowania z powodu naszej porannej kłótni i w sumie nie byłam gotowa na spotkanie z nim. - Dzięki. - Kupiłem ci coś – Max podszedł i podał mi długie, niebieskie, jedwabne pudełko. - Nie trzeba było. - Po prostu otwórz. Kiedy wzięłam pudełko, zobaczyłam logo Tiffaniego. Otworzyłam i zobaczyłam pięknego diamentowego motyla zawieszonego na srebrnym łańcuszki. 20
- Max, jest piękny. Wziął pudełko z moich rąk i wyjął naszyjnik, i założył mi go, kiedy patrzyłam w lustro. - Motyl symbolizuje przemianę. Wszyscy przechodzimy różne etapy w życiu, gdzie potrzebna jest przemiana i to nas kształtuje. Motyl reprezentuje również nadzieje, a kiedy lata wokół kwiatów to jakby tańczył. Chcę, żebyś zawsze tańczyła, Emmo. Obiecaj mi, że nigdy nie przestaniesz tańczyć. Dreszcz przebiegł wzdłuż mojego kręgosłupa, a łzy wypełniły moje oczy. - Dziękuje, Max. Naszyjnik jest naprawdę piękny. Odwrócił mnie. - Przepraszam za wcześniej. Nie chciałem być takim palantem. - Przeprosiny przyjęte. Pochylił się i pocałował mnie. - Lepiej się zbierajmy, bo moja mama się wścieknie. Nasza czwórka wsiadła do limuzyny, którą prowadził Martin. - A gdzie Darren? -Spytałam szeptem Maxa. - Ma dziś wolne – puścił mi oczko. Pojechaliśmy do domu jego rodziców, a kiedy weszliśmy do domu, wszyscy klaskali. - Już są. – Powiedziała Carol. - Nasza szczęśliwa para. Uśmiechnęłam się, kiedy ona i Bradshaw uściskali mnie, a ja im przedstawiłam Karę i Molly. Cały dom był wypełniony białymi daliami i różowymi
różami.
Delikatna
muzyka
rozbrzmiewała
w
każdym
pomieszczeniu, a goście rozmawiali ze sobą. Max chwycił kieliszek szampana z tacy przechodzącego kelnera i mi go wręczył. 21
- Wyglądasz oszołamiająco. Kocham tę sukienkę. - Carol uśmiechnęła się, chwytając moje dłonie. - Chodź. Nie mogę się doczekać, by przedstawić cię wszystkim naszym przyjaciołom. Po poznaniu ludzi, których pewnie już nigdy nie spotkam podeszła do mnie Fiona i szturchnęła mnie w ramię. - Niedługo będą – uśmiechnęła się. -Jestem taka podekscytowana, że ledwo stoję. - Kto niedługo będzie? -Spytał Max, patrząc na swoją siostrę. - Zobaczysz – prychnęła rozbawiona i odeszła. - Co ona kombinuje? Nie miałam zamiaru się w to mieszać, dlatego z gracją wywinęłam się, wymykając się do łazienki. Szłam korytarzem, kiedy usłyszałam dziwne dźwięki dobiegające z pokoju znajdującego się naprzeciwko łazienki. Jeśli dobrze pamiętam było to biuro Bradshaw. Po skorzystaniu z toalety, kiedy wychodziłam, zderzyłam się z kobietą, która wychodziła z pomieszczenia naprzeciwko. Zatrzymała się i spojrzała na mnie zaskoczona. Spojrzałam nad jej ramieniem i zobaczyłam, że Bradshaw zapina swoje spodnie. Spojrzałam na podłogę i wróciłam na przyjęcie. Max chwycił moje ramię i wyszeptał mi do ucha: - Twój zespół przyjechał. - To nie mój zespół, nie miałam z tym nic wspólnego. Twoja siostra im zapłaciła, by dziś zagrali. Max odszedł rozgniewany, a ja byłam zdezorientowana, co się działo w jego głowie? Wzięłam kolejny kieliszek szampana i kiedy go opróżniłam, znalazłam Karę, Molly i Fionę rozmawiających z Lucasem. - Witam piękną panią – uśmiechnął się, przyglądając mi się. Max podszedł od tyłu i objął mnie. 22
- Cześć, skarbie. - Max, chciałabym, byś poznał Lucasa, wokalistę High Five. - Cześć. Jesteś szczęściarzem, skoro poślubisz taką piękną kobietą. Poznaliśmy się w Miami. - Wiem, że jestem szczęściarzem. Zakochałem się w niej od pierwszego wejrzenia. - Trudno się nie zakochać. To było niezręczne i bardzo niekomfortowe. Nagle Bradshaw poprosił wszystkich o uwagę. - Carol i ja chcieliśmy wznieść toast za przyszłych państwa Hamilton. Jesteśmy dumni, że nasz syn w końcu się zakochał i planuje się ustatkować. Tak jak ja będzie miał ukochaną przy swoim boku. Stworzyliśmy piękną rodzinę i osiągnęliśmy sukces, prowadząc rodzinny interes, nie mógłbym prosić o więcej. Emma jest urocza i wierzę, że mój syn wybrał doskonale. Za Maxa i Emmę by wasza miłość była wieczna. Miałam ochotę zwymiotować. W sumie czułam się tak, jakbym wymiotowała. Ten facet był tak fałszywy, że aż mnie brzuch bolał. Spojrzałam w lewo i zobaczyłam dziewczynę, która wyszła z jego biura. - Kim jest ta dziewczyna z blond włosami? -Spytałam Maxa. - To Rosalina jedna ze stażystek. Czemu pytasz? - Czy to ona? - Spytałam, chociaż znałam odpowiedź. - Nie. Michelle dziś nie ma. Niech będzie przeklęty. Pieprzy dwie stażystki. Nie chciałam nic mówić Maxowi, ponieważ i tak był wystarczająco zły z powodu Michelle. - Czemu pytałaś o Rosaline? - Bez powodu. Po prostu patrzy się na mnie. Max się pochylił. 23
- Pewnie myśli, że jesteś seksowna. - Może moglibyśmy zrobić trójkącik. – Wyszeptałam. - Chciałabyś to zrobić? Położyłam rękę na jego klatce piersiowej. - W twoich snach. Zespół zaczął grać a ja widziałam jak podekscytowana była Fiona. - Widziałem, jak na ciebie patrzy – przemówił Max. - Kto? - Lucas pragnie cię. - Też tak myślę. W sumie to nie było tajemnicą w Miami. Kiedy nasza umowa się skończy, zadzwonię do niego. Zobaczyłam, że Max się wściekł. - Wykorzysta cię. Max złapał mnie za rękę i zaczął ciągnąć w głąb domu. - Gdzie idziemy? - Zobaczysz.- Poprowadził mnie schodami do łazienki, zamknął za sobą drzwi. Złapał mnie za nadgarstki i przyciągnął mnie, mocno mnie całując. Jego pocałunki były namiętne, przepełnione gniewem. - Chcesz bym cię przeleciał przy tej ścianie? Patrzyłam w jego piękne oczy, kiedy trochę się odsunął, czekając na moją odpowiedź. Przełknęłam ślinę z trudem. - Chcę. - Jesteś pewna? A może chcesz, by on cię przeleciał? - Nie, chcę żebyś to był ty. - Powiedz to. – Warknął, podnosząc moją sukienkę i ściągając moje majtki, po czym rozpiął spodnie, pozwalając im opaść do kostek. - Chcę, żebyś mnie przeleciał. 24
Moja sukienka nam przeszkadzała, dlatego puścił mnie a ja się odwróciłam, by rozpiął suwak z tyłu. Kiedy opadła na podłogę, odwrócił mnie, zbliżył się do mnie, a ja chwyciłam go za szyję. - Chciałem cię pieprzyć od tyłu, ale wtedy nie widziałbym twoich pięknych ust, kiedy będziesz dochodzić. Wszedł we mnie głęboko, mocnym pchnięciem a ja westchnęłam. Podniósł moją nogę, zahaczając ją na swoich biodrach. Poruszał się gwałtownie. Podniosłam drugą nogę i oplotłam go. Kiedy wchodził we mnie bardzo mocno, doprowadzając mnie do zdumiewającego orgazmu. - Dokładnie tak, maleńka. Dojdź dla mnie. Wiem, że lubisz jak cię tak pieprze. Pocałował mnie i wszedł we mnie jeszcze głębiej i doszedł we mnie. - Póki co jesteś moja. - Wyszeptał do mojego ucha. Postawił mnie na ziemi. Po czym założył spodnie. Wręczył mi moje majtki i sukienkę. - Lepiej się ubierz i wróćmy, zanim zauważą nasze zniknięcie. Włożyłam majtki i sukienkę, prosząc go by ją zasunął. - Czy to byłoby coś złego, gdyby wiedzieli, że się pieprzyliśmy? W końcu świętujemy naszą miłość. – Przygryzłam wargę i wyszłam z łazienki. Od dzisiaj przestaje grać w tę emocjonalną grę. Max Hamilton chciał tylko fizyczności i tylko to dostanie. Nadszedł czas, bym się przygotowała do dalszego życia, bez niego.
25
Rozdział 15
- Będę za wami tęsknić – powiedziałam, przytulając Molly i Karę na lotnisku. - Wrócimy za niecałe dwa tygodniu i wtedy rozpoczniemy polowanie na mieszkanie. - Jeśli chcecie, mogę się rozejrzeć za czymś i tak nie mam nic lepszego do roboty. Kara uśmiechnęła się do mnie delikatnie i chwyciła mnie za dłoń. - Jesteś pewna, że Max nie zostanie, nawet gdy wasza umowa się skończy? - Tak jestem pewna. Nie znam jego planów i nie chcę ich poznawać. Ma poważne rodzinne problemy, a on nie chcę mnie wtajemniczać. Nie mogę pozwolić sobie na nadzieje, by później cierpieć. Zrobiłabym sobie tylko krzywdę. - Masz racje. Trzymaj się Emmo. Niedługo wrócimy i odwrócimy twoją uwagę. Uścisnęłam je jeszcze raz na pożegnanie, a one poszły do odprawy. Westchnęłam, kiedy wsiadałam do taksówki, by pojechać do apartamentu. Założyłam ubrania do ćwiczeń i zeszłam do siłowni. Wskoczyłam na bieżnie i zaczęłam biec. Nie mogłam przestać myśleć o wczorajszej nocy. Przyjęcie było w porządku, ale najlepsze co się wydarzyło było między mną i Maxem. Ten głód, który wczoraj u niego dostrzegłam, gdy dowiedział się, że mam zamiar skontaktować się z Lucasem po naszym rozstaniu, nigdy wcześniej czegoś takiego nie doświadczyłam. Wiem, że był zazdrosny i nie chcę słyszeć o innych mężczyznach. Ale czy był 26
wystarczająco zazdrosny, by ze mną zostać? Czy ta zazdrość mogłaby pokonać jego niechęć do związków? Zanim się spostrzegłam, minęła godzina odkąd zaczęłam biegać. Byłam cała spocona i musiałam się umyć. Chwyciłam ręcznik i wytarłam nim twarz, kiedy skierowałam się do apartamentu. Odkręciłam gorącą wodę i pozwoliłam jej spływać po moim ciele. Spojrzałam w lustro i dotknęłam motyla, którego dostałam od Maxa. Słowa, które wtedy wypowiedział, prześladowały mnie: Chcę byś zawsze tańczyła. Obiecaj, że nie przestaniesz tańczyć. Wcześniej nie myślałam o tym zbyt intensywnie, ale po przyjęciu nie mogłam wybić sobie tego z głowy. Po położeniu się do łóżka w nocy cały czas to słyszałam w swoich myślach. Nie chciałam mówić o tym dziewczynom, bo one by jeszcze bardziej rozdmuchały tę sprawę. Czułam, że dał mi go, żebym zachowała go w pamięci, kiedy już się rozstaniemy. Kiedy wyszłam z kabiny, usłyszałam mój telefon, dzwoniła moja mama. Oddzwoniłam, kiedy się ogarnęłam. Gdyby tylko wiedziała, co się wpakowałam byłaby przerażona. Ubrałam się w spodnie do jogi i luźną koszulkę. Była siódma, a ja nigdzie się nie wybierałam. Max się nie odzywał przez cały dzień, a ja czułam się trochę samotna bez dziewczyn. Podgrzałam kilka kawałków pizzy, które zostały z wczoraj i nalałam sobie wina, po czym zadzwoniłam do mamy. - Cześć, skarbie. Co u ciebie słychać? Kiedy usłyszałam jej głos, łzy napłynęły mi do oczu. Tęskniłam za nią. - W porządku, a jak u ciebie? - Wszystko dobrze. Coś się stało? Masz jakiś smutny głos. 27
W moim gardle pojawiła się gula, chciałam jej się wyżalić, ale nie chciałam jej martwić. - W porządku. Kara i Molly dziś wyjechały, przez co jestem trochę przygnębiona. - Oh kochanie. Nie poznałaś żadnych nowych przyjaciół? - Poznałam, ale i tak trochę tęsknie za domem. - A co powiesz o mężczyznach w Nowym Yorku? Poznałaś kogoś wyjątkowego? - Nie. W sumie nie mam za bardzo czasu ze względu na szkołę. - Musisz się bawić. A kiedy Macy wraca? - W następnym tygodniu. - To dobrze. Nie będziesz taka samotna. Posłuchaj, skarbie, muszę kończyć. Właśnie wychodziliśmy na kolacje. Kocham cię i niedługo się odezwę. - Pa, mamo. Kiedy dolałam sobie wina, usłyszałam pukanie do drzwi. To musiał być Max a ja nie miałam nastroju, by się z nim widzieć. Wstałam i otworzyłam drzwi, byłam w szoku, kiedy zobaczyłam Fionę. - Fiona, cześć. Co tutaj robisz? - Nie wiedziałam gdzie iść, nie mogę wrócić do domu. Była kompletnie zalana. Ledwo weszła przez drzwi, złapałam jej ramię, zapobiegając jej upadkowi. - Jesteś pijana. - Jaka jesteś spostrzegawcza – uśmiechnęła się. - Coś się stało? - Życie – wybełkotała.
28
Zaprowadziłam ją na kanapę i pomogłam jej usiąść. Wzięłam moje wino ze stolika, kiedy zobaczyłam, że po nie sięga. - Jesteś taka ładna. Naprawdę chciałabym, by Max się z tobą ożenił. Czy mogę tu przenocować? - Oczywiście, że możesz, ale może mi powiesz, co się wydarzyło. - Carol i Bradshaw Hamilton. To się wydarzyło. Mam dość tego, że próbują kontrolować moje życie i każą nam udawać, że mamy taką idealną rodzinę, podczas gdy ojciec pieprzy każdą kobietę, która dopiero co skończyła liceum. Nienawidzę ich. To tacy obrzydliwi hipokryci. Objęłam ją mocno, kiedy się rozpłakała. - Niedobrze mi. Gdzie łazienka? - Za rogiem. Pierwsze drzwi po prawej. – Wstałam, kiedy ona próbowała się podnieść, przyciskając dłoń do ust. Usłyszałam telefon, dostałam wiadomość od Maxa. Fiona wyszła z domu i nie mogę jej nigdzie znaleźć. Moi rodzice są zdenerwowani. Nie odzywała się do ciebie? Jest u mnie. Zaraz będę. Nie, Max. Daj jej dziś spokój. Jest moją siostrą. Westchnęłam i poszłam pod łazienkę. - Max zaraz będzie. - Dzwoniłaś po niego? - Rozpłakała się. - Nie. Właśnie do mnie napisał i powiedział, że cię szuka i że twoi rodzice się o ciebie martwią. Pogadaj z nim. On jest w stanie cię zrozumieć. Nie musisz z nim jechać. Możesz tu zostać.
29
Niedługo po jego ostatniej wiadomości, usłyszałam pukanie do drzwi. Otworzyłam, a Max wszedł. - Gdzie ona jest? - W łazience, wymiotuje. Jest pijana. - Kurwa. - Zaczął iść w kierunku łazienki. Chwyciłam go za ramię, a on spojrzał na mnie zaskoczony. - Nie krzycz na nią. Cierpi i potrzebuje wsparcia. Mówię serio, Max. Pokręcił głową i poszedł do łazienki, a ja podążyłam za nim. Pochylił się i położył rękę na jej plecach a ja zmoczyłam ręcznik ciepłą wodą, po czym poszłam zrobić kawę w kuchni. Kilka chwil później, Max położył swoją siostrę na kanapie. - Powiedziałam Fionie, że może tu zostać. - Dzięki, ale zabiorę ją ze sobą. - Ale chcę zostać u Emmy. Wręczyłam jej kubek kawy. - W porządku, niech zostanie. - Zadzwonię do rodziców i powiem im, gdzie jest. - Zostawię was, byście porozmawiali. Będę u siebie. Po godzinie, Max wszedł i usiadł na brzegu łóżka. - Dzięki, że jej pomogłaś i pozwoliłaś jej zostać. - Nie ma problemu, co z nią? - Odpłynęła na kanapie. Powiedziałem, że nie może tak pić ze względu na jej wiek, a ona kazała mi się odpierdolić – prychnął. - My też mieliśmy kiedyś po siedemnaście lat. Westchnął. - No tak a, jak Molly i Kara? - W porządku. 30
- Czy tylko tyle masz do powiedzenia? – Jego usta znalazły się niebezpiecznie blisko moich. - Uh huh – jego zapach obezwładnił mnie. Tak bardzo, jak chciałam z tym walczyć, to nie mogłam. Nasze usta się zetknęły, kiedy dotknął mojego policzka. - Nie mogę przestać myśleć o ostatniej nocy. - Mhm. Uśmiechnął się, po czym delikatnie przygryzł moją dolną wargę. Jego dłoń wylądowała na moich piersiach, kiedy nasze pocałunki stały się bardziej namiętne. - Chcę w ciebie wejść. Walczyłam o powietrze, bo chciałam, by to zrobił. On potrafił odebrać mi dech, kiedy był blisko. - Chcę przycisnąć moje ciało do twojej nagiej skóry i poczuć jej miękkość. Cały dzień myślałem o tym, jak w ciebie wejdę i poczuję twoje ciepło. Wstał, zdjął buty, koszulkę spodnie. Podniosłam koszulkę i rzuciłam ją na podłogę. Przykryłam się kołdrą, a Max się do mnie przyłączył. Przebiegł dłonią po moim ciele, kończąc wkładając palec we mnie. Wzięłam gwałtowny oddech, ciągnąc go za włosy. Odrzuciłam głowę do tyłu, kiedy jego język rysował szlaki po mojej szyi, a jego palec poruszał się we mnie, odnajdując wszystkie właściwe punkty. Mój oddech był płytki, a moje ciało płonęło. Doprowadzał mnie do szału. - Boże, nie mogę się doczekać, aż w ciebie wejdę. Dojdź, skarbie. Nie przestanę, dopóki nie dojdziesz. Jęknęłam miękko, poczułam jak po moim ciele rozlewa się orgazm.
31
- Uwielbiam, jak tak dochodzisz, nawet nie masz pojęcia, jak mnie to nakręca – wyjmuje palec i kładzie się na mnie, rozkładając moje nogi, wchodzi we mnie, a ja prawie osiągam kolejny orgazm. Warczy, dotykając moich piersi. Znowu jęczę, mówiąc jego imię, kiedy moje nogi się zaciskają. Jego ruchy stają się wolniejsze, ale głębsze, mruczę, kiedy kończy we mnie. Kiedy skończył, całuje mnie. Kładę głowę wykończona, kiedy wychodzi ze mnie i kładzie się obok, próbując oddychać normalnie. - Chodź tu – wyciąga ramię, robiąc mi miejsce przy sobie. Kładę się tam, a on mnie oplata ramionami a ja myślę, że to niedługo się skończy; to uczucie bezpieczeństwa i bycia chcianą i pożądaną. - Zostaniesz na noc? – pytam. - Nie mogę. Muszę wstać jutro rano – całuje mnie, jakby dzięki temu miałabym się poczuć lepiej. Uwalniam się z jego objęć i wstaje z łóżka. - Gdzie idziesz? - Umyć się. Trafisz do drzwi. – Idę do łazienki i się zamykam. Uprawianie z nim seksu to zbyt wiele, jestem kobietą i moje emocje czasem sprawują prym. Odkręciłam wodę, by nie usłyszeć go, jeśli coś powie. Kiedy kończę, wychodzę, owijam się ręcznikiem, wychodzę z łazienki, a jego już nie ma. Jedyną rzeczą, jaką widzę jest pognieciona pościel, gdzie przeżyłam niesamowity seks z mężczyzną, w którym się zakochiwałam. Z mężczyzną, który mnie nigdy nie pokocha.
32
Rozdział 16
Przez cały następny tydzień, skupiłam całą moją uwagę na szkole, projektach i poszukiwania mieszkania dla Kary i Molly. Max nawet nie pofatygował się, by napisać lub zadzwonić a mnie to nie obchodziło. Kiedy wracałam do domu z biblioteki, zadzwoniła do mnie Macy. -O mój boże, Macy. Co słychać? - Wszystko w porządku. Gdzie jesteś! Bo ja jestem w domu! Podekscytowana wybiegłam z taksówki, by jak najszybciej być w mieszkaniu. - Niedługo będę! Nie mogę się doczekać! - Pośpiesz się, czekam na ciebie. Kiedy wysiadłam z windy, zobaczyłam Macy stojącą na korytarzu przed otwartymi drzwiami. Obie zapiszczałyśmy, rzuciłam torebkę na ziemię i objęłam ją. - Nareszcie w domu, tak dobrze cię widzieć! - Też się cieszę, że cię widzę. Teraz wchodź i opowiadaj, co się wydarzyło, gdy mnie nie było. Kiedy wracałam do domu, kupiłam sałatkę z grillowanym kurczakiem i butelkę wina. Mam nadzieje, że jesteś głodna. - Umieram z głodu – odpowiedziałam. Macy wyglądała naprawdę dobrze. Ani trochę się nie zmieniła od czasu, gdy widziałam ją w Miami w zeszłym roku. Jej blond włosy wciąż 33
były długie i proste a jej skóra promienna. Poznałyśmy się trzy lata temu, kiedy jej mama pracowała w knajpie z moją mamą. Pewnego dnia jadłam tam lunch, kiedy weszła ona, pogadałyśmy i od razu się zaprzyjaźniłyśmy. Przeprowadziła się do Nowego Yorku kilka miesięcy później by rozwinąć swoją karierę w modelingu, ale i tak utrzymywałyśmy stały kontakt. Nasza przyjaźń się umocniła, a kiedy powiedziałam jej o moich planach, by uczyć się w Parsons, powiedziała, żebym zamieszkała u niej. - Więc co się działo w twoim życiu, kiedy byłam daleko? - Ugh. Zbyt wiele się wydarzyło, że sama nie mogę w to uwierzyć. Mamy wspólnego znajomego w Nowym Yorku. - Serio? - Uśmiechnęła się. - Kogo? - Max Hamilton. - Skąd znasz Maxa? Kilka razy podrywał mnie, kiedy był na imprezach u mnie. - Nie trudno w to uwierzyć. W każdym razie jesteśmy zaręczeni. Chyba źle zrobiłam mówiąc to, bo przeze mnie opluła winem cały stół. Oczy miała jak pięciozłotówki, kiedy patrzyła na mnie zaskoczona. - Co? Jak? Max Hamilton nie bawi się w związki. Jest największym playboyem Nowego Yorku. Tak samo, jak Collin Black. - Kto? – Spytałam. - Kolejny przystojniak. W każdym razie, jakim cudem usidliłaś Maxa Hamiltona?
34
Opowiedziałam jej całą historię, bo wiedziałam, że nikomu o tym nie powie. Przez te trzy lata poznałyśmy wiele swoich sekretów. - Brakuje mi słów. Nie mam pojęcia, co powinnam powiedzieć, ale rozumiem, dlaczego się zgodziłaś. Przykro mi, że Parsons zrobiło ci takie świństwo. - Mi też. Moje życie byłoby zupełnie inne, gdybym dostała tę pożyczkę. - Zakochujesz się w nim? - Spytała. Spojrzałam w dół. - Oh, kochanie zakochałaś się. - Sięgnęłam po moją dłoń. -Muszę ci coś powiedzieć. Agencja wysyła mnie do Paryża. - O mój boże! To cudowne! Chciałabym mieszkać w Paryżu. - Dzięki. Jestem dość podekscytowana z tego powodu. Chcą, bym wyjechała w przyszłym tygodniu i mają zamiar sprzedać ten apartament, więc niestety będziesz musiała się wyprowadzić. Zaczęłam panikować. Gdzie ja teraz zamieszkam? Nie stać mnie, by wynajmować mieszkanie. Nie mam jeszcze pracy. Cholera. - Nie ma problemu. Szukałam mieszkania dla Kary i Molly i widziałam kilka fajnych. Cieszę się z twojego powodu, ale przykro mi, że będziesz tylko tydzień a później się wyprowadzić. - Wiem, skarbie. Przepraszam. Wstałam i uściskałam ją. - Nie przepraszaj. To niesamowita okazja dla ciebie. 35
- Może zatrzymasz się u Maxa – uśmiechnęła się. - Uh, nie. Nie wyszłoby mi to na zdrowie – roześmiałam się. Posprzątałyśmy, pogadałyśmy, a później poszyłyśmy spać. Miała za sobą długi lot a ja musiałam zadzwonić do dziewczyn, by spytać co powinnam zrobić.
****
Następnego dnia po zajęciach, rozpoczęły się poszukiwania mieszkania. Usłyszałam mój telefon, wyciągnęłam go z torebki i zobaczyłam, że to Max dzwoni. Westchnęłam. - Halo? - Cześć, co słychać? - Szukam mieszkania. - Czemu? - Jednego dla Kary i Molly i drugiego, bo muszę się przeprowadzić. - Co masz na myśli? Czekaj. Wyjaśnisz przy kolacji. Wpadnę po ciebie o szóstej. - Nie, nie chcę iść na kolacje. - Przepraszam, Emmo. Coś przerywa, nie słyszę cię. Słaby zasięg, widzimy się o szóstej. - Rozłączył się.
36
Do diabła z nim. Na domiar złego miałam się jeszcze dziś z nim spotkać. Nie odzywał się cały tydzień, a teraz zapragnął się ze mną spotkać. Niech się pieprzy. Kiedy wróciłam do domu, Macy właśnie wchodziła przez drzwi. - Cześć, jak było w szkole? - W porządku. Muszę się pośpieszyć i przebrać się. Max ma przyjechać o szóstej. - Oh, będzie miło go znowu spotkać. Chyba – roześmiała się. Poszłam do sypialni i przebrałam się. Kiedy odświeżyłam makijaż, przeczesałam włosy i wtedy usłyszałam pukanie do drzwi, Macy otworzyła. - No cóż a oto pan Hamilton, wejdź – usłyszałam głos Macy. - Emma nie mówiła, że wróciłaś. - Powodem może być to, że nie dzwoniłeś do mnie przez cały tydzień. – Spojrzałam na niego, kiedy przechodziłam obok niego. - Wyjechałem w sprawach służbowych. W każdym razie miło cię widzieć Macy. A teraz, o co chodzi z tą przeprowadzką? -Spytał. - Przeprowadzam się w przyszłym tygodniu do Paryża, a moja agencja sprzedaje ten apartament. Naprawdę mi przykro, ale nic nie mogę zrobić. - Mówiłam, że nie ma problemu. Znajdę coś innego. Tak naprawdę widziałam dziś kilka fajnych mieszkań.
37
Nie chciałam im mówić, że mnie na nie stać na żadne z nich. Skorzystam z pieniędzy, które dał mi Max na drugi semestr i od razu znajdę pracę. Byłam pewna, że szybko znajdę pracę jako kelnerka. Kara i Molly powiedziały, że możemy zamieszkać razem, ale znalezienie mieszkania trzypokojowego w rozsądnej cenie jest ekstremalnie trudne. W dodatku mieszkania były tak małe, że byłybyśmy ściśnięte jak sardynki. - Mogę ci pomóc coś znaleźć - powiedział Max, uśmiechając się. - Nie, w porządku. I tak wystarczająco dużo zrobiłeś, mogę sama znaleźć mieszkanie. Teraz, chodźmy na tę kolację. Muszę wcześniej wrócić, mam pracę domową na jutro. Chwyciłam torebkę, pocałowałam Macy w policzek i powiedziałam jej, że zobaczymy się później. Max położył rękę na moich plecach, poczułam dreszcz. Nigdy nie znudzi mi się jego dotyk i to uczucie, które mnie wtedy ogarnia. Wsiadłam do Rolls Royce i przywitałam Darrena. Uśmiechnął się do mnie i puścił mi oczko. Minęło trochę czasu, odkąd go widziałam ostatnim razem. Podrzucił nas do restauracji nazywającej się Eleven Madison Park, gdzie kolacja dla jednej osoby kosztowała 225 dolarów. - Nie wydaje ci się, że jest tu nieco zbyt drogo? - Nie ani trochę. Mają najlepsze jedzenie, nie martw się ceną. - Więc gdzie pojechałeś w sprawach służbowych? – Spytałam upijając mojito. - Pojechałem do Kalifornii. Musiałem się spotkać z Ianem Braxtonem, by porozmawiać o jego nieruchomościach w Chicago.
38
- W Chicago? - Tak. Szukam budynku dla mojej firmy. Byłam zdezorientowana. - Co masz na myśli, mówiąc o twojej firmie? Co z firmą twojego ojca? - Co z nią? Mam zamiar iść swoją drogą, kiedy dostanę pieniądze. Buduję firmę zajmującą się software. Ale niech to zostanie między nami. Nikt o tym nie wiem. - A co twój ojciec zrobi, gdy się o tym dowie? - To nie jest sprawa mojego ojca. Może gdyby więcej czasu spędzał na byciu ojcem to nie czułbym potrzeby, by od niego uciec. Pokłóciliśmy się, zanim pojechałem do Kalifornii. Skonfrontowałem się z nim w sprawie jego romansów i powiedziałem, jaki to ma wpływ na Fionę. Powiedziałem, że jest hipokrytą, a idealna rodzina Hamiltonów jest tylko żartem. On odpowiedział, żebym zajął się sobą i bym zachowywał się jak dobry syn. Przysięgam, nie mogę go znieść. Nie chcę mieć nic wspólnego z Hamiltonami. Naprawdę nie chcę mieć nic wspólnego z Hamilton Reality, Hamilton Development Group ani z Hamilton Investments. Zakładam swoją firmę i mam zamiar osiągnąć sukces z dala od mojego ojca. Wypowiedź Maxa była bardzo emocjonalna a ja siedziałam i słuchałam jego słów. Zrobiło mi się go żal. - Myślałeś żeby porozmawiać z mamą? Roześmiał się.
39
- Z nią nie można porozmawiać. On ją kontroluje. Za to ona nigdy nie będzie chciała przekroczyć pewnej linii i walczyć z panem Bradshaw Hamiltonem. Zgadza się ze wszystkim, co on mówi. Zawsze taka była. - Nawet jeśli dowie się o romansach? - Moja matka może uchodzi za silną kobietę, ale tak naprawdę jest bardzo słaba. Nienawidzę go, Emmo. Naprawdę go nienawidzę. Sięgnęłam, by złapać jego dłoń. - Przykro mi, Max. - To zabawne, bo ludzie myślą, że jeżeli ktoś ma pieniądze i pozycje, to świat leży u jego stóp. A to takie dalekie od prawdy. Chcę tylko moich pieniędzy i uwolnić się z jego cienia. Dzień, kiedy skończę dwadzieścia sześć lat będzie dniem, kiedy zacznę realizować swoje plany. - Dlaczego Chicago? Dlaczego nie chcesz zostać w Nowym Yorku? - Ponieważ chcę uciec jak najdalej od rodziców. Smutek w jego oczach mnie dobijał. Wiedziałam, że ma problemy z ojcem, ale nigdy nie przypuszczałam, że te problemy są takie ogromne. Sądzę, że kiedy zerwiemy on przeprowadzi się do Chicaco i już go nigdy nie zobaczę. Nie chciał zostać w Nowym Yorku. Po zjedzeniu zabrał mnie do mieszkania i podprowadził mnie do drzwi. Położył dłoń na moim policzku i delikatnie ucałował moje usta. - Dziękuje za to, co robisz dla mnie. - Nie ma za co – uśmiechnęłam się delikatnie.
40
- Niedługo się odezwę – pocałował moje czoło, po czym odwrócił się i odszedł. Czułam się dobrze, patrząc jak odchodzi. - Max! - Wrzasnęłam. Zatrzymał się i spojrzał na mnie. Rzuciłam torebkę i pobiegłam do niego, objęłam go i mocno pocałowałam. - Obiecaj, że zawsze będziesz tańczyć. - Tylko jeśli ty będziesz zawsze tańczyć. - Uśmiechnął
41
Rozdział 17
Popakowane rzeczy Macy, leżały w korytarzu, miały zostać odebrane przez firmę i wysłane do Paryża. - Masz wszystko? - Spytałam, wydymając wargi. - Tak. Na pewno. Tutaj są klucze do mieszkania. - Jesteś pewna, że mogę zostać jeszcze kilka tygodni? - Tak. Moja agencja powiedziała, że kupiec się nie śpieszy z przeprowadzką i że rozumie sytuacje. Uściskałam ją, a moje oczy wypełniły się łzami. - Powodzenia w Paryżu, będę widziała cię na okładkach tych wszystkich magazynów. - Dam ci znać, kiedy dotrę na miejsce i będziemy rozmawiać na Skype jak kiedyś. Informuj mnie na bieżąco jak się mają sprawy z Maxem. - Oczywiście. Kocham cię, Macy. Uważaj na siebie. - Też cię kocham, dziewczyno. Niedługo się odezwę. Kiedy wychodziła przez drzwi, właśnie wszedł Max, którego nie widziałam cały tydzień. - Cześć, Macy. Uważaj na siebie w drodze do Paryża. - Ok, Max. Powodzenia we wszystkim. Max zamknął drzwi i spojrzał na mnie, zanim wziął mnie w ramiona. - W porządku? - Tak, po prostu przykro mi, że wyjeżdża. Prawie nie spędziłyśmy razem czasu. - Wiem, przykro mi. A co powiesz na zamówienie jedzenia i obejrzenie jakiegoś filmu? Możemy też uprawiać seks, by cię rozproszyć. 42
Przechyliłam głowę. - Naprawdę właśnie to powiedziałeś? Roześmiał się. - Tak, przepraszam. Zdzieliłam go w klatę i zapytałam, co zjemy na kolacje. - Zmieniając temat, gdzie się podziewałeś cały ten tydzień? - Pracowałem. Musiałem lawirować między firmą taty a próbą założenia nowej firmy, wariactwo. Zrozumiałam go i zaczęłam się przyzwyczajać do faktu, że rzadko go spotykam. Chyba tak było najlepiej, skoro zostały tylko dwa tygodnie, aż nasza umowa się skończy. Max skończy dwadzieścia cześć lat w przyszłym tygodniu, a tydzień po tym zerwiemy. - Kupiłem ci coś – uśmiechnął się i wyciągnął zawiniętą chusteczkę z kieszeni. - Z jakiej okazji? - Otwórz. Delikatnie odwinęłam, a w środku znajdował się piękny srebrny breloczek z kryształowym motylem. Wzięłam go do dłoni i uśmiechnęłam się. - Jest piękny, Max. Nie powinieneś, ale dziękuje. - Nie ma za co. Przyda się do kluczy do nowego mieszkania. - Dzięki. Przyda się, kiedy wszystko ogarnę. - Pocałowałam go. - Już masz klucz do mieszkania. - Co masz na myśli? Jeszcze nie znalazłam mieszkania. - Znalazłaś, to. - Co? - Spytałam zdezorientowana. Położył dłonie na moich biodrach. 43
- Zostajesz tutaj. Kupiłem ten apartament. Możesz tu mieszkać tak długo, jak chcesz. Teraz nie musisz się martwić wyprowadzką i czynszem. Moje oczy wypełniły się łzami. - Nie, Max. Nie możesz tego zrobić. - Już to zrobiłem. Nie chcę, byś się martwiła tym gdzie będziesz mieszkać, kiedy się rozstaniemy. To twoje mieszkanie. Powinnaś być szczęśliwa. - Jestem szczęśliwa. Nawet bardzo, ale i tak wystarczająco dużo dla mnie zrobiłeś. To zbyt wiele. - Łzy spłynęły po moich policzkach. - To nie jest zbyt wiele – wytarł moje łzy i delikatnie mnie ucałował. - Chcę z tobą kochać. – Powiedział miękko. - Proszę, tak – uśmiechnęłam się. Podniósł mnie i zaniósł mnie do sypialni, gdzie spędziliśmy następną godzinę, kochając się.
*** Max i ja widzieliśmy się kilka razy przez następny tydzień. Jedliśmy kolacje z jego rodzicami, która była dość niezręczna przez napięcie między Maxem i jego ojcem a później uczestniczyliśmy w otwarciu nowej restauracji, której właścicielem był przyjaciel Maxa. Znalazłam mieszkanie dla Kary i Molly, wysłałam im filmik, by dowiedzieć się co o nim myślą. Pokochały to miejsce, a najlepsze było to, że to mieszkanie znajdowało się dziesięć minut od mojego apartamentu. Nie mogłam się doczekać. Jutro miały przylecieć, a ja nawet postanowiłam nie iść na zajęcia i pomóc im w przeprowadzce. Przeniosłam się do największej sypialni i kupiłam nową
44
pościel. Max pomógł mi powiesić kilka zdjęć, a ja rozłożyłam świeczki i wtedy sypialnia była udekorowana. - Nie mogę uwierzyć, że tu zostaniecie! – Powiedziałam podekscytowana, kiedy się obejmowałyśmy. - My też w to nie możemy uwierzyć. Jestem taka podekscytowana nowym mieszkaniem! – Uśmiechnęła się Molly. - Kiedy wasze miejsce zostaną dostarczone? - Mają być około południa. Ich mieszkanie było na trzecim piętrze i miało balkon. Miało ogromny salon i całkiem przyzwoitą kuchnię. - Niesamowite! - Powiedziała Kara, kiedy weszłyśmy do apartamentu. - Spójrz na garderobę. - Dobrze sobie poradziłaś – uśmiechnęła się Molly. - Dzięki, muszę powiedzieć, że to miejsce jest przyzwoite a czynsz, jeśli podzielić go na dwie osoby jest w porządku. Kiedy rozpakowały walizki, usłyszałyśmy pukanie do drzwi. -Otworzę! – Krzyknęłam, będąc w kuchni. Kiedy otworzyłam drzwi, stało tam dwóch mężczyzn ubranych w niebieskie kombinezony. - Przyjechaliśmy dostarczyć telewizor. - Kara, Molly wasz telewizor jest. Wybiegły ze swoich pokojów i spojrzały na mężczyzn. - Nie zamawiałyśmy telewizora. To musi być pomyłka. Większy mężczyzna spojrzał w papiery i na numer mieszkania. - Nie. To jest to mieszkanie. Weźmiemy go z samochodu, a wy powiecie, gdzie mamy go zamontować.
45
W salonie była tylko jedna odpowiednia ściana, znajdująca się naprzeciwko drzwi. - Ta ściana – powiedziała Molly. - Tutaj jest kartka dołączona do telewizora. Kara wzięła kartkę. Miłego urządzania domu i witajcie w Nowym Yorku. Pokochacie to miasto. Całuje, Max. - Wow, to od Maxa. - Co? Pokaż. – Wzięłam kartkę i nie mogłam w to uwierzyć. - Co za świetny facet. - Molly się uśmiechnęła. Też się uśmiechnęłam i poszłam do kuchni. Spędziłyśmy dzień organizując ich rzeczy, a kiedy ludzie od przeprowadzki przywieźli meble, wyszłyśmy na zakupy po kilka rzeczy do kuchni i łazienki. Kiedy wróciłam do siebie, była już prawie jedenasta, a ja byłam wykończona. Przebrałam się w pidżamę i zmyłam makijaż, po czym poszłam do kuchni po butelkę wody, kiedy dostałam sms od Maxa. Nie śpisz? Nie śpię, ale właśnie idę do łóżka. Jestem wykończona. Otwórz drzwi. Przeczytałam jego wiadomość, zdezorientowana, odłożyłam telefon i poszłam otworzyć drzwi. - Cześć – uśmiechnął się. - Co tutaj robisz? - Miałem nadzieje, że spędzimy razem noc. Wyglądasz na wykończoną. – Weszliśmy do mieszkania, a on mnie objął.
46
Wydawał się smutny, a mnie zaskoczyło, że wpadł o jedenastej wieczorem. Wiedziałam, że coś go niepokoi, ale bałam się spytać. Poszliśmy do sypialni, zdjęłam koszulę nocną i weszłam pod kołdrę, a on zdjął koszulkę i spodnie. Położył się koło mnie i objął mnie. - Chcę cię tylko przytulić i zasnąć. Dzisiaj żadnego seksu, jeśli ci to nie przeszkadza. - W porządku, Max. Dobranoc – podniosłam głowę i ucałowałam go w usta. Uśmiechnął się, odgarniając pasmo włosów z moje twarzy. - Dobranoc. Położyłam głowę na jego klatce piersiowej i zamknęłam oczy. Co się z nim dzieje?
47
Rozdział 18
Otworzyłam oczy i szybko wyskoczyłam z łóżka, biegnąc do łazienki, pochyliłam się nad ubikacją. - W porządku? - Spytał zaniepokojony Max. - Nie sądzę. – Zaczęłam wymiotować. Max wszedł do łazienki i odgarnął moje włosy do tyłu, masując moje plecy, kiedy ja wymiotowałam. - Masz grypę? - Wręczył mi chusteczki. - To możliwe. Kilka znajomych ją miało w szkole, więc krąży. - Lepiej wracaj do łóżka i odpocznij. - Nie mogę. Mam wielki projekt, muszę iść na zajęcia. - Ale skoro jesteś chora, powinnaś zostać w domu. Wstałam i obmyłam twarz zimną wodą. - Będzie dobrze, nie mam innego wyboru. - Mamy jeszcze godzinę, zanim powinniśmy wstać, więc wróćmy jeszcze na chwilę do łóżka. Położył mnie w łóżku i położył się obok. Wtuliłam się w niego i zamknęłam oczy. Zanim się zorientowałam, budził mnie. - Emma, musisz wstać albo się spóźnisz. W porządku?
48
Kiedy otworzyłam oczy, zobaczyłam Maxa nad sobą, ubranego i gotowego do wyjścia. - Tak, wszystko w porządku – wstałam z łóżka. Nie miałam siły się myć, więc tylko spięłam włosy, założyłam legginsy i za duży sweter. Jesień była już widoczna w Nowym Yorku, każdego dnia było coraz zimniej. Nie byłam przyzwyczajona do takiej pogody. Max pocałował mnie i pożegnał się ze mną. - Zadzwonię do ciebie później i sprawdzę, jak się czujesz. Spróbuj się oszczędzać i po zajęciach od razu wracaj do domu. - Wrócę od razu do domu. Miłego dnia w pracy. Wyjęłam sok pomarańczowy z lodówki i nalałam go do szklanki. Wciąż bolał mnie brzuch i było mi niedobrze, ale mogłam sobie z tym poradzić. Nie ważne jak się czułam, musiałam się zatrzymać po drodze i odebrać prezent urodzinowy dla Maxa. Jego urodziny miały być za kilka dni i mieliśmy wyjść z jego rodzicami i Fioną. W ciągu dnia ledwo patrzyłam na oczy. Hannah dziś nie było, ponieważ zachorowała. Kiedy moje zajęcia się skończyły, zauważyłam czekającego na mnie Darrena. Uśmiechnęłam się. - Jak się czujesz? Max powiedział, że jesteś chora. - Nie czuje się najlepiej. Ale co tu robisz? - Max mnie wysłał, bym cię odebrał i bym cię zawiózł do domu. Westchnęłam. - To miło z jego strony, ale najpierw musimy zatrzymać się u jubilera. Muszę odebrać prezent urodzinowy. Zajmie to dosłownie chwilę. 49
- Oczywiście – otworzył mi drzwi a ja wślizgnęłam się na tylne siedzenie. Kiedy Darren podrzucił mnie do domu, odłożyłam torebkę i weszłam do łóżka. Obudził mnie telefon. - Halo? - Spałaś? - Spytał Max. - Tak, która godzina? - Siódma. Miałem zamiar przywieźć ci rosół, masz ochotę? - Brzmi dobrze, dziękuje. - Niedługo będę. Nie mogłam uwierzyć, że spałam trzy godziny. Dobrze, że jutro nie ma zajęć, będę mogła zostać w domu i odpocząć. Otworzyłam drzwi, poszłam się umyć, rozgość się. Zdjęłam ubrania i weszłam pod prysznic, nastawiłam gorącą wodę, mając nadzieje, że mnie to rozbudzi. Kiedy skończyłam się myć, usłyszałam głos Maxa. Musiał rozmawiać przez telefon. Po wysuszeniu się i założeniu pidżamy, podążyłam za zapachem zupy. - Hej, jak się czujesz? - Spytał, chowając telefon do kieszeni. - Jak trup – uśmiechnęłam się. - Możesz tak się czuć, ale tak nie wyglądasz. Uśmiechnęłam się do niego, wyjmując z szafki miskę i wlewając do niej zupę. Wzięłam butelkę wody z lodówki i usiadłam przy stole.
50
- Dzięki za jedzenie. Gdybyś nie zadzwonił pewnie wciąż bym spała. Nie było dziś Hannah. Najwidoczniej też jest chora. - No cóż choroba krąży, jestem pewny, że jutro poczujesz się lepiej. - Jesteś dobrym przyjacielem, Hamilton. – Uśmiechnęłam się. - A ty jesteś dobrą przyjaciółką.
***
Max nie został na noc. Leciał jutro rano do Chicago, by spotkać się z kilkoma prawnikami i omówić kwestię nowej firmy, miał wrócił późnym wieczorem. Za to mój brzuch wciąż się buntował. Nie mogłam uwierzyć, że spałam do dziesiątej. Kiedy myłam zęby, czułam, że zbiera mi się na wymioty. Usłyszałam telefon. - Cześć, mamo – powiedziałam, siadając na łóżku. - Cześć, Emmo. Coś się stało? Obudziłam cię? - Nie, nie spałam. Mam grypę. - Oh nie, kiedy się zaczęła? - Wczoraj? - Uzupełniaj płyny, nie odwodnij się. - Wiem mamo. Coś się stało, że dzwonisz? - Nie. Nic szczególnego. Chciałam tylko z tobą porozmawiać, zadzwoń, kiedy poczujesz się lepiej. 51
- Dobrze mamo, odezwę się później. Czułam się winna, nie mówiąc jej co się ze mną dzieje, ale gdyby się dowiedziała martwiłaby się a ja tego nie chciałam. Kiedy leżałam, dostałam wiadomość od Maxa. Dzień dobry. Czujesz się lepiej? Trochę lepiej. Dobrze słyszeć. Odpoczywaj. Jutro musisz być zdrowa. Nie martw się, będę na twoim przyjęciu urodzinowy. Baw się dobrze w Chicago. Kiedy wrócę późno mam nadzieje, że będziesz się czuła na tyle dobrze by uprawiać seks. -Dodał mrugającą emotikonkę. Nie mogę się doczekać. Nie chciałam mu mówić, że wciąż jestem chora, nie chciałam go martwić. Leżałam na kanapie i oglądałam Veronicę Mars, wciąż myślałam o Maxie o tym tygodniu i o tym, jak po nim moje życie się zmieni. *** Chwycił moją pierś i delikatnie pieścił ją językiem. Owinęłam nogi wokół jego bioder, kiedy wszedł we mnie, poruszając się powoli. Nasze usta się spotkały, a moje dłonie bawiły się jego włosami. Doszłam, a po chwili on zajęczał i skończył we mnie. - Mam nadzieje, że dzięki temu poczujesz się lepiej – uśmiechnął się, kładąc rękę na moim czole. - Z pewnością. 52
Pocałował moje usta, zszedł ze mnie i poszedł do łazienki. - Ktoś ma urodziny za kilka godzin. Wyszedł z łazienki, uśmiechając się, ale w jego oczach widziałam smutek. Wszedł do łóżka i mnie objął. - Nie mogę sobie wyobrazić lepszych urodzin niż leżeć koło twojego idealnego, nagiego ciała. Zaczęłam całować jego klatkę piersiową, kładąc dłoń niżej, czułam jego penisa pod bawełnianą bielizną. - Myślę, że możesz dostać prezent dziś rano – czułam się podekscytowana i uśmiechnęłam się. - Mam zamiar dopilnować tej obietnicy – pocałował mnie w czoło i zgasił światło. Następnego ranka, dotrzymałam obietnicy i dałam mu niesamowity prezent urodzinowy. - Dzień dobry – powiedziałam, kiedy skończyłam, całując jego usta. - Cholera. To będą dobre urodziny. Dziękuje. - Przyciągnął mnie i pocałował mnie namiętnie. - Chyba czujesz się lepiej. - Tak i mam coś dla ciebie – sięgnęłam do szuflady i wyciągnęłam małą torebkę. - Wszystkiego najlepszego, Max. Usiadł i wyjął pudełko z torebki. - Nie musiałaś mi nic kupować. - Ale chciałam, otwórz. Dotknął małego feniksa, którego wygrawerowałam. 53
- Feniks tak jak motyl, symbolizuje transformacje i odrodzenie. Pomyślałam, że to odpowiedni prezent ze względu na to, że twoje życie się zmieni, a ty wyjdziesz z cienia ojca. - Zaniemówiłem. Nikt wcześniej nie podarował mi czegoś takiego, nie wiem co powiedzieć. - Nie musisz nic mówić, to prezent dla ciebie. - Dziękuje, będę go codziennie nosić. - Muszę iść się szykować do szkoły, a ty musisz się szykować do pracy – uśmiechnęłam się. - Zadzwonię po Darrena by mnie odebrał, muszę wpaść jeszcze do domu, zostawiłem tam papiery - pocałował mnie. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki umyć zęby. Mdłości znowu wróciły, kiedy włożyłam szczoteczkę do ust. Szybko ją wyjęłam i oparłam dłonie o umywalkę, czekając, aż mdłości ustąpią. - Darren przyjechał, zbieram się. Przyjadę po ciebie wpół do piątej – powiedział, stojąc pod drzwiami. - Dobrze, miłego dnia, zobaczymy się później. Wszystkiego najlepszego, Max. - Dzięki, skarbie. Do zobaczenia. Kiedy wyszedł, pochyliłam się nad toaletą i wymiotowałam. Cholera. Co się ze mną działo? Musiałam zbierać się do szkoły. Kiedy dotarłam na miejsce, usiadłam obok Hannah. - Jak się czujesz? -Spytałam ją. 54
- Już trochę lepiej. Grypa skopała mi tyłek. - I mi to mówisz? Wciąż nie czuje się najlepiej a dzisiaj idę na kolacje z Maxem i jego rodziną. To jego urodziny. - O tak, racja. Już prawie koniec, jak się z tym czujesz? - W porządku. - Skłamałam. - Trudno uwierzyć, że trzy miesiące tak szybko minęły. - Wiem, prawie skończył się semestr. Westchnęłam. - Kiedy semestr się skończy, będę musiała znaleźć pracę. Kończą mi się pieniądze. - Uczelniana księgarnia kogoś szuka. Nie wiem ile płacą, ale warto spróbować – uśmiechnęła się. - Może to sprawdzę, dzięki, Hannah. - Cześć, nie czuje się najlepiej. – Powiedział Austin, siadając pomiędzy nami. - Chyba muszę wyjść. Spojrzałyśmy na niego. Wyglądał jak duch. - Lepiej wracaj do domu, zanim nas obrzygasz. - Dziewczyny odezwę się do was później – zabrał swoje rzeczy i dosłownie wybiegł z klasy. Obie się roześmiałyśmy. - Biedny Austin.
55
Rozdział 19
Po kolacji pojechaliśmy do domu rodziców Maxa na ciasto i lody. Kolacja była niezręczna, bo Carol chciała rozmawiać z nami o ślubie i o wszystkich rzeczach, które według niej powinnam robić. Pomogłam Carol wbić dwadzieścia sześć świeczek w piękny, przyozdobiony tort zrobiony dla Maxa. Podniosłyśmy go razem i wniosłyśmy go do jadalni gdzie Max, Fiona i Bradshaw czekali na nas. - Sto lat, sto lat niech żyje, żyje nam nasz Max, sto lat – zaśpiewaliśmy, kiedy kładłyśmy przed nimi tort. Pochyliłam się nad Maxem i wyszeptałam: - Pomyśl życzenie. Zdmuchnął świeczki, a my zaczęliśmy klaskać. Bradshaw wstał i wyszedł z pokoju. Kilka chwil później wrócił, niosąc kopertę dla Maxa. - Wszystkiego najlepszego, synu. Teraz masz pełny dostęp do funduszu powierniczego. Nie mam żadnych wątpliwości co do tego, że będziesz nim rozporządzał mądrze. - Dzięki, tato. Dzięki, mamo. - Cieszymy się, że jesteś razem z Emmą, słonko. Teraz ustalmy datę waszego ślubu. - Oh, razem z Maxem ustaliliśmy już datę. Czekaliśmy na odpowiedni moment, by wam powiedzieć. -Max spojrzał na mnie zaskoczony, a ja złapałam jego dłoń. - Bierzemy ślub 10 września 2016 roku. 56
- Wrześniowy ślub jak cudownie. - Uśmiechnęła się Carol. - Gratulacje – Bradshaw mrugnął w kierunku Maxa. - Mamy mniej niż rok, lepiej zacznijmy wszystko planować. Max podniósł dłoń. - Zwolnij, dopiero ustaliliśmy datę. Daj nam trochę czasu. Po zjedzeniu ciasta i lodów, Max zabrał mnie do swojej dawnej sypialni. - W porządku? Wyglądasz na wykończoną? - Jestem po prostu zmęczona. To był długi dzień, a ja nie wyzdrowiałam w pełni. - Zabiorę cię do domu. – Dotknął kciukiem mojego policzka. -Niezłe wyczucie z tą datą. - Dzięki. Twoja mama zaczęła działać mi na nerwy – roześmiałam się.
***
- Więc jak było na wczorajszej kolacji? – Spytała Kara, kiedy razem z nią i Molly siedziały naprzeciwko mnie w restauracji. - Powiedziałam, że mamy datę ślubu. 10 września 2016. Nie mogłam znieść jęczenia Carol. - A kiedy zrywacie? – Molly skrzywiła się. 57
- W następny piątek. Wybieramy się na kolacje do jego rodziców. – Skupiłam się na mojej sałatce. - Co się dzieje? Wciąż jesteś chora? – Spytała Kara. - Nic nie jesz. - Tak, ta grypa mnie wykańcza. - Może to nie grypa. Może zadręczasz się tym, co ma się wydarzyć. A to się wydarzy, jak dobrze wiesz. - Nie wiem. Nie chcę, żeby to był koniec. Wiem, że nigdy nie byliśmy prawdziwą parą, ale lubię być blisko niego. - Może, kiedy to się wszystko skończy, on zmieni zdanie i nie pozwoli ci odejść. - Wątpię. Prawie wyznałam mu miłość. Złapałam się na tym i zaczęłam panikować. Co by było, gdybym to powiedziała? - Dobrze, że tego nie zrobiłaś. Nie masz pojęcia, jakby na to zareagował. Dziewczyny zjadły kolacje, a ja poprosiłam o zapakowanie mojej na wynos. Może jutro ją dokończę.
***
Tydzień minął mi na chodzeniu do szkoły i drzemaniu w mieszkaniu. Nie widziałam Maxa od jego urodzin, ale rozmawialiśmy kilka razy. Nasz plan wszedł w życie, a ja byłam kłębkiem nerwów. Może dziewczyny miały racje. Może to ja się zadręczałam całą tą sprawą i wpadałam w 58
depresje. Ale wciąż miałam nadzieje, że Max powie, że mnie kocha i nie będzie chciał ze mną zerwać. - Gotowa? – Spytał, łapiąc moją dłoń. - Tak – mój żołądek się zacisnął. Zajęliśmy swoje miejsca, by zjeść kolacje z Carol i Bradshaw a nasze przedstawienie miało się rozpocząć, zerknęłam na Maxa. - Nie rozumiem, dlaczego wczoraj nie zadzwoniłeś. Obiecałeś mi, jak zawsze, ale ty nigdy nie dotrzymujesz słowa. - Nie teraz, Emmo. Już ci tłumaczyłem, że byłem zajęty. Jego rodzice spojrzeli na nas, zmieszani, opuścili głowy, zajmując się jedzenie. - Czy tak już ma być, Max? Praca będzie ważniejsza ode mnie? - Emmo, nie rozmawiajmy teraz o tym. – Powiedział przez zaciśnięte zęby. - Tak właśnie jest z tobą. Nigdy nie chcesz rozmawiać. Przez większość czasu czuję się odtrącona. Rzuciłam serwetkę na stół, wstałam, po czym odeszłam. Wyszłam na patio, a on podążył za mną, tak jak zaplanowaliśmy. - Machaj rękami, krzycz. Popchnij mnie, tak na wszelki wypadek, jeśli patrzą. Zrobiłam to, o co mnie poprosił. Krzyczeliśmy na siebie, robiąc świetne show przed jego rodzicami. Zdjęłam pierścionek i położyłam go na jego dłoni, po czym przeszłam przez drzwi. 59
- To koniec, Max. Nie mogę już tego znieść. Nie mogę być z mężczyzną, dla którego praca jest ważniejsza. Powinnam być dla ciebie najważniejsza. Ja, Max. Twoja narzeczona. Kobieta, którą podobno kochasz. - Emmo, nie rób tego. Zmienię się, obiecuję. - Już mi udowodniłeś, że nie potrafisz dotrzymać obietnicy, a ja nie chcę spędzić życia z kimś takim. Nie mogę. Po prostu nie mogę. Wyszłam przez główne wyjście, wsiadłam do Rolls Royce, gdzie Darren czekał na mnie. Łzy zaczęły płynąć po moich policzkach, bo właśnie uświadomiłam sobie, co właśnie się wydarzyło. Zrobiło mi się niedobrze. - Przykro mi – powiedział Darren, podając mi chusteczkę. - W porządku. Wiedzieliśmy, że ten dzień nadejdzie, a ja sądziłam, że jestem gotowa. Ale prawda jest taka, że go kocham. - Wiem o tym i jest mi przykro. Usłyszałam swój telefon, dostałam wiadomość od Maxa. Moi rodzice są bardzo smutni. Spróbuj się zdrzemnąć, wpadnę do ciebie rano. Nie miałam ochoty odpisywać. Wciąż drżałam, kiedy Darren pomógł mi wysiąść z samochodu. - Wierzę, że ci się ułoży. - Wątpię w to, ale dziękuje za podwiezienie. - Dobranoc. 60
Weszłam do mieszkania i od razu skierowałam się do sypialni. Po przebraniu się w pidżamę, weszłam do łóżka i położyłam się i wtedy znów zaczęłam płakać.
****
Ledwo otworzyłam moje zapuchnięte oczy, kiedy szłam do łazienki, by zwymiotować. Całą noc kręciłam się przez koszmary. Ochlapałam moją twarz zimną wodą i wzięłam telefon, by zobaczyć, czy Max się odezwał. Jednak okazało się, że tego nie zrobił. Była dziewiąta a ja nie miałam pojęcia, o której przyjdzie. Musiałam z nim porozmawiać, powiedzieć mu, że się w nim zakochałam. Nie mogłam mu pozwolić, by tak po prostu odszedł, nieświadomy. To było ryzykowne, ale postanowiłam to zrobić. Kiedy szłam do kuchni po kawę, zauważyłam białą kopertę leżącą koło drzwi, tak jakby ktoś ją tu wsunął. Podeszłam, podniosłam ją i delikatnie przejechałam po moim imieniu wypisanym na niej. Nerwowo rozerwałam ją i wyjęłam kartkę, znajdującą się w środku. Moja najdroższa Emmo, Piszę ten list, bo inaczej nie dałbym rady się z tobą pożegnać. Wczorajsza noc była chyba jedną z najcięższych w moich życiu. Chociaż planowaliśmy to od trzech miesięcy, czułem, że to było realne. Zawsze będę pamiętał czas, który spędziliśmy razem, poznając się. Jesteś niesamowitą osobą, która zasługuje na wszystko, co najlepsze. I wierz mi, chciałbym być kimś najlepszym dla ciebie, ale nie jestem. Nie dość, że jesteś najpiękniejszą kobietą, jaką poznałem, to jeszcze jesteś niesamowicie 61
utalentowana i inteligentna. Jest w tobie coś, dzięki czemu każdy czuje się dobrze w twoim towarzystwie. Nawet gdy miałem ciężki czas, wiedziałem, że ty potrafisz wszystko naprawić. Nazwij mnie tchórzem, chowającym się za słowami, bo właśnie nim jestem. Wiem, że cię zraniłem i jest mi przykro, mam nadzieje, że mi wybaczysz. Nadszedł czas, bym wyszedł z cienia mojego ojca i odkrył jakim mężczyzną jestem. Zawsze marzyłem by rozpocząć coś własnego z dala od mojego ojca, a teraz dzięki tobie mogę to zrobić. Domyślam się, że to wszystko jest tak samo trudne dla ciebie, jak dla mnie. Jestem wadliwy, a ty zasługujesz na kogoś lepszego. Bo ty jesteś bez wad. Obiecuje, że nigdy nie przestanę tańczyć, a ty przejmij kontrolę nad swoim życiem. Otworzyłem konto w banku na twoje nazwisko, znajduje się tam 250 tysięcy. Nie chcę, byś się martwiła szukaniem pracy. Dodatkowo opłaciłem twoją szkołę, byś mogła spokojnie ją ukończyć. Idź do szkoły i spełnij swoje marzenia. Zasługujesz na to. Żegnaj, moja kochana Emmo. Kochający, Max. List wypadł mi z rąk, a moje nogi zaczęły drżeć i uginać się pode mną, próbowałam powstrzymać emocje. Nadzieja, którą miałam, przepadła. Zgodziłam się na tę umowę i wiedziałam, że im bardziej się angażuje, tym trudniej będzie mi zapomnieć. Wstałam z podłogi i położyłam się na kanapie, gdzie spędziłam resztę dnia. Kara i Molly przyszły do mnie po pracy, kiedy weszły, zobaczyły list, leżący na podłodze. Molly pochyliła się i go podniosła, podczas gdy Kara podeszła i objęła mnie, a ja wciąż płakałam.
62
Rozdział 20
Minął tydzień i wcale nie było lepiej. Hannah i Austin wpadli do mnie kilka razy, by sprawdzić co się ze mną dzieje, bo nie dałam rady iść do szkoły. Nie mogłam się zmusić, by wyjść z domu. Tylko spałam. W czwartkowy wieczór usłyszałam pukanie do drzwi. Pomyślałam, że to Kara. Dlatego zdziwiłam się, kiedy zobaczyłam Bradshaw. - Musimy porozmawiać – przeszedł koło mnie wściekły. - Naprawdę nie… - Nie obchodzi mnie to! - Wrzasnął. - Czy te zaręczyny były tylko oszustwem? Pomogłaś Maxowi w dostaniu funduszu powierniczego i w odejściu? - Proszę porozmawiać z synem. Teraz chciałabym, by pan wyszedł. Nie miałam zamiaru z nim rozmawiać. - Nigdzie się nie wybieram, dopóki nie powiesz prawdy! – Podszedł do mnie i chwycił moje ramiona, potrząsając mną. -Czy masz pojęcie, co zrobiłaś? Ty mała kurwo. Nagle, znalazłam w sobie siłę, by uwolnić się z jego uścisku. - Nigdy mnie nie dotykaj albo zadzwonię po policje. Wyobraź sobie nagłówki gazet. Wyobraź sobie, co powiedzą Carol i Fiona. Ty przebrzydła świnio! Jak śmiesz mnie obwiniać za zachowanie Maxa? To przez ciebie on zachował się, jak zachował. Zawsze w twoim cieniu, grający idealnego syna. Twoje romanse z dziwkami i grożenie swojemu dziecku! Jakim ty ojcem jesteś? Jak się czujesz z myślą, że przestraszyłeś swojego syna, gdy w wieku trzynastu lat przyłapał cię jak pieprzyłeś inną kobietę na Hawajach? 63
Wyglądał na całkowicie zaskoczonego. Drzwi się otworzyły i Kara weszła. - Co się tutaj dzieje? Słyszałam cię już na korytarzu. - Pan Hamilton właśnie wychodził – powiedziałam. Odwrócił się i wyszedł przez drzwi, nie mówiąc ani słowa, zamknęłam je za nim. Stałam tam, próbując się uspokoić, ale nagle poczułam ból w brzuchu. Skuliłam się z bólu, kiedy Kara do mnie podbiegła. - Emmo, co się dzieje? - Nie mam pojęcia, mam okropne skurcze. Delikatnie chwyciła moje ramię i poprowadziła mnie do kanapy. - Rozmawiałam z taką dziewczyną, że nie możesz wyleczyć się z grypy, a ona powiedziała, że to może być zapalenie wyrostka robaczkowego. To by tłumaczyła twoje mdłości. - O Boże jak to boli. - Wystarczy. Zabieram cię do szpitala.
*** Leżałam w szpitalnym łóżku, a Kara była obok mnie, kiedy Molly weszła do Sali. - Cześć. Jak się czujesz? - Nie za dobrze. – Wymamrotałam. - Jakieś wiadomości? - Spytała zaniepokojona. - Nie, jeszcze nie. Widziałam tylko kilka pielęgniarek. Kilka chwil później do sali weszła kobieta w białym fartuchu.
64
- Cześć Emmo, jestem doktor Edmonds i zrobię ci USG. Wysłaliśmy próbkę krwi do laboratorium, ale to może potrwać chwilę dlatego zrobię ci USG brzucha, by zobaczyć co się dzieje i czy nie potrzebna jest natychmiastowa operacja. Czy możesz koszulę, proszę? Zrobiłam to, o co prosiła, kiedy wyłączyła światło i umieściła urządzenie na moim brzuchu. Delikatnie przesuwała nim w górę i w dół i nagle zatrzymała się. - Czy mogę prosić, by twoje przyjaciółki wyszły z sali? -
W
porządku,
doktor
Edmonds,
są
moimi
najlepszymi
przyjaciółkami. Mogą zostać. Co się dzieje? Odwróciła się w moją stronę i uśmiechnęła się. - Jesteś w ciąży. Jęknęłam, kiedy Kara i Molly patrzyły na mnie zaskoczone. - To musi być błąd. Nie mogę być w ciąży, biorę tabletki. - Widzisz to? – Wskazała na ekran. - To jest embrion, a to jest jego serce. Byłam w szoku, gapiąc się na ekran. Zmroziło mnie. - Kiedy miałaś ostatnią miesiączkę? - Spytała. - Nie mam pojęcia. Nie pamiętam. Byłam tak zajęta ostatnio, że nawet nie zwracałam na to uwagi. - Tabletki są skuteczne w 99%. Jednak wystarczy o nich zapomnieć raz, by zwiększyć szansę zajścia w ciążę. Cholera! Cholera! Cholera! - Czy ostatnio w twoim życiu były jakieś stresujące wydarzenia? - Tak. Uśmiechnęła się do mnie i położyła dłoń na mojej.
65
- Ważne byś teraz się nie stresowała. Według mnie wszystko wygląda w porządku i nie ma najmniejszego problemu. Muszę jeszcze to dokładniej sprawdzić, by się upewnić, że niczego nie przeoczyłam, dlatego poproszę, by twoje przyjaciółki na chwilę wyszły. - Jak długo jestem w ciąży? - Około sześciu tygodni? Czy masz swojego ginekologa, położnika? - Nie, trzy miesiące temu przeprowadziłam się do Nowego Yorku. - Dam ci wizytówkę do wspaniałego położnika. Chciałabym, byś się z nim umówiła w tym tygodniu. Kiedy to zrobisz, zadzwoń do szpitala, a my wyślemy do niego twoje badania. A ojciec? Pokręciłam głową. - Cóż masz opcje. Chciałabym byś wróciła do domu, byś się zrelaksowała. Twoje dziecko prosi, byś zwolniła. Powiem twoim przyjaciółkom, że mogą wrócić. Możesz się ubrać. Kara i Molly weszły z powrotem i złapały mnie za dłonie. - Będziesz miała dziecko – uśmiechnęła się Molly. Kara nic nie powiedziała. Spojrzała na mnie współczująco. Złapałyśmy taksówkę i wróciłyśmy do mnie. Przebrałam się w pidżamę i weszłam do łóżka. - Kiedy powiesz Maxowi? - Spytała Kara, siadając na skraju łóżka. - Nie wiem. Muszę wciąż przetworzyć fakt, że jestem w ciąży. Nie mogę uwierzyć, że coś takiego się dzieje. - Zaczęłam płakać. - Oh, chodź tutaj. - Objęła mnie. - Wszystko się ułoży. Masz nas a Aubrey niedługo do nas dołączy. - Co ja mam powiedzieć mojej mamie? - Twoja mama zrozumie. Masz dwadzieścia cztery lata, a nie szesnaście. 66
- Nie widzicie tego? Historia lubi się powtarzać. To dziecko również nie będzie miało ojca. - Nie powiesz Maxowi? - Czytałaś list. Zostawił mnie. Nawet się nie pożegnał, normalnie. Nie potrafi stworzyć relacji z kobietą. Myślisz, że chce mieć dziecko? A poza tym on wyjechał. Nie ma go w Nowym Yorku i raczej nie planuje wrócić. Molly weszła do sypialni, niosąc kubek z herbatą. - Czy ja dobrze usłyszałam i nie powiesz o tym Maxowi? Nie winię cię. Również bym mu nie powiedziała. Będzie dobrze. O mój Boże, będziemy mieć dziecko. - Co masz zamiar mówić o ojcu, kiedy ludzie będą pytać? - Powiem, że to była wpadka z przypadkowym kolesiem z baru. Niech ludzie myślą, że jestem dziwką. Jest mi to obojętne. Dziękuje, że jesteście przy mnie, ale jestem naprawdę zmęczona i muszę się przespać. - W porządku. Pisz jakbyś czegoś potrzebowała. -Kara i Molly objęły mnie i wyszły. Leżałam na łóżku, sącząc herbatę, dotknęłam brzucha, nie wierzyłam, że rośnie tam dziecko. Nie chciałam być jak moja mama, wychowując dziecko sama. Chciałam przejść ciążę z ukochanym. Nigdy nie chciałam być samotną matką. Czy ja w ogóle byłam gotowa by być matką? Ledwo potrafię zadbać o siebie.
67
Rozdział 21
Święto dziękczynienia miało być za kilka dni a ja już kupiłam bilety by polecieć do Miami. Moja mama mnie zamęczała bym przyjechała do domu na święta bo za mną tęskniła. W szkole zaczęła mi się przerwa świąteczna i miałam czas by przygotować się by opuścić to zimne miejsce na kilka dni. O swojej ciąży powiedziałam Hannah i Austinowi a kiedy zapytali, kto jest ojcem, powiedziałam zawstydzona, że to była przygoda na jedną noc. Spakowałam walizkę i wzięłam taksówkę by pojechać na lotnisko. Kara i Molly zostały w Nowym Yorku na święta bo musiały pracować w piątek. Miały zamiar upiec po raz pierwszy raz w życiu indyka i chciały bym została, ale musiałam spotkać się z mamą i porozmawiać z nią o dziecku. Byłam przerażona. Kiedy wysiadłam z samolotu, wzięłam głęboki oddech, idąc przez lotnisko. -Emma! – Usłyszałam krzyk mojej mamy, która machała rękami. Kiedy tylko ją zobaczyłam, zaczęłam płakać. -Oh, skarbie. Niech no ja na ciebie popatrzę – uśmiechnęła się, delikatnie dotykając mojej twarzy. -Cześć mamo. -Objęłam ją mocno. -Tęskniłam. -Ja też za tobą tęskniłam. Chodźmy, zabiorę cię do domu. Walczyłam ze sobą by nie załamać się w samochodzie. Spytałam mamę o Dannego. Jej oczy rozjaśniały, kiedy mówiła o nim. Nigdy nie widziałam by tak mówiła o mężczyźnie. Zasłużyła na szczęście.
3
Wzięłam swój bagaż do mojego pokoju i usiadłam na łóżku. Byłam wykończona. A takie zmęczenie towarzyszyło mi od kilku dni. Kiedy siedziałam, moja mama weszła do pokoju. -Co się z tobą dzieje? Zachowujesz się dziwnie. Czy coś się stało w Nowym Yorku o czym mi nie mówiłaś? Nie mogłabym nic ukrywać przed nią. Wystarczyło, że na mnie spojrzała i już wiedziała, że coś się działo. Zaczęłam płakać, chowając twarz w dłoniach. -Oh, kochanie, co się stało? -Podeszła do mnie i objęła mnie. Podniosłam twarz i spojrzałam na nią. Miałam oczy wypełnione łzami, zatkany nos i uczucie, że ją rozczaruje. -Jestem w ciąży. Zacisnęła usta i patrzyła na mnie, swoimi dużymi brązowymi oczami. Nie wyglądała na rozczarowaną. -Emmo – wyszeptała. -Kto jest ojcem? Położyłam głowę na jej ramieniu. -To długa historia, mamo. Tyle mam ci do powiedzenia. -Więc mi powiedz – ścisnęła moją dłoń. Opowiedziałam jej jak spotkałam Maxa i o tym jakiego emaila dostałam z Parsons. -Musiałam udawać jego narzeczoną a on zapłacił za moją szkołę. Trwało to tylko trzy miesiące. -Załkałam. -Ale ja się zakochałam w tym dupku a on nawet się nie pożegnał. Tylko przyniósł list, kto tak robi? -Dalej łkałam. Naprawdę myślałam, że mnie pokochał albo mu zależało na tyle by zostać przy mnie. -Skarbie, pewnie też go to bolało dlatego nie potrafił pożegnać się. Mężczyźni to tchórze, dlatego uciekają. Na przykład twój ojciec. 4
-Nie mam pojęcia co powinnam robić. Jestem przerażona. -Też byłam przerażona, ale nigdy nie żałowałam, że cię urodziłam. Jesteś jedynym dobrym wydarzeniem w moim życiu, ale ty musisz powiedzieć Maxowi o dziecku. -Nie mogę. Odszedł i zaczął nowe życie. Rozpoczął coś własnego. Jeśli by mnie szczerze kochał, nie odszedłby. Ale odszedł a ja nie będę niszczyła mu życia. -Emmo, on ma prawo wiedzieć. Niech podejmie własną decyzje. -Już ją podjął w dniu, kiedy zostawił ten list i odszedł z mojego życia. To oczywiste, że nic dla niego nie znaczyłam. Więc najlepiej jak nie będzie wiedział. Ty mnie wychowałaś sama ja też dam radę. Położyła palec na motylu, którego dostałam od Maxa. -Czy to on ci go dał? Kiwnęłam głową i znowu zaczęłam płakać na jej ramieniu.
**** Święta przyszły i równie szybko minęły a ja wracałam do Nowego Yorku. Rozmawiałam z mamą i poczułam, że kamień spadł mi z serca. Danny okazał się wspaniałym mężczyzną i rozumiałam, dlaczego moja mama go pokochała. Traktował ją jak królową a ona zdecydowanie na to zasługiwała. Obserwując ich przez te kilka dni, uświadomiłam sobie jak bardzo tęsknie za Maxem. Jednak nadszedł czas by o nim zapomnieć. Teraz nie będę sama. Aubrey miała skończyć szkołę w przeciągu kilku tygodni i przeprowadzić się do Nowego Yorku. Będzie cudownie mieć trzy przyjaciółki obok siebie. -Pa mamo. Dziękuje za wszystko – uśmiechnęłam się, przytulając się do niej. 5
-Dzwoń jak będziesz czegoś potrzebować. Pojawię się w Nowym Yorku w mgnieniu oka. -Dzięki, ale będzie dobrze. Obiecuje. -Żałuje, że nie będę widziała jak twój brzuszek rośnie. -Kup iphone to będziesz mogła go obserwować. Albo naucz się obsługi komputera to będziemy rozmawiać przez skype. Danny zachichotał. -Nie martw się, Emmo. Kupimy jej iphone, kiedy wyjedziesz. Nie chcę by cokolwiek ją ominęło. -Dziękuje Danny – objęłam go. -Opiekuj się nią. -Będę. Kocham tą damę. Moja mama się zarumieniła. Jeszcze raz się objęłyśmy a ja wyruszyłam do Nowego Yorku by zacząć żyć. Dosyć chowania się w mieszkaniu. Nie żyłam już tylko dla siebie.
6
Rozdział 22
Pięć miesięcy później. Kiedy stałam pod prysznicem, położyłam dłonie na szybko rosnącym brzuchu. Wczoraj pierwszy raz poczułam kopnięcie dziecka. To było najbardziej niesamowite uczucie na świecie i sam fakt, że rośnie w moim brzuchu mały człowiek, stał się bardziej realny. Po prysznicu, ubrałam się i poszłam do mieszkania dziewczyn. Obie wzięły wolne by pójść ze mną na USG. Aubrey musiała być w sądzie, ale obiecała, że spróbuje się z nami spotkać na miejscu. Wspierały mnie i chociaż wciąż myślałam o Maxie to już mniej cierpiałam. Czasami zastanawiałam się, czy dobrze zrobiłam nie mówiąc mu o dziecku. Czułam poczucie winy, ale wtedy przypominałam sobie, że nie zostawił mnie bez powodu. Skończyłam drugi semestr w Parsons i wszystko się układało. Miałam wsparcie ze strony Hannah i Austina
a i nasze grono przyjaciół się powiększyło. Kara poznała
mężczyznę o imieniu Bill i spotykają się już od miesiąca. Aubrey poszła już na kilka randek z Glennem, innym prawnikiem z jej firmy. Molly wciąż czeka na swojego księcia z bajki. Zajęłam swoje miejsce, dziewczyny były obok mnie, kiedy doktor Richardson, mój położnik/ginekolog, zaczął robić mi badanie. Zobaczenie dziecka wywołało we mnie silne emocje. To było moje dziecko. Osoba o którą będę dbać, kochać i uczyć przez resztę mojego życia. -Chciałabyś znać płeć? – Spytał. -Naprawdę? Mogę? – Spytałam podekscytowana. 7
-Tak, mogę ci powiedzieć. Spojrzałam na dziewczyny, które ściskały moją dłoń i kiwnęły głowami. -Tak, chcę wiedzieć. -Gratulacje, Emmo. Będziesz miała córeczkę. Łzy zaczęły płynąć po moich policzkach. -O mój Boże będziemy mieć córeczkę – pisnęła Molly. -Wygląda na zdrową i wszystko jest w normie. Widzimy się za miesiąc na kontroli. -Uśmiechnął się i wyszedł z sali. Kara wzięła moją rękę i pomogła mi wstać. Byłam szczęśliwa, wiedząc, że moje dziecko jest zdrowe. Dodatkowo się cieszyłam, że będę mieć córkę. Dziewczyny cieszyły się razem ze mną, ale nie mogłam się powstrzymać i pomyślałam o Maxie. -Teraz kiedy już znasz płeć dziecka, możemy zacząć pracować nad pokoikiem. – Uśmiechnęła się Aubrey. -Właśnie pomyślałam jak fajnie będzie wybierać te wszystkie dziewczęce rzeczy – powiedziała Kara. **** Kiedy rozmawiałam z mamą pokazałam jej zdjęcie z USG. Zaczęła płakać i nawet nie zdążyłam jej powiedzieć, że to dziewczynka. Ze względu na dużo pracy, nie mogła przyjechać do Nowego Yorku, ale obiecała się tu być, kiedy urodzę dziecko. Kiedy usiadłam na łóżku, położyłam słuchawki na brzuchu i puściłam Mozarta, podczas gdy ja czytałam poradnik. Usłyszałam telefon, więc sięgnęłam po niego i wtedy moje serce zaczęło bić jak oszalałe. Tęsknie za tobą, Emmo.
8
Gapiłam się w te cztery słowa przez dłuższy czas, po czym skasowałam wiadomość. Dlaczego właśnie teraz się odezwał? Nie miałam zamiaru znowu się w to pakować. Następnego dnia spotkałam dziewczyny na kolacji w knajpie. Miałam ogromną ochotę na makaron. Kiedy weszłam, dziewczyny już siedziały przy stoliku, pijąc wino. -Cześć – uśmiechnęłam się, siadając koło Aubrey. Kelnerka podeszła do nas a ja zamówiłam wodę. -Nie mogę się doczekać, kiedy znów będę mogła pić alkohol. Nie uwierzycie co się wczoraj wydarzyło. -Co? W porządku? – Aubrey wyglądała na zaniepokojoną. -Max napisał mi, że za mną tęskni. -Serio? -Odezwała się Molly. -A ty co mu odpisałaś? -Spytała Kara. -Nic. Usunęłam jego wiadomość, nie mam zamiaru odpisywać. Aubrey położyła rękę na moim ramieniu. -Posłuchaj, Emmo i proszę nie złość się na mnie. Wiesz jak bardzo cię kocham i że jesteś moją najlepszą przyjaciółkę. W sumie jesteśmy jak siostry. A ty nigdy nie wyznałaś miłości Maxowi. Nigdy nie powiedziałaś mu, że chcesz by został. Nigdy z nim o tym nie rozmawiałaś. Może gdybyś mu powiedziała, wszystko wyglądałoby inaczej. -Wiedział, Aubrey. Nawet o tym napisał w liście, że wie, że mnie zranił i że ma nadzieje, że mu wybaczę. Wiedział, że się w nim zakochałam i powiedział że nie jest odpowiednim mężczyzną. To jego słowa, nie moje. Dlaczego miałby tak pisać, gdyby nie wiedział? -Może masz racje, ale powinniście ze sobą porozmawiać. Będziecie mieć dziecko. 9
Zaczęłam się złościć. O co jej chodziło? Miała być po mojej stronie, nie jego. -Więc bierzesz jego stronę? -Warknęłam. -Nie, Emmo. Nie biorę niczyjej strony. Po prostu uważam, że powinniście ze sobą porozmawiać, zanim go całkowicie skreślisz ze swojego życia. -W takim razie nie powinien być takim tchórzem. -Przynajmniej napisał ci list, mógł zniknąć bez słowa. Kara i Molly siedziały naprzeciwko, nic nie mówiąc. Patrzyły tylko na nas. -Zgadzacie się z nią? -Spytałam patrząc na nie. -Zgadzacie? -To ma sens – powiedziała Kara. -Wciąż myślę, że jest dupkiem i jestem po twojej stronie. -Powiedziała Molly. -Dzięki – podniosłam szklankę z wodę. Westchnęłam. Może Aubrey miała racje. -Posłuchaj, rozumiem co mówisz, ale wiem co myśli o związkach. Powiedział mi, że nie chcę być związany z jedną kobietą i bawić się w małżeństwo i w idealna rodzinę. Powiedział, że nie chce dziewczyny, która będzie go kontrolować. Jak mogłam mu powiedzieć wcześniej, że go kocham? Stworzyłabym między nami niezręczną atmosferę, zresztą nawet nie dał mi okazji bym mogła mu powiedzieć. Chciałam mu wyznać moje uczucia tego ranka, gdy odszedł. -Wytarłam łzy chusteczką. -Nie jest za późno by mu powiedzieć. -Powiedziała Aubrey, dotykając mojej dłoni. -Powiedział, że za tobą tęskni. To coś znaczy. -Wszystko się zmieniło. Dałam sobie spokój, muszę myśleć o dziecku. Wracam do domu. Jestem zmęczona i plecy mnie bolę. Aubrey objęła mnie. -Przepraszam jeśli cię zdenerwowałam. Po prostu martwię się o ciebie. 10
-W porządku. Muszę to przemyśleć. Pogadamy później. Kiedy szłam ulicą, mój wzrok przyciągnął sklep Baby Bellini. Weszłam do środka, podeszłam do kołyski, która znajdowała się na wystawie. Zakochałam się w niej od pierwszego wejrzenia była różowo-szaro-biała. Zaczęłam wyobrażać sobie aranżacje pokoju. Rozmawiałam ze sprzedawcą kilka minut o jakości łóżka i o tym czy ta kołyska się sprawdzi. Właśnie tego szukałam. Kupiłam kołyskę i pasującą szafkę na ubrania. Kołyskę można było od razu zabrać do domu, szafka miała zostać dostarczona do domu. Wyszłam ze sklepu i stanęłam na chodniku, próbując złapać taksówkę, trzymając wielką torbę. Zatrzymała się przy mnie czarna limuzyna. -Emma? Przełknęłam z trudem ślinę. -Darren, cześć. Wysiadł z limuzyny i podszedł do mnie. Spojrzał na mój wielki brzuch a później na mnie. Łzy napłynęły mi do oczu. -Wsiadaj, zawiozę cię do domu – wziął ode mnie torbę i włożył ją do bagażnika. Zajęłam miejsce z tyłu, próbując wymyślić kłamstwo. -Czy to jego? -Spytał ruszając. -Tak. – Tak i tyle z moich kłamstw. Zbyt bardzo lubiłam Darrena by go okłamać. -Nie możesz mu powiedzieć, proszę. -Nie martw się, Emmo. Nic nie powiem. Nic więcej nie powiedział. Zatrzymał się przy budynku, wyjął moje rzeczy i zaniósł je do mieszkania. -Możesz położyć to na podłodze. Wielkie dzięki. Napijesz się kawy? Spytałam. Spojrzał na zegarek po czym uśmiechnął się do mnie. 11
-Pewnie. Mam czas zanim będę musiał odebrać państwa Delaney. -Czy to dla nich teraz pracujesz? Usiadł na stoliku, opierając się o blat. -Pracuje teraz dla wielu osób. Kiedy potrzebują podwózki, bezpośrednio do mnie dzwonią. A ty jak sobie radzisz? -W porządku. – Postawiłam przed nim kawę. -Czy to ty odwiozłeś tamtego dnia Maxa na lotnisko? Upił kawę i objął dłońmi kubek. -Tak i wierz mi, kiedy mówię, że był załamany. Nie widziałem go nigdy w takim stanie. Wywróciłam oczami. -Wątpię, zostawił mi list. Cholerny list. -Wiem co zrobił i mówiłem mu, że to błąd i że powinien z tobą porozmawiać. Ale to Max Hamilton i on wie wszystko najlepiej. Nie powiesz mu o dziecku? -To nie ma sensu. Jestem pewna, że spełnia swoje marzenia w Chicago. Na pewno nie chcę dziecka. -A co z twoimi marzeniami? -Spełniam swoje marzenia. Mam wspaniałych przyjaciół i mam szkołę. Wierz mi, naprawdę sobie dobrze radzę. -Skłamałam. -Max wysłał mi wiadomość, że za mną tęskni. -Rozumiem. Pamiętasz jak powiedziałem ci, że niektórzy ludzie muszą upaść by się czegoś nauczyć? -Tak. -Myślę, że Max upadł tego dnia, gdy zostawił ten list. -Nie wiem, ale nie mogę się nim przejmować. Jeśli chciałby ze mną być to by ze mną został. 12
Spojrzał na kubek. -Znasz już płeć? Uśmiechnęłam się. -To dziewczyna. -Oh. Będzie równie piękna jak jej matka. Lepiej już pójdę. Nie mogę się spóźnić. -Dzięki za podwiezienie i rozmowę – objęłam go. -Dbaj o siebie i o swoją córeczkę. Masz mój numer. Dzwoń jeśli będziesz czegoś potrzebować. -Dobrze.
13
Rozdział 23
Dwa tygodnie później. Para, która kupiła meble z drugiej sypialni, przyjechała z samego rana by je odebrać. Były nowożeńcami i szukali używanych mebli do dodatkowego pokoju. Mąż nie wydawał się zachwycony, tłumaczył to tym, że teściowa teraz będzie mogła ich częściej odwiedzać. Gdyby nie mieli drugiej sypialni, nie mogłaby z nimi zostać. Jego żona za to grzecznie powiedziała, że on może spać na kanapie. Nie mogłam się powstrzymać i się roześmiałam. Kiedy wyszli, stałam w pustym pokoju i rozejrzałam się. To był idealny czas by pomalować okna. Postanowiłam, że pokój będzie szaro-różowy. Zdobyłam również urocze firanki do tego pokoju. Spędziłam całą niedziele na malowaniu sufitu przez co moje plecy okropnie mnie bolały. Postanowiłam dokończyć malowanie następnego dnia. Póki co wszystko wyglądało świetnie. Nie chciałam prosić dziewczyn o pomoc bo chciałam zrobić to sama. Może jutro do nich zadzwonię.
**** Po śniadaniu, wysłałam wiadomość do Molly, prosząc by wpadła. Aubrey miała plany z Glennem a Kara wybierała się do New Jersey by poznać rodziców Billy’ego. Molly odpisała, że wpadnie po pracy bo musiała przygotować klientki do ślubu. Przebrałam się w jeansy i w biała koszulkę. Związałam włosy w kucyk i zaczęłam malować ściany. Po kilku godzinach, 14
skończyłam. Stanęłam i uśmiechnęłam się, patrząc na pokój, który będzie należał do mojej księżniczki. Usłyszałam pukanie do drzwi i spojrzałam na telefon. Molly musiała wcześniej skończyć. Pobiegłam do drzwi, podekscytowana. -Nie mogę się doczekać aż zobaczysz – zaczęłam paplać, otwierając drzwi. Zamarłam. Moje serce zaczęło bić jak szalone i poczułam jak mój żołądek się zaciska, kiedy zobaczyłam Maxa. Spojrzał na mnie i na mój brzuch. Zmarszczył czoło, nic nie mówiąc. -Max, co tutaj robisz? – Poczułam, że łzy napływają mi do oczu. -Przyjechałem do ciebie. Poczułam się tak jakby ziemia się zatrzymała. Cholera. Cholera. Cholera. Był zdenerwowany. Nigdy nie widziałam go w takim stanie. -Wejdź. – Powiedziałam niepewnie. -Nie, w porządku. Widzę, że jesteś zajęta. Muszę już iść. -Widziałam, że jest załamany. Odwrócił się i zaczął powoli odchodzić. Oh nie, nie zrobi tego. Nie pozwolę by znowu odszedł. -Max, to twoje dziecko. Będziesz ojcem. -Wymamrotałam. Zatrzymał się i po chwili odwrócił się. Wrócił i wszedł do środka. Najbardziej niezręczny i straszny moment w moim życiu właśnie nadszedł. -Myślałam, że to Molly przyszła. -Przepraszam, że wpadłem bez zapowiedzi, ale nie odpowiedziałaś na wiadomość i domyśliłem się, że nie odbierzesz telefonu. -Masz rację, nie odebrałabym. – Odwróciłam się i poszłam do kuchni umyć ręcę. -Malowałaś? -Spytał, kiedy się odwróciłam w jego stronę. Czułam, że coraz trudniej jest mi oddychać.
15
-Tak, malowałam pokój dla dziecka. -Wzięłam głęboki wdech. Musiałam zachować spokój dla dobra dziecka. Wytarłam dłonie, czekając na pytania. -Dlaczego nie powiedziałaś mi o ciąży? -Odszedłeś. Usiadł, zakrył twarz dłońmi. -Mogłaś zadzwonić. – Uderzył pięścią w stół. -A ty mogłeś się normalnie pożegnać a nie zostawić pieprzony list! Jesteś tchórzem! Przeczesał włosy ręką i lekko potrząsnął głową. -Nie możesz ani tak krzyczeć ani się denerwować, szkodzi to dziecku. Proszę, Emmo. Proszę usiądź. -Nie mam ochoty siadać! Za kogo się uważasz by tu przychodzić? Dałam sobie z tobą spokój, Max. Udało mi się ułożyć życie bez ciebie i robię to wszystko dla mojego dziecka. -Naszego dziecka – powiedział rozłoszczony. -Mojego dziecka! To moje dziecko! – Krzyczałam. -To ja się źle czułam i byłam zmęczona, ledwo wytrzymywałam na zajęciach. To ja planowałam jak wychowam dziecko sama podczas gdy ty siedziałeś w luksusowym biurze w Chicago! Wstał i delikatnie dotknął mojego ramienia. -Emmo, proszę. -Nie, nie dotykaj mnie. – Odsunęłam się od niego, krzyżując dłonie na klatce piersiowej, podeszłam do okna i spojrzałam na rzekę. To było miejsce w którym mogłam myśleć. -Zostawiłem ten list bo wiedziałem, że nie będę mógł spojrzeć w twoje oczy i odejść. Myślisz, że łatwo mi było? Myślisz, że mnie to uszczęśliwiło? Nie! Czułem się okropnie w Chicago. Starałem się skupić na pracy, prawie nie 16
spałem, ale kiedy zasypiałem, śniłem o tobie. Każdej nocy. Nawiedzałaś mnie we snach. Starałem się o tobie zapomnieć. Chciałem o tobie zapomnieć bo wzbudziłaś we mnie uczucie, które mnie przeraża. Łzy popłynęły po moich policzkach a ja nie mogłam na niego spojrzeć. -Musiałem wyjechać z Nowego Yorku by być z dala od mojego ojca. To był mój plan. Nie planowałem, że się w tobie zakocham. Starałem się w tobie nie zakochać. Jak myślisz dlaczego nie spotykaliśmy się codziennie? Dlaczego spędzaliśmy całe tygodnie z dala od siebie? Próbowałem kontrolować moje uczucia, ale to było zbyt trudne, kiedy byliśmy tak blisko siebie. Byłaś zbyt blisko i myślałem, że ta przeprowadzka mi pomoże, ale nie pomogła. Kiedy wysłałem wiadomość byłem pijany. Tylko dzięki alkoholowi, znalazłem w sobie odwagę. Kiedy nie odpowiedziałaś, byłem zraniony, ale zrozumiałem jak ciebie zraniłem. Do diabła, Emmo czy odwrócisz się i spojrzysz na mnie? Powoli się odwróciłam i spojrzałam na niego. -Spędziłam zbyt wiele czasu próbując o tobie zapomnieć. Nie masz pojęcia jak się bałam, jak się czułam samotna. -Przepraszam. Czy możemy, chociaż dzisiaj, zapomnieć o urazach i porozmawiać? Po prostu porozmawiać? Szczerze mówiąc wierzyłam mu a to całe złoszczenie się szkodziło dziecku. -W porządku, porozmawiajmy. -Mogę zobaczyć pokój dziecka? -Wiesz, gdzie jest. Poszedł do pokoju i patrzył na ściany. -Różowy? Czy to znaczy, że będziemy mieć córeczkę? -Tak. Byłabym bardzo zmartwiona, gdyby przy tych ścianach miał być syn. Roześmiał się. 17
-Córka. Nie mogę uwierzyć, że będę miał córkę. Podoba mi się, że te dwie ściany pomalowałaś na szaro. Czy zrobiłaś to wszystko sama? -Tak. Meble zostaną dostarczone w przyszłym tygodniu a ja kupiłam już kilka rzeczy na ściany i mam jeszcze firanki do zawieszenia. -Kiedy masz termin? -Spojrzał na mnie. -Za osiem tygodni. -Przepraszam, że pytam, ale jak to się stało? -Serio, Max? -Nie o to mi chodzi. Tylko brałaś tabletki. -Wiem, ale były dni kiedy zapominałam, ale następnego dnia zawsze brałam podwójną dawkę. Przykro mi. -Niepotrzebnie. Nie jestem zły. Trochę przerażony, ale nie zły. Poszłam do mojego pokoju po zdjęcie z USG i dałam je Maxowi. -Poznaj swoją córkę. Możesz zatrzymać to zdjęcie, mam drugie. Patrzył się na nią tak intensywnie. -Jest piękna, Emmo. Poczułam kopnięcie. -Co się dzieje? -Kopnęła, lubi to robić. -Mogę? – Wyciągnął rękę. Kiwnęłam głową. Położył dłoń na moim brzuchu. Jego dotyk sprawił, że po moim ciele przebiegł dreszcz. Kopnęła znowu a Max to poczuł. Uśmiechnął się i spojrzał w moje oczy. -O mój Boże to niesamowite. Położyłam rękę na jego dłoni. -Emmo – wyszeptał. -Ja… 18
Cofnęłam się. -Nie, Max. Nie sądzę bym mogła to zrobić. Musisz wyjść. -Nie chcę cię znów zostawiać. Nie masz pojęcia jak za tobą tęskniłem. Odwróciłam się bo nie mogłam patrzeć w jego oczy. Smutek mnie przytłaczał i byłam zdezorientowana. -Nie wiem i nie chcę wiedzieć. Ten czas był bardzo trudny i kiedy cię nie było, ja stawałam się silniejsza. Robiłam to dla siebie i dla dziecka. Nie możesz oczekiwać, że wrócisz i wszystko będzie jak dawniej. Zraniłeś mnie i nie wiem czy będę mogła ci zaufać. Jedyne co nas łączy to dziecko. -Miałaś zamiar mi o niej powiedzieć? -Nie wiem. Może kiedyś. Ale musisz zrozumieć, że to ty odszedłeś. Zacząłeś nowe życie, nową firmę i nie miałam zamiaru tego rujnować. -Ale jestem jej ojcem. Miałem prawo wiedzieć! -Wrzasnął. -Nie chciałam byś zrujnował jej życie tak jak twój ojciec zrujnował twoje – zamknęłam oczy. Przemówiłam słowami, które powinny do niego trafić. -To słabe, Emmo. Nawet jak na ciebie. Jeśli chcesz żebym wyszedł, w porządku. Wyjdę, ale to nie koniec. -Odwrócił się i wyszedł, trzaskając drzwiami. Zaczęłam płakać, usłyszałam otwieranie drzwi i Molly przyszła prosto do pokoju dla dziecka. -Emmo, właśnie widziałam Maxa – powiedziała, obejmując mnie. -Myśli, że może wrócić do mojego życia jakby nigdy nic się nie stało.
19
Rozdział 24
Minął tydzień a Max nie dawał znaku życia. Ale czego mogłam się spodziewać w końcu on tak się zachowywał, więc nie byłam zbytnio zaskoczona. Skończyłam ostatni semestr a moja średnia wynosiła 3.8. Pokój dla dziecka był gotowy a meble miały zostać dostarczone popołudniu. Nie mogłam się doczekać, aż wszystko przygotuje. Kupiłam żyrandol w Pottery Barn Kids, który zastąpił poprzednie oświetlenie. Kiedy odpakowywałam zakupione akcesoria, usłyszałam pukanie do drzwi. Spojrzałam przez judasza by sprawdzić, czy to dostawca. Moje serce się zatrzymało, kiedy zobaczyłam Maxa. Niepewnie otworzyłam drzwi a on wszedł do środka nie mówiąc nawet „cześć”. -Chciałem ci powiedzieć, że przenoszę firmę do Nowego Yorku by być bliżej mojej córki. Będę częścią jej życia, Emmo. Nie możesz zabronić mi tego. Możesz mnie nienawidzić, ale będę tu dla niej. I pomimo tego co myślisz, nie zniszczę jej życia. Nie popełnię tych samych błędów co moi rodzice. Stałam tam, słuchając go, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi. Odwróciłam się i otworzyłam je. -Mamy dostarczyć meble pannie Emmie Knight. -Tak, proszę wejść. Pokażę gdzie trzeba je zanieść. Max włożył dłonie do kieszeni i stał przy szybie, patrząc jak mężczyźni wnoszą meble do pokoju dla dzieci. Najpierw wnieśli duże pudło z kołyską. Później przynieśli szafkę na ubrania i dwie rzeczy, które zakupiłam w Valetti Silver. -Proszę tu podpisać. 20
Podpisałam a kiedy wyszli, Max odwrócił się i spojrzał na mnie. -Masz mi coś do powiedzenia? -Dobrze. Mała dziewczynka potrzebuje obecności ojca. Ja tego nie miałam i nie chcę tego dla mojej córki. Jeśli chcesz być zaangażowany w wychowanie, musimy to ustalić. Możesz ingerować w jej życie, ale nie w moje. -Jeśli tego chcesz, w porządku. -To dobrze – powiedziałam. Poszłam do pokoju dla dziecka, patrzyłam na podpisane kartonowe pudełka. Westchnęłam. -Czy tutaj jest kołyska? -Spytał Max. -Tak. Myślałam, że będzie w całości. Max podszedł i poprosił o nożyczki. -Co robisz? -Spytałam. -Mam zamiar złożyć kołyskę, więc najpierw musimy otworzyć te pudła. Wybuchłam śmiechem. -Co w tym takiego śmiesznego? Sądzisz, że nie dam rady? -Szczerze mówiąc to tak, uważam, że nie dasz rady. Uśmiechnął się do mnie. -Mam zamiar udowodnić ci, że się mylisz. Teraz proszę daj mi nożyczki bym mógł rozpocząć moją pracę. Pokręciłam głową i poszłam do kuchni po nożyczki. Wróciłam i wręczyłam mu je, później zajęłam miejsce na fotelu a nogi położyłam na podnóżku. -Ten fotel wygląda porządnie – skomentował. -To prawda, zobaczyłam go i nie mogłam się powstrzymać. Rozłożył pudła po podłodze i zaczął je otwierać, wyciągnął plastikowe torby z milionem śrubek. Prychnęłam. Wyciągnął również instrukcje. Spoważniał. 21
-Według tego potrzebujemy śrubokręt, młotek oraz kombinierki. Czy masz te rzeczy? -Nie – uśmiechnęłam się. -Cóż więc najpierw musimy wybrać się do sklepu z narzędziami. Zakładaj buty. Zadzwonię po Darrena to nas podwiezie. -Darren? Znowu pracuje dla ciebie? -Spytałam, wstając z fotela. -Tak. Znów pracuje dla mnie i dałem mu ogromną podwyżkę. -Wyciągnął telefon i zadzwonił do Darrena. -Będzie tu za dziesięć minut. Powinienem zabrać ze sobą instrukcje. To będzie zabawne. Patrzenie jak próbuje zbudować kołyskę, chyba muszę to nagrać. -Czy już wcześniej coś składałeś? -Nie, ale jak trudne może to być? Wskazówki są raczej nieskomplikowane. -Dobrze, skoro tak mówisz- zaśmiałam się, zakładając buty. Kiedy wyszliśmy z budynku, Darren już na nas czekał przy Rolls Royce. Uśmiechnęłam się i objęłam go. -Podrzuć nas do sklepu z narzędziami. Jak to miejsce się nazywa? Home Department coś takiego? Roześmiałam się a Darren uśmiechnął się do mnie. -Masz na myśli Home Depot? – Delikatnie szturchnęłam jego ramię. -Możliwe. Poszliśmy razem do Home Depot i widziałam, że Max nie ma pojęcia co powinien zrobić. -Widzisz te wielkie znaki w sklepie? To wskazówka w jakim dziale jesteś. Widzisz znaki przy półkach? Dzięki temu wiesz jakie narzędzia się na niej znajdują. -Oh, nie zauważyłem ich. 22
Znowu się roześmiałam.W końcu, po godzinie spędzonej w sklepie, znaleźliśmy wszystkie narzędzia, które były nam potrzebne. Byliśmy w dziale z wiertarkami a Max bawił się jednąz nich. -Chyba ją kupię. -Po co? -Nigdy nie wiesz, kiedy będziesz potrzebował wiertarki poza tym jest całkiem fajna.
**** Tak jak planowałam, wykończona usiadłam na fotelu a Max porozkładał wszystkie części kołyski i usiadł pomiędzy nimi. Patrzenie na niego jak próbuje ogarnąć, który kawałek pasuje do którego było niesamowicie zabawne i trzeba przyznać urocze. -Potrzebujesz pomocy? -Spytałam. -Chciałabyś pomóc? -Pewnie. Gdyby ciebie tu nie było, musiałabym zrobić to sama. -Wstałam i usiadłam obok niego na podłodzę, przypatrując się instrukcji. Kiedy już do połowy zbudowaliśmy kołyskę, on przerwał i spojrzał na mnie. -Myślę, że ten kawałek powinien znajdować się z tyłu. -Masz rację. Słuchaj, robimy to od trzech godzin a ja jestem głodna. Maluch chce jeść. -Położyłam dłonie na brzuchu. -Też jestem głodny. Może zamówimy tajskie jedzenie. -Brzmi świetnie. Podniósł się i wyciągnął dłoń w moim kierunku by mi pomóc. W chwili, kiedy go dotknęłam, przytłaczające uczucie wypełniło mnie. Pomógł mi i razem poszliśmy do kuchni by sprawdzić menu knajpki, które znajdowało 23
się przyczepione do lodówki. Po zdecydowaniu co chcemy zjeść, Max zadzwonił by złożyć zamówienie. Wyjęłam butelkę wody z lodówki i usiadłam przy stole. -Widziałeś się z ojcem? -Spytałam. -Tak i nie było najlepiej. W sumie wyparł się mnie, to jego słowa. – Usiadł naprzeciwko mnie. -Dlaczego? – Myśl o tym, że rodzic może wyprzeć się dziecka bardzo mnie zasmuciło i nie potrafiłam sobie tego wyobrazić. -Powiedział, że go zdradziłem a on nie chcę mieć nic wspólnego z takimi zdrajcami. Pokłóciliśmy się a mama tam stała i nic nie mówiła. Kazał mi pilnować firmy bo wszystko może się rozpaść w mgnieniu oka. -Max, przykro mi. -Jest bezlitosny sukinsynem. Zawsze taki był i zawsze taki będzie. Powiedział, że już nie należę do rodziny i że już nigdy nie chcę mnie widzieć. -A twoja mama była przy tym? -Tak. Wyszedłem z ich domu i nie mam zamiaru tam wracać. -Masz zamiar powiedzieć im o dziecku? -Nie, Emmo. Nie jestem częścią ich rodziny, więc wychodzi na to, że to nie jest ich wnuczka. -A co z Fioną? -Jej powiem. Nienawidzi ich i leci do Paryża na wakacje. Powiedziała, że nie jest pewna czy wróci. -A co ze studiami? -Będzie studiować tam. Zabolało mnie serce. Widziałam smutek w jego oczach i słyszałam rozpacz w jego głosie, kiedy mówił o swojej rodzinie. To musiało być dla niego 24
niesamowicie trudne. Usłyszałam pukanie do drzwi a Max poszedł otworzyć, po chwili jedzenie znalazło się na stole. Wyjęłam talerze i również położyłam je na stole. Kiedy jedliśmy, spytałam go o firmę. -Gdzie masz zamiar założyć firmę w Nowym Yorku? -Connor Black z Black Enterprises ma do wynajęcia trzecie piętro w swoim budynku. Spotkałem się z nim w tym tygodniu i podpisaliśmy umowę. Wystarczy dopóki firma się nie rozrośnie. Wtedy przeniosę firmę do większego miejsca. -Jak twoja firma się nazywa? -Spytałam z ciekawości. -Hamilton Tech. Zatrudniłem najlepszych ludzi od software’u i zajmujemy się zaawansowaną techniką, którą ludzie pokochają. Przynajmniej mam taką nadzieje, że pokochają. -Pokochają – uśmiechnęłam się. Po zjedzeniu, wróciliśmy do przerwanego wcześniej zajęcia. Po kolejnych dwóch godzinach w końcu udało nam się zbutować kołyskę i umieścić ją we właściwym miejscu. -Dobra robota, Hamilton. -Położyłam dłoń na jego ramieniu. -Nie dałbym rady bez ciebie. Otworzyłam szafę i wyjęłam dużą torbę. Wyciągnęłam srebrną literę S i podniosłam ją. -Co to? -Spytał Max. -Jej inicjał. -Wybrałaś imię? -Sarah. Sarah Renee Hamilton. Znaczenia imienia Sarah to księżniczka. Bez słowa podszedł do mnie i mocno mnie objął. Albo na tyle ile mógł przez mój ogromny brzuch stojący na naszej drodze. Nie cofnęłam się, ponieważ dobrze było znaleźć się znowu w jego ramionach. 25
-Podoba mi się to imię a ona będzie prawdziwą księżniczką. Nie byłem pewny, czy będziesz chciała by nosiła moje nazwisko. -Cóż, na początku nie miałam takiego zamiaru, ale wróciłem i powiedziałeś, że chcesz być częścią jej życia. Właśnie dlatego jej nazwisko powinno brzmieć Hamilton. -Dziękuje, Emmo. Nie wiesz ile to dla mnie znaczy – pocałował moje czoło. -Kupiłam coś jeszcze – wysunęłam się z jego objęcia i wyjęłam z torby dwa, srebrne motyle. Uśmiechnął się. -Chcę by nasza córeczka zawsze tańczyła. Nawet podczas najsmutniejszych dni. -Będzie. Będzie miała twoją siłę i jak jej matka, będzie tańczyła całe swoje życie. Chcesz bym je powiesił. -Tak, proszę. Powiesił najpierw lustro w srebrnej oprawie a później po jego bokach motyle. Wyglądało to niesamowicie. -Lepiej będzie jak już pójdę. Wyglądasz na wykończoną a jest już późno – powiedział. -Dobrze, dzięki za dzisiejszy wieczór. -Nie ma za co, Emmo. Dziękuje tobie również. Uśmiechnęłam się do niego i odprowadziłam go do drzwi. -Będę w pobliżu, obiecuje. -Pa, Max. -Pa, Emmo. Pa, Sarah. – Położył dłoń na moim brzuchu.
26
Rozdział 25
-Emmo, jak się czujesz? Wszystko w porządku? Z dzieckiem dobrze? -Mamo, uspokój się. Zadzwoniłam by się przywitać. Wszystko jest dobrze. Usłyszałam jak wzdycha. -Dzięki Bogu. Wiesz jestem lekko poddenerwowana za każdym razem gdy dzwonisz. -Muszę ci coś powiedzieć, mamo. Max wrócił do Nowego Yorku i wie o dziecku. Powiedział, że chcę być częścią jej życia. Więc… -W porządku? -Tak, mamo. W porządku. -To dobrze, że chce być częścią jej życia. Wiesz o tym prawda? Ty wychowywałaś się bez ojca bo nie miałaś innego wyboru. Moja wnuczna ma wybór bo jej ojciec chcę być w jej życiu. To najlepszy prezent jaki możesz jej dać. -Wiem. Muszę już kończyć, ale niedługo pogadamy. Usiadłam na grzybie i spojrzałam w błękitne niebo, czułam ciepło słońca na skórze. Patrzenie na matki, pchające wózki, wywołał na mojej twarzy uśmiech już niedługo to będę ja z Sarah. Dziewczyny ucieszyły się, że Max okazał się odpowiedzialny, ale Molly nie była do końca przekonana. Powiedziała, że mężczyźni tak szybko się nie zmieniają. Kto wie? Może zmieniają się a może i nie. Max nie odzywał się od kilku dni a mi to nie przeszkadzało. Byliśmy przyjaciółmi, którzy spodziewają się dziecka. Mój telefon zadzwonił, spojrzałam, to Max dzwonił. Uśmiechnęłam się. 27
-Halo? -Cześć. -Cześć. -Jesteś w domu? -Nie? -A gdzie jesteś? -Siedzę na grzybie w Central Parku. -Uśmiechnęłam się. -Ah, Alicja w krainie czarów. Poczekaj tam na mnie, niedługo będę. -Dlaczego? -Niedługo się przekonasz. Do zobaczenia. Pisałam wiadomości z Hannah, kiedy zobaczyłam Maxa, zmierzającego w moją stronę. -Uśmiech – powiedział, robiąc mi zdjęcie telefonem. Wyciągnął dłonie i pomógł mi wstać. -Więc dlaczego mam tą przyjemność by cieszyć się pana towarzystwem? -Przepraszam, musiałem zająć się przenoszeniem firmy z Chicago i musiałem wszystko rozmieścić w nowym biurze. -To miło, dziwne, że teraz nie jesteś w biurze. -Byłem, ale chciałem się z tobą zobaczyć, dlatego do ciebie zadzwoniłem. Myślałem, że może będziesz chciała iść do mojego biura a później iść na lunch. A poza tym widziałem fajny wózek w Baby Bellini i chciałbym ci go pokazać. Uśmiechnęłam się do niego. -Brzmi fajnie. -Świetnie, chodźmy. -Wyciągnął ramię. Poszliśmy do Rolls Royce, gdzie Darren czekał na nas by zabrać nas do biura Maxa. Weszliśmy do budynku Black Enterprises i wjechaliśmy windą na 28
trzecie piętro. Kiedy drzwi się rozsunęły, zostaliśmy powitani przez kobietę o długich czarnych włosach i o nogach o których marzy każda kobieta. W dodatku, gdy na nią spojrzałam widziałam tylko jej ogromny dekolt. Przez co poczułam się jeszcze bardziej niepewnie. -Witam, panie Hamilton. -Witaj, Brazil. – Uśmiechnął się. Wywróciłam oczami i poszłam do jego biura. Otworzył duże drewniane drzwi i weszliśmy do środka. Przed oknem znajdowało się długie ciemne biurko i czarne krzesło. -Świetne, pasuje do ciebie. -Mrugnęłam. -Bardzo korporacyjnie. -Cieszę się, że ci się podoba biorąc pod uwagę fakt, że jestem korporacyjnym facetem. Obeszłam biurko i zauważyłam ramkę. Zobaczyłam siebie, siedzącą na fotelu, trzymającą dłonie na brzuchu a po prawej stronie znajdowało się zdjęcie USG. -Kiedy zrobiłeś to zdjęcie? Wyglądam okropnie. -W dniu, kiedy budowaliśmy kołyskę i wyglądasz przepięknie. Czy to problem, że mam tu twoje zdjęcie? Jesteś matką mojej córki. -Nie wydaje ci się to trochę dziwne, ze względu na to, że nie jesteśmy razem? -Zmarszczyłam brwi. -Nie. Jesteś w ciąży a nasza córeczka tu jest. Co w tym dziwnego? Westchnęłam. -Nic – odłożyłam ramkę na biurko i szybko zmieniłam temat. -Brazil? Serio? -Co z nią? -Spytał. -Domyślam się, że ten ogromny dekolt to część jej uniformu. Zachichotał. -Nie jest w moim typie. 29
-A jaki jest twój typ? Położył dłoń na moich ustach. -Nie wiedziałem, że mam typ dopóki cię nie spotkałem. -Patrzył mi w oczy. Prychnęłam. -Może pójdziemy do Baby Bellini i zobaczymy ten wózek. Delikatnie przejechał palcem po moim policzku i żuchwie. W jego oczach była ta iskra a jego usta znajdowały się niebezpiecznie moich. Zniszczyłam ten moment. Wiedziałam, że miał zamiar mnie pocałować a ja nie mogłam na to pozwolić. Kontrolowały mną hormony i byłam nadwrażliwa. -Lepiej się zbierajmy – wyszłam przez drzwi i usłyszałam jak wzdycha. Weszliśmy do Baby Bellini i od razu zostałam rozpoznana. -Witam, czy meble dotarły na miejsce? -Tak i pokój dla dziecka jest przepiękny. -Chcieliśmy zobaczyć wózek z wystawy – powiedział Max. -Ah, tak. To nowa kolekcja. Proszę za mną. Nagle poczułam się jakbym kupowała samochód. -Jak widzicie siedzenie jest bardzo wygodne i można je dopasowywać. Ma amortyzacje dzięki czemu jazda jest przyjemniejsza. Dzięki temu dziecko będzie szczęśliwe a szczęśliwe dziecko to szczęśliwi rodzice. A tutaj jest kołyska pleciona, dołączona. Spojrzałam na cenę, osiemset dolarów. -Co myślisz? -Spytał Max. -Jest świetny, ale to dość drogi wózek. -Ale dziecku będzie w nim wygodnie. W dodatku jest dodatkowe miejsce na pieluchy i inne akcesoria. -Brzmi dobrze, bierzemy – uśmiechnął się Max. Kiedy Max zapłacił za wózek, odwrócił się i spojrzał na mnie. 30
-Gotowa na lunch? -A możesz zabrać mnie do domu? Nie czuję się najlepiej. -Co się dzieje? -Spytał zaniepokojony. -Trochę boli mnie brzuch i chciałabym się położyć. -Oczywiście, zabiorę cię do domu.
*** Weszłam do mieszkania i od razu poszłam do sypialni by się położyć. Max wszedł za mną i położył mi butelkę wody na stoliku nocnym. -Dzięki. -Nie ma sprawy. Czy mam zadzwonić do lekarza? -Spytał, dotykając dłonią mojego czoła. -Nie. Zdrzemnę się. -Dobrze, będę tutaj jeśli byś mnie potrzebowała. -Zostajesz? -Tak, nie zostawię cię samej. Muszę trochę popracować, więc po prostu usiądę na kanapię i tam się tym zajmę. A ty zamknij oczy. -Uśmiechnął się. Kilka godzin później obudziły mnie okropne skurcze. Skuliłam się na łóżku i prawie nie mogłam oddychać. -Max! – Zaczęłam krzyczeń. Wpadł od razu do mojej sypialni. -Co się dzieje? -Pochylił się nade mną. -Nie mam pojęcia. Skurcze są nie do zniesienia. Coś jest nie tak. Wyciągnął telefon z kieszeni i zadzwonił do Darrena by przyjechał jak najszybciej. -Zabieram cię do szpitala. 31
Łzy zaczęły płynąć po mojej twarzy, kiedy próbowałam się podnieść, korzystając z pomocy Maxa. -Chodź, skarbie. Wszystko będzie dobrze. -Nie, Max. Coś jest nie tak. -Znowu spróbowałam się podnieść a on mnie chwycił. -Dobrze, jedźmy po prostu do szpitala. Walczyłam by dostać się do lobby. Ból był intensywny. Wsiadłam do samochodu a Max zajął miejsce obok mnie, położyłam głowę na jego ramieniu a on trzymał mnie za rękę. Darren zatrzymał się przy wejściu dla nagłych wypadków, Max wyleciał z samochodu by pójść po pielęgniarkę. -Co się dzieje, skarbie? -Spytała jasnowłosa kobieta. -W którym miesiącu jesteś? -To dwudziesty ósmy tydzień a skurcze są bardzo intensywne. -Dobrze. Zabierzmy cię z samochodu na oddział. Pomogła mi wysiąść z samochodu, podczas gdy Max trzymał wózek na którym usiadłam. -Co jaki czas są skurcze? -Spytała pielęgniarka. -Są cały czas. Kiedy wiozła mnie na wózku, Max trzymał mnie za rękę. Kiedy dotarliśmy na oddział położniczy byłam od razu położona w sali a dwie pielęgniarki podłączyły mnie do aparatury. Spojrzałam na Maxa i chwyciłam jego ramię. -Musisz zadzwonić do dziewczyn i powiedzieć im gdzie jestem. -Zrobię to za chwilę. Poczekajmy najpierw na lekarza. Po chwili do sali wszedł doktor Richardson. -Dobrze, że tu jesteś, Emmo. Co się dzieje? -Chyba rodzę, doktorze Richardson a to o wiele za wcześnie. Przed przystąpieniem do badania, doktor Richardson spojrzał na Maxa. 32
-W porządku, to ojciec dziecka. Doktor Richardson pokiwał głową i zbadał mnie. Spojrzał na mnie, usta miał ściągnięte. -To już, Emmo. Musimy przeprowadzić cesarskie cięcie. Spojrzałam na Maxa i pokręciłam głową, łzy zaczęły znów płynąć. -Nie. To za wcześnie. -Nie mamy innego wyboru – drzwi otworzyły się i weszło dwóch mężczyzn z noszami. Pomogli mi położyć się na nich i popędzili korytarzem do sali operacyjnej. Max szedł za nami, założył strój ochronny i maskę. Kiedy leżałam na sali, pielęgniarki mnie przygotowywały a w mojej głowie pojawiały się straszne myśli. Było za wcześnie a ja nie byłam na to przygotowana. -W porządku – powiedział Max. -Robię nacięcie, Emmo – powiedział doktor Richardson. -Spójrz na mnie – przemówił, delikatnie Max. -Będzie dobrze, musisz w to wierzyć. Starał się być silny, dla mnie, ale widziałam, że jest załamany. Trzymał moją dłoń i przez chwilę, schował swoją twarz, kładąc ją na moim ramieniu. -Zabierzcie ją natychmiast do inkubatora – doktor Richardson, krzyczał na pielęgniarki, dając im Sarah. -Ma około dwóch funtów, Emmo musi natychmiast znaleźć się w inkubatorze. -Czy mogę ją zobaczyć? -Płakałam. -Przykro mi, ale jeszcze nie. Musimy sią nią zająć. Nie mogłam tego ogarnąć rozumem, że moje dziecko urodziło się dwa miesiące za wcześnie. Co zrobiłam nie tak? Czy mogłam temu zapobiec? Przypadkowe pytania pojawiały się w moich myślach, spojrzałam w drugą
33
stronę, nie mogłam patrzeć na zrozpaczoną twarz Maxa. Nic nie powiedział i nie musiał nic mówić. Nie chciałam by mówił. Doktor Richardson skończył mnie zszywać i podszedł by położyć swoją rękę na mojej. -Twoja córeczka jest pod najlepszą opieką. Z dzisiejszą medycyną, wcześniaki mają duże szanse na przeżycie. W dodatku to dziewczynka a dziewczynki sąsilne. -Mrugnął. -Byłaś silna, ale teraz musisz odpocząć. Nie tylko twoja córka musi się wzmocnić, ale ty także. To ważne, Emmo, spróbuj odpocząć. Musisz być silna dla swojej córki. Pokiwałam głową, kiedy łzy cały czas płynęły. Wyszedł z sali a pielęgniarki z wózkiem przyjechały po mnie. Po położeniu mnie w łóżku, kolejna pielęgniarka przyszła. -Witaj, Emmo, nazywam się Lila i będę zajmować się tobą do końca mojej zmiany. Dam ci coś co pomoże ci zasnąć. – Wstrzyknęła mi coś dożylnie. Obiecuje, że będziemy was informować na bieżąco co dzieje się z waszą córką. Zanim się zorientowałam, moje oczy się zamknęły a ja zasnęłam.
34
Rozdział 26
Otworzyłam oczy a Maxa nie było. Nikogo ze mną nie było. Byłam ja i mój ból. Czułam się odrętwiała przez leki. Kiedy leżałam, patrząc w sufit, bałam się o życie mojej córki. Kilka chwil później, Max wszedł i usiadł obok mojego łóżka. -Cześć – powiedział, dotykając mojego czoła. -Cześć – odpowiedziałam, przełykając z trudem ślinę. -Dzwoniłem do Kary, miała przekazać informacje Aubrey i Molly. Będą za godzinę. Chciały już przyjechać, ale powiedziałem, że musisz odpocząć. Obiecały, że zadzwonią do twojej mamy. -Widziałeś ją? -Spytałam. Spojrzał na mnie i delikatnie kwinął głową. -I? -Spytałam ostro. -Dobrze sobie radzi pomimo sytuacji i tak jak się spodziewałem jest piękna. Rozmawiałem ze specjalistą, ma tu niedługo przyjść by z tobą porozmawiać. -Co mówił? Właśnie w tym momencie, do sali wszedł mężczyzna o długich, brązowych włosach i zielonych oczach. -Cześć, Emmo. Jestem doktor Cooper i zajmę się Sarah. Doskonale wiem co przechodzisz w tym momencie zarówno pod względem psychicznym jak i fizycznym, ale chcę cię zapewnić, że Sarah znajduje się pod dobrą opieką. Jej serce jest w idealnym stanie i wygląda bardzo dobrze jak na wcześniaka. Nie widziałem żadnych anomalii. Jedyny problem ma z oddychanie, co jest zrozumiałe, ale w tym ją wspomagamy. To nic nadzwyczajnego u 35
wcześniaków, więc nie martw się tym. Mam specjalną grupę pielęgniarek, które doskonale potrafią zajmować się wcześniakami. -Kiedy będę mogła ją zobaczyć? -Kiedy tylko będziesz w stanie wstać z łóżka. Pewnie jutro. Wiem, że to trudne, ale spróbuj skupić się na dojściu do siebie. To będzie bardzo trudna droga i musisz dać z siebie sto procent. Sarah walczy i będzie potrzebowała twojej pomocy. -Uśmiechnął się lekko. -Idę do niej, sprawdzić co się dzieje i niedługo do ciebie wrócę. A do tego czasu odpoczywaj. Po wyjściu doktora Coopera, Lila, pielęgniarka, weszła. -Dobrze ci się spało? -Uśmiechnęła się. -Widziałam, że poznałaś doktora Coopera. To jeden z najlepszych lekarzy. Mamy szczęście, że tu pracuje. Twoja córka jest pod najlepszą opieką. Czy potrzebujesz więcej leków przeciwbólowych? -Tak, poproszę. -Dobrze, zaraz je przyniosę. -Czy mogę coś dla ciebie zrobić, Emmo? -Spytał delikatnie Max. -Mógłbyś przynieść trochę wody? Wziął kubek ze stolika i przystawił go do moich ust. Powoli brałam małe łyki. Usiadł na krześle i wziął moją dłoń. -Wierzę, że z Sarah będzie wszystko dobrze. Jest małą wojowniczką jak jej mama. -Mam nadzieje bo jeżeli coś się z nią stanie to mnie to zniszczy. -Wiem, kochanie, ale ona wyzdrowieje. -Nie sądzisz, że powinieneś powiedzieć o tym rodzicom? -Nie chcę teraz o tym rozmawiać i nie chcę byś o nich myślała.
36
Odwróciłam głowę i spojrzałam przez okno. Nie miałam ochoty już rozmawiać. Lila weszsła z powrotem i wstrzyknęła mi środki przeciwbólowe. -Proszę. Powinnaś poczuć niedługo ulgę. Postaraj się odpocząć bo jutro rano spróbujemy pochodzić. Jeśli będziesz czegoś potrzebować naciśnij ten guzik. Spojrzałam na Maxa, który sprawdzał coś w telefonie. -Coś się stało? -Spytałam. -Nie, sprawdzałem emaile. -Nie musisz tu siedzieć, Max. Wiem, że jesteś zajęty. Spojrzał na mnie rozczarowany. -Jak możesz tak mówić? Sarah jest również moim dzieckiem i nie mam zamiaru jej porzucić. Nie ważne jak bardzo zajęty jestem. Mam ludzi, którzy mogą się zająć pracą w biurze, kiedy mnie nie ma. Był bardzo rozgoryczony, kiedy to powiedziałam, ale ja nie chciałam go urazić. Tutaj nie mógł nic zrobić. -Max, przepraszam. Po prostu nie musisz tu ze mną siedzieć. Masz firmę, którą musisz prowadzić, nie chcę by twoje interesy ucierpiały. -Nie martw się moją firmą. Zostanę tu, gdzie powinienm być czyli przy tobie i przy mojej córce. Odwróciłam się, nie mogłam na niego patrzeć. Winiłam siebie za przedwczesne narodziny Sarah a jeśli coś jej się stanie, nigdy mi tego nie wybaczy, ja sobie tego nigdy nie wybaczę.
****
37
Pomimo, że mówiłam Maxowi by wrócił do domu to on został i spał na krześle koło mojego łóżka. Rano, pielęgniarka Kayla, weszła i powiedziała, że muszę wstać by trochę pochodzić. -Muszę zobaczyć moje dziecko – powiedziałam zdesperowana. -Dobrze, pozwól mnie poinformować ich, że niedługo tam pójdziesz. Kiedy wyszła z pokoju, Max chwycił moje dłonie. -Posłuchaj, Emmo. Chcę byś była przygotowana na zobaczenie jej. Obecnie podłączona jest do różnych urządzeń i nie chcę byś się przestraszyła. -Wiem. -Nie, kochanie, nie wiesz. Jest różnica między myśleniem o tym a zobaczeniem tego. Kayla wróciła z wózkiem. -Czy jesteś gotowa? Wzięłam głęboki wdech i usiadłam na wózku. Max powiedział pielęgniarce, że to on mnie zabierze do mojej córki. Moje serce biło szybciej, kiedy znaleźliśmy się bliżej. Weszliśmy do ogromnego pomieszczenia, gdzie znajdowała się Sarah. Miejsce to było zimne a ja słyszałam tylko dźwięki wydawane przez maszyny. Dźwięki dzięki którym dzieci utrzymywane były przy życiu. -Musisz być Emma. Jestem Laney i opiekowałam się Sarah – powiedziała, uśmiechając się do mnie miło. Pokiwałam głową, nie mogąc nic powiedzieć. Max popchnął wózek do inkubatora, gdzie moja córeczka leżała bezbronnie podłączona do tej całej aparatury. Położyłam dłoń na ustach, kiedy łzy zaczęły płynąć po moich policzkach. Max przyklęknął koło mnie i objął mnie ramionami. -Wiem, że to trudne, ale będzie dobrze.
38
Poczułam, że się duszę. Widzenie jej w takim stanie było zbyt ciężkim przeżyciem. Nie mogłam tego znieść. Musiałam wyjść. -Zabierze mnie stąd, Max – płakałam. -Emma. -Zabierz mnie stąd! Spojrzał na Laney a ona powiedziała, że to normalne i by dać mi trochę czsu. Max wstał i wywiózł mnie stamtąd. Wpadłam w histerię i nie mogłam przestać płakać. To nie było fair wobec Sarah, była to moja wina. Weszłam do łóżka, Kayla weszła do sali i wstrzyknęła mi lekarstwa. -To pomoże ci się uspokoić, nie walcz z tym, Emmo. Max trzymał moją dłoń i patrzył na mnie a oczy miał pełne łez, ja powoli zamknęłam swoje oczy i odpłynęłam.
39
Rozdział 27
Obudziły mnie szepty. Kiedy otworzyłam oczy, zobaczyłam nad sobą moją mamę. -Emma – powiedziała, zapłakana. -Mamo, co tutaj robisz? -Przyleciałam od razu jak się dowiedziałam. Muszę tu być dla moich dziewczynek. Przykro mi, że musisz przez to przechodzić. – Usiadła na skraju łóżka i położyła dłoń na moim policzku. -Sarah wyzdrowieje. Jest w końcu Knight a kobiety Knight to wojowniczki. -Poznałaś Maxa? -Tak – uśmiechnęła się do niego. Max wszedł i podszedł z drugiej strony łóżka. -Musisz coś zjeść. Pozwoliłem sobie zamówić ci obiad, kiedy spałaś. Jeżeli chcesz coś innego, zmienię zamówienie. -Nie jestem głodna, nie mogę jeść. -Emmo, musisz jeść. Musisz gromadzić siły dla córki – powiedziała mama. -Teraz, kiedy twoja mama jest przy tobie, wyjdę na chwilę i wykonam kilka telefonów. – Pochylił się i pocałował moje czoło, po czym wyszedł. -Ten mężczyzna cię kocha, Emmo.
40
-Mamo. Nie chcę teraz o tym rozmawiać. Mogę tylko myśleć o niej, leżącej w inkubatorze. Nie chcę tu być. Chcę stąd uciec. Jaką ja jestem matką? Zaczęłam chlipać. -Matką, która boi się, że jej dziecko umrze. Emmo, musisz wierzyć, że przejdzie przez to. Jeżeli ty w to nie uwierzysz, ona również przestanie wierzyć. -Tak ciężko widzieć ją w takim stanie. Nie wiem jak sobie z tym radzić. Nie jestem wystarczająco silna. -Bzdura. Teraz mnie posłuchaj. Jesteś silna i będziesz silna dla swojej córki. Pamiętaj co zawsze ci powstarzałam: Bóg daje ci tylko tyle ile potrafisz unieść. Jeśli Bóg uważałby, że sobie z tym nie poradzisz już by ją zabrał. Usłyszałam pukanie do drzwi, weszła do sali młoda dziewczyna niosąc tacę z jedzeniem, położyła ją przede mną na stoliku. Uśmiechnęła się do mnie po czym wyszła a Max wrócił. Mama spojrzała na talerz, pierś kurczaka. -Dobry wybór, Max – uśmiechnęła się. -Nie można popsuć kurczaka, prawda? -Mam nadzieje, że nie – mrugnęła. Zjadłam kilka kęsów. -Nie jestem głodna. Poczułam się uszkodzona. Byłam bezradna i nie mogłam opanować emocji. Po kilku godzinach, moja mama wyglądała na wykończona a ja kazałam jej iść do mojego mieszkania i odpocząć. Szczerze mówiąc chciałam zostać sama. -Zabiorę twoją mamę do twojego mieszkania. Potrzebujesz czegoś? -Możesz przywieść moją różową koszulę nocną i pasujący szlafrok, są w łazience. I jeszcze szczotkę, szczoteczkę do zębów, dezodorant. Uśmiechnął się. 41
-Oczywiście, że mogę. Niedługo wrócę. Dasz radę być sama? -Tak, chcę przez chwilę pobyć w samotności. Moja mama lekko mnie uściskała i pocałowała mnie w czoło. -Zobaczymy się jutro rano, skarbie. -Pa, mamo. Kiedy tylko wyszli, zostałam, leżąc: zdezorientowana, bezsilna i przygnębiona. Lila wróciła i weszła do mnie, uśmiechając się. -Chodziłaś dziś? -W sumie to nie, głównie spałam? -W takim razie, zróbmy to razem. -Nie mogę – powiedziałam i odwróciłam głowę. -Możesz i zrobisz to. Nie mam zamiaru się nad tobą użalać. Musisz wstać i pochodzić. Musisz być silniejsza i musisz pomagać swojej córce. Pomogła mi wstać z łóżka i delikatnie mnie podtrzymywała, kiedy powoli szłyśmy korytarzem. Po dwóch godzinach wrócił Max i położył moje rzeczy na krześle. -Jak się czujesz? -Spytał pochylając się nad łóżkiem. -Potrzebuje prysznica. -Możesz wciąż prysznic? -Tak, ale potrzebuje pomocy, bo nie mogę podnieść rąk by umyć włosy. -Pomogę ci. Nagle fakt, że zobaczy mnie nago przeraził mnie. Ostatni raz, kiedy mnie widział byłam w lepszym stanie. -Wiesz co? Zapomnij. Umyję się innym razem. -Dlaczego? Myślę, że prysznic ci pomoże. Może pomoże ci to też oczyścić umysł. -Nie, w porządku – skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej. 42
Spojrzał na mnie dziwnie i zmarszczył czoło. -Boisz się rozebrać przed mną? Zapomniałaś, dlaczego tutaj jesteśmy? -Nie, nie zapomniałam, ale wtedy było inaczej. -To nie ma znaczenia. Byłaś wtedy piękna i teraz też jesteś piękan. -Wiem, że to może brzmieć dziwnie, ale kiedy na ciebie patrzę wydajesz się kimś obcym. -Przykro mi, Emmo. Naprawdę. Jednak pozwól mi sobie pomóc. Proszę. -W porządku. Pomógł mi pójść do łazienki i zamknął za nami drzwi. Odkręcił wodę i upewnił się, że ma odpowiednią temperaturę. Podwinął rękawy. Weszłam pod prysznic. -Przywiozłem twój szampon i odżywkę. Zostawiłem je w torbię, poczekaj zaraz wrócę. Kilka sekund później, wszedł z butelkami moich kosmetyków. Wylał trochę szamponu na dłonie i delikatnie go wtarł w moje włosy. O mój Boże dobrze było czuć jego palce na skórze głowy. Po wypłukaniu, nałożył mi odżywkę i pomógł mi w umyciu reszty ciała. -Czy moja mama rozgościła się w moim mieszkaniu? -Tak, twoja mama to świetna kobieta. Masz szczęście, mając taką mamę. -Dzięki, jest niesamowita. -Darren kazał cię pozdrowić. Powiedział, że wpadnie do ciebie jutro. -Byłoby miło. Kiedy skończyłam się myć, wyszłam spod prysznica a Max owinął mnie ręcznikiem. Po przebraniu się w koszulę nocną, wróciłam do łóżka, siadając na jego brzegu. -Chciałabym ją znowu zobaczyć. -Teraz? 43
-Tak? -Może powinniśmy poczekać do rana. Pokręciłam głową. -Nie, chcę ją zobaczyć teraz. -Dobrze, pójdę po wózek. -Mogę iść. -Jesteś pewna? -Tak. Poszliśmy znowu do tego pomieszczenia. Laney, uśmiechnęła się do mnie. -Wróciłaś. -Przepraszam za wcześniej. Położyła dłoń na moim ramieniu. -Nie przepraszaj. Wiem, że to trudne widzieć swoje dziecko w takim stanie. Podeszłam do niej a Laney przyniosła krzesło. Usiadłam i kilka łez spłynęło po moich policzkach. -Możesz ją dotknąć – uśmiechnęła się Laney. -Naprawdę? -Spojrzałam na nią. -Dzieci potrzebują dotyku matki. Możesz z nią porozmawiać bo cię słyszy. Uwierz w swoje umiejętności rodzicielskie. Teraz bardzo cię potrzebuje. -Jest piękna – zaczęłam płakać, kiedy spojrzałam na Maxa. -Wiem, że jest. Czy byłoby coś złego gdybym powiedziała, że to najpiękniejsze dziecko w tym szpitalu? Roześmiałam się. -Kiedy będę mogła ją potrzymać? -Spytałam Laney. -Pewnie za kilka dni. Jeżeli będzie wciąż się tak poprawiać, niedługo sama zacznie oddychać. Ma lekką anemię, co jest dość często spotykane u wcześniaków, więc jutro rano zostanie poddana transfuzji krwi. Nie ma o co 44
się martwić. Zostawię was samych. Jeśli będziecie czegoś potrzebować będę w pokoju obok. Kiedy patrzyłam na Sarah, dotykając jej małego ramienia, nie mogłam uwierzyć, że tutaj jest. Max przyklęknął obok mnie a ja zabrałam rękę by on mógł ją dotknąć. -Proszę – uśmiechnęłam się lekko. Kiedy jej dotknął, wyciągnęła delikatnie rączkę. -Poruszyła się – uśmiechnął się. Położyłam głowę na jego ramieniu i patrzyłam na moją malutką córeczkę. Dotykaliśmy ją na zmianę do czasu, gdy Laney poprosiła byśmy wyszli. Wróciliśmy do mojej sali i widziałam, że Max jest przemęczony. -Jedź do domu, Max. Musisz się wyspać. -Dobrze się czuje. -Poważnie, Max. Wrócisz jutro rano. Poczekam na ciebie byśmy mogli razem do niej poszli. -Jesteś pewna. -Tak. -W takim razie w porządku, będę tu z samego rana – pochylił się i pocałował mnie w czoło. Kiedy wyszedł, położyłam się a pielęgniarka podała mi leki. Przede mną i Maxem była długa droga i musieliśmy się skupić na Sarah. Max był taki dla mnie czuły i dbał o moje potrzeby. Zaczęłam myśleć o moim ojcu, który zniknął bez słowa. Kiedy tak leżałam, słyszałam dzieci, które były przy swoich matkach. Zostałam w szpitalu jeszcze kilka dni a ostatniego dnia mogłam potrzymać moją córeczkę przez kilka minut. Kiedy pielęgniarka położyła ją w moich ramionach, zaczęłam płakać a ona spojrzała na mnie. Doktor Cooper 45
powiedział, że prawdopodobnie jutro zacznie sama oddychać bez żadnych pomocy. Najtrudniejsze było za nami. Mama siedziała ze mną cały dzień, ale musiała wracać do Miami. Brakowało im pracowników, ponieważ mąż Maureen zmarł. Max i ja wróciliśmy do mojej sali a pielęgniarka przyniosła mój wypis do podpisu. -Skoro nie masz ubezpieczenia, będziemy musieli pobrać dzisiaj opłatę – powiedziała. -Zapłacę za pobyt Emmy, ale moja córka ma moje ubezpieczenie. Pokiwała głową i wyszła z sali. -Max nie musisz tego robić. -Owszem, muszę. Nie kłóć się. Jesteś gotowa by wrócic do domu. -Nie. Nie jestem. -Opowiedziałam, kiedy podeszłam do okna. Podszedł do mnie i położył dłonie na moich ramionach. -Wiem jak jest ci trudno, ponieważ czuej to samo, ale nie mamy wyboru. Westchnęłam. -Wiem. Darren po nas przyjechał i wziął kwiaty, które dostałam od przyjaciół a Max wziął mój bagaż. Powinniśmy poczekać na wózek, ze względu na politykę szpitala, ale nie chciałam czekać. Mogłam sama chodzić.
46
Rozdział 28
Max i ja wyglądaliśmy jak zwykli ludzie wychodzący ze szpitala. Nie wyglądaliśmy jak rodzice, którym właśnie urodziło się dziecko. Wyszliśmy jedynie z torbą. Jęknęłam patrząc jak kobiety wychodziły z dziećmi, uśmiechając się do nich. Łzy zaczęły napływać do moich oczu. -Chodźmy, Emmo. Wsiadaj do samochodu. – wsiadłam i wytarłam łzę. Max wziął moją dłoń i pocałował ją. Po raz pierwszy od dłuższego czasu weszłam do mieszkania a Max wszedł za mną niosąc torbę a za nim wszedł Darren z kwiatami. Poszłam od razu do pokoju dla dziecka i popatrzyłam na pustą kołyskę, czekającą na Sarah. -To nie tak miało być. Miałam przynieść ją do domu i pokazać jej pokój. – Wytarłam kolejną łzę. -Wiem, skarbie, ale przyniesiesz ją do domu i musimy być za to wdzięczni. -Każda matka powinna wrócić do domu z dzieckiem a nie zostawiać je w szpitalu! -Wykrzyczałam. -Nie jest sama. Opiekują się nią. -Delikatnie chwycił moje ramiona. -Jestem jej matką. To ze mną powinna być! Ze mną – zaczęłam płakać. Max przyciągnął mnie do siebie a ja wciąż łkałam. Staliśmy tak nic nie mówiąc. Kiedy tylko się uspokoiłam, Max powiedział, że ma coś dla mnie. Wstał i powiedział, że zaraz wróci. Po chwili, wrócił niosąc długie, jedwabne pudełko. Uchyliłam wieczko i zobaczyłam srebrną bransoletkę z trzema zawieszkami. Jedna przypominała odcisk stopy dziecka i imię Sarah, druga to był napis „mama” a trzecia przedstawiała pięknego motyla. 47
-Max to jest piękne. -Podoba ci się? -Kocham to. Ale nie musiałeś tego robić. -Masz rację, nie musiałem, ale chciałem – uśmiechnął się. Wyjął bransoletkę z pudełka i mi ją założył. Spojrzałam na niego, kiedy wycierał moje łzy. -Jesteśmy w tym razem. Nie jesteś sama. Będę przy tobie. Wiem, że nie masz ochoty tego słuchać, ale wróciłem bo ciebie kocham. Jestem w tobie do szaleństwa zakochany i rozłąka sprawiała, że wariowałem. Jestem tutaj i nie obchodzi mnie czy tego chcesz czy nie. Objęłam go i mocno przytuliłam, chowając twarz w jego szyi. Nie wiedziałam dokąd zmierzamy i bałam się. Tak się bałam, że nawet nie mogłam powiedzieć, że go też kocham. -Dlaczego odszedłeś? – Wymamrotałam, niespodziewanie. -Ponieważ wtedy wydawało mi się, że to odpowiednia decyzja. Próbowałem cię chronić przed sobą. Byłem przerażony. Przerażony tymi uczuciami. Byłem zdezorientowany i niepewny. Byłem zbyt bardzo skupiony na ucieczce z Nowego Yorku. Nie potrafiłem dojrzeć tego co najważniejsze. Gdybym wiedział, że jesteś w ciąży, nigdy bym nie wyjechał. Czy wiedziałaś wtedy, że jesteś w ciąży? -Nie. Dowiedziałam się tydzień później, tej nocy, gdy twój ojciec mnie odwiedził. Spojrzał na mnie. -Co? Był tutaj? -Tak. Chwycił mnie za ramię i nazwał mnie kurwą. -Co? – Wrzasnął. -Śmiał cię dotknąć?
48
-Dowiedziałam się, że jestem w ciąży tego samego wieczoru, gdy wyszedł. Poczułam okropne skurcze a Kara zabrała mnie do szpitala. Myślałam, że to wyrostek, ponieważ od dłuższego czasu źle się czułam. Lekarz zrobił USG i zagadka została rozwiązana. Max wstał. -Muszę na chwilę wyjść, ale niedługo wrócę. Idź się połóż i odpocznij. -Max, nie. Nie idź do niego. -Muszę, Emmo. Nie ujdzie mu to na sucho. Nie miał prawa. – Wyszedł z pokoju i z mojego mieszkania.
*** Max Byłeś wściekły, nigdy wcześniej nie czułem się tak. Jak śmiał nachodzić Emmę. Złapałem taksówkę by pojechać do rodziców i zadzwoniłem do Darrena by tam na mnie czekał. Wbiegłem po schodach i otworzyłem drzwi. Mama zbiegała po schodach. -Max, co się dzieje? -Gdzie on jest? ! -Wrzasnąłem. -Kto? -Bradshaw. Któż inny? -Co się tutaj dzieje? – Mój ojciec wszedł do salonu. Patrząc na niego było mi niedobrze. Podszedłem do niego i uderzyłem go, biłem go, gdy znalazł się na podłodze. -O mój Boże, Max. Przestań! – Moja mama złapała moje ramie i próbowała mnie odciągnąć. -Powiedział ci? Powiedział ci, że poszedł do mieszkania Emmy i złapał jej ramię, obrażając ją? 49
-Co? Co ty zrobiłeś? Leżał tam na podłodzę, zaciskając szczękę. -Tak, zrobiłem to. -Dlaczego? -Moja mama spytała rozłoszczona. -Ponieważ nie chciała współpracować, nie chciała powiedzieć prawdy. -Ty sukinsynu. -Chwyciłem go za koszulkę. -Nigdy się do niej nie zbliżaj. Po twoim wyjściu znalazła się w szpitalu. Wiesz czego się wtedy dowiedziała? Że spodziewa się mojego dziecka. Moja mama jedną ręką zakryła sobie usta a drugą dotknęła mojego ramienia. Zrzuciłem jej rękę. -Nie dotykaj mnie – warknąłem na nia. -Kilka dni temu, Emma urodziła nasze dziecko, dwa miesiące za wcześnie a teraz nasza córka walczy o życie. -Dziewczynka? Mam wnuczkę? -Zaczęła płakać. -Nie. Nic nie masz bo nigdy jej nie spotkasz a ona nie będzie wiedziała, że wy istniejecie. -Nie możesz tego zrobić – mój ojciec przemówił. Mocno go szarpnąłem i zobaczyłem strach w jego oczach. -Nie jesteś ojcem. Jesteś jedynie obrzydliwym, bogatym mężczyzną, który wszystkich unieszczęśliwia. -Max, wystarczy!- Moja mama wykrzyczała. -Nadstaw drugi policzek, mamo. Ponieważ Bóg wie jak dobra w tym jesteś. Zostań z nim jeśli tego chcesz. Jestećie dla mnie martwi a ja wychowam dziecko w domu, który nie będzie przypominał tej rodziny. Wybiegłem z salonu a za mną pobiegła mama, złapała moje ramię. -Nie idź. Widzę, że jesteś zraniony i smutny. Porozmawiajmy o tym i o twojej córce.
50
-Nie. Próbowałem z tobą rozmawiać przez lata i zawsze stałaś po jego stornie. Cóż teraz możesz z nim być bo już nie masz syna i chyba niedługo stracisz również córkę. Jak to jest stracić swoje dzieci? Otworzyłem drzwi i wyszedłem, kiedy moja mama krzyczała moje imię. Wsiadłem do samochodu i kazałem Darrenowi odjechać. -Przykro mi, Max. -W porządku, Darren. Powiedziałem to co miałem do powiedzenia, teraz chcę wrócić do Emmy. Mam firmę i moją rodzinę na której muszę się skupić. Dziś powiedziałem jej, że ją kocham. -Jak zareagowała? -Nie zareagowała. -Westchnąłem. -Będę czekać i będę się modlić by pewnego dnia mnie pokochała.
***
Emma Usłyszałam otwieranie drzwi, kiedy leżałam na kanapie. Usiadłam i spojrzałam na Maxa, który podchodził do mnie. -W porządku? – Spytałam, kiedy usiadł obok mnie. -Tak. Powiedziałem im to co chciałem i powiedziałem im o Sarah a i to, że nigdy jej nie poznają. -Max. -Nie, Emmo. Nic nie mów. Nie chcę o nich rozmawiać. Oni nie są częścią naszego życia. Liczysz się Sarah i ty. -Objął mnie ramionami i przyciągnął mnie do siebie, całując mnie w czoło. -Jak się czujesz? -Chyba dobrze. Nie mogę przestać myśleć o Sarah i chciałabym ją zobaczyć. -Wiem, ja też. Jutro rano do niej pojedziemy. 51
Przez chwilę pojawiła się między nami cisza. -Nigdy ci nie powiedziałam jak się czułam po naszym zerwaniu zaręczyn. -Co masz na myśli? -Nigdy nie powiedziałam co do ciebie czuję. Nigdy nie powiedziałam, że się w tobie zakochałam ponieważ bałam się, że ty tego nie czujesz i będziesz się obwiniał. Może powinnam była ci powiedzieć, ale byłeś tak podekscytowany wyjazdem i rozpoczęciem czegoś własnego, że nie chciałam tego niszczyć. To była twoja szansa i nie chciałam ci tego odbierać. Jednak kiedy odszedłeś, znienawidziłam cię za to, za to, że nie dałeś mi szansy by ci powiedzieć o moich uczuciach. -Ale wiedziałem, Emmo. Wiedziałem, że zakochałaś się we mnie. Myślisz, że dlaczego napisałem ten list? Przysięgam nie chciałem cię zranić, ale kiedy byłem z dala od ciebie, nie mogłem przestać o tobie myśleć. Brakowało mi twojego uśmiechu, twojego uroczego śmiechu, twojego zapachu, twoich pocałunków. Miałaś marzenia i nie chciałem zniszczyć ci życia. Nigdy bym nie poprosił byś rzuciła szkołę. Kiedy wróciłem do domu i zobaczyłem, że jesteś w ciąży, bałem się, że to nie moje dziecko. Jeśli boisz się, że będę przypominał mojego ojca to niepotrzebnie, nigdy nie będę nim. Musiałam zadać mu pytanie, ale za bardzo bałam się prawdy, jeśli w ogóle powie mi prawdę. Wzięłam głęboki wdech. -Spałeś z kimś w Chicago? -Nie – powiedział bez wachania. -Nie chcę nikogo innego, tylko ciebie. -Jesteś facetem a faceci mają swoje potrzeby. -Owszem, mam swoje potrzeby i potrzebowałem twojego zdjęcia i może lekkiego wspomagania ze strony pornografii – mrugnął.
52
Nie mogłam się powstrzymać i uśmiechnęłam się. Patrzyłam w jego oczy. Patrzyłam się tak intensywnie, że mogłam zobaczyć jego duszę. W jego piękną, skruszoną duszę. -Kocham cię, Emmo. -Ja ciebie również kocham, nigdy nie przestałam. -Mam zamiar pocałować twoje piękne usta bo bardzo za nimi tęskniłem. -Proszę zrób to bo też za tobą tęskniłam. Delikatnie mnie pocałował. To było miłe uczucie mieć go znowu tak blisko siebie a jeszcze lepiej było czuć się kochaną. -Zostaniesz dziś ze mną? -Spytałam. -Nigdy już cię nie opuszczę. -Uśmiechnął się. -Nie możemy uprawiać seksu przynajmniej przez sześć tygodni. -Wiem i nie mam z tym problemu o ile mogę całować twoje usta i trzymać cię w ramionach. Tyle mi wystarczy.
53
Rozdział 29
Odliczałam dni czekając aż wreszcie będę mogła zabrać moją córeczkę do domu, ale dni płynęły wyjątkowo wolno. Spędzałam większość czasu siedząc z Sarah, trzymając ją i patrząc jak jej małe paluszki zaciskają się na mojej dłoni. Minęły cztery tygodnie odkąd ją urodziłam a ona każdego dnia była silniejsza. Już nie była w inkubatorze, ponieważ jej ciało samo regulowało już temperaturę, co oznaczało, że była już w otwartej kołysce, gdzie miałam dostęp do niej. Była moim małym cudem i kochałam ją tak bardzo. Nie sądziłam, że tak silna miłość jest możliwa. Ważyła teraz cztery funty. Niestety musiała zostać jeszcze w szpitalu przez dwa, trzy tygodnie. Trzymałam ją, strając się ją nakarmić, kiedy wszedł Max. -Jak się mają moje dziewczyny? -Pocałował mnie w policzek. -Świetnie sobie radzimy. Ma dobry dzień – uśmiechnęłam się. Wstałam i podałam ją Maxowi. To była jego kolej by spędzić trochę czasu z córką. Jego firma sobie coraz lepiej radziła, dlatego musiał spędzać większość czasu w biurze, ale zawsze przyjeżdżał do szpitala. Niestety dziewczyny nie mogły odwiedzać Sarah, ale spotykałyśmy się razem na lunchach. -Zgadnij co. – Powiedziałam Maxowi. -Co? -Nic nie mówiłam wcześniej, ponieważ chciałem trochę poczekać. Dostałam dzisiaj wyniki moich badań i jest wszystko w porządku. 54
-Naprawdę? -Tak i jest coś jeszcze. -Co? -Idziemy dziś na randkę. -Tylko nasza dwójka? -Spytał. -Chcwsz zabrać kogoś jeszcze? -Roześmiałam się. -Nie, miałem na myśli, Boże, nie mam pojęcia o co mi chodziło – uśmiechnął się. -Oczywiście, możemy iść na randkę. Jesteś na to gotowa? -Pytanie brzmi, czy ty jesteś gotowy, panie Hamilton? -Mrugnęłam. -Emmo, nie. Trzymam naszą córkę. Kiedy skończyła jeść, ucałowaliśmy ją na dobranoc i wróciliśmy do mieszkania, przebrać się. Max zatrzymał się u mnie. Czekałam na to, aż będziemy mogli się kochać. Moje pragnienie tak wzrosło, że śniłam o tym. Dzięki Bogu on tego nie zauważył. Dzisiaj jednak będzie pierwszy raz, kiedy nasze ciała znów się połączą i staną się jednością. -Wyglądasz pięknie – uśmiechnął się, patrząc na moją sukienkę z mocno wyciętymi plecami. -Dziękuje. Możesz zapiąć? -Spytałam podając mu wisiorek z motylem. Kiedy mi założył, pocałował mnie w szyję. -Przykro mi panie Hamilton, ale musi pan poczekać. Wyszliśmy z mieszkania i poszliśmy na kolacje do Per Se. Kiedy jedliśmy, Max mnie zaskoczył swoimi słowami. -Mam propozycje. Przechyliłam głowę i uśmiechnęłam się do niego. -Jaką propozycję? -Znalazłem nowe mieszkanie i chciabyłbym byś razem z Sarah wprowadziły się do mnie na konkretny okres czasu. 55
-Naprawdę? O jakim czasie mówimy? -Spytałam. -O wieczności. -Uśmiechnął się. -Hmm. Jeśli zrobię to dla ciebie, co ja będę miała z tego? -Mnie, oczywiście. Na całe życie. -Myślę, że to uczciwa propozycja. Gdzie jest to mieszkanie? -Zabiorę cię tam jutro- dotknął mojej dłoni. -Posłuchaj Emmo. Chcę byśmy zaczęli od nowa. Mógłbym poprosić byś wprowadziła się do mojego mieszkania, ale potrzebujemy świeżego startu z Sarah, dlatego znalazłem nowe mieszkanie. Jeśli lubisz penthouse to chciałbym by dekoratorzy zajęli się pokojem Sarah by wyglądał tak jak to zaplanowałaś. -Penthouse? Podoba mi się twój pomysł, nie mogę się doczekać aż go zobaczę. -Dobrze. Miałem nadzieje, ze się ucieszysz. Nie mogę się doczekać aż go zobaczysz. Po zjedzeniu, Max wziął moje ramię i wszyliśmy razem z restauracji. -Gdzie teraz? -Spytał. -Do domu – uśmiechnęłam się. -Miałem nadzieje, że to powiesz – pocałował moje usta.
*** Jego dłonie dotykały mojego ciała. Powoli rozpiął moją sukienkę, Max przycisnął swoje usta do moich, pozwalając mojej sukience opaść na ziemię. Przesunęłam ręką wzdłuż jego ciała aż poczułam, że jego twardego penisa przez spodnie. Warknął, kiedy zaczęłam poruszać dłonią w górę i dół. Położył mnie delikatnie na łóżku i zjął moją bieliznę. Rozpięłam jego spodnie a one zsnuęły się z niego. Wszedł na łóżko i znalazł się pomiędzy 56
moimi nogami, delikatnie zaczął pieścić językiem moje uda. Byłam już na niego gotowa. Bardzo za nim tęskniłam i tęskniłam za jego dotykiem. Moje ciało już płonęło z pożądania. Kiedy wsunął we mnie palec, razem jęknęliśmy. Jego usta sprawiały, że brakowało mi tchu. -Pragnę w ciebie wejść, Emmo. Nie mogę dłużej czekać i tak minęło tyle czasu. Podniósł się i delikatnie we mnie wszedł. Był taki delikatny i namiętny. Wygięłam się i oplotłam go ramionami. -Bardzo cię kocham – wszeptał. -Też cię kocham. -Poczułam, że jego ruchy są coraz szybsze, doprowadził mnie do orgazmu. -Jest mi tak dobrze z tobą, kochanie. Tak długo cię pragnąłem. Poruszał się jeszcze szybciej, po chwili wyszedł ze mnie i skończył na moim brzuchu. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się lekko, całując mnie. -Zaraz wrócę. Poszedł do łazienki po chusteczki a ja leżałam, zrelaksowana, ale zastanawiałam się, dlaczego nie skończył we mnie. Max wszedł do łóżka i objął mnie, przyciągając mnie bliżej. -Musimy porozmawiać. -O czym? – Spytał. -Dlaczego nie doszedłeś we mnie? Roześmiał się. -Przepraszam, ale przestraszyłem się. Roześmiałam się. -Czego? -Że znów zajdziesz w ciąże.
57
-Cóż jestem znowu na pigułkach, ale masz racje. Też się trochę denerwuje. Może powinniśmy kupić prezerwatywy bez lateksu dla pewności. -Możemy to zrobić albo mogę wychodzić z ciebie wcześniej tak dla bezpieczeństwa. Mam przeczucie, że w innym wypadku zużywalibyśmy zbyt szybko prezerwatywy a ja planuję kochać się z tobą przynajmniej trzy razy w ciągu dnia. Mamy sporo do nadrobienia. -Z pewnością panie Hamilton i sądzę, że jestem gotowa na drugą rundę. -Kocham, gdy mówisz takie rzeczy – uśmiechnął się i położył się na mnie.
58
Rozdział 30
Wstaliśmy z samego rana. Po umyciu się razem, ubraliśmy się i wybraliśmy się do penthouse’u. -Więc gdzie jest ten penthouse? – Spytałam, kiedy usiadł obok mnie w samochodzie. -Na East 61. Około jedenastu minut od mojego mieszkania. Jest bliżej mojego biura i blisko twojej szkoły. Darren zatrzymał się przy krawężniku a Max wysiadł, podając mi dłoń. Spojrzałam w górę i zobaczyłam nazwę Trump Towers. -To jest Tump Towers. -Tak. -Max zachichotał. -Poczekaj aż zobaczysz penthouse. Pojechaliśmy windą na trzecie piętro do mieszkania 32BC. Kiedy Max otworzył drzwi, starsza pani oprowadziła nas. -Dzień dobry, panie Hamilton. -Dzień dobry, Maggie. Chcę byś poznała moją dziewczynę, Emmę Knight. -Miło cię poznać – uśmiechnęła się wyciągając rękę. -Przejdźmy się, dobrze? Przeszliśmy przez drzwi i już wiedziałam, że to miejsce będzie idealne. -W penthouse są trzy sypialnie i cztery łazienki, dwa oddzielne tarasy. A najlepszym aspektem tego mieszkania jest widok na Central Park. Byłam zachwycona elegancją tego miejsca i wielkimi oknami.
59
-Zacznijmy od kuchni. Ta kuchnia przypomina stanowisko szefa kuchni, mogę sobie wyobrazić, że można tu przygotować wspaniałe posiłki. Spojrzałam na Maxa a on się uśmiechał, oboje wiedzieliśmy, że nie najlepiej gotuje. -Tutaj jest jadalnia, gdzie spokojnie może zjeść osiem osób. Tutaj mamy salon. Teraz przejdźmy do głównej sypialni, z tyłu znajduje się garderoba i jest dostęp do tarasu. W każdej sypialni znajduje się oddzielna łazienka. Weszłam do ogromnej garderoby i z trudem przełknęłam ślinę. Nigdy nie widziałam tak ogromnej garderoby. Była trzy razy większa od mojego mieszkania. -Niesamowita, prawda? -Maggie uśmiechnęła się. -Zaraz obok znajduje się druga garderoba byś tu mogła bez trudu zmieścić się ze swoimi rzeczami. -Max ma więcej ubrań i butów ode mnie – roześmiałam się. -To nie potrwa zbyt długo – mrugnął. Wyszliśmy z pokoju, po czym Maggie pokazała na pokoje gościnne. -Więc co myślisz? -Spytała Maggie. -Zakochałam się. I brakuje mi słów by opisać jak niesamowite jest to miejsce. – Spojrzałam na Maxa i objęłam go. -Mogę tu mieszkać i sprawić by to był nasz dom. -Więc zgadzasz się? -Spytał. -Tak. Odetchnął z ulgą. -To dobrze bo już kupiłem to mieszkanie. -Co? Kiedy? – Roześmiałam się. -Wczoraj. Wiedziałem, że pokochasz to miejsce a bałem się, że ktoś kupi je przed nami. -Kocham to miejsce. Dziękuje. -Pocałowałam go w usta. 60
-Nie ma za co. Myślę, że będziemy tu szczęśliwi. -Gratulacje. Podjęliście dobrą decyzje. -Maggie uśmiechnęła się i wyszła. -Oczywiście. -Musimy kupić meble – powiedziałam. -Chyba, że weźmiemy meble z twojego mieszkania. -Nie. Jeśli mamy zacząć od nowa, potrzebujemy nowych rzeczy. Zwłaszcza do naszej sypialni. -Mrugnął. -Jedynie weźmiemy rzeczy z pokoju Sarah już zatrudniłem ludzi by odtworzyli jej pokoik. -Czy już mówiłam ci jak bardzo cię kocham? -Spytałam uśmiechając się. -Dzisiaj, jeszcze nie. Zatrzymaliśmy się przy drzwiach a ja go objęłam. -Kocham cię najbardziej na świecie, panie Hamilton. -Ja kocham ciebie bardziej, panno Knight. A teraz jedźmy do naszej córki.
**** Po wyczyszczeniu się i dotarciu na oddział, podeszliśmy do Sarah. Nie spała. -O tutaj jest moja dziewczynka – uśmiechnęłam się i podniosłam ją. Wygląda świetnie. -Owszem – pochylił się i pocałował ją w czółko. -Dobre wiadomości – Laney, podeszła, uśmiechając się szeroko. -Za tydzień możecie zabrać Sarah. -Naprawdę? -Spytałam podekscytowana. W końcu pojawiło się światełko na końcu tunelu. -Tak. Jest coraz silniejsza. Wypija całe butelki i potrafi sobie radzić. Doktor Cooper porozmawia z wami. -O mój Boże, Max. W końcu zabierzemy ją do domu. Tak bardzo się cieszę. 61
-Ja też. To znaczy również, że mamy tydzień by wszystko przygotować. -To niemożliwe. -powiedziałam patrząc na niego. -Możliwe. Damy sobie radę. Jeśli mi pozwolisz, muszę wykonać kilka telefonów. Uśmiechnęłam się, kiedy mnie pocałował i wyszedł. -Słyszałaś, Sarah? Wracasz do domu z mamusią i tatusiem za tydzień. – Uśmiechnęłam się i pocałowałam ją, przytulając ją do siebie. Spędziliśmy następne dni, urządzając mieszkanie i wybierając meble, które będą nam potrzebne. Miałam pomysł jak udekorować to miejsce a Max zgodził się ze mną. -Jesteś dekoratorką wnętrz, więc wszystko co wybierzesz będzie niesamowite. -Nie jeszcze nie jestem dekoratorką wnętrz, skarbie. -Cóż nasze mieszkanie jest twoim pierwszym projektem. Wybraliśmy wszystko co potrzebowaliśmy i musieliśmy przenieść nasze rzeczy do nowego mieszkania. Pokój dla dziecka był gotowy a ja podałam kolory na jakie malowałam pierwszy pokój by wszystko było idealne. Minęło sześć dni i jutro miał nastąpić wielki dzień. Sarah wracała do domu. Wszystkie meble były już poustawiane jednak pod ścianami znajdowało się kilka kartonów z naszymi rzeczami. Zaplanowaliśmy je rozpakować, gdy Sarah będzie już w domu. Była niedziela a Max powiedział, że musi wpaść do biura by coś zrobić i że spotkamy się w szpitalu. Kiedy karmiłam Sarah, Max wszedł uśmiechając się szeroko. -Cześć – pochylił się i ucałował nas. -Cześć. Zrobiłeś wszystko? -Tak. Chodźmy na lunch, umieram z głodu. -Dobrze, możemy coś przekąsić w stołówce. 62
-Emmo, myślałem o dobrej restauracji. Czy nie masz dość szpitalnego jedzenia? -Trochę tak, ale nie chcę jej zostawiać. -Wrócimy a jutro wróci z nami do domu. -Dobrze. Po nakarmieniu jej, Max zabrał mi ją i położył ją. Patrzenie na nich napełniało mnie szczęściem. Był naturalny i kochał ją najbardziej na świecie. Po pożegnaniu się z nią, Max zabrał mnie do miejsca nazywającego się Anassa Taverna. -Co to za restauracja? -Spytałam, kiedy wysiedliśmy z samochodu. -Miejsce z naprawdę dobrym jedzeniem – uśmiechnął się. Przeszliśmy przez duże drzwi i Max poprowadził mnie po schodach. Kiedy weszliśmy na górę, wszyscy wyskoczyli krzycząc „niespodzianka!”. Zabrało mi chwilę zanim moje serce przestało walić. -O mój Boże, co to? – Spytałam podekscytowana. -Twój baby shower! – Wytłumaczyła Molly, przytulając mnie. Spojrzałam na Maxa a on szeroko się uśmiechał. -Czy ty to zrobiłeś? -Pomogłem. Rozejrzałam się, stoły były przyozdobione różowo-białymi obrusami. Białe i różowe balony unosiły się a na nich zapisane było imię Sarah. Łzy napłynęły mi do oczu, kiedy Kara i Aubrey objęły mnie. -Chyba nie myślisz, że ta impreza by cię ominęła, prawda? -Tak myślałam. Byłam rozradowana. -Mam jeszcze jedną niespodziankę dla ciebie. – Max uśmiechnął się i poprowadził mnie do baru, gdzie była moja mama z Dannym. 63
Nie mogłam wstrzymywać łez, mama podeszła do mnie i objęła mnie. -Oh, córeczko. Tęskniłam za tobą. -Mamo, tak się cieszę, że tu jesteś. Nie mogę się doczekać aż poznasz Sarah. -Emmo wyglądasz dobrze – powiedział Danny, obejmując mnie. -Kiedy przyjechaliście? -Spytałam. -Wczoraj, dzięki Maxowi. -Położyła rękę na jego klatce piersiowej. -O. – Uśmiechnęła się. Roześmiałam się i zaczęłam chodzić między gośćmi. Głównie byli to przyjaciele i współpracownicy Maxa i moi przyjaciele ze szkoły. -Fiona chciałaby tu być, ale była zajęta, znalazła pracę w Paryżu. -Nie mogła przyjechać, ale mi się udało. -Usłyszałam znajomy głos za sobą. -Macy! – Odwróciłam się i mocno ją objęłam. -Gratulacje, jestem szczęśliwa z waszego powodu. -Dzięki. Spędziłąm czas rozmawiając jeszcze z Hannah i Austinem zanim usiedliśmy zjeść. Max usiadł obok mnie i złapał moją dłoń. -Jesteś szczęśliwa? -Niesamowicie. Dziękuje za to wszystko Max. Myślę, że zatrzymam cię byś był blisko – mrugnęłam. -Mam taką nadzieje. -Pocałował mnie deliaktnie. Po otworzeniu ogromnej ilości prezentów wśród których były książki dla dzieci, zabawki, akcesoria, ubrania, każdy coś przyniósł. -Jak zabierzemy te wszystkie rzeczy do domu? -Spytałam? -Zamówiłem ludzi by je dostarczyli do nas. -Myślisz o wszystkim, panie Hamilton. -Staram się, panno Knight.
64
Nie mogłam się doczekać, aż pokażę nowy dom dziewczynom i mojej mamie. Kiedy przeszliśmy przez drzwi, wszyscy westchnęli. -Cholera! Spójrz na to miejsce – powiedziała Molly. -Absolutnie zachwycające – jęknęła Kara. -Oh Emmo tu jest cudownie – mama otarła swoje łzy. Wzięła moją dłoń. Jesteś szczęściarą, że poznałaś Maxa. Jest dobrym mężczyzną. Ma złote serce. -A gdzie się zatrzymaliście? -Spytałam uśmiechając się. -W hotelu Trump. -I ten hotel jest niesamowity – powiedział Danny. Max roześmiał się i objął mnie. -Cieszę się, że tu jesteś. Moja mama objęła Dannego i spojrzała na nas. -My też mamy dobre nowiny, niedługo pobierzemy się! Przycisnęłam ręce do ust. -Mamo! To cudowne wiadomości. Gratulacje! – Objęłam ich. -Kiedy? -Poczekaliśmy poczekać sześć miesięcy. Chcemy wszystko dopiąć na ostatni guzik. I chcemy poczekać aż Sarah będzie mogła bezpiecznie podróżować i chcę byś była moją druhną. Łzy napłynęły do moich oczu. -Oczywiście, że będę twoją druhną. -Wypiszczałam. Spędziliśmy cały wieczór na rozmowach. Kiedy wszyscy wyszli, razem z Maxem pojechaliśmy do szpitala by zobaczyć Sarah. Trzymaliśmy ją, bawiliśmy się, rozmawialiśmy z nią i całowaliśmy ją. Nasza mała iskierka w końcu jutro miała pojechać z nami do domu. Nie mogłam być szczęśliwsza.
65
Rozdział 31
Kiedy wyszliśmy ze szpitala z naszą córeczką w końcu przypominaliśmy rodziców. Kupiłam małe prezenty wszystkim pielęgniarkom, które opiekowały się Sarah. Teraz były dla nas niczym rodzina. Każdego dnia je widzieliśmy, rozmawialiśmy z nimi i czuliśmy, że zajęły specjalne miejsce w naszych sercach. Weszliśmy do naszego apartamentu i byłam zaskoczona, że cały bałagan spowodowany baby shower nagle zniknął. -Max, co się tutaj stało? -Miałem ludzi, którzy wszystko zorganizowali. Nie mogliśmy sprowadzić naszej córeczki do takiego bałaganu. -To miło z twojej strony. Ale teraz skąd będziemy wiedzieć co gdzie jest? -Nauczymy się, skarbie. Nie martw się takimi drobnostkami. Zabraliśmy Sarah do jej pokoju i położyłam ją w jej kołysce. Patrzyła na nas swoimi pięknymi oczami i zaczęła ruszać nóżkami. -Podoba jej się nowe łóżko – uśmiechnęłam się. -Wszystko będzie lepsze od tego w czym spała w szpitalu. Delikatnie go walnęłam w ramię i roześmiałam się. Mama i Danny wpadli wieczorem by zobaczyć Sarah a mama zaczęła płakać. -Jest piękna, Emmo. Wygląda tak jak ty. -Tak myślisz? -Tak, tak myślę. Chociaż widzę lekkie podobieństwo do Maxa. Stworzyliście piękne dziecko. 66
-Udało nam się, prawda? -Max położył rękę na moim ramieniu. Wyszli wcześniej bo jutro z samego rana mieli wrócić do Miami. Było mi smutno, ale miło było zostać sam na sam z Maxem i Sarah. Ostatnie miesiące były trudne i dopiero teraz mieliśmy szansę na normalne życie.
**** Pierwszy tydzień był trudny. Sarah spała tylko kilka godzin, więc często budziła się w nocy. Kiedy obudziła się o trzeciej w nocy, Max powiedział, że pójdzie ją nakarmić. Nie kłóciłam się bo byłam wykończona. Kiedy leżałam tam, słyszałam przez nianię jak z nią rozmawia. -Jesteś najpiękniejszą dziewczyną jaką widziałem, nie licząc twojej mamy. Skoro to zajmie chwilę, tatuś opowie ci historię o motylach. Uśmiechnęłam się, słuchając jak opowidał o motylach. Wyszłam z łóżka i zakradłam się do pokoju Sarah. -Zawsze będę pilnował byś tańczyła, księżniczko. Nigdy nie będziesz musiała się o nic martwić. Twoje życie będzie wypełnione miłością i szczęściem, nie ważne jakie przeszkody staną na twojej drodze, twoja mama i tata zawsze będą przy tobie by upewniać się, że możesz tańczyć całe swoje życie. Podeszłam do niego i usiadłam obok. Spjrzał na mnie, pochyliłam się i ucałowałm jego usta. Oboje spojrzeliśmy na Sarah, która zasnęła. -Kocham was – powiedział. -My też cię kochamy. Ostrożnie ją wzięłam i położyłam do kołyski. Max podszedł, podniósł mnie i zaniósł mnie do sypialni. 67
-Muszę się z tobą kochać – powiedział. -Jestem na to bardziej niż gotowa. Uniósł brwi i położył mnie na łóżko, zdejmując moją bieliznę, poczuł jak bardzo wilgotna jestem. -Właśnie widzę – uśmiechnął się.
*** Kolejny tydzień minął i była piękna niedziela. Max był podekscytowany tym, że zabierzmy Sarah do Central Parku. Cały czas się uśmiechał, przygotowując jej wózek. -Zobacz jaki fajny jest ten wózek. Czy ona nie wygląda w nim przepięknie? Poprowadź, Emmo. Zobacz jak fajnie się prowadzi. Nie mogłam nic na to poradzić, roześmiałam się. Zachowywał się jak dziecko, które właśnie dostało nową zabawkę. Kiedy szliśmy ulicą, Max gwałtownie się zatrzymał. Nie wiedziałam na początku dlaczego, ale gdy podniosłam głowę zobaczyłam Carol znajdującą się przed wózkiem. On po prostu patrzył na nią. -Carol – powiedziałam. Spojrzała w dół i prawie popłakała się, widząc Sarah. -Chodźmy, Emmo. – Powiedział Max, prowadząc wózek. -Max – położyłam rękę na jego ramieniu. -Carol, to twoja wnuczka, Sarah. -Jest piękna i ma piękne imię. Czy jest zdrowa? -Tak, świetnie sobie radzi i jest zdrowa. -Dzięki Bogu -westchnęła. -Max, musimy porozmawiać. -Nie mam ci nic do powiedzenia. A teraz jeśli pozwolisz, musimy już iść.
68
-Chcę cię za wszystko przeprosić. Odeszłam od twojego ojca. Proszę, powiedz, że możemy zjeść razem obiad i porozmawiać. -Na to już za późno, a teraz wybacz. Spojrzałam na Carol i widziałam jej cierpienie. -Porozmawiam z nim – wyszeptałam, dotykając jej ramienia. Odeszliśmy. -Nie, Emmo. Nic nie mów. Nie zniszczę tego dnia mojej córce. Porozmawiamy o tym później. Dotarliśmy do Central Parku i poszliśmy do rzeźby Alicji w krajnie czarów. -Usiądź na grzybie razem z Sarah a ja zrobie wam zdjęcie. Uśmiechnęłam się, wyjęłam ją z wózka. Usiadłam na grzybie a Max zrobił zdjęcie. -A teraz dołącz do nas, czas na selfie. Przesunęłam się a on zajął miejsce obok mnie, wziął Sarah i podniósł ją by było ją widać na zdjęciu. -Uśmiech – powiedziałam, kiedy zrobiłam kilka zdjęć. Max wstał i kiedy trzymał Sarah, uklęknął przede mną. -Co ty robisz? Przełknął z trudem ślinę. -Emmo, kocham ciebie i Sarah tak bardzo, że nawet nie wiedziałem, że to możliwe. Moja miłość do ciebie jest tak ogromna i przynosi mi szczęścia. Ty sprawiasz, że jestem szczęśliwy i nie wyobrażam sobie życia bez was. Jesteście dla mnie całym światem. Wniosłaś tyle dobra do mojego życia i nauczyłaś mnie tylu rzeczy. Potrzebuje cię i chcę byś była przy mnie zawsze. Czy uczynisz ze mnie najszczęśliwszego mężczyznę na świecie i zostaniesz moją żoną?
69
Łzy wypełniły moje oczy. Nie oczekiwałam tego a fakt, że oświadczył się, gdy trzymał naszą córkę na rękach sprawił, że poczułam się, najszczęśliwszą kobietą na świecie. -Tak, Max. Wyjdę za ciebie. -Naprawdę? -Tak! – Uśmiechnęłam się. -Czy to słyszałaś, Sarah? Twoja mama powiedziała tak. Pochylił się i pocałował mnie namiętnie. -Potrzymaj ją przez chwilę. Wzięłam Sarah a on sięgnął do kieszeni i wyjął piękny diamentowy pierścionek. -To nowy pierścionek, ponieważ zaczynamy od nowa i nie chcę byś go kiedykolwiek zdjęłą. Symbolizuje moją miłość i nowy początek. To nie jest już żadna umowa to coś prawdziwego i chcę byś miała nowy pierścionek. Nie chcę by cokolwiek przypominało ci co tamten pierścionek reprezentował. Mam nadzieje, że ci się podoba. -Wsunął pierścionek na mój palec. -Jest przepiękny. -Uśmiechnęłam się. Włożyliśmy Sarah do wózka i przytuliliśmy się z całej siły. -Kocham cię, Emmo. Żadne słowa tego nie wyrażą. -Też cię kocham. Tak mocno cię kocham. Nasze usta złączyły się w namiętnym pocałunku, dopóki Sarah się nie rozpłakała. Oboje się roześmieliśmy, idąć przez Central Park, ciesząc się ciepłem słońca i pięknem natury, które nas otaczało. Jeszcze niedawno łączyła nas tylko umowa. Żadne z nas nie przypuszczało, że umowa zmieni się w coś trwałego. To było przeznaczenie, że poznaliśmy się w Miami i podróżowaliśmy razem. To nie była łatwa droga, ale nie 70
zamieniłabym tego na nic innego. Max i Sarah byli moim życiem a ja ich kochałam do szaleństwa. Rok później wzięliśmy ślub. Sarah rozrzucała kwiatki i wyglądała jak księżniczka, gdy szła w stronę swojego taty. Kiedy staliśmy tam przed naszymi przyjaciółmi i rodzicami, złożyliśmy przysięgi a nasza córka patrzyła na nas. Miała gorsze chwilę, ale ogólnie wszystko się udało. Max w końcu wybaczył swojej mamie. Jednak rany były zbyt głębokie by mógł wybaczyć swojemu ojcu a ja go nie winię. Fiona przyleciała z Paryża i wziełą udział w ceremoni. Moja mama razem z Dannym również przyleciała. Max znowu wynajął im pokój w hotelu Trump bo wiedział jak pokochali to miejsce. Byłam teraz panią Emmą Hamilton, wyszłam za miłość mojego życia. Nigdy nie myślałam, że przystojniak z baru z Miami będzie moim przyszłym mężem a na dodatek, że będziemy mieć piękną, zdrową córeczkę. Umowa Maxa okazała się najlepszą rzeczą w moim życiu.
71